Edward Stachura - Opowiadania

download Edward Stachura - Opowiadania

of 118

Transcript of Edward Stachura - Opowiadania

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    1/118

    1

    Edward Stachura

    OpowiadaniaJEDEN DZIE

    Jeden dzie Rano przyjechaem do tego wielkiego miasta. Cay dzie po nim aziem, po jego ulicach imostach, ktrych jest peno w tym miecie. Przepywa przez to miasto druga wielka rzekatego kraju, ale nie jednym korytem, tylko mnstwem kanaw, ktre gdzie, za miastem,musz si czy, ale w miecie jest peno kanaw, std peno mostw, po ktrych aziem przez cay dzie. I po ulicach midzy mostami. Prawie na kadym mocie przystawaem.Opiera em si o porcz i patrzyem na wod przez jaki czas, waciwie wcale jej nie widzc,to znaczy widziaem wod na pocztku, jak tylko pochyliem si przez porcz, ale pniej ju

    jej chyba nie wi dziaem, boja mam takie dwa patrzenia, i jedno z nich to byo dzisiaj, na

    kadym mocie prawie: patrzyem na wod uporczywie przez jaki czas, ktr z pocztkuwidziaem, ale pniej jakby rozmazywaa si, przemieniaa si w powietrze czy w mg, jeli jest ta ka przezroczysta. Prawie na kadym mocie przystawaem, zapala-Jem papierosa i pochylaem si nad porcz utkwiwszy spojrzenie w wod, ktr z pocztkuwidziaem, ale pniej ju nie, bo jedno z tych moich patrze to jest takie nicniewidzenie,zapominanie si oczami, zapadanie si w leje, ktre musz by po drugiej stronie oczu.Prawie na kadym mocie zapadaem si w leje. Midzy jednym mostem a drugim szedemwtuliwszy gow w gniazdo ramion i konierza, a rce w gniazdo kieszeni. Ale i tak byodosy zimno. Kiedy skoczy si ta przeklta zima? Przeklta zima. Dobre lato. Mona usigdzie, na chodniku albo w polu si pooy, wszystko jedno, zamkn oczy, a soce dobre,ciepe opada na powieki, cae lato masz na powiekach, bo lato to jest soce dobre, ciepe.

    Wic leysz sobie na kamiennej pycie miejskiego cmentarza albo w trawach leysz midzyniebem a ziemi, wszystko jedno, i to jest takie w socu dobre, ciepe zamarzanie. Potem,kiedy ju si na-kochae ze socem, wstajesz. Idziesz szuka rzeki, wody, w ktr wstpujesz powoli albo od razu si rzucasz, ja to od razu si rzucam, pywam dugo, a kiedysi zmcz, przewracam si na plecy i le, poruszajc lekko nogami, eby si tylkoutrzyma. I to jest te takie w wodzie dobre, ciepe zamarzanie. Tak. Lato jest dobre, a zimanie.Dzisiaj cay dzie szedem przez t z zim i przez to miasto wielkie bardzo, do ktrego przyjechaem rano. Przedtem, wczoraj jeszcze, byem w innym miecie, te wielkim. Dugotam nie by em, ale troch byem. Jakie dwa tygodnie. Okoo. Mieszkaem u takiego chopca-Piotrka. Mieszka tylko z matk, ktra wyjechaa na wczasy w gry. Bd kiedy musia pojecha w gry. Na drug zim moe. Postaram si skd o jakie dobre, ciepe buty, ebymmia lato w stopach, bo tam jest duo zimnego niegu, a jeszcze bd chodzi duo po grach,

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    2/118

    2

    a ze buty szybko si zdzieraj, a jeszcze w grach. Przez lato bd kosi troch po chopach,to zarobi na takie dobre, ciepe buty na gry. Ale do drugiej zimy daleko. Do lata jest daleko,a co dopiero. Wic matka tego chopca-Piotrka wyjechaa w gry, i on powiedzia, e dopkinie przyjedzie, to mog u niego zamieszka. Niele byo u tego chopca-Piotrka, tylko troch za duo mwi. Gdyby tyle nie mwi, to byoby nawet wspaniale. Prbowaem go uczy za

    duo nie mwi, ale nie wyszo. Prosi mnie, ebym go zabra gdzie ze sob, ale co ja bym znim robi. Nie dlatego, e za duo mwi, ale co ja bym z nim robi. Ale mwi te za duo.Wiele razy mnie gniewa i gwizdaem sobie przez zby, a nie zapomniaem o mojej dla niegowdzicznoci, wic musia mwi duo za wiele. Ja raz mu tylko do dugo mwiem. Amwiem mu o tapczanie, kodrze, fotelu, radiu i o tym pokoju, w ktrym to wszystko byo, wktrym mieszkalimy i w ktrym mu o tym mwiem. Zdaje si, e na prno mwiem, dodugo mwiem, bo on sam nie wiedzia, co ma. Potem wrcia jego matka i ju nie miaemgdzie spa, wic powiedziaem sobie, e mog z tego miasta wyjecha. W pocigu nie mu-siaem wcale si chowa przed konduktorem, bo miaem bilet, wic spaem, bo znalazemcakiem wolny przedzia i bya noc. Rano przyjechaem do tego wielkiego miasta, ktrego nie znaem wcale. Nie wiedziaemnawet , skd tu tyle tych kanaw. Dopiero spytaem jakiego innego, ktry powiedzia mi, eto ta rze ka, o ktrej wiedziaem, e przepywa przez to miasto, tak jest rozgaziona w kanay,ktrych jest bardzo duo, on nie wie ile, ale bardzo duo, i e ta rzeka jest wietnieuregulowana, nie jak ta naj wiksza w tym kraju, i e to wszystko Niemcy, bo oni lubi ordnung. Cay dzie chodziem po tych mostach i po tych ulicach midzy mostami, chociazimno byo dosy, ale lubi bardzo oglda nowe dla mnie miasto. Opowiem je troch. Caydzie po nim chodziem. Teraz jest noc i jestem w poczekalni dworcowej. Opowiem o niejkiedy indziej. Teraz bd opowiada dzie i miasto, i wszystko, co zauwayem, o ile dobrzezauwayem, boja mam takie dwa patrzenia, i jedno z nich to byo dzisiaj na ulicach midzymostami: patrzyem na wszystko rozbieganymi oczami, na sklepy, domy, tramwaje, buty, paszcze, dachy, bo to jest moje drugie patrzenie rozbiegane na wszystko, bo nigdy niewiem, co pocz z oczami, podobnie jak z palcami, wic albo pal papierosa patrzc w couporczywie, to znaczy nic nie widzc, zapadajc si w leje, ktre musz by po drugiejstronie oczu, albo trzymam rce w kieszeniach i wtuliwszy gow w gniazdo ramion id,koyszc si na prawo i lewo rozbieganymi oczami.Opowiadam dalej. Musz powiedzie, e w adnym miecie, a widziaem ich duo, o, duomiast widziaem, i nie tylko w tym kraju, bo przedtem, kiedy jeszcze byem may, ale nie tak bardzo, bo wszystko dobrze pamitam, to byem w innym kraju, i kiedy przyjedaem dotego kraju, w ktrym jestem, i w ktrym jest to miasto, to przejedaem przez dwa jeszczeinne kraje i wiele miast, ktre widziaem z okna wagonu, wic widziaem wiele miast chyba,nie? ale musz powiedzie, e w adnym miecienie widzia em tylu zburzonych domw, co

    w tym. Ogldaem te domy z wielkim zdziwieniem i nie mogem si do nich przyzwyczai,chocia napotykaem takie domy co jaki czas. Bardzo czsto. Niektre domy to bya poowadomu albo wier, albo zupenie niepodobne. Nigdy nie widziaem. Wydawao mi si togrone, i tak wygldao. Wic musz powiedzie, e miaem co oglda tym swoim drugimrozbieganym na wszystko patrzeniem. W kadym nowym dla mnie miecie mam co oglda,ale w tym jest szczeglnie. Nad wyraz te domy zburzone przez wojn, ktrej nie pamitam prawie. Byem jeszcze bardzo may. Troch pamitam, ale troszeczk. Byem jeszcze bardzomay i byem z rodzicami moimi rodzonymi w innym kraju, w ktrym si urodziem i doktrego bym chtnie powrci i mgbym, bo tamto wcale temu nie przeszkadza, a nawetsprzyja, tak myl. Na zawsze bym tam nie pozosta jednak. Wrcibym na powrt do tegokraju, ktry bardzo lubi, nie wiem czemu. Mimo wszystko. W tym kraju rosn ju najduej i

    w tym kraju stao si tamto moje najwiksze bohaterstwo, z ktrego jestem dumnyniepomiernie, i ktre obnosz jak gow swoj i stopy po rnych jasnych, ale najwicej po

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    3/118

    3

    ciemnych miejscach i za wsze jestem mny, szlachetny i mny, cho byem w ciemnychbardzo miejscach, o , tak, nikt by nie zliczy, najwicej w tym kraju, ale mimo to lubi tenkraj, bo w nim si narodziem po raz drugi jakby, ale lepiej, mocniej. Ale tak na dwa miesicetobym chtnie bardzo pojecha do tamtego kraju, w ktrym si urodziem i ktry pamitamdobrze. Wojny nie pamitam prawie nic, bo wtedy byem mniejszy i mieszkalimy na

    poudniu, w maym miasteczku, gdzie nawet podczas wojny byo bardzo cicho i nie byowcale zbu rzonych domw, nie tak jak w tym, w ktrym teraz jestem, to znaczy w poczekalnidworcowej tego miasta, bo jest noc i jako nie chciao mi si szuka tego innego, ktrego poznaem nad morzem, i ktry powiedzia: Przyjed, a spanie ja ci zaatwi". Wic kiedyskoczyo si spanie u tego chopca-Piotrka w tamtym mie cie, to pomylaem sobie: mog pojecha naprzd, mog pojecha do tyu, na prawo, na lewo, ale mog przecie pojecha dotego modego-innego, ktrego poznaem nad morzem ostatniego lata piknego. Nie mylaedugo, tylko od razu postanowiem, bo wiem, e bardzo czsto nie trzeba wcale myle, tylkonatych miast postanowi, bo mylenie bardzo czsto osabia postanowie nie i ono ju potemkruszy si atwo jak gwka maku. Chodziem po tym miecie przez cay dzie. Nie mwi, e byem wszdzie, bo to miasto jestogromne ni ezwykle. Nie wiem, czy tamto poprzednie miasto, w ktrym byem i ktre jeststolic tego kraju, jest wicej ogromne od tego. Moga by pierwsza, druga, trzecia godzina,kiedy zachciao mi si je i wstpiem do jakiej knajpy, bo miaem jeszcze jak fors ichciaem si troch ogrza, bo zmarzem dosy na tych mostach i na tych ulicach midzy mo-stami. Zamwiem flaki i zaczem si rozglda po knajpie bo ja mam takie dwa patrzeniai jedno z nich, to rozbiegane, byo dzisiaj w knajpie siedz na wysokim stoku przy barze,czekajc na flaki: przy stolikach siedzieli inni i jedli, i pili. Nie byli pikni. Sala te bya w brudzie wzorzysta. Nad wyraz ciany w liszajach. Przy jednym stoliku siedziao dwch. Jedenz nich, ten odwrcony do mnie plecami, i ktry by lepiej ubrany od tego, ktrego twarz, brzydk, widziaem, mwi: Drogi panie. W dwudziestym wieku jedynym rozsdnym zajciem jest walczy o pokjalbo systematycznie si upija. Wybraem to drugie, bo mam woln wol. A ten drugi: Tak jest.Wychylili kieliszki i ten drugi, z brzydk twarz, znowu powiedzia: Dobra franca. A ten pierwszy: Dlaczego nam, starszym, odebrano zabawki z dziecistwa? Przecie nie moemy bawi si bomb atomow. Przy barze jaki inny krzycza: Zbudowalimy KDM czy nie?Dostaem flaki i zaczem je. Bardzo lubi flaki i byo ciepo w knajpie. Dawniej, dawno,

    nie mogem sobie wyobrazi, jak inni mog je flaki. Ja bym nie mg mylaem. Nawet jeli s dobre, to jedzc je na pewno bd myla, skd si one wziy i co przedtem w nich byo. Ale raz, to byo ju po tamtym, wic chodziem przewanie godny, wszedem doknajpy w jakim miecie na piwo, bo tylko tyle miaem, waciwie nawet tylko tyle niemiaem, bo brakowao mi dwudziestu groszy, ale chciao mi si pi bardzo. Barmanka powiedziaa, e to nic nie szkodzi, e oddam, jak bd mia, i e moe jestem godny, to onami da flaki, ajajej oddam, jak bd mia, kiedy. Byem dosy bardzo godny i pomylaem, emusz jej si podoba, bo patrzya mi w oczy niewymownie przy milnie, i e bd mg u niejdostawa arcie przez jaki czas, nie tylko flaki, wic ju przemogem si. Spanie miaem wtakim bara ku w takim ogrodzie. Lato byo. Wic ju przemogem si i powiedziaem dlaupewnienia:

    Ja, prosz pani, nie wiem, czy prdko bd mia pienidze. Nic nie szkodzi. Nic nie szkodzi. Zaraz przynios ci flaki. Dawaa mi arcie przez dugi

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    4/118

    4

    czas i jap nie spaem w baraku w ogrodzie, ale potem uciekem, bo nie chciaem si zasiedzie i gni. Ale wtedy waniezacz si mj smak na flaki, ktre dzisiaj zamwiem i jadem z mioci, bo wiem, e to jestdla mnie wesele. Wic kiedy ju zjadem flaki, to zapaliem papierosa i zaczem popija piwo, wpatrujc si uporczywie w kufel, ktry z pocztku widziaem i pniej chyba te

    widziaem, tylko e oczy mi si zapomniay, boja mam takie dwa patrzenia, wic chociawidziaem kufel, ktry sta przede mn, to po chwili tego mojego uporczywego patrzeniawidziaem ju go tylko pasko, a potem zapadaem w le je. Ale uszy ni e zapaday w leje: ycie, drogi panie, jest jak poker. Kto ma pienidze, wygrywa i moe bluffowa. Tak jest. Tankujemy. Zbudowalimy KDM czy nie? Potem obudziy mi si oczy i zaczo si to moje drugie rozbiegane patrzenie, ale wszystko byo jednakowe, niezmienne, wic musiaem wyj z knajpy, bo nie wiedziaem, co pocz zoczami, i ogrzaem si dosy, i najadem si te, i chciaem jeszcze miasto oglda, wicmusiaem wyj z knajpy, ktra bya ziarnem miasta tylko, okiem miasta, jelitem miastamoe, ale mimo to jednym z niezliczonych ziaren, cz, jelit, wic bya okruchem tylko. Dlate-go wyszedem, bo to mao. Wsadziem rce w gniazdo kieszeni, a gow w gniazdo midzyramionami- konarami moimi, i zaczem si rozbiegiwa oczami dookoa, a dookoa byydomy, kamie nice podobajce mi si bardzo, nie staroytne, ale dosy redniowieczne, a przynajmniej po dwiecie lat, tak sdz po cegach i wzorach, i moe nie po zapachu, ale potym, e wrd takich domw czuj si mody, a przynajmniej nie mam dwustu lat. Jeli jutak sdz, to zawsze bd mody, a na pewno bd y modo, cho moe miabym zawsze cooglda i zawsze gdzie i, nie tylko przez dwiecie lat, ale nawet przez dwiecie pi albo piset. Tylko, e jak ja bym wyglda, jak ja bym mg siebie kocha zgarbionego, ysego, ominiach jak nici lub maso, nie mgbym niczego przeskoczy, chodzi po drzewach bymnie mg, pywa zupenie, taczy wcale i piewa, adne wdrowanie najulubiesze, to jak ja bym siebie kocha potrafi, takiego kraba? To musiabym wtedy kogo innego pokocha,adnego smukego chopca, kogo innego piknego bym musia pokocha i co by ze mniezostao? Ale teraz jestem mny, szlachetny i mny, i tylko tak bd y, i zawsze bd mia prnow kolanach jak dzisiaj po tym mie cie. Opowiadam dalej to dzisiaj, to miasto i innych, ktrzymidzy sob rnili si mao, a jednak nie byli do mnie podobni, nikt mi nie powie, kilka razywietnie wyczuem podobnych, ale si rozstaem, bo najlepiej samemu mona si odkupiiwitowa, chocia nie wszyscy ci podobni to rozumieli, ale ci inni nie byli do mnie podobni,nikt mi nie powie, a jednak midzy sob rnili si mao, jeszcze raz mwi, te sameumiechy, nawet nie smutne, to samo niemylenie na czoach, w uoeniu postaci, w chodziete nie mieli adnego mylenia, a w oczach adnego zamylenia, a przeraenia to ani bysku.

    Nie widziaem ich rk, przyznaj, bo byo zimno i wszyscy mieli rce w kieszeniach albo wrkawiczkach, wic nie widziaem ich rk, ale widziaem ich usta, bo na usta nie markawiczek, wic nie potrzebowaem widzie ich rk, bo widziaem ich usta, a to, co narkach, to na ustach. Opowiadam dalej to miasto i to dzisiaj, ale coraz mniej, bo za cz ju zapada wieczr, pocztek wieczoru, pierwsze strae wieczoru zaczy zapada na miasto i nawet tego niezauwayem, bo staem na jednym z tych mostw, ktrych jest mnstwo, nie wiem ile, alemnstwo, to wiem i ten przechodzie nie kama. Wcale nie zauwayem, jak zacz zapadamrok, pocztek mroku, pierwsze strae mroku. Staem na mocie, paliem papierosa i pochylony nad porcz patrzyem na wod, a moe nad wod, tym swoim upor czywymnicniewidzeniem, zapominaniem si oczami. Do dugo musiaem zapada si w leje, bo

    wcale nie zauwayem, e pierwsze strae mroku ju s dookoa. A dookoa byy te domy,kamienice podobajce mi si bardzo i inni, ktrych nienawidziem moe, cho mieszkali w

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    5/118

    5

    tych kamienicach, moe dlatego midzy innymi. Bo gdzie ja teraz pjd? Mog i naprzd. Mog i do tyu. Mog i na prawo. Mog ina lewo. Ale mog i na dworzec. Nie musz, ale wol. No, jeszcze nie wol, bo przecie

    jest dopie ro pocztek wieczoru. Pierwsze strae ju miny, pocztek mija, ale za tym jest przecie caa wielka armia wieczoru, wic mam jeszcze co zdobywa, starczy na kilkagodzin. Potem przyjdzie naj wiksza armia wiata nocna armia, ktr wol na dworcu zdo- bywa, na ktrym jestem w tej chwili, cho tak pisz, jakbym szed piszc, a raczej pisa idc. Opowiadam dalej to miasto i to dzi siaj, a raczej ju ten wieczr, bo wieczr to jest co innegochyba, co odrbnego. Wieczr nie naley do dnia chyba i myl, e nie naley do nocychyba, cho cia poranek naley do dnia na pewno. Zaczem si wic powoli posuwa przezten wieczr i przez to miasto, po ktrym cay dzie aziem i nie przez cay wieczr, tylko przez troch wieczoru, bo wicej wieczoru spdziem w takiej knajpie, ktra si nazywaSchron", i o ktrej za jakie p godziny zaczn opowiada. Szedem powoli, bo po coszybko? T e wszystkie p-domy, wier-do my i zupenie nie-domy, do ktrych nie mogemsi przyzwyczai i ktre napotykaem dzisiaj co jaki czas, bardzo czsto, wyglday jeszcze bardziej gronie, i teraz, wieczorem, to nie byy nawet p--domy, wier-domy czy zu penienie- domy, ale jakie dziwne stwory, wielkie przedpotopowe zwierzta, gady skamieniae, alegronie wygldajce. Szedem tak przez wielk armi wieczoru i nie czuem si onierzem,lecz jak kto inny, nie potrafi dokadnie, ale nie onierzem ani generaem, lecz jak kto innyzupenie, i nie byem po adnej stronie: armii wieczornej ani miasta odpierajcego ataki, wicczuem si normalnie, jak zawsze. Szedem tak wanie przez wieczr i wyszedem tak na plac do duy, a za nim byo to,czego ni e oczekuje si co krok, lecz oczekuje si niezwykle: widok -olnienie. I to jest jak manna z nie ba na oczy. Opowiadam o tym spokojnie, bo nie chc poszy widoku, ktry chc opowiedzie, wic nie mog poszy take opowieci. Dlatego mwi spokojnie, i wtymwidoku by spokj, cho duo wicej gboki, mistyczny, nieprzebrany, ale jednak sprbuj.Ten mj wieczorny widok -olnienie rozpociera si midzy dwiema naronymi kamienicami,ktre otwieray rynek tego miasta dla mojego patrzenia, ktre nie byoani jednym, anidrugim, ale zafascynowaniem, wic nie byo ani zapadaniem si w leje, ani rozbiegiwaniem,wic byo trzecim moim patrzeniem: rzadkim bardzo, mistycznym, ale jednak trzecim moim patrzeniem, ktrego dzisiaj nie byo, ani na mostach, ani na ulicach midzy mostami, ktregodawno, dawno nie miaem, bo od tego ostatniego, dawnego, dawnego porannego widoku-olnienia nic podobnego mnie nie zafascynowao. Patrzyem tym swoim trzecim patrzeniemna ten kawaek powietrza, midzy dwiema naronymi kamienica mi, ktre byo niebieskawe,ale bardzo inaczej, tak jak jest tam, w krainie umarych, tak mi si wydaje. Porodku tegoumarego, dostojnego niezmiernie powietrza by czubek ratusza, biay te bardzo inaczej, nietak jak musi by w Arabii albo Persji, tak mi si wydaje. Jeli ju mi si tak wydaje, to co

    takiego powinno by w rodku dungli, taki niebieskawy i biay paac, do ktrego si wchodzi po marmurowych, przestronnych topniach, porosych rolinami i mchem, i potem si wchodzi do sali pierwszej i stawia si pierwszy krok, i nagle ptak jaki si sposzy i zakrzyczyprzera liwie, a krzyk ten powtarza si wielokrotnie i ostro w dalszych, dalszych salach, aumrze, i znowu jest cisza nieprzebrana i pustka, ale nie jeste tu sam i nie jeste tu wadc,cho sam jeste, jak wadca jeste sam, ale nie jeste tu krlem, bo tu krluj duchy, czujeszto nad wyraz i nie czujesz si duchem, najdalszym krewnym tego wszystkiego, nie jeste ztego drzewa, ni gazi, ni liciem, ni owocem, ale nie jeste nawet nawozem dla drzewa tegokorzeni i wyglda musisz jak wieca zgaszona midzy palcymi si niebieskawo i biao, alebardzo inaczej.Pozostan w tym miecie troch. Moe dla tego samego widoku-olnienia, ktry kadego

    wieczoru mnie tu przywa sa i przyfascynuje ten may kawaek powietrza i ten maykawaek ratusza: biay czubek. Opowiadam dalej. Ocknem si po chwili z tego mojego

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    6/118

    6

    trzeciego patrzenia, ktre w tym miejscu przypomina zapadanie si w leje pierwsze patrzenie, po ktrym trzeba te si - zbudzi. Na rynek wszedem nie cakiem przebudzony jeszcze z resztkami mojego zafascynowania, bo nie opuciem gowy, przeszedem te kilkakrokw z podniesion gow, ale z kadym krokiem to ju nie byo to samo, jakby ubywaoco z widoku, cho zbliaem si do niego, moe dlatego. Tak wszedem na rynek. Opuciem

    gow i zaczo si to moje drugie rozbiegane patrzenie: rynek by duy na oko, porodku staratusz. Widziaem to samo nieraz ratusze na rynkach w innych miastach. Ratusz otoczony by przez rusztowania elazne. Wiele razy widziaem rusztowania wokoo ratusza w innychmiastach. Ratusz porodku rynku to nie musi by rodek miasta, ale sdz z historii iobyczajw, e ratusz to w kadym miecie co najstarszego, najdawnego. Dlategoskorpionyczasu najwicej mogy wygry z ratusza wanie. Dlatego on si kruszy i trzeba gowspomaga. Dlatego nie zdziwiy mnie rusztowania wokoo ratusza, ktry obszedemdookoa, i zachciao mi si pi. Herbat lubi bardzo. Spytaem jakiego modego-innego,gdzie mona by tu najbliej wypi herbat. Zauwayem zdziwienie na jego twarzy, bo sta pod latarni. Najbliej to w Schronie powiedzia ale nie wiem, czy ten alkohol tam jest. Tu, w t bram i na lewo. Przeczyta pan na drzwiach". Wszedem w bram, ktr tenmody-inny mi wskaza i ktra bya ciemna bardzo, tak jak tamta, w ktrej dostaem noem wrami, wic szedem dosy ostronie, cho przy wejciu do tej bramy by przystanek tramwajowy i stao dosy duo ludzi, ale nigdy nic nie wiadomo. Zapaliem zapak i przeczytaem napisane bia farb na drzwiach: SCHRON". Ten mody-inny musia to przeczyta w dzie i zapomnia, e teraz jest wieczr, kiedy mi powiedzia: Przeczyta pan nadrzwiach". Drzwi byy wpuchylone i wewntrz byo jeszcze ciemniej. Ju chciaem odej, bo pomylaem, e ten mody-inny musia mnie okama jednak, cho byem pewien, e niekama, kiedy dobiegy mnie zza drzwi jakie miechy z dou. Po chwili kilku modych-innych zaczo wydobywa si z dou, jak zauwayem po ogniu z papierosw. Przeszli obok mnie zataczajc si dosy bardzo, e musiaem si odsun, bo byo ich czterech i ja nikogonigdy nie zaczepiam. Kiedy poszli, zapaliem zapak i zaczem schodzi po kamiennychstopniach idcych w lewo, i zobaczyem zaraz wiato, ktrego z bramy nie mona byo doj-rze, bo schody schodziy w kko. Po schodach by dugi korytarz owietlony, ale peenwody, ze musiaem i na pitach, ale i tak poczuem wod w butach, bo moje buty, to lepiejnie mwi. W korytarzu, a raczej w wodzie, byo kilka stopni w gr, ktre powitaem z radoci, na pewno nie tak, jak rozbitek wysp albo rami rozbitka kawa belki, ktra moe by dugimramieniem do ja kiej wyspy, wic takie powitanie dwch ramion jest na pewno radosne, alemoje powitanie ze schodami byo te troch radosne. Nie kami. Ja nigdy nie kami. Janawet nie wiem, dlaczego nie kami. Moe mi wstyd. Kilka razy skamaem i byo mi bardzowstyd, do tej pory, cho to si wcale nie wydao, e skamaem. Do tej pory mi wstyd. Wic

    myl, e gdybym wicej kama, to byoby mi wicej wstyd, coraz wicej, gdybym jeszczewicej kama i msiabym si cay wstydzi. Moe jest jeszcze co oprcz wstydu, co nie kaemi kama. Moe to samo, co nie kae mi kra, kiedy nie jestem godny; co nie kae miinnego uderzy, kiedy ten inny mnie pierwszy nie uderzy; co nie kazaoby mi innego zabi,gdyby ten inny mi ojca nie zabi lub matki, lub siostry, lub brata, lub drugiego brata; moe tosamo, co nie kae mi si samemu zabija, k iedy jeszcze oddycham, cho wszystko czstowydaje mi si ze, domy, pola, ulice, usta innych i rce, miech i pacz, wszystko jest ze,wic id i bl mnie wypenia taki za wielki i nienawi, ale jeszcze oddycham, nie mog si zabija i nie mog kama te, a musz kocha wszystkie dzieci. Ja tak si nad tym zastanawiam, jak gdyby te schody, ktre powitaem z radoci po tejwodzie w korytarzu, byy takie dugie, e idc po nich miaem czas si nad tym wszystkim

    zastanawia. Ja jestem na dworcu, w poc zekalni i mam duo czasu do rana. A mwi o tymdlatego tylko, e w niektrych chwilach tak pisz, jakbym pisa idc, wic moe rzeczywicie

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    7/118

    7

    mogem si zastanawia nad tym kamaniem w innym miejscu, bo schody byy rzeczywiciekrtkie, pi czy sze stopni, wic jeli ju w niektrych miejscach tak pisz, jakbym pisaidc, to wchodzc po tych stopniach nie zdybym rzeczywicie tego wszystkiego napisa i jeszcze si zastanawia, i jeszcze si zastanawia nad pisaniem, bo to jest trudne bar dzo,' towszystko i to pisanie.

    Ale schody powitaem z radoci. Nie kami. Wszedem po nich i powita mnie wielki dym igosy, i miechy, tylko nie radonie, bo nikt nie zwrci na mnie uwagi, i ja to adnepowitanie powita em z radoci te, bo nie lubi, kiedy si kto na mnie oglda i nawet nieszuka w mojej twarzy niczego, tylko tak si oglda. Wic to adne powitanie podobao mi si,a przynajmniej nie wzmogo mojej nienawici, ktra zawsze wieczorem wypenia mnie, niewiem dlaczego; a moe wiem. Podszedem do baru przez wielki dym i usiadem na wysokimstoku, co bardzo lubi, i zaczo si to moje drugie rozbiegane patrzenie na wszystko, co byodookoa, a dookoa byli inni-mlodzi i pili wino, ale wicej krzyczeli, i byy inne--mode i piywino, ale wicej si miay, i wszyscy nie rnili si midzy sob. A ten Schron" to bychyba rzeczywicie dawniej schron przed bombami, ktrych nie pamitam prawie nic. Tosamo wcho dzenie do niego i drzwi elazne, mocne, i to sklepienie z cementu nad gow.A ciinni- modzi i inni-starzy, szykowniej ubrani, cigle co wykrzykiwali i pili wino, ktrenalewa barman wysoki bardzo, i ktry po chwili podszed do mnie i zapyta: Sucham pana. Portoriko? Nie wiedziaem, co to jest portoriko, i spytaem: Co to jest portoriko? Umiechn si i powiedzia: Portoriko portwajn najtasze wino radzieckie sze pidziesit lampka. Nie, dzikuj bardzo powiedziaem chciabym si napi herbaty, jeli mona. Prosz bardzo. Jurek, dla pana herbata zwrci si do modego-innego, ktry podawa zkuchni kaw, soki: pomidorowy i ananasowy (nigdy nie syszaem), i herbat, oprcz wina,ktre nalewa sam barman wysoki bardzo, i ktry czsto mwi do tego Jurka maego:Mwie co?", cho ten may Jurek o nic go nie py ta. Potem wybuchali miechem, tenbarman i ten Jurek teraz py ta barmana: Mwie co?" e niebo kamieniste?" I znowu wy- buchali miechem. Pomylaem sobie, e oni musz si tak bawi, bo po co oni by co jakiczas mwili Mwie co?", cho ten drugi nic nie mwi przedtem do tego pierwszego alboten pierwszy do tego drugiego. Albo kiedy kto przy barze pyta barmana: Dasz lampk nakredyt?", to wtedy barman mwi: Brzuch mnie boli na razie". To ja od razu odgadem, e barman tak mwi, bo nie chce da tamtemu lampki na kredyt. Byo dosy ciepo. Moe troch od dymu byo ciepo. Bo od tamtych miechw to chyba nie.Dla mnie przynajmniej to nie by o wcale ciepo, te miechy i krzyki. Piem herbat, palc papierosa i wpatrujc si w szklank uporczywie, ktr z pocztku widziaem, ale pniej ju j widziaem pasko, a jeszcze po chwili ju jej chyba nie widziaem, ani jej, ani tego, co

    obok, jakby promienie czy co innego, co wysya oko, wracay do oka, ale nie tylko, bo jak bydalej wrac ay, zapaday si w leje, ktre musz by po drugiej stronie oczu. Tylko musz powiedzie nie byo to patrzenie do tyu: przypominanie sobie czego oczami, co byo wdawnych oczach minionych, w minionym patrzeniu raczej, bo nie wiem, czy oczy mijaj. Nie wiem, czy wszystko mija. Wszystko chyba nie mija. Ja bym wola, eby wszystko nie mijao. Siedziaem tak, zapadajc si w leje czy te nic z otwartymi oczami, ale jeli nawet niem jakie sny, to takie, ktrych po przebudzeniu nie mona sobie wcale przypomnie, bo s takiesny, i ja nieraz nic taki sen wiem podczas tego nienia, e ni i e kiedy si przebudz, tonie bd mg sobie niczego przypomnie. Bo s takie sny. Wic jeli nawet niem zotwartymi oczami dzisiaj, wieczoru dzisiejszego racz ej, siedzc w Schronie" na wysokimstoku, palc papierosa, to kiedy si po chwili ocknem, adnego snu nie potrafiem sobie

    przypomnie i mnie to nawet nie mczyo. Tak mwi o snach, jakby to wokoo byy caedzielnice biaej pocieli i ciemno, i cisza. Nie. Jajestem na dworcu, w poczekalni dworco-

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    8/118

    8

    wej tego miasta i nie ma tu nic takiego podobnego. W tym Schronie" te nic takiego nie byo. Chocia bya senno w tym Schronie", mimo miechu i krzykw, ale to bya takacika senno, lepka, sczca si taka jak wino, snujca si taka jak dym, za senno. Ale przede wszystkim byo w tym schronie duo modych-innych, ktrzy duo pili, ale wicejkrzyczeli, ale kiedy ktry z nich krzycza za duo, to jedna taka moda-inna krzyczaa do tego:

    Ty, kole! Moe by si troch uspokoi?" Pomylaem, e ona tu musi by krlow, a przynajmniej kim wanym, bo siedziaa w fotelu pod cian i wszyscy jej si kaniali, i cinajgoniejsi zaraz si uspokajali, kiedy ona mwia: Ty, kole..." A potem wstaa, i ja si wca le nie dziwiem tym najgoniejszym, e si uspokajali, bo kiedy wstaa, to j ujrzaem. Amiaa wadz w oczach i bya bardzo potna, i musiaa by silna, i mogaby niejednego powali w tym Schronie", bo nie zauwayem tam silnie zbudowanychtym bardziej.Wszyscy prawie ci modzi-inni byli nie bardzo rozwinici i pask pier musieli ukrywa podkoszul. I ja si nie dziwi, bo dym w powietrzu to nie jest ozon w powietrzu, a oni przychodzili tu co wieczr, tak sdz, i oddychali tym zgniym powietrzem, wic ja si niedziwi, e oni musieli gni w tym oddychaniu. I mnie to zgnie powietrze te zaczynaorozleniwia, wic poprosiem tego barmana wysokiego, ze chciaem zapaci. On si umiechn i powiedzia: .Jeden zoty i 57 groszy". To ja od razu odgadem, e on chce si znowu bawi, bo przecie ju dawno nie byo tych monetek po jednym groszu i po dwagrosze. Wic powiedziaem: Brzuch mnie boli na razie". I obaj emy si zamieli. Potem on powiedzia: Dobry jeste. Jeden zoty i 63 grosze". To ja znowu: Mwi pan co?" Ale wkocu zapaciem zoty i 60 groszy i wyszedem. Przeszedem przez jezioro korytarza na pitach i po schodach wyszedem na zewntrz. Powitao mnie od razu inne powietrze, wieczorne i wiee, nie tak jak w polu lubw lesie, aledosy wiee, duo wicej ni w Schronie", jeli moe tam by co wieego. Spytaem jakiego starego-innego, jak mona si dosta na dworzec, i zaczem i w t stron, i zarazuleciao ze mnie te troch radoci z bawienia si w Schronie" z barmanem, a opada mnienienawi, ktra zawsze wieczorem wypenia mnie, jakby to ona tylko bya upem kadegodnia caego. A przecie wiem, e nie jej szukaem rozdzierajcej, lecz czuoci odrobin, pyku czuoci szukaem przez cay dzie po tym miecie, jego mostach, ulicach midzymostami, wszdzie, i zawsze otwarty jestem na czuo, jej mosty, ulice mi dzy mostami, botego mi zawsze brakowao, i dlatego zabiem tamto wszystko i porzuciem tamto wszystko, cotak kochaem, bo nie byo czuoci u nich dla mnie. I powdrowaem do krainy Nad, nawschd od Edenu, i tysic dni wdruj, i tysic nocy. Teraz jestem na dworcu, w poczekalni dworcowej, gdzie nie ma czuoci. Jest noc i nie ma wniej czuoci. Patrz na innych. O, usn! Usn w tej zawsze przekltej godzinie! Usn, byniczego nikomu nie zazdroci. A potem obudzi si. Obudzi si potem, kiedy ju nie bd myla, nie bd wdrowa, nigdy

    ju wicej nie bd wdrowa ani w mylach. Kto podejdzie do mnie, wemie mnie za rk,zaopiekuje s i mn, wemie mnie za rk i powie- Na imi mi Olga. Zamknij oczy. Bd ciwszystko opowiadaa".

    Listy do Olgi

    Tyle blu. Tyle blu, ktry tak wielki, za wielki, eby go mona odnale w tych sowach.Tak, bo i one s przeciwko mnie w tej chwili, wszystko jest przeciwko mnie, sowa tez, ktrezawsze mi si opieray, ale kuszco, zalotnie, eby wiksza pieszczotliwo, a teraz nawet ones przeciwko mnie, bo nie mog znale tych, ktre byyby lustrem nieskalanie odbijajcym,std bl dodany jeszcze do tego za wielkiego.

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    9/118

    9

    Moe i w Tobie jest bl, ale czym on jest, czym? Przy blu moim przepastnym czym jestkady bl inny? O, przeklta niech bdzie chwila, kiedy przeze mnie ujrzana: oczy Twoje:tyle czuoci w Twoich oczach, ktrej mi zawsze brakowao, dlatego zabiem tamto wszystko,co tak kochaem, i porzuciem tamto wszystko, bo nie byo czuoci u nich dla mnie. I powdrowaem do krainy Nad, na wschd od Edenu, i tysic dni wdrowaem i tysic nocy, iCie bie ujrzaem w tamtej chwili przekltej bogosawionej. I musiaem Ci ujrze, bo wiedziaem, e znajd to, czego szukaem, czego pragnem dusz iciaem, kadym oddechem, kadym zgiciem przegubu i kolan po drogach i miastach,zgarniajc f okruchy, mnstwo okruchw, ale to nie byo to, to nie byo morze, ktrewiedziaem, ze gdzie, niedaleko ju, powinno si rozlewa, w nim zamarzn, wkrtce ju,spon, i tak jest, bo wiedziaem, e znajd to, czego szukaem Ciebie, Olga, musiaemujrze kiedy. O, tak. To s sowa, to s sowa, ktrych papier nie przyjmuje. Tych liter moich ognistychpapier pr zyj nie moe. Zbyt mao jest biay ten czysty, biay papier brudny jest dlaliter moich najbi elszych. I ja to widz. Nikt wicej! Nikt wicej?

    1 kwietnia

    Pisaem tego ptaka, kiedy Jurek wszed do pokoju i powiedzia: Sted, Olga ci prosi". W pierwszej chwili, pamitam wspaniale, zaczem si topi jak ld, nie chciaem wcalekrzycze z radoci, tylko topiem si, rozlewaa si po mnie soneczno, jak w bry loduwchodzi soce, promienie jego dobre, ciepe. Powiedziaem: Gdzie jest?" Na schodach" odpar. Wyszedem na klatk schodow i nagle miech mnie dolecia z tyu, oddalony jakby, bo cay byem zagubiony, zapatrzony w Ciebie, lecz nie byo soca, nikt mnie nie olni,tylko miech mnie z tyu dolecia Jurka i sowa: Uda mi si kawa. Dzisiaj prima aprilis". Ito byo jak cios midzy oczy, po ktrym si nie zapada, lecz wraca do siebie najboleniej. Do okna podszedem i nawet nie uderzyem Jurka, nic nie powiedziaem, tylko do ok na podszedem i tak bym sobie popaka. Tak bym sobie popaka, ale nawet one zy byy przeciwko mnie: jak mae liski pochowane w swych norach lkay si wyjrze, chociamyliwy dawno ju odszed, chocia ju dawno byem odszedem, tak dawno mnie tamnie byo, i staem przy oknie, i tak bym sobie popaka. Bo otwary mi si wszystkie dawne rany stare, te zablinione, tak sdziem, i cay byem jeszcze raz kaleczony przez to wszystko, co ju raz mnie kaleczyo, a potem zabliniay si dugo moje rany, bo trudno zapominam moim winowajcom, wic goio si to wszystko dugo bardzo, eby w tej chwili na powrt si otworzy, i cay byem jeszcze raz kaleczony. I cay byem dymicym ochapem, przy oknie, za ktrym byo niebo dawno bkitne nie

    widziane i soce inne, ale to, ktre po zimie pojawia si zawsze-niezmiennie-odwieczne, iktre po przepyniciu chmur czarnych te pojawia si, bardziej jeszcze miosne. To ja chybanie Ciebie szukaem? Czy uczyniem Ci krzywd? Powiedz!

    4 kwietnia

    Pisz do Ciebie dalej, bo los czy przypadek, ktry przecie zawsze by po mojej stronie, nie pozwoli mi Ciebie zobaczy, cho byem u Ciebie wczoraj, w sobot, bo dzisiaj jest niedzielai dzisiaj te byem u Ciebie.

    Ale najpierw wczoraj. Byem u Ciebie o sidmej wieczorem. Tak walczyem ze sob: jecha,nie jecha i nie wiem, co zwyciyo: dobro czy zo, cho walka zostaa rozstrzygnita, bo

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    10/118

    10

    pojecha em do Ciebie. Wszedem po schodach i stanem pod drzwiami. Zastanawiaem si przez chwil, co mam powiedzie, kiedyuka esz si w drzwiach, ale nic ju nie potrafiem. I zapukaem w drzwi, ufajc niemiao, e wszystko zobaczysz w moichoczach. Myl, e tak bym si rzuca w wod. Ufajc, e ona odczyta wszystko i nie pozwolimi walczy o ycie, ktrego nie chc, a pniej nie wyrzuci na brzeg, na pastw. Tylko usiebie mnie zatrzyma.Wic zaufaem Tobie, e wszystko odczytasz w moich oczach tak, jakbym wodzie zaufa,rzucajc si w ni. Tak te rzuciem si w Ciebie, nie wiedzc, co powiem, kiedy ukaesz si w drzwiac h. Ale nie ukazaa si. Zszedem z powrotem i nic mnie nie tkno. Pojechaem doSchronu", usiadem tam przy barze i wszystko we mnie pakao. A dookoa wszyscy inni pilii taczyli, i krzyczeli, a ja siedziaem przy barze. Siedziaem i niemiao, bardzo niemiaoczekaem, e przyjdziesz niepostrzeenie, pooysz mi rk na ramieniu i powiesz Edward",tak jak nikt tego nie potrafi, bo Ty moe nie wiesz nawet, e kade Twoje Edward"zamykao mnie w Tobie najmioniej i nie pragnem ju wcale wdrowa, nigdzie i nigdy,tylko tak znika w tobie mikko, agodnie. Ale nikt mnie nie dotkn i nikt mi nic nie powiedzia, cho niektrzy co do mnie mwili, ale nikt do mnie nie mwi i ja si nie dziwi, bo nie byo mnie tam. Siedziaem tak niemiao, ja, ktry przedtem miaem wszystkie talenty iwszystko mnie w tym umacniao. Ale nie czuem si miesznie dla innych, dla mnie samegote mj widok nie by mieszny i myl, e nie byo to tylko smutne, bo zbyt nieobjte. Potem wstaem i wyszedem. I poszedem nad kana, nad ktrym jeszcze cztery dni temu bylimy. Dlaczego miny te cztery dni? Tak jak nigdy nie kami, dabym czterysta innychdni za to, by tych czterech nie byo. Bymy jak cztery dni temu stali nad kanaem: Ty przymnie, ja przy Tobie. Gdzie jeste? Patrzyem na wod, ktra przepywaa blisko, dwa metry pode mn przepywaa woda, ktra wzmoga jeszcze mj bl wielki i gniew mj wielki.Dlaczego przepyny te cztery dni? I staem tak, patrzc na wod, ale nic mnie nie tkno. A nie wiem, co uczynibym, gdybymnie co tkno, wtedy, kiedy tak patrzyem na wod, ktra bya blisko, tu, i ktra mnienawet magne sowaa do siebie. Przeszedem przez kadk, wiesz, i skoczyem do tramwaju, i znowu bardzo, bardzo niemiao prosiem Boga albo kogo innego, by bya i bym mg Ci zobaczy. Przyjechaem,wszedem po schodach i zapukaem niemiao, bo ju ze mnie nic nie zostao prcz tejniemiaoci malekiej. Zapukaem mocniej. Pukaem jeszcze dosy dugo, raz goniej, razciszej, ale nikt si nie odezwa. Zszedem na ulic i postanowiem zaczeka. Czy wiesz, czym by dla mnie kady przystajcy na przystanku przed Twoim domem tramwaj? Tym przyjedziesz. Nie. Nastpnym. Tak przyjechao ich duo i kady tramwaj by dla mnienajwiksz nadziej, a czas przy jazdu midzy jednym a drugim oczekiwaniem bolesnym,lecz zawsze nadziejnym. Potem powiedziaem sobie, e jeli przyjedziesz tym teraz albo

    jednym z trzech nastpnych, to wcale do Ciebie nie podejd. Dobry Boe, jeli przyjedzie tym teraz, to zobacz j tylko i zaraz odejd, nie poka si jej.Tylko niech przyjedzie tym. Ja my l, e ju w tramwaju, kiedy jechaem do Ciebie po razdrugi, nie chciaem niczego wicej, tylko ujrzenia Ciebie, cho jeszcze wtedy nic mnie nietkno ani pniej. Nie byemzazdrosny i niepo trzebnie to wszczynam, ale chc Ci wszystkoopowiedzie, jak najwicej. Wic nie byem zazdrosny. Tyle ja nie umiem. Duo wicejumiem, bo nawet powiedziaem sobie, widzc jadcy w dali tramwaj, e jeli nim przyjedziesz, to moe by przy tobie jaki inny, jaki facet. A kiedy nie przyjechaa, to po jakim czasie, widzc jadcy nastpny tramwaj, ju zezwoliem na to, eby ten inny Ci po-caowa. Moe Ty tego nie pojmujesz, aleja nawet chciaem ju potem, eby wysiad z Tob jaki inny, eby Ci pocaowa, ebym ja to zobaczy, eby mnie ju trafi piorun. ebym by

    czysty.Byo pno, kiedy wreszcie wywalczyem pjcie pieszo w stron miasta. Nie, nie byem

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    11/118

    11

    jeszcze pokonany, bo miaem nadziej, malutk, e spotkam Ci wracajc rwnie pieszo,nie mogc si doczeka na tramwaj, ktrych w nocy jest duo mniej ni w dzie. Szedem bardzo dugo i po drodze miny mnie dwa jeszcze tramwaje, w ktrych sprbowaem Ci poszuka, ale przejechay szybko i nie zdyem wszystkiego w nich zobaczy, a byy prawiepuste.

    Na Oporw zaszedem pno chyba. Moga by druga, trzecia, czwarta godzina nad ranem,nie wiem, nie byo gwiazd i wcale nie chciao mi si wiedzie, ktra moe by godzina.Wiem, e szedem dugo bardzo, i zdawao mi si, e nigdy w yciu tak dugo nie szedem,cho nieraz szedem dziesi razy duej na pewno. Raz, pamitam, szedem ca noc i pdnia na takim pustkowiu na Pomorzu. Uciekaem przed tak jedn band, ktra chciaa mniezabi chyba, ale nic. Uciekaem dugo, duej ni wczoraj, pi razy, i kiedy wreszcie trafiemna stg, pooyem si pod nim, bo nie mogem ju dalej i oni mnie chyba tak daleko niegonili. Obudziem si w rodku nocy, tak osdziem po gwiazdach, draem z zimna, cho byo lato jeszcze, ale noce s przewanie zimne i ze. Wlazem na szczyt stogu, wyobiemtam sobie dziur w somie i schowaem si do niej. Nie chciao mi si ju spa i patrzyem nagwiazdy. Byem troch godny, ale wicej mylaem. Zawsze duo myl, ale wtedy bardzoduo. Ale najwicej tskniem. Myl, e za Tob, bo Ty moe nic nie wiesz albo wiesztroch. Tskniem nieprzebranie, nieprzebranie i myl, e kto tam daleko, pod tym samymniebem, musia te za mn tskni, a jeli spa, tu musia si zbudzi, bo to niemoliwe,ebym nikogo nie trafi w serce w tamtym rodku nocy, sercu nocy. Myl jeszcze, e tsk -niem za kobiet, a bardzo czsto tskni chopca do mnie podobnego. Ale wtedy tskniemkobiet i syna pod jej powierzchni chopczyka do mnie podobnego. Wic kto te musiaza mn zatskni w tamtym rodku nocy, bo to niemoliwe. Ale wtedy o tym nie pomylaem.Pamitam, jak ogarna mnie czuo tak potna, e powodowaa mi ble w brzuchu, i co jaki czas miaem wraenie, e omdlewam. Wiem na pewno, e ten bl w brzuchu, bar dzowyrany, nie by z godu. Na pewno nie. Czuo obejmowaa mnie jak woda lub soce albowiatr. Nieprzebranie.Tak samo teraz co jaki czas apie mnie bl w rodku, a przecie jestem najedzony dosy.Przekonuj si coraz bardziej, bo od dawna ju tak sdziem, e dusza i ciao s nierozczne ikiedy smutna jest dusza, ciao smutne jest rwnie. Oczywicie czuj w sobie ca moj zwinno i zrczno, ktre to talenty daa mi wyrodno, ale na co mi one w tej chwili? Naco? Gdyby mnie wczoraj napado kilku albo jeden nawet, to ja bym si wcale nie broni. Ja bym si poddawa uderzeniom pici czy nogi i moe troch z luboci. Moe Ty tego nie pojmujesz, ale mnie by troch ukoio moe takie kopanie mnie w plecy i w zby. Przyszedem w kocu do domu tego szczura, u ktrego mieszkam, ale nie sprawio miradoci, e nie ujrz jego kamliwej, faszywej mordy, bo bya noc i on spa ju dawno, wicgo nie zoba cz. Otworzyem drzwi, bo mam swj klucz, i wszedem jak najciszej do mojego

    jeszcze na jaki tydzie pokoju. Zdjem paszcz i usiadem do pisania jakiegokolwiek, ufajcniemiao, e ono przyniesie mi pocieszenie, ulg jak. Przedtem byo zawsze inaczej, bosiadajc do pisania zawsze byem pewien, e to bdzie dla mnie wielka mka, ale wielkarado taka sama co najmniej. Ale teraz jest inaczej. Nigdy taki nie byem. Zrobiem sobieherbaty, usiadem na stoku, zapaliem papierosa i palc go uniosem gow znad kartki,starajc si nie myle przez jaki czas, wiedzc, e to krtkie niemylenie przed pisaniemsprzyja mi. Ale nie potrafi em nie myle, cho moe nawet o niczym nie mylaem, ale by-em zamany. Nie byem cay. Nie byem skupiony. Co oderwao si ode mnie i gdzie tamkaleczyo sobie skrzyda: nad kanaem, w Schronie", u Ciebie w kuchni, w przedpokoju, w pokoju. I bdzio to co mojego, i krwawi musiao, boja to wszystko wyranie odczuwaem.To jak mogem pisa?

    Wic nie mogc pisa, a spa to wiedziaem, e daremne, pomylaem o kpieli, ktra zawsze bya dla mnie czym wspaniaym. W kadym miecie, w ktrym si znalazem, pytaem

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    12/118

    12

    najpierw o ani: gdzie ona jest. Zim szczeglnie ania bya moj ucieczk, ale nic. Wicwczoraj w nocy, a raczej dzisiaj rano, nie mogc pisa, a spa to wiedziaem, e daremne, pomylaem o kpieli wspaniaej. Odkrciem kurek, zapaliem gaz i zawiesiem szmatk nakurku, eby woda cicho po niej spywaa. Czekajc, a naleci, poszedem do mojego na kilkadni jeszcze pokoju. Otworzyem okno szeroko na noc i stanem przy nimi przy niej, bo nie

    byo jej we mnie, nie byo nocy we mnie, mimo wszystko. Nigdy nie bdzie. Ale bl by wemnie, co jaki czas chwyta mnie tam w rodku, bo wszystko wio si tam niezmiennie i janawet nie wyobraaem sobie, eby si co mogo odmieni, eby si wydarzyo uspokojenie,cho nie byo nocy we mnie i nigdy nie bdzie. Staem tak, patrzc w noc, i chyba ju oniczym nie mylaem ze zmczenia. Tylko tak patrzyem. Po jakim czasie ocknem si i poszedem do azienki. Wody byo ju dosy, wi crozebraem si i wszedem do wanny, zanurzajc si bardzo powoli, bo woda bya dogorca, i czuem, e gdybym si od razu zanurzy, to mogoby co trzasn we mnie. Leaemsobie w wannie, poruszajc od czasu do czasu nogami, bo wtedy woda robia si cieplejsza.Pluskaem cicho i byo dobrze, dosy dobrze mniej wicej, a kiedy ogarniao mnie narazzmczenie takie wielkie: obezwadnienie wszystkiego, i mini, i gowy, to odkrcaemszybko kurek z zimn wod i podstawiaem gow prdko, eby mi nie odesza za daleko.Zachowywaem si cicho bardzo, bo ten szczur tam spa za cian, a nie chciaem go budzi, bo obudzony mgby mi co powiedzie, nie eby mnie strofowa, bo wyrobiem sobie uniego uszanowanie, nie chciaem, eby mnie podziwia, ale na uszanowaniu mi zaleao; wicmgby mi cokolwiek powiedzie, ten szczur, o papierosa poprosi, spyta, gdzie byem,wszystko jedno, bo ujrzabym go, i nie wiem wanie, czy nie naszaby mnie wtedy chzadusi go, szczura. Wic zachowywaem si cicho moliwie, bo wolaem go nie budzi, nieoglda w tamtej chwili, bo mgbym mu co zego uczyni, chocia dla mnie, przypuszczam,e to by byo co dobrego, i dla caego plemienia szlachetnych tak samo, a nawet dlahumanizmu co nie bardzo zego. Wic wykpaem si cicho i wyszedem z azienki, i pooyem si cicho, i nie czuem ju nic, nie pamitam ju nic, prcz gowy bdzcej, gowy bdzcej. Jest gdzie okoo pnocy chyba, nie wiem, wic moe jest ju 5 kwietnia. Ale niech bdzie 4kwietnia. Obudzi em si po raz pierwszy niedaleko poudnia, tak osdziem po socu przebijajcym si przez cienkie kretonowe zasony na okna i po haasie pory tu przedobiadowej, a take po zapachu tej pory sodkiej, ale nic. Obudziem si po raz pierwszyze snu, ktry z pieka raczej ni z gr. Nie pamitam pocztku snu i jak dostalimy si do gr,w ktrych bylimy, w dolinie u podna zbocza, w trawach wysokich bardzo, bo widziaemtylko gow Twoj siwe wosy. Cakiem biae wosy miaa. Boe. Bya przede mn,wtrawach, jakie dwadziecia krokw oddalona, i sza wolno, poziomo do zbocza. Ja szedemza Tob, dwadziecia krokw oddalony, nie prbujc wcale zrwna si z Tob, jakbym

    wiedzia, e nie docign Ciebie, cho sza wolno, prosto gow trzymaa, cak iem siwewosy, Boe. Potem odwrcia si i zobaczyem Twoj twarz mod, modsz jeszcze, bardzodokadnie widziaem, jak na dwadziecia krokw, pitnacie moe, bardzo dokadnie jak naoczy moje sabe, zatroskane. Co ja ci zrobiam?" powiedziaa. O, nie. Nie. Wtedy si zbudziem zaraz natychmiast, bo usyszaem jk, ktry wydoby mi si z garda, ciki niewymownie, taki spod ziemi jk przywalonego grami wszystkimi wiata.Jakie to byo cikie. Jak on dobywa si z krtani, ten jk piekielny, naro dzony w nie jeszcze,a umierajcy na jawie ju; ten jk trwajcy krtk chwil, a jake przecigaa si ta chwilakrtka, czuem, syszaem wyranie kad sekund, kad nieskoczono tej chwili krtkiej,ktra mostem bya midzy snem a jaw, czya wic wszystko, bo czym jest wszystko, gdzie jest wszystko, jeli nie midzy tym a tamtym. Wtedy wanie si zbudziem, bo musiaem

    uczyni jaki ruch nadludzki, co unie chciaem nadmiernego, przerwa co, przejniemoliwo, dwadziecia krokw, pitnacie moe, i wtedy dobyem ten jk zza wiata

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    13/118

    13

    prawie. Biae wosy Twoje, Boe. Gdzie jeste, Olga? Gdzie jeste? Przyjd. Uoymy si w trawach wysokich bardzo, nikt nasnie dojrzy, niebo tylko i ptak na niebie przelotem, nikt nas nie skaleczy, soce nas bdziedotyka, a ja wosy Twoje lekko, soneczne biae wosy Twoje przepikne. Gdzie jeste?Przyjd. Przyjd, Dziewczynko.

    I wtedy musiaem zasn na powrt w tym moim woaniu wysokim do Ciebie, do traw, do k dolinnych, do nieba, soca, ptaka nad nami, do Ciebie, do traw, gdzie odpoczywanieprzestron ne, do traw, skd mona ju tylko najwyej, do Ciebie woanie moje: Przyjd,Olga, przyjd, Dziewczynko", do snu z Tob jednego wiecznego nieskoczonego. Ale obudziem si zaraz niedugo, po raz drugi, pitnacie minut spaem moe, dwadzieciaminut wiem si, ponem, sowa przeklte, co to za sowa, dwadziecia minut ponem izbudziem si po raz drugi, i ja si nie dziwi, bo jak mona w ogniu wytrzyma wicej?Dwadziecia minut w ogniu, to ju chyba nic nie zostaje, nawet z modlitwy adne pirko,tylko swd dookoa i dym nieprzebyty, i gar popiou, ktr trzeba odnale, odszuka trze- ba, bo to nie jest wcale relikwia, ale nawz urodzajny: na nim na powrt dojrzewanie, napowrt roniecie, na powrt woanie: Przyjd, Olga, przyjd, Dziewczynko". Umieraem tak i zmartwychwstawaem wiele razy, dziesi razy, dwadziecia razy moe, jak te dwadziecia krokw od Ciebie oddalenia. Potem zerwaem si z ka siy woli ostatkiem, bo moe baem si, e jeszcze troch i ju nie zmartwychwstan z ostatniego umierania, ktrenie chc, eby byo ostatnie, niech bdzie przedostatnie, ale ostatnie chc z Tob umieranieodprawia, z Tob witowa. Wic zerwaem si wysikiem woli przedostatniej z tego piekaraczej mz z ka i poszedem do azienki, do wody zimnej na czoo, oczy, ramiona, szyj. Nie mogem odej od kranu, taki by pocigajcy: ta woda zimna wymienita gojca. Jeszcze jedno chlunicie, jeszcze jedno, jeszcze jedno. Moe dwadziecia razy tak chlustaem wod wspania na pogorzelisko, ktre zaczynao si budzi, odradza, krew w krwiobiegu yweobieganie. By o to bardzo przyjemne i musiaem to doceni mimo wszystko. Potem poszedem do pokoju i zaczem gimnastykowa rce, nogi i wszystko, bo wierzyem jednak, e jeli prne jest ciao, dusza prna jest rwnie. Za oknem bya niedziela, popoudnie i soce, i na boisko wylego mnstwo ludzi, cho nie byo meczu, ale ciepo byo,kwiecie, drzewa zieleniy si ju i mamusie w lep szych sukniach dzieci swoje w wzkachkoysay, i przechadzali si obok nich mowie, wicej sztywno, ale troch te dostojnie, i po-zdrawiali si skinieniem gowy znajomi, a kobiety pochylay si nad innymi wzkami, apotem nad sukniami, i to ws zystko soce askotao i kwiecie niedzielny popoudniowy. Wdychaem przy oknie gboko to soce i ten widok niedzielny kwietniowy, ktry bybymoe kojcy, gdyby nie ci wszyscy inni, ktrzy nic nie byli winni, cho kto wie, i powodowali moj nienawi, niezazdrosn zupenie, bo niech oni maj najwiksz szcz -liwo, ja im tego ycz od serca serdecznie, wic moja nienawi musi by bardzo

    staroytna, ale jaka ona nie jest, to czy moe by kojca, no czy moe by? Ale pomylaem sobie, e dobrze bdzie tak po cmentarzu spa cerowa. Niedaleko jestcmentarz. Blisko. Tam jeszcze bardziej wieo zieleni. Umarli nic nie widz przecie, a tamtyle umar ych, to tam roniecie wiosenne musi by jak gwiazdy janiejce. Pomylaem te,e tam jest cicho i midzy umarymi mona si czu pumarym, jak si bardzo chce, wicwtedy caa moja nienawi to bdzie pnienawi, cay mj bl to bdzie poowa blu, wic bdzie lepiej moe o poow. Tak mylaem, jakby co mogo istnie dla mnie poza Tob: roniecie wiosenne? gwiazdy? poowa? I nie walczyem prawie nic, nie broniem si, bo jaki to dla Ciebie przeciwnik:zielono? cisza cmentarna? umarli? Ubraem si prdko i poszedem na przystanek, ebytramwajem do Ciebie. Przyjechaem, wszedem po schodach, zapu kaem, jeszcze raz lekko, a

    potem pici, jeszcze raz pici, nog i nic. I wtedy mnie tkno. e uczynia sobie co. Kiedy byem bardzo mody, pamitam, e posiadaem we nie zdolno unoszenia si w

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    14/118

    14

    powietrzu. Wystarczyo poruszy rkami ruchem skrzyde ptakw i unosiem si w gr. Byoto bardzo przyjemne uczucie i dzisiaj nie potrafi tego z niczym porwna, cho na pewno bym to odgad, gdyby chciao powrci. O, krlu, krlu. Wielki jest Nansen AmundsenCzeluskin. Szczury si mno, krlu. Tyle szczurw, flecisto. Bd pozdrowiony. Bdpowita ny. Ave flecista. Flamandia Normandia Prowansja Macedonia. Ech, ty chopcze

    biedny, zagubiony ty, posiany midzy osty, haki; nasienie ty wyrodne, wstydliwe. AveMaryja. Ave flecista. Wypro wad to gnijce, to cierwo, federacje te, za miasto wyprowad,za mury, za pole widzenia, na ska tarpejsk, pogub to w czeluciach, zagub; a zachowajczystych, szlachetnych. O, krlu, krlu. Jeruzalem Babilon Hosanna. Kiedy byem bardzomay, pamitam, mogem si w gr unosi, w powietrze najblisze, w hosanny: skrzydateopais, o skrzyda". Pomiuj boh. O, krlu, krlu. Lasy, krlu. Ptaki. Ci s niemiertelni.Igliwie, krlu. Ogon wrbla. Pirko wrbla. Trawa. dbo. Ci s akademicy. Oczko wgowie, krlu. To. Mrwki, krlu. Pszczoy krlowe. Lud prosty pracowity. Ci s niemiertelni. Co tam federacje krytyczne mianowane, hanzy fotelowe zasiedziae szczurwtych kupcw, z ust do ust anegdota, rka rk myje. Zabij boh. Zabij. Rka rk myje. O,krlu, krlu. Poruszaem rkami jak skrzydami i unosiem si w gr, w powietrze najlejsze.Jak delfin pywaem nad dolinami, nad winnicami. O, krlu, krlu. Jak to jest? Jakie to jestwszystko? Dla czego tak jest, o, bogowie? Jakie to byo uczucie przyjemne, krlu. Jak delf in pywaem nad dolinami, nad winogronami. Wystarczyo poruszy rkami tylko, ruchemskrzyde ptakw, i ju w niebo wchodziem. O, krlu, krlu.

    6 kwietnia Ja Ci nie potrafi opisa niedzielnego wieczoru, i cay poniedziaek, i cay wtorek, bo teraz

    jest wtorek wieczr i jestem u Ciebie, i Rena Twoja przyjacika z Tob mieszkajca powiedzia a mi, e wyjechaa ju w rod (wic zaraz po tamtym) i e ona ma mi powiedzie, e wyjechaa, gdybym przyszed. Wszedem przed chwil do domu Twojego z tym facetem Re ny, ktrego spotkaem wtramwaju, jadc do Ciebie. On te mi powiedzia, e wyjechaa i e Rena wyjechaa, i eWas nie byo, nie byo nikogo, kiedy ja odwiedzaem dom Twj niemiao, uparcie,niemiao. Wic kiedy mi to powiedzia i kiedy powtrzya mi to Rena, wic nic Ci si nie stao,ogarna mnie rado niepomierna, ale krtka bardzo, bo naraz pomylaem, e gdybym Ci mia przy sobie w tej chwili, tobym Ci po nogach caowa ze szczcia, a potem bym wsta i bym Ci bi. Tak bym Ci bi. Znowu boli. Znowu si to odzywa. Szeroko tak. Nieraz miaem co takiego przy muzycesuchajc, a szczeglnie przy piewaniu z chrami z tyu odlege. Tak, na pewno wtedy co podobnego do teraz. Nie tyle moe, ale podobnie. Szczeglnie jak chry wchodziy w muzyk

    czy w piewanie jednego. Tak wyrastay powoli z tyu czy z bokw mikko, i we mnie wtedyte co si rozcigao, podnosio si co i chylio jak trawa lub pola ytowe, kiedy wiatr. Tak,wiatr. Wiatr podnosi mi si tam w rodku, przy muzyce suchajc i przy chrach nad wyraz.Ale czemu on bola, ten wiatr? Czemu on boli, ten wiatr szeroki, bo tak mnie boli szeroko. Jak gdyby wiel kie chry nieprzeliczone zastpy otaczay mnie wkoo i ponad koem gowy jeszcze i tym swoim piewaniem bolesnym przepastnym rozcigay mi serce na wszystkiestrony wiata promieniste. Siedz i pisz, ale co to za sowa? Co to za sowa? Ja wiem, e to nie s sowa lustranieskalane pokazujce, wiem, i wiem, e tego wszystkiego to ja Ci nie potrafi nigdyrozpostrze, nawet z lu strami, nawet samym pakaniem nieprzebranym czy zabijaniem siebiew rzek, czy z okna domu wysokiego na bruk ciao moje lecce, a potem ju nie moje ciao

    ani Twoje, ale wicej Twoje ni moje. I ja si tego nie boj tak bardzo, nie, boja bym mia t zdol no tragiczn uczynienia, bo ja bym wszystko odrzuci precz, co nie kazaoby mi si

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    15/118

    15

    zabija, co pltaoby mi si w gowie rozumnej i w nogach kochajcych tak bardzo stpanie po ziemi kadej jednej, dobrej czy zej. Ja bym potrafi ten talent najwikszy niesprawiedliwy.Ale wiem, e to jeszcze nawet po tym nie byoby wszystko, co chciaem Ci ofiarowa, cochciaem Ci rozpostrze u stp. Bo tego jest u mnie duo za wiele. Nawet dla Twojegochonicia przepastnego. Bo ja ju tak jestem zbudowany, e kiedy co pokocham, e kiedy

    Olg pokocham, to nie jest ca moj mioci moje dla Olgi pakanie, moje dla Olgizabijanie, a co dopiero moje dla Olgi pisanie. Ale pisz do Ciebie, pisz do Ciebie, bo moegdzie, w niektrych miejscach mojego pisania albo midzy tymi miejscami, trafi si jaki dlaCiebie klejnot, droszy moe jeszcze ni klejnot- pakanie czy klejnot-zabijanie. Cho jestemzwyczaj nym czowiekiem, prostym i jestem z tego dumny, cho nieraz myl, e musz by z bogw. I powiem Ci, e ja takie mylenia przemiany przechodz te podczas tego pisaniawanie: w niektrych miejscach czy midzy niektrymi miejscami myl, e jestem maym, biednym, ndznym czowiekiem, a gdzie indziej myl, e nie jestem jednak taki marny, aprzy innych mi ejscach znowu myl, e musz by z bogw. Rena mwi, e masz przyjecha jutro, e mog przecie zaczeka do jutra. Bo ja jej powiedziaem, e wyjedam i e chciaem si z Tob poegna, kiedy przyszedem przedgodzin. Nie powiedziaem, e wyjedam ju dzisiaj, i nie miaem jeszcze tej chci, tegozdecydowania. Ale jeli masz przyjecha jutro, to ja pojad dzisiaj jednak. Pojad. Za dugoczekaem. Za dugo wdrowaem i szukaem: tysic dni i tysic nocy, to dosy. Nie bd czeka jeszcze jedn noc. To za duo. I to byoby te niesprawiedliwe, bo Ty nie jeste, Tynie jeste Olga. Wic mwi do Reny, e waciwie to mog na Ciebie zaczeka do jutra, ale pojad dzisiaj.To ona si zmartwi" mwi Rena. O, krlu, krlu.

    Jak mi byo na Mazurach Mie jscowo nazywaa si Krzye, a ja cay byem zachwycony. Nieraz byem zachwycony.Wiele razy. Ale zawsze jaka za myl przeklta w gowie czy przypomnienie jakie bolesneprzeszka dzao albo urgao nawet i zachwycenie nie mogo wcale przechodzi dalejdoszczliwoci. Tak, e musiaem z tym zawrze pogodzenie, bo znam siebie i wiem, ezawsze jestem jednako wy mniej wicej. Przyjechaem tam z jednym czowiekiem, ktry mnie uczy wielu rzeczy praktycznych, alenajwicej humoru. Przedtem nie bardzo wiedziaem, jakie to jest suszne postpowanie, kiedysi nie zapomina o mierci: czy naley si mia, czy te nie trzeba w ogle. On mnie

    nauczy, e dlatego wanie trzeba si mia czysto i przestronnie. I ja to natychmiast pojem.Ja chyba przedtem domylaem si tego, cho nie bardzo wiedziaem, ale troch nie miaem,troch si wstydziem, troch si baem najwicej, e to bdzie zgrzyt albo miech sztucznywanie najgorszy. Wic on mnie tego nauczy, ten czowiek, a raczej wyzwoli mi tewszystkie zote humoru pokady. By dla mnie bardzo dobry, sam nie wiem skd. Bardzo bymdry te, cho odkryem w nim kilka wadliwoci, ale drobnych. Przyjechalimy do Krzyy samochodem tego czowieka, ktrego on wygra za cae dwazote" na loterii kochana Rzeczpo spolita". Przez drog byy bardzo pikne niektrekrajobrazy wielkie rwniny nad rzekami. A on prowadzi wietnie, tak mi si zdaje, ipiewa rne mieszne niezwykle piosenki. Galerami na Floryd. Turystyczna pynie pie.Czy przyjedzie pan pre zydent. Galerniczy okrzyk wznieeee" i rne jeszcze. A jedna takaonierska, to ju bya ponad wszystkie inne. Nie wymawiao si jednej sylaby na kocukadego cigu, tak jak onierze, kiedy maszeruj i piewaj, i nie kocz wanie: Akcja

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    16/118

    16

    wspaniale si rozwi... Zdobyte czogi, armaty..." I w tym miejscu on podnosi rk i pokazy-wa dwa palce, co miao oznacza, e zdobyto dwie armaty. I dalej: I cekaemw nam wci przyby... Bo kady z nas chce mie cik br...", co miao znaczy: bro. Bardzo mi si radonie jechao z tym czowiekiem, z tymi piosenkami i z tymi krajobrazami

    mijanymi piknymi. Dwa razy tylko zaspiem si przez ca drog dug trzygodzinn. Razmi si starszy brat przypomnia, ktrego ju dawno nie widziaem, a drugi raz, jak spojrzaemna siebie za daleko naprzd. Moe dlatego si zaspiem, e on przesta piewa na chwil, bokiedy znowu za cz: Galerami na Floryd", to wszystko niepokojce mnie odleciao, jakbyrk odj, albo piewem odpiewa, cho przedtem bardzo czsto byem zaspiony w samymrodku rnych pieww i miechw. Najczciej wanie. Wic oprcz tych dwch zaspie nic nie byo smutnego dla mnie po drodze, a za to byowiele rzeczy bardzo adnych: jedna dua dziewczyna pasa konia na ce, by koniec wiosny,wic ziele bya rnorodna jeszcze i wiea; topole stay wysokie i z daleka wierzchoki jakby czyy si, i byy one jak gdyby akwedukty powysze nad drog asfaltow, gadk, poktrej jechalimy cicho i szybko, e wiatr wista gono, ale nie mcc wcale ciszy. Nie my-laem o niczym i nie staraem si o to, bo moja gowa wiedziaa, e nie trzeba wcale myle,wszystko jest dobrze na razie i bez piecznie, wic niech bd raz wakacje, niech bdzieodpoczywa nie, ktre zasuone jest, bo tyle ju wycierpiaem, tyle razy si biem z yciem praktycznym przemonym, a po tych wakacjach bdzie znowu to samo przecie, bo tenczowiek zabiera mnie na tydzie tylko. Wic niech bd wakacje w zupenoci i zasuone,

    jeszcze raz powtarzam, ale co to kogo obchodzi.Ale dojechalimy do tej miejscowoci, ktra si nazywaa Krzye i ktra leaa nad jeziorem Nidzkim wielkim wspaniaym, otoczonym drzewami dzikimi, jak tylko mogem dojrze.Jezioro byo bez porwnania. Pod niebem bkitnym migotao sonecznie i nieprzebranie imiao si wraenie, e niebo jest niewiele wiksze od niego, a czarny pas lasu okalajcy jakbynie zamyka wcale przestrzeni jeziornej, tylko tak. Woda bya przezroczysta u brzegw, a pytkie piaszczyste dno schodzio wolno ciemniejc do gbokoci coraz ciemniejszych. Aletego opisa nie mona. Zamieszkalimy u takiej jednej rodziny mazurskiej, bardzo uczciwej, ktr ten mj czowiek dobrze zna, bo przyjeda do niej co roku, to znaczy nie do niej, a do powietrza wieego,

    jezio ra i lasu. Ale u tej rodziny si zatrzymywa, bo trzeba gdzie spa, chocia ja, gdybymmia samochd, tobym nigdy ju wicej nie prosi nikogo o spanie, tylko bym spa wsamochodzie jak w domu samochodowym. Ale nic. Na drugi dzie rano poszlimy nad jezio-ro w takie jedno miejsce, ktre mj czowiek zna. Ech, co to byo za miejsce. Wysoka skarpaotwieraa szeroko jezioro i horyzont cay daleko widoczny przez powietrze przezroczyste iwiee, i tak si tam oddychao, jakby si jado co lekkiego, bardzo zdrowotnego. Ale tego

    opisa nie mona. Skakaem ze skarpy w piasek zbocza biay ciepy albo kadem si na plecy i z samegoszczytu zesuwaem si po piasku jak po lizgawce, albo odbiegaem do lasku sosnowegozaraz na lewo i wchodziem na jakie drzewo, i przechodziem z jednego na drugie, jak dawniej, kiedy wszystko byo jeszcze dobrze, i gonilimy si po drzewach z Reginem, iwszyscy na mnie mwili Tarzan, albo jeszcze dawniej, kiedy wszystko byo jeszczenieprzypuszczalne nawet, 14 lipca w wito wielkie narodowe, na placu w Pont-de-Cheruy,wypenionym ciasno tumem witujcym, wchodziem na sup wysoki liski, posmarowany parafin naumylnie, eby byo trudniej, a ja przed wchodzeniem pluem na ziemi iwycieraem w tym botku bose stopy, eby byo troch atwiej, i zaczynaem wspinanie, nie patrzc w d, bo to mogo zaszkodzi, a na dole chopaki i starszy brat krzyczeli: Vas-y,

    Edziu, vas- y", i osigaem w kocu to koo elazne dookoa supa wysoko, na ktrym wisiay butelki wina, pki kiebasy i inne dobre rzeczy, i miaem prawo co sobie zerwa, a ja

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    17/118

    17

    zrywaem butelk wina dla starszego brata, ktry sta na dole i krzycza: Fais attention,Edziu, fais attention", bo strasznie si o mnie ba, a ja go te kochaem strasznie. Wic to wszystko mi si przypominao, tamten czas wietnoci, a nie mogem si martwi, niemogem, bo to byy wakacje przecie zasuone, wic cieszyem si i miaem prawo zreszt,bo bar dzo prdko doszedem do tamtych zwinnoci i skokw. Przeskakiwaem z jednegodrze wa na drugie, a do samego brzegu jeziora, a niektre drzewa, to byy nawet cae pochylone nad jeziorem. Wchodziem na nie i z samego czubka skakaem do wody. Pluska-em w wodzie, nurkowaem i pywaem pod woda 7 otwartymi oczami zdziwionymi. Jadobrze wie dziaem, e musz si cieszy. Moja gowa dobrze o tym wiedziaa i cae ciao wsocu i w wodzie uradowane. Potem usyszaem krzyk i przypomniaem sobie o moimczowieku, bo zupenie o nim zapomniaem, nie dlatego ebym mu by niewdziczny, e mnietam p rzywiz, aleja zawsze bezwolnie samemu si wituj i za to nikomu si nigdy nieuskaram, cho nieraz mam wielk ochot wydoby komu moje bolesnoci i gorycze. Bo s takie chwile sprzyjajce przed oczami i w yciu, e pragnie si mwi i pragnie si suchaniadla tego mwienia, bo wiedzc tym bardziej, e nastpna taka chwila saba nie przyjdzie prdko, a wszystko narasta cigle w tym milczeniu i zawzitoci, i to moe by bardzoniebezpieczne, ten wybuch kiedy nagy moliwy, to pknicie nage i to r ozlewisko potemropy niewymwionej niewysuchanej. Ale trudno jest niepomiernie znale ucho, oko i sercewdzicznie suchajce. Ale ten mj czowiek co do mnie krzykn, a ja nie dosyszaem podwiatr i krzyknem: Co?" On zoy donie w trbk i krzykn gono: Jaka jest rnicamidzy hipopotamem?" Znowu mnie uczy humoru, pomylaem, ale nie byem pewny izaczem si zastanawia nad pytaniem krzyknitym. Jaka jest rnica midzy hipopotamema czym, a kim powinno by prawidowo. Midzy hipopotamem a krokodylem na przykad" powiedziaem do siebie cicho, ale to pytanie wydao mi si duo mniej wietneni tamto nie dokoczone: ,Jaka jest rnica midzy hipopotamem?" e lubi pywa" krzykn mj czowiek. Prujemy na obiad". Przez ca drog od jeziora do domuzamiewaem si z tego jego wietnego pytania i z tej odpowiedzi jego wietnej i prawidowejnajzupenie. Opowiada dzie po dniu cay tydzie, jak tam byo nie po trafi. Nigdy nie potrafi sobie przypomnie dnia wczorajszego, a ju przedwczorajszego nic. Wiem tylko, e nigdy niemarnuj czasu. Wystarczy. Dla mnie wystarczy. I tam nie marnowaem czasu. Oddychaem. I jeszcze skakaem i pywaem. Uczyem si take smay placki, skroba ryby i czyci je zwntrznoci. Rwnie humoru si uczyem od mojego czowieka, ktry na kadym krokupiewa albo opowiada co miesznego, cho dobrze widziaem, e nie zapomina o mierci, aona o nim. Dobrze widziaem. Ale on j wygrywa przez swj humor wspaniay. Opowiadaze miechem urozmaicone historie o szpitalach, w ktrych przebywa, albo jak go kroili w jednej operacji. Widziaem nad jeziorem jego brzuch z dug, ukon szram.

    Pnym wieczorem szlimy na spacer do lasu. O dziesitej byo jeszcze widno zupenie.Wychodzia wtedy odlego. Widziao si bardzo wyranie plany wychodzce: drugi, trzeci idalej. Musi pan pojecha do Leningradu mwi mj czowiek. Jedno z najpikniejszychmiast Europy, towarzyszu. Biae noce. Czyta pan ksik jak w dzie. Bardzo chtnie bym pojecha do Leningradu. W lesie byo jedno mae jeziorko, ktre si nazywao Wesoek", wiem dlaczego, bo byo bardzo ponure. Dookoa Wesoka" byo bagno, na ktrym rosy drzewa, cae suche przewanie. Zapach tam si roznosi troch innyni nad jeziorem Nidzkim przepiknym. Nie by taki szeroki i zwiewny, ale przyduszony,przydeptany jakby bagnem. Tak e pikno Wesoka" to bya taka ponura pikno itajemnicza dosy. Raz poszedem sam do lasu i chciaem odszuka Wesoka", ale nie

    trafiem i ledwo z powrotem do domu. Mj czowiek pokazywa mi rne kwiaty i mwi, jak si nazywaj. Najbardziej podoba mi si ubin taki niebieski i wysoki, ktry rs stadami

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    18/118

    18

    przy drogach. Widziaem wiele razy ty ubin na polach, ale ten niebieski by duo pikniejszy i wyszy. Wszystko tam byo nadzwyczajne. I tak samo, e nie potrzebowaem szuka spania jak zawsze przedtem. Nie potrzebowaem nikogo prosi o spanie i upokarza si przed byle kim,ktry nie warty czsto jednej mojej rki albo tych zaszczytw, e z nim rozma wiam i e go

    prosz. Z nikim si nie biem. Nikt mnie znikd nie wypdza. Nadzwyczajne. Nie uciekaemna dworzec przed noc. Nie baem si jej. A tak si boj nocy, kiedy nie mam ka alboczego przypominajcego. Tak si boj tego zmczenia nad ranem, kiedy niewyspany izmarznity opuszczam jak poczekalni dworcow albo antresol jak, albo wagony na bocznicach, albo ju nie wiem co, i widz ludzi porannych wyspanych, i przez okna na ulicezapach czuj domowy: mleko si gotuje czy kawa, chleb czuj wiey, radio gra. Opieram si o mur tu pod oknem i wdycham to wszystko, jestem tam: pij gorc kaw, jem niadanie,sucham muzyki. Zawsze tak robi przewanie. To mi si udaje, bo mam wyobrani wielk iwywiczon. Ale potem muzyka przesta je i za czynaj mwi o wojnie, e nowe posunicieagodzce, o konferencjach, o rakietach, i mnie si wtedy paka chce albo gry metale, ateraz widz, e niepotrzebnie zupenie, bo nie bardzo znaem humor, a to jest wanie to,chocia nie tylko i moe najmniej, ale trzeba si z tego mia, bo to pomaga. Teraz wanie bd prbowa z tym walczy humorystycznie. W rodku wieczora, przed spacerem, gralimy z moim czowiekiem w belotk. Nauczyem si w belotk od mojego ojca, jeszcze zanim przesta nim by. Mj ojciec by mistrzem w Pont-de-Cheruy. Bardzo czsto przynosi kur albo kaczk z jakich zawodw. Ale ten mjczowiek te gra wietnie. Ogra mnie wysokoI byem troch przygnbiony, bo zawsze lubi by pierwszy we wszystkim. Wprawdzie gralimy w nieco inn belotk i to mnie troch gubio w ukadach i rozgrywaniu, ale przecie nie mog tym si pociesza. Musz jednak powiedzie, e przy kocu tego tygodnia wakacyjnego wygraem trzy partie z rzdu, co jestzupenie normalne, bo zawsze byem bardzo pojtny we wszystkim, tylko nie w yciu praktycznym przekltym, ktre mnie bez przerwy zabija, cho wiem bardzo duo o wieluinnych rzeczach dosy niemiertelnych. Po belotce szlimy na spacer. Nadzwyczajne: chodzi na spacer. To ja przedtem wczc si po caych nocach po ulicach czy gdzie, wcale nie spacerowaem, bo spacerowaem bez przerwy. Chyba e to byo nieprzerywane nigdy spacerowanie, ale nie ma takich spacerw.Spacer jest po kolacji i po belotce. To jest spacer. A kiedy jeszcze przed ko lacj jest obiad, a przed nim niadanie, a przed niadaniem jest wstawanie z ka piknego, w ktrym sennajpikniejszy, to spacer na kocu takiego dnia nadzwyczajnego jest jak zachd socapowolny albo jak schodzenie z ko nia trzysta metrw przed domem, wic takie opnianiesobie radoci, a to jest te rado i wiksza nawet, bo awanturnicza. Wszystko tam byonadzwyczajne. Ktrego naszego wieczoru spacerowego spotkalimy jednego znajomego

    mojego czowieka. Jecha na rowerze i to byo znowu penehumoru, bo rower pod nimwyglda bardzo may i nie mogo by inaczej, bo on by bardzo wysoki i szeroki.Przywitalimy si i mj czowiek zapyta go, co mia ostatnio na rozkadzie. A, dwa wilki" on powie dzia. Jeszcze co pogadali i on wsiad na rower i odjecha. Po chwili mjczowiek powiedzia: Wie pan, ten Minczuk to wielki myliwy, ale mia jedn wstydliw przygod. Wic razMiczuk czoga si do rykowiska. Ale patrzy na lewo, a tam wilk te czoga si do rykowiska.Wic czogaj si powoli razem. Ale w pewnej chwili Miczuk co le obliczy i nastpi nasuch gazk, ktra trzasa. Wtedy wilk odwrci si do Miczuka i machajc ogonemsykn: ciiicho. Przez ca drog od lasu do domu zamiewaem si przestronnie.

    Po spacerze gralimy jeszcze jedn partyjk belotki na zdrowie" i udawalimy si naspoczynek. Nadzwyczajne: udawa si na spoczynek. To ja przedtem... Ale nic. Miaem

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    19/118

    19

    swoje ko i pociel bia, i koce. Spaem te dobrze, nie wiem si po kilka godzin. A s nieraz takie ka, e nie mog wcale usn i wij si kilka godzin jak ryba wydobyta natraw kilka minut i duej, eby umrze. Raz, jeden raz inaczej, to ju byo niepojte. Nieszczcia spaday na mnie jedno po drugim, zupenie ju nienormalnie, jak na pogastwoalbo na chrzecijastwo w zalenoci od przewagi i przemocy, i byem dosy blisko

    tragicznego uczynienia, kiedy wiatr si naraz odwrci i wszystko si odwrcio, i zaczy namnie spada same dobre pogody. Najbardziej bogosawiony by pokj na cay miesic,wktrym stao ko, a na nim pociel biaa i czysta. Jeli kto twierdzi, e w wiecie tym s wiksze problemy, to jest przede wszystkim zawsze wyspany, a potem jest gupi i ja si bd z niego mia, bo to bdzie humor. Wic ten pokj mia by dla mnie przez cay miesic, ado powrotu pana Zarbskiego z Naczowa. Ale stao si co niepojtego. Pierwszego dnia pooyem si do ka o godzinie pnocnej gdzie i, pamitam dokadnie, jedenacie godzinleaem do pnego rana, eby zasn. Jedenacie godzin niepojtych. Tak byo przezdwadziecia pi dni okoo. Czego ja nie robiem, eby te myli wszystkie liany przeci ieby mnie sen opanowa. Mwiem nawet, e wcale mi si nie chce spa, e wcale nie jestemzmczony, utrapiony. Staraem si w to uwierzy, bo nienawidz wszelkiej faszywoci jakiejkolwiek i chyba zaczynaem w to wierzy, bo nie zasypiaem cigle. Przeszkadza miwasny oddech przeklty. Leaem i nie czuem wcale rk, ng, caego ciaa, jak dotyka pocieli. To wszystko spao. Nie czuem te gowy ani ucha na poduszce, a jednak nie spaem, bo wiedziaem, e nie pi. Tylko to mi nie spao, ta wiedza. To byo bez porwnania i tegote opisa nie mona. Na niadanie jedlimy z moim czowiekiem twaroek z sokiem malinowym i chleb swo jejroboty, to znaczy roboty pani Kwiatkowskiej, u ktrej mieszkalimy, i herbat pilimyYunan" najlepsz. Nie wiedziaem, e mona je twaroek z czym sodkim. Mylaem, emona tylko ze sol. Bardzo mao wiem jednak o jedzeniu. Aju prawie nic o tychnadzwyczajnych jedzeniach, o tych uroczy stociach jadalnych, kiedy si zaczyna od rzeczydelikatnych i je si dugo i powoli coraz to inne dania i jarzyny, i misa, a potem znowurzeczy delikatniejsze, a potem znowu misa i tak dugo w kko. To musi by bardzo wietne imie takie siedzenie przy takich stoach ozdobionych. Po niadaniu szlimy nad jezioro z tym moim czowiekiem i poniewa oprcz innychtalentw mam talent wdzicznoci, to ycz mvi dwiecie lat w radoci i w zdrowiunajpikniejszym.

    Jasny pobyt nadrzeczny

    Zachd jest pikny, ale mwi mi wola twardniejca z dnia na dzie, mwi ona kamienowana,e dosy ju, e nie mona za bardzo przeciga widoku, bo trzeba odwrci oczy i zej z pagrka. I niech tak si stanie. Niedaleko na wschodzie, niecay kilometr std, s siedziby. S tam pola kartoflane. Wo tylko spodnie i kurtk. Mieszkam nad rzek. Gdzie powyej rodkowego biegu tej najwikszej rzeki w tym krajumieszkam. Ukryem si tu, bo tamci ju za bardzo mi chodz po pitach. Za bardzo pragn si oni ze mn zobaczy, te gady. Tropi mnie od dawna dosy. Musz by bardzo na mnierozgorczkowani. Musz by dla nich wietnym chodnym balsamem. Chc mi co zegouczyni, eby sobie dobrze uczyni albo temu, ktry ich najmuje, tych psw goczych. Moenie jest tak le, jak mwi, ale nie zawadzi to dla ostronoci. To dla niej nawet dobrze. To s dla niej jak gdyby masae przed wejciem na ziemie wulkaniczne. Mieszkam nad rzek. Postawiem sobie szaas z dugich snopw suchej wikliny, ktrych s cae stosy, uoone ju i zwizane na brzegu niedaleko poniej. Lato jest we wspaniaoci.

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    20/118

    20

    Skra moja jest bardzo brzowa, bo chodz tylko w slipach. Dookoa bioder mam pasek i ndo niego przytwierdzony, ktry kupiem przedtem w miejskim sklepie, tak samo jak i toporek, jak i duo soli, i troch zapaek, przygotowujc si do pobytu nadrzecznego, nie wiem jeszcze jak dugiego. Sl, zapaki i toporek s zakopane w szaasie, w tym moim paacu wiklinowym,ktry wyoyem grubo limi, eby nie cigno od ziemi. Dookoa mojego domu sza-

    asowego powbijaem moliwie grube pale i wykopaem rw, te moliwie gboki, ebymnie jakie stado dzikw nie stratowao pdzce. Kosztowao mnie to mnstwo roboty, bo niemam szpadla, ale teraz jestem spoko jniejszy. Bardzo bym chcia psa przy boku. Pies by mnieuszczliwi niezmiernie. Dobra. Gdzie na tej szerokoci powinno ju by to pole kartoflane. Szedem wrd gstwinycay czas nadbrzenej, bo po co mam wychodzi na widoczno, po co mam si pokazywakomu na oczy, cho mog wyglda na kogo zwykego, ale po co mam komu dawa powody do myli ubocznych. Przez krzaki widz w bliskiej oddali dom w mroku wolnozapadajcym. Pole jest tu. Wszystko jest dobrze. Mam w kieszeni spodni i kurtki okoo trzydziestu piciu kartofli, ktre podebraem umiejtnie spod krzakw kartoflanych, z kilku krzakw po kilka. Jakby nic si nie stao, tak zrobiem i lady zatarem. Jak leaem, zauwayem obok, e ziemia bya poruszona, i lady dzikw zauwayem. Tym lepiej. Wszystko jest dobrze. Siedz przy ogniu. Przygotowaem drewka na ogie przedtem, przedzachodem, przed ogldaniem tego soca zachodzcego piknego. Teraz siedz przy moimmaym ognisku. Niech si troch popali, niech si ogie troch potrzaska. Potem wo kartofle do rodka aru. Komary to te jest plaga jednak. Wypiyby mi ca krew, te gady,gdyby nie ogie. Niebo jest jasne nade mn i nad okolic. Z pocztku nie wida na nimgwiazd, ale po chwili dostrzegam te odlege ogniki, gdy patrz duej. Pojawiaj si tu i tam.Ile ich jest? Czytaem gdzie, e jest ich okoo stu pidziesiciu miliardw i e uczeni moglisi pomyli najwyej tylko dwukrotnie. To znaczy, e moe jest ich trzysta miliardw. Totroch mieszne, ta pomyka: najwyej tylko. Poza tym myl, e powinni napisa w tejksice, e uczeni mogli si pomyli najwyej tylko dwukrotnie w jedn stron, to znaczy, emoe ich jest trzysta miliardw. A tak jak oni napisali, to ja mog sobie odczyta, e albo jestich trzysta miliardw, albo ich nie ma w ogle. To troch mieszne. Ale wo teraz kartofledo aru. Patrz tam. Jak daleko jest do nich? I co to s gwiazdy? Mwi, e to s socadalekie i wietlne, podobne do tego, ktre zaszo przed dwiema godzinami moe. Mwi, edookoa nich te s planety krce. Czy tam s inne planety-Ziemie? Czy tam jest drugaplaneta- Ziemia? Czy tam jest drugie takie miejsce nadrzeczne, drugi szaas, druga noczapadajca, drugie ognisko i chopiec przy ognisku siedzcy drugi i mylcy o mnie w tejchwil i, jak ja o nim, w tej chwili? Czy on jest do mnie podobny? Jakie ma imi? Jakie mawosy? Co on teraz robi? Czy wyjmuje kartofle patykiem z aru swojego ogniska? Czy

    zeskrobuje z nich lekko noem troch powierzchni zwglonej i kadzie je na szerokie licie przygotowane? Czy idzie do szaasu, przechodzi rw, odstawia snop, jakby drzwi szaasoweotwiera, i odkopuje toporek, i sl, bierze troch soli w do i zakopuje skrztnie z powrotemsl drogocenn, i wraca do ogniska, w prawej trzymajc toporek, a w lewej doni troch soli?Czy siada na pniu przycignitym z brzegu rzeki dwa dni temu, wbija toporek pod siebie, w pie z prawej strony, a sl kadzie ostronie na licie obok kartofli upieczonych? Czy tskni?Czy smakuj mu bardzo kartofle, ktrych zjad szesnacie chyba, a pozostae s tam, wrodku aru i niech bd, na jutro, na poranne jedzenie wczesne, bo wczenie musi jutrowyruszy po jakiego ptaka domowego do innej okolicy, bo nie chce w swojej wprowadzazamieszania, zasiewa lekkiego podejrzenia rosncego, wszczyna poszukiwa moe na tegolisa przekltego, ktry najpikniejsz kur porwa czy kaczk, czy perliczk i schrupa ju na

    pewno, ten lis przeklty, niech mvi stanie koci w gardle ta moja kurko slicno, z marca bya,a ju niosa slicnotka ona? Czy tskni? Czy patrzy w ogie dogasajcy, waciwie nie widzc,

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    21/118

    21

    jakim uporczywym nic niewidzcym patrzeniem, jakby przenika przez pomyki, przez ar, przez ziemie ca gbok, jakby nic nie mogo zatrzyma jego patrzenia, jakby si nie mg onic zahaczy albo odwrotnie, jakby si zapada w drug stron, w leje po drugiej stronie oczu,ale to jest to samo w kocu, bo go nie ma? Czy ockn si po jakim czasie z tego swo jegozapadania si? Czy wsta troch prdko i zasypuje ziemi kup aru gasncego, w ktrym

    powinno by jeszcze okoo dwudziestu kartofli na jutro, na wczesne jak najbardziej jedzenie,wic trzeba si pooy ju? Czy wyciga toporek z pnia fotelowego i naraz, ciskajc gotroch mocniej, prostuje si powoli i naprony, a n mu z lewej strony lekko uderza w udo,i stoi tak chwil, zamknwszy oczy i kade inne drgnienie, eby nic nie mcio suchania, bowanie uszy poddaje na ten szmer lekki, trzask jaki od strony wody? Czy chciaby psa? Czy pies by go uszczliwiniezmiernie? Czy ju dobrze? Czy stoi jeszcze chwil? Czy judobrze? Czy idzie do szaasu swojego hotelu i z wewntrz zamyka si dwoma snopami, jakbydrzwi domu zamyka? Czy klczc zdejmuje kurtk i wyciga sweter ciepy spod lici, iwkada go, i nakada znowu kurtk, cho ciepo jest jeszcze dosy, ale potem bdzie zimno?Czy kadzie toporek z prawej strony na wycignicie rki? Czy bardzo tskni? Czy strasznietskni? Jest rano chyba. Zmarzem dosy bardzo. Zimno mnie obudzio. Wypycham snopy wejciowei wyskakuj z szaasu i z resztek snu zniewalajcego wyskakuj. Jest rano soneczne,olniewajce. Mru oczy, bo za duo jasnoci, za duo wiatoci na mnie spada. Zimnomnie potrzsa od gry do dou. Rozbieram si prdko do naga i biegn do rzeki z pochyocilekkiej i skok. Woda jest zim na przeraliwie, ale to dobrze. Wracam zaraz do brzegu poskoku, bo krew by mi skrzepa, a serce w ld si zamienio w tej lodowatoci. Wymachuj rkami, biegajc w kko i skaczc w kko i w bok. Ale to jest wyzdr owienie z zimna, atake, sdz, z rnych blw tajemniczych moliwych. Jeszcze troch wymachuj i wka-dam slipy, spodnie i koszul, i pasek z noem przewizuj dokoa. Zimno mi jeszcze, alezaraz bdzie wietnie. Id do szaasu, bior toporek i koc. Wychodz. Zawijam w koctoporek, sweter i kurtk, i zakopuj ten majdan mj, dobytek tam, jedenacie krokw na poudnie od szaasu pod krzakiem. Wracam do szaasu. Odkopuj troch soli do kieszeni wli. Bior worek. Wychodz, zamykajc drzwi szaasowe. Odgrzebuj kartofle. Wkadam jedo worka. Prze wizuj go przez plecy i naprzd. Proca jest w kieszeni? Dobra. Po drodzenazbieram kamieni. Naprzd. Ptaki piewaj. Krew mi piewa. Nogi mi piewaj. Przedtem nic nie byo. Oto jest pocztek wiata. Pierwszy dzie wiata. Pierwszy ranek pierwszego dnia. Jestem pierwszy czowiek, pierwsze dzieci nieskazitelne tego wiata sonecznego. A ptaki piewaj i krew mi piewa, istopy. I wszystko jest piewajce harmoniczne. Mont-joie!Id na wschd poudniowy brzegiem rzeki. Minem ju dosy daleko wczorajsze kartoflisko.Soce wysuszyo mi ju wosy. Grzeje mnie powoli umiowane ono, ubstwiane ono. Czuj,

    jak wypdza mi ostatnie fale chodne z piersi i plecw. Ale usid tu na tej maej polanienadrzecznej otwartej na wod leniw. Usid tu na poranne jedzenie. Miejsce jest po mojejstronie i jest tak samo na czasie niadaniowym, bo nagle smak na kartofle mi nadpyn dogarda. Wic usid tu i zjem. Opuszczam teraz wybrzee i skrcam na poudniowy zachd prostopadle. Wejd za chwil nawa i bd nim szed na pnoc lekko zachodni. Dwa kilometry std pynie rzeczka przywale. Musz tam by wietne kamyki do procy. Zauwayem tam rwnie wielk siedzib,co jakby myn. Wielk ilo ptactwa domowego tam zauwayem. Szedem tamtdy kilkadni temu, kiedy opuciem to miasteczko, do ktrego przyjechaem na chybi, poszukujc jakiego miejsca bezpiecznego przed tamtymi, i staraem si duo zauway, bo idc czuem,e tam, nad rzek, gdzie mieszkam , znajd co odpowiedniego na pobyt dugi i ukrywany i e

    do brze bdzie od razu zapozna si z okolicami, a przynajmniej duo zapamita. wietne kamyki! Bardzo wspaniae! Okrge, obtoczone przez wod, gadkie. Zszedem z

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    22/118

    22

    wau nad rzeczk, do ktrej doszedem, i poniewa po jednej i po drugiej stronie byy krzaki ipokrzywy, to zdjem spodnie, zawizaem je dokoa szyi nogawkami i wszedem do wody,ktra miejscami po kostki a miejscami po pas, i zaczem si posuwa w gr, brodzc. Itrafiem wanie na takie wietne miejsce, kamykowate dno, zot y. Zapamitam tomiejsce.

    Teraz wychodz z wody na brzeg i wkadam spodnie. Wycigam proc, odwijam gumy zwideek, prostuj je i kad na skr jeden kamyk wietny. Rozgldam si za celem jakim jakimkol wiek. Na drzewku po drugiej stronie rzeczki widz ptaszka wrbla, ale po co? Niechpiewa, niech si raduje. Najedzony jestem na razie, a na pniej wanie id polowa i chc dzisiaj co wikszego upolowa, tak mi dopom oko niezawodne. W t gazk na prawo.Ajajjaj! Uciem jjak ciciem szybkim niewidocznym. Wrbel nawet nie zdy si sposzyi siedzi nieruchomo, przestraszony jest bardzo, biedaczek skulony. Wczoraj strzeliem dwa,bo do prawdy skakao mi cae stadko dokoa szaasu tak blisko,jakby sa me przyleciay namier, tak to si mwi. Strzeliem wic i jednym kamieniem zabiem dwa od razu, a resztaucieka. Podniosem te dwa i al mi si zrobio, ale powiedziaem sobie, e nie moe by mial, ale nie dlatego, e to i tak nic im nie pomoe ju. Oporzdziem je, usmayy si raz dwa izjadem ten pksek. Zostao mi troch misa midzy zbami do dzisiaj, ale go niewydubuj. Niech bdzie. Tak. Jak si dzisiaj uda, to przez dwa dni co najmniej, przyrzekamwrblom spokojne dokoa mnielatanie, a na wet chodzenie po gowie i po rkach. Posuwam si wolno wrd krzakw i drzewek, bo widz przez nie jakie wielkie drzewa o stometrw i szum wody sysz rosncy. To na pewno ta wielka siedziba z mynem. Z prawejstrony brzeg si podnosi w pochyo wysok skarp. Id lewym brzegiem, ale przejd natamten, bo na moim robi si gstwina niemoebna i nie chc haasowa, przedzierajc si przez ni. Podwinem jeszcze wyej spodnie i przechodz. Powinny tu by raki. Woda podmya brzegi i korzenie drzew tu przy brzegu rosncych tworz bardzo dla rakwodpowiednie nory. Posuwam si jeszcze wolniej i bardzo ostronie, cho szum wodyspadkowej jest wielki co raz bardziej, ale pomylaem wanie, e ptactwo tutejsze i psystrzegce rwnie, i mieszkacy take mog by tak do tego haasu wodnego przyzwyczajeni, e on jest dla nich jakby nigdy nic, jakby cisza normalna. e on jest poza ichsuchaniem. W takim razie moje nieostrone skradanie nie byoby wcale dla nich zaguszaneprzez ten szum wody, dla nich wcale nie syszalny, wcale nie szumny. W takim razie moglibymnie oni usysze, psy szczeka, ptactwo si sposzy. Wic posuwam si bardzo powoli,mimo szu mu, cho moliwe, e on wszystko zagusza jednak. Jest. S raczej, dwie. Obie biae. Widz je tam o dwadziecia pi metrw mniej wicej. S tu przy spadku wody. Ten szum wody wielki musi jednak wszystko zagusza chyba. Tamto,co pomy laem, to niemoliwe chyba. Ale ostronie. Wyjmuj proc i wybieram z kieszenikamie najpikniejszy, i kad go na skr, a skr pcham w usta, eby obie rce mie wolne

    do rozsuwania gazi. Pochyliem si i na kolanach bardzo wolniutko. Zbliyem si o jakietrzy metry, pi, osiem i jestem teraz o jakie dziesi metrw od nich za krzakiem bardzodogodnym. Ale dalej jest wol ny widok i nie widz na razie adnego sposobu, bo z dziesiciume trw trafi ktr w gow ruchliw to bdzie ciko jednak, bo atwo mog ktr trafi wskrzydo czy w ty, ale to jej nie powali miertelnie i narobi wielkiego gdakania i trzepotu, i bd zmyka przestraszony. Ale oto jedna co znalaza dugiego, robaka moe, widz przezlicie, i druga kura te to zobaczya i biegnie do tej pierwszej, a pierwsza ucieka, w moj stron ucieka, bardzo blisko zaraz bdzie. Wszystko jes t dobrze. Bardzo czsto ostatnio wszystko jest dobrze. Nie chc nic przez to powiedzie. To bardzo dobrze po prostu. Id waem. Przedtem szedem nad rzeczk, aprzedtem sze dem jakie trzydzieci metrw w wodzie na wszelki wypadek mdrych psw

    tropicych. Id waem teraz. Jaki czowiek jedzie na rowerze naprzeciw. Przesuwam kur pod koszul z piersi na plecy. Po co mam mu dawa powody do myli ubocznych, kiedy

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    23/118

    23

    zobaczy, e co tam mam pod koszul. A moe skd mog wiedzie, czy on nie mieszka wtamtej s iedzibie wanie i kiedy wieczorem bdzie jad kolacj, a ona jego zauway brak jednej kury i mu to powie, to on sobie przypomni, e widzia na wale przed poudniem jed-nego takiego obuza, ktry co tam mia, co tam nis pod koszul ten sukinsyn i moemnie kiedy przyuway, niekoniecznie jutro czy pojutrze, ale kiedy, moe jutro czy

    pojutrze, i bd musia ucieka albo si z nim szarpa, albo kama, e skd, gdzie, mj tatuto ma dwa tysice kur w naszej fermie i co dzie jest ros na obiad u nas. Wanie przejecha,a ja jego kur przesuwam z powrotem na piersi, bo skd mog wiedzie, czy on si nie od-wrci, czy nie zechce z tyu na mnie popatrze i zobaczy ten garb dziwny, i bdzie wszystkoto samo albo gorzej moe, skd mog wiedzie? Ale jak to si stao niespodziewanie i byskawicznie. Nie zdyem nawet wyj procy z ust.Bya niepotrzebna zreszt. Przepuciem t pierwsz z robakiem i skoczyem na t drug, bowidziaem, e caa jest zapatrzona w tego robaka w dziobie tej pierwszej, ktry z nieba chybaspad, ale ju dosy. Ale prya si bardzo. Ukrciem jej szyj, a ona jeszcze kilka minutszarpaa si nad wyraz midzy moimi kolanami. Ale wiedziaem, e to nerwy, bo kilka razywidziaem, kiedy jaka pani chopska ucinaa kurze eb tasakiem na pieku, i rzucaa j potemna ziemi, t kur bez gowy, to ta skakaa wysoko i jakie dobre pitnacie metrw. Soce mino ju wier pkuli i pali mnie teraz przez koszul, i chyba j zdejm, zawin wni up, tak bdzie moe mniej podejrzane rzeczywicie. Id cigle waem na wschd poudniowy. Niebo jest jasne nade mn, a tamci mnie tutaj prdko nie odnajd. Plecy mam jak z miedzi, jak metal miedziany przez te pi czy sze dni mojego tutaj pobytu jasnego.Kto mnie ochrania? Kto opi ekuje si mn? Bd mia bardzo wymienite jedzenie na dzisiaj i na jutro tez. Jestem w swojej siedzibie.Siedz na pieku. Na kolanach mam kur i skubi j na zimno. Pierze kad osobno na jedn kup. Owin je potem w licie i podo je na noc pod gow, eby jej ofiarowa troch mikkoci, mojej biednej gowie utrapionej, chocia na razie jest niele dla niej, jeli niewspaniale: w socu jest caa skpana i moe by w wodzie, w beztroskoci i we wasnejmioci cigle rosncej. Naami troch drewek teraz na ogie obiadowy wspaniay. Kto mnieochrania? Kto opiekuje si mn? Zblia si poudnie powoli. Oporzdziem kur z wntrznoci, z jej flakw i z tego kawakaci ciemnozielonej trujcej. Wystrugaem patyk rednio gruby i nadziaem kur naniego.Ogie trzaska, a zapach misa pieczonego roznosi si w krg niezmiernie smakowity. Dawnomnie w nozdrza nie upaja zapach podobny. Kiedy szedem waem z powrotem, to uderzymnie w nozdrza za pach tabaki swoisty mierdzcy, taka fala tabaczana mnie ogarna na kilkasekund. Musi tam gdzie rosn tabaka w obrbie. Dawno ju nie paliem nic. Zupenie o tymzapomniaem. Przyjemnie bym sobie zapali wieczorem przy ogniu, rozmylajc o tym i otym albo teraz na przykad, obracajc kur nad ogniem w lewo i w pra wo. Przejd si jutro

    powszy i poszuka. O, niezrwnane jest leenie na piasku gorcym pod niebem, kiedy gd zaspokojony i oddechte niezrwnany: spokojny i rwny, i nie grozi mu popiech aden na tej wysepce przybrzenej-mielinie, ktr przepynem po jedzeniu obiadowym zaraz, i teraz le sobie! Niezrwnany jest bg soneczny pieszczotliwy, kiedy gd zaspokojony i teraz pieci mnie! Niezrwnana jest fala cicho pluskajca, a stopy w niej spoczywaj i nie musz nigdzie w -drowa, przed nikim ucieka, nic nie musz. Tak bym sobie popaka z radoci. Wola mimwi, e mogaby na to zezwoli. Obudziem si nagle. Zerwaem si na nogi nagle, bo haas nieopisany, zgiek przeraliwy igwizdy runy na moje uszy upione i cae ciao pice spokojnie. O trzydzieci metrw,mniej na wet, o dwadziecia metrw jaki statek rzeczny mnie mija, a na nim ludzie, dzieci i

    inni krzyk podnieli wielki i niezaleny, i wskazywali na mnie palcami, i syszaempojedyncze okrzyki: dzikus, Indianin. Staem i nie wiedziaem, co robi, serce mi bio,

  • 7/31/2019 Edward Stachura - Opowiadania

    24/118

    24

    mocno walio, nie wiedziaem, co robi, tak mnie te pioruny haasu wprowadziy w osupienieskamieniae nogi. Ale oni ju mijali powoli, bo w gr rzeki pynli i mnie te powoli wracaonormalne oddychanie rytmi czne, i trzepotanie mijao, a take strach, bo kiedy wtedy tak si zerwaem niespodziewanie, to bysno mi, e to oni, e ju mnie maj, e to koniecwszystkiego nadszed.

    Ale oddala si to wszystko coraz dalej. Stoj jeszcze i patrz za nimi, a teraz dopiero widz,e nagi jestem od stp do gw, tak to si mwi. Najwicej to, widz, musiao ich do krzyku przynagla, ich ochoty do krzykw, co tam. Musiaem bardzo obszernie spa na mojej maejwysepce, e nie dosyszaem, e nie obudzio mnie statku zblianie. Krzyczeli: dzikus,Indianin. Ale przypominam sobie teraz, e najwicej to zachwyt przebija w tych okrzykach przezywajcych mnie. Ale pojechali. Niech sobie jad, niech sobie podruj daleko,najdalsze strony niech sobie zwiedzaj. Soce ma do zachodu jakie dwie godziny okoo.Spaem bardzo dobre kilka godzin, widz, bo pooyem si przecie niedugo po jegozenicie. Bd pywa teraz. Potem pjd po kartofle tam. Teraz bd pywa. Wola mi mwi,e mog sobie popywa. Mont-joie!Siedz przy ogniu. Bawi si kostkami. Nie ma kury. Mylaem, e bdzie na jutro jeszcze, a ja j dzisiaj ca pochonem. Zjadem wicej ni poow na poudniowe jedzenie i tak byemprze peniony, e ledwo przepynem te ndzne dwadziecia pi metrw od brzegu domielizny przybrzenej. Pooyem si tam na piasku gorcym i tak mi byo leniwie bogosawienie, i zdawao mi si, e wieczorem nie bd zdolny do jedzenia, tak byemnasyco ny niepomiernie. Ale sen mi to wszystko wycign i woda potem wyobia jeszcze wiksz pustk, bo dugo pywaem i wspaniale mi si pywao po tym przebudzeniu si moim nagym burzliwym. Jak ich mj widok rozkrzycza! Jak ich moja nago musiaa roz- promieni. Wszyscy byli przeszli na jedn burt, widziaem, pchali si jeden na drugiego.atwo mg kto wypa z tej gawiedzi do nurtu. Musiabym wtedy wskoczy i tam popyn, bo zanim ten parostatek by stan i zanim by d spucili, to ten w wodzie, niewiem, zaley j