Dzogczen a Sedlak

6
STAROŻYTNA MADROSC A NAUKA WSPÓŁCZESNA teksty pod redakcją Jacka Sieradzana redakcja merytoryczna: Krzysztof Gurba Wydawnictwo MINIATURA Kraków 1993

Transcript of Dzogczen a Sedlak

Page 1: Dzogczen a Sedlak

STAROŻYTNA MADROSCA NAUKA WSPÓŁCZESNA

teksty pod redakcją Jacka Sieradzanaredakcja merytoryczna: Krzysztof Gurba

WydawnictwoMINIATURAKraków 1993

Page 2: Dzogczen a Sedlak

SPIS TREŚCI:

Wstęp 4

Jarosław Moser - Cztery poziomy refleksji ontologicznej 6

Jerzy Prokopiuk - Gnoza, gnostycyzm, neognostycyzm 18

Halina Grzymała-Moszczyńska - Stanisław Grof - próba syntezy

starożytnej mądrości i nauki współczesnej 37

Beata Szymańska - Psychologia humanistyczna i buddyzm 43

Łukasz Trzciński - Holon i mandala 51

Paweł Karpowicz - Alternatywne ruchy społeczne drugiej połowy XX wieku- ich wymiar duchowy 58

Andrzej J. Korbel - Głęboka ekologia na warsztacie Pracowni Architektury 67ŻywejPiotr Zowisło - Inicjacja szamańska 72

Wiesław Kurpiewski - Być albo nie być 78

Jacek Sieradzan - Dzogczen - tybetańska ścieżka światła

a koncepcja W. Sedlaka o Życiu jako świetle 87

Jarosław Moser - Festiwal New Age w Teatrze STU 93

Piotr Zowisło - Dni buddyjskie w Pieniężnie 96

Jacek Sieradzan - Filozoficzno-religioznawcze Koło Naukowestudentów AGH 98

- 99 -

Page 3: Dzogczen a Sedlak

Jacek SieradzanDZOGCZEN - TYBETAŃSKA ŚCIEŻKA ŚWIATŁAA KONCEPCJA W. SEDLAKAO ŻYCIU JAKO ŚWIETLE

Kim jestem? Na to pytanie od najdawniejszych czasów usiłowali odpowiedziećmędrcy i filozofowie na Wschodzie i Zachodzie. Różne były sposoby podejścia dozagadnienia, jakie prezentowali. Jedni usiłowali uzyskać odpowiedź na drodze intelektu-alnej, odrzucając a priori możliwość poznania pozaracjonalnego, inni - wtajemniczeni wmisteria różnych religii - próbowali do tego samego dojść poprzez intuicyjny wgląd.Pierwsi mieli zasadniczo dualistyczny sposób percepcji, widzieli siebie i inne (świat,absolut) w terminach nie dających się przezwyciężyć przeciwieństw, raz na zawszeustalonych, nieprzekraczalnych granic, stabilnych rzeczy i osób. Drudzy widzieli świat izachodzące w nim - zarówno materialne, jak i duchowe (psychiczne) - procesy jakowyraz jednej, niezróżnicowanej Całości, jednej, tętniącej życiem i świadomością Energii.Świadomość i życie to dla nich jedność, życie nieświadome nie jest możliwe, powiadaindyjski mędrzec Nisargadatta Maharaj: Nawet kamienie są świadome i żywe.1

Wszechświat życia jest jedną, ogromną pulsacją energii. Dynamiczny aspekt życia mazwiązek nie tylko z jego fizykalną stroną, ta bowiem ulega jeszcze stosunkowo niewiel-kim przemianom w porównaniu z transformacjami zachodzącymi we wnętrzu psychiki,zwłaszcza tej nieuchwytnej dla intelektu nieświadomości.

Inny wielki przedstawiciel indyjskiej tradycji religijnej Paramahamsa Joganandapisze wprost, że człowiek jest światłem:

"Nasza fizyczna forma składa się z molekuł, molekuły z atomów, atomy zelektronów, elektrony z siły życiowej lub "żywotronów", niezliczonych bilionówcząsteczek energii. Swoim duchowym wzrokiem możecie zobaczyć ciało w postacimnóstwa iskrzących się cząsteczek światła; energii, która emanuje w naszych 27tysiącach bilionów komórek. Jedynie złudzenie powoduje, że ciało przedstawia sięwam jako stałe. W rzeczywistości nie jest ono materią, lecz energią".

Ramana Maharishi uważa, że badania świata i człowieka za pomocą samego intele-ktu i racjonalnego rozumu przypomina próbę wystawienia świadectwa urodzenia ojcaprzez jego syna; to, co jest wynikiem ewolucji świadomości czyli racjonalny intelekt,produkt dostosowania się uniwersalnej świadomości do zmieniających się warunkówśrodowiskowych, miałby wydawać ocenę o Pierwotnej Świadomości, źródle wszystkie-go, co jest. Pierwotna Świadomość-Duch jest nieporuszona, a ciało fizyczne i rozum sąjej ograniczonymi projekcjami, znajdując się w ciągłym ruchu nie mogą wydać wiary-godnego świadectwa o Wielkim Nieporuszonym - Atmanie. Wyzwolenie to rozpozna-nie, że w istocie jest się owym Duchem-Atmanem, będąc w nierozerwalnej z nimjedności od nie mającego początku czasu.

Analogiczne poglądy wyrażają inni, współcześni nauczyciele duchowi. AmerykaninRama, łączący w swoich naukach swobodnie wątki różnych tradycji, zwracając się doswych uczniów, mówi: Jesteście światłem.4 Postać światła ma także mescalito (pejotl)Don Juana Castanedy.5 Sławna nauczycielka duchowego uzdrawiania i mistrz z kręguNew Age'u mówi:

- 87 -

Page 4: Dzogczen a Sedlak

"My również składamy się ze światła! Nasze fizyczne ciało, którego używamydo życia na Ziemi, składa się ostatecznie ze światła! Kiedy mówi się o całymmożliwym rozwoju świadomości, to chodzi także o funkcje naszego ciała świetliste-go, dzięki któremu możemy przenikać przez ściany, zatrzymywać się i pojawiać wdwóch miejscach równocześnie i ponownie znikać. (...) Także współczensa naukastwierdziła, że materia jest skrystalizowaną postacią energii, że rozmaite poziomyenergii we wnętrzach molekuł i atomów można przedstawić jako rytmiczny taniecświatła. Znajdujemy w tym bardzo wyraźny związek między wypełnionym światłemmakrokosmosem i tak samo rozświetlonym mikrokosmosem".

Z kolei mieszkający współcześnie na Zachodzie lama tybetański Sogyal Rinpoczepowiada:

"Formy są tylko szczególnym rodzajem manifestacji, pojawiającym się na nie-subtelnym poziomie. Kiedy oczyszcza się je coraz bardziej, stają się światłem ienergią. (...) Jak czytamy w modlitwie odmawianej w longchen nyingtik: 'Percepcjamaterialnej rzeczywistości znika w tęczowym doświadczeniu'".7

Natomiast w myśl nauk buddyjskich, Oświecenie nie jest skutkiem ewoluowaniaświadomości uwarunkowanej przez karmiczne złoże jednostki (bo ta organizuje sobieotoczenie na własny, egoistyczny sposób, w celu większego zabezpieczenia siebie iwygodniejszego życia), ale jest rozpoznaniem Pierwotnej Mądrości, istniejącej pozawszelkimi uwarunkowaniami, i nieoddzielnej od Pustki, podłoża wszystkiego, co istnie-je. Ta Pierwotna Mądrość istnieje niejako równolegle z każdym uwarunkowanym mo-mentem świadomości jednostki, jest współzrodzona z nią, współwyłaniająca się. Ma onacharakter Przejrzystego lub Jasnego Światła i praktycznie wszyscy mogą ją postrzec wchwili śmierci, choć pojawia się na najsubtelniejszym poziomie również w chwili zasypia-nia, budzenia się, wejścia czy też wyjścia z konkretnego snu, podczas orgazmu, itp.8

Ponieważ jednak to światło ma charakter Pustki, jest niesubstancjalne, to jego doświad-czenie dla nieprzygotowanej, egoistycznie nastawionej jednostki jest czymś porażają-cym i oszałamiającym; stąd też jednostka utożsamiająca się z ego jako centrum świado-mości nie jest w stanie rozpoznać zarówno jego subtelnych przebłysków w ciągu życia,jak i nagiej, dojmującej obecności w chwili umierania jako własnej Prawdziwej Natury,co prowadzi ją do kolejnych kręgów cyklu cierpienia. Doświadczenie Pustki jako nie-obecności ego stanowi jednak w buddyzmie konieczny element pogłębionej wizji świata,wskazując taki punkt widzenia, który przekracza jednostkę, ujawniając tożsamą naturęwsyzstkiego, jaką jest nieoddzielna od Pustki przejrzysta świetlistość, pozwalająca sięmanifestować niezliczonym zjawiskom, osobom, formom i rzeczom (które w końcu teżsą tylko konglomeratami zjawisk):

"Nie żyjąc już dłużej w środowisku oderwanych całości, stabilnych i na pozórniezmiennych, siddha znajduje się w przeobrażonej fantasmagorii żywych form ikolorów, form świetlnych - pisze K. Dowman, opisując urzeczywistnienie buddyj-skich siddhów, którzy pierwsi zaczęli stosować praktyki ciała iluzorycznego i przej-rzystego światła. - Rozpoznanie pustki (skt. śunyata), która stanowi naturę wszy-stkich rzeczy, wszechprzenikającą i wszechobejmującą w esencji nieoddzielnej odzjawiskowych manifestacji, przekształca otoczenie w baśniowy zamek na niebie,

- 88 -

odbicie księżyca w wodzie, halucynację, wizyjny świat, w którym siddha może lataćpo niebie, przechodzić przez ściany i manipulować równowagą żywiołów. (...) To, cojawi się konwencjonalnemu umysłowi jako konkretne całości, jest w istocie przemie-nioną, iluminowaną sama przez się, wewnętrznie promieniującą formą światła,zjawiskowym przejawieniem i pustką, gdzie ontologiczny element światła jest zara-zem epistemologicznyrn elementem percepcji".9

Reasumując poglądy siddhów: lgniemy do rzeczy, gdyż uważamy je za konkretnecałości, mogące nam dostarczyć satysfakcji; ponieważ jednak kieruje nami fałszywa,dualistyczna wizja świata, widząca przedmioty zmysłów za coś oddzielnego od świado-mości, dlatego też spotyka nas cierpienie. Rzeczy jednak nie są niczym stałym; takimitylko nam się jawią. W rzeczywistości - w myśl nauk siddhów - są formami światła ienergii. Jeśli rozpozna się je jako takie, jeżeli ujrzy się ich pustą naturę, podłoże, zktórego się wyłaniają - osiąga się wyzwolenie z cierpienia, tożsame ze stanem nieopisa-nej błogości.

Czy można jeszcze dodać coś nowego do nauk hinduskich i buddyjskich joginóworaz siddhów? Okazuje się, że tak. Tym nowym słowem jest dzogczen, starożytnapraktyka Wielkiej Doskonałości, wywodząca się z nauk mistrza Garab Dordże (I w.n.e.), a przechowana do 1959 r. w Tybecie, o której Zachód dowiedział się dziękimieszkającemu we Włoszech mistrzowi dzogczen, prof. Namkhai Norbu. Dzogczen, nieodrzucając nauk Buddy, zarówno hinajany, jak i mahajany czy wadżrajany, wskazuje naich ograniczony charakter i żmudną, stopniową drogę do wyzwolenia. Chociaż maha-mudra, główna i ostateczna praktyka siddhów, posiada analogiczne założenia co dzog-czen, to jednak wprowadzenie w naturę umysłu otrzymuje się w mahamudrze podługich, wstępnych przygotowaniach, na które składają się często lata praktyk oczysz-czających. Dzogczen nie jest ścieżką stopniową, ale śceiżką samowyzwolenia, dlategoteż przez wiele stuleci uważany był za naukę tajemną. Obawiano się go w tybetańskimpaństwie religijnym, ponieważ nie aprobował żadnych reguł i fundamentów systemuspołecznego, jaki tam panował, np. czołobitności, z jaką odnoszono się do instytucjireinkarnowanych lamów-tulku ("żywych Buddów"). Interesujący jest fakt, że dzierżaw-cy linii przekazu największych szkół buddyzmu tybetańskiego (nie tylko w Ningmapie,ale również w Kagyu i Gelugpie), również praktykowali dzogczen, często (jak np.sławny V Dalaj Lama zwany "Wielkim") w tajemnicy, innym przekazując praktykistopniowej ścieżki. Mieli więc do tajemnych nauk stosunek podobny jak średniowiecznipapieże katoliccy, którzy potępiając oficjalnie alchemię (będącą swego rodzaju ezotery-cznym chrześcijaństwem), sami w tajemnicy z zapałem oddawali się jej praktykom.10

Istotą dzogczen jest zachowanie przytomnego i świadomego umysłu w każdejsytuacji; tak więc w przeciwieństwie do zwykłego człowieka praktykujący dzogczenkiedy śpi, jest tego świadomy, a kiedy umiera, wie, że umiera, itp. Uważność stanowijednak cechę zasadniczą każdej dyscypliny jogicznej; tym jednak, co wyróżnia dzogczenspośród innych praktyk duchowych, jest inicjowanie przez mistrza w stan kontemplacji(czyli niedualnej medytacji) oraz sposób urzeczywistnienia. Mistrz, który nieustannieprzebywa w Pierwotnym Stanie umysłu, istniejącym przed podziałem na podmiot iprzedmiot świadomości, wprowadza ucznia w bezpośrednie doświadczenie tego stanu,tak że w otrzymującym ten przekaz nie pozostaje już żadna wątpliwość, co do tego, jakijest ten Pierwotny Stan. Uczeń ma za zadanie utrzymać i pogłębiać ten stan aż doCałkowitego Urzeczywistnienia Tęczowego Ciała.11 Jeśli pojawiają się przeszkody za-burzające kontemplację, czyli bycie w Pierwotnym Stanie, uczeń wybiera najbardziej

- 89 -

Page 5: Dzogczen a Sedlak

mu odpowiadającą praktykę (niekoniefcznie praktykę dzogczen, czy nawet buddyjską),dzięki której usunie przeszkody i odnajdzie się w stanie kontemplacji.

Dzogczen jest bliski istocie pierwotnej, przedbuddyjskiej religii Tybetu, jaką jestBon i istniał już wieleset lat przed powstaniem Tybetu w królestwie Shang Shung:

"Nauki dzogczen uważają, że Pierwotny Stan, który znajduje się poza czasem,poza kreacją i destrukcją, jest zasadniczo czystym podłożem wszelkiej egzystencji,zarówno na poziomie uniwersalnym jak i indywidualnym. Wewnętrzna natura tegoPierwotnego Stanu przejawia się w postaci światła, które z kolei manifestuje się jakopięć barw, esencji elementów. Te esencje elementów (jak wyjaśnia kosmologia Bon)oddziaływają na siebie, tworząc same elementy, które stanowią tworzywo zarównojednostkowego ciała, jak i całego materialnego wymiaru. Dzięki temu uważa się, żewszechświat jest spontanicznie powstającą grą energii pierwotnego stanu..."

Kosmologia Bon i dzogczen przypomina nieco buddyjską; duży nacisk kładzie się wniej na element światła:

"Przestrzeń, która istniała przed stworzeniem tego wszechświata, była ukrytymkarmicznym śladem, pozostawionym przez istoty z poprzedniego cyklu wszechświa-ta, zanim uległ on zniszczeniu. Przestrzeń ta poruszyła się w sobie, wskutek czegouformowała się esencja elementu wiatru. Dzikie tarcie tego wiatru w jego wnętrzuspowodowało powstanie esencji elementu ognia. Powstające w wyniku tego różnicetemperatury, spowodowały kondensację elementu wody. Wirowanie tych trzech jużistniejących esencji elementów spowodowało powstanie esencji elementu ziemi, wten sam sposób jak masło powstaje ze śmietany. Ten poziom esencji elementów jestpreatomowym poziomem egzystencji jako światła i barwy. Wzajemneoddziaływanie wszystkich esencji elementów powoduje powstanie rzeczywistychelementów, na atomowym lub materialnym poziomie, w ten sam sposób i w tejsamej kolejności, jak formują się esencje elementów. Z kolei, z oddziaływaniaelementów materialnych lub atomowych tworzy się coś, co jest zwane "JajemKosmicznym", a co składa się z różnych sfer bytu. Sfery te obejmują wyższe bóstwai nagów, jak również sześć sfer egzystencji uwarunkowanej: bogów, półbogów, ludzii zwierząt, niezaspokojonych duchów i istot piekielnych".

Najbardziej niezwykły jest jednak sposób, w jaki sposób mistrzowie dzogczen de-monstrują swoje urzeczywistnienie. O ile urzeczywsitnieni lamowie i tulku siedzą przezkilka dni, a czasem tygodni po swojej śmierci w pozycji medytacyjnej* praktykującmedytację śmierci (tzw. thugdam), o tyle mistrzowie dzogczen rozpuszczają swojefizyczne ciało, którego esencją jest - jak powyżej wspomniano - światło, w ciągu siedmiudni procesu umierania, stopniowo zmniejszając jego wymiary, tak iż w końcu pozostająz niego tylko włosy i paznokcie. Oznacza to całkowite zniesienie bariery pomiędzy sobą,a wszechświatem, którego każda istota stanowi centrum, będąc z nim tożsama (mikro-kosmos jest makrokosmosem).1

Urzeczywistniony jogin nie znika w nicości, ale staje się tym, czym zawsze, choć wsposób nieświadomy, był: Niezróżnicowaną Całością, a jego Tęczowe Ciało, OwocUrzeczywistnienia jest widoczne dla tych, którzy osiągnęli już pewien stopień wglądu.Najsławniejszy przykład realizacji Tęczowego Ciała, cytowany m.in. przez St. Grofa wjego Beyond Death , wydarzył się w 1952 roku:

- 90 -

"W tej części Tybetu, z której pochodzę - pisze Namkhai Norbu - żył pewienstary człowiek, który w młodości był przez kilka lat czymś w rodzaju służącego czypomocnika u pewnego mistrza dzogczen, przez co w naturalny sposób słyszał wielenauk. Przez całą resztę życia żył bardzo skromnie, zarabiając na życie wycinaniemmantr w kamieniach. Zył tak przez wiele lat i nikt specjalnie nie zwracał na niegouwagi i nie przypuszczał, że mógłby coś praktykować. Aż któregoś dnia ów człowiekoświadczył, że zamierza umrzeć w ciągu siedmiu dniu i wysłafwiadomość do swegosyna, który był mnichem, powiadamiając go, że pragnie zostawić swój dobytek jakoofiarę dla jego klasztoru. Klasztor rozgłosił po okolicy, że ten człowiek chce byćzamknięty przez siedem dni przed śmiercią, a ponieważ każdy zdawał sobie sprawęz tego, co to oznacza, wielu ludzi przybyło tam i cała rzecz stała się publicznymwydarzeniem. Byli reprezentanci różnych szkół buddyjskich, wielkich klasztorów, anawet przedstawiciele administracji chińskiej, którą w owym czasie stanowiłwyłącznie wojskowy personel. Kiedy otworzono pomieszczenie, w którym ówczłowiek był zamknięty przez siedem dni, wiele osób było tam obecnych. I wówczasokazało się, że człowiek ten nie zostawił żadnego ciała. Pozostały tylko włosy ipaznokcie, nieczystości ciała.

W swojej książce Kryształ i ścieżka światła Namkhai Norbu wspomina o wielupodobnych przypadkach, ten jednak uchodzi za potwierdzony naukowo, ponieważ byliprzy nim obecni bezstronni świadkowie, nie skorzy do "popadania w mistycyzm"chińscy lekarze wojskowi. Zgodnie z relacjami jakie zachowały się w tekstachtybetańskich, tego typu urzeczywistnienie osiągnięli w przeszłości wielu innych mi-strzów, w tym tak sławni jak Padmasambhawa czy Vimalamitra.

W kilka tysięcy lat po pierwszych wielkich czarownikach Bon, w 2000 lat po GarabDordże i kilkaset lat po siddhach, polski uczony Wł. Sedlak dochodzi do podobnychkonstatacji, pisząc że naturą człowieka jest światło i podkreślając zarazem znaczenieźródła wszystkiego: tajemniczej pierwotnej próżni. Próżnia jest fizykalnym odpowiedni-kiem buddyjskiej Pustki, z tym że - jak zwrócił uwagę F. Capra - w buddyzmie Pustkęuważa się za źródło wszystkich, a więc i duchowych manifestacji.17

"Próżnia nie jest NiczymPróżnia stanowi podstawowe UniwersumPróżnia jest początkiem wszystkiego.Nierozwikłane sprawy mają rozwiązanie w Próżni.Próżnia stanowi największą zasadę Wszechbycia"

- pisze Sedlak. - Klucz do zrozumienia Wszechświata leży w Próżni. I dalej: Tajemnicępróżni wyjaśnia tylko światło. (...) Jeśli mówi się, że życie jest światłem, to nie przenośni,w rzeczywistości jest ono elektromagnetyczne jak światło}* pisze autor książki Na po-czątku było jednak światło} Także fizyk amerykański Jack Sarfatti oświadczył, żemateria jest niczym innym, jak tylko uwięzionym przez grawitację światłem?®

Dzięki odkryciom XX-wiecznej nauki, zwłaszcza fizyki cząstek elementarnych oraztransmisji ezoterycznych nauk Wschodu, a szczególnie buddyzmu tybetańskiego, wie-dza naukowa i wiedza duchowa coraz częściej znajdują wspólne punkty, a odkryciadokonywane we współczesnych laboratoriach naukowych potwierdzają te, których do-konywano w przeszłości i dokonują obecnie w laboratorium Umysłu medytujący jogini.

- 91 -

Page 6: Dzogczen a Sedlak

PRZYPISYI Nisargadatta Maharaj, Rozmowy z mędrcem, maszynopis powielony, s. 55,68.

Paramahamsa Jogananda, Jak możecie rozmawiać z Bogiem, maszynopis powielo-ny, brak paginacji.

Nauka Szri Romana Mahariszi, Biblioteka Polsko-Indyjska, Bombay 1971, zob,zwł. rozdz. Serce jest Duchem, Istotne Jaźnią.

Rama, The Last Incarnation, Lakshmi Publ., Malibu 1983, s. 394.5 Carlos Castaneda, Nauki Don Juana, w: Literatura, 1987, nr 7, s. 61.6 Chris Griscom, Czas jest złudzeniem, Kraków 1993, s. 149.7 Sogyal Rinpoche, Beyond Birth and Death: The Key to the Bardos; w: KhyentseOzer, vol. 1, August 1990, Rigpa Fellowship, London, s. 42.8 Tenzin Gyatso, XIV Dalaj Lama powiedział w wywiadzie: W chwili, gdy umysłczegoś doświadcza, istnieją dwie rzeczy. Jeden aspekt jest omamiony, jest stwórcąproblemów, a w tej samej chwili drugi aspekt, prawdziwa natura umysłu jest czysta,gdyż jest to sama świadomość. Naturą świadomości jest coś czystego, coś świetlistego,oświeconego. Fragment z pracy His Holiness The XIV Dalaj Lama ofTibet Talks toLouwrie-Wijers, Kantoor Voor Cultuur Extracten, Velp, Holandia 1982, przeł.Tomasz Lipiński.9 Keith Dowman (tłum. i komentarz), Żywoty 84 Mahasiddhów, Kraków w RokuZiemnego Smoka, s. 230,238.10 Informacja na temat dzogczen zawdzięczam pracom Namkhai Norbu, zwłaszcajednej z nich, Kryształ i ścieżka światła. Sutra, Tantra i Dzogczen, przeł. M. Has, J.Sieradzan, H. Smagacz i Z. Zagajewski, Kraków 1988.II O Tęczowym Ciele wspomina też M. Eliade, myli mu się ono jednak z ciałemastralnym, czyli znanym z eksterioryzacji tzw. Drugim Ciałem, które naturalnie niema właściwości pełnego Oświecenia. Zob. Doświadczenia mistycznego światła,przeł. J. Sieradzan i A. Ławski, w: Pismo Literacko-Artystyczne, 1985, nr 5, s. 121.

Namkhai Norbu, Kryształ..., s. 66.13 Tamże, s. 65.14 Tamże, s. 122.15 Stanisław & Christina Grof, Beyond Death. The Gates ofConsciousness, London1980, s. 18.16 Namkhai Norbu, Kryształ..., s. 123-124.17 Fritjof Capra, The Tao ofPhysics, Bantham Books, New York 1980, s. 198 i n.18 Włodzimierz Sedlak, Na początku było jednak światło, Warszawa 1986, s. 27, 37,278.19 Poza wspomnianą książką F. Capry o praktycznym aspekcie próżni i jej związkachz buddyjską Pustką, wspomina w swojej pracy magisterskiej pt. Hermeneutyka sztukitybetańskiej Marek Kalmus (Kraków 1987, maszynopis w posiadaniu autora, s. 27.).

20 Cyt. przez Shirley Mac Laine, Dancing in the Light, New York 1985. Polskiprzekład ukazał się w 1992 pod tytułem Tańcząc w świetle.

- 92 -