Hellinger myśli all inna czcionka

165
128 Droga Mam taki obraz drogi. Gdy kto przychodzi do mnie z jak spraw , wtedy widz czasami, e co zapomnia lub ś ąś ą ę ż ś ł zostawi w przesz o ci. Wtedy wracam z nim do miejsca, gdzie to co le y. Mo e potrzebuje on jeszcze ł łś ś ż ż b ogos awie stwa ojca lub matki. A mo e dozna tam traumy, która nie zosta a jeszcze pokonana. Wtedy wracam ł ł ń ż ł ł z nim do tego miejsca, pomagam mu, eby to wzi lub rozwi za , i natychmiast wracam z nim do ż ął ą ł tera niejszo ci. Nie daj Bo e, zatrzymywa si w przesz o ci! ź ś ż ć ę łś Czasami kto dochodzi do granicy, ale to nie jest ostateczna granica, to tylko przeszkoda na drodze. Pomagam ś mu usun przeszkod z drogi. Wtedy on idzie dalej. ąć ę Ja w a ciwie zawsze pozostaj na tym samym miejscu. Nie id dalej z pacjentem. Pozostaj w miejscu, gdzie co łś ę ę ę ś zosta o rozwi zane. Dalej idzie on ju sam. Swoj drog . ł ą ż ą ą 130 „Jestem w a ciwa dla ciebie" łś Matka bardzo ci ko upo ledzonego dziecka ęż ś HELLINGER: do Kathariny Co ci jest? KATHARINA: Mam nerwic obsesyjn i depresje. ę ą HELLINGER: Co robisz, gdy idziesz za swoimi obsesjami? KATHARINA: Podejmuj bardzo wiele rodków ostro no ci w stosunku do siebie. Dla mnie nie jest to takie wa ne jak dla mojego upo ledzonego syna, który ę ś ż ś ż ś przebywa w innym mie cie. Gdy tam jad , podejmuj wszelkie rodki ostro no ci. Myj si i myj przedmioty, które bior z sob . ś ę ę ś ż ś ę ę ę ę ą HELLINGER: A wi c masz upo ledzonego syna. ę ś KATHARINA: Tak. HELLINGER: Co to za upo ledzenie? ś KATHARINA: On jest w stu procentach upo ledzony umys owo i fizycznie. ś ł HELLINGER: A co si sta o z twoim m em? ę ł ęż KATHARINA: Umar trzy lata temu. ł HELLINGER: Dlaczego dziecko jest tak ci ko upo ledzone? ęż ś KATHARINA: Jest upo ledzony od urodzenia. Wówczas badano to, ale nic konkretnego nie znaleziono. ś HELLINGER: Jak zareagowali cie na to jako rodzice? ś KATHARINA: Mój m by spokojny, ale ja chodzi am od lekarza do lekarza, i je dzili my te z ch opcem do Berlina do Charité i wsz dzie. ąż ł ł ź ś ż ł ę HELLINGER: Czy kto si czu winny z powodu upo ledzenia syna, ty lub m ? ś ę ł ś ąż KATHARINA: Oczywi cie zadawa am sobie pytanie, co zrobi am le, ale nie dosz am do adnego rezultatu. ś ł ł ź ł ż HELLINGER: Ile mia a lat przy narodzinach dziecka? łś KATHARINA: Dwadzie cia osiem. ś Hellinger wybiera przedstawiciela upo ledzonego syna i staje z matk naprzeciw niego. ś ą Obraz 1 M matka (= Katharina) S syn, w stu procentach upo ledzony umys owo i fizycznie ś ł H Hellinger HELLINGER: do Katharine Obejmij mnie. Spójrz na ch opca i powiedz mu: „Bior ci jako moje dziecko". ł ę ę KATHARINA: Bior ci jako moje dziecko. ę ę HELLINGER: „Do mego serca". KATHARINA: Do mego serca. HELLINGER: „I w moje r ce". ę KATHARINA: I w moje r ce. ę HELLINGER: „B d ci piel gnowa tak dobrze, jak potrafi ". ęę ę ę ć ę KATHARINA: B d ci piel gnowa tak dobrze, jak potrafi . ęę ę ę ć ę HELLINGER: „I powierzam ci wi kszej sile". ę ę KATHARINA: I powierzam ci wi kszej sile. ę ę HELLINGER: „I podporz dkowuj si tej sile". ą ę ę KATHARINA: I podporz dkowuj si tej sile. ą ę ę 1

Transcript of Hellinger myśli all inna czcionka

Page 1: Hellinger myśli all inna czcionka

128 Droga

Mam taki obraz drogi. Gdy kto przychodzi do mnie z jak spraw , wtedy widz czasami, e co zapomnia lubś ąś ą ę ż ś ł

zostawi w przesz o ci. Wtedy wracam z nim do miejsca, gdzie to co le y. Mo e potrzebuje on jeszczeł ł ś ś ż ż

b ogos awie stwa ojca lub matki. A mo e dozna tam traumy, która nie zosta a jeszcze pokonana. Wtedy wracamł ł ń ż ł ł

z nim do tego miejsca, pomagam mu, eby to wzi lub rozwi za , i natychmiast wracam z nim doż ął ą ł

tera niejszo ci. Nie daj Bo e, zatrzymywa si w przesz o ci!ź ś ż ć ę ł ś

Czasami kto dochodzi do granicy, ale to nie jest ostateczna granica, to tylko przeszkoda na drodze. Pomagamś

mu usun przeszkod z drogi. Wtedy on idzie dalej.ąć ęJa w a ciwie zawsze pozostaj na tym samym miejscu. Nie id dalej z pacjentem. Pozostaj w miejscu, gdzie coł ś ę ę ę ś zosta o rozwi zane. Dalej idzie on ju sam. Swoj drog .ł ą ż ą ą

130 „Jestem w a ciwa dla ciebie"ł śMatka bardzo ci ko upo ledzonego dziecka ęż śHELLINGER: do Kathariny Co ci jest?

KATHARINA: Mam nerwic obsesyjn i depresje.ę ąHELLINGER: Co robisz, gdy idziesz za swoimi obsesjami?

KATHARINA: Podejmuj bardzo wiele rodków ostro no ci w stosunku do siebie. Dla mnie nie jest to takie wa ne jak dla mojego upo ledzonego syna, któryę ś ż ś ż ś

przebywa w innym mie cie. Gdy tam jad , podejmuj wszelkie rodki ostro no ci. Myj si i myj przedmioty, które bior z sob .ś ę ę ś ż ś ę ę ę ę ąHELLINGER: A wi c masz upo ledzonego syna.ę śKATHARINA: Tak.

HELLINGER: Co to za upo ledzenie?śKATHARINA: On jest w stu procentach upo ledzony umys owo i fizycznie.ś łHELLINGER: A co si sta o z twoim m em?ę ł ężKATHARINA: Umar trzy lata temu.łHELLINGER: Dlaczego dziecko jest tak ci ko upo ledzone?ęż śKATHARINA: Jest upo ledzony od urodzenia. Wówczas badano to, ale nic konkretnego nie znaleziono.śHELLINGER: Jak zareagowali cie na to jako rodzice?śKATHARINA: Mój m by spokojny, ale ja chodzi am od lekarza do lekarza, i je dzili my te z ch opcem do Berlina do Charité i wsz dzie.ąż ł ł ź ś ż ł ęHELLINGER: Czy kto si czu winny z powodu upo ledzenia syna, ty lub m ?ś ę ł ś ążKATHARINA: Oczywi cie zadawa am sobie pytanie, co zrobi am le, ale nie dosz am do adnego rezultatu.ś ł ł ź ł żHELLINGER: Ile mia a lat przy narodzinach dziecka?ł śKATHARINA: Dwadzie cia osiem.śHellinger wybiera przedstawiciela upo ledzonego syna i staje z matk naprzeciw niego.ś ąObraz 1

M matka (= Katharina)

S syn, w stu procentach upo ledzony umys owo i fizycznieś łH Hellinger

HELLINGER: do Katharine Obejmij mnie. Spójrz na ch opca i powiedz mu: „Bior ci jako moje dziecko".ł ę ęKATHARINA: Bior ci jako moje dziecko.ę ęHELLINGER: „Do mego serca".

KATHARINA: Do mego serca.

HELLINGER: „I w moje r ce".ęKATHARINA: I w moje r ce.ęHELLINGER: „B d ci piel gnowa tak dobrze, jak potrafi ".ę ę ę ę ć ęKATHARINA: B d ci piel gnowa tak dobrze, jak potrafi .ę ę ę ę ć ęHELLINGER: „I powierzam ci wi kszej sile".ę ęKATHARINA: I powierzam ci wi kszej sile.ę ęHELLINGER: „I podporz dkowuj si tej sile".ą ę ęKATHARINA: I podporz dkowuj si tej sile.ą ę ę

1

Page 2: Hellinger myśli all inna czcionka

HELLINGER: „Której ci powierzam".ęKATHARINA: Której ci powierzam.ęHELLINGER: Teraz podejd i we go za r ce.ź ź ęHellinger prowadzi j do syna. Ona bierze go obiema r koma za ramiona i g adzi.ą ę łObraz 2

HELLINGER: Ujmij go koj co, obiema r koma, koj co obiema r koma. I zacznij od góry od g owy. Naprawd mocno, tak eby poczu , e go mocno dotykasz.ą ę ą ę ł ę ż ł żKatharine g aszcze go mocno obiema r koma od g owy przez policzki i ramiona w dó .ł ę ł łHELLINGER: I powiedz mu w oczy: „Ja jestem dla ciebie w a ciwa".ł śKATHARINA: mocno go dotykaj c i g aszcz c Ja jestem dla ciebie w a ciwa.ą ł ą ł śHELLINGER: „Jestem twoj matk ".ą ąKATHARINA: Jestem twoj matk . Ja jestem dla ciebie w a ciwa, jestem twoj matk .ą ą ł ś ą ądo Hellingera, puszczaj c syna Czy mog co doda ? Z powodu tych rodków ostro no ci, które musia am przedsi wzi , wstydzi am si cz ciej tam je dzi . Aleą ę ś ć ś ż ś ł ę ąć ł ę ęś ź ć

teraz je d cz ciej i robi wszystko tak, jak mi si wydaje, e to jest w a ciwe. Ale za ka dym razem musz si przezwyci y . Ale gdy ju tam jestem, wtedyż żę ęś ę ę ż ł ś ż ę ę ęż ć ż

bior go w ramiona i mocno przyciskam.ęKatharina jest mocno poruszona.

HELLINGER: W a nie, rób to tak.ł śOna znów bierze syna za r ce.ęHELLINGER: Powiedz mu: „Nikt nie jest lepszy dla ciebie ni ja, twoja matka".żKATHARINA: ze zami Nikt nie jest lepszy dla ciebie ni ja, twoja matka. Nikt nie jest lepszy dla ciebie ni ja, twoja matka.ł ż żHELLINGER: Jak si czuje syn?ęSYN: Dobrze.

do matki Przede wszystkim wtedy, gdy mnie mocno trzymasz. Nie czu em si bowiem dobrze, gdy znów mnie pu ci a .ł ę ś ł śHELLINGER: do Kathariny W a nie, ty masz uzdrawiaj ce r ce.ł ś ą ęSyn podchodzi do matki, i oboje obejmuj si d ugo i serdecznieą ę ł .

HELLINGER: do Kathariny, gdy oboje znów si pu cili Spójrz na niego.ę śpo chwili Jak si teraz czujesz?ęKATHARINA: Dobrze.

HELLINGER: Tutaj to zostawi , zgoda?ęKATHARINA: Tak.

135 Drugi raz

Pewien m czyzna i pewna kobieta, oboje ju w zwi zkach ma e skich, zakochuj si , a gdy kobieta zachodzi węż ż ą łż ń ą ę

ci , postanawiaj si rozwie ze swoimi wcze niejszymi partnerami i zawieraj nowy zwi zek ma e ski.ążę ą ę ść ś ą ą łż ń

Kobieta by a przedtem bezdzietna. M czyzna za mia z pierwszego ma e stwa ma córeczk , któr zostawił ęż ś ł łż ń łą ę ą ł przy matce. Oboje czuli si wobec pierwszej ony m czyzny i wobec dziecka winni, i pragn li, eby ta kobietaę ż ęż ę ż

im wybaczy a. Ona by a jednak na nich z a, albowiem p aci a razem ze swoim dzieckiem za ich szcz cie. ł ł ł ł ł ęśGdy rozmawiali o tym z przyjacielem, on poprosi ich, eby wyobrazili sobie, jakby si czuli, gdyby ta kobieta imł ż ę

wybaczy a. Wtedy zrozumieli, e dotychczas próbowali unikn skutków swojej winy i e ich nadzieja nał ż ąć ż

wybaczenie zaprzecza a godno ci i roszczeniom wszystkich. Zobaczyli, e nowe szcz cie zbudowali nał ś ż ęś

nieszcz ciu jego pierwszej ony i jego dziecka, i zdecydowali si , spe ni jej sprawiedliwe dania. Pozostalięś ż ę ł ć żą

jednak przy swoim wyborze.

dr Otto Brink 138

© by Otto Brink 2004

THEA

Pani Thea przychodzi a dwa razy w tygodniu sprz ta mój gabinet. Polubili my si od pocz tku. Cz stoł ą ć ś ę ą ę

siadali my na par minut w kuchni, eby napi si herbaty i pogada .ś ę ż ć ę ćGdy Thea zacz a pracowa u mnie, przysz a nieco sztywna, a jej mimika i gestykulacja by y jakby skr powane.ęł ć ł ł ę

Zapyta em: »Pani Theo, dlaczego bierze pani psychotropy?«ł

2

Page 3: Hellinger myśli all inna czcionka

Thea odpowiedzia a: »Musz je zawsze bra , przypisa mi je mój neurolog, mam nerwic ednogenn .«ł ę ć ł ę ąZdziwi em si : »Musi je pani zawsze bra ...? Jest tylko jeden cz owiek na ca ym wiecie, który wie, co dla panił ę ć ł ł ś

jest dobre, i to jest pani sama.«

W nast pnym tygodniu Tea wbieg a schodami na gór i z zamachem od o y a p aszcz. By em zaskoczony: »Panię ł ę ł ż ł ł ł

Teo, co si z pani dzieje, wygra a pani los na loterii?«ę ą łZa mia a si : »Tak, mniej wi cej, odstawi am wszystkie leki, pan przecie powiedzia , e tylko ja wiem, co dlaś ł ę ę ł ż ł ż

mnie jest dobre i w a ciwe. I to si zgadza. Dzi kuj panu.«ł ś ę ę ęJaki czas potem relacjonowa a: »Chcia abym poprosi pana o rad . M za du o pije od dziesi ciu lat. Nie chcś ł ł ć ę ąż ż ę ę ju w tym uczestniczy , chc odej od niego i mog w pobli u wynaj trzypokojowe mieszkanie. Mójż ć ę ść ę ż ąć

najm odszy syn chce zosta przy ojcu. Ma 14 lat, obaj si dobrze rozumiej . Co pan o tym s dzi?«ł ć ę ą ąOdpowiedzia em: „W tym wieku dobrze, je li syn jest przy ojcu, a mo e przecie , tak cz sto jak zechce, przyjł ś ż ż ę ść do pani, ma pani dosy miejsca dla niego.«ćThea wynaj a mieszkanie i zachowa y dobry kontakt z m em i synem. Jaki czas potem przysz a do gabinetu zęł ł ęż ś ł

mi ym m czyzn : »To jest mój przyjaciel, pan Lorenz, pomo e mi my okna.«ł ęż ą ż ćKiedy pan Lorenz odszed , Tea zapyta a mnie: »Jak si panu podoba mój przyjaciel?«ł ł ę»Bardzo mi si podoba, jest mi ym cz owiekiem. Ma tylko jedn wad : pali jednego papierosa za drugim, ma sineę ł ł ą ę

usta i krótki oddech. Je li rzuci palenie, mo e jeszcze d ugo by z pani szcz liwy.«ś ż ł ć ą ęś»Wiem, tego nie zrobi.«

Rok pó niej umar w jej ramionach.ź łPo pewnym czasie Thea przysz a znów z mi ym m czyzn my okna, subtelnym starszym panem, z którym y ał ł ęż ą ć ż ł

zadowolona. Umar dwa lata pó niej, a pani Thea poprosi a mnie, ebym poszed z ni na groby obu jej m ów.ł ź ł ż ł ą ęż

Pojechali my wiosn pewnego s onecznego dnia na stary cmentarz na skraju lasu i stali my chwil przy grobach.ś ą ł ś ęJaki czas potem odwiedzi em j , a ona przedstawi a mi swojego nowego przyjaciela, przystojnego m odegoś ł ą ł ł

m czyzn .ęż ę»Jak pani to robi, pani Theo, e ma pani zawsze takich mi ych m czyzn? W moim gabinecie jest wiele m odychż ł ęż ł

a tak e starszych, dojrza ych kobiet, wszystkie one mówi : Nie ma dla mnie adnego m czyzny! Jak paniż ł ą ż ęż

pozna a tego m czyzn ?«ł ęż ę»To jest ca kiem proste. Pracuj jako kasjerka na stacji benzynowej. Gdy przyszed po raz pierwszy, pomy la am:ł ę ł ś ł

Co za mi y cz owiek, chcia abym go pozna . Gdy przyszed po raz drugi, powiedzia am mu: >Bardzo panł ł ł ć ł ł

sympatyczny, chcia abym pana zaprosi w sobot po po udniu do mnie na kaw .< On si ucieszy : >Pani te jestł ć ę ł ę ę ł ż

bardzo sympatyczna, ch tnie przyjd .<ę ę I od tego czasu kochamy si .«ęWiele lat pó niej - przenios em si z moim gabinetem, i pani Thea nie pracowa a ju u mnie - zadzwoni a doź ł ę ł ż ł

mnie i poprosi a o termin wizyty dla siebie i swojego nowego przyjaciela.łPrzysz a z elegancjo ubranym panem, który by w niej zakochany po uszy. Pani Thea by a bardzo rzeczowa ił ł ł

zatroskana: »Mój przyjaciel jest alkoholikiem, nara a siebie i swoje interesy na wielkie niebezpiecze stwo.ż ń

Potrzebujemy pa skiej rady.« Jej towarzysz by zgorszony jej bezpo rednio ci : »Ale Theo, kochanie, jak mo eszń ł ś ś ą ż ż

mówi co takiego. Kocham ciebie, jak jeszcze nigdy nie kocha em adnej kobiety, zrobi dla ciebie wszystko!«ć ś ł ż ęRozmawiali my przez godzin . Wieczorem Thea zadzwoni a do mnie: »Co pan powie o moim przyjacielu, jegoś ę ł

alkoholizmie i o naszym zwi zku?"ą»To, co ju powiedzia em w gabinecie: Oboje jeste cie urocz par , pani przyjaciel jest w pani zakochany i naż ł ś ą ą

pewno jest gotowy, zrobi wiele dla pani. O alkoholizmie nie mog nic powiedzie , nie mam prawie adnegoć ę ć ż

3

Page 4: Hellinger myśli all inna czcionka

do wiadczenia w tej dziedzinie. Pani jest ekspertem, pani y a przecie wiele lat z m em, który pi za du o.« Poś ż ł ż ęż ł ż

d u ej przerwie pani Thea powiedzia a: »Dzi kuj panu, rozstan si z nim.«ł ż ł ę ę ę ęU pani Thei droga od poznania tego, co by o dla niej dobre i w a ciwe, do dzia ania to zaledwie ma y krok.ł ł ś ł ł

Wielu ludzi swoim niedzia aniem pokazuje, e cierpienie jest cz sto atwiejsze ni dzia anie. yj oni wł ż ę ł ż ł Ż ą

fantazjach i marzeniach, chc pozosta grzecznymi ch opcami lub kochanymi dziewcz tami z dawno minionegoą ć ł ę

dzieci stwa. Nie chc narazi si tacie lub mamie lub tym, którzy s na ich miejscu, np. m owi lub onie.ń ą ć ę ą ęż ż© by Otto Brink 2004 (*1928) niemiecki neurolog, psychiatra, wykszta cenie w zakresie psychoanalizy,ł

d ugoletnia praktyka w terapii Gestalt -od roku 1990 pracuje metod ustawie rodzinnych wed ug Bertał ą ń ł

Hellingera. Otto Brink jest od 8 lat wyk adowc terapii systemowej. Po polsku ukaza y si ju dwie jego ksi ki.ł ą ł ę ż ąż

Trzecia, "Witaminy dla duszy" uka e si w tym roku nak adem Wydawnictwa SurSum w ramach "Bibliotekiż ę ł

Hellingerowskiej".

142 Bulimia - smakuje mi u ciebie

Ataki jedzenia z wymiotami

HELLINGER: do Marion Co ci dolega?

MARION: Mam bulimi ę (napady jedzenia z wymiotami) i ataki paniki. Bulimi ju od siedmiu lat, a stanyę ż

l kowe permanentnie.ęHELLINGER: Czy by a te kiedy anorektyczk ?ł ś ż ś ąMARION: W a ciwie nie.ł śHELLINGER: Czy jeste zam na?ś ężMARION: Tak. Mój m te tu jest.ąż żHELLINGER: Mo e spokojnie usi obok ciebie. Ma si pe niejszy obraz osoby, gdy partner siedzi obok. Czyż ąść ę ł

macie dzieci?

MARION: Nie.

HELLINGER: Co si sta o w twojej rodzinie pochodzenia?ę łMARION: Jestem nie lubnym dzieckiem. Mój ojciec odszed po moim narodzeniu. Nie znam go. Moja matkaś ł

wysz a za m za innego, gdy mia am sze lat. Wyros am w przekonaniu, e ten m czyzna by moimł ąż ł ść ł ż ęż ł

prawdziwym ojcem. Dowiedzia am si dopiero, gdy mia am siedemna cie lat. Do zam pój cia matki za ojczymał ę ł ś ąż ś

wychowywa am si u dziadków. Mój dziadek jest dla mnie bardzo wa n osob . Zmar , gdy mia amł ę ż ą ą ł ł

siedemna cie lat. Mam jeszcze brata. Jest synem mojej matki i ojczyma.śHELLINGER: Ustawimy tylko jedn osob . Kogo?ą ęMARION: Mojego ojca?

HELLINGER: Jasne. Wybierz kogo na twojego ojca.śgdy Marion go wybra a i ustawi ał ł Teraz sta sama w relacji do niego.ń

Obraz 1

4

Page 5: Hellinger myśli all inna czcionka

O ojciec

1 pierwsze dziecko (= Marion)

HELLINGER: po pewnym czasie do przedstawiciela ojca Poddaj si spokojnie impulsowi, równie spojrzeniem, ię ż

zachowaj skupienie. Poddaj si impulsowi tak, jak go czujesz.ę

Ojciec najpierw robi krok w bok w kierunku córki, po chwili wahania drugi i jeszcze trzeci. Wtedy zatrzymuje si . Nieę

ma odwagi odwróci si do córki i spojrze na ni .ć ę ć ą

HELLINGER: do Marion Powiedz mu: „Tato, prosz ".ęMARION: Tato, prosz .ęHELLINGER: „Prosz ".ęMARION: bardzo poruszona Prosz .ę

Ojciec bokiem przysuwa si troch bli ej do niej. Potem odwraca si do niej i obejmuje lewym ramieniem. Marion p aczeę ę ż ę ł

i patrzy najpierw w ziemi . Potem podnosi wzrok na niego.ę

HELLINGER: do Marion Spójrz na niego.

Marion odwraca si troch , ojciec opuszcza rami , Marion cofa si o krok, oboje stoj naprzeciw siebie.ę ę ę ę ą

Obraz 2

5

Page 6: Hellinger myśli all inna czcionka

HELLINGER: do Marion Powiedz mu: „Tato, prosz ".ęMARION: kaj cł ą Tato, prosz , przyjd do mnie.ę ź

Ojciec zbli a si o krok. Marion zarzuca mu ramiona wokó szyi i obejmuje go serdecznie.ż ę ł

HELLINGER: po pewnym czasie do Marion Oddychaj g boko.łęMARION: p acz cł ą On nie jest przy mnie, widz to. Nie wzi mnie jako córk .ę ął ę

Ona oswobadza si z obj cia. Ojciec cofa si o krokę ę ę .

HELLINGER: do ojca Musisz jej co powiedzie .ś ćOJCIEC: Teraz jestem przy tobie.

HELLINGER: do grupy Tu widzicie ból ruchu mi o ci, który zosta przerwany. Ojciec musi jej wyj naprzeciw.ł ś ł ść

Nie ma innej drogi. Ona tego nie jest w stanie zrobi .ćdo ojca Powiedz jej: „Przykro mi, a teraz bior ciebie jako moj córk ".ę ą ęOJCIEC: Przykro mi, ale teraz bior ciebie jako moj córk .ę ą ęHELLINGER: Musisz j wzi jako córk . Wszystko inne nic nie pomo e. Ojciec musi jej wyj naprzeciw.ą ąć ę ż ść

Ojciec teraz wychodzi jej naprzeciw i oboje obejmuj si serdecznie. Hellinger wybiera przedstawicielk matki i ustawiaą ę ę

j w polu widzenia Marion.ą

Obraz 3

6

Page 7: Hellinger myśli all inna czcionka

M matka

HELLINGER: do Marion Powiedz: „Mamo, teraz bior go jako mojego ojca". Mo esz go spokojnie przy tymę ż

trzyma . Spójrz na ni i powiedz: „Mamo, bior go teraz jako mojego ojca".ć ą ęMARION: bardzo poruszona Mamo, to jest mój ojciec. Teraz bior go.ę

Marion p acze i mieje si jednocze nie i pozostaje w obj ciach. Równie matka mieje si .ł ś ę ś ę ż ś ę

HELLINGER: Powiedz to jeszcze raz g o no!ł śMARION: Jestem z niego dumna.

Po pewnym czasie Hellinger podprowadza matk do ojca. Ona go obejmuje. Potem obejmuj si wszyscy troje.ę ą ę

Obraz 4

HELLINGER: po chwili do Marion Teraz powiedz matce: „Bior ciebie i bior jego".ę ęMARION: Bior ciebie i bior jego.ę ęHELLINGER: do grupy Teraz wyja ni wam tajemnic bulimii. Tu wida to wietnie. Bulimiczka mo e braś ę ę ć ś ż ć tylko od matki. Nie wolno jej bra od ojca. Dlatego je i znów wypluwa. Gdy powie matce: „Bior ciebie i biorć ę ę jego" mo e zatrzyma to, co zje.ż ćHELLINGER: do Marion Powiedz jej raz jeszcze: „Bior ciebie i bior jego".ę ę

7

Page 8: Hellinger myśli all inna czcionka

MARION: Bior ciebie i bior jego.ę ęHELLINGER: „Zachowam ciebie i zachowam jego".

gdy ona zwleka No powiedz. Tylko na prób .ęMARION: Zachowam ciebie i zachowam jego.

HELLINGER: „Smakuje mi u ciebie i smakuje mi u niego".

MARION: mieje siś ę Smakuje mi u ciebie i smakuje mi u niego.

HELLINGER: To tyle. To uleczenie bulimii. Zawsze jest tak samo.

Wszyscy si miejęś ą. HELLINGER: do Marion, gdy znów siedzi obok niego Gdy znów b dziesz mia a napad jedzenia, musiszę ł

wszystko, co chcia aby zje , roz o y na stole. Potem mo esz zrobi ze swoim m em tak gr . On we mieł ś ść ł ż ć ż ć ęż ą ę ź

y eczk do herbaty, a ty powiesz, co chcia aby zje najpierw. On na o y to na y eczk i b dzie ci karmi . Przył ż ę ł ś ść ł ż ł ż ę ę ę ł

tym powiesz za ka dym razem: „Tato, u ciebie smakuje mi naprawd ". Mo esz zje tyle, ile chcesz. To b dzież ę ż ść ę

pi kne wiczenie pog biaj ce wasz zwi zek.ę ć łę ą ą

Marion i jej m patrz na siebie i miej si .ąż ą ś ą ę

HELLINGER: Okej, to by by o tyle.ł

UCZESTNIK Pan j zapyta , czy mia a anoreksj . Jakie rozwi zanie by oby przy anoreksji?ą ł ł ę ą łHELLINGER: Bulimia cz sto nast puje po anoreksji. Istnieje sama bulimia, tak jak u Soni, i istnieje jakoę ę

kontynuacja anoreksji. Wtedy bulimia ma inne znaczenie. Jedzenie znaczy: „ yj ", a wypluwanie: „Znikam".Ż ę

Wtedy rozwi zanie polega na tym, e pacjentka chora na ten rodzaj bulimii mówi przy jedzeniu: „Zostaj ".ą ż ę

148 Jak y i wzrasta w mi o ciż ć ć ł śChcia bym co powiedzie na temat mi o ci, mi o ci pomi dzy m czyzn a kobiet . Bardzo cz sto, kiedył ś ć ł ś ł ś ę ęż ą ą ę

m czyzna i kobieta si spotkaj i spojrz sobie w oczy, zakochuj si . Mówi si , e to wspania e uczucie. To jestęż ę ą ą ą ę ę ż ł

miło od pierwszego wejrzeniaść . Co si dzieje w duszy kiedy si zakochujemy? Czy widzimy t drug osob ? Nie.ę ę ę ą ę

Widzimy pewien obraz i jeste my pe ni nadziei, e b dzie nam wspaniale. Co si dzieje w g bi duszy kiedy siś ł ż ę ę łę ę zakochujemy? Oczekujemy, e nareszcie spe ni si nasze pragnienia z dzieci stwa. Dlatego te , ukrytymż ł ą ę ń ż

obrazem w duszy kiedy jeste my zakochani, jest obraz matki. Zakochujemy si w matce, zarówno m czyzna jakś ę ęż

i kobieta. Oczywi cie, po up ywie pewnego czasu, oboje partnerzy musz rozpozna , e ich partner nie jest ichś ł ą ć ż

matk , e on lub ona s zupe ni inni, i e nie mog spe ni oczekiwa , które mieli my w stosunku do matki.ą ż ą ł ż ą ł ć ń ś

Oczywi cie, kiedy m czyzna i kobieta si zakochuj , oddzia uj równie zupe nie inne si y, tajemnicze si y, któreś ęż ę ą ł ą ż ł ł ł

nad nami wtedy panuj . U ywaj nas w jakim celu. Z tego równie musimy zda sobie spraw .ą ż ą ś ż ć ęKiedy ludzie si zakochuj stawiaj równie w pewnym sensie swojego partnera obok Boga. Oczekuj odę ą ą ż ą

partnera, e on czy ona poprowadzi ich od razu do nieba. Oczywi cie takie oczekiwania zawiod . Pewnego rankaż ś ą

obudz si , spojrz na siebie i dojrz , e ka de z nich jest po prostu zwyk ym cz owiekiem. Wtedy musz sią ę ą ą ż ż ł ł ą ę dostosowa do nowej sytuacji. Musz zaniecha niektórych ze swoich oczekiwa . Jednocze nie dojrze co tać ą ć ń ś ć

druga osoba mo e rzeczywi cie da . Wtedy mog wypowiedzie trzy magiczne s owa. Jest to pocz tek ż ś ć ą ć ł ą miło ci odś

drugiego wejrzenia. Drugie wejrzenie jest klarowne.

8

Page 9: Hellinger myśli all inna czcionka

Co to za trzy magiczne s owa? Partnerzy wzajemnie si na siebie patrz i wypowiadaj najtrudniejsze doł ę ą ą

wypowiedzenia s owa. Patrz i mówi , „ł ą ą Tak, mówi tak do Ciebie, dok adnie takim jakim jeste ."ę ł śNast pnie mamy drugie magiczne s owo. Drugie magiczne s owo to „ę ł ł Dzi kuję ę Ci." Wtedy otwiera si serce.ęTrzecie magiczne s owo jest dla niektórych bardzo trudne. W pewnym sensie jest ono bardzo proste. Trzecieł

s owo to „Prosz ". Kiedy mówimy „ł ę Proszę", jeste my pokorni. Kiedy jeste my pokorni, partner ch tnie spe niaś ś ę ł

nasze oczekiwania. Ale jest to wtedy zupe nie zwyk rzecz . ł łą ąZwyk e rzeczy maj jedn szczególn cech . Trwaj .ł ą ą ą ą ąIstnieje równie żmiło od trzeciego wejrzeniaść . Oboje partnerzy pochodz z ró nych rodzin. Tak jak m czyzna ią ż ęż

kobieta s od siebie zupe nie ró ni, tak ich rodziny s zupe nie ró ne. To co w jednej rodzinie uwa ane jest zaą ł ż ą ł ż ż

dobre, w innej rodzinie jest niedoceniane. Tak jak m czyzna i kobieta, chocia zupe nie ró ni, s równie dobrzy,ęż ż ł ż ą

tak te ich rodziny, chocia si od siebie ró ni , s równie dobre. Obydwie rodziny zdo a y przekaza ycie wż ż ę ż ą ą ł ł ć ż

dobry sposób. Uznanie rodziny partnera jest dla wielu bardzo trudne.

149 Dopod d idą ęW tym roku sko czy pan 80 lat. Gdy Hitler doszed do w adzy, mia pan siedem lat. Przypomina pan to sobie?ń ł ł łOczywi cie. Ojciec wróci wieczorem z pracy i powiedzia do matki: »Hitler jest kanclerzem«. By bardzoś ł ł ł

przybity. Przeczuwa , co to znaczy. Wkrótce mieli my si przekona na w asnej skórze. Mieszkali my w Kolonii ił ś ę ć ł ś

chcieli my si w niedziel wybra na wycieczk do Bergische Land. Poszli my na porann msz i wyszed szy zś ę ę ć ę ś ą ę ł

ko cio a, czekali my na tramwaj. Do ojca podszed cz owiek z SA i zrobi jak uwag . Mój ojciec odpowiedzia .ś ł ś ł ł ł ąś ę ł Na co ten z SA zacz na niego krzycze i chcia go aresztowa . W tym momencie nadjecha tramwaj, moiął ć ł ć ł

rodzice i my troje dzieci szybko wsiedli my. Konduktor zamkn natychmiast drzwi i tramwaj odjecha . Ale tenś ął ł

cz owiek z SA wskoczy na rower i jecha krzycz c za tramwajem. Motorniczy przejecha nast pny przystanek,ł ł ł ą ł ę

gubi c tego cz owieka z SA. Pasa erowie bili mu brawo. To by o w Kolonii wtedy jeszcze mo liwe. Pó niej juą ł ż ł ż ź ż nie.

Ju w wieku dziesi ciu lat wyszed pan z domu i by w internacie. Dlaczego?ż ę ł łZnajoma matki us ysza a o tym internacie. Wiedzia a, e chc zosta ksi dzem. To by o dla mnie jasne ju wł ł ł ż ę ć ę ł ż

wieku pi ciu lat. Dlatego powiedzia a matce: „To przecie wietna okazja". Internat by prowadzony przez ojcówę ł ż ś ł

misjonarzy z Marianhill. Mie ci si w Lohr nad Menem. Mieszkali my w internacie i chodzili my do miejskiegoś ł ę ś ś

gimnazjum.

To, e moi rodzice umo liwili mi pobyt w internacie, by o wielkim darem. To by a znacz ca cezura w moimż ż ł ł ą

yciu. Mia am dziesi lat i nagle znalaz em si w innym wiecie. Ale dzi ki temu mia em du o wi cejż ł ęć ł ę ś ę ł ż ę

mo liwo ci i wi ksze swobody. To nie by oby mo liwe w domu.ż ś ę ł żCzy oboje rodzice byli ca kowicie za tym?łMoja matka by a ca kowicie za tym, mój ojciec by raczej pow ci gliwy, mówi c delikatnie. Ale on tak e sił ł ł ś ą ą ż ę zgodzi i pokry koszty.ł łTrafi pan w roku 1936 do tego katolickiego internatu. Jak odnosili si ojcowie do narodowego socjalizmu? Czy w ogóleł ę

zauwa y pan co z ich postawy?ż łOpowiem ma y epizod. Po anszlusie Austrii by y w Niemczech powszechne wybory. Najwidoczniej kilku ojców zł ł

internatu oraz kilka sióstr, który prowadzi y kuchni , g osowali na nie. Ale to nie by y tajne wybory ił ę ł ł

przechwycono kartki do g osowania. Wieczorem po wyborach SA zorganizowa o marsz z pochodniami.ł ł

9

Page 10: Hellinger myśli all inna czcionka

Bezpo rednio po nim grupa cz onków SA stan a przed internatem i namaza a wielkimi literami na cianieś ł ęł ł ś

domu: „Tutaj mieszkaj zdrajcy" oraz „G osowali my na nie". Potem wybili prawie 200 szyb w oknach. Tak e doą ł ś ż

naszej sypialni, w której ju le eli my w ó kach, lecia y kamienie. Nazajutrz aresztowano dwóch ojców, a maż ż ś ł ż ł

wys ani zostali my na ferie.ł śW wieku dziesi ciu lat wyszed pan niejako z domu. Czy mia pan w internacie wzorce, którymi si pan kierowa ?ę ł ł ę łOjcowi kieruj cy internatem byli po prostu dobrzy. Wszystko nam umo liwiali, sport, w drówki, lekcje muzyki,ą ż ę

przedstawienia teatralne. Uczy em si gry na skrzypcach, gra em w orkiestrze i piewa em w chórze. Mieli my teł ę ł ś ł ś ż wielk bibliotek .ą ęNie t skni pan za domem? By pan dosy daleko od domu.ę ł ł ćNie. Je dzi em przecie na ferie do domu. Czas w internacie by dla mnie bardzo pi kny. Czu em si podź ł ż ł ę ł ę

ka dym wzgl dem wspierany. Ojcowie nas lubili i wspierali. Stale byli my czym zaj ci. Nie by o tam nudy.ż ę ś ś ę łJe li pomy l , jakie wielkie znaczenie przypisuje pan w pracy terapeutycznej rodzinie i jak ma o nacieszy si panś śę ł ł ę

rodzinno ci - czy nie by o kropli goryczy?ś ą łW internacie czu em si jak w domu. Ale w roku 1941 internat zosta zamkni ty. Wtedy pojecha em znów doł ę ł ę ł

domu i by em dwa lata w Kassel u rodziców. Wtedy tam si przeprowadzili z Kolonii. Mia em wtedy 15 lat.ł ę łA wi c w okresie dojrzewania. Przypominam sobie, gdy po d u szym pobycie poza domem wróci am, dosta am ostatnię ł ż ł ł

policzek od ojca, poniewa nie dawa am sobie nic powiedzie . Jak to by o z panem?ż ł ć łAch, wie pani, by a przecie wojna. Na takie rzeczy w a ciwie nie mieli my czasu. Mój ojciec wspiera wszystko,ł ż ł ś ś ł

gdy czego chcia em, koncerty lub teatr. Pod tym wzgl dem nie by o adnych ogranicze . Pracowa po dziesiś ł ę ł ż ń ł ęć dwana cie godzin dziennie jako in ynier w zak adzie zbrojeniowym i wraca pó no wieczorem do domu.ś ż ł ł źA mieli my interesuj cych s siadów. Obok mieszka a rodzina Würmeling. Ich ojciec zosta pó niej za Adenaueraś ą ą ł ł ź

ministrem do spraw rodziny.

Przypominam sobie bardzo dobrze. By o nas sze cioro w domu i zni ka na kolej dla wielodzietnych rodziny zosta ał ś ż ł

nazwana od jego nazwiska „würmelingiem".

Jego najstarszy syn by moim przyjacielem. W tym domu bywa o wielu jezuitów. To, jak tam rozmawiano ił ł

dyskutowano, zrobi o na mnie jako 15-16 letnim ch opcu nies ychane wra enie. Przyjemnie by o si imł ł ł ż ł ę

przys uchiwa . Byli otwarci na wiat i ludzi. Zupe ne przeciwie stwo narodowych socjalistów.ł ć ś ł ńCi, z którymi si tam zetkn em, byli bardzo wykszta ceni, bardzo duchowo nastawieni i zdyscyplinowani. Mielię ął ł

aur , która mi po prostu dobrze robi a.ę ł

Fragment z drugiego tomu rozwów z Gabriele Ten Hoevel, który ukaza si w 10 rocznic pierwszego tomu:ł ę ę

"Uzna to, co jest".ć

151 Widzenie

Istnieje wewn trzna walka mi dzy obrazami, które sobie tworzymy, lub uczuciami, nadziejami, l kami, któreę ę ę

mamy a widzeniem. Kto widzi, nie boi si .ę To po pierwsze. Kto tkwi w silnym uczuciu i wtedy popatrzy, ten

zobaczy, e to uczucie zmienia si w kierunku czego prostego, czego zwyk ego.ż ę ś ł

Tak pracuje terapeuta: Prowadzi klienta do tego, eby widzia , i to niezale nie od swoich obrazów, swoich l ków,ż ł ż ę

swoich nadziei itd. Terapeuta jest tym, który widzi, na którym nie robi wra enia l ki klienta lub uczucia klientaą ż ę

lub nadzieje klienta. Widzi tylko, co jest w danym momencie, i bierze to powa nie.ż

10

Page 11: Hellinger myśli all inna czcionka

Gdy ko popada w gwa towne uczucia, wtedy zamyka cz sto oczy. Te uczucia wi si z obrazami, dlategoś ł ę ążą ę

zamyka on oczy. Gdy otworzy oczy, wtedy nie mo e zachowa tych obrazów. Wtedy zmienia si uczucie, i osi gaż ć ę ą

si grunt, na którym wtedy mo na i dalej.ę ż ść

152 NadgorliwośćHELLINGER: do Martiny O co chodzi?

MARTINA: Trzy lata temu by am tutaj, w tej klinice, jako pacjentka chora na raka, i wykorzystywa am kał ł żą okazj , eby s ucha wyk adów pana Kurza. Dzi ki tym wyk adom dosz am do wniosku, e moja chorobaę ż ł ć ł ę ł ł ż

nowotworowa wi e si z dusz , z moim yciem.ąż ę ą żHELLINGER: Jak spraw masz do mnie?ą ęMARTINA: Moj spraw widzia abym tak, przy ca ej mojej niewiedzy, e wi e si ona z rodzicami, z moją ę ł ł ż ąż ę ą matk , któr odrzuci am. ą ą ł P acze.ł My l , e...ś ę żHELLINGER: Nie, nie, daj spokój! Spójrz mi w oczy. Czy widzisz moje oczy? Jakiego koloru mam oczy?

MARTINA: mieje siś ę Szare.

HELLINGER: Szare?

MARTINA: mieje si g o noś ę ł ś Tak.

HELLINGER: do grupy Pokaza em wam ma y trick, jak si wyprowadza kogo z uczucia tego typu. Gdy kto sił ł ę ś ś ę wycofuje, zamyka oczy i wchodzi w uczucie, tak jak ona przed chwil , wtedy to uczucie nie jest nic warte. Nie maą

w nim si y. Licz si uczucia, w których jest si a.ł ą ę łdo Martiny Zastanawiam si , czy ty w ogóle czego potrzebujesz. Jeste przecie zdrowa.ę ś ś żMARTINA: Teraz tak, ale nie wiem, czy nie ma jeszcze czego , co mog oby mnie jeszcze z apa .ś ł ł ćHELLINGER: Najbardziej szkodzi ci nadgorliwo . ść miech publiczno ciŚ ś .

do grupy Tak, nadgorliwo jej szkodzi.śćdo Maritiny To jest egocentryczne: Ja chc . Dusza jest inna.ępo krótkiej chwili na zastanowienie Dam ci rad . To ca a terapia. Powiedz: „Kochana mamo".ę łMartina kr ci g ow .ę ł ąHELLINGER: No w a nie. B dziesz potrzebowa a roku, zanim b dziesz w stanie. Jednak to jest najlepszeł ś ę ł ę

wiczenie. Okej?ćMARTINA: Tak.

HELLINGER: do grupy Chcia bym jeszcze powiedzie co o raku. Rak u kobiet wi e si bardzo cz sto z tym,ł ć ś ąż ę ę

e wzbraniaj si przed wzi ciem i uszanowaniem swojej matki. Zarzut w rodzaju, ona mnie odrzuci a lubż ą ę ę ł

jakkolwiek on brzmi, jest rodkiem s u cym do uzasadnienia tej odmowy. To nie ma nic wspólnego zś ł żą

rzeczywist matk . Nie robi to na mnie wra enia. Mnie to nie interesuje.ą ą żMartina kiwa g ow .ł ą

153 Wspó czuciełPewien m czyzna by u mnie dwa razy na warsztacie, a potem na zaj cia przysz a te jego ona. Nieco pó niejęż ł ę ł ż ż ź

napisa a do mnie list. e m udusi swoj osiemdziesi cioletni matk i zg osi si na policj . By przedsi biorc .ł ż ąż ł ą ę ą ę ł ł ę ę ł ę ą

Prosi a mnie, ebym mu pomóg . Odpowiedzia em, e jestem gotowy pod warunkiem uszanowania ofiary. Ał ż ł ł ż

11

Page 12: Hellinger myśli all inna czcionka

wi c, e mu pomog wzi jego w asn win .ę ż ę ąć ł ą ęZosta em wezwany na policj . Mia em z o y o wiadczenie, e m czyzna nie by poczytalny. Odmówi em.ł ę ł ł ż ć ś ż ęż ł ł

Podczas procesu jego adoptowany syn zgin w wypadku. M czyzna zosta uniewinniony z lito ci, uznano, eął ęż ł ś ż

nie by poczytalny.łonie powiedzia em, e musi si koniecznie z nim rozwie , e nie mo e z nim pozosta , e nie mo e y zŻ ł ż ę ść ż ż ć ż ż ż ć

morderc .ąPewnego dnia ten m czyzna stan pod moimi drzwiami i chcia mi robi zarzuty. e powinienem by widzie ,ęż ął ł ć Ż ł ć

e jest tak agresywny. Powiedzia em mu: „Twoje miejsce jest w wi zieniu, to jest godne miejsce dla ciebie. Je liż ł ę ś

si tam nie znajdziesz, b dziesz si musia zachowywa tak, jak gdyby by w wi zieniu". Rozgniewa si na mnieę ę ę ł ć ś ł ę ł ę

i odszed .łPo pewnym czasie us ysza em, e za o y fundacj , bo mia du o pieni dzy. By przedsi biorc i by ca kowicieł ł ż ł ż ł ę ł ż ę ł ę ą ł ł

poczytalny. Fundacj nazwa imieniem zmar ego adoptowanego syna, nie za swojej matki. Matka zosta aę ł ł ś ł

ca kowicie wykluczona.łTeraz, kilka tygodni temu, dowiedzia em si , e jego ona si zabi a w bardzo dziwnych okoliczno ciach. To sił ę ż ż ę ł ś ę bierze ze wspó czucia.ł

154 Willigis Jäger

© by Willigis Jäger 2006

Zmartwychwstanie dzisiaj

Jeste my w czasie Wielkiej Nocy. Tematem jest umieranie i zmartwychwstanie. „ mierci, gdzie jest tweś Ś

zwyci stwo? mierci, gdzie twój o cie ?", pyta Pawe w Li cie do Koryntian (1 Kor 15,51 nn). Nie wiemyę Ś ś ń ł ś

dok adnie, jak Pawe rozumia te s owa, ale mamy prawo interpretowa wi te pisma dla potrzeb naszych czasówł ł ł ł ć ś ę

i wedle naszego widzenia wiata i ycia. Jezus i Pawe mieli zapewne zupe nie inne widzenie i rozumienie. yliś ż ł ł Ż

prawdopodobnie oczekuj c ko ca wiata. Z takim wyobra eniem zupe nie inaczej wyk ada si wi te pisma,ą ń ś ż ł ł ęś ę

mówi si i pisze inaczej, ni my dzisiaj z naszym holistycznym rozumieniem kosmosu.ę żNa pocz tek przytocz pewn histori . M ody cz owiek, który y z dala od swojej umi owanej, pisa do niej coą ę ą ę ł ł ż ł ł ł

tydzie list i mia nadzieje na rych y powrót, eby j po lubi . Pewnego dnia otrzyma od swej przyjació ki list.ń ł ł ż ą ś ć ł ł

W którym ona mu donosi a, e po lubi a listonosza. - My równie jeste my niejako za lubieni z listonoszem, zł ż ś ł ż ś ś

nasz mentaln wiadomo ci . wiadomo mentalna jest tylko listonoszem pos a naszego prawdziwegoą ą ś ś ą Ś ść ł ń

umi owanego. Nazywamy to wiadomo ci bosk , inne religie mówi o sunjacie, prawdziwej naturze lub oł ś ś ą ą ą

absolucie.

Po lubi mentaln wiadomo oznacza, po lubi ego. By po lubionym z ego oznacza, l k przed mierci . Tylkoś ć ą ś ść ś ć ć ś ę ś ą

wtedy, gdy cz owiek do wiadcza siebie z bezczasow i bezprzestrzenn prapodstaw wszelkiego bytu, jest wolnył ś ą ą ą

od ci aru czasu, trosk i l ku przed mierci . Kajdany wyobcowania i braku sensu opadaj . Tylko do wiadczenieęż ę ś ą ą ś

tej jedni wyzwala naprawd .ę

Willigis Jäger (*1925)

jeden z najznamienitszych nauczycieli duchowych naszych czasów, benedyktyn i mistrz zen (Ko-un roshi). Od

lat prowadzi wielu ludzi w Niemczech i w Europie drog duchow zen (szko a Sanbo-Kyodan) i kontemplacji.ą ą ł

Troszczy si szczególnie o spragnionych pog bienia wiary, niewierz cych i poszukuj cych. Pos uguje się łę ą ą ł ę wspó czesnym obrazem wiata i j zykiem nauk przyrodniczych. G osi jedno do wiadczenia wszystkich religii. ł ś ę ł ść ś

12

Page 13: Hellinger myśli all inna czcionka

W roku 2003 w pobenedykty skim klasztorze za o y Mi dzynarodowe Centrum Duchowych Dróg -ń ł ż ł ę

Benediktushof.

Po polsku ukaza y si : "Fala jest morzem" oraz "Tu i teraz. My li na ka dy dzie ". W przygotowaniu s dwieł ę ś ż ń ą

kolejne ksi ki.ążBert Hellinger i Willigis Jäger studiowali razem filozofi i teologi w latach czterdziestych XX wieku. Pozostaję ę ą w przyja ni do dzisiaj.źwww.willigis-jaeger.de

156 Nigdy nie chcia em by nauczycielemł ćRodzaj duchowej i intelektualnej dyscypliny, który nie mia nic wspólnego z dyscyplin ?ł ąJezuici nie s w tym sensie pos uszni. Tam ka dy jest przecie samodzielny. Pokazuj pewien rodzaj duchoweją ł ż ż ą

wolno ci i mo liwo ci rozwoju, których poza tym si nie spotyka.ś ż ś ęMia em wielki respekt wobec jezuitów. My la em nawet o tym, eby samemu zosta jezuit . Ale jedno mnieł ś ł ż ć ą

powstrzymywa o: Wielu jezuitów musi zosta nauczycielami. Nigdy nie chcia em zosta nauczycielem. Uczy wł ć ł ć ć

jakie szkole przez 20 lat uczniów - do tego nie trzeba by ksi dzem ani wst powa do zakonu, my la em.ś ć ę ę ć ś ł

Dlatego wola em i do misjonarzy z Marianhill. Pó niej mimo wszystko zosta em nauczycielem w Republiceł ść ź ł

Po udniowej Afryki. Tak to jest: To, czego staramy si unikn , i tak kiedy nas do cignie.ł ę ąć ś śA wi c raczej misjonarz ni nauczyciel, nie szko a, ale szeroki wiat?ę ż ł śTak, co takiego. Nie mia em oczywi cie poj cia, co to znaczy by misjonarzem w dalekim kraju. Mia em jakiś ł ś ę ć ł ś idealny obraz, zwi zany z pragnieniem przygody. Przebywa em w tym polu ju dzi ki internatowi. Ju z tegoą ł ż ę ż

powodu przynale a em do tego.ż łA wi c po internacie chodzi em do gimnazjum w Kassel i przy czy em si do ma ej grupy katolickiego ruchuę ł łą ł ę ł

m odzie owego. By a zabroniona i na pewno byli my obserwowani przez gestapo.ł ż ł śNa koniec siódmej klasy gimnazjum zostali my wszyscy wcieleni, najpierw do s u by pracy (Arbeitsdienst) aś ł ż

potem do wermachtu. Na samym pocz tku mojej s u by pracy wieczorem wszed jeden z kierowników s u byą ł ż ł ł ż

pracy, podszed specjalnie do mnie i wci gn mnie w rozmow . By z gestapo. Ale wtedy jeszcze tego nieł ą ął ę ł

wiedzia em. Rozmawia ze mn o Nietzschem i Heglu. Ja, jako siedemnastolatek, oczywi cie wiedzia emł ł ą ś ł

niewiele, ale co tam jednak wiedzia em. On powiedzia : „Hegel przewidzia dzisiejsze pa stwo". Jaś ł ł ł ń

odpowiedzia em: „Hegel nienawidzi pa stwa". Na co on naprawd wybuchn : „Pan nienawidzi pa stwa".ł ł ń ę ął ń

Nagle sta o si dla mnie jasne: To by o przes uchanie.ł ę ł łPo roku - w tym czasie by em w wermachcie i stacjonowa em w Francji - nasza klasa otrzyma a wiadectwał ł ł ś

maturalne. Ostatni klas nam podarowano, poniewa byli my wszyscy i tak w wermachcie. Ale wymagane by oą ę ż ś ł

wiadectwo moralno ci ze s u by pracy. W moim wiadectwie moralno ci sta o, e jestem „potencjalnymś ś ł ż ś ś ł ż

szkodnikiem narodu". To oznacza o wtedy praktycznie: zezwolenie na odstrza . Dlatego odmówiono mił ł

wiadectwa maturalnego.śGdy moja matka o tym us ysza a, posz a do rektora szko y i za da a wyja nienia od niego: Mój syn jest teraz wł ł ł ł żą ł ś

wermachcie. Nara a swoje ycie a wy odmawiacie mu wiadectwa maturalnego? Rektor si zawstydzi i wyda jejż ż ś ę ł ł

wiadectwo maturalne. Moja matka walczy a o mnie jak lwica.ś łJu wtedy potrafi em odgraniczy si od narodowego socjalizmu. By em przecie w chrze cija skim internacie, aż ł ć ę ł ż ś ń

równie moja rodzina porusza a si w polu, w którym mog a si odgraniczy . Moja matka w ogóle nie dawa a siż ł ę ł ę ć ł ę uwie . Dopiero pó niej u wiadomi em sobie, jak niezwyk e to dokonanie, e potrafi a si od tego trzyma zść ź ś ł ł ż ł ę ć

13

Page 14: Hellinger myśli all inna czcionka

daleka. Mog a to zrobi te dzi ki swojej wierze. Równie mój ojciec a do ko ca opar si presji wst pienia doł ć ż ę ż ż ń ł ę ą

partii. Dzi ki moim rodzicom by em pod tym wzgl dem zahartowany. Ceni to sobie bardzo wysoko. To nieę ł ę ę

by a moja zas uga, lecz otrzyma em t si od mojej matki i ojca. Ten sposób zachowania, odgraniczenie si odł ł ł ę łę ę

powszechnego zachwytu i presji, która z tego si bierze, pod wieloma wzgl dami trwa te pó niej. Na przyk adę ę ł ż ź ł

tak e w Republice Po udniowej Afryki. Wida to te w moim dzisiejszym yciu. Zachowuj dystans i zwracamż ł ć ż ż ę

uwag na moj w asn niezale no . Dzi ki temu poruszam si w bardziej rozleg ym polu.ę ą ł ą ż ść ę ę łTwierdzi pan, e jest pole, od którego nie mo na uciec. Teraz mówi pan o sobie, e istnieje osobista wolno - podż ż ż ść

warunkiem zdolno ci odgraniczenia si , i oparcia si pokusie.ś ę ęJa to tylko opisuje. Czy mog to przypisa jakiej wolno ci, to inna kwestia. Prze ywam to jako dar, e cz sto wę ć ś ś ż ż ę

moim yciu wiedzia em: Teraz co si sko czy o. To jest wgl d. Wtedy mia em si y do dzia ania. Ale nież ł ś ę ń ł ą ł ł ł

wynika o to z decyzji, nie dlatego e to sobie wymy li em i d y em do jakiego celu. Pod am za wewn trznymł ż ś ł ąż ł ś ąż ę

ruchem. W tych istotnych decyzjach nie ma wolno ci wyboru. Nie mog em inaczej. W przeciwnym razieś ł

zrezygnowa bym z siebie samego.łA wi c jednak s rozstaje dróg. Roz-strzygni cia - tak, jak si pan rozsta ze swoim zakonem i zosta terapeut ?ę ą ę ę ł ł ąOczywi cie. Pod amy za przeznaczeniem - nawet je li wymaga to odwagi. ś ąż śMówi pan z jednej strony, e wszyscy jeste my wzi ci na s u b . A teraz mówi pan: mog si zdecydowa na powo anież ś ę ł ż ę ę ę ć ł

lub zatrzyma si . To brzmi jak sprzeczno .ć ę śćTo jest sprzeczno . Dobrze. Mnie chodzi o co istotnego w duszy, o punkt, w którym prze ywamy siebie jakość ś ż

istotnych, o nasz istotny rdze . Tam jest nam dane: Gdzie prowadzi dla nas droga a gdzie nie. Gdy pod amy zań ąż

tym ruchem, nie mo e zboczy . W tym ruchu zyskuj si i pozostaj zwi zany z tym najg bszym rdzeniem.ż ć ę łę ę ą łęTo s filozoficzne rozwa ania, które niczego nie dowodz .ą ż ąNic nie szkodzi. Maj okre lone dzia anie w duszy - tylko o to mi chodzi. Przypuszczam, e ten rdze jestą ś ł ż ń

nie miertelny. Mój istotny rdze nie ko czy si wraz ze mierci . Niektóre do wiadczenia z ustawie rodzinnychś ń ń ę ś ą ś ń

nasuwaj to przypuszczenie. Na przyk ad to, jak zmarli oddzia uj na tera niejszo , poniewa czego nieą ł ł ą ź ść ż ś

dope nili, poniewa nie odnale li jeszcze drogi do swojej istoty.ł ż źJak pan czuje „przeznaczenie"?

Gdy jestem w harmonii, wtedy nic nie mo e si ju nie uda . W tym punkcie porywa nas twórcza si a, która nasż ę ż ć ł

niesie. Nie jestem wolny, a mimo to nie chc niczego innego, poniewa odpowiada to mojej najg bszej naturze.ę ż łę

To jest droga, na której udaj si decyduj ce wgl dy.ą ę ą ąCzy to nie jest raczej wymiar mistyczny? Jung powiada „sta si , kim jeste ".ń ę śTo jest ten sam kierunek. We wszystkich czasach mówiono o tej wewn trznej prawdzie. Ma e dzieci, naę ł

przyk ad, s z ni zwi zane od pocz tku. Odchodz od niej dopiero pó niej.ł ą ą ą ą ą źA wi c mo na by zwi zanym ze swoj istotn natur , chocia jest si uwik anym systemowo?ę ż ć ą ą ą ą ż ę łUwik ania zostaj dzi ki wgl dowi do pewnego stopnia rozwi zane. Ale nie uwalniamy si od systemu, gdył ą ę ą ą ę

uwolnimy si od uwik a .ę ł ńLecz?

Bierze si osob , z któr by o si uwik anym, po pewnym czasie do w asnego serca. Wtedy jestem z ni zwi zanyę ę ą ł ę ł ł ą ą

zamiast by oddzielonym, ale nie jestem ju uwik any. Dzi ki tej wi zi rosn .ć ż ł ę ę ęGdy mówi pan o swojej m odo ci, to mówi pan raczej o swojej matce, mniej o swoim ojcu?ł śW ostatnim czasie widz coraz wyra niej, e wszystko, co decyduj ce dla nas, zaczyna si u matki. Wtedyę ź ż ą ę

oczywi cie jeszcze nie rozumia em, co rzeczywi cie dla mnie znaczy dla mnie matka. To uda o mi si wiele latś ł ś ł ę

14

Page 15: Hellinger myśli all inna czcionka

pó niej w terapii. Wtedy ol ni o mnie, e moja matka by a zawsze obecna. Wtedy dopiero sobie u wiadomi em,ź ś ł ż ł ś ł

co to znaczy. Gotowa a, pra a i szy a, robi a wszystko - bez skargi, w zupe nie oczywisty sposób. I walczy a dlał ł ł ł ł ł

mnie.

Mój ojciec by bardzo surowy. To by o dla mnie jako dziecka niekiedy obci aj ce. Dopiero pó niejł ł ąż ą ź

zrozumia em, jak wa ny on by dla mnie w a nie przez swoj surowo . Mia em kiedy pi kne prze ycie.ł ż ł ł ś ą ść ł ś ę ż

Opowiedzia em s ynnemu terapeucie, Stanley'owi Telemanowi w Berkeley, e mia em w tym wzgl dzie trudnł ł ż ł ę ą m odo . On spojrza na mnie i tylko za mia si . Powiedzia mi: „Ale przecie jeste silny". Nagle zauwa y em,ł ść ł ś ł ę ł ż ś ż ł

jaka si a przysz a od mojego ojca i jak wa ny by dla mnie dzi ki swojej surowo ci. Jestem z nim g bokoł ł ż ł ę ś łę

zwi zany.ąA tak zawsze nie by o?łNie, to by rozwój, jak u wszystkich dzieci.ł

157 Bert Hellinger z JAPONII

Bert Hellinger specjalnie dla hellinger.pl z JAPONII

Dobiega ko ca mój czasń w kraju kwitn cej wi ni, u miechu i uprzejmo ci. Najpierw prowadzi em dwudniowyą ś ś ś ł

warsztat o wymiarach mi o ci i o m czyznach i kobietach, jak udaje si mi o . W pierwszym momencie znówł ś ęż ę ł ść

prze ywa em zdziwienie t wielk hermetyczn kultur , niedost pn , skryt za u miechem i uprzejmo ci . Ależ ł ą ą ą ą ę ą ą ś ś ą

gdy tylko zacz em pracowa wszystko si natychmiast zmieni o: ustawienia otwieraj przestrze j zyka, gdzieął ć ę ł ą ń ę

znika wszystko, co nieistotne, gdzie mo liwe jest spotkanie i wspólne do wiadczenie - wielki dar.ż ś

Przeprowadzi em równie szkolenie: „Uczy si razem z Bertem Hellingerem". Cz sto czuj , e ustawienia s jakł ż ć ę ę ę ż ą

koany. Najwi kszym koanem jest oczywi cie nasze ycie. W a nie ukaza a si moja pierwsza ksi ka w j zykuę ś ż ł ś ł ę ąż ę

japo skim „Uzna to, co jest". Zosta a wydana bardzo adnie i wszyscy chwal t umaczenie. Wczoraj udzieli emń ć ł ł ą ł ł

jeszcze kilku d ugich wywiadów dla ró nych japo skich czasopism. Najwi ksze wra enie zrobi o na mnie pewneł ż ń ę ż ł

ma e stwo, z których pracowa em pierwszego dnia na warsztacie dla par. Nazajutrz po warsztacie, w przerwiełż ń ł

obiadowej, przyprowadzili swojego pi cioletniego syna, eby go mi przedstawi . Ch opiec ca y czas byę ż ć ł ł ł agresywny i bi swoich rodziców. Widzia em, e ch opiec ten jest bardzo niepewny, prawdopodobnie by kiedył ł ż ł ł ś przez d u szy czas oddzielony od swojej matki. Wzi em go na kolana. Broni si , ale trzyma em go mocno, takł ż ął ł ę ł

jak to si robi w holdingu, eby nie móg si poruszy . Potem przekaza em go jego ojcu, eby on go trzymaę ż ł ę ć ł ż ł mocno z mi o ci . Ch opiec si broni i najpierw uderzy ojca w twarz. Ale ten go nie pu ci . Równie matkał ś ą ł ę ł ł ś ł ż

pomaga a trzyma syna mocno z mi o ci . Potem ch opiec si uspokoi i zasn b ogo w ramionach swojej matki.ł ć ł ś ą ł ę ł ął ł

Pi kny obraz.ęW Krakowie te chc pracowa przede wszystkim razem z rodzicami i dzie mi - to bardzo pomaga i u atwia.ż ę ć ć łPozdrawiam serdecznie na WIELKANOC!

Wasz Bert Hellinger

159 Rezygnacja z roszczeńW wielu zwi zkach m wyobra a sobie, e ma on . A ona wyobra a sobie, e ma m a. Jednak ani m nieą ąż ż ż ż ę ż ż ż ęż ąż

ma ony, ani ona nie ma m a. Oboje spotkali si powodowani pop dem, mi o ci , nadziej . Ten pop d i taż ż ęż ę ę ł ś ą ą ę

nadzieja maj ukryty cel. Kobieta i m czyzna s przez nie wzi ci na s u b .ą ęż ą ę ł ż ę

15

Page 16: Hellinger myśli all inna czcionka

Po pewnym czasie m zauwa a, e nie ma ony, a ona zauwa a, e nie ma m a. Teraz oboje co puszczaj ;ąż ż ż ż ż ż ż ęż ś ą

powstaje mi dzy nimi przestrze - i troch wolno ci zarazem. Gdy ko czy si roszczenie: „Ja mam ciebie i muszę ń ę ś ń ę ę ciebie mie ", wtedy ka de z nich ma szans , eby zbli y si do drugiego w sposób, który poprzednio nie być ż ę ż ż ć ę ł mo liwy.ż

160 Miejsce

Rak piersi

HELLINGER: do Marii Czy jeste gotowa?śMARIA: Tak.

HELLINGER: Co ci jest?

MARIA: Mia am z o liwego guza piersi.ł ł śHELLINGER: A jak jest teraz.

MARIA: Zosta usuni ty, i mam nadziej , e przezwyci y am chorob i przezwyci .ł ę ę ż ęż ł ę ężęHELLINGER: Mo esz j wzi do siebie do ó ka.ż ą ąć ł żMARIA: Do mnie do ó ka? ł żHELLINGER: Mo esz chorob po o y do siebie do ó ka. Jak to jest?ż ę ł ż ć ł żgdy Maria si dziwi i si miejeę ęś Wyobra to sobie. Zamknij oczy.źUspokaja si i skupia.ęHELLINGER: gdy chce si do niego odwrócię ć Daj sobie czas, ja dam ci tyle czasu, ile potrzebujesz.

Ona znów zamyka oczy i siedzi skupiona. Po chwili Hellinger pochyla delikatnie jej g ow do przodu. Ona schyla g owł ę ł ę jeszcze ni ej, kr ci g ow i oddycha g boko.ż ę ł ą łęHELLINGER: po chwili No, co robi choroba, gdy wolno jej spa przy tobie?ćMARIA: Dosy si rozpar a.ć ę łHELLINGER: Okej, w takim razie potrzebujemy jeszcze troch wi cej czasu. Kontynuuj.ę ęZnów zamyka oczy i pochyla g ow g boko do przoduł ę łę .

HELLINGER: Ona mo e spa przy tobie w ó ku.ż ć ł żPo chwili Maria znów zaczyna oddycha g bokoć łę .

HELLINGER: Daj jej ca przestrze , której wymaga.łą ńpo chwili Ile lat ma, gdy tak le y?żMARIA: niepewnie Trzydzie ci pi . (ś ęć wiek Marii).

HELLINGER: Okej, kontynuuj.

Znów zamyka oczy i trwa d ugo w g bokim skupieniu. Raz po raz wzdycha g boko i prostuje si .ł łę łę ęHELLINGER: po d u szym czasieł ż Co jest teraz?

MARIA: Najpierw le a a jak ko dra na mnie a teraz zwin a si w nogach ó ka, jak zwini ta ko dra.ż ł ł ęł ę ł ż ę łHELLINGER: W a nie. Tak si dzieje, je li da si jej miejsce.ł ś ę ś ęMARIA: Czy teraz b dzie tam le e ? mieje si .ę ż ć Ś ęHELLINGER: B dzie tam le e - chyba, e j wyp dzisz. Wtedy znów si rozwinie.ę ż ć ż ą ę ęMARIA: Niesamowitym l kiem napawa mnie, gdy to tak widz .ę ęHELLINGER: Zapomnia a , e by a na skraju mierci.ł ś ż ł ś ś

16

Page 17: Hellinger myśli all inna czcionka

MARIA: Tak, to prawda.

HELLINGER: Tego nie zapomnisz. Daj jej teraz przestrze . Wtedy twoje ycie b dzie mia o wi ksz g bi .ń ż ę ł ę ą łę ęJest bardzo poruszona i znów zamyka oczy.

MARIA: po chwili To dobrze robi.

HELLINGER: W a nie. Okej. To tyle.ł ś

161 Niech do naukięćCzternastoletni ch opiec nie chcia si uczy w szkole. Nauczycielka martwi a si o niego. Skontaktowa a si zł ł ę ć ł ę ł ę

rodzicami, eby omówi z nimi problem. Oni równie nie znale li rozwi zania i postanowili zrobi ustawienie.ż ć ż ź ą ć

Przyszli z ch opcem na kurs, który prowadzi em dla rodziców i nauczycieli trudnych dzieci.ł łCh opca postawi em obok nauczycielki, a naprzeciwko oboje rodziców.ł łGdy spojrza em na ch opca, zobaczy em smutek. Powiedzia em mu: „Jeste bardzo smutny".ł ł ł ł śCh opiec zacz p aka . Równie jego matka zacz a p aka . Ju z tej krótkiej interwencji by o wida , e problemł ął ł ć ż ęł ł ć ż ł ć ż

ch opca wi e si z jego matk . Ale nie w sensie osobistym - takie odnios em wra enie - ale z czym , co si sta oł ąż ę ą ł ż ś ę ł

w jej rodzinie.

Dlatego zapyta em matk : „Co si sta o w twojej rodzinie pochodzenia?"ł ę ę łOna odpowiedzia a: „Mia am siostr bli niaczk , która zmar a przy porodzie".ł ł ę ź ę łDlatego ustawi em przedstawicielk jej siostry bli niaczki. Sta a w pewnym oddaleniu i patrzy a na zewn trz. Odł ę ź ł ł ą

razu mo na by o zauwa y , e ci gn o matk do zmar ej siostry bli niaczki. Ustawi em matk za siostr iż ł ż ć ż ą ęł ę ł ź ł ę ą

zapyta em, jak si tam czuje.ł ęOna odpowiedzia a: „Tu czuj si dobrze".ł ę ęA wi c dzi ki temu jednemu ruchowi wysz o na jaw, e matka chcia a pod y za siostr bli niaczk w mier .ę ę ł ż ł ąż ć ą ź ą ś ćUstawi em matk znów obok jej m a, a zamiast niej postawi em ch opca za siostr matki. Gdy go zapyta em,ł ę ęż ł ł ą ł

jak si tam czuje, odpowiedzia : „Tu czuj si dobrze". Dzi ki temu drugiemu ruchowi wysz o na jaw, e ch opiecę ł ę ę ę ł ż ł

chcia zamiast matki pój do jej siostry bli niaczki, a wi c e by gotowy pod y za ni w mier zamiast matki.ł ść ź ę ż ł ąż ć ą ś ć

Nic dziwnego, e by smutny i nie chcia si uczy .ż ł ł ę ć

162 Dimitris Stavropoulos

Ustawienia greckich mitów, eposów i tragedii

W „Greckim Instytucie ustawie systemowych metod Berta Hellingera" prowadzimy od d u szego czasuń ą ł ż

zajmujemy si stosunkiem systemowej metody ustawie do starogreckiej mitologii, do eposów oraz tragedii ię ń

komedii antycznego teatru. Systemowa lektura homeryckich eposów, Iliady i Odysei, jak te ustawienia cz ciż ęś

Odysei, na przyk ad „powrotu Odyseusza do Itaki", pokaza y na nowo wielko epickiego dokonanie Homera. Wł ł ść

obydwu eposach, które si ze sob ci le wi , chodzi o g boki uniwersalny proces. Nazywam go „ę ąś ś ążą łę ruchami

mi o ci".ł śHomer opiewa w Iliadzie „ruchy sumienia" (osobistego i kolektywnego), traum wojny oraz przemian wszystkichę ę

uczestników w sprawców i ofiary pod rz dami lepej, heroicznej mi o ci. Próbuje potem te ruchy przezwyci yą ś ł ś ęż ć w Odysei przez „ruchy duszy" (wielka dusza) trze wej, ugruntowanej, pokornej mi o ci „woli powrotu" (po greckuź ł ś

nostos).

17

Page 18: Hellinger myśli all inna czcionka

W jego prezentacji walki dusz d cych do uwolnienia si od side i pu apek sumienia, pojawia si uniwersalnyążą ę ł ł ę

proces, w a nie „ruchy mi o ci". One cz dusz z najg bsz mi o ci , „mi o ci w s u bie ycia". Albowiemł ś ł ś łą ą ę łę ą ł ś ą ł ś ą ł ż ż

dusza patrzy stale na swego najwi kszego dawc , dawc w asnego ycia, i sk ada mu t g bok mi o jako wyrazę ę ę ł ż ł ę łę ą ł ść

czci i podzi kowania.ęDopiero ustawienia, która potrafi przekroczy granice ci g ej walki, wydobywaj na wierzch t ukryt mi o .ą ć ą ł ą ę ą ł ść

Ona nadaje decyduj cy kierunek, dzi ki pe nemu uczczeniu sumienia, powierza si ruchom duszy, d c doą ę ł ę ążą

wyrównania i pojednania. To ona wymaga wielkiego wysi ku, albowiem ona prowadzi najpierw do czegoł ś nieznanego i mrocznego, dopiero w ustawieniu d y do tego, co pokazuje si tylko przez chwile i wreszcie pozaąż ę

to do tajemniczej „niekryto ci".śChcia bym si tu zastanowi nad wskazówkami dla naszego ycia oraz wskazówkami dla naszej praktyki. Dzi kił ę ć ż ę

ustawieniom mitów, eposów i tragedii ze starogreckiego cyklu chcia bym poszerzy i pog bi systemow lektur .ł ć łę ć ą ę

Poniewa jest to zastosowanie systemowych ustawie do wielkich systemów, które pozwalaj doj do dalekoż ń ą ść

id cych wgl dów.ą ąTe systemy s wielkie zarówno w wymiarze wertykalno-czasowym, jak te horyzontalno-przestrzennym. Taą ż

okoliczno wzmaga si pola do tego stopnia, e uczestnicy s z atwo ci wprawiaj si do „wgl du przezść łę ż ą ł ś ą ą ę ą

rezygnacj ". Wiedz ce wielkie pole z atwo ci usuwa wszelkie „zak ócenia, na przyk ad „interwencje" i poci gaę ą ł ś ą ł ł ą

wszystkich i wszystko do nakierowania na co pot niejszego, na dope nienie ruchów duszy przez „ruchyś ęż ł

mi o ci", które prowadz do niesko czonego horyzontu „mi o ci w s u bie ycia".ł ś ą ń ł ś ł ż żDimitris Savropoulos, psycholog spo eczny, terapeuta systemowy, od 1999 koordynator „Greckiego Instytutuł

Berta Hellingera. urodzi si w 1942 roku, uciek z Grecji w czasach dyktatury, studiowa w Niemczech, od 1978ł ę ł ł

roku prowadzi praktyk w Atenach.ę

163 My li w drodześTytu tej ksi ki ł ąż My li w drodześ jest wieloznaczny. Z jednej strony mówi tylko, e my li te przysz y do mnie wż ś ł

drodze: cz sto w poci gu lub w czasie d ugich przelotów, w obcych hotelach, gdy w nocy nie mog em spa , naę ą ł ł ć

warsztatach w czasie przerwy lub w wolne dni przed nast pnym spotkaniem.ęZ drugiej strony tytu ten podkre la, e równie te my li s w drodze, jeszcze daleko od celu, niedoko czone,ł ś ż ż ś ą ń

p ynne i dlatego otwarte na to, co przyjdzie, co dopiero si zapowiedzia o, cho jeszcze nie zosta o uj te w pe ni.ł ę ł ć ł ę łRównie ja jestem z tymi my lami jeszcze w drodze i jestem ciekawy, co one mi jeszcze chc powiedzie .ż ś ą ć

Poniewa one si ode mnie od czy y i id obok mnie. Jednak lubi je. B d c obok mnie nie daj mi spokoju, aż ę łą ł ą ę ę ą ą

jednocze nie uwalniaj .ś ąDrodzy Czytelnicy, równie Wy mo ecie wyruszy w drog z tymi my lami, we w asn drog , i przy tymż ż ć ę ś ł ą ę

niejedno zostawi za sob i by mo e niespodziewanie spotka co nowego.ć ą ć ż ć śTego yczy WamżWasz

Bert Hellinger

Czasami dziwimy si , co dzieje si w naszej duszy, gdy mówimy: ę ę Kocham cię. Czujemy, e uruchamia si coż ę ś wychodz cego daleko poza nas, co , co nas wynosi i jednocze nie te napawa l kiem.ą ś ś ż ę

18

Page 19: Hellinger myśli all inna czcionka

Albo s yszymy s owo ł ł skupienie i staramy si poczu , co te ono znaczy, ile ma znacze i co si w nas dzieje, gdyę ć ż ń ę

skupiamy si w ten czy w inny sposób.ęNad takimi tematami my la em w ten ksi ce i próbuj opisa , co one we mnie sprawiaj . Te opisy sś ł ąż ę ć ą ą niekompletne. Czasami wchodz odwa nie w obszary, które s mroczne. Jednak pobudzaj nas, eby si nad tymą ż ą ą ż ę

zastanowi .ćInne opisy mog by dla niektórych gorsz ce, na przyk ad to, co mówi w rozdziale ą ć ą ł ę Zabijanie jest postaci naszegoą

w druj cego smutkuę ą . Chcia em jednak przyjrze si tak e tym stronom naszego ycia i da im przestrze w moichł ć ę ż ż ć ń

my lach, któr faktycznie zajmuj .ś ą ąKa dy opis jest niezale ny, chocia niektóre si wzajemnie uzupe niaj , a inne nawet wydaj si sobie przeczy -ż ż ż ę ł ą ą ę ć

tak jak si dzieje z naszymi do wiadczeniami yciowymi. Jednak u o y em je w pewien porz dek, mniej logicznie,ę ś ż ł ż ł ą

bardziej na wyczucie, i podzieli em na rozdzia y. Jednak w czytaniu mo na zacz i sko czy , gdzie si chce. Teł ł ż ąć ń ć ę

opisy potrzebuj czasu, eby je zrozumie . Wymagaj przerw pomi dzy.ą ż ć ą ęChodzi tu przede wszystkim o opisy. Ale takie, które co wywo uj w duszy: mo e wgl d, prze ycie aha lub coś ł ą ż ą ż ś pocieszaj cego.ąStosuj przy tym metod , w której otwieram si na pe ni tego, co si pokazuje i pozwalam dzia a bez prze-ę ę ę ł ę ę ł ćs du, bez zamiaru, a tak e bez l ku. Po chwili pe nia porz dkuje si , a to co istotne dla ycia, wy ania si .ą ż ę ł ą ę ż ł ę

Słuchanie ze rodkaś

Uszy nas uchuj na zewn trz. Dusza nas uchuje do wewn trz. Albo, dok adniej powiedziawszy, dusza nas uchujeł ą ą ł ą ł ł

w harmonii z czym wi kszym i odbiera s uchaj cego i mówi cego oraz to, co si mówi, jako w czonych w coś ę ł ą ą ę łą ś wspólnego i z tym zwi zanych. To jest s uchanie ze rodka - zarówno z w asnego rodka, jak te ze rodkaą ł ś ł ś ż ś

drugiego cz owieka tudzie ze rodka bytu.ł ż śTo s uchanie nie zajmuje stanowiska, poniewa stanowisko le e poza rodkiem, gdzie na powierzchni, i jestł ż ż ś ś

najbardziej oddalone od centrum. Dlatego nie ma w gruncie rzeczy sta o ci. Jest tylko pomy lane i chciane, aleł ś ś

nie do wiadczone w g bi. Stanowisko dzieli zamiast czy . Dlatego ten, kto s ucha ze rodka, nie zajmujeś łę łą ć ł ś

stanowiska. Gdy kto mu wypowiada swoje stanowisko, wtedy s yszy za tym co innego, co , co le y poza tym, coś ł ś ś ż

powiedziane. Je li tak s uchaj c co powie, umie zostawi stanowisko drugiego tam, gdzie jego miejsce. Potrafiś ł ą ś ć

wróci do rodka i poprowadzi drugiego do rodka, który ich ostatecznie wi e.ć ś ć ś ąż

Jasność

Jasno jest pojemna. Przenika szerszy kontekst, przyczyny, mo liwo ci i skutki. I jest zawsze dobroczynna. Nieść ż ś

potrzebuje niczego udowadnia , bo chocia jest jasna, nie zajmuje stanowiska. Mo emy powiedzie tak: dlategoć ż ż ć

e jest jasna, nie ma stanowiska, albowiem tylko to, co ciasne potrzebuje stanowiska, które je wyró nia. Jasno ,ż ż ść

poniewa jest jasna, jest rozleg a.ż ł

Jak osi gamy jasno ? Najpierw przez wycofanie, eby umo liwi przestrze mi dzy nami a sytuacj , co do któreją ść ż ż ć ń ę ą

chcemy zdoby jasno . Tylko tak zdobywamy rozeznanie.ć śćPo drugie, zdobywamy jasno nic nie wprowadzaj c do danej sytuacji ani nic jej nie narzucaj c z naszejść ą ą

dotychczasowej wiedzy i naszych ycze . Lecz pozwalaj c bez uprzedzenia dzia a na siebie ca o ci z jejż ń ą ł ć ł ś

wielowarstwowo ci , tak e w jej pozornych sprzeczno ciach, a przed naszym wewn trznym okiem wielo u o yś ą ż ś ż ę ść ł ż

si w dynamiczny porz dek i poka e si to, co istotne, nast pny krok, decyduj cy wgl d.ę ą ż ę ę ą ą

19

Page 20: Hellinger myśli all inna czcionka

Jasno wi c jest nie tyle zdobywana, co zostaje podarowana temu, kto - zwrócony a jednak zdystansowany -ść ę

umie czeka . Wy ania si z pozornie chaotycznej pe ni, czasami jak b yskawica, i roz wietla na chwil otoczenie,ć ł ę ł ł ś ę

w którym si poruszamy i w którym musimy si sprawdzi . Pozostaje dla nas tak d ugo, jak d ugo dzia amyę ę ć ł ł ł

wed ug niej, a ona zmienia nasze dzia anie. Dopiero w dzia aniu staje si w pe ni jasna. Dlatego nie mo na jejł ł ł ę ł ż

uczy , ani tym bardziej udowodni , poza dzia aniem,. Dla tych, którzy dzia aj , przede wszystkim dla tych,ć ć ł ł ą

którzy dzia aj wspólnie, jest ona jasna. Rozwija si i pog bia przez dzia anie.ł ą ę łę ł

164 Wyros em w a ciwie bez m odo cił ł ś ł śOd 17 roku ycia uchodzi pan za potencjalnego szkodnika narodu i trafi do armii. Jak to pan prze ywa ? By o toż ł ł ż ł ł

przecie ogromne ograniczenie pa skiej wolno ci. Gdy pomy l , jakie ycie prowadzi dzisiejsza m odzie po zrobieniuż ń ś śę ż ł ż

matury, z podró ami zagranicznymi, egzotycznymi praktykami lub rocznym woluntariatem w Afryce Po udniowej.ż ł

Nie by o czasu do zastanawiania si nad „samorealizacj ". Wyros em w a ciwie bez m odo ci. Nie by o wtedył ę ą ł ł ś ł ś ł

czego takiego. Ta faza u mnie nie mia a miejsca. Gdy w wieku 20 lat wróci em z wojny, po owa moich kolegówś ł ł ł

nie y a. Równie mój brat poleg na wojnie. A miasta le a y w gruzach. Trudno sobie dzisiaj wyobrazi , co toż ł ż ł ż ł ć

znaczy. To daje zupe nie inne poczucie yciowe. Z niego jednak bierze si te szczególna si a.ł ż ę ż łZosta em w tym czasie wzi ty na s u b . Nie wiem przez jakie si y. Zosta em u yty do czego . W ka dymł ę ł ż ę ł ł ż ś ż

systemie istnieje pewna presja, która chce zamkn co niesko czonego. Na przyk ad system wywiera presj naąć ś ń ł ę

jakiego potomka, eby rozwi za co dla swoich przodków. System pcha jednych w jednym, jak mówimy,ś ż ą ł ś

pozytywnym kierunku, a drugich w negatywnym kierunku, nie daj c jednostce wyboru.ąCo to jest „pozytywny", a co „negatywny"?

Pozytywne jest to, gdy kto mo e zrobi co dobrego dla innych, co wspiera zwyczajne ycie. Kto si eni, maś ż ć ś ż ś ęż

dzieci, wychowuje dzieci a one usamodzielniaj si - to jest co wielkiego. On jest w harmonii z dobrym,ą ę ś

pozytywnym ruchem.

Innych w swojej sytuacji staje si morderc . I to w sposób nieunikniony, bez wolnego wyboru. Równie on zostaę ą ż ł wzi ty na s u b przez co wy szego.ę ł ż ę ś żPan mówi „pozytywny" i „negatywny". To brzmi jak warto ciowanie - co w tym kontek cie jest zrozumia e, gdy mówiś ś ł

pan o mordercy.

Mówi dlatego tak, bo cz sto tak robimy. Dla mnie to jest jeden i ten sam proces. Obaj nie s wolni. Nie sę ę ą ą wolni w dobrym i w z ym. W tym sensie nie ma tu preferencji. Jest po prostu tak, jak jest. To w asny system,ł ł

który pcha cz owieka do tego. Ponadto istniej pot ne ruchy, które ogarniaj ludzi i porywaj ze sob albo - jakł ą ęż ą ą ą

narodowy socjalizm czy komunizm - ca e narody.łCzy wtedy pan to tak prze ywa ?ż łNa tej wojnie nie by o si przecie sob . Zosta em w czony w co , od czego nie mog em uciec. W ci g ymł ę ż ą ł łą ś ł ą ł

zagro eniu ycia. Czasami dziwi si jeszcze dzisiaj, jak wyszed em z tej ca ej sytuacji.ż ż ę ę ł ł

166 Bert Hellinger z Korei

W Korei Po udniowej ustawienia rodzinne w krótkim bardzo czasie zdoby y uznanie i popularno dzi kił ł ść ę

dzia alno ci Yi-Ho Parka, który wiele lat by w Niemczech i tam pozna moj metod . Teraz z wielkimł ś ł ł ą ę

osobistym zaanga owaniem krzewi j w Korei Po udniowej. Przet umaczy na korea ski cztery moje ksi ki, wż ą ł ł ł ń ąż

tym te „My li o Bogu" a ostatnio, niejako na moje powitanie „Prawda w ruchu". Na mój warsztat tutaj zg osi oż ś ł ł

20

Page 21: Hellinger myśli all inna czcionka

si 250 uczestników. Nowy sposób ustawie „duchowe ustawienia rodzinne" zosta natychmiast dobrze przyj ty.ę ń ł ę

Uderzaj ce by o to, jak bezpo rednio przedstawiciele wczuwali si i wspó pracowali. Szczególnie poruszaj ce by oą ł ś ę ł ą ł

ustawienie pewnej kobiety, której ojciec w czasie wojny korea skiej przy czy si do komunistów i walczy wń łą ł ę ł

Korei Po udniowej jako partyzant na rzecz komunistów. Ona go nigdy nie widzia a. Naprzeciwko ojca tejł ł

kobiety ustawi em przedstawicieli po udniowokorea skich o nierzy, a mi dzy nimi 4 przedstawicieli ofiar i ichł ł ń ż ł ę

matki. Kobieta z p aczem i krzykiem rozrywaj cym serce zbli y a si czo gaj c do swojego ojca. P acz ogarnł ą ż ł ę ł ą ł ął wszystkich na sali. Przedstawiciele, którzy - zw aszcza jedna z matek - byli jeszcze pe ni agresji, zmi kli. Nał ł ę

koniec zapyta em: Kto tutaj rzeczywi cie p aka ? Korea Po udniowa. By o to pojednanie, które wielu g bokoł ś ł ł ł ł łę

poruszy o.łserdeczno ciśBert

167 Samobójstwo i próby samobójcze

Po pierwsze samobójstwo bywa nieuniknione i bywa jedyn mo liwo ci . Musimy to uszanowa . Wtr canie sią ż ś ą ć ą ę bierze si z wyobra enia, e ycie jest najwy sz warto ci i musimy kogo powstrzyma od mierci. Z regu yę ż ż ż ż ą ś ą ś ć ś ł

cz owiek zabija si z mi o ci. W rodzinie cz sto nie szanuje si tego, e kto robi to z mi o ci.ł ę ł ś ę ę ż ś ł śW ksi ce ąż Porz dki mi o ci ą ł ś opisuj sytuacj , w której to wyra nie wida . W moim warsztacie uczestniczy kiedyę ę ź ć ł ś siedemdziesi cioletni pediatra. Wci by pogr ony w a obie po dwunastoletnim synu, który si powiesi .ę ąż ł ąż ż ł ę ł Wys a go po zakupy. Wracaj c do domu, syn rozsypa ca e zakupy na schodach. Ojciec spu ci mu lanie. Wł ł ą ł ł ś ł

nocy syn si powiesi .ę łPo roku ten pediatra znów by u mnie na warsztacie. Poszli my na spacer, zacz li my rozmawia samobójstwieł ś ę ś ć

jego syna. Powiedzia em mu, e ma ono co wspólnego z mi o ci . Nagle on przypomnia sobie, e kilka dnił ż ś ł ś ą ł ż

przed samobójstwem jego ona powiedzia a przy stole, e znów jest w ci y. Na co ten ch opiec przej tyż ł ż ąż ł ę

wykrzykn g o no: „Ale my przecie nie mamy miejsca!". Dlatego si zabi . Zrobi miejsce dla nowego dziecka.ął ł ś ż ę ł łPó niej m czyzna ten opowiedzia mi, e tej nocy le a z on w ó ku i nagle poczu niesamowit ulg . Tak toź ęż ł ż ż ł ż ą ł ż ł ą ę

czasami bywa...

Na koniec warsztatu powiedzia : „Siedz teraz nad spokojnym jeziorem". By pogodzony ze swoim synem, wł ę ł

pokoju i mi o ci .ł ś

UCZESTNIK Czy samobójstwo i próba samobójcza to jest to samo, czy te co innego?ż śHELLINGER: Próba samobójcza idzie w tym samym kierunku. Ale bywa te tak, e je li kogo wyratuje si zż ż ś ś ę

próby pope nienia samobójstwa, to on potem czuje wielk ulg . Czasami czuje si uwolniony, jak gdyby dowiódł ą ę ę ł prób samobójcz swojej mi o ci. Czasami czuje si uwolniony od tego losu. Czasami, nie zawsze.ą ą ł ś ęNie powiedzia em, eby nie powstrzymywa próby samobójczej. Ale s sytuacje, gdy nie wolno temuł ż ć ą

przeciwdzia a , na przyk ad, gdy kto chce odpokutowa za przest pstwo. To jest inna forma samobójstwa. Toł ć ł ś ć ę

jest jak pok onienie si przed ofiar . Mo na to tak widzie . Gdy kto kogo zabi lub pope ni inne ci kieł ę ą ż ć ś ś ł ł ł ęż

przest pstwo i potem si zabije, sk ada pok on przed ofiar i k adzie si obok niej. Mówi: „Teraz jestem przyę ę ł ł ą ł ę

tobie". Mo na to tak widzie . Pi kny obraz, g boki.ż ć ę łę

168 Poczucie winy

21

Page 22: Hellinger myśli all inna czcionka

IRENA: Mam ogromne poczucie winy i bezradno ci wobec bliskich mi osób.śHELLINGER: Mam swoj definicj poczucia winy. Jak si czuje kto , kto czuje si winny wobec wszystkich.ą ę ę ś ę

Czuje si wietnie. Wywy sza si i czuje, e ma w adz . Jak si czuj ci, wobec których czujesz si winna? Czujęś ż ę ż ł ę ę ą ę ą si mali. Czy to nie cudowne? Cudowna procedura, eby zdoby w adz . A co robisz z t w adz ? Nic. To bardzoę ż ć ł ę ą ł ą

uboga i s aba si a.ł łpo chwili Wyobra sobie, e wszyscy wobec których czujesz si winna, stoj teraz przed tob . I powiedz bardzoź ż ę ą ą

g o no: „Nienawidz was"ł ś ęIrena próbuje, ale jej si to nie udaje.ęHELLINGER: Powiedz to g o no. Wsta , tak b dzie lepiej!ł ś ń ęIRENA: zduszonym g osemł Nienawidz was.ęHELLINGER: G o niej, coraz g o niej.ł ś ł śIRENA: Nienawidz was.ęIrena zaczyna p aka .ł ćHELLINGER: No, nie. Teraz naprawd krzyknij. krzyczy „Nienawidz was".ę ęIRENA: Nienawidz was.ęHELLINGER: Du o lepiej. Dalej i patrz im w oczy.żIRENA: krzyczy Nienawidz was.ęHELLINGER: I rozkoszuj si tym.ęIRENA: Nienawidz was.ęHELLINGER: Jest coraz lepiej. Naprawd .ęP acze.łHELLINGER: Nie, nie. B d silna, kiedy to mówisz.ą źIRENA: Nienawidz was.ęNienawidz was.ęHELLINGER: Bardzo dobrze. To jest to. B d silna. Czuj swoj moc.ą ź ąIRENA: jasnym g osemł Nienawidz was.ęNienawidz was.ęNienawidz was.ęHELLINGER: Dalej. Bardzo dobrze.

IRENA: Nienawidz was.ęHELLINGER: To jest to. To jest dobre. Powtórz to.

IRENA: Nienawidz was.ęNienawidz !ęHELLINGER: Jak si teraz czujesz.ęIRENA: Prawdziwa.

HELLINGER: do grupy A wy jak si czujecie? Lubicie j bardziej czy mniej?ę ąPUBLICZNO : Bardziej.ŚĆHELLINGER: Oni lubi ci bardziej. Pokaza a swoj prawdziw twarz. Zostawi to tutaj. Dobrze ci posz o. Ią ę ł ś ą ą ę ł

teraz mo esz dzia a . Wszystkiego dobrego.ż ł ć

22

Page 23: Hellinger myśli all inna czcionka

do grupy Gdy ludzie czuj si winni, udaj , e s mali albo udaj depresj . Bardzo boj si . Czego si boj ? Boją ę ą ż ą ą ę ą ę ę ą ą si morderczego impulsu. To najbardziej niebezpieczni ludzie. Ale gdy poka swoj agresj , czuj si silni, a innię żą ą ę ą ę

czuj si bezpieczni. Dziwne?ą ędo Ireny Du o lepiej wygl dasz. Naprawd du o lepiej teraz wygl dasz.ż ą ę ż ąIRENA: Spad ze mnie wielki ci ar.ł ęż

169 Jestem RosjankąNa Kongresie Ustawie Systemowych w Würzburgu w roku 2001 pracowa em z pewn klientk , którań ł ą ą

pochodzi a z Kazachstaniu, ale mieszka a ju od kilku lat w Niemczech. Zapyta em j : „Co si sta o w twojejł ł ż ł ą ę ł

rodzinie pochodzenia?” Ona odpowiedzia a, e jej przodkowie pochodzili z Niemiec i wyemigrowali do Rosji.ł ż

Dziadek zgin w obozie pracy, równie inni dziadkowie doznali wielkich cierpie .ął ż ńUstawi em najpierw dziadków a naprzeciwko przedstawicielk Rosji. Potem ustawi em trzech przedstawicielił ę ł

niemieckich o nierzy w pewnym oddaleniu od Rosji. Przedstawicielka Rosji by a bardzo poruszona iż ł ł

przenikni ta bólem. Jeden z przedstawicieli niemieckich o nierzy sta wyprostowany i nie poruszy si wcale.ę ż ł ł ł ę

Jednak powoli ogarn go ból, i pok oni si g boko przed przedstawicielk Rosji. Reprezentantka Rosji wzi aął ł ł ę łę ą ęł

go w ramiona.

Nast pie ustawi em klientk i kaza em jej wypowiedzie jedno jedyne zdanie: „Teraz jestem Rosjank ”. Onaę ł ę ł ć ą

najpierw si broni a, ale potem wypowiedzia a to zdanie: „Teraz jestem Rosjank ”. W tym momencie dziadkowieę ł ł ę

natychmiast poczuli si lepiej.ęWielu Niemców, którzy dawno temu wyemigrowali do Rosji, wzbrania o si przed uznaniem Rosji jako nowejł ę

ojczyzny, i nie chcia o podzi kowa za to, co otrzymali.ł ę ćGdy kobieta wypowiedzia a to zdanie, co si w jej duszy zmieni o. Dzisiaj podesz a do mnie terapeutka tejł ś ę ł ł

klientki i opowiedzia a mi, jak to zdanie zmieni o ycie tej klientki. Ona by a skrzypaczk , od pi tego roku yciał ł ż ł ą ą ż

gra a na skrzypcach i przygotowywa a si do kariery solistki. Jednak od czasu gdy wyjecha a do Niemiec, nieł ł ę ł

mog a gra na skrzypcach. Kilka tygodni po ustawieniu znów zacz a gra na skrzypcach. Szybko nadrobi ał ć ęł ć ł

zaleg o ci i zda a egzamin dyplomowy z gry na skrzypcach. Rosyjska dusza powróci a do niej.ł ś ł ł

170 Jirina Prekop

Gdy sko czy am sze dziesi t lat, my la am, e nie naucz si ju niczego istotnego dla mojej dzia alno ci wń ł ść ą ś ł ż ę ę ż ł ś

poradnictwie. W obliczu mojego do wiadczenia czu am si raczej jak stuletnia psycholo ka. Sama za atwia amś ł ę ż ł ł

ca robot , która normalnie wymaga zaanga owania dwóch albo trzech osób. Je liby pomno y przez dwa albołą ę ż ś ż ć

trzy lata mojej dzia alno ci zawodowej, wtedy atwo wychodzi mi sto lat pracy zawodowej. Prosz nie my le , eł ś ł ę ś ć ż

jestem „workaholikiem", który ca kowicie poch oni ty jest swoj prac . Traktuj mój zawód jak etyczneł ł ę ą ą ę

powo anie, i chc pomaga ludziom by bardziej ludzkimi. To daje mi szcz cie i poczucie wolno ci, e odkry amł ę ć ć ęś ś ż ł

to zadanie i e je wype niam. Trudno w ca ej sprawie polega na mojej sk onno ci widzenia prawie ka degoż ł ść ł ł ś ż

problemu psychologicznego jako wyzwania dla moich detektywistycznych docieka . Nie umiem po prostuń

zajmowa si symptomami, na przyk ad stosowa autogeniczny trening relaksacyjny na objawy niepokoju. Mnieć ę ł ć

interesuj przyczyny symptomów. Z pasj musz docieka powstania symptomu. Nie zaznam spokoju, dopókią ą ę ć

nie wykryj sprawcy. Tak wpad am na trop powstawania l ków autystycznych, odkry am topografi ma egoę ł ę ł ę ł

tyrana i niektóre przyczyny rosn cej hiperaktywno ci u dzieci. W hodkingu odnalaz am instrument, który potrafią ś ł

23

Page 24: Hellinger myśli all inna czcionka

leczy zaburzone wi zi mi dzy bliskimi lud mi, i mog am dzi ki temu sta si tak zwan sztandarow postacić ę ę ź ł ę ć ę ą ą ą terapii holdingu.

Jednak niepokoi o mnie jeszcze kilka rzeczy. Dlaczego w a nie to dziecko jest niesterowne, chocia ma tychł ł ś ż

samych rodziców jak jego dobrze wychowane rodze stwo? Dlaczego matka akurat przy tym dziecku by ań ł

nies ychanie niekonsekwentna? Dlaczego niektóre dzieci wydaj si by odporne na terapi i odporne nał ą ę ć ę

wychowanie? Jak to si dzieje, e czasami procesy holdingu jak statek osiadaj na mieli nie, a mi o nie mo eę ż ą ź ł ść ż

zacz p yn , chocia oboje, matka i dziecko, a tak e rodzice mi dzy sob czuj wielk t sknot do odnowieniaąć ł ąć ż ż ę ą ą ą ę ę

mi o ci, a terapeuta te bardzo si stara? Pogodzi am si z tym, e niektóre przyczyny widocznie musz pozostał ś ż ę ł ę ż ą ć w ukryciu. Nie mam narcystycznego pragnienia wszechmocy. Mojej detektywistycznej ambicji wystarczy oł

wiedzie , który ogrodnik by morderc , nie musia am zna g bokich powodów tego czynu. My la am równie ,ć ł ą ł ć łę ś ł ż

e istniej tajemnice, których nie trzeba koniecznie przenikn i których nawet nie nale y zg bia .ż ą ąć ż łę ćJednak gdy ju sobie umy li am, eby teraz w dojrza ym wieku zebra niwo zdobytej przez ca e ycie wiedzyż ś ł ż ł ć ż ł ż

zarówno w praktyce, jak i teorii, bez konieczno ci uczenia si czego istotnie nowego, musia am si przekona oś ę ś ł ę ć

czym zupe nie innym. Raz jeszcze potwierdzi a si stara i wci nowa prawda, e nauka w yciu si nigdy nieś ł ł ę ąż ż ż ę

ko czy. Pewien m dry cz owiek zerwa zas on , za któr ukryte by y tajemnicze przyczyny, i wydoby je na jaw.ń ą ł ł ł ę ą ł ł

Nieoczekiwanie wiedza tego cz owieka wzbogaci a moj prac o zupe nie nowy wymiar.ł ł ą ę łJego nazwisko brzmi Bert Hellinger.

Holding (ang. hold - trzyma ): terapeutyczna metoda budowania lub przywracania wi zi emocjonalnej pomi dzyć ę ę

matk a dzieckiem poprzez wymuszanie bliskiego kontaktu fizycznego. Jedn z najbardziej znanychą ą

przedstawicielek tej metody jest Jirina Prekop. Bert Hellinger z Jirin Prekop opublikowa ksi k pt. ą ł ąż ę Hättest du

mich festgehalten. Grundlagen und Anwendungen der Festhalte-Therapie, Kösel 1989. Po polsku ukaza y si m.in.:ł ę

Jirina, Prekop, Ma y tyranł , t um. Natasza Szyma ska, Wydawnictwo J. Santorski 22004; Jirina Prekop, Christelł ń

Schweizer, Niespokojne dzieci. Poradnik dla zaniepokojonych rodziców, Media Rodzina 1997; Jirina Prekop, Dzieci

s go mi, którzy pytaj o drogą ść ą ę, Jedno 2001; Jirina Prekop, ść Wczuwanie si , czyli inteligencja serca,ę Media Rodzina

2003.

171 ycie, och, ycieŻ żPrzedmowa do wydania polskiego

W podr cznej bibliotece mam na polskiej pó ce niemieckie t umaczenie ę ł ł My li nieuczesanychś Stanis awa Jerzegoł

Leca. To chyba pierwsza ksi ka ze wspó czesnej literatury polskiej, któr przeczyta em. Do dzi ch tnie po niąż ł ą ł ś ę ą si gam. Najbardziej lubi my l: „Jedno s owo wystarczy, reszta jest gadaniem". Dobrze pokazuje ona miejsce, wę ę ś ł

którym obecnie jestem w mojej pracy i w moich poszukiwaniach.

Maksym, aforyzmów czy sentencji si nie wymy la. Przychodz same. Potrzeba jedynie uwa no ci i dyscypliny wę ś ą ż ś

zapisywaniu. Je li nie zostan od razu utrwalone, natychmiast si je zapomina. Im bardziej zanurzone wś ą ę

tera niejszo ci, w konkretnej sytuacji, tym s lepsze, bardziej ulotne i... nieuczesane. Z ka d wi e si uczucieź ś ą ż ą ąż ę

wdzi czno ci za otrzymany dar. Cud polega na tak g bokim zanurzeniu w j zyku, e to j zyk zaczyna mówi .ę ś łę ę ż ę ć

Nagle pojawia si te element gry i zabawy, który pokazuje nieprzeczuwany dot d wymiar rzeczywisto ci.ę ż ą śW ustawieniach trzeba niewielu s ów. Wraz z rozwojem metody - coraz mniej. Cz sto jedno s owo wystarczy.ł ę ł

Ale wyst puje ono wtedy w swej pierwotnej funkcji, jak w opisie stworzenia z ę Ksi gi Rodzajuę : „Rzek i sta o si ".ł ł ę

24

Page 25: Hellinger myśli all inna czcionka

J zykoznawstwo ma dla takiej funkcji j zyka specjalny termin: performatywno . Ja na swój u ytek nazywam toę ę ść ż

s owami mocy.łPolskie wydanie tej ksi eczki zosta o poszerzone o medytacje. W 2004 roku by em we Wroc awiu, mie cieąż ł ł ł ś

mistycznym. Medytacje zacz y same p yn , jedna po drugiej. Dodam tylko, e tamto do wiadczenieęł ł ąć ż ś

zaowocowa o now ksi k , Podró e wewn trzne, i wa nym prze omem w mojej pracy - krokiem w stronł ą ąż ą ż ę ż ł ę ustawie duchowych. ńS owo „medytacja" pochodzi od greckiego ł myo, co znaczy „zamknij oczy" (ale: otwórz serce). Wielu ludziom się wydaje, e nie potrafi medytowa , e medytacja nie jest dla nich albo e wymaga od nich czego szczególnego.ż ą ć ż ż ś

Tymczasem medytowa potrafi ka dy, bo to nale y do naszej natury. To nic specjalnego, ale dzia a. Wszystko,ć ż ż ł

czego potrzeba - by w pe ni obecnym w danej chwili. ć łNa koniec zapraszam na moj polsk stron internetow www.hellinger.pl, na której co tydzie mo na znaleą ą ę ą ń ż źć nowe medytacje, ustawienia i opowie ci, a nowe sentencje codziennie. śWasz Bert Hellinger

WielkaNoc 2006

Seul, Korea

Ksi ka uka e si niebawem nak adem Wydawnictwa Jacek Santorski & Coąż ż ę ł

172 Ucieczka

Jak to si panu uda o? ę łWalczy em w wermachcie na froncie zachodnim. Wielu moich kolegów poleg o albo zosta o ci ko rannych. Jał ł ł ęż

sam cz sto tylko o w os unikn em mierci. Na przyk ad, gdy musieli my przej przez pole minowe, poniewaę ł ął ś ł ś ść ż nie by o innego wyj cia. Potem, w okolicach Akwizgranu, dosta em si do ameryka skiej niewoli i zosta emł ś ł ę ń ł

internowany w obozie w Charleroi w Belgii. By o 1 600 je ców i pracowali my codziennie po 10 godzin dziennieł ń ś

w ogromnych magazynach zaopatrzenia armii ameryka skiej. Na polecenie Eisenhowera otrzymywali my tylkoń ś

po ow kalorii, które potrzebowa organizm przy tej ci kiej pracy - za kar .ł ę ł ęż ęWy adowali my i za adowali my milion ton zaopatrzenia w rodki ywno ci dla armii ameryka skiej. Poniewał ś ł ś ś ż ś ń ż nie dostawali my dosy do jedzenia, kradli my to, co by o niezb dne. Kto zosta z apany, dostawa 30 dniś ć ś ł ę ł ł ł

aresztu. Na noc by o si z 50 innymi m czyznami w ma ym pomieszczeniu i nie mo na by o ani usi , ani sił ę ęż ł ż ł ąść ę po o y . W ci gu dnia trzeba by o pracowa dwana cie godzin i dostawa o si rano pi sucharów, w obiad czterył ż ć ą ł ć ś ł ę ęć

a wieczorem pi . To wszystko.ęćGdy zosta em z apany po raz pierwszy, z niezrozumia ych dla mnie wzgl dów po pi ciu dniach wypuszczonoł ł ł ę ę

mnie. W tym areszcie nikt nie wytrzyma 30 dni. Wi kszo za amywa a si po dziesi ciu lub najwy ej czternastuł ę ść ł ł ę ę ż

dniach.

Pi ciu kolegów kiedy odwa y o si podj ucieczk . Próbowali ucieka przez p ot. Zostali z apani, postawienię ś ż ł ę ąć ę ć ł ł

pod cian i rozstrzelani.ś ąPotem znów zosta em z apany przy kradzie y ywno ci. Tym razem trafi em do baraku bez okien. Do jedzeniał ł ż ż ś ł

dostawali my tylko chleb i wod . By a zima i nie mieli my koców.ś ę ł śGdy si zosta o z apanym w tym czasie, trzeba by o kopa dó i by o si bitym. Potem przychodzi o si do barakuę ł ł ł ć ł ł ę ł ę

i by o strzy onym na yso. Ja te musia em kopa moj dziur a pewien ameryka ski o nierz ci gle kr ci sił ż ł ż ł ć ą ę ń ż ł ą ę ł ę

25

Page 26: Hellinger myśli all inna czcionka

wokó mnie. Nie by em bity. Trafi em do baraku i po siedmiu dniach bez przes uchania zosta em zwolniony. Nieł ł ł ł ł

ostrzy ono mnie te na yso. To by o dziwne. ż ż ł łJak pan to sobie t umaczy ?ł łWtedy nie umia em sobie tego wyt umaczy . Mój przyjaciel, który zosta w obozie d u ej, po tym jak uciek em,ł ł ć ł ł ż ł

wyja ni mi pó niej, jak do tego dosz o. „Amerykanin", mój stra nik, by niemieckim ydem. Rozumiaś ł ź ł ż ł Ż ł oczywi cie niemiecki, ale tego nie okazywa . Wielu je ców na miewa o si z tego stra nika i mówi o na przyk ad:ś ł ń ś ł ę ż ł ł

„On jest homek" albo co podobnego. Ja im powiedzia em: „Nie wolno tak mówi " - wszyscy my leli my, e onś ł ć ś ś ż

nic nie rozumie. Ale on wszystko rozumia i dlatego mnie pó niej ochrania .ł ź łGdy wyszed em z aresztu i nie obci to mnie na glac , pomy la em: To jest teraz znak. Dla mnie niewola sił ę ę ś ł ę sko czy a. Po pi ciu dniach od wyj cia z aresztu, ju mnie nie by o.ń ł ę ś ż łCzy te pan próbowa przez p ot? Jak si panu uda o uciec?ż ł ł ę łDa em si schowa w wagonie zaopatrzeniowym, który jecha do Niemiec. Koledzy zrobili mi kryjówk podł ę ć ł ę

skrzynkami, eby mnie tak szybko nie znale li. Wagony by a za adowane do pe na i oczywi cie nież ź ł ł ł ś

roz adowywano ca ego poci gu tylko dlatego, e znikn jeden jeniec i przypuszczano, e si tam ukry . Poci gł ł ą ż ął ż ę ł ą

sta ca y dzie w tym obozie. W nocy ameryka scy stra nicy chodzili i mnie szukali. ł ł ń ń ż S ysza em jak mówili:ł ł

„There is a fucking German somewhere in the train." („Tam si gdzie schowa pieprzony Niemiec w tymę ś ł

poci gu""). Ale mnie nie znale li. Poci g jecha sze dni z Charleroi do Niemiec. W pobli u Würzburgaą ź ą ł ść ż

wyszed em z mojej kryjówki i wyskoczy em z poci gu. W tym momencie sko czy a si dla mnie wojna i niewola.ł ł ą ń ł ę

By em rok w niewoli.łTak jak w tym przypadku dzia o si cz ciej w moim yciu. Pod am za wewn trznym kierownictwem ił ę ęś ż ąż ę

podejmuj decyzj , poniewa wiem: Teraz jest czas na podj cie tego kroku.ę ę ż ęJak pan to zauwa a?żDzi ki absolutnej wewn trznej pewno ci. Wiem: Ten odcinek ycia min . Wtedy nie zwlekam ani chwili.ę ę ś ż ął

174 Pusty rodekśChcia bym powiedzie co o postawie terapeuty w tej pracy. Nie zastanawiam si nad ni zbytnio, polegam nał ć ś ę ą

moim starym przyjacielu, niejakim Laotse, dawno nie yje. Mówi on o dzia aniu przez wycofanie si do pustegoż ł ę

rodka. śKto wycofa si do pustego rodka, nie ma zamiarów ani l ków. Nagle co si wokó niego porz dkuje, bezę ś ę ś ę ł ą

robienia czegokolwiek. To postawa, któr mo e przyj terapeuta: wycofa si do pustego rodka. Nie musi przyą ż ąć ć ę ś

tym zamyka oczu. Pusty rodek nie jest odizolowany. Terapeuta wycofuje si bez l ku. To bardzo wa ne. Ktoć ś ę ę ż

si boi tego, co si mo e zdarzy , ten ju mo e si pakowa . Terapeuta dzia a bez zamiaru, nawet bez zamiaruę ę ż ć ż ż ę ć ł

uzdrowienia.

W pustym rodku - to oczywi cie te tylko obraz - ma si czno . Nagle pojawiaj si obrazy - obrazyś ś ż ę łą ść ą ę

rozwi zania - je li si w to wejdzie. Za nimi si wtedy pod a. Zdarzaj si te pomy ki, to oczywiste. Jednaką ś ę ę ąż ą ę ż ł

pomy ki koryguje echo, które powstaje. A wi c terapeuta nie musi by doskona y. Nie wydaje mu si , e mał ę ć ł ę ż

przewag . Jest cichy w swoim centrum. Wtedy udaje mu si ten rodzaj pracy.ę ęWa n rol odgrywa tu pokora - ta bez zamiaru - która zgadza si na chorego takiego, jaki jest, która zgadza siż ą ę ę ę na chorob tak , jaka jest, która zgadza si na los chorego takim, jaki jest. Nikt nie ma wi cej si y, by ud wignę ą ę ę ł ź ąć

26

Page 27: Hellinger myśli all inna czcionka

swój los, ni ten, komu ten los przypad w udziale. Terapeuta po prostu tylko jest, i w jego obecno ci pacjentż ł ś

rozwija w asne si y. Oto dzia anie przez niedzia anie, tylko przez bycie obecnym.ł ł ł ł

Tao-te-king, passim; np. 11: „Trzydzie ci szprych w jedno si czy ko o; dzi ki pustej przestrzeni mi dzy nimiś ę łą ł ę ę

powóz si toczy. Naczynie powstaje z gliny; dzi ki pustej przestrzeni wewn trz ma zastosowanie. Buduj c dom,ę ę ą ą

wykuwa si okna i drzwi; dzi ki pustej przestrzeni mo na go u ywa . Chocia z Bytu p yn korzy ci, to dzi kię ę ż ż ć ż ł ą ś ę

Nico ci mo na ich do wiadczy ". Wielka Ksi ga Tao, przek ad z j zyka chi skiego Jarek Zawadzki, Szczecinś ż ś ć ę ł ę ń

2004.

175 Nieumiej tno wyra ania uczuę ść ż ćIWONA: Mam problemy z wyra aniem uczu . Wydaje mi si , e jest tak dlatego, poniewa opu ci mnie ojciec,ż ć ę ż ż ś ł

a potem dziadek.

HELLINGER: Komu chcesz okazywa uczucia?ćIWONA: Wszystkim. Mojej mamie, mojemu m owi i mojemu dziecku najbardziej.ężHELLINGER: Co ci w tym przeszkadza?

IWONA: Ca y czas wydaje mi si , e tego nie robi , e to jest za ma o, e zablokowa em uczucia, dlatego ebył ę ż ę ż ł ż ł ż

wi cej nie cierpie . Oczekiwa am uczucia od ojca. Skoro go nie dosta am, cierpia am. I teraz po prostu się ć ł ł ł ę blokuj , eby wi cej nie cierpie .ę ż ę ćHELLINGER: To bardzo rozpowszechnione podej cie. Mam problem, bo ta osoba zrobi a to, to i to. Wś ł

rzeczywisto ci jednak wcale nie chc tego, na czego brak si skar .ś ę ę żęPopatrz na m a i powiedz mu, co naprawd czujesz: „Nie chc ciebie". I to samo powiedz dziecku. To jestęż ę ę

prawda.

IWONA: Ja sama czuj si dzieckiem. Chc by dzieckiem.ę ę ę ćHELLINGER: Oczywi cie. Nic si nie da zrobi . Nikt nie mo e nadrobi tego, czego zabrak o ci jako dziecku.ś ę ć ż ć łIWONA: Czy musz teraz skazywa na to samo moje dziecko? Czy historia musi si powtarza ?ę ć ę ćHELLINGER: Je li chcesz co zrobi , musisz przej inicjatyw . Nieprawda ? Mo esz przecie przejś ś ć ąć ę ż ż ż ąć inicjatyw i zrobi co innego.ę ć śPowiedz dziecku: „Teraz jestem twoj matk i mo esz na mnie polega jako swojej matce. I robi to z rado ci ".ą ą ż ć ę ś ą

Wtedy dzieci stwo si ko czy. Zgoda?ń ę ńIwona kiwa g owł ąHELLINGER: Wszystkiego dobrego!

177 Dan van Kampenhout

Kiedy Daan van Kampenhout zacz pisa do mnie listy o swoich obserwacjach, e ustawienia rodzinneął ć ż

odzwierciedlaj wiele elementów do wiadcze szama skich, by em z jednej strony zaskoczony, a z drugieją ś ń ń ł

zafascynowany. Postawa szacunku i czci wobec si , których nie znamy, rozró nienie mi dzy si i s abo ci nał ż ę łą ł ś ą

p aszczy nie energetycznej, która pozwala zobaczy , co pomaga a co szkodzi, dalej znaczenie przestrzeni wł ź ć

stosunku do czasu w tym sensie, e w przestrzeni ujawnia si to co istotne, pozostaje w niej bezczasowe i tylkoż ę

wtedy mo e rozwin uzdrawiaj ce dzia anie, gdy nie jest zaciemnione przez pytanie co by o przed a co po: toż ąć ą ł ł

tylko niektóry przyk ady tego, jak do wiadczenia szamanizmu spotykaj si z do wiadczeniami p yn cymi zł ś ą ę ś ł ą

27

Page 28: Hellinger myśli all inna czcionka

ustawie rodzinnych. I dopiero dzi ki wskazówkom Daana mog em lepiej zrozumie kilka podstawowychń ę ł ć

do wiadcze z ustawie rodzinnych. Dzi ki temu w wielu obszarach ustawienia rodzinne sta y si dla mnieś ń ń ę ł ę

ja niejsze i mog em dzi ki temu jeszcze konsekwentniej eliminowa zak ócenia, na przyk ad pytania, któreś ł ę ć ł ł

wysysaj energi z samego wydarzenia i z klienta i s u raczej teoretycznej ciekawo ci a nie rozwi zaniu dla osób,ą ę ł żą ś ą

których dotyczy.

Listy Danna do mnie, pozwoli y mi zetkn si z widzeniem wiata, które wydaje si pod wieloma wzgl damił ąć ę ś ę ę

sta w sprzeczno ci z naszym widzeniem. Ale tylko na pierwszy rzut oka. Albowiem zmusza nast. przyjrze sić ś ć ę dok adnie obserwacjom, które najcz ciej przekazywane s z ust do ust, które my jedna, poniewa przeczł ęś ą ż ą naszym potocznym wzorcom my lowym, szybko znów wypieramy. Do tego nale takie obszary, jakś żą

do wiadczenie bezpo redniego oddzia ywania zmar ych, e na przyk ad w momencie swej mierci zg aszali si uś ś ł ł ż ł ś ł ę

yj cych, z którymi byli szczególnie zwi zani. Cz sto ywi mieli potem wra enie, e musz dla zmar ych coż ą ą ę ż ż ż ą ł ś jeszcze zrobi , eby oni mogli zazna pokoju. To samo dotyczy wielu relacji o zjawianiu si duchów, przy którychć ż ć ę

chodzi o zmar ych, którzy albo pope nili przest pstwo albo padli ofiar przest pstwa. A wi c wyobra enie, eł ł ę ą ę ę ż ż

istnieje tamten wiat, który oddzia uje na wiat ywych, i e odwrotnie równie mog oddzia ywa na zmar ych aś ł ś ż ż ż ą ł ć ł

nawet musz .ąJednak e nie mo emy bez k opotu przyj wyobra e szamanów o dobrych duchach, którzy daj wskazówkiż ż ł ąć ż ń ą

yj cym, co pomaga a co szkodzi, i o z ych duchach, których trzeba zjedna lub odeprze . Albowiem wydaje si -ż ą ł ć ć ę

i tutaj odwa am si pój do daleko - e wiele mo liwo ci, wej cia ze szczególnymi si ami, zwi zane jest zż ę ść ść ż ż ś ś ł ą

okre lonym miejscem, okre lonym czasem, okre lonym pejza em, okre lon tradycj . To znaczy, e nie s oneś ś ś ż ś ą ą ż ą

dost pne wszystkim ludziom w takim samym stopniu i e kto przede wszystkim umie i wolno mu nawi zaę ż ś ą ć kontakt z si ami, które pokazuj si otwieraj w obr bie wyznaczonych mu granic. To nie znaczy, e nie ma wi ził ą ę ą ę ż ę

mi dzy ró nymi podej ciami lub e wykluczone jest wzajemne wzbogacenie. Przeciwnie, dopiero gdy to coę ż ś ż

szczególne, co jest w a ciwe ka dej tradycji i grupie, zostanie uznane, mog ró ne grupy wychodz c ze swojegoł ś ż ą ż ą

miejsca zbli y si do siebie, wymienia a potem wzbogacone wróci do swoich miejsc.ż ć ę ć ćJeszcze jedno trzeba tutaj zwa y . Ró ne tradycje i do wiadczenia, które le u ich podstaw, nale do wspólnejż ć ż ś żą żą

wielkiej duszy, która je wydaje i nimi kieruje. Adaptacja istoty ywej do otoczenia zak ada, e wychodzi jej coż ł ż ś naprzeciw, co umo liwia jej dopasowanie si . To, co wychodzi jej naprzeciw, wymaga czasami dania z siebież ę

wszystko, ale dopiero wtedy umo liwia szczególny rozwój. Istota ywa i jej otoczenie odnosz si do siebież ż ą ę

wzajemnie. Nadrz dna wobec nich si a ka e im si spotka i umo liwia im w asn form wspó ycia i wymiany.ę ł ż ę ć ż ł ą ę łż

T wspóln kierownicz si nazywam wielk dusz . Nie ebym j pojmowa , albo wiedz cy ruch nakierowany naę ą ą łę ą ą ż ą ł ą

szczególny cel da si najlepiej opisa za pomoc tego obrazu. Rozwój mo liwy jest tam, gdzie jest zamierzonyę ć ą ż

przez ruch nadrz dnej si y i dlatego konieczny. Dlatego to, co by o w a ciwe i konieczne w innym czasie, pó nieję ł ł ł ś ź

zmienia si przez inne okoliczno ci i wgl dy. To nie znaczy, e nowe wgl dy s lepsze ni wcze niejsze, ale oneę ś ą ż ą ą ż ś

umo liwiaj rozwój, który poprzednio nie by mo liwy. My l tutaj o Descartesie, który mia wizj wiata jakoż ą ł ż ś ę ł ęś

wielkiej maszyny.

Bert Hellinger

Daan van Kampenhout, Holender, urodzony w roku 1963, studiowa w tradycyjnych szama skich nauczycielił ń

ró nych kultur. Sam jest renomowanym nauczycielem i mentorem szamanizmu. Od roku 1993 prowadzi w asnż ł ą warsztaty po wi cone szamanizmowi i rytua om. Van Kampenhout jest autorem trzech ksi ek i wielu artyku ówś ę ł ąż ł

o tradycyjnych i wspó czesnych praktykach szama skich. ł ń

28

Page 29: Hellinger myśli all inna czcionka

178 Osamotniony na szczytach serca

Rainer Maria Rilke: Osamotniony na szczytach serca. Wybraz , prze o y i pos owiem opatrzy ł ł ż ł ł ł Adam Pomorski,

Warszawa 2006 " wiat Ksi ki", s. 414. Ś ąż W czasie moich licznych podró y towarzyszy mi od lat zawsze ma y tomik Rilkego z „Elegiami Dui skimi" i zż ł ń

„Sonetami do Orfeusza". Czyta em je wielokrotnie - s dla mnie niewyczerpane.ł ąCz sto po prostu czyta em strona po stronie, wiersz za wierszem. I zawsze po lekturze czu em si mocnoę ł ł ę

ugruntowany i w harmonii ze wiatem taki, jaki jest, równie z jego strasznymi aspektami, które dla nas stanowiś ż ą wielkie wyzwanie.

Ale wspania e wizje poetyckie okaza y si równie pomocne i cz sto wskazywa y mi drog podczas ustawieł ł ę ż ę ł ę ń rodzinnych w intensywnych spotkaniach z ludzkimi losami. My l na przyk ad o wskazówce, e przez d ugś ę ł ż ł ą a ob przeszkadzamy wcze nie zmar ym w agodnym odzwyczajeniu si od ycia i stopniowym przej ciu, coż ł ę ś ł ł ę ż ś

dope nia ich umieranie; albo e po egnanie z nimi przygotowuje przemian , która kontynuowana jest wł ż ż ę

przemianie tego co zewn trzne i tutejsze w to, co niewidzialne.ęWiele odwa nych kroków w ustawieniach rodzinnych, które wychodzi y poza bezpo redni spraw i nasuwaj ceż ł ś ą ę ą

si rozwi zanie, zawdzi czam obcowaniu z t poezj . Z drugiej strony ustawienia rodzinne zdaj si potwierdzaę ą ę ą ą ą ę ć wiele odwa nych wypowiedzi Rilkego jako wa ne do wiadczenia i wgl dy. ż ż ś ąW „Elegiach Dui skich" i w „Sonetach do Orfeusza" przebija pot ne do wiadczenie egzystencjalne Rilkego iń ęż ś

pozwalaj nam, je li si na nie otworzymy, zajrze w sens tych prze y . Albowiem te wielkie pie ni wyrwa y si zą ś ę ć ż ć ś ł ę

niego, po tym jak na wiele lat zamilk i ca kowicie zrezygnowa ze swej powierzchownej woli i zaniecha swegoł ł ł ł

powo ania. Dlatego burza, która porwa a go ze sob do sko czenia Elegii i zupe nie nieoczekiwanego stworzeniał ł ą ń ł

Sonetów, nie odnosi si bynajmniej tylko do niego. Tu dzia a o co pot niejszego, co i nas dotyczy i chce nasę ł ł ś ęż

prowadzi do podobnych do wiadcze i wgl dów i prowadzi potrafi.ć ś ń ą ć„Elegie Dui skie" i „Sonety do Orfeusza" stanowi ca o i jedno , albowiem wyrwa y si z Rilkego w czasie tejń ą ł ść ść ł ę

samej burzy. Dlatego mo na bez trudu przechodzi od Elegii do Sonetów i odwrotnie. Poniewa w obu wielkichż ć ż

cyklach chodzi bardziej o opiewane w nich do wiadczenie bycia ni o pojedyncze wiersze. Ich pie jest naszymś ż śń

yciem, w czonym w powstawanie i przemijanie i st d nakierowanym na to co ostateczne.ż łą ąW tych poezjach Rilke w druje zarówno w ród yj cych, jak i w ród zmar ych i bierze obydwie dziedziny wę ś ż ą ś ł

najg bszej zgodzie do swojej pie ni. Rezygnuje z wiwatów wychodz cych poza to, co ludzkie, na przyk ad złę ś ą ł

wiwatów na cze anio ów, i jest zatopiony w s uchaniu lekkiego powiewu, jednak bez jakiegokolwiek zamiaru.ść ł ł

179 W zakonie: do wiadczenie medytacjiśWtedy by pan bardzo m odym cz owiekiem, 19 lat. Czy przy wyborze zawodu mia pan równie t pewno ?ł ł ł ł ż ę śćTo by o dla mnie jasne ju w wieku pi ciu, sze ciu lat. Gdy wróci em z wojny, wst pi em do zakonu w przeci guł ż ę ś ł ą ł ą

sze ciu tygodni.śI nie by o nikogo, kto by powiedzia : Ty b dziesz ksi dzem?ł ł ę ęNie. y em przecie w polu, które by o religijne. Patrz c wstecz wiem, e ta decyzja wi za a si równie z moimiŻ ł ż ł ą ż ą ł ę ż

uwik aniami rodzinnymi. Ta decyzja dlatego nie by a wolna. Wynika a z systemu mojej rodziny.ł ł łPrzypuszczam e wielu ludzi patrz c wstecz widzi, e ich ycie, tak, jak oni je prze yli, mia o równie kierownictwo.ż ą ż ż ż ł ż

Pan tak mówi w wieku 80 lat. Ale czy w tej sytuacji te pan to tak czu ?ż ł

29

Page 30: Hellinger myśli all inna czcionka

Nie, tego si nie czuje. Postrzeganie w ramach systemu rodzinnego jest ograniczone. Jest ustalone przez pole. Aleę

gdy patrz wstecz, nie a uj tego. Droga ta mia a swoje znaczenie. Nie chcia bym zrezygnowa z niczego. Teę ż ł ę ł ł ć

do wiadczenia uczyni y mnie tym, kim jestem.ś łA wi c wst pi pan do zakonu. Jak to by o? Niewielu ma poj cie o tym, jak si mo na wyuczy na mnicha.ę ą ł ł ę ę ż ćWst pi em do zakonu i przez rok by em w tak zwanym nowicjacie. Ten pierwszy rok jest wprowadzeniem doą ł ł

ycia duchowego. Nie robi si nic prócz medytacji, wspólnej modlitwy, duchowych czyta i s uchania wyk adów.ż ę ń ł ł

Wtedy zajmowa em si bardzo zachodnioeuropejsk mistyk .ł ę ą ąCzy si tam medytuje tak, jak my dzi sobie wyobra amy medytacje? A mo e to wygl da o inaczej?ę ś ż ż ą łChrze cija ska medytacja polega na rozwa aniu miejsc z Biblii - bez mantry i bez modlitwy. Przypowie ci,ś ń ż ś

opowie ci lub pasja. To by o te dla mnie wprowadzenie do historii oraz do wicze duchowych.ś ł ż ć ńChodzi tu o wewn trzne oczyszczenie. Cz owiek wprawia si w skupieniu, w zajmowaniu si ca kowicie jednę ł ę ę ł ą rzecz i wytrwaniu przy tej rzeczy. To by a surowa szko a.ą ł łPo pewnym czasie odchodzi si od wielu wicze . Nie odmawia si na przyk ad adnych modlitw. Patrzy się ć ń ę ł ż ę tylko spokojnie i uwa nie w pustk . To jest skupienie. Pod pewnym wzgl dem jest to porównywalne z postaw wż ę ę ą

poznaniu fenomenologicznym.

Jak wygl da wtedy pa ski dzie ?ą ł ń ńRano by a pó godzinna wspólna medytacja, potem msza, wielokrotnie w ci gu dnia modlitwa chórowa (brewiarz,ł ł ą

godzinki), a pomi dzy medytacja indywidualna. Mia em ca y rok czasu i nie robi em nic innego. By y to d ugieę ł ł ł ł ł

rekolekcje - moje wprowadzenie do duchowo ci. Po tym roku zdecydowa em si na zakon i z o y em tak zwaneś ł ę ł ż ł

luby czasowe na trzy lata. S to luby ubóstwa, czysto ci i pos usze stwa. Po trzech latach sk ada si lubyś ą ś ś ł ń ł ęś

wieczyste, na ca e ycie.ł żCzy zmienia si sposób medytacji?ęTo przecie jasne, robi si post py.ż ę ęNa czym polegaj post py?ą ęNa skupieniu. To si robi jako mnich przez ca e ycie. Jednocze nie jest to przygotowanie do g bszegoę ł ż ś łę

poznania. G bokie poznanie potrzebuje skupienia. Post powanie fenomenologiczne, widzenie, wywodzi si zełę ę ę

skupienia. To znaczy, pozostawa przy samej rzeczy, a ods oni si co ukrytego niejako przed wewn trznymć ż ł ę ś ę

okiem i poka e swoj istot .ż ą ę

181 Jak odprawi a obć ż ł ęKiedy si patrzy na ustawienia, wtedy mo na odnie wra enie, e zmarli odchodz od nas powoli, jak gdybyę ż ść ż ż ą

jeszcze zostawali w pobli u przez jaki czas. Szczególnie d ugo pozostaj ci, za których nie odprawiono a oby,ż ś ł ą ż ł

którzy nie zostali uszanowani lub zostali zapomniani. Równie d ugo pozostaj ci, o których nic nie chcemył ą

wiedzie lub których si boimy.ć ęa oba udaje si wtedy, je li poddamy si bólowi i tym bólem oddamy szacunek i cze zmar ym. Gdy zaŻ ł ę ś ę ść ł

zmar ych odprawimy a ob i oddamy im cze , wtedy si wycofuj . Ich ycie min o - mog by umarli.ł ż ł ę ść ę ą ż ęł ą ćJest wiersz Rilkego o Orfeuszu, Eurydyce i Hermesie. Rilke mówi o Eurydyce tak: „By a w sobie. A jej umar oł ł ść wype nia a j jak pe nia".ł ł ą łBycie umar ym jest spe nieniem. Gdy mamy taki obraz zmar ych, wtedy nasz stosunek do nich jest inny. Toł ł ł

odnosi si te do zmar ych w bardzo m odym wieku, tak e do dzieci, które urodzi y si martwe. Miewamyę ż ł ł ż ł ę

30

Page 31: Hellinger myśli all inna czcionka

niekiedy wyobra enie, e te dzieci co straci y. Có takiego mia yby straci ? To, co istotne, jest przed i po. Z tegoż ż ś ł ż ł ć

wynurzamy si dzi ki yciu i tam znów si po yciu zanurzamy.ę ę ż ę żGdy pozwolimy zmar ym odej , dzia aj oni na nas dobroczynnie, nie zagra aj nam i nie wymaga to z naszejł ść ł ą ż ą

strony szczególnego wysi ku. Kto d ugo trwa w a obie, zatrzymuje zmar ych, chocia chc odej . To niedobreł ł ż ł ł ż ą ść

zarówno dla yj cych, jak i dla zmar ych. D uga a oba cz sto wyst puje tam, gdzie kto jest co winnyż ą ł ł ż ł ę ę ś ś

zmar emu, ale tego nie chce lub nie potrafi uzna .ł ćKochaj cy nie trwaj d ugo w a obie. Freud zaobserwowa to u prezydenta Wilsona. Gdy ten w rok po miercią ą ł ż ł ł ś

ony znów si o eni , Freud napisa : „To znak, e bardzo kocha swoj pierwsz on ". Gdy si kogo kocha o iż ę ż ł ł ż ł ą ąż ę ę ś ł

odprawi o po nim a ob , wtedy ycie mo e si toczy dalej, a ukochani zmarli wyra aj na to zgod .ł ż ł ę ż ż ę ć ż ą ę

182 ZazdrośćRUDOLF: Moja ona jest zazdrosna.żHELLINGER: Zazdro oznacza, e osoba zazdrosna chce si pozby partnera. Czy tak jest?ść ż ę ćULRIKE: Nie, to nie tak.

HELLINGER: Nie jestem taki pewny. Zazdrosny chce dok adnie czego przeciwnego, ni robi. Nie chceł ś ż

zatrzyma partnera, lecz chce si go pozby . Zazdro jest niezawodnym rodkiem, eby to osi gn . Zamiastć ę ć ść ś ż ą ąć

samemu odej , chce si doprowadzi partnera do tego, eby odszed . To funkcja zazdro ci. Pocieszenie dlaść ę ć ż ł ś

wszystkich, którzy na to cierpi .ąULRIKE: Jestem zdumiona. Dla mnie zazdro by a dotychczas raczej problemem, który si wi e moimść ł ę ąż

poczuciem w asnej warto ci. Z tym, e musz si stale porównywa z innymi.ł ś ż ę ę ćHELLINGER: Co kocha m czyzna w kobiecie poza byciem-kobiet ? Co kocha kobieta w m czy nie pozaęż ą ęż ź

byciem-m czyzn ? Oboje kochaj dusz , a ta jest nieporównywalna. Zgoda?ęż ą ą ęULRIKE: Tak.

RUDOLF: Tak.

HELLINGER: gdy Rudolf i Ulrike patrz sobie w oczy Gdzie wida dusz ? W oczach. Kto patrzy partnerowi wą ć ę

oczy, nie widzi niczego innego

183 Syn marnotrawny

Jaki czas temu pojawi si r kopis, w którym pewne opowie ci Jezusa przekazane s troch inaczej, ni do tegoś ł ę ę ś ą ę ż

przywykli my, ale dok adne badania wykaza y, e nie mo na w tpi w autentyczno ich tre ci. Jedn z historii,ś ł ł ż ż ą ć ść ś ą

która tam zosta a inaczej zachowana, jest opowie o synu marnotrawnym. W nowej wersji brzmi ona mniejł ść

wi cej tak:ę

Pewien cz owiek mia dwóch synów. M odszy z nich powiedzia do ojca: ł ł ł ł Ojcze, daj mi moj cz maj tkuą ęść ą . Ojciec

si zasmuci , bo widzia , co syn zamierza. Jednak da mu to, o co prosi .ę ł ł ł łKilka dni pó niej m odszy syn spakowa wszystko, wyjecha do obcego kraju i przehula swój maj tek.ź ł ł ł ł ąGdy wszystko przepu ci , g odowa . Naj si wi c u ch opa na s u b i pas jego winie. Zjad by nawet to, coś ł ł ł ął ę ę ł ł ż ę ł ś ł

ar y winie, ale nikt mu tego nie da .ż ł ś łU ch opa spotka m odego m czyzn , który zrobi tak samo jak on. Równie on wyprosi swoj cz maj tku,ł ł ł ęż ę ł ż ł ą ęść ą

wyjecha do tego samego obcego kraju, wszystko przehula i jak on wyl dowa przy winiach.ł ł ą ł ś

31

Page 32: Hellinger myśli all inna czcionka

Teraz obaj si zamy lili, i jeden powiedzia : ę ś ł S udzy mojego ojca maj chleba pod dostatkiem, a ja, jago syn, umieramł ą

tu z g odu. Zbior si i pójd do ojca, powiem mu: „Ojcze, zgrzeszy em przed niebem i przed tob . Nie jestem godzienł ę ę ę ł ą

nazywa si twoim synem. Traktuj mnie jak swojego s ugć ę ł ę.Drugi za powiedzia : ś ł Ja zrobi inaczej. Pójd rano na rynek, poszukam sobie lepszej pracy, uzbieram ma y maj tek,ę ę ł ą

o eni si z córk tego kraju i y b d tu jak wszyscy inniż ę ę ą ż ć ę ę .

Wtedy Jezus spojrza na swoich s uchaczy i zapyta : ł ł ł Który z nich wype ni wol mojego ojca?.ł ł ęDok adny numer r kopisu wylecia mi niestety z g owy.ł ę ł ł

184 Gabriele ten Hoevel

By o to w lutym. Opu cili my budynek Radia Bawarskiego i brn li my przez nie n ma w kierunkuł ś ś ę ś ś ż ą ź

monachijskiego Dworca G ównego. Zapyta am: „Jak d ugo b dzie pan jeszcze pracowa ?". „Ach", odpowiedzia ,ł ł ł ę ł ł „my l , e ju wkrótce wystarczy". Wtedy mia 70 lat. Istnia a jedna jego ksi ka, a my w a nie zrobili myś ę ż ż ł ł ąż ł ś ś

pierwsz audycj radiow .ą ę ą„Bert Hellinger? Kto to jest?" zapyta wtedy mój redaktor. Dopiero gdy go zapewni am, e kto w a nieł ł ż ś ł ś

rewolucjonizuje my lenie terapeutyczne, zaufa mi - ale mia straszne obiekcje. Z wykszta cenia jest onś ł ł ł

teologiem, po ods uchaniu gotowej ta my z audycj powiedzia mi: „Musia em w trakcie s uchania wci wstawał ś ą ł ł ł ąż ć i chodzi w kó ko z czystego niepokoju i oburzenia, targany wte i we wte". Moja przyjació ka, której pu ci amć ł ł ś ł

fragmenty z warsztatu Hellingera, powiedzia a tylko: „W co si znów wpakowa a , Gabrielo!". A gdy z innł ę ł ś ą przyjació k wspólnie chcia am obejrze ta my wideo z zapisem prac Hellingera, ona wsta a po chwili: „Nie mogł ą ł ć ś ł ę tego ogl da , on mówi przecie jak demagog".ą ć żMin o dziesi lat. Ten cz owiek, który rzekomo mówi jak demagog, zdoby wiatow s aw . Jego ksi ki sęł ęć ł ł ś ą ł ę ąż ą czytane przez miliony ludzi na ca ym wiecie - przet umaczone na 21 j zyków od chi skiego przez serbski a poł ś ł ę ń ż

arabski. Jego metod ustawie rodzinnych mo na znale w ekskluzywnych broszurach, w rodowiskachę ń ż źć ś

alternatywnych i w o rodkach kszta cenia doros ych.ś ł łI jest on podejrzany. Ju wtedy ama niejedno tabu i by wyzwaniem dla walecznego, krn brnego serca, któreż ł ł ł ą

sympatyzowa o z liberty skimi ideami pokolenia roku 68. Autonomia i emancypacja s wi tymi s owami, któreł ń ąś ę ł

wielu przeciwstawia o temu cz owiekowi. On za mówi o wi zi i porz dkach mi o ci. Gdzie tuł ł ś ł ę ą ł ś

samostanowienie, wolno , opór? Ale to by jeszcze stosunkowo niewinny konflikt.ść łHellinger kontynuowa swoj prac , niebawem w wielkich grupach, a oczach setek uczestników - to do dził ą ę ś pozostaje kamieniem zgorszenia. I coraz cz ciej pokazywa o si w ustawieniach, jak g bok cezur węś ł ę ą łę ą ą

rodzinach jest narodowy socjalizm, Hitler i czas Trzeciej Rzeszy. Gdzie bowiem nie odgrywa o to roli: ucieczkaż ł

i wyp dzenie, NSDAP lub ruch oporu, mordowanie niepe nosprawnych, mier podczas nalotu na Drezno,ę ł ś ć

Dortmund lub Hamburg - gdzie nie ma w niemieckich rodzinach sprawców lub ofiar?

Ustawienia rodzinne przynios y nowe, dla wielu szokuj ce wgl dy. Na przyk ad, e sprawcy i ofiary nale doł ą ą ł ż żą

siebie. Zdania takie, jak „Bior sprawc do mojego serca" by y prowokacj . Niemcy przecie w ostatnichę ę ł ą ż

trzydziestu latach po cudzie gospodarczym i po rewolcie roku 68 dopiero nauczyli si dostrzega w ogóle ofiary.ę ćHellinger objecha w tym czasie ca y wiat - od Izraela przez Chiny, Japoni , Serbi , Kore , Australi a poł ł ś ę ę ę ę ż

Ameryk Po udniow . Nie by o prawie kraju, w którym nie mia by do czynienia z wojn i torturami, ruchemę ł ą ł ł ą

oporu i wyp dzeniem. Praca z guerilleros, Indianami, mordercami, faszystami i antyfaszystami, lokajami w adzy ię ł

bojownikami ruchu oporu zmieni a go.ł

32

Page 33: Hellinger myśli all inna czcionka

Nagle sta o si zupe nie jasne: Zmiana zaczyna si co prawda w duszy - ale nie tylko w duszy. Pokój jest mo liwył ę ł ę ż

tylko wtedy, gdy zasypie si stare okopy - i nie wyklucza si sprawców. I wtedy Hellinger sta si on ostatecznieę ę ł ę

polityczny. Oskar ono go, e obra a ofiary, szydzi z ofiar.ż ż żW Niemczech ten cz owiek ugodzi w pi t achillesow ducha czasu. ł ł ę ę ą

Gabriele ten Hovel, ur. 1952, politolog z wykszta cenia, wiele lat pracowa a jako dziennikarka dla prasy, radia ił ł

telewizji. Obecnie jest trenerem komunikacji, doradc i niezale nym autorem. Mieszka w Hamburgu. Dziesią ż ęć lat temu opublikowa a „Anerkennen, was ist. ł Gespräche über Verstrickung und Lösung" („Uzna , to co jest.ć

Rozmowy o uwik aniach i ich rozwi zywaniu", po polsku ukaza a si pod tytu em: „Praca nad rodzin "). ł ą ł ę ł ą Ponadto

m.in.: „New York, 11.September 2001 - ein akustisches Tagebuch der Katastrophe" Hörbuch;

„Gestritten haben wir genug" (gemeinsam mit Laura Doyle); „Liebe Mama, böser Papa" Eltern-Kind-

Entfremdung nach Trennung und Scheidung; „Die etwas intelligentere Art, sich gegen dumme Sprüche zu

wehren", CD nach dem Buch von und mit Barbara Berkhan;

185 Euroregiony

Ja i Oni?

z Bertem Hellingerem - wiatowej s awy psychologiem - rozmawia Grzegorz P onkaś ł łCzy wej cie w rol moralnego arbitra prowadzi do podziału, do postawienia si ponad innych ludzi?ś ę ę

Ka dy moralista, dokonuj c os du, wyst puje przeciwko komu , sprowadza kogo do podrz dniejszej roli, tymż ą ą ę ś ś ę

samym czyni c si kim nadrz dnym i robi to przewa nie z czystym sumieniem. W efekcie wyklucza osoby, nieą ę ś ę ż

przystaj ce do jego pogl dów, skazuje je na swego rodzaju niebyt. Podam przyk ady, które to zobrazuj : Istnieją ą ł ą ą rodziny, w których jakie dziecko jest odmienne, na przyk ad ch opak odchodzi od wiary religijnej wyznawanejś ł ł

przez rodzin czy dziewczyna zachodzi w ci i rodzi nie lubnego potomka. Co si wówczas dzieje? Z regu yę ążę ś ę ł

cz onkowie rodu nie chc mie z nimi do czynienia i odseparowuj ich od siebie. Wtedy osobami wykluczonymił ą ć ą

zajmuje si sumienie rodu, dla którego nie ma ludzi, zas uguj cych na jak kolwiek banicj i dlatego dokonujeę ł ą ą ę

aktu zemsty na innych cz onkach rodziny. Pod presj sumienia jaki przedstawiciel rodu b dzie reprezentował ą ś ę ć osob wykluczon i zostanie uwik any w jej los. Ale to nie koniec - cz sto bywa tak e, sprawy posuwaj się ą ł ę ż ą ę jeszcze dalej - je eli rodzina jest z a na sprawc , który dokona czynu pot pianego przez ród, wówczas które zż ł ę ł ę ś

dzieci z nast pnego pokolenia staje si równie sprawc i dokonuje czynu równie haniebnego w oczachę ę ż ą

rodzinnego klanu. Dlatego te , co mo na zaobserwowa , w ka dej pobo nej rodzinie jest „czarna owca" czyliż ż ć ż ż

osoba reprezentuj ca wykluczon osob . ą ą ę

Euroregiony. Miesi cznik - samorz dno /gospodarka/integracja europejskaę ą śćnr 51 marzec/kwiecie 2006ń

196 Jak osi gn skupienie?ą ąćBardzo cz sto u ywa pan w ustawieniach s owa „skupienie". Mówi pan na przyk ad: „Ustaw, w skupieniu". Jakę ż ł ł

cz owiek osi ga „skupienie"?ł ą

Skupienie osi gamy przez oczyszczenie. Zasadniczo odnosi si to te do buddyjskiej medytacji - w a ciwie nie maą ę ż ł ś

tu ró nicy. Skupienie mo liwe jest poza zamiarem. W tym sensie jest ono dam podarowane. Oczyszczenież ż

33

Page 34: Hellinger myśli all inna czcionka

zaczyna si od nocy zmys ów. Odwracamy uwag od zmys owych, tak i nie pozwalamy si ju rozprasza przezę ł ę ł ż ę ż ć

zmys y patrzenia, s uchania, w chania. Potem przychodzi oczyszczenie ducha.ł ł ąZamyka si oczy i blokuje si w ten sposób zmys patrzenie. Wchodzi w cisz , eby niczego nie s ysze . Co to znaczyę ę ł ę ż ł ć

oczyszczenie ducha?

Oczyszczenie ducha oznacza rezygnacj z wiedzy, rezygnuj z ciekawo ci, rezygnuj te z wszelkiego d enia. Toę ę ś ę ż ąż

oczyszczenie umo liwia otwarcie si na sytuacj bez obcych wp ywów - a wi c bez wp ywu ze strony zmys ów iż ę ę ł ę ł ł

ducha.

Co to znaczy: bez wp ywu ze strony ducha?łBez l ku , teorii, ideologii czy wiary - chodzi o totalne oczyszczenie ducha. To oczyszczenie ducha mo na doę ż

pewnego stopnia wiczy . Jednak potem za spraw okoliczno ci ycia przychodzi ciemna noc, noc opuszczeniać ć ą ś ż

przez Boga, gdzie nawet Bóg nie odgrywa ju adnej roli. Gdzie ca kowicie jeste my wrzuceni w ciemno ci -ż ż ł ś ś

cokolwiek w yciu si stanie. Ciemna noc jest decyduj cym oczyszczeniem.ż ę ąTo s wiczenia przyniesione przez ycie, których nie mo na zaplanowa , chcie , nie mo na wcze niej wiczy . Czyąć ż ż ć ć ż ś ć ć

ataki, na które si pan w Niemczech wystawia, s czym takim?ę ą śCzasami tak to widz . W ciemnej nocy rozpada si to, co tymczasowe.ę ęChcia abym to zrozumie . Ciemna noc nie ma nic wspólnego z opuszczeniem przez Boga w sensie bycia bezbronnym.ł ćAle tak, ma, bycie bezbronnym. Nie ma si ju oparcia, nie ma si nadziei w potocznym sensie. Oczyszczamyż ę ż ę

si te z obrazów Boga, tak e z nadziei na Boga. W ten sposób wchodzimy na zupe nie inn drog , na innę ż ż ł ą ę ą p aszczyzn . Na tej drodze wielkiego oczyszczenia zmys ów, ducha i woli osi gamy w ko cu g boki wgl d.ł ę ł ą ń łę ąTo, co tu opisuj , jest praktyk oczywi cie nie tylko chrze cija sk . To jest dobro ogólnoludzkie. We wszystkichę ą ś ś ń ą

religiach istniej ludzie, którzy decyduj si na t drog i s na niej prowadzeni.ą ą ę ę ę ąW buddyzmie mówi si o „staniu si pustym". Jak to si ma do tego, co pan nazywa „skupieniem"?ę ę ęSkupienie i pustka wi si ci le ze sob . To co opisa em, jest w a ciwie stawaniem si pustym. Co staje siążą ęś ś ą ł ł ś ę ś ę puste. Ale jak do tego dochodzi? Do pustki dochodzi si przez zgod na wszystko takim, jakie jest. Ta zgoda jestę ę

ruchem mi o ci.ł śNasza pierwsza ksi ka nosi a tytu „Uzna to, co jest". Teraz pan mówi: „Zgodzi si na wszystko, co jest". Na czymąż ł ł ć ć ę

polega ró nica?żTa zgoda rezygnuje z rozró niania na lepszy i gorszy. Jest bez alu, bez alu na przyk ad z powodu winy. Nież ż ż ł

stawia da , nadziei czy oskar e . Jest zgod na wiat takim, jaki jest. Dopiero wtedy skupienie, pustka i pe niażą ń ż ń ą ś ł

tworz ca o . W staniu si pustym znika co , co przeszkadza mi w wyra eniu zgody. I odwrotnie: przez zgodą ł ść ę ś ż ę staj si pusty. W tej postawie totalnej zgody staj si pusty. W tej postawie totalnej zgody i rezygnacji zeę ę ą ę

wszystkich w asnych ycze i pragnie otwieram si w pe ni na rzeczywisto .ł ż ń ń ę ł śćI wtedy rzeczywisto zaczyna mówi sama z siebie. Gdy chc od niej czego w asnego, wymyka mi si ona. Gdyść ć ę ś ł ę

si nad ni nie wynosz , objawia mi si co istotnego. Greckie okre lenie naprawd ę ą ę ę ś ś ę aletheia znaczy „nieskryto ".ść

Prawda le y wi c na zewn trz, nie we mnie, nie w moim wnioskowaniu. Wychodzi mi naprzeciw. Jednakż ę ą

pokazuje si tylko cz ciowo, nigdy ca a.ę ęś łTo, co pan opisuje, jest ju metod fenomenologiczn . Brzmi to bardzo filozoficznie, ma o konkretnie, nie jestż ą ą ł

nastawione na dzia anie.łTo, co si pokazuje na tej drodze poznania, pokazuje si zawsze ze wzgl du na ewentualne dzia anie. Dzi kię ę ę ł ę

wgl dowi osi gni temu na tej drodze mo liwe staje si nowe dzia anie. Bez zastosowania wgl d pozostaje pusty,ą ą ę ż ę ł ą

znów si zamyka.ę

34

Page 35: Hellinger myśli all inna czcionka

Co to znaczy w odniesieniu do ustawie rodzinnych?ńUstawienia rodzinne s wgl dem stosowanym. Dzi ki ustawieniom rodzinnym jako metodzie wysz o na jawą ą ę ł

wiele fundamentalnych wgl dów. Na przyk ad to, co mi si cz sto zarzuca, e musz sprawcom da miejsce wą ł ę ę ż ę ć

rodzinie, zamiast ich przeklina , jest wgl dem, który wyszed dzi ki ustawieniom rodzinnym. Gdy zgadzam sić ą ł ę ę na wszystko takim, jakie jest, bez os du, wtedy moja postawa wobec sprawców jest skutkiem tej drogi poznania.ąMia pan zaledwie 20 lat, gdy wróci pan z wojny i wszed na t drog . Dzi nie sposób sobie tego wyobrazi . Czył ł ł ę ę ś ć

zawsze si panu to podoba o? wiczenia, kontemplacja, cisza. To przecie co bardzo szczególnego.ę ł Ć ż śTak, bardzo. Pozosta em przy tym przez moje ca e ycie. Równie w czasie studiowania filozofii i teologii. Wł ł ż ż

klasztorze medytowa em codziennie rano i razem z innymi si modli em. Dopiero potem szed em na wyk ady nał ę ł ł ł

uniwersytet.

To, co pan opowiada, przeczy troch temu obrazowi, który natychmiast mamy, gdy mowa jest o zakonie. Wyobra amyę ż

sobie, e zakonnicy szkol si , wkuwaj i modl , jak nawraca ludzi. S szkoleni, jak gromadzi i pa owieczki.ż ą ę ą ą ć ą ć śćLudzie maj na ten temat spaczone wyobra enia i dziwne obrazy. Zakony kieruj si star , sprawdzon duchową ż ą ę ą ą ą tradycj , która w niektórych zakonach dzi wydaje si nieco zapomniana. Wielu zapomnia o korzenieą ś ę ł

duchowo ci chrze cija skiej. To, co istotne jest wspólne wszystkim wielkim religiom. Dla mnie to ycie by oś ś ń ż ł

bardzo cenne. Z wdzi czno ci wracam w my lach do tych czasów.ę ś ą ś

188 Brzemi losuęGdy kto ma ci ki los, trudno polega na tym, e taki los napawa l kiem. Istnieje przekonanie, e je li siś ęż ść ż ę ż ś ę b dzie o tym my le lub je li uczci si zmar ych, to wtedy niedobry los b dzie trwa dalej. Dlatego tacy zmarlię ś ć ś ę ł ę ł

budz l k i zostaj wykluczeni.ą ę ąRównie w stosunku do zmar ych cz sto mamy obaw , e mogliby by wrodzy lub zazdro ni. Kamie nagrobnyż ł ę ę ż ć ś ń

pierwotnie le a p asko. Mia zatrzyma zmar ego, eby nie wyszed z grobu. Tak wyra a si ów g boki strach.ż ł ł ł ć ł ż ł ż ł ę łę

W ten sposób prowokujemy to, czego chcemy unikn . Zostaje jednocze nie zaprzepaszczona szansa naąć ś

b ogos awie stwo, które mog oby od nich przyj .ł ł ń ł śćW ustawieniach rodzinnych idziemy inn drog ; chcemy zmar ych widzie i uszanowa . Wtedy mo emy sią ą ł ć ć ż ę przekona , jak bardzo s yczliwi, gdy si ich uszanuje.ć ąż ęRównie by y partner jest cz sto wykluczany ze strachu, e móg by le dzia a na now rodzin . Jednak w a nie zż ł ę ż ł ź ł ć ą ę ł ś

powodu wykluczenia dzia a negatywnie. Nie dlatego, e jest z y, lecz dlatego, e si go nie szanuje. System nieł ż ł ż ę

toleruje tego, e kto , kto do niego nale y, nie jest szanowany. Wystarczy, e m mówi by ej onie: „Ja ciebież ś ż ż ąż ł ż

naprawd wcale nie widzia em", i patrzy teraz, wtedy ona jest yczliwa. Ludzie s z gruntu yczliwi, gdy si ichę ł ż ą ż ę

szanuje. Wtedy drugi zwi zek ma du o g bsze i bardziej satysfakcjonuj ce mo liwo ci. To jedyna tajemnicaą ż łę ą ż ś

mojej pracy. Praca ta jest bardzo prosta, ludzka i przepe niona mi o ci .ł ł ś ą

189 Polacy i Ukrai cyńHELLINGER: do Olgi O co chodzi?

OLGA: Mam w sobie bardzo du o agresji i u ywam czasami przemocy w stosunku do mojej starszej córki.ż żHELLINGER: Jeste bardzo odwa na, skoro o tym mówisz. Wida , e jeste gotowa co z tym zrobi .ś ż ć ż ś ś ćOlga kiwa g ow .ł ąHELLINGER: Pomog ci. Okej?ę

35

Page 36: Hellinger myśli all inna czcionka

Olga kiwa g ow .ł ąHELLINGER: Cofn si troch w przesz o . Co si sta o w twojej rodzinie pochodzenia?ę ę ę ł ść ę łOLGA: Rodzina mojej matki, razem z moj matk , mieszka a na terenie, który przed wojn nale a do Polski, aą ą ł ą ż ł

teraz nale y do Ukrainy. Polacy byli zabijani przez Ukrai ców, Rosjan, a potem Niemców.ż ńHELLINGER: Czy kto z twojej rodziny te zosta zabity?ś ż łOLGA: Nie, oni zostali ukryci przez Ukraink , która zosta a za kar zamordowania. ę ł ęHELLINGER: do grupy Gdy si otworzycie na to, co ona powiedzia a, poczujecie, gdzie jest najwi ksza energia.ę ł ę

Co nas najbardziej porusza? Przy której z wymienionych osób jest najwi ksza energia? W mojej pracy zaczynamę

od osoby, przy której czuj najsilniejsz energi .ę ą ędo Olgi Czy czujesz, przy kim by a najwi ksza energia?ł ęOLGA: Przy tej kobiecie.

HELLINGER: W a nie tak. Wspania a kobieta.ł ś łHellinger wybiera i ustawia przedstawicielk zabitej Ukrainki. Potem wybiera dwóch m czyzn jako przedstawicieli jeję ęż

zabójców i stawia ich naprzeciw niej.

Pierwszy morderca patrzy na ziemi , drugi jest niespokojny. Kobieta kuca, chowa twarz w d oniach i szlocha. Potemę ł

k adzie si na ziemi z twarz zwrócon do do u.ł ę ą ą łHellinger prosi Olg , eby stan o za t kobiet , naprzeciwko morderców.ę ż ęł ą ąHELLINGER: po chwili do Olgi Powiedz im: „Ona nas uratowa a".łOLGA: Ona nas uratowa a.łHellinger stawia Olg bezpo rednio przed mordercami. Mordercy patrz w ziemi , nie maj odwagi spojrze na ni .ę ś ą ę ą ć ą

Pierwszy morderca zas ania twarz d o mi i p acze. Olga równie p acze.ł ł ń ł ż łHELLINGER: pod chwili do Olgi We obu za r ce i zaprowad do kobiety le cej na ziemi.ź ę ź żąOlga staje mi dzy mordercami i prowadzi ich powoli do zamordowanej kobiety. Pierwszy morderca szlocha g o no.ę ł ś

Wszyscy troje kl kaj przy zamordowanej. Ona tymczasem po o y a si na plecach, wyci gn a lew r k w ich kierunkuę ą ł ż ł ę ą ęł ą ę ę

i patrzy na nich. Oni dotykaj jej r ki.ą ęOlga robi pok on a do ziemi. Drugi morderca po o y si obok zabitej kobiety. Pierwszy morderca szlocha g o no. Potemł ż ł ż ł ę ł ś

on i Olga prostuj si .ą ęPo chwili Hellinger prosi, eby Olga wsta a. Prowadzi j na drug stron i ustawia tam razem z przedstawicielkż ł ą ą ę ą

córki.

HELLINGER: do Olgi Powiedz tej kobiecie: „To jest moja córka".

OLGA: To jest moja córka.

Olga mówi to i g o no szlocha. Potem bierze córk w ramiona. Córka przytula si do niej. Obie obejmuj si serdecznie.ł ś ę ę ą ę

Nast pnie zaczynaj si ko ysa .ę ą ę ł ćHELLINGER: do Olgi Powiedz te obu m czyznom: „To jest moja córka".ż ężOLGA: To jest moja córka.

Drugi morderca podniós si i patrzy na córk . Hellinger ka e wsta mordercom i ustawia ich za Olg i jej córk .ł ę ę ż ć ą ą

Matka i córka nadal s przytulone. Olga p acze.ą łHELLINGER: do zamordowanej kobiety Jak si teraz czujesz?ęZAMORDOWANA KOBIETA: Lepiej.

HELLINGER: do drugiego mordercy A ty?

DRUGI MORDERCA: Du o lepiejż

36

Page 37: Hellinger myśli all inna czcionka

PIERWSZY MORDERCA: Du o lepiej.żMatka i córka patrz na Hellingera. Kiwaj g owami i u miechaj si .ą ą ł ś ą ęHELLINGER: Okej.

do przedstawicieli Dzi kuj wam.ę ę

190 Koniec mi o cił śKobieta i m czyzna z plecakami wypchanymi prowiantem po brzegi wyruszaj w drog na wspóln w drówk .ęż ą ę ą ę ę

Przechodz obok kwitn cych ogrodów, bujnych k i dojrzewaj cych pól. Powoli droga robi si kamienista i zaczynaą ą łą ą ę

wznosi si pod gór . Si gaj po zapasy. Id dalej, wy ej, coraz wy ej. Jedno z nich zu y o swój prowiant, zostaje wć ę ę ę ą ą ż ż ż ł

tyle. Dalej ju nie mo e. Drugie idzie jeszcze troch dalej i te zu ywa swój prowiant. Siada i patrzy wstecz. Naż ż ę ż ż

dolin . I zaczyna... p aka .ę ł ć

Zwi zki zaczynaj z pewnym kapita em wyj ciowym. Zazwyczaj jest to bardzo wysoki kapita . I mo na goą ą ł ś ł ż

pomno y , na przyk ad przez wymian , przez wzajemne uznanie i dawanie. Dzi ki dobrej wymianie kapita jestż ć ł ą ę ł

pomna any. A przez wymian negatywn kapita jest pomniejszany.ż ę ą łDziwne jest to, e gdy kapita zostaje zu yty, to nie mo na go odnowi . Wtedy jest po wszystkim. Gdyż ł ż ż ć

przychodzi do mnie jaka para z problemami, wtedy patrz na kapita , jaki ma ona jeszcze do dyspozycji. Ileś ę ł

mo na jeszcze zainwestowa ? Je li zauwa am, e w a ciwie nie ma ju z czego inwestowa , wtedy jest dla mnież ć ś ż ż ł ś ż ć

jasne, e taki zwi zek si sko czy .ż ą ę ń ł

191 Tango argenty skieńTaneczna ilustracja porz dku mi dzy kobiet i m czyzną ę ą ęż ąPodczas wyk adów i warsztatów dla par pos uguj si tangiem argenty skim jako ilustracj s ów Berta Hellingerał ł ę ę ń ą ł

„Kobieta pod a za m czyzn , a m czyzna s u y kobieco ci".ąż ęż ą ęż ł ż śW sali tanecznej stoliki s ustawione w formie prostok ta, po rodku jest parkiet. M czyzna poszukuje partnerkią ą ś ęż

do ta ca, kobieta poszukuje partnera do ta ca. Wodz wzrokiem, niemal niezauwa alnie dla innych, i gdy obojeń ń ą ż

wyra zgod spotykaj si na parkiecie.żą ę ą ęM czyzna i kobieta: Jedno z nich znajduje si po jednej stronie rzeki, drugie po przeciwnej. Ka de z nich ma swójęż ę ż

w asny punkt widzenia, ka de z nich z innej strony tej samej rzeki. Nie pomaga to adnemu z nich by pewnymł ż ż ć

w asnego punktu widzenia. Przez ca y czas mi dzy nimi przep ywa rzeka. Aby prawdziwie pozna porz dek obojeł ł ę ł ć ą

musz opu ci swoje miejsca, zej do rzeki i zanurzy si w k bi cej si wodzie. W ten sposób odkryj , czym jest ycie ią ś ć ść ć ę łę ą ę ą ż

jaki porz dek jest dla nich w a ciwy.ą ł ś

Wraz z decyzj o wspólnym ta cu para wyrusza w nieznan przygod . M czyzna prowadzi, kobieta mu ulega.ą ń ą ę ęż

Jednak zarówno prowadzenie, jak i uleg o podlegaj szczególnemu porz dkowi oraz formie wymiany. ł ść ą ąM czyzna musi uczy si kobiety zanim b dzie móg j poprowadzi . Jak ona si porusza? W jak sposób stawiaęż ć ę ę ł ą ć ę

kroki? Jak odbiera bod ce? Tylko w ten sposób mo e on znale w a ciwy kierunek i by dla niej oparciem.ź ż źć ł ś ćW uleg o ci kobieta poznaje sygna y od prowadz cego i odpowiada na nie. Oddaje mu centralne miejsce, któregoł ś ł ą

on potrzebuje, aby móg prowadzi . Ulega mu oraz nadaje znaczenie jego prowadzeniu. M czyzna pozostajeł ć ęż

czujny i skupiony na ruchach kobiety. Kobieta pozostaje ufna w swej uleg o ci. ł śUlega nie oznacza pozwolenia na upadanie, a prowadzi nie oznacza narzucania si swojej woli.ć ć łą

37

Page 38: Hellinger myśli all inna czcionka

W obj ciu ma miejsce wymiana. Gdy u cisk jest otwarty, puls w druje poprzez cia o do ramion. Gdy u cisk jestę ś ę ł ś

zamkni ty nast puje wymiana serc. Oboje daj , oboje bior . Jedno podejmuje bodziec, przetwarza go i powodujeę ę ą ą

reakcj partnera, b d c ród em kolejnego ruchu. Ruch jest wynikiem dawania i brania.ę ę ą ąź łPodstaw zwi zku jest „potrzeba" czego od p ci przeciwnej. M czyzna musi pozwoli kobiecie nie jej kobieco i musią ą ś ł ęż ć ść ść

zrzec si ka dego kobiecego ruchu. Kobieta musi pozwoli m czy nie na m sko i musi zrzec si ka dego m skiegoę ż ć ęż ź ę ść ę ż ę

kroku. Wszystko to dokonuje si w pe nym zakresie, równie fizycznie.ę ł żKobieta czerpie od m czyzny to, czego sama nie posiada i przekszta ca to, co wzmacnia jej kobieco .ęż ł ść

M czyzna czerpie od kobiety to, czego sam nie posiada i to wzmacnia jego m sko . Zyskuj od siebieęż ę ść ą

nawzajem. Kobieta pod a za m czyzn do jego strefy energii, jego sposobu poruszania si , a on umo liwia jejąż ęż ą ę ż

si rozwin .ę ąćZadaniem m czyzny jest ukazanie pi kna kobiety. Je li to, co m skie pozostanie m skie, oraz to, co kobieceęż ę ś ę ę

pozostanie kobiece, wówczas powstanie pi kno. ęGdy te energie si po cz , to, co m skie i kobiece si scali. A ruch przekszta ci si w byt: ycie.. i taniec. ę łą ą ę ę ł ę żTiiu Bolzmann

192 ycie, och, ycieŻ żZebrane tutaj sentencje i powiastki powstawa y w konkretnych sytuacjach: albo w pracy terapeutycznej, gdył

szuka em rozwi zania jakiego problemu, albo w czasie rozmów z przyjació mi, gdy nagle dostrzega em ukrytył ą ś ł ł

dotychczas stan rzeczy. Te szczególne okoliczno ci tu i tam prze wituj jeszcze przez tekst, dlatego mo na jeś ś ą ż

oczywi cie bra pod uwag . Jednak atwo mo na by nie doceni tych sentencji i powiastek, gdyby ograniczy ichś ć ę ł ż ć ć

sens tylko do okazji, w których powsta y. łNiektóre sentencje i powiastki zrazu budz zak opotanie, poniewa przecz konsekwencji i logice, do którychą ł ż ą

przywykli my. Gdy jednak pozwalamy, eby na nas dzia a y, i przekraczamy w asne ograniczenia, zaczynamy poś ż ł ł ł

pewnym czasie przeczuwa w nich sens, którego nie mo e rozja ni t umaczenie ani podwa y sprzeczno .ć ż ś ć ł ż ć ść

Dzi ki temu przykuwaj nasz uwag .ę ą ą ęNiniejsza ksi eczka zawiera tak e zbiór s ów mocy. Terapeuta podsuwa je klientowi podczas ustawieąż ż ł ń rodzinnych, a klient wypowiada je z mi o ci i w skupieniu do przedstawicieli rodziców lub innych cz onkówł ś ą ł

swojej rodziny. W zdaniach tych kondensuj si uzdrawiaj ca mowa i uzdrawiaj ce dzia anie. Uruchamiaj oneą ę ą ą ł ą

proces rozwi zania, gdy kto jest uwik any w cudzy los lub d wiga osobist win . Pozwalaj uzna to, co zosta oą ś ł ź ą ę ą ć ł

wzi te od innych ludzi lub co zosta o im wyrz dzone. Umo liwiaj po egnanie i otwieraj drog do wolno ci.ę ł ą ż ą ż ą ę ś

Ka de zdanie poprzedzono opisem sytuacji wyj ciowej, co u atwia jego zrozumienie.ż ś łJest to ksi ka refleksyjna. Cz sto wystarczy przeczyta tylko kilka zda . Lektur mo na rozpocz w dowolnymąż ę ć ń ę ż ąć

miejscu.

ycz Czytelnikom cierpliwo ci albowiem wgl d pozwalaj cy pogodzi przeciwie stwa pojawia si dopiero poŻ ę ś ą ą ć ń ę

pewnym czasie. Jednak wraz z wgl dem przychodz w ko cu wiedza, mowa i czyn - przynosz c uzdrowienie.ą ą ń ą

Im dalej co od siebie odpychasz,śtym wi ksze to si staje.ę ę

Kto szuka przyczyn,

szuka usprawiedliwienia.

38

Page 39: Hellinger myśli all inna czcionka

Niektórzy goni za szcz ciem,ą ęśponiewa nie widz , ż ąe szcz cie goni za nimi,ż ęś

ale nie mo e ich dogoni , bo tak p dz .ż ć ę ąSzacunek wobec p ci przeciwnej polega na tym,łeby pozwoli obdarowa si drugiemu,ż ć ć ę

jednak zachowa swoj tajemnic .ć ą ęNawet je li odejdziesz,śmi o pozostanie.ł śćSwój wiek no jak koron .ś ę

mier prowadzi tego, kto za ni idzie.Ś ć ąZ apie tego, kto przed ni ucieka.ł ą

Bert Hellinger

ycie, och, ycie - cudny czasŻ ż

Sentencje, powiastki, s owa mocy i medytacjeł

194 W Afryce

Jak to by o w Afryce? Czy zachowa pan tam ten skupiony, medytacyjny tryb ycia?ł ł ż

Tak, to element tej drogi ycia.żTo znaczy, e y pan tak 25 lat - a do wyst pienia z zakonu w 45 roku ycia. To jest oczywi cie szko a ycia, którejż ż ł ż ą ż ś ł ż

nikt tak szybko nie mo e powtórzy .ż ćTak, te to widz . I wymaga to wielkiej dyscypliny.ż ęPoszed pan do misjonarzy z Marianhill a nie do Jezuitów, poniewa poci ga pana szeroki wiat, czy g oszenie naukił ż ą ł ś ł

Chrystusa i nawracanie czarnych pogan?

Nie mia em poj cia, co mnie czeka. W praktyce tak czy inaczej wszystko toczy si inaczej, ni mo na sobie toł ę ę ż ż

wyobrazi . Dopiero gdy dotar em do Republiki Po udniowej Afryki, zobaczy em, co to naprawd znaczy być ł ł ł ę ć misjonarzem. Wykonywa em tam przede wszystkim prac kulturow .ł ę ąMisjonarze z Marianhill powstali z klasztoru trapistów. Po udniowoafryka ski biskup zaprosi austriackiegoł ń ł

opata do za o enia klasztoru w RPA. Opat ów, Franz Josef Pfanner, by trapist . Marianhill to nazwa klasztoru,ł ż ł ą

który on za o y .ł ż łTrapi ci modl si tylko i pracuj . S bardzo surowym zakonem kontemplacyjnym. Praca pastoralna jest im obca.ś ą ę ą ą

Ka dy klasztor jest samowystarczalny. To znaczy, e wszystko robi sami. Uprawiali wówczas rolnictwo iż ż ą

rzemios o. Mieli w asn elektrowni , w asny system zaopatrzenia w wod , w asne warsztaty, w asneł ł ą ę ł ę ł ł

gospodarstwa rolne.

I ka dy musia co robi ?ż ł ś ćTrapi ci yj wedle regu y wi tego Benedykta. Zasada benedykty ska brzmi: Ora et labora, módl si i pracuj. Uś ż ą ł ś ę ń ę

trapistów praca odgrywa wielk rol , zw aszcza ci ka praca. St d klasztor Marianhill sta si bardzo szybkoą ę ł ęż ą ł ę

najwi kszym klasztorem trapistów na wiecie z oko o 300 mnichami. Wi kszo z nich to byli bracia zakonni bezę ś ł ę ść

wykszta cenia teologicznego. Byli przede wszystkim rzemie lnikami, tylko nieliczni byli kap anami.ł ś ł

39

Page 40: Hellinger myśli all inna czcionka

Po pewnym czasie zacz li nawi zywa kontakt z tubylcami. Uczyli ich rolnictwa i zak adali szko y. W ten sposóbę ą ć ł ł

nagle zacz a si praca misyjna. Wielu tubylców si ochrzci o i powsta y wspólnoty chrze cijan. Trapi ci na misjięł ę ę ł ł ś ś

nie byli ju w stanie zachowywa swojej surowej regu y. Dlatego ten klasztor trapistów zosta przekszta cony wż ć ł ł ł

kongregacj misyjn , której regu a zosta a dostosowana do pracy misyjnej.ę ą ł łCo to znaczy praca misyjna, zobaczy em dopiero tam: Zak ada si szko y i pokazuje si ludziom, na przyk ad, jakł ł ę ł ę ł

si co uprawia. Zulusi w RPA byli pierwotnie hodowcami i nomadami. Uprawa by a im zasadniczo obca. Pracaę ś ł

misyjna by a wi c przede wszystkim prac kulturow . W po czeniu z ni g oszone by o chrze cija skieł ę ą ą łą ą ł ł ś ń

przes anie. W ten sposób ros y wsz dzie wspólnoty chrze cija skie.ł ł ę ś ńI po to potrzebowali ksi y?ęż

Najpierw zosta em w RPA wys any na kolejne trzy lata na uniwersytet, eby przygotowa si do nauczania wł ł ż ć ę

szko ach rednich. Potem prowadzi em przez pewien czas szko i trafi em wtedy na placówk misyjn . Takał ś ł łę ł ę ą

placówka odpowiada naszej parafii. Ta placówka mia a jeszcze dziesi do odleg ych filii. Musia em jeł ęć ść ł ł

regularnie odwiedza . Ka da filia mia a równie szko .ć ż ł ż łęNie pracowa pan zatem w rolnictwie, lecz jako nauczyciel i ksi dz? Co jest pi knego lub satysfakcjonuj cego w tejł ą ę ą

pracy?

Mog em czego dokona . Ludzie byli wdzi czni. Mogli si czego nauczy i rozwija si . Wi mi dzy wiernymił ć ę ę ś ć ć ę ęź ę

a ksi mi by a pe na zaufania, po prostu pi kna. Przyje d aj c od czasu do czasu do Niemiec, ró nica by a dlaęż ł ł ę ż ż ą ż ł

mnie uderzaj ca. Oprócz liturgii i nabo e stw by o niewiele punktów stycznych. Czasami by o to dla mnieą ż ń ł ł

przygn biaj ce, w porównaniu z do wiadczeniami, który mia em na misji. By o to praca daj ca spe nienie.ę ą ś ł ł ą łPrzypominam sobie ludzi, którzy byli w Afryce z ramienia takich organizacji jak „Chleb dla wiata" (Brot für die Welt).ś

Pod koniec lat siedemdziesi tych robi am z nimi kilka wywiadów dla radia. Opowiadali co podobnego. Ich oczyą ł ś

b yszcza y, gdy mówili o swoim yciu tam, i by o im trudno odnale si w trze wych niemieckim yciu parafialnym.ł ł ż ł źć ę ź żW Afryce to ycie jest du o intensywniejsze. By o nas dwóch na mojej pierwszej placówce misyjnej.ż ż ł

Odwiedzali my regularnie filie. Najpierw chodzili my po prostu pieszo, czasami je dzili my konno. Potemś ś ź ś

dosta em motor, wtedy by o atwiej. Tereny by y trudno przejezdne.ł ł ł łGdy przyje d a em na fili , chrze cijanie zbierali si i odprawiali my wspólnie nabo e stwo. Dla nich by o toż ż ł ę ś ę ś ż ń ł

wi to. Taka wizyta trwa a ca y dzie . Nast pnego dnia udawa em si do kolejnej filii. W niedziele najpierw by aś ę ł ł ń ę ł ę ł

msza na g ównej placówce a potem jeszcze na jednej z bli szych filii. By em ca kowicie poch oni ty t prac .ł ż ł ł ł ę ą ąPotem zosta em proboszczem parafii katedralnej. Gdy zacz em tam pracowa , to w ci gu roku odwiedzi emł ął ć ą ł

wszystkie rodziny. By em w ka dej rodzinie i pozna em wszystkie rodziny osobi cie. By o to bardzo pi kne ił ż ł ś ł ę

ywe. Ta parafia liczy o ponad 10 000 chrze cijan.ż ł śJacy byli to chrze cijanie? Czy istnia y ró nice mi dzy chrze cijanami i niechrze cijanami?ś ł ż ę ś śChrze cijan mo na by o atwo odró ni od „pogan", jake my ich wówczas nazywali. Chrze cijanie mieli bardziejś ż ł ł ż ć ś ś

otwarte twarze. Wielu niechrze cijan by o zl knionych i zamkni tych. Bali si czarów. By o to przygn biaj ce.ś ł ę ę ę ł ę ą

Chrze cijanie byli swobodniejsi, bardziej samodzielni i cz sto przewodzili. Wspó pracowali w szkole i w ko ciele.ś ę ł ś

By y to bardzo ywe spo eczno ci.ł ż ł śCzy nie wchodzili oni w konflikt ze swoimi rytua ami rodowymi lub pierwotn przynale no ci klanow ?ł ą ż ś ąNa terenach, na których na ja pracowa em, wi kszo by a ju chrze cijanami - i to nie tylko katolikami. By o teł ę ść ł ż ś ł ż wielu misjonarzy ewangelickich. Niewiele by o ju form pierwotnych czy poga skich. Wielu rozwin a si dalej,ł ż ń ęł ę

poniewa chodzili do szkó .ż ł

40

Page 41: Hellinger myśli all inna czcionka

195 Bert Hellinger z Hongkongu

Kilka dni sp dzone w Hongkongu zako czy y moj podró na Daleki Wschód. By o to swoiste apogeum ię ń ł ą ż ł

podsumowanie mojej wyprawy. Fascynuj ce miejsce i okazja do przemy le , z jednej strony nad starym ią ś ń

nieprzerwanie trwaj cym duchem, z drugiej za nad niezwyk now witalno ci , któr tak cudownie - mo eą ś łą ą ś ą ą ż

dzi ki mojemu s dziwemu wiekowi - tutaj czuj , a która tak wielu ludzi w starej Europie i nowej Ameryceę ę ę

napawa l kiem. To moje chyba dwunaste seminarium w Chinach w ostatnich pi ciu latach. Ale te okazja doę ę ż

zastanowienia si nad moj przygod z t my l , kultur i duchem, i lud mi tego kraju.ę ą ą ą ś ą ą źBy to kurs szkoleniowy dla oko o 300 uczestników, z czego wi kszo przyby a z Chin. Znów wprowadzi emł ł ę ść ł ł

uczestników w duchowe ustawienia rodzinne. Jednak nie tylko pokaza em na czym one polegaj , ale za pomocł ą ą intensywnych wicze stara em si pomóc uczestnikom poczu wewn trzne procesy, które prowadz doć ń ł ę ć ę ą

niezb dnej dla tej pracy postawy. S owo „duch", w u ywanym tutaj przeze mnie znaczeniu, to dla Chi czykówę ł ż ń

DAO . Dlatego ju dawno byli z nim obeznani i dlatego z atwo ci przychodzi o im zastosowanie go w praktyce.ż ł ś ą ł

Dla nich, paradoksalnie, by em w tym wzgl dzie jak Chi czyk. ł ę ńNa zako czenie spotka a mnie mi a niespodzianka. Ka dy uczestnik napisa na sercu wyci tym z papieru wń ł ł ż ł ę

ró nych kolorach yczenia szcz cia dla mnie. Te serca zosta y mi wr czone w pude ku w kszta cie serca. By o toż ż ęś ł ę ł ł ł

szczególnie pi kne podzi kowanie. I po egnanie.ę ę żWasz Bert

197 Amor

MI OŁ ŚĆ

Mi o jest przede wszystkim i ostatecznie potrzeb . Ludzka mi o jest najg bsz potrzeb blisko ci, po czeniał ść ą ł ść łę ą ą ś łą

i bezpiecze stwa z innymi lud mi. Jest potrzeb wymiany w braniu i dawaniu, dzi ki której ro niemy my i inni.ń ź ą ę ś

Dzi ki tej wzajemnej potrzebie ludzie si odnajduj i kochaj wzajemnie. Mi o ta jest tym silniejsza, im szerzeję ę ą ą ł ść

i d u ej kochaj cy ofiarowuj sobie wzajemnie spe nienie w tym, czego potrzebuj .ł ż ą ą ł ąW tej wymianie potrzeba ulega zaspokojeniu, a kochaj cy staj si wolni, eby wychodz c ponad t potrzebą ą ę ż ą ę ę otworzy si na inne zadania i przyczyni si bardziej do dobra wielu, co b dzie mo liwe tylko przez rezygnacj .ć ę ć ę ę ż ę

Je li jednak nie zostanie zagwarantowane podstawowe bezpiecze stwo i prawo do podstawowych potrzeb, wtedyś ń

os abnie si a do tego innego dzia ania.ł ł łA co z tymi, którzy kochaj burzliwie? Czy s inni? Rilke mówi o nich: „Ach, na wzajem sobie tylko zas aniają ą ł ą swój los". Ta mi o atwo si ulatnia. Tym wi ksze jest potem otrze wienie.ł ść ł ę ę źDzi ki wzajemnemu uznaniu, e potrzebujemy si wzajemnie, stajemy si skromni, w harmonii z nasz prawd .ę ż ę ę ą ą

Z tej harmonii czerpiemy te si do czego innego, co prowadzi nas poza nas samych, na przyk ad do dzieci.ż łę ś ł

Równie to jest pewna potrzeba. Jednak ta potrzeba nie umniejsza w niczym mi o ci. Przeciwnie. Czyni mi oż ł ś ł ść dopiero mo liw i wielk .ż ą ą

199 Tylko matka

„Nie ma nic wi kszego ni matka"ę żBóle nerwu trójdzielnego, migrena, l ki ęHELLINGER: Co ci jest?

ANNA: Czuj pola energii, mam bóle nerwu trójdzielnego, migreny, ró ne reakcje alergiczne i l ki.ę ż ę

41

Page 42: Hellinger myśli all inna czcionka

HELLINGER: Ca a wi zanka. Jeste zam na?ł ą ś ężANNA: Tak, ale od niedawna w separacji.

HELLINGER: Masz dzieci?

ANNA: Nie.

HELLINGER: Dlaczego rozsta a si z m em?ł ś ę ężANNA: Nasze drogi si rozesz y. Gdy nasili y si moje reakcje na promieniowanie, mój m powiedzia , e mamę ł ł ę ąż ł ż

sobie poszuka w asnego mieszkania.ć łHELLINGER: Czy umiesz to zrozumie ? Wygl dasz na szcz liw , kiedy o tym mówisz. Gdy patrz na twojć ą ęś ą ę ą twarz, widz , e rozstanie przynios o ci ulg .ę ż ł ęANNA: Cz ciow .ęś ąHELLINGER: „Cz ciowa" ulga wystarczy.ęśdo grupy Czy zauwa yli cie, jaka by a szcz liwa, gdy mówi a o rozstaniu? Okej, co si sta o w twojej rodzinież ś ł ęś ł ę ł

pochodzenia?

ANNA: Jestem wcze niakiem.śHELLINGER: Kiedy si urodzi a ?ę ł śANNA: W ósmym miesi cu.ąHELLINGER: Czy by a w inkubatorze?ł śANNA: p aczeł Zosta am natychmiast oddzielona od matki i przeniesiona do innego szpitala.łHELLINGER: Do innego szpitala?

ANNA: p aczeł Matka przez pewien czas mnie nie widzia a.łHELLINGER: Jak d ugo?łANNA: Nie wiem dok adnie, mo e miesi c.ł ż ąHELLINGER: Czy matka dozna a jakiej szkody przy porodzie?ł śANNA: O ma o si nie wykrwawi a. Opowiada a mi, e o ysko nie wysz o. Lekarze naciskali jej na brzuch -ł ę ł ł ż ł ż ł

wtedy o ma o si nie wykrwawi a. Potem w szpitalu wybuch a infekcja i matk po o ono zupe nie sam wł ę ł ł ę ł ż ł ą

ogromnej sali. Czu a si bardzo samotna.ł ęHELLINGER: To jest trauma, nic systemowego. Co mam teraz z tob zrobi ?ą ćANNA: Nie wiem.

HELLINGER: Czy mam co zrobi ?ś ćANNA: Tak.

HELLINGER: Zrobi z tob dziwne wiczenie. Czy mam je zrobi ?ę ą ć ćANNA: Jakie wiczenie?ćHELLINGER: Zobaczysz. Nic, co by mog o ci zawstydzi . Tak?ł ę ćANNA: Okej.

Hellinger wybiera przedstawicielk matki i ka e si jej po o y na plecach na pod odze. Potem ka e Annie po o y się ż ę ł ż ć ł ż ł ż ć ę obok niej, z g ow na tej samej wysoko ci.ł ą śHELLINGER: do matki Patrz w gór . Poza tym nie musisz nic robi . Wystarczy, e jeste . ę ć ż śdo Anny Odwró do niej g ow i spójrz na ni z mi o ci . ć ł ę ą ł ś ąpo pewnym czasie Jak zwraca a si do matki jako dziecko? ł ś ęANNA: Mamo.

HELLINGER: Spójrz na ni i powiedz: „Mamo".ą

42

Page 43: Hellinger myśli all inna czcionka

ANNA: Mamo.

HELLINGER: Powiedz to z mi o ci .ł ś ąANNA: Mamo.

HELLINGER: Oddychaj g boko. Oddychaj do brzucha. I patrz na ni : „Mamo".łę ąANNA: Mamo.

HELLINGER: „Kochana mamo". Patrz na ni , gdy to mówisz.ąANNA: Kochana mamo.

HELLINGER: po chwili Powiedz: „Bior to od ciebie".ęANNA: Bior to od ciebie.ęHELLINGER: „Za ka cen , któr zap aci a ".żą ę ą ł ł ś

Anna p aczełHELLINGER: Patrz na ni . Patrz i powiedz to: „Nawet za cen , któr zap aci a ". Musisz na ni patrze .ą ę ą ł ł ś ą ćANNA: Nawet za cen , któr zap aci a .ę ą ł ł śHELLINGER: „Kochana mamo".

ANNA: Kochana mamo.

HELLINGER: po chwili Jak si czujesz, mówi c to?ę ąANNA: Nie potrafi tego opisa .ę ćHELLINGER: Czy traktujesz to powa nie?żANNA: Nie wiem.

HELLINGER: Jak si wtedy czuje twoja matka?ęANNA: Moja matka? Mam wci uczucie, e ona mnie nie przyjmuje lub e ona nie chce mnie pu ci .ąż ż ż ś ćHELLINGER: Na razie widzia em tylko, e to ty jej nie wzi a . Spójrz na ni ! Powiedz: „Kochana mamo".ł ż ęł ś ąANNA: t umi c p aczł ą ł Kochana mamo.

HELLINGER: „Bior ci jako moj matk ".ę ę ą ęANNA: Bior ci jako moj matk . ę ę ą ęHELLINGER: „A ty mo esz mnie mie jako swoje dziecko".ż ćANNA: A ty mo esz mnie mie jako swoje dziecko.ż ćHELLINGER: „Zostan zawsze przy tobie".ęANNA: Zostan zawsze przy tobie.ęHELLINGER: „Kochana mamo".

ANNA: Kochana mamo.

HELLINGER: Powiedz to ca kiem spokojnie, normalnym g osem: „Kochana mamo".ł łANNA: Kochana mamo.

HELLINGER: „Bior ci jako moj matk ".ę ę ą ęANNA: Bior ci jako moj matk .ę ę ą ęHELLINGER: „A ty mo esz mnie mie jako swoje dziecko".ż ćANNA: A ty mo esz mnie mie jako swoje dziecko.ż ćHELLINGER: „Zostan zawsze przy tobie".ęANNA: Zostan zawsze przy tobie.ęHELLINGER: Jak jest teraz?

43

Page 44: Hellinger myśli all inna czcionka

ANNA: Dobrze.

HELLINGER: Okej, to wszystko.

do reprezentantki matki Dzi kuj , e wzi a w tym udzia .ę ę ż ęł ś łdo Anny, gdy znów siedzi obok niego Mam podejrzenie w sprawie tych pól energetycznych, które czujesz. One są twoj matk .ą ąANNA: Moj matk ?ą ąHELLINGER: W a nie tak. S twoj matk . Czy to nie pi kna my l?ł ś ą ą ą ę śANNA: Zawsze mia am uczucie, e trac energi .ł ż ę ęHELLINGER: Co powiedzia em?łANNA: e pole energii to moja matka.ŻHELLINGER: W a nie.ł śANNA: I to, co jest pozytywne.

HELLINGER: Dok adnie tak.łANNA: A wi c nie mam niczego wi cej? mieje si .ę ę Ś ęHELLINGER: Zdradz ci tajemnic . Nie ma nic wi kszego ni matka. Zgoda?ę ę ę żAnna mieje si i kiwa g owś ę ł ą.

220 Na w asne yczenieł żBogacz po mierci stan u wrót raju i zapuka do drzwi. Otworzy mu Piotr i spyta , czego chce.ś ął ł ł łBogacz powiedzia : „Chcia bym dosta pokój pierwszej kategorii, z pi knym widokiem na Ziemi , a do tegoł ł ć ę ę

codziennie moj ulubion potraw i naj wie sz gazet ". ą ą ę ś ż ą ęPiotr si najpierw oczi ga , ale gdy bogacz zacz si niecierpliwi , zaprowadzi go do pokoju pierwszej kategorii,ę ą ł ął ę ć ł

przyniós mu jego ulubion potraw i najnowsz gazet , odwróci si raz jeszcze i powiedzia : „Za tysi c lat znówł ą ę ą ę ł ę ł ą

przyjd !", i zamkn za sob drzwi. ę ął ąPo tysi cu lat przyszed i zajrza przez judasza w drzwiach. „No nareszcie!" - zawo a bogacz. „To niebo jestą ł ł ł ł

okropne!"

Piotr pokr ci g ow . „Mylisz si " - powiedzia . „Tutaj jest piek o".ę ł ł ą ę ł ł

201 Austria

W austriackim rodowisku terapeutycznym Bert Hellinger by ju dawno znany jako TA „osoba" tu za granic zś ł ż ż ą

ma ej górskiej wioski w Niemczech. „Gdy nic i nikt nie mo e pomóc, id i zobacz Berta Hellingera!"ł ż źTak si mówi o jeszcze zanim Bert Hellinger zacz robi ustawienia rodzinne. I ludzie ci gn li do niego. Oko oę ł ął ć ą ę ł

1990 roku, Bert zacz je dzi „po prostu przez granic ". Zosta zaproszony przez doktor Regin Winterspergerął ź ć ę ł ę

ze Spo eczno-pedagogicznego Instytutu Dziecinnych Wiosek SOS w Insbrucku. Pierwsze seminarium, wł

kwietniu 1989 roku, by o zatytu owane: ł ł Przynale no - podstawowa potrzeba cz owieka: rodzina pochodzenia /ż ść ł

rodzina wioski dzieci cej - jako systemy komplementarne.ęMi dzy tym pierwszym seminarium a nast pnym w dzieci cej wiosce SOS rodowisko psychoterapeutów wę ę ę ś

Austrii zaprosi o go trzy razy. Chcieli my wiedzie czym by a ta nowa metoda! I byli my mile zaskoczeni, e Bertł ś ć ł ś ż

Hellinger przyjecha pracowa z nami na seminariach we wschodniej Styrii (zamek Johnsdorf w latach 1990 ił ć

1992, oraz St. Kahtrein am Ofenegg w roku 1994).

W czerwcu roku 1990 parlament austriacki przyj jednog o nie now ustaw psychoterapeutyczn . Krótko poął ł ś ą ę ą

44

Page 45: Hellinger myśli all inna czcionka

tym za o ona zosta a Austriacka Federacji Psychoterapii, a ja zosta am wybrana pierwsz przewodnicz c wł ż ł ł ą ą ą

Styrii. By am bardzo szcz liwa, e mog am zaprosi Berta Hellingera do wyg oszenia wyk adu dla studentówł ęś ż ł ć ł ł

psychoterapii na Uniwersytecie w Grazu 1. czerwca 1994 roku: Co w rodzinie sprowadza chorob a co dajeę

uzdrowienie? W tym samym czasie Johannes Neuhauser zacz organizowa wielkie seminarium w Linzu dlaął ć

oko o 500 uczestników.łJohannes, zawodowy producent filmowy i systemowy psychoterapeuta rodzinny, zacz produkowa wysokiejął ć

jako ci dokumentacje wideo, które by y publikowane w Wydawnictwie Carl-Auer. On równie pomóg miś ł ż ł

zorganizowa wielkie seminarium w listopadzie 1996 roku. Nie umiemy policzy , jak cz sto Bert przyje d a doć ć ę ż ż ł

Austrii mi dzy 1996 a 2000 rokiem, cznie z wypraw do Wiednia. Pod koniec roku 2000, Bert zacz mówi oę łą ą ął ć

Judaizmie w naszych duszach. To by o duchowe podsumowanie jego pracy w dziedzinie pojednania w wieluł

krajach. Aron Saltiel i ja mieli my okazj zaprosi Berta do wyg oszenia innego wyk adu na Uniwersytecie wś ę ć ł ł

Grazu w lutym 2001 roku, i na warsztat w nowo zrekonstruowanej Synagodze w Grazu. Warsztat koncentrował si na pojednaniu mi dzy potomkami rodzin nazistowskich a potomkami rodzin ydowskich. Sonja Meron, wę ę ż

Wiedniu, zoragnizowa a podobny warsztat w Wiedniu w Muzeum ydowskim.ł ŻOd roku 2002 Bert wzmóg swoj prac w wielu innych krajach i zredukowa swoj prac psychoterapeutyczn wł ą ę ł ą ę ą

Austrii. W lutym roku 2005 znów przyjecha do Grazu jako filozof i poprowadzi na Uniwersytecie Grazł ł

seminarium cia o a duszał .

Traudl Szyszkowitz

202 Praxis der Systemaufstellung

Od roku 2000 ukazuje si (zawsze w czerwcu i grudniu) w Niemczech czasopismo po wi cone ustawieniom:ę ś ę

Praxis der Systemaufstellung. Beiträge zu Lösungen in Familien und Organisationen.

(w obj to ci 100 stron formatu A4).ę ś

Herausgeber: Internationale Arbeitsgemeinschaft Systemische Lösungen nach Bert Hellinger e. V.

W redakcji zasiadaj m.in.: Hunter Beaumont, Albrecht Mahr, Wilfried de Philipp, Jakob Robert Schneider,ą

Berthold Ulsamer i Gunthard Weber.

W pierwszym numerze, w s owie od redakcji czytamy m.in.: S ynny fizyk, David Bohm, w wielu rozmowach ił ł

wyk adach opisa bardzo pi knie to, co nazywamy dialogiem. „Logos" znaczy „s owo", i to w znaczeniu „sensł ł ę ł

s owa". A „dia" oznacza „przez". St d ze s owa „dialog" wy ania si obraz: „wyp ywanie z sensu, p yni cieł ą ł ł ę ł ł ę

znaczenia". W procesie dialogu wy ania si co , czego przed tem nie by o. Dialog jest procesem twórczym,ł ę ś ł

opartym na „wspólnym sensie", który integruje cz owieka wewn trznie oraz ludzi w danej grupie lubł ę

spo ecze stwie. Takie rozumienie „dialogu" dok adnie oddaje to, co dzieje si w ustawieniach i co Bertł ń ł ę

Hellingera ci gle sk ania do mówienia o „dialogowej psychoterapii".ą łW tym sensie rozumiemy równie to czasopismo jako rodek dialogu dla wszystkich osób, które interesuj siż ś ą ę ustawieniami rodzinnymi i oraz do wiadczeniami z nimi zwi zanymi. Jako czasopismo jeste my oczywi cieś ą ś ś

zainteresowani tak e „opiniami", nawet je li opinia kieruje si raczej wolno ci zarzutu ni wgl du. Cieszymy siż ś ę ś ą ż ą ę na dyskusje, nawet je li dyskusja, jak pokazuje ju samo znaczenie s owa, ywi si rozk adaniem rzeczy iś ż ł ż ę ł

kwestionowaniem tego, co czy. Chcieliby my jednak opinie i dyskusje prezentowa tak, eby my wspólniełą ś ć ż ś

mogli mie udzia w rosn cym i nieprzewidywalnym „przep ywie sensu".ć ł ą łW ostatnim numerze ukaza y si m.in.:ł ę

45

Page 46: Hellinger myśli all inna czcionka

My Niemcy w zwierciadle „Hitlera": siedem pyta w spotkaniu z widmemń„Shoah trwa jeszcze"

Przypominanie - zapominanie - pój cie do przoduśGrafiki Goyi jako kompendium ustawie systemowychńUstawienia pod znakiem wielopokoleniowej systemowej psychotraumatologii

Medytacja vipassana - droga uwa no ci w ustawieniach rodzinnych i w yciuż ś żUstawienia rodzinne, badania nad mózgiem i archaicznośćZbli anie si do „my"ż ęPorz dki i ruchy losuą

203 Jak zosta em heretykiemłTo, co pan mówi, brzmi bardzo g adko. Ma pan 80 lat i jest pogodzony z yciem. Czasami warto dowiedzie si czegoł ż ć ę ś od ludzi na temat ich rozterek i b dów, poniewa mo na si z tego czego wa nego nauczy . Dlatego pytam, jakie b dyłę ż ż ę ś ż ć łę

i zawirowania spotka y Berta Hellingera jako misjonarza?ł

Czas w Republice Po udniowej Afryki by prosty . By em poch oni ty prac . Pó niej mia em wszystkie szko y wł ł ł ł ę ą ź ł ł

diecezji pod sob i kszta ci em dalej nauczycieli. Pod koniec pobytu w RPA zosta em pryncypa em elitarneją ł ł ł ł

szko y dla tubylców w Mariannhill. By a to jedna z czo owych szkó dla tubylców w RPA. By o to znów dla mnieł ł ł ł ł

szczególne do wiadczenie. W tym czasie pozna em te dynamik grupow . Bardzo mi ona pomog a i przyczyni aś ł ż ę ą ł ł

si nies ychanie do mojego rozwoju.ę łTo czemu pan wróci do Niemiec, skoro panu si tak podoba o w Afryce?ł ę łBardzo si interesowa em teologi i by em w a ciwie na bie co z najnowsz wiedz teologiczn . I zgodnie z nię ł ą ł ł ś żą ą ą ą ą uczy em na moich lekcjach religii. Zarzucono mi, e nie ucz po my li Ko cio a. Mój biskup da wiar tymł ż ę ś ś ł ł ę

zarzutom. Na co powiedzia em: „Je li mi nie ufacie, to sk adam wszystkie moje urz dy".ł ś ł ęNowoczesna teologia, co to wtedy oznacza o?łMoj specjalno ci by a biblistyka. Dzi ki nowoczesnej egzegezie wiele spraw jawi si w nowym wietle. Ca aą ś ą ł ę ę ś ł

opowie bo onarodzeniowa na przyk ad ma niewiele wspólnego z historyczn prawd . Podobnie rzecz ma si zść ż ł ą ą ę

wieloma listami Paw a. Niektóre nie pochodz od niego. Dzi to powszechna wiedza. Z dzisiejszego punktuł ą ś

widzenia ta kontrowersje wydaj si niewinne i przedawnione. W ka dym razie z o y em wtedy moje urz dy.ą ę ż ł ż ł ęA mimo to zosta pan wtedy rektorem seminarium zakonu Mariannhill w Niemczech?łTo by a dziwna sprzeczno . W Republice Po udniowej Afryki by em niemal heretykiem, a w Niemczechł ść ł ł

mia em kszta ci przysz ych ksi y. W ten sposób wróci em do Niemiec. W tym czasie rozpocz em studiał ł ć ł ąż ł ął

psychoanalityczne, niejako w my l s ów: „Trzeba spróbowa czego nowego". Zreszt i tak ju wcze niejś ł ć ś ą ż ś

zajmowa em si psychoterapi . Moje ycie po prostu rozwija o si w sposób organiczny. Z tym te zwi zane by oł ę ą ż ł ę ż ą ł

pó niej opuszczenie zakonu.źDla kogo by pan heretykiem w RPA?łOczywi cie tylko dla nielicznych. Ale oni mieli wp yw. Jednocze nie by em bardzo powa any przez tubylców,ś ł ś ł ż

lubili mnie. Mia em jasn pozycj w stosunku do aparthaidu - by o wida , e nie jestem dwulicowy. Dzia a emł ą ę ł ć ż ł ł

tak, jak uwa a em za s uszne, nie dopasowywa em si ani nie stara em si przypodoba .ż ł ł ł ę ł ę ć

46

Page 47: Hellinger myśli all inna czcionka

Pracowa em przecie wtedy jako misjonarz w innym polu. Nawet je li wtedy jeszcze nic nie wiedzia em oł ż ś ł

„polach", czu em, e nie mog próbowa wej w inne pole.ł ż ę ć śćJako bia y w czarne pole. Jak to wygl da o bez nastawienia kolonialnego czy misjonarskiego?ł ą łSpotkali my si i wzajemnie siebie szanowali my. Jako bia y nigdy nie chcia em by i mówi jak czarny. I toś ę ś ł ł ć ć

bardzo wysoko ceniono. Jednocze nie du o si od nich nauczy em. By em pe en szacunku i wiele rzeczy i sprawś ż ę ł ł ł

zrobi o na mnie wielkie wra enie.ł żCo takiego zrobi o na panu wra enie?ł żPrzede wszystkim szacunek, który ludzie tam maj wobec rodziców. To zrobi o na mnie wielkie wra enie.ą ł ż

Równie pewno , z jak matki radz sobie z dzie mi, robi wra enie. Trudno ci z dzie mi, tego tam nie ma. Poż ść ą ą ć ż ś ć

prostu si wie, czego dzieci potrzebuj . Matki zawsze s stale zaj te dzie mi. To, co jeszcze wzi em z sob , toę ą ą ę ć ął ą

szacunek wobec drugich. Tam ka dy mo e zachowa twarz. Albo to jak si rozmawia tam na zebraniach gminy.ż ż ć ę

Oni rzeczywi cie tak d ugo ywo wymieniaj si wzajemnie my lami, a znajd rozwi zanie. Ten sposóbś ł ż ą ę ś ż ą ą

wzajemnego traktowania si bardzo wp yn na mnie.ę ł ąłJest pan cz owiekiem, który 55 lat swojego ycia sp dzi na kontemplacji, medytacji, nauczaniu i terapii. Co by o dlał ż ę ł ł

pana najwa niejsze w yciu?ż żZawsze chodzi mi o wewn trzny rozwój. Moje do wiadczenie w Afryce bardzo si do tego przyczyni o.ę ś ę łJak pan realizowa w Afryce swoje zainteresowania teologiczne?łZawsze mnie interesowa o, jak przekazywa pos anie. W tym wzgl dzie co uda o mi si zrobi . Przygotowa emł ć ł ę ś ł ę ć ł

wiele pomocy do nauczania religii i inne pomoce, eby liturgia by a zrozumia a. Wspólnie z tamtejszymż ł ł

ksi dzem i nauczycielem skomponowa em nawet nowe pie ni ko cielne w j zyku zulu - piewane s tam doę ł ś ś ę ś ą

dzisiaj.

Czy by pan wtedy przekonany, e wewn trzny rozwój jest mo liwy tylko dzi ki wierze chrze cija skiej?ł ż ę ż ę ś ńSzybko zauwa y em, e inni ludzie te s dobrzy. e bycie dobrym nie zale y wy cznie od wiary, lecz przedeż ł ż ż ą Ż ż łą

wszystkim wyp ywa z do wiadczenia yciowego.ł ś żCzy s w pa skim yciu rzeczy, gdzie mówi pan: tam pomyli em si , to by a droga do nik d, droga na manowce?ą ń ż ł ę ł ąCzy zna pani kogo , kto jest nieomylny?śMoje b dy wi si z duchem, nie z moj yciow drog . Ja raczej pytam: czy w ogóle jest co takiego jakłę ążą ę ąż ą ą ś

b dna droga? W Afryce czu em, e jestem na w a ciwej drodze i nie a uj tego. Wtedy my la em, e na zawszełę ł ż ł ś ż ł ę ś ł ż

zostan w Afryce, i nie mia em adnych ambicji, eby wraca do Niemiec. Zosta o mi to niejako narzucone przezę ł ż ż ć ł

okoliczno ci.śCzy ci ko by o panu po egna si ?ęż ł ż ć ęPo egnania nigdy mi nie przychodz ci ko. Od razu nastawi em si na przysz o i patrzy em do przodu.ż ą ęż ł ę ł ść łW Afryce w roku 1964 pozna pan dynamik grupow . To by o pierwsze spotkanie ze wiatem terapeutycznym. Czy był ę ą ł ś ł to punkt zwrotny w pa skim yciu?ń żNa pewno by to wa ny aspekt mojego rozwoju. Duchowni anglika scy organizowali takie kursy. W tychł ż ń

grupach spotykali si czarni, biali, hindusi, miesza cy, katolicy i protestanci, wszyscy uczyli si razem. By a toę ń ę ł

grupy ekumeniczne i bez barier rasowych. Wtedy by o to co nies ychanego.ł ś łDlaczego?

Wszystkie rasy i wyznania spotyka y si razem - w kraju, gdzie panowa aparthaid, to dla mnie niewiarygodneł ę ł

do wiadczenie. Wyobra enie, e ludzi dzieli si na rasy czy religie, tutaj ca kowicie znika.ś ż ż ę łBy em katolikiem, nie zna em anglikanów i nie mia em z nimi kontaktu. I nagle id tam i widz , jak bardzo sł ł ł ę ę ą

47

Page 48: Hellinger myśli all inna czcionka

pobo ni - naprawd pobo ni. To zrobi o na mnie wielkie wra enie. Nagle zauwa y em, e wszyscy znajdujemyż ę ż ł ż ż ł ż

si w jednej odzi i e zewn trzne okoliczno ci jak kolor skóry czy wyznanie s zupe nie niewa ne.ę ł ż ę ś ą ł ży em wtedy przecie w katolickiej, hermetycznie zamkni tej spo eczno ci. Pami tam jeszcze dok adnie, jak toŻ ł ż ę ł ś ę ł

by o, jak przyjecha em do RPA i zacz em tam moje drugie studia. Przyjecha em z uniwersytetu w Würzburgu,ł ł ął ł

gdzie teologowie odgrywali czcigodn rol i byli bardzo szanowani. By em do tego przyzwyczajony. W Afryceą ę ł

by em nagle jednym z wielu i by em traktowany bez adnego przywileju. Wtedy jeszcze my la em, e naprawdł ł ż ś ł ż ę dobrym mo na by tylko, je li si wierzy. Potem zauwa y em, e s profesorowie, którzy w ogóle nie wierz . Aż ć ś ę ż ł ż ą ą

byli to tacy dobrzy ludzie! To by pierwszy punkt zwrotny, gdy nagle zauwa y em: có za wyobra enie posiadam?ł ż ł ż żGdy pozna em dynamik grupow , kierowa em ju du szko dla czarnoskórych uczniów z ca ej Afrykił ę ą ł ż żą łą ł

Po udniowej.ł

205 Sukces

Sukces jest ograniczony. Cokolwiek osi gamy, uruchamia to natychmiast ruch, który wszystko kwestionuje lubą

prowadzi do upadku. Dotyczy to przede wszystkim tych sukcesów, które rozwin y si z naszych planów ięł ę

naszego osobistego zaanga owania. Dlatego trwaj cz sto tak krótko.ż ą ęCzy mamy czego a owa ? Dlaczego w a ciwie? Ka dy rozwój potrzebuje oporu. Dzi ki oporowi staje siż ł ć ł ś ż ę ę mocniejszy i trwalszy. Musi te uwzgl dni inne ruchy, których poprzednio mo e nie obserwowa i niedocenia .ż ę ć ż ł ł Dzi ki oporowi jest w harmonii z coraz wi ksz liczb innych si i dzi ki nim trwa. Rozwój i sukces s dzi kię ę ą ą ł ę ą ę

oporowi w równowadze z wielomy innymi si ami, w równowadze, która przez zbyt szybki lub jednostronnył

rozwój zosta aby zak ócona.ł łOpór przeciwko zbyt szybkiemu sukcesowi zmusza do uznania przeciwnych nam si i do uczczenia ich. Dzi kił ę

nim jeste my gotowi zwi za si na wy szej p aszczy nie do wspólnego dzia ania, które dzi ki temu zyskuje naś ą ć ę ż ł ź ł ę

wp ywach, sile i sprawno ci.ł śInaczej, gdy ruch nie wychodzi od nas samych, gdy idziemy za jakim ruchem, który od pocz tku pochodzi zś ą

harmonii. Poniewa jest w harmonii, przyci ga innych, którzy si do przy czaj . Nie id dalej, ni pozwalaj naż ą ę ń łą ą ą ż ą

to czas i okoliczno ci. Gdy osi gaj cel, jego sukces prze ywany jako oczywisty i dobroczynny. Dlatego te mo eś ą ą ż ż ż

trwa .ć

206 Pokora

M czyzna nie potrafi obj swoich dziecięż ąć

ANDREAS: Prosz mi pomóc znale drog do mojego syna i mojej córki. Nie potrafi wzi swoich dzieci wę źć ę ę ąć

ramiona.

HELLINGER: Czy to s dzieci z wcze niejszego, czy z obecnego zwi zku?ą ś ąANDREAS: Z tego tutaj.

HELLINGER: Wybierz zatem przedstawicieli dzieci.

Andreas wybiera przedstawicieli. Hellinger ustawia ich obok siebie, a Andreasa naprzeciwko nich.

48

Page 49: Hellinger myśli all inna czcionka

A Andreas

1 pierwsze dziecko, córka

2 drugie dziecko, syn

Po chwili Hellinger wybiera przedstawiciela ojca Andreasa i stawia go w konstelacji.

OA ojciec Andreasa

Andreas patrzy przez chwil na ojca, potem na dzieci i znów na ojca. Hellinger odwraca go w stron ojca. Obaj patrzę ę ą

na siebie. Gdy ojciec chce podej do Andreasa, Hellinger go zatrzymujeść .

HELLINGER: do Andreasa Ukl knij przed nim i pok o si a do ziemi. Pok o si a do ziemi. R ce doę ł ń ę ż ł ń ę ż ę

przodu, wn trze d oni skierowane ku górze. G ow sk o bardzo g boko, a do ziemi.ę ł ł ę ł ń łę ż

49

Page 50: Hellinger myśli all inna czcionka

Hellinger pochyla Andreasowi g ow do przodu. Andreas pozostaje d ugo w pok onie. Oddycha g boko, to zaciska d onieł ę ł ł łę ł

w pi ci, to otwiera, podnosi i opuszcza g ow . Potem troch si prostuje i opiera na r kach. Tak pozostaje przez d ugięś ł ę ę ę ę ł

czas. Oddycha g boko. Po pewnym czasie znów wykonuje pok on a do ziemi, zaciska pi ci, prostuje si i walczy zełę ł ż ęś ę

sob . Jego dzieci przygl daj si temu i spontanicznie obejmuj .ą ą ą ę ąAndreas ociera zy, wykonuje g boki pok on, zaciskaj c przy tym pi ci. Potem otwiera d onie i k adzie je na ziemi.ł łę ł ą ęś ł ł

Znów si prostuje, ociera zy i opiera na r kach. Oddycha g boko. W tym czasie jego ojciec stoi z otwartymi r koma przedę ł ę łę ę

nim. Ca y proces trwa ponad pi minut.ł ęćHELLINGER: do ojca Teraz podnie go z kolan.śOjciec nachyla si do Andreasa, bierze go za d onie i podnosi. Patrz sobie w oczy. Andreas wci walczy ze sob , potemę ł ą ąż ą

ojciec przyci ga go do siebie. Andreas potrzebuje jeszcze chwili, zanim podda si ojcu i po o y g ow na jego piersi.ą ę ł ż ł ę

Oddycha g boko. Dopiero wtedy on równie obejmuje ojca ramieniem.łę żHELLINGER: Teraz sta cie obok siebie.ń

50

Page 51: Hellinger myśli all inna czcionka

ANDREAS: Nie czuj ramion.ęHELLINGER: Mog ci powiedzie , co zrobi , eby czucie wróci o. Chod ze mn .ę ć ć ż ł ź ąHellinger stawia Andreasa przed synem i obaj obejmuj si czule. Cornelia, która si temu przygl da, p acze i jestą ę ę ą ł

bardzo poruszona. Nast pnie Andreas przyci ga do siebie równie córk . Wszyscy troje obejmuj si serdecznieę ą ż ę ą ę .

HELLINGER: do Andreasa Jak si teraz czujesz?ęANDREAS: oddycha g bokołę Lepiej.

HELLINGER: Córka?

PIERWSZE DZIECKO: Dobrze. Na pocz tku by a bariera. Gdy tylko przyszed jego ojciec, on si zrobi dlaą ł ł ę ł

mnie bardzo du y. Gdy si pok oni i toczy t walk , by am z niego dumna.ż ę ł ł ł ę ę łHELLINGER: do syna A ty?

DRUGIE DZIECKO: Najpierw czu em ko atanie serca, gdy ojciec sta przede mn . Bardzo mnie poruszy o to,ł ł ł ą ł

gdy wykona gest pokory, ale dr a y mi kolana. Zrobi o si lepiej, gdy przyszed do nas. Wtedy znów czu emł ż ł ł ę ł ł

oparcie.

HELLINGER: do Andreasa Niczego ci nie oszcz dzili my, dzi ki Bogu.ę ś ęANDREAS: To nowa sytuacja, musz j dopiero przyj .ę ą ąćHELLINGER: W a nie, teraz mo esz rosn . Okej, to tyle.ł ś ż ąćdo ojca Andreasa A co ty czu e ?ł śOJCIEC ANDREASA: By o mi bardzo trudno nie podnie go wcze niej.ł ść śHELLINGER: Tacy s ojcowie. Terapeuci s troch twardsi. ą ą ę miech publiczno ciŚ ś .

Andreas i Cornelia obejmuj si . Ona k adzie mu g ow na ramieniu.ą ę ł ł ę

207 Cisza

Na kongresie psychoterapeutycznym s ynny psycholog wyg osi odczyt o kobieco ci i zosta gwa townieł ł ł ś ł ł

zaatakowany w dyskusji przez m ode kobiety. By y zdania, e kobietom wci jeszcze dzieje si wielka krzywda ił ł ż ąż ę

e to straszna arogancja, e on jako m czyzna ma odwag w obecno ci kobiet mówi o kobieco ci.ż ż ęż ę ś ć ś

Psycholog, który przemawia najwyra niej w najlepszej intencji, czu si skrzywdzony i zap dzony w kozi róg,ł ź ł ę ę

tym bardziej, e si wydawa o, e jakby nie umia zbyt wiele przeciwstawi argumentom tych m odych kobiet.ż ę ł ż ł ć ł

51

Page 52: Hellinger myśli all inna czcionka

Po kongresie profesor zastanawia si , gdzie pope ni b d. Omówi rzecz z kolegami i poszed do m dregoł ę ł ł łą ł ł ą

cz owieka z pytaniem o rad .ł ęM drzec powiedzia : „M ode kobiety maj racj . Chocia same potrafi sobie poradzi z m czyzn , jak mog eę ł ł ą ę ż ą ć ęż ą ł ś zauwa y , i prawdopodobnie same te nie dozna y krzywdy. Jednak krzywd , której dozna y inne kobiety, biorż ć ż ł ę ł ą tak do siebie, jak gdyby j same prze y y, i st d czerpi jak jemio a swoj si z obcego pnia. Chocia nie mają ż ł ą ą ł ą łę ż ą przez to w asnej wagi i pozostaj w mi o ci skazane na sobie podobnych, pomagaj jednak tym, którzy przyjd poł ą ł ś ą ą

nich; albowiem jeden sieje a drugi zbiera".

„Tego wszystkiego nie chc wiedzie ", odpowiedzia psycholog. „Chcia bym wiedzie , co mam zrobi , gdy znówę ć ł ł ć ć

znajd si w takiej sytuacji?"ę ę„Zrób to jak cz owiek zaskoczony na otwartym polu przez burz . Szuka kryjówki i czeka, a minie. Potemł ę ż

wychodzi znów na otwart przestrze i cieszy si wie ym powietrzem"ą ń ęś żGdy psycholog by znów w kr gu swoich kolegów, zapytali go oni, co m drzec mu poradzi . „Ach" powiedział ę ę ł ł „nie umiem sobie dok adnie przypomnie , ale s dz , e by zdania, e nawet przy burzy powinno si cz ciejł ć ą ę ż ł ż ę ęś

wychodzi na wie e powietrze".ć ś ż

Szcz liwe dziecięśCo uszcz liwia dzieci? Je li rodzice s szcz liwi z ich powodu. I to oboje rodzice. A kiedy oboje rodzice sęś ś ą ęś ą szcz liwi z powodu dzieci? Je li ojciec kocha w dziecku i szanuje matk i je li matka kocha i szanuje w nim ojca.ęś ś ę ś

Wtedy dziecko jest naprawd szcz liwe.ę ęśMówimy du o o mi o ci. Ale jak mi o pokazuje si najpi kniej? Gdy ciesz si drugim cz owiekiem, i toż ł ś ł ść ę ę ę ę ł

dok adnie takim, jaki on jest. I gdy cieszymy si z dziecka, dok adnie takim, jakie ono jest.ł ę łRodzice do wiadczaj w adzy nad dzieckiem - przede wszystkim matki do wiadczaj tej w adzy w sposóbś ą ł ś ą ł

szczególny i bardzo g boki, yj c tak d ugo w symbiozie z dzieckiem - ale jest te tak, e nagle t w adz , którłę ż ą ł ż ż ę ł ę ą maj , prze ywaj jako zlecenie, zadanie. Ju nie jako w asn w adz , lecz jako w adz w s u bie dziecka naą ż ą ż ł ą ł ę ł ę ł ż

pewien czas.

Niedawno bra em udzia w warsztacie, na którym obok mnie siedzia a kobieta z pi ciomiesi cznym dzieckiem,ł ł ł ę ę

które trzyma a przy piersi. Powiedzia em jej: „Popatrz poza dziecko, na co daleko za nim". I ona spojrza a pozał ł ś ł

dziecko. Niemowl wtedy g boko odetchn o i u miechn o si do mnie. By o szcz liwe.ę łę ęł ś ęł ę ł ęśA wi c, w tym odniesieniu do czego „poza" oboje maj wi cej wolno ci, zarówno rodzice, jak i dziecko. Wszyscyę ś ą ę ś

mog bardziej podda si swojemu przeznaczeniu, cieszy si swoim przeznaczeniem i zostawi drugiego w teną ć ę ć ę ć

sposób na ile to konieczne.

Czym jest ta dal, na któr popatrzy a ta kobieta? Jest to w asny za ka dym razem los ka dego cz owieka, jej los ią ł ł ż ż ł

los dziecka. Jest nawet jeszcze co poza losem. Jest to co , co pozostaje dla nas ukryte. W obliczu TEGO stoimyś ś

w pokorze, a jednak czujemy si prowadzeni w szczególny sposób i czujemy szczególn ostoj .ę ą ę

Cz owiek czy idea y?ł łKluczowym prze yciem zaraz pierwszego dnia by o pytanie trenera: Co jest dla ciebie wa niejsze? »People orż ł ż

ideals? What do you sacrifice for what? Ideals to people or people to ideals?« A wi c, co jest dla ciebieę

wa niejsze, ludzie czy twoje idea y? Co po wi casz czemu? Ludzi swoim idea om czy idea y ludziom? Wtedyż ł ś ę ł ł

sta o si dla mnie jasne, e w mojej pracy misjonarza cz sto traci em z oczu ludzi. To odkrycie by o dla mnieł ę ż ę ł ł

52

Page 53: Hellinger myśli all inna czcionka

prze omowe. Od tego momentu to si u mnie odwróci o.ł ę łDynamik grupow od razu zastosowa em praktycznie w szkole. To by o dla mnie przej cie do terapii.ę ą ł ł ś

Wkroczy em do przestrzeni do wiadcze psychicznych.ł ś ń

Jak wygl da a pa ska praca przedtem? Czy by pan bardziej oddany idea om?ą ł ń ł łTo jest przecie postawa ko cio a: g osi si wiar i moralno , jak gdyby by y obowi zuj ce dla wszystkich.ż ś ł ł ę ę ść ł ą ą

Jednostka ma si odpowiednio zachowywa , eby j zbawi . Na spotkaniu z anglika skimi trenerami znówę ć ż ą ć ń

cz owiek znalaz si w centrum mojej uwagi jako najwa niejszy. Jestem im bardzo wdzi czny.ł ł ę ż ęNa czym to polega o, e zajmowa si pan idea ami? Czy s przyk ady?ł ż ł ę ł ą łMog pani powiedzie , co si u mnie dzi ki temu zmieni o. Wróciwszy do Niemiec, prowadzi em seminariumę ć ę ę ł ł

duchowne, które przygotowywa o kleryków do zawodu ksi dza. Poradzi em wszystkim studentom, e obokł ę ł ż

teologii powinni zdoby jeszcze inny zawód, eby mie potem swobod w wyborze zawodu. Nie chcia em juć ż ć ę ł ż „robi " ze studentów ksi y, lecz ka dy mia te mie jak alternatyw , eby móc si rzeczywi cie zdecydowa .ć ęż ż ł ż ć ąś ę ż ę ś ćPodobnie rzecz si zreszt ma z psychoterapi . Gdy kto kszta ci si jako psychoterapeuta, wtedy czasamię ą ą ś ł ę

zachodzi niebezpiecze stwo, e po wi ca si idea owi. Musi zachowywa si w okre lony sposób, ebyń ż ś ę ę ł ć ę ś ż

odpowiada idea owi danej terapeutycznej szko y. Nie wolno mu od tego odbiega .ć ł ł ćTak jest przecie we wszystkich zawodach. Równie u prawników, lekarzy, nauczycieli itd.ż żTam jest cz sto inaczej. U nauczycieli czy prawników lub lekarzy jest to raczej nauczenie si , jak si co robi, bezę ę ę ś

konieczno ci dokonywania jakiej zmiany w duszy. W szko ach terapeutycznych zostaje si zobowi zanym doś ś ł ę ą

okre lonego widzenia i wykluczone zostaje nowe postrzeganie, a nawet zostaje ono zabronione.śDlatego nie nale do adnej szko y. Kiedy nawet chcia em nale e do tej czy innej szko y, ale dzi ki Bogu nieżę ż ł ś ł ż ć ł ę

uda o mi si . Dzi ki temu jestem w du ej mierze wolny od zaw enia percepcji do okre lonej dziedziny czył ę ę ż ęż ś

obszaru.

Mo na by te powiedzie , e za o y pan w asn . Nie jako szko . Ale przez swoj drog przyczyni si pan do tego, eż ż ć ż ł ż ł ł ą łę ą ę ł ę ż

jest taka „szko a".łNie s to moje szko y, nawet je li czasami nosz moje imi . Niczego w asnego nie zak ada em, pod a em tylkoą ł ś ą ę ł ł ł ąż ł

za moimi wgl dami i odkryciami. Nic poza tym! Dzieli em si tymi wgl dami i pokazywa em ich zastosowanie.ą ł ę ą łPan szerzy swoje wgl dy i pogl dy.ł ą ąTo idzie dla mnie za daleko. Ja si nimi dzieli em.ę łNa czym polega ró nica pa skim zdaniem?ż ńPrzy szerzeniu jest misjonarska gorliwo . Natomiast dzielenie si jest tylko komunikowaniem. To wielkaść ę

ró nica. W tym wzgl dzie jestem bardzo dok adny.ż ę łGdy wróci pan do Niemiec do seminarium duchownego jako rektor, nie by pan ju misjonarzem i kap anem, leczł ł ż ł

dynamikiem grupowym. Co to zmieni o?łDawa em w Niemczech kursy dynamiki grupowej. Wtedy dynamika grupowa by a w Niemczech czym nowym.ł ł ś

A ja mia em w tej dziedzinie spore do wiadczenie, przede wszystkim w praktycznym zastosowaniu. Szybkoł ś

sta em si znany w rodowisku dynamiki grupowej i mia em powodzenie. Dzi ki temu mia em nowy punktł ę ś ł ę ł

oparcia. Nagle sta em si niezale ny od zakonu i od ko cio a. Mog em, gdyby by o to konieczne, sam zarobił ę ż ś ł ł ł ć swoje pieni dze. To by o dla mnie wa ne i nowe.ą ł żJako katolicki misjonarz uczy si w grupie terapii i to pocz tkiem lat siedemdziesi tych - to musia o by przecieć ę ą ą ł ć ż kulturowym szokiem. Dzi to nic szczególnego, branie udzia u w grupie - to jest normalne. Ale wtedy i to jeszcze wś ł

Afryce Po udniowej, jako misjonarz. Czego si pan nauczy o sobie?ł ę ł

53

Page 54: Hellinger myśli all inna czcionka

By em cz ci grupy. By em od niej zale ny i jednocze nie mia em na ni wp yw. Moje wyobra enia o sobie ił ęś ą ł ż ś ł ą ł ż

osobista wolno decyzji zosta y skorygowane. To by wa ny proces rozwoju i wzrostu.ść ł ł żW trakcie przygotowania do kap a stwa wchodzi si przecie w uprzywilejowan rol , przynajmniej jeszczeł ń ę ż ą ę

wtedy tak by o. atwo traci si kontakt z innymi, poniewa zawsze stoi si jako z przodu. W dynamice grupowejł Ł ę ż ę ś

jest inaczej. Jest si w rodku. Nagle jest si cz ci innego pola, w którym wszyscy s tak samo wa ni. Otwarcieę ś ę ęś ą ą ż

si na to i praktykowanie tego na co dzie , by o niewiarygodnym rozszerzeniem mojego duchowego ię ń ł

psychicznego horyzontu.

Czego nauczy si pan tam na temat stosunków z lud mi?ł ę źDynamika grupowa jest cudown metod . Jednak sukces zale y bardzo od wewn trznej postawy osoby kieruj cej.ą ą ż ę ąNa ile?

Wszystko zale y od tego, czy osoba kieruj ca jest zwrócony do ludzi w mi o ci, czy le y mu na sercu ich rozwój.ż ą ł ś ż

Dla mnie by a kamieniem milowym. To wida jeszcze dzisiaj w sposobie, w jakie prowadz warsztaty. Zdoby emł ć ę ł

pewn umiej tno . Now umiej tno .ą ę ść ą ę śćJak to si manifestowa o w pa skiej codziennej dzia alno ci?ę ł ń ł śKiedy podeszli do mnie klerycy w seminarium i zapytali - troch dla artu i eby mnie przetestowa - co ja na toś ę ż ż ć

powiem, je li b d przyjmowa w pokojach kobiety. To by o naturalnie wtedy zakazane - nie tylko dla kleryków,ś ę ą ć ł

ale dla nich oczywi cie szczególnie. By oby to z amanie pewnego tabu. Powiedzia em im: Pozwol ch tnie, podś ł ł ł ę ę

warunkiem, e uda si im pozyska pozosta ych mieszka ców seminarium dla ich planu. A wi c przerzuci emż ę ć ł ń ę ł

odpowiedzialno na nich, nie bior c jej na siebie. Od razu zorientowali si , e ich plan nie ma szans. Z drugiejść ą ę ż

strony zobaczyli, e nie da em si im podej .ż ł ę śćInny przyk ad: Moi prze o eni w Rzymie dawali mi czasami pewne wskazania, które mia em przekazał ł ż ł ć studentom. Powiedzia em im: „Jeste cie mile widziani, mo ecie powiedzie im sami". aden si nie pojawi , ebył ś ż ć Ż ę ł ż

powiedzie im to samemu. A wi c, te próby zrzucenia odpowiedzialno ci na drugiego, i mechanizmy, za pomocć ę ś ą których ludzie unikaj odpowiedzialno ci i zrzucaj j na innych, wtedy sta y si dla mnie jasne i dzi ki temuą ś ą ą ł ę ę

mog em odpowiednio si zachowa . To oszcz dzi o mi du o pracy.ł ę ć ę ł ż

HellingerZeitschrift

Ukryta miło dzieckaść

To, co ujawnia si w zachowaniu dzieci i co cz sto wydaje si dziwne, niezrozumia e lub przera aj ce, okazuje się ę ę ł ż ą ę ostatecznie czym , co konieczne w systemie, czego jednak inni odmawiaj . Dziecko bierze to na siebie za innych.ś ą

Patrzy z mi o ci na wykluczonych.ł ś ąZa dziwnym zachowaniem dzia a ukryta mi o . Dlatego w pracy z trudnymi dzie mi, nie patrzy si na dziecko,ł ł ść ć ę

lecz tam, dok d patrzy dziecko. Wtedy rozpoczyna si ruch, uzdrawiaj cy ruch, który uwalnia dziecko, poniewaą ę ą ż inni teraz tam patrz , dok d patrze powinni. Wtedy dziecko ju nie musi za nich tam patrze i swoimą ą ć ż ć

zachowaniem zwraca ich uwagi. W moim sposobie pomagania dzieciom, jest to istotna procedura.ćGdy si zastanowimy, co si dzieje z wieloma takimi dzie mi. S leczone i otrzymuj leki, jak gdyby by y wę ę ć ą ą ł

jakim sensie nie w porz dku. Przy tym one robi co dla innych, dla doros ych. Dlatego ten rodzaj pomocyś ą ą ś ł

dzieciom jest prze omowy i otwiera nowe mo liwo ci. Ale tylko, je li nie patrzymy na dzieci, lecz z nimi tam,ł ż ś ś

dok d je ci gnie i co chc zrobi dla doros ych. Rodzice i inne osoby maj ce w tym udzia , musz si zmieni .ą ą ą ć ł ą ł ą ę ć

54

Page 55: Hellinger myśli all inna czcionka

Musz popatrze na co , na co nie patrzyli. W ten sposób rozpoczyna si rozwój, proces wzrostu, przedeą ć ś ę

wszystkim w rodzicach. Wtedy dopiero dzieci s wolne.ą

212 Sen

nimy w nocy, a niektórzy ni tak e za dnia. Maj wtedy sen na jawie. Czasami mamy te sen w tym sensie, eŚ ś ą ż ą ż ż

nimy o czym , co le y jeszcze w oddali i wydaje si nam nieosi galne.ś ś ż ę ąJednak czasami to sen ma nas. Ogarnia nas i to nie tylko w nocy, lecz równie za dnia jako zadanie, powo anie,ż ł

cel, któremu nie potrafimy si oprze . Równie szale stwo jest takim snem i porywa czasami wielu ze sob ,ę ć ż ń ą

którzy go równie ni . Na przyk ad sen o wiecznym pokoju lub o nadchodz cym zbawcy. Te sny agodzż ś ą ł ą ł ą tera niejszy niedostatek, czyni go atwiejszym do zniesienia. Wiele pie ni ź ą ł ś negro spirituals to takie w a nie sny.ł ś

Poruszaj nas jeszcze dzisiaj. Równie wiele religijnych wi t to takie sny, na przyk ad Bo e Narodzenie.ą ż ś ą ł żCo robimy z takimi snami? nimy je tak d ugo, jak d ugo wiemy, e nimy. Potem budzimy si .Ś ł ł ż ś ę

213 Drodzy Polscy Przyjaciele

Ustawienia rodzinne to metoda, która mo e niektórym wyda si zupe nie prosta. Bierze si kilkoro ludzi,ż ć ę ł ę

ustawia i znajduje porz dek. Jest to bardzo pot ne narz dzie, dlatego trzeba go u ywa z boja ni i dr eniem.ą ęż ę ż ć ź ą ż

Jak atwo chybi . Je li na przyk ad si nie odkryje, gdzie tkwi uwik anie i komu wmówi si co , czego nie wolnoł ć ś ł ę ł ś ę ś

mu przypisywa . Mo na w ten sposób spowodowa straszn szkod .ć ż ć ą ęeby stosowa ustawienia, potrzeba te rozleg ego pola do wiadcze , do wiadczenia psychoterapeutycznego,Ż ć ż ł ś ń ś

do wiadczenia si , które dzia aj w duszy, i wiedzy, jak sobie z nimi radzi . I trzeba by bardzo ostro nym,ś ł ł ą ć ć ż

naprawd ostro nym, maj c zawsze na wzgl dzie tych, którzy potrzebuj pomocy.ę ż ą ę ąGdy robi c ustawienie odczuwa si samemu respekt, wtedy jest si najlepiej do tego przygotowanym. Poniewaą ę ę ż respekt czyni ostro nym. I wprowadza nas w harmoni i wspó brzmienie. Gdy robimy ustawienia jak zabaw ,ż ę ł ę

jako odgrywanie ról, wtedy jest to niebezpieczne. Nie szanuje si bowiem g bi si , które dzia aj . We cie toę łę ł ł ą ź

prosz pod rozwag .ę ęNie wolno robi ustawie tylko z ciekawo ci, poniewa kto chce tylko wiedzie : Co jest w mojej rodzinie? Tylkoć ń ś ż ś ć

gdy co jest naprawd powa nego, gdy s problemy, których nie mo na rozwi za , mo na stosowa ustawieniaś ę ż ą ż ą ć ż ć

rodzinne i powinno si to robi .ę ćUstawienia dzia aj na ró nych poziomach. Gdy kto zna porz dki, wtedy mo e ustawia atwiejsze przypadki.ł ą ż ś ą ż ć ł

Gdy jednak chodzi o ycie i mier , wtedy co zupe nie innego wchodzi w gr . Istnieje wewn trzna metoda,ż ś ć ś ł ę ę

wedle której wówczas si post puje. Idzie si do wn trza, do pustego rodka. Im g biej wejdziemy do tegoę ę ę ę ś łę

pustego rodka, tym oczywistsze s skutki na zewn trz, których nie umiemy sobie wyja ni . Poniewa w pustymś ą ą ś ć ż

rodku jeste my najbardziej ze wszystkim zwi zani i jeste my najbardziej w harmonii.ś ś ą śKto wykonuje ten rodzaj pracy, wchodzi na pewn drog . Duchow drog , mo na by powiedzie , gdyby to s owoą ę ą ę ż ć ł

nie by o zbyt wielkie. Jeste my zmuszani do okre lonych zachowa , wgl dów, odwagi, spokoju, agodno ci, imł ś ś ń ą ł ś

bardziej to robimy. I w ten sposób dojrzewamy wraz z t prac . Im bardziej dojrzewamy, tym pi kniej mo emyą ą ę ż

to robi . Poddaj to pod rozwag przed rozpocz ciem warsztatów w Krakowie!ć ę ę ęI zapraszam serdecznie.

Bert Hellinger

30.05.2006

55

Page 56: Hellinger myśli all inna czcionka

215 Mamusiu, trzymam ci mocnoęBiegunki

DORA: Od kilku lat po zjedzeniu czegokolwiek od razu biegam do toalety. Pojawia si to nawet pi minut poę ęć

posi ku. Biegam i dziesi razy. Od roku jest bardzo niedobrze. To mnie bardzo ogranicza.ł ęćHELLINGER: Wymiotujesz?

DORA: Nie, mam biegunk . Od roku jest naprawd niedobrze. Nie mam odwagi wyj mi dzy ludzi.ę ę ść ęHELLINGER: Co z twoj matk ?ą ąDORA: Moja matka cztery lata temu straci a pier . Mia a raka piersi. Teraz czuje si dosy dobrze.ł ś ł ę ćHELLINGER: Jak w dzieci stwie uk ada y si twoje stosunki z matk ?ń ł ł ę ąDORA: Przypominam sobie tylko, e rodzice nie mieli dla nas du o czasu, poniewa pracowali tak e w nocy. Toż ż ż ż

jest w a ciwie jedyna rzecz, któr sobie przypominam.ł ś ąHELLINGER: Zrobi z tob ma e wiczenie. Dobrze?ę ą ł ćDORA: Dobrze.

Hellinger siada naprzeciw Dory.

HELLINGER: Zamknij oczy - usta otwarte - oddychaj g boko. Oddychaj szybciej.łęHellinger bierze Dor za r ce. Potem pochyla jej g ow lekko do przodu.ę ę ł ępo chwili Jak zwraca a si do matki jako dziecko?ł ś ęDORA: Mamusiu.

HELLINGER: Powiedz: „Mamusiu".

DORA: Mamusiu.

HELLINGER: „Trzymam ci mocno".ęDORA: Trzymam ci mocno.ęHELLINGER: „Bardzo mocno".

DORA: Bardzo mocno.

HELLINGER: Oddychaj g boko. Oddychaj szybciej. Id za tym ruchem. Ust p, pu , tak jak chce ruch.łę ź ą śćDora k adzie Hellingerowi g ow na kolana. On j obejmuje ramieniem.ł ł ę ąHELLINGER: Powiedz jej: „Trzymam ci mocno".ęDORA: Trzymam ci mocno.ęHELLINGER: I zrób to. Mocno. Tak. Bardzo mocno.

Dora obejmuje ramionami Hellingera i trzyma go mocno.

HELLINGER: „Mamusiu, trzymam ci mocno".ęDORA: Mamusiu, trzymam ci mocno.ęHELLINGER: „Bardzo mocno".

DORA: Bardzo mocno.

HELLINGER: „Prosz , zosta ".ę ńDORA: Prosz , zosta .ę ńHELLINGER: „Trzymam ci mocno".ęDORA: Trzymam ci mocno.ęHELLINGER: „I prosz , ty trzymaj mnie mocno".ęDORA: Prosz , ty trzymaj mnie mocno.ę

56

Page 57: Hellinger myśli all inna czcionka

Hellinger si prostuje, oboje si obejmuj i trzymaj mocno.ę ę ą ąHELLINGER: „Trzymam ci mocno. Prosz , ty te trzymaj mnie mocno".ę ę żDORA: Trzymam ci mocno. Prosz , ty te trzymaj mnie mocno.ę ę żHELLINGER: „Prosz , mamusiu".ęDORA: Prosz , mamusiu.ęHELLINGER: „Mamusiu, bior ci i trzymam mocno".ę ęDORA: Mamusiu, bior ci i trzymam mocno.ę ęHELLINGER: „Bardzo mocno".

DORA: Bardzo mocno.

HELLINGER: Oddychaj g boko. Dobrze. Tak.łęPo chwili Hellinger uwalnia si z obj Dory, ale trzyma jeszcze jej r ce. Dora siedzi vis-à-vis Hellingera i patrzy naę ęć ę

niego.

HELLINGER: Jak to jest?

DORA: Dobrze.

HELLINGER: Tak. W a nie. Teraz przybierzesz na wadze. Zgoda?ł śDORA: Tak.

216 Pluszaki

Pewna terapeutka, która pracuje przede wszystkim z niemowl tami i ma ymi dzie mi, opowiada a mi o dziecku,ę ł ć ł

którego rodzice chcieli si rozwie . Zachowanie dziecko rzuca o si bardzo w oczy. Ona pomog a dzieckuę ść ł ę ł

ustawi rodzin za pomoc pluszaków. ć ę ąOjciec i matka stali od siebie daleko, a siebie dziecko postawi o jako zaj czka w rodku. By y tam jeszcze inneł ą ś ł

zwierz ta, a terapeutka zapyta a, co dziecko chce z nimi zrobi . Dziecko odpowiedzia o: „To zwierz tko ustawię ł ć ł ą ę obok mamy, a to postawi teraz ko o taty".ę łI co to znaczy? „Zwierz tko obok mamy, to jej siostra (wcze nie zmar a), a to obok taty to jego ojciec (równieą ś ł ż zmar wcze nie)".ł śZosta jeszcze lew. Terapeutka zapyta a: Kim jest lew? „To mój wujek". To by wujek, który przyj dziecko ił ł ł ął

teraz si nim opiekuje.ę

217 W gryęWiem o szczególnej przyja ni mi dzy Polakami i W grami. Szczególny te jest czas, pi dziesi ta rocznicaź ę ę ż ęć ą

w gierskiego powstania w 1956 roku. W grzy szukaj z jednej strony znów czno ci, wi zi, kontaktu, a z drugieję ę ą łą ś ę

za bole nie odczuwaj to, e wielu W grów yje dzi poza granicami dzisiejszych W gier.ś ś ą ż ę ż ś ęW warsztacie, który prowadzi em, chodzi o te o do czenie do rozwoju w dziedzinie ustawie rodzinnych.ł ł ż łą ń

Dlatego bardzo obszernie wprowadzi em uczestników w ide i w praktyk duchowych ustawie rodzinnych.ł ę ę ń

Jednocze nie by to warsztat szkoleniowy. By prawdziw szko ycia. Tak bardzo, e wydany jako ksi ka,ś ł ł ą łą ż ż ąż

b dzie móg s u y jako pomoc i w yciu, i w mi o ci.ę ł ł ż ć ż ł śSzczególne wra enie zrobi o na wszystkich obecnych ostatnie ustawienie: po jednej stronie przedstawicieleż ł

Imperium Osma skiego, Austrii, Niemiec i Rosji - sami m czy ni, a po drugiej stronie przedstawicielkań ęż ź

W gier. Do niej dostawi em jeszcze przedstawicielk w gierskich ydów. Pomi dzy obie strony po pewnymę ł ę ę Ż ę

57

Page 58: Hellinger myśli all inna czcionka

czasie po o y em przedstawicieli zmar ych, którzy zgin li w wyniku konfliktów mi dzy tymi narodami. Bez s ówł ż ł ł ę ę ł

przebiega o to niezwyk e ustawienie przez ponad godzin . Na koniec Niemcy i Austria sta y odwrócone, Turcja ił ł ę ł

Rosja zwrócone, a przedstawicielka w gierskich ydów wyra nie z boku.ę Ż źW duszach uczestników co wa nego si odby o i co si rozwi za o. Co zosta o uporz dkowane. Co nareszcieś ż ę ł ś ę ą ł ś ł ą ś

mog o min i odej do przesz o ci. I by o oczywiste, e w gierscy ydzi, których tak wielu pod koniec wojnył ąć ść ł ś ł ż ę Ż

zosta o wydanych Niemcom, musz znale miejsce w duszach W grów, nale im si al i mi o . W ten sposóbł ą źć ę żą ęż ł ść

b dzie mo liwe po egnanie, a przysz o , w asna przysz o b dzie mog a nadej . Po tym ustawieniuę ż ż ł ść ł ł ść ę ł ść

opowiedzia em tylko o moim wa nym prze yciu, jakie mia em na Kazimierzu w Krakowie.ł ż ż łPotem przechadzaj c si promenad nad Dunajem z moimi nieod cznymi kijami do nornic walking po jednymą ę ą łą

z najpi kniejszych miast jakie znam, my lami wybiega em ju do spacerów nad Wis pod Wawelem. Patrzy emę ś ł ż łą ł

na Bud i na Peszt, a w uszach pobrzmiewa y mi s owa psalmisty o górach i dolinach.ę ł ł

237 OdchodzęInteresuje mnie, jak przebiega dalej pa ski rozwój jako terapeuty?ł ńZauwa y em wkrótce, e dynamika grupowa nie wystarcza dla mojego wewn trznego rozwoju, e musz zrobiż ł ż ę ż ę ć co jeszcze.śRozpocz em psychoanaliz , najpierw dla siebie a potem jako szkolenie. Nie by o adnego konfliktu z zakonem,ął ę ł ż

przyznano mi to. Poniewa mia em jasno i by em finansowo niezale ny. Moi prze o eni zauwa yli, e pod tymż ł ść ł ż ł ż ż ż

wzgl dem nie mieli w adzy nade mn . Zacz em uczy si psychoanalizy w Wiedniu i tam te mieszka em.ę ł ą ął ć ę ż łCzy to by o w czasach zakonnych?łTak, dano mi swobod zrobienia tego.ęA kto p aci ?ł łP aci em ja sam. By em przecie dynamikiem grupowym i by em finansowo niezale ny. Jednak wtedy jeszcze zał ł ł ż ł ż

zgod moich prze o onych.ą ł żWa nym nast pnym krokiem dla mnie by o spotkanie z Ruth Cohn. Na zaj ciach dla terapeutów opowiada a oż ę ł ę ł

terapii gestalt. Nikt nie wiedzia , co to jest. Powiedzia a, e chcia aby nam to zademonstrowa i zapyta a: „Ktoł ł ż ł ć ł

chce usi na gor cym krze le?".ąść ą śCo to jest gor ce krzes o?ą łGor ce krzes o jest krzes em dla klienta, z którym pracuje terapeuta. Siedz c na nim mo e si cz owiekowią ł ł ą ż ę ł

naprawd zrobi gor co.ę ć ąA wi c usiad em na „gor cym krze le" a Ruth Cohn wykona a ze mn cudown prac . Z jej pomoc popatrzy emę ł ą ś ł ą ą ę ą ł

w moj przysz o . Na tej sesji sta o si dla mnie zupe nie jasne, e opuszcz zakon i kap a stwo i e si o eni .ą ł ść ł ę ł ż ę ł ń ż ę ż ę

Potem kaza a mi podej do ka dego w grupie i powiedzie : „Odchodz ". To by o dla mnie bardzo poruszaj ce.ł ść ż ć ę ł ą

Wtedy zapad a dla mnie decyzja. Ale czas na realizacj jeszcze nie nadszed .ł ę łPrzez oko o cztery miesi ce y em tak samo, jak dotychczas - chocia wiedzia em, e kap a stwo dla mnie sił ą ż ł ż ł ż ł ń ę sko czy o. Potem pojecha em do Rzymu na warsztat z dynami grupowej, który mia em prowadzi dlań ł ł ł ć

zakonników. Tam spotka em pewnego ameryka skiego kap ana. Rozmawiali my i wymieniali my naszeł ń ł ś ś

do wiadczenia. W czasie rozmowy, nagle sta o si dla mnie jasne: teraz nadszed czas dzia ania. Jeszcze w czasieś ł ę ł ł

pobytu w Rzymie, rozpocz em proces mojego wyst pienia z zakonu, a potem posz o wszystko raz dwa.ął ą łWkrótce potem pozna em moj on i postanowili my si pobra . Kontynuowa em moje wykszta cenieł ą ż ę ś ę ć ł ł

58

Page 59: Hellinger myśli all inna czcionka

psychoanalityczne w Wiedniu i nadal pracowa em jako dynamik grupowy.łPo kolejnym roku uko czy em psychoanaliz i zda em wszystkie egzaminy, które nale a o, i z on wrócili myń ł ę ł ż ł ż ą ś

do Niemiec, niedaleko granicy z Austri w pobli u Salzburga. W Salzburgu przyst pi em do Salzburskiej Grupyą ż ą ł

Roboczej Psychologii G bi. łęNieco wcze niej wpad a mi w r ce ksi ka Arthura Janova: The prima scream (Pierwotny krzyk). By emś ł ę ąż ł

natychmiast zafascynowany i wypróbowa em jego metod na moich zaj ciach z dynami grupowej.ł ę ę

239 Nowe

Nowy przychodzi po starym. Zast puje stare lub je kontynuuje. Nowe nie zawsze jest lepsze. Nowe znaczyę

dlatego cz sto tylko „pó niejsze".ę ź

Jednak uczuciowo wi emy z nowym oczekiwanie post pu i rozwój. Cz sto te pragnienie uwolnienia od czegoąż ę ę ż ś starego, od czego przygniataj cego, oraz uczucie czego wi cej i szcz cia.ś ą ś ę ęśNowe utrzymuje nas w ruchu. akniemy nowego, chcemy go i chcemy je mie . Poniewa prawdziwe ycie jestŁ ć ż ż

zawsze nowe, ka dego dnia przynosi co nowego. Dlatego nowe, w porównaniu ze starym, jest ywe. Chyba eż ś ż ż

stare te si odnawia i staje si dla nas znów nowe. Stare jest stale kwestionowane przez nowe i musi si dlategoż ę ę ę

odnawia , poniewa inaczej skostnieje.ć żW duszy nic si nie powtarza. Kto czeka na powtórzenie, na przyk ad na powtórzenie szczególnego szcz cia,ę ł ęś

przegapia nowe. Poniewa ka de powtórzenie jest stare.ż żStare jest czasami wygodne, jednak ogarnia je tak e znu enie. Tylko nowe utrzymuje nas w wie o ci.ż ż ś ż ś

241 Przynale noż śćChcia bym co powiedzie o przynale no ci, ale równie dobrze móg bym powiedzie , e b d mówi o szcz ciu.ł ś ć ż ś ł ć ż ę ę ł ęśCo jest nasz najg bsz t sknot ? Jaka by a nasza najg bsza t sknota jako dziecko? eby przynale e . Jaki byą łę ą ę ą ł łę ę Ż ż ć ł najwi kszy l k, który prze ywali my jako dzieci? e si zginiemy. e nie b dziemy ju przynale e . Gdy rodziceę ę ż ś Ż ę Ż ę ż ż ć

znikaj , wtedy dziecko nie wie gdzie oni s i ogarnia je l k mierci. Przynale no jest najg bsz t sknot . I jestą ą ę ś ż ść łą ą ę ą

warunkiem prze ycia. Bez przynale enia jeste my straceni. Przede wszystkim jako dzieci do wiadczyli my tego,ż ż ś ś ś

e bez przynale enia jeste my straceni. Kto ju nie przynale y, ten wie, e jest stracony. Musi natychmiast siż ż ś ż ż ż ę gdzie przy czy , eby móc prze y . Dlatego dziecko robi wszystko, eby przynale e . Jest nawet gotoweś łą ć ż ż ć ż ż ć

umrze , eby tylko przynale e . Dziwne, nieprawda ? Poniewa przynale no nie jest zwi zana z yciem, wć ż ż ć ż ż ż ść ą ż

naszym odczuciu nie jest zwi zana z yciem. Dziecko gotowe jest umrze , poniewa wewn trznie czuje: gdyą ż ć ż ę

umr b d przynale e . Wielu te wyobra a sobie, e je li umr , spotkaj kogo po mierci, u kogo b d si czulię ę ę ż ć ż ż ż ś ą ą ś ś ę ą ę

jak w domu. Na przyk ad wcze nie zmar matk . Lub te inna dynamika, któr mo emy obserwowa wł ś łą ę ż ą ż ć

ustawieniach rodzinnych, dziecko mówi, na przyk ad do matki: lepiej je li ja umr ni ty. B dzie lepiej, je li tył ś ę ż ę ś

pozostaniesz przy yciu ni ja. I wtedy dzieci s gotowe, wyobra aj c sobie, e ratuj matk , same popa wż ż ą ż ą ż ą ę ść

chorob . Ale jest to jednocze nie uczucie, e wtedy przynale w szczególny sposób.ę ś ż żę

242 Gracze

Wygra przegrać ć

Przedstawiaj si jako przeciwnicy.ą ęPotem siadaj naprzeciwko siebieą

59

Page 60: Hellinger myśli all inna czcionka

i grająna tej samej szachownicy

rozmaitymi figurami

wedle skomplikowanych regu ,łruch za ruchem

w t sam królewsk gr .ę ą ą ę

Obaj po wi caj w grześ ę ąró ne figuryżi trzymaj si z napi ciem w szachu,ą ę ęa ruch si sko czy.ż ę ńGdy ju nic nie jest mo liwe,ż żpartia si ko czy.ę ńWtedy zmieniaj stronyąi barw ,ęi zaczyna si inna partia ętej samej gry.

Ale kto wystarczaj co d ugo graą łcz sto wygrywaęi cz sto przegrywa,ęten stanie si i w jednym, i w drugimęmistrzem.

243 Skrypty

Nieco wcze niej wpad a mi w r ce ksi ka Arthura Janova: ś ł ę ąż The primal scream (Pierwotny krzyk). By emł

natychmiast zafascynowany i wypróbowa em jego metod na moich zaj ciach z dynami grupowej. By em podł ę ę ł

wielkim wra eniem i pomy la em: To niewiarygodne, co jest mo liwe dzi ki temu. Mia em wtedy wyg osiż ś ł ż ę ł ł ć odczyt na spotkaniu Grupy Roboczej Psychologii G bi w Salzburgu i opowiedzia em o tej ksi ce - po prostułę ł ąż

zrelacjonowa em j . Po wyk adzie wezwa mnie do siebie przewodnicz cy Grupy Roboczej, profesor Caruso.ł ą ł ł ą

Powiedzia mi, e oni nie mog zatrzyma mnie w swojej Grupie Roboczej Psychologii G bi i nie mogł ż ą ć łę ą uznawa mnie jako psychoanalityka. Poniewa - dos ownie: „Ja jako biskup ortodoksyjnego ko cio a nie mogć ż ł ś ł ę przyj jednego z »Jesus people«." Dlatego mnie wyrzucili.ąć

To by koniec lat sze dziesi tych, pocz tek siedemdziesi tych? Wówczas „Jesus people" byli pierwszym chrze cija skimł ść ą ą ą ś ń

ruchem oddolnym. Oni zrobili na wielu du e wra enie. A psychoanaliz w pokoleniu 68 wypar Wilhelm Reich a potemż ż ę ł

konkurowa y z ni humanistyczne formy terapii. Brzmi to troch tak, jak gdyby pan wpad z deszczu pod rynn .ł ą ę ł ęTak by o.łSzuka em dalej. D ugo nie mia em jasno ci, o co chodzi. Ale ka da forma terapii, któr pozna em, stanowi a dlał ł ł ś ż ą ł ł

mnie wzbogacenie. Polecia em do Ameryki i zameldowa em si u Janova, eby zrobi szkolenie w zakresie terapiił ł ę ż ć

pierwotnej. Jeszcze przed Ameryk pozna em dzi ki Fanicie English analiz transakcyjn . Pokaza a nam analizą ł ę ę ą ł ę skryptów.

Co to jest „analiza skryptów"?

60

Page 61: Hellinger myśli all inna czcionka

Zosta a wprowadzona przez Erica Berne´a w ramach analizy transakcyjnej. Zaobserwowa on, e ka dy w swoimł ł ż ż

yciu ma jaki ukryty scenariusz, jaki „skrypt". Tre tego scenariusza mo na wydoby na wiat o i go tymż ś ś ść ż ć ś ł

samym te zmieni . Skrypt ukrywa si opowie ciach lub ba niach, które nas bardzo poruszaj . Wybiera si naż ć ę ś ś ą ę

przyk ad jedn opowie z okresu przed pi tym rokiem ycia, a drug z ostatnich dwóch lat. Gdy porówna si zeł ą ść ą ż ą ę

sob te opowie ci, wtedy znajduje si to co dla nich wspólne. To jest skrypt. Wypróbowa em t metod w moichą ś ę ł ę ę

grupach i mia em zdecydowany sukces. Analiz skryptu opisana jest plastycznie w ksi ce Erica Bernera ł ę ąż Dzień

dobry i co dalej po angielsku What do you say after you say hallo?

Jak wygl da konkretnie analiza skryptu? Czy mo e poda jaki przyk ad?ą ż ć ś łPewna pacjentka jako pierwsz histori , która j poruszy a mia a piosenk „Dobry wieczór, dobranoc, ró amią ę ą ł ł ę ż

otoczona". Jako drug nowel „Czarny paj k", która opowiada o tym, jak narkomani w amuj si do fabrykią ę ą ł ą ę

chemicznej po narkotyki, przewracaj pojemnik z odczynnikami, powstaje truj ca chmura i niszczy wszelkie ycieą ą ż

wokó . łTa pacjentka pochodzi a z rodziny obci onej hemofili . Jej bracia wykrwawili si po kilku tygodniach. „Dobrył ąż ą ę

wieczór, dobranoc" to by a pie a obna dla jej braci.ł śćż łNie wiedzia am tego. piewa am j te moim dzieciom. Ale z w asnym tekstem. Jak brzmi tekst oryginalny"?ł Ś ł ą ż łOstatnia zwrotka brzmi nast puj co: „Dobry wieczór, dobranoc, Przez anio y strze ona, Którzy poka we nieę ą ł ż żą ś

Chrystusika drzewo. pij szcz liwie i s odko, Ś ęś łogl daj c we nie raj". To jest rzeczywi cie pie a obna dla zmar ego dziecka. W po czeniu z drug histori ,ą ą ś ś śńż ł ł łą ą ą

„Czarnym paj ku", wyszed na jaw skrypt tej kobiety. Nosi w sobie zarodek mierci i obawia si , e zabije innych.ą ł ś ę ż

Boi si tego, bo ma dwóch synów. Wtedy wida ca powag tego skryptu.ę ć łą ęJak pan sobie wtedy poradzi , nie wiedz c nic o ustawieniach rodzinnych?ł ąZapyta em kobiet , co na to jej m , e ona nosi w sobie t chorob dziedziczn . Ona odpowiedzia a: „Mój mł ę ąż ż ę ę ą ł ąż kocha mnie tak , jaka jestem". „A synowie?" - zapyta em. „Równie oni kochaj mnie tak , jaka jestem".ą ł ż ą ąOna wewn trznie podzi kowa a im, e oni kochaj j , chocia przekaza a dalej ten zarodek mierci. To by wielkię ę ł ż ą ą ż ł ś ł

krok uwolnienia si z tego skryptu. Ten krok pomóg jej nie patrze ju na trucizn , lecz uzna : Tak to jest,ę ł ć ż ę ć

zgadzam si na los takim, jaki on jest.ęEric Berne zaproponowa specjalne uwalniaj ce zdania, które wyprowadzaj ze skryptu. Robi em to te pracuj cł ą ą ł ż ą

w grupach. Ale po pewnym czasie by o to dla mnie zbyt dziwne. Wtedy przesta em ich u ywa , chocia zdania,ł ł ż ć ż

które mi przychodzi y, by y naprawd dobre. Du o pó niej, w ustawieniach rodzinnych, znów zacz em to robi .ł ł ę ż ź ął ćCo wyda o si panu wtedy takie dziwne?ł ęBra em na siebie co , co by o dla mnie zbyt wielkie. Dlatego wycofa em si z tego rodzaju zastosowania.ł ś ł ł ęUprawia pan analiz skryptów przez wiele lat. Czego nauczy si pan z niej jeszcze dla ustawie rodzinnych, pozał ę ł ę ń

zdaniami?

Po pewnym czasie zauwa y em, e te skrypty cz ciowo nie maj charakteru osobistego, e nie wi si zż ł ż ęś ą ż ążą ę

osobistymi do wiadczeniami, jak w opowiedzianym przyk adzie. Eric Berne wychodzi od tego, e skryptyś ł ł ż

powstaj w dzieci stwie przez negatywne wskazania rodziców, przez tak zwane „injunctions". Widzia em, e toą ń ł ż

si nie zgadza. Wi kszo skryptów jest przejmowana od innych cz onków rodziny. Pochodz z uwik ania.ę ę ść ł ą łPrzejmowane od kogo innego ni od rodziców? Jak pan to zauwa y ?ś ż ż łPrzyk ad: Mia em uczestnika, która jako skrypt mia Otella. Ale dziecko nie mo e tego do wiadczy osobi cie, coł ł ł ż ś ć ś

zawiera Otello. Dlatego zapyta em go: „Kto w twojej rodzinie zabi si z zazdro ci?" A on odpowiedzia : „Mójł ł ę ś ł

dziadek zabi swojego rywala". Wtedy sta o si dla mnie jasne: Wiele skryptów wi e si z czym innym, z czym ,ł ł ę ąż ę ś ś

61

Page 62: Hellinger myśli all inna czcionka

co si sta o w rodzinie. To by dla mnie pierwszy krok do odkrycia uwik a . Dlatego analizy skryptów by a dlaę ł ł ł ń ł

mnie kamieniem milowym.

Co da a panu psychoanaliza?łDzi ki psychoanalizie mam niejako we krwi w a ciwe radzenie sobie z oporem i projekcjami. Nie musz si wcaleę ł ś ę ę

zastanawia . Podczas studiowania psychoanalizy przeczyta em przez rok ca ego Freuda z du ym po ytkiem. Odć ł ł ż ż

pocz tku do ko ca. Wspania e dzie o. Jednak analiza skryptów by a dla mnie czym dalszym ni psychoanaliza,ą ń ł ł ł ś ż

tak kolorowym, tak wielorakim i bogatym. Wgl dy w losy ludzkie by y dzi ki temu dla mnie bez porównaniaą ł ę

g bsze, ni te które mo na zyska dzi ki psychoanalizie.łę ż ż ć ę

245 Powrót do domu

Czasami si kto po wi ca dla wspólnoty, a wi c bierze co na siebie, eby w ten sposób uratowa innych.ę ś ś ę ę ś ż ć

Niekiedy na przyk ad stra acy, s u by ratownicze lub nios cy pomoc w wypadku katastrof i kl sk, i oczywi cieł ż ł ż ą ę ś

tak e o nierze podczas wojny. Je li musz umrze , to czuj , e robi to dla swojego narodu lub swojej rodziny.ż ż ł ś ą ć ą ż ą

Mówimy wówczas, e umieraj mierci bohatera. S te czczeni jako bohaterowie. Bohater znaczy, e ktoż ąś ą ą ż ż ś przynale y w szczególny sposób, poniewa postawi swoje ycie lub nawet je straci . Dlatego przynale y wż ż ł ż ł ż

szczególny sposób. Niektórzy my l , e mi o jest rzecz najwy sz . Lub e najwy sz rzecz jest ycie. Ale nieś ą ż ł ść ą ż ą ż ż ą ą ż

jest. Najwy sz rzecz dla nas jest przynale no .ż ą ą ż śćIstniej ró ne rodzaje przynale no ci. U dziecka jest to zupe nie jasne. Dziecko nale y do rodziny. Ią ż ż ś ł ż

przynale no oznacza: „Nale do moich rodziców. U moich rodziców jestem bezpieczny. Do nich zawszeż ść żę

przynale . Przez ca e ycie.". A wi c zazwyczaj - je li nic szczególnego si nie stanie - mo emy zawsze powróciżę ł ż ę ś ę ż ć do naszych rodziców. Nale ymy do nich. Gdy rodzice nie byli do dyspozycji, wtedy inni si nami zaj li. Oniż ę ę

zagwarantowali nam przynale no , dzi ki której mogli my prze y : np. rodzice adopcyjni lub inni, którzyż ść ę ś ż ć

troszczyli si o dzieci, które nie mia y nikogo.ę łChcieliby my wróci do domu. Gdy byli my daleko, wracamy do domu. Gdy jako doro li wracamy do domu doś ć ś ś

naszych rodziców, czujemy si naprawd w domu? Czy te raczej nagle czujemy: „to jednak nie to".ę ę ż

247 Zranione dziecko

Zamknij oczy. Opowiem ci krótk histori . ą ęPewien cz owiek ci ko si napracowa i pomy la : „Ach, potrzebuj troch wolnego czasu. Dzi przecie jestł ęż ę ł ś ł ę ę ś ż

niedziela. Zostawi za sob wszystko, co jeszcze mnie czeka". Wychodzi z domu. Idzie ulicami, wychodzi naę ą

otwart przestrze i przechodzi przez most. Za nim le rozleg e pola. Zbo e dojrzewa, wszystko jest bujne ią ń żą ł ż

zielone. Tak w druje dalej, dobrej my li, dochodzi do lasu, ciemnego lasu. Zwleka: „Czy mam tam wej ? Czyę ś ść

lepiej pozosta na zewn trz?". Ale co w jego duszy ka e mu wej do lasu. Przed nim g ste zaro la. Musi sić ą ś ż ść ę ś ę przedziera . Udaje mu si , coraz g biej wchodzi w ten ciemny las. Potem wychodzi na polan . Patrzy w gór ,ć ę łę ę ę

widzi b kitne niebo. Wysokie drzewa ko ysz si na wietrze. Odpoczywa, siada, nas uchuje szumu drzew, s yszyłę ł ą ę ł ł

piew ptaków, a w pobli u szumi potok. Nagle czuje zm czenie. Zamyka oczy i zaczyna ni .ś ż ę ś ćWe nie cofa si daleko w przesz o . Robi si coraz ciemniej wokó niego. Nagle rozb yska wiat o. Dziwi siś ę ł ść ę ł ł ś ł ę temu, co teraz widzi. Potem, we nie, zasypia, i równie w tym nie ma sen. We nie cofa si jeszcze dalej,ś ż ś ś ę

dokonuje coraz nowych odkry , niespodziewanych, i czuje si dobrze w tym nie. Nagle krzyczy ptak, a on budzić ę ś

si . Przeciera sobie oczy, siada, rozgl da si wokó i widzi w pewnym oddaleniu przed sob ma e dziecko. Gdyę ą ę ł ą ł

62

Page 63: Hellinger myśli all inna czcionka

przygl da si dok adniej, widzi: to on sam jako ma e dziecko. Dziecko si go boi i nie ma odwagi podej bli ej.ą ę ł ł ę ść ż

On rozumie dziecko i czeka. Dziecko powoli nabiera zaufania do niego i podchodzi bli ej. Gdy przygl da siż ą ę dok adniej, widzi, e dziecko jest zranione. Ma g bokie rany. Powoli podnosi je do góry i delikatnie przytula doł ż łę

serca. Dziecko k adzie g ow na jego ramieniu i oddycha z ulg .ł ł ę ąPotem przygl da si dziecku bli ej. Delikatnie g adzi je, zanosi nad strumie i przemywa tam jego rany. Znów jeą ę ż ł ń

bierze do siebie. Zauwa a, e dziecko chcia oby co powiedzie , ale nie ma odwagi. Równie tutaj rozumie onż ż ł ś ć ż

dziecko i czeka. Potem dziecko opowiada mu, co ono dla niego zrobi o. Chce mu podarowa to, co onoł ć

wycierpia o i to, co je zrani o,. On przys uchuje si . Potem bierze do serca i do duszy wszystko, co dziecko muł ł ł ę

chce podarowa ,: wszystko, ma e i du e. Czuje, jak robi mu si ciep o wokó serca, i jak nagle czuje si bogatoć ł ż ę ł ł ę

obdarowany. Wtedy dziecko zamyka oczy. Zauwa a, e dziecko jest zm czone i chce spa . K adzie je delikatnież ż ę ć ł

na ziemi i czuje nagle: Teraz dziecko to chce umrze . Zostaje przy nim i czeka. Nagle ono robi ostatni oddech ić

umiera. Zostaje przy nim jeszcze chwil , dzi kuje za wszystko, co ono dla niego zrobi o i co mu podarowa o, ię ę ł ł

mówi: „Teraz mo esz cieszy si swoim pokojem. Teraz wszystko mo e odej w przesz o ". Wstaje i wycofujeż ć ę ż ść ł ść

si , ca y czas patrz c na dziecko i zostawia je samo. Odwraca si , szuka powrotnej drogi przez zaro la i wychodzię ł ą ę ś

po chwili znów na otwart przestrze . Znów wieci s o ce, jest wspania y dzie .ą ń ś ł ń ł ńZastanawia si : Dok d teraz prowadzi moja droga? Sprawdza swoje uczucia. Nagle wie: Tutaj, przede mn , toę ą ą

jest moja droga. I z darami ma ego dziecka w sercu robi nast pny krok.ł ę

248 Rozczarowanie

Dlaczego partner czuje si rozczarowany drugim? Poniewa oczekuje o niego czego , czego on nie mo e da . Maę ż ś ż ć

on oczekiwania pod adresem drugiego, które wykraczaj poza zwyczajno . Te oczekiwania pochodz bardzoą ść ą

cz sto z dzieci stwa. Cz sto by o to oczekiwanie w stosunku do matki. I wtedy nagle jest si rozczarowanym.ę ń ę ł ęIstnieje wiczenie, które pozwala si uwolni od tych oczekiwa . Mo na na przyk ad usi wieczorem i wzić ę ć ń ż ł ąść ąć pi kartek papieru formatu A 4, przynajmniej pi . Trzeba wyobrazi sobie swojego partnera i spisa wszystkoęć ęć ć ć

to, co dostali my od niego w darze. Pi d ugich stron, ale one nie wystarcz . Im d u ej si pisze, tym bardziejś ęć ł ą ł ż ę

zaczynam promienie . To bardzo pi kne wiczenie.ć ę ć

249 Mi o i ycieł ść żJak wspólnie uda si mog mi o i ycieć ę ą ł ść ż

Ustawienia rodzinne ujawniaj nie tylko to, co by o dotychczas ukryte, pokazuj te drogi rozwi zania.ą ł ą ż ą

Decyduj ce w ustawieniach rodzinnych jest pokazanie drogi z uwik ania do rozwi zania i poprowadzenieą ł ą

zainteresowanych t drog .ą ąAle tak, jak mi o od pierwszego wejrzenia nie mo e trwa , je li nie idzie za ni mi o od drugiego wejrzenia,ł ść ż ć ś ą ł ść

tak równie w ustawieniach rodzinnych rozwi zanie z uwik ania mo e si tylko uda , gdy zainteresowani po czż ą ł ż ę ć łą ą si z czym wi kszym. To znaczy, gdy wiadomie zostawi za sob co wcze niejszego i otworz si na nowe,ę ś ę ś ą ą ś ś ą ę

nawet je li budzi to w nich na pocz tku l k. Sama wiedza i wgl d tutaj niewiele pomog . Potrzeba do tego teś ą ę ą ą ż szczególnej si y.ł

ród em tej si y jest z jednej strony po czenie si z rodzicami i przodkami, a z drugiej strony w czenie si w coŹ ł ł łą ę łą ę ś wi kszego. Poddaj c si czemu wi kszemu, wchodzimy w harmoni z tym, co nas ostatecznie prowadzi.ę ą ę ś ę ę

Czasami prowadzi to nas poza granice uwik ania i uwalnia do szcz liwej i pe nej mi o ci.ł ęś ł ł ś

63

Page 64: Hellinger myśli all inna czcionka

Jednak nie zawsze. Je li jeste my wiadkami, czy u siebie czy u innych, e nie mo na przekroczy pewnej granicy,ś ś ś ż ż ć

e zatem my lub partner nie mo emy uwolni si z uwik ania, musimy to uzna , bez ch ci poruszeniaż ż ć ę ł ć ę

czegokolwiek lub zmiany. Para do wiadcza tego jak umierania. Równie wobec tego umierania mo emy stan zś ż ż ąć

mi o ci , gdy powiemy sobie wzajemnie: „Kocham siebie i kocham ciebie ze wszystkim, co ciebie i mnieł ś ą

prowadzi".

250 Kapi cy kranąRodzice czasami maj problemy, poniewa dzieci mocz si w nocy. Takim dzieciom mo na opowiedzieą ż ą ę ż ć historie, w które wple trzeba okre lone sceny, na przyk ad zostaje zakr cony kran lub naprawiona dachowaść ś ł ę

rynna.

Czerwony kapturek na przyk ad przychodzi do babci, chce ju wej przez drzwi i zauwa a, e kapie rynna wł ż ść ż ż

dachu. Wtedy mówi do siebie: „Najpierw to naprawi ". Idzie do szopy, szuka smo y, bierze drabin , wchodzi naę ł ę

gór , uszczelnia rynn , eby ganek by suchy, a potem wchodzi do babci.ę ę ż łAlbo do nie ki przychodzi rano krasnoludek i skar y si , e w nocy pada na niego deszcz przez dach i rano byŚ ż ż ę ż ł ca y mokry. Królewna nie ka mówi mu: „Od razu to naprawi ". Gdy krasnoludki posz y do pracy, wchodzi nał ś ż ę ł

dach, widzi, e to tylko dachówka si troch przesun a i od razu j poprawia. Gdy krasnoludek wieczoremż ę ę ęł ą

wróci do domu, by tak zm czony, e zapomnia zapyta o dach. Nazajutrz te zapomnia , poniewa wszystkoł ł ę ż ł ć ż ł ż

by o w porz dku.ł ąOjciec, którego córka moczy a si w nocy, opowiedzia jej wieczorem tak bajk . Skutek by natychmiastowy.ł ę ł ą ę ł

Nazajutrz ó ko by o suche. Ale najbardziej zdziwi o go co innego. Poprzednio, gdy opowiada córce wieczoremł ż ł ł ś ł

bajki, ona bardzo zwraca a na to uwag , eby by y zawsze opowiadane tak samo, bez dodawania czegokolwiek ił ę ż ł

bez opuszczania. Jednak e przy tej zmianie córka nie protestowa a, lecz przyj a to jako oczywisto . Widzimyż ł ęł ść

tu, e dusza dziecka sprzymierzy a si z opowiadaj cym. Dusza chce rozwi zania, jednak bez mówienia jej tegoż ł ę ą ą

wprost, tak eby dziecko na podstawie wgl du i zach ty mog o zrobi co nowego.ż ą ę ł ć śOczywi cie e dziecko zauwa y o, co ojciec opowiedzia , inaczej nie mia oby to przecie adnego skutku. Aleś ż ż ł ł ł ż ż

poniewa ojciec nie nazwa problemu po imieniu, uszanowa wstyd dziecka. Dziecko poczu o si respektowane,ż ł ł ł ę

poczu o, e on ostro nie obszed si z nim i mog o zareagowa .ł ż ż ł ę ł ćDziecko wie przecie , e si moczy. Tego nie trzeba mu opowiada . e nie powinno robi do ó ka, tak e wie.ż ż ę ć Ż ć ł ż ż

Równie tego nikt nie musi mu opowiada . Gdy dajemy mu rad lub natrafiamy na jego problem, czuje siż ć ę ę podleg e i s absze. Gdy pos ucha rady, wtedy rodzice zyskuj na w asnym poczuciu, a dziecko traci. Dzieckoł ł ł ą ł

chroni si przeciwko utracie poczucia w asnej warto ci odrzucaj c rad . W a nie dlatego, e dali my mu rad ,ę ł ś ą ę ł ś ż ś ę

musi ono zrobi co innego, eby zachowa swoj godno . Godno jest dla cz owieka czym najwa niejszym,ć ś ż ć ą ść ść ł ś ż

tak e dla dziecka. Tylko je li dziecko czuje w udzielonej radzie g bok mi o , mo e ch tnie z niej skorzysta .ż ś łę ą ł ść ż ę ć

255 Pierwotny krzyk

By em przez pi miesi cy u Arthura Janova w Los Angeles i kolejne cztery u jego ucznia w Denver.ł ęć ę

Zakosztowa em terapii pierwotnej od pocz tku do samego ko ca. To by o dla mnie niewiarygodnie wa ne, ał ą ń ł ż

jednak zauwa y em, e prowadzi atwo w zau ek. Istnieje niebezpiecze stwo, e utkwi si w regresji i nie b dzież ł ż ł ł ń ż ę ę

si ros o dalej. Du a cz tych uczu jest co prawda bardzo dramatyczna, ale nie ma si y. Nazywam je dzię ł ż ęść ć ł ś uczuciami wtórnymi. Ale to zrozumia em dopiero pó niej.ł ź

64

Page 65: Hellinger myśli all inna czcionka

Jak to si wtedy konkretnie odbywa o? Chodzi o si co tydzie na dwie godziny na terapi ?ę ł ł ę ń ęNie, nie, ka dego dnia chodzi em do centrum na wiele godzin. Powraca si do dzieci stwa i do uczu zż ł ę ń ć

dzieci stwa. Pacjentowi pomaga przy tym terapeuta. Pod jego kierunkiem wyra a si te pierwotne uczucia g o noń ż ę ł ś

i gwa townie krzycz c. To dzia a uwalniaj co dopóty, dopóki te uczucia s istotne. Ale przy odrobinie wprawył ą ł ą ą

mo ne w nie te wpada . Wtedy ma to przeciwne dzia anie. Wspiera regresj i utrudnia po egnanie zż ż ć ł ę ż

dzieci stwem.ńCzy chodzi pan tam codziennie przez dziewi miesi cy i krzycza ? To niewiarygodnie d ugo, 180 dni. Toł ęć ę ł ł

odpowiada oby przecie kilku latom terapii.ł żTak to by o. Przeszed em ca procedur . Potem jednak zauwa y em: Teraz ju to nic nie daje, atwo mo eł ł łą ę ż ł ż ł ż

zmieni si w teatr.ć ęJak pan to zauwa y ?ż łGdy klient mia urodziny, dostawa tort. I wtedy musia oczywi cie p aka .ł ł ł ś ł ćDlaczego?

To by o niczym obowi zek. Poniewa teraz dosta co , czego nie otrzyma jako dziecko. Kiedy jaka kobietał ą ż ł ś ł ś ś

otrzyma a po sesji taki tort. By a terapeutk i p aka a zami rozrywaj cymi serce. Podszed em do niej i zapyta em:ł ł ą ł ł ł ą ł ł

„Odegra a to?". Ona odpowiedzia a: „Tak, to trzeba tutaj tak robi ". To by o wtedy niczym kodeks zachowania,ł ś ł ć ł

który nie mia nic wspólnego z wolno ci i wzrostem.ł ś ąPó niej sam oferowa em terapi pierwotn . Tradycyjne wyobra enie i wskazówki by y takie, e taka terapia trwaź ł ę ą ż ł ż

dziewi miesi cy. Na pocz tek skróci em to do czterech miesi cy.ęć ę ą ł ęJak pan pracowa ? W grupach? Jeden weekend w miesi cu?ł ąNie, nie, codziennie, oprócz soboty i niedzieli.

Równie na tym przyk adzie wida jak zmieni y si czasy. Dzi nikt by na to nie poszed . A co na to s siedzi?ż ł ć ł ę ś ł ąMia em d wi koszczeln piwnic w domu. Tak wybudowa em dom, eby móc robi terapi pierwotn . Mieli mył ź ę ą ę ł ż ć ę ą ś

codziennie trzygodzinne sesje dla dziesi ciu uczestników, a moja ona i ja jeszcze po dwie sesje indywidualne.ę ż

Uprawiali my terapi pierwotn dwa razy przez cztery miesi ce. Wtedy sobie pomy la em: cztery tygodnie teś ę ą ą ś ł ż wystarcz . Wtedy robili my dwa razy do roku po cztery tygodnie. Mia o to takie samo dzia anie. Potemą ś ł ł

po czy em terapi pierwotn z analiz skryptów. Na koniec by o tak, e podczas pi ciodniowego warsztatu złą ł ę ą ą ł ż ę

skryptów rezerwowa em jeden dzie na terapi pierwotn .ł ń ę ąZ biegiem czasu zauwa y em, e decyduj cy pierwotny ból pochodzi z przerwanego wcze nie ruchu mi o ci kuż ł ż ą ś ł ś

matce lub ojcu - to odgrywa o w terapii pierwotnej zawsze wielk rol . Jak terapeuta pomaga si klientowi razł ą ę ę

jeszcze przej przez narodziny. Potem pomaga si mu w ruchu mi o ci ku matce lub ojcu, i to tyle.ść ę ł śPó niej zobaczy em, e wa ne problemy klientów z jednej strony s natury systemowej a z drugiej wynikaj zź ł ż ż ą ą

osobistej traumy. Na problemy systemowe stosowa em ustawienia rodzinne, na traumy osobiste terapił ę pierwotn .ą

256 Labirynt

Dusza jest niczym labirynt, w którym atwo si zgubi . W tym labiryncie orientujemy si dzi ki czerwonej nici.ł ę ć ę ę

Ca y czas trzymamy j w r ku. Wtedy radzimy sobie. Labirynt jest przecie ciemny. Tu nic nie pomo e, je lił ą ę ż ż ś

b dziemy mieli oczy otwarte. Trzymamy si czerwonej nitki. Po nitce po omacku idziemy do przodu, centymetrę ę

po centymetrze. Ka de uderzenie serca jest kolejnym centymetrem na przód. Idziemy zatem z biciem serca.ż

65

Page 66: Hellinger myśli all inna czcionka

Idziemy z biciem serca, a ka de uderzenie mówi: „Prosz , prosz , prosz , prosz ". To prosz si ga daleko wsteczż ę ę ę ę ę ę

do naszego dzieci stwa, do matki oczywi cie przede wszystkim: „Prosz ". W ciemno ci posuwamy si po omackuń ś ę ś ę

do przodu, z obrazem matki przed oczyma i mówimy: „Prosz , prosz ". Ka de „Prosz " jest krokiem naprzód.ę ę ż ęPotem uderzenia serca staj si nieco szybsze. Krok si troch wyd u a. Ale wci jeszcze ogarniaj nasą ę ę ę ł ż ąż ą

ciemno ci. Z ka dym krokiem i z ka dym uderzeniem serca mówisz: „Dzi kuj ".ś ż ż ę ęPotem zaczynasz oddycha g biej, przy ka dym „dzi kuj ". G boki wdech i wydech. Ale wci jest ciemnoć łę ż ę ę łę ąż

jeszcze w labiryncie.

Teraz z ka dym krokiem mówisz: „Tak". Tak do ycia i tak do mierci. Mówisz „tak" do swojego ycia i doż ż ś ż

mierci. mier nale y do ycia. Mówisz tak do mierci bliskiej osoby. Ta mier nale y do ycia. Tak.ś Ś ć ż ż ś ś ć ż żA teraz patrzysz na blisk sobie osob i mówisz do niej: TAK.ą ę

257 Pozostawa w mi o cić ł śChcia bym co powiedzie o mi o ci, ale co innego, ni si by mo e spodziewacie. Czasami s yszymy s owa:ł ś ć ł ś ś ż ę ć ż ł ł

„Pozosta w mi o ci!" Co to znaczy, pozosta w mi o ci? Znamy mi o wi c . Dzi ki szczególnej mi o ciń ł ś ć ł ś ł ść ążą ą ę ł ś

jeste my zwi zani z naszymi rodzicami, z naszym partnerem i z naszymi dzie mi. Poniewa jeste my z nimi wś ą ć ż ś

ten sposób zwi zani, jeste my jednocze nie od innych oddzieleni.ą ś śPozostawa w mi o ci oznacza, e wszystko takim, jakie jest, jest mi owane, e wszystko takim, jakie jest, zostajeć ł ś ż ł ż

przyj te do duszy. To znaczy, e zgadzamy si na to takim jakie jest i zgadzamy si dok adnie na to, jakim jest.ę ż ę ę ł

To znaczy równie , e zgadzamy si na ca e ycie, taki jakie ono jest, dok adnie takie jakie jest: na w asne ycie,ż ż ę ł ż ł ł ż

takim jakie jest, ycie innych, takie jakim jest, stworzenie, takie jakie ono jest.żElementem tego ycia jest te walka. ycie jednostek walczy z yciem innych jednosek o swoje miejsce.Gdyż ż Ż ż

pozostajemy w mi o ci, wtedy kochamy tak e to: przeciwie stwa, walk , zwyci stwo i upadek, ycie i umieranie,ł ś ż ń ę ę ż

yj cych i zmar ych, przesz o tak jaka by a, przysz o tak jaka nadejdzie, dok adnie tak . W mi o ci jeste myż ą ł ł ść ą ł ł ść ą ł ą ł ś ś

rozlegli i w charmonii ze wszystkim i ze wszystkim w zgodzie.

Ta mi o jest oddaniem, oddaniem ca o ci. To jest w a ciwa religia. W mi o ci jeste my pe ni, spokojni,ł ść ł ś ł ś ł ś ś ł

mo emy si przyjrze , jak biegnie, jeste my oddani swojemu w asnemu losowi i szanujemy los innych i wiata.ż ę ć ś ł ś

Oddanie ca o ci w ten sposób jest pozostawaniem w mi o ci.ł ś ł śMa to konsekwencje tak e dla naszej codzienno ci. Kto pozostaje w mi o ci w ten sposób, mo e przygl da siż ś ł ś ż ą ć ę wszystkiemu takim jakie to jest: szcz ciu i nieszcz ciu, yciu i mierci, uwik aniu i cierpeniu. Poniewa kochaęś ęś ż ś ł ż

ca o i ca o ci jest oddany, czasami dzia a w nurcie ycia, nie wynosz c si , zawsze w harmonii i w zgodzie. Ktoł ść ł ś ł ż ą ę

tak pomaga, nie zna troski. I jest wolny. Ci, którym pomaga, s równie wolni. Wszyscy s tak samo wielcy i taką ż ą

samo wa ni. W ca o ci nikt nie jest lepszy ani gorszy. Wszyscy po prostu s obecni. Wszyscy pozostaj w mi o ci.ż ł ś ą ą ł ś

259 Mamo, dzi b d spa a samaś ę ę łMatka samotnie wychowuj ca dziecko przysz a z problemami, jakie mia a ze swoj nad wyraz zal knioną ł ł ą ę ą dziewi cioletni córk : „Co noc przychodzi do mnie do ó ka. Musz odwozi j do szko y i punktualnieę ą ą ł ż ę ć ą ł

odbiera . Nawet gdy wynosz mieci, musi ze mn i ".ć ęś ą ść

W ustawieniu wysz o na jaw, e matka ma ukryt t sknot umrze . wiadoma by a tylko powracaj cegoł ż ą ę ę ć Ś ł ą

pragnienia, eby wreszcie wszystko rzuci i zostawi za sob . Z tego ustawienia wida by o te , z czym si toż ć ć ą ć ł ż ę

66

Page 67: Hellinger myśli all inna czcionka

pragnienie wi za o. Jej siostra urodzi a si martwa. Zosta a ca kowicie zapomniana i nie mia a nawet imienia.ą ł ł ę ł ł ł

Teraz kobieta wzi a j do serca i poczu a dobr si . Pragnienie odej cia i umarcia znikn o.ęł ą ł ą łę ś ęłGdy wróci a po warsztacie do domu, córka gra a z babci w chi czyka. Spojrza a krótko na wchodz c matk ił ł ą ń ł ą ą ę

powiedzia a: „Mamo, dzi b d spa a sama". Tak te si sta o i ju zosta o.ł ś ę ę ł ż ę ł ż ł

260 Kr gąDwóch w drowców sz o t sam drog . ę ł ą ą ąJeden z nich - zak opotany - poprosi drugiego:ł ł„Powiedz mi, co si dla nas liczy."ęDrugi tak da mu odpowied :ą ł ź„Po pierwsze liczy si to, e yjemy przez pewien czas,ę ż żtak i ycie ma pocz tek, przed którym ju wiele si zdarzy o,ż ż ą ż ę łi e, gdy si sko czy, tam w a nie powraca.ż ę ń ł śAlbowiem jak w kr gu, gdy si tylko zamknie,ę ępocz tek i koniec, s jednym i tym samym,ą ątak potem naszego ycia przechodzi p ynnie w przedtem,ż łjak gdyby nie by o czasu mi dzy nimi: ł ęCzas dlatego mamy tylko teraz.

Dalej liczy si to, e wszystko, co zdzia amy w czasie,ę ż łz nim nam si wymyka,ęjak gdyby nale a o do innego czasu,ż łi jak gdyby my tam, gdzie zdaje si nam, e dzia amy,ś ę ż łnarz dziem byli jeno,ęu ywanym do czego wi kszego ni my sami, ż ś ę ża potem znów od o onym.ł żOdchodzimy spe nieni."łZak opotany w drowiec zapyta :ł ę ł„Skoro my i to, co robimy, istnieje i ko czy si ,ń ęco si liczy, gdy czas nasz si zamknie?ę ęDrugi w drowiec mu odrzek :ę ł„Przed i po liczy siętak samo"

Potem ich czas si sko czyę ń ła drogi rozesz y,łi obaj przystan li,ęi si zamy lili.ę ś

261 Rezygnacja

„Rezygnacja przychodzi ci ko", zwyk o si mówi . Jednak rezygnacja rozwi zuje i uwalnia. Przychodzi zęż ł ę ć ą

trudem, gdy patrzy si wstecz. Wtedy jawi si jako strata. Przede wszystkim wtedy, gdy jest narzucona.ę ę

67

Page 68: Hellinger myśli all inna czcionka

Gdy jednak po wi camy si jakiemu zadaniu, które le y nam na sercu, gdy chcemy osi gn cel, który jest dlaś ę ę ś ż ą ąć

nas wa ny, rezygnujemy z wielu rzeczy, które stoj na drodze spe nienia. Rezygnacja jest wtedy cen za jakż ą ł ą ąś korzy .śCo jeszcze: ro niemy dzi ki rezygnacji i, cho brzmi to dziwnie, zyskujemy na duchowym ci arze. Kto nieś ś ę ć ęż

zrezygnowa , ten mo e tylko niewiele i pozostaje pod wieloma wzgl dami dzieckiem.ł ż ęIstnieje tak e rezygnacja szczególnego rodzaju, rezygnacja, która poprzedza wgl d i szczególne dzia anie. Taż ą ł

rezygnacja jest wtajemniczeniem do czego pojemniejszego, czego g bokiego, czego uzdrawiaj cego. Na toś ś łę ś ą

sk adaj si na przyk ad rezygnacja z pró nej ciekawo ci, zostawienie za sob dotychczasowej wiedzy ił ą ę ł ż ś ą

dotychczasowych pragnie , czekanie na ruch, który jest bez zamiaru i który zostawi za sob wszelki strach iń ł ą

wszelk kalkulacj . W którym jeste my kierowani, nie stawiaj c oporu, w którym wolno staje si oddaniem.ą ę ś ą ść ęTa rezygnacja oczyszcza i bierze nas w posiadanie dla czego - co cho le y poza nasz wol i umiej tno ci -ś ć ż ą ą ę ś ą

tworzy pokój, bez zamiaru a jednak skutecznie, niepozornie a trwale.

262 Do 50 by em niegotowyłBardzo d ugo by pan na ró nych terapiach. Psychoanaliza, terapia g bi, terapia pierwotna - do czego potrzebne by ył ł ż łę ł

one panu, skoro pa skie ycie przebiega o tak g adko? Wyszuka pan przecie sobie takie formy terapii, które wi za y siń ż ł ł ł ż ą ł ę z g bokim do wiadczeniem siebie.łę ś

Robi em te wszystkie terapie dla siebie. Nie dlatego, e chcia em je przekazywa . By to dla mnie drugi nowicjat.ł ż ł ć ł

I trwa o d ugo, zanim zdoby em jasno wzgl dem siebie. Do 50 roku ycia nie czu em si gotowy. Wcił ł ł ść ę ż ł ę ąż poszukiwa em. Dopiero potem mia em jasno .ł ł śćJak brzmia y pa skie pytania w tym d ugim terapeutycznym procesie?ł ń łWszed em bez specjalnych pyta . Poprostu otworzy em si na ich dzia anie. Chcia em si nauczy , chcia emł ń ł ę ł ł ę ć ł

do wiadczy siebie, chcia em zobaczy , co si ze mn dzieje. Gdy co nie by o dla mnie dobre, natychmiastś ć ł ć ę ą ś ł

przerywa em.łGdy kto przychodzi do pana jako terapeuty i mówi: chc tylko co wypróbowa , czy nie zapyta pan wtedy: „Czy on maś ę ś ć

si ?" Przecie z tak spraw nie przychodzi si do terapeuty?łę ż ą ą ęDla mnie by o to osobiste szkolenie - bez jasnych pyta . Jasne pytania - tak czy inaczej - nie s w a ciwymił ń ą ł ś

problemami. Widzia em od razu, czy co mnie dotyczy. Najwyra niejsze by o to w analizie skryptów. To mnieł ś ź ł

zelektryzowa o, poczu em: Tutaj mo liwy jest rozwój - wtedy sam jeszcze by em niegotowy.ł ł ż łW terapii pierwotnej by o na pocz tku podobnie. Jednak nagle poczu em: to koniec. Gdy co staje si szko ił ą ł ś ę łą

trzeba nauczy si i opanowa okre lony kanon zachowa , gdy jest si kontrolowanym, co umiera. Wtedyć ę ć ś ń ę ś

szed em dalej.łTo znaczy, e wybra pan sobie z wielkiej oferty nowych form terapii oraz innowacyjnych podej te akurat, które panuż ł ść

wyda y si interesuj ce?ł ę ąW a nie. Nast pnie wypróbowywa em je i pog bia em dla siebie, z innymi i u innych. St d bierze si mojeł ś ę ł łę ł ą ę

bogactwo do wiadcze - bez certyfikatów i bez cz onkostwa w stowarzyszeniach. To mnie nigdy nieś ń ł

interesowa o.łA teraz paru „krytycznych psychologów", którzy sami nigdy nie przeszli procesu do wiadczania siebie i nie rozumiej nicś ą

z humanistycznych form terapii, poza nazywaniem ich „ezoterycznymi" i krzycz : „Hellinger nie ma certyfikatu". Czy toą

nie komiczne?

68

Page 69: Hellinger myśli all inna czcionka

No w a nie.ł śZajmowa si pan przecie te hipnoterapi Miltona Ericksona i NLP. Co pana tak fascynowa o w Ericksonie?ł ę ż ż ą ł

264 Ubodzy duchem

Ubóstwo duchem oznacza, e wszystko, co do mnie nale y, w moim duchu nale y tak e do wszystkich innych.ż ż ż ż

To, czego nie u ywam i czego nie potrzebuj , mo e u ywa i potrzebowa ka dy inny. Jednak nie tak, e teraz doż ę ż ż ć ć ż ż

niego nale y. Gdy on tego nie u ywa i nie potrzebuje, wtedy nale y to tak e do wszystkich innych, cznie zeż ż ż ż łą

mn .ąTak by a zorganizowana pierwotna ludzka spo eczno . Nikt nie mia niczego dla siebie, jednak wszyscy mielił ł ść ł

wszystko. Dla siebie mia cz owiek tylko to, co potrzebowa i u ywa w danym momencie. Gdy to odk ada ,ł ł ł ż ł ł ł ka dy inny móg to wzi , by u ywa i wykorzystywa dla siebie.ż ł ąć ż ć ćOczywi cie nie mo emy ju wróci do tych pocz tków, poniewa w asno wraz z rozwojem jednostki sta a siś ż ż ć ą ż ł ść ł ę szczególn jako ci i nie da si oddzieli od osobistego rozwoju. Równie od post pu ludzko ci w jej dzisiejszeją ś ą ę ć ż ę ś

wielo ci i z jej szczególnymi osi gni ciami. Jednak e, wewn trzne wprawianie si w tej pierwotnej sytuacji, któraś ą ę ż ę ę

przecie jest istotnie ludzka, czyni nas w szczególny sposób ludzkimi.żUbóstwo ducha czyni nas wewn trznie wolnymi. Czyni nas spokojnymi, uznaje, e wszyscy inni ludzie s równię ż ą

ze mn w swych potrzebach. Czyni nas przyjaznymi, wychodz cymi naprzeciw, pob a liwymi i wielkimi. Czynią ą ł ż

nas te w szczególny sposób bogatymi.ż

265 InnośćInne to ja. Ale dopóty jest inne i jest mi obce, dopóki nie odbieram tego jako cz ci siebie i nie uznaj . Albowiemęś ę

có w wiecie mo e by naprawd poza mn , poniewa wszystko na swój sposób mnie obchodzi, nawet je liż ś ż ć ę ą ż ś

czasami jest odlegle, wywiera wp yw, a ja dzi ki mojemu istnieniu do nale - do pe ni ycia, do pe ni istnienia.ł ę ń żę ł ż łDopóki inne pozostanie mi obce, trzymam si ode z daleka, by mo e mu nie ufam, l kam si go, wykluczam, aę ń ć ż ę ę

nawet chc si pozby , dopóty pozostan jako umniejszony, uszczuplony, ciasny, zamkni ty, ubo szy.ę ę ć ę ś ę żZgoda na inno jest zgod na pe ni . Zmusza do otwarcia, do wi kszej, innej mi o ci, do przestronno ci, dość ą ł ę ę ł ś ś

skromno ci, do wci nowego uczenia si . I wi e. W niej odnajduj drog do mojej pe ni, do pe nego szcz cia,ś ąż ę ąż ę ę ł ł ęś

do oddania, które mi daje oparcie i w którym czuj si chroniony. W niej dopiero jestem w pe ni cz owiekiem.ę ę ł ł

266 S uchaniełUszy nas uchuj na zewn trz. Dusza nas uchuje do wewn trz. Albo, dok adniej powiedziawszy, dusza nas uchujeł ą ą ł ą ł ł

w harmonii z czym wi kszym. Odbiera s uchaj cego i mówi cego oraz to, co si mówi, jako w czone w coś ę ł ą ą ę łą ś wspólnego i z tym zwi zane. To jest s uchanie ze rodka - zarówno z w asnego rodka, jak te ze rodka drugiegoą ł ś ł ś ż ś

cz owieka tudzie ze rodka bytu.ł ż śTo s uchanie nie zajmuje stanowiska, poniewa stanowisko le e poza rodkiem, gdzie na powierzchni, i jestł ż ż ś ś

oddalone od rodka. Dlatego w gruncie rzeczy nic nie stanowi. Jest tylko pomy lane i chciane, ale nieś ś

do wiadczone w g bi. Stanowisko dzieli zamiast czy . Dlatego ten, kto s ucha ze rodka, nie zajmujeś łę łą ć ł ś

stanowiska. Gdy kto mu przedk ada mu swoje stanowisko, wtedy s yszy za tym co innego, co , co le y pozaś ł ł ś ś ż

tym, co powiedziane. Je li tak s uchaj c co powie, umie zostawi stanowisko drugiego tam, gdzie jego miejsce.ś ł ą ś ć

Potrafi sam wróci do rodka i poprowadzi drugiego do rodka, który ich ostatecznie wi e.ć ś ć ś ąż

69

Page 70: Hellinger myśli all inna czcionka

267 JasnośćJasno jest pojemna. Przenika szerszy kontekst, przyczyny, mo liwo ci i skutki. I jest zawsze dobroczynna. Nieść ż ś

potrzebuje niczego udowadnia , bo chocia jest jasna, nie zajmuje stanowiska. Mo emy powiedzie tak: dlategoć ż ż ć

e jest jasna, nie ma stanowiska, albowiem tylko to, co ciasne potrzebuje stanowiska, które je wyró nia. Jasno ,ż ż ść

poniewa jest jasna, jest rozleg a.ż ł

Jak osi gamy jasno ? Najpierw przez wycofanie, eby umo liwi przestrze mi dzy nami a sytuacj , co do któreją ść ż ż ć ń ę ą

chcemy zdoby jasno . Tylko tak zdobywamy rozeznanie.ć śćPo drugie, zdobywamy jasno nic nie wprowadzaj c do danej sytuacji ani nic jej nie narzucaj c z naszejść ą ą

dotychczasowej wiedzy i naszych ycze . Lecz pozwalaj c bez uprzedzenia dzia a na siebie ca o ci z jejż ń ą ł ć ł ś

wielowarstwowo ci , tak e w jej pozornych sprzeczno ciach, a przed naszym wewn trznym okiem wielo u o yś ą ż ś ż ę ść ł ż

si w dynamiczny porz dek i poka e si to, co istotne, nast pny krok, decyduj cy wgl d.ę ą ż ę ę ą ąJasno jest wi c nie tyle zdobywana, co zostaje podarowana temu, kto - zwrócony a jednak zdystansowany -ść ę

umie czeka . Wy ania si z pozornie chaotycznej pe ni, czasami jak b yskawica, i roz wietla na chwil otoczenie,ć ł ę ł ł ś ę

w którym si poruszamy i w którym musimy si sprawdzi . Pozostaje dla nas tak d ugo, jak d ugo dzia amyę ę ć ł ł ł

wed ug niej, a ona zmienia nasze dzia anie. Dopiero w dzia aniu staje si w pe ni jasna. Dlatego nie mo na jejł ł ł ę ł ż

uczy , ani tym bardziej udowodni , poza dzia aniem,. Dla tych, którzy dzia aj , przede wszystkim dla tych,ć ć ł ł ą

którzy dzia aj wspólnie, jest ona jasna. Rozwija si i pog bia przez dzia anie.ł ą ę łę ł

268 S owołNajpierw s owo jest mówione. Zostaje wypowiedziane. Co w nim komunikujemy, co nazywamy i opisujemy.ł ś ś

S owo s u y wymianie, jest dawaniem i braniem. Objawia drugiemu co , co by o dla niego ukryte, pozwala muł ł ż ś ł

bra udzia w czym osobistym i stwarza po czenie oraz zaufanie. Nie chodzi przy tym tylko o to, co si mówi,ć ł ś łą ę

lecz tak e o to, jak, o ton, wyraz, spojrzenie, gest. Dzi ki temu s owo jest nie tylko s yszane, ale tak e widziane.ż ę ł ł żNiektóre s owa s wa kie. Koncentruje si w nich jaki proces, zdarzenie, jaka rzeczywisto rozci gni ta wł ą ż ę ś ś ść ą ę

czasie. Na przyk ad w s owie matka lub ojciec lub dziecko. Wa kie s owo uruchamia co w duszy, porusza,ł ł ż ł ś

wprawia w ruch. Na przyk ad zawo anie pomocy albo proste prosz i dzi kuj . Ale równie s owa takie jak, ycieł ł ę ę ę ż ł ż

lub mier , po egnanie lub ojczyzna poruszaj nas i wprawiaj co w ruch.ś ć ż ą ą śNiektóre s owa wnikaj w nas i dzi ki temu, gdy s wypowiadane, w czaj nas w proces, który opisuj . Nał ą ę ą łą ą ą

przyk ad s owo tchnienie. Albo drzewo¸ przy którym mimowolnie wykonujemy wewn trznie ruch, który jak gestł ł ę

opisuje kr g o jego korony.ą ł śćW s owie mówionym wspó brzmi co , czego brak s owu czytanemu. S owo mówione potrzebuje dlatego czasu.ł ł ś ł ł

Tylko w ten sposób to, co si mówi, tak e dzia a. Przy czytanym s owie mo na si spieszy , mo na nawet coę ż ł ł ż ę ć ż ś przeoczy . Bierze si wtedy tylko informacj , ale nie pe n zawarto s owa. eby uchwyci s owo, trzeba je przyć ę ę ł ą ść ł Ż ć ł

czytaniu wypowiedzie i da mu taki sam czas jak przy s owie mówionym. Czujemy to od razu, gdy czytamyć ć ł

wiersz.

Gdy mówimy co wa kiego, cz sto musimy da drugiemu czas - eby s owo zabrzmia o. Tyle czasu, eby mógś ż ę ć ż ł ł ż ł on je wewn trznie powtórzy . Tylko tak dociera ono do jego duszy, jest smakowane i zaczyna dzia a . W tenę ć ł ć

70

Page 71: Hellinger myśli all inna czcionka

sposób mo emy mówi tylko wtedy, gdy s owo najpierw zadzia a o w nas samych, gdy ono, gdy je wypowiadamy,ż ć ł ł ł

jest niczym odd wi kiem tego, co wcze niej rozbrzmia o w nas samych.ź ę ś łOczywi cie, takie s owa s oszcz dne, proste, bezpo rednie, uwa ne i s darem dla drugiego cz owieka.ś ł ą ę ś ż ą ł

269 Cisza

Cisza to tera niejszo . Wydarza si pomi dzy tym, co by o, a tym, co przyjdzie. W niej co si ko czy:ź ść ę ę ł ś ę ń

odbieranie z zewn trz, strumie my li, wewn trzny dialog, troska o nast pn rzecz do zrobienia. Pozwalamyą ń ś ę ę ą

odej temu z przestrzeni ciszy. Gdy si to wycofa z tej przestrzeni, wtedy otwiera si ona na co innego i staje siść ę ę ś ę rozleg a. Albowiem cisza wi e.ł ążWi e nas przede wszystkim z nami samymi. Nagle s yszymy szum krwi, bicie serca, pro b naszych p uc, skargąż ł ś ę ł ę naszej w troby lub naszego jelita, czujemy pragnienie zjednoczenia jako skupione oczekiwanie, s yszymyą ł

wspó brzmienie wszystkich komórek jak wielk symfoni i zdziwieni przys uchujemy si jej z nabo e stwem.ł ą ę ł ę ż ń

Có brzmi g biej i pe niej ni ta wielka symfonia? Czy kiedykolwiek mogliby my nas ucha si jej do syta?ż łę ł ż ś ł ć ęJednak wtedy przestrze ciszy otwiera si jeszcze bardziej i s yszymy nasz dusz . Prowadzi ona nas daleko pozań ę ł ą ę

granice naszego cia a do wszystkich, z którymi jeste my zwi zani przez nasz dusz . W niej s oni jeszcze wł ś ą ą ę ą

domu, pozostaj obecni, mówi nam co , prosz o co , ofiarowuj nam co , patrz na nas i czekaj na nas, s namą ą ś ą ś ą ś ą ą ą

bliscy i dalecy zarazem. W ich obecno ci nasza dusza mówi wieloma g osami, jak wielog osowy chór.ś ł łJednak niektóre z tych g osów nie s jeszcze w harmonii, nie znajduj jeszcze czystego tonu. Gdy pos uchamył ą ą ł

tak e tych g osów, wtedy stan si one, by mo e, po chwili jasne i czyste, poniewa wielki piew spe nia siż ł ą ę ć ż ż ś ł ę dopiero w s yszeniu ka dego pojedynczego g osu. Albo dok adniej, dopiero w s uchaniu ka dego pojedynczegoł ż ł ł ł ż

g osu, równie takiego, który zdaje si odbiega od normy, spe nia si dla nas ca y piew i spe niamy si my sami.ł ż ę ć ł ę ł ś ł ęGdy w ciszy otwieramy nasze oczy - eby siebie widzie i siebie s ysze - wtedy mówi do nas tak e zwierz ta iż ć ł ć ą ż ę

drzewa, a tak e najbardziej niepozorny kwiat. Jednak bezszelestnie - w pe ni ciszy.ż łTak, wielka cisza jest na swój sposób pot na i g o na. Niekiedy mówimy, e Bóg si wycofa , i mówimy wtedy oęż ł ś ż ę ł

milczeniu Boga. Czy jakie s owo mo e brzmie pot niej ni to milczenie? I czy niekiedy te po ród ludziś ł ż ć ęż ż ż ś

milczenie nie jest ja niejsz , bardziej wznios , w a ciw odpowiedzi ?ś ą łą ł ś ą ąCisz mo na zag uszy , ale tylko na pewien czas. Czeka na nas niekiedy bardzo d ugo. Uciec od niej na trwaleę ż ł ć ł

nie sposób.

270 Niewypowiedziane

Powiedzenie czego w sposób w a ciwy wi e zawsze bezpo rednio z tym, co zosta o poznane i do wiadczoneś ł ś ąż ś ł ś

jako rzeczywiste, dzia aj ce i prawdziwe. Jest to dost p prowadz cy poza s owo do czego , co w s owie wprawdzieł ą ę ą ł ś ł

zostaje nazwane, ale nie mo e zosta uj te i poj te. Nie da si tego wypowiedzie , a w wypowiedzianym zostajeż ć ę ę ę ć

uruchomione, wprawione w ruch, który nie zostaje nazwany. Zostaje do wiadczone i odczute jako znacz ce iś ą

poruszaj ce nas w samym wn trzu. W tym, co powiedziane wi ksze jest to, co niewypowiedziane, nienazywalne,ą ę ę

co dzia a tylko w zgodzie, nie daj ce si ostatecznie uchwyci i zaw adn .ł ą ę ć ł ąćIm wi cej niewypowiedzianego wspó brzmi w wypowiedzianym a jednocze nie pozostaje nietkni te, ukryte, tymę ł ś ę

wyrazistsze, intensywniejsze i pot niejsze jest to, co powiedziane. Takie mówienie wymyka si ciekawo ci,ęż ę ś

dopytywaniu, dok adno ci, sporowi, argumentacji. W przeciwnym razie pozostanie z pe ni tego, coł ś ł

71

Page 72: Hellinger myśli all inna czcionka

niewypowiedziane tylko to, co uchem zas yszane, oderwane od tego, co przedtem nas porusza o, wzbogaca o,ł ł ł

skupia o i pozwoli o dzia a twórczo.ł ł ł ć

271 Milczenie

Milczymy w obliczu mowy. Gdy kto do nas mówi, musimy milcze , eby go us ysze i eby go zrozumie .ś ć ż ł ć ż ć

Tylko wtedy, gdy milczymy, docieraj do nas jego s owa. Tylko w milczeniu mo emy je zrozumie . I tylkoą ł ż ć

wtedy, gdy najpierw milczeli my, mo emy odpowiedzie na jego s owa.ś ż ć łS ucha i mówi mo emy dlatego tylko wtedy, gdy równie milczymy. Milczenie nie jest bynajmniej puste. Jestł ć ć ż ż

pe ne s ów, które s yszymy, i pe ne s ów, które powiemy.ł ł ł ł łAle milczymy tak e wtedy, gdy zamykamy si na to, co kto mówi, gdy nie pozwalamy, eby swoimi s owamiż ę ś ż ł

nam przeszkadza , przekonywa , nam co narzuca lub zyskiwa nad nami w adz . Wtedy milczenie staje sił ł ś ł ł ł ę ę odpowiedzi i mówi pot niej ni jakiekolwiek s owo.ą ęż ż łMilczenie jest wskazane tak e, gdy nie mamy nic do powiedzenia, kiedy nie znamy odpowiedzi albo gdyż

przedmiot jest zbyt wielki, eby chcie albo móc co o nim powiedzie .ż ć ś ćCz sto mówimy, poniewa nie wytrzymujemy milczenia, na przyk ad w obliczu bólu, smutku lub ci kieję ż ł ęż

choroby. Wtedy próbujemy drugiego cz owieka pociesza , cz sto pustymi s owami, albo robi c mu z udneł ć ę ł ą ł

nadzieje zamiast w milczeniu by blisko niego i, by mo e, tylko u cisn jego d o .ć ć ż ś ąć ł ńAle milczymy równie wobec czego wielkiego, wielko ci przyrody na przyk ad lub sztuki. Milczymy przedeż ś ś ł

wszystkim przed Bogiem.

272 Skupienie

Skupiamy si , eby co osi gn . Zbieramy nasze my li, nasze si y, nasze rodki, naszych przyjació , naszychę ż ś ą ąć ś ł ś ł

pomocników. To, co by o zrazu rozproszone lub wyczerpane, spotyka si znów w skupieniu i zostajeł ę

zgromadzone do dzia ania ku jakiemu celowi. Skupienie s u y celowi. Umo liwia go.ł ś ł ż żCel okre la, co i ile musi zosta skupione. I to cel utrzymuje razem to, co skupione. Bez wa nego celu nie sposóbś ć ż

wystarczaj co si skupi . Gdy skupiamy wi cej ni wymaga cel, wtedy to, co skupione traci si y i znów sią ę ć ę ż ł ę rozpada. Tak samo, gdy cel traci na atrakcyjno ci i znaczeniu.śSkupienie odgrywa szczególn rol w yciu duchowym, a wi c w nauce, filozofii, religii, sztuce, cznie zą ę ż ę łą

r kodzie em, i w m dro ci. A wi c wsz dzie tam, gdzie chodzi o to, eby uchwyci szerszy kontekst, który nieę ł ą ś ę ę ż ć

mo na uj czyst obserwacj . W skupieniu stajemy si z jednej strony pu ci. To znaczy, e dotychczasowy obrazż ąć ą ą ę ś ż

jakiego zadania, jakiej rzeczy i jakiego celu schodzi na drugi plan. W ten sposób otwieramy si na, by mo e,ś ś ś ę ć ż

chaotyczn pe ni , a skupi si ona wokó czego istotnego, wokó jakiego centrum. Poznajemy pe ni w jeją ł ę ż ę ł ś ł ś ł ę

porz dku i ruchu, i wtedy rysuj si nast pne kroki prowadz cy do celu. Przez wewn trzn pustk albo,ą ą ę ę ą ę ą ę

dok adniej, dzi ki wewn trznej otwarto ci na co innego i nowego ta pustka skupia si niejako poza nami ił ę ę ś ś ę

wype nia nas z zewn trz, tak i na ko cu sama jest wewn trznie skupiona i pe na.ł ą ż ń ę łJednak e równie tutaj obowi zuje zasada: bez celu, który jest wart tego, eby si skupi , i bez woli, eby poż ż ą ż ę ć ż

skupieniu tak e wedle niej dzia a , takie skupienie pozostaje ostatecznie tak jak zacz o si - puste.ż ł ć ęł ę

273 Zwierciad oł

72

Page 73: Hellinger myśli all inna czcionka

W zwierciadle widz siebie - ale naprzeciwko. Ale czy widz si rzeczywi cie? Kiedy stoj d ugo przed lustrem,ę ę ę ś ę ł

czy czuj si wtedy lepiej? Czy rzeczywi cie jestem tym, który patrzy do lustra?ę ę śNiektórzy nadstawiaj zwierciad a innym, eby si w nim przejrzeli. Czy oni widz siebie rzeczywi cie w tymą ł ż ę ą ś

zwierciadle, a mo e widz w nim raczej tego, kto im zwierciad o nadstawia?ż ą łZwierciad o jest tylko odbiciem czego poza zwierciad em. To, co rzeczywiste jest przed zwierciad em, a czasamił ś ł ł

z ty u za nim.łOdzwierciedlamy si w twarzy drugiego cz owieka, na przyk ad, gdy go spotykamy lub widzimy znów poę ł ł

d u szej nieobecno ci. W jego twarzy widzimy wi cej ni w jakimkolwiek innym zwierciadle. Poniewa w jegoł ż ś ę ż ż

twarzy odzwierciedla si nasza dusza, nasza mi o , nasza yczliwo , ale tak e nasz smutek i nasz gniew. W jegoę ł ść ż ść ż

twarzy mo emy równie dostrzec, jak si zmieniamy. Mo emy z niej wyczyta , czy docieramy do niego czy też ż ę ż ć ż si od niego oddalamy.ęAle równie w naszej twarzy odzwierciedla si nasza dusza - mo e nawet jeszcze bardziej. Czasami mówimyż ę ż

przecie , e cz owiek jest zwierciadlanym obrazem Boga. Je li nim jest, wtedy jego twarz promienieje szczególnież ż ł ś

pi knie.ę

274 G białęG bokie my li, g bokie uczucia, g bokie zrozumienie powoduj w naszej duszy ruch, który zmierza w dó , włę ś łę łę ą ł

g b, do naszego centrum. Do wiadczamy tego ruchu jako skupienia. Objawia si on tak e w twarzy. Jest tak, jakłą ś ę ż

gdyby co oderwa o si od powierzchni i ci gn o co innego z sob ku skupionej g bi. Im g biej idzie ten ruch,ś ł ę ą ęł ś ą łę łę

tym bardziej mo na si w nim skupi .ż ę ćG bokie my li tylko wtedy s g bokie, gdy pochodz z takiej skupionej g bi i u innych wywo uj ten ruch włę ś ą łę ą łę ł ą

g b.łąRównie g bokie uczucia prowadz u nas w t g bi . Poniewa s g bokie, s te skupione. Gdy inni zostanż łę ą ę łę ę ż ą łę ą ż ą pochwyceni przez taki g bokie uczucie, wtedy zatrzymujemy si i czujemy równie w nas ten ruch do skupionejłę ę ż

g bi. Dlatego w obliczu takich uczu zachowujemy dystans i skupienie.łę ćRównie g bokie zrozumienie prowadzi do skupienia i pochodzi ze skupienia. W takim rozumieniu co zbieraż łę ś

si w g bi. Dlatego to rozumienie jest nie tylko g bokie. Jest równie bogate i pe ne.ę łę łę ż ł

275 Harmonia

Harmonia to wspó brzmienie i wspó drganie z w asn dusz i z dusz innych. Harmonia oznacza tak e:ł ł ł ą ą ą ż

wspó brzmienie i wspó drganie z naszym otoczeniem, z ziemi , ze wiatem. Harmonia oznacza: oddanie sił ł ą ś ę temu, co wprawia i utrzymuje w tych drganiach wiat, nas i innych, chocia samo pozostaje poza wszelkimiś ż

drganiami. Jednak je li wspó drgamy w g bokim porozumieniu ze wszystkim, co jest, w zgodzie z tym, co jest,ś ł łę

wtedy drgamy w przeno nym sensie tak e z tym, co ostateczne, jeste my z nim w harmonii.ś ż śHarmonia jest g boka. S to g bokie tony, które potrafi ud wign wysokie tony. Dlatego te basso continuo,łę ą łę ą ź ąć ż

które towarzyszy melodiom rozbrzmiewaj cym nad nim i stworzy z nich ca o , jest g bokie.ą ć ł ść łęHarmonia jest te dlatego g boka, e bierze si ze skupienia. Skupienie dokonuje si w g bi. W niej zbiega siż łę ż ę ę łę ę wszystko razem, jak rzeki w morzu.

W harmonii jeste my spokojni, jeste my zwi zani, mamy wszystko, a mimo to drgamy. W harmonii jeste myś ś ą ś

poruszeni. Drgamy, poniewa jeste my poruszeni. Jednak drgamy spokojnie. Poniewa drgamy tak spokojnie,ż ś ż

73

Page 74: Hellinger myśli all inna czcionka

wtedy wci gamy to, co niespokojne z naszego otoczenia powoli do tych spokojnych drga , a one si w tychą ń ż ę

samych drganiach uspokoj .ąJednak to nie jest nasze drganie, które to poci ga i porusza, poniewa my te dr ymy przecie tylko z czymą ż ż ż ż ś innym. Dlatego giniemy, gdy inni w tych g bokim drganiu z nami dr , i nie mo na odró ni od tego drgania.łę żą ż ż ćW harmonii nie ma ju ró nic. Kto jest w harmonii, ten jest zwi zany ze wszystkim i dlatego ze wszystkim wż ż ą

pokoju.

277 Spokój

Spokojny jest ten, kto potrafi co zostawi . Na przyk ad trosk , wzburzenie serca po zniewadze, upokorzeniu,ś ć ł ę

znies awieniu. Spokojny jest tak e ten, kto zostawia stare sny, dawne pretensje, stare zarzuty i potrafi tym samymł ż

uwolni od nich serce, tak i jest spokojny, opanowany i gotowy na to, co teraz mo liwe i ofiarowane.ć ż żSpokojny jest dlatego te ten, kto przebacza w sensie zgody na przemini cie, bez dodawania czegokolwiek.ż ęTen spokój jest si bez emocji, skupion gotowo ci na to, co nadejdzie i na chwil obecn .łą ą ś ą ę ą

278 Ciekawo i wgl dść ąDzi ki ciekawo ci noworodek podbija swój wiat. Im bardziej jest ciekawy, tym jest ywotniejszy i zdrowszy.ę ś ś żDzi ki ciekawo ci dziecko do wiadcza te swoich granic. St d dzi ki przys owiowemu „dopóki si nie oparzy"ę ś ś ż ą ę ł ę

dziecko wie, e p yta na piecu jest za gor ca, eby jej dotyka palcami. Jednak dziecko chce si nauczy , chceż ł ą ż ć ę ć

poczyni w asne do wiadczenia. Broni si , gdy pokazuje mu si zbyt wiele i gdy chce si je pozbawi w asnegoć ł ś ę ę ę ć ł

do wiadczenia. Tylko to, czego do wiadczamy dzi ki ciekawo ci staje si rzeczywi cie nasze w asne, a staj cś ś ę ś ę ś ł ą

wobec nowych zada mo emy tym dysponowa i nie musimy si nad tym d ugo zastanawia .ń ż ć ę ł ćW ciekawo ci my sami dzia amy. Ciekawo kryje si za wszelkimi dociekaniami i krok po kroku czyni sobieś ł ść ę

wiat poddanym.śWgl dy natomiast s darem. Pojawiaj si nagle, cz sto przy okazji. Nie dochodzimy do granic, nie mo emy sią ą ą ę ę ż ę na nich sparzy . Ona bior nas na s u b . Dlatego nie mo emy ich zachowa dla siebie. S te dla innych. Je lić ą ł ż ę ż ć ą ż ś

my bierzemy je na s u b , trac sw si .ł ż ę ą ą łęPrzede wszystkim wtedy ju si nie rozwijaj . Poniewa wgl dy s niegotowe, otwarte i id dalej tylko wtedy, gdyż ę ą ż ą ą ą

my sami jeste my niegotowi i pozostajemy otwarci. Dlatego wgl d opiera si próbom umieszczenia go wś ą ę

systemie.

I umyka ciekawo ci, albowiem wgl d, jako dar, potrzebuje czekania i pokory, która zna swoje granice i je uznaje.ś ą

Poznanie 279

To, co pozna em, znam, jestem z tym obeznany. Pozostaje przy mnie, nie mog tego ju straci . Staje si cz cił ę ż ć ę ęś ą mnie.

Poznanie jest inne ni wgl d. Poznanie mo na zdoby . Wgl d jest darem. Poznanie i wiedz zdobywamy tak eż ą ż ć ą ę ż

przez do wiadczenie i przez czytanie, przede wszystkim drog prób i b dów.ś ą łęPoznanie jest bogate, wgl d jest g boki. Poznanie wi e si tak e z wiedz . Sprawdza si z regu y w dzia aniu.ą łę ąż ę ż ą ę ł ł

W tym wzgl dzie pokrewne jest wgl dowi. Jednak dzia anie na podstawie wgl du jest inne ni dzia anie oparteę ą ł ą ż ł

na poznaniu.

74

Page 75: Hellinger myśli all inna czcionka

Dzia anie na podstawie wgl du pozwala nam rosn . Dzia anie oparte na poznaniu prowadzi przede wszystkimł ą ąć ł

do zewn trznego sukcesu. Jednak poznanie i wgl d si nie wykluczaj . Przeciwnie. A mo e s bli niakami.ę ą ę ą ż ą ź

Prawda 280

Prawda, tak jak szcz cie, jest ulotna. I tak jak szcz cie, nie jest nam dana do r ki. Przynajmniej prawda, któraęś ęś ę

dzia a. Prawda, jak szcz cie, jest darem. Dlatego poszukiwacze prawdy nie znajduj jej tak samo, jakł ęś ą

poszukiwacze szcz cia nie znajduj szcz cia.ęś ą ęśPrawda si pokazuje, nie mamy jej. Kto po ni si ga, gdy ona si pokazuje, ten ma j tylko rzekomo. Tegoę ą ę ę ą

rodzaju jest prawda, któr si g osi. Cz sto jest g oszona ze wzgl du na w adz , a nie ze wzgl du na prawd .ą ę ł ę ł ę ł ę ę ę

Dlatego ta prawda jest cz sto straszna dla wielu.ęJednak prawda, która si pokazuje, gdy na ni czekamy, jest nam przyjazna. By mo e jest powa na, sk ania doę ą ć ż ż ł

zastanowienia, stawia nam wymagania i prowadzi do dzia ania, które jest b ogos awie stwem. Ta prawda nigdył ł ł ń

nie jest gorzka. Przeciwnie. Uspokaja nas, pozwala si u miechn , jest dla wszystkich i jest niedost pnaę ś ąć ę

interwencji w adzy.łTa prawda nie chce pozosta . Przychodzi i odchodzi, jednak za ka dym razem w nieco innej szacie. Ch tnie sić ż ę ę przebiera. Kto bierze j zbyt powa nie, tego czasami wy miewa.ą ż śTak jak ycie pokazuje si w nieogarnionej pe ni, wci inaczej a przecie pozostaje tym samym yciem, tak też ę ł ąż ż ż ż prawda. ycie i prawda tworz ca o . Naprawd prawdziwe jest tylko ycie.Ż ą ł ść ę ż

Przes dy 281ąPrzes d oznacza, e co , czego nie znamy, czymy z czym , co znamy, lub, jeszcze gorzej, e czymy z czym ,ą ż ś łą ś ż łą ś

czego te nie znamy.żS przes dy zarówno pozytywne, jak i negatywne. Z obu budzimy si , gdy poznajemy bli ej to, co by oą ą ę ż ł

dotychczas nieznane. Na przyk ad, gdy po zakochaniu, które jest przecie tak e przes dem, widzimy drogiego - ał ż ż ą

musimy - takim, jakim on jest rzeczywi cie i jest inny. To otwiera drog do szacunku, który z kolei otwiera si naś ę ę

to, co inne i pozwala nam wyj z dotychczasowej ciasnoty na otwart rozleg przestrze .ść ą łą ńPrzes d wi e si przecie zawsze z ciasnot i z s dzeniem wedle znanych, a wi c dlatego ograniczonychą ąż ę ż ą ą ę

wyobra e i obrazów. Jak zreszt ka dy przes d, czy to pozytywny czy negatywny, poniewa oddziela jedno odż ń ą ż ą ż

drugiego i zamyka si na to, co stoi naprzeciw niego. Dzi ki s dom warto ciuj cym ró nicujemy i odkrywamyę ę ą ś ą ż

dzi ki temu wielo , ale tylko kognitywnie, nie za dusz . Dusza czy to, co przeciwstawne i przez to w a nieę ść ś ą łą ł ś

pokazuje swoj si i rozleg o .ą łę ł śćNajbardziej zacie niaj nas oczywi cie negatywne przes dy lub s dy, przede wszystkim dlatego, e towarzyszy imś ą ś ą ą ż

z regu y uczucie wy szo ci. Cz sto te uczucie zgorszenia i wi ce si z tym pragnienie zemsty.ł ż ś ę ż ążą ęWiele przes dów i s dów wi e si z tym, e rozpatrujemy innych pod k tem naszego sumienia, które innychą ą ąż ę ż ą

dzieli na takich, którzy mog przynale e , i takich, którzy musz zosta wykluczeni. Te przes dy wi si te zą ż ć ą ć ą ążą ę ż

tym, e my limy, e inni, którzy s inni, s wolni i musz tylko wykaza si dobr wol , eby sta si tacy, jak my.ż ś ż ą ą ą ć ę ą ą ż ć ę

Ale ani my, ani oni nie jeste my wolni w naszych s dach i przes dach. Oni i my jeste my wielorako uwik ani wś ą ą ś ł

losy naszych przodków i w losy naszej grupy.

Gdy to zrozumiemy, b dziemy ostro niejsi i bardziej agodni, zarówno w odniesieniu do innych, jak te wę ż ł ż

odniesieniu do nas i naszych s dów. By mo e wtedy uda si nam je zapomnie .ą ć ż ę ć

75

Page 76: Hellinger myśli all inna czcionka

Trze wo 282ź śćTrze wy jest ten, kogo rozum nie jest zm cony, jak na przyk ad w przypadku pijanego. Równie nami tnoź ą ł ż ę ść m ci rozum, na przyk ad u zakochanych. Równie wiara w co , co, chocia nie daje si do wiadczy , czyni namą ł ż ś ż ę ś ć

nadzieje i napawa l kiem, m ci rozum, jak na przyk ad przy zabobonach.ę ą łJednak trzymanie si tylko rozumu przychodzi nam z trudem. eby zachowa zdrowie, musimy czasami wyję Ż ć ść poza siebie, jak na przyk ad ka dego dnia we nie. Gdy potem budzimy si , czujemy si lepiej i mo emy znówł ż ś ę ę ż

trze wo stawi czo a yciu.ź ć ł żW gruncie rzeczy tak e ka da rozrywka i tak zwane sp dzanie czasu jest odpoczynkiem od trze wo ci. Mo eż ż ę ź ś ż

dlatego, patrz c trze wo, równie rezygnacja z trze wo ci w pewnych czasach jest wskazana i dobra dla naszegoą ź ż ź ś

samopoczucia.

czymy trze wo z rozumem. Jednak rozum ujmuje tylko cz rzeczywisto ci. Pop d, który nas porywa, naŁą ź ść ęść ś ę

przyk ad w mi o ci mi dzy m czyzn i kobiet , s ucha innych praw ni trze wy rozum i jest w rezultacie nieł ł ś ę ęż ą ą ł ż ź

tylko wi kszy i bardziej spe niaj cy, jest on te bardziej prawdziwy.ę ł ą żJednak e, najgorsze zb dzenia, najokrutniejsze czyny, najdziwaczniejsze eksperymenty s rezultatem szalonychż łą ą

wyobra e przeciwko rozumowi. Przede wszystkim dlatego, e nie umiemy przewidzie i uwzgl dni skutkówż ń ż ć ę ć

takiego zachowania.

Dlatego pytanie: Czy rozumny rozum jest do rozumny? Albo czy staje si on rzeczywi cie rozumny dopiero,ść ę ś

gdy co jeszcze wchodzi w gr , co , co postrzega pojemniej ni rozum? Co , co znajduje drogi, których nie da siś ę ś ż ś ę przewidzie , ale jednak prowadz one do celu? Tym, co musi wej do gry, jest dusza, pojemna dusza.ć ą śćCo to znaczy? Równie nasze tak zwane rozumne decyzje s pod wp ywem rozró nienia na dobro i z o, tak jakż ą ł ż ł

nam dyktuje to sumienie. Jednak e poza granicami sumienia, gdy przekroczymy granice sumienia, do wiadczamyż ś

innej si y, która na wy szej i pojemniejszej p aszczy nie czy to, co sta o w opozycji do siebie.ł ż ł ź łą łDopiero ten, kto dostrzega ruchy tej duszy i pozwoli im sob kierowa , osi ga t trze wo , która pozwala taką ć ą ę ź ść

postrzega i uznawa drugiego cz owieka, nas samych, nasze pop dy i nasze sny, e potrafi znale w ca o cić ć ł ę ż ą źć ł ś

nale ne miejsce i swoj granic .ż ą ę

284 Urojenia

Urojenia s wymy lone, w du ym stopniu bez odniesienia do do wiadczenia i do tego, co staje nam na drodzeą ś ż ś

jako rzeczywisto . My limy wtedy, e mo emy wyj poza rzeczywisto . Urojenia dadz si snu dalej w wielkieść ś ż ż ść ść ą ę ć

sny i wspania e systemy my lowe. Mo na si w nich zgubi i pa po pewnych czasie ich ofiar .ł ś ż ę ć ść ąDopóki zatrzymujemy nasze urojenia dla siebie, nie powoduj wielkiej szkody, przede wszystkim je li po pewnymą ś

czasie uwalniamy si od nich pod presj rzeczywisto ci.ę ą śle si dzieje, gdy to, co sobie pomy limy czynimy miar dla innych, gdy nawet zwiastujemy to jako nowyŹ ę ś ą

porz dek wiat lub porz dek warto ci i chcemy innych mu podporz dkowa . Gdy to, co sobie pomy leli my stajeą ś ą ś ą ć ś ś

si punktem widzenia, z którego oceniamy i os dzamy innych.ę ąPo egnanie z w asnymi wymys ami przychodzi czasami ci ko i udaje si tylko dzi ki pokorze. Pokora oznaczaż ł ł ęż ę ę

tutaj, e pod amy za rzeczywisto ci i uznajemy, e jest ona pot niejsza i wi ksza ni to, co sobie yczymy. Wż ąż ś ą ż ęż ę ż ż

porównaniu z ni to, co tylko pomy lane i upragnione okazuje si ostatecznie szale stwem.ą ś ę ń

76

Page 77: Hellinger myśli all inna czcionka

286 Sen

nimy w nocy, a niektórzy ni tak e za dnia. Maj wtedy sen na jawie. Czasami mamy te sen w tym sensie, eŚ ś ą ż ą ż ż

nimy o czym , co le y jeszcze w oddali i wydaje si nam nieosi galne.ś ś ż ę ąJednak czasami to sen ma nas. Ogarnia nas i to nie tylko w nocy, lecz równie za dnia jako zadanie, powo anie,ż ł

cel nie do odrzucenia. Równie szale stwo jest takim snem i porywa czasami wielu ze sob , którzy go również ń ą ż ni . Na przyk ad sen o wiecznym pokoju lub o nadchodz cym zbawcy. Te sny agodz tera niejszy niedostatek,ś ą ł ą ł ą ź

czyni go atwiejszym do zniesienia. ą ł negro spirituals s cz sto takimi snami. Poruszaj nas jeszcze dzisiaj.ą ę ą

Równie wiele religijnych wi t to takie sny, na przyk ad Bo e Narodzenie.ż ś ą ł żCo robimy z takimi snami? nimy je tak d ugo, jak d ugo wiemy, e nimy. Potem budzimy si .Ś ł ł ż ś ę

288 Przestwór

Rilke opisuje w ósmej Elegii Dui skiej otwarto jako ten obszar, w którym to, co ustalone, wy o one w j zyku iń ść ł ż ę

znakach, rozp ywa si w niesko czonym, poza czasem i przestrzeni , poza yciem i mierci . Jest to nigdzie bezł ę ń ą ż ś ą

nie, w którym my i widzialne przemijaj ce rzeczy dzi ki przypomnieniu, mowie i pie ni ratujemy si w czymą ę ś ę ś niewidzialnym, a trwaj cym.ąW otwarto wchodzi ten, kto wszystko zostawi za sob i patrzy poza to, co bezpo rednio przed nim, przekraczaść ą ś

to, a ma przed sob ju tylko przestwór, wkracza we , bez celu, nie znaj c i nie l kaj c si kresu.ż ą ż ń ą ę ą ęCzy jednak cz owiek mo e tak y , bez odniesienia? Gdy wchodzimy w otwarto , wchodzimy w czysteł ż ż ć ść

odniesienie. To znaczy, jeste my zwi zani ze wszystkim, bez ch ci zatrzymania czegokolwiek. To, coś ą ę

zatrzymujemy, znika. Wszystko, co zostawiamy, pozostaje zachowane na trwa e.łPytanie brzmi: Jak uczymy si przej cia do czystego odniesienia? Jak do wiadczamy tego, jakie ono jest? Uczymyę ś ś

si go na co dzie , w prostym spe nieniu tego przej cia. S uchaj c w postawie czystego odniesienia s yszymyę ń ł ś ł ą ł

wi cej, ni kto mówi. W a nie „puszczaj c mimo uszu", to znaczy, wykraczaj c w s uchaniu poza to, co mówi,ę ż ś ł ś ą ą ł

dostrzegamy to, co by o poprzednio ukryte. Poniewa wchodzimy w odniesienie, wynosi nas ono obu ponad nasł ż

samych ku czemu otwartemu, w czym si rozwiewamy.ś ęW ten sam sposób mo emy nie tylko s ucha skierowani na otwarto , tak mo emy te patrze , nazywa iż ł ć ść ż ż ć ć

mówi , porusza si i dzia a , a, przede wszystkim, mo emy kocha inne rzeczy i innych ludzi skierowani nać ć ę ł ć ż ć

otwarto .ść

289 T sknota ęT sknota utrzmuje nas w ruchu. Bierze si z potrzeby, na przyk ad powietrza, wody, po ywienia, bez których nieę ę ł ż

mo emy pozosta przy yciu, rozwija si i rosn .ż ć ż ć ę ąćW taki sam sposób t sknimy za innymi lud mi, poniewa ich te potrzebujemy, eby pozosta przy yciu, rosnę ź ż ż ż ć ż ąć i si rozwija . Tak samo, jak jeste my syci i zadowoleni, gdy mamy dosy powietrza, wody i po ywienia, takę ć ś ć ż

jeste my te zadowoleni i czujemy si dobrze we wspólnocie z lud mi, którzy nam s przychylni i którychś ż ę ź ą

kochamy, z którymi na ró nych p aszczyznach jeste my w wymianie, na których mo emy polega , gdy ichż ł ś ż ć

potrzebujemy, na przyk ad naszych rodzicach i rodze stwie, a pó niej partnerze, z którym dzielimy najbardziejł ń ź

wewn trzne sprawy i z którym wyrastamy ponad siebie, na przyk ad gdy mamy z nim dzieci.ę łWi kszo rzeczy, za którymi t sknimy, zostaje nam podarowana i bliska. Musimy tylko je wzi , zwróci si wę ść ę ąć ć ę

ich stron i otworzy . Inne, eby je zdoby , wymagaj dzia ania, wysi ku, wytrwa o ci i piel gnacji, na przyk adę ć ż ć ą ł ł ł ś ę ł

77

Page 78: Hellinger myśli all inna czcionka

ró ne umiej tno ci, ale te przyja , rozmaite relacje i oczywi cie wszystko, co dopiero musi zosta posadzone iż ę ś ż źń ś ć

rozpocz te, eby przynios o wymarzony owoc i wymarzony rezultat. Ta t sknota jest gotowa zap acię ż ł ę ł ć odpowiedni cen za wymarzony rezultat. Jest te gotowa podda si okoliczno ciom i si do nich dopasowa ,ą ę ż ć ę ś ę ć

gdy s korzystne dla ko cowego wyniku lub nawet s jego warunkiem. Nale y do tego te w a ciwy czas.ą ń ą ż ż ł śCz sto to, za czym t sknimy, nie jest osobiste, nawet nie odnosi si do nas. Wynika z konieczno ci, zę ę ę ś

odpowiedzialno ci za co innego wychodz cego poza nas, z pewnego ruchu, który nas porywa i bierze na s u bś ś ą ł ż ę dla innych i dla czego wi kszego. Ta t sknota jest w harmonii z czym , co nas samych przekracza i czemu siś ę ę ś ę podporz dkowuje i poddaje. Ta t sknota ufa dlatego temu czemu wi kszemu i czeka spokojnie na w a ciwyą ę ś ę ł ś

czas. Dlatego nie wychodzi poza to, co jest mo liwe i konieczne.żJednak czasami porywa nas t sknota jak burza, nieodparcie i pot nie, prze amuj c zwyczajne bariery, powoduj cę ęż ł ą ą

wielkie rzeczy. Czasami mamy pokus biec jeszcze dalej, nawet je li burza usta a, tak i bardziej ufamy naszej sileę ś ł ż

ni jej sile. Wtedy t sknota nie jest ju w harmonii i staje si nadziej , która zwodzi.ż ę ż ę ąT sknota dochodzi do kresu, gdy zostaje wype niona. Wtedy przychodzi te czas, zostawienia jej, czas spokoju,ę ł ż

który jest w harmonii ze wszystkim, co przychodzi i odchodzi.

290 Nadzieja

Nadzieja jest skierowana do przodu, w przysz o . Wi e si z yczeniem, eby co tera niejszego min o ił ść ąż ę ż ż ś ź ęł

zmieni o si na lepsze. Zatem nadzieja odwraca si jednocze nie od czego .ł ę ę ś śGdy tera niejszo jest przygn biaj ca, na przyk ad z powodu ci kiej choroby, wtedy nadzieja na popraw dajeź ść ę ą ł ęż ę

nam odwag i pozwala lepiej znosi tera niejszo . Równie gdy d ymy do jakiego celu, gdy mamy przed sobę ć ź ść ż ąż ś ą jakie zadanie, mamy nadziej osi gni cia celu i wype nienia zadania.ś ę ą ę łNadzieja uskrzydla nas zatem, poci ga nas, porywa. Dlatego wp ywa na drog do celu, a zostanie on osi gni ty.ą ł ę ż ą ę

Nadzieja pokazuje nam te , jak daleko zaszli my z naszym zadaniem. Ko czy si , gdy zadanie zostanież ś ń ę

uko czone, gdy zostanie wype nione u celu i ustanie.ń łAle jak si czujemy, gdy jeste my wreszcie u celu i wype nili my nasze zadanie? Cz sto nie wiemy ju wtedy, coę ś ł ś ę ż

mamy robi i dok d i . Czekamy na nowy cel, nowe zadanie, nowe wyzwanie - na now nadziej . Dlatego,ć ą ść ą ę

dopóki yjemy, nadzieja nie ustaje.ż

291 Milczenie

Milczymy w obliczu mowy. Gdy kto do nas mówi, musimy milcze , eby go us ysze i eby go zrozumie .ś ć ż ł ć ż ć

Tylko wtedy, gdy milczymy, docieraj do nas jego s owa. Tylko w milczeniu mo emy je zrozumie . I tylkoą ł ż ć

wtedy, gdy najpierw milczeli my, mo emy odpowiedzie na jego s owa.ś ż ć łS ucha i mówi mo emy dlatego tylko wtedy, gdy równie milczymy. Milczenie nie jest bynajmniej puste. Jestł ć ć ż ż

pe ne s ów, które s yszymy, i pe ne s ów, które powiemy.ł ł ł ł łAle milczymy tak e wtedy, gdy zamykamy si na to, co kto mówi, gdy nie pozwalamy, eby swoimi s owamiż ę ś ż ł

nam przeszkadza , przekonywa , nam co narzuca lub zyskiwa nad nami w adz . Wtedy milczenie staje sił ł ś ł ł ł ę ę odpowiedzi i mówi pot niej ni jakiekolwiek s owo.ą ęż ż łMilczenie jest wskazane tak e, gdy nie mamy nic do powiedzenia, kiedy nie znamy odpowiedzi albo gdyż

przedmiot jest zbyt wielki, eby chcie albo móc co o nim powiedzie .ż ć ś ć

78

Page 79: Hellinger myśli all inna czcionka

Cz sto mówimy, poniewa nie wytrzymujemy milczenia, na przyk ad w obliczu bólu, smutku lub ci kieję ż ł ęż

choroby. Wtedy próbujemy drugiego cz owieka pociesza , cz sto pustymi s owami, albo robi c mu z udneł ć ę ł ą ł

nadzieje zamiast w milczeniu by blisko niego i, by mo e, tylko u cisn jego d o .ć ć ż ś ąć ł ńAle milczymy równie wobec czego wielkiego, wielko ci przyrody na przyk ad lub sztuki. Milczymy przedeż ś ś ł

wszystkim przed Bogiem.

292 Skupienie

Skupiamy si , eby co osi gn . Zbieramy nasze my li, nasze si y, nasze rodki, naszych przyjació , naszychę ż ś ą ąć ś ł ś ł

pomocników. To, co by o zrazu rozproszone lub wyczerpane, spotyka si znów w skupieniu i zostajeł ę

zgromadzone do dzia ania ku jakiemu celowi. Skupienie s u y celowi. Umo liwia go.ł ś ł ż żCel okre la, co i ile musi zosta skupione. I to cel utrzymuje razem to, co skupione. Bez wa nego celu nie sposóbś ć ż

wystarczaj co si skupi . Gdy skupiamy wi cej ni wymaga cel, wtedy to, co skupione traci si y i znów sią ę ć ę ż ł ę rozpada. Tak samo, gdy cel traci na atrakcyjno ci i znaczeniu.śSkupienie odgrywa szczególn rol w yciu duchowym, a wi c w nauce, filozofii, religii, sztuce, cznie zą ę ż ę łą

r kodzie em, i w m dro ci. A wi c wsz dzie tam, gdzie chodzi o to, eby uchwyci szerszy kontekst, który nieę ł ą ś ę ę ż ć

mo na uj czyst obserwacj . W skupieniu stajemy si z jednej strony pu ci. To znaczy, e dotychczasowy obrazż ąć ą ą ę ś ż

jakiego zadania, jakiej rzeczy i jakiego celu schodzi na drugi plan. W ten sposób otwieramy si na, by mo e,ś ś ś ę ć ż

chaotyczn pe ni , a skupi si ona wokó czego istotnego, wokó jakiego centrum. Poznajemy pe ni w jeją ł ę ż ę ł ś ł ś ł ę

porz dku i ruchu, i wtedy rysuj si nast pne kroki prowadz cy do celu. Przez wewn trzn pustk albo,ą ą ę ę ą ę ą ę

dok adniej, dzi ki wewn trznej otwarto ci na co innego i nowego ta pustka skupia si niejako poza nami ił ę ę ś ś ę

wype nia nas z zewn trz, tak i na ko cu sama jest wewn trznie skupiona i pe na.ł ą ż ń ę łJednak e równie tutaj obowi zuje zasada: bez celu, który jest wart tego, eby si skupi , i bez woli, eby poż ż ą ż ę ć ż

skupieniu tak e wedle niej dzia a , takie skupienie pozostaje ostatecznie tak jak zacz o si - puste.ż ł ć ęł ę

293 Zwierciad o łW zwierciadle widz siebie - ale naprzeciwko. Ale czy widz si rzeczywi cie? Kiedy stoj d ugo przed lustrem,ę ę ę ś ę ł

czy czuj si wtedy lepiej? Czy rzeczywi cie jestem tym, który patrzy do lustra?ę ę śNiektórzy nadstawiaj zwierciad a innym, eby si w nim przejrzeli. Czy oni widz siebie rzeczywi cie w tymą ł ż ę ą ś

zwierciadle, a mo e widz w nim raczej tego, kto im zwierciad o nadstawia?ż ą łZwierciad o jest tylko odbiciem czego poza zwierciad em. To, co rzeczywiste jest przed zwierciad em, a czasamił ś ł ł

z ty u za nim.łOdzwierciedlamy si w twarzy drugiego cz owieka, na przyk ad, gdy go spotykamy lub widzimy znów poę ł ł

d u szej nieobecno ci. W jego twarzy widzimy wi cej ni w jakimkolwiek innym zwierciadle. Poniewa w jegoł ż ś ę ż ż

twarzy odzwierciedla si nasza dusza, nasza mi o , nasza yczliwo , ale tak e nasz smutek i nasz gniew. W jegoę ł ść ż ść ż

twarzy mo emy równie dostrzec, jak si zmieniamy. Mo emy z niej wyczyta , czy docieramy do niego czy też ż ę ż ć ż si od niego oddalamy.ęAle równie w naszej twarzy odzwierciedla si nasza dusza - mo e nawet jeszcze bardziej. Czasami mówimyż ę ż

przecie , e cz owiek jest zwierciadlanym obrazem Boga. Je li nim jest, wtedy jego twarz promienieje szczególnież ż ł ś

pi knie.ę

79

Page 80: Hellinger myśli all inna czcionka

294 G bia łęG bokie my li, g bokie uczucia, g bokie zrozumienie powoduj w naszej duszy ruch, który zmierza w dó , włę ś łę łę ą ł

g b, do naszego centrum. Do wiadczamy tego ruchu jako skupienia. Objawia si on tak e w twarzy. Jest tak, jakłą ś ę ż

gdyby co oderwa o si od powierzchni i ci gn o co innego z sob ku skupionej g bi. Im g biej idzie ten ruch,ś ł ę ą ęł ś ą łę łę

tym bardziej mo na si w nim skupi .ż ę ćG bokie my li tylko wtedy s g bokie, gdy pochodz z takiej skupionej g bi i u innych wywo uj ten ruch włę ś ą łę ą łę ł ą

g b.łąRównie g bokie uczucia prowadz u nas w t g bi . Poniewa s g bokie, s te skupione. Gdy inni zostanż łę ą ę łę ę ż ą łę ą ż ą pochwyceni przez taki g bokie uczucie, wtedy zatrzymujemy si i czujemy równie w nas ten ruch do skupionejłę ę ż

g bi. Dlatego w obliczu takich uczu zachowujemy dystans i skupienie.łę ćRównie g bokie zrozumienie prowadzi do skupienia i pochodzi ze skupienia. W takim rozumieniu co zbieraż łę ś

si w g bi. Dlatego to rozumienie jest nie tylko g bokie. Jest równie bogate i pe ne.ę łę łę ż ł

295 Harmonia

Harmonia to wspó brzmienie i wspó drganie z w asn dusz i z dusz innych. Harmonia oznacza tak e:ł ł ł ą ą ą ż

wspó brzmienie i wspó drganie z naszym otoczeniem, z ziemi , ze wiatem. Harmonia oznacza: oddanie sił ł ą ś ę temu, co wprawia i utrzymuje w tych drganiach wiat, nas i innych, chocia samo pozostaje poza wszelkimiś ż

drganiami. Jednak je li wspó drgamy w g bokim porozumieniu ze wszystkim, co jest, w zgodzie z tym, co jest,ś ł łę

wtedy drgamy w przeno nym sensie tak e z tym, co ostateczne, jeste my z nim w harmonii.ś ż śHarmonia jest g boka. S to g bokie tony, które potrafi ud wign wysokie tony. Dlatego te basso continuo,łę ą łę ą ź ąć ż

które towarzyszy melodiom rozbrzmiewaj cym nad nim i stworzy z nich ca o , jest g bokie.ą ć ł ść łęHarmonia jest te dlatego g boka, e bierze si ze skupienia. Skupienie dokonuje si w g bi. W niej zbiega siż łę ż ę ę łę ę wszystko razem, jak rzeki w morzu.

W harmonii jeste my spokojni, jeste my zwi zani, mamy wszystko, a mimo to drgamy. W harmonii jeste myś ś ą ś

poruszeni. Drgamy, poniewa jeste my poruszeni. Jednak drgamy spokojnie. Poniewa drgamy tak spokojnie,ż ś ż

wtedy wci gamy to, co niespokojne z naszego otoczenia powoli do tych spokojnych drga , a one si w tychą ń ż ę

samych drganiach uspokoj .ąJednak to nie jest nasze drganie, które to poci ga i porusza, poniewa my te dr ymy przecie tylko z czymą ż ż ż ż ś innym. Dlatego giniemy, gdy inni w tych g bokim drganiu z nami dr , i nie mo na odró ni od tego drgania.łę żą ż ż ćW harmonii nie ma ju ró nic. Kto jest w harmonii, ten jest zwi zany ze wszystkim i dlatego ze wszystkim wż ż ą

pokoju.

296 Spokój

Spokojny jest ten, kto potrafi co zostawi . Na przyk ad trosk , wzburzenie serca po zniewadze, upokorzeniu,ś ć ł ę

znies awieniu. Spokojny jest tak e ten, kto zostawia stare sny, dawne pretensje, stare zarzuty i potrafi tym samymł ż

uwolni od nich serce, tak i jest spokojny, opanowany i gotowy na to, co teraz mo liwe i ofiarowane.ć ż żSpokojny jest dlatego te ten, kto przebacza w sensie zgody na przemini cie, bez dodawania czegokolwiek.ż ęTen spokój jest si bez emocji, skupion gotowo ci na to, co nadejdzie i na chwil obecn .łą ą ś ą ę ą

297 Ciekawo i wgl d ść ą

80

Page 81: Hellinger myśli all inna czcionka

Dzi ki ciekawo ci noworodek podbija swój wiat. Im bardziej jest ciekawy, tym jest ywotniejszy i zdrowszy.ę ś ś żDzi ki ciekawo ci dziecko do wiadcza te swoich granic. St d dzi ki przys owiowemu „dopóki si nie oparzy"ę ś ś ż ą ę ł ę

dziecko wie, e p yta na piecu jest za gor ca, eby jej dotyka palcami. Jednak dziecko chce si nauczy , chceż ł ą ż ć ę ć

poczyni w asne do wiadczenia. Broni si , gdy pokazuje mu si zbyt wiele i gdy chce si je pozbawi w asnegoć ł ś ę ę ę ć ł

do wiadczenia. Tylko to, czego do wiadczamy dzi ki ciekawo ci staje si rzeczywi cie nasze w asne, a staj cś ś ę ś ę ś ł ą

wobec nowych zada mo emy tym dysponowa i nie musimy si nad tym d ugo zastanawia .ń ż ć ę ł ćW ciekawo ci my sami dzia amy. Ciekawo kryje si za wszelkimi dociekaniami i krok po kroku czyni sobieś ł ść ę

wiat poddanym.śWgl dy natomiast s darem. Pojawiaj si nagle, cz sto przy okazji. Nie dochodzimy do granic, nie mo emy sią ą ą ę ę ż ę na nich sparzy . Ona bior nas na s u b . Dlatego nie mo emy ich zachowa dla siebie. S te dla innych. Je lić ą ł ż ę ż ć ą ż ś

my bierzemy je na s u b , trac sw si .ł ż ę ą ą łęPrzede wszystkim wtedy ju si nie rozwijaj . Poniewa wgl dy s niegotowe, otwarte i id dalej tylko wtedy, gdyż ę ą ż ą ą ą

my sami jeste my niegotowi i pozostajemy otwarci. Dlatego wgl d opiera si próbom umieszczenia go wś ą ę

systemie.

I umyka ciekawo ci, albowiem wgl d, jako dar, potrzebuje czekania i pokory, która zna swoje granice i je uznaje.ś ą

298 Poznanie

To, co pozna em, znam, jestem z tym obeznany. Pozostaje przy mnie, nie mog tego ju straci . Staje si cz cił ę ż ć ę ęś ą mnie.

Poznanie jest inne ni wgl d. Poznanie mo na zdoby . Wgl d jest darem. Poznanie i wiedz zdobywamy tak eż ą ż ć ą ę ż

przez do wiadczenie i przez czytanie, przede wszystkim drog prób i b dów.ś ą łęPoznanie jest bogate, wgl d jest g boki. Poznanie wi e si tak e z wiedz . Sprawdza si z regu y w dzia aniu.ą łę ąż ę ż ą ę ł ł

W tym wzgl dzie pokrewne jest wgl dowi. Jednak dzia anie na podstawie wgl du jest inne ni dzia anie oparteę ą ł ą ż ł

na poznaniu.

Dzia anie na podstawie wgl du pozwala nam rosn . Dzia anie oparte na poznaniu prowadzi przede wszystkimł ą ąć ł

do zewn trznego sukcesu. Jednak poznanie i wgl d si nie wykluczaj . Przeciwnie. A mo e s bli niakami.ę ą ę ą ż ą ź

299 Prawda

Prawda, tak jak szcz cie, jest ulotna. I tak jak szcz cie, nie jest nam dana do r ki. Przynajmniej prawda, któraęś ęś ę

dzia a. Prawda, jak szcz cie, jest darem. Dlatego poszukiwacze prawdy nie znajduj jej tak samo, jakł ęś ą

poszukiwacze szcz cia nie znajduj szcz cia.ęś ą ęśPrawda si pokazuje, nie mamy jej. Kto po ni si ga, gdy ona si pokazuje, ten ma j tylko rzekomo. Tegoę ą ę ę ą

rodzaju jest prawda, któr si g osi. Cz sto jest g oszona ze wzgl du na w adz , a nie ze wzgl du na prawd .ą ę ł ę ł ę ł ę ę ę

Dlatego ta prawda jest cz sto straszna dla wielu.ęJednak prawda, która si pokazuje, gdy na ni czekamy, jest nam przyjazna. By mo e jest powa na, sk ania doę ą ć ż ż ł

zastanowienia, stawia nam wymagania i prowadzi do dzia ania, które jest b ogos awie stwem. Ta prawda nigdył ł ł ń

nie jest gorzka. Przeciwnie. Uspokaja nas, pozwala si u miechn , jest dla wszystkich i jest niedost pnaę ś ąć ę

interwencji w adzy.łTa prawda nie chce pozosta . Przychodzi i odchodzi, jednak za ka dym razem w nieco innej szacie. Ch tnie sić ż ę ę przebiera. Kto bierze j zbyt powa nie, tego czasami wy miewa.ą ż ś

81

Page 82: Hellinger myśli all inna czcionka

Tak jak ycie pokazuje si w nieogarnionej pe ni, wci inaczej a przecie pozostaje tym samym yciem, tak też ę ł ąż ż ż ż prawda. ycie i prawda tworz ca o . Naprawd prawdziwe jest tylko ycie.Ż ą ł ść ę ż

300 Przes d ąPrzes d oznacza, e co , czego nie znamy, czymy z czym , co znamy, lub, jeszcze gorzej, e czymy z czym ,ą ż ś łą ś ż łą ś

czego te nie znamy.żS przes dy zarówno pozytywne, jak i negatywne. Z obu budzimy si , gdy poznajemy bli ej to, co by oą ą ę ż ł

dotychczas nieznane. Na przyk ad, gdy po zakochaniu, które jest przecie tak e przes dem, widzimy drogiego - ał ż ż ą

musimy - takim, jakim on jest rzeczywi cie i jest inny. To otwiera drog do szacunku, który z kolei otwiera si naś ę ę

to, co inne i pozwala nam wyj z dotychczasowej ciasnoty na otwart rozleg przestrze .ść ą łą ńPrzes d wi e si przecie zawsze z ciasnot i z s dzeniem wedle znanych, a wi c dlatego ograniczonychą ąż ę ż ą ą ę

wyobra e i obrazów. Jak zreszt ka dy przes d, czy to pozytywny czy negatywny, poniewa oddziela jedno odż ń ą ż ą ż

drugiego i zamyka si na to, co stoi naprzeciw niego. Dzi ki s dom warto ciuj cym ró nicujemy i odkrywamyę ę ą ś ą ż

dzi ki temu wielo , ale tylko kognitywnie, nie za dusz . Dusza czy to, co przeciwstawne i przez to w a nieę ść ś ą łą ł ś

pokazuje swoj si i rozleg o .ą łę ł śćNajbardziej zacie niaj nas oczywi cie negatywne przes dy lub s dy, przede wszystkim dlatego, e towarzyszy imś ą ś ą ą ż

z regu y uczucie wy szo ci. Cz sto te uczucie zgorszenia i wi ce si z tym pragnienie zemsty.ł ż ś ę ż ążą ęWiele przes dów i s dów wi e si z tym, e rozpatrujemy innych pod k tem naszego sumienia, które innychą ą ąż ę ż ą

dzieli na takich, którzy mog przynale e , i takich, którzy musz zosta wykluczeni. Te przes dy wi si te zą ż ć ą ć ą ążą ę ż

tym, e my limy, e inni, którzy s inni, s wolni i musz tylko wykaza si dobr wol , eby sta si tacy, jak my.ż ś ż ą ą ą ć ę ą ą ż ć ę

Ale ani my, ani oni nie jeste my wolni w naszych s dach i przes dach. Oni i my jeste my wielorako uwik ani wś ą ą ś ł

losy naszych przodków i w losy naszej grupy.

Gdy to zrozumiemy, b dziemy ostro niejsi i bardziej agodni, zarówno w odniesieniu do innych, jak te wę ż ł ż

odniesieniu do nas i naszych s dów. By mo e wtedy uda si nam je zapomnie .ą ć ż ę ć

301 Urojenia

Urojenia s wymy lone, w du ym stopniu bez odniesienia do do wiadczenia i do tego, co staje nam na drodzeą ś ż ś

jako rzeczywisto . My limy wtedy, e mo emy wyj poza rzeczywisto . Urojenia dadz si snu dalej w wielkieść ś ż ż ść ść ą ę ć

sny i wspania e systemy my lowe. Mo na si w nich zgubi i pa po pewnych czasie ich ofiar .ł ś ż ę ć ść ąDopóki zatrzymujemy nasze urojenia dla siebie, nie powoduj wielkiej szkody, przede wszystkim je li po pewnymą ś

czasie uwalniamy si od nich pod presj rzeczywisto ci.ę ą śle si dzieje, gdy to, co sobie pomy limy czynimy miar dla innych, gdy nawet zwiastujemy to jako nowyŹ ę ś ą

porz dek wiat lub porz dek warto ci i chcemy innych mu podporz dkowa . Gdy to, co sobie pomy leli my stajeą ś ą ś ą ć ś ś

si punktem widzenia, z którego oceniamy i os dzamy innych.ę ąPo egnanie z w asnymi wymys ami przychodzi czasami ci ko i udaje si tylko dzi ki pokorze. Pokora oznaczaż ł ł ęż ę ę

tutaj, e pod amy za rzeczywisto ci i uznajemy, e jest ona pot niejsza i wi ksza ni to, co sobie yczymy. Wż ąż ś ą ż ęż ę ż ż

porównaniu z ni to, co tylko pomy lane i upragnione okazuje si ostatecznie szale stwemą ś ę ń

302 Trze wo ź ść

82

Page 83: Hellinger myśli all inna czcionka

Trze wy jest ten, kogo rozum nie jest zm cony, jak w przypadku pijanego. Równie nami tno m ci rozum, naź ą ż ę ść ą

przyk ad u zakochanych. Równie wiara w co , co, chocia nie daje si do wiadczy , czyni nam nadzieje i napawał ż ś ż ę ś ć

l kiem, m ci rozum, jak na przyk ad w zabobonach.ę ą łJednak trzymanie si tylko rozumu przychodzi nam z trudem. eby zachowa zdrowie, musimy czasami wyję Ż ć ść poza siebie, jak na przyk ad ka dego dnia we nie. Gdy potem budzimy si , czujemy si lepiej i mo emy znówł ż ś ę ę ż

trze wo stawi czo a yciu.ź ć ł żW gruncie rzeczy tak e ka da rozrywka i tak zwane sp dzanie czasu jest odpoczynkiem od trze wo ci. Mo eż ż ę ź ś ż

dlatego, patrz c trze wo, równie rezygnacja z trze wo ci w pewnych czasach jest wskazana i dobra dla naszegoą ź ż ź ś

samopoczucia.

czymy trze wo z rozumem. Jednak rozum ujmuje tylko cz rzeczywisto ci. Pop d, który nas porywa, naŁą ź ść ęść ś ę

przyk ad w mi o ci mi dzy m czyzn i kobiet , s ucha innych praw ni trze wy rozum i jest w rezultacie nieł ł ś ę ęż ą ą ł ż ź

tylko wi kszy i bardziej spe niaj cy, jest on te bardziej prawdziwy.ę ł ą żJednak e, najgorsze zb dzenia, najokrutniejsze czyny, najdziwaczniejsze eksperymenty s rezultatem szalonychż łą ą

wyobra e przeciwko rozumowi. Przede wszystkim dlatego, e nie umiemy przewidzie i uwzgl dni skutkówż ń ż ć ę ć

takiego zachowania.

Dlatego pytanie: Czy rozumny rozum jest do rozumny? Albo czy staje si on rzeczywi cie rozumny dopiero,ść ę ś

gdy co jeszcze wchodzi w gr , co , co postrzega pojemniej ni rozum? Co , co znajduje drogi, których nie da siś ę ś ż ś ę przewidzie , ale jednak prowadz one do celu? Tym, co musi wej do gry, jest dusza, pojemna dusza.ć ą śćCo to znaczy? Równie nasze tak zwane rozumne decyzje s pod wp ywem rozró nienia na dobro i z o, tak jakż ą ł ż ł

nam dyktuje to sumienie. Jednak e poza granicami sumienia, gdy przekroczymy granice sumienia, do wiadczamyż ś

innej si y, która na wy szej i pojemniejszej p aszczy nie czy to, co sta o w opozycji do siebie.ł ż ł ź łą łDopiero ten, kto dostrzega ruchy tej duszy i pozwoli im sob kierowa , osi ga t trze wo , która pozwala taką ć ą ę ź ść

postrzega i uznawa drugiego cz owieka, nas samych, nasze pop dy i nasze sny, e potrafi znale w ca o cić ć ł ę ż ą źć ł ś

nale ne miejsce i swoj granic .ż ą ę

303 Proste

To co proste jest z jednej strony atwe. atwe do zrozumienia i atwe do wykonania. Trafia od razu doł Ł ł

przekonania bez d ugiego zastanawiania.łZ drugiej strony, to co proste wy oni o si ze skomplikowanego i z wielo ci jako istotne. Jest to rezultat d ugiegoł ł ę ś ł

trudu i do wiadczenia, na przyk ad prosty j zyk, proste wiczenie i dzia anie z daleko id cymi skutkami.ś ł ę ć ł ąTak te jest z prost prawd . Jest prawd podstawow , a domaga si ostatecznego. Na przyk ad prawda, eż ą ą ą ą ę ł ż

wszyscy ludzie w istocie s tacy sami, czuj tak samo i maj takie same pragnienia.ą ą ąRównie dusza jest prosta w swej pe ni. Jej ruchy s proste, na przyk ad w yciu razem. Kto jest w harmonii z ni ,ż ł ą ł ż ą

dociera do duszy drugiego dzi ki prostym ruchom, prostym s owom, prostym krokom i pozwala je wspó brzmie .ę ł ł ćDlatego te rozwi zania, które znajduje dusza, s proste. Ona czy, co by o rozdzielone. Równie m dro wż ą ą łą ł ż ą ść

przeciwie stwie do wiedzy naukowej jest prosta.ńTo, co proste okazuje si ostatecznie najbardziej ludzkie i najwi ksze. Równie najprostsza rado jestę ę ż ść

najpi kniejsza.ę

304 Historie

83

Page 84: Hellinger myśli all inna czcionka

Historie nas przykuwaj , poniewa opowiadaj historie innych ludzi. Dzi ki tym historiom sami prze ywamy teą ż ą ę ż

historie, oprócz naszej w asnej historii mamy jeszcze inn , yjemy w tych historiach tak e innym yciem. Gdył ą ż ż ż

inna historia zostanie opowiedziana do ko ca lub przeczytana do ko ca, budzimy si , jak ze snu, i odnajdujemyń ń ę

si znów w naszej historii.ęCz sto jeste my wzbogaceni przez inne historie, uczymy si czego dla naszej historii, yjemy ni z nowymę ś ę ś ż ą

wgl dem i zadowoleniem.ąAle czasami jeste my, gdy wracamy do naszej historii, rozczarowani i uciekamy przed ni do nowej, innej historii,ś ą

yjemy znów innym yciem i tracimy przy tym w asne.ż ż łWielkie historie prowadz nas umocnionych z powrotem do naszej historii, poniewa opowiadaj nie tylkoą ż ą

histori jakiego innego cz owieka. One opowiadaj w historii to, co porusza wszystkich ludzi, tak samo ichę ś ł ą

dotyczy, tak samo im przynosi cierpienie i szcz cie.ęśTo s te nasze historie.ą ż

305 Przestwór

Rilke opisuje w ósmej Elegii Dui skiej otwarto jako ten obszar, w którym to, co ustalone, wy o one w j zyku iń ść ł ż ę

znakach, rozp ywa si w niesko czonym, poza czasem i przestrzeni , poza yciem i mierci . Jest to nigdzie bezł ę ń ą ż ś ą

nie, w którym my i widzialne przemijaj ce rzeczy dzi ki przypomnieniu, mowie i pie ni ratujemy si w czymą ę ś ę ś niewidzialnym, a trwaj cym.ąW otwarto wchodzi ten, kto wszystko zostawi za sob i patrzy poza to, co bezpo rednio przed nim, przekraczaść ą ś

to, a ma przed sob ju tylko przestwór, wkracza we , bez celu, nie znaj c i nie l kaj c si kresu.ż ą ż ń ą ę ą ęCzy jednak cz owiek mo e tak y , bez odniesienia? Gdy wchodzimy w otwarto , wchodzimy w czysteł ż ż ć ść

odniesienie. To znaczy, jeste my zwi zani ze wszystkim, bez ch ci zatrzymania czegokolwiek. To, coś ą ę

zatrzymujemy, znika. Wszystko, co zostawiamy, pozostaje zachowane na trwa e.łPytanie brzmi: Jak uczymy si przej cia do czystego odniesienia? Jak do wiadczamy tego, jakie ono jest? Uczymyę ś ś

si go na co dzie , w prostym spe nieniu tego przej cia. S uchaj c w postawie czystego odniesienia s yszymyę ń ł ś ł ą ł

wi cej, ni kto mówi. W a nie „puszczaj c mimo uszu", to znaczy, wykraczaj c w s uchaniu poza to, co mówi,ę ż ś ł ś ą ą ł

dostrzegamy to, co by o poprzednio ukryte. Poniewa wchodzimy w odniesienie, wynosi nas ono obu ponad nasł ż

samych ku czemu otwartemu, w czym si rozwiewamy.ś ę

306 Wielko śćWielko jest nie tylko wielka w rozleg o ci, lecz przede wszystkim przez to, co powoduje. A wi c przez swójść ł ś ę

zasi g i si . Przy tym nie ma znaczenia, czy jest w naszych oczach dobra czy z a, czy pos uguje si przemoc czyę łę ł ł ę ą

agodno ci , czy rzuca si w oczy czy jest niepozorna.ł ś ą ęWielko rzucaj ca si w oczy, pot na i stosuj ca przemoc, wkrótce si za amie. Nie mo e trwa i rozpada si .ść ą ę ęż ą ę ł ż ć ę

Dlatego ka dy triumf jest krótkotrwa y. Wkrótce przemija.ż łJednak to, co niepozorne, dlatego e niepozorne, rozszerza si stale i doprowadza do upadku najwi kszych pot g.ż ę ę ę

Nie dlatego, e tego chce, po prostu przez swoj obecno .ż ą śćKto przez widzialn wielko i jej przedstawicieli jest spychany i uciskany, musi tylko wystarczaj co d ugo czeka .ą ść ą ł ć

Czekaj c, os abia on wielko , poniewa bez oporu nie mo e ona si utrzyma . To, co niepozorne rozszerza sią ł ść ż ż ę ć ę bez oporu. Poniewa pozostaje na dole, nie mo e te upa .ż ż ż ść

84

Page 85: Hellinger myśli all inna czcionka

Prawdziwa wielko jest ukryta. Gdy wyjdzie jednak na jaw, do wiadczamy jej jako dobroczynnej.ść ś

307 Bogactwo

Bogactwo jest przede wszystkim w adz na tym, co jest konieczne do ycia i do prze ycia. Obok bogactwa stoił ą ż ż

bieda. Jej si tylko z trudem udaje lub w ogóle nie udaje, zdoby rodki i w adz , które zapewniaj w asne ycie ię ć ś ł ę ą ł ż

prze ycie.żWalka o bogactwo w tym sensie jest podstaw ycia i prze ycia w przyrodzie. Zwierz ta i ro liny, którym siąż ż ę ś ę udaje zapewni sobie rodki do ycia i prze ycia kosztem innych, s , w porównaniu z innymi, bogate. A te, któreć ś ż ż ą

s przez nie prze cigane i uciskane, s biedne. Bogactwo i bieda w tym sensie s wi c dane z natury i s pozaą ś ą ą ę ą

dobrem i z em.łW odniesieniu do cz owieka znaczy to, e nikt, równie biedny, nie mo e sta poza t walk o ycie i prze ycie.ł ż ż ż ć ą ą ż ż

Nawet ebrak walczy o to, eby co zdoby . Na tym tle pochwa a ubóstwa, jak spotykamy w chrze cija stwie,ż ż ś ć ł ą ś ń

jest oderwana i cz sto te ob udna, gdy w tym samym oddechu oczekuj biedni, e Bóg uczyni ich potemę ż ł ż ą ż

bogatymi, a bogatych biednymi.

Jednak e potrzeba wyrównania próbuje w naszych relacjach zrównowa y dawanie i branie. Gdy zarabiamyż ż ć

wi cej ni inni, czujemy si wobec nich zobowi zani i w poczuciu winy. Dlatego przychodzi nam z trudemę ż ę ą

zachowanie bogactwa dla siebie, bez dania udzia u w nim innym. Przede wszystkim te , bez u ycia bogactwa dlał ż ż

dobra wielu innych.

Bogactwo jest te jednocze nie darem, nie tylko w asnego trudu i w asnej pilno ci, lecz tak e szcz liwychż ś ł ł ś ż ęś

okoliczno ci i ostatecznie mocy, której do wiadczamy jako nam przychylnej. Przyj cie takiego bogactwa iś ś ę

cieszenie si jego mo liwo ciami, przychodzi z trudem. Ostatecznie mo emy to zrobi tylko z pokor i dzi kię ż ś ż ć ą ę

pokorze.

Czy ta pokora czyni nas wi kszymi czy mniejszymi? Czyni nas wi kszymi. Czyni nas te w szczególny sposóbę ę ż

ludzkimi.

308 Pi knoęPi kno wieci. Jest przede wszystkim blaskiem z wn trza, czym , co w tym, co jest widoczne, prze wituje jako coę ś ę ś ś ś ukrytego i tylko jest przeczuwane, ale nie uchwytne. Pi kno jest przede wszystkim czym duchowym. Poruszaę ś

nasz dusz . U miech, który p ynie z serca, rado dziecka, dobro w pomarszczonej twarzy rozpromieniają ę ś ł ść ć ą wszystko, co nam - dopóki nie jeste my uduchowieni w ten sposób - wydaje si mo e niedoskona e, niepe ne lubś ę ż ł ł

chybione.

Pi kno ma te histori . Stara twarz, stara katedra, stare, przez stulecie rosn ce miasto o d ugiej historii maj inneę ż ę ą ł ą

pi kno ni m ode i nowoczesne, niezale nie od tego jak pi kne by mo e. Poniewa prze yte i przecierpianeę ż ł ż ę ć ż ż ż

prze wituje. Jest, jak gdyby widzialne, przenikni te pe ni przesz ego, pozwala temu sta si tera niejszym i wś ę ł ą ł ć ę ź

nim mówi do naszej duszy, poci ga a czasami te przera a. To pi kno wi e nas z czym wi kszym, ka e nam wą ż ż ę ąż ś ę ż

nim sta si ma ymi i skromnymi i dzi ki temu w a nie dobrze robi naszej duszy.ć ę ł ę ł śPi kno ma te co wspólnego z porz dkiem, porz dkiem w harmonii. W obliczu takiego porz dku czujemy, eę ż ś ą ą ą ż

tak e w nas co si porz dkuje. Czujemy si zwi zani z nadrz dnym porz dkiem, który nas te cieszy, czy jest toż ś ę ą ę ą ę ą ż

porz dek, który widzimy, na przyk ad w obrazie malarskim, czy jest to porz dek, który nas ogarnia, na przyk adą ł ą ł

wspania a przyroda lub przestrze , lub jest to porz dek, który s yszymy, na przyk ad w symfonii. Jednak zawszeł ń ą ł ł

85

Page 86: Hellinger myśli all inna czcionka

jest to porz dek, który co prawda odbieramy, ale którego nie pojmujemy do ko ca. On wynosi nas ponad nasą ń

samych i jednocze nie dzi ki niemu odnajdujemy siebie samych.ś ę

309 Niedoskona ełTo, co niedoskona e jest ludzkie. Pozostaje w czasie i ma jeszcze czas. Z niego co jeszcze b dzie, co mo e sił ś ę ś ż ę rozwin . Tylko niedoskona e ma przysz o . Do nale y przysz o . Doskona e nie ma przysz o ci. Kostnieje.ąć ł ł ść ń ż ł ść ł ł śNiedoskona e ma si . Chce czego jeszcze. Jest w nim napi cie. I przyci ga inne. Potrzebuje jeszcze czego , jestł łę ś ę ą ś

zdane na nowe i dlatego jest warunkiem wymiany i wzajemnych relacji.

W tym, co doskona e zwi zki nale do przesz o ci. Dopóki jeste my niedoskonali, jeste my doskonale ludzcy ił ą żą ł ś ś ś

mamy przysz o .ł ść

310 Cieszenie si yciem ężCó jest bardziej stosowne wobec ycia, ni cieszenie si nim? Kto si ze cieszy, ten bierze je takim, jakie onoż ż ż ę ę ń

jest. Cieszy si ze ród a ycia, z którego zosta o mu ono podarowane. A wi c przede wszystkim ze swoichę ź ł ż ł ę

rodziców i przodków, a ponadto cieszy si z wi kszej ca o ci, od której ycie zale y i która ycie utrzymuje. Ię ę ł ś ż ż ż

cieszy si z wszystkiego, co nale y do ycia, co je wspiera i utrzymuje, co pozwala mu p yn dalej do innychę ż ż ł ąć

obok nas i po nas. Jest dobrze usposobiony do ycia.żKto cieszy si z ycia, cieszy si tak e z ycia innych. Jest yczliwy dla ich ycia, chce, eby ros o, rozszerza o si ,ę ż ę ż ż ż ż ż ł ł ę

wype nia o. S u y swoim yciem ich yciu i bierze od nich bez namys u to, co oni daj mu ze swego ycia. Jegoł ł ł ż ż ż ł ą ż

ycie dzi ki ich yciu staje si bogatsze, tak jak ichnie dzi ki jego.ż ę ż ę ęJednak ycie ro nie te dzi ki oporowi. Bez oporu nie ma wzrostu. Nale y on do warunków ycia. Zamiast goż ś ż ę ż ż

unika , pokonuje si go przez rozwój, a potem umocnieni przez opór mo emy cieszy si tym bardziej.ć ę ż ć ęWszelako ycie dobiega ko ca, albo dok adniej, robimy miejsce dla innego ycia. Je li jeste my yczliwi wobecż ń ł ż ś ś ż

nowego ycia, ch tnie ust pujemy miejsca, wycofujemy si we w a ciwym czasie, cieszymy si z nowego,ż ę ę ę ł ś ę

b ogos awimy je i jeste my pojednani z kresem naszego ycia.ł ł ś ż

311 Inno śćWszystko, co jest inne - to ja. Albowiem tylko tak d ugo jest inne i jest mi obce, dopóki nie odbieram tego jakoł

cz ci siebie i nie uznaj . Albowiem có w wiecie mo e by naprawd poza mn , poniewa wszystko na swójęś ę ż ś ż ć ę ą ż

sposób mnie obchodzi, chocia czasami jest odlegle, jednak wywiera wp yw, a ja dzi ki mojemu istnieniu doż ł ę ń nale - do pe ni ycia.żę ł żDopóki inne pozostanie mi obce, dopóki trzymam je od siebie z daleka, by mo e mu nie ufam, l kam si go,ć ż ę ę

wykluczam, a nawet chc si pozby , dopóty pozostan jako umniejszony, uszczuplony, ciasny, zamkni ty,ę ę ć ę ś ę

ubo szy.żZgoda na inno jest zgod na pe ni . Zmusza do otwarcia, do wi kszej, innej mi o ci, do przestronno ci, dość ą ł ę ę ł ś ś

skromno ci, do wci nowego uczenia si . I wi e. W niej odnajduj drog do mojej pe ni, do pe nego szcz cia,ś ąż ę ąż ę ę ł ł ęś

do oddania, które mnie utrzymuje i w którym czuj si chroniony. W niej dopiero jestem w pe ni cz owiekiem.ę ę ł ł

312 ycie jako ca o Ż ł ść

86

Page 87: Hellinger myśli all inna czcionka

ycie ma pocz tek i koniec. Jednak tylko dla nas. ycie p ynie bez ko ca, niezale nie od niepoliczonych, którzyŻ ą Ż ł ń ż

maj je na krótko, których ono porywa i znów zostawia, w których wchodzi i z których znów wychodzi.ąTak mo e my limy. Czy jednak w ten sposób czynimy zado jego tajemnicy? Poniewa rozwijamy si z czego ,ż ś ść ż ę ś

co ju yje. My kontynuujemy to ycie, lub dok adniej, ono kontynuuje si w nas i przez nas w wielorakiejż ż ż ł ę

postaci. Najdoskonalej we w asnych dzieciach, ale te przez wszystko, czego na ywo do wiadczamy i coł ż ż ś

kszta tujemy, przyjmujemy, pomna amy i przekazujemy dalej. Dlatego ycie jest nie tylko stare i dzia a odł ż ż ł

pradawna, rozwija si ono i odnawia stale. Ro nie nawet tam, gdzie przemija. Albowiem to co ju by o, dzia aę ś ż ł ł

dalej, nawet wtedy gdy wydaje si minione i martwe.ęycie ogarnia dlatego te wszystko, co okre lamy jako nieo ywione, poniewa to te przygotowuje to co ywe,Ż ż ś ż ż ż ż

s u y za podstaw i warunek i dlatego w czone jest w proces ycia.ł ż ę łą żTrzeba pami ta o czym jeszcze. ycie jest we wszystkim takie samo. Wydaje si nam ró ne, na przyk ad wę ć ś Ż ę ż ł

ro linie, zwierz ciu i w nas. Jednak wszystko co ywe nie s u y sobie samemu, nie dla siebie istnieje, lecz jestś ę ż ł ż

odniesione do innego ywego, którym si ywi, któremu s u y i dla którego s u c ca o ci ustaje, przemija i przezż ęż ł ż ł żą ł ś

to robi miejsce nowemu yciu i je ywi.ż żRzeczywi cie yje dlatego tylko ten, kto otwiera si na ycie jako ca o i jemu s u y, na przyk ad chroni c je iś ż ę ż ł ść ł ż ł ą

piel gnuj c.ę ąAle w yciu jest te przemoc. ycie rozwija si w konflikcie, na przyk ad o miejsce na s o cu, ale te w walce oż ż Ż ę ł ł ń ż

po ywienie, które inne ywe traci. Kto rzeczywi cie yje, stawia czo a równie tej stronie ycia. Nie unika jej.ż ż ś ż ł ż ż

Ro nie w tym konflikcie i by mo e ponosi pora k . Jednak zarówno jego wzrost jak jego pora ka s u yciu wś ć ż ż ę ż ł żąż

równym stopniu.

Do tego ycia nale y te mier . Stoi ona w s u bie ycia. Cokolwiek jej ulega, pozostaje zachowane dla yciaż ż ż ś ć ł ż ż ż

jako ca o ci.ł ś

313 Ryzyko

Najwi kszym ryzykiem jest samo ycie. Tylko kto ryzykuje mo e te nim y . Czym jest to ryzyko? y nim wę ż ż ż ż ć Ż ć

pe ni w obliczu mierci, mimo nieuniknionego kresu w pe ni je wyczerpa i wype ni . Poniewa to l k zacie niał ś ł ć ł ć ż ę ś

ycie i zuba a.ż żNajwi kszym ryzykiem w yciu jest nowy zwi zek, zwi zek z lud mi, których dotychczas unikali my, poniewaę ż ą ą ź ś ż s inni ni my, napawali nas l kiem. Spotkanie z innymi lud mi jest najwi ksz przygod . W nim ryzykujemyą ż ę ź ę ą ą

najwi cej. Jednak tylko gdy s to spotkania równy z równym, gdy si odwa ymy, obok nich i naprzeciw nich jakoę ą ę ż

równi. Tylko wtedy jeste my dla nich a oni dla nich zyskiem. Tam, gdzie stawiamy si ponad nich lub poni ej,ś ę ż

unikamy tego spotkania i unikamy ryzyka.

Jednak co jest z tymi, którzy ryzykuj swoim yciem? Czy oni s ryzykantami? A mo e oni unikaj przez toą ż ą ż ą

nawet ycia? Nie tam, gdzie ryzykuj ycie w s u bie innych. Poniewa tak e ycie innych jest warte naszegoż ąż ł ż ż ż ż

ryzyka.

314 Gotowo śćGotowo jest czekaniem bez dzia ania. Jednak jest nakierowane na dzia anie, na spe nienie, jest na tość ł ł ł

przygotowane. Dlatego cz owiek gotowy jest w pewien sposób poza sob , skupiony na czym , co przyjdzie ił ą ś

czego od niego wymaga.ś

87

Page 88: Hellinger myśli all inna czcionka

W ka dej gotowo ci pobrzmiewa gotowo na mier . To jest w a ciwa, pe na gotowo . W niej zbiera siż ś ść ś ć ł ś ł ść ę wszystko do ostatecznego spe nienia.łJednak o dziwo gotowo do ycia jest cz sto mniejsza ni inna gotowo , która obejmuje gotowo na mier .ść ż ę ż ść ść ś ć

Inaczej nie by oby tak wielu nieprzygotowanych, eby co zrobi lub czego zaniecha , co szkodzi yciu. Nawetł ż ś ć ś ć ż

tacy, którzy z pozoru bardzo troszcz si o zdrowie, cz sto niewiele si troszcz o ycie, gdy chodzi o to, coą ę ę ę ą ż

w a ciwe.ł śPe na gotowo obejmuje obie rzeczy: gotowo zaanga owania swojego ycia, i gotowo chronienia ił ść ść ż ż ść

zachowania go. Tylko wtedy sens ma gotowo na mier , gdy ona jest ostatecznie na s u bie ycia, w asnegość ś ć ż ł ż ż ł

ycia i ycia innych.ż żKto jest w harmonii z pe ni ycia, jest gotowy na pe ni ycia i osi ga w ten sposób, nawet w chwili mierci,ł ą ż ł ę ż ą ś

swoj w asn pe ni .ą ł ą ł ę

315 Szczególno śćSzczególne jest to, co si ró ni od innego. To, co jest szczególnie pi kne lub szczególnie brzydkie, szczególnieę ż ę

poci gaj ce lub szczególnie odpychaj ce. Ale tak e to, co szczególnie rzadkie i co szczególnie wa ne. Ale przedeą ą ą ż ż

wszystkim to, co jedyne w swoim rodzaju, co niepowtarzalne.

ci le rzecz bior c wszystko, co inne, jest równie szczególne, dla nas szczególne, gdy wchodzimy z tym relacje.Ś ś ą ż

Poniewa stanowi dla nas szczególne wyzwanie, ofiarowuje nam co szczególnego, czyni szczególnież ś

szcz liwymi, szczególnie bogatymi i czasami te szczególnie smutnymi.ęś żKa dy z nas jest szczególny, wyj tkowy, inny ni wszyscy inni. Szczególne w nas jest to, co czyni nasż ą ż

poci gaj cymi i wa nymi.ą ą żCzy jednak kochamy nasz szczególno ? Na przyk ad naszych wyj tkowych rodziców, nasze niepowtarzalneą ść ł ą

cia o, nasze szczególne zdolno ci, nasze szczególne powo anie? A co z naszym wyj tkowym losem? Gdy chcemył ś ł ą

eby by inny, czy jeste my wtedy jeszcze sob ?ż ł ś ąSzczególno w nas jest tylko wtedy szczególna, gdy zgodzimy si na ni , gdy j podchwycimy, dzi ki niejść ę ą ą ę

dokonamy czego szczególnego. By mo e te , co specjalnego d wigamy i w ten sposób mo emy by dla innychś ć ż ż ś ź ż ć

kim wyj tkowym.ś ąSzczególnie szczególni jeste my dla siebie, gdy si wzajemnie kochamy.ś ę

316 Nowe

Nowy przychodzi po starym. Zast puje stare lub je kontynuuje. Nowe nie zawsze jest lepsze. Nowe znaczyę

dlatego cz sto tylko „pó niejsze".ę źJednak uczuciowo wi emy z nowym oczekiwanie post pu i rozwoju. Cz sto te pragnienie uwolnienia od czegoąż ę ę ż ś starego, od czego przygniataj cego, oraz uczucie czego wi cej i szcz cia.ś ą ś ę ęśNowe utrzymuje nas w ruchu. akniemy nowego, chcemy go i chcemy je mie . Poniewa prawdziwe ycie jestŁ ć ż ż

zawsze nowe, ka dego dnia przynosi co nowego. Dlatego nowe, w porównaniu ze starym, jest ywe. Chyba eż ś ż ż

stare te si odnawia i staje si dla nas znów nowe. Stare jest nieustannie kwestionowane przez nowe i musi siż ę ę ę dlatego odnawia , poniewa inaczej skostnieje.ć żW duszy nic si nie powtarza. Kto czeka na powtórzenie, na przyk ad na powtórzenie szczególnego szcz cia,ę ł ęś

przegapi nowe. Poniewa ka de powtórzenie jest stare.ż ż

88

Page 89: Hellinger myśli all inna czcionka

Stare jest czasami wygodne, jednak ogarnia je tak e znu enie. Tylko nowe daje nam wie o .ż ż ś ż ść

317 Ulotno śćWszystko, co ulotne jest wolne. Przychodzi i odchodzi, nie mo emy go zatrzyma . Kto uzna ulotne za ulotne,ż ć

zostanie nim obdarzony na pewien czas. By mo e sprawdzi go ono na jaki czas, a potem go pu ci.ć ż ś śRównie to, co wydaje si by trwa e i sta e, okazuje si wkrótce ulotne. Jednak w a nie dlatego jest dla nas przezż ę ć ł ł ę ł ś

pewien czas, w którym jeszcze przebywa, szczególnie warto ciowe. Jednocze nie stajemy si ode wolni, zanimś ś ę ń

si ulotni. Wolni nie tylko od tego, wolni te ku nast pnemu ulotnemu, które spotkamy i które nas na pewienę ż ę

czas porwie.

Gdzie jest wtedy sta o ? Sta e jest to, co pozostaje troch d u ej, na przyk ad kto , kogo kochamy, z kimł ść ł ę ł ż ł ś

jeste my zwi zani d u szy czas przez to, co nas ze sob czy. M czyzna i kobieta, na przyk ad, rodzice i dzieci.ś ą ł ż ą łą ęż ł

Je li jeste my otwarci, wtedy wiemy: Po roku z wielu rzeczy, które by y poprzednio, pozostanie tylko niewiele.ś ś ł

Ulotni si i zrobi miejsce czemu nowemu.ę śTylko dlatego, e minione ulatnia si , nowe ma miejsce. Dlatego zwi zek w a nie dzi ki temu staje si trwa y, eż ę ą ł ś ę ę ł ż

to, co by o wcze niej, mo e odej .ł ś ż ść

318 Przeszkoda

Przeszkoda zatrzymuje jaki ruch. Przeszkoda pokazuje si , gdy za szybko chcemy osi gn jaki cel, poniewaś ę ą ąć ś ż ten cel nam nie odpowiada lub poniewa brakuje nam lub sko czy y si si y. Wtedy przeszkoda zmusza nas doż ń ł ę ł

zatrzymania si i daje nam mo liwo i czas,ę ż ść- sprawdzi celć- zebra nowe si yć ł- znale mo e nowych sprzymierze cówźć ż ń- poczeka na dogodny momentć- post powa w harmonii z innymi.ę ćCzasami wystarczy tylko poczeka , a przeszkoda si sama pokona, poniewa przez oczekiwanie na w a ciwy czasć ż ę ż ł ś

przeszkoda s abnie i traci si y. Czas pracuje przeciwko przeszkodzie i na rzecz w a ciwego ruchu.ł ł ł śGdy uznamy przeszkod , a nawet si jej poddamy, sprzymierza si ona niekiedy z nami i staje si stra nikiemę ę ę ę ż

sukcesu. W obliczu tego faktu mo emy niekiedy pragn jej ju od pocz tku.ż ąć ż ą

319 Szczero śćSzczery jest ten, kto stoi wyprostowany, wiadomy swojej godno ci i si y. Szczery jest ten, kto ufa równie innym,ś ś ł ż

ich godno i ich si . Stoi z nimi na ten samej wysoko ci, ani wy ej ani ni ej.ść łę ś ż żSzczerzy s sobie przychylni, nawet je li to, co zostaje szczerze powiedziane lub zrobione, jest brzemienne wą ś

skutki i bolesne. Szczerzy pozostaj w swojej szczero ci w podwójnym sensie w mi o ci: w mi o ci do siebie i sweją ś ł ś ł ś

godno ci oraz w mi o ci i godno ci do innych. Dlatego szczerzy przez swoj szczero pozostaj zarównoś ł ś ś ą ść ą

samodzielni jak te wzajemnie ze sob zwi zani.ż ą ąGdy kto odmawia przy swojej szczero ci szacunku, wtedy jego szczero jest tylko pozorna. Zakrywaś ś ść

przewrotno . Dlatego nale y wobec takiej szczero ci by czujnym i wstrzemi liwym. Tutaj czasami wskazanaść ż ś ć ęź

89

Page 90: Hellinger myśli all inna czcionka

jest nieszczero jako rodek strategiczny. Izoluje nieszczer szczero i os abia jej pozycj . Jednocze nie w tenść ś ą ść ł ę ś

sposób wprowadza si do gry jego szacunek do siebie samego i si .ę łę

320 Drogi

Drogi powstaj przez chodzenie w okre lonym kierunku. Posuwamy si na nich do przodu, zostawiaj c za sob tą ś ę ą ą ę cz drogi, któr ju pokonali my. Jednak droga, któr przeszli my, nadal istnieje. Mo emy ni tak e wróci ,ęść ą ż ś ą ś ż ą ż ć

eby na przyk ad co zabra , co zapomnieli my. Albo eby si dok adniej przyjrze czemu , obok czegoż ł ś ć ś ż ę ł ć ś

przeszli my nieuwa nie. Albo eby kogo odwiedzi , kogo zostawili my, albo te , eby kogo odebra b dś ż ż ś ć ś ż ż ś ć ą ź zabra z sob .ć ąAle mo emy te , wracaj c, zgubi si na dawnej drodze. Wtedy idziemy na utartej drodze tylko wte i wewte,ż ż ą ć ę

urz dzamy si niejako na niej. Wtedy droga, zamiast nas dalej prowadzi , staje si pu apk i sama staje si celem.ą ę ć ę ł ą ęNiektóre drogi prowadz nas na manowce, i zauwa amy po pewnym czasie, e znale li my si na bezdro u alboą ż ż ź ś ę ż

wyl dowali my w lepym zau ku. Wtedy, eby dotrze do celu, pozostaje nam tylko droga z powrotem, a doą ś ś ł ż ć ż

rozwidlenia, na którym skr cili my w b dnym kierunku.ę ś łęDla niektórych droga powrotna wydaje si zbyt mozolna, przede wszystkim gdy byli ju zbyt d ugo naę ż ł

manowcach. Wtedy si zatrzymuj i jako si urz dzaj , chocia jest bez wyj cia. W ten sposób droga, chociaę ą ś ę ą ą ż ś ż chybiona, staje si dla nich celem.ęObok prostej drogi istnieje te droga okr na. Cz sto droga wydaj si okr na, a okazuje si potem najlepsz zż ęż ę ą ę ęż ę ą

mo liwych dróg, poniewa da a ona nam nowe widoki i do wiadczenia, które pozosta yby ukryte na prostejż ż ł ś ł

drodze i niedost pne.ęNiektórzy zatrzymuj si na drogach okr nych d u ej ni trzeba: utkn li. A poniewa droga i cel s weą ę ęż ł ż ż ę ż ą

wzajemnej relacji dzi ki czasowi, który jest im w a ciwy i dlatego te ograniczony, chybiaj tego, co si udajeę ł ś ż ą ę

tylko we w a ciwym czasie.ł śCz sto mamy jasny cel przed oczyma, a droga, która tam prowadzi, jest wyznaczona, na przyk ad cel zawodowy.ę ł

Kiedy znamy ten cel, znamy te drog tam prowadz c . Co prawda mog istnie pewne przeszkody, które trzebaż ę ą ą ą ć

pokona . Jednak e droga pozostaje dla nas przejrzysta.ć żCz sto jednak idziemy drog , której cel i koniec s dla nas ukryte. Tak drog jest nasza droga ycia. Dopiero wę ą ą ą ą ż

retrospektywie mo emy pozna , dok d nas zaprowadzi a. Ten cel jest niekiedy du o wi kszy i rozleglejszy, niż ć ą ł ż ę ż my leli my na pocz tku lub mieli my nadziej . Cz sto taka droga prowadzi nas do zadania lub wyzwania,ś ś ą ś ę ę

któremu najch tniej zeszliby my z drogi. Ale patrz c wstecz widzimy, e na tej drodze wyro li my ponad siebieę ś ą ż ś ś

lub, dok adniej mówi c, e na tej drodze byli my prowadzeni przez co pot niejszego ni my sami, p dzeni ił ą ż ś ś ęż ż ę

wzi ci na s u b . Ta droga prowadzi nas do naszego w a ciwego celu.ę ł ż ę ł ś

321 Wycofanie

Wycofanie oznacza po pierwsze, e wycofujemy si przed czym , co okaza o si mocniejsze. Wymykamy si wż ę ś ł ę ę

ten sposób wp ywowi i jego mocy, os abiamy go tym i wyznaczamy mu jednocze nie granice. To wycofanie jestł ł ś

dlatego strategiczne i tymczasowe. S u y zachowaniu i zebraniu w asnych si . Jest cz ci wi kszego ruchu, którył ż ł ł ęś ą ę

nie wyklucza pó niejsze zwyci stwa.ź ęAle wycofanie mo e by konieczne, je li nies usznie wdarli my si lub zbytnio wysforowali. Wtedy wycofujemyż ć ś ł ś ę

si przed czym , z czym chcieli my si mierzy w sposób wynios y i co s usznie okaza o si wi ksze i mocniejsze.ę ś ś ę ć ł ł ł ę ę

90

Page 91: Hellinger myśli all inna czcionka

To wycofanie oczyszcza nas. Wycofujemy si w ten sposób do w asnych granic i stajemy si skromni w obr bieę ł ę ę

tych granic.

Wycofujemy si tak e, gdy co jest sko czone, jakie zadanie na przyk ad lub jaka praca. Pozostawiamy to wtedyę ż ś ń ś ł ś

jego w asnemu biegowi i sile, nie trzymamy kurczowo i nie jeste my sami przeze zatrzymywani. Ten rodzajł ś ń

wycofania wycofuje do w asnego wn trza to, co by o nakierowane na zewn trz i na co innego i innych. Tamł ę ł ą ś

odzyskuje spokój, mo e si zregenerowa , uporz dkowa i skupi si na nowym ruchu lub zadaniu.ż ę ć ą ć ć ęKonieczne jest wycofanie tak e wtedy, gdy co jest przedawnione, chocia poprzednio by o pomocne, wspieraj ceż ś ż ł ą

i wa ne. Na przyk ad wiedza, do wiadczenie, osi gni cie. Gdy si tego trzymamy, wtedy zagradza nowemuż ł ś ą ę ę

drog : innej wiedzy, dalszemu do wiadczeniu, nieoczekiwanym wyzwaniom. Wycofanie si z wcze niejszego,ę ś ę ś

ch tne puszczenie wcze niej sprawdzonego, uwalnia nas do ostatniego i mo liwego.ę ś żWycofujemy si jednak tak e, gdy nie jeste my ju potrzebni, gdy inni wchodz na nasze miejsce, gdy zbli a się ż ś ż ą ż ę ostateczne po egnanie. To po egnanie jest ostatnim wycofaniem, wycofaniem do centrum, do którego wszystko,ż ż

co si rozszerzy o, znów powraca. To wycofanie, gdy si uda, jest wej ciem w ostateczno .ę ł ę ś ść

322 Zwi zek bez skazyąZwi zek bez skazy, jak go nazywa Rilke, jest wolny od wszystkiego, co obci a lub przeszkadza. Jest mo liwyą ąż ż

tam, gdzie co dosz o do ko ca i wype ni o si , na przyk ad gdy umi owana osoba rozsta a si z nami lub zmar a,ś ł ń ł ł ę ł ł ł ę ł

zosta a przesuni ta do wspomnie , zosta a wyrugowana, zanegowana lub zapomniana. Pozostaje ona w zwi zkuł ę ń ł ą

bez skazy, ba, relacja do niej jeszcze si pog bia i przechodzi w co nieuchwytnego. W zwi zku bez skazyę łę ś ą

przesz o jest tera niejszo ci , jednak bez celu i kierunku, jak czysty, skupiony, w sobie spoczywaj cy byt.ł ść ź ś ą ąJednak w czystym bycie wszystko pozostaje w zwi zku. Jest nie tylko obecne. Mo emy wej w ten zwi zek,ą ż ść ą

poci ga nas i wtajemnicza w wiele rzeczy, które tam s uporz dkowane. Na przyk ad w inne widzenie, mówienie,ą ą ą ł

kochanie i istotne dzia aniu bez oporu przeciw przemianie, który uwalnia nas do tymczasowo ci. W zwi zku bezł ś ą

skazy zwracamy si ku wszystkiemu, jakie jest, i bierzemy do tego zwi zku. W nim zachowujemy to, co by oę ą ł

warto ciowe, wype niaj ce i pi kne. I uwalniamy si od wszystkiego, co utracili my, czy to z winy czy bez winy, iś ł ą ę ę ś

odzyskujemy to jednocze nie.śNa koniec zwi zek bez skazy prowadzi nas poza nas samych, w pobli e czego , co przeczuwamy, zdziwieni i cisi.ą ż śPotem wracamy do naszych codziennych zwi zków, uwa niejsi i m drzejsi, zdolni i bardziej gotowi do pomocy.ą ż ą

323 Pe nia łPe nia jest chaotyczna. W niej co powstaje, co , co szuka formy i porz dku, a jednocze nie osi gni t form ił ś ś ą ś ą ę ą ę

porz dek znów prowadzi do upadku i do rozbicia, eby da miejsce i przestrze innej formie i porz dkowi.ą ż ć ń ą

Poniewa pe nia niejako si gotuje i wrze, boimy si jej, opieramy si przemianie, która jest jej istot , i zostajemyż ł ę ę ę ą

przez ni wyrwani z poczucia bezpiecze stwa, tak i pozostaje nam tylko przemiana lub upadek.ą ń żJednak upadek jednych jest w obr bie pe ni cz ci przemiany. Daje on temu, co chce nadej , jego miejsce ię ł ęś ą ść

czas.

Pe nia nie rozró nia. W niej wszystko zostaje zachowane. Dlatego nasze rozró nienia sprzeciwiaj si jej, przedeł ż ż ą ę

wszystkim rozró nienie na dobro i z o, na prawd i fa sz. Je li kto tak zwane dobro i prawd oraz tak zwane z o iż ł ę ł ś ś ę ł

fa sz ujrzy i uzna jako w równym stopniu przynale ne do pe ni, wtedy zrozumie, e to w a nie nadaje kszta t ił ż ł ż ł ś ł

porz dek czemu wi kszemu.ą ś ę

91

Page 92: Hellinger myśli all inna czcionka

Atoli ten porz dek jest mi kki i p ynny. Czerpie swoj odnawiaj c si i rozmach z przeciwie stw.ą ę ł ą ą ą łę ń

324 Ciemno śćCiemno jest czasami niesamowita. Dlatego próbujemy j rozja ni i roz wietli ; próbujemy by czujni, staramyść ą ś ć ś ć ć

si j wyp oszy i w ten sposób wygoni to, co mog oby nam zagrozi .ę ą ł ć ć ł ćCzasami ciemno ma dla nas jednak te co przytulnego, przede wszystkim, gdy jest przestrzennie ograniczone iść ż ś

chroni nas w obr bie pewnych granic. Do tego nale y wszystko, co przypomina nam ono matki, na przyk adę ż ł ł

jaskinia lub ciemny k t, do którego si chowamy, eby si skry , eby zostawi co za sob lub eby zamkną ę ż ę ć ż ć ś ą ż ąć oczy, ni , spa i, w ko cu, eby umrze . Wej cie w ciemno jest dlatego te jak powrót do pocz tku, doś ć ć ń ż ć ś ść ż ą

prapodstawy, za któr ko czy si ca a nasza wiedza i nasze przeczucie i pozostaje dla nas niepoj te, nieuchwytne,ą ń ę ł ę

niezmierzone i ca kowicie niedost pne.ł ęCiemno jest dlatego wielka, budzi zdziwienie, ale te mroczna, okrutna, nieprzejednana, dewastuj ca iść ż ą

niszcz ca. Przed ni jeste my mali, bezradni, s abi, bezbronni, bez oparcia. Mo emy tylko wtedy wytrwa , gdyą ą ś ł ż ć

spojrzymy mierci w oczy, która ko czy to, co straszne. Wtedy ciemno przyjmuje nas ostatecznie i rozumiemy,ś ń ść

e ca a jasno by a tylko tymczasowa, antraktem bez trwa o ci i sta o ci.ż ł ść ł ł ś ł śCo z tego wynika dla nas? Jak w jasno ci odda sprawiedliwo ciemno ci? Gdy nasza jasno ma ostoj wś ć ść ś ść ę

ciemno ci, gdy w jasnym widzimy obecno ciemno ci, pami tamy o niej w jasno ci, dlatego nasza jasno si nieś ść ś ę ś ść ę

rozzuchwala, zatrzymuje si raczej w pomroku, tak samo bliska jasnego, jak i ciemnego. Wtedy jasno nie skusię ść

nas do pychy. Widzimy jak si wznosi i upada, wzrasta i znika i w obu sytuacjach pozostajemy spokojni.ę

325 Ochrona

Kto jest nara ony na dolegliwo ci pogody lub niech innych ludzi i grup, potrzebuje ochrony. Równie kto jestż ś ęć ż

nara ony na niebezpiecze stwa, którym sam nie jest w stanie sprosta , potrzebuje ochrony, eby ich unikn lubż ń ć ż ąć

eby je pokona .ż ćKto daje nam tak ochron ? Przede wszystkim w asna rodzina. Rodzice ochron daj swoim dzieciom. Dzieci,ą ę ł ę ą

gdy dorosn , daj ochron swoim rodzicom, gdy oni tego potrzebuj . Rodze stwo daje sobie wzajemnie ochroną ą ę ą ń ę i pomoc, a krewni pomagaj , gdy s w niebezpiecze stwie.ą ą ńAle równie inne wi ksze grupy gwarantuj swoim cz onkom ochron , na przyk ad gminy, miasta, pa stwa aż ę ą ł ę ł ń

tak e zwi zki zawodowe i grupy interesu. Tak wi c okazuje si , e ochrona jest gwarantowana wzajemnie tam,ż ą ę ę ż

gdzie i jednostka lub te mniejsze grupy potrzebuj tej ochrony.ż ąWszystkie relacje gwarantuj tym, którzy w nie wchodz , obok wymiany dawania i brania na wieluą ą

p aszczyznach, równie wzajemn ochron , je li takiej potrzebuj . Tak, zapewnienie ochrony jest podstawł ż ą ę ś ą ą ka dego znacz cego trwa ego zwi zku.ż ą ł ąGotowo zagwarantowania ochrony, równie przy wysokim osobistym zaanga owaniu, stwarza wzajemneść ż ż

zaufanie i czyni partnerów w tym zwi zku niezawodnymi. Dzi ki tej ochronie mog si otworzy takimi, jakimią ę ą ę ć

s , mog si z czy i wspólnie podj nowe rzeczy.ą ą ę łą ć ąćOchrony potrzebuje przede wszystkim nasza intymno : ochrony przed ciekawo ci , przed zawi ci , zazdro ci iść ś ą ś ą ś ą

niech ci . Potrzebuje ochrony szacunku i mi o ci, poniewa tu szczególnie podatni jeste my na zranienie. Tutaję ą ł ś ż ś

potrzebujemy ochrony blisko ci, oddzielenia na zewn trz, przestrzeni spokoju, równie wycofania, w asnychś ą ż ł

czterech cian. I potrzebujemy r ki, która nas trzyma, i serca, które nas kocha.ś ę

92

Page 93: Hellinger myśli all inna czcionka

Wtedy udaje si nam lepiej wyj cie na zewn trz do mniej chronionej przestrzeni, eby si tam sprawdzi ię ś ą ż ę ć

odwa y si na co nowego. Z tej otwartej przestrzeni powracamy potem wzmocnieni i bardziej do wiadczeni doż ć ę ś ś

chronionej przestrzeni, eby na nowo z niej wyj , uda si kawa ek dalej do niechronionej i mo e przera aj cejż ść ć ę ł ż ż ą

przestrzeni, by tam po pewnym czasie zrozumie , e w a nie tam, gdzie czujemy si najmniej chronieni ić ż ł ś ę

nara eni, jeste my chronieni przez co poza naszymi l kami.ż ś ś ę

326 Przyjaciele

Przyjaciele rozumiej si . Patrz w tym samym kierunku, jednak bez wspólnego celu. To, co si im pokazuje, jestą ę ą ę

daleko. Dlatego poruszaj si w tym kierunku, nie spotykaj c si zbyt cz sto. Ka dy na swój szczególny sposóbą ę ą ę ę ż

idzie drog w tym kierunku. Nie dochodz do tego samego miejsca. Bo to, na co patrz i dok d si poruszaj , jestą ą ą ą ę ą

za du e, za g bokie i niezmierzone.ż łęA jednak s zarówno w drodze, jak te u celu s ze sob zwi zani, spotykaj si niekiedy, czasami id kawa eką ż ą ą ą ą ę ą ł

wspólnie, s uchaj siebie nawzajem i wymieniaj do wiadczeniami. Potem ubogaceni i umocnieni przezł ą ą ś

do wiadczenia drugiego, id dalej - ka dy znów tylko dla siebie. A mimo to pozostaj bliscy drugiemu w jegoś ą ż ą

duszy.

327 Oddawanie czci

Gdy oddaj cze moim rodzicom, daj im równorz dne miejsce przede mn i przed wszystkimi innymi. Widzę ść ę ę ą ę ich i oni widz siebie jako równouprawnionych obok wszystkich innych rodziców w s u bie ycia. Gdy oddaj imę ł ż ż ę

cze , uznaj ich wielko . Jednocze nie otwieram serce na wszystko, co zosta o mi ofiarowane przez nich i odść ę ść ś ł

nich. To czyni mnie zdolnym i uprawnia do tego, eby bra od nich w ca ej pe ni.ż ć ł łDlatego te mog stan obok nich i wszystkich innych ludzi jako kto o takiej samej randze, równych prawach iż ę ąć ś

takiej samej sile, w s u bie ycia wzi i da co szczególnego. W ten sposób oddaj sobie cze przed wszystkimił ż ż ąć ć ś ę ść

innymi t sam cze , jak odda em moim rodzicom, i b d wielki, jak oni, przed wszystkimi innymi.ę ą ść ą ł ę ęOddaj c cze sobie i moim rodzicom przed wszystkimi innymi, otwieram równie ich serca na to, czym s dlaą ść ż ą

mnie i czym ja jestem dla nich. Poniewa ja ich czcze jak siebie i swoich rodziców, s oni gotowi, tak e mnież ą ż

uczci i podzieli ze mn swoj wyj tkowo ci .ć ć ą ą ą ś ąTo samo jest, gdy czcz moj grup , mój zawód, moj prac , moje szczególne do wiadczenie, ale te mój naród ię ą ę ą ę ś ż

moich przodków, i gdy czcz mój los i los innych.ęKa dy, kto oddaje cze sobie i innym, znajduje przyjació , uznanie, s u y pokojowi i s u y przysz o ci.ż ść ł ł ż ł ż ł ś

328 Spe nienie łSpe nienie oznacza, e co zosta o doprowadzone do ko ca, tak i mo emy odetchn . Tak wype nia si sen,ł ż ś ł ń ż ż ąć ł ę

jakie zadanie, d ugo ywione yczenie. Wype nia si czas, gdy czekali my na jego koniec. Równie ycie siś ł ż ż ł ę ś ż ż ę wype nia, je li osi gni te zostaje to, co istotne, co przedsi wzi li my, co by o dla nas sensem ycia i powo aniem;ł ś ą ę ę ę ś ł ż ł

i w gruncie rzeczy pozostaje tylko czekanie na koniec. Wtedy czekanie na mier przeci ga si bole nie. Jednak toś ć ą ę ś

te nale y do naszej doli, eby stawi czo a równie temu wyczekiwaniu. Albowiem równie rozpad nale y doż ż ż ć ł ż ż ż

spe nienia, jak wi dni cie po rozkwitni ciu i wydaniu owocu.ł ę ę ęCzasami prze ywamy co jako przedwcze nie sko czone, niejako przed spe nieniem, przed dojrza o ci iż ś ś ń ł ł ś ą

wydaniem owocu. Jednak tylko tak d ugo, gdy patrzymy w jednostkowej perspektywie. Równie niedope nioneł ż ł

93

Page 94: Hellinger myśli all inna czcionka

lub zbyt wcze nie wype nione jest na swój sposób spe nione, poniewa zrobi o miejsce dla czego innego, coś ł ł ż ł ś

mog o si spe ni .ł ę ł ćJednak na koniec równie to, co si spe ni o, popada w zapomnienie w czym trwa ym, które wszystko iż ę ł ł ś ł

dope nione, i w naszym odczuciu ofiarowane spe nieniu innych stworze , jednakowo w siebie przyjmuje. I jednoł ł ń

i drugie, bez ró nicy, rozwiewa si w czym , przed czym nasze ch ci i nasze spe nienie w zanurza si w niczym.ż ę ś ę ł ęRilke mówi o tym w wierszu, w którym ca o ludzkiego bytu opisuje jako perski dywan, w którym wplecione sł ść ą obrazy ró i dojrzewaj cych fig. Pojedynczy cz owiek i jego osobisty los jest tylko jedn z jedwabnych nici w tychż ą ł ą

obrazach, i na koniec nie ma bez ró nicy, do jakiego obrazu jest on wpleciony, i cho by nawet je li w bolesny. Wż ć ś

ca ym dywanie ka da nitka w jednakowym stopniu przyczynia si do jego pi kna godnego s awy.ł ż ę ę ł

Wielbij, o serce, ogrody, te nie poznane ni razu,

Niedosi ne, za szk em zamkni te ogrody.ęż ł ęJasne, przejrzyste jak szk o: Ispahanu, SzirazułChwal niezrównane, ró e opiewaj i wody.żOka im serce, e s zawsze przy tobie.ż ż ą

e ich figowy owoc tobie dojrzewa.Że s dla ciebie niby powietrze, ród drzewaŻ ą ś

Unaocznione w kwietnej ga zek ozdobie.łąTo, czego brak, nie zast pi postanowienia,ąKtóre powzi o si raz, rzek o si : by !ęł ę ł ę ćTy jak jedwabna w ten splot wsup a o si ni .ś ł ł ę ćW jaki b d teraz si wzór tkaniny odmieniaą ź ę(cho by gorzki to by ycia moment, by nie rzecz:ć ł żbólu), tu chodzi o ca y przepyszny kobierzec.łSONETY DO ORFEUSZA II/XXI

T UM. ADAM POMORSKIŁ

329 Wzgl d ąKto ma co na wzgl dzie, zastanawia si dwa razy, co dla drugiego jest dobre i co odpowiada jego godno ci.ś ę ę ś

Wzgl d jest dlatego odczuwany przez drugiego cz sto jako szacunek i przygotowuje drog do bli szego ią ę ę ż

zaufanego zwi zku.ąWzgl d oznacza: zwa am na to, co jest mo liwe dla drugiego, co nape nia go strachem lub jest mu obce.ą ż ż ł

Wychodz mu naprzeciw z czym , co mu jest znane, co pomaga mu w pokazaniu si , jakim jest, poniewa czuje,ę ś ę ż

e jest szanowany. Wzgl d wi e, i jest tolerancyjny.ż ą ążMaj c co na wzgl dzie wycofuj co w asnego, w asne wyobra enie, co jest s uszne, tak e wyobra enie o w asneją ś ę ę ś ł ł ż ł ż ż ł

wa no ci, naleganie na w asn drog i w asne cele. Bo to, co w asne, gdy chc to przeforsowa , jest ciasne.ż ś ł ą ę ł ł ę ćWzgl d natomiast jest otwarty, jest rozleg y, wychodzi naprzeciw, czyni ust pstwa i jest ostatecznie wyrazemą ł ę

przychylno ci i mi o ci.ś ł ś

Strata 330

94

Page 95: Hellinger myśli all inna czcionka

Strata boli, na przyk ad je li tracimy jakiego cz owieka, nadziej lub dobro, które by o dla nas wa ne i cenne.ł ś ś ł ę ł ż

Czujemy si wtedy cz sto tak, jak gdyby my stracili cz stk siebie, jakby nas by o mniej na duszy i ciele.ę ę ś ą ę łTo prawda, gdy a ujemy straty d u ej ni trwa ból, który jest stosowny i konieczny, eby przebole strat .ż ł ł ż ż ż ć ę

Poniewa inaczej tracimy wraz ze strat równie co z nas samych na zawsze.ż ą ż śJednak w stosownym alu odzyskujemy to, co stracili my, a mianowicie w sposób, który nas wzbogaca, dajeż ś

spokój i lekko . Po stracie mamy nowe wyzwania, nowe zadania, nowe zwi zki, nowe mo liwo ci rozwoju. Je liść ą ż ś ś

je dostrze emy, wtedy to, co utracone wchodzi do tego jako do wiadczenie, jako wspomnienie, jako si a. ż ś łW tym sensie strata s u y naszej przemianie, czyni nas w ko cu bogatszymi, uwalnia now si , dzia a dalej i stajeł ż ń ą łę ł

si zyskiem.ę

331 L k ęL k parali uje. Zamiast i do przodu, stajemy w os upieniu. Lub cofamy si , wymykamy, ust pujemy polaę ż ść ł ę ę

innym, podporz dkowujemy si im i oddajemy im w adz nad nami.ą ę ł ęCz sto boimy si o czym wiedzie , poniewa wiedza wymaga od nas dzia ania. Lub boimy si powiedzie to, coę ę ś ć ż ł ę ć

widzimy i wiemy, ze strachu, e zostaniemy przez innych zaatakowani i wyzwani do walki. Dlatego strach, jakż

powiedzia szaman Don Juan swojemu uczniowi Carlosowi Castanedzie, jest pierwszym wrogiem wiedzy.łCzasami strach jest uzasadniony. Jednak zamiast da si parali owa , mo na , stawi mi czo a, na przyk ad zć ę ż ć ż ć ł ł

wyrachowaniem si wycofa i czeka , a to co przyprawia nas o strach os abnie przez swoje sukcesy na tyle,ę ć ć ż ł

eby my znów mogli pój do przodu.ż ś śćPrzezwyci ony strach czyni mocnym. Daje zaufanie i stwarza zaufanie.ężNajwi kszym l kiem jest l k przed ko cem, l k przed mierci . Kto przezwyci y l k przed mierci , nie da się ę ę ń ę ś ą ęż ł ę ś ą ę ju zastraszy . Ma najwi ksz si .ż ć ę ą łę

332 Umieranie

Wszystkie yj ce istoty umieraj przez to, e yj . Tylko dlatego e co umiera, mo e y , i to na ró nychż ą ą ż ż ą ż ś ż ż ć ż

p aszczyznach. Tylko dlatego, e zwierz zjada ro liny, które przez to umieraj , mo e ono y . A inne zwierzeł ż ę ś ą ż ż ć

mo e y tylko, gdy to zwierze zabija i zjada.ż ż ćRównie w nas co musi stale umiera , eby ycie toczy o si dalej. Robi miejsce czemu nowemu, by mo eż ś ć ż ż ł ę ś ć ż

czemu wi kszemu.ś ęTo samo rozgrywa si z biegiem ycia. Wcze niejsze musi ust pi pó niejszemu: dzieci stwo m odo ci, m odoę ż ś ą ć ź ń ł ś ł ść trwa emu zwi zkowi, byciu rodzicami i odpowiedzialno ci, która z tego wynika, a wreszcie nasze ycie musił ą ś ż

ust pi mierci i temu, co nas potem, by mo e, czeka.ą ćś ć żJezus stre ci to w przypowie ci o ziarnie. Tylko je li ziarno umrze, przynosi owoc.ś ł ś śUmieranie nale y dlatego od pocz tku do ycia, jako warunek ycia i cz ycia. y mo e dlatego tylko, ktoż ą ż ż ęśćż Ż ć ż

godzi si na umieranie, a w ko cu sam umiera.ę ńKto to pojmie i yje zgodnie z tym, dla tego mier jest tylko kontynuacj umierania i tym samym jednocze nież ś ć ą ś

kontynuacj ycia. Niekoniecznie w asnego ycia, ale ycia, które w umieraniu si odnawia i które, poniewaąż ł ż ż ę ż umiera, tak e trwa.ż

333 Zm czenieę

95

Page 96: Hellinger myśli all inna czcionka

Zm czonego yciem nazywamy kogo , kto nie chce ju y i chce po o y kres swemu yciu, zanim jego czasę ż ś ż ż ć ł ż ć ż

rzeczywi ci minie.śZm czeni jeste my po pracy. T sknimy za spokojem, za wypoczynkiem, na fajrantem.ę ś ęZm czone jest to, co dochodzi do kresu, co nie ma ju si y, co si zu y o. Dlatego wszystko, co si m czy,ę ż ł ę ż ł ę ę

potrzebuje odnowy.

Zm czenie pokazuje nam, e musimy z czym sko czy , e co nie chce i dalej, by mo e tak e dlatego, e się ż ś ń ć ż ś ść ć ż ż ż ę zap dzili my, nie jeste my ju na w a ciwej drodze lub poniewa z czym przesadzili my, zaci li my si w czym ,ę ś ś ż ł ś ż ś ś ę ś ę ś

co nie ma przysz o ci.ł śIstnieje wi c nie tylko zm czenie cia a, lecz tak e zm czenie ducha i duszy. Zm czenie pokazuje nam naszeę ę ł ż ę ę

granice.

Zm czenie samo nie jest zm czone, lecz czujne. Czuwa nad nami jak matka nad dzieckiem. Gdy mu ulegniemy,ę ę

wtedy zatrzymamy si , uspokoimy si , prze pimy si , przestawimy si i z nowymi si ami zabierzemy si do pracy ię ę ś ę ę ł ę

wyruszymy w drog .ęStarzy ludzie czuj zm czenie swoiste dla zmierzchu ycia. T skni za wiecznym spokojem i zamykaj oczy naą ę ż ę ą ą

zawsze, eby by mo e obudzi si gdzie indziej.ż ć ż ć ę ś

334 Spokój

Gdy si co uspokaja, gdy osi ga spokój, wtedy co ustaje. Co zosta o zrobione, przetrzymane, równieę ś ą ś ś ł ż przecierpiane, zako czone, min o. Burza przechodzi, ha as milknie, napi cie ust puje, mo emy odetchn .ń ęł ł ę ę ż ąćPo dniu pracy k adziemy si na spoczynek, co za sob zostawiamy i zasypiamy. Zbieramy nowe si y i stawiamył ę ś ą ł

czo a, wzmocnieni spoczynkiem, nowemu dniowi i temu, co przyniesie. Tutaj spokój jest przerw .ł ąJednak czasami jest to cisza przed burz , napi te oczekiwanie, w którym jeste my zmuszenie do spokoju, chociaą ę ś ż chcemy dzia a i by mo e musimy, ale jeszcze nie mo emy lub nam nie wolno. Gdy nie nadszed jeszczeł ć ć ż ż ł

w a ciwy czas, zmuszeni jeste my si powstrzyma , cho chcemy prze do przodu, spokój nas parali uje ił ś ś ę ć ć ć ż

powstrzymuje.

Zmuszeni do spokoju, czasami potrafimy si opami ta , przemy le raz jeszcze nasz plan, sprawdzi , czyę ę ć ś ć ć

doro li my do tego, co nas czeka, gdy b dziemy dzia a . Wtedy napi ty spokój ust puje roztropno ci i przynosiś ś ę ł ć ę ę ś

uwolnienie.

Jednak na koniec wszystko si uspokaja, ko czy w spokoju, ustaje. Wtedy wszystko spoczywa w pokoju.ę ń

335 Sen

W sen zapadamy. Mamy uczucie i obraz g bi. Wpadamy w g boki sen, jak gdyby my znikali z powierzchni,łę łę ś

gdzie rozgrywa si ycie, i wchodzili pod ziemi , do innego, g bszego wiata, który nas mi kko ogarnia. Węż ę łę ś ę

matczyny wiat, w którym jeste my bezpieczni.ś śPrzebudzenie jest wtedy jak nowe narodziny. Mówimy wtedy czasami, szczególnie gdy spali my d ugo i g boko:ś ł łę

Czujemy si „jak nowo narodzeni", jak gdyby my w tym czasie wrócili do ona matki.ę ś łWe nie do wiadczamy, e nie tylko na tym wiecie jeste my w domu, e nasze ycie zale y równie od innychś ś ż ś ś ż ż ż ż

si , którym ulegamy i które wkraczaj twórczo do naszego ycia. Dlatego czasami mówimy: „Pan daje we nieł ą ż ś

tym, których mi uje".łCo daje on nam we nie? Si yciow , a tak e cz sto wgl d i now odwag .ś łę ż ą ż ę ą ą ę

96

Page 97: Hellinger myśli all inna czcionka

Oczywi cie sen wi e si te ze s o cem. Z nim si zanurzamy, z nim te wstajemy. Czuwanie i sen sś ąż ę ż ł ń ę ż ą kosmicznym rytmem.

Nawet je li dzi cz sto z nocy robimy dzie , nie zawsze w s u bie ycia. Czuwanie i spanie s prafenomenamiś ś ę ń ł ż ż ą

ycia tak jak - rozpostarte na ca e ycie - narodziny i mier .ż ł ż ś ćycie ko czy si , gdy si ju nie budzimy. Jednak do tego momentu zasypiamy i budzimy si ka dego dnia doŻ ń ę ę ż ę ż

nowego ycia.ż

336 Grób

Grób przyjmuje co na zawsze. Otwarty grób zostaje zamkni ty. Jest jak ono ziemi, które si otwiera i zamyka.ś ę ł ę

Dlatego te kap an sypi c ziemi na trumn mówi przy grobie zmar ego,: „Z prochu powsta e , i w proch siż ł ą ę ę ł ł ś ę obrócisz". Ko o narodzin i mierci zamyka si przy grobie.ł ś ęAle potem piel gnujemy grób i wspominamy zmar ych. Przez jaki czas zatrzymujemy ich w naszym rodku, boę ł ś ś

nam ich brakuje. Ci gnie nas do nich i oni ci gn te nas do siebie. Grób jest miejscem, gdzie si z nimią ą ą ż ę

spotykamy i gdzie oni nas spotykaj . Przy grobie czujemy to najsilniej. Ale potem nas te co od nich odci ga, jaką ż ś ą

gdyby tam nie wolno nam by o przebywa zbyt d ugo. W przeciwnym razie ci gnie nas rzeczywi cie doł ć ł ą ś

zmar ych.łMusimy zmar ych pogrzeba równie w naszej duszy. Równie w naszej duszy ich ycie mo e si sko czy . Nał ć ż ż ż ż ę ń ć

przeszkodzie stoi temu, je li zachowujemy co , co nale a o do zmar ych. Dawniej wszystko, co nale a o doś ś ż ł ł ż ł

zmar ego, by o wk adanie z nim do grobu. Tym samym jego ycie rzeczywi cie mija o i nic jego nie zostawa o, coł ł ł ż ś ł ł

mog oby go ci gn do yj cych.ł ą ąć ż ąBy mo e powinni my w pewien sposób robi tak e dzisiaj. To uwalnia yj cych od zmar ych. Ale te odwrotnie.ć ż ś ć ż ż ą ł ż

By mo e dopiero to daje zmar ym ich spokój.ć ż ł

337 B ogos awie stwo zmar ymł ł ń łCz sto l kamy si mierci, poniewa boimy si , e oderwie nas od tego, co kochamy i co nam bliskie, i uprowadzię ę ęś ż ę ż

nas w obc , nieznan dal. A mo e yjemy w dali, a mier prowadzi nas z powrotem do domu.ą ą ż ż ś ćMo e te by odwrotnie, e wielu zmar ych czuje si w królestwie zmar ych na obczy nie, przede wszystkim ci,ż ż ć ż ł ę ł ź

którzy zmarli nagle i nieoczekiwanie. Ci gnie ich z powrotem do yj cych. Oni chc jeszcze czego od nich,ą ż ą ą ś

ywi si nimi i zabieraj co z ichniego. ż ą ę ą śRilke mówi o tym w jednym z sonetów do Orfeusza i ostrzega:

Gdy spa idziecie, na waszych sto achć łNiech nie zostanie chleb ani mleko;

Zwabiaj zmar ychą ł .

Zmarli przede wszystkim potrzebuj b ogos awie stwa. B ogos awie stwa w takim sensie: yczymy imą ł ł ń ł ł ń ż

wszystkiego dobrego. W nas nie ma ju nic, co ich zatrzymuje, czego od nich jeszcze oczekujemy lub wr czż ę

damy. Pozwalamy im odej w pokoju i niezale nie od krzywd i win, które tutaj w yciu sta y mi dzy nami ażą ść ż ż ł ę

nimi lub mi dzy nimi a innymi lud mi, yczymy im z mi o ci , eby ich ju tu nic nie trzyma o, eby wszystkoę ź ż ł ś ą ż ż ł ż

mogli zostawi za sob i teraz patrzyli do przodu na co wielkiego, co pot nego, co wiecznego, co ich nać ą ś ś ęż ś

zawsze we mie w swoj opiek , do swojego pokoju, do wiecznego, szcz snego prazapomnienia. ź ą ę ę

97

Page 98: Hellinger myśli all inna czcionka

Tylko od nas mo e wyj to b ogos awie stwo, gdy sami jeste my w pokoju z tym czym wielki i trwa ym, gdyż ść ł ł ń ś ś ł

zostawimy za sob to, co min o, i jeste my na ziemi niczym go cie - obecni a przecie w drodze.ą ęł ś ś żWtedy to b ogos awie stwo nie p ynie od nas. P ynie tylko przez nas, i przez zmar ych, zamiast patrze na nas ił ł ń ł ł ł ć

chcie czego od nas, patrz oni tam, sk d przychodzi to b ogos awie stwo, ywi si nim i zostaj zabrani przezć ś ą ą ł ł ń ż ą ę ą

nie, z dala od nas, tam, gdzie w ko cu wszyscy tak samo wracaj do domu.ń ą

338 Los

Los jest z jednej strony osobisty. Ka dy musi podo a swojemu osobistemu losowi, w swoich mo liwo ciach jestż ł ć ż ś

przez ten los okre lony. Podo a losowi nie oznacza jednak, e mo emy o nim decydowa , jak gdyby to myś ł ć ż ż ć

mogliby my o nim decydowa , a nie odwrotnie, e on o nas. Podo a losowi oznacza, e stawimy mu czo aś ć ż ł ć ż ł

takim, jaki jest, zgodzimy si na takim, jaki jest. Wtedy los obdarzy nas szczególn si , w a nie dlatego eę ń ą łę ł ś ż

jeste my z nim w harmonii. Wi e nas bowiem z czym wi kszym, w obr bie czego przypada nam szczególneś ąż ś ę ę

zadanie, inne, by mo e, ni yczyli my sobie na pocz tku, dzi ki któremu na ko cu znajdziemy nasze szcz cie ić ż ż ż ś ą ę ń ęś

nasze spe nienie.łNasze mo liwo ci i nasze granice s nam wyznaczone tak e przez nasz rodzin . Przez jej histori , jej sukcesy iż ś ą ż ą ę ę

pora ki, jej szcz cie i jej nieszcz cie. I s ustalone przez wi ksze grupy, do których nale ymy: przez nasz naród,ż ęś ęś ą ę ż

nasz religi , nasz ras , nasz p e .ą ę ą ę ą ł ćZ tych wszystkich okoliczno ci wyrasta nasz los. Ale w taki sposób, e przypada nam jeszcze co w asnego, coś ż ś ł ś jak osobiste powo anie.łAle jest te tak, e losy innych z naszej rodziny staj si naszym losem, przede wszystkim los tych, których myż ż ą ę

(lub inni z rodziny) odrzucamy, których si by mo e wstydzimy lub których los napawa nas l kiem. Nieę ć ż ę

u wiadamiaj c sobie tego, ich los zostaje w nas o ywiony. Zamiast i za swoim osobistym losem, ten inny losś ą ż ść

mo e nas wzi w posiadanie i nami zaw adn .ż ąć ł ąćJe li jednak ci inni cz onkowie rodziny a tak e inni znacz cy ludzie, którzy wspó okre lali - cz sto w strasznyś ł ż ą ł ś ę

sposób - los naszej rodziny, jak na przyk ad Hitler w Europie lub Mao Tse-tung w Chinach, nie s skazywani nał ą

wygnanie z naszej wspólnoty, lecz zostan przyj ci do tej wspólnoty jako ludzie tacy jak my z ich losem, wtedyą ę

uwolnimy si od ich losu.ę

339 WolnośćWolny jest ten, kto potrafi si zmienia . Zmienia umie si tylko ten, kto potrafi co zostawi i pój zaę ć ć ę ś ć ść

wi kszym pop dem w nieznane i mu ochoczo ulec. Jednak sk d wiemy, czy ten pop d, gdy za nim pójdziemy,ę ę ą ę

zaprowadzi nas dalej? Gdy do wiadczamy, e to, co nas porusza, kierowane, zamierzone i chronione przez coś ż ś innego, co nas znacznie przewy sza.żJak mo emy tego do wiadczy ? Gdy mu si bezwzgl dnie powierzymy. Bezwzgl dnie oznacza jednocze nież ś ć ę ę ę ś

czujnie, oznacza wiedzie , bez wiedzy, oznacza kroczy do przodu w ciemno bez zabezpieczenie i bez zw oki.ć ć ść łCo znaczy tu wolno ? Wolno od tego, co sprzeciwia si przemianie; wolno od tych, którzy chc nasść ść ę ść ą

zatrzyma ; wolno od l ku, co inni, którzy si zatrzymali, my l i mówi i chc nam by mo e wyrz dzi . Tać ść ę ę ś ą ą ą ć ż ą ć

wolno jest odwa na, bez ogl dania si wstecz. W kroczeniu do przodu jest oddanie. Albowiem ju nie my, leczść ż ą ę ż

to, co nas prowadzi, okre la, dok d si idzie. Ale mo e te to by nie po naszej my li. Równie to oddanie jestś ą ę ż ż ć ś ż

zamierzone przez co wi kszego i w nim znajduje ostoj .ś ę ę

98

Page 99: Hellinger myśli all inna czcionka

340 Pokój

Pokój uspokaja serce, poniewa walka, która poprzedza pokój, toczy si najpierw w sercu, we w asnej duszy.ż ę ł

Walka powstaje, poniewa serce chce jednego, a zwalcza drugie; poniewa pragnie jednego, a boi si czegoż ż ę ś innego; poniewa zwraca si ku jednemu, a wyklucza i chce si pozby czego innego. W ten sposób serceż ę ę ć ś

po wi ca si dla jednego, a odrzuca drugie. Z tego powodu jest niespokojne i si jednocze nie zamyka.ś ę ę ę śTylko otwarte serce jest spokojne. W nim równie to inne i obce ma swoje miejsce i znajduje w nim spokój. Naż

przyk ad w asna wina, w asna pora ka, w asny l k, ba nawet tak zwane z o. To znaczy przede wszystkim, e innił ł ł ż ł ę ł ż

ludzie, którzy s inni, w tym sercu mog by inni, równie jako tak zwani li. Tak uspokojone serce jest ostoją ą ć ż ź ą pokoju mi dzy lud mi. ę źJednak nie bezpo rednio od cz owieka do cz owieka, to by aby nienaturalne. Lecz poniewa udaje si razem zś ł ł ł ż ę

drugim do innej przestrzeni, która ich obu w równym stopniu przyjmuje.

Ostatecznie wszystko, co ró ne, jest na siebie wzajemnie skazane. W swojej ró norodno ci jest po dane iż ż ś żą

kierowane przez co , od czego jest zale ne i co je ogranicza w jego mo liwo ciach. Kto zgodzi si na wszystkoś ż ż ś ę

takim, jakie to jest, ten jest w harmonii z czym wi kszym i wszechogarniaj cym, a tym samym tak e zeę ą ż

wszystkimi lud mi. Jest w pokoju ze wszystkimi.ź

341 Zmienia si pr dko wiatę ę śPrzemianie staje na przeszkodzie co , co chce trwa . Opó nia przemian , chocia nie mo e na trwa e jejś ć ź ę ż ż ł

powstrzyma . Jednak e s u y te przemianie, poniewa dzi ki oporowi ruch pragn cy przemiany zyskuje na sile ić ż ł ż ż ż ę ą

okazuje si w stosownym czasie nie do zatrzymania. Dlatego te kto , kto czuje w sobie si y przygotowuj ceę ż ś ł ą

przemian i pozwoli si im nie i kierowa , mo e czeka . Poniewa przemiana przebije si , jak ka dy wzrost, wę ę ść ć ż ć ż ę ż

swoim czasie.

I z przemian oznacza tak e, po egnanie si z tym, co ju osi gni te i zdobyte. Oznacza, rezygnacj zść ą ż ż ę ż ą ę ę

bezpiecze stwa i zwrócenie si ku przysz o ci, w której to, co nowe, mo e zosta dopiero wypróbowane, a cz stoń ę ł ś ż ć ę

dopiero drog prób i b dów odkryte i zrealizowane.ą łęWszystko, co yje, przemienia si . Pozostaje przy yciu, poniewa si przemienia. Umiera, gdy si ju nie mo eż ę ż ż ę ę ż ż

przemienia . Jednak nawet koniec i mier s cz ci przemiany w wi kszym i szerszym sensie. Kto wiadomieć ś ć ą ęś ą ę ś

stawi czo a tej przemianie, dla tego nawet mier jest tylko innym procesem i krokiem przemiany - co prawdał ś ć

wymagaj cym ca kowitego oddania i gotowo ci. Przychodzi tym atwiej, im bardziej poddawali my si w yciuą ł ś ł ś ę ż

przemianie i zgadzali my si na przemian w ka dym decyduj cym przej ciu.ś ę ę ż ą ś

342 Koniec i pocz tekąBez pocz tku nie ma ko ca, a bez ko ca nie ma pocz tku. W nieustaj cym ko owrocie ycia nast puj po sobie ią ń ń ą ą ł ż ę ą

przechodz jeden w drugi. Jak u pocz tku tak te na ko cu spojrzenie i ruch biegn do przodu. Spojrzenie wsteczą ą ż ń ą

zatrzymuje ruch i zabiera co ko cowi. Gdy koniec przechodzi w pocz tek, zawarty jest w pocz tku i co zyskuje.ś ń ą ą śW spojrzeniu wstecz pozostajemy z czym zwi zani. Nawet sukces, gdy uwa amy go za trwa e osi gni cie, a tymś ą ż ł ą ę

samym za koniec, przemija, gdy nie stanie si pocz tkiem, który go wyprzedza. Tylko w nowym pocz tku b dzieę ą ą ę

zawarty.

99

Page 100: Hellinger myśli all inna czcionka

Mo emy spojrze na to jeszcze inaczej. Ka dy krok ruchu jest ko cem i pocz tkiem. Zamiast wi c patrzy na cel,ż ć ż ń ą ę ć

u którego mamy nadziej wytchnienia, wprawiajmy si ju w drodze ku niemu w zostawianiu za sob , któreę ę ż ą

prowadzi poza wszelkie cele - a my pozostajemy w drowcami.ę

343 Si ałSi a jest skupiona i d y do dzia ania. Ro nie dzi ki pow ci gliwo ci i dzi ki czekaniu na stosowny czas. Gdył ąż ł ś ę ś ą ś ę

czas do dzia ania nadejdzie, idzie tylko tak daleko, eby wystarczy o do sukcesu. Nie eksploatuje si bardziej nił ż ł ę ż wymagaj tego sprawa i czas. Zawsze wi c ma w zanadrzu do , eby móc odpowiedzie na nowe wyzwania.ą ę ść ż ćSk d bierze si ta si a do dzia ania w stosownym czasie? Bierze si z harmonii z otoczeniem, celem i z harmonii zą ę ł ł ę

innymi, których potrzebujemy do wype nienia zadania. A wi c ywi si czym , co przychodzi z zewn trz i czemuł ę ż ę ś ą

ona s u y. W tym sensie jest pokorna. Podporz dkowuje si czemu wi kszemu. Bez harmonii z czym wi kszymł ż ą ę ś ę ś ę

si atwo zmarnowa , wyeksploatowa i roztrwoni .łę ł ć ć ćSi a w harmonii jest spokojna. Daje zarówno respekt, jak i zaufanie.ł

344 Kontrola

Kontrol odczuwamy czasami jako dobroczynn . Jest instrumentem w adzy. Je li s u y dobru i bezpiecze stwuę ą ł ś ł ż ń

grupy, jest przez ni przyjmowana i akceptowana. Kontrola umo liwia uregulowane funkcjonowanie, zapobiegaą ż

zak óceniom i przydziela jednostce miejsce i zadanie we wspólnym przedsi wzi ciu.ł ę ęInaczej jest, gdy kto d y do kontroli nad innymi z powodów, które nie s uzasadnione przez okoliczno ci iś ąż ą ś

wspóln spraw . Ta kontrola jest odczuwana jako zaw enie. Stoi na przeszkodzie wspólnego przedsi wzi cia,ą ę ęż ę ę

dlatego spotyka si z odrzuceniem i dzieli, zamiast wi za . Pod tak kontrol co si rozpada, zamiast s u yę ą ć ą ą ś ę ł ż ć wspólnemu dobru, koordynacji i sukcesowi.

Nasuwa si pytanie: Co si dzieje w ludziach, którzy d do takiej kontroli, chocia ostatecznie pomniejszaę ę ążą ż

uznanie, sukces, wp ywu i gotowo do wspó dzia ania? By mo e jest to g boko ukryty l k dziecka, e co sił ść ł ł ć ż łę ę ż ś ę za amie, co dawa o poczucie bezpiecze stwa, e na koniec b dziemy sami i opuszczeni. Jednak kontrolał ł ń ż ę

powoduje to, czego si obawiamy.ęCo mo e pomóc w przezwyci eniu tego l ku? Do wiadczenie, e, gdy poprosimy innych o co tak, e b dż ęż ę ś ż ś ż ę ą mogli wype ni to z sympatii i ludzkiego przywi zania; do wiadczenie, e wtedy du o wi cej osi gniemy ił ć ą ś ż ż ę ą

otrzymamy, ni gdy próbujemy to robi za pomoc kontroli. W tym kontek cie kontrola jest namiastkż ć ą ś ą proszenia. Jest te namiastk zaufania i zwi zanego z tym do wiadczenia, e to, czego yczymy sobie najbardziej,ż ą ą ś ż ż

pozostaje poza nasz kontrol .ą ą

345 Zaufanie

Ufam, gdy zaprzestan kontroli. W zaufaniu oddaj co z siebie drugiemu. On si tym zajmuje, ale w szczególnyę ę ś ę

sposób. Nie mog wkracza , dopóki ufam. Musz si mu podda . Gdy zaczn w tpi , podejmowa jakie kroki,ę ć ę ę ć ę ą ć ć ś

a eby co dzia o si bardziej wedle moich wyobra e , sam przejmuj kontrol , a zaufanie pryska. Ten (lub to),ż ś ł ę ż ń ę ę

komu (czemu) poprzednio zaufa em, po prostu si wycofuje.ł ęCzasami jednak sam musz co wzi w swoje r ce, na przyk ad gdy ten, któremu zaufa em, bierze co mojego wę ś ąć ę ł ł ś

swoje r ce, jak gdyby nale a o do niego i jak gdyby móg mnie kontrolowa , mnie sobie podporz dkowa ,ę ż ł ł ć ą ć

zamiast, w zgodzie ze mn , powierzy czemu nam obu wspólnemu. Musi on wi c, tak jak ja, równie zaniechaą ć ś ę ż ć

100

Page 101: Hellinger myśli all inna czcionka

kontroli i powierzy si czemu w stosunku do nas przewy szaj cemu. Wtedy moje zaufanie oka e sić ę ś ż ą ż ę uzasadnione. Ro nie, pog bia si i wi e nas do wspólnych zada i celów. Takie zaufanie jest nagradzane.ś łę ę ąż ćJednak równie ja w tym, co czyni i co staje przede mn jako zadanie, musz powierzy si kierownictwu czegoż ę ą ę ć ę ś ukrytego, co bierze mnie na s u b dla innych i czego mnie samego przekraczaj cego. Dlatego cz sto muszł ż ę ś ą ę ę najpierw si wyciszy , wewn trznie nas uchiwa , czeka na impuls, który ogarnie mnie niejako z zewn trz.ę ć ę ł ć ć ą

Musz pozwoli si mu prowadzi w kierunku, który mo e napawa mnie l kiem, poniewa obawiam si , eę ć ę ć ż ę ż ę ż

przekracza moje si y, moj wiedz i moje dotychczasowe do wiadczenie.ł ą ę śTo jest w a ciwe, pojemne, prawdziwie pokorne zaufanie. Ono nigdy nie zawodzi.ł ś

346 Wola

Wola chce co osi gn . Jest si , która jest nakierowana na jaki cel, na zysk, na sukces.ś ą ąć łą śAle nie wiemy, sk d si ta si a bierze. Czy sprawia to cel, z którego ta si a p ynie, tak i jest to si a poci gaj caą ę ł ł ł ż ł ą ą

celu, która wol ogarnia i ci gnie do siebie, tak jak si a grawitacji ci gnie nas do ziemi i do swego centrum? Aę ą ł ą

mo e to wola szuka sobie celu i mobilizuje sama z siebie si y, by go wreszcie osi gn ? A mo e wola jest lepa iż ł ą ąć ż ś

jest brana na s u b przez co innego i przeze kierowana? A czy to co innego, które kieruje nasz wol , nie jestł ż ę ś ń ś ą ą

wcale w nas, lecz poza nami, jak gdyby ju wcze niej zosta o ustalone i zdecydowane, na co si nasza wolaż ś ł ę

skieruje? A co z tak zwan woln wol ? Czy to tylko z udzenie, eby nas uczyni jeszcze bardziej uleg ymi dlaą ą ą ł ż ć ł

czego , co ostatecznie jest nieuniknione? Nie wiemy tego.śIstniej jednak do wiadczenia, które te pytania zb dnymi. Jest to do wiadczenie harmonii z yciem takim, jakieą ś ę ś ż

ono jest, z naszym losem takim, jak on si pokazuje, z tym, co okazuje si konieczne, z tym co jest nam darowaneę ę

i co okoliczno ci na nas wymuszaj . Zrazu bronimy si przeciwko temu, rezygnujemy potem z naszego oporu,ś ą ę

podporz dkowujemy si i czujemy si niesieni i kierowani w sposób, który nam pozwala, wszystko zostawi zaą ę ę ć

sob i powierzy si tej wi kszej, pojemniejszej sile.ą ć ę ęCo wtedy ma do roboty jeszcze nasza wola? Zgod . Ta zgoda uwalnia nas do czego istotnego, nawet je li tegoę ś ś

nie widzimy przed sob . Do wiadczamy tego tylko jako czego dla nas z gruntu stosownego. W tej zgodzieą ś ś

jeste my w ruchu, sami z siebie niczego ju nie chcemy. W tej zgodzie wype ni a si nasza wola.ś ż ł ł ę

347 Zdecydowanie

Zdecydowanie oznacza, e chc . Zdecydowanie oznacza równie , e chc tego ze wszystkich si , które mam, iż ę ż ż ę ł

wszystkimi rodkami, którymi dysponuj . Moje zdecydowanie czerpie swoj si z celu, który chce osi gn . Tenś ę ą łę ą ąć

cel musi by dla mnie taki wa ny, e jestem gotowy nie tylko u y rodków, którymi dysponuj , lecz w razieć ż ż ż ćś ę

konieczno ci nawet je po wi ci .ś ś ę ćDo celów, które s bli sze naszym pop dom, d y si z wi kszym zdecydowaniem ni do celów duchowych czyą ż ę ąż ę ę ż

cnót. Cele wynikaj ce z pop dów mobilizuj najwi ksze si y, nawet je li te cele s czasami bardzo z udne.ą ę ą ę ł ś ą łRównie do szalonych wyobra e mo na d y z najwi kszym zdecydowaniem, czasami wydaje si , e imż ż ń ż ąż ć ę ę ż

bardziej te cele s oddalone od mo liwo ci realizacji, z tym wi kszym zaci ciem d y si do nich. Zanim si naą ż ś ę ę ąż ę ę

co zdecyduj , musz sprawdzi , o ile te cele si op acaj lub czy nie oka si znikome lub adne przyś ę ę ć ę ł ą żą ę ż

olbrzymich nak adach.łJednak je li zdecydowanie d y si do jasnych celów, które nie cierpi zw oki, we w a ciwym czasie i w s u bieś ąż ę ą ł ł ś ł ż

wielu innych, wtedy ma to zarówno dla tych, którzy s na ich s u bie, jak te dla tych, którzy pozostaj widzami,ą ł ż ż ą

101

Page 102: Hellinger myśli all inna czcionka

oczyszczaj ce dzia anie, jak wówczas, gdy porz dek zostanie przywrócony a chaos ograniczony, powstrzymany ią ł ą

na pewien czas trzymany w szachu.

Tam, gdzie zdecydowanie wymaga nara enia wszystkiego, jest ono przede wszystkim m sk cnot .ż ę ą ą

348 Decyzja

Decyzja oznacza: teraz. To, co j poprzedza o, by o jeszcze zastanawianiem si lub sprawdzaniem i oczekiwaniemą ł ł ę

na dogodn okazj i na w a ciwy czas. Decyzja oznacza: Dzia anie bez pytania, bez odpowiedzi, bez wahania i zeą ę ł ś ł

wszystkimi konsekwencjami. Decyzja ko czy co starego i uruchamia co przysz ego. Czasami jest burz , którań ś ś ł ą

zrywa zwi d e li cie z drzewa, która nagle cichnie, gdy, to, co sta o jej na drodze, ust pi. Wtedy znów mo eę ł ś ł ą ż

za wieci s o ce.ś ć ł ń

349 Prawo

Gdy mówimy: „To moje prawo" lub „Mam prawo", bierzemy co w posiadanie, jak gdyby nale a o do nas.ś ż łGdy dzi ki pracy lub dzi ki pieni dzom co nabywamy, wówczas uwa amy to za nasz w asno . To znaczy, wę ę ą ś ż ą ł ść

stosunku do innych ro cimy sobie do tego prawo. Mamy do tego prawo. To prawo jest chronione przez porz dekś ą

prawny, który reguluje pokojowe wspó ycie w odniesieniu do stosunków w asno ci.łż ł śTo prawo jest jednak bardzo kruche. Gdy nadci gnie burza nad nasz dom i zerwie mu dach, do wiadczymy, jaką ś

ma o on do nas nale y. Gdy inni przechodz obok domu i podziwiaj jego pi kno, nale y on tak e do nich. Ba,ł ż ą ą ę ż ż

cieszymy si , gdy oni go podziwiaj , poniewa nie mo emy i nie chcemy wy cznie dla nas go zatrzyma .ę ą ż ż łą ćWidzimy to równie u tych, którzy nabywaj kolekcje malarstwa na w asno . Rzeczywi cie ciesz si oni tylkoż ą ł ść ś ą ę

wtedy, gdy równie inni mog je widzie . Dlatego takie kolekcje z regu y wkrótce s udost pniane publiczno ci.ż ą ć ł ą ę śJednak wraz ze mierci ko cz si tak czy inaczej wszelkie roszczenia.ś ą ń ą ęW ludzkim wspó yciu wymiana dawania i brania jest regulowana przez potrzeb wyrównania. Gdy zrobili myłż ę ś

co dla kogo , co komu podarowali my, oczekujemy od niego, e on te nam co da, nawet je li b dzie to tylkoś ś ś ś ś ż ż ś ś ę

uznanie i podzi kowanie. Czujemy, e mamy do tego prawo. Gdy to prawo do wyrównania nie jest uznawane,ę ż

prze ywamy to jako krzywd , a tak e drugi czuje, e naruszy podstawowe prawo wspó ycia. danie jednegoż ę ż ż ł łż Żą

jest prze ywane jako prawo, odmowa zado uczynienia temu daniu, jako bezprawie i krzywda.ż ść żąDziwne jest, gdy kto w odniesieniu do swego odkrycia lub nawet swojej opinii zachowuje si tak, jak gdyby miaś ę ł do niego prawo, uwa a je za swoj w asno i inni powinni je jako jego w asno szanowa . Nazywamy to wtedyż ą ł ść ł ść ć

zarozumia o ci .ł ś ąMo na to porówna z dzieckiem, które po raz pierwszy zdziwione widzi morze. Potem bierze swoje wiaderko,ż ć

nabiera wody i przynosi do rodziców i mówi: „Teraz nale y ono do mnie".żNawet sto tysi cy wiaderek, ka de s usznie nazwane przez kogo jego w asnym, niczego nie jest w stanie wyrwaę ż ł ś ł ć morzu. Kto natomiast zdziwiony stanie na brzegu, bez yczenia posiadania czegokolwiek, ma je najbardziej naż

w asno , chocia pozostaje ono nietkni te.ł ść ż ę

350 Przewodnictwo

Kto przewodzi, jest z przodu, na przyk ad na wy cigach, goniony przez innych, którzy chc go wyprzedzi i objł ś ą ć ąć przodownictwo.

102

Page 103: Hellinger myśli all inna czcionka

Kto przewodzi, ma przewag , nawet je li tylko na krótko. Walka o przewodnictwo, o przewag , jest istotna dlaę ś ę

rozwoju w wielu dziedzinach. Czyni post p dopiero mo liwym.ę żInni pod aj wol pod a za kim , wspiera go, nie chc c sami przewodzi . Wygrywaj dzi ki przewodnictwuąż ą ą ąż ć ś ć ą ć ą ę

innych lub identyfikuj si z nimi, sami nie ingeruj c w walk . Na przyk ad widzowie. Mówi wówczas:ą ę ą ę ł ą

„Prowadzimy" lub „Wygrali my", chocia sami si do tego wcale nie przyczynili.ś ż ęPrzewodzi oznacza te , e stoi si na czele grupy lub ruchu. W ten sposób premier lub prezydent przewodzić ż ż ę

narodowi, genera armii, przedsi biorca firmie.ł ęPrzewodzenie oznacza te , e co prowadzi nas do celu, na przyk ad droga lub metoda, lub e prowadzi siż ż ś ł ż ę innych do celu.

Przewodnictwo oznacza te wp ywanie, na przyk ad na opini publiczn . Przewodzenie oznacza te , wyznaczanież ł ł ę ą ż

celu, który chce si osi gn . Oznacza równie wyznaczanie celu, który jest pojemniejszy, na przyk ad poprzezę ą ąć ż ł

religi , filozofi , wiatopogl d, obraz adu.ę ę ś ą łWielu, którzy przewodz , czuje si kierowanych, na przyk ad wielcy za o yciele religii. Przewodz , poniewaą ę ł ł ż ą ż czuj si powo ani i wezwani. Ale te inni czuj si powo ani, na przyk ad politycy. Wówczas ich przewodnictwoą ę ł ż ą ę ł ł

jest legitymowane poniek d przez wy sz si . Jak niebezpieczne to mo e bywa, okazywa o si wystarczaj coą ż ą łę ż ł ę ą

cz sto.ęJednak e istnieje ciche wewn trzne kierownictwo, za pomoc wgl du na przyk ad. Je li pozostanie si skromnymż ę ą ą ł ś ę

i pokornym, prowadzi innych poprzez nas, chocia nie czuj si oni prowadzeni z zewn trz. To jestż ą ę ą

kierownictwo, w którym wszyscy do wiadczaj siebie w harmonii ze wspóln dusz .ś ą ą ą

351 Troska

Troska jest cz sto sprawowaniem pieczy nad kim , kto nie umie sobie pomóc. Rodzice w ten sposób troszcz się ś ą ę o swoje dzieci, dopóki tego potrzebuj . Taka opieka jest udzia em chorych i niepe nosprawnych. Taka troskaą ł ł

wi e. P ynie z mi o ci i jest na wskro ludzka. Opiekuj cy czuje si zwi zany z drugim cz owiekiem i tak d ugoąż ł ł ś ś ą ę ą ł ł

zwrócony do niego, jak d ugo on potrzebuje pomocy i troski.łAle istnieje te arogancka troska, przede wszystkim wtedy, gdy martwimy si o kogo , kto sam potrafi si o siebież ę ś ę

troszczy i sam potrafi - a nawet musi -okre la swoj wol i dzia anie na w asn odpowiedzialno , niezale nieć ś ć ą ę ł ł ą ść ż

od skutków dla niego i innych. Tak troska dzieli, i os abia tego, o kogo si martwimy. Zniewala go. Czasamił ę

musi si martwi o tego, kto martwi si o niego. Taka troska utrudnia drugiemu pój cie swoj drog i stawienieę ć ę ś ą ą

czo a swojemu losowi. Kto si martwi o drugiego, chce by jego losem, jak gdyby móg i wolno mu by o o tymł ę ć ł ł

decydowa .ćRodzice cz sto martwi si o swoje doros e dzieci. Terapeuci i inne osoby pomagaj ce czasami martwi si oę ą ę ł ą ą ę

swoich klientów. W ten sposób pacjenci zdobywaj nad nimi w adz , tak jak dzieci zyskuj w adz nad swoimią ł ę ą ł ę

rodzicami, gdy oni martwi si o nich. Wtedy decyduj , czy oni musz si martwi czy nie, mog ich te straszyą ę ą ą ę ć ą ż ć i cz sto te szanta owa . W ka dym razie, im d u ej trwa taka troska, mi o ich wtedy ju chyba nie wi e. Naę ż ż ć ż ł ż ł ść ż ąż

jej miejsce wchodzi gniew, zarówno u tego, kto rzekomo si martwi, jak te u tego, kogo to zmartwienieę ż

poniek d prze laduje.ą śPomoc polega na tym, eby ten, kto si tak zamartwia, uwolni drugiego od swej troski.ż ę ł

352 Oddanie

103

Page 104: Hellinger myśli all inna czcionka

Oddanie to mi o . Widzimy to oddanie, gdy rodzice z oddanie karmi swoje dzieci, piel gnuj je i czuwaj nadł ść ą ę ą ą

nimi. Widzimy to oddanie, gdy lekarze i piel gniarki troszcz si o chorych i gdy inni w s u bie ogó u zę ą ę ł ż ł

oddaniem wykonuj swoj prac . Oddanie wi e si tu z pomaganiem, pomaganiem pe nym oddania. Takieą ą ę ąż ę ł

oddanie jest dobroczynne i g boko wi ce.łę ążąGotowo do oddania jest czasami nadu ywany i wykorzystywana, przede wszystkim w stosunku do osóbść ż

zale nych, na przyk ad boj cych si utraty swej przynale no ci. Takie osoby gotowe s robi co , co ich nara aż ł ą ę ż ś ą ć ś ż

lub obci a win . Cz owiek tylko wtedy jest w stanie si oprze temu oprze , gdy znajdzie gdzie indziej poczucieąż ą ł ę ć ć ś

bezpiecze stwa.ńOddanie istnieje te w zupe nie innym sensie wychodz cym poza ludzk wspólnot . Jest zaufaniem wż ł ą ą ę

wewn trzne kierownictwo. To znaczy: Cz sto ono nie dzia a, lecz czeka, idzie tylko tak daleko, jak pozwalaę ę ł

wewn trzne kierownictwo, ale czasami daleko poza to, co wydaje si wskazane lub mo liwe, poniewa z pe nymę ę ż ż ł

oddaniem s ucha tego kierownictwa.łTo oddanie wykracza poza oddanie nios ce pomoc. Jest dok adniejsze i mniej si eksploatuje. Poniewaą ł ę ż jednocze nie przenikni te wewn trznym spokojem.ś ę ę

353 Pot gaęPot ga oznacza dla mnie: Jestem zdolny co osi gn . Po pierwsze dlatego, e mam do tego zdolno ci i si . Poę ś ą ąć ż ś łę

drugie, poniewa pozyska em pomocników, którzy wspieraj mnie w moim zamiarze. Po trzecie, ponieważ ł ą ż okoliczno ci s korzystne i nadszed w a ciwy czas.ś ą ł ł śMam si i zdolno ci osi gn co szczególnego, je li poprzedzi to odpowiednio d ugi czas uczenia si , wiczeniałę ś ą ąć ś ś ł ł ę ć

i gromadzenia do wiadcze . Si a zbiera a si przez d ugi czas, a zdolno ci zosta y wypróbowane i rozwini te naś ń ł ł ę ł ś ł ę

wielu innych zadaniach.

Pomocników zyska em, bo wcze niej udowodni em, e mog mi zaufa i na mnie polega , i czuj , e moichł ś ł ż ą ć ć ą ż

zdolno ci i pot gi nie u ywam tylko do osobistej sprawy, lecz jednocze nie do czego , co wyjdzie na dobre im iś ę ż ś ś

wielu innym. I poniewa czuj , e mam co do zaoferowania, czego im brakuje.ż ą ż śDobra pot ga, która s u y wielu, rozwija si w harmonii z okoliczno ciami, gdy zmusza do dzia ania i ka daę ł ż ę ś ł ż

zw oka stawia a by pod znakiem zapytania sukces. W tym sensie pot ga jest czym nie tylko osobistym, osobistł ł ę ś ą w asno ci . Jest dana z zewn trz i cz sto z zewn trz narzucona. Dlatego mam j tylko tak d ugo, jak d ugoł ś ą ą ę ą ą ł ł

wymagaj tego okoliczno ci i na to pozwalaj . Gdy cel zostaje osi gni ty, s abnie i ten, który j ma, ust puje, robią ś ą ą ę ł ą ę

miejsce innym lub czeka, a nowe, inne okoliczno ci i nowe wyzwanie znów ka e rosn jego pot dze do nowegoż ś ż ąć ę

i by mo e jeszcze wi kszego dzia ania.ć ż ę ł

354 Surowośćycie jest surowe, gdy chodzi o istot , na przyk ad przy narodzinach. Równie mier jest surowa, gdy chcemyŻ ę ł ż ś ć

si jej wymkn lub z ni gramy.ę ąć ąSurowo jest powa na w takim sensie, e chodzi o co wa nego, co nie cierpi zw oki. Tutaj ko czy si miech.ść ż ż ś ż ł ń ęś

Dopiero po sukcesie, po przetrzymanym niebezpiecze stwie, gdy surowo ust puje, wolno nam odetchn ,ń ść ę ąć

odpu ci , zrobi przerw i mia si swobodnie.ś ć ć ę ś ć ęSurowo ma dlatego swój czas, obowi zuje w obr bie pewnych ram i robi potem miejsce lekko ci i zabawie.ść ą ę ś

104

Page 105: Hellinger myśli all inna czcionka

W obr bie surowo ci, dopóki jest wskazana, mamy poczucie bezpiecze stwa i wyzwania. W niej ro niemy. Wę ś ń ś

tym sensie surowy mo e by tylko kto , kto jest mocny, kto potrafi mocno trzyma wodze, ale te je popu ci .ż ć ś ć ż ś ć

Kierowanie wymaga dlatego surowo ci. Odpowiedzialno mo e przej tylko kto , kto jest równie surowy.ś ść ż ąć ś żDlatego rodzice s zarówno kochani, jak i surowi. Podobnie nauczyciele. Tylko kto kto jest surowy, jest zarazemą ś

kochany i szanowany.

355 Co jest grane?

Je li kto gra w ycie i jest partnerem, to w jego obecno ci czujemy pewno , spokój, ochron i opiek ; a przedeś ś ż ś ść ę ę

wszystkim, wzrost i rozwój, które obejmuj wielu innych.ąGry z yciem maj czas, podobnie jak wzrost i rozwój, i maj tak e i daj przestrze .ż ą ą ż ą ńGry w mier zagra aj yciu, nie tylko w asnemu, tak e yciu innych. Te gry s lekkomy lne. Ci, którzy graj ,ś ć ż ąż ł ż ż ą ś ą

maj dziwny u miech wówczas, gdy co jest dla nich lub dla innych niebezpieczne. Takie gry s przygotowywane,ą ś ś ą

przez ograniczenie mo liwo ci uniku lub nawet jego wykluczenie. Dlatego gracze ci wprowadzaj siebie i innych,ż ś ą

których wci gaj do swojej gry, w niebezpieczny przymus. Zaw aj czas i przestrze oraz ich wolno .ą ą ęż ą ń śćKto prze yje gr w mier , czasami triumfuje, jak gdyby zakpi sobie ze mierci lub losu. Równie tutaj gracze,ż ę ś ć ł ś ż

gdy opowiadaj o tej grze lub gro nych dla ycia zdarzeniach, maj ten dziwny u miech, u miech triumfu. Teną ź ż ą ś ś

triumf kusi ich do nowych gier w mier , a rzeczywi cie sko cz mierci . Wtedy dopiero znajduj to, czego juś ć ż ś ń ąś ą ą ż d ugo potajemnie szukali.łJednak ta mier nie jest w a ciw mierci , która w sposób najg bszy nale y do gry w ycie, gdy si ono w nimś ć ł ś ąś ą łę ż ż ę

wype ni. mier zjawia si w duszy cz sto jako kobieta, do której dziecko wreszcie odnajduje drog . Gra wł Ś ć ę ę ę

mier jest dlatego w gruncie rzeczy dziecinn gr i zabaw .ś ć ą ą ąPytanie brzmi: Jak zako czy gry w mier i odnale na powrót drog do gier w ycie? Gdy dusza odnajdzień ć ś ć źć ę ż

drog od matki do ojca. To zdanie wydaje si mia e. Kto jest uwik any w gry ze mierci , mo e sprawdzi uę ęś ł ł ś ą ż ć

siebie, na ile dzi ki temu zdaniu s abnie si a poci gaj ca tych gier i na ile ten u miech go ju nie kusi.ę ł ł ą ą ś ż

356 Gra

Gramy z innymi wed ug pewnych regu ; czasami s zwyci zcy i przegrani, a czasami tylko zwyci zcy, poniewał ł ą ę ę ż wynik jest dla wszystkich graczy tak samo zadawalaj cy. Na przyk ad w ta cu lub w korowodzie. Jednak s teą ł ń ą ż miertelne gry, w których wszyscy tak samo przegrywaj , jak na przyk ad na wojnie.ś ą ł

Do gry potrzeba graczy, gotowych do wspó uczestnictwa, cz sto w ró nych rolach, które si wzajemnieł ę ż ę

uzupe niaj . Gdy kto odmawia grania dalej wyznaczonej mu roli, psuje gr . Wtedy tak e dla innych gra sił ą ś ę ż ę ko czy. Chyba e znajd kogo , kto jest gotowy przej brakuj c rol .ń ż ą ś ąć ą ą ęPsuj jest mile widziany, gdy chodzi o mierteln gr . Jest nienawidzony, gdy psuje pi kn gr . Morali ci s cz stoś ą ę ę ą ę ś ą ę

takimi psujami. Odmawiaj innym tego, czego sobie nie przyznaj . Jednak czasami gra ich uwodzi i psuje wtedyą ą

ich moralno , cz sto ku ich w asnej uldze.ść ę łRównie tragedie s grami, pasjonuj cymi grami, zarówno na scenie, jak te w yciu. Przykuwaj nasz uwagż ą ą ż ż ą ą ę przede wszystkim wtedy, gdy sami trzymamy si z dala i mo emy pozosta widzami. Na ko cu tragedii czujemyę ż ć ń

ulg . Dlaczego? Poniewa wygrywa porz dek, wy szy porz dek, który k adzie kres miertelnej grze.ę ż ą ż ą ł śCzasami jaki m drzec rozumie ten porz dek i uwalnia graczy przez swój wgl d z niebezpiecznej, nios cej mierś ę ą ą ą ś ć gry. Gra on w wi ksz , uwalniaj c gr - gr ycia.ę ą ą ą ę ęż

105

Page 106: Hellinger myśli all inna czcionka

Gra w ycie jest przede wszystkim gr w mi o . Gr , która to, co by o rozdzielone i co by o z pozoru sobież ą ł ść ą ł ł

przeciwne, czy i jest w stanie wzajemnie pojedna .łą ć

358 Ach, dok dk e, u miechy?ą ż śU miech uwalnia. Uwalnia napi cie, na przyk ad gdy spotykaj si obcy sobie ludzie i nie wiedz , czy spotkanieś ę ł ą ę ą

jest wrogie, oboj tne czy dobroczynne. U miech uwalnia i wi e. Stoi na pocz tku relacji dawania i brania.ę ś ąż ą

Zaprasza i otwiera.

Uwalnia te wewn trzne napi cia i pokazuje, e odpad o i ust pi o co , co nam ci y o. Tak jak usta siż ę ę ż ł ą ł ś ąż ł ę rozszerzaj przy u miechu, tak rozszerza si te co w duszy, staje si rozleg e i mi kkie. Pozwala cz sto poą ś ę ż ś ę ł ę ę

prostu odetchn i jest skierowane do przodu i do góry.ąćAch, dok d e, u miechy? Ostatecznie do drugiego cz owieka.ą ż ś ł

359 PrzychylnośćW przychylno ci do drugiego cz owieka lub do przedmiotu lub jakiego zadania odchodz od siebie, kieruj siś ł ś ę ę ę na kogo drugiego lub co drugiego, jestem przeze przyci gany, patrz uwa nie, podchodz do zś ś ń ą ę ż ę ń

zainteresowaniem i mi o ci , wi si z nim wewn trznie i jednocz si na chwil . Przychylno jestł ś ą ążę ę ę ę ę ę ść

zapomnieniem siebie, jednak bez utraty samego siebie. Jestem niejako poza sob u siebie.ąJak to mo liwe? Przychylno bierze si z duszy, idzie z dusz , osi ga co istotnego u innych, w przedmiocie, wż ść ę ą ą ś

zadaniu. Jednak to, co istotne nigdy nie jest zewn trzne. Jest poza zmys ow percepcj , jest w obr bie czegoę ł ą ą ę ś rozleglejszego, w którym ja i inni lub to inne, do czego si przychylam, wzajemnie si spotykaj i dzi kię ę ą ę

przychylno ci s czym wi cej ni poprzednio.ś ą ś ę żBy mo e ycie i jego spe nianie nie jest niczym innym jak nieprzerwan przychylno ci. Tam, gdzie zostajeć ż ż ł ą ś

przerwana przychylno , czas a do nast pnej przychylno ci jest dla nas czasem straconym. Jednak wść ż ę ś

przychylno ci czas mija niczym mgnienie oka i prze ywamy go jako wype niony.ś ż ł

360 Mi oł śćMi o jest przede wszystkim potrzeb . Ludzka mi o jest najg bsz potrzeb blisko ci, po czenia ił ść ą ł ść łę ą ą ś łą

bezpiecze stwa z innymi lud mi. Jest potrzeb wymiany w braniu i dawaniu, dzi ki której ro niemy my i inni. Zń ź ą ę ś

tej wzajemnej potrzeby ludzie si odnajduj i kochaj wzajemnie. Mi o ta jest tym silniejsza, im szerzej i d u eję ą ą ł ść ł ż

kochaj cy ofiarowuj sobie wzajemnie spe nienie w tym, czego potrzebuj .ą ą ł ąW tej wymianie potrzeba ulega zaspokojeniu, a kochaj cy staj si wolni, eby wychodz c ponad t potrzebą ą ę ż ą ę ę otworzy si na inne zadania i przyczyni si bardziej do dobra wielu, co b dzie mo liwe tylko przez rezygnacj .ć ę ć ę ę ż ę

Je li jednak nie zostanie zagwarantowane podstawowe bezpiecze stwo i prawo do podstawowych potrzeb, wtedyś ń

os abnie si a do tego innego dzia ania.ł ł łA co z tymi, którzy kochaj burzliwie? Czy s inni? Rilke mówi o nich: „Ach, na wzajem sobie tylko zas aniają ą ł ą swój los". Ta mi o atwo si ulatnia. Tym wi ksze jest potem otrze wienie.ł ść ł ę ę źDzi ki wzajemnemu uznaniu, e potrzebujemy si wzajemnie, b dziemy skromni, w harmonii z nasz prawd . Zę ż ę ę ą ą

tej harmonii czerpiemy te si do czego innego, co prowadzi nas poza nas, na przyk ad do dzieci. Równie toż łę ś ł ż

jest pewna potrzeba. Jednak ta potrzeba nie umniejsza w niczym mi o ci. Przeciwnie. Czyni mi o dopieroł ś ł ść

mo liw i wielk .ż ą ą

106

Page 107: Hellinger myśli all inna czcionka

361 Skupisko

W adca pewnego pulsuj cego yciem królestwa, który otworzy swoje granice na wszystkie strony, podejrzewał ą ż ł ł ksi ta, e im bardziej zale y na swoich prowincjach ni na królestwie jako ca o ci. Dlatego zaprosi ichążę ż ż ż ł ś ł

wszystkich w tym samym czasie do stolicy na swój dwór.

Pierwszy z nich w ada wy yn , rozleg yzn równin , ogrodem królestwa. Jego podw adni s yn li z czujno ci ił ł ż ą łą ż ą ą ł ł ę ś

dalekowzroczno ci, zmys u pi kna i lekkiego trybu ycia: pracowity i pogodny lud.ś ł ę żDrugi panowa nad pogórzem, w którego dolinach s ycha by o echo w ostatnim zak tku. O jego podw adnychł ł ć ł ą ł

mówiono, e s dok adni, przestrzegaj prawa i porz dku. I maj najlepszych urz dników. Kultywuj te wż ą ł ą ą ą ę ą ż

domach muzyk .ęTrzeci panowa nad nizin . Na wschodzie granicz c z morzem i jeszcze ma o zbadan . Jego podw adnił ą ą ą ł ą ł

zamieszkiwali w ski pasek wybrze a, budowali ciasno wytyczone ogrody i wiedzieli niewiele o sobie i dalekimą ż

wiecie. Jednak niektórzy z nich wyje d ali na nieznane morze, i gdy wracali, znali tajemnice g bi, jejś ż ż łę

niebezpiecze stwa i pi kno. Ale mówili o tym niewiele.ń ęGdy wszyscy trzej przybyli na dwór, w adca przeznaczy na ich przyj cie swoj najwspanialsz sal . W drownił ł ę ą ą ę ę

arty ci z wy yn je przygotowali. Na cianach wiec ce freski zaciera y granic pomieszczenia, a jej sufit byś ż ś ś ą ł ę ł jednym obrazem, tak udz co namalowanym, e mo na by s dzi , e stoi si na wolnym powietrzu i patrzy wł ą ż ż łą ą ć ż ę

otwarte niebo. Przez jasne okna spojrzenie pada o na kwitn ce ogrody, a stó by ozdobiony girlandami zł ą ł ł

kwiatów w tak barwnej pe ni form i kolorów, e ka demu oczy na wierzch wychodzi y wprost z ich wspania o ci.ł ż ż ł ł śZ pogórza zaproszono muzykantów - ka dy mistrz swojego instrumentu - eby grali go ciom dla rozkoszy uszu.ż ż śPierwszy szarpa lutni i wyczarowywa tony, jak krople padaj ce na srebrn waz . A gdy mocniej chwyta zał ę ł ą ą ę ł

struny, echo rozbrzmiewa o wieloma g osami przez sal , gdy cich , jak gdyby unosi si w dali, a potem sił ł ę ł ł ę ę wydawa o, e cisza brzmi, tak wspania a by a jego gra.ł ż ł łDrugi wodzi smykiem na skrzypcach. Jego tony brzmia y mi kko i rzewnie, nabrzmiewa y i mlaska y cicho,ł ł ę ł ł

kl ska y, wzdycha y czasami, pie ci y jak gruchanie go bi, rz zi o ostro i p yn o znów delikatnie i syto.ą ł ł ś ł łę ę ł ł ęłTrzeci d w mosi n rur , grzmia , jak gdyby s o ce wieci o, pot nie jak wybuch poranka, tak e szyby wął ęż ą ę ł ł ń ś ł ęż ż

oknach brz cza y, jak gdyby mia y pop ka od tego jasnego tonu.ę ł ł ę ćCzwarty d w bambusow rur wydobywaj c tony p ynne jak oddech lub gdy kos gwi d e i j czy burza. Potemął ą ę ą ł ż ż ę

znów jak wierkanie ptaków i umieraj ce tchnienie.ć ąPi ty wali m oteczkami sprytnie w pouk adane drewna, tak e brzmia y jak uderzenia szk a lub srebrnychą ł ł ł ż ł ł

dzwonów, przez które p dzi podmuch wiatru, a przez niego uderzone, zaczynaj brzmie .ę ż ą ćSzósty uderza w organy piszcza kowe z o mioma rejestrami, na których potrafi brz cze , mrucze , brz cze ,ł ł ś ł ę ć ć ę ć

hucze , rycze , grzmie . Dawa grze pozosta ych rezonans wielotonowej g bi, tak pot ny by jego ton, e salać ć ć ł ł łę ęż ł ż

dudni a, jak gdyby wspó brzmia a z nim.ł ł łZ niziny dla rozbawienia go ci zaproszono tancerzy i kuglarzy. Próbowali sztywnych kroków, sk onów na prawo iś ł

lewo, piruetów i wielkich gestów. Potem robili sk ony, eby porozci ga mi nie. Jeden z nich nawet onglowa zł ż ą ć ęś ż ł

zawi zanymi oczyma na chwiej cej si linie. Jednak wtedy przyszli jeszcze kucharze z dymi cymi miskami.ą ą ę ą

Pachnia o wspania o ciami. Podczaszy próbowa sch odzone wino, które rozp ywa o si pod j zykiem, próbował ł ś ł ł ł ł ę ę ł bukietu, czu , jak jego podniebienie powoli si ci ga o, wci ga zapach nosem, musia kichn , znów przyjł ę ś ą ł ą ł ł ąć ął postaw , bo w tym momencie zacz li wchodzi go cie.ę ę ć ś

107

Page 108: Hellinger myśli all inna czcionka

By o to osza amiaj ce wi to. Co prawda trwa o chwil , zanim go cie mogli si porozumie . Potem jednakł ł ą ś ę ł ę ś ę ć

spodobali si sobie wzajemnie, pokazywali nawzajem swoje sztuki i swoich artystów, pili bruderszafta i nie chcielię

si wcale rozej . Tylko w adca trzyma si dziwnie z boku; bo zobaczy , jak obcy byli mu jego go cie, i e on,ę ść ł ł ę ł ś ż

eby ich rzeczywi cie pozna , b dzie musia uda si w drog do nich tak jak oni do niego.ż ś ć ę ł ć ę ęNazajutrz trzej ksi ta pokazali si wspólnie publicznie. Jednak w po udnie byli ju w drodze powrotnej, ka dy zążę ę ł ż ż

powrotem do swojej prowincji.

O w adcy za mówiono, e wyruszy o wicie w drog na dawno planowan podró do swoich prowincji i doł ś ż ł ś ę ą ż

granic przez swój w asny kraj.ł

362 Sukces

Pewien m ody m czyzna, biznesman i wy czny przedstawiciel znanego produktu w ca ym kraju, zaje d ał ęż łą ł ż ż

porsche i opowiada o swoich sukcesach. Jest oczywiste, e co potrafi i e ma nieodparty wdzi k.ż ś ż ę

Ale pije, a jego ksi gowy zwraca mu uwag , e bierze za du o pieni dzy na cele prywatne i zagra a w ten sposóbę ę ż ż ę ż

firmie. Mimo swych dotychczasowych sukcesów m czyzna ten realizuje skrycie d y do tego, eby wszystkoęż ąż ż

straci .ćOkazuje si , e jego matka wyrzuci a swojego pierwszego m a, poniewa uwa a a go za mi czaka. Potemę ż ł ęż ż ż ł ę

po lubi a ojca tego m odego cz owieka i wnios a do nowego zwi zku syna z pierwszego ma e stwa. Temuś ł ł ł ł ą łż ń

synowi nie wolno by o spotyka si ze swym ojcem, nie mia z nim te od tej pory adnego kontaktu i nawet nieł ć ę ł ż ż

wiedzia , czy jeszcze yje.ł żM ody przedsi biorca zrozumia , e nie mia odwagi osi gn d ugotrwa ego sukcesu, poniewa zawdzi czał ę ł ż ł ą ąć ł ł ż ę ł ycie nieszcz ciu swojego brata. Znalaz w tej sytuacji nast puj ce rozwi zanie.ż ęś ł ę ą ą

Po pierwsze, uzna , e istnieje zwi zek mi dzy ma e stwem jego rodziców i jego w asnym yciem, a stratł ż ą ę łż ń ł ż ą doznan przez przyrodniego brat i jego ojca. ąPo drugie, by mimo to gotów przyj swoje szcz cie i powiedzie innym, e czuje si równouprawniony ił ąć ęś ć ż ę

równorz dny. ęPo trzecie, by gotowy wy wiadczy swojemu bratu szczególn przys ug , jako gotowo wyrównania w braniu ił ś ć ą ł ę ść

dawaniu. Postanowi odnale zaginionego ojca swego brata i po redniczy w spotkaniu obu m czyzn.ł źć ś ć ęż

363 Pokój

Dopiero wi z Wielk Dusz umo liwia nam, bezstronnie spojrze na uwik ania i przezwyci y przezęź ą ą ż ć ł ęż ć

zwrócenie si do czego wi kszego. Cz sto obserwuje si , e pacjenci, którym uda o si zrobi pierwszy krok,ę ś ę ę ę ż ł ę ć

eby wyj ze swojego uwik ania, po pewnym czasie znów w nie wpadaj . Poniewa uwik anie, jakkolwiek mo eż ść ł ą ż ł ż

wydawa si ono postronnym niedobre, daje zainteresowanym uczucie przynale no ci, mi o ci i w adzy. Wi eć ę ż ś ł ś ł ąż

si to z tym, e nawet tam, gdzie sumienie ogarnia nas na lepo i pop dowo, przekazuje nam najbardzieję ż ś ę

dziecinne uczucie spe nienia i szcz cia, pokoju i przynale no ci.ł ęś ż ś

Dopiero gdy rozszerzymy proces u wiadamiania tak e na sumienie, a przez pój cie w dziedzin Wielkiej Duszyś ż ś ę

od niego si uwolnimy, wtedy pop dowe potrzeby przynale no ci, uznania i wyrównania zostan pozbawioneę ę ż ś ą

swojego dzia ania chorobotwórczego i wrogiego yciu. Dopiero na tej wy szej p aszczy nie mi o , która o lepia,ł ż ż ł ź ł ść ś

zaczyna widzie : wyrównanie, które tylko kontynuuje z o, staje si wyrównaniem, które k adzie kres z u; ać ł ę ł ł

arogancja, która s dzi, e mo e odwróci losy innych, ust puje pokorze, która zna granice swoje mi o ci. Taą ż ż ć ę ł ś

108

Page 109: Hellinger myśli all inna czcionka

pokora dopiero pozwala nam zgodzi si na zdrowie i chorob , dobro i z o, ycie i mier . Ostatecznie jest to aktć ę ę ł ż ś ć

religijny. W nim ego i Wielka Dusza staj si jedni .ą ę ą

364 Pokora

Moja w asna niewinno sprawia, e tak trudno mi ud wign poczucie winy wnikaj ce z woli losu. Gdybym był ść ż ź ąć ą ł winny i zosta ukarany lub gdybym by niewinny i zosta uratowany, wtedy móg bym przyj , e los podlegał ł ł ł ąć ż

moralnemu porz dkowi i regu om, i móg bym przez win lub niewinno wp ywa na los i nim kierowa . Gdyą ł ł ę ść ł ć ć

jednak ratowany jestem niezale nie od mojej winy czy niewinno ci, a inni gin , wszystko jedno czy winni czyż ś ą

niewinni, wtedy pod ka dym wzgl dem jestem wydany na pastw tym mocom i staj wobec bezsilno ci mojejż ę ę ę ś

winy i niewinno ci.ś

Pozostaje mi wtedy tylko jedno wyj cie: podporz dkowanie si i powierzenie si wi kszej sile, czy to na mojeś ą ę ę ę

szcz cie czy te na moje nieszcz cie. Postaw le c u podstaw takiego dzia ania nazywam pokor . Pozwala mięś ż ęś ę żą ą ł ą

wzi ycie i szcz cie, dopóki trwa, niezale nie od ceny, jak inni za to p ac . Pozwala mi tak e zgodzi si naąćż ęś ż ą ł ą ż ć ę

w asn mier i ci ki los, gdy przyjdzie na mnie kolej, niezale nie od mojej winy i niewinno ci.ł ą ś ć ęż ż śTa pokora traktuje powa nie do wiadczenie, e to nie ja okre lam los, lecz los mnie. Los porywa mnie, niesie iż ś ż ś

porzuca wed ug praw, których tajemnicy nie potrafi i nie wolno mi przejrze . Ta pokora jest w a ciwł ę ć ł ś ą odpowiedzi na win i niewinno ci wynikaj ce z losu. Zrównuje mnie z ofiarami. Pozwala mi je uczci , nie przezą ę ś ą ć

ograniczenie i odrzucenie tego, co mam ich kosztem, lecz w a nie przez to, e ja mimo wysokiej ceny bior to zł ś ż ę

wdzi czno ci , wtedy jednak te innym co z tego dalej daj c.ę ś ą ż ś ą

365 Czar

Kto chce rozwi za zagadk sumienia, ryzykuje wej ciem do labiryntu, i potrzebuje dla orientacji wielu nitek,ą ć ę ś

a eby w gmatwaninie cie ek odgraniczy drogi, które prowadz na zewn trz od dróg, które ko cz si naż ś ż ć ą ą ń ą ę

manowcach.

I musi, id c po omacku, stawia na ka dym kroku czo a mitom i opowie ciom, które wij si wokó winy ią ć ż ł ś ą ę ł

niewinno ci, omamiaj nasze zmys i parali uj kroki, gdy odwa ymy si zbada , co dzieje si potajemnie. Tak siś ą ł ż ą ż ę ć ę ę czuj dzieci, gdy opowiadamy im o bocianie przynosz cym niemowl ta. Co podobnego spotka o wi niów,ą ą ę ś ł ęź

którzy czytali na bramie obozu mierci: „Praca czyni wolnym".śJednak czasami przychodzi kto , kto ma odwag spojrze na rzeczywisto i z ama czar. Na przyk ad dziecko,ś ę ć ść ł ć ł

które w wiwatuj cym t umie pokazuje na dyktatora, mówi c g o no i wyra nie to, co wszyscy wiedz , czegoą ł ą ł ś ź ą

jednak nikt nie ma odwagi wypowiedzie : „On jest przecie nagi!".ć żAlbo te grajek stoj cy na skraju ulicy, gdy przechodzi ni szczuro ap z gromad dzieci. Gra swoj melodi , któraż ą ą ł ą ą ę

wybija dzieci z równego kroku.

366 Baczenie

Rodzice zapytali nauczyciela, co maj zrobi ze swoj córk . Poniewa matka musia a jej teraz cz ciej wyznaczaą ć ą ą ż ł ęś ć granice i nie czu a przy tym wsparcia ze strony m a.ł ęż

Nauczyciel wyja ni im w trzech zdaniach regu y w a ciwego wychowania:ś ł ł ł ś1. W wychowaniu swoich dzieci ojciec i matka uwa aj za s uszne to, co w ich w asnych rodzinach albo by oż ą ł ł ł

wa ne, albo czego brakowa o.ż ł

109

Page 110: Hellinger myśli all inna czcionka

2. Dziecko s ucha i uznaje za s uszne to, co oboje rodzice w ich w asnej rodzinie uwa aj za wa ne albo to czegoł ł ł ż ą ż

brakuje.

3. Je li w wychowaniu jedno z rodziców wbrew drugiemu wygrywa, dziecko wi e si potajemnie z tym, któreś ąż ę

przegra o.łNast pnie nauczyciel zaproponowa im, e zobaczyli, gdzie i kiedy ich dziecko kocha ich. Wtedy spojrzeli sobieę ł ż

w oczy, i promie przeszed przez twarze obojga.ń łNa koniec nauczyciel poradzi jeszcze ojcu, eby czasami da odczu córce, jak bardzo si cieszy, gdy córka jestł ż ł ć ę

dobra dla matki.

367 WiernośćSumienie wi e nas najmocniej, gdy stoimy w grupie na dole i jeste my od niej zale ni. Skoro tylko zdob dziemyąż ś ż ę

w adz w grupie lub si od niej uniezale nimy, rozlu nia si wi , a wraz z ni tak e sumienie.ł ę ę ż ź ę ęź ą ż

Ale s abi s sumienni i pozostaj wierni, poniewa s zwi zani. W rodzinie s to dzieci, w fabryce zwyklił ą ą ż ą ą ą

pracownicy, w armii pro ci o nierze, a w ko ciele wierni. Dla dobra silnych ryzykuj sumiennie zdrowie,ś ż ł ś ą

niewinno , szcz cie i ycie, nawet wtedy, gdy mocni - w imi celów, które nazywaj wy szymi - wykorzystujść ęś ż ę ą ż ą ich bez sumienia.

To s wtedy maluczcy nadstawiaj cy g owy za wielkich, kaci wykonuj cy brudn robot , bohaterowi naą ą ł ą ą ę

straconych pozycjach, owce za swoim pasterzem, prowadzone na rze , i ofiary p ac ce rachunki. I dzieciź ł ą

zast puj ce swoich rodziców lub przodków, robi ce to, czego nie zamierza y, pokutuj ce to, czego nie zrobi y, ię ą ą ł ą ł

d wigaj ce to, czego nie zawini y.ź ą ł

368 Sumienie

Sumienie tak dog bnie wi e nas z grup , e identyfikujemy si - nawet je li cz sto nie wiadomie - z tym, cołę ąż ą ż ę ś ę ś

inni w niej wycierpieli i zawinili. W ten sposób zostajemy lepo uwik ani przez sumienie w obc win i obcś ł ą ę ą niewinno , w obce my lenie, troski, odczucia, w obce spory i obce skutki, w obce cele i obcy koniec.ść ś

Je li na przyk ad córka piel gnuj ca starych rodziców, rezygnuje ze szcz cia w asnej rodziny i jest dlategoś ł ę ą ęś ł

lekcewa ona, wtedy pó niej bratanica lub siostrzenica na laduje ycie tej ciotki, cierpi taki sam los, nie zdaj cż ź ś ż ą

sobie sprawy z tej zale no ci i nie mog c si przeciwko temu broni .ż ś ą ę ćTutaj dzia a jeszcze inne, pojemniejsze sumienie, dzia a w ukryciu i jest nadrz dne wobec odczuwanego sumieniał ł ę

osobistego. Pierwszoplanowe, osobiste sumienie czyni nas lepymi na ukryte, pojemniejsze sumienie, i cz stoś ę

wykraczamy przeciwko temu pojemniejszemu sumieniu w a nie przez to, e idziemy za sumieniem osobistym.ł ś żOsobiste sumienie s u y porz dkowi, który ujawnia si przez pop d, potrzeb i odruch. Pojemniejsze sumienieł ż ą ę ę ę

za dzia aj ce w ukryciu, pozostaje nie wiadome, tak jak nie wiadomy pozostaje dla nas te porz dek, któremuś ł ą ś ś ż ą

ono s u y. Tego porz dku nie potrafimy dlatego odczu . Poznajemy go tylko po dzia aniu, najpr dzej poł ż ą ć ł ę

cierpieniu, które sprowadza jego nieprzestrzeganie, przede wszystkim na dzieci.

Powierzchowne, osobiste sumienie odnosi si do osób, z którymi czujemy si zwi zani: a wi c do rodziców ię ę ą ę

rodze stwa i do krewnych, przyjació , partnerów, dzieci. Im to sumienie daje w duszy miejsce i g os.ń ł łUkryte sumienie za troszczy si o tych ludzi, których wykluczyli my z naszej duszy i z naszej wiadomo ci. Czyś ę ś ś ś

dlatego, e si ich boimy lub przeklinamy, czy dlatego e chcemy sprzeciwi si ich losowi, czy dlatego, e inni wż ę ż ć ę ż

rodzinie wobec nich zawinili, nie wyznaj c winy, nie mówi c o jej odpokutowaniu. Czy dlatego, e musielią ą ż

110

Page 111: Hellinger myśli all inna czcionka

zap aci za to, co wzi li my i otrzymali my, nie dzi kuj c im i nie uszanowawszy tego. To sumienie troszczy sił ć ę ś ś ę ą ę wykluczonych i zlekcewa onych, zapomnianych i zmar ych, i nie daje spokoju tym, którzy pewni s swojejż ł ą

przynale no ci, tak d ugo, a dadz oni wykluczonym miejsce i g os w swoim sercu.ż ś ł ż ą ł

369 Sumienie grupowe

Sumienie tak dog bnie wi e nas z grup , e identyfikujemy si - nawet je li cz sto nie wiadomie - z tym, cołę ąż ą ż ę ś ę ś

inni w niej wycierpieli i zawinili. W ten sposób zostajemy lepo uwik ani przez sumienie w obc win i obcś ł ą ę ą niewinno , w obce my lenie, troski, odczucia, w obce spory i obce skutki, w obce cele i obcy koniec.ść śJe li na przyk ad córka piel gnuj ca starych rodziców, rezygnuje ze szcz cia w asnej rodziny i jest dlategoś ł ę ą ęś ł

lekcewa ona, wtedy pó niej bratanica lub siostrzenica na laduje ycie tej ciotki, cierpi taki sam los, nie zdaj cż ź ś ż ą

sobie sprawy z tej zale no ci i nie mog c si przeciwko temu broni . ż ś ą ę ćTutaj dzia a jeszcze inne, pojemniejsze sumienie, dzia a w ukryciu i jest nadrz dne wobec odczuwanego sumieniał ł ę

osobistego. Pierwszoplanowe, osobiste sumienie czyni nas lepymi na ukryte, pojemniejsze sumienie, i cz stoś ę

wykraczamy przeciwko temu pojemniejszemu sumieniu w a nie przez to, e idziemy za sumieniem osobistym.ł ś żOsobiste sumienie s u y porz dkowi, który ujawnia si przez pop d, potrzeb i odruch. Pojemniejsze sumienieł ż ą ę ę ę

za dzia aj ce w ukryciu, pozostaje nie wiadome, tak jak nie wiadomy pozostaje dla nas te porz dek, któremuś ł ą ś ś ż ą

ono s u y. Tego porz dku nie potrafimy dlatego odczu . Poznajemy go tylko po dzia aniu, najpr dzej poł ż ą ć ł ę

cierpieniu, które sprowadza jego nieprzestrzeganie, przede wszystkim na dzieci.

Powierzchowne, osobiste sumienie odnosi si do osób, z którymi czujemy si zwi zani: a wi c do rodziców ię ę ą ę

rodze stwa i do krewnych, przyjació , partnerów, dzieci. Im to sumienie daje w duszy miejsce i g os.ń ł łUkryte sumienie za troszczy si o tych ludzi, których wykluczyli my z naszej duszy i z naszej wiadomo ci. Czyś ę ś ś ś

dlatego, e si ich boimy lub przeklinamy, czy dlatego e chcemy sprzeciwi si ich losowi, czy dlatego, e inni wż ę ż ć ę ż

rodzinie wobec nich zawinili, nie wyznaj c winy, nie mówi c o jej odpokutowaniu. Czy dlatego, e musielią ą ż

zap aci za to, co wzi li my i otrzymali my, nie dzi kuj c im i nie uszanowawszy tego. To sumienie troszczy sił ć ę ś ś ę ą ę wykluczonych i zlekcewa onych, zapomnianych i zmar ych, i nie daje spokoju tym, którzy pewni s swojejż ł ą

przynale no ci, tak d ugo, a dadz oni wykluczonym miejsce i g os w swoim sercu.ż ś ł ż ą ł

370 Pod am za tobąż ąGdy w rodzinie ginie jaki cz onek, na przyk ad gdy ojciec lub matka wcze nie umieraj , wtedy dziecko mówi imś ł ł ś ą

czasami wewn trznie: „Pod am za tob ". Dziecko cz sto chce umrze : choruj c, ulegaj c wypadkowi,ę ąż ą ę ć ą ą

pope niaj c samobójstwo. Nawet je li tego nie zrobi, to cz sto czuje w duszy szczególn blisko mierci i t sknił ą ś ę ą śćś ę

za ni . Gdy dziecko straci rodze stwo, na przyk ad urodzone martwo lub wcze nie zmar e, wtedy te mówi mu:ą ń ł ś ł ż

„Pod am za tob ".ąż ą

S ynny kierowca odzi motorowych mia wypadek w czasie wy cigu i zmar w wyniku odniesionych obra e .ł ł ł ś ł ż ń

Wtedy zacz a ciga si jego córka. Równie ona uleg a wypadkowi, jednak prze y a. Gdy j zapytano, coęł ś ć ę ż ł ż ł ą

my la a w tym momencie, powiedzia a: „Tylko jedno - tato, id do ciebie".ś ł ł ęZa zdaniem „Pod am za tob " kryje si g boka mi o , za pomoc której dusza wi e dziecko z jego rodzin .ąż ą ę łę ł ść ą ąż ą

Ta mi o jest silniejsza ni mier i jest lepa. Wierzy ona, e przez mier mo na cofn rozstanie i e w asnymł ść ż ś ć ś ż ś ć ż ąć ż ł

cierpieniem i mierci mo na wybawi innych w rodzinie. Ustawienia rodzinne ujawniaj daremno i lepot tejś ą ż ć ą ść ś ę

mi o ci. Dzi ki wypowiedziom i odczuciom reprezentantów w ustawieniu dziecko widzi: Umarli kochajł ś ę ą

111

Page 112: Hellinger myśli all inna czcionka

yj cych tak sam mi o ci , jak yj cy umar ych, a yczenie yj cych, by pój za umar ymi, sprawia umar ymż ą ą ą ł ś ą ż ą ł ż ż ą ść ł ł

ból i wcale ich nie cieszy. Dziecko rozumie, e umarli nie chc , eby ich mier sprowadzi a mier na innych;ż ą ż ś ć ł ś ć

czuj ulg , gdy yj cym dobrze si wiedzie, i b ogos awi yj cych, eby pozostali.ą ę ż ą ę ł ł ą ż ą ż

371 Pokój

Dopiero wi z Wielk Dusz umo liwia nam bezstronne spojrzenie na uwik ania i przezwyci enie ich. Cz stoęź ą ą ż ł ęż ę

obserwujemy, e pacjenci, którym uda o si zrobi pierwszy krok, eby wyj z uwik ania, po pewnym czasież ł ę ć ż ść ł

znów w nie wpadaj . Uwik anie, chocia osobom postronnym mo e wydawa si niedobre, zapewniaą ł ż ż ć ę

zainteresowanym uczucie przynale no ci, mi o ci i w adzy. Poniewa nawet wtedy, gdy sumienie dzia a na o lepż ś ł ś ł ż ł ś

- jak pop d - daje najbardziej dziecinne uczucie spe nienia i szcz cia, pokoju i komfortu.ę ł ęś

Dopiero gdy zrozumiemy istot sumienia, a dzi ki wej ciu na p aszczyzn Wielkiej Duszy uwolnimy si odę ę ś ł ę ę

niego, pop dowe potrzeby przynale no ci, uznania i wyrównania zostan pozbawione chorobotwórczego ię ż ś ą

wrogiego yciu wp ywu. Na tej wy szej p aszczy nie lepa mi o zaczyna widzie : Wyrównanie, któreż ł ż ł ź ś ł ść ć

kontynuuje z o, staje si wyrównaniem, k ad cym kres z u; a arogancja, która s dzi, e mo e odwróci losył ę ł ą ł ą ż ż ć

innych, ust puje miejsca pokorze, która zna granice swoich mo liwo ci. Dopiero taka pokora pozwala namę ż ś

zgodzi si na zdrowie i chorob , dobro i z o, ycie i mier . Ostatecznie jest to akt religijny. W nim ego ić ę ę ł ż ś ć

Wielka Dusza staj si jedni .ą ę ą

372 T sknotaęM oda kobieta czuje niezaspokojon t sknot , której nie potrafi sobie wyja ni . Nagle staje si jednak dla niejł ą ę ę ś ć ę

jasne, e nie czuje w asnej t sknoty, lecz t sknot swojej przyrodniej siostry z pierwszego ma e stwa swojegoż ł ę ę ę łż ń

ojca. Gdy ojciec zawar drugie ma e stwo, dziewczynka nie mog a go ju wi cej widywa ani odwiedza swojejł łż ń ł ż ę ć ć

przyrodniej siostry. Starsza siostra wyw drowa a do Australii i wszelkie kontakty zosta y zerwane. M oda kobietaę ł ł ł

odnalaz a j jednak, zaprosi a do siebie do Niemiec, kupi a jej nawet bilet. Jednak los nie da si ju odwróci .ł ą ł ł ł ę ż ć

Odnaleziona siostra w drodze na lotnisko znikn a bez ladu.ęł ś

373 Boja i dr enieźń żNa zaj ciach pewna kobieta zacz a dr e na ca ym ciele. Terapeuta po chwili zrozumia , e dr enie na pewnoę ęł ż ć ł ł ż ż

nale y do innej osoby.żZapyta j : „Czyje to dr enie?". Ona odpowiedzia a: „Nie wiem".ł ą ż łPyta dalej: „Czy to mo e yd?". Odpar a: „To ydówka".ł ż Ż ł ŻGdy ta kobieta si urodzi a, przyszed cz onek SA, eby pogratulowa jej matce w imieniu partii. A za drzwiamię ł ł ł ż ć

sta a ydówka, która ukrywa a si w tym domu. Dr a a.ł Ż ł ę ż ł

374 L kęPewna para, chocia dawno po lubie, wci nie mieszka a razem, bo m twierdzi , e dobr prac mo e znależ ś ąż ł ąż ł ż ą ę ż źć tylko w odleg ym mie cie. Gdy uczestnicy warsztatu udowadniali mu, e w miejscu zamieszkania ony mo eł ś ż ż ż

mie tak sam prac , mia na wszystko odpowied . Wtedy sta o si oczywiste, e istnieje jeszcze inny, ukrytyć ą ą ę ł ź ł ę ż

powód jego zachowania.

112

Page 113: Hellinger myśli all inna czcionka

Ojciec tego m czyzny sp dzi wiele lat w odleg ym od domu sanatorium, bo by ci ko chory na gru lic . Gdyęż ę ł ł ł ęż ź ę

czasami przyje d a w odwiedziny, swoj obecno ci stanowi zagro enie dla ony i dziecka. Niebezpiecze stwoż ż ł ą ś ą ł ż ż ń

dawno min o. Jednak teraz jego syn przej ten sam l k, ten sam los. Trzyma si z dala od swojej ony, jakęł ął ę ł ę ż

gdyby te by niebezpiecznyż ł

375 Pomy kałM ody m czyzna, zagro ony samobójstwem, opowiada w grupie, e kiedy by jeszcze dzieckiem, zapytał ęż ż ł ż ł ł swojego dziadka ze strony matki: „Kiedy wreszcie umrzesz i zrobisz miejsce?". Dziadek za mia si g o no,ś ł ę ł ś

jednak jemu to zdanie przez ca e ycie nie chcia o wyj z g owy.ł ż ł ść ł

Terapeuta uwa a , e dziecko wypowiedzia o zdanie, które w jakiej innej sytuacji zosta o przemilczane. I co siż ł ż ł ś ł ę okaza o?łInny dziadek, ze strony ojca, przed laty nawi za romans ze swoj sekretark , a jego ona zachorowa a wtedy naą ł ą ą ż ł

gru lic . To by o w a ciwe miejsce tych s ów, nawet je li dziadek nie u wiadamia sobie tego: „Kiedy wreszcieź ę ł ł ś ł ś ś ł

umrzesz i zrobisz miejsce?". yczenie si spe ni o: ona umar a.Ż ę ł ł ż łJednak teraz nie wiadomi niczego potomkowie wzi li win i pokut niewinnie-winnie w swoje r ce.ś ę ę ę ęPo pierwsze syn uniemo liwi ojcu skorzystanie ze mierci matki: sam uciek z t sekretark .ż ł ś ł ą ąPo drugie wnuk wzi na siebie to nieszcz sne zdanie i chcia odpokutowa win . By zagro ony samobójstwem.ął ę ł ć ę ł ż

376 Droga

Do starego ojca przyszed syn i prosi :ł ł„Ojcze, pob ogos aw mnie, zanim odejdziesz!".ł łOjciec powiedzia : „Oto moje b ogos awie stwo.ł ł ł ńB d ci na pocz tek towarzyszy kawa ek ę ę ą ć łna drodze wiedzy".

Nazajutrz wyszli na otwart przestrzeą ńi z w skiej doliny ąwspi li si na gór .ę ę ęGdy dochodzili do szczytu, dzie mia si ju ku ko cowi,ń ł ę ż ńteraz kraina rozci ga a si we wszystkie stronyą ł ęa po horyzontżw wietle.śS o ce zasz oł ń łi z nim znikn ca y przepych:ął łnasta a noc.łJednak gdy zrobi o si ciemno,ł ęza wieci y gwiazdy.ś ł

377 Wy cznołą ść

113

Page 114: Hellinger myśli all inna czcionka

Rodzice oprócz tego, czym s i co daj , maj te co , co nabyli jako zas ug lub czego doznali jako straty. Toą ą ą ż ś ł ę

nale y wy cznie do nich. Dzieci maj w tym tylko po redni udzia ; rodzice nie mog im tego da , a one nież łą ą ś ł ą ć

mog tego od nich wzi . Tutaj ka dy jest kowalem swojego losu: swojego szcz cia i swojego nieszcz cia.ą ąć ż ęś ęśJe li dziecko bez w asnego wysi ku, nie stawiwszy czo a losowi i cierpieniu, bierze osobiste dobro, zas ugi lubś ł ł ł ł

zobowi zania rodziców jako w asne, wtedy wysuwa roszczenia bezprzedmiotowe i bezpodstawne.ą łGdy kto pó niejszy przejmuje za kogo wcze niejszego co z ego, wtedy branie i dawanie w rodzinie, któreś ź ś ś ś ł

winny s u y yciu, staj si swoim przeciwie stwem. Na przyk ad dziecko bierze na siebie od swoich rodzicówł ż ć ż ą ę ń ł

win , chorob , los, zobowi zanie lub doznan krzywd . Ale taka wina, choroba, los, zobowi zanie czy doznanaę ę ą ą ę ą

krzywda nale do kogo wcze niejszego, s cz ci jego losu i on ponosi za nie odpowiedzialno . S cz ci jegożą ś ś ą ęś ą ść ą ęś ą

ycia i godno ci. Je li b dzie umia to wzi , a inni mu na to pozwol , ma to szczególn si i szczególne dobro.ż ś ś ę ł ąć ą ą łę

Takie szczególne dobro mo e da wówczas komu pó niejszemu, jednak bez ceny, któr sam za nie zap aci .ż ć ś ź ą ł łJe li wi c potomek przejmuje co z ego za przodka, nawet je li robi to z mi o ci, oznacza to, e ktoś ę ś ł ś ł ś ż ś podporz dkowany miesza si w sprawy osobiste kogo nadrz dnego; tym samym odbiera przodkowi i temu, coą ę ś ę

z e, godno i wielko . Wtedy jednemu i drugiemu pozostaje tylko cena, któr musz zap aci . W zamian nieł ść ść ą ą ł ć

dostaj nic, nawet tego, co dobre w z u.ą ł

379 Wzmacnia czy os abia?łWychodz c od relacji w systemach chcia aby si teraz skupi na zwi zku dwojga ludzi, kobiety i m czyzny. Wą ł ę ć ą ęż

naszych czasach zwi zek pary z regu y zaczyna si od mi o ci, albo ci lej mówi c od zakochania. O niczym nieą ł ę ł ś ś ś ą

mówi si tyle, nie ni i nie fantazjuje jak o mi o ci mi dzy partnerami. Chocia s owo mi o jest stale u ywane wę ś ł ś ę ż ł ł ść ż

yciu codziennym, istniej ogromne, najcz ciej nieu wiadomione ró nice w jego rozumieniu. Dlatego musimyż ą ęś ś ż

zdefiniowa poj cie „mi o ci" tak, jak je rozumiem. Tutaj ró nica mi dzy zakochaniem a mi o ci odgrywa duć ę ł ś ż ę ł ś ą żą rol .ęZakochanie dzieje si nagle, odczuwamy j jako spontaniczn reakcj na drugiego cz owieka, i towarzysz muę ą ą ę ł ą

procesy fizjologiczne, hormonalne, które my prze ywamy jako bardzo podniecaj ce. Intensywno byciaż ą ść

zakochanym mi dzy partnerami ma wiele wspólnego z bezwarunkow mi o ci dziecka do matki. W pewnymę ą ł ś ą

sensie dziecko jest odno nie swojej matki tak samo lepe jak zakochany wobec partnera. Takie same paralele zś ś

relacj -matka-dziecko wykazuje zale no w stanie zakochania. Dziecko jest zdane egzystencjalnie na spe nienieą ż ść ł

swoich potrzeb przez matk . Je li nie zostanie opatrzone, musi umrze . Nie wiadomie ta t sknota zaę ś ć ś ę

bezpiecze stwem, trosk i opiek odgrywa si mi dzy partnerami. Dlatego bywaj ludzie, którzy rozstanie zń ą ą ę ę ą

partnerem prze ywaj jako egzystencjalne zagro enie: „Je li mnie opu cisz, musz umrze ". ż ą ż ś ś ę ć„Zakochanie jest lepe - mi o widzi..." mówi Bert Hellinger, który t ró nic lapidarnie wyrazi . wiadomaś ł ść ę ż ę ł Ś

mi o widzi partnera takim, jaki on jest, i kocha go w jego niepowtarzalno ci. Mi o otwiera na istot i losł ść ś ł ść ę

partnera, jednocze nie wzmacnia kochaj cego. Pytam zawsze moich klientów: „Czy mi o ci wzmacnia czyś ą ł ść ę

os abia?". Je li pytanie zostanie powa nie potraktowane i zrozumiane, wtedy odpowiedzi s spontaniczne ił ś ż ą

pokazuj istot danej mi o ci.ą ę ł śFragment ksi ki Ilse Kutschery, która uka e si w wydawnictwie Sursumąż ż ę

382 Jacob Schneidr

114

Page 115: Hellinger myśli all inna czcionka

Ustawienia rodzinne s jawn prowokacj dla naszego my lenia o procesach psychicznych i duchowych. Nawetą ą ą ś

do wiadczeni terapeuci staj wci zadziwieni przed tym, co widz i czego do wiadczaj . Jak to mo liwe, eś ą ąż ą ś ą ż ż

przedstawiciele czuj tak, jak cz onkowie nieznanej rodziny, mówi i maj ich symptomy, chocia ich nie znają ł ą ą ż ą lub maj tylko znikome informacje o nich? Nie mamy dotychczas na to adnego wyja nienia, a tym bardzieją ż ś

naukowego wyt umaczenia. St d dziwimy si , opisujemy procesy i szukamy obrazów lub modeli, któreł ą ę

pozwoli yby nam zrozumie i przekazywa fenomen ustawie bez podawania pochopnych wyja nie .ł ć ć ń ś ń

Najprostszym modelem by oby powiedzenie, e klient ustawia na zewn trz siebie wewn trzny obraz, a dzi kił ż ą ę ę

pozycji reprezentantów odzwierciedlona zostaje zgromadzona w naszym aparacie poznawczym struktura

stosunków z odpowiedni dynamik . Ale dlaczego w podobnych lub identycznych ustawieniach przedstawicieleą ą

czuj jednak zupe nie ró nie? Dlaczego w ustawieniach uruchamiaj si procesy, które poruszaj klientaą ł ż ą ę ą

emocjonalnie i przekazuj mu pewien sens, nawet je li czasami to terapeuta wybiera reprezentantów i ich ustawiaą ś

lub je li ustawia si tylko jedn osob ? W kr gach ustawieniowych ch tnie przywo uje si teori Rupertaś ę ą ą ę ę ł ę ę

Sheldrake'a z „polami morfogenetycznymi". Jednak teoria ta daje nam do r ki tylko metafor . Brak naukowegoę ę

wyja nienia obserwowanego zjawiska nie jest dowodem, e zjawisko nie istnieje. Obserwacje „duchowegoś ż

udzia u" przebiegaj cego poza wiadomie przekazywan informacj s tak liczne i tak niezale ne odł ą ś ą ą ą ż

do wiadczenia poszczególnych ustawiaczy, e warto, a eby dok adniej przyjrza y si temu osoby spozaś ż ż ł ł ę

rodowiska.śCo si rzeczywi cie dzieje, gdy reprezentant nagle trzyma si za uszy i mówi: „Nic nie s ysz ", a klient, któryę ś ę ł ę

ustawia , zupe nie zaskoczony mówi: „Mój brat jako dziecko zosta przysypany w czasie wojny i jest od tego czasuł ł ł

g uchy"? Co si dzieje, e reprezentantka klientki mówi, gdy do ustawienia zosta w czony przedstawiciel jejł ę ż ł łą

brata: „Teraz nie mam przedramienia", a klientka wo a nieomal przera ona: „Mojemu bratu amputowanoł ż

przedrami po wypadku w wieku dwudziestu lat"? Co si dzieje, gdy przedstawiciel dziadka nagle obiema r kamię ę ę

zas ania twarz, a na pytanie, co si sta o, mówi: „Co leci mi do oczu i urywa mi g ow "? Dziadek t umacz cł ę ł ś ł ę ł ą

rekrutom jak odbezpiecza si granat nieumy lnie sam go zdetonowa i urwa o mu przez to g ow . A to wszystkoę ś ł ł ł ę

bez jakiejkolwiek wcze niejszej informacji! Takie przyk ady mo na mno y w niesko czono . Oczywi cie takieś ł ż ż ć ń ść ś

dramatyczne obserwacje nie s regu w ustawieniach, jednak s na tyle cz ste, eby powsta o zaufanie do tego,ą łą ą ę ż ł

co si mo e pokaza w ustawieniach.ę ż ćPewien nauczyciel akademicki, przyszed raczej sceptyczny na grup terapeutyczn , potem napisa mi w li cie: „...ł ę ą ł ś

Nawet je li du o prawdy jest w widzeniu wiata jako po czonych dusz i konieczno ci dzia ania na rzeczś ż ś łą ś ł

pojednania, zagwarantowania ka dej istocie godnego miejsca, to jednak wydaje mi si tajemnicze to, e obcyż ę ż

ludzie na zawo anie mog wchodzi w orbit innych zupe nie nieznanych osób i dzia a jak one. Moje ustawienieł ą ć ę ł ł ć

by o potwierdzeniem tego zjawiska, poniewa reprezentanci nawet w najdrobniejszych szczegó ach dzia alił ż ł ł

zdumiewaj co „prawdziwie", mimo e nie by o o tym mowy w naszej rozmowie wst pnej, na przyk ad oą ż ł ę ł

reakcjach mojej córki..." Wszyscy ustawiacze znaj takie wypowiedzi i zaskakuj c zgodno , ale teą ą ą ść

do wiadczenia nie stanowi dowodu. Nie mo na przechodzi oboj tnie obok zjawisk, które kwestionuj nasześ ą ż ć ę ą

dotychczasowe rozumienie procesów informacyjnych. Wyja nianie zjawiska ustawie jako sugestii wywo anejś ń ł

przez kieruj cego ustawieniem lub jako rodzaju grupowej magii lub wr cz kuglarstwa samo domaga sią ę ę wyja nienia. Naukowcy zapewne w nied ugim czasie sprawdz , na ile ustawienia s przydatne do badaś ł ą ą ń psychologicznych i procesów terapeutycznych, i, by mo e, rozwin nowe, lepiej uzasadnione teorie takiegoć ż ą

sposobu przekazywania informacji w kontek cie psychicznym i komunikacyjnym. Równie w wielu obszarachś ż

nauk przyrodniczych cz sto teoria przychodzi po obserwacjach. Brak teorii nie oznacza, e poruszamy si wę ż ę

115

Page 116: Hellinger myśli all inna czcionka

kr gach ezoterycznych. Ponadto wiele dotychczas nieudowodnionych teorii wspó czesnej fizyki, na przyk adę ł ł

teoria o równoleg ych wszech wiatach, sprawia wra enie du o bardziej spektakularnych i „ezoterycznych" ni to,ł ś ż ż ż

co widzimy w ustawieniach.

383 Studnia

W ustawieniach daj si czemu prowadzi ; w ogóle nie wiem, co wyjdzie, jestem ca kowicie w ciemno ci i czuję ę ś ć ł ś ę si jak kto , przez kogo p ynie woda, która przychodzi z daleka i p ynie w dal. Ja tylko staram si byę ś ł ł ę ć przepuszczalny. Dlatego sam nie bior w tym udzia u. Studnia nie ma udzia u w wodzie. Woda przez ni tylkoę ł ł ą

przep ywa.łJak si dochodzi do takiej postawy? Nie ma si adnego zamiaru. Woda, która p ynie przez studni , nie maę ęż ł ę

adnego zamiaru. Nie ma adnego celu. A mimo to nawadnia pola, przynosi owoce i wpada w ko cu do morza.ż ż ń

A wi c, brak zamiarów jest warunkiem takiej pracy.ęBez zamiaru mo e by tylko kto , kto zrezygnowa z wyobra e na temat dobra i z a. Nie walczy o dobro czy z o,ż ć ś ł ż ń ł ł

nie walczy ani o jedno ani o drugie. Odpowiada mu wszystko takim, jakie jest. Odpowiada mu ycie. Odpowiadaż

mu mier . Szcz cie mu odpowiada. Cierpienie te mu odpowiada. Odpowiada mu pokój i wojna. A poniewaś ć ęś ż ż jest taki przepuszczalny, uk ada si tak, e bez jego udzia u wychodzi co dobrego.ł ę ż ł śTa postawa jest opisywana ju od dawien dawna. Laotse pokazuje j , na przyk ad. Konfucjusz te j ma. I wieluż ą ł ż ą

wielkich filozofów. O dziwo nie maj jej wielcy za o yciele religii. Religie prowadz do wojny.ą ł ż ąBrak zamiaru szuka harmonii z zasad wiata, z g bokimi porz dkami; ufa ruchom g bokiej duszy, wielkiejąś łę ą łę

duszy; s u y pokojowi i yciu.ł ż ż

384 Astma

Heinz ma 17 lat i jest drugi w kolejno ci urodzenia z czwórki rodze stwa. Oboje rodzice s obecni na ustawieniu.ś ń ą

Matka zg asza potrzeb pracy. Wybiera reprezentantów za swojego m a. Heinza i za siebie. Syn parzy nał ę ęż

zewn trz, ojciec i matka stoj za nim i patrz w jego kierunku. Syn czuje si bardzo le. Matka chcia aby pod yą ą ą ę ź ł ąż ć za nim. Ojciec mówi: „Niewiele czuj ."ęTeraz wybieram reprezentanta za objaw „astma" i stawiam go naprzeciw reprezentanta Heinza. Od razu Heinz i

matka czuj si du o lepiej. Nast pnie stawiam objaw za matk i odwracam Heinza przodem do niej. Objawą ę ż ę ą

mówi: „To miejsce jest w porz dku". Potwierdzaj ca wypowied reprezentanta objawu dowodzi, e ma on coą ą ź ż ś wspólnego z matk . Pytam matk o szczególne losy u cz onków jej rodziny.ą ę łOpowiada ona, e jej starszy brat zmar nied ugo po urodzeniu. To wydarzy o si cztery lata przed jejż ł ł ł ę

urodzeniem. Wybieram reprezentanta za tego brata i stawiam go obok matki.

Objaw mówi: „Czuj si niepotrzebny". Wycofuje si wychodz c poza pole. Matka i jej brat stoj teraz obokę ę ę ą ą

siebie. Oboje czuj wielki smutek. Heinz, który stoi naprzeciwko te staje si bardzo smutny, ale mówi: „Mogą ż ę ę teraz swobodnie oddycha ".ćProsz matk , eby wzi a za r k Heinza , stan a przed bratem i powiedzia a do syna: „To jest mój zmar y brat,ę ę ż ęł ę ę ęł ł ł

on nale y do nas. Jego mier nie ma z tob nic wspólnego". Nast pnie prosz matk i Heinza, aby obojeż ś ć ą ę ę ę

pok onili si przed jej zmar ym bratem. On przyja nie patrzy na nich oboje. ł ę ł ź

116

Page 117: Hellinger myśli all inna czcionka

Dwa fenomeny w tym ustawieniu wskazywa y drog do mo liwego rozwi zania. Matka opowiedzia a o swoimł ę ż ą ł

zmar ym bracie. Ustawienie zmar ego wuja klienta spowodowa o, e objaw sta si zb dny. Natychmiastowa ulgał ł ł ż ł ę ę

w oddychaniu, jak poczu reprezentant Heinza potwierdzi a moje przypuszczenie, e astma by a wyrównaniemą ł ł ż ł

za brak godnego miejsca dla zmar ego wuja.ł

385 Nerwica serca

Johann ma 50 lat, jest rozwiedziony, nie ma dzieci.

Ustawieni zastaj Johann, jego matka, jego ojciec i reprezentant dla jego objawu. Matka jest odwrócona odą

wszystkich i patrzy na zewn trz. Jej spojrzenie jest nieobecne. Pytam Johanna, który siedzi w kr gu nieą ę

uczestnicz c w ustawieniu o szczególne wydarzenia w rodzinie jego matki. Opowiada on, e ojciec matki zmarą ż ł wcze nie. Dlatego wybieram reprezentanta tego dziadka i stawiam go naprzeciw matki. Nie wida po niej adnejś ć ż

reakcji i nadal patrzy w pustk .ęKiedy dopytuj o matk , klient opowiada, e matka opowiada a co o jakim Rosjaninie. On nie zna jednakę ę ż ł ś ś

adnych szczegó ów. Na podstawie tej informacji wybieram reprezentanta Rosjanina i ustawiam go naprzeciwkoż ł

matki. Objaw spontanicznie ustawia si za Rosjaninem. Matka krótko spogl da na to i od razu odwraca wzrok,ę ą

jakby patrzenie w tym kierunku by o zabronione. Dopiero kiedy k ad Rosjanina przed ni na ziemi, powolił ł ę ą

odwraca si w jego kierunku, podchodzi, k adzie si obok niego i obejmuje go czule jak ukochanego. Objawę ł ę

nadal stoi za le cym Rosjaninem. żąPo d u szej chwili trwania w obj ciach matka mówi: „Czuj si jak przywrócona do ycia". Objaw cofa si kilkał ż ę ę ę ż ę

kroków w ty .łMatka wraz z Rosjaninem podnosz si powoli i staj obok siebie. Prosz Johanna, eby pok oni si przedą ę ą ę ż ł ł ę

Rosjaninem, a potem eby spojrza na matk i powiedzia : „Szanuj twoj mi o do wroga". To bardzo trudneż ł ę ł ę ą ł ść

dla Johanna. Objaw pozostaje jeszcze w pobli u Rosjanina. Dopiero kiedy równie ojciec Johanna pok oni siż ż ł ł ę przed rosyjskim ukochanym matki, objaw mo e si oddali .ż ę ć

Ból serca jest tutaj wyrazem mi o ci i to na kilka sposobów. Po pierwsze jest wyrazem mi o ci matki do jejł ś ł ś

pierwszego ukochanego i jego mi o ci do niej. Pierwszym decyduj cym krokiem w tym ustawieniu by o to, eł ś ą ł ż

mi o do wroga zosta a ujawniona. Johann na pewno reprezentowa dla matki jej pierwszego ukochanego. Zł ść ł ł

tego powodu nie by w stanie y w spe nionym zwi zku. Klient zawsze zdawa sobie spraw ze swojej blisko cił ż ć ł ą ł ę ś

wobec matki. Oczywi cie nic nie wiedzia o rosyjskim kochanku. ś łZ drugiej strony objaw by wyrazem lojalno ci wobec ojca. Wycofa si on dopiero wówczas, kiedy ojciecł ś ł ę

pok oni si przed rosyjskim ukochanym. Ból serca Johanna znacznie os ab w ci gu kilku nast pnych dni.ł ł ę ł ł ą ęZ powodu swojego nieudanego ma e stwa Johann korzysta ju wielokrotnie z pomocy psychoterapeutycznej.łż ń ł ż

Nie przynios o to nigdy prawdziwego sukcesu. Wr cz przeciwnie - jego psychiczne problemy sko czy y sił ę ń ł ę bólem serca. Poprzednie ustawienia pokaza y, e matka jest zwi zana jak tajemnic . W tym wypadku by oł ż ą ąś ą ł

najwa niejsze, eby tajemnica ta ujrza a wiat o dzienne. Pierwsz mi o ci matki by nieprzyjaciel i dlategoż ż ł ś ł ą ł ś ą ł

musia a by ona szczególnie chroniona.ł ć

386 Nudno ciśEwa ma 40 lat i jest m atk . Ma rocznego syna. Ustawieni zostaj reprezentanci dla objawu i Ewy. Objawęż ą ą

mówi: „Boje si " i chce uciec w kierunku drzwi. Wówczas stawiam objaw naprzeciwko Ewy. Patrz na siebie.ę ą

117

Page 118: Hellinger myśli all inna czcionka

Objaw czuje l k i nie chce patrze na Ew . ę ć ęBez adnego pytania Ewa, która siedzi w kr gu poza ustawianiem mówi: „Usun am ci ". Objaw odczuwa ulgż ę ęł ążę ę i spogl da teraz na Ew z mi o ci . Ona bierze objaw w ramiona i mówi: „Przykro mi!" P acze jaki czas, a kiedyą ę ł ś ą ł ś

da a ju swojemu bólowi do przestrzeni, patrzy na objaw i mówi: „Teraz masz miejsce w moim sercu".ł ż śćW tym ustawieniu objaw reprezentowa usuni te dziecko. Objaw wyra nie zareagowa na wypowied Ewy, eł ę ź ł ź ż

usun a ci . Nie musia am dostawia reprezentanta za usuni te dziecko. Rozwi zanie polega o naęł ążę ł ć ę ą ł

dopuszczeniu bólu i przyj ciu usuni tego dziecka, jako swojego dziecka. ę ęAborcja zawsze ma wp yw na system rodzinny. Najlepsze usprawiedliwienia, którymi t umaczy si jejł ł ę

konieczno , nie zmieniaj nic w jej oddzia ywaniu. Dziecku nie jest dane przyj na wiat, ale mimo to nale y dość ą ł ść ś ż

rodziny. Zajmuje zgodnie z kolejno ci swoje, cho niewidzialne miejsce w ród rodze stwa. Matka bierze przezś ą ć ś ń

aborcj win na siebie. Ta wina mo e sta si wiadoma, je eli matka, tak jak sta o si to w tym ustawieniu,ę ę ż ć ęś ż ł ę

powie ze szczerego serca: „przykro mi". Dzi ki temu dziecko odzyskuje godno i otrzymuje miejsce w sercuę ść

matki. Je eli ten proces si nie powiedzie, aborcja zostaje tak szybko jak to mo liwe zapomniana i wyparta zeż ę ż

wiadomo ci i ma swoje negatywne oddzia ywanie na wszystkich, których dotyczy. Te rozwa ania dotycz Ewy iś ś ł ż ą

tego konkretnego ustawienia. Sprawa mo e wygl da inaczej, je eli w decyzj o aborcji zaanga owani byli obojeż ą ć ż ę ż

rodzice.

387 Brak si yłChrystian urodzi si w 1941 we Wroc awiu. Ojciec by pilotem i zagin pod Stalingradem. Matka nie wysz ał ę ł ł ął ł

ponownie za m i zmar a w 1990 roku. Chrystian zawsze w tpi w prawdziwo informacji o swoimąż ł ą ł ść

domniemanym ojcu i jego ojcostwie.

Podczas transu jako symbol objawu pojawi a si posta ebraka.ł ę ć żUstawieni zostaj Chrystian i ebrak. ebrak stoi za Chrystianem. K adzie on dobrodusznie r ce na ramionachą ż Ż ł ę

Chrystiana, który odczuwa to jako ci ar. Odwraca si on do ebraka i upada na pod og . ebrak mówi: „Terazęż ę ż ł ę Ż

nie mam ju z tob adnego kontaktu". ż ą żWybieram reprezentanta za ojca i ustawiam go obok ebraka. To nie zmienia nic dla adnego z reprezentantów.ż ż

Wówczas wybieram reprezentantk matki i stawiam j obok ebraka. ę ą żChrystian wstaje i krzyczy do matki : „Jeste mi co winna". Matka chwieje si . Wówczas stawiam ebraka zaś ś ę ż

matk . Powoduje to, e stoi ona teraz pewniej. Poniewa Chrystian zawsze w tpi w ojcostwo podawane przezą ż ż ą ł

swoj matk , wybieram reprezentanta za domniemanego kochanka matki i stawiam go po jej prawej stronie.ą ę

Ojciec nadal stoi po lewej stronie matki a ebrak pozostaje za ni . ż ąebrak mówi: „Teraz jestem niepotrzebny" i odchodzi. Mi dzy Chrystianem i ukochanym matki uwidacznia siŻ ę ę

wielkie przyci ganie. Bierze on p acz cego Chrystiana w ramiona. Prosz matk , eby razem z ukochanym obj aą ł ą ę ę ż ęł

Chrystiana. On powoli si uspakaja. Wtedy matka cofa si nieco i mówi: „Jestem bezradna, bardzo mi przykro". ę ęChrystian reaguje z o ci : „Oszuka a mnie". Matka odwraca si . Chrystian i jego prawdziwy ojciec obejmuj si .ł ś ą ł ś ę ą ę

Chrystian mówi: „Nale do Ciebie. Zawsze to wiedzia em. To jest m ska sprawa." Matka ponownie odwracażę ł ę

si do niego i mówi: „Wstyd mi. Przykro mi." Chrystian i jego ojciec stoj obok siebie. Matka stoi nieco z boku ię ą

przyja nie patrzy na nich obu: „Tak jest dobrze."źebrak by symbolem biologicznego ojca. By o to widoczne, poniewa odsun si kiedy dostawiony zastaŻ ł ł ż ął ę ł

prawdziwy ojciec. Objaw Chrystiana „psycho-wegetatywne os abienie" by wyrazem jego lojalno ci wobecł ł ś

118

Page 119: Hellinger myśli all inna czcionka

ukrywanego w tajemnicy przez matk biologicznego ojca. Równie matka poczu a si w ustawieniu lepiej, kiedyę ż ł ę

jej tajemnica zosta a wyjawiona. Przyj cie biologicznego ojca zawsze powoduje wzmocnienie m skiej si y. Zł ę ę ł

mojego do wiadczenia wynika, e m czyzna mo e korzysta w pe ni ze swojej m skiej si y tylko wtedy, kiedyś ż ęż ż ć ł ę ł

przyjmie on swojego ojca.

Tak jak w ka dym ustawieniu dynamika rozwi zania dzia a nie tylko mi dzy osobami, które by y zogniskowane,ż ą ł ę ł

ale dzia a na ca y system. W tym wypadku matka tak d ugo le si czu a, dopóki jej tajemnica nie zosta a odkryta.ł ł ł ź ę ł ł

Kiedy wszystko wysz o na jaw, równie ona poczu a du ulg . Teraz spogl da a dobrotliwie na syna i ojca.ł ż ł żą ę ą ł

388 ZawałErwin ma 52 lata i ma drug on . Z pierwszego ma e stwa ma dwoje doros ych dzieci. Drugie ma e stwo jestą ż ę łż ń ł łż ń

bezdzietne.

Rodzina pochodzenia

Oboje rodzice zmarli niedawno. Ojciec mia sze ciu braci. Na sekretarzyku matki zawsze sta o zdj cie jednego zł ś ł ę

jej braci.

Przebieg pracy

W terapii indywidualnej zdarza si , e klient ustawia swój system u ywaj c krzese . Zamiast reprezentantówę ż ż ą ł

ustawia si dla poszczególnych cz onków rodziny - ojca, matki, rodze stwa itd. krzes a. Nast pnie klient siada naę ł ń ł ę

poszczególnych krzes ach i do wiadcza emocji osób, które reprezentowane s przez owe krzes a. Zalet tegoł ś ą ł ą

sposobu pracy jest to, e klient sam wciela si w role poszczególnych cz onków rodziny.ż ę łAnalogicznie do klasycznego ustawienia Erwin wybra krzes a dla swojego ojca, swojej matki, wuja i siebieł ł

samego. Siedz c na krze le swojego wuja Erwin do wiadczy takiego uczucia paniki, jakie odczuwa od czasuą ś ś ł

zawa u serca. W tym miejscu przerwa am ustawienie i poprosi am Erwina, aby zdoby informacje na tematł ł ł ł

swojego wuja. y jeszcze najm odszy z braci ojca. Od niego Erwin dowiedzia si , e wuj by krytyczny wobecŻ ł ł ł ę ż ł

re imu hitlerowskiego i zosta przez nazistów zmuszony do samobójstwa. Prze y on jeszcze trzy dni poż ł ż ł

targni ciu si na swoje ycie i zmar w wielkim cierpieniu. ę ę ż łJako kolejn form terapii systemowej zaproponowa am Erwinowi ustawienia wizualizacyjne, które odbywa y sią ę ł ł ę jedynie w jego wyobra ni. W ten sposób Erwin móg odda cze swojemu wujowi. Dodatkowoź ł ć ść

zaproponowa am mu pewien rytua : mia on urz dzi miejsce szczególnej pami ci dla wuja: fotografie,ł ł ł ą ć ę

pami tkowe przedmioty, kwiaty, wiece i wszystko co jeszcze wydawa o mu si w a ciwe. Erwin zgodzi si na to.ą ś ł ę ł ś ł ę

Poradzi am mu aby zawsze kiedy czu b dzie tak potrzeb , udawa si do tego miejsca, aby si pok oni . W tenł ć ę ą ę ł ę ę ł ć

sposób móg odda cze ci kiemu losowi wuja i owa terapeutyczna interwencja mog a rozwija swojeł ć ść ęż ł ć

oddzia ywanie.łZawa serca Erwina interpretuj w tym wypadku jako prób wyrównania za ci ki los jego wuja. W ostateczno cił ę ę ęż ś

zawa serca, gdyby by ze skutkiem miertelnym, zbli y by Erwina do wuja. Poniewa Erwin prze y swój zawa ,ł ł ś ż ł ż ż ł ł pozosta o jeszcze uczucie paniki, jako wyrównanie za ci ki los wuja i jego l k przed mierci .ł ęż ę ś ąRównie ten przypadek w jaki sposób zajmuje si tajemnica rodzinn . Fotografia wuja sta a na biurku matki.ż ś ę ą ł

Jednak nigdy si o nim nie mówi o i sam klient nie dopytywa si o nic. „Ujawnienie" tajemnicy da o Erwinowię ł ł ę ł

mo liwo oddania czci ci kiemu losowi wuja i uleczenia jego objawu. Trzy lata pó niej otrzyma am pocztówk .ż ść ęż ź ł ę

Erwin napisa mi, e l k ju nigdy wi cej si nie pojawi .ł ż ę ż ę ę ł

119

Page 120: Hellinger myśli all inna czcionka

389 Panika

Irena ma 35 lat, jest rozwiedziona i nie ma dzieci.

Rodzina pochodzenia

Matka Ireny zmar a w 1990 roku, jej ojciec ma 75 lat i mieszka sam. Irena jest najm odsz z czwórki rodze stwa.ł ł ą ń

Trójka starszego rodze stwa jest zam na i ma dzieci. ń ężHistoria pacjentki

Terapia pacjentki trwa ju od dwóch i pó lat. W pierwszym ustawieniu, w którym ustawi am tylko ojca, matk iż ł ł ę

Iren , wygl da o na to, e Irena ma innego ojca. W zwi zku z tym poleci am jej wykona test genetycznyę ą ł ż ą ł ć

potwierdzaj cy ojcostwo. Ku mojemu i Ireny zdziwieniu ojciec zareagowa bardzo pozytywnie i prawie cieszy sią ł ł ę z powodu pro by Ireny. Równie on w tpi w swoje ojcostwo, poniewa matka w tym czasie kiedy urodzi a siś ż ą ł ż ł ę Irena mia a przyjaciela z W och. Irena w przeciwie stwie do reszty rodze stwa mia a czarne w osy i ciemniejszł ł ń ń ł ł ą karnacj skóry. ęTest genetyczny potwierdzi jednak ojcostwo jej ojca. Tym bardziej zaskoczona by am oboj tn reakcj Ireny.ł ł ę ą ą

Przeczyta a mi ona bardzo serdeczny list od swojego ojca i sprawia a przy tym wra enie, jakby wynik testu nie był ł ż ł jej na r k . ę ęUstawi y my ponownie, próbuj c uwzgl dni wszystkie detale, jednak e bez pozytywnego rezultatu, je eli chodził ś ą ę ć ż ż

o objaw. Panika nie ust pi a. Wr cz przeciwnie stopniowo si nasila a. To prowadzi o do w tpliwo ci co doą ł ę ę ł ł ą ś

skuteczno ci tej terapii. śIrena zaufa a mi jednak i kontynuowa a terapi . Wyja ni am jej, jak trudno czasem jest odkry to znacz ceł ł ę ś ł ć ą

uwik anie, szczególnie je eli lojalno jest silna. Na ponowne zapytanie o ci ki los ojca, Irena opowiedzia a, eł ż ść ęż ł ż

jako m ody o nierz z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego zosta odes any samolotem spod Stalingradu.ł ż ł ł ł

Wszyscy jego towarzysze broni, którzy tam pozostali, zgin li. To by a ta znacz ca informacja. ę ł ąUstawienie

Ustawieni zostali Irena, ojciec i objaw. Objaw natychmiast podszed do ojca mówi c: „Ja tutaj nale ." Wówczasł ą żę

wybra am pi ciu reprezentantów za poleg ych kamratów ojca i postawi am ich w jednym rz dzie przed ojcem ił ę ł ł ę

Iren . Potem poleci am ojcu, eby wzi Iren za r k , pokaza jej swoich towarzyszy i powiedzia : „To s moią ł ż ął ę ę ę ł ł ą

kamraci. Oni wszyscy musieli zgin ."ąćPoleci am im obojgu pok oni si razem przed poleg ymi towarzyszami broni ojca. Teraz objaw poczu sił ł ć ę ł ł ę zb dny i wycofa si . Na zako czenie poleci am Irenie, eby podzi kowa a ojcu za otrzymane ycie. Kamraci ojcaę ł ę ń ł ż ę ł ż

stali w tym czasie za nim i przyja nie spogl dali na Iren . Od tego czasu Irena nie czuje paniki. ź ą ęNa pocz tku terapii Irena by a bardzo zwi zana ze swoj matk . W swoim pierwszym ustawieniu Irenaą ł ą ą ą

identyfikowa a si z potajemnym pragnieniem matki, aby mie innego m a. Dlatego sprawdzenie rzeczywistychł ę ć ęż

faktów za pomoc testu genetycznego by o w a ciw interwencj terapeutyczn . To poprowadzi o mnie naą ł ł ś ą ą ą ł

w a ciwy trop nie wiadomej lojalno ci wobec wiadomie odrzucanego ojca. Ta sprzeczno brzmi paradoksalnie,ł ś ś ś ś ść

jednak jest bardzo cz sta. Polega ona na tym, e dusza dziecka wi e si nie wiadomie ze wiadomie odrzucanymę ż ąż ę ś ś

rodzicem. Test genetyczny dostarczy jasno ci, ale nie przyniós rozwi zania. Sta o si ono mo liwe dopieroł ś ł ą ł ę ż

wówczas, kiedy mier kamratów zosta a przez Iren i jej ojca uczczona i dzi ki temu dar ycia móg zostaś ć ł ę ę ż ł ć przyj ty. To ‘przyj cie' dotyczy o zarówno Ireny jak i jej ojca. Objaw paniki odszed , kiedy przez uczczenie wę ę ł ł

wiadomy sposób dokona o si wyrównanie.ś ł ę

120

Page 121: Hellinger myśli all inna czcionka

390 ZazdrośćSabina ma 40 lat, jest niezam na i nie ma dzieci. Od 6 miesi cy jest w zwi zku z m czyzn . Jej partner 6 latęż ę ą ęż ą

wcze niej rozwiód si z on . ś ł ę ż ąRodzina pochodzenia

Matka Sabiny by a maltretowana przez swojego m a, ojca Sabiny. Kilkakrotnie ci ko chorowa a, ale mimo toł ęż ęż ł

pozosta a ze swoim m em. ł ężUstawienie

Ustawieni zostali Sabina, jej przyjaciel i jego by a ona. Szybko si okaza o, e wcze niejsza partnerka przyjacielał ż ę ł ż ś

Sabiny nie odgrywa adnej roli. Reprezentanci Sabiny i jej przyjaciela twierdzili, e s zbyt blisko siebie. Kiedyż ż ą

dostawi am reprezentanta objawu zazdro ci, przyjaciel patrzy ju tylko na objaw. Na pytanie do Sabiny, kimł ś ł ż

móg by by objaw nie otrzyma am odpowiedzi. ł ć łUstawi am objaw za Sabin . Tam czu si on dobrze. Poleci am Sabinie odwróci si i spojrze na objaw. Sabinał ą ł ę ł ć ę ć

nie chcia na niego patrze . Wówczas poleci am Sabinie powiedzie : „Zgadzam si " i pok oni si przedł ć ł ć ę ł ć ę

objawem. Sabina wypowiedzia a to zdanie, uk oni a si i ponownie odwróci a. Objaw pozosta za Sabin i obojeł ł ł ę ł ł ą

powiedzieli: „Tak jest dobrze!"

Przyjaciel Sabiny podczas trwania tej sceny trzyma si z dala, teraz jednak podszed bli ej do Sabiny. Stan li wł ę ł ż ę

takiej odleg o ci od siebie, jak oboje uwa ali za dobr . Sabina powiedzia a: „Teraz przyjmuj Ci jako m a."ł ś ą ż ą ł ę ę ęż

Oboje promienieli rado ci .ś ąZazdro Sabiny spe nia a funkcj przeszkody w zwi zku z jej przyjacielem. Mo na przypuszcza , e Sabina nieść ł ł ę ą ż ć ż

„pozwalaj c sobie" na dobrze funkcjonuj cy zwi zek, pozostawa a wierna swojej matce i jej ci kiemu losowi.ą ą ą ł ęż

Szcz liwy zwi zek odbiera aby prawdopodobnie nie wiadomie jako zdrad . Sabina zgadzaj c si na objaw,ęś ą ł ś ę ą ę

k aniaj c si przed nim mog a zwróci si w stron przyjaciela. ł ą ę ł ć ę ęW tym ustawieniu wiadomie pozostawiam otwarte kim lub czym by objaw. Dzia anie ustawienia pokazuje, eś ł ł ż

dusza Sabiny zrozumia a o co chodzi. W tym wypadku by oby b dem d y do dalszych interpretacji.ł ł łę ąż ć

391 Niedowaga

Liliana ma 45 lat, jest niezam na i nie ma dzieci. ężRodzina pochodzenia

Oboje rodzice yj i s ma e stwem od 45 lat. Liliana przysz a na wiat, kiedy jej matka mia a 19 lat. Ma jednż ą ą łż ń ł ś ł ą m odsz siostr . ł ą ęSymbol

Podczas transu z objawem, jako wyobra enie symptomu pojawia si grobowiec.ż ęPrzebieg pracy

Podczas pracy w kr gu na pocz tku seminarium klientka w nast puj cy sposób sformu owa a swój problem:ę ą ę ą ł ł

„Chc mie odwag si pokaza ." Liliana opowiedzia a, e jej ojciec by nie lubnym dzieckiem. Jego ojciec by juę ć ę ę ć ł ż ł ś ł ż onaty i dlatego nie móg po lubi jego matki. Matka ojca, babcia Liliany odebra a sobie ycie. ż ł ś ć ł ż

Po tej opowie ci poprosi am klientk , aby wyobrazi a sobie swoj babci i powiedzia a do niej: „Z mi o ci doś ł ę ł ą ę ł ł ś

Ciebie, robi to tak jak ty." Klientka roze mia a si i powiedzia a: „To mnie cieszy." Uzna am, e to wystarczy naę ś ł ę ł ł ż

pierwszy dzie . ń

121

Page 122: Hellinger myśli all inna czcionka

Ustawienie

Nast pnego dnia ustawieni zostaj Liliana, jej ojciec i jej matka. Liliana nie patrzy na rodziców, lecz w innę ą ą stron . Jej wzrok skierowany jest w pustk . Dostawiam babci (matk ojca), która odebra a sobie ycie przedę ę ę ę ł ż

Lilian . Obie patrz na siebie. Reprezentantka klientki promienieje rado ci . Ojciec mówi: „Od kiedy jest babcia,ą ą ś ą

czuj si dobrze." Babcia mówi: „Chwiej si . Jestem niestabilna." ę ę ę ęNast pnie stawiam matk i ojca obok siebie. Babcia jest z tego zadowolona. Wówczas prosz klientk , ebyę ę ę ę ż

powiedzia a do babci: „Kocham ci . Rozumie ci . Jestem niestabilna jak ty." Po tym kiedy Liliana to powiedzia a,ł ę ę ł

obie obejmuj si i przytulaj . Babcia mówi: „Teraz stoj pewnie." Rodzice Liliany s wzruszeni i czuj sią ę ą ę ą ą ę dobrze.

Ko cowa praca w kr guń ęOstatniego dnia seminarium Liliana powiedzia a: „Czuj si stabilniejsza, ale babcia ci gle jeszcze we mnieł ę ę ą

kr y." Zaproponowa am jej w zwi zku z tym, aby ustawi a sobie w mieszkaniu zdj cia babci i os czasu do czasuąż ł ą ł ę

z mi o ci na ni spogl da a. ł ś ą ą ą łLiliana identyfikowa a si z matk swojego ojca, która odebra a sobie ycie. Babcia nie mog a si pokaza , boł ę ą ł ż ł ę ć

dziadek ju by onaty. To wyra a o si w uczuciu niestabilno ci, któr Liliana i jej babcia odczuwa y podczasż ł ż ż ł ę ś ą ł

ustawienia. Z mi o ci do swojej babci Liliana nie mia a odwagi y pe ni swojego ycia. Wyrazem tego by a jejł ś ł ż ć ł ą ż ł

niedowaga. Identyfikacja z babci zosta a ujawniona. ą łDaj c przestrze mi o ci do babci, Liliana uwalnia si z tej identyfikacji. W przypadku Liliany praca w kr guą ń ł ś ę ę

pos u y a jako przygotowanie do ustawienia. Proces, który rozpocz si w ustawieniu zosta wsparty propozycjł ż ł ął ę ł ą zbli enia si do babci przez otoczenie si jej zdj ciami. Pocz tkowe zlecenie Liliany „chc móc si pokaza ",ż ę ę ę ą ę ę ć

zosta o zapocz tkowane przez uwolnienie si z identyfikacji z babci .ł ą ę ą

392 Rak piersi

Rodzina aktualna

Elfrida ma 58 lat. Jest m atk i ma troje doros ych dzieci.ęż ą ł

Rodzina pochodzenia

Rodzice yli ze sob w pierwszym i jedynym zwi zku ma e skim. Nie yj ju od dawna. Klientka urodzi a siż ą ą łż ń ż ą ż ł ę w 1943 roku. Mia a dwóch starszych braci, z których jeden podobno by upo ledzony. Obaj zmarli we wczesnymł ł ś

dzieci stwie. Szczegó y na temat wieku i przyczyny mierci braci nie s znane. ń ł ś ąUstawienie

Ustawieni zostaj objaw (rak), Elfrida i jej rodzice. Elfrida stoi mi dzy swoimi rodzicami i wszyscy troje patrzą ę ą na objaw, który odwróci si do nich plecami. Elfrida mówi, e nie ma zwi zku z objawem, matka czuje si przezł ę ż ą ę

objaw zagro ona. Obracam objaw tak, e patrzy na matk i ojca. Elfrid ustawiam obok objawu.ż ż ę ęJednocze nie wybieram dwóch reprezentantów za obu zmar ych braci i ustawiam ich obok matki. Obu braciś ł

ci gnie do objawu. Elfrida opiera si o objaw i czuje si wzmocniona. Teraz stawiam objaw za zmar ymi bra mi.ą ę ę ł ć

Elfrida ledwo mo e usta , a na moje polecenie, aby spojrza a na braci, k adzie sobie r k na szyi, jakby samaż ć ł ł ę ę

siebie chcia a udusi . Równie matka nie chce na nich patrze . Nie okazuje adnego poruszenia.ł ć ż ć żKiedy na moje polecenie reprezentantka Elfridy mówi do swojego brata: „Kochany bracie, kocham Ci , nale yszę ż

da nas", wówczas odczuwa on ulg . Objaw troch si wycofuje. Nast pnie prosz Elfrid , aby uk oni a si przedę ę ę ę ę ę ł ł ę

bratem. Kiedy to si dzieje, objaw mówi: „Jestem s abszy" i sam odchodzi kilka kroków wstecz.ę ł

122

Page 123: Hellinger myśli all inna czcionka

Klientka, która przygl da si ustawieniu siedz c w kr gu, nie okazuje adnego poruszenia.ą ę ą ę ż Odrzuca moją propozycj , aby stan na miejscu swojej reprezentantki i pok oni si bratu. Objaw mówi: „Teraz znów jestemę ąć ł ć ę

silny" i podchodzi bli ej do braci. Na tym ko cz ustawienie.ż ń ęElfrida z mi o ci do matki, przej a jej strategi „nie patrzenia" na to, co si wydarzy o. Jej choroba by abył ś ęł ę ę ł ł

mo liwo ci pod enia za bra mi w mier .ż ś ą ąż ć ś ćPoniewa klientka przez ca y czas trwania ustawienia nie da a po sobie pozna adnego poruszenia i również ł ł ć ż ż odmówi a zdecydowanie, eby z miejsca swojej reprezentantki pok oni si braciom, mo na przypuszcza , e jestł ż ł ć ę ż ć ż

gotowa przyj mier , jako wyrównanie za ci ki los swoich braci.ąćś ć ężTak jak choroby s czasem nieuleczalne i prowadz do mierci, tak lojalno wobec systemu rodzinnego czasemą ą ś ść

jest nie do prze amania. Wówczas jest wa ne, aby dostrzec t wierno i zgodzi si na ni . Dostrze enie ił ż ą ść ć ę ą ż

poczucie mi o ci, która stoi za ow wierno ci , u atwia zgodzenie si na ni . W ustawieniu Elfrida sta a przedł ś ą ś ą ł ę ą ł

swoimi bra mi i nie chcia a si im pok oni . Wówczas choroba sta a si znów pot niejsza. Dzi ki temu, e wć ł ę ł ć ł ę ęż ę ż

tym miejscu przerwa am ustawienie, proces, który ujawni si w ustawieniu, mo e dalej oddzia ywa .ł ł ę ż ł ć

393 J zyk i wygl dę ąSieglinde Schneider: Na szkoleniach wskazuje na jeszcze inny - dla mnie bardzo wa ny - rodek, który pomagaż ś

w pracy indywidualnej. Obecnie jestem bardzo wyczulona na s owa, których kto u ywa. Poniewa klienci cz stoł ś ż ż ę

ju w pierwszym zdaniu poruszaj w a ciwy temat. Albo u ywaj s ów, które w kontek cie opowiadaniaż ą ł ś ż ą ł ś

w a ciwie nie maj sensu. Na przyk ad pewien m czyzna powiedzia mi, e pracuje na ch opskim gospodarstwieł ś ą ł ęż ł ż ł

i e jest absolutnym workoholikiem, i e to rujnuje jego ycie rodzinne. Gdy go zapyta am: „Jak pan trafi na toż ż ż ł ł

gospodarstwo, czy pan je odziedziczy ?" On odpowiedzia : „Widzi pani, ja po prostu prze y em". Zapyta am: „Ał ł ż ł ł

kto umar ?". „Czemu pani pyta ‘umar '?". „Pan przecie powiedzia , e pan prze y ". „Chcia em w a ciwieł ł ż ł ż ż ł ł ł ś

powiedzie , e ja pozosta em". Na to powiadam ja: „Serio bior to, e pan prze y . Dlaczego ma pan toć ż ł ę ż ż ł

gospodarstwo?" Wtedy on opowiada: „Moja najstarsza siostra wysz a za m , drugi brat chcia studiowa , a jał ąż ł ć

wtedy po prostu przej em gospodarstwo". „A jak by o u pa skiego ojca?" On mówi, najstarszy brat ojca polegął ł ń ł na wojnie, drugi brat utopi si wieku dziesi ciu lat. Dlatego mówi : „Tak, pa ski ojciec jest tym, który prze y ".ł ę ę ę ń ż ł

I w ten sposób byli my w temacie. Okaza o si pó niej, e jego dziadek, do którego nale a o gospodarstwo,ś ł ę ź ż ż ł

odziedziczy gospodarstwo, poniewa ca e jego rodze stwo zmar o na epidemi grypy. Jego dziadek by jedynym,ł ż ł ń ł ę ł

który prze y .ż łTo uwa ne obchodzenie si z j zykiem jest dla mnie wa nym rodkiem pomocniczym. Tej uwa no ci wż ę ę ż ś ż ś

s uchaniu mo na si zreszt nauczy . Gdy klient staje w drzwiach, ufam mojemu pierwszemu wra eniu, któregoł ż ę ą ć ż

jednak nie trzymam si kurczowo, które musz ci gle rewidowa , gdy przemawiaj przeciwko temu fakty. Gdyę ę ą ć ą

na przyk ad pewna pi dziesi cioletnia kobieta wchodzi przez drzwi i siada naprzeciwko mnie i robi na mnieł ęć ę

wra enie osiemnastoletniej dziewczyna, wtedy dostrzegam t sprzeczno i niekiedy o to pytam. Chcż ę ść ę opowiedzie znamienny przyk ad.ć łKiedy przyszed do mnie m ody m czyzna po porad , poniewa grozi o mu oblanie matury po raz trzeci.ś ł ł ęż ę ż ł

Wszed i zobaczy am,ł ł e mia w sy w stylu cesarza Wilhelma - podkr sone do góry. Gdy zobaczy am tegoż ł ą ę ł

osiemnastolatka, mia am natychmiast uczucie, e naprzeciwko mnie siedzi stary cz owiek. Odnotowa am to ił ż ł ł

zacze am si dopytywa . Decyduj cy okaza si jego dziadek, który dwa razy straci ca y swój maj tek i który był ę ć ą ł ę ł ł ą ł w rodzinie wspominany tylko z lekcewa eniem.ż

123

Page 124: Hellinger myśli all inna czcionka

Oczywi cie nie mo na si tu zafiksowywa . Jednak wygl d, to jakie wra enie kto sprawia mo e by wa nymś ż ę ć ą ż ś ż ć ż

rodkiem pomocniczym.śInny klient przechodzi natychmiast do opisywania problemu i ci gle padaj s owa „nigdy" i „zawsze". Dla mnieą ą ł

jest to prawie nieomylny znak, e chodzi tu o uczucia dziecka.żWielfried De Philipp: Pokrywa to si z moimi obserwacjami. Odbieranie takich wra e i u ycie ich w odpowiednimę ż ń ż

momencie jest cz ci fenomenologicznego postrzegania i dzia ania. Ale potrzeba czasu i do wiadczenia, eby pos ugiwaęś ą ł ś ż ł ć si takimi rzeczami z konieczn ostro no ci i pow ci gliwo ci .ę ą ż ś ś ą ś ąSieglinde Schneider: S dz , e praca indywidualna ywi si d ugim do wiadczneim i z tego do wiadczeniaą ę ż ż ę ł ś ś

wynikaj dwie rzeczy, po pierwsze pewno , ale te pow ci gliwo , zaufanie w to, co przyjdzie. Szczególnie wą ść ż ś ą ść

pracy indywidualnej mo na sobie da czas. Gdy zaczyna si prac , mo na zrazu robi ma e kroki, tylko zaż ć ę ę ż ć ł

pomoc figurek albo innych rodków pomocniczych ustawi i poszuka g ównej dynamiki. Nie trzeba od razuą ś ć ć ł

wchodzi g biej. Na pocz tku, i to jest moim zdaniem zupe nie normalne, czego w pracy si „chce". Toć łę ą ł ś ę

oczywi cie straszne k amstwo, je li mówimy, e niczego nie chcem. Gdy zaczynam, chcia abym oczywi cie, ebyś ł ś ż ł ś ż

klienci byli zadowoleni. I z tego powodu na pocz tku b dziemy si wysila , by mo e, pracowa ponad miar .ą ę ę ć ć ż ć ę

Albo b dziemy si bali przerwa lub co w tym rodzaju. To s wszystko rzeczy, które s cz ci tej pracy. A wrazę ę ć ś ą ą ęś ą

z do wiadczeniem po prostu otwieramy si na to, co wida i co prowadzi nas w pracy. I wtedy ufamy, eś ę ć ż

pod amy za obrazami i ufamy swojemu g bszemu postrzeganiu.ąż łę

394 Nowa ksi kaążNak adem Carl-Auer-Verlag ukaza a si w a nie w ksi ka J. R. Schneidera: ł ł ę ł ś ąż Ustawienia rodzinne. Podstawy i

metody post powaniaę .

Autora nurtuj dwa podstawowe pytania: Co wik a nas w losy innych ludzi i co uwalnia nas z tych uwik a .ą ł ł ń

Oraz: Jak mo e uda si mi o ?ż ć ę ł śćNa te pytania odpowiadaj ustawienia rodzinne, proponuj c ludziom pomoc w ich potrzebach i problemach. Wą ą

wiele powa nych i trwa ych problemów popadamy wtedy, gdy nierozwi zane konflikty i niezagojone ranyż ł ą

cz onków naszej rodziny próbujemy podj w naszym w asnym yciu. Czynimy to ze lepej mi o ci, mimowolnieł ąć ł ż ś ł ś

i bezwiednie.

Obok wprowadzenia do fenomenu ustawie rodzinnych oraz przedstawiania metody ksi ka zajmuje si przedeń ąż ę

wszystkim procesami uwik ania i uwolnienia w systemie rodzinnym. Pokazuje porz dki w naszej duszy, któreł ą

przyczyniaj si do udanych zwi zków mi dzy m czyzn i kobiet , rodzicami i dzie mi, potomkami ią ę ą ę ęż ą ą ć

przodkami. Pokazuje, jak przez sumienie jeste my w czeni w losy innych ludzi i jak mo emy si uwolni z tychś łą ż ę ć

uwik a , eby nasza mi o i nasze ycie mog y si lepiej uda .ł ń ż ł ść ż ł ę ćPrzewodnik dla wszystkich „ustawiaczy", którzy chc si nauczy ustawie rodzinnych lub pog bi ; podstawa doą ę ć ń łę ć

fachowej dyskusji na temat tej metody; wprowadzenie dla laików, którzy interesuj si rozwi zywaniemą ę ą

problemów za pomoc ustawie rodzinnych i szukaj odpowiedzi na pytanie: co si rzeczywi cie dzieje wą ń ą ę ś

ustawieniach rodzinnych? jakie rozumienie rzeczywisto ci i jej poznawalno ci wi e si z t metod ?ś ś ąż ę ą ą

Jacob Robert Schneider

studiowa pedagogik , filozofi , teologi i wychowanie fizyczne. Od wielu lat zajmuje si ustawieniamił ę ę ę ę

systemowymi. Aktywnie uczestniczy w pracach organizacji „Systemowe rozwi zania wed ug Berta hellinger", jestą ł

wspó redaktorem czasopisma "Praktyka Ustawie Systemowych" i autorem ksi ki „Ach, jak to dobrze, e toł ń ąż ż

124

Page 125: Hellinger myśli all inna czcionka

wiem", nt. bajek i opowie ci w terapii systemowej. Prowadzi w asn praktyk terapeutyczn , dzia alnoś ł ą ę ą ł ść superwizyjn i szkoleniow w zakresie ustawie systemowych w Niemczech i za granic (USA, Meksyk, Brazylia,ą ą ń ą

Anglia, Francja, Holandia, W ochy, Rosja, Hiszpania, Portugalia i Polska)łwww.j-r-schneider.de

396 Historie rodzinne

Historie rodzinne i uwik ania, które si w nich zdarzaj , mo na podzieli na dwa du e obszary tematyczne:ł ę ą ż ć ż

historie mówi ce o relacjach mi dzyludzkich oraz historie opowiadaj ce o wydarzeniach. W historiach relacjią ę ą

mi dzyludzkich chodzi o wzajemne relacje mi dzy m czyzn a kobiet , rodzicami a dzie mi, rodze stwem ię ę ęż ą ą ć ń

cz onkami rodziny. W historiach mówi cych o wydarzeniach na pierwszym planie znajduj si zdarzenia losu,ł ą ą ę

które dotykaj rodzin , jak na przyk ad wczesna mier , nieszcz liwe wypadki, utrata maj tku, krzywda,ą ę ł ś ć ęś ą

szale stwo i tym podobne. Wydarzenia oczywi cie maj zawsze wp yw na relacje. Ale nie wszystkie wydarzeniań ś ą ł

s skutkiem okre lonych relacji, lecz te zdarze , które jak gdyby z zewn trz wdzieraj si do rodziny w niedobryą ś ż ń ą ą ę

sposób.

W poszukiwaniu tego, do czego w rodzinach odnosz si historie literackie, trzeba raz szuka raczej osób i ichą ę ć

wzajemnych stosunków, a innym razem raczej wydarze . Na przyk ad w Pippi Po czoszance nie pyta si o to, coń ł ń ę

si jej przydarzy o podczas licznych przygód, lecz o to, kogo brakuje: a mianowicie matki, lub patrzy si naę ł ę

relacj , jak Pippi ma ze swoim ojcem. Musi ona bowiem pomaga ojcu wyj z tarapatów, cho przecie toę ą ć ść ć ż

ojciec powinien pomaga dziecku. W innych historiach bardzo wyra nie na pierwszym planie znajduje si jakieć ź ę ś wydarzenie, na przyk ad gdy bohater w Szcz liwym Jasiu oddaje wszystko i traci to, co posiada. Albo gdy Max ił ęś

Moritz zostaj przepuszczani przez m yn, zapytamy: jakie dziecko lub jakie dzieci spotka o co z ego.ą ł ł ś ł

397 Historie rodzinne a ba nieśW wielu historiach wydarzenia i stosunki rodzinne s ci le ze sob powi zane. W ąś ś ą ą Jasiu i Ma gosił punktem

wyj cia historii jest wielka bieda. Poniewa ojciec nie przynosi do domu do jedzenia, matka wysy a dzieci, ebyś ż ść ł ż

przynajmniej rodzice prze yli. Gdy kto wymienia t histori , wtedy mo na zapyta zarówno o to: „Jakie dzieciż ś ę ę ż ć

musia y wcze nie odej z domu?", jak te : „W której rodzinie by a taka wielka bieda, e dzieci musia y wcze nieł ś ść ż ł ż ł ś

odej z domu?".ść

Chcieliby my przytoczy przypadki wzi te z kontekstu terapeutycznego, w których wida wyra nieś ć ę ć ź

odpowiednio mi dzy historiami rodzinnymi a ba niami. Trzymali my si przede wszystkim popularnych ba ni,ść ę ś ś ę ś

które cz sto s wymieniane w odpowiedzi na pytanie o skrypt. Oddaj one te spektrum losów, o które chodzię ą ą ż

najcz ciej w psychoterapii i w poradnictwie: o relacje mi dzy m czyzn a kobiet , rodzicami a dzie mi ięś ę ęż ą ą ć

skutkami nieszcz cia i winy. Podstawowe okoliczno ci, które dzia aj w losach, s nieliczne. Historie ywotów,ęś ś ł ą ą ż

które z tego wynikaj i ich literackie odpowiedniki, s niewyczerpane. Mimo zdolno ciach naszego duchaą ą ś

odkrywania w wydarzeniach i interpretacjach naszego ycia powtarzaj cych si wzorców i struktur, psychoterapiaż ą ę

pozostaje metod odnosz c si zawsze do jednostki i jej rodziny. Dlatego pomoc, której mo na udzieli wą ą ą ę ż ć

potrzebie - zarówno psychicznej, jak te duchowej - zawsze b dzie niepowtarzalna i nowa. Jednocze nież ę ś

niesko czona wielo porz dkuje si w duszy - jako polu dzia ania czego wi kszego i nas ogarniaj cego - wń ść ą ę ł ś ę ą

daj c si prze y i pozna pe ni .ą ą ę ż ć ć ł ę

125

Page 126: Hellinger myśli all inna czcionka

Tekst pochodzi z ksi ki Jakoba Schneidera i Brigitte Gross, ąż Ach jak dobrze, e to wiem.ż Ba nie i inne opowie ci wś ś

terapii systemowo-fenomenologicznej.

398 Gdy mnie poca ujeszłZwi zek pary yje dzi ki wzajemnemu dawaniu i braniu z mi o ci . To dawanie i branie odnosi si do byciaą ż ę ł ś ą ę

m czyzn i bycia kobiet , a wi c przede wszystkim do wymiany seksualnej. Ale rozci ga si ono tak e naęż ą ą ę ą ę ż

wymian w rzeczach materialnych i na wspóln trosk o dzieci. A chodzi w tej wymianie i w tym byciu razem oę ą ę

to, eby wzi siebie i partnera takim, jaki on jest, z jego okre lonym losem i z okre lon rodzin pochodzenia.ż ąć ś ś ą ą

M czyzna i kobieta patrz c sobie w oczy, patrz sobie wzajemnie w dusz , wiadomi s swych ró nic i tego, coęż ą ą ę ś ą ż

wspólne. I czuj , e ci gnie ich do siebie wzajemnie i pragn si wspólnie rozwija .ą ż ą ą ę ćW wielu rodzinach zwi zek pary zosta zak ócony. Czasami od samego pocz tku nie p ynie mi o , czasamią ł ł ą ł ł ść

wygasa z biegiem czasu. Cz sto wi jednego lub obu partnerów z rodzin pochodzenia pozostaje tak silna, eę ęź ą ż

lojalno w zwi zku z partnerem zostaje postawiona na dalszym miejscu. Czasami partner bierze tylko, a nie daje,ść ą

lub daje z obowi zku, ale nie bierze nic od drugiego. Oczywi cie powstaj zranienia w zwi zku wynikaj ce naą ś ą ą ą

przyk ad z niewierno ci lub zazdro ci. A poza tym cz sto przychodz zrz dzenia losu, które przerastaj wol lubł ś ś ę ą ą ą ę

si y pary do wspólnego ich d wigania, jak wczesna mier dziecka lub nieszcz liwe wypadki i ci kie choroby,ł ź ś ć ęś ęż

uzale nienia i szale stwo. Albo jeden lub oboje partnerzy d wigaj - osobist lub wynikaj c z losu - aborcje lubż ń ź ą ą ą ą

naruszenie obowi zku opieki, spowodowanie ci kiego wypadku lub wr cz przest pstwo.ą ęż ę ęBajki nie zaprz taj sobie g owy terapi . Przedstawiaj w ba niowym przebraniu istotne losy ludzi, przedeą ą ł ą ą ś

wszystkim w odniesieniu do mi dzyludzkich relacji. Nie staraj si o wywa one widzenia ludzkich spraw.ę ą ę ż

Zajmuj jasne stanowisko. Dlatego wskazuj wyra nie na kobiety, którym m czyzna wyrz dzi krzywd jak wą ą ź ęż ą ł ę

Czerwonym kapturku i Królu drozdobrodym, oraz na m czyzn, którzy nie potrafili dogodzi kobiecie jak węż ć

Stoliczku nakryj si i w O rybaku i jego onie lub którzy u kobiety w ó ku ucz si strachu jak ten, któryę ż ł ż ą ę

„wyruszy w wiat, eby strach pozna " lub abi król. W a nie dlatego ba nie tak si nadaj , eby wydoby na jawł ś ż ć Ż ł ś ś ę ą ż ć

dynamik panuj c w relacjach, nawet je li terapia opuszcza ba niowo w poszukiwaniu rozwi zania ię ą ą ś ś ść ą

przechodzi do uznania rzeczywisto ci, patrzy na mi o w dziwnych zachowaniach i znajduje wtedy to, co dzia a.ś ł ść łFragment ksi ki Jakoba Schneider & Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem.ąż ż

399 abi królŻOto historia abi król albo elazny HenrykŻ Ż .

W dawnych, dawnych czasach, gdy yczenia spe nia y si jeszcze, y król, którego najm odsza córka by aż ł ł ę ż ł ł ł

najpi kniejsza ze wszystkich. Gdy si nudzi a, wychodzi a do lasu, i bawi a si na brzegu ch odnej studni z otę ę ł ł ł ę ł ł ą kul , która by a jej najulubie sz zabawk .ą ł ń ą ąI oto zdarzy o si razu pewnego, e z ota kula wymskn a si królewnie i wpad a do studni. Królewna zacz a takł ę ż ł ęł ę ł ęł

strasznie p aka , e abol wytkn swoj brzydk g ow z wody.ł ć ż ż ął ą ą ł ę„Uspokój si i przesta p aka , ja ci pomog . Ale co mi dasz, je li wydob d twoj zabawk ".ę ń ł ć ę ś ę ę ą ę„Wszystko, czego zechcesz, moje suknie, per y i klejnoty, i z ot koron ".ł ł ą ę

abol odpowiedzia : „Nie trzeba mi sukien twoich ani pere , ani klejnotów, ale je li mnie polubisz, je eliŻ ł ł ś ż

zgodzisz si , abym siedzia obok ciebie przy stole, jad z twego z otego talerzyka i pi z twego z otego kubeczka ię ł ł ł ć ł

spa w twoim ó eczku; je eli mi to przyrzekniesz, zaraz przynios ci z ot kul ".ł ł ż ż ę ł ą ę

126

Page 127: Hellinger myśli all inna czcionka

„Ach, tak, przyrzekam ci wszystko, czego zapragniesz, tylko przynie mi z powrotem z ot kul !", powiedzia aś ł ą ę ł

ksi niczka. Ale gdy tylko znów mia a swoj kul , natychmiast si zerwa a i uciek a zapominaj c o biednymęż ł ą ę ę ł ł ą

abolu.żNazajutrz, gdy zasiad a z królem do sto u, przyszed abol, zastuka do drzwi i za da spe nienia obietnicy. Aleł ł ł ż ł żą ł ł

królewna nie chcia a go wpu ci . Wtedy ojciec powiedzia : „Co obieca a , musisz spe ni . Id wi c i otwórz mu!".ł ś ć ł ł ś ł ć ź ęKrólewna niech tnie otworzy a mu drzwi, i musia a go posadzi na stole, a on jad z jej z otego talerzyka.ę ł ł ć ł ł

Wreszcie powiedzia do niej: „Najad em si , po ciel swoje jedwabne ó eczka, po ó si ze mn spa ".ł ł ę ś ł ż ł ż ę ą ćKrólewna rozp aka a si , bo brzydzi a si zimnego abola. Ale król si rozgniewa i rozkaza : „Nie wolno cił ł ę ł ę ż ę ł ł

gardzi tym, kto ci dopomóg w nieszcz ciu!".ć ł ęśUj a wi c królewna abola w dwa palce i posadzi a w k cie swojej komnaty.ęł ę ż ł ąAle abol chcia do ó ka: „We mnie do swego ó eczka, bo powiem twojemu ojcu!". Wtedy królewna siż ł ł ż ź ł ż ę rozgniewa a i z ca ej si y rzuci a nim o cian .ł ł ł ł ś ęAle gdy upad , nie by ju abolem, lecz pi knym królewiczem. Z a czarownica zakl a go w abola, a ksi niczkał ł ż ż ę ł ęł ż ęż

teraz go wybawi a. Zasn li razem, i by o wol ojca, eby królewicz zosta m em jego córki.ł ę ł ą ż ł ężS uga ksi cia, wierny Henryk, przyby nast pnego dnia lubn karet . Gdy królewicz zosta przemieniony wł ę ł ę ś ą ą ł

abola, wiernego Henryka ogarn a taka rozpacz, e kaza sobie serce opasa trzema elaznymi obr czami, abyż ęł ż ł ć ż ę

nie p k o z alu.ę ł żGdy ujechali spory kawa ek drogi, us ysza królewicz za sob trzask, jakby co p k o w powozie. Jedna by y toł ł ł ą ś ę ł ł

tylko elazne obr cze, które spada y z serca wiernego Henryka, gdy jego pan by wolny i szcz liwy.ż ę ł ś ł ęś

400 Niekochany mążabol w tej historii robi co dobrego, ale te chce co za to. Chce by kochany. Zostaje mu to obiecane, ale nieŻ ś ż ś ć

dotrzymane. Dziewczynka uwa a go za zimnego i wstr tnego. abol domaga si jednak wype niania obietnicy iż ę Ż ę ł

nie daje si odprawi . W odniesieniu do spraw rodzinnych ba ta wskazuje na m czyzn , który nie jest kochanyę ć śń ęż ę

przez swoj on . Wzi a go tylko z konieczno ci, poniewa by dla niej dobry w momencie potrzeby, a teraz juąż ę ęł ś ż ł ż nie mo e si wycofa . Ale brzydzi si swoim m em. Zamiast go poca owa , eby sta si „ksi ciem", jest z a naż ę ć ę ęż ł ć ż ł ę ę ł

niego i najch tniej odmówi aby mu wspólnego o a.ę ł ł ż

Christoph opu ci a przyjació ka po czterech latach z powodu innego m czyzny. Poniewa to by jego trzeciś ł ł ęż ż ł

zwi zek, który tak si ko czy , czu si on zrezygnowany i nieakceptowany jako m czyzna. W pierwszymą ę ń ł ł ę ęż

ustawieniu nie pojawi o si nic takiego, co wskazywa oby na uwik ania lub identyfikacj . Równie telefon doł ę ł ł ę ż

domu nie przyniós nowych informacji. Jednak pytanie syna nie dawa o spokoju matce i Christoph dowiedzia sił ł ł ę rodzinnej tajemnicy, która dot d by a pilnie strze ona.ą ł żDziadek ze strony ojca mia romans z prostytutk , który trwa wiele lat. Ta kobieta czyni a sobie nadzieje nał ą ł ł

ma e stwo. Gdy to yczenie si nie wype ni o, zacz a w ca ym mie cie opowiada , jak d ugo dziadek by jejłż ń ż ę ł ł ęł ł ś ć ł ł

klientem i e zawsze musia a si prze ama do uprawiania mi o ci z takim „seksualnym zerem". Ale w tej pracyż ł ę ł ć ł ś

nie ma si przecie wyboru.ę żMa e stwo dziadków si run o w gruzach. Na zewn trz z powodów spo ecznych babka udawa a zwi zek złż ń ę ęł ą ł ł ą

m em, w domu jednak robi a mu piek o, a seksualnie ca kowicie si od niego odsun a. Od tego momentu mielięż ł ł ł ę ęł

oddzielne sypialnie.

127

Page 128: Hellinger myśli all inna czcionka

Christoph zawsze bardzo kocha tego dziadka, mia w serdecznej pami ci wiele godzin wspólnegoł ł ę

majsterkowania, a przy opowiadaniu tej historii zy p yn y mu po policzkach. Stopniowo pojawi y si minioneł ł ęł ł ę

obrazy, które pokazywa y dziadków jako par przy rodzinnych okazjach i na publicznych imprezach, ale u nich wł ę

domu Christoph zapami ta sobie dziadka zawsze jako samotnego cz owieka o smutnych oczach.ę ł łW ustawieniu Christoph odczuwa g bok wi z dziadkiem. P aka pe en wspó czucia, a potem po d ugimł łę ą ęź ł ł ł ł ł

pok onie móg zostawi dziadkowi jego los ze wszystkimi uczuciami, które si z tym wi . Pob ogos awionył ł ć ę ążą ł ł

przez niego poczu si dobrze, ugruntowany i silny. Kilka lat pó niej napisa w li cie o czym , czego nie by wł ę ź ł ś ś ł

stanie powiedzie sam na warsztacie: e wcze niej odczuwa zawsze nieodpart potrzeb chodzenia do burdeli, ić ż ś ł ą ę

jak le si czu zawsze, gdy czasami ulega temu przymusowi. Po tym jak zrozumia te zale no ci ta potrzebaź ę ł ł ł ż ś

znikn a ca kowicie. Do listu by o za czone powiadomienie o lubie.ęł ł ł łą ś

401 Zawiedziona

Gdy kobieta wymieniaj ba ą śń abi królŻ , wtedy nosi w sobie cz sto ukryt nadziej , e zrobi z abola mimoę ą ę ż ż

wszystko ksi cia. Im cz ciej wali abolem w cian , a wi c odrzuca m czyzn , tym bardziej yczy sobie, ebyę ęś ż ś ę ę ęż ę ż ż

sta si godny po dania jak ksi z bajki. Jednak na ka d now prób z jego strony zostanie odpowieł ę żą ążę ż ą ą ę

odrzuceniem czy wr cz obrzydzeniem.ę

Beata jest po raz trzeci zam na i stoi znów przed tym samym problemem, który mia a ju w swoim pierwszym ięż ł ż

drugim ma e stwie. Seksualna atrakcyjno jej m a, jak sama mówi, s abnie. Odczuwa coraz mniej ochoty nałż ń ść ęż ł

intymno i w a ciwie go ju odrzuca. Poniewa zdarzy o si to ju po raz trzeci, nasuwa si przypuszczenie, e taść ł ś ż ż ł ę ż ę ż

sprawa ma zwi zek z ni . Chocia jej s owa brzmi twardo, robi wra enie yczliwej i mi ej. Nie posiada adnychą ą ż ł ą ż ż ł ż

informacji o rodzinie i rodzie, poniewa wyprowadzi a si z domu w wieku osiemnastu lat ze swoim pierwszymż ł ę

m em i zerwa a kontakt z rodzicami. Rodzice bowiem nie pochwalali jej wczesnego, ostatecznego zwi zania sięż ł ą ę z m czyzn , na co Beata odpowiedzia a radykalnie.ęż ą łZa pomoc NLP- techniki poszerzonego history-change - metody powrotu do dawnych prze y - Beata zosta aą ż ć ł

poprowadzone przez uczucie seksualnego odrzucenia w trzech sytuacjach, których w ogóle sobie wiadomie nieś

przypomina a. Jako cztero- i pi ciolatka by a przy tym, jak jej matka z oburzeniem odrzuci a czu eł ę ł ł ł

zainteresowanie ze strony ojca. Za pierwszym razem ojciec upi si totalnie i demolowa w nocy mieszkanie.ł ę ł

Drugi raz pobi dotkliwie matk . A jako mniej wi cej jedenastolatka matka wtajemniczy a j w swoje tajemnice,ł ę ę ł ą

e ojciec ma przyjació k , jej jednak jest to na r k , poniewa dzi ki temu nie molestuje jej seksualnie. Poza tymż ł ę ę ę ż ę

jest przecie z niego zadowolona. Atrakcyjny kochanek dla niej ju sam si znajdzie.ż ż ęChocia mo na wyj z za o enia, e rodzice musieli by uwik ani, eby tak dzia a , okaza o si dla Beateż ż ść ł ż ż ć ł ż ł ć ł ę

wystarczy, je li u wiadomi sobie te do wiadczenia zepchni te do nie wiadomo ci, i zostawi u rodziców to, co doś ś ś ę ś ś

nich nale y. Z pomoc innej techniki NLP w jej uczuciu zosta y zakotwiczone mi e sytuacje z jej m em. Dzi kiż ą ł ł ęż ę

temu mog a nawi za do uczu , w których po da a swego m a i poczu ponown sk onno . Beata jednakł ą ć ć żą ł ęż ć ą ł ść

prze ywa a te g boki smutek z powodu swych wcze niejszych nieudanych zwi zków. Jednak wola patrzenia wż ł ż łę ś ą

yciu do przodu, pozwoli a jej konstruktywnie radzi sobie ze smutkiem i alem nad przesz o ci . Wygl da a zż ł ć ż ł ś ą ą ł

yczliwym oczekiwaniem wspólnej przysz o ci ze swym m em.ż ł ś ęż

402 Wierny Henryk

128

Page 129: Hellinger myśli all inna czcionka

Na warsztatach i na sesjach indywidualnych raz po raz zarówno m czy ni, jak i kobiety wymieniaj wiernegoęż ź ą

Henryka jako bajk . S uga ten pojawia si w ostatniej cz ci abiego króla.ę ł ę ęś Ż

Takie córki i synowi identyfikuj si wtedy z regu y ze swoim ojcem, który mia ci ki los jako dziecko,ą ę ł ł ęż

m odzieniec lub doros y, a od matki otrzyma ma o mi o ci i czu o ci. Na warsztacie pewien m czyzna, którył ł ł ł ł ś ł ś ęż

mia zupe nie sztywn i napi t klatk piersiow , ustawia swoj rodzin . Reprezentantka matki by w stosunkuł ł ą ę ą ę ą ł ą ę ł

do swego m a ca kowicie zimna, a przedstawiciel ojca sprawia wra enie ca kowicie pozbawionego uczu . Gdyęż ł ł ż ł ć

czworo starszego rodze stwa ojca, które zmar o w wieku dzieci cym, zosta o postawione obok ojca, wstrz snń ł ę ł ą ął nim najpierw silny wybuch p aczu. Potem jego cia o dos ownie trz s o si w mi o ci do ojca. Rzeczywi cieł ł ł ę ł ę ł ś ś

wydawa o si , e wida , jak „obr cze" p kaj i spadaj mu z klatki piersiowej.ł ę ż ć ę ę ą ąWewn trzna lojalno jest cz sto nieu wiadomiona, poniewa jest zas oni ta przez bunt lub gniew wobec ojca.ę ść ę ś ż ł ę

Jednak je li syn spojrzy ojcu w oczy i uczci jego los, wtedy z serca wyp ynie przej ty i ukryty ból oraz g bokaś ł ę łę

mi o , która si pod tym ukrywa.ł ść ęFragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

404 Czy to mia by Kopciuszek?ł ćMamy tak sk onno , e zarówno w ba niach, jak i w naszym yciu, lubimy patrze na „dobrych", którym „ li"ą ł ść ż ś ż ć ź

wyrz dzili krzywd . „ li" otrzymuj sprawiedliw kar , a „pobo ni" sut nagrod . Nawet je li bohater ba nią ę Ź ą ą ę ż ą ę ś ś

u ywa do osi gni cia swojego celu niedozwolonych rodków, jak na przyk ad kot w butach czy ma y Klaus,ż ą ę ś ł ł

uto samiamy si z nim, jak gdy reprezentowa dobr spraw lub dzia a na rzecz sprawiedliwego wyrównania.ż ę ł ą ę ł ł

Jednak w g bi naszej duszy dzia a inny proces. Tam wygrywaj cy patrz na przegranych i nie maj odwagi wziłę ł ą ą ą ąć dobrych rzeczy w swoim yciu, gdy inni zap acili za to wysok cen . Dusza nie patrzy na dobro i z o, lecz na zyskż ł ą ę ł

i strat .ęW Kopciuszku patrzymy na dziewczynk , która straci a swoj matk i która jest wykorzystywana i upokarzanaę ł ą ę

przez macoch i przyrodnie siostry, ale ostatecznie dostanie ksi cia. Ona co prawda, w cudowny sposóbę ę

wystrojona przez swoj rodzon matk , wci wymyka si ksi ciu, ale on od momentu jej pojawienia si widzią ą ę ąż ę ę ę

tylko j . Jednak kim jest ta przepi kna kobieta? Czy to mia by Kopciuszek? Cieszymy si , e ksi bierzeą ę ł ć ę ż ążę

Kopciuszka za on . Jednak nie mamy wspó czucia dla jej przyrodnich sióstr, chocia poszukiwanie tej w a ciwejż ę ł ż ł ś

kosztowa o jedn du y palec, drug pi t , a obie wzrok. Tylko jedna osoba im wspó czuje, ale nie wyst puje wł ą ż ą ę ę ł ę

ba ni: Jest to córka Kapciuszka.ś

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

129

Page 130: Hellinger myśli all inna czcionka

406 Walka o m czyznęż ęPewna kobieta, imieniem Gerlinde, rozsta a si z m em, który mia romans z jej przyjació k , a pó niej jł ę ęż ł ł ą ź ą po lubi . Dzieci, dwaj synowie, pozostali przy matce, a ona y a teraz sama. W ustawieniu z pomoc figurek wś ł ż ł ą

ramach terapii indywidualnej Gerlinde ustawi a swoj rodzin pochodzenia. Obraz rodziny pokazał ą ę ł wielowarstwow dynamik . Siebie sam jako drugie dziecko oraz starsz siostr z trójki rodze stwa ustawi a tak,ą ę ą ą ę ń ł

jak gdy obie patrzy y na kogo , kto zosta wykluczony. Na pytanie, kto to jest, wymieni a ona narzeczon swegoł ś ł ł ą

ojca, której on nie móg pono po lubi , bo nie mia jeszcze wystarczaj cej pozycji zawodowej i dlatego nie został ć ś ć ł ą ł uznany przez rodzin narzeczonej. O jej dalszych losach Gerlinde nic nie wiedzia a. Podobno po lubi a innegoę ł ś ł

m czyzn . W czenie by ej narzeczonej wyda o si Gerlindzie sensowne, ale jako nie bardzo j poruszy o.ęż ę łą ł ł ę ś ą ł

Du o pó niej przy okazji przypadkowego spotkania opowiedzia a, e zmar jej ojciec, i wydarzy o si coż ź ł ż ł ł ę ś dziwnego. Syn by ej narzeczonej ojca zadzwoni do niej, spotka si z ni i opowiada , e jego matka nigdy nieł ł ł ę ą ł ż

zapomnia a jej ojca i cz sto o nim mówi a. Przy tej okazji Gerlinde dowiedzia a si tak e, dlaczego naprawdł ę ł ł ę ż ę rozpad si zwi zek jej ojca z narzeczon : Jej ojciec pozna jej matk , natychmiast si w niej zakocha i zostawił ę ą ą ł ę ę ł ł narzeczon .ąTemat Kopciuszka mo na by stre ci tak: „Walka mi dzy kobietami - kto dostanie ksi cia?" Gdy kto wymieniaż ś ć ę ę ś

t bajk jako swój yciowy skrypt, wówczas najcz ciej jest zwi zany z by on (partnerk ) ojca, któr onę ę ż ęś ą łą ż ą ą ą

opu ci na rzecz matki. Ojciec bierze matk z mi o ci. Matka nie ma odwagi naprawd wzi swego m a zaś ł ę ł ś ę ąć ęż

cen , któr zap aci a inna kobieta. Czuje si jak Kopciuszek lepsz kobiet , która musi wykonywa ca prac . Naę ą ł ł ę ą ą ć łą ę

cierpienie kobiety, która musia a zrobi miejsce, nie patrzy. Czyni to jej córka. Upodabnia si do opuszczonejł ć ę

kobiety, traci cz sto jak ona swego m a na rzecz innej i trzyma w kieszeni zaci ni t pi . ę ęż ś ę ą ęśćFragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

407 Opuszczone, porzucone i utracone

W pracy terapeutycznej spotyka si wiele takich historii Kopciuszka. Ojciec pewnej kobiety na przyk ad zataię ł ł przed matk mi o do by ej przyjació ki. Jeszcze w czasie trwania ma e stwa utrzymywa kontakt z tą ł ść ł ł łż ń ł ą kochank , a matka odkry a i po o y a kres temu zwi zkowi swojego m a. Ta kochanka ojca nigdy nie wysz a zaą ż ł ł ż ł ą ęż ł

m , a m oda kobieta mia a dla niej pe ne wspó czucie. Równie ona ci gle traci a m czyzn, których kocha a, naąż ł ł ł ł ż ą ł ęż ł

rzecz innych kobiet.

Pewien m czyzna o sk onno ciach homoseksualnych, rozwiedziony i ze s abym kontaktem ze swoimi dzie mi,ęż ł ś ł ć

opowiada o swojej ciotce, siostrze swojej matki. Równie ona kocha a ojca. Ojciec nie móg d ugo zdecydował ż ł ł ł ć si mi dzy obiema siostrami, a matka przy o y a mu nó do piersi i wymusi a lub. Równie ta ciotka pozosta aę ę ż ł ż ł ż ł ś ż ł

sama i y a zapomniana, bez kontaktu z siostr i reszt rodziny. Tylko siostrzeniec odwiedza j czasamiż ł ą ą ł ą

potajemnie bez wiedzy swojej matki.

Wiele ba ni ma za temat opuszczone, porzucone lub utracone kobiety, oprócz ś Kopciuszka tak e ż pi ca królewnaŚ ą

lub G siareczkaę . Równie w ż Jorinda i Joringel zakochana para traci si z oczu. W ę Bia o nie ce i Ró yczceł ś ż ż tylko

jedna siostra mo e wzi królewicza, druga musi zadowoli si jego bratem. Gdy w poradnictwie dla ma e stw iż ąć ć ę łż ń

par pada pytanie o ulubion histori , wtedy cz sto wymieniane s powy sze lub podobne opowie ci. W yciu parą ę ę ą ż ś ż

130

Page 131: Hellinger myśli all inna czcionka

dawne wi zi zdaj si wywo ywa w taki sposób uczucia nie mia o ci, wstydu, l ku, odrzucenia, konieczno cię ą ę ł ć ś ł ś ę ś

obrony, a czasami t sknoty, e chcia oby si je wy czy i wyp dzi z serca. Ale dusza nie pod a t drog naszeję ż ł ę łą ć ę ć ąż ą ą

woli. Oddaje cze opuszczonym partnerom, zmuszaj c dzieci do reprezentowania by ych partnerów rodziców iść ą ł

cz sto te na ladowania ich losu.ę ż śRozwi zanie jest we wszystkich historiach podobne: Para oddaje cze opuszczonej czy utraconej by ej ukochaneją ść ł

lub by emu partnerowi. łFragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapii systemowo-ż ś śfenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

408 Losy kobiet

Rozwi zanie jest we wszystkich historiach podobne: Para oddaje cze opuszczonej czy utraconej by ej ukochaneją ść ł

lub by emu partnerowi. Patrzy si na nich i na ból, który zosta spowodowany strat lub z powodu zranienia, aleł ę ł ą

patrzy si te na dobro, wi i mi o , które by y. Nowa para mo e w ten sposób atwiej wzi w asn mi o ię ż ęź ł ść ł ż ł ąć ł ą ł ść

wi . Obstaj przy nowej mi o ci i wi zi, ale szanuj cen , któr zap acili inni. Dzieci musz wiedzie o tychęź ą ł ś ę ą ę ą ł ą ć

wcze niejszych wi ziach, naturalnie bez szczegó ów dotycz cych samych zwi zków. W perspektywie uwolnieniaś ę ł ą ą

z obcego losu przestaj patrze w swojej duszy na by ych partnerów rodziców, cierpie z nimi i na ladowa ich.ą ć ł ć ś ć

Patrz na rodziców, pozostawiaj im nierozwi zane sprawy z ich by ych zwi zków i bior ich jako tychą ą ą ł ą ą

„w a ciwych", jako swoich rodziców. Musz wtedy zrezygnowa z wyrównania, które ci gnie ich w cudz sfer , ił ś ą ć ą ą ę

wzi rodziców, niezale nie od tego, ile kosztowa o to by ych partnerów i samych rodziców.ąć ż ł ł

Nie zawsze jednak historia Kopciuszka odnosi si do kobiety opuszczonej przez ojca na rzecz matki. Czasamię

wskazuje po prostu na losy kobiet w rodzinie ze strony matki. Córka patrzy ze wspó czuciem na matk i babkł ę ę oraz ich ycie naznaczone ci k prac . Gdy inni ciesz si yciem, matka i babka czuj si uwi zane do domu wż ęż ą ą ą ęż ą ę ą

swej mozolnej trosce o codzienn egzystencj . ni co prawda o hucznych wi tach i ta cu w ramionach ksi cia,ą ę Ś ą ś ę ń ę

jednak yj w rzeczywisto ci ż ą ś Kopciuszka. Bert Hellinger tak opisa kiedy temat tej ba ni: t sknota za ksi ciem,ł ś ś ę ę

od co najmniej trzech pokole .ńElke przysz a na grup ustawieniow za rad lekarza rodzinnego z diagnoz wypalenie. By a zam na, mia ał ę ą ą ą ł ęż ł

dwoje dzieci i pracowa a jako kierowniczka w biurze podró y. Córki by a nastolatkami i bardzo j anga owa ył ż ł ą ż ł

swoimi trudno ciami w szkole oraz problemami okresu dojrzewania. Miejsce pracy wymaga o od niejś ł

nieustannego zaanga owania. Cz sto musia a bra do domu nieza atwione sprawy. Chocia powodzi o si jejż ę ł ć ł ż ł ę

finansowo - nigdy nie przysz o jej do g owy, eby wzi pomoc domow .ł ł ż ąć ąW ustawieniu rodziny pochodzenia cztery córki zgromadzi y si wokó matki, a reprezentantka Elke patrzy a zeł ę ł ł

zami w oczach na ni i powiedzia a: „Mamusiu, tak mi ciebie al". Ojciec, który pracowa ci ko w kopalni, wł ą ł ż ł ęż

ogóle nie zosta zauwa ony.ł żElke zrozumia a, e w swoim w asnym yciu robi dok adnie tak jak matka. Pracowa a ponad miar , wci gn ał ż ł ż ł ł ę ą ęł

swoim zarobieniem córki w swoj sfer i straci a z oczu m a, który si coraz bardziej wycofywa . W ustawieniuą ę ł ęż ę ł

jej matka zareagowa a zupe nie nieoczekiwanie. Spojrza a z mi o ci na wspó czuj c córk i powiedzia a: „Aleł ł ł ł ś ą ł ą ą ę ł

mnie wcale nie wiedzie si tak le. Potrafi ud wign swój ci ar. A z waszym ojcem, poradz sobie sama".ę ź ę ź ąć ęż ęDwa miesi ce po ustawieniu Elke wybra a si z m em na wycieczk do Wenecji. Córki by y na wakacjachą ł ę ęż ę ł

j zykowych w Londynie.ę

131

Page 132: Hellinger myśli all inna czcionka

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapii systemowo-ż ś śfenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

Fragment ksi kiJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, .© by Jakob Robert Schneider 2000ąż

409 Bert Hellinger w Polsce

Dzisiaj Bert Hellinger rozpoczyna Klas Mistrzowskę ą w Krakowie. Mija 10 lat od pierwszej wizyty Berta

Hellingera w Polsce. Na zdj ciu obok Berta Hellingera siedz Gunthard Weber oraz Barbara Romero.ę ą

Punktualnie z tej okazji ukaza si 10 tom Biblioteki Hellingerowskiej „ł ę Sumienie miał czyste..." dost pny ju wę ż

ksi garni internetowej Wydawnictwa ę http://www.jsantorski.pl/sklep.php . Obok Porz dków mi o cią ł ś to najwa niejszaż

ksi ka. ąż Porz dkią b d ce zapisem warsztatów, stanowi praktyczne wprowadzenie do ustawie rodzinnych.ę ą ą ń

Sumienie, zbieraj ce moje odczyty wyg aszane przy ró nej okazji oraz opowie ci, jest natomiast prób namys u,ą ł ż ś ą ł

prób refleksji. ą

We wprowadzeniu czytamy m.in.:

Na pocz tek chcia bym wyja ni , w jaki sposób opublikowane tutaj wyk ady i opowie ci wi si ze sob ,ą ł ś ć ł ś ążą ę ą

tworz c zwart ca o . S wynikiem d ugiego rozwoju, pokazuj istot mojego dotychczasowego my lenia ią ą ł ść ą ł ą ę ś

dzia ania.ł

We wczesnych latach osiemdziesi tych zacz em si przygl da temu, co si tak naprawd dzieje, gdy ludzieą ął ę ą ć ę ę

mówi , e id za g osem swojego sumienia. Uderzy o mnie przy tym, e wielu powo uj cych si na sumienieą ż ą ł ł ż ł ą ę

mówi lub czyni co , co poni a innych i im szkodzi. Zobaczy em wi c, e sumienie s u y nie tylko dobru, leczś ż ł ę ż ł ż

tak e z u. Dlatego podejrzany wyda mi si szacunek, którym w naszej kulturze obdarza si sumienie. Podejrzaneż ł ł ę ę

wyda o mi si równie to, e zachodnioeuropejskie o wiecenie zatrzyma o si przed kwesti sumienia, a wieleł ę ż ż ś ł ę ą

wyobra e religijnych, siej cych wcze niej l k i przera enie, przesuni to do sfery sumienia i trwaj tam wciż ń ą ś ę ż ę ą ąż nienaruszalne jako tabu.

Z biegiem czasu poj em, e sumienie jest czym zwyczajnym, czym pop dowym. Podobnie jak inne pop dyął ż ś ś ę ę

konstytuuje i umacnia - w okre lonych granicach - relacje mi dzyludzkie, a poza tymi granicami zawodzi.ś ę

Albowiem poza granicami stosunkowo ma ej grupy sumienie usprawiedliwia wszelkie czyny, nawet najgorsze, ił

dzia a strasznie, na przyk ad w czasie wojen. ł łDlatego wznios e cele przypisywane sumieniu jako instancji moralnej, okaza y si celami okre lonej grupy, którał ł ę ś

za pomoc sumienia stara si uzasadni wy szo w asnej grupy nad innymi grupami, ze wszystkimi z ymią ę ć ż ść ł ł

konsekwencjami, które wynikaj z tego dla relacji mi dzy tymi grupami. Istnia y wi c wystarczaj ce powody poą ę ł ę ą

temu, aby przyjrze si dok adniej, jak dzia a sumienie w grupie i mi dzy grupami.ć ę ł ł ęZ sumieniem wi e si ci le poczucie winy i niewinno ci. Tak e tutaj, o dziwo, wielu z ym czynom cz stoąż ęś ś ś ż ł ę

towarzyszy poczucie niewinno ci, a dobrym -poczucie winy. Sta o si dla mnie jasne, e poczucie niewinno ci iś ł ę ż ś

winy jest pomocne tylko w okre lonych granicach, a niewinno i wina nie s tym samym, co dobro i z o.ś ść ą ł

Uderzy o mnie, e istnieje wiele sposobów prze ywania winy i niewinno ci i e s u one ró nym celom, nał ż ż ś ż ł żą ż

przyk ad umacnianiu wi zi i wyrównaniu. Te cele uzupe niaj si , a tak e przecz sobie tak, jak na przyk ad celeł ę ł ą ę ż ą ł

sprawiedliwo ci i mi o ci. St d niewinno z punktu widzenia sprawiedliwo ci staje si cz sto win z punktuś ł ś ą ść ś ę ę ą

widzenia mi o ci, i na odwrót.ł ś

132

Page 133: Hellinger myśli all inna czcionka

Gdy zacz em ledzi te zwi zki, wtedy powoli zacz powstawa wyk ad Wina i niewinno w relacjachął ś ć ą ął ć ł ść

mi dzyludzkich. Pracowa em nad nim mniej wi cej rok i wci przerywa em prac , by zebra dalszeę ł ę ąż ł ę ć

do wiadczenia i je sprawdzi . Na ich podstawie w rok pó niej opracowa em wyk ad Granice sumienia. Gdyś ć ź ł ł

wyg asza em go po raz pierwszy, nie by ca kiem gotowy, poniewa nie uchwyci em jeszcze pewnych istotnychł ł ł ł ż ł

zale no ci. Prze omowy okaza si moment, gdy zajmuj c si uwik aniami ponadpokoleniowymi, dostrzeg em, eż ś ł ł ę ą ę ł ł ż

oprócz sumienia, które znamy, istnieje jeszcze inne sumienie, nie wiadome, dost pne nam tylko poprzez swojeś ę

skutki. To nie wiadome sumienie s u y innym porz dkom ni sumienie wiadome. Cz sto naruszamy porz dkiś ł ż ą ż ś ę ą

rz dz ce sumieniem nie wiadomym w a nie z tego powodu, e ulegamy sumieniu wiadomemu. Tragiczneą ą ś ł ś ż ś

uwik ania w rodzinie, wiele ci kich chorób, psychoz, wypadków, samobójstw i przest pstw, a tak e wyrzeczeniał ęż ę ż

i niezrozumia a pokuta oraz l ki wi si z napi ciem mi dzy sumieniem wiadomym a nie wiadomym i zł ę ążą ę ę ę ś ś

napi ciem mi dzy porz dkami, którym one s u .ę ę ą ł żąPó niej wyk ad ten jeszcze uzupe ni em i rozbudowa em. W pierwszej cz ci opisuj porz dki mi o ci mi dzyź ł ł ł ł ęś ę ą ł ś ę

rodzicami a dzie mi oraz porz dki panuj ce w rodzie, a w drugiej porz dki mi o ci mi dzy kobiet a m czyznć ą ą ą ł ś ę ą ęż ą oraz mi dzy nami a yciem jako ca o ci . Pokazuj , jak porz dki mi o ci osi gaj swoje granice i nie daj się ż ł ś ą ę ą ł ś ą ą ą ę przenie na religi .ść ęTym samym staram si powiedzie co , co wykracza poza ró ne sumienia, a co z powodu powszechnegoę ć ś ż

szacunku dla sumienia trudno us ysze . Kto pozostaje w harmonii ze wiatem i zgadza si na takim, jaki on jest,ł ć ś ę ń

ten wie, co pomaga, a co szkodzi i co jest dobre, a co z e. Kieruje si t wiedz niezale nie od tego, co mówił ę ą ą ż ą inni, czy s za czy przeciw, poniewa pozostaje w harmonii. Trwa w swoim centrum, w równowadze:ą ż

jednocze nie skupiony i uwa ny. Centrum to daje poczucie lekko ci i atwo ci.ś ż ś ł śWszystkie wyk ady kr wokó tego centrum i do niego prowadz . W centrum osi gamy bowiem spokój orazł ążą ł ą ą

poczucie ca o ci i pe ni.ł ś łDuszy do wiadczamy jako nale cej do nas, na przyk ad w sumieniu osobistym, albo jako si y stoj cej naś żą ł ł ą

zewn trz nas, na przyk ad w sumieniu rodowym. Ale do wiadczamy jej ponadto jako wielkiej duszy, niezwi zaneją ł ś ą

ani z przestrzeni , ani z czasem, jako si y, która bierze nas na swoj s u b dla czego wi kszego. Ju wą ł ą ł ż ę ś ę ż

pierwszych moich wyk adach mówi o dzia aniu Wielkiej Duszy. Jednak od czasu ich napisania - zarówno wł ę ł

yciu, jak i w psychoterapii - nadal si tym problemem zajmowa em i zastanawia em nad nim. Tak powsta yż ę ł ł ł

kolejne wyk ady Cia o i dusza, ycie i mier oraz Psychoterapia i religia. Uzupe niaj one pozosta e wyk ady ił ł ż ś ć ł ą ł ł

prowadz do granic, poza które nie mog wychodzi . Jednak zapraszam, aby pój ze mn a do ko ca.ą ę ć ść ą ż ńRównie moje opowie ci kr wokó tego centrum i wokó ukrytego porz dku, który poza granicami sumienia iż ś ążą ł ł ą

winy jednoczy to, co rozdzielone.

Opowie ci maj cel terapeutyczny. Niektóre s parodiami. ami tabu, bo patrz g biej, i odkrywaj z udne lubś ą ą Ł ą ą łę ą ł

ciemne strony ba ni i bajek, na przyk ad: U uda, Mi o , Wiara, Koniec i Dwojakie szcz cie.ś ł ł ł ść ęśInne ju podczas czytania powoduj to, o czym nam opowiadaj . W trakcie lektury zostawiamy za sob minioneż ą ą ą

sprawy, a skupiamy si na nast pnym kroku. Do takich opowie ci nale Zajazd, Prze om, Wgl d, Po egnanie,ę ę ś żą ł ą ż

wi to.Ś ęNiektóre opowie ci ros y ze mn , a ja z nimi. Dotykaj one rzeczy ostatecznych. Zapraszaj do wyruszenia wś ł ą ą ą

drog poznania, a po jej kres, bez l ku i bez ogl dania si wstecz. S to: Dwojaka wiedza, Pe nia, Pustka, Toę ż ę ą ę ą ł

samo, Odpowied , Gracze, Nie-byt.źOpowie ci, podobnie jak wyk ady, powstawa y latami. Opowiadaj c je wielokrotnie, sprawdza em ich dzia anie,ś ł ł ą ł ł

modyfikowa em je i rozwija em. Dla potrzeb tej ksi ki uzupe ni em je i uporz dkowa em. Tak powsta y trzył ł ąż ł ł ą ł ł

133

Page 134: Hellinger myśli all inna czcionka

zbiory: Opowie ci, które daj do my lenia; Opowie ci brzemienne w skutki oraz Opowie ci o szcz ciu. To, coś ą ś ś ś ęś

zosta o powiedziane w wyk adach, staram si tutaj jeszcze bardziej skondensowa i pog bi na innejł ł ę ć łę ć

p aszczy nie. Dlatego te wyk ady i opowie ci przeplataj si .ł ź ż ł ś ą ę

412 Zdrowie i choroba

Odwaga patrzenia

Cz sto s ysz od moich pacjentów: „Dawno ju chcia am zrobi ustawienie rodzinne, ale nie mia em odwagi".ę ł ę ż ł ć ł

Powody tych trudno ci atwo wyt umaczy l kiem przed utrat przynale no ci do systemu rodzinnego.ś ł ł ć ę ą ż ś

Szczególnie gdy ustawienia rodzinne odbywaj si w grupie, wielu klientów ma opory i wyra aj je najcz ciej naą ę ż ą ęś

pocz tku seminarium.ąNa pocz tku ka dego seminarium przeprowadzam trans, w którym daj przestrze tym l kom. W wyobra ni lubą ż ę ń ę ź

w transie klienci prosz o „pozwolenie" jakiego cz onka rodziny na zrobienie ustawienia. W ten sposób traktują ś ł ę powa nie te opory, a l kom daj przestrze . Jednak e klienci musz te rozwin w sobie pewn doz odwagi,ż ę ę ń ż ą ż ąć ą ę

eby wzi udzia w ustawieniu rodzinnym. Musz pokona l k przed okryciem tajemnic rodzinnych, któreż ąć ł ą ć ę

dotychczas by y swoistym tabu. Patrzenie na uwik ania we w asnej rodzinie jest cz sto nieprzyjemne, a czasamił ł ł ę

wr cz bolesne i szokuj ce.ę ąW wielu przypadkach indywidualne cierpienie jest najistotniejszym powodem decyzji o wzi ciu udzia u wę ł

ustawieniu. Czy rzeczywi cie cierpienie musi by a takie du e, pytam si cz sto, poniewa klienci cz sto bardzoś ć ż ż ę ę ż ę

pó no przychodz na ustawienie.ź ąNawet je li wiele przyk adów i przypadków robi przy czytaniu wra enie bardzo dramatycznych, „ci kie losy" wś ł ż ęż

historii rodziny nie s bynajmniej warunkiem ustawienia przynosz cego dobre rozwi zanie. Raczej tak zwaneą ą ą

normalne problemy i codzienne kryzysy wskazuj na nierozwi zane sprawy w rodzinie. Tu równie natrafiamy naą ą ż

bariery, które wzniesione przez lojalno dla ochrony przynale no ci do rodziny.ść ż śZnamienne jest to, e du o wi cej kobiet ni m czyzn przychodzi na ustawienie. Ten nierówny podziaż ż ę ż ęż ł pokrywa si z do wiadczeniami w innych psychoterapiach. Równie tutaj wyja nienia s wielorakie. Po pierwszeę ś ż ś ą

kobietom wolno atwiej ni m czyznom si przyzna , e cierpi . Po drugie kobiety czuj si - w porównaniu zł ż ęż ę ć ż ą ą ę

m czyznami - z regu y bardziej odpowiedzialne za dobry stan zwi zków. To one s „mened erami" rodziny ięż ł ą ą ż

zwi zku tak e na p aszczy nie psychohigienicznej. Trzeci powód le y, by mo e, w strukturze naszegoą ż ł ź ż ć ż

spo ecze stwa, które wci jeszcze jest zdominowane przez m czyzn. M czy ni maj du o wi cej mo liwo cił ń ąż ęż ęż ź ą ż ę ż ś

kompensowania swoich problemów. Konflikty w rodzinie cz sto nie rozgrywaj si bezpo rednio, leczę ą ę ś

przesuwane s na inne areny - sport czy prac zawodow .ą ę ąMogli my wielokrotnie obserwowa te dynamiki. Moim celem terapeutycznym jest to, eby m czyznom iś ć ż ęż

kobietom umo liwi wi cej odpowiedzialno ci i wiadomo ci w stosunku do relacji rodzinnych.ż ć ę ś ś ś

Odwaga holistycznej psychosomatyki

Równie u lekarzy i terapeutów odwaga jest warunkiem opuszczenia utartych dróg i szukania nowych metod wż

terapii. Z jednej strony psychosomatyka jest coraz bardziej akceptowana przez kolegów, z drugiej najcz ciejęś

ogranicza si do dolegliwo ci bez uchwytnych przyczyn organicznych, do tak zwanych zaburze funkcjonalnych.ę ś ń

Dopiero gdy zawodz wszelkie inne metody diagnozowania i leczenia, lekarz wysy a na psychoterapi , i dopieroą ł ę

wtedy pacjenci przychodz na ustawienia.ą

134

Page 135: Hellinger myśli all inna czcionka

A eby zmieni utart praktyk „Je li nic ju nie pomaga, to mo na te spróbowa psychoterapii", musi siż ć ą ę ś ż ż ż ć ę zmieni przede wszystkim postawa pacjentów i lekarzy. Dla pacjenta diagnoza organicznej choroby oznaczać

cz sto ulg . Zgodnie z „porz dkami mi o ci" pozostaj oni nie wiadomie wierni systemowi rodzinnemu,ę ę ą ł ś ą ś

wiadomie oddaj odpowiedzialno za swoje zdrowie lekarzowi prowadz cemu.ś ą ść ąWedle mojego do wiadczenia uwik ania przy chorobach manifestuj cych si organicznie s cz sto du e g bsze iś ł ą ę ą ę ż łę

ci sze i dlatego tym pilniej trzeba si nimi zaj . W a nie dlatego, e znam i ceni osi gni cia medycynyęż ę ąć ł ś ż ę ą ę

akademickiej, praca z ustawieniami rodzinnymi jest dla mnie cudownym uzupe nieniem. W tym sensieł

chcia abym powtórzy : „Cia o i psychika s jedni ". Jednym z powodów napisania tej ksi ki by o pragnienie,ł ć ł ą ą ąż ł

eby to podej cie znalaz o wi ksze rozpowszechnienie i akceptacj w wiecie medycznym.ż ś ł ę ę ś

Odwaga miło ciś

Dzi ki mi o ci powstaje nasze ycie. Mi o jest motorem naszych t sknot i ycze , a tym samym baz wszelkichę ł ś ż ł ść ę ż ń ą

uwik a . Dosz am do tego przekonania stopniowo podczas moich 20 lat pracy z ustawieniami wed ug Bertał ń ł ł

Hellingera.

Id nawet tak daleko, eby symptomy i choroby widzie jako wyraz tej wi cej mi o ci, a wi c mi o ci doę ż ć ążą ł ś ę ł ś

wszystkich cz onków „rodu". Mi o wi ca d y zawsze do wyrównania za z e losy. Funkcjonuje na bazie wi zi,ł ł ść ążą ąż ł ę

porz dku i wyrównania. Gdy wyrównanie widzi si jako pojednanie w systemie, wtedy choroby i symptomy są ę ą „drog pojednania". Wiele ustawie rodzinnych pokazuje t dynamik . Jest ona zawsze nie wiadoma i da sią ń ę ę ś ę opisa jako pewien proces:ćDzi ki ustawieniu mo na w pierwszym kroku to, co nie wiadome przenie do wiadomo ci.ę ż ś ść ś śDrugim krokiem jest zaj cie si tym, co jest widoczne, i wgl d, e choroba lub symptom s wyrazem mi o cię ę ą ż ą ł ś

wi cej.ążąTrzeci krok sprawia, e ten wgl d mo emy prze y . e nawet straszne i smutne wydarzenia w systemież ą ż ż ć Ż

rodzinnym widziane s z perspektywy mi o ci. Danie przestrzeni zwi zanym z tym uczuciom, prowadzi doą ł ś ą

pojednania ze wszystkim ci kim, na co klient dotychczas cierpia , do czego nale te choroba i objawy.ęż ł żą ż

Ustawienie rodzinne przygotowuje tutaj drog . Je li si to uda, wtedy mog przyj z wdzi czno ci to, coę ś ę ę ąć ę ś ą

otrzyma em, zgodzi si na mój los i y pe nym yciem. Gdy otworz si na t form mi o ci, to uruchamiamł ć ę ż ć ł ż ę ę ę ę ł ś

proces, który b dzie mi towarzyszy przez ca e ycie.ę ł ł ż

413 Rytua y szama skieł ńDzi Bert Hellinger prowadzi otwarty warsztat w Krakowie. Z tej okazji odb dzie si premiera ksi ki „Rytua yś ę ę ąż ł

szama skie a ustawienia rodzinne"ń

By em pod wielkim wra eniem mo liwo ci uzdrawiaj cych tej metody. Zaintrygowany i poruszony efektamił ż ż ś ą

pracy systemowej, wkrótce zacz em regularnie bra udzia w seminariach prowadzonych przez Gabrielle, a tak eął ć ł ż

przez innych trenerów. Prawie natychmiast zwróci em uwag na co dziwnego: wi kszo terapeutów na wst pieł ę ś ę ść ę

wypowiada a pewne szczególne zdanie. Wcze niej czy pó niej pada y s owa w rodzaju: „Nie rozumiemy procesu,ł ś ź ł ł

uczestnicy reprezentuj cy cz onków rodziny klienta do wiadcz uczu rzeczywistych ludzi, których reprezentuj ."ą ł ś ą ć ą

Dziwi o mnie, e wszyscy mówili co podobnego. Dlaczego prowadz cy ustawienia rodzinne nie potrafilił ż ś ą

zrozumie podstawowych aspektów procesu zachodz cego w obr bie konstelacji? Ja, maj c za sob wiele latć ą ę ą ą

do wiadcze w praktykach szama skich, nie widzia em w tym, co si dzia o podczas ustawienia, a tyleś ń ń ł ę ł ż

135

Page 136: Hellinger myśli all inna czcionka

tajemniczo ci. W ramach eksperymentu, zacz em jak najuwa niej obserwowa dynamiki pojawiaj ce si podczasś ął ż ć ą ę

procesu ustawienia, próbuj c opisa je jako zjawisko szama skie. Pomy la em sobie, e by mo e uda mi si poą ć ń ś ł ż ć ż ę

jakim czasie znale odpowiedzi przydatne dla tych, którzy chc lepiej zrozumie zjawiska pojawiaj ce si wś źć ą ć ą ę

procesie pracy systemowej.

Po pewnym czasie przy ni mi si taki sen. Samotnie w drowa em otoczony panoram wzgórz ska i drzew.ś ł ę ę ł ą ł

Elementy krajobrazu nie by y zbudowane z materii rzeczywistej, rozumia em, e znajdowa em si w niezwyk ejł ł ż ł ę ł

strefie wiata energii, która nabra a kszta tów dzi ki teoretycznym strukturom w my lach ludzko ci.ś ł ł ę ś ś

Poszukiwa em teoretycznych podstaw i duchowych aspektów pracy systemowej Berta Hellingera. Wiedzia em,ł ł

e ta teoria b dzie gdzie odci ni ta w tym krajobrazie, a dok adniej mówi c b dzie cz ci krajobrazu w formież ę ś ś ę ł ą ę ęś ą

naturalnej struktury. Po chwili dotar em do przestrzennej jaskini. Przez szczeliny w sklepieniu przebija y sił ł ę promienie s o ca. Na szerokim pod o u zobaczy em wiele p askich kawa ków ska ; wi kszo z nich mia ał ń ł ż ł ł ł ł ę ść ł

pomi dzy pi tna cie, a trzydzie ci centymetrów szeroko ci i d ugo ci. Wszystkie kawa ki mia y nieregularneę ę ś ś ś ł ś ł ł

brzegi i by y w ró nych kolorach i kszta tach. By y tam rozmaite rodzaje kamieni. Wiedzia em, e ta szczególnał ż ł ł ł ż

kolekcja materia u skalnego reprezentuje teorie o pracy systemowej w tym konkretnym momencie, kiedy ni em.ł ś ł

Zauwa y em, e kamienie na ziemi by y fragmentami innych, wi kszych kamieni. Gdy próbowa em po nichż ł ż ł ę ł

przej , nie by em pewny jak i gdzie stawia stopy, gdy kamienie nie by y ze sob dobrze zespolone. Nieść ł ć ż ł ą

pasowa y do siebie ci le i gdy tak po nich szed em, niektóre ze lizgiwa y si lub odskakiwa y, inne ama y si lubł ś ś ł ś ł ę ł ł ł ę

chwia y. łW moim nie zrozumia em, e miejsce to potrzebowa o udoskonalenia. Ludzie, którzy w my lach, b d snachś ł ż ł ś ą ź

dotarliby tu w swoich poszukiwaniach, nie znale liby spójnej struktury. By o jasne, e teoria na temat pracyź ł ż

systemowej potrzebowa a dopracowania. Udoskonalenie teorii automatycznie spowodowa oby polepszenieł ł

kamiennej struktury w pod odze tej jaskini w wiecie ducha. Najwa niejsz rzecz , jak zrozumia em na temat tejł ś ż ą ą ą ł

nowej struktury by o to, e ma ona by z jednego materia u, nie z fragmentów. Widzia em j w mym umy le,ł ż ć ł ł ą ś

jako du jednolit kamienn sztab , g adk i przezroczyst , ró nokolorow , ale b d c spójn ca o ci . Wtedyżą ą ą ę ł ą ą ż ą ę ą ą ą ł ś ą

si obudzi em.ę łGdy przy ni mi si ten sen, by em w trakcie wymiany korespondencji z Bertem Hellingerem, który rozwinś ł ę ł ął metod ustawie rodzinnych. Bra em udzia w serii prowadzonych przez niego seminariów i podczas jednego zę ń ł ł

nich Bert zaproponowa mi pewne wiczenie. Kilka miesi cy pó niej, dozna em transformuj cego duchowegoł ć ę ź ł ą

do wiadczenia, zwi zanego bezpo rednio z interwencj Berta. Poczu em, e powinienem mu o tym napisa .ś ą ś ą ł ż ć

Przemian , jakiej dozna em, opisa em w rozdziale pi tym p.t. Do wiadczanie bezczasowo ci. Po pierwszym li cieę ł ł ą ś ś ś

pop yn y nast pne, zacz em zapisywa niektóre moje przemy lenia na temat pewnych duchowych zasad, nał ęł ę ął ć ś

których opieraj si zarówno ustawienia rodzinne, jak i praktyki szama skie. Mój sen uzmys owi mi, e taą ę ń ł ł ż

korespondencja prowadzi do napisania ksi ki. ążWiele aspektów ustawie rodzinnych zosta o ju opisanych w ‘j zykach' psychoterapii, psychologii i genealogii.ń ł ż ę

Ka dy z tych naukowych j zyków opiera si na pewnych za o eniach odno nie rzeczywisto ci: kieruje uwag naż ę ę ł ż ś ś ę

jedne rzeczy, a odwozi od innych. Ka dy j zyk nieuchronnie posiada swoje bia e plamy. To, e istotne fragmentyż ę ł ż

procesu ustawienia rodzinnego pozostaj dla wielu ludzi tajemnic , nie oznacza koniecznie, e dzieje si tam coą ą ż ę ś niewyt umaczalnego. Ca kiem mo liwe, e j zyki u ywane do dok adnego opisu ukrytych w rodzinach dynamikł ł ż ż ę ż ł

ujawniaj cych si podczas ustawienia, po prostu nie s odpowiednie i nie mog sprosta zadaniu opisaniaą ę ą ą ć

energetycznych warunków umo liwiaj cych jednej osobie reprezentowanie innej. Mój sen zainspirowa mnie, byż ą ł

przedstawi spójn teori dynamik energetycznych zachodz cych podczas ustawienia w j zyku szamanizmu,ć ą ę ą ę

136

Page 137: Hellinger myśli all inna czcionka

który do tej pory nie by u ywany do opisu pracy systemowej. J zyk ten, jak ka dy inny, tak e posiada swojeł ż ę ż ż

ograniczenia, ale gdy chodzi o natur i podró e duszy jest szczególnie pomocny, podczas gdy inne j zyki okaza yę ż ę ł

si by w tej materii niewystarczaj cym narz dziem opisu. ę ć ą ęJ zyki naukowe Zachodu umo liwiaj wyja nienia analityczne. J zyk szama ski zazwyczaj niczego nie wyja nia, aę ż ą ś ę ń ś

tylko opisuje, co stanowi istotn ró nic . J zyk szama ski jest u ywany nie tylko do opisu wra e odbieranychą ż ę ę ń ż ż ń

przez zmys y i cia o fizyczne, ale tak e do opisu duszy. W tradycyjnych praktykach szama skich sam precyzyjnył ł ż ń

opis do wiadczenia duchowego uwa any jest za przekonywuj ce wyja nienie. Szaman lub uzdrowiciel opisujeś ż ą ś

przeró ne duchowe i praktyczne do wiadczenia, a s uchaczom pozostawia odnalezienie powi za i strukturż ś ł ą ń

mi dzy nimi. S uchanie tradycyjnych szamanów - ale bez dyskutowania, kwestionowania czy analizowania -ę ł

sprawia, i niektóre wzorce staj si dla s uchacza powoli jasne i widoczne, a g bsze struktury rzeczywisto ciż ą ę ł łę ś

zaczynaj by odczuwalne. Pobieranie nauki od szamana lub uzdrowiciela ró ni si od przyswojenia kolejnegoą ć ż ę

wzoru czy pewnej procedury w szkole. Ucze szamana ma okazj pos ucha szczegó owych opisówń ę ł ć ł

rzeczywisto ci, wnioski za musi wyci gn sam. ś ś ą ąćPo raz pierwszy zetkn em si z szamanizmem w roku 1979, gdy odwiedzi mnie we nie india ski uzdrowiciel.ął ę ł ś ń

W aden sposób nie przypomina popularnego romantycznego wizerunku Indianina - mia krótkie siwe w osy,ż ł ł ł

niebieskie jeansy i p aszcz przeciwdeszczowy. Nie przyby z b bnem, ani pióropuszem ani insygniami w adzy.ł ł ę ł

Spotka em go w jakim ciemnym miejscu, po prostu usiad ko o mnie na ziemi i zacz piewa jakie pie nił ś ł ł ął ś ć ś ś

uzdrawiaj ce. Po pewnym czasie zaprosi i mnie do piewania razem z nim. By em zbyt nie mia y i zbytą ł ś ł ś ł

poruszony pie niami, by móc wyda z siebie jaki g os, widz c to, mój go po o y mi d onie na plecy. Po chwiliś ć ś ł ą ść ł ż ł ł

powiedzia , e musi ju i , po egnali my si , a ja si przebudzi em. ł ż ż ść ż ś ę ę łSen ten przy ni mi si , gdy mia em szesna cie lat, by to dla mnie czas wielkiego smutku i niepokoju.ś ł ę ł ś ł

Wiedzia em, e by to dar od nieznanej rzeczywisto ci i nikomu nie powiedzia em o tym, co prze y em. Da o mił ż ł ś ł ż ł ł

to ufno i si potrzebn do stawiania czo a wyzwaniom i nawet dzisiaj wci czuj ciep o dotyku owegość łę ą ł ąż ę ł

uzdrowiciela na plecach i czerpi z tego moc. Dwa lata po tym nie, gdy dopiero co wyliza em si z ci kieję ś ł ę ęż

malarii, mia em jeszcze jedno do wiadczenie z szamanem. ł śSpa em i obudzi em si we nie. Obok mnie sta szaman z Arktyki odziany w br zow skórzan kurtk zł ł ę ś ł ą ą ą ę

futrzanym kapturem. Ku mojemu zdumieniu przedstawi mi si jako mój nauczyciel. Zach ca mnie, bymł ę ę ł

wyszed ze swego cia a i z ó ka, co uda o mi si jako dokona i zosta em poddany serii testów. Nauczyciel tenł ł ł ż ł ę ś ć ł

chcia sprawdzi moj si . Nie s dz , bym zrobi na nim du e wra enie, jednak e po tamtym nie przychodzi ył ć ą łę ą ę ł ż ż ż ś ł

kolejne, w których odwiedzali mnie i uczyli ró ni nauczyciele i duchy. żW ten sposób szamanizm stopniowo i naturalnie wkracza do mojego ycia. Przez kilka lat duchy uczy y mnie wł ż ł

snach, pewnego dnia przez przypadek spotka em tradycyjnego Indianina, który rozumia natur duszy ludzkiej ił ł ę

zna sposoby leczenia jej z chorób i on to zaprosi mnie do wspólnej podró y. Mia em zaszczyt go ci w domachł ł ż ł ś ć

tradycyjnych szamanów. By em obecny przy odprawianiu ceremonii i dokonywaniu uzdrowie . Niektórzył ń

szamani pomagali mi rozmawia z duchami i interpretowa przekazy potrzebuj cym, prac t wykonujć ć ą ę ę ę systematycznie od 1992 roku. Jednak nie postrzegam siebie jako szamana lub uzdrowiciela. Bardziej odpowiada

mi definiowa moj rol jako kogo , kto jest oddany studiom nad szamanizmem. Robi to ju od dwudziestu lat.ć ą ę ś ę ż

Zdaj sobie spraw , e moje studia nigdy nie b d kompletne. Jest jeszcze wiele rzeczy w szamanizmie, którychę ę ż ę ą

wci nie rozumiem lub musz si nauczy .ąż ę ę ćW tej ksi ce zastanawiam si nad paroma pytaniami, które zosta y sformu owane w czasie trwania prac Bertaąż ę ł ł

Hellingera nad rozwi zaniami systemowymi, a nie doczeka y si odpowiedzi. Na przyk ad: Jak to jest mo liwe,ą ł ę ł ż

137

Page 138: Hellinger myśli all inna czcionka

e reprezentanci stoj cy w ustawieniu, nie wiedz c prawie nic o danej rodzinie, s w stanie odczuwa i wyra aż ą ą ą ć ż ć istot zwi zków istniej cych pomi dzy jej cz onkami? Co naprawd dzieje si w tym momencie? Te pytaniaę ą ą ę ł ę ę

zwi zane s z ‘procesem, którego nie rozumiemy', wspominanym przez wi kszo terapeutów prowadz cychą ą ę ść ą

ustawienia. S jeszcze inne pytania wymagaj ce wyja nie . W ustawieniach s reprezentowani nie tylko yj cyą ą ś ń ą ż ą

cz onkowie rodziny, ale tak e zmarli. To, e ustawienie mo e mie uzdrawiaj cy wp yw na klienta, a tak e nał ż ż ż ć ą ł ż

reprezentowanych cz onków jego rodziny jest faktem, ale czy ustawienia mog tak e uzdrawia zmar ych? Takie ił ą ż ć ł

inne pytania zas uguj na prób odpowiedzi.ł ą ęCzytelnicy powinni mie na uwadze, e moje u ycie j zyka szama skiego jest zawsze wysoce subiektywne, gdyć ż ż ę ń ż wyros o z mego osobistego do wiadczenia i zrozumienia. Nie reprezentuj tutaj pogl dów jakiego nauczyciela-ł ś ę ą śszamana, konkretnej tradycji, czy kultury. Co wi cej, niektórzy czytelnicy zaznajomieni ze wspó czesnymę ł

zachodnim szamanizmem mog by zaskoczeni wieloma moimi opisami praktyk szama skich (jak i opisamią ć ń

procesów zachodz cym podczas ustawienia), e s one czysto techniczne. Wielki wp yw mieli na mnie tradycyjnią ż ą ł

nauczyciele szamanizmu, u których si uczy em, a wszyscy tradycjonali ci, jakich spotka em okazali si byę ł ś ł ę ć bardzo techniczni. Z tradycyjnej perspektywy szamanizm to nauka, mimo i jest to nauka, która bada praważ

przyrody niemierzalne przez nauk zachodni zajmuj c si wy cznie materi fizyczn . ę ą ą ą ę łą ą ąOd pocz tku roku 2000 Bert Hellinger zacz dostrzega mo liwo ci dalszego rozwoju procesów w ustawieniu ią ął ć ż ś

wprowadzi zmiany w rolach zarówno terapeuty jak i reprezentantów. Poszukiwania te nazywa sił ę ‘przemieszczeniem duszy', rozwijaj si one obok ustawie rodzinnych jako osobny kierunek w obr bie pracyą ę ń ę

systemowo-fenomenologicznej. Z perspektywy szama skiej jest kilka znacz cych ró nic pomi dzy ustawieniamiń ą ż ę

rodzinnymi, a przemieszczeniem duszy, ksi ka ta zosta a napisana tylko z my l o ustawieniach. Obecnieąż ł ś ą

badanie zjawiska przemieszczenia duszy jest wci dynamicznym procesem i wed ug mnie jest jeszcze zaąż ł

wcze nie w cza obserwacje i wnioski na ten temat do tej ksi ki. ś łą ć ążW niniejszej pracy koncentruj si na zrozumieniu przemieszcze duszy w czasie procesu reprezentowania, zaę ę ń ś opis dynamik uwik a w rodzinach pozostawiam Bertowi Hellingerowi i innym autorom, jak Gunthard Weber ił ń

Hunter Beaumont. Czytelnicy zainteresowani uwik aniami rodzinnymi powinni si gn po publikacje tychł ę ąć

autorów.

Poruszam temat uwik a tylko okazjonalnie, gdy pozwalaj mi na to moje w asne do wiadczenia i j zykł ń ą ł ś ę

szamanizmu. Nie napisa em tej ksi ki po to, by dostarczy czytelnikowi kompletny opis procesu ustawie orazł ąż ć ń

praktyk szama skich. Cel mój by nieco skromniejszy, pragn em wykorzysta moje zrozumienie szamanizmuń ł ął ć

dla zbadania i rozja nienia niektórych aspektów duchowych i energetycznych, które nie doczeka y si do tej poryś ł ę

wyt umaczenia. łMoim pragnieniem jest pomóc w poszerzaniu zrozumienia dynamik, które dzia aj w ustawieniach, ał ą

przedstawiane przeze mnie obrazy duszy poruszy y czytelnika na tyle, by jego w asna dusza znalaz a tu dla siebieł ł ł

co warto ciowego.ś śPragn podzi kowa ludziom, którzy mieli bezpo redni wp yw na powstanie tej ksi ki. Przede wszystkimę ę ć ś ł ąż

Bertowi Hellingerowi, którego odpowiedzi na moje listy stymulowa y mnie do kontynuowania i badaniał

po cze pomi dzy praktyk szama sk , a ustawieniami rodzinnymi, co zaowocowa o now ksi k . Nast pniełą ń ę ą ń ą ł ą ąż ą ę

dzi kuj moim nauczycielom szamanizmu, zarówno z fizycznego jak niefizycznego wiata, którzy dostarczyli mię ę ś

wiele okazji do nauki, a mojej duszy do rozwoju. Chcia bym tak e podzi kowa wszystkim terapeutom, którzył ż ę ć

prowadzili seminaria na temat ustawie rodzinnych, w których uczestniczy em, a spo ród nich najbardziejń ł ś

wdzi czny jestem Gabrielle Borkan. Dzi kuj równie takim osobom, jak: Jan Jacob Steam, Peter von Zuilekomę ę ę ż

138

Page 139: Hellinger myśli all inna czcionka

i Otteline Lamet, na których seminaria ucz szcza em w czasie moich bada . Dzi kuj Oscarowi Davidowi zaę ł ń ę ę

dopingowanie mnie do pisania i nieustanne wspieranie w pracy. Z wielu powodów nie napisa bym tej ksi ki bezł ąż

niego.

414 GośćGdzie daleko st d, tam gdzie kiedy by Dziki Zachód, kto z plecakiem w druje przez rozleg , bezludnś ą ś ł ś ę łą ą krain . Po wielogodzinnym marszu - s o ce stoi ju wysoko, a pragnienie zaczyna mu dokucza - widzi naę ł ń ż ć

horyzoncie farm . „Dzi ki Bogu! - my li - Nareszcie jaki cz owiek na tym pustkowiu. Zajd do niego, poproszę ę ś ś ł ę ę o co do picia, a mo e usi dziemy jeszcze na werandzie i porozmawiamy, zanim znów pójd dalej". I wyobra aś ż ą ę ż

sobie, jak to b dzie pi knie.ę ę

Ale kiedy podchodzi bli ej i widzi, e farmer krz ta si w ogrodzie przed domem, ogarniaj go w tpliwo ci.ż ż ą ę ą ą ś

„Prawdopodobnie ma du o pracy. Gdy mu powiem, czego bym chcia , b d mu si naprzykrza ; a on móg byż ł ę ę ę ł ł

pomy le , e jestem bezczelny". Dochodzi do bramy ogrodu, tylko macha farmerowi i przechodzi mimo.ś ć żFarmer z kolei widzia w drowca ju z daleka i cieszy si . „Dzi ki Bogu! Nareszcie jaki cz owiek na tymł ę ż ł ę ę ś ł

pustkowiu. Mam nadziej , e przyjdzie do mnie. Wtedy wypijemy co razem, a mo e usi dziemy jeszcze naę ż ś ż ą

werandzie i porozmawiamy, zanim znów pójdzie dalej". I wszed do domu, eby sch odzi napoje.ł ż ł ćJednak gdy zobaczy , e obcy si zbli a, równie i jego zacz y nachodzi w tpliwo ci. „Na pewno si spieszy. Ał ż ę ż ż ęł ć ą ś ę

jak mu powiem, czego bym chcia , b d mu si naprzykrza ; i móg by pomy le , e mu si narzucam. Ale mo eł ę ę ę ł ł ś ć ż ę ż

chce mu si pi i sam do mnie przyjdzie. Najlepiej wyjd do ogrodu przed domem i b d udawa , e si krz tam.ę ć ę ę ę ł ż ę ą

Tam mnie na pewno zobaczy i je li rzeczywi cie chce do mnie przyj , to mi powie". Kiedy obcy tylko pomachaś ś ść ł i poszed dalej swoj drog , farmer powiedzia : „Jaka szkoda!".ł ą ą łObcy za w druje dalej. S o ce wspina si jeszcze wy ej, a pragnienie dokucza mu coraz bardziej. Dopiero poś ę ł ń ę ż

wielu godzinach widzi na horyzoncie kolejn farm . Mówi sobie: „Tym razem zajd do farmera, czy b d sią ę ę ę ę ę naprzykrza czy nie. Mam takie straszne pragnienie, e musz si czego napi ".ł ż ę ę ś ćFarmer tak e zobaczy go ju z daleka i pomy la : „Mam nadziej , e do mnie nie przyjdzie. Jeszcze tego miż ł ż ś ł ę ż

brakowa o! Mam du o pracy i nie mog si martwi o innych ludzi". I pracowa dalej, nie podnosz c wzroku. ł ż ę ę ć ł ąAle obcy zobaczy go na polu, podszed do niego i powiedzia : „Mam ogromne pragnienie. Prosz , daj mi pi ".ł ł ł ę ć

Farmer pomy la : „Nie mog mu teraz odmówi ; w ko cu te jestem cz owiekiem". Wprowadzi go do domu iś ł ę ć ń ż ł ł

da mu pi . ł ćObcy powiedzia : „Ogl da em twój ogród. Od razu wida , e pracowa tu znawca, który kocha ro liny i wie,ł ą ł ć ż ł ś

czego im trzeba". Farmer si ucieszy i powiedzia : „Widz , e te si na tym rozumiesz". Usiad i d ugoę ł ł ę ż ż ę ł ł

rozmawiali.

Potem obcy wsta i rzek : „Ju czas na mnie". Ale farmer odpar : „Spójrz, s o ce ju nisko. Zosta u mnie na noc.ł ł ż ł ł ń ż ń

Usi dziemy na werandzie i porozmawiamy, zanim jutro ruszysz dalej". I obcy si zgodzi . ą ę łWieczorem siedzieli na werandzie, a rozleg a kraina rozci ga a si opromieniona wiat em zachodz cego s o ca.ł ą ł ę ś ł ą ł ń

Kiedy zrobi o si ciemno, obcy zacz opowiada , jak zmieni si dla niego wiat, od kiedy zda sobie spraw zł ę ął ć ł ę ś ł ę

tego, e na ka dym kroku kto mu towarzyszy. Zrazu nie wierzy , e kto stale z nim szed . e kiedy on siż ż ś ł ż ś ł Ż ę zatrzymywa , ten drugi te stawa , a gdy zbiera si do drogi, ten drugi równie si podnosi . Potrzebowa czasu,ł ż ł ł ę ż ę ł ł

a wreszcie poj , kim jest jego towarzysz.ż ął

139

Page 140: Hellinger myśli all inna czcionka

„Mój sta y towarzysz - powiedzia - to moja mier . Przyzwyczai em si do niej tak bardzo, e nie mog si juł ł ś ć ł ę ż ę ę ż bez niej obej . Jest moim najlepszym, najwierniejszym przyjacielem. Gdy nie wiem, co jest w a ciwe i jak ma byść ł ś ć dalej, wtedy przystaj na chwil i prosz j o odpowied . Otwieram si na ni bez reszty, niejako ca ym sob ;ę ę ę ą ź ę ą ł ą

wiem, e ona jest tam, a ja jestem tutaj. I nie przywi zuj c si do moich ycze , czekam na wskazówk od niej.ż ą ą ę ż ń ę

Je li jestem skupiony i odwa nie stawiam jej czo a, po pewnym czasie przychodzi do mnie od niej s owo, któreś ż ł ł

niczym b yskawica roz wietla to, co by o ciemne - i mam jasno ".ł ś ł śćFarmerowi obca by a ta mowa i milcz c, d ugo patrzy w noc. Potem on równie zobaczy , kto mu towarzyszy -ł ą ł ł ż ł

swoj mier - i pok oni si przed ni . Zdawa o mu si , e to, co mu z ycia pozosta o, uleg o przemianie. Cenneąś ć ł ł ę ą ł ę ż ż ł ł

jak mi o , która wie o rozstaniu, i jak mi o pe ne a po brzegi. ł ść ł ść ł żNazajutrz zjedli razem, a farmer powiedzia : „Nawet gdy odejdziesz, zostanie mi przyjaciel". Potem wyszli przedł

dom i podali sobie r ce. Obcy poszed swoj drog , a farmer na swoje pole.ę ł ą ą

415 Jeste przecie moj ...ś ż ą„Ach wró ko, jeste przecie moj pierwsz on !"ż ś ż ą ąż ąTo naprawd zdumiewaj ce, jakie znaczenie maj byli partnerzy w pó niejszych zwi zkach i rodzinach, przedeę ą ą ź ą

wszystkim wtedy, gdy nie szanuje si ich mi o ci, bólu rozstania i losu, który im przypad . Je li rozstanie zę ł ś ł ś

partnerem jest bardzo bolesne, a tak e niepozbawione poczucia winy, to pó niej cz sto nie chce si dostrzec tejż ź ę ę

wi zi, umniejsza jej znaczenie i zrzuca win za rozstanie na opuszczonego partnera. Nast pnemu partnerowi ię ę ę

w asnym dzieciom zataja si t mi o lub wymienia z nastawieniem, które si ga od braku znaczenia ił ę ę ł ść ę

zapomnienia a po lekcewa enie i zniewag .ż ż ę

Je li jednak nie szanuje si by ych partnerów i nie uzna tego, e przez rozstanie z nimi zrobi o si miejsce dlaś ę ł ż ł ę

pó niejszego zwi zków i dla dzieci, wtedy cz sto pó niejsi partnerzy solidaryzuj si z opuszczon kobiet lubź ą ę ź ą ę ą ą

opuszczonym m czyzn - nawet je li nie wiedz o ich istnieniu - i opuszczaj zwi zek tak samo, jak gdyby węż ą ś ą ą ą

swoim wn trzu mówili poprzednikom: „Skoro ty zosta e opuszczony tak bole nie, ja równie nie mog wzię ł ś ś ż ę ąć tego zwi zku". Albo dziecko czuje jak wcze niejszy opuszczony partner matki lub ojca i reprezentuje go z jegoą ś

uczuciami i z jego zachowaniem w tej rodzinie. Je li opuszczony partner w wyniku rozstania pozostaje przez ca eś ł

ycie sam lub wszystkie jego pó niejsze zwi zki si nie udaj , wtedy dziecko z pó niejszego ma e stwa tego, ktoż ź ą ę ą ź łż ń

odszed , na laduje by ego partnera w swoim losie: Równie pozostaje samotne lub wszystkie jego zwi zkił ś ł ż ą

damsko-m skie nie udaj si , bez wyra nego powodu.ę ą ę źWiele ba nie odzwierciedla nieudane zwi zki mi dzy kobiet a m czyzn . Dlatego ba nie stanowi dla dzieciś ą ę ą ęż ą ś ą

p aszczyzn projektowania wykluczonych partnerów z wcze niejszych wa nych zwi zków rodziców. Uderzaj ceł ę ś ż ą ą

jest to, e opuszczone kobiety odgrywaj w ba niach du o wi ksz rol ni opuszczeni m czy ni. Dobitnymż ą ś ż ę ą ę ż ęż ź

przyk adem tematu „opuszczonej kobiety" jest ba pi ca królewna. ł śńŚ ą

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

Fragment ksi kiJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapii systemowo-fenomenologicznej.© byąż ż ś ś

Jakob Robert Schneider 2000

140

Page 141: Hellinger myśli all inna czcionka

416 Trzy gracje

Pewna kobieta imieniem Brigitte uczestnicz ca w zaj ciach chcia a wiedzie , dlaczego m czy ni nie zostaj zą ę ł ć ęż ź ą

ni . Albo oni odchodz od niej, albo ona opuszcza m czyzn. Nie sprawia a wra enia nieszcz liwej z tegoą ą ęż ł ż ęś

powodu, a gdy terapeuta to powiedzia , poczu a si dotkni ta, poniewa uwa a a, e nie jest traktowanał ł ę ę ż ż ł ż

powa nie. Jednak potem przysz y zy bólu i samotno ci. By a najstarsz córk swoich rodziców. Na pytanie oż ł ł ś ł ą ą

partnerów rodziców przed ma e stwem powiedzia a: „Nic nie wiem o by ych partnerach". Na ponowne pytanie,łż ń ł ł

czy nie by o takowych, czy te ona tylko nic o nich nie wie, odpowiedzia a: „Ja nic nie wiem".ł ż ł

Ustawienie rodziny pochodzenia nie pokaza o na pierwszy rzut oka wyra nej dynamiki rodzinnej. Wszyscył ź

przedstawiciele byli weseli i miali si . Tylko przedstawicielka matki by a z a i powiedzia a nagle: „Brakuje kogoś ę ł ł ł ś obok mojego m a!". Poniewa Brigitte na pocz tku warsztatu wymieni a ęż ż ą ł pi c królewnŚ ą ą ę jako swoj ulubioną ą bajk , terapeuta ustawi na prób kobiet obok ojca. Wtedy przedstawiciel ojca powiedzia nagle: „Brakujeę ł ę ę ł

jeszcze jednej!". Dlatego postawiona zosta a druga kobieta. Po krótkiej przerwie przedstawiciel ten uwa a , e:ł ż ł ż

„Musz by trzy!". Dlatego dostawiona zosta a jeszcze trzecia kobieta. W tym momencie przedstawicielkaą ć ł

Brigitte zrobi a du e oczy. Odwróci a si do nieznajomych kobiet i zawo a a: „Nie wiem w ogóle, co ja z tegoł ż ł ę ł ł

b d mia a!". Sama Brigitte natomiast mia a si . Terapeuta przerwa w tym momencie ustawienie, a Brigitteę ę ł ś ł ę ł

opowiedzia a, e jako dziecko zawsze dostawa a w sklepie cukierki od adnej sprzedawczyni, a kiedy ta kobietał ż ł ł ś

powiedzia a jej: „Chcia abym, eby by a moim dzieckiem".ł ł ż ś łNast pnego dnia Brigitte zg osi a si zaraz na pocz tku zaj i powiedzia a, e wypytywa a swego ojca oę ł ł ę ą ęć ł ż ł

wcze niejsze zwi zki. Wtedy on miej c si odpowiedzia : „Mia em trzy narzeczone przed twoj matk . Drug iś ą ś ą ę ł ł ą ą ą

trzeci bardzo lubi em. Z nimi zawsze by o weso o. Jedn z nich znasz. By a sprzedawczyni w sklepie, doą ł ł ł ą ł ą

którego matka ci zawsze wysy a a na zakupy. Pierwsza by a bardzo zaborcza. Gdy j opu ci em, by a na mnieę ł ł ł ą ś ł ł

strasznie z a". Gdy Brigitte to opowiada a, nie by o jej wcale do miechu. Mia a zy w oczach. Terapeutał ł ł ś ł ł

natychmiast kaza po raz drugi ustawi rodzin i trzy narzeczone ojca, a wi przedstawicielki Brigitty z pierwszł ć ę ęź ą „z " narzeczon sta si wyra nie widoczny. Wtedy terapeuta wzi Brigitte do ustawienia. Ci gn o j włą ą ł ę ź ął ą ęł ą

magiczny sposób do pierwszej narzeczonej, a gdy terapeuta ustawi j przed ni , przedstawicielka ta odwróci ał ą ą ł

si , zakry a twarz d o mi i gorzko p aka a. Wtedy Brigitte podesz a do niej, dotkn a j delikatnie i powiedzia a:ę ł ł ń ł ł ł ęł ą ł

„Nie odwracaj si , prosz . Chcia abym ci zobaczy ".ę ę ł ę ć

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapii systemowo-ż ś śfenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

417 Porzucona

Wstrz saj c histori pi cej królewny z perspektywy opuszczonej ukochanej opowiedzia a kiedy pewnaą ą ą ę ś ą ł ś

pi dziesi cioletnia kobieta podczas ustawie klinice uzdrowiskowej. Kobieta ta sprawia a wra enie m odejęć ę ń ł ż ł

dziewczyny, z d ugimi w osami i filigranow figur . Jej oczy b yszcza y w rozmarzeniu. Jednak twarzy by ał ł ą ą ł ł ł

naznaczona zgorzknieniem i ci kim losem. W rozmowie wst pnej opowiada a swoj histori z u miechem ięż ę ł ą ę ś

g osem, który przychodzi z daleka. „Moja prababka by a s u c w arystokratycznym domu. Zasz a w ci zł ł ł ł żą ą ł ążę

141

Page 142: Hellinger myśli all inna czcionka

›w adc zamku‹ , który j wygna wraz z dzieckiem. Tym dzieckiem by a moja babka. W wieku osiemnastu latł ą ą ł ł

zakocha a ona si na balu w dojrza ym ju panu i sp dzi a z nim noc. Pan ten znikn nast pnego dnia bez ladu.ł ę ł ż ę ł ął ę ś

Moja babka by a za w ci y z moj matk . Moja matka zakocha a si w wieku osiemnastu lat w austriackimł ś ąż ą ą ł ę

baronie. By a z nim tylko jedn noc, i zasz a w ci . Ale baron znikn . I wtedy powiedzia am sobie, e to mi sił ą ł ążę ął ł ż ę nie zdarzy i po osi gni ciu pe noletnio ci od razu wyjecha am do Pary a. Tam pozna am pewnego Algierczyka.ą ę ł ś ł ż ł

D ugo si waha am, czy mam si z nim zadawa . Jednak pewnej nocy uleg am. Algierczyk nast pnego dniał ę ł ę ć ł ę

znikn na zawsze, a ja by am w ci y z moj córk . Tej córce odda am ca moj mi o . A eby by tylko dlaął ł ąż ą ą ł łą ą ł ść ż ć

niej, nie spojrza am ju na adnego m czyzn . Ale poniewa chcia am j od ywia szczególnie zdrowo, onoł ż ż ęż ę ż ł ą ż ć

bardzo schud a, i urz d do spraw dzieci i m odzie y chcia mi j odebra . Zanim to jednak si sta o, moje dzieckoł ą ł ż ł ą ć ę ł

w drodze do szko y wpad o pod samochód i zgin o".ł ł ęł

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

418 pi ca królewna budzi siŚ ą ęBa śń pi ca królewnaŚ ą opowiada o tym, e król zaprosi na chrzest swojej pi knej i umi owanej córki wszystkież ł ę ł

wcze niejsze kobiety - w j zyku ba ni: wró ki - z wyj tkiem trzynastej. Ona jest na niego z a i pogr a królewnś ę ś ż ą ł ąż ę wraz z ca ym zamkiem w stuletni sen. Kobiety, które wymieniaj pi c królewn jako swoj histori , sprawiajł ąŚ ą ą ę ą ę ą podobne wra enie: cz sto s nieco zaspane i nu innych, gdy mówi . Bardzo cz sto wygl daj du o m odziej,ż ę ą żą ą ę ą ą ż ł

jak gdyby wci mia y „pi tna cie lat". W zwi zkach z m czyznami s „m cicielkami" i je li trac m czyzn ,ąż ł ę ś ą ęż ą ś ś ą ęż ę

staj si twarde i z e. Nierzadko kobiety ty cierpia y w dzieci stwie lub te pó niej na atopowe zapalenie skóryą ę ł ł ń ż ź

lub mia y inne problemy ze skór , co niekiedy wskazuje na dawne, nieuczczony zwi zek ojca lub matki.ł ą ą

Aby znale rozwi zanie, trzeba pozbawi ba uwodzicielskiej iluzji, e wszystko ko czy si przecie dobrze, aźć ą ć śń ż ń ę ż

królewicz odnajdzie kiedy pi kn dziewczyn i we mie j w ramiona: Gdy dziewczyna otworzy po stu latachś ę ą ę ź ą

oczy, to nie b dzie ju mia a pi tnastu lat, lecz sto pi tna cie. Mo na sobie wyobrazi , jakie oczy zrobi wtedyę ż ł ę ę ś ż ć

królewicz. Ba nie tego co prawda nie mówi . Ale takie uwagi mog pozbawi wewn trzne obrazy ich czaru.ś ą ą ć ęAlbo mo na ba opowiedzie inaczej: e król powraca do domu. Widzi, co si sta o. Przypomina sobie kl twż śń ć Ż ę ł ą ę rzucon przez trzynast wró k , ka e j przyprowadzi - i rozpoznaje w niej swoj pierwsz on . Patrzy jej wą ą ż ę ż ą ć ą ąż ę

oczy i mówi jej: „Przykro mi, e ci tak zrani em. Teraz widz twoj mi o . Równie ja ciebie kiedy kocha em".ż ę ł ę ą ł ść ż ś ł

Potem zaprasza j do odwiedzenia zamku. Po chwili wró ka zostawia gniew, a potem swoje zy i zgadza si . Aleą ż ł ę

zostaje tylko krótko. yczliwie patrzy na królewn , g adzi jej r k i pi kne w osy i mówi jej: „Uwalniam ci ".Ż ę ł ę ę ę ł ę

Wtedy dziewczynka budzi si z g bokiego snu, przeciera oczy, widzi ojca i obc kobiet i pyta: „Kim ona jest?" -ę łę ą ę

„Bardzo j kiedy lubi em, jeszcze przed twoj matk ", odpowiada ojciec, „to moja pierwsza ona". Wró kaą ś ł ą ą ż ż

wr cza królewnie pi kny podarek i idzie swoj drog . A królewna biegnie do matki i tuli si w jej ramionach.ę ę ą ą ę

419 Bezkresna mi oł ść

142

Page 143: Hellinger myśli all inna czcionka

Daleko w morzu woda jest tak niebieska jak p atki najpi kniejszych chabrów. Ca ymi dniami morskie ksi niczkił ę ł ęż

bawi y si w zamku króla mórz. „Ka da z was, gdy sko czy pi tna cie lat - powiedzia a babka - b dzie mog ał ę ż ń ę ś ł ę ł

wynurzy si z morza". adna nie czeka a na to tak jak najm odsza...ć ę Ż ł ł

Ma a syrenkał Hansa Andersena to d uga ba , pe na poezji, melancholijna i tragiczna.ł śń łNajm odsza, szósta ksi niczka t skni a najbardziej ze wszystkich sióstr, eby pozna wiat ludzi. W a nie ona,ł ęż ę ł ż ć ś ł ś

która musia a czeka najd u ej. Uprawia a swój ogródek na dnie morza i pociesza a si marmurowym pos giemł ć ł ż ł ł ę ą

pi knego ch opca, który dosta si na dno morza z zatopionego statku. Wreszcie przyszed ten moment. Cicha ię ł ł ę ł

zamy lona dziewczynka sko czy a pi tna cie lat i mog a po raz pierwszy wyp yn na powierzchni . I tak zacz aś ń ł ę ś ł ł ąć ę ęł

si tragedia...ęMaria, trzydziestoletnia kobieta, od kilku lat zam na, skar y a si na to, e cz sto m cz j silne ataki t sknoty,ęż ż ł ę ż ę ę ą ą ę

które nie odnosz si jednak do jej m a, lecz raczej do ukochanego, którego sobie wymarzy y, lub do jakiegoą ę ęż ł ś m czyzny w jej otoczeniu, z którym nawet ani razu nie rozmawia a, a który jednak opanowuje jej my li ięż ł ś

uczucia.

W ustawieniu rodzinnym siostra ojca, która w okresie dzieci stwa Marii mieszka a w tym samym domu,ń ł

odczuwa a siln t sknot , która j ci gn a w dal. Wtedy Maria przypomnia a sobie, e to w a nie ta ciotkał ą ę ę ą ą ęł ł ż ł ś

opowiada a jej stale ba o ma ej syrence i inne historie, w których chodzi o d ugie oczekiwanie na upragnionegoł śń ł ł

ksi cia. W ustawieniu przedstawicielka Marii czu a si bardzo zwi zana z t ciotk i tak e odczuwa a t t sknot .ę ł ę ą ą ą ż ł ę ę ęOkaza o si , e ta ciotka, zanim sko czy a pi tna cie lat, sp dzi a lato u szwedzkiej rodziny, gdzie zakocha a sił ę ż ń ł ę ś ę ł ł ę bezkresn mi o ci w najstarszym synu, który przyjecha na trzy dni w odwiedziny i chodzi z ni na romantyczneą ł ś ą ł ł ą

spacery po parku. Sporadycznie pisywali do siebie, a ciotka w m odzie czej naiwno ci przypisywa a tym listomł ń ś ł

zbyt wielkie znaczenie. Idealizowa a i ubóstwia a tego m czyzn przez d ugie lata w swoim sercu, a on pozostał ł ęż ę ł ł umi owanym w jej marzeniach.łGdy w ustawieniu ten wymarzony m czyzna zosta postawiony obok przedstawicielki ciotki, ona rozpromieni aęż ł ł

si i wzi a w ramiona m czyzn swoich snów. Po chwili jednak powróci o otrze wienie, i z lekkim u miechemę ęł ęż ę ł ź ś

pozwoli a odej swej „spersonifikowanej t sknocie". Maria, które ledzi a ten proces ze zami w oczach,ł ść ę ś ł ł

powiedzia a pó niej, e równie prze y a w tym momencie po egnanie z t t sknot . ł ź ż ż ż ł ż ą ę ą

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

420 Niespe niona mi oł ł śćBa o ma ej syrence odnosi si do niespe nionej mi o ci. Kobieta nie mo e powiedzie o swojej mi o ciśń ł ę ł ł ś ż ć ł ś

ukochanemu i dlatego on bierze inn . Ale t sknota pozostaje w sercu i odbiera szanse innym, pó niejszymą ę ź

zwi zkom. Kobieta pogr a si w bólu, nierzadko maj cemu konsekwencje somatyczne, i milknie w relacjach zą ąż ę ą

m czyznami. Czasami nawet pope nia samobójstwo.ęż ł

Birgit, trzydzie ci pi lat, jest zrozpaczona: „Có za m czyzn sobie wyszukuj ?". Wszystkie jej zwi zki rozpad yś ęć ż ęż ę ą ł

si albo nie dosz y do skutku. Okoliczno ci by y ró ne. Pierwszego przyjaciela mia a w wieku pi tnastu lat, aleę ł ś ł ż ł ę

rodzice byli przeciwni. W wieku dwudziestu lat obdarzy a wielk mi o ci m czyzn , który wyjecha na studiał ą ł ś ą ęż ę ł

do Ameryki i nigdy nie wróci . Ukochany, którego pozna a maj c dwadzie cia sze lat, po trzyletnim zwi zkuł ł ą ś ść ą

143

Page 144: Hellinger myśli all inna czcionka

nie by gotowy wyprowadzi si od swojej matki. Ostatni przyjaciel by arabem, jednak ró nice kulturowe okaza ył ć ę ł ż ł

si zbyt du e.ę żNa pytanie, kto w jej rodzinie pochodzenia nie mo e si po czy jako para, odpar a: „Moi rodzice". Birgit by aż ę łą ć ł ł

ich jedynym dzieckiem. Od trzeciego roku ycia ca ymi dniami by a u babci ze strony matki, bo oboje rodziceż ł ł

pracowali. Ojciec i matka cz sto si k ócili i rozwiedli si , gdy Birgit mia a dwana cie lat.ę ę ł ę ł śW ustawieniu ojciec sta daleko od matki, a reprezentantka matki powiedzia a: „Mój m odszed , pogodzi amł ł ąż ł ł

si z tym. Czuj si sama". Reprezentant ojca czu to tak, e nikt w rodzinie nim si nie interesuje i e równieę ę ę ł ż ę ż

dobrze móg by odej . Reprezentantce Bigit brak o ojca. Czu a si sprzymierzona z kobietami, przede wszystkimł ść ł ł ę

ze swoj babk , która mia a ko atanie serca. Babka by a zadowolona ze wspólnoty trzech kobiet. „Nieą ą ł ł ł

potrzebujemy m czyzny" powiedzia a, chocia mia a wra enie, e brakuje czego po prawej stronie. Gdyęż ł ż ł ż ż ś

dostawiony zosta dziadek, nic to nie zmieni o dla babki. Jednak ojca Birgit ci gn o nadal na zewn trz.ł ł ą ęł ąOjciec Birgit wydawa si by zwi zany ci le ze swoim biologicznym ojcem, którego babka Birgit ze strony ojcał ę ć ą ś ś

nie mog a po lubi , poniewa jej rodzice byli temu przeciwni. Mia zakaz wst pu do domu jeszcze w ci y, ał ś ć ż ł ę ąż

odwiedziny u nie lubnego syna wygl da y tak strasznie, e z nich zrezygnowa . Babka ta ze strony ojca po lubi aś ą ł ż ł ś ł

co prawda innego m czyzn , ale czu a si zwi zana ze swoim pierwszym ukochanym, ojcem ojca.ęż ę ł ę ąW ustawieniu przedstawiciel ojca by bardzo poruszony widz c trwa mi o swej matki do ojca, i czu si dzi kił ą łą ł ść ł ę ę

temu du o wi ksz blisko ze swoj aktualn rodzin , Birgit i jej matk .ż ę ą ść ą ą ą ąChocia Birgit by a bardzo poruszona losami, które zobaczy a w ustawieniu, czu o si , e jeszcze czego brakuje.ż ł ł ł ę ż ś

Nast pnego dnia opowiada a, e w nocy jeszcze d ugo my la a o babce ze strony matki i e my la a o swoimę ł ż ł ś ł ż ś ł

dziadku, którego babcia zawsze traktowa a bardzo wynio le. Przypomnia a sobie scen , w której oboje sił ś ł ę ę gwa townie k ócili. Dziadek zdj ze ciany oprawione w ramk zdj cie i rozbi . Birgit nie potrafi a sobieł ł ął ś ę ę ł ł

przypomnie , kim by a osoba na tym zdj ciu.ć ł ęBirgit zadzwoni a do bardzo ju s dziwej babki, a ta bez ogródek powiedzia a: „To by a moja wielka mi o , jakł ż ę ł ł ł ść

mia am szesna cie lat. On mia osiemna cie, i byli my w sobie zakochani do szale stwa, ale mogli my sił ś ł ś ś ń ś ę widywa tylko rzadko. Zar czyli my si po kryjomu, gdy sko czy am osiemna cie lat, i wkrótce on zgin nać ę ś ę ń ł ś ął

wojnie". Babka Birgit nigdy nie przesta a kocha tego narzeczonego, i dopiero gdy on zosta dostawiony wł ć ł

kolejnym ustawieniu, mog a spojrze na dziadka i stan przy nim.ł ć ąćzy rado ci pop yn y z oczu Birgit, gdy zobaczy a wszystkie pary w jej rodzinie, które t skni y do siebie i nieŁ ś ł ęł ł ę ł

mog y si po czy . „By am osaczona przez kobiety i m czyzn, którzy nie mogli si po czy , chocia sił ę łą ć ł ęż ę łą ć ż ę kochali!". Birgit mia a jako drug ba histori o dwojgu królewi tek, które nie mog y si po czy . ł ą śń ę ą ł ę łą ć

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

421 Mi o i mierł ść ś ćUjawnienie takiej dzia aj cej od pokole dynamiki porusza serca osób zainteresowanych. Cieszy i nastraja teł ą ń ż smutkiem. Boli prze ywanie cierpie i trosk naszych najbli szych oraz boli zgoda na minione uwik ania i ichż ń ż ł

skutki. Jednocze nie daje ulg i wzmacnia do wiadczanie ukrytej pod tym mi o ci i wi zi. Rozwi zanie udaje si ,ś ę ś ł ś ę ą ę

gdy mi o przetrzyma ból, zostawi wszystko i gdy znajdzie nowy „widoczny" wyraz dla tej wi zi.ł ść ę

144

Page 145: Hellinger myśli all inna czcionka

Niespe niona mi o czasami prowadzi nawet do mierci.ł ł ść śKarl cierpia na chroniczne zapalenie trzustki. Do ustawienia aktualnej rodziny wybra równie przedstawicielał ł ż

swojej choroby i ustawi go bardzo blisko siebie, mi dzy sob a on , a naprzeciwko dwójki dzieci. Przedstawicielł ę ą ż ą

symptomu zachowywa si bardzo czule wobec niego, ale wprowadza podzia pary i bardzo obci a dzieci.ł ę ł ł ąż ł

System jednak wydawa si bardzo stabilny, i nie by o wida rozwi zania. Na pytanie o wa ne wydarzenia wł ę ł ć ą ż

rodzinie pochodzenia Karl wymieni mimochodem by przyjació k swego ojca, która go zawsze ubóstwia a.ł łą ł ę ł

Ojciec j lubi , ale nigdy nie dawa nadziei na ma e stwo. Gdy po lubi matk Karla, ta kobieta pope ni aą ł ł łż ń ś ł ę ł ł

samobójstwo.

Ojciec i ta przyjació ka zostali w czeni do ustawienia, i rozwin si mi dzy nimi wstrz saj cy proces, a doł łą ął ę ę ą ą ż

chwili, gdy po d ugim u cisku, spleceni ciasno si uspokoili. Wtedy przedstawiciel symptomu wycofa si do k tał ś ę ł ę ą

i powiedzia : „Teraz mnie nie potrzebujecie. By em bólem tej kobiety". Ca e zdarzenie g boko poruszy oł ł ł łę ł

wszystkich przedstawicieli, terapeutów i ca grup . Karl ledzi je jak w transie. Chocia wszystko wydawa o siłą ę ś ł ż ł ę takie jasne, powiedzia , e nic nie rozumie. Kilka miesi cy pó niej stwierdzono u niego raka.ł ż ę źCzy ustawienie min o si z wydarzeniami w jego rodzinie i w pewnym sensie z nim? Nie wiemy tego. Zarównoęł ę

praca z pomoc historii, jak te ustawienia rodzinne nie wyja niaj wszystkiego i nie sprawiaj cudów. Dzia ają ż ś ą ą ł ą nie tyle przez poznanie przyczyn, lecz raczej przez wgl d w rozwi zanie. Jest tak, jak gdyby co mog o wyj naą ą ś ł ść

jaw, co dotychczas by o ukryte dla wiadomo ci. To przynosi ulg , daje si , a czasami te leczy. Jednak zdarzenieł ś ś ę łę ż

w duszy pozostaje czym wi kszym, czego nie da si ogarn , i to ogarnia i dzia a wedle praw, których cz stoś ę ę ąć ł ę

tylko mo emy si domy le i które zawsze trzeba respektowa .ż ę ś ć ćFragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

422 Dwie kobiety i jeden m czyznaężUboga wdowa y a samotnie w ma ej chatce, a przed chatk by ogródek, w którym sta y dwa krzewy ró ane:ż ł ł ą ł ł ż

jeden z nich mia kwiaty bia e, a drugi czerwone. Wdowa mia a dwie córeczki, podobne do tych krzewów, jednł ł ł ą zwano Bia o nie k , a drug Ró yczk . By y one tak pobo ne i dobre, tak pilne i pracowite, jak rzadko któreł ś ż ą ą ż ą ł ż

dzieci na wiecie. Dziewczynki tak si kocha y wzajemnie, e wychodz c razem bra y si zawsze za r czki iś ę ł ż ą ł ę ą

postanowi y si nigdy nie rozstawa . A matka umacnia a je w tym: „Co jedna ma, tym niech si z drug dzieli":ł ę ć ł ę ąPewnego zimowego wieczoru do drzwi zapuka ogromny nied wied , który przemarz i chcia si troch ogrzał ź ź ł ł ę ę ć przy ogniu. Zosta wpuszczony, i wkrótce siostry si oswoi y si z nim zupe nie i pocz y nawet stroi figle.ł ę ł ę ł ęł ć

Nied wied na to pozwala , a gdy przesadza y, wo a : „Dajcie mi spokój, mi e narzeczone, bo wasz zalotnikź ź ł ł ł ł ż ł

ducha wyzionie!".

Wi cej w gruncie rzeczy nie trzeba wiedzie o ę ć Bia o nie ce i Ró yczceł ś ż ż , eby zobaczy , e ba ta wskazuje naż ć ż śń

dynamik wyst puj c w zwi zku „dwie kobiety - jeden m czyzna". Zako czenie jest równie wa ne.ę ę ą ą ą ęż ń ż ż

Nied wied okazuje si oczywi cie ksi ciem, który zosta zakl ty przez kar a z powodu jego skarbów. Królewiczź ź ę ś ę ł ę ł

znalaz szy si znów w swojej normalnej skórze, musi si zdecydowa : „Któr z obu kobiet wybior ?" Bierzeł ę ę ć ą ę

Bia o nie k za on , a Ró yczka otrzymuje na pocieszenie jego brata.ł ś ż ę ż ę ż

145

Page 146: Hellinger myśli all inna czcionka

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapii systemowo-fenomenologicznej.ż ś ś© by Jakob Robert Schneider 2000

424 Bigamista

Bettina przysz a z nast puj cym problemem po porad : „Wchodz wci w zwi zki z m czyznami, w którychł ę ą ę ę ąż ą ęż

musz walczy o partnera. Czasami wygrywam, czasami przegrywam". Je li partner pozostawa , to opuszcza a goę ć ś ł ł

najpó niej po dwóch latach; je li zdecydowa si na inn kobiet , nie potrafi a tego poj i d ugo trwa a w alu.ź ś ł ę ą ę ł ąć ł ł ż

Mia a czterdzie ci cztery lata i by a zm czona ci g frustracj w zwi zkach. ł ś ł ę ą łą ą ąWi kszo jej krewnych ju zmar a, dlatego rodzinne poszukiwania okaza y si mudne. Dopiero po dwóchę ść ż ł ł ęż

latach odkry a, e babka jej ojca, a wi c jej prababka, by a zam na z bigamist , który przez dwadzie cia lat nał ż ę ł ęż ą ś

zmian y to z jedn , to z drug on . Z ka d mia po dwoje dzieci, a jego obie ony nienawidzi y si przez ca eę ż ł ą ą ż ą ż ą ł ż ł ę ł

ycie.żBettina dowiedzia a si tej historii od bardzo ju starej ciotki, która jednak mia a jasny umys i by a wawa. Ona ił ę ż ł ł ł ż

jej siostra, babka Bettiny, bardzo cierpia y wtedy z powodu cz stych, dosy wynaturzonych scen zazdro ci, któreł ę ć ś

rozgrywa y si mi dzy rodzicami, i poprzysi g y sobie, e nigdy nie b d y y jak oni. Bettina s uchaj c tej historiił ę ę ę ł ż ę ąż ł ł ą

poczu a natychmiast siln wi z prababk - a jeszcze bardziej, gdy ciotka pokaza a olejny portret prababki.ł ą ęź ą łW czasie sesji terapeutycznej wyobrazi a sobie, e staje obok prababki, czuje j obok siebie, patrzy jej w oczy;ł ż ą

zrozumia a, jak bliska by a prababce w walce o m czyzn , któr podobnie jak ona wci prowadzi a. Obj ał ł ęż ę ą ąż ł ęł

serdecznie prababk , a rado i ból jednocze nie pokaza y si w jej twarzy. „Czuj , e ona jest kluczem doę ść ś ł ę ę ż

zamkni tych dot d drzwi", powiedzia a z ulg .ę ą ł ąFragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

425 2 + 1

Matylda jest w trzecim d u szym zwi zku, znów dosz a do punktu, w którym stawia sobie pytanie, czy nieł ż ą ł

powinna si rozsta ze swoim przyjacielem, poniewa zawsze czu a si przy nim drugorz dna, i to powodowa o,ę ć ż ł ę ę ł

e by a smutna, niezadowolona i uparta. Ale poniewa obydwa pierwsze zwi zki sko czy a z tego samegoż ł ż ą ń ł

powodu, zacz a zastanawia si nad swoim zachowaniem, i dlatego przysz a po porad . ęł ć ę ł ęPartner Matyldy okaza si bardzo czu y dla niej, zainteresowany zwi zkiem z ni i tylko przy zarzucie, eł ę ł ą ą ż

traktuje j drugorz dnie, z o ci si i nie ukrywa zniecierpliwienia. To jedyny, jednak stale powracaj cy punktą ę ł ś ł ę ł ą

sporny w ich zwi zku. Matylda cz sto dopytywa a si o jego by , zmar partnerk . Gdy on wypowiadal si oą ę ł ę łą łą ę ę

niej pozytywnie, wtedy Matylda ko czy a rozmow uwag , e wobec takiej cudownej kobiety ona mo e by tylkoń ł ę ą ż ż ć

drugorz dn namiastk .ę ą ąW czasie ustawienia za pomoc figurek Matylda ustawi a jego pierwsz partnerk z boku, a siebie w pewnymą ł ą ę

oddaleniu, patrz c w pustk . On natomiast ustawi swoj pierwsz on , w pewnym oddaleniu zwrócon doą ą ę ł ą ąż ę ą

niego, a Matyld obok siebie. Gdy to zobaczy a, czu a si zaskoczona, po chwili jednak powiedzia a: „Nie wierzę ł ł ę ł ę mu". Terapeutka zapyta a j o wydarzenia w rodzinie pochodzenia. Matka Matyldy by a drug on ojca. Onł ą ł ą ż ą

najpierw o eni si z jej siostr . Jednak ta pierwsza kobieta, ciotka Matyldy, zgin a w wypadku.ż ł ę ą ęł

146

Page 147: Hellinger myśli all inna czcionka

Matylda nagle u wiadomi a sobie, e prze ywa uczucia swojej matki. Kiedy matka jej si zwierzy a, e onaś ł ż ż ś ę ł ż

pozna a ojca przed swoj siostr na balu i bardzo si w nim zakocha a. Po pierwszej wizycie u nich w domu onł ą ą ę ł

widzia tylko jej siostr i wkrótce j po lubi . Wraz z tragiczn mierci ciotki Matyldy zrobi o si miejsce u bokuł ę ą ś ł ą ś ą ł ę

ojca dla matki.

Ba śńBia o nie ka i Ró yczkał ś ż ż pokazuje z udzenie, które wyrasta z takich uwik a : Gdy m czyzna mo e mieł ł ń ęż ż ć obie kobiety, a kobiety mog dzieli ycie z m czyzn , wtedy wszystko jest dobrze. W duszy stanowi to cz stoą ć ż ęż ą ę

pod o e trójk ta. Chocia wszyscy cierpi , cz sto bardzo trudno to rozwi za . Trzeba odkry mi o w z udnymł ż ą ż ą ę ą ć ć ł ść ł

zwi zku, eby mog o si co zmieni . Jest to lepa, zwrócona wstecz mi o , która tym mocniej wi e, im ci szyą ż ł ę ś ć ś ł ść ąż ęż

los dzia a w uwik aniu, jak na przyk ad wczesna mier ciotki Matyldy. W ustawieniach rodzinnych cz stoł ł ł ś ć ę

pokazuje si rozwi zanie z pozoru paradoksalne. Je li, w odniesieniu do przyk adu Matyldy, ojciec we mie wę ą ś ł ź

ramiona obie kobiety z mi o ci , najpierw pierwsz on a potem drug , wtedy dzieci b d wolne od p du doł ś ą ąż ę ą ę ą ę

trójk ta w zwi zkach.ą ąRoszpunko, skocz w moje ramiona!

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

426 Roszpunka

W wielu parach dochodzi do konfliktów, poniewa partnerzy odreagowuj na sobie co , co z ich zwi zkiem nież ą ś ą

ma nic wspólnego. Wyst puj przy tym okre lone wzorce zachowania, które zaszyfrowane znajdujemy wę ą ś

opowie ciach. We my dla przyk adu Roszpunk . ś ź ł ęOjciec oddaje w niej córk . Wyrasta ona u czarownicy, mo e ni by matka, babka, ciotka lub jaka osoba wę ż ą ć ś

domu opieki. Gdy osi ga dojrza o p ciow , czarownica zamyka Roszpunk w wie y, do której jedyny dost pą ł ść ł ą ę ż ę

jest przez wysoko po o one okienko. eby dosta si do dziewczynki, czarownica musi zawo a : „Roszpunko,ł ż Ż ć ę ł ć

dziewcz moje, spu e mi w osy swoje!". Roszpunka ma bowiem pi kne, d ugie w osy, wystarczaj co mocne,ę śćż ł ę ł ł ą

eby si po nich wspi . Ale ma te pi kny g os, którym umila sobie samotno . I tak jak musia o si sta :ż ę ąć ż ę ł ść ł ę ć

Królewicz s yszy ten g os, zostaje poruszony w sercu, wci powraca, eby si jej przys uchiwa , a pewnego razuł ł ąż ż ę ł ć ż

widzi wo aj c czarownic . Te próbuje szcz cia, próbuje zakl cia, w osy Roszpunki spadaj , a on wspina si doł ą ą ę ż ęś ę ł ą ę

niej. M oda, pi kna dziewczyna najpierw bardzo si zl k a m czyzny, który stan nagle przed ni . Ale on jestł ę ę ę ł ęż ął ą

mi y dla niej, st d pozbywa si l ku, bior si za r ce i snuj plany na przysz o .ł ą ę ę ą ę ę ą ł śćRoszpunka ma swój sposób bycia. Jest rozmowna i dlatego si wygaduje: zdradza ukochanego. Kosztuje to ję ą pi kne w osy i wygnanie na pustyni . Ale to nie wszystko. Czarownica wykorzystuje obci te w osy, eby zwabię ł ę ę ł ż ć królewicza. Wszed szy do Roszpunki, znajduje zamiast ukochanej czarownic , skacze z rozpaczy z wie y. Zostajeł ę ż

przy yciu, ale traci wzrok w kolczastych krzakach. To jest kres mi o ci. M czyzna lepnie, kobieta musiż ł ś ęż ś

wychowywa bli niaki w biedzie i w samotno ci. W rzeczywisto ci to koniec historii. Tylko w ba ni ko czy sić ź ś ś ś ń ę ona dobrze.

Gdy ojciec oddaje dziecko, mo e dlatego e nie ma odwagi wzi odpowiedzialno ci za nie, wtedy córka zż ż ąć ś

pó niejszego ma e stwa identyfikuje si z tym oddanym dzieckiem i czuje si jak ono. Córka jest z a na ojca.ź łż ń ę ę ł

147

Page 148: Hellinger myśli all inna czcionka

Ale poniewa jak wszystkie dzieci kocha swego ojca, jej gniew spada na ukochanego. Na nim m ci si za swojż ś ę ą oddan siostr . Ten m czyzna p aci za to zam tem i l kiem. Kobieta p aci samotno ci .ą ę ęż ł ę ę ł ś ąFragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

427 Z ap mnie - skacz !ł ęPewna kobieta, Astrid, przysz a na grup ustawieniow . Trudno jej by o poradzi sobie z tym, e jej m z obawył ę ą ł ć ż ąż

przed popadni ciem w szale stwo pope ni samobójstwo. Ta kobieta robi a wra enie bardzo speszonej. Dopieroę ń ł ł ł ż

gdy opowiada a o swojej siostrze przyrodniej, o której istnieniu dowiedzia a si niedawno, mówi a bardzo jasno.ł ł ę ł

Jej ojciec mia narzeczon , ale zakocha si w jej matce. Wtedy dowiedzia si , e narzeczona zasz a z nim wł ą ł ę ł ę ż ł

ci . Mimo tego opu ci j . Ona urodzi a to dziecko i odda a do przytu ku. Kilka tygodni po seminarium Astridążę ś ł ą ł ł ł

odszuka a ten przytu ek i dowiedzia a si , e jej siostra - „takie kochane dziecko", jak przypomnia a sobie starał ł ł ę ż ł

opiekunka - zmar a w wieku sze ciu lat na dzieci c chorob , przypadkowo dok adnie w dniu trzecich urodzinł ś ę ą ę ł

Astrid. Los jej siostry bardzo poruszy Astrid, i postanowi a cz swojego maj tku zapisa na rzeczy przytu ku.ł ł ęść ą ć łW ustawieniu systemu aktualnego by o wida wyra nie, e w a ciwie to ona chcia a odej z rodziny w mier , ał ć ź ż ł ś ł ść ś ć

jej m zrobi to dla niej. Równie terapia ma e ska nie mog a uratowa mi o ci tej pary i ycia jej m a. Si aąż ł ż łż ń ł ć ł ś ż ęż ł

uwik ania by a zbyt wielka. Nie wiemy, czy wiedza o istnieniu i losie siostry Astrid zmieni aby losy tegoł ł ł

ma e stwa. Jednak dzi ki zdobytej jasno ci i zgodzie Astrid mog a si pozby stanów depresyjnych, odnalaz ałż ń ę ś ł ę ć ł

pokój w stosunku do swego zmar ego m a i potrafi a z ca ych si troszczy si o swoich dwóch synów. Dwa latał ęż ł ł ł ć ę

po seminarium znów zg osi a si z pytaniem w sprawie swojego nowego zwi zku, w który z wielk ostro no cił ł ę ą ą ż ś ą wesz a. Terapeuta powiedzia do niej: skoro Roszpunka jest zamkni ta w wie y, to w ka dym razie lepiej b dzie,ł ł ę ż ż ę

je li z góry zawo a do ukochanego: „Roz ó prosz ramiona i z ap mnie. Skacz ".ś ł ł ż ę ł ęFragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

428 nie kaŚ żKto czeka w trumnie ze szk a na ksi cia? Bia a jak nieg, rumiana jak krew i czarny jak heban! nie ka! Walkł ę ł ś Ś ż ę mi dzy ni a macoch o to, kto jest najpi kniejszy, rozstrzyga cudowne lustereczko na niekorzy królowej.ę ą ą ę ść

Chodzi o miejsce przy ojcu. Dla nie ki walka ta w ba ni jest beznadziejna i nieomal miertelna. Równie wŚ ż ś ś ż

realiach rodziny je li dochodzi do zazdro ci mi dzy matk a córk w walce o ojca, odej musi najcz ciejś ś ę ą ą ść ęś

dziecko.

Eva jako dziecko zawsze ba a si , e jej matka chce si zabi . Opowiada a, e ojciec kocha j jako dziecko gor coł ę ż ę ć ł ż ł ą ą

i serdecznie. A do okresu dojrzewania baraszkowa a cz sto w ó ku z ojcem, a matka zabroni a jej wst pu doż ł ę ł ż ż ł ę

ma e skiego o a. Ojciec dla wi tego spokoju wycofa si i y tylko swoj prac . W ustawieniu jasna sta a siłż ń ł ż ś ę ł ę ż ł ą ą ł ę dynamika w rodzinie. Matka mia a narzeczonego, który zgin w nieszcz liwym wypadku na krótko przedł ął ęś

planowanym ma e stwem. Do tego ukochanego m czyzny ci gn o matk . Ojciec nie chcia wiedzie o tymłż ń ęż ą ęł ę ł ć

148

Page 149: Hellinger myśli all inna czcionka

ukrytym d eniu swojej ony do zmar ego narzeczonego. Widzia tylko swoj jedyn córk . Gdyąż ż ł ł ą ą ę

przedstawicielka matki Ewy postawiona zosta a obok narzeczonego, wtedy przedstawicielka Ewy natychmiastł

stan a przy ojcu i obj a go. Wtedy matka zez o ci a si i powiedzia a: „Nie chc tego".ęł ęł ł ś ł ę ł ęRozwi zanie w ustawieniu mia o dwa elementy. Rodzice zostali postawieni obok siebie, i nast pi dialog mi dzyą ł ą ł ę

ma onkami, w którym ojciec uszanowa i uzna mi o ony do zmar ego narzeczonego. A matka powiedzia ałż ł ł ł śćż ł ł

do m a, e teraz on jest jej m em i e cieszy si , gdy on j teraz b dzie mia w swoim sercu. Przedstawiciel ojcaęż ż ęż ż ę ą ę ł

odpowiedzia na to: „Teraz dopiero widz moj on po raz pierwszy". Ewa natomiast si zez o ci a ił ę ą ż ę ę ł ś ł

powiedzia a: „To jest teatr. Nie wierz w to". Terapeuta odpowiedzia jej: „Je li jeste gotowa, to zrób terazł ę ł ś ś

bardzo trudne wiczenie". Ewa by a gotowa, pok oni a si d ugo i g boko przed swoj matk . Stoj c przedć ł ł ł ę ł łę ą ą ą

matk w g bokim pok onie, zacz a dygota i bardzo p aka . Przedstawicielka matki podesz a do niej i wzi a ją łę ł ęł ć ł ć ł ęł ą w ramiona. Ewa d ugo pozosta a w ramionach matki, a p acz usta , a oddech si uspokoi . Wtedy spojrza ał ł ż ł ł ę ł ł

matce w oczy i powiedzia a po prostu: „Mamo".łWtedy terapeuta ustawi j przed ojcem i kaza powiedzie : „Tato, miejsce przy tobie nale y do mamy. Wycofujł ą ł ć ż ę si teraz z mi o ci ".ę ł ś ąFragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

429 Macocha i pasierbica

Czasami ba nie ka pasuje jeszcze dok adniej. Chodzi przecie w a ciwie o zazdro mi dzy macoch aśńŚ ż ł ż ł ś ść ę ą

pasierbic . Christa przysz a na grup , poniewa mia a trudno ci z m em i z dzie mi. Pierwsza ona m aą ł ę ż ł ś ęż ć ż ęż

zmar a, tak i wniós do drugiego ma e stwa dwoje dzieci. Równie pierwszy m Christy zmar i równie onał ż ł łż ń ż ąż ł ż

mia a dwoje dzieci z tego ma e stwa. W momencie udzia u w seminarium dzieci te mia y mi dzy szesna cie ał łż ń ł ł ę ś

osiemna cie lat. W tej rodzinie oczywi cie wiele si dzia o. Christa bardzo anga owa a si na rzecz wszystkichś ś ę ł ż ł ę

czworga dzieci i chcia a przede wszystkim, eby dzieci nie czu y si nierówno traktowane nawet wł ż ł ę

najdrobniejszych sprawa. Na grupie powiedzia a, e jej m nie pomaga jej w wychowaniu, i d ugo ju tego nieł ż ąż ł ż

wytrzyma. W trakcie ustawienia innego uczestnika kursu, który si ba , e jego matka go opu ci, ona nieę ł ż ś

wytrzyma a i rzuci a uwag : „Ale matka przecie nigdy nie opu ci dzieci!".ł ł ę ż śNa pytanie o ulubion histori z dzieci stwa wymieni a nie k . Gdy przysz a kolej, eby poda informacje zeą ę ń ł Ś ż ę ł ż ć

swej rodziny pochodzenia, sta o si jasne, e by a bardzo mocno zwi zana z matk , i e los nie ki przypad jejł ę ż ł ą ą ż Ś ż ł

matce. Matka matki zmar a, gdy matka Christy mia a pi lat. Dziadek wkrótce potem si ponownie o eni .ł ł ęć ę ż ł Matka Christy nie potrafi a w ogóle porozumie si z macoch , tak i w wieku o miu lat trafi a do rodziny ciotki.ł ć ę ą ż ś ł

Jako dziecko kocha a swego ojca bardzo gor co i serdecznie, ale by a z a na niego, gdy ojciec znów si o eni , ał ą ł ł ę ż ł

potem si zgodzi , eby posz o do ciotki. Teraz sta o si te jasne, gdzie by o miejsce spontanicznego zdania wę ł ż ł ł ę ż ł

cudzym ustawieniu „Matka nigdy nie opuszcza swoich dzieci!". W a ciwie odnosi o si ono do babki, którał ś ł ę

opu ci a matk Christy z powodu swojej mierci. W ustawieniu powiedzia a potem te z pe nym przekonaniemś ł ę ś ł ż ł

do swej babki: „B d troszczy si za ciebie o moj mam ". Jednocze nie jest z a wraz z matk na macoch ię ę ć ę ą ę ś ł ą ę

nigdy nie zgodzi si na zaniedbywanie dziecka wniesionego do ma e stwa przez ojca. O dziadku mówi a zę łż ń ł

lekcewa eniem, poniewa zgodzi si , eby jej matka od niego odesz a.ż ż ł ę ż ł

149

Page 150: Hellinger myśli all inna czcionka

Christa w stosunku do swojej matki wchodzi w luk , któr pozostawi a babka przez swoj wczesn mier .ę ą ł ą ą ś ć

Martwi si o swoj matk i czuje wraz z matk . Z jej matk jest z a na macoch , poniewa ona wypar a matkę ą ę ą ą ł ę ż ł ę jako dziecko z jej miejsca przy dziadku, i jest z a z matk na dziadka, e swojej córce nie da pierwsze stwa i nieł ę ż ł ń

ochroni jej.łFragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

430 Wieloskórka

W ba ni o ś nie ceŚ ż pokazuje si najcz ciej zdarzenie rodzinne, które cz sto pojawia si w psychoterapii:ę ęś ę ę

uwik anie dziecka w system rodziców jako pary. Je li potrzeby rodziców jako m czyzny i kobiety nie zostajł ś ęż ą zaspokojone w zwi zku, to córk ci gnie do ojca lub syna do matki, jak gdyby dzieci mog y da jednemu zą ę ą ł ć

rodziców to, czego nie dostaje od partnera. Uwik anie córki w niespe nione potrzeby ojca jako m czyzny widał ł ęż ć cz sto w ba ni ę ś Wieloskórka:

Królowa na o u mierci poprosi a króla: „Przyrzeknij mi, e je li o enisz si powtórnie po mej mierci, to tylko zł ż ś ł ż ś ż ę ś

kobiet tak pi kn jak ja i o takich z otych w osach jak moje". Król po mierci ony by niepocieszony. Podą ę ą ł ł ś ż ł

naciskiem radców, eby znów wzi sobie on i eby poddani mieli królow , kaza rozes a go ców po ca ymż ął ż ę ż ą ł ł ć ń ł

kraju, aby wyszukali dziewic tak pi kn jak zmar a królowa. Jednak takiej pi kno ci nigdzie nie znaleziono.ę ę ą ł ę ś

Wtedy spojrzenie króla pad o na dorastaj c córk i spostrzeg , e jest zupe nie podobna do matki, i poczu kuł ą ą ę ł ż ł ł

niej nagle gwa town mi o . Rzek wi c do radców: „Po lubi moj córk ". Radcowie si zl kli, a córka jeszczeł ą ł ść ł ę ś ę ą ę ę ę

bardziej. I gdy nic ju nie mog o pomóc, i spe nione zosta y przez ojca nawet yczenia, które wydawa y si nie doż ł ł ł ż ł ę

spe nienia, wtedy dziewczynka uciek a, otulona p aszczem ze skór wszystkich zwierz t yj cych w królestwie,ł ł ł ą ż ą

którego za da a od ojca, i uczerni a sobie twarz i r ce sadzami. Tak sta a si Wieloskórk . Oczywi cie w ba niżą ł ł ę ł ę ą ś ś

wszystko ko czy si dobrze, i zostaje królow w innym królestwie. Ale w yciu zachodzi niebezpiecze stwo, eń ę ą ż ń ż

historia nie sko czy si tak rado nie. W yciu najcz ciej poprzestaje si na nierozwi zanej cz ci historii;ń ę ś ż ęś ę ą ęś

wówczas m oda kobieta ukrywa swoje pi kno i, uwa ana za „wieloskórk ", musi wykonywa najgorsz prac wł ę ż ą ć ą ę

kuchni.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

431 Wykorzystanie

Gdy kto wymienia Wieloskórk jako wa n ba okresu dzieci stwa, wtedy odnosi si ona najcz ciej do kogoś ę ż ą śń ń ę ęś ś innego w rodzinie. Pewna kobieta imieniem Waltraud, która y a sama i mia a za sob wiele godzin terapii,ż ł ł ą

chcia a na grupie ustawieniowej wyja ni , czy jako dziecko zosta a wykorzystana przez ojca seksualnie. W terapiił ś ć ł

na podstawie snów pojawi o si takie podejrzenie. Waltraud przypomnia a sobie, e jej matka kiedy opowiada ał ę ł ż ś ł

o siostrze ojca, któr dziadek wykorzysta seksualnie i która odesz a jako m oda kobieta i znikn a bez ladu. Gdyą ł ł ł ęł ś

150

Page 151: Hellinger myśli all inna czcionka

ta ciotka zosta a w czona do ustawienia, pokaza a si wyra nie uspokajaj ce i uwalniaj ce wi mi dzy ni ał łą ł ę ź ą ą ęź ę ą

Waltraud.

Renata y a od lat bez seksu ze swym m em. Po urodzenia córki odsun a si od niego. On radzi sobie w tenż ł ęż ęł ę ł

sposób, e utrzymywa przypadkowe zwi zki z innymi kobietami. Na pytanie, która kobieta wcze nie straci aż ł ą ś ł

swoj matk i potem pozosta a w kr gu swego ojca, odpowiedzia a: „Moja babka!".ą ę ł ę łGdy mia a trzyna cie lat, zmar a jej matka. Musia a zosta przy ojcu i wspó y a z nim. Dopiero w wiekuł ś ł ł ć łż ł

dwudziestu pi ciu lat w ci gu jednej nocy wyprowadzi a si od ojca. Pó niejsze ma e stwo babki z dziadkiemę ą ł ę ź łż ń

by o trudne. Dziadek ci gle mia inne kobiety. Podczas wojny babka zasz a w ci z nieznajomym,ł ą ł ł ążę

przypuszczalnie wskutek gwa tu. Urodzi a dziecko i odda a do adopcji. Po kilku miesi cach to dziecko umar o.ł ł ł ą łW ustawieniu Renata pad a babce w ramiona i ze zami i z g bok mi o ci powiedzia a: „Nie zbli si juł ł łę ą ł ś ą ł żę ę ż nigdy do m czyzny!" - i wtedy wystraszy a si , gdy dotar o do niej, co w a ciwie powiedzia a.ęż ł ę ł ł ś łFragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

432 Dobre kobiety i li m czy niź ęż źW ba ni O wilku i siedmiu ko l tkach ju w drugim zdaniu mówi si o tym, o co w tej historii chodzi. Aś ź ą ż ę

mianowicie matka mówi do swoich dzieci: „Drogie dziatki, strze cie si wilka". Wilkiem jest ojciec. Biega stależ ę

po lesie, lubi si w óczy i sam za atwia swoje interesy. Jednak gdy przychodzi do domu, zamyka mu si drzwi, ię ł ć ł ć ę

wszystkie jego sztuczki, zmiany g osu i wygl du, na nic si zdaj . Poniewa matka ostrzeg a dzieci: „Nieł ą ę ą ż ł

wpuszczajcie ojca!". Je li nawet uda mu si znale dost p do dzieci, jedno z nich zdradzi go matce. Matka jestś ę źć ę

kochana, ojciec jest obuzem, przed którym dzieci musz si pilnowa , eby im nie zrobi krzywdy. Ale dla kogoł ą ę ć ż ł

ca a historia ko czy si naprawd le? Wilk ostatecznie p aci cen .ł ń ę ę ź ł ę

Ba ta pokazuje w rodzinach wzorzec, który ci gnie si cz sto przez wiele pokole : Kobiety s dobre, aśń ą ę ę ń ą

m czy ni li. Dziadek by „wilkiem", ojciec jest „wilkiem" i syn te zostanie wilkiem. W rodzinach dzia a cz stoęż ź ź ł ż ł ę

„zakl ty kr g" w relacjach: M robi co lub zachowuje si tak, e ona i dzieci go nie szanuj . Im bardziej jednakę ę ąż ś ę ż ż ą

ojciec zostaje wykluczony, tym bardziej zachowuje si jak „wilk". Dla matki s u y to jako pretekst, eby ojcaę ł ż ż

trzyma z dala od dzieci i od siebie.ćG boko w duszy jednak niektóre lub wszystkie dzieci trzymaj z ojcem. Je li w zwi zku jeden z partnerówłę ą ś ą

oczernia drugiego, lekcewa y go lub ma poczucie racji w stosunku do niego, wtedy mo e zewn trznież ż ę

przyci gn do siebie dzieci. Dusza jednak szuka wtedy wyrównania i pewnego rodzaju usprawiedliwienia dlaą ąć

wykluczonego partnera.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

433 M skie tragedieę

151

Page 152: Hellinger myśli all inna czcionka

Alfred by ros ym i korpulentnym m czyzn . Ciemna g sta broda ukrywa a jego rysy twarzy. By rozwiedziony,ł ł ęż ą ę ł ł

a jego ona odmawia a mu kontaktu z dzie mi, z uzasadnieniem, e wywiera na nie z y wp yw. Czu si bardzoż ł ć ż ł ł ł ę

samotny i szuka drogi, eby kobiety po chwili bardzo szcz liwego wspó ycia „nie wystawia y go ci gle zał ż ęś łż ł ą

drzwi". W ustawieniu rodziny pochodzenia jego ojciec znalaz si w naro niku zwrócony na zewn trz, natomiastł ę ż ą

matka sta a przed pi tk dzieci i w pierwszej reakcji wzi a dzieci i utworzy y z nimi kr g. Gdy ojciec został ą ą ęł ł ą ł odwrócony i musia popatrze na on i dzieci w kr gu, najpierw si zez o ci , a potem znów si odwróci jakbył ć ż ę ę ę ł ś ł ę ł

na przekór i otar ukradkiem sobie kilka ez.ł ł

Dalsze informacje pokaza y dynamik i tragedi m czyzn w tej rodzinie. Rodzice ojca Alfreda stracilił ę ę ęż

najm odszego ukochanego syna w wypadku, gdy mia pi tna cie lat. Chocia nie byli najm odsi, zdecydowali sił ł ę ś ż ł ę na jeszcze jedno dziecko jako zast pstwo ukochanego syna. To by ojciec Alfreda. Dziadek jednak zacz pi ię ł ął ć

pono wi cej by w gospodzie ni w domu. Babcia posz a wtedy z pi tk dzieci na gospodarstwo owdowia ejć ę ł ż ł ą ą ł

siostry. Dziadek sam oporz dza swoje gospodarstwo i wkrótce zmar . Zapi si na mier . Ojciec Alfredaą ł ł ł ę ś ć

odszed wcze nie od matki, eby uczy si zawodu z dala od rodzinnego miasta. Wcze nie si o eni , ał ś ż ć ę ś ę ż ł

ma e stwo by o na pocz tku bardzo szcz liwe. Jednak z ka dym nowonarodzonym dzieckiem relacja rodzicówłż ń ł ą ęś ż

stawa a si coraz ch odniejsza. Ojciec by cz sto w drodze w sprawach zawodowych i mia pono przy tej okazjił ę ł ł ę ł ć

kilka zwi zków z kobietami. Alfred, najstarszy z rodze stwa, bardzo kocha ojca. Co prawda bardzo cierpia zeą ń ł ł

wzgl du na cz st nieobecno ojca, z drugiej strony jednak cieszy si , gdy ojciec znów wyje d a : „Wtedyę ę ą ść ł ę ż ż ł

przynajmniej panowa w domu pokój". W wieku czternastu lat Alfred straci ojca w wypadku samochodowym.ł ł

W czasie podró y s u bowej wjecha on na drzewo i zgin na miejscu.ż ł ż ł ąłW ustawieniu rodzinnym dziadek i brak, który zgin , zostali postawieni obok ojca i naprzeciwko Alfreda.ął

M czy ni spojrzeli na siebie bardzo poruszeni i spontanicznie padli sobie w ramiona. Po chwili uwolnili si zęż ź ę

obj , a terapeuta uporz dkowa rodzin tak, jak gdyby rodzice si rozwiedli. Alfred stan obok ojca i cieszy si ,ęć ą ł ę ę ął ł ę

e mo e sta blisko niego.ż ż ć

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

434 Obrazy

M czyzna, którego wszystkie dotychczasowe zwi zki si nie uda y, przypomina sobie pe en gniewu, e musiaęż ą ę ł ł ł ż ł jako nastolatek wys uchiwa godzinami alów swojej matki z powodu ojca. Ojciec mia dla syna du o mi o ci ił ć ż ł ż ł ś

zainteresowania, jednak by w tej sytuacji bez szans. Zarzuty matki, mimo e by y nieprzyjemne dla nastolatka,ł ż ł

pozostawi y g bokie lady w jego obrazie ojca. Lubi ojca, ale os dza go jako s abeusza. Dopiero gdy zrozumia ,ł łę ś ł ą ł ł ł e dok adnie ten os d os abia go samego i czyni podobnym do jego ojca, przerazi si , a jednocze nie poczu siż ł ą ł ł ę ś ł ę

uwolniony. Mo liwo zobaczenia ojca w asnymi oczyma niezale nie od sposobu widzenia matki, otworzy a muż ść ł ż ł

serce i mog a wreszcie pop yn mi o do ojca.ł ł ąć ł śćJe li matka wyklucza ojca, zostaje zak ócone nie tylko stosunek dziecka do ojca, lecz tak e do matki, poniewaś ł ż ż utrudnia ona dost p do ojca. W ten sposób rozwijaj si nie wiadomie negatywne przekonania dotycz ce byciaę ą ę ś ą

m czyzn i kobiet oraz relacji mi dzy m czyzn a kobiet , które oddzia uj pó niej na przysz e zwi zki, węż ą ą ę ęż ą ą ł ą ź ł ą

jakie wchodzi dziecko.

152

Page 153: Hellinger myśli all inna czcionka

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

435 Nieobecni

Cz sto m czy nie pozostaj za drzwiami, gdy z ró nych powodów byli d ugo oddzielenie od rodziny, zeę ęż ź ą ż ł

wzgl du na sprawy zawodowe, d ugi pobyt w szpitalu, a przede wszystkim na wojnie i w niewoli.ę ł

Pewna kobieta opowiada a na przyk ad, e jej ojciec wróci z wojny nerwowo chory i nie odnalaz si ju wł ł ż ł ł ę ż

rodzinie. Wi kszo czasu sp dza w komórce i by tam zupe nie odizolowany, „ eby dzieci nie uleg y wp ywowię ść ę ł ł ł ż ł ł

jego choroby". Jej matka zawsze z alem podkre la a, e sama musi wykonywa ca prac . Ta kobieta cierpia a zż ś ł ż ć łą ę ł

powodu swojej relacji ze swoim m em. Zarzuca a mu, e nie troszczy si o dzieci. Ale bardzo szybko okaza oęż ł ż ę ł

si , e to ona nie chcia a mu powierzy troski o dzieci. By a g boko przekonana, e tylko kobiety mog utrzymaę ż ł ć ł łę ż ą ć rodzin .ęPewien m czyzna, Piotr, nie umia si zdecydowa , eby zamieszka razem ze swoj d ugoletni przyjació k ,ęż ł ę ć ż ć ą ł ą ł ą

chocia j bardzo kocha . Nie umia sobie po prostu wyobrazi wspólnego ycia w jednym mieszkaniu. Powódż ą ł ł ć ż

bardzo szybko wyszed na jaw. Gdy Piotr mia pi lat, jego ojciec wróci do domu po d ugiej niewoli. Ch opiecł ł ęć ł ł ł

przyzwyczai si do bezpiecznego ycia u matki i babki. A tu nagle przyby ten „obcy" m czyzna, wychudzony,ł ę ż ł ęż

mroczny i wyczerpany. Piotr przypomina sobie, jak bardzo si wystraszy i e uciek ze zami. Wbrew swojejł ę ł ż ł ł

woli zosta przeniesiony z sypialni matki do swojego pokoju. Ojciec te nie pozosta d ugo w ma e skiejł ż ł ł łż ń

sypialni. Wyprowadzi si do pokoju na poddasze i po wi ci si , bezrobotny, przede wszystkim zbieraniuł ę ś ę ł ę

znaczków. Pojawia si w kr gu rodziny na posi ki. Niekiedy pokazywa synowi z dum swoj kolekcj znaczków.ł ę ę ł ł ą ą ę

Jednak uczucia przynale no ci do ojca Piotr nigdy nie prze y .ż ś ż łHistoria pewnej kobiety imieniem Clara jest bardzo podobna. Jej rodzice znali si bardzo krótko. Ojciec musiaę ł pój na wojn . Na pierwszym urlopie rodzice si pobrali. Dziewi miesi cy pó niej urodzi a si Clara, ros a uść ę ę ęć ę ź ł ę ł

matki i dziadków. Ojciec by jednym z ostatnich, którzy wracali z niewoli. Clara mia a jeszcze dok adnie przedł ł ł

oczyma dworzec, na którym miesi cami - zawsze w okre lone dni - czeka a d ugo na pró no na wyt sknionegoą ś ł ł ż ę

tat . Tu przed jej pi tymi urodzinami, ojciec przyjecha w ko cu poci giem. Clara sobie wyobra a a, jak toę ż ą ł ń ą ż ł

b dzie cudownie, gdy „on" wreszcie b dzie obecny. Jednak wszystko wygl da o zupe nie inaczej. Ojciec byę ę ą ł ł ł chory. Potrzebowa spokoju, mówi niewiele i nie umia odpowiedzie w a ciwie na wylewn mi o swojejł ł ł ć ł ś ą ł ść

córeczki. Matka te zdawa a si walczy z wielkim rozczarowaniem. Du o p aka a, chocia bardzo troszczy a siż ł ę ć ż ł ł ż ł ę o ojca. Zamiast wymarzonego szcz cia zapanowa y w domu milczenie, zy, ostro no i troski. Gdy pó tora rokuęś ł ł ż ść ł

pó niej ojciec wyjecha do sanatorium, Clara nie by a smutna, lecz dozna a ulgi. Z powodu tej ulgi mia aź ł ł ł ł

poczucie winy jeszcze jako osoba doros a. Zgodnie te z tymi prze yciami z dzieci stwa Clara kszta towa a swojeł ż ż ń ł ł

stosunki z m czyznami: Marzy a o zwi zku z m czyzn . Na pocz tku zwi zki przebiega y zawsze cudownie.ęż ł ą ęż ą ą ą ł

Jednak wkrótce m czy ni okazywali si „rozczarowuj cy", tak i odchodzi a od nich z poczuciem winy.ęż ź ę ą ż łFragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

153

Page 154: Hellinger myśli all inna czcionka

436 Czego chc m czy nią ęż źM czy ni chc zawszy tylko jednego. Ale czego mieliby chcie poza tym? Seksualno mi dzy m czyzn ięż ź ą ć ść ę ęż ą

kobiet jest najintymniejszym, najg bszym i najdalej si gaj cym zdarzeniem ludzkim w ogóle. Niezale nie oą łę ę ą ż

tego, jak o tym my limy, ulegamy wszyscy w jakiej formie tej wielkiej sile - najcz ciej robimy to zś ś ęś

przyjemno ci i mi o ci . Nic wi c dziwnego, e historie, które opowiadamy, mówi przede wszystkim o mi o ciś ą ł ś ą ę ż ą ł ś

i jej skutkach. Jednak w mi o ci i seksualno ci przeczuwamy te l k i mier . Wiemy, e po czenie sił ś ś ż ę ś ć ż łą ę m czyzny i kobiety doprowadza ich do kresu, do wiedzy o wyp dzeniu z raju i do poznania nago ci, do bóluęż ę ś

rodzenia i potu chronienia ycia, do zmagania o miejsce w yciu i do walki, cierpienia i mierci. Za wszelkż ż ś ą wiedz o naszej ograniczono ci i zagro eniu czujemy seksualno i mi o jako nieuniknion , nap dow sią ś ż ść ł ść ą ę ą łę ludzkiej egzystencji.

Jest to nieunikniono po czenia si m czyzny i kobiety, która nas napawa równie l kiem. St d niektórzyść łą ę ęż ż ę ą

m czy ni i niektóre kobiety wzbraniaj si wej w zwi zek. Król Drozdobrody jest tak histori :ęż ź ą ę ść ą ą ąPewien król mia córk , pi kn nad miar , ale tak dumn i pyszn , e nie chcia a przyj adnego z zalotników.ł ę ę ą ę ą ą ż ł ąćż

Jednego po drugim odtr ca a, drwi c z nich przy tym bez lito ci. Ale szczególnie wy mia a pewnego dobregoą ł ą ś ś ł

króla: „Zupe nie jak dziób drozda!" powiedzia a i nazwa a go królem Drozdobrodym.ł ł łOjciec rozgniewa si i poprzysi g , e odda córk pierwszemu ebrakowi, który przyjdzie do zamku.ł ę ą ł ż ę żW ten sposób królewna musia a po lubi w drownego grajka. Z nim musia a uda si do ubogiej chatki, musia ał ś ć ę ł ć ę ł

nauczy si roznieca ogie i gotowa , a tak e wykonywa inne prace i zarabia na utrzymanie. Jej al przyszedć ę ć ń ć ż ć ć ż ł za pó no: „O, ja nieszcz liwa, czemum go nie chcia a".ź ęś łW ba ni ebrak okazuje si wspania omy lnym królem Drozdobrodym. Chocia królewna nie czuje si go godna,ś ż ę ł ś ż ę

on zatrzymuje j jako swoj on i otacza bogactwem i zaszczytami. Przebra si , eby z ama jej dum i ukaraą ąż ę ł ę ż ł ć ę ć pych .ęJednak jakie z tego musia o wynikn ma e stwo? Kobieta zosta a zmuszona wzi m czyzn , którego wybrał ąć łż ń ł ąć ęż ę ł jej ojciec. Mi o tu nie p yn a. A co ma zrobi ona ze wspania omy lno ci swojego m a, która okaza a sił ść ł ęł ć ż ł ś ś ą ęż ł ę zwyk ym rodkiem wychowawczym?ł śFragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

437 Ma e stwo bez mi o ciłż ń ł śUlrike by a niezam na. Wielu m czyzn stara o si o ni , ale ona nie wysz a za adnego. Cierpia a co prawda zł ęż ęż ł ę ą ł ż ł

powodu samotno ci, ale gdy mówi a o m czyznach, wykrzywia a bole nie i lekcewa co swoje pi kne usta.ś ł ęż ł ś żą ę

Zapytana o ulubion ba z dzieci stwa odpowiedzia a z u miechem Król Drozdobrody. Na uwag , e ta historiaą śń ń ł ś ę ż

oznacza „ma e stwo pod przymusem", które le si ko czy dla kobiety, Ulrike natychmiast spowa nia a iłż ń ź ę ń ż ł

opowiedzia a zgorzknia ym g osem histori swojej matki:ł ł ł ę

Matka wychowywa a si jako najm odsza córka na ch opskim gospodarstwie rodziców. Dwóch braci zmar o jakoł ę ł ł ł

ma e dzieci. Poniewa nie by o m skich potomków, ona musia a przej gospodarstwo. eby ci gn m czyznł ż ł ę ł ąć Ż ś ą ąć ęż ę na gospodarstwo, po lubi a ulegaj c naleganiom ojca m czyzn , który dopiero sprowadzi si do wsi, któregoś ł ą ęż ę ł ę

154

Page 155: Hellinger myśli all inna czcionka

prawie nie zna a i nie kocha a. Ten m czyzna, ojciec Ulriki, wkrótce ci ko zachorowa i by zdaniem lekarzył ł ęż ęż ł ł

bliski mierci. Dlatego nie pracowa , jednak nie umar . Zamiast tego chodzi cz sto do gospody i mia wieleś ł ł ł ę ł

przyjació ek. Matka sama musia a wykonywa ca robot w domu i na gospodarstwie, milcz ca i zgorzknia a.ł ł ć łą ę ą ł

Dla dzieci by a t dobr . Ojciec za zosta przez dzieci os dzany i obci ony odpowiedzialno ci za stosunkowoł ą ą ś ł ą ąż ś ą

wczesn mier matki.ąś ćFragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

438 Przedwczesna mi oł śćW zupe nie inny sposób dochodzi do wi zi mi dzy m czyzn i kobiet w ba ni Braciszek i siostrzyczka. Tutajł ę ę ęż ą ą ś

dwoje dzieci bierze si za r ce i wyrusza w daleki wiat. Kochaj si i s przywi zani do siebie. Jednak „braciszek"ę ę ś ą ę ą ą

d y do seksualno ci. Mo e opanowa si tylko przez chwil i nie pi z zaczarowanego ród a, eby nie sta siąż ś ż ć ę ę ć ź ł ż ć ę dla „siostrzyczki" dzikim zwierz ciem i jej nie rozszarpa . Z trzeciego ród a ch opiec pije i staje si jelonkiem.ę ć ź ł ł ę

eby nie uciek , dziewczynka zawi zuje mu z ot podwi zk wokó szyi i prowadzi go na sznurze z sitowia.Ż ł ą ł ą ą ę ł

Jednak wie, e straci jelonka.ż

Nie tak to ko czy si w ba ni, ale cz sto w yciu. Temat Braciszka i siostrzyczki, w odniesieniu do dynamikiń ę ś ę ż

rodzinnej, oznacza: „Przedwczesn mi o ". Chodzi o bardzo m odego m czyzn i bardzo m od kobiet , którzyą ł ść ł ęż ę ł ą ę

maj pi tna cie czy siedemna cie lat, którzy cierpi c w swoich rodzinach odnajduj si i g boko kochaj .ą ę ś ś ą ą ę łę ą

Kochaj ca dziewczyna broni si , jednak ch opiec nalega. W ten sposób dochodzi do powstania wczesnej wi zi.ą ę ł ęKto wymienia t ba , wi e si sam cz sto bardzo wcze nie. Pewna kobieta rozpromieni a si , gdy opowiada a,ę śń ąż ę ę ś ł ę ł

e w wieku czternastu lat pozna a swego pierwszego przyjaciela i nigdy ju tak nie kocha a jak wtedy. Samż ł ż ł

zwi zek jednak odnosi si do wczesnej mi o ci matki. Cz sto ojciec jest tym, z którym matka wcze nie sią ę ł ś ę ś ę zwi za a, najcz ciej, poniewa przysz o dziecko, i matka chce przej za to odpowiedzialno razem z ojcem.ą ł ęś ż ł ąć ść

Gdy pojawi si pierwsze trudno ci w zwi zku, wtedy matka robi si z a na ojca i zarzuca mu jego wczesneą ę ś ą ę ł

seksualne nalegania. Dziecko, chocia samo jest owocem, wi e si z matk . Ale wci kocha te ojca, iż ąż ę ą ąż ż

usprawiedliwia go zachowuj c si pó niej dok adnie tak samo jak on.ą ę ź ł

439 Pierwsza mi oł śćPrzedwczesna mi o mo e si te dotyczy matki i jej wczesnego ukochanego, a czasami te do wczesnej mi o cił ść ż ę ż ć ż ł ś

ojca.

Pewna kobieta zosta a wcze nie oddana do babki. Z matk rzadko mia a kontakt. Matka opu ci a ojca zaraz poł ś ą ł ś ł

lubie, jeszcze dwa razy wychodzi a za m , mia a wiele innych zwi zków z m czyznami i zgin a w wypadku wś ł ąż ł ą ęż ęł

wieku czterdziestu lat. Dopiero podczas rodzinnej uroczysto ci po pogrzebie matki kobieta dowiedzia a si oś ł ę

nami tnej m odzie czej mi o ci matki. Ona i jej ukochany nie mieli jeszcze osiemnastu lat. Otrzymali specjalneę ł ń ł ś

zezwolenie na lub, wtedy jednak m ody m czyzna zgin w górach.ś ł ęż ąłPewien m czyzna ustawia swoj rodzin aktualn . By trzykrotnie onaty, mia dzieci ze wszystkich zwi zków ięż ł ą ę ą ł ż ł ą

y teraz z czwart kobiet . Chcia by si z ni o eni , ale ona nie chcia a. Relacje w ustawieniu by y niezwykleż ł ą ą ł ę ą ż ć ł ł

chaotyczne, i wszystkie kobiety by y z e na tego m czyzn . System zosta uporz dkowany, najpierw pierwszał ł ęż ę ł ą

155

Page 156: Hellinger myśli all inna czcionka

ona z dzie mi a potem druga ona z dzie mi i tak dalej. Teraz system wydawa si co prawda bardzo porz dny,ż ć ż ć ł ę ą

ale kobiety wci by y bardzo z e na m czyzn . Terapeuta zapyta o zwi zek przed pierwsz on . M czyznaąż ł ł ęż ę ł ą ąż ą ęż

zaprzecza mimo wielokrotnych pyta , a z lekcewa cym ruchem r ki powiedzia , e mia m odzie cz mi o ,ł ń ż żą ę ł ż ł ł ń ą ł ść

mi dzy pi tnastym i siedemnastym rokiem ycia. By to intensywny seksualny zwi zek. On opu ci swoję ę ż ł ą ś ł ą przyjació k , eby studiowa za granic . Potem dowiedzia si , e przyjació ka by a w ci y i w tajemnicył ę ż ć ą ł ę ż ł ł ąż

dokona a aborcji. Potem wysz a za m , ale wkrótce trafi a na psychiatri .ł ł ąż ł ęTen m czyzna wymieni Braciszka i siostrzyczk jako swoj ulubion ba z czasów dzieci stwa, i w swoimęż ł ę ą ą śń ń

pierwszym zwi zku y jako wedle tej historii. Z kim by zwi zany w swoim losie, nie by o jasne. Jego rodziceą ż ł ść ł ą ł

pobrali si bardzo pó no. O ich ewentualnych wcze niejszych zwi zkach nic nie wiedzia .ę ź ś ą łFragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

440 Czerwony kapturek

Na rodzinach ci niekiedy wstydliwe i skrz tnie ukrywane wydarzenia, w których m czyzna uwodzi córk ,ążą ę ęż ę

wnuczk lub inne dziewczynki, eby dosta to, czego jako m czyzna zdaje si nie otrzymywa u swojej ony. Taę ż ć ęż ę ć ż

dynamika wychodzi niekiedy na jaw poprzez ba o śń Czerwonym Kapturku.

Matka wysy a Czerwony Kapturek przez las do chorej babci, ma zanie jej co do jedzenia. O dziwo matkał ść ś

ostrzega córk , eby zachowywa a si w a ciwie i nie opuszcza a drogi, ale pozwala jej jednak i niebezpiecznę ż ł ę ł ś ł ść ą chyba drog . Dziewczynka spotyka wilka, który z ni rozmawia i namawia do zrywania kwiatków, tak i ma onę ą ż

czas, eby przyby do babci i j po re . Przebrany jako babcia k adzie si w jej ó ku, czeka na dziewczynk iż ć ą ż ć ł ę ł ż ę

cieszy si na m ode, delikatne stworzenie, smakowity k sek, który b dzie mu lepiej smakowa ni babka.ę ł ą ę ć żWszyscy znamy t histori . I chocia si to nasuwa, e to dziadek le y w ó ku babci, ch tnie przymykamy na toę ę ż ę ż ż ł ż ę

oko. Czerwony Kapturek jest histori uwiedzenia. Najcz ciej odnosi si do dziadka ze strony ojca, czasami te doą ęś ę ż

dziadka ze strony matki lub innego doros ego m czyzny w rodzinie, na przyk ad do wujka.ł ęż łBettina by a w terapii z powodu l ków seksualnych. Na podstawie snów terapeutka wysun a podejrzenie, eł ę ęł ż

mog a zosta jako dziecko nadu yta seksualnie. Zapyta a o to matk , która potwierdzi a to podejrzenie. Rodziceł ć ż ł ę ł

wyje d aj c na urlop oddali j do dziadków ze strony ojca. Gdy po powrocie odebrali dziecko, Bettinaż ż ą ą

wykazywa a przez jaki czas powa ne zaburzenia w zachowaniu i skar y a si na koszmary senne. Rodzice unikalił ś ż ż ł ę

potem kontaktu z dziadkami. W tym przypadku ba o śń Czerwonym Kapturku odnosi a si do samej Bittiny.ł ę

Cz sto jednak odnosi si do innych osób.ę ęcdn.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

442 Wykorzystanie

156

Page 157: Hellinger myśli all inna czcionka

Rosa po wymienieniu Czerwonego Kapturka jako swojej ulubionej ba ni z czasów dzieci stwa wyrazi aś ń ł

podejrzenie, e jako dziecko by a wykorzystywana seksualnie przez swego ojca. Ustawienie jej rodziny jednak nież ł

potwierdzi o tego podejrzenia. Badaj c spraw dowiedzia a si , e ciotka, najstarsza siostra ojca, by ał ą ę ł ę ż ł

wykorzystywana seksualnie przez dziadka. Trafi a potem do rodowiska przest pczego, i rodzina zerwa a z nił ś ę ł ą kontakt. Do tej ciotki nale a o wi c domniemane nadu ycie.ż ł ę ż

Pewna kobieta w podesz ym wieku wymieni a ł ł Czerwony Kapturek jako swoj ulubion ba . Ale nie pojawi sią ą śń ł ę aden trop. Po sko czonym warsztacie opowiedzia a terapeucie co , czego nie chcia a powiedzie wobec grupy.ż ń ł ś ł ć

Wci jeszcze cierpia a z tego powodu, e jej ojciec ca owa z j zyczkiem j , gdy mia a trzyna cie lat, i jejąż ł ż ł ł ę ą ł ś

kole anki. Terapeuta zapyta , czy jej ojciec mia mo e siostr , o której d ugo nic nie wiedzia . Zdziwiona, Rosaż ł ł ż ę ł ł

potwierdzi a, e rodzina dopiero niedawno si o tym dowiedzia a. Dziadek mia przez swoim ma e stwemł ż ę ł ł łż ń

zwi zek z pewn kobiet , z któr mia córk . Najpierw dziadek y u tej kobiety i dziecka, potem zwi zek zą ą ą ą ł ę ż ł ą

powodu jakiego wydarzenia si rozpad . Ta przyrodnia siostra zmar a w wieku trzynastu lat. Wtedy terapeutaś ę ł ł

powiedzia : „J ca owa twój ojciec". Ta uwaga wyda si kobiecie przekonuj ca, i przynios a jej wielk ulg .ł ą ł ł ł ę ą ł ą ęNie zawsze nadu ycie seksualne musi rozegra si w rodzinie. Pewien m czyzna imieniem Herbert - zdziwionyż ć ę ęż

bardzo tematem swojej ulubionej ba ni - opowiedzia histori , o której dowiedzia si dopiero podczas warsztatuś ł ę ł ę

ustawie : Jego dziadek prowadzi spory zak ad, w którym zatrudnionych by o wiele praktykantek. Kilka z nichń ł ł

uwiód . Zosta oskar ony i skazany z powodu uwiedzenia niepe noletnich na wieloletnie wi zienie. Dlategoł ł ż ł ę

ojciec w wieku szesnastu lat musia wspólnie z babk prowadzi zak ad. Herbert przyszed na warsztat, poniewał ą ć ł ł ż bardzo interesowa si filmami i wydawnictwami pornograficznymi, wstydz c si tego przed swoj przyjació k ił ę ą ę ą ł ą

obawiaj c si o swój zwi zek.ą ę ącdn.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapii systemowo-ż ś śfenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

443 Ludzk miarą ąGerda przysz a do poradni ma e skiej. Jej m i ona mieli problemy seksualne. Ona odmawia a m owi.ł łż ń ąż ł ęż

Nieliczne okazje, gdy spa a z nim, prowadzi y u niej do niemal panicznego poczucia winy. Szybko sta o si jasne,ł ł ł ę

e jaki los z jej rodziny pochodzenia wtr ca si do jej ma e stwa. Zapytana o znacz ce historie, wymieni aż ś ą ę łż ń ą ł

Czerwony Kapturek jako ba dzieci stwa oraz film wed ug Dürrenmatta W bia y dzie jako historiśń ń ł ł ń ę wspó czesn . Jej matka wyprowadzi a si nagle z domu zabieraj c j i brata, a potem rozwiod a si z ojcem.ł ą ł ę ą ą ł ę

Dopiero na krótko przed lubem Gerdy matka opowiedzia a jej, e ojciec, policjant, zosta oskar ony o gwa t naś ł ż ł ż ł

pewnej dziewczynie. Z braku dowodów zosta uniewinniony.ł

Gdy w poradnictwie, a przede wszystkim na grupie ustawieniowej opowiadane s takie rzeczy, ogarniaą

wszystkich uczestników najcz ciej dziwne uczucie. Czuje si , jakie procesy i zdarzenia drzemi podęś ę ą

powierzchni normalnego ycia. I mo na zrozumie , e istniej wydarzenia, które chcia oby si przemilcze . Jestą ż ż ć ż ą ł ę ć

tak, jak gdyby w akcie woli chciaö si oderwa od takich obci aj cych wydarze , po prostu zapomnie i patrzeę ć ąż ą ń ć ć do przodu. Dusza jednak idzie inn drog . Pami ta niejako o wydarzeniach w systemie poprzez ich dzia anie, aą ą ę ł ż ofiara i sprawca spojrz na siebie, a w z ym i w winie zostan oni uczczeni i uszanowani jako przynale cy doą ż ł ą żą

157

Page 158: Hellinger myśli all inna czcionka

systemu. Nie mo emy bez szkody odmówi zgody nawet na rzeczy niedobre. Zgoda nie oznacza pochwalania.ż ć

Oznacza woln od wszelkich os dów zgod z mroczn stron rzeczywisto ci. Nast pnym krokiem jest wtedyą ą ę ą ą ś ę

zostawienie wszystkiego bez ch ci wstecznej interwencji oraz ludzka zgoda na przemijanie. Ka dy z y los ię ż ł

wszelka wina musi po stosownym czasie móc przemin .ąćcdn.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

444 Nieustraszeni

Nieustraszeni

S m czy ni, na których z pozoru nic nie robi wra enia. W zaufaniu do siebie s niewzruszeni, przynajmniej naą ęż ź ż ą

zewn trz. Maj jakie dokonania, a w swoich rodkach nie zawsze s wybredni. Zdobywaj królowe, jak kot wą ą ś ś ą ą

butach, nawet je li za pomoc nie ca kiem czystych metod. Zwyci aj olbrzymów, jak dzielny krawczyk. Nieś ą ł ęż ą

boj si ani mierci, ani diab a, jak ten, który wyruszy w wiat, eby pozna strach. Albo w druj ze stoliczkiemą ę ś ł ł ś ż ć ę ą

nakryj si , z otodajnym lub kijem samobijem w worku. Tylko w stosunku do kobiet ci ko im stawi czo a. ę ł ęż ć łDzielnemu krawczykowi brakuje ojca. Matuli co prawda obiecuje, e we mie od niej powide , je li wejdzie onaż ź ł ś

po w skich schodach na gór . Ale gdy wdrapa a si do jego izdebki, bierze on tylko tyle powide , ile potrzeba naą ę ł ę ł

jedn kromk . Dlatego si jest na niego zagniewana. Ale dzielny krawczyk prze ywa ol nienie. Za jednymą ę ę ż ś

zamachem zabija siedem much na chlebie posmarowanym powid ami. To wystarczy, eby czu si jak bohater ił ż ł ę

wyruszy w wiat szuka szcz cia. Nie jest silny, ale przebieg y. Dlatego przy odrobinie szcz cia i rozumuł ś ć ęś ł ęś

zwyci a olbrzymów i rozwi zuje zadania, które stawia mu król, a które wydaj si wystarczaj co trudne, eby nieęż ą ą ę ą ż

musie da mu obiecanej królewny. Ale na koniec królowi nie pozostaje nic innego. W ten sposób dzielnyć ć

krawczyk osi ga cel swoich pragnie . Sprawa ma tylko jeden s aby punkt, bohater yje w ci g ym strachu, eą ń ł ż ą ł ż

ona mog aby odkry , i nie jest królewskim synem, lecz tylko biednym krawcem. Tak czuj si hochsztaplerzy.ż ł ć ż ą ęcdn.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

445 K amcałMarc przyszed na warsztat ustawieniowy ze swoj towarzyszk ycia, Erik . Okre lili si jako para w kryzysie.ł ą ąż ą ś ę

Marc cierpia z tego powodu, e Erika cz sto mówi a o rozstaniu, a on nie wiedzia dlaczego. Erika by a zdania,ł ż ę ł ł ł

e w a nie to jest powodem: on nie chce lub nie umie jej zrozumie . Ona przy apywa a go ci gle na k amstwach,ż ł ś ć ł ł ą ł

kr tactwach i ma ych oszustwach. Stale si wypiera , a gdy nie móg ju czemu zaprzeczy , zbywa spraw jakoę ł ę ł ł ż ś ć ł ę

art. żMarc ca y czas si u miecha rozbawiony, gdy jego przyjació ka o tym mówi a. Wydawa o si naprawd , eł ę ś ł ł ł ł ę ę ż

zupe nie nie rozumie, o czym ona mówi i chocia by a dla niego wa na, nie widzia tego, co uwa a a zał ż ł ż ł ż ł

158

Page 159: Hellinger myśli all inna czcionka

odpychaj ce w nim. Przy pytaniu o literackie historie wymieni bardzo spontanicznie i z u miechem ą ł ś Dzielnego

krawczyka.

Matka Marca by a Argentynk , ojciec Niemcem, wychowywa si w Buenos Aires. Gdy mia pi lat, okaza oł ą ł ę ł ęć ł

si , e jego ojciec, który pracowa jako lekarz w klinice, wcale nie uko czy studiów medycznych w Niemczech.ę ż ł ń ł

Zosta natychmiast zwolniony, i zanim dosz o do procesu, uciek z rodzin do Niemiec, gdzie raz jeszcze po lubił ł ł ą ś ł swoj on i przyj jej nazwisko. A wi c to ojciec by dzielnym krawczykiem z ba ni. Gdy terapeuta w czasieąż ę ął ę ł ś

ustawienia kaza a przedstawicielowi ojca g boko pok oni si przed innymi lekarzami z kliniki w Buenos Aires,ł łę ł ć ę

Marc spowa nia i robi wra enie bardzo g boko poruszonego.ż ł ł ż łę

cdn.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapii systemowo-ż ś śfenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

446 Hochsztapler

Pewna kobieta imieniem Petra szuka a porady. Czu a si do tego zmuszona z powodu „nieodpartej potrzebył ł ę

wyolbrzymiania wszystkiego". „Jest to jak przymus", mówi a. „Zanim potrafi co rzeczywi cie pomy le na jakił ę ś ś ś ć ś temat, ozdabiam to i czyni wszystko wi kszym i bardziej znacz cym, ni jest. Gdy ludzie w moim otoczeniuę ę ą ż

poznaj c pó niej prawd , zaczynaj mnie unika ". ą ź ę ą ćNa podstawie informacji z historii rodziny jasne sta y si powody jej zachowania. Mia a przyrodniego brata zł ę ł

pierwszego ma e stwa ojca. Matka tego ch opca zmar a, gdy mia cztery lata. Najpierw trafi do matki swegołż ń ł ł ł ł

ojca. Potem ojciec po lubi matk Petry, ona jedna nie radzi a sobie z dorastaj cym ch opcem. Gdy sko czyś ł ę ł ą ł ń ł pi tna cie lat, ojciec musia odda go do o rodka dla trudnej m odzie y. W wieku osiemnastu lat przyrodni bratę ś ł ć ś ł ż

trafi do wi zienia jako m odociany hochsztapler. Powtarza o si to wielokrotnie, a w wieku trzydziestu lat zmarł ę ł ł ę ł na przedawkowanie heroiny.

Los brata zawsze bardzo porusza Petr . Z lojalno ci do swej matki zrezygnowa a ona jednak z kontaktów z nim.ł ę ś ł

Gdy Petra zobaczy a swoje zachowanie w perspektywie historii swego brata, odkry a natychmiast jego bolesnył ł

sens i jednocze nie dozna a wielkiej ulgi.ś łNie wszyscy, którzy podaj Dzielnego krawczyka jako swoj histori , s zwi zani wewn trznie z hochsztaplerem.ą ą ę ą ą ę

Niektórzy odnajduj w tej historii po prostu uczucie, które zbudowali w relacji do matki. By mo e ojciec nieą ć ż

yje, a ch opiec obiecuje matce: „Nie b d smutna, pomog ci zamiast ojca, jak potrafi ". Jednak czuje, e tegoż ł ą ź ę ę ż

nie potrafi i nie chce. St d zachowuje pozór boj c si , e inni, przede wszystkim jego pó niejsza ona, mogą ą ę ż ź ż ą odkry , e on nie umie dotrzyma tego, co obieca .ć ż ć ł

cdn.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

159

Page 160: Hellinger myśli all inna czcionka

447 Pozna strach dzi ki kobiecieć ęBa o śń Kocie w butach stanowi swoisty ekran, na którym pokazuje si to, e w rodzinie kto przez oszustwoę ż ś

doszed do dobrobytu. Pewien m ody cz owiek trafi z powodu psychozy na psychiatri , po mudnychł ł ł ł ę ż

poszukiwaniach dowiedzia si , e jego dziadek jako administrator kliniki sprzeniewierzy pieni dze i za toł ę ż ł ą

siedzia dwa lata w wi zieniu. Inny m czyzna, który odziedziczy po ojcu sie piekar , prowadzi je przez jakił ę ęż ł ć ń ł ś czas, a potem z powodu cz stych depresji i dotkliwych bólów g owy sprzeda je, dowiedzia si pó niej, e jegoę ł ł ł ę ź ż

ojciec naby wszystkie te piekarnie podczas wojny za bezcen od pewnego maklera. By y to piekarnie nale ce doł ł żą

ydów, którzy trafili do obozów koncentracyjnych lub które zmuszeni byli sprzeda , eby zdoby pieni dze naŻ ć ż ć ą

ucieczk . Gdy opowiedzia o tym swojej onie, ona nie chcia a o tym nic wiedzie i za da a od niego, eby onę ł ż ł ć żą ł ż

nigdy o tym nie opowiada ich córce. ł

Bajka o jednym takim, co wyruszy w wiat, eby strach poznał ś ż ć prowadzi do innego m skiego tematu. Mowa jest wę

niej o kim , kto nie umie porozumie si z ojcem. W przeciwie stwie do swoich zaradnych i pilnych braci jest onś ć ę ń

g upi i nic nie rozumie, poniewa nie chce si niczego uczy . Dlatego ojciec ma z nim problem. Tylko jednegoł ż ę ć

chce si w ko cu nauczy , strachu. Mo e przy tej okazji dojdzie do czego . Ale nie udaje mu si . Nie wa ne jakę ń ć ż ś ę ż

si stara, wystawia na najwi ksze i najstraszniejsze niebezpiecze stwa, nie czuje strachu i przera enia. W ko cuę ę ń ż ń

dzi ki swej nieustraszono ci wyzwala zamek, a król daje mu swoj córk za on . „Rad jestem ogromnie"ę ś ą ę ż ę

odpowiada królowi, „ale wci jeszcze nie wiem, co to strach".ążTak cz sto powtarza swoje powiedzenie, e znudzi swoj ma onk . Noc , kiedy m ody król spa , jego ma onkaę ż ł ą łż ę ą ł ł łż

ci gn a z niego ko dr i chlusn a ca ym wiadrem zimnej wody z kie biami, które zacz y si trzepota wokóś ą ęł ł ę ęł ł ł ęł ę ć ł po ó ku. A wtedy m ody król jak si nie zerwie, jak nie wrza nie: „O rety, jak mi straszno, mi a onko! Terazł ż ł ę ś ł ż

wreszcie wiem, co to strach!".

M czy ni, którzy kochaj t ba , s zazwyczaj w yciu nieustraszeni i maj znacz ce osi gni cia. Ale zęż ź ą ę śń ą ż ą ą ą ę

kobietami maj trudno ci. U nich ucz si strachu. Musz si w swoim yciu nauczy , eby wzi kobiet . Cz stoą ś ą ę ą ę ż ć ż ąć ę ę

maj serdeczn relacje z swoj matk , ale ch odn z ojcem.ą ą ą ą ł ą

cdn.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapii systemowo-ż ś śfenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

448 Tu aj c si po wiecieł ą ę śM czy ni, którzy kochaj ęż ź ąBajka o jednym takim, co wyruszy w wiat, eby strach poznał ś ż ć s zazwyczaj w yciuą ż

nieustraszeni i maj znacz ce osi gni cia. Ale z kobietami maj trudno ci. U nich ucz si strachu. Musz si wą ą ą ę ą ś ą ę ą ę

swoim yciu nauczy , eby wzi kobiet . Cz sto maj serdeczn relacje z swoj matk , ale ch odn z ojcem. ż ć ż ąć ę ę ą ą ą ą ł ąOjciec Herberta straci swoj matk w wieku szesnastu lat. Dziadek ponownie si o eni . Macocha by a yczliwał ą ę ę ż ł ł ż

do syna obcej kobiety, ale ojciec nie wiedzia , co ma zrobi z synem. Dlatego ojciec Herberta wyszed z domu ił ć ł

d ugo w óczy si po wiecie. W ko cu pozna matk Heribeta, córk fabrykanta, i przej fabryk . Jego dawnał ł ł ę ś ń ł ę ę ął ę

pogodno i lekko znikn y wraz z ma e stwem. Herbert czu si jak jego ojciec. Równie on po studiachść ść ęł łż ń ł ę ż

przez wiele lat zje dzi wiat. Teraz ba si oczekiwania ze strony swojej przyjació ki, eby si o eni .ź ł ś ł ę ł ż ę ż ć

160

Page 161: Hellinger myśli all inna czcionka

Inny m czyzna, Klaus, opowiada , e jego ojciec jako jeden z nielicznych wróci spod Stalingradu. Zawsze zeęż ł ż ł

miechem opowiada najstraszniejsze rzeczy z wojny. Gdy niespodziewanie wróci do domu - Klaus by wtedyś ł ł ł

pi cioletnim ch opcem - ojciec zasta matk z innym m czyzn , z „wujkiem". Wyrzuci tego m czyzn zę ł ł ę ęż ą ł ęż ę

mieszkania. Jednak zwi zek z matk tym samym sko czy si . Rodzice co prawda pozostali ze sob , ale ojciecą ą ń ł ę ą

opowiada Klausowi na staro , e matka nigdy si ju z nim nie po o y a do ó ka. Klaus mia jako drugł ść ż ę ż ł ż ł ł ż ł ą histori dzieje ę Odyseusza. Poniewa Odyseusz by jako wódz na wojnie troja skiej i z powodu pe nego przygódż ł ń ł

powrotu by d ugo nieobecny w domu. Gdy wróci do swego pa acu, musia najpierw wyp dzi zalotników,ł ł ł ł ł ę ć

którzy oblegali jego on . Klaus cierpia z tego powodu, e nie by obecny przy mierci swego ojca. Syn trzymaż ę ł ż ł ś ł si od niego zawsze z daleka i czu si obcy i zawsze pragn , eby si do niego zbli y . W ustawieniu jegoę ł ę ął ż ę ż ć

rodziny by o wida , e Klaus reprezentowa ówczesnego kochanka swojej matki. To wyobcowa o go od ojca.ł ć ż ł ł

Jednocze nie spotka o go co podobnego w jego zwi zku jak ojca. Równie jego ona unika a kontaktówś ł ś ą ż ż ł

seksualnych z nim. W tym by mu bliski.ł

cdn.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

449 Jak dogodzi kobiecie?ćW ba ni o ś Stoliczku nakryj si , z otodajnym o le i kiju samobijuę ł ś m czy ni w inny sposób ucz si u kobiety strachu:ęż ź ą ę

zostaj wygnani. Poniewa koza twierdzi, e nie by a przez synów krawca nale ycie pasiona. Po rowachą ż ż ł ż

skaka am, i trawki szuka am, lecz nie by o ni dziebe ka. I nie najad a si . Dlatego synowi opuszczaj dom,ł ł ł ź ł ł ę ą

chocia koza k amie. Ale jak na dobrych synów przysta o: Gdy wracaj do domu, przynosz co , co pozwoliż ł ł ą ą ś

zapomnie bied : stó , który nie przestaje nakrywa si potrawami, os a, który pluje z otymi talarami i kij, któryć ę ł ć ę ł ł

wyp dza z odziei. Koza za , która by a winna, e krawiec wygna swoich synów, bardzo si zawstydzi a i ukry a.ę ł ś ł ż ł ę ł ł

M czy ni pami taj cy t histori jako skrypt, bardzo si staraj , eby kobietom dogodzi . Ale to nie jestęż ź ę ą ę ę ę ą ż ć

honorowane. Je li maj córk , to jest ona zagro ona bulimi . Poniewa w takiej rodzinie matka mówi dzieciom:ś ą ę ż ą ż

„Od ojca nie pochodzi nic dobrego".

Leonard przyszed na terapeutyczn grup ustawieniow , eby „pracowa nad sob ". Jego ona zmusi a go doł ą ę ą ż ć ą ż ł

udzia u w kursie, eby w ko cu nauczy si wyra a swoje uczucia i bardziej troszczy si o rodzin . Leonard jakoł ż ń ł ę ż ć ł ę ę

fizyk mia dobr posad w instytucie badawczym. eby dorobi , przyjmowa prace zlecone. Chocia si bardzoł ą ę Ż ć ł ż ę

stara , nie móg dogodzi swojej onie i swoim trzem córkom. Ch tnie szuka winy u siebie. Wszystkie trzy córkił ł ć ż ę ł

cierpia y na bulimi . Zapytany, co wydarzy o si w jego rodzinie pochodzenia, opowiada ze zami w oczach, jakł ę ł ę ł ł

jego matka ci gle czyni a zarzuty jego ojcu, e tak ma o przynosi pieni dzy do domu i tylko z najwi kszymą ł ż ł ł ę ę

trudem potrafi a wy ywi rodzin . Co prawda zawsze jako starczy o, ale matka nie by a nigdy zadowolona.ł ż ć ę ś ł ł

Dopiero po swoim ustawieniu rodzinnym powiedzia , e bez wiedzy swojej ony wci wysy a znaczne sumył ż ż ąż ł

pieni dzy swojej starej matce, poniewa jej renta jest podobno bardzo ma a.ę ż łcdn.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapii systemowo-ż ś ś

161

Page 162: Hellinger myśli all inna czcionka

fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

450 Kruki

Ca y szereg ba ni odnosi si do rodze stwa, które utraci o w rodzinie swoje miejsce, albo mówi o m odszymł ś ę ń ł ł

rodze stwie przekonanym, e musi uratowa swoich braci lub swoje siostry. W historii ń ż ć O siedmiu krukach ojciec

przekl siedmiu synów. Mieli przynie wody ze studni do ochrzczenia ma ej siostrzyczki, dawno wyt sknionej iął ść ł ę

wreszcie urodzonej, ale tak s abej, e trzeba by o j natychmiast ochrzci , eby nie umar a bez chrztu. Jednakł ż ł ą ć ż ł

bracia si pok ócili, dzbanek wpad do wody i zaton . Stali nad ród em nie wiedz c, co robi , i aden nie miaę ł ł ął ź ł ą ć ż ł odwagi pój do domu. Przekle stwo ojca zmieni o braci w siedem kruków. Dla rodziców w ich wielkiejść ń ł

rozpaczy po utracie synów pociech by a malutka córeczka, która od tego dnia sta a si silna i zdrowa i z ka dymą ł ł ę ż

dniem pi knia a. Jednak los jej braci zosta przed ni zatajony. Tylko przez przypadek us ysza a od ludzi, eę ł ł ą ł ł ż

w a ciwie jest winna nieszcz cia braci. Wtedy dziewczynka wyruszy a w drog , eby ich wybawi .ł ś ęś ł ę ż ć

W realiach rodzinnych historia ta odnosi si cz sto do starszego rodze stwa, które wcze nie zmar o lub musia oę ę ń ś ł ł

odej z rodziny i czasami nie by o nawet wymieniane. Pewna kobieta opowiada a na przyk ad, e d ugo nic nieść ł ł ł ż ł

wiedzia a o dwóch braciach z pierwszego ma e stwa swojego ojca. Wraz z jej narodzeniem ojciec zerwał łż ń ł kontakt z tymi synami. Dowiedzia a si o tym w wieku dwudziestu lat, poniewa potrzebowa a metrykił ę ż ł

urodzenia do lubu i trafi a na lad braci, natychmiast ich odszuka a. Inna kobieta opowiada a, e jej matka mia aś ł ś ł ł ż ł

dwana cie poronie , zanim ona przysz a na wiat.ś ń ł ścdn.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

451 ab dzieŁ ęW ba ni ś O sze ciu łab dziachś ę król chce ukry siedmioro dzieci z pierwszego ma e stwa przed swoj z , drugć łż ń ą łą ą on . Ona jednak wpada na jego trop i zamienia sze cioro z nich w ab dzie. Tylko córeczce nic si nie sta o.ż ą ś ł ę ę ł

Dlatego wyrusza na poszukiwanie i po gro nej dla niej historii wybawia swoich sze ciu braci. W wi kszo ciź ś ę ś

przypadków ta historia odnosi si do rodze stwa, które po mierci matki i ponownym o enku musia o odej zę ń ś ż ł ść

domu lub które pochodzi z wcze niejszego ma e stwa ojca, ale matka dziecka z drugiego ma e stwa nie chce,ś łż ń łż ń

eby jej m mia kontakt z wcze niejszymi dzie mi. Czasami ta ba odnosi si do niepe nosprawnego brata.ż ąż ł ś ć śń ę ł

Poniewa w ba ni siostra wybawia braci przez to, e nie mówi ani nie mieje si przez sze lat i dla braci musiż ś ż ś ę ść

robi koszule z astrów. Gdy zarzuca zmienionym w ab dzie braciom koszulki, nie ca kiem udaje si to przyć ł ę ł ę

szóstym bracie, i dlatego pozosta o mu ab dzie skrzyd o.ł ł ę łcdn.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapii systemowo-ż ś śfenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

162

Page 163: Hellinger myśli all inna czcionka

452 Niechciane dzieci

Temat „oddanych dzieci" wida wyra nie w ba niach ć ź ś Roszpunka i Titelitury. Historie takie jak Diabe z trzemał

z otymi w osamił ł , Ksi ga d unglię ż i Kuba Guzik mówi o znalezionym dziecku wzgl dnie o dziecku oddanym doą ę

adopcji lub pod opiek . ę Brzydkie kacz tkoą opowiada o podrzutku. Ja i Ma gosiaś ł opowiada o jednym dziecku lub

wielu dzieciach, które wcze nie musz opu ci rodzinny dom, eby rodzice mogli prze y . Na pierwszy rzut okaś ą ś ć ż ż ć

ten problem nie jest tak wyra ny w ba ni ź ś Pani Zima:

Pewna wdowa mia a dwie córki, jedna jest adna i pracowita, druga za leniwa i brzydka. Matka jednak kochał ł ś

bardziej brzydk i leniw , poniewa ona jest jej „rodzon " córk . Tak zaczyna si ta historia. Pi kna i pracowitaą ą ż ą ą ę ę

córka zostaje odrzucona z powodu niemo liwego do rozwi zania zadania i staje si przy tym „z ot panienk ",ż ą ę ł ą ą

ca a jest okryta z otem. Brzydka i leniwa córka chce te osi gn z oto i szcz cie i pój drog z otej panienki.ł ł ż ą ąć ł ęś ść ę ł

Ale staje si przy tym „osmolon panienk ", ca a jest oblana smo .ę ą ą ł łąGdy kto wymienia t histori jako swoj ulubion ba , mo na po prostu zapyta , jaka kobieta w rodzinie mia aś ę ę ą ą śń ż ć ł

wielkiego pecha. Poniewa ta historia jest najcz ciej umiejscowiona w yciu po stronie nieszcz cia lub tam,ż ęś ż ęś

gdzie sta o si co niedobrego.ł ę śJednak Pani Zima odnosi si w realnym yciu najcz ciej du o precyzyjniej. Trzeba patrze na córk , która nieę ż ęś ż ć ę

jest „rodzona". Istnieje bowiem dziecko, które ojciec wniós z wcze niejszego zwi zku i którego druga kobietał ś ą

chce si pozby . W obliczu tego losu swej siostry faworyzowane dziecko nie ma mia o ci wzi swego szcz cia.ę ć ś ł ś ąć ęś

Staje si pechowcem. Odczarowuj ce rozwi zanie polega oby na tym, e obie siostry r ka w r k yj swoimę ą ą ł ż ę ę ęż ą

yciem, poza z otem i smo .ż ł łącdn.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapii systemowo-ż ś śfenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

453 Poni ej fragment z ksi ki "My li w drodze":ż ąż śWielkość

Wielko jest nie tylko wielka w rozleg o ci, lecz przede wszystkim przez to, co powoduje. A wi c przez swójść ł ś ę

zasi g i si . Przy tym nie ma znaczenia, czy jest w naszych oczach dobra czy z a, czy pos uguje si przemoc czyę łę ł ł ę ą

agodno ci , czy rzuca si w oczy czy jest niepozorna.ł ś ą ęWielko rzucaj ca si w oczy, pot na i stosuj ca przemoc, wkrótce si za amie. Nie mo e trwa i rozpada si .ść ą ę ęż ą ę ł ż ć ę

Dlatego ka dy triumf jest krótkotrwa y. Wkrótce przemija.ż łJednak to, co niepozorne, dlatego e niepozorne, rozszerza si stale i doprowadza do upadku najwi kszych pot g.ż ę ę ę

Nie dlatego, e tego chce, po prostu przez swoj obecno .ż ą śćKto przez widzialn wielko i jej przedstawicieli jest spychany i uciskany, musi tylko wystarczaj co d ugo czeka .ą ść ą ł ć

Czekaj c, os abia on wielko , poniewa bez oporu nie mo e ona si utrzyma . To, co niepozorne rozszerza sią ł ść ż ż ę ć ę bez oporu. Poniewa pozostaje na dole, nie mo e te upa .ż ż ż śćPrawdziwa wielko jest ukryta. Gdy wyjdzie jednak na jaw, do wiadczamy jej jako dobroczynnej.ść ś

163

Page 164: Hellinger myśli all inna czcionka

454 Pech

Na grupie terapeutycznej pewna kobieta wymieni a „z ot panienk i osmolon panienk " jako swoj ulubionł ł ą ę ą ę ą ą ba , wtedy terapeuta zapyta , kto jest „rodzon " córk . Kobieta ta, imieniem Berta, opowiedzia a nast puj cśń ł ą ą ł ę ą ą histori :ę

„Mia am w moim yciu wielkiego pecha, w moich zwi zkach i w pracy zawodowej. Z matk mia am zawszeł ż ą ą ł

bardzo z e stosunku. Ona co prawda zawsze chcia a dla mnie jak najlepiej, ale stale zmusza a mnie do robieniał ł ł

rzeczy, których nie chcia am. Gdy mia am dziewi lat, zadzwoni a kiedy do drzwi jaka starsza ode mnieł ł ęć ł ś ś

dziewczynka. Chcia am wybiec z mojego pokoju, eby zobaczy , kto to przyszed . Ale moja matka odes a a mnieł ż ć ł ł ł

natychmiast do pokoju dziecinnego i zabroni a mi z niego wychodzi . Potem s ysza am w salonie przez d u szł ć ł ł ł ż ą chwil podniesione g osy. Nie rozumia am, o czym rozmawiano, oprócz ostatniego zdania mojej matki, któreę ł ł

musia a pewnie g o no wykrzycze : „Znikaj i wi cej si tutaj nie pokazuj". Dziewczynka wysz a z naszego domu,ł ł ś ć ę ę ł

a z okna mojego pokoju widzia am j jak odchodzi. Gdy wieczorem odwa y am si zapyta matk , kto to by ,ł ą ż ł ę ć ę ł odpowiedzia a krótko, e by a to daleka krewna, i wi cej nie musz wiedzie . Dopiero jak mia am trzydzie ci lat,ł ż ł ę ę ć ł ś

dowiedzia am si przypadkowo, e mój ojciec by onaty przed moj mam i e mia w tym ma e stwie dwieł ę ż ł ż ą ą ż ł łż ń

córki. Jedna z nich by a najwidoczniej wtedy u moich rodziców i prosi a mojego ojca o pieni dze. Mój ojciec nieł ł ą

yje, a ja nie wiem, czy i gdzie s moje siostry".ż ącdn.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapiiż ś ś

systemowo-fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

455 Przyrodnia siostra

Inna kobieta, która z b yskiem w oku wymieni a ł ł Pani Zimą ę jako swoj ulubion histori z czasów dzieci stwa,ą ą ę ń

te bardzo szybko odkry a, z kim by a zwi zana poprzez t ba . Christine pochodzi a z trzeciego ma e stważ ł ł ą ę śń ł łż ń

swego ojca. Pierwsze ma e stwo by o bezdzietne. Z drugiego Christine mia a przyrodni siostr . Siostra ta,łż ń ł ł ą ę

który by a du o starsza, ni ona, mieszka a na pocz tku z nimi. Christine nie umia a jej sobie jednakł ż ż ł ą ł

przypomnie . By a jeszcze bardzo ma a, gdy siostra musia a odej , poniewa nie rozumia a si z matkć ł ł ł ść ż ł ę ą Christiny. Christine nie mia a adnego kontaktu ze swoj siostr . Po warsztatach ustawieniowych odszuka ał ż ą ą ł

swoj siostr i spotka a si z ni kilka razy. Od tej pory znikn o u niej przekonanie, e nigdzie i z nikim nieą ę ł ę ą ęł ż

mo e pozosta na sta e.ż ć ł

Wykluczone rodze stwo jest cz stym tematem ustawie rodzinnych. A niektóre ustawienia dzia aj jak ponowneń ę ń ł ą

po czenie rodziny. Dusza nie spocznie, a wszyscy, którzy nale do rodziny, nie b d razem. W wielu listachłą ż żą ę ę

po warsztatach ustawieniowych uczestnicy pisz o odnalezionym rodze stwie. I najcz ciej to odnalezienieą ń ęś

przebiega bardzo serdecznie i wyzwalaj co. Trzymanie si razem rodze stwa, je li si udaje, ma w sobie coą ę ń ś ę ś bardzo uzdrawiaj cego, integruj cego i lekkiego, zw aszcza gdy relacja z rodzicami jest obci ona przez ich los.ą ą ł ążcdn.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapii systemowo-ż ś ś

164

Page 165: Hellinger myśli all inna czcionka

fenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

456 Zmar e rodze stwoł ńWykluczone rodze stwo jest cz stym tematem ustawie rodzinnych. A niektóre ustawienia dzia aj jak ponowneń ę ń ł ą

po czenie rodziny. Dusza nie spocznie, a wszyscy, którzy nale do rodziny, nie b d razem. W wielu listachłą ż żą ę ę

po warsztatach ustawieniowych uczestnicy pisz o odnalezionym rodze stwie. I najcz ciej to odnalezienieą ń ęś

przebiega bardzo serdecznie i wyzwalaj co. Trzymanie si razem rodze stwa, je li si udaje, ma w sobie coą ę ń ś ę ś bardzo uzdrawiaj cego, integruj cego i lekkiego, zw aszcza gdy relacja z rodzicami jest obci ona przez ich los.ą ą ł ąż

Do wykluczonego rodze stwa nale cz sto dzieci wcze nie zmar e. Ból, gdy dzieci, które przecie stoj dopieroń żą ę ś ł ż ą

na pocz tku swojego ycia, musz ju odej w mier , jest dla rodziców cz sto prawie nie do zniesienia. Dlategoą ż ą ż ść ś ć ę

chc zapomnie ten los i czasami te przemilcze . Jednak w historiach i pie niach, które opowiadaj yj cymą ć ż ć ś ąż ą

dzieciom, mówi o tym, co ukryte i pozwalaj swoim dzieciom, nawet je li nie ca kiem wiadomie, to jednak wą ą ś ł ś

sercu mie udzia w ich bólu i ich t sknocie. Na ustawieniach jest to zawsze bardzo poruszaj cy moment, gdyć ł ę ą

wcze nie zmar e dzieci zostaj wzi te w ramiona przez rodziców i rodze stwo i gdy zostaje wyra ona a oba iś ł ą ę ń ż ż ł

dostaj swoje miejsce w szeregu rodze stwa. Przede wszystkim dziecko, które przysz o na wiat po wcze nieą ń ł ś ś

zmar ym rodze stwie, czuje wtedy ulg . Poniewa musi najcz ciej reprezentowa zmar e dziecko, dopóki onoł ń ę ż ęś ć ł

nie zostanie zobaczone i nie zostanie uczczone w mierci przez mi o .ś ł śćPewn kobiet poci ga a szczególnie ą ę ą ł Calineczka. Nie mog a sobie przypomnie tej historii, ale pami ta a obraz,ł ć ę ł

który znajdowa si na ok adce: male ka liczna dziewczynka, pi ca na p ywaj cym li ciu lilii wodnej.ł ę ł ń ś ś ą ł ą śJej matka urodzi a w pierwszym ma e stwie syna, który zmar bezpo rednio po porodzie. Wtedy wcale nieł łż ń ł ś

chcia a mie dziecka i dopiero na krótko przed urodzeniem zauwa y a, e by a w ci y. Z tym przyrodnimł ć ż ł ż ł ąż

bratem by a zwi zana ta kobieta. „Dla ciebie wyruszy am w podró mojego ycia!". W tym zdaniu odnalaz ał ą ł ż ż ł

blisko ze swoim bratem i jednocze nie uwolnienie. W ustawieniu jej rodziny aktualnej by o wida , e wść ś ł ć ż

zast pstwie swojego wcze nie zmar ego bra ta ci gnie swojego najstarszego syna do siebie i w kr g swoichę ś ł ą ą

wp ywów. Teraz mog a wzi brata do serca i uwolni syna.ł ł ąć ćW ko ysance ł Czy wiesz, ile gwiazdek wieciś Pan Bóg liczy wszystkie istoty, eby mu adnej nie brakowa o. Ależ ż ł

jednej brakuje. Muszka nie przebudzi a si do ycia, a dziecko nie wsta o rano z ó eczka. To jest w a ciwy sensł ę ż ł ł ż ł ś

tej bardzo melancholijnej ko ysanki. A w piosence ł Dobry wieczór, dobranoc s ycha ukryte prze wiadczenie, eł ć ś ż

by y dzieci, których Bóg rano nie zbudzi . Izabella przypomnia a sobie, e w wieku przedszkolnym nigdy nieł ł ł ż

mog a zasn , zanim matka nie usiad a przy jej ó eczku i nie za piewa a tej piosenki. Mia a starszego brata,ł ąć ł ł ż ś ł ł

który zmar w wieku dwóch lat. A jak ona mia a cztery lata, zmar a jej m odsza siostra zaraz po urodzeniu.ł ł ł łcdn.

Fragment ksi kiążJakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, e to wiem. Ba nie i inne opowie ci w terapii systemowo-ż ś śfenomenologicznej.

© by Jakob Robert Schneider 2000

165