e-PROFIT nr 6/2014

49
e-profit Wszystko o e-biznesie | nr 6 rok 2014 Temat numeru: Statystyka dla każdego

description

e-profit - magazyn o trendach w biznesie, startupach i mediach społecznościowych

Transcript of e-PROFIT nr 6/2014

Page 1: e-PROFIT nr 6/2014

e-profitWszystko o e-biznesie | nr 6 rok 2014

Temat numeru:Statystyka dla każdego

Page 2: e-PROFIT nr 6/2014

2 e-profit

E–PROFIT 6/2014

Redakcja

Agnieszka Meller

Redaktor naczelna

e-mail: [email protected]

Wydawca

Inkubator STARTER

Gdańska Fundacja Przedsiębiorczości

ul. Lęborska 3b

80-386 Gdańsk

NIP: 583-290-74-40

e-mail: [email protected]

tel. 58 731 65 65

www.inkubatorstarter.pl

Facebook.com/inkubatorstarter

Twitter.com/inkubatorstart

Blog.inkubatorstarter.pl

Jak dojechać?

Google Maps

http://goo.gl/maps/PfwPO

Projekt makiety, okładki

oraz skład magazynu

Engram

www.studioengram.pl

R E D A KC J A

Page 3: e-PROFIT nr 6/2014

3e-profit

W S T ĘP N I A K

W felietonie piszemy o wadze zaufania w biznesie online. Temat

niestety ciągle istotny, mimo że e-commerce to nie żadne novum.

Udało nam się również podpytać Rafała Janika ze Agencji 140

media, co Twitter (którego oficjalnie reprezentuje w Polsce) oferuje

w zakresie reklamy, a nade wszystko, czym chce się wyróżnić od

swojego największego konkurenta w walce o portfele reklamo-

dawców w mediach społecznościowych, czyli Facebooka.

Tematem numeru jest rozmowa z Arturem Kurasińskim z Get

Focused m.in. o tym, dlaczego Google Analytics nie dla wszyst-

kich był dobrym narzędziem i czego w nim brakowało. Pozostając

w temacie analityki, sugerujemy, że warto pamiętać o liczbie

ekranów, na które codziennie patrzymy, w tym myśląc o procesach

zakupowych. W końcu zarówno czekając na samolot, jak i leżąc

nad basenem czy sącząc poranną kawę w jakimkolwiek kurorcie,

właśnie na smartfony i tablety nieustannie zerkamy. Korzystanie

z urządzeń mobilnych potwierdza także raport Mobile Visual

Networking Index firmy Cisco, który wskazuje, że w ciągu najbliż-

szych 5 lat ruch w sieciach mobilnych wzrośnie aż jedenastokrotnie,

a do 2017 r. połowa operacji będzie dokonywana za pomocą

sprzętu przenośnego. W tym e-proficie przypominamy również

o wartości dobrych treści, czyli wartościowych linkach jako klu-

czach do sukcesu w wynikach wyszukiwania.

Numer wakacyjny, ale tematyka poważna, bo o pieniądzach

i inwestorach inaczej trudno pisać. Grzegorz Sperczyński pod lupę

wkłada zarządzanie gotówką w startupach i wskazuje, co warto

w tym temacie robić, by trzymać rękę (a może lupę) na finansach.

Obok pieniędzy w startupie drugi ważny element rozwoju to

budowa marki, dzięki której często ilość pieniędzy istotnie wzrasta.

Przygotowaliśmy więc dla Was ABC budowy marki startupu, dzięki

czemu możecie również wpłynąć na poziom sprzedaży.

W tym numerze dużo piszemy o mobile. Na przykładzie

WellServed pokazujemy, że można swój pomysł na biznes oprzeć

właśnie o aplikację mobilną. Co więcej uświadamiamy (również

sobie), że telefon nie służy już tylko do dzwonienia, a często to

jedna z funkcji, z których najrzadziej korzystamy. Trochę zaprze-

czając sobie, jeśli popatrzeć na poprzednie numery, stawiamy tezę

„mobile nie jest jeszcze przez chwilę must have, ale to kierunek,

w którym należy zmierzać”. W końcu nie wszystko trzeba mieć

teraz i zaraz.

Na koniec w rozmowie z finalistami konkursu Creative Business

Cup i infoShare Startup Zone podpowiadamy, jak uczynić naukę

przedmiotów ścisłych przyjemniejszą. W końcu wielu z nas do dziś

lekcji chemii czy fizyki wcale nie wspomina z rozrzewnieniem…

Miłej lektury i dużo słońca!

Sezon ogórkowy? Nic z tych rzeczy!

Agnieszka Meller

Gdy za oknem żar leje się z nieba, e-maili przychodzi jakby mniej, a i telefon rzadziej

dzwoni, wiadomo, że oto nadszedł tak wyczekiwany okres urlopowy. Wyczekiwany oczy-

wiście przez tych, którzy mogą z niego skorzystać. Dla pozostających w pracy to idealny

czas, by nadrobić zaległości w wiedzy, w tym tej niezbędnej dla biznesowego rozwoju. Ten

numer mamy nadzieję Wam to ułatwi!

Page 4: e-PROFIT nr 6/2014

4 e-profit

S P I S T R E Ś C I

TEMAT Z OKŁADKI

14–17

Statystyka dla każdego

WYDARZENIA

10–13

Twitter wchodzi do Polski

Google inwestuje w Polsce

FELIETON

6–9

O zaufaniu słów kilka

Spis treści

Page 5: e-PROFIT nr 6/2014

5e-profit

S P I S T R E Ś C I

WARTO WIEDZIEĆ

18–20

Multiscreening – czyli to skomplikowane

22–23

Zrób dobre pierwsze wrażenie

w internecie

24–25

Zarządzanie gotówką pod lupą

26–29

ABC budowania marki startupu

BEZ KRAWATA

46–48

To co nas podnieca

Z NASZEJ PERSPEKTYWY

40–42

Optymizm ponad wszystko

43–45

Nauka poprzez zabawę

MOBILE

30–32

Menu w smartfonie

33–34

Polska coraz bardziej mobilna

35–36

Portfel to przeżytek

37–39

Mobilny sklep: gadżet czy

konieczność?

Page 6: e-PROFIT nr 6/2014

DZ I A Ł | A R T Y K U Ł

6 e-profit

O zaufaniu słów kilka

Marek Dornowski

Page 7: e-PROFIT nr 6/2014

DZ I A Ł | A R T Y K U Ł

7e-profit

Wirtualny biznes w coraz większym stopniu nabiera znamion tego, który znamy ze świata offline (jeśli coś takiego jeszcze w ogóle istnieje, bo zdania na ten temat są podzielone). Najlepszym przykładem jest zaufanie.

Page 8: e-PROFIT nr 6/2014
Page 9: e-PROFIT nr 6/2014

9e-profit

F E L I E TO N | O Z A U FA N I U S ŁÓ W K I L K A

Dlaczego w pierwszych latach

rozwoju e-handlu wiele osób

było do niego nieprzekona-

nych i wolało przepłacać,

niż korzystać z wirtual-

nych sklepów? Tak tanio, to

niemożliwe, to jakieś oszu-

stwo! –Zetknęliście się kiedyś

z podobnymi tekstami? No

właśnie. Można było wówczas

tłumaczyć, że e-sklep to inne,

mniejsze koszty, że niższa cena

może wynikać ze skrócenia

łańcucha dostaw. Na próżno.

Ludzie płacili drożej, bo nie

ufali. Bali się, że zamówiony

towar nie dojdzie albo okaże

się felerny, a gdy będą chcieli

złożyć reklamację, to pojawi

się „błąd 404”. Z czasem to

zaufanie wzrosło. Ludzie przy-

zwyczaili się do e-zakupów.

Powstały specjalne serwisy

zawierające opinie o produk-

tach, firmach. Powstały różne

certyfikaty (Rzetelna Firma,

Firma Przyjazna Internautom).

Wszystko po to, by konsument

mógł zaufać i poczuć się bez-

piecznie.

Nawet dziś jednak, gdy wydaje

się rynek trochę już dojrzał,

kwestia zaufania może mieć

większe znaczenie niż cena

produktu. Co zatem zrobić,

by to zaufanie było jak naj-

większe? Wystarczy naprawdę

niewiele.

• Ludzie boją się wykorzy-

stania ich danych oso-

bowych w niewłaściwy

sposób. Czasem sami nie

potrafią określić, czego

tak naprawdę się boją.

Jeśli więc w jakikolwiek

sposób zbierasz te dane,

zapewnij klientów, że są

one bezpieczne i nie będą

nikomu przekazywane.

Klient niekoniecznie musi

znać ustawę o ochronie

danych, a ty nie zamierzasz

jej łamać, prawda? Powiedz

o tym swoim klientom. Poza

tym, zastanów się, czy

naprawdę potrzebujesz

wszystkich danych, które

zbierasz?

• Kolejna obawa związana

z internetem to anoni-

mowość. Firmy, które nie

podają swoich pełnych

danych, budzą niepewność.

Nie bój się podać adresu,

czy pokazać własnej twarzy.

Ludzie ufają ludziom, nie

formularzom.

• Content is king – i nie

chodzi tu teraz o kwe-

stie SEO. W jakiejkolwiek

branży nie działasz, jeśli

na Twojej stronie znaj-

dzie się content związany

z obszarem, w którym funk-

cjonujesz, automatycznie

przełoży się to na wzrost

zaufania do Ciebie.

• No i wreszcie cały proces

obsługi posprzedażnej. To

już jest mocno zróżnico-

wane w zależności od tego,

co sprzedajesz. Ale im

większą transparentność

zachowasz (np. możli-

wość sprawdzenia statusu

zamówienia), tym większe

zaufanie zyskasz.

Miarą zaufania na pewno są

opinie. Zbieraj je, proś o nie.

Pokaż, że Ci na nich zależy. Raz,

że to naprawdę wartościowy

materiał dla Ciebie, a dwa

klienci poczują, że jesteś zaan-

gażowany i można Ci zaufać.

To organiczna droga budo-

wania zaufania. Trudniejsza niż

wynajęcie „specjalisty”, który

będzie robił nam marketin-

gowy szum. Trudniejsza, ale za

to efektywniejsza.

Ludzie przyzwyczaili się do e-zakupów. Powstały specjalne serwisy zawierające opinie o produktach, firmach

Page 10: e-PROFIT nr 6/2014

DZ I A Ł | A R T Y K U Ł

10 e-profit

Twitter wchodzi na polski rynek reklamowy

Rozmawia Marek Dornowski

Page 11: e-PROFIT nr 6/2014

DZ I A Ł | A R T Y K U Ł

11e-profit

Przez długi czas mówiło się w Polsce „media spo-łecznościowe”, mając na myśli jedynie portal Marka Zuckerberga. Dziś nikt już nad Wisłą nie kwe-stionuje roli, jaką w mediach społecznościowych odgrywa Twitter. Owszem o mniejszym zasięgu niż Facebook, ale czy mniej skuteczny marketingowo? Niekoniecznie. Zresztą postanowiliśmy zadać to pytanie Rafałowi Janikowi z Agencji 140 media, która właśnie została oficjalnym partnerem Twittera w sprzedaży reklam na Polskę.

Page 12: e-PROFIT nr 6/2014

12 e-profit

W Y D A R Z E N I A

Rafał, jak to jest być part-

nerem jednego z największych

gigantów internetowych? Co

poczułeś, gdy oficjalnie przeczy-

tałeś: Very happy to introduce

@140media as our ad sales

partner in Poland. Welcome to

the Twitter family!?

Możesz nam w skrócie opowie-

dzieć, jak do tego doszło?

R.J: Cieszę się, że nasze

doświadczenie, wiedza i pasja

zostały zauważone przez Twit-

tera. Jak do tego doszło? Na

pewnym etapie rozpoznawania

przez przedstawicieli Twittera

polskiego rynku zostałem zapro-

szony do udziału w globalnych

procedurach, które obowiązują

wszystkich potencjalnych part-

nerów reklamowych Twittera.

Skupmy się teraz na przyszłości,

co konkretnie chcecie sprze-

dawać, innymi słowy: jakie pro-

dukty reklamowe ma Twitter?

R.J: Twitter oferuje markom

trzy formaty reklamowe:

- Tweety Promowane (Promoted

Tweets) – standardowe tweety,

jednak z dodatkową korzyścią

dotarcia do zarówno obecnych,

jak i potencjalnych śledzących,

którzy mogą być zainteresowani

danym profilem.

- Konta Promowane (Promoted

Accounts) – konta budujące

aktywną społeczność specja-

listów i influencerów, którą

można zaangażować na bieżąco.

- Trendy Promowane (Promoted

Trends) – aktualne, gorące

tematy na Twitterze. Ponieważ

są umieszczane w widocznym

miejscu obok osi czasu użyt-

kownika, docierają do szerokiej

publiczności.

Zapewne dysponujesz danymi

liczbowymi na temat Twittera

w Polsce. Zasięgowo do Face-

booka jeszcze daleko, ale grupa

docelowa bardzo interesująca.

Kogo dziś znajdziemy na Twit-

terze?

R.J: Globalna polityka informa-

cyjna Twittera nie pozwala mi

mówić o liczbach na poszcze-

gólnych rynkach, mogę jednak

zapewnić, że ta platforma

ma w Polsce ogromny poten-

cjał. Kogo dziś znajdziemy na

Twitterze? Wszystkich, którzy

doceniają otwartość i sze-

roką dostępność komunikacji

w czasie rzeczywistym charak-

teryzującą to medium.

Kto w Waszej strategii powinien

być najbardziej zainteresowany,

by w swoich działaniach komuni-

kacyjnych wykorzystać Twittera

również w sposób komercyjny?

R.J: Twitter jest odzwiercie-

dleniem zainteresowań swoich

użytkowników, dlatego jesteśmy

w stanie zaproponować markom

dotarcie do użytkowników

z dopasowanym kontentem.

Dzięki temu zdecydowanie

więcej osób wchodzi w inte-

rakcję z przekazem reklamowym

niż w przypadku np. reklamy

bannerowej. Angażowanie

użytkowników w czasie rzeczy-

wistym może wpływać na ich

rozmowy w sposób wspiera-

jący każdy rodzaj biznesu – od

finansów, przez motoryzację,

telekomunikację aż po podróże.

Wybacz, że nasza rozmowa

krąży ciągle wokół serwisu

Zuckerberga, ale porównania,

mimo że Facebook i Twitter to

zupełnie inne narzędzia, cisną się

na usta. Po ostatnich zmianach

zasięg organiczny na Face-

booku, mówiąc delikatnie, się

obniżył. Czy skoro Twitter ma

już swojego oficjalnego partnera

reklamowego w Polsce oznacza,

że wkrótce zasięg organiczny

naszych tweetów również

spadnie? Są takie obawy…

R.J: Nie chcę oceniać działań

Facebooka, każda firma pro-

wadzi własną politykę. Twitter

to otwarta i szeroko dostępna

platforma komunikacyjna.

Tweety publikowane są w kolej-

ności chronologicznej, co daje

pewność, że nasz tweet na

pewno pojawi się u każdego, kto

obserwuje markę lub inne konto,

bez względu na to czy tweet jest

promowany, czy nie.

Czy możesz powiedzieć, jakie

macie cele na ten pierwszy rok

współpracy?

R.J: Naszym celem jest umożli-

wienie polskim markom dostępu

do produktów reklamowych

Twittera i wsparcie ich na

każdym etapie współpracy,

a także edukowanie rynku, tak

aby Twitter pojawiał się w kon-

cepcjach kreatywnych jako stały

element kampanii reklamowych

online w Polsce.

Jak po tym czasie według

Ciebie będzie wyglądał Twitter

w Polsce?

R.J: Już w tej chwili widać

bardzo wiele przykładów

wykorzystania Twittera

w komunikacji. Bardzo dobrym

przykładem prowadzenia komu-

nikacji, z której sam korzystam,

Page 13: e-PROFIT nr 6/2014

13e-profit

W Y D A R Z E N I A

jest Autostrada Amber One

(@AmberOne_A1), która infor-

muje na Twitterze o wydarze-

niach na drodze – jest to dla

mnie idealne wykorzystanie

szybkości i otwartości komuni-

kacji na Twitterze. Za wieloma

świetnymi przykładami pójdą

kolejne marki, które rozumieją,

że w dzisiejszych czasach liczy

się komunikacja.

Rafał Janik @rafaljanik

właściciel i prezes 140

Media, członek Rady Fundacji

w Gdańskiej Fundacji

Przedsiębiorczości, właściciel

wydawnictwa Thinkmedia.

Rafał jest specjalistą ds.

rozwoju biznesu z wieloletnim

doświadczeniem na polskim

rynku internetowym. Kierował

projektami dla małych

i dużych firm, takich jak stat24,

e-commerce Era (T-Mobile)

czy Nokaut.pl. Stworzył kilka

udanych startupów. Jest

absolwentem Uniwersytetu

Warszawskiego i Wyższej

Szkoły Informatyki Stosowanej

i Zarządzania PAN

Google inwestuje w Polsce

Marek Dornowski

To była wizyta przez duże „W”.

Szef amerykańskiego giganta

Google – Eric Schmidt odwie-

dził Warszawę. Przy wizytach

osób takiego kalibru nie chodzi

zazwyczaj o cele turystyczne.

Nie inaczej było i tym razem.

Schmidt zapowiedział bowiem

otwarcie w przyszłym roku

w Warszawie centrum startu-

powego Google Campus.

O skali tego wydarzenia

świadczy fakt, że to trzeci (po

Londynie i Tel Awiwie) tego

typu ośrodek na świecie. Dziś

jest jeszcze sporo niewiado-

mych dotyczących operacyj-

nych kwestii jego funkcjono-

wania, ale bez wątpienia to

spore wyróżnienie i ważne

wydarzenie dla całej branży

startupowej w Polsce. Jeśli

wszystko pójdzie zgodnie

z planem, to w przyszłym roku

Warszawa stanie się jednym

z kluczowych miejsc na startu-

powej mapie Europy.

#

#

##

Page 14: e-PROFIT nr 6/2014

14 e-profit

Statystyka dla każdego

Rozmawia Marek Dornowski

Page 15: e-PROFIT nr 6/2014

15e-profit

Można nie lubić statystyki, ale trudno zaprzeczyć, że analiza danych to dziś jedna z kluczowych funkcji w e-marketingu. O możliwościach Google Analytics napisano już sporo. Postanowiliśmy zatem zapoznać się z narzędziem, które powstało nad Wisłą. W założeniu twórców skierowane jest do osób, które z jednej strony nie należą do miłośników statystyk, a z drugiej chcą mieć wiedzę o tym, co w ich biznesie piszczy. Naszym gościem jest dziś Artur Kurasiński – szef projektu Get Focused.

Page 16: e-PROFIT nr 6/2014

16 e-profit

T E M AT Z O K Ł A D K I | S TAT Y S T Y K A D L A K A Ż D EG O

Fokus nie jest skie-rowany do każdego, tylko do tych, którzy chcą dowiedzieć się szybko, sprawnie i zrozumiale, co się dzieje z jego biznesem czy stroną

Twój najnowszy projekt to kon-

kurencja do Google Analytics?

A.K: Fokus nie jest konkurencją

dla GA, ponieważ produkt od

Google’a jest świetnym i wspa-

niałym narzędziem w rękach

świadomego użytkownika.

Fokus jest narzędziem do

zebrania, analizy, ale przede

wszystkim do stworzenia wnio-

sków, co zmienić w naszym biz-

nesie, na stronie, na profilu na

Facebooku – tam, gdzie kończy

się GA, pojawia się Fokus.

Przyzwyczailiśmy się, że jeśli

Google się za coś zabiera, robi

to w sposób tak zaawanso-

wany, że bez dużych nakładów

finansowych trudno jest myśleć

o konkurowaniu. Zakładam, że

dość dobrze poruszasz się po

GA. W którym miejscu stwier-

dziłeś, że tu jest jeszcze miejsce

na produkt taki jak Fokus?

A.K: No właśnie, dlatego że

kiepsko się poruszałem (zresztą

jak 95% osób) w GA, odczu-

wałem potrzebę skorzystania

z takiego narzędzia, które

„zassie” część danych z GA, ale

również je dla mnie przeana-

lizuje i ładnie zwizualizuje.

Google robi dobre projekty,

ale jego targetem są wszyscy.

Fokus nie jest skierowany do

każdego, tylko do tych, którzy

chcą dowiedzieć się szybko,

sprawnie i zrozumiale, co się

dzieje z jego biznesem czy

stroną. Fokus nie jest narzę-

dziem dla specjalistów czy pozy-

cjonerów – jest narzędziem

dla tych, którzy w organizacji

mają pod sobą wiele projektów,

muszą szybko mieć dostęp do

raportów i poruszają się na

wielu płaszczyznach (social

media, SEO/SEM, WWW).

Uściślijmy to jak najprościej,

czym jest Fokus i jaką wartość

dodaną wnosi?

A.K: Zamiast korzystać z kilku

narzędzi, możesz błyskawicznie

(serio – konfiguracja zamuje może

60 sekund) wpiąć swoje dane

z Facebooka, Twittera, strony

WWW czy YouTube’a i przeana-

lizować, co się tam dzieje – nie

tylko pod kątem ruchu, lecz

także konkretnych wniosków.

Zrobiłeś fajny wpis na Face-

booku? Powiemy Ci, jak on

konwertuje na Twojego bloga.

Serwer Ci padł? Spokojnie

– Fokus to wykryje i wyśle

notyfikacje. Ktoś mówi o Tobie

i Twojej marce w sieci? Zmo-

nitorujemy to i przekażemy

Ci wnioski, co robić, żeby

zwiększyć liczbę pozytywnych

komentarzy.

Czyli grupę docelową stanowić

będzie ta część rynku, dla której

GA jest zbyt zaawansowany,

i która analizę GA kończy na

wykresie wzrostu lub spadku

UU?

A.K: W dużej mierze tak.

Fokus jest bardzo prostym

narzędziem dla użytkownika

końcowego. Zaprojektowaliśmy

go tak, że nie wygląda jak kokpit

statku kosmicznego, ale to miłe

dla oka i użyteczne narzędzie.

Ku jakiemu modelowi bizneso-

wemu się skłaniacie?

A.K: Abonament miesięczny

oraz custom wdrożenia. Będzie

też dostępny raport na żądanie,

ponieważ mamy już bardzo

dużą ilość informacji i możemy

je analizować.

Prowadziliście już testy wersji

Beta, jakieś wnioski co do

zmian?

A.K: Dziś testuje nas około

4 tys. użytkowników – wnio-

sków jest kilka, ale przede

wszystkim widzimy, że narzę-

dzie podoba się, jest wykorzy-

stywane i spora grupa użytkow-

ników działa już z nim bardzo

dobrze.

Kiedy możemy spodziewać się

rynkowego debiutu Fokusa?

Już wystartowaliśmy – co

prawda po cichu, ale Fokus

oficjalnie zaczął działać w wersji

płatnej 13 czerwca (w piątek!).

Czego dziś można Wam najbar-

dziej życzyć?

A.K: Mądrych decyzji:)

Page 17: e-PROFIT nr 6/2014
Page 18: e-PROFIT nr 6/2014

DZ I A Ł | A R T Y K U Ł

18 e-profit

Multiscreening – czyli to trochę skomplikowane

Marek Dornowski, www.firmy.net

Page 19: e-PROFIT nr 6/2014

DZ I A Ł | A R T Y K U Ł

19e-profit

Przeglądając różne dane na temat korzystania z urządzeń mobilnych, marketer może łatwo wpaść w pułapkę, którą określiłbym jako narrow minded strategy, czyli mówiąc krótko ograniczenie lub skupienie się na konkretnym kanale komunikacji. Wielokrotnie podkreślamy: musisz być mobile, i to prawda. Tym razem jednak chciałbym przestrzec przed zachłyśnięciem się tym kanałem. Mobile nie jest ostateczny i samowystarczalny. Najczęściej to nie stacja docelowa, ale początek podróży. Ale po kolei.

Page 20: e-PROFIT nr 6/2014

20 e-profit

WA R TO W I E DZ I EĆ | M U LT I S C R E E N I N G – C Z Y L I TO T R O C H Ę S KO M P L I KO WA N E

The New Multi-screen World:

Understanding Cross-Plat-

form Consumer Behavior – to

nazwa raportu opublikowa-

nego już jakiś czas temu przez

Google. Jego lektura rzuca

inne spojrzenie na to, w jaki

sposób powinniśmy myśleć

o mierzeniu konwersji. Oka-

zuje się bowiem, że 90% z nas

korzysta z różnych urządzeń,

by zrealizować jeden cel. Tym

celem może być wyszukanie

informacji, ale równie dobrze

może być to zakup danego

produktu lub usługi.

Pośród liczb

Średnio każdego dnia spę-

dzamy 4,4 h naszego wolnego

czasu, patrząc się w ekran. No

właśnie tylko w ekran czego?

Kiedyś głównym umilaczem

(lub jak kto woli złodziejem)

czasu była telewizja. Dziś jest

to również nasz laptop, tablet

lub smartfon. Według danych

Google’a laptop średnio zago-

spodarowuje nam jedynie 24%

naszego czasu, podczas gdy

smartfon aż 38%. Co ciekawe

każde z urządzeń ma swoje

własne czynniki determi-

nujące nas do skorzystania

z niego. W przypadku laptopa

będzie to poszukiwanie

informacji (40%) oraz chęć

„bycia na bieżąco” (29%). Jeśli

chodzi o smartfony motywy

są zupełnie inne. To przede

wszystkim potrzeba komuni-

kacji (54%) i rozrywka (33%).

Do poszukiwania informacji

używamy zarówno laptopa, jak

i smartfona. W tym pierwszym

przypadku są to z góry zapla-

nowane poszukiwania (48%),

natomiast w drugim dominuje

spontaniczność (80%). Często

też wybór wykorzystywanego

przez nas urządzenia zależy

od tego, które jest w danej

chwili po prostu bliżej. Dzieje

się tak w 34% przypadków.

Czy zdarzyło Ci się korzy-

stać ze smartfona podczas

oglądania telewizji? Tak jakby

kontakt z jednym ekranem nie

był wystarczający? Nie martw

się, według Google’a aż 77%

widzów robi dokładnie to

samo. Najczęściej oczywiście

drugim urządzeniem jest wła-

śnie smartfon. Bardzo często

zdarza się, że jest wykorzy-

stywany do tego, by szukać

szerszych informacji na temat

prezentowanych właśnie w TV

produktów.

Multitasking

Masz do sprzedania produkt,

który klient ma kupić pod

wpływem impulsu? Koniecznie

pomyśl o obecności w mobile.

Aż 81% zakupów robionych za

pośrednictwem smartfonów

to zakupy spontaniczne.

W przypadku towarów, któ-

rych zakup wymaga głębszego

przemyślenia możesz być

pewien, że proces decyzyjny

będzie „multiscreen”. Ale

nie martw się tym. Według

Google’a aż 67% z nas rozpo-

czyna proces zakupowy na

jednym urządzeniu a kończy

na innym. Przykładowo oglą-

damy produkt na smartfonie

pod wpływem impulsu, ale

zakupu dokonujemy, sie-

dząc spokojnie w domu przy

laptopie. To właśnie smartfon

jest najczęściej miejscem

„pierwszego kontaktu zaku-

powego” (65%), wyprzedzając

laptop (25%) i tablet (11%).

Najczęściej zaś nasza zaku-

powa ścieżka kończy się na

tablecie 61%.

No dobrze, wystarczy tych

liczb, bo można się w nich

już pogubić. Czas wyciągnąć

z tego wnioski.

Po pierwsze, zapomnij

o obecności tylko na jednym

urządzeniu. Przyjmij, że

Twój klient przed podjęciem

decyzji zakupowej skorzysta

z co najmniej dwóch różnych

ekranów, z czego przynajmniej

jeden to ekran urządzenia

mobilnego. Ważne jest nie

tylko to, by Cię tam zobaczył,

ale by Twój przekaz był mak-

symalnie spójny bez względu

na urządzenie.

Po drugie, weź pod uwagę

kontekst, w którym użyt-

kownik korzysta z danego

urządzenia i dostosuj do tego

swój przekaz marketingowy.

Po trzecie, pomimo faktu, że

telewizja nie jest już monopo-

listą w zagospodarowywaniu

naszego wolnego czasu, jej

wpływ jako katalizatora do

dalszych poszukiwań jest

ogromny. Mając na uwadze to,

że większość z nas podczas

oglądania telewizji korzysta

jednocześnie z innych urzą-

dzeń, upewnij się, że impuls

zakupowy stworzony przez

reklamę będzie mógł być

szybko zaspokojony online.

No i wreszcie rzecz, która do

tej pory stosowana jest często

jako kluczowy argument prze-

ciwko zwiększaniu budżetów

reklamowych na kampanie

mobile. „Nasze dane mówią,

że kanał mobile nie sprzedaje,

notujemy znacznie więcej

zamówień za pośrednictwem

tradycyjnej strony WWW”.

Być może tak, a być może

userzy po prostu przechodzą

swoją wydeptaną ścieżkę od

smartfona do laptopa? Jeśli

tak jest (a w wielu przypad-

kach jest), to warto pamiętać,

że ten „nieefektywny” ruch

mobile może stanowić najbar-

dziej niedocenianą podstawę

naszego sukcesu.

Przyjmij, że Twój klient przed pod-jęciem decyzji za-kupowej skorzysta z co najmniej dwóch różnych ekranów, z czego przynajmniej jeden to ekran urzą-dzenia mobilnego

Page 21: e-PROFIT nr 6/2014

WA R TO W I E DZ I EĆ | J A K S F I N A N S O WA Ć S W ÓJ P O M Y S Ł N A B I Z N E S ?

Page 22: e-PROFIT nr 6/2014

22 e-profit

WA R TO W I E DZ I EĆ | Z R Ó B D O B R E P I E R W S Z E W R A Ż E N I E W I N T E R N EC I E

Zanim jednak napiszę o tym, jak

dobre treści wpływają na SEO,

warto zdefiniować, czym one

w ogóle są.

W największym skrócie dobre

treści to takie, które niosą jakąś

wartość dla użytkownika. Ich

celem nie jest linkowanie, ale

rozwiązanie problemu czytel-

nika. Nieważne, czy jest to treść

na blogu, stronie firmowej, czy

zamówiony artykuł w portalu

internetowym. Ponadto dobra

treść powinna być:

• unikalna: czyli napisana

treść pojawia się raz w jednym

miejscu;

• naturalna: pisana tak, aby

przeciętny użytkownik zro-

zumiał, co autor miał na myśli.

Dobra treść nie może być

zbitkiem niezrozumiałych fraz,

których celem jest jedynie prze-

kazanie mocy;

• angażująca: im więcej inte-

rakcji, udostępnień, tym lepiej;

Jeśli treść jest dobra, „sama”

się rozniesie w internecie, dając

kolejne linki, ale także budując

dla firmy zasięg i wizerunek;

• posiadająca linki: mimo

wszystko odnośniki w treści

muszą być;

• pochodząca z dobrego źródła:

czyli umieszczona w „dobrym”

miejscu przez autora, który wg

algorytmów Google posiada

sprawdzoną „reputację” i jego

wpisy Google uznaje za warto-

ściowe.

Dlaczego to ważne?

Według ekspertów SEO dobre

treści mają też coraz większe

znaczenie w kontekście wyników

wyszukiwania. Algorytmy

Google zmierzają w kierunku

jakości i poleceń, dlatego „stare

metody” pozycjonowania można

schować do szuflady. Coraz czę-

ściej słyszy się głosy, że obecnie

lepiej jest mieć kilka wartościo-

wych linków niż kilkaset „śmie-

ciowych”.

Dlatego SEO, jakie znamy, nie

tyle umiera, ile się zmienia. Pozy-

cjonowanie coraz bardziej przy-

pomina działania marketingowe,

a pozycjonerzy i agencje SEO

bardziej dbają o profil linków

i ich jakość, niż o ilość i „dopa-

lanie strony” poprzez niskiej

jakości zalpecza. Pochodną

takich działań jest oczywiście

konieczność posiadania dobrego

contentu, którym „karmić”

będziemy internet.

Przynajmniej od roku widać, że

marketing treści zaczyna być

coraz silniej powiązywany z SEO.

Pozycjonowanie mocniej stawia

na elementy jakościowe aniżeli

ilościowe. Warto zauważyć też,

że w ofertach pozycjonerów

na pierwszym miejscu prawie

zawsze pojawia się optymali-

zacja strony. Ten zabieg to nic

innego, jak poprawienie jej do

standardów wyszukiwarek pod

kątem jakości, aby szybciej się

ładowała, obrazki były odpo-

wiednio podpisane, i tak dalej…

Mówienie jednak, że content

marketing to nowe SEO jest

w tej chwili nadużyciem.

Content, to też wideo

Słowo pisane nie ma monopolu

na content marketing. Za wszel-

kiej maści treść uznać można

również zdjęcia, infografiki czy

filmy. O tych ostatnich mówi się,

że w kontekście pozycjonowania

mają szczególne znaczenie.

Dane Gemiusa mówią też, że 8

na 10 internautów w polskim

internecie ogląda materiały

wideo. Firmy i agencje, mając

takie dane, swoimi działaniami

spowodowały, że na filmy wideo

nastała w sieci moda. I choć

w przypadku filmu „precla” (czyli

treści niemającej żadnej war-

tości użytkowej) zrobić się raczej

nie da, to wideo – aby przynieść

firmie rozgłos i sławę w dobrym

tego słowa znaczeniu – powinno

być naprawdę dobre. Smutny

autobus być może w kontekście

Zrób dobre pierwsze wrażenie w internecie

Czasy tradycyjnego SEO opartego na dużej liczbie linków odeszły

bezpowrotnie w przeszłość. To już było, minęło i raczej nie wróci.

Dziś Google stawia na jakość. Dobre treści, polecenia znajomych, tyl-

ko wartościowe linki – to klucz do sukcesu w wynikach wyszukiwania.

Marcin Osiak, www.marcinosiak.pl

Page 23: e-PROFIT nr 6/2014

23

WA R TO W I E DZ I EĆ | Z R Ó B D O B R E P I E R W S Z E W R A Ż E N I E W I N T E R N EC I E

SEO pomoże, ale wizerunkowo

MSW wyjdzie na nim raczej

słabo… https://www.youtube.

com/watch?v=LP5WB6OXv1g

A co z poleceniami?

Geolokalizacja, sieć znajomych

w mediach społecznościowych,

ich rekomendacje – to wszystko

ma coraz większy wpływ na

wyniki wyszukiwania. Oczywi-

stością dziś jest, że zalogowany

w wyszukiwarce użytkownik,

który posiada już jakąś historię

i znajduje się w danej lokali-

zacji, zobaczy inne wyniki, niż

użytkownik zadający to samo

pytanie w innym mieście, czy

użytkownik niezalogowany lub

wyszukujący czegoś w trybie

incognito.

Społeczności też nie wolno

lekceważyć. Warto dbać

o internautów i umiejętnie z nimi

się komunikować, ponieważ

błąd może być potem bardzo

kosztowny. Za przykład niech

posłuży platforma NC+. Od

„afery” minęło już bardzo dużo

czasu, a dziś, wpisując w Google

frazę „nc+”, wciąż na pierwszej

stronie widzimy link do „anty

nc+”… Dobrego PR-u to firmie na

pewno nie robi…

Podsumowując

Pierwsze wrażenie o firmie

coraz częściej potencjalny klient

wyrabia sobie na podstawie

tego, co znajdzie w sieci, a kon-

kretnie w wyszukiwarce na liście

wyników. I jeśli na kluczowe dla

firmy frazy pojawiają się treści,

których być tam nie powinno,

firma tylko na tym traci.

Zły wizerunek w sieci sprawi też,

że handlowcy, których zadaniem

jest sprzedawać, będą mieli to

zadanie bardzo utrudnione. Albo

klienci nie będą chcieli z nimi

wcale rozmawiać, albo będą

musieli odbijać krytykę, co na

pewno nie zostanie bez wpływu

na realizację ich planów sprzeda-

żowych.

Dlatego warto mieć świa-

domość, że by wywrzeć jak

najlepsze pierwsze wrażenie na

kliencie, trzeba dbać o to równie

mocno w sieci, co w świecie

offline.

{ {

Page 24: e-PROFIT nr 6/2014

24 e-profit

WA R TO W I E DZ I EĆ | Z A R Z Ą DZ A N I E G OTÓ W K Ą P O D LU PĄ

Dojrzali przedsiębiorcy wiedzą,

co oznacza sprawne zarządzanie

gotówką w firmie, doskonale

wykorzystują wszelkie moż-

liwie odległe terminy płatności,

sprawnie operują przepływem

rozliczeń z kontrahentami, aby

nie wpaść w pułapkę zbyt wyso-

kich zobowiązań.

Sprawne zarządzanie prze-

pływami jest więc kluczowe

dla prawidłowego życia firmy.

Analitycy zarządzanie gotówką

żartobliwie nazywają „przecią-

ganiem kołdry” – gdy zbytnio

zakryjemy głowę, może nam

zabraknąć materiału na nogi. To,

w co zmarzniemy, jest kwestią

kompromisu.

Dobre praktyki

Dobrą praktyką menadżerską

jest stały monitoring przepływu

pieniądza w postaci bieżącej

informacji o zobowiązaniach

i należnościach oraz progno-

zowanie tych przepływów,

przynajmniej w okresie kilku

najbliższych miesięcy. Małej

firmie wystarczy dobrze przy-

gotowany arkusz kalkulacyjny.

Na przykład, by sprawdzić, kiedy

w wyniku określonej faktury

zakupowej powstanie możliwość

przeniesienia lub odzyskania

VAT i w którym momencie spró-

bować ponegocjować szybszą

płatność od kontrahenta, aby

to przeniesienie zniwelować.

W podanym wzorze łatwiej jest

zniwelować wartość VAT do

odzyskania lub przeniesienia

poprzez powstanie określonego

obowiązku płatności, niż fak-

tycznie go odzyskać, a zapłacić

kolejną wartość w późniejszym

okresie. Procedura odzyskania

VAT jest długa i praktycznie

zawsze związana z kontrolą

skarbową. Innym przykładem

może być kwestia płatności

podatku CIT, jeśli zanadto pro-

jektodawca rozpędzi się z ter-

minami płatności w umowach.

Czasem lepiej poczekać kilka dni

i „przeciągnąć kołdrę” płatności

powstałych w ten sposób zobo-

wiązań.

Czego może wymagać inwestor?

Inwestor w większości przy-

padków wymaga bardzo

podobnego podejścia tylko

w relacji do budżetu ustalonego

w ramach umowy inwestycyjnej.

Nie zależy mu na bezpośred-

niej kontroli projektodawcy,

a jedynie na sprawnej infor-

macji na temat wydatków

i przychodów, które dzieją

się w firmie. Regulacji takiej

dostarczają zazwyczaj zwykła

sprawozdawczość projekto-

dawcy w ujęciu budżetowym

(wydane tyle…, zarobione tyle…,

powinno być…, z tego wynika

przesunięcie…, takie zdarzenie

miało wpływ na to… itd.) oraz

okresowo sprawdzane dane

księgowo. Najczęściej od mniej-

szych podmiotów wymagane

jest kwartalne prognozowanie

pod postacią rachunku zysków

i strat, zestawienia bilansu.

W dużych podmiotach stoso-

wane są dodatkowo mecha-

nizmy rachunku przepływów

pieniężnych (popularnie zwane

CashFlowTM).

Zarządzanie gotówkąpod lupą

Grzegorz Sperczyński

Wiele przypadków relacji z inwestorem opiera się na bieżącej

kontroli finansowej, tak bardzo źle postrzeganej przez

projektodawców. Mnóstwo osób odbiera postawę inwestora

negatywnie – jako tego, który podda kontroli najmniejszy zakamarek

konta.

Page 25: e-PROFIT nr 6/2014

25e-profit

WA R TO W I E DZ I EĆ | Z A R Z Ą DZ A N I E G OTÓ W K Ą P O D LU PĄ

Co jest dla mnie dobre, a czego

się wystrzegać?

Zbyt nadgorliwe użycie narzędzi

w małej spółce może zamor-

dować biznes lub księgową

firmy. Jeśli liczba transakcji jest

niewielka (nie mylić z kwotami),

sprawdzają się małe narzędzia,

również zwykły arkusz kalku-

lacyjny skorelowany z posia-

danymi umowami, działaniami

handlowca, czy nawet samego

prezesa danej spółki lub wła-

ściciela biznesu. Nie ma złotej

zasady, jakich narzędzi używać

w danej chwili, ale istotne jest,

aby narzędzia te nie zajmowały

więcej niż 5–10% czasu poświę-

canego na właściwy biznes.

Przy dużych wolumenach

transakcji, przy spółkach, które

muszą konsolidować wyniki na

poziomie spółki giełdowej (bo

np. tego wymaga inwestor),

liczba narzędzi dramatycznie

wzrasta. Ale z drugiej strony,

życzę czytelnikom takiego suk-

cesu i takiego wolumenu działań,

który taki problem wygeneruje.

Na ratunek przychodzą wtedy

wyspecjalizowane podmioty

księgowe oferujące w pakie-

tach standardowy monitoring

finansów (zwany też controllin-

giem) oraz niezbędne dane ana-

lityczne, czasem nawet w czasie

rzeczywistym.

Zbierając myśli, czyli…

W ramach podsumowania,

porównam finanse w firmie do

budżetu domowego. Istotne

jest, kiedy ma nastąpić wypłata

(analogia rozliczenia z kontra-

hentem), jak uregulować bieżące

rachunki (analogia podatków),

jak zapewnić jedzenie (czyli jak

pokryć koszty operacyjne), jak

odłożyć na wakacje lub miesz-

kanie (analogia kosztów inwe-

stycyjnych). Jeśli te elementy nie

będą liczone na bieżąco, może

się okazać, że na któryś z tych

składników po prostu, zabraknie

pieniędzy.

Brak przyzwyczajenia do

oglądania każdej złotówki jest

gwoździem do trumny startupu.

Nie dajmy się jednak złapać

w pułapkę wykorzystania

wszystkich możliwych narzędzi.

Używając analogii rolniczej: nie

warto używać kombajnu do

źdźbła pszenicy.

Grzegorz Sperczyński

autor książki „Przygotowanie

do wyceny”. Startup okiem

praktyka traktującej o ukrytym

majątku w firmie. Twórca

inicjatywy rcpartners.org, która

służy tworzeniu relacji startupu

z funduszami. Członek rady

nadzorczej eFund SA, a także

współwłaściciel eFund SA

i pośrednio grupy kapitałowej,

w której jest m.in. fundusz

zalążkowy TechnoBoard.

W TechnoBoard do września

2013 był zaangażowany

w procesy preinkubacji.

Obecnie w TechnoBoard

sprawuje funkcję nadzorczą

z poziomu eFund SA. W trakcie

kariery zawodowej pomógł

operacyjnie przetworzyć

ponad 1500 pomysłów typu

startup.

Dobrą praktyką menadżerską jest stały monitoring przepływu pieniądza w postaci bieżącejinformacji o zobo-wiązaniachi należnościach oraz prognozowanietych przepływów,przynajmniej w okre-sie kilku najbliższych miesięcy

Page 26: e-PROFIT nr 6/2014

26 e-profit

WA R TO W I E DZ I EĆ | A B C B U D O WA N I A M A R K I S TA R T U P U

Cieszy nas, że jest, co obser-

wować i analizować. Startupowe

marki pojawiają się jak grzyby

po deszczu. Raz po raz polskie

startupy wytwarzają ze swoich

świeżych pomysłów wiele solid-

nych produktów i usług, którymi

starają się podbić świat.

Dobry produkt czy usługa to

jednak trochę za mało. Dziś nie

mniej ważne jest „opakowanie”.

W przypadku startupów dzia-

łających głównie w internecie

nie chodzi o kartonowe pudełko

– choć i one się pojawiają – ale

o wizerunek organizacji lub

marki. Ten natomiast tworzony

jest przy pomocy wielu narzędzi

i elementów. Sama marka to

szeroki koncept obejmujący

znacznie więcej aniżeli sferę

wizualną. Na początku skupmy

się jednak na niej, bo ma bardzo

duży wpływ na odbiór Twojej

marki. Przy okazji odpowiemy

na pytanie, co zrobić, aby

wizerunek marki był czytelny,

funkcjonalny, a przy tym atrak-

cyjny. Podpowiemy także, w jaki

sposób znaleźć projektanta

lub agencję, którzy sprostają

naszym wymaganiom i port-

felom.

Wyrazisty znak to podstawa

Dla wielu Kowalskich logo „duże

i na środek” jest synonimem

dobrego wizerunku marki. Duży

rozmiar logo natomiast utożsa-

miany jest z łatwością zapa-

miętania znaku. Otóż nic z tych

rzeczy. Logo przede wszystkim

powinno być proste i łatwe

do rekonstrukcji w umysłach

odbiorców. Prostota powinna

dotyczyć przede wszystkim

czytelności. Dlatego należy

unikać bogatych form i nadmiaru

rozwiązań graficznych. Jest to

o tyle ważne, że wiele startupów

posiada swoje strony w wersji

responsywnej, czyli skalowalnej.

Co za tym idzie – najlepiej, aby

logo było czytelne nawet na

najmniejszym ekranie smart-

fona. Dobrze także, by logo

mówiło o idei stojącej za marką,

produkcie lub było bogate

w symbolikę. Powinno ono także

pasować do charakteru orga-

nizacji, oddawać jej docelową

osobowość.

Jak w praktyce może wyglądać

takie logo? Spójrzmy na dobre

praktyki z własnego podwórka,

aby to zrozumieć. Logo Moiseum

jest trafnym przykładem, które

wpisuje się we wcześniejsze

reguły.

Moiseum to startup zajmujący

się unowocześnianiem i uatrak-

cyjnianiem ofert muzeów

i instytucji kultury. Charakter

marki idealnie został oddany

w logo, które łączy powagę

z nowoczesnością, pozostaje

przy tym czytelne i atrakcyjne.

Twórcy postawili na typogra-

ficzne rozwiązanie, skupiając się

w logotypie wyłącznie na liter-

nictwie. Dodatkowo zostało one

uatrakcyjnione poprzez płynne

połączenie ze sobą dwóch par

liter. Minimalistyczny i pozba-

wiony efektownych zdobień font

świetnie wpisuje się w obecne

trendy.

Wiele marek jest niechętna

znakom firmowym opartym

na liternictwie z obawy o brak

unikalności lub atrakcyjności.

Światowi giganci jak Google,

Ebay czy Yahoo są jednak przy-

kładami bardzo rozpoznawal-

nych marek, pomimo stosowania

logo zbudowanego wyłącznie

z liter. Są to namacalne, dobrze

znane przykłady, które powinny

rozwiewać wszelkie wątpliwości.

Cieszy więc, że wiele polskich

ABC budowania marki startupu

Od dłuższego czasu z zawodową ciekawością przyglądamy się star-

tupom. Na co dzień zajmujemy się brandingiem i projektowaniem,

zerkamy więc na branżę startupową pod kątem podejmowanych

działań w zakresie budowania marek.

Izabela Jackowska, Bartosz Kotowicz | www.studioengram.pl

Page 27: e-PROFIT nr 6/2014

27e-profit

WA R TO W I E DZ I EĆ | A B C B U D O WA N I A M A R K I S TA R T U P U

startupów kładzie szczególny

nacisk na tego typu znaki fir-

mowe. Marki takie jak Fanpoint

czy Ecologic.io są modelo-

wymi przykładami budowania

wizerunku w oparciu o proste

typograficzne logo. Powyższe

przykłady pokazują również, że

stosowanie wielkich lub małych

liter ma także duże znaczenie.

Stosowanie tzw. minuskuł, czyli

małych liter w nazwach jest

celowym rozwiązaniem, nada-

jącym marce bardziej innowacyj-

nego charakteru.

Zdecydowanie inne rozwiązanie

zostało zastosowane przez Esti-

mote. Ten startup z kolei oprócz

typografii użył w logo elementu

graficznego (tzw. sygnetu) przy-

pominającego produkt firmy.

Łączenie typografii z grafiką

jest jak najbardziej dobrym

i powszechnie stosowanym

rozwiązaniem. Jest jednak

jeden warunek: całość powinna

tworzyć spójną kompozycję

i odzwierciedlać tożsamość

firmy.

Gdy chcemy się rozczytać

Dobrze jest także zastanowić

się, w jaki sposób układamy tekst

na stronie naszego startupu. Dla

oka odbiorcy długie lub krótkie

linie mogą być rozpraszające

i męczące. Długie czytanie

zakłóca rytm, bo odbiorca

ma trudność ze znalezieniem

następnego wiersza. Wąska

długość linii tekstu jest akcepto-

walna tylko w przypadku krót-

kiego tekstu. Właściwe byłoby

podzielenie tekstu na partie

w taki sposób, aby prowadzić

naszego czytelnika po stronie

WWW bez męczenia jego

wzroku. Warto uzupełniać tekst

fotografiami, animacjami lub rysun-

kami. Odpowiednim przykładem

jest strona Confr.com, na której

nie znajdziemy długich bloków

tekstu ciągnących się w nieskoń-

czoność. Dzielenie informacji

i tekstów na mniejsze elementy,

dodatkowo uzupełnione przez

elementy infograficzne oraz

ikony, urozmaicają stronę. W dzi-

siejszych czasach koniecznością

są także webfonty, czyli fonty

odczytywane przez systemy

operacyjne. Jeden krój wykorzy-

stywany zarówno w materiałach

do druku, jak i na stronie inter-

netowej buduje spójny wize-

runek marki. Bez względu na

sposób interakcji z Twoją marką,

odbiorca będzie miał zawsze te

same odczucia. Sporą listę takich

darmowych krojów można

znaleźć na stronie Google Fonts.

Polecaną, zawierającą obszerny

wybór fontów, jest Typekit.com

lub Myfonts.com. Przy czym ten

drugi, oprócz krojów webowych,

zawiera duży wybór liternictwa

do standardowego użytku.

Warto pamiętać, że wiele

fontów kosztuje. Można jednak

poszukać darmowych roz-

wiązać, tanich fontów albo

poczekać na przeceny. Dzięki

temu możemy zainwestować

w dobry krój za małe pieniądze.

Siła koloru

Wybór palety kolorystycznej

ma gigantyczne znaczenie na

to, w jaki sposób odbiorcy będą

interpretować naszą markę.

Każda barwa ma swoje unikalne

znaczenie i bogatą symbolikę.

Ciepłe i jasne barwy wpływają

na nas pozytywnie, chłodne

zaś, kojarzą nam się z czymś

poważnym. Nie oznacza to, że

nie możemy stosować błękitów,

granatów czy wygaszonych

zieleni. Wszystko jest kwestią

dopasowania do usług i kon-

cepcji, jaką masz na markę. Przy-

kładem dobrego zastosowania

kolorów jest strona Estimote.

Wykorzystano w niej wiele barw

i ich odcieni, unikając jednocze-

śnie wrażenia chaosu. Użyte

kolory pomimo swojej różnorod-

ności wzajemnie się uzupełniają

i uatrakcyjniają projekt.

Należy także pamiętać o kolorze

białym, który może znaleźć

zastosowanie w różnego rodzaju

materiałach – od strony inter-

netowej po foldery produktowe.

Przykładowo naprzemienne

stosowanie kolorowych i białych

pasów uatrakcyjnia strony inter-

netowe oraz co ważne zwiększa

czytelność zawartości.

Istnieją darmowe strony oraz

aplikacje, które ułatwią współ-

pracę z grafikiem lub agencją

nad kolorystyką identyfikacji

wizualnej firmy. Warto im zaufać

i pozostawić decyzyjność w tej

sprawie. Nie zaszkodzi jednak

podrzucić swoje inspiracje. Na

przykład można to zrobić za

pomocą zdjęć, które oddają

oczekiwaną atmosferę i cha-

rakter Twojej marki. Colour

Thief (http://lokeshdhakar.com/

projects/color-thief/) generuje

paletę kolorów z fotografii,

którą wystarczy, że przecią-

gniesz na ekran. Paletę barwną

do samodzielnego stworzenia

proponuje aplikacja ColorRotate

(http://mobile.colorotate.org/),

Paletton.com lub powszechnie

znane Colourlovers. Możliwości

jest wiele, warto przetestować

kilka kompilacji barw, zanim

wybierzemy tę ostateczną.

Pamiętajmy jednak, aby przy

wyborze nie sugerować się

własnymi upodobaniami firmy.

Istotne jest dobranie palety

kolorów tak, aby odzwiercie-

dlało to, co robisz i do kogo

kierujesz swoją ofertę.

Dla wielu Kowalskich logo „duże i na śro-dek” jest synonimem dobrego wizerunku marki. Duży roz-miar logo natomiast utożsamiany jest z łatwością zapamię-tania znaku. Otóż nic z tych rzeczy. Logo przede wszystkim powinno być proste i łatwe do rekon-strukcji w umysłach odbiorców

Page 28: e-PROFIT nr 6/2014

28 e-profit

WA R TO W I E DZ I EĆ | A B C B U D O WA N I A M A R K I S TA R T U P U

Wiedzieć oczami

O swojej działalności, firmie czy

też produkcie i sposobach jego

działania opowiedzieć możesz nie

tylko tekstem – wykorzystaj ilu-

stracje bądź zdjęcia. Za przykład

może posłużyć ponownie strona

Confr, na której wykorzystane są

kolorowe ilustracje oraz czytelne

ikony. Za pomocą rysunków,

małych infografik i piktogramów

można szybko opowiedzieć

o skomplikowanych zagadnie-

niach. Dobrze jest zlecić zapro-

jektowanie takich ikon. Gdy nie

posiadamy funduszy, pozostaje

nam skorzystanie z darmowych

projektów, które można znaleźć

na wielu stronach udostępniają-

cych darmowe materiały. Warto

pamiętać, że nie zawsze jednak

jest to dobry wybór, ponieważ

wiele projektów jest zapisana

w nieedytowalnej formie, co

utrudnia powielanie ikon na róż-

nych nośnikach, np. do druku.

To, że głównie dzięki obrazom

poznajemy świat, wiemy nie

od dziś. Stosowanie fotografii

na stronach nadaje im auten-

tyczności. Wiemy, że mówimy

o czymś, co istnieje, o ludziach,

zdarzeniach, produktach. To

wszystko jest istotne, gdy

chcemy wizualnie zachwycić

naszych odbiorców. Zdjęcia

możemy pozyskiwać na wiele

sposobów. Popularne są banki

zdjęć tzw. stocki. Jest ich pełno,

najpopularniejsze, czyli Istock-

photo czy Fotolia mają bardzo

rozbudowaną ofertę. Nie pole-

camy ich ze względu na trudność

w znalezieniu zdjęć. Dobrze jest

korzystać z darmowych banków

zdjęć lub tych bardziej niszo-

wych. Darmowe zdjęcia w dobrej

jakości znajdziemy na stronach

Littlevisuals.co,

Gratisography.com albo

Splitshire.

Ile za to wszystko zapłacę?

Skoro wiemy już, jakie elementy

są istotne w projektowaniu dla

startupów, zapewne chcieli-

byśmy dowiedzieć się, czy nie

zbankrutujemy przy współ-

pracy ze studiami projektowymi.

Pomimo dostępności stron

oferujących darmowe elementy

graficzne, nie jesteśmy w stanie

sami zbudować spójnej identy-

fikacji wizualnej, jeśli nie mamy

w tym doświadczenia.

Istnieją różne generatory logo-

typów, choćby Logotypemaker.

com. Za pomocą kilku kliknięć

Page 29: e-PROFIT nr 6/2014

29e-profit

WA R TO W I E DZ I EĆ | A B C B U D O WA N I A M A R K I S TA R T U P U

samemu można stworzyć

swoje logo… za darmo. Ale już

na pierwszy rzut oka widać,

jak bardzo niedokładne są te

projekty. Sygnety i typografia

jest dobierana automatycznie,

więc nie mamy możliwości

zadbania o szczegóły. Drugim

tanim sposobem na stworzenie

elementów swojej identyfikacji

jest skorzystanie z platform kon-

kursowych. Corton.pl to strona,

na której firmy umieszczają

briefy do wglądu dla grafików

i czekają na ich propozycje np.

plakatu, strony czy reklamy. Gra-

ficy wysyłają na platformę swoje

propozycje, a firma wybiera

jeden zwycięski projekt. Budżet

zazwyczaj jest niski, a graficy

często idą na łatwiznę, kopiując

siebie nawzajem albo po prostu

plagiatują istniejące już pro-

jekty. Pamiętajmy, że idąc po linii

najmniejszego oporu, nigdy nie

otrzymamy idealnego projektu

dla naszej firmy. Dlatego zde-

cydowanie radzimy skorzystać

z usług doświadczonych projek-

tantów. Tylko jakich i gdzie ich

znaleźć?

Wybór: zatrudnić projektanta

lub zespół projektantów powi-

nien wyznaczać obecny status

naszej firmy. Jeżeli jesteśmy

startupem w początkowej fazie

rozwoju i mamy ograniczone

środki, warto skorzystać z usług

freelancerów. Pamiętajmy, że

nie oznacza to pracy za darmo.

Często zdarza się, że osoba

zlecająca projekt freelance-

rowi oczekuje niskiej stawki za

usługę albo w ogóle nie chce

zapłacić. Tak zwane „projekty

do portfolio” nie są dobrym roz-

wiązaniem, gdyż nikt nie zwykł

pracować za darmo, nawet

projektant. Zdarzają się jednak

na rynku oferty typu „logo za

10 zł”. Pamiętaj jednak, że logo

jest najważniejszym elementem

wizualnym firmy. Warto w niego

zainwestować, aby nie skoń-

czyć z niepoprawnym i mało

oryginalnym projektem, który

nieprzypadkowo już gdzieś

widzieliśmy. Takie masowe pro-

dukowanie nie jest projektowa-

niem z głową.

Przed wyborem projektanta

warto dokładnie sprawdzić jego

portfolio, aby zobaczyć, czy

projekty trafiają w założenia

naszej firmy. Style i umiejęt-

ności każdego z projektantów

mocno się różnią. Zatem, jeśli

chcemy mieć ładne odręczne

rysunki, wybierzmy osobę, która

ma zdolności manualne. Ci,

którzy mają dobre oko do two-

rzenia layoutów, pomogą nam

w zaaranżowaniu elementów

na naszej stronie. Najlepiej

byłoby jednak zdecydować się

na jednego wykonawcę w celu

uniknięcia bałaganu w naszej

identyfikacji.

Sporą bazą kreatywnych jest

Behance.com. Tu ludzie zaj-

mujący się kreacją wizualną

umieszczają swoje portfolio. Jest

to źródło warte polecania, z któ-

rego można pozyskać do współ-

pracy świetnych fachowców.

Wyższy level

Startupy posiadające większy

budżet mogą zwrócić się

o pomoc do agencji reklamo-

wych lub studia projektowego.

Często status doświadczonej

agencji może lepiej wpłynąć na

wizerunek naszej firmy. Agencja

mająca wieloletnie doświad-

czenie we współpracy z setkami

klientów będzie wiarygodnym

wykonawcą naszego projektu.

Nie umniejszając freelancerom,

studia oraz agencje oferują inny

model współpracy, bardziej

pogłębiony oraz gwarantują

duże bezpieczeństwo realizacji

projektu. Agencje zazwyczaj

poświęcają więcej czasu na

przeanalizowanie problemu,

ponieważ często pracują gru-

powo. Zawsze możemy też

liczyć na dodatkowe wskazówki

z zakresu szeroko pojętego

brandingu. Naturalnie jednak

wiąże się to z większymi kosz-

tami. Jeśli nie wiesz, gdzie szukać

dobrych studiów graficznych,

to godnym źródłem polecenia

jest strona Stowarzyszenia

Twórców Grafiki Użytkowej

(www.stgu.pl). Jest to organizacja

branżowa, skupiająca najlepsze

polskie studia projektowe

i freelancerów. Gwarantuje to

odpowiedni poziom realizacji

usług. Ze względu na prace nad

nowym serwisem, baza firm

członków jest na etapie uzupeł-

niania. Zawsze można jednak

pozyskać listę firm, kontaktując

się z biurem organizacji.

Wystarczy chcieć

Jak widzimy, narzędzi i ewen-

tualnych rozwiązań mamy pod

dostatkiem. To od nas zależy,

które z nich wybierzemy do

stworzenia języka wizualnego

naszej początkującej firmy.

Twórcy startupów powinni

z większą uwagą przyglądać się

designowi. Projektowanie gra-

ficzne to bowiem nie tylko ładne

obrazki, lecz także użyteczne

narzędzie w procesie sprzedaży.

Zdarzają się na rynku oferty typu „logo za 10 zł”. Pamiętaj jednak, że logo jest najważniejszym elementem wizualnym firmy. Warto w niego zainwestować, aby nie skończyć z niepoprawnym i mało oryginalnym projektem

Page 30: e-PROFIT nr 6/2014

30 e-profit

Menu w smartfonie

Rozmawia Marek Dornowski

Page 31: e-PROFIT nr 6/2014

31e-profit

W sieci powstało już wiele serwisów opisujących apli-kacje mobilne. Niektóre z nich czytane i pisane są dla pasjonatów i skupiają się wyłącznie na technicznych aspektach poszczególnych appek. Inne swoimi recen-zjami starają się wytyczać trendy, pokazując, które roz-wiązania mają szanse na sukces, a które skazane są na porażkę. Wychodzi to zresztą z różnym skutkiem.

Page 32: e-PROFIT nr 6/2014

32 e-profit

M O B I L E | M E N U W S M A R T F O N I E

My nie stawiamy tutaj sobie aż

tak ambitnych celów. Chcemy

po prostu podzielić się z Wami

wiedzą na temat tych aplikacji,

które zwróciły naszą uwagę nie

tyle designem czy super–

rozwiązaniami technicznymi (co

nie znaczy, że pokazywane apli-

kacje tego nie mają), ile przede

wszystkim swoją przydatnością

w codziennym życiu. Chcemy

też pokazać konkretnych ludzi

stojącymi za każdym projektem

i historię powstania wybra-

nych appek. Na pierwszy ogień

wzięliśmy aplikację WellServed.

Przetestowaliśmy ją podczas

tegorocznej edycji infoShare.

Kilka pytań zadaliśmy Maksymi-

lianowi Kuśmierkowi – jednemu

z jej twórców.

Dlaczego zdecydowaliście się

oprzeć swój pomysł na biznes

o aplikację mobilną?

M.K: W ostatnich latach

rekordy popularności biją

rozwiązania dedykowane

urządzeniom mobilnym: smart-

fonom i tabletom. Wynika to

z dostępności tych urządzeń

i powszechnego dostępu do

szybkiego, mobilnego inter-

netu. Technologia wywiera

coraz większy wpływ również

na branżę gastronomiczną,

w której chcieliśmy działać.

Dzięki rozwiązaniom chmu-

rowym, obniżającym próg wej-

ścia, wdrożenie innowacyjnych

rozwiązań technologicznych

jest proste i tanie, jak nigdy

dotąd. Można więc powiedzieć,

że kierowała nami obserwacja

rynku i zmiany na nim zacho-

dzące.

Czym jest aplikacja WellServed?

M.K: To nasz pierwszy, główny

produkt. Swoją premierę

miał na konferencji infoShare

w Gdańsku. Jest to rozwiązanie

do kontekstowego przetwa-

rzania zamówień. Wiemy, gdzie

znajduje się zamawiający i co

jest oferowane w tej lokalizacji.

Niezależnie czy jest to stolik

restauracyjny, pokój hotelowy,

miejsce w pociągu, czy leżak

przy basenie.

Skoro mówisz, że WellServed

jest pierwszy, to znaczy, że już

szykujecie coś nowego?

M.K: Zgadza się, drugi pro-

dukt, który zostanie udostęp-

niony w okresie wakacyjnym,

to WellServedToday

(www.WellServed.Today).

Jest to bezpłatne narzędzie

marketingowe dla restau-

racji. Użytkownicy będą mogli

odkryć dania dnia i sezonowe

promocje w swojej aktualnej

okolicy.

Dlaczego akurat gastronomia?

M.K: Branża gastronomiczna,

w ujęciu globalnym, to materia

dosyć oporna na nowinki

technologiczne. Widać jednak,

że w tej kwestii następują

przemiany. Obserwujemy coraz

więcej wdrożeń mobilnych

systemów płatności, nowocze-

snych programów lojalnościo-

wych czy systemów zamawiania

na dowóz. Duża liczba smart-

fonów i dostęp do internetu

sprawiły, że ten trend jest nie-

odwracalny.

Opowiedz, proszę, jaka jest war-

tość dodana dla mnie jako dla

użytkownika Waszej aplikacji?

Dla użytkownika to przede

wszystkim swoboda skła-

dania zamówień w dowolnym

momencie, bez konieczności

oczekiwania na obsługę. Roz-

szerzony opis i zdjęcia pozwa-

lają na lepsze zapoznanie się

z ofertą. Aplikacja ma wbudo-

wany pager do przywoływania

obsługi jednym przyciskiem.

Stały podgląd wysokości

rachunku gwarantuje komfort.

W wybranych lokalizacjach

umożliwiamy modyfikowanie

dań, zmianę dodatków czy

składników. Z kolei dla naszych

klientów (restauracji, hoteli)

to szansa na większą elastycz-

ność menu, czy też możliwość

przetestowania nowych dań

w ofercie, bez konieczności

przedruku karty. Liczymy też

na to, że nasz pomysł pozwoli

na zwiększenie rotacji stolików,

co przełoży się na zwiększone

przychody.

Jaki jest zatem model biznesowy?

M.K: Pobieramy miesięczną

opłatę w wysokości dwóch

średnich zamówień, które

zostały dokonane przez naszą

aplikację. Jeżeli tych zamó-

wień jest mniej niż 10 – usługa

jest bezpłatna. Przy marżach

gastronomicznych usługa

bilansuje się po około czte-

rech zamówieniach. Dzięki

temu modelowi jesteśmy

zorientowani na zwiększanie

wartości średniego rachunku.

Próg wejścia jest bardzo niski

– wystarczy tablet do odbioru

zamówień i dostęp do internetu.

Nie ma opłat aktywacyjnych.

Jak wygląda Wasz projekt od

strony technicznej?

M.K: Aplikacje do zamawiania

dedykowane gościom są przy-

gotowane na systemy Android

i iOS. Do końca roku powstanie

wersja na Windows Phone.

Panel do odbierania zamó-

wień dla obsługi dostępny jest

w przeglądarce, więc może być

obsługiwany przez komputer,

tablet czy telefon. Wkrótce

zaprezentujemy pierwsze inte-

gracje z systemami POS.

W ostatnich latach rekordy popularności biją rozwiązania dedykowane urządzeniom mobilnym: smartfonom i tabletom

Page 33: e-PROFIT nr 6/2014

33e-profit

M O B I L E | P O L S K A CO R A Z B A R DZ I E J M O B I L N A

Mobilny jak Polak

My Polacy nie odstajemy od

Europy jeśli chodzi o korzy-

stanie z internetu radiowego.

Według danych z 2012 r. Orga-

nizacji Współpracy Gospodar-

czej i Rozwoju (OECD) Polska

z nasyceniem 53,5% (na 100

mieszkańców) znajduje się

w pierwszej 15 krajów świata.

Także nasz sektor bankowy

dorównuje pod względem

technologicznym innym krajom

Europy. Wręcz należymy do

czołówki, wyprzedzając np.

Niemców i Norwegów. Polacy

też chętnie korzystają z udo-

stępnianych im przez banki

nowoczesnych rozwiązań.

Do oferty usług mobilnych

podchodzimy tak naturalnie,

jak do korzystania ze skrzynki

e-mailowej. Możliwości techno-

logiczne, wydające się jeszcze

niedawno nowatorskie, szybko

stają się zwykłą codziennością –

popularnym narzędziem wyko-

rzystywanym w pracy i życiu

prywatnym.

Technologie codzienne

Polacy na co dzień używają

urządzeń mobilnych. Przeglą-

dają prasę, wysyłają e-maile

w czasie podróży do pracy auto-

busem czy pociągiem. Poznają

ofertę sklepów i robią zakupy,

czekając w kawiarni na spóźnia-

jącą się przyjaciółkę. Czasem

wydaje się, że jesteśmy podłą-

czeni do sieci przez całą dobę,

nieustannie śledzimy pocztę

i portale społecznościowe

na ekranach smartfonów

i tabletów. Doceniamy też

możliwość łączenia się z każ-

dego miejsca i o każdej porze

ze swoim kontem bankowym.

Polska coraz bardziej mobilna

Ruch w sieciach mobilnych rośnie z roku na rok. Według najnow-

szego raportu Mobile Visual Networking Index firmy Cisco, w ciągu

najbliższych 5 lat wzrośnie aż jedenastokrotnie, a do 2017 r. połowa

operacji w sieci będzie dokonywana za pomocą sprzętu przenośnego.

Nic dziwnego, gdyż już dziś nowoczesna firma, chcąc się dynamicznie

rozwijać, musi mieć wygodny dostęp do swoich zasobów i narzędzi

biurowych, w każdym momencie i z dowolnego miejsca na świecie.

Grupa BMR

Czasem wydaje się, że jesteśmy podłączeni do sieci przez całą dobę, nieustannie śledzimy pocztę i portale społecznościowe na ekranach smartfonów i tabletów

Page 34: e-PROFIT nr 6/2014

34 e-profit

M O B I L E | P O L S K A CO R A Z B A R DZ I E J M O B I L N A

Każdy medal ma jednak dwie

strony. Wielu pracowników

przestało „wychodzić z pracy” –

są zobligowani przez szefów do

przeglądania poczty firmowej

po godzinach urzędowania.

Francuskie związki zawodowe,

wynegocjowały więc regu-

lację, dzięki której sprawdzanie

służbowej poczty w czasie

wolnym będzie zabronione.

My Polacy, wciąż nie czujemy

przesytu nowymi technologiami

i chętnie je wykorzystujemy

w pracy i w domu. Chcemy,

by oszczędzały nasz czas, pie-

niądze i energię. Liczba nowych

aplikacji do uruchomienia na

tablecie lub smartfonie, rośnie

z miesiąca na miesiąc. Wg badań

TNS Polska, z początku bieżą-

cego roku, 46% spośród nas

korzystało z aplikacji mobilnych,

a 64% wchodziło do internetu,

wykorzystując do tego swój

telefon.

Zamiast papieru – chmura

– Marzę o tym, by cały obieg

faktur i innych dokumentów

księgowych odbywał się w prosty

sposób. Wyobraźmy sobie, że

tankujemy benzynę i zamiast

podawania danych do faktury,

czekania na papierowy wydruk

i przekazywania go księgowej,

przykładamy telefon do czytnika,

a cały proces jest zautomaty-

zowany – faktura od razu trafia

do chmury i wszystkich odpo-

wiednich adresatów, łącznie

z urzędami i naszą księgowością

– mówi Adam Głos. Kierowana

przez niego firma Tax Care

już teraz daje swoim klientom

dostęp do ich dokumentów

z każdego miejsca na świecie.

– Dajemy klientom możliwość

magazynowania i przetwarzania

danych w tzw. „chmurze”. Razem

z Idea Bankiem przeprowadzi-

liśmy badanie opinii. Pytaliśmy

w nim m.in. o cloud computing.

36% ankietowanych uważa,

że przechowywanie danych

w chmurze jest bezpieczniejsze

od trzymania ich na komputerze

przedsiębiorcy, a ¾ sądzi, że takie

rozwiązanie zmniejszyłoby koszty

firmowe. Bardzo duże zaintere-

sowanie wzbudziła perspektywa

skorzystania z „chmury ban-

kowej” – dodaje Adam Głos.

Tymczasem polska księgowość

to nadal półki pełne przepeł-

nionych segregatorów, papier

i drukarka. W czasach, gdy

nawet książki czytamy na ekra-

nach urządzeń elektronicznych,

wydaje się to anachroniczne.

Jest szansa, że niedługo stanie

się prawdziwym przeżytkiem.

##

-%

@

#

-%

@

Page 35: e-PROFIT nr 6/2014

35e-profit

M O B I L E | P O R T F E L TO P R Z E Ż Y T E K

Jest Pan przedstawicielem

tej grupy osób, które wierzą

w szybki rozwój płatności mobil-

nych. Dlaczego?

D.M: Smartfony posiada już

ponad połowa Polaków i stały

się nieodłącznym elementem

codzienności. Wielu z nas nie

potrafi sobie wyobrazić funk-

cjonowania bez nich. Miłośnicy

fantastyki pamiętają książkę

Limes inferior Janusza A. Zajdla.

Polski autor opisał oryginalną

w skali światowej fantastyki

ideę Klucza, który jest zarazem

portfelem i dowodem tożsa-

mości zawierającym wszystkie

informacje potrzebne czło-

wiekowi do poruszania się

w rzeczywistości. Dzięki

różnorodnym aplikacjom

komórki zbliżają się dziś do tej

wizji. Zagospodarowały wiele

obszarów, których do niedawna

nawet nie braliśmy pod uwagę.

Na pierwszy plan w dalszym

ciągu wysuwają się zastoso-

wania rozrywkowe, ale coraz

częściej przeciętny Kowalski

zaczyna zdawać sobie sprawę,

że telefon może znacznie

więcej, np. stać się skuteczną

alternatywą dla wysłużonego

portfela. Co więcej, by kupić

towar i zapłacić za usługi nie

trzeba już udawać się do sklepu

czy siadać przed komputerem.

Coraz częściej wystarczy

sięgnąć do kieszeni po telefon.

Ten rewolucyjny trend, zmie-

niający zwyczaje zakupowe

konsumentów, nasilił się, kiedy

standardem stało się integro-

wanie aplikacji z kartami płatni-

czymi. Komórki przestały być

przedpłaconymi portmonet-

kami, które zniechęcały część

użytkowników do korzystania

z aplikacji.

Podstawową potrzebą, jaką

zaspokajają tego typu roz-

wiązania, jest spektakularne

uproszczenie codziennych

czynności i zaoszczędzenie

czasu. Przy obecnym tempie

życia staje się to ogromną war-

tością dla użytkowników. Dla-

tego jako najbardziej użyteczne

postrzegane jest obecnie

płacenie za usługi, które kojarzą

się z czymś powtarzalnym

i uciążliwym, co każdego dnia

zabiera cenny czas, np. płat-

ności w komunikacji miejskiej,

a także uciążliwa, szczególnie

przy złej pogodzie, proce-

dura płatności za parkowanie.

Płacąc telefonem, możemy

zrezygnować z poszukiwania

drobnych, stania w kolejkach,

szukania kiosków czy wracania

do samochodu tylko po to, żeby

przedłużyć postój. Wszystkie te

standardowe czynności można

wykonywać mimochodem, bez

Portfel to przeżytek

Gdyby kilka lat temu zadać ludziom pytanie: do czego służy telefon? –

większość odpowiedziałaby ze zdziwieniem: przecież oczywiste jest,

że do dzwonienia. Dziś odpowiedzi byłoby o wiele więcej. Coraz

częściej korzystamy z telefonu jak z mobilnego narzędzia do łączenia

się z siecią. Dla dużej grupy użytkowników jest narzędziem do prze-

glądania aplikacji i bycia w social mediach. No i wreszcie znalazłaby się

już grupa takich, którzy swój smartfon kojarzą głównie z płatnościa-

mi mobilnymi.

Rozmawia Marek Dornowski

Coraz częściej wystarczy sięgnąć do kieszeni po telefon. Ten rewolucyjny trend, zmieniający zwyczaje zakupowe konsumentów nasilił się, kiedy standardem stało się integrowanie aplikacji z kartami płatniczymi

Page 36: e-PROFIT nr 6/2014

36 e-profit

M O B I L E | P O R T F E L TO P R Z E Ż Y T E K

odrywania się od prawdziwie

ważnych spraw. Nadchodzące

lata przyniosą dalszy rozwój

płatności mobilnych, które

będą się pojawiały w kolejnych

obszarach życia.

Rozwój mobile jest pewny,

niepewne jest tylko jego tempo.

Tutaj sporą barierą może być

niska świadomość społeczna.

Wielu spośród użytkow-

ników płatności mobilnych

to osoby, które nie korzy-

stają aktywnie z bankowości,

zarówno internetowej, jak

i tradycyjnej. Pomimo rosnącej

świadomości i zaufania, jakim

darzone są nowe technologie,

w dalszym ciągu wyzwaniem

pozostaje bardzo niski poziom

ubankowienia społeczeństwa,

plasujący Polskę na ostatnich

miejscach w Europie. Szacuje

się, że konta w banku posiada

ok. 60% Polaków, ale w dużej

mierze są one wykorzysty-

wane jedynie do wypłacania

pieniędzy z kasy lub bankomatu

i płacenia nimi za tradycyjne

zakupy. Tutaj uwydatnia się

istotna, często pomijana, rola

aplikacji płatniczych, które

dzięki swojej dostępności i pro-

stocie działania stanowią dla

wielu osób pierwszy kontakt ze

światem m-commerce.

Czyli w Pana opinii płatności

mobilne mają szansę przebić się

ze względu na uniwersalność

zastosowania?

D.M: Tak. Dynamika rozwoju

usług mobilnych jest ogromna,

a kierunki rozwoju nie do końca

przewidywalne. Ewoluowały

będą także potrzeby użytkow-

ników, którzy nie będą skłonni

do instalowania wielu sys-

temów płatniczych w telefonie.

Finalnie wybiorą jedno lub dwa

rozwiązania, które zaofe-

rują niezawodność i wygodę

transakcji przy zachowaniu

jak najwyższej uniwersalności.

Podobnie wygląda to od strony

partnerów biznesowych, którzy

decydują się na współpracę

z systemem zapewniającym

skuteczny, bezpieczny i ela-

styczny kanał sprzedaży, bez

względu na oferowany produkt

czy usługę. W obu przypadkach

kluczową rolę odgrywa techno-

logia, której końcowym efektem

ma być prosty w obsłudze

interfejs, pozwalający nieza-

wodnie komunikować się za

pomocą telefonu z zaawanso-

wanymi systemami transak-

cyjnymi. Jeżeli klient podejmie

decyzję zakupową, zadaniem

aplikacji ma być jak największe

ułatwienie transakcji. W końcu

to sam zakup jest celem, a nie

płatność, która stanowi jedynie

środek do jego realizacji.

Jak wygląda rozwój usług sek-

tora płatności mobilnych z Pana

perspektywy?

D.M: Podczas gdy większość

z dostępnych rozwiązań wyszła

od płatności za parkingi czy

bilety, nasz system ma zupełnie

inne funkcjonalne DNA. Od

samego początku powstawał

z myślą, że będzie systemem

uniwersalnym, oferującym

platformę do płatności za

różne usługi. Dzięki temu

jest w pełni otwarty na nowe

trendy i potrzeby rynkowe, jak

chociażby realizowanie trans-

akcji w saldo karty płatniczej

czy zakupy w technologii NFC.

Pierwszą usługą dostępną

w aplikacji były przelewy

między użytkownikami, ale

systematycznie pojawiały się

kolejne: parkowanie, bilety do

kina z możliwością samodziel-

nego wyboru miejsc na sali,

wypłacanie gotówki z ban-

komatów czy płatności za

domowe rachunki. Taki model

biznesowy pozwala też na

o wiele bardziej zaawansowaną

współpracę z partnerami, two-

rzenie zupełnie nowych usług

i wkraczanie na kolejne obszary.

Przykładowo, Orlen udo-

stępnił swoim klientom unikalną

możliwość rozliczania opłat za

parkowanie razem z wydat-

kami paliwowymi. Pracownik

dokonuje płatności telefonem,

która jest następnie auto-

matycznie wliczana w koszty

firmy, co stanowi ogromne

ułatwienie dla działów księgo-

wości. Otwartość, która stoi

u podstaw modelu biznesowego

i technologicznego umożliwia

też swobodną integrację z ban-

kowością mobilną. Z takiego

rozwiązania skorzystał BZ

WBK, udostępniając swoim

klientom możliwość kupowania

biletów komunikacji miejskiej.

Nasza współpraca z Orange

Polska i Zarządem Infrastruk-

tury Komunalnej i Transportu

w Krakowie pokazuje natomiast

potencjał integracji SkyCash

ze wspomnianą wcześniej

technologią zbliżeniową, która

pozwala na jeszcze łatwiejszą

i wygodniejszą obsługę trans-

akcji. Pasażer dokonuje zakupu

dosłownie w kilka sekund,

zbliżając telefon do specjalnej,

umieszczonej w każdym pojeź-

dzie naklejki z tagiem NFC.

Czyli obszarów do rozwoju

płatności mobilnych jest jeszcze

sporo?

D.M: Zdecydowanie tak. Poten-

cjalnych obszarów rozwoju

płatności mobilnych jest wiele

i dostawcy aplikacji powinni być

na to gotowi. Budowanie firmy

zajmującej się płatnościami

mobilnymi to proces złożony

i długotrwały, wymagający

ogromnej elastyczności. Ważne

jest dostrzeganie niszy rynko-

wych, umiejętność wchodzenia

we współpracę z nowymi

partnerami i stałe powiększanie

masy użytkowników.

Dziękuję za rozmowę.

Dariusz Mazurkiewicz

dyrektor zarządzający

SkyCash Poland SA. W latach

2002–2006 zawodowo

związany z centralą Michelin

we Francji, gdzie pełnił funkcję

kontrolera zarządzania

Dyrekcji Linii Produktów

Specjalistycznych, a następnie

dyrektora Finansowego spółki

Societe d`Etudes et Applica-

tions Michelin. Po powrocie

do Polski dołączył do zespołu

portalu Interia (Grupa Bauer

Media), w którym objął sta-

nowisko wiceprezesa zarządu.

Sprawował też obowiązki

prezesa zarządu spółki Bauer

Weltbild Media. Od kilku lat

jest prezesem SkyCash, firmy

będącej liderem polskiego

rynku płatności mobilnych.

Posiada doświadczenie

w obszarze finansów przed-

siębiorstw, e-commerce oraz

direct marketingu.

Page 37: e-PROFIT nr 6/2014

37e-profit

M O B I L E | M O B I L N Y S K L E P : G A DŻ E T C Z Y KO N I EC Z N O Ś Ć ?

Czy warto inwestować w m-com-

merce?

Tylko 3% badanych Polaków

dokonało zakupów przy użyciu

telefonu komórkowego. Opie-

rając się na tych badaniach,

raczej nie powinniśmy budować

sklepów mobilnych. Czy należy

zatem od razu skreślić sklepy

mobilne i uznać za niepotrzebny

gadżet? Przyjrzyjmy się innym

danym, z których wynika, że

budowanie sklepów dla urzą-

dzeń mobilnych to już koniecz-

ność. To, co znalazłem, to show-

rooming przy użyciu telefonów

i coś, co kryje się pod skrótem

RMPO.

Showrooming to „zmora”

sklepów stacjonarnych, która

coraz częściej przenosi się na

mobile. Polega na porówny-

waniu przez klientów cen, opinii

i dostępności towaru, w tym

przypadku przy użyciu tele-

fonu komórkowego. Według

raportu Jestem.mobi około 30%

badanych Polaków przyznaje

się do showroomingu, z tego

coraz więcej właśnie przy użyciu

technologii mobilnych. Drugim

argumentem na tak, który moim

zdaniem przeważa, jest fakt, że

wiele osób podejmuje decyzję

zakupową (wybiera produkty,

przenosi je do koszyka) na

swoim telefonie, ale proces

samego zakupu finalizuje na

komputerze stacjonarnym.

Zjawisko to określa się skrótem

RMPO (Reserch Mobile Prunche

Online). Jest to spowodowane

nie do końca rozwiniętą techno-

logią płatności mobile oraz słabo

zaprojektowaną użytecznością

koszyka. Zasługi za konwersje

oraz przekonanie klienta do

zakupu w tym przypadku należą

się rozwiązaniom mobilnym,

przez to zjawisko trudno nam

zbadać, jaki jest tak naprawdę

odsetek decyzji podejmowanych

dzięki zastosowaniu tych tech-

nologii. Moim zdaniem badanie,

ile osób dokonuje zakupu przez

mobile, nie jest do końca wiary-

godne. Potrzeba danych, które

pokażą, ilu użytkowników korzy-

stających ze sklepów online

podejmuje decyzję zakupową

przez telefon. Nawet jeśli koniec

końców kupi produkt na swoim

laptopie.

Jak z mobile radzą sobie duże

firmy?

Z grupy 100 największych

sklepów internetowych tylko

25 sklepów jest przystosowana

do zakupów mobilnych. Wynik

jest dość niski, ale z dnia na

dzień rośnie. Dodatkowo moim

zdaniem tylko kilka z nich można

nazwać przystosowanymi, pozo-

Mobilny sklep: gadżet czy konieczność?

W kwietniowym numerze e-profit zwróciłem szczególną uwagę na słowa

Jakuba Oleszeka, który stanowczo ogłosił: nie ma Cię mobilnie – to nie

istniejesz!. Czy ze sklepami internetowymi jest tak samo jak z przyto-

czonym przez niego marketingiem i postrzeganiem marki? Przekonaj-

my się.

Jędrzej Przeździęk

Page 38: e-PROFIT nr 6/2014

38 e-profit

M O B I L E | M O B I L N Y S K L E P : G A DŻ E T C Z Y KO N I EC Z N O Ś Ć ?

stałe to tylko responsywne, źle

skonstruowane sklepy prze-

niesione na małą rozdzielczość.

Pozytywne są liczby pokazujące

duży potencjał:

• Grupa Allegro ostatnio

ogłosiła, że aż 40% ruchu

generowane jest z urzą-

dzeń mobilnych (ponad 2 mln

pobrań aplikacji),

• Nicisklep.pl poprawił swoją

konwersje o 26% po wprowa-

dzeniu aplikacji,

• Ceneo.pl miesięcznie 45 tys.

przejść z aplikacji do sklepów

internetowych,

• Pizzaportal.pl zaplanowało,

że w 2013 roku 10% ogółu

zamówień będzie pochodzić

z urządzeń mobilnych i udało

im się osiągnąć ten wskaźnik,

• Aplikacja Multikino –

65 tys. użytkowników,

którzy już dziś generują 9%

sprzedaży biletów online.

Więcej pozytywnych przy-

kładów można znaleźć

w raporcie Mobile Commerce

w Polsce 2013 przygotowanym

przez Jestem.mobi.

mSklep jak zacząć?

Wielu ludzi zaczynających prze-

nosić swoje sklepy na ekrany

telefonów popełnia podsta-

wowy błąd: przenosi je 1:1,

dopasowując rozdzielczość lub

tworząc aplikacje. Tymczasem

należy pamiętać, że inaczej

używa się komputera i telefonu,

a różnica nie tkwi tylko w roz-

dzielczości.

Korzystając ze smartfona np.

podczas jazdy tramwajem, mamy

zazwyczaj mniej czasu na czy-

tanie długich opisów produktów.

Tekst do sklepów mobilnych

powinien przypominać SMS-a:

idealny jest krótki, zwięzły

i mówiący tylko to, co konieczne.

Mniejszy ekran utrudnia też

nawigację po sklepie, więc

duże drzewa kategorii się nie

sprawdzają. Ułatwienie nawi-

gacji poprzez dodanie przycisku

przejścia z karty produktu do

następnego produktu powinno

pomóc, ale to nie wszystko.

Warto również dodać więcej

produktów na stronę główną

oraz odpowiednio przygotować

wyszukiwarkę (użytkownik

mobile wie, czego chce i tego

szuka, nie przegląda bezmyślnie

treści). Ostatnim elementem

– ale chyba najbardziej zanie-

dbanym – jest koszyk. Przygoto-

wując się do tego artykułu, pró-

bowałem kupić parę produktów

przy pomocy tabletu oraz

telefonu. Powiem wam szczerze:

nie jest to łatwe. Scrollowanie

długich formularzy, checkboxy,

które nie chciały się zaznaczać,

komunikaty o błędzie zasłania-

jące resztę ekranu – po prostu

masakra. Dodatkowo płat-

ności mobilne oferuje niewiele

banków, a systemy szybkiej płat-

ności działają dość topornie.

Co dalej z m-commerce?

W Polsce wartość sektora

m-commerce wycenia się na

około 1 mld zł, co w stosunku do

poprzedniego roku daje dwu-

krotny wzrost. W przyszłym

roku wartość może być jeszcze

wyższa ze względu na upo-

wszechniający się stały dostęp

do internetu. Dodatkowo coraz

więcej banków jest dostosowa-

nych do mPłatności, a systemy

szybkiej płatności dynamicznie

się rozwijają (PayPal pracuje już

na w pełni mobilnej wersji swo-

jego systemu).

Właścicielom sklepów, którzy

walczą o każdy promil swojej

konwersji, obniżają ceny tak, że

ich zysk jest znikomy, a także

tym, którzy uważają swój sklep

za idealny – polecam zainte-

resować się tym niezagospo-

darowanym jeszcze rynkiem

w Polsce.

Odpowiadając na pytanie posta-

wione w tytule artykułu: mobile

to jeszcze nie konieczność, ale

kierunek, w którym powinniśmy

zmierzać.

Page 39: e-PROFIT nr 6/2014

DODAJ DO KOSZYKA DO KOSZYKA

Page 40: e-PROFIT nr 6/2014

40 e-profit

Optymizm ponad wszystko

Anna Osińska

Page 41: e-PROFIT nr 6/2014

41e-profit

Po raz kolejny trójmiejscy przedsiębiorcy uczestniczyli w spotkaniu z cyklu Creative Morning, które łączy ze sobą networking (w bardzo nieformalnej atmosferze) z wiedzą i inspiracją ekspertów. Gościem ostatniego przed wakacjami Creative Morning był Borys Musielak. Startupowiec opowiadał o samotnych, zdesperowanych bankrutach, czyli… między innymi o samym sobie.

Page 42: e-PROFIT nr 6/2014

42 e-profit

Z N A S Z E J P E R S P E K T Y W Y | O P T Y M I Z M P O N A D W S Z Y S T KO

Wbrew pierwszemu wrażeniu

prezentacja założyciela Filma-

ster nie była pesymistyczna,

raczej zawierała w sobie dużo

praktycznych porad – głównie

jak uniknąć sytuacji z tematu

wystąpienia. A że droga

początkującego przedsię-

biorcy nie zawsze jest usłana

różami, to w końcu sama

prawda! Borys na podstawie

własnych doświadczeń opo-

wiedział o tym, że pomysł nie

jest najważniejszy – ważniejsi

są ludzie, którzy za ideą stoją,

podkreślił też wagę wytrwa-

łości w biznesie.

Czego jeszcze dowiedzieli się

uczestnicy? Tego, jak istotne

są nowe kontakty w roz-

wijaniu firmy. Warto więc

bywać na różnych spotka-

niach, bo networking znacznie

zwiększa szanse na sukces.

Zdanie to podziela kilkuset

przedsiębiorców, którzy co

miesiąc odwiedzają Starter,

żeby w nieformalnej atmos-

ferze, przy kawie, porozma-

wiać ze sobą i wymienić się

doświadczeniami. Statystyki

dla startupów są nieubłagane:

9 na 10 projektów kończy się

fiaskiem. By zwiększyć szanse

powodzenia, warto słuchać

rad bardziej doświadczonych

biznesowo osób i poznawać

kolejne.

Wyjdź więc z domu! Okazji

do networkingu nie brakuje

– w Starterze kolejny już po

wakacjach!

Relację z ostatniego spotkania

można przeczytać na:

http://blog.inkubatorstarter.

pl/samotny-zdesperowan-

y-bankrut-czyli-co-cie-cz-

eka-jak-zalozysz-startupa-

creative-morning-z-borysem-

musielakiem/

Partnerem spotkania był

Zakład Komunikacji Miejskiej

w Gdańsku

Page 43: e-PROFIT nr 6/2014

43e-profit

Z N A S Z E J P E R S P E K T Y W Y | N A U K A P O P R Z E Z Z A B AW Ę

Nauka poprzez zabawę

Przystępując do realizacji

swojego projektu, postawili-

ście sobie za cel zrewolucjo-

nizowanie podejścia do nauki.

Zazwyczaj przedsiębiorcy

stawiają sobie nieco przyziem-

niejsze cele. Skąd u Was pasja

do tego, by nie tylko zarabiać,

lecz także zmieniać świat?

M.T i M.M: Nad grą zaczę-

liśmy prace wraz z początkiem

firmy, czyli w lutym 2013 roku.

Doszliśmy do wniosku, że edu-

kacja w klasycznym wymiarze

przestaje być efektywna.

Wiele badań dowodzi, że

odpowiedni nastrój i zabawa

zwiększają przyswajalność

informacji, dlatego stosując

elementy grywalizacji, rów-

nież w nauce, otrzymuje się

najlepsze rezultaty. Dzieciaki

i tak spędzają wiele godzin

przed komputerem, a rodzice

i nauczyciele nie mają alter-

natywy, by zastąpić popu-

larne gry typu „bij-zabij”. Tak

wymyśliliśmy Professor Why™.

Jest to gra edukacyjna, która

łączy w sobie najważniejsze

aspekty popularnych gier: gra-

fikę 3D, zabawę, rywalizację

oraz możliwość dzielenia się

osiągniętymi umiejętnościami

ze znajomymi (gra połączona

jest z popularnymi portalami

społecznościowymi).

Gdy przypomnę sobie szkolne

lata, to przyznam się Wam bez

bicia, że lekcje chemii były dla

mnie drogą przez mękę. Zbiór

zadań, wzorki, wyliczenia. Nikt

wówczas nawet nie myślał, żeby

tworzyć wirtualne laboratorium.

M.T i M.M: Każdy z nas

pamięta to samo – nauki ścisłe

są trudne i właśnie z tego

powodu nielubiane przez mło-

dzież. Dlatego Professor Why

nie dość, że umożliwia prze-

prowadzenie eksperymentów,

których uczniowie przeważnie

nie mają szansy zobaczyć

w szkole, to zawiera elementy

grywalizacyjne, które w połą-

czeniu z technologią AR powo-

dują, że dzieci są realnie zainte-

resowane przedmiotem. Bawią

się, a przy tym uczą chemii.

Dlaczego akurat chemia? Czy

Wasz projekt ma się docelowo

na tym skupić, czy wyobrażacie

sobie podobną wersję swojej

gry, w którą równie zawzięcie

można by grać na fizyce czy

historii?

M.T i M.M: Oczywiście, już

mamy przygotowany zestaw

zadań i eksperymentów do

części fizycznej. Naszym celem

jest stworzenie społeczności

wokół Professora Why jako

Rozmawia Anna Osińska

Gdy mówimy o e-learningu wielu z nas kojarzy się to jedynie

z wykorzystaniem skrzynki e-mailowej jako elektronicznej formy

przesyłania materiałów szkoleniowych. W najlepszym razie mówimy

o testach, które można rozwiązywać online. Tymczasem e-learning

w praktyce już dawno wyszedł poza te wąskie ramy. Obecnie

dzięki połączeniu elementów augmented reality czy grywalizacji

można skonstruować narzędzia, które zamieniają nudną naukę

z papierowych podręczników w niezwykłą edukacyjną przygodę.

Gościmy dziś na naszych łamach twórców jednego z takich właśnie

rozwiązań – Marka Trojanowicza i Mateusza Marmołowskiego –

założycieli i pomysłodawców http://professor-why.pl/.

Page 44: e-PROFIT nr 6/2014

44 e-profit

Z N A S Z E J P E R S P E K T Y W Y | N A U K A P O P R Z E Z Z A B AW Ę

przewodnika i pomocnika

w nauce. Technologia AR daje

naprawdę spore możliwości

zobrazowania rzeczywistości.

Myślimy również o biologii

i matematyce. Teraz przede

wszystkim chcemy skupić się

na rozwoju produktu do nauki

chemii i stworzyć wersję na

urządzenia mobilne, także

konsole.

Przejdźmy do szczegółów. Na

czym polega gra http://profes-

sor-why.pl/ w praktyce, do kogo

jest kierowana?

M.T i M.M: Rozszerzona rze-

czywistość, a na niej bazuje gra,

to technologia, która pozwala

łączyć świat rzeczywisty

z cyfrowym. W Professor Why

gracze są w stanie przeprowa-

dzić wiele doświadczeń, w cał-

kowicie bezpieczny sposób

w wirtualnym laboratorium na

swoim biurku. W trakcie gry

posługują się tzw. edu-kar-

tami, zawierającymi znaczniki.

Program przetwarza obraz

z kamery internetowej i dodaje

do niego, na ekranie kompu-

tera, niezbędne do przeprowa-

dzenia doświadczenia odczyn-

niki i sprzęty laboratoryjne

w technologii 3D.

Grę kierujemy do dzieci

w wieku 10 – 15 lat oraz ich

rodziców, stwarzając tym

samym alternatywę dla gier

typu „bij-zabij”. Nauczyciele

i edukatorzy to kolejna grupa

odbiorców naszego produktu,

który pozwala im w innowa-

cyjny sposób uzupełnić lekcje

i zrealizować poszczególne

punkty podstawy progra-

mowej. Najlepsze jest jednak

to, że gra okazuje się rów-

nież interesująca dla dzieci

poniżej 10 lat. Jedyny warunek

pozwalający na samodzielną

grę i naukę to umiejętność czy-

tania ze zrozumieniem. Prze-

prowadzaliśmy testy w szko-

łach. Gimnazjaliści, którzy na

ogół nie rwą się do nauki, byli

w grę bardzo zaangażowani.

Jestem bardzo ciekawa, jak

przebiegała Wasza rozmowa,

gdy omawialiście kwestię

modelu biznesowego. Wbrew

pozorom nie jest taki prosty.

Przecież trudno sobie wyobrazić,

by gimnazjaliści chcieli

wydawać własne pieniądze na

wirtualne laboratoria.

M.T i M.M: Faktycznie, model

nie jest prosty, bo to rodzice

są głównymi decydentami

zakupu, a użytkownikami są

dzieci. Stąd nasz marketing

w dużej mierze skupia się na

eventach, takich jak imprezy

naukowe, w których uczest-

niczą całe rodziny. Rodzice,

widząc fascynację dzieci,

wykazują większą motywację

do zakupu. Dodatkowo sama

rozszerzona rzeczywistość

nie jest popularna i niejed-

nokrotnie, dopóki ktoś nie

wypróbuje naszej gry, nie

rozumie, o co tak naprawdę

w niej chodzi, jak działa.

Zdajemy sobie z tego sprawę

i tak układamy naszą politykę

działań, by pokonywać róż-

nego rodzaju przeszkody.

Jak zamierzacie promować swój

projekt?

M.T i M.M: Na razie mówmy

o rynku polskim. Nasza pro-

mocja głównie skierowana

jest do kanału online – czyli

promocja w Google, na Face-

booku – a także wszelkie

blogi tematyczne, wortale

kierowane do naszej grupy

docelowej. Dodatkowo orga-

nizujemy i czynnie udzielamy

się we wszelkich festynach,

pokazach, w których możemy

zademonstrować możliwości

naszego Profesora;-)

Nie boicie się, że polski system

edukacyjny nie jest jeszcze

gotowy na rozwiązania takie jak

Wasze?

M.T i M.M: Faktycznie,

polskim szkołom brakuje

praktycznego wykorzystania

wiedzy i nowoczesności

w podejściu do nauczania.

W placówkach są tablice mul-

timedialne, które dają szerokie

możliwości, ale brak tak pod-

stawowych rzeczy jak specjali-

styczny sprzęt i odczynniki. To

powoduje, że chemia staje się

bardzo teoretycznym przed-

miotem, a powinna być prak-

tyczno–eksperymentalnym.

Nauczyciele czują jednak ten

dysonans i poszukują alter-

natyw. W nich upatrujemy

odbiorców naszych rozwiązań.

Zwyciężyliście w polskim etapie

międzynarodowego konkursu

Creative Business Cup oraz

konkursie na najlepszy startup

w ramach konferencji infoShare.

Czy to coś zmieniło w Waszym

podejściu do tego, co robicie?

M.T i M.M: Przede wszystkim

jest to dla nas wielki zaszczyt

i radość. Wygrane i pozytywny

feedback, który towarzyszył

konkursom, są dla nas sporym

Nauczyciele i edu-katorzy to kolejna grupa odbiorców naszego produktu, który pozwala im w innowacyjny spo-sób uzupełnić lekcje i zrealizować poszcze-gólne punkty podsta-wy programowej

Page 45: e-PROFIT nr 6/2014

45e-profit

Z N A S Z E J P E R S P E K T Y W Y | N A U K A P O P R Z E Z Z A B AW Ę

zastrzykiem energii i pomy-

słów. Działamy intensywnie

i niebawem wiele nowych roz-

wiązań wejdzie w życie :)

Można by powiedzieć o Waszej

firmie, że to zdolny i obiecujący

talent. Gdzie widzicie ten Wasz

talent za rok, dwa?

M.T i M.M: Polska nie jest

naszym docelowym rynkiem,

celujemy zwłaszcza w dystry-

butorów i wydawców angiel-

skojęzycznych. Z końcem

roku zamierzamy zaatakować

rynki europejskie, na pierwszy

ogień idzie Wielka Brytania,

w związku z tym już opraco-

wujemy angielską wersję gry.

Znaczące w całym procesie

będzie pozyskanie inwestora,

który pomoże nam w realizacji

powyższych planów. W przy-

szłym roku wydamy również

część do nauki fizyki. Z czasem

planujemy dystrybucję

w Stanach Zjednoczonych,

m.in. zaprezentowanie

naszego pomysłu i zebranie

funduszy na Kickstarterze,

a także wejście na rynek

australijski i azjatycki, gdzie

obecnie prowadzimy rozmowy

i poszukujemy partnerów biz-

nesowych.

Powodzenia i dziękuję za

rozmowę.

CH

CH

CH

CH

CH

Page 46: e-PROFIT nr 6/2014

To co nas podnieca

Marek Dornowski

Page 47: e-PROFIT nr 6/2014

Nie samą pracą żyje człowiek, a okres wakacyjny

to najlepszy czas, by sobie o tym przypomnieć.

Przedstawiamy kilka pomysłów, by w te wakacje

zrobić coś bardziej szalonego i podnoszącego poziom

adrenaliny niż zbudowanie zamku na piasku czy

spacer po Gubałówce.

Page 48: e-PROFIT nr 6/2014

48 e-profit

B E Z K R AWATA | TO CO N A S P O D N I EC A

Zobacz świat z perspektywy

Kto choć raz leciał samolotem

ten wie, co to za uczucie, gdy

z atmosfery zabiegania na

lotnisku i mniej lub bardziej

nieudolnych prób pakowania

bagażu ręcznego do schowków

nagle wzbijamy się ponad

chmury. Świetne, ale jest

jeszcze bardziej emocjonująco,

gdy mamy świadomość, że za

moment drzwi w samolocie

się otworzą i będziemy musieli

z niego wyskoczyć. Skoki

ze spadochronem to hobby

coraz większej liczby Polaków

i (przynajmniej statystycznie)

jest to zdecydowanie bez-

pieczniejsza forma rozrywki

niż… jazda samochodem. Jeśli

jednak nie zamierzacie robić

specjalistycznych kursów, by

skakać samemu, zawsze można

spróbować skoku w tandemie

z profesjonalnym skoczkiem.

Wówczas jedyne co Wam pozo-

staje, to zapanować nad ner-

wami i… podziwiać. Taki skok to

wydatek około 600 zł, a miejsc,

w których możecie skakać jest

naprawdę sporo.

Twój własny Paryż – Dakar

Marzyłeś/łaś, by kiedyś

wystartować w rajdzie samo-

chodowym po pustyniach

Ameryki Południowej? Okej,

nie każdemu jest dane, by móc

startować w tym najbardziej

prestiżowym rajdzie samocho-

dowym świata. Ale dlaczego

nie zrobić sobie przejażdżki

wypożyczonym off – roadem,

po leśnych odstępach naszego

kraju? Przykładowo, w oko-

licach Kazimierza Dolnego

jednodniowa wyprawa wypo-

życzoną terenówką po dzikich

zakątkach Kazimierskiego

Parku Krajobrazowego to koszt

300 zł od osoby.

Morze z innej perspektywy

Siedząc na plaży, można się

zżymać na zapaleńców, którzy

na skuterze wodnym przeci-

nają fale i… trochę hałasują. To

fakt, skutery wodne potrafią

zdenerwować każdego, kto

marzy jedynie o tym, by napić

się na plaży zimnego piwka

(koniecznie bezalkoholo-

wego, żeby uniknąć mandatu)

i popatrzeć na fale. Może więc

raz warto spojrzeć na to z tej

drugiej, morskiej perspektywy.

Wrażenie pędzenia po morzu

z prędkością, jaką zazwyczaj

jeździmy po autostradzie,

z pewnością warte jest tych

kilkudziesięciu złotych, nawet

za parę minut.

Skok życia

Nie, nie zachęcamy do skoku

na bank. Wrażenia co prawda

mogą być niesamowite, ale kon-

sekwencje dość opłakane. Jeśli

skakać, to tylko na bungie. Koszt

130 zł za kilkanaście sekund

maksymalnego poziomu adre-

naliny, to całkiem niezły interes.

Jeśli już się zdecydujecie, to

podpowiadamy: skaczcie OD

RAZU, gdy tylko usłyszycie, że

wszystko od strony technicznej

jest gotowe. Im dłużej będziecie

patrzeć w dół i zastanawiać

się nad logicznością swojego

pomysłu, tym większe prawdo-

podobieństwo, że zjedziecie na

dół tak jak wjechaliście.

Z powyższych propozycji

możecie skorzystać jako

dodatek do „tradycyjnego”

spokojnego urlopu. Koszty

nie są barierą nie do przej-

ścia, a największym zagroże-

niem, jest to, że pokochacie

sporty ekstremalne. A że

niebezpieczne… Tylko z pozoru.

Zresztą z drugiej strony skok

ze spadochronem może być

bezpieczniejszym pomysłem niż

spacer po sopockim molo…

Wrażenie pędzenia po morzu z prędko-ścią jaką zazwyczaj jeździmy po auto-stradzie z pewnością warte jest tych kil-kudziesięciu złotych, nawet za te parę minut

Page 49: e-PROFIT nr 6/2014