ISSN 0848-1946 15-30 Czerwca (June) 2010 No 12 (1002) Bez ... · II Europejski Kongres Gospodarczy...

24
www.nowykurier.com POLISH-CANADIAN INDEPENDENT COURIER ï ESTABLISHED 1972 15-30 Czerwca (June) 2010 No 12 (1002) ISSN 0848-1946 JAN CZAN Broker (905) 625-8421- 24godz. $49,900 - Dochodowy Business - 10 lat od za≥oøenia $119,900 -B.dobrze wyposaøona Pizzeria- dobry dochÛd $179,900 - Luksusowe condo, nowoczesny budynek. $187,000 -Condo, 2 parkingi, balkon, nowy budynek. $339,000 -PiÍkny i Nowy 1880 sq.ft. executive townhouse $369,000 Samodzielny europejski dom-bardzo zadbany $559,000 - Dom po rozbudowie i completnej renowacji - jak nowy - Dom Marzenie!!! Szybka Telefoniczna darmowa wycena domÛw! Wycena poprzez [email protected] TOP PRODUCER DokoÒczenie na stronie 18 Czy Lech Wałęsa był rewolucjonistą ? DokoÒczenie na stronie 9 DokoÒczenie na stronie 15 II Europejski Kongres Gospodarczy Dokończenie z poprzedniego wydania Bez meritum Wysiłkiem pracy dziennikarzy zachodnich - Michael Fowke, Peter Jenkins, Neil Edward John, Emma Maurice, Marina Mooney, Felix Pryor, Dim Robbins, Ri- chard Shaw, Barry Simpson, Benita Stoney, Richard Tames, Gail Turner i John Whelan - uka- zała się publikacja Briana Mooney poświęcona wielkim liderom od zarania ludzkości do współczes- ności. Lech Wałęsa jest zapre- zentowany jako wielki rewolucjo- nista, którego działalność poli- tyczna zmieniła bieg historii i wchodzi w skład pięciu najwięk- szych na przełomie wieków wraz ze Spartakusem, Maximilienem Robespierrem, Giuseppe Garibal- dim, W. Leninem i Che Guevarą. Przypominam kim byli ci wybitni mężowie polityki światowej. Spartakus – (? – 71 p.n.e.) gla- diator rzymski, organizator i przy- wódca największego powstania niewolników w Italii (73-71), stłumionego krwawo przez M. Krassusa (ukrzyżowano 6 tys. powstańców). Robespierre – Maximilien de, 1758-94, jakobin, jeden z głów- nych radykalnych przywódców Wielkiej Rewolucji Francuskiej; z zawodu adwokat; jako przewo- dniczący Komisji Ocalenia Publi- cznego kierował polityką Francji; wobec zagrożenia rewolucji wpro- wadził dyktaturę i terror; obalony i ścięty. Garibaldi Giuseppe, 1807 – 1882, generał włoski, bojownik o wyzwolenie i zjednoczenie Włoch, demokrata i republikanin; 1860 zdobył Sycylię i Neapol i złożył sympatii do Platformy Obywa- telskiej. Ta zaskakująca dość teza wzbudziła zdumienie u siedzącej w studio prof. Jadwigi Staniszkis. W jej obecności i na oczach wielu tysięcy widzów TVN24 Krzemiń- ski wyjaśniał dlaczego nie ma potrzeby, aby kandydaci dyskuto- wali o sprawach merytorycznych. Jego zdaniem to nie program czy poglądy zjednują kandydatowi wyborców, lecz umiejętność pre- zentowania się w mediach i przed- stawiania lepszej wizji Polski. DokoÒczenie na stronie 6 więcej jak zwykłymi atrapami: kawałkami zadrukowanego papie- ru, barwnymi plamami na płótnie, nieczytelnym nagromadzeniem dźwięków. Co zatem byłoby prawdziwą kulturą, co stanowiłoby jej istotę? Wspomniany Stanisław Ossow- ski, wybitny socjolog i badacz sztuki, udzielił na to pytanie cie- kawej odpowiedzi. Oto jego zda- niem, prawdziwą kulturą są „wzo- ry reakcji mięśniowych i uczucio- wych”, jakie przejawiają odbiorcy podczas kontaktu z dziełami kul- tury. Jeżeli podziwiają to, co po- winno być podziwiane, jeżeli wzruszają się tym, co jest wzru- szające i śmieją się z rzeczy uzna- nych za śmieszne w danej zbioro- wości, znaczy to, że kultura tej grupy żyje – jest akceptowana, podzielana i przekazywana na- stępnym pokoleniom. Jeżeli zaś odpowiednie wytwory są niezro- zumiane albo, co gorsza, spoty- kają się z odrzuceniem, nie budzą już emocji i refleksji wpisanych w Kampania wyborcza rzeczywiś- cie przebiega w cieniu katastrofy w Smoleńsku. Jednak nie ma w niej śladu merytorycznej dyskusji o najważniejszych problemach dla państwa. Leszek Szymowski Dysksuja merytoryczna o pro- gramie dla Polski pozbawiona jest sensu, bo i tak nikt tego nie słucha – powiedział kilka dni te- mu w TVN24 prof. Ireneusz Krzemiński - socjolog znany z Izabella Bukraba-Rylska Obecność w polskiej kulturze narodowej wątków związanych ze wsią jest faktem oczywistym. Aż do połowy XX wieku, jak pisze profesor Antonina Kłos- kowska w swojej książce „Kultu- ry narodowe u korzeni”, wątki rustykalne wyraźne były w litera- turze, muzyce, sztukach plastycz- nych. Podziwiano ich piękno i kryjące się w nich wartości, ale też akcentowano mistrzostwo wybitnych artystów, takich jak Kochanowski, Chopin czy Sko- czylas, którzy proste motywy ludowe potrafili przekształcić w arcydzieła o wymowie uniwersal- nej. Czy jednak na tym wyczerpuje się fenomen istnienia treści i wartości wiejskich w polskiej kul- turze i w polskim społeczeństwie? Takie spojrzenie byłoby niepełne, choćby z tego powodu, że – zda- niem niektórych badaczy – wy- twory kultury (książki, obrazy, zapisane nuty) to zaledwie „arte- fakty”, jakby powiedział Stani- sław Ossowski, a według Karla Poppera „egzosomatyczne wy- twory”, czyli materialne przed- mioty, których najgłębszy sens kryje się w tym, co one znaczą dla ludzi. Jeżeli zatraca się pa- mięć o wartościach, do których odnoszą się te przedmioty, jeżeli przestają one budzić skojarzenia i uczucia, które miał na myśli ich autor – wtedy stają się niczym suma kryzysów poszczególnych państw? Jak wyeliminować przy- czyny kryzysów finansowych i czy w ogóle możliwe jest, żeby zapanować nad zachowaniami państw i inwestorów w stopniu zmuszającym do odpowiedzial- nego działania na rynkach finan- sowych? - na takie pytania starali się odpowiedzieć uczestnicy sesji dyskusyjnej “Euro w Europie, Euro w Polsce” podczas EEC 2010. Eksperci uczestniczący w dyskusji na temat obecnej sytuacji gospodarczej nie mieli wątpliwo- ści, że kryzys jest faktem, aczkol- wiek oceniali, że obecnie to raczej kryzys poszczególnych państw. „Kryzys mamy i jest on poważny. Rozpoczął się w 2007 roku i po- czątkowo miał wymiar, który sprowadzał się do kryzysu banko- wego, finansowego, ale w roku 2008, a szczególnie w roku 2009 przyjął oblicze kryzysu nie przez twórcę – znaczy to, że kultura przestała istnieć. Nie ma jej, chociaż nadal mogą trwać wytwory kultury – ale są już one jedynie martwymi przedmiotami. Propozycja Ossowskiego, cho- ciaż dość trudna do zaakceptowa- nia w świetle potocznych mnie- mań, chociaż paradoksalna i, wy- dawałoby się, „postawiona na głowie”, ma jednak poważne uza- sadnienie. Oto zwraca uwagę na to, co najważniejsze w świecie kultury – na „ducha” ją ożywiają- cego, na wymiar wartości i uczuć przenikających każdy jej element. Jeżeli z tego punktu widzenia spojrzeć na problem wiejskiego dziedzictwa Polaków, to na pierwszy rzut oka można odnieść nader sprzeczne wrażenia. Z jed- nej strony bowiem nie ulega wąt- pliwości, że wytwory kultury lu- dowej, a także dzieła nawiązujące do tematów rustykalnych, cieszą się ogromnym powodzeniem. Z drugiej jednak strony nigdy Wiejskie dziedzictwo Polaków Henryk Bugłacki Zdaniem J.Hahn’a należy po- myśleć, jak Europa będzie się prezentować w przyszłości na tle innych graczy, takich jak Indie, Chiny, czy Rosja. Należy omówić sposoby wyjścia na ścieżkę wzrostu, a nie koncentrować się jedynie na aspekcie stabilności. Jego zdaniem polska gospodarka wypada bardzo dobrze na tle gos- podarek innych krajów Unii Euro- pejskiej. Również dlatego, że Pols- ka jest największym beneficjen- tem funduszy strukturalnych. Choć są obszary, w których musi- my zintensyfikować nasze działa- nia - przykładowo w zakresie inwetstycji infrastrukturalnych. Jaki charakter ma obecny kry- zys ekonomiczny i jaki jest jego zasięg? Czy można twierdzić, że to kryzys strefy euro, czy raczej to

Transcript of ISSN 0848-1946 15-30 Czerwca (June) 2010 No 12 (1002) Bez ... · II Europejski Kongres Gospodarczy...

www.nowykurier.com

POLISH-CANADIAN INDEPENDENT COURIER ï ESTABLISHED 1972

15-30 Czerwca (June) 2010 No 12 (1002)ISSN 0848-1946

JAN CZANBroker

(905) 625-8421- 24godz.

$49,900 - Dochodowy Business - 10 lat od za≥oøenia

$119,900 -B.dobrze wyposaøona Pizzeria- dobry dochÛd

$179,900 - Luksusowe condo, nowoczesny budynek.

$187,000 -Condo, 2 parkingi, balkon, nowy budynek.

$339,000 -PiÍkny i Nowy 1880 sq.ft. executive townhouse

$369,000 Samodzielny europejski dom-bardzo zadbany

$559,000 - Dom po rozbudowie i completnej renowacji - jak

nowy - Dom Marzenie!!!

Szybka Telefoniczna darmowa wycena domÛw!Wycena poprzez [email protected]

PRODUCER

DokoÒczenie na stronie 18

Czy Lech Wałęsa byłrewolucjonistą?

DokoÒczenie na stronie 9

DokoÒczenie na stronie 15

II Europejski Kongres GospodarczyDokończenie z poprzedniego wydania

Bez meritum

Wysiłkiem pracy dziennikarzyzachodnich - Michael Fowke,Peter Jenkins, Neil Edward John,Emma Maurice, Marina Mooney,Felix Pryor, Dim Robbins, Ri -chard Shaw, Barry Simpson,Beni ta Stoney, Richard Tames,Gail Turner i John Whelan - uka -za ła się publikacja Briana Mooneypoświęcona wielkim lide rom odzarania ludzkości do współczes -ności. Lech Wałęsa jest zapre -zen to wany jako wielki re wolu cjo -nista, którego działal ność poli -tycz na zmieniła bieg histo rii iwchodzi w skład pięciu najwięk -szych na przełomie wie ków wrazze Spartakusem, Maxi mi lienemRobespierrem, Giusep pe Garibal -dim, W. Leninem i Che Guevarą.

Przypominam kim byli ci wybitnimężowie polityki świa towej.

Spartakus – (? – 71 p.n.e.) gla -dia tor rzymski, organizator i przy -wódca największego powsta nianiewolników w Italii (73-71),stłu mionego krwawo przez M.Kra ssusa (ukrzyżowano 6 tys.pow stańców).

Robespierre – Maximilien de,1758-94, jakobin, jeden z głów -

nych radykalnych przywódcówWielkiej Rewolucji Francuskiej; zzawodu adwokat; jako przewo -dniczący Komisji Ocalenia Publi -cz nego kierował polityką Francji;wo bec zagrożenia rewolucji wpro-wadził dyktaturę i terror; obalonyi ścięty.

Garibaldi Giuseppe, 1807 –1882, generał włoski, bojownik o

wyzwolenie i zjednoczenie Włoch,demokrata i republikanin; 1860zdobył Sycylię i Neapol i złożył

sym patii do Platformy Obywa -telskiej. Ta zaskakująca dość tezawzbudziła zdumienie u siedzącejw studio prof. Jadwigi Staniszkis.W jej obecności i na oczach wielutysięcy widzów TVN24 Krzemiń -ski wyjaśniał dlaczego nie mapotrzeby, aby kandydaci dyskuto -wali o sprawach merytorycznych.Jego zdaniem to nie program czypoglądy zjednują kandydatowiwyborców, lecz umiejętność pre -zen towania się w mediach i przed-stawiania lepszej wizji Polski.

DokoÒczenie na stronie 6

więcej jak zwykłymi atrapami:kawałkami zadrukowanego papie -ru, barwnymi plamami na płótnie,nieczytelnym nagroma dze niemdźwięków.

Co zatem byłoby prawdziwąkul turą, co stanowiłoby jej istotę?Wspomniany Stanisław Ossow -ski, wybitny socjolog i badaczsztu ki, udzielił na to pytanie cie -kawej odpowiedzi. Oto jego zda -niem, prawdziwą kulturą są „wzo -ry reakcji mięśniowych i uczucio -wych”, jakie przejawiają odbiorcypodczas kontaktu z dziełami kul -tury. Jeżeli podziwiają to, co po -winno być podziwiane, jeżeliwzru szają się tym, co jest wzru -szające i śmieją się z rzeczy uzna -nych za śmieszne w danej zbioro -woś ci, znaczy to, że kultura tejgru py żyje – jest akceptowana,podzielana i przekazywana na -stępnym pokoleniom. Jeżeli zaśodpowiednie wytwory są niezro -zu miane albo, co gorsza, spoty -kają się z odrzuceniem, nie budząjuż emocji i refleksji wpisanych w

Kampania wyborcza rzeczy wi ś -cie przebiega w cieniu katastrofyw Smoleńsku. Jednak nie ma wniej śladu merytorycznej dyskusjio najważniejszych problemachdla państwa.

Leszek Szymowski

Dysksuja merytoryczna o pro -gra mie dla Polski pozbawionajest sensu, bo i tak nikt tego niesłu cha – powiedział kilka dni te -mu w TVN24 prof. IreneuszKrzemiński - socjolog znany z

Izabella Bukraba-Rylska

Obecność w polskiej kulturzenarodowej wątków związanychze wsią jest faktem oczywistym.Aż do połowy XX wieku, jakpisze profesor Antonina Kłos -kow ska w swojej książce „Kultu -ry narodowe u korzeni”, wątkirustykalne wyraźne były w litera -turze, muzyce, sztukach plastycz -nych. Podziwiano ich piękno ikryjące się w nich wartości, aleteż akcentowano mistrzostwowybitnych artystów, takich jakKochanowski, Chopin czy Sko -czy las, którzy proste motywyludowe potrafili przekształcić warcydzieła o wymowie uniwersal -nej.

Czy jednak na tym wyczerpujesię fenomen istnienia treści iwartości wiejskich w polskiej kul -turze i w polskim społeczeń stwie?Takie spojrzenie byłoby niepełne,choćby z tego powodu, że – zda -niem niektórych badaczy – wy -two ry kultury (książki, obrazy,zapisane nuty) to zaledwie „arte -fakty”, jakby powiedział Stani -sław Ossowski, a według KarlaPop pera „egzosomatyczne wy -two ry”, czyli materialne przed -mio ty, których najgłębszy senskryje się w tym, co one znacządla ludzi. Jeżeli zatraca się pa -mięć o wartościach, do którychodno szą się te przedmioty, jeżeliprzestają one budzić skojarzenia iuczucia, które miał na myśli ichautor – wtedy stają się niczym

suma kryzysów poszczególnychpaństw? Jak wyeliminować przy -czy ny kryzysów finansowych iczy w ogóle możliwe jest, żebyzapanować nad zachowaniamipaństw i inwestorów w stopniuzmu szającym do odpowiedzial -nego działania na rynkach finan -so wych? - na takie pytania staralisię odpowiedzieć uczestnicy sesjidy skusyjnej “Euro w Europie,Euro w Polsce” podczas EEC2010. Eksperci uczestniczący wdyskusji na temat obecnej sytuacjigospodarczej nie mieli wątpliwo -ści, że kryzys jest faktem, aczkol -wiek oceniali, że obecnie to ra czejkryzys poszczególnych państw.„Kryzys mamy i jest on poważny.Rozpoczął się w 2007 roku i po -cząt kowo miał wymiar, którysprowadzał się do kryzysu banko -we go, finansowego, ale w roku2008, a szczególnie w roku 2009przyjął oblicze kryzysu

nie przez twórcę – znaczy to, żekultura przestała istnieć. Nie majej, chociaż nadal mogą trwaćwytwory kultury – ale są już onejedynie martwymi przedmiotami.

Propozycja Ossowskiego, cho -ciaż dość trudna do zaakcepto wa -nia w świetle potocznych mnie -mań, chociaż paradoksalna i, wy -dawałoby się, „postawiona nagło wie”, ma jednak poważne uza -sadnienie. Oto zwraca uwagę nato, co najważniejsze w świeciekultury – na „ducha” ją ożywiają -ce go, na wymiar wartości i uczućprzenikających każdy jej element.

Jeżeli z tego punktu widzeniaspojrzeć na problem wiejskiegodzie dzictwa Polaków, to napierwszy rzut oka można odnieśćna der sprzeczne wrażenia. Z jed -nej strony bowiem nie ulega wąt -pli wości, że wytwory kultury lu -do wej, a także dzieła nawiązują cedo tematów rustykalnych, ciesząsię ogromnym powodzeniem.

Z drugiej jednak strony nigdy

Wiejskie dziedzictwo Polaków

Henryk Bugłacki

Zdaniem J.Hahn’a należy po -my śleć, jak Europa będzie sięprezento wać w przyszłości na tleinnych gra czy, takich jak Indie,Chiny, czy Rosja. Należy omówićsposo by wyjścia na ścieżkęwzros tu, a nie koncentrować sięjedy nie na aspekcie stabilności.Jego zda niem polska gospodarkawypada bardzo dobrze na tle gos -podarek innych krajów Unii Euro -pejskiej. Również dlatego, że Pols -ka jest naj większym beneficjen -tem fun du szy strukturalnych.Choć są obsz a ry, w których musi -my zintens y fi ko wać nasze działa -nia - przykła dowo w zakresieinwe tstycji infra strukturalnych.

Jaki charakter ma obecny kry -zys ekonomiczny i jaki jest jegozasięg? Czy można twierdzić, żeto kryzys strefy euro, czy raczej to

Strona 2

47 LATAOBS£UGIPOLONII

24 godzinna obs³ugaoraz dostawa oleju

opa³owego

(416) 232-2262(416) 232-2262

83 Six Point RoadToronto, ON M8Z 2X3

POMNIKIPOMNIKIPomniki z granituP≥yty z brπzuGwarantowana wysoka

jakoúÊ us≥ugiDuøy wybÛr kolorÛw

i wzorcÛwPrzystÍpne ceny

(416) 232-125083 SIX POINT ROAD

PPee≥≥nnee bbaaddaanniiee oocczzuu

EWA G£ADECKA3115 Dundas St., West Mississauga, (Starsky 2)

Tel.: 905-569-1177

15-30/06/ 2010 No 12 (1002)

JOLANTA KRYSTKOWICZAdwokat, NotariuszL.L.B, LLM By≥y SÍdzia w Polsce

2347 Kennedy Rd. Unit 402, Scarborough, Ont.

M1T 3T8pÛ≥nocno-wschodni rÛg ulic Kennedy Rd. i Sheppard Ave.

Tel.: 416-292-8337

www.nowykurier.com

Alderwood Naturopathic Clinic• Detoxification• Clinical Nutrition• Chinese Medicine

- Acupuncture- Chinese Herbal Patents

• Homeopathy• WesternHerbal Medicine• BOWEN TherapyJolanta

PolewczakN.D.,M.D.(PL)Doctor of Naturopathic Medicine

Tel: 416- 824-4464545A Horner Ave., Etobicoke, M8W 2C3

Wojciech Błasiak

(Artykuł jest ostatnią częściącyk lu będącego publicystycznąwersją opracowania naukowego z2009 roku „Polska Ludowa jakohistoryczny przypadek podległe -go rozwoju imperialnego w struk -turach semiperyferyjnych zależ -no ści systemu światowego”,gdzie analizuję w perspektywiesocjologii historycznej procesy,tendencje, prawidłowości i struk -tu ry powstania, rozwoju i rozpaduPolski Ludowej.)

Wcielenie Polski w latach 1944 –1948 do obszaru imperialnegoZwiązku Radzieckiego zmieniłojej sposób funkcjonowania wświa towym systemie gospodar -czym, rekonfigurując zasadniczojej semiperyferyjne miejsce wtym systemie. Była to sytuacjapodległości imperialnej, acz wstrukturach globalnej zależnościsystemowej. Była to podległośćza pośrednic twem struktury spo -łecznej, dzięki stworzonej i pod -trzymywanej imperialnie klasiespołecznej totalitarnej biurokracjipolskiej.

Klasa ta nie była zdolna do sa -modzielnego i pozaimperial negoistnienia, kończąc swój byt histo -ryczny wraz z rozpadem radziec -kie go imperium. Dla klasy tejbowiem niepodległość polskiegopaństwa stanowiła obiektywniezagrożenie jej historycznego is -tnie nia jako klasy społecznej. Jejpodległość miała wymiar nie tyl -ko obiektywny lecz również wy -miar podległych motywów i aspi -racji, co wrażało się zasadnicząniezdolnością szukania suweren -nych rozwiązań również w kwe -stiach rozwoju gospodarczego wramach imperium.

W stosunkach natomiast z po -zaimperialnym otoczeniem świa -to wym systemu kapitalistycznegow latach 1971 – 1989, klasa ta ijej elity polityczne przyjmowałapostawy kompradorskie, równieżnie będąc w stanie poszukiwaćsuwerennych rozwiązań i nieza -leżnych ścieżek rozwoju.

Sam rozwój podległy PolskiLudowej z analizowaną jego cha -rakterystyką był wynikiem dyna -mi ki interesów, motywów i aspi -ra cji podległej biurokracji, z jejna czelnym celem produkcji spo -łe cznej jaką była maksymalizacjadysponowanej nadwyżki ekono -micznej.

Dodajmy, iż rozwój i rozpadgo s po darczy i społeczny PolskiLudowej oraz całego imperiumradzieckiego paradoksalnie cał -kowicie zaprzeczył jednej z klu -czowych tez Marksowskiej teoriirozwoju społecznego i marksi -stow skiej oraz marksistowsko-leninowskiej ideologii, iż to „siływy twórcze” i ich „nieustanny ro -zwój” określają „stosunki produ k -cji” i decydują o procesach ro -

zwo ju w ramach zmieniającychsię historycznie „sposobach pro -dukcji”.

To bowiem dynamika strukturyspołecznej określiła procesy ro -zwoju i rozpadu produkcji społe -cz nej, a biurokratyczne stosunkispołeczne produkcji określiłymożliwości rozwoju cywilizacyj -nego i gospodarczego Polski Lu -dowej oraz całego jak się wydajeimperium radzieckiego. Dodam,iż moim zdaniem również dyna -mi ka światowej struktury spo -łecz nej określa światowe procesyrozwoju i niedorozwoju produkcjispołecznej, a w konsekwencjimo żliwości rozwoju i niedoro -zwoju cywilizacyjnego i gospo -dar czego osiowo dzielącego sięświata.

Możliwości wewnętrzne pod -leg łego rozwoju gospodarczegoPolski Ludowej w ramach dyspo -zycji biurokratycznej zakończyłysię wraz z podstawowym i eks -ten sywnym uprzemysłowie niem zkońcem lat 60. Ten podległyrozwój nie miał wszakże swychstrukturalnych wobec radziec kie -go imperium konsekwencji, coby ło pochodną niezdolności ra -dzieckiej biurokracji totalitarnejdo stworzenia własnego systemugospodarczego.

Polska Ludowa zachowaławobec Związku Radzieckiegoswą zasadniczą niezależność wzakresie struktury gospodarczejmimo, iż podległość imperialnadecydowała o wewnętrznej struk -tu rze przemysłu i rolą w nim prze-de wszystkim przemysłu obron -ne go. O zasadniczej nieza le żnościświadczy fakt bycia przez PolskęLudową eksporte rem prze my sło -wych towarów przetworzonychdo Związku Ra dzieckiego, a im -por terem z niego energii i surow -ców.

Imperium radzieckie samobyło elementem systemu świato -wego jako obszar semipery feryj -ny, o cechach obszaru zewnę -trzne go, silnie samoizolującegosię w swych powiązaniach przedewszystkim z krajami kapitalisty -cz nego rdzenia. Dlatego semipe -ry feryjna zależność systemowaPolski funkcjonowała za pośre -dni ctwem i w podległości wobecrosyjskiego centrum imperial ne -go, które określało w sposób za -sa dniczy i kontrolowało jej re la -cje z pozaimperialnym otocze -niem.

Ta semiperyferyjna zależnośćzachodziła za pośrednictwemstruktury gospodarczej PolskiLudowej, której istnienie i rozwójtworzyło jej zrekonfigurowanąpodległością zależność od kapita -li stycznego systemu światowego ijego gospodarczych centrów w for -mie zależności funkcjonal nych.

W przeciwieństwie bowiem dopodległości imperialnej, którawy nikała z charakteru celowostworzonej podległej strukturyspołecznej, semiperyferyjna za le -ż ność światowa wynika ze struk -tury gospodarczej, kształto wa nejw okresie kilkuset lat od narodzineuropejskiej gospodarki świato -wej w „długim wieku XVI-tym”.Jest to zależność powstająca

dzięki takiemu światowemu po -działowi pracy, w wyniku które -go struktura gospodarcza krajówkapitalistycznych peryferii isemiperyferii rozwija się zależnieod struktury krajów kapitalistycz -nego rdzenia. Struktury gospodar -cze peryferii i semioperyferii sąodpowiedzią na potrzeby struktu -ry krajów rdzenia. (Kula, Witold.1983. Hist oria. Zacofanie. Ro -zwój, War szawa: „Czytelnik”, s.158 -169).

Te struktury gospodarcze kra -jów peryferyjnego i semiperyfe -ryj nego kapitalizmu uzależniająje od struktur gospodarczych kra -jów rdzenia. To strukturalne uza -leżnienie przekłada się na zależ -ności funkcjonalne. Używającpojęć Támasa Szentesa (Szentes,Támas. 1974. Ekonomia politycz -na zacofania gospodarczego.Warszawa: PWE, s. 268 – 272)by ła to funkcjonalna zależnośćfinansowa w postaci zależnościod walut krajów rdzenia; funkcjo -nal na zależność handlowa w po -sta ci zależności od handlu zagra -ni cznego towarami i usługami zkrajami rdzenia; funkcjonalna za -leżność techniczna (i technolo -gicz na) w postaci uzależnienia odimportu myśli naukowo-badaw -czej i nowoczesnych technologii itechnik, przy braku klasycznejdla większości pozaimperialnychkrajów semiperyferyjnych i pery -feryjnych, zależności bezpośre -dniej, w postaci własności kapita -łu krajów rdzenia lub kontroliprzez ten kapitał kluczowych po -zycji gospodarczych i gałęzi go -spodarczych.

Sama podległość imperialnazmieniła charakter semiperyferyj -nej zależności strukturalnej i za -leżności funkcjonalnych w syste -mie światowym Polski Ludowej,i jak sądzimy również pozosta -łych podległych krajów EuropyŚrodkowo-Wschodniej.

Zlikwi do wana została funkcjo -nalna za leżność bezpośredniapoprzez upań stwowienie włas no -ści zagra nicznego kapitału krajówrdzenia. Podstawowego znacze -nia nato miast nabrała zależnośćfinanso wa, nade wszystko zależ -ność wa lutowa, jako zależność odpieniądza krajów rdzenia. „Dewi -zy” w postaci światowych walutwymienialnych i ich nieustannybrak, stały się decydującym czyn -ni kiem określającym równieżzależność handlową w postaciwymuszania eksportu towaro -wego do pozaimperialnego ob -sza ru „dewizowego” i ogranicza -nia importu „dewizowego”.

Na podległą rekonfiguracjęzależności techniczno-technolo gi -cznej miał nade wszystko wpływpolityczno-militarnej konfrontacjiglobalnej USA i Związku Radzie -c kiego, która zasadniczo ograni -czy ła możliwość importu nauko -wo-technologicznego z krajówrdzenia i wymuszała takowy ozwy kle niższej jakości z obszaruZwiązku Radzieckiego. Tę zmia -nę jakościowo wzmocniło embar -go na towary strategiczne opartena najnowocześniejszych techno -logiach światowych, jakie USA iich sojusznicy wprowadzili w

Powstanie, rozwój i rozpad Polski Ludowej (1944 - 1989)Część VII. Podległość rozwoju a semiperyferyjność

1950 roku za pośrednictwemCOCOM-u (Komitetu Koordyna -cyjnego Kontroli Eksportu) naeksport produktów do ZSRR ipodległych mu krajów. (Kaliński,Janusz. 2004. Historia gospodar -cza XIX i XX w. Warszawa:Polskie Wydawnictwo Ekonomi -cz ne, s. 289) Tym samym Polskai pozostałe kraje radzieckiejEuropy Środkowo-Wschodniej

utraciły możliwość bezpośre -dniego dostępu do produktówwyższej generacji technologicz -nego przetwórstwa przemysłowe -go i samych wysokich technolo -gii. Utworzona w 1949 roku RadaWzajemnej Pomocy Gospodar -czej (RWPG) stała się instrumen -tem kontroli gospodarek państwpodległych przez Związek Ra -dziec ki oraz ich izolacji w obsza -rze gospodarki światowej, a nieich wzajemnej integracji.

Cdn.

Strona 3No 12 (1002) 15-30/06/2010

Inne zmianyrozwią zanie, fatalne jednak dlasektora finansowego.

Kiedy klienci zastanawiają sięczy zainwestować w jakiś produktbankowy, to nie polegają tylko nabankowych prospektach, ale się -gają po opinie wyspecjalizo wa -nych firm obrachunkowych, żebyte wyceniły związane z tym pro -duktem ryzyko w ramach ustalo -nej klasyfikacji – wysokie ryzykoczy niskie ryzyko, czy coś też pośrodku.

W Stanach Zjednoczonych sądwie takie firmy, które kontrolująjakieś ¾ całego rynku finansowe -go, przy czym tak się składa, żefir my te są prywatne ale z gwa -ran cjami, że w przypadku ich kra -chu państwo weźmie na siebiewszystkie konsekwencje finan -sowe, więc tak jak z bankami, ry -zyko krachu przestaje się właści -wie liczyć.

Te firmy są opłacane przezban ki, które zgłaszają swojeprodukty – jakąś tam na przykładkombinacje derywatyw - więc,jak łatwo sobie wyobrazić, niebyło w ich interesie żeby dawaćniskie wyceny, bo by straciliklien ta na rzecz konkurencji, więczaczęły one walkę na zasadzie ktoda lepszą wycenę, nie licząc się zklientami banków.

Jak widać nawet ten elementsystemu finansowego uległ roz -kła dowi, ale to nie wszystko,gdyż jednocześnie zmieniła sięfilozofia ale i praktyka – prawna,tak że wszystko nagle stało sięnie ścigalne, no może poza jaki -miś wyjątkowo skandalicznymiprzypadkami, jak np. słynny przy -padek piramidy którą załozył fa -cet z Nowego Yorku.

Najważniejszy wniosek z tegoprzypadku, który skończył się natym że inwestorzy stracili dzie -siąt ki miliardów a facet dostałwyrok stu pięćdziesięciu lat jesttaki, że system prawny był takzawodny, że mogł ten człowiekdziałać sobie przez dziesięć lat/choć zwykle takie przypadkiwykrywa się najwyżej po jakimśroku/

Z prasy można się dowiedzieć,jakie to numery odstawiali ban -kow cy, ale też nadzorcy – z pań -stwo wych agencji, przez ostatniekilkanaście lat, jak to wspólnymisiłami ci ludzie wpędzili gospo -darkę w głęboki dół, i co? ano,minę ły dwa lata, sporo przesłu -chań kongresowych, jakieś arty -ku ły, i nikomu nie spadł jedenwłos – muszą tylko przeprosić.

Jerry J.OuelletteM.P.P. - Oshawa

170 Athol St. EastOshawa, On., L1H 1K1Phone: 905-723-2411Fax: 905-723-1054

email:[email protected]: www.oshawampp.com

Kontynuując analizę źródełświatowego kryzysu, tego co sięzaczął w Stanach Zjednoczonych,co ciągle są w kryzysie, nie moż -na pominąć faktu, że rozluźniającregulacje - kontrole - banków,państwo, jeśli nie zadeklarowałootwarcie, to wprowadziło w życiezasadę, że nie pozwoli na upadekbanków przez system gwarancji.

Od dawna depozyty klientówban kowych uważano za ubezpie -czo ne ale oznaczało to, że pań -stwo nie do puści do upadku nie -zdrowych banków tyle, że dotyc -zyło to ban ków depozytowych, anie banków inwestycyjnych, gdyżdepozyty nie powinny być wysta -wione na ryzyko ale nie inwesty -cje, gdyż in westorzy - uważono -że żyją z ry zyka.

Trudno sobe było wyobrazić, żedepozytorzy zostaną potrak to wanitak jak inwestorzy, gdyż jak sięzdejmie z nich ryzyko to wtedypytanie zachodzi, dlaczego mieliby oni unikać nadmiernego –nieodpowiedzialnego -- ryzyka.No i kolejne pytanie, a niby nakogo miałoby państwo przerzucićstraty ponoszone przez inwesto -rów - na podatnika?

To co się stało w ostatnich kil -ku nastu latach podważyło tę lo -gikę, gdyż państwo usunęło roz -różnienie między bankami depo -zy to wymi - komercyjnymi - orazbankami inwestycyjnymi i zezwo -lono tym pierwszym na operacjeinwestycyjne tym samym rozcią -gając na działania inwestycyjnegwarancje państwa należne ban -kom depozytowym.

W tym celu państwo, czyli se -na torzy i kongresmeni w któ rychrękach jest stanowienie pra wa –musieli usunąć nie byle jakikawałek ustaw a mianowicie spe -c jal ną ustawę, którą wprowadzo -no w wyniku Wielkiej Depre sji/1929-1933/ kiedy to dla ukró -cenia spekulacji która rozbiła ry -nek Amerykański, zabronionotakiej właśnie praktyki.

Na tym nie koniec zmian, gdyżdając większe pole do działalnoś -ci banków poza kontrolą państwato samo państwo przystało na głę -bokie zmiany w zasadach wyna -gra dzania personelu bankowego,

podobnie jak tego w innych kor -poracjach, mianowicie zezwolonona wypłatę tzw. bonusów w for -mie własnych akcji giełdowych.

U podstaw tej zmiany była kon -cepcja, że w celu najefektyw niej -szego wykorzystania kapitału kie -rownictwo powinno dbać przedewszystkim o to, żeby maksyma li -zo wać wartość giełdową spółki wcelu zapewnienia największychmożliwych korzyści akcjonariu -szom, którzy ten kapitał włożyliw daną korporację, bank czy nie.

Natychmiast doszło do nie pra w-do podobnego zwiększenia wyna -gro dzeń, zwłaszcza premii, tak żenajlepiej opłacani kierownicyban ków zaczęli zarabiać setkirazy więcej niż pomocniczy pra -cownicy a szczebel pośredniwychodzil pod koniec roku z kasąrówną jakies pół miliona dolarów,lepiej niż w jakimkolwiek innymsektorze.

Przy takich wynagrodzeniachbanki zapomniały o wynikach wdługim okresie i skoncentrowalysię na szybkich korzyściach fi -nan sowych, które przynosiły tekrociowe dochody bez obaw żesię coś zawali, gdyż trzeba tylkobyło jakoś iść do przodu przezjakiś rok, żeby zostać milioneremczy multimilionerem i zabrać kro -cie na jakieś wyspy.

Zresztą, w ramach zmian, naj -wyższe kierownictwo – decydują -ce o kierunkach rozwoju banku –wy walczyło sobie system, w któ -rym kierownictwo obsadza radęnad zorczą, która decyduje o pre -miach tychże kierowników i to zgwarancją, że jak kierownik wy -le ci nawet po miesiącu to dosta -nie wielomilionową odprawę - wdolarach.

Więc tak się też stało, że bankizrezygnowały z rozwijania do b -rych stosunków z klientami - kor -poracjami i służenia im w – tra -dycyjnej - roli współdecydentów,czasem z bankami i korporacjamiwymieniającymi się swymi akcja -mi, i poszły na walkę o „opłaty”za obracanie pieniędzmi idącymw czystą spekulację - jak różnederywatywy.

Kiedy banki idą na nadmierneryzyko, wtedy oczywiscie klienci– jesli nie działają w ramach po -dobnie skrzywionego systemumo tywacji - stają się bardziejostro żni, więc pojawil się prob -lem jak tu upchnąć różne ryzy -kowne pakiety - instrumenty -klien tom, no i znalazło się na to

says Barbara Hall, Chief Commi -ssio ner of the Ontario HumanRights Commission. "I'm veryexcited to introduce this tool tohelp people across Ontario learnabout human rights and how totake those written rights and makethem lived rights."

The eLearning module pro vi -des background to modern humanrights, the Ontario Human RightsCode, Ontario's human rightssystem and the Ontario HumanRights Commission's Policies andGuidelines. After working throughthe various sections, users canalso take a quiz at the end to seehow much they have learned.

"This is experiential learning atits best," says Professor RickHalpern, Dean and Vice-Principal(Academic) at the University ofToronto Scarborough.

rtsp://xserve1.scar.utoronto.ca/elearning.sdp

Kazimierz Z. PoznaÒskiUniversity of Washington

The Ontario Human RightsCommission is launching HumanRights 101, the first in a series ofeLearning modules on humanrights. Developed with assistancefrom the New Media Studies Pro -gram at the University of TorontoScarborough and input fromcommunity stakeholders, HumanRights 101 users will be able tolearn about human rights informa -tion from anywhere they haveinternet access. Created to beaccess ible to a wide range ofusers, students, office or factoryworkers, employers or those newto Canada will be able to getinformation on human rightshistory, principles, legislation andpolicies at the click of a buttonany time of the day.

"In today's new world of tech -no logy, using a computer forcommunication and education hasbecome part of our daily lives",

Human Rights 101eLearning GOES LIVE

www.nowykurier.com

Prime Minister StephenHarper issued the follow-ing statement of D-Day

“Sixty-six years ago, Canadianand Allied forces stormed thebeaches of Normandy in thecause of freedom and democracy.The Canadian Forces earned theirplace in the history books that daywhen they forged ahead by land,air and sea farther than any otherAllied troops.

“Canadians from coast-to-coast-to-coast and people aroundthe world honour the bravery andsacrifice of those who fought onD-Day. And we remember their

proud legacy on the anniversaryof one of Canada’s definingmilitary endeavours. We alsoreflect on the ultimate sacrificethat 5,000 Canadians made duringthe Battle of Normandy to combattyranny and secure our freedom, asacrifice we must all remember.

“Just as we remember the bra -very and sacrifice of the CanadianForces in the past, it is also im -por tant to honour those Canadianswho are currently deployedaround the world fighting forfree dom and justice in Afghani -stan, or peacekeeping in placessuch as Sudan, Haiti and theDemocratic Republic of Congo.

“Our Government has committ -ed to paying tribute to all of ourVeterans and preserving ourhisto ry for future generations bysupporting community war me -mo rials. These memorials willprovide places for Canadians toreflect on the sacrifices of bravemen and women throughout ourhistory.

“Today, I join all Canadians inexpressing our sincere thanks toour Veterans. Their contributionand service to Canada has madeour country what it is today.Neither time nor distance willlessen our remembrance.

Lest we forget.”

Strona 4 15-30/06/ 2010 No 12 (1002)

Pracowni Biologicznej ZastawkiSerca – Jolanta Wszołek, kierow -nik Pracowni Bioinżynierii – drPiotr Wilczek, kardiochirurg (spe -cja lista od komórek sercowych),syn prof. Zbigniewa Religi, drGrze gorz Religa i kierownik Biu -ra Marketingu i Promocji – Mał -gorzata Wende.

Fundacja jest prywatnym insty -tutem naukowym i kontynuacjąjej twórcy i patrona prof. Zbignie -wa Religi. Działa od prawie 19lat i obecnie jej zespół tworzy 60pra cowników. Jej misją jestwspie ranie rozwoju polskiej kar -diochirurgii oraz wprowadzaniedo praktyki klinicznej nowoczes -nych technik i technologii w za -kre sie leczenia serca. Budżet ro -czny wynosi 6 – 7 mln. zł. Intere -su jące jest, że w okresie rozpo -czę cia działalności Fundacji bu -dżet jej pochodził w 80% ze źró -deł prywatnych i w 20% z dotacjirządowych, obecnie relacja zmie -ni ła się zasadniczo, gdyż jestwspo magana ze środków pry wat -nych tylko w 20% zaś aż 80%pochodzi z dotacji rządowych.Czyżby społeczeństwo ubożało?A może brakuje na tyle edukowa -nych wśród elit finansowych kra juby móc zrozumieć znacze nienauki dla człowieka? Fundacjaprowadzi działalność naukowo -badawczą w zakresie protez i za -stawek serca oraz biocyberne tyki,bioinżynierii i biotechnologii.Istnieje tutaj również bank tka -nek, w którym opracowywane sązastawki serca, rogówki, ścięgna iopatrunki ze skóry. Fundacjarealizuje także program szkole -nio wo - stypendialny dla kadrmedycznych z Polski i zagranicy.

Prowadzi cztery kierunki ba -dań teoretycznych i praktycz -nych:

1) opracowanie Polskiego Sztu -cznego Serca - całkowicie im -plan towanej protezy serca będącejalternatywą transplantacji umo -żlli wiającą normalne życie wwarunkach poza szpitalnych.

2) bank tkanek – zastawki serca,rogówki, „opatrunki” ze skóry.

3) opracowanie robota kardio -chirurgicznego przeznaczonegodo wspomagania i wykonywaniaoperacji na sercu;

4) stworzenie nowego modeluzastawki biologicznej pokrytejkomórkami własnymi pacjenta.

„Mam nadzieję, że dzięki na -szym pracom pacjenci dostanąwła sną, spersonalizowaną zastaw -kę, opartą na własnych komór -kach (macierzystych)” – mówił drRoman Kustosz.

Koordynatorzy narodowegopro gramu sztucznego serca zapo -wiadają, że w ciągu 7 lat pojawiąsię techniczne produkty do pod -trzy mania gasnącego serca.

Robot skonstruowany w dzialebiocybernetyki ma zapewnić bez -inwazyjne dojście do serca w celuoperacyjnym. Ponadto ten ośro -dek badań naukowych jest pierw -szym w Polsce, który pobiera iprze chowuje zastawki biologi -czne. Właściwa ich „konserwa -cja” ma zapewnić ich przydatnośćfizjologiczną dla ratowania życiawiększej liczby pacjentów.

Zachowanie żywotności organupoza organizmem człowieka jesttematem opracowań naukowcówInżynierii Tkanek i Biologicz -nych Protez Serca - programuprze widzianego do zrealizowaniana przestrzeni 10 – 15 lat. Zaśbio inży nieria zajmuje się bada -nia mi nad wszczepieniem opera -cyj nym własnej komórki serco -wej (zastawka oparta na własnychkomórkach serca).

Fundacja im. Zbigniewa Religito wizytówka polskiej nauki i no -watorstwa w dziedzinie medycy -ny. Reprezentuje nowoczesność -najnowsze technologie, wiedzę ipro fesjonalizm, ogromny poten -cjał, pionierskie rozwiązania wdziedzinie kardiochirurgii. „Fun -da cja jest tak dobrze skrojona, żepo 18 latach nadal dobrzeleży(...)” – mówił doc. Cichoń.Polska jest jedynym krajem, którystworzył Narodowy ProgramSztucznego Serca. Od pomysłówdo realizacji jest tutaj bardzo bli -sko. Rewela cyj na koncepcjaprofe sora Z. Religi jest realizo -wana i docenia na przez cały światmedyczny. Fundacja jest dumąnie tylko Za brza ale całej Polski zosiągnięć polskich naukowców,którym umożliwia się tutajrozwój i re alizację najbardziejinnowacyj nych i awangardowychhipotez w dziedzinie kardio -chirur gii i in nych. Misja Fundacjijest realizo wa na dzięki środkompochodzą cym z dotacji, subwen -cji, grantów naukowo-badaw -czych oraz daro wizn od osób,firm i instytucji, którym bliski jestrozwój polskiej kardiochirurgii.

Dla uhonorowania jej darczyń -ców, od 1992 r., w Domu MuzykiTańca w Zabrzu, organizowane sąkoncerty “Serce za serce”, w trak -cie których wręczane są presti -żowe statuetki zaprojektowaneprzez znanego krakowskiegorzeźbiarza Bronisława Chromego.Ceremonia odbywa się w atrak -cyj nej oprawie artystycznej, zudziałem gwiazd, takich jak: Plá -cido Domingo José Carreras,Montserrat Caballé, June Ander -son, Michel Legrand, Chris deBurgh, 100-osobowa CygańskaOrkiestra Symfoniczna z Buda -pesz tu, Małgorzata Walewska,Gheorghe Zamfir, Wojciech Dra -bowicz, Narodowa OrkiestraSym foniczna Polskiego Radia,Chór Filharmonii Śląskiej, MarekTorzewski Marek Tomaszewski,Orkiestra Filharmonii Zabrzań -skiej, The Ladies First SymphonyOrchestra, Zespół Pieśni i TańcaŚląsk, Opera Śląska, i inni

W 2009 r. oprócz statuetek“Ser ce za serce” (dawny “Oskarserca”) wprowadzono nowe kate -gorie nagród i wyróżnień: Medalim. Profesora Zbigniewa Religioraz statuetka „Przyjaciel Funda -cji” jako podziękowanie dla tych,którzy jej pomagają.

Podczas wizyty w tym wybit -nym ośrodku naukowym zapo -zna no forumowiczów z jego dzia -łalnością, osiągnięciami i ambit-ny mi programami naukowymizwią zanymi z ratowaniem życialudzkiego. Fundacja pozyskuje

pie niądze na drodze marketingo -wej. Jest to placówka na pewnoza sługująca na poparcie i szczo -drość prywatnych sponsorów.Fundacja Rozwoju Kardio chi -rurgii im. prof. Zbigniewa Religi

jest organizacją pożytku publicz -nego (OPP). Siedziba Fundacjimieści się w Zabrzu przy ul.Wolności 345a, 41-800 Zabrze ijest obsługiwana przez BankPekao SA, Nr konta bankowego:47 1240 4849 1111 0000 53434757. Więcej informacji możnauzyskać pod nr telefonu (32) 3735639, fax: (32)373 5640 oraz nastronie internetowej www.frk.pl

XVII Forum Mediów Polonijnych: Zabrze

Zofia Lachowicz

Zabrze niegdyś (do końca latosiemdziesiątych) centrum gór -nictwa zostało poddane transfor -ma cji z ośrodka przemysłu cięż -kie go w centrum nowoczesnychtechnologii i efektywnej współ -pra cy naukowców z przemysłem.

Obecnie jest znaczącym ośrod -kiem naukowym Uczelnie i pla -ców ki naukowe działające naterenie miasta to: PolitechnikaŚląska, Śląski Uniwersytet Me dy -czny, Centrum Materiałów Poli -merowych i Węglowych PAN,Instytut Podstaw Inżynierii Śro -dowiska PAN, Instytut Techniki iAparatury Medycznej oraz Insty -tut Chemicznej Przeróbki Węgla.Centrum BioMedTech Silesia kre -uje nowoczesne technologie dlame dycyny i środowiska oboksłyn nego w świecie Śląskiego

Cen trum Chorób Serca i FundacjiRozwoju Kardiochirurgii imienia

jej twórcy prof. Zbigniewa Religi.Wizyta w Instytucie Protez SercaFundacji Rozwoju Kardiochi rur -gii była punktem programu szós -tego dnia Forum. Forumowiczówprzy witał doc. Jan Sarna, dyrektorgeneralny Fundacji. Prezentacjijej członków dokonał dyrektornaukowy, doc. Romuald Cichoń.W spotkaniu uczestniczyli: dyrek -tor Instytutu Protez Serca, kie -rownik Pracowni Biocybernetyki– dr. Zbigniew Nawrat, kierownikPracowni Sztucznego Serca – mgrinż. Roman Kustosz, kierownik

C.d. z poprzedniego wydania

Prezydent Miasta Zabrze:Małgorzata Mańka-Szulik The House of Common

By Norman Hillmer

On December 11, 1979, JohnCrosbie entered the House ofCommons in grey and blacksealskin boots from his nativeNewfoundland, following thetradition that Ministers of Financewear new shoes when they pre -sent the government’s econo micforecast. It was Crosbie’s firstbudget speech, and it was to behis last.

Crosbie’s budget promisedhigher energy prices and increas -ed taxes. These were tough mea -su res, and likely to be unpopularin many quarters, but Crosbie andPrime Minister Joe Clark wereconfident. Their Conservativeparty had won the federal electiononly months before, unseating theLiberals of Pierre Trudeau, andTrudeau who had announced thathe would soon leave the partyleadership was clearly uninterest -ed in leading the parliamentaryopposition. The New Democratsand the Quebec Créditistes werealso badly bruised. Both had losta substantial number of theirHouse of Commons seats onelection night.

The media and business re -views of the Crosbie budget weregenerally positive. It was Christ -mas time on Parliament Hill, withthe holidays coming. Surely afavourable Commons vote on thebudget was only a formality.

Yet Clark had fewer than halfof the 282 seats in the Commons.To pass the budget, he neededhelp from one of the other parties.The New Democrats, angered byan increase of four cents a litre inthe excise tax on gasoline, moveda motion of no confidence in thegovernment. The Liberals sup -port ed the New Democrats, while

the Créditistes abstained. And that was it - enough to

bring down the government. Clarklost the motion by six votes.Defeated in the House of Com -mons on an essential part of hispolitical program, Clark imme -diately requested that the Gover -nor General dissolve Parliamentand call an election. This wasdone, and in February 1980 thevoters threw Clark out of office. Aresurrected Pierre Trudeau return -ed as Prime Minister of Canada.

The Conservatives had ignoredthe most fundamental principle ofCanadian parliamentary democra -cy. A prime minister cannot con -tinue in office without the supportof a majority of the mem bers ofthe House of Commons. Clark’sparty did not have sufficientbacking to govern on its own.

The House of Commons ismade up of Members of Parlia -ment, or MPs, elected across theprovinces and territories of Cana -da roughly on the basis of repre -sen tation by population. Theprime minister and almost all thecabinet come from the Commons;the executive that administers thenation’s business is not a separatebranch of government, as is thecase in the United States.

The Commons operates as anational forum for the clash ofpolitical ideas and priorities.Government members sit on oneside of the Commons chamber, atthe right hand of the Speaker, theCommons umpire. The oppositionsits opposite, only a few metresaway. The competition is intense,giving rise to the worst in partisanmisbehaviour, but also encourag -ing legitimate debate and scrutinyof the government.

Question Period, held everyweekday when the House is in

Continued on page 19

Strona 5No 12 (1002) 15-30/06/2010

Zbigniew Moszumański

Budowa przemysłu zbrojenio -wego była długotrwałym i bardzotrudnym procesem, którego prze -bieg był pochodną ogólnej sytu -acji zacofanego gospodarczo kra -ju. Niemniej już w pierwszych la -tach po odzyskaniu niepodległo -

ści powstały prywatne fabrykiprodukujące na potrzeby wojska.

Mimo znacznego wysiłku orga -nizacyjnego i finansowego wpoło wie lat 30. ubiegłego wiekupolski przemysł wciąż nie był wstanie pokryć nawet pokojowegozapotrzebowania armii na broń iamunicję. Wojsko Polskie podwzglę dem organizacji oraz uzbro -je nia wymagało intensywnej mo -dernizacji i wyposażenia w nowo -czesne środki walki. Pojawiła się

także kwestia motoryzacji armii. Dysponujące ograniczonymi

środkami finansowymi władzewojskowe stanęły przed dylema -tem: czy pieniądze przeznaczyćna przynoszące szybką poprawęsytuacji, ale kosztowne zakupybroni za granicą, czy inwestowaćw rozbudowę krajowego przemy -słu zbrojeniowego. Drugie ro -zwią zanie wymagało ogromnychna kładów finansowych i przy -nosiło korzyści w dłuższym cza -sie. Ostatecznie przyjęty w 1936r. 6-letni plan modernizacji armiizakładał długofalową politykęuzbrojenia w broń opracowanąprzez polskich konstruktorów i

wytwarzaną w krajo -wych fabry kach. Zaku -py zagraniczne zamie -rzano ograniczyć dominimum, spro wa dza -jąc jedynie najbardziejskomplikowane kon -stru kcje, których seryj -na produkcja w krajubyła niemożliwa lubzbyt kosz towna. Reali -zacja tych planów wy -ma gała rozbudowy iuno wo cześnienia ist -nie jących zakładówprze mysłowych, jak ibudowę nowych fab -ryk.

N a j w a ż n i e j s z y mpro jek tem zwięk szają -cym potencjał gospo -dar czy i obronny IIRze czypos po litej był

Centralny Okręg Przemysłowy(COP). Jego pomysło daw cą igłównym reali za to rem był inż.Euge niusz Kwiatkowski – wice -pre mier i minister skarbu w latach1935– 1939. Ze strony wojskagłównymi realizatorami byli zaśII wice mi nister spraw wojsko -wych i jedno cześnie szef admi ni -stra cji armii gen. bryg. Aleksan -der Litwi nowicz oraz jego za stęp -ca - gen. bryg. Mieczysław Ma -cie jowski.

Centralny Okręg Przemysłowy

Według opracowanego planu wciągu czterech lat zamierzanostworzyć okręg przemysłowy,którego produkcja posłużyłabymodernizacji armii, a jednocze -śnie ożywiła gospodarczo zanied -bany region. Lokalizacja nawią -zy wała do koncepcji z lat 1921 -1922 tzw. trójkąta bezpieczeń -stwa - terenu odległego od granicpotencjalnych agresorów, a zwła -szcza od Związku Sowieckiego.Wprawdzie w latach 30. ubieg łe -go wieku rozwój lotnictwa spo -wo dował, iż rejon ten znajdowałsię w zasięgu samolotów, ale i takbył najbezpieczniejszy. Ponadtona jego terenie znajdowały siębogate zaplecze surowcowe i łat -wo dostępna siła robocza. Kon ku -ren cyjny projekt, roz pro szeniaprze mysłu po całym kraju byłzbyt kosztowny ze wzglę du nakonieczność ogromnych inwe -stycji na infrastruk turę.

Plan ministra Kwiat kowskiegozakładał budowę od podstawdużych fa bryk zbroje nio wychwraz z całym konie cznym zaple -czem: elektrowniami, ko palniami,zakładami przetwórczymi, dro -gami, liniami kole jo wymi, osied -la mi mieszkaniowymi dla robo -tników itp. COP miał składać sięz trzech części: A - surowcowej(Kielecczyzna), B - aprowiza -cyjnej (zachodnia część Lubel -szczyzny), C - przemysłowej (za -chodnia część woj. lwowskie go iwschodnia woj. krakowskie go).Tworzenie okręgu rozpoczę to odbudowy elektrowni wod nych wRożnowie i Porąbce oraz tra dy -cyj nych węglowych siłowni podLubli nem, w Stalowej Woli, Moś -ci cach pod Tarnowem i Sta ra cho -wi cach. Następnie zwięk szo nowydobycie węgla w ko palniachśląskich oraz ropy naf towej i gazuziemnego w za głębiu krośnień -sko-jasielskim. Rozbu dowywanosta re i tworzono nowe zakładyche miczne m.in. w Pion kach,Kiel cach, Mostach, Stryju i Dębi -cy. Najważniejszą jednak inwe -sty cją były Zakłady Połud nio wew Stalowej Woli składa jące się zZakładu Hutniczego i ZakładuMechanicznego produ ku jącegodziała. Wśród ważniej szychzakładów zbrojeniowych należywymienić fabryki: samo lotów wMielcu, broni w Sanoku i Rado -miu, dział w Starachowicach iRze szowie, kauczuku syntetycz -nego i opon w Dębicy, telefonów

i radiostacji w Poniatowej.COP został zlokalizowany na

terenie 46 powiatów czterechwojewództw: kieleckiego, lubels -kiego, krakowskiego i lwow skie -go. Zajmował 59 691 km2, czyli15% całej powierzchni II Rzeczy -pos politej. Jego teren za mieszki -wało 5,6 mln osób - 18% po pu la -cji całego kraju. Plan prze wi dy -wał budowę 12 zakła dów prze -my słu zbrojeniowego oraz roz bu -dowę części z 22 istnieją cych za -kładów. Do tego zamie rza nostwo rzyć odpowie dnie za pleczeenergetyczne i surowcowe. Naterenie COP mia ły powstać hutyoraz fabryki che miczne ko niecz -ne - produkujące na po trzebyfabryk zbroje nio wych. Za mie -rzano zbudować 120 km nowychi zmodernizować 300 km istnieją -cych linii kolejo wych, wykopaćkilkadziesiąt kilome trów kanałówwodnych. Przymie rzano się dobudo wy drogi wod nej łączącejWisłę z Morzem Czarnym (Wis -ła, San, Wisznia, Dniestr). Rea li -zu jąc tylko nie wielką częśćprzed się wzięć ko mu nikacyjnych,do 1939 r. wy budowano 69 stacjii mija nek kolejowych, 10 dwor -ców, 65 pla có wek pocztowo-ko -mu nika cyj nych, międzymia stowącentra lę telefoniczną w Rzeszo -wie, 1300 km połączeń telefo -nicz nych oraz kabel podziemnyWarszawa –Sandomierz. Ponadtozmelio rowano 23 000 ha grun -tów, ure gu lowano 280 km bieżą -cych rzek, a także zbudowano10653 izby mieszkalne. Kosztybudowy COP pochłaniały do 60%wy datków inwestycyjnych pań -stwa i do wybuchu wojny wynio -sły łącznie około 2,4 mld zł.

Budowa państwowych zakła -dów przyciągała również inwe -sto rów prywatnych, którzy nateranie COP budowali własnezakłady, z których znaczna częśćwytwarzała półprodukty dlaprzemysłu zbrojeniowego, bądźprodukowała bezpośrednio napotrzeby wojska, przy czym zgo -dnie z założeniem samowy star -czalności Polski, większość mo -deli produkowanej broni zo sta łaopracowana przez rodzi mychinżynierów. Większość wdrożo -nych konstrukcji dorów ny wała, aniektóre nawet prze wyższałarozwiązania z innych krajów.

Polityka ministra Kwiatkow -skiego, choć spotykała się z ostrąkrytyką kół wojskowych, była

dalekowzroczna, a plany rozwojuprzemysłu sięgały lat 50. Powsta -jące zakłady zbrojeniowe miałycelowo zbyt duże moce produk -cyjne w stosunku do wielościbudżetu armii. Dawało to możli -wość zwiększenie dostaw sprzętuw wypadku polepszenia się sy -tuacji finansowej lub wybuchuwojny, nadwyżki sprzętu tymcza -sowo postanowiono sprzedawaćza granicę. Rozwiązanie takie zjednej strony pozwalało utrzymaćwyśrubowane moce produkcyjnei wysokie zatrudnienie oraz po -zyskiwać walutę i deficytowe wkraju towary, ale z drugiej spo -wodowało sytuację, iż najnowo -cze śniejszy sprzęt zamiast trafiaćdo Wojska Polskiego zasilał obcearmie. Kwestia eksportu sprzętuw czasie narastającego zagroże niawojennego była wykorzysty wanaprzez opozycję antysana cyj ną doprzesadzonej krytyki, nieuwzglę -d niającej sytuacji ekonomicznejkraju.

Rzeczywiście, ogromne inwe -stycje w przemysł zbrojeniowy wlatach 1936–1939 tylko w nie -wielkim stopniu wzmocniły po -ten cjał obronny Polski. W mo -mencie wybuchu wojny wielezakładów było w budowie lub do -piero uruchamiało produkcję,natomiast wyłożonych na nie pie -niędzy zabrakło na zakup wytwa -rzanej w kraju broni. W wynikubłyskawicznej kampanii więk -szość fabryk została zajęta w cią -gu kilkunastu dni przez Niem -ców, działalność innych sparali -żowała dominująca w powietrzuLuftwaffe. Co ciekawe, niemiec -kie władze okupacyjne wznowiłyprodukcję w większości zakładówi kontynuowały produkcję nie -których polskich modeli, np.pistoletu „Vis”. Wiele zakładówodtworzonych po wojnie utrzy -muje do dziś podobny profil pro -dukcji, np. samolotów w Mielcuczy broni strzeleckiej w Radomiu.

Cdn.

Odbiornia sprzetu w Zakladzie Mechanicznym ZakładówPołudniowych w Stalowej Woli

Inż. Eugeniusz Kwiatkowski -wicepremier i minister skarbu

w latach 1935-1939

Gen. bryg. inż. AleksanderLitwinowicz - II wiceminister

spraw wojskowych i szefadministracji armii

Produkcja luf armatnich w ZakładzieMechanicznym Towarzystwa

Starachowickich Zakładów Górniczych w Starachowicach

Rozmieszczenia zakładów w Centralnym Okręgu Przemysłowym

Strona 6No 12 (1002) 15-30/06/2010

Obserwacje z USAAndrzej Targowski

lepszych w Europie, m.in. dziękiświetnemu i kompetentnemu Mi -nistrowi Finansów (rodem z An -glii). Polityka liberalna to polity -ka spokojna, ostrożna w projek -tach i w zasadzie nastawiona nastatus quo. W konfrontacji z nie -opróżnionymi zbiornikami reten -cyjny mi na czas powodzi, wyglą -da wątpliwie. To właśnie wy czu -wają Polacy i może w szereguprzy padkach mają rację?

Drugi Prezydent Kaczyński,jeś li zostanie wybrany będzie re -alizował testament Brata, czylibę dzie blokował inicjatywy Plat -for my Obywatelskiej. A w Polscebędzie nadal panował konflikt ibrak zgody na cokolwiek. Ale jestto ryzyko dla PiS, bowiem wy -borcy może ponownie zorientująsię, że PiS jest partią na NIE i niepoprą jej w wyborach parlamen -tar nych. Dochodząc do podobne -go wniosku, kiedy ostatnio uzna -no, że Lech Kaczyński jest nie -wy bieralny.

Z Jarosławem Kaczyńskim mo -że być jeszcze inaczej. Wie ondoskonale, że Brat był prezyden -tem jednej partii i historia go nieoce ni, jako wybitnego prezyden -ta. Nota bene, który zginął bardzogłupio i niepotrzebnie. JarosławKaczyński jest bardzo inteligen t -nym człowiekiem, który możewykorzysta historyczną szansę ibędzie bardzo dobrym prezyden -tem. Ale wówczas musi dokony -wać zwrotu o 180 stopni. Stać gona to. Inna rzecz, że stać go takżena zaprowadzenie stanu wyjątko -we go i wprowadzenie rządów au -torytarnych. Swego czasu doko -nał tego marszałek Jozef Piłsud -ski a prezydent Lech Wałęsaciąg le o tym marzył. Inna rzecz,że obecnie Unia Europejska niepotrzebuje tego typu rozwiązań.

Natomiast, gdy Marszałek Ko -m orowski zostanie Prezydentem,Polska będzie rozwijać się jakkażde normalne państwo. Napewno nie, jako idealne państwo.Ale czy Polacy lubią normalność,to inna sprawa?

Teza profesora Krzemińskiego -jakkolwiek z punktu widzeniazdrowego rozsądku trudna do za -akceptowania - doskonale jednakodzwierciedla przebieg kampaniiwyborczej. Zgodnie z tym, comówi Krzemiński - kandydaciprze ścigają się bowiem w lan so -wa niu obietnic bez po krycia iświet lanej wizji Polski.

Nowoczesny kraj

Autorem kampanii najbardziejobfitującej w pustosłowie jestAndrzej Olechowski. Jego spotywyborcze obiecują Polakom „no -woczesny kraj”, tyle tylko, że nig -dzie nie jest powiedziane co tooznacza. Spot wyborczy AndrzejaOlechowskiego pokazuje luksu so -we samochody, nowoczesne osie -d la mieszkaniowe i kończy się naza pewnieniach, że trzeba wyko -rzy stać szanse, które daje namUnia Europejska. Olechowskiprezentuje w swoim klipie mło -dych studentów, którzy przeko -nują, by na niego głosować. Na -mówił również dwóch polityków:Janusza Steinhoffa i DariuszaRosatiego, by poparli jego kandy -da turę. Co ciekawe: obaj byli po -litycy chwalą doświadczenie Ole -chowskiego, jego znajomość języ -ków i duże staże pracy w pań -stwo wych instytucjach. Nie majed nak ani słowa o tym jaki pro -gram ma Andrzej Olechowski i wjaki sposób zamierza zrealizowaćswo je niewątpliwie szczytnehasła.

Edukacja Napieralskiego

Dokładnie w tym samym toniewykonał swój wyborczy klipGrzegorz Napieralski - lider SLD.Napieralski wykonał klip wybor -czy, w którym mówi, że jego głów-nym punktem będzie edukacja.Opowiada o dramtycznej sytuacjipolskich rodzin, których nie staćna wysyłanie dzieci do dobrychszkół i na dobre uczelnie. Obiecu -je, że rządzone przez niego pańs -two zapewni wszystkim równystart i równe szanse w dostępie doedukacji. To o tyle zabawne, żeje dynymi perogatywami prezy -den ta RP w zakresie edukacji jestnadawanie tytułów profesorskich.Napieralski, choćby nawet najle -piej chciał, nie będzie w staniezre alizować swoich obietnic, bosprawa edukacji leży w gestiirządu, a nie prezydenta.

Klip wyborczy Napieralskiegoto również kilkanaście zdań owadach i zaletach demokracji,prawie każdego obywatela dowolności sumienia, wyznania iorientacji seksualnej. - Klip lideraSLD niewiele się różni od klipówjego wyborczych konkurentów –mówi dr Rafał Chwedoruk - poli -tolog z Uniwersytetu Warszaw -skiego. - Grzegorz Napieralskiogra nicza się do lansowania pew -nej wizji Polski, ale nie mówi wjaki sposób zamierza to osiągnąć.

Meritum w niszach

Najbardziej merytory czny pro -gram przedstawiają ci kandydaci,którzy cieszą się najmniejszympowodzeniem społecznym. MarekJurek główny nacisk kładzie naochronę systemu wartości chrześ -

Wybory prezydenckie w dniu20 czerwca 2010 zakończyły się 5procentową przewagą MarszałkaBronisława Komorowskiego nadJarosławem Kaczyńskim. Jest topraktycznie remis, jeśli zważy się,że jeszcze niedawno Marszałekmiał przewagę prawie 20 punkto -wą. Wschodnia, biedniejszaPolska głosuje za Kaczyńskim,który obie cuje jej wiele, a Polacylubią nadzieję. Zachodnia Polskaoraz miasta głosują za Komorow -skim, który obiecuje stabilizacjęw Europie.

Za kilkanaście dni sprawa wy -jaśni się, i zobaczymy, kto malep szy finisz? Komu uda się prze -jąć głosy SLD, której mło dziutkilider Grzegorz Napieralski zasko -czył wszystkich swoim świetnym14 procentowym zebraniem gło -sów? PO, ustami Premiera Tuskatwierdzi, że wyrósł poważny par t -ner, a PiS mózgiem PrezesaKaczyń skiego twierdzi, że trzebaskończyć z rozliczaniem PRL inazywaniem członków tej partiipost-komunistami. Ów Politykraz już wykazał, że każdy chwytjest dobry by dojść do władzy(mam na myśli konfliktowe rządyz Samoobroną).

W połowie Polski jest strachprzed kolejnym prezydentemKaczyńskim, w pozostałej poło -wie jest nadzieja, że ów Prezy -dent jest potrzebny. Zwyklestrach ma wielkie oczy, i nie mo -żn a wykluczyć wygranej przed -sta wiciela PiS. I co wtedy?

Jeśli wygra Jarosław Kaczyńskito Premier Tusk musi się mocnoza stanowić, czy jego politykaliberalna jest tą, czego oczekująRodacy. To jest polityka staro -daw na, nie na współczesne wy -zwania. Chociaż wskaźniki pol -skiej gospodarki są jedne z naj -

DokoÒczenie ze strony 1

DokoÒczenie na stronie 7

ci jańskich: opowiada się jakoprze ciwnik in vitro, aborcji i eu -tanazji, zwolennik wprowa dzeniareligii do szkół, zmianami w sy -stemie edukacji, aby polskie szko -ły nie tylko kształciły, ale takżewy chowywały młodzież w duchupatriotycznym.

Konkretami operuje równieżJanusz Korwin-Mikke. ZałożycielUnii Polityki Realnej powtarzahasła: niskie podatki, kara śmiercidla morderców, wystąpienie Pol -ski z Unii Europejskiej, powięk -sze nie zakresu swobód obywatel -skich. „Świnie się zmieniają, aleko ryto wciąż pozostaje” - mówipra wicowy kandydat na pre -zydenta, podkreślając na każdymkroku, że tylko on stanowi realnywybór, ponieważ wszyscy pozo -stali kandydaci niczym się od sie -bie nie różnią. Sondaże wyborczesą dla Janusza Korwin-Mikkegowyjątkowo łaskawe. W najbar -dziej optymistycznych otrzymuje4,5 - 5 procent głosów, co stawiago na 3-4 miejscu. Tak wysokiegopoparcia w wyborach prezyden -ckich kontrowersyjny politykjeszcze nie miał.

Jak na ironię, równie dużo kon -kretów przedstawia główny rywalide ologiczny Korwin - Mikkego -Bogusław Ziętek - lider Pols kiejPartii Pracy. W swoich kli pachodwołuje się do tragedii lu dzidotkniętych bezrobociem. - Todobrze przygotowany chwytmarketingowy, który ma na celuwywołać wśród Polaków obawę outratę pracy i tragiczne tego kon -sekwencje - uważa Eryk Miste -wicz - specjalista do spraw mar -ke tingu politycznego i kreowaniawizerunku. Ziętek operuje kon -kret nymi poglądami: wprowadzićobowiązek zastępowania umów odzieło i umów - zleceń umowamio pracę, zakaz tzw. „fikcyjnego”zatrudniania czyli zmuszanie pra -cowników do zakładania jedno -oso bowych działalności gospo -dar czych, obniżenie wieku eme -rytalnego, większe osłony socjal -ne. Koncepcje lansowane przezBogusława Ziętka mogą dopro -wa dzić polską gospodarkę prostądrogą do grobu - mówi AndrzejGwiazdowski - prawnik, były pre -zes Centrum im. Adama Smit ha. -Polska potrzebuje realizacji ideidokładnie przeciwnych: mniej-szych osłon socjalnych, niższychpodatków, większej wolnościgospodarczej.

Zmęczenie kandydatami

Wszystkie sondaże przeprowa -dzone po 1 maja dowodzą, że Po -lacy stracili zaufanie do populis -tów. Andrzej Lepper - jeszczetrzy lata temu wicepremier w rzą -dzie Jarosława Kaczyńskiego -dziś cieszy się poparciem co dwu -setnego wyborcy. Elektorat Wal -demara Pawlaka nie przekracza1,5 procenta. Marek Jurek, KornelMorawiecki i Bogusław Zięteknie mieszczą się nawet w granicyjednego punktu procentowego. –Populizm był skuteczną metodąmarketingu politycznego dziesięć

lat temu - ocenia prof. RadosławMarkowski - politolog SzkołyWyższej Psychologii Społecznej.- Wówczas można było zbić po -lityczny kapitał na blokowaniudróg wysypywaniu zboża luborga nizowaniu strajków. Dziśtego typu metody budzą pogardę,niechęć lub nawet obrzydzenie iprzynoszą dwrotny skutek od za -mierzonego. Profesor Markowskizwraca również uwagę, że małoko go przekonuje manifestowaniewspółczucia dla powodzian. Wal -demar Pawlak, który w obec nościkamer telewizyjnych odwie dzałza la ne tereny, cieszy się dziśnajniższym poparciem w historii.Jeśli jego wynik odzwierciedlapoparcie dla ludowców, oznaczato, że PSL może w 2011 roku wogóle nie znaleźć się w parlamen -cie.

Dwie wizje

Uwaga opinii publicznej w naj -większym stopniu koncetruje sięjednak na dwóch najważniejszychkandydatach: Bronisławie Komo -row skim – reprezentujacym Plat -formę Obywatelską i JarosławieKaczyńskim z rekomendacji PiS.W ostatnich tygodniach kwietnia,w rankingach wyraźnie prowadziłKomorowski, przekraczając 50procent. Nie jesteśmy pewni czydru ga tura w ogóle się odbędzie,ponieważ wszystko wskazuje nato, że marszałek Komorowskiodnie sie zwycięstwo już 20 czer -wca - deklarowała szefowa jegoszta bu wyborczego - posełMałgorzata Kidawa - Błońska. Wciągu następnych tygodni sondażewyrównały się. Dziś Kaczyński iKomorowski idą „łeb w łeb”, apoparcie dla każdego z nich oscy -luje wokół 40 procent. Dziś pew -ne jest to, że druga tura odbędziesię, natomiast coraz mniej praw -dopodobne staje się to, że urzędu -jacy marszałek Sejmu wyjdzie zniej jako zwycięzca. - W 2005 ro -ku sondaże przed wyborami pre -zy denckimi wskazywały na zwy -cięstwo Donalda Tuska, a wygrałLech Kaczyński - przypominaprof. Jadwiga Staniszkis. - Tak sa -mo może być i tym razem.

W ostatnim tygodniu kampaniiwyborczej, walka między dwomakon kurentami politycznymi sto -czyła się w kwestii służby zdro -wia. Kaczyński zarzucił Komo -row skiemu, że opowiada się zaprywatyzacją służby zdrowia. Ko -morowski zaprzeczył i skierowałsprawę do sądu. Doprowadziło todo skierowania uwagi opinii pub -li cznej na sprawę służby zdrowia igospodarki. Jarosław Kaczyńskipo raz pierwszy w swojej polity -cz nej karierze przestał mówić obezpieczeństwie państwa, tajnychsłużbach i walce z korupcją, a za -czął mówić o sprawach gospodar -czych. W RFN po II wojnie świa -towej wprowadzono system opar -ty na społecznej gospodarce ryn -ko wej, który doprowadził do tego,że zniszczony wojną kraj szybkostał się jednym z najbogatszych

Prawie remis Bez meritum

Strona 7No 12 (1002) 15-30/06/2010

DokoÒczenie ze strony 6

Jerzy Przystawa

Uniwersytet Wroc≥awski

Katastrofa Smoleńska wskazałaJa rosława Kaczyńskiego jako na -turalnego kandydata na przy sz -łego prezydenta i dla wielu byłorzeczą oczywistą, że jeśli Jaro -sław nie popełni jakichś rażącychbłędów, które, ewentualnie, prze -kreślą jego szanse, to ma on naj -lepsze widoki, aby przejąć schedępo Lechu. Tak też od razu roz gry -wać zaczęły sprawę media pu bl i -czne, które od początku niedopuszczały cienia wątpliwości,że może być jeszcze jakiś innykan dydat, poza Kaczyńskim i Ko -morowskim. Kampania zaczęłasię więc natychmiast, pomimowszystkich obłudnych min i ges -tów, pomimo najdłuższej w hist o -rii żałoby narodowej i wszystkichnawoływań do zaniechania waśni,ogólnej zgody i nie prowadzeniakam panii. Notowania JarosławaKa czyńskiego spadły, przejścio -wo, po „Wawelu”, który chybamu siał mu doradzić jakiś jegozdecydowany przeciwnik, bo tadecyzja natychmiast podzieliłaPolaków i zmniejszyła znaczącoliczbę tych, którzy gotowi bylijego kandydaturę poprzeć wwyborach. Wkrótce jednak pogo -dziliśmy się z rzeczywistością iwo bec „nowego Kaczyńskiego” –oszczędnego w słowach i gestach,spokojnego i dostojnego „mężasta nu w żałobie”, sprawa ta zeszłana dalszy plan i przestała od -grywać znaczącą rolę.

Sprawa II tury wyborów byławięc przesądzona od samego po -czątku i tak prowadziły ją media,trak tując pozostałych kandyda -tów, jako „demokratyczne tło”,niezbędne, żeby można było twier-dzić, iż tu się odbywają jakieśprawdziwie demokratyczne wy -bo ry. Postawie tej dawali wyraz iwszyscy pozostali kandydaci,którzy prowadzili walkę bez wia -ry w zwycięstwo i, prawdę mó -wiąc, nie wiadomo po co? Rozu -miem jeszcze Janusza Korwin-Mikkego, który sobie z politykizrobił sport i rozrywkę i któregonikt nie jest w stanie traktowaćpoważnie. Odniósł on niebywały„sukces”, pokonując WaldemaraPawlaka i zdobywając całe 2,6%głosów wyborców, ale kampaniabyła tak bezbarwna, tak nudna,tak pozbawiona jakiejkolwieksen sownej propozycji politycznej,że sporo inteligentnych i wyksz ta ł -

conych ludzi głosowało na JKMpo prostu z czarnej roz paczy! Onprzynajmniej mówił coś innego ikonkretnego, po mi jając już całąfantastyczność wielu jego pomy s -łów. Po co jed nak i dlaczego star -to wali inni, około jednoprocen -towi, kandy daci?

Moim zdaniem właściwą odpo -wiedzią na to pytanie jest nar -cyzm. Każdy polityk ma prawopomylić się w rachubach i oce -niać swoje szanse wyżej, niż na topozwala racjonalny rachunek sił iśrodków. Kiedy jednak startujesię w wyborach i uzyskuje wynikw granicach jednego procenta, tooznacza całkowite rozminięcie sięz polityczną rzeczywistością ibrak kwalifikacji. Tak postępująludzie, którzy zamiast trzeźwooceniać sytuację społeczno-poli -tyczną, ubierają elegancki garni -tur i krawat, poprawiają makijaż,stają przed lustrem i zachwycająsię swoją urodą, która powinnarzu cić na kolana wyborców.Zakładają również błędnie, że sa -mo pokazanie się w telewizji,nawet pomimo przegranej, stano -wić będzie jakiś kapitał, któryzaprocentuje w kolejnych wybo -rach, samorządowych lub parla -men tar nych. Jest to nieporozu -mie nie. Ludzie, którzy w dzieńwolny od pracy, fatygują się dolokalu wyborczego, chcą głoso -wać na kogoś, kto ma szansę wy -grać, a nie po to, by tajnie i ano ni -mowo, demonstrować jakąś po -stawę. Porażka ich kandydata jestdla nich poważnym zawodem izniechęca do głosowania na niegow przyszłości. Dlatego na wybo -rach przegranych z kretesem nieda się zbudować ani przyszłejpar tii politycznej ani jakiegośwpływowego ugrupowania.

Z takiej perspektywy najwięk -szym przegranym tych wyborówjest Waldemar Pawlak i jego PSLz żałosnym wynikiem poniżej 2%głosów poparcia. Rezultat takioznacza spadek jego znaczenia wkoalicji rządzącej i być może tak -że wyeliminowanie PSL z parla -mentu w wyborach parlamentar -nych 2011. Stanie się to widocznejuż w jesiennych wyborach samo -rzą dowych. Warto przypomnieć,że w wyborach 2002 PSL zdobyła333 mandaty wójtów, burmis -trzów i prezydentów miast, a więc13,45% ogólnej liczby, co stano -wiło ponad połowę łupu samorzą -dowego wszystkich partii polity -cz nych! W następnych wybo rachilość ta zmniejszyła się o 80mandatów, ale PSL nadal bił pod

tym względem wszystkie pozo -sta łe partie polityczne razemwzięte. Śmiem twierdzić, że wpaździer niku 2010 liczba ta zna -cząco spa dnie i zasługę tegoupad ku Paw lak będzie mógłśmiało przypisać swojemu niewy -darzonemu wy stępowi w wybo -rach prezyden ckich. Prawdę mó -wiąc, najlepsze co teraz możezro bić, to ustąpić z przywództwaw PSL i podać się do dymisji zrzą du, aby ocalić te sy nekury,jakie są jeszcze do ocalenia. Takmusiałby postąpić po lityk w każ -dej szanującej się demokracji, alePolska, niestety, taką demokracjąnie jest.

W tym kontekście zabawnewy dają mi się gromkie fanfarywokół wyniku Grzegorza Napie -ral skiego i jego 14% poparcia. Onsam, przystrojony i wygładzony,jak do obrazka w magazynie dlastarszych pań, puszy się i nady -ma, każąc nam podziwiać swojąurodę. W tym zachwycie umac -nia ją go jego wczorajsi przeciw -nicy, tak Komorowski, jak Ka -czyń ski, umizgując się do jego14%. Widocznie nie mają nic dozaoferowania tej połowie Pola -ków, która nie poszła głosować iuważają, że jedyny elektorat wartzachodu, to te 8%, które głoso wa -ły na SLD? To kiepskie kalkula -cje, bo zyskując poparcie esel -dow ców można przypadkiemstracić część tych głosów, jakiepadły na ich kandydatury w I tu -rze i nie jest pewne, że opłaca sięskórka za wyprawkę. Ale to ichzmartwienie. Dla mnie natomiastwynik wyborczy Napieralskiegoświadczy przede wszystkim otym, że partia, w jaką od 1989roku przepoczwarzała się PZPR,nie jest już konieczna i możespokojnie udać się na zasłużonywypoczynek. Z jednej strony, po21 latach, głęboko posunął sięproces „odnowy biologicznej”, az drugiej, dla byłych aparatczy -ków w sile wieku, lepsze warun -ki oferują już PO i PiS. Świadczyo tym nie tylko bicie w bębny zpowodu poparcia, jakiego kandy -da turze Komorowskiego udzieliłWłodzimierz Cimoszewicz ipowołanie Marka Belki na Preze -sa NBP, ale także oświadczenieJarosława Kaczyńskiego, któryogłosił, że o SLD nie należy jużmó wić „postkomuna”, tylko trze -ba mówić „lewica”!

Obaj główni kandydaci prowa -dzili kampanię w taki sposób, jak -by na zwycięstwie średnio imzależało i bez przekonania. Tęam biwalencję łatwo zrozumieć.Jeśli wygra Kaczyński to pogłębisię pat ustrojowy, a szanse PiS nazwycięstwo w wyborach parla -mentarnych maleją, a razem ztym odsuwa się perspektywa re al -nej władzy politycznej JarosławaKa czyńskiego. Zwycięstwo Ko -mo row skiego pozbawia DonaldaTuska alibi za niewywiązywaniesię z obietnic wyborczych i za -pewnień programowych, zmuszado przejęcia całej odpowiedzial -ności za państwo i jego niero z -wią zywalne problemy. To nie jestperspektywa kusząca. Dla PO,wbrew bojowym okrzykom, ko -rzy stniejsze jest zwycięstwo wy -borcze Kaczyńskiego. A to ozna -cza, że zapewne wygram butelkę

Po co nam powszechnewybory prezydenta

państw świata – mówił Kaczyńskiw Słubicach. - Ten sam model iten sam sukces my chcemy po w -tórzyć. Podobnego zdania jestBronisław Komorowski, wedługktórego szansą na wzrost gospo -dar czy są rządy Platformy Oby -wa tel s kiej i jego prezydentura.

Wybor cy się wahają, o czymświadczy fakt, że żaden z głów -nych kandy datów nie osiągnąłwyraźnej przewagi. Wszystkowskazuje więc na to, że wynikpierwszej tury może rozstrzygnąćniewielka grupa niezdecydowa -nych.

Leszek Szymowski

wina, jaką na początku tej awan -tury postawiłem na Jarosława!

Natomiast ogólna lekcja, jakiejudzielają nam kolejne wyboryprezydenckie, jest taka: powsze -chne wybory w scentralizowa -nym, upartyjnionym państwie (wpartiokracji), to błąd konstrukcyj -ny i ustrojowy. Takie wyborymia ły jeszcze, od biedy, sens napoczątku, w roku 1990, ewentu al -nie jeszcze w 1995. Dzisiaj to jużtylko balast i obciążenie. Jest toprosta konsekwencja stosowanejod 20 lat tzw. proporcjonalnejreprezentacji w wyborach do Sej -mu. Chodzi o to, że wybory nalisty partyjne zamykają scenępolityczną i uniemożliwiają wejś -cie na nią osobowości nie kon -cesjo no wanych partyjnie, niezwią zanych z taką czy innąpartyjną koterią. Koszt wyborówprezydenckich jest ogromny, a wpaństwie upartyjnionym tak, jakRzeczpospolita Polska, do nie -zbęd nych funduszy nie ma do -stępu nikt spoza partyjnego ukła -du. To dlatego właśnie wynikwyborów prezydenckich był doprzewidzenia zanim się jeszczeone zaczęły. Aby powszechnewy bory prezydenckie miały senskonieczne jest otworzenie scenypublicznej, stworzenie warunków„rynkowej” - politycznej konku -rencji dla ludzi, którzy posiadająkwalifikacje przywódcze i są w

stanie, własnymi siłami, zbudo -wać swoje zaplecze polityczne izdobyć odpowiednie poparcie.

Toczy się dzisiaj, na marginesiewydarzeń i polityki, debata ustro -jowa: system prezydencki, czypar lamentarno-gabinetowy?Wybory na listy partyjne czyjednomandatowe okręgi wybor -cze? Kolejne wybory prezyden -ckie dowodzą, że najpierw trzebazreformować system wyborczy doSejmu. Dopiero potem warto sięza stanawiać czy wybory prezyde n -ckie powinny być wyborami pow -szechnymi.

Dla tych ważnych zagadnieńustro jowych nie znalazło się miej -sce w pozorowanych debatach wczasie obecnej kampanii wybor -czej. Kandydaci zignorowaliApel, jaki wystosowali do nichuczestnicy Konferencji w SuchejBeskidzkiej, wzywający ich dopo parcia idei referendum na tematordynacji wyborczej do Sejmu.Apel podpisało ponad 1000 osób,w tym wielu wójtów, burmi st -rzów, prezydentów miast, staros -tów powiatów, naukowców, leka -rzy i po prostu obywateli

(zob.www.jow.pl)Zignorowanie takiego apelu

świadczy o tym, że tzw. klasa po -lityczna czuje się do brze we włas -nym sosie i oby watele, nawet wczasie kam panii wy borczej, nie sąjej do niczego potrzebni.

Wypożyczalnia samochodów w Warszawie

Przystępne ceny.

* Wypożyczamy bezpłatnie telefonkomórkowy.

* Możliwość odbioru samochodu nalotnisku w Warszawie.

www. perfektflota.plTel 011-48-22-530-1280 [email protected]

Strona 8 15-30/06/ 2010 No12 (1002)

Zenowiusz Ponarski

Dziennik wojenny rosyjskiejksięż niczki Marii Wasilczikow,pisany podczas wojny w Niem -czech (po angielsku), ukazał siędopiero w 1984 roku w Londynie.Drugie angielskie wydanie wy -szło w 1987 roku w Nowym Jor -ku, a w przeciągu 10 lat od pierw -szej edycji, wydano go w dzie -więciu językach. Jest on interesu -jącym dokumentem z wielu wzglę-dów: osoby autorki, jako przed -sta wicielki rosyjskiej arystokracji,powiązanej rodzinnymi koligacja -mi z wieloma zachodnimi roda mi,arystokracji, głównie niemiec kimii austriackimi rodami; życia wo -jen nego Berlina i pracy resortuRibbentropa w którym pracowała;jej związków z kołami opozycjiantyhitlerowskiej, które doprowa -dzi ły do spisku 20 lipca. A szcze -gól nie są interesujące szczegóły osprawie katyńskiej.

Przedstawiając niewielki epizodz życia rosyjskiej księżniczki,(zaj muje zaledwie połowę stro ni -czki w dzienniku liczącym ponadtrzysta stron) kojarzymy go zespra wą katyńską. I tak, tłuma cze -nie - nagłówek zdjęć szczątków zKatynia- dokonywane przez „Missie” (tak ją nazywali przyja -ciele i znajomi), zlecone przezAus waertiges Amt (AA), wpłynę -ło na postawę niektórych dyplo -ma tów akredytowanych w Anka -rze.

Ale na początku o księciu Illa -rionie (po polsku i łacinie- Hila -rion) Wasilczikowie i jego przod -kach (znanych także jako – Vas -sil tchikov). Rewolucja bolszewic -ka wyrzuciła go wiosną 1919 rokuz ojczystej Rosji wraz z całą ro -dziną. Księcia zmuszono do emi -gra cji na Zachód. Zamieszkał wNiemczech a potem we Francji, iw końcu wybrał Litwę. Reprezen -tował ją za caratu w Dumie Pań -stwowej. Litwini zapamiętali jegopomoc w latach niedoli. Wdzię -czni, zamieścili w emigracyjnejencyklopedii hasło o jego rodzie iniektórych ich przedstawicielach:

„Vasilczikow, rosyjska rodzinaksiążęca, z której jeden z nich -Illarion Vasilevicz (1777 - 1847)rozpoczął służbę jako szeregowyżołnierz i dosłużył się do stopniagenerała. W 1831 r. otrzymał tytułhrabiowski, został członkiem Ra -dy Państwa i ministrem. A w roku1839 dostaje tytuł książęcy. Ro -dzina jego posiadała majątki wgu berni Nowogrodskiej i na Lit -wie.

1. Aleksander Illarionovicz(1818 - 1881) książę, rosyjskidzia łacz społeczny, działający naniwie kooperacji, zapoznany zżyciem i samorządnością EuropyZachodniej. Okazał się wrażliwyna apel (księdza) Valanciusa, ozniszczenie gorzelni alkoholu, a wfolwarku gminy Telsze, wstrzy -mał ich działalność. Opublikował

prace: O samouprawleni (samo -rząd ności) 1872; Zemledelje izemlevladenije ( Rolnictwo iposiadanie ziemi) 1881.

2. Illarion Illarionowicz (1805 -1862), książę, w latach 1852- 62Kijewski generał –gubernator.

3. Illarion Sergejevicz, książę,poseł IV Dumy z guberni Ko -wieńskiej. Według stwierdzeniaM. Yczasa (Wspomnienia II 116)dopomógł otrzymać duże pienią -dze od rosyjskiego rządu, narzecz pomocy dla poszkodowa -nych”. (Lietuviu Enciklopedija,tom 33, Boston 1965, lit.).

Tyle encyklopedia bostońska.Syn jego wyprowadza ród od cza -sów XV wieku, kiedy się oddzie -lił od Tołstych, i przyjmuje, że naRuś przybyli z „Ziemi Cesar -skiej” a w połowie XIV w. bylibo jarami książąt Czernihowskich,a ich potomkowie przesiedlili siędo Moskwy.

A co napisał Martynas Yczas(1885 – 1941), wybrany w 1912ro ku do IV Dumy Państwowej zramienia rosyjskiej partii konsty -tucyjnych demokratów (Kade -tów). W latach I wojny światowejbył członkiem Komitetu WielkiejKsiężniczki Tatjany, opiekującymsię uchodźcami. W 1916 rokuucze stniczył w delegacji Dumy,która odwiedziła kraje zachodnie(Anglię, Belgię, Francję i Wło -chy). Po rewolucji lutowej – wiceminister oświaty RosyjskiegoRzą du Tymczasowego i bliskiprzy jaciel premiera Kiereńskie -go. A po bolszewickim przewro -cie uciekł z Rosji i w kwietniu1918 r. przybył do Wilna. W nie -podległej Litwie - pierwszy mini -ster finansów, a później na wyso -kich stanowiskach państwowychi w bankowości. Działacz prote -stan cki i prezes jego Synodu, miałbliskie kontakty z dostoj ni kamiKościoła Katolickiego i przyjaz nestosunki z Żydami. Rzecznik po -jednania polsko – litewskiego; wla tach II wojny światowej na Za -chodzie kontakto wał się z Pola ka -mi ( z A. Jaroszewiczem i in.) i zrządem emigracyjnym m. in. od -nośnie wyjazdu z Litwy uchodź -ców (wojskowych i cywilnych) ,przez Łotwę i Estonię do Szwe-cji. (Antoni Jaroszewicz, Libbret -to finansisty. Wspomnienia 1881-1947, W., 1968).

A teraz o jego podróży po Lit -wie na początku Wielkiej Wojny:„W Jurborgu nie ma śladów woj -ny, wywieziono tylko luteran wgłąb Rosji, uznanych za Niem cówmimo, że ich nazwiska miałykońcówki na – aitis, - us,- is.

Po zostało zaledwie kilka rodzinz ich Kuratorem. Jurborg upięk -sza duży park ks. Wasilczikowawraz z pięknym zamkiem. RódWasilczików od dawna był znany,a jego niektórzy członko wie od -gry wali niekiedy wybitną rolę wżyciu Rosji, piastując wy so kieurzę dy. Właściciel mająt ku I.(llarion) S. (ergiewicz) Wa sil czi -kow jest obecnie posłem Du myPaństwowej z ramienia lud nościrosyjskiej guberni ko wień skiej.”Martynas Yczas, Wspom nie nia.Dro gami niepodle gło ści, tom II,

Katyńskie reminiscencje“Berlin Diaries 1940-1945” księżniczki Marii Wasilczikow

żadnych przykrości. (ZenowiuszPonarski, Książka o przywódcylitewskiej chadecji, Acta Baltico– Slavica, t. XVII, Poznań 1986).Ks. Wasilczikow, którego majątkii całe mienie w Rosji zostałyzagrabione przez Sowiety, miałinną sytuację. Majorat jego, na -dany przez skarb państwa zasłu -żonym, przechodził tylko w ca ło -ści w ręce najstarszego w ro dzeń -stwie, z pierwszeństwem płci mę -skiej, a przy braku spadko bier cówwracał do skarbu.

Na Litwie majoraty utworzonow l. 1835 i 1842. Jak wiemy,majorat Wasil czi kowych powstałw 1846 r. Ale Litwa dekretem z14 grudnia 1918 r. skonfiskowałamienie majoratów, bez żadnegoodszkodowania. Potwierdziła toustawa z 11 sierpnia 1920 roku oreformie rolnej. Upaństwowiłalasy i potwierdziła przejęcie ma -joratów bez rekompensaty. (Bro -nius Povilaitis, Rolnictwo Litwy1918 - 1940, Toronto, 1988, lit.).

Ks. Wasilczikow na Zachodzieokazał się w fatalnej sytuacji.Decyzja powrotu na Litwę w poł.lat trzydziestych wiązała sięniewątpliwie z możliwością po -pra wy sytuacji życiowej. Miałprzecież możnych przyjaciół wrządzie i gospodarce. Świadczy otym zapis w dzienniku córki z 13stycznia 1940 r.: „O świcie zja -wiła się Mama z Georgiem. Niewidziałam Georgia ponad rok.Nic się nie zmienił, taki samczarujący i troszczący się o Ma -mę, wyglądającą na chorą i wy -czer paną. Na Litwie, sowiety zu -jącej się stopniowo, mieli nie -przy jemne i ciężkie przeżycia.Wyjechać należało dużo wcześ -niej. Papa jednak na razie po -został; u niego przewidziana jestwielka transakcja”.

„Wielka transakcja” - to wielemówi o osobistej sytuacji tego,który ją dokonuje. Należało miećszczególną pozycję w społecz -ności, aby zajmować się podo -bny mi operacjami. Ks. Illarion wKow nie dobrze widziany, mógłprowadzić interesy między miej -sco wymi a zachodnimi firmami.Z dziennika wiadomo o wyjeź -dzie: „Gdy w 1939 r. na Litwiepo wstały pierwsze wojskowebazy Sowietów, zachodni przyja -ciele – dyplomaci powiedzielirodzinie „Missie”, że dopóki bę -dzie to Armia Czerwona nie macze go się obawiać, ale gdy zjawiąsię jednostki NKWD, natychmiasttrzeba wyjechać…. Pewnej nocyw połowie stycznia 1940 r. ode -zwał się telefon, i znajomy głospowiedział; „oni już są”.

Wczesnym rankiem matka isyn wyruszyli w drogę.

Kowno 1935, lit.).A tak ujrzał miasto Zygmunt

Gloger w „Dzienniczku podróżypo Niemnie od Kownado Jur bor -ga” z roku 1899: „Kto przybywaNiemnem do Jurgorga, spostrzegazdała nie kościół ukryty za domo -stwa, ale panującą nad dachamimiejskimi słynną, starą, drewnia -ną synagogę”.

Ale w toku wojny Jurborg,będą cy na linii frontu znacznieucierpiał: ” Warto zwiedzić dużyi piękny, w stylu gotyckim koś -ciół rzymsko - katolicki; starątypową synagogę, w środku zdrobno wyrżniętymi drewnianymiornamentami. W parku gim na z -jal nym są ruiny dawnego zamkuksięcia Wasilczikowa. Zburzyligo Niemcy w odwecie za rabunekPrus Wschodnich przez Rosjan”.( Przewodnik po Litwie, Kowno1938, lit.).

Słownik Geograficzny Króles-twa Polskiego i innych krajówSłowiańskich podaje: „Jurborg …leży w pow. rossieńskim, o 6 milod Rossen, nad samą granicąKró lestwa Polskiego, niedalekogra nicy pruskiej… o 42 w. (iorstw)od Taurogenu… Na małymwzgó rzu stoi kościół katolicki,drewniany, dalej cerkiew prawo -sławna, także drewniana, a za mia-stem dwór należący do majo ra tu(Jurbork i Taurogi) książąt Wa -silczikowych… Po upadku Rze -czy pospolitej J. dostał się ks.Platonowi Zubowowi, a w r. 1840stał się własnością rządową. Dziśwłasność majoratu książąt Wasil -czy kowych, darowana przez ce -sa rza Mikołaja I -go 1846 r. ichojcu”. ( t. III, W., 1882).

Przedstawiłem Jurburg, gdzieksią żę z rodziną przebywał latem(zimą mieszkali w Petersburgu), amajoratem administrował i był je -go plenipotentem - Albert An -ders, (przeniósł się z Warszawy),ojciec przyszłego generała, któryczęsto bywał w dobrach księcia.Litwini przyjmowali, że generałWładysław Anders urodził się naLitwie i umiał nieco po żmudz ku.Jeśli pierwsze jest zmyślone, todrugie jest nawet możliwe. Gosz -cząc często u rodziców, miał mo -ż ność zapoznania się z językiemludności miejscowej.

Źródła litewskie podkreślają, żeprowadzili intensywną gospodar -kę, wspierali okoliczną ludnośćse lekcyjnym ziarnem i rasowymbyd łem: „Bardzo ludzcy byliWa sil czikowie, ostatni właścicie -le majoratu w Jurgburgu… Jesie -nią po żniwach, wyprawiali pra -cow ni kom i parobkom wielkiezabawy. Na pracowników folwar -cznych przybyłych z rodzinami,cze kały ogromne gary z mięsem ika pustą, upieczone ciasta, beczkipiwa z własnego browaru; dzieciob darowywano słodyczami akobiety płótnem perkalikowym.Na zabawie bywał książę wraz zadministracją, a orkiestra dętaprzygrywała przez cały czas.Wszyscy się weselili i odczuwalisatysfakcję… Gdy w 1918 rokuLit wa odzyskała niepodległość,folwarki z majoratu ks. Wasilczy -kowa przydzielono, wojskowym

ochotnikom, fornalom i innymma łorolnym chłopom oraz prze -zna czono na rozbudowę m. Jur -bor ga. Lasy upaństwowiono (opo wierzchni 27.470 ha ). Obaparki wraz z ogrodnictwem i bu -dynkami przyznano towarzystwu„Saule” dla utworzenia szkoły,prze kształconej w gimnazjum.(Bronis Kviklys, Nasza Litwa, t.IV. Boston 1968 , lit.).

Reforma rolna, zniszczyła naLit wie głównie polską własnośćziemską, pozostawiając ziemia -nom cząstkę własności ( ziemi ibu dynków). Litwini zapamiętali,że gdy w Petersburgu decydo wa -no o pomocy dla uchodźców zLitwy: ”Wspomnieć należy rosyj -skiego przedstawiciela w Dumie zguberni kowieńskiej, ks. I.S. Wa -silczikowa. Posiadając wpływy wwyższych sferach rządowych, po -mógł nam bardzo otrzymać pie -niądze, a także bronił Litwi nów iich sprawy”. (Martynas Yczsas,Wspomnienia. Drogami niepodle -głości, t. II. Kowno 1935, lit.).

Niepodległa Litwa powstała poI wojnie światowej w wynikuzbie gu wielu wydarzeń politycz -nych, którymi się nie zajmiemy.Republika Litewska konsekwen -tnie dążyła do radykalnej zmianyustroju rolnego i wydała w latach1919 – 1922 szereg ustaw, zktórych najważniejszą, załatwiają-cą całość zagadnienia, SejmUstawodawczy uchwalił w lutym1922 roku. Inicjator i wykonawcareformy rolnej ks. Mykolas Kru -pa wiczius dążył do szybkiegozakończenia prac związanych zreformą rolną. Liczył się z nastro -jami ludności wiejskiej (zwłasz -cza małorolnych i bezrolnych)przejętej propagandą bolszewickąi pragnął ją pozyskać, dając włas -ne warsztaty rolne. Niemniejistotnym powodem była tendencjado obrony litewskiego interesuna ro dowego, przekazanie ziemi wręce litewskie bez ekwiwalentupie niężnego. Polacy (nazywaniczęsto spolszczoną szlachtą) sta -nowili 90 % właścicieli, i należałodo nich 75 % większej własności.Oprócz tego 5 % większych ma -jątków należa ło do Rosjan, posia -dających 20 % obszarów więk -szych majątków. Zostawiono jed-nak dawnym właścicielom, przyspełnieniu określonych warunkówpo 80 ha ziemi i część zabu do wań.

Ciekawostką reformy było żejej twórca zwrócił się do biskupaKarewicza w Kownie, czy jestona skoordynowana z etyką kato -licką. Odpowiedź nadeszła odbiskupa sufragana, że ustawa jestzgodna z nauką katolicką. Polatach napisał Krupawiczius, żemimo licznych skarg ziemian doWatykanu w tej sprawie, nie miał

Strona 915-30/06/2010 No 12 (1002)

DokoÒczenie ze strony 1 strefy Euro bo jednak inna jestsytuacja w Helsinkach a inna wAtenach, co widać na ulicach.

Ten kryzys ujawnił jednak sła -bość zarządzania w strefie Euro,bo pokazał, że ramy instytucjo -nal ne, w których prowadzi się ko -ordynacje polityki gospodarczejsą niedoskonałe. Chodzi tu prze -de wszystkim o sławetny paktsta bil ności i wzrostu bardzo słabofun k cjo nujący. A co przy niosłynam te wydarzenia ostatnichkilku mie sięcy?

Doszło do pojawienia się wa -runków normalnych kiedy kraj,który ma złe fundamenty, słabefinanse publiczne jest karanyprzez rynek i to jest przypadekGrecji podczas gdy kraj, któryprowadzi dobrą politykę jestwynagradzany. Już nigdy nie bę -dzie sytuacji, że wszyscy w stre -fie Euro będą płacić taki samekoszty za obsługę długu” - oceniłLudwik Kotecki, podsekretarzsta nu w Ministerstwie Finansów,którego zdaniem obecny kryzysjest tak naprawdę kryzysem dłu -gów publicznych. „Nie jestem

taki pewny, że musimy koncen -tro wać się na strefie Euro, bonieobecność w tej strefie nieuwal nia żadnego z krajów euro -pejskich z kłopotów, z którymiteraz ma do czynienia Grecja.

Międzynarodowy Fundusz Wa -lu towy jeszcze nigdy tak mocnonie pracował w Europie jak to mamiejsce obecnie. Wiele krajóweu ropejskich, większość z nichspoza strefy Euro, korzysta z pro -gramów naprawczych funduszuwalutowego. W związku z tymnależy moim zdaniem bardzo do -brze wypośrodkować tezy gdziejest jądro problemu - czy to jeststre fa Euro, czy to są polityki,któ re były prowadzone na zapas,gdzie w dobrych czasach nie po -trafiono przeprowadzić właści -wych reform. Ja bym zachęcał dote go, żeby patrzeć przez pryzmattego co się dzieje w kontekścieposz czególnych krajów” - mówiłJerzy Pruski. „Wspólna walutamo że pomagać, w mniejszym lubwiększym stopniu, ale to funda -menty gospodarki i reformy stru -k t uralne będą decydowały czystawimy czoła konkurencji Indiiczy USA.

Wracając do reformy zarządza -nia strefą Euro - po pierwsze ko -nieczne jest przywrócenie regu -łom fiskalnym zapisanym w pak -cie stabilności i wzrostu dyscypli -nującej roli poprzez związanie ichsankcjami.

Reguły fiskalne po win ny byćwiążące, powinna być san kcja zaniewykonanie i ta sankcja niemoże być przedmio tem długo -trwałego procesu poli ty cznegojak to w tej chwili jest, bo mamydo czynienia z sytuacja, gdy ma -my ewidentne naruszenie defi -cytu, a Rada Unii Europej s kiejgło suje, że nie ma narusze nia. Totak jakbyśmy teraz drogą głoso -wa nia o 12. 30 w południe zdecy -dowali, że jest noc, a nie dzień” -wyjaśniał prof. Dariusz Rosati.Cezary Mech, doradca prezesaNBP ocenił, że problem strefyeuro polega na tym, że nie tworzyona optymalnego obszaru waluto -wego i powątpiewał, czy Grecjabę dzie w stanie spłacić swojezobowiązania zewnętrzne, a jakprzypomniał - Niemcy w gruncierzeczy nigdy nie spłaciły swoichzobowiązań wersalskich po Iwojnie światowej argumentując,że to po prostu niemożliwe.

Trudno jednak dociec skąd ta -kie lekceważenie faktów przezpolityków o jakim mówił prof.Da riusz Rosati, bo jak wskazy -wali paneliści, już podczas przyj -mo wania kolejnych członkówstre fy euro wchodziły do niejpaństwa z relacją długu do PKBna poziomie 100 proc. KrzysztofPietraszkiewicz, prezes ZwiązkuBanków Polskich wręcz upatry -wał przyczyn obecnego stanu rze -czy poza sferą finansów i ocenił,że obecny kryzys ma znaczniegłębsze korzenie.

„W gruncie rze czy po kilku -dzie sięciu latach nie wielkichzmian i dostosowań w świeciema my do czynienia z ku mu lo -waniem się kilku zjawisk kry -zysowych przez wiele lat pomija -nych, niedostrzeganych i myślę,że są to wielkie zaniedbania za -równo w świecie polityki, przy -wództwa, nauki, a także ruchówreli gijnych i mamy wiele różnych

zadań do odrobienia, a dzisiajkoncentrujemy się na strefie euro,Jest nas kilka miliardów więcejniż kilkadziesiąt lat temu, żyjemydłużej, mamy poważne problemyz ekologią, z energetyką, mamycał kowicie nowy ład informacyj -ny i jeśli chodzi o strefę Euro, oEu ro pę, mamy do odrobienia wewszystkich krajach bardzo ważnądebatę kim jesteśmy, co chcemyosiągnąć, w jakiej jesteśmy kon -dy cji i jakie są niezbędne dzia -łania do podjęcia, żeby rozwijaćsię w miarę harmonijnie i poko -jowo. Mam nadzieję, że w ciągumniej więcej dwóch najbliższychlat przywódców europejskichbędzie stać na to, żeby nie tylkoreagować na zjawiska kryzysowe,ale pewnymi propozycjami wy -prze dzać to co można dzisiaj pra -wie już gołym zidentyfikować, comoże nas czekać w całej Eu ro piei poszczególnych krajach.Polityka musi być bardziej aktyw -na” - ape lował prezes KrzysztofPie trasz kiewicz.

Nie ulega przy tym wątpliwo -ści, że bez zachowa nia dyscypli -ny finansów publicznych zapo -bie ga jącej nadmiernemu zadłuża -niu i wprowadzenia pełniącychro lę od stra szającą rozwiązańregulują cych bankructwa prywat -nych insty tucji finansowych, tru -dno będzie o stabilizację na ryn -kach finansowych.

„Dużo było mo wy o pilno wa niudługów pu blicznych, ale to niejest jedyny problem w strefieEuro i w ogóle na świecie. To jestproblem długu w ogóle, a to czyjest to dług akurat prywatny, czypubliczny to się dynamiczniezmienia, bo jak dług prywatny jestwystarczająco zły czy wysoki topoprzez bankowy fundusz gwa -ran cyjny, czy przez inne me chani -zmy on się staje publiczny. Oczy -wiście jeżeli jeszcze budżet krajuna to stać. Nie może za braknąć wprojektowaniu przysz łości strefyEuro mechanizmów, które byograniczały narastanie dłu gułącznie, a nie tylko publicz nego” -uważa Mateusz Szczurek, głównyekonomista ING Bank Śląski. Niewydaje się, żeby Unia Europejskamogła zlekceważyć obecną sytua -cję, bo jak zauważył Igor Barat,pełnomocnik rządu słowackiegodo spraw Euro, dzi siaj problempolega także na tym, że wiele kra -jów poza Europą lokuje swojerezer wy w Euro. „Czy strefa Europrzetrwa? Nie jesteśmy w tejchwili w stanie odpowiedzieć nato pytanie. Wy daje mi się, że jes -teśmy w punkcie zwrotnym. Mi -nis trowie finansów są bardzoprze straszeni tym co się ostatniostało, bo wszyscy po nieśliśmyogromne koszty. Presja na to, że -by poprawić zarządzanie w strefieEuro jest ogromna, a po my słówjest bardzo dużo. Co z nich zos ta -nie zobaczymy za pół roku, bomniej więcej w paź dzier niku bę -dzie my wiedzieć jakie są pro po -zycje reformy paktu stabil ności iwzrostu. Ja jestem opty mistą, bowidzę strach w oczach polityków.Rzeczywiście są prze jęci tym cosię stało” - powiedział LudwikKo tecki.

„Najgorszym właścicielem jestSkarb Państwa” - mówi dla por ta -lu wnp.pl Jan Kulczyk, przewo -dniczący Rady Nadzorczej Kul -czyk Investments i najbogatszy

Polak 2010. Opinia na temat sek -tora energetycznego Jana Kulczy -ka była następująca: „To ten sek -tor, w którym Polska i inne krajeEuropy Środkowo-Wschodniejmają szansę zaistnieć globalnie”.Może to trochę stwierdzenie nawyrost, ale przecież trudno, byś -my importowali energię elektry -czną. Na pewno Polska, mającaogromne tradycje w przemyśleenergetycznym, powinna tu ode -grać znaczącą rolę. I nie ma się cobać tego węgla. Trzeba natomiastpodejść do tego w sposób racjo -nal ny, mając na uwadze wymogiekologiczne. Ekologia to równieższan sa na rozwój, to potężny ry -nek.

Przemysł uwzględniający wy -mo gi ekologiczne ma przed sobąprzyszłość, począwszy od energiiwiatrowej, na produkcji zdrowejżywności kończąc. Tutaj należyupa trywać szans dla rozwoju gos -po darki i tworzenia nowych miejscpracy. Należy pokazywać, że nietylko mówimy o ekologii, alerów nież wyciągamy wnioski,wdra żamy nowoczesne technolo -gie”. Jan Kulczyk ocenił równieżpro blem realizacji zapisów Pakie -tu Klimatycznego: „Należy na tospojrzeć w kategoriach szans.Taka sytuacja będzie bowiem wy -mu szać nowe, bardziej racjonalnepodejście do węgla jako paliwa”.Czy Jan Kulczyk myśli o udzialew prywatyzacji polskiego górni -ctwa? „Jeszcze tego nie wiem inie chciałbym się teraz na tentemat wypowiadać”.

Prywatyzacja polskiej gospo -darki cały czas budzi emocje.Obecnie jedni mówią, by prywa -ty zować, natomiast inni, by za -czekać z prywatyzacją do czasu,kiedy można będzie uzyskiwaćlepsze ceny. Kto ma rację? -„Oczywiście, że ci, którzy mówią,że by prywatyzować. Najgorszymwłaścicielem jest Skarb Państwa,bo zazwyczaj firmy znajdujące siępod jego skrzydłami są źle za -rządzane. Obecność polityki wgo s podarce zawsze jest czymścho rym. Przypomnijmy sobie sy -tuację w Niemczech, gdzie liczo nona znaczące wpływy z tytułu pry -watyzacji gospodarki ener dow -skiej. Okazało się jednak, żezamiast wpływów były ogromnekoszty, bo restrukturyzacja dopie -ro kosztuje. Prywatyzację trzebakontynuować, bo dzięki niejzmienia się forma zarządzaniaprzedsiębiorstwami. Prywatyzo -wać trzeba, by Polska była nietyl ko papierowym, ale prawdzi -wym tygrysem gospodarki świa to -wej”. Jakie są obecnie przesz ko -dy w prowadzeniu biznesu wPolsce? - „Nie ma co mówić oprze szkodach, barierach, bo onewystępują na całym świecie.Kiedy czasem spotykam się z ko -le gami przedsiębiorcami i zaczy -nają od mówienia o problemach,to szybko zaznaczam, byśmyskończyli taką dyskusję, gdyż onanie ma sensu. Jedni zawsze na -rzekają, że szklanka jest w poło -wie pusta, a inni mówią, że jestdo połowy pełna. Ja preferuję tędrugą opcję. Oczywiście mamyjeszcze wiele do zrobienia. Nato -miast widać, że tych przeszkódjest w Polsce mniej niż na świe -cie, bo to my się teraz szybciej ro -zwijamy”. Te wypowiedzi i opinie

gospodarczego i przekształcił sięw kryzys fiskal ny. Podstawowepytanie jest takie, czy to jest ko -niec tej ewolu cyj nej drogi, czy zpowrotem bę dziemy wracali dokryzysu finan sowego i banko we -go. Moje wra że nie jest takie, żepo winniśmy mówić przedewszyst kim o kry zysie, który do -tyczy poszczegól nych państw.Mamy typowe zróż ni cowanienotowań papierów skar bo wych,różne stopy procen to we dlaposzczególnych krajów, którewy ceniają ryzyka związane ztymi krajami” - mówił Jerzy Pru -ski, prezes zarządu Banko we goFunduszu Gwarancyjnego.

Nienormalne było zatem raczejto, że jeszcze jakiś czas temu ryn -ki finansowe cały obszar strefytrak towały niemal jednakowo iza kładały, że wiarygodność same -go systemu opierającego się naEuro jest tak duża, że zapewniawiarygodność każdego kraju zosobna. W praktyce tak jednaknigdy nie było. „Wygląda na to,że to jest kryzys krajów, a nie

DokoÒczenie na stronie 10

II Europejski KongresGospodarczy

Strona 10 15-30/06/2010 No 12 (1002)

Do Katowic przy jechali nie tyl -ko reprezentanci Komisji Euro -pejs kiej, ale również najważniejsiprzedstawiciele polskiego rządu,największych europejskich firm, atakże świata nauki i biznesu.Podczas Kongresu zapadły kon -kretne decyzje i podjęto wiążącezobowiązania. Jako przykład słu -żyć może projekt Wspólnoty Wie -dzy i Innowacji, słowa Alek san -dra Grada, Ministra Skarbu Pań -stwa dotyczące cen akcji wpro -wadzanego na giełdę Tauro na czyprzedsięwzięcie Jana Kul czyka –powołanie inkubatora my śli iinicjatyw CEED, którego zada -niem jest promowanie Euro pyŚrodkowo-Wschodniej.

W oficjalnej inauguracji Kon -gre su udział wzięli MarszałekSejmu RP, p.o. Prezydenta RPBroni sław Komorowski, Przewo -dni czący Parlamentu Europejskie -go Jerzy Buzek, minister-członekRady Ministrów Michał Boni,Ko misarz UE ds. Polityki Regio -nalnej Johannes Hahn, KomisarzUE ds. Budżetu i ProgramowaniaFinansowego Janusz Lewan dow s -ki, Wicepremier, Minister Gos po -darki Waldemar Pawlak, Mini sterFinansów Jacek Rostowski orazPrezydent RP w latach 1990-1995Lech Wałęsa.

Aktywny udział w wielu se -sjach brali mię dzy innymi Mini -ster Skarbu Pań stwa AleksanderGrad, Minister Środowiska An -drzej Kraszewski, Minister Naukii Szkolnictwa Wyższego BarbaraKudrycka, Dyrektor Europej -skiego Instytutu Innowacji i Tech -nologii Gérard de Nazelle orazprzedstawiciele najwięk szych

DokoÒczenie ze strony 9jednego z najbogatszych polskichbiznesmenów zarejestro wanopodczas EEC 2010.

PodsumowanieTo były trzy dni wielu ważnych

i potrzebnych debat, dyskusji ispotkań wszystkich uczestnikówKongresu, jak na przykład tych zJohannesem Hahnem, Komisa -rzem UE ds. Polityki Regionalnej,goszczącym w Polsce po raz pier -wszy. Dyskusje odbywały się nase sjach tematycznych (międzyinnymi - Parki przemysłowe.Wspieranie przez Agencję Roz -wo ju Przemysłu S.A. inicjatywpobudzających polską gospo -darkę. System opieki zdrowotnej.Przyszłość przesyłu i dystrybucjiener gii w Europie. Gospodarka wczasie kryzysu. Gospodarka wod -na. Odnawialne źródła energii.Kapitał dla MSP. Infrastruktura,Budownictwo, Nieruchomości.Finanse - Ekonomia. Giełda Pa -pie rów Wartościowych. Instytutyba dawcze. Partnerstwo Wscho -dnie. Atrakcyjność inwestycyjnawo jewództwa śląskiego. Innowa -cyjna Gospodarka Europy. Roz -wój infrastruktury sportowej.

Systemowe rozwiązania w za -kre sie innowacyjności. Wspólno -ty wie dzy i innowacji. ABC efek -tyw ności. Infrastruktura. Znacze -nie audytu i kontroli. FunduszeUnii Europejskiej. Energetyka -Ry nek energii elektrycznej. Fi -nan se samorządów. Przemysł Lo -t ni czy. Hutnictwo. Euro w Euro -pie. Euro w Polsce. Sektor chemi -cz ny. Kreatywne miasta. Metro -po lie w Europie).

II Europejski KongresGospodarczy

firm wszystkich sektorów gospo -darki.

Obok licznych debat, podczasEuropejskiego Kongresu Gospo -darczego 2010 w Katowicachodbyło się wiele imprez towarzy -szą cych, m. in. wręczenie Krysz -ta łowej Brukselki, wyróżnień dlalaureatów konkursu organizowa -nego przez PARP, a także szeregkonferencji prasowych. Uczestni -cy EEC 2010 obradowali w dzie -się ciu lokalizacjach bardzo do brzeprzygotowanych logistycznie dosprawnego przebiegu Kongre su.

Czy Kongres spełnił oczeki -wania środowisk biznesu, politykii nauki? Z całą pewnością niewszystkie. Brak było szerszejreprezentacji innych obszarówgospodarki na przykład morskiej,rolnictwa czy też środowiska aka -demickiego. W opiniach internau -tów o Kongresie przewija się nie -kiedy porównanie z propagandąsukcesu lat 70-tych. Nie umniej -sza to dokonań obecnego Kongre -su i rokuje dobrze na przyszłość.Liczy się działanie i inicjatywa iza to należy się gospodarzom po -chwała. „W opinii wielu gościKongresu panuje przekonanie, żeEuropa zmaga się i zmagać siębędzie jeszcze przez jakiś czas zpoważnym kryzysem w finan -sach. Z drugiej strony jest jednakpewność, że to właśnie region Eu -ropy Środkowej jest i będzie takązieloną wyspą, regionem pełnymperspektyw i najbardziej dyna mi -cz nych zmian, wpływających naporzą dek w innych państwach.Jest zatem cały czas nad czym de -ba tować i się zastanawiać. Wo bectego... Już teraz zaprasza my na IIIEuropejski Kongres Gospodarczyw przyszłym roku!” - dodał Woj -ciech Kuśpik, prezes GrupyPTWP, która była współ orga -nizatorem Kongresu.

Henryk Bugłacki

“Mniejsze zło”reżyseria: Janusz Morgenstern

Elżbieta Marcińczak-Leppek

Po dziewięcioletniej przerwiena ekrany polskich kin, filmem„Mniejsze zło”, wed ług wspólne -go z Januszem An der manemscenariusza, powraca zna komityreżyser Janusz Mor gen stern.

Jego filmowa twórczość jestznana większości z nas i cieszysię zasłużoną sławą. Reżyser de -biutował filmem „ Do widzenia,do jutra”, a za nim posypały siękolejne świetne obrazy filmowe:„Jowita”, „Trzeba zabić tę mi -łość”, seriale: „Stawka większaniż życie”, „Kolumbowie”, „Pols -kie drogi”, „S.O.S”, czy z ostat -nich lat (2000r.) świetny film zJanuszem Gajosem w roli głów -

nej pt.”Żółty szalik”.Film, do którego obejrzenia

serdecznie namawiam, wedługsłów samego reżysera JnauszaMorgenterna, ma być jego po że -gna niem z kinem. Mimo, iż świe -tniejszego pożegnania niż ten do -skonale zrobiony film, nie możnaby sobie wymarzyć, mam nadzie -ję, że znakomity reżyser jeszczedo nas powróci kolejnym świet -nym obrazem filmowym.

„Niech idzie pod prąd. Niechnie będzie owcą w stadzie. Żebymógł ludziom spokojnie w twarzspojrzeć.”

Takimi słowami reaguje matkabohatera filmu na wieść o tym, żewłaśnie jej syn, student poloni -styki, zadebiutował w periodykueksperymentalnym wierszem.

Ale czy rzeczywiście słowamat ki (Anna Romantowska) do -cie rają dobrą radą do Kamila(Lesław Żurek), który nie prze -biera w środkach by zostać popu -larnym pisarzem?

Sądząc po drodze jaką podążado upragnionego celu, możnaprzy puszczać, że słowa matkinie wiele go obchodzą.

Kamil wyniósł z domu inną

przy datną umiejętność. Otóż,nau czył się od ojca (Janusz Ga -jos), którego dewizą było wiecznewy bie ranie tytułowego mniej -szego zła w trudnych cza sach.

Podobnie jak ojciec, który bezwahania potrafi wymienić portretStalina na Jana Pawła II, Kamilflirtuje z partią, podpisując jedno -cze śnie protestacyjne listy prze -ciwko cenzurze.

Upojony sukcesem, powodze -niem u kobiet i zadowoleniem zsiebie Kamil nie przywiązujezbytniej wagi do tego, co dziejesię wokół. A dzieje się niemało,bo jest rok 1980, a od młodych,wykształconych ludzi oczekujesię wyraźnie określenie swojegostanowiska: albo „za”, albo „prze-ciw”. I to jest właśnie najtru -dniejsze dla Kamila, to burzyświat jego względnego spokoju ioddania się wyłącznie sobie. Ka -mil nie potrafi się jednak okreś lić,zaczyna się także nie układać napolu jego „pisarstwa”, z kobie -tami nie idzie mu już najlepiej,Uniwersytet nie chce już dłużejpo zwalać na przeciąganie kolej -nych nie zdanych egzaminów.Kamil staje nagle na życiowymrozdrożu, bo oto wyciąga po nie -go rękę partia, tu koledzy z opo -zycji, do której, jak zawsze, trafiadziełem przypadku, a nad głowąwisi wojsko... Kamilowi odpo -wia da ten wizerunek zbuntowa ne -go opozycjonisty literata, zwła sz -

cza, że nie idzie mu już w pisa -niu. Ale tutaj jego, przysło wiowy„łut szczęścia” okaże się wielkimwybawieniem.

Aby uciec przed wojskiem tra -fia do szpitala dla chorych psy -chicznie i tam wpada mu w ręcerękopis znakomitej powieści po -zostawionej przez nadwrażliwegosą siada z sali, który popełniłsamobójstwo...

Jak można się domyślić, Kamilsięgnie po ten pozostawiony ręko -pis i wyda książkę w tzw. drugimobiegu jako własną, zdobywającod razu uznanie.

Jak potoczą się jego dalsze lo -sy w sytuacji, gdy oto, po pod pi -sa niu porozumień sierpnio wych,przez kraj przetacza się fala wol -ności? W roli modnego, młodegoopozycyjnego pisarza Kamilczuje się doskonale, ale tylkoprzez chwilę, bo oto w jego życiupojawia się coraz więcej pęknięć.To go przytłacza i zmu sza po razpierwszy do zadania sobie same -mu pytania: kim je stem i jakądrogą powinieniem w życiu iść?

Janusz Morgenstern nakreśliłbardzo sugestywny portret mło -dego człowieka i jego konfron -tacje ze światem i czasem, w któ -rym przyszło mu żyć. A wreszcie

reżyser pokazał obraz dojrzewa -nia głównego bohatera do decy zji,do poznania siebie samego i za -jęcia własnego stanowiska wobecotaczającej rzeczywistości.

„Mniejsze zło” w reżyserii Ja -nusza Morgensterna, na moty -wach powieści Janusza Ander -mana pt.”Cały czas”, to film oam bicji, która może budować, aletakże może niszczyć, a przysło -wio we „mniejsze zło” jest w isto -cie brakiem odpowiedzi na swojemiejsce w otaczającym nas świe -cie.

Polecam ten film, w którym od -najdziemy także poruszającyobraz Polski z lat 1980 i 1981.

W filmie pojawia się plejadaświetnych aktorów z JanuszemGajosem i Anną Romantowską wroli rodziców Kamila, na czele.Nie mniej świetną grę prezentująaktorzy młodego pokolenia – Le -sław Żurek w roli Kamila (znanyz roli w filmie „Mała Moskwa”),Tamara Arciuch, Edyta Olszówkai inni.

Janusz Morgenstern przed sta -wia film – moralitet, zmusza jącydo zastanowienia się nad wartoś -cią dokonywanych wybo rów igra nicą zawieranych kom pro mi -sów.

To warto obejrzeć

No 12 (1002) 15-30/06/2010 Strona 11

www.nowykurier.com

Książki autorów publikujących w “Nowym Kurierze”

Strona 12 15-30/06/2010 No 12 (1002)

Strona 13No 12 (1002) 15-30/06/2010

Imagine a free, personalized, customerservice tool that gets you in touch with ahuman re presentative by phone, who wants tohelp you get the business information you arelooking for. It’s a new toll-free Business InfoLine, from the governments of Canada andOntario that provides entrepreneurs in Ontariowith reliable, useful business infor mation tomake it easier to grow and succeed.

With one phone number (1-888-745-8888),the Business Info Line gets you in touch with abilingual representative who can provideaccess to information on topics such asfinancing options, employee management,regula tions and tax programs, govern mentprograms and services, permits and licensesand more.

This bilingual service has the ability toprovide callers the ne ce ssa ry business forms inthe follow ing languages: Arabic, Chi neseSimplified, Chinese Trad i tional, Farsi, Italian,Korean, Polish, Punjabi, Russian, Spanish,Tagalog and Urdu.

Small and medium-sized enter prises(SME’s) are the engine of the Canadianeconomy. SMEs make up 98 percent ofbusinesses in Canada, with almost 40 percentin Ontario. With this initiative the Govern -ments of Canada and Ontario are supportingSMEs, recognizing their success fuels econo -mic growth and job crea tion. The BusinessInfo Line is a collaboration between ServiceOntario and Industry Canada.

The new toll-free Business Info Line, pleasecontact: 1-613-943-2502

Government of Canadaand Ontario are makingit easier to do business

Bodome Flooring (Canada)zatrudni osoby z umiejętnością

układania podłóg marki Bodome.

Tel. 416-259-0999

Strona 14 15-30/06/2010 No 12 (1002)

francusku Jean-Baptiste. Ostatni zlewej strony, najbliżej drzwi tegoportalu to Szymon, pobożny sta -rzec żydowski, który napotkałmałego Jezuska w świątyni, kiedyprzed stawiano go jako dzieciątkow synagodze. Tu mały Jezus narękach Szymona, bawi się brodąstarca. Nawet zadbano o humor.

Pozostała szóstka ustawionazostała po prawej stronie oddrzwi. To już prawa, prawidłowastrona! Apostołowie, o dziwo,połowa ich. Jakie zastosowano tukryterium selekcji? Idę od drzwi inieco podnosząc głowę widzębrodatego Piotra z nieodłącznymatrybutem – kluczami do króles -twa niebieskiego, czyli niebiańs -kie go, bo te dwa przymiotniki popolsku przeplatają się tu metafi -zycznie. Obok niego oczywiściePaweł, trzymający po autorskudumnie swe liczne listy, wzmac -nia jące pierwszych chrześcijan,mi mo że w pierwszym okresieżycia tylu ich pozabijał. Obok, jużbez brody, Jan, najmłodszy z apo -stołów. Przyciska do piersi swojąewangelię, czwartą wedle porząd -ku nowotestamentowego.

Mateusz, stojący obok, teżtrzyma księgę w ręku. To począ -tek jego ewangelii. Jakże mocnopodkreślano propagandowo siłęsłowa pisanego, co zresztą jestlogiczne na linii judaizm - chrze -ścijaństwo. Obok niego Łukasz,bło gosławiący prawicą wspania -łych artystów sprzed wieków orazwszystkich wiernych. Ostatni wszeregu stoi Marek, trzymającyjako ogniwo łączące obie religie,Stary i Nowy Testament, filakte -rie. To są dwa pudełeczka ze skó -ry z rzemykami wraz z umie sz -czonymi w nich pergaminowymizwitkami, zawierającymi cytaty zPięcioksiągu - normalnie przymo -co wy wane przez Żydów do lewe -go ramienia i czoła w trakciemodli twy. Tak kończy się w Lo -zannie moje obcowanie z aposto -łami.

Ale dlaczego nazywa się tenprzedsionek „malowanympor ta lem”? Nigdy jeszcze niewi dzia łem w Europie szarychka mien nych postaci z 1240roku, mający ch jeszcze sporeślady kolorów na sobie. A tuw Lo zannie widać wy raźniepo ma lo wane fragmenty, głów -nie skrzy deł u aniołów. Czyanioły są białe czy barwne?Tutej sze szwaj car skie sąprzepięknie po ko lo rowane -mają tęczowe barwy naskrzy dłach. Podzi wiam tenpomysł z 1240 roku i jakośćfarb. Stanowią one nie wąt pli -wie kontrast do białego śnie -gu, leżącego nadal wokół roz -grzanej wewnątrz katedry lo -

zańskiej, kiedy ją opuszczam.

przed samym środkiem przed -sion ka, zamkniętego szczelniewielkimi szybami od zewnątrz.Zatem jest tu nawet zimą wielesłońca oraz ciepło, bo izolacja jest

też dobrego gatunku.Jesz cze lep szego ga -tun ku jest zespół pos -taci już wspomnianych.

Arcy dzieła! Wszy -stkie figury z szaregoka mie nia - patrzą sięna mnie a ja na nie. Alepo kolei. Przede mnądwo je drzwi, pod nimiparę schod ków, abywejść do katedry.Drzwi są prze dzielonewąskim słu pem. Nietylko on, lecz wszyst -ko, co tu widzę jest zroku 1240. Czy mo ż nasobie wyobrazić więk -sze szczęście? Co dzia -ło się w Polsce wte dy?A w Ameryce Pół -nocnej? A w Australii?A tu w XIII wieku wy -

kuto cały portal soli Deo gloria,czyli „jedynie dla chwały bożej”.

Słup między drzwiami nosijedną figurę na sobie: to archaniołMichał. U jego stóp niebiańskawizja Jerozolimy. Dotykam zatemod razu metafizyki religijnej,zamkniętej w kamieniu. Wszy s -tko, co podziwiam, powoli do -strze gając kolory, jest wykute wpocie czoła z kamienia przez nie -znanych rzemieślników, nie wie -dzących, że po wielu, wielu wie -kach można ich będzie zakla sy -fikować jako artystów...

W centrum portalu, nad archa -niołem, dwie sceny jako płasko -rzeź by, wyraźnie rozdzielone:zaśnięcie Matki Boskiej oraz jejpowstanie z grobu. Na lewo, przyskładaniu jej do grobu, apostoło -wie opuszczają całun z nią. Innima ją kadzidła w ręku, tworzącaro matyczną atmosferę. Myślę odwu problemach: primo przypo-mi nam sobie tę samą tematykę z

innych kościołów, i secundo, niezapominam, iż jestem w świątyniprotestanckiej. W 1240 roku arty -ści, gloryfikujący żywot Marii niemogli wiedzieć, iż za 300 latprzy jdzie tu Reformacja z od -mien ną doktryną chrześcijańską,redukującą rolę Matki Boskiej.

Nad drzwiami, nad dwoma sce -nami dotyczącymi Marii widzęolbrzymiego Jezusa w mandorli,czyli w „migdale”, otoczce wkształcie owalu. Panuje nad wszel -kimi postaciami. Te są malutkie.Kontrast widoczny i udany.

Do podziwiania pozostają ka -mienne figury, rozmieszczonesymetrycznie w tym przedsionku.Sześć stoi zaraz obok drzwi, aleprzy obu oknach, dających tyleświat ła, dalej od drzwi, stoi rów -nież sześć postaci. Od lewejporzą dnie są ustawieni na nikłychpostumentach, zaraz nad mojągłową prorocy, prekursorzy Jezu -sa. Najpierw Izajasz z siedmiomadarami, jakie Duch Święty daro -wał ludziom. Obok stoi w ciszyzimowego południa w Lozannie(nie słychać samochodów, tram -wa jów i trolejbusów) król Dawid,drugi król Izraela - jedyny z całejgru py 12 postaci, który ma buty!Kryterium biedy szło w XIII wie -ku poprzez posiadanie obu wia...Już bliżej drzwi stoi Jere miasz zkociołkiem, z którego tryskająpło mienie - na szczęście dla mnie... kamienne, zastygłe w czasie.

Następne trio stoi z lewej stro -ny, zupełnie blisko drzwi. ToMoj żesz z tablicami otrzymanymiod Boga, z symbolicznymi roga -mi na głowie, co właśnie sym bo -lizowało jego spotkanie z Naj -wyż szym na górze Synaj. ObokJan Chrzciciel, jako asceta, bo wopończy zrobionej z sierści wiel -błąda. Trzyma na tarczy BarankaBożego, symbolizującego póź -niej szy chrzest Jezusa w Jordanie.Podziwiam troskę artystów z1240 roku, aby ukazać strukturęodzieży u samego Jana, nazy -wają cego się tu w Lozannie po

krze słach z wyplatanymi siedze -nia mi i o wysokich oparciach(aby służyły jako klęczniki).Zaczą łem znajdować się w raju.Już nie myślałem o tym, że podrugiej stronie Jeziora Lemań -skiego leży za zimowymi mgłamisłynne piękne Evian we Francji.

Wpadłem w zachwyt po prostu.Jestem w raju, jako że zatrzy -

małem się (tak jak czas wokółmnie...) w tym przedsionku, no -szącym od dawna nazwę „le por -

tail peint”, czyli „malowany por -tal”. Patrzę nie rozumiejąc: co jesttu namalowane, jeśli otaczająmnie rzeźbione postacie z szaregokamienia, harmonijnie pasującegodo jasnej szarości samej katedry?Tych postaci jest sporo i są roz -par celowane bardzo równomier -nie, regularnie, w wielkim po -rząd ku, „po szwajcarsku”. Stoję

Wiesław Piechocki

Nad szwajcarskim francuskoję -zy cznym miastem Lozanna góru -je wyraźnie katedra. Jest onaprzy sadzista w swej sylwetce, alejej wieże od wieków ochoczostrzelają ku górze. A tam jestniebo zapełnione nie tylko apo -sto łami, lecz również aniołami.Tak przynajmniej uczy religiachrześcijańska.

Kto chce zobaczyć wnętrze ka -tedry, musi pokonać pokaźnewzgórze w centrum. Prowadzi doniego kilka dróg - jedna z nich(do zasapania się) to drewnianestare schody kryte drewnianymdasz kiem.

Wnętrze imponuje gotyckągodnością, symetrią, strzelistoś -cią kolumn oraz wysoką tempera -turą. Doceniam to w bar dzo zi -mo wy dzień o minusowych tem -peraturach. Kaloryfery w tej naj -większej i najważniejszej ka te -drze gotyckiej Szwajcarii świe -tnie ogrzewają metry sześciennenad i wokół mnie. Cieplej na du -szy i ciele...

Przechadzam się wzdłuż iwszerz, idąc do obejścia za ołta -rzem, co jest tak typowe równieżdla gotyckiej schedy architektoni -cznej we Francji czy Hiszpanii.Idąc wzdłuż nawy głównej w kie -runku ołtarza, rozglądając się do -okoła, zadzierając głowę, aby po -dziwiać do woli grę żeber, spo -jeń, zworników, łączących się wsymfonię kamienia w ciszy kate -dry, przechodzę na prawo przedtranseptem do byłego dawnegowejścia. Podziwiam oczywiściewitraże w transepcie, najstarsze wSzwajcarii. Między innymi uka -zu ją wszystkie znaki zodiaku, takjak je sobie wyobrażał anonimo -wy artysta w XIII wieku! Sąślicz ne!

Wejście w prawo prowadzimnie do małego przedsionka,będącym - jak się okazuje - moc -no zimowym słońcem oświetlo -nym portalem. Ma on chyba niewię cej niż 18 m² a dostarczył miradości na całą godzinę. Zapom -nia łem już o kolumnach w zasa -dniczym kościele, o witrażach, osurowym, protestanckim wystrojusamej świątyni, o drewnianych

Wśród apostołówi aniołów

Lozanna - Katedra

Mojżesz, Jan Chrzciciel, Szymon

Złożenie Matki Boskiej do grobu, 1240 Transpet w Katedrze

Strona 15No 12 (1002) 15-30/06/2010

Polski1995 – przegrywa wybory pre -

zy denckie, wraca na stocznię2000 – przegrywa kolejne

wybory prezydenckie; opuszczadziałalność polityczną

Na lata 1943 – 1980 składa sięskromna edukacja w liczbie 10 latogółem (siedem klas szkoły pod -sta wowej i trzy klasy szkoły zasa -dniczej przysposabiającej do wy -ko nywania zawodu elektryka).Przeszkolenia podczas odbywaniazasadniczej (przymusowej) służ bywojskowej i później szkołypodoficerskiej w Świeciu awan -sują go do stopnia kaprala.

Lech Wałęsa szybko awansujezawodowo w cywilu; z kilkulet -nim stażem pracy w niewielkimPOM-ie (Państwowy OśrodekMa szynowy) w Łochocinie awan -suje na pracownika w ZakładachZREMB-u od grudnia 1965 do1967 aż w końcu w latach 1967-1976 na elektryka okrętowego wStocz ni Gdańskiej im. Lenina.Od 1976 roku nie pracował za -wodowo, zaś w latach 1976-1980działał w podziemiu kryjąc sięprzed milicją obywatelską.

W Polsce socjalistycznej niebyło zasiłku dla bezrobotnych,ponieważ zgodnie z zasadamiplanowanej centralnie gospodarkisocjalistycznej nie przewidywanobezrobocia. Wszyscy obywatelepowinni mieć zapewnione miejs -ca pracy; skromne zarobki ale dlakażdego.

Ordery i odznaczenia LechaWałęsy:-

W 1983 jako lider podziemnejSolidarności otrzymał PokojowąNagrodę Nobla. Odebrała ją jegożona Danuta Wałęsa 10 grudnia1983 roku w Oslo. Władze PRLodmówiły wydania Wałęsie pasz -portu. Jest jedynym Polakiemwyróżnionym Pokojową NagrodąNobla.

- Z rąk Królowej BrytyjskiejElżbiety II otrzymał szlachectwobrytyjskie, a w 1993 roku z okazjiudekorowania szwedzkim odzna -czeniem - Orderem Św. Serafina;nadano mu herb mający zastoso -wanie wyłącznie do celów orde ro -wych.

Polskie:Z tytułu wyboru na urząd Pre -

zydenta RP stał się:- Ka wa lerem Orderu Orła

Białego, Wielkim Mistrzem Orde -ru i przewodniczył jego Kapit ule,

- Kawalerem Orderu Odro dze -nia Polski I klasy, WielkimMistrzem Orderu i przewodniczyłjego Kapitule.

Zagraniczne:Herb nadany Wałęsie przez

króla Szwecji Karola XVI Gu -stawa wraz z Królewskim Orde -rem Serafinów. Według intencjiprojektanta - Adama Heymow -skie go - nawiązuje do polskichbarw narodowych i do herbuGdań ska. Jeden z krzyży zastą -pio ny został lilią, symbolizującąMatkę Boską Częstochowską- Królewski Order Serafinów(1993) - Szwecja

- Wielki Krzyż Orderu Łaźni

(1991) - Zjednoczone Królestwo- Krzyż Wielki Orderu Legii

Honorowej (1991) - Francja- Wielki Krzyż ze Wstęgą

Orderu Terra Mariana (2006) -Estonia

- Order Białego Lwa - (1999) -Czechy

- Order Słonia - Dania- Wielki Order Zasług (1991) -

Włochy- Wielki Krzyż White Rose

with Chains (1993) - Finlandia- Order Lwa Niderlandów -

Holandia- Order I Klasy Francisco de

Miranda (1989)- Order Piusa XII - Watykan- Order Zasług Republiki Fede -

ralnej Niemiec- Order Zasług Republiki Chile- Narodowy Order Krzyża

Południa - Brazylia- Medal Niepodległości Repu -

bliki Turcji- Wojskowy Order Św. Jakuba

z Mieczami - Portugalia- Order Henryka Portugals -

kiego - Portugalia- Order Św. Olafa - Norwegia- Medal Republiki Urugwaju- Wielki Krzyż Orderu Zasług

Republiki Węgierskiej (1994)- Medal Wolności National

Endowment for Democracy,Waszyngton, (1999) - USA

Wyróżnienia

Od opuszczenia fotela prezy -den ckiego w 1995 roku do czerw -ca 2004 roku otrzymał 15 dokto -ratów honorowych. Ponadto przy -znano mu tytuł (1981) CzłowiekRoku magazynu Time,. (1995) -Człowiek Roku tygodnika Wprost.Otrzymał nagrody:

2005 - Nagroda HumanitarnaVICTORIA

- Nagroda Kisiela 2005 2007 - nagroda Galileo 2000

Kolejne jego tytuły iwyróżnienia to:

- 17 lipca 1996 tytuł Przyja cie -la Ludzi Bezdomnych, nadawa nyprzez twórcę Monaru - MarkaKotańskiego.

- Powołanie stowarzyszeniajego imienia - Stowarzyszenieimienia Lecha Wałęsy.

- 2004 Dyplom SpecjalnyMSZ za wybitne zasługi dla pro -mocji Polski w świecie.

- 24 maja 2007 Rada MiastaStołecznego Warszawy przyznałamu tytuł Honorowego Obywatela.Dyplom z rąk prezydent stolicyHanny Gronkiewicz-Waltz orazprzewodniczącej Rady MiastaEwy Malinowskiej-Grupińskiejodebrał 31 lipca 2007, w przed -dzień rocznicy wybuchu powsta -nia warszawskiego.

- 2007 dożywotnio członekFOSE - Przyjaciele Skautingu wEuropie. Oficjalnego przyjęcia doFOSE dokonał Jurgen Rasmu -ssen, prezes Europejskiej Fun -dacji.

Lech z żoną Danutą wychowu jąośmioro dzieci. Jeden z synów,Jarosław Wałęsa, był posłemPlat formy Obywatelskiej na SejmVI kadencji. Córka, Maria Wikto -ria Wałęsa, była rzeczniczką biu -ra prasowego ojca. W 2006 wzię -ła udział w IV serii programuTVN Taniec z gwiazdami, gdziewraz z Pawłem Godkiem zajęłaVII miejsce.

Dokończenie na stronie 16

dyktaturę w ręce króla.Włodzimierz Lenin – (Wladi -

mir I. Uljanow), 1870-1924, przy -wód ca rewolucyjnego ruchu ro -botniczego, założyciel partii bol -szewickiej, przywódca rewolucjipaździernikowej, twórca państwaradzieckiego, teoretyk marksiz -mu. W 1919 r. z jego inicjatywypo wstała Międzynarodówka Ko -mu nistyczna (II), a w 1922 ZSRR.

Guevara – Ernesto zwany Che,1928-67, rewolucjonista latyno -

ame rykański, Argentyńczyk, zzawodu lekarz; uczestnik rewo -lucji kubańskiej 1956-59, następ -nie członek kubańskiego rządu re -wolucyjnego; od 1966 organiza torpartyzantki w Boliwii; ranny,wzięty do niewoli, zamordowany.[Encyklopedia PWN Warszawa]

Zgodnie z publikacją 2004 r.„100 GREAT LEADERS’ LechWałęsa poprowadził rewoltę pols -

kich robotników stoczni w Gdań -sku co dało narodziny Wol nymZwiązkom Zawodowym NSZZ„Solidarność” i doprowadziło doupadku rządów komunistycznychw Polsce. Wybrane daty przezautorów:

1943 – Lech W. urodzony wPopowie k/Wrocławia

1980 – prowadzi strajk robo -tników, tworzy „Solidarność”

1981 – wprowadzenie stanuwojennego w Polsce przez komu -nistów

1983 – Pokojowa NagrodaNob la dla rewolucjonisty - Wałę -sy

1990 – wybrany na Prezydenta

Czy Lech Wałęsa byłrewolucjonistą?

Jego działalność jest tematemmediów.

„(...)W lutym 2005 roku na -pisał list otwarty na temat kontro -wersyjnej rozgłośni katolickiejRadia Maryja - oskarżył ją moc -nymi słowami o spiskowe teoriena temat III RP, antysemityzm iksenofobię. Było to reakcją Wa -łęsy na oskarżenie go na antenieRadia Maryja o współpracę podpseudonimem “Bolek” ze Służba -mi Bezpieczeństwa. Wałęsapublicznie ogłosił poparcie dlapow stającej Partii Demokratycz -nej i niemal równolegle poparłkandydaturę Donalda Tuska zPlatformy Obywatelskiej na pre -zydenta RP.

- 16 listopada 2005 rokuuzyskał decyzją Instytutu PamięciNarodowej status pokrzywdzo -nego przez służby bezpieczeń -stwa PRL i zapowiedział walkęna drodze sądowej z osobamioskar żającymi go o działalnośćagenturalną.

- 22 sierpnia 2006 Lech Wałęsawystąpił z Solidarności, gdyżuznał że związek za bardzozaang ażował się w poparcie PiS ibraci Kaczyńskich.

- 11 czerwca 2007 Sąd Okręgo -wy w Gdańsku orzekł, iż LechWałęsa naruszył dobra osobisteKrzysztofa Wyszkowskiegonazy wając go między innymi“chorym debilem”.

- 19 czerwca 2007 na swojejstronie internetowej Wałęsa na -pisał komentarz w którym znie -sła wił urząd najwyższej władzykraju nazywając pełniącego fun -kcję Prezydenta RP Lecha Ka -czyń skiego “s...synem”, zaś wpro gramie publicystycznym„Kropka nad i” na antenie tele -wizji TVN 24 nie zmienił zdania.

- Oskarżenia o współpracę zSB pod pseudonimem „Bolek”pojawiły się też m.in. w tygodni -ku Najwyższy Czas! i filmiedokumentalnym Plusy dodatnie,plusy ujemne Grzegorza Brauna.

Prawomocnym wyrokiem SąduLustracyjnego Prezydent Wałęsazostał uznany za osobę pokrzyw -dzoną przez SB, co traktowanejest jako oczyszczenie go z zarzu -tów.

- 10 czerwca 2007 Lech Wałęsaopublikował w Internecie mate -riały, które otrzymał z InstytutuPamięci Narodowej.

- “Ra port Macierewicza”Po ujawnieniu tzw. “Raportu

Macierewicza i związanej z nimwypowiedzi Aleksandra Szczyg -ły, iż Wałęsa “odpowiada za to,że w pierwszej połowie lat 90. niezlikwidowano WSI“, oraz że“zdradził cały ruch Solidarnościwygrywając wybory w grudniu90. roku i później idąc we współ -pracę z postkomunistami, z wszys -t kim co najgorsze” były prezy dentzapowiedział możliwość podjęciakroków prawnych prze ciwkomini strowi Szczygle.

- 16 lutego 2007 w wywiadziedla TVN Wałęsa powiedział oPrezydencie RP Lechu Kaczyń -skim, iż “durnia mamy za prezy -denta”, posłowie PiS JolantaSzczy pińska i Karol Karski zło -żyli w prokuraturze zawiadomie -nie o podejrzeniu popełnieniaprzestępstwa w związku z ichzda niem “znieważeniem głowypaństwa”.

Zdaniem profesora ZbigniewaHołdy z Helsińskiej FundacjiPraw Człowieka wypowiedź Wa -łę sy była krytyką, a nie zniewa -żeniem. (...)

Chociaż nie podwyższył wła -snej edukacji i nie zadbał o swójrozwój intelektualny Lech Wałęsajest członkiem wielu delegacjirządowych i nie odmawia udzie la -nia lektoratu studentom przed nichwyższych uczelni. Postrze ga nyprzez Zachód jako symbol pro -testu i wielki lider opozycji ko -mu nizmu osiągnął wielkie po -

DokoÒczenie ze strony 1

Strona 16 15-30 /06/ 2010 No 12 (1002)

mina cyj nego d/s ChiÒskiej Me -dycyny i Akupunktury w Ontario.Dr Han ukoÒczy ≥ 20 lat temuHarbin Medical University. By≥lekarz em konwencjonalnym ichirurgiem w Chinach. Od 1990do 1995 Dr Han pracowa≥ nau -kowo w Cent rum MedycznymNebraska, USA i w Hospital forSick children w Toronto.

Od 10 lat dr Han ma tysiπcepacjentÛw korzystajπcych z aku -punktury i chiÒskiej medycyny,wielu z nich sπ z polskiego úrodo -

wiska. Duøa iloúÊ dzieci z astmπby≥a wyleczona przez dr Hana. Poleczeniu u dr Hana wiele kobiet zmiÍúniakami uniknÍ≥o operacji.

A oto kilka przyk≥adÛw:Andrew ñ 12letni ch≥opiec mia≥

astmÍ od 7 lat i bra≥ lekarstwa trzyrazy dziennie. Po leczeniu u drHana po dwÛch miesiπcach jegoastma zniknÍ≥a.

Elizabeth, 46letnia kobieta,mia≥a miÍúniaki i sta≥e krwawie -nia przez dwa lata. Mia≥a kilkak -ro tnie zalecanπ operacjÍ. Posz≥a

Dr Han i medycyna naturalna

Dr Han jest znanym specjalistπakupunktury i chiÒskiej me -dycyny w Toronto i Ontario. Jestdyrekt o rem Ontaryjskiego Sto -warz y sz enia Akupunktury iprzewo dniczπcym komitetu egza -

po poradÍ do dr Hana i by≥a przezniego leczona przez trzy miesiπ ce.Dzisiaj dwa z trzech miÍúnia kÛwzniknÍ≥y i nie potrzebuje øadnejoperacji.

Alex ñ 52letni mÍøczyzna,cierpia≥ na cukrzycÍ przez 5 lat,jego cukier we krwi wynosi≥ 15-20 . By≥ rÛwnieø impotentem trzylata. Po leczeniu przez dr Hanacukier we krwi wynosi 6-7 i nienarzeka na wspÛ≥øycie sek sualne .

Mark - 55 letni mÍøczyzna,mia≥ powiÍkszonπ prostatÍ iproblemy z seksem od dwÛch lat.Po 6-tygodniowym leczeniu u drHana stan zdrowia jest dobry.

Marie, 37letnia kobieta, cier -pia≥a na stres, utratÍ w≥osÛw ipro blemy wπtroby. Z tego powo -du nie by≥a w stanie pracowaÊ odkilku lat. Przyjaciel przedstawi≥jej Dr Hana. Dzisiaj Marie wrÛ -

ci≥a do pracy i jest szczÍúliwa.Mario, 41letni mÍøczyzna, mia≥

dolegliwoúci artretyczne kolan i≥okci, by≥ leczony w Polsce. WKanadzie przez dwa lata nie by≥ wstanie pracowaÊ z powodu ch -oroby. Dr Han leczy≥ go szeúÊtygodni, bÛl zniknπ≥ i teraz pra -cuje w pe≥nym wymiarze godzin.

Natalia, 24 letnia dziewczyna,cierpia≥a z powodu bÛlu i ≥usz -czycy 6 lat. Leczona by≥a wklinice dr Hana 4 miesiπce i jejskÛra jest zdrowa.

Koszty leczenia u dr Hana sπ wwiÍkszoúci pokryte przez planyubezpieczeniowe (OHIP niepokrywa akupunktury)

Po wiÍcej informacji proszÍodwiedziÊ: www.acmclinic.com

Biuro Dr Hana: 3089 BathturstST., #210 Toronto, Tel.: 416-787-2959

m.in. postulaty amnestyjne, którekierujemy przede wszystkim doSejmu.

Z wyrazami poważaniaJerzy Andrzejewski”.

Jednocześnie Komitet ObronyRobotników wystosował do spo -łeczeństwa następujący apel:

APEL DO SPOŁECZEŃSTWAI WŁADZ PRL

Robotniczy protest przeciwkowygórowanym podwyżkom, któ rybył wyrazem postawy niemalcałego społeczeństwa, pociągnąłza sobą brutalne prześladowania.W Ursusie, Radomiu i innychmiastach bito, kopano i masowoaresztowano demonstrantów.Najszerszy zasięg miało wyrzuca -nie z pracy, co obok aresztowańszcze gólnie uderzyło w rodzinyrepresjonowanych...

Stosowanie represji z regułyzwiązane było z łamaniem prawaprzez organa władzy. Sądy wyda -wały orzeczenia bez materiałudowodowego, z pracy wyrzucanonaruszając przepisy k.p. Niecofnięto się przed wymuszaniemprzemocą zeznań. Postępowanietakie nie jest niestety u nasnowością. Wystarczy przypom -nieć bezprawne represje, którespadły na sygnatariuszy listówpro testujących przeciwko zmia -nom w konstytucji: niektórychwyrzucano z pracy, uczelni, bez -prawnie przesłuchiwano, szanta -

żo wano. Od dawna jednak repre -sje nie były tak brutalne i masowejak ostatnio. Po raz pierwszy odwielu lat aresztowaniom i prze -słu chi waniem towarzyszył terrorfizyczny.

Ofiary obecnych represji niemo gą liczyć na żadną pomoc iobronę ze strony instytucji dotego powołanych, np. związkówzawodowych, których rola jestżałosna. Pomocy odmawiają teżagendy opieki społecznej. W tejsytuacji rolę tę musi wziąć nasiebie społeczeństwo, w interesiektórego wystąpili prześladowani.Społeczeństwo bowiem nie mainnych metod obrony przed bez -pra wiem jak solidarność i wza -jemna pomoc.

Dlatego niżej podpisani zawią -zują Komitet Obrony Robotni kóww celu zainicjowania wszech-stron nych form obrony i pomocy.Niezbędna jest pomoc prawna,finansowa i lekarska. Nie mniejistotna jest pełna informacja oprześladowaniach. Jesteśmy prze -konani, że jedynie publiczneujaw nianie poczynań władzymoże być skuteczną obroną.Dlatego m.in. prosimy wszyst -kich, którzy podlegali prześla do -w aniom lub wiedzą o nich, oprze kazywanie członkom Kom i -te tu wiadomości na ten temat.

Według informacji posia da nychprzez członków Komitetu do -tychczas zebrano i użyto na celepomocy około 160 000 zł.Potrzeby są jednak o wiele więk -sze. Potrzebom tym jest w wsta -nie zaradzić jedynie szeroka ini -cja tywa społeczeństwa. Gdziekol -wiek w kraju są represjonowaniobowiązkiem społeczeństwa jestorganizowanie się w celu ich

obro ny. W każdym środowisku,w każdym zakładzie pracy po win -ni znaleźć się ludzie odważni ini -cjujący zbiorowe formy pomo cy.

Zastosowane wobec robotni -ków represje stanowią naruszeniepodstawowych praw człowiekauznanych zarówno w prawie mię -dzynarodowym, jak i obowiązu -jących w polskim prawodaw -stwie: prawo do pracy, strajku,prawo do swobodnego wyrażaniawłasnych przekonań, prawo doudziału w zebraniach i demon -stra cjach. Dlatego Komitet doma -ga się amnestii dla skazanych iaresztowanych i przywróceniawszystkim represjonowanym pra -cy - solidaryzując się w tych żą -da niach z uchwałą KonferencjiEpiskopatu z dnia 9 września.

Komitet wzywa społeczeństwodo poparcia tych żądań.

Jesteśmy jak najgłębiej przeko -nani, iż powołując Komitet Obro -ny Robotników do życia oraz

VISTULA TRAVELPromocyjne ceny BiletÛw do Polski

Income - TaxWWaakkaacc jj ee nnaa ss ≥≥oonneecczznnyymm ppoo≥≥uuddnniiuu -- ìì llaass tt mmiinnuutteeîî

UUbbeezzppiieecczzeenniiaa ttuurryyss ttyycczznnee -- jjuuøø oodd $$11 ..1100WWyyssyy≥≥kkaa ppaacczzeekk ii ppiieenniiÍÍddzzyy

Tel.: 905-624-41411425 Dundas St. E. Unit 5A Mississauga

VISTULA TRAVEL

Dix

ie

Dundas St. E.

działania - spełniamy obowiązekludzki i patriotyczny, służąc do -brej sprawie Ojczyzny. Narodu,Czło wieka.

Komitet Obrony Robotników -ofiar represji

w związku z wydarzeniami 25czerwca 1976

Jerzy AndrzejewskiStanisław BarańczakLudwik CohnJacek KurońEdward LipińskiJan Józef Lipski

Antoni Macierewicz Piotr NaimskiAntoni PajdakJózef RybickiAniela SteinsbergowaoAdam Szczypiorskiks. Jan ZiejąWojciech Ziembiński

Jolanta Cabaj

parcie i sukces na arenie między -na rodowej. Media zachodnie po -dają, że oprócz Wałęsy także po -dziemny ruch KOR brał udział worganizowaniu strajków 1980 r.Stąd wniosek, że Lech Wałęsa byłnie tylko przywódcą ale takżeinicjatorem t.zw. „mózgiem” spis -ku przeciwko komunie.

W tym miejscu należy wspom -nieć o ogólnokrajowym ruchuoporu w Polsce Ludowej i o rze -czywistym podziemiu i jego dzia -łaniu.

Powstanie KOR- 23 września1976 r. powstał Komitet ObronyRobotników. Sejm PRL został otym poinformowany listem otwar -tym Jerzego Andrzejewskiegoskie rowanym do marszałka Sej -mu.

Warszawa, 23 września 1976 r.Jerzy Andrzejewski

WarszawaŚwierczewskiego 53 m. 4Wielce Szanowny Panie Mar -

szałku.

W imieniu Komitetu Obrony Ro -botników - ofiar represji w związ -ku z wydarzeniami 25 czerwca1976 - pozwalam sobie przesłaćna ręce Pana dla Sejmu i władzPRL apel Komitetu, zawiadamia -jąc zarazem w ten sposób o jegozawiązaniu. Apel nasz zawiera

Czy Lech Wałęsa byłrewolucjonistą?

DokoÒczenie ze strony 15

Strona 17No 12 (1002) 15-30/06/2010

ponad 35,000 AmerykanÛw.Jesz cze z czasÛw akademickichpo zos ta≥ mi zwyczaj pos≥u gi -wania siÍ danymi statystycznymiraczej, niø obserwacjami typuaneg do tycz nego, i tak wiadomo,øe 50-cio letni statystyczny Ame -rykanin ma 10% prawdo po -dobieÒstwa zachorowania na rakaprostaty, i dalej jego szansπ jest2-3%, øe z tego powodu umrze.Tak mÛwiπ statystyki i w takimmomencie wolelibyúmy z nichnie korzystaÊ, zw≥aszcza, øe innewyliczenia , takøe statystyczne,uprzedzajπ, øe na czterech cho -rych na raka pros taty - jedenumiera na tπ chorobÍ; podobniedzieje siÍ z rakiem piersi.

Raki stwarzajπ sytuacjÍ za gra -øajπcπ øyciu w momencie gdydochodzi do przerzutÛw w ob rÍ -bie tak waønych organÛw jakp≥u ca i wπtroba. RÛøne raki za -cho wujπ siÍ rÛønie. Rak prostatyroz wija siÍ powoli. Zajmuje dwado czterech lat aby guz po wiÍk -szy≥ swoje rozmiary dwukrotnie.Zna jπc drogi inwazji raka i dyna -mi kÍ tego procesu wydaje siÍlogicznπ konsekwencjπ, øe zabiegchirur gicz ny lub naúwietlaniapowinny byÊ najlepszπ drogπ dozatrzy ma nia jego dalszej eks pan -sji. Po win ny, ale czy sπ? Ryzykoúmierci z powodu przeprowa -dzenia za bie gu chirurgicznegolub naúwietlaÒ jest stosunkowoniewielkie , wy no si oko≥o 0.2%,natomiast skut ki uboczne, jak nietrzymanie mo czu (8%), lubimpotencja (50%) stanowiπosobne zagroøe nie. Pozostawie -nie guzÛw pros ta ty bez jakiej -kolwiek interwencji, aø do mo -mentu gdy wystπpiπ prze rzutypoza gruczo≥ krokowy (Stage Cand D tumors) moøe prowadziÊdo trzymania choroby w stanieutajonym, ale niemniej nieule -czal nym. PostÍpowanie w tychzaawansowanych rakach obej -muje kastracjÍ, bπdü na dro dzeuøycia øeÒskich hormonÛw lubusuniÍcia jπder.

Skoro rak prostaty roúnie bar -dzo powoli, nie kaødy guz sta -nowi zagroøenie dla øycia, wielumÍøczyznom zaleca siÍ wstrzy -manie od jakiejkolwiek inwa zyj -nej interwencji. Problemem

wyniku raka. Podobnie wyglπdasytuacja u mÍøczyzn w latach 60-tych , oni rÛwnieø przeøywaÊ bÍ -dπ sytuacjÍ z przerzutami jeøeliwybiorπ wersjÍ Ñoczekiwaniaî,po winni zastanowiÊ siÍ nad za -biegiem chirurgicznym lub naú -wiet laniami. MÍøczyüni w latach70-tych, nie sπ dobrymi kandy da -tami do operacji, guz jest zaz wy -czaj wiÍkszy i zamaskowany naskutek BPH. Mimo, øe guz jestpo waønie zaawansowany - naú -wiet lania sπ terapiπ z wyboru.MÍøczyüni w wieku ponad lat 80- mogπ bezpiecznie zastosowaÊmetodÍ Ñwatchful waitingî.

Niezaleønie od opisywanegowy øej postÍpowania w momenciezaistnienia raka prostaty, naleøybezwzglÍdnie w celach profi lak -tycz nych dokonywaÊ zawczasu, awiÍc juø poczynajπc od lat 40-tych nastÍpujπcych testÛw:

DRE - digital rectal exam, ba -danie rÍczne, przez lekarza, pros t -nicy pacjenta na ewentualnoúÊraka odbytnicy i jelita grubego(colorectal cancer) .

PSA - prostate specific antigen,nie jest idealnym testem dla pew -nej diagnozy raka prostaty, nie -mniej jest bardzo przydatnym wewczesnym rozpoznawaniu nad -czyn noúci prostaty, pacjenci z za -wyøonym poziomem PSA podda -wa ni sπ dalszym badaniom. Oce -na wynikÛw testu PSA jest nastÍ -pu jπca:

ï 1-4 ng/ml - wartoúÊ normal na; ï 4-10 ng/ml - mild elevation;

1/3 pacjentÛw o takim poziomiePSA bÍdzie mia≥a raka prostaty i3/4 guzÛw bÍdzie mia≥o charaktermiejscowy, wszyscy z takimpoziomem PSA powinni poddaÊsiÍ badaniu TRUS (tran srectalultrasound) celem uzu pe≥ nieniadanych, oraz PSA density i PSAvelocity.

ï 10 ng/ml i wyøej - high ele va -tion, ponad 2/3 pacjentÛw z takimpoziomem PSA bÍdzie mia≥o rakaprostaty i ponad po ≥o wa wykry -tych guzÛw ma juø do ko naneprzerzuty, oprÛcz w/w tes tÛw,uro log zapewne zaleci biopsjÍ.

Przedstawione w dzisiejszymfelietonie uwagi obrazujπ spoj rze -nie wspÛ≥czesnej medycyny naspra wÍ raka prostaty i zwiπzane ztym postÍpowania terapeutyczne.

Medycyna naturalna i jej ho lis -tyczne podejúcie do patologii wi -dzi tÍ chorobÍ, jej etiologiÍ i prze -bieg leczenia zupe≥nie inaczej i otym punkcie widzenia pisa≥em juøwielokrotnie. Dzisiejsze opra co -wa nie pozwoli Czytelnikom nape≥ niejszπ, bardziej obiektywnπocenÍ zagadnienia

pacjentÛw i ich lekarzy jest py ta -nie, komu moøna zaleciÊ bez -piecz ne wyczekiwanie? Dodat ko -wym dylematem jest brak wy raü -nych danych, ktÛre by potwier -dza≥y wp≥yw wczesnych zabie -gÛw chirurgicznych lub naúwiet -laÒ na d≥ugoúÊ øycia po takim za -biegu.

Jeøeli chodzi o pacjentÛw wstarszym wieku (úrednia wieku,przy diagnozach pozytywnychwynosi 72 lata) to ustalenia namo delu matematycznym, opar tymo dane kliniczne, wskazujπ, øeludzie ze zlokalizowanπ cho ro bπ,ktÛrych jedynie obser wo wanoøyli tak samo d≥ugo co ci, ktÛrychpoddano leczeniu jednπ z w/wmetod, tj. 14 lat.

Nieco inaczej przedstawiajπ siÍsprawy u ludzi w m≥odszym wie -ku. DecyzjÍ musi podjπÊ sampacjent, niestety musi ona zapaúÊwczeúniej zanim bÍdπ gotowewy niki wieloletnich, d≥ugofa lo -wych badaÒ naukowych, obecniepro wadzonych w wielu oúrod kachonkologicznych na úwiecie. Dr.Walsh urolog specjalista uwa øa,øe inwazyjne, agresywne metodyleczenia powinny byÊ stanowczowykluczone dla pew nych gruppacjentÛw. Przyk≥a do wo uwaøaon, øe dla pacjentÛw w wieku,ktÛry jest bliøszy niø 10 lat doúredniej krajowej, metoda Ñwat -chful waitingî w leczeniu rakÛww stadium A i B powinna byÊmetodπ z wyboru. Naleøy roz wa -øyÊ i wywaøyÊ ryzyko operacji wtym wieku i ewen tual nych kom -pli kacji versus korzyúci te ra peu -tycz ne.

Korzystajπc z opinii dr. PatricWalsh moøna uznaÊ, øe mÍø czyz -na z ma≥ym, dobrze zrÛønico -wanym guzem prostaty ma 50%szans, øe guz rozwinie siÍ agre -sywnie w ciπgu 10 lat, wyma -gajπc wtedy przeprowadzeniakas tracji, jednoczeúnie ten samcz≥owiek ma miÍdzy 13 a 20%prawdopodobieÒstwa úmierci wciπgu 10 lat - z powodu raka.Znowu, decyzja wyboru terapiinaleøy do pacjenta, ktÛry w≥aú ci -wie rozumie i ocenia swojπ sytua -cjÍ.

W zaleønoúci od wieku cho re -go, jego stanu zdrowia i z≥oú li -woúci raka, Dr. P.Walsh udzielanas tÍpujπcych wskazÛwek:

MÍøczyüni w latach 50-tych -je øeli sπ w dobrym ogÛlnie staniezdrowia powinni poddaÊ siÍ ope -racji; ich szanse na utrzymaniepotencji seksualnej wahajπ siÍmiÍdzy 75% do 58%. Jeúli niepod dadzπ siÍ operacji, najpraw do -po dobniej bÍdπ mieli powaøneprzerzuty i dojdzie do úmierci w

Ñprostatectomyî sta ≥a siÍ corazczÍúciej akceptowanπ drogπwyboru, przyk≥adowo w 1990roku dokonano szeúcio krot niewiÍcej takich operacji niø w 1984r. odpowiednio.

Alternatywnπ terapiπ, czÍstostosowanπ u tych, ktÛrzy kan dy -da tami na wersjÍ operacyjnπ niemogπ byÊ (g≥Ûwnie z powoduwie ku lub ogÛlnego stanu zdro -wia) jest zabieg naúwietlaÒ ra dio -aktywnych. Podobnie Ñczujne wy -czekiwanieî lub ëwatchful wai t -ingî, mimo istniejπcych elemen -tÛw wysokiego napiÍcia nerwo -we go - zyskujπ aprobatÍ i jest wy -bierane przez oko≥o 30% mÍø -czyzn dotkniÍtych tπ chorobπ.

Aby dokonaÊ rozsπdnej i prze -myúlanej decyzji warto wiedzieÊnieco wiÍcej ma temat fizjologiiprostaty i znaÊ wiÍcej szczegÛ≥Ûwdotyczπcych raka prostaty. Gru -czo≥ krokowy, inaczej prostatajest wielkoúci orzecha w≥oskiego,umiejscowionego u podstawy pÍ -cherza moczowego. Prostata pro -dukuje pewne sk≥adniki, ktÛrewchodzπ w sk≥ad p≥ynu na sien -nego; z niewiadomych przyczyngruczo≥ krokowy rozrasta siÍ wmia rÍ starzenia siÍ; jego wielkoúÊmoøe osiπgnπÊ rozmiary grapef -rui ta. CzÍstokroÊ wzrost ten niema charakteru z≥oúliwego i nosinazwÍ w terminologii angielskiejÑbenign prostatic hypertrophy,(BPH)î, powoduje on miÍdzy in -nymi zwiÍkszonπ czÍstotliwoúÊoddawania moczu. W innychprzy padkach taki wzrost staje siÍra kowatym.

IloúÊ corocznie diagnozowa -nych rakÛw prostaty stale siÍzwiÍk sza, czÍúciowo na skutekma sowego stosowania metodywczesnej diagnozy zwanej pomia -rem PSA (prostate specific an ti -gen), ktÛry jest bia≥kiem produko -wanym i wydzielanym jedynieprzez gruczo≥ krokowy.

Rak prostaty jest dla mÍøczyznodpowiednikiem raka piersi u ko -biet. Jest on najbardziej popular -nym rakiem u mÍøczyzn, z wyjπt -kiem non-melanoma skin cancer,zajmuje takøe niechlubnie drugiemiejsce wúrÛd przyczyn úmierci umÍøczyzn na tle rakowym. Co -rocz nie na raka prostaty umiera

KLINIKAREGENERACJI NATURALNEJ

MedQuantum Research Laboratory®Dr. T. Szcz´sny Andrews, Ph.D.

• Akupunktura• Homeopatia• Electro-Medicine

“Medycyna Przysz∏oÊci”• Enart Therapy• Zio∏olecznictwo• Irydologia• Dietetyka• Programy odwykowe

• Skuteczne metody odchudzania• Walka z bólem, stanami alergicznymi• Komputerowa analiza diety i alergenów• Elektroniczna identyfikacja oraz detoksyfikacja jelita

grubego, krwi i limfy• Pomoc w schorzeniach: nadciÊnienie, cholesterol,

cukrzyca, dro˝d˝yce, paso˝yty, zaburzenia hormonalne, skóra, przewód pokarmowy, nowotwory, artretyzm, astma, stawy, mi´Ênie oraz wiele innych.

(905) 602-4191 1-877-949-9993Mississauga: Natural Regeneration Clinic, 1755 Rathburn Rd. East, Unit 60

e-mail: [email protected]

TEST KOMPUTEROWEJOCENY ZDROWIA

“Total Health CyberScan”Opis i wykresy graficzne

NajnowoczeÊniejsza metoda dostarczajàca informacji na tematszczegó∏owego stanu zdrowia, w tym wielu narzàdów

wewn´trznych cz∏owieka: serca, wàtroby, ˝olàdka, p∏uc, tarczycy, nerek, nadnerczy, trzustki, narzàdów p∏ciowych,

gruczo∏ów sutkowych, prostaty i wielu innych.Badanie jest: bezpieczne, wygodne, bezbolesne, szybkie,

bezinwazyjne.Warto znaç odpowiedê, aby: poznaç stan swego

zdrowia, uniknàç wielu niebezpiecznych chorób, na czaswykryç poczàtki schorzenia i rozpoczàç kuracj´, dobraç

odpowiednie lekarstwa.Dok∏adna, cyfrowa, oparta na bio-feedback ocena stanu

zdrowia. Podczas badanie jest mo˝liwoÊç obejrzenia analizowanego organu na monitorze komputera.

Nie zwlekaj z decyzjà, dzwoƒ jeszcze dziÊ i umów si´ na wizyt´.

MEDYCYNA NATURALNARedaguje Dr. T.Szczęsny

Andrews, Ph.D.

Kaøda osoba zdiagnozowanajako chora na raka prostaty po -winna staraÊ siÍ uzyskaÊ drugπopi niÍ w tej sprawie. Chodzi oustalenie planu dzia≥ania - od po -wiedü na pytanie, czy juø roz po -czπÊ radykalne leczenie? ... czyjeszcze czekaÊ? Oto jest to trudnezadanie.

SzczegÛlnie jest to aktualne wprzypadkach, gdy brakuje jed no -znacz nej odpowiedzi po wizytachu specjalistÛw. W tym roku oko≥o200,000 amerykaÒskich i ka na -dyjskich PanÛw bÍdzie ziden ty fi -kowanych z rakiem prostaty. 60%spoúrÛd nich z umiejs co wio ny miguzami w gruczole kroko wymbÍdzie sklasyfikowanych jakofaza (stage) A lub B i ci w≥aúniebÍdπ stali przed naj trud niejszπdecyzjπ. Ich wybÛr polega naobraniu jednej z nastÍpujπcychdrÛg: zabieg chirurgiczny usu niÍ -cia prostaty (radical prostate c to -my); naúwietlania w celu znisz -cze nia prostaty; lub wstrzymaniesiÍ od radykalnego postÍpowaniaw danej chwili, tzw.: Ñwatchfulwaitingî, polegajπcy na obser wo -waniu rozwijania siÍ sytuacji,dalszego wzrostu guza i nastÍp niejego leczenia w razie potrze by.Na kaødπ z tych wersji jest miejs -ce w procesie wyboru ro dza jupostÍpowania.

ÑRadical prostatectomyî sta≥asiÍ najczÍúciej stosowanπ metodπz wyboru w ostatnim dziesiÍ cio -leciu. Dawniej, takie postÍpo wa -nie prawie zawsze czyni≥o pa -cjenta impotentem. Ale oto wewczesnych latach osiem dzie siπ -tych Dr. Patrick Walsh, kie row nikwydzia≥u urologii z John Hop kinsopracowa≥ metodÍ ope racji, wczasie ktÛrej nie ulega uszko dze -niu nerw odpowie dzial ny zazachowanie odruchu erek cji, co wkonsekwencji eliminuje zaistnie -nie pooperacyjnej impo ten cji, jakrÛwnieø zmniejsza siÍ potencjalnezagroøenie wystπpie nia innychkomplikacji po ope ra cyjnych.Wymieniony tutaj pos tÍp w te ch -nice operacyjnej spo wo dowa≥, øe

ZWALCZANIE BÓLUPAIN CLINIC

metodami elektromedycznymi “21 Century Technology”w

KLINICE REGENERACJI NATURALNEJDr. T.A. Szcz´sny, Ph.D.

Skuteczne w takich schorzeniach jak:wszelkiego rodzaju choroby reumatyczne w tym zapalenie stawów,mi´Êni, choroby metaboliczne, nowotworowe, zaburzenia nerwowo-naczyniowe, choroby koÊci, migreny, MS, fibromyalgia oraz wiele

innych obarczonych bólem chorób.

Zrób pierwszy krok i umów si´ na wizyt´

905-602-4191 1-877-949-99931755 Rathburn Rd. East, Unit 60 Mississauga ON L4W 2M8

Niepewność - czy to jest czekanie?

Strona 18 15-30/06/ 2010 No 12 (1002)

DokoÒczenie ze strony 1nie brako wało głosów krytycz -nych pod adresem tego wszyst -kie go, co związane ze wsią, rol -nictwem, z miesz kańcami wsi. Wokresie PRL-u, pomimo haseł o„ludowo ści” kultury socjalistycz -nej, mimo kariery „Cepelii” ilicznych targ ów sztuki ludowejodbywało się jed no cześnie syste -ma tyczne „de precjonowanie”wiejskości. Jak pi sał wybitny ba -dacz tej pro ble matyki, StanisławSiekierski, wła dza ludowa wyko -rzy stując dla ce lów ideologicz -nych ludowy ko stium, starała sięzarazem za wszel ką cenę wyrugo -wać z men tal no ści Polaków reli -gijność wiej s ką, tradycyjną mo -ral ność, chłop ski etos pracy i pa -triotyzm. Od dwu dziestu lat, czyliod początku tran sformacji, obser -wujemy nieja ko powtórkę tegosa mego sposo bu myślenia i dzia -łania. Wpraw dzie wysoko ceni sięGóreckiego czy Kilara, właśnie zainspiracje ludową muzyką, jakieznajdują się w ich utworach, aleobowiązu jący ton debaty publicz -nej tonem nie znoszącym sprze -ciwu kryty ku je wszelkie postawyi opinie miesz kańców wsi, azwła sz cza rolników, jako nieno -wo czesne, prowincjonalne, nie -europejskie. Wiele mówi się obarierach men tal nych, fobiach istereotypach, a tych, którzy repre -zentują takie poglądy nazywa sięwręcz „bala stem” przemian i„hamul cem” modernizacji.

Czy zatem jest jeszcze sens mó -wić o wiejskim dziedzictwie Po -la ków, czy jeszcze ono istnieje,sko ro spotyka się z takim potępie -niem? Trzeba tu uświadomić so -bie jedno: „wzory reakcji mię ś -nio wych i uczuciowych” demon -stro wane w mediach i na forumpu blicznym są formułowaneprzez tzw. elity opiniotwórcze,przez polityków, intelektualistówi czasem także naukowców. War -to więc zapytać, co sądzą na tente mat zwykli obywatele, jakichjest przecież większość. Badaniasocjologiczne przeprowadzonekilka lat temu w Instytucie Ro -zwo ju Wsi i Rolnictwa PolskiejAkademii Nauk przyniosły bar -dzo pocieszającą odpowiedź.Okazało się mianowicie, że więk -szość badanych (głównie osoby zmałych miasteczek i wsi) niedość, że dobrze znają kulturę lu -dową, to w dodatku cenią ją bar -dzo wysoko. Potrafią nie tylkopra widłowo opisać strój ludowy zdanego terenu, czy dopowiedziećkolejne wersy piosenki ludowej,ale także doskonale orientują sięw niuansach wiejskiego konwe -nan su (np. etykiety obowiązującejprzy stole). Na ich tle mieszkańcynajwiększych miast, a szczególnieinteligencja i kadra kierownicza,pre zen tują się jako kompletniignoranci i osoby „źle wychowa -

ne”. Coś tam wprawdzie pamięta -ją z ostatniego pobytu w Kazi -mie rzu nad Wisłą czy z wakacyj -nej wizy ty w skansenie, ale kom -ple t nie nie potrafiliby się zacho -wać w relacjach międzyludzkich ipo pełnialiby gafę za gafą na oko -licznościowym przyjęciu.

Jak zatem powinna brzmiećprawidłowa diagnoza dotyczącatrwałości wiejskiego dziedzictwaPolaków? W świetle przywoła -nych analiz nie ulega wątpliwo -ści, że ono istnieje nadal i ma sięcałkiem dobrze, skoro np. ponad80% badanych wiedziało, żeprzed ukrojeniem pierwszej krom-ki chleba należy końcem noża na -kreślić na spodzie bo chenka znakkrzyża. W tym jed nym geście za -wiera się ogromny ładunek aksjo -logiczny i społecz ny. Tak, racjęma ją socjologowie, kiedy nazy -wa ją polskie społe czeń stwo „spo -łe czeństwem chłop s kim” – zdecy -do wana większość mieszkańcównaszego kraju zo sta ła uformowa -na przez wartości wiejsko-rolni -cze. Ci sami socjo lo gowie niemają jednak racji, kiedy ubolewa -ją nad tym faktem i nawołująspołeczeństwo, by porzuciłoswoje „przesądy” i stało siębardziej „europejskie”. Czyrzeczywiście kult pracy, szacunekdla darów przyrody, a nadewszystko umiłowanie ojczy s tejziemi to nienowoczesne, nie -europejskie zabobony?

Choćby pobieżny rzut oka nahistorię i kulturę Europy pokazu -je, jak fałszywe to sugestie. Wstarożytnej Grecji, jak przypomi -na znany historyk, Richard Pipes,90% obywateli trudniło się upra -wą ziemi. Jeden z pierwszychpoe ma tów - „Prace i dnie” Hezjo -da - zachwala ciężką pracę fizy -cz ną na roli i uczciwe życie miesz-kańca wsi. Wolni ateńczy cy,przybywający do miasta w spra -wach politycznych lub na obrzę -dy religijne, nazywali siebie„wie śniakami z Aten” (jak piszeKlaudiusz Elian), ponieważkażdy z nich miał małe gospodar -s two za murami miasta, którymzajmował się sam lub z pomocąparu niewolników. To właśniefakt posiadania ziemi wyróżniał,zda niem starożytnych, rolnikówod innych grup społecznych ispra wiał, że uznawani byli za naj -ważniejszych obywateli w państ -wie - stawali bowiem zawsze wobro nie swojej ojcowizny-ojczyz -ny.

Z kolei o znaczeniu ziemi wantycznym Rzymie świadczą naj -lepiej zasady prawa rzymskie go,przyznające najznamienitszymrodom „kwirytalną” formę włas -no ści gruntu, który od pokoleńna leżał do ich przodków. Takiejziemi nie godziło się sprzedać czyzastawić, trzeba było przekazać jąswoim następcom, a państwo do

tego stopnia nie miało żadnychuprawnień w stosunku do tejformy własności, że nie pobierałood niej podatków. Jeden z naj -większych polskich historyków,Feliks Koneczny pisał w swojejksiążce „Polskie Logos a Ethos”,w której snuł rozważania nadprzyszłością państwa polskiego,odnowionego po wieloletniejniewoli: „gdyby który z narodóweu ropejskich wy zbył się ziemi,prze stałby należeć do cywilizacjizachodnio-europej skiej. Naszacywilizacja i pod tym względemjest chrześci jań sko-klasyczna, żejak rzymska obstaje przy własno -ści, a klasycz ną włas no ścią jestdla niej własność ziem ska. Imbardziej nabiera włas ność ziem -ska wartości emo cjo nal nej, tymgłę bsze korzenie cywilizacjiłacińskiej. Lekcewa że nie tejwartości podkopuje cy wilizację”.

Wystarczy skonfrontować tesło wa z poglądami wyrażanymiprzez zwykłych obywateli, w tymprzez mieszkańców wsi i z opi -niami głoszonymi przez polskieelity – gdy pytamy jednych idrugich, co sądzą o możliwościsprzedaży polskiej ziemi cudzo -ziem com. Dla zdecydowanejwiększości tych pierwszych jestto rzecz niewyobrażalna, nagan -na, ostateczność podyktowanażyciową koniecznością. Dla dru -gich - normalna transakcja han -dlowa. I kto tu jest prawdzi wymEuropejczykiem, można by zapy -tać retorycznie!

Izabela Bukraba-Rylska

Dr Wojciech Øurowski

Urazy sportowe, przewlek≥ei pourazowe choroby

miÍúni, koúci i stawÛw

Tel.: (416) 531-1056

2238 Dundas St. W Unit 112Toronto

Wiejskie dziedzictwoPolaków

www.nowykurier.com

Strona 19No 12 (1002) 15-30/06/2010

Euro-CanProdukujemy wszystkie gatunki win na kaødπ okazjÍ.

Wysoka jakoúÊ, niska cena.

Katherine Ziemianin1625 Steeles Ave.E, Unit #12Brampton, Ontario L6T 4T7

Tel./Fax 905-791-3447

Pierre Trudeau said early on inhis first term as prime minister,members of the House were of noconsequence.

Long-serving prime ministersfrom Trudeau on have dominatedthe levers of power, so much sothat political commentators fre qu -ently compare them to Americanpresidents. Yet, unlike presidents,prime ministers control theirlegislatures and can name sena -tors and Supreme Court judges.The tight grip of prime ministerson government is sometimesdescribed as an elected dictator -ship.

The House of Commons,though, is at its best the people’slegislature, reflecting, represent -ing, and expressing popular needsand opinions. And sometimes itcan be more than that, particularlywhen no single party is fully incommand.

Just ask Joe Clark and JohnCrosbie.

Norman Hillmer is Professor ofHistory and International Affairsat Carleton University. FurtherReading: Robert J. Jackson andDoreen Jackson have a cleardescription of the House of Com -mons in their Canadian Govern -ment in Transition (Toronto:Pearson Prentice Hall, 2006).

Continued from page 4

3730Lakeshore Blvd. West,

Etobicoke, OntarioM8W 1N6

www.nowykurier.com

session and widely broadcast ontelevision, allows the oppositionto demand that the governmentrespond to difficult questions. Itis messy, chaotic, often nasty, andanswers frequently do not come,but Question Period demands thatthe prime minister and his partyjustify their actions and policies.In the British House of Com -mons, the model for Canada’sCommons, prime ministers aregiven the questions in advance,and they attend Question Periodonly once a week. Not so inCanada, where the prime ministerand cabinet members appearregularly and have no knowledgeof the questions beforehand.

No law can be made and no taximposed without the approval ofthe House of Commons, Cana da’schief legislative body. How ever,members of parliament areexpected to vote with their lead -ers in the House of Commons,and MPs who do not are subjectto strict party discipline.

Individual MPs can make theirvoices heard through committeework and in political partysettings, but it is difficult to standapart from the crowd or becomeknown to the public. When theystepped a short distance fromParliament, the sharp-tongued

ZharmonizowanyPodatek od sprzedaży HST

CYTATY”Realizacja i zastosowanie

Zharmonizowanego Podatku odSprzedaży (HST) jest ogromnieważną zmianą dla Ontario – wrazz wprowadzeniem Zharmonizo -wa nego Podatku od Sprzedaży(HST) dajemy naszym jednost -kom gospodarczym wsparcie,którego potrzebują, aby pomócnaszej prowincji w pozostaniusilną, dynamiczną i dobrze pros -pe rującą przez następne pokole -nia. Również czynimy wszystkoco jest właściwe dla naszychrodzin poprzez wprowadzaniestałych ulg z podatku dochodo -wego, zwrotów z podatku odsprze daży i przejściowych cze -ków Zharmonizowanego Podatkuod Sprzedaży (HST).”

- John Wilkinson, MinisterSkarbu.

“Podatek od wartości dodanejtaki jakim jest ZharmonizowanyPodatek od Sprzedaży (HST) jestobecnie powszechnie stosowanyw ponad 140 krajach włączając turównież Polskę. Podobnie jakmiało to miejsce w innych kra -jach na świecie Ontario dokonujeteraz właściwej zmiany w celuulepszenia swojej gospodarki.”

- Jack Smagala, PrezydentPolsko-Kanadyjskiej Izby Han -dlo wej.

FAKTY W SKRÓCIEProwincja Ontario ma obecnie

najniższy poziom stopy podatkudochodowego w skali kraju odpierwszego przychodu $37,106

opodatkowanego dochodu. Stawka ogólnego Korporacyj -

nego Podatku Dochodowego(CIT), która zaczyna obowiązy -wać z dniem 1 lipca 2010r. zo -stała obniżona z 14 procent do 12procent i zostanie dalej obniżonado 10 procent w ciągu kolejnych3 lat.

Stopa Korporacyjnego PodatkuDochodowego na przychody zdziałalności produkcyjnej, prze -twórczej, wydobywczej, wycinkilasów, hodowli i rybołówstwa,została obniżona z 12 procent do10 procent, jak również stopaKorporacyjnego Podatku Docho -dowego dla małych przedsię -biorstw została zmniejszona z 5.5procenta do 4.5 procenta.

WIĘCEJ INFORMACJI

Zobacz całą listę produktów iusług które podlegają Zharmo -nizo wanemu Podatku od Sprze -daży (HST) i tych które nie po -dle gają

Pobierz z sieci aplikację natelefon komórkowy

Więcej informacji na tematZharmonizowanego Podatku odSprzedaży (HST) i Planu Podat -ko wego Ontario na rzecz miejscpracy i wzrostu na stronie

www.ontario.ca/taxchangeOdpowiedzi na pozostałezapytania:Toll free 1 800 337-7222Toll free 1 800 263-7776 TTY(Teletypewriter)ontario.ca/taxchange

WIADOMOŚCIMinisterstwo SkarbuZharmonizowany Podatek od

Sprzedaży (HST) ożywia gospo -darkę, oraz tworzy nowe miejscapracy dla rodzin mieszkających wOntario

Plan Otwartego Ontario Pre -miera McGuinty’ego pomaga wumacnianiu i w rozwoju rodzin.

Zharmonizowany Podatek odSprzedaży (HST) jest już obecniesto sowany i pomaga w budowiesilniejszej ekonomii z bardziejkonkurencyjnymi podmiotamigospodarczymi i z większą ilościąmiejsc pracy dla ciężko pracują -cych rodzin w Ontario.

Aby pozostać konkurencyjnymi tworzyć nowe miejsca pracy,zmiana w ontaryjskim, przes ta -rza łym, 50-sięcio letnim systemiepodatkowym, była nie tylkokonieczną , ale również właściwąrzeczą do wprowadzenia w życie.

W wyniku wprowadzenia Zhar -

mo nizowanego Podatku od Sprz e -daży (HST), oraz realizacji in -nych ulg podatkowych dla pod -miotów gospodarczych, stawkapodatkowa od inwestycji bizneso -wych w Ontario została obniżonao połowę, co uczyniło z Ontariojeden z najbardziej konkurencyj -nych obszarów na świecie.

Opraco wanie naukowe autor -stwa Jack’a Mintz’a, ekspertapodatkowego, prognozuje iż PlanPodatkowy Ontario pomoże wosiąg nięciu wzrostu rocznychprzychodów do wartości rzędu8.8 procent, oraz stworzy prawie600 tyś. nowych miejsc pracy wciągu najbliższych dziesięciu lat.

Rząd Prowincji Ontario zapew -nia cały szereg cięć podatkowych,pożyczek kredytowych i zasiłkówutworzonych w celu pomocymieszkańcom Ontario:

93 procent podatników płacą -cych podatek dochodowy otrzy -mało obniżkę podatku z dniem 1stycznia 2010r.

Płatności wynikające zeŚwiadczenia Przejściowego ztytułu Podatku od Sprzedaży wOntario, zapewnią dodatki dowysokości kwoty $1,000 dlawiększości rodzin ( włączając turodziców samotnie wychowują -cych dzieci ), lub do wysokości$300 dla większości osób stanuwolnego.

Nowa, stała Ulga z tytułu Po -datku od Sprzedaży w Ontariozapewni osobom o niskich i śred -nich dochodach kwotę do wyso -kości $260 przypadającą na jednąosobę rocznie.

Kwalifikujący się starsi, eme -rytowani lokatorzy i właścicieledomów o niskich, lub średnichdochodach, również otrzymająUlgę z tytułu Podatku od Włas -ności w Ontario, umożliwiającąim oszczędności do wysokości$1,025 rocznie.

Około 83 procent wszystkichdokonywanych zakupów pozo sta -nie nie obciążona przez Zharmo -nizowany Podatek od Sprzedaży(HST). Rodziny nie będą płaciłypodatku z tytułu zakupu towarówtakich jak; podstawowe owoce iwarzywa, lekarstwa na receptę,wy datki związane z opieką dziec -ka, czynsze mieszkaniowe, orazopłaty za korzystania z transportupublicznego. Rodziny również niebędą płaciły prowincjonalnejczęści Zharmonizowanego Podat -ku od Sprzedaży (HST) na tegorodzaju dobra jak; ubrania iobuwie dla dzieci, pieluchy, orazksiążki. Ostatnio przeprowa dzo -ne badania naukowe z wykorzy -sta niem bazy danych Urzędu Sta -tystycznego (Statistics Canada),oraz danych z Ministerstwa Fi -nan sów, pokazują, że gospodar -stwa domowe, których przychodywynoszą w granicach od $20-30tyś. rocznie, zaoszczędzą $550 wpierwszym roku od wprowadze -nia w życie tego planu podatko -wego.

Ten pakiet podatkowy jest klu -czowym elementem pięciole -tniego Planu Otwartego Ontario(Open Ontario plan), który mawspo móc tworzenie nowychmiejsc pracy i rozszerzać prog -ramy i usługi społeczne włączająctu; edukację, opiekę zdrowia,podnoszenie kwalifikacji, któretak bardzo cenią sobie mieszkań -cy Ontario.

The House of Common

Strona 20 15-30 /06/ 2010 No 12 (1002)

DokoÒczenie na stronie 21

Aleksandra Ziółkowska-Boehm

Janusz często myślał o osta t -nich dniach Ojca. O tych ostat -nich chwilach ofiar pisał JacekTrznadel: „Usiłując odtworzyćostatnią drogę oficerów polskichz Kozielska, Ostaszkowa, Staro -biel ska znajdujemy się ciągle wo -bec hipotez. Jak było, nim zna -leźli się na skraju dołu egze kucji,by za chwilę zginąć od kuli w tyłgłowy, z ręki oficera NK WD peł -nią cego rolę zawodowego kata?”.1

Janusz sięgał też do książkiJózefa Mackiewicza2, który su ge -stywnie opisał swoje wrażenia zotwarcia mogiły polskich ofice -rów 21 (lub 22) maja 1943 roku,kiedy to za zgodą polskich władzpodziemnych udał się do Katyniawraz z komisją wysłaną przezNiemców.

Upływ czasu sprawiał – mówiJanusz – że coraz bardziej sta -wało się oczywiste, że Ojciec nieżyje, ale kropka nad „i” zostałapostawiona (przynajmniej dlamnie) dopiero w kwietniu 1990roku, gdy nazwisko mojego Ojcawyczytałem na sowieckiej liściejeńców Starobielska pod nume -rem 1363. Na tej samej liścieJerzy Jaxa-Bąkowski figurujepod numerem 220.

Ta lista, to jeden z dokumen -tów, które prezydent MichaiłGorbaczow przekazał w Moskwiegen. Wojciechowi Jaruzelskiemu.14 kwietnia 1990 roku ogłoszonooświadczenie TASS, że winę zazbrodnię katyńską ponosi ZSRR,głównie Beria3 i jego współpra -cow nicy.

Gorbaczow dostarczył zacho -wa ne listy wywózkowe z Koziel -ska i Ostaszkowa. Jednakże niesą to wszystkie listy wywózkowe,strona rosyjska twierdzi, że takielisty ze Starobielska zostały zni -sz czone. Wiadomo, że transport zobozu do miejsca kaźni trwałokoło dwu dni, więc można od -tworzyć datę śmierci. Każdegodnia wysyłano konwojem około100 – 200 osób.

W 1991 roku Jędrzej Tucholskiopublikował książkę Mord wKatyniu, w której na podstawieróżnych źródeł skompletował na -zwiska ofiar zbrodni wszystkichtrzech obozów: Kozielska, Osta -sz ko wa i Starobielska. W tej sa -mej książce zamieścił równieżprzedruk oryginalnych list so -wiec kich.

Kolejną ważną datą nie tylkodla Janusza, ale dla wszystkichPolaków, był dzień 14 paździer -nika 1992 roku. Wysłannik prezy -denta Borysa Jelcyna, naczelnyar chiwista Rosji Rudolf Pichoja,przekazał prezydentowi LechowiWałęsie kopie dokumentów, mię -dzy innymi decyzji Biura Polity -cznego Komitetu CentralnegoWKPb (czyli po prostu władzpań stwowych Związku Sowiec -kie go) z 5 marca 1940 roku o wy -mor dowaniu polskich jeńców.Koło się zamknęło.

Oficjalne oświadczenie ZSRRumożliwiło rozpoczęcie śledztwaprzez prokuraturę radziecką (po -tem rosyjską). Rosyjski stosunek

do zbrodni tak opisuje Jędrzej Tu -cholski: „Kiedy w 1991 roku mó -wi ło się, że jest to zbrodnia ludo -bójstwa, to samo powtarzali Ro -sja nie. Obecnie się z tego wyco fa -li na rzecz zwykłego przestęp stwakryminalnego”4. Zaś Anna Cien -ciała pisze: „Wiadomo, że stano -wi ska Polski i Rosji wobec zbro -dni katyńskiej są diametralnieróż ne. Strona polska postrzega jąjako ludobójstwo na podstawiekonwencji o ludobójstwie z 1948r. Strona polska podkreśla, żeludobójstwo jest uznane w prawiemiędzynarodowym za zbrodnięnie podlegającą przedawnieniu,domaga się potępienia i ukaraniaodpowiedzialnych - ze Stalinemna czele – jak też wykonawcówzbrodni. Natomiast prawnicyrosyjscy odrzucają oskarżenie oludobójstwo, zaliczając zbrodniękatyńską (która umownie obejmu -je również masakry więźniówpolskich w Charkowie [Staro -bielsk] i Twerze [Ostaszków], jakteż więźniów z więzień NKWDna zachodniej Białorusi i zacho -dniej Ukrainie, w sumie 21 768ofiar) do zbrodni pospolitychwed ług kodeksu kryminalnegoZSRR obowiązującego w 1940roku, a więc za zbrodnię podle -gającą przedawnieniu. (...)Trzebapamiętać, że dokumenty dotyczą -ce zbrodni na polskich jeńcachwo jennych wpierw odkryli i opu -bli kowali historycy rosyjscy –Natalia S. Lebiediewa, WalentynaParsadanowa i Jurij Zoria, wspie -ra ni przez bliskiego doradcęprezydenta Gorbaczowa, prezesako misji ds. rehabilitacji ofiar sta -linizmu Aleksandra N. Jakow lewa(Lebiediewa i Jakowlew otrzyma -li wysokie polskie odznaczeniapaństwowe). Oprócz tego w po -szu kiwaniu miejsc kaźni, jak teżw szerzeniu informacji o zbrodnina polskich jeńcach i więźniachPolakom wydatnie pomagali człon-kowie rosyjskiego stowarzyszeniaMemoriał. Powinniśmy pamiętaćo wkładzie tych Rosjan w odtaj -nia niu zbrodni katyńskiej, tymbar dziej że jest to w Rosji działal -ność bardzo niepopularna, bogodzi w rosyjską dumę narodową,która nadal hołduje pamięciWielikoj Otieczestwiennoj Wojny(wielkiej wojny ojczyźnianej)”5.

W Charkowie, w szóstym kwar-ta le strefy leśnej koło osiedlaPiatichatki, w 1991 roku przepro -wa dzono pierwsze badania i son -dażowe ekshumacje, które po -twier dziły, że są tu ciała polskichoficerow z obozu jeńców w Staro -bielsku. W tym samym roku po -dobne badania w Miednoje kołoTweru w Rosji potwierdziły, że sątam szczątki policjantów z obozuw Ostaszkowie.

Wcześniej mówiło się tylko oKatyniu, o innych miejscachzbro dni nie było wiadomo. „InneKatynie” u Mackiewicza i u in -nych zawsze - nie od chwili od -kry cia Charkowa i Miednoje - byłsynonimem całości zbrodni.

Okre ślenia „lista katyńska”,„zbro dnia katyńska” dotyczyłytakże innych miejsc. Ale nazwy„Katyń” używa się w sensie

ogólnym, obejmującym miejscamordu i ofiary zbrodni popełnio -nej (nie tylko w Katyniu) na 22-tysięcznej rzeszy oficerów Wojs -ka Polskiego, Korpusu OchronyPogranicza, policjantów, funkcjo -na riuszy administracji państwo -wej i samorządowej, choć dopierood 14 pażdziernika 1992 rokuwiemy, że zdrodnia ta została do -ko nana na mocy decyzji władzsowieckich z 5 marca 1940 roku.

Aresztowani po sowieckiejagresji 17 września 1939 rokuprze trzymywani byli w trzechobozach NKWD: Kozielsku,Osta sz kowie i Starobielsku, orazw więzieniach miast na terenieówczesnej wschodniej Polski.

W latach 1992 – 1993 nastąpiłaprzerwa w poszukiwaniach. W1994 roku wkroczył zespół arche -ologa profesora Andrzeja Koli zUniwersytetu Mikołaja Koperni -ka w Toruniu. Jego ekipa przeztrzy kolejne letnie sezony, czylilata 1994 – 1995 –1996, prowa -dzi ła badania w Charkowie. W1996 ekshumacje zakończono,między innymi dlatego, że wy -czer pały się środki finansowe.Nie wszystkie groby zostały od -kryte do końca. W największymgrobie znajdowało się ponad ty -siąc ciał.

Po trzyletnich badaniach i pra -cach ekshumacyjnych w Charko -wie 11 września 1996 roku odby -ły się uroczystości żałobne rozpo -czę te mszą świętą. Uczestniczyływ nich poczty sztandarowe, przy -byli członkowie rodzin. Na teuro czystości pojechały dorosłejuż dzieci Witolda Krasickiego –Janusz z Elżunią, i córka JerzegoJaxa Bąkowskiego – Ewa. Namiej scu zobaczyli piętnaście gro -bów, wokół były ślady tak zwanejczarnej drogi wysypanej żużlem,tej, skąd ciała wyrzucano do do -łów. Janusz z siostrą chodzili dro -gą między grobami. Przy grobienr 6 Elżunia się zatrzy mała.Tablica informowała, że w tymgrobie znajduje się 673 zwłok.Elżbieta Krasicka stała chwilęnieruchomo, potem po wie działacicho:

Tu jest Ojciec. Powiedziała po -tem, że wyczuła, że to jest ichgrób ojca. I tak przyjęli. Podczasko lejnych odwiedzin pojechalijuż na ten grób jak na grób ojca,zapalili znicze na grobie nr 6. 6

W apelu w czasie uroczystościwymieniono nazwiska tych ofice -rów, których bliscy byli obecni.Po uroczystościach oficjalnych imszy świętej przy grobach nrV/91 oraz przy grobie prawo -sław nym III/91 odbył się uroczy -sty i poruszający apel poległych.Opra cował go i prowadził JanuszLange, Przewodniczący RadyFederacji Rodzin Katyńskich,który potem opisał to wydarze -nie7.

„Sprzed miejsca uroczystości –grobu kryjącego ekshumowaneszczątki w 1991 roku – czarnądro gą, wzdłuż usytuowanychprzy niej polskich grobów naj -pierw poczty sztandarowe, potemrodzi ny i goście przeszliśmy do

największego polskiego grobuoznaczonego nr 17, kryjącymszczątki ponad 1000 polskichoficerów. Otoczyliśmy gróbszczel nym kręgiem, ustawiającsię wokół oznaczającej go biało-czerwonej taśmy umieszczonejprzez polskich specjalistów. Nagrobie płonęły zapalone w godzi -nach rannych znicze wśród poło -żonych przez nas kwiatów.

Rozpoczął się apel poległych.Nad mogiłą pochyliły się sztan -

dary Rodzin Katyńskich, a wszys -cy powtarzali za prowadzącymJanuszem Lange słowa «CześćIch pamięci» oraz wkładali wziemię w kolejności wyczytywa -nia biało-czerwone chorągiewki zimionami i nazwiskami oraz sto p -niami swoich Najbliższych. Tenniecodzienny apel rozpoczęłydwie panie-wdowy, a kontynuo -wa ły go siostry i bracia, córki isynowie oraz wnuczęta zamordo -wa nych.

W czasie trwania apelu smutnąnaszą uroczystość oświetliły pro -mienie jesiennego słońca prze -bija jące się przez gęstwinę listo -wia, a nawet po raz pierwszy wtym złowrogim dla nas lesieusłyszeliśmy śpiew ptaków.

Charków, 11 września 1996roku

Apel Poległych

Stoimy tu w powadze i zadu -mie, nad grobami w Charkowie,w których daleko od ojczystejziemi złożono szczątki naszychbliskich. Stoimy w miejscu zbro -dni okrutnej. Zbrodni ludobój -stwa dokonanej przez sowieckieNKWD wiosną 1940 roku naoficerach Wojska Polskiegointernowanych w obozie w Staro -bielsku.

W obrębie przyszłego polskie -go cmentarza wojskowego tylkow 15 mogiłach spoczywa ponad 4tysiące zdradziecko zamordowa -nych strzałem w tył głowy naj -lepszych synów naszego Narodu.Przyjechaliśmy tutaj, aby po prze -szło 56 latach od Waszej śmierciwziąć udział w pogrzebie i uro -czyście pochować Wasze docze -sne szczątki wydobyte z dołówśmierci rękoma polskich specjali -stów.

Wzywamy Was

– Generałowie, oficerowie ipodchorążowie Wojska Polskiegowszystkich rodzajów broni isłużb,

– oficerowie Korpusu OchronyPogranicza i Straży Granicznej,

– funkcjonariusze służbypaństwowej i publicznej.

Stańcie do apelu!(Cześć Ich pamięci)

Wzywamy Was– oficerowie rezerwy, lumin -

arze nauki, kultury i sztuki, pro fe -so rowie, nauczyciele, leka rze,praw nicy, inżynierowie, duchow -ni, urzędnicy państwowi i działa -cze społeczni,

– Was wszystkich wzywam,

którzy stanowiliście intelektualnąelitę Narodu Polskiego, a którzyw mundurach Wojska Polskiegostanęliście do obrony Ojczyzny iza jej wolność solidarnie oddaliś -cie swoje życie.

Stańcie do apelu!(Cześć Ich pamięci)

Wzywamy Was– nasi kochani Mężowie, Ojco -

wie, Bracia i Dziadkowie, obroń -cy naszej Ojczyzny

Stańcie do uroczystego apelu!(Cześć Ich pamięci)Wzywam Was.................................–poruczniku Jerzy Jaxa Bąkow -

ski– kapitanie Witoldzie Krasicki..................................Stańcie do apelu(Cześć Ich pamięci)Apel zakończonyNiech nigdy już spokoju żadnej

polskiej rodziny nie mąci wojna,a w pokoju, który stał się dobro -dziej stwem Narodu, niechaj wy -chowują się kolejne pokoleniaPolaków.

Niech nigdy już Matki i Żonynie opłakują swoich Synów iMężów, a na polskiej ziemi niebędzie wojny.

Nigdy! Nigdy! Nigdy!”.

W listopadzie 2007 roku wszy -scy znani z nazwiska zamor do wa -ni żołnierze, policjanci i inni fun -k cjonariusze mundurowi Rzecz-pospolitej zostali awan sowani ojeden stopień.

Awanse generalskie podpisałPrezydent RP Lech Kaczyński,inni żołnierze Wojska Polskiegozostali awansowani przez Mini -stra Obrony Narodowej BogdanaKlicha. Witold Krasicki (w kam -pa nii 1939 roku w randze kapita -na) został majorem WP.

14 listopada 2007 roku Sejmusta nowił przez aklamację 13kwietnia dniem Pamięci OfiarZbrodni Katyńskiej8.

Spytałam Janusza, czy jeszczena coś czeka odnośnie śmierciOjca. Opowiedział, że ma nadzie -ję, że zachowały się teczki z do -ku mentami. Może są tam spra wo -zdania z przesłuchań, fotogra fie.Nie wszyscy wierzą, że teczki tezostały spalone.

Na kilku symbolicznych tabli -cach widnieje nazwisko WitoldaKrasickiego.

Pierwsza była inskrypcja wkruż ganku kościoła Św. Antonie -go przy ul.Senatorskiej.

Ciotka Janusza, Wanda Bąkow -ska, załatwiała jej umieszczenie wokresie, gdy nie było jeszcze wie -lu tablic. Janusz mówi, że począt -kowo czuł się nieswojo. Tyle lu -dzi zginęło, dlaczego jego ojciecma być wyróżniony. Ale potemtab lic katyńskich przybywało iupamiętnianie ofiar zbrodni stałosię rzeczą normalną.

Druga jest na grobie rodzinnymna Powązkach. Trzecia na Pols -kim Cmentarzu Wojennym wChar kowie, czwarta w KaplicyKatyńskiej w katedrze polowejWP przy ul. Długiej, piąta na

Dwór w Kraśnicy i hubalowy DemonOdc. 9 (Warszawa, PIW 2009)

Strona 2115-30/06/2010 No 12(1002)

pom niku na cmentarzu w Opocz -nie. Jest też tabliczka w Sanktu a -rium Poległym na Wschodzieumieszczona na kościele Św.Karola Boromeusza przy Cmen -ta rzu Powązkowskim. Chociażprzyjęło się pisać „Zamordowanyprzez NKWD”, Janusz napisał„Za mordowany w Charkowie w1940 roku”. Uważa, że NKWDbyło tylko wykonawcą zbrodni.To władze państwowe ZwiązkuSo wieckiego były sprawcamimor dów.

Utworzono też w CharkowiePolski Cmentarz Wojenny. 27czer wca 1998 roku nastąpiłowmu rowanie kamienia węgielne -go, a 17 czerwca 2000 roku – od -da nie i poświęcenie tego cmenta -rza.

Janusz należy do Stowarzysze -nia Rodzin Katyńskich, które po -wstało w 1989 roku. Koła RodzinKatyńskich istnieją w wielu mia -stach, należą do nich dzieci, wdo -wy ofiar. Członków jest corazmniej. Minęło wiele lat od zbro -dni. Najmłodsze dzieci zamordo -wa nych są urodzone w 1940roku.

Siedziba Rodziny Katyńskiej wWarszawie mieści się przy ul.Powązkowskiej obok budynkuzarządu cmentarza. Tutaj Ro -dzina Katyńska ma dla siebie trzypomieszczenia, na ścianach sązdjęcia pomordowanych. W majukażdego roku Niezależny Komi -tet Historyczny Badania ZbrodniKatyńskiej wraz z Polską Funda -cją Katyńską organizują sesjękatyńską, wygłaszane są referaty.Odbywa się ona na Zamku Kró -lew skim. Do swojej śmierci wpaździerniku 2007 roku brał wniej czynny udział ksiądz prałatZdzisław Peszkowski, kapelanRodzin Katyńskich i pomordo -wanych na Wschodzie.

(ciąg dalszy nastąpi)1 Jacek Trznadel Katyń – osta -

tnia droga („Katyń. Problemy i

zagadki” „Zeszyty Katyńskie”, nr1, Wyd. Pomost, 1990)

2Kontrowersje wokół Mackie -wi cza sprawiły, że jego pracaZbro dnia katyńska (wyd. 1:Londyn 1948) nie ukazała się podjego nazwiskiem i została przy -pisana Zdzisławowi Stahlowi.De cyzja ta została podjęta zewzgl ędu na opinie które krążyły owspółpracy Mackiewicza z Niem -cami, o które go oskarżyli komu -niści. Na ten temat są dwie książ -ki Włodzimierza Boleckiego:Ptasznik z Wilna (Kraków 1991) iWyrok na Józefa Mackiewicza(Puls, Londyn 1991) wydane podpseudonimem: Jerzy Malewski.

3 Ławrientij Beria (1899 –1953), radziecki działacz komu ni -styczny, szef NKWD, jeden z głó -wnych wykonawców zbrodnistalinowskich.

4 «Biuletyn IPN» 5 czerwca2005.

5 Anna Cienciała, Śledztwakatyńskie z lat 1990–2005, „Prze -gląd Polski”, Nowy Jork, 15kwietnia 2005.

6 Potem, w trakcie budowyPols kiego Cmentarza Wojennegow Charkowie, pierwotna nume ra -cja teraz już znanych polskichgro bów zostala zmieniona. Obec -nie dawny grób nr 6/94 nosi nu -mer 5.

7 „Rodowód”, wrzesień 1996,s. 3.

8 Szczególnie podniosły cha -rakter miały obchody 13 kwietnia2008. W Kaplicy Katyńskiej ka -tedry polowej Wojska Polskiegoumieszczono czaszkę majoraLud wika Szymańskiego. Wywie -ziona z Katynia w 1943 przezdok tora Helge Tramsena, duń -skiego członka komisji niemiec -kiej, odkryta w Kopenhadze posześćdziesięciu latach, w 2007trafiła do Polski. Na uroczystościbył obecny syn Ludwika Szymań -skiego z rodziną zamieszkali wAustralii.

Aleksandra Ziółkowska-Boehm

Dokończenie na stronie 22

POLSKA SZKOŁA MUZYCZNA

The Frederic ChopinMusic School

Fortepian/pianinoïSkrzypceïGitara ïEmisja g≥osu (Vokal)ïFletïTrπbkaïKlarnet

ïAkordeonï Teoria - wszystkie poziomyKOMPOZYCJAïIMPROWIZACJAïDYRYGOWANIE

-dla zaawansowanychRYTMIKA i UMUZYKALNIENIE dla dzieci od 4-go roku øycia

2399 Cawthra Rd. East , Unit 101, Mississauga

T e l . ( 9 0 5 ) 2 7 9 - 7 7 6 1

Paweł Nawrocki

Jak twierdzi≥ ksiπdz IgnacyPaw lus ñ do niedawna proboszczpolskich koúcio≥Ûw w Irkucku i wWierszynie - prawie wszyscymie szkaÒcy Irkucka i okolic(oprÛcz tubylczej ludnoúci buriac -kiej) majπ w swoich øy≥ach przy -najmniej kilka kropel polskiejkrwi. Jeødøπc po bliøszych i dal -szych okolicach Bajka≥u spotkaÊmoøna ludzi, ktÛrzy, s≥yszπc øeprzyjechaliúmy z Polski, wspo -minajπ: mÛj dziadek, moja pra -bab ka, krewni mojego mÍøa, øonybyli Polakami. PamiÍÊ o ich po -chodzeniu trwa i jest z dumπ(choÊ bez patosu) przekazywanako lejnym pokoleniom. Ma≥o ktospoúrÛd nich zna jeszcze polskπ

mowÍ. Ale sπ i tacy, ktÛrychdzie ci, oprÛcz angielskiego, uczπsiÍ takøe jÍzyka polskiego.

Wyjπtkiem jest wieú Wierszynañ wysepka i ostoja polskoúci ñpo≥oøona oko≥o 160 km na pÛ≥ -nocny zachÛd od Irkucka, a po -nad 6000 km od granic Rzeczy -pospo litej. Nie mieszkajπ w niejpotom kowie zes≥aÒcÛw, ale ludzi,ktÛ rzy dok≥adnie sto lat temuprzy je chali tu dobrowolnie, ìzachle bemî, w ramach reform Sto -≥ypi na.

Rzπd carski, chcπc przeciw -dzia ≥aÊ rosnπcej fali emigracyjnej

wej szko≥y elementarnej, a w1914ñkoúcio≥a p.w. úwiÍtego Sta -nis≥awa Biskupa (z powodu dzia -≥aÒ wojennych, poúwiÍco negodopiero w 1918r.).

Do Wierszyny przybywali ko -lejni osadnicy, powstawa≥y gos -po darstwa. CiÍøka praca obfito -wa ≥a w ca≥kiem pokaüne zbioryøy ta, jÍczmienia, owsa, grochu,ziem niakÛw, a nawet pszenicy(trud nej do uprawy w warunkachsyberyjskich), hodowlÍ byd≥a itrzody chlewnej. Co bardziejprzed siÍbiorczy mieszkaÒcy wsidorobili siÍ dwÛch m≥ynÛw wod -nych i tartaku.

Nie zajmowali siÍ politykπ, a owojnach, rewolucji i obaleniu ca -ra dowiadywali siÍ z opowia daÒ igazet. Z miejscowymi w≥a dza miporozumiewali się po ro syjsku, aw domu i miÍdzy sobπ rozma wia -li po polsku. Utrzymy wali kores -pon dencyjny kontakt z krajem.

Na poczπtku lat trzydziestych ñw okresie stalinowskiej kolekty -wi zacji, rozku≥aczania, demasko -wa nia ìwrogÛw klasowychî i ate -izacji ñ w wyniku bardzo suge -styw nych agitacji prowadzonychprzez bolszewickich aktywistÛw,powsta≥y w Wierszynie dwa ko≥ -chozy, obejmujπce prawie ca≥πziemiÍ naleøπcπ do mieszkaÒcÛw.Bogatszych gospodarzy zmuszo -no do kolektywizacji wysokimipodatkami oraz represyjnymi po -dejrzeniami o dywersjÍ przeciww≥adzy ludowej. Kaødej rodziniepo zostawiono jedynie dzia≥kÍprzyzagrodowπ i jednπ krowÍ. Po -czπtkowo wpro wadzono teø ñwra mach ìwal ki z analfabetyz -memîñ naukÍ czytania i pisa niapo rosyjsku (oprÛcz prowa dzonejdoty ch czas nauki w jÍ zy ku pols -kim), ale juø w 1934r. bolszewicyza kazali nauki jÍ zyka polskiego wszkole i odprawiania nabo øeÒstww miejscowym koú ciÛ≥ ku. Nieba -wem zosta≥ on czÍú ciowo znisz -czony ñwywieziono wy posaøenieliturgiczne i zawalo no wieøyczkÍ.Bolszewicy wpro wa dzili teø úwie -c kie obrzÍdy chrz tÛw, úlubÛw i

pogrzebÛw. Jed nak przez nastÍp -nych kilka dziesiπt lat chrz czo nodzieci ìz wodyî i czy niono stara -nia, by wszystko to czy≥o siÍ tak,jak w dale kiej Polsce.

Kolejne, najbardziej dra ma tycz -ne represje dotknÍ≥y Wier szy nianza rzekomπ dzia≥alnoúÊ dywersyjnoñpow staÒczπ. W 1937r. osπdzo -nych w sfingowa nym proce sie irozstrzelanych zosta≥o 30 miesz -kaÒ cÛw wsi.

Potem nasta≥ okres nÍdzy. Zbo -øe rekwirowano, zabierano ca ≥ydobytek, zostawa≥y go≥e úcia ny.W rodzinach pozbawio nych mÍø -czyzn, dzieci zaprzÍga≥y siÍ dop≥ugÛw, a matki prowa dzi≥y orkÍ.

Takøe II wojna úwiatowa licze -bnie uszczupli≥a wieú. Kilku wy -wodzπcych siÍ z niej øo≥nierzypoleg≥o, a kilku innych ñìKoú ciu -sz kowcÛwî, ktÛrych szlak wojen -ny wiÛd≥ przez PolskÍ - osie dli≥osiÍ w Ojczyünie.

Lata pieriestrojki i jelcynow -skiej odwiløy spowodowa≥y, øemieszkaÒcy wsi znÛw mogπ swo -bodnie kultywowaÊ swojπ pols -koúÊ i wiarÍ. W 1992r. odbudo -wa no koúciÛ≥. Niestety, okresw≥adzy radzieckiej pozostawi≥ska zy na tradycyjnej obyczajo -woúci.

Dziú do Wierszyny coraz czÍú -ciej zawitajπ turyúci z Polski,wúrÛd nich nasza trzyosobowagrupka osÛb zauroczonych piÍk -nem Wschodniej Syberii. ZIrkucka jechaliúmy z poczπtkuasfaltowπ, a pod koniec niemalpolnπ drogπ. Wierszyna malow -niczo po≥oøona w dolinie rzeczkiIdy, na pobrzeøu syberyjskiej taj -gi, otoczona wzgÛrzami (wier szy -nami), w stosunku do mija nychwczeúniej rosyjskich i bu riac kichwsi, robi wraøenie bar dzo zadba -nej, widaÊ tu rÍkÍ gos podarza.

Obok sklepu powita≥ nas Denisñkilkuletni ch≥opiec, tutejszy pow-sinoga ñbosy, brudny, ale wyga -da ny i na swÛj sposÛb goú cinny.Uk≥oni≥ siÍ w pas, mÛwiπc po pol -s ku, z d≥ugim ìzaúpie wemî: -

Wierszyna - 100 lat ostoiP o l s k o ś c i n a

w s c h o d n i e j Syberii

PolakÛw do Europy Zachodniej iAmeryki, stara≥ siÍ odwrÛciÊ jπ nawschÛd. Po za tym w≥adze, po -przez zaludnienie Syberii, dπøy≥ydo zapobieøenia kryzysowi panu -jπ ce mu na wsi rosyjskiej w euro -pejskiej czÍúci Imperium. Ruchmigracyjny nasili≥ siÍ w okresierzπdÛw premiera Piotra Sto≥ypina(1906-1911), kiedy to w≥adze po -zwoli≥y na wolne osadnictwo zaUralem.

Osadnicy, ktÛrzy nie potrafiliprzystosowaÊ siÍ do bardzo trud -nych warunkÛw syberyjskiegorolnictwa, podejmowali pracÍ wkopalniach wÍgla kamiennegoCze remchowa, w zak≥adach rze -mieúlniczych Irkucka, a przedewszystkim na TranssyberyjskiejMagistrali Kolejowej. NiektÛrzy znich, rozczarowani zastanymi wa -runkami, wracali do kraju. Nato -miast ci, ktÛrzy zdo≥ali siÍ zasy -mi lowaÊ, budowali w miejscuprze siedlenia domy, koúcio≥y,szko≥y.

W Wierszynie zamieszkaliprze de wszystkim bezrolni ch≥opioraz gÛrnicy z Ma≥opolski, g≥Ûw -nie z okolic Zag≥Íbia Dπbrow -skiego. Okolica by≥a dla nich tymatrakcyjniejsza, øe oprÛcz ziemi,znajdowa≥y siÍ tu takøe wspom -nia ne kopalnie.

Najpierw jednak w okolice Ir -kuc ka pojecha≥a grupa ìhodo -kÛwî ñprzedstawicieli rodzinchcπ cych osiedliÊ siÍ na Syberii.Po powrocie opowie dzieli krew -nym i sπsiadom, øe jest ziemia,las i w≥Ûczπce siÍ, bez paÒ skie by -d≥o.

Gdy jesieniπ 1910r.ñpo prawiedwutygodniowej podrÛøy kolejπ iprzebyciu, wraz z zabranym zkra ju dobytkiem, oko≥o 100 kmdwu kÛ≥kami wynajÍtymi od miej -scowych - dotarli na miejsce, oka -za ≥o siÍ, øe ich ziemia czÍúciowoporoúniÍta jest tajgπ, ìbezpaÒ -skieî byd≥o naleøy do tubylczychplemion buriackich, a pierwszymiich siedzibami bÍdπ ìba≥aganyî,czyli budy zrobione z brzozo wychga≥Ízi. Mroünπ, syberyjskπ zimÍspÍdzili w ziemiankach w do linierzeczki Idy, zdobywajπc poøywie -nie w zamian za ciÍøkπ pracÍ uBuriatÛw. NiektÛrzy zdecydowalisiÍ wrÛciÊ do Polski. Pozostalinajbardziej zdetermino wani lubci, ktÛrzy nie mieli pie niÍdzy napowrÛt. Dopiero wios nπ zaczÍlikarczowaÊ las i wzno siÊ pierwszedomy.

Jednak juø w 1912r., z finanso -wπ pomocπ w≥adz oúwiatowych,ukoÒczono budowÍ jednoklaso -Kościółek w polskiej wsi Wierszyna

DokoÒczenie ze strony 20

W Wierszynie czas jakby zatrzymał się niemal sto lat temu

Strona 22 15-30/06/ 2010 No12(1002)

ñDzieÒ dobry paÒ stwu. CieszÍsiÍ, øe przyjecha liúcie. Bar dzo mimi≥o. Zapra szam. Za py tany, czywie u kogo mo gliby ú my siÍzatrzymaÊ, wska za≥ ñ rÛw nieøk≥aniajπc siÍ ñ na domek pe≥ niπcyfunkcjÍ plebanii: ñ ProszÍ, u ciociLudy. Podczas rozmowy co jakiúczas wtrπca≥ z wrodzonπ sobiekurtuazjπ i szel mowskim b≥ys -kiem w oku: ñA ìdiengiî macie ?Dajcie ìdiengiî.

Podczas pÛüniejszej przechadz -ki b≥otnistπ drogπ wzd≥uø wsi, kunaszemu mi≥emu zaskoczeniu,mi jane dzieci, krzπtajπcy siÍ wo -kÛ≥ obejúÊ doroúli i siedzπcy naprzy do mowych ≥aweczkach lu -dzie w podesz≥ym wieku, uúmie -cha jπc siÍ, pozdrawiali nas ser -decz nym: DzieÒ dobry.

Przy jednej z chat zagadnÍ≥anas starsza pani ñIrena Nowak:

-A skπd jesteúcie ?-Z Polski, z £odzi.-Z £odzi? To mÛj brat mieszka≥

w £odzi. Umar≥ ze dwa lata temu.Mycka siÍ nazywa≥, Bronis≥awMycka. Poszed≥ z wojskiem nazachÛd i zosta≥. Oøeni≥ siÍ i juønie wrÛci≥.

Drogπ przejecha≥o dwÛch mÍø -czyzn na motorze.

-A co oni wieüli, takie d≥ugie,zawiniÍte w szmaty?

-Ciiiiiiiii ñzachichota≥a cichut -ko pani Irena, konfidencjonalnieprzyk≥adajπc palec do ust. ñNiewolno, ale polujπ. W tajdze. No,... strzelajπ. U nas bieda, wiÍctrzeba.

Wnuczki pani Ireny ñpodobniejak wiele osÛb po 1991r., kiedypoupada≥y ko≥chozy i nasili≥o siÍbezrobocie ñ w poszukiwaniupracy wyjecha≥y do miasta i rzad -ko zaglπdajπ, a 77 letniej, z tru -dem poruszajπcej siÍ babci, niestaÊ na remont przeciekajπcegodachu.

Budynki stojπce wzd≥uø drogimajπ niekiedy blisko sto lat, cho -ciaø sπ teø nowe bπdü ≥adnieodno wione domy. WodÍ w wielugospodarstwach nadal ciπgnie siÍze studni z øurawiem lub ñjakprzed wiekiem ñprzynosi siÍ zrzeki w wiadrach na naramien -nych nosid≥ach ñkoromys≥ach.Tylko nieliczni gospodarze majπpompy wodne. Jednπ z niewieluoznak postÍpu, jaki dokona≥ siÍ wWierszynie w ciπgu kilkudzie -siÍciu lat, jest elektrycznoúÊ.

MπkÍ ze zboøa mielonego wpobliskim m≥ynie potrzebujekaøda tutejsza pani domu, bo kup -ny chleb jest drogi i tylko rozrzu -tna gospodyni nie piecze go pod

w≥asnym dachem. Zresztπ taknakazuje tradycja i wiedza prze -ka zywana z pokolenia na poko -lenie. Dzieciom i wnukom uro -dzonym juø na Syberii po wie rza -no ca≥π tÍ mπdroúÊ, ktÛrπ mielimieszkaÒcy polskich wsi i mia -ste czek sto lat temu: jak piecchleb, co ro biÊ w obej úciu i jak

øyÊ go dnie.W gÛrujπcym ponad wsiπ brzo-

zo woñ sosno wym lesie przy -cupnπ≥ wier szy niaÒski cmen -tarzyk. Na krzy øach i tablicz kachw zdecy do wanej wiÍk szoúciwidniejπ polsko brzmiπce nazwi -ska, na sta rych gro bach pi sane al -fa be tem ≥aciÒskim, po tem prze -k≥a dane fonetycznie na cy rylicÍ,w osta t nich latach znÛw corazczÍú ciej powraca siÍ do pierwo -tnej pisowni. Niekiedy nazwiskaza tar≥a mg≥a cza su, a na drew nia -nych krzy øach widniejπ tylko po -blak≥e zdjÍcia otulo nych w chu -stki kobiet i wπsa tych mÍøczyzn.Po niektÛ rych grobach po zo sta≥yjedynie zapadniÍte, trudne do ro -zrÛø nie nia kopczyki. Obok krzy -øy drew nianych, wy rÛøniajπ siÍkolorami metalowe, katolickie ipra wos≥a wne, a takøe otoczo nemetalowy mi p≥otkami pomni czkizwieÒczo ne czerwonπ gwiaz dπ.Na wielu krzyøach po wie wajπbia≥oñczer wo ne wstπøki.

Przy cmentarnym ogrodzeniustoi d≥uga ≥awa biesiadna, nato -miast na ca≥ym cmentarzyku roz -siane sπ mniejsze ≥awki i sto≥ki.Na niektÛrych nagrobkach do -strzec moøna talerzyki i kieliszkiz pozosta≥oúciami pokarmÛw ialkoholu.

Rodzina zgromadzona przyjednym z grobÛw wspomina≥aswego krewnego, raczπc siÍ cza -jem, wÛdkπ, blinami, ogÛrkami,chlebem. Gdy dostrzegli mnie

spacerujπcego i robiπcego zdjÍ cia,zosta≥em zaproszony na po -czÍstunek. Kiedy odmÛwi≥emwypicia alkoholu, zaproponowalizjedzenie przynajmniej blina,zawartoúÊ kieliszka natomiast je -

den z mÍøczyzn czÍúciowo wy pi≥,a czÍúciowo pola≥ niπ grÛb.

NiektÛrzy t≥umaczπ, øe zwy czajbiesiadowania przy grobach zapo -øyczony zosta≥ od Rosjan, øe topozosta≥oúÊ wywo dzπ cego siÍ zpogaÒstwa obyczaju sk≥adaniaobiaty ñ ofiary, daru przekazywa -nego bÛstwom albo ku czci zmar -≥ych. Na pierwszy rzut oka ñzw≥a-szcza w kontekúcie wsi zamiesz -ka≥ej przez PolakÛw ñ ma on teøposmak obrzÍdu ìdzia dÛwî, alezarÛwno geneza jak i wymowaobu tych zwyczajÛw sπ odmien ne.Miesz kaÒ cy Wierszyny zdajπ siÍtrak towaÊ cmentarne biesiado -wanie jako formÍ uroczy s tychwspomin kÛw w miejscu spoczyn -ku swoich bliskich. Nato miast weWszyst kich úwiÍtych ponoÊ tylkona polskich grobach palπ siÍznicze.

W sobotni wieczÛr, jak nowo -na rodzeni po kπpieli w bani (sy -beryjskiej ìsuchejî saunie), ko -rzy stajπc z zaproszenia pani LudyñwierszyÒskiej nauczycielki i pre -zesa tamtejszego Stowarzy szeniaSpo≥eczno-Kulturalnego ìMa≥aPolskaî, usiedliúmy przy stole za -stawionym m.in. pysz nymi potra -wami z zaszlachto wa nego dwiegodziny wczeúniej úwi niaka, twa -rogiem z jagodami zebranymi wlesie przez paniπ LudÍ, piwem iwÛdeczkπ. OprÛcz nas by≥o teøkilkoro PolakÛw ñirkuckich zna -jomych gospoda rzy. Przy düwiÍ -kach ìharmoszkiî, na ktÛrejprzygrywa≥ mπø pani Ludy, úpie -waliúmy piosenki polskie ñodìSoko≥Ûwî po ìdzieweczkÍ, ktÛrasz≥a do laseczkaî ñ i kilka przy -úpiewek rosyjskich. Gospodyni,ktÛra ukoÒczy≥a polonistykÍ wGdaÒsku, wspomina, øe w Polscez poczπtku z przeraøeniem patrzy -≥a na krowy uwiπzane na ≥aÒ cu -chach. Na Syberii chodzπ oneswobodnie. Rano same idπ napastwi sko, a wieczorem rÛwnieøsame wracajπ do zagrody.

By≥y teø chwile g≥Íbszej refle -ksji. Pani Luda ñ podobnie jaknie ktÛrzy inni mieszkaÒ cy Wier -szyny ñ jest dum na ze swychprzod kÛw, z ich odwagi, de ter mi -nacji, wytrwa≥oúci w zachowy wa -niu pols ko úci wsi. Cieszy siÍ zwy marzo nego, dopiero co odda -nego do uøytku Domu Polskiego,bÍdπ cego oúrodkiem kultury ikultywujπcπ narodowe tradycjewi zytÛwkπ tego miejsca. Z nacis -

dorywczo, w tajdze lub w mieú -cie. Ludzie øyjπ bardziej niøskrom nie. Rodziny z regu≥y sπwielodzietne, nieraz jest ichponad dziesiÍcioro. Brak sta≥ychdochodÛw sprawia, øe ludzie bo -rykajπ siÍ z wieloma trudnoúcia -mi, miÍdzy innymi z brakiemubraÒ czy podstawowegowyposaøenia dzieci do szko≥yñjedynej na Syberii szko≥y, wktÛrej uczniowie uczπ siÍwszystkich przedmiotÛw wjÍzyku polskim.

We wsi sπ tylko dwa bπdü trzysamochody, co przy bardzo duøejodleg≥oúci chociaøby od Irkucka iwobec rzadko kursujπcego auto -bu su, stanowi ogromnπ przeszko -dÍ zarÛwno w potencjalnych do -jazdach do pracy, jak i w ewen tu -alnej potrzebie uzyskania na przy -k≥ad pomocy medycznej. Wpraw -dzie doprowadzona jest tu linia

telefoniczna, ale telefon funkcjo -nuje wy≥πcznie w jednπ stronÍ,czyli moøna dodzwoniÊ siÍ jedy -nie do Wierszyny.

-Nie macie telefonu. A co, gdyktoú zachoruje ? -pytamy mÍøapani Ludy.

-Jak to co ? Na ìgÛrkÍî (cmen -tarzyk) ñodpowiada z gorzkimúmiechem.

Dobrym duchem Wierszynyby≥ ksiπdz Ignacy Pawlus (poprzeniesieniu do Kaliningraduzastπpi≥ go inny kap≥an). MiÍdzyinnymi z jego inicjatywy odbud o -wano tutejszy koúciÛ≥. On teøwspiera≥ mieszkaÒcÛw duchowo,pog≥Íbia≥ ich wiarÍ, pomaga≥przetrwaÊ trudne czasy orga ni -zujπc na przyk≥ad wakacyjnywypoczynek dla dzieci i m≥o dzie -øy.

Waønym wydarzeniem dlaWier szynian by≥o zatrzymanie siÍ

w wiosce na zimÍ s≥ynnego piel -grzyma ñ Georgeía Yoltería,idπcego z Alaski przez SyberiÍ,Indie do Ziemi åwiÍtej. úlademjego pobytu jest ponoÊ w≥asnorÍ -cznie przez niego postawionypamiπtkowy krzyø, z pobliskiegowzgÛrza czuwajπcy nad wsiπ.

Wierszyna ñpodobnie jak wielewsi syberyjskich ñjest jednym z

Dokończenie na stronie 23

kiem pod kreúla, øe nie sπ Po loniπ,tylko Pola kami.

Niestety, wúrÛd przed sta wicielipolskich w≥adz zdarzajπ siÍ i tacy,ktÛrzy traktujπ Wier szynian jakoìgorszychî PolakÛw, bo nie sπ

oni potomkami zes≥aÒcÛw, zaú ichprzodkowie przy byli na SyberiÍ

ìjedynie za chlebemî (wyjπtkiemjest rodzina niejakiego Bykows -kiego ñzes≥aÒca politycz nego).

Trzeba jednak stwierdziÊ obiek-tyw nie, øe polskoúÊ nie ktÛrych ñprzynajmniej tych spotkanychprzez nas ñpotomkÛw zes≥aÒcÛwñw sposÛb naturalny, na skuteknie kiedy ponad wieko wej izolacjiod kraju i kilku dzie siÍciu latkomu nistycz nego wynarada wia -nia ñ uleg≥a znacznemu wy mie -sza niu z do minujπcπ ìwszech -zwiπ z kowπî kul turπ rosyjskπ(cho ciaø w niektÛ rych z nichznÛw odradza siÍ úwia domoúÊnarodowa), natomiast Wierszy -nia nie, w sposÛb wrÍcz zadzi wia -jπcy, zdo≥ali ocaliÊ nie tylko mo -wÍ i wiarÍ ojcÛw (dla pierwszegopokolenia urodzonego na SyberiijÍzyk polski by≥ czasami jedynymznanym jÍzykiem), ale postawilisobie za punkt honoru nie miesza -

nie ojczystej krwi (ìwychodziÊ zaRuskiego, to by≥ grzechî).

Rozmawialiúmy teø o dzisiej -szych realiach øycia w Wierszy -nie. MieszkaÒcom doskwieraduøe bezrobocie i bardzo niskiedochody. Utrzymujπ siÍ g≥Ûwniez uprawy roli, produkcji mleka,hodowli byd≥a, niekiedy z niele -gal nych polowaÒ. Pracujπ, jeúliznajdπ zatrudnienie, przewaønie

Wierszyna - 100 lat ostoi P o l s k o ś c i n a w s c h o d n i e j Syberii

Po pierwszych wierszyńskichosadnikach niekiedy pozostały

jedynie bezimienne krzyże zwyblakłymi fotografiami

Pani Irena Nowak i Autor tego artykułu

Bieiadne ławy na wierszyńskim cmentarzyku

Pożegnalna kolacja w gościnnym domu pani Ludy

DokoÒczenie ze strony 21

Strona 23No 12 (1002) 15-30/06/2010

POLISH-CANADIAN INDEPENDENT COURIER

SEMI-MONTHLY

WYDAWCA-PUBLISHERNowy Kurier Inc.

REDAKTOR NACZELNY:JolantaCabaj

DZIA£REKLAM/ADVERTISING

Dyrektor/Manager -Zbigniew Koprowski

Cell: 647-886-1804Email: [email protected]

ADRES REDAKCJI/ADDRESSOF EDITORIAL BOARD:12 Foch Ave, Toronto, ON

M8W 3X1 (Canada)Tel/Fax: . (416) 259-4353

E-mail: [email protected]:

www.nowykurier.com

PUBLICYSCI/CONTRIBUTORS:

Wiesław Bla schke (Polska),Majka Bochnia, Wojciech Bła -siak, Henryk Bugła cki (Polska),Izabella Bukraba -Rylska (Pols -ka), Wini cjusz Gure cki, JanJekie łek, Zofia Lachowicz, Gra -żyna Majka (Polska), ElżbietaMarciń czak -Leppek, ZbigniewMoszu ma ń ski, Wies³aw Piec hoc ki(Au stria), Zeno wiusz Ponar ski,Ka zi mierz Z. Poznañski (USA),Jerzy Przystawa (Polska), Bar ba -ra Sharratt, Kry sty na Star czak-Kozło wska, Edward Soł tys, Le -szek Szymowski (Pol ska), Tade -usz Szczęsny, An drzej Tar gow ski(USA), Alek sandra Ziółkowska -Boehm (USA), Janusz Zuziak(Polska)

Redakcja nie odpowiada za treúÊzamieszczonyvch reklam.

Teksty zawierajπce numery tele -fonÛw sπ tekstami reklamowymi.Zamieszczone materia≥y nie zaw szeodzwierciedlajπ po glπdy Redakcji.

Przedruk bez zezwolenia Re -dakcji zabronionyZa≥oøona/Established in 1972

DokoÒczenie ze strony 22

Ukazało się również szereg wy -daw nictw historycznych i popu -lar nych, wysławiających zwycięs -two oręża polskiego, akcentują -cych polityczne tło wydarzeń1410 roku. Na bieżąco o przygo -to wa niach do wielkiej uroczysto -ści donosił warszawski TygodnikIlustrowany.

Część trzecia - 2010 - tradycjagrunwaldzka i „oblężeniowa” nazamku malborskim po II wojnieświatowej. Opowiemy tu o dzia -ła niach muzealnych i edukacyj -nych związanych z obchodamirocznic bitwy grunwaldzkiej,oblę żenia Malborka i historiązakonu krzy żac kiego w Mal -borku. Punktem kulminacyjnymtej części będzie zaprezentowanieniedokończonej kopii obrazu JanaMatejki Bitwa pod Grunwaldempędzla Zdzisła wa Pabisiaka.Obraz w skali 1:1 będzie ekspo -no wany wraz z ory ginalnym olej -nym szkicem Matejki z 1872roku.

Elementem zamykającym ca -łość wystawy będą najciekawszefotogramy z widowiska plenero -w ego Oblężenie Malborka, rea -lizo wa nego od 10 lat pod muramimalborskiej warowni.

Serdecznie zapraszamy !

tych miejsc na úwiecie, w ktÛrychludzie - choÊ øyjπ bardzo skrom -nie - nie zamartwiajπ siÍ o swÛjbyt, nigdzie siÍ nie spieszπ, cieszπsiÍ øyciem, chwilπ, sobπ. Chociaø

nie op≥ywajπ w dostatki - niemieszkajπ w wykwintnych do -mach, nie jeødøπ luksusowymilimuzynami - to jednak sπ szczÍú -liwi. Øyjπ pe≥niπ øycia, w zgodziez naturπ. W≥aúnie tu czujπ siÍnaprawdÍ u siebie. Nasi rodacymieszkajπcy na Syberii nie zaz -dro szczπ nam cywilizacyjnychnowinek. Majπ úwiadomoúÊ tego,øe w pogoni za karierπ, sukcesem,pieniπ dzem bardzo ≥atwo prze -oczyÊ coú, co rzeczywiúcie waø -ne: prostotÍ ducha, dobroÊ, øycz -liwoúÊ.

Pawe≥ M.Nawrocki

23 VII - 31 XII 2010

Wystawa w ramach obchodówRoku Grunwaldzkiego, zorgani -zowana przez Dział Historii orazBibliotekę Muzeum Zamkowegow Malborku.

W sali wystaw czasowych naZamku Wysokim znajdą Państwoekspozycję historyczną poświę co -ną bitwie grunwaldzkiej i oblę -żen iu Malborka w 1410 roku orazdziałaniom związanym z ob -chodami 500 rocznicy tych wy -darzeń w 1910 r. w Malborku i wKrakowie. Zaprezentowane zosta -ną również współczesne akcjemuzealne poświęcone tradycjigrunwaldzkiej i historii sprzed600 lat.

Część pierwsza - 1410 - przy -bliży informacje na temat samejbitwy, zobrazuje rekonstrukcjęwydarzeń, położenie wojsk pols -kich i krzyżackich, taktykę czyteż kierunki natarcia. By dopełnić

obrazu zaprezentowane zostanąnajważniejsze przekazy ikonogra -ficzne bitwy pochodzące z kronikpolskich i obcych (Marcin Biels -ki, Bartosz Paprocki, DiepoldSchilling, Heinrich Reden). Wdalszej części omówione zostanieoblężenie Malborka, będące na -stępstwem wydarzeń grunwal -dzkich, a dla zamku malborskiegojednym z najważniejszych mo -men tów w jego dziejach. W tymmiejscu przyjrzymy się bliżej

postaci obrońcy malborskiegozamku i późniejszego wielkiegomistrza - Hein richa von Plauen.

Część druga - 1910 – zo bra zujepa mięć o Grun waldzie i oblę żeniuMalborka w XIX i po czątku XXwie ku w Niemczech i w Polsce.Uwagę skupimy na działaniachpodjętych w rocznicę oblężenia wrestau rowanym zamku malbors -kim i na uroczystościach, któreodbywały się tam w 1910 roku.Głównym akcentem będzie poli -chro mia do kaplicy św. Anny naZamku Wysokim w Malborku,przedsta wiająca poległych podGrunwal dem rycerzy krzyżac kich.

Ważnym elementem w tejczęści ekspozycji będzie zapre -zen to wanie bitwy grunwaldzkiejw kontekście dwóch polskichdzieł literackich. A mianowicie,uważanej za arcydzieło literaturypolskiej powieści Krzyżacy Hen -ry ka Sienkiewicza (pierwsze wy -danie książkowe 1900 r.) orazpowieści Krzyżacy 1410. Obrazyz przeszłości Józefa Ignacego

Kraszewskiego (pierwsze wyda -nie 1882 r.). Na wystawie, pozaksiążkami, zaprezentowane zosta -ną cykle malarskie Konstan tegoGórskiego oraz Stanisława Kaczor- Batowskiego wykonane doutworu Sienkiewicza.

Wielkie i ważne obchody 500-lecia bitwy grunwaldzkiej naterenach polskich odbyły się wKrakowie. Ich centralnym wyda -rzeniem było odsłonięcie pomni -ka Władysława Jagiełły na PlacuMatejki. Motto wyryte na pomni -ku „PRAOJCOM NA CHWAŁĘ,BRACIOM NA OTUCHĘ” na -wią zy wało do ówczesnej sytuacjispołeczeństwa polskiego, rozbi -tego pomiędzy zaborami. Uroczy -s tości krakowskie na długo pozo -stały w pamięci jego uczestnikówza sprawą wielu edycji pamiątko -wych albumów, które w ogrom -nych ilościach zaczęły pojawiaćsię jeszcze tego samego roku.

Grunwald i Malbork 1410-1910-2010

Pani Irena Nowak

Strona 24 15-30/06/ 2010 No.12(1002)