ISSN 2082-3673, rok XVIII, nr 120, 30 marca -...

17
ISSN 2082-3673, rok XVIII, nr 120, 30 marca – 30 kwietnia 2018 r. Cena 12 zł Michał Piszko: Nie tylko chleba i igrzysk! 11. FORUM INWESTYCYJNE W TARNOWIE 16-17.04.2018 r.

Transcript of ISSN 2082-3673, rok XVIII, nr 120, 30 marca -...

ISSN 2082-3673, rok XVIII, nr 120, 30 marca – 30 kwietnia 2018 r. Cena 12 zł

Michał Piszko:Nie tylko chleba i igrzysk!

11. FORUM INWESTYCYJNE W TARNOWIE 16-17.04.2018 r.

2018

3

120OD REDAKCJI:

Od zarania dziejów ludzkość, by prze-żyć, produkowała przywódców, wo-dzów, zwierzchników. Liderów. Każde stado musi mieć – czy to się komuś po-doba, czy nie – strukturę hierarchiczną, na szczycie której stoi ten, kto dzięki sile, inteligencji lub sprytowi w drodze

po władzę potrafi wyeliminować konkurentów. Napisano tysiące tomów o roli jednostki w historii, i już sam ten fakt, potwierdza prawdziwość tezy, że ludzkość, jako podzielone stada, ciągle musi kreować przywódców. W ten, czy inny sposób.

Idealistyczne ciągoty do stosowania klasycznej demokracji ateń-skiej, która też przecież była takim zbiorowym liderem, kończyły się zwykle albo klęskami i upadkiem państw, albo rezultatem łatwym do przewidzenia – rządami tyranii. W czasach nowożytnych demo-kracja zachodnia ma się dobrze, ponieważ wykształciła mechanizmy wykluczające, choć nie zawsze, co potwierdza historia ostatnich 100 lat, realne możliwości długofalowego, dziedzicznego sprawowania władzy autorytarnej. I chodzi nie tylko o prawne, systemowe, ale i zwyczajowo-tradycyjne zabezpieczenia. Coraz większego znacze-nia nabierają rozwijające się w błyskawicznym tempie technologie umożliwiające praktycznie nieograniczoną wajemną komunikacji ludzi między sobą którzy coraz częściej wyrażają swe poglądy i jednoczą wokół nich pozasystemowo, choć, w gruncie rzeczy - paradoksalnie - te systemy nadal tworzą. Wolność do informacji, wydawałoby się tak oczywista, może zostać jednak w jednej chwili skasowana, bo sznurki władzy w tej dziedzinie i tak pozostają w rękach rządzących. Demokracje typu zachodniego także i z tego powodu wcale nie zrezygnowały z zaspokajania genetycznej potrzeby ludzi: wyłaniania przywódców. Systemy są demokratyczne, ale rządzą konkretni ludzie.

Pytanie tylko, w jaki sposób to robią, bo odpowiedź na nie z re-guły wskazuje wymiar szans na to, jak długo to mogą czynić. Przy założeniu, że elektorat ma co jeść i nawet polepszają mu się warunki życia, kwestie bytowe przy formułowaniu poglądów politycznych i postaw socjalnych, przekładających się na decyzje wyborcze, schodzą na plan dalszy. Na czoło wysuwają się kwestie światopoglądowe, ideologiczne, różne sposoby postrzegania rzeczywistości, konku-rencyjne struktury wartości moralnych i to właśnie w tej mętnej wodzie toczy się ciągła walka o przywództwo.

Jest oczywiste, że w tej sytuacji prawdziwym liderem, przywódcą może być tylko ten, kto potrafi najskuteczniej wzmacniać innych w swych przekonaniach i postawach moralnych. Kto potrafi skupić jak najwięcej ludzi połączonych albo miłością, albo nienawiścią,. Albo odwagą, optymizmem i otwartością, albo ciągłym lekiem

i wskazywaniem śmiertelnego wroga. W każdym z tych warian-tów decydujące znaczenie ma wykształcenie wokół tych wartości spoiwa, dającego poczucie siły, ale i dominacji oraz walki. Ten, kto potrafi w skali makrospołecznej wytworzyć klimat „wspólnoty”, i to niezależnie od rodzaju wartości i o jakie motywy się opiera – zwy-cięża. Człowiek jest istotą społeczną i zawsze będzie potrzebował przywództwa, kogoś z kim będzie się identyfikował i z tej identyfi-kacji czerpał poczucie mocy. Przywództwa, jak pokazuje dzisiejsza rzeczywistość, niestety – jakiegokolwiek, byle tylko zaspokajało najbardziej fundamentalne instynkty: poczucie bezpieczeństwa i wydobycia się z wszechogarniającej samotności, alienacji, wyklu-czenia. Tę tezę potwierdzają nie tylko wnioski płynące z raportu „dobra zmiana w Miastku”, ale i wyniki wyborów na Węgrzech, gdzie po raz kolejny populistyczna partia Fidesz Wiktora Orbana odniosła zwycięstwo, gwarantujące konstytucyjną większość w parlamencie. Wydawać się zatem może, że u naszych bratanków brama do two-rzenia państwa autorytarnego otwiera się coraz szerzej. Myślę, że nic bardziej błędnego. Na dyktaturę nie pozwoli Unia Europejska, z której Węgry, podobnie jak Polska, ciągną potężne pieniądze na rozwój i inwestycje. A naród żyjący w centrum Europy, gdyby poparł wyjście z UE, skaże się nie tylko na izolację polityczną, ale także na, w najlepszym wypadku, zastój ekonomiczny – a to stan niezwykle groźny dla każdych rządów. Ograniczanie wolności obywatelskich nadal może postępować, ale w kwestiach gospodarczych, np. co do własności, działalności gospodarczej i swobód w tej materii gwa-rantowanych prawami traktatowymi UE niewiele chyba się zmieni. Jednak i to może być wrażeniem złudnym, ponieważ to dopiero sekwencje wydarzeń związanych z uruchomieniem wobec Polski procedury wdrażania artykułu 7 traktatu, dadzą wymierną odpowiedź na pytanie czym Unia Europejska anno domini 2018 właściwie jest i w jakim kierunku zmierza. Trzeba pamiętać, że Węgrzy, podob-nie, jak Czesi i Słowacy (mający politycznie większą autonomię ze względu na przynależność do strefy euro) mają bardzo rozwinięty zmysł pragmatyzmu – o czym zresztą przekonali dobitnie głosując tak, a nie inaczej w sprawie przewodniczącego Rady Europejskiej dwa lata temu. Pragmatyzm i dyplomatyczna zręczność w naszym wydaniu są tymczasem co najmniej wątpliwe.

Tak więc przywództwo ma różne oblicza i opiera się na mniej lub bardziej kruchych fundamentach. Nigdy nie są one niezniszczalne, ponieważ żadne przywództwo nie jest wieczne.

Jacek Broszkiewiczredaktor naczelny

PRZYWÓDZTWO

Redaktor naczelny: Jacek Broszkiewicz, tel.: +48 785 845 005, e-mail: [email protected]ół: Grażyna Brochwicz, Krzysztof Kozik (Bielsko-Biała, Kopenhaga), Małgorzata Piętka, Gabriel Piotrowski, Piotr Ptak, Antoni Szczęsny,

Witold Szwajkowski, Urszula Węgrzyk, Ewa Zasada (Wiedeń), Henryk S. Tuszyński, Agnieszka Żuk (Paryż). Stali felietoniści: Piotr Wrzecioniarz, Ewa Wanacka, Henryk S. Tuszyński. Stale współpracuje: Magdalena A. Kolka i Stanisław Kurak.

Redakcja: 40-004 Katowice, Al. Korfantego 32/44, e-mail: [email protected], www.europrojekty-pl.plDTP: AiroStudio.pl, Druk: Ośrodek Wydawniczy „Augustana”, www.augustana.com.pl

Wydawca: Europrojekty-Polska sp. z o.o., Al. Korfantego 22/52, 40-004 Katowice, NIP: 6342762911Wydawca wykonawczy: Euro Press Team Jacek Broszkiewicz, ul. Do Prochowni 22/36, 33-100 Tarnów, NIP: 634-152-31-62

Spis treściPrzywództwo ............................................................................................................... 3Nie tylko chleba i igrzysk! ............................................................................................. 4Chiny: reorientacja gospodarcza, czy szansa na wielki biznes? ........................................ 4Strefa wysokich lotów .................................................................................................. 8Na horyzoncie: Polska Specjalna Strefa Ekonomiczna..................................................... 8Strefa wysokich lotów ................................................................................................ 10Zwarcie czy kompromis budżetowy? ........................................................................... 11Nie tylko wizja, ale i… nadzieja ................................................................................. 12Polak członkiem ważnego Komitetu Unii Europejskiej ................................................. 14 Zdążyć przed zamknięciem unijnej kasy… .................................................................. 16

Dialog przede wszystkim… ....................................................................................... 18Wyboista droga Ukrainy do Unii Europejskiej .............................................................. 19Karawana jedzie dalej… ............................................................................................ 20Sięgnąć po wszystko, co jest do zdobycia w UE ............................................................. 22Dzieje się… ciągle na + ............................................................................................. 23Samorząd i nauka we wspólnej walce ze smogiem ...................................................... 24Sonet wypatroszony ................................................................................................... 25Cywilizacyjny trójskok ................................................................................................ 26Odszedł Przyjaciel… ................................................................................................. 28Świat na krawędzi? (3) ................................................................................................. 29

NA 11. FORUM INWESTYCYJNE (16-17.04.2018 r.)ZAPRASZA PREZYDENT TARNOWA ROMAN CIEPIELA:

– Technologie finansowe (finTech), nowe technologie w energetyce i w służbie zdro-wia, nowoczesne systemy zarządzania w przedsiębiorstwach – to wiodące tematy podczas Forum Inwestycyjnego w Tarnowie.Dyskusja na temat wyzwań dynamicznie zmie-niającej się gospodarki oraz nowych tenden-cji prorozwojowych, po raz 11. odbędzie się w Polskim Biegunie Ciepła i stolicy Polskiej

Chemii – Tarnowie. We współpracy z Instytutem Studiów Wschod-nich, to właśnie w naszym mieście spotykają się przedstawiciele biznesu i polityki, aby prowadzić oraz komentować aktualne trendy i koniunkturę, co ma swoją kontynuację jesienią, podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy.Dotychczasowe edycje pokazały, jak ważne są tarnowskie, doroczne spotkania gospodarcze. Od trzech lat, tarnowskie Forum Inwestycyjne, jako samodzielna impreza, buduje markę Miasta przyjaznego dla biznesu, inwestorów oraz środowiska startupowego.W tym roku, podczas tego wyjątkowego wydarzenia gospodarczego wręczymy prestiżowe nagrody: „Inwestycja Roku” oraz „Inwestor Roku”, nie zapominając przy tym o przyszłości polskiej gospodarki. Wyróżnimy najlepsze młode firmy, przyznając „Start Up Award” oraz

wręczymy nagrodę za innowacyjne rozwiązania technologiczne w konkursie „Robot Show”.Zapraszam do udziału w kolejnej odsłonie Forum Inwestycyjnego w Tarnowie, podczas którego Państwa obecność będzie niezwykle ważnym głosem w publicznej debacie na temat kierunków rozwoju polskiej gospodarki i wyzwań, jakie dzisiaj stoją przed całą Europą.Obrady, w których uczestniczyć będzie około 400 gości z całego świata obejmą:

�� 2 dni debat i spotkań�� 20 bloków tematycznych: panele dyskusyjne, wykłady,

prezentacje, raporty�� Ceremonia wręczenia nagród INWESTORA i INWESTYCJI

ROKU�� Konkurs STARTUP AWARD (nagroda 100.000 zł)�� Konkurs ROBOT SHOW! (strefa robotów i dronów, nagroda

10.000 zł)�� Wieczorne wydarzenie networkingowe

Obrady Forum toczyć się będą w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Tarnowie, w Centrum Nowoczesnych Technologii przy ul. Mickiewicza 8.Patronat medialny nad tym wydarzeniem już drugi raz z rzędu objęła nasza redakcja.

Sesje plenarne jak zwykle przyciągają znamienitych gości

Patronat medialny:

Start up

12020

182018

54

120POLSKIE SAMORZĄDY W UNII EUROPEJSKIEJ: KŁODZKO POLSKIE SAMORZĄDY W UNII EUROPEJSKIEJ: KŁODZKO

CHINY: REORIENTACJA GOSPODARCZA, CZY SZANSA NA WIELKI BIZNES?

pokazały jak nasz kraj zmienił się dzięki środkom zewnętrznym. Kłodzko także wiele zawdzięcza projektom z UE. Obecnie stara-my się jak najbardziej wykorzystać najbliższe trzy lata kończące okres finansowania 2014-2020. Mieszkańcy Kłodzka skorzystali zarówno na miękkich projektach dotyczących kultury, szkoleń, jak i na inwestycjach i remontach. Ostatnie przykłady to: parkingi w centrum miasta, ścieżka spacerowa wokół Twierdzy, ścieżka rowerowa, doposażenie wszystkich szkół w pomoce edukacyjne i sprzęt elektroniczny, fantastyczne projekty dla seniorów z Polski i Czech, tarasy widokowe, plac zabaw, stworzenie centrum dla organizacji pozarządowych i seniorów. Część z tych projektów jest obecnie w trakcie realizacji.

– Zbliżają się wybory samorządowe. Jaki jest bilans Pańskiej pierwszej kadencji jako burmistrza Kłodzka, także w kontekście rozpoczętych już działań, w tym inwestycyjnych, które należy kontynuować w kolejnych latach, a w mieście najbardziej palącą potrzebą jest rozwój infrastruktury drogo-wej? Czy – szerzej patrząc – polskie miasta , małej i średniej wielkości, są przygotowane na spodziewane zmniejszenie strumienia dotacji unijnych?

– Przy działaniach jakie podejmowałem i podejmuję nie kierowałem się kwestią wyborów. Sytuacja finansów miasta zastana przeze mnie w roku 2014 była bardzo niepokojąca. To zmusiło mnie i cały zespół współpracowników do szukania oszczędności, spłacania kredytów, zabezpieczania ludzi przed ewentualnymi skutkami nietrafionych inicjatyw (kredyt hipoteczny pod zastaw budynków przy ulicy Korytowskiej zamieszkałych w dużej mierze przez powodzian), rozwiązywania szkodliwych

dla miasta umów. To wszystko powodowało, że w pierwszych latach skupiłem się na rozsądnym i zrównoważonym działaniu. Udało nam się doprowadzić do bezpiecznej sytuacji finansowej, a jednocześnie wykonać bardzo dużo cennych działań. Place zabaw, parkingi, chodniki, wymiana parkietu w trzech halach sportowych, siłownia zewnętrzna, remont kilku ulic i wiele innych rzeczy, które na co dzień służą mieszkańcom. Dbaliśmy przy tym o rozsądną cenę wykonywanych prac i dobrą jakość. Jednocześnie przygotowywaliśmy sporo projektów, które realizujemy w tym roku. W Kłodzku, które jest miastem o zabytkowej i ciasnej zabu-dowie organizacja ruchu kołowego i pieszego oraz parkingów, jest sporym wyzwaniem. Będę dążyć do wyprowadzenia części ruchu poza obszar starówki z równoczesnym wprowadzaniem usprawnień dla mieszkańców i turystów. Proszę pamiętać, że główna nasza atrakcja czyli Twierdza Kłodzka, jest położona w centrum miasta, a turystyczne zainteresowanie nią jest ogrom-ne. Zmniejszony strumień środków unijnych na pewno wpłynie

Z PERSPEKTYWY RZĄDU – BITWA O „JEDWABNY SZLAK”Z PERSPEKTYWY RZĄDU – BITWA O „JEDWABNY SZLAK”cd. na str. 6

– Niewątpliwie ważnym elementem współczesnych procesów globalizacyj-nych jest potężniejąca z dnia na dzień gospodarka Chin. Cały świat dostrzega niezwykłe korzyści, jakie mogą płynąć ze współpracy z tym mocarstwem. W jakiej mierze Polska polityka gospodarcza wpisuje się w te trendy i jakie nadzieje możemy wiązać z rozwijaniem naszych stosunków z tym wielkim, ale jednocze-śnie specyficznym partnerem?

– Nikt nie neguje coraz bardziej pierwszoplanowej roli Chin w globalnej gospodarce i praktycznie każde państwo świata chce rozwijać wymianę handlową i inwestycyjną z tym mocarstwem. Chiny to ogromny potencjał wytwórczy i inwe-stycyjny, zatem budowanie pomostów współpracy ma i dla Polski bardzo duże znaczenie. Celowo używam pojęcia „po-mosty”, bo, aby rozwijać współpracę go-

spodarczą trzeba dysponować sprawnym i wydajnym, ekonomicznie opłacalnym systemem logistycznym. Oczywiście w wy-miarze euro-azjatyckim na plan pierwszy wysuwa się potrzeba tworzenia kolejowych korytarzy transportowych z Chin do Europy. To naturalne nawiązanie do historycznych szlaków handlowych łączących ten wielki kraj o dorobku cywilizacyjnym tworzonym od 5000 lat, a zwanych potocznie „Jedwab-nym szlakiem”. Obecnie przychodzi czas na nadanie mu takich kształtów, jakie odpowia-dają wymogom globalnej gospodarki. I w tej sferze Polska, ze względu na swój coraz bardziej znaczący potencjał, ale przede wszystkim na położenie geograficzne, może i powinna odegrać bardzo ważną rolę, a co za tym idzie odnieść ogromne korzyści. To, o czym mówię nie jest postulatem na bliżej nieokreśloną przyszłość, ale dzieje się tu i te-raz. W 2016 roku pierwszy pociąg towarowy

z Chin do Polski opatrzony logo „China Rail-way Express” po 12 dniach podróży wjechał w poniedziałek, 20 czerwca, na terminal PKP Cargo w Warszawie. W liczącym 22 wagony składzie przyjechały części samochodowe i elektronika z Chin. To symbol nowego rozdziału w umowie handlowej między Unią Europejską a Państwem Środka. Ale przecież same tory to tylko wycinek wielkiego przedsięwzięcia logistycznego. Niezbędne są stacje przeładunkowe, cała infrastruktura kolejowa, celna, socjalna, a to pochłania wielkie nakłady. W Polsce działa 30 portów przeładunkowych i obec-nie powstają koncepcje ich przebudowy, rozbudowy, modernizacji w taki sposób, by mogły przyjmować ogromne masy towarów nadchodzących z Chin do całej Europy. Zdajemy sobie bowiem sprawę z faktu, że działamy w warunkach bardzo ostrej konkurencji. Inne kraje, na przykład

Turcja także mają aspiracje stania się główną bramą wjazdową dla chińskiego eksportu do Europy. Powinniśmy także ciągle mieć na uwadze fakt, że transport nie może mieć wy-miaru jednostronnego. Rozbudowywanie korytarzy komunikacyjnych i infrastruktury kolejowej na tym kierunku musi uwzględ-niać dążenie do równoprawności interesów gospodarki europejskiej, w tym Polskiej, co oznacza stałą troskę rządu o stwarzanie rodzimym producentom jak najlepszych warunków do rozwijania eksportu na kie-runku azjatyckim.

– Czy takie sformułowanie można odbierać, jako zamiar dokonania zwrotu w polityce gospodarczej państwa na przykład kosztem rozluźnienia naszych powiązań z gospodarkami państw Unii Europejskiej?

– W żadnym wypadku. Jako kraj człon-kowski UE mamy bardzo rozwiniętą i ko-rzystną sieć powiązań z jej gospodarkami – to największy i najważniejszy nasz partner gospodarczy. Organizm, którego jesteśmy ważnym ogniwem. Rozwijanie powiązań z największymi gospodarkami świata – z Chinami mamy przecież połączenia drogą lądową – jest obowiązkiem rządu, bo prócz żelaznej zasady dywersyfikacji kierunków współpracy gospodarczej, musimy się kiero-wać rozsądkiem nakazującym kreatywnie,

ekspansywnie wykorzystywać wszelkie możliwości wzrostu gospodarczego poten-cjału i zamożności kraju. W tym kontekście nasze ambicje, by liderować europejskim planom rozwijania, ułatwiania współpracy z rynkiem chińskim są jak najbardziej uza-sadnione.

– Czy w tym biznesie ma znaczenie

fakt, że Chiny są krajem komunistycznym w sensie formalno-prawnym?

– To ciekawe pytanie, ale raczej z poli-tologiczno-filozoficznego punktu widzenia. Dla praktyków życia gospodarczego na całym świecie jasne jest, że w Chinach nastą-piły ogromne, pozytywne przemiany, jeśli idzie o wolności i swobody gospodarcze. Firmy i ludzie działają w oparciu o przyjęte ogólnie zasady rachunku ekonomicznego, a prawo gospodarcze jest już na takim po-ziomie, że gwarantuje duży poziom zaufania do chińskich partnerów. To dlatego obser-wujemy nie tylko ogromną ekspansję chiń-skiego kapitału inwestycyjnego w świecie, dodajmy, że wielkiej wartości, ale i rozwój zagranicznych, w tym polskich, inwestycji w Państwie Środka.

– Przyjmując, że sfera, o której Pan mówi, będzie się nadal stabilizowała, a więc coraz bardziej zachęcała świat do współpracy gospodarczej z Chinami, powróćmy do kwestii najważniejszej

w naszej rozmowie, czyli do rozbudo-wy sieci połączeń transportowych. Jest ona dość uboga i ciąży na niej pewna ułomność. Najważniejszy korytarz ko-lejowy przebiega przez terytorium Rosji i Białorusi…

– Cóż, można wiec mówić o pewnej monokulturze transportowej ze wszystkimi tego faktu możliwymi konsekwencjami. Stawianie na rozbudowywanie tylko tego korytarza jest obarczone ryzykiem, podob-nym do tego, jakie występuje dla Europy korzystającej z dostaw rosyjskiego gazu lub ropy naftowej. Konieczna jest więc dywer-syfikacja logistyki. Moim zdaniem bardzo poważnie należy wziąć pod uwagę inwe-stycje w szlaki przebiegające przez Ukrainę. Chcę jednak mocno podkreślić, że nie jest absolutnie naszym zamiarem tworzyć nie-zdrowej konkurencji pomiędzy Białorusią i jej portami przeładunkowymi, a Ukrainą. Tu chodzi o budowę infrastruktury kolejowej, ale także i drogowej, na której skorzystać mogą wszyscy zainteresowaniu uczestni-czeniem w globalnej wymianie dóbr.

– A konkrety? – Proszę bardzo. To Transkaspijski kole-

jowy korytarz komunikacyjny. Rząd polski już teraz pracuje nad taryfami przewozowy-mi, jakie będą na tym szlaku obowiązywały. Ten szlak prowadzi z Chin, przez Kazachstan,

– Jest Pan nie tylko burmistrzem Kłodzka – prawie 30 – tysięcznego miasta na Dolnym Śląsku, ale także politologiem. Ostatnio w kręgach politycznych i naukowych głośno jest o raporcie „Dobra zmiana w Miastku”, w którym socjolog dr Maciej Gdula z Uniwersytetu Warszawskiego obala stereotypy dotyczące elektoratu sprzyjającego partii rządzącej obecnie w Polsce. Czy wyodrębnienie tzw. klasy ludowej, której prio-rytety i pomysły na życie nie wynikają ponoć z przesłanek ekonomicznych, jest tezą trafną? A jeśli tak, to w jaki sposób takie preferencje światopoglądowe mogą być typowe także dla pozostałych polskich społeczności lokalnych – w tym kłodzkiej – oraz mieć wpływ na ich decyzje oraz postawy w zbliżających się wyborach samorządowych?

– Z moich obserwacji i doświadczenia wynika, że lokalna społeczność nie sugeruje się podczas wyborów samorządowych polityką krajową. Znam wiele przykładów i to z naszego powiatu, gdzie burmistrz, czy wójt sprawuje swoją funkcję przez wiele lat niezależnie od ogólnokrajowych zawirowań ekonomicznych czy

politycznych. Dobrym przykładem jest gmina Stronie Śląskie, gdzie burmistrz nie zmienił się od 1994 roku. Jak gospodarz jest dobry, więc ludzie to doceniają. Plusem wielu lat sprawowania funkcji jest też możliwość planowania i realizowania zamierzeń długofalowych. To bez wątpienia jest niezmiernie potrzebne dla samorządów i ich rozwoju. Przy analizie badań w „Miastku” byłbym ostrożny, ponieważ w Polsce sympatie polityczne po-trafią się bardzo szybko zmieniać. Czego dowodem jest kilka ugrupowań politycznych, które zniknęły ze sceny lub zostały zmarginalizowane. Może tak się wydarzyć, że podobne badania za kilka lat wykażą zupełnie inne wyniki.

– Przed rozpoczęciem w 2014 roku swej kariery samorzą-

dowej profesjonalnie, jako ekspert, zajmował się Pan pozy-skiwaniem funduszy unijnych. Czy ta wiedza i umiejętność przydała się Panu jako burmistrzowi? Z jakimi efektami?

– Oczywiście, że znajomość procedur i programów unijnych jest dużym ułatwieniem w pracy samorządowca. Ostatnie lata

NIE TYLKO CHLEBA I IGRZYSK!

Z Andrzejem Adamczykiem, ministrem infrastruktury – rozmawia Antoni Szczęsny

Z Michałem Piszko, Burmistrzem Kłodzka – rozmawia Jacek Broszkiewicz

12020

182018

76

120

na szybkość rozwoju gmin. Zwłaszcza tych małych i średnich. Tym bardziej potrzebna jest rozwaga przy planowaniu działań i potrzeba wieloletnich przemyślanych strategii rozwojowych.

– Ze spojrzeniem w przyszłość wiąże się kolejna kwestia. Z Kłodzka jest bardzo blisko zarówno do naszych południo-wych sąsiadów – Czechów, jak i zachodnich – Niemców. Czy to położenie jest bodźcem do działań samorządu i podej-mowanych inicjatyw?

– Bliskość sąsiadów z południa odczuwamy na co dzień. Głównie widać to na parkingu przy naszej galerii handlowej. To tak trochę pół żartem, ale faktem jest, że dla mieszkań-ców naszego regionu zakupy po jednej, czy drugiej stro-ny granicy to codzienność. Wprawdzie to już nie te lata kiedy dziesiątki, a nawet setki autobusów z Czech parkowały w Kłodzku, ale i tak dużo osób odwiedza Kłodzko. Na pewno bardzo nam zależy na zwięk-szeniu ruchu turystycznego. Czesi są bardzo mocno zaan-gażowani w turystykę, więc warto zainwestować w mate-riały promocyjne i przewod-niki w języku czeskim. Mocno wspieramy Polsko – Czeskie projekty i wzmocniliśmy działania partnerskie. Zarówno samo-rządu, jak i placówek kulturalnych, muzeum, Twierdzy Kłodzkiej. Wielu naszych mieszkańców dojeżdża także do pracy w cze-skich zakładach.

– W publikowanej na naszych łamach w poprzednim wydaniu rozmowie z Cezarym Przybylskim – Marszałkiem Województwa Dolnośląskiego prognozuje on, że „..inteligent-ne specjalizacje (także dla miast – przyp. red) w najbliższych latach będą zyskiwać na znaczeniu, w okresie, kiedy nie będziemy mogli liczyć na unijne pieniądze w takiej wysoko-ści, jak dotychczas…” Jaka zatem przyszłość jawi się przed Kłodzkiem zarówno w wymiarze najbliższych miesięcy, jak i lat – w horyzoncie do roku 2030?

– Obecnie dość trudno jest prognozować co wydarzy się w najbliższych latach, zarówno w Kłodzku, jak i w innych samo-rządach. Duży wpływ na to ma szybko zmieniające się prawo. Niestety, nie działa to pozytywnie. Dla spokojnego funkcjono-wanie zarówno podmiotów gospodarczych, jak i samorządów, wymagana jest stabilizacja. Wtedy można planować i inwestować bez obaw. Tak niestety nie jest. Najlepszym przykładem z ostatnich lat jest reforma oświaty, która nie dość, że jest kosztowna, to wy-musiła wiele dodatkowej pracy reorganizacyjnej w samorządach. Uważam, że Kłodzko będzie intensywnie stawiało na promocję i turystykę, żeby przyciągnąć jak najwięcej gości. Musimy też – ze strony Ratusza – stwarzać warunki dla firm – szczególnie tych z branż przemysłu lekkiego, aby rozwijał się rynek szeroko rozu-mianych usług, miasto przygotowuje już tereny pod tego typu inwestycje – w czerwcu tego roku będziemy mieli uchwalone nowe Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego, mamy już nową Strategię Rozwoju Miasta do 2030 roku, dokumenty te otwierają nam drogę do pozyskania inwestorów z branż, na których nam zależy.

– Coraz częściej w kuluarowych, ale i publicznych dys-

kusjach przewija się pogląd, że kwestia polexitu została długofalowo przesądzona, a rządzący są gotowi zapłacić za ten ruch cenę utraty około 5 procent polskiego PKB rocznie, jakie jest finansowane netto przez Unię Europejską. Jakie są Pańskie analizy i prognozy co do rozwoju sytuacji w tej sferze, jakże istotnej dla przyszłości kraju i interesów spo-łeczeństwa również w wymiarze lokalnym?

– Mam wielką nadzieję, że nie dojdzie do sytuacji odej-ścia Polski z Unii Europejskiej. Swobody Unii Europejskiej, czyli przepływ osób, towarów, usług i kapitału, są wartościami bar-dzo cennymi, które warto zachować. Dziedzictwo europejskiej demokracji, współpracy, swobód obywatelskich – to wszystko

powinno kraje europejskie łą-czyć, a nie dzielić. Wydawało się, że po konfliktach XX wieku (pierwsza i druga wojna oraz Bałkany) Europa zjednoczy się pod wspólnym sztandarem. Niestety, nacjonalizm, po-pulizm, konflikty o podłożu religijnym spowodowały, że wizja wspólnej i stabilnej Unii Europejskiej zaczęła się odda-lać. Liczę, że nastąpią zmiany w polityce międzynarodowej polskiego rządu i zacznie się rozważne działanie polega-jące na szukaniu współpracy i partnerów (głównie gospo-darczych), a nie skłócanie Polski

zarówno z sąsiadami, jak i innymi krajami. Z perspektywy Kłodzka, które zyskało na funduszach unijnych, prężnie współpracuje z miastami partnerskimi, korzysta z bliskości sąsiadów, błędem byłoby powracanie do sytuacji sprzed wejścia do UE.

– Prostota przekazu, powtarzalność i gra na emocjach to uniwersalny mechanizm generujący popularność i szeroką akceptację każdej formacji politycznej – o tym świadczy historia cywilizacji i czasy obecne. Czy zgodzi się Pan z tezą, że taki mechanizm obiektywnie jest najskuteczniejszy? Czy zastosowanie go to jedyna metoda i droga do osiągnięcia sukcesu wyborczego? Jaką strategię należy wybrać i w jaki sposób przekonać do siebie i swojego programu wyborców na niwie lokalnej – zachowując przy tym standardy zachod-nioeuropejskie, demokratyczne i kulturowe?

– To prawda, że do obywateli najlepiej docierać prostymi przekazami. Obecne czasy z natłokiem różnorodnych mediów, wielością kanałów informacyjnych, masą reklam, a często też wysyłanych sprzecznych wiadomości powodują, że odbiorca nie analizuje przekazu. Co więcej nie oddaje się czasem żadnej refleksji nad otrzymywaną informacją. To oczywiście nie jest pozytywne, bo coraz większa jest rzesza ludzi, którym wystarcza realizacja sta-rożytnego hasła – chleba i igrzysk. A dopóki przysłowiowy chleb jest w zasięgu ręki w postaci pomocy społecznej, czy świadczeń socjalnych i jego zdobycie nie wymaga wysiłku (choćby podjęcia pracy), a telewizja i internet zapewniają igrzyska, to coraz bardziej tworzy się zobojętniałe społeczeństwo. Niestety, wiele osób nie interesuje się sprawami kraju oraz lokalnymi. Wprawdzie w ostat-nim roku zwiększyła się liczba osób zaangażowanych w pracę na rzecz organizacji pozarządowych, to daleko nam do krajów europejskich. Pod względem ilości osób działających w rożnego rodzaju organizacjach jesteśmy na 21 miejscu na 27 krajów. To słabe zaangażowanie widać było też po przetaczających się

w Polsce protestach. W większości przypadków zaangażowanie wykazywała tyko ta grupa osób, której bezpośrednio dotknął jakiś problem (lekarze, nauczyciele, sędziowie). Niestety, dla wielu mieszkańców problem łamania Konstytucji, wolności mediów, sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego czy KRS-u, to problemy dość odległe, a nawet dość nierealne. Jak porównamy protesty społeczne z lat 70-tych czy 80-tych, gdy podwyżka cen żywności potrafiła wyprowadzić setki tysięcy ludzi na ulicę, to widać obecnie spore zobojętnienie społeczeństwa.

Co do lokalnej strategii, to ja stawiam na prawdę. Staram się na bieżąco informować mieszkańców o planach, zamierzeniach i inwestycjach. Jednocześnie kłodzczanie są informowani jakie są zagrożenia (kredyty, próby blokowania inwestycji, brak wykonaw-ców). W małym środowisku, gdzie wiele osób się zna, trzeba być szczerym. Lokalny samorząd powinien poosiadać dużą swobodę działania na rzecz swoich mieszkańców, aby szybko reagować na zagrożenia, móc im zapobiegać, a także bez przeszkód pro-wadzić bieżącą działalność. Dlatego najlepszym sposobem na popularność burmistrza jest realizacja podstawowych potrzeb mieszkańców, umiejętność ich wysłuchania, pomoc w trudnych sytuacjach, konsultacje i bycie blisko obywateli.

– Kłodzko jest nie tylko siedzibą władz strony polskiej euroregionu Glacensis, ale ważnym ogniwem polityki do-brego sąsiedztwa oraz budowania przyjaznych, trwałych relacji z czeskim sąsiadem. Czy i jakie nadzieje wiąże Pan

ze współpracą transgraniczną i jaka będzie jej przewidy-walna przyszłość?

– Nasz region (powiat) jest otoczony z trzech stron tere-nami czeskimi. To powoduje, że skazani jesteśmy (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu) na współpracę. Wspólne działania samorządów, szkół, instytucji, organizacji pozarządo-wych oraz zakupy i turystyka. Na pewno brakuje wspólnych i dużych inwestycji. Infrastruktura drogowa i kolejowa mogłyby zostać mocniej wspierane. Cieszy plan otwarcia weekendowe-go połączenia Wrocław Główny – Adršpach, ale to za mało na zwiększenie ruchu turystycznego. No i trasa przebiega przez Wałbrzych i Mieroszów, czyli omija Kłodzko i Powiat Kłodzki. Mamy wprawdzie świeże (od grudnia zeszłego roku) połączenie Wrocław – Kłodzko – Lichkov, ale stacja w Czechach jest zaledwie kilka kilometrów od granicy i nie sięga w głąb kraju naszych sąsiadów. Przydałyby się linie kolejowe łączące Kudowę Zdrój i Nachod oraz Tłumaczów i Otovice. Niestety, to pozostaje na razie bardziej w sferze marzeń. Co do przyszłości współpracy transgranicznej, to liczę na jej dalszy rozwój. Bliskość granicy, spora ilość wspólnych projektów i większa aktywność lokalnych społeczeństw po obu stronach winne zaowocować zwiększeniem wymiany handlowej, zasobów ludzkich we wszystkich aspektach działalności społeczeństw.

– Dziękuję za rozmowę.

cd. ze str. 5

Twierdza Kłodzka to turystyczna wizytówka miasta

Jedwabny Szlak. Początek batalii

NIE TYLKO CHLEBA I IGRZYSK!

POLSKIE SAMORZĄDY W UNII EUROPEJSKIEJ: KŁODZKO POLSKIE SAMORZĄDY W UNII EUROPEJSKIEJ: KŁODZKO

Z PERSPEKTYWY RZĄDU – BITWA O „JEDWABNY SZLAK”cd. ze str. 5

Morze Kaspijskie, Azerbejdżan, Gruzję, Morze Czarne, Ukrainę do Polski – oczywiście na odcinkach morskich z wykorzystaniem promów. Wiele państw europejskich, nie tylko zrzeszonych w UE, wychodzi z, błędnego moi zdaniem założenia, że głównym inwe-storem w te przedsięwzięcia, w budowę siatki korytarzy transpor-towych, powinien być kapitał chiński. W te inwestycje powinni się angażować wszyscy zainteresowani, na których terytoriach będą one powstawać. Pamiętajmy, że taki korytarz to nie tylko sam tor, ale cała wielka infrastruktura, dająca zatrudnienie masom ludzi i generująca potężne dochody. Polska może tu odegrać kluczową rolę, ponieważ to u nas kończy się szeroki tor z Azji, a zaczyna europejska sieć kolejowa oparta o inne parametry. Ze Sławkowa w województwie śląskim, gdzie kończy się szeroki tor, a zaczyna europejski i gdzie rozbudowujemy ciągle suchy port przeładun-kowy, do Berlina koleją jest 557 kilometrów, do Wiednia 430, a 481 od Drezna – cała Europa w naszym zasięgu! W porównaniu z 11 tysiącami kilometrów szerokiego toru z Chin do Polski te odległo-ści mają wymiar naszej komunikacji podmiejskiej. To dlatego na naszym terytorium powinny powstawać centra przeładunkowe, na których można zarabiać wielkie pieniądze. Rozumieją to także Białorusini i Ukraińcy, którzy też chcą inwestować w tę dziedzinę. Istnieje więc wspólnota interesów w ujęciu regionu Europy Środko-wo-Wschodniej – trzeba też do tych państw dołączyć Słowację z jej

aspiracjami – ale w niej samej trzeba brać pod uwagę konieczność wypracowania dla Polski przewag konkurencyjnych. Uczynienie z naszej części Europy i z Polski mostu pomiędzy gospodarką azjatycką z wiodącą rolą Chin, a całym naszym kontynentem to zadanie niezwykłej wagi. Obok połączeń kolejowych bardzo ważne znaczenie przywiązujemy, a i Ukraina także, do pociągnięcia przez jej terytorium kończącej się przecież teraz na granicy polskiej autostrady A4. Ta gra o maksymalny przepływ ładunków, o wielki handel pomiędzy Europą a Chinami, jak wspomniałem, powinna się toczyć w obydwie strony, ponieważ tylko partnerstwo i korzyści dla obu stron mogą być gwarantem powodzenia tych globalnych planów logistycznych.

– Wspomniał Pan o korytarzu Transkaspijskim. Co Polska może nim pomocy eksportować?

– Na razie bardzo poważnie bierzemy pod uwagę zwiększanie wolumenu eksportu rud miedzi z KGHM. Już niebawem przez Ukrainę do Chin pojedzie kilka pociągów tygodniowo z tym surowcem. Jednak chciałbym zwrócić uwagę na pewien bardzo ważny aspekt debaty nad tymi wielkimi projektami. Rolą państwa jest zajmowanie się nimi w skali makro, oczywiście też przezna-czaniem na ich realizację pewnej puli środków budżetowych. Ale niezmiernie pożądane jest, by w te przedsięwzięcia włączył się prywatny biznes – wówczas nie będę musiał odpowiadać na pytania, jakie towary znajdują się w danym wagonie pociągu zmierzającego z Chin do Polski lub na odwrót. Tego nie muszę, ani nawet nie powinienem wiedzieć. Tylko to, że na torach, na drogach natężenie inwestycji i przewozów rośnie. A efekty tego będą odczuwalne nie tylko w kasie państwa, ale na kontach przed-siębiorców i w portfelach ludzi zatrudnianych w tym sektorze. – Dziękuję za rozmowę

CHINY: REORIENTACJA GOSPODARCZA, CZY SZANSA NA WIELKI BIZNES?

12020

182018

98

120W OBLICZU NOWELIZACJI USTAWY O SSE – MIELECKA SPECJALNA STREFA EKONOMICZNA

– Kieruje Pan najstarszą, bo liczącą już prawie 23 lata specjalną strefą ekonomiczną w Polsce, która zmagała się w walce z najgroźniejszą plagą toczącą polską gospodarkę w okresie transformacji ustrojowej początku lat 90., czyli ze strukturalnym bezrobociem, które w bardzo dotkliwy sposób dotknęło 60-tysięczny Mielec. Dziś, po prawie ćwierćwieczu, miasto kwitnie, a jego gospodarczy potencjał jest ogromny, nie mówiąc już o tym, że bezrobocie praktycznie nie występuje.

– Wolałbym, zamiast „najstarsza” używać określenia „pierwsza” w Polsce, ponieważ ono ma w sobie większy ładunek dynamiki. Przecieraliśmy, jako pierwsi, szlaki we wdrażaniu nowych instru-mentów prawnych i ekonomicznych na obszarach zagrożonych totalną degradacją gospodarczą i społeczną. Na początku lat 90. z największego zakładu pracy w mieście i okolicach – „WSK PZL Mielec” praktycznie jednego dnia pracę straciło ok. 10 tysięcy z 20 tysięcznej załogi. Dziś już trudno sobie wyobrazić, jak paskudne, beznadziejne były wówczas nastroje wśród mieszkańców miasta i okolic, bo przecież ten dramat dotknął podstawy bytu tysięcy rodzin. Znalazło się jednak grono ludzi, którzy nie godzili się z takim stanem rzeczy. Poszukiwaliśmy sposobów na pokona-nie tego kryzysu, rozglądaliśmy się po świecie i ta otwartość przyniosła efekt, potem sukces. Wzorem dla nas, a potem dla wszystkich 14 obecnie działających w Polsce specjalnych stref ekonomicznych była działająca od 1958 r. (pierwsza w Europie) eksportowa strefa przetwórcza lotniska w Shannon w Irlandii, która oferowała inwestorom ulgi podatkowe i zwolnienia celne. Irlandczycy ochoczo podjęli propozycję współpracy z nami i wspólnie przygotowywaliśmy założenia dla utworzenia, a po-tem funkcjonowania mieleckiej SSE. Nasi partnerzy z Shanonn przewidywali, że strefa mielecka będzie mogła wygenerować 7 tysięcy miejsc pracy. Obecnie, w kwietniu 2018 roku w firmach działających na zasadach obowiązujący w strefie w Mielcu pracuje ponad17 tysięcy osób. Na początku, w 1995 roku naszym głównym celem było zlikwidowanie bezrobocia, pozyskanie kapitału inwe-stycyjnego, zagospodarowanie majątku poprodukcyjnego oraz dywersyfikacja monokultury przemysłowej, do tej pory opartej prawie wyłącznie o upadłe WSK PZL. Z czasem struktura tych priorytetów uległa zmianie, choć wątek kapitału inwestycyjnego, jaki nadal zamierzamy do nas pozyskać, pozostał najważniejszy, to jednak i w tej sferze stajemy się coraz bardziej wymagający. Daliśmy początek wielkiemu procesowi tworzenia w Polsce specjalnych stref ekonomicznych – najpierw o charakterze zwar-tym, a potem bardzo zróżnicowanym terytorialnie. Na przykład druga powstała po naszej w 1996 roku – Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna – działała już na czterech obszarach: prócz macierzystego katowickiego także na sosnowiecko-dąbrowskim, gliwickim i żorskim. Istotą funkcjonowania stref jest zaoferowa-nie inwestorom znaczących ulg przede wszystkim w postaci długoletniego zwolnienia ich z podatku dochodowego. To jest podstawowy magnes, który przyciąga tych, którzy myślą w oparciu o rachunek ekonomiczny. Tym bardziej, że do tej oferty dołączane są uzbrojone tereny i przystosowane do różnej działalności obiek-ty oraz świadczona przez zarządzającego obsługa inwestorów. Przez długi czas bardzo poważnym argumentem był dostęp do

stosunkowo taniej siły roboczej i to w dodatku wykształconej, na wysokim poziomie kultury technicznej z dużymi tradycjami. Pamiętajmy, że Mielec jeszcze przed II wojną światową był ważnym ogniwem Centralnego Okręgu Przemysłowego. W połowie lat 90. sytuacja była tak dramatyczna, że przed każdym potencjal-nym inwestorem zainteresowanym 600 hektarami i lotniskiem, które wchodziło w skład oferty strefy, niemalże rozścielaliśmy czerwone dywany, wykonywaliśmy za niego plany budowy hal, poszukiwaliśmy kadr. To już przeszłość. Obecny potencjał, ale także wygląd SSE EURO-PARK MIELEC robi ogromne wrażenie, ale 25 lat temu trzeba było wykazać się dużą pomysłowością i darem przekonywania, by ktokolwiek zdecydował się na zainwestowanie w Mielcu. Typowym przykładem determinacji, jaką trzeba było się wykazać, są dwuletnie negocjacje z poważnym amerykańskim partnerem, który w końcu zdecydował się zainwestować duże pieniądze w branżę motoryzacyjną. W efekcie dziś w zakładach Lear Corporation Poland II Sp. z o.o. w Mielcu i Jarosławiu pra-cuje 6000 osób, w większości kobiety, co także ma niebagatelne znaczenie dla rynku pracy na Podkarpaciu.

– Specjalne, uprzywilejowane warunki dla inwestorów,

podnoszące w istocie wysoko ich zdolności konkurencyjne, spowodowały efekt pączkowania 14 polskich stref, w tym i mieleckiej. Efekt jest taki, że zarządza Pan obszarami inwe-stycyjnymi – podstrefami – rozsianymi po całej Polsce. Zatem zaaprobowane przez Unię Europejską specjalne mechanizmy rozwoju dla szczególnie zagrożonych gospodarczą i społeczną degradacją terenów, zostały twórczo przeniesione w miej-sca niewiele mające wspólnego z siedzibami polskich stref. Dotyczy to także Mielca…

– W istocie. Wobec unijnych ograniczeń dotyczących liczby (14) specjalnych stref ekonomicznych w naszym kraju, zasto-sowaliśmy ścieżkę ich rozwoju poprzez, podkreślę – zgodne z unijnymi przepisami – tworzenie podstref, których mielecka SSE ma dziś 33 w pięciu województwach. W sumie zasady ulg dla inwestorów, które, de facto, są tożsame z udzielaniem im pomocy publicznej, też dopuszczalnej przez prawo polskie i unijne, obowiązują w naszym przypadku na zarządzanych przez nas 1724 hektarach, rozsianych po całym kraju, np. w Lublinie, Częstochowie, Szczecinie. Na tych wszystkich terenach, w ramach mieleckiej SSE, ulokowano inwestycje o wartości 10,6 miliarda złotych, a zatrudnienie znalazło prawie 44 tysiące ludzi. Te liczby mówią same za siebie.

– Przyzna Pan jednak, że mielecka podstrefa w Szczecinie

to brzmi nieco dziwnie… – Cóż, musimy poruszać się zgodnie z materią prawną, ale

i z zasadą, że to, co nie zabronione, jest dozwolone. Dlatego też do maksimum wykorzystujemy istniejące możliwości, byle tylko móc dawać skuteczne impulsy prorozwojowe wszędzie tam, gdzie to możliwe . Ale to „dzielnicowe rozbicie” stref spowodowało wiele utrudnień natury administracyjnej. Nasi eksperci musieli i muszą nadal pokonywać setki kilometrów, by móc spotkać się z inwestorami, rzetelne ich obsłużyć, udzielić informacji, a także

STREFA WYSOKICH LOTÓW

Z Krzysztofem Ślęzakiem, Dyrektorem Oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu S.A. w Mielcu, Zarządzającym Specjalną Strefą Ekonomiczną EURO-PARK MIELEC – rozmawia Jacek Broszkiewicz.

W OBLICZU NOWELIZACJI USTAWY O SSE – MIELECKA SPECJALNA STREFA EKONOMICZNA

skontrolować. To dlatego z satysfakcją i nadziejami przyjęliśmy rządową zapowiedź zmiany w ustawie o specjalnych strefach ekonomicznych, które de facto, wprowadzą obowiązywanie strefowych zasad na terenie całego kraju.

– Jakie skutki przyniesie wprowadzenie do ustawy o stre-

fach zmian przygotowanych przez rząd Mateusza Mora-wieckiego?

– Według założeń nowej ustawy nasz mielecki Oddział Agencji Rozwoju Przemysłu, spółki, w której Skarb Państwa posiada 100% akcji, zarządzającej dwiema specjalnymi strefami ekonomicznymi w Polsce – pozostałych 12 ma charakter samorządowy, ale z więk-szościowym pakietem udziałów państwa – będziemy zarządzać obszarem prawie całego Podkarpacia i części Lubelszczyzny. Nastąpi rejonizacja według klucza powiatowego. Wiadomo już, że z naszego obszaru wyłączony będzie Tarnobrzeg, Nisko, Stalowa Wola a może i Przemyśl – ta lista jest zresztą jeszcze otwarta. Mówimy więc o działaniach o charakterze racjonalizu-jącym tę dziedzinę. Zgodnie z nowymi przepisami ubieganie się o pomoc w ramach SSE będzie możliwe na terytorium całej Polski, bez względu na planowaną lokalizację projektu. Nowe zasady wyeliminują konieczność stosowania długiej i obciążającej przedsiębiorcę procedury rozszerzania granic SSE, jeżeli teren ich inwestycji znajdował się poza nimi. Oprócz nadal istniejącej możliwości korzystania z oferowanych zwolnień podatkowych, inwestorzy będą mogli nieodpłatnie uczestniczyć w szkoleniach, doradztwie organizowanym przez zarządzające strefami spółki . Te zmiany spowodują, że zwolnienie nowych inwestycji z podatku dochodowego stanowić będzie pomoc regionalną. Nadal będą obowiązywać takie same zasady udzielania pomocy publicznej, a to oznacza, że będzie ona zwolniona z obowiązku notyfikacji

w Komisji Europejskiej, jeżeli kwota udzielonej pomocy publicznej będzie odpowiadała określonej w konkretnych przepisach Trak-tatu o Unii Europejskiej. Zezwolenia na prowadzenie działalności gospodarczej na terenie SSE – już w nowych obszarach – mają być zastąpione decyzjami o wsparciu. Decyzje te będzie wydawać Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, jednak, tak, jak obecnie, Ministerstwo będzie mogło powierzyć ocenę projektów inwestycyjnych i wydawanie decyzji zarządzającym strefami, czyli w naszym przypadku Agencji Rozwoju Przemysłu S.A.

– Czy tylko warunki natury organizacyjno-terytorialnej

ulegną zmianie? – To nie jest tego rodzaju kosmetyka, choć bardzo racjonal-

na. Niezmiernie ważne znaczenie ma rozszerzenie segmentu kryteriów jakościowych i ilościowych decydujących o wydaniu,

bądź nie, decyzji o wsparciu inwestycji pomocą publiczną. Kry-terium ilościowe wyznaczać będzie minimalne koszty inwestycji w konkretnym powiecie z określonym poziomem bezrobocia. Kryteria jakościowe natomiast muszą być związane ze zgodnością inwestycji z założeniami średniookresowej strategii rozwoju kraju. Powinny więc obejmować takie elementy, jak tworzenie wyspe-cjalizowanych miejsc pracy, działalność rozwojowo-badawczą, współpracę z uczelniami i instytucjami badawczymi, wsparcie dla mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw, a także rozwój pracowników przez oferowane im świadczenia pozapłacowe. Wyeksponowanie tych kryteriów może też złagodzić coraz bar-dziej dotkliwy brak wykwalifikowanych kadr pracowniczych. Ale robotyzacja i automatyzacja produkcji na pewno nie rozwiąże problemu. Dlatego też wspieramy jak możemy rozwój szkolnic-twa zawodowego. To wszystko oznacza, że wydawanie decyzji o wsparciu nie będzie automatyczną konsekwencją złożenia każdego wniosku. Sito będzie gęste, bo jesteśmy, jako kraj, już na takim etapie, że możemy świadomie, mądrze, w ścisłym związku z globalnymi trendami gospodarczymi, kształtować swoje własne kierunki i metody, gwarantujące rozwój potencjału i jak najlepsze warunki życia ludzi.

– Brzmi przekonywująco i logicznie. – Trzeba też zwrócić uwagę, że w myśl przepisów unijnych

specjalne strefy ekonomiczne zakończą swój prawny byt w roku 2026, za niespełna 8 lat. Tymczasem wydane przez nie w tej naj-bliższej przyszłości nowe decyzje o wsparciu pomocą publiczną opiewały będą na okres nie krótszy niż 10 i nie dłuższy niż lat 15 i będą miały silne oparcie w znowelizowanym prawie (ustawa), co ma bardzo ważne znaczenie przy podejmowaniu przez inwestora decyzji o lokalizacji przedsięwzięcia w Polsce. Nie można też

zapominać, że w strefach istniejących w obecnym kształcie i zasięgu teryto-rialnym nadal oferujemy potencjalnym inwesto-rom niezwykle atrakcyjne, uzbrojone z reguły, tereny. A zainteresowanie nimi jest bardzo duże.

– Nowelizacja ustawy wprowadza dość skom-plikowane algorytmy obliczania dopuszczal-nych granic udzielania pomocy publicznej, czyli progów zwalniania z po-datku CIT – preferując fir-

my dysponujące dużymi środkami inwestycyjnymi, bo wkład własny nadal przecież trzeba mieć. Czy te kryteria nie spowodują eliminacji polskich przedsiębiorstw, które nie są zbyt zasobne w kapitał inwe-stycyjny?

– To jest pewien problem, ale proszę zwrócić uwagę, że i na tym polu sytuacja zmienia się na lepsze. Fakt, że to nie początkujący i słaby kapitałowo przedsiębiorca na przykład z Rzeszowa musi, jak do tej pory, brać pod uwagę koszty przeniesienia swego biznesu do strefy mieleckiej, ale to ona ze swoimi zasadami przyjdzie do niego do Rzeszowa, czy gdziekolwiek indziej, ma – jak sądzę – fundamentalne znaczenie. Trzeba umieć lub nauczyć się, liczyć, gromadzić kapitał – a mechanizmów wspomagających tę ścieżkę, oferowanych przez instytucje państwowe i samorządowe, wspo-magane przez środki unijne, jest sporo. Ale biznes to biznes, a my nie zajmujemy się tworzeniem warunków dla budowy ochronek,

NA HORYZONCIE:POLSKA SPECJALNA STREFA EKONOMICZNA

cd. na str. 10

12020

182018

1110

120W OBLICZU NOWELIZACJI USTAWY O SSE... Z PERSPEKTYWY PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO: JERZY BUZEK Z PERSPEKTYWY PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO: JERZY BUZEK

a tym bardziej państwową filantropią. To twarda rzeczywistość rządząca się bezwzględnymi regułami. Z 400 wydanych inwe-storom w Mieleckiej SSE zezwoleń połowa z nich wypadła z gry. Ale wielu się rozwija, tworzy nowe firmy, które od razu występują z wnioskami o lokację w strefie.

– Zwiększenie skuteczności w pozyskiwaniu nowych in-westorów w Polsce to nadrzędny cel proponowanych zmian w jurysdykcji. 2-milionowe Województwo Podkarpackie jest mocno zróżnicowane pod wglądem rozwoju gospodarczego. Czy lokowanie tu dużych i wielkich koncernów wytwórczych ma sens?

– Oczywiście, że zależy nam na nowych dużych inwestorach w ośrodkach przemysłowych już istniejących. A wymogi są wysokie. W Mielcu, by móc skorzystać z ulg, duży inwestor musi ponieść nakłady rzędu 80 milionów złotych. W Rzeszowie, czy Krośnie jest to 100 milionów, bo bezrobocie jest tam mniejsze . Ale myślę, że w tym nadrzędnym celu nowelizacji ustawy o SSE dominuje uzasadniona nadzieja na ożywienie gospodarcze regio-nów poprzez rozwój mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw – o czym już wspomniałem. W kontekście nowych obszarów gospodarczych, poddanych strefowym zasadom, w tym naszej, istotne jest, że wielu przedsiębiorców posiada tam własny teren i nie musi kupować nowego. W województwie podkarpackim ponad połowa gmin ma plany zagospodarowania przestrzennego, co też ma niebagatelne znaczenie dla inwestora. Ponadto pod uwagę będzie brany ekologiczny charakter inwestycji, co ma znaczenie np. w odniesieniu do Bieszczad.

– Do tej pory rozmawiamy o pożytkach i spodziewanych korzyściach, jakie ma przynieść rozciągnięcie strefowych zasad na całą Polskę. Jednak przedsiębiorców niepokoją zapisy mówiące o przewidywanym utworzeniu centralnej ewidencji gromadzącej wszystkie informacje dotyczące inwestycji korzystających pomocy publicznej. Jak ten cen-tralistyczny zabieg może służyć praktyce robienia interesów przez niezależne podmioty gospodarcze?

– Istotnie, spotkałem się z tego rodzaju wątpliwościami. Pamiętajmy, że decyzje inwestycyjne – wszędzie – rozważane są przez przedsiębiorców w warunkach ostrej konkurencji. Inwestorzy np. z USA, Niemiec zwykli toczyć negocjacje zastrzegając sobie całkowitą ich poufność, a te procesy trwają nawet latami. Złożenie wniosku o wsparcie publiczne i przesłanie go do centralnej ewi-dencji może, w ich mniemaniu, grozić wyciekiem informacji, a w konsekwencji podważyć zasadność i sens ich działań. Myślę, że na tym etapie prac legislacyjnych zostanie w tej dziedzinie przyjęte rozwiązanie eliminujące takie niebezpieczeństwo.

– Dziękuję za rozmowę.

Z prof. Jerzym Buzkiem przewodniczącym Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii Parlamentu Europejskiego – rozmawia Krzysztof Kozik

– W jednym ze swoich ubiegłorocznych wystąpień mówiąc o przyszłości UE i Europy i o tym co nas czeka, określił Pan 5 możliwych scenariuszy na przyszłość. Czy przez te kilka miesięcy coś się zmieniło w tej materii ? W jakim kierunku zmierza dziś pociąg z napisem Unia Europejska, i w którym miejscu tego składu znajduje się nasz wagon i jakiej jest klasy?

– Te 5 scenariuszy, miało osadzić tę dyskusję wokół konkret-nych problemów, w kontekście konkretnych wyzwań, cywiliza-cyjnych, technologicznych, gospodarczych. Stąd potem ambitne propozycje przedstawione przez Prezydenta Macrona, różne postulaty co do dalszej integracji padające w kampanii wyborczej w Niemczech a potem w ramach negocjowania koalicji rządowej. Kwestie integracji europejskiej podnoszono też w kampanii wyborczej w Austrii, czy niedawno we Włoszech. W ostatnich

dniach mieliśmy w tej sprawie list przygotowany przez Premierów państw bałtyckich, Holandii i państw skandynawskich. Ta debata trwa w Radzie UE, w Parlamencie Europejskim, ale też szerzej, w prasie, w dyskusjach publicznych, w kontekście przyszłych funduszy i programów unijnych, ewentualnego powstania Europejskiego Funduszu Walutowego, itp.

Teraz dochodzimy do momentu kluczowego. Mamy nowy rząd w Berlinie, a Komisja Europejska wkrótce przedstawi propozycję przyszłego budżetu dla wspólnoty. Widzimy jasno, że nacisk kładziony jest w większym niż dotąd stopniu na przyspieszenie rozwoju – innowacje, konkurencyjność, pogłębianie integracji – a już nie tak bardzo na konsolidację, na wyrównywanie opóźnień. Co to oznacza dla Polski? Rząd musi przedstawiać oryginalne propozycje, tak jak to miało miejsce kilka lat temu z pomysłem Unii Energetycznej czy Partnerstwa Wschodniego, które wyszły z obozu PO. Tymczasem energia rządu PiS jest dziś skierowana przede wszystkim na próbie tłumaczenia i obrony polityki we-wnętrznej rządu. Nie widzę żadnego myślenia o wspólnocie, kompleksowych pomysłów na to czym być powinna za 25 czy 30 lat. I nie ma tu zrozumienia, że ostateczny jej kształt będzie wynikiem licznych kompromisów, wypracowywania rozwiązań z często rozbieżnych wizji, potrzeb i interesów.

– Całkiem niedawno, po raz pierwszy w historii, odwo-łano z funkcji jednego z wiceprzewodniczących Parlamentu Europejskiego. Kolejna dość spora plama na wizerunku Pol-ski. Czy wpłynie to, a jeżeli tak to w jaki sposób, na pozycję Polski w negocjacjach kolejnego, po 2020 roku, budżetu UE ?

– To było kwestią raczej osobowości, zachowania poprzednie-go Wiceprzewodniczącego. Nadal Polak sprawuje to stanowisko. I nie upatrywałbym tu żadnych związków z kwestią negocjacji budżetu UE, bo to dwa zupełnie oddzielne procesy. Na miejsce odwołanego wiceprzewodniczącego wybrano innego Polaka, z tej samej frakcji.

– Polskie instytucje okołobiznesowe, korzystające do tej pory ze szczodrych dotacji UE zaczynają się przestawiać na funkcjonowanie uwzględniające brak tych środków. Co Pan sądzi o przekształcaniu się agencji rozwoju regionalnego

cd. ze str. 9

STREFA WYSOKICH LOTÓW i lokalnego w swoiste minibanki i instytucje finansowe, które mają konkurować z bankami komercyj-nymi w udzielaniu tanich pożyczek i kredytów małym i średnim przed-siębiorcom? Czy jako organizmy typu non profit mają na to szanse?

– Myślę, że z ich doświadcze-niem, instytucje te powinny dalej koncentrować się na wsparciu przed-

siębiorców poprzez koordynację, także jeśli idzie o źródła finansowania. Fundusze unijne pozostaną ważnym elementem wsparcia dla przedsiębiorców. To raczej ich charakter ulegnie zmianie. Zapewne mniej funduszy będzie kierowanych na infrastrukturę, a więc na wsparcie innowacyjności, badań i rozwoju nowych technologii, na usprawnianie procesów produkcji i świadczenia usług, zaawansowaną cyfryzację – już nie komputery, ale inteligentne aplikacje. Liczymy na znaczne środki mające na celu dostosowanie przedsiębiorstw i szerzej przemysłu do innowacji energetycznych, do zwiększenia efek-

tywności wykorzystania zasobów, także w ramach tak zwanej gospodarki o obiegu zamkniętym. Do tego agencje rozwoju powinny się przygotować – także pod względem własnych zasobów eksperckich.

Z drugiej strony powinniśmy szukać dodatkowych źródeł finansowania inwestycji. To z jednej strony kwestia dopełnienia funduszy europejskich, z drugiej sposób na zwiększenie środ-ków dostępnych dla przedsiębiorców i stworzenie zupełnie nowych fundamentów dla długotrwałego rozwoju inwestycji. Agencje rozwoju powinny w większym stopniu współpracować z funduszami inwestycyjnymi, które dziś, w dobie niskich stóp procentowych, poszukują możliwości inwestycji na rynkach globalnych. W Polsce obecnych jest już kilka prywatnych fun-duszy inwestujących w start-upy. Warto starać się przyciągać nowe komercyjne fundusze inwestycyjne i venture capital. Tu raczej, niż w udzielaniu pożyczek upatrywał bym kierunku, w którym agencje rozwoju powinny iść.

– Już dawno z głównych stron internetowych polskich samorządów zniknęły oznaczenia i linki eksponujące fi-nansową pomoc unijnych podatników w realizacji potęż-nych programów infrastrukturalnych. Tych programów już prawie nie ma więc Unia znika nie tylko z płaszczyzny informacyjnej, ale i ze świadomości ludzi. Jak się Pan czuje jako reprezentant kraju, który chętnie wyciągał ręce po unijne setki miliardów euro, a teraz jego rząd stoi na czele antyunijnej krucjaty?

– Nie wiem jak wygląda kwestia linków do projektów in-frastrukturalnych, ale w różnych miejscach spotykam tablice informujące o współfinansowaniu inwestycji ze środków unijnych. Taka informacja to zresztą obowiązek związany z otrzymaniem wsparcia. Myślę też, że pomimo retoryki politycznej, Polacy doskonale widzą zmiany jakie zaszły dzięki unijnemu wsparciu jeśli idzie o infrastrukturę. To widać także w badaniach prowa-dzonych przez Eurostat, w których poparcie Polaków dla UE jest nadal bardzo silne, zwłaszcza na tle innych państw wspólnoty.

Faktycznie jednak, dziś pomimo tego, że w UE jesteśmy już 14 lat, czasem wciąż brakuje tej głębokiej świadomości, że UE to też my. Że jesteśmy za nią współodpowiedzialni. Że jej dobrobyt zależy też od nas i naszych działań.

– Elektromobilność, to jeden ze sztandarowych projek-tów tzw. Planu Morawieckiego, a po Polsce, w roku 2025, ma jeździć milion samochodów elektrycznych ( szacuje się, że dzisiaj jest ich ok 12 tysięcy ); sieć stacji doładowujących, w wielkich bólach, dopiero się tworzy. Sercem e-samochodu jest bateria, a tymczasem w Polsce rozpoczęto od konkursu na wygląd czyli karoserię. Największy producent w tej dzie-dzinie, Tesla, mógłby produkować 300000 aut elektrycznych rocznie gdyby nie trudności w dostępie do takich metali jak ind, gal, hafn, niezbędnych w produkcji baterii. Sprzedaż samochodów elektrycznych w całej UE ma wynieść w tym roku 200 tys. Sztuk. Czy w tym stanie rzeczy jest możliwe osiągnięcie przez Polskę w roku 2025 założonych celów? Czy nie jest to przysłowiowe porywanie się z motyką na słońce ?

– Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju bardzo ciekawie i trafnie opisała wiele wyzwań i niezbędnych działań. Ale do ich realizacji nadal daleko. Jako Przewodniczący Komisji zajmującej się w PE między innymi energetyką i innowacjami wielokrotnie miałem okazję dyskutować z polskimi władzami i parlamentarzystami choćby kwestie rozwiązań, które pozwala-

łyby polskiej energetyce sprostać wyzwaniu związanemu z elek-

tromobilnością. Pozostawiam na marginesie kwestię budowy własnych pojazdów elektrycznych, gdzie pytania nie dotyczą tylko, a nawet nie przede wszystkim baterii, ale choćby samych silników, układów jezdnych, płyt nośnych, oprogramowania, w zasadzie wszystkiego. Te wszystkie auta trzeba przecież bę-dzie czymś ładować – nawet jeśli prywatne podmioty stworzą efektywną sieć stacji.

Dziś nasze sieci elektroenergetyczne, system wytwarzania, zarządzanie zapotrzebowaniem – to wszystko uniemożliwia realizację nawet skromniejszych ambicji jeśli idzie o elekro-mobilność. Nie wspomnę już kwestii związanych ze wzrostem zanieczyszczeń przy wzroście aut elektrycznych, gdy tak nasz system w tak małym stopniu wspiera odnawialne źródła energii, gdy nadal nie ma decyzji co do budowy elektrowni atomowej. Co więcej, gdy rozmawiam z decydentami różnego szczebla, widzę że nie brak im zrozumienia co do tych wyzwań, a jednak konkretne działania nie są podejmowane. To rodzi pytanie, na ile strategia elektromobilności jest brana na poważnie przez samych jej autorów?

– Brak wieloletniej strategii energetycznej; o miksie ener-getycznym mówi się coraz mniej i coraz ciszej. Tymczasem mamy ambitne plany budowy elektrowni atomowej, prze-kopania Mierzei Wiślanej czy wreszcie budowę Centralnego

ZWARCIE CZY KOMPROMIS BUDŻETOWY?

W Parlamencie Europejskim każdy chce jak najwięcej dla kraju, jaki reprezentuje

cd. na str. 15

12020

182018

1312

120POLSKIE SAMORZĄDY W UNII EUROPEJSKIEJ: TARNÓWPOLSKIE SAMORZĄDY W UNII EUROPEJSKIEJ: TARNÓW

– Pozwoli Pan, że naszą rozmowę rozpocznę od jakże mod-nych dzisiaj odniesień historycznych. 700-letni Tarnów trzy wieki temu przeżywał zapaść ekonomiczną i demograficzną. Ówczesny właściciel miasta – książę Sanguszko zakazał na 5 lat właścicielom posesji i placów sprzedawania i zastawiania tych dóbr, a jednocześnie zwolnił ich od płacenia podatków. To klasyczny mechanizm pobudzania przedsiębiorczości i rozwoju gospodarczego. Dziś powszechnie stosuje się podobne narzę-dzia, z tym tylko, że okoliczności uległy zmianie…

– Faktycznie, niczego nowego pod słońcem nie wymyślamy, a często stosujemy te pomysły, które dawno już na świecie wymy-ślono. Okoliczności na tyle uległy wszakże zmianie, że ci, którzy zarządzają miastami obecnie, muszą brać pod uwagę sferę nie tylko generowania dochodów, ale równie skutecznie dbać o jak najlepsze warunki życia społeczności lokalnej, co 300 lat temu nie było objęte szczególną troską. Włodarze miasta nie byli obarczeni koniecznością zapewnienia nie tylko świadczeń podstawowych, których koszty siłą rzeczy po-krywane są dziś z podatków miejscowych, ale obecnie mu-szą sobie radzić także z potężną sferą świadczeń socjalnych: zdro-wotnych, edukacyjnych, oświa-towych. A te są w oczywistym i niewystarczającym stopniu refinansowane z puli podatków będących w dyspozycji państwa. Ta redystrybucja pieniędzy wy-pracowanych w Tarnowie, ale przecież nie tylko, jest wciąż sła-bym punktem naszego systemu funkcjonowania państwa, a w nim – samorządów. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której musimy rokrocznie zasilać należną nam od państwa, a niewystarczającą, subwencję oświatową, kwotą kilkudziesięciu milionów złotych, z własnych środków? Do dużych ośrodków edukacyjnych, a takim jest ponad 100-tysięczny Tarnów, codziennie do szkół i uczelni dojeżdża kilkadziesiąt tysięcy uczniów i studentów, a koszt ich edukacji dodatkowo spada wyłącznie na mieszkańców. Jeżeli zatem dziś głośno mówimy o konieczności obrony samorządności jako takiej, ustrojowej i ustawowej, to warto myśleć i o tym, by tę nieco defensywną postawę wzbogacić także o postulaty nakierowane na likwidację rozwiązań nieracjonalnych i nieefektywnych, a niestety tolerowanych od lat.

– Samorząd ma jednak możliwości wpływania na rozwój gospodarczy i komfort życia ludzi. Zatem, wracając do mecha-nizmów pobudzających wzrost gospodarczy, a w konsekwencji poziom życia, można założyć, że kreatywność samorządu i na tym polu ma decydujące znaczenie…

– Powiedziałbym: uzupełniające, ponieważ bezpośrednio nie mamy wpływu na kształtowanie kierunków całościowej polityki gospodarczej i finansowej państwa, a w gruncie rzeczy cały czas

w dużej mierze jesteśmy petentem domagającym się, czasami bezskutecznie, by dostrzegano potrzeby ludzi w ich małych ojczy-znach, a przepływ wypracowanych przez obywateli środków nie miał charakteru jednokierunkowego. Ale faktycznie – w tej trudnej sytuacji nowe pomysły są na wagę złota. W 2015 i 2016 roku zaczę-liśmy stosować zasadę, że za każde nowo utworzone, przez przed-siębiorców w Tarnowie, miejsce pracy są oni zwolnieni od podatku od 100 metrów kwadratowych powierzchni nieruchomości, jaką zajmują. To bardzo rzadko stosowane w Polsce rozwiązanie. Jeśli ten podatek lokalny oscyluje wokół 21 złotych za metr, to zatrudnienie 10 osób przynosi przedsiębiorcy oszczędności rzędu 21 tysięcy złotych rocznie. Można powiedzieć, że to niewiele, ale to zawsze dodatkowy bodziec oraz impuls do rozwoju. Ulgi mają inwestorzy, ale i właściciele nieruchomości, którzy decydują się na ich remonty. Są to przykłady na to, co może zrobić samorząd, którego możli-wości są ograniczone w sferze gospodarczej – nie jest on bowiem producentem dóbr, a usługi jakie świadczy, mają wyłącznie wymiar

społeczny, a nie nastawiony na zysk. Choć w swym działaniu stosujemy zasady rachunku eko-nomicznego i jesteśmy władzą przedsiębiorczą, to jednak tylko w tym sensie, że jako dysponent społecznie wygenerowanych z podatków ludzi środków, sta-ramy się jak najmądrzej nimi za-rządzać, także w sferze inwestycji infrastrukturalnych, polepszają-cych warunki życia. Inwestując więc, część wypracowanych tu pieniędzy (z podatków), ale i tych pozyskanych z innych źródeł – na

przykład z Unii Europejskiej (200 milionów złotych w ciągu ostatnich 2 lat), mamy wymierny wpływ na perspektywy dla gospodarczej, a zatem i społecznej sytuacji miasta. Duże nadzieje wiążemy z pro-jektem objęcia całego kraju warunkami finansowymi, podatkowy-mi, obowiązującymi w specjalnych strefach ekonomicznych, nad którym toczy się teraz debata sejmowa, ponieważ mamy dobre doświadczenia, jeśli chodzi o pobudzanie aktywności gospodarczej na terenach od lat objętych w Tarnowie tymi przywilejami. To 30 hektarów należących do podstrefy Krakowskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej i kolejne 30 ha, którymi zarządza Tarnowski Klaster Przemysłowy – instytucja będąca narzędziem rozwoju zarówno samorządu gminnego jak i regionalnego. Ale w całym Tarnowie terenów inwestycyjnych jest znacznie więcej (200 ha), a w całej ponad 200-tysięcznej aglomeracji Tarnowskiej (11 samorządów) ponad 700 ha. A to oznaczałoby znaczne rozszerzenie grona beneficjentów, już teraz korzystających konkretnie ze zwolnienia z podatku do-chodowego w wysokości od 35% do 55% i dostępu do atrakcyj-nych, uzbrojonych gruntów wraz z całą niezbędną infrastrukturą. Oferujemy także kompleksowe wsparcie administracyjne, prawne i organizacyjne związane z realizowaną inwestycją oraz tzw. opiekę proinwestycyjną – mamy dobre doświadczenia w tej dziedzinie,

NIE TYLKO WIZJA, ALE I… NADZIEJA

Tarnów. Inkubator Przedsiębiorczości w Strefie Aktywności Gospodarczej

Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Tarnowie

bowiem drogi przeciera w niej Tarnowski Klaster Przemysłowy S.A. Objęcie ulgami, typowymi dla specjalnych stref ekonomicznych, przedsiębiorców decydujących się zainwestować duże pieniądze – miejscowych oraz zewnętrznych – może mieć fundamentalne znaczenie dla gospodarczej perspektywy miasta i subregionu.

– Dodajmy: niezbyt szczęśliwie położonego pomiędzy

Krakowem a Rzeszowem i obarczonego psychologiczną traumą związaną z utratą przed prawie 20 laty statusu miasta wojewódz-kiego. Pomiędzy samorządami toczy się bezpardonowa walka konkurencyjna o środki, nie tylko prywatne, ale i pochodzące od podatników unijnych.

– Nie ma sensu zaprzeczać, że jest inaczej. Pokazujemy na-szą ofertę coraz bardziej aktywnie. Na europejskich targach (np. W Hanowerze, Monachium, Barcelonie), ale i na szczeblu krajowym (Warszawa). Żyje-my w czasach, w których ten, o którym cicho – po prostu nie istnieje i nie ma żadnych szans na rozwój. Kiedy 4 lata temu obejmowałem urząd – ówczesny Wydział Przedsię-biorczości dysponował rocz-nie budżetem na promocję w kwocie… 5 tysięcy złotych. Dziś Wydział Rozwoju Gospo-darczego ma do dyspozycji 500 tysięcy środków własnych, a wraz z europejskimi – 2,5 miliona złotych. Rzecz w tym, by te pienią-dze mądrze i skutecznie wykorzystać oraz by przy ich pomocy zain-teresować poważnych inwestorów, którzy stworzą w Tarnowie wiele nowych, a przede wszystkim trwałych miejsc pracy. Przedsiębiorcy prowadzą powszechnie tzw. biały wywiad i musimy mieć atrakcyj-ną, realistyczną odpowiedź na ich zainteresowanie, czyli – mówiąc wprost – zyskać przewagę konkurencyjną nad większymi ośrodkami miejskimi. Jakkolwiek na razie trudno jeszcze mówić o wymiernych wynikach zapoczątkowanej przez tarnowski samorząd ofensywy promocyjnej, to jednak w samej Strefie Aktywności Gospodarczej kilkanaście firm już kupiło grunty, a 12 tysięcy metrów powierzchni w Inkubatorze Przedsiębiorczości – największym w Małopolsce – znalazło już swoich najemców. Liczymy, że w wyniku podjętych przez nas działań informacyjno-promocyjnych w mieście pojawią się nowi, poważni inwestorzy. Byłby to niezmiernie istotny element powstrzymujący, a tak naprawdę, zmieniający na ekspansywny, trend przez niektórych nazywany marginalizacją miasta. To prawda, że po reformie administracyjnej z 1999 roku Tarnów stracił status miasta wojewódzkiego, ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami tego faktu, ale koncentrowanie się tylko na eksponowaniu utraconych atutów mija się z celem. Otóż, nikt nie jest cudotwórcą i kiedy trze-ba się zmierzyć z twardą rzeczywistością, przeszkodami i realnymi możliwościami – pozostaje tylko wytrwałość, determinacja i pomy-słowość, by jak najlepiej wykorzystać to, co ma się do dyspozycji.

– Czy zgadza się Pan z tezą, że skutecznie konkurować na polu samorządów można jedynie tworząc obecnie atrakcyjne, inteligentne specjalizacje? Tarnów jest stolicą polskiego prze-mysłu chemicznego, tutaj siedzibę i duże zakłady ma Grupa Azoty. Czy ten fakt wyznacza jedyną ścieżkę dla rozwoju np. najnowocześniejszych technologii, czy też samorząd bierze pod uwagę inne dziedziny z najwyższej półki, które mogłyby rozwijać się w mieście?

– 16 i 17 kwietnia w Tarnowie odbędzie się 11. Forum Inwe-stycyjne, organizowane od lat we współpracy Instytutem Studiów

Wschodnich – twórcą słynnego Forum Ekonomicznego w Krynicy. Od 2 lat nasze Forum nie jest już bezpośrednio związane z krynickim wydarzeniem, ale ma także europejski wymiar – jest platformą wy-miany poglądów oraz miejscem spotkań inwestorów z Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, przedstawicieli rządów i parlamentów, repre-zentantów biznesu, założycieli startupów, ekspertów, naukowców oraz innowatorów. Jest też ściśle związane z nowymi elementami strategii rozwoju miasta. Chcemy, by w Tarnowie stworzone zostały warunki do rozwoju technologii finansowych (FinTech), nowych tech-nologii w energetyce i w służbie zdrowia, nowoczesnych systemów zarządzania w przedsiębiorstwach oraz praktycznego zastosowania rozwiązań innowacyjnych w biznesie. Nie tylko wielkie ośrodki miej-skie są zainteresowane przyszłością w kontekście projektu Polska 4.0. Jako Tarnów, także chcemy aktywnie i wyraziście zaznaczać swoją

obecność i kreatywność w pro-cesach, które oznaczają większą automatyzację, wszechobecną robotyzację, rozwój sztucznej inteligencji i Internetu rze-czy... oraz wielkie pieniądze, które najpierw trzeba mieć, aby móc zainwestować. Tar-nów to nie jest szczere pole. Mamy wielkie tradycje kultury przemysłowej i technicznej, utożsamiane przez przemysł chemiczny i maszynowy (Azoty, Tamel) i dysponujemy sporą

bazą edukacyjną na dobrym poziomie. Oczywiście, trudno nam się równać do oferty Krakowa, czy nawet Rzeszowa, ale składać broni nie wolno, mimo zjawisk w oczywisty sposób wskazujących, że ci najbardziej ambitni i mobilni wybierają większe ośrodki miejskie, jako cel w poszukiwaniach swo-jego miejsca do pracy i życia. Do Krakowa i Rzeszowa autostradą A-4 z Tarnowa jedzie się niecałą godzinę. Ale nie każdemu odpowiada wielkomiejski zgiełk.

Poza tym ci, którzy opuszczają miasto na stałe – przenoszą się często do sąsiednich gmin, tworzących aglomerację. Coraz więcej jest takich, którzy mieszkają na wsi a pracują w Tarnowie – jak tysiące im podobnych, codziennie dojeżdżających tu do pracy. W Tarnowie coraz więcej firm opiera swą działalność o informatykę, automatykę, mechatronikę. Od czegoś trzeba zacząć i warto mieć nie tylko wizję, ale i nadzieję. Dotyczy to także sfery partnerstwa publiczno-prywatnego, o którym mówi się od dziesiątków już lat, a które w wymiarze kraju prawnie nie istnieje. My jednak stoimy przed faktami dokonanymi na tej płaszczyźnie. Prowadzimy nego-cjacje z partnerami prywatnymi na temat sfinansowania budowy przez nich bardzo potrzebnych miastu obiektów, które pomiesz-czą m.in. Tarnowskie Gniazda Innowacyjnych Specjalizacji (m.in. mechatronika, druk 3D na potrzeby medycyny) – to bezpośrednie nawiązanie do wątku, o który pan pytał, ale także Centrum Usług Wspólnych, które zintegruje platformy samorządowe aglomeracji i usprawni przepływ informacji pomiędzy urzędami i ich wydziała-mi. Skorzystają także mieszkańcy. Dzięki intuicyjnej aplikacji będą mogli m.in. sprawdzić, na jakim etapie procedury administracyjnej jest aktualnie załatwiana, przez nich sprawa, w danym urzędzie.

– Dziękuję za rozmowę

Od redakcji: Zapowiedź i Program 11. Tarnowskiego Forum Inwestycyjnego prezentujemy w innym miejscu numeru, a do przebiegu i dorobku tego wydarzenia nawiązywać będziemy w kolejnych wydaniach czasopisma.

Z Piotrem Augustyńskim, Zastępcą Prezydenta Tarnowa – rozmawia Jacek Broszkiewicz.

12020

182018

1514

120POLSKA PRZYSZŁOŚĆ W UE: EUROREGION SPREWA-NYSA-BÓBRZ UNIJNEGO POZIOMU NA RZECZ CZYSTYCH TECHNOLOGII

Z PERSPEKTYWY PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO: JERZY BUZEK

ZWARCIE CZY KOMPROMIS BUDŻETOWY?cd. ze str. 11

Portu Lotniczego, który obsłuży rocznie tyle pasażerów co największy na świecie port w Atlancie. Czy takie inwestycje mają jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie?

– Ambitne inwestycje mają jak najbardziej racjonalne uza-sadnienie, ale jak każde przedsięwzięcie ekonomiczne, muszą być dobrze skalkulowane co do swoich założeń, źródeł finanso-wania – nie tylko co do budowy, ale wieloletniego utrzymania i dalszego rozwoju. Co więcej, wielkie inwestycje potrzebują tym większej koordynacji różnych obszarów, by odnieść sukces.

– Czy w praktyce jest możliwe, by środki unijne na rozwój regionalny w kolejnej perspektywie finansowej mogły trafiać do samorządów regionalnych bezpośrednio, z pominięciem agend rządowych, ministerstw? Na co możemy liczyć ze strony UE już nie jako państwo ale jako społeczeństwo?

– Zasady się nie zmienią. Co więcej, duży – coraz większy – nacisk w UE kładzie się na synergię pomiędzy funduszami i programami. To kwestia zapewne mniejszego budżetu w przy-szłej perspektywie, w obliczu wyjścia Wielkiej Brytanii, pewnych tendencji populistycznych choćby we Włoszech, czy wciąż słabej sytuacji gospodarczej w kilku państwach południa Europy. Chodzi więc o to, by wydatki współgrały w ramach unijnych priorytetów. By podejmowane przez regiony i państwa działania wspierały się wzajemnie, by były w jakimś stopniu skoordynowane, a nie szły każdy w innym kierunku, bo bez tego rozejdzie się nam wspólny rynek.

Nie możemy jednak zapominać, że gros środków dla polskich samorządów idzie na realizację tak zwanych regionalnych pro-gramów operacyjnych. A to samorządy, a nie instytucje centralne tworzą swoje programy operacyjne, wskazują obszary wsparcia, priorytety. Jeśli chodzi o wsparcie dla społeczeństwa obywatel-skiego, to choć większość środków unijnych przechodzi przez instytucje centralne – bo Komisja Europejska nie ma struktur

by bezpośrednio monitorować programy wdrażane przez po-szczególne organizacje pozarządowe w 27 państwach, w blisko 300 regionach UE, by je rozliczać i weryfikować. Ale wymóg konsultacji publicznych przy tworzeniu programów wsparcia, nadzór wybieranych bezpośrednio europarlamentarzystów, rola Europejskiego Komitetu Regionów i Komitetu-Społeczno--Ekonomicznego, szereg brukselskich organizacji zrzeszających NGOs z całej UE – one wszystkie dają konkretne narzędzia by potrzeby i oczekiwania co do wsparcia UE dla społeczności lokalnych, dla społeczeństwa obywatelskiego przekładały się na realne programy unijnego wsparcia.

– Wiele wątpliwości i niepokoju budzi przebieg wyborów samorządowych, a potem parlamentarnych. Czy bierze Pan pod uwagę zaangażowanie w kontrolę ich przebiegów przed-stawicieli UE? Czy jest to możliwe w kontekście wdrożenia art. 7 wobec Polski?

– W ramach swoich kompetencji, UE angażuje się w kontrolę wyborów tylko w wybranych krajach poza swoim obszarem – głównej w Afryce i Azji. Jeśli chodzi o mechanizmy kontroli wyborów w Europie, odpowiednie kompetencje ma w tej dzie-dzinie Rada Europy. Jak rozumiem, partie wystawiające swoich kandydatów, także partie opozycyjne, będą podejmować działania by na poziomie komisji wyborczych mieć swoich przedstawicieli i monitorować proces wyborczy. I to chyba jest najlepszy sposób by wskazać wszelkie ewentualne nieprawidłowości.

Ale zwrócenie przez Pana uwagi na bezstronność i właściwą kontrolę procesu wyborczego ma fundamentalne znaczenie. Gdyby dokonano tutaj nadużyć, śmiało można by powiedzieć, że demokracja w Polsce się kończy.

– Dziękuję za rozmowę.

EASME (Executive Agency for Small and Medium - sized Enterprises) Agencja Wykonawcza ds. Małych i Średnich Przedsiębiorstw jest największą unijną Agencją zarządzającą środkami unijnymi, które pomagają małym firmom zachować konkurencyjność, a także programami w dziedzinie badań naukowych, ochrony środowiska, energii i rybołówstwa, jak m. in. HORYZONT 2020, LIFE, COSME, ERASMUS+. Agencji tej przy współpracy z PriceWaterhouseCoopers ( PwC ) w Luk-semburgu, powierzona została realizacja projektu „Skills for smart industrial specialization and digital transformation” („Umiejętności na rzecz inteligentnej specjalizacji przemy-słowej i transformacji cyfrowej” ). Projekt ma za zadanie stworzenie w nowej perspektywie finansowej 2021 - 2027 systemu wsparcia krajów członkowskich, regionów, miast, organizacji, klastrów i firm. Ma także za cel wzmocnienie konkurencyjności UE m in. w stosunku do USA, Japonii, Korei Południowej, Izraela, a także pomoc (miastom, regionom, państwom członkowskim) w projektowaniu i wdrażaniu am-bitnych umiejętności w obszarze inteligentnej specjalizacji przemysłowej i strategii cyfrowej transformacji.

Niedawno powołano nowy Komitet Sterujący EASME, do którego wybrany został p. Janusz Kahl – Prezes Zarządu South Poland Cleantech Cluster & NordicHouse. Prócz niego w skład Komitetu zostali wybrani:

�� John Higgins, Director General of DIGI-TALEUROPE,�� Elif Köksal-Oudot, Economist at OECD

Directorate for Science, Technology and Innovation�� Bruno Lanvin , Executive Direktor of INSE-

AD’s Global Indices�� Leif Edvinsson, Uniwersal Networking In-

tellectual Capital

Do zadań Komitetu Sterującego należą m.in.:�� monitorowanie prac oraz dokonywaniu przeglądów ra-

portów opracowanych przez PwC�� spotkania w Brukseli (z EASME i Komisją Europejską) celem

monitorowania postępów oraz przygotowywanie, omawia-nie i zatwierdzanie okresowych sprawozdań �� uczestnictwo w telekonferencjach �� fachowe doradztwo

PwC ma także stworzyć nieformalną grupę składającą się z co najmniej 100 kluczowych interesariuszy pochodzących z przynaj-mniej 10 państw członkowskich UE o dobrej reprezentatywności i równowadze geograficznej. Skład grupy będzie regularnie konsul-towany a eksperci będą na zasadzie ad-hoc zapraszani na warsztaty, zgodnie z regułą – w każdym warsztacie 60% nowych ekspertów. Eksperci będą rekrutowani m. in. spośród przedstawicieli: władz publicznych różnych szczebli, organizacji odpowiedzialnych za inteligentne specjalizacje przemysłowe i transformacje cyfrowe, klastrów przemysłowych, przemysłu, środowiska akademickiego, publicznych i prywatnych instytucji edukacyjno-szkoleniowych,

sektora małej i średniej przedsiębiorczości, izb handlowo-prze-mysłowych, agencji rozwoju regionalnego i lokalnego.

Główne oczekiwania wobec Komitetu Sterującego: �� poprawa zrozumienia możliwości projektowych i skutecz-

nego wdrażania na wszystkich poziomach ( miasta, regiony, państwa ) inicjatyw, polityki i strategii w zakresie zaawan-sowanych technologii i umiejętności w kształcie litery T, �� pomoc na wszystkich poziomach w projektowaniu

i wdrażaniu ambitnych polityk w zakresie umiejętności dla inteligentnych specjalizacji przemysłowych i cyfro-wej transformacji,�� dostarczanie konkretnych rozwiązań i stworzenie zestawu

właściwych narzędzi. Wszystkie opracowane przez PwC dokumenty, przed przedło-

żeniem ich EASME oraz Komisji Europejskiej będą zatwierdzane przez Komitet Sterujący !

South Poland Cleantech Cluster powstał 28.01.2014 z inicjaty-wy NordicHouse Sp. z o.o. poprzez podpisanie Listu Intencyjnego; rok później 16.02.2015 inicjatywa klastrowa została zarejestrowana w KRS jako Sp. zo.o. non profit, którą tworzyło wówczas 30 udzia-łowców. Obecnie klaster liczy ponad 70 członków. Od początku

jego działania Prezesem Zarządu jest Janusz Kahl. SPCleantech jest organizacją działającą w for-

mie poczwórnej helisy (firmy cleantech, instytucje naukowo-badawcze, jednostki publiczne, organi-zacje pozarządowe - NGO) i poprzez stworzenie ponadprzeciętnego środowiska innowacyjnego i badawczego dąży do utworzenia wiodącego w Europie Centralnej klastra czystych technologii a także jednego z bardziej wiodących klastrów w tej dziedzinie na świecie. SPCleantech działa na obszarze 4 województw Polski południowej: małopolskiego, podkarpackiego, śląskiego i świę-tokrzyskiego katalizując innowacyjność poprzez

zwiększenie komercjalizacji nowych produktów i technologii, wspieranie start-upów i przedsiębiorczości a także stymulowa-nie dostępu do kapitału podwyższonego ryzyka we wczesnej fazie działalności przedsiębiorstw. Wizja klastra realizuje się po-przez budowę i rozwój potencjału ulokowanego w 10 obszarach (platformach) współpracy:

�� przemysł 4.0, �� smart city i e-mobilność, �� inteligentne budynki, ekologiczne materiały budowlane,�� wydajność energetyczna, �� zielona energia, �� VR/AR/MR, �� Big Data, �� internet rzeczy, �� bio-gospodarka, �� gospodarka o obiegu zamkniętym.

1 lipca 2016 roku South Poland Cleantech Cluster nagrodzony został przez European Cluster Excellence certyfikatem Bronze Label Certificate, będącym wyrazem uznania za dotychczasowa działalność i zaangażowanie na rzecz czystych technologii. SPCC współpracuje z szeregiem partnerów zagranicznych wywodzących

POLAK CZŁONKIEM WAŻNEGO KOMITETU UNII EUROPEJSKIEJ

się z obszarów skupionych m. in wokół takich miast jak: Bilbao, Graz, Grenoble, Hamburg, Helsinki, Kopenhaga, Mediolan, Oslo, Rotterdam, Singapur.

Powołanie Janusza Kahla w skład komitetu Sterującego EASME jest naturalną konsekwencją jego aktywności na poziomie inno-wacyjnej współpracy europejskiej w dziedzinach najistotniejszych

dla przyszłości gospodarki i społeczeństwa Kontynentu – również w wymiarze najbardziej palących globalnych wyzwań. Warto do-dać, że Janusz Kahl jako jedyny na świecie pełni funkcje Konsula Honorowego aż czterech skandynawskich państw: Danii, Szwecji, Finlandii i Islandii.

W dniach 27-28.03.2018, Janusz Kahl, prezes SPCleantech uczestniczył w spotkaniu wysokiej rangi pomiędzy Komisją Euro-pejską reprezentowaną przez polską komisarz, Elzbietę Bieńkow-ską oraz rządem Ukrainy reprezentowanym przez wicepremiera, Stepaba Kubiva.

W spotkaniu uczestniczyło 25 wybranych klastrów reprezentu-jących UE oraz 25 klastrów ukraińskich. Celem wizyty było nawią-zanie kontaktów i współpracy z klastrami ukraińskimi w ramach działań Europejskiej Platformy Współpracy Klastrowej działającej na rzecz klastrów z Ukrainy, Unii Europejskiej i innych krajów uczestniczących w programie COSME. Rezultatem wizyty było na-wiązanie wielu kontaktów i współprac z klastrami z Ukrainy, innych krajów członkowskich UE oraz urzędnikami Komisji Europejskiej.

Krzysztof Kozik

12020

182018

1716

120PRZYSZŁOŚĆ SAMORZĄDU I POLSKI W UE: ŚREMPRZYSZŁOŚĆ SAMORZĄDU I POLSKI W UE: ŚREM

– Jaka będzie przyszłość samorządności i demokracji w Pol-sce? Czy podziela Pan refleksje i wnioski zawarte w słynnym raporcie „Dobra zmiana w Miastku”? Jaki jest obraz lokalnej śremskiej społeczności w Pańskich oczach i czy w obecnych realiach można wygrać wybory samorządowe unikając pro-stoty przekazu, nachalnej powtarzalności i grania wyłącznie na emocjach, często tych najniższego lotu?

– Pana pytanie rzeczowo traktuje o aktualnych sprawach. Wierzę, że samorządność będzie się cały czas rozwijać i widzę jej przyszłość w jasnych kolorach. Niepokoi mnie jednak to, co jest najważniejsze w budowaniu samorządności, mianowicie proces decentraliza-cji, który powinien być postępujący. W ostatnim czasie widać, że coraz więcej procesów jest centralizowanych. Raport „Dobra zmiana w Miastku” niestety potwierdza obawy, o których mówię. Najbliż-sza perspektywa rozwoju samorządności to okres nie-powtarzalny, zdominowany poprzez środki i projekty Unii Europejskiej. To jest moment na podjęcie decyzji czy nadal realizować i rozwijać inwe-stycje, czy zwracać uwagę na emocje społeczne i brać w nich udział. Jestem zwolennikiem tezy, że otoczenie należy rozwijać konsekwentnie i korzystać z możliwości absorpcji środków unijnych, która będzie trwała jedynie do 2020 roku. Po tym czasie naszą przestrzeń będziemy mogli zmieniać tylko i wyłącznie ze środków własnych czy rządowych. To teraz możemy dokonywać przełomowych zmian w infrastrukturze oświatowej i kulturalnej, na które nigdy nie byłoby nas stać. To teraz możemy mówić o takich procesach jak rewitalizacja i o globalności działań samorządów w tym zakresie.

– Cztery lata temu zwracał się Pan o poparcie do wyborców argumentując, że „…Szanując tradycje i obyczaje polegam na wiedzy i praktyce oraz poszukuję nowoczesnych, skutecznych rozwiązań…” – to fragment z Pańskiego clipu z kampanii. Od 12 lat jest Pan Burmistrzem a przed Panem potencjalnie kolejne dwie pięcioletnie kadencje na tym stanowisku. Na jakie akcenty postawi Pan jesienią i w jaki sposób będzie chciał przekonać do siebie mieszkańców Śremu a w konsekwencji wygrać?

– Będę ubiegał się o reelekcję. Moja motywacja wynika tylko i wyłącznie z jednego faktu, że nie wszystkie cele, które w Śremie wspólnie zaprojektowaliśmy, zostały już osiągnięte. Stało się tak, ponieważ ogłoszenie konkursów na realizację projektów unijnych zostało przesunięte w czasie. Przykładem jest rewitalizacja, gdzie jako gmina będziemy starali się o duże środki finansowe, co w ciągu trzech – czterech lat pozwoli nam zmienić przestrzeń starej części miasta. Oczywiście nie chodzi o zmianę elewacji budynków, by pięknie lśniły w słońcu, ale by sukcesywnie dodawać nowe iskry do ożywienia społecznego w tych przestrzeniach, które podlegają rewitalizacji. Postawię przede wszystkim na to, co do tej pory było

najważniejsze, czyli inwestycje. Ważna jest też poprawa warunków funkcjonowania mieszkańców w ich działalności zawodowej i prywat-nej. Mimo, że bezrobocie w powiecie wynosi niewiele ponad 2%, a w samej gminie jeszcze mniej, to nie zaprzestajemy działań związanych z pozyskiwaniem inwestorów. W 2018 roku koncern Rehau buduje kolejny, trzeci już zakład w Nochowie. Przygotowujemy planistyczne uwarunkowania pod budowę nowego zakładu na powierzchni 20 ha dla przedsiębiorstwa Leopol. Oczywiście nie zapominamy o małych podmiotach gospodarczych, które znakomicie funkcjonują i szybko dostosowują się do lokalnych uwarunkowań. Bardzo ważnym zada-niem samorządu jest zagwarantowanie polityki wodno-ściekowej na daleką przyszłość. Skarbem śremskiego samorządu jest zasób wody

oraz wysoki poziom sanita-cji. Z sieci wodociągowych korzysta ponad 99% miesz-kańców, z sieci kanalizacyj-nych – 97,6%. Powstają nowe zasoby mieszkaniowe, dla których wciąż musimy budo-wać nowe sieci, dlatego po raz kolejny zainwestujemy w rozbudowę oczyszczalni ścieków. W nadchodzących latach ważne będą przestrze-nie komunikacyjne i rozbu-

dowa alternatywnych, poza samochodowym, sposobów komunikacji. Przypomnę, że od ponad 1,5 roku jesteśmy jednym z nielicznych miast, gdzie funkcjonuje bezpłatna komunikacja miejska. Autobusy przejeżdżają ponad 40 tys. km miesięcznie, zamierzamy jednak dalej inwestować w zasięg komunikacji miejskiej. Staramy się wyodręb-niać przestrzenie dla ruchu rowerowego. Mieszkańcy coraz chętniej zamiast autem wolą poruszać się po mieście rowerem na co dzień, nie tylko w celach turystycznych, co naprawdę widać, zwłaszcza przy sprzyjającej pogodzie. Mam nadzieję, że ruch rowerowy będzie jeszcze bardziej intensywny. Ponadto dokładamy wszelkich starań do rozwoju poszczególnych grup społecznych. W 2017 roku gmina Śrem została uznana za jedną z trzech gmin najbardziej wspierających rodzinę. Od października ubiegłego roku funkcjonuje karta seniora, która jest elementem śremskiego programu dla osób starszych. Przez te kilka miesięcy już prawie 3 tys. osób po 60. roku korzysta z udo-godnień, które oferują partnerzy programu. Karta seniora uprawnia do zniżek nie tylko na usługi gminne, ale również oferowane przez podmioty komercyjne.

– Z wykształcenia jest Pan ekonomistą a pragmatyzm w połączeniu z tradycyjną wielkopolską solidnością daje efekt w postaci sprawowania władzy przedsiębiorczej. Jest Pan nie tylko praktykiem w tej dziedzinie, ale i ekspertem. Czy polskie samorządy, w tym śremski, są przygotowane na nieuchronne, jak się dziś wydaje, wysychanie strumienia unijnych dotacji uru-chamiających duże inwestycje, zwłaszcza infrastrukturalne? Czy unijne dofinansowanie projektów inwestycyjnych da się zastąpić środkami własnymi lub kredytami komercyjnymi? To pytanie zadałem Panu – nieco w innej formie – w wywiadzie publiko-

ZDĄŻYĆ PRZED ZAMKNIĘCIEM UNIJNEJ KASY…

wanym na naszych łamach w 2013 roku. Wówczas odpowiedział Pan, że część zadań inwestycyjnych praktycznie sfinansowanych przez UE osiągnęła wartość 100 milionów złotych. Część. Co więc czeka polskie, w tym śremską, społeczności lokalne?

– Nawiążę do poprzedniego pytania, gdzie sygnalizowałem, że każda osoba zarządzająca samorządem musi zdawać sobie sprawę z tego, że źródło unijnych dotacji kiedyś wyschnie. Logika działania tych, którzy podejmują się pozyskiwania środków UE, musi dążyć w tym kierunku, by zdołać zaspokoić w tym czasie maksymalnie wszystkie zdiagnozowane potrzeby. Inwestycje, które zostały zrealizo-wane na terenie gminy Śrem w latach 2007 (czyli od kiedy rozpocząłem zarządzanie gminą) do roku bieżącego sięgają blisko 150 mln zł. Po termomodernizacji są niemal wszystkie placówki oświatowe. Aktual-nie – w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych (ZIT) – trwa termomodernizacja największej szkoły podstawowej w Śremie (SP6). Również ze środków ZIT budujemy salę widowiskową na 300 osób oraz pawilon wystawowy przy Muzeum Śremskim. Znaczące pienią-dze przeznaczamy na inwestycje edukacyjne na terenach wiejskich. Szkoły zyskały, a w tym roku kolejne zyskają, nowe boiska sportowe. W Dąbrowie kończymy rozbudowę szkoły, gdzie uczęszczają dzieci z pobliskich miejscowości, w których w ostatnich latach nastąpił ogromny wzrost populacji. Za ponad 16 mln zł zmodernizowaliśmy basen. Podpisaliśmy umowę na budowę zintegrowanych węzłów przesiadkowych, które mają poprawić mobilność miejską. Wyjaśnię tylko, że pod nazwą węzła kryje się miejsce z parkingami dla aut i ro-werów oraz przystankami autobusowymi, gdzie mieszkańcy będą mieli możliwość pozostawienia auta i zmiany środka komunikacji na transport publiczny. Liczę na to, że takie rozwiązanie usprawni połączenie z Poznaniem oraz wpłynie na obniżenie natężenia ruchu samochodowego na terenie miasta. Nasza wizja po okresie inten-sywnego pozyskiwania środków unijnych jest jasna. Zdajemy sobie sprawę, że musimy zaspokoić i stworzyć rynek pracy, nad którym cały czas pracujemy na różnych polach. Musimy zdążyć wybudować infrastrukturę rekreacyjną, kulturalną, sportową, ale również wodno--kanalizacyjną, by ten potencjał wystarczył na długie lata. Skończą się zasoby środków unijnych, ale nie zaprzestaniemy działań i będziemy usilnie zabiegać o inne źródła finansowania.

– Jako członek Zarządu Związku Miast Polskich i Wiceprezes Stowarzyszenia Metropolia Poznań reprezentuje Pan tę część samorządowców, którzy swoją misję pojmują o wiele głębiej niż ta, jaką wyznaczają gminne opłotki. Czy z tych wyższych punktów obserwacyjnych można dostrzec z dużym prawdopo-dobieństwem przyszłość polskiego członkostwa w UE?

– Rzeczywiście, nie ograniczam się do bieżącego zarządzania gmi-ną, ale aktywnie udzielam się lokalnie i ponadlokalnie. Lokalnie jestem prezesem Unii Gospodarczej Regionu Śremskiego – stowarzyszenia, którego celem jest wspieranie przedsiębiorczości. W 2007 roku, kiedy zaczynałem, stowarzyszenie obejmowało wyłącznie gminy powiatu śremskiego. Mali i średni przedsiębiorcy intensywnie korzystają ze wsparcia, którego udziela stowarzyszenie. Obserwując skuteczność działań Unii, przyłączyły się do nas gminy Krobia z powiatu gostyń-skiego oraz Krzywiń z powiatu kościańskiego. Nie spoczywamy na laurach, opracowaliśmy nową strategię działania i dążymy do realizacji zamierzonych celów. Podpiszemy umowę z Centrum Obsługi Inwesto-rów przy Urzędzie Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego, aby ułatwić tym mniejszym gminom działania promocyjne. Z pozycji wiceprezesa Stowarzyszenia Metropolii Poznań natomiast widzę to wszystko, co może scalać 21 gmin łącznie z Poznaniem i przyczynić się do jeszcze większego rozwoju regionu. Metropolia Poznań liczy ponad milion mieszkańców. Naszym głównym celem jest stworze-nie wspólnego systemu komunikacji, edukacji i zagospodarowania przestrzennego. Bardzo wiele uczę się od innych włodarzy gmin metropolitalnych. Z kolei jako członek Związku Miast Polskich jestem blisko konsultacji wszystkich mechanizmów podejmowania decyzji,

zarówno w sferze rządowej – wykonawczej, jak i uchwałodawczej, czyli sejmowej. Konsultujemy się w sprawie wypracowania najpew-niejszych i najbardziej optymalnych sposobów postępowania w sa-morządach. Jako samorządowcy obserwujemy poczynania rządowe lub sejmowe i staramy się szybko reagować i informować wszystkie gminy o zbliżających się zmianach przepisów. Przykładami mogą być ustawy dot. ordynacji wyborczej, gospodarki wodno-kanalizacyjnej czy jawności życia publicznego. Jest to również okazja do tego, by zasiadać w komitecie monitorującym Wielkopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego (WRPO) w rozdaniu środków unijnych do 2020 roku. Natomiast jako członek zarządu Związku Miast Polskich aktywnie udzielam się w komitetach monitorujących poszczególne projekty branżowe. Moim zdaniem każdy samorządowiec prze-chodzi podobną drogę. Pierwsza kadencja to poznanie wszystkich meandrów samorządowych, dalej przygotowywanie się do działań, które mogą przynieść sukces po wielu wypracowanych latach. Po trzecie, myślę, że uczymy się od innych, lepszych. Wówczas z dużym prawdopodobieństwem możemy skutecznie wpływać na przyszłość polskiego członkostwa w Unii Europejskiej. Czy jest ona zagrożona? Zapewne tak. Zauważamy pewne ruchy w Unii, jak np. w Wielkiej Brytanii, gdzie pojawia się coraz więcej eurosceptyków. Ja jednak wierzę w mądrość społeczeństwa polskiego, w tym śremskiego, które zauważa korzyści intensywnego rozwoju korzystającego ze wsparcia unijnego.

– Czy zgodzi się Pan z twierdzeniem, że wartości takie jak

gospodarka wolnorynkowa i demokracja nie mają prawa oddziel-nego bytu? Jak zatem w kontekście procesów centralizacyjnych nie tylko struktur państwa, ale i gospodarki widzi Pan przyszłość w tej sferze, także jako Prezes Zarządu Unii Gospodarczej Re-gionu Śremskiego?

– Zgadzam się z tym twierdzeniem. Zawsze tłumaczę swoim studentom, że podstawą działania samorządności jest gospodarka wolnorynkowa i zasady demokracji. Uczymy się jednego i drugiego. Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu mówiłem o tym, że konkurencja wpisuje się w działania samorządowe. Zwracano mi wówczas uwagę, że w definicji samorządu nie ma mowy o konkurencji, że wszyscy po-winniśmy się równo rozwijać. Dziś ta teza upadła i doskonale zdajemy sobie sprawę, że tylko konkurencja spowoduje intensywny rozwój jednostek samorządu terytorialnego. Konkurencja w ubieganiu się o środki UE, o dotacje rządowe, w rozwoju rynku mieszkaniowego – jest bardzo wiele elementów, które wpisują się w ten walor. Abso-lutnie jestem przeciwnikiem procesów centralizacyjnych. Wszystko, co dzieje się w samorządzie, powinno być blisko mieszkańców. Nie znajduję żadnych argumentów na proces centralizacji. Myślę, że domeną samorządów, które działają na terenie naszego kraju, jest to, by poprzez wolny rynek i działania demokratyczne zachować słuszność jedynej chyba najbardziej udanej reformy po 1990 roku – reformy samorządu terytorialnego.

– Dziękuję za rozmowę

Rynek w Śremie

Promenada nad Wartą

Z Adamem Lewandowskim, Burmistrzem Śremu – rozmawia Jacek Broszkiewicz

12020

182018

1918

120DOKĄD ZMIERZASZ EUROPO? – NOWE MIASTO LUBAWSKIEDOKĄD ZMIERZASZ EUROPO? – NOWE MIASTO LUBAWSKIE

– W roku 2016 Gmina Miejska Nowe Miasto Lubawskie złożyła do Komisji Europejskiej wniosek grantowy projektu „Dokąd zmierzasz Europo” realizowanego w ramach programu „Europa dla obywateli”? Skąd wzięła się idea tego projektu?

– Idea projektu „Dokąd zmierzasz Europo” wzięła się z potrzeby dialogu oraz wymiany wiedzy, doświadczeń i dobrych praktyk pomiędzy partnerskimi samorządami w kwestiach europejskich – z korzyścią dla wzmocnienia sieci partnerskiej. Poszczególni part-nerzy wykazują różnice w: popu-lacji, strukturze, powierzchni oraz poziomie rozwoju, ale ich zadania są zbieżne – służyć dobru mieszkańców. Dlatego dialog stoi na pierwszym pla-nie i wynika z poszukiwania wspólnej platformy działania. Dotychczasowa współpraca wykazała, że międzynarodo-we tematy powinny być roz-patrywane także na gruncie lokalnym. Trudną tematykę podejmowaną w projekcie można znaleźć w codziennej pracy wszystkich społeczności partnerskich – m.in. demogra-fia, mniejszości narodowe, kryzys migracyjny, kryzys gospodarczy, eurosceptycyzm, obawy nad przyszłością UE, bezrobocie, malejące demokratyczne zaangażowanie Europejczyków itp. Te proble-matyczne kwestie istnieją w mniejszym lub większym stopniu u wszystkich partnerów, a zatem może i powinna być podejmowana między nimi wymiana doświadczeń i dobrych praktyk.

– Co zadecydowało o takim a nie innym wyborze miast

partnerskich tworzących sieć GIPFEL? – Samorządy Hude, Arnage, Fiume Veneto, Solecznik i Nowego

Miasta Lubawskiego od wielu lat zgodnie ze sobą współpracują na podstawie istniejących umów partnerskich. Ich mieszkańcy i włodarze w przeszłości wielokrotnie zajmowali się tematami rozwoju gmin w kontekście wartości Unii Europejskiej i wspól-nie podejmowali inicjatywy szczególnie cenne dla społeczności lokalnych oraz stanowiące wartość ponadlokalną – na miarę problematyki podejmowanej w Parlamencie Europejskim. Pięć wydarzeń zaplanowanych w projekcie odbywać się będzie w Polsce, na Litwie, we Francji, Niemczech i Włoszech – po jednym w każdym z miast partnerskich tworzących sieć GIPFEL (nazwa pochodzi od pierwszych liter z ( ang.: G-Germany, I-Italy, P-Poland, F-France, E-Europe, L-Lithuania), z niem. szczyt.

– Proszę przybliżyć nam podstawowe cele projektu i jego

główne elementy. – Celem projektu jest organizacja międzynarodowych spotkań,

otwartych debat i warsztatów tematycznych z udziałem naukow-ców, podczas których uczestnicy będą przedstawiać praktyczne sposoby rozwiązywania problemów lokalnych samorządów

i poszukiwać odpowiedzi m.in. na pytania: jakim niebezpie-czeństwem teraz i w przyszłości jest z dla integracji europejskiej eurosceptycyzm?, jakie są wspólne i uniwersalne mechanizmy europejskiej solidarności w dobie różnych uwarunkowań ekono-micznych państw członkowskich Unii Europejskiej?, jakie są granice europejskiej solidarności wobec kryzysu migracyjnego w Unii Europejskiej?, jak lokalnie budować dialog międzykulturowy w at-mosferze integracji i wzajemnego zrozumienia dla wartości leżących

u podstaw Unii Europejskiej?, jak lokalnie budować społecz-ną, ekonomiczną i polityczną spójność Unii Europejskiej?, jakie są uniwersalne mecha-nizmy promocji wolontariatu i wzmocnienia wymiaru eu-ropejskiego procesu decy-zyjnego w społecznościach lokalnych i uczestnictwa oby-watelskiego w przyszłości UE?

– Do tej pory odbyły się

4 debaty. Jaka była ich te-matyka? Kto w nich uczest-niczył? Czy mógłby Pan

omówić ich wyniki? – Dotychczas międzynarodowe spotkania miały miejsce

w Arnage 10-14.11.2016 – debata publiczna na temat euroscep-tycyzmu w UE, w Nowym Mieście Lubawskim 29.06-03.07.2017 – temat solidarność europejska w czasach kryzysu migracyjnego w UE, we Fiume Veneto 21-25.09.2017 – zwalczanie stygmatyzacji imigrantów i budowanie dialogu międzykulturowego w UE oraz w Hude 09-13.11.2017 – debata publiczna nad przyszłością Europy. Ostatnie spotkanie odbędzie się w Solecznikach 07-11.06.2018 na temat dialogu międzykulturowego i wolontariatu jako wyrazu aktywnego obywatelstwa europejskiego.

Podczas warsztatów w Hude przedstawiciele partnerskich samorządów analizowali pięć scenariuszy zaproponowanych przez Komisję Europejską w dokumencie pt. „Biała Księga w sprawie przy-szłości Europy”. Wynikiem kilkugodzinnej wymiany doświadczeń było przyjęcie przez większość uczestników debaty scenariusza czwartego „Robić mniej, ale efektywniej” z możliwością realizacji scenariusza piątego „Robić wspólnie znacznie więcej”. Gościem honorowym debaty był Poseł do Parlamentu Europejskiego Tiemo Wölken, który podzielił się swoimi spostrzeżeniami nad przyszło-ścią Europy z punktu widzenia członka organu prawodawczego Unii Europejskiej. 

– Wspomniany projekt kończy, w czerwcu tego roku,

ostatnia debata w Sołecznikach na Litwie. Co dalej? Jak za-mierzacie zdyskontować nawiązane kontakty, wykorzystać doświadczenia? Jak przebiegać będzie realizacja wniosków z poszczególnych debat?

– Projekt ukierunkowany jest na długotrwałą współpracę tematyczną i stanowi dobrą podstawę dla przyszłych inicjatyw

DIALOG PRZEDE WSZYSTKIM…

WYBOISTA DROGA UKRAINY DO UNII EUROPEJSKIEJ

FORUM EUROPA-UKRAINA W RZESZOWIE

i działań wzmacniających tożsamość europejską. Istotnym w całym projekcie jest duży udział młodych ludzi w warsztatach tematycz-nych i debatach publicznych podejmujących tematykę osiągnięć UE i kosztów rezygnacji z kontynuacji budowania wspólnych wartości Zjednoczonej Europy.

Ciekawą inicjatywą była analiza z udziałem uczniów Szkoły im. Petera Ustinova w Hude wyników ponad 80 ankiet przeprowadzo-nych w okresie wrzesień-październik 2017 roku wśród młodzieży w wieku 13-15 lat uczęszczających do szkół w Hude, Solecznikach, Nowym Mieście Lubawskim i Fiume Veneto.

Oto niektóre spośród dwunastu pytań ankiety: Czy Unia Europejska jest wzorem sukcesu?, Czy państwa narodowe (np. Niemcy, Francja, Polska, Włochy, Litwa) mają większy wpływ na UE niż w przeszłości?, W jakich obszarach powinno decydować wyłącznie państwo narodowe, a nie UE? Na jakie obszary życia UE powinna wywierać większy wpływ?, Brexit – czy należy obawiać się opuszczenia UE przez inne państwa ?, Czy istnieje niebezpieczeń-stwo większego wpływu nacjonalistów w Europie? (Nacjonaliści stawiają na pierwszym planie swoje państwo, a nie społeczność, np. Front National we Francji, AfD w Niemczech). Wyniki tej ankiety dają dorosłym naprawdę dużo do myślenia.

– „Europa dla obywateli” – to to tylko hasło czy też coraz częściej występująca rzeczywistość ? Czy dzisiaj wiemy dokąd zmierza Europa?

– Projekt „Dokąd zmierzasz, Europo?...” jest przykładem ambitnych poszukiwań rozwiązań problemów europejskich, które stoją przed samorządami gminnymi i są szczególnie widoczne na poziomie lokalnym. Poprzez tworzenie sieci miast i propagowanie transnarodowych wyników współpracy, uzyskać można rozwiązania organizacyjne, zapewniające powstanie pozytywnych inicjatyw mających wpływ na przyszłość, u wszystkich partnerów.

W każdym spotkaniu, wyniki zostały zebrane i przeanalizowane w celu określenia możliwie uniwersalnych rozwiązań problemów, co będzie uwzględnione w praktycznej pracy w partnerskich miastach i gminach. Każdemu z tematów towarzyszą partnerzy naukowi z zaprzyjaźnionych uczelni (Wyższa Szkoła JADE w Oldenburgu, UMK w Toruniu, Uniwersytety w Le Mans, Wilnie i Udine) oraz przedstawiciele lokalnych organizacji pozarządowych, przed-siębiorstw oraz ich stowarzyszeń, szkół i instytucji rynku pracy, pomocy społecznej i lokalnych mediów.

– Dziękuję za rozmowę

Jaka droga czeka Ukrainę w naj-bliższych latach? Co już udało się zrobić, a co koniecznie trzeba jesz-cze zmienić, żeby wejście w unij-ne struktury stało się faktem? To

pytania, na które odpowiedzi próbowali znaleźć goście XI Forum Europa-Ukraina, które odbyło się w połowie marca w G2A Arenie w Rzeszowie-Jasionce.

Układ o bezwizowym przemieszczaniu się po krajach Unii Europejskiej i umowa stowarzyszeniowa ze Wspólnotą to podstawy dialogu pomiędzy Brukselą a Kijowem. Marzeniem Ukrainy, która przez wiele lat była naciskana zarówno przez Rosję jak i Stany Zjednoczone jest Unia Europejska. Tego marzenia nie uda się spełnić, jeżeli Ukraińcy nie przyspieszą na drodze reform. Pracy do wykonania jest ogrom, a sytuację bardzo komplikuje wojna na wschodzie kraju, która odcięła Ukrainę od najważniej-szych regionów – gospodarczego Donbasu i turystycznego Krymu.

W czasie dwóch dni obrad, którym patronował Marsza-łek Sejmu RP Marek Kuchciński, odbyły się 2 sesje plenarne, 45 paneli dyskusyjnych, przed którymi goście obejrzeli prezentacje tematyczne i prezentacje regionów Ukrainy. Wydarzeniami to-warzyszącymi był dwie StartUp Session, prezentacja wystawy „Więźniowie Kremla. Nieznane ofiary niezadeklarowanej wojny”, a także prezentacja raportu pt.„Ukraina 2017-2018 – nowe realia, stare problemy” opracowanego przy współpracy z Centrum Studiów Ekonomicznych i Politycznych im. Razumkowa z Kijowa. Ogółem w obradach wzięło udział 1183 przedstawicieli polityki, biznesu i mediów. 301 z nich to paneliści, którzy zastanawiali się między innymi nad tym jak Ukraińcy budują europejską gospodarkę, czy imigracja z Ukrainy zmieniła polski i europejski

rynek pracy, jak wielką szansą dla rozwoju jest Nowy Jedwabny Szlak, którego jednym z centralnych odcinków na drodze z Chin do Europy jest Ukraina.

Wśród najważniejszych gości obecni byli:, ministrowie: przed-siębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz, infrastruktu-ry Andrzej Adamczyk oraz szef resortu inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński, a także marszałek województwa podkarpackie-go Władysław Ortyl.

Uczestnicy forum podkreślili, że najważniejsze z czym musi uporać się Ukraina to sytuacja wewnętrzna w kraju. To nie tylko kwestia otwartego konfliktu zbrojnego z Federacją Rosyjską, ale także ograniczenie do minimum korupcji czy zmianę systemu gospodarczego, w którym wielką rolę odgrywają oligarcho-wie. Ważnym elementem jest wstąpienie Ukrainy do NATO, ale sprzeciwiają się temu Niemcy, Francja i Włochy, a Polska i Węgry zgłosiły swoje zastrzeżenia ze względu na ukraińską politykę historyczną i oświatową.

Anatolij Zymnin

Z Jerzym Grządzielewskim, Kierownikiem Referatu Promocji i  Współpracy Zagranicznej Urzędu Miejskiego w Nowym Mieście Lubawskim, koordynatorem projektu „Dokąd zmierzasz Europo” – rozmawia Krzysztof Kozik

Dyskusja panelowa poświęcona budowaniu tożsamości lokalnej

Spotkanie w Hude

12020

182018

2120

120NA POGRANICZU POLSKO-NIEMIECKIM: EUROREGION „SPREWA-NYSA-BÓBR” (ESNB) NA POGRANICZU POLSKO-NIEMIECKIM: EUROREGION „SPREWA-NYSA-BÓBR” (ESNB)

Wzdłuż zachodniej granicy Polski i wschodniej Niemiec pogłębiane są przyjazne sąsiedzkie stosunki pomiędzy obu nacjami, a codzienność i warunki życia obok siebie, a praktycznie – ze sobą, realnie wspomagają działania po-dejmowane przez organizacje bezpośrednio zaangażowane w te integracyjne procesy. Euroregion „Sprewa-Nysa-Bóbr” w swej 25-letniej już historii zrealizował wiele nietuzinko-wych projektów cementujących wzajemne zrozumienie i przyjazne odnoszenie się do siebie społeczności lokal-nych po obu stronach granicy. Władze naszego Euroregionu na czele z Panem Czesławem Fiedorowiczem, Prezesem od początku istnienia ESNB, za naj-istotniejsze uważają budowanie dobrych relacji międzyludzkich na tym trudnym obszarze po-granicza. Te działania od lat korzystają z konkretnego fi-nansowego wsparcia Unii Eu-ropejskiej.

Aktualnie projekty realizu-jemy w ramach Programu Współpracy INTERREG VA Bran-denburgia – Polska 2014-2020 w ramach celu „Europejska Współpraca Terytorialna” Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (EFRR)

FUNDUSZ MAŁYCH PROJEKTÓW (FMP) Pierwszy Mały Projekt, który zapoczątkował fenomen Fundu-

szu Małych Projektów w Europie zrealizowany został na obszarze naszego Euroregionu w Lubsku w ramach PHARE CBC `95, kwota: 15.000 ecu tytuł projektu: „Festiwal dla niepełnosprawnych”.

FMP finansuje przedsięwzięcia realizowane przez lokalne samorządy i organizacje pozarządowe z partnerami z Nie-miec. Realizacja małych projektów przyspiesza niwelowanie istniejących jeszcze zahamowań i uprzedzeń społeczności przygranicznej i prowadzi do tego, że potencjały regionu przygranicznego mogą być w pełni wykorzystywane. Przy-czynia się do tego, oprócz ścisłej współpracy partnerów, duża liczba projektów oraz biorących w nich udział mieszkańców obszaru wsparcia. Podczas realizacji polsko – niemieckich przedsięwzięć nawiązywane są trwałe partnerstwa. Wspólne polsko – niemieckie działania realizowane w ramach projektów FMP przyczyniają się do budowania wzajemnego poznania i budowania zaufania pomiędzy narodami. Niezmiernie istotne jest to, że projektem objęci są – podobnie, jak w innych, miesz-kańcy obszaru wsparcia, niezależnie od wieku, narodowości, płci, orientacji politycznej i religijnej, zainteresowań, stopnia wykształcenia i stanu zdrowia. Zakłada się, że działaniami podejmowanymi w ramach realizacji projektu w okresie od 01.02.2016 do 30.06.2022 objętych zostanie w sumie 25 625 osób, w tym Polaków 12 812 Polaków i 12 813 Niemców. Pol-ska i niemiecka strona Euroregionu otrzymały z UE finansowe wsparcie w wysokości 8 200 000,00 EUR (EFRR)

EUREGIONETW dobie globalizacji i technologicznych możliwości coraz lep-

szego komunikowania się między ludźmi do rangi najwyższej urasta wspieranie postępu w sferze gospodarczych relacji pomiędzy polskimi i niemieckimi podmiotami. Temu celowi służy projekt EuRegioNet – internacjonalizacja sieci i klastrów (NWC/SK). Partnerem wiodącym jest Business and Innovation Centre Frankfurt (Oder) GmbH (Centrum biznesu i innowacji) a pozostałymi: Stowarzyszenie Gmin RP Eurore-gion „Sprewa-Nysa-Bóbr”, Gubin, Lubuska Organizacja Pracodawców,

Gorzów Wlkp. Oraz Centrum für Innovation und Technologie GmbH (Centrum Innowacji i Technologii), Forst(L.)

Głównym naszym zadaniem jest stworzenie polsko-niemiec-kiej informacyjnej i konsultingowej platformy wsparcia dla istniejących lub tworzących się sieci i klastrów (SK) z udziałem np. MŚP i instytu-cji naukowych oraz przekazanie tym sieciom informacji, wyników i ekspertyz dot. m.in. ich długoter-

minowych ustaleń, umocnienia się czy też sieci trangranicznych. A w tym obszarze: Rozpoczęcie polsko-niemieckiego dialogu klastrów, sieci transgranicznych oraz zbudowanie SK w odniesieniu do struktur usługowych a także wspieranie SK w projektach transgranicznych/w pozyskiwaniu środków wspierających. Ważnym kierunkiem będzie też wspieranie inteligentnej specjalizacji, strategicznej rozbudowy, umiędzynarodowienia i marketing lokalny poprzez zapoczątkowanie rozwoju polsko-niemieckich klastrów-marek. Na realizację w terminie 01.04.2017r. – 31.03.2020r. otrzymaliśmy 678 917,64 EUR (EFRR).

DIALOG Celem transgranicznego projektu DIALOG jest pogłębienie

wymiany intelektualnej pomiędzy instytucjami oraz organizacjami współpracy polsko-niemieckiej na pograniczu brandenbursko-lubu-skim, jak również kwalifikowanie oraz uwrażliwienie i dokształcanie osób z Polski i Niemiec, zajmujących się w swoich instytucjach na co dzień współpracą i tematyką transgraniczną.

Partnerem wiodącym projektu jest Mittlere Oder e.V. Euroregion PRO EUROPA VIADRINA, zaś grono pozostałych tworzą: Stowarzy-szenie Gmin RP Euroregion “Sprewa – Nysa – Bóbr”, Stowarzyszenie Gmin Polskich Euroregionu PRO EUROPA VIADRINA, Euroregion Spree – Neiße Bober” e.V.

Działaniami w ramach projektu bezpośrednio objęci będą liderzy współpracy transgranicznej działający m.in. w administracji publicznej, szkołach, organizacjach pozarządowych i innych instytucjach non--profit. Pośrednio – polscy i niemieccy mieszkańcy całego obszaru wsparcia. Projekt koncentruje się na wspieraniu dalszego rozwoju i pogłębianiu współpracy partnerskiej w celu wzmacniania wzajem-nego zaufania i pokonywania barier mentalnych, kulturowych oraz językowych. Projekt składa się z 3 filarów merytorycznych, w ramach których działania realizowane będą równolegle i w uzgodnieniu przez wszystkich partnerów projektu przez cały okres jego realizacji:

KARAWANA JEDZIE DALEJ… KOMUNIKACJA BEZ GRANIC:DZIAŁANIE BEZ GRANICKSZTAŁCENIE + KSZTAŁCENIE USTAWICZNEOCHRONA ZDROWIA PROMOCJA BEZ GRANICProjekt jest realizowany w okresie 01.03.2017– 28.02.2020 r.

Euroregiony otrzymały dofinansowanie w kwocie 1.095.222,47 EUR.

Inicjowanie, wspieranie i rozwój transgranicznych kooperacji w Euroregionie SNB

Celem projektu jest stworzenie lepszych warunków ramowych do rozwoju istniejących i inicjowania nowych partnerstw dostoso-wanych do zróżnicowanych kooperacji prowadzonych w eurore-gionie za pomocą intensywnego, strategicznego doradztwa oraz dedykowanego wsparcia. Strona niemiecka naszego Euroregionu jest partnerem wiodącym

Wspólnie podejmujemy szereg działań min.�� Analiza dotychczasowych kontaktów transgranicznych po-

między instytucjami.�� Sporządzenie prostej w obsłudze bazy danych służącej po-

szukiwaniu partnera.�� Przeprowadzenie konsultacji, warsztatów, giełd partnerskich

dla zainteresowanych podmiotów.�� Realizacja szeroko pojętej promocji dla zróżnicowanej grupy

odbiorców/ instytucji.�� Przygotowanie podsumowania „Potencjały i ograniczenia

transgranicznych kooperacji”.Projekt jest realizowany w okresie 10.03.2017-28.02.2020.Kwota dofinansowania 219 679,92 EUR (EFRR).

WSPÓŁPRACA MŁODZIEŻY Euroregion „Sprewa-Nysa-Bóbr” od 22 lat bardzo aktywnie działa

na rzecz integracji młodego pokolenia i jest Jednostką Centralną Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży (PNWM). Ma ona cha-rakter zinstytucjonalizowany i jest pierwszą dwunarodową, polsko-niemiecką organizacją posiadającą osobowość prawną organizacji międzynarodowej. Zainteresowanie spotkaniami polsko-niemieckimi jest coraz większe. Co roku udaje się dofinansować coraz większą liczbę programów, a co za tym idzie doprowadzić do bezpośrednich kontaktów coraz liczniejszych grup młodych ludzi. W tym roku bę-dzie to ok.150 programów w kraju i za granicą na wymianę szkolną i poza szkolną. Statystyka nie oddaje jednak przeżyć, doświadczeń, znajomości zebranych przez młodych Polaków i Niemców podczas wspólnych przedsięwzięć. PNWM wspiera różne formy wymiany młodzieży, bezpośrednio przyznając dofinansowanie na realizację projektów, jak i pośrednio poprzez doradztwo, pomoc merytoryczną, organizowanie szkoleń, warsztatów, seminariów itd.

Realizujemy także własne projekty, min.:

�� polsko-niemieckie seminaria dla animatorów wymiany, �� konferencje dla animatorów wymian z województwa

lubuskiego, �� szkolenia i warsztaty dla wnioskodawców PNWM, �� pośredniczenie w nawiązywaniu kontaktów partnerskich

szkół i placówek pozaszkolnych. Propozycje Euroregionu „Sprewa-Nysa-Bóbr” na kolejna

perspektywę finansową po roku 2020.

W wyniku wielopłaszczyznowej dyskusji z samorządami i organizacjami pozarządowymi Władze naszego Euroregionu opracowały szereg rekomendacji w związku z przygotowaniami do kolejnego okresu wsparcia. Do najistotniejszych należą:

1. Konieczność tworzenia prawa w sposób prosty, przejrzysty, przystępny i zrozumiały dla obywateli UE.

2. Korzystanie w kolejnej perspektywie finansowej z do-świadczeń i wypracowanych dobrych praktyk z poprzed-nich perspektyw.

3. Zwiększenie alokacji na EWT ze szczególnym uwzględnie-niem współpracy transgranicznej.

4. Wyłączenie EWT z polityki spójności.5. Włączenie do kryteriów podziału środków na poszczególne

programy stopnia wykorzystania środków w poprzedniej perspektywy finansowej.

6. Wzmocnienie roli związanej z integracją mieszkańców i administracji.

7. Usuwanie zaszłości historycznych i niwelowanie stereotypów.8. Zmniejszanie dysproporcji rozwojowych w obszarach przy-

granicznych.9. Kontynuowanie funkcjonowania Funduszu Małych Pro-

jektów zgodnie z zaleceniami Polsko-Niemieckiej Komisji Międzyrządowej ds. Współpracy Regionalnej i Przygranicznej z dnia 03.06.2016r., która „podkreśla stałe zaangażowanie Euroregionów na rzecz zniesienia przeszkód oraz poprawy współpracy na szczeblu społeczeństwa obywatelskiego, szcze-gólnie przy wykorzystywaniu funduszy dla projektów spotkań”.

10. Wzmacnianie roli euroregionów w systemie zarządzania programami współpracy transgranicznej oraz usankcjono-wanie Funduszy Małych Projektów jako nisko kapitałowych instrumentów finansowych w nowych aktach prawnych.

11. Wprowadzenie uproszczeń na każdym etapie realizacji projektów oraz zlikwidowanie zbędnych obciążeń admi-nistracyjnych (wyłączenie EWT spod rygorów badania pod kątem pomocy publicznej). Wprowadzenie ryczałtów w możliwie jak najszerszym zakresie.

12. Wzmocnienie działań związanych z niwelowaniem różnic międzykulturowych i nauką języka sąsiada.

Zgodnie z zapowiedzią Brukseli już w maju powinny ukazać się projekty nowych rozporządzeń .

Czy tym razem będzie łatwiej?Czy wyciągnięto wnioski z obecnego okresu?Wierzymy, że tak i z niecierpliwością oczekujemy na nowe akty

prawne ustalające zasady naszej pracy do końca trzeciej dekady XXI wieku.

Bożena BuchowiczDyrektor Biura Stowarzyszenia Gmin

Euroregionu „Sprewa-Nysa-Bóbr”

Gubin-Guben. Most graniczny

Młodzież nie chce żyć tylko historią....

12020

182018

2322

120

niezależnie od tego sieć tramwajowa jest cały czas rozwijana. Wkrótce powstanie linia z Krowodrzy Górki do Górki Narodo-wej. W planach jest budowa linii do Mistrzejowic, Bronowic Wielkich i na Azory.

– Wszystkie powyższe wątki w dużym stopniu wiążą się z problemem, którego Kraków powoli staje się synonimem. Chodzi o walkę ze smogiem. Czy proekologicznym inwestycjom towarzyszą działania mające na celu prawidłowe rozpoznanie sytuacji w tej dziedzinie? Czy na przykład rozważane jest korzystanie z usług tak wyspecjalizowanych jednostek jak Główny Instytut Górnictwa, który oferuje samorządom profesjonalne Eko Patrole monitorujące stan powietrza? Czy działania na rzecz ochrony powietrza są w Krakowie, ale i w kraju wystarczająco kompleksowe i skoordynowane, by gwarantować ich skuteczność?

– Miasto podejmuje bardzo dużo działań na rzecz czystego powietrza. Należy do nich m.in. dofinasowanie do wymiany pieców węglowych na gazowe, na które mogą liczyć miesz-kańcy. Oczywiście w te działania miasta włączyło się również MPK SA. To przede wszystkim właśnie aspekty środowiskowe skłoniły nas do poszukania dodatkowych źródeł finansowa-nia zakupu nowych ekologicznych autobusów. Dzięki temu o dwa lata udało nam się przyspieszyć realizację naszego planu wymiany taboru. Jeszcze w tym roku jesienią ulicami Krakowa będą kursować wyłącznie autobusy wyposażone w silniki spełniające normę co najmniej Euro 5. Wycofamy wszystkie pojazdy z silnikami Euro 2, Euro 3 i Euro 4. Kraków będzie pierwszą w Polsce dużą aglomeracją, gdzie uda się to zrealizować.

– Czy, a jeśli tak, to w jaki sposób krakowskie MPK

przygotowuje się do sytuacji, w której strumień unijnych dotacji, zaspokajający większość obecnych przedsięwzięć inwestycyjnych będzie wysychał w kolejnych perspek-tywach finansowych UE?

– My już teraz do takiej sytuacji się przygotowujemy. Staramy się bowiem w tej perspektywie finansowej maksy-malnie wykorzystać wszystkie możliwość zdobycia środków unijnych. Zamierzamy także mieć przygotowane projekty inwestycyjne pod koniec obecnej perspektywy, gdy prawdo-podobnie będzie można aplikować o fundusze, których nie wykorzystały inne podmioty.

– Dziękuję za rozmowę.

BREXIT POWOLI STAJE SIĘ FAKTEMKolejna runda negocjacji ws. Brexitu została zakończona. Brytyjska Izba Gmin przyjęła projekt ustawy o wyjściu z UE, a z nieuregulo-wanych ważnych spraw pozostała tylko kwestia granicy z Irlandią. Poczyniono też kalkulacje dot. kosztów Brexitu. Szacuje się, że ten „rozwód” może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. wzrostu PKB. Negocjatorzy porozumieli się w sprawie okresu przejściowego, praw obywateli i rozliczeń finansowych. Przywódcy 27 państw unijnych poznali projekt porozumienia regulującego przyszłe stosunki z Wielką Brytanią.

JEST NOWY OPTYMISTYCZNY RAPORT PAYPAL I DELOITTE PT. „NOWE TYGRYSY EUROPY”Dotyczy gospodarek 13 państw unijnej flanki wschodniej a więc obok Polski są to m.in.: Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Finlandia, Grecja, Litwa, Łotwa, Rumunia, Słowacja, Słowenia. Z raportu wynika, że na wzrost regionu miały znaczący wpływ inwestycje w dużym stopniu wspomagane funduszami unijnymi. Raport zwraca uwagę na to, że na zmianę sytuacji w tych krajach miał także rozwój infrastruktury cyfrowej. Wg danych z 2017 ponad 80 proc. gospodarstw domowych miało dostęp do inter-netu. W ostatnich 11 latach udział przychodów z e-commerce w obrotach firm wzrósł trzykrotnie, a odsetek przedsiębiorstw przyjmujących zamówienia online wzrósł w tym okresie o 81 proc. Dynamicznie rozwija się przedsiębiorczość, a dotąd lokalne firmy coraz częściej przedstawiają swoje możliwości za granicę, przy

czym 56 proc. PKB regionu, jest generowane poprzez eksport. W grupie małych i średnich firm unijnych na 22 mln aż 5,2 mln to firmy zlokalizowane a analizowanym regionie.

UKRAIŃCY MAJĄ ZNACZĄCY WPŁYW NA SYTUACJĘ NA POLSKIM RYNKU PRACYZ „Barometru Imigracji Zarobkowej” wynika wiele ciekawych informacji. Niemal 40 proc. dużych polskich firm zatrudnia Ukra-ińców. Pozostała część polskich firm jest zainteresowana ich zatrudnieniem (chodzi o zatrudnienie na niskich szczeblach). Ukraińscy pracownicy przyjeżdżają w większości na okres do 3 miesięcy, chcą jak najwięcej zarobić, odłożyć i wracać do kraju. 91 proc. szefów polskich firm ma pozytywny lub neutralny sto-sunek do imigrantów z Ukrainy, a 62 proc. spośród nich planuje w najbliższym czasie ponownie przyjechać do pracy w Polsce. Przyjeżdżający korzystają z uproszczonej procedury zatrudniania w Polsce, na ogół legalnie pracują nawet przez pół roku w ciągu 12 miesięcy. Najczęściej pracują fizycznie (3 na czterech pracowni-ków). 16 proc. szuka zajęcia w usługach (hotelarstwie, fryzjerstwie, gastronomii i opiece nad dziećmi). W Polsce Ukrainiec zarabia średnio cztery razy więcej niż w swoim kraju. 44 proc. badanych stwierdza, że odpowiadają im warunki zatrudnienia. Minimalizują wydatki, pieniądze odkładają i zabierają z powrotem do kraju. Okazuje się, że do Polski przyjeżdżają też Białorusini.

We współpracy z portalem GlobalEconomy.pl

– Krakowskie MPK to wielka firma, która z powo-dzeniem zaspokajając jedną z podstawowych potrzeb mieszkańców prawie 800-tysięcznego miasta i gmin ościennych, ale także wielkich rzesz gości i turystów. Inwestuje jednocześnie ogromne, miliardowe środki w nowy tabor. Nasuwa się jedno pytanie: Jak to się robi i dzięki czemu jest to możliwe?

– Cały czas naszym najważniejszym celem jest za-pewnienie bezpiecznego i komfortowego transport dla wszystkich naszych pasażerów. A więc mieszkańców, ale także kilkunastu milionów turystów, którzy każdego roku przyjeżdżają zoba-czyć Kraków. Aby to zadanie spełniać jak najlepiej musimy inwestować w nowo-czesny tabor. I to właśnie staramy się robić, wykorzystując wszystkie możliwe źródła finansowania, począwszy od unijny funduszy, a kończąc na instrumencie le-asingu finansowego.

– Ilustracją tezy zawartej w pierwszym pytaniu mogą

być następujące fakty: 22 lutego podpisał Pan umowę na dostawę 30 autobusów marki Mercedes, a 2 marca na 10 marki Autosan i kolejnych 56 pojazdów Merce-des-Benz Citaro – w obu wypadkach z silnikami Euro 6. W jakim stopniu możliwość dokonywania obecnie i w przeszłości tak dużych zakupów wiąże się z po-tencjałem finansowym firmy, a w jakim ze skutecznym sięganiem po środki UE, składające się na Małopolski Regionalny Program Operacyjny lub z innych źródeł?

– Wybrał Pan bardzo dobre przykłady. Pokazują one bowiem dwie drogi finasowania zakupu autobusów. W przy-padku pierwszej umowy na 30 autobusów, to ich zakup został zrealizowany w ramach leasingu finansowego. W drugim przypadku zakup pojazdów jest sfinansowany ze środków Unii Europejskiej. Warto podkreślić, że tylko w okresie dwóch lat 2017-2018 dzięki funduszom unijnym do Krakowa trafiło lub trafi za kilka miesięcy prawie 200 nowych autobusów, w tym 20 elektrycznych i 24 hybrydowe. Oczywiście trzeba pamiętać, że korzystanie ze środków UE wymaga posiadania wkładu własnego, a więc wyma-ga od przewoźnika posiadania odpowiednich możliwości finansowych.

– Spółka, którą Pan kieruje zapoczątkowała również wprowadzanie do swojego taboru pojazdów korzysta-jących z energii słonecznej. Jakie będą więc realne trendy i kierunki rozwoju przedsiębiorstwa w kontekście struktury jego potencjału, taboru? Jak ocenia Pan szan-se szerokiego upowszechnienia elektromobilności nie tylko w transporcie publicznym, a i ale w odniesieniu do niezwykle ambitnych planów rządu w dziedzinie mo-toryzacji?

– Panele fo-towoltaicznie na dachach naszych autobusów poja-wiły się już w 2015 roku. Zaczęliśmy je wtedy testować na dwóch autobusach. W tym roku takie panele pojawiły się na kolejnych sześciu pojazdach. Zdecy-dowaliśmy się na to ponieważ tego typu rozwiązanie pozwala na zmniejszenie zu-życia oleju napędo-wego, a tym samym na zmniejszenie ilo-ści zanieczyszczeń

wytwarzanych przez autobusy. Dzięki energii słonecznej zasilane są wewnętrzne urządzenia, takie jak kasowniki, automaty czy tablice elektroniczne.

Odnosząc się do pytania o elektromobilność, to przypomnę, że właśnie Kraków był pierwszym miastem w Polsce, które zdecydowanie postawiło na elektryczne au-tobusy. W 2014 roku bezemisyjne pojazdy zaczęły kursować na regularnej linii nr 154. Dzisiaj tych autobusów jest już 26. Trzeba też dodać, że w 2017 roku władze miasta Krakowa i MPK SA podpisały porozumienie z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, które zakłada możliwość zamówienia do 161 pojazdów elektrycznych. Jeżeli te plany udałoby się zrealizować w 100 proc. to za kilka lat co trzeci autobus w Krakowie będzie bezemisyjny.

– Rok temu rząd pozytywnie zaopiniował wniosek władz Krakowa o dofinansowanie tak zwanego studium wykonalności dla metra w stolicy Małopolski. Jak się Pan zapatruje na szanse powodzenia tego projektu, także w kontekście istniejącej i modernizowanej sieci tramwajowej, nie mówiąc już o trwającej i w tej sferze ofensywie inwestycyjnej MPK jeśli idzie o tabor?

– Kwestia budowy metra w Krakowie będzie przedmiotem studium, które ma wkrótce zostać przygotowane. Oczywiście

SIĘGNĄĆ PO WSZYSTKO, CO JEST DO ZDOBYCIA W UE

DZIEJE SIĘ… CIĄGLE NA +

POLSKIE FIRMY W UNII EUROPEJSKIEJ: MPK S.A. W KRAKOWIE

Elektryczne autobusy w Krakowie to strategiczny kierunek MPK

Panele słoneczne na dachach krakowskich autobusów

POLSKIE FIRMY W UNII EUROPEJSKIEJ: MPK S.A. W KRAKOWIE

Z dr Rafałem Świerczyńskim – Prezesem Zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego S.A. w Krakowie – rozmawia Jacek Broszkiewicz

BAROMETR GOSPODARCZY

12020

182018

2524

120W ODPOWIEDZI NA NAJWIĘKSZE ZAGROŻENIA: GŁÓWNY INSTYTUT GÓRNICTWA

W odpowiedzi na potrzeby zgła-szane przez stronę społeczną oraz jednostki samorządu terytorialnego Główny Instytut Górnictwa wpro-wadził nowe, autorskie rozwiązanie w zakresie pomiaru i monitorowania jakości powietrza. Mobilne labora-torium, nazywane Eko Patrolem GIG umożliwia prowadzenie pomiarów jakości powietrza w zakresie imisji i emisji zanieczyszczeń.

Zestaw badawczy Eko Patrolu GIG składa się z samochodu elektrycznego wyposażonego w stację meteo i platformy pomiarowe oraz z aparatury kontrolno-pomiaro-wej zainstalowanej na dronie. Pomiary obejmują badania w trybie online stężenia pyłów zawieszonych PM1, PM 2,5, PM10 oraz tlenku węgla. W platformie pomiarowej wykorzystano własne rozwiązanie laserowych mierników stężenia zanieczyszczeń powietrza.

Zgromadzone dane opracowywane są w formie raportu z prze-prowadzonych badań i analiz wraz z ich interpretacją i wizualizacją. Platforma pozwala na mapowanie stref zagrożenia smogowego z wykorzystaniem precyzyjnego GPS. Mapy zagrożeń smogowych to wartościowe źródło informacji zarówno dla władz lokalnych, decydentów, jak i mieszkańców monitorowanych obszarów. Gminy na terenie których zdiagnozowano strefy o szczególnym zagrożeniu niską emisją mogą skutecznie planować i realizować działania poprawiające sytuację. Z usług Eko Patrolu GIG korzystały już miasta takie jak Kraków, Mysłowice, Tarnowskie Góry czy różne śląskie gminy w ramach zlecenia dla Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.

System jest wspomagany stacjonarnym systemem czujników do długoterminowego monitoringu zapylenia oraz danymi z prze-nośnych pyłomierzy. Przenośne pyłomierze GIG współpracują ze smartfonami i siecią internetową, poprzez aplikację na stronie

www. Takie urządzenia pełnią funkcję indywidualnej ochrony przed niską emisją.

Wszystkie pomiary Eko Patrolu mogą być walidowane w oparciu o metody referencyjne i równoważne. Próbki pobierane w terenie lub z konkretnego emitora, przekazywane są do akredytowanych laboratoriów GIG. Tam wykonywane są analizy laboratoryjne pod kątem występowania gazowych produktów spalania odpadów, w tym zawartość chlorowodoru czy formaldehydu, które wskazują na spalanie np. odpadów z tworzyw sztucznych.

Eko Patrol GIG to innowacyjne przedsięwzięcie, zarówno w wymiarze technicznym jak i budowania społecznej świadomości źródeł i zasięgu niskiej emisji. Urządzenia stacjonarne oraz mobilne laboratorium dostarczają danych, które pozwalają na zagęszczenie siatki pomiarowej na danym obszarze. Pozwala to na szczegółowe wskazywanie źródeł i wielkości emisji zanieczyszczeń oraz ocenę skuteczności podejmowanych działań naprawczych. Dodatkowe informacje znaleźć można na stronie internetowej Eko Patrolu GIG: https://monitoringjakoscipowietrza.pl/ oraz na stronie www.gig.eu.

Sylwia Jarosławska-Sobór

SAMORZĄD I NAUKA WE WSPÓLNEJ WALCE ZE SMOGIEM

SONET WYPATROSZONY

Pyłomierz w akcji

Przed dronem nic się nie ukryje...

PomiarPM10

Z ŻABIEJ PERSPEKTYWY

Jeśli już oglądam telewizję, jak za-razy unikam reklam. Gdy tylko po-jawiają się na ekranie natychmiast przełączam telewizor na inny kanał i w ten właśnie sposób przypad-

kiem trafiłam na recital nieznanego mi artysty grającego utwór Chopina. Utwór rozpoznałam natychmiast, pianisty nie. Nie, nie mam z tego powodu żadnych kompleksów. Z kilku konkursów Chopinowskich, które dzięki telewizji obejrzałam w pamięci zachowałam tylko jedno nazwisko: Ivo Pogorelić.

Ivo Pogorelić. Chorwacki pianista, który nie zyskał uznania w oczach jurorów z wyjątkiem Marty Argerich.

Nie miałam nigdy okazji słuchać Go na żywo, bardzo żałuję. Bo to on odkrył dla mnie Chopina, za którym raczej nie przepa-dałam. I nadal nie przepadam, gdy słyszę nutki wypieszczone, wycyzelowane, zagłaskane. Uczucia malujące się na gładkich licach pianistów mało mnie wzruszają. Ich rolą jest grać tak, by linia melodyczna nie była jedynie odbiciem zapisu nutowego. Mdłą strawą bez smaku i finezji, co wyłącznie napełni żołądek i oszuka głód.

Nie mam pojęcia jak swoje utwory grał sam Mistrz Chopin, ale moje niezbyt wyrobione muzycznie ucho podpowiada mi, że to było tak, jak u Pogo-relića: z życiem i pasją. Idea na tym właśnie polega. A jeżeli to, co piszę ktoś uzna za he-rezję – trudno. Jak rasowy he-retyk prędzej dam się spalić na stosie niż zmienię zdanie.

To, że Pogorelić nie prze-szedł do ostatniego etapu konkursu w roku 1980 było dla mnie ogromnym rozcza-rowaniem. Nie pierwszym, ale mocnym. Takim, jakie się zapamiętuje na zawsze. I również nie jedynym. W tym czasie miałam już niemiłą pew-ność, że świat, w którym żyję zbudowany jest na niezdrowych fundamentach. Niemiłym odkryciem było na przykład to, że idea socjalizmu to jedno wielkie kłamstwo: niby wszystko robią dla ludzi, a nic dla pojedynczego człowieka. Nie stanowiła pociechy myśl, że takich jak ja są miliony i setki milionów, bo nawet razem nie znaczyliśmy nic… Ale nie! Oto pojawiła się nadzieja. Nowa idea. Oczarowała kraj, wzbudziła podziw świata. Miała na imię Solidarność. I nie zabił jej nawet stan wojenny. Po latach odrodziła się, ale jak człowiek po ciężkiej chorobie. Blada, bezsilna, coraz bardziej smętna. No i mamy to, co mamy.

Piękną kartę w historii naszego kraju otworzył Stanisław Staszic zakładając Towarzystwo Rolnicze Hrubieszowskie. Po-wstało w 1816 roku wyprzedzając Anglię, gdzie pierwsza spół-dzielnia stanowiąca wzór dla następnych powstała dopiero w roku 1844. Rolnicze Towarzystwo Wspólnego Ratowania się w Nieszczęściach (jak spółdzielnię w Hrubieszowie oficjalnie zwano) podpisało 329 gospodarzy, a obejmowało zasięgiem blisko cztery tysiące mieszkańców z dziewięciu wsi. Zamieszkali na terenie Towarzystwa chłopi zostali zwolnieni z pańszczyzny, otrzymali dziedziczne prawo własności i byli zobowiązani do wzajemnej pomocy. Akt fundacji podpisał car, kilkadziesiąt lat

później zatwierdził ponownie rosyjski rząd. Towarzystwo po-siadało własne przedsiębiorstwa, z których opłacano instytucję ubezpieczenia, szkoły, kształcenie młodzieży, szpital, opiekę nad sierotami i starcami. Spółdzielnia przetrwała zabory, istniała w okresie międzywojennym, zlikwidowana została dekretem Bieruta w 1951 roku. Był to już bowiem czas innych spółdzielni, które całkowicie wypaczyły piękne tradycje spółdzielczości na ziemiach polskich, głównie w Wielkopolsce. Tam szczególnie, pod zaborem pruskim, spółdzielczość była ostoją solidarności narodowej, szkołą gospodarności i samorządności obywatelskiej.

Powojenne, „inne”, spółdzielnie, zwane powszechnie koł-chozami, lepiej byłoby puścić w całkowitą niepamięć. To już nie było wypaczenie, ale zabijanie pięknej idei spółdzielczości. Ale spółdzielczość odżyła – w swoim czasie dobrze przysłużyły się społeczeństwu „geesy”, kółka rolnicze, „Społem” i spółdzielczość mieszkaniowa. Z tych ostatnich ostała się w naszych czasach jedynie spółdzielczość mieszkaniowa.

Z żalem patrzę na moje osiedle, należące do największej w moim mieście spółdzielni mieszkaniowej. Trawa koszona dwa razy do roku – dopiero wówczas, gdy sięga do pasa. Koszona? To gruba przesada. Po tym niby-koszeniu trawniki wyglądają, jakby je czort jakiś zębiskami powygryzał. Ale to mały pryszcz

w porównaniu do innych „działań” zarządzających naszym wspólnym (?) mie-niem. Osiedle jest brudne, bo sprzątaczek mało i gdy jedna zachoruje, już dramat. Nikt się do tej czarnej roboty nie kwapi – pracy full, pienię-dzy mało. Niedawno jedna z pań sprzątaczek pochwaliła się podwyżką – 50 złotych, dodając, że panie z admini-stracji dostały po 200 PLN. A ich, w przeciwieństwie do sprzątaczek nie brakuje.

Ale wróćmy do osiedlo-wej zieleni. Fundusz na to pochodzi od spółdzielców. Znaczy – można wydawać. Niekoniecznie z sensem. Na fontannę, która nie działa. Na drzewka sadzone bezmyślnie jedno przy drugim lub pod rozłożystą akacją i w zasięgu jej systemu korzeniowego. Nie trzeba być ogrodnikiem, by wiedzieć że zmarnieją, tak samo jak południowe krzaczki sadzone na otwartej przestrzeni. Ale to nie psuje samopoczucia zarzą-dzających spółdzielnią. A jak ktoś chciałby skarżyć spółdziel-nię – proszę bardzo! Nie od parady spółdzielnia zatrudnia prawników. I to chyba największy absurd: spółdzielnia za pieniądze spółdzielców opłaca prawników by „w razie czego” występowali w jej imieniu przeciwko spółdzielcom!

Każdą ideę można wypaczyć i unieszkodliwić. Wypatro-szyć jak przeznaczone na niedzielny obiad ptaszysko. Na moich oczach rodzą się nowe upiory niszczące braterstwo, zdrowy patriotyzm, poczucie międzyludzkiej solidarności. Ale idei nie można zabić. Jak Feniks prędzej czy później odro-dzi się z popiołów. Z czystego egoizmu i poczucia estetyki wolałabym oczywiście nie czekać na to do końca świata.

Agnieszka Szydłowska – Szczecińska

12020

182018

2726

120KREATYWNOŚĆ W NAJWYŻSZEJ CENIE: JZWiK S.A. W JASTRZĘBIU ZDROJUKREATYWNOŚĆ W NAJWYŻSZEJ CENIE: JZWiK S.A. W JASTRZĘBIU ZDROJU

– Od przeszło 20 lat Jastrzębie Zdrój – niemal 100 – ty-sięczne miasto jest zaopatrywane w krystalicznie czystą wodę z czeskich Beskidów. Czy można powiedzieć, że nawiązanie współpracy z czeskim dostawcą wody zapoczątkowało okres rewolucyjnych przemian, jeśli idzie o tę, jakże ważną sferę funkcjonowania miasta i zaspokajania najważniejszych potrzeb jego mieszkańców, także w kontekście ekologicz-nym, czyli odbioru i oczyszczania ścieków komunalnych i przemysłowych?

– Istotnie, wówczas zaczęliśmy przygotowywać się, a potem realizować gigantyczny plan uporządkowania gospodarki wodno--kanalizacyjne w Jastrzębiu Zdroju i dzisiaj, patrząc z perspektywy dwóch minionych dekad, mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że to zadanie wykonaliśmy bardzo dobrze. Projekt zakupu wody u czeskich sąsiadów zza miedzy udał się znako-micie. W kranach od wielu lat mamy wodę doskonałej, jakości, a jastrzębianie, podróżując po kraju i Europie twierdzą, że jest ona najlepsza na Kontynencie. Przy czym, i na to chciałbym zwrócić uwagę, cena wody w Jastrzębiu-Zdroju należy nie tylko do jednej z najniższych w kraju, ale i pozostaje na niezmiennym poziomie od 5 lat i takimi pozostanie co najmniej do czerwca 2018 roku. Manewr z zakupem czeskiej wody był pierwszym krokiem w skutecznej pogoni za nowoczesnością, europejski-mi standardami w infrastrukturze wodno-kanalizacyjnej, które obecnie to my już wyznaczamy. Dzięki stworzeniu w JZWiK S.A. zespołu znakomitych fachowców z różnych dziedzin i skutecznej aplikacji po środki zewnętrzne przeprowadziliśmy potężne in-westycje polegające na gruntownej modernizacji, a praktycznie wymianie istniejącej i budowie prawie 500 kilometrów nowej sieci kanalizacji sanitarnej i towarzyszących im obiektów: Zakładu Ochrony Wód „Ruptawa” i „Dolna”, 96 przepompowni i pozostałych niezbędnych obiektów dla całej jastrzębskiej aglomeracji, czyli miasta oraz dwóch przygranicznych gmin Mszany i Godowa. Wartość wszystkich tych inwestycji to 34 miliony euro, przy czym dofinansowanie ich ze środków Unii Europejskiej sięgnęło 28,5 miliona euro. Mogę z przekonaniem stwierdzić, że inwestycje te zostały przeprowadzone wzorowo, co zresztą potwierdziły służby kontrolne Komisji Europejskiej przy końcowym rozliczaniu projektu. Teren wspomnianych trzech gmin został całkowicie skanalizowany i to przy zastosowaniu najnowszych światowych technologii. Mam wielką satysfakcję, że skutecznie wpisaliśmy się w realizację zobowiązań, jakie Polska zadeklarowała w sferze ochrony środowiska podpisując w 2004 roku traktat akcesyjny o przystąpieniu do Unii Europejskiej. Obecnie, i dotyczy to skali całego kraju, można śmiało powiedzieć, że dzięki Unii mamy w niej najlepszą infrastrukturę wodno-kanalizacyjną,. Zatem w tej dziedzinie dokonaliśmy już nie tylko ogromnego skoku, co trójskoku cywilizacyjnego, od razu z XIX w XXI wiek. To do firm takich jak JZWiK S.A., A jest ich w Polsce dziesiątki, przy-jeżdżają obecnie delegacje firm najwyżej rozwiniętych krajów europejskich, by podpatrywać najnowocześniejsze rozwiązania.

A korzyść dla naszych klientów też jest oczywista, bo na przykład za odbiór metra sześciennego ścieków płacą niecałe 6 złotych netto.

– Niemal od początku realizacji tego projektu towa-rzyszyliśmy temu projektowi, wielokrotnie relacjonując postępy inwestycyjne. Wiem więc, że nie tylko efekty ekono-miczne, ale także społeczne i ekologiczne stały w centrum Pańskiej uwagi.

– Przy realizacji wielkiego projektu inwestycyjnego z udzia-łem UE zaoszczędziliśmy 2 miliony euro, co pozwoliło nie tylko zrobić więcej niż planowaliśmy, ale i przeznaczyć spore środki na działalność edukacyjną w sferze ekologii. Utworzenie na terenie firmy Centrum Edukacji Ekologicznej było strzałem z „10”. Rocznie odwiedza je, ucząc się jak gospodarować najcenniejszym dla życia dobrem, jakim jest woda, aż 5 tysięcy dzieciaków. Rośnie kolejne już pokolenie jastrzębian, którzy do oszczędnego gospodarowania wodą oraz ochrony przyrody podchodzą ze szczególną troską i odpowiedzialnością. To z kolei przekłada się na wymierne zyski dla wszystkich. Dzięki temu m.in. nadal trwa proces inwestycyjny, którego koszty pokrywamy ze środków własnych oraz naszych klientów, bowiem rocznie na terenie rozrastającej się aglomeracji, do sieci kanalizacyjnej przyłączamy około 400 nowych gospo-darstw. Nikogo przy tym nikt nie zmusza do przyłączania się do sieci kanalizacyjnej, nie trzeba sięgać po kary administracyjne za nielegalne zrzucanie ścieków, bo ludzie doskonale rozumieją, jakie mogą osiągnąć korzyści bezpośrednio w swych portfelach, ale i w postaci czystego środowiska, w którym żyją.

– JZWiK S.A. niezmiernie ważną wagę przykłada nadal

do poszukiwań w sferze technologii i również nacisk na sięganie po najnowsze, często oryginalne rozwiązania, co owocuje obecnie dywersyfikacją działalności Jastrzębskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji S.A. …

– Przyjęliśmy zasadę, że będziemy maksymalnie wykorzysty-wać nasze instalacje, urządzenia, dbać o to, by w jak najwięk-szym stopniu zagospodarować osady, jakie powstają w trakcie oczyszczania ścieków, przede wszystkim komunalnych, bo prze-mysłowych, mimo dużej koncentracji kopalń wydobywających węgiel koksujący jest niewiele i są one niegroźne, ponieważ w procesach płukania urobku nie występują metale ciężkie. Ustabilizowane osady komunalne można wykorzystywać na różnorodne sposoby i tak je przetworzyć, by uzyskać z nich w końcowym efekcie poszukiwany na rynku towar. W oczysz-czalniach ścieków uzyskujemy ustabilizowany beztlenowo osad. Niby odpad, ale posiadający mnóstwo wspaniałych właściwości. Zawiera znaczną ilość związków organicznych, fosforu i azotu oraz nieco potasu i innych związków niezbędnych w rolnictwie. W stosowanych od dziesiątków lat nawozach sztucznych jest dużo metali ciężkich i mało związków organicznych – w efekcie polskie gleby są wyjałowione, pozbawione organiki. W naszych osadach jest ich dużo, a metali po prostu nie ma. Mamy w pla-nach (o tym w innym miejscu) poważnie zająć się tą dziedziną wytwórczości, bo popyt na nawozy naturalne jest ogromny. Już obecnie sprzedajemy uzyskaną w wyniku stosowania nowocze-snej technologii tzw. ziemię znormalizowaną, wykorzystywaną w rekultywacji terenów poprzemysłowych, na przykład hałd. Ale myślimy, wzorem Japończyków o bardziej zaawansowanych

CYWILIZACYJNY TRÓJSKOK produktach przydatnych rolnictwu, na przykład o zaoferowaniu mu efektywnych mikroorganizmów, czyli bakterii eliminujących gnicie sianokiszonki. Stosując odpowiednie szczepy bakterii w procesie fermentacji, zwiększyliśmy wolumen produkcji bio-gazu o 10 procent, przy okazji zmniejszając o 7 procent ilość osadów ( na razie odpadów) po ściekowych. No i cały proces jest zdecydowanie mniej uciążliwy zapachowo. Osady nie zawierają groźnych, jak salmonella, bakterii i mikrobów, czyli są całkowicie bezpieczne dla ludzi i zwierząt.

– Prowadzenie działalności zgodnej ze społeczną mi-sją, jaką do spełnienia ma JZWiK S.A. wcale nie wyklucza podejmowania działań czysto biznesowych, związanych z inwestowaniem w najwydajniejsze ekonomicznie, a przy okazji ekologiczne rozwiązania…

– To oczywiste, że kierujemy się tą zasadą. Jesteśmy, dzięki stosowaniu nowoczesnych technologii w procesach oczyszczania ścieków, producentem znacznych ilości biogazu, który z kolei służy nam do wytwarzania energii cieplnej i zielonej energii elektrycznej. Posiadamy czerwony (ciepło) i zielony (prąd) certyfikaty uprawnia-jące do wykorzystywania tych mediów oraz do ich sprzedaży na zewnątrz. Na razie zaspokajamy w 65 procentach nasze zakładowe zapotrzebowanie na ciepło (w oczyszczalni nawet w 100) i w 55 procentach na energię elektryczną. Oczywiście moim marzeniem jest, by przedsiębiorstwo maksymalnie, może kiedyś w całości, finansowało koszty swej działalności przy pomocy takich wła-śnie technologii, narzędzi i mechanizmów finansowych. To jest realne i już się dzieje. Nawiasem mówiąc, tak pojmowana rola ludzi z branży jest jednym z głównych celów ogólnopolskiego Stowarzyszenia Eksploatatorów Obiektów Gospodarki Wodno-Ściekowej, w którego działalność zaangażowanych jest sporo pracowników naszej Spółki, a jego siedziba mieści się właśnie w Jastrzębiu-Zdroju.

– Zaczęliśmy naszą rozmowę od kwestii związanych z za-opatrzeniem w wodę. 1 stycznia bieżącego roku rozpoczęła działalność wielka państwowa spółka w tej branży „Wody

Polskie”. Czy istnieją uzasadnione obawy, ze ceny wody i ścieków wzrosną w związku z centralizowaniem decyzji w tej dziedzinie?

– Myślę, że tę kwestię należy stawiać bardziej otwarcie. Każde przedsiębiorstwo pozyskujące i sprzedające wodę oraz odbie-rające i przetwarzające ścieki będzie musiało w marcu złożyć w „Wodach Polskich” swoje propozycje taryf cenowych. Ta wielka spółka będzie pełnić rolę centralnego regulatora i kontrolera cen tych mediów. Ale samorządy nadal będą odpowiedzialne za go-

spodarkę wodno-ściekową, bo to wynika z ustawy o JST. W Izbie Gospodarczej „Wodociągi Polskie” głęboko przeanalizowaliśmy nowe regulacje prawno-organizacyjne i można zaryzykować stwierdzenia, że choć pewne rozwiązania mogą być kłopotliwe dla firm tej branży, to większych zagrożeń dla ich funkcjonowania w interesie społecznym raczej nie widać. Najważniejsze jednak jest to, że zadanie tworzenia wieloletnich planów inwestycyjnych w tej dziedzinie w dalszym ciągu pozostaje w rękach samorządu.

– A co stałoby się – ten temat, co jakiś czas odżywa za sprawą polityków i mediów – gdyby zaszło coś zgoła niewy-obrażalnego, czyli gdyby Polska opuściła Unię Europejską? Co wówczas z zaopatrzeniem w czeską wodę 100 tysięcy ludzi? Przecież granice, cła itp.….

– Wodę od Czechów zaczęliśmy kupować, i w tym celu w ciągu pół roku przerzuciliśmy rurociąg przez granicę, na długo przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. Więc można by nadal kontynuować tę współpracę, choć wszystko i tak zależy od szczegółowych przepisów – wtedy na wodę nie było cła, a VAT był odliczany. Jeśli nawet nieco futurystycznie, bo nie wierzę w polexit, rozważamy taką sytuację, to zawsze w końcu zwycięża rozsądek i interes obu stron. Biznes to biznes. Myślę, że ta reguła legła u podstaw decyzji Brytyjczyków, ale czy wyjdą na niej do-brze to już inna kwestia. Jestem pewien, że my byśmy ogromnie na powzięciu podobnej stracili. Polski po prostu na to nie stać.

– Dziękuję za rozmowę

Z Tadeuszem Pilarskim, Prezesem Zarządu Jastrzębskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji S.A., członkiem Rady Izby Gospodarczej „Wodociągi Polskie” – rozmawia Jacek Broszkiewicz

Centrum Edukacji Ekologicznej przy ZOW RUPTAWA w Jastrzębiu-Zdroju

2018

2018

2928

120 BOGACI BOGATSI – BIEDNI BIEDNIEJSI

Dziś grozi nam więcej niż zwykła stagnacja w dziedzinie wzrostu gospodarczego. Zdaje się, że człowiek wynalazł już wszystko, co było do wynalezienia. Wzrost, mimo donie-sień tabloidów, sensacyjnie wieszczących kryzys Państwu Środka, będzie dotyczył tylko Chin. Reszta świata przeżywa masowy kryzys inwestycyjny, choćby to stało w sprzeczności z obecnymi danymi statystycznymi poszczególnych naj-wyżej rozwiniętych państw. Prognozy niewesołe. I takimi katastroficznymi doniesieniami jesteśmy bombardowani każdej sekundy. Potęguje się wrażenie chaosu, niepewności, zagrożenia. Czy słusznie?

W dziedzinie globalnej gospodarki, która wkracza w erę czwar-tej rewolucji przemysłowej (4.0), jedną z podstawowych przyczyn tego stanu rzecz jest brak odpowiedzi na pytanie skąd mamy wiedzieć, w jakich wymiarach i którzy przedsiębiorcy korzystają z technologii dotowanych przez państwa? Czy choć część zysków trafi z powrotem do budżetów państwowych, do podatników?

Rząd duński znalazł odpowiedź na to pytanie. Założył tzw,. Fundusz Wzrostu, który skupuje udziały w duńskich start-upach. Zainwestował 2 miliardy euro w sześć tysięcy przedsiębiorstw i stworzył 100 tysięcy miejsc pracy. Wszystkie te firmy wykorzystują niekoniecznie zaawansowane technologie. Są wśród nich takie, których sukces wynika z talentów artystycznych, designerskich. W jedną z takich firm Fundusz zainwestował 10 lat temu 1 milion euro. Firma odniosła taki sukces, że dziś te udziały są warte 100 milionów euro. Przebicie niewiarygodne. Pieniądze mogą jednak wracać do podatnika i znów generować zyski dla niego, pod warunkiem, że są mądrze zarządzane. To nie jest jakiś pomysł z kosmosu. Także i w Polsce powstają setki start-upów, w które pompowane są publiczne pieniądze, zwykle będące własnością agend państwowych i samorządów, które pozakładały agencje rozwoju regionalnego, promocji przedsiębiorczości i rozwoju, inkubatory przedsiębiorczości i wiele podobnych instytucji otoczenia biznesowego, w których pierwsze skrzypce grają samo-rządy terytorialne. Podatki i nisko oprocentowane kredyty idą na badania, ale w oparciu o rozwiązania ekonomiczne. Instytucje te wkładają np. w dobrze rokującą firmę, w start-up, średnio około 200 tysięcy złotych. W przypadku sukcesu po kilku latach, kiedy firma jest stabilna i osiąga sukces rynkowy, agencja wyciąga swój pomnożony wkład i inwestuje w kolejną początkującą firmę. Tak więc publiczne pieniądze pełnią rolę wiecznie żywych i coraz więk-szych drożdży, mogących zaspokoić kapitałowy głód na rozruch coraz większej liczbie firm. By nie być gołosłownym przywołam przykład Agencji Rozwoju Regionalnego S.A. w Bielsku – Białej, czy największego potentata na tym rynku w kraju, Górnośląskiej Agencji Przedsiębiorczości i Rozwoju Sp. z o.o. w Gliwicach, która z zabójczą skutecznością przejmuje słabsze kapitałem ludzkim i finansowym podobne instytucje i buduje swoiste imperium, którego sensem jest praca na rzecz narodzin dobrze rokujących przedsiębiorstw bazujących na wysokich technologiach, bądź po prostu dających dużą pewność sukcesu na rynku. W ten sposób spełniany jest postulat zwrotu publicznych środków włożonych w badania i rozwój, a zwielokrotniony zysk ze sprzedaży wcze-śniej włożonych w te firmy aktywów, pozwala na jeszcze szersze

objęcie wsparciem kolejnych przedsiębiorców. Tak rośnie potęga instytucji publicznej, pomnażającej nie tylko grosz publiczny, ale generującej wysoko specjalistyczne miejsca pracy.

Niewątpliwie samorządy, powołując do życia agencje rozwoju regionalnego i lokalnego, parki naukowo-technologiczne, centra transferu technologii, są o wiele bardziej skuteczne i kreacyjne, skore do podejmowania zwiększonego ryzyka biznesowego, inwestycyjnego niż instytucje państwowe, dzielące potężne kwoty na wielkie firmy ze wszystkimi ograniczeniami w postaci biurokracji, przestarzałych metod zarządzania, rozmytej od-powiedzialności i bezadresowości pieniądza, którym obracają. W mniejszych regionalnych i lokalnych środowiskach publiczny pieniądz ma swój adres pochodzenia – samorząd i przeznaczenia. Stokroć łatwiej go rozliczyć, skontrolować i określić odpowiedzial-ność za jego losy. Być może jeszcze nadejdą takie czasy, kiedy duże publiczne środki, miliony złotych, za pośrednictwem takich instytucji, będzie się inwestowało nawet w akcje upadających firm, które jednak mają realną wizję reanimacji. Osiągnąwszy sukces - lwią część pomnożonego wkładu publicznego zwrócą po prostu ludziom w postaci nowych miejsc pracy w kolejnych firmach. I tak to powinno się toczyć. Jak perpetuum mobile. Powinno, ale trzeba pamiętać, że rozważamy sferę obarczoną potężnym ryzykiem biznesowym, w której zasada, że tylko co drugie takie przedsięwzięcie się udaje, zdaje się być i tak nieco na wyrost. Dlatego właśnie urzędnicy wsadzeni na tę beczkę prochu boją się podejmować jakiekolwiek ryzyka. To jest najpotężniejsza tama dla wzrostu gospodarczego.

Oczywiście, nakreślone wyżej teoretyczne ramy funkcjono-wania samonapędzającego się mechanizmu, który przy użyciu publicznych funduszy ma napędzać wzrost gospodarczy i postęp technologiczny, a w konsekwencji cywilizacyjny – cokolwiek w przyszłości będzie to oznaczać – według obecnego rozumienia spraw świata, powinny się w konsekwencji sprowadzić do jednego celu. Jest nim wykreowanie takiego modelu, w którym publiczne środki nie będą już finansowały badań w sektorze prywatnym, a on sam przejmie tę rolę. Państwo, także jego struktury samorzą-dowe, muszą sobie znaleźć w tym nieznanym jeszcze systemie, takie miejsce, by móc we współpracy z biznesem zaspokajać coraz to bardziej wysublimowane potrzeby bytowe lokalnych, regionalnych, ale i tej globalnej skali, w postępie geometrycznym zwiększającej się populacji.

Nie wystarczy więc, by rządy troszczyły się o udziały w zyskach celem finansowania kolejnych projektów. W tym aspekcie pojawia się coś, co w dobie automatyzacji, robotyzacji, a w końcu zarzą-dzania, czyli nie tyle metod, co motywacji sprawowania władzy w wymiarze globalnym, ma fundamentalne znaczenie. To coś jest specyficzne i typowe tylko – przynajmniej na razie możemy to twierdzić z pełnym przekonaniem - dla rodzaju ludzkiego. Warto w tym miejscu przytoczyć fragment pewnego przemó-wienia z początku lat 60. ubiegłego stulecia: „Postanowiliśmy polecieć na Księżyc. Zdecydowaliśmy się w ciągu nadchodzących 10 lat polecieć na Księżyc i dokonać innych rzeczy nie dlatego, że są łatwe, ale właśnie dlatego, że są trudne, a przez to zmuszą nas do lepszej organizacji i wykorzystania wszystkich naszych umiejętności.

ŚWIAT NA KRAWĘDZI? (3)W nocy z 24 na 25 lutego zmarł Adam Adamczyk – wieloletni

burmistrz Trzebini. Dobry, uczciwy i prawy człowiek, dla którego najważniejsza zawsze była służba drugiemu człowiekowi. Odszedł mój przyjaciel, na którego każdy zawsze mógł liczyć. Był całą duszą oddany idei demokracji i samorządności, a przyzwoitość była jego najważniejszym drogowskazem życiowym. Spotykaliśmy się wielokrotnie w ciągu ostatnich kilkunastu lat, gościłem go u siebie w domu, rozmawialiśmy o wszystkim – o tych sprawach drobnych, codziennych, ale przede wszystkim o tych mających wymiar uniwersalny. Często nie były to rozmowy łatwe, ponieważ Zbyszek – tak chciał, by zwracali się do niego przyjaciele – twardo bronił swoich poglądów i linii postępowania, a przekonać go do innego spojrzenia nie było łatwo, co nie oznacza, że było nie-możliwością. Stałość przekonań i pewność słuszności swojego postępowania rodziła głęboki szacunek i przeświadczenie, że tacy, jak On nigdy nie zawiodą i nie dadzą się zepchnąć z raz wybranej drogi. Był człowiekiem zasad i wartości, a jednocze-śnie „swoim chłopem” – bezpośrednim i czasami krewkim, nie przebierającym w słowach. Upartym i twardym negocjatorem bez względu na to z kim walczył o interesy swoich trzebinian, bo na swoje nie zważał. Samorządowiec z krwi i kości – nie godził się z porażkami, jak z tą z roku 2010, kiedy to przegrał wybory na kolejną kadencję. I dlatego zwyciężył w cztery lata później – niestety, nie dane było mu dożyć do najbliższych wyborów, w których nie chciał już uczestniczyć, ale na które szykował już swojego następcę. Działał i myślał perspektywicznie. To horyzon-talne postrzeganie rzeczywistości, a jednocześnie pragmatyzm i skuteczność w przeprowadzaniu swych planów i projektów zjednywała mu uznanie i sympatię. Kilkukrotnie był Burmistrzem roku Małopolski. Od lat zmagał się z ciężką chorobą serca. Ale egoizm, który jakże często pojawia się u ludzi, których życie jest codziennie zagrożone, był uczuciem zupełnie mu obcym. To za jego sprawą Trzebinia była pierwszym polskim miastem, w którym zainstalowano sieć ogólnodostępnych defibrylatorów. Był o 10 lat starszy ode mnie, zwracał się do mnie per „Jacku”, ale było coś, co kazało mi mówić do niego per „pan”, coś co kojarzyło mi Go z moim nieodżałowanej pamięci wspaniałym i kochanym Ojcem. Pan Zbyszek wiedział o tym, bo nie miałem oporów, by mu to powiedzieć.

Dziś czuję pustkę i wielki żal po Jego odejściu. Ale jednocze-śnie wiem, że stamtąd, gdzie teraz, jest trochę srogo, ale i trochę z uśmiechem spogląda na nasze ziemskie, codzienne zmagania. Rodzinie, najbliższym, przyjaciołom i współpracownikom składam wyrazy głębokiego współczucia…

 Burmistrz Adam Adamczyk urodził się 13 września 1947 r. w Chrzanowie. Od urodzenia był mieszkańcem gminy Trzebinia.

W roku 1979 ukończył studia wyższe na Wydziale Budownictwa Lądowego Politechniki Krakowskiej, uzyskując tytuł inżyniera budownictwa. Posiadał ponadto uprawnienia pedagogiczne, budowlane oraz licencjonowanego zarządcy nieruchomości. Przez wiele lat zajmował stanowiska kierownicze w przedsiębiorstwach o charakterze budowlanym i komunalnym. Sprawował funkcję Burmistrza Miasta Trzebini w latach 1998 – 2010 oraz w latach 2014 – 2018. Zmarł 25 lutego 2018 r. w jednej z warszawskich klinik w wieku 70 lat.

1 marca w Bazylice Mniejszej – Parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Trzebini mimo siarczystego mrozu, ale przy słonecznej pogodzie, setki mieszkańców miasta i gminy oraz przedstawiciele licznych organizacji społecznych i instytucji państwowych i samorządowych – także Sejmu i Senatu – uczest-niczyły w nabożeństwie żałobnym po śmierci burmistrza Adama Adamczyka. Zmarły został pochowany na Cmentarzu Parafialnym w pobliskim Chrzanowie.

Cześć Jego pamięci!Niech spoczywa w spokojuW imieniu własnym i Zespołu Redakcyjnego

Jacek Broszkiewicz – red. nacz.

ODSZEDŁ PRZYJACIEL…

Pożeganie Adama Adamczyka

120

cd. na str. 30

2018

30

Specjalna Strefa Ekonomiczna EURO-PARK MIELEC

GREENFIELD BROWNFIELD BUILD-TO-SUIT

Zarządzający: Agencja Rozwoju Przemysłu S.A.

atrakcyjna oferta inwestycyjna

zwolnienie z podatku dochodowego

wykwalifikowana kadra

środowisko inwestycyjne

europark.arp.pl

BOGACI BOGATSI – BIEDNI BIEDNIEJSI

Jest to wyzwanie, które chętnie podejmujemy, którego nie chcemy odkładać, i któremu zamierzamy sprostać, podobnie jak innym”. To oczywiście JFK – wizjoner, który dowodzi, że warto marzyć i w pewnym sensie być szalonym, podobnie zresztą jak potem Steve Jobs, podkreślający potrzebę afirmacji pasji i szaleństwa. Wymowa tych czysto ludzkich postaw jest – w odniesieniu do problematyki tutaj poruszanej – jednoznaczna. Chodzi o to, że tylko wtedy dokonamy wielkich rzeczy, gdy zarówno sektor prywatny, jak i publiczny otworzą się na marzenia i doniosłe cele. Kennedy ponad pół wieku temu mówił też, że dzięki projektowi kosmicznemu, choć był on dopiero w stadium początkowym, powstały setki nowych przedsiębiorstw i dziesiątki tysięcy no-wych miejsc pracy. Podkreślał, że przemysł kosmiczny wymaga nowych inwestycji i wykwalifikowanego personelu, że tylko wówczas, gdy te warunki będą spełnione, można będzie mówić o beneficjach i postępie.

Czy coś w tej materii się zmieniło? Na pewno nie. Nie zmieniły się najważniejsze motywy działania ludzi, wypływające z ich ge-netycznych, ale nie tylko, cech, wyrażających się w zakodowanej wierze w moc sprawczą człowieka, w siłę wizji, jako motywu życia. To jest tym bardziej niezwykłe, że przeważnie, a w zasa-

dzie nigdy, ludzie - podejmując kolejne wyzwania - praktycznie nic nie wiedzą o korzyściach, bądź zagrożeniach, jakie realnie spowodują tak w wymiarze indywidualnym, jak i globalnym, dla całej populacji globu.

To już nie tylko „lemowska” science fiction z jakże ważnymi w niej elementami filozoficzno-egzystencjalnymi. To rzadka, ale jednak, praktyka. Przywoływana wyżej Dania ma w planach do 2050 roku być krajem wolnym od paliw kopalnych. W prze-myśle ma się to stać już w ciągu dziesięciolecia. To przykład prawdziwego wizjonerstwa i odwagi w kreśleniu planów na przyszłość, wydawało by się – niemożliwych. Dzieje się już tak, mimo, że ambitne pomysły i długofalowe wizje nadal nie są waż-nymi elementami kreowania polityki. Wszak drugą stroną natury ludzkiej jest skłonność do oportunizmu i lęk przed nieznanym. W sferze polityki i kręgów decydenckich te postawy cieszą się szczególną – niestety – estymą. To dlatego świat jest tak bardzo zróżnicowany pod względem poziomu cywilizacyjnego rozwoju. Oczywiście, zasoby, zbudowany na kolonialnej grabieży i w wy-niku agresywnych wojen potencjał, wiodąca rola kompleksów militarno-wojskowych i czego tam jeszcze byśmy ze śmietnika historii ludzkości nie wyciągnęli – mają wielkie znaczenie. Jednak to właśnie większa lub mniejsza skłonność do podejmowania ryzyka, wyzwań, współpracy, zawsze odgrywały rolę najważ-niejszą w przyspieszaniu lub stagnacji rozwoju. W dzisiejszym

świecie spełnianie marzeń wielkiego kalibru jest możliwe tylko dzięki porozumieniu rządów, parlamentów, przemysłowców i organizacji pozarządowych, choć, to, co robią np. Elon Musk, czy Mark Zuckerberg, mogłoby pozornie świadczyć o czymś zupełnie innym. Ale ich przywołanie nie jest przypadkowe, bowiem wska-zuje na bardzo istotny, a jednocześnie skomplikowany warunek powodzenia lub porażki – na przywództwo, a właściwie na jego wymiar. To dygresja, ale ważna, ponieważ takich ludzi wymienia się jednym tchem z przywódcami mocarstw, konstruując rankingi najbardziej wpływowych osób na świecie.

Duńczycy potrafili się porozumieć co do realizacji swoich ambitnych planów energetycznych we wszystkich wymienionych płaszczyznach, a jednak nikt nie słyszał o jakimś charyzmatycz-nym liderze tego projektu. Wynika z tego, że sposobów i metod wprowadzania w życie idei jest wiele. I nie jest już istotne, czy dotyczą one opanowania przestrzeni kosmicznej, czy rozwiązania problemu smogu.

Najważniejsze jest to, by cel był konkretny – w każdym przy-padku, ponieważ będzie można sprawdzić, czy został osiągnięty. A wyzwania nie zawsze są jasno określone, w związku z czym nie wiadomo jak mierzyć sukces. Zadania powinny być jasno nakre-ślone i nie powinny skupiać się na jednym sektorze. Zazwyczaj mamy skłonność do wyznaczania jednocześnie wielu celów, co uniemożliwia osiągnięcie sukcesu w przynajmniej ich części, a nawet w jednym. Trudno jest też monitorować rozproszone działania. Ponadto wizja zmusza do współpracy wiele podmio-tów. A zatem wielkie wyzwania wymagają współpracy sektorów. Kluczowe branże najbardziej rozwiniętych krajów: motoryzacyjna, kosmiczna, finansowa i sektor kreatywny nie mogą działać odręb-nie. Trzeba wyznaczyć cel, które zintegruje ich działania. Człowiek poleciał na Księżyc dzięki wysiłkowi 14 branż, w tym sektora inno-wacyjnych produktów tekstylnych. Ale czy ktoś choć wspomniał, że w procesach prowadzących do zintegrowanej współpracy pojawił się nawet mały symptom świadczący o totalitarnych zakusach administracji rządowej? Wobec bardzo trudnych zadań i sytuacji pokusa sięgania po „ręczne” sterowanie jest ogromna. W świecie polityki odporność na nią wyznacza tendencja lub jej brak do nacjonalizacji potencjału wytwórczego, czyli skłonność do stosowania zasady prymatu polityki nad ekonomią. Jej iluzo-ryczności i totalnej nieskuteczności dowiodła historia państw, do grona których należy i Polska. To traumatyczne doświadczenie powinno być wielką przestrogą na dziś i na przyszłość. Z drugiej strony nieprzytomne pompowanie publicznych środków w sek-tor prywatny, który miast generować postęp technologiczny w większości tylko komercjalizuje wynalazki, innowacje, patenty i odkrycia sfinansowane z pieniędzy podatników, także powinno mieć swoje granice.

Nie mam recept na rozwiązywanie wielkich współczesnych problemów, nie znam odpowiedzi nie tylko na te fundamentalne, ale i na większość nawet prozaicznych, banalnych pytań. Nie wiem, jak pokojarzyć sprzeczne interesy, jak pokojowo, demokratycznie poskramiać żądzę władzy, chore ambicje, kompleksy, niemoc i bezmyślność, a skutecznie wspierać rozsądek, uczciwość, dobrą wolę i przekonanie, że sukces i dobro są w zasięgu ręki. Wierzę jednak głęboko w jedno. W sens stawiania pytań i poszukiwania na nie odpowiedzi. Nadal mam przekonanie, że pytania ”dlacze-go?”. „jak?” i „czy?” nadal będą drogowskazami na naszej drodze. Bo zastanawianie się nad odpowiedzią „po co?” świadczyłoby już tylko o samospełniającej się przepowiedni o zmierzchu cywilizacji.

Jacek Broszkiewicz

120

ŚWIAT NA KRAWĘDZI? (3)cd. ze str. 29

– Włodarze regionów i miast, burmistrzowie, wójtowie, a także organizacje pozarządowe, przedstawicielstwa ministerstw, agend rządowych oraz środowisk biznesowych – to oni powinni głośno rozmawiać o potrzebach społeczeństwa, występujących problemach i możliwych rozwiązaniach. Im więcej prowadzo-nych dyskusji, wymiany informacji i konstruktywnej debaty, tym mniejsze jest prawdopodobieństwo błędu w realizacji obmyślonej strategii 

– To zyskujące na prestiżu wydarzenie na już stałe wpisało się w europejską debatę o przyszłości Kontynentu i stanowi platformę wymiany poglądów oraz miejsce spotkań liderów samorządowych i elit regionalnych z przedstawicielami administracji państwowej, organizacji pozarządowych, nauki i biznesu. Nie bez przyczyny organizowane jest w Krakowie – mieście powszechnie pozytywnie kojarzonym w całym cywilizowanym świecie, ośrodkiem najwyższych lotów umysłowych, intelektualnych, kreatywnych nie tylko w sferach dotyczących kreowania najużyteczniejszych rozwiązań ułatwiających codzienne życie w coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości, ale umiejętnie kojarzące wyzwania przyszłości z wielkim potencjałem i dorobkiem myśli w sferze kultury i tradycji cywilizacji, jako źródeł inspirujących oryginalne rozwiązania i idee próbujące sprostać wizjom przyszłości – często bardzo odważnym i nietuzinkowym.

W 2018 roku odbędzie się czwarta edycja tego wydarzenia. Organizatorzy przygotowują zróżnicowany program, na który składać się będzie sześć ścieżek tematycznych obejmujących ponad 60 wydarzeń: bloki programowe, raporty, panele, warsztaty, wykłady, prezentacje oraz uroczystą galę.

Założenia programowe będą się przewijać zarówno w dyskusjach plenarnych, jak i na spotkaniach panelowych. Oto one:

�� Czy samorządy są gotowe na RODO?�� Decentralizacja czy centralizacja – jaka będzie przyszłość samorządu?�� Film czynnikiem promocji i rozwoju gminy�� Finanse samorządów – w poszukiwaniu efektywności�� PPP – sposób na udane inwestycje w regionie�� Redukcja nakładów UE na wsparcie rozwoju w regionach – nieunikniona

przyszłość? Jaka strategia na najbliższe lata?�� Szybko, skutecznie, wygodnie. Jak powinny wyglądać płatności w miastach?�� Samorządowy program polityki zdrowotnej – obecne trendy i nowe moż-

liwości jego finansowania�� Jak samorządy mogą wspierać MŚP?�� Magnetyzm miejsc – czyli jak promować miasta i regiony�� Od firmy lokalnej do globalnej – czy regionalni przedsiębiorcy mogą być

konkurencyjni na światowych rynkach?�� Patriotyzm lokalny – czy pochodzenie ma znaczenie?�� Podróże w czasie, czyli turystyka historyczna�� Punktualnie, tanio, komfortowo. Rozwój transportu zbiorowego w regionie�� Rewitalizacja obszarów zdegradowanych�� Rewolucja czy ewolucja? Współczesne miasta przemysłowe�� Rozwój regionalnych rynków pracy�� Skuteczne zarządzanie przestrzenią miejską�� Sportowy samorząd – dlaczego sport się opłaca?�� Wykluczenie transportowe. Jak temu zapobiec?�� Wyzwania firm rodzinnych – co jest gwarancją sukcesu?�� E-administracja w samorządzie i biznesie�� Jak zaistnieć na innowacyjnej mapie kraju? – regionalne przykłady dobrych

praktyk�� Metropolie przyszłości – jak tworzyć aglomeracje smart?�� Nowoczesne systemy IT w ochronie zdrowia�� Przemysł kreatywny w regionach – jak inspirować rozwój?�� W Kongresie, który odbywał się będzie 26-27 kwietnia br. w ICE Kraków

Congress Centre, swój udział zapowiedziało 2000 osób.

PROF. JACEK MAJCHROWSKI, PREZYDENT KRAKOWA ZAPRASZA NA

IV EUROPEJSKI KONGRESSAMORZĄDÓW

Zaintetesowanie będzie nie mniejsze niż rok temu

ICE Congress Centre Kraków, ul Konopnickiej 17