DTS 34 (147) 29 sierpnia 2013

20
NOWY SĄCZ | LIMANOWA | GORLICE | KRYNICA | MUSZYNA | PIWNICZNA | STARY SĄCZ | MSZANA DOLNA | GRYBÓW | BOBOWA | BIECZ www.dts24.pl GAZETA BEZPŁATNA Nr 34 (147), 29 sierpnia 2013 Nakład 14 000 R E K L A M A Salon sprzedaży ul. Zielona 45 33–300 Nowy Sącz tel/fax 18 444 11 27 33–300 Nowy Sącz ul. Jagiellońska 57 tel/fax 18 444 11 01 GORLICE ul. Biecka 40 tel/fax 18 354 69 11 LIMANOWA ul.Kopernika 14 tel/fax 18 330 11 67 Centrala Paszyn 478, 33-326 Nowy Sącz, tel/fax 18 440 20 14 (ogrodzenia) NAJLEPSZE CENY W MAŁOPOLSCE ul. Jamnicka 3, 33-300 Nowy Sącz tel/fax 18 441 60 67, kom. 606 138 133 [email protected] R E K L A M A Kobos Autoryzowany Dealer Sprawdź, co oferuje Toyota L str. 17 Newag wyprodukuje 19 nowoczesnych pociągów L str. 3 To działo się w zawrotnym tempie - nasza redakcyjna koleżanka relacjonuje akcję ratunkową wypadku w Tęgoborzy, w której brała udział L str. 4 Napad na sklep, włamania do mieszkań. Czy przy Żywieckiej działa mafia? L str. 5 DODATEK SPECJALNY – XXIII Międzynarodowa Wystawa Rolnicza AGROPROMOCJA 2013 L str. 7-12 W TARNOWIE W TARNOWIE BĘDZIE RZĄDZIŁ BĘDZIE RZĄDZIŁ SĄDECZANIN SĄDECZANIN L L str. 6 str. 6 Club Biało-Czarni Nowy Sącz Cudem jest, że ludzie wciąż się modlą – rozmowa z jezuitą o. Andrzejem Baranem L str. 3 SPORT L str. 18-19 10 lat Rugby

description

Mafia przy Żywieckiej

Transcript of DTS 34 (147) 29 sierpnia 2013

N O W Y S Ą C Z | L I M A N O W A | G O R L I C E | K R Y N I C A | M U S Z Y N A | P I W N I C Z N A | S T A R Y S Ą C Z | M S Z A N A D O L N A | G R Y B Ó W | B O B O W A | B I E C Z

ww

w.d

ts24

.pl

GAZETA BEZPŁATNANr 34 (147), 29 sierpnia 2013Nakład 14 000

R E K L A M A

Salon sprzedażyul. Zielona 45

33–300 Nowy Sącz

tel/fax 18 444 11 27

33–300 Nowy Sącz

ul. Jagiellońska 57

tel/fax 18 444 11 01

GORLICE ul. Biecka 40

tel/fax 18 354 69 11

LIMANOWA ul.Kopernika 14

tel/fax 18 330 11 67

Centrala Paszyn 478,

33-326 Nowy Sącz,

tel/fax 18 440 20 14

(ogrodzenia)

NAJLEPSZE CENY

W MAŁOPOLSCE

ul. Jamnicka 3, 33-300 Nowy Sącz

tel/fax 18 441 60 67, kom. 606 138 133

[email protected]

R E K L A M A

KobosAutoryzowany Dealer

Sprawdź, co oferuje Toyota L str. 17

Newagwyprodukuje

19 nowoczesnych pociągów

L str. 3

To działo się w zawrotnym tempie

- nasza redakcyjna koleżanka relacjonuje akcję ratunkową

wypadku w Tęgoborzy, w której brała udział

L str. 4

Napad na sklep, włamania do mieszkań. Czy przy Żywieckiej działa mafia? L str. 5

DODATEK SPECJALNY – XXIII Międzynarodowa

Wystawa Rolnicza AGROPROMOCJA 2013 L str. 7-12

W TARNOWIE W TARNOWIE BĘDZIE RZĄDZIŁ BĘDZIE RZĄDZIŁ

SĄDECZANIN SĄDECZANIN LL str. 6 str. 6

Club Biało-Czarni Nowy Sącz

Cudem jest, że ludzie wciąż się modlą – rozmowa z jezuitą o. Andrzejem Baranem L str. 3

SPORT L str. 18-19

10 lat Rugby

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 29 sierpnia 20132 Z DRUGIEJ STRONY

DZIEŃ

NOC

14

13

20

14

22

12

20

11

17

11

15

11

19

12

CZWARTEK PIĄTEK SOBOTA NIEDZIELA PONIEDZIAŁEK WTOREK ŚRODANOWY SĄCZ

Żródło: pogodynka.pl, IMiGW

TYGODNIÓWKA MARKA STAWOWCZYKA

Wydawca: Wydawnictwo DOBRE Sp. z o.o. 33–300 Nowy Sącz, ul. Żywiecka 25. ISSN 2082–209X.

Redakcja: „Dobry Tygodnik Sądecki”, tel. 18 544 64 41, tel./fax. 18 544 64 40.

Prezes Zarządu: Wojciech Molendowicz [email protected].

Redaktor naczelna: Katarzyna Gajdosz, [email protected], [email protected],

tel. 785 340 411. Redaktor senior: Jerzy Wideł. Dyrektor Biura Reklam i Ogłoszeń: Irena Legutko

[email protected], tel. 785 340 410. Biuro Reklam i Ogłoszeń: Beata Ziemba [email protected],

tel. 600 681 009. Koordynator Biura Wydawnictwa: Bożena Baran [email protected].

Dyrektor ds. kolportażu: Mateusz Węglowski. tel. 721 066 993 . Skład: dOtgraf. Druk: Polskapresse

Oddział Poligrafia Drukarnia Sosnowiec.

Dziewczyna z charakterem

14 500uczniów wszystkich typów szkół podległych prezydentowi Nowego Sącza rozpocznie 2 września nowy rok szkolny. To najmniej od lat. W 2010 r. na-ukę rozpoczynało ponad16,3 tys. dzieci i młodzieży, rok później 15, 9 tys., dwa lata temu 15, 5 tys.

70 000 000metrów sześciennych mułu trzeba wydobyć z Jeziora Rożnowskiego, by przywrócić mu pierwotną pojemność i zadania przeciwpowodziowe. Za brudną i kosztowną robotę zabierze się państwo, bo taki plan jest wpisa-ny w rządowy program ochrony przed powodzią w dorzeczu górnej Wisły. Jest tylko jeden problem. Nie wiadomo, kiedy ruszy oczyszczanie, bo naj-pierw trzeba znaleźć 700 ha terenu, żeby usypać na tej powierzchni war-stwę osadów wysoką na 10 metrów.

Jest prawnik, który nieodpłatnie pomożeNasza publikacja „Czcij ojca swego i matkę swoją” z 33. numeru DTS, w której opisaliśmy dramat 83–let-niej Marii P., nie przeszedł bez echa. Przypomnijmy – staruszka zapisa-ła swoje gospodarstwo w darowiź-nie synowi i jego żonie. W zamian, w tzw. dożywociu zagwarantowa-ła sobie notarialnie możliwość ko-rzystania z części budynku miesz-kalnego i kawałka ziemi. Niestety, zamiast wdzięczności doczekała się wyrzucenia z domu. Losem ko-biety nie przejął się nikt, ani ża-den z dwóch Ośrodków Pomocy Społecznej w Korzennej i w Gród-ku nad Dunajcem, ani policja, ani rzecznik Sądu Okręgowego, który z miejsca zastrzegł, że sąd nie jest od udzielania rad. Wszyscy odsyłają ją do prawnika, na którego po pro-stu jej nie stać. Okazuje się jednak, że są wśród nas tacy, którzy nie muszą, ale po prostu chcą poma-gać i otaczać szacunkiem starszych ludzi. Radca prawny Henryk Woj-ciechowski, ze stowarzyszenia Arka działającego przy parafii św. Mał-gorzaty, nie ukrywał zażenowania bezczynnością i obojętnością przy-wołanych przez nas instytucji i zo-bowiązał się do bezpłatnej pomocy prawnej dla 80–latki.

Nasi Czytelnicy nie po raz pierw-szy pokazali, że można na nich li-czyć. Dziękujemy w imieniu boha-terki tekstu.

(ES)

L ICZBY TYGODNIA

UWAGA TALENT

Rośnie nam nowy kolarski talent? Mamy nadzieję, że tak. 16–letnia Agnieszka Skalniak z Żegiesto-wa zdobyła srebrny medal pod-czas 4–etapowego Górskiego Wał-brzyskiego Wyścigu Kolarskiego. Choć Agnieszka występuje dopie-ro w kategorii juniorek młodszych, już pokazuje prawdziwie kolarski charakter. W Wałbrzychu zdoby-ła tytuł najlepszej góralki wyścigu

(na zdjęciu w koszulce w czerwone grochy podczas zwycięskiego eta-pu), wygrywając wcześniej wszyst-kie górskie premie. No, ale w koń-cu kto miałby je wygrać, jeśli nie góralka z Żegiestowa? Co ciekawe dla Agnieszki Skalniak to dopiero pierwszy sezon w kolarskim pele-tonie, więc pewnie jeszcze nieraz o niej usłyszymy.

(WIEŁO)

ŚLADEM NASZYCH PUBL IKACJ I

[…] Sytuację jezuity [o. Krzysz-tofa Mądla z parafii Ducha Świętego w Nowym Sączu – przyp. red.] śledzi ks. Ta-deusz Isakowicz–Zaleski. – O. Mądel to mój przyjaciel – mówi Onetowi. […] Począt-ków konfliktu o. Mądla z wła-dzami zakonu upatruje w po-łowie lat 2000, kiedy to o. Mądel mówił o potrzebie lu-stracji w jezuickich szeregach. – Kiedy ja byłem kneblowa-ny przez kurię krakowską, to on wypowiadał się i bro-nił sprawy lustracji. A w ar-chiwach jest obszerna do-kumentacja ws. współpracy krakowskich jezuitów z SB. Władze zakonne momental-nie go więc spacyfikowały i przeniosły do Kłodzka, a po-tem do Nowego Sącza. Do dziś

władze kościelne nie mogą mu wybaczyć. Odsunęły go na boczny tor. Chciano go po-grzebać za życia.

Jednocześnie ks. Isakowicz jest zaskoczony tym, co mówi o. Mądel o tym, iż był molesto-wany w dzieciństwie i to jest przyczyna bójki na plebanii.

– Jestem zaskoczony, że tak nagle, broniąc się, wy-ciąga tę sprawę z molesto-waniem. Ja bym tutaj po-stawił znak zapytania […] – mówi Onetowi. Ale zapew-nia jednocześnie, że o. Mą-del to bardzo uczciwy i inte-ligentny człowiek.

Jacek Gądek, Ks. Tadeusz Isakowicz–Zaleski:

o. Mądla chciano pogrzebać za życia, Onet.pl,

23 sierpnia 2013.

WYŁOWIONE Z S IEC I

O. Mądel odsunięty na boczny tor

OGŁOSZENIA DROBNE

ŻALUZJE, ROLETY, MARKIZY – produkcja, montaż. Tel. 696–027–993.

BRYKIET DRZEWNY – producent, c.o., kominki. Tel. 503–313–788.

POTRZEBUJESZ PIENIĘDZY?! WEJDŹ: www.daiglob.pl; Zakładka daiglob a–count.

KUPIĘ stary motocykl, stan obojętny. Tel. 507 187 349.

29 sierpnia 2013 DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 3

R E K L A M A

PODRĘCZNIKI

UŻYWANEi NOWE

Nowy Sącz, ul.1 Brygady 83tel.18 444 40 39

5 %rabatu

POŻYCZKA DO 1500 ZŁ

Przyjdź i Sprawdź

NOWY SĄCZ ul. Sobieskiego 14A/3

Zadzwoń 525 225 525

Przyjazd Jana Pawła II do Starego Sącza w 1999 r. był drugim wyda-rzeniem, które skupiło tak ogrom-ną rzeszę wiernych na Sądecczyź-nie. Pierwsze takie miało miejsce 50 lat temu. Pielgrzymi z Nowego Sącza, Limanowej, Gorlic i oko-lic przybyli do Zawady na koro-nację Cudownego Obrazu Matki Boskiej Pocieszania. Szacowano, że w tamtych uroczystościach uczestniczyło ok. 300 tys. osób.

ROZMOWA z o. ANDRZEJEM BARANEM SJ, proboszczem parafii pw. Ducha Świętego w Nowym Sączu

– Dlaczego tak ważne było dla wier-nych i ojców jezuitów ukoronowanie wizerunku Maryi?

– Kult Matki Boskiej Pocieszenia w Nowym Sączu sięga kilku wie-ków wstecz. Zanim jezuici zaczę-li go szerzyć, czynili to norberta-nie. W 1831 roku kościół i opactwo przejął nasz zakon. Szybko zaczę-ły powstawać sodalicje mariań-skie. Sądeccy jezuici, jako pierwsi w Polsce, zaczęli sprawować nabo-żeństwa majowe. Maryja towarzy-szy wszystkim naszym działaniom. Ostatecznym jednak powodem uczczenia w ten sposób Matki Bo-skiej były śluby, jakie złożyli jezuici podczas drugiej wojny światowej. Ówczesny rektor kolegium ojciec Józef Balcarek obiecał, że dołoży wszelkich starań, by ukoronować cudowny obraz, jeżeli jego wszy-scy współbracia ocaleją i kościoła nie zniszczy wojna. Rzeczywiście zaraz po wojnie rozpoczęto pierw-sze działania, by wypełnić śluby. – Udało się dopiero w 1963 r.

– Na przeszkodzie stawały wła-dze komunistyczne. Kiedy supe-riorem został o. Tadeusz Micha-lik sprawę udało się doprowadzić do szczęśliwego finału. Pamiętam ojca Michalika jako wielkiego ry-cerza Maryi, on gotów był za nią umrzeć.

– Uroczystości nie można było jednak przeprowadzić na terenie parafii.

– I nad tym czuwała Opatrzność. Władze nie zgodziły się, by korona-cja odbyła się w centrum miasta. Teraz wiem, że Bóg wykorzystał ich słabość i głupotę. W tamtych czasach wszystko, co związa-ne było z wiarą, traktowano jako zło, a prymas był wrogiem ludu. Zgodzono się na Zawadę. Kościół w stanie surowym, szczere pola i… tłumy, których Nowy Sącz nie byłby w stanie przyjąć. Świadko-wie mówią, że 11 sierpnia na uro-czystościach było około 300 tysięcy wiernych. Pielgrzymowali nie tylko z Nowego Sącza, ale i Limanowej, Gorlic i okolic. Milicja skutecznie utrudniała im dojazd. Jak wspomi-nał na uroczystościach jubileuszo-wych w Zawadzie kilka dni temu ksiądz Stanisław Trytek, wówczas wikariusz w parafii Ducha Świę-tego, wokół samego kościoła było 150 tajniaków. Księża stali na ro-gatkach miasta, witali i kierowali pielgrzymów we właściwą stronę. – Mówi się „cudowny obraz”. Jakimi cudami zasłynął?

– Łaską i cudem jest, że ludzie wciąż się modlą. Stają przed ob-razem, wypraszają łaski i wraca-ją. To znaczy, że otrzymują, to, o co prosili. W każdą środę czy-tam blisko 150 próśb i podziękowań wiernych kierowanych do Matki

Boskiej. Ludzie przychodzą i opo-wiadają świadectwa. Ostatnio jed-na z kobiet chciała zamówić mszę dziękczynną, wcześniej, półto-ra roku temu, zamawiała z proś-ba o zdrowie i szczęśliwe rozwią-zanie dla swojej córki. Dziewczyna była w ciąży bliźniaczej. Lekarz su-gerował usunięcie, bo płody nie rozwijały się prawidłowo. Istnia-ło duże zagrożenie nieuleczalnych chorób. Bliźniaki urodziły się zdro-we. Dziś skończyły roczek. Roz-wijają się prawidłowo. A tu z kolei mam list od pani Michaliny, która opisuje historię sprzed 50 laty: „[…] W dniu poprzedzającym koronację Matki Bożej Pocieszenia córka mia-ła równe 10 miesięcy. Zachorowa-ła i straciła przytomność na około 26 godzin. Byłam z nią w szpitalu, później na placu kościelnym. […] W czasie wyjazdu w nocy do Za-wady, około 4 rano przyszedł le-karz. Parę chwil wcześniej założy-łam córce cudowny medalik Matki Boskiej Niepokalanej i w tym sa-mym czasie dziecko nagle wyzdro-wiało. Doktor stwierdził, że to cud. W poniedziałek polecił odebrać za-świadczenie o cudzie”…

Rozmawiała KATARZYNA GAJDOSZ

Cudem jest, że ludzie wciąż się modlą

FOT.

UM

W N

OW

YM S

ĄCZU

Obraz Matki Boskiej Pocieszenia czczony jest na Sądecczyźnie od XV w. 11 sierpnia 1963 r. uroczystości koronacyjne obrazu zgromadziły w Zawadzie 18 biskupów, 700 księży, 1000 sióstr zakonnych i ok. 100 tys. wiernych z różnych stron Polski – podaje Jakub Bulzak, autor nowo wydanej książki „Uczczona po królewsku”. Świadkowie mówią nawet o 300 tysiącach.

Trwa odpust przy parafii Ducha Świętego w Nowym Sączu upa-miętniający 50. rocznicę koro-nacji Cudownego Obrazu Matki Boskiej Pocieszenia. Dziś Dzień Kapłański i Zakonny, jutro Dzień Młodych, w sobotę Dzień Ro-dzin. Odpust zakończy w nie-dzielę, 1 września, uroczysta suma o godz. 12 na sądeckim Rynku, połączona z obchoda-mi 74. rocznicy napaści Niemiec na Polskę i Dnia Weterana. War-to wiedzieć, że wszystkie msze święte i nabożeństwa w jezu-ickim kościele są transmitowa-ne na żywo. Można je oglądać na stronie internetowej parafii: www.nowysacz.jezuici.pl.

FOT.

ARC

H. O

O. J

EZU

ITÓ

W.

o. Andrzej Baran, proboszcz parafii Ducha Świętego

GOSPODARKA. Newag wyproduku-je 19 nowoczesnych pociągów z napę-dem elektrycznym (EZT), które mają jeździć na obszarze czterech woje-wództw. Pierwsze trzy mają wyruszyć w trasę w drugiej połowie 2014 r.

Sądecka firma podpisała wczoraj (28 sierpnia) umowę na dostawę trój-członowych pojazdów szynowych. Wartość kontraktu to 314 mln zł brutto. Zamówienie realizowane jest w ramach wspólnego przed-sięwzięcia województw: małopol-skiego, podkarpackiego, śląskiego i świętokrzyskiego. Newag wypro-dukuje 19 nowoczesnych pojazdów z rodziny Impuls. Pociągi osiągające prędkość do 160 km/h będą wypo-sażone w klimatyzację, monitoring, gniazdka pozwalające podłączyć

zasilacz do laptopa lub telefonu ko-mórkowego, toalety z elektryczną suszarką do rąk, kranem z fotoko-mórką i z możliwością przewijania niemowląt, a także fotele wykoń-czone ekoskórą. Nowe pociągi mają mieć także automaty biletowe, wbu-dowany zostanie system dynamicz-nej informacji pasażerskiej, obej-mujący zliczanie pasażerów (liczba miejsc w pociągu sięgać ma mini-mum 270), pomiar punktualności. Pojazdy będą dostosowane do prze-wozu osób niepełnosprawnych.

Tabor będzie obsługiwał ob-szar wspomnianych czterech wo-jewództw. Pierwsze trzy pociągi mają wyjechać na trasy w drugiej połowie 2014 roku, kolejne trzy do 31 stycznia 2015 r.

(CIUF)

Impulsy z Nowego Sącza

FOT.

PRZ

YKŁA

DO

WA

WIZ

UALI

ZACJ

A -

NEW

AG

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 29 sierpnia 20134

R E K L A M A

POŻYCZKI 30’tkiPRZEDWYPŁATOWE

668 930 302www.daiglob.pl

· pozabankowe bez bik· wypłata natychmiast!!!· najniższe koszty pożyczek w Polsce· możliwość prolongowania terminu płatności· emeryci, renciści - bez ograniczenia wiekowego· równiaż z zajęciami komorniczymi· dogodne warunki spłat

www.farbol.pl• FARBY (dachy,

elewacje, wnętrza)• KLEJE• SILIKONY, PIANY budowlane• IMPREGNATY (drewno,

kamień, ceramika)

MIESZALNIK FARB I TYNKÓW

• akrylowych, • silikonowych,

• mozaikowych

Nowy Sącz, ul. Głowackiego 38Tel. 18 441 14 13, Faks 18 444 35 37

Do wynajęcia!Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Nowym Sączu wynajmie lokal użytkowy położony na

pierwszym piętrze budynku Krytej Pływalni przy ul. Nadbrzeżnej 34 o powierzchni użytkowej 32 m².

Zgł. tel. 18 441 83 83 wew. 55 lub 11

R E K L A M A

LUDZKIE DRAMATY/AKCJA. Bar-tek Świderski ma sześć lat, genialne poczucie rytmu i marzy o tym, aby ra-zem z siostrą – Karoliną uczyć się tań-czyć. Rozumie, że jest chory. Rozumie, gdy mama nie pozwala mu ani tań-czyć, ani biegać. Nikt jednak nie odbie-rze mu marzeń. Lekarze w Polsce nie dają chłopcu nadziei na ich realizację, ale pracujący w Niemczech profesor Edward Malec, który uratował niejedno chore serce, widzi jej promyk.

Po raz pierwszy ratowano Bartusia, gdy miał 1,5 roku. Chirurdzy mu-sieli „załatać” dziurę w sercu, z któ-rą przyszedł na świat. W fachowej – medycznej terminologii taka wada serca nazywa się Zespołem Fallo-ta. W przegrodzie między komora-mi serca jest dziura. Tętnica płuc-na jest zwężona. Przez płuca płynie mniej krwi, a w krwi jest mniej tle-nu. Życiodajnego pierwiastka jest zbyt mało, aby dziecko mogło ak-tywnie żyć. Czasem tlenu jest zbyt mało, aby w ogóle mogło żyć.

Bartkowe serce uratowano, jed-nak – jak się niedawno okazało – ży-cie chłopca wciąż jest zagrożone, bo połączenie serca z płucami nie działa tak, jak powinno. W Polsce lekarze nie odważyli się podjąć wy-zwania kolejnej operacji. Zrozpa-czona pani Barbara, mama chłopca, usłyszała od chirurgów z Katowic, że wada jest nieoperacyjna. Nie po-godziła się z wyrokiem, jaki wyda-no na jej synka.

– Czasem syn buntuje się, szcze-gólnie, gdy patrzy, jak bawią się jego koledzy i koleżanki, gdy z tę-sknotą spogląda na piłkę, na bo-isko… Serce go boli, że nie może zo-stać królem strzelców – opowiada pani Barbara.

Nadzieję na piłkę, na taniec i na spokojny sen mamy, która drży

o życie Bartka dał profesor Edward Malec. Znakomity polski kardiochi-rurg operuje w niemieckim Mun-ster. W 2008 r. „łatał” ubytek mię-dzy komorami u syna pani Barbary.

– Spodziewaliśmy się, że po-trzebna będzie jeszcze jedna opera-cja, bo profesor uprzedzał o takim scenariuszu, ale nie przypusz-czaliśmy, że będzie to tak trudne wyzwanie – mówi mama Bartka. – Wskazane jest, aby nie czekać długo. Bartkowi grozi zapaść le-wego płuca, które jest słabo natle-nione. Przyjmuje leki, ale nikt nie wie, jak długo będą działać. Pyta-łam o to będąc z synkiem w klinice w Katowicach, ale odpowiedzi nie usłyszałam. Powiedziano mi tyl-ko, że nie ma nadziei na operację. Nie mogłam zgodzić się z bezczyn-nym czekaniem na śmierć dziecka.

1 sierpnia z Munster przyszła pierwsza dobra wieść: „Bartek Świ-derski został zakwalifikowany

do leczenia operacyjnego (...) Operacja jest planowana na II połowę 2013 roku” – poinfor-mował oficjalnie profesor Malec.Jest jednak trudny do spełnienia warunek skorzystania z niemieckiej nadziei: koszty leczenia Bartka wy-ceniono na 29 tys. euro i taką kwo-tę trzeba wpłacić na konto tam-tejszej kliniki uniwersyteckiej.Rodzina Bartusia nie jest w sta-nie zebrać takiej kwoty. Z pomo-cą spieszy Stowarzyszenie Sursum Corda w Nowym Sączą.

– Uruchomiliśmy dla Bart-ka subkonto, na które już można wpłacać złotówki – każda na wagę życia dziecka – informują organi-zatorzy akcji.

Stowarzyszenie SURSUM CORDAŁącki Bank Spółdzielczy

26 8805 0009 0018 7596 2000 0080 z dopiskiem/tytułem

„Bartek Świderski”.(SC)

OCZAMI ŚWIADKA. Ruchliwa droga w Tęgoborzy. Słychać prze-jeżdżającą na sygnale karetkę pogo-towia. Nagle sygnał milknie. Boże-na pomyślała, że karetka zatrzymała się do wypadku, gdzie pewnie je-chała. Wyszła przed dom, sprawdzić, co się stało. Za chwilę miała na sobie rękawiczki, które dała jej lekarka, by opatrywała rannych.

– Wszystko działo się w zawrot-nym tempie – nasza redakcyjna koleżanka relacjonuje przebieg ak-cji ratowniczej po wypadku, jaki wydarzył się tydzień temu, w śro-dę, ok. godz. 16. – Gdy zobaczy-łam zakleszczoną karetkę pogoto-wia i busa, pobiegłam na miejsce. Wszystko działo się bardzo blisko mojego domu. Tłumy gapiów ota-czały już samochody. Z busa wyszła kobieta, cała we krwi. Poprosiłam kierowcę z samochodu stojące-go najbliżej wypadku o apteczkę. Udało się tej kobiecie zatamować krwawienie i obmyć twarz. Po-szkodowana usilnie szukała ko-mórki w torebce. Chciała powia-domić o wypadku męża. Wszyscy ranni z busa byli roztrzęsieni. Za chwilę podeszła do nich lekarka. Pytała, kto jest uczestnikiem wy-padku. Mnie również przypad-kowo wzięła za pasażerkę busa, bo stałam blisko rannych. W koń-cu wręczyła mi jednorazowe ręka-wiczki i poprosiła, żeby pomaga-ła jej opatrzeć pasażerów. Działała bardzo sprawnie, ale jak na lekar-kę wydała mi się za bardzo roztrzę-siona. Dopiero po jakimś czasie do-tarło do mnie, że ona też jest ofiarą wypadku. Była w tej karetce, któ-ra zderzyła się z busem.

Ktoś z tłumu założył na siebie kamizelkę odblaskową i zaczął za-rządzać akcją ratunkową. Odsu-nął gapiów, by karetki i wozy stra-żackie mogły sprawnie dojechać

na miejsce. Brakowało noszy. Po-biegłam do domu po koc, by ranni do czasu przyjazdu karetek mogli się położyć. Pierwsza pomoc zja-wiła się w ciągu 15 minut. Kiedy fa-chowcy zajęli się rannymi, dopiero wówczas zorientowałam się, jaka jest skala zdarzenia. Wraz z pierw-szą pomocą, nadleciał helikop-ter po ciężarną dziewczynę. To ją na sygnale wiozła karetka pogoto-wia, gdy doszło do wypadku. Nie wyglądała na ranną, ale na pewno była przerażona.Leżała na noszach otulona kocem. Cały czas stała przy niej młoda dziewczyna, którą le-karka wyciągnęła z tłumu i kazała co minutę informować o jej stanie – czy aby na pewno nie ma żadnych dolegliwości. Do szpitala w Krako-wie ciężarna została już przetrans-portowana helikopterem.

Zanim ratownicy z pogo-towia zajęli się najciężej chy-ba poszkodowanym w wypadku kierowcą karetki, strażacy mu-sieli najpierw uwolnić go z auta, bo siedział przygnieciony w ka-binie. Kiedy wycięli blachy i wy-ciągnęli mężczyznę, ten głośno stwierdził, że osobiście woli po-magać przy wypadkach, niż oglą-dać akcję ratowania siebie same-go. Cały czas był przytomny…

***Czterech pasażerów busa i kie-

rowca, którzy właśnie rozpoczynali swą podróż z przystanku Zawadka w Tęgoborzy do Nowego Sącza, tra-fiło do sądeckiego i limanowskiego szpitala. Do szpitala przewieziono również załogę karetki oraz jej kie-rowcę. W sumie hospitalizowano osiem osób. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że kierowca karet-ki podczas wyprzedzania pojazdu, zderzył się czołowo z jadącym z na-przeciwka busem.

(PEK)

Kiedyś zostanie królem strzelców

FOT.

ARC

H. S

URS

UM

CO

RDA

Mama w trosce o życie syna zabrania Bartkowi grać w piłkę i tańczyć. Nikt jednak nie zabroni mu marzyć, że kiedyś zostanie królem strzelców

To działo się w zawrotnym tempie

FOT.

PSP

NO

WY

SĄCZ

29 sierpnia 2013 DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 5

Promocja obejmuje automatyczne bramy garażowe w 4 kolorach i 4 wymiarach oraz automatyczne bramy ogrodzeniowe w 4 wzorach i 4 wymiarach. *Cena netto. Cena z 8% podatkiem VAT dotyczy tylko przypadków, w których przepisy prawne dopuszczają zastosowanie takiej stawki. Ceny nie uwzględniają pomiaru i montażu. Cena bramy dwuskrzyd-łowej nie obejmuje słupów. Oferta obowiązuje od 02.09.2013 r. do 30.11.2013 r. w punktach sprzedaży Partnerów Handlowych marki WIŚNIOWSKI, uczestniczących w promocji. Szczegóły w punktach sprzedaży Partnerów Handlowych oraz na www.wisniowski.pl

3790 PLN*cena brutto: 4661,7 zł z 23% VAT

2890 PLN*cena brutto: 3554,7 zł z 23% VAT

2790 PLN*cena brutto: 3431,7 zł z 23% VAT 3013,2 zł z 8% VAT

1990 PLN*cena brutto: 2447,7 zł z 23% VAT 2149,2 zł z 8% VAT

R E K L A M A

POD PARAGRAFEM. Napad z bro-nią w ręku, kilka prób włamania to wakacyjna statystyka osiedla skupionego wokół ulic Żywieckiej i Kołłątaja. Czy mieszkańcy mają podstawy, by twierdzić, że na ich osiedlu działa zorganizowana ban-da? Policja twierdzi, że nie.

Początek lipca, godzina między 11 a 12, budynek przy skrzyżo-waniu ulic Żywieckiej i Kołłą-taja, sklep Golsport. Do środka wchodzi mężczyzna. Mimo upa-łu ubrany w bluzę z długimi rę-kawami. Twarz skrywają ciemne okulary i chusta. Gość podchodzi do ekspedienta, wyciąga z torby broń i przykłada ją do głowy za-skoczonego mężczyzny. Napast-nik straszy go, że jeśli o zajściu zostanie powiadomiona policja, to odstrzeleni zostaną wszyscy: ekspedient, jego żona i dwulet-nia córka. Sprzedawca jest prze-rażony, że oprawca tak dobrze zna jego rodzinę. Rezygnuje z ja-kichkolwiek prób protestu, zo-staje związany i powalony na zie-mię. Łupem bandyty pada 16 tys. zł z kasy i 46 par markowych butów.

Na co czeka policja?Właściciel sklepu, który w tym

czasie przebywał za granicą, do-wiaduje się o wszystkim dopie-ro po powrocie do Polski w nie-dzielę. Z powiadomieniem policji czeka do poniedziałku, ale w mię-dzyczasie przegląda zapis z moni-toringu. Sprawca ewidentnie za-słania się przed obiektywem, ale zarejestrowany zapis potwierdza wersję sprzedawcy. Mało tego, już po wyjściu bandyty kamera uchwyciła jego twarz, bo czując się bezkarnie w sklepie zdejmuje

kamuflaż. Mimo to, do tej pory sprawcy nie ujęto. – Policja za-blokowała mi możliwość wglądu w zapis monitoringu. Nikt nie in-formuje mnie o przebiegu spra-wy. Sprawca zostawił po sobie ślady, doskonale zna to miejsce, doskonale wiedział, że jestem za granicą – opowiada już bez emo-cji właściciel Golsportu, któremu sugerowano nawet, że sam sfin-gował napad.

– Postępowanie w sprawie rozboju w sklepie przy ulicy Żywieckiej jest prowadzone w formie śledztwa wszczętego przez prokuratora – tłumaczy Iwona Grzebyk–Dulak, oficer prasowy KMP w Nowym Sączu. – Obecnie prowadzone są czyn-ności operacyjno–wykrywcze, dlatego na tę chwilę, z uwagi na dobro śledztwa, nie może-my ujawnić więcej szczegółów – zastrzega.

Czują się bezkarniBudynek jednorodzinny

po drugiej stronie ulicy. Kobieta (nazwisko do wiad. red.) w po-dobnych okolicznościach płoszy z tarasu na pierwszym piętrze kolejnego amatora łatwego zy-sku. Nie jest w stanie go rozpo-znać, bo uliczna latarnia przy jej posesji nie działa już od dłuższe-go czasu. Po niedoszłym złodzie-ju zostają tylko ślady na wilgotnej ziemi. Przestraszona czytelnicz-ka domaga się od elektrowni na-prawy zepsutej lampy, ale zostaje odesłana do firmy podwykonaw-czej Elmark. Tu jednak nie sposób się dodzwonić pod żaden z poda-nych przez Enion numerów.

Podobnych incydentów według relacji okolicznych mieszkańców miało być więcej.

Tylko okazja czyni złodzieja?Mieszkańcy zaczynają się bać,

że w ich okolicy nie grasują przy-padkowi złodzieje, ale większa, zorganizowana szajka, czego naj-lepszym dowodem ma być ich doskonała orientacja, kto akurat mieszka sam, kto wyjeżdża.

I w tym wypadku policja nie widzi nic szczególnego. – Komen-da Miejska Policji w Nowym Są-czu nie posiada informacji, by na wskazanym terenie działa-ła grupa przestępcza – podkre-śla Grzebyk–Dulak. Od początku tego roku zgłoszono tylko jedno usiłowanie włamania do miesz-kania przy ulicy Żywieckiej. Przy ulicach przyległych: Tuwima, Koł-łątaja, Paderewskiego, Lwowska, Hallera i Gwardyjska od początku wakacji zgłoszono jedną kradzież mieszkaniową – złodziej wyko-rzystał do wejścia otwarte okno, oraz jedno włamanie do piwnicy. Złodziei płoszonych z balkonów tamtejszych budynków nie zgło-szono wcale.

– Nieprawda – twierdzą sami mieszkańcy, złoszcząc się, że po-licja podaje przekłamane sta-tystyki . – To w tym roku było włamanie do zakładu fryzjer-skiego przy Żywieckiej. Kilka miesięcy temu skradziono też kamery monitoringu budynku, w którym jest między innymi Golsport. Przecież policja nawet chodziła w tej sprawie. A nie tak dawno, sąsiadka też z tego bu-dynku, z drugiego piętra, spło-szyła z balkonu mężczyznę, któ-ry po prostu z niego wyskoczył i wtedy mu portfel z kieszeni wy-padł z dokumentami. Ale potem się okazało, że nie mieszka pod adresem z dowodu.

EWA STACHURA

Przy Żywieckiej działa mafia?POD PARAGRAFEM. Weszli do otwartego domu w Łącku. Już mieli go opuścić, trzymając w ręku łupy: tysiąc złotych, kosmetyki i ubrania – gdy w drzwiach stanął właściciel. Mężczyźnie nie udało się zagrodzić drogę ucieczki złodziejom. Ci dotkliwie go pobili.

Na zgłoszenie o rozboju, jakie miało miejsce 19 sierpnia po godz. 19, za-reagowali funkcjonariusze z Łącka i Starego Sącza. Udali się w pościg za złodziejami. – W trakcie zatrzy-mania jeden ze sprawców naru-szył nietykalność cielesną poli-cjanta – relacjonuje zajście Iwona

Grzebyk–Dulak, rzecznik prasowy sądeckiej policji.

36–letni mieszkaniec Jazowska usłyszał zarzuty: kradzieży rozbój-niczej, za co grozi od roku do 10 lat pozbawienia wolności, oraz uszko-dzenia ciała (do dwóch lat pozba-wienia wolności). Jego 20–letni kompan dodatkowo zarzuty: znie-ważenia oraz naruszenia nietykal-ności cielesnej funkcjonariusza pu-blicznego, jak również zmuszania go do zaniechania prawnej czyn-ności służbowej.

Obaj zatrzymani przyznali się do popełnienia wszystkich zarzu-canych im przestępstw.

Pościg za złodziejami

No promil – no problem– Z badań wynika, że przy wzro-

ście stężenia alkoholu o każde 0,2 promila, ryzyko śmiertelnego wy-padku wzrasta dwukrotnie – in-formowali sądeczan o zagrożeniach picia alkoholu młodzi ludzie nale-żący do Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych Solny Gwarek, któ-re w poniedziałek zorganizowa-ło na rynku w Nowym Sączu hap-pening „No promil – no problem”. Przechodnie mieli okazję założyć alkogogle i sprawdzić, jak reaguje człowiek „pod wpływem”.

Plantacje marihuanyWłaściciel plantacji konopi in-

dyjskiej, 24–letni mieszkaniec po-wiatu limanowskiego, mógł wpro-wadzić na rynek 11 tysięcy działek marihuany, o czarnorynkowej war-tości 235 tys. zł. Na drodze stanęli policjanci Referatu do walki z Prze-stępczością Narkotykową Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu. 23

sierpnia w rejonie miejsca zamiesz-kania 24–latka zabezpieczyli kilka-dziesiąt krzewów ziela konopi in-dyjskiej o wysokości od 1,35 do 2,60 m. Zatrzymali właściciela plantacji, któremu za uprawę „zioła” grozi do dwóch lat pozbawienia wolności.

Na Sądecczyźnie brakuje wodyCoraz więcej gospodarstw na te-

renie sądeckich gmin nie ma dostępu do wody pitnej. Obecnie, liczba po-zbawionych wody domostw sięgnęła 520. Najgorzej jest w gminie Grybów – tam brakuje wody w 440 gospodar-stwach w miejscowościach: Biała Niż-na, Siołkowa, Stara Wieś, Florynka, Ptaszkowa, Stróże, Krużlowa Niżna, Krużlowa Wyżna. W mieście Grybów wody nie ma 50 gospodarstw. Pro-blemy ma także gmina Nawojowa (26 gospodarstw). – Przyczyną jest niski stan wód podziemnych – mówi Ry-szard Wąsowicz, kierownik Powia-towego Centrum Zarządzania Kry-zysowego w Nowym Sączu.

KRÓTKO

6 DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 29 sierpnia 2013

R E K L A M A

LUDZ IE/H ISTORIA. W sobotę, 31 sierpnia otrzyma symbole władzy – srebrnego kura i pierścień królewski. Jako król Tarnowskiego Bractwa Kurko-wego przyjmie przydomek Sądeczanin, bo choć od 14. roku życia związany jest z Tarnowem, zawsze podkreśla miejsce swojego pochodzenia. W przygotowa-nym edykcie królewskim Jerzy Gajdosz również nie zapomniał o Nowym Sączu.

***Historia Towarzystwa Strzelec-

kiego Bractwa Kurkowego w Tarno-wie sięga XV wieku. Formacja, któ-rej celem była przede wszystkich obrona murów miasta funkcjono-wała do czasów Stanisława Augu-sta Poniatowskiego, kiedy nastąpił jej upadek. Towarzystwo reaktywo-wano w 1845 r. Organizowało impre-zy charytatywne, festyny ludowe, koncerty, z których dochód prze-kazywano na utrzymanie biednych tarnowskich uczniów, wsparcie dla wygnańców z terenu Prus, Polaków w zaborze. W okresie międzywojen-nym Bractwo liczyło kilkudziesięciu członków. Zachowany do dnia dzi-siejszego statut Towarzystwa Strze-leckiego w Tarnowie określał cel tego stowarzyszenia: „Celem towarzystwa jest wyłącznie przyzwoita i w kar-by porządku ujęta rozrywka strzela-niem do tarczy”. Jednak wiadomo, że Towarzystwo miało głębszy sens. Krzewiło idee patriotyczne, walczyło o niepodległość. Po wybuchu II woj-ny światowej po raz kolejny zosta-ło zdelegalizowane. Trudno go było reaktywować po wojnie. Władzom PRL za bardzo kojarzyło się z sanacją. Działalność Bractwa udało się dopie-ro wznowić w 1996 roku.

Obecnie w Towarzystwie jest 55 braci, w tym 35 kontuszowych, któ-rzy reprezentują miasto na wszelkich uroczystościach, podobnie jak przed wojną wspierają różnego rodzaje ak-cje charytatywne. Teoretycznie każdy może należeć do Bractwa, w prakty-ce jednak jego członkami zostają zna-ne osobistości Tarnowa. Są wśród nich byli prezydenci miasta, adwokaci, sę-dziowie, przedsiębiorcy. Kandyda-ci muszą zostać wprowadzeni przez co najmniej dwóch braci, którzy po-ręczą za ich uczciwość i morale.

***Sądeczanin Jerzy Gajdosz (ur.

w 1947) wstąpił do bractwa dwa

lata po jego reaktywacji. Na co dzień prowadzi w Tarnowie rodzinny biznes. Wraz z synem Jarosławem są właścicielami firmy budowlanej IMBUD, która została wyróżnio-na jako „Najlepsza Rodzinna Fir-ma” w Małopolsce. Działa nie tylko w Bractwie Kurkowym (jest wi-ceprezesem zarządu), ale również w Stowarzyszeniu „Akcja Korona-rografia Serca”, „Dajmy Dzieciom Miłość”. Jest również wiceprezesem Izby Rzemieślniczej i Małej Przed-siębiorczości w Tarnowie. Za wkład w rozwój rzemiosła otrzymał m.in. „Szablę Kiliańską” będącą najwyż-szym odznaczeniem rzemieślni-czym. W tym roku natomiast pre-zydent RP odznaczył go „Złotym Krzyżem Zasługi”. Odznaczenie zo-stanie mu wręczone podczas sobot-nich uroczystości intronizacyjnych.

Jerzy Gajdosz zostanie bowiem królem Bractwa Kurkowego. Tytuł wywalczył na strzelnicy. Zgodnie z tradycję co roku bracia rywalizują w strzelaniu z karabinów czarnopro-chowych. Gajdosz zdobył najwięcej punktów. Bracia, którzy zajęli dru-gie i trzecie miejsce – Mariusz Głów-czyk i Arkadiusz „Kuba” Fijas – zosta-ną jego marszałkami.

***Do sobotniej uroczystości już

prawie wszystko przygotowane. Najważniejsze – edykt królewski – napisany. Jerzy Gajdosz nie zapo-mniał w nim o swoim rodzinnym

mieście – Nowym Sączu. W drugim punkcie edyktu czytamy jego i mar-szałków wolę: „Jako że gród tarnow-ski poprzez długie wieki związany był i jest nadal traktami handlowy-mi, więzami kulturowymi i diece-zjalnymi oraz oświatowymi z mia-stem królewskim Nowym Sączem, czego dowodem jest moja obecność w Tarnowie, zadość czyniąc prośbie licznym sądeckim przyjaciołom, po-czynimy starania i służyć będziemy wszelką pomocą, by gród ten miał również zaszczyt powołać Towarzy-stwo Strzeleckie ze wszystkimi jego tradycjami”.

Jerzy Gajdosz przyjmie przydomek królewski „Sądeczanin”. Tytuł kró-la daje mu prestiż i pewne przywileje – nie musi płacić miejskich podatków (jednak te, które należą się fiskusowi, już musi odprowadzić) – ale przede wszystkim wiąże się z zobowiązania-mi. Wstępujący król ma obowiązek we własnym zakresie zorganizować apel królewski i biesiadę bracką…

***Uroczysta msza intronizacyj-

na odbędzie się w sobotę, w Bazyli-ce Katedralnej w Tarnowie o godz. 16, a o godz. 17 nastąpi introniza-cja króla kurkowego pod pomnikiem króla Władysława Łokietka przy ul. Wałowej. – Serdecznie zapraszam wszystkich sądeczan i tarnowian – mówi Jerzy Gajdosz.

(KG) Żródło: www.bractwo-kurkowe-tarnow.pl

29 SIERPNIA, GODZ. 18, Mała Galeria NOWY SĄCZ –wernisaż grafiki Tomasza Jędrzejko.

31 SIERPNIA, GODZ. 18, MCK „Sokół” NOWY SĄCZ – kon-cert w ramach Festiwalu EMA-NACJE. Wystąpią: Kaja Dan-czowska (skrzypce), Justyna

Danczowska (fortepian) i Ra-fał Kwiatkowski (wiolonczela). W programie: Tria fortepiano-we Johannesa Brahmsa i Dymi-tra Szostakowicza.

1 WRZEŚNIA, GODZ. 11, Dom św. Jacka JAMNA – Wielki Festyn Jameński „Witaj szkoło”.

WARTO ZOBACZYĆW Tarnowie będzie rządził Sądeczanin

Jerzy Gajdosz (w środku) tytuł króla wywalczył na strzelnicy. Zgodnie z tradycję co roku bracia rywalizują w strzelaniu z karabinów czarnoprochowych. Zdobywcy drugiego i trzeciego miejsca – Mariusz Główczyk i Arkadiusz „Kuba” Fijas – zostaną jego marszałkami.

FOT.

ARC

H. J

ERZE

GO G

AJD

OSZ

A

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

7

XXIII Międzynarodowa Wystawa Rolnicza 7-8 września, Nawojowa

R E K L A M A

– Panie Dyrektorze, przed nami kolej-na 23. Międzynarodowa Wystawa Rol-nicza „Agropromocja”. Jak co roku będzie to duże wydarzenie, można po-wiedzieć nawet święto dla małopol-skiego rolnictwa…

– Agropromocja jest największą i najważniejszą imprezą promo-cyjno–handlową branży rolniczej w Małopolsce, którą corocznie od-wiedza blisko 40 tysięcy zwiedza-jących. W ciągu dwóch dni trwa-nia wystawy możemy zobaczyć wszystko to, czym może się dzi-siaj pochwalić małopolska wieś: najnowsze technologie rolnicze, świetnej jakości produkty żywno-ściowe, w tym regionalne i ekolo-giczne, piękne i oryginalne wyro-by rzemiosła i rękodzieła ludowego. Chcę podkreślić jednak, że Wy-stawa uzyskała tak wysoką ran-gę i szeroki odbiór społeczny dzię-ki aktywnej współpracy Ośrodka z wieloma partnerami instytucjo-nalnymi oraz wystawcami.

W organizacji wystawy po-maga nam Starostwo Powiatowe w Nowym Sączu, Zespołem Szkół

Rolniczych w Nawojowej oraz Ma-łopolska Izbą Rolnicza. Mamy rów-nież olbrzymie wsparcie ze strony Województwa Małopolskiego i Se-kretariatu Regionalnego Krajowej Sieci Obszarów Wiejskich. Jed-nostka ta wspomaga nas od stro-ny organizacyjnej i finansowej,

fundując także nagrody dla zwy-cięzców konkursów. Dzięki tak wydatnej pomocy sponsorów, wy-stawcy prezentujący się w Nawo-jowej mogą taniej wynająć po-wierzchnię targową, a zwiedzający mają na wszystkie wystawy wstęp bezpłatny. Imprezie patronują

Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Stanisław Kalemba, Marszałek Wo-jewództwa Małopolskiego Marek Sowa oraz Wojewoda Małopolski Jerzy Miller.– Jaki jest cel tego przedsięwzięcia?

– Głównym celem wystawy jest promocja najlepszych produktów i firm sfery agrobiznesu, ułatwie-nie kontaktów biznesowych mię-dzy rolnikami a przedsiębiorcami, a także przedstawienie dorobku gospodarczego i kulturowego na-szego regionu, w tym szczegól-nie produktu regionalnego, agro-turystyki i rękodzieła. Cieszy nas, że z roku na rok przybywa wy-stawców, a Agropromocja spo-tyka się z coraz większym zain-teresowaniem nie tylko ze strony rolników, ale także gości – rów-nież i tych z miast – którzy poszu-kują nowości i produktów najwyż-szej jakości. – Ilu wystawców będzie promować w Nawojowej swoje wyroby i usługi?

– W tym roku spodziewamy się ponad 300 wystawców, wśród któ-rych tradycyjnie największą grupę

stanowić będą twórcy rękodzie-ła i rzemiosła ludowego oraz firmy produkujące i dystrybuujące ma-szyny rolnicze. Swoje produkty za-prezentują także firmy z wyposa-żeniem budynków inwentarskich, środkami ochrony roślin i nawo-zami. Nie zabraknie ogrodników, firm przetwórczych i spółdzielni mleczarskich. – Jakie nowości i atrakcje przygotowa-li organizatorzy dla gości ?

– Ofertę nowoczesnych ciągni-ków, maszyn rolniczych, urządzeń do pracy w lesie i na działkach pre-zentować będą największe na po-łudniu Polski firmy produkcyjne i dystrybucyjne tej branży. Intere-sująco zapowiada się wystawa bu-downictwa, na której zostaną poka-zane nowoczesne technologie oraz materiały budowlane. Licznych mi-łośników ogrodów i działkowców z pewnością nie zawiedzie wystawa ogrodnicza, połączona z kierma-szem bogatego asortymentu drzew, krzewów i kwiatów.

Wszystko co najlepsze w małopolskim rolnictwieROZMOWA z BRONISŁAWEM DUTKĄ Dyrektorem Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Karniowicach

Dokończenie na str. 12

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

8MATERIAŁ PROMOCYJNY

Kiedy sześć lat temu powstała Są-decka Grupa Producentów Owo-ców i Warzyw OLSAD Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, akces do niej zgłosiło 30 sadowni-ków z Łącka, Podegrodzia, Łukowi-cy. Wspólnie mieli wtedy 114 hek-tarów sadów. Dzisiaj w grupie jest 64 udziałowców, którzy gospoda-rują na ponad 200 hektarach.

–Zorganizowaliśmy się w gru-pę, bo łatwiej jest wtedy prowa-dzić handel i promować produkty ogrodnicze – mówi Antoni Gór-ski, wiceprezes zarządu OLSAD. – Sadownicy nie mają problemu ze zbytem, stąd powstają nowe sady. Podniosła się zdecydowa-nie jakość owoców. W grupie ła-twiej jest się zorganizować i prze-bić na rynek, niż indywidualnie. Poza tym łatwiej i taniej można za-kupić środki ochrony roślin, orga-nizować szkolenia z naukowcami z Uniwersytetu Rolniczego w Kra-kowie, czy z Sadowniczego Zakła-du Doświadczalnego w Brzeznej.

Na Ziemi Sądeckiej i Limanow-skiej długie są tradycje sadowni-cze, ale też długą tradycję ma in-dywidualizm tutejszych rolników. Dlatego całymi latami trudno było ich przekonać do stworzenia, ko-operatywy, spółdzielni, gdyż te ha-sła źle się kojarzyły z czasami PRL. Jednakże nowe czasy postawiły, zwłaszcza przed przed młodymi rolnikami i sadownikami nowe wy-zwania. Tym barzdiej, że najwięk-szym problemem z jakim borykają się tutejsi sadownicy to ogromny głód ziemi pod nowe nasadzania sadów. By temu po części zara-dzić, z inicjatywy Adama Maciusz-ka, prezesa OLSADU, sześć lat temu grupa młodych sadowników z Ol-szany podjęła wyzwanie i namówiła do wspólnego działania swoich ró-wieśników z Czarnego Potoku, Łu-kowicy, Rogów i Jadamwoli. Tak powstała Sądecka Grupa Produ-centów Owoców i Warzyw OLSAD. Warto wymienić tych pierwszych odważnych, którzy zapisali pierw-sze strony kroniku OLSADU. Byli to – Andrzej Biernat, Józef Błasz-czyk, Paweł Błaszczyk, Kazimierz Bobak, Józef Celusta, Andrzej Dy-rek, Stanisław Florczyk, Stanisław Hejmej, Jan Kosik, Janusz Kozubiń-ski, Marek Król, Adam Lasyk, Paweł Maciejowski, Adam Maciuszek, Sta-nisław Maciuszek, Zofia Maciuszek, Tadeusz Mrówka, Paweł Potoniec, Lucyna Pulit, Paweł Pulit, Jerzy

Smoroń, Krzysztof Stachoń, Stani-sław Stachoń, Kazimierz Sułkowski, Andrzej Talar, Stanisława Talar, Ka-zimierz Wolak, Krystyna Wójciak, Józef Wójcik, Marek Zaremba.

Średnia powierzchnia sadów wśród udziałowców wynosi 3–4

ha. Kiedy prowadzi się sady o ta-kiej powierzchni na wysokim po-ziomie i w zależności od pogody można zebraćowoce i sprzedać za zupełnie przyzwoitą cenę. Jed-nak dobre wyniki ekonomicz-ne przynoszą sady o powierzchni

minimum 10 ha, dlatego jedynym wyjściem z sytuacji jest zwięk-szenie wydajności poprzez nowe, wydajne w owoce zasadzenia. W ofercie OLSADU są to przede wszystkim jabłka champion, gol-den, jonagold, idered. W sezonie 2012–2013 grupa producencka do-starczyła na rynek 7,5 tys ton ja-błek. Trafiły one w głównej mie-rze do dużych sieci handlowych, takich jak Biedronka, Tesco czy Intermarche, a także za grani-cę – do Słowacji, Węgier, Włoch, Ukrainy i Rosji. W ofercie handlo-wej OLSADU obok jabłek, które są wiodącym produktem, są tak-że gruszki, śliwy i wiśnie.

Do tak znacznej produkcji owo-ców wykorzystywane są nowo-czesne metody przechowalnicze. W zakładzie w Olszanie pracuje przechowalnia owoców o pojemno-ści 4 tys. ton, ze sterowaną kompu-terowo kontrolą atmosfery. Tam też pracuje linia technologiczna do sor-towania i przechowywania owoców

o wydajności pakowania sześciu ton na godzinę, oraz maszyny do skła-dania i klejenia kartonów tekturo-wych, linia do pakowania owoców w woreczki foliowe i tacki.

– 90 procent naszej produk-cji sprzedajemy poprzez Zrzesze-ni Sadowników Jabłko Sądeckie – dodaje prezes Adam Maciuszek. – Jabłko Sądeckie założyliśmy wspólnie z podobnągrupą produ-cencką Owoc Łącki z Łącka. Jabł-ko Sądeckie, które działa na ryn-ku już 5 lat jest pierwszym tego typu zrzeszeniem sadowników w kraju.

Na przykładzie OLSADU wi-dać wyraźnie przemiany w men-

talności sądeckich sadowników, którzy uwierzyli, że w grupie za-wsze łatwiej. Łatwiej im było pod-jąć wyzwanie, gdyż w przeciwień-stwie do swoich rodziców spojrzeli inaczej na spółdzielczość. Chociaż tego słowa nie ma w szyldzie firmy, to jednak znaczy to samo co grupa producencka. (WID)

Sądecka Grupa Producentów Owoców i Warzyw OLSAD sp. z.o.o. 33–386 PodegrodzieOlszana 233018 447 93 [email protected]

XXIII MIĘDZYNARODOWA WYSTAWA ROLNICZA

OLSAD – w grupie łatwiej

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

9MATERIAŁ PROMOCYJNY

– Wbrew stereotypowym wyobra-żeniom Polska nie jest krainą mio-dami płynącą – mówi Adam Ma-ciuszek, wiceprezes firmy HUZAR w Nowym Sączu.

– Podam przykład – w do-brym roku w naszym kraju mak-symalnie pszczelarze produkują 20 tys. ton miodu. Dla porównania – w tym roku na Ukrainie są re-kordowe zbiory 100 tys. ton. Ten rok w Polsce zapowiada się bar-dzo kiepsko – długa zima, pada-ją pszczoły, więc polskie firmy mają problemy z pozyskiwaniem miodu. Dlatego jesteśmy od lat zmuszani do zakupu miodu nie-mal z całego świata, głównie jed-nak z Bułgarii, Rumunii, Ukra-iny. To nam pozwala na produkcję miodów średnio 5 tys. ton rocznie. Miodów wielokwiatowych, gry-czanych, akacjowych, spadzio-wych i lipowych. HUZAR sprzedaje swoje produkty w prawie wszyst-kich sieciach handlowych w kraju pod swoją i sieciową marką. Znacz-na część produkcji wędruje za gra-nicę – Niemcy, Francja, Austria, Litwa, USA. 15 lat temu, kiedy Adam Maciuszek i Stanisław Flor-czyk działający wcześniej w bran-ży spożywczej szukali nowego po-mysłu na biznes, doszli do wniosku że przyszłością jest produkcja mio-du. Po pierwsze, jego spożycie 15 lat temu było w naszym kraju bar-dzo niskie, w porównaniu z in-nymi krajami europejskimi. Dla przykładu w Niemczech staty-stycznie spożywano 2,6 kg miodu na obywatela, a w Polsce 0,5 kg. Po drugie, jego walory zdrowotne są znane od tysięcy lat i kiedy za-panowała moda na zdrowe odży-wianie, w codziennym menu Po-laków nie może zabraknąć miodu. To był przysłowiowy strzał w dzie-siątkę. Tak powstała rodzinna fir-ma HUZAR.

– Początkowo do założonej roz-lewni miodu pszczelego i produkcji miodów pitnych sprowadzaliśmy surowiec z różnych regionów kraju – mówi Adam Maciuszek, wicepre-zes HUZARA. – Popyt na nasze pro-dukty rósł z roku na rok. Do prze-robu potrzebowaliśmy nawet 5 tys. ton miodu pszczelego. W kra-ju nie było go na tyle. Ruszyliśmy z miodem w świat, nawet do Bra-zylii i Argentyny. Dzięki dostawom z zagranicy możemy od lat utrzy-mywać produkcję na niezmienio-nym poziomie. HUZAR ostatnio wzbogacił swoją miodową ofertę o miód kremowy bodaj pierwszy w Polsce, a być może na świecie, półwytrawny miód pitny Beesca-to. Smakuje wybornie!

Nowa oferta handlowaHUZAR zaproponował smako-

szom absolutną nowość – wód-ki na bazie zboża. Do ich pro-dukcji nie stosuje aromatów smakowych, ale maceraty. W na-wiązaniu do tradycji sztandaro-wych produktem jest trunek iście góralski o nazwie Parzenica de-dykowany nie tylko restauracjom na Podhalu. Wódki HUZARA cieszą się wielką popularnością na we-selach, przyjęciach, imprezach okolicznościowych. Ktokolwiek pragnie zamówić na wesela czy imprezy okolicznościowe swoją wódkę, proponując etykietę może zrobić to w HUZARZE. Cena jest

producencka. Obok wódek czy-stych HUZAR w ofercie handlowej ma także wódki smakowe – pie-przówkę, miodową, wiśniową, cy-trynówkę i jakżeby inaczej śliwo-wicę. Produkty te można nabyć w sklepie firmowym przy ul. Cho-pina w Nowym Sączu.

– Wytwórnia wódek i likierów jak my to mówimy jest drugą nogą naszej firmy, pierwszą jest oczy-wiście rozlewnia miodów – wy-jaśnia Adam Maciuszek. – Na tych dwóch nogach mocno stoimy i je-steśmy pewni, że nasza firma ska-zana jest na ciągły rozwój i han-dlowy sukces.

(WID)

XXIII MIĘDZYNARODOWA WYSTAWA ROLNICZA

HUZAR – 15 lat leje na nasze serca miody

Huzar Sp. z o.o.Ul. Tarnowska 161, 33-300 Nowy Sącz

tel./fax +48 18 4437 146; +48 18 4434 599mail: [email protected]

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

10R E K L A M A

MITel./fax 18 449 11 55, kom. 512 748 974 e-mail: [email protected]

ul. Kraszewskiego 11, 33-300 Nowy Sącz, czynne 9.30 - 17.30, sob. 9-13

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

11

Przez te minione 60 lat Zakład Sa-downiczy w Brzeznej kojarzył się sądeczanom, zwłaszcza sadowni-kom z miejscem, gdzie naukow-cy poprzez swoje badania dawa-li szansę rozwoju rozdrobnionej gospodarce rolnej, biednej kie-dyś Galicji.

Prekursorem sadownictwa w tym regionie był prof. Szczepan Pieniążek. Będąc dyrektorem In-stytutu Sadownictwa w Skiernie-wicach w 1953 r. powołał do życia Sadowniczy Zakład Doświadczal-ny w Brzeznej. Wtedy to na zie-mi sądeckiej powstała placówka naukowa, która sprawiła, że ten przysłowiowy kaganek oświaty rol-niczej zaczął sprzyjać rozwój regio-nu. Dzisiaj po 60 latach działalno-ści zakładu, stanęły przed nim nowe wyzwania na miarę XXI wieku.

– Należy pamiętać o histo-rii i tradycji zakładu, ale dzisiej-sze czasy niosą nowe wyzwania i jestem przekonany, że im spro-stamy – Dariusz Szewczyk prezes zarządu Sadowniczego Zakładu Do-świadczalnego Instytu-tu Ogrodnictwa Brze-zna Sp. z o.o. – Dajemy sobie kilka lat, by za-kład powrócił do lat świetności i był li-cząca się firmą nie tylko w skali kra-ju, ale i w Europie.

Przy okazji ju-bileuszu 60.–le-cia oprócz lat chwały trzeba wspomnieć też o trudnych latach zakła-du, które miały miejsce w ostatnim 10–leciu. Dość powiedzieć, że za-kład w Brzeznej był wystawiony na sprzedaż. 10 miesięcy temu Rada Naukowa Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach i oso-biście Dyrektor Insty-tutu prof. Franciszek ADAMIECKI zapowie-dzieli reanimację Zakładu w Brze-znej. Powierzając tę misję Dariuszo-wi SZEWCZYKO-WI fachowcowi od zrządzania fi-nansami, z dużym doświadczeniem do-tyczącym spółek prawa handlowego. W przeszłości był m.in. członkiem zespołu doradców Ministerstwa Skarbu. Ten 59–let-ni absolwent Szkoły Głównej Han-dlowej w Warszawie stawia sobie

i pracownikom Zakładu Sadow-nictwa Instytutu Ogrodnictwa sp. z o.o. w Brzeznej nowe nazwijmy to jubileuszowe wyzwania.

– Po raz pierwszy od 10 lat za-kład miniony rok budżetowy za-

kończył na plusie – mówi pre-zes Szewczyk – Opieramy swój

przyszły sukces finan-sowy na produkcji

materiałów gene-tycznych najwyż-szej jakości. Do-tyczy to własnej produkcji sadzo-

nek drzew owoco-wych (jabłek, śliwy,

wiśni, czereśni, gru-szek) i sadzonek malin,

jeżyn, truskawek. W su-kurs tym planom przychodzi ze-spół naukowców naszego Zakładu i opracowane programy propono-wane sadownikom z całego kraju, nie tylko Sądecczyzny dotyczące,

np. ochrony roślin, wprowadze-nia nowych upraw, propagowa-

nie stosowania nowocze-snych odmian krzewów

i drzew owocowych. Zakład w Brze-

znej w roku jubi-leuszowym 60–le-cia podejmie nowe wyzwanie. Ma się stać absolutnie naj-

nowocześniejszym w kraju ośrodkiem

naukowo–badawczym, gdzie innowacyjne metody ho-

dowli roślin, drzew owocowych będą przekazywane sadowni-kom, plantatorom. Ta wiedza po-łączona ze szkoleniami polskich

sadowników sprawi – mówił 60 lat temu prof. Szczepan Pienią-żek – że kilogram jabłek powinien kosztować tyle, ile kilogram chle-ba. Poza tym innowacyjność na-ukowa zakładu w Brzeznej ma być

jednym ze źródeł dochodów firmy. Tak widzi przyszłość prezes zarzą-du Dariusz Szewczyk i pracowni-cy Zakładu Sadownictwa Instytutu Ogrodnictwa w Brzeznej .

(WID)

60 lat Sadowniczego Zakładu w Brzeznej

WYZWANIA PRZYSZŁOŚCI – Z SZACUNKIEM DLA HISTORII I TRADYCJI

Dariusz Szewczyk

-y

a-

ż

zes Szewcpr

wsz

-k -

nia nowycnie s

sn

w

MATERIAŁ PROMOCYJNY

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

12

rodzajów11BEZSPOINOWYCH SYSTEMÓW OCIEPLEŃ

Profesjonalne

EŃSystemy Ociepleń

YSTEMÓW OCIEPLEŃÓW OCIEPLEŃ

Greinplast Sp. z o.o. jest producentem

materiałów szeroko rozumianych jako

chemia budowlana oraz systemów

ociepleń budynków.

Pełen asortyment wysokiej jakości

produktów, fachowe i pewne doradztwo

oraz odpowiedzialność czynią z firmy

Greinplast niezawodnego i pewnego

partnera, tworzącego solidną markę

systemów ociepleń spod znaku żółwia.

Godziny pracy infolinii w dni powszednie od 7:00 do 15:00. Koszt połączenia bezpłatny.

800 415 999CENTRUM OBSŁUGI KLIENTA

R E K L A M A

• wymiana • naprawa• przyciemnianie • polerowanie

Ul. Emilii Plater 7a, Nowy Sącz tel. 18 443 68 40

www.jkszyby.pl

SPRZEDAŻ OPAŁU

33-335 Nawojowa Łęg 566, tel. 18 445 76 94, kom. 501 789 109

Oferujemy: • węgiel • miał

• koks • eko groszek • olej opałowy

W ramach Agropromocji zorga-nizowana zostanie wystawa owiec i zwierząt futerkowych. Będzie ona okazją do spotkania wszystkich osób zainteresowanych hodowlą owiec, szynszyli oraz królików w Małopol-sce. 7 września organizatorzy wysta-wy zapraszają na „Redyk Bacowski”. Bacowie zrzeszeni w Tatrzańsko Be-skidzkiej Spółdzielni Producentów „Gazdowie” wprowadzą około 200

owiec na teren wystawy. Odbędą się także: finał konkursu strzyży owiec metodą tradycyjną, pokazy „puce-nia oscypków” i serów gazdowskich oraz promocja produktów wytwa-rzanych z mleka owczego.

Podczas Agropromocji planowa-na jest również Wystawa Szynszy-li i Królików. Weźmie w niej udział około 20 hodowców, którzy za-prezentują swój dorobek hodowla-ny. W celu uatrakcyjnienia wysta-wy, oprócz zwierząt użytkowych,

hodowcy – hobbyści zaprezentują także drób ozdobny, gołębie, pawie. Zwierzęta te co roku cieszą się wiel-ką popularnością i przyciągają wie-lu widzów.– Wystawa bogata jest również w tak atrakcyjne punkty programu jak kier-masze, pokazy, degustacje…

– W Nawojowej, jak co roku na zwiedzających będą czekać do-skonałe małopolskie specjały. Nasi goście będą mogli degustować zdro-we i smaczne smakołyki i potrawy

przygotowane przez koła gospo-dyń wiejskich, produkty owczar-skie oraz regionalne wyproduko-wane na terenie Małopolski.

W niedzielę 8 września odbędzie się „Piknik Drobiowy” – promocja mięsa drobiowego zorganizowa-na przez Małopolską Izbę Rolniczą.

Organizatorzy przygotowali po-nadto bogatą ofertę imprez towarzy-szących. W programie przewidziano koncerty zespołów folklorystycz-nych oraz mnóstwo atrakcji dla

najmłodszych. Jestem przekonany, że w szerokiej ofercie Agropromo-cji każdy znajdzie coś interesującego dla siebie, a uczestnictwo w wysta-wie przyniesie wszystkim wymier-ne korzyści. Zwiedzającym życzę wielu ciekawych i niezapomnianych wrażeń, zaś wystawcom i rolnikom cennej wymiany doświadczeń oraz nawiązania owocnych kontaktów handlowych i osobistych. Serdecz-nie zapraszam do wzięcia udziału w Agropromocji 2013.

Wszystko co najlepsze w małopolskim rolnictwieDokończenie ze str. 7

29 sierpnia 2013 DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 13

Gdy Jarek pokłonił się Śnieżce, ludzie dziwili się. Niby jak miałby ją zdobyć bez nóg? Nie wierzyli, że zdoła sięgnąć jej korony. Walczył ile sił w rękach i w sercu, i stało się: 16 lipca 2006 Śnieżka uległa. Zdobył królewnę.

Poznajcie się: oto królewna Śnieżka – najwyższa w Karkonoszach i ca-łych Sudetach. Ma 1602 metry wzro-stu i mniej więcej 300 milionów lat.

Oto Jarek, rocznik 1980, sporto-wiec, konstruktor rowerów i sprzętu narciarskiego. Szczęśliwy mąż Mał-gosi, tato Gabrysi, rycerz Śnieżki.

Gdy miał 17 lat jego marzenia po-raził prąd. Nieszczęście wydarzy-ło się gdy wracał z kolegą z ogniska. Chłopcy weszli w ukrytą w trawie, uszkodzoną linię wysokiego napię-cia, uzbrojoną w 20 tysięcy wol-tów. Jak to się stało, że nie zginęli na miejscu, że z poparzeniami obej-mującymi 90 procent ciała udało im się ocaleć?

Może anioł stróż – włóczęga, który zagapił się gdzieś nieopodal na szlaku pod Śnieżką miał w tym swój udział. Może tak właśnie mia-ło być, aby dziś było tak, jak jest...

Lekarze z Siemianowic, gdzie przewieziono straszliwie poranio-nych chłopców, przygotowywali ich rodziny na najgorsze, ale nie od-puścili pojedynku ze śmiercią. Jarek i Piotr przeszli serię operacji. Mu-sieli znieść potworny ból i oswoić strach przed codziennością, przez którą nie można już iść, ale trzeba jechać na wózku. Ich nóg nie uda-ło się uratować.

Strach topniał powoli dzięki do-brym, mądrym ludziom, takim jak dyrektor liceum w Kamiennej Gó-rze, Kazimierz Galica. Z jego ini-cjatywy w szkole zniknęły bariery, a Jarek i Piotr mogli zdać maturę. Powrót do nauki nie był jednak le-karstwem na tęsknotę za wiatrem we włosach.

Jarek zdążył stracić nadzie-ję, że kiedyś jeszcze wróci w góry, gdzie był przed wypadkiem stałym gościem. Myślał, że już nigdy nie wsiądzie na rower, nie skosi białego stoku na nartach. Na szczęście nie przywiązał się mocno do tej myśli.

Nadzieja wróciła wraz z pierw-szymi informacjami do których do-tarł w internecie, a z których wyni-kało, że do uprawiania narciarstwa nogi wcale nie są potrzebne. Od-krył mono–ski. To narty, a właści-wie narta z czymś w rodzaju ide-alnie dopasowanego do ciała fotela kubełkowego, na który „wsiada” się jak na wózek inwalidzki. Komple-tem do narty z „kubełkiem” są kij-ki wyposażone w płozy. Już dwa lata po wypadku Jarek wrócił na stok, rozpoczął treningi w poznańskim Sportowym Stowarzyszeniu Inwa-lidów START, a w 2003 r. po raz pierwszy zdobył tytuł Mistrza Polski w Narciarstwie Alpejskim.

Szybko przekonał się, że nogi nie są potrzebne także do narciarstwa

wodnego. Niebawem przyszło jesz-cze jedno zdziwienie: nie potrze-ba nóg, aby jeździć na rowerze. Od kilku lat próbuje do tego prze-konać innych. Europejczyków za-mieszkujących na Zachód od Pol-ski przekonywać nie trzeba. Oni od dawna doskonale o tym wiedzą i jeżdżą na rowerach bez względu na to czy mają sprawne nogi czy nie. Dla wielu Polaków to wciąż rzecz niepojęta.

Rower, którym można jeździć używając wyłącznie siły rąk – czy-li handbike – był w Polsce sprzę-tem nieosiągalnym, gdy Jarek zna-lazł go w sieci. Sprowadzenie sprzętu do kraju okazało się marzeniem bar-dzo kosztownym, więc postanowił zrobić rower sam.

Na początek taki, którym moż-na było wjechać na leśną ścieżkę i na łąkę. Gdy jego handbike zdał le-śny egzamin, konstruktor zapragnął więcej. Latem 2004 r. rozpoczął pra-ce nad pojazdem w wersji górskiej, na którym można byłoby sięgnąć po koronę Śnieżki.

Założenia były dużym wyzwa-niem: rower ma umożliwiać po-konywanie stromych podjazdów i zjazdów, poruszanie się po ka-mieniach i w błocie, czyli wszyst-ko to, co na wózku inwalidzkim jest niewykonalne.

Dwa lata później, na szczycie Śnieżki po raz pierwszy powita-no wędrowca, który wspiął się tam na kołach. Jarek i jego śliczna żona Małgosia, którą poznał na studiach we Wrocławiu, świętowali odzy-skane marzenia o powrocie w góry.

Twórca pierwszego na świe-cie trzykołowego „górala” wkrót-ce wyznaczył sobie kolejny cel: Ki-limandżaro. Opowiedział o swoim pomyśle Annie Dymnej. Zauroczył „szefową” Fundacji Mimo Wszystko i z jej wsparciem w 2008 r. dziewię-cioosobowa ekipa niepełnospraw-nych śmiałków wyruszyła do Afry-ki, aby zmierzyć się z jej najwyższym szczytem. W zespole był też Piotr – kolega z liceum, towarzysz dra-matycznej walki o życie z 1997 roku.

Handbike z Jarkiem w siodle do-tarł na wysokość 5100m ponad po-ziom morza. Pół kilometra przed pierwszym z trzech szczytów góry Jarosław Rola wycofał się z hono-rem. Trudności wspinaczki zatrzy-mały go w drodze na wierzchołek, ale obiecał, że kiedyś wróci do Afry-ki i ponownie zmierzy się ze swoim wyzwaniem.

– Nie powiedziałem tej górze ostatniego słowa. Ale spieszyć się nie będę. Góra nie ucieknie – mówi.

Ludziom myślącym stereotypo-wo góry wydają się naturalną ba-rierą dla osób niemogących cho-dzić. Jarek docierając w miejsca, w których nie widziano dotąd osób niepełnosprawnych, dał do zrozu-mienia, że stereotypy trzeba ci-snąć w kąt. Startuje i zwycięża jako narciarz alpejski w zawodach ran-gi Pucharu Świata i na olimpiadach. Założył i prowadzi firmę, która zaj-muje się projektowaniem i produk-cją sprzętu sportowego dla osób niepełnosprawnych z całego świa-ta. Organizuje szkolenia narciar-skie tych, którzy chcą skosztować szusu po śnieżnej bieli, przywra-ca ludziom nadzieję, że mogą żyć aktywnie, nawet jeśli nie mogą chodzić.

Dzięki Małgosi każda jego ro-werowa, narciarska i samochodo-wa wyprawa (próbuje też swoich sił w rajdach samochodowych) ma bogatą dokumentację fotograficz-ną. Zdjęcia można obejrzeć na stro-nie www.sport–on.com. Stworzył to miejsce w sieci z myślą o ludziach, którzy znajdą się w podobnej sytu-acji, w jakiej on znalazł się kilkana-ście lat temu.

– To, że nie ma się ręki czy nogi, nie jest powodem, aby rezygnować z ciekawego życia. Nie jest to też powodem, aby myśleć, że szczę-ście jest nieosiągalne – uśmiecha się Jarek.

Od niedawna rower, który skonstruował rycerz Śnieżki jeździ po Nowym Sączu. Każdy, kto zechce może pojechać nim na przejażdż-kę. Od czego zacząć? Trzeba trafić do niekomercyjnej wypożyczalni sprzętu rehabilitacyjnego przy ul. Zakościelnej 3, prowadzonej w No-wym Sączu przez Stowarzyszenie Sursum Corda i chcieć poczuć wiatr we włosach.

Rycerz Małgosi i królowej Śnieżki

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

14

W Bartkowej z udziałem najważ-niejszych decydentów Małopolski odbyła się konferencja z okazji 20 lecia istnienia Związku Gmin Jeziora Rożnowskiego. Miała ona w przeci-wieństwie do innych tzw. oficjałek bardzo roboczy charakter. Bodaj pierwszy raz w historii jeziora bar-dzo poważnie zastanawiano się nad sposobami jego ratowania. Impuls do także poważnej dyskusji dała właśnie działalność Związku Gmin Jeziora Rożnowskiego.

Podczas uroczystego posiedze-nia zgromadzenia Związku Gmin jego członkowie debatowali nad dalszymi planami działania związ-ku wcześniej podsumowując do-konania. Rekultywacja wybra-nych części zbiornika najbardziej atrakcyjnych turystycznie w Bart-kowej, Wytrzyszczce, Tęgoborzy w tych minionych latach pochłonę-ła 39.2 mln złotych. 85 procent tych kosztów stanowiło dofinansowanie z funduszy unijnych w ramach Ma-łopolskiego Regionalnego Progra-mu Operacyjnego. 15 proc. kosz-tów wyłożył Związek Gmin Jeziora Rożnowskiego. O ile prace rekulty-wacyjne zakończono w Bartkowej o tyle w Wytrzyszczce i Tęgoborzy trwają. W tej ostatniej miejscowo-ści zakończenie prac przewidziano na jesieni przyszłego roku. Efekty widoczne gołym okiem w ramach prac rekultywacyjnych wydoby-to ponad 400 tys. m. sześciennych mułów i przerzucono je na brzeg zdobywając nowe tereny pod miej-sca rekreacyjne. Prace te mają tyluż zwolenników co przeciwników, ale gołym okiem widać, że linia brze-gowa zmieniła swój charakter jezio-ro stało się w tych miejscowościach bardziej dostępne. Znikły mułowate nabrzeża, powstały porty jachtowe.

– Wykonaliśmy sporo przez te 20 lat – mówi Stanisław Golonka, prze-wodniczący ZGJR. – Ale to kropla w morzu potrzeb, by przywró-cić jezioro do stanu spełniającego współczesne wymogi turystycz-no – rekreacyjne. W dalszych pla-nach mamy prace rekultywacyj-ne w Zbyszycach i w Tęgoborzy. Zakres prac jest jednak tak po-ważny, że przekracza możliwości organizacyjno – finansowe nasze-go związku i pomoc władz Mało-polski, a wręcz rządu, wydaje się niezbędna.

W sukurs działaniom ZGJR przyszły nowe projekty zgłoszone w Bartkowej przez Marszałka Wo-jewództwa, Marka Sowę. Przedsta-wił on założenia dla prac nad Regio-nalnym Programem Operacyjnym na lata 2014–2020 pod nazwą „Nowa perspektywa – nowe możliwości”. W tym projekcie, współfinansowa-nym przez Unię Europejską spo-ro miejsca poświęcono zbiornikom wodnym w Małopolsce. Do nasze-go województwa trafi w tym no-wym rozdaniu europejskich pienię-dzy 2,915 mld euro. Na inwestycje 16–18 mld złotych. Część z tych pie-niędzy może trafić na potrzeby od-nowy Jeziora Rożnowskiego.

Stawianie na turystykę– Mamy w Małopolsce zaledwie

pięć zbiorników wodnych – mówi marszałek Marek Sowa. Podobnie jak Jezioro Rożnowskie, nie są one do końca wykorzystane pod wzglę-dem turystyki i rekreacji, dlatego chcemy jak najlepiej zagospoda-rować pieniądze na infrastruktu-rę turystyczną, zagospodarować turystyczne otoczenie zbiorników i cieków wodnych. Inwestowanie w turystykę to przecież nowe miej-sca pracy.

W szczegółach bez podania kwot dofinansowania wg marszałka Sowy formy zagospodarowania otocze-nia zbiorników wodnych, w tym oczywiście Jeziora Rożnowskiego to budowa bezpiecznych kąpielisk, punktów biwakowych, przysta-ni dla żagłowek, ścieżek rowero-wych i tras spacerowych. To także wspieranie przedsiębiorstw, któ-re zechcą inwestować w ten pro-gram. – Zarząd Małopolski pójdzie z pomocą w przygotowaniu kom-pleksowych programów zagospo-darowania otoczenia zbiorników wodnych, w tym także prac zwią-zanych z ich odmulaniem – dodaje marszałek Marek Sowa.

Odmulenie zadaniem nr 1Najpoważniejszą i najważniejszą

skalę problemu Jeziora Rożnowskie-go nie tylko w skali Małopolski ale i kraju przedstawił Edmund Sieinski, dyrektor Ośrodka Technicznej Kon-troli Zapór Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Zdaniem dyrektora Sieinskiego,

zbiornik Rożnów jest najintensyw-niej zamulonym zbiornikiem w Pol-sce. Roczne zamulenie waha się od 470 tys. metrów sześciennych do 2,1 mln metrów sześciennych. Dość powiedzieć, że kiedy otwierano zaporę wodną w Rożnowie w 1941 r., pojemność zbiornika wynosiła 228,7 mln metrów sześciennych. Bada-nia w 2008 r. wykazały, że pojem-ność zmniejszyła się do 156,2 mln metrów sześciennych. A więc jezio-ro ‚ubyło’ o 72,4 mln metrów sze-ściennych. Przez te minione ponad 70 lat nic nie robiono, by zmniej-szyć zamulenie. – Zamulenie zbior-ników zaporowych jest zawsze du-żym problemem eksploatacyjnym, szczególnie w przypadku zbiorni-ków przeciwpowodziowych – wy-jaśnia dyrektor Sieinski. – Utrata pojemności rezerwy powodziowej zawsze zwiększa ryzyko strat po-wodziowych poniżej zbiornika. Naj-lepszym środkiem zapobiegawczym zamulaniu zbiorników jest zabu-dowa górnych partii zlewni zgod-nie z zasadami zabudowy potoków górskich, zabudowa biologiczna ob-szarów zbiorczych, zapory przeciw-rumowiskowe i umacnianie stoków w szyjach potoków, regulacja pro-gowa rzek górskich. Jeśli nie za-pobiegnie całkowicie zamuleniu, to zredukuje je do praktycznie nie-szkodliwych rozmiarów. Przez dzie-siątki lat od powstania Jeziora Roz-nowskiego nie przestrzegano tych wszystkich zasad. Głównie z bra-ku pieniędzy i właściwej polityki ochrony tego zbiornika na efekty nie trzeba było długo czekać.

– Jezioro Rożnowskie nie zda-ło egzaminu w czasie powodzi w 2010 r. – mówi wojewoda mało-polski Jerzy Miller. – Zabrakło re-zerwy powodziowej i z tej przy-czyny zostało zalane Żabno i inne miejscowości przy ujściu Dunaj-ca do Wisły. Jezioro jest przede wszystkim zbiornikiem retencyj-nym i musi mieć rezerwę powo-dziową około 40 mln m. sześcien-nych, a tyle od lat nie ma. Dlatego musimy podjąć się zadań odmula-jących choćby w ramach programu Ochrony Wód Dorzecza Górnej Wi-sły. Wojewoda Miller wstępnie za-powiedział, że dla Jeziora Rożnow-skiego muszą się znaleźć pieniądze w programach rządowych. Zasu-gerował, że w pierwszej kolejności rozpocząć należałoby prace przy odmulaniu cofki jeziora w Kuro-wie i Zbyszycach. Te zadania wspo-mniane przez wojewodą w żadnej mierze nie udźwignie samodziel-nie Związek Gimn Jeziora Rożnow-skiego. Ale to związek dał podstawy do głębszych przemyśleń decyden-tów dotyczących choćby turystycz-nej przyszłości zbiornika.

– Mając na uwadze walory te-renów Jeziora Rożnowskiego oraz sam akwen powiat nowosądecki zgłosił do bazy projektów regional-nych 2014–2020 działanie pod na-zwą „Przywrócenie znaczenia oraz funkcjonalności Jeziora Rożnow-skiego dla rozwoju turystyki w sub-regionie Sądeckim – mówi wicesta-rosta Mieczysław Kiełbasa. – Wraz ze Związkiem Gmin Jeziora Roż-nowskiego w ramach tego projektu

chcielibyśmy, by prowadzono pra-ce odmulające i zagospodarowano fragmenty linii brzegowej w Bart-kowej, Gródku nad Dunajcem, Ko-szarce, Siennej, Tabaszowej, Tę-goborzy, Znamirowicach. Projekt obejmuje też pogłębienie strefy przybrzeżnej, zabezpieczenie brze-gu przed erozją, turystyczne zago-spodarowanie tych miejscowości.

Interesująca konferencja w Bart-kowej nadała nowe impulsy go-spodarcze. Skoro najważniejsi de-cydenci Małopolski, Sądecczyzny pochylili się wreszcie nad losem Je-ziora Rożnowskiego to jest nadzie-ja, że realizując projekty związane z turystycznym wykorzystaniem zbiornika poprawi się choćby ko-munikacja drogowa Sądecczyzny ze światem. W kuluarach konfe-rencji rozmawiano o budowie dro-gi Nowy Sącz – Brzesko. Na tę in-westycję też może „skapnąć” nieco pieniędzy unijnych. Okazało się też, że hasło wywoławcze – ratujmy je-zioro wypisane 20 lat temu przez Związek Gmin Jeziora Rożnowskie-go na swoich banerach jest wciąż ak-tualne i będzie aktualne w najbliż-szych latach.

Zestaw gości konferencji – mar-szałek Marek Sowa, wicemarsza-łek Roman Ciepiela, wojewoda Je-rzy Miller, posłowie Marian Cycoń (PO), Andrzej Czerwiński (PO), An-drzej Romanik (Solidarna Polska), senator Stanisław Kogut, delegaci do Sejmiku Wojewódzkiego – zapo-wiada poważne prace nad ratowa-niem jeziora.

(WID)

Jezioro wymaga pilnego ratunku20 lat Związku Gmin Jeziora Rożnowskiego

29 sierpnia 2013 DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 15

K iedy przed 750–leciem Starego Sącza przebu-dowywano starosą-decki rynek, na glowę

ówczesnego burmistrza miasta sy-pały się gromy ze strony handlow-ców i kupców, jakoby swoją decyzją niszczył miejscowy przyrynko-wy ich biznes. Podobnie było w No-wym Sączu, kiedy przebudowy-wano deptak na ul. Jagiellońskiej. Handlowcy na czele z Henrykiem Dobrzańskim kipieli z oburzenia. Ostatnio podobne larum podnie-śli właściciele sklepów przy ulicy Lwowskiej z okazji budowy ronda. Przemilczę już tutaj takie drobiazgi

malkontenckie związane z powsta-niem pomnika marszałka Stani-sława Małachowskiego na Placu Trzeciego Maja, o sławnym na całą Polskę rycerzyku pod ruinami zam-ku nie wspominając.

Nic się nie da zrobić w tym śmiesznym mieście bez chóru mal-kontentów i frustratów. Na plan-tach budowano fontannę – źle. Po-stawiono zegar – jeszcze gorzej. Bo przecież za te pieniądze moż-na było zbudować 10 metrów chod-nika. Po diabła kwiaty, wazo-ny, ogródki do zabaw dla dzieci. Po cholerę, skoro banda dzikusów zaraz to zniszczy. Kto temu winien? Prezydent Ryszard Nowak i jego za-stępca Jerzy Gwiżdż. Ich pomysły płynące z magistratu zdaniem za-wodowych narzekaczy są z grun-tu złe. Przecież miasto nie musi być w miarę czyste, schludne, upięk-szone, tonące w zieleni.

Wracając do Starego Są-cza. Od lat Stary Sącz jest najbar-dziej atrakcyjnym pod wzglę-dem turystycznym miastem

na Sądecczyźnie. Gdyby nie upór i konsekwencja Mariana Cyconia, na rynku nadal byłoby po staremu – dziurawie, wyboiście i brudno. Stawy nie byłyby zagospodarowa-ne, bo i po co. Frekwencja wypo-czywających nad nimi świadczy, że był to dobry pomysł. Rondo przy galerii "Trzy Korony" w Nowym Są-czu to pomysł dobry, czy zły? Chyba zły, bo teraz jest powód do kryty-ki, że rondo utrudni przejazd, cho-ciaż nie zostało jeszcze otwarte. Zły także z tego powodu, że zacznie się malkontencka dyskusja, jak je na-zwać. Czy patriotycznie, czy reli-gijnie, czy też kombatancko – soli-darnościowo. Trwa dyskusja wśród frustratów, kto też jest godzien ronda. Odżywają resentymenty sprzed lat, czy należy się ś.p. prezy-dentowi RP, księdzu proboszczowi od św. Małgorzaty, czy działaczo-wi "Solidarności"? Piękną pożywkę teraz mają malkontenci i frustraci. Kto ją spreparował? Tusk, Komo-rowski, Nowak, Gwiżdż oraz... pro-jektanci i budowniczy ronda.

OPINIE

Jerzy WidełZ kapelusza

Jest źle i będzie gorzej

To miała być wiel-ka szansa dla mło-dych ludzi z No-wego Sącza: nawet

500 zł stypendium za średnią (wca-le nie wysoką, bo zaledwie powyżej 3,5), a po szkole praca murowana. PKP Zakład Linii Kolejowych zamie-rza bowiem wkrótce zatrudnić ponad 1300 techników. A do tego miało być chlubne nawiązanie do tradycji ko-lejowych. Niestety, wyszło jak zwy-kle, czyli nijak. Do trzech nowych klas w nowosądeckiej „kolejówce” – uczących na technika kolejowego, dróg i mostów kolejowych oraz auto-matyka sterowania ruchem na torach – zgłosiło się tylko około 40 kandy-datów. To mniej niż połowa przygo-towanych dla nich miejsc, bo cze-kało aż 90. W tym roku ruszy więc tylko jeden kierunek: technik dróg i mostów.

Szkoda i smutno. Choć można się było tego spodziewać. Po pierw-sze – bo niż demograficzny. Po dru-gie – bo kolej nie wydaje się dzisiaj ani pewnym partnerem, ani dobrym pracodawcą, a tym bardziej niezbyt fajnym przewoźnikiem. Na doda-tek w mieście, do którego kolej do-ciera rzadziej niż do zurbanizowa-nych miejsc, skąd pociągiem trudniej i dłużej się wydostać niż samocho-dem (a niektórzy żartują, że szyb-ciej jest nawet rowerem), powodze-nie „kolejowych” klas wydawało się

od początku bardziej marzeniem niż realną szansą.

Klasy powstały na prośbę PKP Za-kładu Linii Kolejowych. No cóż, moż-na zgryźliwie powiedzieć, że wyszły PKP tak samo, jak ostatnio wiele ini-cjatyw. Jak przejęcie kolei śląskich przez samorząd, w wyniku czego ruch w regionie został na pewien czas prawie zablokowany. Kiedy PKP Cargo jest prywatyzowana z wiel-kimi aferami, nawet obejmującymi związkowców w Nowym Sączu. Kie-dy kolej pozamykała masę linii, nawet miała zakusy zlikwidować niezwykłą i wpisaną do europejskiego systemu torów linię Nowy Sącz – Chabów-ka (wpisana potem do wykazu tych o znaczeniu państwowym). O ist-nienie takich linii jak ta, czy ponow-ne otwarcie np. trasy do Gorlic i Bie-cza ludzie sami muszą walczyć. PKP wyprzedaje swoje dworce i świetne, dochodowe marki, jak Polskie Linie Kolejowe z kolejkami na Kasprowy Wierch i Górę Parkową. Kiedy o kolei słyszymy, to na ogół dlatego, że zło-miarze rozkradli szyny czy trak-cje i lokomotywa się wykoleiła. Albo że w upały nie da się w wagonach wytrzymać, że są przepełnione etc.

Ostatnio czytałam, że Czesi – ten maleńki kraj – wożą koleją nawet auta pasażerów. Zachęcają do ku-powania auto–kuszetek i podob-no z zadziwiającym powodzeniem. Z przejazdu z Pragi do Popradu albo do Koszyc skorzystało już tego lata – jak podał portal Rynek Kolejowy – około 7 tysięcy kierowców. Nie chcą prowadzić aut w dalekiej trasie, ale wolą je mieć ze sobą na miejscu, żeby swobodnie zwiedzać. Przewóz auta i miejsce w wagonie sypialnym kosztuje mniej więcej 70–100 euro.

W Polsce, choć kraj mamy cztero-krotnie większy, koleją można wo-zić tylko rowery. Jeszcze w latach

80. można było pojechać na wa-kacje pociągiem, zabierając samo-chód. Na przykład ze Śląska nad mo-rze, czyli relacją Katowice–Gdynia. Dziś PKP nie wierzy w powodze-nie takiej oferty, nie mamy też plat-form, na które by można wjechać samochodem czy motorem. Zosta-ły bowiem wycofane z eksploata-cji i zlikwidowano infrastrukturę do przewozu aut pociągiem. – Samo-chody zwiększają też masę pociągu, a od niej zależy, ile płacimy za przejazd danego składu. Są trasy, na których mamy ograniczenia, składy nie mogą być długie, tak jest na trasie do Zako-panego – powiedziała mi beztrosko Zuzanna Szopowska, rzecznik praso-wa PKP Intercity. W biegu, bo urado-wana szykowała się właśnie na przy-jazd pendolino.

Kupno tych składów jest kreowa-ne na największy sukces PKP w ostat-nim czasie. Podobno jego umiejętności w jeździe pod górkę mają być testo-wane na Sądecczyźnie. Dziękujemy za zaszczyt, popatrzymy sobie, jak pojeździ między Grybowem a Ptasz-kową. Jazdę po łukach poćwiczy koło Olsztyna (ciekawe, że mają większe łuki niż Beskid), zaś szybkiej jazdy 250 a nawet 280 kilometrów na go-dzinę gdzieś tam w kraju. Hmm, tak się zastanawiam, gdzie on pojedzie szybciej niż 200 na godzinę, na co po-zwala u nas tylko Centralna Magistra-la Kolejowa ze Śląska na północ? Ni-gdzie. A kolej wydała na 20 składów grubo ponad 2 miliardy złotych. Cie-kawe, o ile taniej mógłby taki ładny pociąg, do popatrzenia, bo w Polsce raczej nie do jazdy, wyprodukować Newag... Cóż, drogie te wszystkie ko-lejowe zabawy. Jedyne pocieszenie, że choć dworzec nowosądecki w koń-cu wyremontują. Też do popatrzenia, bo kiedy będzie „bramą” do szybkiej i wygodnej jazdy?

Zabawa w kolej

Bernadeta Waszkielewicz Waszkie sprawy

P rzesympatyczny – i oczywiście anoni-mowy Czytelnik – pod-rzucił nam do skrzyn-

ki pocztowej przesympatyczny list. Niestety ani jedno zdanie z tego listu w całości nie nada-je się do publicznego zacytowa-nia, bo gazeta może trafić w ręce dzieci, albo osób nieco wrażliw-szych niż średnia krajowa. Tro-chę szkoda, bo warto, by szero-ka publiczność też miała okazję przeczytać, co ich sąsiedzi i zna-jomi (w tym wypadku anonimo-wi, ale jednak) mają do powie-dzenia. Generalnie nasz przemiły Czytelnik radzi nam po dobro-ci, żebyśmy się odpier… od księ-ży. My, to znaczy – cytuję elo-kwentnego Czytelnika – ku… je… i szmaty. I słowo „szmata” jest właśnie najdelikatniejszym w potoku bluzgów, jakie nam funduje autor listu. W ten oto subtelny sposób skomentowa-no naszą informację o incyden-cie, do jakiego doszło w sądec-kiej parafii pw. Ducha Świętego i zawirowania wokół osoby o. Krzysztofa Mądla. Sprawa po-wszechnie znana, nie będę tu-taj streszczał. To ważny list, bo aż do jego otrzymania żyliśmy w błogim i naiwnym przekona-niu, iż naszą robotę wykonaliśmy w sposób rzetelny i bez zbędnego sensacyjnego zadęcia. A utwier-dził nas w tym przekonaniu m.in. proboszcz przywołanej pa-rafii jezuickiej o. Andrzej Baran,

który do naszego materiału nie miał żadnych uwag. Śmiem na-wet przypuszczać, że i sam za-interesowany o. Krzysztof Mądel nie ma poczucia, że zrobiliśmy coś przeciw niemu albo Kościo-łowi. Ale przesympatyczny Czy-telnik wie lepiej i radzi nam z oj-cowską troską: „Odpier… się wy kur… popier…”. Miłe słowa. No więc czytam sobie tę frapują-cą korespondencję przy porannej kawie i tak sobie myślę, że Pan Bóg chyba nie tak wyobrażał so-bie niektórych swoich amba-

sadorów w Nowym Sączu. No, ale co my możemy na ten temat wiedzieć, przecież my jesteśmy „media, co ryją swoimi świń-skimi ryjami”. Dziękujemy Dro-gi Czytelniku za tę lekcję pokory. Na koniec mamy dla Ciebie waż-ną informację – jeśli wydawało Ci się, że w swoim nienawistnym bełkocie pozostaniesz anonimo-wy, to się mylisz. Kiedy we wto-rek wrzucałeś swój nasączo-ny jadem list do naszej skrzynki pocztowej, utrwaliła ten mo-ment kamera monitoringu wi-sząca przy wejściu do budynku. Dzięki temu poznaliśmy się tro-chę lepiej. Pozdrawiamy!

Tak sobie ryjemy świńskimi ryjami

Wojciech MolendowiczZ gór widać lepiej

Pan Bóg chyba nie tak wyobrażał sobie niektórych swoich ambasadorów w Nowym Sączu

MASZ DLA NAS CIEKAWĄ INFORMACJĘ

którą chcesz się podzielić z innymi – zadzwoń.

Nasz reporter czeka na telefon: 18 544 64 40, 18 544 64 41

albo napisz: [email protected]

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

16MATERIAŁ PROMOCYJNY NOWY SĄCZ

I znowu, po raz siedemna-sty, sądeczanie będą mie-li prawdziwą ucztę teatral-na. Od 5 do 19 października Miejski Ośrodek Kultury or-ganizuje Jesienny Festiwal Teatralny. To jedna ze sztan-darowych imprez kultural-nych placówki. Widzowie będą mogli obejrzeć 12 przed-stawień teatralnych teatrów i grup teatralnych z Warsza-wy i Krakowa.

Ponadto wystąpią także teatral-ni adepci z Limanowej – Teatr „Co się stało” i oczywiście gospodarza – MOK: Teatr NSA i Cudoki Szuroki.

Swoją nową płytę „W hołdzie Mi-strzowi – Live” promował będzie Sta-nisław Soyka z zespołem na koncercie „Soyka śpiewa Niemena”.

Tradycyjnie już odbędzie się też koncert papieski pt. „Pieśń o Bogu ukrytym”, w którym wystąpi m.in. Krzysztof Globisz.

Na scenie MOK i w tym roku za-prezentują się tuzy polskich scen te-atralnych, wśród których są takie na-zwiska, jak Piotr Fronczewski, Jan Peszek, Krzysztof Tyniec czy Artur Barciś…

Aktorzy nie pierwszy raz zawitają nad Dunajec i Kamienicę i bez mega-lomanii można powiedzieć, że spodo-bała im się w Nowym Sączu atmosfera jaką budują widzowie i organizatorzy.

Temu m.in. należy przypisać, iż w mieście i MOK doszło do wyda-rzenia bez precedensu. Rodzinny duet aktorski: Anna Seniuk i Grzegorz Ma-łecki zdecydował się na premierowe (!) przedstawienie sztuki Romaina Ga-ry’ego pt. „Obietnica poranka”, w re-żyserii Macieja Wojtyszki. Dla diwy polskiej sceny był to również benefis na 45–lecie pracy aktorskiej.

Sprzedaż biletów na spektakle XVII Jesiennego Festiwalu Teatralnego roz-pocznie się 3 września.

Sądeczanie zrobili furorę na kra-kowskim Rynku w sobotę 17 sierp-nia w dniu Nowego Sącza podczas XXXVII Międzynarodowych Tar-gów Sztuki Ludowej. Na występy za-prosili gości, idąc korowodem wokół największego zabytkowego rynku w Polsce.

Nowy Sącz po raz pierwszy miał swój dzień promocyjny w tej presti-żowej i zakorzenionej w tradycji Kra-kowa imprezie.

Z miasta nad Dunajcem i Kamie-nicą pod Wawel pojechały 4 auto-kary z sądeckimi twórcami. Na kra-kowskiej scenie zaprezentowały się zespoły folklorystyczne: Sąde-czoki, Dolina Dunajca, Sądeczanie a także zaprzyjaźniona z tym ostat-nim zespołem grupa z Czech spod Pardubic.

Nowy Sącz występował się nie tyl-ko na ludowo. Swoje 5 minut miały też zespoły z Miejskiego Ośrodka Kultu-ry i Pałacu Młodzieży: Michał Skoczeń – Zespół Wokalny „Young Voice”, Ze-spół Tańca Nowoczesnego „Jump Step Crew”, Studio Piosenki i Zespół Akro-batyczny „Astral”.

Na stoiskach nie brakło sądeckich twórców ludowych, na czele z Maria-nem Mółką. W punkcie prowadzonym przez sądeckie Centrum Informacji Turystycznej goście z kraju i zagrani-cy mogli otrzymać materiały promu-jące Nowy Sącz i region.

Sądecką prezentację wsparł moc-nym wejściem sądeczanin na emigra-cji, krakus z wyboru – Leszek Mazan opowieściami i anegdotami o współ-czesnych i zaprzeszłych związkach Nowego Sącza z Krakowem.

Miał Kraków swój konkurs na „Mi-stera” miasta, miało – Zakopane, a teraz do tego grona wpisuje się również Nowy Sącz, który chce wy-łonić swój najpiękniejszy obiekt architektoniczny.

Prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak wraz z partnerami: Stowa-rzyszeniem Architektów Polskich Oddziałem Sądecko–Podhalańskim i Sądecką Izbą Gospodarczą, ogła-sza konkurs ph. „Architektura No-wego Sącza pierwszej dekady XXI wieku” na najlepszy (najpiękniej-szy) obiekt architektury powstały w latach 2000–2013 na terenie na-szego miasta.

Łatwo zauważyć, że w ostatnich latach przestrzeń architektoniczna wokół nas zmieniła się i zmienia się. Przybywa pięknych i wartych za-uważenia obiektów, tak prywatnych, jak i firmowych.

Poprzez konkurs organizatorzy chcą promować te największe i naj-lepsze osiągnięcia inwestorów, ar-chitektów i budowniczych, a wy-różniając te najciekawsze projekty i realizacje, chcą by zauważyli je i do-cenili także sądeczanie.

Do konkursu obiekty mogą zgła-szać (całkiem nowe realizacje, jak i przywrócone do życia, świec-kie i sakralne, prywatne i firmo-we) ich autorzy, zespoły autorskie projektów architektonicznych, in-westorzy, właściciele realizacji

architektonicznych, a także Stowa-rzyszenie Architektów Polskich Od-dział Sądecko – Podhalański, Sądecka Izba Gospodarcza, Urząd Miasta No-wego Sącza, członkowie jury, a także organizacje trzeciego sektora.

Sąd konkursowy, w którego skład wchodzą przedstawiciele SARP, UM, SIG pracować będzie pod przewod-nictwem Ryszarda Jurkowskie-go (SARP), a będzie zwracać uwagę przy wyborze najlepszych obiektów m.in. na: relacje między architekturą a jej otoczeniem (skala, osie otwarcia, dominanty, kolorystyka, materiał), zgodność wyrazu architektonicz-nego obiektu z jego przeznaczeniem, ideę wiodącą w koncepcji architek-tonicznej (pomysł przestrzenny, symboliczny), umiejętność łączenia funkcjonującej konwencji estetycz-nej z nowymi wartościami architek-tonicznymi, zgodność detali archi-tektonicznych i użytych materiałów z ogólnym wyglądem obiektu, prze-strzeń wewnętrzną budynku (czy-telność, estetykę, funkcjonalność), elastyczność rozwiązań przestrzen-nych i funkcjonalnych (podatność na zmiany sposobu użytkowania), rozwiązania proekologiczne, dostęp-ność dla osób niepełnosprawnych/ wózków dziecięcych/ osób starszych i dzieci, komfort i funkcjonalność użytkowania, połączenie z otacza-jąca tkanką miejską, ergonomię, es-tetykę i wykonanie poszczególnych

elementów, innowacyjność i orygi-nalność rozwiązań przestrzennych, jakość zieleni.

Główną nagrodą (statuetka) jest Grand Prix Architektura Nowego Są-cza – Nagroda Prezydenta Miasta No-wego Sącza dla Najlepszego Obiek-tu Architektury pierwszej dekady XXI wieku (lata 2000–2012) w No-wym Sączu.

Organizatorzy oczekują na zgło-szenia kandydatów do Grand Prix do 18 października, a rozstrzygnię-cie konkursu wraz z otwarciem wy-stawy prezentującej najpiękniejsze obiekty Nowego Sącza przewidziane jest na urodziny miasta – 7 listopada.

Dodatkowe i szczegółowe infor-macje dotyczące zasad konkursu, procedur i niezbędnych załączników zamieszczone są w zakładce na stro-nach internetowych Urzędu Mia-sta (www.nowysacz.pl). Konkurs ze strony organizatora prowadzi Wy-dział Architektury i Budownictwa UM. Wszelką korespondencję zwią-zaną z konkursem należy kierować na adres Urzędu Miasta (Rynek 1, 33–300 Nowy Sącz) z dopiskiem „Archi-tektura Nowego Sącza pierwszej de-kady XXI wieku” lub adres Wydziału Architektury i Budownictwa (Rynek 5) z powyższym dopiskiem. Osobą upoważnioną do udzielania infor-macji dotyczących konkursu jest pani Agnieszka Kunicka, tel. (18 4486 655, e–mail: [email protected]).

Młodzi liderzy na start

Młodzi Polacy są jedną z najbardziej przychylnych przedsiębiorczości grup w Europie. Obok Plasują się w towa-rzystwie Duńczyków, Francuzów, Greków i Włochów równie pozytyw-nie nastawionych do pracy na własny rachunek. Jest jednak duży rozdź-więk pomiędzy potencjałem a odset-kiem Polaków prowadzących własną działalność gospodarczą. A hamuje ich brak kapitału i dostępu do niego, obawa przed porażką, a często brak fachowej wiedzy.

To jeden z wątków dyskusyjnych awizujący kolejne – 8. Forum Młodych Liderów, które zagości w Nowym Są-czu od 3 do 6 września.

O swojej przyszłości i przyszłości Europy dyskutować będzie ok. 350 młodych ludzi z 42 krajów Unii Euro-pejskiej, Bałkanów, Europy Wschod-niej i Południowego Kaukazu.

Ich partnerami w tej rozmowie są wybitni przedstawiciele życia spo-łecznego, politycznego i biznesowego współczesnego świata, którzy uczest-niczą w dorosłym Forum Ekonomicz-nym, które po raz 23 odbywać się bę-dzie w Krynicy.

Misją Forum jest tworzenie idei dla przyszłości Europy. Jego organizato-rem Forum jest Europejski Dom Spo-tkań – Fundacja Nowy Staw, współ-organizatorami: Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji oraz Instytut Stu-diów Wschodnich. Województwo Małopolskie jest Głównym Partnerem wydarzenia, a swój znaczący udział w tym wydarzeniu ma również pre-zydent Nowego Sącza.

Już tylko godziny zostały nam do pierwszego dzwonka nowego roku szkolnego, a ten zabrzmi w Nowym Sączu dla ponad 14,5 tys. uczniów wszystkich typów szkół podległych prezydentowi miasta.

Od paru lat ubywa uczniów w są-deckich placówkach. W 2010 roku na-ukę we wrześniu rozpoczynało po-nad16,3 tys. dzieci i młodzieży, rok później – bez mała 15, 9 tys., dwa lata temu – nieco ponad 15, 5 tys. Niż de-mograficzny Nowym Sączu nie jest tak głęboki, jak w innych miastach regionu. Szkoły podstawowe odnoto-wują nawet niewielki wyż, który we-dług analiz ma potrwać do 2017 roku.

W szkołach ponadgimnazjalnych w naszym mieście naukę rozpocznie na wszystkich szczeblach edukacji w liceach ogólnokształcących, tech-nikach i zasadniczych szkołach zawo-dowych ponad 6,5 tys. uczniów. Po-nieważ nie są to placówki obwodowe, w nich frekwencję ratują uczniowie – mieszkańcy miejscowości spoza No-wego Sącza. Podana liczba osób, które zasiądą w szkolnych ławkach jest jesz-cze orientacyjna, bowiem przez całe wakacje trwał do nich nabór.

Grono nauczycielskie w sądeckich placówkach liczy sobie 1570 osób. Nauczycielskich etatów niezbędnych do realizacji podstawowych planów nauczania magistrat zaakceptował 1162. Do tego trzeba jeszcze dodać ponad 300 etatów niezbędnych dla osób wspomagających proces edu-kacji, a różnica z dodawania i odej-mowania wynika z faktu, iż nie wszy-scy są zatrudnieni na pełnych etatach.

Dyrektor Wydziału Edukacji Urzę-du Miasta Józef Klimek precyzyjne in-formacje dotyczące kadry nauczyciel-skiej będzie miał po pierwszych dniach roku szkolnego. Niemniej te z koń-ca maja br. mówią, iż z grona ubędzie

ok. 100 osób. W tym: 30 – to natu-ralne przejścia na emerytury, z po-nad 30 nauczycielami nie przedłużo-no umów.

Z nowości czekających nowosą-decką oświatę od września odno-tujmy wejście w życie tzw. ustawy przedszkolnej. Stanowi ona, iż rodzi-ce na każdą następną godzinę poby-tu dziecka w przedszkolu ponad 5 go-dzin, zapłacą nie więcej niż 1 zł (jedną złotówkę). Do tej pory w Nowym Sączu stawka ta wynosiła nieco ponad 2 zł.

Od 1 września ze szkolnej mapy miasta znika Zespół Szkół Podsta-wowo–Gimnazjalnych nr 3 zlokali-zowany przy ul. Lwowskiej. Uczyło się w nim 22 uczniów z orzeczenia-mi o różnego typu niedostosowa-niach lub zagrożeniach społecznych. Ci uczniowie obowiązek szkolny będą realizować w swoich obwodowych placówkach.

Wydarzeniem dla miasta jest re-aktywowanie w Zespole Szkół nr 4, po ośmiu latach, klasy technikum ko-lejowego. To powrót do tradycji pla-cówki, która działała w mieście przez sześć dekad i wykształciła ok. 6 tys. techników. Od 1 września w pierw-szej klasie rozpocznie naukę ok. 30 uczniów. Po skończeniu szkoły otrzy-mają dyplom technika dróg i mostów kolejowych. Zachętą do wybrania ko-lejowej specjalności w ZS nr 4 są m.in. stypendia i gwarancja pracy po skoń-czeniu nauki.

W ciągu kolejnych miesięcy, by zdążyć przed 1 września 2014 roku, Wydział Edukacji planuje przejść całą niezbędną procedurę aplikacyjna, by w Gimnazjum nr 3 uruchomić kla-sy dwujęzyczne (polsko–angielskie).

Dyrektor Józef Klimek zapowia-da, że choć jeszcze nie w tym roku, ale Nowy Sącz też będzie miał swoje, miej-skie inauguracje i zakończenia nauki.

Do ławek wróć!

Jesienna teatralna uczta

Spektakl „Kolacja dla głupca” z 2009 r.

FOT.

A. R

AMS

Nowy Sącz na krakowskim Rynku

Wybieramy najpiękniejszy obiekt Nowego Sącza

29 sierpnia 2013 DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 17R E K L A M A

AURIS TOURING SPORTS JUŻ W SPRZEDAŻY

Dni otwarte w Salonie TOYOTA KOBOS14-15 września 2013

• Największy 530 litrowy bagażnik • Najniższe spalanie w swojej klasie • Rekordowo niski próg załadunku.

Przyjdź na dni otwarte i przekonaj się sam co potrafi nowa Toyota Auris Touring Sports

KobosAutoryzowany Dealer

ul. Tarnowska 130, Nowy SączT +48 18 441 50 50,[email protected]

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 29 sierpnia 201318

Od pomysłu do jego realizacji jest naj-częściej daleka droga. Tym bardziej, że pomysł organizacji w Nowym Są-czu klubu rugby wydawał się co naj-mniej karkołomny. Na początku kon-cept grupy pasjonatów spotkał się z poklaskiem, a w jego powstanie za-angażowali się posłowie, senatoro-wie, a nawet władze miasta. 31 sierpnia 2004 r. o godz. 18.28 zawiązano for-malnie Rugby Club Biało–Czarni Nowy Sącz. Pierwszy trening odbył się jednak kilka miesięcy wcześniej, bo w kwiet-niu, a pierwszy oficjalny mecz Biało–Czarni rozegrali 19 czerwca.

Rodzina rugbistów– Pierwszy oficjalny meczu rugby

rozegraliśmy na obiekcie Sandecji przy Kilińskiego. Naszym przeciw-nikiem była drużyna Juvenii Kra-ków ówczesny spadkowicz z I ligi. Przeciwnik miał ogromną przewa-gę, ale zdobyliśmy pierwsze punkty, co na pewno było sporym osiągnię-ciem w rywalizacji z profesjonalną drużyną. Tak się wszystko zaczęło – wspomina Włodzimierz Borzęc-ki, pierwszy prezes RC Biało–Czar-ni, obecnie wiceprezes.

W skład zarządu weszli Tomasz Kutyba (wiceprezes), Krystian Ozga (skarbnik), Marcin Wójcik (sekre-tarz) i Tadeusz Knop. Spotkanie za-łożycielskie odbyło się w Sądeckim Ośrodku Interwencji Kryzysowej dzięki pomocy szefa tej instytucji Czesława Baranieckiego.

– Dyrektor SOIK–u mocno wspierał od początku działalno-ści klubu i dalej zajmuje się rug-by, tyle że poprzez osiedlowe kluby – przypomina zasługi Baranieckiego

Borzęcki. – My poszliśmy jednak troszkę dalej i z grupą, jak to wszy-scy mówią, trudnej młodzieży stwo-rzyliśmy klub. Dzisiaj, po dziesięciu latach, nawet gdy nasze drogi się ro-zeszły i wielu wyjechało za granicę, to często dzwonią i pytają co sły-chać, czy czegoś nie potrzebujemy. Chcąc nie chcąc, staliśmy się rodzi-ną. Niemałą rodziną.

Bezdomny klub, szatnia pod drzewem

Zapału rugbistów nie stłumiły początkowe problemy z miejscem do gry i treningów czy szatnią. – Nie po to jednak stworzyliśmy klub, by się łatwo załamywać – przekonu-je Włodzimierz Borzęcki. – W pocie czoła trenowaliśmy. Na początku pomagano nam w Piątkowej. Tam zespół trenował i rozgrywał me-cze. Szybko się to jednak skończyło. – Biało–Czarni w pierwszej rundzie Pucharu Polski mieli grać z Arką

Rumia. Na 10 minut przed meczem dowiedzieli się jednak, że z powo-du opadów deszczu to niemożliwe. Tu znów zadziałał Czesław Bara-niecki, który załatwił stadion w Za-bełczu. Wszystko skończyło się hap-py endem, bo mecz wygraliśmy i był to początek marszu Biało–Czarnych do największego sukcesu w rugby piętnastoosobowym, czyli awansu do półfinału Pucharu Polski.

To był jeszcze okres, kiedy klub szukał dla siebie miejsca. Przebierali się pod drzewami za wałem nad Du-najcem albo w samochodach. Były przymiarki, żeby Biało–Czarnych przyłączyć jako AZS do Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w No-wym Sączu, ale przygoda pod tytu-łem AZS zakończyła się zanim jeszcze się zaczęła. Gdyby sądeccy rugbiści nie byli sportowcami, nie było w nich ducha rywalizacji, nie było uporu, to dzisiaj może by już nie istnieli.

Dali przykład Małopolsce W zimie 2005 okazało się, że nie

ma dla nich miejsca na obiektach sta-rego Startu, gdzie sportowcy mieli udostępnioną szatnię, ale to właśnie wtedy tworzył się szkielet druży-ny, który przetrwał przez wiele lat. W 2006 r. zespół zaczął na poważnie grać w II lidze. Klub zagrał dwa sezo-ny i chłopcy z Nowego Sącza pokazali w Polsce, że nie są słabeuszami, fra-jerami do bicia. Spore sukcesy klub odniósł w rugby siedmioosobowym. Biało–Czarni zdobywali medale Pu-charu Polski, wygrywali turnieje, a kilku zawodników zaczęło repre-zentować klub i Nowy Sącz na are-nie międzynarodowej

Powołanie do życia klubu w No-wym Sączu sprawiło, że w Małopol-sce rugby zaistniało jeszcze mocniej. Władze Biało–Czarnych były jedny-mi z głównych inicjatorów powołania Małopolskiego Okręgowego Związku Rugby, a Tomasz Kutyba został jego wiceprezesem. Po sukcesach w rug-by „7” i zaangażowaniu w rozwój tej odmiany rugby Biało–Czarni zostali zaproszeni do wzięcia udziału w roz-grywkach ekstraligi rugby 7. W pierw-szym sezonie Biało–Czarni Nowy Sącz wskoczyli szturmem na pudło i zdo-byli brązowy medal. W 2006 r. wy-grali eliminacje w polskiej lidze rugby „7”, w których brało udział ok. 50 ze-społów z całej Polski. Dla tak młodego zespołu był to powód do dumy.

Nigdy nie przynieśli wstydu– Rok 2007 nieco odmienił naszą

sytuację, bo lepiej zaczęliśmy ro-zumieć się z miastem – przypomina wiceprezes. – Dzięki przychylności prezydenta Ryszarda Nowaka mo-gliśmy grać na Sandecji, bardzo po-magał nam też Tomasz Michałowski.

27 sierpnia 2007 r. klub podpisał porozumienie o współpracy z Wyż-szą Szkołą Biznesu i mógł korzystać z bazy sportowej uczelni, ale tak-że dawać studentom alternatywną formę spędzania czasu. Wcześniej Biało–Czarni podpisali jeszcze po-rozumienie z Juvenią Kraków o wy-stawieniu wspólnych drużyn junio-rów i kadetów w sezonie 2008/09. Wtedy też powstał Uczniowski Klub Sportowy „Lider”. Praca Tadeusza Janika i innych trenerów sprawiła, że w Biało–Czarnych trenerzy repre-zentacji narodowych szukają kandy-datów do gry w kadrze i to szukają z dobrym skutkiem. Biało–czerwo-ną koszulkę z orłem na piersi ubiera-li i ubierają Krzysztof Płusa, Damian

Zając, Tomasz Smoleń, Kamil Radzik, Marcin Siemaszko i Artur Stawiar-ski, Adam Kubisz i Grzegorz Tobiasz. W 2011 roku w Nowym Sączu Bia-ło–Czarni organizowali mecz Polska – Czechy w ramach rozgrywek dy-wizji 2A, w 2012 roku zajęli 2. miej-sca w polskiej lidze rugby 7, a w 2013 roku nasi juniorzy grający w bar-wach Juvenii Kraków zdobyli brą-zowy medal.

– Przez dekadę nigdy Nowemu Sączowi nie przynieśliśmy powodu do wstydu, a atrakcji będzie jeszcze więcej, bo nasza drużyna po dwóch latach wraca do ligi piętnastoosbo-wej – podsumowuje Włodzimierz Borzęcki.

R E K L A M A

M Ł O D Z I Z J A J E M

Sekcja rugby UKS Lider rozpoczęła działalność przy istniejącym już klu-bie w marcu 2004 r. Głównymi jej twórcami byli: Tadeusz Knop, Czesław Baraniecki, Hanna Śpiewak i Tadeusz Janik. Od początku zawodnicy sek-cji to uczniowie SP nr 20. Szkolenie było i jest prowadzone w dwóch katego-riach wiekowych – mini żaków ( klasy III i IV) i żaków ( klasy V i VI). Po ukoń-czeniu wieku żaka najzdolniejsi zawodnicy mogą trenować i grać w grupie młodzików (kl. I i II gimnazjum), ale już w klubie RC Biało–Czarni Nowy Sącz. Zawodnicy UKS Lider uczestniczyli w wielu zawodach, zarówno w obsadzie krajowej i międzynarodowej zajmując czołowe lokaty. Pierwsze kroki i przy-godę z owalną piłką (zwaną też jajem) zaczynało w UKS Lider wielu znaczą-cych zawodników jak Damian Zając aktualny reprezentant Polski w olim-pijskiej odmianie rugby „7”, Kamil Radzik czołowy zawodnik ZAS Katowice, Marcin Olszewski i Adam Kubisz reprezentanci Polski juniorów oraz wielu aktualnych zawodników drużyny seniorów RC Biało–Czarni. W latach 2009 do 2011 zajęcia treningowe prowadzili kolejno: Andrzej Kotarba, Tomasz Ku-tyba oraz Tomasz Goliński. W 2011 r. działalność sekcji została zawieszona ze względu na brak szkoleniowca. Sekcję reaktywowano w styczniu 2013 r. Zajęcia w kategorii żak i mini żak prowadzi Tadeusz Janik.

10 lat Rugby Club Biało–Czarni Nowy Sącz

Nigdy nie przynieśli wstydu

ONI KIBICUJĄ SĄDECKIM RUGBISTOM

29 sierpnia 2013 DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 19

ROZMOWA z MARCINEM SIEMASZKO, reprezentantem Polski w rugby

– Jak zaczęła się Twoja przygoda z rugby?

– Rozpoczęła się w dość standar-dowy sposób. Namówił mnie kolega Damian Zając, z którym nadal wy-stępuję w RC Biało–Czarni Nowy Sącz. O tym sporcie nie wiedziałem nic i jak większość ludzi sądziłem, że gramy w ochraniaczach i myli-łem rugby z futbolem amerykań-skim. Na pierwszym treningu nie było łatwo, ale bardzo szybko się wciągnąłem. – Mimo młodego wieku masz na kon-cie spore sukcesy.

– Dużo pracuje na treningach i indywidualnie na siłowni. Tylko tak można zamienić pracę na suk-ces sportowy, ale mam nadzie-je, że największe sukcesy jeszcze przede mną.– Czy któryś z sukcesów jest dla Ciebie szczególnie ważny?

– Może wymienię dwa, które wspominam najlepiej: wygrane mi-strzostwa Europy do lat 20 w Moł-dawii i srebrny medal wywalczony z Biało–Czarnymi Nowy Sącz w Pu-charze Polski „7”– Oprócz gry w Juvenii Kraków i Biało–Czarnych występowałeś także w róż-nych reprezentacjach Polski. Ile me-czów rozegrałeś?

– O ile się nie mylę meczów ofi-cjalnych i nieoficjalnych w repre-zentacjach rozegrałem około 11.– Który był dla Ciebie szczególnie istotny?

– Niewątpliwie ten mecz, w któ-rym wyszedłem w pierwszym skła-dzie reprezentacji Polski seniorów przeciwko reprezentacji Francji do lat 21 i finał Mistrzostw Euro-py w Mołdawii, gdzie zdobyliśmy złoty medal.– Mówi się, że rugby kształtuje cha-rakter na całe życie…

– Myślę, że tak jest. To twar-dy, kontaktowy sport, któ-ry uczy dyscypliny i kontroli nad tym, co robimy na boisku, uczy

odpowiedzialności za zespół. Nie-wątpliwie kształtuje nas w od-powiedni sposób, który pomaga w życiu.– Jakieś zabawne momenty też przy-darzyły ci się na boisku?

– Nie potrafię sobie przypo-mnieć, ale za to wiele zabawnych chwil jest po meczach w powrot-nej drodze do domu.– Twoje największe sportowe marzenie?

– Sukcesy razem z reprezenta-cją Polski i zawodowy kontrakt. Mam nadzieję, że dużym krokiem do przodu będzie gra w Arce Gdy-nia. Będę tam występował na za-sadzie wypożyczenia. Myślę, że będą miał stamtąd bliżej do ka-dry narodowej– Kto jest Twoim idolem sportowym?

– Reprezentant Włoch Martin Castrogiovanni. Podziwiam go za jego twardą grę w młynach dykto-wanych i nieustępliwość. To świet-ny zawodnik pod każdym wzglę-dem, zawsze jeden z najlepszych na boisku. To sportowy wzór.

Rok 2012 był jednym z najlepszych pod względem sportowym w 10–let-niej historii klubu. Zarówno w odnie-sieniu do sekcji seniorów, jak i naj-młodszych adeptów rugby, oraz indywidualnych osiągnięć poszcze-gólnych zawodników na arenie krajo-wej, jak i międzynarodowej.

Przegląd sukcesów w 2012 r. roz-poczniemy od najmłodszych za-wodników klubu Biało–Czarni, któ-rzy w ubiegłym sezonie 2011/2012 dzięki bardzo dobrej postawie w regionalnych turniejach dzie-ci i młodzieży wywalczyli 6. miej-sce w Polsce na turnieju finałowym rozgrywanym w Siedlcach 9 czerw-ca w łącznej klasyfikacji mini–ża-ków, żaków oraz młodzików. Mło-dzi zawodnicy z Nowego Sącza pokonali tam m.in. Pogoń Siedl-ce oraz Arkę Gdynia, które należą do ścisłej czołówki zarówno mło-dzieżowego jak i seniorskiego rugby w Polsce. Natomiast w nowym roz-poczętym sezonie 2012/2013 po ro-zegraniu kilku dotychczas regional-nych turniejów w Nowym Sączu (2 razy), Rabie Niżnej i Krakowie i wy-graniu dwukrotnie sądeckich tur-niejów w kategorii mini–żak i raz w kategorii żak oraz bardzo mocno obsadzonego międzynarodowego

turnieju Krakowskiego Obwarzan-ka w kategorii żak, młodzi zawod-nicy Rugby Club Biało–Czarni Nowy Sącz zajmują 5. miejsce w ogól-nopolskiej klasyfikacji turniejów dzieci i młodzieży. Sukcesy te były dziełem trenerów: Tadeusza Janika i Tomasza Golińskiego.

Podsumowanie występów pierwszej drużyny Rugby Club Bia-ło–Czarni należy rozpocząć od naj-większego dotychczas osiągnię-tego sukcesu w historii klubu,

a mianowicie wywalczenia dru-giego miejsca w turnieju finało-wym Polskiej Ligi Rugby 7, który to był również turniejem finało-wym Pucharu Polski Rugby 7, w se-zonie 2011/2012, a rozegrany został na boisku MOSiR Zawada w No-wym Sączu 14 lipca. Najlepszym zawodnikiem tego turnieju został wybrany sądeczanin Grzegorz Go-liński. Udział w finale zespołowi z Nowego Sącza zapewniły wy-grane w turniejach eliminacyjnych rozgrywanych we Wrocławiu, Ja-śle i Krakowie oraz drugie miej-sce w turnieju rozegranym w mar-cu 2012 r. w Nowym Sączu. Oprócz sukcesów w siódemkowej odmia-nie rugby, sądeccy zawodnicy bio-rą udział w rozgrywkach Rugby 15, grając na wypożyczeniu zgod-nie z przepisami Polskiego Związ-ku Rugby w pierwszoligowej Ju-venii Kraków, gdzie poprzez swoje zaangażowanie i wolę walki od-grywają bardzo dużą rolę i często dzięki ich zdobyczom punktowym drużyna wygrywa mecze. Sąde-czanin Marcin Siemaszko był naj-lepiej punktującym zawodnikiem krakowskiego klubu zdobywając 5 przyłożeń czyli 25 punktów w run-dzie jesiennej. Oprócz niego punk-ty zdobywali również: Damian Za-jąc oraz Michał Żygłowicz.

R E K L A M A

Twardy, kontaktowy sport, który uczy dyscypliny

R E K L A M A

To był dobry rokFO

T. A

ND

RZEJ

LU

DA

ZAMÓW BEZPŁATNĄ

PRENUMERATĘ

elektronicznej wersji „Dobrego Tygodnika

Sądeckiego”, a gazeta trafi wprost

na Twoje biurko.

NAPISZ:

[email protected]

10 lat Rugby Club Biało–Czarni Nowy Sącz

Skład komitetu organizacyjnego X-lecia: Ryszard Nowak, Józef Kantor, Marta Mordarska, Jerzy Wituszyński, Tomasz Michałow-ski, Włodzimierz Borzęcki, To-masz Kutyba.

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 29 sierpnia 201320

„Abecadło sądeckie”– najchętniej czytana książka

2013 r. w regionie, teraz również na płycie.

Pierwszy sądecki audiobook – lektura obowiązkowa nie tylko na jesienne wieczory! Nie masz czasu czytać? Posłuchaj!

Uwaga – płyta w prezencie przy zakupie książki w księgarni „Alfabet”,

przy ul. Jagiellońskiej w Nowym Sączu.Czyta Sławomir Wrona.

NA KONIEC TYGODNIA

8 razy

Markiza jest optymalnym rozwiązaniem chroniącym poddasze przed nadmiernym ciepłem słonecznym, pozwalając jednocześnie na kontakt wzrokowy z otoczeniem. Markiza absorbuje promieniowaniesłoneczne już przed szybą i emituje ciepło na zewnątrz,przez co w słoneczne dni bardzo dobrze chroniwnętrze przed uciążliwym upałem. Zapewnia równomierny rozkład światła i stwarza komfortowe warunki pracy, szczególnie przy komputerze.

R E K L A M A

Jeszcze kilkanaście lat temu o No-wym Sączu mówiło się, że to MIA-STO KOLEJARZY. Przez ponad 130 lat wszystko się tu kręciło w rytm prze-jeżdżających pociągów, a gospodar-czy rozkwit miasta wiązał się z wy-budowaniem LINII KOLEJOWEJ. Czy ktoś jeszcze pamięta, że tu niemal wszystko łączyło się z przymiotni-kiem KOLEJOWY?

Do Nowego Sącza, od strony Gry-bowa wjeżdżało się przez TUNEL KOLEJOWY pod Kiczorą w Ka-mionce Wielkiej, a pociągi zdą-żające od Limanowej przejeżdżały przez MOST KOLEJOWY na Du-najcu. DWORZEC KOLEJOWY był miejscem, które nigdy nie kła-dło się spać. Tu skupiało się życie miasta, stąd się wyruszało w świat i tutaj wracało, tu można było jeść, spać, zrobić zakupy, ostrzyc się i bez wychodzenia z budynku prowadzić całkiem ciekawe życie. Dziś na dworcu nie można nawet kupić tak oczywistej rzeczy jak BILET KOLEJOWY, bo nie działa-ją kasy, a stuletnie mury nie mają się nawet komu zawalić na głowę. Pusto tu.

A przecież z zabytkowe-go dworca wychodzi się na ULI-CĘ KOLEJOWĄ. Stąd tylko krok i jesteśmy na KOLONII KOLE-JOWEJ, kiedyś robotniczym

osiedlu wybudowanym dla licz-nych w mieście KOLEJARZY i pra-cowników WARSZTATÓW KOLE-JOWYCH. Z robotniczego osiedla tylko rzut kamieniem do PARA-FII KOLEJOWEJ (oficjalnie pw. Najświętszego Serca Pana Jezu-sa), a po mszy w niedzielę cho-dziło się na stadion, gdzie grał KOLEJOWY KLUB SPORTOWY Sandecja. Przed meczem w ra-mach kibicowskiej rozgrzewki na płycie boiska przygrywała OR-KIESTRA KOLEJOWA. Kto był jed-nak spragniony większej dawki kultury, zamiast na stadion mógł

się udać na przedstawienie lub film do DOMU KULTURY KOLE-JARZA. Tam zaś nic się nie działo przypadkiem, bowiem nad cało-ścią czuwało KOLEJOWE STOWA-RZYSZENIE ANIMATORÓW KUL-TURY. Było jeszcze TECHNIKUM KOLEJOWE, ale właśnie okaza-ło się, że nawet w okrojonej wer-sji nie ma chętnych, by zasilić kla-sy o profilu kolejowym. A przecież kiedyś mawiało się w Nowym Są-czu, że kto ma w głowie olej, ten idzie na KOLEJ.

I komu to przeszkadzało?(CIUF)

To było miasto kolejarzy…

FOT.

KRZ

YSZT

OF

STAC

HU

RA