Historia mojego życia - Helena Keller

download Historia mojego życia - Helena Keller

of 152

Transcript of Historia mojego życia - Helena Keller

helena keller historia mojego ycia Aleksandrowi Grahamowi Bellowi, ktry naucza guchych mwi i sucha ludzkiej mowy od Atlantyku do Gr Skalistych, dedykuj histori mojego ycia. Wstp Helena Keller ukoczya cum laude college Radcliffe w 1904 roku, a niniejsza ksika zostaa napisana i wydana w drugim roku jej studiw. Pomocy i zachty w tej pracy udzielili Helenie jej nauczyciel angielskiego, Charles Townsend Copeland, oraz krytyk literacki, John Albert Macy. Ksika zawiera jej wspomnienia z pierwszych lat ycia, wybr listw, a take dzieje jej rozwoju i ksztacenia, oparte gwnie na zapiskach Anny Sullivan, ukochanej nauczycielki, przewodniczki i towarzyszki, dziki ktrej Helena opucia wielki wiat milczenia i samotnoci. Przez ostatnie pidziesit lat Helena Keller prowadzia czynne, poyteczne ycie. Zrozumiae jest, e pracowaa wrd upoledzonych, ktrzy tak jak ona pozbawieni byli wzroku i suchu. W tym celu wygaszaa odczyty, pisywaa artykuy i ksiki: "rodkiem strumienia", "Pniejsze ycie" (1929), "Dziennik Heleny Keller" (1938) i inne. Jednoczenie braa czynny udzia w pracach wielu organizacji, takich jak Amerykaska Fundacja dla Niewidomych, majcych na celu opiek i ksztacenie tak upoledzonych. W zwizku z tym musiaa wiele podrowa. Bya w Europie, na Bliskim i Dalekim Wschodzie, w Ameryce rodkowej i Poudniowej, w Kanadzie, odwiedzia wszystkie stany Ameryki Pnocnej. Misja jej musiaa by owocna, bo czerpic z wasnego dowiadczenia, sama dawaa nadto niezmiernie zachcajcy przykad. Gdy w roku 1887 przybya do niej Anna Sullivan, Helena bya dzieckiem niespena siedmioletnim, mimo wielkiej mioci rodzicw bardzo niezaradnym. Od tego wanie poziomu zaczynajc - w krtkim czasie osigna wysoki stopie rozwoju swej bogatej indywidualnoci i z wiar w siebie stana przed otwartymi drzwiami bada, nauki oraz kontaktw z ludmi. Gdy si o tym czyta, nasuwa si porwnanie z filmem przedstawiajcym w zwolnionym tempie rozwj roliny. Geniusz nauczycielki by nie mniej godny uwagi ni geniusz wychowanki. Anna Sullivan przyjechaa do dziewczynki z Bostonu, z Instytutu Perkinsa. Instytut ten sta si gony dziki pionierskim eksperymentom Samuela Gridleya Howe'a z Laur Bridgman. Anna, pochodzca z biednej imigranckiej rodziny irlandzkiej, jako dziesicioletnia dziewczynka znalaza schronienie w osawionym przytuku w Tewksbury, w Massachusetts. Nacierpiaa si bardzo w dziecistwie, tak bya zaniedbywana i okrutnie traktowana. Fakt, e to przeya, wiadczy o jej sile fizycznej i o nieugitej woli. Charakter miaa elazny. Choroba oczu przyprawia j o poowiczn lepot, z ktrej nigdy si cakowicie nie wyleczya. W swojej pracy pedagogicznej wykorzystaa zarwno osobiste dowiadczenie, jak i metody stosowane w owym czasie w Instytucie Perkinsa. Jednake przystosowaa je do osobowoci wychowanki. Pierwsza lekcja bya nauk posuszestwa. Naleao od razu opanowa szkodliwe impulsy u krnbrnej, rozpuszczonej dziewczynki. Nazywano j w rodzinie "upartym osiokiem". Dopiero wtedy mona byo przystpi do nauki rcznego alfabetu, wyczuwanego doni, i kojarzenia nazw z przedmiotami, ktre rozpoznawaa za pomoc dotyku, gestykulacji i pantomimy. Jednoczenie uczya si wyraa litery palcami, a wkrtce potem pisa. Mwi nauczya si dopiero po trzech latach i to bardzo sabo. Pewnego pamitnego dnia, ju w miesic po przybyciu panny Sullivan, zawitao Helenie, e "kada rzecz ma swoj nazw". Od tej chwili opanowaa j namitno do nazw. Ale nauczycielka uczya j wicej sw, ni uczennica znaa rzeczy, tak e na Helenk przyszo olnienie nie mniej doniose ni rewelacja z nazwami. Poja, e kadej nazwie odpowiada rzecz, chocia nie kada z tych rzeczy moga by jej znana. Jej zachanny umys zadawa dwa pytania: jak si to nazywa? Co oznacza to sowo? Kto powiedzia, e zadanie, jakie sobie postawiy nauczycielka i uczennica, wymagao od obydwch "siy tragarza, powolnej cierpliwoci grnika, determinacji prohibicjonisty i subtelnoci poety". Helena nie urodzia si jednak guchociemna. Stracia wzrok i such w dziewitnastym miesicu ycia, ale niemoliwoci jest orzec, co pozostao w jej pamici z niemowlcych przey. Jednake nie ulega wtpliwoci, e po przebytej chorobie bodce wzrokowe ju nie dziaay, e staa si niewraliwa na

wiato i barwy. Kwestia dwiku nie przedstawia si tak jednoznacznie. Nie moga otrzymywa bodcw suchowych uszami, a wic nie moga rozrnia tonw. Natomiast fale dwikowe dziaay i dziaaj na jej ciao i wzbudzaj wraenia wibracyjne i rytmiczne. Pewnego razu w przystpie przygnbienia, co jej si rzadko zdarzao, poskarya si, e poza domem nie moe swobodnie si porusza. Musi siedzie i czeka, a j kto poprowadzi. U osb normalnych adaptacja fizyczna i spoeczna zaley gwnie od "receptorw odlegociowych": wzroku i suchu. Ona musi si obchodzi bez takich wzrokowych i suchowych "sygnaw ruchu". Jej jedyne anteny poza zasigiem rk, to powonienie i wibracja, te rodki s niezbyt dokadne, a zasig ich stosunkowo niewielki. Nie trzeba zaznacza, e jest to powane upoledzenie. Lecz eby nie wpada w przesad, warto si zastanowi, jak nik rol graj wraenia w normalnym yciu. W praktyce mamy do czynienia nie z czuciowymi sygnaami, ale z rzeczami, ktre one sygnalizuj. Rzeczy mog by te same, niezalenie od tego, jakie dane nam je sygnalizuj: wzrokowe i suchowe, czy, jak w wypadku Heleny Keller, ruch, dotyk, wibracje i powonienie. Jak wyrazi si William James w licie do Heleny: "Wspaniay wiat jest tem w kadym z nas, jest wiatem naszej wiedzy..." Podobnie i wraenia stanowi tylko uamkow cz wiadomoci estetycznej. Jeeli nie psychologowie, to poeci czego nas w tym wzgldzie nauczyli. Kto powiedzia o bohaterze poematu Wordswortha "Peter Bell", e "pierwiosnek nad wod by dla niego tylko tym pierwiosnkiem i niczym wicej" i e "agodny bkit nieba nie rozpywa si w jego sercu". Helena Keller nie ma w sobie nic z Bella. Jej bogata uczuciowo i yczliwy stosunek do otoczenia sprawiaj, e i z pierwiosnkiem, i z bkitem niebios jest ona bardzo zyta, e j wzruszaj. Utaro si myle o niej pod ktem jej brakw. Ale wyeliminujmy z jej przey to, co widzi oko i syszy ucho, c zostanie? Pozostan natura, historia i spoeczestwo. Wszelkiego rodzaju zjawiska, ktre znamy z nazw, opisw waciwych im czynnoci i wzrusze, jakie wywouj. Przedmioty fizyczne utosamiamy za pomoc odpowiednich wrae wod dziki chodnej pynnoci, kwiat dziki woni. Wachlarz jej dotykowych, krtaniowych, wibracyjnych, ruchowych i wchowych odczuwa jest nieskoczenie bogaty. Potrafi czyta palcami nastroje ludzi na twarzach, tak jak widzcy czytaj je oczami. I jedno, i drugie wydaje si cudem. Wane jest to, e tracc wzrok i such nie utracia zarazem inteligencji. Umie myle, porwnywa, pamita, przewidywa, kojarzy, wyobraa sobie, spekulowa i czu. wiat jej obejmuje te same wymiary, co wiaty innych ludzi, i daje jej wstp do tego samego wiata przey i do penego uczestnictwa w otaczajcym yciu. Obdarzona przez natur szczegln aktywnoci, zapaem i swawolnym, ywioowym temperamentem oraz ogromn chci wypowiadania si i porozumiewania, wysza yciu naprzeciw, aby je pozna i zgbi. Prawda, e Helena Keller jest upoledzona, ale kt z nas nie jest tak czy inaczej upoledzony? Ale to, co j wyrnia, to nie upoledzenie, lecz fakt, jak dalece zdoaa je przezwyciy, a nawet odnie ze korzyci. Ta kobieta nie budzi bynajmniej litoci, lecz sympati i zrozumienie. Kto j zna, czy osobicie, czy te z lektury jej wspomnie, ten musi j podziwia i uwielbia. Moga zachodzi obawa, e oglne zainteresowanie odbije si ujemnie na charakterze Helenki. Na szczcie Anna Sullivan nie pozwolia jej wyrosn na rozpieszczone dziecko, a w pniejszym okresie sama potrafia si broni dziki wielkiej inteligencji i poczuciu rzeczywistoci. Nie miaa atwego ycia i nigdy nie uchylaa si przed trudnociami. Przeya wiele cikich chwil. A jest wyjtkowo wraliwa na cierpienia ludzkie w ogle - zwaszcza w tych trudnych czasach. Wynik najlepiej streci jej wasnymi sowami: "Z biegiem lat mj bezmylny optymizm przeobraa si w t gbsz wiar, ktra bierze pod rozwag brzydkie strony ycia, jednake wierzy, e obrc si na lepsze, i pracuje dla tej lepszej przyszoci nawet w obliczu klski". Rzadko miaem mono spotyka Helen Keller, ale doskonale pamitam kade takie spotkanie. Na ostatnim roku w Radcliffe, a moim drugim jako wykadowcy na Harwardzie studiowaa u mnie histori filozofii w zarysie. Najgbiej wry mi si w pami wyraz jej twarzy - umiech lub wymowne spojrzenie, kiedy Anna Sullivan uatwiaa jej zrozumienie jakiego mojego powiedzenia i arciku. Reakcja bya opniona, ale tym bardziej uderzajca, e samoistna w odrnieniu od reakcji reszty suchaczy. Ostatnio widziaem si z ni w listopadzie w Cambridge w domu jej przyjaci - Matyldy i Roberta Pfeifferw. Gawdzilimy wesoo, przyjacielsko prawie

dwie godziny - od serca, jak si to mwi. I znw, jak dawniej, uderzya mnie jej ywa, niezwyka wraliwo. Gdy si z ni przestaje, wie si, e sowa przenikaj do "wewntrznego ucha" i w gb jej umysu, co rzadko da si powiedzie o rozmowach midzy zwykymi ludmi. ` Ralf Barton Perry Cz pierwsza. Historia mojego ycia Rozdzia pierwszy Nie bez pewnej obawy zabieram si do pisania historii mego ycia. Waham si uchyli zasony otulajcej moje dziecistwo na podobiestwo zocistej mgy. Jest w tym wahaniu co z przesdu. Trudne to zadanie napisa autobiografi. Gdy prbuj odtworzy jako moje najwczeniejsze wraenia, stwierdzam, e w perspektywie minionych lat, wicych przeszo z teraniejszoci, fakty i fantazja zlewaj si ze sob. Kobieta odmalowuje przeycia dziecinne tak, jak je sobie wyobraa. Z pierwszych lat ycia pozostao mi niewiele silnych wrae. "Reszta tonie w mrokach wizienia". Zreszt radoci i smutki z okresu mego dziecistwa w wikszoci wypadkw przyblady i przygasy, a wiele wydarze wielkiej wagi z pierwszych lat nauki ulego zapomnieniu na skutek pniejszych podniecajcych i doniosych dowiadcze. eby wic unikn nudnej rozwlekoci, postaram si ograniczy do epizodw, ktre wydaj mi si szczeglnie wane i interesujce. Potraktuj je szkicowo. Urodziam si 27 czerwca 1880 roku w Tuscumbii, maej miecinie w pnocnej Alabamie. Rodzina mego ojca wywodzi si od Caspara Kellera, Szwajcara, ktry osiedli si w Marylandzie. Przed chorob, ktra pozbawia mnie wzroku i suchu, mieszkaam w domku skadajcym si z dwu izb, duej - kwadratowej - i maej, gdzie sypiaa suca. Na Poudniu jest zwyczaj budowania w pobliu gwnego budynku domku w charakterze zapasowego pomieszczenia. Taki domek wystawi mj ojciec po wojnie domowej i gdy si oeni, wprowadzi si do z matk. Winorol, pnce re i kapryfolium pokryway go cakowicie, tak e od strony ogrodu wyglda jak altana. Ganeczek nik w oplotach tych r i poudniowego kolcowoju. Byo to ulubione schronienie kolibrw i pszcz. Dom Kellerw, gdzie mieszkaa caa rodzina, dzielia od naszego ranego zacisza niewielka odlego. Nazywa si "Zielony Bluszcz", gdy pikny angielski bluszcz obrasta ciany, otaczajce go drzewa i poty. Starowiecki ogrd by rajem mego dziecistwa. Jeszcze przed przybyciem mojej nauczycielki wdrowaam na wyczucie wzdu sztywnego bukszpanowego ywopotu i, kierowana powonieniem, znajdowaam pierwsze fioki i konwalie. Po wybuchach zoci tam znajdowaam ukojenie kryjc rozpalon twarz w chodnych liciach i trawie. C to bya za rado zabka si wrd kwiatw i wdrowa to tu, to tam, aby w kocu natkn si niespodziewanie na pikny bluszcz, ktry poznawaam po liciach i kwiatach. Orientowaam si, e to zrujnowana altana w dalszej czci ogrodu. Tutaj rwnie pleniy si leny powj zwisajcy z jaminw i jakie niezwyke pachnce kwiaty, zwane motylimi liliami, poniewa ich delikatne patki przypominaj motyle skrzyda. Ale najcudniejsze ze wszystkiego byy re. Nigdy w oraneriach na Pnocy nie zdarzyo mi si spotka r tak przemawiajcych do serca, jak pnce re mego rodzinnego gniazda na Poudniu. Zwieszay si dugimi festonami z ganku, napeniajc powietrze woni nie skaon ziemskimi zapachami. O wczesnym ranku, skpane w rosie, byway takie miciutkie, takie czyste w dotkniciu, e nasuwao mi si porwnanie do zotogowiu z rajskiego ogrodu. Pocztki mego ycia byy nieskomplikowane i takie jak innych dzieci. Przybyam, zobaczyam, zwyciyam, jak to zawsze bywa, gdy rodzi si pierwsze dziecko. Jak zwykle toczyy si dugie narady nad imieniem dla mnie. Wszyscy kadli nacisk na to, e imi pierwszego dziecka w rodzinie powinno by starannie obmylone. Ojciec zaproponowa Mildred Campbell, dla uczczenia przodka, ktrego niezwykle powaa, i nie chcia sucha adnych dalszych wywodw. Matka pooya koniec dyskusji. Wyrazia yczenie, eby nazwa mnie tak, jak si nazywaa jej matka jako panna, to jest Helena Everett. Ale pod wraeniem wyprawy ze mn do kocioa ojciec zapomnia po

drodze o propozycji matki, co byo rzecz naturaln, gdy odmwi udziau w naradzie. Gdy pastor zapyta, jak ma mnie ochrzci, przypomnia sobie, e postanowiono nazwa mnie tak, jak si nazywaa babka ze strony matki, i poda jej imi i nazwisko po mu, to znaczy Helena Adams. Opowiadano mi, e jako niemowl dawaam liczne dowody ywego samodzielnego usposobienia. Cokolwiek kto robi, upieraam si go naladowa. Majc sze miesicy potrafiam ju wyszczebiota: "Halo!", a raz zwrciam na siebie ogln uwag, gdy bardzo wyranie powiedziaam "herbata" (tea). Nawet po chorobie pamitaam jeszcze jedno sowo, przyswojone w tych wczesnych miesicach. Byo to "woda" (water). Gdy ju utraciam mow, prbowaam chwyta ten dwik i zaniechaam tego "wah-wah" dopiero wwczas, gdy nauczyam si je palcowa. Mwi mi, e zaczam chodzi w dniu, gdy skoczyam rok. Matka wyja mnie wanie z kpieli i trzymaa na kolanach, gdy nagle, zaintrygowana cieniami lici migajcymi tanecznie w blasku soca na gadkiej pododze, zsunam si jej z kolan i ruszyam ku nim prawie biegiem. Tracc rozpd upadam i rozpakaam si. Szczliwe dni nie trway dugo. Przemina krtka wiosna, melodyjna pieni gili i ptakw przedrzeniaczy, jedno lato bogate w owoce i re, jedna zocicie purpurowa jesie, pozostawiajc swe dary u stp ywioowego, swawolnego dziecka. W pospnym miesicu lutym przysza choroba, ktra zamkna mi oczy i uszy i pogrya w mroku niewiadomoci niby nowo narodzone dzieci. Byo to ostre przekrwienie odka i mzgu. Doktor nie rokowa mi ycia. Ale stao si inaczej. Pewnego dnia o wicie gorczka ustpia tak nagle i zagadkowo, jak przysza. Wielka rado zapanowaa w rodzinie, bo nikt, nie wyczajc lekarza, nie przypuszcza, e straciam na zawsze wzrok i such. Wydaje mi si, e pozostao mi w pamici niejasne wspomnienie tej choroby. Pamitam zwaszcza, z jak czuoci matka staraa si koi moje cierpienia i rozdranienie. Przypominam sobie rwnie, jak ocknam si z gorczkowego psnu i obrciam ku cianie rozpalone suche oczy, z dala od ulubionego wiata, ktre z dnia na dzie mtniao i gaso. Doznawaam udrki i oszoomienia. Z wyjtkiem tych ulotnych wspomnie, jeeli to s w ogle wspomnienia, wszystko wydaje mi si ogromnie nierealne niby senna mara. Powoli, stopniowo przyzwyczaiam si do otaczajcej ciszy i ciemnoci i zapomniaam, e kiedy byo inaczej, dopki nie zjawia si ona - moja nauczycielka - i nie uwolnia mnie z tych wizw. Ale w cigu pierwszych dziewitnastu miesicy ycia pochwyciam przebyski rozlegych zielonych pl, wietlistego nieba, drzew i kwiatw, i ciemno, ktra potem nastpia, nie zdoaa tego wszystkiego cakowicie zatrze. Gdymy raz widzieli, "dzie naley do nas i to wszystko, co przynis". Rozdzia II Nie pamitam, co si dziao przez pierwsze miesice po moim wyzdrowieniu. Wiem tylko, e siadywaam na kolanach matki lub czepiaam si jej sukni, gdy si krztaa po domu. Moje rce obmacyway wszystkie przedmioty i wyczuway kady ruch. Tym sposobem nauczyam si wielu rzeczy. Niebawem zapragnam porozumiewa si z innymi osobami. Zaczam od prostych gestw. Potrznicie gow oznaczao - "nie", skinienie - "tak", pocignicie rk - "chod", odepchnicie "id!". Gdy chciaam chleba, pokazywaam, e kraj kromki i smaruj. Kiedy miaam ochot na lody, udawaam, e krc maszynk i dygotaam niby z zimna. Matka potrafia dawa mi do zrozumienia wiele rzeczy. Zawsze wiedziaam, kiedy chciaa, ebym jej co przyniosa, i biegam na gr lub gdzie indziej, zgodnie z jej wskazwkami. Faktycznie wszystkie dobre, radosne momenty, jakie przeyam w cigu tej dugiej nocy, zawdziczam jej mioci i mdroci. Z tego, co dziao si naokoo mnie, rozumiaam bardzo duo. Jako picioletnie dziecko nauczyam si skada i chowa czyste rzeczy przyniesione z pralni i odrniaam wasne od cudzych. Wedug tego, co kady na siebie matka i ciotka, orientowaam si, e zamierzaj wyj, i zawsze prosiam, eby mnie zabray. Gdy zjawiali si gocie, zwykle posyano po mnie. Gdy odchodzili, machaam im rk na poegnanie. Musiao mi pozosta mtne wspomnienie tego gestu. Raz odwiedzili matk jacy panowie. Poczuam zatrzanicie drzwi frontowych i inne odgosy wiadczce o ich przybyciu. Tknita nag myl, pobiegam na gr i nie zatrzymywana przez nikogo zaczam stroi si po swojemu do goci. Stojc, za przykadem innych, przed lustrem namaciam sobie gow olejkiem i

upudrowaam grubo twarz. Nastpnie upiam na gowie woalk w ten sposb, e zakrya mi twarz i opadaa na ramiona. Zaoyam ogromn tiurniur, ktra dyndaa z tyu, dotykajc prawie listwy sukienki. Tak wystrojona zeszam na d bawi goci. Nie pamitam, kiedy sobie uwiadomiam po raz pierwszy, e nie jestem taka jak inni. Ale stao si to jeszcze przed przybyciem mojej nauczycielki. Zauwayam, e ani matka, ani moi przyjaciele nie posugiwali si gestami tak jak ja, gdy sobie czego yczyli, lecz mwili ustami. Czasami, stojc midzy dwiema rozmawiajcymi osobami, dotykaam ich warg. Nie mogam nic zrozumie i to mnie drczyo. Poruszaam ustami i gestykulowaam zapamitale - bez skutku. Czasami doprowadzao mnie to do takiej pasji, e wierzgaam i krzyczaam do utraty si. Musiaam zdawa sobie spraw ze swoich wybrykw, bo wiedziaam, e gdy kopnam Ell, moj piastunk, to j to bolao, a kiedy ochonam, dowiadczaam czego w rodzaju alu. Ale, o ile pamitam, nie zdarzyo si ani razu, aby to uczucie powstrzymao mnie od takiego samego wyczynu, gdy mi si nie udaa jaka zachcianka. W tym czasie moimi staymi towarzyszkami byy: maa Murzynka, Marta Washington, crka naszej kucharki, i Bella, stara wylica, w swoim czasie sawna z wyczynw myliwskich. Marta znaa moje gesty i rzadko si zdarzao, eby nie zrozumiaa rozkazu. Przyjemnie mi byo tyranizowa j. Na og podporzdkowywaa si mojej wadczej woli w obawie, e j uderz. Byam silna, ruchliwa, obojtna na konsekwencje. Wiedziaam, czego chciaam, i zawsze stawiaam na swoim, nawet gdy musiaam o to walczy. Spdzaymy moc czasu w kuchni, zagniatajc bueczki, pomagajc przy lodach, mielc kaw, kcc si nad misk z ciastem i karmic stada kur i indykw na kuchennych schodkach. Niektre tak byy oswojone, e jady mi z rki i pozwalay si gaska. Pewnego razu ogromny indor wyrwa mi z rki pomidor i uciek. Moe za przykadem im indora zbiegymy do drewutni z plackiem wieo polukrowanym przez kuchark i spaaszowaymy go do ostatniej okruszyny. Odchorowaam ten figiel. Ciekawa jestem, czy taka sama kara spotkaa indora. Perliczki lubi znosi jajka w zarolach. Wielka to bya dla mnie uciecha szuka jaj w wysokiej trawie. Nie mogam powiedzie Marcie, e chc wyprawi si po jajka, ale skadaam rce i przyciskaam je do ziemi. Oznaczao to kulisty przedmiot w trawie. Zawsze mnie zrozumiaa. Gdy nam si udao znale gniazdo, nie pozwalaam jej nie jaj do domu, dajc dobitnie gestami do zrozumienia, e mogaby upa i potuc jajka. Spichrz ze zboem, stajnie, gdzie stay konie, podwrze, gdzie rano dojono krowy, stanowiy dla mnie i dla Marty niezawodne rdo rozrywek. Dojarki pozwalay mi trzyma rce na krowach podczas dojenia i nieraz te dostawaam bolenie ogonem. Przygotowania gwiazdkowe radoway mnie niesychanie. Oczywicie nie rozumiaam, o co chodzi, ale rozkoszowaam si pysznymi zapachami, napeniajcymi dom, i przysmakami, ktrymi nas obdarzano, bylebymy tylko siedziay cicho. Zawadzaymy okropnie, ale to nie umniejszao ani troch naszej uciechy. Pozwalano nam tuc korzenie, przebiera rodzynki i oblizywa warzchwie. Wywieszaam poczoch za przykadem innych. Jednak nie pamitam, eby mnie to szczeglnie bawio. Nie byam te na tyle ciekawa, eby wstawa przed witem i szuka upominkw. Marta Washington bya tak samo psotna jak ja. Raz, w upalne lipcowe popoudnie dwie dziewczynki siedziay na stopniach werandy, jedna czarna jak heban, z kdzierzawymi wosami powizanymi sznurowadami w "kucyki", sterczce na caej gowie niby korkocigi, druga biaa z dugimi zocistymi lokami. Jedna miaa sze lat, druga bya dwa lub trzy lata starsza. Modsza bya niewidoma - to byam ja - druga to bya Marta Washington. Wycinaymy lalki z papieru. Niebawem znuya nas ta zabawa, wic pociymy nasze sznurowada i poobcinay znajdujce si w naszym zasigu licie kapryfolium. Wreszcie zainteresowaam si korkocigami Marty. Pocztkowo oponowaa, ale potem skapitulowaa. Przewiadczona, e z kolei ja powinnam, zgodnie z poczuciem sprawiedliwoci, da jej na up swoje loki, chwycia noyczki i ucia jeden. Byaby mnie pozbawia wszystkich wosw, gdyby w sam por nie nadesza matka. Bella, nasza wylica, druga moja towarzyszka, bya, stara i leniwa. Wolaa sypia przed ogniem, ni harcowa ze mn. Prbowaam usilnie nauczy j mojej mowy znakw, c, kiedy okazywaa si tpa i nieuwana. Czasami zrywaa si, dygotaa z podniecenia i zastygaa nieruchomo, jak psy wystawiajce ptaka. Wtedy nie rozumiaam zachowania si Belli, wiedziaam tylko, e nie stosuje si do mej woli. To mnie

irytowao i lekcja koczya si zawsze zbiciem suki. Bella podnosia si, przecigaa leniwie, niuchaa pogardliwie, przechodzia na drug stron kominka, gdzie znw si kada, a ja, znkana i zawiedziona, biegam szuka Marty. Z tych wczesnych lat zostao mi na zawsze w pamici wiele epizodw, mimo upywu czasu jasnych i wyranych. One to nadaj sens tym intensywniejszy tamtemu guchemu, bezcelowemu, pozbawionemu wiata yciu. Raz wylaam przypadkiem wod na fartuszek. Rozpostaram go do wysuszenia przed ogniem na kominku w bawialni. Fartuszek sech zbyt wolno jak na moje wymagania, wic przysunwszy si bliej, rzuciam go na rozarzony popi. Ogie oy. Znalazam si w krgu pomieni, gdy moja sukienka zaja si w jednej chwili. Narobiam straszliwego wrzasku. Viny, moja stara piastunka, przybiega na ratunek. Zarzucia na mnie koc, o mao mnie nie udusia, ale ugasia poar. Miaam poparzone donie i osmalone wosy, ale poza tym wyszam z przygody obronn rk. Jako te wtedy zrozumiaam, do czego suy klucz. Wic kiedy z rana zamknam matk w spiarni, gdzie przesiedziaa trzy godziny, gdy suba znajdowaa si w przybudwce. Matka walia w drzwi, a ja, siedzc na stopniach ganku, zamiewaam si z uciechy, bo czuam te uderzenia. By to mj najgorszy wybryk i rodzice doszli do wniosku, e najwyszy czas wzi mnie w kuratel. Gdy przyjechaa moja nauczycielka, Anna Sullivan, zaraz przy pierwszej sposobnoci zamknam j na klucz w jej pokoju. Matka daa mi do zrozumienia, e mam i na gr i co jej wrczy. Ale speniwszy polecenie, zatrzasnam drzwi, przekrciam klucz w zamku i schowaam pod szaf w hallu. Nie chciaam powiedzie, gdzie go schowaam. Ku wielkiej mojej satysfakcji ojciec musia i po drabin i wyciga pann Sullivan przez okno. Klucz oddaam po ilu tam miesicach. Kiedy miaam okoo piciu lat, przeprowadzilimy si z maego, pokrytego winorol domku do duego nowego domu. Rodzina skadaa si z ojca, matki, dwch starszych braci przyrodnich, pniej - maej siostrzyczki, Mildred. Moje najwczeniejsze wspomnienie o ojcu - to jak brn do niego przez wielkie zaspy papierw. Jest sam i trzyma przed sob arkusz papieru. Byam zdumiona, bo nie rozumiaam, co robi. Naladowaam go, naoywszy wpierw okulary w nadziei, e pomog mi wyjani tajemnic. Ale zagadka rozwizaa mi si dopiero po kilku latach. Dowiedziaam si, e te papiery to gazety i e mj ojciec by redaktorem jednej z nich. Ojciec kocha nas serdecznie, by pobaliwy i przywizany do domu. Rzadko nas opuszcza poza sezonem owieckim, bo - jak mi opowiadano - by zamiowanym myliwym i wietnym strzelcem. Zaraz po rodzinie w jego sercu zajmoway miejsce psy i strzelba. Odznacza si wielk, wrcz przesadn gocinnoci i rzadko wraca do domu bez gocia. Szczeglnie pyszni si swoim wielkim ogrodem, w ktrym, jak mwiono, hodowa najpikniejsze w okrgu arbuzy i truskawki. Przynosi mi pierwsze dojrzae winogrona i najwyborniejsze owoce. Pamitam jego pieszczotliwe dotknicia, gdy prowadzi mnie od drzewa do drzewa, od winoroli do winoroli, i niezwyk rado z moich zachwytw. Mia ogromny dar opowiadania. Gdy opanowaam mow, wpisywa mi nieudolnie w rczk swoje najlepsze anegdoty i cieszy si nadzwyczajnie, gdy je powtarzaam przy jakiej okazji. Bawiam na Pnocy, cieszc si ostatnimi piknymi dniami lata 1896 roku, gdy dosza mnie wie o mierci ojca. Chorowa krtko, cierpia bardzo, ale niedugo. Byo to moje pierwsze wielkie, bolesne przeycie, pierwsze zetknicie si ze mierci. Jak mam pisa o matce? Jest mi tak bliska, e wprost a niedelikatnie mwi o niej. Do dugo uwaaam siostrzyczk za intruza. Wiedziaam, e przestaam by jedyn pieszczoszk matki, i ta myl przejmowaa mnie zazdroci. Maleka przesiadywaa bezustannie na kolanach mamy, gdzie przedtem ja krlowaam, pochaniaa cay jej czas i uwag. Pewnego dnia zaszo co, co w moim pojciu do poczucia krzywdy doczyo zniewag. W tym okresie miaam lalk, pieszczon i poniewieran, ktrej pniej nadaam imi Nancy. Bya ona - niestety! - bezbronn ofiar moich atakw gniewu i czuoci, co jej bynajmniej nie wychodzio na dobre. Miewaam lalki mwice i paczce, ktre zamykay i otwieray oczka, ale adnej z nich tak nie kochaam, jak biedn Nancy. Nancy miaa koysk, w ktrej czsto potrafiam koysa j godzin lub duej. Okropnie zazdrosna strzegam zarwno lalki, jak koyski. A tu pewnego razu znalazam moj siostrzyczk pic spokojniutko w koysce Nancy. Tego rodzaju postpowanie dziecka, z ktrym nie czyy mnie jeszcze wizy uczuciowe, rozgniewao mnie. Podbiegam do koyski i przewrciam j. Z pewnoci

niemowl byoby si zabio, gdyby matka nie zdya jej zapa. Tak ju jest w yciu, e gdy czowiek jest tak samotny jak ja, niewiele si dowiaduje o serdecznych uczuciach, kiekujcych na glebie pieszczotliwych sw i postpkw. Ale potem pokochaymy si z Mildred i chtnie wdrowaymy rka w rk, dokd nas niosy kaprysy, chocia ona nie moga rozumie mojej palcowej mowy, a ja jej dziecinnego szczebiotu. Rozdzia III Tymczasem roso we mnie pragnienie wypowiadania si. Nieliczne gesty, ktrymi si posugiwaam, traciy stale na przydatnoci, tote za kadym razem, gdy mnie nie rozumiano, wpadaam nieuchronnie w pasj. To byo co takiego, jak gdyby niewidzialne rce przytrzymyway mnie, a ja szarpaam si jak szalona, eby si im, wyrwa. Walczyam, jakkolwiek daremnie, lecz duch oporu by we mnie nieugity. Takie wybuchy koczyy si z reguy paczem i wyczerpaniem fizycznym. Gdy przypadkiem niedaleko bya matka, chroniam si w jej ramiona. Rozpacz moja bywaa tak wielka, i zapominaam, co j wywoao. Po jakim czasie potrzeba jakiego rodka porozumienia z innymi staa si tak naglca, e te wybuchy zdarzay si ju codziennie, czasami narastajc z godziny na godzin. Rodzice martwili si niezmiernie. Mieszkalimy bardzo daleko od jakiejkolwiek szkoy dla niewidomych czy guchych i trudno byo przypuszcza, eby kto zgodzi si przyjecha na takie odludzie jak Tuscumbia i uczy guchociemne dziecko. Co wicej, moi krewni i przyjaciele mieli wtpliwoci, czy w ogle nadaj si do uczenia. Jedyny promie nadziei bysn matce w "Notatkach amerykaskich" Dickensa. Czytaa jego opowie o Laurze Bridgman i pamitaa, e bya ona guchociemna, a mimo to uzyskaa wyksztacenie. Ale pamitaa take, i doktor Howe, ktry odkry metod nauczania guchociemnych, dawno ju nie y. I tu krya si trudno nie do przezwycienia. Przypuszczalnie metody doktora Howe'a poszy do grobu razem z nim, a jeli nawet przetrway, jakim sposobem moga odnie z nich korzy dziewczynka w odlegej miecinie w Alabamie? Miaam ju pewno sze lat, gdy ojciec usysza o wybitnym okulicie w Baltimore, ktry leczy przypadki pozornie beznadziejne. Rodzice postanowili zawie mnie tam natychmiast, eby przekona si definitywnie o stanie moich oczu. Pamitam dobrze t podr. Bya bardzo przyjemna. W pocigu zawaram wiele przyjacielskich znajomoci. Jaka pani ofiarowaa mi pudeko muszelek. Ojciec porobi w nich dziurki, ebym moga je nawlec na sznurek. Przez duszy czas byam zadowolona i szczliwa. Rwnie i konduktor by dla mnie bardzo miy. Uczepiona u jego poy, towarzyszyam mu przy sprawdzaniu i przecinaniu biletw. Kleszcze, ktrymi pozwoli mi si bawi, byy czarown maszynk. Skulona w kcie awki zabawiaam si caymi godzinami, wycinajc w kawakach kartonu zabawne otworki. Ciotka zrobia mi ogromn lal z rcznikw. Bya to niesychanie komiczna, nieforemna stwora - ta zaimprowizowana lala - bez nosa, ust, uszu, oczu, bez niczego. Nawet dziecinna wyobrania nie moga przeistoczy tego w twarz. Dziwne to, ale brak oczu zastanowi mnie wicej ni inne braki razem wzite. Wskazywaam to wszystkim z konsekwentn natarczywoci, ale jako nikt nie potrafi znale rady. Ale w kocu mnie samej zawitaa genialna myl i problem zosta rozwizany. Zsunam si z siedzenia i zaczam szuka pod awk, a natrafiam na mantylk ciotki, przybran duymi paciorkami. Wyszarpnam dwa i pokazaam ciotce, e ma je przyszy lalce. Ciotka podniosa moj rczk do swych oczu. Kiwnam energicznie gow. Paciorki zostay wszyte, gdzie naleao, a ja nie posiadaam si z radoci. Ale mi ta zabawka natychmiast zobojtniaa. Przez ca drog nie miaam ani razu ataku zoci, bo tak duo rzeczy narzucao si moim palcom i uwadze. W Baltimore doktor Chisholm przyj nas uprzejmie. Nie potrafi nic pomc, orzek tylko, e mona sprbowa mnie uczy. Poradzi ojcu, aby uda si do doktora Aleksandra Grahama Bella w Waszyngtonie po informacje w sprawie szk i nauczycieli dla guchych lub niewidomych dzieci. Zgodnie z t rad popieszylimy natychmiast do Waszyngtonu pomwi z doktorem Bellem. Ojciec by przygnbiony i peen zych przeczu. Ja, cakowicie niewiadoma jego udrki, cieszyam si podniecajcymi wraeniami ruchu i zmiany miejsca. Chocia byam dzieckiem, wyczuwaam w doktorze tkliwo i sympati, waciwoci zjednujce mu tyle serc, tak jak jego wspaniae osignicia zjednuj mu oglny podziw. Trzyma mnie na kolanach i pozwoli

bawi si swoim zegarkiem. Rozumia moje znaki, za co go pokochaam. Jednak nie marzyam, e to spotkanie okae si wrotami, przez ktre wynurz si z ciemnoci na wiato, a moja samotno ustpi miejsca przyjani, wspyciu z ludmi, wiedzy i mioci. Doktor Bell poradzi ojcu, eby napisa do pana Anagnosa, dyrektora Instytutu Perkinsa w Bostonie, wsawionego gonymi eksperymentami doktora Howe'a z niewidomymi - z zapytaniem o kompetentn nauczycielk, ktra mogaby si podj mojej edukacji. Ojciec napisa niezwocznie i w cigu paru tygodni otrzyma miy list od pana Anagnosa z pocieszajc wiadomoci, e znalaz dla mnie nauczycielk. Dziao si to w lecie 1886 roku, jednak Anna Sullivan przybya do nas dopiero w marcu nastpnego roku. Tak wic pozostawiwszy za sob ciemnoci egipskie, stanam w obliczu Synaju. Moc Boska spyna na mnie i pozwolia mi przejrze i zobaczy wiele cudw. A ze witej Gry dolecia mnie gos mwicy "Wiedza to jest mio, wiato i ycie". Rozdzia IV Nie pamitam w moim yciu bardziej uroczystego dnia ni ten, kiedy przybya do nas moja nauczycielka, Anna Mansfield Sullivan. Ogarnia mnie zdumienie, gdy pomyl, jaka niezmierzona przepa dzielia te dwa istnienia, ktre ten dzie poczy - trzeci marca 1887 roku. Do siedmiu lat brakowao mi trzech miesicy. Byo popoudnie. Staam na ganku, niema, wyczekujca. Z gestw matki i popiesznej krztaniny w domu domylaam si niejasno, e zanosi si na co niezwykego. Wyszam wic przed drzwi i czekaam na stopniach. Popoudniowe soce przenikao przez gazki kapryfolium oplatajce ganek i padao na moj wzniesion ku grze twarz. Moje palce prawie bezwiednie pieciy znajome licie i rozwijajce si wanie wonne wiosenne kwiaty. Nie wiedziaam, co gotuje mi przyszo. Przez dugie tygodnie drczya mnie gorycz i gniew i po okresie gwatownych zmaga nastpio gbokie wyczerpanie. Czy bylicie kiedy na morzu w gstej mgle, kiedy to wydaje si, e dotykalna biaa ciemno okra czowieka ze wszech stron, podczas gdy wielki okrt, trwony, rozdygotany, przebija si po omacku ku wybrzeu, a czowiek czeka z bijcym sercem na co niewiadomego? Zanim si zacza moja nauka, byam jak ten okrt, ale bez kompasu, bez sondy, bez monoci sprawdzenia, jak daleko do przystani. "wiata! Dajcie mi wiato!" - woao mi bezgonie w duszy i w tej samej godzinie zajaniao mi wiato mioci. Poczuam zbliajce si kroki i wycignam rk sdzc, e to matka. Kto uj moj do, podnis mnie, obj i przytuli. To bya ona, ta, co miaa mi objawi bogactwo wiata, a co waniejsze, pokocha mnie. Nazajutrz rano moja nauczycielka zaprowadzia mnie do swego pokoju i daa mi lalk. By to prezent od niewidomych dzieci z Instytutu Perkinsa. Lalk ubraa Laura Bridgman. Ale o tym wszystkim dowiedziaam si dopiero pniej. Zaczam si bawi lalk. Po chwili nauczycielka napisaa mi wolno na doni sowo "lalka" (doll). Zaciekawiona t zabaw palcami, staraam si j naladowa. Gdy mi si w kocu udao wykona litery poprawnie, zarumieniam si z dziecinnej radoci i dumy. Zbiegam na d do matki i pokazaam jej, jak si pisze palcami sowo lalka. Nie wiedziaam, e literuj sowo, nie wiedziaam nawet o istnieniu sw. Po prostu naladowaam jak mapka gr palcw nauczycielki. W cigu nastpnych dni nauczyam si pisa do rki bezmylnie bardzo wiele wyrazw, takich jak: szpilka (pin), kapelusz (hat), kubek (cup), a take kilka czasownikw, jak siedzie (sit), sta (stand), chodzi (walk). Ale dopiero po kilku tygodniach odgadam, e kada rzecz ma nazw. Raz, gdy bawiam si now lalk, Anna Sullivan pooya mi rwnie na kolanach moj wielk szmacian lal, wpisujc wolno w rk "lalka", i staraa si da mi do zrozumienia, e sowo "lalka" odnosi si do obydwch moich lalek. Wczeniej tego samego dnia miaymy utarczk z powodu: "kubka" i "wody". Nauczycielka usiowaa wbi mi do gowy, e "kubek" to kubek, a "woda" to woda, lecz ja uporczywie mieszaam jedno z drugim. Zdesperowana, zaniechaa chwilowo tych prb, ale powrcia do nich przy pierwszej sposobnoci. Zniecierpliwiona t uporczywoci, porwaam now lalk i roztrzaskaam o podog. U stp swoich wymacaam skorupki rozbitej lalki i to mnie niezmiernie ucieszyo. Po tym gwatownym wybuchu nie czuam ani zgryzoty, ani alu. Nie kochaam tej lalki. W cichym ciemnym wiecie, w jakim yam, nie byo miejsca na gbok tkliwo. Czuam, jak nauczycielka zmiota skorupy pod kominek, i byam rada,

e znika przyczyna mego zego humoru. Panna Sullivan przyniosa mi kapelusz, wic wiedziaam, e wyjd na soce. Ta myl, jeeli nie sformuowane wraenie mona nazywa myl, wprawia mnie w dobry nastrj. Skakaam z radoci. Poszymy ciek do budki studziennej, wabione zapachem porastajcego j kapryfolium. Kto pompowa wod i nauczycielka podstawia moj do pod chodny strumie wody. Podczas gdy przelewa mi si przez jedn rk, wpisaa mi do drugiej sowo: "woda", najpierw powoli, nastpnie szybko. Staam bez ruchu, pochonita cakowicie gr jej palcw. Nagle rozbysa we mnie mglista wiadomo, jak gdyby czego zapomnianego - jakby drgania powracajcej myli i w ten sposb objawia mi si tajemnica jzyka. Zrozumiaam, e woda to ten cudowny chd przelewajcy mi si przez do. To ywe sowo obudzio we mnie dusz, napenio j wiatem, nadziej, radoci, wyzwolio z wizw. Prawda, e jeszcze pozostay zapory, ale z czasem i one mogy by zniesione. Odeszam od studni pena zapau do nauki. Kada rzecz miaa nazw, a kada nazwa dawaa ycie nowej myli. Po powrocie do domu czegokolwiek si dotknam, dygotao yciem. Pochodzio to std, e zaczam wczuwa si w wiele rzeczy. Wchodzc do domu przypomniaam sobie o stuczonej lalce. Wyczuam drog do kominka i pozbieraam skorupki. Na prno prbowaam zoy je z powrotem. zy napyny mi do oczu. Zrozumiaam, co zrobiam, i pierwszy raz zasmuciam si i poaowaam swego postpku. Tego dnia nauczyam si wielu nowych sw. Wszystkich sobie nie przypominam, ale pamitam, e midzy nimi znalazy si nastpujce: matka (mother), ojciec (father), siostra (sister), nauczycielka (teacher) sowa, od ktrych wiat zakwit mi jak rdka Aaronowa. Gdy wieczorem pooyam si do mego siatkowego eczka, byam tak szczliwa, e trudno byoby znale szczliwsze dziecko. Przeywaam w duszy radosne wydarzenia tego pamitnego dnia i pierwszy raz w yciu zatskniam do jutra. Rozdzia V Przypominam sobie wiele wydarze z tego lata 1887, po nagym przebudzeniu mej duszy. Nie robiam nic specjalnego, badaam tylko rkami wiat i uczyam si nazwy kadej rzeczy, ktrej si dotknam. Im wicej mi ich wpadao pod rk, im wicej mi przybywao nazw, im lepiej orientowaam si w ich zastosowaniu, tym radoniejsza, tym ufniejsza stawaa si wiadomo pokrewiestwa z reszt wiata. Gdy zakwity stokrotki i jaskry, nauczycielka braa mnie za rk i prowadzia przez pola, gdzie ludzie przygotowywali ziemi pod siewy, nad brzeg rzeki Tennessee. Tu, siedzc na trawie, pobieraam pierwsze lekcje o darach natury. Dowiadywaam si, jak dziki socu i deszczom wyrastaj z ziemi drzewa mie dla oka, a take dajce poywienie, jak ptaki buduj gniazda i przenosz si z kraju do kraju; jak im jest dobrze; w jaki sposb wiewirka, sarna, lew i wszelkie inne stworzenia znajduj sobie pokarm i schronienie. W miar, jak si dowiadywaam coraz to nowych rzeczy, coraz wicej radowaam si wiatem, na ktrym przyszo mi y. Na dugo przedtem, zanim nauczyam si dodawa liczby w arytmetyce lub okrela ksztat ziemi, Anna Sullivan nauczya mnie odczuwa pikno wonnych lasw, dziebeek trawy, ksztatw i doeczkw rczki mojej siostrzyczki. Kojarzya moje najwczeniejsze myli z natur, uczya pojmowa i odczuwa, e ptaki, kwiaty i ja to jedno szczliwe rodzestwo! Mniej wicej w tym czasie przeyam przygod, ktra mnie pouczya, e natura nie zawsze bywa askawa. Pewnego dnia wracaymy z dugiej wdrwki. Poranek by uroczy, ale gdymy skrciy ku domowi, zrobio si gorco i parno. Par razy zatrzymywaymy si dla odpoczynku pod przydronymi drzewami, ostatni raz pod dzik wini niedaleko domu. W cieniu byo rozkosznie, a na drzewo atwo byo si wdrapa. Tote z pomoc nauczycielki zdoaam usadowi si wrd gazi. Tak byo chodno w koronie drzewa, e panna Sullivan zaproponowaa, e zjemy tu sobie drugie niadanie. Przyrzekam, e bd siedzie spokojnie, wic posza po nie do domu. Nagle w powietrzu zasza zmiana. Ciepo soneczne pierzcho. Wiedziaam, e niebo pociemniao, gdy wszelki ar, dla mnie rwnoznaczny ze wiatem, ustpi. Od ziemi powiao dziwnym zapachem. Znaam ten zapach. Wiedziaam, e jest on zawsze zwiastunem burzy, i niewymowny strach cisn mi serce. Byam absolutnie sama, odcita od przyjaci, bez pewnego gruntu pod nogami. Owiono mnie co nieznanego, przeogromnego.

Siedziaam bez ruchu w penym napicia oczekiwaniu. Zimny strach przenika mnie do szpiku koci. Pragnam powrotu nauczycielki, ale nade wszystko chciaam zej z drzewa. Przez chwil panowaa zowroga cisza, po czym rozleg si gony szum lici. Drzewem wstrzsno drenie. Potny poryw wichru zdmuchnby mnie na ziemi, gdybym si nie trzymaa z caej siy gazi. Winia chwiaa si i prya. Gazki amay si i leciay naokoo mnie na podobiestwo gradu. Za wszelk cen chciaam zeskoczy! Lecz trwoga przykuwaa mnie do drzewa. Kuliam si wrd gazi, ktre chwiay si na wszystkie strony. Od czasu do czasu czuam, jakby walio si co cikiego, i wyczuwaam, jak wiatr wstrzsa pniem. To rozstrajao mnie do najwyszego stopnia i wanie gdy pomylaam, e drzewo zwali si razem ze mn, nauczycielka chwycia mnie za rk i pomoga zej. Przytuliam si do niej drc z radoci, e znw mam grunt pod nogami. Nauczyam si nowej prawdy, e natura "jest w cigej wojnie ze swoimi dziemi i pod pieszczot ukrywa zdradzieckie szpony". Duo czasu upyno po tej przygodzie, zanim odwayam si znw wej na drzewo. Sama ta myl napeniaa mnie trwog. Dopiero sodki zapach mimozy w penym rozkwicie sprawi, e, opanowujc strach, ponowiam prb. By pikny wiosenny poranek. Siedziaam sama w altanie, pogrona w lekturze, gdy owiaa mnie niezwykle subtelna wo. Zerwaam si i instynktownie wycignam rce. Mogo si zdawa, e to sama wiosna zjawia si w altanie. - Co to jest? zapytaam i po chwili zorientowaam si, e tak pachnie mimoza. Poszam a do koca ogrodu, bo wiedziaam, e drzewo mimozy roso na zakrcie cieki niedaleko parkanu. Ot i ono, rozdygotane w cieple soca. Obcione kwieciem gazie prawie dotykaj wysokiej trawy. Czy istniao kiedy na wiecie co tak doskonale piknego? Delikatne patki wzdragay si przed najlejszym dotkniciem. To byo rajskie drzewo, ktre przesadzono na ziemi. Przedostaam si wrd ulewy kwiecia do okazaego pnia i przez chwil staam niezdecydowana. Wreszcie postawiam stop w szerokim rozwidleniu gazi i podcignam si w gr. Trudno mi byo utrzyma si, gazie byy bardzo grube, a kora rania mi rce. Ale dowiadczaam rozkosznego uczucia, e porywam si na cudowny, niezwyky czyn, wic piam si coraz wyej i wyej, a dotaram do maej awki, ktr kto umocowa na drzewie tak dawno, e we wrosa. Siedziaam tam bardzo dugo. Czuam si jak wrka na rowym oboku. Pniej spdzaam na moim rajskim drzewie szczliwe dugie godziny z gow pen wspaniaych marze. Rozdzia VI Zdobyam wic klucz do poznania mowy i tylko pragnam nauczy si, jak go uywa. Dzieci, ktre sysz, przyswajaj sobie mow bez szczeglnego wysiku. Chwytaj w lot, po prostu z rozkosz, sowa z ust otoczenia, podczas gdy guche dziecko musi owi je powoli, z mozoem. Ale niezalenie od trudw wynik jest cudowny. Stopniowo od nazw przedmiotw posuwamy si krok za krokiem, a przebdziemy niezmiern odlego dzielc nieudolnie wyjkan zgosk od wersetu Szekspira. Pocztkowo, gdy nauczycielka nauczya mnie czego nowego, zadawaam bardzo niewiele pyta. Moje pojcia byy nieokrelone, a zapas sw niedostateczny. Lecz w miar jak poznawaam coraz wicej rzeczy, w miar jak mi przybywao sw, ciekawo wzrastaa, wic powracaam raz po raz do tego samego przedmiotu, spragniona dalszych informacji. Czasami nowe sowo oywiao obraz, ktry wczeniejsze przeycie wyryo w mzgu. Pamitam poranek, kiedy zapytaam pierwszy raz o znaczenie sowa "kocha". Jeszcze wtedy nie znaam wielu sw. Znalazam wanie w ogrodzie kilka wczesnych fiokw i przyniosam mojej nauczycielce. Chciaa mnie pocaowa, ale wtedy jeszcze nie lubiam, eby mnie kto caowa prcz matki. Anna Sullivan obja mnie agodnie wp i napisaa mi na rce - Kocham Helenk. - Co to znaczy kocha? - zapytaam. Przycigna mnie do siebie i odpowiedziaa: - To jest tutaj. - I wskazaa na moje serce. Uprzytomniam sobie pierwszy raz, e serce bije. Byam ogromnie zaskoczona, bo wtedy jeszcze nie rozumiaam niczego, czego nie dotknam. Powchaam fioki, ktre trzymaa, i zapytaam na p znakami, na p sowami: - Czy kocha to sodycz kwiatw? - Nie - odpowiedziaa. Znw si zamyliam. Promienie soca paday na nasze twarze. - Czy to nie jest kocha? - zapytaam, pokazujc w kierunku ciepa. - Czy to nie jest mio? Wydawao mi si, e nie mogo by nic pikniejszego ni soce, pod ktrego ciepymi

promieniami wszystko ronie. Ale nauczycielka znw potrzsna gow. Byam ogromnie zakopotana i zawiedziona. Dziwiam si, e nie potrafi pokaza mi mioci. W par dni pniej nawlekaam paciorki rnej wielkoci symetrycznie - dwa due, trzy mae i tak dalej. Popeniaam cigle omyki, ktre nauczycielka wytykaa mi raz po raz z agodn cierpliwoci. W kocu dostrzegam bardzo wyran omyk w kolejnoci i przez chwil skupiam uwag na lekcji, starajc si poj, jak powinnam bya uszeregowa paciorki. Nauczycielka stukna mnie w czoo i napisaa mi na rce: - Myl! W jednym przebysku pojam, e sowo to oznacza proces przebiegajcy w mojej gowie. To byo moje pierwsze wiadome spostrzeenie z dziedziny abstrakcyjnych poj. Dugo siedziaam bez ruchu. Nie mylaam o paciorkach rozsypanych na kolanach, lecz staraam si znale znaczenie "mioci" w wietle tej nowej idei. Przez cay dzie soce kryo si za chmur raz po raz przechodzia krtka ulewa - gdy nagle objawio si w caej swojej ogromnej wspaniaoci. Znw zapytaam nauczycielk: - Czy to nie mio? - Mio to jest co jak chmury, ktre zasnuway niebo, zanim soce wyjrzao - objania. I w sowach atwiejszych ni te, ktre przytaczam, bo wtedy jeszcze bym ich nie zrozumiaa, uzupenia: - Przecie nie moesz dotkn chmur, ale czujesz deszcz i wiesz, jak ciesz si kwiaty i jak spragniona jest ziemia po upalnym dniu. Mioci te nie mona dotkn, ale czujesz, jak sodycz wlewa we wszystko. Bez mioci nie byaby szczliwa i nie miaaby nawet chci si bawi. Nagle pojam t pikn prawd. Poczuam niewidzialne nici midzy moj myl i mylami innych ludzi. Od samego pocztku nauki panna Sullivan trzymaa si zasady, aby przemawia do mnie tak, jakby przemawiaa do syszcego dziecka. Jedyna rnica polegaa na tym, e zamiast mwi, wpisywaa zdania w moj rk. Jeeli nie znaam sw i zwrotw, koniecznych dla wyraenia moich myli, to mi je podsuwaa. Podsuwaa sowa ju wtedy, gdy nie mogam jeszcze podtrzymywa rozmowy. Ten proces cign si kilka lat, gdy guche dziecko nie opanuje w miesic, a nawet w dwa czy trzy lata, niezliczonych zwrotw i wyrae uywanych w najprostszych codziennych okolicznociach. Mae syszce dziecko nabywa je przez bezustanne powtarzanie i naladownictwo. Rozmowy, jakie syszy w domu, poddaj tematy, pod wpywem ktrych powstaj jego myli. Ta naturalna wymiana poj jest niedostpna dla guchego dziecka. Zdajc sobie z tego spraw, moja nauczycielka postanowia dostarcza mi podniet, ktrych byam pozbawiona. Czynia to, powtarzajc, o ile to byo moliwe, sowo w sowo to, co syszaa, i pokazujc mi, jak bra udzia w rozmowie. Lecz upyno duo czasu, zanim zdobyam si na inicjatyw i potrafiam powiedzie co sensownego i w por. Gusi lub niewidomi z wielk trudnoci przyswajaj sobie formy towarzyskiej rozmowy. O ile wiksze sprawia to trudnoci ludziom guchociemnym. Nie mog przecie rozrni tonu gosu ani bez czyjej pomocy orientowa si w gamie tonw nadajcych znaczenie sowom. Nie mog te obserwowa wyrazu twarzy rozmwcy, a przecie spojrzenie przesdza czsto o znaczeniu sw. Rozdzia VII Nastpnym wanym krokiem w mojej edukacji bya nauka czytania. Skoro tylko nauczyam si troch pisa na rce, nauczycielka daa mi paski kartonu z wypukym drukiem. W mig pojam, e kade drukowane sowo oznacza przedmiot, czynno lub jak cech. Miaam ramk, w ktrej mogam ustawia sowa budujc krtkie zdania. Ale zanim wstawiam zdanie w ramk, wyraaam je za pomoc przedmiotw. Wyszukiwaam paski kartonu ze sowami takimi jak: lalka (doll), jest (is), na (on), ko (bed) i kadam kade sowo na odpowiednim przedmiocie. Nastpnie ukadaam lalk na ku ze sowami: "jest", "na" obok niej. W ten sposb ukadaam zdanie ze sw, a jednoczenie budowaam zdania za pomoc samych przedmiotw. Raz panna Sullivan kazaa mi przypi sowo dziewczynka (girl) do fartuszka i stan w szafie. Na pce uszeregowaam sowa: "jest", "w", "szafie". Nic mnie tak nie cieszyo jak ta zabawa. Bawiymy si w ten sposb caymi godzinami. Czsto wszystkie rzeczy w pokoju byy pozestawiane w zdania. Od drukowanej kartki by tylko krok do drukowanej ksiki. Braam swoj "Czytank dla pocztkujcych" i szukaam znajomych sw. Gdy znajdowaam, cieszyam si jak przy zabawie w chowanego. To by pocztek nauki czytania. O lekturze caych powiastek bdzie mowa pniej. Regularnych lekcji nie miaam przez dugi czas.

Nawet gdy uczyam si ju naprawd, wydawao mi si to raczej zabaw ni prac. Anna Sullivan objaniaa mi wszystko za pomoc piknych powiastek lub wierszykw. Jeeli mnie co zachwycio lub zainteresowao, omawiaa to ze mn w taki sposb, jakby sama bya ma dziewczynk. To, o czym moc dzieci myli ze strachem - uciliwym przedzieraniu si przez gramatyk, trudnych rachunkach i jeszcze trudniejszych definicjach, ja zaliczam dzi do moich najmilszych wspomnie. Nie mog wytumaczy wyjtkowego zrozumienia panny Sullivan dla moich przyjemnostek i pragnie. Moe pochodzio to std, e tak dugo obcowaa z niewidomymi. Posiadaa przy tym cudowny dar opowiadania. Przechodzia szybko do porzdku nad nieciekawymi szczegami i nigdy nie nkaa mnie pytaniami, czy pamitam onegdajsz lekcj. W sposb tak przystpny podawaa suche naukowe dane, e nie sposb byo nie pamita. Czytaymy i uczyymy si na dworze, przekadajc nasonecznione lasy nad dom. Wszystkie moje najwczeniejsze lekcje maj w sobie tchnienie lasu - subteln ywiczn wo szyszek sosnowych, pomieszan z zapachem dzikich winogron. Siedzc w cieniu tulipanowca, uczyam si rozumie, e kada rzecz, to nauka i poytek. "Pikno rzeczy uczyo mnie ich uytecznoci". Istotnie wszystko, co potrafio brzcze, bzyka, piewa albo kwitn, miao udzia w mojej nauce - haaliwe aby, koniki polne i wierszcze (gdy je trzymaam w rku, po chwili zapominay o swoim kopotliwym pooeniu i zaczynay swoje piskliwe trele), mae puchowe kurcztka, dzikie kwiaty, kwiecie dereniu, fioki i pczkujce drzewa owocowe. Czuam pkajce upiny baweny i gniotam w palcach ich mikkie wkna i kosmate nasiona. Czuam cichy powist wiatru wrd kosw, jedwabisty szelest dugich lici i pene oburzenia parskanie mego kuca, kiedy chwytaymy go na pastwisku i zakaday wdzido. Ach, mj Boe! Jak dobrze pamitam cierpki koniczynowy zapach jego oddechu! Niekiedy wstawaam o wicie i wymykaam si do ogrodu, gdy na trawie i kwiatach leaa rzsista rosa. Mao kto wie, co to za rado czu w doni delikatn mikko r lub pikne ruchy lilii chwiejcych si w porannym wietrzyku. Zdarzao mi si schwyta owada w koronie zerwanego kwiatu. Czuam wtedy saby szmer skrzydeek trcych jedno o drugie w przystpie nagej trwogi, skoro drobniutkie stworzenie spostrzego, e co z zewntrz pozbawio je swobody ruchw. Drug moj ulubion kryjwk by sad, gdzie owoce dojrzeway z pocztkiem lipca. Ogromne, pokryte puszkiem brzoskwinie same wchodziy mi w rce, a od swawolnych powieww wiatru jabka spaday mi pod nogi. Z jak rozkosz zbieraam owoce do fartuszka i przytulaam twarz do gadkich policzkw jabek, ciepych jeszcze od soca. I zaraz w podskokach z powrotem do domu! Chodziymy na przysta Kellera, stary zrujnowany drewniany pomost na rzece Tennessee, gdzie podczas wojny domowej ldowali onierze. Bya to nasza ulubiona przechadzka. Bawic si w nauk geografii, spdzaymy tam dugie szczliwe godziny. Budowaam groble z kamykw, robiam wyspy i jeziora, dryam oyska rzek, wszystko dla rozrywki i ani mi przez myl nie przeszo, e odrabiam lekcj. Z rosncym zdumieniem przysuchiwaam si, jak moja nauczycielka opisywaa wielki okrgy wiat z gorejcymi grami, pogrzebanymi miastami, lodowcowymi rzekami i wielu innymi dziwami. Panna Sullivan sporzdzaa mapy plastyczne w glinie, tak e mogam wyczuwa palcami grzbiety grskie i doliny, i krte koryta rzek. I to rwnie mi si podobao. Ale podzia ziemi na strefy i bieguny wprawia mj umys w zamt i dziaa rozstrajajco. Pokazowe sznury i patyczki z drzewa pomaraczowego oznaczajce bieguny wydaway mi si tak realne, e do dzisiejszego dnia sama wzmianka o strefie umiarkowanej nasuwa mojej wyobrani szpagat okrcony kolicie na improwizowanym globusie. Gdyby kto prbowa mnie przekona, e biae niedwiedzie faktycznie wspinaj si na biegun pnocny, moe byabym skonna w to uwierzy. Chyba jedynym przedmiotem, ktrego nie lubiam, bya arytmetyka. Od samego pocztku nie pocigay mnie liczby. Panna Sullivan prbowaa uczy mnie liczy metod nawlekania grupami paciorkw na sznurki. Na somkach - tak jak w przedszkolu - nauczyam si dodawa i odejmowa. Nigdy nie starczyo mi cierpliwoci, eby uoy wicej ni pi lub sze grup jednorazowo. Gdy tego dokazaam, uwaaam, e na ten dzie jestem w porzdku z sumieniem, i biegam szuka moich towarzyszek zabaw. Raz pewien pan, ktrego nazwisko wyleciao mi z pamici, przysa mi kolekcj wykopalisk, malekich muszelek piknie znakowanych, kawakw piaskowca z odciskami pazurw ptasich i

liczn paskorzeb paproci. To byy klucze, ktre otworzyy przede mn wiat antydyluwialnych skarbw. Palce mi dray, gdy si przysuchiwaam opowiadaniom mojej nauczycielki o straszliwych bestiach o przedziwnych niewymawialnych nazwach, ktre kiedy przedzieray si przez pierwotne bory, ywic si gaziami olbrzymich drzew, i wymary w niewiadomej erze w okropnych moczarach. Dugo, dugo te dziwne stwory nawiedzay mnie w snach. Ten ponury okres tworzy pospne to dla mojej radosnej teraniejszoci, penej r i soca, rozbrzmiewajcej agodnym ttentem mojego kucyka. I znw otrzymaam w darze pikn muszl. Wielkie byo moje zdziwienie i uciecha, gdy si dowiedziaam, e to maleki miczak zbudowa takie mieszkanko w ksztacie byszczcej spirali. e w ciche noce, gdy nawet najlejszy powiew nie marszczy gadkiej powierzchni wd, odzik egluje po bkitnych dalekociach Oceanu Indyjskiego w swoim "perowym okrciku". Gdy ju si nauczyam wielu interesujcych rzeczy o yciu i zwyczajach dzieci morza - jak to wrd szalejcych fal mae polipy buduj pikne wyspy koralowe na Oceanie Spokojnym i jak foraminifery stworzyy kredowe wzgrza w wielu krajach - moja nauczycielka przeczytaa mi "Wielokomorowego odzika" i wyjania, e proces budowy muszel miczakw symbolizuje rozwj umysu. Tak jak cudotwrczy paszcz odzika przeobraa materia, ktry czerpie z wody, i czyni go czci samego siebie, tak samo czstki wiedzy, ktre zbieramy, ulegaj podobnemu przeobraeniu i staj si perami myli. I znw rozwj roliny dostarczy tematu do nauki. Kupiymy lili i zasadziymy j w sonecznym oknie. Niebawem zielone spiczaste pczki zaczy si rozwija. Wysmuke palcowate listki zewntrzne otwieray si z wolna - jak sdziam, nie pieszno im byo ujawni ukryte w rodku pikno. Skoro jednak proces rozkwitu raz si zacz, posuwa si szybko, ale systematycznie. Zawsze jeden pk wikszy i pikniejszy ni pozostae odrzuca zewntrzn usk z majestatycznym gestem, jak gdyby pikno w mikkich, jedwabistych szatach wiedziaa, e jest krlow lili z boej aski, podczas gdy jej pokorniejsze siostrzenice zrzucay niemiao zielone kapturki. Wreszcie caa rolina przeobraaa si w jeden pikny wonny bukiet. Na oknie zastawionym kwiatami znajdowao si w szklanym kloszu jedenacie kijanek. Pamitam, z jakim przejciem dokonywaam odkry na tych stworzeniach. Co to bya za zabawa zanurza rk w naczyniu. Wyczuwaam kijanki i pozwalaam im przemyka si i przelizgiwa midzy palcami. Tak si zdarzyo, e energiczniejsza sztuka wyprysna z naczynia i spada na podog. Znalazam j, ale wydawaa si prawie martwa. Jedynym znakiem ycia byy sabe ruchy ogona. Lecz zaledwie znalaza si w swoim ywiole, natychmiast daa nurka na dno i zacza szybko pywa w kko, ruchliwa i rozradowana. Dokonaa skoku, zobaczya wielki wiat i bya rada z powrotu do swego licznego szklanego domku w cieniu ogromnej fuksji. Dopiero gdy osigna abi godno, przeniosa si do zielonego stawu na kocu ogrodu. Tam, wypiewujc przedziwne pieni miosne, napeniaa muzyk letnie noce. W ten sposb pobieraam nauk wprost z ycia. Pocztkowo miaam znikome moliwoci. Dopiero moja nauczycielka rozwina je i wzbogacia. Odkd przybya, caa moja istota tchna mioci i szczciem. Od pierwszej chwili panna Sullivan nie pomina ani jednej sposobnoci, eby mi ukazywa pikno utajone w kadym zjawisku, i bezustannie staraa si myl, czynem i przykadem umila moje ycie i czyni je poytecznym. Geniusz mojej nauczycielki, jej takt oraz mio do mnie sprawiy, e pierwsze lata mojej nauki byy tak pikne. Potrafia znale waciwy moment nauczania i dlatego ta wiedza oczarowaa mnie i przenikna do mojej duszy. Pojmowaa, e umys dziecka jest jak pytki potok, ktry szemrze i spywa wesoo kamienistym oyskiem edukacji, w ktrego wodach odbija si tu kwiat, tam krzew, wdzie pierzasta chmura. Usiowaa kierowa moim rozwijajcym si umysem. Wiedziaa, e tak jak potok powinien si zasila dopywami grskich strumykw i ukrytych rde, dopki nie stanie si gbok rzek, zdoln odzwierciedla na spokojnej powierzchni obraz falistych wzgrz, drzew przewietlonych socem i bkitnego nieba na rwni z maym kwiatkiem. Kady nauczyciel moe przyj dziecko do klasy, ale nie kady potrafi zachci je do nauki. Dziecko nie bdzie pracowao chtnie, jeeli bdzie skrpowane czy to przy pracy, czy w zabawie. Dziecko musi pozna entuzjazm zwycistwa i gorycz zawodu, zanim podejmie si z wasnej woli zada, do ktrych nie ma upodobania, i postanowi przebija si odwanie przez nudne podrczniki. Moja nauczycielka jest mi

tak bliska, e prawie nie wyobraam sobie siebie bez niej. Nie umiaabym powiedzie, jak dalece moje uwielbienie dla pikna jest mi wrodzone, a jak dalece jest spowodowane jej wpywem. Czuj si zczona z ni nierozdzielnie i musz poda jej ladami. Co jest we mnie najlepszego - naley do niej. Wszystkie moje uzdolnienia, aspiracje i radoci obudziy si do ycia pod dotkniciem jej kochanej rki. Rozdzia VIII Pierwsze Boe Narodzenie po przybyciu Anny Sullivan do Tuscumbii byo wielkim wydarzeniem. Caa rodzina przygotowaa dla mnie niespodzianki, ale co mi sprawio najwiksz przyjemno, to to, e ona i ja przygotowaymy niespodzianki dla innych. Ta tajemnica szczeglnie mnie cieszya i bawia. Przyjaciele robili, co mogli, eby pobudzi moj ciekawo napomknieniami i niedomwieniami, ktre umylnie nagle urywali. Obie podtrzymywaymy zabaw w zgadywanie, ktra nauczya mnie wicej o sztuce posugiwania si jzykiem ni jakiekolwiek systematyczne lekcje. Co wieczr, siedzc naokoo poncego kominka, zabawialimy si zgadywaniem prezentw. W miar jak wita si zbliay, gra stawaa si coraz bardziej podniecajca. W Wigili Boego Narodzenia dzieci szkolne w Tuscumbii zaprosiy mnie na swoj choink. W rodku klasy stao pikne drzewko iskrzce si agodnie w blasku wiate, obadowane dziwnymi wspaniaymi owocami. Bya to chwila najwyszego szczcia. Rado moja nie miaa granic, gdy powiedziano mi, e kade dziecko otrzyma podarek. Dobrzy ludzie, ktrzy przygotowali choink, pozwolili mnie wrczy prezenty dzieciom. Pochonita t przyjemnoci, nie zainteresowaam si swoimi. Ale gdy sobie o nich przypomniaam, zaczam nadmiernie niecierpliwi si oczekiwaniem na prawdziw gwiazdk. Wiedziaam, e podarki, ktre ju otrzymaam, to nie byy te, o ktrych nasuchaam si tyle, a nauczycielka powiedziaa mi, e upominki, ktre otrzymam, bd jeszcze adniejsze. Na razie cieszyam si otrzymanymi, a na tamte zgodziam si zaczeka do rana. Wywiesiwszy poczoch dugo leaam i udawaam tylko, e pi. Czekaam na witego Mikoaja. Byam okropnie ciekawa, co on zrobi. Wreszcie usnam z now lalk i biaym misiem w objciach. Rano obudziam ca rodzin yczeniem "Wesoych wit". Znalazam niespodzianki nie tylko w poczosze, ale take na stole, na wszystkich krzesach, przy drzwiach, a nawet na oknie. Po prostu ruszy si nie mogam, eby si nie potkn o gwiazdkowy upominek zawinity w bibuk. A gdy nauczycielka podarowaa mi kanarka, szczcie moje nie miao granic. Maleki Tim by tak oswojony, e wskakiwa mi na palec i jad z rki osmaane winie. Panna Sullivan objania mnie, jak mam si opiekowa nowym ulubiecem. Co dzie rano, po niadaniu, przygotowywaam mu kpiel, sprztaam czyciutko klatk, napeniaam miseczki wieym ziarnem i wod ze studni i zawieszaam na jego hutawce wie gazk ptasiego ziela. Ktrego dnia rano zostawiam otwart klatk w oknie, a sama poszam po wod na kpiel. Gdy wracaam i otworzyam drzwi, poczuam, e przemkn koo mnie wielki kot. W pierwszej chwili nie zorientowaam si, co zaszo. Dopiero gdy wsunam rk do klatki i wdziczne skrzydeka Tima nie musny mi rki, a ostre pazurki nie wpiy si w palec, zrozumiaam, e nigdy ju nie zobacz mojego sodkiego piewaka. Rozdzia IX Nastpnym wanym wydarzeniem w moim yciu bya wyprawa do Bostonu w maju 1888 roku. Pamitam, jakby to byo wczoraj, przygotowania, wyjazd z nauczycielk i matk, podr, a w kocu przybycie do Bostonu. Jake odmienna bya ta podr od tamtej sprzed dwch lat, ktr odbyam do Baltimore. Nie byam ju t okropn wiercipit, nie daam, eby wszyscy w wagonie interesowali si mn i zabawiali mnie. Siedziaam spokojnie przy mojej nauczycielce i pochaniaam z yw ciekawoci wszystko, co mi opowiadaa o widokach z okna pocigu: piknej rzece Tennessee, rozlegych plantacjach baweny, wzgrzach, lasach i tumach rozemianych Murzynw na stacjach, ktrzy machali rkami pasaerom i roznosili po wagonach wymienite cukierki i praon kukurydz. Na wprost mnie siedziaa moja ogromna szmaciana lala Nancy w nowej kretonowej sukience i letnim kapelusiku z rondem i patrzya na mnie paciorkowymi oczkami. Chwilami, gdy panna Sullivan

przerywaa swoje opisy, przypominaam sobie o istnieniu Nancy i braam j w objcia, chocia przewanie uspokajaam sumienie, wmawiajc sobie, e Nancy pi. Poniewa nie bd ju miaa sposobnoci wspomina Nancy, opowiem w tym miejscu, jaka smutna przygoda spotkaa j wkrtce po przyjedzie do Bostonu. Bya ubabrana pasztecikami z bota, ktrymi j karmiam usilnie, bo sama nigdy nie miaa apetytu na te przysmaki. W Instytucie Perkinsa praczka zabraa j potajemnie do kpieli. Ale tego byo dla biednej Nancy za wiele. Wrcia w moje rce jako bezksztatny pk baweny. Gdyby nie paciorkowate oczka, patrzce na mnie z wyrzutem, byabym jej nie poznaa. Gdy pocig wtoczy si w kocu na dworzec w Bostonie, wydao mi si, e pikna czarodziejska bajka staa si rzeczywistoci. "Przed dawnymi laty" przeobrazio si w "teraz", "dalek krain" miaymy pod stopami. Zaraz po przybyciu do Instytutu Perkinsa zaprzyjaniam si ogromnie z niewidomymi dziemi. Odkrycie, e znaj rczny alfabet, uradowao mnie niesychanie. Co za rozkosz rozmawia z innymi dziemi moim wasnym jzykiem! Do tej pory byam niby cudzoziemka porozumiewajca si za porednictwem tumacza. W szkole, gdzie uczya si Laura Bridgman, byam jak u siebie w domu. Nie od razu uwiadomiam sobie, e moi nowi przyjaciele byli niewidomi. Wiedziaam, e ja sama nie mog widzie. Mimo to wydawao si rzecz nie do wiary, e wszystkie te ruchliwe dzieci, ktre przybiegay i bawiy si ze mn, byy rwnie niewidome. Pamitam, jak mnie to zdziwio i zabolao, skoro spostrzegam, e kad rce na moich rkach, gdy mwi do nich, i e czytaj ksiki palcami. Chocia ju mi o tym mwiono i chocia rozumiaam swoje wasne upoledzenie, to przecie miaam niejasne wraenie, e poniewa sysz, to musz mie jaki dar widzenia, i nie byam przygotowana na to, e wiele z nich jest pozbawionych tego cennego daru natury. Ale takie byy szczliwe, takie zadowolone, e bl ustpi przed radoci, jak mi sprawiao ich towarzystwo. Jeden dzie, spdzony z niewidomymi dziemi, sprawi, e w tym nowym otoczeniu poczuam si cakowicie jak u siebie w domu. Dni upyway szybko, przynoszc ze sob coraz to nowe przemie przeycia, ktrym oddawaam si z zapaem. Nie chciao mi si wierzy, e poza Bostonem jest co jeszcze na wiecie. Mnie wydawa si on pocztkiem i kocem stworzenia. Podczas tej bytnoci zwiedziymy Bunker Hill i tutaj odbya si moja pierwsza lekcja historii. Opowie o tych dzielnych ludziach, ktrzy walczyli wanie na tym miejscu, uczynia na mnie wielkie wraenie. Wspinaam si na pomnik liczc stopnie i zastanawiajc si, gdy wchodziam coraz to wyej i wyej, czy onierze te wdzierali si na te ogromne schody i czy strzelali do nieprzyjaciela na dole. Nazajutrz popynymy do Plymouth. Bya to moja pierwsza wyprawa na ocean i pierwsza przejadka statkiem parowym. Ach, jaka pena ycia i ruchu! Ale dudnienie maszyn wydao mi si tak podobne do grzmotu, e zaczam paka, zlkam si, e jeeli zacznie pada, to nie bdzie mowy o pikniku. Mam wraenie, e z caego Plymouth najwicej mnie zainteresowaa wielka skaa, na ktrej wyldowali Pielgrzymi. Mogam jej dotkn, i moe ta okoliczno sprawia, e przybycie Pielgrzymw, ich trud i osignicia wyday mi si bardziej realne. Czsto braam w rk may model plymouthskiej skay, ktr ofiarowa mi miy pan w Pilgrim's Hall, badaam jej zarysy i pknicie w rodku oraz wypuke cyfry 1620 i przypominaam sobie wszystko, czego si dowiedziaam o zadziwiajcej historii Pielgrzymw. Moja dziecinna wyobrania pona zachwytem dla ich przedsiwzicia. Idealizowaam ich jako najdzielniejszych, najszlachetniejszych ludzi, ktrzy szukali gniazda w obcym kraju. Mylaam, e jak sami podali wolnoci, tak jej yczyli i innym. Po latach dowiadczyam bolesnego, pomieszanego ze zdumieniem zawodu, gdy si dowiedziaam, jak sami przeladowali innych. Wstyd nas pali od tych wspomnie, chocia jednoczenie zachwycamy si nimi, bo ich odwadze i energii zawdziczamy nasz Ojczyzn. Wrd wielu przyjaci, jakich zdobyam w Bostonie, musz wymieni pana Williama Endicotta i jego crk. Byli dla mnie bardzo dobrzy i z pobytu u nich mam przemie wspomnienia. Zoyymy im wizyt w ich piknym domu w Beverly Farms. Co to bya za rozkosz przechadza si po ranym ogrodzie! A psy, ogromny Leo i may kdzierzawy Fritz z dugimi uszami, zaraz do mnie przybiegy. Nimrod, najbardziej rczy z koni, wpycha mi nos w rce, domagajc si pieszczot i cukru. Pamitam take, e pierwszy raz bawiam si w piasku na play. Piasek by twardy, gadki, zupenie inny od sypkiego ostrego piasku w Brewster, pomieszanego z popioem i muszelkami. Pan Endicott

opowiada mi o wielkich statkach przypywajcych z Bostonu w drodze do Europy. Czsto spotykaam go pniej. Zawsze by dla mnie bardzo dobry. Jego wanie miaam na myli, gdy nazwaam Boston "Miastem Zacnych Serc". Rozdzia X Na krtko przedtem, zanim Instytut Perkinsa zamknito na lato, zapada decyzja, e razem z moj nauczycielk spdz wakacje w Brewster na Przyldku Cod, u naszej drogiej przyjaciki, pani Hopkins. Byam uszczliwiona, bo nasuchawszy si wspaniaych opowieci o morzu, wyobraaam sobie, jakie czekaj mnie przyjemnoci. Z tych nadmorskich wakacji najywiej zostao mi w pamici wspomnienie oceanu. Mieszkaam w gbi ldu i nie znaam sonego morskiego powiewu. Ale czytaam w ogromnej ksidze "Nasz wiat" opis oceanu. Pena ciekawoci, zapragnam poczu dotyk fali i uchwyci ryk jego wd. Tote gdy si dowiedziaam, e to pragnienie wreszcie si speni, cieszyam si bardzo. Ledwo woono mi kostium kpielowy, pobiegam na ciepy piasek i odwanie, bez namysu rzuciam si w chodne fale. Poczuam rozkoysany, zapadajcy si ywio. Ten lekki, skoczny taniec napeni mnie radoci. Nage podniecenie przeobrazio si w trwog. Uderzyam stop o ska i zalaa mnie woda. Wycignam rce, eby si czego przytrzyma, nie byo nic prcz wody i wodorostw, ktre fale ciskay mi w twarz. Ale szalone wysiki nie zday si na nic. Fale igray ze mn, przerzucay mnie to tu, to tam. To byo straszne! Stay grunt uciek mi spod ng. ywio zamkn si nade mn, pozbawiajc niejako ycia, powietrza, ciepa i mioci. Ale w kocu morze, jakby mu si uprzykrzya nowa zabawka, wyrzucio mnie na brzeg i za chwil znalazam si w objciach mojej nauczycielki! Co to bya za ulga - ten przecigy serdeczny ucisk! Jak tylko ochonam ze strachu i odzyskaam gos, zaraz zapytaam - Kto nasypa soli do wody? Skoro mino pierwsze wraenie zetknicia si z wod, cieszyam si ogromnie, gdy mogam wysiadywa w kostiumie kpielowym na wielkiej skale i czu, jak fale szturmuj do niej raz po raz, obryzgujc mnie fontannami piany. Czuam chrzst kamykw na play pod naporem wody. Cay brzeg zdawa si jcze jak w straszliwej torturze. Powietrze dygotao. Grzywiaste bawany cofay si dla nabrania potniejszego rozpdu, a ja przywieraam do skay, wyprona, oczarowana, w oczekiwaniu natarcia rozszalaego, ryczcego ywiou. Nigdy nie miaam dosy morza i play. Ostro wieego, morskiego powietrza dziaaa jak chodna kojca myl. Muszle, kamyki i wodorosty z uczepionymi na nich drobniutkimi yjtkami miay dla mnie nigdy nie sabncy urok. Jednego dnia panna Sullivan zwrcia mi uwag na dziwny stwr, ktry zowia, gdy wygrzewa si na socu w pytkiej wodzie. By to ogromny krlewski krab - pierwszy, z jakim si spotkaam. Obejrzaam go, dziwic si niezmiernie, e nosi swj dom na grzbiecie. Nagle przyszo mi do gowy, e mogabym go hodowa. Chwyciam go wic za ogon obiema rkami i zawlokam do domu. Byam ogromnie zadowolona, e udao mi si dokona takiego wyczynu, gdy krab by bardzo ciki. Cignam go p mili z najwyszym wysikiem. Nie dawaam nauczycielce spokoju, dopki nie ulokowaa mojego kraba w korycie koo studni. Byam przekonana, e tam bdzie bezpieczny. Ale rano, gdy poszam go odwiedzi, ju go nie byo. Nikt nie wiedzia, dokd si wynis i jakim sposobem umkn. Byam bardzo rozczarowana, ale z czasem uwiadomiam sobie, e zabieranie kraba nie wiadczyo ani o dobroci, ani o mdroci. Potem byam szczliwa, mylc, e wrci do morza. Rozdzia XI Na jesieni wrciam do rodzinnego domu na Poudniu z sercem przepenionym wspaniaymi przeyciami. Gdy wspominam pobyt na Pnocy, zdumiewa mnie bogactwo i rnorodno wspomnie zwizanych z t wypraw. Wydaje mi si, e to by pocztek wszystkiego. Skarby nowego piknego wiata gromadziy si u moich stp. Stale spotykay mnie przyjemnoci i cigle dowiadywaam si czego nowego. Wczuwaam si we wszystko. Ani chwili nie usiedziaam na miejscu. Moje ycie byo tak pene ruchu, jak egzystencja malekich owadw, zamknita w granicach jednego krtkiego dnia. Poznaam wiele osb, ktre rozmawiay ze mn piszc mi w rk. I to nawizanie kontaktu mylowego byo dla mnie ogromn radoci. Jesienne miesice spdziam z

rodzin w naszym letnim domku na grze o jakie czternacie mil od Tuscumbii. Zwano go Paprociowy Kamienioom, gdy w pobliu znajdowa si wapienny kamienioom ju dawno opuszczony. Przepyway przez niego trzy wartkie strumyczki, ktre wytryskiway wrd ska. Gdy gazy zastpoway im drog, przeskakiway przez nie lub przelatyway kaskadami. Niektre miejsca zarastay cakowicie paprocie. Reszt gry pokrywa gsty las. Byy tutaj ogromne dby i wspaniae iglaste drzewa o pniach niby omszae kolumny. Z konarw tych olbrzymw zwieszay si girlandy bluszczu i jemioy. Wo amerykaskich liw daktylowych przenikaa wszystkie zaktki lasu - uudna rozkoszna wo, od ktrej radowao si serce. Miejscami wino muszkatelowe i inne odmiany winoroli rozpocieray si od drzewa do drzewa, tworzc altany zawsze pene motyli i brzczcych owadw. Rozkosznie byo zabka si przed wieczorem w zielonych kotlinach lenej gstwiny i wdycha chodne wonie. Nasz dom przypomina piknie pooony obz na szczycie gry wrd dbw i sosen. Mae pokoje cigny si z obydwch stron dugiego otwartego hallu. Naokoo domu rozpocieraa si rozlega piazza, po ktrej hulay grskie wiatry. Wiksz cz dnia spdzalimy na dworze, pracujc, jedzc lub na zabawie. Koo tylnych drzwi rs wielki orzech amerykaski obudowany naokoo schodkami. Od frontu drzewa byy tak blisko, e mogam ich dotyka i czu, jak wiatr koysze konarami lub jak licie wiruj lecc w d na jesiennym, porywistym wichrze. Do Paprociowego Kamienioomu przyjedao mnstwo goci. Wieczorem mczyni grali przy ognisku w karty i spdzali czas na pogawdkach. Opowiadali dziwy o ptactwie, rybach i zwierztach, ile to upolowali dzikich kaczek i indykw, jakiego duego zowili pstrga, jak chwytali najprzebieglejsze lisy czy przechytrzali najsprytniejsze oposy i jak przecigali najmiglejsze jelenie. Byam przekonana, e z pewnoci ani lew, ani tygrys, ani niedwied, ani adne inne dzikie zwierz nie oparoby si tym szczwanym myliwym. - Jutro na polowanie! - brzmia okrzyk na dobranoc, gdy grono wesoych przyjaci rozchodzio si. Mczyni sypiali w hallu za naszymi drzwiami. Czuam gbokie oddechy psw i myliwych spoczywajcych na zaimprowizowanych kach. O wicie budzi mnie zapach kawy, szczk strzelb i cikie kroki myliwych. Czuam rwnie stukot kopyt koni, na ktrych przyjechali z miasta. Uwizane pod drzwiami, stay tam ca noc, rc gono ze zniecierpliwienia. W kocu wszyscy dosiadali koni i, jak si to piewa w starych piosenkach, rumaki ruszay z kopyta z brzkiem udziennic i trzaskaniem biczw. Przodem gnay ogary, a za nimi jak wicher znakomici myliwi "z ttentem i trzaskiem, i dzikim wrzaskiem!" W poudnie zabieralimy si do przygotowywania barbecue. W gbokim leju, w ziemi, rozpalano ogie, z wierzchu ukadano na krzy kije i zawieszano na nich miso, i obracano jak na ronach. Naokoo siedzieli w kucki Murzyni i dugimi gaziami odganiali muchy. Smakowity zapach pieczeni przyprawia mnie o gd na dugo przed nakryciem do stow. W momencie najbardziej gorczkowych przygotowa i krztaniny nadjedaa ekipa owiecka w rozsypce, po dwch, po trzech, zgrzani, zmordowani, konie pokryte pian, ogary zdyszane, osowiae - i ani jednego trofeum! Kady myliwy zarcza, e widzia co najmniej jednego jelenia i to naprawd z bliska, ale chocia psy nie ustaway w szalonej pogoni za zwierzyn, chocia myliwi strzelali celnie, na szczk cyngla zwierzyna znikaa bez ladu. To tak, jak z tym chopcem, co to powiedzia, e niewiele brakowao, a byby ustrzeli krlika, bo widzia jego trop. Ale ekipa prdko zapominaa o swoich niepowodzeniach i zasiadalimy do pieczeni, tyle e nie z dziczyzny, lecz cielcej lub wieprzowej. Ktrego lata miaam w Paprociowym Kamienioomie swojego kucyka. Nazwaam go "Czarn Piknoci", bo wanie przeczytaam ksik pod tym tytuem. Mj podobny by pod kadym wzgldem do swego ksikowego imiennika, od lnicej czarnej maci do biaej gwiazdki na czole. Spdziam na jego grzbiecie wiele najszczliwszych godzin mego ycia. Czasami, gdy nie grozio adne niebezpieczestwo, nauczycielka puszczaa wodze i kucyk szed sobie stpa lub przystawa, jak mu si podobao, i skuba traw lub ogryza licie z drzew rosncych koo wskiej cieki. Gdy nie miaam ochoty na przejadk konn, wyruszaymy we dwie po niadaniu na wdrwk len. Gubiymy si umylnie wrd cieek wydeptanych przez bydo i konie. Zdarzao si czsto, e trafiaymy na nieprzebyte zarola i musiaymy i okrn drog. Wracaymy zawsze do domu z narczami wawrzynu, dziewanny, paproci i wspaniaych botnych kwiatw, jakie rosn tylko na Poudniu. Czasami wyprawiaam si z

Mildred i maymi kuzynkami na liwki daktylowe. Nie jadam ich, ale ogromnie lubiam ich zapach i z przyjemnoci szukaam ich w trawie i wrd lici. Chodziymy rwnie na orzechy. Pomagaam otwiera kolczaste kasztany i tuc hikorowe orzechy zrywaymy take orzechy woskie - ogromne, sodkie woskie orzechy! U stp gry przebiegaa kolej. Dzieci przyglday si przelatujcym ze wistem pocigom. Czasami okropny gwizd wywabia nas na stopni werandy i Mildred opowiadaa mi z przejciem, e to krowa wesza na tor albo ko. O mil od domu znajdowa si gboki parw. Brzegi czy most. Trudno byo bardzo po nim przechodzi, gdy podkady byy rzadkie i tak cienkie, i miao si wraenie, e stpa si po prtach. Nigdy przez ten most nie przechodziam. A tu jednego dnia zabdziymy w lesie. Mildred, panna Sullivan i ja. Wdrowaymy wiele godzin nie mogc znale cieki. Nagle Mildred pokazaa rczk i zawoaa: - Tam jest most! Wolaybymy inn drog, ale ju byo pno i ciemniao si, a przez parw szo si na przeaj. Musiaam wyczuwa szyny palcami stp, ale nie baam si i szo mi si wcale dobrze, gdy nagle z oddali doleciao sabe: puf! puf! - Widz pocig! - krzykna Mildred. Jeszcze minuta, a byby przejecha nas, gdybymy si nie spuciy na poprzeczne wizania, tak e przelecia nad naszymi gowami. Gorcy powiew lokomotywy dmuchn mi w twarz, a dym i popi o mao mnie nie udusiy. Gdy pocig przejeda z hukiem, most dygota i koysa si. Mylaam, e zlecimy w przepa. Z okropnym trudem wydostaymy si na tor. Gdymy dotary do domu, bya ju noc. Nie zastaymy nikogo, poniewa caa rodzina wyruszya na poszukiwania. Rozdzia XII Po wizycie w Bostonie spdzaam teraz zim prawie zawsze na Pnocy. Raz pojechaam do wioski w Nowej Anglii. Jeziora byy zamarznite, pola biae jak okiem sign. Bya to dla mnie pierwsza sposobno zaznajomienia si ze nien krain. Pamitam, jak si zdziwiam, gdy odkryam, e tajemnicza rka ogoocia z lici drzewa i krzewy, gdzieniegdzie pozostawiajc tylko zwidy listek. Ptaki odleciay, a ich puste gniazda wrd gazi napenia nieg. Zima panowaa na wzgrzach i polach. Pod jej lodowatym dotkniciem ziemia zdrtwiaa, nawet duszki mieszkajce w drzewach ucieky w korzenie i tam, skulone w ciemnociach, spoczyway w gbokim nie. Wydawao si, e wszelkie ycie gdzie spyno, bo nawet kiedy soce wiecio, dzie by Zzibnity, zmartwiay, Jakby w nim ycia odruchy ustay. Po raz ostatni dwign si zgrzybiay, Obj widnokrg mdym spojrzeniem cay. Zeschnita trawa i krzewy przeobraziy si w las sopli. Ktrego dnia zanosio si na nieyc. Wybiegymy z domu, eby czu, jak lec pierwsze drobniutkie patki. Przez wiele godzin sypay si nieki cicho, mikko na ziemi; wszystko wygadzay. Zapada niena noc i rano wiat ukaza si zmieniony do niepoznania. Wszystkie drogi zniky. Pozostaa tylko niena pustynia, usiana drzewami. Wieczorem zerwa si wiatr od pnoco-zachodu i patki niene wiroway jak szalone. Siedzielimy naokoo wielkiego ogniska, opowiadali sobie wesoe historyjki i artowali, zapominajc, e znajdujemy si wrd pustkowia, odcici od wiata. Ale w nocy zawieja wzmoga si tak bardzo, e zdja nas trwog. Krokwie uginay si i trzeszczay, a gazie drzew naokoo domu skrzypiay i uderzay o okna, szamotane potnymi porywami wichury. Po trzech dniach nieyca ustaa. Soce przebio si przez chmury i zalao blaskiem szerok, falist bia przestrze. Wysokie pagrki, fantastycznie uksztatowane piramidy i nieprzebyte zaspy skaday si na ten odmieniony krajobraz. W zaspach przekopywano opatami cieki. Woyam paszcz i kapturek i wyszam. Mrz parzy mi policzki jak ogie. Idc ciekami lub brnc przez mniejsze zaspy, udao nam si dotrze do sosnowego lasu tu za rozlegym pastwiskiem. Drzewa stay nieruchome, biae jak postacie na marmurowym fryzie. Nie czuo si zapachu igie sosnowych. W promieniach soca gazki byszczay jak diamenty, ktre pod dotkniciem naszych rk osypyway si niby grad. Blask by tak olniewajcy, e przenika nawet przez ciemnoci osaniajce moje oczy. Nasz ulubion rozrywk byo saneczkowanie. Brzegi jeziora podnosiy si miejscami stromo. Po tych zboczach zjedaymy w d. Sadowiymy si w sankach, chopak popycha, i leciao si, e ha! przez zaspy, wyboje, z rozpdu na jezioro i po lnicej tafli a na przeciwlegy brzeg! Co za rado! Co za upajajce

szalestwo! Na mgnienie zrywaymy acuch przykuwajcy czowieka do ziemi i gnajc rka w rk z wiatrem, przeobraaymy si w nieziemskie istoty. Rozdzia XIII Na wiosn 1890 roku nauczyam si mwi. Od dawna odczuwaam nieprzepart ch, aby wymawia syszalne dwiki. Bekotaam z jedn rk na gardle, a drug na wargach, eby wyczuwa ich poruszenia. Radowao mnie wszystko, co wydawao dwiki. Lubiam czu mruczenie kota i szczekanie psa. Lubiam rwnie trzyma do na gardle piewaka lub na fortepianie w trakcie gry. Zanim utraciam wzrok i such, uczyam si szybko mwi, ale po chorobie stwierdzono, e przestaam mwi, bo nie mogam sysze. Siadywaam po caych dniach na kolanach matki z rkami na jej twarzy, gdy bawiy mnie ruchy jej warg. I sama poruszaam ustami, jakkolwiek zapomniaam, co znaczy mwi. Przyjaciele opowiadali, e miaam si i pakaam w naturalny sposb i e przez jaki czas wydawaam wiele dwikw i zgosek nie w formie porozumiewania si z otoczeniem, lecz dlatego, i odczuwaam nieodpart potrzeb wiczenia narzdw gosowych. Ale byo jedno sowo, ktrego znaczenie pozostao mi w pamici - woda. Ale i ono stawao si coraz trudniej uchwytne. Trwao to do przyjazdu Anny Sullivan. Zaniechaam wymawiania go dopiero, gdy nauczyam si mwi je na palcach. Od dawna ju orientowaam si, e moje otoczenie ma inn ni ja metod porozumiewania si. I to jeszcze zanim si dowiedziaam, e guche dziecko mona nauczy mwi. Zdawaam sobie spraw, e mj sposb komunikowania si z ludmi nie by zadowalajcy. Osoba, cakowicie uzaleniona od rcznego alfabetu, odczuwa to zawsze jako upoledzenie. Drczyam si tym i mylaam, jak temu zaradzi. Usiowaam wiczy uporczywie wargi i gos. Przyjaciele starali si zniechca mnie do tych prb z obawy, ebym nie doznaa zawodu. Ale ja trwaam przy swoim. Niebawem zaszed wypadek, ktry sprawi, e ta wielka zapora zostaa zwalona: dowiedziaam si o dziewczynce nazwiskiem Ragnhild Kaata. W roku 1890 pani Lamson, jedna z dawnych nauczycielek Laury Bridgman, po powrocie z podry do Skandynawii przyjechaa do mnie w odwiedziny i opowiedziaa mi o Ragnhild Kaata, guchociemnej dziewczynce z Norwegii, ktr istotnie nauczono mwi. Zaledwie pani Lamson skoczya opowiadanie, gdy pod wraeniem sukcesu tej dziewczynki, porwana wielkim zapaem, postanowiam, e i ja naucz si mwi. Nie uspokoiam si, dopki moja nauczycielka nie zawioza mnie do Sary Fuller, dyrektorki Szkoy Horacego Manna, z prob o rad i pomoc. Ta urocza, przemia pani ofiarowaa si sama mnie uczy. Zaczymy lekcje 26 marca 1890 roku. Metoda jej bya nastpujca: przesuwaa lekko moj do po swojej twarzy, ebym moga wyczu pooenie jej jzyka i warg przy wymowie dwiku. Naladowaam j z takim zapaem, e w cigu godziny nauczyam si szeciu elementw mowy: M, P, A, S, T, I. Panna Fuller udzielia mi ogem jedenastu lekcji. Nigdy nie zapomn zdziwienia i radoci, gdy wypowiedziaam pierwsze zdanie: "Jest ciepo". Prawda, e zgoski rway si i zacinay, ale to ju bya ludzka mowa. Moja dusza, wiadoma nowej mocy, wyrwaa si z wizw i przedzieraa si przez te uomne symbole mowy ku wszechwiedzy. adne guche dziecko, ktre stara si gorliwie wymawia nigdy nie syszane sowa, ktre pragnie wydosta si z wizienia ciszy, gdzie ani tony mioci, ani piewy ptasie, ani dwiki muzyki nie przerywaj milczenia, adne takie dziecko nie zapomni przejmujcego zdumienia i odkrywczej radoci, jakich dowiadczyo wymawiajc pierwsze sowo. Tylko takie dziecko zrozumie, z jakim przejciem przemawiaam do swoich zabawek, do kamieni, drzew, ptakw i zwierzt, jak si cieszyam, gdy na moje woanie przybiegaa do mnie Mildred lub psy suchay moich rozkazw. Nieoceniona to dla mnie aska, e mog posugiwa si sowami, ktrych nie potrzeba tumaczy. Nie naley jednak sdzi, e nauczyam si naprawd mwi w tak krtkim czasie. Poznaam tylko elementy mowy. Panie Fuller i Sullivan mogy mnie zrozumie, ale poza tym rzadko kto rozumia jedno sowo na sto. Nie jest te prawd, e po nauczeniu si tych elementw reszty dokonaam sama. Gdyby nie geniusz mojej nauczycielki, jej niezmordowana wytrwao i powicenie, nigdy bym nie zrobia takich postpw w mwieniu. Po pierwsze, wiczyam dniami i nocami, zanim mowa moja staa si zrozumiaa chociaby dla najbliszych. Po drugie, stale potrzebowaam pomocy panny Sullivan przy

wymawianiu i czeniu dwikw na tysic sposobw. Dotychczas jeszcze zwraca mi ona uwag na z wymow niektrych sw. Wszyscy nauczyciele guchociemnych wiedz, co to znaczy, i tylko oni potrafi zrozumie, z jakimi ogromnymi trudnociami musiaam walczy. Czytajc z warg nauczycielki, byam cakowicie uzaleniona od swoich palcw. Musiaam posugiwa si zmysem dotyku, eby wyczuwa wibracj garda, poruszenia ust i wyraz twarzy. A czsto zdarzao si, e mnie ten zmys zawodzi. W takich wypadkach byam zmuszona powtarza sowa lub zdania niekiedy caymi godzinami, dopki nie wyczuam we wasnym gosie waciwego dwiku. Moja praca to bya praktyka, praktyka i tylko praktyka. Czsto ogarniao mnie zniechcenie i znuenie, ale myl, e niebawem pojad do domu i poka moim kochanym, czego dokonaam, zagrzewaa mnie do dalszych wysikw. Jak bardzo czekaam na t chwil, kiedy z radoci pochwal wyniki mojej nauki! - Siostrzyczka bdzie mnie teraz rozumiaa! - zawoaam. Ta myl umoliwiaa mi pokonanie wszystkich przeszkd. I powtarzaam zachwycona: - Teraz ju nie jestem niemow! Czy mogam si nie cieszy, e bd moga mwi do matki i czyta odpowiedzi z jej warg? Dziwio mnie odkrycie, o ile to atwiej mwi, ni pisa na palcach. Zaniechaam alfabetu rcznego jako rodka porozumiewania si, chocia panna Sullivan i nieliczni spord moich przyjaci uywaj go dotychczas w rozmowie ze mn, gdy jest wygodniejszy i szybszy ni czytanie z warg. Moe w tym miejscu powinnam wyjani sposb posugiwania si rcznym alfabetem, zdaje si, zdumiewajcym dla tych, ktrzy si na nim nie znaj. Kto, kto mi czyta lub mwi do mnie, pisze mi litery w rk, posugujc si jednorcznym alfabetem oglnie uywanym przez guchych. Ja kad do na rce mwicego tak lekko, eby nie krpowa jego ruchw. Pozycj rki rwnie atwo wyczu, jak widzie. Nie wyczuwam kadej litery oddzielnie, tak samo jak wy nie widzicie kadej litery oddzielnie w trakcie czytania. Ciga praktyka nadaje palcom wielk gitko. Niektrzy moi przyjaciele pisz mi do rki bardzo szybko, prawie tak szybko, jak rutynowana maszynistka pisze na maszynie. Rczne oznaczanie liter przebiega rwnie odruchowo, jak przy pisaniu. Gdy opanowaam mow, musiaam jecha co prdzej do domu. Nie mogam ju duej zwleka. Wybia w kocu najszczliwsza ze szczliwych godzin. W drodze przemawiaam bezustannie do mojej nauczycielki, nie dla samej satysfakcji mwienia, ale dla wprawy. Nie chciaam zmarnowa nawet ani chwili. Ani si spostrzegam, jak pocig zatrzyma si na stacji w Tuscumbii. Na peronie czekaa caa rodzina. Na samo wspomnienie tej chwili zy napywaj mi do oczu. Matka przycisna mnie mocno do siebie, oniemiaa, drca z radoci. Ach, pochaniaa kad sylab z moich ust. Maa Mildred chwycia mnie za rk i pocaowaa. Taczya z radoci. Ojciec milcza gboko wzruszony. Rozdzia XIV Jedna tylko chmura zamia moje dziecistwo. Zdarzyo si to w zimie 1892 roku. Byam przygnbiona, drczyy mnie wtpliwoci, strach i niepokj. Ksiki straciy dla mnie urok i dzi jeszcze wspomnienie tamtych strasznych dni napenia mnie przeraeniem. Zaczo si od powiastki "Krl Mrz", ktr napisaam i przesaam na rce pana Anagnosa z Instytutu Perkinsa. Aby rzecz przedstawi jasno, musz przytoczy fakty majce zwizek z tym epizodem, ktry zmuszona jestem opowiedzie ze wzgldu na siebie sam i na moj nauczycielk. Wymaga tego poczucie sprawiedliwoci. Napisaam t powiastk w domu na jesieni, gdy ju nauczyam si mwi. Zabawilimy w Paprociowym Kamienioomie duej ni zwykle. Panna Sullivan opisywaa mi uroki jesiennych lici. Wyglda na to, e jej opisy wskrzesiy we mnie wspomnienie powiastki, ktr mi czytano, a ktr zapamitaam. Wydawao mi si wtedy, e, mwic jzykiem dzieci, "wymyliam sobie bajk". Spisaam j w obawie, ebym jej nie zapomniaa. Pisaam z uczuciem twrczej radoci. Myli, sowa i obrazy spyway mi swobodnie w koce palcw. Zdanie po zdaniu notowaam na tabliczce Braille'a. Teraz, jeeli sowa i obrazy nasuwaj mi si bez adnego wysiku, oznacza to, e nie s one wytworem mego umysu, lecz jak naleciaoci; odrzucam je wic nie bez alu. W owym okresie wchaniaam skwapliwie wszystko, co czytaam, nie mylc o autorstwie, i dzi nawet nie mog by zupenie pewna, co byo wytworem moich myli, a co czerpaam z ksiek.

Przypuszczam, i dzieje si to dlatego, e tak wiele wrae czerpi za porednictwem cudzych oczu i uszu. Historyjk przeczytaam nauczycielce. Teraz jeszcze przypominam sobie, z jak przyjemnoci przytaczaam co pikniejsze ustpy, i irytacj, gdy mi przerywaa, aby poprawi wymow niektrych sw. Przy obiedzie odczytano moje dzieo zebranej rodzinie. Dziwili si, e tak dobrze pisz. Kto zapyta, czy przeczytaam to w ksice. Pytanie to niezmiernie mnie zdziwio, bo absolutnie nie pamitaam, eby mi to kiedy czytano. - O, nie! Sama to wymyliam. Napisaam j dla pana Anagnosa. Przepisaam powiastk i posaam mu na urodziny. Poradzono mi, eby zmieni tytu "Jesienne licie" na "Krl Mrz", co te uczyniam. Sama zaniosam j na poczt. Byam pena entuzjazmu. Nie przeczuwaam, jak okrutn cen przyjdzie mi zapaci za ten urodzinowy podarek. Pan Anagnos, zachwycony "Krlem Mrozem", ogosi go w ktrym sprawozdaniu Instytutu Perkinsa. Byam ogromnie szczliwa, c, kiedy niebawem spotkao mnie straszne rozczarowanie. Wkrtce po moim wyjedzie do Bostonu wyszo na jaw, e opowiadanie podobne do "Krla Mroza", pod tytuem "Mrone wrki" napisane przez Margaret T. Canby ukazao si jeszcze przed moim urodzeniem w ksice pod tytuem "Ptaszek i jego zaczarowani przyjaciele". Te dwa opowiadania byy nieomal identyczne i nie ulegao wtpliwoci, e czytano mi utwr panny Canby i e popeniam - plagiat. Trudno mi to byo wytumaczy, ale gdy w kocu zrozumiaam, ogarno mnie bolesne zdumienie. adne dziecko nie przeyo nigdy takiego wstydu. Skompromitowaam si. Naraziam na posdzenie tych, ktrych najwicej kochaam. Ale jak si to mogo sta? Mczyam si straszliwie, eby sobie przypomnie, co czytaam o mrozie, zanim napisaam swoj powiastk. Nic sobie nie mogam przypomnie poza "Dziadkiem Mrozem" i wierszem dla dzieci "Igraszki mrozu", a wiedziaam przecie, e nie czerpaam z tego rda. Pocztkowo pan Anagnos, chocia gboko poruszony, skonny by wierzy moim usprawiedliwieniom. By niezwykle serdeczny i dobry, i na krtko ciar spad mi z serca. eby mu zrobi przyjemno, staraam si by wesoa i wystroi si jak najpikniej na rocznic urodzin Waszyngtona, ktra przypada wkrtce po tym przykrym wydarzeniu. Miaam rol Cerery w maskaradzie wystawionej przez niewidome dziewczynki. Tak dobrze pamitam wdzicznie osaniajce mnie draperie, wieniec z barwnych jesiennych lici na gowie, owoce i zboe u stp i w rkach i pod pozorami wesooci maskaradowej dawice przeczucie nadcigajcego nieszczcia. Wieczorem, w przeddzie uroczystoci jedna z nauczycielek zapytaa mnie o co w zwizku z "Krlem Mrozem". Powiedziaam jej, e panna Sullivan opowiadaa mi o Dziadku Mrozie i jego przecudnych dzieach. Z tego, co mwiam, wywnioskowaa opacznie, e pamitaam powiastk panny Canby o mronych wrkach, i powiedziaa to panu Anagnosowi, jakkolwiek zapewniam j z naciskiem, e si myli. Pan Anagnos, ktry kocha mnie serdecznie, pod wraeniem, e go oszukaam, nie chcia sucha moich zapewnie o przywizaniu i niewinnoci. By przekonany, a co najmniej podejrzewa, e obie z nauczycielk przywaszczyymy sobie rozmylnie cudze pomysy i narzuciy mu je, aby zyska jego podziw. Postawiono mnie przed komisj ledcz, zoon z personelu nauczycielskiego i urzdnikw Instytutu, a pannie Sullivan kazano wyj z sali. Wtedy wzito mnie w krzyowy ogie pyta, jak mi si wydao, z zamiarem zmuszenia mnie do przyznania si, e pamitam, jak mi kiedy czytano "Mrone wrki". W kadym pytaniu wyczuwaam powtpiewanie i podejrzliwo. Czuam rwnie, e kochany przyjaciel spoglda na mnie z wyrzutem, chocia nie potrafiabym tego wszystkiego wyrazi sowami. Serce walio mi w piersiach i trudno mi byo mwi. Odpowiadaam monosylabami. Nawet wiadomo, e zasza tu tylko jaka okropna pomyka, nie przynosia mi ulgi w cierpieniu. Kiedy wreszcie pozwolono mi wyj, byam tak oszoomiona, e nie czuam pieszczot mojej nauczycielki, nie docieray do mnie serdeczne sowa przyjaci, ktrzy mwili mi, e jestem dzielna dziewczynka i e s ze mnie dumni. Tej nocy lec w ku pakaam tak rozpaczliwie, jak si to chyba rzadko zdarza dzieciom. Oby jak najrzadziej! Byo mi strasznie zimno. Wyobraaam sobie, e nie doyj do rana. Ta myl sprawia mi ulg. Przypuszczam, e gdyby mnie takie przejcie spotkao w pniejszym okresie dziecistwa, zniechciabym si do ycia raz na zawsze. Ale z czasem zapomniaam o cierpieniu i goryczy, ktrych zaznaam w tych smutnych dniach. Panna Sullivan nie syszaa wcale o "Mronych wrkach" ani o ksice, w ktrej bya ta powiastka. Z pomoc doktora Aleksandra Bella

przeprowadzia dochodzenie i w kocu okazao si, e pani Zofia C. Hopkins miaa ksik Margaret Canby "Ptaszek i jego zaczarowani przyjaciele" w Brewster w roku 1888, kiedy to spdziymy u niej lato. Pani Hopkins nie moga odnale tej ksiki, ale powiedziaa mi, e w tym czasie, gdy panna Sullivan wyjechaa na wypoczynek, ona prbowaa zabawia mnie czytaniem. Jakkolwiek nie moga sobie przypomnie, eby mi czytaa "Mrone wrki", tak jak ja nie mogam sobie tego przypomnie, bo bya pewna, e zbiorek "Ptaszek i jego zaczarowani przyjaciele" znajdowa si wrd jej ksiek. Fakt jego zniknicia wytumaczya tym, e na krtko przedtem sprzedaa dom i pozbya si wielu dziecicych ksiek, jak stare podrczniki szkolne i zbiory bajek, i e "Ptaszek i jego zaczarowani przyjaciele" podzieli prawdopodobnie los innych ksiek. Wtedy jeszcze niewiele interesowaam si powiastkami. Ale samo skadanie nieznanych sw wystarczao dla zabawienia dziewczynki, ktra z trudem bawia si sama. I chocia nie przypominam sobie ani jednego wydarzenia w czasie czytania ksieczki, to przecie nie mog oprze si wraeniu, e usilnie staraam si zapamita sowa z zamiarem poproszenia nauczycielki, eby mi je po powrocie wytumaczya. Niewtpliwie, sowa i zdania wryy mi si w pami raz na zawsze, chocia bardzo dugo nikt si w tym nie orientowa, a ju najmniej ja sama. Po powrocie nauczycielki nic jej nie wspominaam o "Mronych wrkach", prawdopodobnie dlatego, e od razu zacza mi czyta "Maego lorda Fauntleroya", co mnie tak pochaniao, e nie mylaam ju o niczym innym. Ale faktem jest, e czytano mi kiedy powiastk Margaret Canby i e duo pniej, gdy mi ju wywietrzaa z pamici, nasuna si w sposb tak naturalny, e niczego nie podejrzewajc, uznaam j za twr wasnego umysu. W moim strapieniu otrzymaam wiele dowodw mioci i sympatii. Z wyjtkiem jednego wszyscy przyjaciele, ktrych najwicej kochaam, pozostali mi wierni do dzisiejszego dnia. Sama panna Canby napisaa do mnie uprzejmie: "Kiedy napiszesz co z wasnej gowy, co takiego, co okae si pociech i pomoc dla wielu ludzi". Ta askawa przepowiednia nie spenia si. Nigdy ju nie igraam ze sowami dl