Investment Tribune 01/2013

42
W drodze na międzynarodowy rynek high-tech Wywiad z Markiem Borzestowskim, partnerem w Giza Polish Ventures Dialog nauki z biznesem Projekt Łowcy Biznesu zakończony sukcesem Polskie fundusze Venture Capital unikają ryzyka Wydawnictwo współfinansowane przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. ISSN 1897-1539 Magazyn dystrybuowany jest bezpłatnie nr 1/2013

description

Magazyn Investment Tribune

Transcript of Investment Tribune 01/2013

Page 1: Investment Tribune 01/2013

W drodze na międzynarodowy rynek high-techWywiad z Markiem Borzestowskim,

partnerem w Giza Polish Ventures

Dialog nauki z biznesem

Projekt Łowcy Biznesu zakończony sukcesem

Polskie fundusze Venture Capital unikają ryzyka

Wydawnictwo współfinansowane przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.

ISSN 1897-1539Magazyn dystrybuowany jest bezpłatnie

nr 1/2013

Page 2: Investment Tribune 01/2013

K A P I TA Ł D L A F I R M

ZAPYTAJ EKSPERTA DOMU MAKLERSKIEGO

Departament Bankowości Inwestycyjnej32 352 00 [email protected]

www.secus.pl

NewConnect | Fundusz Private Equity | Catalyst

Page 3: Investment Tribune 01/2013

Numer, który trzymają Państwo w rękach jest ostatnim numerem czasopisma Investment Tribune. Wydawane przez jedną z najprężniej działających sieci aniołów biznesu Łowcy Biznesu stanowiło ono ważny element jej działalności. Na przestrzeni ostatnich kilku lat obserwowaliśmy i pisaliśmy o tym jak rozwija się i zmienia młody polski rynek venture capital i cały ekosystem mający na celu zbudowanie gospodarki opartej na wiedzy i innowacjach. Wiele pierwotnych założeń i koncepcji, które wpłynęły na zakres działań podejmowanych przez państwo na rzecz rozwoju tego rynku zostały poddane weryfikacji w praktyce. Intensywne działania ostatnich lat pozwoliły zdiagnozować specyficznie polskie problemy i bariery, jakie hamują wykształcenie się w naszym kraju dynamicznie rozwijającego się rynku wysokich technologii. Pozostaje mieć nadzieję, że ta praktyczna weryfikacja zarówno potencjału, zasobów jak i barier spowoduje, że w najbliższych latach zarówno inwestorzy, przedsiębiorcy, instytucje otoczenia biznesu, agencje rządowe i świat naukowy będą korzystać z tych informacji, aby podejmować trafne i niezbędne inicjatywy, które pozwolą zbudować ugruntowaną pozycję konkurencyjną naszego kraju na globalnym rynku nowych technologii.

Ostatni numer poświęciliśmy między innymi rozważaniom o wyzwaniach związanych z komunikacją między naukowcami i inwestorami, nowych mechanizmach inwestycyjnych dla inwestorów, a także rozmowom o potencjale technologicznym naszego kraju i modelach biznesowych, jakie mogą przynieść międzynarodowy sukces polskim firmom technologicznym. Serdecznie zapraszam do lektury oraz w imieniu całej redakcji pragnę podziękować Państwu za uwagę i zainteresowanie informacjami, artykułami i wywiadami, które przygotowywaliśmy dla Państwa na przestrzeni ostatnich trzech lat.

Innowacyjna gospodarka na półmetku

Olga YanusikRedaktor Naczelna

1

K A P I TA Ł D L A F I R M

ZAPYTAJ EKSPERTA DOMU MAKLERSKIEGO

Departament Bankowości Inwestycyjnej32 352 00 [email protected]

www.secus.pl

NewConnect | Fundusz Private Equity | Catalyst

Page 4: Investment Tribune 01/2013

WydarzeniaProjekt Łowcy Biznesu zakończony sukcesem 4

Finansowanie długiem dostępne dla MSP 6

Nowoczesne laboratoria

badawcze w Poznańskim Parku

Naukowo-Technologicznym 7

Zdaniem ekspertaW drodze na międzynarodowy rynek high-tech

Wywiad z Markiem Borzestowskim,

partnerem w Giza Polish Ventures 8

Innowacyjna gospodarkaDialog nauki z biznesem 12

Komunikacja to podstawa biznesu

Wywiad z Krzysztofem Kowalczykiem,

partnerem zarządzającym funduszem

Hard-Gamma Ventures 14

GiełdaNewConnect Segmenty HLR i SHLR

wzbudzają kontrowersje 18

Komunikacja to podstawa biznesuWywiad z Krzysztofem Kowalczykiem,Hard-Gamma Ventures

str. 14

Podział majątkowych praw do wynalazku pomiędzy uniwersytetem a wynalazcą

str. 30

Fot.

Robe

rt S

zaba

n /

Sylw

ia L

eszc

zyńs

ka /

isto

ckph

oto.

com

2

Czerwiec, nr 1/2013

Page 5: Investment Tribune 01/2013

Venture capitalPolskie fundusze Venture Capital unikają ryzykaWywiad z dr. Czesławem Gawłowskim, Prezesem Zarządu Krajowego Funduszu Kapitałowego 20

Współpraca z inwestorem VC przyspieszyła rozwój APN Promise 22

FinanseInwestor w spółce ułatwi otrzymanie pożyczki z PARP 24

Elitarne rynki teraz dla każdego 26

PrawoPodział majątkowych praw do wynalazku pomiędzy uniwersytetem a wynalazcą 30

StrategieUtworzenie spin-off’u – strategią rozszerzenia działalności spółki 32

Innowacyjna gospodarkaKlastry wzmocnią pozycję rynkową polskich firm ICT 35

W wolnej chwiliJaponia – poczuć smak umami 36

Wydawca: SECUS WSPARCIE BIZNESU Sp. z o.o.

Redakcja: ul. Paderewskiego 32 c, 40-282 Katowice tel. +48 32 352 45 25, fax +48 32 352 45 36 e-mail: [email protected] www.lowcybiznesu.pl

Nakład: 2500 egzemplarzy

Red. naczelny: Olga Yanusik

Skład i druk: Centrum Usług Drukarskich Henryk Miler ul. Szymały 11, 41-709 Ruda Śląska www.cuddruk.pl

Japonia – poczuć smak umamistr. 36

Utworzenie spin-off’u – strategią rozszerzenia działalności spółki

str. 32

3

Page 6: Investment Tribune 01/2013

W ciągu niespełna trzech lat Secus Wsparcie Biznesu sp. z o.o. z powodzeniem zbudowało mechanizm, który umożliwił perspektywicznym start-up’om, a także małym i młodym przedsiębiorcom docierać do inwestorów venture capital i skutecznie pozyskiwać kapitał na realizację strategii biznesowej i dynamiczny rozwój. W 2010 roku, kiedy to Secus Wsparcie Biznesu otrzymało dofinansowanie z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka Działanie 3.3.1, utworzone zostały biura w Katowicach (siedziba), Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu i Krakowie. W rezultacie przedsiębiorcy i inwestorzy praktycznie z całej Polski zyskali możliwość bezpośredniego udziału w projekcie.

Cztery filarySukces „Łowców Biznesu” był możliwy dzięki podjęciu wszechstronnych i kompleksowych działań, które bazowały na czterech filarach:1. Szerokiej promocji w Polsce inwestycji

venture capital,2. Edukacji przedsiębiorców

i inwestorów,3. Współpracy z gronem partnerów

biznesowych, 4. Bezpośrednim kojarzeniu najlepszych

firm i projektów z inwestorami.

Promocja inwestycji Venture CapitalW ramach działań promocyjnych został stworzony portal lowcybiznesu.pl (umożliwia inwestorom przeglądanie online projektów zgłoszonych do sieci), przygotowano i wyemitowano 18 programów telewizyjnych w telewizji Polsat News oraz TV Biznes, jak również przeprowadzono kampanię prasową: wydanych zostało 10 wkładek tematycznych w Dzienniku Gazecie Prawnej i Manager Magazine a także wiele artykułów eksperckich, które cyklicznie ukazywały się m.in. w Pulsie Biznesu, Gazecie Parkiet, Gazecie Finansowej i na portalach internetowych IPO.pl, Inwestycje.pl. Wyjątkową funkcję pełnił też kwartalnik Investment Tribune, który popularyzował inwestycje VC wśród przedsiębiorców i inwestorów dostarczając im fachowej wiedzy i przykładów z praktyki – tak z Polski, jak z zagranicy. Najlepsze przykłady zagranicznych inwestycji venture capital, ale i tych polskich, a zarazem możliwości pozyskiwania kapitału od funduszy VC oraz inwestorów indywidualnych (w tym Aniołów Biznesu) były także szeroko dyskutowane podczas 7. ogólnopolskiej

konferencji, w której osobiście bądź za pośrednictwem transmisji internetowej wzięło udział ponad 2500 osób.

EdukacjaInwestycje VC nie mogą być realizowane bez odpowiedniego przygotowania. Przedsiębiorcy muszą potrafić właściwie oszacować potencjał swojego biznesu, skalkulować potrzebne nakłady inwestycyjne i możliwe do osiągnięcia przychody. Muszą nauczyć się, jak zaprezentować swój projekt przed inwestorem, a także jak wygląda proces inwestycyjny i dalsza współpraca z kapitałodawcą. Inwestorzy prywatni natomiast muszą zrozumieć potrzeby młodego biznesu i zdać sobie sprawę, że inwestycja venture capital, aby zakończyła się sukcesem nie może ograniczać się tylko do wniesienia do spółki pieniędzy. Ze specyfiką inwestycji venture capital obie strony transakcji mogły zapoznać się na 31 szkoleniach, które odbywały się na terenie całej Polski, m.in. w Katowicach, Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie, Gdańsku, Gliwicach, Lublinie. W szkoleniach udział wzięło łącznie ponad 900 osób.

Sieć kontaktówEfektywna realizacja projektu nie byłaby możliwa bez wsparcia partnerów biznesowych: Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie S.A., parków naukowo-technologicznych, centrów transferu technologii, wiodących kancelarii prawnych, lokalnych centrów biznesu i patronów medialnych projektu. To dzięki nim Secus Wsparcie Biznesu mogła skutecznie docierać do przedsiębiorców i pozyskiwać najlepsze projekty inwestycyjne. Z kolei eksperci tych instytucji podczas szkoleń i konferencji dzielili się z uczestnikami fachową wiedzą i swoim doświadczeniem. Dzięki naszym partnerom udało się stworzyć ekosystem finansowania kapitałem prywatnym perspektywicznych mikro i małych firm, które mimo swojego

Projekt „Łowcy Biznesu” to jedna z największych i najefektywniejszych sieci skupiających małe firmy szukające kapitału na dalszy rozwój oraz inwestorów venture capital – Aniołów Biznesu i fundusze. Do projektu jak dotąd zgłosiło się blisko 500 firm i projektów biznesowych, a grono inwestorów skupiło prawie 300 osób indywidualnych i instytucji. Ponad 20 przedsiębiorców pozyskało już kapitał na realizację swoich planów inwestycyjnych, a w ciągu najbliższych dwóch lat liczba ta powinna się jeszcze podwoić.

Projekt Łowcy Biznesu zakończony sukcesem

4

Czerwiec, nr 1/2013

Page 7: Investment Tribune 01/2013

wydarzeniazdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

potencjału nie mogły liczyć na kredyty bankowe ani inne źródła finansowania dostępne dla dojrzałych przedsiębiorstw. Secus, będąc świadomym tego, jak ważne poza kapitałem jest dla małych firm wsparcie menedżerskie i sieć kontaktów biznesowych nawiązał współpracę z wieloma instytucjami otoczenia biznesu i funduszami venture capital nie tylko z Polski ale i z zagranicy. Secus Wsparcie Biznesu jest także członkiem Europejskiej Sieci Aniołów Biznesu EBAN. Przedsiębiorcy przystępujący do sieci Łowcy Biznesu uzyskują nie tylko dostęp do kapitału, ale i bezcennych kontaktów biznesowych. Nieocenioną dla nich wartością może być nawiązanie współpracy i rozwijanie projektów biznesowych z innymi przedsiębiorcami z sieci, a jest ich kilkaset.

Po kapitał do inwestoraNajważniejszym filarem działalności Secus Wsparcie Biznesu były działania mające na celu bezpośrednie skojarzenie firm i pomysłodawców z inwestorami venture capital. Najlepsze spółki i projekty miały możliwość zaprezentowania się inwestorom na 24 spotkaniach typu „Road Show”, podczas których mieli oni możliwość zaprezentowania

swojego pomysłu na biznes i planów inwestycyjnych zaproszonym Aniołom Biznesu i funduszom venture capital. Z możliwości tej skorzystało łącznie blisko 80 przedsiębiorców. Część firm miała możliwość zaprezentowania się na indywidualnych spotkaniach z inwestorami. Ponad 20 przedsiębiorcom udało się pozyskać kapitał na rozwój pochodzący od Aniołów Biznesu, funduszy venture capital, funduszy inkubatorowych wspieranych z działania 3.1 POIG i inwestorów rynku NewConnect. Wśród firm, które znalazły inwestorów i rozwinęły skrzydła są m.in. i3D S.A., Dynamax sp. z o.o., Desa Modern sp. z o.o., Esotiq&Henderson S.A. i Edustacja.pl sp. z o.o.

Klub inwestorówSecus Wsparcie Biznesu sp. z o.o. zintegrowało też wokół siebie środowisko inwestorów venture capital. Dostrzegając korzyści płynące z koinwestycji, inwestorzy powołali do życia w dniu 12 lipca 2012 roku Smart Capital Investors Club. Założycielami klubu są Aniołowie Biznesu działający w Sieci zarządzanej przez Secus Wsparcie Biznesu oraz menedżerowie wyższego szczebla z dużych korporacji międzynarodowych i rodzimych przedsiębiorstw, zrzeszeni

przy stowarzyszeniu Finexa i Asset Telescopo. Smart Capital Investors Club jest unikalną instytucją w skali całego kraju, wykorzystującą najlepsze doświadczenia krajów Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych. Głównym zadaniem stawianym przed Klubem jest stworzenie efektywnego mechanizmu, który umożliwi zrzeszonym w nim inwestorom wspólne dokonywanie inwestycji venture capital w starannie wyselekcjonowane spółki i aktywne wsparcie ich rozwoju poprzez wykorzystanie wiedzy i doświadczenia Członków Klubu.Wykorzystując już zdobyte doświadczenia Secus Wsparcie Biznesu sp. z o.o. zamierza kontynuować swoją działalność i w dalszym ciągu wspierać młode polskie firmy w pozyskiwaniu kapitału i budowaniu ich wartości. Zachęcamy przedsiębiorców do zgłaszania swoich projektów do sieci „Łowcy Biznesu” i wykorzystania naszego potencjału! Wystarczy wejść na www.lowcybiznesu.pl, aby dowiedzieć się więcej.

Robert BieleńWiceprezes Zarządu

Secus Wsparcie Biznesu Sp. z o.o.

5

Page 8: Investment Tribune 01/2013

Fot:

isto

ckph

oto.

com

Zwrotne instrumenty inżynierii finansowej są mniej znaną formą wsparcia, które przedsiębiorcy mogą otrzymać na wczesnym etapie rozwoju firmy. To dotacje bezzwrotne są niewątpliwie najbardziej popularną i dostępną formą otrzymania kapitału publicznego na działalność firmy, jednak wzbudzającą w ostatnim czasie coraz częstsze dyskusje o jej efektywności. Minister Rozwoju Regionalnego Elżbieta Bieńkowska podczas konferencji Dni Inżynierii Finansowej Unii Europejskiej w Polsce. 2012 zapowiedziała, że ponad 10 procent środków z kolejnego budżetu funduszy strukturalnych UE, z jakich będzie korzystała Polska, będą wydane w formie instrumentów z tej grupy. Obecnie stanowią one zaledwie kilka procent wszystkich form wsparcia.Konferencja została zorganizowana przez Krajowy Punkt Kontaktowy Programu Ramowego na rzecz Konkurencyjności i Innowacji (KPK CIP), działający przy Związku Banków Polskich. Spotkanie to od czterech lat skupia przedstawicieli sektora publicznego Polski i Unii Europejskiej oraz sektora prywatnego i jest miejscem dyskusji o roli instrumentów inżynierii finansowej w publicznej polityce wsparcia w Unii Europejskiej. Opisywane instrumenty są metodą ułatwiającą dostęp do kapitału między innymi młodym firmom. Jednak mechanizm ich działania jest bardziej podporządkowany zasadom rynkowym niż w przypadku dotacji. Dotacje dostarczają bezzwrotnego kapitału, który w naturalnych warunkach rynkowych

firma musiałaby zaczerpnąć np. z zysków z prowadzonej działalności komercyjnej. Filozofia funkcjonowania instrumentów finansowych natomiast uwzględnia zwrot środków uruchomionych z budżetu państwa, bądź z nim powiązanych, dzięki czemu środki mogą być dalej reinwestowane. Obecnie w Polsce funkcjonuje kilkanaście instrumentów inżynierii finansowej w ramach samego programu CIP. Do tego dochodzą inne – oferowane w ramach krajowych lub

regionalnych programów operacyjnych. Niektóre są już dobrze rozpoznawalne, a niektóre mimo swoich atutów wciąż wzbudzają niewielkie zainteresowanie. Na przykład o instrument mieszany, łączący dotację z kredytem bankowym – tj. kredyt technologiczny, przyznawany z Funduszu Kredytu Technologicznego, zaaplikowano w samym tylko 2012 roku w łącznej wartości ponad trzykrotnie przekraczającej

sumę dostępnego na ten cel kapitału publicznego. Przedsiębiorcy złożyli wnioski kredytowe na kwotę dofinansowania powyżej 1,5 mld zł, (przy dostępnej alokacji w tym konkursie na poziomie 400 mln zł). Jednocześnie, jak wynika z danych Ministra Gospodarki, z usług funduszy pożyczkowych, wspieranych publicznym kapitałem, w całym 2012 roku, skorzystało tylko 4% przedsiębiorców. Arkadiusz Lewicki, Dyrektor Krajowego Punktu Kontaktowego Programu CIP podkreśla, że w opinii ekonomistów, nie tylko bankowców, instrumenty rewolwingowe są po prostu efektywniejsze. I to nie tylko pod względem skali zastosowania (możliwość wsparcia większej liczby przedsiębiorców), ale szczególnie wobec aktualnej, trudnej sytuacji sektora finansów publicznych. Np. w programie CIP jedna publiczna złotówka unijnego poręczenia mobilizuje dla małego przedsiębiorcy ponad 30 złotych z komercyjnego rynku. W przypadku dotacji „stymulator” wygeneruje zaledwie 1–2 zł od beneficjenta. Różnica na korzyść beneficjentów jest więc zasadnicza. W Polsce instytucje otoczenia biznesu oraz wsparcie przedsiębiorców kapitałem publicznym są znacznie mniej rozwinięte niż w krajach starej Europy. Dla przedsiębiorców na zachodzie Europy instrumenty inżynierii finansowej stanowią znane od dawna, sprawdzone i wykorzystywane instrumentarium. W Polsce natomiast przejście z systemu dotacji do coraz bardziej rozbudowanego systemu instrumentów zwrotnych będzie wymagało szerokiej akcji informacyjnej i promocyjnej wśród przedsiębiorców.

Finansowanie długiem dostępne dla MSP

W 2014 roku na rynku pojawi się więcej instrumentów inżynierii finansowej. Ułatwią one wielu małym firmom dostęp do finansowania długiem, które teraz jest dla nich zbyt kosztowne lub niedostępne ze względu na brak historii kredytowej.

6

Czerwiec, nr 1/2013

Page 9: Investment Tribune 01/2013

wydarzeniazdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

Obiekt o powierzchni 4500 m2 to przeznaczone pod wynajem nowoczesne laboratoria badawcze o zróżnicowanej powierzchni, wyposażone w meble, sprzęt, digestoria i instalacje dedykowane trzem wybranym branżom. Dzięki nowoczesnej infrastrukturze badawczo-rozwojowej firmy mogą ponosić niższe koszty opracowania usług i produktów, zapewniać ich wysoką jakość technologiczną i pracować nad nowymi kierunkami rozwoju.W kompleksie przewidziano dużą halę technologiczną wysokości 6 m i laboratorium mikrobiologiczne Starannie dobrana aparatura badawcza i analityczna znajduje

się do dyspozycji lokatorów na bardzo korzystnych warunkach. W oparciu o tę aparaturę w Zespole Inkubatorów będą również świadczone usługi analityczne. Budynek jest wyposażony w zaawansowaną serwerownię na 60 szaf serwerowych 48U, która wykorzystuje trzy niezależne, bardzo szybkie łącza internetowe oraz oferuje zaawansowane usługi serwerowe i obliczeniowe a także udostępnia przestrzeń fizyczną. Oprócz funkcjonalnych laboratoriów, Zespół Inkubatorów posiada powierzchnie dodatkowe – biurowe i magazynowe, komfortową przestrzeń

wspólną, salę konferencyjną, sale spotkań, klimatyzację, recepcję, parkingi, bufet oraz bezprzewodowy dostęp do sieci w całym budynku. Kompleks Zespołu Inkubatorów wraz ze wsparciem naukowym, doradczym i usługowym PPNT stwarza unikatowe środowisko rozwojowe innowacyjnym firmom z Wielkopolski zainteresowanym wykorzystaniem wiedzy, badań, wdrożeń technologicznych i własnych opracowań. Rozmiar inwestycji wyniósł 57 mln zł i został realizowany w większości ze środków POIG. Więcej informacji: www.zespol-inkubatorow.pl

Nowoczesne laboratoria badawcze w Poznańskim Parku Naukowo-Technologicznym

Reklama

Firmy chemiczne, biotechnologiczne i informatyczne mogą korzystać z infrastruktury, która powstała w Zespole Inkubatorów Wysokich Technologii w Poznaniu, największej od dziesięciu lat inwestycji Parku Technologicznego.

7

Page 10: Investment Tribune 01/2013

W drodze na międzynarodowy rynek high-tech

8

Czerwiec, nr 1/2013

Page 11: Investment Tribune 01/2013

wydarzeniazdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

Wasz fundusz inwestuje w spółki, które planują zagraniczny rozwój. Dużo jest takich firm na polskim rynku?Z tych spółek, które do nas trafiają prawie wszystkie mają plany na rozwój za granicą. Jest to jedno z podstawowych kryteriów inwestycyjnych naszego funduszu i mocno je artykułujemy. Generalnie na rynku strategie spółek coraz częściej zakładają wyjście za granicę. Jeszcze kilka lat temu prawie nie było polskich firm w Kalifornii, a teraz pojawia się ich coraz więcej. Nasz kraj zaczął budować sektor nowych technologii zaledwie parę lat temu. A widać już, że rok do roku zachodzą na nim dynamiczne zmiany.

Jak ocenia Pan te pierwsze pionierskie strategie rozwoju polskich firm na zagranicznych rynkach?Wiele z nich wyjeżdża do USA i zaczyna tam rozwijać biznes, budować nową markę, bazę klientów i próbuje sprzedawać. To jest ambitne, chciałbym zainwestować w taką dobrze prosperującą na rynku amerykańskim polską firmę. Ale rozwój na tamtym rynku jest niezwykle trudny i kosztowny. Jest na nim bardzo duża konkurencja, w związku z czym koszty marketingowe są wysokie. Dodatkowo wzorcami dla wielu polskich przedsiębiorców są takie firmy jak Facebook, Google czy Ebay. Tylko trzeba pamiętać, że modele biznesowe tych

spółek zakładają gigantyczne nakłady na marketing i budowanie świadomości marki czy usługi. Niewiele spółek może przeznaczyć kilkadziesiąt milionów dolarów na marketing w ciągu roku. A w USA właśnie tyle musiałaby wydać na ten cel. Próba wejścia na amerykański rynek bez odpowiednio zabezpieczonego finansowania jest uważam zbyt optymistycznym posunięciem. W obecnej chwili, myślę, że żaden polski fundusz VC nie podejmie się ryzyka oddać w zarządzanie kilka milionów dolarów grupie ludzi, którzy wyjadą do USA i będą próbowali się odnaleźć w tamtych

warunkach.Oczywiście są pozytywne przykłady polskich spółek działających

na amerykańskim rynku takie jak GetResponse czy IVONA Software. Jednak w przypadku ostatniej firmy jej sukcesy wynikają z odmiennej strategii. Ta spółka z Trójmiasta opracowała technologię syntezatora mowy – Text-to-Speech i dostarczała ją firmie Amazon, która ją stosowała w swoich tabletach. Na początku tego roku Amazon zdecydował się zainwestować w spółkę. Ta firma stworzyła wysokiej jakości produkt w Polsce i zaoferowała go dużej międzynarodowej korporacji wpisując się w jej potrzeby i plany rozwojowe. Wydaje się, że wejście do pierwszej ligi graczy na rynku wysokich technologii poprzez dużą międzynarodową korporację

Strategie rozwoju polskich spółek technologicznych na amerykańskim i europejskich rynkach często zakładają budowanie własnej marki i wymagają dużych budżetów marketingowych. Alternatywą dla tego modelu jest skierowanie produktu do dużych międzynarodowych firm. Obniży to koszty marketingu i zapewni dostęp do klientów.

„Setki izraelskich firm technologicznych koncentrują się na tworzeniu usług i produktów komplementarnych dla oferty dużego dominującego gracza na rynku”

Wywiad z Markiem Borzestowskim, partnerem w Giza Polish Ventures

Fot:

Robe

rt S

zaba

n

9

Page 12: Investment Tribune 01/2013

jest strategią która działa, także uwzględniając to, że potencjał finansowy polskich spółek na starcie ich działalności międzynarodowej jest ograniczony.

Międzynarodowe strategie amerykańskich spółek technologicznych są często punktem odniesienia dla strategii polskich firm. Na ile ważne są takie inspiracje, czy może lepiej szukać własnej drogi?Jak wspominałem jesteśmy na początku drogi, musimy z jednej strony wypróbować co działa a co nie, ale z drugiej nie warto robić tego zupełnie od podstaw. Są rynki, na których przedsiębiorcy już tę drogę z sukcesem przeszli wcześniej. Naturalnie do głowy przychodzi rynek amerykański, ale też izraelski czy niemiecki, z którego wywodzi się szereg najbardziej znaczących spółek technologicznych na świecie. Amerykańskie i niemieckie rynki, mimo że należą do wiodących światowych rynków w nowych technologiach istotnie różnią się od polskiego: są bardzo duże, a przemysł technologiczny w tych krajach kształtował się przez wiele dekad. Z Izraelem natomiast możemy znaleźć więcej analogii. Jeszcze około 20 lat temu gospodarka Izraela nie charakteryzowała się wysoką innowacyjnością, ani ten kraj nie eksportował praw własności intelektualnej na cały świat. Swoją pozycję jednego ze światowych liderów w branży high-tech Izrael zbudował przez stosunkowo krótki czas. Jest to mały kraj, liczący zaledwie 7,5 mln mieszkańców i znajdujący się w skomplikowanej pozycji geopolitycznej, która stale stawia wyzwania o jego przetrwanie. Strategia jego rozwoju gospodarczego polega na tym, że kraj ma stanowić zaplecze badawczo-rozwojowe dla międzynarodowych korporacji. W przełożeniu na strategie firm polega ona na tym, że izraelskie spółki koncentrują się na tworzeniu usług, produktów, które będą komplementarne dla oferty dużego dominującego gracza na rynku. I przez niego zdobywają

dostęp do klientów i dalszego finansowania. Ten model działa na przykładzie setek izraelskich firm technologicznych, dla których ponadto ekspansja zagraniczna jest niejako naturalnie wbudowana w strategię rozwoju z uwagi na małą skalę rynku krajowego. Przykład Izraela to sukces, który zrodził się z potrzeby przetrwania w trudnym geopolitycznie obszarze skąd naturalnie powstał silny przemysł obronny, zbrojeniowy, zaawansowane technologie przetwarzania danych, ochrony danych i tak dalej.

Czy w Polsce można doszukać się takich okoliczności, które powodowałyby potrzebę szybkiego rozwoju technologicznego i potrzebę budowania mocnej pozycji na rynku międzynarodowym?Bezpośredniej potrzeby raczej nie ma. Mało tego, mamy komfort operowania na 40-milionowym rynku, który jest wystarczająco duży aby ograniczyć się tylko do niego. W Polsce moim zdaniem trzeba stworzyć wizję tego, czym chcemy żeby ten kraj był w 2020 roku i dążyć do jej zrealizowania. Francuzi na przykład są znani jako producenci skomplikowanych samochodów i wina. Włosi mają etykietkę producentów najlepszego jedzenia. Stany Zjednoczone są mocarstwem, które ma na celu utrzymać swoją hegemonię. Polska może

na przykład walczyć o etykietkę dostawcy najwyższej jakości jedzenia w tej części

świata – mamy w tym doświadczenie, zasoby naturalne i potencjał przemysłowy.

Jakie jeszcze obszary mają potencjał rozwoju w Polsce?Jeżeli zastanowić się nad tym w czym Polska jest tradycyjnie mocna i gdzie może szukać przewag konkurencyjnych to trzeba wymienić także obszar chemiczny, farmaceutyczny, biotechnologiczny, medyczny, mechaniczny. Także duży potencjał innowacyjny widzę w produktach i usługach powstających na pograniczu informatyki i tych wszystkich obszarów, co może być doskonałym

wykorzystaniem wiedzy polskich programistów. Także nasz przemysł gier komputerowych zaczyna w ostatnich latach być coraz bardziej rozpoznawalny za granicą dzięki dużym sukcesom rynkowym niektórych firm – wiemy jak tworzyć i dystrybuować gry i mamy odpowiednie zasoby w postaci grafików, programistów i scenarzystów.Często jako punkt odniesienia dla rozwoju technologicznego Polski są wymieniane Stany Zjednoczone. Myślę jednak, że w Polsce Doliny Krzemowej nie będzie. Nie będziemy liderem w obszarze czystej technologii informatycznej, ani nie będziemy w stanie kreować światowych brandów na rynku B2C, które wymagają dużych nakładów marketingowych. Takie obszary też warto zdefiniować.

Wspominał Pan na początku, że strategie budowania własnej marki na zagranicznym rynku są obarczone zbyt dużym ryzykiem. Co Pan sądzi o kierunkach ekspansji międzynarodowej, które wybierają polskie spółki?Większość spółek, z którymi spotykamy się w funduszu koncentrują się na tych najbardziej rozwiniętych i konkurencyjnych rynkach – USA, Wielka Brytania. Bardzo rzadko słyszymy, że ktoś chce się rozwijać na rynkach Europy Środkowej i Wschodniej, co jest moim zdaniem błędem. Wschodnie rynki tradycyjnie od kilku wieków były dla naszego kraju kluczowe. Myślę, że wynika to z jakichś kulturowych zaszłości – Polacy mają wielką estymę do tego co dzieje się w USA i zachodniej Europie. Mamy mocno katolicko-prozachodnie nastawienie. A przecież znajdujemy się na przedmurzu Wschodu i Zachodu, jednocześnie będąc Słowianami mamy duże szanse konkurowania na Wschodzie i budowania mocnej pozycji w tym regionie.

Rozmawiała Olga Yanusik

„Polska posiada znaczący potencjał, aby budować przewagę konkurencyjną wprowadzając innowacje w obszarze produkcji i przetwarzania żywności w tej części świata”.

10

Czerwiec, nr 1/2013

Page 13: Investment Tribune 01/2013

11

E F E K T Y W N I E D O C E L UPoznaj laureata nagrody "Złoty Portfel" za najlepszy wynik roczny w 2012 roku!

Kategoria Absolutnej Stopy ZwrotuGazeta Parkiet

ZAPYTAJ EKSPERTA DOMU MAKLERSKIEGO

22 338 63 70 WARSZAWA32 352 00 13 KATOWICE

[email protected]

www.secus.pl

Page 14: Investment Tribune 01/2013

Nauka i przemysł – dwa światy, których synergia działań jest jednym z najbardziej pożądanych zjawisk dla rozwoju współczesnych gospodarek. Jednak na różnice w podejściu naukowców i przedsiębiorców do tych samych rzeczy można napotkać w różnych sytuacjach. Dla przykładu badania interdyscyplinarne z perspektywy biznesowej mają bardzo duży potencjał innowacyjny. W szczególności w przypadku technologii informatycznych wykorzystywanych w biotechnologii, chemii, fizyce, etc. Na takich pograniczach powstają technologie, produkty i usługi, które mają potencjał aby usprawnić życie i rozwiązywać problemy w zupełnie nowy sposób. Jednak z perspektywy naukowca prowadzenie interdyscyplinarnych badań może wiązać się z barierą natury psychologicznej. W badaniach interdyscyplinarnych naukowiec musi podzielić się z kimś innym swoim pomysłem zanim jeszcze będzie on ogłoszony publicznie jako jego własny. Co więcej, autorów interdyscyplinarnego pomysłu z definicji jest kilku. A dla ludzi nauki bycie zauważonym jako autor ma nadrzędne znaczenie, bo powoduje postrzeganie ich jako naukowców, którzy mają dobre wyniki. Często wolą samodzielnie

opatentować technologię, czy ogłosić ją w artykule naukowym, będąc jej jedynym autorem mimo to, że sama w sobie będzie niezastosowalna. W rzeczywistości, w której funkcjonują naukowcy istnieją odmienne motywacje, komentuje Tomasz Poniński, prezes zarządu Orenore sp. z o.o. spółki, która jako broker technologii i fundusz inwestycyjny współpracuje z polskimi uczelniami od 2007 roku. Kiedy zaczynaliśmy przyjęliśmy model polegający na wyszukiwaniu naukowców, zespołów które zrealizują z nami

wybrane pomysły od strony naukowej. Wiele z nich po prostu nie miała czasu – mieli swoich studentów i granty. Powoli to się zmienia ale większość naukowców w Polsce żyje z grantów naukowych i dydaktyki, nie z komercjalizacji ich pracy naukowej, zaznacza.Tak rutynowa w przypadku każdej inwestycji czynność jak ustalenie szczegółowego planu realizacji projektu może stać się kolejną płaszczyzną odmienności zdań pomiędzy inwestorem i naukowcem. Inwestorzy jak najwięcej

rzeczy w przebiegu projektu starają się ustalić z góry – plan badawczy, budżet, etapy pośrednie. Dla naukowca natomiast nauka jest sztuką, której nie można wstawić w sztywne ramy, podkreśla prezes Orenore. Jest to nierzadko kłopot, bo naukowiec stara się traktować inwestycję jako alternatywę dla grantu i zależy mu żeby trwała ona możliwie najdłużej. Inwestor ma zupełnie inny cel, dąży do tego aby projekt był zrealizowany jak najszybciej i możliwie zgodnie z pierwotnym planem.Relacja między naukowcem i inwestorem wymaga wiele wzajemnego zrozumienia i cierpliwości. Projekt można zacząć realizować jeżeli obu stronom uda się dojść do pełnego porozumienia. Nie zawsze się to udaje, podkreśla Tomasz Poniński, zdarzyło się nam zrezygnować ze współpracy z powodu problemów w komunikacji, mimo to że projekt posiadał potencjał technologiczny i rynkowy, a warunki współpracy były uzgodnione. Osiągnięcie porozumienia między inwestorem i naukowcem

wymaga dużego wysiłku – polskie uczelnie przez lata nie miały kontaktów z przemysłem w odróżnieniu od Stanów Zjednoczonych, gdzie istniała synergia działań między tymi środowiskami. Dlatego też często aby nawiązać

współpracę należy przekazać naukowcom jej zasady oraz zrozumieć ich potrzeby i motywacje. Często też spotyka się to z nieufnością ponieważ najczęściej nie mają oni możliwości odwołania się do znanych dobrych praktyk, zasięgnięcia konsultacji prawników czy innych specjalistów. Ci którzy się decydują wykazują się szczególną odwagą, zaznacza Tomasz Poniński. Nieufność i problemy w komunikacji mogą także wynikać z tego, że reprezentujemy zupełnie inne środowisko. Czasami bywa

Dialog nauki z biznesem

Współpraca naukowców z inwestorami nasuwa niemało kłopotów, mimo korzyści, jakie może ona przynieść obu stronom. Pozytywne doświadczenia pokazują, że zacząć należy przede wszystkim od zrozumienia wzajemnych motywacji, oczekiwań, odmienności i zbudowania zaufania.

„Na polskich uczelniach jest niewiele projektów, gotowych do komercjalizacji. Zespoły badawcze pracują nad technologią – mechanizmem, a nie zajmują się opracowaniem aplikacji tego mechanizmu”.

Fot:

isto

ckph

oto.

com

12

Czerwiec, nr 1/2013

Page 15: Investment Tribune 01/2013

wydarzeniazdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

bardzo trudno przebić się do naukowców jeżeli w jakiś sposób oni nie uznają nas za równorzędnego partnera. Większe zaufanie można wzbudzić na przykład jeżeli ma się tytuł naukowy czy związek ze środowiskiem akademickim.Brak tradycji współpracy z przemysłem powoduje, że na polskich uczelniach jest niewiele projektów badawczych, które są gotowe do komercjalizacji. Bowiem zespoły badawcze pracują nad technologią – mechanizmem, a nie zajmują się opracowaniem aplikacji tego mechanizmu. Często też nie dostrzegają najbardziej oczywistego z biznesowego punktu widzenia zastosowania

technologii, które mogłoby wyznaczać dalsze kierunki badań. Mimo, że Polska praktycznie w każdej dziedzinie naukowej ma zespoły naukowców, którzy są rozpoznawalni na świecie w przypadku komercjalizacji nasz kraj jest zupełnie niewidoczny na arenie międzynarodowej. Rolą inwestora w takich warunkach, podkreśla prezes Orenore, jest znalezienie pomysłu na realne biznesowe zastosowanie technologii. Analizując potencjał komercjalizacji technologii eksperci Orenore badają zarówno dane statystyczne, na podstawie których dowiadują się o potrzebach rynkowych, regulacje prawne, stan rozwoju techniki

pozwalający ocenić potencjał naukowy i technologiczny konkretnych prac badawczo-rozwojowych, jak również biorą pod uwagę modę panującą w badaniach naukowych i wdrożeniach badań. To wszystko pomaga znaleźć projekty i skierować ich rozwój w takim kierunku, który zapewni ich wdrożenie w przyszłości. Są to czynności niezbędne w polskich warunkach do tego, żeby inwestować w projekty naukowe, podkreśla Tomasz Poniński.

Olga Yanusik

„Polskie uczelnie przez lata nie miały kontaktów z przemysłem.

Dzisiaj próby nawiązania współpracy często spotyka się z nieufnością. A same relacje wymagają wiele wzajemnego

zrozumienia i cierpliwości”.

13

Page 16: Investment Tribune 01/2013

Fot:

Robe

rt S

zaba

n

Komunikacja to podstawa biznesu

W branży internetowej w ostatnich latach powstaje najwięcej polskich start-up’ów technologicznych. Jakie wady i zalety w oczach inwestora mają te projekty? I czy potrafią one w pełni korzystać z możliwości, jakie dają przestrzenie co-workowe i programy mentoringowe tworzone specjalnie dla nich?

Wywiad z Krzysztofem Kowalczykiem, partnerem zarządzającym funduszem Hard-Gamma Ventures

14

Czerwiec, nr 1/2013

Page 17: Investment Tribune 01/2013

wydarzeniazdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

Własny biznes internetowy w ostatnich latach stał się swojego rodzaju modą. Jak ocenia Pan nowe pokolenie przedsiębiorców?Rzeczywiście wiele osób zaczęło postrzegać założenie własnej firmy w branży softwarowej i internetowej jako ścieżkę rozwoju o porównywalnej atrakcyjności do tradycyjnych ścieżek rozwoju korporacyjnego. Jest więcej pomysłodawców i start-upów – to jest dobre. Pojawia się naturalnie pytanie ile z nich będzie zdolnych działać na rynku samodzielnie, po tym jak zmniejszy się dostępność wsparcia publicznego. Jak oceniam te biznesy? W Polsce mamy świetnych programistów i powstaje tu wiele wartościowych projektów, wymagających dużej wiedzy i doświadczenia w zakresie programowania. Widać też sporą grupę start-upów internetowych, które kopiują sprawdzone rozwiązania z zagranicy, w tym serwisy będące pochodnymi sieci społecznościowych. Niestety, często przedsiębiorcy koncentrują się na zbyt małych rynkach. Nie jest to jednak tylko polski problem – w innych dużych krajach jak Niemcy czy Francja też można stworzyć dość zyskowny biznes, nie prowadząc ekspansji za granicą. Jednak ten zysk nie zawsze będzie wystarczający aby zapewnić zysk inwestorowi VC. Przedsiębiorcy często tego nie rozumieją. Podczas gdy skala biznesu jest kluczowa dla inwestora VC – szczególnie w branży internetowej.

Na początku roku było otwarcie Gamma Factory w centrum Warszawy – przestrzeni co-workowej dla start-upów. Czym jest to miejsce?To jest miejsce, w którym nasze firmy mogą razem pracować i robić spotkania związane z technologiami z przedsiębiorczością. Dla mnie istotne jest to, aby tam się spotykali ludzie, którzy robią rzeczywiste produkty, a nie usługi – programują, albo robią elektronikę, pracują nad rozwiązaniami z obszaru Internet of Things. Przebywanie w jednym miejscu ma dać efekt synergii dla wszystkich. Zależy mi na tym, aby te zespoły się uzupełniały

wiedzą i wspierały się nawzajem własnymi kontaktami biznesowymi. Chciałbym abyśmy za kilka lat mogli powiedzieć, że w tej przestrzeni siedzi kilka najlepszych start-upów polskich, które sprzedają swoje produkty także za granicą. Mam nadzieję, że takich ośrodków będzie więcej. Jak patrzymy na Berlin, Londyn, Nowy Jork czy San Francisco, w każdym z tych miast jest kilka takich miejsc, gdzie przedsiębiorcy pracują razem.

Zrealizował Pan pierwszy w Polsce program akceleracyjny dla start-upów – Gamma Rebels. W akceleratorze, podobnie jak w przestrzeni co-workingowej, współpraca i komunikacja stanowią podstawową wartość. Co ta wartość daje przedsiębiorcy?Zrealizowaliśmy już dwie edycje akceleratora. Po pierwsze do odniesienia sukcesu przez start-up potrzebne są nie tylko pieniądze, które oferują fundusze. Znaczący wpływ na rozwój ma możliwość kontaktu z doświadczonymi przedsiębiorcami i ekspertami. Dzięki ich wiedzy można dopracować model biznesowy i uniknąć dużej ilości błędów. Akcelerator daje dostęp do sieci kontaktów – mentorów, którzy są przedsiębiorcami, inwestorami, ekspertami branżowymi i menadżerami z mniejszych lub większych firm z Polski i zagranicy. Mentorzy pomagają biznesowo przeanalizować to co oferuje dany start-up i radzą jak to najlepiej i najszybciej rozwinąć. Mentorzy też często stają się klientami czy inwestorami w projektach, które wspierają w akceleratorze. Kolejna duża wartość, którą daje akcelerator to dostęp do inwestorów. Nadaje on wstępny ‘stempelek kontroli jakości’. Dla przedsiębiorców, którzy dopiero wchodzą na rynek i nie mają wyrobionej opinii o sobie pozwala to przeskoczyć pierwszy etap – czyli od razu wejść na radar inwestorów bez konieczności samodzielnego budowania relacji z nimi.

Jakie są warunki współpracy przedsiębiorcy z akceleratorem?Wybieramy do dziesięciu start-upów na jedną edycję. Minimalnie pięć. Każda wybrana firma dostaje inwestycję w wysokości do 12 tys. euro. W zamian za kapitał obejmujemy 10 % udziałów. Wymagamy tego, aby na trzy miesiące start-up przeniósł się do naszego biura. Przez ten czas dajemy przedsiębiorcom dostęp do mentorów. W pierwszym miesiącu kontakt jest szczególnie

intensywny, żeby zespoły miały możliwość poprawienia swojego produktu i przede wszystkim dostosowania modelu

biznesowego weryfikując to z mentorami. Pobyt w akceleratorze kończy się spotkaniem z inwestorami. W ostatniej edycji spotkania odbyły się w Warszawie, Londynie i byliśmy też na Demo Tour w Stanach Zjednoczonych.

Czy model akceleratorów jest w Polsce zrozumiały?Nie zawsze. Przedsiębiorcy często nie rozumieją dlaczego mają oddać udziały za ograniczoną inwestycję. Większość osób postrzega akceleratory tylko jako źródło finansowania. A tak nie jest. Otrzymane pieniądze mają służyć tylko temu, aby pokryć koszty codziennego życia, żeby pomysłodawcy nie musieli pracować nad niczym innym i mogli się skupić na rozwijaniu firmy. W zamian za udziały zarządzający spółką mają bezpośredni kontakt do kilkudziesięciu osób, do których byłoby im ciężko dotrzeć samodzielnie. Paradoksalnie ludzie bez doświadczenia biznesowego często nie doceniają wartości takiej wiedzy. W Londynie w odpowiedzi na ofertę inwestycyjną akceleratora na poziomie 10 tysięcy funtów ustawiają się kolejki kilkuset chętnych przy tamtych wyższych kosztach życia, a to znaczy że nie chodzi o pieniądze, tylko o coś zupełnie innego.

Chciałby Pan aby w Gamma Factory były firmy, które sprzedają swoje produkty za granicą. Jakie kierunki geograficzne najczęściej wybierają spółki, które Pan spotyka?Najczęściej jeżeli europejski start-up internetowy mówi, że chce być

„Zrealizowaliśmy już dwie edycje akceleratora Gamma Rebels, który był pierwszym programem akceleracyjnym dla start-up’ów w Polsce, gdzie mieli oni możliwość pracy nad projektami wspólnie z doświadczonymi polskimi i zagranicznymi specjalistami”.

15

Page 18: Investment Tribune 01/2013

globalnym start-upem to jedzie do Doliny Krzemowej, a to jeszcze nie oznacza bycia globalnym graczem, bo zostawia się całą Azję, Turcję, cały obszar rosyjskojęzyczny, który też jest bardzo istotny, zostawia się całą Brazylię. Koncepcje wejścia na zagraniczne rynki są różne. Niektórzy mówią, że trzeba iść na rynki, które

się szybko rozwijają, ale gdzie nie ma wielkiej konkurencji np. Brazylia czy Turcja. Inni mówią, że warto zaczynać od Kalifornii bo jeżeli tam się nie uda osiągnąć sukcesu to pewnie będzie trudno to zrobić gdziekolwiek indziej. A jeżeli tam się uda, to z kolei uda się w wielu innych krajach, bo oczy całej branży są skierowane w tamtą stronę.

W kwestii zagranicznych planów polskich start-upów dobre jest natomiast to, że państwo zaczęło je wspierać w obecności na zagranicznych rynkach. Myślę tutaj o programie Go Global NCBiRu, czy tworzonych przez Ministerstwo Gospodarki przedstawicielstwach za granicą.

Gdzie Pana zdaniem jeszcze powinien być aktywny rząd we wspieraniu przedsiębiorczości?Na pewno dobrze by było, żeby polski rząd – tak jak robią to inne rządy – zabierał na przykład raz na kwartał kilkanaście polskich przedsiębiorstw z branży ICT na wyjazdy studyjne w różne miejsca na świecie, w szczególności do Doliny Krzemowej. To są rzeczy, w które prywatny kapitał raczej nie zainwestuje. A taki wyjazd daje zupełnie inną perspektywę. Poza tym oficjalnej rządowej delegacji jest dużo łatwiej niż pojedynczej spółce

zapukać do dużych firm czy laboratoriów badawczych i zwrócić ich uwagę. Uważam natomiast, że równie ważne jest pytanie, gdzie rząd powinien być mniej aktywny. A mianowicie w konkurowaniu o inwestycje, gdzie obecnie jest efekt substytucji kapitału prywatnego przez kapitał publiczny.A generalnie jeżeli już mówimy o wspieraniu przedsiębiorczości, to powinno się przede wszystkim zadbać o bardziej stabilne, przejrzyste i przyjazne przepisy prawne, bo dzisiejsza sytuacja w Polsce stwarza duże problemy. Na przykład ze względu

na polskie przepisy podatkowe coraz częściej przedsiębiorcy decydują się zakładać spółki w Wielkiej Brytanii i Stanach, a w Polsce tylko zatrudniać pracowników – też często na umowach wywołujących efekt podatkowy w innej jurysdykcji.Jesteśmy znani za granicą z naszych dobrych programistów, a teraz dobrze by było gdyby zaczęto nas kojarzyć z przyjaznymi warunkami dla biznesu w tej części Europy.

Rozmawiała Olga Yanusik

Fot:

Robe

rt S

zaba

n

„Gamma Factory jest miejscem, w jakim spotykają się ludzie, którzy robią produkty – programują, robią elektronikę, pracują nad rozwiązaniami z obszaru Internet of Things. Chciałbym abyśmy za kilka lat mogli powiedzieć, że w tej przestrzeni jest kilka najlepszych polskich star-tup’ów, które sprzedają swoje produkty także zagranicą”.

16

Czerwiec, nr 1/2013

Page 19: Investment Tribune 01/2013

wydarzeniazdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

17

Page 20: Investment Tribune 01/2013

Segmenty SHLR i HLR mają za zadanie ułatwiać inwestorom uczestniczącym w obrocie akcjami spółek notowanych na „małej giełdzie” podejmowanie decyzji o ewentualnym zaangażowaniu finansowym w konkretną spółkę. Indeksy mają pomóc odróżnić spółki o niskiej płynności od spółek od tych z wysokimi obrotami. Po wprowadzeniu w życie nowych regulacji na rynku pojawiły się opinie wskazujące, że omawiane segmenty to w pewnym sensie „czarna lista” NewConnect.Spółki są przydzielane do jednego z segmentów na następujących zasadach. W przypadku HLR istnieje jedno kryterium, którym jest średnia kapitalizacja z ostatnich 3 miesięcy. Przy jej obliczaniu brane są pod uwagę tylko akcje pozostające w wolnym obrocie. Jeśli kapitalizacja wynosi mniej niż 1 milion złotych, spółka jest przydzielana do segmentu HLR. Natomiast aby spółka trafiła do SHLR musi przede wszystkim spełniać warunek opisany powyżej, a dodatkowo przeciętna cena akcji spółki w ostatnim kwartale musi być mniejsza niż 10 groszy lub przeciętna zmienność ceny w tym okresie musi przekraczać 10%. GPW dokonuje weryfikacji składu segmentów na koniec każdego kwartału. Istnieją dodatkowo dwie odrębne sytuacje, w których spółka jest automatycznie

(bez oczekiwania na okresową weryfikację) przydzielana do segmentu SHLR. Chodzi o ogłoszenie upadłości przez emitenta oraz otwarcie jego likwidacji.Konsekwencją przydziału spółki do HLR jest specjalne jej oznaczenie w serwisach informacyjnych, a także usunięcie ze składu indeksów giełdowych, czyli głównie z NC Index. Pod koniec pierwszego kwartału na rynku NewConnect notowanych było 435 spółek. Zgodnie z przeprowadzoną w marcu oceną spółki zaliczone do segmentów HLR i SHLR stanowiły blisko połowę wszystkich emitentów – 42%.

Idea oddzielenia podmiotów słabszych i dających mniejsze bezpieczeństwo zainwestowanych środków jest słuszna, jednak obecne kryteria decydujące o ocenie spółek i ich przydzielanie do poszczególnych segmentów wymagają rewaloryzacji. W obecnym kształcie mogą one powodować brak zaufania inwestorów do spółek, które są jego godne.Rynek NewConnect powstał jako platforma giełdowa umożliwiająca pozyskanie kapitału młodym spółkom prowadzącym działalność innowacyjną i poszukującym kapitału na realizację

krótko- i długoterminowych inwestycji. Dlatego też przed debiutem na giełdzie takie spółki pozyskują długoterminowych inwestorów zewnętrznych, przedstawiając im plany związane z działalnością. W wielu przypadkach charakter prowadzonych projektów wymaga odpowiednio długiego okresu inwestycji w tworzone rozwiązania technologiczne, przez co potencjalne zyski są generowane dopiero w czasie odsuniętym o np. kilkanaście miesięcy. Nierzadko też inwestorzy podpisują zobowiązania do niesprzedawania nabytych akcji w określonym czasie, aby potwierdzić swoje związanie ze

spółką. W takich wypadkach po debiucie na rynku NewConnect kapitalizacja akcji pozostających w wolnym obrocie jest mniejsza niż 1 milion złotych ponieważ ani

nowi inwestorzy, ani dotychczasowi właściciele nie są zainteresowani sprzedażą posiadanych akcji. A spółka inwestuje pozyskane środki finansowe zgodnie z przedstawionymi planami, i ponosi w związku z tym początkowe straty. Na podstawie obowiązujących kryteriów segmentów SHLR i HLR taka spółka jednak może być przyporządkowana do jednego z omawianych segmentów.Zamiarem GPW było, aby dzięki nowym segmentom inwestorzy łatwiej mogli odróżnić spółki o niskiej płynności od

NewConnectSegmenty HLR i SHLR wzbudzają kontrowersje

Menedżerowie notowanych na NewConnect firm nie zgadzają się z kryteriami kwalifikującymi spółki do segmentów High Liquidity Risk i Super High Liquidity Risk. Pod koniec marca br. do obu segmentów trafiło blisko połowa wszystkich emitentów – 42%.

„Segmentacja na obecnie obowiązujących zasadach niesie ze sobą ryzyko błędnego przekazu dla inwestorów o działalności spółki”.

Fot:

isto

ckph

oto.

com

18

Czerwiec, nr 1/2013

Page 21: Investment Tribune 01/2013

wydarzeniazdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

spółek z wysokimi obrotami. Jednak stosowane przez GPW kryteria mogą powodować sytuacje wprowadzające w błąd inwestorów. Dla przykładu istnieje spółka, która wyemitowała 10 000 000 akcji, a aktualny kurs tej spółki na rynku NewConnect wynosi 2,00 złote. Jeżeli przyjąć założenie, że w wolnym obrocie pozostaje 20% akcji, to ich kapitalizacja wynosi 2 miliony złotych. W takim wypadku spółka, zgodnie z obowiązującymi regulacjami, nie zostanie przydzielona do żadnego z nowych segmentów. Jednak informacja ta nie niesie informacji o obrocie wspomnianymi akcjami. Może bowiem być tak, że inwestorzy nie są zainteresowani akcjami tej spółki i przeciętne obroty na każdej sesji nie przekraczają kilkuset złotych.

Wyobraźmy sobie teraz odwrotną sytuację, czyli spółkę, która ma kapitalizację akcji pozostających w wolnym obrocie mniejszą niż 1 milion złotych, ale jednocześnie na której obroty każdego dnia przekraczają kilkanaście tysięcy złotych. W takim wypadku, mimo dużo większego zainteresowania inwestorów tą spółką niż w przypadku opisanym wcześniej, zostanie ona przyporządkowana do segmentu HLR. Będzie to dawało inwestorom sygnał, że płynność akcji tej spółki jest niewielka. Porównanie opisanych powyżej sytuacji wskazuje, że segmentacja na obecnie obowiązujących zasadach niesie ze sobą ryzyko błędnego przekazu dla inwestorów, na czym mogą cierpieć niektóre spółki o podwyższonej płynności, ale jednocześnie niskiej kapitalizacji akcji pozostających w wolnym obrocie.

Bartosz Kaczmarczyk, Prezes Zarządu Polskiego Holdingu Rekrutacyjnego S.A. nie kryje swojego niezadowolenia uważając, że nowa metoda segmentacji rynku to polityka nietrafiona, dlatego też wstąpił do CONNECT CLUBU zrzeszającego prezesów i członków rad nadzorczych spółek notowanych na NewConnect i wspólnie z pozostałymi członkami zamierza prowadzić dialog z zarządem giełdy, w celu sprawniejszych i bardziej przemyślanych działań zmierzających do poprawy wizerunku alternatywnego rynku w oczach inwestorów.

Dariusz PilichPrezes Zarządu CONNECT CLUB

19

Page 22: Investment Tribune 01/2013

Przez ostatni rok w branży mówi się o niedoborze dobrych projektów inwestycyjnych i nadmiarze kapitału. Jak Pan ocenia obecną sytuację na rynku?Sytuacja jest różna w zależności od branży, na którą popatrzymy. Bardzo często generalizuje się odczucia inwestorów prywatnych przez pryzmat opinii tych, którzy poszukują projektów w sferze ICT, w której rzeczywiście można mówić o względnym niedobrze projektów w stosunku do kapitału, który chciałby być zaangażowany. Myślę, że ta diagnoza wynika również z tego, że oczekiwania inwestorów skupiających się na ICT są bardzo wysokie. Chcą oni uzyskać bardzo wysokie stopy zwrotu w stosunkowo krótkim czasie przy stosunkowo niedużych nakładach. Chcą powtórzyć spektakularne sukcesy, powiedzmy, Google’a, czy Facebook’a. W wyniku tych oczekiwań rzeczywiście mamy do czynienia z dużą koncentracją kapitału właśnie w tej branży.Natomiast jeżeli spojrzymy na inne obszary, które w istocie decydują o postępie technologicznym całej gospodarki, takie jak inżynieria materiałowa, energetyka, szeroko rozumiana biotechnologia, medycyna, czy ochrona środowiska, tutaj dysproporcja między kapitałem a podażą projektów

jest dużo mniejsza. Wypracowanie innowacyjnego produktu w tych obszarach wymaga jednak większych inwestycji, dłuższego czasu, większych nakładów pracy i co się z tym wiąże podjęcia większego ryzyka, a na efekty trzeba dłużej czekać. Więc chętnych, żeby inwestować w takie sfery jest znacznie mniej, choć w Polsce problem z podażą dobrych projektów w tych obszarach jest mniej dotkliwy.

Tacy inwestorzy mają inny problem – ciężko jest im znaleźć kompletny zespół, w którym będzie i naukowiec i osoba, która poprowadzi biznes opierając się na nowej technologii.To prawda. Rozwój projektów technologicznych wymaga od inwestora i więcej pracy, i więcej kapitału i podjęcia większego ryzyka. A większość, mam wrażenie, szuka takich okazji, które wymagają jak najmniej wysiłku. W konsekwencji uwaga funduszy venture capital w Polsce jest tak mocno skoncentrowana na obszarze ICT.Podejście do ryzyka, o którym już wspominałem, jest odrębnym, doniosłym problemem polskiej branży venture capital.

Nasi inwestorzy, niezależnie od tego, czy występują na rynku jako fundusze Private Equity (PE), Venture Capital (VC), czy jako aniołowie biznesu (BA) mają jedną wspólną cechę – mają słabą tolerancję na ryzyko. W USA zarówno BA, jak i fundusze VC, inwestują w przedsięwzięcia z natury rzeczy ryzykowne. Dokonują wielu mniejszych inwestycji, pilnie je obserwują i często wspierają doradztwem, kontaktami etc. W efekcie spodziewają

się, że któraś z nich przyniesie im na tyle duży zwrot, że pokryje to z dużą nawiązką straty na tych inwestycjach, które okażą się nietrafione. Natomiast w Polsce większość inwestorów, którzy określają siebie jako

fundusze wysokiego ryzyka w istocie w swoich strategiach inwestycyjnych maksymalnie eliminują ryzyko. Ich działalność inwestycyjna bardziej przypomina fundusze private equity. Inaczej mówiąc decydują się na inwestycje tylko w te projekty, które dają wysokie prawdopodobieństwo sukcesu i dążą do tego, aby każda spółka w portfelu inwestycyjnym przyniosła zysk. Prawdziwy fundusz venture capital inwestuje, powiedzmy, w dziesięć przedsięwzięć i z góry godzi się na to, że osiem będzie nieudanych, jedna może przynieść ledwo zwrot zainwestowanego kapitału i tylko jedna przyniesie prawdziwy sukces, za to taki, że pokryje on nie tylko straty na

Kapitał funduszy VC z definicji jest lokowany w projektach ryzykownych. Filozofia działania większości polskich funduszy przypomina jednak bardziej fundusze private equity. To podejście zdradza, że polski rynek kapitałowy wciąż znajduje się na wczesnym stadium rozwoju

Wywiad z dr. Czesławem Gawłowskim, Prezesem ZarząduKrajowego Funduszu Kapitałowego

Polskie fundusze Venture Capital unikają ryzyka

„Często generalizuje się odczucia inwestorów odnośnie niedoboru projektów inwestycyjnych przez pryzmat opinii tych, którzy poszukują ich w sferze ICT”.

Fot:

Rafa

ł Sid

ersk

i

20

Czerwiec, nr 1/2013

Page 23: Investment Tribune 01/2013

wydarzeniazdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

nietrafionych inwestycjach, ale jeszcze przyniesie bardzo wysoką stopę zwrotu. To jest zasadnicza różnica pomiędzy venture capital a private equity.

Czy Pana zdaniem są na polskim rynku fundusze, które to ryzyko akceptują w wystarczającym stopniu?Jesteśmy na tak wczesnym etapie kreowania rynku venture capital, że w istocie rzeczy poza kilkoma wyjątkami nie ma w Polsce klasycznych funduszy venture capital. Spośród funduszy założonych z Krajowym Funduszem Kapitałowym mógłbym wskazać może dwa. Oprócz nich kilka prywatnych podmiotów ma takie strategie inwestycyjne, w których wysokie ryzyko jest akceptowalne.Sposób ich postępowania wygląda tak, że zarządzający inwestują w kilkanaście projektów biznesowych będących na wczesnym etapie stosunkowo niewielkie kwoty – powiedzmy 70–100 tys. zł. W każdym z tych przypadków te środki przeznaczone są na dwa zasadnicze cele. Pierwszy to pomóc przedsiębiorcom w takim dopracowaniu ich projektów, aby można było je zaprezentować szerszej publiczności. Natomiast druga część zainwestowanej kwoty jest przeznaczona na sfinansowanie wyjazdu, przykładowo, do Palo Alto, albo MIT, czy Izraela, gdzie następuje konfrontacja dopracowanego projektu z ludźmi, którzy są ekspertami w danej branży, technologii, czy rynku. Czasem przez kilka dni odbywają się trudne rozmowy, które pomysł weryfikują i pomagają przeanalizować jego potencjał rynkowy. Jeżeli wybrane pomysły przeszły pozytywnie ten test i dobrze rokują (w tym w kategoriach globalnych) fundusz dokonuje dalszych niezbędnych inwestycji, cały czas będąc blisko przedsiębiorcy i wspierając go w różnych aspektach. W końcu interes przedsiębiorcy i inwestorów jest wspólny. Jeżeli projekt nie przejdzie pozytywnie wspomnianej wyżej weryfikacji – inwestorzy godzą się z poniesioną, stosunkowo niewielką stratą kapitału.

Czy KFK planuje w najbliższym czasie inwestycje w nowe fundusze?W tej perspektywie finansowej, czyli do 2015 roku, być może utworzymy jeszcze jeden fundusz, co łącznie da liczbę 14-16 funduszy współtworzonych przez KFK.

Spróbują Państwo zadbać o to, żeby ten nowy fundusz inwestował w bardziej ryzykowne przedsięwzięcia?Tak, będziemy wymagać bardziej ryzykownego podejścia do inwestycji. Warunki umów podpisywanych przez zarządzających i prywatnych inwestorów z KFK mają istotny wpływ na strategie działania funduszy. Nam zależy na tym, aby kapitał publiczny, który jest powierzany funduszom został spożytkowany w maksymalnym stopniu. Jeżeli nie zostanie on w pełni przeznaczony na inwestycje nasz kraj będzie musiał go zwrócić do budżetu Unii Europejskiej i ponieść dodatkowe koszty z tytułu niewykorzystania tych środków. Podpisując umowy z nowymi funduszami musimy o to zadbać.

Na polskim rynku działają fundusze venture capital, które czerpią doświadczenie z zagranicy. Jaki wpływ ma Pana zdaniem taki transfer wiedzy menedżerskiej?Rzeczywiście mamy do czynienia z takim transferem, chociaż mógłby on być znacznie większy. Odbywa się to w kilku „modelach”. Są osoby, które założyły tutaj takie fundusze, a wcześniej spędziły kilkanaście, dwadzieścia lat na rynkach amerykańskim, brytyjskim, czy niemieckim, w tym także w branży venture capital, czy private equity. Mamy także fundusze, w których ekipa zarządzająca składa się z menedżerów zarówno z zagranicy, jak i z Polski. Mamy fundusz, który jest częściowo zarządzany przez przedstawicieli jednego z wiodących funduszy w Izraelu. Mamy fundusz z Włochami, który po części wyrósł ze środowiska aniołów biznesu w Polsce. Jest też kolejny, w którym można znaleźć mocne ślady szwajcarskiego know-how inwestycyjnego.Przekazywanie doświadczeń w takich strukturach jest bardzo ważne. W Polsce znajdujemy się na wstępnym etapie budowania tego rynku. Chciałbym, aby więcej doświadczonych

inwestorów, a w szczególności zarządzających z zagranicy, miało okazję dzielić się z polskimi menedżerami wiedzą o zarządzaniu takimi strukturami, jak fundusze venture capital. W szczególności, żeby pomogli nam zmienić filozofię i nauczyć polskich inwestorów podejmowania zdecydowanie większego ryzyka. A polskich przedsiębiorców przekonania, że bez innowacji mogą niedługo przegrać walkę o pozostanie na rynku. Uważam, że w tym leży sedno problemu.

Rozmawiała Olga Yanusik

21

Page 24: Investment Tribune 01/2013

APN Promise S.A. rozpoczęła współpracę z inwestorem zewnętrznym w 2007 roku, będąc spółką o stosunkowo długiej już historii jednak wciąż mało rozpoznawalną. Po kilku latach osiągnęła rangę grupy kapitałowej składającej się z czterech podmiotów. APN Promise należy obecnie do największych partnerów Microsoft w Polsce posiadając status LAR (Large Account Reseller), Solution Partner oraz GOLD Partner. Dzisiaj jest spółką publiczną notowaną na rynku NewConnect.APN Promise jest dostawcą rozwiązań informatycznych dla wszystkich typów podmiotów gospodarczych. Spółka działa na polskim rynku od 1991 roku. W 1993 roku APN Promise rozpoczął kooperację z dużymi producentami oprogramowania i sprzętu, takimi jak Microsoft, HP czy Symantec, szybko stając się ich autoryzowanym partnerem, współrealizując ich politykę handlową i marketingową na rynku polskim. Oprócz już wymienionych, APN Promise S.A. jest także dostawcą licencji oprogramowania takich firm jak VMWare, Citrix, ESET czy Kaspersky. Spółka świadczy również usługi wdrożeniowe, usługi wsparcia technicznego oraz jest dostawcą sprzętu takich firm jak NetAppd czy IBM. Od 1997 r. jako partner Microsoftu jest wydawcą

książek o technologiach Microsoft oraz książek szkoleniowych przygotowujących do egzaminów, publikowanych na licencji Microsoft Press.Piotr Paszczyk, Prezes Zarządu APN Promise podkreśla, że „decyzja o pozyskaniu inwestora wynikała z tego, że spółka potrzebowała dla dalszego rozwoju wzmocnienia wiedzy i know-how o strategii budowania wartości spółki, relacji biznesowych na rynku i zabezpieczenia zarządczego. Pieniądze z banku byłyby w stanie zapewnić tylko

kapitał, a nam chodziło o coś znacznie więcej. Nasza spółka od wielu lat korzysta z zewnętrznego finansowania – współpracujemy z bankami, korzystamy z różnych produktów nie tylko kredytów bankowych, ale też transakcji zabezpieczających, zakupów walut czy akredytyw”.Wyniki finansowe spółki potwierdzają słuszność tych decyzji. Od czasu pozyskania inwestora APN Promise nieustannie zwiększa skalę swojego działania, każdego roku rosną przychody, spółka osiąga coraz wyższe zyski. W przeciągu ostatnich 5 lat, przychody wzrastały każdego roku

w przedziale od 10 do 70 proc., osiągając w 2012 r. poziom 192 mln zł (przy niespełna 60 mln w roku 2007). Dynamika wzrostu zysku netto Spółki w latach 2007–2012 jest jeszcze wyższa. Zysk ten w 2007 r. wynosił 430 tys. zł., dzięki średniorocznemu wzrostowi o 40 proc. spółka według danych wstępnych zamknęła rok 2012 z wynikiem 2,1 mln zł.Wyzwaniem nierozerwalnie związanym z korzystaniem z kapitału zewnętrznego jest natomiast stałe raportowanie o przebiegu inwestycji i kontrola ze

strony kapitałodawcy nad realizowaną przez spółkę strategią. Prezes APN Promise podkreśla jednak, że „po wielu latach korzystania z finansowania zewnętrznego wypełnienie obowiązków związanych

z kontrolą ze strony inwestora stało się opracowanym procesem angażującym z góry przewidywalne zasoby i nie stanowiącym nadmiernego obciążenia spółki w jej codziennej działalności. Bardziej od kontroli ze strony inwestora, którym w naszym przypadku jest Secus I FIZ, jest odczuwalne jego wsparcie. Nasza współpraca trwa już od 5 lat, znamy własne oczekiwania i mamy podobne wizje rozwoju. Dzięki temu nie zdarzają się raczej radykalne różnice w zdaniach pomiędzy zarządem a inwestorem, co ma zasadnicze znaczenie w takiej współpracy”. Fo

t: is

tock

phot

o.co

m

Współpraca z inwestorem VC przyspieszyła rozwój APN Promise

Rozwijając firmę przedsiębiorcy często liczą na własne siły i własne kontakty. Zarządzający APN Promise SA należącej do największych partnerów Microsoft w Polsce rozpoczynając współpracę z jednym z funduszy SECUS od inwestora oczekiwali przede wszystkim know-how o strategii budowania wartości spółki i relacji biznesowych na rynku.

„Nasza spółka od wielu lat korzysta z zewnętrznego finansowania – współpracujemy z bankami, korzystamy z różnych produktów nie tylko kredytów bankowych, ale też transakcji zabezpieczających, zakupów walut czy akredytyw”.

22

Czerwiec, nr 1/2013

Page 25: Investment Tribune 01/2013

wydarzeniazdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

Oprócz wsparcia kapitałowego Secus I FIZ, zapewnił spółce również wsparcie biznesowe. Powołanie w skład rady nadzorczej spółki przedstawicieli Funduszu, umożliwiło wprowadzenie rzeczywistych procedur, dzięki którym Fundusz może czynnie uczestniczyć w opracowywaniu strategii wzrostu i rozwoju firmy. Odbywa się to z korzyścią dla obu stron. O czym świadczą wyniki finansowe spółki, jej wciąż wzrastająca pozycja na rynku oraz fakt, iż Fundusz który zainwestował w APN Promise w 2007 roku, w kolejnych latach stopniowo zwiększał swoje zaangażowanie w spółce i jest obecny w jej akcjonariacie do dzisiaj.W porównaniu do firm zachodnich ilość polskich spółek, które korzystają z zewnętrznych źródeł finansowania działalności nie jest wielka, niezależenie od tego czy weźmiemy pod uwagę kapitał udziałowy, kredyty bankowe czy też inny sposób finansowania działalności. „Taki stan rzeczy jest pewnego rodzaju wynikiem wcześniejszych doświadczeń systemowych polskiej gospodarki.

I mimo, że w obecnych warunkach można korzystać z wielu źródeł finansowania oraz wykorzystywać szeroki wachlarz dostępnych instrumentów finansowych, przekonanie się do nich wymaga zmian w mentalności. Niewątpliwie bardziej komfortowa jest sytuacja, w której inwestuje się własne środki, które nie rodzą zobowiązań wobec innych podmiotów. Jednak przykłady

największych światowych biznesów pokazują, że najlepiej zarabia się mając dobry pomysł i cudze pieniądze. Kapitał od akcjonariuszy i ze źródeł zewnętrznych, z którego korzysta nasza spółka pozwala nam na realizację współpracy z partnerami przy bardzo dużych wzajemnych obrotach. I pozwala nam bezpiecznie rosnąć” – zaznacza Piotr Paszczyk.Branża w której funkcjonuje spółka, wymaga aby jej działalność stale ewoluowała w reakcji na zmieniające się

otoczenie rynkowe. Obecnie w związku z szybko rozpowszechniającymi się na świecie technologiami zarządzania informacją w chmurze spółka wprowadza zmiany w swoim modelu biznesowym i rozszerza zakres usług świadczonych w tym sektorze. W coraz szerszym zakresie zajmuje się oferowaniem rozwiązań, dzięki którym użytkownicy mogą korzystać z usług

i zasobów, które są im w danej chwili najbardziej przydatne. Na przykład oferowane są hybrydowe rozwiązania polegające na tym, że klient ma z jednej

strony własne zasoby serwerowe, ale z drugiej korzysta z zasobów wynajmowanych w internecie.Jak będzie wyglądała działalność spółki w przyszłości pokaże czas i skala adaptacji świadczonych usług, którą trzeba będzie dokonać dopasowując je do oczekiwań klientów.

Bartosz MazgajSecus Asset Management SA

„Niewątpliwie bardziej komfortowa jest sytuacja, w której inwestuje się własne środki, które nie rodzą zobowiązań wobec innych podmiotów. Jednak przykłady największych światowych biznesów pokazują, że najlepiej zarabia się mając dobry pomysł i cudze pieniądze”.

23

Page 26: Investment Tribune 01/2013

Dzisiaj coraz więcej przedsiębiorców próbuje nawiązać współpracę z inwestorami, którzy sfinansują rozwój ich firmy. Wiedza o rynku venture capital i rynku kapitałowym w Polsce istotnie się zwiększyła, nie trzeba już przekonywać przedsiębiorców, że warto rozważyć to źródło finansowania działalności gospodarczej jak to było jeszcze kilka lat temu. Jest to efekt realizowanych od kilku lat projektów edukacyjnych przez instytucje otoczenia biznesu wsparte przez PARP.Podobnie zwiększyło się zainteresowanie przedsiębiorców poręczeniami kredytowymi i pożyczkami na działalność gospodarczą na wczesnym etapie. Wprawdzie wciąż dużo małych firm w naszym kraju nigdy nie korzystało z zewnętrznych źródeł finansowania, to dzięki działalności funduszy poręczeniowych, dokapitalizowanych środkami publicznymi w wysokości blisko miliarda złotych liczba udzielonych przedsiębiorcom pożyczek i poręczeń się zwiększyła. Jak również zwiększyła się ich jednostkowa wartość. Dr Michal Bańka, dyrektor Departamentu Wsparcia Instytucji Otoczenia Biznesu PARP podkreśla: ‘Dzięki większej

kapitalizacji fundusze mogły złagodzić warunki, na których udzielają poręczeń i pożyczek i tym samym zaakceptować większe ryzyko. Jednocześnie wysokość poręczeń i pożyczek się zwiększyła – zamiast wcześniejszych 100–200 tysięcy złotych PARP zatwierdza zmiany w regulaminach działania funduszy podnoszące znacznie te wartości.W czerwcu PARP ogłosił nabór do nowego Funduszu Pożyczkowego Wspierania Innowacji. Łączy on kapitał

publiczny z kapitałem prywatnych inwestorów. Fundusz jest dedykowany młodym, innowacyjnym firmom na wczesnym etapie rozwoju. Firma może się ubiegać o pożyczkę z funduszu tylko w okresie pierwszych 12 miesięcy od momentu wystawienia pierwszej faktury sprzedażowej, wyjaśnia Michał Bańka. Przy pomocy nowego instrumentu chcemy dostarczyć kapitału firmom, które nie mogą otrzymać kredytu w banku, czy innych instytucji finansowych z powodu

braku historii kredytowej i możliwości ustanowienia zabezpieczeń. PARP nie wymaga wysokich zabezpieczeń pożyczki i akceptuje ryzyko niepowodzenia nowego przedsięwzięcia. Zabezpieczeniem służy weksel oraz akt notarialny o poddaniu się egzekucji przez członków zarządu, w przypadku jeżeli pożyczka nie zostanie przeznaczona na cel, o który przedsiębiorca wnioskował.Maksymalna wysokość pożyczki dostępnej w nowym instrumencie pożyczkowym PARP-u to 2 mln złotych. Warunkiem ubiegania się o pożyczkę w takiej wysokości jest jednak to, aby w firmę zainwestował równocześnie inwestor kapitałowy – anioł biznesu czy fundusz venture capital. Warunkiem koniecznym jest podpisanie przez przedsiębiorcę wstępnej umowy inwestycyjnej z inwestorem. Michał Bańka podkreśla, że: Aby ubiegać się o pożyczkę inwestor będzie musiał

objąć udziały lub akcje w przedsiębiorstwie w zamian za gotówkę. PARP udzieli wówczas pożyczki ze stałym oprocentowaniem w wysokości 6,5% rocznie. Zarówno rata kapitałowa jak i rata odsetkowa

pożyczki będzie mogła także podlegać karencji w spłacie w okresie nie dłuższym niż 2 lata.’Aby móc otrzymać pożyczkę z PARP w wysokości 2 mln złotych, wkład kapitału od inwestora prywatnego będzie musi minimum 1 mln złotych. Inwestycja dokonana przez inwestora prywatnego w tym instrumencie jest postrzegana przez PARP jako czynnik obniżający ryzyko pożyczki publicznej w takie przedsiębiorstwo. ‘Ponadto jeżeli inwestor indywidualny

Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości uruchomiła nowy instrument zachęcający inwestorów prywatnych do inwestowania w młode spółki. Dodatkowe 2 mln złotych może otrzymać spółka, której udało się pozyskać inwestora prywatnego.

Inwestor w spółce ułatwi otrzymanie pożyczki z PARP

„Przy pomocy nowego instrumentu można będzie dostarczyć kapitału firmom, które nie mogą otrzymać kredytu w banku, czy innych instytucji finansowych z powodu braku historii kredytowej i możliwości ustanowienia zabezpieczeń”.

Fot:

isto

ckph

oto.

com

24

Czerwiec, nr 1/2013

Page 27: Investment Tribune 01/2013

wydarzeniazdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

po dokonaniu dogłębnej analizy przedsięwzięcia decyduje się na zainwestowanie prywatnego kapitału jest to dla nas znak, że wierzy on w sukces biznesu’, podkreśla Michał Bańka.Idea stworzenia nowego instrumentu powstała w wyniku konsultacji PARP-u z inwestorami prywatnymi (sieciami aniołów biznesu, funduszami VC), które dotyczyły efektywności wsparcia i rodzajów wsparcia jakiego udziela PARP inwestorom w inwestycje dokonywane w nowo powstałe spółki, w tym start-upy. „Zadaliśmy sobie pytanie, zauważa dyrektor PARP Michał Bańka, czego brakuje na rynku do tego, żeby aniołowie biznesu, czy fundusze chętniej inwestowali w młode firmy? Najczęściej inwestorzy wymieniali zachęty podatkowe. Fundusz pożyczkowy

może i nie jest zachętą podatkową, ale znacząco zwiększa on potencjał włożonego kapitału prywatnego poprzez dwukrotne uzupełnienie go kapitałem publicznym”.Oprócz funduszu pożyczkowego w najbliższych miesiącach powstanie także nowa grupa „funduszy zalążkowych”, które otrzymają środki pochodzące z działania 3.1 Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka na inwestycje w nowo powstające przedsięwzięcia gospodarcze. Michał Bańka podkreśla, że PARP dąży do tego aby spółki, w które zainwestują inkubatory znalazły inwestora także w późniejszych stadiach rozwoju. Dlatego fundusze będą musiały sprostać nowym wymaganiom jakie pojawiły się w konkursie 2013 r. i przyjąć na siebie część ryzyka

inwestycyjnego. Nowe wymagania to udział środków własnych w dokonywanych inwestycjach czy obecność koinwestora na etapie wejścia kapitałowego inkubatora w nowo powstałą spółkę. Jednocześnie fundusze będą musiały prowadzić szybszą działalność operacyjną – plany inwestycyjne powinny zostać zrealizowane do końca 2015 roku, czyli realnie w ciągu 2 lat.

Olga Yanusik

25

Page 28: Investment Tribune 01/2013

Jednym z dwóch nowo otwartych rynków są wierzytelności masowe. Na przestrzeni ostatnich kilku lat obserwuje się na nim dynamiczny wzrost ilości dłużników oraz poziomu ich zadłużenia. Na koniec stycznia 2013 r. zobowiązania Polaków, które nie są spłacane przez więcej niż 60 dni, osiągnęły wartość 38,52 mld zł – jest to wzrost o 53,71% w stosunku do września 2010 r. (dane Raport InfoDług Luty 2013). Tempo przyrostu zobowiązań cały czas dynamicznie wzrasta. Wśród wszystkich zaległości konsumenckich aż 62,32% to kwoty do 5000 zł (dane Raport InfoDług Luty 2013).Tego typu bankowe portfele wierzytelności są następnie nabywane przez fundusze sekurytyzacyjne mi. in.: Secus Niestandaryzowany Sekurytyzacyjny FIZ InSecura – Serwiser w funduszu przyczynia się do skuteczności spłaty zadłużenia przez dłużnika podczas czynności windykacyjnych, a Zarządzający portfelami do efektywnego wygenerowania jak najwyższego zysku. Oczekiwane dla tego typu aktywów rentowności kształtują się powyżej 15% w skali roku. Drugim jest absolutna stopa zwrotu – fundusze inwestycyjne zamknięte dążą do osiągania dodatnich stóp zwrotu, niezależnie od bieżącej koniunktury w gospodarce, czy też na rynkach finansowych. – „Cel inwestycyjny realizowany jest poprzez stosowanie bardzo liberalnej polityki inwestycyjnej. Charakteryzuje się ona brakiem sztywnych reguł w zakresie dywersyfikacji lokat. W zależności od

oceny sytuacji na rynku zarządzający może inwestować środki zarówno na rynku akcji jak też na rynkach terminowych obejmujących m.in. towary, surowce oraz waluty” – powiedział Jacek Rzeźniczek, Dyrektor Departamentu Zarządzania Portfelami Secus Asset Management.Najlepszym przykładem tego typu funduszu jest Secus FIZ InReturn, który w okresie od 1.01.2012 do 31.12.2012 osiągnął wynik 19,69% (Dane: analizy.pl), i okazał się najbardziej skutecznym funduszem absolutnej stopy zwrotu, za co otrzymał w marcu 2013 roku nagrodę „Złoty portfel” przyznawaną przez gazetę „Parkiet”. Powyższe rodzaje inwestycji alternatywnych do tej pory nie były dostępne dla większości inwestorów. - „Głównym ograniczeniem są kwoty minimalnej wpłaty, która w przypadku funduszy inwestycyjnych zamkniętych wynosi aż 40 tys. EUR. Dodatkowym utrudnieniem są rzadkie i ograniczone czasowo emisje lub ich brak po zebraniu przez konkretny fundusz kapitału. Kolejną przeszkodą jest wyjście z inwestycji, gdyż jest ono możliwe przez wykup certyfikatów, który również odbywa się rzadko i z reguły nie częściej niż raz na kwartał. Dodatkowo żądanie wykupu certyfikatów uczestnik funduszu musi złożyć do TFI z odpowiednim wyprzedzeniem, np. na miesiąc przed dniem wykupu. Oferta w niepublicznych funduszach zamkniętych przeprowadzających emisje certyfikatów może być skierowana do nie więcej niż 99 osób” – dodał Jacek Rzeźniczek.

Po raz pierwszy w Polsce atrakcyjne rynki alternatywne m.in.: wierzytelności masowych oraz absolutnej stopy zwrotu, zarezerwowane wcześniej dla zamożnych, otwierają się dla szerokiego grona inwestorów.

Elitarne rynki te raz dla każdego

26

Czerwiec, nr 1/2013

Page 29: Investment Tribune 01/2013

Elitarne rynki te raz dla każdegowydarzenia

zdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

Fot:

foto

lia.c

om

27

Page 30: Investment Tribune 01/2013

Aby umożliwić inwestorom dostęp do rentownych rynków alternatywnych powstało innowacyjne rozwiązanie Secus Premium Selection. Jest to owoc współpracy Domu Maklerskiego Secus Asset Management oraz Towarzystwa Ubezpieczeń na Życie Europa. Pierwszy na rynku produkt ubezpieczeniowy z Ubezpieczeniowym Funduszem Kapitałowym oparty na funduszach inwestycyjnych zamkniętych m.in.: Secus NS FIZ InSecura oraz Secus FIZ InReturn. Nowy mechanizm inwestycyjny uczyni alternatywne inwestycje bardziej dostępnymi.„Nowatorski produkt Secus Premium Selection oferowany na podstawie Ogólnych Warunków Ubezpieczenia na życie z Ubezpieczeniowym Funduszem Kapitałowym „Secus Premium Selection” łączy zalety wielu form inwestowania – pozwoli na dokonywanie inwestycji w fundusze inwestycyjne zamknięte na innych warunkach niż warunki bezpośredniej inwestycji w fundusze. Nowy produkt jest polisą ubezpieczeniową na życie, która obniży minimalną kwotę inwestycji do 10 000 złotych i umożliwi osiągnięcie zysku

z takiej inwestycji na poziomie dwu-, trzykrotności oprocentowania lokat bankowych” – powiedział Dariusz Kazalski, Wiceprezes Zarządu Secus Asset Management.Podstawowe zalety ubezpieczenia „Secus Premium Selection” to:Minimalna kwota jednorazowej wpłaty w wysokości 10 000 PLN;Możliwość inwestycji w fundusze SECUS FIZ InReturn SECUS NS FIZ InSecura poprzez zawarcie umowy ubezpieczenia na życie z Ubezpieczeniowym Funduszem Kapitałowym „Secus Premium Selection”;

Świadczenie ubezpieczeniowe wolne od zajęć komorniczych w 75%Wyłączenie świadczenia ubezpieczeniowego z masy spadkowej (uproszczone zasady nabycia świadczenia ubezpieczeniowego w porównaniu z uzyskaniem aktywów z masy spadkowej);Wypłata świadczenia ubezpieczeniowego z tytułu śmierci wynosi 101% wartości rachunku w dacie umorzenia – bez podatku od spadków i darowizn;

Nieograniczona liczba inwestorów – poszczególne subskrypcje nie będą ograniczone do 99 osób jak to jest w przypadku bezpośredniej inwestycji w FIZ;Możliwość wypłaty zainwestowanych środków w dowolnym momencie, poprzez rezygnację z ubezpieczenia, przy czym inwestor musi się liczyć z tym, że w przypadku wypłaty środków w ciągu pierwszych 5 lat odpowiedzialności Ubezpieczyciela zostanie pobrana opłata likwidacyjna.Secus Asset Management S.A. jest niezależnym domem maklerskim z wieloletnim doświadczeniem w realizacji unikatowych projektów inwestycyjnych opartych o rynek niepubliczny, których historia sięga roku 2004. Jest również pomysłodawcą i twórcą pionierskich funduszy inwestycyjnych zamkniętych zaangażowanych w perspektywiczne branże, o niskiej korelacji stóp zwrotu z koniunkturą na rynkach finansowych m.in.: prywatnej opieki zdrowotnej, wierzytelności masowych oraz nieruchomości.

Kamil MiciałkiewiczSecus Asset Management S.A.

Inwestycja wiąże się z wysokim poziomem ryzyka. Dotychczasowe wyniki nie są gwarancją przyszłej stopy zwrotu.Data aktualizacji: 9.01.2013. Źródło danych: analizy.pl

28

Czerwiec, nr 1/2013

Page 31: Investment Tribune 01/2013

wydarzeniazdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

29

P R Z E M YŚ L A N E I N W E S T Y C J EPoznaj rentowny rynek wierzytelności masowych

ZAPYTAJ EKSPERTA DOMU MAKLERSKIEGO

22 338 63 70 WARSZAWA32 352 00 13 KATOWICE

[email protected]

www.secus.pl

Page 32: Investment Tribune 01/2013

Najnowsze rankingi międzynarodowe zawierają alarmującą ocenę skuteczności komercjalizacji technologii w naszym kraju. Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego rozważa zmianę zasad podziału praw majątkowych do wynalazku pomiędzy uniwersytetem a wynalazcą w celu usprawnienia systemu transferu technologii z uczelni.

Poziom innowacyjności polskiej gospodarki w dość drastyczny sposób został oceniony w opublikowanym niedawno raporcie „Innovation Union Scoreboard 2013”. Polska znalazła się w kategorii najmniej innowacyjnych gospodarek UE, wyprzedzając jedynie trzy kraje (Bułgarię, Rumunię i Łotwę) z dwudziestu siedmiu członków UE. Oznacza to spadek o jedną pozycję oraz degradację do niższej kategorii w odniesieniu do poprzedniej edycji raportu.Jednocześnie wzrosła liczba polskich zgłoszeń do Europejskiego Urzędu Patentowego (EPO). Podczas gdy w 2010 r. odnotowano 343 zgłoszenia z Polski, w 2011 było ich 400, a w 2012 r. z naszego kraju do EPO wpłynęły 552 zgłoszenia. Niestety, mimo pewnego postępu, skuteczność polskich aplikacji pod względem uzyskiwanej ochrony patentowej wciąż nie jest wysoka. W 2010 r. na rzecz podmiotów z Polski udzielono 343, a w 2011 r. 400 patentów europejskich. Warto także zaznaczyć, że większość podmiotów z Polski zainteresowanych uzyskaniem ochrony patentowej na swój wynalazek ogranicza się jedynie do dokonania zgłoszenia tylko na Polskę. O przyznanie patentów aplikują głównie uniwersytety i inne jednostki naukowe, co znacząco

odróżnia nasz kraj od krajów o wysokim wskaźniku innowacyjności, gdzie zasadnicza większość zgłoszeń pochodzi z sektora przedsiębiorstw.Wśród głównych czynników niskiego poziomu innowacyjności w Polsce wymienia się często brak motywacji wśród kadry naukowej, zarówno odnośnie bliższej współpracy z biznesem, jak też komercjalizacji innowacyjnej myśli technologicznej. W odpowiedzi na tą sytuację Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zaproponowało niedawno

zmianę zasad wynagradzania wynalazców współpracujących/pracujących na uczelniach i w jednostkach naukowych. Zgodnie z Ustawą Prawo Własności Przemysłowej (PWP) twórcy wynalazku (zawsze osoba fizyczna) przysługuje niezbywalne prawo wymieniania go jako twórcy w opisach, rejestrach oraz w innych dokumentach i publikacjach. Uprawnienia o charakterze majątkowym natomiast w dużym stopniu zależą od okoliczności, w których powstał wynalazek. W zupełnie innej sytuacji jest bowiem osoba która stworzyła wynalazek niezależnie

od wykonywania swoich obowiązków służbowych (przysługują jej pełne prawa majątkowe), a w innej ktoś kto dokonał wynalazku w związku z wykonywaniem swoich obowiązków służbowych. W takich okolicznościach prawo do dokonania zgłoszenia patentowego będzie przysługiwać pracodawcy. W dużym stopniu ogranicza to możliwość decydowania przez twórcę o komercjalizacji wynalazku, określeniu strategii ochrony (np. czy wynalazek będzie chroniony tylko w Polsce czy także w innych krajach – co znacznie zwiększa jego komercyjną atrakcyjność). W przypadku wynalazków pracowniczych, zasady wynagradzania wynalazców często precyzowane są wewnętrznymi regulaminami organizacji.Analizując system obowiązujący w Szwecji, która wraz z Danią i Niemcami należy do europejskich liderów w zakresie innowacji należy zwrócić szczególną uwagę na obowiązujący tam tzw. przywilej profesorski. Instytucja ta w dużym skrócie polega na przyznaniu pracownikom naukowym prawa dysponowania

dokonanymi wynalazkami, a co za tym idzie również czerpania zysków z takiego wynalazku. Celem implementacji takiego rozwiązania było stworzenie zachęt

ekonomicznych dla naukowców, mających skłonić ich do samodzielnego szukania inwestorów, którzy chcieliby wykorzystać dane rozwiązanie w sposób komercyjny w swojej działalności biznesowej. Należy tu jednak zaznaczyć, że przywilej profesorski wpływa na znaczne zmniejszenie aktywności samych uczelni w procesie komercjalizacji wynalazków. Wynika to z faktu, że w sytuacji gdy prawa do wynalazku przysługują danemu pracownikowi naukowemu, uczelnia czy inna jednostka naukowa nie ma formalnych podstaw do prowadzenia

Podział majątkowych praw do wynalazku pomiędzy uniwersytetem a wynalazcą

„W Polsce o przyznanie patentów aplikują głównie uniwersytety i inne jednostki naukowe, co znacząco odróżnia nasz kraj od krajów o wysokim wskaźniku innowacyjności, gdzie zasadnicza większość zgłoszeń pochodzi z sektora przedsiębiorstw”.

Fot:

isto

ckph

oto.

com

30

Czerwiec, nr 1/2013

Page 33: Investment Tribune 01/2013

negocjacji czy rozmów z przedsiębiorcą zainteresowanym komercjalizacją danego wynalazku. Dostrzegając ten problem, niektóre szwedzkie jednostki naukowe starają się implementować różne strategie ograniczające instytucję przywileju profesorskiego.W Niemczech przywilej profesorski został zniesiony w 2002 r. Co do zasady prawa do wynalazków przysługują uczelniom. Pracownikowi naukowemu, który dokonał danego wynalazku przysługuje prawo do odpowiedniego wynagrodzenia. Jego wysokość, w dużym stopniu zależy od przychodów generowanych przez zgłoszony do ochrony wynalazek. Również w Polsce pracownicy uczelni i jednostek naukowych co do zasady mogą liczyć na dodatkowe wynagrodzenie w przypadku komercjalizacji ich wynalazku.W Danii, naukowiec po dokonaniu wynalazku musi poinformować o tym uczelnię dla której pracuje. Jednostka ta decyduje wówczas czy jest zainteresowana prawami do wynalazku czy nie.Jak wynika z powyższego, w przywileju profesorskim trudno jest upatrywać główny czynnik warunkujący poziom innowacyjności danej gospodarki. Zmiana zasad podziału

praw majątkowych między naukowcami i uczelniami raczej nie zmieni w rewolucyjny sposób efektywności komercjalizacji badań w Polsce. Również w naszym kraju pracownicy uczelni i jednostek naukowych, co do zasady mogą liczyć na dodatkowe wynagrodzenie w przypadku komercjalizacji ich wynalazku. W Polsce znacznie większym problemem nie mającym natury prawnej wydaje się być poziom i charakter współpracy świata nauki z biznesem. Jednym z czynników utrudniających taką współpracę są odmienne priorytety przedsiębiorców i naukowców. Dokonując pewnego uogólnienia, świat biznesu często zainteresowany jest relatywnie szybkim uzyskaniem zwrotu z poczynionej inwestycji. W przypadku badań i rozwoju, w szczególności na początkowym etapie, w ogóle nie wiadomo czy inwestycja przyniesie jakikolwiek zwrot. Z kolei świat nauki często nie jest zainteresowany koncertowaniem się wyłącznie na potencjale ekonomicznym realizowanych badań. Te i inne różnice, wśród których można wymienić częsty brak wzajemnego zaufania, decydują o tym że współpraca polskiej nauki z biznesem (mimo pewnych postępów) ciągle pozostawia wiele do życzenia.Bardzo ważną rolę mają tu do odegrania

różnego rodzaju instytucje, których głównym celem jest pomoc w nawiązywaniu relacji świata biznesu z nauką. Funkcje takie pełnią często działające przy uczelniach centra transferu technologii. Dobrze działające centrum, prócz odpowiedniej realizacji swoich podstawowych celów, powinno charakteryzować się również wysoką znajomością kultury świata nauki i biznesu. Jest to niezbędne do budowania wzajemnego zaufania pomiędzy stronami, a w dalszej kolejności do realizacji wspólnych projektów.Myśląc o rozwoju polskiej innowacyjności nie należy również zapominać o stworzeniu odpowiedniego programu edukacyjnego, pomagającego zrozumieć studentom kierunków naukowych podstawowe zasady działania biznesu. Już w pierwszych latach swojej nauki, studenci powinni mieć możliwość współpracy z przedsiębiorstwami. Pozwoli im to lepiej zrozumieć mechanizmy kierujące biznesem i docelowo wpłynie na zmniejszanie różnic pomiędzy tymi środowiskami.

Rafał Parczewski,Rzecznik patentowy

wydarzeniazdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

31

Page 34: Investment Tribune 01/2013

Spin-off’y to spółki założone przez pracownika lub grupę osób, które usamodzielniają się i opuszczają przedsiębiorstwo macierzyste (lub np. uczelnię) w celu założenia nowej i co istotne – niezależnej firmy, choć powstałej na bazie zasobów intelektualnych firmy macierzystej. Czasem mówi się także o spin-out’ach, które w odróżnieniu od spin-off’ów powstają z wykorzystaniem know-how oraz zasobów materialnych spółki-matki, która zachowuje w ten sposób związek z nowo powstałym podmiotem. Przedsiębiorstwo macierzyste wyraża więc zgodę na transfer wiedzy, a przy tym najczęściej wspiera spółkę własnymi kompetencjami, udostępnia kanały dystrybucji i kapitał. Taki model pozwala rozwinąć potencjał innowacyjnej technologii, co byłoby trudne do zrealizowania w ramach jednostki macierzystej lub po prostu zbyt ryzykowne.Jednym z najczęściej występujących powodów powstania spin-off’u jest

pomysł na wykorzystanie technologii w sposób inny niż wykorzystuje ją spółka-matka, wynikający z dostrzeżenia na rynku określonych potrzeb. Decyzja o utworzeniu spin-off’u może także wynikać z potrzeb natury organizacyjnej spółki-matki, która na różne sposoby wykorzystuje posiadaną technologię

i decydując się na restrukturyzację postanawia wyodrębnić określony sposób działalności w osobnej spółce. Interesujący jest fakt, że często z pomysłem utworzenia spin-off’u występują pracownicy. W takim przypadku organizacja macierzysta może wykorzystać ich potencjał przedsiębiorczy przy zachowaniu częściowej kontroli nad rozwojem projektu. Badania przeprowadzone przez Komisję Europejską w wybranych krajach europejskich wskazują, że spin-off’y (w tym także spin-out’y) stanowią ok. 13%

wszystkich firm MSP, a wraz z rozwojem technologicznym liczba takich firm się zwiększa. Dane wskazują jednocześnie, że spółki spin-off mają zdecydowanie niższy poziom niepowodzenia biznesu niż tradycyjne start-upy (ok. 15%). Spółki spin-off posiadają szereg cech, które dają im przewagę konkurencyjną nad start-up’ami, które nie posiadają zaplecza w postaci przedsiębiorstwa działającego już od dłuższego czasu na rynku. Doświadczenie biznesowe i technologiczne, które wynoszą ze spółki-matki założyciele spin-off’u powoduje, że organizacyjne ryzyko działalności takiej spółki jest zdecydowanie niższe. Ponadto, spin-off’y wchodząc na rynek posiadają na ogół określony status na rynku, niejako zaczerpnięty od spółki-matki, a przy tym bazę pierwszych klientów, a przynajmniej kontakty biznesowe. Te przewagi zauważają inwestorzy, którzy chętniej inwestują w tego rodzaju przedsiębiorstwa na wczesnym

etapie aniżeli w inne start-up’y. – Przedsięwzięcia typu spin-off są dla inwestora atrakcyjne pod wieloma względami. Przede wszystkim analizując

dotychczasową działalność i wyniki spółki można potwierdzić kompetencje partnera, któremu powierzamy kapitał na realizację projektu. Ludzie z dogłębną znajomością rynku oraz realiów biznesowych minimalizują ryzyko niepowodzenia inwestycji. Atutem tworzenia spin-off jest możliwość zaoferowania przez drugą stronę odpowiednich zasobów niezbędnych do budowania firmy, takich jak kapitał ludzki, specjalistyczna infrastruktura czy baza potencjalnych klientów/partnerów biznesowych.

Utworzenie spin-off’u – strategią rozszerzenia działalności spółki

Od kilka lat w Polsce mówi się o spółkach spin-off jako modelu komercjalizacji innowacyjnych technologii. Jednak w większości przypadków uwaga jest skupiana na spółkach powstających przy uniwersytetach i jednostkach naukowo-badawczych. W gospodarkach rozwiniętych tworzenie firm typu spin-off jest sposobem rozwoju technologii należących do firm prywatnych. Szereg badań pokazuje, że powstałe w ten sposób przedsiębiorstwa wykazują się szczególnie wysoką dynamiką rozwoju i innowacyjnością.

„Jednym z najczęściej występujących powodów powstania spin-off’u jest pomysł na wykorzystanie technologii w sposób inny, niż wykorzystuje ją spółka-matka, wynikający z dostrzeżenia na rynku określonych potrzeb”.

Fot:

isto

ckph

oto.

com

32

Czerwiec, nr 1/2013

Page 35: Investment Tribune 01/2013

Niestety, osoby fizyczne rzadko są tak dobrze przygotowane do wdrażania innowacyjnych rozwiązań jak firmy działające już pewien czas na rynku – wyjaśnia Małgorzata Baczyńska, analityk biznesowy funduszu AerFinance Ventures.

Obecnie na rynku polskim działa kilkadziesiąt funduszy zalążkowych, które mogą zainwestować publiczne pieniądze w tego rodzaju spółki. Szczególną atrakcyjność inwestycyjną dostrzegają również zarządzający funduszem zalążkowym Parku

Naukowo-Technologicznego Euro-Centrum. Fundusz ten posiada w swoim portfelu inwestycyjnym kilka spółek spin-off z branży IT i energetyki. – Korzystając z doświadczenia dotychczasowej działalności osób tworzących spin-off, a także zaplecza intelektualnego i rzeczowego spółki-matki, można minimalizować ryzyko niepowodzenia przyszłej spółki. Spin-off ma z jednej strony wszystkie atrybuty

wydarzeniazdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

„Obecnie na rynku polskim działa kilkadziesiąt funduszy zalążkowych, które mogą dokapitalizować rozwój spółek spinn-off”.

33

Page 36: Investment Tribune 01/2013

start-up’u: można kształtować jej rozwój, wpływać na kierunki działań, a przy tym mieć świadomość, że w znacznej mierze na bezpieczeństwo inwestycji wpływ ma stojąca za spin-off’em dojrzała spółka, działająca na określonym rynku – zauważa Monika Pilip, członek zarządu Euro-Centrum.Jedną z inwestycji funduszu Euro-Centrum jest spółka Nanomax – spin-off działającej w branży nanotechnologii firmy Dynamax. Nowopowstała spółka jest producentem środków chemii budowlanej oraz gospodarczej. Nanomax skupiać się będzie na produkcji i sprzedaży nowoczesnych wyrobów o właściwościach unieszkodliwiania aktywnych mikroorganizmów, bakterii i grzybów. Autorska technologia została transferowana do nowej spółki po to, aby przygotować produkcję i rozpocząć sprzedaż nowych produktów. Decyzja była więc podyktowana czynnikami o charakterze organizacyjnym. Niemniej istotne znaczenie miała także możliwość pozyskania finansowania zewnętrznego na rozwój nowej spółki. Łącznie spółka pozyskała od funduszu

niespełna milion złotych. – Negocjacje umowy inwestycyjnej z Nanomax trwały kilka miesięcy. Najważniejsze obszary rozmów ze spółką dotyczyły precyzyjnego określenia kierunku rozwoju przedsiębiorstwa i potrzeb kapitałowych z tym związanych oraz

zdefiniowaniem rodzaju i wartości składników majątkowych wnoszonych do nowej spółki przez jej założycieli – mówi Monika Pilip. Spółka Dynamax zapewniła ze swojej strony zasoby w postaci know-how umożliwiającego komercjalizację dotychczasowych wyników prac, a ponadto – z uwagi na fakt, że jeszcze w ramach struktur Dynamax powstały już produkty chemii gospodarczej – do nowej spółki wniesiono m.in. prawo ochronne na znak towarowy, jak i wszelkie umowy handlowe. Do nowej

jednostki przejdą również pracownicy dotychczas zaangażowani w prace związane z tą działalnością. Kapitał finansowy pochodzący od funduszu stanowi uzupełnienie zasobów, jakimi dysponowała firma Dynamax, umożliwiając dalszy dynamiczny rozwój

przedsięwzięcia. Przedstawiciele funduszy zalążkowych zauważają jednak, że przedsiębiorcy, którzy poszukują kapitału na rozwój spin-off’u nie próbują pozyskiwać go od funduszy zalążkowych. – Promocja większości funduszy dysponujących środkami unijnymi z działania 3.1. POIG skierowana jest

do pomysłodawców zamierzających dopiero rozpocząć przygodę z własnym biznesem. W rezultacie wielu przedsiębiorców po prostu nie wie o takiej możliwości – podkreśla Agnieszka Baczyńska z AerFinance Ventures.

Piotr SłyszSecus Asset Management SA

„Jedną z inwestycji funduszu Parku Naukowo-Technologicznego Euro-Centrum z Katowic jest spółka Nanomax – spin-off działającej w branży nanotechnologii firmy Dynamax”.

W 2011 r. liczba podmiotów, które prowadziły działalność B+R lub zlecały wykonanie takich prac innym podmiotom wyniosła 2220 i była o 27,3% większa niż w roku poprzednim. Z ogólnej liczby podmiotów aktywnych badawczo 43,4% jednostek zlecało wykonanie prac badawczych innym instytucjom. Udział przedsiębiorstw w finansowaniu działalności B+R w 2011 r. osiągnął wartość 28,1%, przy wzroście o 3,7 p. proc. w stosunku do roku poprzedniego. Bezpośrednio z budżetu państwa i budżetów jednostek samorządu terytorialnego pochodziła ponad połowa środków finansujących nakłady na działalność B+R. Najwyższe nakłady na działalność B+R w przeliczeniu na mieszkańca odnotowano w województwie mazowieckim, do którego trafia 40,3% wszystkich środków budżetowych. Najwyższy udział przedsiębiorstw krajowych w finansowaniu prac B+R zarejestrowano w województwach podkarpackim, opolskim i dolnośląskim.

O 3,7 proc. wzrósł udział firm prywatnych w finansowaniu działalności B+R w 2011 r. w Polsce szacuje GUS

Źródło: Działalność badawcza i rozwojowa w Polsce w 2011 r. Główny Urząd Statystyczny. Urząd statystyczny w Szczecinie. Ośrodek Statystyki, Nauki, Techniki Innowacji i Społeczeństwa Informacyjnego. Szczecin, listopad 2012

Fot:

isto

ckph

oto.

com

34

Czerwiec, nr 1/2013

Page 37: Investment Tribune 01/2013

Według danych przywołanych przez dziennik „Rzeczpospolita” przemysł ICT stanowi w Polsce 2 tys. dużych i średnich firm oraz 50 tys. małych i mikroprzedsiębiorstw – tworząc blisko 4 proc. polskiego PKB. A dynamika jego wzrostu wynosi około 12 proc. rocznie. Wiosną bieżącego roku Polska wystąpiła jako Partner Strategiczny Targów CeBIT 2013. Targi są jednym z największych spotkań przedstawicieli sektora teleinformatycznego i gospodarki cyfrowej na świecie. Rokrocznie przyciągają one setki tysięcy zwiedzających z całego świata. „Dzięki temu, że Polska została krajem partnerskim CeBIT, my Niemcy możemy zobaczyć niesamowity rozwój Polski i to, jak on jest wykorzystywany do tworzenia nowych miejsc pracy w Unii Europejskiej” – zaznacza kanclerz Niemiec Angela Merkel.Aby w długiej perspektywie utrzymać

dobrą pozycję w tej branży polskie firmy powinny przede wszystkim budować wizerunek dostawców produktów najwyższej jakości. Jest to duże wyzwanie, ponieważ są one dodatkowo zmuszone do konkurowania o udział w rynku z międzynarodowymi koncernami o ugruntowanych markach i znanych produktach. Aby przetrwać muszą więc

wyjść poza Polskę i walczyć o klienta globalnego. Muszą rywalizować ze światowymi koncernami przy znacząco mniejszych budżetach na promocję i marketing. Dodatkowo nie mając przecież jeszcze dużego doświadczenia w zdobywaniu rynków zagranicznych.Mimo wielu szans i potencjału rozwoju, jaki posiada polski rynek ICT niebezpieczeństwem w rozwoju branży jest jej duże rozproszenie, które może skutkować przejmowaniem polskich innowacyjnych firm przez globalne koncerny. Szansą jest natomiast łączenie potencjału firm z branży w ramach sieci współpracy, a zwłaszcza klastrów, w myśl maksymy Henry Forda, „Połączenie sił to początek, pozostanie razem to postęp, wspólna praca to sukces!”. Klastry to środowisko rozwoju, skupiające podmioty z branży, które wykorzystuje szanse wynikające ze wspólnej promocji,

wzajemnego świadczenia sobie usług, komercjalizacji badań i wiedzy, a także opracowywania wspólnych produktów. Ponadto wspólne działania pozwalają szybciej budować pozycję konkurencyjną firm na rynku międzynarodowym. Szybkość rozwoju ma szczególne znaczenie w kontekście rosnącej konkurencji na rynkach zagranicznych. W Targach CeBIT 2013 w Hanowerze wiosną br. pod marką Śląskiego Klastra Multimedialnego, uczestniczyli Rudzki Inkubator Przedsiębiorczości, Uniwersytet Śląski oraz śląscy przedsiębiorcy branży IT i multimedialnej, reprezentując województwo śląskie, jako jedyny klaster z tego obszaru z naszego kraju. Była to doskonała szansa na promocję oferty na rynkach zagranicznych, nawiązanie kontaktów biznesowych oraz wymianę doświadczeń z ekspertami z branży. Z raportów uznanej brytyjsko-amerykańskiej agencji PMR: „Rynek usług dodanych i multimedialnych w Polsce 2012. Prognozy rozwoju na lata 2012–2016” oraz „Rynek IT w Polsce 2012. Prognozy rozwoju na lata 2012–2016” wyłania się obszar o wysokiej dynamice rozwoju. Dwa pola rozwoju wydają się obecnie najbardziej perspektywiczne dla branży – aplikacje na urządzenia mobilne i cloud computing. Praktycznie wszyscy badani respondenci z największych firm branży spodziewają się rozwoju tego pierwszego – 92% badanych przewiduje dynamiczny rozwój. Przenikanie się rynku płatnej telewizji z rynkiem usług telekomunikacyjnych jest bardzo ważnym trendem widocznym w ostatnich kilku latach na polskim rynku. W 2012 r. był to nadal dominujący segment rynku usług dodanych i multimedialnych, w ciągu najbliższych kilku lat znaczenie płatnej telewizji spadnie, przede wszystkim na rzecz wzrostu rynku mobilnego internetu i innych, obecnie bardziej niszowych segmentów, np. gier i aplikacji mobilnych, mikropłatności oraz mobilnego marketingu.

Joanna SochackaPrezes Zarządu

Rudzki Inkubator Przedsiębiorczości

Klastry wzmocnią pozycję rynkową polskich firm ICT

Polska branża ICT rośnie w siłę. Rozmiar rynku szacuje się na ok. 20 mld euro w porównaniu z niemieckim, szacowanym na 150 mld euro. Jednak znaczna część tego wzrostu wynika z napływu globalnych koncernów na polski rynek. Szansą na przeciwstawienie się konkurencji międzynarodowej jest łączenie potencjału polskich firm z branży w ramach sieci współpracy, a zwłaszcza klastrów.

wydarzeniazdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

35

Page 38: Investment Tribune 01/2013

Po kilku dniach nabieram wprawy w jedzeniu zupy pałeczkami. Nie sprawia problemu jedzenie w ten sposób sushi, jednak złapanie

pałeczkami przepływającego makaronu soba z mąki gryczanej jest już pewną sztuką. Staram się pamiętać o etykiecie przy stole – głośnym siorbaniu na znak, że jedzenie smakuje. Gest bardzo mile widziany obok rutynowego ‘gochiso-sama deshita’ (‘dziękuję za posiłek’). Nie chcąc popełnić faux pas i aby nie budzić nieprzyjemnych skojarzeń lepiej nie wbijać pionowo pałeczek w miskę z ryżem, w taki sposób ryż ofiarowywany jest w Japonii zmarłym. Stopniowo poznaję zupełnie inną rzeczywistość. Różnice kulturowe odkrywają nieznaną wcześniej perspektywę, z której spoglądam na własne przekonania i własną kulturę starej Europy. Sto ukłonów – na przywitanie, na pożegnanie, jako wyraz wdzięczności, w sklepie, na ulicy, w hotelu. Ukłony bynajmniej nie są zarezerwowane dla sytuacji formalnych. Tak wita się również młodzież spotykając się pod Hachiko – popularnym punkcie spotkań pod pomnikiem psa Hachiko w Tokio. Dobre maniery w Japonii są wszechobecne. Etykieta w codziennym życiu pozwala zauważyć z jakim szacunkiem do innych odnoszą się Japończycy. To nie tylko ukłony, zwyczaj podawania przedmiotów, pieniędzy czy wizytówki obiema rękami (obiema rękami

Japonia– poczuć smak umami

Kuchnia Kraju Kwitnącej Wiśni zachwyca swoją elegancją cały świat – piękna i minimalistyczna. Właśnie w Japonii, gdzie świeżość potraw jest ceniona najwyżej, odkrywa się tajemnicę smaku umami.

Fot:

Hube

rt K

olan

ek /

Syl

wia

Les

zczy

ńska

36

Czerwiec, nr 1/2013

Page 39: Investment Tribune 01/2013

wypada również przyjąć), punktualność. Japończyków charakteryzuje uprzejmość, pytając o drogę nie pozostaniesz bez odpowiedzi, niekoniecznie ustnej, nawet jeśli nie znają ani jednego słowa po angielsku, dostaniesz mapkę, rozrysowany na kartce plan lub niemalże za rękę zostaniesz zaprowadzony w wybrane miejsce. A jeżeli będąc zapytanym o kraj pochodzenia usłyszą Polska z entuzjazmem dodają, że marzą, aby kiedyś ją odwiedzić i zobaczyć kraj, w którym urodził się Fryderyk Chopin, kompozytor niezwykle ceniony i lubiany przez Japończyków.Pewne rzeczy jednak mogą wydawać się dziwaczne dopóki nie poznamy ich źródła. Na przykład maska na twarzy Japończyka – to nie modowa fanaberia, czy chęć zasłonięcia się od innych na ulicy – oznacza ona, że dbam o zdrowie innych. A powszechny zwyczaj noszenia butów przynajmniej o dwa rozmiary większych, niezależnie czy są to męskie pantofle czy damskie szpilki nadal pozostaje dla mnie zagadką . Na pewno łatwiej zdjąć takie buty wchodząc do świątyni, prywatnego mieszkania czy restauracji, gdzie podłoga jest nakryta tatami - matą ze słomy ryżowej, po której nie wypadachodzić w butach. Buty w Japonii zdejmuje się i zakłada bardzo często. Na przykład po wejściu do ryokanu tradycyjnego japońskiego hostelu, przy wejściu znajdzie się kapcie, które należy założyć, aby za chwilę znów zdjąć wchodząc do pokoju. Kuchnia japońska jest jedną z najzdrowszych kuchni na świecie i ma znaczący wpływ na długość życia mieszkańców tego kraju. To właśnie mieszkańcy wyspy Okinawa żyją najdłużej. Jedzenie w Japonii jest ucztą nie tylko dla kubków smakowych, ale i oczu, potrawy wykonane są z troską o każdy szczegół, piękne i minimalistyczne. Świeżość składników jest tu znacznie ważniejsza niż stopień skomplikowania receptury. Potrawy składają się z niewielu składników. Głównym z nich jest oczywiście ryż a dodatki często odzwierciedlają aktualną porę roku. Tak jak to jest w przypadku miso-shiru – tradycyjnej japońskiej zupy jedzonej praktycznie codziennie, sporządzonej na bazie dashi (rodzaj bulionu) z dodatkiem pasty sojowej miso oraz sezonowych warzyw i ryb oraz w zależności od regionu z dodatkiem tofu oraz wodorostów wakame. W odróżnieniu od europejskich kawiarni i restauracji, gdzie menu częstokroć oferuje

wydarzeniazdaniemeksperta

innowacyjnagospodarka giełda

venturecapital finanse prawo strategie

w wolnejchwili

37

Page 40: Investment Tribune 01/2013

te same potrawy przez cały rok, Japończycy serwują głównie dania przyrządzone ze składników sezonowych.Dzięki ogromnej wadze, jaką przywiązuje się do świeżości produktów tak łatwo jedząc miejscowe sushi odkryć istotę jego smaku, a dokładnie odkryć smak umami. Umami bowiem można wyczuć nie tylko w obecności kwasu glutaminowego dodawanego do żywności dostępnej na europejskim rynku, ale również w mięsie świeżych ryb w obecności kwasów nukleinowych: guanozynomonofosforanu oraz kwasu iozynowego. Ilość tych substancji w mięsie zmniejsza się im dłuższy czas mija od zabicia ryby, wpływając tym samym na zmniejszenie intensywności smaku. Japończycy doskonale o tym wiedzą, dlatego w przypadku sushi wyodrębnili grupę produktów ikijime. Ryby podawane są wtedy zaraz po zabiciu i smakują rzeczywiście doskonale. Najświeższe ryby i owoce morza można tu dostać na targu Tsjukiji w Tokio – największym na świecie targu rybnym, znanym również z aukcji tuńczyków. Jeden z największych w tym roku ważył 222 kg i został sprzedany za 1,38 mln euro. W Japonii tradycja miesza się z nowoczesnością, niektórzy mieszkańcy nadal noszą kimona, układają ikebanę, z drugiej strony prawie na każdym rogu mieszczą się olbrzymie, głośne

wielopiętrowe salony gier a shinkanseny – superszybkie pociągi, mkną z prędkością 300 km/h. Tradycyjne sushi również może być podawane w sposób dość nowoczesny. W Tokio nie raz wracałam do miejsca, gdzie spośród ponad stu różnych rodzajów sushi dokonać wyboru można było klikając na obszerne elektroniczne menu zamieszczone nad miejscem, które zajmujesz. Okazuje się, że dotykowy

ekran oraz „szyny” wyprowadzone wzdłuż stolików z kuchni, na których owe maki, nigiri, makimono czy gunkan podjeżdżały dokładnie do ciebie, doskonale zastępowały kelnerów.

Sylwia LeszczyńskaDietetyk kliniczny, psychodietetyk,

właściciel Instytutu Zdrowego Żywienia i Dietetyki Klinicznej SANVITA

www.instytutsanvita.pl Fot:

Hube

rt K

olan

ek /

Syl

wia

Les

zczy

ńska

38

Czerwiec, nr 1/2013

Page 41: Investment Tribune 01/2013
Page 42: Investment Tribune 01/2013

P R E C Y Z J A I D O K ŁA D N OŚĆ I N W E S T Y C J I

DOM MAKLERSKI

ZAPYTAJ EKSPERTA DOMU MAKLERSKIEGO

22 338 63 70 WARSZAWA32 352 00 13 KATOWICE

[email protected]

www.secus.pl