GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy...

19
XXXV Sympozjum Współczesna Gospodarka i Administracja Publiczna Zakopane, 18 – 20 maja 2012 r. GAZETA SYMPOZJALNA nr 19 NOWOCZESNE PRZYWODZTWO PANSTWO - KOSCIOL - - - - -

Transcript of GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy...

Page 1: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

XXXV Sympozjum Współczesna Gospodarka i Administracja Publiczna • Zakopane, 18 – 20 maja 2012 r.

GAZETA SYMPOZJALNAnr 19

NOWOCZESNE PRZYWODZTWOPANSTWO - KOSCIOL- - --

-

Page 2: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

3

Redaktor naczelna: Aleksandra Pająk

Współpraca: Dagmara Bednarczyk

Autorzy tekstów: Marek Ćwiklicki, Marek Jabłoński, Agnieszka Silenko, Justyna Ślęzak, Sebastian Kasza, Edyta Wyszomirska, Aleksandra Chojnacka, Martyna Hilgner, Mateusz Mazur, Cezary Michalski, Marek Oramus, Wojciech Górny, Anna Ryńca, Michał Łuszczek, Piotr Pudo, Karolina Kosiek, Wojciech Wietrzyński, Krzysztof Dąbrowa, Anna Mirzyńska, Jerzy Gibadło, Agnieszka Juraszek, Szymon Musiał

Redakcja tekstów: Elżbieta Cegła

Korekta: Maciej Frączek, Piotr Kopyciński, Karolina Krawczyk, Tomasz Machowski, Magdalena Pokora, Michał Żabiński

Projekt i wykonanie okładki: Katarzyna Żabińska

Projekt graficzny i skład: Karina Przybylska

Druk: DRUKARNIA LEYKO Sp. z o.o.

Wydawca: Fundacja Gospodarki i Administracji Publicznej, Katedra Gospodarki i Administracji Publicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie

Drodzy Czytelnicy!

Po raz kolejny mam przyjemność oddać w Państwa ręce Gazetę Sym-pozjalną. Dziewiętnasty numer tego wydawnictwa opublikowany jest w ramach XXXV Sympozjum „Współczesna Gospodarka i Admini-stracja Publiczna”. Tematami tegorocznego spotkania są Nowoczesne przywództwo oraz stosunki Państwo-Kościół.

Przywódca. To słowo brzmi dumnie. Sugeruje, że osoba nim mia-nowana posiada w sobie cechy, które odróżniają ją od innych i dają prawo do przewodzenia grupą. Czym charakteryzuje się nowoczesny lider? Czy są to cechy przypisane mu z urodzenia czy też można je w sobie wykształcić? Czy musi posiadać charyzmę? Z lektury dalszych artykułów dowiedzą się Państwo także, jak zmieniło się postrzega-nie przywódcy wraz z upływem czasu oraz czy można rozpoznać skutecznego lidera po jego zachowaniu. Ciekawym uzupełnieniem tematu jest także tekst dotyczący przywództwa wśród kobiet – czy kiedyś wyprzedzimy mężczyzn?

Drugiego dnia omawiane będą tematy związane ze stosunkami na linii Państwo-Kościół. Dzięki lekturze artykułów dowiecie się Państwo, jakie są bariery dla bardziej przyjaznych stosunków. „Jak nie wiadomo, o co chodzi to chodzi o pieniądze” – głosi popularna mądrość. I tak jest także w tym przypadku. Dowiemy się, skąd Kościół bierze pieniądze i gdzie możemy sprawdzić jak najtaniej wziąć ślub. Autorzy zastana-wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie do naszej wolności oraz czy antyklerykalizm jest dobrą formą sprze-ciwu wobec władzy kościelnej. W ramach chwili relaksu zachęcam również do lektury tekstu na temat rockujących chrześcijan.

Tradycyjnie z lektury Gazety Sympozjalnej możecie się Państwo tak-że dowiedzieć, co ciekawego działo się na GAPie w ostatnich mie-siącach. Jak bawiliśmy się w rytm przebojów ubiegłego stulecia na X Balu GAP? Czy podczas pierwszej wyprawy Klubu Turystycznego GAP zgubiliśmy kogoś w górach? Odpowiedzi na te pytania proszę szukać w Gazecie Sympozjalnej.

Mam nadzieję, że Gazeta Sympozjalna będzie dla Państwa miłym i cennym uzupełnieniem XXXV Sympozjum. Życzę Państwu miłej lek-tury!

Aleksandra PająkRedaktor Naczelna

OD REDAKCJI

SPIS TRESCI-

Bloki tematyczne:

NOWOCZESNE PRZYWÓDZTWOPAŃSTWO – KOŚCIÓŁ

Wśród wykładowców m. in.:dr Michał Rutkowski, Dyrektor w Banku Światowym

Jacek Santorski, Grupa Firm Doradczych VALUESprof. dr hab. Marek Góra, Kierownik Katedry Ekonomii w Szkole Głównej Handlowej

dr Włodzimierz Cimoszewicz, Senator, Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Senatu RPAndrzej Klesyk, Prezes Zarządu PZU SA

dr Rafał Dutkiewicz, Prezydent WrocławiaDariusz Daniluk, Prezes Zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego

Bożena Lublińska-Kasprzak, Prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczościprof. dr hab. Tomasz Mroczkowski, Departament of International Business Fulbright Scholar, Kogod School of Business, American University

red. Adam Szostkiewicz, Publicysta, Tygodnik „Polityka”Jarosław Makowski, Publicysta, Szef Instytutu ObywatelskiegoCezary Michalski, Publicysta, Komentator Krytyki Politycznej

Zbigniew Nosowski, Redaktor Naczelny Miesięcznika WIĘŹ, Wiceprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydówks. red. Kazimierz Sowa, Dyrektor Telewizji Religia TV

prof. dr hab. Magdalena Środa, Zakład Etyki Instytutu Filozofii, Uniwersytet Warszawskiprof. dr hab. Jan Widacki, Dyrektor Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego

Organizatorzy:Fundacja Gospodarki i Administracji Publicznej

ul. Rakowicka 10b/10, 31-511 Kraków, tel.: 12 423 76 05, faks: 12 423 76 03, www.fundacja.e-gap.pl

Katedra Gospodarki i Administracji Publicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowieul. Rakowicka 16, 31-510 Kraków, tel.: 12 293 57 31, faks: 12 293 50 51, www.gap.uek.krakow.pl

Małopolska Szkoła Administracji Publicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowieul. Rakowicka 16, 31-510 Kraków, tel.: 12 293 75 60, faks: 12 293 75 59, www.msap.uek.krakow.pl

Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowieul. Rakowicka 27, 31-510 Kraków, tel.: 12 293 57 00 lub 12 293 52 00, faks 12 293 50 10, www.uek.krakow.pl

Małopolski Fundusz Ekonomii Społecznejul. Rakowicka 10b/10, 31-511 Kraków, tel.: 12 423 76 05, faks: 12 423 76 03, www.mfes.pl

Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiegoul. Racławicka 56, 30-017 Kraków, tel.: 12 630 31 07, faks 12 630 31 26, www.malopolskie.pl

Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczościul. Pańska 81/83, 00-834 Warszawa, tel.: 22 432 80 80, faks: 22 432 86 20, www.parp.gov.pl

XXXV Sympozjum jest współfinansowane ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Phare

XXXV SYMPOZJUMWSPÓLCZESNA GOSPODARKA I ADMINISTRACJA PUBLICZNA

Zakopane, 18 – 20 maja 2012 r.

-

Uwagi wstępne do paradygmatu nowoczesnego przywództwaRole menedżera współczesnej organizacjiPrzywódczy mixUrodzeni przywódcyDuch czasów a nowoczesne przywództwoCharyzma, czyli mieć w sobie to cośRozmowa bez słówKobieto, dziel i rządź!PrzywódcaKiedy katolicyzm jest formą, a kiedy deformacją polskościFiskus na tacyŚlepy zaułek w kruchcieKsiądz to ma życieCennik kościelnyCzy państwa religijne to zagrożenie?Rola Kościoła katolickiego w najnowszej historii PolskiReligia „przeszkodą” na drodze do wolności?Czy Polska to kraj świecki?Polskie piętno krzyżaChrześcijanin dobrze rockujeX Bal GAPO dobrodziejstwachFotorelacja

457

810111213141618192021232527283032333435

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Page 3: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

54

dr MAREK Ć WIKLICKI Katedra Metod Organizacji i ZarządzaniaUniwersytet Ekonomiczny w KrakowiePrezes Fundacji GAP

Jednym z głównych tematów nauk o zarządza-niu jest kwestia przywództwa. Wynika to z tego, iż na czele każdej organizacji można znaleźć osobę wyznaczoną do kierowania nią. Sposób, jaki spra-wuje swoją funkcję nieodłącznie jest związany ze stylem pracy, który w odniesieniu do swoich pod-władnych powinien doprowadzić do osiągnięcia wspólnych celów. Konieczność kierowania daną jednostką jest przyjmowana jako rzecz naturalna i oczywista, jednakże różne istnieją zalecenia co do sposobów jego pełnienia. Bez względu na odmienności w realizacji funkcji kierowania, można określić czym jest przywódz-two. Jest ono definiowane jako kontekstowy wpływ na postawy i efektywność podwładnych oraz na ich postrzeganie cech pracy1. Wśród różnych określeń przywództwa pojawiają się elementy wspólne, do których należy rozpatry-wanie jego jako: procesu, wpływu, inteligencji, wytrwałości, osadzonego w kontekście grupo-wym i nastawionym na osiągnięcie celu przy założonym czasie i budżecie, wpływającym na rozwój osobisty2. Niestety wyjaśnienie tego oddziaływania nie jest łatwe. W krajowych publi-kacjach wśród najczęściej wymienianych stylów kierowania można znaleźć odwołania do klasy-fikacji: K. Lewina, R. Lipitta i R. White’a, R. Blake’a i J. Mouton, J. Reddina, P. Herseya i K. Blancharda i innych. Obecnie szacuje się, iż istnieje ok. 400 teorii przywództwa3. Jednakże coraz częściej w literaturze przed-miotu pojawiają się twierdzenia o konieczności nowego spojrzenia na teorie przywództwa. Jest to wynikiem tzw. postmodernizmu, w którym kwestionuje się sprawczą, nieograniczoną rolę człowieka. Ten nurt cechuje: pluralizm, subiek-tywizm, dekonstrukcja, cynizm (pesymizm) i uwzględnianie społeczności4. Dotychczasowe teorie są krytykowane za zbytni racjonalizm, za bardzo skoncentrowane na osobach liderów i niepotrzebnie podkreślające romantyzm peł-nienia roli przełożonego5. Warto nadmienić, iż do tej kategorii przynależą powyżej wymienio-ne klasyfikacje stylów kierowania.Klasyczne podejście do przywództwa określane jest mianem transakcyjnego, natomiast nowe – transformacyjnego. Przez to pierwsze rozumie się stosowanie głównie nagród za przejawiane

zachowania i efekty zgodne z wytycznymi prze-łożonych. W tym ostatnim, rozwijanym od lat 70. XX w., uwzględnia się: wartości, etykę, standardy i cele długookresowe6, a zatem te elementy, któ-re przynależą do wyższych idei. W paradygmacie nowego przywództwa odwołuje się do ducho-wości i konieczności zredefiniowania roli kierow-nika, aby funkcjonować w warunkach chaosu i złożoności7. W aspekcie duchowości stawia się liderom pytania o możliwość pokazania przez nich co to znaczy być ludzkim i autentycznym8. Dobrym przykładem takiego podejścia są pra-ce R. Barreta, który sformułował wytyczne dla współczesnego przywódcy i rozpropagował nowy paradygmat przywództwa (new leader-ship paradigm) w latach 90. XX w. (tabela 1).

Niniejsze wprowadzenie w tematykę nowo-czesnego przywództwa miało za cel wskazanie alternatywnego ujęcia tego tematu z perspekty-wy współczesnych warunków gospodarowania. Odmienne podejście, nawiązujące do postmo-dernizmu, może wydać się zbyt mało konkret-nym, niedającym w istocie praktycznych wy-tycznych działania. Podkreślanie konieczności wykazywania się kompetencjami przynależą-cymi raczej do zawodu psychologa może razić osoby przywiązane do tradycyjnego stylu kiero-wania. Jednak bez względu na akceptację tez zaprezen-towanych w niniejszym tekście należy podkreślić, iż paradygmat nowego przywództwa nie jest

koncepcją o marginalnym znaczeniu. Dostrze-ganie konieczności zmian w stylach kierowa-nia i podejmowanie prób oceny przywództwa w różnych kulturach narodowych w odniesie-niu do różnorodnych branż i form organizacyj-nych daje asumpt do namysłu nad faktyczną redefinicją klasycznych ujęć. We współczesnym spojrzeniu na gospodarkę dostrzega się, iż oto-czenie biznesowe charakteryzuje duża zmien-ność, w którym reakcja na zmiany jest kluczowa, a umiejętność zaangażowania podwładnych w działania pociąga za sobą podejścia dostoso-wane także i do nich. Wymagana adaptacyjność od organizacji zarówno z sektora prywatnego, publicznego i trzeciego, powinna znaleźć swoje odbicie w sposobach zarządzania.

NO

WO

CZ

ES

NE

PR

ZY

DZ

TW

O

NO

WO

CZ

ES

NE

PR

ZY

DZ

TW

O

UWAGI WSTEPNE DO PARADYGMATU NOWEGO PRZYWÓDZTWA

-

1 D.D. Green, Leading a Postmodern Workforce, Academy of Strategic Manage-

ment Journal, Vol. 6, 2007, s. 16.2 A.A. Tabassi, A.H. Abu Bakar, Towards assessing the leadership style and

quality of transformational leadership: The case of construction firms of Iran,

Journal of Technology Management in China, Vol. 5, No. 3, 2010, s. 2463 A.A. Tabassi, A.H. Abu Bakar, tamże, s. 245.

4 D.D. Green, tamże.5 S. Lähteenmäki, E. Saarinen, I.C. Fischlmayr, Embracing The New Leadership

Paradigm - Gateway to building trust and commitment in virtual multicultural

teams, www.ebrc.fi [dostęp: 30.03.2012], s. 1.6 A.A. Tabassi, A.H. Abu Bakar, dz. cyt., s. 248.7 F. Karakas, Reflections on zero and zero-centered spirituality in organizations,

Competitiveness Review: An International Business Journal, Vol. 18 No. 4,

2008, s. 372.8 R. Burke, Leadership and spirituality, Foresight, Vol. 8, No. 6, 2006, s. 23.

Tabela 1. Poziomy świadomości współczesnego lidera

Źródło: opracowano na podstawie: R. Barrett, The New Leadership Agenda, „Interbeing”, Vol. 3, No. 1, 2009, s. 84-85.

POZIOM UMIEJĘTNOŚCI1. Osobiste mistrzostwo • Przekraczanie osobistych uwarunkowań

• Przekraczanie kulturowych uwarunkowań• Bycie odpowiedzialnym za życie innych• Rozwijanie umiejętności inteligencji emocjonalnej

2. Wewnętrzna spójność • Skoncentrowanie na własnym osobistym rozwoju i wie-dzy• Znalezienie osobistego sensu znaczenia• Rozwój społecznej inteligencji emocjonalnej• Uwzględnienie wartości w decyzjach

3. Zewnętrzna spójność • Pogłębienie osobistego rozwoju poprzez empatię, skromność i współczucie• Urzeczywistnienie celu poprzez wskazywanie różnic• Stanie się coachem i mentorem dla członków zespołu• Uwzględnienie intuicji w podejmowaniu decyzji

dr MAREK JABŁOŃSKI Katedra Metod Organizacji i Zarządzania

Uniwersytet Ekonomiczy w Krakowie

Sprecyzowanie kompetencji menedże-rów współczesnej organizacji jest zada-niem bardzo trudnym, jeśli w ogóle moż-liwym. Przegląd literatury przedmiotu traktującej o wymaganiach stawianych menedżerom współczesnych organiza-cji, względnie menedżerom „organizacji przyszłości” wskazuje, iż zagadnienie to jest traktowane bardzo szeroko1. W zależności od celów badań, stosowa-nych podejść, czy metod badawczych poszczególni autorzy proponują róż-ne kryteria syntetyczne i elementarne kompetencji menedżerskich, włączając w nie m.in. wiedzę, umiejętności, posta-wy, wartości, aparycję, elokwencję itp. Powoduje to, iż pojęcie kompetencji menedżerskich staje się tak pojemne, że nie wiadomo, co tak naprawdę determi-nuje skuteczność menedżera, bowiem każda z cech określających jego osobo-wość może wpływać na wyniki w orga-nizacji. Do takich wniosków przekonują także przypadki poszczególnych mene-dżerów, którzy doprowadzili do wyróż-nienia się przedsiębiorstw w otoczeniu, przejawiając odmienne style kierowania, różne postawy, promując współpracę, ale także rywalizację w organizacji. Po-nadto, powstaje wątpliwość, czy pre-cyzyjne zdefiniowanie kompetencji menedżerskich nie będzie hamować rozwoju organizacji. Wydaje się, że taka orientacja może ograniczać pole po-tencjalnych innowacji do tych, które mieszczą się w domenie kompetencji menedżerskich cenionych w danej or-ganizacji. Wynika to z tego, iż innowacje są wynikiem nieoczekiwanych zdarzeń oraz świadomych decyzji. Natomiast działania menedżerów ograniczone są ich wiedzą, na bazie której opracowują procedury wymuszające „przewidywal-ne” zachowania pracowników (aby ogra-niczyć ryzyko i koszty selekcji informacji procesów decyzyjnych). Powoduje to, iż menedżerowie, stosując wiedzę skodyfi-

kowaną (procedury, regulaminy, przepi-sy organizacyjne), mogą zawężać zakres potencjalnych innowacji do tych, które mieszczą się w obszarze znanych im me-tod pracy.

Innymi słowy we współczesnej organi-zacji nie można dopuścić do sytuacji, w której menedżerowie staliby się „nie-wolnikami” swych kompetencji. Stąd kompetencje menedżerów rozumiane, jako zdolność pracownika do wykony-wania czegoś co jest potrzebne należy odnieść do ról, które mogą umożliwić pracownikom dostosowanie się do oto-czenia, a tym samym określić wzorzec skutecznego menedżera. Takie podejście zwraca ponadto uwagę na dynamikę pracy menedżerów, która polega na cią-głym odgrywaniu ról organizacyjnych. W szczególności chodzi tu o ich tymcza-sowość. Okazuje się, że menedżerowie z jednej strony pełnią rolę przełożonych realizując funkcje kierownicze, a z dru-giej, wchodząc w skład zespołów stają się podmiotami wykonawczymi (reali-zacyjnymi). A zatem za kluczowe role menedżerów współczesnej organizacji można uznać: rolę inspiratora, mediato-ra i organizatora.

Rola inspiratoraSpecyfika współczesnej organizacji po-woduje, iż menedżerowie powinni wy-dawać polecenia, ale także realizować decyzje podejmowane przez członka zespołu pełniącego czasowo funkcje kierowania. Menedżer niezdolny pod-porządkować się decyzjom innych członków zespołu może ograniczać „ob-szar swobodnej działalności” poszcze-gólnych pracowników. W szczególności menedżerowie kierując pracą członków zespołu mają jedynie formułować wy-tyczne działań, identyfikować problemy, których rozwiązanie spoczywa na pra-cownikach działających zespołowo. Za-

daniem ich nie jest tworzenie innowacji, a jedynie kreowanie warunków sprzy-jających generowaniu innowacji. Mają dostarczać podwładnym technologii, środków finansowych oraz czasu, aby angażować pracowników w zdobywa-nie wiedzy w trakcie pełnionych funkcji na stanowiskach pracy. Takie działania mają zapewnić wytworzenie „kultury aktywnej nauki”. Przykładowo w Toyocie menedżerowie nie są odpowiedzialni za rozwiązywanie problemów, lecz mają za zadanie inspirować lub co najwyżej naprowadzać pracowników na właści-wy sposób rozwiązywania problemów. W takich warunkach menedżerowie mu-szą posiadać zdolności przewidywania konsekwencji podejmowanych działań, które w większości są nieodwracalne.

Rola mediatoraAutonomia członków współczesnych organizacji może prowadzić do wąskiej specjalizacji kompetencji, w wyniku czego menedżerowie mogą posiadać relatywnie niższe poziomy kompetencji, aniżeli podlegli im pracownicy. W rezul-tacie utrudniona będzie ich ingerencja w działania podejmowane przez człon-ków zespołu, jednak zobowiązani będą do umiejętnego łączenia „obszarów swobodnej działalności” podległych im pracowników w całościową wizję zespołu (organizacji). Dlatego powin-ni wspierać współpracę oraz poszuki-wać nowych sposobów współdziałania członków zespołu, aby stale poszerzać pola potencjalnych innowacji.

W tym celu, powinni po pierwsze umoż-liwiać pracownikom generowanie inno-wacji także poza obszarami wyznaczo-nymi poprzez metody pracy, które są znane i akceptowane przez menedżera. Powinni więc, poprzez komunikowanie, stymulować pracę zespołową umoż-liwiającą wymianę wiedzy, w szcze-

ROLE MENEDZERA

WSPÓLCZESNEJ

O R G A NI Z AC J I

.

-

Page 4: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

76

Charyzma: słowo-klucz?Skąd się biorą skuteczni liderzy? Teoria cech daje nam prostą odpowiedź: rodzą się, bo-wiem według niej, atrybutów przywódczych nie można ani wypracować, ani tym bardziej się nauczyć. Przywódcy, obok takich cech, jak: zdolność do dominacji czy podejmowa-nia ryzyka, posiadają również naturalną cha-ryzmę, której zawdzięczają niekwestionowa-ny autorytet u ludzi i możliwość wpływu na ich wybory i działania. Ten wrodzony talent sprawia, że potrafią przyciągać całe rzesze odbiorców, przemawiać do ich emocji, wzbu-dzać powszechne zaufanie i szacunek. Wielu sądzi, że istnieją mechanizmy, których można się nauczyć, ale najlepszymi przywódcami są ci, którzy się z tym urodzili. Przywództwo jest więc kwestią genetyki, bo „wyuczony” przy-wódca nie pociągnie za sobą tłumów.

Teoria cech może być niejako prostym uspra-wiedliwieniem lenistwa – jeśli nie mam chary-zmy, nie muszę się starać, bo nigdy nie zosta-nę skutecznym przywódcą. Albo na odwrót – rzeczywiście urodziłam/em się z pożąda-nymi cechami przywódcy, więc to wystarczy – na sto procent odniosę sukces, poczekam na efekty z założonymi rękami. Ale czy rze-czywiście powinniśmy biernie poddawać się zapisom naszego kodu genetycznego?

Piętno urodzenia: siła pierworodnych Kolejną koncepcją podkreślającą istotność czynników biologicznych – faktu urodzenia, a w zasadzie jego kolejności – jest popular-na i zarazem kontrowersyjna teoria kolejno-ści urodzenia (birth order theory) stworzona w XIX w. przez F. Galtona. Wielokrotnie pod-ważana przez socjologów i pedagogów znów powraca do łask lansowana przez niektóre ośrodki naukowe. Według niej, to właśnie pierworodni mają większe szanse na to, aby podbić świat, ponieważ dzieci, które przycho-dzą na świat jako pierwsze są per se ambitne

i przebojowe. Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, że od najmłodszych lat wypełniają one rolę „małych przywódców” w stosunku do swojego młodszego rodzeństwa.

Wiara w to, że kolejność urodzenia determi-nuje naszą przyszłość, jest stara jak świat. Już biblijny Jakub podstępem odkupił od swoje-go brata Ezawa pierworództwo. W wielu kul-turach pierworodny syn ma do dziś większe prawa niż jego młodsze rodzeństwo – to on jest dziedzicem ziemi, a w monarchiach to jemu przypada korona.

Zwolenników i krytyków tej teorii stara się pogodzić psycholog F. Sulloway, który uwa-ża, że pierworodne dzieci są lepiej ukształto-wane umysłowo, co daje im większe możli-wości odniesienia sukcesu. To zaś toruje im drogę do powodzenia w życiu. Z drugiej strony praktyka wykazuje, że osoby młodsze są bardziej skłonne do podejmowania ryzy-ka, często bywają one bardziej kreatywne i zdecydowane – być może, dlatego że rodzi-ce (bogatsi o doświadczenia związane z wy-chowaniem pierwszego dziecka) zostawiają im więcej swobody i przestrzeni do samo-realizacji. Poza tym, młodsze dzieci noszą w sobie zalążek buntu przeciwko ustanowionej w rodzinie hierarchii, w której pierworodny potomek ma przypisaną dominującą pozycję.

Osobowość vs. obecnośćCzęsto zakładamy, że do bycia liderem po-trzebne są pewne cechy osobowości, które należy po prostu posiadać. S. Daloz Parks, pro-wadząca badania i wykłady z dziedzinie przy-wództwa twierdzi, że w praktyce przywództwa tak naprawdę liczy się umiejętność skuteczne-go uczestnictwa – sposobu bycia obecnym. Zauważa, iż znacznie lepiej jest, gdy lider ma świadomość bycia istotnym ogniwem orga-nizacji ponoszącym odpowiedzialność, czyn-nikiem sprawczym postępu, pojawiających

PRZYWÓDCZY

M I X AGNIESZK A SILENKOStudentka I roku

studiów uzupełniających magisterskich GAP

się możliwości, nie zaś – osobą o wyjątkowym darze, przeznaczoną do znajdowania się na szczycie i przewodzenia innym.

Bez wątpienia obecność wpływa na umie-jętność przyciągania i utrzymywania uwagi innych osób, przekonywania o swojej wia-rygodności, inspirowania do zmian, wydo-bywania z innych osób drzemiącego w nich potencjału oraz skutecznej interwencji w sy-tuacjach kryzysowych. Świadczy to o znaczą-cej przewadze obecności nad osobowością. Sam P. Drucker, uważany za ojca współcze-snych metod zarządzania, napisał: „Może ist-nieje coś takiego, jak urodzony lider, ale jest ich tak niewielu, że ogólnie rzecz biorąc, nie czynią żadnej różnicy”.

Umiejętnie się wyróżniaj i rozwijajJeżeli urodzonych liderów jest niewielu – większość musiała się tego nauczyć. Co po-winien umieć skuteczny przywódca? Kilka podstawowych umiejętności można okre-ślić mianem kluczowych, ale rozszerzanie tego katalogu jest niewątpliwie oczekiwane, a wręcz pożądane. 1) Umiejętność tworzenia atrakcyjnych i am- bitnych wizji przyszłości. Przywódca powi-nien być w pełni przekonany i oddany wy-kreowanej wizji, oraz konsekwentny w reali-zacji wyznaczonych celów. 2) Zdolność pozyskiwania poparcia innych przez inspirację i motywację. Ważne jest odkrycie tego, co najbardziej inspiruje pra-cowników oraz indywidualne dopasowanie czynników motywacyjnych, skłaniających ich do efektywniejszej pracy. 3) Skuteczna komunikacja. Dobry przywód-ca musi być w pierwszej kolejności dobrym słuchaczem i obserwatorem, później zaś skutecznym mówcą. Efektywną komunikację ułatwi wysoki poziom inteligencji emocjonal-nej, który pozwoli zrozumieć punkt widzenia drugiego człowieka.

NO

WO

CZ

ES

NE

PR

ZY

DZ

TW

O

NO

WO

CZ

ES

NE

PR

ZY

DZ

TW

O

gólności dyfuzję najlepszych praktyk, metod pracy i niekonwencjonalnych sposobów rozwiązywania problemów. Po drugie, menedżerowie powinni po-zyskiwać dla zespołu (organizacji) ludzi z kompetencjami, których nie posiada-ją aktualni członkowie zespołu. Jednak i w tym przypadku szczególnego znacze-nia nabiera komunikowanie zapewnia-jące transformację doświadczeń nowo zatrudnionego pracownika na język zro-zumiały dla pozostałych członków gru-py (grupowe dekodowanie i kodowanie doświadczeń pracownika). Chodzi tu o to, aby menedżerowie stymulowali różnorodność oraz promowali harmo-nijną współpracę członków zespołu.

Rola organizatora Szczególną rolę menedżerów w kreowa-niu wartości organizacji można wyjaśnić analizując przypadek, w którym zasoby rzeczowe przedsiębiorstwa ograniczają się jedynie do produktów firmy. Orga-nizacja nie posiada żadnych trwałych aktywów (np. nieruchomości są wy-dzierżawione, a urządzenia, maszyny czy środki transportowe pozyskane w formie leasingu), natomiast procesy biznesowe realizowane przez partnerów (poprzez outsourcing)2. W takim przy-padku wyjątkowa oferta rynkowa firmy

uzależniona jest jedynie od skuteczności menedżerów. Menedżerowie bazując na własnych kompetencjach identyfiku-ją zasoby otoczenia, decydują jak je ze sobą łączyć, monitorują przyrost warto-ści dodanej w poszczególnych stadiach procesów biznesowych oraz interwe-niują jedynie na węzłach decyzyjnych wprowadzając konieczne usprawnienia gwarantujące wypracowanie strategii organizacji. W takiej organizacji uspraw-nienia niezbędne do wypracowania za-mierzeń strategicznych spoczywają na podwykonawcach, menedżer natomiast czuwa nad całościowym przebiegiem działalności. Odpowiedzialny jest za organizowanie współpracy partnerów biznesowych, dobór nowych partne-rów, wykluczanie z łańcucha tworzenia wartości tych, którzy nie są zdolni do-starczać oczekiwanej wartości oraz pod-trzymywanie komunikacji pomiędzy poszczególnymi podwykonawcami, tak aby wytworzyć produkt, za który klient jest gotów zapłacić. Można przypusz-czać, iż przy takiej organizacji mniejszą rolę odgrywa tożsamość wobec przed-siębiorstwa, ważniejsza natomiast sta-je się wiara we własne kompetencje i kompetencje współpracowników, któ-re gwarantują dostarczenie klientowi unikalnej wartości.

Menedżerowie współczesnej organizacji powinni traktować członków zespołu jako „samodzielne jednostki bizneso-we”, tworzyć warunki do rozbudowy ich kompetencji, promować komplemen-tarność kompetencji partnerów w łańcu-chu tworzenia wartości oraz eliminować sprzeczności (konflikty) powstające na styku celu organizacji i celów indywidu-alnych. Powinni także przejawiać umie-jętność myślenia systemowego, umie-jętność działania w wielokulturowym otoczeniu, gotowość do ustawicznej na-uki oraz pozytywne cechy osobowości i wysokie standardy zachowań pozwa-lające na profesjonalne i kulturalne kontakty z innymi ludźmi. Ponadto ko-nieczne jest, aby menedżer współcze-snej organizacji posiadał osobowość wartą tego, aby go słuchać, zdolności umożliwiające zrozumienie sensu po-dejmowanych działań przez poszcze-gólnych członków organizacji po to, aby uzasadnić ich realizację (w kontekście zamierzeń organizacji), względnie do-stosować je do wspólnej wizji zespołu. Stąd szczególnego znaczenia nabierają zdolności koncepcyjne menedżerów, które potrafią z pozornie nie pasujących do siebie elementów złożyć całość o no-wej jakości.

1 Do cech menedżerów współczesnej organizacji można zaliczyć:

1) ukierunkowanie umysłu, pozwalające analizować zachowanie i poznać psychikę innych ludzi,

2) zdolność czynienia użytku z możliwości każdego człowieka, uwzględnienia cech indywidualnych w interesie grupowej realizacji przyjętych zadań,

3) zdolność pobudza innych do działań,

4) stawianie ludziom wysokich wymagań,

5) krytycyzm polegający na dostrzeganiu i komunikowaniu innym braków w ich zachowaniu,

6) skłonność do pracy z ludźmi i znajdowanie w niej zadowolenia,

7) zdolność tworzenia warunków umożliwiających: opracowywanie i wdrażanie złożonych strategii działania, wymiany i ochrony własności intelektualnej, przewodnictwa intelektualnego i administracyjnego,

8) umiejętność myślenia systemowego,

9) umiejętność działania w wielokulturowym otoczeniu,

10) gotowość do ustawicznej nauki,

11) wysokie standardy zachowań pozwalające na profesjonalne i kulturalne kontakty z ludźmi,

12) dbałość o satysfakcję klienta,

13) zachęcanie do konstruktywnych zmian,

14) budowanie partnerstwa i zespołów,

15) samodzielność,

16) kreatywność,

17) samokrytycyzm,

18) odporność na stres,

19) umiejętność radzenia sobie z niepewnością,

20) wysoką motywację osiągnięć,

21) umiejętność doboru i rozwoju personelu,

22) zdolność prowadzenia negocjacji i rozwiązywania konfliktów,

23) wykształcenie ekonomiczne z elementami prawa, socjologii i psychologii itp.

2 W oparciu o podobny model biznesu funkcjonują linie lotnicze, czy Nike, Puma i wiele innych.

Powszechnie panujące przekonanie głosi, że przywódcą nie można się stać, trzeba się nim urodzić. Czy aby na pewno tak jest? Co wyróżnia dobrego przywódcę, jakie cechy powinien posiadać i jak rozwijać swój potencjał?

Page 5: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

8 9

NO

WO

CZ

ES

NE

PR

ZY

DZ

TW

O

NO

WO

CZ

ES

NE

PR

ZY

DZ

TW

O

4) Umiejętność rozwiązywania konfliktów i odważne podejmowanie trudnych decyzji. Lider negocjuje, szuka rozwiązań korzystnych dla obu stron, tworzy pomysły, dbając o in-teresy wszystkich uczestników. Twardo bro-ni własnego zdania, a kiedy trzeba, idzie na kompromis – wszystko w celu wypracowania pod jego skrzydłami najlepszych rozwiązań, za które zawsze ponosi odpowiedzialność.

Uosobiony przez te wszystkie umiejętności potencjał powinien być odpowiednio roz-wijany. Przywódca musi najpierw poznać siebie, dokonać niejako analizy SWOT swo-jej osobowości, a następnie wykorzystywać swoje mocne strony i pracować nad słabymi – doskonalić się przez całe życie. Bycia przy-wódcą można się nauczyć. Trzeba jednak pa-miętać, że cenniejsze od książkowej wiedzy jest uczenie się przez działanie, doświadcze-nie – uczenie się na błędach i wyciąganie z nich wniosków.

5% talentu, 95% ciężkiej pracyGdy postrzegamy przywództwo jako pro-ces, na który mamy wpływ, a nie produkt genetycznego talentu, nie oznacza to, że zdolności wrodzone przestają być istotne. Za przykład może posłużyć osoba, która ma naturalny talent do gry na pianinie – talent może zostać wypaczony złym szkoleniem lub – wręcz przeciwnie – rozwinąć się dzię-ki właściwemu prowadzeniu i ćwiczeniom. Osoba mniej utalentowana pod opieką do-brego nauczyciela może osiągnąć znacznie lepsze efekty niż geniusz prowadzony przez złego pedagoga. I tu należałoby odwołać się do początkowego pytania: czy rzeczywiście powinniśmy biernie poddawać się zapisom naszego kodu genetycznego? Odpowiedź nasuwa się automatycznie: nie można po-zostawać biernym, ponieważ nic nie zostaje nam dane raz na zawsze. Kluczem nie jest więc charyzma, ale przede wszystkim ciężka praca, ponieważ w trakcie formowania przy-wództwa cechy o podłożu genetycznym i społecznym mogą zostać wzmocnione przez odpowiednie szkolenie, a dzięki ich połączeniu można osiągnąć wyższy poziom przywódczego wtajemniczenia.

Bibliografia

• Daloz Parks S. (2007) Przywództwa można się nauczyć, Wyd. Helion,

Gliwice.

• Tracy B. (2010) Jak przewodzą najlepsi liderzy. Sprawdzone sposoby i sekre-

ty jak wydobyć maksimum z siebie i innych, Wyd. MT Biznes, Warszawa.

• Ikonowicz M. (2007), Pierworodni do rządzenia, Przegląd [online], nr

51-52, dostępny: www.przeglad-tygodnik.pl [dostęp 15 marca

2012 r.]

• Krupa J., Krzyżak T. (2005), Piętno urodzenia, Wprost [online], nr 15

dostępny: www.wprost.pl [dostęp 15 marca 2012 r.]

URODZENI PRZYWÓDCY

JUST YNA ŚLĘZ AKStudentka II roku studiów uzupełniających magisterskich GAP

Przywództwo – co to takiego?Przywództwo to pewnego rodzaju proces, ale jednocześnie posiadanie pewnych cech osobowości. Według R. Morrisa i M. Seemana, „przywództwo jest każdą czynnością, która wpływa na postawę grupy”1. Przywództwo jako proces oznacza wpływanie, bez uży-wania środków przymusu, na kształtowanie celów grupy lub całej organizacji, motywo-wanie zachowań nastawionych na osiąganie tych celów. Natomiast jako cecha osobowo-ści, przewodzenie to zestaw cech przypisy-wanych jednostkom, które postrzega się jako przywódców. Zatem przywódcy to ludzie, którzy swoim postępowaniem wpływają na zachowanie innych bez konieczności ucieka-nia się do użycia siły, a przede wszystkim są to osoby akceptowane przez innych w tej roli, zaś ich władza opiera się na autorytecie.

Nakaz, porozumienie, swobodaPsycholog społeczny Kurt Levin wyróżnia trzy główne style przywództwa: autorytarny, demokratyczny i liberalny. Styl autorytarny („Bo ja tak każę”) polega na tym, że lider sam ustala cele grupy oraz metody działania, samodzielnie dokonuje podziału pracy, a na podwładnych oddzia-łuje poprzez polecenia i kary. Utrzymuje jed-nocześnie dystans wobec członków zespołu i nie angażuje się w jego zadania. Skutkuje to nastawieniem na ilość, a nie na jakość wyko-nanej pracy. Wśród pracowników zaś panuje apatia i agresja. Jak pokazują badania wyko-nane przez Instytut Gallusa w ok. 700 amery-kańskich firmach – czynnikiem decydującym o tym, jak długo pracownik pozostaje w jed-nej firmie i jak wydajnie pracuje, jest jakość jego relacji z bezpośrednim przełożonym. Potocznie mówi się, że ludzie przychodzą do firmy, ale odchodzą od menedżera.Styl demokratyczny polega z kolei na tym, że lider zachęca grupę do wspólnego podej-mowania decyzji: określania celów, sposo-

bów ich osiągania, podziału pracy. Decyzje zapadają po grupowej dyskusji. Gdy nie moż-na dojść do porozumienia, przywódca jedy-nie proponuje kilka rozwiązań, jednak sam nie decyduje za innych. Często kontaktuje się ze współpracownikami i uczestniczy w pra-cach zespołu. Dąży do likwidowania barier utrudniających komunikowanie się. Jest to styl nastawiony na jakość. Przywódca liberalny w ogóle nie uczest-niczy w procesie podejmowania decyzji czy rozwiązywania problemów. Nie kontroluje, nie ingeruje. Dostarcza jedynie zespołowi materiałów i stara się stwarzać atmosferę do swobodnej wymiany poglądów. Mimo to zespół jest sfrustrowany brakiem oparcia; taka sytuacja otwiera pole do pojawiania się przywódców nieformalnych.Można zatem powiedzieć, że przywództwo to połączenie wrodzonego talentu z umie-jętnościami nabytymi w trakcie edukacji oraz doświadczeniem. Przywództwo to ten element, który pozwala liderowi przekonać innych do realizacji postawionych celów.

Cechy dobrego przywódcySkuteczne przywództwo opiera się na trzech elementach: władzy eksperckiej, władzy formalnej i władzy przypisanej.Władza ekspercka związana jest z wiedzą profesjonalną i umiejętnościami. Kwalifika-cje te mogą być nabywane i doskonalone.Władza formalna wynika z podziału wła-dzy w ramach organizacji formalnej.Władza przypisana związana jest z ce-chami osobowymi; określamy ją mianem charyzmy, która przyciąga i fascynuje; jest raczej wrodzona niż nabyta.Skoro przywództwo zależy od posiadania pewnych cech osobowości, to jakie one powinny być? K. Obłój, polski ekonomista, określił najbardziej pożądane cechy oraz umiejętności, którymi powinien się wyróż-niać idealny przywódca (Tabela 1).

Dekalog antyNiestety żadne badania nie dały odpowie-dzi na pytanie, kto może być przywódcą. Oceniając potencjalne możliwości danego człowieka do bycia liderem, można stwier-dzić, czy osoba posiadająca wszystkie lub niektóre cechy z tej listy może, poprzez ich rozwój, stać się dobrym przywódcą, nato-miast ta, która nie posiada żadnej z nich, nigdy nie będzie przewodzić. Skoro możemy wymienić cechy i umiejęt-ności, które predestynują do przywództwa, to wymieńmy też i te antyprzywódcze:• brak wrażliwości, szorstki styl bycia,• chłód, arogancja, powściągliwość,• zdradzanie tajemnic, nadużywanie za- ufania,• nadmierne ambicje, zabawy w politykę,• nadmierna kontrola, brak delegowania,• nieumiejętność budowy zespołu,• wybór słabych i nieskutecznych pod- władnych,• trudności z myśleniem strategicznym,• brak elastyczności,• nadmierne uzależnienie od swojego mentora.Jednak tak naprawdę nikt z nas nie posia-da wyłącznie cech pozytywnych i nie jest wolny od wad, a nawet jeśli by tak było, to nie oznacza jeszcze sukcesu. Ważne jest to, w jaki sposób posługujemy się naszymi atu-tami i jakie metody kierowania stosujemy. Kierowanie grupą ludzi to nie łatwe zadanie i tylko niewielu odnosi w tym sukces.

Lew na czeleNiewątpliwie rola przywódcy zależy od organizacji, w której funkcjonuje. W nowo utworzonych tytuły i stanowiska mają nie-wielkie znaczenie dopóki nie zostaną po-parte kompetencjami. Zdaniem P. Druckera, skuteczny lider w działaniu kieruje się czterema zasadami:• lider to osoba, która posiada zwolenników,• przywództwo nie oznacza popularno- ści, przywództwo to wyniki działania,

pamięta o tym, że oczy całego zespołu skie-rowane są przede wszystkim na niego – po-chwali czy zgani, skrzywi się czy uśmiechnie, okaże entuzjazm czy też będzie zniechęco-ny? Nawet subtelne sygnały płynące z jego twarzy, tonu czy postawy wpływają na stan emocjonalny podwładnych. Emocje przywódcy zarażają jego zwolenni-ków i podwładnych niczym wirusy, dlatego musi on być mistrzem przede wszystkim w panowaniu nad własnymi uczuciami. Im większe są zdolności lidera do ekspresji, wy-rażania pasji i zaangażowania, tym większe są jego zdolności do przekazywania pozy-tywnych emocji i zarażania podwładnych swoimi ideami. A to już jest talent, którego nie da się łatwo nauczyć. Można natomiast nauczyć się samokontroli, panowania nad negatywnymi emocjami (wściekłość, agresja, frustracja), by nie przenosić ich na innych. Oczywiście najważniejsze dla lidera jest przede wszystkim merytoryczne przygoto-wanie, szeroka wiedza, doskonałe umiejęt-ności w kierowaniu zespołem i organizacji pracy, wtedy znacznie łatwiej narzucić czy przeforsować własną wizję działania. By do-wodzić armią, trzeba być wybitnym wojow-nikiem, strategiem, taktykiem.Dziś przywódca nie może działać ani na pokaz, ani na wyścigi, musi być siłą lokomo-tywą przemian, tylko wtedy naprawdę ma szansę wygrać.

Czy z cechami prawdziwego lidera trzeba się urodzić? Czy można się nauczyć, jak być dobrym przywódcą? Co jest powodem tego, że niektórzy sięgają wysokich sta-nowisk i potrafią, wykorzystując swoją charyzmę, kierować wielkimi przedsięwzię-ciami? Zapewne większość z nas zastanawia się, czy posiada cechy przywódcy.

1 R. Morris, M. Seeman, The Problem of Leadership: An Inter-Discipli-

nary Approach, American Journal of Sociology, nr 56, www.archive.

org (data dostępu: 10.03.2012)

Bibliografia:

• J. Stoner Kierowanie, PWE Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne,

2001

• A. K. Koźmiński, W. Piotrowski (red.), Zarządzanie, teoria i praktyka,

Wyd. PWN 2007

• R.W Griffin , Podstawy zarządzania organizacjami, PWN. Warszawa

2004.

• Psychologia w pracy menedżera, red. B. Kożusznik, Katowice 1994,

s. 41

• M. Armstrong; Zarządzanie zasobami ludzkimi, Wydawnictwo Pro-

fesjonalnej Szkoły Biznesu, Kraków 1996

• F. Hesselbein, M. Godsmith, R. Beckhard (red.); Lider przyszłości,

Business Press, Warszawa 1997

• M. Kostera Zarządzanie personelem, PWE, Warszawa 1994

• I. Majewska-Opiełka Umysł lidera, Wydawnictwo MEDIUM, War-

szawa, 1998

• D. Goleman, R. Boyatzi, A. Mekce – Naturalne przywództwo, Czar-

na Owca dawniej Jacek Santorski & Co., Wrocław-Warszawa 2002

• R. Kreol, E. Wróbel Citius, altius, fortius, czyli rzecz o przywództwie,

Wydawnictwo Studio Emka, Warszawa 2005

• www.m.forbes.pl (data dostępu 10.03.2012)

• K. Obłój, Strategia organizacji.W poszukiwaniu trwałej przewagi or-

ganizacyjnej, Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne, Warszawa 2001

• www.archive.org (data dostępu 10.03.2012)

• lider daje przykład innym,• przywództwo to odpowiedzialność.Dowodzona przez lwa armia baranów jest bardziej niebezpieczna niż armia lwów do-wodzona przez barana – wiedział o tym Napoleon Bonaparte na przełomie XVIII i XIX wieku. Siła przywódcy pozostaje jednym z kluczowych czynników sukcesu w biznesie, polityce oraz w każdej innej dziedzinie życia. W Polsce okres rozwoju demokracji i wol-nego rynku wytworzył model przywództwa oparty na wydawaniu poleceń i sprawowa-niu kontroli, który w obecnych czasach ma niewielkie szanse powodzenia. Tymczasem dobrego lidera, szefa poznajemy po tym, ja-kie budzi on emocje wśród swoich zwolen-ników czy podwładnych.Dla przykładu, kiedyś w BBC polecono jed-nemu z dyrektorów poinformować dwustu-osobowy zespół o zamknięciu działu – zrobił to w taki sposób, że po jego wystąpieniu potrzebna była interwencja ochrony, by zapewnić mu bezpieczeństwo. Następne-go dnia do tej samej grupy ludzi przyszedł inny dyrektor, który po swojej przejmują-cej przemowie otrzymał gromkie brawa, a przecież mówił o redukcji zatrudnienia mimo informacji o zwolnieniach otrzymał gromkie oklaski. Widzimy więc, jak duże znaczenie ma indywidualne podejście do danej sprawy, zrozumienie drugiej strony oraz wręcz talent do należytego przekaza-nia nawet najgorszych informacji. To dowód na umiejętność dowodzenia. Wzbudzanie w ludziach pozytywnych emocji uznaje się dla liderów za kluczowe w drodze do sukce-su. Nie bez kozery mówi się, że o „być albo nie być” organizacji decyduje jakość i efek-tywność panującego przywódcy.

Efektywność czy efektowność?Skuteczny przywódca nie powinien działać efektownie, a wręcz przeciwnie – jego po-czynania nie powinny odbijać się szerokim echem, powinny natomiast mieć charakter prewencyjny i być efektywne. Lider zawsze

CECHY IDEALNEGO PRZYWÓDCY

UMIEJĘTNOŚCI IDEALNEGO PRZYWÓDCY

Pewność siebieUmiejętność tworzenia wizji pożądanego stanu

Ambicja, orientacja na osiągnięcia i sukces

Kreatywność i innowacyjność

Asertywność Takt oraz talenty dyplomatyczne

Zdolność do dominacji nad innymiSprawność perswazyjnego

mówienia i słuchaniaOdporność na stres Szybkie podejmowanie decyzjiUpór i stanowczość Umiejętność wyznaczania zadań

Inteligencja i odwaga Umiejętność organizowania czasu pracy

Tabela 1. Najbardziej pożądane cechy i umiejętności idealnego przywódcy

Źródło: opracowanie własne na podstawie K. Obłój, Strategia organizacji.W poszukiwaniu trwałej przewagi organizacyjnej, Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne, Warszawa 2001, s. 330-334.

Page 6: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

10 11

Krzywdy powinno się wyrządzać wszystkie naraz, aby krócej doznawane, mniej tym samym krzywdziły, natomiast dobrodziejstwa świadczyć trzeba po trosze, aby lepiej smakowały.

Niccolò Machiavelli

DUCH CZASÓW A NOWOCZESNE PRZYWÓDZTWO

Duch czasówKażda epoka od czasów istnienia ludzkości miała swoje wzloty i upadki. Wraz z nadej-ściem kolejnej poprzednia odchodziła w nie-pamięć, pozostawiając po sobie spadek w po-staci ciężko wypracowanego światopoglądu. Odrzucony bądź nie, dawał podwaliny pod nowe wspaniałe myśli, wielkie idee czy zmiany w kulturze. Dynamizm przemian został napę-dzony przez ludzką ciekawość i chęć odkrywa-nia prawdy, a także tęsknotę za swobodnym i beztroskim życiem. Skutkiem tego były epo-kowe odkrycia, wielkie rewolucje i historycz-ne przemiany. Jednak wszystkie te zmiany zachodziły raz szybciej raz wolniej, gdyż nie-jednokrotnie stawały się dziełem przypadku albo postępowe pokolenie musiało pocze-kać, aby w życie mogła wejść nowa idea. Ten okres między starym a nowym nazywamy właśnie duchem czasów. To swoista atmos-fera umysłowa charakterystyczna dla danego okresu historycznego, współtworzona przez każdą dziedzinę życia ludzi. Burzliwy rozwój cywilizacji ludzkiej odzwierciedla zmiany jakie zachodziły przy kształtowaniu się koncepcji nowoczesnego przywództwa. Przewodzenie ludźmi, czy większą strukturą organizacyjną zawsze było nieodzownym elementem na-szego istnienia. Obecne czasy to suma wielu doświadczeń poprzednich pokoleń, które mo-tywowane przeżyciami starały się udoskonalać model doskonałego przewodnictwa do ciągle zmieniających się warunków w otoczeniu.

Współczesne postrzeganie przywództwaDzisiejszy świat to ciągła pogoń za wciąż kur-czącym się czasem. Poszukiwanie coraz to krótszych dróg w miastach, które pęcznieją z każdym dniem coraz bardziej. Natłok infor-macji, z którego nie wiemy więcej niż gdyby-śmy mieli ich za mało. To wszechobecna kultu-ra masowa, wysokie technologie, formalizacja życia publicznego i agresywny kapitalizm, któ-ry jak ogień podsyca tę mieszankę dziedzin życia, wirujących w wielkim kotle z napisem

demokracja zachodu. Wszystko to sprawia, że koncepcja nowoczesnego przywództwa nie powiela starych wzorców (choć te nadal istnie-ją) - ona ewoluuje w kierunku zgoła odmien-nym, bliższym partnerskiego przewodnictwa niż autorytarnego sprawowania władzy, czy to w niedużych organizacjach czy na skalę państwową. Odchodzi się od tradycyjnego pojmowania przywództwa, ponieważ zmie-niają się warunki jego prowadzenia. Ludzie są dużo bardziej świadomi swoich umiejęt-ności i ograniczeń. Głęboko posunięte nauki o zarządzaniu kapitałem ludzkim, które swój początek mają jeszcze w erze industrialnej i koncepcji Taylora, przyczyniły się do lepszego pojmowania charakteru pracy w organizacji. Często zarządzanie grupą odbywa się na wielu płaszczyznach w różnym czasie i przestrzeni. Lider niejednokrotnie traci możliwość bezpo-średniego kontaktu ze swoimi podwładnymi co wpływa na ich zachowanie. Jego nowa rola to motywacja swoich pracowników, którzy niejednokrotnie posiadają podobną wiedzę i umiejętności co on. To właśnie kierowanie ze-społem, który dorównuje, a nawet przewyższa predyspozycjami swego przywódcę jest dzisiaj największą sztuką. Współczesny przywódca to człowiek potrafiący nawiązywać silne relacje z pracownikami. To przewodnik i motywator po bardzo rozbudowanym i powodującym ciągłe rozproszenie umysłu świecie. Każdy jego krok musi wyprzedzać poprzedni, przewidy-wać potrzeby i skutecznie zarządzać. Władza, która niegdyś była nieodzownym elementem przewodnictwa, jest usuwana na drugi plan, gdyż dzisiejsza organizacja to zbiór wielu czyn-ników, które wymagają, aby być skutecznym zarządcą, a nie przywódcą. Wszystko dlatego, że faktyczna władza ulega rozproszeniu. Po-niekąd wymaga się bardziej, szybciej i więcej, ale wszystko na odpowiedzialność danej oso-by, a nie przełożonego.

Odrzucamy stare zwyczajePomimo coraz bardziej złożonych i wyda-wać by się mogło płytkich czasów, gdzie

kultura masowa i pogoń za pieniądzem wy-pierają prawdziwe wartości, warto zauwa-żyć, że przywództwo w duchu współcze-snych czasów idzie w słusznym kierunku. Żyjemy w epoce, która nie zapomina doko-nań swoich przodków, co więcej - odkrywa je na nowo i pielęgnuje, aby wnioski płyną-ce z przeszłości wpływały na rozwój i lepsze życie społeczeństwa. Zatem raczej nie bę-dzie już powrotu do kierowania organizacją w myśl przytoczonego wcześniej cytatu Machiavellego. Współczesne wymagania rosną i nie można opierać się na dziełach, które promowały radykalny i bezwzględny sposób zarządzania człowiekiem, ponie-waż tego typu kierownictwo przyniosłoby katastrofalny skutek i mizerne efekty. Nowa wizja przywództwa to modyfikacja szkolnej sztuki nauczania i motywowania uczniów, tak aby sami chcieli się uczyć i rozwijać, a także pracować na rzecz wspólnego do-bra. To zmiana mentalności i podejścia do drugiego człowieka nie jako do narzędzia, posłusznie wykonującego zadania, ale do człowieka, który dorównuje, a nawet prze-wyższa lidera wiedzą i umiejętnościami w zakresie określonych zadań. Współcze-sny przywódca w duchu naszych czasów, odnajduje się jako koordynator, ponieważ wielkość organizacji i coraz większa specja-lizacja poszczególnych gałęzi gospodarki i pracy wymusza sprawne zarządzanie i mo-tywowanie osób. Należy zatem odrzucić stare zwyczaje i podążyć w nowym kierun-ku zrównoważonego przywództwa, które dostrzega problemy podwładnych i stawia wyzwania tym, którymi dowodzi. Obecni i przyszli przywódcy muszą dostrzec poten-cjał,drzemiący w duchu czasów, który po-zwala na lepsze i sprawniejsze przewodze-nie. Dzięki temu bezpośrednie stosowanie myśli zawartych w dziełach Machiavellego nie będzie miało miejsca. Należy jednak o nich pamiętać, bo na ich podstawie udało się wybudować nowy model nowoczesne-go przywództwa.

SEBASTIAN K ASZ AStudent II roku studiów licencjackich GAPCzłonek koła naukowego GAP

NO

WO

CZ

ES

NE

PR

ZY

DZ

TW

O

NO

WO

CZ

ES

NE

PR

ZY

DZ

TW

O

EDY TA WYSZOMIRSK AStudentka II roku

studiów uzupełniających magisterskich GAP

W różnych okolicznościach, począwszy od pu-blicznych wystąpień polityków, przez koncerty idoli, a skończywszy na rozmowie z przełożo-nym, możemy usłyszeć słowa pełne niekłama-nego podziwu: „ten człowiek to ma charyzmę!”. Ale co to takiego charyzma?

Definicje, czyli dla każdego coś innegoSłownik Języka Polskiego definiuje pojęcie charyzmy jako „szczególne cechy osobowości, którym osoba je posiadająca zawdzięcza nie-kwestionowany autorytet u ludzi i wpływ na nich”. Zapytałam znajomych, co kojarzy się im z charyzmą. Odpowiedzi były różne. Niektóre, jakże trafnie, wskazywały na: cechy jednostki, które wyróżniają ją na tle reszty, umiejętność kierowania tłumem, osobisty magnetyzm, dominację, pewność siebie, zdecydowanie, umiejętność motywowania innych, przycią-gający uwagę styl bycia. Inne nieco mijały się z faktycznym znaczeniem. No, ale cóż… Być może z charyzmą jest jak z miłością – każdy po-trafi intuicyjnie ją odczuwać, ale już niekoniecz-nie zdefiniować. Zawsze można powtórzyć za Natalią Kukulską „bardziej to czuję niż wiem” i zapewniam, że nikt się czepiał nie będzie.

Lider, autorytet, mentor…Sprawa nieco się komplikuje kiedy trzeba wy-mienić konkretne przykłady charyzmatycznych osobistości. Niezręcznie byłoby na tę samą półkę włożyć Karola Wojtyłę, Napoleona, Che Guevarę, Gandhiego, a potem na uwieńczenie dorzucić Hitlera. Ale te właśnie osoby należą do czołówki wskazywanych na forach interne-towych charyzmatycznych postaci. Pojawiają się również inne osobowości: Juliusz Cezar, Be-nito Mussolini, Józef Stalin, Steve Jobs, Dalajla-ma. Myślę, że charyzmy doszukiwać się można również u Fidela Castro, Kurta Cobaina, Baracka Obamy, a także nieustraszonych podróżników, pisarzy, rewolucjonistów i wielu innych. Jest to tylko kwestia zapytania o swojego faworyta różnorodnych grup społeczno-kulturowych.Nietrudno zauważyć, że są to w większości przywódcy, którzy przez wieki kształtowali hi-

storię. Pojawiali się głównie w trakcie kryzysów, a ich władzy nie ograniczały ówczesne normy prawne. Jedno jest pewne: przyciągali oni swo-ją osobowością do tego stopnia, że podążały za nimi tłumy, a czasem nawet rzesze zwolen-ników, wyznawców, fanatyków.

Lubiani pomimo wadKolejna kwestia – charyzmatyczni idole po-pkultury. Pozostaję nieufna wobec siły oddzia-ływania niektórych estradowych gwiazdek. Co więcej, otwarcie powątpiewam, na ile ich charyzma to zasługa samej osobowości, a na ile ciężka praca menedżerów i speców od wi-zerunku. Dlatego szybko przeskoczę do grupy niedocenianej i zapytam: a co z bohaterami dnia codziennego? Wiadomo, że nikt zapytany o osobę z charyzmą, nie wspomni anonimo-wej cioci Stasi ze strony taty. Ale może właśnie ta ciocia Stasia ma w sobie niesamowitą chary-zmę, jest lokalnym autorytetem, potrafi moty-wować, emanuje siłą, pozytywnie wpływa na ludzi i inicjatywy w swoim otoczeniu, z tą tylko różnicą, że zwyczajnie nie jest sławna.

Kiedy być jest ważniejsze niż mieć, a może na odwrót…Tak jak rynek nie znosi pustki, tak nikt nie lubi zmarnowanych okazji, zwłaszcza gdy można na nich zarobić. Otóż, na rynku coraz liczniej pojawiają się kursy i warsztaty uczące cha-ryzmy. Prowadzący je obiecują, że w kilka tygodni rozbudzisz w sobie charyzmę, któ-ra raz na zawsze zmieni twoje życie i wtedy wszystko stanie się prostsze. Kiedy to czy-tam, zapala mi się czerwona lampka: czy aby przypadkiem charyzma nie jest cechą wro-dzoną? Hasła reklamowe „obudź swoją cha-ryzmę” zdają się wskazywać, że drzemie ona w każdym z nas, tylko należy ją z tego stanu uśpienia wybudzić. Uważam, że z charyzmą trzeba się po prostu urodzić. Podobnie jak z talentem, można bowiem, nie mając zdol-ności do gry na fortepianie, ćwiczyć latami dzień w dzień, a i tak rezultaty okażą się słabe w stosunku do osoby, która ma do tego pre-dyspozycje od urodzenia. Można nauczyć się

kreowania wizerunku, przekonujących haseł, a nawet technik manipulacji, ale charyzma to nie sztuka na zawołanie.

Charyzma – przywódcze być albo nie byćCharyzmatyczny przywódca przyciąga tłumy, bo głosi dalekosiężną wizję, ideę, dostrze-ga potrzebę zmian. A właśnie nadzieja na zmiany, a tym samym lepsze jutro, sprawia, że ludzie postrzegają go jako kogoś wyjątko-wego, obdarzają zaufaniem, a później chcą naśladować. Co ważne, tacy przywódcy po-trafią słuchać i traktują ludzi indywidualnie (podobno Napoleon znał imiona tysięcy swoich żołnierzy!). Przykłady z kart historii pokazują, że charyzma jest w przywództwie cechą kluczową, żeby nie powiedzieć funda-mentalną. Trudno byłoby zjednać sobie tłumy bez umiejętności wywoływania pożądanych emocji. Jednak obecnie coraz częściej odcho-dzi się od określenia „lider charyzmatyczny” na rzecz „lider transformacyjny”. Podkreśla to rolę przywództwa w organizacji, polegającego na wytyczaniu nowych celów i ścieżek, inspiro-waniu, stawianiu wyzwań i zaangażowaniu podwładnych w ich realizację.

The clue is…Na deser pozostają wyniki badań, które przeprowadził Uffe Schjødt z Uniwersytetu w Aarhus1. Poprzez skanowanie rezonansem magnetycznym, badał on procesy zachodzą-ce w mózgu podczas spotkania z charyzma-tyczną osobą. Ustalił, że zmniejsza się wtedy aktywność obszarów odpowiedzialnych za sceptycyzm i czujność, więc być może wła-śnie w tym tkwi sekret siły oddziaływania ludzi obdarzonych charyzmą.Jeśli ktoś z nas ma w sobie pokłady charyzmy, chyba jest szczęściarzem. Ale ciąży na nim duża odpowiedzialność, żeby nie zacząć tego wykorzystywać do manipulacji i gry na emo-cjach. Jeżeli więc mają za nami podążać tłumy, to niech zmierzają w dobrym kierunku.

1 Charyzma wyłącza mózg, A. Błońska, New Scientist, 04. 2010.

C H A R Y Z M ACZYLI MIEC W SOBIE

T O „ C O S ”

-

-

Page 7: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

Ponadto kobieta polityk częściej musi udowad-niać, że w niczym nie ustępuje kolegom po fachu, a swojej pozycji nie zawdzięcza atrakcyjności fizycz-nej. Wydawać by się mogło, że owa atrakcyjność i kobiece atrybuty, jak delikatność i wdzięk, będą atutem w kampanii wyborczej i mogą przyciągnąć nowych, potencjalnych wyborców, ale podczas kampanii w 2005 r. kobiety miały niewielkie szanse na występowanie w roli ekspertów politycznych, bowiem mężczyźni zajmowali prawie 90% czasu antenowego w programach przedwyborczych3.

Kobieca (nie)solidarność?Kobietom w Polsce przyznano czynne i bierne pra-wo wyborcze w 1918 r. To stosunkowo wcześnie na tle pozostałych państw Europy (dla porównania, Brytyjki w 1928 r., Francuzki w 1944 r., a obywatelki Szwajcarii dopiero w 1971 r.), ale Polki nie wykorzy-stały swojego potencjału i nie dążyły do objęcia politycznego przywództwa. Feministki zapewne nie zgodzą się ze stwierdzeniem, że kobiety same sobie utrudniają drogę do kariery politycznej, ale niestety tak jest i to nie tylko z powodu niewąt-pliwie mniejszego zainteresowania sferą politycz-ną w porównaniu z mężczyznami. Mniej kobiet w rządzie i na eksponowanych politycznych sta-nowiskach jest też i z powodu braku solidarności płci – kobiety, choć uczestniczą w wyborach, to nie głosują na kobiety. Z jednej strony można to tłu-maczyć nieodpowiednio skonstruowanymi listami wyborczymi, które zazwyczaj eksponują mężczyzn na pierwszych, „biorących” miejscach. Z drugiej strony można wskazywać na niechęć do oddania głosu na nieznaną kandydatkę i wybrać męskiego, sprawdzonego kandydata. Psychologowie pod-kreślają, że kobiety traktują się jak rywalki i nie lubią być „kierowane” przez inne kobiety, więc nie głosu-ją na siebie w trakcie wyborów politycznych4. Co więcej, brak kobiecej solidarności przejawia się tak- 13

ALEKSANDR A CHOJNACK AStudentka I roku studiów licencjackich GAP

Stoi przed Tobą wyprostowany mężczyzna w ciemnym garniturze. Lekko uśmiechnię-ty, patrzy na Ciebie stanowczym wzrokiem. Jego gestykulacja ogranicza się do spora-dycznych, ale świadomych gestów. Emanuje z niego pewność siebie i naturalność…Tak właśnie wygląda i zachowuje się nowocze-sny przywódca. Kilkanaście dekad temu de-monstrowałby swoją władzę poprzez przemoc, agresywny slogan i impulsywne zachowania. Obecnie liderzy powinni dbać o tworzenie przyjaznego wizerunku, co jest możliwe dzięki spójności komunikacji niewerbalnej z mową.

Marynara szara czy nie?Opinia o nowo poznanym człowieku kształtuje się w ciągu pierwszych kilkunastu sekund, nato-miast żeby ją zmienić, potrzeba aż trzech godzin wspólnego przebywania. Z tego powodu, aby nie zepsuć pierwszego wrażenia, nowocześni przywódcy powinni zadbać o elegancki ubiór. Jak cię widzą, tak cię piszą, dlatego wielu przywiązuje bardzo dużą wagę do ubrań znanych w świecie marek – to jeden z mierników prestiżu, postrze-gania kogoś jako osobę o wyższym statusie spo-łecznym. Aby dać odbiorcom przekazu większe poczucie bezpieczeństwa, politycy i biznesmeni często noszą ciemne marynarki z poduszkami na ramionach. Z drugiej jednak strony, znany biznes-men i szkoleniowiec Krzysztof Sarnecki nosi na swoich zajęciach żółte ubrania, które świadczą o jego otwartości i komunikatywności.

Podać nogę i przegraćDo ważnych elementów komunikacji niewer-balnej przywódców zalicza się powitanie. Kilka lat temu, w trakcie debaty przed wyborami pre-zydenckimi, doszło do spięcia pomiędzy głów-nymi kandydatami do objęcia urzędu – Alek-sandrem Kwaśniewskim i Lechem Wałęsą. Były lider „Solidarności”, na gest wyciągnięcia dłoni, odpowiedział rywalowi: „Panu to ja mogę nogę podać”. Te słowa sprawiły, że stracił przychylność wielu wyborców, a co za tym idzie – fotel prezy-dencki. Do tej pory nie wszyscy jednak wiedzą, co wcześniej wydarzyło się za kulisami. Kwa-śniewski, po przyjściu do studia przywitał się z każdym, oprócz ówczesnego prezydenta, natomiast gest, który uczynił na wizji, stworzył lepszy, pozytywny wizerunek. Przywitanie po-

lityków i liderów to najczęściej pokazywany w mediach fragment ich spotkania, dlatego przy-wiązuje się do niego dużą uwagę i nie ogranicza się on już wyłącznie do mocnego uścisku dłoni – poklepywanie po ramieniu czy całus w policzek to równie często spotykane gesty, dzięki którym przywódcy, szczególnie polityczni, odbierani są jako osoby przyjaźnie nastawione do ludzi.

Zmarszczki dowodem prawdyW kontakcie z liderami i szefami powinno się zwracać szczególną uwagę na ich gestykulację i mimikę. Gdy okazuje się, że wypowiadane sło-wa przeczą mowie ciała, to prawdziwe intencje da się poznać dzięki komunikacji niewerbalnej. Potwierdzają to badania amerykańskiego psy-chologa Alberta Mehrabiana, według których 55% wiadomości można odczytać z komunika-tów niewerbalnych1. Tę zależność łatwo zobra-zować następującym przykładem. Gdy uśmiech przywódcy jest szczery, to w kącikach oczu poja-wiają się drobne zmarszczki, można wtedy śmia-ło stwierdzić, że jego emocje są prawdziwe.Prócz tego, osoby władcze odznaczają się wypro-stowaną postawą, dzięki której sprawiają wrażenie wyższych. Stoją mocno na nogach, w rozkroku na szerokości bioder, większy rozstaw nóg uznaje się za lekceważenie słuchaczy2. Świadomi swoich za-chowań liderzy nie przenoszą często ciężaru ciała z jednej nogi na drugą, bowiem świadczyłoby to o ich słabości i wewnętrznym niepokoju. Nawet siedząc, mogą pokazać dominację poprzez po-zostawienie rozstawionych palców na oparciu krzesła3. Łatwo także zauważyć, że osoby chcące zaprezentować swoją przewagę, wykonują gesty na dużej przestrzeni – przede wszystkim kierują je z poziomu serca, czyli niżej niż ramiona i wyżej niż pępek oraz z dala od ciała. Choć nowocześni przy-wódcy używają gestykulacji okazjonalnie i po-wściągliwie, to jednak można z niej wiele odczytać.

Lustereczko powiedz przecie…Osoby posiadające władzę, najczęściej stosują gest otwarcia obu rąk, który świadczy o serdecz-nym stosunku do odbiorców, z tego powodu na-wet papież wita wiernych wysoko uniesionymi dłońmi. Popularne jest układanie palców w tzw. piramidkę, jednak trzeba być przy tym ostroż-nym. Ten znak najlepiej wykonywać z koniuszka-mi palców skierowanymi do dołu, to tworzy wi-

zerunek eksperta, gdy zaś człowiek kieruje palce do góry, pokazuje, że się wywyższa – mówi Rafał Dąbrowski, trener specjalizujący się w wystąpie-niach publicznych. – Ponadto pewne gesty są błędnie odczytywane, na przykład założone ręce nie muszą świadczyć o ignorancji, dla niektórych jest to po prostu wygodniejsza pozycja – dodaje.Ze wszystkich sygnałów komunikacji niewerbalnej na stosunek do odbiorcy najlepiej wskazuje kon-takt wzrokowy. Lider patrzy na innych zdecydo-wanie, nie spuszczając wzroku, co wzmacnia jego wiarygodność. Utrzymywanie takiego kontaktu nie pozwala na ignorowanie szefa czy przemawia-jącego menadżera. Tego rodzaju zachowanie od-wołuje się także do komunikacji w grupie – osoby, na których częściej zatrzymuje się wzrok innych, postrzega się jako te, zasługujące na większe po-ważanie. Natomiast brak kontaktu wzrokowego świadczy z jednej strony o lekceważeniu odbiorcy, ale również pokazuje przewagę i przywództwo.I na koniec – przechylenie głowy, które ideal-nie prezentuje Barack Obama. W trakcie wy-wiadów często kieruje głowę w prawo, dzięki czemu podświadomie wzbudza zaufanie u odbiorcy. Takie ułożenie głowy (niekiedy aż nienaturalne) można zaobserwować również na plakatach wyborczych polityków.Jeszcze do niedawna nie zwracano uwagi na komunikację niewerbalną przywódców. Obecnie gesty i zachowania postrzegane są jako elementy mogące wywrzeć negatywne lub pozytywne odczucia odbiorców. Nowo-cześni, świadomi liderzy sami decydują, jak chcą być postrzegani i dbają o to, aby mowa ciała była spójna z przekazywaną treścią. Obo-wiązująca zasada jest jednak prosta: zachowa-nia niewerbalne powinny jedynie wzmacniać przekaz werbalny, a nie dominować nad nim.

12

Wielka Brytania miała swoją Margaret Thatcher, za zachodnią granicą naszego kraju Angela Merkel kolejny rok piastuje urząd kanclerza. Przykładów kobiecego przywództwa nie brakuje na całym świecie, ale czy kiedykolwiek Polską będzie rządzić kobieta? Odpowiedź na to pytanie jest raczej pe-symistyczna – szanse są niewielkie, a przyczyny tej sytuacji mają dwoisty charakter. Z jednej strony, polskie społeczeństwo chętniej w roli przywód-cy widzi mężczyznę, z drugiej zaś same kobiety w przeszłości nie wykazywały większego zaintere-sowania tą sferą życia publicznego i niewiele zmie-niło się w tej materii na przestrzeni ostatnich lat.

Siła stereotypówPolacy są przyzwyczajeni do męskiego przywódz-twa i nic w tym dziwnego, skoro niewiele kobiet miało do tej pory szanse objąć wysokie (i dające re-alną władzę) stanowiska na polskiej scenie politycz-nej. W tym przypadku niewiele oznacza, że urząd prezesa Rady Ministrów sprawowała dotychczas jedna kobieta – Hanna Suchocka, a na stanowisku wicepremiera znalazły się dwie: Izabela Jaruga-Nowacka oraz Zyta Gilowska. Dziś po raz pierwszy marszałkiem sejmu jest kobieta – Ewa Kopacz. Żadna Polka nie pełniła obowiązków prezydenta, dwie kandydatki ubiegające się o ten urząd (Hanna Gronkiewicz-Waltz w 1995 r. i Henryka Bochniarz w 2005 r.) poniosły klęskę. Zatem obecność kobiet na najwyższych politycznych stanowiskach jest raczej znikoma, warto więc zastanowić się dlaczego? Czę-sto słyszy się opinie, iż polityka to męskie zajęcie, ta-kie podejście jest jednak przestarzałe, szczególnie współcześnie, w dobie walki z dyskryminacją ze względu na płeć w różnych dziedzinach życia. Nie-mniej jednak w 2005 r. z takim stwierdzeniem zga-dzało się 50% mężczyzn i 30% kobiet w Polsce1.Wciąż funkcjonuje krzywdzący stereotyp, że ko-biety nie posiadają kwalifikacji czy umiejętności niezbędnych w pracy polityka. I że zwyczajnie nie interesują się polityką (patrz: rysunek 1), co z kolei może mieć związek z obowiązkami domowymi oraz wypełnianiem roli matki i żony. Zresztą, na-wet w polityce tradycyjny rozdział na role męskie i żeńskie wydaje się być nieunikniony, czego przy-kładem jest obsadzanie kobiet na stanowiskach ministrów w tzw. resortach „miękkich”, jak kultura i sztuka, edukacja, sport i turystyka czy sprawy spo-łeczne2. Po 1989 r. żadna kobieta nie przewodni-czyła resortowi gospodarki czy obrony narodowej.

że po wyborach. Zdarza się, że kobieta, która objęła władzę, nie wykazuje zainteresowania kwestiami ważnymi dla przedstawicielek swojej płci, jak pro-kreacja czy walka z dyskryminacją lub odwołuje się do tradycyjnej roli kobiet w społeczeństwie, utrwa-lając tym samym odwieczny stereotyp matki-Polki. Co jest zatem dla kobiet najtrudniejszą przeszkodą na drodze do objęcia przywództwa? Przełamanie nie-chęci ze strony społeczeństwa, czy zwalczenie swo-istego rodzaju własnego oporu? Warto się zastanowić nad realnymi przyczynami nieobecności kobiet na

najwyższych politycznych stanowiskach w Polsce, może się bowiem okazać, że parytety w polityce będą kolejnym problemem, a nie jego rozwiązaniem…

1 E. Lisowska Równouprawnienie kobiet i mężczyzn w społeczeń-

stwie, Wyd. SGH, Warszawa 2008, s. 216.2 A. Chełstowska Udział kobiet w gremiach decyzyjnych [w:] Raport

Kobiety dla Polski. Polska dla kobiet. 20 lat transformacji 1989-2009,

Feminoteka, Warszawa 2009, s. 204. 3 M. Szpunar, Kobiety w polityce – aktywne czy pasywne? [w:] Kobiety

w polityce, J. Marszałek - Kawa (red.), Wyd. Adam Marszałek, Toruń 2010, s. 52.4 J. Marszałek - Kawa (red.), Brakuje nam solidarności, czyli dlaczego

kobiety nie głosują na kobiety? [w:] Kobiety w polityce, Wyd. Adam

Marszałek, Toruń 2010, s. 233.

Bibliografia:

• Aktualne problemy oczyma kobiet, Raport TNS OBOP, Warszawa,

marzec 2005.

• Chełstowska A., Udział kobiet w gremiach decyzyjnych [w:] Raport

Kobiety dla Polski. Polska dla kobiet. 20 lat transformacji 1989-2009,

Feminoteka, Warszawa 2009.

• Lisowska E., Równouprawnienie kobiet i mężczyzn w społeczeń-

stwie, Wyd. SGH, Warszawa 2008.

• Marszałek – Kawa J. (red.), Brakuje nam solidarności, czyli dlaczego

kobiety nie głosują na kobiety? [w:] Kobiety w polityce, Wyd. Adam

Marszałek, Toruń 2010.

• Szpunar M., Kobiety w polityce – aktywne czy pasywne? [w:] Kobiety

w polityce, J. Marszałek - Kawa (red.), Wyd. Adam Marszałek, Toruń 2010.

MAR T YNA HILGNERStudentka I roku studiów uzupełniających magisterskich GAP

NO

WO

CZ

ES

NE

PR

ZY

DZ

TW

O

NO

WO

CZ

ES

NE

PR

ZY

DZ

TW

O

1 www.info-pr.pl2 Bierach, Alfred. Komunikacja niewerbalna Mowa ciała kluczem do

sukcesu. Wrocław Wydawnictwo Astrum, 1998.3 Rückle, Horst. Mowa ciała dla menedżerów. Wrocław Wydawnic-

two Astrum, 2001.

Bibliografia:

• www.info-pr.pl

• Bierach, Alfred. Komunikacja niewerbalna Mowa ciała kluczem do

sukcesu. Wrocław Wydawnictwo Astrum, 1998.

• Rückle, Horst. Mowa ciała dla menedżerów. Wrocław Wydawnic-

two Astrum, 2001.

R O Z M O W A B E Z S L Ó W-

K O B I E T ODZIEL I RZADZ-

-

Rysunek 1. Zainteresowanie polityką a płeć

Źródło: opracowanie własne na podstawie raportu TNS OBOP Aktualne problemy oczyma kobiet, Warszawa, marzec 2005, s. 2

Page 8: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

14 15

NO

WO

CZ

ES

NE

PR

ZY

DZ

TW

O

Pojęcie przywódcy (termin)Przywódca to osoba, która dowodzi, kie-ruje, narzuca własny tok myślenia człon-kom grupy, społeczności. Podstawowy warunek przywództwa to taki wpływ na innych ludzi , który powoduje, że ulegają oni władzy.

Cechy przywódcyPrzywódca musi posiadać cechy osobo-wościowe takie jak wiedza, inteligencja, motywacja, umiejętności, zdolności orga-nizacyjne, kierownicze. Musi szybko podej-mować decyzje, negocjować, przemawiać. Ważne jest też skąd pochodzi, jaki ma za-

MATEUSZ MA ZUR11 l.

NO

WO

CZ

ES

NE

PR

ZY

DZ

TW

O

PRZYWÓDCA

Przywódca w bajkachPrzywódcy są także w bajkach np. Papa Smerf w bajce Smerfy. Najstarszy i najmą-drzejszy Smerf. Pszczółka Maja zarządzała całą łąką. Była sprytna i inteligentna. Misia Uszatka także wszyscy słuchali. Był powol-ny, ale zawsze dobrze doradzał. Tarzan potrafił dojść do porozumienia ze zwie-rzętami z dżungli, zwierzęta uznawały go

Przywódcybiblijni

Przywódcylegendarni

Przywódcy mitologiczni

Przywódcy fikcyjni

Przywódcyreligijni

Przywódcy wojskowi

Przywódcypolityczni

Przywódcynaukowi

Salomonprorok biblijny oraz Koranu, król Izraela,

syn i następca króla Dawida,

wielki budowniczy

Tarzanczłowiek wychowany

przez małpy w dżungli

Achillesnajwiększy

z greckich wojowników

Aragornjeden z głównych

bohaterów powieści Tolkiena

Władca Pierścieni

Jan Paweł IIpapież Polak

Hernán Cortés hiszpański

konkwistador, znany przede wszystkim jako zdobywca Meksyku

Lech Wałesaprzywódca Solidarności, pierwszy prezydent RP

Maria Curie-Skłodowska

polsko-francuska uczona, fizyczka

i chemiczka, dwukrotna noblistka

Mojżesz przywódca Izraelitów,

święty prorok

Janosikbohater słowackich

i polskich pieśni ludowych, utworów literackich i filmów,

zbójnik, rabował bogatych i rozdawał

biednym, symbol odwagi i sprawiedliwości

HektorSyn Priama władcy Troi,

najdzielniejszy z wojowników

Albus DumbledoreDyrektor Szkoły Magii

w Hogwarcie, do której uczęszczał

Harry Potter

Gandhi indyjski

przywódca narodowy

Wilhelm I Zdobywca król Anglii

i książę Normandii

Theodor Roosevelt dwudziesty szósty

prezydent USA

prof. Jerzy Hausner szef katedry mojego taty

Herod Wielkikról Judei

Tenochjeden z kapłanów

i przywódców Azteków, przypisuje się mu

założenie Tenochtitlanu – stolicy państwa

Azteków

Herkulesznany z wielkiej siły

i męstwa, stawiano mu pomniki

i organizowano igrzyska (kult wodza)

Darth Vaderpostać

z Gwiezdnych wojen

Jezus chrześcijański syn Boga

Napoléon Bonaparte pierwszy konsul

Republiki Francuskiej cesarz Francuzów,

prezydent i król Włoch

Otto Von Bismarckpierwszy kanclerz

zjednoczonego cesarstwa niemieckiego

Władysław Bartoszewski

polityk, dziennikarz, działacz społeczny

i historyk

Szymon Piotr apostoł, uważany

za pierwszego papieża

Robin Hood bohater

średniowiecznych angielskich legend

ludowych, angielski odpowiednik

Janosika

Odyseuszkról Itaki,

autor konia trojańskiego

Buzz Astral z Gwiezdnej Bazy

bohater amerykańskiej kreskówki,

wraz ze swoją załogą stawia opór do walki ze złym imperatorem

Zurgiem z Gwiezdnej Bazy

Mahometprorok i twórca islamu,

założyciel pierwszej wspólnoty

muzułmańskiej

Józef Piłsudskiprzywódca polityczny,

pomógł odzyskać niepodległość po 123 latach

Margaret Thatcher brytyjska polityk, premier Wielkiej

Brytanii w latach 1979–1990

Zbigniew Religakardiochirurg i polityk

M Ę Ż C Z Y Ź N I K O B I E T Y

Kazimierz Wielkikról Polski, wybitny reformator, polityk, dyplomata

Anna JagiellonkaŻona Stefana Batorego, król Polski, mecenas sztuki, nauki

Aleksander Macedoński król Macedonii, uznawany za wybitnego stratega i jednego z największych zdobywców

w historii ludzkości

Emilia PlaterPodczas Powstania listopadowego w 1830 roku brała udział w walkach na Litwie

Ronald Reagan Czterdziesty prezydent USA, jako przywódca USA udzielił znaczącej pomocy „Solidarności”

w walce o obalenie komunizmu w Polsce

Indira Gandhipremier Indii, sprawowała w Indiach rządy silnej ręki

Jan III Sobieskikról Polski, hetman, wódz, pogromca Turków w 1683- Odsiecz wiedeńska. „Lew Lechistanu –

pogromca Turków”, strateg, dyplomata, zwyciężył Turków, Kozaków, Tatarów

Margaret Thatcherpolityk, premier Wielkiej Brytanii

Jan Paweł IIpapież, postać charyzmatyczna, przywódca duchowy świata chrześcijańskiego,

wielki polityk i dyplomata broniący praw i godności człowieka

Hanna Suchockapierwsza kobieta premier, ambasador Polski przy Watykanie

Lech Wałęsapolityk, prezydent

Matka Teresa z Kalkutycharyzmatyczny przywódca duchowy, opiekowała się ubogimi i chorymi w slumsach Kalkuty

E P O K A P R Z Y W Ó D C Y

Starożytnośćok. 3000 lat do 476

Królowa Kleopatra VIIwykształcona pierwsza władczyni z dynastii Ptomeleuszów

Królowa Sabypolityk, dyplomata umocniła stosunki handlowe

pomiędzy Palestyną a południowo-zachodnią Arabią

Średniowieczeod 476 do 1492 lub 1453

Władysław Jagiełłodowodził wojskami w Bitwie pod Grunwaldem w 1410

Bolesław ChrobryI król Polski

Nowożytnośćod 1492 lub 1453 do 1918

Książę Adam Czartoryskiprezes Rządu Narodowego w Powstaniu Listopadowym

Tadeusz KościuszkoNaczelnik Siły Zbrojnej Narodowej w 1794 r.

Czasy najnowszeod 1918

Władysław Sikorskigenerał, polityk

Adolf Hitlertwórca i dyktator III Rzeszy

wód, wykształcenie ( cechy socjologiczne). To czy jest mężczyzną czy kobietą też ma znaczenie (cechy demograficzne).

Typy przywódcówPrzywódca despotyczny to np. faraon w Egipcie. Miał on władzę nieograniczoną, robił wszystko to co chciał. Uważano go za syna boga Re. Był aż tak święty, że lud nie mogło mu spoglądać w oczy. Natomiast przywódca charyzmatyczny jest obdarzo-ny pewnym darem (charyzmą). Ma misję do wypełnienia. Chce dużo zmienić. Ludzie za nim przepadają, wielbią go jak Boga np. Benito Mussoliniego. Czasem wytępuje

zapotrzebowanie na takiego człowieka np. w komunizmie na Lecha Wałęsę. Występu-je też przywódca autorytarny, który działa w silnej grupie jak np. Józef Piłsudski. Jest też przywódca tak zwany „meteoryczny”. Zwolennicy określonej idei wynajmują sobie przywódcę, aby zrealizował im okre-ślone cele.

Rodzaje przywódcówPrzywództwo może być wojskowe, reli-gijne, polityczne, społeczne np. w domu, w szkole, w pracy.

Podział ze względu na płeć:

Przywódcy w epokach

za władcę. Alibaba był przywódca 40 roz-bójników, a Robin Hood bohatersko bronił biedaków.

Mój idealny przywódcaWilhelm I Zdobywca to przywódca ide-alny. Był jednym z najpotężniejszych kró-lów Anglii. Jako młody człowiek został księciem Normandii. Wilhelm zaatakował

Anglię kiedy Harold Hrabia Wessex objął tron Anglii po Edwardzie. Wilhelm zwycię-żył Harolda w bitwie pod Hastings i został władcą Anglii. 9 września 1087 zmarł po upadku z wierzchowca. Został pochowany w kościele św. Szczepana w Caen.

Chciałbym podziękować mojej nauczycielce historii Pani dr Renacie

Zawistowskiej za wskazówki do napisania tej pracy.

Page 9: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

17

Może się wydać paradoksem, że ludzie tak od siebie z pozoru ideowo odlegli jak Stanisław Brzozowski i Roman Dmowski w pewnych okresach swego życia uznali, że katolicyzm jest czymś w rodzaju właściwej formy polskości, po której usunięciu polska wspólnota narodowa uległyby rozpadowi, a w każdym razie zagroziłaby jej daleko po-sunięta anomia. Wedle tej diagnozy Kościół jest bowiem - i to praktycznie przez całą naszą historię - najważniejszym, o ile nie je-dynym dostarczycielem potencjału norma-tywnego, prawnego, instytucjonalnego dla polskiego życia politycznego, społecznego, kulturowego.

Ponieważ zarówno Stanisław Brzozowski jak też Roman Dmowski formułowali tę diagno-zę w okresach, kiedy – jak sami to wówczas deklarowali - nie byli katolikami „konfesyjny-mi”, a co najwyżej „kulturowymi”, można ją potraktować jako diagnozę w pełni świec-ką, formułowaną z perspektywy zewnętrz-nej wobec perspektywy Kościoła. Przebija z niej zarówno przekonanie, że na spotkaniu z chrześcijaństwem i Kościołem katolickim polska wspólnota narodowa sumarycznie skorzystała, a nie straciła, ale widoczna jest w tej diagnozie także gorycz, wynikająca z przekonania obu tych ważnych dla kształ-towania się polskiej samowiedzy myślicieli o nikłym świeckim potencjale normatyw-nym i instytucjonalnym Polaków (Dmowski będzie tę pesymistyczną diagnozę rozciągał także na „inne narody słowiańskie”).

Teza o katolicyzmie, jako specyficznej for-mie polskości, jeśli nie ma być traktowana jak dogmat religijny, którym przecież nie jest, musi jednak zostać poddana proce-

CEZ ARY MICHALSKI Publicysta, Komentator Krytyki Politycznej

16

durze falsyfikacji. To znaczy, musimy umieć sobie odpowiedzieć na pytanie, w jakich sytuacjach Kościół nie byłby formą, ale de-formacją polskości. Jakie zachowania tej instytucji sprawiają lub mogłyby sprawić, że zamiast źródłem norm staje się ona lub mogłaby się stać źródłem anomii.

Chciałem zaproponować pod rozwagę trzy przykłady sytuacji, w odniesieniu do których możemy sformułować pytanie, czy zachowanie Kościoła niosło ze sobą pewną nadwyżkę normotwórczą, czy też może nie odbiegało od stosunkowo niskiej przecięt-nej świeckich polskich zachowań w kraju o stosunkowo niskim poziomie kapitału społecznego. Są to: kryzys lustracyjny w Ko-ściele, patologie związane z odzyskiwaniem własności utraconej w okresie PRL oraz oby-czajowe skandale w polskim Kościele.

We wszystkich tych sytuacjach Kościół ob-jawił się jako instytucja silna, roszczeniowa, walcząca „o swoje”, chętnie kryjąca własne patologie przed próbami naprawy lub choćby publicznej oceny. A także akceptu-jąca sojuszników wątpliwej jakości. Byłoby w sposób oczywisty niesprawiedliwym stwierdzenie, że w owej roszczeniowości i partykularyzmie zachowanie Kościoła od-biegało od zachowania wielu innych insty-tucji świeckich, grup społecznych czy zawo-dowych w naszym kraju. Jednak nie sposób tu także dostrzec choćby odrobinę owej normatywnej nadwyżki, wyższych instytu-cjonalnych standardów, które ludzi takich jak Brzozowski czy Dmowski skłoniły nie-gdyś do sformułowania tezy, że katolicyzm stał się na przestrzeni dziejów podstawową, o ile nie jedyną, formą polskości.

W oczach katolików „prawicowych i anty-komunistycznych” problematyczne stało się zachowanie Kościoła w apogeum kryzysu lustracyjnego sprzed paru lat. Nie chodziło tu wcale o to, że ten czy inny biskup coś w przeszłości podpisał, bo księża szanta-żowani w PRL byli przede wszystkim ofia-rami systemu, podobnie jak znajdujący się w analogicznej sytuacji ludzie świeccy dosta-jący się często w krąg zainteresowań Służby Bezpieczeństwa z powodu swej niepokor-ności, prób oporu czy buntu. Chodzi raczej o to, że w przypadku choćby abp. Stanisła-wa Wielgusa, którego uparcie promowano na funkcję metropolity warszawskiego, znacząca część Episkopatu próbowała fał-szować prawdę, ukrywać niewygodne fakty, wymuszając posłuch także na kapłanach i klerykach. Dopiero interwencja Benedykta XVI zablokowała nominację abp. Stanisława Wielgusa, choć już wcześniej najbardziej od-powiedzialni hierarchowie - choćby abp. Ta-deusz Gocłowski, którego nie sposób prze-cież posądzać o wrogość wobec Kościoła czy nadmierne „rozgorączkowanie” i radykalizm w jego zachowaniach instytucjonalnych - wzywali swoich kolegów do zakończenia „zgorszenia”. Jedną z konsekwencji kryzysu lustracyjnego było też ostateczne zaak-ceptowanie przez znaczną część polskich hierarchów mediów o. Tadeusza Rydzyka, jako całkiem już oficjalnego głosu polskiego Kościoła i niekontrowersyjnego narzędzia ewangelizacyjnego. O. Rydzyk lojalnie bronił wówczas abp. Wielgusa, a także paru innych polskich hierarchów przed nazbyt nieraz rozgorączkowanymi „lustratorami Kościoła”. Jednocześnie jednak jako dominujące me-dium katolickie zostało wówczas niejako namaszczone medium podsycające nieuf-

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

KIEDY KATOLICYZM BYWA FORMA, A KIEDY DEFORMACJA POLSKOSCI-

--

Może byśmy uprzytomnili sobie na razie, że prócz chrześcijańskiej — a gdybym miał tu miejsce, broniłbym tezy, że prócz katolickiej - nie posiadamy żadnej innej kultury.

Stanisław Brzozowski, John Henry Newman

Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu.

Roman Dmowski, Kościół, Naród, Państwo

ność, o ile nie nienawiść pomiędzy grupami społecznymi, a nawet etnicznymi. A także bardzo swobodnie operujące kategorią „ob-cości”, dzięki której wszystkie konflikty i róż-nice interesów są „wyprowadzane” poza pol-skość, skoro ich przyczyną jest albo „diabeł”, albo - bardziej konkretnie - oddziaływanie „Niemców”, „Brukseli”, „Rosjan”, „masonów”, „Żydów”, „mniejszości”.

Kryzys lustracyjny był tylko jednym, stosun-kowo marginalnym testem dla polskiego Kościoła. Innym stało się zachowanie Ko-ścioła w procesie odzyskiwania utraconej w PRL własności. Chodzi tu m.in. o patolo-gie związane z działalnością Komisji Mająt-kowej (jedną z tych patologii było już samo zatrudnienie do reprezentowania intere-sów Kościoła dawnego funkcjonariusza IV Departamentu SB, struktury zajmującej się w PRL prześladowaniem Kościoła i łama-niem sumień jego kapłanów). Ale chodzi tu także o specyficzny język, w jakim niektórzy hierarchowie później tych patologii bronili. Dowiadywaliśmy się mianowicie od nich, że „Kościół i tak nie odzyskał wszystkiego, co mu ukradziono”. Użycie takiego języka jest problematyczne w sytuacji, w której repry-watyzacja nie mogła zostać przeprowadzo-na w sposób zadowalający choćby z racji szczupłych zasobów polskiego państwa, a Kościół stał się beneficjentem procesu reprywatyzacyjnego w stopniu nieporów-nywalnie większym niż inne instytucje czy grupy społeczne.

Do tego dochodzą skandale obyczajowe w polskim Kościele. Choćby niedawna obec-ność abp. seniora Juliusza Paetza na spotka-niu Episkopatu, gdzie przygotowano stano-wisko polskiego Kościoła w sprawie nadużyć seksualnych księży, mimo że w pełni uzasad-niona w wymiarze formalnym, przypomnia-ła opinii publicznej, że zarzut molestowania poznańskich kleryków przez tego hierarchę, przedstawiony przed laty przez najbardziej szacowne postacie polskiego Kościoła (w tym przez Wandę Półtawską, bliską przyjaciółkę Jana Pawla II) nigdy nie został przez Kościół wyjaśniony. Jednocześnie abp. Józef Michalik stwierdził publicznie, że pedofilia i nadużycia seksualne nie są „winą Kościoła”, a jedynie „grzechem prywatnych osób”, wobec tego za zachowanie swoich kapłanów Kościół nie po-winien ponosić odpowiedzialności, szczegól-nie materialnej. Jest to stanowisko odmienne od tego, jakie przyjął zarówno Watykan, jak też wiele Kościołów narodowych, choćby w USA czy Irlandii.

Innym problemem pozostają sojusze za-wierane w Polsce przez Kościół (a w każ-

dym razie przez ludzi Kościoła, łącznie z niektórymi kapłanami czy nawet hierar-chami oraz niektórymi katolickimi media-mi) z partiami politycznymi. Wyrażające się choćby w udzielaniu poszczególnym partiom lub politykom jednoznacznego poparcia w czasie kampanii wyborczych. Z jednej strony owe sojusze pozwala-ją być może Kościołowi oddziaływać na proces stanowienia prawa w kwestiach dla Kościoła istotnych. Jednak ceną jest instrumentalizacja wiary i instytucji Kościo-ła przez partie polityczne przywoływane jako sojusznicy. Jeśli np. Jarosław Kaczyń-ski, kiedy jest premierem, wyrzuca z partii Marka Jurka próbującego przeprowadzić stosunkowo nieśmiałą nowelizację Kon-stytucji w kierunku wzmocnienia ochrony życia, a później, kiedy traci władzę, przed-stawia partyjny projekt nowej Konstytucji, w którym odniesienia do Boga, definicja roli Kościoła w polskim życiu publicznym, a wreszcie gwarancje ochrony życia dale-ko przekraczają wcześniejsze propozycje Marka Jurka, można domniemywać całko-wicie instrumentalny stosunek Jarosława Kaczyńskiego do Kościoła i wiary. A jednak część kleru, a nawet niektórzy hierarcho-wie, w swoich deklaracjach publicznych traktują takie zachowania jako „obronę polskiego Kościoła przed prześladowa-niami” ze strony partii lub polityków, któ-rych Jarosław Kaczyński jest konkurentem w walce o władzę świecką. Nie budzi tak-że entuzjazmu publicznie wyrażana przez innych ludzi Kościoła satysfakcja z udzia-łu wielu prominentnych polityków bar-dziej „liberalnej” Platformy Obywatelskiej w procesjach i uroczystościach religijnych. Szczególnie, gdy trudno mówić o osobistej religijnej żarliwości, ponieważ owo cele-browanie własnego udziału w uroczysto-ściach kościelnych odbywa się przy udziale telewizyjnych kamer i dziennikarzy celowo zapraszanych na takie uroczystości przez specjalistów od partyjnego PR-u.

Kościół podzielił się dzisiaj partyjnie i ideolo-gicznie bardziej żarliwie, niż kiedykolwiek w swojej historii (oczywiście jeśli nie brać pod uwagę podziałów wymuszanych ze-wnętrznie przez władzę świecką, od czasów rzymskich, poprzez „przysięgi republikańskie” wymuszane na kapłanach francuskich, aż po polskich „księży patriotów”). Tym razem jednak podziały polityczne, upartyjnienie, re-dukcja wiary do ideologii są niestety dobro-wolnym, autentycznym wyborem istotnej części nie tylko laikatu, ale także kleru.

Choć zabrzmi to smutno w kontekście spe-cyficznej roli, w jakiej polski Kościół wystę-

pował w narodowej historii (obojętnie, czy w jej faktycznym, czy w do pewnego stop-nia zmitologizowanym kształcie), oglądamy dzisiaj swoistą normalizację wizerunku Ko-ścioła w jego świeckim, instytucjonalnym wymiarze. Towarzyszą temu jednocześnie próby odbudowania autentycznych świec-kich źródeł norm etycznych czy instytu-cjonalnych. Sprzyja temu proces integracji europejskiej, ponieważ na większej części naszego kontynentu Kościół nie jest trak-towany jako jedyna narodowa forma, a to z oczywistych, historycznych powodów. Większość europejskich narodów przeżyła okres spowodowanych Reformacją gwał-townych konfliktów w obrębie chrześci-jaństwa, następnie narodzenie się liberal-nych mechanizmów rozstrzygania sporów religijnych w ich politycznym, grożącym pokojowi społecznemu wymiarze, a wresz-cie sekularyzację państwa i przestrzeni pu-blicznej. Kościół w tych krajach pogodził się i do pewnego stopnia odnalazł w nowej rzeczywistości jako instytucja pogłębiająca religijność swoich wiernych bez preten-dowania do bycia jedyną czy wyłączną „narodową formą”. Jednocześnie wielu lu-dzi Kościoła wydaje się tam rozumieć, że nawet współczesna, silnie zsekularyzowana Europa nie jest drugim Rzymem, nie ma w nim niewolnictwa i walk gladiatorów, gdyż także dzisiejsze świeckie normy obo-wiązujące w tych społeczeństwach, często nawet skuteczniej i głębiej niż w Polsce, są także i tam rezultatem wielowiekowego oddziaływania chrześcijaństwa.

W tej sytuacji każdy z nas ma prawo za-stanowić się – zarówno z perspektywy świeckiej, jak też z perspektywy czysto religijnej – nad dwiema opcjami dalsze-go funkcjonowania Kościoła katolickiego w Polsce. Pierwsza z nich to próba dalszego realizowania ambicji pozostawania przez Kościół i katolicyzm jedyną „formą polsko-ści”, także w kluczowych wymiarach świec-kich. Drugą opcją jest zaakceptowanie stosunkowo nowej dla tego społeczeństwa i dla Kościoła w Polsce, liberalnej sytuacji swobodnego wyznawania własnej wiary w bardziej zróżnicowanym światopoglą-dowo społeczeństwie, a także w bardziej niż dziś zsekularyzowanej przestrzeni pań-stwowej i publicznej. Ryzyko, jakie się z tym wiąże, to oczywiście nadmierna prywatyza-cja wiary, czy wręcz jej gettoizacja. Ale szan-są jest tu być może uniknięcie pomieszania wiary religijnej i ziemskich politycznych ambicji sprawowania władzy, co często w historii owocowało później gwałtowny-mi i kosztownymi dla Kościoła reakcjami antyklerykalnymi, a nawet antyreligijnymi.

Page 10: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

18

W czasach, gdy sytuacja finansów publicz-nych w naszym kraju stale się pogarsza, Unia Europejska rozpoczyna walkę z kre-atywną księgowością i marnotrawieniem pieniędzy, a w mediach najpopularniej-szym powiedzeniem ostatnich lat stało się „odmienianie kryzysu przez wszystkie przypadki”, wiele osób zwraca uwagę na kontrowersyjne zapisy dotyczące opodat-kowania kościelnych osób prawnych oraz duchownych. Kwestia ta jest także coraz częściej poruszana w polskim parlamencie, gdzie nie brakuje grup polityków prezen-tujących skrajnie odmienne stanowiska. O co tak naprawdę toczy się ta batalia?

Ulgi i zwolnienia podatkoweNa pierwszy rzut oka można odnieść wra-żenie, że polski system podatkowy traktuje bardzo pobłażliwie wszystkie podmioty związane z Kościołem. Dla zwykłych oby-wateli wydaje się być wielce niesprawie-dliwe stosowanie licznych ulg i zwolnień, gdyż księża nie muszą prowadzić wystaw-nego trybu życia, a wręcz przeciwnie – ich cnotą powinna być pokora i skromność. Jeśli jednak dokładniej przyjrzymy się obowiązującym regulacjom prawnym, to dojdziemy do wniosku, że tak negatywna ocena jest zbyt uproszczona. Z jednej stro-ny mamy bowiem zwolnienie z podatku dla kościelnych osób prawnych niepro-wadzących działalności gospodarczej, ale z drugiej strony większość przyznawanych ulg wynika z ogólnych przepisów doty-czących chociażby renowacji zabytków (w tym obiektów sakralnych) oraz dofinan-sowania działalności opiekuńczo-wycho-wawczej czy edukacyjnej.

Wątpliwości wzbudza również zwolnienie z opodatkowania pieniędzy dawanych przez wiernych „na tacę”, a także możliwość

odpisania ofiary od podatku do pewnego poziomu. W tym przypadku wykorzystano jednak zapisy o darowiznach, które doty-czą także innych organizacji społecznych.

Bałagan w przepisachObok licznych ulg i zwolnień, równie du-żym problemem wydają się być pozosta-wiające szerokie pole do nadużyć przepisy i regulacje prawne. Polski system podatko-wy uchodzi za jeden z najbardziej skom-plikowanych na świecie, zapisy dotyczące instytucji kościelnych nie stanowią w tej kwestii wyjątku. Regulacje są porozrzuca-ne po różnych ustawach, a dodatkowo brakuje w nich jednoznacznych definicji np. duszpasterstwa czy osoby zakonnej.

Część przyjętych rozwiązań wydaje się również niezrozumiała; dotyczy to np. zryczałtowanego podatku od osób du-chownych – w przepisach nie wymie-niono stanowisk zajmujących najwyższe miejsca w hierarchii kościelnej, co powo-duje niesprawiedliwy podział na mniej i bardziej uprzywilejowanych w ramach tej samej grupy zawodowej. Mało tego, w korzystniejszej sytuacji znalazły się oso-by duchowne osiągające teoretycznie większe dochody, a ciężar podatku prze-sunięto na niższe szczeble. Kontrowersje wzbudza również sam sposób ustalania wysokości ryczałtu – opiera się on na liczbie mieszkańców w danej miejscowo-ści, podczas gdy w rzeczywistości powi-nien raczej bazować na liczbie wiernych w parafii, ale wprowadzenie takich zapi-sów mogłoby jeszcze bardziej skompliko-wać obowiązujące regulacje.

Co Kościół ma do ukrycia?Niezależnie od przyjętego stanowi-ska wobec opodatkowania wszystkich

dochodów Kościoła, jest jedna istotna kwestia, która wzbudza ostatnio coraz mniejszy sprzeciw ze strony duchowień-stwa. Mowa tutaj o jawności prowadzo-nej księgowości. Obecnie większość podmiotów, których dotyczą omawiane kwestie, unika publikowania danych fi-nansowych. Zachowanie to jest o tyle dziwne, że to w interesie Kościoła powin-no być dbanie o wizerunek i zaufanie ze strony wiernych. Sytuacja, gdy darczyńcy nie otrzymują żadnej informacji na temat wydatkowania przekazanych pieniędzy, z pewnością zniechęca do sięgnięcia głębiej do kieszeni. Wydaje się, że Konfe-rencja Episkopatu Polski również zaczyna zdawać sobie z tego sprawę, choć wśród duchownych wciąż pojawiają się gło-sy krytyki sprzeciwiające się ingerencji w finanse Kościoła.

Podsumowując, polski system podatkowy wymaga szeregu zmian pod względem regulacji dotyczących Kościoła. Wydaje się, że w pierwszej kolejności politycy powinni skupić się przede wszystkim na zwiększe-niu przejrzystości obowiązujących prze-pisów, a także wypełnieniu luk prawnych. Żadne zmiany nie zakończą się jednak sukcesem bez wsparcia ze strony ducho-wieństwa, w związku z tym konieczne jest odsunięcie na bok sporów światopoglą-dowych i doprowadzenie do konsensusu między władzą świecką a kościelną.

Literatura:

• Krukowski J. (red.), Systemy finansowania instytucji kościelnych

w Europie, Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 2000

• Patyk J., Opodatkowanie Kościoła Katolickiego i osób duchownych,

Wydawnictwo Dom Organizatora, Toruń 2008

• Tyrakowski M., Opodatkowanie dochodów Kościoła Katolickiego

w Polsce, Dom Wydawniczy ABC, Łódź 2005 19

Od transformacji ustrojowej minęło ponad 20 lat i wciąż jest to czas ekspansji Kościoła w Polsce. Po okresie PRL religia powróciła do szkół, a krzyż ponownie zawisł w sali plenarnej Sejmu. Jawny sprzeciw części społeczeństwa wobec polityki kleru każe jednak zastanowić się, czy Kościół do-brze wykorzystał możliwości, jakie otworzyły się przed nim pod koniec ubiegłego stulecia.

Antyklerykalizm vs ateizmAntyklerykalizm często mylnie utożsamia się z ateizmem, tymczasem antyklerykalizm logicz-nie wynika z założeń ateizmu, jednak zwolennicy obu tych postaw i poglądów mogą istnieć bez siebie. Antyklerykalizm, jak sama nazwa wskazuje, to sprzeciw wobec klerykalizmu. Klerykalizmem zaś określa się całokształt działań zmierzających do osiągnięcia przez kler jak największego wpły-wu na sferę społeczną, kulturalną i polityczną codziennego życia i podporządkowanie go za-sadom wiary, przy jednoczesnym zbudowaniu uprzywilejowanej pozycji duchowieństwa. Ate-izm zaś to negowanie istnienia istoty wyższej, boga. Poglądy ateisty są więc w sprzeczności z re-ligią, którą zdecydowanie on odrzuca; jego stosu-nek do instytucji Kościoła może być jednak całko-wicie neutralny. Reasumując, wcale nie trzeba być ateistą, żeby sprzeciwiać się polityce Kościoła.

Historyczny antyklerykalizmSłuszności wysuniętej powyżej tezy dowieść można, przytaczając kilka przykładów z historii Polski. Za cza-sów I Rzeczypospolitej polska szlachta, która wręcz ostentacyjnie deklarowała swoje przywiązanie do religii, zdecydowanie sprzeciwiała się wzrostowi wpływów duchowieństwa, bowiem umocnienie się Kościoła zagrażałoby „złotej wolności”, którą szlachta bardzo sobie ceniła. Podobnie było w Polsce okresu międzywojennego. Duża część ówczesnej inteli-gencji, z takimi postaciami jak Gabriel Narutowicz czy Józef Piłsudski na czele, buntowała się przeciw próbom zawłaszczenia przestrzeni publicznej przez Kościół – ich sprzeciw nie wynikał jednak z chęci zaszkodzenia tej instytucji, tylko z przekonania, że w kształtującej się państwowości powinien istnieć widoczny rozdział między nim a państwem. Cza-sy PRL spowodowały, że postawa antyklerykalna została w dużym stopniu zdeprecjonowana. W okresie socjalizmu lansowano postawę ateistyczną, władze starały się marginalizować wpływ religii na społeczeństwo. Kościół stał niejako w opozycji do

WOJCIECH GÓRNYStudent II roku

studiów uzupełniających magisterskich GAP

obowiązującej doktryny, stąd działacze opozycyjni upatrywali w nim patrona sprzeciwu wobec władz.

Racjonalny antyklerykalizmAntyklerykalizm, podobnie jak klerykalizm, często przyjmuje skrajne formy. Nie można sprowadzać antyklerykalizmu do prymitywnego fanatyzmu, który przejawia się w prostackim i ordynarnym spo-sobie wyrażania swojej dezaprobaty wobec działań Kościoła. Takie podejście prowadzi jedynie do wzro-stu agresji po przeciwnej stronie, powoduje równie prymitywną odpowiedź, co w efekcie przyczynia się jedynie do pogłębienia konfliktu w społeczeń-stwie. Racjonalnie podbudowany antyklerykalizm daleki jest od wszelkich przejawów fanatyzmu, opiera się na czymś zupełnie innym. Racjonalista odrzuca doktrynę religijną, bo uważa Boga za kolej-ny wymysł człowieka. Umysł racjonalisty wzbrania się przed przyjmowanie postaw religijnych, któ-rych zasadności nie da się dowieść. W tym ujęciu antyklerykalizm nie uznaje poglądów Kościoła i jest przeciwny jego wpływowi na życie publiczne.

Popyt na antyklerykalizmObecność Kościoła w niemal wszystkich sferach życia publicznego coraz częściej wzbudza niechęć w społeczeństwie. Świetnym przykładem tego był dość długi okres po katastrofie smoleńskiej, kiedy to Kościół w znacznym stopniu zawłaszczył prze-strzeń publiczną, tworząc atmosferę pełną patosu i zadęcia, która w pewnym momencie dla wielu sta-ła się męcząca. Szczególnie żywiołowo reagowali ludzie młodzi, którzy mobilizowali się przez portale społecznościowe i organizowali manifestacje prze-ciw pochówkowi zmarłego prezydenta na Wawelu czy obecności krzyża przed Pałacem Prezydenc-kim. Decyzje, które hierarchowie kościelni wówczas podejmowali bez konsultacji ze społeczeństwem, spowodowały rozłam i niezadowolenie sporej liczby Polaków. Dodatkowo było ono podsycane przez przedstawicieli duchowieństwa i przychylne Kościołowi media agresywnie krytykujące państwo i potępiające przeciwników kleru. Wciąż jednak nie brakuje powodów rosnącej niechęci do Kościoła – pedofilia wśród księży, mieszanie się hierarchów do spraw refundacji zapłodnienia in vitro, czy wprowa-dzenie ponownie do szkół obowiązkowego przed-miotu edukacji seksualnej nie sprzyjają wzrostowi notowań Kościoła. Powszechnie krytykuje się go za swój stan posiadania, a działalność Komisji Majątko-wej dodatkowo mu zaszkodziła.

Mobilizacja młodychDoskonałym przykładem niechęci wobec klerykali-zacji społeczeństwa i państwa jest obecność Ruchu Palikota w polskim sejmie. Janusz Palikot, opierając swój program wyborczy na hasłach wolności świa-topoglądowej i rzeczywistego rozdziału Kościoła od państwa, zmobilizował przeszło 10% wyborców, dzięki którym jego partia stała się trzecią siłą w parla-mencie, mimo że specjaliści długo nie dawali tej par-tii cienia szansy na przekroczenie progu wyborcze-go. Niespodziewany sukces Palikota każe się jednak zastanowić nad skalą niechęci Polaków do Kościoła. Sukces jego Ruchu odzwierciedla sposób myślenia sporej części społeczeństwa, w szczególności ludzi młodych, którzy oczekują, że proces sekularyzacji będzie postępował. Młodzi coraz bardziej stanowczo sprzeciwiają się wpływowi Kościoła na sprawy pu-bliczne – 80% respondentów kwestionuje sensow-ność nauczania religii w obecnym kształcie, bardziej zainteresowani byliby wprowadzeniem do szkolne-go programu nauczania przedmiotu „religioznaw-stwo”, wolnego od kościelnego doktrynerstwa; chcą też państwa świeckiego. Procesu tego nie dostrze-gają – a raczej, nie chcą dostrzegać władze kościel-ne; skandale nękające Kościół czy wysuwane przez duchowieństwo żądania są tylko katalizatorami pro-cesu sekularyzacji. Przedstawione ostatnio pomysły episkopatu o możliwości odpisania przez obywateli 1% podatku na Kościół, dopuszczeniu katechetów do pełnienia obowiązków wychowawców klas, czy wreszcie kontrowersyjny pomysł środowisk zbliżo-nych do Kościoła, aby farmaceuci mogli odmówić klientom sprzedaży środków antykoncepcyjnych za-krawa na kpinę ze społeczeństwa i na pewno dobrze nie służy Kościołowi. Wydaje się, że polityka Kościoła zaprowadziła go w ślepy zaułek. Antyklerykalizm nie jest sprzeciwem wobec religii, jest skierowany prze-ciw próbom klerykalizacji, które Kościół bezustannie podejmuje. Duchowieństwo zdaje się powielać swój błąd z przeszłości i zamiast zająć się wyłącznie du-chowym przewodnictwem, para się polityką. Bibliografia

• Agnosiewicz Mariusz. Wprowadzenie: Antyklerykalizm. Ośrodek

Racjonalistyczno-Sceptyczny im. De Voltaire’a [online] 14.05.2002,

[dostęp: 12.03.2012] www.racjonalista.pl

• Czapla Agnieszka, Podgórska Joanna. Msza za świeckie państwo.

Żywa tradycja polskiego antyklerykalizmu, Polityka, 20.11.2011.

• Sutowski Michał. Smolar Aleksander: Antyklerykalizm to za mało.

Krytyka Polityczna [online]. 15.10.2011, [dostęp: 12.03.2012]

www.krytykapolityczna.pl

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

Powszechnie panuje przekonanie, że w życiu pewna jest tylko śmierć oraz podatki. O ile jeszcze nikomu nie udało się pokonać pierwszej z tych barier, to w przypadku danin publicznych mamy do czynienia z kilkoma wyjątkami. W Polsce jedną z najliczniejszych grup, która w mniejszym lub większym stopniu może liczyć na łagodniejsze traktowanie w tym względzie, są instytucje kościelne oraz duchowni.

MAREK OR AMUSStudent I roku studiów uzupełniających magisterskich GAP

FISKUS NA TACYRÓWNI I RÓWNIEJS IC Z Y L I K O N T R O W E R S J E WOKÓL OPODATKOWANIA KOSCIOLA

- --

SLEPY ZAULEK

W K RU C H C I E- -

Page 11: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

MICHAŁ ŁUSZCZEKStudent II roku studiów licencjackich GAPCzłonek Koła Naukowego GAP

wiernych wynoszą średnio 20–50 zł i wszystkie muszą być zapisane w księdze parafialnej, dopiero później proboszcz danej parafii dzieli je na po-szczególnych księży. W tym przypad-ku dochody w dużej mierze zależą od wielkości parafii i liczby odprawianych nabożeństw. Księża z małych parafii, gdzie nie ma aż tylu wiernych, auto-matycznie mają tutaj mniejsze zarobki niż ci z bogatych miejskich ośrodków. Drugim ważnym źródłem dochodu jest „iura stolae”, czyli datki przekazywane przy okazji udzielania sakramentu ślu-bu, chrztu, pogrzebu. Tutaj też trudno określić wpływy do kieszeni księży, bo-wiem zwykle pojawia się zwyczajowe „co łaska”, jednak z reguły wiemy, jak dużego datku oczekuje od nas kapłan. Portal colaska.pl, na którym wierni z całego kraju podają sumy przeka-zywane za dany sakrament, stworzył mapę najdroższych oraz najtańszych parafii. Szacuje się, że przeciętna opła-ta za chrzciny to 300 zł, pogrzeb 400 zł, natomiast zawarcie związku małżeń-skiego będzie już nas kosztowało blisko 500 zł. Liczba udzielanych sakramen-tów znów jest uzależniona od ilości pa-rafian i ich zamożności oraz od regionu i zwyczajów w nim panujących. Często może się zdarzyć tak, że ksiądz znający ciężką sytuację danej rodziny, po pro-stu odmówi przyjęcia datku. Kolejnym ważnym źródłem są ekstraksy, czyli do-chody dodatkowe. Składają się na nie przede wszystkim wizyty duszpaster-skie w czasie kolędy. W tym przypadku

20 21

Jak oni zarabiają?

Zwykle księża ze zbiórki na tacę, czy-li tzw. kolekty, nie mają nic, bowiem w całości jest ona przekazywana na koszty związane z funkcjonowaniem parafii (ogrzewanie, prąd), ze sprawo-waniem kultu (świece, ornamenty, wino mszalne) oraz na pensje pracow-ników (sprzątaczki, organista). Część musi być także przekazana do kurii w postaci podatku zryczałtowanego, obliczanego według liczby parafian. Dochody księży zawsze wywoływały dyskusje i nieporozumienia, co praw-dopodobnie wynika z braku rzetelnych wiadomości na temat ich prawdziwych dochodów. Proboszcz danej parafii musi prowadzić księgi finansowe przy-chodów i rozchodów, które przekazuje jedynie kurii, wierni nie są więc informo-wani o zarobkach swoich duszpasterzy, a ich pensji nie da się dokładnie okre-ślić, można jedynie domyślać się, ile uzyskują za poszczególne posługi. Nie-wiedza ta powoduje spekulacje i złe na-stawienie społeczeństwa do Kościoła.

Ile kosztuje „co łaska”?

Głównym dochodem księży jest sty-pendium mszalne, czyli pieniądze przekazane na msze w danej intencji. Dziennie ksiądz może odprawić jed-ną taką mszę, za którą otrzyma datek, natomiast w okresie Bożego Narodze-nia aż trzy. Datki przekazywane przez

„koperty” dzielone są w zależności od potrzeb parafii: część pieniędzy przeka-zuje się księżom, natomiast część może uzupełniać niewystarczające przycho-dy z tacy na utrzymanie kościoła.

Idźcie i… zarabiajcie

Niewątpliwie najlepszą sytuację mają księża pracujący w świeckich instytu-cjach, takich jak: areszt śledczy, więzie-nie czy wojsko oraz ci, którzy nauczają religii w szkołach. Im, oprócz normalnie wypłacanej pensji, przysługują także wszelkie dodatki nauczycielskie: „trzy-nastka”, wakacyjna pensja, dodatkowe profity za nadgodziny oraz – co naj-ważniejsze – szkoła opłaca katechetom składki ZUS na emeryturę, zaś zwykli księża muszą je opłacać z własnej kie-szeni, jedynie składka duchownych ze zgromadzeń zakonnych jest opłacana z powstałego w 1950 r. Funduszu Ko-ścielnego. Zarobki zakonników, którzy na początku swojej drogi ślubują także ubóstwo, idą do wspólnej skarbonki, z której trzeba pokryć rachunki za me-dia, kupno żywności i innych potrzeb-nych artykułów. Niestety w większości przypadków nie wystarcza środków do utrzymania wielkich klasztorów, dlate-go zakonnicy rozkręcają własny biznes. Dobrym przykładem byli benedykty-ni z Tyńca, którzy – aby wyremonto-wać klasztor za środki unijne, zajęli się sprzedażą produktów spożywczych „Benedicite” oraz turystyką, zatrudnia-

ANNA RYŃC A Studentka I roku studiów uzupełniających magisterskich GAPCzłonek Koła Naukowego GAP

jąc okolicznych mieszkańców i pro-mując Małopolskę1. Niestety nad kra-kowskimi benedyktynami pojawiły się ostatnio czarne chmury z powodu nie-właściwych stosunków pracowniczych oraz klasztornych receptur i produktów.

Wystarczy do pierwszego?

W czerwcu 2004 r. CBOS przeprowadził badania, w których Polacy oszacowa-li zarobki księży na poziomie 5026 zł miesięcznie2 i tym samym uznali je za znacznie zawyżone. Nie odbiega to daleko od prawdy. 27 lutego 2012 r. Katolicka Agencja Informacyjna ujaw-niła raport na temat finansów kościoła, z którego wynika, że przeciętne docho-dy księży wahają się od 800 do 5500 zł. Rozbieżność ta pokazuje, iż wszystko zależy od rangi duchownego, miejsca pełnienia posługi oraz mentalności parafian. Ujawnienie prawdziwych do-chodów przeciętnego księdza ucięłoby niezdrowe spekulacje społeczeństwa, według którego księża nie ogłaszają, ile zarabiają, bo na pewno im się do-brze powodzi. Przykładem może być proboszcz Franciszek Kamecki z Grucz-na na Pomorzu, który na internetowej stronie swojej parafii co roku publiku-je stan finansów kościoła oraz swoich osobistych, łącznie z tym, że swoje sza-re Renault Clio kupił za 43 tys. złotych, które odłożył z własnej emerytury. Pa-rafianie chętniej więc rzucają grosz na tacę, bo wiedzą dokładnie, na co są przeznaczane ich pieniądze. Być może inni hierarchowie kościelni, bez wzglę-du na zajmowane stanowisko, powinni wyciągnąć z tego wnioski i udostępniać rzetelne raporty o swoich dochodach. W końcu powinni dawać świadectwo życia w prawdzie…

1 www.tyniec.benedyktyni.pl1 www.cbos.pl

Bibliografia:

• www.ekai.pl – strona Katolickiej Agencji Informacyjnej

• www.ewangelizacja.net – strona parafii w Grucznie

• www.tyniec.Benedyktyni.pl – strona opactwa w Tyńcu

• www.cbos.pl

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

K S I A D Z TO MA ZYCIE…

-.

Niejednokrotnie słyszy się: „Kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie ubodzie” albo: „Taki ksiądz to ma życie… Odprawi kilka mszy, przejdzie się wzdłuż naw i już taca pełna pieniędzy”. Teoretycznie moż-na założyć, że jeśli w niedzielę w średniej parafii miejskiej przyjdzie do kościoła w sumie 3000 osób i każdy wrzuci tylko złotówkę, to parafia w jeden dzień inkasuje prawie miesięczne przeciętne wyna-grodzenie brutto swojego parafianina. Ale czy rzeczywiście wszystko z tacy trafia do kieszeni naszych duszpasterzy?

Co łaska, czyli ile to kosztuje?

Kościół, w swojej wielowiekowej, a także barwnej historii, tracił i zyski-wał na znaczeniu. Tak również było i jest w Polsce, instytucja Kościo-ła katolickiego odgrywa bowiem w społeczeństwie bardzo istotną rolę. W czasach socjalizmu kościół był ostoją wolności, przysłowiową opo-ką, dającą oparcie ludziom, zwłasz-cza przeciwnikom i kontestatorom ówczesnego ustroju. W latach 90. poprzedniego wieku postępująca w Polsce transformacja nie ominęła także Kościoła katolickiego, bowiem odzyskał on utraconą w czasach PRL znaczącą pozycję, m.in. poprzez zwrot majątku przejętego przed laty przez państwo, wprowadzenie lekcji religii w szkołach, a w parlamencie zawisł krzyż, co stało się symbolicznym mo-mentem powrotu Kościoła do życia publicznego w Polsce. Zaczął działać dużo prężniej i zyskiwał coraz większe wpływy w państwie i społeczeństwie. Wpływy nie tylko religijne i duchowe, ale również finansowe. Uzasadniona jest więc obecna publiczna dyskusja nad olbrzymią wręcz przedsiębiorczo-ścią kościoła, który po prostu zajmuje się szeroko pojętym biznesem w róż-nych branżach i dziedzinach. Czy jest zatem przedsiębiorstwem?

Kościół jak korporacja

Przedsiębiorstwo to podmiot gospo-darczy stworzony przez człowieka w celu realizacji celów i wykonywania określonych zadań ukierunkowanych na osiągnięcie jak największych zy-sków. Organizację tego typu tworzą ludzie, mający do dyspozycji określo-ny kapitał finansowy i rzeczowy i którą

mądrze zarządza wyłoniona kadra kie-rownicza. Przedsiębiorstwa są wyod-rębnione z otoczenia, ale jednocześnie z nim współpracują, czerpią korzyści z zewnątrz, w zamian dostarczając społeczeństwu dóbr, usług, wartości, informacji. Powinny być możliwie sta-bilne i odporne na zmiany zachodzące w regionie, państwie, na świecie. Ce-chują je pewne odrębności: ekono-miczna, organizacyjna, prawna oraz techniczno-produkcyjna, jak również racjonalność ekonomiczna i przedsię-biorczość.

Proboszcz się szkoli

Odnosząc się do powyższego opi-su przedsiębiorstwa, Kościół spełnia wiele kryteriów definiujących dzia-łalność gospodarczą. Posiada m. in. wymienione odrębności, szczególnie prawną, organizacyjną i ekonomiczną, brakuje mu jednak ukierunkowania na osiągnięcie jak największych zysków. Obecnie Papieski Wydział Teologiczny w Warszawie – organizuje kursy dla przyszłych proboszczów. Odbywają się tam zajęcia z psychologii zarządzania ludźmi, konserwacji zabytków, pozy-skiwania funduszy unijnych na te cele. Rektor PWT ks. Krzysztof Pawlina uwa-ża, że takie szkolenia są potrzebne, po-nieważ zarządzanie parafią to poważne wyzwanie: „Parafie to teraz prawdziwe – często duże – przedsiębiorstwa. Tak więc korzystnym jest, by ksiądz obej-mujący stanowisko proboszcza umiał je poprowadzić. Żeby parafia dobrze funkcjonowała, na jej czele musi sta-nąć prawdziwy menedżer”1.

Jak więc można zauważyć, sami księ-ża określają kościół mianem przedsię-biorstw pod względem organizacyjnym.

C E N N I K

KOSCIELNY-

Page 12: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

22 23

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

Rzut historyczny i współczesna ewolucja

Pojęcie państwa religijnego, mimo że sprecyzowane dopiero w ostatnich dekadach, na przestrzeni wieków ewoluowało, zmieniała się również relacja wiodącego wyznania z władzą państwową. Od czasów nowożytnych spotykamy się z przykładami uchwala-nia radykalnego prawa wyznaniowe-go w celu ochrony grupy o określonej religii. Historia zna przykłady sprzęga-nia struktur kościelnych z państwo-wymi w celu zapewnienia większej kontroli nad społeczeństwem, a także zapewnienia władzy świeckiej rodzaju religijnej sankcji, mającej uwiarygod-nić jej pozycje wśród ludu i niejako „uzasadnić” jej prawo do władzy. Mo-ralność i wrażliwość społeczna katoli-ków i protestantów czasów nowożyt-nych, w połączeniu z koniecznością zachowania autorytetu monarchów, nie zostawiały często miejsca inno-wiercom, którzy przez swoją odmien-ność religijną byli dyskryminowani i potępiani przez władze.

Potwierdzeniem tej postawy są opinie współczesnych historyków. J.C.D. Clark, opisując panowanie kró-lów angielskich przełomu XVI i XVII w. – Henryka VIII i Elżbiety I, wyraził zrozumienie dla radykalnej polityki

antykatolickiej, tłumacząc to „nie-możliwością tolerowania katolików w procesie tworzenia zrębów monar-chii absolutnej”. Król Francji Ludwik XIV nie wahał się odwołać edyktu nantejskiego w 1685 r., zmuszając w efekcie masy francuskich kalwini-stów do ucieczki do państw Europy Środkowo-Wschodniej, Wielkiej Bryta-nii i Hiszpanii, oraz do Ameryki. W tym wypadku państwo naraziło się zarów-no na straty gospodarcze (odpływ siły roboczej), jak i społeczne (np. rozpad społeczności lokalnych).

Wielostronne ryzyko czy kwestia umiaru?

W powszechnej świadomości przyję-ło się, że państwa religijne zachowują się agresywnie w kontaktach mię-dzynarodowych, nierzadko ignorując ustalenia zawierane „na szczycie”. Kla-sycznym przykładem nowoczesne-go państwa religijnego jest Islamska Republika Iranu. Ortodoksyjnie wpro-wadzające w życie zapisy Koranu państwo irańskie dało się poznać jako uczestnik wielu konfliktów i przyczy-nek tarć na arenie międzynarodowej, jak w czasie wojny z Irakiem (1980-88) i w obliczu ostatnich pogłosek o wzbogacaniu uranu przez Iran i dą-żeniu do uzyskania bomby atomowej.

Działania takie, w połączeniu z fana-tyzmem religijnym, mogą wyrządzić wiele szkód zarówno materialnych, jak i moralnych. Iran jest również państwem, które w imię zachowania litery Koranu w życiu publicznym szeroko łamie prawa człowieka, po-zbawiając swoich obywateli prawa do uczciwych wyborów czy rozta-czając w mediach antyamerykańską propagandę. W imię religii odmawia się równouprawnienia kobiet, które są dyskryminowane w życiu społecz-nym, gospodarczym i politycznym.

Istnieją jednak wyjątki, bowiem pań-stwami religijnymi w ujęciu formal-nym są również takie organizmy, które posiadają usankcjonowaną prawnie religię państwową. Przykła-dami tutaj będą protestancka: Dania, Norwegia, Wielka Brytania, katolicka Malta, Liechtenstein, prawosławna Republika Cypryjska, Grecja. Religia preferowana, której nowo narodzone dzieci stają się domyślnymi wyznaw-cami, ma zapewnione państwowe finansowanie i innego rodzaju wspar-cie logistyczne. Istnieją przypadki, chociażby w systemie monarchicz-nym Zjednoczonego Królestwa, kiedy religia wyznawana przez panującego władcę jest legalnie dominująca. De-mokratyczny system sprawowania rządów w tych krajach zapewnia wy-

W teorii istnieje miano „dobrowolne-go datku”, natomiast w praktyce moż-na odnaleźć wiele przykładów nie respektowania gorszej sytuacji mate-rialnej wiernych przez księży, którzy mają swoją ustaloną stawkę i nie chcą przyjmować mniejszych kwot, argu-mentując ten fakt niewystarczająca ilością pieniędzy niezbędną do pokry-cia kosztów funkcjonowania parafii. To bardzo dyskusyjna kwestia, zwłaszcza że prawnie nieuregulowana, a oparta jedynie na zwyczajach panujących w danej parafii.

Kościół (nie)ubogi

Tymczasem Kościół nie jest biedny, w przeciwieństwie do prywatnych przedsiębiorstw posiada wiele źródeł finansowania. Aktywnie wspiera go w tym państwo, przeznaczając ol-brzymie sumy z budżetu, czyli także z pieniędzy wszystkich podatników, np. na: pensje dla księży uczących w szkołach religii (ok. 350 mln zł rocz-nie), dotacje dla kościelnych szkół wyższych (220 mln zł), Fundusz Ko-ścielny (89 mln zł) pożytkowany na dopłaty do składek emerytalnych, rentowych i wypadkowych duchow-nych (80%). Fundusz ten finansuje też działalność charytatywną, oświa-towo-wychowawczą, remonty i kon-serwacje zabytków sakralnych oraz utrzymanie wydziałów teologicznych na uczelniach. Działa również na rzecz wszystkich kościołów i związ-ków wyznaniowych.

Wspólnota w… biznesie

Podsumowując próbę porównania Kościoła do przedsiębiorstwa, moż-na stwierdzić, iż w świadomości spo-łecznej funkcjonuje on częściej jako „przedsiębiorstwo usługowe” niż jako wspólnota w wierze, bowiem posiada zhierarchizowaną strukturę, występu-je w nim podział na jednostki wyspe-cjalizowane w pełnieniu określonych funkcji, jest również podzielony tery-torialnie. Posiada też odrębność praw-ną, jest sprawnie zarządzany, a księża mogą się szkolić na specjalistycznych kursach, aby stworzyć efektywnie

działające parafie. Brakuje mu jednak ukierunkowania na maksymalny zysk, ponieważ Kościół z założenia jest przede wszystkim rzeczywistością re-ligijną. Ten prawdziwy nie utożsamia się z jego ramami instytucjonalnymi, nie jest jednostką działającą według kryteriów podaży i popytu, działa dla dobra wiernych…

1 ks. Piotr Burgoński, Papieski Wydział Teologiczny2 ks. Jacek Stryczek, fundacja Wiosna

Źródła:

• www.money.pl - analiza pieniędzy z budżetu państwa przekazy-

wanych Kościołowi

• www.jstryczek.blox.pl

• www.colaska.pl

• www.racjonalista.pl

• www.wiadomosci.gazeta.pl

Szukaj taniej parafii

Tutaj należy odnieść się do cennika kościelnego. Jeżeli potraktujemy Ko-ściół jako przedsiębiorstwo, to chce-my znać cennik usług i produktów, będący przecież nieodłącznym ele-mentem każdej firmy. Sprawa oczywi-ście kontrowersyjna, bowiem Kościół udziela – oficjalnie – sakramentów nieodpłatnie, ewentualnie w tande-mie z darowizną, pospolicie znaną pod hasłem „co łaska”. „Łaska” ma jed-nak różną wartość i ciężar gatunkowy, co widać chociażby w serwisie inter-netowym colaska.pl, będącym porów-nywarką rzekomych cen kościelnych sakramentów: chrztów, ślubów czy pogrzebów. Colaska.pl to pierwszy w Polsce taki serwis prezentujący cen-nik za usługi świadczone przez księży w polskich parafiach – dane zbierają i aktualizują sami internauci, można więc porównać koszty i wybrać naj-tańszą parafię w okolicy.

Dobry parafianin to bogaty parafianin

Ksiądz Jacek Stryczek, znany z fun-dacji Wiosna, o cenniku kościelnym mówi tak: „Przy okazji prowadzenia kursów przedmałżeńskich zostałem zmobilizowany do tego, by na nowo przemyśleć wątki finansowe w Ko-ściele. Między innymi wielu narzeczo-nych proponowało, aby w kościele był cennik, wtedy wszystko byłoby jasne. Zacząłem się nad tym zastana-wiać, cennik zmobilizował mnie do wyceny: ile naprawdę kosztuje ślub w kościele. Przede wszystkim średnia ofiara na ślub w Krakowie to około 400 zł. W jednym z portali znalazłem ostatnio analizę kosztową ślubów. Średnia wartość całej imprezy: ok. 40 tys. Zł. Czyli ślub to 1 procent ca-łości kosztów (dużo mniej, niż trze-ba zapłacić za garnitur). (…) Jednak w Kościele nie ma cenników. Jest ofia-ra. Pisałem o tym wcześniej: to zwy-czajowy datek. Ofiara oznaczała kie-dyś i oznacza dzisiaj, że jeśli ktoś jest biedniejszy, może złożyć mniej. Kogo stać na więcej, powinien dać więcej. Parafia jest wspólnotą, jedni drugich powinni wspierać”2.

PIOTR PUDO Student II roku

studiów uzupełniających magisterskich GAP

CZY PANSTWA

RELIGIJNE TO

ZAGROZENIE?

-.

Główną cechą państwa wyznaniowego, według filozofki Barbary Stanosz, jest „materialne uprzywi-lejowanie kleru w porównaniu z innymi grupami społecznymi oraz instytucji wyznaniowej w porów-naniu z innymi instytucjami działającymi w państwie”. Dzieje wielkich imperiów pokazują, że często gwarantem skutecznej konsolidacji i utrzymania państwa było nadanie władzy cech religijnych, od-wołujących się do tradycji od wieków spajającej społeczeństwa. Czy jednak w imię silnego państwa warto narażać interes kraju, obywateli i czy te niebezpieczeństwa są realne? Jak wygląda sytuacja na polskim podwórku?

Page 13: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

24 25

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

Długa i wyboista była droga, na której kościół od czasów Mieszka I ugrunto-wywał swoją pozycję w państwie pol-skim. Uczestniczył w przełomowych wydarzeniach narodowych, dlatego też przez wielu postrzegany jest jako sojusznik w walce o niepodległość i utrzymanie narodowej świadomości.

Upadek PRL, początki odbudowy pozycji Kościoła

Okres komunizmu był bardzo trudny dla całego Kościoła na świecie. Ów-czesna władza dążyła do ogranicze-nia jego uprawnień w sferze społecz-nej poprzez nacjonalizację majątku, likwidację wydawnictw oraz prasy ka-tolickiej, liczne prześladowania księży i ich szeroką inwigilację. Stopniowa odbudowa pozycji Kościoła w życiu społecznym i politycznym zaczęła się wraz ze zmianą transformacyjną, a jed-nym z pierwszych jej przejawów było wprowadzenie w 1990 roku przez rząd Tadeusza Mazowieckiego religii do szkół. W wojsku pojawili się kapelani, a w radiu można było usłyszeć pierw-sze audycje kościelne. Rzeczpospolita wznowiła stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską, przygotowując się do zawarcia Konkordatu. Wpływy du-chowieństwa stopniowo zaczęły się rozrastać. Komisja Majątkowa zwra-cała nieruchomości parafiom oraz za-konom, składki emerytalne za ducho-wieństwo płaciło państwo.

Z prawnego punktu widzenia…

Upadek komunizmu pozwolił na przywrócenie prawnych regulacji po-między państwem polskim a ducho-wieństwem. Najważniejszym aktem normatywnym, regulującym pozycję Kościoła w Polsce, jest Ustawa Zasad-nicza z 1997 roku. Przepisy odnoszące się do tematyki religijnej można zna-leźć w preambule oraz artykułach: 25, 48, 53, 191, 233.

Jednym z ważniejszych dokumentów regulujących pozycję Kościoła w Pol-sce jest ustawa o stosunku państwa do Kościoła katolickiego – to jeden z ostatnich aktów normatywnych uchwalonych przed przełomowy-mi wyborami 4 czerwca 1989 r. Jej treść jest ciągle aktualna, mimo że ustawa obowiązuje w zasadniczo od-miennych warunkach ustrojowych i w znacznie zmienionym kontekście prawnym. Reguluje ona osobowość prawną kościelnych jednostek or-ganizacyjnych, sprawy podatkowe, celne, kwestię nauczania, ochronę za-bytków, inwestycji sakralnych, obrotu nieruchomościami czy zagospodaro-wania przestrzennego.

Momentem przełomowym zacieśnia-jącym więzi w stosunkach państwo-kościół było zawarcie Konkordatu (z łac. concordare – zgodzić się) – dwustronnej umowy międzynarodo-wej odnoszącej się do ochrony praw

człowieka. Przedmiotem są zobowią-zania państwa w stosunku do Stolicy Apostolskiej, stosunków wewnątrz państwa oraz struktury Kościoła kato-lickiego w Polsce. Konkordat zawarty 28 lipca 1993 r., został ratyfikowany 23 lutego 1998 r. przez ówczesnego pa-pieża Jana Pawła II i prezydenta Pol-ski Aleksandra Kwaśniewskiego. Treść tego dokumentu zawiera przesłanki, które można podzielić na:

• polityczne – obie strony dążą do harmonijnego stosunku między państwem a Kościołem;• prawne – poszanowanie przepi- sów konwencji międzynarodowych;• socjologiczne – religia katolicka jest wyznawana przez większość obywateli i nie wynika z tego chęć wprowadzenia państwa wyznanio- wego;• aksjologiczne – odesłanie do war- tości uniwersalnych;• historyczne – odwołują się do roli kościoła w życiu narodu polskiego oraz roli, jaką odegrał Jan Paweł II.

Polityczne rozgrywki…

Warto nadmienić, że Prawo kanonicz-ne zabrania kapłanom członkostwa w partiach politycznych lub podob-nych organizacjach, jak również zaj-mowania stanowisk świeckich. Du-chowieństwo – na tyle, na ile jest to możliwe – ma być neutralne w spra-wach politycznych.

znawcom innych religii możliwość swobodnego praktykowania kultu. W zestawieniu jednak z systemami w pełni „pluralistycznymi” Kościół państwowy wywiera duży wpływ na życie społeczne, mając często zagwa-rantowany prymat nauczania własnej religii w szkołach oraz wyłączność na sprawowanie pewnych funkcji admi-nistracyjnych.

Polska państwem wyznaniowym? – stan prawny a opinie specjalistów

Art. 53 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej zapewnia wszystkim znajdu-jącym się na terenie państwa polskie-go wolność sumienia i religii. Usta-wodawstwo niższego rzędu nakazuje utrzymywać partnerskie stosunki ze wszystkimi legalnie działającymi Ko-ściołami. Pomimo tego, dyskusje na temat dopuszczalnego stopnia inge-rencji Kościoła katolickiego w sprawy państwowe odżywają co jakiś czas z zauważalną siłą, do czego przyczy-nia się m.in. działalność katolickich nadawców medialnych oraz radykal-ny stosunek niektórych ruchów ka-tolickich. Oliwy do ognia, dolewają ugrupowania lewicowe, w których programy zwyczajowo wpisana jest laicyzacja i obniżanie wpływów Ko-ścioła w życiu publicznym.

W dyskusji dotyczącej stopnia inge-rencji religii katolickiej w życie pu-bliczne natrafiamy na dwie strony barykady. Wiesław Jagodziński, były rzecznik prasowy GUS, w wywiadzie z 2002 r. dla „Przeglądu” podkreślił wyraźny postęp w otwieraniu spo-łeczeństwa na różne światopoglądy i systemy religijne, stawiając jednak tezę o stopniowo wykluwającej się wśród społeczeństwa tożsamości la-ickiej: – Ludzie głębokiej wiary narze-kają na spadek ilości powołań kapłań-skich, pojawiają się też zachowania ortodoksyjnie laickie, bo daleko nam do idylli. Otwartość społeczna jest czymś pocieszającym, podobnie jak fakt „pokojowej” laicyzacji.

Jednakże część analityków i filozofów

klasyfikuje Polskę jako państwo wy-znaniowe lub ewoluujące w stronę przesadnej religijności, dopatrując się w tym zjawisku społecznego ryzyka. Ryzyko to może przejawiać się w sy-tuacjach, gdy religia wkracza w życie publiczne, a państwo zaczyna róż-nicować obywateli na lepszych (ka-tolików) i gorszych (resztę). Barbara Stanosz w kwartalniku „Bez Dogmatu” podkreśla, iż najbardziej wymiernym zjawiskiem społecznym, występują-cym w państwie wyznaniowym, jest materialne uprzywilejowanie kleru w porównaniu do innych grup spo-łecznych: – Indywidualne obciążenia finansowe kleru wobec państwa są znikome, a liczne rodzaje działalności (…) w tym autoreklama oraz rozbu-dowa infrastruktury, są finansowane lub współfinansowane ze środków publicznych. Powstające w ten spo-sób niedobory w źródłach utrzymania państwa wyrównywane są kosztem reszty jego obywateli – argumentuje filozofka.

Potrzebne harmonijne współżycie

Państwa wyznaniowe w dzisiejszych czasach wydają się być w defensywie. Kraje europejskie, oprócz panujących zasad religijnych, muszą przestrze-gać konwencji międzynarodowych, których są sygnatariuszami. W żad-nym wypadku religia dominująca nie traci swojej rangi, należy pamiętać natomiast, iż w takiej sytuacji uprzy-wilejowane zostają mniejszości wy-znaniowe. Ciągle jednak, zwłaszcza w kręgach arabskich, spotykamy się z reżimami łączącymi w sobie cechy państwa i kościoła, postępującymi w sprawach politycznych według pryncypiów religijnych. Warto także wspomnieć o równie radykalnych i bezkompromisowych państwach bezwyznaniowych, tępiących jakie-kolwiek przejawy kultu i wywyższają-cych partyjną nomenklaturę lub kult konkretnego przywódcy, np. kiedyś w ZSRR, współcześnie w Korei Pół-nocnej.

W obecnych czasach państwa religijne nie stanowią zagrożenia. Należy jed-

nak podkreślić, że możliwa i niezbęd-na do osiągnięcia pełnego rozwoju cywilizacyjnego i dobrobytu jest po-kojowa symbioza państwa i Kościoła w ramach systemu demokratycznego, bez naruszania praw jednostek i bez tworzenia zagrożeń międzynarodo-wych. Jak pokazują przykłady państw takich jak Malta, Dania, Norwegia, na-wet konstytucyjne uznanie prymatu konkretnej religii, pomimo jej wyraź-nej obecności w życiu społecznym, nie ogranicza w żaden sposób praw i wolności obywatelskich, wspomaga-jąc w ten sposób kolektywny rozwój gospodarczy. Rzadko wywołuje tarcia społeczne, opierając się na demokra-tycznej platformie dialogu państwo-kościół-obywatele.

Bibliografia

• Clark J.C.D., England’s Ancien Regime as a Confessional State, „Al-

bion: A Quarterly Journal”, 1989

• Polityka i obyczaje, „Polityka”, nr 16 (2346), 20 kwietnia 2002,

s. 106

• Stanosz Barbara, Państwo wyznaniowe, racjonalista.pl, 10 marca

2006

• Tumiłowicz Bronisław, Czy w ostatniej dekadzie polskie społeczeń-

stwo stało się bardziej laickie?, „Przegląd”, 14/2002

K AROLINA KOSIEKStudentka I roku

studiów uzupełniających magisterskich GAP

R O L A

K O S C I O L A KATOLICKIEGO

W NAJNOWSZEJ

HISTORII POLSKI

--

Page 14: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

26 27

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

Religia oraz związane z nią zasady są dla wielu ludzi istotną częścią życia. Wierni, dążąc wybraną przez siebie drogą, pragną postępować w życiu doczesnym zgodnie z przyjętymi zasa-dami religijnymi i wypełniać obowiązki wiary z należytą starannością. Końcem tej drogi w wielu religiach jest upra-gnione wieczne życie w raju.

Czy zasady religijne nie stoją na drodze do wolności w doczesnym życiu? Czy bez istnienia tych zasad ludzie mogliby uznać się za całko-wicie wolnych?

Wolność rozumiemy jako przeciwień-stwo konieczności i podporządkowa-nia się decyzji innych jednostek. Inaczej ujmując, wolność to brak zewnętrzne-go przymusu, sytuacja, w której można dokonać wyboru spośród wszystkich dostępnych opcji. Generalnie koncept „wolność” sprowadza się do możliwo-ści rzeczywistego wyboru.

Obecnie wolnością zwykło się potocz-nie określać brak osobistego zniewo-lenia (odbywanie kary pozbawienia wolności, niewolnictwo, porwanie), ale również brak ograniczeń ze stro-ny władzy i innych jednostek, a także całej społeczności. W szczególności mowa tu o wolności słowa, zgroma-dzeń, wolności gospodarczej, wyzna-nia i sumienia oraz innych swobodach politycznych.

Od czasów Hegla wyróżnia się wol-ność negatywną (wolność od czegoś), rozumianą jako brak zewnętrznego przymusu oraz wolność pozytywną (wolność do czegoś), w której podkre-śla się rzeczywistą możliwość podej-mowania wyborów.

Istnienie wolności jest możliwe tylko przy założeniu istnienia bytu, który potrafi podejmować samowolnie de-cyzję, gdyż wolnością nie jest dzia-łanie będące wynikiem „losu” lub też przypadku. Teoretycznie ludzie, jako świadome istoty, posiadają możli-wość kierowania swoimi działaniami nie tylko w sposób instynktowny, ale również planowy i przemyślany, co jest możliwe dzięki posiadaniu umysłu i/lub duszy.

Według doktryny chrześcijańskiej, czło-wiek, który został stworzony przez Boga na jego własne podobieństwo, jest isto-tą rozumną, wyposażoną w duszę; jest wolny i posiada możliwość panowania nad swoimi czynami oraz podejmowa-nia samodzielnych decyzji.

To właśnie dzięki istnieniu ludzkiej wolności możliwe jest zrozumienie sensu istnienia piekła. Stwórca pra-gnie, aby zbawienia dostąpili wszyscy, jednak nie może nikogo przymusić do określonego działania, gdyż to ozna-czałoby odebranie człowiekowi wol-ności i wraz z tym możliwość odrzu-cenia Boga. Wynika z tego, że wolność jest immanentną częścią religii i jako taka powinna być przez zasady religij-ne chroniona, a nie ograniczana.

Niezbędnym do istnienia wolności jest posiadanie przez człowieka wol-nej woli, którą – zgodnie z nurtem indeterminizmu oraz niektórymi reli-giami – został obdarzony. Dzięki niej możliwe jest również istnienie moral-ności, ponieważ tylko człowiek wypo-sażony w wolną wolę, będąc wolną jednostką może dokonywać wyborów moralnych, co oznacza, że ludzka wol-ność jest warunkiem koniecznym dla

istnienia moralności, która skutkuje godnym i uczciwym życiem.

Za w pełni wolnego człowieka moż-na uznać tylko tego, kto w realizacji swoich celów kieruje się prawdziwą wiedzą i własnym rozumem, gdyż wol-ność jest przeciwieństwem ignorancji i ulegania namiętnościom.

Czy jednostka może w dzisiejszym świecie uznać się za absolutnie wolną? Czy wachlarz dostępnych możliwości w podejmowaniu de-cyzji jest ograniczany wbrew woli jednostki?

Pomimo założenia istnienia wolnej woli oraz tego, że w większości przy-padków ostateczne decyzje człowiek podejmuje osobiście, nie możemy w obecnym świecie uznać nikogo za absolutnie wolną jednostkę. Życiem każdego z nas reguluje wiele różnych zasad, ograniczających możliwości działania, które wynikają zarówno z podstawowych i niezależnych od człowieka reguł (np. fizyki), ale również tych stworzonych przez nas samych i wynikających z prawodawstwa, kultu-ry, przekonań, własnych postanowień, jak i również z wierzeń. Życie według nich nie jest zjawiskiem negatywnym, ponieważ utrzymują one ład w ży-ciu jednostki i całego społeczeństwa, pozwalając tym samym na spokojną egzystencję całej ludzkości, bowiem niczym nie skrępowana, absolutna wolność w przypadku podejmowania złudnie wolnych, amoralnych decyzji mogłaby być przyczyną chaosu.

Choć więc nasze życie toczy się w ra-mach określonych zasad, to możemy teoretycznie być wolni, gdyż jak pisał

raz śmielej zaczęto podejmować dys-kusje na tematy trudne, niewygodne, jak metoda in vitro, homoseksualizm czy aborcja. Polska powoli zaczęła się dzielić na dwa ideologiczne obozy: konserwatystów i liberałów. Taka sy-tuacja spowodowała, że duchowień-stwo, pragnąc utrzymać jedność re-ligijną, zaczęło aktywniej angażować się w sprawy państwa; wypowiadać na tematy poruszane przez partie czy poszczególnych kandydatów, niejed-nokrotnie oceniając stopień ich wiary. Przykładem mogą być wybory prezy-denckie w 2010 r., kiedy to Kościół postanowił zwiększyć swoją aktyw-ność polityczną i lekko ukierunkować wiernych w podejmowaniu decyzji. Wybory te dowiodły, jak dalece obce polskiej hierarchii jest nauczanie Jana Pawła II w sprawach relacji państwo-kościół oraz zaangażowania ducho-wieństwa w działalność polityczną.

Katechizm katolicki głosi, że do paste-rzy kościoła nie należy bezpośrednie interweniowanie w układy polityczne i organizację życia społecznego, bo-wiem zadanie to wchodzi w zakres powołania wiernych świeckich, którzy działają z własnej inicjatywy wraz z in-nymi współobywatelami. Takie posta-wy negatywnie wpływają na relacje kościół-społeczeństwo, przyśpiesza-jąc proces laicyzacji. W jednym z nu-merów „Polityki” można było przeczy-tać, iż istnieją kościelni przywódcy, którzy dostrzegają ten problem oraz następstwa politycznego zaangażo-wania dla wiarygodności kościelnego przekazu. Abp Józef Życiński nazwał „żenującą” wizję katolickiego kraju, w którym duchowni straszą, że milio-ny Polaków popełniają grzech ciężki, bo głosowali inaczej niż by tego sobie życzyli księża. Abp Tadeusz Pieronek oświadczył w rozmowie z „Rzeczpo-spolitą”, że choć księża mają prawo do poglądów politycznych, to powinni powstrzymać w Kościele emocje, któ-re dzielą społeczeństwo i wiernych.

Sacrum czy profanum?

Szymon Hołownia na łamach „New-sweeka” stwierdził: „Kościół w Polsce będzie istniał tak długo, jak długo lu-

Kościół jednak od zawsze starał się być aktywny w życiu politycznym i społecznym. W pierwszej dekadzie wolności pokomunistycznej pozycja kleru w społeczeństwie była bardzo wysoka. Politycy rządzący doskonale zdawali sobie z tego sprawę, wyzna-jąc zasadę „lepiej być sojusznikiem niż przeciwnikiem”, aby nie stracić poparcia wyborcy. Dlatego też trud-ne tematy typu: aborcja, eutanazja, homoseksualizm poruszane były do-syć nieśmiało. Gdy w 2004 r. Polska miała przystąpić do Unii Europejskiej, potwierdzając swoją obecność w Eu-ropie nie tylko pod względem geo-graficznym, przedstawiciele Kościoła nie wypowiadali się przychylnie na temat akcesji. Konferencja Episko-patu Polski postanowiła dokładnie przyjrzeć się wizji Brukseli, delegując swojego przedstawiciela – metro-politę gnieźnieńskiego arcybiskupa Henryka Muszyńskiego, jako stałego reprezentanta przy Komisji Episkopa-tów Wspólnoty Europejskiej (COME-CE). Politycy doskonale zdawali so-bie sprawę, że ewentualny sprzeciw Kościoła w sprawie przystąpienia do UE może wpłynąć na decyzję całego społeczeństwa. Debatowano więc nieustannie, księża ciągle wahali się i zastanawiali. Głośny sprzeciw wy-rażało toruńskie Radio Maryja, które niejednokrotnie w swoich audycjach (m.in. w „Rozmowach niedokończo-nych”) próbowało dowieść, jak nega-tywne mogą być skutki przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Decydują-cy głos należał do Jana Pawła II, który bez wątpienia był autorytetem dla większości Polaków. Na dwa tygodnie przed głosowaniem papież wyraźnie wskazał miejsce Polski w strukturach europejskich, być może pomagając niejednemu Polakowi dokonać wy-boru w referendum.

Zmiany, zmiany…

Jan Paweł II był dla milionów Polaków ostoją i gwarantem moralności. Jego głos w wielu sprawach był decydują-cym, scalającym naród religijnie. Po śmierci papieża można było odnieść wrażenie, że stosunki na linii pań-stwo-kościół nieco się rozluźniły. Co-

dzie będą wierzyć w Boga…”. Obec-na rzeczywistość nie jest jednak dla niego łatwa. Ostatnie wybory parla-mentarne spowodowały lekkie prze-tasowania w sejmie, dając miejsce dla nowych lewicowych poglądów. Wyniki wyborów ukazały, iż kler ma coraz mniejsze poparcie zwłaszcza wśród młodych, którzy są za coraz większą laicyzacją państwa. Nowym trendem pośród polityków jest atak na instytucje Kościoła. Każda partia walczy, jak może, aby w kolejnym sondażu jej słupki popularności suk-cesywnie wzrastały, dlatego też cho-dliwym tematem stała się nagonka na księży. Na pierwszy ogień rzucono sprawę krzyża wiszącego w polskim sejmie; kolejne to likwidacja Fundu-szu Kościelnego, który płaci składki emerytalne za część duchownych, padło również hasło wycofania religii ze szkół, co jakiś czas słychać głosy o wznowieniu rozmów na temat le-galizacji aborcji. Biskupi są w trudnej sytuacji. Kościół traci społeczny po-słuch. Księża nie potrafią – tak, jak kie-dyś – nawiązywać kontaktu z młodym pokoleniem: oazy, duszpasterstwo akademickie nie przyciągają z dawną siłą. Naprawdę nietrudno dostrzec, że im więcej Kościoła w polityce, tym mniej posłuchu u wiernych.

Bibliografia:

• Rakoczy B. Ustawa o stosunku państwa do Kościoła Katolickiego

w Rzeczypospolitej Polskiej: komentarz. Wolters Kluwer Polska. War-

szawa 2008.

• Pietrzak M. Prawo wyznaniowe. LexisNexis Polska. Warszawa

2010.

• Hołownia S. Domowa wojna wyznaniowa. Newsweek. Marzec

2012, nr 10, s. 27.

• Stankiewicz A., Śmiłowicz P. Profanum kontra Sacrum. Newsweek.

Marzec 2012, nr 10, s. 23-26.

• Szostkiewicz A. Wybory Kościoła. Polityka. Lipiec 2010, nr 30,

s. 20-22.

WOJCIECH WIE TRZ YŃSKIStudent II roku

studiów uzupełniających magisterskich GAP

R E L I G I A „PRZESZKODA” N A D R O D Z E

DO WOLNOSCI?

--

Page 15: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

KRZ YSZTOF DĄBROWAStudent I roku studiów licencjackich GAPCzłonek Koła Naukowego GAP

2928

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

Odpowiedź na to pytanie teoretycz-nie nie powinna budzić wątpliwości, a tym bardziej kontrowersji. Polski prezydent nie stoi na czele żadnego wyznania, nie ma też Kościoła pań-stwowego, w najwyższych władzach nie ma i nie może być przedstawicieli żadnej z religii. Co więcej, najważniej-sze w Polsce prawo – Konstytucja już w I rozdziale definiuje zależności mię-dzy Państwem, a związkami wyzna-niowymi, jako niezależność w posza-nowaniu. O suwerenności przekonuje także zawarty ze Stolicą Apostolską w 1993 roku Konkordat.

Jak widać takie pozorne ocenienie re-lacji państwowo – kościelnych, daje nam oczywistą, twierdzącą odpo-wiedź. Jednakże sytuacja nie wygląda tak klarownie jeżeli przyjrzymy się rze-czywistości.

A szukać nie trzeba daleko. W Euro-pie od dawna jesteśmy znani jako kraj krzyża. Ten wszechobecny znak chrze-ścijański widoczny przede wszystkim na ulicach miast i wsi oraz na głów-nych arteriach drogowych jest obecny również w większości szkół i instytucji publicznych, a od pamiętnej nocnej akcji Tomasza Wójcika, posła AWS – również na sali sejmowej. Obojętność w sprawie symboli religijnych w insty-tucjach publicznych cechuje właści-wie każdy rząd i niestety nie wynika to ze strachu przed katolikami bezpo-średnio, a przed kościołem jako insty-tucją. Wystarczy przykład SLD, które w kampanii wyborczej w 2001 roku obiecywało rozwiązanie konkordatu,

likwidację komisji majątkowej, powrót religii do sfery sacrum. Po wygranych wyborach jednak od razu wycofał się ze wszystkich tych postulatów. Co więcej, do dziś lata rządów Sojuszu uznawane są za złote czasy dla pol-skiego Kościoła.

Sam fakt istnienia tak dużej, zupełnie niekontrolowanej przez Państwo siły, a w większej części przez nie opłacanej w kraju definiującym się jako umiar-kowanie świecki jest ewenementem na skalę światową. Oficjalne dane na temat finansowania samego Kościoła katolickiego mówią o niespełna pół miliarda złotych rocznie z państwo-wego budżetu. Kwota ta nie obejmuje paradoksalnego w formalnie świeckim kraju opłacania nauczycieli katechezy w publicznych szkołach, jak również kapelanów na etatach publicznych. Jak wyliczył portal finansowy Money.pl, doliczając do tego wszystkiego fi-nansowanie emerytur duchownych, zryczałtowany podatek jaki płacą księ-ża, pieniądze na rozwój kulturalny, nowe kościoły, pomniki i setki innych których powstanie wiąże się z mająt-kową pomocą państwa, Kościół kato-licki dostaje rocznie około 1,6 miliarda złotych.Za taką kwotę może powstać na przykład 1500 „orlików” lub prawie 70 km autostrad . A nie można zapo-minać że Kościół katolicki, to najwięk-szy, ale nie jedyny beneficjent pań-stwowych dotacji.

Jest on jednak nie tylko najhojniej ob-darowanym finansowo, ale również pod względem ilości przywilejów

związkiem wyznaniowym w Polsce. Przedstawiciele Kościoła katolickie-go są obecni praktycznie na każdej uroczystości państwowej, Episkopat ma prawo do legalnego lobbowania poprzez cykliczne wspólne obrady z Rządem, a jak pokazuje najnowsza hi-storia Polski, prawie żadna reforma w kwestiach liberalizacji życia codzien-nego czy bioetycznych nie ma szans bez poparcia hierarchów kościelnych.

Polska ma jedną z najbardziej re-strykcyjnych ustaw antyaborcyjnych, polskie pary nie mogą liczyć na po-moc Państwa w walce z bezpłodno-ścią (niemożność uchwalenia ustawy o in vitro), związki partnerskie oraz te-mat małżeństw osób tej samej płci są w kuluarach parlamentarnych tema-tem tabu. To wszystko jest pośrednio lub bez efektem działań biskupów i strachu polityków przed głosem pły-nącym z ambon kościelnych. Partie polityczne walczą jak hieny o popra-cie Kościoła, który dla wielu, zwłasz-cza starszych osób jest autorytetem i ważnym opiniodawcą. Polscy poli-tycy wiedza, że poparcie księży może dać ,a jego brak odebrać zwycięstwo w wyborach. Idealnym tego przykła-dem jest chociażby pośpiesznie brany ślub kościelny Donalda Tuska przed wyborami prezydenckimi w 2005 roku.

Trudno myśleć o Polsce jako o kraju niewyznaniowym też jeżeli spojrzymy na liczbę dni wolnych od pracy wynika-jących ze świąt religijnych. Jak wyliczy-li eksperci z organizacji pracodawców Lewiatan, dzień wolny od pracy kosz-tuje nawet 0,4 % PKB, co w przypadku Polski daje 4–5 mld zł. Drastyczne dla niektórych oszczędności, jakie premier Donald Tusk zapowiedział w expose, to kwoty liczone w co najwyżej setkach milionów. Jak gdyby w zamian za to pojawia się zupełnie niezrozumiały po świątecznej przerwie, dzień 6 stycznia jako kolejne święto kościelne wolne od pracy. Dziewiąte w roku.

Polak–katolik?

Także o społeczeństwie ciężko powie-dzieć, że jest świeckie. Uznaje się, że około 95% Polaków to osoby wierzą-

ce, głęboko związane ze związkami wyznaniowymi. Gdy do Polski przy-jeżdżają goście zagraniczni, właściwie nie mają wątpliwości, że przyjechali do kraju katolickiego – kościoły są u nas wypełnione, a wyznawcy innych religii czy członkowie innych wyznań chrześcijańskich są bardzo nieliczni w porównaniu z potężnym Kościołem rzymskokatolickim.

Ogromna ilość tradycji i obyczajów wynika z obrządków oraz zwyczajów powiązanych z religią chrześcijańską. Widoczne jest to przede wszystkim w mocno konserwatywnych, tradycjo-nalistycznych rodzinach, w szczegól-ności na wsiach i w mniejszych miej-scowościach, coraz mniej w dużych metropoliach w których społeczeń-stwo ma styczność z większym plurali-zmem religijnym .

Jednak w tak religijnym społeczeń-stwie rodzi się od niedawna frustra-cja sytuacją jaka zaistniała w Polsce po 1989 roku. Istnieje całkiem spo-ra grupa ludzi(zwłaszcza młodych) zmęczonych wszechobecnym kle-rem i rozpasaniem duchowieństwa, wpływem na decyzje polityczne, czy jawnymi nadużyciami jakie miały miejsce za czasów działania Komisji Majątkowej . Idealnie wydawać by się mogło wykorzystał to kontrowersyj-ny Janusz Palikot ze swoim Ruchem zgarniając w ostatnich wyborach sensacyjnie, aż 10% wyborców i zdo-bywając 40 mandatów poselskich. Sukces ten przez wielu wybitnych socjologów i politologów spowodo-wany był mocnym antyklerykalnym przekazem partii.

W naszej ocenie w relacjach między państwem, a Kościołem w Polsce ma miejsce niezrozumiały i radykalny przywilej Kościoła kosztem świecko-ści państwa. Dotyczy to wielu nie-zgodnych z Konstytucją sposobów finansowania Kościoła, lekcji reli-gii w szkołach, remontów świątyń, a także codzienności funkcjonowa-nia państwa i życia w kraju, gdzie niemal wszystko ma związki z Ko-ściołem. Dzieje się tak dlatego, że

państwo polskie po 1989 roku nie podjęło próby, wytworzenia świec-kich form funkcjonowania najważ-niejszych instytucji. Zarówno wybory polityczne, zaprzysiężenia władz po-litycznych, przekazywania władzy po wyborach, uroczystości żałobne, jak i zwykłe drobne inwestycje zawłasz-czane są przez symbolikę religijną – mówi Jakub Bocheński, członek Ruchu Palikota i Koordynator Kam-panii Wyborczej tej partii w wy- borach parlamentarnych w okręgu nowosądeckim.

Jaka droga?

Polska stoi przed dylematem, które-go rozwiązania nie potrafiła, a może nie chciała znaleźć żadna z ekip rzą-dzących po 1989 roku. Pytanie jakie pozostaje zadać to: jaką drogą nasz kraj może i powinien pójść? Nieza-przeczalnym faktem jest to, iż więk-szość społeczeństwa to osoby mniej lub bardziej wierzące i praktykujące. Czy zatem zwierzchnicy Kościoła po-winni mieć realny, formalny wpływ na władze w Polsce? Czy Kościół katolicki powinien mieć status kościoła naro-dowego?

Swoistą odpowiedź na to pytanie dały zapowiedzi rządu oraz projekty doty-czące likwidacji Funduszu Kościelne-go( z którego finansowane są m. in. emerytury księży), oraz wprowadzenie dobrowolnego odliczenia podatko-wego w wysokości 0,3%, .

Być może więc, mimo protestów du-chowieństwa czeka nas ochłodzenie relacji państwowo-kościelnych. Do-bre zachodnie przykłady pokazują, że wcale nie koniecznie ze stratą dla któ-rejś ze stron . Postępująca laicyzacja, oczekiwania społeczeństwa i wymiana pokoleniowa mogą sprawić, że w Pol-sce profanum oddzieli się od sacrum – z pożytkiem dla obu.

CZY POLSKA

T O K R A J

S W I E C K I ?-

Erich Fromm: „Wolność nie oznacza wolności od wszelkich wiodących za-sad. Wolność jest wolnością do roz-woju zgodnego z prawami struktury egzystencji ludzkiej. [...] Oznacza po-słuszeństwo zasadom, które rządzą optymalnym rozwojem jednostki.”1

W związku z tym nie można uznać za przeszkodę na drodze do wolno-ści żadnych zasad zgodnych z ludzką moralnością, w tym zasad religijnych, które często wzmacniają podstawo-we reguły moralne utrzymujące ład, mówiące np. nie zabijaj, nie kradnij. To wzmocnienie jest dla niektórych jednostek niezbędne, aby mogły pro-wadzić godne życie, gdyż dla nich bardziej motywujący do moralnego działania jest strach przed wiecznym potępieniem niż sankcje prawne lub wykluczenie społeczne.

Niestety zdarzają się sytuacje w któ-rych zasady religijne ograniczają wol-ność osobistą, np. w islamie niższy status kobiety od pozycji mężczyzny, co w skrajnych przypadkach może oznaczać nawet utratę przez kobietę godności oraz uprzedmiotowienie jej osoby, co jest absolutnym zaprzecze-niem wolności.

Zasady religijne nie ograniczają wol-ności w większej mierze niż robi to współczesny świat poprzez rozwiąza-nia prawne i ogólnie przyjęte zasady moralne. Jednakże we współczesnym świecie niezbędne jest zapewnienie wolności pozytywnej oraz negatyw-nej religii, dzięki czemu jednostka samodzielnie może podjąć decyzję, czy chce żyć zgodnie z zasadami wy-branej religii czy też nie. Tylko w takiej sytuacji gdy jednostce pozostawiony jest wolny wybór wyznawanej przez nią wiary lub nie wyznawania żad-nej - religia nie stanowi przeszkody w wolności. Jednostka żyjąca w ra-mach zasad moralnych, prawnych czy też religijnych, które tworzą ład spo-łeczny i pozwalają się jej rozwijać, jest w pełni wolna.

1 The Fear of Freedom, 1941, Ucieczka od wolności, 1970

Page 16: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

3130

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

Jest Wielka Sobota roku 966. W Ratyzbo-nie, bawarskim biskupstwie, Mieszko I zanurza się w piscinie przy akompania-mencie słów biskupa: „Ego te baptiso in nomine Patris et Filii et Spiritus Sancti”… Wcześniej, przy wejściu do katedry, mu-siał dokonać się jeszcze jeden obrządek. Na pytanie biskupa: „Czego żądacie od Kościoła świętego?”, Mieszko I odpo-wiedział: „Wiary”, co pozwoliło mu na wejście do świątyni. Nie chcąc skłamać biskupowi, powinien odpowiedzieć: „Sil-nego państwa”.

Mieszko nie znał Chrystusa

Przyjęcie przez Polskę chrztu w 966 roku było równocześnie symbolem powsta-nia naszej państwowości. Ten dojrzały politycznie akt przystąpienia do świata zachodnioeuropejskiego kraju tak mło-dego był w rękach pierwszych Piastów narzędziem do uzyskania mocnej po-zycji w Europie. Przyjęcie chrztu było także, jak podaje prof. Jerzy Dowiat1, podyktowane chęcią wewnętrznego scalenia rozbitych plemion jedną religią monoteistyczną, wykorzystaniem roz-wiązań feudalnych w nowo powstałym państwie oraz bycia członkiem wspól-noty państw chrześcijańskich. Decyzja Mieszka była dobrowolna, a Kościół wprowadzany na ziemie polskie dążył do jak największej autonomii od cesar-stwa i papiestwa. Chrzest dokonał się jeszcze przed powstaniem biskupstwa w Magdeburgu, kierowanego myślą o „na-wracaniu” Słowian. Mieszko wyjednał u papieża niezależnych od cesarza misjo-narzy i założenie polskiego biskupstwa w Gnieźnie.

Kontynuatorem jego polityki wyznanio-wej był Bolesław Chrobry, który podkreślił swoją pozycję jako władcy chrześcijań-skiego, protegując biskupa Wojciecha na tego, który ma chrystianizować Polskę. Przyjaźń króla z przyszłym męczennikiem doprowadziła do wyjednania u papieża Sylwestra II nadania arcybiskupstwa gnieź-nieńskiej stolicy oraz otrzymania przez Chrobrego tzw. patrycjatu z rąk Ottona III – najwyższej władzy nad Kościołem, wyrażającej się w wybieraniu biskupów, ostatniego wymogu uniezależnienia Ko-ścioła polskiego. Chrystianizacja była na tyle złożonym procesem, że według Galla Anonima, jeszcze za czasów panowania Mieszka II Polska była krajem pogańskim, czego potwierdzeniem było m.in. znisz-czenie arcybiskupstwa gnieźnieńskiego. Syn Mieszka II Kazimierz zyskał przydo-mek Odnowiciel, odbudowując ład chrze-ścijański. Ukazuje to jak bardzo początko-wo Kościół był zależny od silnej władzy państwowej. Gwarantem rozwoju wiary był władca świecki, na którym spoczywał też ciężar utrzymywania biskupów, w za-mian wiernie mu służących jako posłowie i urzędnicy. Powołanie do stanu duchow-nego stosunkowo szybko stało się rów-nież popularne w kręgu możnowładców widzących w nim możliwość zbliżenia się do dworu. Kościół wczesnośredniowiecz-ny był więc całkowicie zależny od władzy świeckiej w państwie, która wykorzysty-wała go do celów polityki zewnętrznej i wewnętrznej.

Polsko, twa zguba w Rzymie!

Sytuację Kościoła w Europie zmieniły reformy gregoriańskie, które jednak nie

od razu znalazły zwolenników w Polsce. Gall Anonim przywołuje postać arcy-biskupa Marcina, który jako poddany króla odmówił składania przysięgi wier-ności również papieżowi. Takie sytuacje w myśl polityki kościelnej były nie do przyjęcia, papiestwo rozpoczęło więc walkę z podporządkowaniem Kościoła władzy świeckiej w Polsce, a pomocna okazała się sama historia, umocnienie pozycji Kościoła przypadło bowiem na okres rozbicia dzielnicowego. Wykorzy-stano walkę o władzę między Władysła-wem Laskonogim a Leszkiem Białym. Gdy reformatorskie ambicje arcybisku-pa gnieźnieńskiego Henryka Kietlicza zostały ukrócone przez seniora usunię-ciem go z kraju, duchowny zwrócił się o pomoc do papieża, powracając do Polski z bullą zawierającą cały program reform. W poparciu sprawy papiestwa Leszek Biały zauważył możliwość zyska-nia przewagi nad przeciwnikiem, stąd w 1210 roku podpisał tzw. przywileje bokrzykowskie. Stworzyły one orga-ny sądów duchownych, zwolniły kler z przymusu podstawowych świadczeń na rzecz władcy oraz oddawały nomina-cje biskupie Rzymowi.

W tym okresie zmienia się postrzeganie Kościoła przez wiernych. Stan duchow-ny obejmuje silną pozycją w państwie, dla której doskonałym kontrastem były spory dzielnicowe. Epoka rozbicia dziel-nicowego stała się więc okresem po-dwójnej służby kleru: papiestwu i wład-cy, którą przez wieki kontynuowano. Analogiczną sytuację dostrzec można w Polsce przedrozbiorowej. W tym okre-sie Kościół stanowił potęgę w słabym państwie, godności religijne należały

w większości do rodzin magnackich. Nieprzychylne stanowisko wobec Polski przyjął wówczas sam Watykan, wyda-jąc brewe dziękczynne za wydarzenia roku 1792 oraz potępiające Konstytucję 3 maja. Kolejni papieże potępiali po-wstania narodowe jako akty nieposłu-szeństwa wobec władzy nadanej za-borcom przez Boga, czego apogeum osiągnął Leon XIII w tzw. „encyklice trój-lojalizmu”. Doświadczenia ostatnich pię-ciu wieków pokazały, że kler w Polsce był bezwiednie posłuszny papieżowi, a co za tym idzie, nie popierał dążeń nie-podległościowych.

Matka Boska ze Szwedami walcząca

Gdy kolejni papieże potępiali dążenie Polaków do niepodległości, w skorum-powanym wewnętrznie Kościele na ziemiach polskich kler odradzał się do patriotyzmu.

Rola duchownego-patrioty została niejako wymuszona przez sposób traktowania byłych ziem polskich przez Zaborców. W zaborze rosyjskim i pruskim Polacy stanowili nie tylko mniejszość narodową ale i religijną.

Stosunki zaborców z Kościołem zaczęły układać się wrogo od powstania listo-padowego, kiedy to polskość zaczęto kojarzyć z katolicyzmem. Od 1861 roku manifestacje narodowe przybierały rów-nież charakter religijny. Przed polskim Kościołem narodziło się nowe zadanie: odrodzenie państwowości sprzeczne z wolą papieża. Nawiązywano w tym okresie do ukształtowanego w sarmaty-zmie pojęcia: Polak-katolik, narzucone-go przez propagandę kontrreformacji. Wykorzystała ona zakon jezuitów do katolickiego kształcenia ubogiej szlach-ty, obsadzając wychowankami ich szkół czołowych urzędów w państwie. Nasile-nie tego trendu przypada na okres pa-nowania Zygmunta III Wazy, różnowiercy zaczęli zdawać sobie wtedy sprawę, że powrót do katolicyzmu może oznaczać gratyfikacje urzędami państwowymi. Do zbieżności interesów szlacheckich

i kościelnych doszło jednak dopiero po rokoszu Zebrzydowskiego, kiedy to du-chowieństwo zaczęło jawnie sprzyjać rządom magnatów.

Siedemnasty wiek to również okres nieustających wojen targających grani-cami Rzeczypospolitej. Trudną sytuację wewnętrzną kraju wykorzystuje Kościół uzyskując po raz kolejny niepodzielną władzę nad sumieniami Polaków. W hi-storii kilka mitów zostało wytworzonych na podstawie Potopu szwedzkiego. Protestantyzm zaczął być synonimem antypolskości, a oblężenie Częstochowy i śluby lwowskie, stał się w świadomości europejskiej jasnym skojarzeniem: Po-lak=katolik. Nic więc dziwnego, że do tradycji tej odwołujemy się za każdym razem, gdy państwowość polska jest za-grożona (ostatnim razem w okresie PRL), licząc, że Polsce pomoże boska inter-wencja i ochrona Matki Bożej.

Z klerem albo raczej przeciw

Problem ingerencji w wewnętrzne spra-wy państwa Kościoła katolickiego był ak-tualny już od momentu wkroczenia tej instytucji na ziemie polskie. Żaden frag-ment naszej historii nie napawa jednak większą dumą niż krótki okres reforma-cji, będącej jednak bardziej intelektual-ną przygodą niż realnym rozwiązaniem. Przywileje kościelne stały się dla szlachty bardzo niewygodne i już na posiedze-niach sejmu w latach 1520-1537 toczyła ona z Kościołem walkę o zwiększenie jego udziału w wydatkach na rzecz woj-ska i ograniczenia sądownictwa du-chownego nad świeckim oraz o tzw. an-nat i świętopietrze. Ruch reformacyjny w Polsce doprowadził do słynnej konfe-deracji warszawskiej z 1573 roku, której postanowienia weszły w skład artykułów henrykowskich.

Czy Polska mogła być drugą Anglią? Mimo powstania planów zerwania kontaktów z Watykanem i utworzenia kościoła narodowego, brakowało w Pol-sce silnej osobowości króla. Rozwój ru-chu reformatorskiego przypadający na lata panowania Zygmunta Augusta nie zyskał nigdy bezpośredniego popar-cia ze strony panującego. Nastawienie szlachty było również oparte bardziej na zasadzie „złotej wolności” niż na idei

uzyskania wewnętrznej suwerenności państwowej. Przy Kościele katolickim w dalszym ciągu pozostawała polska wieś, jak również w znacznej mierze mieszczaństwo oraz urzędnicy instytucji państwowych.

Pytanie o rolę Kościoła w państwie po-wróciło wraz z obaleniem komunistycz-nej strefy wpływów w Polsce, a stawiane jest obecnie już nie przez obóz reforma-torski , ale przede wszystkim przez lewi-cowe ugrupowania polityczne. Upadek autorytetu Kościoła, którego jesteśmy świadkami, ciągnie za sobą dążenia se-paracyjne państwa od religii. Niestety ich przyczyną są w dalszym ciągu na pierwszym miejscu kwestie ekonomicz-ne i idea „złotej wolności”, tym razem w imieniu modnej tolerancji, a nie doj-rzały politycznie rachunek. Tak jak w epo-ce ostatnich Jagiellonów, nadal jesteśmy państwem podległym Kościołowi.

Antemurale sumienia

Niełatwo zrzec się wiekowej tradycji, która w pewien sposób tłumaczy moc-ne więzy Polaków z katolicyzmem. Pol-ska na przestrzeni dziejów przyjęła na siebie dobrowolną rolę obrońcy chrze-ścijaństwa w Europie. Chlubiliśmy się unią krewską, wzywaliśmy na pomoc Bogurodzicę, byliśmy uczestnikami „cudu nad Wisłą”, a martyrologię naro-dową łączyliśmy z załamaniem wiary, a nie rządów. Należy jednak pamiętać, że Kościół katolicki był i jest przede wszystkim formą politycznej organizacji, przystąpienie państwa do niej poprzez przyjęcie chrztu, było niczym wstąpie-nie w szeregi współczesnej organizacji międzynarodowej. Dopóki członkostwo w niej było korzystne, należało również spełniać swoje obowiązki, w momencie zagrożenia państwowości trzeba zna-leźć sposób na wystąpienie z niej. Pora więc zmienić odpowiedź Mieszka I, sta-wiając za priorytet silne państwo, a nie wiarę.

1 Dowiat, Jerzy. Chrzest Polski. 1962.

Bibliografia

• Dowiat, Jerzy. Chrzest Polski. 1962

P O L S K I E P I E T N O K R Z Y Z A

- .ANNA MIRZ YŃSK AStudentka I roku studiów licencjackich GAP Członek Koła Naukowego GAP

Page 17: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

3332

Z Z

YCIA

GA

P-U

.

AGNIESZK A JUR ASZEKStudentka I roku

studiów uzupełniających magisterskich GAPCzłonek Koła Naukowego GAP

To dopiero był bal nad bale!!! Mój niestety pierwszy, na który się wybrałam, bo nowa jestem na Gapie i od razu pożałowałam, że ominęły mnie te poprzednie. Wszyscy miłośnicy niesamowitego klimatu PRL-owskich prywatek niech też żałują, że 18 lutego 2012 roku nie odwiedzili krakow-skiego klubu Rotunda, gdzie wykładowcy, studenci, absolwenci i wszyscy sympatycy GAP-u mieli okazję spotkać się na corocz-nym balu karnawałowym. Tym razem jesz-cze bardziej wyjątkowym, bo dziesiątym – jubileuszowym. Wydarzenie zorganizo-wała Katedra Gospodarki i Administracji Publicznej UEK wspólnie z Fundacją Go-spodarki i Administracji Publicznej.

Po pracy… załóż majtkiW ten wieczór GAP-owicze nie zawiedli. Stawili się pełni entuzjazmu, by oderwać się od szarej rzeczywistości. Przywitani pełnym procentów kieliszkiem i tradycyj-ną zagryzką – ogórkiem kiszonym, zasiedli przy stołach przykrytych starymi cerata-mi, by wspólnie bawić się w klimacie PRL. A nie było to trudne, bo organizatorzy za-dbali o wszystkie szczegóły, w tym o od-powiedni wystrój i rekwizyty. Wstęp był reglamentowany – na kartki, jak w PRLu. A wszędzie wokół roiło się od symboli mi-nionej epoki – kropy, czerwone krawaty, berety, sztandary z hasłami, a nawet plaka-ty propagandowe!

Kolektywna zabawa rozpoczęła się o go-dzinie 20.00. Po zrobieniu wspólnego ro-dzinnego zdjęcia towarzysze zostali zapro-szeni do zabawy w rytm przebojów z lat 70. i 80. ubiegłego wieku. Konkurs karaoke wyłonił nowe gwiazdy estrady, które na-grodzono GAPowskimi gadżetami. W ten wieczór nie mogło się obyć również bez odrobiny absurdu, którego w PRL-u prze-

cież nie brakowało: konkurs na najszybsze rozwinięcie rolki papieru toaletowego, czy szyldy, które pamięta każdy uczestnik balu. Najciekawsze można było znaleźć w toaletach – w damskiej tuż obok lustra wisiała tabliczka: „Po skończonej pracy za-łóż majtki”.

A wszystko po to, by GAP rósł w siłę, a ludziom żyło się dostatniej!Zgodnie z tradycją, obowiązywało prze-branie nawiązujące do tematyki balu. Je-żeli pomysł jest zaczątkiem postępu, to tej nocy sprawdziło się hasło z jednego ze sztandarów: „Student GAP współtwórcą postępu”, bo takiej rozmaitości pomysłów na kostium studenci powstydzić się nie mogli…

Stawili się przedstawiciele różnych klas społecznych i zawodów, m.in. babcia klo-zetowa, która na szczęście na czas balu zawiesiła swoją działalność. Wśród płci pięknej wyróżniały się: sprzątaczka, skrzęt-nie poprawiająca swoją podomkę, ekspe-dientka z charakterystycznym sklepowym fartuchem, czy energiczna pani księgowa, znacząco wymachująca torebką (trzeba było uważać żeby nie dostać po uszach). Wśród mężczyzn, obok polskiego Elvisa, na parkiecie królowali hydraulicy i murarze. Z szeregu wystąpili również przedstawi-ciele dwóch różnych formacji wojsko-wych: żołnierz armii i żołnierz marynarki wojennej. Swoją obecnością zaszczycił nas także pasiasty dywersant, a raczej dy-wersantka – stonka ziemniaczana – jeden z głównych wrogów socjalizmu i jeden z głównych powodów niedoboru na ryn-ku żywności w tamtych czasach. Na szczę-ście GAP-owska stonka nie wyglądała na groźną i obeszło się bez prób jej zwalcza-

nia. Być może z powodu braku obecności kartofli-ziemniaków-pyr (w zależności od regionu pochodzenia Gapowicza: niepo-trzebne skreślić/właściwe podkreślić) na stołach.

„Za mundurem panny sznurem”!Jeżeli chodzi o nagrodę za najciekawszy strój, to potwierdziła ona jedynie zacyto-wane wyżej polskie przysłowie, ponieważ powędrowała do żołnierza marynarki wo-jennej – Konrada Lipskiego – Dyrektora Sportowego GAP. Nagrodą główną jest w tym przypadku wyjazd na dowolnie wy-brane sympozjum. Takiej wygranej nieje-den student panu Konradowi pozazdrości. Jej przyznawanie zdążyło się już wpisać w balową tradycję.

I do czego by się tu przyczepić? O dzi-wo, jak na tamte czasy, nawet jedzenia na szwedzkim stole nie zabrakło, za co baaaaaaardzo organizatorom dziękuje-my! W zasadzie nie ma więc do czego, na centralne planowanie również narzekać nie można... Bal, przygotowany z partyjną poprawnością, nawet zakończył się tak, jak planowano, ok. godziny 5:00. Pewnie w tamtym okresie nie obyłoby się bez ja-kiegoś hojnego – chlebowego odznacze-nia dla organizatorów!

Studentom GAPu po balu pozostaje tyl-ko… myśleć nad motywem przewodnim następnego! Jaki będzie – czas pokaże, ale jedno jest pewne: na karnawałowym Balu GAP atrakcji nie zabraknie…

Na zakończenie nasuwa się więc tylko jed-no plakatowe zdanie, tak jak w PRL-u, ani krzty propagandowe: A tata mówił: „ Idź na GAP”!!!

Niech chorałami gregoriańskimi zajmują się muzycy klasyczni, gospelem – czarno-skórzy (bo mają najlepsze głosy na tej pla-necie), podniosłymi pieśniami kościelnymi – nasze babcie. Pozostali mogą sławić Górę przy użyciu dobrej muzyki gitarowej!Okazuje się bowiem, że uniwersalność szeroko pojętego rocka rozciąga się też na głoszenie Słowa Bożego. Wystarczy gitara, bas i perkusja, oraz człowiek, który w mia-rę wyraźnie śpiewa (nie musi robić tego czysto, wszak – jak mawiają – kto fałszuje, modli się cztery razy mocniej) i już można chwalić Najwyższego!Oddajmy najpierw głos Tomaszowi „Budze-mu” Budzyńskiemu, który podczas rozmowy ze mną uściślił: „Nie ma czegoś takiego, jak chrześcijański rock czy metal. Chrześcijańskie mogą być co najwyżej treści, muzyka – nie.” Komu jak komu, ale „Budzemu” można w tej materii ufać – jak sam podkreśla, Bóg przema-wia do niego przede wszystkim przez sztukę i to nie tylko tą, którą możemy oglądać w ko-ściołach. To także on, jako pierwszy w Polsce muzyk rockowy, otwarcie zaczął przyznawać się do swojej wiary. Budziło to opór ze strony jego fanów – młody, niepokorny Budzyński szalał w hardcorowo-punkowej Siekierze, po-tem głosił antysystemowe i wolnościowe tre-ści na pierwszej płycie Armii (której był i jest liderem), aż wreszcie przeszedł duchową od-nowę i zaczął na koncertach otwarcie mówić: „Jezus Chrystus jest Panem!”. Nie trzeba chyba dodawać, że wściekli punkowcy początkowo częstowali go pięściami i splunięciami. To nie załamało Tomka, a raczej pchnęło go do na-grania z Armią dwóch płyt jednoznacznie na-syconych treściami chrześcijańskimi („Duch” z 1997 i „Droga” z 1999) oraz założenia w 1996 r. wraz z kolegami zespołu 2Tm2,3.Jednym z tych kolegów był Robert „Litza” Friedrich, udzielający się wcześniej w ta-kich kapelach jak Turbo, Flapjack i – przede wszystkim – Acid Drinkers. Gitarzysta słynął z bardzo rock’n’rollowego trybu życia, a jego ekscesy z Titusem – basistą i wokalistą Aci-dów, stały się legendą w polskim rockowym światku. W 1994 r. pod wpływem poważnej

choroby serca (przeszedł dwie operacje) postanowił zmienić swoje życie wracając do Kościoła. Chrześcijańskie treści zaczął „prze-mycać” już na płycie „Infernal Connection” AcidDrinkers (1994), a jednoznacznie Słowo Boże zaczął głosić wraz ze swymi kolegami w bandzie 2Tm2,3, a także z dziećmi (swo-imi i znajomych) w grupie Arka Noego. Najważniejsze, że Budzyński, Friedrich i ich koledzy (m.in. Dariusz Malejonek), przerzuca-jąc się na takie, a nie inne liryki, nie zaprzestali solidnie, gitarowo „łoić”. Ich debiut „Przyjdź” (1997) to gęste jak smoła metalowe granie, a uznawana za szczyt ich dokonań płyta „888” (2006) przez wielu krytyków jest nazywana jednym z najlepszych polskich wydawnictw punkowych w historii. Na ich koncertach obowiązują dokładnie te same zasady, co na każdym innym rockowym gigu. Ludzie szale-ją, skaczą, pogują, wykrzykują słowa piosenek, tyle że zamiast śpiewania: „Ja cię kocham, a ty mnie nie”, setka gardeł wyrzuca z siebie „On otwiera oczy! On uwalnia jeńców!”.2Tm2,3 to rzecz jasna nie jedyna kapela w Polsce, która grając muzykę około rocko-wą, postanowiła głosić treści zawarte w Piśmie Świętym. Wspomniany wcześniej Dariusz „Maleo” Malejonek ma swój własny band, Maleo Reggae Rockers, z którym łączy rockowe granie z wpływami bujają-cego reggae, a przy okazji wysławia Pana podczas swoich koncertów. Co ciekawe, muzyce i treściom przekazywanym w pio-senkach Malejonka pracę magisterską po-święcił jeden ze studentów UJ, który dzię-ki nim się nawrócił. I kto jeszcze powie, że muzyka gitarowa to pomiot Szatana?Albo, że growlem (głosem, którego używa nasz ulubiony Nergal) można jedynie czcić Rogatego? Zupełnie z tym zdaniem nie zga-dza się lider dębickiego zespołu Illuminandi, Jan Trębacz. Jego band miesza wpływy go-tyckiego metalu z death metalem (znowu ukłon w stronę wujka Nergala i jego Behe-motha), a sam Trębacz drze się jak opętany. Z tekstów piosenek dowiadujemy się, że to jednak Bóg, a nie diabeł go opętał.Żebyście nie pomyśleli, że takie rzeczy to

tylko w Polsce, już spieszę z przykładami za-granicznymi. Pierwszym niech będzie popu-larna swego czasu w naszym kraju (głównie dzięki rewelacyjnemu albumowi „Satellite” i hitowi „Alive” z 2001) amerykańska nu me-talowa grupa P.O.D., która na swoich płytach wyraźnie nawiązuje do słów zawartych w Pi-śmie Świętym. Co prawda wokalista zespo-łu, Sonny Sandoval, odcina się od etykiety bandu chrześcijańskiego, ale jednocześnie nie zaprzecza, że jest zafascynowany Bo-giem. Zostając w klimacie nu metalu nie wolno zapomnieć o Brianie „Head” Welchu, współzałożycielu legendy gatunku, Korn, który w 2005 roku przeżył nawrócenie, przy-jął chrzest i postanowił, ze względów religij-nych, odejść z zespołu. Od tego czasu wy-dał jeden album długogrający i kilka EPek, w których jednoznacznie dowiadujemy się, kto obecnie rządzi życiem Heada.Inni znani wykonawcy, którzy w swej twór-czości nie zapominali o wierze, to choćby popularny post grunge’owy band Switch-foot, legenda rock’n’rolla Little Richard (który przy okazji jest pastorem), uważany za najlepszego twórcę piosenek-opowieści w historii – Bob Dylan, który po przyjęciu chrztu wydał trzy albumu (w latach 1979-1981) zawierające treści tylko i wyłącznie chrześcijańskie, czy wreszcie jeden z pre-kursorów heavy metalu – Alice Cooper. Ba, nawet posądzani (niesłusznie) o konszach-ty z diabłem muzycy Black Sabbath mieli w swej twórczości utwór mówiący, iż „Bóg jest jedyną drogą do miłości” (mowa o „After Fo-rever” z płyty „Master of Reality” z 1971)!Przykłady artystów, którzy nie mieli opo-rów przed łączeniem mocnego grania z wychwalaniem Boga, można by mnożyć w nieskończoność. Ale zamiast tego lepiej wysnujmy dwie konkluzje. Po pierwsze: nie ma takiego tematu, do którego propa-gowania nie nadawałby się rock, co czyni zeń najbardziej uniwersalny gatunek mu-zyczny. Po drugie – nie ma takiej muzyki, poprzez którą nie dałoby się głosić Słowa Bożego. W tych nienajłatwiejszych czasach dla Kościoła to dobrze ro(c)kuje!

A TATA MÓWIL:

IDZ NA GAP

C Z Y L I

X BAL GAP

-

-

PA

NS

TW

O –

KO

SC

IÓL

-

-

-

JERZ Y GIBADŁOStudent II roku studiów uzupełniających magisterskich GAPRedaktor portalu Students.pl i Magazynu Gitarzysta

CHRZESCIJANIN D O B R Z E R O C K U J E

-

Page 18: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

34

SZ YMON MUSIAŁStudent II roku studiów uzupełniających magisterskich GAP

Z Z

YCIA

GA

P-U

.

O DOBRO-D Z I E J -S T W A C H

O dobrodziejstwach płynących z ruchu na świeżym powietrzu nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Poprawa kondycji, jaśniejszy tok myślowy, czy wzrost energii witalnej – to tylko kilka skutków dotle-nienia naszego organizmu. Efekty są tym bardziej długotrwałe, im przyjemniejszy sposób fizycznego pobudzenia naszego organizmu. 25 lutego siedemnastu Gapowiczów postanowiło sprawdzić, czy powyższe stwierdzenia są prawdziwe. Możliwe, że to ostatnie tchnienia zimy skłoniły wspo-mnianą grupę do odkurzenia plecaków, wyciągnięcia mapy i wyruszenia na szlak. Na pożegnanie tegorocznej zimy wybra-liśmy Beskid Sądecki, a dokładnie Chatkę pod Niemcową, do której skierowaliśmy nasze kroki.

Ale po kolei… Zacznijmy od dojazdu do Piwnicznej i pierwszych przymiarek rakiet śnieżnych, które to miały nam ułatwiać przedzieranie się przez zaspy. Modna w ostatnim czasie innowacyjność dotarła także do tak prozaicznej czynności, jaką jest wędrówka. Nasze rakiety śnieżne nie przypominają tych z okresu poszukiwaczy złota czy traperów z Alaski, choć zasadą działania w najmniejszym stopniu się nie różnią. Regulowane wiązania, metalowe okucia i lekkość sprawiają, że nawet pod-czas najgorszych dla wędrowca warunków śniegowych nie trzeba obawiać się utknię-cia w zaspie.

Wróćmy jednak na szlak. Nasza wędrówka z Piwnicznej do Chaty pod Niemcową, po-mimo niedługiego dystansu, nie należała do kategorii błahych spacerków. Piękna pogoda i świecące słońce przyniosły mo-kry śnieg idealnie nawilżający nasze buty. Po kilku godzinach, gdy doszliśmy do miejsca noclegu, większość z ulgą ściąga-ła przemoczone obuwie. Pierwszego dnia nie odnotowaliśmy konieczności użycia naszych rakiet śnieżnych, poza zapoznaw-czym spacerkiem w pobliżu chaty.

Czas zwiedzić apartament w Chacie pod Niemcową. Drewniane domostwo z kilko-ma pomieszczeniami, piecem kuchennym oraz kozą do ogrzewania sali. Oświetlenie tradycyjne, czyli świeczki. Bieżąca woda – w strumyku nieopodal oraz rozległy widok na okoliczne wzniesienia. Nie mogę nie wspomnieć o jednej z najważniejszych zalet tego miejsca, czyli grze Stukan wy-myślonej przez właściciela chaty. Nie wgłę-biając się w niuanse zasad tej wciągającej zabawy, można ją porównać do rozszerzo-nej wersji cymbergaja rozgrywanej na pro-fesjonalnym ręcznie robionym stole. O za-letach gry niech świadczą rozegrane przez nas pierwsze oficjalne mistrzostwa GAP w Stukana… Profesjonalni komentatorzy sportowi oraz publiczność, żywiołowo do-pingująca podczas finałowych rozgrywek, nie zwracała uwagi nawet na noc, która nas nieoczekiwanie zastała.

Po emocjach sportowych przenieśliśmy naszą aktywność do wnętrza, gdzie odby-ła się konkursowa degustacja naleśników przygotowanych na nasz wyjazd. Można stwierdzić, że w środowisku Gapowiczów są nie tylko talenty sportowe, ale także kulinarne. Autor niniejszego tekstu dość szybko potem udał się w objęcia Morfe-usza na jednym z łóż małżeńskich (można powiedzieć, że wielożeńskich, bo na jed-nym mogło się pomieścić nawet osiem osób), więc o mrożących krew w żyłach zdarzeniach, do których doszło tej nocy, dowiedział się podczas kilku przebudzeń oraz późniejszych opowieści. Doszło więc do walki z piecem i niebezpiecznymi ga-zami wydobywającymi się z niego oraz do walki z wilkami grasującymi na drodze do latryny. Tylko dzięki odwadze i poświęce-niu kilku z nas udało się bezpiecznie po-wrócić do łożnic.

Niedzielny poranek postanowiliśmy po-święcić na zdobycie Radziejowej, czyli najwyższego szczytu Beskidu Sądeckiego. Tym razem pogoda nie była już tak sło-

neczna, a i wiatr postanowił sobie pohulać. Uzbrojeni w rakiety śnieżne, które tym ra-zem okazały się idealnym remedium na za-spy i głęboki śnieg, wyruszyliśmy w lekko zawężonym gronie (bohaterowie nocnych zmagań musieli wypocząć) na szczyt. Ma-szerując pod górę, mieliśmy nadzieję, że smagający nas wiatr przegoni także chmu-ry i odsłoni widoki z wieży znajdującej się na szczycie Radziejowej. Nadzieja nie oka-zała się płonna i mogliśmy się nacieszyć rozległą panoramą Beskidów i Pienin.

Powrót do chaty oznaczał niestety począ-tek pakowania się i zbierania manatków do powrotu. Jeszcze tylko zwijanie śpiworów, mycie naczyń i zamiatanie izby. Rakiety na nogi i z powrotem marsz do Piwnicznej. Po wczorajszym słońcu i roztopach, dzisiaj gęsty śnieg. Może to jednak nie ostatnie tchnienie zimy? Jadąc „pekaesem” do Kra-kowa, oddawaliśmy się egzystencjalnym rozważaniom nad tym, jak niewiele po-trzeba człowiekowi do szczęścia. Czasami wystarczy drewniana chata gdzieś w gó-rach, ogień w piecu, blask świecy i przy-jemne towarzystwo.Zastanawiasz się być może, co skłoniło kil-kunastu Gapowiczów do wybrania się na opisaną powyżej wędrówkę. Możliwe, że wspomniany na początku aktywny sposób na spędzenie weekendu lub przyjemne towarzystwo. Nie będziemy w to wnikać, bo to już tylko wspomnienie. Jeżeli jednak i Ty chciałbyś wyciągnąć z zakamarków szafy swój plecak, wyruszyć gdzieś na szlak i poczuć smak przygody z dala od miejskiej codzienności, to zapraszamy Cię do KLUBU TURYSTYCZNEGO GAP. Grupa ludzi, dla których każdy pomysł na wypra-wę jest możliwy do zrealizowania, czeka na Ciebie!

Kontakt z Klubem Turystycznym GAP:[email protected]

35

FO

TO

RE

PO

RT

AZ.

Z ZYCIA GAPu.

Page 19: GAZETA SYMPOZJALNAjanek.uek.krakow.pl/~gap/doki/gazetka.pdf · wiają się także nad kwestią, czy zasady religijne stoją na przeszkodzie ... Przywódca Kiedy katolicyzm jest formą,

Transport dla uczestników sympozjum zapewnia Krakowskie Centrum Rehabilitacji.

Pat ro n i m e d i a l n i

D a rc z y ń c y

XXXV Sympozjum jest współfinansowane ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Phare

Urząd Miasta Zakopane

Pa r t n e r z y

O rg a n i z ato r z y

S p o n s o r G ł ów ny

S p o n s o r z y