Detalks3(17)2013

35

description

17 numer magazynu Detalks

Transcript of Detalks3(17)2013

nr 3(17)2013

Redaktor naczelny: Kuba DobroszekZespół: Jakub Cieśla, Mateusz Kuśmierek, Piotr Tomala, Michał WróblewskiStali współpracownicy: Karol ina Jaskólska , Aleksander LeszczyńskiProjekt graficzny: Jakub Cieśla Projekt okładki: Monika PikułaI lustracje: Karol ina Brzezowska, Piotr Marek, Kiara MercałoAdres redakcji: ul . Dworska 7, 43-418 Pogwizdów, 602 644 053 [email protected]

2 www.detalks.pl

R o z m o w a zI r e n e u s z e mR a s i e m#Tusk #Lis #Schetyna#konserwatyzm #sumienie

R o z m o w a zMari ą Sadowską#Dzień kobiet #feminizm#muzyka #debiut #stereotypy

Rozmowa zMarco Tosattim#Benedykt #media#zdrowie #twitter

Rozmowa zAndrea Torniellim#dzieci #Jan Paweł I I#pielgrzymki #kapelusze

Rozmowa zGrzegorzemD y l e m#kursy #zamknięte drzwi#zakłady #imiona

KUBA DOBROSZEK: Myślisz, że nasz wstępniak jestodpowiednim miejscem, żeby powiedzieć czytelnikomjak pierwotnie chciałem zatytułować jeden z naszychwywiadów dotyczących konklawe?JAKUB CIEŚLA: Oczywiście. N ie wiem też czemunazywasz te wywiady naszymi , skoro sam wiesz, żetylko ty maczałeś w n ich pa lce. (śmiech)(nie odpowiadając na zaczepkę) Konkl ave! Niestety,jako wzorowy dyrektor wydawniczy, bardzo szybkozaprotestowałeś. Zrób mi chociaż tę przyjemność ipozwól zatytułować tak wstępniak.

N iech Ci będzie. Ale jest to ostatn i raz, kiedy idę na ustępstwa .Ostatni raz, ale nie pierwszy - pewien "rysunek satyryczny", któryumieściliśmy w najnowszym numerze jest od początku do końca efektemskutecznego lobbowania i talentu jednego z redaktorów.Myślę, że była to jednak bardziej kooperacja . Przyzna ję jednak, że tworzen ietego rysunku za in i cjował ten redaktor. Sam nie nazwałbym go satyrycznym.Może nie kłóćmy się o nomenklaturę, zwłaszcza w obliczu zbliżajacych sięwydarzeń. Mam oczywiście na myśli rozpoczynające się dzisiaj konklawe. Kilkadni temu przypomniało mi się jak w 2005r. dowiedziałem się o wyborzenowego papieża - oglądaliśmy z babcią Polszmat, gdynagle przerwano program - ukazał się biały dym. Szybkobiegłem po prababcię i już dalej wspólnie śledzilismyprzebieg Wydarzeń. Tym razem o wyborze kardynałów, araczej - Ducha Świętego, dowiem się zapewne z Twitteraalbo Facebooka.J a pamiętam, że w tamten dzień kupi łem buty. Adidasy.Fi rmy Puma. (śmiech)Cieszę się, że obaj mamy tak wyraziste wspomnienia. . .Może to i lepiej, że nie dałeś wciągnąć się w polemikąodnośnie kondycji społeczeństwa i przemian medialnych –niech o tym opowiedzą nasi goście. I tu ciekawostka -pierwszy raz z zagranicy.Ode mnie te ciekawostka . Również pierwszy raz, w tymnumerze, pojawia się wyrażen ie "rozmawia ły. . . "

3www.detalks.pl

(wstępniak zawiera lokowanie tytułu)

kulturoskopia

MMOOJJAARREEWWOOLLUUCCJJAA

ANNA KOT: Twój film pierwszy raz zobaczyłam na koszalińskim festiwalu "Mło-dzi i  Film". Przyznam szczerze, że zdziwiłam się, co jazzowa wokalistka robi nafestiwalu filmowym.KAROLINA NIŻYŃSKA: Teraz Kot już wie, że piętnaście lat temu skończyłaśłódzką filmówkę.A.K: Oj no…MARIA SADOWSKA: Wiem, że dla n iektórych , to jest zaskoczen ie. Ci , którzymnie n ie zna ją i   n i e wiedzą co robię, myślą, że wyskoczyłam z  tą reżyserią jakFi l i p z  konopi . Tak naprawdę, to „Dzień kobiet” jest wyn ikiem piętnastu lat mo-jej pracy. N o, co na jmniej dziesięciu - dążę do tego odkąd skończyłam szkołęfi lmową. Stara łam się cały czas mieć kontakt z  reżyserią. Robi łam dużo kl ipów,reklam, zrobi łam też 30-minutowy fi lm pt: "N on-stop kolor" , a le i   tak w   sferzepubl i cznej byłam znana jako muzyk.K.N: „Dzień kobiet” jest twoją pierwszą pełnometrażową produkcją.W  szkole fi lmowej Henryk Kluba uczył nas, że trzeba mieć pudło z  wycinkamiz  gazet. J ak coś ci wpada do głowy i   myśl i sz, że to jest pomysł na fi lm, to sobieto zachowujesz. Rzeczywiście w   swoim pudle mam wycinki o   tej sprawie, a leh i stori a Ha l i ny wróci ła do mnie z  i nnej strony. Po tym jak zrobi łam fi lm "Non-stop kolor" , który spodobał się paru osobom, zaprosi ł mn ie na spotkan ie DarekGa jewski .A.K: Szef Studia Munka, reżyser, ale też producent twojego filmu.Powiedzia ł, że ma scenariusz o   kobietach , który powinnam zrea l i zować. J egozdan iem każdy spodziewał się, że zrobię jaki ś musica l . . . M oim zadan iem byłoudowodn ien ie, że potrafię opowiedzieć h i storię, która w   ogóle mnie n ie doty-czy. Pokazał mi scenariusz - wtedy był to jeszcze zarys n ienada jący się na peł-nometrażowy fi lm. Uczciwie zadzwon i łam do Kasi Terechowicz, która gonapi sa ła i   powiedzia łam: "Słucha j , opieram się na twoim scenariuszu , wykorzy-stu ję imiona i   nazwiska postaci , a le uważam, że na fi lm kinowy całość się n ienada je" .K.N: Dlaczego?To było pi sane z  myślą o   godzinnym fi lmie telewizyjnym, więc mia ło też innąstrukturę. Spyta łam Kasię czy zgadza się, że wymyślę tę h i storię od nowa i   da -lej będziemy pisać razem. Zgodzi ła się, a   j a zaczęłam od wielkiego reaserchu .Siedzia łam, czyta łam mnóstwo artykułów. Stara łam się poznać moje bohaterki .Bardzo pomogło mi Stowarzyszen ie Poszkodowanych Przez Wielkie Sieci Han-

5www.detalks.pl

Był już dzień gniewu, świra, świstaka, a nawet taki , wktórym zatrzymała się Ziemia. Nadszedł czas na

"Dzień kobiet" .

Rozmawiały Anna Kot i Karol ina Niżyńska

6 www.detalks.pl

dlowe, które skontaktowało mnie z  l udźmi , którzy dużo mi opowiedziel i , da l idostęp do akt sądowych . Wszystko, co widzi cie w   fi lm ie, jeśl i chodzi o   fakty,wydarzyło się naprawdę. N ie jednej dziewczyn ie, tylko w   wielu różnych sie-ci ach , różnym osobom. Prześladowan ia , piosenka korporacyjna i   trup leżącyw  sklepie, to są rzeczy wzięte z  rzeczywistości .K.N: Dostałaś pierwszy scenariusz i  od razu stwierdziłaś, że to odpowiedniahistoria na twój debiut?To jest troszkę tak, że ja mia łam swoje pomysły, a le n ie mia łam napi sanegożadnego scenariusza . Ten dał mi impu ls – weszłam w  projekt, poczułam, że tomoja szansa . Z  czasem coraz bardziej czułam tę h i storię. N ie pamiętam takiegomomentu , kiedy pomyśla łam, że to będzie mój debiutancki fi lm. N igdy do koń-ca n ie wiesz czy się uda , czy dostan iesz pien iądze. . . Robien ie fi lmu to ru letka .M ożesz włożyć dużo pracy, a   projekt upadn ie w   na jmn iej oczekiwanym mo-mencie. Stara łam się zawa lczyć i   zrobić wszytko, co w   mojej mocy, żeby sięudało. N o i   s i ę udało (śmiech) .K.N: Przy następnych filmach będzie łatwiej i  krócej?Mam nadzieję, ze będzie krócej , a le czy łatwiej ? Tego n ie wiem. Myślę, że możebyć trudn iej , bo jednak w  wypadku „Dn ia kobiet” Studio Munka stworzyło mibardzo cieplarn iane warunki dla debiutanta . M uszę uczciwie powiedzieć, że n iemia łam żadnych naci sków artystycznych . Sądzę, że przy drugim fi lmie już n iebędzie tak łatwo. W  tej chwi l i wchodzę na drapieżny rynek i   będę musia ła zde-rzać się z  producentami , którym za leży na pien iądzach i   na czasie. "Dzień ko-biet" dosta ł dotację państwową i   n i e ma tego komercyjnego naci sku . To jestświetne!K.N: No tak, dobry film w  Polsce to albo takie gówno o  niczym z  popularnymiaktorami albo właśnie kontrowersyjny, ważny temat, który przykuwa uwagę.Myślę, że ten fi lm jest po środku . Trochę tak jak moja muzyka , która jestw   miej scu w   Pol sce n iei stn iejącym. Robię coś dla ludzi myślących i   wymaga ją-cych , a le n ie jest to tota lna awangarda . Dokładn ie mniej więcej w   tym samymmiejscu jest „Dzień kobiet” - takie dobre kino środka , którego w  Pol sce bardzobraku je. Rzeczywiście mamy a lbo kino tota ln ie artystowskie, a lbo komedie ro-mantyczne i   j uż taką ordynarną komercję, która w   ogóle n ie dba o   j akąkolwiekjakość.A.K: "Kac Wawa"?No tak. Oczywiście są też dobre produkcje jak "Li sty do M . " - świetny fi lm, bar-dzo dobrze zrobiony.K.N: Taki amerykański.No i   j est Smarzowski - twarde, mocne, artystyczne kino. Trudne.A.K: Smarzowski to zupełnie inna liga.To n ie jest kino łatwe w  odbiorze. M yślę, że tych fi lmów środka , dobrych fi lmówśrodka , braku je. Tak samo ostatn io w   pol skim kin ie zabrakło tematów społecz-nych . Zauważcie, że w   ogóle się n ie mówi o   tych sprawach .A.K: Od nich się trochę ucieka.

7www.detalks.pl

Ucieka się, pon ieważ panu je u   nas takie przeświadczen ie, n ie wiem zupełn ieskąd, że to jest publ i cystyka i   takie sprawy ma załatwiać telewizja . Są reporta-że, więc po co robić o   tym fi lmy? Ja się z  tym kompletn ie n ie zgadzam. Osobi -ście uważam, że jak mam robić fi lm, to po to, żeby zabrać głos w   j akiej śsprawie. N ie chcę robić fi lmów jaki ś takich ksobnych , autotematycznych , doty-czących mojego wewnętrznego świata artystycznego. Chcę robić fi lmy o  tym,co mnie wkurza , a   wkurza mnie wiele rzeczy.A.K: Na przykład?Pol i tyka mnie wkurza , rodza j tego dyskursu pol i tycznego, w   którym wszystkojest oparte na jakimś chamstwie.K.N: Kogo polityka nie wkurza. . .A.K: Publicystów? Nie, nawet ich. Wszystkich wkurza, dlatego ja się nią nie in-teresuję. Politycy nie potrafią ze sobą rozmawiać.Wkurza mnie też dyskryminacja kobiet. Teraz biorę udzia ł w   różnych dysku-sjach , j ak w   tym programie przed chwi lą („Ku l tura , głupcze” emisja 3/03 – red. ) ,które dotyczą kobiet. N o i   s i ę okazu je, że badan ia i   statystyki są bardzo złe. Ko-biety są o   20% gorzej opłacane, w   programach informacyjnych pojawia się za-ledwie 20   % kobiet, a   tylko dwie na dziesięć są podpi sywane z  im ien iai   nazwiska . Reszta to jest sąsiadka , przechodzień a lbo ktoś taki . . .K.N: Bo jeśli kobieta pracuje w  telewizji, to musi być ładna i  mądra, a  facetwystarczy żeby był ładniejszy od małpy.A.K: Trafne (śmiech).To jest właśn ie to, że kobieta musi się cztery razy bardziej postarać i   udowod-n ić, że się nada je, pokazać swoja si łę. J est w   Pol sce problem w  dyskursie pu-bl i cznym na ten temat. Polacy n ie lubią femin i stek. M nóstwo kobiet występu jeprzeciwko sobie samym. To jest dla mnie tota ln ie n iezrozumia łe, jest tu jaki śproblem.K.N: Problem feminizmu polega na tym, że istnieje stereotyp, który ukształto-wał się już dawno. Zdeklarowane feministki, to były kobiety, które w  konfron-tacji reagowały krzykiem. To się zmienia, ale walka z  tym stereotypem jestbardzo trudna.To jest straszne – myślen ie, że femin i stka to lesbi jka , że to laska , która n iena-widzi mężczyzn i   n i e chce mieć rodziny. Kompletna głupota !A.K: Ale tak to ludzie widzą. Zwłaszcza starsze pokolenie.Pamięta jcie, że on i narzuca ją nam, waszemu pokolen iu w   szczególności , pewnemyślen ie, stereotyp życia . Ta rewolucja dzieje się na naszych oczach . J uż n iejesteśmy wychowywane w  przekonan iu , że całe życie będziemy gotować, praćskarpetki naszym mężom i   wychowywać dzieci .A.K: Ja bym tak nie dała rady. . .Urodzi łaś się w   i nnych czasach , więc n ie musi sz. J ak chcesz, to możesz sobiepójść do pracy, a le możesz też całą robotę wykonać w  domu. Wyda je mi się, żejest jeszcze bardzo dużo do zrobien ia , a   moja postać jest też troszkę inna .W   pol skim kin ie dawno n ie było kogoś takiego, ostatn i raz chyba w  "Człowieku

8 www.detalks.pl

z  marmuru" Andrzeja Wa jdy. Kobiety były bohaterkami , a le występowały a lbow   rol i ofi ar złych mężczyzn , a lbo w   produkcjach komercyjnych typu "Lejdi s" . N i -

by fi lm o  kobietach , ca łkiem dobryw  swej kategori i , a l e kobiety są w  n impokazane jako kompletne kretynki –chodzą i   ch i choczą, gada ją o   facetach ,ciuchach . Straszny banał! Że my nibytylko myśl imy o  facetach i   zakupach . . .Ten stereotyp jest nada l powielanyprzez kino, szczególn ie w   komediachromantycznych . Wszystkie bohaterki ,nawet jeśl i to główne role, są często

tak puste, że jak oglądam taki fi lm, zastanawiam się skąd on i biorą takie boha-terki ! Przecież n ie ma takich lasek, j a takich n ie znam! Weźmy "Och Karol 2" -co jedna to głupsza . Rany boskie!K.N: Najgorzej wydane 15 zł w  moim życiu.A.K: Mnie na ten film zabrał chłopak. Były.To straszne, że ludzie jeszcze na to chodzą i   są zadowolen i .A.K: Wydaje mi się, że takich kobiet jak Halina jest mało. Takich, które potra-fią pokazać, że są silne i  które walczą o  swoje.Podziwiam ją. J a wa lczę dużo o   si ebie i   oczywiście muszę być kobietą pracu ją-cą, która żadnej pracy się n ie boi (śmiech) . Ale n ie wiem czy mia łabym odwa-gę, tak jak ona , wejść na drogę prawną. Ha l i na zakłada z  góry pewnąn iesprawiedl iwość. Fakt, że to się wydarzyło naprawdę, jest wielkim atutem. Topewien rodza j ba jki , baśn i - dobro zwycięża zło, słaby wygrywa z  mocn iej szym.K.N: Czujesz się teraz taką ambasadorską kobiet?Tak.K.N: Zrobiłaś ten film i  będziesz nas bronić.Czu ję się ambasadorką i   myślę, że mam do tego prawo. I   przez fi lm i   przez pły-tę, która jest o   wiele bardziej femin i styczna n iż fi lm. On jest jednak un iwersa l -ny, a   płyta mówi już konkretn ie o   problemach kobiet.K.N: Sprawia ci przyjemność bycie taką ambasadorką?Oczywiście, że tak! N a poprzedn iej płycie śpiewam „Gdzie jest moja rewolu-cja?” i   to jest właśn ie moja rewolucja ! W   ramach tego, co mogę zrobić, a   mogęmówić głośno o   tym, co myślę. Chcę też pokazać, że można być kobiecą pomi -mo tego, że wykonu je się tzw. męski zawód. J estem reżyserem, a le n ie rezy-gnu ję ze swoich kobiecych atutów. N ie będę się przebierać za faceta , i dę naplan w   szpi l kach , czasem również w   sukience.K.N: Z  drugiej strony, nie chcesz też, żeby ktoś cię w  tę sukienkę wciskał. . .N ie widzę powodu, żeby z  tego robić problem. Chodzi mi o   to, że to wszystkojest postawione na głowie. Że skoro jesteś wa lcząca kobietą, to musi sz byćmęska i   tworzyć wokół siebie antymęskie środowisko. J a w   ogóle n ie jestem an-tymęska ! Kocham facetów, mam cudownego faceta ! Każdej dziewczyn ie takie-

9www.detalks.pl

go życzę - on jest wspan ia łym i   doj rza łym partnerem. U   nas te si ły są wyrów-nane, a le ja n ie chcę rezygnować ze swojej kobiecości . M am dziecko, jestemprorodzinna . Dokładna jakby antyteza femin i stki .A.K: Ale jesteś feministką?Każda kobieta powinna móc powiedzieć o   sobie z  dumą: ” J estem femin i stką! ”W  femin i zmie n ie chodzi o   wa lkę płci , podkreślam to na każdy kroku . W   femin i -zmie chodzi o   wa lkę z  n ierównościami , o   wolność wyboru . J eśl i chcesz sobiesiedzieć w   domu i   być gospodyn ią domową, mieć dziesięcioro dzieci , to proszębardzo.K.N: Ja chcę mieć tyle dzieci!A.K: O  mamo. . .Super, j a to szanu ję! Femin i zm nie potępia tego typu kobiet. Chodzi po prostuo   wolność wyboru . M ożesz wybrać kim chcesz być, a   n i e odgrywać narzucanąrolę społeczną.A.K: I  taką siłę w  "Dniu Kobiet" pokazuje Kasia Kwiatkowska. Nie wyobrażamsobie innej aktorki w  tej roli, chociaż do tej pory Kasia kojarzyła mi się tylkoz  Dodą czy Jandą u  Majewskiego.Długo zastanawia łam się, kto ma zagrać tę rolę, bo od tego tak naprawdę za le-ża ł ca ły fi lm. Próbowałam wiele opcj i : starsze dziewczyny, młodsze, gwiazdyz  pierwszych stron gazet, aktorki zupełn ie n ieznane. . . Chcia łam, żeby to byłaświeża twarz.K.N: Nie dość, że sama byłaś debiutantką, to jeszcze zatrudniłaś debiutującąw  dramacie aktorkę.Zaufałam swojej i ntu i cj i . W   ogóle się tego n ie bałam, chociaż wszyscy byl iprzeciwko mnie. M ocno się postawi łam. Ona jest taka super dwoista , taka n ie-pewna , a   równocześn ie si l na . N o i   na jważn iej sze - ma w  sobie coś takiego, żebez względu na to, co zrobi , my ją i   tak lubimy.K.N: Typ, którego nie skreśla się na samym początku, tylko chce się poznać.Całe życie jestem wsadzana do jakiej ś szufl ady. . . Ale jestem jednocześn ie przy-kładem, że n ie można na n ikim stawiać żadnego stempla . Trzeba dawać lu-dziom szanse rozwi j an ia się na wielu szczeblach . Szczególn ie aktorzy majątuta j przerąbane - jak ktoś jest zaszufl adkowany w  jednej rol i , anturażu , to ko-n iec - ca łe życie będzie gra ł to samo. To był wielki strach dla mnie, a le jak jużpodjęłam decyzję, że Kaśka ma grać Ha l i nę, to mia łam stuprocentową pew-ność.A.K: Pozostałych aktorów dobierałaś już pod Kasię? Na przykład Eryka?Tak, Eryk był dobierany już pod Kaśkę ewidentn ie. Abstrahu jąc od tego, że Ery-ka bardzo lubię. Grał też w   moim pierwszym fi lmie.A.K: Oj, też go bardzo lubię. . .Od początku mia łam go na myśl i . Bardzo chcia łam, żeby zagrał też kogoś inne-go. Ostatn io gra ł samych jakichś gwałci ciel i , chu l i ganów.A.K: Łobuzów!No tak, ze względu na swoją aparycję. M arzyło mi się, żeby zagrał faceta

1 0 www.detalks.pl

1 1www.detalks.pl

w  garn i turze. Specja ln ie do mojego fi lmu zapuści ł wąsy.A.K: W  „Drogówce” też ma te wąsy. I  mundur.K.N: Ale w  twoim filmie do końca pozytywnej roli też nie gra. . .N ie, a le mam nadzieję, że jednak się bron i . Łamię go w  pewnym momencie.Przez większość fi lmu patrzymy na n iego jako na tego złego, a le przychodzimoment, kiedy wszystko się zmien ia . M a swoje powody, motywacje. Ooo! Onjest po prostu konformistą, w   przeciwieństwie do Ha l i ny. Ona mia ła odwagę cośzmien ić, on n ie. Po prostu tkwi w   tym układzie.A.K: W  Koszalinie na festiwalu „Młodzi i  film” dostałaś Jantara za scenariusz.Potem posypały się kolejne nagrody, chociażby Perspektywa czy Grand Prix22. festiwalu w  Cottbus. Sukces!Cottbus był tota lnym zaskoczen iem! J a się tam po raz pierwszy poczułam jakbohaterka mojego fi lmu. Tym bardziej , że zdążyłam się przyzwycza ić, żew   przypadku nagród od lat jestem ignorowana . N ie dosta łam nigdy an i Frydery-ka , an i n i c.A.K: Ja się nie znam na muzyce, ale Fryderyki od kilku lat, to jest jakiś żart.K.N: To, że cię ignorują, nie podcinało ci nigdy skrzydeł?N ie. Szłam da lej , robi łam swoje. Bywało mi przykro, wiadomo. Zawsze sobiemyśla łam, że mam taką karmę. . . Trudno.A.K: A  filmowcy cię lubią.Chyba tak (śmiech) . W   Cottbus n ie było też tej ca łej pol skiej konotacj i . N ikt namnie n ie patrzył poprzez pryzmat mojej przeszłości . Tam po prostu ocen i l i mójfi lm. Powiem szczerze, że my się kompletn ie n ie spodziewałyśmy tej nagrody.Przychodzi ło do nas mnóstwo ludzi – mówi l i , że super fi lm. Ale że Grand Prix?Że pokonać takie fi lmy jak „We mgle” , które dosta ło mnóstwo nagród w  Can-nes? Debiutanckim fi lmem pokonałam mnóstwo wielki ch , utytułowanych reży-serów! To by mi n igdy n ie przyszło do głowy! Bardzo fa jne uczucie. Uskrzydla .A.K: Daje kopa.I   n i c n ie zmien ia . To trwa jeden dzień , a   potem wracasz do swojego zwycza jne-go życia i   wszystko toczy się da lej . Pol ska jest bardzo specyfi czna . M y n ie lubi -my mówić o   swoich sukcesach .A.K: W  ogóle się nie chwalimy. A  mamy czym!Tuta j każdy mówi o   tym, co na siebie włożyłam a lbo że mi ma j tki wyszły na ja -kiej ś imprezie. . . Ale o   tym, że dosta łam dużą, znaczącą, międzynarodową na-grodę, j ako pierwszy pol ski fi lm od trzech lat na tak ważnym festiwa lu ,kompletn ie się n ie mówi .A.K: Mnie to denerwuje. Jak Eryk Lubos dostał nagrodę w  Karlowych Warach,to pięć linijek napisali w  Wyborczej. No błagam!No właśn ie! N ikt o   tym nie mówi ł, j a o   tym nie wiedzia łam! Sam Eryk mi powie-dzia ł. I   spadłam wtedy z  krzesła ! A  przecież siedzę w  tym środowisku i   w iem, żeto dotyczy wielu osób. N a przykład Krzysztof Krauze jak dosta ł w   KarlowychWarach nagrodę za „N iki fora” , pięć, sześć lat temu - to była ogromna sprawa!Karlowe Wary jest jednym z  na jważn iej szych festiwa l i światowych , obok Cannes

1 2 www.detalks.pl

i   Wenecj i .K.N: I  Berlinale.I   n i c o   tym Krauze n ie było! J akieś kolejne trzy l i n i j ki w   Gazecie Wyborczej .A.K: I  na portalach filmowych.J a sobie wtedy pomyśla łam: „Kurde! J ak ten Krzysiek się czu je?” . O   tym, że do-sta łam Grand Prix w   Cottbus, Polacy n ie wiedziel i . Ale w   N iemczech byłamwszędzie! Wszędzie było napi sane: „Pol ska reżyserka wygrała fi lmem „Dzieńkobiet” . W   dzienn ikach , gazetach , telewizj i . M imo, że ja n ie jestem ich człowie-kiem w  ogóle. I ch to tak naprawdę …A.K: Rybka trochę (śmiech).No właśn ie, n ie powinno n ic obchodzić! A  u   nas? Powinno być na odwrót, a letrudno - już wiem, że tak jest. Choć mam nadzieję, że to się kiedyś zmien i . Wyjesteście nowym pokolen iem i   od was bardzo dużo za leży. Bo n iestety, a le tojest kwesti a poziomu dzienn ikarstwa .A.K: Ja się z  tym zgadzam, nie będę bronić naszego środowiska. Piszemyi  mówimy tylko o  polityce i  o  tym, co się dzieje w  Polsce.N ie szanu je się pol ski ch artystów. N a jczęściej j est nastawien ie typu : „O   J ezus,co on i tam robią? Wyda ją tylko nasze pien iądze na jakieś swoje „widzi mi się” ” .To przykre, bo akurat te środowiska powinny się wspierać, a   n i estety n ie masol i darności . Zupełn ie. Ale wy możecie to zmien ić.K.N: Większym sukcesem dla ciebie będą nagrody, skoro mówisz, że na mię-dzynarodowych festiwalach temat feminizmu postrzegany jest jako normalny,czy to, że ludzie jednak pójdą zobaczyć twój film i  sale kinowe będą pełne teżpo pierwszym weekendzie?Przyznam szczerze, że bardzo chcę, żeby ludzie jednak poszl i na ten fi lm. N aogół we wszystkim, co robi łam, n igdy n ie kierowałam się jakimiś komercyjnymiwyznaczn ikami , a le myślę, że ten fi lm jest ważny i   może pomóc wielu kobie-tom. Chociaż n ie tylko kobietom, bo to produkcja , która da je nadzieję wszyst-kim. Takiego kina n ie ma w  Pol sce za dużo. U   nas a lbo wszystko jest hurrai   optymizm, wszystko na różowo, ca łkowicie przesłodzone a lbo tota lny dół,wszyscy umiera ją na końcu . . .A.K: Straszne dramaty. . .Tak, dla tego n ie ukrywam, że oddam chętn ie te nagrody w  zamian za to, żebyludzie poszl i do kina (śmiech) . Chcia łabym też udowodn ić, bo to jest ważne dladystrybutorów, producentów, tych którzy da ją pien iądze na pol skie fi lmy, żen ie trzeba robić jakiej ś ki chy, żeby ludzie poszl i do kin . M am wielką wiaręw   pol ską publ i czność. Wyda je mi się, że trochę się zmien i ło na lepsze. Ludzieposzl i na „ Jesteś Bogiem” , „W  ciemności ” . . . J a co prawda n ie jestem Agn ieszkąHol l and, a   temat fi lmu n ie jest tak legendarny jak Paktofon ika , a le mamy przy-na jmn iej nadzieję, że kobiety wykażą pewną sol i darność. Będą chcia ły zoba-czyć tę h i storię. Produkcję o   sobie.A.K: Praca nad filmem zajęła ci cztery lata. Ostatni album wydałaś w  2009 ro-ku…

1 3www.detalks.pl

Bardzo się stęskn i łam za muzyką i   straszn ie się cieszę, że udało mi zrobić nowąpłytę. J estem też cały czas zdumiona , bo tak naprawdę jej n ie planowałam. N a-pi sa łam muzykę do fi lmu i   chcia łam wydać soundtrack. N api sa łam tylko jednąpiosenkę, która promuje fi lm (tytuł piosenki : „Dzień kobiet” – przyp. red. ) . M ia łbyć jeden utwór plus soundtrack i   to wszystko. N o a le… Zosta ło mi dużo mate-ri a łu , którego n ie wykorzysta łam w  fi lm ie. Szkoda mi było to zostawić, a   wie-dzia łam, że n ie będzie to pasować do żadnej mojej następnej płyty, bow   pl anach mam coś jazzowego, zbl i żo-nego do „Tribute to Komeda” . Trochęmateria łu już nawet zrobi łam.A.K: Trochę?Tak z  połowę powiedzmy. Planu ję wy-dać ją na jesien i .A.K: Czekam z  niecierpliwością.Problemem było tylko skąd wziąć tek-sty. Byłam już straszn ie wyeksploato-wana twórczo, czułam się kompletn iepusta w   środku . I   nagle, j ak ten całyfi lm się przewa l i ł, festiwa le się skoń-czyły, przyszedł mi pomysł na concepta lbum, żeby da lej i ść w   kierunku sprawkobiecych . Zwłaszcza , że ja się w   n ie bardzo zagłębi łam, dużo się dowiedzia -łam. Zaczęło mnie to boleć, uwierać. Doszłam do wniosku , że chcę powiedziećwięcej na ten temat. Zwróci łam się więc do Kasi Bratkowskiej – pi sarki i   dzi a -łaczki . Ona mi właśn ie wyszukała różne cytaty ciekawych kobiet. N api sa ła teżki l ka tekstów, a   j a nagle dosta łam takiego szumu, to mnie tak otworzyło, żepłyta powsta ła w   trzy tygodn ie.A.K: Trzy tygodnie?No… (śmiech) Dosta łam takiego… jakiegoś…K.N: Szału?A.K: Twórczego?Tak! Codzienn ie pi sa łam piosenki , kompletn ie na wariata ! Ale to też n ie jesttak, że tota ln ie n i c n ie mia łam. M ia łam tematy muzyczne, i nstrumenta lne, któ-re stanowi ły jakaś bazę. J estem bardzo dumna z  tego krążka . To moja pierwszapłyta , która jest bardzo spójna . Bardzo ważne są w  n iej teksty. N ie popi su ję siętu woka ln ie, ca łość śpiewam szeptem. N ie chodzi o   żadne ozdobn iki , rozdziera-n ie szat, tylko o   słowo. Każda piosenka opowiada o   j akimś problemie. N ie mautworów o  błahych tematach .K.N: Rozstaniu, zdradzie. . .J est piosenka dla mojej córeczki , o   macierzyństwie, ustawie antyaborcyjnej ,o   kobiecie, która jest bi ta , a le wychodzi z  rol i ofi ary i   uczy się jak skończyć cho-ry związek. Są też zabawne kawałki , takie jak „Baba za kierownicą” . Do tej porymoje płyty były n iespójne: zarówno tematyczn ie jak i   muzyczn ie. N atomiast ten

1 4 www.detalks.pl

a lbum jest mega spójny! Całość opiera się na muzyce z  fi lmu , dla tego jest tak„przestrzenn ie” . To dla mnie powrót do korzen i , wychowywałam się na trip ho-pie: M assive Attack, Porti shead, Everyth ing but the Gi rl . . . To byl i i dole mojejmłodości .A.K: Jesteś pierwszą reżyserką w  Polsce, która stworzyła muzykę do własnegofilmu.K.N: Zrobiłaś to po to, żeby twój film był jeszcze bardziej twój?To kino autorskie. Uważam się za artystę mul timedia lnego.(podchodzi kelner)KELNER: Bardzo panie przepraszam, ale tutaj była rezerwacja na 1 1 .00

A.K: Już jest 11.00? My będziemy zaraz kończyć.K.N: A  nie możemy się przesiąść?Przesiądźmy się, dobrze się rozmawia .(3 minuty później)

Pi san ie muzyki do fi lmu było moją przemyślaną decyzją. Sprawdzałam jakamuzyka będzie pasowała do takiego typu kina i   gdybym stwierdzi ła , że tam jestpotrzebny klasyczny soundtrack zagrany przez orkiestrę symfon iczną, to bymsię tego n ie podjęła , tylko zleci ła komuś, kto się na tym zna i   s i edzi w   tego typumuzyce. Tuta j zupełn ie coś takiego by n ie funkcjonowało. Wiedzia łam, jak chcęaby brzmia ła . Robien ie muzyki do fi lmu, to jest coś zupełn ie innego - musi szzrobić muzykę której n ie ma, która jest przezroczysta . Dużo się nauczyłam.Trochę było w   tym też pobudek egoi stycznych - spyta łam siebie „a   dl aczegoktoś inny ma to robić?”K.N: Nie pomyślałaś, że już tak bardzo głęboko siedzisz w  temacie i  filmie, żektoś „z  zewnątrz” nadałby inny ton czy charakter muzyce?No a le czemu miałby nadać inny charakter, skoro ja dokładn ie wiedzia łam jakion ma być? Wzięłabym kogoś z  zewnątrz i   kazałabym mu zrobić tak, j ak samato zrobi łam. Tak by się skończyło. . .K.N: No spoko. Film sprawił ci przyjemność, muzyka też. A  promocja?Tego n ie cierpię (śmiech) .K.N: Czyli najwyższa pora, żeby to wszystko się już skończyło?To jest jednak na jcięższa praca , która wiąże się z  ogromnym stresem. Z  j ednejstrony to spełn ien ie moich marzeń , moment, na który bardzo długo czekałam.Ale to kosztu je dużo nerwów - wychodzi sz do tłumu, ustawiasz się pod ten prę-gierz publ i czny. Spotykasz fa jnych ludzi , taki ch jak wy, a le spotykasz też mnó-stwo ludzi pełnych n ienawiści . Trzeba sobie umieć z  tym radzić. Z  zewnątrz tomoże wyglądać bardzo różowo, a le mam teraz bardzo ciężki okres, n ie mamokazj i ci eszyć się tym wszystkim. Może za jaki ś czas. . . N a razie jednak bardzosię stresu ję. Za leży mi , żeby ludzie poszl i na ten fi lm.A.K: I  żeby kupowali płytę.Tak, kurczę! N igdy n ie mia łam dużych wyn ików sprzedażowych , a le n ie prze-szkadzało mi to. Tym razem jednak mi za leży, żeby ludzie po n ią sięgnęl i . Bar-dzo dużo da ję w   n iej od siebie, myślę, że ta płyta może pomóc. To n ie jest

1 5www.detalks.pl

błaha sztuka dla sztuki .K.N: Każdy jak coś robi, chce być doceniony.Puszczałam ten a lbum dojrza łym kobietom i , i ch zdan iem, on jest jak seanspsychoterapeutyczny. N a piosence dla mojej córki , koleżanki , które ma ją swojedzieci ryczą jak bóbr! (śmiech)A.K: Nie mogę się w  takim razie doczekać…K.N: Dziecka?A.K: Zwariowałaś?! Jak płytę kupię!J eszcze macie czas na dzieci (śmiech) .A.K: Na razie karierę robimy. Dzisiaj debiut w  magazynie, ciekawe jak nas kli-kać będą…Na pewno dobrze!K.N: Ty debiut masz za sobą. Nabrałaś rozpędu?Rozpęd mam straszny! Pomimo tego, że jestem tota ln ie zmęczona , to n ie mamzamiaru czekać an i chwi l i , osi adać na laurach . J eden scenariusz już napi sa łam,jeden treatment. . .K.N: Kiedy ty to robiłaś?Aaaa po nocach (śmiech) . Ale ja n ie robi łam tego sama, mam też współpra-cowników. Treatment, który mam napisany, jest do bardzo ważnego dla mniefi lmu. M am nadzieję, że będzie to pierwszy w  kolejności fi lm, który wyreżyseru-ję. I   robię jeszcze adaptację bardzo fa jnej książki !A.K: Której?N ic n ie zdradzę, bo mi buchną pomysł! M am ki lka projektów. Zobaczymy, którywypa l i w   pierwszej kolejności - na co dostanę pien iądze i   tak da lej . Ogromniesię cieszę, że producenci są otwarci na rozmowy i   ci ekawi moich kolejnych po-mysłów.A.K: A  teraz przed tobą najcięższy tydzień.Ostatn ie odl i czan ie… Już n ie mogę spać po nocach . (śmiech)K.N: Ale potem będzie…A.K: Kolejny film!K.N: Koniec chciałam powiedzieć.Tak, zamknę to i   s i ę wreszcie skupię. Trochę też muszę pożyć norma ln ie, bo te-raz n ie mam życia w   ogóle. Cały czas praca , praca , praca , praca . . .A.K: Przynajmniej wiem, że jeszcze się spotkamy i  porozmawiamy. Albo o  ko-lejnych filmach, albo płytach.Myślę, że na pewno!K.N: A  w  piątek idziemy do kina.A.K: I  bierzemy ze sobą całą redakcję.

1 6 www.detalks.pl

polityzacja

Wojna w PO? Bzdury – mówi poseł Ireneusz Raś,szef małopolskiej Platformy Obywatelskiej .

Rozmawiał Michał Wróblewski

1 7www.detalks.pl

Pierwsza część rozmowy dostępna na naszej stronie internetowej.

MICHAŁ WRÓBLEWSKI: Rozmawialiśmy o  przyjaźni, ale obaj wiemy, że nic taknie łączy w  polityce, jak wspólne interesy. Jedno jest pewne - waszym wspól-nym interesem, Platformy jako całości, jest ujarzmienie prób wszczęcia roko-szu, buntu, otwartej wojny frakcji. Podział w  PO to prosta droga do upadkuw  stylu AWS czy SLD. Nie boi się pan tego?I RENEUSZ RAŚ: To jest zagrożen ie dla każdej parti i , szczególn ie tak dużej j akPlatforma. To zagrożen ie i stn ieje już od 2005 roku , kiedy PO sta ła się jednymz  dwóch na jwiększych ugrupowań w  Pol sce. W   mojej ocen ie jednak premierTusk bardzo dba , aby te dwie „nogi ” w   naszej parti i – konserwatywna i   l i bera lna– n ie były budowane asymetryczn ie. Żeby trzymały się w   pion ie.Ale dziś widzimy, że te dwie „nogi”, jak pan to określił, coraz bardziej się roz-jeżdżają.W  rzeczywistości wygląda to n ieco inaczej . Przekaz media lny wykrzywia fakty.J a raczej un ikam komentowan ia media lnych don iesień . Staram się skupiać nakomentowan iu tego, j ak sprawy mają się w   i stocie. M y, członkowie Platformy,n ie mamy problemów z  wza jemną komunikacją - nawet z  osobami , z  którymiw   poglądach się różn imy. Tym się charakteryzu jemy.Szef klubu PO, Rafał Grupiński, powiedział niedawno w  jednym z  wywiadów:„na poziom liberalizmu konserwatystów wpływa to, z  kim aktualnie rywalizu-ją”. A  więc panowie, rozumiem, skrajni cynicy?Rafał Grupiński n ie jest moim pol i tycznym mentorem. Pozwol i pan , że n ie będęjego słów komentował. Szanu ję go jako człowieka , a le n ie zamierzam wchodzićw   grę, którą na jwidoczn iej Rafa ł chce uprawiać.Ostatnio modną tendencją jest nadawanie politykom etykietek i  zapisywanieich do różnych frakcji. Pan jest, bo już się gubię. . . tuskowcem, schetynowcem,spółdzielcą?Uważam, że na leżę do grupy, która stabi l i zu je Platformę Obywatel ską. W  Pl a t-formie n ie ma wojny. Śmieszą mnie narracje media lne próbu jące wytworzyćwrażen ie, i ż Pla tforma się sypie. Od lat budu jemy ugrupowan ie stabi l ne. W   re-gionach na przykład, sposób komunikowan ia się l i bera łów z  konserwatystamijest na tyle rozsądny i   pełen zaufan ia , że n ietrudno nam jest wypracowywać tepriorytety, które z  punktu widzen ia dbałości o   modern izację Pol ski są na jważ-n iej sze. Ewentua lne podzia ły wewnątrz naszego ugrupowan ia są odzwiercie-dlen iem podzia łów w  społeczeństwie. J esteśmy partią, która jest tegospołeczeństwa odbiciem. Ważne, by umieć ze sobą norma ln ie rozmawiać. M imoróżn ic. I   na kanwie tych różn ic budować kompromisy, które służą Pol sce.W   mojej opin i i n ie idzie nam z  tym na jgorzej . Tak rozumiem dzi ś funkcjonowa-n ie Platformy - parti i budowanej na dwóch nurtach , budowanej przez wiele „ro-dzin” . Swoją drogą: sympatie i   rel acje prywatne, mimo oczywistych różn icw   poglądach poszczególnych osób, równ ież ma ją w   pol i tyce znaczen ie.Na niedawnym wyjazdowym posiedzeniu klubu Platformy, premier powiedział,że jest liderem „bagna politycznego”. Bagno - to wasze naturalne środowi-

1 8 www.detalks.pl

sko?Premier użył, j ak zapewne pan wie, pewnej parafrazy, metafory. Tuta j owo „ba-gno” rozumiane jest jako centrum. Platforma na tle innych ugrupowań jest par-tią umiarkowaną. Gwarantu jemy Polakom spokój , poczucie stabi l i zacj i . Fakt,czasem – mówiąc żartobl iwie - „ łapiemy się za głowy” , a le to norma lne. Takdzieje się w   każdej parti i .Minister Gowin na tym spotkaniu – wedle doniesień prasowych – ostro wystą-pił przeciwko premierowi, twierdząc, że to sam Tusk odpowiedzialny jest zapodrzucanie tzw. „szczurów” i  rozniecanie tym samym konfliktów w  partii.Pańskim zdaniem to premier dopuścił do konfrontacji wokół projektu pana po-sła Dunina?N ie sądzę. Za projekt w   większym stopn iu odpowiedzia lny był ośrodek parla -mentarny. Również za prowadzen ie debaty przed głosowan iem nad związkamipartnerskimi . Doprowadzono n iestety do uwypuklen ia różn ic, które media takochoczo podchwyci ły. Według mnie słowa wypowiedziane przez min i stra Gowi -na pod adresem premiera n ie ma ją uzasadn ien ia w   faktach . A  J arkowi mocnozaszkodzi ły. To jest przejaw miażdżen ia swojej pozycj i w   rządzie, czego – przy-zna ję – n ie rozumiem.A  ja mam wrażenie, że redukowanie polityki do światopoglądowych wojen jestdla premiera korzystne, bo przysłania problemy jego rządów: kryzys, bezro-bocie, masowe odpływy młodych za granicę, regularny spadek naszego krajuw  rankingach konkurencyjności i  innowacyjności. Nikt o  tym nie rozmawia.Ależ my chcemy o  tym rozmawiać! I   i n tensywnie dzia łamy w  zwa lczan iu pro-blemów występu jących w  obszarach , które pan wymien ia . Tylko przy tej opozy-cj i , opozycj i skra jn ie n iedoj rza łej…A  już miałem nadzieję na rozmowę z  politykiem Platformy, któremu całe złotego świata nie kojarzy się z  PiSem.Ale n iech pan spoj rzy - kogo mamy w  tej opozycj i ? Po jednej i   drugiej stron ie?Zarówno PiS, j ak i   SLD wespół z  Ruchem Pa l i kota spycha ją nas do tych tema-tów, które umownie nazywa się „ zastępczymi” . M y n ie generu jemy konfl i któww  pol skiej pol i tyce.Palikot wam wymyśla konflikty? Gość, który ma 40 posłów w  Sejmie? Paniepośle…Proszę się zastanowić - j akie projekty na jczęściej kierowane są do Prezydium?Wpycha się tam lewica , zarówno ta „ stara” , postkomunistyczna w  postaci SLD,i   ta n iby nowa , „barbarzyńska” lewica , której reprezentantem jest J anusz Pa l i -kot. To ta opozycja właśn ie za jmuje się w   kółko tematami zastępczymi , a   potemkrzyczy, że my, jako parti a rządząca , musimy się n imi za jąć. M edia w   rytmprzekazów opozycj i twierdzą, że Platforma Obywatel ska odwraca uwagę odproblemów. A  my mamy się czym chwa l i ć: choćby ostatn im zastrzykiem pie-n iędzy otrzymanym z  budżetu Un i i . Bo to są pien iądze, które mogą de facto za-pewnić rozwój modern izacyjny Pol ski , a   także zwiększyć bezpieczeństwo narynku pracy, czego skutki będą już widoczne na początku 2014 roku .

1 9www.detalks.pl

Już?Opozycja nam przeszkadza , podsyca konfl i kty, rozbudza emocje. M y chcemyrozmawiać z  Polakami o   sprawach dla n i ch ważnych . N iektórzy śmieją sięz  „ zielonej wyspy” , a   my naprawdęprzeprowadzamy Polskę przez kryzyssuchą stopą. Opozycja bezustann iewpycha nas w   tematy zastępcze, bochce nas podziel i ć. Ale z  drugiej strony,j a te dzia łan ia opozycj i po części rozu-miem. To jest w   pewnym sensie natu-ra lne: każda parti a chce przejąćwładzę, przez co wa l i w   rząd, j ak może.A  my musimy się przed tym bron ić. Ro-bić wszystko, by tych podzia łów un ikać.Ważn i l udzie w   Pl a tformie, tacy jakGrzegorz Schetyna czy Jarosław Gowin ,powinn i o   tym pamiętać. N ie możemypozwa lać spychać się w   obszar tema-tów zastępczych . N awet badan ia son-dażowe pokazu ją, że Polacy są jużzmęczen i debatowan iem w  kółko o   tymsamym. Społeczeństwu te tematy sąobojętne.„Tchórze”, „oszuści”, „egoiści”. Pogłosowaniu w  sprawie związków partnerskich ludzie dotąd was popierający,którym „te tematy” nie są obojętne, nie mieli skrupułów odwrócić się od wasplecami. Deklaracje typu „już nigdy więcej na Platformę” to dziś norma. Nieszkoda panu?Dobrze, że pan do tego nawiązał. Bo to pokazu je, że tolerancja wobec ludzio   i nnych poglądach n ie jest problemem konserwatystów. Problem nietolerancj il eży po drugiej stron ie. Po stron ie tych , którzy ową nietolerancję zarzuca jąnam. A  j est kompletn ie odwrotn ie. Trudno jest w   takiej sytuacj i o   rozsądny,spokojny dia log.Przejął się pan słowami pani Agnieszki Holland?To n iewątpl iwie wybi tna artystka……która jest jednym z  głównych reprezentantów środowiska, którego poparciePlatforma, odkąd pamiętam, zawsze miała zapewnione.Myślę, że owo środowisko, szeroko rozumiane el i ty, n ie odwróci ły się od Plat-formy. Deklaracja pan i Hol l and jest jej osobi stą opin ią.Ale jej głos zabrzmiał mocno, do słów pani Holland odniósł się nawet premier.Nie ma co ukrywać: odrzucenie przez konserwatystów – w  tym także przez pa-na – projektów dotyczących związków partnerskich, wywołało taką burzę, jak-byście co najmniej naruszyli jakiś system, złamali zasady demokracji.

20 www.detalks.pl

To jest opin i a naszych oponentów. Powtarzam: opin i a pan i Hol l and jest opin iąjednostki . A  a taki na nas są i   będą. J esteśmy pol i tykami . A  pol i tycy są skazan ina krytykę.Pan premier chyba mocno przestraszył się tej krytyki, skoro stanął w  obronieHolland i  jej córki przed żałosnym atakiem ze strony posła Niesiołowskiego.Stefan N iesiołowski n ieco zaga lopował się w   swojej opin i i . Pan premier chcia łpokazać, że mimo iż jesteśmy w  sposób często bezwzględny atakowan i , to jed-nak wymaga się od nas czegoś więcej - dbałości o   na jwyższe standardy. Wedługmnie tylko z  tego powodu pan premier wstawi ł się za pan ią Hol l and. Atak Ste-fana N iesiołowskiego był ostry. Za ostry.Nie odnosi pan wrażenia, że pewne środowiska, skupione – mówiąc generalnie- wokół tzw. „ idei obyczajowego postępu”, jak mawia nasza prawica, chcą –lub de facto już to robią - nadawać ton waszej partii, współdecydować o  jej li-nii ideowej?Zawsze tak jest, że i stn ieje jaki ś mocny ośrodek, który chcia łby wpływać napewne posun ięcia parti i , która akurat jest przy władzy. Zresztą podobn ie jestz  mediami , które n ierzadko próbu ją wymuszać na nas pewne decyzje. Kiedyoglądam audycje lub czytam teksty Tomasza Li sa , to zastanawiam się, gdziepodzia ł się ten człowiek, który 10 lat temu wydał książkę „Co z  tą Pol ską?” Dzi śpan redaktor Li s stara się wprowadzać w   swojej publ i cystyce narracje, któreburzą mój pogląd na jego osobę. Zawsze myśla łem o  n im jako o   człowieku bl i -skim jakiej ś szlachetnej i dei . Być może dlatego, że kiedyś sam chcia ł wejść nadrogę pol i tyki ? Przecież mówi ło się swego czasu o   tym, że chce zostać prezy-dentem. Może teraz pan redaktor Li s chce wylansować się na nowo?

Wstępniaki pana redaktora wyglądajączasem jak orędzia do narodu, to praw-da.Też mam takie wrażen ie. Uważam, że panLi s przekracza czasem gran ice dobregosmaku. Kreu je pewne wizje, które chcepotem narzucać odbiorcom. Dzienn ikarzn ie powin ien n ikomu narzucać swoichpoglądów. A  te poglądy, jeśl i chodzi o   pa-na redaktora , bardzo często się na prze-strzen i l a t zmien ia ły. Powiedzia łbymwręcz, że zmien ia ły się podobn ie jak u   J a -nusza Pa l i kota , który z  pozycj i konserwa-

tywnych przeszedł na stronę skra jnego antykleryka l i zmu.Tomasz Lis Palikotem polskiego dziennikarstwa. Odważne porównanie.A  n ietrafne?Ma pan poczucie, że odebraliście lewicy spokój, pewność siebie?Zwolenn icy związków partnerskich miel i okazję wyłożyć wszystkie swoje argu-menty na stół. M ożemy je dzi ś przeana l i zować. Co z  tego wyn ika? Praktyczne

21www.detalks.pl

wnioski , które z  tych argumentów płyną, odnośn ie kwesti i pochówku, dziedzi -czen ia , wiedzy na temat stanu zdrowia partnera , pozwa la ją dojść do prostejkonstatacj i - wszystko to można dzi ś prawnie unormować. Bez wchodzen iaw   konfl i kt w   Konstytucją.Nie zdaniem lewicy. Wzburzenie wywołują argumenty konserwatystów spro-wadzające swoje decyzje do kwestii sumienia. Jak ważne, istotne jest sumie-nie w  życiu - wiemy. Ale czy powinno być ono instrumentem w  polityce?N ie można pol i tyka odciąć od sumien ia . Pol i tyk bez sumien ia…To polityk bez „substancji”?Chyba można tak powiedzieć. Pol i tyk bez poglądów to pol i tyk n iewiarygodny.I stn ieje całe mnóstwo różnych wrażl iwości . Szanu ję każdą z  n i ch . J a mogę jedy-n ie polemizować z  l i bera łami i   przekonywać ich , by swoją wrażl iwość zrewido-wa l i , zastanowi l i si ę nad swoimi poglądami . To wszystko. N ie możnaz  przekonan iami ludzi wa lczyć mieczem. A  j eśl i chodzi o   związki partnerskiei   Konstytucję - to Ustawa Zasadn icza wyznacza pewien sposób myślen ia naro-du . To de facto naród tę Konstytucję ustanowi ł, a   w   n iej j est zapi sane: rodzina ,rodzina i   j eszcze raz rodzina . To jest ważne. N a jważn iej sze.„Zadaniem państwa jest roztropne wspieranie rodziny i  tradycyjnych normobyczajowych, służących jej trwałości i  rozwojowi”. Dziś należałby tę deklara-cję ze statutu Platformy przeredagować?J estem wierny tej deklaracj i . Odpowiadam sam za siebie. Podczas głosowań n i -gdy się jej n ie przeciwstawi łem.Przykre jest patrzeć, jak pan premier ignoruje was jako klub. Czy przed głoso-waniem 25 stycznia premier przekonywał państwa do podniesienia ręki zaprojektem pana Dunina? Sprawa była dyskutowana z  szefem klubu, RafałemGrupińskim? Czy jedyną próbą zachęty za głosowaniem był tweet wysłanyprzez Donalda Tuska ze szpitala?Z  premierem nie było na ten temat rozmów. Klub omawia ł tę kwestię standar-dowo.Standardowo, czyli tak, żeby się nie dogadać.Standardowo, czyl i w   sposób, który redukowałby kon ieczność toczen ia wokółtych kwesti i j aki chś większych dyskusj i .Grupiński sam ze sobą dyskutował?Dyskusje wokół tego były raczej forma lne. Kwesti a związków partnerskich byłaomawiana na spotkan iach w   sprawach bieżących , gdzie n ie było sposobnościpoświęci ć tej kwesti i wiele czasu . Ale szef klubu na pewno mia ł wiedzę o   tym,że n ie wszyscy akceptu ją jego propozycje załatwien ia tej sprawy.Panie pośle, premier Tusk boi się konserwatystów, że każe im – bo prośbą tegoraczej nazwać nie można – spotykać się pod jego skrzydłami, w  siedzibieKPRM?N ie, to jest zupełn ie inna kwesti a .Brał pan udział w  tych słynnych spotkaniach prawego skrzydła Platformy?N ie, n ie brałem.

22 www.detalks.pl

Bo organizował je minister Gowin.W  tych spotkan iach n ie brało udzia łu wielu konserwatystów.Wynikało to z  jakichś osobistych animozji?N ie, chodzi ło między innymi o   to, by n ie być wplątywanym w  j akiej ś frakcyjnegry. To wykończyło AWS, o   czym już pan wspominał. J eżel i będziemy się zamy-kać w   j aki chś małych sa lkach i   sami ze sobą dyskutować oraz wza jemnie przy-takiwać, to, n iestety, a le wówczas wszyscy będziemy odpowiedzia ln i za procesrozsadzan ia Platformy od środka . J estem zdecydowanym zwolenn ikiem spotkańotwartych , gdzie wszyscy mogą ze sobą na równych prawach rozmawiać. N atym polega budowan ie jedności . Propozycję premiera uważam za trafną. Życzęsobie, żeby kolejne spotkan ia n ie były jednak przez n ikogo nagrywane. Późn iejrelacjonu ją to media , często w   wykrzywionym świetle.Widać, że premierowi coraz trudniej zapanować nad partią. Dlatego zdecydo-wał się ponownie kandydować na jej szefa?Uważam, że powtórna chęć startu Dona lda Tuska na przewodn iczącego Platfor-my jest dobra dla parti i . Z  prostego powodu: Tusk uosabia centrum Platformy.Spa ja ją, łączy. Gdyby Platformę przejął Grzegorz Schetyna , pociągnąłby jąw   dół. Do 10 proc. poparcia .Obawia się pan tego? Schetyna raczej rzuci premierowi rękawicę. Zwiera sze-regi, liczy szable, jesienią uderzy.Schetyna n ie ma wyjści a . Od czterech lat marzy o   władzy w  parti i . Pełnej wła-dzy. Zresztą da je temu wyraz w   różnych wypowiedziach . J ego dążen ia i   zamiarymożna wyczytać między wierszami .Czyli pana zdaniem Platformy nie stać na przewodniczącego Schetynę. SamSchetyna natomiast twierdzi, że pańską partię stać na dwóch kandydatów. Je-go zdaniem trzecich z  kolei wyborów nie da się wygrać jednoosobowo.J eśl i Grzegorz Schetyna n ie podejmie wa lki , a   d l a większości członków Platfor-my jest jasne, że ją podejmie (wszak wiele l a t się do tego przygotowywał) , tostraci w   oczach ludzi w   większym stopn iu , n i ż w   sytuacj i , gdyby te wyboryprzegrał.Casus wyborów w  PSL-u  pokazał, że działacze potrafią być nieprzewidywalni.Ot, członkowie Platformy będą chcieli sprawić pstryczka w  nos Tuskowi, a  tunagle objawi się im przewodniczący Schetyna.Schetyna n ie jest przygotowany do objęcia sterów w  parti i . J esteśmy wielkąformacją pol i tyczną. Pod przewodn ictwem Schetyny poszl i byśmy w  stronęugrupowan ia l i bera lnego, ma jącego n ie więcej n i ż 7-12 proc. poparcia w   wybo-rach . Byłoby to zamknięciem się Platformy wyłączn ie na jedno środowisko. Dlakonserwatystów nie byłoby w  tej parti i m iej sca , tak sądzę. Dotychczasowedzia łan ia Schetyny n ie pozwa la ją mi myśleć inaczej .Nie jest tak, że przez to, że kolejne wybory na szefa PO będą wyborami po-wszechnymi, Schetyna jest z  góry skazany na porażkę?Czy jest skazany? N ie wiem. Musi wa lczyć. I   będzie wa lczył. Choć twierdzę, żejego szanse n ie są duże. N ie wierzę, że pokona Tuska .

23www.detalks.pl

Zarząd partii z  entuzjazmem przyjął decyzję premiera?N ie komentowa l i śmy tego.Czyli premier was nie zaskoczył.Pierwotn ie oświadczen ie premiera w   sprawie jego startu w   wyborach planowa-ne było na wiosnę. Dobrze, że pan premier przyspieszył tę decyzję. Rzekomewojny frakcyjne, a   w   i stocie wyłączn ie natura lne różn ice światopoglądowew  parti i m iędzy l i bera łami a   konserwa-tystami , są tylko przykryciem rozpo-czętej właśn ie wa lki o   przywództwow  Pl a tformie. Przed nami nowe, we-wnętrzne wybory.Zamiary rzucenia premierowi rękawicyprzez Schetynę są wyrazem jego prze-konań i  autentycznej wiary w  zwycię-stwo, czy wyłącznie wyrazemkonieczności spełnienia oczekiwań?On na pewno w  to wierzy…Schetyna powiedział niedawno, że niejest dobrym rozwiązaniem łączeniefunkcji Prezesa Rady Ministrów z  funk-cją przewodniczącego partii. Wzruszająca jest ta troska, przyzna pan.Na pewno (śmiech) . A  mówiąc poważn ie - Schetyna chce poprzez start w   wy-borach , a   docelowo poprzez uzyskan ie relatywn ie dobrego wyn iku , zwiększyćswoje wpływy w  parti i . J uż to robi .Wychodzi z  pieczary.Pol i tyk o   takim temperamencie chcia łby n iewątpl iwie więcej . Schetyna ma du-że ambicje.Pan był podobno jednym z  tych pielgrzymujących, którzy namawiali premiera,by wystartował.Byłem i   j estem zwolenn ikiem startu Dona lda Tuska na przewodn iczącego. Tylkoon utrzyma tę partię na poziomie 30-40 procent. Gdyby n ie Tusk, byl i byśmypartią kanapową.Co pan sądzi o  ostatnich zmianach w  rządzie? Pytam, bo zastanawia mnie, czykolejne decyzje premiera Tuska nie wzbudzają w  politykach Platformy frustra-cji. Do rządu dołączają kolejne osoby, które do partii nie należą, bądź należądo niej od niedawna, jak choćby awansowany ostatnio na wicepremiera mini-ster Rostowski czy nowy szef Kancelarii Premiera Jacek Cichocki, w  PO od2009 roku. Resort MSWiA objął Bartłomiej Sienkiewicz.Proszę pana , w   pol i tyce na leży być cierpl iwym. Pol i tyk, który n ie jest cierpl iwy,przegrywa . W  Pl a tformie jest pa leta osób, które mogłyby być naprawdę bardzodobrymi min i strami .Mówi pan o  sobie?A  czy ja wyglądam na sfrustrowanego? (śmiech)

24 www.detalks.pl

Nie, raczej na kogoś, kto się bardzo spieszy! Już kończymy, ostatnie pytanie -załapie się pan na letnią rekonstrukcję rządu?Na tym etapie n ie mam takich ambicj i .Przyzna pan - ministerstwo sportu kusi.Na razie mam inne plany…Zapewne pamięta pan przebieg ubiegłorocznego spotkania klubu parlamen-tarnego PO w  Jachrance.Pamiętam.Premier zapytał wówczas wszystkich - „co nas jeszcze łączy oprócz władzy?”.No właśnie, panie pośle: co was dziś jeszcze łączy oprócz władzy?Na pewno łączy nas wspólny bagaż doświadczeń , które przez lata zbiera l i śmyjako parti a . Łączy nas nadrzędny cel , j akim jest modern izacja Pol ski . Łączy naszasada mówiąca , że umiar jest lepszy n iż zła emocja , która szarpie dzi ś pol skąpol i tyką. Emocja występu jąca od lewa do prawa .Ten bagaż doświadczeń nie zrobił się ostatnio zbyt ciężki, żeby dojechać z  nimdo kolejnych wyborów?O  to jestem spokojny. Kończymy?Kończymy.Sam pan rozumie - pierwszy piątek miesiąca . M uszę zawieźć córkę do kościoła .

26 www.detalks.pl

Benedykt XVI nie przepadał za mediami.

Rozmawiał Kuba Dobroszek

27www.detalks.pl

KUBA DOBROSZEK: O  rezygnacji Benedykta XVI po raz pierwszy przeczytałemna Twitterze, dopiero później informacja pojawiła się we wszelakich mediach.Podejrzewam, że we Włoszech było podobnie.MARCO TOSATTI : Oczywiście większość Włochów o  decyzj i Ojca Świętego do-wiedzia ło się z  telewizj i i   I n ternetu . M omenta ln ie zaczął funkcjonować równieżprzekaz ustny – ktoś się dowiedzia ł o   rezygnacj i , więc przekazywał informacjęda lej , czy to kolegom w  pracy, czy w   szkole.Włoskie media od razu podzieliły się na dwa obozy – pierwszy jako powód de-cyzji podaje wątłe zdrowie papieża. Drugi – proble-my polityczno-strukturalne np. sprawa Vatileaks.Która wersja, pańskim zdaniem, jest bliższa praw-dy?Sądzę, że chodzi główn ie o   kłopoty zdrowotne, o   któ-rych wiedzia łem, a le obiecałem nie pi sać. Od zeszłe-go roku , kiedy lewe oko Ojca Świętego sta ło sięn iema l ca łkowicie n iesprawne, pojawi ło się wiele in-nych kompl ikacj i : Benedyktowi XVI wszczepiono by-passy, natomiast problemy z  ci śn ien iem krwi okazałysię na tyle poważne, że papież musia ł zapomniećo   długi ch podróżach samolotem. Również prawe bio-dro i   kolano odmawia ło posłuszeństwa – Ojciec Świę-ty n ie mógł spać, dodatkowo n ie chcia ł przyjmowaćżadnych leków. Benedykt XVI wielokrotn ie powtarzałswoim bl i skim, że czu je jak odchodzą mu si ły. . . N ie-stety jest to bardzo przykre – dawniej Ojciec Świętybardzo długo spacerował po watykańskich ogrodach ,pod kon iec pontyfikatu , po ki l ku krokach musia ł si a -dać na ławce, odpoczywać. Rano ciężko było mupodn ieść się z  łóżka , bo od wczesnych godzin czułzmęczen ie. . .Czyli problemy polityczno-strukturalne nie miałyżadnego wpływu?Na pewno pogorszyły sytuację, przede wszystkim z  psychologicznego punktuwidzen ia . J ednak wyda je mi się, że główną przyczyną rezygnacj i był zły stanzdrowia .Przeciętny Włoch podziela pańską opinię?Wie pan , sprawa Vati l eaks jest taka bardziej „ fi lmowa” . . .No tak. . .Oczywiście poruszamy się w   sferze domysłów, n ie posiadam dokładnych ba-dań .Poznamy kiedyś rzeczywisty powód? A  może jest nim, tak jak pan mówi, zdro-wie i  nie ma co doszukiwać się teorii spiskowych, ukrytych znaczeń?N ie mamy powodów, by n ie wierzyć Benedyktowi XVI , który mówi ł, że „n ie jest

Benedykt XVI nie przepadał za mediami.

Rozmawiał Kuba Dobroszek

28 www.detalks.pl

j uż sprawny” , „n ie ma si ł do wypełn ian ia swoich obowiązków” . Ojciec Święty napewno n ie chcia ł zaszkodzić Kościołowi .A  czy będzie miał siły doradzać przyszłemu papieżowi? Myśli pan, że taka sy-tuacja może w  ogóle mieć miejsce, że kolejny Ojciec Święty będzie pytało  opinię swojego poprzednika?N ie wykluczam takiej współpracy. J estem pewien natomiast, że Ratzinger n iebędzie wychodzi ł z  i n i cj a tywą w  tej kwesti i , wszystko będzie za leżało od przy-szłego papieża .Włoskie media przestały już pisać o  pontyfikacie Benedykta XVI, zajęły sięprzyszłością. Oprócz współpracy, o  której wspomniał pan przed momentem,sporo mówi się także o  możliwości zakazania rezygnacji kolejnym papieżom.N ie sądzę, aby zabron ien ie rezygnacj i sta ło się faktem. N a leży pamiętać, żezapi s umożl iwia jący zrzeczen ie się urzędu funkcjonu je w   prawie kościelnym odbardzo dawna . Papież Pius XI I gorączkowo zastanawia ł się nad rezygnacją, po-dobn ie jak jego następcy – Jan XXI I I , Paweł VI , a   nawet J an Paweł I I .Myślę, że od momentu rozpoczęcia konklawe, rozważania te zejdą na drugi,trzeci plan. Media skupią się przede wszystkim na przebiegu głosowania,ewentualnym następcy.To konklawe będzie zupełn ie inne od poprzedn iego!Ze względu na brak okresu żałoby?Też, a le jest i nny główny powód. Tym razem l i sta papabi l e, czyl i na jbardziejmożl iwych kandydatów do objęcia Tronu Piotrowego jest wyjątkowo długa .Osiem lat temu tak naprawdę tylko kard. Ratzinger był w   stan ie un ieść ciężardziedzictwa swojego poprzedn ika , J ana Pawła I I . A  wiemy jak wyjątkowe dzie-dzi ctwo pozostawi ł po sobie pol ski papież. Ciężko przewidzieć wyn ik rozpoczy-na jącego się konklawe.Jacy są pańscy faworyci?Mogę wymien ić co na jmniej ki l ku : Angelo Scola – arcybi skup Mediolanu , Odi l oScherer z  Sao Pau lo, arcybi skup Nowego Jorku Timothy Dolan , arcybi skup Bo-stonu Sean Patri ck O'M a l l ey, Kanadyjczyk Marc Oul l et, kard. Cipri an i – arcybi -skup Limy, M a lcolm Ra j i th z  Kolombo, prymas Węgier Peter Erdo. . .Rzeczywiście długa ta lista. . .A  to jeszcze n ie kon iec. N ie żartowałem mówiąc, że naprawdę ciężko jedno-znaczn ie stwierdzić, którego spośród siebie wybiorą kardynałowie.Włosi będą wyjątkowo żarliwie śledzić doniesienia prasowe związane z  kon-klawe? Czy może ograniczą się do tych najważniejszych wiadomości?Włochów bardzo interesu ją kwestie związane z  papiestwem, Watykanem. Odmomentu ogłoszen ia rezygnacj i , czu jn ie przygląda l i si ę poczynan iom Kuri iRzymskiej , kongregacjom kardynałów. Oczywiście informacje dociera ły z  róż-nych źródeł – prasa , radio, telewizja , a le także Twi tter czy Facebook.Twitter jest popularnym środkiem komunikacji dla włoskich publicystów zaj-mujących się tematami wiary i  Kościoła?J asne, że tak! Sam posiadam tam konto, podobn ie jak wielu moich kolegów. To

29www.detalks.pl

wyjątkowo użyteczne medium, sta je się coraz bardziej popu larne.Nawet Benedykt XVI posiadał konto na Twitterze. Jak Ojciec Święty radził so-bie z  mediami?Myślę, że ustępu jący papież n ie darzył i ch ogromną sympatią. . . Trudno mówićteż o   j akimś wielkim zaufan iu do środków masowego przekazu . Podam przy-kład, na jbardziej oczywisty – na ogłoszen ie jednej z  na jważn iej szych informacj iw   h i stori i Kościoła , Benedykt XVI wybrał bardzo małą ceremonię. Decyzję ogło-si ł „ en passant” , po łacin ie, czyl i w   j ęzyku raczej średn io dobrze znanym przezludzi mediów!Jan Paweł II znacznie bardziej doceniał siłę „czwar-tej władzy”.Papież-Polak był n iesamowicie media lnym człowie-kiem. Doskona le rozumia ł dzia łan ie środków maso-wego przekazu , potrzebował i ch do n iesien iaswojego przesłan ia całemu światu . M oim zdan iemBenedykt XVI poświęcał mediom zbyt mało uwagi .Jaki kierunek tej współpracy może nadać przyszłypapież?A  kto n im zostan ie? (śmiech)Pogdybajmy jeszcze trochę.Można domniemywać, że kolejny Ojciec Święty n ieco mocn iej skupi się na rol imediów. A  co do innych dzia łań – kardynałowie już dość jasno wyrazi l i swojepragn ien ie, aby następca Benedykta XVI zreformował n ieco na jwyższe szczeblewładzy kościelnej . N iemiecki Bi skup Rzymu bardzo chcia ł tego dokonać, a len iestety zabrakło mu si ł.

Marco Tosatti - pisarz, watykanista włoskiego dziennika La Stampa

30 www.detalks.pl

Okazuje się, żepapieży też możnaoceniać.

Rozmawiał Kuba Dobroszek

31www.detalks.pl

KUBA DOBROSZEK: Czy tak specyficzny urząd jakim jest papiestwo, możemyw  ogóle ocenić?ANDREA TORN IELLI : M yślę, że tak! Pontyfikat Benedykta XVI był dobrym pon-tyfikatem, przede wszystkim ze względu jakość przekazu n iemieckiego papie-ża , który był w   stan ie przedstawiać rel i gię katol i cką w  dobrym świetle.A  wiemy, że n ie było to łatwe – wizerunek papieża w   mediach był, del i katn iemówiąc, n ie na j l epszy. Choć z  drugiej strony, podczas papieskich pielgrzymek,choćby do Wielkiej Brytan i i czy Francj i , mnóstwo ludzi reagowało entuzjastycz-n ie na spotkan ie z  Benedyktem XVI – słucha l i go, stara l i si ę zrozumieć przesła -n ie tego wyjątkowo skromnego człowieka .Wspomniał pan o  tym nie najlepszym wizerunku w  mediach. Czy seksskandalei  Vatileaks były największym problemem papieża?N ie chcia łbym w  tym miejscu mówić o   problemach papieża , bo to n ie na j l epszyczas. Warto natomiast podkreśl i ć, że na jpierw jako kardynał Ratzinger, a   póź-n iej j ako Benedykt XVI , papież toczył bardzo ciężką wa lkę z  wszelkimi skanda-l ami i   pedofi l i ą. Powinn i śmy o  tym pamiętać.Zostawmy w  takim razie problemy, a  skupmy się na tych pozytywnych, waż-nych momentach tego pontyfikatu.Papież Benedykt XVI wyjątkowo umi łował sobie na jmłodszych . Wystarczywspomnieć spotkan ie na Placu Św. Piotra z  październ ika 2005r. - wzięło w   n imudzia ł ok. 150   tys. dzieci , które w   tamtym roku po raz pierwszy przystąpi ły dosakramentu komuni i św. Po Li turgi i Słowa , Ojciec Święty odpowiedzia ł na pyta-n ia siedmiorga dzieci , a   następn ie przewodn iczył adoracj i eucharystycznej .Pamięta pan jakieś pytania?Oczywiście! Np. czy papież pamięta dzień swojej pierwszej komuni i św a lbodlaczego warto przyjmować ten sakrament także w  dn i powszedn ie, n ie tylkow   n iedziele i   święta . To było naprawdę n iesamowi te spotkan ie. Zresztą Bene-dykt XVI , podobn ie jak J an Paweł I I , wbrew pozorom nie bał się konfrontacj i –bardzo chętn ie spotykał się z  l udźmi , księżmi , a   nawet więźn iami i   odpowiadałna ich wątpl iwości .Jednak w  przeciwieństwie do Jana Pawła II, co oczywiście było podyktowanewiekiem, podróżował znacznie mniej.Tak, a le n ie warto zapominać o   j ego pielgrzymkach – Afryka , I zrael , M eksyk,Wielka Brytan ia , Francja . . . Trochę tego było. Ale również w   samych Włoszechmia ło miej sce wiele i stotnych wizyt, j ak choćby ta , gdy Benedykt XVI odwiedzi łrzymską synagogę.Natomiast za cel swojej pierwszej oficjalnej zagranicznej pielgrzymki wybrałPolskę. Benedykt XVI nie krył swojej sympatii do naszego narodu.Przede wszystkim n ie krył swojej ogromnej sympati i do J ana Pawła I I , z  którymprzecież się bardzo długo przyjaźn i l i i   współpracowa l i . M yślę, że to właśn ie Ka-rol Woj tyła zaszczepi ł w   Ratzingerze mi łość do waszej ojczyzny oraz nauczył goodpowiedn io docen iać Pol skę.Dlatego polskie media były raczej przyjazne Benedyktowi XVI, choć oczywiście

32 www.detalks.pl

nie w  takim stopniu jak Janowi Pawłowi II. Z  kolei w  Niemczech, przepraszamza wyrażenie, „ ich papież” był wyjątkowo często krytykowany.Sytuacja pol i tyczno-ku l turowa w  Pol sce, znaczn ie różn i się od sytuacj i u   wa-szych zachodn ich sąsiadów. J an Paweł I I j est dla was symbolem walki o   pokój ,był ostoją podczas trudnego i   bolesnego okresu komunizmu. Benedykt XVIwstąpi ł na Tron Piotrowy w  dużo spokojn iej szych czasach .Zastanawiał się pan kiedyś w  jakiej kondycji byłby obecnie Kościół, gdyby

w  tych „dużo spokojniejszych czasach”, Tron Piotro-wy objął ktoś inny?To bardzo trudne pytan ie, sam pan dobrze wie, że h i -stori i n ie na leży ocen iać w   kategoriach „co by było,gdyby. . . ” J edyne czego możemy być pewni to tego, żepod kierownictwem innego papieża , Kościół byłbyw  zgoła innym stan ie. Lepszym, gorszym – n iestetyn ie posiadam kompetencj i , by stwierdzić jednoznacz-n ie. Posługa Benedykta XVI mia ła być pontyfikatemprzejściowym, jednak w  rzeczywistości sta ło się ina-czej – Ojciec Święty urzędował osiem lat, był zaanga-żowany w  na jważn iej sze kwestie i   współpracęz  kardynałami z  na jbl i ższego otoczen ia J ana Pawła I I .Popkultura lubiła Benedykta XVI?Raczej tak. N iemiecki papież co prawda n ie fotogra-fował się w   oku larach Bono, j ak to mia ł w   zwycza juJ an Paweł I I , a l e to n ie znaczy, że świat popku l turyn ie darzył go sympatią. Poza tym jest wiele innychzabawnych zdjęć, z  których wyłan ia się bardzo ciepłyobraz Benedykta XVI – choćby fotografie w   różnychkapeluszach . I   n i e zapomina jmy, że ustępu jący OjciecŚwięty był pierwszym papieżem obecnym na Twi tte-rze.

Twitter to odpowiednie miejsce dla papieża?To oczywiście za leży od użycia , Benedykt XVI radzi ł z  n im sobie całkiem spraw-n ie. Pragnę przypomnieć, że większość na jważn iej szych sentencj i J ezusa , za-wartych w  Ewangel i i , l i czy sobie mniej n i ż 140 znaków. To chyba o   czymśświadczy! (śmiech)

Andrea Tornelli - pisarz, watykanista, publicysta włoskiego dziennika La Stampa,współtwórca wpływowego portalu Vatican Insider

33www.detalks.pl

KUBA DOBROSZEK: Gdy rozmawialiśmy kilka dni temu, powiedział pan, żekursy i  przewidywania dotyczące następcy Benedykta XVI wyszły, najprawdo-podobniej, od włoskiej bukmacherki, która, siłą rzeczy, jest najbliżej tematu.Sądzi pan, że znajdują się tam specjalne oddziały zajmujące się tylko i  wyłącz-nie przewidywaniami dotyczącymi Watykanu?GRZEGORZ DYL: N ie wyda je mi się, żeby jakikolwiek bukmacher na świecietworzył specja lną komórkę poświęconą wyborowi nowego papieża . N ie wyklu-czam, że korzysta ją z  czegoś więcej n i ż tylko relacje media lne, sondu jąc w   j aki śsposób nastroje wśród wybiera jących , czyl i kardynałów. Samo określen ie kursuna poszczególnych kandydatów jest tylko początkowym elementem sztuki buk-macherskiej . Taki pierwotn ie usta lony kurs, czasami nawet n ie na j l epiej osza-cowany, podlega późn iej przecież, wraz z  wpływami pien iędzy odobstawia jących , dokładn iej szej „obróbce” .Rozumiem, że procedury ustalania kursów na, dajmy na to, imię przyszłegopapieża są podobne?Wystawien ie kursu zawsze musi być poprzedzone ana l i zą. Gdybym ja był od-powiedzia lny za przewidywan ia dotyczące imien ia – choć przyzna ję, wyda je misię to zadan iem karkołomnym – zacząłbym od przeglądu tego, j akie imiona wy-biera l i poprzedn icy, może doszukiwałbym się pewnych prawidłowości . N o i   na -stawia łbym uszu w  kierunku Watykanu . . .Czy w  przeszłości typy bukmacherów pokładały się z  ostatecznym wynikiem?I  nie chodzi mi tylko o  zakłady dotyczące papiestwa, bo taka sytuacja zdarzyłasię defacto raz, ale także np. przyszłego prezydenta.J eżel i chodzi o   zakłady parlamentarne, to przygotowan ie oferty kursowej jestjednak zdecydowan ie łatwiej sze, przede wszystkim dzięki możl iwościom wyko-rzystan ia sondaży przedwyborczych – zarówno tych ogólnodostępnych , j aki   zl ecanych na zamówien ie bukmachera . W   przypadku wyborów pol i tycznych ,zdecydowan ie większa jest równ ież dostępność do informacj i u łatwia jącychoszacowan ie szans startu jących w  wyborach . W   Watykan ie wiele rzeczy oma-wianych jest jednak za szczeln ie zamkniętymi drzwiami .Wracamy do tego nadstawiania uszu.

Angelo Scola 7:2 - Francis Arinze 5:1 - Marc Ouel let 13:2Oscar Rodriguez Maradiaga 10:1.

Rozmawiał Kuba Dobroszek

34 www.detalks.pl

Dokładn ie tak.Bukmacherzy przewidują, że będzie to największe pozasportowe wydarzenie,jakie kiedykolwiek obsługiwali. Skąd takie przeświadczenie i  dlaczego popu-larnością może przebić choćby ostatnie konklawe, bezpośrednio związane ześmiercią ulubieńca mediów – papieża Jana Pawła II?N ie wiem, skąd takie przekonan ie i   j acy bukmacherzy dokona l i oceny. Osobi ścien ie sądzę, aby wybór papieża , oczywiście tylko w   kategoriach zakładów buk-macherskich , można było traktować jako coś więcej n i ż „ ciekawostkę” . W   na-szej fi rmie za interesowan ie graczy było, del i katn ie mówiąc, bardzoogran iczone.Dlatego przyjmowaliście zakłady tylko do 28 lutego?M iędzy innymi . Ale n ie wykluczamy, że wrócimy do tego w  na jbl i ższym czasie.Cały czas obserwujemy, co dzieje się na tym „n iecodziennym rynku” . J uż

w   trakcie trwan ia konklawe, kiedy za interesowan iewyborem nowego papieża osiągn ie punkt ku lmina-cyjny, na jprawdopodobn iej umożl iwimy za intereso-wanym postawien ie na swojego faworyta .Kto jest u  państwa faworytem?Angelo Scola – za każdą postawioną złotówkę możnawygrać 3 , 50zł.Zwycięstwo Lance'a  Armstronga, jak to ma miejsceu  innych bukmacherów, również będzie można ob-stawić?Takie abstrakcyjne typy są tylko po to, by wywołaćza interesowan ie mediów. J ednak naszym zdan iemjest to mało poważne, zwłaszcza jeśl i chodzi o   takszczególne wybory.Czy Polacy lubią brać udział w  zakładach dotyczą-cych takich szczególnych wyborów?J ak już wspomnia łem, wybory papieskie, przyna j -

mn iej na razie, n ie cieszyły się u   nas szczególnym powodzen iem. Zupełn ie ina-czej rzecz ma się z  zakładami związanymi z  pol i tyką, które ma ją zaskaku jącoduże grono sympatyków! Choć może to wyn ika też z  tego, że u   nas wszyscyzna ją się na sporcie i   właśn ie na pol i tyce. I   każdy może – lepiej l ub gorzej – tęwiedzę wykorzystać.Mają państwo specjalne zespoły, które zajmują się tylko i  wyłącznie pozaspor-towymi wydarzeniami?Pracu ją u   nas eksperci w   dziedzin ie zakładów dotyczących obstawian ia even-tów związanych z  rozrywkowymi programami telewizyjnymi typu „X-Factor” czykiedyś „Tan iec z  gwiazdami ” . M yślę, że bukmacherzy genera ln ie więcej uwagipoświęca ją właśn ie takim, sta łym lub cykl i cznym, wydarzen iom, cieszącym sięza interesowan iem konkretnego segmentu ich fi rm.Kiedy bukmacherzy zaczęli przyjmować zakłady na tego typu wydarzenia?

35www.detalks.pl

To funkcjonu je właściwie od zawsze! M imo, że w   ofercie zakładów zdecydowa-ne pierwsze miej sce za jmuje sport, to dobry bukmacher n ie powin ien pomi jaćżadnego wydarzen ia społeczno-fi nansowo-ku l tura lnego, o   wyn ik którego możnasię założyć i   które budzi ogólne za interesowan ie. Wszystko oczywiście w   gran i -cach dobrego smaku, no i   aktua ln ie obowiązu jących przepi sów prawa .W  tej działce należy upatrywać przyszłość bukmacherów? Może jakaś firmaspecjalizująca się tylko i  wyłącznie w  zakładach pozasportowych?Na to chyba jednak n ie ma szans. . . M oim zdan iem, wydarzen ia sportowe sąna j l epszym nośn ikiem wszystkich emocj i związanych z  zakładami . I   to jednako   wyn iki sportowe zakłada się na jchętn iej i   na jprzyjemniej !

Grzegorz Dyl – kierownik Działu Analiz Sportowych STS