Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo...

20
Elvira Lindo Przełożyła Anna Trznadel-Szczepanek Ilustrował Julian Bohdanowicz nasza ksiegarnia

Transcript of Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo...

Page 1: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

Elvira Lindo

Przełożyła

Anna Trznadel-Szczepanek

Ilustrował

Julian Bohdanowicz

n a s z a k s i e g a r n i a

Page 2: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

Tytuł oryginałuManolito tiene un secreto

© 2002 by Elvira Lindo. All right reserved.© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Nasza Księgarnia”, Warszawa 2004

Projekt okładki Maciej SzymanowiczIlustracja na okładce Julian Bohdanowicz

Page 3: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

Elenie Muñoz Vico, ponieważ zaraża mnie swym śmiechem

Page 4: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

OSOBY

Mateuszek OkularnikChłopiec z madryckiej dzielnicy Carabanchel (Górny), gaduła nierozumiany przez otoczenie. Wszystkie genialne pomysły, jakie mu przychodzą do głowy, są niewłaściwie interpretowane przez dorosłych.

GłupekMłodszy, najukochańszy brat Mateuszka.

Innego nie ma!

DziadekNiezastąpiony sojusznik Mateuszka w momentach, kiedy ma on ochotę zapaść się pod ziemię.

Mama i tataI znów tata jest głównie w trasie,

a mama na niego czeka.

Page 5: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

Gracja GonzálezBardzo oryginalna koleżanka z klasy…Jej oryginalność polega na tym, że nie odstępuje Mateuszka ani na krok i często ratuje go z opresji.

UszatekPodły zdrajca, nieodłączny przyjaciel Mateuszka.

Rodzice chrzestni i TinaRodzice chrzestni Mateuszka

z Tiną, która jest prawie tak mądra jak ludzie.

KamilNajwiększy łobuz i zabijaka

spośród kolegów Mateuszka.

Page 6: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że
Page 7: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

Według pani Lusi, naszej sąsiadki z dołu, to nie jest normalne, że autorka zawsze dedykuje te historyjki swo-jej rodzinie i znajomym, podczas gdy ja nie mogę nikomu zadedykować własnych książek. A przecież ona (autorka) właściwie nic nie robi; raz do roku przyjeżdża z magneto-fonem do Carabanchel (Górnego), siedzi całe popołudnie u nas albo u pani Lusi, zjada podwieczorek i później tylko przepisuje na czysto moje opowieści. Czasami — tak przy-najmniej twierdzi pani Lusia — nawet tym się nie zajmuje: daje komuś kasetę i każe wklepać nagranie do komputera. Potem płaci temu komuś symboliczną sumę (żeby go cho-ciaż wymieniła w podziękowaniach, ale gdzie tam!), a sa- ma zgarnia resztę kasy. Mnie — mówię o tym wprost, bo pa-ni Lusia zawsze powtarza, że należy stawiać sprawy jasno — nic nie płacą za to, że opowiadam o moim życiu, ponie-waż dzieciom się nie płaci (konstytucja na to nie pozwala). Jeżeli już coś dostaję, to kuksańca albo fangę w nos. Ale

Page 8: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

10

nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że García Moreno zrobili fortunę na moich książkach. Nic dziwnego, że z wioski dziadka (z Kruczej Góry) przyjeżdżają do Madrytu różne osoby i dzwo-nią do mamy, prosząc ją o pieniądze. Nawet dzieci z naszej klasy przychodzą do mnie na przerwie, żebym im dał na knoppersa albo na rogalik z czekoladą, ale im mówię, żeby się wypchały sianem.

Pani Lusia uważa, że skoro nie dostaję ani euro z tych stosów pieniędzy, które jej zdaniem autorka gromadzi w ban-kach szwajcarskich, to przynajmniej powinienem mieć pra-wo dedykować moje książki, komu zechcę. Więc zadedyku-ję tę, którą masz teraz przed sobą. Oczywiście muszę ją za- dedykować przede wszystkim pani Lusi, dlatego że inaczej się obrazi, a także dlatego, że jestem jej jedynym spadko-biercą, o czym wie cały Carabanchel (Górny).

Dedykuję ją również Uszatkowi Lopezowi, mojemu naj-lepszemu koledze (i jednocześnie zdradzieckiej świni), oraz Kamilowi, który kazał mi napisać w dedykacji, że jesteśmy bardzo zaprzyjaźnieni, i dodał, że jak nie, przy najbliższej okazji zasunie mi śledzika; Maćkowi, żeby o mnie pamię-tał, kiedy będzie sławny, a także Kubie Martínezowi oraz Gracji González, bo powiedziała, że jeśli tego nie zrobię, przyjdzie i jeszcze raz mnie pocałuje w usta (o nie, tylko nie to!).

Dedykuję tę książkę również dziadkowi, chociaż on twier-dzi, że mu na tym nie zależy, ale to tylko takie gadanie.

Page 9: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

Jednak przede wszystkim dedykuję ją mojemu bratu Głupkowi, bo już niedługo w jego życiu nastąpią nieodwra-calne zmiany.

Powiem więcej: być może powinienem przestać nazywać go Głupkiem… Ale nie chcę wyprzedzać straszliwych wy-darzeń. Jak zwykle zacznę tę historię tak, jak lubię — od samiutkiego początku!

Mateuszek

Page 10: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że
Page 11: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

13

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Zakała Madrytu

Pewnego dnia nasza pani weszła do klasy z zamia-rem oznajmienia nam wielkiej nowiny. Domyśliliśmy się tego, kiedy tylko ją zobaczyliśmy, ponieważ zamiast jak zwykle wrzasnąć, że mamy być cicho, bo jest po dzwonku, usiadła i zaczęła się na nas gapić jak sroka w gnat. To nie takie łatwe zakończyć przerwę; wraca-my z boiska do klasy i jeszcze mamy w zanadrzu pełno kuksańców dla najfajniejszych kumpli, nie mówiąc już o śledzikach. Śledzik to błyskawiczny, przypominający smagnięcie biczem klaps, który się daje wrogowi albo — pod jego nieobecność — przyjacielowi w część ciała zwaną tyłkiem. Śledzik pali człowieka żywym ogniem; ten, komu go zasunąłeś, łapie się ręką za siedzenie i woła „au!”, ale już po chwili odzyskuje siły i pędzi za tobą co sił w nogach. Radzę ci wtedy znaleźć się na drugim końcu kuli ziemskiej, bo śledzik wymierzony z zemsty jest straszny.

Page 12: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

Najwięcej kuksańców i śledzików rozdaje Kamil, któ-ry zaczął nami rządzić, kiedy jeszcze nie byliśmy zdolni do samodzielnego myślenia, czyli pierwszego dnia szko-ły. Pozostali (ja, Uszatek itd.) „mają skromniejsze wyni-ki”, jak by powiedział Kuba Martínez, ale też robią, co mogą. Ostatnio wygląda to tak: podchodzę do jakiegoś fajnego kolegi, częstuję go kuksańcem ukośnym i mó-wię:

— Tarira taraniec… Kuksaniec!On ma wtedy pełne prawo dać mi prztyczka w czoło,

odpowiadając:— Tarira taruda… Maruda!Mówiłem o tym chłopakom z innych osiedli… no, nie

było ich tak znowu dużo, bo spoza Carabanchel znam tylko ludzi występujących w telewizji, ale pewnego dnia miałem okazję pogadać z kolesiem, który usiadł koło

Page 13: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

15

mnie w autobusie i był z Aluche. Opowieść o naszej za-bawie wcale go nie rozśmieszyła. Powiedział, że u nich chłopaki bawią się w policjantów i złodziei, ale jak ko-goś dogonią, to go nie łapią, tylko popychają, żeby się przewrócił, i krzyczą:

— Wczoraj krupy, dzisiaj krupy, mało nie rozerwie…!I chłopak z Aluche wybuchnął tak przerażającym

śmiechem, że ludzie, którzy siedzieli obok, pogrążeni w myślach, aż podskoczyli. Powiedziałem, że to, co ro-bią u niego w szkole, specjalnie mnie nie rusza, i poże-gnaliśmy się uprzejmym skinieniem głowy. Po tym spo-tkaniu doszedłem do wniosku, że powinniśmy więcej podróżować, odwiedzać sąsiednie osiedla, choćby wła-śnie Aluche albo Dolny Carabanchel, żeby zrozumieć dzieci z innych zakątków naszej planety i poznać ich kulturę.

No więc, jak już wspomniałem, tego dnia pani weszła do klasy z zamiarem oznajmienia nam wielkiej nowiny, ale nic nie powiedziała. Usiadła przy swoim stole, a my tymczasem wlepialiśmy sobie ostatnie poranne kuksań-ce i śledziki, skakaliśmy po krzesłach i wydmuchiwali-śmy przez rurkę od długopisu obślinione kuleczki pa-pieru. Tego rodzaju zabawy śmieszą nas, jak nie wiem co (kolesiów z Aluche być może nie). Oddawaliśmy się więc tym zajęciom pozaszkolnym, gdy nagle Maciek wskazał na panią i zawołał:

— Patrzcie! Co jej odbiło?Przez klasę przetoczyło się echo:

Page 14: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

16

— Co jej odbiło? Co jej odbiło?Ale to nie było echo, tylko my, równie zdumieni jak

Maciek. Pani dalej siedziała jak trusia, mimo że powta-rzaliśmy:

— Co jej odbiło?Pani od lat nam tłumaczy, że należy mówić: „Co jej

się stało?”, ale dzieciom z Górnego Carabanchel coś ta-kiego nigdy nie przejdzie przez gardło. Możemy nawet myśleć: „Co jej się stało?”, ale kiedy otwieramy usta, sły-chać: „Co jej odbiło?”. Dlaczego tak się dzieje? Uczeni z całego świata próbowali rozwiązać tę zagadkę, ale bez skutku. Jak chcą, niech się zastanawiają dalej, w końcu to ich problem, a nie nasz.

Pani najwyraźniej nie zauważyła, że zamilkliśmy i wpatrujemy się w nią z otwartymi ustami, a Maciek ciągle na nią wskazuje uniesionym ramieniem. Wyglą-dał jak pomnik Krzysztofa Kolumba: zamarł w bezru-chu, tylko od czasu do czasu siąkał nosem, żeby wciąg-nąć gluty, bo Maćkowi prawie zawsze zwisają z nosa gluty, chyba że mu się uda na chwilę je wciągnąć. Pani spoglądała w dal i uśmiechała się, jakby już była na eme-ryturze i zamiast siedzieć w klasie, jeździła po Hiszpa-nii wycieczkowym autokarem, co będzie robić, kiedy się z nami rozstanie.

Nie wiedzieliśmy, czy ją wyrwać z tego cudownego snu, czy nie. Właściwie zawsze marzyliśmy o nauczy-cielce, która zajęłaby się swoimi sprawami i zostawiła nas w spokoju. Ale dzieci to bardzo skomplikowane isto-

Page 15: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

ty, więc zamiast się cieszyć, postanowiliśmy ją obudzić. Kuba Martínez podszedł do stołu i szepnął:

— P–sze pani, p–sze pani…Nic z tego — ona dalej milczy. Zaśmiała się lekko,

jakby ktoś jej opowiedział dowcip. W końcu obleciał nas strach.

„Boże drogi, chyba pomieszało jej się w głowie!” — pomyśleliśmy.

Wtedy Kamil — on się nie patyczkuje z nauczycielami! — najbezczelniej w świecie wziął gwizdek, który nasza pani nosi na sznurku, i wydobył z niego tak przenikliwy dźwięk, że wszyscy natychmiast pobiegli jak wystrzeleni z procy na swoje miejsca. Pani wstała z krzesła i rozej-rzała się po klasie takim wzrokiem, jakby nas widziała po raz pierwszy w życiu.

Page 16: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

18

— O to właśnie chodzi, przestępcy! — powiedziała, spacerując między ławkami; wyglądała jak supergene-rał, a my jak żołnierze szykujący się na wojnę. — O to właśnie chodzi, żebym nie musiała wam za każdym ra-zem powtarzać, że macie usiąść w ławkach, zamilknąć i wziąć się do pracy. Maciek, wytrzyj nos! Dzieci przy-szłości, duma i wizytówka naszego miasta! Jeszcze pół godziny temu, kiedy zaczęła się przerwa, byliście zakałą Madrytu, przestępcy, ale w ciągu najbliższych dwóch tygodni to się zmieni.

— Dlaczego? — zapytaliśmy chórem, bo nam nic a nic nie przeszkadza, że jesteśmy zakałą Madrytu, zdążyli-śmy się do tego przyzwyczaić.

— Chcecie wiedzieć, dlaczego dokona się w was prze-miana?

Owszem, chcieliśmy się tego dowiedzieć.— Więc słuchajcie. Od dziś za dwa tygodnie staniecie

się wizytówką nie tylko Górnego Carabanchel, nie tylko Madrytu, ale całej Hiszpanii…

— Oooooch! — wyrwało się z naszych ust.— Za dwa tygodnie musimy stanąć na wysokości za-

dania, gdyż odwiedzi nas bardzo ważny gość. Zostali-śmy wybrani spośród wszystkich madryckich szkół, że-by ugościć z okazji Bożego Narodzenia bardzo ważną osobistość…

— Trzech Króli! — wykrzyknął Uszatek, który już na-pisał do nich pięć listów.

Page 17: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

— Nic podobnego. Wam w głowie tylko zachcianki i konsumpcyjne podejście do życia. Ktoś znacznie waż-niejszy od Trzech Króli.

Page 18: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

— Król i królowa Hiszpanii! — Słowa te wypowiedział Artur Ramon, ale wszyscy je mieliśmy na końcu języka.

— Nie, na Boga, dajcie już spokój z królami, to nie będzie żaden król. Odwiedzi nas bardzo ważny przed-stawiciel władzy.

— Clinton! — wykrzyknął Kuba Martínez, który naj-lepiej się zna na polityce międzynarodowej.

Uznaliśmy, że to dobry pomysł.— Tak, tak, oczywiście. — Pani od razu sprowadziła

nas na ziemię. — Clinton nie ma nic lepszego do roboty, tylko składać nam wizyty.

— Więc kto?! — zawołaliśmy.— Przyjdzie do nas… alkad�! Kto mi powie, jak się

nazywa alkad Madrytu? — zapytała z uśmiechem nasza pani.

� Alkad — starszy urzędnik, burmistrz (przyp. tłum.).

Page 19: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

Zapadła przerażająca, wręcz grobowa cisza.— Czeka nas ciężka praca — westchnęła pani. — Ale

przysięgam przed Bogiem: przygotuję was tak znakomi-cie, że alkad nigdy nie zapomni tego spotkania.

Page 20: Elvira Lindo - Ravelo · 10 nie płacą mi w gotówce. Chcę, żebyście o tym wiedzieli, bo niektórzy ludzie, zwłaszcza z Dolnego Carabanchel, rozpo-wiadają na prawo i lewo, że

Redaktor prowadzący Anna GarbalOpieka redakcyjna Magdalena Korobkiewicz

Redakcja Małgorzata Grudnik-Zwolińska Redakcja techniczna, DTP Joanna Piotrowska

ISBN 978-83-10-12580-4

PR I N T E D I N P OL A N D

Wydawnictwo „Nasza Księgarnia”, Warszawa 2014 r.Druk: Zakład Graficzny COLONEL, Kraków

Wydawnictwo NAsZA KsIęGARNIA sp. z o.o.02‑868 Warszawa, ul. sarabandy 24c

tel.: 22 643 93 89, 22 331 91 49faks: 22 643 70 28

e‑mail: [email protected]

Dział Handlowytel. 22 331 91 55, tel./faks: 22 643 64 42

sprzedaż wysyłkowatel. 22 641 56 32

e‑mail: [email protected] www.nk.com.pl

Książkę wydrukowano na papierzeEcco-Book Cream 70 g/m2 wol. 2,0.