Czarownice i dakinie€¦ · T³umaczy³: Zbigniew Zagajewski Wydawnictwo A Kraków 2008 John...

21
John Myrdhin Reynolds C z a rownice i dakinie

Transcript of Czarownice i dakinie€¦ · T³umaczy³: Zbigniew Zagajewski Wydawnictwo A Kraków 2008 John...

John Myrdh in Reyno lds

Czarownicei dakinie

T³umaczy³:Zbigniew Zagajewski

Wydawnictwo AKraków 2008

J o h n M y r d h i n R e y n o l d s

Czarownicei dakinie

Tantra na Wschodzie i Zachodzie

SPIS TREŒCI

Wstêp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7

Wicca i tantra . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9Podró¿ na Wschód . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11Postawienie pytania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17Czarownictwo w Biblii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25Czarownictwo w tradycji staro¿ytnej Grecji . . . . . . . . . . . . . . 35Czarownictwo w tradycji rzymskiej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41Czarownictwo w œredniowieczu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45Archetypowe Ÿród³o wicca . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 57Wedyjska religia staro¿ytnych Aryjczyków . . . . . . . . . . . . . . . 65Drawidyjska religia staro¿ytnych Indii . . . . . . . . . . . . . . . . . . 71Buddyzm i ruch œramanów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 79Hinduistyczna tantra i kult Bogini . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 89Buddyjska tantra i tradycja mahasiddhów . . . . . . . . . . . . . . . 97Buddyzm w Tybecie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 109Niebiañski i chtoniczny symbolizm . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 119Wymiar psychologiczny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129Czakrapud¿a i sabat czarownic . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 137Porównanie rytua³u wicca i tantry: przygotowania . . . . . . . 143Utworzenie krêgu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 151

Tytu³ orygina³u angielskiego:WICCA, PAGANISM, AND TANTRA

Copyright © by John ReynoldsCopyright © for the Polish edition by Wydawnictwo A, 2002

Wydanie II poprawione, Kraków 2008

Redaktor serii:Cezary WoŸniak

T³umaczenie:Zbigniew Zagajewski

Opracowanie typograficzne:Dariusz Szlajnda

ISBN 978-83-89978-25-7

Wy d a w n i c t w o Aul. Koœciuszki 58/4, 30-114 Kraków

tel./fax: 012-4272748e-mail: [email protected]

Ksiêgarnia internetowa:www.awyd.pl

· 5 ·

Sadhana — tantryczna transformacja . . . . . . . . . . . . . . . . . 155Recytacja mantry i magia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 161Ganaczakrapud¿a — sabat czarownic . . . . . . . . . . . . . . . . . 167Konkluzja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 169

O Autorze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 171Indeks . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 175

WSTÊP

si¹¿ka ta powsta³a w oparciu o cykl moich wyk³adów„Wicca i praktyka Tantry w buddyzmie tybetañskim”,które wyg³osi³em w Equinox Bookstore w Long Branch

New Jersey w marcu 1994 roku. Wyk³ady te przedstawiaj¹ mojepogl¹dy dotycz¹ce wewnêtrznego zwi¹zku pomiêdzy wicca Ge-ralda Gardnera i praktyk¹ tantry w Indiach i w Tybecie, a szcze-gólnie sadhan¹ heruki, któr¹ dobrze znam z buddyzmu tybetañ-skiego.

W moich nastêpnych ksi¹¿kach — The Dance of the Dakinis(„Taniec dakiñ”) oraz The Iconography of Meditation („Ikono-grafia medytacji”) zamierzam siê zaj¹æ bardziej technicznymiaspektami buddyjskiej tantry i procesem tantrycznej transfor-macji, znanej jako sadhana. Przet³umaczy³em wiele komentarzyna temat rytua³ów tantrycznych w stylu wicca, ³¹cznie z Rytua³a-mi Bogini, napisanymi przez D¿amjanga Khjentse £angpo, Du-dzioma Rinpoczego, D¿igme Lingpê i innych wybitnych lamów--uczonych, które zostan¹ zamieszczone w tych i w nastêpnychmoich publikacjach.

Poniewa¿ monografia ta zosta³a przygotowana w poœpiechu,na potrzeby wyk³adów, brak w niej szczegó³owych przypisów

K

· 7 ·

· 9 ·

i bibliografii. Mam nadziejê, ¿e b³êdy stylistyczne i uchybieniazostan¹ mi wybaczone przez Czytelników. W ka¿dym jednakrazie, monografia ta stanowi czêœæ realizowanego przeze mnie„Projektu Widjadhara” (Vidyadhara Project), maj¹cego na celuporównanie ezoterycznych, mistycznych i magicznych systemówWschodu i Zachodu. Jak wyraŸnie to pokaza³em w tej pracy,jestem przekonany o psychicznej jednoœci ca³ej ludzkoœci i ca-³ego ¿ycia. Uwa¿am tak¿e, ¿e m¹droœæ Wschodu mo¿e zostaæz po¿ytkiem wykorzystana na Zachodzie, bez koniecznoœci na-wracania ludzi Zachodu na wschodnie religie i sekty — szczegól-nie w wypadku, kiedy zachodni mistycyzm i magia mo¿e przy-czyniæ siê do odrodzenia pogañstwa i religii ziemi na Zachodzie.

John Myrdhin Reynolds

Vidyadhara Institute22 Enright Ave.FreeholdNew Jersey 07728, USAwww.vajranatha.com

WICCA I TANTRA

acznijmy od porównania wspó³czesnej wicca, inspirowa-nej przez Geralda Gardnera, z pewnymi aspektami tan-trycznego buddyzmu tybetañskiego. Wed³ug praktykuj¹-

cych wicca, wspó³czeœnie reprezentuje ona odrodzenie siê staro-¿ytnej pogañskiej Wielkiej Bogini i Rogatego Boga. Ale te boskiepostaci s¹ w rzeczywistoœci uniwersalnymi archetypami, które nieograniczaj¹ siê do przedchrzeœcijañskiej Europy. Pojawiaj¹ siêone równie¿ na staro¿ytnym Bliskim Wschodzie w kananejskimkulcie bóstw p³odnoœci Baala i Asztarte, jak równie¿ w staro¿yt-nych Indiach w kulcie Œiwy i Dewi. Szczególnie w tym indyjskimkulcie tantrycznym, boskie zespolenie seksualne boga i boginiw ekstatycznej b³ogoœci reprezentuje zjednoczenie mêskich i ¿eñ-skich energii w psyche i ciele sadhaki, czyli indywidualnego prak-tykuj¹cego. To mistyczne doœwiadczenie jednoœci, znane jakomahasukha, czyli wielka b³ogoœæ, doprowadza do powstania wy¿-szego i rozszerzonego poziomu œwiadomoœci, jak równie¿ umo¿-liwia rozwiniêcie psychicznych i duchowych mocy. Integracjaboskich zasad archetypowych pierwiastków mêskiego i ¿eñskie-go we wnêtrzu ludzkiej istoty stanowi bazê dla praktyki tantryzarówno w hinduizmie, jak i w tybetañskim buddyzmie.

Z

· 11 ·

PODRÓ¯NA WSCHÓD

hocia¿ sam nie by³em inicjowany w gardneriañsk¹ tra-dycjê wicca, przez wiele lat pe³ni³em funkcjê WysokiegoKap³ana w eklektycznej tradycji Zachodniego Pogañ-

stwa, g³ównie w celtyckiej i egipsko-hellenistycznej tradycji, któ-re, jako przejaw pogañskiego odrodzenia na Zachodzie, pozosta-wa³y pod silnym wp³ywem gardneriañskiej wicca, jak równie¿ ka-balistycznej magii ceremonialnej pochodz¹cej ze œredniowiecza.Od najwczeœniejszego dzieciñstwa, nie bêd¹c wychowywanymw tradycji chrzeœcijañskiej, fascynowa³em siê greck¹ mitologi¹i misteriami zwierzêcog³owych bogów staro¿ytnych Egipcjan.Kiedy przeczyta³em pierwsz¹ ksi¹¿kê o religiach indyjskich, prze-kona³em siê, ¿e hinduizm stanowi równie¿ bardzo atrakcyjn¹alternatywê dla chrzeœcijañstwa, poniewa¿ podobnie jak staro-¿ytne pogañstwo Grecji i Bliskiego Wschodu, by³ politeistyczny,pe³en barwnych postaci boskich. Jednak¿e postuluje on istnienieboskiej jednoœci le¿¹cej u podstaw tych ró¿norakich bogówi mnogoœci wystêpuj¹cej w œwiecie. Ksi¹¿ka ta opisywa³a równie¿buddyzm w aspekcie therawady, podkreœlaj¹c wyrzeczenie siênamiêtnoœci i œwiatowego ¿ycia, a szczególnie seksu. Na po-

C

· 12 · · 13 ·

cz¹tku nie czu³em wielkiego poci¹gu do tej ascetycznej religiimnichów i klasztorów, mêskiej spo³ecznoœci ¿yj¹cej w celibacie.

Jednak póŸniej, kiedy znalaz³em siê na uniwersytecie, lekturafilozofii buddyjskiej, szczególnie wyrafinowany system dialek-tyczny madhjamaki Nagard¿uny, pomog³a mi rozwi¹zaæ mój du-chowy dylemat, potwierdzaj¹c, ¿e materialistyczne, tak zwanenaukowe widzenie œwiata jest tylko konceptualn¹ konstrukcj¹sfabrykowan¹ przez ludzki umys³, map¹, ale nie samym kraj-obrazem. I podobnie jak wszystkie konceptualne konstrukcje,maskuj¹ce rzeczywistoœæ, zawiera³ mnóstwo sprzecznoœci. Dziêkitemu mog³em znowu odetchn¹æ pe³na piersi¹, nie bêd¹c ju¿d³u¿ej duszony przez wszechobecny materializm amerykañskiejklasy œredniej lat piêædziesi¹tych, który nie pozostawia³ ¿adnegomiejsca na duszê czy ducha. Co wiêcej, doszed³em do wniosku,¿e chocia¿ pogañskie kulty staro¿ytnej Grecji i Egiptu dawno te-mu umar³y i przeminê³y, ca³kowicie unicestwione przez imperia-listyczny monoteizm i totalitaryzm pañstwowej religii, zarównochrzeœcijañstwa, jak i islamu, to w Indiach pogañstwo pozostajewci¹¿ ¿ywe i ma siê dobrze. Wtedy postanowi³em odbyæ piel-grzymkê na Wschód. Wschód reprezentowa³ dla mnie Ÿród³owszelkiego œwiat³a, jak s³oñce wschodz¹ce o œwicie, podczas gdyZachód, a szczególnie Ameryka, by³ obszarem beznadziejnejciemnoœci szerz¹cego siê materializmu i bezdusznego komercja-lizmu. Chocia¿ pogl¹d ten by³ stereotypowy i naiwny, wtedy mia³on dla mnie du¿e znaczenie.

Kiedy przenios³em siê z Nowego Jorku do Kalifornii zacz¹-³em czytaæ ksi¹¿ki Evansa-Wentza o buddyzmie tantrycznymw Tybecie, a szczególnie jego przek³ad Tybetañskiej Ksiêgi Umar-³ych. W ten sposób otworzy³ siê przede mn¹ nowy œwiat, w wieluaspektach podobny do staro¿ytnego Egiptu z moich snów. I takto odkry³em tantryczn¹ formê buddyzmu tybetañskiego, bez¿yj¹cych w celibacie mnichów i klasztorów ze szkolnymi interna-

tami. Odkry³em œwiat, w którym seks nie tylko by³ sakramentem,a kobiety traktowane jak dakinie, ale gdzie ekstrawagancka ma-gia sz³a ramiê w ramiê z najwy¿szym duchowym i metafizycznymwgl¹dem. Co wiêcej, ten œwiat by³ fantasmagori¹ obrazów, pe³enbogów z wieloma g³owami i ramionami, szaleñczo kopuluj¹cychze swoimi zmys³owymi, nagimi partnerkami, otoczonych aur¹p³omieni m¹droœci. Wiêcej ni¿ cokolwiek innego, to w³aœnie stro-na wizualna, ta ekstrawagancka ikonografia tantrycznych bogów,wci¹gnê³a mnie w tantryczny buddyzm. A przede wszystkim,sta³em siê buddyst¹ jako krzepki, afirmuj¹cy ¿ycie poganin, a niejako obci¹¿ony poczuciem winy, neguj¹cy ¿ycie chrzeœcijañskipurytanin, jak to siê zwykle dzieje w wypadku Amerykanów an-ga¿uj¹cych siê w buddyzm.

Tybetañscy lamowie s¹ ¿ywymi kustoszami tradycji tantrycz-nego buddyzmu, a wypêdzeni ze swego ojczystego kraju w 1959roku z powodu agresji komunistycznych Chin na Tybet i jegookupacji, po raz pierwszy stali siê w Indiach dostêpni dla za-chodnich uczniów. Dlatego te¿ zdecydowa³em siê pojechaæ doIndii, ¿eby odnaleŸæ tych lamów-uchodŸców, uzyskaæ tantryczn¹inicjacjê i æwiczyæ siê w tej formie staro¿ytnej m¹droœci. Przyjmu-j¹c taki cel, powróci³em na uniwersytet, najpierw na UC Berke-ley (w latach 1963–1964), a póŸniej na Uniwersytet Waszyngtonaw Seattle (1964–1968), ¿eby studiowaæ sanskryt i tybetañski, copozwoli³oby mi dzia³aæ bardziej efektywnie. W Seattle spotka³emi pobiera³em nauki u swojego pierwszego tybetañskiego lamy,Czcigodnego Dezhunga Rinpoczego. Chocia¿ by³ lam¹ szko³ysakja, przynajmniej w aspekcie klasztornej przynale¿noœci, tow rzeczywistoœci w swojej niesekciarskiej praktyce, studiach i ge-neralnie w podejœciu do Dharmy reprezentowa³ postawê rimed-py. By³ spadkobierc¹ rime, czyli niesekciarskiego ruchu wystêpu-j¹cego w XIX wieku we wschodnim Tybecie, do którego nale¿a³orównie¿ wielu znakomitych lamów, z jakimi mia³em kontakt,

· 14 ·

miêdzy innymi Czcigodny Kalu Rinpocze. Co wiêcej, to w³aœnieDezhung Rinpocze pierwszy udzieli³ mi inicjacji w tradycjê ning-mapy Guru Padmasambhawy, indyjskiego maga i mistrza, którydoprowadzi³ do powstania tantrycznej formy buddyzmu w Ty-becie.

Poniewa¿ na pocz¹tku zafascynowa³a mnie Tybetañska KsiêgaUmar³ych, a z ni¹ przede wszystkim zwi¹zana jest ningmapa, zde-cydowa³em siê wiêc poszukaæ tej tradycji wœród lamów ¿yj¹cychna uchodŸstwie w Indiach. Jako temat swojej pracy doktorskiejprzyj¹³em badanie tej w³aœnie tradycji i w 1969 roku wyruszy³emdo Indii. W efekcie, przebywa³em w Indiach i w Nepalu przezwiêkszoœæ lat siedemdziesi¹tych i dziêki temu ominê³y mnie rz¹-dy Nixona w USA. Podczas pobytu w Dard¿ylingu i w Katman-du, uzyska³em wiele wysokich inicjacji tantrycznych od lamówningmapy i kagjupy, odby³em kilka odosobnieñ w Dard¿ylingui w okolicy, praktykuj¹c te nauki i t³umacz¹c wiele tekstów dopraktyki. W 1974 roku, w Dard¿ylingu zosta³em wyœwiêcony nangagpê, czyli tantrycznego kap³ana buddyjskiego w tradycji ning-mapy, otrzymuj¹c œwiêcenia i szatê od J.Œ. Dudzioma Rinpo-czego, najwy¿szego lamy tej szko³y.

Przewa¿nie ludzie na Zachodzie myœl¹, ¿e tybetañscy lamo-wie musz¹ byæ mnichami, tak jak katoliccy ksiê¿a ¿yj¹cy w celi-bacie. Wiêkszoœæ Tybetañczyków w szatach to faktycznie mnisi,zwi¹zani z jakimœ klasztorem, ale sprawa inaczej wygl¹da w przy-padku ningmapów. Ich linia przekazu siêga do Padmasambhawyi Wimalamitry, mahasiddhów, czyli wielkich adeptów, którzy przy-byli z Indii i nie byli mnichami ¿yj¹cymi w celibacie, ale joginamii magami. W tybetañskim rozumieniu tego pojêcia, nie wszyscymnisi s¹ uwa¿ani za lamów. W³aœciwie przet³umaczone s³owo„lama” oznacza duchowego nauczyciela i jego sanskryckim od-powiednikiem jest „guru”, natomiast zwyk³y mnich po tybetañ-sku to „trapa”, czyli uczeñ. Ale Mongo³owie, kiedy zostali na-

wróceni z szamanizmu na buddyzm, zaczêli nazywaæ wszystkichTybetañczyków w szatach lamami, a ludzie z Zachodu przejêli odnich ten zwyczaj.

Podczas moich pierwszych lat pobytu w Indiach, przez trzylata mieszka³em równie¿ w hinduskim aœramie w po³udniowychIndiach. Swami, który by³ g³ow¹ tego aœramu, wyznawa³ hinduis-tyczn¹ filozofiê adwaitawedanty, ale jego podejœcie do religii by³obardzo otwarte i niesekciarskie. Na wzgórzu nad aœramem wzno-si³a siê œwi¹tynia Œiwy, a na wzgórzach za ni¹ by³a ukryta jaskiniaz Œiwa Lingam (fallicznym wyobra¿eniem) oraz wielk¹ kamienn¹podobizn¹ Nandina, byka strzeg¹cego wejœcia do œwi¹tyni.Spêdzi³em wiele godzin praktykuj¹c i medytuj¹c w tej jaskini.Zarówno fallus, jak i byk s¹ symbolami zwi¹zanymi ze staro¿yt-nym bogiem p³odnoœci Baalem, znanym ze Starego Testamentu.Œiwa we w³osach nosi rogi z pó³ksiê¿yca, a na ciele girlandy z wê-¿y. Jego najwczeœniejsza manifestacja w Indiach to Paœupati, PanZwierz¹t. Grecy uto¿samiaj¹ go z Dionizosem, bogiem szaleñstwai ekstazy. I tak, tutaj, na wzgórzach w Indiach znowu spotka³emRogatego Boga ze staro¿ytnoœci œródziemnomorskiej i starej Eu-ropy. W rzeczy samej, niektórzy po³udniowoindyjscy wyznawcyŒiwy twierdz¹, ¿e ich religia jest najstarsza na œwiecie, siêgaj¹c doczasów paleolitu.

Ale w Dard¿ylingu i w Nepalu odkry³em, ¿e ten archetyp Œi-wy, czy Bhairawy, tak wa¿ny w tantrycznym hinduizmie, to tak¿eboska postaæ zajmuj¹ca centraln¹ pozycjê w buddyjskich wy¿-szych tantrach, gdzie jest znany jako Heruka. Od najwczeœniej-szego dzieciñstwa zafascynowany Dionizosem i Panem, poje-cha³em na Wschód, do Indii, tylko po to, ¿eby spotkaæ starychprzyjació³.

· 17 ·

POSTAWIENIEPYTANIA

d kiedy wicca sta³a siê ogólnie znana dziêki opubli-kowanej w latach piêædziesi¹tych XX wieku ksi¹¿ceGeralda B. Gardnera Witchcraft Today („Czarownict-

wo w dniu dzisiejszym”, 1954), rozpoczê³a siê dyskusja nad kwe-sti¹ rzeczywistych historycznych Ÿróde³ wicca, religii czarownic.Czy wicca jest kontynuacj¹ starszej, przedchrzeœcijañskiej tra-dycji, jak twierdzi³ Gardner w swojej ksi¹¿ce, czy te¿ zosta³a onaprzez niego wymyœlona w 1939 roku? Generalnie, w anglosaskiejkulturze protestanckiej czarownica posiada bardzo negatywnewyobra¿enia. Jest brzydk¹, star¹ wiedŸm¹, w szpiczastym, czar-nym kapeluszu, która gotuje w kotle ¿aby, jaszczurki i inne obrzy-dliwe sk³adniki, preparuj¹c w ten sposób truj¹cy wywar. Albo te¿jako kusz¹ca m³oda kobieta stanowi niebezpieczeñstwo dla mê¿-czyzny i nie poddaje siê jego kontroli. Bardziej tradycyjnie, uwa-¿a siê j¹ za kobietê, która z w³asnej woli wchodzi w pakt z diab-³em, uczestniczy w nocnych orgiach, podczas których odbywarozwi¹z³e stosunki seksualne, morduje niewinne dzieci i po¿eraich miêso, uprawia czarn¹ magiê skierowan¹ przeciw ludzkiejspo³ecznoœci i pozostaje poza kontrol¹ patriarchalnej w³adzy

O

· 18 · · 19 ·

koœcielnej i pañstwowej. Uwa¿ana jest za zagro¿enie dla wszyst-kiego co dobre i œwiête, moralne i chrzeœcijañskie, stanowi za-gro¿enie dla patriarchalnego porz¹dku spo³ecznego. W ³acinie,samo s³owo oznaczaj¹ce czarownictwo — maleficia — oznaczaczynienie z³a. Tak wiêc, czarownica jest kimœ, kogo nale¿y pow-strzymaæ i wyeliminowaæ za wszelk¹ cenê.1

Nawet w œwieckiej nauce czarownica posiada negatywne wy-obra¿enie. Chocia¿ amerykañscy i angielscy antropolodzy prze-wa¿nie nadaj¹ negatywne konotacje pojêciom „czarownica” i„czarownictwo”, w ten sposób odzwierciedlaj¹c swoje protestan-ckie dziedzictwo kulturalne i wi¹¿¹c je z praktyk¹ destruktywneji szkodliwej magii, to jednak nie ma potrzeby, ¿eby siê do nichograniczaæ. Przecie¿ magia posiada zarówno pozytywne, jak i ne-gatywne aspekty, i prawie we wszystkich spo³ecznoœciach prze-wa¿a jej pozytywna strona. Czarni magowie stanowi¹ nieznaczn¹mniejszoœæ na tym œwiecie, pomimo tego, ¿e chrzeœcijanie prze-ceniaj¹ ich znaczenie. W rzeczywistoœci prawie wszystkie cza-rownice, przeœladowane i stracone podczas europejskich polo-wañ, by³y prostymi po³o¿nymi, praktykuj¹cymi po wsiach zie-larsk¹ magiê i uzdrawianie. Nie nale¿a³y one do rewolucyjnej,konspiratorskiej organizacji przeciwstawiaj¹cej siê w³adzy, ani te¿nie tworzy³y heretyckiego, satanistycznego kultu, który nale¿a³ochirurgicznie usun¹æ przy u¿yciu stosów i szubienic. Tak wygl¹-da³y jedynie fantazje ich seksualnie sfrustrowanych, paranoidal-nych przeœladowców.

Tak wiêc w prawdziwym, antropologicznym sensie, czarow-nictwo jest uniwersalnym zjawiskiem kulturowym, charaktery-zuj¹cym siê ludow¹ magi¹, zielarsk¹ medycyn¹, wró¿biarstwemi kontaktami z duchami natury. Czarownica niekoniecznie jestszamanem, poniewa¿ praktyka czarownictwa nie wymaga wejœcia

w stan ekstazy w celu przeprowadzenia uzdrawiania.2 Z drugiejstrony, odmienne stany œwiadomoœci nie s¹ tu wykluczone, a cza-rownica nawi¹zuje kontakt z innym œwiatem, œwiatem duchów,poniewa¿ duchy te s¹ œciœle zwi¹zane z procesem uzdrawianiai obfitoœci¹ w naturze.

W œcis³ym, antropologicznym sensie, czarownictwo nie jestte¿ religijnym kultem, tak jak utrzymywa³ to Gardner. Czarow-nica z powodzeniem mo¿e byæ taoistk¹, hinduistk¹, buddystk¹,muzu³mank¹, a nawet chrzeœcijank¹ (jak odkry³em to w Jugos³a-wii), poniewa¿ praktyka ludowej magii i uzdrawiania pozostajeniezale¿na od teologii i religijnej przynale¿noœci nawet wtedy,gdy w³adze religijne potêpiaj¹ i zabraniaj¹ praktykowania magii.Wed³ug starych Ÿróde³ ¿ydowskich i nawet samych Ewangelii,¿ydowski rabin z Galilei, Jezus z Nazaretu, by³ uzdrowicielem,egzorcyst¹ i magiem, a nawet czarownikiem, poniewa¿ uzdrawia³wypêdzaj¹c duchy i rozkazywa³ swojemu duchowi „chowañ-cowi”, zwanemu Belzebubem. Istniej¹ dowody na to, ¿e móg³nawet uczyæ siê magii od ¿ydowskiej spo³ecznoœci w Aleksandriiw Egipcie.3 Jednak¿e w póŸniejszym okresie Koœció³ uzna³, ¿erabin ten nie by³ magiem, a uzdrawia³, egzorcyzmowa³ i czyni³cuda sam¹ tylko moc¹ Ducha Œwiêtego pochodz¹cego od Boga,podobnie jak starzy, hebrajscy prorocy. W ten sposób Jezus zos-taje przeciwstawiony Szymonowi Magowi. Wczesny Koœció³ od-czuwa³ potrzebê bronienia siê przed rzymskimi oskar¿eniami, ¿epos³uguje siê magi¹, co faktycznie robi³. Katolicy w dalszym ci¹-gu wykorzystuj¹ mszê do magicznych celów i praktykuj¹ magiêœwiec. Natomiast protestanci ca³kowicie odrzucaj¹ œwiat magii.

1 Zob.: Rosemary Radford Ruether, New Woman/New Earth (1975).

2 Zob.: Mircea Eliade, Shamanism: Archaic Techniques of Ecstasy(1964), wyd. pol. Szamanizm i archaiczne techniki ekstazy, Warszawa1994.

3 Zob.: Morton Smith, Jesus the Magician (1978).

· 20 · · 21 ·

W rzeczywistoœci, w krajach takich jak Haiti, Koœció³ katolickinie mo¿e zaoferowaæ jednostce schronienia przed atakami wu-du. Musi ona nawróciæ siê na protestantyzm, ¿eby uciec przezzgubnymi skutkami takiego magicznego ataku. Podczas mojegopobytu w by³ej Jugos³awii spotka³em wielu serbskich kap³anówprawos³awnych, którym, zgodnie ze wschodni¹ tradycj¹, Koœció³pozwala³ na ma³¿eñstwo, znanych we wsiach jako potê¿ni mago-wie. W Serbii wszystkie wesztitsa, czyli czarownice, jakie spot-ka³em, uwa¿a³y siê za dobre chrzeœcijanki i nale¿a³y do Koœcio³aprawos³awnego. Magia i wró¿by praktykowane przez te kobietyby³y ca³kowicie pozytywne i dobroczynne.

Jednak¿e Gardner u¿ywa³ terminów „czarownica” i „cza-rownictwo” (witchcraft to dos³ownie: „rzemios³o czarownicy”)w aspekcie odrodzonego pogañskiego kultu religijnego i w tensposób wprowadzi³ trochê zamieszania. Kult religijny nie jestrzemios³em, natomiast ludowa magia i leczenie nim s¹. Nazwa³swoj¹ religiê the Craft, „rzemios³em” i wyjaœnia³ tak¿e, ¿e by³aona znana jako wicca.4 Jednak¿e tylko powtarza³ tezy postawio-ne przez Margaret Murray, która w latach dwudziestych XX wie-ku przedstawi³a hipotezê, ¿e czarownice przeœladowane w po-przednich stuleciach by³y w rzeczywistoœci wyznawczyniamipogañskiego kultu, który zdo³a³ przetrwaæ do tamtych czasów.Wyznawa³y przedchrzeœcijañsk¹ religiê i dlatego nie by³y anisatanistkami, ani chrzeœcijañskimi heretyczkami.5 To w³aœnielektura jej ksi¹¿ki The God of the Witches („Bóg czarownic”) wewczesnych latach szeœædziesi¹tych zwróci³a moj¹ uwagê na cza-rownictwo jako na kontynuacjê religii pogañskiej. Prof. Murraywidzia³a przeœladowane czarownice jako ostatnie pozosta³e przy

¿yciu wyznawczynie przedchrzeœcijañskiego kultu Rogatego Bo-ga (bóstwa p³odnoœci) i zgodnie z tym interpretowa³a materia³ypochodz¹ce z procesów czarownic. Odkry³a równie¿, ¿e wielukrólów Anglii wyznawa³o ten kult, a niektóre znane europejskiepostacie, jak Joanna d’Arc, by³y czarownicami, równie¿ wyznaj¹-cymi ten kult. Prof. Murray by³a egiptologiem i wielu naukow-ców uwa¿a³o, ¿e odesz³a zbyt daleko od swojej sfery kompetencjii ostro skrytykowa³o jej badania i wnioski.6 Jednak¿e inni, ³¹cznieze mn¹, uznali tezy Murray za bardzo atrakcyjne i inspiruj¹ce.

Poza tym Gardner twierdzi³, ¿e w New Forest w Po³udniowejAnglii odkry³ coven (zgromadzenie czarownic), o którym pisa³aMargaret Murray. Ten coven z New Forest wzywa³ Rogatego Bo-ga opisywanego przez Murray w jej dwóch ksi¹¿kach, a tak¿eBoginiê opisan¹ przez Lelanda w jego ksi¹¿ce.7 Dziêki wzywaniumêskich i ¿eñskich bóstw, coven praktykowa³ magiê uzdrawianiai p³odnoœci, z odbywaj¹cym siê czasami, w kulminacyjnym mo-mencie, rytualnym stosunkiem seksualnym. Istnienie covenutradycyjnych czarownic wydawa³o siê potwierdzaæ tezy Murray,a Gardner przyzna³ siê do inicjacji w jego praktyki. Jednak¿eanaliza Ksiêgi Cieni (The Book of Shadows), rozprowadzanej przezGardnera w trzech wersjach i zawieraj¹cej rytua³y covenu Gard-nera, który od³¹czy³ siê od pierwotnego z New Forest, wskazuje,¿e podstawowy rytua³ opiera³ siê g³ównie na t³umaczeniu Ma-thersa œredniowiecznego grimoire (zaklêcia), Wiêkszy Klucz Salo-mona (The Greater Key of Salomon, 1988) oraz na GnostycznejMszy Aleistera Crowleya.8 Z powodu przesadzonych stwierdzeñ

4 Zob.: Gerald B. Gardner, Witchcraft Today (1954).5 Zob. jej ksi¹¿ki: The Witch Cult in Western Europe (1921) oraz The

God of the Witches (1931).

6 Zob.: Elliot Rose, A Razor for a Goat: Problems in the History ofWitchcraft and Diabolism (1989) oraz Norman Cohn, Europe’sInner Demons (1975).

7 Charles G. Leland, Aradia: The Gospel of the Witches (1897).8 Zob.: S.L. Mathers, Greater Key of Salomon (1888) oraz Aleister

Crowley, Magick in Theory and Practice.

· 22 · · 23 ·

Gardnera i poszukiwaniu przezeñ rozg³osu w latach piêædziesi¹-tych, wielu ludzi zaczê³o w¹tpiæ w jego twierdzenia. Naukowcyzajmuj¹cy siê histori¹ religii bez namys³u je odrzucili. Jednak¿ewicca wci¹¿ siê rozwija³a i w ci¹gu nastêpnych dekad przyci¹ga³acoraz wiêcej zwolenników, pomimo znies³awienia w popularnejprasie i wynios³ej pogardy naukowców.

Ja sam przeczyta³em po raz pierwszy Witchcraft Today („Cza-rownictwo dnia dzisiejszego”) w jego popularnym, angielskimwydaniu (paperback edition, Arrow 1966) w roku 1968 w Berke-ley, gdzie kontynuowa³em studia buddyjskie i pracowa³em nadswoimi pierwszymi t³umaczeniami z tybetañskiego. By³o to piêælat po tym, jak przyj¹³em schronienie jako buddysta (1963) i trzylata po inicjacji w buddyzm tybetañski, udzielonej mi przez Dez-hung Rinpoczego w Seattle (1985). Pomimo tego poczu³em siêniezwykle silnie przyci¹gany do Gardnera i wyraŸnie dostrzega-³em podobieñstwo jego wicca z kultem tantrycznym, jaki odkry-³em w buddyzmie tybetañskim. Jednak¿e termin „wicca”przyjêtyprzez Gardnera na okreœlenie tej kontynuacji pogañskiej religii— od którego wywodzi siê angielskie s³owo „witch” oznaczaj¹ceczarownicê — by³ pochodzenia anglosaskiego. Nie wykluczone,¿e móg³ oznaczaæ kontynuacjê anglosaskiego kultu pogañskiego,ale jak mówi¹cy po francusku normañscy królowie Anglii moglinale¿eæ do marginalnej sekty saksoñskich ch³opów, którymi po-gardzali? Jednak tak twierdzi³a Murray. Termin „wicca” nie móg³te¿ oznaczaæ reliktów pogañskich w Kornwalii, w Walii, na Wys-pie Man czy w Irlandii, gdzie porozumiewano siê ró¿nymi jêzy-kami celtyckimi, a nie angielskim, przynajmniej a¿ do zdobyciatych celtyckich krajów przez Normanów. Jednak dziêki dzie³uGardnera, termin „wicca” zacz¹³ oznaczaæ nie tylko gardneriañ-ski kult wyznawany przez czarownice, ale tak¿e ró¿norodne ro-dzaje odrodzonej religii pogañskiej, niezale¿nie od tego, czy bez-poœrednio na nim oparte, czy nie. W ten sposób s³owo „wicca”

znalaz³o siê w angielskim s³owniku i dostarcza nam przydatnegoterminu dla oznaczenia pogañskiej religii (rekonstruowanej lubtradycyjnej) Boga i Bogini. Posiada bardziej religijne konotacjeni¿ ogólniejszy termin „czarownictwo”. O tym, czy Gardner zos-ta³ faktycznie inicjowany w coven tradycyjnych czarownic w NewForest i opar³ swoj¹ Ksiêgê Cieni na tym covenie, czy te¿ po pros-tu w 1939 roku sam wymyœli³ kult wyznawany przez czarownice,korzystaj¹c z wczeœniejszych Ÿróde³, nie mnie s¹dziæ. Wystarczyjednak stwierdziæ, ¿e wicca w swoich ró¿nych formach dzia³ai jest skuteczna zarówno jako religia, jak te¿ i magia. Coraz wiê-ksza liczba ludzi, rozczarowana chrzeœcijañstwem, zostaje do niejprzyci¹gana jako do religii i duchowej œcie¿ki. Gardner nawi¹za³kontakt z archetypem i jest pewne, ¿e to nie on go wymyœli³.9

9 O Gardnerze i kwestii pochodzenia gardneriañskiej wicca zobacz:Aidan Kelly, Crafting the Art of Magic (1991) oraz Doreen Valiente,The Rebirth of Magic (1989).

· 25 ·

CZAROWNICTWOW BIBLII

iektórzy bêd¹ zaszokowani, dowiaduj¹c siê, ¿e kult Bogai Bogini wyznawany przez czarownice zosta³ wyraŸnieprzedstawiony w Starym Testamencie. Mo¿e to wpro-

wadziæ w konsternacjê chrzeœcijañskich fundamentalistów, aleten kult faktycznie znajduje siê w œwiêtych pismach, chocia¿ bezw¹tpienia zinterpretuj¹ oni ten fakt jako jeszcze jedn¹ bitwêBoga w wiecznej wojnie z diab³em. Wiêkszoœæ amerykañskichchrzeœcijan zna Bibliê, ³¹cznie ze Starym Testamentem, tylkow angielskim t³umaczeniu. Ale Stary Testament nie jest wcaleksiêg¹ chrzeœcijañsk¹, niezale¿nie od tego, jak Koœció³ dosto-sowywa³ i b³êdnie interpretowa³ ten tekst dla swoich w³asnychcelów, ³¹cznie ze sfabrykowanym stwierdzeniem, ¿e Stary Testa-ment przepowiada nadejœcie Jezusa jako Chrystusa, ¿ydowskiegoMesjasza. Stary Testament to ¿ydowska ksiêga, napisana w orygi-nale w jêzyku hebrajskim i bêd¹ca g³ównie antologi¹ hebrajskiejliteratury, zarówno œwieckiej, jak i religijnej. Co wiêcej, jest tohistoria narodu ¿ydowskiego na przestrzeni wieków, zapis dia-logu pomiêdzy ¯ydami a ich Bogiem. Ten ¿ydowski œwiêty tekstzosta³ przyw³aszczony przez nie¿ydowski ruch w Imperium Rzym-

N

skim i dziêki misjonarskiej aktywnoœci Paw³a z Tarsu ruch tenuzna³, ¿e pewien ¿ydowski rabin, stracony przez w³adze rzym-skie, by³ w rzeczywistoœci bogiem. Sytuacja taka nie by³a czymœniezwyk³ym wœród Greków, którzy traktowali wielu swoich sta-rych herosów, takich jak Herkules czy Perseusz, jako boskichsynów. Jednak¿e takie podejœcie nigdy nie wystêpowa³o u ¯ydówi by³o zupe³nie nieznane w ¿ydowskiej religii.

Ten ruch ludzi wyznania niemoj¿eszowego, który w II wiekusta³ siê Koœcio³em chrzeœcijañskim, uwa¿a³ siê za jedyny praw-dziwy Izrael, który zawar³ umowê z Bogiem, natomiast ¯ydzireprezentowali fa³szywy Izrael, gdy¿ z rozmys³em i uporem nierozpoznali Jezusa jako Chrystusa. Dlatego te¿ s¹ niewiele lepsiod pogan, którzy równie¿ nie rozpoznali jedynej prawdziwejreligii, ale w zgubny sposób obstawali przy oddawaniu czci ido-lom i demonom. Gdy tylko chrzeœcijanie uzyskali polityczn¹ w³a-dzê za rz¹dów nastêpców cesarza Konstantyna, zaczêli przeœla-dowaæ nie tylko pogan, ale i ¯ydów. Poniewa¿ w³asny lud nierozpozna³, ¿e Jezus wype³nia proroctwa dotycz¹ce nadejœcia Me-sjasza, znajduj¹ce siê w ich w³asnych œwiêtych pismach, ¯ydzireprezentowali wszystkich tych, którzy w wymowny sposób od-rzucaj¹ chrzeœcijañskie prawa. W najlepszym wypadku ¯ydzi byliniewygodni dla Koœcio³a, w najgorszym — stanowili zagro¿enie.Tak wiêc, wygl¹da na to, ¿e chrzeœcijañstwo z natury jest antyse-mickie, chocia¿ nie znaczy to, ¿e ka¿dy chrzeœcijanin jest antyse-mit¹, ani ¿e podchodzi tak do tych spraw.

Czarownictwo pojawia siê w Starym Testamencie, ale g³ówniejako zbrodnia. Dopiero od XIII wieku w œredniowiecznej Euro-pie chrzeœcijañskiej czarownictwo zosta³o uznane za herezjê.Wed³ug Biblii (1 Sm 28–31; 2 Sm 1–16), hebrajski przywódcamilitarny — Saul, wypêdzi³ czarownice i jasnowidzów ze swegonowo powsta³ego królestwa. Lecz czuj¹c, ¿e Dawid zdradza goz filistyñskimi nieprzyjació³mi i ¿e jego w³asna rodzina odwraca

siê od niego, szuka pomocy u jednej z czarownic, któr¹ poprzed-nio wypêdzi³ ze swego królestwa. Udaje siê do czarownicy z En-doru i zatrudnia j¹ jako nekromantkê, po to, ¿eby wezwa³az Szeolu ducha umar³ego proroka Samuela. Saul zadaje duchowipytanie dotycz¹ce swego losu, poniewa¿ powszechnie wierzono,¿e duchy umar³ych mog¹ widzieæ przysz³e wydarzenia, ale umar³yprorok nie daje mu ¿adnej nadziei. Saul i jego synowie zostaj¹zabici w nastêpnej bitwie z Filistynami i Saula na ¿ydowskimtronie zastêpuje Dawid. Nastêpnie w kilku bitwach pokonuje onFilistynów i zdobywa kananejskie miasto Jerozolimê, które usta-nawia now¹ stolic¹ swego powiêkszaj¹cego siê królestwa.

Dawid by³ oddanym wyznawc¹ Jahwe, bóstwa opiekuñczegohebrajskich plemion, którego zgodnie z legend¹ Moj¿esz spotka³osobiœcie na pustynnej górze Synaj. Bóg ten, przemawiaj¹c doMoj¿esza z ukrycia za chmur¹, zapewni³, ¿e jest identyczny z ElSzaddai, bóstwem opiekuñczym przodków Moj¿esza, Abraha-ma, Izaaka i Jakuba. Zawar³ wtedy przymierze, czyli kontraktz Moj¿eszem, mówi¹cy, ¿e je¿eli lud ¿ydowski bêdzie czci³ gojako jedynego boga, Jahwe uwolni ten lud z niewoli egipskieji zagwarantuje mu w³asny kraj, mlekiem i miodem p³yn¹cy Ka-naan, pomimo tego, ¿e mieszkali ju¿ w nim Kananejczycy.

Kontrakt ten zosta³ zapisany w formie Dziesiêciu Przykazañ:„[...] Ja jestem Jahwe [...]. Nie bêdziesz mia³ cudzych bogówobok Mnie! Nie bêdziesz czyni³ ¿adnej rzeŸby ani ¿adnego obra-zu tego, co jest na niebie wysoko [...]. Nie bêdziesz oddawa³ impok³onu i nie bêdziesz im s³u¿y³ [...]. Nie bêdziesz wzywa³ imie-nia Boga twego, Jahwe, do rzeczy czczych [...]” (Wj 20, 1–17).W ¿adnym wypadku Jahwe nie przyznawa³ siê do tego, ¿e jeststworzycielem nieba i ziemi, i ¿e jest jedynym bogiem we wszech-œwiecie. Wrêcz przeciwnie, twierdzi³, ¿e ka¿dy obcy naród posia-da swoje opiekuñcze bóstwo, które reprezentuje jego interesyw niebiañskiej radzie. Faktycznie, na staro¿ytnym Bliskim Wscho-

· 26 · · 27 ·

· 29 ·

dzie istnia³o wierzenie, ¿e w niebie toczy siê wojna, walka o w³a-dzê pomiêdzy bogami, i naród tego boga, który aktualnie zdoby-wa³ w³adzê, stawa³ siê politycznie i militarnie najwa¿niejszy naziemi. Dlatego te¿ Babiloñczycy i Asyryjczycy przepisali na w³as-ne potrzeby stary mezopotamski mit o stworzeniu, po to, ¿ebypokazaæ, ¿e ich opiekuñczymi bóstwami s¹ odpowiednio Mar-duk i Aszur, którzy w tej wersji zwyciê¿yli w wojnie w niebiei zostali wybrani królami bogów. W tamtych dawnych czasachJahwe by³ czczony jako bóg wojny, znany jako Jahwe Sabaoth,„Pan Zastêpów”, jak przysta³o na pustynne plemiê nomadówuwielbiaj¹cych wojnê. Jahwe wzi¹³ udzia³ w bitwie w niebie prze-ciwko bogom obcych narodów i pokonawszy bogów Egiptu,móg³ uwolniæ swoich klientów z egipskiego jarzma i poprowa-dziæ ich przez pustyniê do obiecanego kraju.

Tak wiêc na pocz¹tku Hebrajczycy nie byli monoteistami,poniewa¿ uznawali istnienie innych bogów, ale byli wyznawcamijednego boga, w tym przypadku Jahwe, z którym Moj¿esz zawar³legalny kontrakt. Nazywanie wczesnych ¯ydów monoteistamijest anachronizmem. Prawdziwy monoteizm rozwin¹³ siê wœródHebrajczyków póŸniej, jako rezultat kazañ wielkich prorokóww VIII i VII w. p.n.e. Co wiêcej, nawet w czasach Moj¿eszai w przeci¹gu nastêpnych stuleci wielu z Hebrajczyków odda-wa³o siê starym pogañskim wierzeniom. W czasie nieobecnoœciMoj¿esza jego brat Aaron wykona³ podobiznê z³otego cielcai namawia³ ludzi do oddawania mu czci. Aktualnie u¿yte tutajs³owo „abir” nie oznacza cielaka, ale trzyletniego byka z dobrzerozwiniêtym fallusem (Wj 32, 35). To jeden z przyk³adów ci¹g³ejwalki pomiêdzy kultem pustynnego boga wojny Jahwe a kana-nejskim bogiem p³odnoœci, którego symbolem by³ byk.

Gdy tylko Hebrajczycy wkroczyli do Kanaanu, byli w stanieopanowaæ ma³e kananejskie miasta-pañstwa, jedno po drugim,a¿ ich plemienna konfederacja rz¹dzona przez Sêdziów przejê³a

kontrolê nad wiêkszoœci¹ obszaru. Bardziej osiadli i zajmuj¹cysiê rolnictwem Kananejczycy wcale nie zostali zmasakrowani, jakopisuje Ksiêga Jozuego, ale w ci¹gu kilku stuleci Hebrajczycyi Kananejczycy zawierali ze sob¹ ma³¿eñstwa i ich kultury stopi³ysiê ze sob¹. Hebrajczycy zaczêli nawet mówiæ jêzykiem hebraj-skim, który w rzeczywistoœci by³ jêzykiem rdzennych Kananej-czyków — Abraham i jego rodzina, przybywszy z Harranu w pó³-nocnej Mezopotamii, mówili po aramejsku. Kiedy Hebrajczycyzaczêli zajmowaæ siê rolnictwem w nowo zdobytym kraju Ka-naan, przejêli rolnicz¹ technologiê od Kananejczyków, z którymisiê mieszali i zawierali zwi¹zki ma³¿eñskie. W tamtych czasachmagia p³odnoœci i pór roku stanowi³a nieod³¹czn¹ czêœæ techno-logii rolniczej. Te rytua³y p³odnoœci odbywa³y sie w miejscachzwanych bemoth — na wzgórzach poza kananejskimi miastamii wioskami. Tam, na kamiennych o³tarzach sk³adano ofiary kana-nejskiemu bogowi p³odnoœci Baalowi, który sprowadza³ jesiennydeszcz i u¿yŸnia³ ziemiê. Przebywa³ na wzgórzach, jak równie¿tam, gdzie znajdowa³y siê drewniane filary — aszerim, wyrzeŸbio-ne w formie nagiej kobiety, bogini Aszera, czyli Asztarte. Kana-nejczycy i Fenicjanie czcili Baala i Asztarte jako swoje g³ównebóstwa, poniewa¿ by³y blisko ziemi i codziennych ludzkich spraw,podczas gdy stary kananejski bóg El przebywa³ w odleg³ym nie-bie i ma³o go obchodzi³y przyziemne sprawy. Wczeœni prorocy,tacy jak Ozeasz, uznali te pogañskie rytua³y p³odnoœci za odra¿a-j¹ce, za prostytuowanie siê z innymi bogami, odejœcie od pier-wotnie czystego i wy³¹cznego kultu pustynnego boga przodkówJahwe.

W tych dawnych czasach, od Moj¿esza do koñca pierwszejœwi¹tyni i ¿ydowskiej monarchii w 586 roku p.n.e., kiedy Babi-loñczycy zdobyli Jerozolimê, kult Baala stanowi³ najwiêksz¹ kon-kurencjê dla oficjalnego, surowego kultu Jahwe. Prorocy bez-ustannie prorokowali przeciwko Baalowi, bez w¹tpienia dlatego,

· 28 ·

· 30 ·

poniewa¿ kult Baala g³êboko zakorzeni³ siê wœród mieszanejpopulacji Hebrajczyków i Kananejczyków, i uznawali go za rze-czywiste zagro¿enie dla Jahwe. Co wiêcej, odkrycia archeologicz-ne pokaza³y, ¿e w okresie monarchii niemal w ka¿dym hebraj-skim domu znajdowa³y siê podobizny Aszery. Nie tylko wzywanojej moc dla zwiêkszenia p³odnoœci, ale czasami wynoszono j¹ doroli partnerki pañstwowego boga Jahwe, jako Królow¹ Niebios.10

Wœród Kananejczyków i Fenicjan, a nawet u Hebrajczyków od-najdujemy znany kult w stylu wicca: Rogatego Boga Baala i Wiel-kiej Bogini Asztarte. Na poziomie archetypów, ta walka bogówna wewnêtrznych planach, pomiêdzy star¹ religi¹ p³odnoœci Ka-naanu a patriarchalnym monoteizmem z pustyni Synaj, trwa dodnia dzisiejszego. Byæ mo¿e kap³ani staro¿ytnego BliskiegoWschodu nie mylili siê w kwestii wojny w niebie.

W rzeczywistoœci, w staro¿ytnym Kanaanie by³o wiele Balim,czyli lokalnych bóstw p³odnoœci, chocia¿ istnia³a tendencja dozasymilowania ich przez jednego wielkiego boga Baala Hadada.Taka sama ewolucja nast¹pi³a w Indiach, gdzie lokalne bóstwap³odnoœci zosta³y zasymilowane przez jednego wielkiego bogaŒiwê. Baal, który sprawowa³ w³adzê nad burz¹ i u¿yŸniaj¹cymdeszczem, koresponduje z Zeusem Greków, Taranisem Celtówi Indr¹ Hindusów. Wœród wszystkich tych ludów mo¿na odnaleŸætaki sam mit o zabiciu smoka. Tak wiêc Baal, podobnie jak jegobracia bogowie burzy, by³ pierwotnie niebiañskim bóstwem i pozabiciu smoka chaosu, wybudowa³ swój pa³ac na szczycie kos-micznej góry Safon, znajduj¹cej siê na pó³nocy. Co wiêcej, tow³aœnie dziêki pokonaniu i zniszczeniu smoka chaosu Jam, zna-nego równie¿ jako Lohan (biblijny Lewiatan), mo¿liwe by³o stwo-rzenie czy te¿ uporz¹dkowanie œwiata, takiego jaki dziœ znamy.Ale Baal ma tak¿e zwi¹zek z ziemi¹. W kananejskiej literaturze

z Ugarit na wybrze¿u syryjskim opisano, jak Baal zst¹pi³ do œwia-ta podziemnego, gdzie œmieræ oszuka³a go i uwiêzi³a. Tylko dziê-ki bystroœci i dzia³aniom swojej kochanki, bogini Anat, zosta³uwolniony i naturze przywrócono ¿ycie i p³odnoœæ. Tak wiêc Baalposiada tak¿e aspekt chtoniczny. Aszera i Anat s¹ formami wiel-kiej Bogini — morska Aszera sta³a siê znana Grekom jako Afro-dyta, a Anat jako Artemis. Kananejczycy zwykle przedstawialiAnat jako nag¹ dziewcznê trzymaj¹c¹ broñ i dosiadaj¹c¹ lwa,królow¹ wojowników i amazonkê, przypominaj¹c¹ hindusk¹ bo-giniê Durgê.

Kiedy Dawid zosta³ królem Hebrajczyków, zdoby³ Jerozo-limê, ufortyfikowane miasto Jebusytów, jednego z kananejskichplemion, i uczyni³ z niej now¹ stolicê. Sprowadzi³ tu Arkê Przy-mierza i planowa³ wybudowaæ dla niej œwi¹tyniê (2 Sm 6–7).Dokona³ tego jego syn Salomon. Na dworze Dawida przebywa³Natan, prorok Jahwe, oraz uczony kap³an Abiatar, który sta³ siêkrólewskim historykiem. Byæ mo¿e to w³aœnie on jest odpowie-dzialny za powstanie Biblii, mo¿e te¿ byæ autorem najstarszegodokumentu w tekœcie Biblii, zwanego „J”, poniewa¿ konsek-wentnie u¿ywa imienia Jahwe na oznaczenie hebrajskiego boga.Poniewa¿ wielu Hebrajczyków nie uznawa³o prawa jego dynastiido rz¹dów, Dawid zleci³ swoim kap³anom i skrybom skompi-lowanie ze starszych Ÿróde³, zarówno pisanych, jak i ustnych,historii narodu hebrajskiego od czasów stworzenia a¿ do swojegowst¹pienia na tron. Celem tej oficjalnej historii by³o uprawo-mocnienie monarchii Dawida, poniewa¿ poprzednio hebrajskimiplemionami rz¹dzi³y nie dziedziczne monarchie, ale wybieranisêdziowie. Ta oficjalna historia mia³a pokazaæ, ¿e wst¹pienie natron Dawida i jego dynastii stanowi³o czêœæ boskiego planu, wy-pe³nienie obietnicy danej przez Jahwe swemu narodowi. Odsamego pocz¹tku by³ to dokument przesycony ideologi¹ poli-tyczn¹.10 Zob.: Raphael Patai, The Hebrew Goddesss (1967).

· 31 ·

· 33 ·

Jako dalszy element swojej strategii, Dawid zatrudni³ kap³anaJebusytów, oddaj¹cego czeœæ El Eljonowi, staremu kananejskie-mu bogu stwórcy i dziadkowi bogów, maj¹cemu swoj¹ œwi¹tyniêw Jerozolimie, do rozpowszechnienia kananejskiego kultu œwi¹-tynnego i zastosowania go w stosunku do nowo przyby³ego Jah-we. Dawid chcia³ œwi¹tyñ i kultu, takiego jaki wystêpowa³ w in-nych cywilizowanych królestwach i miastach Bliskiego Wschodu.Poniewa¿ starsze bóstwo Jebusytów by³o uznawane przez Kana-nejczyków za stwórcê, strategia Dawida umo¿liwi³a identyfikacjêJahwe z Bogiem Stwórc¹, gdy¿ pierwotnie Jahwe zdecydowanienie by³ stwórc¹ nieba i ziemi. Sprytne posuniêcie Dawida nada³onowego impetu jahwizmowi w jego walce z wyznawcami Baala.Juda i mniejszoœæ po³udniowych plemion przebywa³a w Egipciei zosta³a nawrócona przez Moj¿esza na kult Jahwe, ale pó³nocneplemiona prawdopodobnie w ogóle nie znalaz³y siê w Egipcieczy te¿ z Moj¿eszem na Synaju. D³u¿ej zamieszkiwali Kanaani tak samo, jak ich kananejscy s¹siedzi, praktykowali kult wyso-kiego boga Ela. Tak wiêc strategia Dawida zjednoczy³a równie¿plemiona pó³nocne z po³udniowymi, a nawet Kananejczyków,w jednym pañstwowym kulcie, w którym Jahwe zosta³ uto¿sa-miony z najwy¿szym bogiem stwórc¹ Elem.11 W biblijnym tek-œcie El jest nazywany Elohim, co po hebrajsku oznacza „bogów”,w liczbie mnogiej. Wariant tej historii, napisany na Pó³nocy, zwa-ny dokumentem „E”, poniewa¿ imieniem boga jest tu Elohim,zosta³ póŸniej po³¹czony z dokumentem „J”, tworz¹c rdzeñ ory-ginalnej Biblii. W póŸniejszych stuleciach pod wp³ywem kap³a-nów wiele zmieniono i dodano do tekstu. Podjête przez Dawidadzia³ania, póŸniejsi prorocy i sam ewoluuj¹cy tekst Biblii, wszyst-

ko to doprowadzi³o do rozwoju imperialistycznego monoteizmuwœród Hebrajczyków, czyli ¯ydow.12

Jednak¿e ostatnie pozosta³oœci kultu Baala i Bogini prze-trwa³y u Hebrajczyków (teraz zwanych ¯ydami, poniewa¿ tylkopo³udniowe królestwo Judy prze¿y³o rzeŸ dokonan¹ przez Asy-ryjczyków) a¿ do czasów niewoli babiloñskiej, powrotu z wygna-nia i zbudowania drugiej œwi¹tyni. Pomimo tego, ¿aden z tychduchowych archetypów, Baal i Asztarte, chocia¿ wyparty z po-wierzchni œwiadomoœci, nie znikn¹³ ca³kowicie. Rogaty Bóg Baalpojawi³ siê ponownie jako jeden z elementów tworz¹cych chrzeœ-cijañskiego diab³a, a Wielka Bogini nie przesta³a wywieraæ wp³y-wu na rozwój judaizmu, a szczególnie Kaba³y.13

Niektórzy wspó³czeœni poganie wini¹ judaizm za wynalazekimperialistycznego monoteizmu i przeœladowanie politeizmu —ale nie maj¹ racji. Prawdziwym winowajc¹ jest chrzeœcijañska,b³êdna i ideologiczna interpretacja bogatego i piêknego tekstuBiblii hebrajskiej. Judaizm jest tradycj¹ religijn¹, która ewoluo-wa³a przez ponad trzy tysi¹ce lat i w rzeczywistoœci jedyn¹ religi¹staro¿ytnego Bliskiego Wschodu, która przetrwa³a do dnia dzi-siejszego, pomimo straszliwych przeœladowañ przez chrzeœcijani muzu³manów. Judaizm reprezentuje du¿o wiêcej ni¿ suche pra-wo Talmudu, które na przestrzeni wieków pozwoli³o ¯ydom naprzetrwanie. Ale du¿o wa¿niejszy dla nie-¯ydów jest wznios³ymistycyzm Merkawy i Kaba³y. To w³aœnie Kaba³a w ³aciñskicht³umaczeniach nada³a formê Zachodniej Tradycji Okultystycznej.Podczas gdy wiêkszoœæ pogañskich Ÿróde³ w ³acinie i grece by³asystematycznie przez Koœció³ niszczona, to mistycyzm i okultyzmKaba³y przetrwa³ do naszych czasów dziêki rabinom. ¯aden

11 O ewolucji religii hebrajskiej zob.: William F. Albright, From theStone Age to Christianity (1957).

12 Zob.: Richard E. Friedman, Who Wrote the Bible? (1987).13 Zob.: R. Patai, The Hebrew Goddess (1967).

· 32 ·

· 35 ·

wspó³czesny zachodni poganin ani ceremonialny mag nie po-winien zapominaæ, ile zawdziêcza ¿ydowskiej Kabale.

Co wiêcej, muszê powiedzieæ, ¿e prawdziwego problemu niestanowi chrzeœcijañstwo jako religia, ale po³¹czenie tej religii zeœwieck¹ w³adz¹ polityczn¹, konkretnie z Imperium Rzymskim— oraz kontynuacja, nawet w naszych czasach, tego religijno-politycznego dziedzictwa. Brak tolerancji i fundamentalizm,szczególnie w po³¹czeniu z polityczn¹ si³¹ przymusu, jest zawszez³em, niezale¿nie od tego, kto go praktykuje. Ja jako poganinzachwycam siê i szanujê staro¿ytn¹, trwaj¹c¹ tysi¹clecia tradycj¹¿ydowsk¹. Nawet ostatni pogañski cesarz Juliusz pragn¹³ pomócodbudowaæ œwi¹tyniê w Jerozolimie, zanim przedwczeœnie zgin¹³z r¹k chrzeœcijan.

CZAROWNICTWOW TRADYCJI

STARO¯YTNEJ GRECJI

zarownictwo by³o znane w staro¿ytnej Grecji, gdzie nosi-³o nazwê goecja. Czarownice z Tesalii w pó³nocnej Grecjiuzyska³y wielk¹ s³awê i to jedna z nich przemieni³a Lu-

cjusza, bohatera powieœci Apulejusza Z³oty osio³, w os³a, któryz tej formy zosta³ ostatecznie wyzwolony przez wielk¹ boginiêIzis. Takie postacie czarownic, jak Circe i Medea, pojawiaj¹ siêw greckich mitach i legendach. Wszystkie one charakteryzuj¹ siêpe³n¹ niezale¿noœci¹ od patriarchalnego porz¹dku greckiegospo³eczeñstwa. Czarownice za swoj¹ patronkê uznawa³y ciemn¹boginiê Hekate, Pani¹ Trzech Dróg. W Eleusis Hekate skojarzo-no z Demeter i poszukiwaniem jej utraconej córki Kory. Arte-mida, pierwotnie Potnia Theron, Pani Dzikiej Zwierzyny, zosta³aw okresie antycznym powi¹zana z ksiê¿ycem, a Hekate z no-wiem.

Ka¿de greckie miasto-pañstwo posiada³o swoj¹ w³asn¹ ofi-cjaln¹ religiê i kult olimpijskich bogów, na czele których sta³majestatyczny bóg burzy i król nieœmiertelnych bogów, Zeus,zasiadaj¹cy na tronie w swoim pa³acu na górze Olimp. Olimpij-skich bogów czczono w jasnym œwietle s³oñca podczas œwi¹t, na

C

· 37 ·

o³tarzach ustawianych przed ich œwi¹tyniami. Tutaj kap³ani sk³a-dali ofiary ze zwierz¹t, podcinaj¹c im gard³a, tak ¿eby krew sp³y-wa³a na kamienie o³tarza. Nastêpnie miêso zwierz¹t æwiarto-wano i pieczono w ogniu na o³tarzu. Bogowie otrzymywali swoj¹porcjê, sk³adaj¹c¹ siê ze spalonych koœci i skóry, natomiast lud-noœæ dostawa³a soczyste, pieczone miêso i w ten sposób przypa-da³a jej lepsza czêœæ. Po rozdzieleniu wœród kap³anów nale¿¹cychsiê im porcji miêsa, resztê rozdawano pomiêdzy wszystkich œwiê-tuj¹cych. Poniewa¿ zwierzêta przeznaczone na ofiarê by³y naj-pierw poœwiêcane bogom, pierwsi chrzeœcijanie mieli negatywnystosunek do jedzenia miêsa kupowanego na agorze, czyli targu.Wiêkszoœæ miêsa dostêpnego u rzeŸników pochodzi³a z ofiar dlabogów, a chrzeœcijanie uwa¿ali olimpijskich bogów swoich po-gañskich s¹siadów za nic innego jak demony.

Olimpijscy bogowie, na czele z potê¿nym Zeusem, byli theoiouranoi, czyli bogami niebiañskimi, bogami nieba. Ich kult, pole-gaj¹cy na sk³adaniu ofiar wygl¹da³ jak powy¿ej — by³ publicznyi odprawiany za dnia. Jednak¿e nie wolno by³o lekcewa¿yæ tychbogów, zaprzeczaæ ich egzystencji ani bluŸniæ przeciwko nim,o czym, niestety, przekona³ siê na w³asnej skórze Sokrates. Bo-gowie byli opiekunami miasta i jego ¿ycia, wszyscy cz³onkowiepolis, czyli spo³ecznoœci, zobowi¹zani byli do uczestnictwa, przy-najmniej formalnego, w tym oficjalnym kulcie pañstwowym.Odmowa mog³a wp³yn¹æ negatywnie na ca³¹ spo³ecznoœæ, spro-wadzaj¹c na ni¹ gniew bogów, przejawiaj¹cy siê w formie klêskig³odu i ró¿norodnych plag. Kiedy coœ takiego siê zdarza³o, wzy-wano orfickiego maga, a¿eby oczyœci³ miasto z grzechów. Jednak-¿e w okresie antycznym, poeci greccy stopniowo coraz bardziejtrywializowali bogów w swoich poetyckich wersjach starych mi-tów. Dziêki temu powsta³y dobre opowieœci i wspania³a litera-tura, ale zosta³y wystawione na pokaz ludzkie s³abostki bogówi ludzie zaczêli traktowaæ ich mniej powa¿nie. Zeus sta³ siê starym

lubie¿nikiem, oszukuj¹cym swoj¹ jêdzowat¹ ¿onê Herê, bez-ustannie uganiaj¹cym siê za piêknymi nimfami, a nawet kobieta-mi. Z Apolla zrobiono biseksualnego, po¿¹dliwego m³odzieñca,poszukuj¹cego zarówno piêknych ch³opców, jak i dziewcz¹t. Towszystko wyraŸnie kontrastowa³o z wielk¹ moraln¹ powag¹ he-brajskiego Boga Jahwe, którego zupe³nie nie interesowa³y piêknenimfy. Te frywolne wyobra¿enia bogów œmiertelnie zaszkodzi³yStarej Religii, kiedy chrzeœcijanie dotarli do Grecji i wykorzystalije w antypogañskiej propagandzie. Stoiccy filozofowie usi³owalibroniæ Star¹ Religiê, widz¹c w staro¿ytnych mitach pewne ale-gorie naturalnych procesów; strategiê tê podj¹³ póŸniej Sir JamesFrazer. Ale z pocz¹tkiem ery chrzeœcijañskiej mieszkañcy grec-kich miast przestali znajdowaæ pocieszenie i sens u starych bo-gów olimpijskich i w mitach. Po zdobyciu Grecji przez Rzym,upad³a grecka religia pañstwowa, a mieszkañcy miast zaczêliposzukiwaæ schronienia i zbawienia w kultach pochodzeniawschodniego, ³¹cznie z chrzeœcijañstwem. Jednak sytuacja wy-gl¹da³a zupe³nie inaczej na wsiach, gdzie na rdzenn¹ populacjêwieœniaków niewielki wp³yw wywar³y kpiny poetów z bogówi sceptycyzm filozofów. Wieœniacy w dalszym ci¹gu czcili StarychBogów i wzywali ich tak¿e w czasach chrzeœcijañstwa, w odleg-³ych zak¹tkach Grecji, nawet do IX wieku.

Zarówno w polis, jak i na wsi istnia³ równie¿ inny rodzaj kul-tu, nieolimpijski — bogów nie niebiañskich, lecz chtonicznych,theoi chthonioi, czyli starych bogów œwiata podziemnego. BogówPelazgów i Hellenów, którzy zamieszkiwali te ziemie zanim indo-europejscy Grecy przybyli z Pó³nocy. Te chtoniczne bóstwa ziemipozostawa³y zwi¹zane z postaci¹ pierwotnej Wielkiej Boginii przede wszystkim zajmowa³y siê p³odnoœci¹ ziemi i zwierz¹t.Ich g³ówne kulty zwano misteriami i praktykowano na przyk³adw Eleuzis, na czeœæ bogini Demeter i jej piêknej córki Kory. Mis-teria eleuzyñskie by³y odprawiane w nocy i w sk³ad nich wcho-

· 36 ·

· 38 · · 39 ·

dzi³o przyjmowanie napoju, prawdopodobnie zawieraj¹cegoergotynê — psychodeliczn¹ substancjê, która wywo³ywa³a wizjeu uczestników podczas nocnego czuwania w Telesterionie. Chto-nicznym bóstwom przewodzi³o mêskie bóstwo znane równie¿jako Zeus. By³ to Zeus Chtonios, „Pan Œwiata Podziemnego”,w czasach antycznych uto¿samiany z Plutonem lub Hadesem,ponurym m³odszym bratem niebiañskiego Zeusa, Pana Niebios.Pomiêdzy nimi panowa³ kruchy rozejm. Ale œwiat podziemnyi królestwo umar³ych bez w¹tpienia pozostawa³o domen¹ Chto-nicznego W³adcy i pozwy niebiañskich bogów tutaj nie dociera³y.Jednak¿e, wed³ug Kerényi’ego, jeden wa¿ny sekret zosta³ ujaw-niony podczas misteriów eleuzyñskich, ten mianowicie, ¿e ZeusChtonios jest w rzeczywistoœci tajemniczym i enigmatycznymDionizosem. Co wiêcej, to on by³ prawdziwym kochankiem Wiel-kiej Bogini w jej przebraniu Kory czy Persefony.14 Poza tym Dio-nizos to nie ¿aden wa¿niak, który dopiero co wyemigrowa³ z Fry-gii czy Tracji do Grecji, ale rdzenny mieszkaniec starej Europy.Jego imiê pojawia siê w mykeñskich inskrypcjach pochodz¹cychz epoki br¹zu.

Proste œwi¹tynie chtonicznych bóstw, czêsto w kszta³cie wê¿a,mo¿na by³o spotkaæ w ca³ej Grecji. Ludzie szli do tych œwi¹tyñi sk³adali ofiary po to, ¿eby zapewniæ sobie i swoim rodzinomp³odnoœæ i powodzenie, a tak¿e ¿eby oczyœciæ siê z grzechów,szczególnie z winy przelania krwi, zabójstwa drugiego cz³owieka.Te chtoniczne rytua³y by³y prywatne i nocne. Kiedy zwierzê sk³a-dano w ofierze, a jego gard³o podcinano, krew sp³ywa³a do kana-³u albo otworu w ziemi i w ni¹ wsi¹ka³a. Cia³o poœwiêconegozwierzêcia zostawa³o ca³kowicie spalone ogniem, ulega³o zag³a-dzie i nie pozostawa³o ¿adne miêso, przy którym mogliby uczto-

waæ uczestnicy ofiary. Duchy ziemi i duchy zmar³ych, zwyklepojawiaj¹ce siê jako wê¿e na grobach, od¿ywia³y siê witaln¹ esen-cj¹ krwi z ofiary. Kult umar³ych herosów posiada³ równie¿ cha-rakter rytua³ów chtonicznych. Co wiêcej, wê¿owe bóstwa chto-niczne wykazywa³y zwi¹zek ze snami, wizjami, przepowiedniamii wró¿bami, i z tego powodu Asklepiosowi, bogu sztuki lekar-skiej, towarzyszy³ w¹¿. Apollo pierwotnie wcale nie by³ bogiems³oñca, ale szamañskim bóstwem ekstazy i wró¿b. Przyw³aszczy³sobie rolê wyroczni w Delfach od ziemskiej bogini Gai, zabijaj¹cjej s³u¿¹cego, wielkiego wê¿a Pytona. Apollo kontynuowa³ swoj¹chtoniczn¹ funkcjê jako patron wyroczni a¿ do koñca epoki po-gañskiej.

Dionizos, chocia¿ syn Zeusa i ziemskiej bogini Semele, wed-³ug niektórych tradycji aktualny spadkobierca i nastêpca Zeusa,w pañstwowej religii zawsze pozostawa³ trochê podejrzany i nie-bezpieczny, znajduj¹c siê na marginesie olimpijskiej spo³ecz-noœci. Jego rytua³y, bachanalia by³y prywatne, sekciarskie i nocne.Ich uczestnicy musieli uzyskaæ inicjacjê. Dionizosa i jego pijackienocne orgie poza granicami miasta uznano za zagro¿enie dlacywilizacji i uporz¹dkowanego ¿ycia miasta, o czym mo¿na siêdowiedzieæ z Bachantek — greckiej tragedii Eurypidesa. Podczastych nocnych orgii menady, wyznawczynie boga, biega³y w upo-jeniu z rozpuszczonymi w³osami i porozdzieranymi sukniami,dziko tañcz¹c do muzyki fletów, cymba³ów i bêbnów, na czeœæswego mrocznego boga, którego reprezentowa³a ubrana i za-maskowana kolumna. Menady wygl¹da³y tak, jak czarownice nasabacie. Dionizos, Pan Œwiata Podziemnego, Pan Ekstazy i Upo-jenia, by³ niew¹tpliwie bogiem czarownic.15

14 Zob.: C. Kerényi, Eleusis: Archetypal Image of Mother and Daughter(1967).

15 O staro¿ytnej religii greckiej, olimpijskiej i chtonicznej, zob.: JaneHarrison, Prolegomena to the Study of the Greek Religin (1903) orazW.K.C. Guthrie, The Greeks and their Gods (1950).

· 40 · · 41 ·

Obydwaj pó³bracia, Apollo i Dionizos, pierwotnie byli nie-w¹tpliwie szamañskimi bóstwami: Apollo — patronem wstêpo-wania do nieba, i dlatego póŸniej zosta³ skojarzony ze s³oñcem,a Dionizos — patronem zstêpowania do œwiata podziemnego.Tak jak biali szamani w Azji Centralnej wstêpowali do nieba,¿eby poradziæ siê jasnego boga Baja Ülgena, a czarni szamanizstêpowali do œwiata podziemnego, do ciemnego Erlika Chana,tak te¿ czynili wyznawcy tych dwóch bogów ekstazy. Na samympocz¹tku œwiata Bóg i diabe³ s¹ braæmi, bezustannie uzupe³niaj¹siê nawzajem na przeci¹gu wieków, i to jest wielk¹ tajemnic¹.16

CZAROWNICTWOW TRADYCJIRZYMSKIEJ

ult Dionizosa zosta³ przyniesiony do po³udniowej Italiiprzez greckich kolonistów, a póŸniej do samego Rzymuprzez greckich niewolników. Jednak ju¿ du¿o wczeœniej

sta³ siê popularny wœród pewnych klas Rzymian, a szczególniewœród kobiet, jak dowodzi tego s³ynna Villa Misteriów w Pom-pejach.17 Ale Rzymianie posiadali publiczn¹ religiê pañstwow¹,podobn¹ do wyznawanej w greckich miastach-pañstwach, i ichtrzeŸwy, stoicki charakter sprawia³, ¿e postrzegali dzikie nocneorgie bachanaliów jako zagro¿enie dla cywilizowanego porz¹dkuspo³ecznego. Wed³ug rzymskiego historyka Liwiusza, te prywat-ne nocne zgromadzenia by³y faktycznie rytua³ami inicjacyjnymi,w sk³ad których wchodzi³o ucztowanie przy winie, muzyka i dzi-ki taniec. W 186 roku p.n.e. rzymski senat poleci³ st³umieniebachanaliów w ca³ej Italii. Senat traktowa³ ich uczestników niejako celebrantów, ale jako konspiratorów i kryminalistów. Wielu

16 W przygotowaniu moje studium The Book of the Serpent, zajmuj¹cesiê symbolizmem staro¿ytnych kultów chtonicznych, w sposóbbardziej szczegó³owy.

K

17 Zob.: Linda Frierz-David, Women’s Dionysian Initiation: The Villaof Mysteries at Pompei (1988).