H.P. Lovecraft - 16 Opowiadan

download H.P. Lovecraft - 16 Opowiadan

If you can't read please download the document

Transcript of H.P. Lovecraft - 16 Opowiadan

HOWARD PHILLIPS LOVECRAFT

Opowiadania

Alchemik( The Alchemist )

Wysoko, na poronitym traw wierzchoku wzgrza, ktrego zbocza i podstaw porastaj lene ostpy z pokrzywionymi, pospnymi drzewami, stoi stare zamczysko moich przodkw. Od stuleci jego blanki i krenele spoglday ponuro na dzik i surow okolic wokoo, penic funkcje siedziby i warowni dumnego rodu, ktrego szlachetna linia starsza jest nawet ni poronite mchem zamkowe mury. Owe stare, nadgryzione zbem czasu wieyce skaday si ongi, jeszcze w czasach feudalizmu, na jedn z najbardziej przeraajcych i strasznych fortec w caej Francji. Z jego machikuowych gzymsw i podwyszonych blankw odpierano ataki baronw, hrabiw, a nawet krlw, na tyle skutecznie, e jego przestronne komnaty nigdy nie rozbrzmieway echem krokw najedcw. Jednak w miar upywu czasu wszystko si zmienio. Lata chway naleay ju do przeszoci. Ubstwo graniczce z ndz w poczeniu z dum naszego imienia nie pozwalajc na zagodzenie tego stanu poprzez prowadzenie kupieckiego trybu ycia stao si przyczyn, i moi przodkowie nie zdoali utrzyma posiadoci w stanie dawnej chluby i chway, za odpadajce od gzymsw kawaki kamieni, chwasty pienice si w parkach, wyscha fosa, le wybrukowane dziedzice i chylce si ku upadkowi zewntrzne wiee, podobnie jak zapadajce si posadzki, zarta przez korniki boazeria i wyblake gobeliny - wszystko to zdawao si opowiada pospna histori o czasach minionej wietnoci. W miar upywu wiekw najpierw jedna, potem za druga z czterech wie zostaa opuszczona i pozostawiona, by obrci si w ruin. Na koniec nieliczni ju potomkowie potnych ongi wadcw majtku zagniedzili si w ostatniej wiey. To wanie w jednej z ogromnych komnat owej wiey przyszedem na wiat ja: Antoine, ostatni z nieszczsnych, przekltych hrabiw de C..., 90 dugich lat temu. W tych murach i pord mrocznych, cienistych ostpw lenych, dzikich wwozw i grot na zboczu wzgrza poniej, spdziem pierwsze lata mego burzliwego ycia, nie znaem moich rodzicw. Ojciec zgin w wieku lat 32 zabity przez kamie, ktry jakim sposobem odpad od gzymsu

jednej z opuszczonych wie, na miesic przed moim przyjciem na wiat. Matka umara w poogu, a opiek nade mn i moj edukacj, przej ostatni z zamkowych sug, stary, wierny czek o wybitnej inteligencji, ktrego imi brzmiao, jak pamitam, Pierre. Byem jedynakiem i doskwiera mi brak towarzystwa, ktry by wynikiem osobliwego stylu wychowania, narzuconego mi przez podstarzaego opiekuna, nie pozwalajcego na spotykanie si z dziemi wieniakw, bawicymi si zwykle na rwninach u podna wzgrza. Pierre powiedzia, e zakaz ten obowizywa mnie dlatego, i jako szlachetnie urodzonemu nie uchodzio mi przebywa w towarzystwie ludzi z plebsu. Teraz wiem jednak, e chcia w ten sposb nie dopuci, bym usysza pogoski o przeraajcej kltwie, jaka ciya na naszym rodzie; o ktrej plotki kryy do szeroko, rozgaszane i ubarwiane przez wieniakw opowiadajcych je sobie nawzajem, z podnieceniem i ze zgroz, wieczorami, przy rozgrzanych przyjemnie kominkach ich chat. Tak odizolowany i pozostawiony samemu sobie spdziem dugie godziny mego dziecistwa na studiowaniu starych ksig, ktrych bez liku byo w nawiedzanej przez cienie bibliotece zamczyska, lub te kryem bez celu po widmowym lesie, ktrego rozlega poa sigaa nieomal podna potnego pagrka. By moe wskutek takiego, a nie innego otoczenia, mj umys bardzo wczenie ogarna mgieka melancholii. Moja uwaga za skupia si na nauce i zgbianiu mrocznych, okultystycznych sztuk. O moim rodzie powiedziano mi moliwie jak najmniej, nie mniej nawet tak skpy zapas informacji zdoa wprawi mnie w tgie przygnbienie. By moe to wahanie z jakim mj stary opiekun rozmawia ze mn o moich przodkach spowodowao pojawienie si w mym sercu dojmujcej zgrozy, ktra narastaa z kad wzmiank o moim wielkim domu. Kiedy przestaem by dzieckiem zdoaem zrozumie oderwane fragmenty rozmw, przejzyczenia i zapomnienia, ktre staruszkowi w miar upywu lat zdarzay si coraz czciej, i poczyem je z pewn okolicznoci, ktra zawsze wydawaa mi si dziwna, teraz za uwaaem j za jawnie przeraajc. Okoliczno o ktrej wspomniaem to mody wiek w jakim hrabiowie z mego rodu rozstawali si z tym wiatem. Z pocztku uwaaem to za rzecz zwyczajn, sdzc, i by moe

naleelimy do rodu ludzi yjcych krtko "z natury", w kocu jednak zaczem zgbia szczegy poszczeglnych przedwczesnych zgonw i czy je z dygresjami staruszka, ktry czsto mwi o kltwie jaka przez stulecia nie pozwolia kolejnym dziedzicom mego tytuu na przeycie wicej ni trzydziestu dwch lat. Na dwudzieste pierwsze urodziny otrzymaem od Pierre'a rodzinny dokument, ktry, jak mi powiedzia, przechodzi od wielu pokole z ojca na syna i trafia w rce kolejnych spadkobiercw tytuu. Jego tre bya doprawdy wielce osobliwa, i gdy przeczytaem go z uwag, potwierdziy si moje najmroczniejsze przypuszczenia. Moja wiara w rzeczy nadnaturalne bya wwczas bardzo silnie zakorzeniona, w przeciwnym bowiem razie nawet nie zadawabym sobie trudu, by rzuci okiem na w poky ze staroci dokument. Przenis mnie on do mrocznych lat trzynastego wieku, kiedy stare zamczysko, w ktrym si znajdowaem, byo przeraajc, straszliw, niezdobyt fortec. Na kartach dokumentu zawarta bya historia o pewnym starcu, ktry mieszka ongi w naszym majtku, czeku wielce utalentowanym, cho by on jedynie prostym wieniakiem, o imieniu Michel, do ktrego dodawano zwykle przydomek Mauvais - co znaczy Zy. Cieszy si on. skdind zasuon, paskudn reputacj. Studiowa nauki nieznane jego ziomkom, poszukujc rzeczy takich jak Kamie Filozoficzny, czy Eliksir Wiecznego ycia i, jak gosia fama, posiada ogromn wiedz z zakresu Czarnej Magii i Alchemii. Michael Mauvais mia jedynego syna, imieniem Charles; modzieca "biegego" podobnie jak on w tajemniczych sztukach, zwanego Le Sorcier - czyli Czarownik. Para ta, unikana przez wieniakw - podejrzewana bya o najbardziej odraajce praktyki. Mwiono, e Michel spali ywcem swoj on, by zoy j w ofierze Diabu; tym dwm przeraajcym indywiduom przypisywano rwnie niezliczone i niewyjanione zaginicia dzieci tutejszych wieniakw. Pomimo mrocznej natury przejawianej tak przez ojca jak i przez syna, ich ciemne dusze rozjania jeden jedyny promyk czowieczestwa: zy starzec z caego serca kocha swojego syna, podczas gdy modzieniec darzy swojego ojca bardziej ni synowskim afektem. Ktrej nocy na zamku powstao nieopisane zamieszanie, spowodowane znikniciem modego Godfreya, syna hrabiego Henri. Grupa poszukiwawcza z

odchodzcym od zmysw ojcem na czele, przybya do chaty czarownikw i natkna si tam na Michela Mauvais gotujcego co w ogromnym, buchajcym par kotle. Bez konkretnej przyczyny, w nagym przypywie wciekoci i rozpaczy, hrabia rzuci si na starego czarownika i zacz go dusi. Nie rozluni ucisku, dopki ze starca nie uszy resztki ycia. Tymczasem, rozradowani sucy oznajmili o odnalezieniu panicza Godfreya w odlegej i nie wykorzystywanej komnacie wielkiego zamczyska, stwierdzajc tym samym, cho po niewczasie, e Michel Mauvais umar na prno. Kiedy hrabia i jego towarzysze odwrcili si od stygncego z wolna ciaa starca, spomidzy drzew wyonia si pospna sylwetka Charlesa le Sorcier. Zdenerwowani sucy wyjanili mu co si stao, jednak mczyzna przez chwil wydawa si nie poruszony mierci ojca. Nagle, podchodzc wolno do hrabiego, dobitnie wypowiedzia przeraajce sowa kltwy, ktra od tej pory spdzaa sen z powiek kolejnym dziedzicom rodu de C...: "niechaj nigdy szlachcic z twego rodu nie przeyje wicej lat ni ty!" Po czym odskoczywszy w ty, w cie drzew, wyrwa spomidzy fad swej tuniki fiolk bezbarwnego pynu i cisnwszy j w twarz mordercy swego ojca rozpyn si w mroku nocy. Hrabia skona na miejscu i pogrzebano go nastpnego dnia, w kilka godzin po jego trzydziestych drugich urodzinach, nie odnaleziono ladu zabjcy, pomimo i grupki uzbrojonych wieniakw przeczesay okoliczne lasy i pastwiska wok wzgrza. Czas i brak kogo kto mgby przypomina o niej, zatar wspomnienia kltwy w umysach rodziny zmarego hrabiego, tote kiedy Godfrey, mimowolny sprawca caej tragedii zgin, przeszyty strza, na polowaniu, w wieku lat 32, jedyn reakcj by smutek i al wywoany jego przedwczesnym odejciem. Kiedy jednak, wiele lat pniej nastpny hrabia, imieniem Robert zosta znaleziony bez ycia na pobliskim polu, i nie wykryto konkretnej przyczyny jego zgonu, wieniacy poczli szepta, e ich senior, na krtko przed spotkaniem ze mierci skoczy 32 lata. Louis, syn Roberta w tym samym wieku co ojciec utopi si w zamkowej fosie, i od tej pory, upiorna kronika przeraajcych wypadkw cignie si przez cae stulecia - Henri, Robertowie, Antoineowie i Armandowie - wszyscy oni zostali skoszeni przez bezlitosn

kostuch, gdy liczyli sobie prawie dokadnie tyle samo lat co ich przodek, kiedy zamordowa starego Michela Mauvais. To co przeczytaem upewnio mnie, e zostao mi jeszcze najwyej jedenacie lat. ycie ktre dotd sobie lekcewayem, stao si mi cenniejsze z kadym mijajcym dniem, gdy zagbiaem si coraz dalej i dalej w wiat tajemnych sztuk czarnej magii. Poniewa yem w odosobnieniu, nowoczesna nauka nie miaa na mnie najmniejszego wpywu i pracowaem z rwnym zaciciem jak stary Michel i Charles, usiujc zgbi sekrety demonologicznych i alchemicznych nauk. Mimo to w aden sposb nie potrafiem wytumaczy dziwnej kltwy spoczywajcej na moim rodzie. W chwilach niezwykej wrcz racjonalnoci, byem nawet gotw szuka naturalnego wyjanienia. Jednak kiedy poszukiwania naukowe spezy na niczym powrciem do okultystycznych studiw i prby znalezienia zaklcia, ktre uwolnioby mj rd od przeraajcego brzemienia. Jednego byem absolutnie pewny. Nigdy nie powinienem si oeni, bo jeli nie powstanie nastpna ga naszej rodziny, by moe kltwa zakoczy si na mojej osobie. Gdy dobiegaem trzydziestki, stary Pierre zosta wezwany w ostatni podr do najodleglejszej z krain. Pogrzebaem go wasnorcznie pod kamieniami na dziedzicu, po ktrym tak lubi przechadza si za ycia. Zostaem wic sam w pospnych murach fortecy, a dawice uczucie samotnoci sprawio, i umys przesta buntowa si przed nieuchronn zgub i praktycznie rzecz biorc pogodziem si z tym, e podziel los moich przodkw. Wiele czasu zajmowao mi obecnie zwiedzanie ruin, opuszczonych sal i wie starego zamczyska, do ktrych w modoci nie pozwala mi zaglda strach, i w ktrych - jak mawia stary Pierre - od czterech stuleci nie postaa ludzka stopa. Napotkaem tam wiele osobliwych i przeraajcych rzeczy. Moje oczy spoglday na meble pokryte naniesionym przez stulecia kurzem i przearte do cna przez wilgo i grzyby. Wszdzie rozcigay si grube, lepkie, odraajce pajczyny, a w nieprzeniknionych ciemnociach rozlega si opot ogromnych, skrzastych, nietoperzych skrzyde. Prowadziem dokadny dziennik, zapisujc w nim dokadnie dni, a nawet godziny, gdy kady ruch wahada starego zegara stojcego w bibliotece zdawa si przypomina mi o nieuchronnoci mego losu. W kocu nadszed

czas, ktrego tak si obawiaem. Poniewa moi przodkowie poegnali si z yciem na krtko przed ukoczeniem 32 roku ycia, osignwszy w zowieszczy wiek zaczem spodziewa si, e mier moe zaskoczy mnie praktycznie w kadej chwili, nic wiedziaem w jakiej dziwnej objawi mi si postaci, wiedziaem wszak, i nie bd jej potuln pasywn ofiar. Z ywszym wigorem wznowiem zwiedzanie starego zamku i przepatrywanie znajdujcych si w nim osobliwoci. Stao si to podczas najduszej z moich wdrwek w opuszczonej czci zamku na mniej ni tydzie przed fataln godzin, ktra, jak si obawiaem, bdzie ostateczn granic mego ziemskiego ywota, i ktrej przeycia nie udziem si w najmielszych marzeniach. Przez wiksz cz ranka krciem si w gr i w d po na wp zniszczonych schodach w jednej z najbardziej zapuszczonych, pradawnych wie. Po poudniu postanowiem odwiedzi nisze poziomy schodzc w gb czego, co wygldao na redniowieczne lochy lub, by moe, prochowni. Kiedy wdrowaem wolno wzdu pokrytego warstewk saletry przejcia u podna ostatnich schodw stwierdziem, e podoe jest wyjtkowo wilgotne i niebawem w migotliwym wietle pochodni spostrzegem, i dalsz drog zagradza mi gruba, lepa, pokryta wodnymi zaciekami ciana. Odwrciem si, by zawrci, gdy wtem mj wzrok pad na niewielk uchyln klap z elaznym kkiem porodku, znajdujc si dokadnie pod moimi stopami. Odstpiem o krok i pochyliwszy si, uniosem j z trudnoci odsaniajc mroczn czelu, z ktrej buchn podmuch cuchncego powietrza o mao nie gaszc mojej pochodni; w jej zotawym blasku dostrzegem szczyt wskich kamiennych schodw. Kiedy, pochyliwszy do z pochodni w gb otworu, stwierdziem, i uczywo pali si swobodnie i nie zamierza zgasn, podjem decyzj. Stopni byo sporo i prowadziy one do wskiego kamiennego korytarza, ktry, o czym byem przekonany, musia znajdowa si gboko pod powierzchni ziemi. By on, jak si okazao bardzo dugi i koczy si masywnymi dbowymi drzwiami, ociekajcymi wilgoci i uparcie opierajcymi si podejmowanym przeze mnie prbom ich otwarcia. Gdy po pewnym czasie zaprzestaem prnych wysikw, i zawrciem ku schodom, przeyem najbardziej zdumiewajcy, mrocy krew w yach szok, jaki jest w stanie ogarn ludzki umys.

Nagle, bez ostrzeenia, usyszaem jak cikie drzwi za moimi plecami otwieraj si powoli, przy wtrze skrzypienia zardzewiaych zawiasw. Moich pierwszych wrae po prostu nie sposb opisa. Spotkanie, w miejscu takim jak ten opuszczony stary zamek z ewidentnym dowodem obecnoci czowieka, czy ducha wywoao w moim mzgu uczucie dojmujcej, przenikajcej do szpiku koci zgrozy. Kiedy si w kocu odwrciem i spojrzaem w kierunku rda dwiku, skamieniaem z przeraenia. W prastarych gotyckich drzwiach sta jaki czowiek. By to mczyzna noszcy dug ciemn, redniowieczn tunik i myck. Jego dugie wosy i gsta broda miay przeraliwy, ciemny odcie. Czoo wydawao si nienaturalnie wysunite do przodu, policzki zapadnite i pokryte niewiarygodnie gbokimi zmarszczkami, a jego dugie, powykrzywiane i przypominajce szpony rce, byy niemal marmurowo biae; tak biaych rk nie widziaem jeszcze u adnego czowieka. Jego sylwetka, chuda jak u kociotrupa bya dziwnie przygarbiona i nieomal gina wrd fad lunej, osobliwej szaty. Najbardziej zdumiewajce byy jednak jego oczy - bliniacze jaskinie bezdennej czerni, przepenione zrozumieniem i wiedz, nasycone jednak robaczywym, niemal namacalnym zem. Wpatryway si teraz we mnie, przeszywajc m dusz jadem nienawici i sprawiay, e staem w bezruchu, jak wronity w ziemi. Wreszcie posta przemwia tubalnym gosem, ktry zmrozi mnie do szpiku koci sw pustk i nieskrywan wrogoci. Jzyk, jakim posugiwa si w mczyzna by pewn form aciny uywanej przez redniowiecznych uczonych i ktr znaem dziki zgbieniu rozlicznych dzie starych alchemikw i demonologw. Widmo powiedziao mi o kltwie, ktra wisiaa nad mym rodem, o moim zbliajcym si kocu, o morderstwie Michela Mauvais popenionym przez mego przodka i o upojnej zemcie Charlesa Le Sorcier. nieznajomy opowiedzia mi rwnie o tym, jak mody Charles zniknwszy w mroku nocy, powrci, wiele lat pniej, by zabi hrabiego Godfreya, na polowaniu, kiedy dziedzic osign okrelony wiek, zbliony do wieku w jakim ojciec jego dokona okrutnego zabjstwa; oraz o tym jak potajemnie powrci do zamczyska, gdzie, nie zauwaony przez nikogo, zamieszka w podziemnej komnacie, w drzwiach ktrej sta obecnie upiorny narrator, o tym jak dopad Roberta, syna Godfreya, na polu i napoiwszy go -

przemoc - trucizn, pozostawi trzydziestodwuletniego mczyzn na mier w dugich mczarniach, wypeniajc tym samym zowrogie sowa swej kltwy. W tym momencie pozostawiona zostaa w sferze domysw kwestia rozwizania najwaniejszej tajemnicy: w jaki sposb mianowicie kltwa moga trwa przez stulecia, skoro niewtpliwie musia nadej taki dzie, i Charles Le Sorcier rozsta si z yciem: mczyzna bowiem zmieni temat i zaj si opowieci o alchemicznych badaniach dwch czarownikw - ojca i syna, mwic przede wszystkim o badaniach Charlesa Le Sorcier dotyczcych eliksiru, ktry daby pijcej go osobie wieczne ycie i modo. Jego entuzjazm na krtk chwil przygasi poncy w jego oczach pomie nienawici, ktra w pierwszej chwili tak mnie przerazia, ale nieoczekiwanie wrogo powrcia i, z gonym wowym sykniciem, obcy unis trzyman w doni szklan fiolk, zamierzajc, jak si domyliem zakoczy mj ziemski ywot w taki sam sposb, jak Charles Le Sorcier przed szeciuset laty umierci mego prz odka. Kierowany dziwnym instynktem przetrwania zerwaem wice mnie, niewidzialne okowy lku i cisnem dogasajc ju pochodni w upiorn posta stanowic dla mnie miertelne zagroenie. Usyszaem trzask pkajcej i niegronej ju Fiolki, rozstrzaskujcej si o kamienn posadzk, gdy tunika dziwnego mczyzny zapalia si owietlajc cae pomieszczenie upiornym, krwistopomaraczowym blaskiem. Wrzask przeraenia i bezsilnej wciekoci wydany przez niedoszego zabjc by zbyt wielkim ciarem dla moich starganych nerww i zemdlony runem na lisk, wilgotn posadzk. Kiedy doszedem do siebie wszystko tono w przeraajcej ciemnoci, a mj umys na krtk chwil sparaliowaa zgroza, e mgbym ujrze co wicej, nie mniej jednak ciekawo okazaa si silniejsza. Kim - zapytywaem sam siebie - by w zy czowiek i w jaki sposb znalaz si w murach tego zamczyska? Dlaczego szuka zemsty za mier Michela Mauvais i w jaki sposb kltwa przetrwaa stulecia po mierci Charlesa le Sorcier? Strach opuci mnie, bowiem wiedziaem, e ten ktrego pokonaem by gwnym rdem mego zagroenia i to on mia zada mi mier, by kltwa moga si speni. Teraz byem wolny i przepeniao mnie pragnienie dowiedzenia si czego wicej o zowieszczej istocie, ktra przez stulecia

nawiedzaa mj rd i zmienia m modo w pasmo nie koczcego si koszmaru. Ogarnity dz zaczem grzeba w kieszeniach w poszukiwaniu krzesiwa i stali, po czym zapaliem drug, nie uywan pochodni, jak miaem przy sobie. Blask uczywa owietli przede wszystkim lec na ziemi, skrcon i poczernia posta tajemniczego mczyzny. Upiorne oczy byy teraz zamknite. Poniewa by to odraajcy widok odwrciem si i wszedem do komnaty za gotyckimi drzwiami. Znalazem za nimi co, co przypominao laboratorium alchemika. W jednym rogu znajdowaa si sterta lnicego, tego metalu, ktry lni i migota w blasku mojej pochodni. Mogo to by zoto, ale nie przystanem by to sprawdzi, bowiem ostatnie przeycia wpyny na mnie w nader osobliwy sposb. W drugim kocu komnaty znajdowa si otwr prowadzcy do jednego z dzikich wwozw w mrocznych ostpach lasu porastajcego zbocze wzgrza. Dopiero teraz, przepeniony zdumieniem, uwiadomiem sobie w jaki sposb czowiek w dosta si do zamku. Wyszedem z pomieszczenia. Zamierzaem min szcztki nieznajomego, nawet na niego nie spogldajc, ale gdy si do zbliyem wydao mi si, e usyszaem saby dwik, jak gdyby w poczerniaym ciele tlia si jeszcze iskierka plugawego ycia. Z odraz pochyliem si, by przyjrze si zdeformowanemu, nadpalonemu ciau spoczywajcemu na ziemi, nagle te przeraajce oczy, czarniejsze nawet ni osmalona twarz, w ktrej byy osadzone, otworzyy si szeroko w wyrazie, ktrego nie potrafi okreli. Spkane wargi szeptay niezrozumiae dla mnie sowa. Raz wychwyciem nazwisko Charlesa Le Sorcier, w pewnej chwili wydawao mi si, e sysz niewyrane: "lata" i "kltwa". Byo to jednak zbyt mao, by zrozumie sens tej bezadnej wypowiedzi. Widzc, e nie pojmuj znaczenia jego sw, mczyzna drgn, a w jego oczach raz jeszcze rozbys pomie wrogoci. Wzdrygnem si mimowolnie, i naraz w ludzki wrak, resztk sit unis upiorn, osmalon gow z wilgotnej, zapadnitej, liskiej posadzki. Sparaliowa mnie strach, a ten nieszcznik, lecy przede mn strzp czowieka, wykrzycza poprzez spkane usta sowa, ktre od tej pory bd nka mnie dniami i nocami:

"Gupcze!" - zakrzykn - "Nie domylasz si mojej tajemnicy? Czy brak ci mzgu, e nie potrafisz rozpozna czyja wola przez sze stuleci czuwaa, by speniona bya potworna kltwa cica na twym rodzie? Czy nie mwiem ci o wielkim eliksirze wiecznego ycia? Nie wiesz, e sekret Alchemii zosta rozwizany? To Ja! Ja! Ja! Przeyem cae szeset lat, by dopeni mej zemsty. Jam jest bowiem Charles Le Sorcier!"

Azathoth(Azathoth)

Gdy wiat si zestarza, a cuda znikny z umysw ludzi; gdy szare miasta podniosy w zadymione niebo swe ponure i brzydkie wiee, w ktrych cieniu nikt ju nie mg ni o socu czy wiosennych, ukwieconych kach; gdy wiedza odara ziemi z jej paszcza piknoci, a poeci nie potrafili ju piewa o niczym wicej, jak tylko o ogldanych pijanym okiem wypaczonych zjawach swych jestestw; gdy rzeczy prawdziwie wartociowe zaczy przemija, a dziecice nadzieje znikny na zawsze, by czowiek, ktry wywdrowa z ycia w poszukiwaniu krain, dokd ucieky sny wiata. Niewiele napisano o imieniu i miejscu zamieszkania tego czowieka, gdy zajmowano si wtedy tylko rzeczywistoci; std obie te rzeczy s bardzo tajemnicze. Wystarczy wiedzie, e mieszka w miecie z wysokimi murami, w ktrym panoway sterylne zmierzchy i e harowa caymi dniami wrd cieni i haasw. Wieczorami wraca do pokoju, ktrego jedyne okno nie patrzyo na pola i lasy, lecz na brudny dziedziniec, na ktry spoglday w tpej rozpaczy te inne okna. Mona z nich byo dostrzec tylko mury, moe z wyjtkiem czego, co dawao si zobaczy, gdy czowiek mocno si wychyli i spojrza na wdrujce gwiazdy. Poniewa jednak same ciany i okna musiay w krtkim czasie doprowadzi do szalestwa kogo, kto wiele ni i czyta, mieszkaniec tego pokoju spdza noc za noc na wychylaniu si przez okno i przygldaniu si fragmentom rzeczy znajdujcych si poza realnym wiatem i szaroci wysokich miast. Po latach pocz nadawa imiona wolno eglujcym gwiazdom i wdrowa za nimi w wyobrani, gdy zelizgiway si poza zasig wzroku. A w kocu jego zmysy otworzyy si na wiele tajemnych perspektyw, ktrych istnienia nigdy nawet nie podejrzewano. Pewnej nocy, nad ogromn zatok zosta pooony most i cigane w snach nieba zstpiy do okna samotnego obserwatora, zmieszay si z zatchym powietrzem w jego pokoju i uczyniy go czci swego synnego cudu. Weszy do jego pokoju rozszalae strumienie fioletowego lnienia zorzy; wiry zotego pyu i ognia, wirujce do najdalszych przestrzeni i cikie od

zapachu spoza wiatw. Wlay si tam opiumowe oceany, owietlone socami, ktrych zwyke oko nie mogo nigdy zobaczy, majce w swych wirach dziwne delfiny i nimfy morskie niepamitnych gbin. Bezgona nieskoczono wirowaa wok marzyciela i unosia go ze sob w dal nie dotykajc nawet jego ciaa, ktre nadal sztywno wychylao si z samotnego okna. Przez niezliczone dni pywy dalekich sfer koysay go delikatnie, czc go z uwielbianymi marzeniami, ktre inni ludzie ju utracili. W czasie wielu cykli, z czuoci pozostawiay go picego na zielonym brzegu owietlanym przez wschodzce soce; na zielonym brzegu pachncym kwiatami lotosu, znaczonym czerwonymi trzcinami...

Duch ciemnoci

Dedykowane Robertowi Blochowi Widziaem ziejc pustk mrocznego wiata, Gdzie czarne planety kr bez celu, Gdzie kr w przeraeniu niezauwaalne, Bez wiedzy, podania, imienia. Nemezis

Ostroni badacze zawahaj si przed podwaeniem powszechnego przekonania, e Robert Blake zgin od pioruna albo z powodu silnego nerwowego szoku, spowodowanego elektrycznym wyadowaniem. To fakt, e okno, do ktrego by zwrcony twarz, nie zostao stuczone, ale natura nie raz ju dowioda, e sta j na najdziwniejsze czyny. Wyraz jego twarzy mg po prostu wynika z do specyficznego ukadu mini, nie majcego adnego zwizku z tym, co zobaczy, natomiast notatki w jego pamitniku maj niewtpliwy zwizek z bujn wyobrani rozbudzon przez powszechnie panujce przesdy i jakie dawne sprawy przez niego odkryte. Jeeli za chodzi o niezwyke wydarzenia, jakie miay miejsce w opustoszaym kociele na Federalnym Wzgrzu - wnikliwy analityk ochoczo skojarzy je z szarlataneri, wiadom czy te niewiadom, z jak w pewnym stopniu Blake by potajemnie zwizany. Bo przecie ofiara bya pisarzem i malarzem cakowicie oddanym dziedzinie mitw, snu, terroru i zabobonw, skwapliwie poszukujcym scen i efektw niezwykych w Milwaukee. Zna zdaje si rne stare opowieci, cho w pamitniku temu zaprzecza, a jego mier stumia zapewne w zarodku jaki potworny art, ktry mia potem znale odzew w literaturze. Wrd tych jednake, ktrzy badali i korelowali cay ten przypadek, kilku obstaje przy mniej racjonalnych i powszechnych teoriach. Skonni s traktowa Blake'a dosownie i w szczeglny sposb uwypuklaj pewne fakty,

takie jak niewtpliwy autentyzm starego kocielnego zapisu, potwierdzone istnienie jeszcze przed 1877 rokiem znienawidzonej i nieortodoksyjnej sekty "Gwiezdna Mdro", odnotowane zniknicie w 1893 wcibskiego reportera Edwina M. Lillibridge'a, a ponad wszystko - wyraz niesamowitego lku na wykrzywionej twarzy zmarego modego pisarza. Jeden spord owych badaczy w stanie kracowego fanatyzmu wrzuci do zatoki przedziwnych ksztatw kamie i rwnie zadziwiajco ozdobion metalow skrzyni, znalezion w starej kocielnej iglicy - ciemnej, bez okien, nie za w tej wiey, w ktrej wymienione przedmioty znajdoway si pierwotnie, jak wspomniane jest w pamitniku Blake'a. Cho tak szeroko zostao to potpione zarwno przez czynniki oficjalne, jak i nieoficjalne, czowiek w - powszechnie szanowany lekarz, przejawiajcy zamiowanie do dziwacznego folkloru - owiadczy, e uwolni ziemi od czego, co grozio zbyt wielkim niebezpieczestwem, aby mona byo y spokojnie. Czytelnik sam musia dokona wyboru midzy tymi dwoma szkoami opinii. Dokumenty podaj istotne szczegy z pewnym sceptycyzmem, pozostawiajc innym naszkicowanie obrazu, jaki widzia Blake - albo udawa, e widzi. Teraz, po dokadniejszym zapoznaniu si z pamitnikiem, w spokoju i bez popiechu postarajmy si podsumowa ten tajemniczy acuch wydarze z punktu widzenia ich gwnego aktora. Mody Blake powrci do Providence zim z 1934 na 1935 rok i zaj pitro sdziwego domu przy porosym traw dziedzicu opodal College Street na szczycie ogromnego wzgrza od strony wschodniej, w pobliu kampusu Brown University i tu za zbudowan z marmuru bibliotek Johna Haya. Byo to przytulne i fascynujce miejsce, pord niewielkiej ogrodowej oazy przypominajcej wie, gdzie ogromne, przyjacielskie koty wygrzeway si w socu na dachu pobliskiej szopy. Kwadratowy dom w stylu georgiaskim kryty niskim dachem ze wietlikami, klasyczne drzwi wejciowe z amatorsk rzeb, okna z maymi szybkami i rne ozdoby wczesnodziewitnastowiecznego rzemiosa. Wewntrz byy szeciodziaowe drzwi, podoga z szerokich desek, krte schody w stylu kolonialnym, biae kominki z okresu Arama, a w tylnej czci domu kilka pokoi pooonych trzy stopnie poniej normalnego poziomu.

Z gabinetu Blake'a, duego pokoju od poudniowego zachodu, z jednej strony wida byo frontow cz ogrodu, podczas gdy z okien od zachodu przed jednym z nich stao biurko - rozciga si widok na wzgrze i wspania panoram rozpocierajcych si poniej dachw w miecie, spoza ktrych jarzyy si tajemnicze zachody soca. Na dalekim horyzoncie rysoway si rozlege purpurowe zbocza, a na ich tle, w odlegoci okoo dwch mili, wznosio si widmowe Federalne Wzgrze, najeone dachami, niezbyt strome, ktrego odlege zarysy faloway tajemniczo, przybierajc fantastyczne ksztaty, kiedy dym z kominw w miecie kbi si ponad nimi i spowija je swymi oparami. Blake doznawa dziwnego uczucia, e patrzy na jaki nie znany mu wieczysty wiat, ktry mgby znikn we nie, cho moe by nie znikn, gdyby kiedykolwiek sprbowa go odnale i wkroczy do osobicie. Kaza sobie przysa z domu wikszo potrzebnych mu ksiek i kupi par antycznych mebli pasujcych do tego mieszkania, po czym zabra si do pira i pdzla, yjc samotnie i wykonujc samodzielnie wszystkie najprostsze prace domowe. Pracowni mia od pnocnej strony na poddaszu, wypenion wspaniaym wiatem wpadajcym przez wietliki. Tej zimy napisa pi najlepszych opowiada - "Zwierz ryjce pod ziemi", "Schody w krypcie", "Shaggai", "W dolinie Prath" oraz "Biesiadnik z gwiazd". Namalowa te sze obrazw, bdcych studium niesamowitych krajobrazw. O zachodzie soca czsto siadywa przy biurku i rozmarzony wpatrywa si sennie w rozlegy teren - w ciemne wiee Memorial Hall widoczne poniej, dzwonnic sdu w stylu georgiaskim, wyniose wieyczki w dolnej czci miasta i rozmigotany, spiczasto zakoczony kopiec w oddali, ktrego nieznane uliczki i szczyty dachw, rozstawione jak w labiryncie, ywo pobudzay jego wyobranie. Od kilku okolicznych znajomych dowiedzia si, e to rozlege zbocze jest zamieszkiwane przez Wochw, cho wikszo ze znajdujcych si tam domw pochodzi z czasw jankeskich, a take irlandzkich. Czsto wpatrywa si przez lornetk w ten nieosigalny wiat, widoczny tylko spoza kbicego si dymu, i wybiera sobie poszczeglne dachy, kominy oraz wieyczki rozmylajc nad kryjcymi si w nich dziwami penymi przernych tajemnic. Nawet ogldane przez lornetk Federalne Wzgrze wydawao si obce, prawie baniowe i jakby zwizane z nierealnymi, a

tak niepojtymi cudami znajdujcymi wyraz w opowiadaniach i obrazach Blake'a. Wraenie trwao jeszcze dugo potem, jak wzgrze spowi fioletowy mrok usiany byskiem latar niby gwiazdy, a zalew wiata z gmachu sdowego i czerwony napis na budynku Industrial Trust rozsnuway un tak jaskrawej powiaty, e noc zdawaa si by grotesk. Spord wszystkich budowli na Federalnym Wzgrzu najbardziej fascynowa Blake'a ogromny, ciemny koci. Podczas dnia sta peen niezwykej godnoci, natomiast o zachodzie soca ogromna wiea i spiczasta iglica majaczyy czerni na tle rozpomienionego nieba. Wydawao si, e wznosi si na jakim specjalnie podwyszonym terenie, albowiem ponura fasada i zaokrglona cz od pnocy, z opadajcym dachem i ostro zakoczonymi oknami od gry wznosia si wyniole nad skupiskiem kalenic i kominw otaczajcych koci. Zbudowany z kamienia, wyglda niezwykle ponuro i surowo, zna na nim byo lady dymu i sztormw, szalejcych przez cae stulecia a moe i duej. Styl, jak zdoa to stwierdzi patrzc przez lornetk, nalea do wczesnego neogotyku poprzedzajcego majestatyczny okres Upjohna, zawiera te linie i proporcje z okresu georgiaskiego. Zbudowany by zapewne w 1810 albo 1815 roku. W miar jak mijay miesice, Blake obserwowa t odleg, zdumiewajc budowl z coraz wikszym zainteresowaniem. Poniewa w olbrzymich oknach nigdy nie pojawiao si wiato, przekonany by, e koci jest opustoszay. Im duej si przyglda, tym usilniej pracowaa jego wyobrania, a w kocu obudzio to w nim najdziwniejsze myli. By przekonany, e owa szczeglna aura opustoszenia wada nad caym otoczeniem, nawet gobie i jaskki stroniy od zadymionych okapw kocioa. Wok innych wie i dzwonnic dostrzega liczne stada ptakw, tutaj jednak nigdy si nie zatrzymyway. Blake pokazywa ten koci rnym znajomym, ale nikt nie by na Federalnym Wzgrzu i nie mia pojcia, co si teraz dzieje w tym kociele, nikt te nie zna jego przeszoci. Wiosn Blake'a ogarn niepokj. Zacz pisa z dawna zaplanowan powie - gwnie o przetrwaniu kultu czarownic w Maine - ale zupenie mu nie szo. Coraz wicej przesiadywa przy oknie wychodzcym na zachd i

wpatrywa si w dalekie wzgrze i czarn, krzyw wie, od ktrej stroniy ptaki. Kiedy na drzewach w ogrodzie pojawiy si delikatne listki, wiat okryo nowe pikno, a mimo to Blake by coraz bardziej niespokojny. Wtedy to wanie po raz pierwszy przyszo mu na myl, eby si wybra do miasta, potem wej miao na tajemnicze zbocze i znale si w tym spowitym dymem wiecie uroje. Pod koniec kwietnia, tu przed okryt tajemnic wiekw noc Walpurgii, Blake wybra si w nieznane. Brnc przez niezliczon ilo uliczek na kracu miasta i odraajce zapuszczone podwrka, natkn si w kocu na alej prowadzc w gr do zniszczonych wiekami schodw, pochylonych doryckich portykw i do kopu z zamglonymi szybkami. Czu, e droga ta prowadzi do znanego od dawna, a nieosigalnego wiata za mg. Znajdoway si tam obdrapane biao-niebieskie tabliczki z nazwami ulic, ktre nic dla niego nie znaczyy, a po chwili zauway dziwne, ciemne twarze przechodzcych ludzi i napisy w obcym jzyku nad jakimi dziwnymi sklepami, w budynkach koloru wyblakego brzu. Nigdzie nie dostrzega tych przedmiotw, ktre widzia z oddali; tak wic raz jeszcze poj, e Federalne Wzgrze widziane z daleka byo wiatem urojonym, ktrego nigdy nie dosignie stopa ludzka. Co pewien czas zniszczona fasada kocioa albo rozpadajca si iglica wiey wyaniay si przed jego oczami, ani razu jednak nie dojrza poczerniaej, masywnej budowli, ktrej poszukiwa. Kiedy zapyta sprzedawc w sklepie o wielki kamienny koci, ten tylko umiechn si i potrzsn gow, cho mwi swobodnie po angielsku. Blake wspi si wyej, ale tutaj cay teren wyda mu si jeszcze bardziej obcy, oszaamiajcy labirynt cichych uliczek bezkrenie wiodcych gdzie na poudnie. Przeszed przez dwie albo trzy szerokie aleje i wtedy wydao mu si, e migna mu znajoma wiea. Znowu spyta jakiego kupca o masywny koci zbudowany z kamienia i tym razem mgby przysic, e zdziwienie, jakie w okaza, byo sztuczne. Na jego ciemnej twarzy pojawi si lk, ktry chcia ukry, ale praw rk zrobi jaki dziwny znak. Nagle po lewej stronie wyonia si czarna wiea na tle przesonitego chmurami nieba, ponad rzdami brzowych dachw osaniajcych pokrtne uliczki prowadzce na poudnie. Blake z miejsca j rozpozna i ruszy w tym

kierunki, przez brudne, niewybrukowane uliczki, prowadzce w gr do gwnej alei. Dwukrotnie zbdzi, nie mia ju jednak odwagi pyta o drog starcw ani kobiet siedzcych na progach domw, ani te dzieci, ktre pokrzykujc bawiy si w bocie na ponurych uliczkach. Wreszcie na poudniowym zachodzie zobaczy wyranie wie, a na kocu alei wznosia si ogromna kamienna budowla. Sta przez moment na wietrznym, niezabudowanym placu, wyoonym brukiem i otoczonym po przeciwlegej stronie wysokim murem. A wic, koniec jego poszukiwa, bo na wysokim, paskim wzniesieniu, otoczonym elazn barier i zarosym chwastami, a zabezpieczonym wanie tym usypanym waem - oddzielny, pomniejszy wiat wznosi si cae sze stp nad okolicznymi ulicami - staa ponura, ogromna budowla, ktrej autentyczno, mimo zupenie nowej perspektywy, nie podlegaa adnej wtpliwoci. Opustoszay koci by w stanie kompletnego zniszczenia. Niektre kamienne przypory zupenie si rozleciay, a kilka delikatnych kwiatonw ledwie widniao pord brunatnego zielska i trawy. Okopcone gotyckie okna nie byy nawet potuczone, cho futryny w wielu miejscach powypaday. Blake zastanawia si, jak to moliwe, e te pomalowane na ciemne kolory szybki tak dobrze przetrway, cho wokoo byo tylu chopcw, a wiadomo, jakie maj zwyczaje chopcy na caym wiecie. Masywne wrota zachoway si nietknite i byy szczelnie zaryglowane. Na wierzchu obwaowania otaczajcego cay ten teren znajdowao si zardzewiae elazne ogrodzenie, ktrego brama - na szczycie schodw prowadzcych od placu - bya zamknita na kdk. Pustka i rozkad okryway to miejsce niczym caun, natomiast okapy, pod ktrymi nie chciay si gniedzi ptaki, i czarne ciany nie obronite bluszczem byy tak ponure i zowieszcze, e Blake nie byby w stanie tego wyrazi. Na placu znajdowao si niewiele ludzi, lecz Blake zauway policjanta stojcego od strony pnocnej, podszed wic do niego, eby dowiedzie si czego o kociele. By to wysoki, potny Irlandczyk, tote Blake zdumia si, gdy w odpowiedzi zrobi tylko znak krzya i szepn, e ludzie tutaj nawet o nim nie wspominaj. Na usilne naleganie Blake'a wyjani popiesznie, e woscy ksia ostrzegaj wszystkich przed tym kocioem i twierdz, e zamieszkiwa

tu niegdy jaki potwr i pozostawi swoje lady. On sam nasucha si o tym potworze od ojca, ktry z kolei pamita jeszcze z dziecistwa rne opowieci. Dawnymi czasy przebywaa tu jaka sekta - sekta banitw, ktra przywoywaa straszne rzeczy z nieznanych gbi nocy. Sprowadzono zacnego ksidza, aby wypdzi to, co przybyo, cho poniektrzy twierdzili, e tylko wiato zdoaoby tego dokona. Gdyby y ojciec O'Malley, potrafiby wiele powiedzie. Teraz jednak nic wicej zrobi nie mona, jak tylko zostawi to w spokoju. Obecnie nie wyrzdza ju nikomu krzywdy; za ci, ktrzy mieli z tym do czynienia, ju nie yj albo s gdzie daleko. Uciekli jak szczury, kiedy zaczy kry zowieszcze pogoski w roku 1877 i kiedy zaczto si zastanawia nad tym, e w ssiedztwie coraz to kto bezpowrotnie znika. Ktrego dnia, z braku spadkobiercw, wkroczy tu zarzd miasta i przejmie t budowl na wasno, ale nic dobrego nie spotka tego, kto si jej dotknie. Lepiej, aby pozostawi to w spokoju, choby na wiele lat, a si samo rozleci, bo w przeciwnym razie zostan poruszone moce, ktre powinny spoczywa na zawsze w swej czarnej otchani. Po odejciu policjanta Blake sta w miejscu i wpatrywa si w ponur strzelist budowl. Poruszy go do gbi fakt, e tak jak wszystkim, i jemu wydawaa si grona, i zastanawia si, czy w tych starych opowieciach, o jakich wspomina policjant, tkwi cho ziarno prawdy. Najprawdopodobniej byy to tylko legendy, do ktrych przyczyni si zowrogi wygld tego miejsca, ale nawet jeli tak byo istotnie, to jedna z tych legend zostaa ju pobudzona do ycia. Spoza rozproszonych chmur wyonio si popoudniowe soce, ale nie byo ju w stanie rozjani pokrytych plamami i sczerniaych cian starej wiey wyrastajcej z wysokiego wzniesienia. Dziwne, e wiosenna ziele nie obja brzowych, uschnitych zaroli na otoczonym elaznym ogrodzeniem dziedzicu. Blake spostrzeg, e bezwiednie zbliy si do obwaowania i zardzewiaego potu w nadziei, e moe znajdzie jakie przejcie. Ta poczerniaa witynia wabia nieprzeparcie. W pobliu schodw nie byo adnego otworu w ogrodzeniu, jednake od strony pnocnej okazao si, e brakuje kilku prtw. Mg wej po schodach i wskim obmurowaniem na

zewntrz ogrodzenia dosta si do otworu. Skoro wszyscy tak dr przed tym miejscem, nie napotka ze strony tutejszych mieszkacw na aden sprzeciw. Nim ktokolwiek zdy zauway, znalaz si na grze i wewntrz ogrodzenia. Wtedy obejrza si, a na placu kilka osb najwyraniej cofao si do tyu wykonujc taki sam znak praw rk, jak waciciel sklepu, koo ktrego przechodzi. Kilka okien zamkno si z hukiem, a jaka tga kobieta wypada na ulic, aby wcign grupk dzieci do rozpadajcego si, nie pomalowanego domu. Otwr w pocie mona byo przej bez trudu, tote po chwili Blake przedziera si ju pord zbutwiaej, skotowanej gstwiny zaroli na opustoszaym dziedzicu. Tu i wdzie walay si zniszczone resztki kamieni nagrobkowych, wiadczce o tym, e niegdy grzebano w tym miejscu zmarych; musiay to by jednak bardzo odlege czasy. Ten masywny koci robi z bliska przytaczajce wraenie, jednake Blake zwalczy ogarniajcy go dziwny nastrj i zbliy si chcc wyprbowa trzy ogromne wrota we frontowej czci kocioa. Wszystkie byy jednak mocno zaryglowane, wobec tego postanowi obej dokoa t cyklopow budowl w poszukiwaniu jakich mniejszych drzwi albo jakiego moliwego do pokonania otworu. Nie by pewien, czy rzeczywicie pragnie dosta si do rodka tej nawiedzonej, opustoszaej i mrocznej wityni, jednake jej tajemniczo przycigaa go nieprzeparcie. Ziejce czarn pustk i nie zabezpieczone piwniczne okno na tyach kocioa zapewniao dogodne przejcie. Zajrzawszy do rodka Blake zobaczy podziemn czelu wypenion pajczyn i kurzem i lekko rozjanion promieniami zachodzcego soca. Rumowisko gruzu, stare baryki, poamane meble i skrzynki - oto, co dojrza, cho wszystko pokrywa caun kurzu zacierajcy wyrazisto wszelkich konturw. Pokryte rdz resztki pieca do ogrzewania wiadczyy, e budynek ten by w uyciu jeszcze w czasach wiktoriaskich. Jak w zamroczeniu, prawie niewiadomie, Blake wczoga si przez okienko i stan na betonowej pododze pokrytej grub warstw kurzu i gruzem. Piwnica bya ogromna, bez adnego przepierzenia, a w odlegym prawym rogu, mimo gstego mroku, zauway czarne, ukowate sklepienie, najwyraniej prowadzce ku schodom. Zawadno nim przytaczajce uczucie,

gdy sobie uwiadomi, e znajduje si wewntrz tego widmowego budynku, ale stara si je zwalczy prbujc si zorientowa w otoczeniu. Znalaz ca, nietknit baryk w zwaach kurzu i potoczy j pod okno, eby uatwi sobie wyjcie. Nastpnie, zebrawszy si na odwag, ruszy przez t obszern, wypenion pajczyn przestrze w kierunku ukowatego sklepienia. Prawie dawic si wszechobecnym kurzem i cay omotany pajczyn dotar do zniszczonych schodw prowadzcych w zupen ciemno. Nie mia adnego wiata, wymacywa drog rkami. Na ostrym zakrcie napotka zamknite drzwi, u ktrych po krtkich poszukiwaniach odnalaz star klamk. Otworzyy si do wewntrz korytarza, wyoonego zjedzon przez korniki boazeri, do ktrego przedostawao si troch wiata. Stanwszy na parterze Blake zacz byskawicznie bada teren. Wszystkie wewntrzne drzwi byy nie zamknite, mg wic swobodnie przechodzi z pomieszczenia do pomieszczenia. Ogromna nawa robia wprost niesamowite wraenie, tumany i zway kurzu pokryway awki, otarz, ambon z klepsydr i daszek nad ni, a grube pajcze liny cigny si pomidzy ostro zakoczonymi ukami sklepienia kruganku, oplatajc liczne gotyckie kolumny. Nad caym tym milczcym pustkowiem igrao odraajce oowiane wiato, bo promienie zachodzcego soca przedostaway si poprzez prawie e czarne szybki w oknach absydy. Malowida na tych szybkach pokrywao tyle kurze, e nie sposb byo si zorientowa, co przedstawiaj, ale to, co zdoa odrni, raczej mu si nie podobao. Wzory byy w przewaajcej czci konwencjonalne, a poniewa posiad znajomo wszelkiego dziwnego symbolizmu, dopatrzy si wrd nich powizania ze staroytnymi malowidami. Kilka postaci witych miao wyraz nudy, niepomnych na krytycyzm wiernych, za jedno z okien zdawao si by tylko ciemn przestrzeni z rozrzuconymi spiralami do dziwnego blasku. Kiedy Blake odwrci wzrok od okien, zauway, e okryty pajczyn krzy nad otarzem nie jest normalnym krzyem, ale przypomina pierwotny krzy aukh albo ansata z mrocznych egipskich czasw. W zakrystii, znajdujcej si za absyd, Blake znalaz sprchniae biurko i pki a do sufitu pene zbutwiaych, rozpadajcych si ksiek. Tutaj po raz pierwszy dozna prawdziwego wstrzsu, bo tytuy tych ksiek okazay si

bardzo wymowne. Byy to czarne, zakazane ksigi, o jakich wikszo zdrowych na umyle ludzi nigdy w yciu nie syszaa albo najwyej wie o nich docieraa w potajemnych i penych lku szeptach wyjty spod prawa i przeraajcy skarbiec sekretw wtpliwej natury i starych regu, ktre wsczay si bezustannie w strumie czasu, poczwszy od epoki pierwotnego czowieka, a nawet od okresu tych mrocznych, legendarnych dni, kiedy nie byo jeszcze ludzi. Blake niektre z tych ksiek czyta - acisk wersj odraajcej ksiki "Necronomicon", zowrbn "Liber Ivonis", niesawn "Cultes des Goules" Comte'a d'Erlette, "Unaussprechlichet Kulten" von Junzta oraz starego Ludviga Prinna diaboliczn ksig "De Vermis Mysteriis". Inne zna tylko ze syszenia albo w ogle o nich nie wiedza, jak na przydad "Pnakotic Manuscripts", "Book of Dzyan" oraz rozpadajcy si wolumin zupenie nieokrelonego charakteru, zawierajcy jednak znaki i wykresy oszaamiajce, nie obce czowiekowi studiujcemu okultyzm. A wic krce tutaj pogoski nie byy bezpodstawne. To miejsce stanowio niegdy siedzib za starszego ni ludzko i o szerszym zasigu ni znany nam wszechwiat. W rozlatujcym si biurku znajdowaa si oprawna w skr ksiga zapisw, wypeniona notatkami w jakim dziwnym kryptograficznym pimie. Rkopis skada si z powszechnie znanych tradycyjnych symboli uywanych dzisiaj w astronomii, a niegdy w alchemii, astrologii i innych wtpliwych sztukach - byy wic soce, ksiyc, planety, postacie i znaki zodiaku zgrupowane na caych stronicach tekstu, z odstpami i paragrafami, co wiadczyo o tym, e kady symbol odpowiada jakiej literze alfabetu. W nadziei, e potem rozszyfruje ten kryptogram, Blake wsun ksik do kieszeni paszcza. Wiele ksig stojcych na pkach tak go zafascynowao, e postanowi je jeszcze kiedy wypoyczy. Dziwi si, e tak dugo stay przez nikogo nie tknite. Czyby by pierwszym czowiekiem, ktry przezwyciy ten paraliujcy i tak powszechny lk, z powodu ktrego to miejsce przez szedziesit lat byo opustoszae i nikt tu nawet nie zajrza? Dokonawszy inspekcji parteru Blake ruszy przez ca widmow naw ku frontowej kruchcie, gdzie dojrza drzwi i schody prowadzce zapewne do sczerniaej wiey i iglicy - tak dobrze mu znanych z odlegoci. Wspinanie si byo dowiadczeniem zaskakujcym, bo kurz zalega caymi pokadami, za

pajki tutaj, w tym zaduszonym miejscu, zadziaay najowocniej. Schody byy krte, z wskimi drewnianymi stopniami, a co pewien czas mija Blake przesonite kurzem okna, z ktrych rozcigaa si przyprawiajca o zawrt gowy panorama miasta. Cho nie wida byo adnych lin, spodziewa si znale jeden albo nawet kilka dzwonw w tej wiey, ktrej wskie, osonite aluzjami ostroukowe okna obserwowa tak czsto przez lornetk. Spotkao go jednak rozczarowanie, bo kiedy wspi si ju na sam szczyt schodw, nie dostrzeg adnych dzwonw, a znajdujce si tam pomieszczenie powicone byo zupenie innym celom. Miao jakie pitnacie stp kwadratowych i cztery ostroukowe okna, przez ktre sczyo si sabe wiato, byy bowiem osonite okiennicami z przegniych ju desek, ktre zostay potem umocowane nastpnymi szczelnymi okiennicami, take ju zbutwiaymi. Porodku zakurzonej podogi wznosi si kamienny filar o dziwnym dosy ksztacie, okoo czterech stp wysoki, rednicy za okoo dwch stp, pokryty wszdzie wyrytymi niezbyt starannie i zupenie nieczytelnymi hieroglifami. Na filarze spoczywaa metalowa skrzynia o niesymetrycznych wymiarach; uniesiona pokrywa trzymaa si na zawiasach, a w rodku znajdowao si co, co pod kurzem, nagromadzonym przez dziesitki lat, wygldao na jaki przedmiot w ksztacie jajka albo te nieregularnej kuli wielkoci okoo czterech cali. Wok filara stao koem siedem gotyckich krzese z wysokim oparciem, cakiem niele zachowanych, a za nimi, wzdu cian wyoonych ciemn boazeri, widniao siedem wielkich posgw z kruszcego si, pomalowanego czarn farb gipsu, przypominajcego zagadkowo rzebione megality z tajemniczej Wyspy Wielkanocnej. W jednym rogu tego omotanego pajczyn pomieszczenia znajdowaa si drabina wmontowana w cian, po ktrej wchodzio si do drzwi zapadowych, a prowadzcych do pozbawionej okien iglicy. Kiedy Blake przywyk do tego sabego owietlenia, zauway dziwne paskorzeby na otwartej skrzyni z tawego metalu. Zbliywszy si zacz ciera kurz rkoma i chustk do nosa, a wtedy zobaczy monstrualne i zupenie nieznane mu postacie, ktre najprawdopodobniej yy, ale nie przypominay adnego istnienia, jakie mogoby si rozwin na tej planecie. Czterocalowy kulisty ksztat okaza si prawie czarnym, czerwonoprkowanym

wielocianem, o kilku nieregularnych paskich powierzchniach; by to albo bardzo cenny gatunek krysztau, albo imitacja wykonana z jakiego minerau, wyrzebionego i oszlifowanego do poysku. Nie dotyka dno skrzynki, by zawiedzony na metalowym krku podtrzymywanym siedmioma dziwnie zaprojektowanymi wspornikami, wkadajcymi si symetrycznie do ktw wewntrznych cian skrzynki u gry. Kamie ten, raz odkryty, fascynowa Blake'a z coraz wiksz si. Nie mg od niego oderwa oczu, a wpatrujc si w jego byszczc powierzchni, odnosi wraenie, e jest cakiem przezroczysty, za wewntrz znajduj si zarysy wiatw penych dziww. Przesuway mu si przed oczyma nieznane planety z wielkimi kamiennymi wieami, inne znw z olbrzymimi grami pozbawionymi ladw ycia i jeszcze dalsze przestrzenie, w ktrych tylko ruch zamglonej czerni wiadczy o istnieniu wiadomoci i woli. Kiedy wreszcie oderwa wzrok, zauway jaki dziwny stos kurzu w kcie wiey koo drabiny. Dlaczego przycign jego uwag, nie potrafiby powiedzie, lecz co w jego konturach pobudzio prawie upion wiadomo Blake'a. Przedzierajc si w tym kierunku poprzez wiszce pajczyny zacz podejrzewa co niezwykego. Z pomoc chustki do nosa odkry wreszcie prawd, od ktrej dech mu zaparo. By to ludzki szkielet, ktry musia tu tkwi ju od bardzo dawna. Ubranie byo w strzpach, jednake guziki i szcztki materiau przemawiay za szarym garniturem. Znalaz tam jeszcze inne szcztki - butw, metalowych klamer, spinek od mankietw, spinki do krawatu o zupenie zatartym wzorze, znak reportera z dawn nazw "Providence Telegram" i rozpadajcy si skrzany portfel. Blake przejrza go dokadnie i znalaz kilka starych rachunkw, reklamowy kalendarz na rok 1883, par wizytwek na nazwisko "Edwin M. Lillibridge" oraz kartk z notatkami pisanymi owkiem. Notatki te szczeglnie go zainteresoway, tote przeczyta je dokadnie przy oknie wychodzcym na zachd. Nie powizany ze sob tekst zawiera nastpujce sformuowania:

"Prof. Enoch Bowen wrci z Egiptu w maju 1844 - w lipcu kupi stary koci Dobrej Woli - jego archeologiczne prace i studia z zakresu okultyzmu znane powszechnie". "Dr Drowne z 4-tego kocioa Baptysty ostrzega przed Gwiezdn Mdroci podczas mszy 29 grudnia 1844". "Kongregacja 97 pod koniec 1845". "1846, 3 zniknicia - po raz pierwszy wspomniano o wieccym Trapezoedrze". "1848, 7 znikni - pocztek opowieci o krwawych ofiarach". "Badania 1953 bez rezultatu - opowie o jakich odgosach". "Ojciec O'Malley mwi o otaczaniu czci diaba na podstawie skrzynki znalezionej w egipskich ruinach - powiada, e przywouj co, co nie moe istnie w wietle. Ucieka przy sabym owietleniu, cakowicie znika przy penym wietle. Wtedy trzeba to przywoa ponownie. Prawdopodobnie dowiedzia si o tym od Francisa X Feeneya, ktry wyzna to na ou mierci, a doczy do Gwiezdnej Mdroci w 1849. Ci ludzie twierdz, e wieccy Trapezoedr pokazuje im niebo i inne wiaty oraz e Duch Ciemnoci wyjawia im rne tajemnice". "Opowie o Orrinie B. Eddy, 1857. Przywouj go wpatrujc si w kryszta, maj take swj wasny, sekretny jzyk". "200 a nawet wicej w zgrom. 1863, nie liczc mczyzn znajdujcych si w czowce". "Irlandzcy chopcy gromadz si tumnie w kociele w 1869 po znikniciu Patricka Regana". "Tajemniczy artyku w J., 14 marca, 1972, ale nikt o nim nie wspomina". "6 znikni, 1876 - tajny komitet wzywa mera Doyle". "Akcja obiecana w lutym 1977 - koci zamknity w kwietniu". "Gang - chopcy z Federalnego Wzgrza - zagroony. Dr ... i czonkowie Rady Parafialnej w maju". "181 osb opuszcza miasto pod koniec 1977 - nazwiska nie wymienione". "Zaczynaj kry upiorne opowieci, 1880 - prba sprawdzenia wiarygodnoci pogoski, e adna ludzka istota nie wstpia do kocioa od 1877".

"Poprosi Lanigana o fotografi tego miejsca zrobion w 1851". Blake wsun kartk do notesu, woy do kieszeni paszcza, po czym popatrzy uwanie na zakurzony szkielet. Znaczenie notatek byo oczywiste, a czowiek ten bez wtpienia w poszukiwaniu dziennikarskiej sensacji, ktrej nikt nie mia odwagi stawi czoa. Kto wie... moe nawet nikt nie mia pojcia o jego zamierzeniu? Ale ju nigdy wicej nie powrci do swej redakcji. Czyby jaki wszechpotny lk zmg go w kocu i przyprawi o atak serca? Blake pochyli si nad opalizujcym szkieletem i stwierdzi, e znajduje si w do niezwykym stanie. Niektre koci cakiem si rozpady, inne znw porozszczepiay si na kocach. Jedne dziwnie poky, inne wyglday tak, jakby si zwgliy. Zwglenie zna te byo na niektrych szcztkach ubrania. A ju w szczeglnym stanie bya czaszka - miaa te plamy, a na czubku jakby przear j jaki ostry kwas. Blake nie potrafi sobie wyobrazi, co si dziao z tym szkieletem w cigu czterdziestu lat cichego przebywania w tym grobie. Nim zda sobie z tego spraw, znowu wpatrywa si w kamie, ktry pobudza jego wyobrani i roztacza przed oczami spowite mg widowisko. Dostrzeg ca procesj ludzki odzianych w togi z kapturami, ktrych zarysy nie przypominay ludzkich postaci, i patrzy na bezkresne mile pustyni otoczonej rzebionymi, sigajcymi nieba monolitami. Widzia wiee i mury w mrocznej podmorskiej gbi, a take wirujc przestrze, w ktrej smugi czarnej mgy przesaniay nike, rozmigotane opary w kolorze zimnej purpury. A jeszcze dalej dostrzega bezkresn zatok ciemnoci, gdzie bryowate i pbryowate ksztaty byy rozpoznawalne tylko dlatego, e koysay si chwiejnie, a niezbyt wyrane oznaki ich mocnej konstrukcji wiadczyy jakby o porzdku grujcym nad chaosem i podsuway klucz do wszystkich paradoksw i arkanw znanych nam na wiecie. Nagle cay ten czar prys pod wpywem przytaczajcego, nieokrelonego lku, ktry prawie zacz dawi Blake'a. Oddali si od kamienia czujc bezcielesn obecno czego, co obserwuje go z przeraajc natarczywoci. Czu si usidlony przez co, co nie byo umiejscowione w kamieniu, ale co poprzez ten kamie wpatrywao si w niego i co ju bdzie mu nieustannie towarzyszy, cho niedostrzegalne fizycznie. Miejsce to zaczo mu

dziaa na nerwy, wystarczyo zreszt samo to koszmarne odkrycie, jakiego dokona. Zapada ju zmrok, a Blake nie mia ze sob latarki, postanowi wic wyj std natychmiast. Wtem, w coraz bardziej gstniejcym mroku, wydao mu si, e widzi jaki niky blask dobywajcy si z tego niesymetrycznego kamienia. Nie chcia patrze, ale co go do tego zmuszao. Czyby to bya radioaktywna fosforescencja? W notatkach zmarego dziennikarza wspomniane jest o wieccym Trapezoedrze, co to by moe? Czym jest ten opuszczony matecznik kosmicznego za? Czego tutaj dokonano i co jeszcze si czai w tym mroku, od ktrego stroni ptaki? Wydao mu si, e gdzie z poblia dolecia jaki nieuchwytny fetor, cho nie mona byo okreli jego rda. Blake chwyci wieko otwartej skrzyni o zatrzasn. Bez oporu poruszyy si zawiasy i skrzynia zostaa szczelnie zamknita, a w niej w lnicy kamie. Podczas odgosu zamykania rozlegy si jakie szmery w wieczystej ciemnoci wiey, wysoko pod sufitem. Na pewno szczury - jedyne ywe stworzenia, mogce obwieszcza sw obecno w tej przekltej budowli, do ktrej wtargn Blake. A jednak odgosy te straszliwie go przeraziy, rzuci si jak oszalay w d krtych schodw, a potem przez upiorn naw do piwnicy i wydosta si na pusty, spowity ju mrokiem dziedziniec. Min rozliczne cieki i uliczki Federalnego Wzgrza, ktre zaprowadziy go na normalne ulice uniwersyteckiej dzielnicy, wyoone swojskimi chodnikami z cegy. Blake przez kilka nastpnych dni nikomu nie wspomina ani sowem o swojej wprawie. Rozczytywa si w rozmaitych ksigach, wertowa w miecie cae stosy gazet wydawanych w cigu wielu lat i rozpracowywa z zapamitaniem kryptogram napotkany w oprawnej w skr ksidze, ktr znalaz w zakrystii. Szyfr, jak si przekona, nie by prosty, po dugim okresie wytonej pracy stwierdzi, e nie jest to zapis w jzyku angielskim a ni te w acinie, grace, francuskim, hiszpaskim, woskim czy niemieckim. Postanowi sign do najgbszych rde swojej edukacji. Co wieczr jak dawniej spoglda na zachd i wpatrywa si w czarn wie pord stromych dachw tego odlegego i prawie baniowego wiata. Teraz jednak napeniaa go jakim nowym lkiem. Zna ju bowiem kryjce si w niej dziedzictwo wiedzy powizanej ze zem, tym bardziej wic fantazja

ponosia go niepohamowanie w najdziwniejszych kierunkach. Z nadchodzc wiosn wracay ptaki, a kiedy obserwowa ich lot o zachodzie soca, wiedzia, e unikay pospnej, samotnej wiey jeszcze bardziej ni dotychczas. Jeeli stado ptakw zbliyo si do niej, zawracao i rozpraszao si w panik wyobraa sobie szaleczy trzepot ich skrzyde, ktrego nie mg usysze z odlegoci tylu mil. W czerwcu, wedle pamitnika Blake'a, odnis on zwycistwo nad kryptogramem. Odkry, e to by zapis w jzyku Aklo, ktrym posugiwali si wyznawcy szataskiego staroytnego kultu, z czym zetkn si przypadkowo prowadzc niegdy badania naukowe. Pamitnik jest dziwnie powcigliwy odnonie tego, co Blake odczyta, ale niewtpliwe jest jedno, e wyniki jego docieka napeniy go lkiem i wprowadziy zamt w jego ycie. W pamitniku s wzmianki o Duchu Ciemnoci, ktry budzi si, jeeli kto zajrzy w gb wieccego Trapezoedru, i o obkaczym domniemaniu, e zostaje przywoany z gbi chaosu. On to, zgodnie z panujcym przekonaniem, posiad ca wiedz i da najstraszliwszych ofiar. W niektrych notatkach Blake'a wyczuwa si lk, gdy duch, a Blake uwaa, e zosta przywoany, grasuje w caej okolicy, tylko wiata uliczne s dla waem ochronnym, ktrego nie moe przekroczy. O wieccym Trapezoedrze wspomina czsto, zwc go oknem wszystkich czasw i przestrzeni, i tropi ca jego histori, poczwszy od dni, kiedy zosta uformowany na ciemnej Yuggoth, nim jeszcze stare Bstwa sprowadziy go na ziemi. Strzeony pieczoowicie i umieszczony w tej dziwnej skrzyni przez krynoidy z Antarktydy, zosta ocalony od zagady przez ludziwy z Volusii i przez cae eony bacznie strzegy go w Lemurii pierwsze istoty ludzkie. Przemierzy najdziwniejsze ldy i morza, zosta zatopiony wraz z Atlantyd, a potem rybak minojski wyowi go w sieci i sprzeda ciemnoskrym kupcom z mrocznego Khem. Faraon Nephren-Ka zbudowa wok tego kamienia wityni z krypt bez okien, dziki czemu jego imi zostao wyryte na wszystkich monumentach i uwiecznione w rnych zapisach. Potem spa w ruinach tej wityni, ktr kapani i nowy faraon zburzyli, ale jaki archeolog znowu go wykopa ku zgubie ludzkoci.

Na pocztku lipca gazety jakby uzupeniaj zapiski Blake'a, cho w sposb pobieny i prawie e przypadkowy, tylko wic pamitnik zwrci uwag na zawarte w nich wiadomoci. Okazuje si, e nowa fala przeraenia ogarna Federalne Wzgrze, poniewa jaki obcy przybysz wtargn do kocioa zioncego groz. Wosi szeptali co o jakim niezwykym zamieszaniu, stukocie i drapaniu, rozlegajcym si w wiey pozbawionej okien, i prosili swoich kapanw o wypdzenie istoty, ktra nawiedza ich w snach. Twierdzili, e co cigle waruje przy ich drzwiach, czekajc, a si ciemni, by wtargn do rodka. Wiadomoci prasowe napomykay o zakorzenionych tu od dawna przesdach, ale nie rzucay adnego wiata na rdo ich pochodzenia. Modzi reporterzy w obecnych czasach najwyraniej nie znali odlegej przeszoci. Opisujc to wszystko w pamitniku Blake objawia do dziwny wyrzut sumienia, mwi o koniecznoci zakopania wieccego Trapezoedru i o zlikwidowaniu tego, co spowodowa, przez owietlenie owej strasznej, wysokiej wiey. Ale jednoczenie i przejawia e graniczce jest z niebezpieczestwem nienormalnym wprost zafascynowanie przyznaje, owadnity

pragnieniem - wystpujcym nawet w jego snach - aby raz jeszcze wybra si do tej przekltej wiey i popatrze w gb wieccego kamienia, kryjcego w sobie tajemnice kosmosu. Jednake gazeta poranna z 17 lipca napenia piszcego pamitnik jakim szczeglnym przeraeniem. Byy to znowu wiadomoci o niepokoju wci panujcym na Federalnym Wzgrzu, w tonie partobliwym, ale dla Blake'a miao to wymow tragiczn. Nocna burza zakcia system owietlenia miasta na pen godzin, w przecigu ktrej Wosi popadli w lk bliski szalestwu. Ci, ktrzy mieszkali w pobliu kocioa, twierdzili, e to co, znajdujce si w wiey, skorzystao z wygaszonych latar i przedostawszy si do kocioa, miotao si tam i omotao w odraajcy, obleny sposb. Potem znowu przenioso si do wiey, skd dochodziy odgosy tuczonego szka. Moe to przebywa wszdzie, gdzie zalega ciemno, umyka za przed wiatem. Kiedy wczona prd, w wiey rozlego si zdumiewajce szamotanie, bo nawet najsabszy promyk wiata przesczajcy si przez osmolone, przesonite okiennicami okna by dla tej rzeczy nie do niesienia. Wrd szamotaniny wlizgno si to do swej mrocznej wiey w odpowiednim

momencie, gdy pod wpywem dugotrwaego owietlenia mogoby si znowu znale w otchani, z ktrej wywoa je szalony obcy przybysz. Podczas owej godziny ciemnoci rozmodlony tum zgromadzi si wok kocioa trzymajc w deszczu zapalone wiece i lampy osonite papierem i parasolami - wietlna gwardia majca ocali miasto od mary nocnej, grasujcej w ciemnoci. Ci, ktrzy stali najbliej kocioa, twierdzili, e by moment, kiedy zewntrzne wrota zaomotay zowieszczo. Ale nawet to jeszcze nie byo najgorsze. Wieczorem w "Biuletynie" Blake przeczyta, co odkryli dwaj reporterzy. Poruszeni dziwnymi i penymi lku opowieciami, na przekr zalknionemu tumowi Wochw, wczogali si przez piwniczne okno do wntrza koci, jako e drzwi nie mogli otworzy. Stwierdzili, e kurz w kruchcie i upiornej nawie zosta w dziwny sposb wymieciony, a wszdzie dokoa leay porozrzucane zbutwiae poduszki i obite satyn awki. Zewszd unosia si ohydna wo, a tu i wdzie widniay te lady i plamy, bdce jakby pozostaoci zwglenia po poarze. Otworzywszy drzwi prowadzce do wiey i zatrzymawszy si na chwil, gdy wydao im si, e sysz odgosy jakby drapania, stwierdzili, e wskie spiralne schody s zupenie czyste. W samej wiey zastali podobn sytuacj, kurz by tam prawie wymieciony. Wspominali o siedmioktnym kamiennym filarze, o powywracanych gotyckich krzesach i dziwacznych gipsowych posgach; zdumiewajce, ale w ogle nie napomknli o metalowej skrzyni i rozpadajcym si szkielecie. Najbardziej jednak zaniepokoi si Blake - poza wzmiankami o ladach zwglenia i nieprzyjemnym zapachu - podanymi szczegami w kocowej partii opisu reporterw odnonie potuczonego szka. Wszystkie ostroukowe okna w wiey zostay wybite, a dwa w sposb zdumiewajcy i najwyraniej w popiechu przesonite wyrwanym z aw kocielnym satynowym obiciem i wosiem z poduszek. Wszystko to zostao upchnite pomidzy zewntrzne okiennice. Resztki satyny i kpy wosia leay porozrzucane na wieo wymiecionej pododze, tak jakby komu przeszkodzono w cakowitym zaciemnieniu wiey, jak za dawnych dni, kiedy wszystkie okna byy szczelnie zasonite.

Poke plamy i lady zwglenia zauwaono te na drabinie prowadzcej do szczytu wiey pozbawionej okien, jednake kiedy reporter wszed po niej i otworzywszy trap owietli latark mroczne i cuchnce pomieszczenie, dostrzeg tylko panujcy tam mrok i stos bezksztatnych szcztkw zgromadzonych przy jakiej szczelinie. Werdykt oczywicie by jeden - szarlataneria. Kto pata figla przesdnym mieszkacom wzgrza albo te jaki fanatyzm postanowi roznieca w nich strach, najprawdopodobniej dla ich rzekomego dobra. Moliwe te, e jacy modzi i nieodpowiedzialni miejscowi ludzie zainscenizowali tak wymylny art dla zewntrznego wiata. Najbardziej zabawny by fina tego zdarzenia, gdy policja postanowia wysa swego inspektora, eby zweryfikowa sprawozdanie reporterw. Trzej kolejni inspektorzy znaleli wybieg dla uniknicia wyznaczonej im misji, dopiero czwarty, acz niechtnie, musia pojecha, a powrciwszy nie wnis nic nowego do relacji reporterw. Od tego momentu pamitnik Blake'a wykazuje narastajce objawy podenerwowania i grozy. Jego autor wyrzuca sobie bezczynno i rozwodzi si szeroko nad konsekwencjami nastpnego wyczenia wiata. Sprawdzono, e trzykrotnie - podczas burzy - telefonowa do zespou energetycznego ogarnity panik i baga, aby podjto wszelkie rodki ostronoci i nie dopuszczono do awarii prdu. Kilkakrotnie zaznacza si w pamitniku niepokj, gdy reporterzy ogldajc mroczn izb w wiey nie natknli si na metalow skrzyni i kamie ani na rozpadajcy si szkielet. Przypuszcza, e te rzeczy zostay usunite - ale przez kogo lub co i gdzie, nie mia pojcia. Najwiksze obawy jednak wykazywa w zwizku ze swoj osob i tym niesamowitym powizaniem, jakie wyczuwa, midzy wasnym umysem i owym zaczajonym koszmarem w odlegej wiey - ow straszn rzecz zespolon z noc, ktr z powodu wasnej brawury wycign z nieprzeniknionego mroku. Nieustannie odczuwa wyrzut sumienia, a ludzie, ktrzy go w tym czasie odwiedzali, pamitaj, e przesiadywa przy biurku oderwany od rzeczywistoci i przez zachodnie okno wpatrywa si w t odleg strzelist wie wyaniajc si spoza dymu kbicego si nad miastem. W jego notatkach bezustannie pojawiaj si wzmianki o jakich strasznych snach i coraz bardziej zacieniajcym si, niesamowitym powizaniu z ow tajemnicz rzecz podczas snw. Wspomina

na przykad, e ktrej nocy zbudzi si i stwierdzi, e jest ubrany, znajduje si na ulicy i bezwiednie schodzi z College Hill, zmierzajc w kierunki zachodnim. Cigle te podkrela, e ta rzecz w wiey dobrze wie, gdzie go mona znale. Przez tydzie po trzydziestym lipca Blake zdradza zaamanie psychiczne. nie ubiera si, a jedzenie zamawia telefonicznie. Przyjaciele zagldajcy do niego wspominaj co o sznurach, ktre trzyma przy ku. Tumaczy si tym, e z powody nocnych wdrwek musi sobie co wieczr sptywa nogi w kostkach, majc nadziej, e go to powstrzyma albo przynajmniej zbudzi si przy ich rozwizywaniu. W pamitniku opisa swoje koszmarne doznanie, ktre przyczynio si do cakowitego zaamania psychicznego. Trzydziestego lipca pooy si wieczorem do ka i nagle znalaz si w nieprzeniknionym mroku, w ktrym z trudem torowa sobie drog. Dostrzeg tylko krtkie, horyzontalne strumienie bladego, niebieskawego wiata, czu jaki straszliwy fetor i sysza gdzie w grze ponad sob dziwn kakofoni cichych, tajemniczych dwikw. Ilekro si poruszy, natychmiast si o co potyka, a kady odgos wywoywa pewnego rodzaju odpowied w grze - odgos dziwnego szumu mieszajcego si z ostronym pocieraniem drzewa o drzewo. Wymacujc drog rkoma natkn si na kamienn kolumn z pustym wierzchokiem, innym znw razem okazao si, e po drabinie wmontowanej w cian, kurczowo przytrzymujc si szczebli, wspina si niezdarnie tam, skd rozchodzi si straszny fetor i skd bije we piekcy ar. Przed oczami jego przesuway si jak w kalejdoskopie przedziwne obrazy, co pewien czas przemieniajc si w ogromn, nieprawdopodobn otcha nocy, w ktrej wiroway soca i wiaty jeszcze gbszej ciemnoci. Przyszy mu na myl stare legendy Ostatecznego Chaosu, w ktrego wntrzu spoczywa sobie wygodnie niewidomy bg-idiota Azathoth, Pan Wszystkich Rzeczy, otoczony hord bezmylnych i bezksztatnych tancerek, ukoysany cich, monotonn melodi szataskiego fletu trzymanego w ohydnych szponach. Nagle jaki ostry sygna z zewntrznego wiata wyrwa go z odrtwienia i uwiadomi mu cay koszmar sytuacji, w jakiej si znalaz. Nie mia pojcia, co to byo - moe jaki spniony odgos fajerwerkw rozbyskujcych przez cae lata na Federalnym Wzgrzu, ktrymi mieszkacy

czcili rozmaitych swoich witych i patronw albo te witych czczonych jeszcze w ich rodzinnych wioskach we Woszech. W kadym razie skutek by taki, e krzykn na cay gos, zeskoczy w najwikszym przeraeniu z drabiny i na olep torowa sobie drog w zagraconym i spowitym gstym mrokiem pomieszczeniu. Z miejsca zda sobie spraw, gdzie si znajduje, i nie boczc na nic zacz pdzi w d po spiralnych schodach, obcierajc skr i potykajc si na kadym zakrcie. Potem ucieka przez ogarnit nocn zmor naw, pen rozsianej pajczyny, ktrej widmowe ukowate sklepienie sigao krlestwa zowieszczego cienia, przedar si przez zamiecon piwnic na wiat powietrza i owietlonych ulic; pdzc jak szalony po widmowym wzgrzu szemrzcych kalenic znalaz si w ponurym, cichym miecie wysokich, czarnych wieyc i pokonawszy stromy teren w kierunku wschodnim dotar wreszcie do starych drzew okalajcych jego dom. Nazajutrz rano, kiedy odzyska wiadomo, lea na pododze w gabinecie, kompletnie ubrany. By zakurzony i omotany pajczyn, cae ciao mia obolae i podrapane. Spojrzawszy w lustro zobaczy, e wosy ma osmalone, a wierzchnie okrycie przesiknite jest jakim potwornym zapachem. Wtedy to wanie nerwy odmwiy mu posuszestwa. Potem ju snu si tylko po mieszkaniu w szlafroku, zupenie wyczerpany, i prawie nic nie robi, tylko wyglda przez zachodnie okno i dra na sam myl o nadcigajcej burzy, wpisujc oszalae lkiem uwagi w swoim pamitniku. 8 sierpnia, tu przed pnoc, rozptaa si straszna burza. Byskawice szalay nad caym miastem, dwukrotnie uderzy piorun. Pada ulewny deszcz, a nieustannie rozlegajce si grzmoty spdzay sen z oczu tysicom ludzi. Blake by pprzytomny z lku o owietlenie elektryczne i okoo pierwszej po pnocy usiowa si dodzwoni do dyspozytorni energetycznej, ale niestety czno bya ju przerwana ze wzgldw bezpieczestwa. Wszystko notowa w pamitniku - duymi, nerwowymi i nieczytelnymi literami, wykazujc coraz bardziej nasilajcy si strach i rozpacz - a robi to na wyczucie, po ciemku. Musia u siebie u pokoju zgasi wiato, eby co widzie przez okno, a jak si okazuje, wikszo czasu spdzi przy biurku wpatrujc si z niepokojem ponad lnicymi w deszczu milami dachw miejskich domw w konstelacj

dalekich wiate znaczcych Federalne Wzgrze. Co pewien czas po omacku robi notatki w pamitniku, a oderwane zdania, takie jak: "Nie mog wyczy wiata", "Ono wie, gdzie jestem", "Musz to zniszczy", "Przywouje mnie, ale moe tym razem nie chce mnie skrzywdzi", s rozrzucone na dwch stronicach. wiato zgaso w caym miecie. Stao si to dwanacie minut po drugiej, wedle odnotowanych danych w elektrowni, jednak pamitnik Blake'a tego nie precyzuje. Jest tylko nastpujcy zapis: "wiato wyczona - Boe dopom mi". Na Federalnym Wzgrzu ludzie byli rwnie zaniepokojeni jak Blake, przemoknici do suchej nitki skupili si na placu i uliczkach otaczajcych zowrogi koci ze wiecami osonitymi parasolami, z latarkami, lampami, krucyfiksami i innymi dziwnymi symbolami zakl, waciwymi obszarom poudniowych Woch. Bogosawili kady przebysk na niebie, robic tajemnicze i pene lku gest praw rk, gdy wskutek oddalajcej si burzy byskawice pojawiay si coraz rzadziej, a w kocu cakiem ustay. Nasilajcy si wiatr pogasi prawie wszystkie wiece, a ca sceneri okry grony mrok. Kto wyrwa ze snu ojca Merluzzo z kocioa Spirito Santo, ktry natychmiast popieszy na ponury plac i wypowiedzia kilka kojcych sw. Nikt nie mia wtpliwoci, e z mrocznej wiey dochodz jakie pene niepokoju i dziwne odgosy. Na potwierdzenie tego, co si zdarzyo o 2.35, mamy zeznanie ksidza, modego, inteligentnego i wyksztaconego czowieka; penicego sub policjanta, Williama J. Monohana z komendy gwnej, czowieka najwyszej wiarygodnoci, ktry zatrzyma si w tej czci podlegajcego jego kontroli rejonu, aby mie baczenie na zebrany tum; i wikszoci z siedemdziesiciu omiu osb, ktre zebray si przy wysokim wale otaczajcym koci - a zwaszcza tych stajcych na placu od strony wschodniej fasady kocioa. Nie zdarzyo si oczywicie nic, co by wiadczyo o zjawisku wykraczajcym poza prawa przyrody. Przyczyn tego zjawiska moe by wiele. Nikt nie moe twierdzi z penym przekonaniem, e nastpi jaki niejasny proces chemiczny, ktry zaszed w ogromnym, nie przewietrzanym i dawno opuszczonym budynku, penym nagromadzonych tam rozmaitych przedmiotw. Smrodliwe opary - nagy wybuch - cinienie gazw powstaych na skutek dugiego

rozkadu - kade z rozlicznych zjawisk mogo si do tego przyczyni. W takim przypadku, oczywicie, wiadoma szarlataneria musi by wykluczona. Zdarzenie to samo w sobie byo cakiem proste i trwao niecae trzy minuty. Ojciec Merluzzo, zawsze bardzo dokadny, cay czas spoglda na zegarek. Rozpoczo si to wyranym nasileniem guchych, szeleszczcych odgosw wewntrz mrocznej wiey. Z kocioa zaczy si wydostawa dziwne i nieprzyjemne zapachy, ktre w tym momencie stay si do intensywne. Nastpnie rozleg si odgos pkajcego drzewa i ogromny, ciki przedmiot spad na dziedziniec od strony pospnej wschodniej fasady kocioa. wieci nie paliy si, wobec czego wiea nie byo widoczna, ale gdy przedmiot ten znalaz si ju na ziemi, wszyscy widzieli, e jest to okopcona okiennica wschodniego okna. Nagle dotar z niewidzialnych wysokoci fetor nie do zniesienia, od ktrego drcych widzw ogarny mdoci, niemal si dawili, a wszystkich na placu prawie cio z ng. Jednoczenie powietrze zadrao od wibracji trzepoczcych gwatowniejszy skrzyde, ni a nagy poryw wiatru ze wschodu, pozrzuca o z wiele gw wszystkie poprzednie podmuchy,

kapelusze i wyrwa z rk ociekajce parasole. Nic okrelonego nie dao si zauway w t ciemn noc, cho niektrzy spord obserwatorw patrzcych w gr odnieli wraenie, e na tle atramentowego nieba widzieli ogromn, czarn smug - co jakby bezksztatn chmur dymu, ktra wystrzelia w kierunku wschodnim z prdkoci meteoru. I to byo wszystko. Co, ktrzy to widzieli, osupieli z przeraenia, grozy i niepewnoci, nie wiedzieli, co maj robi i czy w ogle co robi. A poniewa nie wiedzieli, co si stao, nie potrafili si uwolni od czujnoci; tote ju po chwili, kiedy ostra byskawica zanikajcej burzy, a potem szarpicy uszy grzmot objy niebo, natychmiast rozpoczli mody. Za jakie p godziny deszcz przesta pada, a po pitnastu minutach latarnie si zapaliy i dopiero wtedy zmczeni i przemoknici ludzkie z ulg wrcili do swych domw. Nastpnego dnia w gazetach zamieszczono wiadomo o burzy, przy okazji napomykajc tylko o towarzyszcych jej okolicznociach. Okazao si, e burza szalejca na Federalnym Wzgrzu miaa jeszcze wiksze nasilenie dalej, w kierunku wschodnim, gdzie roznis si take jaki szczeglny rodzaj fetoru.

Zjawisko wystpio najwyraniej nad College Hill, gdzie huk pkajcego drzewa zbudzi mieszkacw i spowodowa fal niesamowitych domysw. Spord tych, ktrzy si zbudzili, tylko kilka osb dostrzego niezwyky blask na szczycie wzgrza albo te zauwayo niewytumaczalny wir powietrza w gr, ktry strci prawie wszystkie licie z drzew i zniszczy roliny w ogrodach. Zgodnie twierdzono, e piorun musia uderzy gdzie w bliskim ssiedztwie, ale nie znaleziono nigdzie adnego ladu. Mody czowiek ze stowarzyszenia Tou Omega opowiada, e widzia groteskowy i odraajcy kb dymu w powietrzu w momencie, gdy pojawia si pierwsza byskawica, lecz jego spostrzeenie nie zostao potwierdzone. Jednake wszyscy obserwatorzy s zgodni co do jednego, e ostatni grzmot zosta poprzedzony gwatownym podmuchem wiatru od zachodu i strasznym, wprost nie do zniesienia zapachem; natomiast powszechnie stwierdzano ulotn wo spalenizny tu po uderzeniu pioruna. Omawiano to wszystko bardzo dokadnie ze wzgldu na prawdopodobiestwo zwizku tych wydarze ze mierci Roberta Blake'a. Studenci z domu Psi Delta, ktrych okna na pitrze znajdoway si naprzeciw gabinetu Blake'a, zauwayli dziewitego lipca rano w oknie wychodzcym na zachd jego blad twarz i zastanawiali si nad jej dziwnym wyrazem. Kiedy wieczorem stwierdzili, e twarz i pozycja Blake'a nie ulegy zmianie, zaniepokoili si i czekali na zapalenie wiata w jego gabinecie. Pniej zadzwonili do nie owietlonego mieszkania, po czym z pomoc policjanta wywayli drzwi. Sztywne ciao tkwi w pozycji siedzcej przy biurku, twarz o szklistych, wytrzeszczonych oczach bya wykrzywiona w konwulsyjnym strachu. Na ten widok wszyscy rozpierzchli si, bo a im si mdo zrobio od tego przeraajcego widoku. Wkrtce potem lekarz sdowy dokona ogldzin i mimo caych szyb w oknie stwierdzi szok spowodowany elektrycznym wyadowaniem albo napicie nerwowe z tej samej przyczyny. Natomiast zupenie zignorowa wyraz przeraenia na twarzy Blake'a, poczytujc to za prawdopodobny skutek wielkiego szoku, typowego dla czowieka o tak chorobliwej wyobrani i tak niezrwnowaonego. Wycign ten wniosek na podstawie ksiek, obrazw i rkopisw znalezionych w mieszkaniu i pisanych na olep spostrzee w pamitniku lecym na biurku. Blake notowa szalecze uwagi do samego

koca a owek ze zamanym grafitem tkwi w jego spazmatycznie zacinitej prawej doni. Notatki po wyczeniu wiata byy bardzo chaotyczne i niezbyt czytelne. Na ich podstawie niektrzy badacze wycignli zupenie inne wnioski, ni gosi oficjalny werdykt, ale tego rodzaju spekulacje nie s nigdy uznawane za wiarygodne przez ludzi konserwatywnych. Wnioski obdarzonych wyobrani teoretykw nie zostay wsparte czynem przesdnego doktora Dextera, ktry wrzuci t dziwn skrzyni i wieloktny kamie - przedmiot niewtpliwie iluminujcy wiato w mrocznej, pozbawionej okien wiey, gdzie zosta odnaleziony - do najgbszego kanau w zatoce Narragansett. Nadmierna wyobrania i neurotyzm Blake'a, wzmoone poznaniem dawno minionego szataskiego kultu, ktrego szokujce lady odkry, nadaj szczeglnego znaczenia zamieszczonym pniej ostatnim notatkom pisanym w szalestwie lku. Oto wanie te notatki - albo te to wszystko, co udao si odtworzy. "wiato wci wyczone... chyba ju z pi minut. Wszystko zaley od byskawic. Oby trway jak najduej! Maj jaki wpyw na to wszystko... Deszcze, pioruny i wiatr oguszajcy... Ta rzecz dziaa na mj umys. Kopoty z pamici. Widz rzeczy, o ktrych dotd nie miaem pojcia. Inne wiaty, inne galaktyki... Ciemno... Byskawice wydaj si ciemnoci, a ciemno wiatem. Nie moe to by prawdziwe wzgrze i prawdziwy koci. To z pewnoci wraenia, jakim podlega siatkwka oka na skutek byskawic. Bogu dziki, e Wosi stoj z zapalonymi wiecami, w razie gdy ustan byskawice. Czego ja si boj? Nie jest to przypadkiem wcielenie Nyarlathotepa, ktry w staroytnym i tajemniczym Khemie przybra nawet posta czowieka? Pamitam Yuggoth i jeszcze bardziej odlega Shaggai, a take najdalsz prni czarnych planet. Dugi szybujcy lot poprzez pustk... nie moe przeby wiata jasnoci... odtworzonymi mylami uwizionymi w wieccym Trapezoedrze... wysya je poprzez straszliwe pustynie promieniowania... Nazywam si Blake - Robert Harrison Blake z East Knapp Street, Milwaukee, Wisconsin... Jestem na tej planecie...

Azathoth, miej lito!... byskawice ju nie rozjaniaj nieba... straszne... widz wszystko jakim niesamowitym zmysem, ktry nie jest wzrokiem... wiato jest ciemnoci, a ciemno jest wiatem... ludzie na wzgrzu... stra... wiece i czary... ich ksia... Poczucie odlegoci zatracone... dalekie jest bliskie, a bliskie dalekie. adnego wiata... ani szko... widz tych ludzi... widz t wie... okno... sysz... Roderick Usher... oszalaem albo zaraz oszalej... ta rzecz porusza si i trzepoce w wiey... to ja jestem t rzecz, a ona mn... chc si wydosta... musz si wydosta i zjednoczy siy... Ona wie, gdzie si znajduj. Jestem Robert Blake, ale widz w ciemnoci wie. Niesamowity odr... zmysy przeistoczone... aluzje w oknie wiey trzeszcz i odpadaj... lii... n gai... ygg... Widz... przybywa tutaj.. niesamowity wiatr-tytan... niewyrane czarne skrzyda... Yog-Sathoth, ocal mnie... trzypatowe ponce oko..."

Dziwny wysoki dom wrd mgie( The strange, high house in the mist ) Rankiem, u brzegu strasznych klifw za Kingsport, z morza podnosi si poranna mga. Biaa i eteryczna wyania si z gbi oceanu na spotkanie swych braci -chmur, pena marze o podwodnych pastwiskach i jaskiniach Lewiatanw. A pniej, kiedy letni deszcz bbni o strome poddasza, gdzie zamieszkuje poeci, chmury roni zy, by ludzie mogli pozna cho plotki, na temat prastarych, osobliwych sekretw i cudw, o ktrych nocami, jedynie planety opowiadaj sobie nawzajem. Kiedy groty trytonw wypeni si historiami, konchy w starych, zaronitych wodorostami miastach wygrywaj mroczne, dzikie melodie zasyszane od Starszych Istot. Z gbin unosi si ku niebiosom cika, nabrzmiaa opowieciami mga, lecz oczy skierowane ku oceanowi postrzegaj jedynie bezkresn, mistyczn biel, jakby brzeg klifu by zarazem skrajem samej ziemi, za pord bezmiaru dwicz swobodnie pospne dzwonki boi. Na pnoc, od prastarego Kingsport, strzelaj wysoko, uoone krasowo strome skay, za najbardziej na pnoc wysunita turnia odcina si na tle

nieba, niczym szara skuta lodem burzowa chmura. Samotny, wyniosy szczyt rysuje si szczeglnie wyranie pord bezkresnej przestrzeni, bowiem linia brzegowa wcina si ostro w miejscu, gdzie potna Miscatonic, przetoczywszy swe wody wzdu Arkham, przynosi na spienionych lalach legendy lenych ostpw i drobne, mao znaczce wspomnienia wzgrz Powej Anglii. Mieszkacy Kingsport spogldaj na niego, jak inni mieszkacy portowych miast na Gwiazd Polarn, obserwuj go nocami, kiedy zamary na tle nieba, przesiania bd ukazuje ich oczom gwiazdozbiory Wielkiej niedwiedzicy, Kasjopeji i Smoka. Jest dla nich jednym z elementw firmamentu i, o czym nie naley zapomina, bywa e on rwnie staje si niewidoczny, jak wwczas, gdy gste opary mgie przesaniaj gwiazdy, bd soce. Kochaj niektre z tych klifw, na przykad groteskowy profil nazywany przez nich Ojcem neptunem czy krasowe schody zwane Drog na Grobli, tych ostatnich wszake lkaj si, poniewa znajduj si niebezpiecznie blisko nieba. Portugalscy marynarze na sam ich widok egnaj si pobonie, za starzy jankesi wierz, e wspicie si po nich - naturalnie gdyby byo moliwe rwnaoby si czemu znacznie gorszemu od mierci. Mimo to, na szczycie owej strzelistej, stromej skay stoi dom, a wieczorami ludzie widz wiata w malekich szybach jego okien. Stary dom by tam od zawsze, a ludzie powiadaj, e ten co tam mieszka, rozmawia z porannymi mgami podnoszcymi si z otchani, a gdy brzeg klifu staje si skrajem ziemi i dzwonki boi rozbrzmiewaj pospnie wrd eterycznego bajecznego bezmiaru, postrzega rzeczy, ktrych nikt inny nie widzia. S to jedynie plotki, bowiem nikt nigdy nie odwiedza tej zakazanej turni, a mieszkacy Kingsport nie kieruj w jej stron swoich teleskopw. Letnicy przygldaj si jej niekiedy przez szka lornetek, lecz nigdy nie dostrzegli nic wicej, prcz szarego, prastarego dachu, spiczastego i krytego dachwk, ktrego okapy sigaj niemal szarych fundamentw. Letnicy nic wierz, e w starym domu od stuleci yje ten sam Gospodarz. lecz nie s w stanie udowodni swych herezji adnemu ktry prawdziwemu rozmawia z mieszkacowi wahadekami Kingsport. Nawet Przeraajcy Staruch, zawieszonymi w butelkach, za kupowane rzeczy paci starym, hiszpaskim

zotem,

a

przed

swoim

przedpotopowym

domem

przy

Water

Street

przechowuje osobliw kolekcj kamiennych idoli, twierdzi e w dziwnym wysokim domu wrd mgie nic si nie zmienio, odkd jego dziad by jeszcze maym chopcem, a musiao to by cae wieki temu, kiedy Beldre, lub Shirley lub Powell albo Bernard by Gubernatorem JKM Prowincji Massachusetts-Bay. Ktrego lata do Kingsport zawita filozof, nazywa si Thomas Olney i podj prac nauczyciela w college'u przy zatoce Narrangasett. Przyby wraz z grub on i dokazujcymi dziemi, a jego oczy byy zmczone ogldem od lal tych samych rzeczy i snuciem wci tych samych, zdyscyplinowanych, rzeczowych myli. Spojrza na mgy otulajce Ojca Neptuna i postanowi wkroczy do ich biaego wiata tajemnic po stromych stopniach Drogi na Grobli. Dzie po dniu, lec na skraju klifu spoglda poza skraj wiata w gb oceanu, wsuchujc si w brzmienie widmowych dzwonw i dzikie wrzaski jakich ptakw, by moe mew. A potem, kiedy mga podnosia si ku niebu i morze stawao si prozaiczne i nudne, schodzi do miasta, gdzie kry w gr i w d wskimi alejkami na wzgrzu i chon wzrokiem chwiejce si szaleczo topole, czy ozdobione niezwykymi kolumnami wejcia do domw bdcych schronieniem tylu pokole tych twardych, dzielnych ludzi morza. Rozmawia nawet z Przeraajcym Staruchem, ktry nie przepada za obcymi i zosta zaproszony do jego archaicznego domu, gdzie niskie sklepienia i przearta przez korniki boazeria, rozbrzmiewaj w najczarniejsze noce echem pospnych, niepokojcych monologw. Oczywicie byo nieuniknione, e Olney dostrzee w kocu szary, nie odwiedzany dom na granicy nieba, na szczycie tej najbardziej wysunitej ku pnocy turni stanowicej jedno z oparami mgie i firmamentem. Przeraajcy Staruch podzieli si opowieci, ktr usysza od swojego ojca, o byskawicy ktra wystrzelia pewnej nocy z owego pospnego domu ku wyszym warstwom atmosfery; za Granny Orne, ktrej niewielki dom o dwuspadzistym dachu stojcy przy Skip Strcet, pokryty jest niemal w caoci mchem i winorol, wychrypiaa e jej babka dowiedziaa si od kogo o ksztatne :h ktre wypywaj ze wschodnich mgie i wnikaj przez pojedyncze wskie drzwi do wntrza tego niedostpnego miejsca - s one bowiem

umieszczone przy samym skraju klifu od strony oceanu i wida je wycznie z pokadw statkw znajdujcych si na penym morzu. Wreszcie, spragniony nowych osobliwoci, pozbawiony typowych dla mieszkacw Kingsport zahamowa i charakteryzujcego letnikw lenistwa, Olney podj przeraajc decyzj. Pomimo konserwatywnego wychowania, lub moe z jego powodu, bowiem monotonia ycia rodzi pewn tsknot za nieznanym - zoy solenn przysig, e wespnie si na zakazan pnocn cian klifu i odwiedzi niesamowicie stary, szary dom na skraju niebi os. Do wiarygodnie, jego racjonalne "ja" wnioskowao, i budynek musia by zamieszkiwany przez ludzi, ktrzy docierali do z gbi ldu, wzdu mniej stromego pasma gr rozcigajcego si nad ujciem rzeki Miskalonic. Prawdopodobnie wszystkie rzeczy, ktrych potrzebowali, kupowali w Arkham. Musieli wiedzie, e w Kingsport za nimi nie przepadano, lub by moe nie byli w sianie zej do Kingsport ze wzgldu na stromizn i surowo poudniowego zbocza. Olney przeszed wzdu niszych ska, a do miejsca, gdzie ogromny pionowy klif wzbija si na spotkanie niebios i nabra pewnoci, e po spadzistym poudniowym stoku nie moga wspi si ani zej adna ludzka istota. Od wschodu i pnocy gra wznosia si pionowo na wiele tysicy stp ponad spienione fale, tak wic pozostawaa jedynie strona zachodnia, w gbi ldu, od strony Arkham. Wczesnym sierpniowym rankiem, Thomas Olney wybra si na poszukiwanie cieki, ktra moga doprowadzi go na szczyt tej niedostpnej turni. Wygodnymi, mato uczszczanymi drkami poda na pnocny zachd, min Staw Moopera i star, ceglan prochowni, skd pastwiska piy si coraz bardziej stromo ku acuchowi gr nad ujciem Miskatonic, ukazujc wspania panoram biaych, georgiaskich wie Arkham w oddali i rozlegej poaci k po drugiej stronie rzeki. Odnalaz tu cienist drog do Arkham, ale nie natrafi na ciek, ktra prowadziaby ku brzegowi. Strome brzegi przy ujciu rzeki zajmoway rozlege lasy i pola, ktre sprawiay wraenie nie tknitych ludzk rk; nie dostrzeg kamiennego murka ani choby jednej zbkanej krowy, a jedynie wysokie trawy, olbrzymie drzewa i gste kpy wrzosu, ktre mogli ju widzie pierwsi Indianie. Kiedy pi si

wolno ku wschodowi, coraz wyej i wyej, ponad ujciem rzeki i zarazem bliej morza, w miar jak droga stawaa si trudniejsza, pocz zastanawia si , jak mieszkacy owego niepokojcego domu mogli utrzymywa kontakt z zewntrznym wiatem i czy czsto odwiedzali targowisko w Arkham. Naraz drzewa przerzedziy si i daleko w dole, po prawej ujrza wzgrza oraz prastare dachy i wieyce Kingsport. Z tej wysokoci nawet Central Mili wydawao si malekie, za staroytny cmentarz przy Szpitalu Kongregacji, pod ktrym, jak kryy plotki znajdoway si jakie przeraajce pieczary czy jaskinie, by prawic niewidoczny. Teren przed nim byt z rzadka poronity traw i kpami jeyn, za nimi za wznosia si naga skaa turni i cienka iglica przeraliwego szarego domu. Masyw stal si wyszy, a Olneyowi a zakrcio si w gowie, gdy uwiadomi sobie, i by sam, tak wysoko, e nieomal mg dosign nieba, na poudnie od niego znajdowaa si stroma skalna ciana opadajca do Kingsport, na pnocy za pionowy, niemal milowej wysokoci klif sigajcy ujcia rzeki. Nagle, tu przed nim, otworzya si ogromna przepa szerokoci dziesiciu stp i musia opuci si na rkach i zeskoczy na ukone, nierwne podoe a nastpnie wspi si po niebezpiecznych i niepewnych wystpach w przeciwlegej cianie rozpadliny. A wic to bya droga, ktr pokonywali mieszkacy domu na granicy pomidzy niebem a ziemi? Kiedy wygramoli si ze szczeliny, wokoo ju pocza gromadzi si poranna mga, niemniej wyranie widzia w oddali wysoki, blunierczy dom na szczycie gry; ciany szare jak skaa i wysoki spadzisty dach rysujcy si wyranie i dumnie pord mlecznej bieli gstych morskich mgie. Zauway, e od tej strony w cianie nie byo drzwi, a jedynie dwoje ebrowanych maych okien o okrgych oowiowych szybkach tak typowych dla siedemnastowiecznego stylu. Otaczay go chmury i chaos - w dole nie byo nic prcz jednolitej, bezkresnej bieli. By sam, zagubiony pord niebios, w towarzystwie osobliwego, nader dziwnego domu, a kiedy obszed budynek od frontu i zobaczy cian zlewajc si z pionow cian klifu, zda sobie spraw, e do jedynych wskich drzwi mona byo si dosta wycznie z powietrza. Wtedy poczu lk, odlege municie zgrozy, ktrej przyczyny nie by w stanie

dokadnie okreli. Wydao mu si rwnie dziwne e gonty, tak mocno nadarte przez robactwo nie obrciy si do tej pory w proch, ani e cegy, spkane i zmurszae wci tworzyy stojcy pionowo komin. Kiedy mgy zgstniay, Olney podkrad si do okien, po kolei od pnocy, zachodu i poudnia i sprbowa je otworzy, lecz wszystkie byy zamknite na gucho. W gbi serca ucieszy si, gdy im bardziej przyglda si temu domowi, tym mniejsz mia ochot by wej do rodka. Nagle usysza jaki dwik i mimowolnie zastyg w bezruchu. Rozleg si grzechot zamka i szczk zasuwy, i dugie przecige skrzypnicie jakby powoli, ostronie uchylay si cikie drzwi. Dochodzi od strony oceanu, tej ktrej nie widzia, jakby na wysokoci kilku tysicy stp nad falami, pord toncego w oparach mgie nieba, otwaro si wskie wejcie. Potem z wntrza domu dobiego cikie, rozwane stpanie i Olney usysza odgos otwieranych okien, najpierw od strony pnocnej, naprzeciw niego, a potem od zachodu, tu za rogiem, nastpne bd okna poudniowe, pod ogromnym, niskim okapem dachu gdzie si obecnie znajdowa i naley stwierdzi, i Olney poczu si nader niezrcznie, uwiadomiwszy sobie e z jednej strony mia obmierzy dom, z drugiej za bezdenn, jak si wydawao, przepa. Kiedy usysza odgosy gmerania przy kwaterowym oknie, ponownie podkrad si do zachodniej ciany i przywar plecami do muru. nie ulegao wtpliwoci, e gospodarz wrci do domu - nie nadszed jednak od strony ldu; nie przylecia rwnie balonem ani aeroplanem. Kroki znw si rozlegy, a Olney podkrad si do pnocnej ciany, zanim jednak zdy znale w pionowej skale oparcie dla stp, usysza mikki gos i zrozumia, e musia zosta zauwaony przez Gospodarza. Z zachodniego okna wychylaa si olbrzymia, okolona czarn brod twarz, ktrej oczy lniy wspomnieniami rzeczy nie znanych adnemu innemu miertelnikowi. Gos by jednak agodny i typowy dla ludzi ktrych ycic przepojone jest pasj cigego zdobywania wiedzy, tote Olney nie zadra kiedy ogorzaa do wycigna si ku niemu, by pomc mu wej przez okno do niskiego pokoju wyoonego czarn dbin i ozdobionego meblami w stylu Tudorw.

Mczyzna mia na sobie bardzo stare odzienie i roztacza nieuchwytn aur dalekich morskich podry i snw o wielkomasztowych galeonach. May pokj wydawa si zielony w delikatnym wodnistym wietle; Olney zauway e okna od wschodniej strony, o matowych grubych szybkach jak denka starych butelek, nie byy otwarte lecz zamknite na gucho. Po drugiej stronie kbiy si opary mlecznego eteru. Brodaty gospodarz wydawa si mody, niemniej jego oczy i spojrzenie wiadczyy e musia zgbi liczne starsze tajemnice, a z opowieci o cudownych, prastarych rzeczach ktrymi si dzieli, mona byo wywnioskowa e mieszkacy miasteczka mieli racj twierdzc, i z dawien dawna komunikowa si z morskimi mgami i niebieskimi chmurami, e by tu zanim jeszcze u stp tej gry powstaa osada, ktrej mieszkacy od pokole byli wiadkami jego milczcej, pustelniczej obecnoci na odludnym szczycie wyniosej turni. Dzie przemija, a Olney sucha opowieci z odlegych miejsc i zamierzchych czasw: dowiedzia si jak ludy Atlantydy walczyy z olizgymi blunierstwami, ktre wypezy ze szczelin w dnie oceanu i jak zabkane statki od czasu do czasu dostrzegaj byski poronitej chwastami, ozdobionej wyniosymi kolumnadami wityni Posejdona, a dziki temu widokowi ich kapitanowie uwiadamiaj sobie, e zmylili kurs. Przypomniane zostay rwnie czasy Tytanw, cho Gospodarz wyranie waha si opowiadajc o mrocznym, pierwszym wieku chaosu przed narodzinami bogw, czy nawet Starszych Istot, kiedy INNI BOGOWIE przybywali by taczy na szczycie Matheykla, na kamienistej pustyni niedaleko Ultharu za rzek Skai. W tym momencie rozlego si pukanie do drzwi; do tych prastarych drzwi z nabijanego wiekami dbu za ktrymi rozcigaa si jedynie otcha biaych chmur. Olney drgn, zaniepokojony, ale brodacz da mu znak by si nie rusza i na palcach podkrad si ku drzwiom, by wyjrze przez maleki judasz. To co ujrza, najwyraniej nie przypado mu do gustu, bo przyoy palce do ust i stpajc cicho przeszed przez pokj, pozamyka starannie wszystkie okna i powrci na star aw. by przysi obok swego gocia. Zaraz potem Olney dostrzeg za przezroczystymi szyi) karni maych oowianych okien przesuwajcy si szybko osobliwy czarny ksztat, ktry okry dom wkoo i w chwil pniej znikn. Czu zadowolenie, e jego

gospodarz nie odpowiedzia na pukanie. W wielkiej otchani istniej bowiem dziwne istoty, a wdrowiec musi bardzo uwaa, by nie rozdrani bd nie napotka tych niewaciwych. Niebawem cienie zaczy uzurpowa sobie coraz wiksz przestrze najpierw wskie i ukradkowe kadce si pod stoem, nastpnie mielsze zajmujce kty pod obitymi dbow boazeri cianami. Brodacz pocz wykonywa enigmatyczne, modlitewne gesty i zapali wysokie wiece umieszczone w osobliwie wygitych, mosinych lichtarzach. Czsto zerka na drzwi, jakby oczekiwa czyjej wizyty, a w kocu na jego spojrzenie odpowiedzi to ostre stukanie w charakterystyczny sposb, ktry mia by zapewne jakim bardzo starym, sekretnym kodem. Tym razem nawet nie spojrza przez judasza, lecz unis wielki drewniany skobel, odcign zasuw i otworzy cikie drzwi na ocie ukazujc kbice si za nimi mgy i mrugajce gwiazdy. I wtedy, przy wtrze dziwnej melodii, do pokoju na pyny z gbin wszelkie sny i wspomnienia Wielkich, ktrzy zeszli na dno oceanw. Pord skbionych wodorostw zakwity zote pomienie, a Olney oszoomiony i zdumiony, mimowolnie odda im cze. Ry lam neptun dziercy trjzb, zwinne i chye trytony, fantastyczne nereidy, za na grzbietach delfinw balansowaa o