II I r~~~E~~~~~~:~ I r~~~O~~:~I~~IetsJ PRZESYŁKA,: fi. - I...

6
Rok XVII. Petroków, dnia 2 (14) Lipca 1889 r. Nr. 28. II I pólrocznie. es. 1 kop. 50 kwartalnI.. fi. - kop. 15 Cena p_ numeru kop. 7 1 /, Z rocznIe rs ... kop. -lO pólrocznie. r8 2 kop. :!O kwartalnie . rs. 1 kop. 10 II II " I za l I petItu lub za Jego miejsce. I za 2--6 kop ... za .a 7-10 razowe po kop. a za wlers1i. Reklamy po 10 It. za w. petitu Cena zagranicznycb po' I 10 kop. od wiersza. " II II II Wychodzi W wraz z oddzielnym dodatkiem Biuro .Bedakcyi i ekspedycyja w oficyn!e mu p. MIcheisona obok Maglstratu.- w Czestochowie W Komornicki I IV W. Tymienieclri Kazimier:l obiedwie ksieO'arnie w Piotrkowie oraz wymienione obok w n Janiszewski Stan. R d k {DziemienowlCZ i agentury w mialitach<"powiatowych i agentura "Rajchman i Frendler" IV n Jlll.l W a u. w Wa' w " Tomaszewski J. w R&Wle H. Gl·abowskl. lsza leo w w Olszewski Hipolit. Gzem jest wiejska? Nie ograniczajIJc ujem- nych tych stron, autor wskazuje, co a czego nie po- winno, aby z tego Przedewszystkiem uwazaó trzeba rol- nictwo nie za lecz za biorstwo, pr60z i bacznego za naukowemi objawa- mi wiedzy, badania systemów wego rolnictwa i zapoznawania z naj- nowszemi melioracyjami technicznemi. Da- lej, do gruntownego sy- nów, jako rolników, na agro- nomów - specyjalistów, nie na dyletan- tów, w zapasie praw- lub najmniej tej, która potrzebna w ich zawodzie. W i stowarzy- szenia, jako wzmocnienia materyj alnej i rolnej, o tem, prowiontowa- nie milijonowych miast za- wsze wielkiej bo- wiem po nad potrzeby niewiele wytwarza. jedynie zllwodowe Dla skierowania na tory to- warzyskiego i stwa, wskazuje autor na konieczn:} potrze- prócz zabawy, pogadankom o rolnictwie, komuui. kowaniu sobie nad potrzebami oh wili, rozpatrywaniu naj nowszych teoryj rolniczych, przyczem punie pole do wspólnego radzenia nad kierunkiem edu- kacyi dzieci, ochron, i wiejskich, sposobów podniesie- nia i udoskonalenia tych gospodar- stwa wiejskiego, które w ich zawiady- waniu etc. Takie wreszcie zebrania do powzi"eia ogólniejszego zna- czenia, do wynalezienia drogi z ludem i mu z zaradzenia potrzebom rolnik6w, znajdujIJcych chwi- lowo w i t. p., przy- jednoczeilnie grunt <lo nego \vyrobienia i szerszej oby- watelskiej.-Dalej autor z zachowuje dem sekcyi rolnej, przy Towarzy- stwie popierania handlu i jedy. nej dzisiaj publicznej przedstawicielki inte- resów rolniczyoh, przy nllletytem poparciu, ustugi rolnictwu. W re.3zcie, juko dowód, w charakter.r;e zbiorowej je- dnostki, skutecznie nieraz <lo wyjednania i udo· ze strony wtadzy, przyta<lza autor pl'zyklady ze l'ltoBunków Cesarstwo, gdzie rolnicy niejednokrotnie pomo- cy tam, gdzie o sprawy czysto autor niezado,",olenie z ekonomicznej natury. nakoniec rezultatów pracy rolniozej rolniotwo; zaoh,ca autor aby, nie jak mówi autor "uie jest która ograniozajl}c w i szwindlem tworzy wielkie fortuny gminnym, wezelkiemi zbli- i wielkie upadki, lecz do ludu wiejskiego, w celu poznawania powoli, lecz stale zapewniajIJcem jego potrzeb, niesienia pomocy matcl'yjalnej od i wynagrodzenie za a i moralnej i przygotowywania do przytem nigdzie przyrost nie jest nej tak zapewnionym i Pomimo obni- Na pracy swej, oytuje autor oeny ziemi w porównaniu z cyfry, na stosunek jaka 1872 - 1882 r •• prze- szej do innych. Z danych tyoh szacunek wynosi jeszcze oba- dowiadujemy z ogólnej przestrzeni cnie 2500 rs. podczas gdy przed 1864 r. .ziemi u nas 20,601,652 mor- szacunek ten nie 1500 rli. gów, posiada 9,g43,955 taka jest naturalnym pr.lyrostem morgów ziemi, wozem 4,71B,165 gruntów -ziewi i to stanowi ostateczny zysk ornych. przestrzenie do rolnika. w gub. lubelskiej tj. 1,249,854 morg., najmniejsze w guber. suwalskiej tj. 286,906 m. - 100 morgowe do szej, pod i ilo- posiadanych przez nich gruntów, otrzy- mamy kategoryj e: m. grantu. od 100 do 500 morgo 2,l:J08 791,959 od 500 do 1000 " 1,852 1,321,654 od 1000 do 5000 J) 2,101 4,116,058 5000,., 201 1,981,478 ziemskich ze szlachty jest 7,062 i oi 90 1 /, % ogólnej przestrzeni rolnej, do sdachty, wielkiego wynosi 1,163 mórg,-Stosunek prooentowy do innych przedsta wia j ak e: prywatnej. 48.27% grunt6w 41.60% skarbu, instytucyj etc. 10.13 % razem 100 ij na cudzoziem- ców, mieszczan. kupców i innych stanów odchodzi 872,327 m. czyli 4.24%, to w razie stosunek procentowy szlacheckiej (44,03%) zalicza te do kategoryi naj pod dem produkcyj .zajmujIJcej pierwsze stano- wisko. Dowodem inten- gospodarstw folwarcznych jeat fakt, w ostatnich 25 lat eksport z królestwIS, wytworem go- spodarstw rocznie o 22%, a Vi niektórych latach 30 %. Nieuzasadnionem i znajduje au- tOl' pl'zekonanie o zrujnowanem po- rolnictwa i o blizkim upadku ziemskiej. Jakkolwiek znacznych rozmia- rów, bo wynosi 65 do 70-/ 0 mu- jIJtków, to je<lnak wiel'zycielem naszej jest Towarzystwo Kre<ly- towe Ziemskie, wiel'''yciel i po- pl'ooent, nie od renty gruntowej dobrze prowadzonego maj - B'Ufllacyje. tygodniem przeprowadzek; codziennie nio- mu), a w i wtorek, mnóstwo wozów, miegzkanill. Pomimo wiele mie. obszerniejszych, stoi puet- kami. Pod tym miasto nasze stanowi z Tam na wyszukanie mieszkania niemal konkurs potrzeba; bardzo sto w gazetach spotyka o- w których miesz- po 15, 20 i rubli na- grody za. wynalezienie mieszkania-u nas ofiarowano tyle, "le za wynalezie- nie... lokatora. - Bruki. Nareszcie u- nowego bruku na krakowskiem prze- d na przestrzeni od ul. do garncarskiej. Piszemy "nareszcie" to na tym trwa- przez 6 tygodni i przez ten czas prze- jazd przez co da- wszystkim dotkliwie. - A.larm. Dnia 8 b. m. o godzinie 111/2 rano miasto nusze za.alarmowane by- wskutek ognia i dymu, który za w stronie Byków. ogniowa w komplecie, lecz po sprawdze- niu, pali zbyt daleko za miustem, wcale do ognia nie - Po kUka razy kazdego lata Zll- na tem miejscu pro. aby na wzór wszystkich cywilizo- wanych miast i u nas po- ulice pouc.!zas suszy. Niestetyl wszy- stkie daremne. Obecnie je- szcze raz Vi' imieniu przypominamy, kurz na ulicach przyczynia do zanieczyszczenia w powietrza i tL\k wiele do Mamy utworzo- ny komitet sanitarny zwróci policyjnej na bez

Transcript of II I r~~~E~~~~~~:~ I r~~~O~~:~I~~IetsJ PRZESYŁKA,: fi. - I...

Page 1: II I r~~~E~~~~~~:~ I r~~~O~~:~I~~IetsJ PRZESYŁKA,: fi. - I ...bc.wimbp.lodz.pl/Content/6654/Tydzien1889nr28a.pdf · Rok XVII. Petroków, dnia 2 (14) Lipca 1889 r. Nr. 28. I II r~~~E~~~~~:~_

Rok XVII. Petroków, dnia 2 (14) Lipca 1889 r. Nr. 28. II

I r~~~E~~~~~~:~_ pólrocznie. • es. 1 kop. 50 kwartalnI.. • fi. - kop. 15

Cena p_ Jcdyńcoego numeru kop. 7 1/,

Z PRZESYŁKA,: rocznIe rs ... kop. -lO pólrocznie. • r8 2 kop. :!O kwartalnie • . rs. 1 kop. 10

II II " I za l r~~~O~~:~I~~IetsJ I petItu lub za Jego miejsce.

I za 2--6 raz~~~si~ kop ... za

.a 7-10 razowe po kop. a za wlers1i.

Reklamy po 10 It. za w. petitu Cena oe'loszeń zagranicznycb po' I

10 kop. od wiersza.

" II II II Wychodzi W każdą Niedzielę wraz z oddzielnym stałym dodatkiem Powieściowym

Biuro .Bedakcyi i ekspedycyja główna w oficyn!e doJlPre:o~e.:;~~~:!~!j;::!8'k~~i~~~~~;::I:i~.O ::~:~:~:~~~~~:s!:i~~nie mu p. MIcheisona obok Maglstratu.- Ogłoszenia przYj'1lł:u- w Czestochowie W Komornicki I IV Łodzi W. Tymienieclri Kazimier:l ją: obiedwie ksieO'arnie w Piotrkowie oraz wymienione obok w Będzinie n Janiszewski Stan. R d k {DziemienowlCZ i agentury w mialitach<"powiatowych i agentura "Rajchman i Frendler" IV Brzezin~ch n Krzemieniew~ki Jlll.l W a ~ms u. Gosiczyńs~i

w Wa' w· w Dąbrowie " Tomaszewski J. w R&Wle • H. Gl·abowskl. lsza leo w Łasku w Olszewski Hipolit.

Gzem jest dziś inteli~enc~a wiejska? (dokońozenie).

Nie ograniczajIJc się wytknięciem ujem­nych tych stron, autor wskazuje, co robić należy, a właściwie, czego robić się nie po­winno, aby wyjść z tego błędnego koła.

Przedewszystkiem uwazaó trzeba rol­nictwo nie za rzemiosło, lecz za puedsię­biorstwo, wymagające, pr60z oszczędności i bacznego śledzenia za naukowemi objawa­mi wiedzy, badania systemów postępo­wego rolnictwa i zapoznawania si~ z naj­nowszemi melioracyjami technicznemi. Da­lej, dążyć do gruntownego kształcenia sy­nów, jako przyszłych rolników, na agro­nomów - specyjalistów, nie zaś na dyletan­tów, posiadających w zapasie wiedzę praw­nicz'ł, lekarską lub iniynierską, najmniej li:aś tej, która potrzebna w ich zawodzie. W końcu, usiłować stworzyć działalność ~biorow!J, zawiIJzy"ać spółki i stowarzy­szenia, jako środek wzmocnienia zasobności materyj alnej ziemiaństwa i wytwórczości rolnej, pamiętając o tem, iż prowiontowa­nie milijonowych ludności miast będzie za­wsze udziałem wielkiej własności, mała bo­wiem po nad własne potrzeby niewiele 'Wi~cej wytwarza. Taką drogą jedynie dadzą się wykor~enió zllwodowe bł~dy ziemiaństwa.

Dla skierowania na właściwsze tory to­warzyskiego i społecznego życia ziemiań­stwa, wskazuje autor na konieczn:} potrze­bę zebrań sąsiedzkich, poświęconych prócz zabawy, pogadankom o rolnictwie, komuui. kowaniu sobie spostrzeżeń nad potrzebami oh wili, rozpatrywaniu naj nowszych teoryj rolniczych, przyczem punie miałyby pole do wspólnego radzenia nad kierunkiem edu­kacyi dzieci, urzlłdzania ochron, i ezkółek wiejskich, obmyśllllllia sposobów podniesie­nia i udoskonalenia tych gąt~zi gospodar­stwa wiejskiego, które są w ich zawiady­waniu etc.

Takie wreszcie zebrania dałyby możność do powzi"eia postanowień ogólniejszego zna­czenia, do wynalezienia drogi post~powania z ludem i przyjścia mu z pomoc'ł, zaradzenia potrzebom rolnik6w, znajdujIJcych się chwi­lowo w oięższem położeniu i t. p., przy­spasabi~jlł\} jednoczeilnie grunt <lo społecz­nego \vyrobienia i szerszej działalnośoi oby­watelskiej.-Dalej potępia autor oboj~tnośó, z jaką zachowuje się ogół ziemiaństwa wzglę­dem sekcyi rolnej, istniejącej przy Towarzy­stwie popierania handlu i przemysłu,tej jedy. nej dzisiaj publicznej przedstawicielki inte­resów rolniczyoh, mogącej, przy nllletytem poparciu, odullć niemałe ustugi rolnictwu. W re.3zcie, juko dowód, iż występowanie ziemiaństwu w charakter.r;e zbiorowej je­dnostki, skutecznie może nieraz przyczynić się <lo wyjednania różnych ust~pstw i udo· godnień ze strony wtadzy, przyta<lza autor pl'zyklady ze l'ltoBunków Cesarstwo, gdzie rolnicy niejednokrotnie doświadczali pomo-

cy tam, gdzie chodziło o sprawy czysto uważa autor niezado,",olenie ziemiaństwa z ekonomicznej natury. Gorąco nakoniec rezultatów pracy rolniozej gdyź rolniotwo; zaoh,ca autor inteligencyję nuszlł, aby, nie jak mówi autor "uie jest giełd:J, która grlł ograniozajl}c się udziałem w samorządzie losow~ i szwindlem tworzy wielkie fortuny gminnym, wezelkiemi siłami starała się zbli- i wielkie upadki, lecz przedsi~biorstwem żaó do ludu wiejskiego, w celu poznawania powoli, lecz stale zapewniajIJcem rent~ jego potrzeb, niesienia pomocy matcl'yjalnej od kapitału i wynagrodzenie za prao~, a i moralnej i przygotowywania do społecz- przytem nigdzie przyrost wartości nie jest nej działalności. tak zapewnionym i stałym. Pomimo obni-

Na zakońozenie pracy swej, oytuje autor żenia się oeny ziemi w porównaniu z t'ł, cyfry, rzucajlł",e światło na stosunek więk- jaka była pomiędzy 1872 - 1882 r •• prze­szej własności do innych. Z danych tyoh ciętny szacunek włóki wynosi jeszcze oba­dowiadujemy si~, że z ogólnej przestrzeni cnie 2500 rs. podczas gdy przed 1864 r. .ziemi u nas oLejmujfłoej 20,601,652 mor- szacunek ten nie dosięgał 1500 rli. Zwyżka gów, własność większa posiada 9,g43,955 taka jest naturalnym pr.lyrostem kapitału morgów ziemi, wozem 4,71B,165 gruntów -ziewi i to właśnie stanowi ostateczny zysk ornych. Największe przestrzenie do włas- rolnika. ności więksaej naletą w gub. lubelskiej tj. ~!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 1,249,854 morg., najmniejsze lrlaś w guber. suwalskiej tj. 286,906 m. - Zaliczając 100 morgowe posiadłości już do własności więk­szej, pod względem ilości właścicieli i ilo­śoi posiadanych przez nich gruntów, otrzy­mamy nast~pujące kategoryj e:

Ilość Ilość m. właioieli. grantu.

od 100 do 500 morgo 2,l:J08 791,959 od 500 do 1000 " 1,852 1,321,654 od 1000 do 5000 J) 2,101 4,116,058 więcej niż 5000,., 201 1,981,478 Większych właścieli ziemskich ze szlachty

jest 7,062 i oi posiadają 90 1/, % ogólnej

przestrzeni rolnej, nąleźlłcej do sdachty, średnia zaś posiadłość wielkiego właściela wynosi 1,163 mórg,-Stosunek prooentowy własności większej do innych właśności przedsta wia si~, j ak następuj e:

własności prywatnej. • 48.27% grunt6w włościańskich. • • 41.60% własności skarbu, instytucyj etc. 10.13 %

razem 100 Przypuściwszy, ij na gruntą cudzoziem­

ców, mieszczan. kupców i innych stanów odchodzi 872,327 m. czyli 4.24%, to w kużdym razie stosunek procentowy wła­sności szlacheckiej (44,03%) zalicza te wła­sności do kategoryi naj wi~kszej, pod wglę­dem produkcyj .zajmujIJcej pierwsze stano­wisko. Dowodem wzmagającej się inten­sywności gospodarstw folwarcznych jeat fakt, iż w cilłgu ostatnich 25 lat eksport zboża z królestwIS, będący wytworem go­spodarstw \yiększych, podniósł ilię średnio, rocznie o 22%, a Vi niektórych latach dosięgał 30 %.

Nieuzasadnionem i błędnem znajduje au­tOl' pl'zekonanie ogółu o zrujnowanem po­łożeniu rolnictwa i o blizkim upadku wła­sności ziemskiej. Jakkolwiek obdłużenie większej własności znacznych sięga rozmia­rów, bo wynosi 65 do 70-/0 wartości mu­jIJtków, to je<lnak głównym wiel'zycielem naszej własności jest Towarzystwo Kre<ly­towe Ziemskie, wiel'''yciel względny i po­bierający pl'ooent, nie WYŻr;ZY od zwykłej renty gruntowej dobrze prowadzonego maj ątku.-Zu nieuspl'~wiodliwione również

Wiadomości Bieżące.

- B'Ufllacyje. Ubiegły tydzień był tygodniem przeprowadzek; codziennie nio­mu), a zwłaszcza w poniedziałek i wtorek, widzieliśmy mnóstwo wozów, wyładowanych ruchomościami zmieniająoych miegzkanill. Pomimo zaczętego już kwartału wiele mie. ezkań, zwłaszcza obszerniejszych, stoi puet­kami. Pod tym względem miasto nasze stanowi zupełne przeoiwieństwo z ŁodziII_ Tam na wyszukanie mieszkania niemal konkurs ogła!!zać potrzeba; bardzo ozę­sto w gazetach łódzkich spotyka si~ o­głoszenia, w których poszukujący miesz­kań obiecują po 15, 20 i więcej rubli na­grody za. wynalezienie mieszkania-u nas możeby ofiarowano tyle, "le za wynalezie­nie... lokatora.

- Bruki. Nareszcie ukończono już u­kładanie nowego bruku na krakowskiem prze­d mieściu na przestrzeni od żydowskiej ul. do garncarskiej. Piszemy "nareszcie" gdyż układanie to na tym małym kawałku trwa­ło przez 6 tygodni i przez ten czas prze­jazd przez tę ulicę był zamknięty, co da­wało si~ wszystkim czuć dotkliwie.

- A.larm. Dnia 8 b. m. o godzinie 111/2 rano miasto nusze za.alarmowane by­ło wskutek ognia i dymu, który się ukazał za koleją w stronie Byków. Straż ogniowa zebrała się w komplecie, lecz po sprawdze­niu, iż się pali zbyt daleko za miustem, wcale do ognia nie wyrudzała.

- Po kUka razy kazdego lata Zll­

nosiliśmy już na tem miejscu gorąoe pro. śby, aby na wzór wszystkich cywilizo­wanych miast i u nas nare~zcie zaczęto po­lewać ulice pouc.!zas suszy. Niestetyl wszy­stkie błagania był; daremne. Obecnie je­szcze raz Vi' imieniu ogółu przypominamy, że ciągły kurz na ulicach przyczynia się do zanieczyszczenia w mieście powietrza i tL\k wiele pozostawiulącego do życzenia. Mamy na<lzieję, że może świeżo utworzo­ny komitet sanitarny zwróci ulVag~ władzy policyjnej na tę koniecznfł innowaoyję, bez

Page 2: II I r~~~E~~~~~~:~ I r~~~O~~:~I~~IetsJ PRZESYŁKA,: fi. - I ...bc.wimbp.lodz.pl/Content/6654/Tydzien1889nr28a.pdf · Rok XVII. Petroków, dnia 2 (14) Lipca 1889 r. Nr. 28. I II r~~~E~~~~~:~_

której trudno sobie wyobrazić większe 'miaeto, a bez której nasz gród dotychczas obywać się mUQiat.

- (Jeyby szanowni nasi mistrze miotły nie raczyli raz nareszcie pozbyć się fatalnego zwyczaju zamiatania ulic w go­dzinach popołudniowych, kiedy jest naj­większy ruch i kiedy wszyscy wychodzą z do­mu,aby odetchnąć jakiem takiem powietrzem. Dziwimy się, że policy ja toleruje taką 88-mowolę; wszakże najodpowierlniejszą na zamiatanie porą są wczesne ranne godziny!

- Adwokaci. Pomocnik 8ekretarza tutejszego sądu okręgowego p. Maurycy Cohn mianowany został ad wokatem przy­sięgłym, zaŚ kandydat do posad sf}dowych przy tym~e sądzie p. Samuel Wajntl'llub­pomocnikiem adwokata przysięgłego. P. Cohn osiada w Częstochowie, !\ p. Wajn­traub pi'aktykować będzie w R"domsku.

- Nominacyje. Pomocnik referenta izby skarbowej Henryk Zamościk, przeznll­czony na pomocnika bucbaltera tejże izby; Pomocnik Buchaltera kasy p-tu N owo­radoDlskiego Feliks Kotyński na sekreta­rza kasy gubernijalnej i urzędnik kasy gubornijalnoj Władysław Ruszkowski na pomocnika buchaltera kasy p.towej N owo­radomskiej.

- Z powodu wzmianki naszej, w przeszłym numerze umieszczonej, o od­bytem w Warszawie zebraniu uczniów tu­tejszego gimnazyjum z przed laty BO-tu, otrzymaliśmy list od p. Ig. G. byłego pro­fesora tegoż gimnazyjum, w którym prusi o zaznacl'!enie, iż zarówno on jak i żyjący jego koledzy niewątpliwie stawili by się na zebraniu, gdyby na tę uroczy~tość we włoUŚciwym czaBie wezwani byli.

- LWominacyje nowowyświęconych księży. Mianowani zostali: ks. Marcin Re­liga drugim wikaryjuszem do parafii Ko­ziegłowy j ks. Marjan Rykowski drugim wikaryjuB'lem do parafii Koziegłówki, po­wiatu będzińskiego. - Bezrobocie w Dąbrowie Gór­

niczej. W "Dzienniku Warszawskim" czytamy co następuje:

"Wieści o bezrobociu górników w Dą­brol\ ie, w pow. Będzińskim gub. piotrkow­skiej, sprawdziły się niestety! Lecz okazu­je się, że dzięki środkom, przedsięwziętym we właściwym czasie przoz administracyję powiatową i gubernialną, nieporządki nie wykroczyły z granic pierwiastkowych, a następnie prędko i pomyślnie uBtały.

"Podług zasięgniętych przez nas pew­nych wiadomości, bezrobocie, .po wyklu­czeniu dwu dni świątecznych (Sw. Piotr:1 j niedzieli), trwało tylko pięć dni, prze­bieg zaś jego był następujący: Dnia 25 -go czerwca robotnicy z kopalni węgla ka­miennego "Kosze lew" i "Paryż" należących do Towarzystwa Francuzko - Włoskiego, razem około 2,800 głów, 2ażądali .d administracyi kopalń podwyższenia płacy tygodniowej, oraz pozwolenia wJchoqzenia z szacht na obiad, utrzymawszy zaś od­powiedź odmowną, zaniecbali roboty. Pr 0-

wodyrami byli ładownicy z kopalni "Ko-8zelew". Tegoż dnia przybył na miej5ce nallzelnik pow. Będzińskiego. i robotnicy obiecali mu powrócić do pracy z dniem następnym, lecz słowa nie dotrzymali. Na­ówczas władza nakazała zamknf}ó wszyatkie szynki w Dąbrowie i wsiach okolicznych, w razie zaś rozruchów wezwać naj bliżej konsystujące trzy setnie kozaków. '" dniu ~8-m Czerwca kozacy przybyli do Dąbrowy, lecz bezrobocie trwało na.dal, zresztf} bez jakichkolwiek zamieszek lub gwałtów ze strony robotników. W dniu 2-m lipca przy­jechał do Dąbl'owy p. o. gubernatora p~otrkowskiego, wice-gubernator Podgol'od­mkow. Skutkiem wyjaśnień i rad naczelni­ka gubernii robotnicy postanowili skoń· czyć bezrobocie. W kopalni "Paryż" pow­rócono do pracy tf}goż dniII, w kopalni

TYDZ rEN

zaś "Koszelew" dopiero nazajutrz. Środ­ki surowości ograniczały się do areszto­wania i oddania pod śledztwo 16 robotni­ków, którzy nie pozwalali praoować nie. nale~lłcym do bezrobocia. Przypuszczenie pierwotne, ~e bezrobocie w Dąbrowie by­ło odgłosem niedawnych bezroboci nie­mieckich na 8ą8iaduj~cym z pow. Będziń­skim Szlązku, gdzie poważne rozruchy gór­ników dotychczas nie uspokoiły się,-wy­daje się bezzasadnem, a przynajmniej do­tąd niestwierdzonem przez f"kh. W ko­palniach dąbro wsk ich robotni ków zagra­nicznych pracuje niewielu, i podług świa­dectwa administl'!lcyi kopalń, robotnicy oi brali tylko bierny udział w bp.zrobociu, ulegając żądaniom robotników krajowych.

"Dowiedzitlliśmy się z godnego wiary żródta, że rZf}d gubernialny poczytuje za nieodzowne poznać warunki roboty i wy­jaśnić sprawę płacy tygo dniowej we wszyst­kich kopalniach w pow. będzińskim, ponie. waż zdaniem jego pl'aca robotnicza \V ko­palniach Towarzystwa Francuzko-W loskie­go jest rzeczywiście cięższl1 niż w innych. Bez wątpienia jest to naj pewniejsza i naj po­żyteczniejsza droga ku wyjaśnieniu i bez­stronnemu uwzględnieniu pretensyj, wy­łuszczonych władzom pl'zez robotuików dąbrowskich."

- Do szkoły sztygarów w Dą­browie Górniozej zabrakto już wakansów; wciąż zgłaszających się kandydatów spoty­ka odpowiedź tldmowna.Na uroczyste otwar­cie t\lj szkoły przybyć ma z Petersburga delegat departamentu górniczego. . - lVeo.fitka. Stala mieszkanka osady Z~rek, żydówka, Ryfka Perla Berman, li­cząca lut 17, IV tych dniach przyj ęta cbrzes t w Będzinie.

- 11" B~dzinie IV nocy z d. 8 na 9 b. m. spalił się skład okowity p. Brauna oraz sąsiedni dom mieszkalny. Pożar zau· ważono w dzień jeszcze i zasypano skład piaskiem i ziemią; zdawało się, że o~deń zupełnie zagaizonym został, tymczasem w nocy oO'ień, widocznie stłumiony tylko, wszczął ~ię na nowo, kufy z okowitf} eks­plodowały i ratunek był już niemożliwy.

- Ztu:ki, (List "Dzien. Dl" Wsz71). Miasto Zurki d. B b. m. nawiedzit stra­

szny pożal'. O godzinio 2-ej po południu wybuchł ogień z 2.l\budowań gospodarczycb lliejakiego Sójki, położonych przy ulicy Leśniewskiej. W jednej chwili cała ulica stanęła w płomieniach, albowiem strau:ny ten żywioł odrazu przeniósł się na drugą !!Itronę burlolVIi. Z najpierwszym ratunkiem dla mienia biedny uh pogorzelców przybyli urzędnicy i oficyjaliśei stacyi kolei żelaz­nej Myszków z Ilikawką i stl'ażą swoją, pod komendą p. Bolesława Pągowskiego, po­mocnika zawiadowcy I3tacyi-i p. Konrada Borowskiego, dozorcy, którym za energi­czny i umiejętny ratunek, oraz pra wdzi we poświęcenie się, złożyć należy serdeczne podziękowanie. Ratunek wskutek komple­tnego braku miejscowych narzędzi ognio­wych, był nader utrudniony. Zastanowie­nia godnym jest fakt, że \V całych niemal Żarkach znalazł Bię tylko jeden bosak do rozrywania ptonących zabudowań. Spaliło się ogółem 40 domów ze wszystkiemi za­budo wan iami !!ospodarczemi. Setka rodzin blizko pozostała bez dachu nad głOWił i sposobu utrzymania, nędza straszna.

= DepartaUlel,t izby ~ądowej warsnwskiej zaczął już @tosowaci wyjaśnieuie senatu kasllcyj 11 ego, na mocy którego od kupna na licyta.cyi .publicznej nie opłaca się stempla miejskiego n!l, rzecz magi­stratu, zaś Htempel alieuacyjuy od sum J kupna, nie z;tś od prawnego o~zacowania, a w tym stosunku także i stempel aktowy.

= Szkoła handlowa, utrzymywa.na w W&l'­szawie z fundus7.ów, pozostawionych przez p. Kro­neuberga z początkiem roku szkolnego, DIl przed­sta wienie inspektora szkół m. 'Warszawy, p. Iwa­nowa, jak donoBi "Warsz. Doiew. " przekształconą ma być na wzór szkoły haudlowej w Moskwie. Re­organizacyja po legać ma głó wnie na utworzeniu 3-ch oddziałów specyj alnycb i 2-ch klas przygotowaw· czych.

~ 28 = Jlinisteryj UUl oświeceuia rozesłałO

do kuratorów okręgów naukowych uastęTlujący okól­nik: lO Wobec reformy szkół realnych i zaprowa.dze­nia w nieh obowiązkowej nauki języka niemieckie­go i fra nc uZkiego, niektórzy z kuratorów podnieśli kwestyję co do egzaminów roc.6nyoh l'. tycb językÓW w kl. l-ej i 2-ej. Po zestawieniu rzeczonej kwestyi z art. 25 i 26 przepisów o egz~minach w szkołach realnych, p, minister o światy, uzuał za st(\SOWRe wyjaśnić, że uczniowie szkół realnych w liczbie in· nych egzamioów w kI. l-ej i 2-ej, winni w kl. l'ej składać egzamiu piśmienny z języlca niemieckiego, a w 2-ej egzamin piśmieuny i ustuy z języka. frau­cuzkiego".

= Poczty. Z rOlporządzenia głównego zarządu pocztowo-tele~raflcznego, na wszystkich stacyjach dróg żelaznych przy oddzi:llach pocztowych winny być wywi eazane w miejscach widocznych zawiado· mienia, wskazujące czas przyjmowania, wysyłania i wydawania wszelkiej korespondencyi pocztowej.

= " 'Ody miueralne. Projekt ob'lllderolowa' nia butelek i syfonów z wodami miueralnemi leczui­czerni, jak rowuież z napojami gazowemi, nie zv­skał pnychyluego uznauia 'll'ł:łdz wyższych. We· dług opinii lekarzy, obandeJ'ulowanie wpłynęłoby niakorzYBtRie na wyrób wód Bztucznych, które I te­go powodu musiałyby podskoczyć w cenie. Sprawa ta podobno z&wieszóna została do nieograniczonego czasu.

= lI' miuisteryjuUl spraw wewnętrzuych jak douoszą "Mosk. wied.", ma być utworzona ko. misy ja z przeddtawicieli rozlicznych ministeryjów i władz w celu roztrzygniQcia środków, mających zapobiegać pożarom i zmniejszać ich liczbę. KOllli­ayja między innemi ma poruszyó kwestyję lepHzej organizacyi Ubezpieczeń miej skich i małomias tecz­kowych, a pl'zedewszystkiem kwostyję sposobów o­chronienia od ognia.

= Nowa loteryja. Jeden z warszawskich finansistów, działający w imieniu kapitalistów za· granicznych, poc~ynił stara nia celem uzyskania kon­cesyi na loteryję na wzór saskiej. Ioicyjator tej lo· teryi obowiązuje się 10 proc. od obrotu woo5ić na rzecz państwa lub zakładów dobroczynnych.

- lVYI)adki zaszłe w obrQbie guhernii \V pier­wszej połowie miesiąca czerwca r. b:-Pozarów by· ło 21;-z tych 7 z podpalenia, - 2 z powodU nieo· strożuego zachowania się z ogniem, - l z pl)wodu wadliwego urządzenia kominów, - 8 od pioruua., a 3 z przyczyn niewiadomych. Straty ztąd wynikłe wy­noszą l'B.12267,-Wypadków nagłej śmierci było 19; dzieciobójstw 2; zabójstwo 1.

Korcspondencyj fi "Ty[odnia." Z. pod Brze=nicy.

Niezwykła susza. Obawa głodu. Projekt restaura.­cyi kościoła. Wyjazd doktora.

Długotrwała susza niezmiernie źle oddzia. łała na stan zboża. Całfł nadzieję gospodarze pokładali \V kartoflac~l, ale i ta ostatnia zawiedzie, bo kartofle tyle tylko, że żyją, ale wcale się nie wiążą; pod niektóremi krzakami niema wcale zawiązków, a pod jnnemi są zaled wie wielkości grochu pol­nego. Jeżeli więc niema żyta, jęczmienia i nic będzie kartofli, to przed oczami mimo­woli staje głód. Pamiętam rok 1852, kie­dy to ludzie na przednówku żyli pokrzy­wami, obsypywanemi otrębami, lub szli na jagody i gl'zyby do lasu i tam marli z głodu i puchlizny. Nie chc~ być złym pro­rokiem, ale zdaje się, że spodziewany przy­szły przednówek będzie taki sam, jak w r. 1852.

W Brzeźnicy istnieje bardzo stary ko­ściołek; rachują mu z górą 700 lat; niegdyś w nim odprawiał nabożeństwo Długosz, Brzeźnica bowiem należała do jego preben­dy. Otóż kościotek ten wymaga gwałtownej restauracyi, szczególniej dach i podłoga, f'(

której są takie doly, te jest obawa, aby ksiądz, idąc z pl'ocesyją, nie obali l się i nogi nie złamał. Illicyjllty wę do restaura­cyi dat miejscowy jcsiądz proboszcz, znany ze swojej energii i <lobrych chęci, dużo bo­wiem już dobrego zrobił około utrzymania. tego biednego kościołka; otoczył go mure·rn massiv z bramą wjazdową, żelazną, wysta. wit plebanią, budynek stanowiący praw<.lzi­wę ozdobę miasteczka. .Na restauraeyję kościoła znajdują się gotowe pieniądze w Banku do .podniesienia, II wynoszące okolo tysiąca paruset rubli; przy dobrych więa chęciach miejmy nadzieJę, te restauracyja pójdzie szybko J zabytek przoszłości zabez­pieczy się od ruiny; byle tylko jaknaj prę-

Page 3: II I r~~~E~~~~~~:~ I r~~~O~~:~I~~IetsJ PRZESYŁKA,: fi. - I ...bc.wimbp.lodz.pl/Content/6654/Tydzien1889nr28a.pdf · Rok XVII. Petroków, dnia 2 (14) Lipca 1889 r. Nr. 28. I II r~~~E~~~~~:~_

~ 28

'dzej rozpoczętą została, dziury bowiem w ''dachu i doły w podłodze wołają gwałtem ratunku. Może wzgllłd na dobro ogólne 'Weźmi~ górę nad prywatą, uśmierzy różne ambicyjki i intl'ygi a zespoli wszystkie si­ły ku ogólnemu pożytkowi.

Opuścił w tych dniach nasze miasteczko doktór, przenosząo si~ na lepszą posadę do Zawichostu. Wielką przeszkod~ do zdoby­"ia sobie praktyki w naszem miasteczku stanowią znaohorzy i owczarze, którym lud nasz chętniej wierzy niżeli doktorom. Posada się otworzyła: dla młodych panów 'eskulapów jest kawałek chleba; potrze.ba tylko umiejętnie do pracy si~ wziąŚć. Zy­dzi pła"ą rocznie 100 rubli, aptekarz także przychodzi z pomocą, a okolica chętnie by l1ała pewne subsydjum. Z.

Sprawy Ziemiańskie. x F:0dczas gdy Ilasz przemysł (cukrownie i

gorzelme) musi sztucznie pozbywać się nadmiaru wyrobów, gdy płody surowe (zboże i mięso) także

' ra.tują si~ tylko w ywozem za granicę, ryby ciągle J~szcze przychodzą do n::s calemi masami z zagra­n~cy, gdzie są znacznie tańsze od mięsa. U nas w nlekt?rych okolicach, nawet ludzie zamożui nie spo· iy~ap\ ryb w dni postne dla tego jedynie, że do­lltac lch nie mogą. Racyjonalnie prowadzone gOBpo­~arstwo rybne może więc u nas w każdym razie ~Iczyć na powodzenie i jak okazało doświadczenie, JeBt nawet bardzo korzystnem przedsiębiorstwem. Od. lat pięCiu iBtniejąca warszawska spółka rybac/n -daje obecnie l:lczestnikolD około 12~ zysku czystego a ~podziewany jest dochód 20~. Spółka posiada trzy dZlerżawj: 1) gospodarstwo sztuczne ryb łosiowatych w ZłotYm Potokuj 2) gospodarstwo ka.rpiowe w dCl' brach Żyrzyu i 3) gospodarl'two karpiowe w do­braCh Kock, z którego połowa dochodów idzie na korzyść właścici ela dóbr.

X Dzienniki petersburskie donoszą o wydelegowaniu do Królestwa Polskiego przez de­partament leśny r. r. st. Sziłowa, który ma zebrać wiadomości potrzebne do zastosowania w Królestwie POl6kiem nowej nstawy leśnej, już obOWiąZUjącej w Cesarstwie.

X Millbteryjum dóbr państwa utworzyło komisyję dla zba danh warunków handlu mi ~sem za graniCl1:. Specyjalni uienci zostali wysłani do Nie· mi ec i Francyi, celem poznania odnośnych eto­Bunków.

X '''yliltawa iuwentarz~. w Kijowie ot­wartą będzie w dniu l-tO września r. b, a. potrwa do l3-go tegoż miesiąca. Dział trzody chlewnej i ptactwa lapowiada się bardzo świetnie, owiec dotą d zadeklarowano niewiele.

X Towarzystwo rolnicze w Kijowie, IIprowadza na żądanie właścicieli dóbr, za pośred· nictwem hodowców owiec w gub. półtawskiej, owce ka.rakułowe wprost z Buchary. Z dostawą baran 'będzie kosztować 50 rub., owca 40 rub.

65 p O D P A l A CZ. powieść Piotra Snles

tłomaczyła

E_ :o o b :r z a. ń. ska.. ~

(ciąg dJllszy).

IX. Nieudana spekulacyja.

TYDZIEN

czyn pod wpływem słów Michl&ła, oddawna już nurtowała go skrycie. Popełnił zbro­dni~ i trwał w niej uparcie, dopokąd WB"Y' .tkie dowody zdawały si~ potępiać niewin­ne,;o. Myśl, le teraz zbrodnia jego może być odkryta, wBtrzlłsnęła nim do głębi, zburzyła właściwy mu spokój. Jedyną ucieczką przed hańb, wyda wal a mu si~ śmieró. W dodatku poj/łł, że wielk'ł niesprawiedliwośoi, z jego !!trony było skazywać na dłuższe męczar­nie Zuzannę.

Samobójstwo rozwiązyw!1ło wszystkie tru­dności. Dnia śmierci oczekiwuł ciągle i był pewien, że wkl-ótce nadejść on musi, a na myśl, że wkrótce rozłączy się z córką, od­żywało \V nim uśpione uczucie ojcowstwa. Roohał coraz to głębiej Zuzunnll, coraz to większem dM'zył ją zaufaniem. Oddal jej kapitały swoje i dowody majątkowe.

- Calemi dniami niema mnie w domu­rzekł -mogliby mnie okraść, powierzam ci nllsz, a raczej twój majątek, schowaj go u siebie, nie wspominajljQ o tem nikomu.

Zuzanna zamknllła ponownie papiery do biurka, szozęśliwlł, że odzyskała miłość i zaufanie ojca, szczęśliwa ze zmiany juka zaszła w jego usposobieniu.

- Boże wójt-myślała-dlaczego tak za­WBze nie było?.. Dlaczego dziś dopiel'o odzyekałam jego serce?

Co dzień, wracająG z fabryki, przynosił córce kwiaty. Zwrot ten w uczuciach dla córki niepokoi t ambitną awanturnicę.

- Zudzi wiaBz mili -mówiła -traktujeBz córkę BWOją jak narzeczoną.

Uśmiechał się smutnie i nie odpowiadał jej na to.

Skoro dnia tego Zuzanna weszła do sa­lonu, dOBzedł ją z przedpokoju glos hrabi­ny, dającej ostatni~ polt:eenia PUBzarowo\~i. Skoro wróciła i ujrzała Zuzann~, na twa­rzy jej odbiło si., niezadowolenie, uścisnęła jednak z udaną Berdecznością młodlł dziew­czynę, poczem tltanęła przyoknie.

- Ahl idzie nareszciel-zawołała z rado­ścią.

- Kto taki? Czy ojciec? - spytała Zu­zanna.

- Nie, książe-odparła niecierpliwie. Wybiegła naprzeciw Geralda i zaprowa­

dziła go do swego gabinetu. Zdała mu sprawę z rozmowy swojej z

Puszkowem. - Dobrze - rzekł Gerald - pójdę do

Grand-Hotelu. Ah! raz już pragnąłbym o­puścić Paryż. Ten twój Saint-Erm on d zou-bi nas, to czysty niedołęga. I:>

Gdyby nim nie był - zauważyła, nie bylibyśmy go doprowadzili tam, gdzie zaszedł.

- Być może. W każdym jednak razie jeśli tylko Anglik zapłaci gotówką, dziś je­Bzcze opuszczę ParyL. Czuję lV powi~trzu niebezpieozeńet\vo.

Zuzanna jak lIówykle przeczytała zagra­'łlillzne dzienniki, w nadziei, że dowie li., "ze<1OI o zbiegach.

-~- Nic! .. Żllw!!ze nic l - Bzepn~ła znie­chęcona. Zadz"onita na pokojową.

I poszedł niespokojny wpaść w sidta zręcznie na niego zastawione przez M ar­cina Pelissier.

- Mamy same usiąść do śniadania -przemówiła uprzejmie do Zuzanny, wróci­WEZy do salonu - interesa zatrzymały ojca twego w Saint-Danis. - Czy ojoiec mój je.t u ksi~cia? - za­

pytała. - Nie pani. Panowie pojeehali od rana

. do fabryki. - A niema do mnie listu? - Nie. Od bytności Zur.anny \V fabryce, książę

trzymał się od niej zdaleka, a hrabina ochło­dł. także znacznie. Pun de Saint-Ermond przeci,,,nie nigdy może nie był serdeczniej­slIIym dla córki, jak tel·az.

W milozeniu spożyły śniadanie. HrabiBIl z gorączkową niecierpliwością oozekiwata powrotu bl'atu, Zuzanna była także niespo-kojna jakoś i zalękniona. Po śniadaniu po­sdy do salonu i wyglądały przez okno. Wkrótoe zlljechał powóz Saint - El'monda pełen kwiatów; Zuzanna zawołał!1 pokojo­wej i z dzieciuną radością zbiegła na dół. Domyślała się, że uie mogąc powrócić sam, ojciec pr7-ysyła jej te kwiaty.

- Zwaryjowal! -syknęła do siebie hra-bina. '

3

ohnięty. Przy pomocy furmana zniesiono kwiaty do pokoju.

- Napełniemy wszystlcie wazony-powie­działa Zuzanna.

- Aht prawdlll-zawołał t6raz dopiero sługll-zupomniałem, że pau oddat mi tak­że list do panienki.

- Dajże go prędko. Ot worzyła go, rzuciła okiem na piemo

i wyczytawszy wyral'! "śmierć" J:bladła jak płótno i zemdlona upadła na ziemię.

Hrabina rzuciła się ku niej. Pragnęła wyrwać list z jej kurczowo zaciśnilltej dłoni, ale nie śmiała tego uc~ynić wobe" pokojowej i furmana. Przeczytała jednak pierwsze wyrazy, zrozumiała, że kochanek jej zubił się, bo niewinność Michała Tho­merin została dowiedzioną ...

-Biegnę po wodę kolońiką ••• -zawoła.ła. W ysda i podczas, gdy służba przeniosła

Zuzannę na kanapę i zaozętll h trzeźwić, ona narzuoiła szybko pła~zczyk i włożyła kapeluaz, wzięła w ręk~ torbę podróiną i cichaczflm opuściła dom.

- Niech sobie radzą jak chcą - pomy-ślała.-Ju uciekam ... Ale prawda! .. Gerald.

W siadła do piel'wszej spotkanej dorożki. - Dokąd?-zapytał woźnica. -- Do... czekaj ... Zamyślila sili. Ohciała je"hać do Grand

Hotel i uprzedzić Geraldn. «I. o. n.)

ROZMAITOŚCI.

D Krytyczne I)ołożenie. Kilka dni temu, w lubelskim sądzie okręgowym sądzoną była spn­wa., wytouzona jednemu z miejsoowych rzezimiesz­ków o śmiałą kradzież. O bwinionego z urzędu bro· nił adwokat przysięgły p, B. który wym9wą swo­ją starał Się dlań lIzyskań wyrok jeŻeli nie ullie­winniajqcy, to przynajmniej łaę,odniejs7<Y.

Kiedy jednak adwokat spojrzał na oblvinionego, dostrzegł na nim jaki6 do brze Bobie znajomy Bur­duto Z!Jliżył się tedy, obejrzał dokl'a.duie ubranie złodzieja i pnekonał Bi~, że ma on na sobie sur· tlut, prztll'llbiony z letniego palta, skradzionego p. B. W roku zeBzłym.

Wobec takiego dowodu kradzieży, truduem było zadanie adwokata t;niewinniau poddądnego i prze­konywać sąd, ii kradzieżą się on nie zajmuje.

Zdarzenie to wywołało wesołość wśród grona zebranych osób na posiedzeniu sądowem.

O Towarzystwo pielęgnowania kwia.· tów przez dziatwę zostało niedawno załozone w Pradze czeikiej, za puykładem podobnych towa­nystw istniejących W Loudyuie i Vh.:I,ingen. Sla­tuty zostały jut latwierdzone, a Towarzystwo 1'01-

pocz~ło jnt swoJą dliałaluość. Nie podlega żadllej wątpliwości, że pielęgnowanie kwiatów w mie3lk.a­niach i ogródkach dumowych wywiera zbawienny wpływ na umysł i rOlwój pojęcia pic;lcno.ici w du­szy dliecklt. Celem 1\'i~o l'owaraystwa Jtl.!( ,Wipl6'

rauie tego piel~gnowani&. Rozdaje ono dLI6CIO,ill uezpłatnie stosowue kwiaty i osołJno drukowa.ne In. formacyje d. pielęguowania kwiatów i sad,oueltj w jesl"lll uś rozdzielać będzie nagrody najpllllHlJslym dzieeiom hodujl}cym kwiAty. Od ogródków Pragi l okolicy otrlymało jui Tllwarzystwo b61plunie 1,00) różnych kwia.tów.

D Gadające I)taki. Wiadomo wszystkim, i,e niektóre gatnnki ptaków, jakO to: papugi, sz~alu, sroki pOSIadają zdolność wyuczaniJl się wyra~olV, ~ cllłych zdań nawet. Otói; niedawno gazety zagrani­czne wspominały o jakimś clln~torze ptaków w Ko· penhad:t.e, posiadającym kanarka,lDówiącegll cale z~&. nia po duńsku bardzo wirażui". Jest to zapewlle Je­dynyegzemplan: gadającego kanark.a.

D Barometr z muszli. hlieszkańcy połu­dniowej c:t:ęśei Chili pOSiadają: naturalny barometr bardzo wrażltwy na zmiany powiec,za. B Irome.r ten uosi nazwę araukańskiego. Jest. to mueda pewne· go mi';lczaka z gatunku anomura lIaleiąe"go do ,Li­thodes. Muezla ta nadólwyczaj jest czutą na zmiany pogody: zupełnie uiała przy suche m powietrzu, u zbliżeuiem się deazczu pokrywa się malemi czerwI). nemi plamami, a podczas dtl8zCZU staje się zupełnlc czel'lvoną. Fakt ten Inuy oddawna miejscOwyw. mieszkańcom był skonstatowauy przez wyprawę na· ukową belgijsk.ą, która w roku 1883 obserwowała. w Chili przej ści a Wenery przez tarczę słolle,ct~,\. Kilka. e~zemplarzy ciekAwej tej muszli prlywlezlo, no wtedy do Europy. - Gdyby tak Michał powrócił-spytała

1'8& ojca, ośmielona je~o piessczotami-wszak przyj,lbyś go dobrze ojczulku?

-Tak, tak, moje dziecko-odrzekł Saint Ermond i uścisn/łł serdecznie uszcz~śli wio­ną dziewozynę. Od pe\YUego czasu, od tlhwili, gdy groźDtl widmo odkryęia jego machinacyi stan.,ło przed nim, ,y;mienit się do niepoznaniu i mytU, którą zamienił w

Młoda dziewczyna zbiegła na podwórze i z zachwytem wyjmowała snopy kwiatów z powozu.

- Wszak to dla mnie?-spytała woźnicy.

- • .l.telleum" wyszedł z druku lipcowy zes~yt zawierający nast~pne artykuły: .Praca i odpoczynek.", przez K. "Wiosna", ohrazki m110waue W słoc<lu, przez Sewera. .Czas", przez St. Kramsztyka, .Jan Colin! i jego następcy', przez B, L, .Z Wojtkllo Skibyv, z ,pieśni pierwszej J allll. Kasprowicza. , .L \. sty czeskie", pl'ze.G D ·ra G,b1era .(:Jz!aklem \1 a.ro­dów (z rysunkami), przez Kazimierza KI"cZKowi kie­go. "Pogląd na Wielkoruską gminę wlejsl.q" (dl)-

- Tak jest, dla panienki. l opowiedział jej, jak ojciec kupił oały

zapas kwiaciarki, jaki był wesoły i uśmie-

Page 4: II I r~~~E~~~~~~:~ I r~~~O~~:~I~~IetsJ PRZESYŁKA,: fi. - I ...bc.wimbp.lodz.pl/Content/6654/Tydzien1889nr28a.pdf · Rok XVII. Petroków, dnia 2 (14) Lipca 1889 r. Nr. 28. I II r~~~E~~~~~:~_

4 T Y D z l E N.

kończenie), przez Fr. Gawrońskiego. "Dziwakw, o­brazek, przez' St. Ariela. "Wrażenia literackie". .Kro­nika miesięczna~. nN ekrologija".

Do tego zeszytu doł~ezono arkusze 3-ci i 4-ty spisu rzeczy, zawartycJa w XIII rocznikach ,Ate­neum".

my f S 200,000 i niżej; - a) Sadówek A i B w pocie brzezińskim od sumy fS. 14,000; - i 4) Gruuta od­dzielone od dóbr Chojny A i B na.lei:ące do małż. Keuigów, w pocie łódzkim, od sumy rB. 7000.

- 28 września (10 paździer_) w sądzie zjazdowym okręgu I w Piotrkowie, na sprzedąż uieruchomości w m. Piotrkowie przy rogu ulic Gimnazyjalnej I Kościelnej pod NI 29 położonej, od sumy rs. 15,000 i.;.niżej.

- Bucl. pociągó'w drogi żelazneJ na stacyi Piotrków na sezon zimowy 188~ roku. --1-:-' a) ID ki~nlcu od Warszawy god. !UIR.

do Granicy: ---

~ Poleca się pierwszorzfJdny .... a tani Hotel Angielski w fil. CZfJstochowie w bliskości dworca kolei Wiedeńskiej.

Kurjerski (2 klasy) przych. 12 43} ó1 " "edehodzi 12 48 pop nocy.

- 23 wrześ. (5 llaździer.) w sądzie gmiunym o­kręgu V p-tu laskiego w Szczel'cowie na sprzed&Ż nieruchom. Julijana Kośińskiego w osadzie Szczer­ców położonej, od Bumy rs. 800.

Pospieszny (3 klasy) przycb. 9 52} d ł d " " odchodzi 10 _ prze po u ~

Osobowy (3 klasy) przych. 3 40} ł d . " "odcbodzi 3 52 110 po u 1I11~

b) w kierunku od Gra'jicy do I Licytacyje W obrębie gubernii. - 22 wrześ. (9 paźd.) w sądzie gminnym okręgn III p-tu laskiego w Zelowie, na sprzedaż uierucho­mości w osadzie Zelów pod 1& 36 po zmarll~j Elż­biecie SieratowskieJ pozosta.lej, od sumy rs. 800.

Warazawy: Kuryjerski (2 klasy) przych. 2 I 4

427 }ro pałnocY' - W dniu 3 (15) października w sądzie Okl·ęgo­

~ym ~iotrkowskim na 8przeda~ uastępującyeh dóbr zIemskIch: 1) Wo!a ~ą20wa w pocie laskłm od sumy rs. 177,760;- 2) Swierczyńsko w p cie piotr­kowskim od sumy rs. 20,000; 3) Politaniec w pocie piotrk.owskim od sumy rs. 14,000 i niżej.

" " odchodzi 2 Pośpieszny (3 klasy) przych. 5 59} po połuduią

- 25 lipca (6 sierpnia) w rządzie g-Iuym piotr­kowskim na reparacyj~ za.budowań 1'0 b. trybunale piotrkowskim, od Bumy rs. 1029 k. 26_

" • odchodzi 6 11 Osobowy (3 kla!?y) przych. 1 5~} p o połudllill

" " odchodzi 2 ~ - 25 wrzEśnia (7 października) w tymże sądzie

okręgowym na ~przedaż następujących dóbr ziem­skich: 1) "Koprzywua w pocie rawskim od sumy rs. 25,000 i niżej;-2) Kaleń w tymże powiecie od su-

- 11 (23) Iipoa w zartądzie górniczym w Dąbro­wie, na trzech letnie wydzierżawienie domu muro­wanego pod NI 4 w Paukach, od sumy rs. 12 k. 5 roczllie.

c) POCIąg miejscowy (3 klasy). Wychodzi z Piotrkowa I 6 20 rano Przychodzi z WaT~zawv 10 25 wiec:6orem

J Papierosy: Dubec Fort, Dubec Choisi, Dubec Moyen i De Sante, w cenie Rsr. l. Swiąteczne w cenie kop. 60, or~z tytonie Erzerum na różne ceny, DAWNO OCZE­KIW ANE, ZNACZNIE ULEPSZONE nadeszły: (R. 4022) KALINOWSKI i PRZEPIORKOWSKI Warszawa, Hotel Europejski. (12-12)

------------------------------------~~~~--~----------~~~--------------------------------~--------~~---~ Mam honor zawiadomić Szanowna

Publiczność że mój -Niniejszem mam honor podać do wiadomości pub licznej iż

mając powierzoną sobie

z razurą egzystujący od 1880 roku w ajenturę Warszawskiego Towarzystwa domu W·go D.ra Rontalera. przeniesie- Ubezpl"eczen' od ogn"la Zakład Felczerski

ny zoetał w dniu 1/13 b. m. do domu W-go Spana. Z uszanowaniem.

Władysław Ratojewski. na miasto Petroków i ościenne powiaty, przyjmuj~ dla tegoż (3-1) Towarzystwa deklaracyje do ubezpieczeń ogniowych wszelkiego

KON' KARY rodzaju, tudzież potrzebnych informacyi udzielać jestem gotów

w mieszkaniu mojem w domu W-go Spana kd;d odziennie do godziny lO-ej z ran a i od \lodziny 3-ej po południu.

wjerzc~owiee, do sprzedallia. Wiado- (8-1) <:> A. Kożuchowski. ~~Ś~ądu S~tnr~~e::e~~~nisława (:.!:;a- I 13 lipca r. b. otwartym został w domu Zaleskie[o I S~!~!~~!!~!!!ki -"5 ......... -B-A--Z-A-R---~-I Z dniem 1 lipca 1889 r. za- nS c::t

mieszkał stale W Warszawie, § Bielizna 'łJłfJeka pierwszorzęduych firm ~ ulica Chmielna XII 33, -jako ~ Warszawskich i własnej szwalni. Krawaty. Szel- -

obrońca przy Izbie Sądowej CI) ki. Spinki. ~ Warszawskiej' (3-2) "fi Dla uczniów: Materyjały piśmienne i ry-

~ Bunkowe. Scyzoryki. Tornistry. Paski do mun-

dwa pokoje z kuchnią W l"oźni­

kach dwie mile od Petrokowa na szosie Bełchatowskiej, blizko kępiele,

obok dworu. (2-2)

H[NR~K W~CIAUOWSK' p_ Adwokata Przy~ięgłego

otworzył kancelaryję a. dwokacką w m. Będzinie i przyjmuje spra~y cywil­ne i karne do wszelkich instytucyj po­kojowych, sądu ol(ręgowego petl'okow­skiego, oraz zalat wia interesa. admi-nistracyjne. (15-11)

-g durów. Zabawki pedagogiczne.

-= Do robót kobiecych: Nożyczki. Igły maszynowe, Włóczki. Bawełny. Nici i t. p. w niezwykłym wybo rze.

Przy "Bazarze" specyjalna:

Pracownia ubior~w dzieoinnyoh. (4.-4)

---=--D-YR-E-~-CY-J-A-D-R-::-OG---:-ŹE-L-A-ZN-Y-C-H~

Warsz.· Wiedeńskiej i Warsz.· Bydgoskiej Taniego zbiorowego wydania podaje do wiadomości, iż na zasadzie § 90 ogólnej ustawy dla

pawieści historycznych dróg rossyj skicb, w d. 4 (16) września r. b., o godzinie 10 ra-

J. I. Krasz:ewskiego no, w ekspedycyi stacyi Sosnowice, zostanie dopełnioną przez przedstawiających dzieje od IX do po- publicznI} licytacyj~ sprzedaż 2 transportów grochu, wsgi 121~ as łowy XVIII wieku, wyszedł z druku dó b l h d' 2 (14) k . t' b t' K tom XVIII i zawiera powieść p.t. ,,0 Petr-I pu w, przy y'yc w DIU WIe DIa r •• ze s aCyl owno ku właśnie." Kwartalnie wychodzi 5 to- do Sosnowic, za dowodami 22 i 4293 i dotąd nie wykupiouych.

NAIT~ZY~IELKA z dyplomem i najcltlubniejszemi świade, ctwami kilkunastoletniej pracy, posiada_ jąca gruntowne wykształcenie w kierun­ku klasycznym oraz mnzyk~ i j~tyki obce poszukuje l ekcyj lub stałej posady na wsi lub w mieście. Bliższa wiado- . domość: ul. PO('ztowa, doJU p. Z&gór~. skiej, w oficynie na l-szem piętrze.

(3-3)

NOWO-OTWORZONA

Pracownia sukien i okry6 damskich. Fabryka form. papierowych 1 nauka kroją przy Alei Aleksandryjskiej w doml1 F. Kępińskiego na. piętrze, w .Petro­ke~ie". Przyjmuje wSile!ki~ roboty i wy­k(lncza z całą elegancyJą. I wykwintno­ścią kostiumy i okrycia. po cenach mo­żliwie nizkicb, jak również udziela lek .. cyj kroju po domailll.

(12-10) LEOKADY.JA..

Młoda Osoba Życzy sobie przyjąć miejsce nauczy, ei_el.ki na wsi, do poczlJ:tkujacycb dZIeCI na stałe lub na parę miesiaoy

I przez wakacyje.-Wiadomość w skle'pi6 u pani Rakowskiej' (2-2)

Skład Węgli Włoozimierza SapińsKiego

(Róg alei AleksaBdryjskiej) (Jeny

Korzec węgli kamiennych gl·ubych 240 rft. . • • • 85 k.

Kerzec węgli kamiennych grubych na skrzynie 10 korcowe,larnknięte(przez Magistrat Warszawski ostemplowane) • • • • • 83 k.

Pud koksu (korzec 4 pady) • 30 k. Korzec węgli drzewnych • 1 rB.

Uwaga. Na. miasto rozsyła iię w koszach półkorcołi'ycsh wagi 130 ~. (13-6)

mów za rs. l kop. 80 bez prze- (S-l)

:~:=~.;r:n~·rn:a~~~y};~j::S~;~: MLODY CZ,LOWIEK SZKOŁA Włodzimierza SapińsKie[o .Ide księgarnie i kantory pism. (0-29) ~ , "

Z prl'lyzwoitej rodziny znajdzie w do- Wynajem POjazd ..- Do dzisiejszego numeru minium .K~ciołki, przy staćyi Wadl~w. MI"chall"ny Jaworskl"eJ' OW dotąe~a się arkusz 6 powieści zatrudDleme przy gospodllrstwle,

.... d V " pod warunkiem, że będzie pracował i " Dom W -go Adama Gołembowskieg(). p. t. ,,~or lswater słuchał. Pierwszeństwo dla. takiego, prZ6mOBI?ną. zosta~a do d?mu W-gCl wprost Poczty przez J. R. Harwood przekład który nigdllie jeszc\!óe nie był. Stronczynsklego, ulICa Mosklewslta. z ..,!ngielskiego. (3- 3) (2-2) Karety, Powozy, Bryki, Konie

Redaktor 1 wydawca MIrosław Dobrzauski.

.u;OBDUJI€1I0 Ueus;ipolO. W drukarni E. Psńskiego w Petrokowi

Page 5: II I r~~~E~~~~~~:~ I r~~~O~~:~I~~IetsJ PRZESYŁKA,: fi. - I ...bc.wimbp.lodz.pl/Content/6654/Tydzien1889nr28a.pdf · Rok XVII. Petroków, dnia 2 (14) Lipca 1889 r. Nr. 28. I II r~~~E~~~~~:~_

9 ,..t9l'llM.IIIfi plO,!"

·aZpO.lp Nt a!e Am!l!IUplljBN • AII1AZJ [n o.qnf nl oj G? o[C}!ZPUU mllm !uolIC}ąS M. 'l!lU9~C}a ny:noą Al O!B łUmAZ,ll11Z 'Utl~J(1W e9!m mel -u.lq Z ~!~ mełtnnod8 Q!UO~'BA\ M.. '::!f!O{>::!f m!u Al !:lrl,l~l

-UW O 0::!fIAl 9ZfO.ld ·ll!Il!lOUBl1lM. lBe! ll[OAq tlUMUp PO 'A~epm e!um Op 9!U 9U1I:3l1d 'lS 'GlU 'C}!N

i :l!GWUZ AUfllqM f9M,:! 0':1 ?G!O\:lz.ld i:ł!uqor nMOUZ ?90

·Utl~.I()W BB!m !Ulld ! ?<l!'"9,l ,!llf zRAzonq\:lz.Td Ol !m G~ ci'l[G!ZPUU mum ! G!Utl!zpodsa!u \>tl?p1?('>fuu i'l!qnI G!U e? 'GZ.IqOp ZSG!M. 'n'lm1'lz W!OAq Al !OllOtlU!Il~O~

u'IEll !UP llU 0'l10!0 \1~O.Tp !m ZB!M9UlPO l'l!N -qUłOMtlZ ! !'IA.TIlGH APtll

0łollo łtlA\ołtlDn nf1lzoAMZ El! Al 111t;l!0\:l!ZP M O~c}lAqtlU

~nłP\:l.M '401l18n UU mGqOG!Ul!m Z łpGZ8A\ (ląo!,

'llUOp!A\f) olhJłtlm !o.Te!m!l pO nl oIl OUtl!Zp!M G!U '[eOO!A\ (I\) u 'mj1ullZ .M łUAIAq olei'lZ\) G!U 'łt1A1!}5nłBn nlu.Tq ! nofo 0~a.19PI 'o~ar Utld 'AUOZ8 -n.IZM fe!um G!tI łAq \l'l0~H A.1tl1S ·rua!\)AqAz.ld mGtltl!zp -od!;G!U W\:ll l'luo!u~altlZ 91{\)O,I':I ! AłAq eUO! Id !ZpZ

'llpJOI!m \:l!OAqAZJd m! łllAl

-08UOUtltlZ ':IUaPU9':!U!-8UIl21lld '':!S PIUtl 'lzBG!m tlłll'l':lode tl'lUtl!ZpOdBe!U ElZ\)ZBl'l[ ll~n,lp 'I!!UP o~C}mtlB ?o~eJ.

''19!MI0:l!00 a!B !AI k~o llq!ZpG!8 [Gf tlummp El? 'lqA'q Rpn,l AZ\)ez.T GpUn,T~ M ! 01~930 UlllZOptl!A\!I -op tl'lA.1UGH Apnl OJlez\) 'lltIUlGflZ,ld 1lA\Aq aZBA\tlZ 9!U 9~oulomus ·m\:l!Ullz.ltlpZ meU~1lAI lIlAq nptl!s'ils O~C}!::!f

-S!yq lftll llqO.loqo ! G!OAqAZ.1d !'lAJU\:lH APtll tlłG

'U'l?9ł op tlłn'lAZ.1d 01i tl.19PI 'A.1~tlpod n'ltlltl łAZ\)Pll!A\!lOP Ol wnl !tl!OA?

~!f -

-- 44-

jakiś środek leczniczy i ubolewająo nad powszeohne­mi dziś cierpieniumi serca.

- Za wiele pracujesz Johnie-zawołała, - Jest mi już dobrze, zupełnie dobne - rzekt

UIswatel', odzyskując krew zimną-Miss Morgan, wy­perswaduj proszę mojej ciotce, ze nie ma powodu niepokojenia eię mojem zdrowiem, Jestem silny jak Samson. Pracowałem istotnie trochę za wiele osta­tniemi czasami, lecz daleko mi jeszcze do śmierci.

Hiks! gdzie jest doktór Mal'sh ? - W naroznym pokoju, milol'dzie, - Dobrze... Do widzenia z paniami!

I U!s\'lUter uśmiechnięty, spokojny opuścił

pokój. Czego może chcieć ten Marsh? - zawolałl-\ lady

Henryka, pozostawszy z Rutą.-Nic lubię go, chociaz doktór Dennis oPUSZCZ!iją.C praktykę, zachwalał przed wszystkimi swego następcę. PobIerał nuuki w Niem­czech i jest może bal'dzo uczony, ale darować mu nie mogę niewdzięczności względem tego p<)czciwego De­nisa - szydził i wyśmiew l ł starca! Jest to czło wiek bez żadnych zasad. Pl,zybył w t,e strony biedny zu­pełnie. Wkt-ótce potem zl'obit mająLk-na czem, nie wiadomo; dość, że najął ładny domek i ożenił się z córką dzierżawcy. Biedna kobieta nie musi być zbyt szczęśliwą, bo mówią, że doktór zanadto lubi wino. Teraz jest szpitalnym lekarzem IV Shelton i przybył tu zapewne IV celu uzyskauia od Johna jakiegoś

wsparcia dla swoich chorych. Wie on dobl'ze że John je8t miłosierny. Tak miłosierny i uobryl Jakie on strasznie odczuł śmieró Gwidonkal

-~lB-J91tlM8yn n090'l Nt PI9Z.t-ąS.l'1!W 'lla!M. 'IlIJ. . Nt9ł9j:'lZ~ZiI ąOAl łtląonl8 łI!O~(lM nd

-.Ul!\) ilUllUAl9.10d9!U Z JQlt/A\BTO p.TO'} 'u'IG!A\Olz:) o1i9l '1ept/dn AoyuJom 0łllZPU.TpZ G!UtlPU!MOdo Ol OpilO

·!'1Al'l~.Td 911';JsOZ.1dtlz G!U -łednz ~!U 'OW.lUp ?'!lA\ollu.td !tOM !:)SOupo:a [GMII fG19 -!qoeo '\lIP ZIlGl 'nzpoąl>qo G!U GpWAI ()~ AZ.191:l! 'ąIlAU

-pG!q OW.lllp 0'llA1 AZll91 ll!ZG 'p1le pGZJd o.\:l !T1lA\zod . 'IlZ AIl!U1?nłP ! 'lAPG.nl l!llll.lln 'o~ 'IlEIl!lndo A\91UC}fJlllld llqZI>!l U'1Tc}!A\G!U ?n! '1Ul ! !l0A\Od 'aUO? ł!q ! 9A\U,ldp ?p.f!dllZ ~ląnI .19l::!f0P e1? 'uol19ąS Al 1l0!UWGfI11 ?nf 0lhq G!N "'AZtl,l! 'l!Aq~l,lC}l,!ez.1d '!:l!AZ.l'l 'A zł 'C}!Ul9Pl 'fC}!~ -n.lp Z Me!U~ ! OAl181,ll'lf!d 'AOO,Il8 [eupGf Z ll!Ull~UmAM QU0l'1ZS 'ąouluq ! ąlltqC}IUOl 0-1l1!lAW 'tJtAq 11~(*Z 0'1 -lAl 1lUpC}f 'llA\Oł:3 tU?9.Id 'I! fJ!znq 1lM01?9,l z 1l'ly91 up -ołm 'AOAlll1?IQ!ZP tllp90 'IJOO? 0:39f 'nme!u A\!I)\)z.1d ~!B

0ł!1l9,ląO lQAI UU 0~9 r OAlllll,lC}?łUW 'U!uC}!Be!UZ op C}!U ?nf i'l!B łUls ll!ZP ?! 'U!Ud01B o~el op łS9.TZAl 'AUt1Zt1:l!0 nm ZB.I '19.11BA\ 'ulll,le!qnln ąo~ 9\.lB fe!Ul G!UAlt:l.1dzC}q 01i90 -llfnm[llz llZnJ1U! 1171 aZBMllZ 01i 0lll~13MD o,:!BU!m \:lIV ·tlS!uuea tl.TO~'10P 9'1A':I'!tl.ld nm il !IlUp\:l[z !'1uDeo':jB ! !O~ -oulopz O~Gf e? Oilzp'ilB 'a!B ł!ue?o ! ':jAp\:l.1~ UD aqo0.11 o1i łtlA~oyqewD '1l':l8tl!m n'lpo.lll A\ mop l'ilfllUA,M.

·.l\)':jIl.MSlil !AlOP.T0I łJfOAlB ]!lAtU łll!zpe!AlodA.M G!e 01lftlt{llAl ! ?91 !10Alod !AO!;lAZOO.1qOp nmaA\1I nweuAltlp 9AZO ('>z.1d"z ltl!w!1 fl!U z"C}1 'a!B ł!AlAZ.l'lB ą!1.1IlW

ll'El!ZpG!MOd !lałtl!~ą\) 0':1 AZO - ~ąB.l1rw: '~nłBtlZ ~n,łPeM 9!O 1l!UElO G!N -

'AZ.1llZp9U llu!uU.le!qz 0':1 !8feln'ł '1,mpef AOt;ItlljZBG!W 'uolI\:ląs Al aptlBod mel'ilftlz G!qO'ł !'19!ZP G?,: ! tl8!UtmQ tl.IOl't0P Inl!U\)OUIOd tl'l8!MOUIl1B O~\)Ollftl?"!tIod Z 9l/fAM

- Rt-

45 ._--

Mało on mówi, lecz wiem, jakie na nim ta śmierć zrobiła wrażenie-złote serce.

ROZDZIAŁ VIII.

H Y e n a.

Nal'oiny pokój, IV którym doktór Marsh oczeki­wał nu . lol·dft UIswater wspaniale był umeblowany. Sprzęty z Czasów Jerzego III, ciężką jedwabną mO"\te­ryją hyte, wielkie wazony chińskie I i ohl'azy szkoły Flamandzkiej PI'zY8trajały salon, który mimo to miat smutny i pOUut'y wygląd nawet w najsłoneczuiejszy dzień lata.

Doktór, czy tu pod wpływem otoczenia, ozy też własnych .myśli, był niespokojny i rozstl'ojClny. Zuch'żał te ż, kiedy Hicks zamknąwszy drzwi pozolJta" wit F;O samego w obee lorda Ulswato/'.

Postffpił na pl'zód ze sztucznym na usta(lh u­śmiechem i skło nił s i ę, prz epraszając za natl'ę ctwo,

Wziął kt-zesł o , która mu wskazał Ulswatel' i usiadł na brzegu, ręce w nowych zielonych rękawiczkach

drżały mu konwulsyjnie, Twarz miał blau ą , zni szczo. ną, oczy krwią zaszłe, rysy pospolite, włosy rudo pl'zyfuI·bowane. Wzrok jego pelen był przebiegłości, wypukłe i poo/'ane zmarszczkami czoło zdl'adzaly \,yż·

sze zdolności. Był łotrem może, ale nie gtupcom!

Siedział, m\'Ugając oczami jak sowa, nie mogąc

się odważyć na pl·zemow~. Pan domu pierwszy musiał zacząć rozmow~.

Page 6: II I r~~~E~~~~~~:~ I r~~~O~~:~I~~IetsJ PRZESYŁKA,: fi. - I ...bc.wimbp.lodz.pl/Content/6654/Tydzien1889nr28a.pdf · Rok XVII. Petroków, dnia 2 (14) Lipca 1889 r. Nr. 28. I II r~~~E~~~~~:~_

!W "l!I0MZOP !O!ł0l[08A.M. fozstlM 9!'OMHą0.tPOZOZ9 ~, ~łtl!uwod1lz WAąAp~ 'WAUZaa!ZpMO!U WAqłAq !-Apnłqo ąog!węn ł!uęllfzo.t Ql!Mqo tiU Z.tllMl 0}3aJ9llf 'J9l'!OP łU{OMUZ-:-O!Zp.lOI!W l8U!WąI)A~UU ()!:> Q!U'll[qO -

'9yUJlod O!U 9łmp -u~po 'a!8 !I) WlIUZAz.td O~Q.19·łl[ 'AlAZ!M [9&\8 nI9:> !W

'9ł!A\Ufl." O!U pf?lop 0~'IUUp9r - '9!u!0'l0dil J01UA\8Ifi łll!ZPO!A\odpo - q8JlrJ~ 'AOMOd W0189! 020.1 -

l wO!'Iunouz8 mAz8q9ł~ftlU z !O~Olf08A.M. o~of aoąo M 9nA\oąOtlZ ~OIO -9z.td B!8 Qyll.llod 'a!Unlil W!'Itll M !0,OU09ąO [9Aq Nt. B~S -nm 9tUtllS ;! '!m pA~SM 9~ '!OęOUZ09!ZpAL UA!U!M mOlS -Gr!O 014.1 'Ał!S 0~OOtrrtlI)9!upod 'll'lpO.ljl ogol 9A?n mOt -U!8nm o~ 'AUO!qau~AZJd ! AM!W9Z0Z80!U '1tll m9fiq !!O, -oJ'!AZ.td ! t;I9!Aq.tUUlZ 919!'" m9ftJ!m qOUSp.zo ąO!U'łIl'lSO Al z09I 'G!UUA\Oda180d 9 [om 1IZ 9!UozouqGz.1d o 9!1) 9!8 -o.td mAquO!,l!MOd 'nl'lt;Io,! A\ ł'l0Z.1 '9!Zp.10[!W _

'!I,Am 9,OU8U[ 9tll(8!ZpO 9I!Mąa 1IU Aqtl 'n'!ł!9AM O~l:lUfVZOAMZptlU t>łAq nm uQOZ.1lod ZI)01 '!'1 -lelnq O!UP Bil e!I)!M0l[łUI) eZI)z99f Ał9uoln 9!U Ul{O!M -ołzO 020'l 0A\019.(mn OZPlrł.M. 'O!Ołodnz o!MtlJd 0łul8n l(tu QOAl8!O(Wl[ O!uo~.tp 11 oZ90.1lod 9!9 ł!0l[odil fi

'!lllAm O!UZI)0P!M oł!fU.10!qz 'AOł/z0nm lnll!m 'U'!IPI zez.ld łUl90zod ! UUUI -Ol( UU 009.1 ł!:>,ndo IWIOA'Z q9.lllW '0łZ9tlZ O!U 080uqop -od l[tlUpOf nl O!N 'M'ł91IlMQ:>nz op ZOl po wzpoą:>oZJd !O !M!l'aZI)Z80!U tJ!oęollqAzs tJlItl! z '~0!OM9.t ftl!ZPO!.M. 'ul[uf!d nzoo z tJuA{d AZł ł!!oęo&lluł wl{uf z '00 łtl!ZP ·9!M. 'ull!OZPBU BU łAZJ'łtld wpJu~od z .t9l'Il.l\91fi 'nl[ 'UWSO!U ! n'l9Jl8M tl!,mZon 9um4ZJlllMOd OłAq uuqopod -O!U 'ąOUlIB.t 0!ofA9InMool[ ąOADfIz.1p M U1A.1l(n ł!A\Oł~

- 46 -

Choiałeś pan mówić ze mną. Dawno nie wi­dzieliśmy się. Nie rozumiem tez wcale celu pańskioh odwiedzin. Marsb uśmiechnął się złośliwie.

- Nie rozumiesz Milordzie? - dzi \Vi mnie to. Sądziłbym wprost przeci wnie, ze znasz go pan z pe­wnością.

Rzucił niedbale . kapelusz na ziemię. Rękami

przygładził włosy i na nowo . śmiać się zaczął, wyda­jąc chrapli we krzyki zakatarzonego koguta. Wido­cznie dla. nabrania odwagi podpił trochę a silny tru­nek, uderzając do mózgu, uczynił go zuchwałym i wy­zywająoym,

- Wstyd mi za ciebie, Marsh!-rzekł Ulswater surowo. Człowiek takiej nauki i rozumu... Cóź za niesz częsny nałóg!

Mówił to zwolna, zatrzymując się Dłl kazdym wyrazie i szukając wej I'zenia doktora. Udało mu si~ to w końcu i Marsh, skoro jego oczy pon ure j nie­pewne spotkały się z zimnym i rozkazującym wy­razem oczu UIswateru, doznał szczególneg " wI'ażenia. Spokój i~h i surowość zdawały eię ,magnetycznio nań działać; spuścił na piersi glnwę, zadrżał gwałtownie i nagle, zakrywając twarz rękoma, załkał żałośnie.

- Tak, fatalny nałóg, masz słuszność Milordzie. Przebacz mi, ale jedyną moją pociechą jest trunek, obociaź mnie zabija. Oh! tak, ~abija!..

Ostatnie słowa wymówił głosem tak żałośnym, że skarga ta zdawała się pl'ędzej wychodzić z gardła bitego psa, aniżeli z piersi istoty ludzkiej.

Uło~enie i głos tego człowieka zdradzały nędz~ ~ upodlenie. Widząc go tak pokornego, złamanego, z

-n pfllOP !npu!qa UU!ZPo~ tlłzsepUO ',!OUU łtO!W ·O!09Zpoz.1dn 0[OM8 9l1l)nUAM O!qos

Uł9Z0UZ 'ql)!l[18AZSM tIU {1I.19!.UAM !'1Uf '!&\0'l0.tn nwauA\. -!ZP HOMOUl!W oł!fn}Jaln 'tllna ·fe.lOąl) f90pa!q U[P ~3!n -1.\9.1 Ul4nz:>3Z.1~ f4q 'la!qO:ą ą"PI18AZBM 'B[P AOZOaZ.1~

'uąor ''Ilł~OUl O!U 9UNt.ouuduz UlGl m3!l)nZl)n pUlI OlU !oOO!A\9Ul O~9JqOp el,{l Ul4J9Pj o ! tqUMAP!M OJtPUZ.l 0~3J91:ą 'U'I9!MOłZO op lllaJ1SA\ llpu.\OUlfOd O!U ! 3!OnZOn Ol e!<l0B UpWnZJA M '1lou!Mod Zp9ZJ1B o~ ~!B~! 'o!a -nzoozJd Aql[U( 'l}!oa~'Il.tA\ e.I'IAz.xd faru 110 ł!OAZIl 08ef ljOp!M UltlS ';>arzpo!A\odpo Aq llłtl!Uln e!U-O~3Z:> \lIa ·lItl~.tOW Al0'H: n l[Bnł ł'B!Ul O!U .191UMEłlil uąof

·Ol'B.lq omeZB.1U1B UM tud z 9!9 lIfV~QPlU fl}!O ~nłP3M tlJ9PI '!oęou.l'!l(ndod o~9f e!A\\l.ld nm Uł!I)~O.lpZ'BZ UUIl!Zpołm UD łpOZ8AM .fpD '!O'Onm ref ~nf łUMoqez.t'łod O!U 'ąOPI18AZBA\. po AUUąOO:l[ 'AZS -pOłUl 0'ltl[ G~ '9!8 f9f 0łtlA\UPZ !tlUąof aqoo.tl9Z8MUZ ułUM AąpO!Unz 'łlPltlU!21e'H: Ofl[1l!A\l99ąn ·ll!O"zł!!A\Az.1d ogof W9POAWP tJoOZSnJZM ! uot;IaZ.ll80!8 tlAZ!'" imBM -ep'lpodB9!O ł!uO!M!lęGZOZlin "łIq U,!l.1U9H ApU'}

'lq ,( z ! M e u ł ~ J ł e N

'IIA 'J:VIZOZOR

"60'lUUąOO,! ~tlpA\ u.ldo!o-ol)w[n,JmoA.l, APll[ U.1ll,! Uł!'"

-9m-oł~oUl 9u21ł!!ood o~eou! nl o~ Aq~91) og -

'G'I10!O tr.t1l18 9!ZP9!"" po Iq 'O'ł od ~!OApof Ol - !qnl e!u o~e .t9P\ 'n,!muz op łAqAZJd Ha~af e~ ! moodołą\) mAuauz łIq uqof o~ '90łO!I)U[A7.1d

[9&\! fepołUl uąoo (lp 9fmd9zB 9~Otlą080d8 ułu!m 1rlf .A.t09H APU[ :l[ooAzoods eu !lZ80Z0.x 9!8 W!O UZ

-- 43 -

pragniony gość nie przyjeżdżał z Shelton. Ruta je­dnak nie wątpiła o wizycie brata.

Nagle llflłyszano na drodze turkot kół, a w ohwil kilka zadzwoniono. Lecz nie Morgana zaanonsował lokaj.

- Pan Marsh, lekarz z Sb el ton, zapytuje, czy może się widzieć z milordem.

- P. Marsh ... ozegóż on cbce ?-zawołała lady Henryka obojętnie. Lecz spojrzawszy na siostrzeńca. nie mogła powstrzymać okrzyku przer8Źenia.-Co ci jest d rogie dziecię? czy jesteś słaby?

- Ja?-zawołał Ulswater, drgnąw9zy niecier­pliwie.

Nie było nie nadzwyczajnego w tem zapytaniu, lecz akcent głosu nadaje czasami poważniejsze zna­c.r:enie najprostszYID wyrazom. Ulswater wymówił jeden wyraz, Ił mimo to nie tylko lady Henryka i Ruta ale nawet służący uderzeni byli nagłą zmian'ł UB spokojnej dotąd twarzy młodego lorda. Co mogło spowodować tę bladość? straszli wa chyba trwoga, przerażenie, jakiego musieli doświadczaó ci, na któr.ych padło wejrzenie przerażająco pięknej Meduzy! Przez chwilę panowało długie i kłopotliwe milczenie. Nako­niec lord zwrócił się ku ciotce i miss MOI·gan.

- Zechciejcie mi panie przebaczyć - rzekł.

Doświadczam czasami zawrotu głowy i przed chwi­lą czutem się bliskim omdlenia. Mo~e mi p. Marsh co poradzi. On zna mnie lepiej niż londyńscy lekarze.

Mówił to swobodnie, przyciskając rękę do lewe­go boku, jak gdyby ból jeszcze nie przeszedł. Lady Henryka powstała szybko, chcl}c podać siostrzeńcowi