Głos Brata Alberta - albertyni.pl · Obiekt ten poło żony jest w śród drzew. Tutaj ka żdy k...

4
DD Dom Pomocy Spolecznej Zgromadzenia Braci Albertynów w Przemyślu Nr 5 (5) wrzesień 2006 miesięcznik kulturalno – oświatowy pismo wewnętrzne - bezplatne „Glos Brata Alberta” Nr 5 (5) Str. 1 Glos Brata Alberta W tym numerze: Turnus rehabilitacyjno – wypoczynkowy w Myczkowcach Str. 1 i 2 Zjazd Rodzin 2006 Str. 2 i 3 Kącik literacki Str. 4 Turnus rehabilitacyjno wypoczynkowy w Myczkowcach Na przelomie sierpnia i września ( 29. 08 do 8. 09) mieliśmy przyjemność gościć w pięknie polożonym ośrodku Caritasu w Myczkowcach. Obiekt ten polożony jest wśród drzew. Tutaj każdy kąt jest starannie zagospodarowany i pięknie utrzymany. Największego uroku ośrodkowi nadają kwiatowe alejki, klomby (np. w wozie), żywoploty, brama do stadniny koni i oczko wodne. Wszystkie te „szczególy” (oraz kolorowe liście drzew) dają zdumiewający efekt. W takiej scenerii odpoczywaliśmy przez 10 dni. A atrakcji bylo wiele. Codzienne zabiegi wodne (na ręce, nogi i cale cialo), naświetlanie, masaż i ćwiczenia rąk oraz silownia daly zaskakujący efekt. Nie bez znaczenia bylo tu profesjonalne podejście pracowników. Codziennie też uczestniczyliśmy we Mszy Św. w tamtejszej kaplicy i jeździliśmy konno. Ale to nie jedyny kontakt ze zwierzętami, bo jest tam również mini ZOO. I tak poznaliśmy sarny, jelenie, dzika, świnię wietnamską i ptactwo (egzotyczne papugi i rodzime bażanty). Raz ksiądz dyrektor zorganizowal nam przejażdżkę bryczką po terenie ośrodka. Józef Sawicki podczas przejażdżki Jan Mucha na koniu

Transcript of Głos Brata Alberta - albertyni.pl · Obiekt ten poło żony jest w śród drzew. Tutaj ka żdy k...

Page 1: Głos Brata Alberta - albertyni.pl · Obiekt ten poło żony jest w śród drzew. Tutaj ka żdy k ąt jest starannie ... (czytali wezwania modlitwy wiernych, nieśli dary ołtarza

DD

Dom Pomocy Społecznej Zgromadzenia Braci Albertynów w Przemyślu

Nr 5 (5) wrzesień 2006 miesięcznik kulturalno – oświatowy pismo

wewnętrzne - bezpłatne

„Głos Brata Alberta” Nr 5 (5) Str. 1

Głos Brata Alberta

W tym numerze: • Turnus rehabilitacyjno – wypoczynkowy w

Myczkowcach Str. 1 i 2

• Zjazd Rodzin 2006 Str. 2 i 3

• Kącik literacki Str. 4

Turnus rehabilitacyjno – wypoczynkowy

w Myczkowcach

Na przełomie sierpnia i września ( 29. 08 do 8. 09) mieliśmy przyjemność gościć w pięknie położonym ośrodku Caritasu w Myczkowcach. Obiekt ten położony jest wśród drzew. Tutaj każdy kąt jest starannie zagospodarowany i pięknie utrzymany. Największego uroku ośrodkowi nadają kwiatowe alejki, klomby (np. w wozie), żywopłoty, brama do stadniny koni i oczko wodne. Wszystkie te „szczegóły” (oraz kolorowe liście drzew) dają zdumiewający efekt. W takiej scenerii odpoczywaliśmy przez 10 dni. A atrakcji było wiele. Codzienne zabiegi wodne (na ręce, nogi i całe ciało), naświetlanie, masaż i ćwiczenia rąk oraz siłownia dały zaskakujący efekt. Nie bez znaczenia było tu profesjonalne podejście pracowników. Codziennie też uczestniczyliśmy we Mszy Św. w tamtejszej kaplicy i jeździliśmy konno. Ale to nie jedyny kontakt ze zwierzętami, bo jest tam również mini ZOO. I tak poznaliśmy sarny, jelenie, dzika, świnię wietnamską i ptactwo (egzotyczne papugi i rodzime bażanty). Raz ksiądz dyrektor zorganizował nam przejażdżkę bryczką po terenie ośrodka.

Józef Sawicki podczas przejażdżki

Jan Mucha na koniu

Page 2: Głos Brata Alberta - albertyni.pl · Obiekt ten poło żony jest w śród drzew. Tutaj ka żdy k ąt jest starannie ... (czytali wezwania modlitwy wiernych, nieśli dary ołtarza

Str. 2 „Głos Brata Alberta” Nr 5 (5)

Zjazd Rodzin 2006 Z czym się kojarzy data 21 września? Oczywiście z początkiem jesieni. Lecz w tym roku miała szczególne znaczenie. Wtedy właśnie odbyło się Spotkanie Rodzinne. Dzień rozpoczęła Msza Święta, w której czynnie uczestniczyli nasi mieszkańcy (czytali wezwania modlitwy wiernych, nieśli dary ołtarza i czytali komentarze do tych darów oraz Jurek śpiewał psalm). Po Mszy nastąpiła chwila przy kawie i ciastkach. Mieszkańcy rozmawiali ze swoimi bliskimi i opiekunami, po czym zasiedli do obiadu. Po obiedzie nastąpiła przerwa, po której publiczność zasiadła na widowni by obejrzeć spektakl grupy Bractwo Miłości. Była to sztuka „Kładę przed tobą życie i śmierć...” która spotkała się z dobrym odbiorem. Następnie zaprosiliśmy rodziny do ogrodu gdzie odbył się blok zabaw. Ochotnicy startowali w następujących konkurencjach: rzut lotkami do tarczy, rzut piłką do kosza i bieg strażacki (który okazał się strzałem w 10). Ukoronowaniem każdej konkurencji było wręczenie dyplomu i skromnego upominku. Ostatnim punktem programu była zabawa taneczna (również w ogrodzie) w której przy zespole z naszego Domu bawiliśmy się do wieczora.

„kulo ś”

Wolny czas spędzaliśmy na grze w piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę, spacerach np. do pobliskiego lasu. Dwukrotnie bawiliśmy się przy ognisku (ze śpiewem i akompaniamentem gitarowym) a raz na dyskotece w auli. Ciekawostką było dla nas oglądanie z bliska zwierząt: lisy, ptaki, wilk, sarenka i wiele innych drobnych ssaków. Wszystkie te zwierzęta są wypchanymi eksponatami zgromadzonymi w kawiarence Św. Franciszka (również w ośrodku). Podczas tej wycieczki zwiedziliśmy okolicę oraz Rymanów Zdrój. W pobliżu Myczkowiec odwiedziliśmy grotę z figurą Matki Bożej i źródełko (z uzdrawiającą wodą). Było to w Zwierzyniu. Piękne kapliczki i krzyż na górce, (pod który oczywiście weszliśmy) były dla wielu z nas okazją do głębokich modlitw i refleksji.

Jan Mucha i inni uczestnicy turnusu, w Zwierzyniu pod grotą ze źródełkiem.

Byliśmy też w nieczynnym kamieniołomie w Myczkowcach (gdzie wydobywany był kamień do budowy tamy w Solinie). Ze szczytu tego kamieniołomu roztacza się przepiękny widok na zakola jeziora myczkowskiego i tamę solińską. Podczas jednej z wycieczek płynęliśmy statkiem wycieczkowym po jeziorze solińskim.

Zbyszek Długosz i Józef Stypa podczas rejsu statkiem

Zwiedzaliśmy też park zdrojowy w Rymanowie Zdroju (piliśmy tam również lecznicze wody mineralne) i cmentarz żydowski.

Tu w parku zdrojowym w Rymanowie Zdroju Cały nasz turnus to moc niezwykłych wrażeń, których w takiej formie nigdzie nie doświadczyliśmy. Dziękujemy za nie organizatorom wycieczki oraz pracownikom.

Wdzięczni mieszkańcy DPS Zgromadzenia Braci Albertynów

Page 3: Głos Brata Alberta - albertyni.pl · Obiekt ten poło żony jest w śród drzew. Tutaj ka żdy k ąt jest starannie ... (czytali wezwania modlitwy wiernych, nieśli dary ołtarza

„Głos Brata Alberta” Nr 5 (5) Str. 3

Henryk Pudło: „Na tą uroczystość, na ten Zjazd tych rodzin tego 21 września 2006 roku przyjechały te nasze rodziny. Była ta msza święta w tej kaplicy na dole przed tym wielkim ołtarzem dla tych naszych rodzin. A później poszliśmy na tą jadalnię, na to nasze przedstawienie, ten nasz teatrzyk pt. „Bractwo miłości” o tych pannach mądrych i tych pannach głupich. A później ty Pawełku z tą siostrą Ewą prowadziliście te zabawy w tym ogrodzie, a potem była ta zabawa taneczna”.

Spotkanie rodzinne

Ile jeszcze takich dni płaczących deszczem samotności, gdy starania innych mijają się ze mną ? Marzę o czymś innym. Wspomnienia sprzed roku wzruszają jak rodzące się dziecko, jak rosnąca nadzieja. Wiem, jeszcze chwilę i zrobię drugi krok w życiu... Wyobraźnia już podsuwa wasz obraz w drzwiach. Wreszcie wchodzi wzruszenie bo ten dzień jest dla mnie uśmiechem róży w cierniach tęsknoty ! Czekam z nadzieją...

Paweł Piętal

* * * Ten wiersz został umieszczony na zaproszeniu Zjazdu Rodzin

scena, gdy Pan Jezus dopuszcza cnoty przed swoje

oblicze

Józef Stypa rzuca do kosza podczas jednej z zabaw na Zjeździe Rodzin

wręczanie dyplomów i nagród za udział w zabawach

zabawa taneczna na koniec dnia

Page 4: Głos Brata Alberta - albertyni.pl · Obiekt ten poło żony jest w śród drzew. Tutaj ka żdy k ąt jest starannie ... (czytali wezwania modlitwy wiernych, nieśli dary ołtarza

Str. 4 „Głos Brata Alberta” Nr 5 (5)

Pismo „Głos Brata Alberta” wydawane jest i rozprowadzane na terenie Domu Pomocy Społecznej Zgromadzenia Braci Albertynów w Przemyślu oraz parafii tutejszego dekanatu wyłącznie w formie bezpłatnej promocji Domu. Skład redakcyjny : redaktor prowadzący: Paweł Piętal „kuloś” (pracownik kulturalno oświatowy), korekta; br. Krzysztof (dyrektor) współpracownicy - mieszkańcy: Rafał Kiczka (zastępca red. prowadzącego), Henryk Pudło, Jerzy Filar, Zbigniew Kalinowski, Józef Stypa, Jan Lipiec oraz personel: Ewa Zadorożna (opiekunka, pielęgniarka), Bożena Szymańska (kierownik działu II opiekuńczo – ter.)

Sylwetki

Zbigniew Kalinowski

Rok 1962

Skończyły się wakacje i musiałem wracać do szkoły, do drugiej klasy. Oczywiście w drugiej klasie było gorzej niż w pierwszej. Pamiętam lekcję Matemy na początku roku – dostaliśmy do nauczenia na pamięć dwa słupki tabliczki mnożenia, a ja nauczyłem się całej. Na drugi dzień wystąpiłem na środku klasy i od dechy do dechy powtórzyłem całą tabliczkę. Nauczycielka wyraziła ogromne zdziwienie w jaki sposób to zrobiłem. Wtedy były wprowadzone dzienniczki uczniowskie i nauczycielka wpisywała oceny i uwagi do ojca lub matki. Tego samego dnia, gdy ojciec przeczytał dzienniczek, odłożył i powiedział: ja ciężko pracuję w hucie szkła, ale to mnie wzruszyło. Wyjął z portmonetki 20 zł i dał mi je. Chodził ze mną do drugiej klasy (chyba 3 czy 4 raz) taki chłopak opóźniony w rozwoju – Stefan. Nie umiał nawet pisać, ale świetnie malował. A drugi – Witold, który umiał tylko „Sporty” palić. Obydwóch zresztą zwolnili ze szkoły całkowicie. W drugiej klasie zacząłem się rozbestwiać na całego. Zacząłem palić „Sporty”, bo te były najtańsze. Była taka nauczycielka J. polskiego. Nazywała się Wertzówna. Na jej lekcjach trzeba było uważać, chociażby z tego powodu, że była bardzo nerwowa i można było zdrowo oberwać linijką, bo takie były czasy w ówczesnej Polsce. W szkołach był rygor i dyscyplina pod każdym względem. Było tak, że jak się oberwało od nauczyciela a potem w domu poskarżyło ojcu, to wtedy ojciec mój jeszcze mi poprawił i taki był finał. Najlepiej lubiłem dużą przerwę, która była, o 10:30, bo można było pohandlować znaczkami, pograć na pieniążku o ścianę w kratkę. W klasie się grało w dziurę od kałamarza, ale to przeważnie jak padał deszcz. Nie raz nie dwa miałem do przepisania 200 lub 500 razy „Będę grzeczny na lekcjach” albo „Nie będę rozrabiał”. Od tego przepisywania dostać obłędu albo szoku nerwowego.

Po lekcjach, gdy odrobiło się pracę domową szło się grać w piłkę nożną lub w palanta, którego bardzo lubiłem. Od starszych kolegów uczyliśmy się robić procę na kamyki. Procę wycinaliśmy ze śliwki, wiśni, orzecha czy czereśni, gumę braliśmy z dętki rowerowej. Czasami kończyło się to tragicznie, gdy wybiliśmy sąsiadowi szybę w oknie a co gorsza w samochodzie.

Rafał Kiczka Chciałbym Chciałbym dać ci wiosenne zorze, Szkatułkę szczęścia, wiatru śpiew Majowy księżyc i groźne morze Zimą słowików śpiew Chciałbym ci dać świat twoich marzeń Jak kwiatów polnych błękit snów I moje serce przyjmij w darze W miłości której brak słów

Rafał Kiczka Chrystus Chrystus w przydrożnej kapliczce Spogląda na ciebie z miłością Chce cię obdarzyć wiarą i przyodziać radością. Chrystus miłosierny pomoże ci Krocz drogą prowadzącą do niego A on będzie z tobą nawet w smutne dni Chrystus to twoja skała Przykazania jego służą ci Nie zasmucaj Bożego Ducha Lecz zawsze ufaj mu.