Człowieczy los / życie w cieniu dworu/ · sędziów, dyrektorów instytucji... Wglądu do tych...

16
Dwumiesięcznik Nr 22/2017 (lipiec/sierpień) ISSN 2353-6934 Egzemplarz bezpłatny Nakład 500 egzemplarzy Zapraszamy do odwiedzania naszej strony internetowej www.wiadomosciwysokomazowieckie.pl Spis treści 1. Człowieczy los / życie w cieniu dworu/...........................................1 2. Co z naszymi pedagogami?..............................................................2 3. Nie dajmy robić się w balona! .....................................................2 4. Dlaczego na temat Białowieskiej Puszczy .......................................3 5. Co kto ma............................................................................................3 6. Grzechy bezgrzesznych.....................................................................4 7. Przebudzenie obywatela.....................................................................5 8. Polityka dzielenia i poniżania ludzi.................................................5 9. Konflikt w Puszczy Białowieskiej.....................................................5 10. Czy ta zmiana jest dobra?................................................................7 11. Nowy płaszczyk Burmistrza...........................................................7 12. Spacerkiem po Wysokiem..............................................................8 13. Wakacje w mieście...........................................................................8 14. Królewicz w natarciu......................................................................9 15. Niebezpieczne place zabaw dla dzieci...........................................9 16. Oczy szeroko otwarte....................................................................10 17. Historia nauczycielką życia..........................................................10 18. Ocalić od zapomnienia................................................................10 19. Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich dzieci nauczanie............11 20. Zasłyszane.......................................................................................11 21. Odznaczenia i wyróżnienia .........................................................13 22. Wiadomości Wysokomazowieckie w Internecie......................13 23. Podlotek, czyli dalsza część „Dziewczynki z kucykami” .........13 24. Zawiłości języka.............................................................................14 25. Półka z książkami..........................................................................14 26. Wejście dla artystów lokalnych...................................................15 Rodzice chrzestni Hanny, siostry Pani Józefy Kaśkiewicz – Hrabia Krasic- ki i Janina Jaruzelska (ciotka Wojciecha Jaruzelskiego) Człowieczy los / życie w cieniu dworu/ Pani Józefa Kaśkiewicz urodziła się w 1927 r. z ojca Kozaka znad Donu i matki Polki z Piotrkowa Trybunalskiego. Ojciec, uciekając z Ukrainy przed wielkim głodem i zniewoleniem ry- zykował życie. Wielu zginęło w nurtach Bugu, bo „swoi” bez oporu strzelali im w plecy. Dobry to był człowiek, a jaki religij- ny – wspomina pani Józefa. W Trzecinach mieszka od trzeciej klasy szkoły podstawo- wej, zbudowanej przez Jaruzelskich. Całe życie, dopóki wojna nie zniszczyła wszystkiego, upłynę- ło Jej w majątku Jaruzelskich. To oni dawali pracę, schronienie, trzymali do chrztu ich dzieci. Siostra Hanna miała za rodziców chrzestnych Janinę Jaruzelską i hrabiego Krasickiego. Pani Józefa Kaśkiewicz

Transcript of Człowieczy los / życie w cieniu dworu/ · sędziów, dyrektorów instytucji... Wglądu do tych...

DwumiesięcznikNr 22/2017 (lipiec/sierpień) ISSN 2353-6934 Egzemplarz bezpłatny

Nakład 500 egzemplarzy

Zapraszamy do odwiedzania naszej strony internetowejwww.wiadomosciwysokomazowieckie.pl

Spis treści

1. Człowieczy los / życie w cieniu dworu/...........................................12. Co z naszymi pedagogami?..............................................................23. Nie dajmy robić się w  balona! .....................................................24. Dlaczego na temat Białowieskiej Puszczy.......................................35. Co kto ma............................................................................................36. Grzechy bezgrzesznych.....................................................................47. Przebudzenie obywatela.....................................................................58. Polityka dzielenia i poniżania ludzi.................................................59. Konflikt w Puszczy Białowieskiej.....................................................510. Czy ta zmiana jest dobra?................................................................711. Nowy płaszczyk Burmistrza...........................................................712. Spacerkiem po Wysokiem..............................................................813. Wakacje w mieście...........................................................................814. Królewicz w  natarciu......................................................................915. Niebezpieczne place zabaw dla dzieci...........................................916. Oczy szeroko otwarte....................................................................1017. Historia nauczycielką życia..........................................................1018. Ocalić od zapomnienia................................................................1019. Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich dzieci nauczanie............1120. Zasłyszane.......................................................................................1121. Odznaczenia i wyróżnienia .........................................................1322. Wiadomości Wysokomazowieckie w Internecie......................1323. Podlotek, czyli dalsza część „Dziewczynki z kucykami”.........1324. Zawiłości języka.............................................................................1425. Półka z książkami..........................................................................1426. Wejście dla artystów lokalnych...................................................15

Rodzice chrzestni Hanny, siostry Pani Józefy Kaśkiewicz – Hrabia Krasic-ki i Janina Jaruzelska (ciotka Wojciecha Jaruzelskiego)

Człowieczy los/ życie w cieniu dworu/

Pani Józefa Kaśkiewicz urodziła się w 1927 r. z ojca Kozaka znad Donu i matki Polki z Piotrkowa Trybunalskiego. Ojciec, uciekając z Ukrainy przed wielkim głodem i zniewoleniem ry-zykował życie. Wielu zginęło w nurtach Bugu, bo „swoi” bez oporu strzelali im w plecy. Dobry to był człowiek, a jaki religij- ny – wspomina pani Józefa.

W Trzecinach mieszka od trzeciej klasy szkoły podstawo- wej, zbudowanej przez Jaruzelskich.

Całe życie, dopóki wojna nie zniszczyła wszystkiego, upłynę-ło Jej w majątku Jaruzelskich. To oni dawali pracę, schronienie, trzymali do chrztu ich dzieci. Siostra Hanna miała za rodziców chrzestnych Janinę Jaruzelską i hrabiego Krasickiego.

Pani Józefa Kaśkiewicz

2

Nie dajmy robić się w balona!

Początek tegorocznego lipca od razu skojarzy się każdemu mieszkańcowi Wysokiego Mazowieckiego ze Świętem Łabędzia. Takie imprezy organizują pewnie wszystkie miasta, bo służą one wielu różnorakim celom. Nasze władze podkreślały szcze-gólny moment tej chwili, nawiązując do 525. rocznicy powsta- nia miasta. Bicie monet, okazały tort i … najważniejsze – 525 balonów, które wzbiły się w niebo! Jak dzieci…

Mi skojarzyło się to z  taką liczbą osób (a nawet większą!) sprytnie „zrobionych w balona” obietnicami bez pokrycia.

Niedługo przed startem do następnej kadencji na lata 2010-2014, burmistrz miasta w  KONTAKTACH z  8 VIII 2010 r.

Zachowała się też korespondencja między rodzinami.

Rodzina Jaruzelskich ma w  sercu pani Józefy szczególe miejsce.

W czasie wojny Rosjanie wywieźli ich na Syberię, Wojciecha wcielili do komunistycznej szkoły, gdzie przeszedł szybki kurs polityczny i wstąpił do armii gen. Berlinga.

Spichlerz, należący do majątku, jedyny, który ostał się po wojennej nawałnicy, odremontowano. Mieszkają w  nim do dziś, okraszając pogodnymi uśmiechami stare ściany.

Pani Józefa ma pamięć doskonałą. Ze łzami w oczach dekla-muje patriotyczne wiersze, aż nam szklą się oczy.

Pamięta wiele wojennych epizodów.Był 1944 rok. Jakoś po żniwach Niemcy do szkoły w Święc-

ku Wielkim nazwozili ludzi pochodzenia żydowskiego.Przez kilka dni szkoła była ich obozem. Strażnicy z  psami

pilnowali uwięzionych. Widziałam jak wywozili ich co kilka dni na stację do Czyżewa, a  potem prawdopodobnie do Treblinki albo Sobiboru.

Była niedziela. Szliśmy przez las do koscioła w  Dąbrowie Wielkiej. Z  krzaków wyszedł na drogę żydowski chłopiec, Był w naszym wieku – 14-15 lat. Miał spuchniętą twarz, był głodny i  obdarty. Powiedział, że uciekł ze szkoły. Zapytał co stało się z jego braćmi? Powiedzieliśmy, że Niemcy ich gdzieś wywieźli. Usiadł na ziemi i płakał, a my razem z nim. Oddaliśmy mu pie-

Korespondencja między rodziną Jaruzelskich a rodziną Kaśkiewiczów

Co z naszymi pedagogami?

Chodzą słuchy, a  oficjalnie podaje się na stronie http://ser-wisy.gazetaprawna.pl, że w  związku z  dynamicznymi zmiana- mi w  edukacji wszystkich szczebli szykuje się strajk nauczy- cieli. Oczywiście, pilotuje to ZNP. W serwisie czytamy: Broniarz zwrócił uwagę, że według informacji, które ZNP otrzymał z  16 województw, pod koniec czerwca prawie 33 tysiące na- uczycieli zostało zwolnionych lub ich etat został ograniczony.

A co z naszymi pedagogami? Nauczeni bezwzględnego po- słuszeństwa, zapewne sprawę przemilczą. Na wysokomazowiec-kim podwórku, w wielu szkołach, od dawna usuwa się niewy-godnych (różnymi metodami), ogranicza etaty nielubianym, a namaszcza przyklaskiwaczy. O lokalnego prezesa ZNP nie py-tam, bo i po co? Główka nisko, rączka do uścisku i się prezesuje!

Imię i nazwisko do wiadomości redakcji

róg, który nieśliśmy dziadom. Prosił, żebyśmy pomodlili się za nich i poszedł przed siebie.

Na tę szkołę Jaruzelscy dali plac i drzewo. Niemcy wycofu-jąc się pod naporem wojsk radzieckich puścili szkołę z dymem. Spalili dwór.

O tam, gdzie te drzewa, na wzgórzu stał – mówi pani Józefa. Wracamy z Trzecin, dobrze utrzymaną, asfaltową drogą.– Widzi pani tę kapliczkę? – pyta pan Jan Brzósko (mój prze-

wodnik, świetnie znający historię tych stron), ją też postawili Jaruzelscy.

Stoi biała i  wyniosła z  kolorowymi wstążeczkami, a  złote łany zboża gną się w pokłonach.

Niemy świadek tamtych czasów. Elżbieta Bednarz

Jan Brzósko

3

twierdził: Najgorszymi ulicami w  mieście są należące do drogi krajowej 1 Maja i Zambrowska. Za porażkę uważam to, że do tej pory, mimo wielu rozmów, spotkań i ustaleń, nie udało się do- prowadzić do remontu tej drogi. Skoro wówczas była to porażka, to dzisiaj można mówić o totalnej klapie!

W dalszej części wypowiedzi pan Siekierko dodał: I druga sprawa, nie udało się wyremontować całego domu kul-

tury. Mamy projekt na kino, hole, kawiarnię, windę (…) budowę sali kinowej i remont w środku domu kultury, budowę parkingów, zakończenie upiększania rynku (…)

Zrobieni w balona zostali ci, co uwierzyli. Minęło kilka lat, kina nie ma, Zambrowska i  1 Maja to wciąż najgorsze ulice w  mieście. W  imię sprawiedliwości trzeba przyznać, że udało się zbudować parkingi (o przydatności, szczególnie tych przy ulicy Szpitalnej, już pisaliśmy), no i upiększono rynek fontan- ną, której obiegowa nazwa oddaje hołd pomysłodawcy.

Wspomniane deklaracje, że MOK będzie wyremontowany na 1000%, padały też w cytowanym jakiś czas temu przez naszą gazetę wywiadzie, udostępnionym na stronie Polskiego Radia Białystok: Polskie Radio Białystok w powiecie wysokomazowiec- kim z dnia 25 listopada 2014 r., http://www.radio.bialystok.pl/wiadomosci/index/ id/118722).

Obiecującemu podpowiemy, że czasu do spełnienia WCIĄŻ TYLKO OBIETNICY pozostało niewiele. Ale – aby nie nadwy-rężać jego sił – uspokoimy: wystarczy nam 100%, po co zaraz aż 1000!

Z tego, co pamiętam na ulotkach wyborczych włodarza mia-sta pojawiły się ponadto takie projekty, jak chociażby remont placu i  dworca PKS, budowa sztucznego lodowiska, zagospo- darowanie terenów sportowo-rekreacyjnych i  inwestycyjnych przy ul. Warszawskiej… Czas pokazuje, że realizacja tych pla-nów jest, albo żadna, albo mizerna.

O obietnicy stwarzania warunków do rozwoju różnych form działalności kulturalnej i  sportowej można powiedzieć, że tak, jak sytuacja wygląda całkiem nieźle z  tą drugą, to o pierwszej nie ma co wspominać. Cała instytucja kultury w naszym mie-ście trąca myszką – nudno, monotonnie, do perfekcji opano- wane operacje typu „kopiuj – wklej”.

Kolejne balony poszły w niebo!

Imię i nazwisko do wiadomości redakcji

Dlaczego na temat Białowieskiej Puszczy

Ukończyłem Leśną Szkołę w Białowieży i miałem czas poznać i  rozkoszować się urokami tego niezwykłego miejsca. Obec-nie trwa tam konflikt interesów zwolenników przekształce-nia całej Puszczy w  Park Narodowy i  aktywnie działających

na rzecz ochrony puszczy, blokujących wycinkę i  wywózkę wiekowo cennego drzewostanu oraz zwolenników traktowa- nia Puszczy jako lasu gospodarczego. Wydarzenia te, choć obok naszych lokalnych wysokomazowieckich spraw, będą w  przy-szłości miały ogromne znaczenie dla naszego regionu podla-skiego, a  więc w  tym i  dla naszego miasta. Kiedy odwiedzają nas przyjezdni goście   jest okazja, aby coś im pokazać, zapew-ne w gąszczu różnych turystycznych ofert naszego podlaskiego regionu, Puszcza Białowieska jest tym właściwym miejscem. Oczywiste, że masowa eksploatacja puszczańskiego drewna spowoduje zubożenie cennego ekosystemu i  uszczuplenie jej atrakcyjności. Zdecydowanie jestem za rozwojem gospodar-ki drzewnej i  nadal uważam, że drzewo jest miłym w  dotyku i  pięknym materiałem do wykorzystywania go w  budownic- twie czy meblarstwie. Są jednak miejsca, gdzie należy drewno pozostawić naturze oraz nauce czy turystyce. Turystyce... czyli nam mieszkańcom powiatu wysokomazowieckiego.

Ps. W związku z  masową wycinką puszczańskiego drewna, powstaje regionalna współczesna moda na fotografowanie się z  drzewami... póki jeszcze nie są ścięte. Zrobiłem sobie kilka takich sesji zdjęciowych.

Zbigniew Witas

Co kto ma

Zaglądanie do ludzkich portfeli, to generalnie tak po ludzku  niezbyt ładny zwyczaj. Jednak polskie prawo nakłada obowią-zek publikowania oświadczeń majątkowych na osoby piastujące pewne stanowiska. Dotyczy to funkcjonariuszy państwowych, sędziów, dyrektorów instytucji...

Wglądu do tych dokumentów można dokonać dzięki In-ternetowi, co pozwala wyborcom na zapoznanie się z  docho-dami, uzyskiwanymi przez  włodarzy powiatów, miast, gmin i radnych. Przeglądając oświadczenia można mocno się zdziwić i  zmienić zdanie o  uposażeniach w pewnych zawodach. I  tak na początek dane za 2016 r:

Burmistrz Wysokiego Mazowieckiego osiągnął dochód, z  tytułu zatrudnienia w  urzędzie,  w kwocie 168  655,15 zł, co daje miesięcznie  14  054 zł brutto, dodatkowo uzyskał kwotę  442 500 zł ze sprzedaży lokalu, pokazał też efekty dobrej zmia-ny i  zgłosił dochód w  wysokości 8 680,55 zł, z  tytułu zasia- dania w  radzie nadzorczej JZPIB Rudawa Sp.z  o.o., zgłosił też dochód z EFRG 4 899,01 zł. Sumując, dochody  Jarosława Sie-kierki wyniosły  182  234,71 zł za 2016 r.,  nie licząc kwot ze sprzedaży lokalu. Wszystkim wiadomo, iż  burmistrz jest osobą zamożną, o  czym informowały gazety lokalne. Posiada mają- tek, który – o dziwo! – tym razem został wyceniony przez skła- dającego oświadczenie poprawnie, ale to chyba efekt spraw  w  prokuraturze  olsztyńskiej. Jarosław Siekierko,  wraz z  małżon- ką, posiada dwa domy i dwa mieszkania, wycenione łącznie na kwotę 1 490 000,00zł. Dodatkowo, burmistrz wykazuje posia- danie 7  nieruchomości, w  tym dwóch z  lokalami, o  wartości 3 000 000 zł, nie  posiada zobowiązań (kredytów).

Nasuwa się pytanie, czy wysokość uposażenia nie jest prze-sadna? Dla porównania, prezydent Białegostoku z tytułu zatrud-nienia osiągnął dochód 150  897 zł. Panowie  radni nie widzą problemu? I  jeszcze jedna uwaga, tak niechlujnie wypełnio-ne oświadczenie trudno spotkać. Za taką kasę można się choć trochę postarać lub poprosić którąś  z  miłych pań w  urzędzie o uzupełnienie za pomocą wydruku komputerowego. W końcu to dane do publicznej wiadomości i  wyraźnie widać, jak bur-mistrz traktuje odbiorców.

4

Grzechy bezgrzesznych

Andrzej Stolarczyk jest specjalistą, doktorem nauk eko- nomicznych, jednym z założycieli i prezesem zarządu firmy RPR Group. Do lutego 2008 roku pełnił funkcję wiceprezesa zarządu Związku Firm Public Relations. Trafiłam na stworzoną przez niego listę siedmiu grzechów głównych polityków. Wykaz konfrontowałam z  otaczającą mnie rzeczywistością. Ten sam zestaw nadaje się również dla samorządowców (na potrzeby artykułu będę posługiwała się nazwą OSOBA).

1. Myślą, że PR to to samo co reklama.Za Słownikiem języka polskiego tłumaczymy, że termin pu-

blic relations oznacza część działalności organizacji lub firmy, polegającej na tworzeniu i  utrzymywaniu jej pozytywnego wizerunku na zewnątrz (też: ten wizerunek). Celem działań public relations jest dbałość o  dobry wizerunek, akceptację i życzliwość wobec działań danej osoby lub organizacji.

Nasze OSOBY nie muszą właściwie rozumieć pojęć. Wy-starczy, że same wierzą we własny, bezdyskusyjnie wzorcowy przecież wizerunek, a  ich podwładni (czyt.: poddani) wielo- krotnie przytakną (bo innego wyjścia nie mają), dokładając garść wymyślnych pochlebstw (już nawet odbywają się swoiste zawody „kto piękniej i  skuteczniej posłodzi”). To lepsze, niż reklama…2. Pycha – uważają, że informacje o nich są najważniejsze.3. Chciwość – bez względu na to, czy mają coś do powie- dzenia, chcą być bez przerwy w mediach.

Bez zbędnych komentarzy odsyłam do lektury któregokol-wiek numeru Echa Wysokiego. Trudno znaleźć stronę bez in- formacji o  OSOBIE, okraszoną najczęściej słowami-kluczami typu: jesteśmy ogromnie wdzięczni, wielki sukces, zaszczycił nas (nie piszę kim jest OSOBA, bo jest – jak zwykle – jedynie słusz-na i wyłącznie jedna opcja).4. Nieczystość – ukrywają istotne informacje, podają dane niezgodne z rzeczywistością.

Idealnym dowodem jest wciąż owiane tajemnicą rozlicze-nie remontu ulicy Długiej. Kolejny dobry przykład, to kwestia opłat za wodę i  ścieki, które miały być obniżone, dzięki uru- chomieniu nowoczesnej oczyszczalni. Wciąż czekamy.5. Lenistwo – nie zwracają uwagi na sygnały od opinii pu-blicznej.

Przykładów można by podać wiele. W swojej gazecie zwra- cacie Państwo uwagę na poprawność językową. Natomiast OSOBY z bezrozumnym uporem pozwalają na błędy, zarówno w protokołach sesji (nie: z sesji!) i na stronie Urzędu Miasta – po-dając informację o  sukcesach Wysokomazowiecczanina (choć jest to forma językowo nieprawidłowa, o czym pisaliście w po-przednim numerze). Pewne OSOBY chciałyby jeszcze stanowić o  normach poprawności językowej, ale nieustannie dają do- wód swego niskiego poziomu wykształcenia i  niedbalstwa o język ojczysty (gdzież ich patriotyzm?!).6. Nieumiarkowanie – oczekują, że wszystko, co powiedzą, znajdzie się w głównym wydaniu „Wiadomości”.

Tu też zbyteczny jest komentarz, gdy ma się do czynie- nia z  nieomylnymi J&J. Nie wiem, czy Wiadomości byłyby

Następny, to przewodniczący Rady Miasta – Józef Soko- lik. Uzyskany dochód za 2016 rok, z  tytułu zatrudnienia 142 486,42 zł, co daje miesięcznie 11 873,84 zł, plus 15 898,08 zł  ryczałt  z  tytułu pełnionej funkcji w  Radzie  Miasta. Posiada dom, gospodarstwo rolne, z  którego osiąga dochód w  wyso-kości 17 300 zł, wykazuje także  zakup mieszkania. Jak można zauważyć nie jest źle, a nawet widać, iż – w stosunku do docho-dów sprzed paru lat – jest zdecydowanie lepiej! Jedna uwaga, wypadałoby rzetelniej określać wartość majątku. Podane  wiel- kości są śmieszne, dlatego też ich nie przytaczamy – polecamy sprawdzić. Przewodniczący spłaca niewielki kredyt.

Zaskakuje osiąganymi dochodami jeden z tuzów naszego sa-morządu – pan Andrzej Tomasz Kamianowski. Wykazane do-chody  to 71 032,80 zł netto, plus dieta radnego 11 273,40 zł. Tu pan radny zastosował sztuczkę i podał dochody netto, aby pomniejszyć efekt. Można domniemywać, że  dochód brutto wynosi około  100 000 zł. I  jak tu mówić o  złych zarobkach w  oświacie??? Jesteśmy w  szoku! Długów nie ma, a  oszczęd- ności to niecałe 52 000 zł.

Kolejny, to przewodniczący komisji, wschodząca gwiazda samorządu, Grzegorz Ostrowski. W 2016 roku uzyskał dochód w wysokości 51 729,98 zł, plus 1 178,93 zł z (ZFŚS), plus umowa na pływalni Wodnik 15 764,30 zł, plus 316 zł (ZFŚS) oraz dieta radnego 11 128,68 zł. Razem 80  117,89 zł.  No i  co na to ko-ledzy z  pracy? Warto być radnym z  pewnego ugrupowania? Chyba warto! Róg obfitości szeroko otwarty. To jest pierwsza kadencja, będziemy śledzić ze szczególnym zainteresowaniem przebieg kariery samorządowej tego młodego radnego. 

Radni określani jako opozycyjni (tylko określani!), też  nie należą do biednych.

Poważnym majątkiem może pochwalić się radny Lech Ka-zimierz Jamiołkowski. Posiada trzy mieszkania  o  wykazanej wartości 555  000 zł, z  emerytury – 37  766,68 zł, skorzystał  z  FŚS i otrzymał 1 120 zł, a dieta radnego to kwota 728,66 zł (chyba błąd?). Ma jednak spore zobowiązania. Coś nam się zdaje, że część  B oświadczenia radnego nie powinna być jawna…

Aby nie zanudzać czytelników, skrótowo podajemy co cie-kawsze dane z oświadczeń radnych.Marek Kajurek – 112 038 złWiesław Czaja – 45 687 złRadosław Gorczyca – 50 459 złStanisław Chmielewski – 43 195 złLech Śliwowski – 55 413 złSławomir Uszyński – 77 568 zł

Należy zauważyć, iż dla emerytów zasiadających w  radzie,  diety są istotnym dodatkiem do wypracowanego uposażenia. Z  pewnością pieniądze to determinanta, aby chcieć ciągle być radnym! Tylko, czy po pewnym czasie taki ktoś rozumie bo- lączki wyborców?

Jako wisienkę na tym finansowym torcie potraktujemy wy-sokość uposażenia wybranych  dyrektorów  jednostek samorzą-dowych.Bogusław Bieliński – dyrektor pływalni, dużo dochodowych pozycji, łączny dochód – 105 591 zł.Małgorzata Koc – dyrektor  szkoły podstawowej  z  dietą rad- nej powiatowej, łączny dochód – 101 632 zł.Teresa Mączyńska – dyrektor ZGM,  dochód – 104 960,60 złAndrzej Michalski – prezes  ZWKiEC,  łączny dochód z umo- wą zlecenia – 168 326 zł.Mojkowska Iwona  – dyrektor Przedszkola Miejskiego nr 2 – dochód 79 867 zł.Sałęga Małgorzata – dyrektor MOK,  łączny dochód 78 362 zł.

Szanowni Czytelnicy, oceniajcie sami wysokość dochodów i  ich adekwatność wysiłku w  pracy dla społeczeństwa. Uogól-

niając, można powiedzieć, iż kobiety na stanowiskach mają gorzej (może z  małymi wyjątkami),  co stanowi potwierdzenie pewnej reguły.

Życzymy wszystkim dobrych zarobków i dużo  zdrowia.

Redakcja

5

Przebudzenie obywatela

Niektórzy łakną władzy jak kania dżdżu. A  jak działa

władza? Jak narkotyk. Uzależnia!Wybieranym na kilka kadencji daje poczucie wszechmocy,

nieomylności, niezatapialności. Degeneruje!Wybrańcom wydaje się, że wszystko im wolno i  wszystkie

nawet najgorsze decyzje ujdą im na sucho.Z wakacyjnych podróży /przy grillach polityka kwitnie/

przywiozłam kilka spostrzeżeń.Po pierwsze – na wybory chodzić trzeba niezmiennie, bo

zadecyduje o nas mniejszość.Po drugie – nie dać rozpasać się władzy i  wybierać ją na

jedną, góra dwie kadencje.Ludzie przyswoili już sobie takie terminy jak nepotyzm,

kumoterstwo, buta, arogancja władzy itp...Tacy ludzie już myślą po obywatelsku.Oglądam w telewizji różne manifestacje /na marszu wolno-

ści byłam/ i nie mogę wyjść ze zdumienia co może władza.Zwykła „miesięcznica smoleńska”, z  założenia religijna,

w której uczestniczy kilka tysięcy ludzi przeistacza się w poli-tyczną demonstrację siły. Bywa, że ochrania ją 2500 tys. uzbro- jonych po zęby policjantów.

Władza pręży muskuły i  podlizuje się swojemu elektorato-wi. Przesłanie jest proste: patrzcie, chcemy dobrze, a ONI nam przeszkadzają.

Stare przysłowie mówi, że dobrymi chęciami piekło wybru-kowane.

Ci z drugiej strony machają balonami albo białymi różami.Te białe róże to swoisty symbol wolności i demokracji.W 1942 r. troje młodych ludzi z białymi różami w klapie pro-

testowało w Niemczech przeciwko polityce Hitlera, a on za to, że rozrzucali ulotki skazał ich /153 lata po Rewolucji Francu-skiej/ na gilotynę. Oni umierali, a  tłum skandował: ein Volk, ein Reich, ein FÜhrer! / jeden naród, jeden kraj, jeden wódz/.

Wszyscy z  nadzieją patrzą na młodych. A  oni widząc sieć uzależnień w  swoich małych miasteczkach wyjeżdżają za gra- nicę albo siedzą cicho bojąc się jak ognia utraty pracy. Mają przecież rodziny i kredyty do spłacenia. Ale to ma swoją cenę.

Moja znajoma, która już 20 lat mieszka w  Anglii mówi ze smutkiem: I tam jestem obca i tu nie swoja.

Dzięki politykom PiS-u i  ich niewybrednym określeniom typu:– stoją tam, gdzie stało ZOMO,– złogi komunizmu,– agenci i złodzieje,– zdradzieckie mordy,– szmaty, pedały i lesbijki,– czerwone pająki,

wystarczające. Biorąc pod uwagę pychę OSÓB z  naszego lo- kalnego podwórka, dodałabym CNN i BBC.7. Gniew – obrażają się na media i dziennikarzy.

Nie uważam się za dziennikarkę, ale mam pewność, że mój tekst wywoła gniew OSÓB. O ocenie działalności Wiadomości Wysokomazowieckich nie muszę wspominać, bo każdy wie, że są solą w oku OSÓB, a każdy kolejny wydany numer podnosi im ciśnienie.

Mnie to właściwie nie dziwi, bo jak można szukać grzechów u bezgrzesznych?

Imię i nazwisko do wiadomości redakcji

mamy szansę zweryfikować swój światopogląd, swój stosunek do ludzi, swoją tolerancję, a  przede wszystkim przyjrzeć się sobie w lustrze i zacząć myśleć.

Myślenie ma przyszłość! I nie boli ! Elżbieta Bednarz

Polityka dzielenia i poniżania ludzi

Dotychczas naiwnie wierzyłem, że tylko w Wysokiem Mazo-wieckiem dyskusję i dialog zastępuje się anonimami i przestę- powaniem na ulicy.

Zmieniłem zdanie, kiedy usłyszałem wypowiedź prezesa partii rządzącej, który w Sejmie, mających inne zdanie posłów, na- zwał „zdradzieckimi mordami i kanaliami”, a posłance Kamili Gasiuk-Pichowicz, gdy chciała zabrać głos, powiedział „won”.

Prezes Kaczyński był kilkakrotnie w naszym mieście i nasi samorządowcy pewnie go naśladują, zastraszając i poniżając ludzi.

Przypomina mi to lata czterdzieste i pięćdziesiąte PRL-u, gdy szykanowano i prześladowano wrogów narzuconego Polsce ustroju. Najgorsze było, że działania te prowadzili Polacy, czę- sto sąsiedzi, ogłupieni przez partię i jej aktywistów.

Początkowo trudno mi było uwierzyć, że PIS stosuje te same metody, a jego aktywiści dzielą, zastraszają i poniżają ludzi, którzy mają inne zdanie.

Nie spodziewałem się, że po 67. latach pracy w szkole i śro- dowisku zostanę sponiewierany, nazwany Żydem i dostanę radę, bym jechał do Izraela i „nie żarł polskiego chleba”.

W trosce o normalne życie społeczne w mieście, wysłałem ów plugawy anonim samorządowcom naszego miasta oraz proboszczom, z prośbą o refleksje.

Minęło już kilka miesięcy, ale żadnej odpowiedzi nie otrzy- małem.

Jest mi wstyd, że w naszym mieście, które posiada piękne tradycje, jest przyzwolenie na takie działania.

Jan Kryński – bezbronny

i wykluczony z życia społecznego emeryt

Konflikt w Puszczy Białowieskiej

Krótkie streszczenie wydarzeń rozgrywających się w  Pusz- czy Białowieskiej, które rozpoczęły się od maja 2017 roku, coraz częściej poruszane są w  rozmowach, również naszej wysoko- mazowieckiej lokalnej społeczności.

Od chwili kiedy Ministerstwo Środowiska zezwoliło na ma-sową wycinkę drzew w  ramach walki z  kornikiem, powstał kon- flikt pomiędzy zwolennikami i  przeciwnikami takich ochron-nych metod. W maju tego roku, Międzynarodowa Organizacja Greenpeace, Fundacja Dzika Polska oraz niezrzeszeni aktywi-ści, rozpoczęli blokadę wycinek. Konflikt stopniowo narastał i przybierał rożne formy. Strategia masowych wycinek w lasach gospodarczych prowadzona przez Lasy Państwowe, objęła cały kraj, w  tym i  strefy UNWSCO oraz Natura 2000, znajdujące się na terenach należących do Lasów Państwowych. Do kon-frontacji i  eskalacji konfliktu, doszło w  Puszczy Białowieskiej, w  kompleksie leśnym posiadającym unikatowy na skalę świa-tową przyrodniczy ekosystem. To tu we wsi Pogorzelce, 5 km od Białowieży, powstaje Obóz Dla Puszczy, stając się centrum

6

dowodzenia akcjami przeciwko wycince. Rozpoczyna się cykl blokad cięć i wywózki tego cennego przyrodniczo drzewostanu. Od maja, również rozpoczęto organizowanie spacerów po zrębach puszczy, aby lokalna społeczność i  przyjezdni, mogli zobaczyć jak w  szybkim tempie, dewastowany jest jedyny na świecie europejski dziewiczy las.

Natomiast druga strona konfliktu, Ministerstwo Środowiska i  Lasy Państwowe, dla zabezpieczenia kontynuacji planowa- nych działań ,,ochronnych’’, angażują do tłumienia protestów i blokad, Straż Leśną i Policję. Wprowadza się na terenie całej puszczy, zakaz wstępu do lasu i wysokie kary.

Nie odstrasza to jednak entuzjastów do kolejnych blokad, protestów i grupowych spacerów po puszczańskim lesie. Akty-wiści rozpoczynają edukację, roznoszą ulotki, które mają na celu podnieść świadomość (co się teraz dzieje z  puszczą) lokalnej społeczności i  zachęcić ją do działań protestacyjnych. Odnoszą sukces, bo coraz więcej mieszkańców puszczy, wypowiada się pozytywnie na temat blokad i wspierają je. W tym czasie daje się zauważyć spadek Białowieskiej turystyki, coraz więcej sygnałów dochodzących z  puszczy po stronie białoruskiej, że ze względu na cięcia po stronie polskiej, teraz tam rozkwita na dobre puszczańska turystyka. Na początku lipca, zostaje wy- dane orzeczenie Komisji Światowego Dziedzictwa UNESCO, a  sierpień staje się tematem wycinki Puszczy Białowieskiej podejmowany przez komisję UE. W  opinii tych Światowych Organizacji, należy natychmiast wstrzymać jakąkolwiek wy- cinkę. Takie stanowisko mobilizuje przeciwników wycinki do kontynuacji kolejnych blokad i protestów. Wzrasta liczba zwo- lenników ochrony puszczy oraz idei ,,Cała Puszcza Parkiem Narodowym’’. Powstają protesty w  różnych miastach i  zaczy- nają głośno o tym mówić polskie i zagraniczne media.

Lasy Państwowe, aby nie odpuszczać i wykazać skuteczność, muszą używać coraz większej siły. W  opinii UNESCO i  Unii Europejskiej, naukowców, ekologów, polityków, eksploatacja puszczańskiego drewna jest nielegalna, pozbawia Polskę z  przy- wileju wiodącego prym jako posiadacza zachowanego natural-nego lasu oraz naraża ją na wysokie kary ze strony Międzyna-rodowych Organizacji. Może i dałoby się zaakceptować metody walki z kornikiem jakie stosują Lasy Państwowe, ale największe kontrowersję rodzi fakt, że do celów wycinki, wykorzystywany jest ciężki sprzęt leśny. Właśnie on w czasie wycinki, dewastu-je puszczańską przyrodę i  środowisko będące siedliskiem róż-nych gatunków zwierząt, ptaków, owadów, roślin. Niszczona jest ściółka leśna, niekiedy od tysiącleci przez naturę ukształto- wana aby stanowić dobre podłoże dla narodzin i  egzystencji puszczańskiej roślinności i grzybów.

Na usprawiedliwienie blokad i  protestów, można napisać tomy książek... Lasy Państwowe bronią swe działania skromny-mi i niezbyt mocnymi argumentami.

Jest środek sierpnia, wycinka i  wywózka puszczańskiego drewna w  toku, Ministerstwo Środowiska nie reaguje na mię-dzynarodowe orzeczenia, nadal w niektórych rejonach puszczy w mocy zarządzenie zakazujące wstępu do lasu, kurczy się tu-rystyczna klientela lub przenosi się na białoruską stronę, cięte i  wywożone na cele przemysłowe nie tylko drewno skażone kornikiem, ale i  zdrowe, wycinane cenne ponadstuletnie okazy podnoszące poziom i majestat unikatowych siedlisk, trwają roz-prawy sądowe przeciwko aktywistom i są proponowane bardzo wysokie kary pieniężne.

Środek sierpnia to jeszcze ten czas, gdzie nie ma końca kon- fliktu i wydaje się, że żadna ze stron nie ustąpi.

Właśnie w  świetle tych wydarzeń i  rosnącej puszczańskiej bitwy, trwającej już od kilku miesięcy, Platforma Obywatelska, partia mająca za sobą kilka porażek, ale i  sukcesów w  spra- wie ochrony Białowieskiej Puszczy, rozpoczęła cykl debat pod szyldem: Klub Obywatelski z  hasłem przewodnim ,,Dla Ludzi i Puszczy’’. Celem tych debat, czy jak niektórzy nazywają, roz-mów przy okrągłym stole, jest wysondowanie opinii rożnych środowisk i  znawców tematyki puszczy i  wykorzystanie dys-kusyjnego materiału do stworzenia projektu z pakietem ustaw, który ma zadowolić obie strony tego konfliktu. Organizatorzy mają już za sobą dwie takie debaty, pierwsza odbyła się 4 lip-ca w  Białymstoku, druga 10 sierpnia w  Hajnówce. Planowane są kolejne. Zapraszani goście, którzy wiodą prym w dyskusji to: leśnicy, naukowcy, politycy, urzędnicy, ekolodzy, aktywiści, przedstawiciele różnych stowarzyszeń i  fundacji zaintereso-wanych tematem puszczy. Debaty otwarte są dla wszystkich, przychodzą na nie różni słuchacze, posłuchać lub zabrać w tej sprawie swój głos.

W kolejnym wydaniu niniejszego czasopisma, napiszę re- portaż dotyczący tych debat.

Zbigniew WitasAutor zdjęć: Zbigniew Witas

7

Nowy płaszczyk Burmistrza

Coraz częściej w  płaszczyk działań kulturalnych, ubiera się nasz Burmistrz. Widocznie jego tuba propagandowa, czaso-pismo ,,Echo Wysokiego’’ redagowane przy MOK i  tak praco- wicie wciskane do skrzynek i  furtek ogrodzeń, nie wystarcza. O dziwo, w ubiegłych latach, zajmował się tylko inwestycjami. Podaję wypowiedź jednego z byłych organizatorów rockowych koncertów i wakacyjnego kina plenerowego w naszym mieście... Cytuję:

Zawsze, przy każdej organizowanej imprezie, mówiłem Pani Małgorzacie – Dyrektorce MOK o  tym, że obecność Burmistrza choć na chwilę, też i na imprezach organizowanych prze ze mnie, jest dobrym sposobem na okazanie szacunku władz do uczestni-ków imprez, kulturalnych inicjatyw, okazją do zintegrowania się w zabawie z wysokomazowieckim społeczeństwem.

Niestety na tych imprezach Burmistrz nigdy się nie pojawił, więc skąd teraz nagła aktywność przebywania z  miejskim lu-dem?

Możliwe, że ktoś podpowiedział Burmistrzowi, że taka ak-tywność, może być dobrym sposobem na promowanie siebie. Międzynarodowy Festiwal Folkloru, co roku organizowany, jest tego przykładem, gdyż z audytorium padało wiele pochleb- nych opinii w  Jego stronę z  wyrażeniem aprobaty i  poparcia dla kontynuacji i piastowania urzędu na kolejne długie lata.

Przytaczam jeszcze jeden cytat wyżej wymienionej osoby...Cytuję: Zorganizowałem w 1989 roku, festiwal rockowyw Wyso-kiem Mazowieckiem i  sukces organizacyjny przypisuję również ówczesnym władzom pod przywództwem Marka Skarżyńskiego. Te władze nie tylko okazały mi pomoc w organizacji, zapewniły nagłośniający sprzęt, wyżywienie i  kasę dla muzycznych zespo- łów, ale to co najpozytywniej zadziałało na mnie, uczestnikach festiwalu (miejscowych i  przyjezdnych), to fakt, że Ci politycy, również bawili się na tej imprezie, przy tym nie tworzyli sztyw-nej atmosfery. Widocznie tamta władza umiała na imprezach publicznych bawić się... A dziś???

A dzisiejsi włodarze, korzystając z  okazji miejskich imprez, próbują do zabawy wpleść motywy polityczne w  celu panicz- nego szukania dalszego dla siebie poparcia i  natarczywej pro- mocji siebie. Takie działania zawsze będą rodziły niesmak, swobodny i przyjemny klimat. Często lokalni politycy, swoimi niezbyt udanymi wystąpieniami, psują artystom jak i  odbior-com, dobrze zapowiadającą się zabawę.

Imię i nazwisko do wiadomości redakcji

Czy ta zmiana jest dobra?

Od wielu miesięcy obserwujemy w  naszym kraju działania „pełnomocników suwerena”. Wśród pomysłów na reformy są takie, z  którymi się nie zgadzam i  takie, którym przyklaskuję i trzymam kciuki za ich powodzenie.

Jestem chyba jedną z  nielicznych osób, kibicujących likwi-dacji gimnazjów. Oczywiście nie chciałabym, aby ludzie tracili pracę, ale myślę, że przy dobrej woli, można tego uniknąć.

Tempo, w jakim dokonuje się reforma, to już inna sprawa.Zdajemy się nie pamiętać, że wobec poprzedniej reformy też

nie było społecznego entuzjazmu, o czym świadczy fakt wygra-nej SLD, który obiecał pozostawienie starych matur.

Gimnazja były złym pomysłem, tylko nikt nie chciał tego przyznać i mimo różnych niepokojących sygnałów, lepiej było uważać, że wszystko jest w porządku..

Kolejną rzeczą, która mi się podoba, jest reprywatyzacja. To, co obserwowaliśmy w procesie prywatyzacji, zakrawało na kpi-nę. Ludzie przedstawiali jakieś karteluszki, z  których wynikało, że odkupili prawo własności od dawno nieżyjącego właściciela i sąd im to uznawał. Tacy ludzie przejmowali cenne nierucho-mości i nikomu nie przyszło do głowy zażądać od nich chociaż-by zwrotu kosztów remontów i  dotychczasowego utrzymania. Jeżeli rzecz dotyczyła kamienic, to wszyscy wiemy, jak wyglą- dała dalsza działalność nowych właścicieli.

Program 500+ nie zachwyca mnie z tej przyczyny, że jestem zwolenniczką dawania potrzebującym wędki, a nie ryby.

O wiele bardziej podoba mi się system, który obserwowa- łam w Irlandii – zwolnione z podatku artykuły dla dzieci oraz wyposażenia do szkoły, dofinansowanie przedszkoli, pomoc socjalna zapewniająca mieszkanie i utrzymanie osobom, które straciły pracę, a mają dzieci.

Myślę, że w  ogólnym rozrachunku taka opcja jest korzyst- niejsza, bo u nas rodzina dostaje 500 złotych, ale rzeczy dla dzie-ci są drogie, żywność też jest droga i jej ceny stale wzrastają.

Nie akceptuję reformy sądownictwa w  proponowanym kształcie. Pamiętam czasy PRL-u i ręczne sterowanie wymiarem sprawiedliwości.

Jako miłośniczka natury i  zwierząt jestem zbulwersowana poczynaniami ministra środowiska. Połączenie działalności tego człowieka z ochroną środowiska, to moim zdaniem, jawna kpina z obywateli.

Nie uznaję prawa rządzących do zawłaszczania dóbr naro- dowych, a  za takie dobro uważam Puszczę Białowieską. Nie trafiają do mnie argumenty o  ochronie przez wycinkę staro- drzewu. Przez tysiące lat puszcza, bez ingerencji człowieka, dawała sobie doskonale radę.

Niemal wszystkie dziedziny życia boleśnie odczuwają „do- brą zmianę”.

Mechanizm działania jest wszędzie ten sam – zawsze jest to wykorzystywanie stanowiska do pozbawiania ludzi prawa decy-dowania o ważnych dla nich sprawach, przejmowanie cudzych kompetencji, traktowanie miejsca pracy jako prywatnego fol-warku i swoisty kult jednostki.

Na naszym „lokalnym podwórku” widać to jak na dłoni.Trzeba mieć świadomość, że ministrem, posłem, senato-

rem, prezesem, burmistrzem, starostą, dyrektorem się bywa, a człowiekiem powinno się być zawsze. Problem w tym, że żeby mieć taką świadomość – trzeba myśleć…

Elżbieta Stelmaszczyk

8

Wakacje w mieście

Wakacje to czas, gdy uczniowie odpoczywają po minionym roku szkolnym i zbierają siły na nowy.

Ideałem byłoby, gdyby wszyscy mogli wyjechać na letni wy-poczynek. Niestety, są różne powody, które decydują o tym, że dziecko na wakacje nie wyjeżdża.W  takiej sytuacji ogromną rolę odgrywają zorganizowane zajęcia.

W ubiegłe wakacje w zajęciach zorganizowanych przez MOK uczestniczył mój wnuczek. Był nimi zachwycony i  długo je pamiętał.

W tym roku moje wnuki przyjechały na lipiec i niestety, nie „załapały się” na wakacyjne zajęcia organizowane przez MOK.

W ostatnim dniu pobytu – 30 lipca – uczestniczyły w kon- cercie przy fontannie, zjadły watę cukrową, posłuchały muzyki i popluskały się w wodzie.

Dolegliwością miasta w upały jest brak cienia, który dawały duże, niestety wycięte, drzewa. Na ulicach jak na patelni, co dotkliwie odczuwają piesi.

W klimatyzowanych samochodach można wygodnie sie-dzieć, ale chyba nie o  to chodzi, bo zasady zdrowego trybu życia zalecają ruch.

W CAŁYM MIEŚCIE BRAK POJEMNIKÓW NA ŚMIECIE. Tym razem nie robiłam zdjęć, żeby ciągle „nie zaśmiecać” gaze-ty, ale wszędzie można zaobserwować papierki po lodach i cu-kierkach, kartoniki i butelki po napojach, skórki od banana na kratce ściekowej…

Fontanna na rynku tłumnie oblegana, ale ławek w cieniu „jak na lekarstwo”, a kostkę z  pewnością dobierała osoba bez wy-obraźni, gdyż jest ostra, nieodpowiednia dla maluchów, które, przy upadku, zdzierają sobie na niej łokcie i kolana.

Elżbieta StelmaszczykAutor zdjęć: Zbigniew Witas

Spacerkiem po Wysokiem

Pełnia lata, środek wakacji, a co na ulicach naszego miasta? Na ulicy Przechodniej trwają intensywne prace remontowe.

Trzeba uczciwie przyznać, że pracujący przy remoncie ludzie są sprawni i kompetentni. Wszystko wskazuje na to, że ulica bę-dzie piękniejsza niż przed remontem. Pozostaje tylko mieć na-dzieję, że nie zniszczą jej TIR-y, jak to miało miejsce wcześniej.

W parku na Ludowej trwa remont fontanny, po jego zakoń-czeniu z pewnością będzie to piękne miejsce, a dzieci podczas upałów będą miały „radochę”.

9

Widać zły stan ogrodzenia (może okaleczyć bawiące się tu dzieci) i popękaną deskę okrywającą podmurówkę piaskow-nicy. Niebezpieczne też są tu furtki, chyba projektowane na wzór drzwi z  salonów rozrywki, często pojawiające się w  fil-mowych westernach, które to można pchnąć i  zamykają się same. Super działanie! Ale co będzie, jeśli na ich drodze stanie drugie dziecko? Może być zepchnięte, uderzone lub wciśnięte między obie furtki? Choć sama estetyka tego placu pozosta-wia wiele do życzenia, to mimo wszystko, chodzi mi o bezpie-czeństwo bawiących się na nim dzieci. Za pośrednictwem tego czasopisma (bo słyszałem, że burmistrz i  radni też go czytają) wzywam władze naszego miasta do działań na rzecz poprawy bezpieczeństwa na placach zabaw w  naszym mieście. Muszę zaznaczyć, że jakiś czas temu zgłaszałem dyrektorce ZGM zły stan deski okalającej podmurówkę piaskownicy i  stwier- dzam, że natychmiast dokonano naprawy. Chodzi mi jednak o  to, że to ten zakład powinien kontrolować stan techniczny własnych obiektów, a nie my mieszkańcy.

Zbigniew Witas

Niebezpieczne place zabaw dla dzieci

Temat dotyczy placów zabaw w  Wysokiem Mazowieckiem.Jest źle, bagatelizuje się stan techniczny tych obiektów i sądzę, że nie są prowadzone kontrole i  naprawy piaskownic, zjeżdżalni, ogrodzeń, placów zabaw, itd. Proszę zerknąć na aktualne fotki jed- nego z  takich miejsc przy ulicy Jankowskiego, które należy do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Wysokiem Mazowieckiem.

Królewicz w natarciu

Wiele osób głośno krzyczy o  potrzebie zamknięcia naszej gazety, widząc w  niej samo zło. Ale rzeczywistość przeczy tej opinii. Najlepszym przykładem jest reakcja na artykuł pt. „Gdzie jest królewicz?”, który ukazał się w poprzednim nume- rze „Wiadomości Wysokomazowieckich”. Po nim wreszcie kró-lewna obudziła się i ujawniła, co proponuje MOK na wakacje. Tu festiwal, tam koncert przy jednej fontannie albo drugiej (dobrze, że trzecia w  budowie!), a  dla dzieci półkolonie. Jak co roku, niezmiennie – policja, izba historyczna, gry i zabawy, kawiarenka internetowa – szału nie ma, ale coś jest.

Dla nas najważniejsze, że jednym artykułem uruchomiliśmy inicjatywę! Trzeba przyznać, że wolelibyśmy, żeby królewicz nie musiał wciąż budzić nieustannie przysypiającej królewny.

Redakcja

A tymczasem Miejski Ośrodek Kultury przygotował dzie-ciom bogatą ofertę na zajęcia w dniach od 7 do 18 sierpnia.

Wśród propozycji znalazło się wiele zajęć, spośród których każdy sobie coś wybierze. Są to: zajęcia sportowe i turnieje gier, warsztaty kulinarne, warsztaty krawieckie dla początkujących – szycie ręczne i maszynowe, warsztaty robienia lizaków, balono-we inspiracje, warsztaty muzyczne – piosenka ogniskowa.

W dniach 21 – 28 sierpnia odbędą się tygodniowe warsztaty plastyczne.

Zarówno zajęcia dla dzieci, jak i koncerty przy fontannie są bardzo dobrymi pomysłami i  wypada tylko mieć nadzieję, że będą kontynuowane w przyszłości.

Elżbieta Stelmaszczyk

10

Ocalić od zapomnienia

Przy drodze na pograniczu wsi Trzeciny i Dąbrowa Dzięciel rosła potężna sosna. Ludzie to drzewo nazywali „gruba chojka”. Miała potężne konary, na bokach wielkie guzy jakby ludzkie głowy. Wisiał na niej krzyż.

Jak głosi legenda podczas Powstania Styczniowego carscy żołdacy wieszali na niej powstańców. Kiedy 17 września 1939 roku sowieci napadli na Polskę, we dworze Jaruzelskich w Trze-cinach stacjonowała sowiecka jednostka wojskowa, obory i staj-nie zaadoptowali na koszary. Oficerowie swoje kwatery mieli w Dzięcieli.

Do mojego domu rodzinnego wlazł starszy lejtnant Iwan Koziurny z żoną Nadzią i małym dzieckiem.

Już pierwszego dnia zdjął ze ściany obraz Najświętszej Marii Panny, a na jego miejsce powiesił Stalina.

Był politrukiem i ateistą. Codziennie inna grupa żołnierzy przychodziła na szkolenie. Siadali na ziemi przy kieracie, on na taborecie między nimi i gadał: Boga nie ma, Polski nie było i nie będzie, komuna będzie panowała na całym świecie, bo to

Historia nauczycielką życia

Pamięć historyczna o tragicznych dziejach Polski ma szcze-gólne znaczenie. Polega ono na tym, że następne pokolenia mogą wykorzystać dobre decyzje przodków, a unikać złych.

Dobrym przykładem jest tu działalność Józefa Piłsudskiego, który zorganizował prawie milionową armię, wykorzystując doświadczenie oficerów – Polaków, którzy wbrew własnej woli służyli w armiach zaborców.

Mądrość polityczna marszałka, zrozumienie powodów służ-by u zaborców, zaowocowała wspaniałym zwycięstwem nad bolszewizmem.

Przykładem braku zrozumienia sytuacji międzynarodowej jest wywołanie powstania warszawskiego. Generał Bór – Ko-morowski nie podporządkował się rozkazowi naczelnego wo- dza, generała Kazimierza Sosnkowskiego i wywołał powstanie, mimo, iż z rozkazem dotarł do Warszawy Jan Nowak-Jeziorań-ski. Jeziorański przekazał informację, że Anglicy i Amerykanie nie udzielą pomocy, nie wyślą obserwatorów, a plany działania po upadku Niemiec zostały już zatwierdzone.

Niepodporządkowanie się rozkazowi zaowocowało tragedią Warszawy, gdyż Stalin wstrzymał ofensywę, umożliwiając Hi- tlerowi wymordowanie ponad 200 tys. ludzi i zniszczenie Warszawy.

Podobnie było z „żołnierzami wyklętymi”, oszukanymi przez polityków, siedzących w Anglii i Ameryce, którzy to przez radio Wolna Europa zachęcali do walki i obiecywali wybuch III wojny światowej. Taka sytuacja sprawiła, że część żołnierzy do 1956 roku prowadziła beznadziejną walkę, w której zginęło tysiące niewinnych ludzi.

Przed 27. laty spotkałem się z Adamem Bieniem – ostatnim żyjącym ministrem Rządu Podziemnego. Opowiedział mi, że gdy w 1945 roku torturowano i sądzono członków Rządu Pod-ziemnego, a potem skazano ich w tzw. procesie szesnastu, nikt z ambasady angielskiej i amerykańskiej, w obawie przed Stali-nem, nie stanął w ich obronie.

Wybrane przykłady powinny stać się przykładem dla współ-czesnych polityków. Dobrze byłoby, gdyby historia stała się dla nich nauczycielką życia.

Jan Kryński

Pamięći historia My, Naród

Nie szukaj poklasku i sławyna pewno znajdzie cię samajeśli zginiesz za wspólną sprawęziemia o tobie będzie pamiętała

Naród doceni twoje czynybędziesz zawsze w ludzkiej pamięciwyniesie cię na wyżynyboś dla ojczyzny życie poświęcił

Zginęło tysiące bezimiennych ludzina polach bitew mówią ich kościoddali życie za wolną Polskęi nie dożyli wolności

Nikt nie może być zapomnianyniech na zawsze zostanie w pamięcibył, żył, zginął w bojuojczyźnie swe życie poświęcił

Raginis nie był generałemi nie chodziło mu o sławęto żołnierz, Polak, bohatergodzien mieć w grobie buławę

Przejdą lata i wieki przeminązawsze będzie w naszej pamięciNarwik, Tobruk, Monte Casinotam Polski żołnierz z honoremwolności życie poświęcił

Jan Brzósko

Oczy szeroko otwarte

Już któryś raz gościł w naszym mieście festiwal tańca, śpie- wu i folkloru.

Zagraniczne ekipy, nawet jeśli nie porywały tańcem, to cho-ciaż widowiskowymi strojami.

Nasze zespoły na ich tle, niestety, znów wypadły blado.Z łezką w oku wspominam sobie podobny epizod w swoim

życiu. Te buty z  podkówkami, te szeleszczące, wykrochmalo-ne koronki, wstaweczki, żaboty, fartuszki i  ten czad na scenie, ech.....

Na koniec występów totalne zaskoczenie!Chociaż do wyborów daleko, otrzymaliśmy w pakiecie przed-

smak kampanii wyborczej w  stylu: tylko ta władza, tylko ten burmistrz.....

A ja naiwna myślałam, że prawdziwa sztuka obroni się sama!

Elżbieta Bednarz

11

Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich dzieci nauczanie

Taka przeróbka słów wielkiego Polaka przyszła mi do głowy, gdy przeczytałam artykuł pt. „Zakończenie roku u starszaków”, umieszczony na stronie Przedszkola Miejskiego Nr 2. W  tym roku ukończyła je moja chrześniaczka, więc dumna z tego po-wodu jej mama, wysłała mi link do tekstu.

Najpierw zaskoczyło mnie, że uroczystość miała miejsce w  szkole podstawowej. W  końcu dzieci żegnały swoje przed-szkole, więc logiczne wydaje się, by ta ostatnia i co podkreśla-no wielokrotnie, wzruszająca chwila, odbyła się w  miejscu im bliskim. Nie byłoby zapewne tak pompatycznie, ale czy to jest najważniejsze?

Mieszkańcy piszą

Zasłyszane

Wieści gminnei inne...

najwspanialszy ustrój w dziejach ludzkości. Jak jakiś sowiet nie słuchał i nie był w stanie powtórzyć, za karę musiał kopać stano- wisko bojowe w pozycji stojącej. Zryli całe podwórko. Wracając z  tych wykładów zatrzymywali się przy grubej sośnie i  strzelali do krzyża. Moja ciotka, Janina Wróblewska, w nocy zdjęła ten krzyż i przyniosła do domu.

Był podziurawiony, a Chrystus miał odstrzelone ręce.Kilka dni po tym zajściu sowiecki czołg załamał most na

strumyku. Sowieci zegnali mieszkańców wioski i kazali ścinać sosny na nowy most. Sami rozpalili ognisko, jedli, pilii, śpiewali. Mój stryj, Józef Brzósko z  Janem Dąbrowskim zaczęli ścinać sosnę w pobliżu ogniska i prosili o odsunięcie się. Pijany Koziurny powiedział, że jest nieśmiertelny, nawet katiusza go nie rusza. Uciekli wszyscy oprócz niego. Sęk wbił mu się w klatkę piersio-wą i wyszedł plecami. Przyjechał konno dowódca i powiedział: durak, czort z nim!

Ojciec napisał mu nekrolog:– tu pagib lejtnant Iwan Koziurnynie wierzył w Bogabył podły i durnyMoja babcia rozpaczałajak Nadzia będzie rebionka chowała?nawet w kościele go ochrzciłapo kilku dniach zdziwiona byłabo Nadzia Wańkę przyprowadziła.

Jan Brzósko

Pustynia umysłowa?Z przyjemnością oglądałam świat poprzez program W. Cej-

rowskiego. Szkoda, że teraz zajął się polityką, bo w jego wyda-niu jest ona mało strawialna. W niewybredny sposób określa on uczestników, tzw. kontrmiesięcznicy smoleńskiej. Nazywa ich bandytami, zomowcami, czerwonymi pająkami. Nie zapomina na początku swoich wystąpień o tradycyjnym „szczęść Boże”.

Przejęzyczenie? Na ostatniej „miesięcznicy smoleńskiej” padło sformuło-

wanie.... kiedy lud smoleński modli się.... To my mamy jakiś lud smoleński? A myśleliśmy, że Polski!

Jest nadzieja

W Ciechanowcu nieopodal skansenu na metalowym wysię-gniku stoi jak byk taki napis „Sadzimy tysiąc drzew na minutę” Nadleśnictwo Rudka.

Kolejna sprawa to błędy, rażące nawet mnie, choć szkołę ukończyłam dość dawno, ale widać miałam dobrych nauczycieli (chylę czoło!). Panie, które podpisały artykuł uczą dzieci, więc powinny zadbać o to, by nie było czego się wstydzić.

Najbardziej rażące są sformułowania (cytuję z artykułu): „na-stępnie kilka słów do dzieci i ich rodziców skierowała pani Dy-rektor, pan Burmistrz oraz przewodniczący Komisji Oświaty”, „nie zabrakło (…) pani dyrektor Szkoły Podstawowej – Mał-gorzaty Koc i  Elżbiety Julii Śladewskiej” oraz „naszych pań dyrektor – Iwony Mojkowskiej i Anny Tymińskiej”.

Moje drogie przedszkolanki, mnie uczono, że jeśli mówi kilka osób, to należy użyć czasownika w  liczbie mnogiej, czyli „skierowali”. Gdy z  kolei piszemy „pani”, to dotyczy jednej osoby (a nie dwóch!), a  skoro „pań” to „dyrektorek”, bo musi zgadzać się liczba i  rodzaj. Nie wspomnę o  nieuzasadnionych użyciach wielkich liter, ale podpowiem, że starosta jest „wyso- komazowiecki”, a nie „powiatu” nie wiadomo jakiego.

Nauczyciele uważają siebie za mentorów i doradców. Niech i tak będzie, ale jeśli ma się luki w wykształceniu, to niezwykle przydatny okazuje się słownik. A może warto – odkładając na bok dumę – zapytać mądrzejszego (o ile dopuszcza się istnie-nie takowego). Tym bardziej, jeśli tekst publikuje się na stronie instytucji, podpisuje nazwiskiem i  jednocześnie daje podstawy do oceny poziomu umiejętności, nie jednej, a trzech pań.

Nie uważam się za nieomylną, nie jestem nauczycielem i nie publikuję tekstów. Cały czas jednak dziękuję swoim wspaniałym i skutecznym polonistom! Miałam szczęście i  liczę, że w dalszej edukacji będzie je miała także moja chrześniaczka!

Agata Szydłowska

12

Z ostatniej chwili

16.06.2017 r. podczas wizyty delegacji Polskiej Akademii Nauk w  Chinach, prof. Lucjan Pawłowski został wyróżniony przez Instytut Chińskiej Akademii Nauk tytułem prof. hono- rowego oraz – 15.06. tytułem profesora honorowego przez Uniwersytet Zhejiang.

Odznaczenia i wyróżnienia

Pusta fotogaleria

Fotogaleria na stronie miasta świeci pustkami. Zastanawia- jące, po co na każdej miejskiej uroczystości jakaś paniusia z Urzędu Miasta biega jak szalona i pstryka? Ma przy tym minę, jakby realizowała co najmniej misję międzynarodową. Może okazuje się potem, że spośród tysiąca zdjęć trudno wybrać takie, na którym modele miałyby choć odrobinę z herosów, za jakich się uważają. Obiektyw nie kłamie?

Brak argumentów?Kiedy mój ulubiony aktor Piotr Fronczewski /Halo, Szpic-

bródka/ wypowiedział się o  sprawie niezależności sądów, po-seł Krystyna Pawłowicz natychmiast zripostowała: stanął tam gdzie stało ZOMO.

A może by tak mniej obrażliwie i bardziej merytorycznie panno Krysiu!

Wieść niesie

Wieść niesie, że starosta wysokomazowiecki postanowił wesprzeć genialnego ministra – wielkiego przyjaciela zwierząt i  lasów, i  przystąpił do walki z  kornikiem drukarzem w  na- szym powiecie.

Każdy, kto zauważy niepokojące zjawiska na swoich drze-wach, zostanie wsparty pomocą powiatowych specjalistów przy ich wycince.

Ponieważ kornik drukarz to podstępne bydlę, warto nie ograniczać się do drzew iglastych, tylko ciąć wszystko, jak leci.

Jak nie będzie drzew to kornik zdechnie z głodu, a nasz pan starosta zostanie narodowym bohaterem.

Zważywszy, że wielki trak w  Puszczy Białowieskiej wycina jedno drzewo w dwie i pół minuty, jest nadzieja, że jednak coś po nas zostanie.

Pobudka!!!!!!

Kiedy starosta, któremu podlega szpital wreszcie się obudzi i pomyśli o zatrudnieniu lekarzy specjalistów: pediatry, okuli- sty, kardiologa? A tych specjalistów, których już ma, zmotywuje do pozostania?

Czy to już Boże Narodzenie?

Na rynku, przy fontannie, zapalają się wieczorową porą de-koracje świąteczne. Migają lampki, błyskają sopelki. Czy komuś coś się pomyliło, czy miasto bogate i zapłaci za prąd?

Smutne miasto

Nikt całymi latami nie miał dla naszych mieszkańców żad-nych propozycji kulturalnych. Ludzie nie umieją się bawić, a fre-kwencja na takich imprezach /ostatnio coś się ruszyło, może wybory niedaleko/ bardzo mizerna.

Niedzielny festyn w  Kuleszach pokazał, że można inaczej! Oferta disco polo z  zespołem Zenka Martyniuka rozruszała wszystkich. Jadła i  picia /za darmo/ dostatek /nawet pieczone prosię/. Ludzie śmiali się do siebie, tańczyli i klaskali. A wójt? Wójt dziękował wszystkim i  mówił, że bez ludzi on nic nie znaczy!

Nagroda

Dyrektor ZWKiEC otrzymał od Burmistrza miasta 16,5 tys zł nagrody. Nieźle trzeba się namęczyć dla taaaaakiej kasy. Choj-ność, aż dech zapiera!

13

Podczas XVII Międzynarodowych Targów Ferma Bydła Łódź 2017, został przyznany Znak „NOWOŚĆ” za mieszankę paszową GIM 20% zbilansowaną bez udziału komponentów genetycznie modyfikowanych, a 18 czerwca br. wręczono podczas X Świato-wego Dnia Mleka wyróżnienie – „Zasłużony dla spółdzielczo-ści mleczarskiej” pani Darii Krystynie Sapińskiej za działalność edukacyjną w zakresie prawidłowego żywienia krów mlecznych.

Wszystkim wyróżnionym serdecznie gratulujemy dołączenia do grona osób promujących nasze miasto.

20.08.br prof. Lucjan Pawłowski wręczył z  upoważnienia Minister Edukacji Narodowej – Medal Edukacji Narodowej pani profesor Grażynie Kmietowicz.

Pani Grażyna Kmietowicz po uzyskaniu magisterium na Uni- wersytecie Jagiellońskim powróciła do Liceum w  Wysokiem Mazowieckiem, gdzie przez wiele lat nauczała matematykę. Pełniła też funkcję wicedyrektora liceum.

Na wniosek Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej – Komi-sji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Stanisław Sławomir Grabowski został odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności przyznanym przez Prezydenta Andrzeja Dudę. Uroczystość odbyła się w Instytucie Europejskim w Łodzi, przy ul. Piotrkowskiej 258/260, w dniu 23.06.2017 r. Aktu dekora-cji dokonał wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk. Stanisław Sławomir Grabowski był uczestnikiem strajków studenckich w styczniu i w lutym 1981 r., 13 grudnia 1981 r. w pierwszy dzień stanu wojennego wraz z kolegami przewiózł powielacze i ulotki z siedziby Solidarności w Łodzi do prywatnego miesz- kania. Opis wydarzeń z tamtego okresu można znaleźć w książ- ce wydanej przez Narodowe Centrum Kultury ,,W trybach systemu. Z dziejów łódzkiej opozycji studenckiej w latach 1968-1989’’ pod redakcją Wiesława Maciejewskiego, Adama Hohendorffa, Janusza Mikosika.

Wiadomości Wysokomazowieckie

w Internecie

Na początku tego roku na Facebooku powstał fanpage cza-sopisma Wiadomości Wysokomazowieckie. Obecnie obserwuje go 200 osób, w tym polubiło 197. Statystycznie daje się zaob-serwować wzrost zainteresowania naszymi tam zamieszczany-mi postami. Od 150. do nawet 1000. wyświetleń, to nas cieszy. Natomiast na naszej stronie www, zamieszczamy co dwa mie-siące kolejne nowe wydania naszych czasopism w wersji elek-tronicznej. Szykujemy dla lokalnych internautów nową niespo- dziankę, wprowadzimy inną formę przekazu elektronicznego naszych wiadomości. Ponieważ w opinii wielu osób z naszego powiatu, lokalne władze nie akceptują odmiennych niż ich po-glądów, oczywiste jest, że wzrasta potrzeba aktywności naszej

Podlotek, czyli dalsza część

„Dziewczynki z kucykami”„Szkoło, szkoło kochanaChcemy cię powitaćDrzwi otwarte od rana I wąski korytarz…”

Dzieciaki jak nakręcone w kółko powtarzały, a ja myślałam jaka będzie ta moja nowa szkoła? Kolejna nowa szkola. Czy będę miała koleżanki? Jacy będą nauczyciele? Te pytania przeplata- ne na przemian radością i strachem zrywały mnie ze snu, nawet w środku nocy. Jakie będą dzieciaki, te miejskie, bo chyba muszą się czymś różnić od nas? Ale czym? Urodziły się w mie-ście, ja też. Wychowywały się w mieście, a ja nie. Co one ro-bią po lekcjach wtedy, kiedy wszystkie wiejskie dzieciaki idą na pole?

Im to dopiero dobrze, myślałam. Rzeczywistość wcale nie okazała się taka cukierkowa. Większość dzieciaków w mojej kla-sie znalazła się w niej z tego samego powodu co ja. Po prostu w ramach jakiejś wielkiej reformy oświaty czy czegoś tam jesz-cze, zamknięto ich wiejskie szkoły.

Tak oto wieś i miasto, a przede wszystkim dzieciaki objęte obowiązkiem nauczania, połączone ze sobą zostały na cały rok szkolny, a może i dłużej.

Moja miejska koleżanka niezupełnie pochłanianiem wiedzy zainteresowana była, o nie. Głowę miała przepełnioną muzyką, a lektury obowiązkowe znała jedynie z moich opowieści.– Jutro pójdziemy na wagary – szepnęła, podsuwając mi zeszyt od matematyki z kolejnym nierozwiązanym zadaniem.– Dokąd pójdziemy? – zapytałam niedowierzająco.– Głupia. Do mnie pójdziemy. Starzy będą w pracy, to sobie cośposłuchamy – zadźwięczała zawieszonym na szyi kluczem. Danki rodzice są jeszcze całkiem młodzi, sporo młodsi od mo- jego taty. Dlaczego ona mówi o nich „starzy”?

Wagary. U mnie na wsi nikt nie chodził na wagary, no bo i gdzie można było iść? Chodziło się na pole, na poziomki, na jagody, na grzyby, albo za stodołę, ale żeby na wagary? Co to, to nie. – Dlaczego nie byłyście wczoraj w szkole? – wychowawczyni powitała nas następnego ranka. – Usprawiedliwienia poproszę – ciągnęła. – Aaa, moja mama rano poszła na pole i nie zdążyła napisać – zaczęłam. Złowrogie spojrzenie wychowawczyni przebiło mnie na wylot.– Tak? – zapytała. Wybieram się z mężem na grzyby, to zajdę do twoich rodziców i zapytam. Czy mam zajść? – kontynuowała swoje dochodzenie. Spuściłam głowę jak zmyty pies i nie mia-łam odwagi spojrzeć jej w oczy.– Siadaj i do roboty! – krzyknęła. – A do tej rozmowy wrócimy jeszcze.

Czekałam na dzwonek jak na zbawienie, ale niestety, za bardzo mnie nie zbawił. Gdy tylko jego brzmienie oznajmi-ło upragniony koniec lekcji, dzieciaki jak szalone rzuciły się w stronę drzwi. Ja też podążałam za klasą, ale pani wychowaw-czyni miała inne plany. Zasłoniła mi drogę swoim ciałem.

redakcji w umożliwieniu naszym sympatykom, wymiany myśli i wyrażania ich opinii, jak i również dostarczanie im rzetelnej informacji nieskażonej propagandą, jaka ma miejsce w wyso- komazowieckiej samorządowej prasie.

Redakcja

14

Recenzja książki „Małgosia poznaje różne kraje”

autorstwa Magdaleny Szabłowskiej

Trzy rzeczy zostały z raju: gwiazdy, kwiaty i oczy dziecka

– twierdził Dante Alighieri.

I  właśnie raj widziany oczami dziecka przedstawiony jest w tej jakże barwnej i wesołej publikacji, którą trzymają Państwo w rękach.

Książkę polecam zarówno dzieciom jak i rodzicom, aby móc wspólnie spędzić czas, o  który tak trudno w  dzisiejszym, za-bieganym życiu. Bogato ilustrowana i obfitująca w ciekawe po- mysły graficzne pozycja, przybliża naszym milusińskim geo-graficzne walory poznawcze różnych krajów. Autorka zadbała również o atrakcje dla dzieci w postaci kolorowanek, mapek czy wykreślanek, które z pewnością przyciągną uwagę małych czy-telników. Na uwagę zasługują również ciekawe fotografie oraz barwne, lekkie piórko autorki.

Poczujmy się znowu dziećmi i poczytajmy!

Halina Roszkowska

Półka z książkami

Zawiłości języka

Trudno w dzisiejszych czasach spotkać osobę, która nie ko-rzystałaby z  telefonu komórkowego czy poczty elektronicznej. Codzienne załatwianie spraw wymusza niemalże sięgnięcie po nowoczesne sposoby komunikowania się.

Nie może się to jednak odbywać, bez świadomości popraw-ności językowej. Należy pamiętać, że SMS to skrót od angiel-skiego „Short Message Service”. Powszechnie go używamy, ale powinniśmy pamiętać, że należy go zapisać dużymi literami („SMS”) lub posłużyć się formą „esemes” – tylko wówczas jest poprawnie. Często stosowany zapis „sms” jest błędny.

Jeśli chodzi o  termin e-mail – jest to jedyna poprawna for- ma zapisu. Błędne są formy „email” czy „mail”.

Język polski jest fleksyjny, więc odmieniamy powyższe wy- razy, zgodnie z  obowiązującymi w  nim regułami. Wysyłamy „SMS” (forma najbardziej poprawna) lub „SMS-a” (forma do-puszczalna), podajemy informację w  „SMS-ach”, kierujemy „SMS-y pod numer” (nie „na numer”!).

Wysyłamy „e-mail” („na adres”, „pod adres” lub „pod adre-sem” kogoś), nie dostaliśmy „e-maila”, sprawdzamy „e-maile”, szukamy w „e-mailach”.

Podobne reguły obowiązują przy odmianie takich pojęć jak: blog, chat, e-book.

Redakcja

– A ty dokąd? Chodź tu, pogadamy. Byłaś na wagarach z Danką, tak? Przyznaj się, bo jak nie, to naprawdę zajdę do twoich ro-dziców. Dopiero się ucieszą... – przerwała. – Nie becz już. Chcę żebyś zrozumiała, ze wagary to ostatnia głupota. Twoi rodzice ciężko pracują, by zapewnić ci przyszłość, a ty tak im się od-wdzięczasz? I co ty, do cholery, widzisz w tej Dance? – spytała.

W artystycznym nieładzie rzucone włosy, szerokie, pełzające po ziemi spodnie i z gazety powycinane kolorowe zdjęcia – to była cała Hanka. A gdzie nauka? Chyba potrafiła żyć bez tego niekoniecznie przez wszystkich uwielbianego zajęcia. Wagary, te pierwsze, jedyne i ostatnie w moim życiu, uświadomiły mi, że ja się do czegoś takiego nie nadaję. Nie nadaję się i już! A do czego ja się nadaję, do czego ja zostałam stworzona? Czy uda mi się odnaleźć swoje miejsce na ziemi?

„Jeśli wiesz czego chcesz, to jest już połowa sukcesu. Na dru-gą połowę trzeba cieżko pracować”, wciąż jeszcze słyszę słowa Tatusia.

Barbara Falkowska

15

Wejście dla artystów lokalnych

Nie wraca nic

W kwadrygęzaprzężony czaspędzi jak oszalałypo niebieskich łąkachchce dogonićwzgardzoną kiedyś miłość co samotna się błąkajeszcze ścigazapomnianą przyjaźńjaka piękna onajeszcze zrywa sięjeszcze goni.... zanim cicho skona

Elżbieta Bednarz

Mam życzenie

Stoję za oknem marznę z miłościlecz moja miła nie zna litości.Wie, że tam jestem, marznąć mi dajea moje serce z bólu się kraje.Wie, że ją kocham, kocham ją szczerzejeśli zaprosi wtedy uwierzę,jeśli zaprosi, wejdę bo jakżeto będzie znakiem, że kocha takżeale dopóki stał będę zaona nie kocha, lecz kocham ja.Muszę wybaczyć, tak musi byćchociaż ją kocham trzeba się kryć.Muszę zrozumieć, choć będę szlochałjeśli nie ona ja będę kochałLecz mam życzenie, chociaż nim gardzęby nasze serca kochały się bardzo.

Jan Dmochowski

W życiu jakw filmie

Idziemy przez życiejak para gniadych koniprzy jednym dyszlu.Ciągnąc za sobąbagaż życiowych doświadczeń.Wciąż w tym samym kierunkui tymi samymi drogami.Pędzimy przed siebie,a życie nam mijajak kadr filmowy,klatka po klatce.Och, móc tak choć na chwilęzatrzymać się i spojrzeć za siebie.Przypomnieć sobie…Jak to było,gdy mieliśmy tylko siebie.W tym ciągłym pędzieza lepszym jutremzapominamy że,życie jest tak krótkie.

Waldemar Smigielski

Wyprawa do sadu prawie dojrzałezerkają zalotnie pachnąi lipcemi ciut sierpniowo ich owal zgrabny ich kształt powabny ich miąższ papierówkowy pójdźmy je zrywaćzielonosadnesoczystokształtne w ten sadwyruszmy ze słońcemniech nas powiedzie droga piaszczystagdzie są opłotki tam się skryjemystamtąd wykradać będziemyręką zza płotu a jeśli nawet gospodarz zobaczyi jeśli wszystko opowie stróżowi nas przecież droga uwiodłanieasfaltowazupełnie piaszczysta

Sławek Wierzbicki

Piękno

Oczami duszy szukasz pięknaCzym ono jest?Może toBarwami wiosny upstrzonaRoztańczona łąkaUrodziwa kolebka spokojuKraina nadziei i życia?Może to chabrem i kąkolem utkanyZłoty dywan chlebaOdwieczny symbol dostatkuDo nóg żniwiarzy padający?Może to rechot żabWyznających swe ziemskie sprawyBełkotem kumkaniaOtulający cię do snu?Gdzie je znajdziesz?Może to górskie szczytyPurpurą jesieni odzianeDumne i nieugięteWskazujące drogę do nieba?Może to płatki śnieguZ wichrem w parze wirującNieśmiało lądującena czubku twego nosa?Może to dłonie matkiPajęczyną zmarszczek muśnięteNa co dzień i od świętaPiszące kronikę życia?Dalej szukasz?Spróbuj odnaleźć jeW sercu drugiego człowieka.

Barbara Falkowska

Halina Roszkowska: Róże..., 40x50, obraz olejny na płótnie.

Halina Roszkowska: Las..., 100x80, obraz olejny na płótnie.

16

W Gdańsku na skwerze stoi obeliskz wyrytymi słowami Jana

Każdyz  was, młodzi przyjaciele znajduje teżw  życiu jakieś --

Wydawca: Stowarzyszenie Wspierania Demokracji LokalnejADSUM

Redaktor naczelna: Halina Roszkowskae-mail: [email protected]

Zespół redakcyjny: Elżbieta Bednarz, Elżbieta Stelmaszczyk, Marek Wojciechowski, Jan Kryński, Barbara Murawska.

Adres redakcji: ul. Wspólna 60, 18-200 Wysokie Mazowieckie

www.wiadomosciwysokomazowieckie.pl

REDAGUJ RAZEMZ NAMIRedakcja Wiadomości Wysokomazowieckich zwraca się

z  apelem do szanownych czytelnikówi  mieszkańców miasta o wspólne redagowanie naszej gazety.

Czekamy na Państwa listy, uwagi i artykuły, które będziemy zamieszczać na łamach czasopisma.

Materiały należy zgłaszać na adres: [email protected] Redakcja nie ponosi odpowiedzialności

za przedstawiane poglądy autorów zamieszczanych artykułów.

OgłoszenieZarząd Stowarzyszenia Wspierania Demokracji Lokalnej

oraz Redakcja Wiadomości Wysokomazowieckich zwracają się z prośbą do sponsorów i wszystkich życzliwych ludzi o wsparcie finansowe naszego wydawnictwa oraz działalności stowarzyszenia.

Nr konta: 11 8774 0000 0007 4157 2000 0010Bank Spółdzielczyw Wysokiem Mazowieckiem

KomunikatInformujemy, że obecnie dwumiesięcznik ,,Wiadomości Wyso-

komazowieckie’’ ma zbyt mały nakład, a  zainteresowanie nim jest duże. W  związku z  tym uaktualniliśmy stronę tego czasopisma, gdzie drogi Czytelniku będziesz mógł, począwszy od nr 17/2016 (wrzesień/październik) zapoznać się z każdym wydaniem, również w wersji elektronicznej.

http://wiadomosciwysokomazowieckie.pl Zwiedzając ją zauważą Państwo w  zakładce – Artykuły i  ko-

mentarze – możliwość komentowania zawartych treści z  zachowa- niem anonimowości. Można też wysyłać na pocztę elektroniczną [email protected] własne artykuły, które ukażą się w  zakładce – Mieszkańcy piszą. Najciekawsze wpisy bę-dziemy publikować w niniejszym czasopiśmie.

Zapraszamy do aktywnego udziału w  życiu społecznym miasta Wysokie Mazowieckie i  wysokomazowieckiego powiatu razem z cza-sopismem ,,Wiadomości Wysokomazowieckie’’.

Redakcja Autor zdjęcia: Danuta Złotkowska, Droga...

Pożegnalny tomik