Dotyk, który zmienia - funawi.plfunawi.pl/wp-content/uploads/2017/11/dotyk-boga.pdf · dotykają i...

20
ks. Zbigniew Paweł Maciejewski Dotyk, Dotyk, który który zmienia zmienia życie życie Spójrz inaczej na Eucharystię

Transcript of Dotyk, który zmienia - funawi.plfunawi.pl/wp-content/uploads/2017/11/dotyk-boga.pdf · dotykają i...

ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

Dotyk,Dotyk,któryktóryzmienia zmienia życieżycieSpójrz inaczej na Eucharystię

1

© ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

© Fundacja Nasza Winnica

Redakcja:zespół

Projekt okładki:ks. Krzysztof Drzazgowski

Rysunki w książce:Elżbieta Centkowska

ISBN 978-83-946081-9-4

Fundacja Nasza Winnicapl. Jana Pawła II 3, 06-120 Winnicatel. 501 231 [email protected]

2

WstępMsza Święta to źródło i szczyt życiaKościoła. Źródło – czyli wszystko z nie-go wypływa. Szczyt – czyli wszystko kuniemu zmierza.

Msza Święta, Eucharystia, pozostanieniezmierzoną tajemnicą. Ta małaksiążeczka, która bierzesz do ręki, napewno jej nie wyczerpie.

Ufam jednak, że pozwoli ci uchylić rąbkatajemnicy i dostrzec w Mszy Świętej RękęBoga, która chce dotknąc twojego serca,twojego grzechu i twoich ran. Ufam, żezapragniesz i zatęsknisz za Eucha-rystią - dotykiem i pocałunkiemBoga, który ma moc zmienić twojeżycie.

ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

Fundacja Nasza WinnicaOd Litery Do Wiary

Rzeczy Dobrze Pomyślane

http://funawi.pl

3

Kawiarniany stolikTo nie była ich pierwsza randka. Raczejklasyczni niż nowocześni, może nawetstaroświeccy. Spotkali się w ulubionejkawiarni, przy „ich” stoliku. Mocnozakochani, zapatrzeni w siebie.

Kultura i zasady dla obojga ważne, aleprzecież krew nie woda. Można i trzebana siebie patrzeć, i trzeba się wzajemniesłuchać, ale to nie wystarczy. Ci, którzysię kochają potrzebują czegoś więcej.

Talerzyk, filiżanka, łyżeczka – tegodotykają i tym się teraz bawią ich ręce,ale to nie przynosi ukojenia. To nie jestto, czego potrzebują w tej chwili.

On: Czy już, czy jeszcze poczekać? Ale jakczekać, gdy czekanie jest męką? Czywypada, czy można, czy nie za wcześnie?

Ona: Dlaczego czeka? Czy nie widzi, czynie czuje? Zrób to wreszcie.

I zrobił TO wreszcie: Niby przypadek,niby niechcący, spotykają się ich dłonie.I w tym złączeniu, dotknięciu pozostają.

4

Tak! Miłość potrzebuje dotyku. Niewystarczy na siebie patrzeć, niewystarczy ze sobą rozmawiać.

Potrzeba dotyku, złączenia dłoni,przytulenia, pogłaskania, pocałunku.

Ci którzy się kochają „karmią się”widokiem siebie, „piją” słowa, którewypowiada ukochana osoba, i... tęskniąza dotykiem. Dotyk uspokaja, upewnia,wiąże mocno ze sobą.

Dziecko bez przytulania umiera,miłość bez dotykania więdnie.

Bardzo pragniemy dotyku, choćoczywiście nie każdemu pozwalamysię dotykać. Dotyk zarezerwowanyjest dla bliskich, dla rodziny, dlatych, którzy się kochają.

Bez miłości dotyk staje się zły, staje sięprzemocą i gwałtem. Tylko ten kto kochama prawo dotknąć i też tylko wtedy, gdydruga strona przekonana jest o tejmiłości.

Na koniec, gdy w miłości oddają się sobiena całe życie, ich dotyk staje się takmocny, że nie są już dwoje, ale jednociało.

5

6

Kobieta„A oto kobieta, która prowadziła w mieścieżycie grzeszne, dowiedziawszy się, że jestgościem w domu faryzeusza, przyniosłaflakonik alabastrowy olejku, i stanąwszyz tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzamioblewać Jego nogi i wło-sami swej głowy jewycierać. Potem całowała Jego stopy i na-maszczała je olejkiem. (…)On zaś rzekł do kobiety: Twoja wiara cięocaliła, idź w pokoju!” (Łk 7,37-50)

Dla faryzeusza najważniejsze w tymspotkaniu było to „co za jedna i jaka jestta kobieta”. Dla Jezusa zaśnajważniejsze było to, czego onapotrzebowała. A potrzebowała do-tyku.

Zanadto jesteśmy oswojeni z tekstemEwangelii, by zrozumieć jej sens.Przemykamy po powierzchni z błyskiemmyśli, że... „znamy to”. Może i znamy, aleczy rozumiemy? Czy czujemy?

Pomyśl dobrze... Kobieta przypadła dostóp Jezusa na które obficie kapały jejłzy. Było ich na tyle dużo, że można byłote stopy obmyć. Czujesz to? Wycierała je

7

swoimi włosami i namaszczała olejkiem.Rozumiesz? I nie przestawała tych stópcałować.

Pojmujesz to wszystko? Jakby nie patrzećna to co zrobiła ta kobieta, to trzebauznać, że była w tym niezwykleintymna, wyrafinowana pieszczota.

Robiła to, co najlepiej umiała. A wszystkoz miłości. Niejeden uczestnik tej uczty byłzgorszony, że Jezus pozwala na „takierzeczy”. A on pozwolił. Ta zgoda pokazaładużo więcej niż jakiekolwiek słowa. Na„takie rzeczy” możemy pozwolić osobie,która jest niewiarygodnie blisko nas.

I to właśnie „powiedział” Jezus tejprostytutce: „Jesteś blisko mnie!”Oczywiście nie przez swoje uczynkii profesję, ale przez swoją miłość.

I pozwala się dotykać, bo wie, że tejkobiecie jest to niezwykle potrzebne.Ewangelia nie opisuje dalszego ciągu jejżycia, ale ja wierzę i jestem przekonany,że po tym spotkaniu, po tym dotknięciuJezusa, jej życie nie mogło wrócić w swo-je cudzołożne koleiny. Musiało się zmie-nić. Bo dotyk Jezusa zmienia ludzkieżycie.

8

Kobieta dotknęła Jezusa zanim zostałyodpuszczone jej grzechy. To ważne.

Mamy tendencje, by próbować samemu„doprowadzić się do porządku”. Najpierwsię wezmę w garść, zmobilizuję, poprawięi „uczeszę”. A potem gotowy i eleganckipójdę spotkać się z Jezusem.

To nie tak. Po pierwsze nigdy niebędziesz gotowy a po drugie to Jezus jestwłaśnie od tego, by zrobić porządekw Twoim życiu.

Tylko go dotknij. Z miłością. Jakowa grzeszna kobieta.

Niby doskonale wiemy, że Jezusprzyszedł na świat w stajence – w gnojuzwierząt. A jednak ciągle chcemystajenkę (nas samych) przebudować napałac, by potem zaprosić Jezusa „nagotowe”.

To nie tak działa. To Jezus jestfundamentem i budowniczym naszegożycia. Budowanie bez Niego to skazaniesię na porażkę.

Gdy pozwolisz się dotknąć to nieprzegrasz.

9

10

Trędowaty„Oto zbliżył się [do Jezusa] trędowaty, upadłprzed Nim i prosił Go: Panie, jeśli chcesz,możesz mnie oczyścić. /Jezus/ wyciągnąłrękę, dotknął go i rzekł: Chcę, bądźoczyszczony! I natychmiast został oczy-szczony z trądu.” (Mt 8,2-3)

Ten człowiek także potrzebowałdotyku Jezusa. Wcześniej „dotknął” gotrąd. Cierpiał w chorobie, ale nie przesta-wał marzyć o innym życiu.

Przyszedł do Jezusa i pokornie prosiło uzdrowienie. Jezus powiedział to copowiedział, ale to co zrobił – jegoczyny i gesty – wyraziły więcej niżJego słowa.

Jezus wyciągnął rękę i dotknął go.Powiedział tym samym: „Jestem z tobąa ty jesteś mi bliski, nie boję sięciebie, że mnie zarazisz, nie brzy-dzę się tobą, twoimi ranami, chcę cipomóc”.

Dotknął i uzdrowił go. I zaczęło się inneżycie tego człowieka. I nie mogło być

11

inaczej, bo dotyk Boga zmienia ludzkieżycie.A kim my jesteśmy? Każdy z nas maprawo i obowiązek utożsamić sięz trędowatym i prostytutką. Na pewno tomocne stwierdzenie, ale prawdziwe.

Różni nas rodzaj grzechu, ale nie samfakt grzeszności. Różni nas rodzajcierpienia, ale cierpimy wszyscy. Takiejuż jest ludzkie życie – naznaczonegrzechem i cierpieniem.

To nasze życie ma jeszcze inny wymiar –pragnie miłości, pokoju i szczęścia.Stworzeni na obraz i podobieństwo Boga,który jest Miłością, pragniemy kochaći być kochanym. I doświadczyć prawdzi-wego szczęścia, które płynie z autentycz-nej miłości.

I tacy a nie inni idziemy na Eucharystię.Po pierwsze inni nie będziemy, nie cze-kajmy aż uporamy się z grzechem i cier-pieniem. Po drugie – właśnie po toidziemy na Eucharystię, by Jezusswoim dotknięciem zmazał naszgrzech i uwolnił nas od cierpienia.

12

Eucharystia...dotyk i pocałunekBoga

Bóg pragnie dotyku i pocałunku.Pragnie dotykać nas i całować. Pragnieteż naszych dotknięć i naszych po-całunków.

Bóg wie jak bardzo zranieni jesteśmyzłym dotykiem grzechu i cierpienia.Dlatego pragnie bardzo, by dotknąćnas swoją łaską, bardzo mocnoi bardzo realnie. Pragnie także, byśmymy sami, dotknęli przez wiarę jego szat,jego stóp.

Takim dotykiem Boga są sakra-menty.

Nie patrzmy na sakramenty przezpryzmat przykazań i powinności, zalicza-nia pewnych obowiązków, nie przezscholastyczne definicje, ale właśnie przezte dwie poznane ewangeliczne historie –grzesznej kobiety, płaczącej nad stopamiJezusa i trędowatego.

13

Poczujmy w nich wezwanie do bliskościi intymności z Bogiem. Tej bliskości,z której tryska życie i zdrowie, i prze-miana człowieka.

Gdy chrzczone jest dziecko – dotyka jeBóg. Gdy małżonkowie stają przedołtarzem – dotyka ich Bóg. Gdy młodymężczyzna przyjmuje święcenia – dotykago Bóg. W namaszczeniu chorych –dotyka chorego Bóg. Także w każdejEucharystii dotyka nas Bóg.

Postarajmy się przeżywać każdysakrament jako nasze spotkanie z Bo-giem, jako moment, w którym dotykanijesteśmy i sami dotykamy Boga.

A może nawet jeszcze więcej? Możepotraktować sakramenty jako po-całunki Boga?

Szczególnie Eucharystię, bo to właśniew Niej, gdy przyjmujemy KomunieŚwiętą zaangażowane są wprost i bez-pośrednio nasze usta.

I tym jest w istocie Eucharystia –spotkaniem miłości. Jest przywołaniemi uobecnieniem tego momentu, gdy Jezus

14

z miłości oddaje życie za grzesznychludzi.

Skoro rzeczy tak właśnie się mają, todlaczego coraz puściej w kościo-łach? Dlaczego coraz mniej ludzi naMszy Świętej a ci, którzy są naEucharystii, bardzo często nie sprawiająwrażenia przeżywających randkę z uko-chanym Bogiem?

Czasami można mieć wrażenie, żewszyscy czekają z utęsknieniem na„idźcie w pokoju”.

Skąd to się bierze? Z nieznajomości Boga,z braku poznania!

Dotyk jest rzeczywiście czymś czegobardzo potrzebujemy i czego pragniemy,ale zawsze zarezerwowany jest dla tych,z którymi jesteśmy blisko. Odpychamytych, którzy chcą nas dotknąć, ale my ichnie znamy i im nie ufamy.

W Eucharystii Bóg chce nas rzeczywiściedotknąć, ale jeśli go nie znamy i nieufamy, to nie będziemy chcieli tegodotyku. Odepchniemy i uciekniemy.

Nie będziemy traktować Eucharystii(i innych sakramentów) jako wytęsknio-

15

nego, intymnego spotkania, ale jako cośnieprzyjemnego, w skrajnych sytuacjachprzypominającego gwałt.

Dlatego dla owocnego przeżywaniaEucharystii potrzebujemy poznaniai zrozumienia Boga. Potrzebujemywiary. Do owocnego, głębokiegoprzeżywania wszystkich sakramentówpotrzebna jest wiara.

A ta rodzi się ze słuchania. A to co sięsłyszy to Słowo Boże. (por. Rz 10,17)

Dlatego na początku każdej Eucharystiii przy sprawowaniu wszystkich sakra-mentów, czyta się Słowo Boże. Wszystkopo to, byśmy odkryli w Słowie miłośćBoga i sami zapalili się miłością doNiego.

Dlatego każdego dnia siegamy po Biblię,by poznać Boga, a gdy go już poznamy,by poznawać Go głębiej i głębiej.

Gdy poznajemy prawdę, odkrywa-my Miłość. Gdy pojmiemy MiłośćBoga odsłoni się nam głębiaEuchatystii. Zobaczymy wtedyniebo.

16

Zbita jak pies Przeczytaj teraz to świadectwo:

Eucharystia jest dla mnie nadal wielką,niepojętą tajemnicą. Niby wiem, o co chodzi,a jednak nie pojmuję, nie ogarniamumysłem, czuję, że tylko muskam tak jakośpowierzchownie. Instynktownie czuję coś, czego nie jestem wstanie wypowiedzieć. Wiem, że w Eucharystiiprzychodzi żywy Jezus, i wszystko na raz sięodbywa – Jego męka, śmierć i zmartwych-wstanie – naprawdę mój rozum tego nieogarnia. Na Mszy jestem zazwyczaj 3 – 4 razy w ty-godniu. Gdybym mogła, byłabym co-dziennie. Przekonałam się niejednokrotnie,że gdy Jezus mówi „przyjdźcie do Mniewszyscy, którzy utrudzeni i obciążenijesteście, a Ja was pokrzepię”, to zawszemówi prawdę. Wiele razy przychodziłam naMszę czując się jak zbity pies, łykając łzy,bojąc się różnych rzeczy, a wychodziłampełna radości i pokoju – takiegoChrystusowego. Otrzymałam też wiele łask,cudów – może dla innych, którzypopatrzyliby na nie z boku małych – ale dlamnie wielkich, przemiany serca, uzdrowień.

17

Wiele razy też podczas Eucharystii Bóg miałmi do powiedzenia coś ważnego, dawał mizrozumienie różnych rzeczy, podsuwałproste rozwiązania moich – jak mi sięwydawało – nierozwiązywalnych proble-mów. Moc Eucharystii odkryłam kilka lat temunieco przypadkowo. Wykryto u mnie guzana tarczycy i było podejrzenie, że może tobyć rak, którym byłam obciążonagenetycznie. Następnego dnia miałamjechać do Centrum Onkologii w Warszawie.Do tego momentu dawałam radę, mówiłam„bądź wola Twoja” i wydawało mi się, żejestem gotowa przyjąć to, co mnie czeka.Jeszcze kilka miesięcy wcześniej byłamdaleko od Boga, żyłam w grzechach ciężkichi Pan Jezus mnie uzdrowił i zaczęłam sięnawracać. I tak sobie myślałam, że touzdrowienie i nawrócenie dał mi Bóg, bymnie przygotować do tej choroby.I dziękowałam Mu za to wszystko. Alew przeddzień, pod koniec pracy nie byłamjuż tak spokojna, prawie zaczęłampanikować. A nie było nikogo, z kimmogłabym porozmawiać, bo nikomu o tymguzie nie mówiłam. I pojawiła się myśl, bypójść na Mszę Św. Wtedy jeszcze niezdarzało mi się bywać na Eucharystii w dnipowszednie.

18

Pojechałam. Msza była odprawiana w małejkaplicy przy plebani i okazało się, że pozamną nikt na tę Mszę nie przyszedł. Tylkoksiądz i ja. Byłam tak zestresowana tąsytuacją, że miałam ochotę uciec,zapomniałam odpowiedzi i kiedy należyuklęknąć – czułam się jak ogłupiała, niebardzo wiedziałam, co się dzieje. Jednak pomimo tego, po Eucharystii,odczułam tak niezwykły spokój i radość, żebyło to dla mnie coś niezwykłego i nie-pojętego. Teraz wiem, że gdy jest mi ciężko,powinnam iść do Jezusa i nakarmić się JegoCiałem i Krwią. Czasem też idę, by Mu poprostu za coś podziękować. Chciałabyminnych zarazić moją miłością do Eucharystii.

Maria

19

Spis treści

Wstęp 3

Kawiarniany stolik 4

Kobieta 7

Trędowaty 11

Eucharystia...dotyk i pocałunekBoga 13

Zbita jak pies 17

20