FELIKS NOWOWIEJSKI 2017 Chórki nie tylko kurpiowskie · balet-opera Malowanki ludowe i niektóre...

8
SILESIA PREZENTUJE Chórki nie tylko kurpiowskie prezentuje nr 143 czerwiec-lipiec 2017 ISSN 1731-206X W ubiegłym roku obchodziliśmy 70-le- cie śmierci Feliksa Nowowiejskiego, w obecnym świętujemy 140-lecie urodzin. Z tej okazji utwory kompozytora, którego po- stać przypomnieliśmy szerzej w tegorocznym numerze styczniowo-lutowym znajdują się w programach różnych naszych koncertów. Jest to także okazja do ich poznania, albowiem dziś twórczość urodzonego na Warmii i działające- go głównie w Poznaniu kompozytora, dyrygen- ta i organisty jest właściwie nieznana. Pomimo, że przed I wojną światową, po triumfalnym po- chodzie przez cały świat oratorium Quo vadis był on w gruncie rzeczy „noszony na rękach”. Sukces ten „odnowił” w latach 20., po premierze opery Legenda Bałtyku, która co prawda świata już nie podbiła, ale wystawiły ją teatry Poznania, Lwowa, Katowic i Warszawy. (O przyczynach „złej obecności” Nowowiejskiego we współcze- snej polskiej kulturze muzycznej czyt. więcej w recenzji z koncertu organowo-skrzypcowe- go na str. 2-3.) Nowowiejski pisał też sporo pieśni zarówno solowych jak i chóralnych; patriotycznych - tu palma pierwszeństwa należy się niewątpliwie Rocie do słów Marii Konopnickiej (Nie rzu- cim ziemi, skąd nasz ród, nie damy pogrześć mowy), jak i opracowań melodii ludowych. A ponieważ i Wielkopolska i Górny Śląsk stanowiły zagłębia polskich chórów amator- skich utwory Nowowiejskiego znajdowały się w większości programów ówczesnych koncer- tów. I tak m.in. chór męski „Hejnał” z Piotrowic wystąpił na koncercie w Filharmonii Śląskiej z wykonaną po raz pierwszy kantatą Nowowiej- skiego Tryptyk śląski. Niedługo po I wojnie Nowowiejski kupił kil- ka hektarów ziemi w Piątkowie pod Poznaniem. Ojciec w Piątkowie komponował zawzięcie aż do wieczora. – piszą synowie kompozytora w biografii Feliksa Nowowiejskiego – Studio- wał gorliwie folklorystów: Kolberga, Glogera i Bystronia. Właśnie na wsi napisał większość swoich pastiszów ludowych: Odjedź Jasiu, dwa oberki (Tu dolina, Ażebyś ty Maćku), Ciemną nockę, Pasterkę, Sikoreczkę, Czarne oczki miała. Kompozytor obserwował lud na co dzień, przy robocie. Lubił gaworzyć z uro- czą i pyzatą Lodzią Kucembą lub rezolutną Władką Fengler, którą koń kopnął, rozcina- jąc jej wargę. Powtarzał nam to tato do znu- dzenia i dla przestrogi, co drugi dzień przy śniadaniu. Uczestniczył w dożynkowych ob- rzędach, gdy chłopi śpiewali tradycyjne: Plon niesiemy, plon! Zapraszany bywał na różne chrzciny i weseliska do piątkowskich chałup. Sympatyzowali rodzice szczególnie z niedale- ko mieszkającymi Andersami, także z Dąbro- siami i Wawrzyniakami. Zachodził do nas o szarej godzinie stary Cierniach, sławetny na całą okolicę majster murarski, omawiając aktualną przebudowę domu. Ojciec komponował zazwyczaj przy trzci- nowym stole na oszklonej werandzie naszej let- niej sadyby. Co parę minut zrywał się z fotela i podchodził do rudego Apolla (stare, ale jesz- cze całkiem „fajne” było to pianino). Spraw- dzał brzmienie harmonii nowo powstającego utworu. Po pracy, nad wieczorem, lubił dla wy- tchnienia przejść się miedzy grzędami słodko pachnącej rezedy lub lwich paszczy, sadzonych corocznie troskliwą ręką mamy. Właśnie w takiej sielankowej atmosferze Piątkowa powstał (oprócz pieśni solowych) balet-opera Malowanki ludowe i niektóre sceny folklorystyczne Króla Wichrów. Także i wariacje do słów Lenartowicza: Grajże graj- ku, będziesz w niebie, a basista koło ciebie. Coraz bardziej kulejące gospodarstwo wiej- skie prowadzili rodzice prawie do roku 1939. W niedzielę 25 czerwca w Studiu Kon- certowym Radia Katowice zespół wokalny Contento Core prowadzony przez Marię Piotrowską-Bogalecką o koncertach tego zespołu, aczkolwiek z innym repertuarem, pisaliśmy w dwu poprzednich numerach – Feliks Nowowiejski FELIKS NOWOWIEJSKI 2017 HONOROWY PATRONAT: PREZYDENT MIASTA KATOWICE Co mi w duszy gra?

Transcript of FELIKS NOWOWIEJSKI 2017 Chórki nie tylko kurpiowskie · balet-opera Malowanki ludowe i niektóre...

Page 1: FELIKS NOWOWIEJSKI 2017 Chórki nie tylko kurpiowskie · balet-opera Malowanki ludowe i niektóre sceny folklorystyczne Króla Wichrów. Także i wariacje do słów Lenartowicza:

SILESIA PREZENTUJE

Chórki nie tylko kurpiowskie

prezentujenr 143 czerwiec-lipiec 2017 ISSN 1731-206X

W ubiegłym roku obchodziliśmy 70-le-cie śmierci Feliksa Nowowiejskiego,

w obecnym świętujemy 140-lecie urodzin. Z tej okazji utwory kompozytora, którego po-stać przypomnieliśmy szerzej w tegorocznym numerze styczniowo-lutowym znajdują się w programach różnych naszych koncertów. Jest to także okazja do ich poznania, albowiem dziś twórczość urodzonego na Warmii i działające-go głównie w Poznaniu kompozytora, dyrygen-ta i organisty jest właściwie nieznana. Pomimo, że przed I wojną światową, po triumfalnym po-chodzie przez cały świat oratorium Quo vadis był on w gruncie rzeczy „noszony na rękach”. Sukces ten „odnowił” w latach 20., po premierze opery Legenda Bałtyku, która co prawda świata już nie podbiła, ale wystawiły ją teatry Poznania, Lwowa, Katowic i Warszawy. (O przyczynach „złej obecności” Nowowiejskiego we współcze-snej polskiej kulturze muzycznej czyt. więcej w recenzji z koncertu organowo-skrzypcowe-go na str. 2-3.)

Nowowiejski pisał też sporo pieśni zarówno solowych jak i chóralnych; patriotycznych - tu palma pierwszeństwa należy się niewątpliwie Rocie do słów Marii Konopnickiej (Nie rzu-cim ziemi, skąd nasz ród, nie damy pogrześć mowy), jak i opracowań melodii ludowych. A ponieważ i Wielkopolska i Górny Śląsk stanowiły zagłębia polskich chórów amator-skich utwory Nowowiejskiego znajdowały się w większości programów ówczesnych koncer-tów. I tak m.in. chór męski „Hejnał” z Piotrowic wystąpił na koncercie w Filharmonii Śląskiej

z wykonaną po raz pierwszy kantatą Nowowiej-skiego Tryptyk śląski.

Niedługo po I wojnie Nowowiejski kupił kil-ka hektarów ziemi w Piątkowie pod Poznaniem. Ojciec w Piątkowie komponował zawzięcie aż do wieczora. – piszą synowie kompozytora w biografii Feliksa Nowowiejskiego – Studio-wał gorliwie folklorystów: Kolberga, Glogera i Bystronia. Właśnie na wsi napisał większość swoich pastiszów ludowych: Odjedź Jasiu, dwa oberki (Tu dolina, Ażebyś ty Maćku),

Ciemną nockę, Pasterkę, Sikoreczkę, Czarne oczki miała. Kompozytor obserwował lud na co dzień, przy robocie. Lubił gaworzyć z uro-czą i pyzatą Lodzią Kucembą lub rezolutną Władką Fengler, którą koń kopnął, rozcina-jąc jej wargę. Powtarzał nam to tato do znu-dzenia i dla przestrogi, co drugi dzień przy śniadaniu. Uczestniczył w dożynkowych ob-rzędach, gdy chłopi śpiewali tradycyjne: Plon niesiemy, plon! Zapraszany bywał na różne chrzciny i weseliska do piątkowskich chałup. Sympatyzowali rodzice szczególnie z niedale-ko mieszkającymi Andersami, także z Dąbro-siami i Wawrzyniakami. Zachodził do nas o szarej godzinie stary Cierniach, sławetny na całą okolicę majster murarski, omawiając aktualną przebudowę domu.

Ojciec komponował zazwyczaj przy trzci-nowym stole na oszklonej werandzie naszej let-niej sadyby. Co parę minut zrywał się z fotela i podchodził do rudego Apolla (stare, ale jesz-cze całkiem „fajne” było to pianino). Spraw-dzał brzmienie harmonii nowo powstającego utworu. Po pracy, nad wieczorem, lubił dla wy-tchnienia przejść się miedzy grzędami słodko pachnącej rezedy lub lwich paszczy, sadzonych corocznie troskliwą ręką mamy.

Właśnie w takiej sielankowej atmosferze Piątkowa powstał (oprócz pieśni solowych) balet-opera Malowanki ludowe i niektóre sceny folklorystyczne Króla Wichrów. Także i wariacje do słów Lenartowicza: Grajże graj-ku, będziesz w niebie, a basista koło ciebie. Coraz bardziej kulejące gospodarstwo wiej-skie prowadzili rodzice prawie do roku 1939.

W niedzielę 25 czerwca w Studiu Kon-certowym Radia Katowice zespół wokalny Contento Core prowadzony przez Marię Piotrowską-Bogalecką – o koncertach tego zespołu, aczkolwiek z innym repertuarem, pisaliśmy w dwu poprzednich numerach –

Feliks Nowowiejski

F E L I K S N O W O W I E J S K I 2 0 1 7

HONOROWY PATRONAT:

PREZYDENT MIASTA KATOWICE

Co mi w duszy gra?

Page 2: FELIKS NOWOWIEJSKI 2017 Chórki nie tylko kurpiowskie · balet-opera Malowanki ludowe i niektóre sceny folklorystyczne Króla Wichrów. Także i wariacje do słów Lenartowicza:

SILESIA PREZENTUJE2

wykona wybór pieśni Nowowiejskiego z Nowego śpiewnika polskiego na chór mieszany (Po-znań 1928) i ze zbioru 10 regionalnych pieśni ludowych na chór mieszany (Warszawa 1934).

Obok utworów Nowowiejskiego usłyszymy pieśni trzech innych kompozytorów polskich, inspirowanych folklorem jednego regionu - Kurpiami. Chodzi o Karola Szymanowskiego (1882-1937), Kazimierza Sikorskiego (1895-1986) i Romana Maciejewskiego (1910-1998). I Sikorski i Maciejewski są w jakimś stopniu po-wiązani z Szymanowskim. W latach 1927-39 Sikorski był profesorem kompozycji i teorii mu-

zyki w konserwatorium warszawskim. W swo-ich wspomnieniach zanotował: Moja metoda nauczania zyskała pełną aprobatę Karola Szy-manowskiego (rektora konserwatorium). W czę-stych rozmowach na ten temat przyznawał Szymanowski, że w stosunku do siebie samego stosował te same zasady i pomagał mi swoim autorytetem przekonywać niektórych moich uczniów do poddania się rygorom tych zasad.

Maciejewski, który studiował u Sikorskiego, został w 1932 r. usunięty z uczelni za zorgani-zowanie strajku studentów żądających przy-wrócenia Szymanowskiego na stanowisko rektora, a pięć lat później był jedną z osób to-warzyszących przewiezieniu z Lozanny do Kra-

kowa trumny ze zwłokami sławnego kompo-zytora. Jego młodzieńcze kompozycje bardzo cenił Karol Szymanowski. W liście do Tadeusza Żakieja twórca Harnasiów pisał: Może po-wstać jedynie spór o to, czy jestem istotnie tak wielkim muzykiem, jak Pan o mnie sądzi, ale nie ma wątpliwości, że jestem jedynym, a więc zupełnie samotnym na polskim ugorze, o ile młodsi ode mnie, np. Maciejewski nie spełnią w zupełności dawanych obietnic.

Szymanowski pozostawił dwa cykle Pieśni kurpiowskich. 12 pieśni na głos i fortepian z lat 1930-32 poprzedziło 6 Pieśni na chór

a cappella. Jak pisze Teresa Chylińska, autorka monumen-talnej biografii Karola Szymanowskiego był to jedyny przypadek wynikający z inspira-cji konserwatorium. Szymanowski napisał ten cykl na jubileuszo-wy, setny koncert Pol-skiej Kapeli Ludowej – chóru prowadzo-nego przez Stanisława Kazuro. Wieczór ten odbył się 19 grudnia 1928 roku.

O zauroczeniu kur-piowskimi melodiami dwukrotnie pisał kom-pozytor do Heleny Caselli – Bardzo się ucieszyłem, że moje chórki podobały się Pani; potraktowałem je marginesowo, ale melodie są cudowne. (…) Gwara kur-piowska jest tak ślicz-na i oryginalna, że chciałbym ją zacho-wać intacte. Właśnie chórkami będzie kom-pozytor najczęściej określać te pieśni.

Zapewne zainspiro-wały one 18-letniego Romana Maciejewskiego, którego 4 Pieśni kurpiowskie pochodzą z lat 1928-29 – na naszym koncercie usłyszymy trzy z nich. Ów 1928 rok był, jak widać, niezwykle szczęśliwy dla opracowań polskich pieśni ludo-wych skoro w tym samym czasie powstały Nowy śpiewnik polski Nowowiejskiego oraz Pieśni kurpiowskie Szymanowskiego i Maciejewskiego.

Natomiast Kazimierza Sikorskiego, u którego młody Maciejewski zaczał pobierać lekcje kom-pozycji, kurpiowski folklor urzekł dopiero, jako twórcę w dojrzałym już wieku, po pięćdziesiąt-ce. Jego pieśni pochodzą z 1947 roku, a wydane zostały w 1984 roku.

M.B.

Pocztówka „Hymn śląski” Feliksa Nowowiejskiego, autora „Roty” wydana przez Komitet Obro-ny Śląska przy Radzie Narodowej w Poznaniu (ze zbiorów Muzeum Śląskiego Katowicach).

Beata Warykiewicz-Siwy

W kościele Ojców Oblatów na Koszutce ukończono generalny remont organów,

zakupionych kilkanaście lat temu od parafii ewangelickiej w Wuppertalu. Z tej okazji odbył się tam 14 maja koncert, którego wykonawcami byli organista Władysław Szymański i skrzy-paczka Beata Warykiewicz-Siwy, a w progra-mie znalazły się w większości utwory świeckie.

Muzykę religijną reprezentowały jedynie fragmenty poematu organowego In paradi-sum (W raju) Feliksa Nowowiejskiego. Utwór pochodzi z późnego okresu twórczości, został skomponowany w 1941 roku, zaś na wydanie musiał poczekać do roku 1994. Jak wiadomo, muzyka Feliksa Nowowiejskiego nie cieszyła się po jego śmierci wielkim zainteresowaniem; wy-konywano jedynie jego pieśni chóralne (na czele z Rotą), oratorium Quo Vadis i operę Legenda Bałtyku. W Poznaniu, z którym był Nowo-wiejski związany w szczytowym okresie swojej twórczości, tj. w międzywojniu, próbowano bez-skutecznie wskrzeszać jego utwory fortepianowe (w latach 70. prawykonano m.in., bez większego sukcesu, Koncert fortepianowy).

Powodów „złej obecności” Nowowiejskiego we współczesnej polskiej kulturze muzycznej jest kilka. Po pierwsze, do niedawna był bardzo ograniczony dostęp do jego rękopisów (prawa autorskie ustały w 2016 roku, stąd ostatni boom na Nowowiejskiego). Po drugie, rękopisy te są w złym stanie, często niekompletne lub „popra-wiane” obcą ręką, m.in. przy zastosowaniu tech-niki zaklejania „zbędnych” stronic (!!!). Po trzecie i najważniejsze, Nowowiejski nie cieszył się sym-

W raju Ojców

W poprzednim numerze przy fotografii or-ganów kościoła Ojców Oblatów pominęli-śmy nazwisko autora zdjęcia, p. Piotra Adama Czypionki. Przepraszamy.

F E L I K S N O W O W I E J S K I 2 0 1 7Co mi w duszy gra?

Page 3: FELIKS NOWOWIEJSKI 2017 Chórki nie tylko kurpiowskie · balet-opera Malowanki ludowe i niektóre sceny folklorystyczne Króla Wichrów. Także i wariacje do słów Lenartowicza:

SILESIA PREZENTUJE3

Paweł Konik

Władysław Szymański

Czy dziś Feliks Nowowiejski „oberwał-by” za tytuł Pięć pieśni z Podbeskidzia

Śląskiego? Od niektórych być może tak. Przeciwnicy tej nazwy zarzucają jej niepre-cyzyjność, brak zdefiniowania obszaru, który miałaby obejmować. Nie widzą potrzeby jej stosowania skoro istnieją nazwy zwyczajowe, jak Żywiecczyzna, geograficzne (Pogórze Śląskie, Beskidy – Mały, Śląski i Beskid) i hi-storyczne (Śląsk Cieszyński). W dodatku re-jonów leżących „pod Beskidami” jest więcej, równolegle do pasm Beskidów, podczas gdy nazwa ta określa tylko jeden z nich – okolice Bielska-Białej nad Białą i Cieszyna nad Olzą, a wpływy śląskie wyraźne były nie na całym tym obszarze, lecz głównie po lewej stronie Białej. Rejon zamieszkiwali katolicy, ewange-licy i wyznawcy religii mojżeszowej, mówiono po polsku, niemiecku, tak-że w jidysz i po czesku. Ten narodo-wy melanż widoczny jest w piosence czeskiego barda Jaromira Nohavicy nostalgicznie wyobrażającego sobie, jakby to pięknie było, gdyby żył przed stu laty w Cieszynie.

Pochodzący z Cieszyna młody ba-ryton Paweł Konik coraz bardziej znany w kraju i za granicą – wychowa-nek Ewy Biegas w katowickiej uczel-ni, stypendysta Zygmunt Zaleski Stichting – wydobył z zapomnienia wspomniany cykl Nowowiejskiego, który otwiera piosenka Hale na-sze, hale i zaprezentował go 25 maja w Sali kameralnej NOSPR. Opus 21, bo pod tym numerem figurują Pieśni z Podbeskidzia Śląskiego wydaje się interesującą ciekawostką, przystęp-nym, nieco w duchu moniuszkow-skim, opracowaniem folkloru, jakże różnym od tego, jak potraktował w tym samym zresztą czasie folklor podhalański Karol Szymanowski w Harnasiach.

Podobnie przystępnie zabrzmiały trzy Piosenki żołnierskie Szymanowskiego. Za-brzmiały nie jak Szymanowski, ale… jak Mo-niuszko. Ale skoro Szymanowski chciał nimi podtrzymać ducha w 1920 roku, w obliczu wojny z bolszewikami nie mógł korzystać z impresjonistycznych wzorów, jak w innych swoich pieśniach.

Ten miły i przystępny środek objęły ramy o dekadenckich, młodopolskich tekstach, bo niemieckie wiersze Rainera Marii Rilkego

w cyklu 7 pieśni Von der Liebie Raula Ko-czalskiego (o polskim kompozytorze mieszka-jącym do II wojny w Niemczech napisaliśmy więcej w poprzednim numerze) utrzymane są przecież w tym samym nastroju, co teksty Kazimierza Przerwy-Tetmajera, do których muzykę napisał Mieczysław Karłowicz i któ-re tworzyły ostatnie ogniwo recitalu Pawła Konika. Bardzo dobrze, że wiersze Rilkego w polskim tłumaczeniu barytona Macieja Bartczaka przekazała nam zapowiadająca wie-czór Aleksandra Konieczna. Nieistotne, że przy trzeciej, czwartej pieśni już niedokładnie pamiętaliśmy konkretne zdania, najważniejsze że poznaliśmy atomosferę. Zapomniana dziś muzyka cyklu Koczalskiego zaskakuje urodą i głębią, wyrafinowaną melodią i harmonią.

Na bis polskiego wieczoru z niemieckim akcentem zabrzmiał Moniuszko, tym razem jak najprawdziwszy – pieśń Dziad i baba ze słowami Kraszewskiego. Solista znako-micie różnicował w nich barwę swego głosu w rozmowie, raczej sprzeczce, dziada i baby. Lecz w tym utworze nieodzowna jest jesz-cze trzecia postać – Śmierć. I tu barytonowi przyszedł w sukurs towarzyszący mu przy fortepianie Michał Biel. Nie tylko grał, ale i odegrał, a raczej odśpiewał, słowa Śmierci.

MAREK BRZEŹNIAK

patią osób, które sprawowały rządy w polskim środowisku kompozytorskim, jako tzw. „ekipa Szymanowskiego”. Już przed wojną kompozytor otrzymywał cięgi od reprezentujących tę ekipę muzykologów; m.in. regularnie kpiono z jego tytułu papieskiego szambelana, zarzucano mu konserwatyzm, kosmopolityzm i komercjalizm.

Propagowaniu muzyki religijnej Nowowiej-skiego dziś nie sprzyja jej specyficzny charakter; nie jest to bowiem w pełni muzyka „opusowa”; posiada rys użytkowy, stąd dużo w niej aż nazbyt czytelnej retoryki oraz ekspresji ocierającej się o sentymentalizm. W sensie stylistycznym jest nierówna: widać miejscami, że kompozytor nie-co sztucznie stara się unowocześnić swój język, silnie osadzony w tradycji romantycznej. Z dru-giej strony, dużo w niej momentów, w których organista może się wykazać i techniką, i zmysłem kolorystycznym. Jest po prostu dobra do grania, więc może jednak znajdzie swoje miejsce we współczesnym organistowskim repertuarze.

Władysław Szymański zagrał także dwa utwory reprezentujące klasykę wirtuozowskiej muzyki organowej: jedną z sonat organowych Feliksa Mendelssohna-Bartholdy’ego oraz finał z I Sonaty organowej Aleksandra Guilmanta. Pozostałą część programu stanowiła składanka popularnych utworów chętnie prezentowanych w kościołach ze względu na ich „dojmującą” wzniosłość: był więc Bach (dwie części solowej sonaty skrzypcowej), Händel (fragment z ora-torium Salomon w transkrypcji na skrzypce i organy), Massenet (Medytacja z opery Thaïs) i Fauré (Kołysanka na skrzypce i fortepian). Liczymy na to, że koncerty organowe u Ojców Oblatów staną się tradycją; wyremontowany in-strument brzmi bowiem bardzo pięknie, a aku-styka kościoła sprzyja także bardziej kameralne-mu muzykowaniu.

MAGDALENA DZIADEK

P o d b e s k i d z i ew dekadenckim obramieniu

Oblatów

Fot. Bogdan K

ułakowski

Fot. Bogdan K

ułakowski

F E L I K S N O W O W I E J S K I 2 0 1 7F E L I K S N O W O W I E J S K I 2 0 1 7 Co mi w duszy gra?

Page 4: FELIKS NOWOWIEJSKI 2017 Chórki nie tylko kurpiowskie · balet-opera Malowanki ludowe i niektóre sceny folklorystyczne Króla Wichrów. Także i wariacje do słów Lenartowicza:

SILESIA PREZENTUJE4

Woda i wosk

Fot. Jan Korpal

Scena z „Legendy Bałtyku” w Operze Wrocławskiej.

Tytuł koncertu 28 czerwca w Bibliotece Śląskiej w Katowicach „Baśnie i legen-

dy” trochę przypomina tytuł programu z końca kwietnia „Operowe czary-mary Mozarta” (zdję-cia z tamtego koncertu publikujemy na str. 5). Kwietniowy wieczór był adresowany do dzieci, czerwcowy – dla dorosłych. W programie znajdą się fragmenty z trzech oper słowiańskich – dwu polskich i czeskiej.

Słowo legenda występuje nie tylko w tytule koncertu, lecz także opery Feliksa Nowowiej-skiego Legenda Bałtyku. Dziś zapomnianej, ale przed wojną całkiem popularnej.

Po prapremierze w 1924 roku w Poznaniu osiągnęła liczbę blisko 50 przedstawień w jed-nym sezonie. Cóż to była radość dla kompo-zytora – piszą jego synowie w książce o swoim ojcu – gdy kurtyna w Teatrze Wielkim poszła w górę, ukazując falujące morze (majstersz-tyk dekoratora Stanisława Jareckiego), posągi bogów i zaklęte miasto, gdy ojciec usłyszał po raz pierwszy swoją muzykę, malującą żywioł od młodych lat ukochany, po raz pierwszy huczne oklaski przy lirycznej arii „Czy ty mnie kochasz” niesionej później po świecie przez Jana Kiepurę, gdy zabrzmiały chóry świątynne Słowian! Nowowiejski czerpał wtedy otuchę do dalszej twórczości.

Jak każda premiera polska, Legenda Bał-tyku wznieciła spory o ideał opery narodowej – pisze Magdalena Dziadek w książce „Opera po-znańska 1919-2005. Dzieje sceny i myśli”. – Hen-ryk Opieńki rozpisał się w recenzji z premiery o patriotycznej intencji „czynu” kompozytora, który „wstępuje wspaniałomyślnie między tak bardzo ukochany lud, aby z pomocą olśnie-wającego widowiska pociągnąć go w sferę efektywnych wrażeń teatralno-operowych”,

i mianował Legendę Bałtyku „znakomitym przykładem opery narodowej”. Ale inni, jak po premierze warszawskiej Piotr Rytel, ocenili rzecz znacznie surowiej.

W trzy lata po premierze poznańskiej Legenda została wystawiona we Lwowie (1927) a następ-nie w Katowicach (1928) i w Warszawie (1937). Po wojnie rozszerzoną wersję opery zaprezento-wano w Poznaniu, Wrocławiu, Łodzi i Gdańsku. Za granicą wystawiono ją w Rostocku w 1959 r. w języku niemieckim. Ze zdziwieniem odnotuj-my nieobecność Legendy Bałtyku w monumen-talnym przewodniku Tysiąc i jedna opera Piotra Kamińskiego (w przewodniku Józefa Kańskiego jest). Mniejsze zdziwienie budzi fakt, że nie ma jej również w niemieckim przewodniku Heinza Wagnera Das grosse Handbuch der Oper (Wil-helmshaven 1991) obejmującym aż 1400 oper, ale zdumienie wywołuje zestawienie, że w tymże leksykonie, bądź co bądź operowym, znalazło się oratorium Nowowiejskiego Quo vadis.

Niestety, nagrania Legendy Bałtyku nadal nie mamy, a w każdym razie nie możemy na-być, mimo, że… istnieje. Wszak kilka lat temu zaprezentowano operę w radiowej Dwójce pod batutą ówczesnego szefa Polskiej Orkiestry Ra-diowej Łukasza Borowicza, mającego na swym koncie całkiem pokaźną liczbę operowych „od-kurzeń”. Najważniejszą partię kobiecą - Bognę śpiewa w tym nagraniu sławna i dobrze znana naszej publiczności Ewa Biegas, która również wystąpi na zapowiadanym koncercie w Biblio-tece Śląskiej.

Skoro jednym z trojga wykonawców tego wie-czoru jest tenor Aleksander Kruczek, wycho-wanek katowickiej Akademii Muzycznej, przed dwoma laty zwycięzca konkursu „Iuventus canti” w słowackich Vrablach, nie zabraknie wspomnia-

nej wyżej arii Domana Czy ty mnie kochasz, poniesionej ongiś w świat przez Jana Kiepurę a po nim przez Wiesława Ochmana i ostatnio przez Piotra Beczałę, który umieścił ją w swym zestawie arii słowiańskich nagranych dla firmy „Orfeo”. Z opery Nowowiejskiego usłyszymy aż 6 numerów, obok arii Domana arie Bogny i jej przyjaciółki Swatawy (Anna Borucka), duet Bogny i Domana i tercet.

Rok po Poznaniu zobaczyli Legendę Bałty-ku katowiczanie, ale w ponad 70-letniej historii Opery bytomskiej już się ten tytuł nie zmieścił. Podobnie rzecz się ma z Rusałką Antonina Dvořáka. W Katowicach w latach 1928 i 1930 odbyły się polskie premiery dwu najsławniej-szych oper Dvořaka – Rusałki oraz Diabła i Kasi, a wydarzenia te radio transmitowało na cały kraj. Jednak po wojnie Opera Śląska będąca kontynuatorką tradycji i katowickich i lwowskich (we Lwowie Rusałkę wystawiono niedługo po Katowicach, w tym samym 1928 roku) nigdy już po te tytuły nie sięgnęła. Niemniej w Bytomiu pokazały je zespoły czeskie – Rusałkę w 1996 z Ostrawy, a Diabła i Kasię w 1961 z Ostrawy i w 2013 z Opawy.

Zapowiadając kwietniowy koncert czarów w operach Mozarta przypomnieliśmy tekst arii co prawda nie mozartowskiej, ale z Rusałki Dvořáka, którą śpiewa Ježibaba (po polsku Baba Jaga): Čury mury fuk, bilá pára vstává z luk! (Czary mary fuk, biała para wstaje z łąk). W czerwcowym koncercie „Baśnie i legendy” wykona tę arię mezzosopranistka Anna Boruc-ka. Natomiast Ewa Biegas zaśpiewa sławną arię Rusałki Měsičku na nebi, która cieszyła się naj-większym powodzeniem na ostatnim, II Mię-dzynarodowym Konkursie Didurowskim w By-tomiu w 2012 r. Razem solistki zaśpiewają duet Ježibabo, Ježibabo. Nawiasem mówiąc i Ewa Biegas i Anna Borucka odniosły niedawno duże sukcesy na premierze zrealizowanej w Bytomiu opery Verdiego Moc przeznaczenia.

Obie wymienione wyżej opery łączy woda - w przypadku Legendy Bałtyku słona, w Rusałce rozgrywającej się nad jeziorem słodka. W Strasz-nym dworze Moniuszki leje się nie tyle woda, co… wosk. Oczywiście chodzi o sławną scenę dziewczęcych wróżb. Może nie jest ona baśniowa, ale baśniowy i cokolwiek straszny (w końcu rzecz się dzieje w strasznym dworze) zdaje się być nastę-pujący po niej akt, w którym stolnikowicze Stefan i Zbigniew nocują w starej zbrojowni siedziby miecznika, akt z „mówiącymi” portretami praba-bek i zepsutym od dawna zegarem, który nagle zaczyna grać kuranta. Jednak Strasznego dworu przybliżać naszym melomanom nie trzeba - wszak co kilka lat prezentujemy tę operę w przekroju. W koncercie „Baśni i legend” usłyszymy duet sióstr Już ogień płonie i dumkę Jadwigi ze wspomnianej sceny lania wosku oraz słynną arię Stefana z kuran-tem z następnego aktu.

Śpiewakom towarzyszyć będzie przy fortepia-nie Grzegorz Biegas.

M.B.

F E L I K S N O W O W I E J S K I 2 0 1 7Co mi w duszy gra?

Page 5: FELIKS NOWOWIEJSKI 2017 Chórki nie tylko kurpiowskie · balet-opera Malowanki ludowe i niektóre sceny folklorystyczne Króla Wichrów. Także i wariacje do słów Lenartowicza:

SILESIA PREZENTUJE5

Po operowych czarach zapraszamy do zoo

Cóż ich tak zainteresowało?

W czarowaniu biorą udział wszyscy łącznie z zapowia-dającą koncert Alicją Kotyl i pianistą Marcinem Mogi-łą. Z zawiązanymi oczyma jak widać grać można, gorzej byłoby z malowaniem obrazu.

Baryton Sebastian Gabryś jako czarownik Colin zaklina: Diggi, daggi, shurry, murry, horum, harum itd.

Ta sama dwójka w rolach Figara i Zuzanny w „Weselu Figara”. Przy fortepianie Marcin Mogiła.

Karolina Wieczorek i Sebastian Gabryś jako para ptaszników z „Czarodziejskiego fletu”.

4 czerwca zapraszamy dzieci wraz z opieku-nami do „Muzycznego zoo”, które zagości

w Studiu koncertowym Radia Katowice. Zespół wokalny Contento Core prowadzony przez Marię Piotrowską-Bogalecką zapre-zentuje Balladę o chorej żabie Ireny Pfeiffer (1912-1996) oraz Motyla i Kotka Andrzeja Koszewskiego (1922-2015). Obydwoje, to wy-bitni przedstawiciele polskiej muzyki chóralnej XX  wieku. Contento Core zaśpiewa też Ptasie radio Romana Czury (ur. w 1989 r. w Darm-stadt), obecnie doktoranta Eugeniusza Knapika w katowickiej Akademii Muzycznej. Dzieci za-prosimy także do improwizacji ruchowej Akwa-rium z muzyką Camille’a Saint-Saënsa.

Oglądając zdjęcia Bogdana Kułakowskiego powróćmy do koncertu „Operowe czary-mary Mozarta”, który się odbył w tym samym miejscu 30 kwietnia.

M A M O , T A T O , C H O D Ź M Y N A K O N C E R T !

Honorowy Patronat Prezydenta Miasta Katowice

Fot. Bogdan K

ułakowski

F E L I K S N O W O W I E J S K I 2 0 1 7

Page 6: FELIKS NOWOWIEJSKI 2017 Chórki nie tylko kurpiowskie · balet-opera Malowanki ludowe i niektóre sceny folklorystyczne Króla Wichrów. Także i wariacje do słów Lenartowicza:

SILESIA PREZENTUJE6

W kolejnej odsłonie Środy Młodych w Sali kame-

ralnej NOSPR (14 VI) za-praszamy na występ znanego już słuchaczom Silesii i docenionego przez śląską – i nie tylko – pu-bliczność zespołu Archetti – Orkiestry Kameralnej Miasta Jaworzna. Jakie niespodzianki tym razem szykują dla Państwa? Z pewnością intrygujący okaże się tajemniczo brzmiący tytuł Pe-limannit Enjouhi Rautavaary. Do tego – Symfonia Kameralna op. 110 bis Dymitra Szostakowicza. Z naszych rodzimych twórców Ar-chetti zaproponuje wczesny utwór Mieczysława Karłowicza – Sere-nadę na smyczki op. 2 oraz bodaj najsłynniejszą, a z pewnością jedną z najbardziej cenionych kompozycji Grażyny Bacewicz – Koncert na orkiestrę smyczkową.

O repertuarze zespołu tak mówi jego muzyczny kierownik - mło-dy, ale już szanowany w polskim środowisku muzycznym dyrygent Maciej Tomasiewicz, obecnie doktorant katowickiej Akademii Muzycznej w klasie dra hab. Szy-mona Bywalca: – Osobiście uwa-żam, że naszym obowiązkiem jest prezentacja polskiej muzyki, tym bardziej, że wielokrotnie okazu-je się ona niezwykle interesująca dla nas i słuchaczy. Zresztą Kar-łowicz i Bacewicz to już kanon muzyki smyczkowej. Kanon, któ-ry na nowo chcemy uzupełniać. W pierwszej części także niezwy-kle zjawiskowe utwory. Szosta-kowicz – wiadomo. Klasa sama w sobie, a sama Symfonia to nie-zwykłe wyzwanie muzyczne dla nas – młodych. Sprawdzian doj-rzałości, tym bardziej, że wyko-namy ten utwór po raz pierwszy w krótkiej historii istnienia Ar-chetti. „Pelimannit” to nasz ukłon w stronę muzyki nieznanej, a zna-komitej. I znakomitego twórcy XX wieku, jeszcze niewystarczająco docenionego przez polską publicz-ność. Część pierwsza zatem to nasz wkład w propagowanie mu-zyki XX wieku, a część II – hołd genialnym polskim kompozycjom. Z wielką radością wracamy do Karłowicza, którego „Serenada” obrosła pewną tradycją wykonaw-czą... my zaproponujemy świeże spojrzenie na wykonawstwo mu-zyki fin de siecle’u.

O ile postaci Szostakowicza, Karłowicza i Bacewicz znane są z pewnością audytorium „Silesii”, o tyle postać zmarłego w ubiegłym

roku fińskiego kompozytora Eino-juhani Rautavaary wymagać może pewnego przybliżenia. Urodzony w Helsinkach w roku 1928, uzna-wany jest przez Skandynawów za najwybitniejszą postać fińskiego życia muzycznego po Jeanie Sibe-liusie. Rautavaara: symfonik, twór-ca oper, ale również ceniony peda-gog i krytyk muzyczny, w swoich dziełach – niezwykle zróżnicowa-nych pod względem wykorzysta-nych, niejednokrotnie awangardo-wych, technik kompozytorskich – często zawiera swoją fascynację naturą i narodową tradycją, nada-jąc ich muzycznym ilustracjom nową, wyjątkową postać. Przykład takiego dźwiękowego przeniesie-nia stanowi właśnie Pelimannit,

kompozycja w pierwotnej wersji przeznaczona na fortepian. Rau-tavaara dokonał jednak wyboru części suity, adaptując ją na skład orkiestry smyczkowej. Pelimannit to - zgodnie z opisem w partyturze – swobodna fantazja oparta na tań-cach, które w XVIII stuleciu skom-ponował Samuel Rinda-Nickola.

Poszczególne części wprowa-dzają słuchacza w świat wyobrażeń tego fińskiego skrzypka. I część – Narboäisten braa speli – to muzyczny obraz wejścia kapeli lu-

dowej: pełen efektów kolorystycz-nych, rustykalny w charakterze. Druga – Kopsin Jonas: w dziw-nym świetle „białej nocy” tytułowy bohater gra w lesie dla siebie same-go i otaczającej go publiczności – drzew... Część trzecia Klockar Samuel Dikström przenosi nas do wiejskiego kościółka, gdzie miej-scowy organista Samuel „impro-wizuje”, łącząc w swoich popisach elementy weselnych pieśni oraz... muzyki Bacha! Pirun przynosi dźwiękową ilustrację demona sie-dzącego na skale, melancholijnie słuchającego w ciemności tajem-nic fińskiego lasu (w wersji smycz-kowej w tej części Rautavaara wykorzystał „chropowate”, „skrzy-piące” akordy sekcji smyczkowej).

Całość kończy Hypyt, skoczny, wirujący taniec.

Symfonia kameralna op. 110 bis Dymitra Szostakowicza to w rzeczywistości VIII Kwartet smyczkowy c-moll op. 110, za zgo-dą Szostakowicza przekształcony w symfonię na instrumenty smycz-kowe przez Rudolfa Barshaia. Po-wstały w zaledwie trzy lipcowe dni 1960 roku utwór stanowi jedno z najbardziej dramatycznych świa-dectw swojej epoki: dowód totali-tarnego ucisku, psychicznej presji,

ludzkiej bezsilności. Choć oficjal-nie Szostakowicz dedykował kwar-tet „ofiarom wojny i faszyzmu”, syn Dymitra – pianista i dyrygent Maksym Szostakowicz twierdził, iż ojciec poświęcił kompozycję wszystkim ofiarom totalitaryzmu, a córka Galina, że w rzeczywistości dedykował kwartet samemu sobie.

Tak Szostakowicz pisać miał do przyjaciela, Izaaka Glikmana: Napisałem nikomu niepotrzeb-ny i ideowo poroniony  Kwartet. Rozmyślałem o tym, że jak kie-dyś umrę, nikt chyba nie napisze utworu poświęconego mojej pa-mięci. Dlatego postanowiłem sam taki skomponować. Można by na jego okładce napisać: Poświęco-ny pamięci autora tego kwartetu.

Nie bez powodu w literaturze mu-zykologicznej kwartet ten nazywa się za słowami twórcy – „autobio-graficznym”, bo – znów za słowami Szostakowicza – w tym kwartecie jest wszystko wyłożone jasno, jak w elementarzu. Szostakowicz za-warł w nim bowiem nie tylko swój muzyczny podpis „D-S-C-H”, wynikający z niemieckiej pisowni jego nazwiska (poza B–A-C-H nie zna chyba muzyka drugiej, tak su-gestywnej dźwiękowej sygnatury) spajający wszystkie 5 części cyklu,

Honor kompozytorów O D K A R Ł O W I C Z A D O R A U T A V A A R Y

Archetti - Orkiestra Kameralna Miasta Jaworzna, w środku dyrygent Maciej Tomasiewicz.

Page 7: FELIKS NOWOWIEJSKI 2017 Chórki nie tylko kurpiowskie · balet-opera Malowanki ludowe i niektóre sceny folklorystyczne Króla Wichrów. Także i wariacje do słów Lenartowicza:

SILESIA PREZENTUJE7

ale i szereg tematów ze swoich kom-pozycji i melodii niezwykle dlań ważnych, m.in. z pieśni rewolucyj-nej Zamęczony w ciężkiej niewo-li  (!), arii z Lady Makbet mceń-skiego powiatu (która ściągnęła na młodego Szostakowicza partyjne gromy), Symfonii I i VIII, Koncer-tu wiolonczelowego... Choć od po-wstania kompozycji minęło ponad pół wieku, jego przesłanie zdaje się pozostawać wciąż tak samo aktual-ne, a muzyka - tak samo paraliżująca ekspresją: motoryką, mową dyso-nansów, szorstkością brzmienia, ni-kogo nie pozostawiając obojętnym.

Serenada na smyczki op. 2 to jed-no z najbardziej wdzięcznych dzieł

Mieczysława Karłowicza. Młody twórca – po zakończeniu edukacji w Warszawie – postanowił szukać szczęścia w cenionym berlińskim ośrodku muzycznym. Jednak nie kompozycja była wtedy dla niego najważniejsza: marzył bowiem o do-staniu się do klasy skrzypiec znako-mitego skrzypka Josepha Joachima, znanego m.in. ze współpracy z Johan-nesem Brahmsem. Do klasy wirtuoza Karłowicz ku swojemu rozczarowa-niu przyjęty nie został; skupił się wów-czas przede wszystkim na studiach kompozytorskich u szanowanego w Berlinie pedagoga Heinricha Urba-na. Właśnie z tego czasu pochodzi pełna wdzięku i elegancji Serenada

op. 2, przeznaczona na instrumenty smyczkowe - złożona z czterech czę-ści, które stanowią Marsz, Romans, Walc i Finał zwiastuje wielki talent nestora Młodej Polski i cieszy się nie-ustanną popularnością melomanów.

W ramach „grande finale” – Koncert na orkiestrę smyczkową Grażyny Bacewicz, jeden z najzna-komitszych przykładów polskiego neoklasycyzmu - kierunku mu-zyki XX wieku, z którym polska twórczyni (i genialna skrzypaczka zarazem) w pełni się utożsamiała. Tak o prawykonaniu Koncertu – 18 czerwca 1950 roku (pozwolę sobie przypomnieć, iż Archetti wykona utwór 14 czerwca) – pi-

sał znany z wyrazistych poglądów, świetnego ucha i, nie da się ukryć, ciętego języka słynny felietonista Stefan Kisielewski: Z czystym su-mieniem powiedzieć można, że honor kompozytorów polskich uratowała tym razem „baba” –Grażyna Bacewicz. Jej „Koncert na orkiestrę smyczkową” napi-sany z rozpędem i energią, pełen płynnej inwencji i świetnych po-mysłów instrumentacyjnych, obu-dził nas w końcu z letargu. Utwór nawiązuje do jakiegoś Bacha czy Haendla - taki współczesny Kon-cert Brandenburski. Poczuliśmy tu wreszcie „krwisty kawał’” zdrowej i smacznej muzyki, na-pisanej z potencją twórczą - iście męską. Warto wspomnieć, że po raz pierwszy kompozycję Bace-wiczówny wykonała ówczesna WOSPR pod dyrekcją Grzegorza Fitelberga.

AGNIESZKA NOWOK

To już ostatni koncert cyklu „Bliżej muzyki, bliżej siebie”,

podczas którego studenci Katedry Klawesynu i Historycznych Prak-tyk Wykonawczych prezentowali w bogucickiej kaplicy pw. Aniołów Stróżów barokowe sonaty triowe i na skrzypce solo. 7 czerwca na kon-cercie „Mistrzowie wyobraźni” ini-cjatorka cyklu i autorka programów Martyna Pastuszka, wykładowca katowickiej Akademii Muzycznej oraz Akademii Sztuk Muzycznych w Brnie proponuje nam wysłuchanie utworów Georga Friedricha Händla, Georga Philippa Telemanna, An-tonia Vivaldiego i Johanna Georga Pisendela.

Trzej pierwsi, wybitni przedsta-wiciele doby baroku są nam dosko-nale znani. Czwarty mniej. Przecież w XVIII wieku, a w każdym razie w jego pierwszej połowie, wcale tak nie było. Johann Georg Pisendel osiągnął sławę największego skrzyp-ka niemieckiego. Gry na skrzypcach uczyli go Torelli i Vivaldi, był kolegą Zelenki i Hasse’go, przyjaźnił się z Ba-chem i Telemannem, uczył Quantza, braci Graun, Bendę i licznych innych

muzyków. Uff ! My, Polacy, mamy jeszcze dodatkowe zobowiązania do pielęgnowania pamięci o nim - sko-ro pozostawał w służbie obu Augu-stów, elektorów saskich, tym samym był też muzykiem królów polskich Augusta II Mocnego i Augusta III, w 1734 r, był w Warszawie.

Urodzony w 1687 roku w Ca-dolzburgu, w 1711 r. został Premier Violon sławnej Dresdner Hofkapel-le, a w 1728 r. jej koncertmistrzem, które to stanowisko pełnił do swej śmieci w 1755 r. W nowej roli już rzadziej występował jako solista - zanotował w biografii kompozytor jego uczeń Johann Friedrich Agri-cola – i bardziej mu leżało na sercu prowadzenie orkiestry. W tamtych czasach koncertmistrz (Konzert-meister) niekoniecznie musiał być skrzypkiem a jego obowiązki zbli-żone były do roli dzisiejszego dy-rygenta - szefa zespołu, mającego duży wpływ na repertuar, koncerty i wykonawców.

Kij ma dwa końca. Swoją wirtu-ozowską i kompozytorską karierę Pisendel przesunął na drugi plan, na pierwszą wysuwając mistrzowskie

interpretacje dzieł innych twórców - to zapewne wyjaśnia, że swoje utwo-ry dedykowali mu tacy mistrzowie jak Vivaldi, Albinoni i Telemann. Je-dynym pewnym jego nauczycielem kompozycji był Johann Dawid He-inichen. Jednak po krótkim czasie, jak odnotował Agricola, na skutek sporu między muzykami została ta nauka przerwana i Pisendel już sa-modzielnie kontynuował swą dro-gę kompozytorską. Nigdy nie był zadowolony ze swej pracy i wciąż swe dzieła przerabiał. Stąd istnieją one w różnych kopiach, z których niektóre bywają odnajdywane po latach. Bywa, że… zmieniają autora – nagrana dla firmy CPO przez An-tona Stecka Sonata g-moll Pisen-dela wcześniej była przypisywana Geminianiemu. Jak sugeruje Agico-la być może to niedocenianie siebie samego i skierowanie całej swojej działalności na wykonawstwo dzieł innych twórców stało się przyczy-ną mniejszej znajomości jego dzieł. Zauważmy - mniejszej już w dru-giej połowie XVIII wieku, Agricola zmarł w 1774 roku.

M.B.

Skrzypek i kapelmistrz królów polskich

B A R O K O W E S O N A T Y I O P E R E T K A W B O G U C I C A C H

Podobnie jak w ubiegłym roku także i w bieżącym włączamy

się w obchody Dni Bogucic, dziś już XXVII. W niedzielę 25 czerwca w MDK „Bogucice-Zawodzie” przy ul. Markiefki 44 zaprezentujemy na arie i duety z lubianych operetek.

Główną bohaterką koncertu będzie znana sopranistka Opery Śląskiej Ma-ria Zientek a w programie przeważać będą arie Franza Lehára. Maria Zientek zaśpiewa sławną Pieśń o rusałce Wilii (Wilio, o Wilio, kto ujrzał cię raz) z Wesołej wdówki, Czardasza Zoriki z Cygańskiej miłości, arię Kto me usta całuje, ten śni z Giuditty i arię Miłość, to niebo na ziemi z Paganiniego.

Nie zabraknie i duetów – tu sopranistce będzie towarzyszyć młody baryton Piotr Karzełek. Razem wykonają najsławniejszy duet w całej literatury operetkowej – Usta milczą, dusza śpiewa z We-sołej wdówki Lehára i duet W rytm walczyka serce śpiewa z Księżnicz-ki czardasza Emmericha Kálmána.

Piotr Karzełek zaśpiewa także m.in. arię Graj Cyganie z Hrabiny Maricy Kálmána i pieśń Don Kichota Śnić najpiękniejszy ze snów z musica-lu Leigha Człowiek z La Manchy. Śpiewakom towarzyszyć będzie przy fortepianie Joanna Piszczelok.

– Ś R O D A M Ł O D Y C H Z „ A R C H E T T I ”

uratowała „baba”

Miłość to niebo na ziemi

Page 8: FELIKS NOWOWIEJSKI 2017 Chórki nie tylko kurpiowskie · balet-opera Malowanki ludowe i niektóre sceny folklorystyczne Króla Wichrów. Także i wariacje do słów Lenartowicza:

PARTNERZY MEDIALNI:

Kalendarz koncertówCZERWIEC 2017

WYDAWCA:INSTYTUCJA PROMOCJI I UPOWSZECHNIANIA MUZYKI „SILESIA”40-097 KATOWICE, ul. 3 Maja 31a, tel. + 48 32 259 84 83, tel./fax + 48 32 258 90 49e-mail: [email protected] www.facebook.com/silesia.ipium

REDAGUJE:Marek Brzeźniak

OPRACOWANIE GRAFICZNE I DRUK:dwajeden.comMarek Klimek

HONOROWY PATRONAT:

PREZYDENT MIASTA KATOWICE

HONOROWY PATRONAT:

PREZYDENT MIASTA KATOWICE

HONOROWY PATRONAT:

WIKTOR SKWORC ARCYBISKUP METROPOLITA

KATOWICKI

PREZYDENT MIASTA KATOWICE

4.06 (niedziela)godz.16.00 KATOWICE – Studio koncertowe Polskiego Radia, ul. Ligonia 29 „Mamo, Tato chodźmy na koncert!” Muzyczne zoo Zespół wokalny Contento Core Maria Piotrowska-Bogalecka – dyrygent Marta Kleszcz, Katarzyna Zegarek – taniec Iga Eckert – choreografia Alicja Kotyl – prowadzenie koncertu Program: utwory chóralne m.in. A. Koszewskiego, I. Pfeiffer, R. Czury, kompozycje ruchowe i zabawy muzyczno-ruchowe

Zapraszamy dzieci od lat 6 wraz z opiekunami.

7.06 (środa)godz.17.00 KATOWICE-Bogucice– Zakon Bonifratrów, Kaplica pw. Aniołów Stróżów, ul. Markiefki 87 Bliżej muzyki, bliżej siebie Muzyczne środy u Bonifratrów Mistrzowie wyobraźni Studenci klas Klawesynu i Historycznych Praktyk Wykonawczych Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach Maurycy Raczyński – klawesyn Martyna Pastuszka – kierownictwo artystyczne Aleksandra Rudzka-Kurdyś – prowadzenie koncertu Program: G. F. Händel, G. Ph. Telemann, J. G. Pisendel, A. Vivaldi

14.06 (środa)godz.19.30 KATOWICE – Sala kameralna NOSPR, pl. W. Kilara 1

Środa Młodych – Silesia przedstawia „Archetti” Orkiestra Kameralna Miasta Jaworzna Maciej Tomasiewicz – dyrygent Grażyna Brewińska – prowadzenie koncertu Program:

M. Karłowicz, G. Bacewicz, E. Rautavaara, D. Szostakowicz

Bilety na koncert w cenie 1 zł dostępne w kasie NOSPR, pl. W. Kilara 1oraz na stronie internetowej www.nospr.org.pl.

25.06 (niedziela)godz.18.00 KATOWICE-Bogucice – MDK „Bogucice-Zawodzie”, ul. Markiefki 44a Dni Bogucic Maria Zientek – sopran Piotr Karzełek – baryton Joanna Piszczelok – fortepian Alicja Przytuła– prowadzenie koncertu Program: arie i duety operetkowe m.in. F. Lehár, E. Kálmán, M. Leigh

25.06 (niedziela)godz.18.00 KATOWICE – Studio koncertowe Polskiego Radia, ul. Ligonia 29 Muzyka ludowa Zespół wokalny Contento Core Maria Piotrowska-Bogalecka – dyrygent Lilianna Moll – prowadzenie koncertu Program: pieśni ludowe w opracowaniu chóralnym F. Nowowiejskiego, K. Szymanowskiego, R. Maciejewskiego i K. Sikorskiego

28.06 (środa)godz.17.00 KATOWICE – Biblioteka Śląska, pl. Rady Europy 1 Baśnie i legendy Ewa Biegas – sopran Anna Borucka – mezzosopran Aleksander Kruczek – tenor Grzegorz Biegas – fortepian Aleksandra Konieczna – prowadzenie koncertu Program: arie i ensemble z oper F. Nowowiejskiego – „Legenda Bałtyku”, S. Moniuszki – „Straszny dwór”, A. Dvořáka – „Rusałka”

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Nowowiejski 2017” realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca

Bezpłatne wejściówki na koncerty 4.06 i 25.06 w Polskim Radiu oraz 28.06 w Bibliotece Śląskiej dostępne są w biurze IPIUM Silesia (ul. 3 Maja 31 a) lub telefonicznie 32 258 90 49, 32 259 84 83.

Na pozostałe koncerty wstęp wolny za wyjątkiem NOSPR.

Co mi w duszy gra?Nowowiejski 2017

KONWENT ZAKONUBONIFRATRÓWw Katowicach

Z A P R A S Z A

na koncerty w Katowicach

KALENDARZ KONCERTOWY

INSTYTUCJA PROMOCJI I UPOWSZECHNIANIA MUZYKI 40-097 KATOWICE, ul. 3 Maja 31 A

e-mail: [email protected],

www.facebook.com/silesia.ipiumInstytucja finansowana przez miasto Katowice

Kierownictwo artystyczne: Ewa Kafel

PARTNERZY MEDIALNI:

Z A P R A S Z A

na koncerty w Katowicach

KALENDARZ KONCERTOWY

INSTYTUCJA PROMOCJI I UPOWSZECHNIANIA MUZYKI 40-097 KATOWICE, ul. 3 Maja 31 A

e-mail: [email protected],

www.facebook.com/silesia.ipiumInstytucja finansowana przez miasto Katowice

Kierownictwo artystyczne: Ewa Kafel

PARTNERZY MEDIALNI: