Flash BlogFCB Lipiec 2013

42

description

Serdecznie polecamy wszystkim fanom Barcelony oraz La Liga lekturę lipcowego wydania Flash BlogFCB. Co w numerze? Dwa wywiady ze znanymi osobistościami polskiej sceny piłkarskiej, czyli rozmowy ze Stefanem Białasem oraz dziennikarzem Krzysztofem Stanowskim. Tematem numeru jest tekst Szymona Ludowskiego o przedwyborczych obietnicach Sandro Rosella o tytule "Sprawdzam Pana, Panie Rosell". Oprócz tego znajdziecie artykuły o przydatności Alexisa Sancheza w Barcelonie, najgorętszych i najciekawszych transferach w La Liga na starcie letniego okienka transferowego, czy o ewentualnej "Messidependencii" w Barcelonie. Życzymy Wam przyjmnej lektury i będziemy wdzięczni za wszelkie opinie na temat lipcowego wydania Flash BlogFCB.

Transcript of Flash BlogFCB Lipiec 2013

Page 1: Flash BlogFCB Lipiec 2013
Page 2: Flash BlogFCB Lipiec 2013

FlashBlogFCBMiesięcznik o FC Barcelonie

Zespół redakcyjny:Przemysław Kasiura redaktor naczelnyMaciej Baranowski redaktor naczelnyOlga JuszczykEwelina KwitMary KowalikAdam FattahAdam FattahSzymon LudowskiNazar SmereczańskiPaweł SzczudłoOktawian JurkiewiczAdam WielgosińskiMaciej RyszkaDariusz KosińskiDariusz KosińskiKuba Seweryn

04.

36.

38.

39.40.

41.

18.26.

22. 28.

24.31.

10.Adam Fattah o finansowej nonszalancji, panującej w nowożytnym światowym futbolu.

A może to Barcelona i jej trener sprawili, że Chilijczyk nie potrafił pokazać pełni swoich umiejętności?

Wywiad z dziennikarzem sportowym i właścicielem serwisu Weszło.com.

Statystyczne porównanie gry Barcelony z udziałem i bez udziału Messiego.

Darek, fan Realu Madryt, opowiada o polityce transfe-rowej zarówno Królewskich, jak i Dumy Katalonii.

(Nie)zapomniana węgierska legenda katalońskiego futbolu odkrywana na nowo przez Flash BlogFCB.

Rozmowa z byłym piłkarzem i aktualnym trenerem i komentatorem sportowym o katalońskich proble- mach w kadrze Blaugrany i nie tylko.

Szymon Ludowski o niespełnionychobietnicach w Barcelonie. Najgorętsza nazwiska i największe

sumy!06.12.

ARTYKUL

ARTYKUL

ARTYKUL

QUIZFOTOSTORY

OKIEM RYWALA

STARCIE GWIAZD

BYSTRE OKO

ARTYKUL

WYWIAD

WYWIAD

FELIETON

FELIETON

FELIETON

LA HISTORIA

Wszystko ma swoją cenę?

Czy Barcelona zmarnowałatalent Alexisa Sancheza?

Rozmowa z KrzysztofemStanowskim

Czy Barcelona cierpi naMessidependencię?

Ladislao Kubala - najlepszyw historii?

Jak zwykle, Bóg jedenwie, jak to będzie

Promocja i wyprzedażw La Masia

Okiem rywala: Zmianawarty

Znajdź różnice międzyobrazkami i wygraj koszulkę!

Kto jest lepszy: JeseRodriguez czy Deulofeu?

Quiz - sprawdź swoją wiedzę!

Leo Messi i Neymar zakładająsię o miłość kibiców

Rozmowa ze StefanemBiałasem

Top 10 transferów La Liga na starcie okienka transferowego

Sprawdzam Pana, Panie Rosell

Zespół grafików:Przemysław Kasiura Maciej Baranowski

Wydawca:Przemysław Kasiuratel 785 320 540email: [email protected]

Dział reklamy:Olga Juszczyktel 662 162 267email: [email protected]

Wszystkie treści opublikowane na łamach miesięcznika internetowego Flash BlogFCB są autorstwa redaktorów BlogFCB.com. Wszelkie prawa do nich są zastrzeżone.

Serwis BlogFCB.com współtworzą: Serwis BlogFCB.com współtworzą: Olga Juszczyk, Ewelina Kwit, Mary Kowalik, Julia Kupa, Adam Wielgosiński, Nazar Smereczański, Szymon Ludowski, Adam Fattah, Przemysław Kasiura, Paweł Szczudło, Mateusz Daniel, Maciej Ryszka, Dariusz Kosiński,Oktawian Jurkiewicz.

Stała współpraca: Stała współpraca: Patryk Stefański, Mateusz Prokowski, Adam Madaliński, Remigiusz Kwiatkowski.

Na okładce:Ile obietnic SandroRosella zostałospełnionych?Źródło zdjęcia:Ytimg.com

14.ARTYKUL

ARTYKUL34.

Jaki bramkarz pasuje do FC Barcelony?

Santpedor - gdzie wszystko się zaczęło

Page 3: Flash BlogFCB Lipiec 2013

MASZ

BYSTRE

OKO?

Weź udział wkonkursie, znajdźpięć różnic pomiędzyzdjęciami i wygrajmistrzowskąkoszulkę!

Więcej na str. 39

BRAZYLIJSKA GWIAZDAKATALOŃSKIMKELNEREM?

Dla jednych wakacje kojarzą się głównie z odpo-czynkiem. Dla innych jest to okres ciągłej pracy, z maksymalnie tygodniowym urlopem przerwy. Dla jeszcze innych wakacje to odwyk od piłki nożnej i szansa na odrobienie strat ze wszystkich "stra-conych" weekendów w ciągu mijającego sezonu. Jednakże dla wielu to "okres ogórkowy" i odliczanie kolejnych dni do rozpoczęcia krajowych i europejs-kich rozgrywek. A dla nas? Po trochu wszystko z tego, co powyżej.

W redakcji zdania na temat transferu Neymara do Barcelony wciąż są mocno podzielone. Nie zmienił tego nawet Puchar Konfederacji, podczas którego brazylijska gwiazda została mianowana "Piłkarzem meczu" czterokrotnie na... pięć możliwych spotkań. To bardzo dobrze rokuje na przyszłość, ale nie zapo-minajmy, że piłkarzy ocenia się po tym jak kończą, aa nie jak rozpoczynają. Gdybyśmy mieli iść tym tropem, to karierę Lewandowskiego w Borussii powiniśmy uznać za co najmniej nieudaną.

Wiem - pewnie też macie dość Lewandowskiego. Cytując z przerobionego fragmentu Miodowych Lat: "Zwariowałem Ala, zwariowałem!" (niewtaje- mniczonym polecam wpisać na YouTube: "Mio- dowe Lata Borussia"). Ale, jak słusznie zauważył Krzysztof Stanowski na swoim Twitterze, od kiedy otworzyło się okienko transferowe, tak o LewandowskimLewandowskim przestano zupełnie mówić. My o Roberta popytaliśmy Pana Stefana Białasa, ale sami zauważycie, że gwiazda Borussii Dortmund (nie mylić z gwiazdą polskiej reprezentacji!) nie była gwoździem wywiadu.

Wracając jednak do Neymara, odnoszę wrażenie, że Barcelona wreszcie będzie mogła wyjść na murawę bez Messiego i jednocześnie bez obaw, że dostanie siedem bramek do siatki w przeciągu dwóch

spotkań. Neymar to ten gatunek boiskowego wariata, który bez problemu potrafi wziąć na siebie ciężar gry, wykonując jeden lub dwa dryblingi. Tego nie potrafił zrobić ani Sanchez, ani Villa, ani tym bardziej Pedro. Dlatego najwyższe noty w spot-kaniach bez udziału Leo Messiego odnotowywali Tello oraz Iniesta. Oni zwykli byli szarpać i pró- bowaćbować wywalczyć faul, mogący - przy szybkim roze-graniu piłki - zdezorganizować szyki obronne rywali. Teraz do tego trio dołączy Neymar, który doskonale wie co to znaczy "pociągnąć grę zespołu". W Santosie nic innego poza tym nie robił.

Mam tylko nadzieję, że Tito Vilanova nie wpadnie na tak genialny plan, aby Neymara ustawić tak, aby grał "pod Messiego". Prawdopodobnie skończy się jak na Sanchezie, który może zaliczył sporą ilość asyst w poprzednim sezonie, ale częściej szukał Argentyńczyka, niż samemu decydował się na strzał. Nie wyobrażam sobie, aby tak wszechstron-nienie uzdolniony piłkarz jak Neymar, był ograniczany przez taktykę trenera Vilanovę. Bądź co bądź jest to drugi Messi i była gwiazda Santosu powinna pracować dla Barcelony nie jako kelner, ale jako egzekutor.

Kontynuując wątek Tito, warto odnieść się do doniesień prasowych, sugerujące redukcję kadry piłkarzy z 30 do 23. Wyobrażacie sobie, że Barcelona pozbędzie się jeszcze co najmniej siedmiu graczy? Co najmniej, ponieważ można założyć, że Rosell zadba o jeszcze kilka transferów tego lata. Zapowiada nam się prawdziwa wyprzedaż! Coś czuję,czuję, że jeszcze wielu cules będzie zawiedzionych transferową polityką zarządu Barcelony, gdy dowiedzą się o nazwiskach piłkarzy, żegnających się na zawsze z Camp Nou.

Aby nie kończyć pesymistyczną puentą, życzę Wam udanej lektury Flash BlogFCB. Oprócz wspom-nianego wywiadu ze Stefanem Białasem, polecam lekturę rozmowy z dziennikarzem Weszło - Krzysztofem Stanowskim. Tradycyjnie w ramach czterdziestu stron znalazły się artykuły oraz felietony redaktorów BlogFCB.com. Jest co czytać moi Drodzy, jest co czytać!moi Drodzy, jest co czytać!

3 SŁOWO WSTĘPU

Czy wiesz, że...?

Pep Guardiola to jedyny trener, jakiemu udało się wygrać 5 ligowych Los Clasicos.

Podopieczni trenera z Santpedor zanotowali w tym czasie bilans bramkowy 16-2 tracąc gole tylko w 2009r. podczas słynnego meczu na Santiago Bernabeu, gdzie zmiażdżyli

Królewskich 6-2.

FC Barcelona ma obecnie 169 tys socios. To 10% mieszkańców

Barcelony. Tylko Benfica Lizbona ma więcej

członków (171 000). Dla porównania, drugi klub w Hiszpanii z największą w Hiszpanii z największą liczbą socios to Real Madryt, który może

poszczycić się "zaledwie" 92 tys

członków.

W 2008r. FC Barcelona nie przedłużyła kontraktu z Cristianem Tello. Skrzydłowy z Sabadell musiał szukać klubu, trafił do Espanyolu, gdzie przez dwa sezony rozegrał zaledwie cztery mecze dla zespołu rezerw. W 2010r. wrócił do ekipy "Dumy Katalonii" i jego kariera nabrała rozpędu. W sezonie 2012/13 mimo, że formalnie był graczem rezerw występował tylko w pierwszej drużynie. Jego dorobek to 34 mecze i 8 goli.

Zawodnikiem mającym najwięcej trafień w barwach Barcelony, wliczając mecze towarzyskie jest Paulinho Alcantara, który podczas 15-letniego pobytu w stolicy Katalonii trafił do siatki 369 razy. Leo Messi w ciągu 9 lat trafił 313 goli i możliwe jest, że pobije ten 86-letni rekord już w przyszłym sezonie.

Gdy Luis Figo w 2000r. po raz pierwszy zagrał w koszulce Realu Madryt na Camp Nou, w jego kierunku z sektorów kibiców Blaugrany leciały różne przedmioty, a tym, który najbardziej zapadł w pamięć była świńska głowa, która wylądowała zaledwie kilka metrów od Portugalczyka. O tę właśnie głowę toczony był bój pomiędzy władzami La Liga i zarządem "Dumy Katalonii". Po pięciu latach sporów FC Barcelona zapłaciła 4tys euro za "niepotrzebne incydenty".euro za "niepotrzebne incydenty".

Page 4: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Wszystko ma swoją cenę? Wszystko można kupić? Jeszcze stosunkowo niedawno, bo kilkadziesiąt lat temu, były rzeczy ważniejsze niż kolorowe papierki. Kiedy Johan Cruyff odmówił Realowi Madryt, nie został uznany za głupiego. Czyste sumienie było dla niego ważniejsze.

TerazTeraz jest inaczej. Kibica można kupić. Mesut Ozil, będąc jeszcze piłkarzem Werderu Brema, miał tylko jedno marzenie. Zagrać w przyszłości w koszulce swojego ukochanego klubu, czyli… w Barcelonie. Tak, to ten sam Turek, który gra teraz z herbem Realu Madryt na piersi. Ten sam ciemnowłosy mediapunta, który podaje teraz do Cristiano,Cristiano, Benzemy i Higuaina. To ten sam piłkarz, który bił się z Davidem Villą po jednym z El Clasico.

Wina leży też po stronie Blaugrany, która mozolnie zabierała się do zakontraktowania lidera drugiej linii reprezentacji Niemiec. Mesut wybrał jednak kierunek, którego prawdziwy cule by nie wybrał, choćby go mieli pociąć. Przecież mógł wybrać kierunek bardziej na północ. Manchester United przyjąłby go z otwartymi ramionami. Chelsea też nienie pogardziłaby bramkostrzelnym pomocnikiem. Tym, co przekonało Ozila, mogły być zera za wyższą cyfrą na kontrakcie.

To zupełnie inna sytuacja niż ta Gabiego Milito. Stoper przychodząc do Saragossy marzył od pierw- szego dnia o założeniu białej koszulki. Był nawet na testach medycznych na Bernabeu, ale Valdano powiedział, że to piłkarz, którego kiedyś złapie poważna kontuzja. Tak też się stało, ale dużo później. Po transferze na Camp Nou, gdzie nie popisalipopisali się lekarze, którzy źle zoperowali kolano Argentyńczyka. Nie dziwiła więc radość Gabiego, który po kapitalnym spotkaniu na Santiago Bernabeu, poszedł do biur stołecznego klubu i wykrzyczał swojemu rodakowi sławne już – „I kto jest teraz górą!? No kto?”

Teraz Los Blancos ściągnęli Isco z Malagi. Ja się tylko pytam, po co? Facet kilka lat temu mówił, że jest antimadridistą. Takie słowa powinny raz na zawsze skreślić delikwenta. Klub to nie tylko bramki, asysty i trofea. Herb zobowiązuje. Florentino Perez jednak uważa za pieniądze kupi miłość człowieka. Że z kibica Valencii zrobi madridistę. Nie tędy droga panie prezesie. madridistę. Nie tędy droga panie prezesie.

Z drugiej jednak strony dziwię się tym piłkarzom. To nie są żebracy leżący gdzieś za śmietnikiem w koszulkach Barcelony, którzy otrzymali wielomilionową ofertę od Realu. Ofertę, która zmieniłaby życie. To gwiazdy, które mogłyby grać wszędzie, gdzie by tylko chciały. Mimo to sami wystawiają się na pośmiewisko.

Czy,Czy, rzeczywiście można kupić każdego? A jeśli tak, to jaka jest Wasza cena?

FabregasFabregas i Neymar, to ostatnie przypadki z Barcelony, którzy wybrali klub swoich marzeń, mimo że inne wielkie firmy proponowały im dużo większe pieniądze. Oczywiście za pensję w wysokości 6 milionów euro da się żyć w królews-kich luksusach, ale warto docenić to, że mimo wszystko wybrali mniejsze pieniądze.

Przypadek Hiszpana jest jeszcze bardziej wyjątkowy. Kataloński pomocnik dopłacił do swojego transferu. Zrobił to też Javier Mascherano, który zrezygnował z części wynagrodzenia, a dodatkowo odmówił wystąpienia w europejs-kich pucharach jeszcze w barwach Liverpoolu, tylko dlatego, żeby móc i pomagać Barcelonie w Lidze Mistrzów. w Lidze Mistrzów.

Chyba każdy pamięta, jak wielki wkład w końcowy tryumf Blaugrany w tych rozgrywkach, miał były

kapitan swojej reprezentacji. Ile poświęcenia włożył grę. Tego się kupić nie da za żadne pieniądze.

ŻebyŻeby nie było, że czepiam się tylko Realu Madryt, spójrzmy też na ich rywala zza miedzy. Atletico to klub, który spośród hiszpańskich zespołów poczynił ostatnio największe postępy. Z Diego Simeone Rojiblancos nie tylko zaczęli grać przyjemnie dla oka, ale także do klubowych gablotek z pucharami zaczęły przybywać kolejne trofea.trofea. Wystarczy powiedzieć, że sezon temu pokonali w finale Ligi Europy Athletic Bilbao, deklasując Basków 3:0, a w tym roku pokonali po kilkunastu latach Królewskich w finale Pucharu Króla i to na Bernabeu!

Argentyńczyk wcale nie miał łatwego zadania. Z klubu rok rocznie odchodziły największe gwiazdy szukające sukcesów. Forlan, De Gea,

A jednak. Diego Simeone, za pieniądze uzyskane ze sprzedaży Kuna, sprowadził Bestię z Porto. Falcao, który uchodził za piłkarza gorszego niż ex-zawodnik Atletico, został kupiony za większe pieniądze niż napastnik Argentyny. Szalony ruch, a jednak wypalił. To Falcao stał się trzecim najlep-szym napastnikiem ligi (po Messim i Cristiano). To Falcao, pozwolił Atletico uplasować się na podium. To Kolumbijczyk był filarem swojego zespołu. To on miał być liderem swojej drużyny. Drużyny zbu-dowanej z takim trudem przez Simeone.

Wszystko jak o kant dupy potłuc. Kiedy miał nadejść prawdziwy sprawdzian dla Atletico i Falcao, jakim jest Liga Mistrzów, Kolumbijczyk

przeniósł się do Monaco. Do beniaminka. Do dużo słabszej ligi. Ale - no właśnie - dla pieniędzy. To na pewno wielka strata dla La Ligi, ale i dla sportu. Bo z całym szacunkiem dla Torresa, ale sto razy bardziej wolałbym oglądać w Champions League Radamela niż właśnie Fernando.

DecyzjaDecyzja Kolumbijczyka bardzo mnie rozczarowała. Jeszcze kilka miesięcy temu gazety ścigały się w przewidywaniu gdzie trafi jeden z najlepszych

snajperów ostatnich lat. Real, Chelsea, United. Wystarczyło, że rosyjski miliarder zaproponował kosmiczny kontrakt i ambicje stały się sprawą drugoplanową. Szkoda...

Szejkowie,Szejkowie, Rosjanie i Perez psują rynek jak tylko mogą. Nie jest jednak jeszcze tak źle, skoro piłkarz nazywany przez wielu Kenem, bawidamkiem i hulajduszą wybiera barwy, a nie kasę. Materializm to nie wszystko. I niech wszyscy kibice Realu i United śmieją się z Neymara ile wlezie. Brazylijczyk udowodnił na Pucharze Konfederacji, żeże jest wielki, a swoim transferem, że mylili się co do niego.

A Ronaldo i Rooney? Cóż, chodzą smutni, bo są "nieodpowiednio docenieni".

Czy naprawdę wszystko można kupić? Szejkowie, Rosjanie i Perez psują rynek jak tylko mogą. Na szczęście można doszukać się przykładów w nowożytnej historii, które potwierdzają, iż materializm to wciąż nie jest wszystko. ADAM FATTAH

Wszystko ma swoją cenę?

nazwiska robią wrażenie. Zwłaszcza transfer rodaka Simeone do Man- chesteru City pozwolił myśleć, że już w klubie z Madrytu lepiej nie będzie.

Flash BlogFCB Lipiec 2013

4 ARTYKUŁ

Page 5: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Wszystko ma swoją cenę? Wszystko można kupić? Jeszcze stosunkowo niedawno, bo kilkadziesiąt lat temu, były rzeczy ważniejsze niż kolorowe papierki. Kiedy Johan Cruyff odmówił Realowi Madryt, nie został uznany za głupiego. Czyste sumienie było dla niego ważniejsze.

TerazTeraz jest inaczej. Kibica można kupić. Mesut Ozil, będąc jeszcze piłkarzem Werderu Brema, miał tylko jedno marzenie. Zagrać w przyszłości w koszulce swojego ukochanego klubu, czyli… w Barcelonie. Tak, to ten sam Turek, który gra teraz z herbem Realu Madryt na piersi. Ten sam ciemnowłosy mediapunta, który podaje teraz do Cristiano,Cristiano, Benzemy i Higuaina. To ten sam piłkarz, który bił się z Davidem Villą po jednym z El Clasico.

Wina leży też po stronie Blaugrany, która mozolnie zabierała się do zakontraktowania lidera drugiej linii reprezentacji Niemiec. Mesut wybrał jednak kierunek, którego prawdziwy cule by nie wybrał, choćby go mieli pociąć. Przecież mógł wybrać kierunek bardziej na północ. Manchester United przyjąłby go z otwartymi ramionami. Chelsea też nienie pogardziłaby bramkostrzelnym pomocnikiem. Tym, co przekonało Ozila, mogły być zera za wyższą cyfrą na kontrakcie.

To zupełnie inna sytuacja niż ta Gabiego Milito. Stoper przychodząc do Saragossy marzył od pierw- szego dnia o założeniu białej koszulki. Był nawet na testach medycznych na Bernabeu, ale Valdano powiedział, że to piłkarz, którego kiedyś złapie poważna kontuzja. Tak też się stało, ale dużo później. Po transferze na Camp Nou, gdzie nie popisalipopisali się lekarze, którzy źle zoperowali kolano Argentyńczyka. Nie dziwiła więc radość Gabiego, który po kapitalnym spotkaniu na Santiago Bernabeu, poszedł do biur stołecznego klubu i wykrzyczał swojemu rodakowi sławne już – „I kto jest teraz górą!? No kto?”

Teraz Los Blancos ściągnęli Isco z Malagi. Ja się tylko pytam, po co? Facet kilka lat temu mówił, że jest antimadridistą. Takie słowa powinny raz na zawsze skreślić delikwenta. Klub to nie tylko bramki, asysty i trofea. Herb zobowiązuje. Florentino Perez jednak uważa za pieniądze kupi miłość człowieka. Że z kibica Valencii zrobi madridistę. Nie tędy droga panie prezesie. madridistę. Nie tędy droga panie prezesie.

Z drugiej jednak strony dziwię się tym piłkarzom. To nie są żebracy leżący gdzieś za śmietnikiem w koszulkach Barcelony, którzy otrzymali wielomilionową ofertę od Realu. Ofertę, która zmieniłaby życie. To gwiazdy, które mogłyby grać wszędzie, gdzie by tylko chciały. Mimo to sami wystawiają się na pośmiewisko.

Czy,Czy, rzeczywiście można kupić każdego? A jeśli tak, to jaka jest Wasza cena?

FabregasFabregas i Neymar, to ostatnie przypadki z Barcelony, którzy wybrali klub swoich marzeń, mimo że inne wielkie firmy proponowały im dużo większe pieniądze. Oczywiście za pensję w wysokości 6 milionów euro da się żyć w królews-kich luksusach, ale warto docenić to, że mimo wszystko wybrali mniejsze pieniądze.

Przypadek Hiszpana jest jeszcze bardziej wyjątkowy. Kataloński pomocnik dopłacił do swojego transferu. Zrobił to też Javier Mascherano, który zrezygnował z części wynagrodzenia, a dodatkowo odmówił wystąpienia w europejs-kich pucharach jeszcze w barwach Liverpoolu, tylko dlatego, żeby móc i pomagać Barcelonie w Lidze Mistrzów. w Lidze Mistrzów.

Chyba każdy pamięta, jak wielki wkład w końcowy tryumf Blaugrany w tych rozgrywkach, miał były

kapitan swojej reprezentacji. Ile poświęcenia włożył grę. Tego się kupić nie da za żadne pieniądze.

ŻebyŻeby nie było, że czepiam się tylko Realu Madryt, spójrzmy też na ich rywala zza miedzy. Atletico to klub, który spośród hiszpańskich zespołów poczynił ostatnio największe postępy. Z Diego Simeone Rojiblancos nie tylko zaczęli grać przyjemnie dla oka, ale także do klubowych gablotek z pucharami zaczęły przybywać kolejne trofea.trofea. Wystarczy powiedzieć, że sezon temu pokonali w finale Ligi Europy Athletic Bilbao, deklasując Basków 3:0, a w tym roku pokonali po kilkunastu latach Królewskich w finale Pucharu Króla i to na Bernabeu!

Argentyńczyk wcale nie miał łatwego zadania. Z klubu rok rocznie odchodziły największe gwiazdy szukające sukcesów. Forlan, De Gea,

A jednak. Diego Simeone, za pieniądze uzyskane ze sprzedaży Kuna, sprowadził Bestię z Porto. Falcao, który uchodził za piłkarza gorszego niż ex-zawodnik Atletico, został kupiony za większe pieniądze niż napastnik Argentyny. Szalony ruch, a jednak wypalił. To Falcao stał się trzecim najlep-szym napastnikiem ligi (po Messim i Cristiano). To Falcao, pozwolił Atletico uplasować się na podium. To Kolumbijczyk był filarem swojego zespołu. To on miał być liderem swojej drużyny. Drużyny zbu-dowanej z takim trudem przez Simeone.

Wszystko jak o kant dupy potłuc. Kiedy miał nadejść prawdziwy sprawdzian dla Atletico i Falcao, jakim jest Liga Mistrzów, Kolumbijczyk

przeniósł się do Monaco. Do beniaminka. Do dużo słabszej ligi. Ale - no właśnie - dla pieniędzy. To na pewno wielka strata dla La Ligi, ale i dla sportu. Bo z całym szacunkiem dla Torresa, ale sto razy bardziej wolałbym oglądać w Champions League Radamela niż właśnie Fernando.

DecyzjaDecyzja Kolumbijczyka bardzo mnie rozczarowała. Jeszcze kilka miesięcy temu gazety ścigały się w przewidywaniu gdzie trafi jeden z najlepszych

snajperów ostatnich lat. Real, Chelsea, United. Wystarczyło, że rosyjski miliarder zaproponował kosmiczny kontrakt i ambicje stały się sprawą drugoplanową. Szkoda...

Szejkowie,Szejkowie, Rosjanie i Perez psują rynek jak tylko mogą. Nie jest jednak jeszcze tak źle, skoro piłkarz nazywany przez wielu Kenem, bawidamkiem i hulajduszą wybiera barwy, a nie kasę. Materializm to nie wszystko. I niech wszyscy kibice Realu i United śmieją się z Neymara ile wlezie. Brazylijczyk udowodnił na Pucharze Konfederacji, żeże jest wielki, a swoim transferem, że mylili się co do niego.

A Ronaldo i Rooney? Cóż, chodzą smutni, bo są "nieodpowiednio docenieni".

Czy naprawdę wszystko można kupić? Szejkowie, Rosjanie i Perez psują rynek jak tylko mogą. Na szczęście można doszukać się przykładów w nowożytnej historii, które potwierdzają, iż materializm to wciąż nie jest wszystko. ADAM FATTAH

Wszystko ma swoją cenę?

nazwiska robią wrażenie. Zwłaszcza transfer rodaka Simeone do Man- chesteru City pozwolił myśleć, że już w klubie z Madrytu lepiej nie będzie.

Flash BlogFCB Lipiec 2013

Page 6: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Sprawdzam Pana, Panie Rosell

SPRAWDZAM PANA, PANIE ROSELLTemat numeru:

- Chciałbym, żeby Guardiola został z nami na wiele lat. Marzy mi się taki model współpracy z drużyną jak w Manchesterze United - tak jeszcze trzy lata temu mówił Sandro Rosell. To jedna z wielu nies- pełnionych obietnic wyborczych prezesa Barcelony.

JakiśJakiś czas temu Joan Laporta udzielił dość mocnego wywiadu, w którym zaatakował obecny zarząd FC Barcelony. Mam niejasne wrażenie, że ów wywiad przeszedł raczej bez echa, a cules potraktowali go raczej jako ciekawostkę dnia. Tymczasem Laporta odniósł się do wielu spraw i zachowań Rosella, które przeczą temu, co zapowiadał w swoim programie wyborczym. zapowiadał w swoim programie wyborczym.

Najpierw trzeba mu oddać inną rzecz. Wielu kibiców oburza się dziś na reklamy na koszulkach, występy Barcelony w różnych, dziwnych miejscach na świecie. Fanom nie podobają się oszczędnościowe rządy Hiszpana i sprawy transfer-owe. Problem w tym, że wystarczy wczytać się w program wyborczy, aby zobaczyć, że Rosell naj-zwyczajniej w świecie... zapowiadał taką właśnie politykę. Śmiało można rzecz, że socios sami wszystkim zgotowali ten los. Nie jest jednak tak do końca kryształowo. Weźmy pod lupę kilka spraw.

Do tej pory najpoważniejszą sprawą pod rządami Rosella było odejście Guardioli. Zakończyła się pewna era, bo odszedł trener, który wygrał z Blaugraną wszystko, co tylko było do wygrania. Ostatnie miesiące jego pracy nie były takie, jak powinny, notował wiele wpadek i sprawiał wrażenie wypalonego. Jednak cules i tak uwielbiali MisteraMistera i stali za nim murem. W przedwyborczych wypowiedziach Rosell nieustannie dawał do zro-zumienia, że Guardiola ma jego pełne poparcie.

Już wtedy, co wyraźniej widać dopiero dziś, pojawiały się rysy na szkle tej wspaniałej, jak mówił sam Rosell - przeszło 20 letniej, przyjaźni. Przede

wszystkim, kandydat na prezesa dawał do zro-zumienia, że nie pozwoli Pepowi decydować o transferach. Za kadencji Laporty Guardiola miał takich zawodników, jakich chciał mieć. Faktem jest, to trzeba podkreślić, że wiele z tych transakcji było nietrafionych (vide: Dmytro Czyhrynski, który kosztował krocie i kompletnie się nie sprawdził). ZZ jednej strony, plus za to, że ograniczył wydatki. Z drugiej, już podczas wyborów dawał delikatnie do zrozumienia, że nie do końca ufa Guardioli.

Niestety, dziś możemy jedynie oprzeć się na domysłach. Guardiola jest już po prezentacji w Bayernie Monachium, a w Barcelonie na ławce zasiada Tito Vilanova. Nie dowiemy się, czy odejście Guardioli i jego brak zapału w ostatnich miesiącach wynikał z polityki Rosella wobec niego. Fakty są takie, że od początku między prezesem a a Guardiolą brakowało chemii. Pep był przecież postrzegany jako człowiek Laporty i Cruyffa, których Rosell nie może strawić. Zarówno prezes, jak i trener prezentowali odmienną myśl. Podczas gdy Mistera cechowała skromność i szacunek do rywala, prezes potrafił palnąć przed meczem z Realem, że Duma Katalonii znów wygra 5:0.

Guardiola miał pracować w Barcelonie wiele lat, a pod wodzą Rosella wytrzymał zaledwie dwa lata. Jeszcze krócej, jako honorowy prezes, ostał się Johan Cruyff. Holender otrzymał ten tytuł od Laporty i jego zarządu. Rosellowi od początku się to nie podobało i - w przeciwieństwie do sytuacji z Guardiolą - mówił o tym otwarcie. - Nie ma w statuciestatucie takiego stanowiska jak honorowy prezes. Jeśli wygram, to na pewno pochylę się nad tą sprawą, ale decyzję skonsultuję z kibicami - zapowiadał w kwietniu 2010 roku. To był czysty blef. Kiedy tylko przejął stery klubu, jedną z pier-wszych decyzji było pozbawienie Holendra tytułu. To woda na młyn dla jego przeciwników, wszak „Boski Johan” to człowiek Laporty, jego mentor i doradca. Tym samym, już jedną z pierwszych decyzji, Rosell postawił się w mocnej opozycji do poprzednika.

O ile jednak pozbawienie Cruyffa honorów to tylko pstryczek w nos dla Laporty, to już reklama na koszulkach urasta do rangi problemu. Poprzednik Rosella był bliski sprzedania miejsca na koszulkach, ale - między innymi za namową holenderskiego doradcy - zrezygnował z tego pomysłu i umieścił na koszulkach logo UNICEF. KilkaKilka lat temu Rosell zaatakował go, że współpracuje z uzbeckim reżimem. Zarzuty były dość poważne - na Camp Nou miały płynąć grube miliony od ludzi, których porównuje się do Hitlera czy Stalina. Rosell zarzucał adwersarzowi hipokryzję, bo z jednej strony UNICEF, a z drugiej Uzbekistan, w którym dzieci zmuszane są do katorżniczej pracy. katorżniczej pracy.

Jak to jednak w takich przypadkach bywa, kiedy Rosell doszedł do władzy, zapomniał o swoich zarzutach. Za 30 milionów euro sprzedał miejsce na koszulkach katarskiej fundacji. Problem w tym, że wielokrotnie pojawiały się wobec niej zarzuty o współpracę z organizacjami terrorystycznymi,

głównie Hamasem. Oczywiście, szybko znaleźli się obrońcy, którzy błyskali do kamer dokumentami, w których rzecznik prasowy hiszpańskiej ambasady w Izraelu stwierdzał, że sprawę badał i nic nie odnalazł. Wiadomo, że w takich sytuacjach nikt nie ma napisane w statucie: „Wspieramy terroryzm”. Niby nic nie znaleziono, ale niesmak pozostał,pozostał, bo przecież podobno Barcelona to „Mes que un club”. Tylko nikomu nie chodziło chyba o postrzeganie tego hasła w kontekście terroryzmu.

Kolejna sprawa to Camp Nou. Nieszczęsne, stare, dobre Camp Nou, które wciąż pozostaje solą w oku. Temat modernizacji stadionu przewija się od ładnych kilku lat. Jeszcze za rządów Laporty powstał nawet projekt i wizualizacja. Nowy prezes oczywiście wyrzucił to wszystko do śmietnika (w imię oszczędności i ekonomicznej polityki). PodczasPodczas wyborów ostro zapowiadał, że już za parę lat wszyscy cules będą cieszyli się nowym i olśniewającym stadionem. Niestety, i te plany pozostały jedynie w sferze marzeń. Dziś sprawa Camp Nou wygląda tak, że nie wiadomo praktyc-znie nic. Nie ma projektu, planów, ostatnio przebąkuje się o jakimś referendum wśród kibiców. Nie tak to jednak miało wyglądać po trzech latach kadencji.

Pozostaje szereg wielu innych decyzji, które dziś możemy podłączyć pod dbanie o wizerunek klubu. Na pierwszy plan wysuwa się sprawa Erica Abidala i Tito Vilanovy. Dwa podobne przypadki i dwa skrajnie różne podejścia do sprawy. Abidal bardzo chciał zostać w Barcelonie. Francuz robił wszystko, żeby przekonać do siebie zarząd, pod koniec sezonusezonu naprawdę imponował formą. Jego lekarze również zapewniali - nowotwór i przeszczep choroby nie przeszkadzają w tym, żeby Eric pograł jeszcze ze dwa sezony. Mało tego, „Abi” tak dobrze czuł się na Camp Nou, że był gotów mocno zejść z ceny i grać za naprawdę małe pieniądze. Nic z tego.

beinsport.tv

Kilka lat temu Rosell zaatakował go [La- portę], że współpra- cuje z uzbeckim re- żimem. Zarzuty były dość poważne - na Camp Nou miały płynąć grube miliony od ludzi, których porównujeporównuje się do Hitlera czy Stalina. Jak to jednak w takich przypadkach bywa, kiedy Rosell doszedł do władzy, zapomniał o swoich zarzutach.

Fot: blogs.grada360.com

Flash BlogFCB Lipiec 2013

Page 7: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Sprawdzam Pana, Panie Rosell

SPRAWDZAM PANA, PANIE ROSELLTemat numeru:

- Chciałbym, żeby Guardiola został z nami na wiele lat. Marzy mi się taki model współpracy z drużyną jak w Manchesterze United - tak jeszcze trzy lata temu mówił Sandro Rosell. To jedna z wielu nies- pełnionych obietnic wyborczych prezesa Barcelony.

JakiśJakiś czas temu Joan Laporta udzielił dość mocnego wywiadu, w którym zaatakował obecny zarząd FC Barcelony. Mam niejasne wrażenie, że ów wywiad przeszedł raczej bez echa, a cules potraktowali go raczej jako ciekawostkę dnia. Tymczasem Laporta odniósł się do wielu spraw i zachowań Rosella, które przeczą temu, co zapowiadał w swoim programie wyborczym. zapowiadał w swoim programie wyborczym.

Najpierw trzeba mu oddać inną rzecz. Wielu kibiców oburza się dziś na reklamy na koszulkach, występy Barcelony w różnych, dziwnych miejscach na świecie. Fanom nie podobają się oszczędnościowe rządy Hiszpana i sprawy transfer-owe. Problem w tym, że wystarczy wczytać się w program wyborczy, aby zobaczyć, że Rosell naj-zwyczajniej w świecie... zapowiadał taką właśnie politykę. Śmiało można rzecz, że socios sami wszystkim zgotowali ten los. Nie jest jednak tak do końca kryształowo. Weźmy pod lupę kilka spraw.

Do tej pory najpoważniejszą sprawą pod rządami Rosella było odejście Guardioli. Zakończyła się pewna era, bo odszedł trener, który wygrał z Blaugraną wszystko, co tylko było do wygrania. Ostatnie miesiące jego pracy nie były takie, jak powinny, notował wiele wpadek i sprawiał wrażenie wypalonego. Jednak cules i tak uwielbiali MisteraMistera i stali za nim murem. W przedwyborczych wypowiedziach Rosell nieustannie dawał do zro-zumienia, że Guardiola ma jego pełne poparcie.

Już wtedy, co wyraźniej widać dopiero dziś, pojawiały się rysy na szkle tej wspaniałej, jak mówił sam Rosell - przeszło 20 letniej, przyjaźni. Przede

wszystkim, kandydat na prezesa dawał do zro-zumienia, że nie pozwoli Pepowi decydować o transferach. Za kadencji Laporty Guardiola miał takich zawodników, jakich chciał mieć. Faktem jest, to trzeba podkreślić, że wiele z tych transakcji było nietrafionych (vide: Dmytro Czyhrynski, który kosztował krocie i kompletnie się nie sprawdził). ZZ jednej strony, plus za to, że ograniczył wydatki. Z drugiej, już podczas wyborów dawał delikatnie do zrozumienia, że nie do końca ufa Guardioli.

Niestety, dziś możemy jedynie oprzeć się na domysłach. Guardiola jest już po prezentacji w Bayernie Monachium, a w Barcelonie na ławce zasiada Tito Vilanova. Nie dowiemy się, czy odejście Guardioli i jego brak zapału w ostatnich miesiącach wynikał z polityki Rosella wobec niego. Fakty są takie, że od początku między prezesem a a Guardiolą brakowało chemii. Pep był przecież postrzegany jako człowiek Laporty i Cruyffa, których Rosell nie może strawić. Zarówno prezes, jak i trener prezentowali odmienną myśl. Podczas gdy Mistera cechowała skromność i szacunek do rywala, prezes potrafił palnąć przed meczem z Realem, że Duma Katalonii znów wygra 5:0.

Guardiola miał pracować w Barcelonie wiele lat, a pod wodzą Rosella wytrzymał zaledwie dwa lata. Jeszcze krócej, jako honorowy prezes, ostał się Johan Cruyff. Holender otrzymał ten tytuł od Laporty i jego zarządu. Rosellowi od początku się to nie podobało i - w przeciwieństwie do sytuacji z Guardiolą - mówił o tym otwarcie. - Nie ma w statuciestatucie takiego stanowiska jak honorowy prezes. Jeśli wygram, to na pewno pochylę się nad tą sprawą, ale decyzję skonsultuję z kibicami - zapowiadał w kwietniu 2010 roku. To był czysty blef. Kiedy tylko przejął stery klubu, jedną z pier-wszych decyzji było pozbawienie Holendra tytułu. To woda na młyn dla jego przeciwników, wszak „Boski Johan” to człowiek Laporty, jego mentor i doradca. Tym samym, już jedną z pierwszych decyzji, Rosell postawił się w mocnej opozycji do poprzednika.

O ile jednak pozbawienie Cruyffa honorów to tylko pstryczek w nos dla Laporty, to już reklama na koszulkach urasta do rangi problemu. Poprzednik Rosella był bliski sprzedania miejsca na koszulkach, ale - między innymi za namową holenderskiego doradcy - zrezygnował z tego pomysłu i umieścił na koszulkach logo UNICEF. KilkaKilka lat temu Rosell zaatakował go, że współpracuje z uzbeckim reżimem. Zarzuty były dość poważne - na Camp Nou miały płynąć grube miliony od ludzi, których porównuje się do Hitlera czy Stalina. Rosell zarzucał adwersarzowi hipokryzję, bo z jednej strony UNICEF, a z drugiej Uzbekistan, w którym dzieci zmuszane są do katorżniczej pracy. katorżniczej pracy.

Jak to jednak w takich przypadkach bywa, kiedy Rosell doszedł do władzy, zapomniał o swoich zarzutach. Za 30 milionów euro sprzedał miejsce na koszulkach katarskiej fundacji. Problem w tym, że wielokrotnie pojawiały się wobec niej zarzuty o współpracę z organizacjami terrorystycznymi,

głównie Hamasem. Oczywiście, szybko znaleźli się obrońcy, którzy błyskali do kamer dokumentami, w których rzecznik prasowy hiszpańskiej ambasady w Izraelu stwierdzał, że sprawę badał i nic nie odnalazł. Wiadomo, że w takich sytuacjach nikt nie ma napisane w statucie: „Wspieramy terroryzm”. Niby nic nie znaleziono, ale niesmak pozostał,pozostał, bo przecież podobno Barcelona to „Mes que un club”. Tylko nikomu nie chodziło chyba o postrzeganie tego hasła w kontekście terroryzmu.

Kolejna sprawa to Camp Nou. Nieszczęsne, stare, dobre Camp Nou, które wciąż pozostaje solą w oku. Temat modernizacji stadionu przewija się od ładnych kilku lat. Jeszcze za rządów Laporty powstał nawet projekt i wizualizacja. Nowy prezes oczywiście wyrzucił to wszystko do śmietnika (w imię oszczędności i ekonomicznej polityki). PodczasPodczas wyborów ostro zapowiadał, że już za parę lat wszyscy cules będą cieszyli się nowym i olśniewającym stadionem. Niestety, i te plany pozostały jedynie w sferze marzeń. Dziś sprawa Camp Nou wygląda tak, że nie wiadomo praktyc-znie nic. Nie ma projektu, planów, ostatnio przebąkuje się o jakimś referendum wśród kibiców. Nie tak to jednak miało wyglądać po trzech latach kadencji.

Pozostaje szereg wielu innych decyzji, które dziś możemy podłączyć pod dbanie o wizerunek klubu. Na pierwszy plan wysuwa się sprawa Erica Abidala i Tito Vilanovy. Dwa podobne przypadki i dwa skrajnie różne podejścia do sprawy. Abidal bardzo chciał zostać w Barcelonie. Francuz robił wszystko, żeby przekonać do siebie zarząd, pod koniec sezonusezonu naprawdę imponował formą. Jego lekarze również zapewniali - nowotwór i przeszczep choroby nie przeszkadzają w tym, żeby Eric pograł jeszcze ze dwa sezony. Mało tego, „Abi” tak dobrze czuł się na Camp Nou, że był gotów mocno zejść z ceny i grać za naprawdę małe pieniądze. Nic z tego.

beinsport.tv

Kilka lat temu Rosell zaatakował go [La- portę], że współpra- cuje z uzbeckim re- żimem. Zarzuty były dość poważne - na Camp Nou miały płynąć grube miliony od ludzi, których porównujeporównuje się do Hitlera czy Stalina. Jak to jednak w takich przypadkach bywa, kiedy Rosell doszedł do władzy, zapomniał o swoich zarzutach.

Fot: blogs.grada360.com

Flash BlogFCB Lipiec 2013

FELIETON 7

Page 8: Flash BlogFCB Lipiec 2013

- Chciałbym, żeby Guardiola został z nami na wiele lat. Marzy mi się taki model współpracy z drużyną jak w Manchesterze United - tak jeszcze trzy lata temu mówił Sandro Rosell. To jedna z wielu nies- pełnionych obietnic wyborczych prezesa Barcelony.

JakiśJakiś czas temu Joan Laporta udzielił dość mocnego wywiadu, w którym zaatakował obecny zarząd FC Barcelony. Mam niejasne wrażenie, że ów wywiad przeszedł raczej bez echa, a cules potraktowali go raczej jako ciekawostkę dnia. Tymczasem Laporta odniósł się do wielu spraw i zachowań Rosella, które przeczą temu, co zapowiadał w swoim programie wyborczym. zapowiadał w swoim programie wyborczym.

Najpierw trzeba mu oddać inną rzecz. Wielu kibiców oburza się dziś na reklamy na koszulkach, występy Barcelony w różnych, dziwnych miejscach na świecie. Fanom nie podobają się oszczędnościowe rządy Hiszpana i sprawy transfer-owe. Problem w tym, że wystarczy wczytać się w program wyborczy, aby zobaczyć, że Rosell naj-zwyczajniej w świecie... zapowiadał taką właśnie politykę. Śmiało można rzecz, że socios sami wszystkim zgotowali ten los. Nie jest jednak tak do końca kryształowo. Weźmy pod lupę kilka spraw.

Do tej pory najpoważniejszą sprawą pod rządami Rosella było odejście Guardioli. Zakończyła się pewna era, bo odszedł trener, który wygrał z Blaugraną wszystko, co tylko było do wygrania. Ostatnie miesiące jego pracy nie były takie, jak powinny, notował wiele wpadek i sprawiał wrażenie wypalonego. Jednak cules i tak uwielbiali MisteraMistera i stali za nim murem. W przedwyborczych wypowiedziach Rosell nieustannie dawał do zro-zumienia, że Guardiola ma jego pełne poparcie.

Już wtedy, co wyraźniej widać dopiero dziś, pojawiały się rysy na szkle tej wspaniałej, jak mówił sam Rosell - przeszło 20 letniej, przyjaźni. Przede

Rosell i spółka pokazali mu drzwi, jednocześnie zapewniając, że po zakończeniu kariery znów mu je otworzą. - Nie podoba mi się to, co Rosell zrobił z Erikiem. To kompletnie nie pasuje do hasła i wartości Barcelony - grzmi Laporta w wywiadzie. Ciężko się z nim nie zgodzić. Jeszcze jedna sprawa - prezes lekką ręką pozbył się doświadczonego obrońcy,obrońcy, który mógł z powodzeniem grać na lewej stronie i na środku bloku defensywnego. Ale cóż, akurat w poprzednim sezonie ta formacja spisywała się bez zarzutu, a Vilanova przebierał w graczach jak w ulęgałkach.

Z kolei Vilanova, choć na swoim stanowisku spisywał się mocno średnio, dostał pełne poparcie i zapewnienia o pełnej współpracy. Czyż to nie dziwne? Szkoleniowiec wywalczył mistrzostwo Hiszpanii, pobił punktowy rekord, ale jednocześnie skompromitował się w Lidze Mistrzów. Nie popisał się także jeśli chodzi o przygotowanie zespołu do sezonu.sezonu. Teraz z kolei słyszymy, że uparł się na transfer iago Silvy i jest gotów wyprzedać połowę składu, z utalentowanym iago na czele. Trochę to nie współgra z tezami prezesa, jakoby trener nie powinien mieć pełni władzy w zespole...

Kolejna sprawa, która gdzieś uwiera dumę socios. Andoni Zubizarreta zastąpił na stanowisku dyrek-tora generalnego Txiki Begiristaina. Można się czepiać Txikiego, że zgadzał się na wielomilionowe transfery, ale trzeba mu oddać jedno - potrafił negocjować. Tymczasem dwa najważniejsze trans-fery za kadencji Rosella, czyli te Fabregasa

i Neymara, ciągnęły się niemiłosiernie. Legendarny bramkarz Barcelony nie potrafi odpowiednio ustawić się w czasie negocjacji tak, żeby to on, jako przedstawiciel klubu, rozdawał karty.

SporoSporo grzechów obciąża sumienie Rosella. Przede wszystkim, to prezes, który myśli zbyt ekonomi-cznie i za bardzo patrzy na klub jako na markę, którą można sprzedać. Barcelona ma długi, ale nie bądźmy dziećmi - któż w dzisiejszym futbolu ich nie ma? Kluby angielskie, które zarabiają krocie na

transmisjach, jednocześnie naciągają budżety do granic możliwości i zaciągają setki kredytów. Takie czasy. Można chwalić Rosella za to, że dba o finanse klubu i prowadzi zbilansowaną politykę finansową. Nie można jednak nie patrzeć z coraz większą nerwowością na to, jak Barcelona zamienia się w objazdowy folwark, któremu każdy może zapłacić za występ. może zapłacić za występ.

8 FELIETON

Flash BlogFCB Lipiec 2013

Czy Sandro Rosell jestjeszcze w stanie odbudować swojąreputację wśród cules?

Fot: FCBarca.com

Page 9: Flash BlogFCB Lipiec 2013

- Chciałbym, żeby Guardiola został z nami na wiele lat. Marzy mi się taki model współpracy z drużyną jak w Manchesterze United - tak jeszcze trzy lata temu mówił Sandro Rosell. To jedna z wielu nies- pełnionych obietnic wyborczych prezesa Barcelony.

JakiśJakiś czas temu Joan Laporta udzielił dość mocnego wywiadu, w którym zaatakował obecny zarząd FC Barcelony. Mam niejasne wrażenie, że ów wywiad przeszedł raczej bez echa, a cules potraktowali go raczej jako ciekawostkę dnia. Tymczasem Laporta odniósł się do wielu spraw i zachowań Rosella, które przeczą temu, co zapowiadał w swoim programie wyborczym. zapowiadał w swoim programie wyborczym.

Najpierw trzeba mu oddać inną rzecz. Wielu kibiców oburza się dziś na reklamy na koszulkach, występy Barcelony w różnych, dziwnych miejscach na świecie. Fanom nie podobają się oszczędnościowe rządy Hiszpana i sprawy transfer-owe. Problem w tym, że wystarczy wczytać się w program wyborczy, aby zobaczyć, że Rosell naj-zwyczajniej w świecie... zapowiadał taką właśnie politykę. Śmiało można rzecz, że socios sami wszystkim zgotowali ten los. Nie jest jednak tak do końca kryształowo. Weźmy pod lupę kilka spraw.

Do tej pory najpoważniejszą sprawą pod rządami Rosella było odejście Guardioli. Zakończyła się pewna era, bo odszedł trener, który wygrał z Blaugraną wszystko, co tylko było do wygrania. Ostatnie miesiące jego pracy nie były takie, jak powinny, notował wiele wpadek i sprawiał wrażenie wypalonego. Jednak cules i tak uwielbiali MisteraMistera i stali za nim murem. W przedwyborczych wypowiedziach Rosell nieustannie dawał do zro-zumienia, że Guardiola ma jego pełne poparcie.

Już wtedy, co wyraźniej widać dopiero dziś, pojawiały się rysy na szkle tej wspaniałej, jak mówił sam Rosell - przeszło 20 letniej, przyjaźni. Przede

Rosell i spółka pokazali mu drzwi, jednocześnie zapewniając, że po zakończeniu kariery znów mu je otworzą. - Nie podoba mi się to, co Rosell zrobił z Erikiem. To kompletnie nie pasuje do hasła i wartości Barcelony - grzmi Laporta w wywiadzie. Ciężko się z nim nie zgodzić. Jeszcze jedna sprawa - prezes lekką ręką pozbył się doświadczonego obrońcy,obrońcy, który mógł z powodzeniem grać na lewej stronie i na środku bloku defensywnego. Ale cóż, akurat w poprzednim sezonie ta formacja spisywała się bez zarzutu, a Vilanova przebierał w graczach jak w ulęgałkach.

Z kolei Vilanova, choć na swoim stanowisku spisywał się mocno średnio, dostał pełne poparcie i zapewnienia o pełnej współpracy. Czyż to nie dziwne? Szkoleniowiec wywalczył mistrzostwo Hiszpanii, pobił punktowy rekord, ale jednocześnie skompromitował się w Lidze Mistrzów. Nie popisał się także jeśli chodzi o przygotowanie zespołu do sezonu.sezonu. Teraz z kolei słyszymy, że uparł się na transfer iago Silvy i jest gotów wyprzedać połowę składu, z utalentowanym iago na czele. Trochę to nie współgra z tezami prezesa, jakoby trener nie powinien mieć pełni władzy w zespole...

Kolejna sprawa, która gdzieś uwiera dumę socios. Andoni Zubizaretta zastąpił na stanowisku dyrek-tora generalnego Txiki Begiristaina. Można się czepiać Txikiego, że zgadzał się na wielomilionowe transfery, ale trzeba mu oddać jedno - potrafił negocjować. Tymczasem dwa najważniejsze trans-fery za kadencji Rosella, czyli te Fabregasa

i Neymara, ciągnęły się niemiłosiernie. Legendarny bramkarz Barcelony nie potrafi odpowiednio ustawić się w czasie negocjacji tak, żeby to on, jako przedstawiciel klubu, rozdawał karty.

SporoSporo grzechów obciąża sumienie Rosella. Przede wszystkim, to prezes, który myśli zbyt ekonomi-cznie i za bardzo patrzy na klub jako na markę, którą można sprzedać. Barcelona ma długi, ale nie bądźmy dziećmi - któż w dzisiejszym futbolu ich nie ma? Kluby angielskie, które zarabiają krocie na

transmisjach, jednocześnie naciągają budżety do granic możliwości i zaciągają setki kredytów. Takie czasy. Można chwalić Rosella za to, że dba o finanse klubu i prowadzi zbilansowaną politykę finansową. Nie można jednak nie patrzeć z coraz większą nerwowością na to, jak Barcelona zamienia się w objazdowy folwark, któremu każdy może zapłacić za występ. może zapłacić za występ.

beinsport.tv

Flash BlogFCB Lipiec 2013

Czy Sandro Rosell jestjeszcze w stanie odbudować swojąreputację wśród cules?

Fot: FCBarca.com

Page 10: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Co Pan sądzi o poprzednim sezonie? Czy można mówić o klęsce drużyny czy też Mistrzostwo Hiszpanii rekompensuje bolesne porażki z Realem i Bayernem?

WW każdej dobrej drużynie, nawet jeżeli nazywa się Barcelona, jest lekki kryzys w trakcie sezonu i tutaj rzeczywiście te porażki z Realem trochę wybiły z rytmu zawodników Barcelony. Kontuzje i inne sytuacje, które tam były niejasne, na przykład z bramkarzem, który miał odchodzić, czy też inne sprawy spowodowały, że nie było idealnej atmos-feryfery do pokazania pełni swoich umiejętności. No i też przede wszystkim kontuzja Messiego. Pamiętamy, że w tym pierwszym meczu z PSG odniósł kontuzję, a w drugim meczu, żeby ratować drużynę, wszedł na boisko z niewyleczoną kontuzją i gdyby nie on, to Barcelona praw-dopodobnie nie przeszłaby do następnej rundy. To spowodowało, że w następnych meczach – szczególnie w Lidze Mistrzów - zawodnik ten był cieniem samego siebie. Moim zdaniem, te wszys-tkie okoliczności spowodowały to, że drużyna była w słabszej dyspozycji. Ale to jest zawsze FC Barcelona i zdobycie mistrzostwa Hiszpanii jest ważne. To jest bardzo dobre, dlatego że odebrali ten tytuł odwiecznemu rywalowi, Realowi Madryt. Owszem, przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że Barcelona wygrywa wszystko po drodze, ale w tym przypadku przeciwnicy wykorzystali „słabość“ Barcy i Barcelona po prostu nie dała rady.

Jaką Pana zdaniem odpowiedzialność ponosi Tito Vilanova? Czy to właściwy trener na tej pozycji?

ToTo jest trener, który osiągnął spore rezultaty, na początku był przecież w niektórych statystykach zdecydowanie lepszy od Guardioli. To nieszczęście, które mu się zdarzyło, ta choroba spowodowała, że w jakimś stopniu drużyna została wybita z rytmu. Jego następca działał wprawdzie w porozumieniu z nim, ale to już nie jest to samo. Te perturbacje, ta podwójnapodwójna zmiana trenera, na pewno wpłynęła negatywnie na drużynę, bo to są przede wszystkim ludzie. Bardzo dobrzy zawodnicy, ale przede wszystkim ludzie, reagują na to, co się dzieje wokół nich jak każdy normalny człowiek, a poważna choroba trenera w dużym stopniu na nich wpłynęła, jestem tego pewny. Suma tych wszyst-kich czynników: kontuzje, zmian trenera, deklaracja, Valdesa czy inne - wpłynęła na to, że Barcelona nie była tą Barceloną do której byliśmy przyzwyczajeni.

Czy w takim razie Vilanova powinien w przyszłym sezonie dalej pełnić funkcję trenera?

Nie wiem jaka jest jego sytuacja zdrowotna, jak to wszystko wygląda. Jeżeli jest zdrowy, to absolutnie zasługuje na to, żeby być trenerem tej drużyny. Ale musi być na początku przygotowań. A te przy-gotowania zaczynają się już bardzo niedługo. Jeżeli

10 WYWIAD

jest wszystko w porządku z jego zdrowiem to powinien absolutnie pozostać trenerem FC Barcelony.

Nawiązując do przyszłego sezonu – transfer Neymara: Dobry ruch czy też nie?

ToTo jest zawodnik, o którym się mówi na Zachodzie od kilku lat, wiele klubów go chciało, a zdecydował się na Barcelonę. To na pewno będzie wzmocnie-nie, ale nie wiadomo jak się tam odnajdzie. Wielcy zawodnicy przed nim przychodzili (np. Ibrahimovic) i musieli odejść ze względu na to, że ta drużyna ma swój styl i swoje punkty, wokół którychktórych wszystko się toczy. Zobaczymy czy zostanie zaakceptowany, czy wkomponuje się w drużynę Barcelony. Chociaż niektórzy zawodnicy też tam mają słabsze okresy, to jest drużyna, która właściwie gra na pamięć i wejście w łaski zespołu jest niezwykle trudne.

Czy zarząd nie popełnił błędu przeznaczając środki na transfery na Neymara, a nie na wzmoc-nienia formacji obronnej?

Był problem z obroną, ale jeżeli drużyna Barcelony gra tak ofensywnie, to gdy ci ofensywni zawodnicy są w słabszej dyspozycji, to się automatycznie potem odbija na obronie, dlatego że musi ponosić większy ciężar gry w trakcie meczów. Moim zdaniem, trener czy też działacze, którzy są bardzo doświadczonymi działaczami, wiedzą co robią i te decyzje,decyzje, które podjęli, na pewno są decyzjami słusznymi.

Flash BlogFCB Lipiec 2013

“Wszystko znowu bedzie zalezec od Messiego”

Były piłkarz oraz aktualny trener, komentator sportowy oraz ekspert piłkarski odpowiedział nam na kilka pytań, związanych z przyszłością hiszpańskiego i euro- pejskiego futbolu. Stefan Białas, bo o tym Panu mowa, wypowiedział się między innymi na temat pracy Tito Vilanovy, transferu Neymara, decyzji zarządu wobec Erika Abidala oraz o ewentualnej grze... Roberta Lewandowskiego w FC Barcelonie. Gorąco polecamy lekturę wywiadu, a rozmowę przeprowadził Maciej Baranowski.

legionisci.com

Page 11: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Wywiad ze Stefanem Białasem: Wszystko znowu będzie zależeć od Messiego

Mówiąc o transferach, czy Robert Lewandowski poradziłby sobie w Barcelonie?

DlaDla mnie najlepszym rozwiązaniem dla Roberta Lewandowskiego jest Borussia Dortmund. Zmiana tej opcji, odejście z tego klubu, może spowodować, że zawodnik w innym zespole nie będzie tym samym zawodnikiem, którym jest w tej chwili. I dlatego osobiście bardzo cenię sobie to, co zrobił Błaszczykowski, który będzie w tym klubie jeszcze dłużej.dłużej. To rozsądne. Robert Lewandowski jest nieprzeciętnym zawodnikiem, wręcz wybitnym, ale dlatego jest tak doskonałym napastnikiem, bo w tej chwili znalazł się w środowisku osób, szczególnie w ataku, które dopasowały się mental-nie. Te rezultaty, jakie osiąga Robert, te bramki które strzela, to przede wszystkim nie tylko jego inteligencja i umiejętności, ale też dobra współpraca i zrozumienie z współpartnerami. To jest najważniejsze. Nie wiadomo czy byłaby podobna sytuacja w innym klubie, jakikolwiek by to klub nie był. Czy to Barcelona czy Real czy Manchester czy jakiś inny.

Jak Pan widzi przyszły sezon? Kto będzie fawory-tem w Lidze Mistrzów?

Real i Barcelona. Real będzie miał tę przewagę nad Barceloną że tam wielu zawodników miało konflikt z trenerem, który odszedł. Ci zawodnicy będą chcieli na boisku potwierdzić to, że rzeczywiście ta zmiana trenera była konieczna i słuszna. Będą bardzo zmotywowani do każdego meczu. Barcelona będzie chciała odzyskać prymat w w Europie. Wszystko znowu w dużym stopniu będzie zależało od Messiego, który jeżeli jest w dobrej dyspozycji i nie jest kontuzjowany, to ta drużyna jest drużyną na 100%, nawet na 200%. Natomiast jeżeli jest kontuzjowany to, takie jest moje zdanie, ta drużyna może grać na 60-70% swoich umiejętności. Faworytem będzie również obrońcaobrońca trofeum, Bayern, oraz któraś z drużyn angielskich i włoskich.

Jak Pan ocenia decyzję zarządu o nieprze- dłużaniu umowy z Erikiem Abidalem?

Eric Abidal przeszedł bardzo poważną operację, to jest fakt. To że był bardzo wspomagany przez klub, to też nie ulega najmniejszej wątpliwości. Klub dobrze się zachował, bo zaproponował mu pracę po zakończeniu kariery. Natomiast Eric Abidal czuje się jeszcze zawodnikiem, czuje że może grać przez rok, dwa lata. Jeżeli on tak myśli, to klub nie wiążewiąże mu nóg. Natomiast w Barcelonie mieli inną wizję, nie dlatego że nie chcieli pomóc, bo pomagali i pomagają bardzo. Z tego co czytałem

w ,,l'Equipe”, to oni w dalszym ciągu po zakoń- czeniu kariery proponują mu pracę ambasadora.

W takim razie czy Abidala stać jeszcze na grę na najwyższym poziomie?

On tak uważa, natomiast zobaczymy jak to będzie wyglądało w rzeczywistości na boisku.

2020 lipca, Lechia podejmuje FC Barcelonę. Czy będzie Pan wtedy w Gdańsku?

Nie,Nie, nie, te znane drużyny takim systemem meczowym przygotowują się do sezonu, zarabiają parę groszy. Będą w Polsce, “popodrużują” po Europie i potem z tego co wiem polecą na Wschód. Bardzo chętnie zobaczę ten mecz w telewizji, natomiast jechać do Gdańska żeby oglądać Lechię Gdańsk z Barceloną, gdyby to była chociażchociaż jakaś... bo ja wiem... Żadna polska drużyna nie może się równać, nie może się przeciwstawić Barcelonie, nawet w okresie przygotowawczym, mimo że my już będziemy w trakcie sezonu. To jest

mecz towarzyski, zupełnie inaczej wszyscy zawod-nicy podchodzą do takiego meczu. Może gdyby to było spotkanie w Lidze Europejskiej lub ewentual-nie w Lidze Mistrzów, wtedy można by się było pofatygować, natomiast prawdopodobnie nie byłoby łatwo o bilety.

A jakie znaczenie ma ten mecz dla polskiej piłki?

To jest promocja polskiej piłki, że takie kluby chcą do nas przyjeżdżać. To świadczy o tym, że tych stadionów które mamy nie musimy się wstydzić. To są stadiony, które były przygotowane na EURO i dobrze byłoby je wykorzystać nie tylko na jeden mecz w roku z Barceloną. Na te nowe stadiony piłkarskie należy zapraszać czołowe drużyny piłkarskiepiłkarskie świata, bo odnoszę wrażenie, że trochę zmarnowaliśmy entuzjazm turystów - kibiców po fantastycznym, pod względem organizacyjnym, Euro 2012 w Polsce. Przyjazd markowych drużyn kosztuje, ale moim zdaniem bilety na pewno pokryłyby koszty z tym związane, a promocja stadionów, miast i całego kraju - murowana.

beinsport.tv

roosvelta81.pl

Page 12: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Choć letnie okienko transferowe w tym roku oficjalnie otworzyło się parę dni temu, byliśmy świadkami kilku już spektakularnych transferów z i do La Liga. Niektóre kosztowały dziesiątki milionów euro, a niektóre okazały się istotne głównie ze względu na zjawisko i nazwisko piłkarza. Jak zatem przedstawia się top dzie- siątkasiątka najciekawszych ruchów na hiszpańskim rynku transferowym?

Pierwsze miejsce zajął oczywiście Neymar. Jego transfer z Santosu do Barcelony kosztował łącznie 57 miliony euro. Dla wielu jest to wielka niewiadoma, aczkolwiek Puchar Konfederacji mógł być swoistym prologiem gry Brazylijczyka w Barcelonie. Ciągnące się miesiącami (a nawet latami!) rozmowy negocjacyjne w rezultacie się powiodły,powiodły, aczkolwiek mało brakowało, aby Real Madryt był aktualnym pracodawcą Neymara. Prawdę mówiąc - sprawiedliwości stałoby się zadość. W końcu to Królewscy jako pierwsi zain-teresowali się MVP Pucharu Konfederacji 2013.

Drugim ciekawym transferem okazał się Falcao, który został sprowadzony do Monaco z Atletico Madryt za bagatela 60 milionów euro. Jednocześnie zaskakuje suma oraz... sam transfer! Kolumbijczyk mógłby spokojnie mieć pracę w Manchesterze United, Realu Madryt czy Chelsea Londyn, ale wybrał grę dla beniaminka francuskiej ekstraklasy.ekstraklasy. Klasyczny przykład ruchu transfe-rowego, gdzie decydującym i głównym czynnikiem decyzji zawodnika okazały się pieniądze. Smutne.

Top 10 transferów La Liga na starcie okienka transferowego

*STAN NA 3 LIPCA 2013 ROKU

Podium zamyka Isco, sprowadzony z Malagi do Realu Madryt za 30 milionów euro na początku lipca. Ów transfer jest o tyle ciekawy, że w prze- szłości zawodnik podkreślał swoje przywiązanie do... Barcelony. Pomijając już fakt, że jego pies nazywa się "Messi", po internecie do tej pory buszują jego zdjęcia w koszulce Dumy Katalonii. MusiałMusiał się gęsto tłumaczyć po pytaniach dzienni-karzy o swoją kibicowską przynależność. Gdy wyjaśnił, że jego poprzedni pies miał na imię Figo, wielu uznało go za totalnego ściemniacza. Niemniej jednak Isco ma zamiar udowodnić swoją "madryckość" na Santiago Bernabeu i arenach rywali Królewskich.

Tuż za podium plasuje się Jesus Navas i jego transfer z Sevilli do Manchesteru City za kwotę 20 milionów euro. Navas był wychowankiem andaluzyjskiego klubu, pokonując wszelkie etapy awansu od podstaw, budując swoją pozycję w szeregach Palanganas. "Jesus Navas, el adiós de un simbolo eterno", pisały o odejściu piłkarza lokalnelokalne gazety. Trudno powiedzieć w jaki sposób Navas przystosuje się do całkowicie nowego oto-czenia w Anglii, po ponad dekadzie gry w jednym mieście na południu Hiszpanii.

Zdecydowanym sukcesem Rayo Vallecano było "wyprodukowanie" gwiazdy ubiegłego sezonu, jaką był Leo Baptistao. Ten ubogi klub sprzedał swojego młodego grajka do Atletico Madryt za 7 milionów euro. Odkrycie poprzedniego etapu rozgrywek strzeliło siedem goli i zaliczyło siedem

TOP 10 TRANSFERÓW LA LIGA NA STARCIE OKIENKA TRANSFEROWEGO*

asyst w Rayo. Był niewątpliwie motorem napę- dowym madryckiej drużyny i można śmiało rzec, że dorzucił sporą cegiełkę do sukcesu swojej ekipy, jakim niewątpliwie było ósme miejsce po zakończeniu sezonu w La Liga.

SzósteSzóste miejsce to efekt, wydawało się, niekoń- czących się przepychanek między piłkarzem a jego klubem sportowym. Fernando Llorente, niegdyś ikona i wciąż legenda Athletic Bilbao, podpisał kontrakt z Juventusem Turyn. Wychowanek baskijskiej drużyny zerwał wreszcie więzi ze swoim byłym pracodawcą i to, co wydawało się jeszcze dwadwa lata temu niemożliwe, dzisiaj stało się faktem. Liga włoska zostanie wzbogacona o nowego uta-lentowanego piłkarza, natomiast Athletic musi wciąż szukać wśród swoich młodych adeptów kogoś, kto zostanie nowym Fernando Llorente w Kraju Basków. Niestety, ale wydaje się, że siła ataku w postaci Aduriza i Muniaina może nie wystarczyć, czego dowodem była postawa zespołu w poprzednim sezonie.

O kolejnym ważnym pożegnaniu z hiszpańską ekstraklasą można mówić w kontekście transferu Joaquina z Malagi do Fiorentiny za 2 miliony euro. Wychowanek La Liga, bo pierw młodzik Realu Betis, a później dojrzały i znany już gracz Valencii oraz Malagi, postanowił kończyć powoli swoją karierę poza Półwyspem Iberyjskim. Dla andaluzyjskiegoandaluzyjskiego zespołu strzelił 10 goli oraz zaliczył 11 asyst w ubiegłym sezonie. Primera Division traci kolejnego swojego weterana, bez którego trudno będzie sobie wyobrazić kolejne pojedynki hiszpańskich zespołów. Szkoda!

Cóż za powrót do ojczystych stron! Beñat Etxebarria został zakupiony przez Athletic Bilbao z Realu Betis za 8 milionów euro. Choć swoją karierę rozwinął i zbudował w Andaluzji, 26-letni Bask jest tak naprawdę wychowankiem klubu z Bilbao. W Betisie udało mu się zagrać aż 69 meczów w Primera Division, strzelając 10 goli oraz ustanawiającustanawiając wynik 12 asyst. Etxebarria pomagał również Betisowi, gdy ten dołował w Segunda Division. Tam rozegrał 36 spotkań, strzelając cztery bramki. W Athletic Bilbao w Primera Division zagrał zaledwie... sześć minut, zanim został sprze-dany do Realu Betis, jednakże teraz będzie mógł na pewno ten licznik nieco podkręcić.

Podobnie jak w przypadku Rayo Vallecano, Celcie Vigo udało się wychować naprawdę solidnego napastnika. Za 8.2 miliona euro z Celty do Liverpoolu przeszedł Iago Aspas. Dla swojego ojczystego klubu Aspas strzelił aż 50 bramek w 152 spotkaniach. Oczywiście najwięcej z nich udało mu się ustrzelić w Segunda Division, w której rozegrał 102102 mecze, strzelając 34 bramki. Jego ewentual-nym zastępcą ma być Nolito, czyli były gracz między innymi FC Barcelony B i Benfiki Lizbona. Jednak czy 26-latek godnie zastąpi wychowanka Celty?

Sevilla nie pożegnała jedynie Jesusa Navasa tego lata. Były gracz Valencii i wspomnianego klubu z Sewilli, Andres Palop, podpisał kontrakt z Bayerem Leverkusen. Palop rozegrał w barwach Sevilli aż 291 spotkań. Kibice nie będą go tylko pamiętać z występów, podczas których ratował skórę swoim kolegom, ale również w pamięci pozostaniepozostanie u nich bramka, strzelona właśnie przez Palopa w 2007 roku. W spotkaniu przeciwko Szachtarowi Donieck, w ramach Pucharu UEFA, udało mu się strzelić bramkę z głowy w doliczo- nym czasie gry - dzięki temu doszło do dogrywki, po której zwycięsko wyszli Andaluzyjczycy. Kolejny weteran, obok Joaquina i Jesusa Navasa, opuszcza La Liga tego lata.La Liga tego lata.

To zestawienie nie składało się głównie z tych transferów, w które trzeba było włożyć miliony euro, aby stały się faktem. Najdroższe ruchy trans-ferowe, jakie miały miejsce do tej pory w ramach tego okienka transferowego, możecie zobaczyć po prawej stronie w kremowej ramce. Tego rodzaju zestawienia pomijają ciekawe transfery, w których kwotakwota odstępnego nie bierze żadnego udziału. Bardzo często jest przecież tak, że wartość i ranga zjawiska odchodzącego za darmo piłkarza jest wyższa, niż wiele transferów z zapisanymi milion-ami na dokumentach i kontraktach.

Flash BlogFCB Lipiec 2013

TOP 30 NAJDROZSZYCH

ATHLETIC - JUVENTUS

BETIS - ATHLETIC

CELTA - LIVERPOOL

SEVILLA - BAYER

MALAGA - FIORENTINA

BARCELONA - SANTOS

ATLETICO - MONACO

MALAGA - REAL MADRYT

SEVILLA - MANCHESTER CITY

RAYO - ATLETICO

1. NEYMAR - 57 MLN

2. FALCAO - 60 MLN

3. ISCO - 30 MLN

4. NAVAS - 20 MLN

5. BAPTISTAO - 7 MLN

6. LLORENTE - ZA DARMO

7. JOAQUIN - 2 MLN7. JOAQUIN - 2 MLN

8. ETXEBARRIA - 8 MLN

9. ASPAS - 8.2 MLN

10. PALOP - ZA DARMO

1. Falcao

2. Neymar

3. Isco

4. Jesús Navas

5. Bojan 5. Bojan Krkic

6. Iago Aspas

7. Beñat Etxebarria

8. Luis Alberto

9. Tino Costa9. Tino Costa

10. Léo Baptistão11. Daniel Carvajal

12. Cristian Zapata

13. Casemiro13. Casemiro

14. Yacine Brahimi

15. Kike Sola

16. Vitolo

17. Nelson Valdez

18. Jordi Amat18. Jordi Amat

19. Nolito

20. Raul Rusescu

21. Jairo

22. Joaquín

23. Beto

24. Antonio Luna24. Antonio Luna

25. Jérémy Perbet

26. Vitorino Antunes

27. Andreu Fontàs

28. Charles

29. Lorenzo Reyes29. Lorenzo Reyes

30. Chuli

60 mln euro

57 mln euro

30 mln euro

20 mln euro

13 mln euro

8.2 mln euro

8 mln euro8 mln euro

8 mln euro

7 mln euro

7 mln euro

6.5 mln euro

6 mln euro

6 mln euro

4 mln euro4 mln euro

4 mln euro

3.2 mln euro

3 mln euro

2.9 mln euro

2.6 mln euro

2.5 mln euro

2.5 mln euro2.5 mln euro

2 mln euro

2 mln euro

2 mln euro

1.4 mln euro

1.25 mln euro

1 mln euro

1 mln euro1 mln euro

0.9 mln euro

0.8 mln euro

Źródło:Transfermarkt.pl

Atletico -> Monaco

Santos -> Barcelona

Malaga -> Real M.

Sevilla -> Manchester City

Roma -> Barcelona

Celta -> LiverpoolCelta -> Liverpool

Betis -> Bilbao

Sevilla -> Liverpool

Valencia -> Spartak

Rayo -> Atletico

Bayer -> Real M.

Villarreal -> AC Milan

Sao Paolo -> Real M.Sao Paolo -> Real M.

Rennes -> Granada

Osasuna -> Bilbao

Las Palmas -> Sevilla

Rubin K. -> Valencia

Espanyol -> Swansea

Benfica -> Celta

Steaua -> SevillaSteaua -> Sevilla

Racing -> Sevilla

Malaga -> Fiorentina

Braga -> Sevilla

Sevilla -> Aston Villa

RAEC Mons -> Villarreal

Pacos Fereira -> Malaga

Barcelona -> CeltaBarcelona -> Celta

Almeria -> Celta

Huachipato -> Betis

Huelva -> Betis

TRANSFERÓW LA LIGAW 2013 ROKU

stan na 3 lipca 2013

12 ARTYKUŁ

Page 13: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Choć letnie okienko transferowe w tym roku oficjalnie otworzyło się parę dni temu, byliśmy świadkami kilku już spektakularnych transferów z i do La Liga. Niektóre kosztowały dziesiątki milionów euro, a niektóre okazały się istotne głównie ze względu na zjawisko i nazwisko piłkarza. Jak zatem przedstawia się top dzie- siątkasiątka najciekawszych ruchów na hiszpańskim rynku transferowym?

Pierwsze miejsce zajął oczywiście Neymar. Jego transfer z Santosu do Barcelony kosztował łącznie 57 miliony euro. Dla wielu jest to wielka niewiadoma, aczkolwiek Puchar Konfederacji mógł być swoistym prologiem gry Brazylijczyka w Barcelonie. Ciągnące się miesiącami (a nawet latami!) rozmowy negocjacyjne w rezultacie się powiodły,powiodły, aczkolwiek mało brakowało, aby Real Madryt był aktualnym pracodawcą Neymara. Prawdę mówiąc - sprawiedliwości stałoby się zadość. W końcu to Królewscy jako pierwsi zain-teresowali się MVP Pucharu Konfederacji 2013.

Drugim ciekawym transferem okazał się Falcao, który został sprowadzony do Monaco z Atletico Madryt za bagatela 60 milionów euro. Jednocześnie zaskakuje suma oraz... sam transfer! Kolumbijczyk mógłby spokojnie mieć pracę w Manchesterze United, Realu Madryt czy Chelsea Londyn, ale wybrał grę dla beniaminka francuskiej ekstraklasy.ekstraklasy. Klasyczny przykład ruchu transfe-rowego, gdzie decydującym i głównym czynnikiem decyzji zawodnika okazały się pieniądze. Smutne.

Top 10 transferów La Liga na starcie okienka transferowego

*STAN NA 3 LIPCA 2013 ROKU

Podium zamyka Isco, sprowadzony z Malagi do Realu Madryt za 30 milionów euro na początku lipca. Ów transfer jest o tyle ciekawy, że w prze- szłości zawodnik podkreślał swoje przywiązanie do... Barcelony. Pomijając już fakt, że jego pies nazywa się "Messi", po internecie do tej pory buszują jego zdjęcia w koszulce Dumy Katalonii. MusiałMusiał się gęsto tłumaczyć po pytaniach dzienni-karzy o swoją kibicowską przynależność. Gdy wyjaśnił, że jego poprzedni pies miał na imię Figo, wielu uznało go za totalnego ściemniacza. Niemniej jednak Isco ma zamiar udowodnić swoją "madryckość" na Santiago Bernabeu i arenach rywali Królewskich.

Tuż za podium plasuje się Jesus Navas i jego transfer z Sevilli do Manchesteru City za kwotę 20 milionów euro. Navas był wychowankiem andaluzyjskiego klubu, pokonując wszelkie etapy awansu od podstaw, budując swoją pozycję w szeregach Palanganas. "Jesus Navas, el adiós de un simbolo eterno", pisały o odejściu piłkarza lokalnelokalne gazety. Trudno powiedzieć w jaki sposób Navas przystosuje się do całkowicie nowego oto-czenia w Anglii, po ponad dekadzie gry w jednym mieście na południu Hiszpanii.

Zdecydowanym sukcesem Rayo Vallecano było "wyprodukowanie" gwiazdy ubiegłego sezonu, jaką był Leo Baptistao. Ten ubogi klub sprzedał swojego młodego grajka do Atletico Madryt za 7 milionów euro. Odkrycie poprzedniego etapu rozgrywek strzeliło siedem goli i zaliczyło siedem

TOP 10 TRANSFERÓW LA LIGA NA STARCIE OKIENKA TRANSFEROWEGO*

asyst w Rayo. Był niewątpliwie motorem napę- dowym madryckiej drużyny i można śmiało rzec, że dorzucił sporą cegiełkę do sukcesu swojej ekipy, jakim niewątpliwie było ósme miejsce po zakończeniu sezonu w La Liga.

SzósteSzóste miejsce to efekt, wydawało się, niekoń- czących się przepychanek między piłkarzem a jego klubem sportowym. Fernando Llorente, niegdyś ikona i wciąż legenda Athletic Bilbao, podpisał kontrakt z Juventusem Turyn. Wychowanek baskijskiej drużyny zerwał wreszcie więzi ze swoim byłym pracodawcą i to, co wydawało się jeszcze dwadwa lata temu niemożliwe, dzisiaj stało się faktem. Liga włoska zostanie wzbogacona o nowego uta-lentowanego piłkarza, natomiast Athletic musi wciąż szukać wśród swoich młodych adeptów kogoś, kto zostanie nowym Fernando Llorente w Kraju Basków. Niestety, ale wydaje się, że siła ataku w postaci Aduriza i Muniaina może nie wystarczyć, czego dowodem była postawa zespołu w poprzednim sezonie.

O kolejnym ważnym pożegnaniu z hiszpańską ekstraklasą można mówić w kontekście transferu Joaquina z Malagi do Fiorentiny za 2 miliony euro. Wychowanek La Liga, bo pierw młodzik Realu Betis, a później dojrzały i znany już gracz Valencii oraz Malagi, postanowił kończyć powoli swoją karierę poza Półwyspem Iberyjskim. Dla andaluzyjskiegoandaluzyjskiego zespołu strzelił 10 goli oraz zaliczył 11 asyst w ubiegłym sezonie. Primera Division traci kolejnego swojego weterana, bez którego trudno będzie sobie wyobrazić kolejne pojedynki hiszpańskich zespołów. Szkoda!

Cóż za powrót do ojczystych stron! Beñat Etxebarria został zakupiony przez Athletic Bilbao z Realu Betis za 8 milionów euro. Choć swoją karierę rozwinął i zbudował w Andaluzji, 26-letni Bask jest tak naprawdę wychowankiem klubu z Bilbao. W Betisie udało mu się zagrać aż 69 meczów w Primera Division, strzelając 10 goli oraz ustanawiającustanawiając wynik 12 asyst. Etxebarria pomagał również Betisowi, gdy ten dołował w Segunda Division. Tam rozegrał 36 spotkań, strzelając cztery bramki. W Athletic Bilbao w Primera Division zagrał zaledwie... sześć minut, zanim został sprze-dany do Realu Betis, jednakże teraz będzie mógł na pewno ten licznik nieco podkręcić.

Podobnie jak w przypadku Rayo Vallecano, Celcie Vigo udało się wychować naprawdę solidnego napastnika. Za 8.2 miliona euro z Celty do Liverpoolu przeszedł Iago Aspas. Dla swojego ojczystego klubu Aspas strzelił aż 50 bramek w 152 spotkaniach. Oczywiście najwięcej z nich udało mu się ustrzelić w Segunda Division, w której rozegrał 102102 mecze, strzelając 34 bramki. Jego ewentual-nym zastępcą ma być Nolito, czyli były gracz między innymi FC Barcelony B i Benfiki Lizbona. Jednak czy 26-latek godnie zastąpi wychowanka Celty?

Sevilla nie pożegnała jedynie Jesusa Navasa tego lata. Były gracz Valencii i wspomnianego klubu z Sewilli, Andres Palop, podpisał kontrakt z Bayerem Leverkusen. Palop rozegrał w barwach Sevilli aż 291 spotkań. Kibice nie będą go tylko pamiętać z występów, podczas których ratował skórę swoim kolegom, ale również w pamięci pozostaniepozostanie u nich bramka, strzelona właśnie przez Palopa w 2007 roku. W spotkaniu przeciwko Szachtarowi Donieck, w ramach Pucharu UEFA, udało mu się strzelić bramkę z głowy w doliczo- nym czasie gry - dzięki temu doszło do dogrywki, po której zwycięsko wyszli Andaluzyjczycy. Kolejny weteran, obok Joaquina i Jesusa Navasa, opuszcza La Liga tego lata.La Liga tego lata.

To zestawienie nie składało się głównie z tych transferów, w które trzeba było włożyć miliony euro, aby stały się faktem. Najdroższe ruchy trans-ferowe, jakie miały miejsce do tej pory w ramach tego okienka transferowego, możecie zobaczyć po prawej stronie w kremowej ramce. Tego rodzaju zestawienia pomijają ciekawe transfery, w których kwotakwota odstępnego nie bierze żadnego udziału. Bardzo często jest przecież tak, że wartość i ranga zjawiska odchodzącego za darmo piłkarza jest wyższa, niż wiele transferów z zapisanymi milion-ami na dokumentach i kontraktach.

Flash BlogFCB Lipiec 2013

TOP 30 NAJDROZSZYCH

ATHLETIC - JUVENTUS

BETIS - ATHLETIC

CELTA - LIVERPOOL

SEVILLA - BAYER

MALAGA - FIORENTINA

BARCELONA - SANTOS

ATLETICO - MONACO

MALAGA - REAL MADRYT

SEVILLA - MANCHESTER CITY

RAYO - ATLETICO

1. NEYMAR - 57 MLN

2. FALCAO - 60 MLN

3. ISCO - 30 MLN

4. NAVAS - 20 MLN

5. BAPTISTAO - 7 MLN

6. LLORENTE - ZA DARMO

7. JOAQUIN - 2 MLN7. JOAQUIN - 2 MLN

8. ETXEBARRIA - 8 MLN

9. ASPAS - 8.2 MLN

10. PALOP - ZA DARMO

1. Falcao

2. Neymar

3. Isco

4. Jesús Navas

5. Bojan 5. Bojan Krkic

6. Iago Aspas

7. Beñat Etxebarria

8. Luis Alberto

9. Tino Costa9. Tino Costa

10. Léo Baptistão11. Daniel Carvajal

12. Cristian Zapata

13. Casemiro13. Casemiro

14. Yacine Brahimi

15. Kike Sola

16. Vitolo

17. Nelson Valdez

18. Jordi Amat18. Jordi Amat

19. Nolito

20. Raul Rusescu

21. Jairo

22. Joaquín

23. Beto

24. Antonio Luna24. Antonio Luna

25. Jérémy Perbet

26. Vitorino Antunes

27. Andreu Fontàs

28. Charles

29. Lorenzo Reyes29. Lorenzo Reyes

30. Chuli

60 mln euro

57 mln euro

30 mln euro

20 mln euro

13 mln euro

8.2 mln euro

8 mln euro8 mln euro

8 mln euro

7 mln euro

7 mln euro

6.5 mln euro

6 mln euro

6 mln euro

4 mln euro4 mln euro

4 mln euro

3.2 mln euro

3 mln euro

2.9 mln euro

2.6 mln euro

2.5 mln euro

2.5 mln euro2.5 mln euro

2 mln euro

2 mln euro

2 mln euro

1.4 mln euro

1.25 mln euro

1 mln euro

1 mln euro1 mln euro

0.9 mln euro

0.8 mln euro

Źródło:Transfermarkt.pl

Atletico -> Monaco

Santos -> Barcelona

Malaga -> Real M.

Sevilla -> Manchester City

Roma -> Barcelona

Celta -> LiverpoolCelta -> Liverpool

Betis -> Bilbao

Sevilla -> Liverpool

Valencia -> Spartak

Rayo -> Atletico

Bayer -> Real M.

Villarreal -> AC Milan

Sao Paolo -> Real M.Sao Paolo -> Real M.

Rennes -> Granada

Osasuna -> Bilbao

Las Palmas -> Sevilla

Rubin K. -> Valencia

Espanyol -> Swansea

Benfica -> Celta

Steaua -> SevillaSteaua -> Sevilla

Racing -> Sevilla

Malaga -> Fiorentina

Braga -> Sevilla

Sevilla -> Aston Villa

RAEC Mons -> Villarreal

Pacos Fereira -> Malaga

Barcelona -> CeltaBarcelona -> Celta

Almeria -> Celta

Huachipato -> Betis

Huelva -> Betis

TRANSFERÓW LA LIGAW 2013 ROKU

stan na 3 lipca 2013

GettyImages

Page 14: Flash BlogFCB Lipiec 2013

W styczniu obecnego roku sportową Katalonią wstrząsnęła informacja o zaskakującej decyzji Victora Valdesa, który zdecydował się nie przedłużać wygasającego w 2014 roku kontraktu z Barceloną. Od tego momentu w tej części Hiszpanii (i nie tylko) trwa casting na ogromną skalę, którego nie powstydziłyby się najbardziej popularnepopularne programy telewizyjne typu ‘Idol’, ‘You Can Dance’ czy ‘Mam Talent’. ‘Kto zastąpi Valdesa w bramce Barcy?’ – to chyba najczęściej powtarzane pytanie wśród wszystkich Cules w ostatnim czasie.

Media w Hiszpanii, Katalonii i w całej Europie prześcigają się w podawaniu dziesiątek nowych nazwisk europejskiej klasy bramkarzy, którzy w przyszłości mogą być numerem jeden w Barcelonie. Niektóre wydają się bardziej, inne

FC BARCELONY?

THIBAUT COURTOIS MARC ANDRE

TER STEGENJOSE MANUEL

REINA

SAMIRHANDANOVIC DAVID

DE GEA

Narodowość: BelgiaWiek: 21 latWzrost: 199cmKlub: Atletico Madryt (wyp. z Chelsea)Występy w reprezentacji: 10Bilans klubowy w sezonie Bilans klubowy w sezonie 2012/13 (występy/ gole stracone/czyste konta):46/35/24

Narodowość: NiemcyWiek: 21 latWzrost: 190cmKlub: Borussia Moenchen- gladbachWystępy w reprezentacji: 3Bilans klubowy w sezonie Bilans klubowy w sezonie 2012/13 (występy/ gole stracone/czyste konta):45/63/13

Narodowość: HiszpaniaWiek: 31 latWzrost: 199cmKlub: Liverpool FCWystępy w reprezentacji: 28Bilans klubowy w sezonie 2012/13 (występy/ gole 2012/13 (występy/ gole stracone/czyste konta):39/43/17

Narodowość: SłoweniaWiek: 29 latWzrost: 193cmKlub: Inter MediolanWystępy w reprezentacji: 63Bilans klubowy w sezonie 2012/13 (występy/ 2012/13 (występy/ gole/ stracone/czyste konta):48/70/13

Narodowość: HiszpaniaWiek: 22 latWzrost: 190cmKlub: Manchester UnitedWystępy w reprezentacji: 0Bilans klubowy w sezonie 2012/13 (występy/ gole 2012/13 (występy/ gole stracone/czyste konta):24/26/8

Jaki bramkarz pasuje do Barcelony?

mniej prawdopodobne, a pozostałe to po prostu bzdury z palca wyssane. Flash BlogFCB postanowił prześwietlić sylwetki najpoważniejszych kandy-datów do zwycięstwa w programie „I Ty możesz zostać następcą Valdesa” oraz ocenić szanse każdego z nich na prędki meldunek na Camp Nou. Oto rezultaty naszych badań.

Kandydat numer 1 to Marc Andre Ter Stegen z Borussii Moenchengladbach. 21-letni Niemiec to kolejny, po Manuelu Neuerze czy Rene Adlerze, z wielkich bramkarskich talentów naszych zachod-nich sąsiadów. Wychowanek Borussii Moenchengladbach wskoczył do bramki tam-tejszego zespołu w wieku niespełna 19 lat w końcówce sezonu 2010/11, gdy jego drużyna bardzo rozpaczliwie walczyła o utrzymanie w Bundeslidze. Ter Stegen jednak okazał się prawdziwym zbawcą Die Fohlen – w sześciu meczach w których wystąpił, a jednocześnie w ostatnich sześciu pojedynkach sezonu, puścił zaledwie dwa gole, aż czterokrotnie zachowując czysteczyste konto. W pamięci kibiców Borussii z pewnością zapadły w pamięć w starciu ze zdobywającą mistrzostwo Niemiec imienniczką z Dortmundu, które Gladbach wygrało 1:0. Ostatecznie będąca już jedną nogą w 2. Bundeslidze Borussia Moenchengladbach po barażach z VFL Bochum mogła świętować utrzy-manie, co było tylko przedsmakiem pozytywnych emocji w kolejnych rozgrywkach.

W nich Ter Stegen jeszcze raz udowodnił swój niepowtarzalny talent, był jednym z naj- ważniejszych ogniw Borussii, która osiągnęła niezwykłe dla siebie czwarte miejsce w ligowej klasyfikacji, a Marc-Andre został wybrany najlep-szym bramkarzem rozgrywek w lidze niemieckiej, będąc bezsprzecznie lepszym od Manuela Neuera. DobraDobra gra młodego Niemca sprawiła, że dostał on swoją szansę w reprezentacji. W niej zagrał trzy mecze, w których jednak aż 12-krotnie musiał wyjmować piłkę z siatki, ale z drugiej strony może się pochwalić obronieniem ‘jedenastki’ wykony-wanej przez Leo Messiego w towarzyskim meczu Niemcy – Argentyna w 2012 roku.

Marc Andre Ter Stegen to, pomimo bardzo młodego dla bramkarza wieku (21 lat), chłopak już broniący na bardzo wysokim poziomie. Poziom ten może być jednak jeszcze wyższy, dzięki czemu Niemiec stałby się bezsprzecznie najlepszym golki-perem na świecie. Na pewno stać go na to, a sto-sunkowo niska cena (10-15 milionów euro) sprawia, że młody bramkarz Borussii Moenchengladbach wydaje się być bardzo dobrą (i chyba najbardziej prawdopodobną) opcją do zabezpieczenia katalońskiej bramki po odejściu Victora Valdesa. Głównymi atutami tego niemieckiego zawodnika jest świetna zwinność, bardzo dobry refleks oraz umiejętność wygrywania pojedynków ‘sam na sam’ z napastnikiem.pojedynków ‘sam na sam’ z napastnikiem.

Drugi na naszej liście jest inny niezwykle perspek- tywiczny bramkarz, a mianowicie Belg ibaut

Courtois, który w przyszłym sezonie będzie jeszcze bronić barw stołecznego Atletico. Zwycięzcę Trofeo Zamora za sezon 2012/13 piłkarski świat ujrzał w 2010 roku, gdy ten jako 18-latek wskoczył do bramki belgijskiego Genku i okazał się być niesamowitym talentem. Ten fakt błyskawicznie dostrzegli skauci londyńskiej Chelsea, których raportraport skłonił Romana Abramowicza do zapłacenia Belgom 9 milionów euro i sprowadze-nie młodziutkiego ibauta na Stamford Bridge.

Co ciekawe, ze względu na bardzo pewną pozycję Petra Cecha w bramce klubu z zachodniego Londynu, Courtois spędził ostatnie dwa sezony (a spędzi też i trzeci) na wypożyczeniu w Atletico Madryt, gdzie błyskawicznie zrobił furorę i po dwóch latach gry na Półwyspie Iberyjskim został wybrany najlepszym bramkarzem w La Liga, opróczoprócz tego będąc jednym z najważniejszych ogniw stołecznej drużyny w zdobyciu Ligi Europejskiej, Superpucharu Europy w sezonie 11/12 czy też w zajęciu przez Atletico trzeciego miejsca w końcowej klasyfikacji Primera Division oraz zwycięstwie w Pucharze Króla w sezonie następnym. Finał tych ostatnich rozgrywek roze-grany w maju na Santiago Bernabeu był prawdzi-wym popisem Courtoisa, który bronił jak w transie i potrafił zatrzymywać strzały bardzo bliskiej odległości w wykonaniu piłkarzy ‘Królewskich’. Ten występ dziesięciokrotnego reprezentanta Belgii jeszcze długo pozostanie w pamięci hiszpańskich kibiców.

Największymi atutami zawodnika Atletico jest z pewnością gra na linii bramkowej, w której osiągnął on mistrzowski poziom, a także zna-komite warunki fizyczne (199cm) połączone z bardzo dobrze rozwiniętą zwinnością. To wszystko (+ doświadczenie z gry w Hiszpanii) sprawia, że sprowadzenie Courtoisa przez BarcelonęBarcelonę w kontekście sezonu 2014/15 byłoby znakomitym rozwiązaniem. Na przeszkodzie stoi jednak fakt, iż obecnie menedżerem Chelsea jest Jose Mourinho i trudno mieć nadzieję, żeby Portugalczyk pozwolił na sprzedanie belgijskiego bramkarza Barcelonie. Pozostając wśród młodych, gniewnych i utalen-towanych, czas na Davida De Geę. Pomimo wciąż niezwykle młodego wieku, golkiper Manchesteru United jest prawdziwą oazą spokoju. Zupełnie nic nie jest w stanie wytrącić go z równowagi, co pokazał, wchodząc w wieku 19 lat do podsta-wowego składu Atletico Madryt i już w pierwszym swoim meczu ligowym broniąc ‘jedenastkę’ wykonywaną przez zawodnika Realu Saragossa – Marko Babicia.

O ile do końca sezonu młody Hiszpan nie zawsze dostawał szansę od Quique Sancheza Floresa, ów-czesnego trenera ‘Los Rojiblancos’, to udana końcówka rozgrywek w jego wykonaniu sprawiła, że stał się on pierwszym bramkarzem Atletico w kolejnym sezonie. Tej szansy De Gea zmarnować nie mógł i oczywiście nie zmarnował. Co więcej, 20-latek okazał się bardzo pewnym ogniwem i jednym z czynników, które przesądziły o triumfie

Atletico w Lidze Europejskiej oraz Superpucharze Europy. Tak błyskawiczne sukcesy De Gei musiały ściągnąć uwagę wszystkich największych klubów europejskich, wśród których najskuteczniejszy okazał się Manchester United z Sir Alexem Fergusonem na czele. Wychowanek Atletico po ledwie półtora roku gry w seniorskim futbolu zostałzostał latem 2011 roku pierwszym bramkarzem ‘Czerwonych Diabłów’.

De Gea to bramkarz, który oprócz niezwykłego wewnętrznego spokoju charakteryzuje się także niesamowitym zasięgiem (jest w stanie ‘wyciągać’ piłki uderzanie z chirurgiczną precyzją). Faktem jest, że jeszcze musi się poprawić w takich elemen-tach, jak gra na przedpolu czy łapanie piłki po strzałach rywali, ale wciąż ma na to czas, jako że 22 latalata to wciąż bardzo młody wiek dla bramkarza. Sprowadzenie byłego gracza Atletico na Camp Nou może się jednak okazać niewykonalne, jako że trudno się spodziewać, żeby Manchester United zrezygnował z tak utalentowanego zawodnika.

Kolejny bramkarz, który może być następcą Victora Valdesa w Barcelonie, to Jose Manuel Reina. Wielu kibiców Barcelony (szczególnie tych młodszych) może nie zdawać sobie sprawy, że ten piłkarz Liverpoolu jest wychowankiem Blaugrany, który w latach 2000-02 w barwach klubu z Camp Nou zdążył rozegrać 30 meczów w pierwszej drużynie.drużynie. Jednakże dopiero po transferze do Villarreal talent popularnego ‘Pepe’ rozwinął się na dobre, co po trzech latach pozwoliło mu zastąpić w Liverpoolu, legendarnego w tym klubie Polaka, Jerzego Dudka.

Flash BlogFCB Lipiec 2013

14 ARTYKUŁ

Page 15: Flash BlogFCB Lipiec 2013

W styczniu obecnego roku sportową Katalonią wstrząsnęła informacja o zaskakującej decyzji Victora Valdesa, który zdecydował się nie przedłużać wygasającego w 2014 roku kontraktu z Barceloną. Od tego momentu w tej części Hiszpanii (i nie tylko) trwa casting na ogromną skalę, którego nie powstydziłyby się najbardziej popularnepopularne programy telewizyjne typu ‘Idol’, ‘You Can Dance’ czy ‘Mam Talent’. ‘Kto zastąpi Valdesa w bramce Barcy?’ – to chyba najczęściej powtarzane pytanie wśród wszystkich Cules w ostatnim czasie.

Media w Hiszpanii, Katalonii i w całej Europie prześcigają się w podawaniu dziesiątek nowych nazwisk europejskiej klasy bramkarzy, którzy w przyszłości mogą być numerem jeden w Barcelonie. Niektóre wydają się bardziej, inne

FC BARCELONY?

THIBAUT COURTOIS MARC ANDRE

TER STEGENJOSE MANUEL

REINA

SAMIRHANDANOVIC DAVID

DE GEA

Narodowość: BelgiaWiek: 21 latWzrost: 199cmKlub: Atletico Madryt (wyp. z Chelsea)Występy w reprezentacji: 10Bilans klubowy w sezonie Bilans klubowy w sezonie 2012/13 (występy/ gole stracone/czyste konta):46/35/24

Narodowość: NiemcyWiek: 21 latWzrost: 190cmKlub: Borussia Moenchen- gladbachWystępy w reprezentacji: 3Bilans klubowy w sezonie Bilans klubowy w sezonie 2012/13 (występy/ gole stracone/czyste konta):45/63/13

Narodowość: HiszpaniaWiek: 31 latWzrost: 199cmKlub: Liverpool FCWystępy w reprezentacji: 28Bilans klubowy w sezonie 2012/13 (występy/ gole 2012/13 (występy/ gole stracone/czyste konta):39/43/17

Narodowość: SłoweniaWiek: 29 latWzrost: 193cmKlub: Inter MediolanWystępy w reprezentacji: 63Bilans klubowy w sezonie 2012/13 (występy/ 2012/13 (występy/ gole/ stracone/czyste konta):48/70/13

Narodowość: HiszpaniaWiek: 22 latWzrost: 190cmKlub: Manchester UnitedWystępy w reprezentacji: 0Bilans klubowy w sezonie 2012/13 (występy/ gole 2012/13 (występy/ gole stracone/czyste konta):24/26/8

Jaki bramkarz pasuje do Barcelony?

mniej prawdopodobne, a pozostałe to po prostu bzdury z palca wyssane. Flash BlogFCB postanowił prześwietlić sylwetki najpoważniejszych kandy-datów do zwycięstwa w programie „I Ty możesz zostać następcą Valdesa” oraz ocenić szanse każdego z nich na prędki meldunek na Camp Nou. Oto rezultaty naszych badań.

Kandydat numer 1 to Marc Andre Ter Stegen z Borussii Moenchengladbach. 21-letni Niemiec to kolejny, po Manuelu Neuerze czy Rene Adlerze, z wielkich bramkarskich talentów naszych zachod-nich sąsiadów. Wychowanek Borussii Moenchengladbach wskoczył do bramki tam-tejszego zespołu w wieku niespełna 19 lat w końcówce sezonu 2010/11, gdy jego drużyna bardzo rozpaczliwie walczyła o utrzymanie w Bundeslidze. Ter Stegen jednak okazał się prawdziwym zbawcą Die Fohlen – w sześciu meczach w których wystąpił, a jednocześnie w ostatnich sześciu pojedynkach sezonu, puścił zaledwie dwa gole, aż czterokrotnie zachowując czysteczyste konto. W pamięci kibiców Borussii z pewnością zapadły w pamięć w starciu ze zdobywającą mistrzostwo Niemiec imienniczką z Dortmundu, które Gladbach wygrało 1:0. Ostatecznie będąca już jedną nogą w 2. Bundeslidze Borussia Moenchengladbach po barażach z VFL Bochum mogła świętować utrzy-manie, co było tylko przedsmakiem pozytywnych emocji w kolejnych rozgrywkach.

W nich Ter Stegen jeszcze raz udowodnił swój niepowtarzalny talent, był jednym z naj- ważniejszych ogniw Borussii, która osiągnęła niezwykłe dla siebie czwarte miejsce w ligowej klasyfikacji, a Marc-Andre został wybrany najlep-szym bramkarzem rozgrywek w lidze niemieckiej, będąc bezsprzecznie lepszym od Manuela Neuera. DobraDobra gra młodego Niemca sprawiła, że dostał on swoją szansę w reprezentacji. W niej zagrał trzy mecze, w których jednak aż 12-krotnie musiał wyjmować piłkę z siatki, ale z drugiej strony może się pochwalić obronieniem ‘jedenastki’ wykony-wanej przez Leo Messiego w towarzyskim meczu Niemcy – Argentyna w 2012 roku.

Marc Andre Ter Stegen to, pomimo bardzo młodego dla bramkarza wieku (21 lat), chłopak już broniący na bardzo wysokim poziomie. Poziom ten może być jednak jeszcze wyższy, dzięki czemu Niemiec stałby się bezsprzecznie najlepszym golki-perem na świecie. Na pewno stać go na to, a sto-sunkowo niska cena (10-15 milionów euro) sprawia, że młody bramkarz Borussii Moenchengladbach wydaje się być bardzo dobrą (i chyba najbardziej prawdopodobną) opcją do zabezpieczenia katalońskiej bramki po odejściu Victora Valdesa. Głównymi atutami tego niemieckiego zawodnika jest świetna zwinność, bardzo dobry refleks oraz umiejętność wygrywania pojedynków ‘sam na sam’ z napastnikiem.pojedynków ‘sam na sam’ z napastnikiem.

Drugi na naszej liście jest inny niezwykle perspek- tywiczny bramkarz, a mianowicie Belg ibaut

Courtois, który w przyszłym sezonie będzie jeszcze bronić barw stołecznego Atletico. Zwycięzcę Trofeo Zamora za sezon 2012/13 piłkarski świat ujrzał w 2010 roku, gdy ten jako 18-latek wskoczył do bramki belgijskiego Genku i okazał się być niesamowitym talentem. Ten fakt błyskawicznie dostrzegli skauci londyńskiej Chelsea, których raportraport skłonił Romana Abramowicza do zapłacenia Belgom 9 milionów euro i sprowadze-nie młodziutkiego ibauta na Stamford Bridge.

Co ciekawe, ze względu na bardzo pewną pozycję Petra Cecha w bramce klubu z zachodniego Londynu, Courtois spędził ostatnie dwa sezony (a spędzi też i trzeci) na wypożyczeniu w Atletico Madryt, gdzie błyskawicznie zrobił furorę i po dwóch latach gry na Półwyspie Iberyjskim został wybrany najlepszym bramkarzem w La Liga, opróczoprócz tego będąc jednym z najważniejszych ogniw stołecznej drużyny w zdobyciu Ligi Europejskiej, Superpucharu Europy w sezonie 11/12 czy też w zajęciu przez Atletico trzeciego miejsca w końcowej klasyfikacji Primera Division oraz zwycięstwie w Pucharze Króla w sezonie następnym. Finał tych ostatnich rozgrywek roze-grany w maju na Santiago Bernabeu był prawdzi-wym popisem Courtoisa, który bronił jak w transie i potrafił zatrzymywać strzały bardzo bliskiej odległości w wykonaniu piłkarzy ‘Królewskich’. Ten występ dziesięciokrotnego reprezentanta Belgii jeszcze długo pozostanie w pamięci hiszpańskich kibiców.

Największymi atutami zawodnika Atletico jest z pewnością gra na linii bramkowej, w której osiągnął on mistrzowski poziom, a także zna-komite warunki fizyczne (199cm) połączone z bardzo dobrze rozwiniętą zwinnością. To wszystko (+ doświadczenie z gry w Hiszpanii) sprawia, że sprowadzenie Courtoisa przez BarcelonęBarcelonę w kontekście sezonu 2014/15 byłoby znakomitym rozwiązaniem. Na przeszkodzie stoi jednak fakt, iż obecnie menedżerem Chelsea jest Jose Mourinho i trudno mieć nadzieję, żeby Portugalczyk pozwolił na sprzedanie belgijskiego bramkarza Barcelonie. Pozostając wśród młodych, gniewnych i utalen-towanych, czas na Davida De Geę. Pomimo wciąż niezwykle młodego wieku, golkiper Manchesteru United jest prawdziwą oazą spokoju. Zupełnie nic nie jest w stanie wytrącić go z równowagi, co pokazał, wchodząc w wieku 19 lat do podsta-wowego składu Atletico Madryt i już w pierwszym swoim meczu ligowym broniąc ‘jedenastkę’ wykonywaną przez zawodnika Realu Saragossa – Marko Babicia.

O ile do końca sezonu młody Hiszpan nie zawsze dostawał szansę od Quique Sancheza Floresa, ów-czesnego trenera ‘Los Rojiblancos’, to udana końcówka rozgrywek w jego wykonaniu sprawiła, że stał się on pierwszym bramkarzem Atletico w kolejnym sezonie. Tej szansy De Gea zmarnować nie mógł i oczywiście nie zmarnował. Co więcej, 20-latek okazał się bardzo pewnym ogniwem i jednym z czynników, które przesądziły o triumfie

Atletico w Lidze Europejskiej oraz Superpucharze Europy. Tak błyskawiczne sukcesy De Gei musiały ściągnąć uwagę wszystkich największych klubów europejskich, wśród których najskuteczniejszy okazał się Manchester United z Sir Alexem Fergusonem na czele. Wychowanek Atletico po ledwie półtora roku gry w seniorskim futbolu zostałzostał latem 2011 roku pierwszym bramkarzem ‘Czerwonych Diabłów’.

De Gea to bramkarz, który oprócz niezwykłego wewnętrznego spokoju charakteryzuje się także niesamowitym zasięgiem (jest w stanie ‘wyciągać’ piłki uderzanie z chirurgiczną precyzją). Faktem jest, że jeszcze musi się poprawić w takich elemen-tach, jak gra na przedpolu czy łapanie piłki po strzałach rywali, ale wciąż ma na to czas, jako że 22 latalata to wciąż bardzo młody wiek dla bramkarza. Sprowadzenie byłego gracza Atletico na Camp Nou może się jednak okazać niewykonalne, jako że trudno się spodziewać, żeby Manchester United zrezygnował z tak utalentowanego zawodnika.

Kolejny bramkarz, który może być następcą Victora Valdesa w Barcelonie, to Jose Manuel Reina. Wielu kibiców Barcelony (szczególnie tych młodszych) może nie zdawać sobie sprawy, że ten piłkarz Liverpoolu jest wychowankiem Blaugrany, który w latach 2000-02 w barwach klubu z Camp Nou zdążył rozegrać 30 meczów w pierwszej drużynie.drużynie. Jednakże dopiero po transferze do Villarreal talent popularnego ‘Pepe’ rozwinął się na dobre, co po trzech latach pozwoliło mu zastąpić w Liverpoolu, legendarnego w tym klubie Polaka, Jerzego Dudka.

Flash BlogFCB Lipiec 2013

Page 16: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Na Anfield Jose stał się na długie lata ważną częścią ekipy ‘e Reds’, a na swoim koncie ma już niespełna 300 występów w barwach klubu z Merseyside, z którym zdobył Puchar Anglii, Puchar Ligi Angielskiej, Superpuchar Europy, Tarczę Wspólnoty, a także zameldował się w finale Ligi Mistrzów w 2007 roku, gdzie lepszy od LiverpooluLiverpoolu okazał się włoski Milan. Obecnie Reina stał się także wicekapitanem drużyny, zastępując w roli kapitana Stevena Gerrarda, gdy tego nie ma na placu gry. Z kolei w reprezentacji ‘La Roja’ Hiszpan od wielu lat jest etatowym zmiennikiem Ikera Casillasa i może się już pochwalić w swoim dorobku tytułem mistrza świata, a także dwukrot-nym zwycięstwem w mistrzostwach Europy.

Pomimo tak mocnej pozycji Reiny w mieście Beatlesów, nie da się ukryć, że Jose Manuela ciężko nazwać bardzo pewnym bramkarzem. W każdym sezonie bowiem zdarza się mu kilka spektaku-larnych wpadek, wynikających głównie z braku koncentracji hiszpańskiego bramkarza. To wszystko Pepe jest jednak w stanie nadrobić zna-komitymi interwencjami na linii, czy też broniąc wykonywane przez rywali rzuty karne, w czym jest niezwykle skuteczny, ale mimo wszystko wydaje się, że sprowadzony za rok Reina pełniłby w Barcelonie raczej rolę nauczyciela dla młodego utalentowanego golkipera, aniżeli etatowego pierwszego bramkarza Dumy Katalonii na kilka najbliższychnajbliższych lat. Powód jest prosty – Hiszpan lada dzień będzie miał na swoim karku 31 ‘wiosen’.

VICENTEGUAITA

WOJCIECHSZCZESNY

Narodowość: HiszpaniaWiek: 26 latWzrost: 190cmKlub: Valencia CFWystępy w reprezentacji: 0Bilans klubowy w sezonie 2012/13 (występy/ gole 2012/13 (występy/ gole stracone/czyste konta):24/26/8

Narodowość: PolskaWiek: 23 latWzrost: 198cmKlub: Arsenal LondynWystępy w reprezentacji: 13Bilans klubowy w sezonie 2012/13 (występy/ gole 2012/13 (występy/ gole stracone/czyste konta):33/35/12

Jaki bramkarz pasuje do Barcelony?

Innym doświadczonym golkiperem, którego nazwisko coraz częściej pojawia się w kontekście transferu na Camp Nou, jest Słoweniec Samir Handanovic. Jest to bramkarz o tyle niezwykle solidny i efektywny, co do niedawna zupełnie nie-doceniany. Od wielu lat obecny piłkarz Interu Mediolan przebywa na Półwyspie Apenińskim, gdziegdzie w wieku 20 lat został sprowadzony przez Udinese. W Serie A jego kariera nabrała rozpędu w 2007 roku, gdy wywalczył sobie miejsce w pod-stawowym składzie drużyny ze Stadio Friuli. Sezon w sezon znajdował się w czołówce golkiperów ligi włoskiej, ale jakoś nie miał szczęścia do działaczy najlepszych klubów Europy, którzy latem 2012 roku konsekwentnie go omijali. Od tamtej pory reprezentant Słowenii występuje na San Siro w niebiesko-czarnym trykocie Interu Mediolan.

Handanovic to zawodnik niezwykle solidny i skuteczny. Ciężko znaleźć na Youtube filmik z jakimś jego kompromitującym błędem, a znacznie łatwiej doszukać się takowego z obro- nionym przez niego rzutem karnym. W tym elemencie Słoweniec jest jednym z najlepszych fachowców na świecie, w 2011 roku ustanawiając rekordrekord Serie A z sześcioma obronionymi ‘jedenast-kami’ w sezonie. Wszystko byłoby idealnie, gdyby były gracz Udinese był te 3-4 lata młodszy, bowiem wtedy stałby się bezsprzecznie opcją na wiele lat, a za rok, gdy skończy on 29 lat, trudno się tego po nim spodziewać. A i Inter wcale nie jest skory do sprzedaży swojego podstawowego bramkarza…

Najbardziej absurdalną kandydaturą na nowego podstawowego bramkarza Barcelony jest z pewnością ta Vicente Guaity. Nie mamy nic do zawodnika Valencii, ale trudno znaleźć jakikolwiek czynnik, który skłoniłby nas do stwierdzenia, że jest to piłkarz, który mógłby udanie zastąpić Valdesa. Guaita ma już 26 lat i od kilku lat nie jest w stanie wywalczyćwywalczyć sobie pewnego miejsca w bramce ‘Nietoperzy’, jako że jest po prostu niezłym ligowym golkiperem i nic ponadto. Ani nie ustrzega się prostych błędów, ani nie jest żadnym mistrzem w grze nogami, ani też nie jest już żadnym utalentowanym młodzieniaszkiem - ot taki przyzwoity ligowy bramkarz.

Nie da się ukryć, że Guaita nie powinien być spe-cjalnie drogim rozwiązaniem dla działaczy Dumy Katalonii, ale też jego umiejętności wystarczają co najwyżej do tego, aby na Camp Nou być ledwie rezerwowym. Choć z drugiej strony można dość złośliwie stwierdzić, że awans z ławki Valencii na ławkę Barcelony, to jednak jest jakiś awans.

Na koniec dla polskich fanów mamy także rodzimą kandydaturę, choć ciężko powiedzieć, żeby ona była ‘z księżyca wzięta’, bowiem nazwisko Wojciecha Szczęsnego także zdążyło się już przewinąć w katalońskich mediach. Choć w naszym kraju bramkarz londyńskiego Arsenalu ma swoich antyfanów (jak zresztą każdy, kto odniósłodniósł sukces i jest Polakiem), to trzeba sobie szczerze przyznać, że Szczęsny z końcówki ostat-niego sezonu czy też z pierwszych tygodni gry w pierwszej drużynie ‘Kanonierów’ to jest golkiper, który poradziłby sobie w każdej drużynie w Europie.

Reprezentant Polski swoją grą bardzo przypomina wyżej wymienionego Belga, ibauta Courtois. Polak ma bardzo dobre warunki fizyczne (198 cm wzrostu), a przy tym jest bramkarzem niezwykle zwinnym oraz pewnym w swoich interwencjach na linii. Choć w Arsenalu zdarzają mu się błędy w grze na przedpolu, to trzeba zauważyć, że w w Hiszpanii intensywność i poziom trudności w tym elemencie jest zdecydowanie niższy niż na Wyspach Brytyjskich, wobec czego prawdziwym problemem Szczęsnego pozostaje nierówna forma (tak fizyczna, jak i sportowa) w ostatnim okresie związana z jego kłopotami zdrowotnymi. To wszystko jest jednak z pewnością do wyelimi-nowania, a wtedy Polak mógłby spokojnie być numerem jeden w stolicy Katalonii na długie lata. Jego cena nie powinna być specjalnie wygórowana.

Podsumowując, w kontekście przyszłego sezonu Barcelonie potrzebnych jest dwóch bramkarzy. Wraz z odejściem Victora Valdesa, niekwestiono- wanego numeru 1 między słupkami katalońskiej bramki, kończy się także era Jose Pinto, który nie jest wystarczająco klasowym bramkarzem, aby być

jednocześnie mentorem młodego utalento-wanego gracza, a także rezerwowym, który w każ- dej chwili mógłby odciążyć ‘młodziana’ z wielkiej odpowiedzialności, jaką jest bronienie bramki FC Barcelony. Obecność Pinto byłaby uzasadniona tylko w przypadku zatrudnienia przez Barcelonę wybitnej i kosztownej gwiazdy futbolu na tej pozycji, co w chwili obecnej wydaje się scenariu- szem zupełnie nierealnym.

Wobec tego wszystko wskazuje na konieczność zatrudnienia dwóch nowych bramkarzy przed nowym sezonem, z których jeden byłby nieoszli-fowanym (albo ‘nie do końca oszlifowanym’) dia-mentem, który będzie w stanie strzec przez wiele lat barcelońskiej ‘świątyni’, a drugi doświad- czonym klasowym mentorem, który byłby

w każdej chwili gotowy do zastąpienia młodszego kolegi, gdyby ten potrzebował psychicznego odpoczynku. Kimś takim z pewnością mógłby być Pepe Reina. Courtois, Ter Stegen czy Szczęsny na pewno czuliby się pewniej, wiedząc, że mogą liczyć na wsparcie i pomoc tak doświadczonego zawod-nika. To wszystko jednak jest teoria, decyzje podejmąpodejmą działacze Barcelony, a my tak naprawdę możemy tylko żałować, że w La Masii próżno obecnie szukać talentu na miarę Victora Valdesa…

Flash BlogFCB Lipiec 2013

16 ARTYKUŁ

Page 17: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Na Anfield Jose stał się na długie lata ważną częścią ekipy ‘e Reds’, a na swoim koncie ma już niespełna 300 występów w barwach klubu z Merseyside, z którym zdobył Puchar Anglii, Puchar Ligi Angielskiej, Superpuchar Europy, Tarczę Wspólnoty, a także zameldował się w finale Ligi Mistrzów w 2007 roku, gdzie lepszy od LiverpooluLiverpoolu okazał się włoski Milan. Obecnie Reina stał się także wicekapitanem drużyny, zastępując w roli kapitana Stevena Gerrarda, gdy tego nie ma na placu gry. Z kolei w reprezentacji ‘La Roja’ Hiszpan od wielu lat jest etatowym zmiennikiem Ikera Casillasa i może się już pochwalić w swoim dorobku tytułem mistrza świata, a także dwukrot-nym zwycięstwem w mistrzostwach Europy.

Pomimo tak mocnej pozycji Reiny w mieście Beatlesów, nie da się ukryć, że Jose Manuela ciężko nazwać bardzo pewnym bramkarzem. W każdym sezonie bowiem zdarza się mu kilka spektaku-larnych wpadek, wynikających głównie z braku koncentracji hiszpańskiego bramkarza. To wszystko Pepe jest jednak w stanie nadrobić zna-komitymi interwencjami na linii, czy też broniąc wykonywane przez rywali rzuty karne, w czym jest niezwykle skuteczny, ale mimo wszystko wydaje się, że sprowadzony za rok Reina pełniłby w Barcelonie raczej rolę nauczyciela dla młodego utalentowanego golkipera, aniżeli etatowego pierwszego bramkarza Dumy Katalonii na kilka najbliższychnajbliższych lat. Powód jest prosty – Hiszpan lada dzień będzie miał na swoim karku 31 ‘wiosen’.

VICENTEGUAITA

WOJCIECHSZCZESNY

Narodowość: HiszpaniaWiek: 26 latWzrost: 190cmKlub: Valencia CFWystępy w reprezentacji: 0Bilans klubowy w sezonie 2012/13 (występy/ gole 2012/13 (występy/ gole stracone/czyste konta):24/26/8

Narodowość: PolskaWiek: 23 latWzrost: 198cmKlub: Arsenal LondynWystępy w reprezentacji: 13Bilans klubowy w sezonie 2012/13 (występy/ gole 2012/13 (występy/ gole stracone/czyste konta):33/35/12

Jaki bramkarz pasuje do Barcelony?

Innym doświadczonym golkiperem, którego nazwisko coraz częściej pojawia się w kontekście transferu na Camp Nou, jest Słoweniec Samir Handanovic. Jest to bramkarz o tyle niezwykle solidny i efektywny, co do niedawna zupełnie nie-doceniany. Od wielu lat obecny piłkarz Interu Mediolan przebywa na Półwyspie Apenińskim, gdziegdzie w wieku 20 lat został sprowadzony przez Udinese. W Serie A jego kariera nabrała rozpędu w 2007 roku, gdy wywalczył sobie miejsce w pod-stawowym składzie drużyny ze Stadio Friuli. Sezon w sezon znajdował się w czołówce golkiperów ligi włoskiej, ale jakoś nie miał szczęścia do działaczy najlepszych klubów Europy, którzy latem 2012 roku konsekwentnie go omijali. Od tamtej pory reprezentant Słowenii występuje na San Siro w niebiesko-czarnym trykocie Interu Mediolan.

Handanovic to zawodnik niezwykle solidny i skuteczny. Ciężko znaleźć na Youtube filmik z jakimś jego kompromitującym błędem, a znacznie łatwiej doszukać się takowego z obro- nionym przez niego rzutem karnym. W tym elemencie Słoweniec jest jednym z najlepszych fachowców na świecie, w 2011 roku ustanawiając rekordrekord Serie A z sześcioma obronionymi ‘jedenast-kami’ w sezonie. Wszystko byłoby idealnie, gdyby były gracz Udinese był te 3-4 lata młodszy, bowiem wtedy stałby się bezsprzecznie opcją na wiele lat, a za rok, gdy skończy on 29 lat, trudno się tego po nim spodziewać. A i Inter wcale nie jest skory do sprzedaży swojego podstawowego bramkarza…

Najbardziej absurdalną kandydaturą na nowego podstawowego bramkarza Barcelony jest z pewnością ta Vicente Guaity. Nie mamy nic do zawodnika Valencii, ale trudno znaleźć jakikolwiek czynnik, który skłoniłby nas do stwierdzenia, że jest to piłkarz, który mógłby udanie zastąpić Valdesa. Guaita ma już 26 lat i od kilku lat nie jest w stanie wywalczyćwywalczyć sobie pewnego miejsca w bramce ‘Nietoperzy’, jako że jest po prostu niezłym ligowym golkiperem i nic ponadto. Ani nie ustrzega się prostych błędów, ani nie jest żadnym mistrzem w grze nogami, ani też nie jest już żadnym utalentowanym młodzieniaszkiem - ot taki przyzwoity ligowy bramkarz.

Nie da się ukryć, że Guaita nie powinien być spe-cjalnie drogim rozwiązaniem dla działaczy Dumy Katalonii, ale też jego umiejętności wystarczają co najwyżej do tego, aby na Camp Nou być ledwie rezerwowym. Choć z drugiej strony można dość złośliwie stwierdzić, że awans z ławki Valencii na ławkę Barcelony, to jednak jest jakiś awans.

Na koniec dla polskich fanów mamy także rodzimą kandydaturę, choć ciężko powiedzieć, żeby ona była ‘z księżyca wzięta’, bowiem nazwisko Wojciecha Szczęsnego także zdążyło się już przewinąć w katalońskich mediach. Choć w naszym kraju bramkarz londyńskiego Arsenalu ma swoich antyfanów (jak zresztą każdy, kto odniósłodniósł sukces i jest Polakiem), to trzeba sobie szczerze przyznać, że Szczęsny z końcówki ostat-niego sezonu czy też z pierwszych tygodni gry w pierwszej drużynie ‘Kanonierów’ to jest golkiper, który poradziłby sobie w każdej drużynie w Europie.

Reprezentant Polski swoją grą bardzo przypomina wyżej wymienionego Belga, ibauta Courtois. Polak ma bardzo dobre warunki fizyczne (198 cm wzrostu), a przy tym jest bramkarzem niezwykle zwinnym oraz pewnym w swoich interwencjach na linii. Choć w Arsenalu zdarzają mu się błędy w grze na przedpolu, to trzeba zauważyć, że w w Hiszpanii intensywność i poziom trudności w tym elemencie jest zdecydowanie niższy niż na Wyspach Brytyjskich, wobec czego prawdziwym problemem Szczęsnego pozostaje nierówna forma (tak fizyczna, jak i sportowa) w ostatnim okresie związana z jego kłopotami zdrowotnymi. To wszystko jest jednak z pewnością do wyelimi-nowania, a wtedy Polak mógłby spokojnie być numerem jeden w stolicy Katalonii na długie lata. Jego cena nie powinna być specjalnie wygórowana.

Podsumowując, w kontekście przyszłego sezonu Barcelonie potrzebnych jest dwóch bramkarzy. Wraz z odejściem Victora Valdesa, niekwestiono- wanego numeru 1 między słupkami katalońskiej bramki, kończy się także era Jose Pinto, który nie jest wystarczająco klasowym bramkarzem, aby być

jednocześnie mentorem młodego utalento-wanego gracza, a także rezerwowym, który w każ- dej chwili mógłby odciążyć ‘młodziana’ z wielkiej odpowiedzialności, jaką jest bronienie bramki FC Barcelony. Obecność Pinto byłaby uzasadniona tylko w przypadku zatrudnienia przez Barcelonę wybitnej i kosztownej gwiazdy futbolu na tej pozycji, co w chwili obecnej wydaje się scenariu- szem zupełnie nierealnym.

Wobec tego wszystko wskazuje na konieczność zatrudnienia dwóch nowych bramkarzy przed nowym sezonem, z których jeden byłby nieoszli-fowanym (albo ‘nie do końca oszlifowanym’) dia-mentem, który będzie w stanie strzec przez wiele lat barcelońskiej ‘świątyni’, a drugi doświad- czonym klasowym mentorem, który byłby

w każdej chwili gotowy do zastąpienia młodszego kolegi, gdyby ten potrzebował psychicznego odpoczynku. Kimś takim z pewnością mógłby być Pepe Reina. Courtois, Ter Stegen czy Szczęsny na pewno czuliby się pewniej, wiedząc, że mogą liczyć na wsparcie i pomoc tak doświadczonego zawod-nika. To wszystko jednak jest teoria, decyzje podejmąpodejmą działacze Barcelony, a my tak naprawdę możemy tylko żałować, że w La Masii próżno obecnie szukać talentu na miarę Victora Valdesa…

Flash BlogFCB Lipiec 2013

Page 18: Flash BlogFCB Lipiec 2013

18 FELIETON

Jeżeli wśród naszych Czytelników są ludzie interesujący się Serie A, to na pewno pamiętają Alexisa Sancheza przed transferem do Barcy. Grający bardzo ładną piłkę Chilijczyk, wolał się zadry-blować na śmierć, zamiast podać koledze. Robił co tylko chciał na boisku i nie był w tym w ogóle skuteczny. W sezonie 2009/10 zdobył tylko pięć bramek i został oblany kilkoma wiadrami pomyj. Na razie to w ogóle nie wygląda na opis piłkarza, który w przyszłości miał wylądować w kolorach Blaugrana. Prawda?

Wiele zmieniło się po 2010 roku. Trenerem Udinese został Francesco Guidolin. Przed jego przybyciem Alexis grał na skrzy-dle, ale nie spisywał się za dobrze. Wtedy ktoś z klubu zobaczył jak wygląda atak w reprezentacji Chile i rzekł – Hej! Spróbujmy po-stawić go na środku. Zobaczymy co się stanie! I wtedy BOOOM! Ukazał się światu świetny piłkarz. Sanchez stał się wtedy kimś w rodzaju wolnego rozgrywającego, który spaceruje sobie swo-bodnie po szerokości boiska i obsługuje innych. A do tego nie rzadko sam strzelał.

Alexis dojrzał tak piłkarsko jak i psychicznie. Można powiedzieć, że zwyczajnie poszedł po rozum do głowy. W Europie zostało to zauważone natychmiast i swoje oferty zimą złożyły takie kluby jak Chelsea, Inter czy Manchester United. Właściciel Udinese – Giampaolo Pozzo – odrzucał je bez cienia wątpliwości. Mówił, że cena tego piłkarza będzie tylko rosła. Porównywał nawet w me-diach Alexisa do Messiego!

Pozzo miał rację co do ceny. Ta niesamowicie rosła. Alexis miał fenomenalną rundę wiosenną i  w  letnim okienku transfero-wym po prostu musiał odejść. Zgłosiły się między innymi dwa Manchestery, rzucając grubo ponad 30 milionów. Piłkarz zdecy-dował się jednak na FC Barcelonę. Reakcja przeciętnego kibica mogła być tylko jedna – Staaaaary! Sanchez i Messi w jednym zespole? Będzie zabawa!

Alexis w pierwszym sezonie zdobył 15 bramek. Ważne jest jed-nak to w jaki sposób je zdobywał. Właściwie każdy jego gol był strzelany z gry, która odbiegała od klasycznej tiki-taki. To było w Sanchezie na początku niesamowite. Kiedy oglądałem mecz Barcy, analizując każdy ruch jakbym oglądał partię szachów, właściwie już w większości przypadków bezproblemowo zgady-wałem co teraz zrobi piłkarz. Sanchez dostawał piłkę i zapewne mówił pod nosem – Vamos! I wtedy się zaczynało.

Jednak niektórzy kibice winili go o to, że nie pasuje do naszego stylu, że mimo dobrego podania i szybkiej gry pozostało w nim coś z  dawnego szaleństwa. Ale to nie było wcale nic złego! Zauważmy, że bramki jakie zdobywał grając we Włoszech, były bardzo podobne. Równie chaotyczne. Sanchez to jednak piłkarz, który używa na boisku głównie instynktu. Kiedy szykowałem się do napisania tego tekstu rozmawiałem z przyjacielem o Alexisie. Zaskoczyło mnie jego stwierdzenie – Wszystko co on robi to po-dawanie do tyłu. Do obrońców lub pomocników. -

Od razu zarzekłem się, że to nieprawda, podając jako argument fakt, że przychodząc do Barcy wrócił na skrzydło. Szarżujący tam piłkarz jest często ograniczony dobrą defensywą i jedynym sposobem na kontynuowanie akcji jest cofnięcie piłki. Kiedy futbolówkę ma Xavi, Iniesta czy Messi od razu włącza im się w oczach labirynt kątów i możliwych miejsc, w które mogą po-biec partnerzy. Kiedy piłkę dostaje Dani Alves, widzi zagrania na dobieg i możliwe dośrodkowania. Alexis natomiast widzi swój cel. Swoje zadanie. I on musi je wykonać. Jeżeli nie jest w stanie wciska RESET – podaje do tyłu. Ale kiedy mu się uda, to wychodzi z tego naprawdę widowiskowa akcja.

Uważam, że Sanchez i Messi powinni zamienić się miejscami na boisku. Serio. Wiem, że do tego nigdy nie dojdzie, bo Alexis miał pecha trafić do zespołu, w którym na optymalnej dla niego po-zycji gra już najlepszy piłkarz świata. To wygenerowało niemały problem. Sanchez musiał stać się kimś innym na boisku. I tu jest właśnie ten pies pogrzebany. Rozkazano mu myśleć. Budować akcję tak, jak robi to Barca. To nie jest dla niego naturalne, nie został wychowany pod ten styl gry. Instynkt był jego bronią, a te-raz go Chilijczyk został rozbrojony.

W swoim debiutanckim sezonie Alexis narobił wszystkim apety-tu na następne występy w jego wykonaniu. Może nie grał znako-micie, ale jak na pierwszy sezon wystarczająco dobrze. Niestety, w drugim roku coś już poszło nie tak. Mimo że pracował dzielnie na obu końcach boiska i co jakiś czas przyspieszał akcję, nie mógł się wstrzelić w bramkę i jego gra przynosiła więcej rozczarowania. Wielu z Was pamięta z pewnością Samuela Eto’o z jego ostatnie-go sezonu. Ileż ten piłkarz miał akcji stuprocentowych! Zdarzyło się, że Eto’o zawalał na całej linii. Nie powiecie mi, że nie. Nie był jednak obiektem aż tak surowej krytyki. Wciąż nie ma i już chy-ba nikt nigdy tego nie odkopie, co akurat jest dobre. Podobnie

Czy Barcelona zmarnowała

TALENT

Sancheza?

Flash BlogFCB Lipiec 2013

Page 19: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Czy Barcelona zmarnowała talent Sancheza?

Get

ty Im

ages

Page 20: Flash BlogFCB Lipiec 2013

sprawa ma się z Messim. On też czasem zawala. Wiem, że igram z ogniem, ale takie są fakty.

Znam Waszą odpowiedź: – Ale Eto’o i Messi zdobyli wiele waż-nych bramek dla klubu. Nie w tym rzecz. Każdy z nich marnował setki. Ale tylko Alexis jest kojarzony jako ten pudłujący. Moim zdaniem to bardzo niesprawiedliwe. Zobaczmy na kilka statystyk. W pierwszym sezonie Sanchez miał 15 bramek przy 60 odda-nych strzałach. Dla porównania Messi zdobył 55 goli po ponad dwustu strzałach. Spójrzmy teraz na jakieś realne porównanie. Pedro 7 goli i 47 strzałów. Skuteczność na poziomie około 14%. Skuteczność Alexisa to jakieś 18%.

Czy ktoś uważa, że Pedro podnosi poziom gry w zespole? Czy ktoś uważa, że powinien się z Barcą rozstać? Bo ja tak! Oddałbym go bardzo chętnie, a jeżeli wybór byłby pomiędzy Alexisem, Pedro i Villą bez cienia wątpliwości pożegnałbym się z panem w środku. Wiem, wiem. Też strzelał ważne gole dla zespołu. Ale rozliczajmy ludzi z obecnej formy. Skoro są pretensje do Sancheza za ostatni sezon, mimo że pierwszy był niezły, to powinny być też do Pedro.

Kiedy Alexis dołączył do naszego zespołu nie sądziłem, że jego zadaniem będzie zdobywanie jak największej ilości bramek. Dlaczego? Otóż to nie jest środkowy napastnik. Ludzie często

oceniają go jako typowego napastnika bo prze do przodu jak szalony, ale bardzo przypomina on rozgrywającego z szerokim zakresem zadań ofensywnych.

To teraz ważne pytanie: - Po co do cholery kupujemy rozgrywa-jącego, jak mamy ich już dziesięć tuzinów? Jeszcze ważniejsze w  tym momencie pytanie: Czego tak naprawdę powinniśmy oczekiwać od Alexisa Sancheza, by powiedzieć, że gra na po-ziomie właściwym dla klubu? Co ma ten chłopak zrobić, aby fani byli zadowoleni? Najlepiej w karierze spisywał się na pozycji rozgrywającego, więc dlaczego go przeniesiono? On właściwie odgrywa teraz całkiem inną rolę niż w Udinese. Wymagamy od niego strzelania bramek, a dlaczego nie świetnych asyst? Przecież Iniesta też w tym sezonie był zmuszony rozegrać kilka spotkań na lewym skrzydle. I co? Nie były to z pewnością najlepsze występy Hiszpana.

Ale trzeba też spojrzeć na to z  innej strony. Gdy go sprowa-dzano, na pewno w klubie wiedzieli kim jest i czego tu będzie

się od niego oczekiwało, a mimo to podjęto ryzyko. Dlaczego? Sięgnąłem szybko pamięcią na transfery Barcy z ostatnich kil-ku lat. To trochę szokujące, ale wielu piłkarzy sprowadzanych za duże kwoty próbowano po prostu przenieść w inne miejsce boiska. Być może to jest jeden z powodów, dla których nasza polityka transferowa nie wypala.

Ważna w tym przypadku jest również rola pomocników, którzy przecież w Barcelonie są chyba proszeni o strzelanie małej ilości goli. Większość ich bramek to jest coś „ekstra” do meczu. Barca powinna spróbować rozwiązania z  Sanchezem grającym tak, jak w Udinese. Jako rozgrywający, ale zapędzający się chętniej w ofensywie, a nie tylko podający. Najbardziej optymalnie byłoby, gdyby miał przed sobą Messiego. Skoro nie mogą grać we dwóch na jednej pozycji, to niech się jakoś pogodzą.

Uwielbiam Busquetsa. Najlepszy piłkarz na świecie na swojej pozycji i 1 z 10 najlepszych niezależnie od pozycji. Ale to trochę boli jak on rzadko patrzy w kierunku bramki. Nie tylko on. Trio Iniesta, Xavi i Busquets oddaje średnio… 2.6 strzałów na mecz! To po prostu niesamowite. Ale problem ze strzałami ma cała Barcelona. Messi naprawdę uderza rzadko na bramkę, patrząc na to ile łącznie zdobywa goli.

Getty Images

20 FELIETON

Flash BlogFCB Lipiec 2013

Page 21: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Porównajmy pomocników od nas, z tych od innych zespołów. Znacie Pedro Leona z Getafe? Były piłkarz Realu Madryt oddaje więcej strzałów niż Busquets, Xavi i Iniesta. Juan Mata oddaje około 80% strzałów tego trio, a David Silva 70%. Mata czy Silva to nie są egoistycznie grający piłkarze. Są przede wszystkim roz-grywającymi. A jednak są w stanie oddać więcej strzałów, niż cała katalońska linia pomocy, która uchodzi za jedną z najlepszych na świecie.

Sądzę jednak, że nawet jak linia pomocy zacznie więcej strze-lać i Barcelona postawi na Alexisa we właściwym miejscu, to lu-dzie nadal będą chcieli jego odejścia. Musiałby zrobić naprawdę coś ekstra. Coś, co zostało by zapamiętane. Boję się jednak, że Sanchez odejdzie, na przykład do Juventusu. Tam dostanie rolę rozgrywającego i znów będzie postrzegany jako piłkarz absolut-nie światowej klasy. A wtedy każdy będzie się zastanawiał: Jak Barcelona pozwoliła mu odejść?

Nie należę do największych fanów Alexisa, ale uważam, że należy spojrzeć na tę sytuację nieco inaczej. Nie należy obwiniać zawsze zawodnika. Oczywiście to jest fakt – Alexis obniżył loty. Ale spró-bujmy zrozumieć, że on też przecież wkłada w swoją pracę całe serce. Całe życie. Dlaczego piłkarz z takim talentem wciąż nie osiągnął w Barcy sukcesu? Mogę tylko spekulować, ale wydaje mi się, że on nie ma ochoty odchodzić. Walka z instynktem to chyba jednak zbyt dużo, nawet jak dla niego. Nawet dla TAK uta-lentowanego Sancheza. Mam tylko nadzieję, że nasz klub nigdy nie będzie kojarzony ze zmarnowaniem jego talentu.

Kiedy Alexis dołączył do naszego zespołu nie sądziłem, że jego zadaniem będzie zdobywanie jak największej ilości bramek. Dlaczego? Otóż to nie jest środkowy napastnik.

Czy Barcelona zmarnowała talent Sancheza?

Oktawian [email protected]

Get

ty Im

ages

Page 22: Flash BlogFCB Lipiec 2013

22 ARTYKUŁ

Pytanie, które postanowiłem na które usilnie poszukiwałem odpowiedzi zapewne jest zmorą wszystkich Cule. Z  jednej strony jesteśmy dumni i niezwykle szczęśliwi z faktu posiadania w naszej drużynie najlepszego piłkarza świata z drugiej strony dostrzegamy w  tym wielkim szczęściu problem, który może być przyczyną negatywnych efektów. Zależność od formy, dys-pozycji jednego piłkarza jest niewątpliwie elementem, którego się obawiamy. Drużyna piłkarska składająca się z 11 graczy po-winna dysponować wieloma atutami umiejętnie ulokowany-mi w umiejętnościach wielu zawodników. Gdy cała ofensywa budowana jest na barkach jednego gracza, przeciwnicy mają istotnie łatwiejsze zadanie, aby zatrzymać taką drużynę. Czy Barcelona ma ten problem? Czy drużyna strzelająca 115 goli w rzeczywistości nie jest wiele warta bez jednego piłkarza? Czy Messi jest jedynym istotnym ofensywnym atutem drużyny?

Aby spróbować odpowiedzieć na to pytanie w  sposób obiek-tywny i  fachowy udałem się, jak to zwykle mają w  zwyczaju Polacy, do procentów. Obejrzałem wszystkie bramki zdobyte przez Barcelone w każdych rozgrywkach, w których brała udział, wielokrotnie analizując wpływ Messiego na akcje bramkową i szcując wkład jaki był jego udziałem.

Na początek ogólna statystyka bramek Barcelony i udział w nich goli Leo oraz asyst Argentyńczyka. Pytanie na jakie odpowiada poniższy wykres brzmi – Ile bramek zdobyłaby Barcelona, gdyby na boisku nie było Messiego. Barca zdobyła 157 goli we wszystkich rozgrywkach, aż 76 z nich było zdobytych po uderzeniu Messiego lub po jego asyście. 48% goli jednej z najlepszych drużyn świata padło dzięki geniuszowi jednego piłkarza. Dużo, na wnioski stanowczo za wcześnie w za-sadzie się dopiero rozgrzewamy.

Teoretycznie bramka niezależnie czy trafisz ją z przewrotni z po-łowy czy uderzysz z metra jest zawsze na tablicy wyników tak samo liczona. Co więcej praktycznie też tak jest. Tylko na tre-ningach czasami prowadzone są gierki, gdzie gol z główki liczy się za dwa. Rywale Barcelony mają szczęście, że gole zdobyte po rajdzie Messiego, w którym mija 2 lub więcej rywali nie są liczone za 3, gdyż wtedy Messi mógłby zapewne 100 bramek strzelić w pół sezonu. Abyśmy otrzymali jaśniejszy obraz tego w jaki sposób Messi strzelał gole podzieliłem je na następujące kategorie.

1) 100% udziału w bramce, Messi samodzielnie stwarza sobie sy-tuacje bramkową, gol zdobyty dzięki geniuszowi Argentyńczyka – przykład – Gol z Bilbao na San Mames, gdzie dryblingiem mija 3 obrońców rywala, po przemyśleniu wliczyłem także WOLNE które zostały wykorzystane dzięki indywidualnym umiejętno-ścią Leo

2) Gole zdobyte z dogodnej pozycji, po otwierającym podaniu, akcji drużynowej, przykład – gol Messiego w pierwszym meczu z PSG, gdzie otrzymał otwierające podanie od Daniego Alvesa

3) Bramka z karnego

4) Bramka zdobyta z  200% okazji, dołożenie nogi, głowy – przykład – gol ze Spartakiem po świetnym dryblingu Tello, gol z Cordobą po strzale na pustą bramkę

Czy Barcelona cierpi na

MESSIDEPENDENCIE?

Barca bez Leo81 bramek

52%

Gole Messiego60 bramek

38%

Asysty Messiego16 asyst

10%

157bramek FC Barcelony w ubiegłym sezonie

Paweł Szczudł[email protected]

Flash BlogFCB Lipiec 2013

Page 23: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Czy Barcelona cierpi na Messidependencię?

Oto wykres, który otrzymałem po dokładnej ale jednak su-biektywnej analizie bramek Barcelony. Oczywistym jest, że zapewne, gdybyście to Wy selekcjonowali te gole, procenty mogłyby nieznacznie się różnić, gdyż niektóre bramki można zinterpretować w sposób indywidualny. Oto wyniki – 50 goli Messiegopodzielone według powyższych założeń :

Gdyby Messi był jedynie bardzo dobrym piłkarzem należałoby odjąć od jego dorobku 14 goli czyli 23% trafień, jest to czynnik, który może martwić kibiców Barcy. Z drugiej strony największy

udział w bramkach Messiego stanowią gole strzelone po otwie-rającym podaniu. Pokazuje to, że gra ofensywna Barcelony w  dużej mierze jest skoncentrowana i  celowo ukierunkowana na Messiego. Kluczowa jest celowość, nie przypadek lub szczę-ście, które jest element rajdów i goli zdobytych w pojedynkę na których klub nie może bazować. Myślę, że Barcelona w dużej mierze swoją ofensywe ukierunkowuje na Messiego, powyższe wyniki są dla mnie uspakajające, gdyż dużą część goli Messiego padlo dzięki pracy drużyny, a  nie indywidualnemu kunsztowi Argentyńczyka.

Wykorzystane 100% sytuacje16 bramek

27%

Indywidualny popis14 bramek

23%

Po otwierającym podaniu24 bramki

42%

Z karnych 6 bramek

8%

Getty Im

ages

Page 24: Flash BlogFCB Lipiec 2013

24 ARTYKUŁ

Getty Images Getty Images

Flash BlogFCB Lipiec 2013

To normalne, że klub chce mieć kilka opcji i pole manewru, pierw-szorzędne i poboczne plany. Z drugiej strony dla Tito najistot-niejsze jest, by sprowadzić obecnego zawodnika PSG za wszelką, wszelką cenę. Cóż, bez wątpienia to niezły pomysł, ale Tito nie ukrywa, że tylko co do niego jest przekonany i prawdopodobnie byłby skłonny wydać sporo, by go posiąść. Tymczasem, gdyby transakcja kupienia Brazylijczyka okazała się skomplikowana, możnaby było sięgnąć po równie dobrych, łatwiej dostępnych stoperów. Vilanova jednak pewnie kręciłby na to nosem, nawet jeżeli koszt ściągnięcia Silvy byłby naprawdę duży. A przecież tacy zawodnicy, jak na przykład David Luiz, z pewnością radziliby so-bie w barcelońskiej defensyfie. Gracz Chelsea zaznaczał w końcu tyle razy, że chętnie przeniósłby się do Katalonii. Pasowałby do drużyny, bo posiada umiejętności, które wypełniłyby luki w obro-nie Barcy i dlatego uważam, że nie będzie tragedii, jeżeli priorytet Vilanovy okaże się nieosiągalny.

Tylko, czy Mister zgodziłby się ze mną? Jak najbardziej należy być zdecydowanym i robić wszystko, co w naszej mocy, by wzmoc-

nić drużynę, ale czy za wszelką cenę? Warto być gotowym, by zaryzykować, bo wiadomo, że Barcelona nie sporządzi listy za-wodników do ewentualnego kupienia, którzy nie będą dla ekipy wystarczająco silni.

Z ekipy Blaugrany natomiast najbardziej chciany zawodnik to Thiago. Strasznie niecierpliwy jest Manchester United. Na po-czątku zdawało się, że to jedynie plotki, zwykły „research” mi-strzów Anglii, ale teraz można zauważyć, że faktycznie, Alcantara zachwycił czerwoną część Manchesteru, który widzi go w swoich szeregach. Zainteresowani podobno doszli już do porozumienia w sprawie kontraktu, a angielskie media głoszą wszem i wobec, że do transferu dojdzie - i  jak tu nie wierzyć? Odnoszę także wrażenie, że Cules nie będą za bardzo tęsknić za Thiago, więc bez wględu na to, na czym stoi sprawa jego przeprowadzki do Manchesteru, może być to całkiem dobry transfer, zarówno dla Barcy, jak i samego zawodnika. Co ciekawe, Mundo Deportivo zaznaczyło ostatnio, że z United rozstać się ma Wanye Rooney, od razu więc zaczęto łączyć go z Barceloną, między innymi dla-

Jak zwykle, Bóg jeden wie, jak to BĘDZIE

Czasem naprawdę ciężko nadążyć za ma-rzeniami i planami zarządu klubu i ocenić, ile pozycji ma szanse na powodzenie. Ostat-nio w obieg weszły plotki o Thiago Silvie, przewinął się gdzieś Juan Mata, czasem też David Luiz, a co będzie z Thiago Alcantarą - ma okazać się już niedługo. Inni zmieniają zdanie jak kobiety, a jeszcze inni sami nie wiedzą, gdzie wkrótce zawędrują. Zbliża się okienko transferowe, dlatego jest to zaled-wie początek sprowadzania nowych graczy i żegnania obecnych, mimo to już można się dowiedzieć o wstępnych planach i am-bicjach władz Blaugrany.

??

Page 25: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Jak zwykle Bóg jeden wie, jak to będzie

Getty Images Getty Images Getty Images

Mary [email protected]

tego, że byłaby to swego rodzaju wymiana. Jest to jednak ten typ transferu, którego powodzenie czarno widzą kibice obu drużyn, bo nawet dziennikarze podkreślają, że to na razie tylko pogłoski, a mówi się o nim tylko po to, żeby mówić.

Co innego w sprawie zmiany klubu powiedziałby Victor Valdes. Bramkarz zmienił decyzję co do przenosin, bo okazało się, że nie jest wybitnie rozchwytywany na europejskim rynku. Obecnie więc obstaje przy tym, że dalej chce reprezentować barwy Dumy Katalonii. To fajnie, bo nie jest już konieczne szukanie nowego bramkarza. Wydaje mi się jednak, że te jego chęci opierają się bardziej na tym, że nic innego nie pozostaje mu do powiedze-nia, bo przecież ogłaszając, że odejdzie, jeszcze nie wiedział, ile klubów złoży mu ofertę. Nie chcę mimo to z góry oczerniać Vic-tora, bo może rzeczywiście uznał, że pozostanie będzie lepszym rozwiązaniem, a może już na początku wiedział, że zostanie, jeśli nie otrzyma ciekawych ofert. Niepotrzebnie jednak kombinował jakiś czas temu w sprawach finansowych, ponieważ zostanie po tym nieco niesmaku.

Na temat „El Guaje” z kolei mówi się ostatnio tak, że nie da się zrozumieć, co na chwilę obecną klub planuje z nim zrobić. Praw-da jest taka, że Villa ma już swoje lata, a po kontuzji z Klubo-wych Mistrzostw Świata gra mu się czasem lepiej, czasem gorzej. Co więcej, wspominał kilkakrotnie, że chciałby jeszcze zmienić otoczenie, zanim zakończy karierę, więc jeżeli zdecyduje odejść, możemy być smutni, ale nie zaskoczeni. Czasem głos zabierają członkowie zarządu i opowiadają, że David nie określił się co do swoich planów, dlatego zarząd wstrzymuje się z decyzją. Za parę

dni natomiast podliczają oni pieniądze, które Barcelona zarobi na jego sprzedaży, by móc wydać je na obrońcę z górnej półki. Moż-na się pogubić, czy jest chciany w Katalonii, bo nie wiele tu ładu i składu. Jest to po prostu dowód na to, że jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, o co chodzi. Klub przecież wydał ostatnio okrągłe 50 milionów euro, by sprowadzić Neymara.

Oczywiście, istnieją także mniej popularne i lubiane przez dzien-nikarzy „zakupy”, na przykład ten, iż z Barceloną pożegnał się Andreu Fontas. Nie znamy także przyszłości zawodników wypo-życzonych, między innymi Ibrahima Affelaya czy Isaaka Cuenki. Te najciekawsze roszady jednak trzeba śledzić na bieżąco, bo w czasie okienka transferowego łatwo stracić orientację, priory-tety lubią się zmieniać oraz nie wierzyć zbytnio dziennikarzom.

Jak zwykle, Bóg jeden wie, jak to BĘDZIE

Page 26: Flash BlogFCB Lipiec 2013

26 WYWIADw

eszl

o.co

m

Flash BlogFCB Lipiec 2013

Za nami kolejny sezon. Barcelona wygrała tylko, czy aż mistrzostwo?  Patrząc na skład tej drużyny to tylko mistrzostwo, natomiast wiadomo, że od mistrzostwa wszystko się zaczyna. Myślę, że pa-radoksalnie jest to najważniejsze trofeum, od którego wszystko się zaczyna i jeśli się nie zdobywa mistrzostwa, to nawet sezon z wygraniem Ligi Mistrzów jest jakiś niepełny. Na pewno ambi-walentne odczucia mogą mieć kibice tej drużyny, ale nie było tak źle, jak wiele osób twierdzi.  Jeśli miałby Pan wskazać winowajcę porażek Pucharze Króla i Lidze Mistrzów, to kto by nim był?  Myślę, że bardzo zaszkodziło im to, że ta drużyna grała bardzo długo bez trenera i wtedy widać było, że wszystko zaczęło się rozchodzić w momencie, gdy pojawiły się kłopoty z kontuzjami, przede wszystkim z kontuzją Messiego. Przez to ta drużyna była bardzo rozregulowana i brakowało tam, moim zdaniem, ręki tre-nera. Nie widzę, by przy Tito Vilanovie którykolwiek z piłkarzy by się rozwijał, tak jak miało to miejsce za Guardioli. Wydaje mi się, że wszyscy piłkarze robią albo jakieś małe kroczki w tył, albo bardzo duże kroki w tył. Nie ma nikogo - poza samym Messim, którego wyłączam z grona typowych piłkarzy - kto by szedł do przodu. Generalnie ten cały regres w tym sezonie u każdego z za-wodników był bardzo widoczny. 

Czy według Pana Vilanova nie zasługuje na bycie trenerem Barcelony?  Nie chciałbym takich zdecydowanych osądów stawiać, ponieważ nie znam Vilanovy, nie rozmawiałem z nim. Bardzo łatwo ocenia się ludzi zza telewizora, ale tak naprawdę to co my wiemy, co się dzieje w Barcelonie? Nic nie wiemy. Wszystkie kluczowe sprawy są albo przed nami ukrywane, albo podawane są w takiej formie, w jakiej mielibyśmy w je wierzyć. Jestem ostatnią osobą, która bę-dzie oceniała kogoś, kto pracuje cztery tysiące kilometrów dalej.  Gdy Guardiola był trenerem, ciężko było Realowi wygrać z  Barceloną. W  zeszłym sezonie Barcelona wygrała tyl-ko raz. Możemy mówić o  narodzinach kompleksu wobec Królewskich?  Nie, nie ma mowy o kompleksie. Zresztą kiedy się spojrzy na te mecze, to Barcelona ginęła trochę od własnej broni, bo wydaje mi się, że czasami ta drużyna mogłaby pomyśleć, jak zagrać z kon-kretnym przeciwnikiem, a tego po niej nie widzę, tzn. zawsze wchodzi głęboko na połowę rywala, a wiadomo, że Real Madryt jest najlepszą drużyną, która gra z kontry i ta kontra fantastycznie tej drużynie wychodzi. Być może, gdyby Barcelona pomyślała, jak zneutralizować przeciwnika, to wyszłoby jej na dobre, bo Real nie grał nadzwyczajnie w tych meczach. Oni po prostu przepro-wadzali szybkie kontry, które brały się zazwyczaj z jakiejś straty w środku pola lub jakiegoś niedokładnego podania. 

Barca powinna zmienić ten system i przestać aż tak klepać tą piłką?  Zmieniać nie ma co, bo ten system sprawił, że wygrała tyle, ile nie wygrała w  historii klubowej piłki żadna inna drużyna. Natomiast czasami trzeba mieć przygotowany “wariant B”.  Jose Mourinho na swojej powitalnej konferencji w Londynie powiedział, że zakończył erę Barcelony. Można mówić tu o  końcu ery? Czy my w  ogóle byliśmy świadkami ery Barcelony?  To, że byliśmy świadkami ery Barcelony jestem pewien w stu procentach. Była to drużyna, która grała w piłkę tak, jak nie gra-ła żadna inna drużyna w historii. Natomiast nie przesadzałbym z krzyczeniem o końcu ery Barcelony, bo jeśli obwieścimy koniec ery Barcy, to będziemy musieli jednocześnie obwieścić koniec ery Leo Messiego, który też jest młodym piłkarzem i koniec ery reprezentacji Hiszpanii, bo to wszystko się ze sobą łączy, dlatego trzeba być niezwykle odważnym, by powiedzieć, że Barcelona się skończyła. Jeśli o końcu ery Barcelony mówi Mourinho, który skończył sezon z taką stratą, to się po prostu ośmiesza.  Czy wszystkie prowokacje Mourinho, np. nazwanie Vilanovy “Pito” , to chęć zemsty za to, że w 2008r. wybrano na stano-wisko trenera Pepa Guardiolę, a nie jego?  Nie sądzę, by to była zemsta. To była bardziej taktyka, żeby pójść na zwarcie z Barceloną i przez to coś wygrać. Nie dość, że Real tak naprawdę nic wielkiego w tym zwarciu nie wygrał, bo tylko jedno mistrzostwo, to dodatkowo Mourinho w znacznej mierze zruj-nował reputację tego klubu, który zawsze był klubem dumnym, klubem ze wspaniałymi piłkarzami, którzy potrafili się odpowied-nio reprezentować na boisku i poza nim, a Mourinho sprowadził to do młócki pod remizą.  Mniej więcej dwa lata temu otwarto oficjalną szkółkę Barcelony w  Warszawie. Wtedy rozpętała się mała wojna w  stolicy, bo działacze Legii i  Polonii narzekali, że skauci podkradają im najzdolniejsze dzieci. Jak Pan to skomentuje?  To było o tyle żałosne, bo ta szkółka szkoli chłopców do trzyna-stego roku życia, więc ci piłkarze - jeśli dalej chcą grać w piłkę - to i tak muszą iść do Legii albo Polonii, więc nie ma tu mowy o żad-nym zabieraniu zawodników. Raczej mówimy tu o przygotowa-niu zawodników do kolejnego poziomu. Ja patrzę na te szkółki klubów zagranicznych w Polsce trochę sceptycznie. Nie uważam by były to inwestycje z myślą o faktycznym szkoleniu młodzie-ży - bardziej są to zagrywki marketingowe by poszerzyć grono

Wywiad z Krzysztofem StanowskimAdam Wielgosiń[email protected]

Page 27: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Łatwo ocenia się ludzi zza telewizora

kibiców. Wiadomo, że dużo Polaków lata na mecze Barcelony. Jest to rynek, który z roku na rok generował będzie coraz większe przychody dla klubu.  Coraz więcej plotkuje się o odejściu Thiago. Klauzula wykupu to zaledwie 18 milionów euro. Nie sądzi Pan, że sprzedaż tak obiecującego rozgrywającego będzie błędem?  Jak rozumiem, Barcelona nie chce go sprzedawać, więc nie moż-na ewentualnego odejścia traktować jako błąd, bo zgody na tę transakcję nie ma. Ktoś wyłoży pieniądze i Thiago będzie mógł odejść, tak?  Tak, lecz sztab trenerski nie dopilnował warunku, który mó-wił, że jeśli Thiago zagra 60% spotkań, to klauzula automa-tycznie wzrośnie do 90 mln euro.  Nie śledziłem tego tak dokładnie, więc jeśli tak było, to strasz-nie zaniedbały pewne osoby sprawę, bo puszczenie go z klubu byłoby niesamowitym błędem i pewnie powtórzyłaby się sytu-acja z Fabregasem i Albą, kiedy klub wykupił ich po kilku latach. Thiago jest znakomicie wyszkolony technicznie. W zeszłym sezo-nie troszkę irytował, ponieważ grał dosyć niefrasobliwie, notował sporo strat w środkowej strefie, ale z pewnością jest to postać, która za 10 lat w europejskiej piłce będzie wiele znaczyła.  Na Pucharze Konfederacji znakomicie radzi sobie Neymar. Będzie to kolejny Brazylijczyk, który zrobi wielką karierę w Barcelonie jak Ronaldinho czy Rivaldo?  Ja myślę, że nie ma przypadku w tym, że zakochała się w nim cała Brazylia. To nie jest Mołdawia, gdzie można się zachwycać byle piłkarzem, który strzeli gola raz na pięćdziesiąt lat. W Brazylii mają genialnych zawodników co roku, a takiego szału chyba nie było nigdy. My mało tego Neymara widzieliśmy w Europie, ale musimy zaufać Brazylijczykom, którzy, skoro nim się tak eks-cytują, mają do tego powody. To nie jest naród, który niczego w piłce nożnej nie widział, wręcz przeciwnie. Moda, jaka tam wybuchła na Neymara, wielokrotnie przewyższa tę, jaka była na Ronaldinho, Ronaldo i  innych, więc ja ufnie przyjmuję, że ci Brazylijczycy potrafią odróżnić talent od zawodnika, które-go szczyt możliwości to gra w Hannoverze 96. Wydaje mi się, że Neymar zrobi ogromną furorę w Barcelonie i wydaje mi się, że to był zawodnik, którego ten zespół potrzebował. Osobiście w ostatnim czasie zawodzi mnie David Villa. Nie za bardzo widzę sens, by ten zawodnik zagrał kolejny sezon w tym klubie. A Alexis Sanchez to już kompletna padaka. Mam nadzieję, że go - no nie-stety, bo on pewnie Barcelony nie opuści, dobrze to wiem, ale wolałbym nie - Neymar na dobre wygryzie i takie trio Neymar- Messi- Pedro to będzie coś, co wszystko pozamiata. 

Mówi Pan, że nie chce więcej widzieć Alexisa w Barcelonie. Ostatni sezon będziemy z kolei oglądać Valdesa w bramce. Czy obecny golkiper to bramkarz na miarę Barcelony?  Strasznie dziwny bramkarz. Miewał znakomite parady, natomiast wydaje mi się, że wszystko, co Barcelona wygrała, wygrałaby z in-nym bramkarzem na średnim poziomie. Być może, gdyby zamiast Valdesa stał ktoś inny, to Barca wygrałaby ze dwa czy trzy trofea więcej. Ostatnio zdarzało mu się coraz więcej “klopsów” i nie pomagał za bardzo drużynie. W zasadzie to wydaje mi się - choć Pinto ma dosyć specyficzny styl bronienia i jest bardziej efektyw-ny od Valdesa - że trudno mu do końca zaufać.  Klub szanuje bardzo Valdesa, w końcu jest on wychowankiem klubu, dlatego grał on będzie jeszcze w przyszłym sezonie. Takiego zaszczytu nie dozna Eric Abidal, z którym Barcelona nie chciała przedłużać kontraktu. Zarząd powinien jednak przedłużyć wygasającą umowę?  Ta sytuacja jest dosyć złożona, my do końca nie wiemy, ile Eric Abidal chciał od Barcelony. Wiadomo, łatwo jest mówić “Trzeba było zostawić Abidala”, ale on pewnie nie chciał zagrać za 200 tys. euro rocznie. Pewnie chciał 4-5 milionów euro rocznie, lecz nie znam dokładnie jego wymagań finansowych. Z  tego co wiem, to Barcelona przedłużyła z nim kontrakt w tym naj-trudniejszym dla niego momencie i tym samym zagwaranto-wała spokój podczas jego problemów zdrowotnych. Pewnie mogło się to skończyć jakoś lepiej, ale to jest biznes. Dać ko-muś 5 milionów euro, by ten dobrze się czuł, żeby potrzymał kogoś w  szatni za rękę? To też nie do końca na tym polega.  W  wywiadzie dla “Weszło!” Dani Quintana porównał Ekstraklasę do Segunda B (trzeci poziom w Hiszpanii - przyp.red.) i powiedział, że Legia, czyli mistrz Polski, walczyłby co najwyżej o utrzymanie w Primera Division. Nie za bardzo krytycznie?  Nie sądzę. Zobaczmy jaką “furorę” w Segunda Division zrobił Paweł Brożek, a pamiętajmy, że to był nasz napastnik na EURO 2012, który wchodził z ławki, więc był numerem 2 czy 3 w naszym ataku. Nie przypominam sobie, by jakiś Polak w ostatnich latach zdziałał coś w lidze hiszpańskiej. Jeśli nawet jakiś tam szedł, jak np. Kamil Kosowski, to co najwyżej do drugiej ligi. Popatrzmy na tę ligę z szacunkiem, w zasadzie w każdej drużynie jest tam do-bry napastnik, ciekawy środkowy pomocnik, który potrafi z dy-stansu strzelić, który potrafi podać. Nie wiem, czy Quintana się nie rozpędził z tym, że Legia walczyłaby o utrzymanie w Primera Division. Moim zdaniem by po prostu spadła. 

W Segunda Division gra Barca B. Zajmują oni lokaty w górnej części tabeli. Według Pana które miejsce zajęłyby te rezerwy w Ekstraklasie?  Walczyłyby o mistrzostwo kraju.  Regulamin w  Hiszpanii mówi, że między pierwszą a  dru-gą drużyną musi być liga różnicy. W  sezonie 2010/2011 Barcelona B zajęła trzecie miejsce, czyli lokatę, która nor-malnie umożliwia grę w barażach o awans do pierwszej ligi. Do tych baraży nie przystąpiła, bo zabrania tego regulamin. Czy uniemożliwienie młodym piłkarzom gry w wyższej klasie nie zwolni ich rozwoju?  Chciałby Pan Barcelonę i Barcelonę B w pierwszej lidze?  Jeśli wygraliby baraże w normalnej, sportowej rywalizacji to dlaczego nie? Możliwość zagrania z Valencią, Sevillą czy Atletico byłoby przydatnym doświadczeniem dla tak mło-dych chłopców.  Dla mnie byłoby to absurdalne, jeśli na jednym poziomie roz-grywek grałaby drużyna pierwsza i jej rezerwy. Cała ta sytuacja byłaby korupcjogenna i tak naprawdę ciężka do zorganizowania. My w Polsce mamy teraz podobny problem co robić z rezerwami. Czy dopuszczać je maksymalnie do II ligi czy do I? Pamiętajmy, że są też wymagania licencyjne. To są mecze, na które przyjechać może tysiąc czy dwa tysiące kibiców gości. Też sama ranga roz-grywek trochę cierpi, gdy liga praktycznie składa się z samych rezerw klubów Ekstraklasy. Wpuszczenie dwóch drużyn do jed-nej klasy rozgrywkowej to byłoby kuriozum. Piłkarzom nikt nie blokuje drogi do rozwoju, bo jeśli są na tyle dobrzy, to mogą iść do pierwszej drużyny.  20 lipca mecz Barcelony z Lechią. Po opublikowaniu termina-rza Ekstraklasy okazało się, że spotkanie to będzie w termi-nie pierwszej ligowej kolejki. Lechia zagra sobie rezerwami, by mieć siły na rozpoczynający się właśnie sezon ligowy, czy postara się wygrać z Barceloną i wyjdzie podstawą?  Nie mam pojęcia. Ja na ich miejscu potraktowałbym ten mecz bardzo poważnie, bo prawdopodobnie raz w życiu będą grali z Barceloną i raz w życiu zobaczą z bliska Messiego. Wszystkie te mecze, które oni rozegrają za tydzień czy za dwa tygodnie, to jest dla nich normalka. Tu mają wydarzenie, które mogą wspo-minać latami. Zagrać z Barceloną, nawet w meczu towarzyskim, nie jest łatwo.

ŁATWO ocenia się ludzi zza TELEWIZORA

Page 28: Flash BlogFCB Lipiec 2013

28 LA HISTORIA

Gdy spytamy kibica Barcy o najlepsze-go gracza, który nosił koszulkę „Dumy Katalonii”, przeważnie w odpowiedzi usłyszymy nazwisko Messiego, Maradony czy Cruyffa. Trudno nie zgodzić się z tym wyborem, w końcu tak wyjątko-wi piłkarze wymieniani są w kontekście najlepszych futbolistów w historii futbolu. Ja dodałbym do tego rankingu Ronaldinho, Johana Neeskensa, Andresa Iniestę i Ladislao Kubalę. Mimo, że legendarny Węgier należy do futbolowej prehistorii z punktu widzenia większo-ści dzisiejszych kibiców, to trzeba przyznać, że w czasie, gdy Camp Nou należało do nowinek architektonicz-nych, Kubala miał statut gwiazdy prze-wyższający dzisiejszą „Messi-manię”. Kim zatem był człowiek, który rozko-chał w sobie katalońską publiczność? Zapraszam do lektury na temat legendy klubu FC Barcelona o życiorysie barw-nym niczym Camp Nou w dniu meczu.

Zacznijmy od początku: rok 1927 ma ogromne znaczenie dla węgierskiego, jak i europejskiego futbolu. To wła-śnie wtedy, w odstępstwie dwóch mie-sięcy urodzili się prawdopodobnie dwaj najlepsi piłkarze w historii Węgier: Ferenc Puskas i Ladislao Kubala. Jeden został legendą madryckiego Realu, drugi zaś FC Barcelony. Zanim jednak Kubala założył koszulkę Barcy, musiał wiele w swoim życiu przejść. Kluczowy był rok

1949, w którym młody Laszlo zdecydował się uciec z komunistycznych Węgier. W kraju miał być ścigany z powodu uchy-lania się od obowiązkowej służby woj-skowej. W styczniu tego roku ukrył się pod rupieciami w ciężarówce jadącej na zachód Europy(w podobny sposób z Węgier

uciekł Sandor Koksis, który także zo-stał później piłkarzem Barcelony). Po przesiadce w Austrii Kubali udało się przedostać do Włoch, gdzie korzysta-jąc ze swojej sławy zdolnego piłkarza otrzymał angaż w klubie Pro Partia, a niedługo później w AC Torino.

To właśnie w tym klubie Ladislao przeżył prawdopodobnie najbardziej traumatycz-ne wydarzenie w życiu. 4 maja 1949r. nie poleciał wraz z drużyną na mecz przeciw-ko Sportingowi Lizbona, ponieważ cięż-ko zachorował jego synek, Branko (póź-niej gracz m.in. Espanyolu). W drodze powrotnej po meczu samolot z 31 pasa-żerami, w tym cały zespół i sztab szko-leniowy AC Torino rozbił się na wzgó-rzu Superga niedaleko Turynu, nikt nie przeżył tej katastrofy. To wydarzenie zbiegło się z wyrokiem FIFA skazującym Kubalę na roczną dyskwalifikację z po-wodu uchylania się od służby wojskowej na Węgrzech oraz niedopełnienie kon-traktu z klubem Vasasu, który Laszlo reprezentował, zanim uciekł z kraju. Kubala postanowił wyruszyć na zachód Europy, dokonał tego wraz z przyja-ciółmi z Węgier, którym udało się prze-kroczyć „żelazną kurtynę”. Warto do-dać, że Węgry były największą ówczesną piłkarską potęgą, stąd drużyna Kubali, „Hungaria” była mile widziana przez władze hiszpańskich klubów, które za-praszały ten zespół na mecze pokazowe.

Ladislao Kubala- najl epszy w historii Barcelony?

1951-1961

U góry: Kubala (z lewej) i Czibor w magazynie ,,Barca”

Flash BlogFCB Lipiec 2013

Page 29: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Ladislao Kubala - najlepszy w historii Barcelony?

Podczas jednego z nich, który odbył się w Madrycie Ladislao zwrócił na siebie uwagę miejscowego Realu. Na szczęście na miejscu był Josep Samitier, wysłan-nik Barcelony, również wybitny piłkarz i trener „Blaugrany”. W jakiś sposób przekonał on Kubalę, by ten wybrał dru-żynę z Katalonii.

I tu historia jest opowiadana różnie, w zależności od źródła jest kilka wer-sji, jak Samitierowi udało się nakło-nić Węgra. Wersją uznaną przez klub FC Barcelona była polityczna argumenta-cja katalońskiego wysłannika. Samitier miał przekonywać Kubalę, że klub bę-dący oczkiem w głowie dyktatora- Real Madryt nie jest dobrym miejscem dla uciekiniera politycznego, Barcelona jest lepszym wyborem, ponieważ to ba-stion wolności w Hiszpanii pod rządami Franco. Inna wersja mówi, że Samitier udał się do samego generała, by prze-konać go o potencjale propagandowym tego transferu. Kubala miał zostać powszechnie uznany jako antykomuni-sta, który uciekł do kraju rządzonego przez Franco. Wybranie Barcelony miało umocnić w społeczeństwie postrzeganie Katalonii jako regionu „wyleczonego” z komunizmu (w trakcie wojny domowej Katalonia była głównym regionem koali-cji Frontu Ludowego). Madryckie me-dia twierdzą, że Samitier w pociągu do Barcelony upił Kubalę i namawiał go na

transfer, w końcu odurzony Węgier miał podpisać kontrakt. Tą wersję przed-stawiają obecnie jedynie najbardziej zatwardziałe środowiska anticule.

Po kilku miesiącach od porozumienia z klubem FC Barcelona i odbyciu kary

zawieszenia do końca Kubala mógł wy-biec na murawę stadionu „Blaugrany”, Les Corts. Bardzo szybko stał się ulu-bieńcem tłumów. Wraz z przyjacielem Sandorem Kocsisem i ówczesnym posia-daczem „Złotej Piłki”, Luizem Suarezem tworzył atak marzeń, który przyciągał na stadion tak wielkie rzesze kibiców, że konieczne było wybudowanie większe-go obiektu, czego efektem było wybu-dowanie Camp Nou. Powszechnie znanym powodem tak wielkiej inwestycji było stwierdzenie, że Les Corts stało się za małe dla Kubali. Przez jedenaście sezonów w szeregach „Dumy Katalonii” Ladislao trafił 280 razy do siatki w 345 spotkaniach i miał udział w zdobyciu 14 trofeów, w tym czterech tytułach mistrzowskich i pięciu krajowych pu-charach. Był to niewątpliwie najlepszy okres w historii klubu do czasów Dream Teamu Johana Cruyffa.

Z lewej: Ważny moment podpisania kontraktu Kubali z FC Barceloną

Page 30: Flash BlogFCB Lipiec 2013

30 LA HISTORIA

Ladislao Kubala wielbiony przez kibiców był za wybitną technikę, niesamowity zmysł strzelecki i widowiskowe dry-blingi. Wielu historyków futbolu jest zdania, że po raz pierwszy znamiona „tiki-taki” kibice Barcy mogli podzi-wiać właśnie podczas obecności węgier-skiego tria:Kubali, Kocsisa i Czibora. To właśnie węgierska szkoła gry poka-zała światu po raz pierwszy, że naj-lepszym sposobem na grę jest opanowa-nie całej powierzchni boiska, kontrola meczu poprzez długie utrzymywanie się przy piłce i oparcie składu o zawodni-ków wyszkolonych technicznie.

Kibice Barcelony zapamiętali Kubalę na tyle dobrze, że podczas obchodów stu-lecia istnienia klubu w 1999r. Węgier wygrał plebiscyt na najlepszego piłka-rza stuletniej historii Barcy. Wyboru tego dokonali kibice mający w pamięci dzieje świetności „Dream Teamu” sprzed zaledwie kilku sezonów, stąd sukces ten jeszcze bardziej ucieszył miesz-kającego do końca życia w Barcelonie Kubalę. Klub także docenił jego wkład w rozwój drużyny, stawiając przed Camp Nou pomnik, który można do dziś podzi-wiać na terenie otaczającym stadion. Co ciekawe, jego sławie nie zaszkodził okres pracy w Espanyolu, powszechnie uznany przez kibiców za zdradę klubu z dzielnicy Les Corts.

Ciekawostką jest także kariera reprezen-tacyjna Kubali: ze względu na słowackie

pochodzenie ojca po raz pierwszy za-grał w reprezentacji Czechosłowacji w 1947r., rok później zagrał dla Węgier, a od 1953r. występował w bar-wach Hiszpanii. W okresie 1954-1963 zagrał także kilka spotkań w drużynie Katalonii, co czyni go absolutnym re-kordzistą ilości krajów reprezentowa-nych przez jednego zawodnika. Rekord ten dzięki nowym przepisom FIFA nigdy nie zostanie pobity.

Pytanie czy Kubala jest najlepszym pił-karzem w historii klubu nie jest więc

niepobity rekord, należący do Laszlo Kubali z sezonu 1951/52 w meczu prze-ciwko Sportingowi Gijon, zakończonym wynikiem 9:0. Oprócz tego Kubala jest także najbardziej skutecznym zawodni-kiem w jednym sezonie Copa del Rey(12 goli) i ten właśnie rekord wydaje się bardziej możliwy do pobicia, zwłaszcza że władze hiszpańskiego futbolu nie mają zamiaru rezygnować z dwumeczów w krajowym pucharze.

pozbawione sensu. Podziw budzi nie tylko dorobek bramkowy ale i uwielbie-nie publiczności w czasach, gdy dostęp do mediów był znacznie ograniczony. Sytuacją nie do pomyślenia było w cza-sach Kubali na wpół puste Camp Nou pod-czas meczu ligowego, co miało miejsce w sezonie 2012/13,w „czasach Messiego”. Porównanie tych zawodników jest trudne ze względu na przepaść w dziejach fut-bolu, jednak jest jeszcze jeden rekord strzelecki Kubali, jakiego niesamowity Argentyńczyk jeszcze nie pobił: siedem goli w jednym meczu ligowym to wciąż

Z prawej: Ladislao Kubala (pierwszy z prawej) z inną legendą klubu, Ramalletsem (pierwszy z lewej)

Flash BlogFCB Lipiec 2013

Nazar Smereczań[email protected]

Page 31: Flash BlogFCB Lipiec 2013
Page 32: Flash BlogFCB Lipiec 2013

32 FELIETON

Kilkanaście stron wcześniej Szymon Ludowski “prześwietlił” do-tychczasowe rządy Sandro Rosella. Jak sam napisał, cules najwię-cej szumu robią wokół reklamy Qatar Foundation na trykotach. Według mnie najbardziej absurdalnym punktem jest ten, mó-wiący, że to prezes, a nie trener wraz z całym sztabem, decyduje o transferach w klubie.

Za Guardioli byliśmy świadkami kilku naprawdę absurdalnych ruchów na rynku transferowym. Dmytro Czyhrynski, Keirrison, Henirque, Hleb, Gudjohnsen - te nazwiska pewnie do dziś śnią się po nocach i Guardioli, i klubowym księgowym, których zalewa krew na samą myśl, jakie pieniądze poszły na tych zawodników. Swoje nieprzemyślane życzenia transferowe nadrabiał nosem do młodych talentów, które z ogromnym sukcesem włączył do pierwszej drużyny. Reasumując, erę Pepa podsumować można słowami: złe transfery, świetna praca z młodzieżą. A jak jest teraz?

W  dalszej części mam zamiar podsumować troszkę politykę klubu wobec młodych zawodników. Domyślacie się, że nie bę-dzie to opinia pozytywna o... No właśnie. O kim? Skoro mówimy o szkoleniu piłkarzy, to od razu na myśl przychodzi sztab tre-nerski z Tito Vialnovą na czele. No niby dobre rozumowanie, ale skoro to Rosell decyduje o transferach, to chyba (który to już raz?!) znowu jemu się oberwie.

Kiedy podano informację, że nie zostanie przedłużony z nim kon-trakt, naprawdę mocno się wkurzyłem. Mowa tutaj o Muniesie - zawodniku, który miał ogromnego pecha. Na początku zakoń-czonego niedawno sezonu mówiło się, że do pierwszego zespołu wchodzić powoli będzie trzech młodych stoperów. Osobiście z utęsknieniem czekałem na ich występy, ponieważ, jak sami wiemy, mamy ogromny kłopot ze środkowymi obrońcami. Tymi trzema zawodnikami byli Fontas, Bartra (o którym przeczytacie co nieco za chwilkę) i właśnie Muniesa. Ostatni z nich tak na-prawdę nie dostał prawdziwej szansy i to mnie najbardziej wku-rza. W meczu sparingowym z HSV Hamburg zerwał więzadła i był gotowy do gry dopiero w drugiej części sezonu. Oczywistą rzeczą było to, że po tak poważnej kontuzji musiał powrócić do nor-malnej dyspozycji, grając w Barcelonie B. Na wiosnę, kiedy Tito Vilanova miał problemy, ponieważ kontuzjowany był Puyol wraz z Adriano, Eusebio, trener drużyny rezerw, powiedział: - Muniesa jest gotowy do gry w pierwszym zespole. Co zrobił Tito? Nic. Nie dał mu szansy w meczach z takimi, za przeproszeniem, ogórkami jak Celta czy Saragossa. Młodemu stoperowi z końcem miesiąca wygasa kontrakt. Na początku czerwca sam zawodnik wydał na twitterze oświadczenie: “To był zaszczyt bronić barw tego klubu przez 11 lat. Dziękuję wszystkim, którzy mi pomagali i wierzyli we mnie. Dziękuję trenerom, sztabowi szkoleniowemu, lekarzom, fizjoterapeutom i przede wszystkim moim kolegom.” Jedenaście

lat! Marc ma teraz 21 lat, co oznacza, że już od dziesiątego roku życia grał w Barcelonie. Młodzieniec, który zna drużynę od pod-szewki, od dekady wpaja mu się zasady klubu i po co to? By w naj-ważniejszym momencie jego kariery oddać go za darmo.

Kolejnym młodym stoperem, który moim zdaniem dostał za mało minut, jest Marc Bartra. Z zasady jest tak, że najbardziej obrywa się najmłodszemu. Dosyć głupie przyzwyczajenie. Nie inaczej było po 0-4 z Bayernem Monachium. Wtedy to, moim zdaniem, blado wypadła formacja ofensywna. Defensywa miała dużo do roboty, ale to nie zmienia faktu, że mogła się zapre-zentować lepiej. Większość osób skupiła się na czwórce z tyłu niż zerze z przodu. Tradycyjnie już zaczął się lament na obronę. Kto zebrał największą burę? Oczywiście Bartra. Oskarżenia te nie miały kompletnie sensu. Był on najmniej doświadczonym zawod-nikiem w formacji defensywnej, więc siłą rzeczy mógł zaprezen-tować się gorzej. Wbrew pozorom to właśnie on zanotował naj-więcej przechwytów w tym meczu. Na zakończonych niedawno Mistrzostwach Europy do lat 21 Bartra był najlepszym obrońcą turnieju. Miał najwięcej celnych długich podań ze wszystkich zawodników grających na mistrzostwach. Szkoda, że statystyki to wciąż za mało, by dać mu prawdziwą szansę. Zarząd także nie zauważa jego talentu - klauzula odejścia Bartry to zaledwie 12 mln euro. W czasach rosyjskich i arabskich oligarchów są to śmieszne pieniądze.

Kolejny talent, którego jestem ogromnym sympatykiem, to Martin Montoya. Piłkarz naprawdę nietuzinkowy, z ogromną werwą i  młodzieńczym zapałem. Krótko mówiąc, ktoś, kogo Barcelona teraz potrzebuje. Ten prawy obrońca wyróżnia się na-prawdę niesamowitą szybkością. Potrafi też uderzyć z dystansu, co pokazał chociażby w ostatnim ligowym meczu przeciwko Maladze. Złoty medalista wspomnianego młodzieżowego EURO. Mimo swojego wieku potrafi wkręcić w ziemię większość lewych obrońców Primera Division podczas swoich ofensywnych raj-dów na prawej flance. Jest bardzo uniwersalny, gdyż może zagrać również po lewej stronie obrony. Moim zdaniem powinien on być wystawiany coraz częściej. Zaryzykuję stwierdzenie, że powi-nien grać częściej niż Dani Alves. Jego znakomita gra może przy-czynić się - i sądzę, że się przyczyni - do sprzedaży Brazylijczyka

W LA MASIA

Ostatni z nich tak naprawdę nie dostał prawdziwej szansy i to mnie najbardziej wkurza.

AP

Flash BlogFCB Lipiec 2013

Page 33: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Promocja w La Masii

następnego lata. Klauzula odejścia to 20 mln euro. Wydaje się ona adekwatna do jego obecnych umiejętności, jednak sprzedaż takiego obrońcy nawet za 20 milionów, może być w przyszłości bolesne.

Przed Wami chyba największe objawienie tego sezonu, Cristian Tello. Nie bez powodu porównywany jest do samego Thierry’ego Henry’ego. Trochę irytuje mnie jego wachlarz zwodów. Szkoda, że ogranicza się do samego wypuszczenia piłki i wyprzedzania obrońców na szybkości, ale wierzę, iż z czasem będzie lepiej. Tello wygrał rywalizację w składzie z Davidem Villą. To znak, że byle kim on nie jest. Co więcej, moim zdaniem jest na porównywalnym poziomie co Alexis i Pedro, a potencjał ma przeogromny. Potrafi zagrać naprawdę dobre prostopadłe piłki. Z jednej strony, strzela wszystko z tzw. klepki (stąd właśnie porównania do Henry’ego), lecz kiedy pomyśle o cudach, jakie próbuje wyczyniać Alexis, to dobrze, że Tello robi to, co potrafi i “nie szuka kwadratowych jaj”. Ubolewam nad jego grą kombinacyjną. Będący na wypożyczeniu

w Ajaxie Amsterdam Isaac Cuenca był w tym aspekcie o wiele lepszy, ale brakowało mu trochę tej szybkości. Wydawał się być lekko zakompleksiony i nie wdawał się w pojedynki “jeden na je-den” z obrońcami. Połączenie Cuenki i Tello dałoby nam drugiego Leo Messiego, nie przesadzam. Osobiście jestem za tym, by obaj grali w przyszłym sezonie w Barcelonie. Z Cristianem nie powin-no być problemu. Cuenca z kolei jest chłopcem ze szkła i praw-dopodobnie się z nim pożegnamy. Wracając jeszcze do Tello. Jego klauzula odejścia to 10 mln euro. Tak, tylko tyle. Liverpool podobno jest w stanie wpłacić tę kwotę, lecz sam zawodnik nie jest zainteresowany transferem.

Na koniec została “wisienka na torcie”, czyli Thiago Alcantara. Ja już pogodziłem się z jego stratą, jestem pewien jego transferu do United. Śmieszą mnie słowa Rosella, który powiedział do Thiago: - Jeśli zostaniesz, to nie dostaniesz podwyżki. Chwileczkę, skoro sam Vilanova nie daje mu pewności, że będzie grał, to dlaczego nie potrafimy zagwarantować mu tych kilku euro więcej? Dla mnie Thiago obecnie nie jest gorszy od Xaviego. Ten bardziej doświadczony środkowy pomocnik zaczyna zwalniać grę. Ten młodszy ma więcej energii i potrafi przyspieszyć akcję. Moim zdaniem przyszły sezon powinien być tym, w którym Xavi bę-dzie coraz częściej siadał na ławce. Brylujący Iniesta oraz świe-żość Thiago - to byłoby coś. Jeśli Thiago odejdzie (za śmieszne 18 milionów euro), to tak naprawdę nie mamy alternatywy do środka pola. Iniesta playmakerem nie jest, tak samo Fabregas. Xavi jest coraz starszy i jeśli, nie daj Boże, złapie kontuzję, to tak naprawdę jesteśmy bez klasowego rozgrywającego. Kogo wtedy damy w bój? Rafinhe albo Sergiego Roberto? Bądźmy poważni, to jeszcze nie ten poziom.

Podsumowując, na wspomnianych przeze mnie pięciu obie-cujących zawodników wydać trzeba w sumie 60 mln euro. Dla porównania, doświadczony (a brzydko mówiąc, podstarzały) Adriano odejść może za minimum 90 mln euro. To chyba ukazuje ułomną politykę transferową wobec młodych talentów.

Adam Wielgosiń[email protected]

spor

t360

.com

Getty Im

ages

Page 34: Flash BlogFCB Lipiec 2013

SANTPEDOR- GDZIE WSZYSTKOSIĘ ZACZĘŁOJego nazwisko rozsławiło klub z Katalonii. Jeszcze mieszka wraz ze swoją rodziną w Nowym Jorku, ale już wkrótce przyjedzie do Monachium. Czy zapisze się złotymi zgłoskami w historii Bawarczyków jak zrobił to w Barcelonie? Skąd pochodzi Pep Guardiola? Witam w kolejnej części sagi o człowieku, który - podobno już jako dzieckodziecko - miał boskie zadanie do wykonania. Tak blisko, a tak daleko jednocześnie.

W tej średniowiecznej mieścinie, powstałej dokładnie w czternastym wieku, miejscowi pamiętają jeszcze, jak Pep Guardiola ćwiczył swoją grę na placu pod oknami domu przy Plaza de la Generalitat nr 15. Prowincja. Dziura zabita dechami. 50 kilometrów do stolicy Katalonii - Barcelony. Nie więcej. Jeszcze do niedawna wielu mieszkańcówmieszkańców w tym małym katalońskim miastec-zku nie miało nawet samochodu. Santpedor położone jest przy drodze prowadzącej w góry. Do sławnego na całym świecie klasztoru Montserrat jest całkiem niedaleko. Można tam dotrzeć traktem, głęboko skrytym w sercu zalesionego regionu Catalunya w Bages.

Około 2000 ludzi przez cztery stulecia mieszkało poza cywilizacją. "Ucywilizowana" Barcelona jest także dziś tak blisko, a tak daleko zarazem. W stolicy Katalonii wciąż o ludności Santpedor mówi się - prowincjusze. Ale to przecież Santpedor! Sama nazwa odzwierciedla początek wspaniałej kariery jej byłego mieszkańca - oznacza "złote miejsce"."złote miejsce".

Santpedor - gdzie wszystko się zaczęło

Tu spotykamy naszego pierwszego gościa - Manela Estiarte. Wyobraźmy sobie, że stoimy na ulicy, parę kroków od domu, w którym w 1971 roku przyszedł na świat Josep Guardiola i Sala. Domu, który został włączony do nowego szlaku turystycznego po średniowiecznej części Santpedor. "Lokal został włączony do szlaku, ponieważ przyjeżdża coraz więcejwięcej gości, którzy pytają, gdzie znajduje się ta budowla", tłumaczyła pani burmistrz Laura Vilagrà hiszpańskim redaktorom kilka miesięcy temu.

Estiarte ma 51 lat. Kiedyś był najlepszym piłkarzem wodnym świata, nazywanym Michaelem Jordanem waterpolo, siedmiokrotnie wybierany piłkarzem na świecie. Były dyrektor FC Barcelony do spraw kontaktów zagranicznych, dziś jest prawą ręką nowego trenera Bayernu Monachium, doradcą, współpracownikiem, ale przede wszyst-kim przyjacielem.kim przyjacielem.

Pochodzi z Manresy, oddalonej tylko parę kilo-metrów od Santpedor. Tutaj właśnie właścicielami sieci sklepów Serra Claret są rodzice żony Pepa, Cristiny. Mają butiki z markową odzieżą damską, męską i dziecięcą. Kupowały w nich senioras Iniesta i Messi. W jednym z takich sklepów, 18-letni wówczas, Pep poznał swoją przyszłą partnerkępartnerkę życiową. Nie dziwi więc, że Guardiola stał się najlepiej ubranym piłkarzem i trenerem świata. Jego styl wyznaczają słynne “papierosowe” spodnie i dopasowane marynarki. Były szkolenio-wiec Barçy prawdopodobne świetnie sprawdziłby się na wybiegach i w kampaniach reklamowych słynnych marek. Raz zresztą, jako piłkarz, przeszedł na wybiegu Gaudiego w kolekcji przyjaciela i słynnego katalońskiego projektanta Antoniego Miró.

Dziś rodzinne miasto Guardioli liczy 7000 mieszkańców. Miejscowi są przyzwyczajeni do pytań o ich lokalnego bohatera. Trzypiętrowy

budynek jednorodzinnego domu traktują jednak wciąż niemal jak sanktuarium, a turyści stawiają sobie go za pierwszy i najważniejszy punkt podróży. Tu Guardiola mieszkał z rodzicami, Valentim i Dolores, bratem Pere i siostrami Olgą oraz Francescą, aż do wyjazdu do Barcelony w wieku 13 lat.

SantpedorSantpedor - małe miasteczko miłych ludzi, gdzie pokora i właściwy porządek rzeczy stawia się ponad wszystko. Nawet ponad gigantyczny sukces Guardioli. Były zawodnik i późniejszy trener Barçy jest na liście jedenastu najpopularniejszych ludzi wywodzących się z tej osady dopiero na... jedenas-tym miejscu. Nie znaczy to, że mieszkańcy nie są zz niego bardzo dumni. Prezes Penya Barcelonista de Santpedor, Toni Valverde, wieloletni przyjaciel Guardioli, wie, że w tak małej mieścinie spotkać można także zwykłą zazdrość. - To normalne, aby czuć się zazdrosnym o niego - powiedział w jednym z ostatnich wywiadów.

Guardiola jest niekwestionowanym ulubionym synem miasta. Kompleks piłkarski w Santpedor nosi nazwę Municipal Sports Center Josep Guardiola. Dziś zdjęcia z jego podobizną zdobią różne części miasta, zwłaszcza Fan Club. Sympatia do Guardioli nie ogranicza się do dokonań piłkarskich i niezwykłego przywiązania do barw Katalonii.Katalonii. W 2009 roku Pep otrzymał symboliczną swobodę, czyli hiszpański odpowiednik kluczy do miasta.

Pep Pracuś

CarlosCarlos Naval, który stoi do tej pory przy ławce trenerskiej podczas meczów Barçy, wspomina: - Nie był ani duży, ani silny jako dzieciak, ale grał jak anioł. W dniu, kiedy pozostawiono go w La Masii, postanowił, że każdego dnia, kiedy tylko zdąży otworzyć oczy, pierwszą rzeczą jaką zobaczy będzie boisko piłkarskie, a pierwszą myślą, to zostać najlepszym piłkarzem na świecie.zostać najlepszym piłkarzem na świecie. -

Valenti Guardiola - gospodarz, głowa rodu i ojciec Pep - często wita dziennikarzy na klatce schodowej domu z marmurowymi schodami, gdzie znajduje się także kamienna rzeźba prezentująca logo Barçy. Wysokie czoło i niewiele włosów na głowie przykuwają wzrok – Pep z pewnością odziedziczył to po swoim ojcu.

GuardiolaGuardiola senior w przeszłości pracował jako robotnik budowlany. Swoją ambicją i swoim poświęceniem wywarł ogromny wpływ na syna. - Fakt, że mój syn jest tak bardzo pracowity, odziedziczył po mnie. Ja przez lata dojeżdżałem 14 kilometrów rowerem do pracy. Wiem więc, czym jest praca – i Pep też to wie. -

SąsiadkaSąsiadka Anita także wspomina lata młodości przyszłej gwiazdy futbolu, która każdą wolną minutę spędzała na wykonywaniu strzałów do drzwi garażowych, które służyły mu za bramkę. - Cały dzień kopał tę piłkę do bramki. Jego matka musiała wynosić mu jedzenie na podwórko, bo w innym wypadku nic by nie jadł, lecz wciąż grał. On byłbył wspaniałym, skromnym chłopcem, choć trzeba przyznać, że był szczupły, mały i drobny. -

Mimo całego talentu, wdzięku i niezwykłej inteli-gencji na drodze Pepa Guardioli, dość często pojawiały się przeszkody. Naval twierdzi, że Pep

miał ogromny talent, niespotykaną wizję i żądzę bycia najlepszym. - Jeśli był jakiś pewnik to tylko taki, że ten chłopczyk pokona wszelkie trudności. -

PewnaPewna doza zarozumiałości była też częścią chara-kteru Pepa. Kiedyś powiedział do wspominanego Manuela Estiarte: - Bedę na Olimpiadzie i zdobędę złoto. Ty długo tego nie doświadczysz. - Można by pomyśleć podobnie jak Estiarte: „Co za dupek?!” Prostota i opanowanie stały się jednak znakiem rozpoznawczym w późniejszej karierze Pepa Guardioli.Guardioli.

Kiedy Luis Milla przeniósł się na stałe z Barcelony do Realu Madryt, zwolnił swoją pozycję na boisku, które w rezultacie zajął młody Guardiola. Milla pamięta pierwsze kroki "geniusza z Santpedor" w nowym klubie: - Nie zrażało go, kiedy słyszał na swój temat uwagi typu: jest za chudy, rusza się jak Charlie Chaplin. Inne dzieciaki odpadały i wracały dodo domu, ale Pep potrafił udowodnić wszystkim skautom i piłkarzom pierwszej drużyny "Dumy Katalonii", że nie mylono się co do niego, kiedy postanowiono dać mu szansę na rozwój. Pep był niezwykle dojrzały jak na swój wiek. -

To syn, który otrzymał wszystkie boskie dary

MamaMama Pepa Guardioli, Dolores, pamięta dwa momenty z życia swojego syna bardzo dokładnie. - Kiedy Pep przyszedł na świat, moja mama powiedziała do mojego męża: "Valenti, to jest twój syn. I ma otrzymać wszystkie dostępne boskie dary." - Pamięta, kiedy wraz z mężem ulegli namowom z Camp Nou. - To było bardzo męczące.męczące. Dużo płakałam. Czułam się jakby odebrano mi dziecko. Wszystkim nam wtedy było bardzo ciężko. -

Ojciec przed prasą nie mówi wiele, choć chętnie przyjmuje gości z różnych regionów kraju i świata. Zwłaszcza niewiele można się dowiedzieć na temat jego opinii przyjęcia przez Pepa pracy jako nowego szkoleniowca Bayernu Monachium. Ja, w dalszych częściach, będę Wam przybliżał opinie kolegów, trenerów, szkolnych kumpli, nauczycieli i współ- pracowników.pracowników. W Barcelonie, w Manresie, lokalnym klubie, w którym Guardiola stawiał pierwsze kroki. W Santpedor. Gdzie wszystko się zaczęło.

Wsiądziemy do autobusu, którym mały Pep wybierał się w trzygodzinną podróż ze wsi na mecze na Camp Nou. Wspólnie pokonamy drogę od podawacza piłek do zawodnika, kapitana i championa. Bo nic nie jest w stanie nam zastąpić wspomnień związanych z prowadzeniem przez Pepa Guardiolę ukochanego klubu do niespo-tykanej chwały jako trener.tykanej chwały jako trener.

Maciej Ryszka,Schemmerberg, Niemcy

[email protected]://s04.s3c.es/

notichampions.com http://barcelonaaaaa.files.wordpress.com/

Pewna doza zarozumiałości była też częścią charakteru

Pepa. Kiedyś powiedział do wspominanego Manuela Estiarte:

- Bedę na Olimpiadzie i zdobędę złoto. Ty długo tego nie doświadczysz. - Można by po-

myśleć podobnie jak Estiarte: „Co za dupek?!” myśleć podobnie jak Estiarte: „Co za dupek?!”

Flash BlogFCB Lipiec 2013

34 ARTYKUŁ

Page 35: Flash BlogFCB Lipiec 2013

SANTPEDOR- GDZIE WSZYSTKOSIĘ ZACZĘŁOJego nazwisko rozsławiło klub z Katalonii. Jeszcze mieszka wraz ze swoją rodziną w Nowym Jorku, ale już wkrótce przyjedzie do Monachium. Czy zapisze się złotymi zgłoskami w historii Bawarczyków jak zrobił to w Barcelonie? Skąd pochodzi Pep Guardiola? Witam w kolejnej części sagi o człowieku, który - podobno już jako dzieckodziecko - miał boskie zadanie do wykonania. Tak blisko, a tak daleko jednocześnie.

W tej średniowiecznej mieścinie, powstałej dokładnie w czternastym wieku, miejscowi pamiętają jeszcze, jak Pep Guardiola ćwiczył swoją grę na placu pod oknami domu przy Plaza de la Generalitat nr 15. Prowincja. Dziura zabita dechami. 50 kilometrów do stolicy Katalonii - Barcelony. Nie więcej. Jeszcze do niedawna wielu mieszkańcówmieszkańców w tym małym katalońskim miastec-zku nie miało nawet samochodu. Santpedor położone jest przy drodze prowadzącej w góry. Do sławnego na całym świecie klasztoru Montserrat jest całkiem niedaleko. Można tam dotrzeć traktem, głęboko skrytym w sercu zalesionego regionu Catalunya w Bages.

Około 2000 ludzi przez cztery stulecia mieszkało poza cywilizacją. "Ucywilizowana" Barcelona jest także dziś tak blisko, a tak daleko zarazem. W stolicy Katalonii wciąż o ludności Santpedor mówi się - prowincjusze. Ale to przecież Santpedor! Sama nazwa odzwierciedla początek wspaniałej kariery jej byłego mieszkańca - oznacza "złote miejsce"."złote miejsce".

Santpedor - gdzie wszystko się zaczęło

Tu spotykamy naszego pierwszego gościa - Manela Estiarte. Wyobraźmy sobie, że stoimy na ulicy, parę kroków od domu, w którym w 1971 roku przyszedł na świat Josep Guardiola i Sala. Domu, który został włączony do nowego szlaku turystycznego po średniowiecznej części Santpedor. "Lokal został włączony do szlaku, ponieważ przyjeżdża coraz więcejwięcej gości, którzy pytają, gdzie znajduje się ta budowla", tłumaczyła pani burmistrz Laura Vilagrà hiszpańskim redaktorom kilka miesięcy temu.

Estiarte ma 51 lat. Kiedyś był najlepszym piłkarzem wodnym świata, nazywanym Michaelem Jordanem waterpolo, siedmiokrotnie wybierany piłkarzem na świecie. Były dyrektor FC Barcelony do spraw kontaktów zagranicznych, dziś jest prawą ręką nowego trenera Bayernu Monachium, doradcą, współpracownikiem, ale przede wszyst-kim przyjacielem.kim przyjacielem.

Pochodzi z Manresy, oddalonej tylko parę kilo-metrów od Santpedor. Tutaj właśnie właścicielami sieci sklepów Serra Claret są rodzice żony Pepa, Cristiny. Mają butiki z markową odzieżą damską, męską i dziecięcą. Kupowały w nich senioras Iniesta i Messi. W jednym z takich sklepów, 18-letni wówczas, Pep poznał swoją przyszłą partnerkępartnerkę życiową. Nie dziwi więc, że Guardiola stał się najlepiej ubranym piłkarzem i trenerem świata. Jego styl wyznaczają słynne “papierosowe” spodnie i dopasowane marynarki. Były szkolenio-wiec Barçy prawdopodobne świetnie sprawdziłby się na wybiegach i w kampaniach reklamowych słynnych marek. Raz zresztą, jako piłkarz, przeszedł na wybiegu Gaudiego w kolekcji przyjaciela i słynnego katalońskiego projektanta Antoniego Miró.

Dziś rodzinne miasto Guardioli liczy 7000 mieszkańców. Miejscowi są przyzwyczajeni do pytań o ich lokalnego bohatera. Trzypiętrowy

budynek jednorodzinnego domu traktują jednak wciąż niemal jak sanktuarium, a turyści stawiają sobie go za pierwszy i najważniejszy punkt podróży. Tu Guardiola mieszkał z rodzicami, Valentim i Dolores, bratem Pere i siostrami Olgą oraz Francescą, aż do wyjazdu do Barcelony w wieku 13 lat.

SantpedorSantpedor - małe miasteczko miłych ludzi, gdzie pokora i właściwy porządek rzeczy stawia się ponad wszystko. Nawet ponad gigantyczny sukces Guardioli. Były zawodnik i późniejszy trener Barçy jest na liście jedenastu najpopularniejszych ludzi wywodzących się z tej osady dopiero na... jedenas-tym miejscu. Nie znaczy to, że mieszkańcy nie są zz niego bardzo dumni. Prezes Penya Barcelonista de Santpedor, Toni Valverde, wieloletni przyjaciel Guardioli, wie, że w tak małej mieścinie spotkać można także zwykłą zazdrość. - To normalne, aby czuć się zazdrosnym o niego - powiedział w jednym z ostatnich wywiadów.

Guardiola jest niekwestionowanym ulubionym synem miasta. Kompleks piłkarski w Santpedor nosi nazwę Municipal Sports Center Josep Guardiola. Dziś zdjęcia z jego podobizną zdobią różne części miasta, zwłaszcza Fan Club. Sympatia do Guardioli nie ogranicza się do dokonań piłkarskich i niezwykłego przywiązania do barw Katalonii.Katalonii. W 2009 roku Pep otrzymał symboliczną swobodę, czyli hiszpański odpowiednik kluczy do miasta.

Pep Pracuś

CarlosCarlos Naval, który stoi do tej pory przy ławce trenerskiej podczas meczów Barçy, wspomina: - Nie był ani duży, ani silny jako dzieciak, ale grał jak anioł. W dniu, kiedy pozostawiono go w La Masii, postanowił, że każdego dnia, kiedy tylko zdąży otworzyć oczy, pierwszą rzeczą jaką zobaczy będzie boisko piłkarskie, a pierwszą myślą, to zostać najlepszym piłkarzem na świecie.zostać najlepszym piłkarzem na świecie. -

Valenti Guardiola - gospodarz, głowa rodu i ojciec Pep - często wita dziennikarzy na klatce schodowej domu z marmurowymi schodami, gdzie znajduje się także kamienna rzeźba prezentująca logo Barçy. Wysokie czoło i niewiele włosów na głowie przykuwają wzrok – Pep z pewnością odziedziczył to po swoim ojcu.

GuardiolaGuardiola senior w przeszłości pracował jako robotnik budowlany. Swoją ambicją i swoim poświęceniem wywarł ogromny wpływ na syna. - Fakt, że mój syn jest tak bardzo pracowity, odziedziczył po mnie. Ja przez lata dojeżdżałem 14 kilometrów rowerem do pracy. Wiem więc, czym jest praca – i Pep też to wie. -

SąsiadkaSąsiadka Anita także wspomina lata młodości przyszłej gwiazdy futbolu, która każdą wolną minutę spędzała na wykonywaniu strzałów do drzwi garażowych, które służyły mu za bramkę. - Cały dzień kopał tę piłkę do bramki. Jego matka musiała wynosić mu jedzenie na podwórko, bo w innym wypadku nic by nie jadł, lecz wciąż grał. On byłbył wspaniałym, skromnym chłopcem, choć trzeba przyznać, że był szczupły, mały i drobny. -

Mimo całego talentu, wdzięku i niezwykłej inteli-gencji na drodze Pepa Guardioli, dość często pojawiały się przeszkody. Naval twierdzi, że Pep

miał ogromny talent, niespotykaną wizję i żądzę bycia najlepszym. - Jeśli był jakiś pewnik to tylko taki, że ten chłopczyk pokona wszelkie trudności. -

PewnaPewna doza zarozumiałości była też częścią chara-kteru Pepa. Kiedyś powiedział do wspominanego Manuela Estiarte: - Bedę na Olimpiadzie i zdobędę złoto. Ty długo tego nie doświadczysz. - Można by pomyśleć podobnie jak Estiarte: „Co za dupek?!” Prostota i opanowanie stały się jednak znakiem rozpoznawczym w późniejszej karierze Pepa Guardioli.Guardioli.

Kiedy Luis Milla przeniósł się na stałe z Barcelony do Realu Madryt, zwolnił swoją pozycję na boisku, które w rezultacie zajął młody Guardiola. Milla pamięta pierwsze kroki "geniusza z Santpedor" w nowym klubie: - Nie zrażało go, kiedy słyszał na swój temat uwagi typu: jest za chudy, rusza się jak Charlie Chaplin. Inne dzieciaki odpadały i wracały dodo domu, ale Pep potrafił udowodnić wszystkim skautom i piłkarzom pierwszej drużyny "Dumy Katalonii", że nie mylono się co do niego, kiedy postanowiono dać mu szansę na rozwój. Pep był niezwykle dojrzały jak na swój wiek. -

To syn, który otrzymał wszystkie boskie dary

MamaMama Pepa Guardioli, Dolores, pamięta dwa momenty z życia swojego syna bardzo dokładnie. - Kiedy Pep przyszedł na świat, moja mama powiedziała do mojego męża: "Valenti, to jest twój syn. I ma otrzymać wszystkie dostępne boskie dary." - Pamięta, kiedy wraz z mężem ulegli namowom z Camp Nou. - To było bardzo męczące.męczące. Dużo płakałam. Czułam się jakby odebrano mi dziecko. Wszystkim nam wtedy było bardzo ciężko. -

Ojciec przed prasą nie mówi wiele, choć chętnie przyjmuje gości z różnych regionów kraju i świata. Zwłaszcza niewiele można się dowiedzieć na temat jego opinii przyjęcia przez Pepa pracy jako nowego szkoleniowca Bayernu Monachium. Ja, w dalszych częściach, będę Wam przybliżał opinie kolegów, trenerów, szkolnych kumpli, nauczycieli i współ- pracowników.pracowników. W Barcelonie, w Manresie, lokalnym klubie, w którym Guardiola stawiał pierwsze kroki. W Santpedor. Gdzie wszystko się zaczęło.

Wsiądziemy do autobusu, którym mały Pep wybierał się w trzygodzinną podróż ze wsi na mecze na Camp Nou. Wspólnie pokonamy drogę od podawacza piłek do zawodnika, kapitana i championa. Bo nic nie jest w stanie nam zastąpić wspomnień związanych z prowadzeniem przez Pepa Guardiolę ukochanego klubu do niespo-tykanej chwały jako trener.tykanej chwały jako trener.

Maciej Ryszka,Schemmerberg, Niemcy

[email protected]://s04.s3c.es/

notichampions.com http://barcelonaaaaa.files.wordpress.com/

Pewna doza zarozumiałości była też częścią charakteru

Pepa. Kiedyś powiedział do wspominanego Manuela Estiarte:

- Bedę na Olimpiadzie i zdobędę złoto. Ty długo tego nie doświadczysz. - Można by po-

myśleć podobnie jak Estiarte: „Co za dupek?!” myśleć podobnie jak Estiarte: „Co za dupek?!”

Flash BlogFCB Lipiec 2013

Page 36: Flash BlogFCB Lipiec 2013

W ostatnich latach kibice wielkiej Barcelony nie raz zatykali uszy i wykrzykiwali pomyłki transferowe największych rywali z Madrytu. Teraz sytuacja uległa zmianie - to Sandro Rosell i jego koledzy są na cen-zurowanym, a ewentualna sprzedaż iago Alcantary może otworzyć puszkę pandory.

Włodarze z Madrytu wielokrotnie dawali kibicom innych drużyn powodu do uśmiechu. Sprowadzenie na Santiago Bernabeu zawodników pokroju Juliena Fauberta, czy Roystona Drenthe to już nawet nie pomyłka, tylko kupow-anie na imprezę jednego piwa i wmawianie sobie, że to na pewno wystarczy, a nawet może być tego zbyt dużo. Do tego dochodzi nieszczęsny transfer Kaki, który miał

stworzyć z Cristiano Ronaldo duet marzeń, a nigdy nie zbliżył się nawet do formy prezentowanej na San Siro.

JednakJednak to okienko transferowe może być dla Królewskich nadzwyczaj udane, głównie za sprawą wielkiego Francuza, który w swoim czasie występował w białej koszulce z numerem 5 na plecach. Florentino Perez nie był zwolen-nikiem sprowadzenia do Madrytu Isco, a młody Hiszpan był już jedną nogą zawodnikiem Manchesteru City. Zidane najpierw przekonał prezesa Realu Madryt, a następnie zadzwoniłzadzwonił do piłkarza Malagi i tym sposobem wielki talent dołączył do drużyny Królewskich.

Kolejnym sukcesem mistrza świata może być sprowadze-nie do Madrytu Garetha Bale'a. W tym przypadku sprawa jest jednak o wiele trudniejsza, ponieważ prezes Tottenhamu, Daniel Levy, nie zamierza sprzedawać Walijczyka w tym roku. Najlepszy zawodnik Premier League ubiegłego sezonu nie zamierza naciskać na włodarzy Kogutów, jednak jeżeli chce zmienić barwy klubowe,klubowe, w końcu będzie musiał przeprowadzić z nimi poważną rozmowę. Wydawało się już, że Gareth na pewno dołączy w tym roku do zespołu Królewskich, ale na tę chwilę kwestia przenosin jest naprawdę odległa. Kibice Realu Madryt muszą wierzyć w Florentino Pereza i Zinedine'a Zidane'a – to oni muszą przekonać niezdecy-dowanego Walijczyka do gry na Santiago Bernabeu.

Dokładając do tego powrót Daniego Carvajala i wykupi-enie Casemiro z Sao Paulo trzeba przyznać, że włodarze

Królewskich bardzo przemyślanie i skutecznie rozpoczęli działania w okienku transferowym. Jeżeli Florentino Perez sprowadzi do Madrytu jeszcze klasowego napastnika i przedłuży kontrakt z Cristiano Ronaldo, wtedy trzeba będzie po prostu bić mu brawo.

GarethGareth Bale uzna, że nie zamierza zmieniać otoczenia, to nawet transfery Isco i Edinsona Cavaniego nie wystarczą. Florentino Perez musi zrobić wszystko, by przekonać swojego najlepszego zawodnika do przedłużenia kon-traktu, a następnie skupić się, by zapewnić sobie transfer Walijczyka. Cena i data przenosin nie grają roli – Bale ma trafić na Santiago Bernabeu, nie ważne czy teraz, czy może dopiero po następnym sezonie. dopiero po następnym sezonie.

iago, znaczy policzek

Jak wyglądają zbrojenia w Barcelonie? Katalończycy po wielu próbach w końcu zdołali sprowadzić na Camp Nou Neymara. Chociaż cena za Brazylijczyka może wydawać się duża, ale jeżeli młody gwiazdor wykorzysta swój potencjał, to nikt z zarządu klubu nie będzie żałował żadnego wydanego na zawodnika euro.

GłównymGłównym problemem Dumy Katalonii jest jednak defen-sywa. Sandro Rosell musi zakontraktować bramkarza i dwóch stoperów. Wydaje się, że sprawa golkipera jest już rozwiązana, a do mistrzów Hiszpanii trafi Marc-André ter Stegen. Większy problem sprawia sprowadzenie stopera. Wiele mówiło się o transferach Matsa Hummelsa i Davida Luiza, ale na tę chwilę plotki dotyczące tych nazwisk nieco

36 OKIEM RYWALA

OKIEM RYWALA:

WARTYZMIANA

Flash BlogFCB Lipiec 2013

K J J

K J

Page 37: Flash BlogFCB Lipiec 2013

W ostatnich latach kibice wielkiej Barcelony nie raz zatykali uszy i wykrzykiwali pomyłki transferowe największych rywali z Madrytu. Teraz sytuacja uległa zmianie - to Sandro Rossell i jego koledzy są na cen-zurowanym, a ewentualna sprzedaż iago Alcantary może otworzyć puszkę pandory.

Włodarze z Madrytu wielokrotnie dawali kibicom innych drużyn powodu do uśmiechu. Sprowadzenie na Santiago Bernabeu zawodników pokroju Juliena Fauberta, czy Roystona Drenthe to już nawet nie pomyłka, tylko kupow-anie na imprezę jednego piwa i wmawianie sobie, że to na pewno wystarczy, a nawet może być tego zbyt dużo. Do tego dochodzi nieszczęsny transfer Kaki, który miał

stworzyć z Cristiano Ronaldo duet marzeń, a nigdy nie zbliżył się nawet do formy prezentowanej na San Siro.

JednakJednak to okienko transferowe może być dla Królewskich nadzwyczaj udane, głównie za sprawą wielkiego Francuza, który w swoim czasie występował w białej koszulce z numerem 5 na plecach. Florentino Perez nie był zwolen-nikiem sprowadzenia do Madrytu Isco, a młody Hiszpan był już jedną nogą zawodnikiem Manchesteru City. Zidane najpierw przekonał prezesa Realu Madryt, a następnie zadzwoniłzadzwonił do piłkarza Malagi i tym sposobem wielki talent dołączył do drużyny Królewskich.

Kolejnym sukcesem mistrza świata może być sprowadze-nie do Madrytu Garetha Bale'a. W tym przypadku sprawa jest jednak o wiele trudniejsza, ponieważ prezes Tottenhamu, Daniel Levy, nie zamierza sprzedawać Walijczyka w tym roku. Najlepszy zawodnik Premier League ubiegłego sezonu nie zamierza naciskać na włodarzy Kogutów, jednak jeżeli chce zmienić barwy klubowe,klubowe, w końcu będzie musiał przeprowadzić z nimi poważną rozmowę. Wydawało się już, że Gareth na pewno dołączy w tym roku do zespołu Królewskich, ale na tę chwilę kwestia przenosin jest naprawdę odległa. Kibice Realu Madryt muszą wierzyć w Florentino Pereza i Zinedine'a Zidane'a – to oni muszą przekonać niezdecy-dowanego Walijczyka do gry na Santiago Bernabeu.

Dokładając do tego powrót Daniego Carvajala i wykupi-enie Casemiro z Sao Paulo trzeba przyznać, że włodarze

Królewskich bardzo przemyślanie i skutecznie rozpoczęli działania w okienku transferowym. Jeżeli Florentino Perez sprowadzi do Madrytu jeszcze klasowego napastnika i przedłuży kontrakt z Cristiano Ronaldo, wtedy trzeba będzie po prostu bić mu brawo.

GarethGareth Bale uzna, że nie zamierza zmieniać otoczenia, to nawet transfery Isco i Edinsona Cavaniego nie wystarczą. Florentino Perez musi zrobić wszystko, by przekonać swojego najlepszego zawodnika do przedłużenia kon-traktu, a następnie skupić się, by zapewnić sobie transfer Walijczyka. Cena i data przenosin nie grają roli – Bale ma trafić na Santiago Bernabeu, nie ważne czy teraz, czy może dopiero po następnym sezonie. dopiero po następnym sezonie.

iago, znaczy policzek

Jak wyglądają zbrojenia w Barcelonie? Katalończycy po wielu próbach w końcu zdołali sprowadzić na Camp Nou Neymara. Chociaż cena za Brazylijczyka może wydawać się duża, ale jeżeli młody gwiazdor wykorzysta swój potencjał, to nikt z zarządu klubu nie będzie żałował żadnego wydanego na zawodnika euro.

GłównymGłównym problemem Dumy Katalonii jest jednak defen-sywa. Sandro Rossell musi zakontraktować bramkarza i dwóch stoperów. Wydaje się, że sprawa golkipera jest już rozwiązana, a do mistrzów Hiszpanii trafi Marc-André ter Stegen. Większy problem sprawia sprowadzenie stopera. Wiele mówiło się o transferach Mattsa Hummelsa i Davida Luiza, ale na tę chwilę plotki dotyczące tych nazwisk nieco

ucichły i wydaje się, że Ci zawodnicy ostatecznie nie trafią do stolicy Katalonii.

MimoMimo sprowadzenia Neymara, najwięcej mówi się jednak o możliwym odejściu iago Alcantary. Młody Hiszpan nie rozegrał liczby spotkań zapisanej w klauzuli i w lipcu może odejść za marne 18 milionów euro. Wielce zainteresowane wyprzedażą są Czerwone Diabły, które najprawdopodob-niej dopną swego i za niewielkie pieniądze sprowadzą niesamowicie perspektywicznego zawodnika. Strata natu-ralnego następcy Xaviego, który mógłby dzielić i rządzić w środku pola Barcelony przez lata będzie jedną z największych porażek Blaugrany w historii.

Jeżeli tak utalentowany zawodnik ma wpisane w klauzuli, że musi rozegrać odpowiednią liczbę spotkań, by nie można było go kupić za małe pieniądze, to trzeba zrobić wszystko, by tyle spotkań rozegrał. Teraz iago odejdzie, a Katalończycy za kilka lat będą chcieli go sprowadzić z powrotem za pięciokrotnie większą kwotę. Po takim błędzie Sandro Rosell i jego ludzie powinni podać się do dymisji albo oddać się publicznej chłoście. dymisji albo oddać się publicznej chłoście.

Rok pytań, rok odpowiedzi

Po słabym sezonie w wykonaniu obydwu drużyn, Real Madryt i FC Barcelona muszą zrobić wszystko, by wrócić na szczyt. Żaden fan hiszpańskiej piłki nawet nie chce myśleć o kolejnym finale Champions League bez udziału, którejś z potęg Primera Division.

Okiem rywala: Zmiana warty

beinsport.tv

OKIEM RYWALA:

WARTYZMIANA

Flash BlogFCB Lipiec 2013

K J J

K J J

JOKER

JOKER

Page 38: Flash BlogFCB Lipiec 2013

TEGO,kogo pokochaj¹kibice, ten wygrywa

ok?

OK!

Pier****,wychodzê

DEALWITH IT

Flash BlogFCB Lipec 2013

Page 39: Flash BlogFCB Lipiec 2013

Fotostory | Bystre oko

Zwycięzcą w naszym czerw- cowym Bystrym Oku okazał się

Czytelnik o nazwie mejla: markowiczm2@**.pl.Gratulujemy i prosimy o napisaniedo nas na

[email protected]

BYSTREOKO

Popisz się spostrzegawczością i weź udział w naszej zabawie!

Co miesiąc w magazynie Flash BlogFCB pub-likowane będą dwa (prawie) identyczne zdjęcia. Waszym zadaniem jest znalezienie

pięciu różnicmiędzy oboma zdjęciami. Graficy Flash

BlogFCB bardzo się postarali, aby zabawa była trudna i wymagała maksymalnego skupienia. Wszystko dlatego, ponieważ ta gra jest warta

świeczki!

Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, wygrywa dowolną koszulkę ze sklepu BlogFCB.com

(adres: http://www.blogfcb.com/sklep).

Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na [email protected] poprawinie wyartykułowane różnice między oboma obrazkami. Jedynie precyzyj- ne i dokładne określenia różnic będą brane pod uwagę:, np. “Górne zdjęcie: Na lewym uchu u Xa- viego nie ma włosów”. Drogą losowania wybierana będzie jedna osoba, która poprawnie poda wszystkie

pięć różnic.pięć różnic.

Wyniki ogłaszane są w kolejnym numerze Flash BlogFCB. Życzymy powodzenia!

Page 40: Flash BlogFCB Lipiec 2013

38 STARCIE GWIAZD

Flash BlogFCB Lipiec 2013

GE

RA

RD

D

EU

LO

FE

UVS

JES

E

RO

DR

IGU

EZ

Obaj młodzi Hiszpanie zdążyli zasiać już popłoch w liniach defensywnych rywali na mistrzostwach świata U20. W pierw-szym spotkaniu, przeciwko rówieśnikom ze Stanów Zjedno-czonych, zdobyli po dwie bramki, a ich drużyna zainauguro-wała turniej niezwykle pewnym zwycięstwem. Zarówno Real Madryt, jak i FC Barcelona mają w swoich drugich drużynach ogromne talenty, ale który ma większe szanse na zrobienie ogromnej kariery?

Statystyki – kto więcej strzela?

W tym przypadku to jak porównanie dwóch niezwykle dro-gich sportowych samochodów. Obydwaj zawodnicy zdobywają bramki jak na zawołanie i są najlepszymi strzelcami swoich drużyn. Minimalnie lepszy pod tym względem jest Jese, który niedawno pobił rekord bramek zdobytych w jednym sezonie gry w Castilli. Wcześniej największą liczbą bramek w drugiej drużynie Królewskich mógł popisać się sam Emilio Butragu-eño.

nie sam mijał całą linię defensywną rywali i pakował piłkę do bramki.

Gerard zachwyca niesamowitą techniką i ponadprzeciętnym panowaniem nad piłką. W tym przypadku napastnik Barce-lony przypomina swojego nowego klubowego kolegę – Ney-mara. 19-latek w wielu spotkaniach potwierdzał już swoje niezwykłe umiejętności i niczym Brazylijczyk wymyślnymi zwodami z łatwością ogrywał kilku rywali.

Jedynym mankamentem gry Deulofeu jest mała liczba asyst. Młodemu Hiszpanowi zarzuca się, że zbyt często gra samo-lubnie i po prostu jest mało koleżeński, jednak wydaje się, że ta przypadłość zniknie z biegiem czasu, niczym młodzieńczy trądzik.

Podsumowanie

Wiele europejskich drużyn z pewnością zazdrości dwóm naj-większym hiszpańskim klubom takich zawodników. Zarówno Barcelona, jak i Real mają w swoich szeregach wyśmienitych napastników na lata. Na tę chwilę starcie wygrywa Jese Rodri-guez, którego gra wydaje się być dojrzalsza. Warto pamiętać jednak, że obaj zawodnicy są obdarzeni niezwykłym talentem i miejmy nadzieję, że za kilka lat to właśnie oni będą główną siłą napędową Królewskich i Blaugrany.

Jese Rodriguez

Dla wielu sympatyków hiszpańskiej piłki zawodnicy rezerw mogą być po prostu nieznani. Kto to w ogóle jest więc ten Jese? Czym szczególnym zabłysnął, poza byciem sobowtórem Stifflera z niezwykle ambitnej serii filmów pod tytułem „Ame-rican Pie”?

Jese to typowy napastnik. Zresztą - wyśmienity napastnik. Gdy tylko dostanie piłkę, pędzi z nią wprost na bramkę. Zazwyczaj znacznie szybciej niż jego rywale. Poza tym jest obdarzony naprawdę dobrym strzałem, a jego boiskowe ruchy przypo-minają te w wykonaniu jego największego piłkarskiego idola – Cristiano Ronaldo.

Poza zdobywaniem wielu bramek Jese może pochwalić się również sporą ilością asyst. W poprzednim sezonie Segunda Division napastnik urodzony w Las Palmas zanotował aż 12 kluczowych dograń, co pozwoliło mu na zajęcie trzeciej lokaty w tej klasyfikacji.

Gerard Deulofeu

Gerard to zawodnik, w którym wielu kibiców Barcelony wypa-truje nowego Lionela Messiego. Podobnie jak Argentyńczyk, Deulofeu lubi wziąć ciężar akcji na swoje barki i wielokrot-

Darek Kosiń[email protected]

1.D

2.C

3.C

4.D

5.A

Page 41: Flash BlogFCB Lipiec 2013

1.D

2.C

3.C

4.D

5.A

ROZRYWKA 39

QUIZ1. W jakim klubie hiszpańskim poza

FC Barcelona grał Johan Cruyff?

3. Które miejsce pod względem ilości miejsc spośród stadionów sportowych zajmuje na

świecie Camp Nou?

2. Z jakiego klubu do FC Barcelona trafił Patrick Kluivert?

4. Ile wynosi klauzula wykupienia kontraktu Andresa Iniesty?

5. Ile spotkań w pierwszej drużynie Barcelony rozegrał Jordi Roura?

A: Real Madryt A: Ajax

A: 2

A: 10 B: 58

A: 100 mln Euro

B: Celta Vigo B: PSV

B: 20 B: 285 mln Euro

C: Betis Sevilla C: AC Milan

C: 13

C: 73 D: 106

C: 150 mln Euro

D: Levante D: Sparta Rotterdam

D: 7 D: 200 mln Euro

Paweł Szczudł[email protected]

Page 42: Flash BlogFCB Lipiec 2013