Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

12
8/7/2019 Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28) http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-lipiec-2008-nr-28 1/12  ORGAN STOWARZYSZENIA PRZYJACIÓŁ SZCZEBRZESZYNA NR.7 (3) LIPIEC 2008 Egzemplarz be Tadeusz Nowak „Psalm o lecie” Przyszło do nas ze stepu to słowiańskie lato  białą laską upału prowadzące w zieleń mrówce psu czy też wołu podziękować za to że się toczy przez pola kołacz coraz śmielej Z tym kołaczem pod pachą uciekamy w brzozy skąd chłód dymi i sen się rozlewa szeroko gdzie we wstążkach weselnych chodzą dzikie kozy i powieka zasłania Opatrzności oko Tam o zmierzchu z nas wszystkie kościołki wychodzą i cmentarze od wieków noszone cierpliwie i nasz zmarły się czerni stokrotnie jagodą i jest z nami tak cierpko jak w ustach igliwie I jest z nami jest z nami i w lesie i w lecie takie są bowiem lata i lasu pożytki zanim brzoza w twój warkocz żółty liść zaplecie zanim pająk do babiej przywiąże się nitki Z tomu „Psalmy” ( 1971) Lato w Szczebrzeszynie. Wreszcie lato, wakacje. Wreszcie można odpocząć. Ale jak, gdzie, jeśli nie ma się możliwości wyjazdu poza miejsce zamieszkania? Co w Szczebrzeszynie zrobić z wakacjami, z urlopem, by nie mieć później wrażenia, że się je zmarnowało?  Niestety, nie mamy wielu atrakcji ani w mieście, ani w gminie. Dla większości odpoczynek to wylegiwanie się w słońcu nad wodą , brodzenie w niej. Ci wszyscy nie mogą  być usatysfakcjonowani. Miastu brakuje kąpieliska z  prawdziwego zdarzenia i choć są plany budowy zbiornika wodnego w okolicy Szczebrzeszyna – trzeba jeszcze całe lata czekać, aż stanie się on rzeczywistością. Zbiornik wodny jest niezwykle pożądany również z innego powodu  – może dzięki niemu udałoby się zatrzymać w Szczebrzeszynie turystów, którzy na razie wpadają do nas na dzień, dwa. Liczą na to bardzo władze miasta. Tymczasem, kto chce mieć kontakt z wodą, może próbować kąpieli w chłodnym i niezbyt czystym Wieprzu lub skorzystać z inicjatywy prywatnych  pomysłodawców i np. spłynąć w kajaku rzeką Wieprz z Obroczy do Szczebrzeszyna. Ta wycieczka również może zakończyć się kąpielą... Tanim sposobem spędzania wolnego czasu  jest jazda rowerem, i modne są wycieczki rowerowe. Coraz częściej obserwuję małe grupki, a niekiedy dość liczne grupy zmierzające w kierunku Kawęczynka, Zwierzyńca lub w kierunku przeciwnym. Jadąc ze Szczebrzeszyna do Zwierzyńca , wielu wybiera trasę przez Kawęczyn nie tylko z powodu jej urody – wydaje się bardziej bezpieczna niż ta przez Żurawnicę. Czy na pewno jest taka? Porusza się nią wiele samochodów, również pieszych. Dodatkowo, ze względu na bliskość domostw, na jezdni często znajdują się dzieci oraz starsi prowadzący rozmowy towarzyskie. W takich okolicznościach liczne grupy rowerzystów i auta stwarzają niebezpieczne sytuacje. W kontekście planów  budowy zbiornika wodnego konieczne wydaje się wcześniejsze wybudowanie na tej trasie chodnika ze ścieżką rowerową, gdyż liczba uczęszczających tędy na pewno wzrośnie. Ciekawe, czy władze miasta i gminy biorą pod uwagę taką inwestycję? Dla tych, którzy cenią aktywny wypoczynek , mamy również ziemne korty tenisowe przy budynku Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Szczebrzeszynie. Fantastycznie , że są – niektórzy dla nich  przyjeżdżają do Szczebrzeszyna , chociaż nieliczni i na krótko. Same korty – to za mało.  SZCZEBRZESZYN

Transcript of Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

Page 1: Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

8/7/2019 Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-lipiec-2008-nr-28 1/12

 

ORGAN STOWARZYSZENIA PRZYJACIÓŁ SZCZEBRZESZYNA  

NR.7 (3) LIPIEC 2008 Egzemplarz be

Tadeusz Nowak „Psalm o lecie”

Przyszło do nas ze stepu to słowiańskie lato białą laską upału prowadzące w zieleńmrówce psu czy też wołu podziękować za toże się toczy przez pola kołacz coraz śmielej

Z tym kołaczem pod pachą uciekamy w brzozyskąd chłód dymi i sen się rozlewa szerokogdzie we wstążkach weselnych chodzą dzikie kozyi powieka zasłania Opatrzności oko

Tam o zmierzchu z nas wszystkie kościołki wychodzą i cmentarze od wieków noszone cierpliwiei nasz zmarły się czerni stokrotnie jagodą 

i jest z nami tak cierpko jak w ustach igliwieI jest z nami jest z nami i w lesie i w lecietakie są bowiem lata i lasu pożytkizanim brzoza w twój warkocz żółty liść zapleciezanim pająk do babiej przywiąże się nitki

Z tomu „Psalmy” ( 1971)

Lato w Szczebrzeszynie.

Wreszcie lato, wakacje. Wreszcie możnaodpocząć. Ale jak, gdzie, jeśli nie ma się możliwościwyjazdu poza miejsce zamieszkania? Co wSzczebrzeszynie zrobić z wakacjami, z urlopem, by niemieć później wrażenia, że się je zmarnowało?

 Niestety, nie mamy wielu atrakcji ani w mieście, ani wgminie. Dla większości odpoczynek to wylegiwanie się wsłońcu nad wodą , brodzenie w niej. Ci wszyscy nie mogą 

  być usatysfakcjonowani. Miastu brakuje kąpieliska z prawdziwego zdarzenia i choć są plany budowy zbiornikawodnego w okolicy Szczebrzeszyna – trzeba jeszcze całe

lata czekać, aż stanie się on rzeczywistością. Zbiornik wodny jest niezwykle pożądany również z innego powodu

  – może dzięki niemu udałoby się zatrzymać wSzczebrzeszynie turystów, którzy na raziewpadają do nas na dzień, dwa. Liczą na to bardzowładze miasta. Tymczasem, kto chce miećkontakt z wodą, może próbować kąpieli wchłodnym i niezbyt czystym Wieprzu lubskorzystać z inicjatywy prywatnych

  pomysłodawców i np. spłynąć w kajaku rzeką Wieprz z Obroczy do Szczebrzeszyna. Tawycieczka również może zakończyć się kąpielą...

Tanim sposobem spędzania wolnego czasu  jest jazda rowerem, i modne są wycieczkirowerowe. Coraz częściej obserwuję małe grupki,a niekiedy dość liczne grupy zmierzające wkierunku Kawęczynka, Zwierzyńca lub wkierunku przeciwnym. Jadąc ze Szczebrzeszyna

do Zwierzyńca , wielu wybiera trasę przezKawęczyn nie tylko z powodu jej urody – wydajesię bardziej bezpieczna niż ta przez Żurawnicę.Czy na pewno jest taka? Porusza się nią wielesamochodów, również pieszych. Dodatkowo, zewzględu na bliskość domostw, na jezdni częstoznajdują się dzieci oraz starsi prowadzącyrozmowy towarzyskie. W takich okolicznościachliczne grupy rowerzystów i auta stwarzają niebezpieczne sytuacje. W kontekście planów

 budowy zbiornika wodnego konieczne wydaje się

wcześniejsze wybudowanie na tej trasie chodnikaze ścieżką rowerową, gdyż liczbauczęszczających tędy na pewno wzrośnie.Ciekawe, czy władze miasta i gminy biorą poduwagę taką inwestycję?

Dla tych, którzy cenią aktywnywypoczynek , mamy również ziemne kortytenisowe przy budynku Zespołu SzkółOgólnokształcących nr 1 w Szczebrzeszynie.Fantastycznie , że są – niektórzy dla nich

  przyjeżdżają do Szczebrzeszyna , chociaż

nieliczni i na krótko. Same korty – to za mało. 

SZCZEBRZESZYN

Page 2: Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

8/7/2019 Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-lipiec-2008-nr-28 2/12

2

CHRZĄSZCZ NR 7 (3)

Mieszkańcy miasta niezbyt tłumnie uczęszczają nakorty: gra w tenisa nie wszystkich pociąga i nie dlawszystkich jest dostępna, choćby ze względówfinansowych.

Władze miasta wespół z Miejskim Domem Kulturyod czasu do czasu próbują zorganizować rozrywkęmieszkańcom, urządzając imprezy kulturalne, festyny , o

czym pisaliśmy też w poprzednim numerze„Chrząszcza”. Dobre i to, choć poziom bywa różny.Wpisy na stronie Miejskiego Portalu Internetowegoświadczą o bardzo zróżnicowanej ocenie tych imprez

  przez ich uczestników. Tutaj można tylko przytoczyć powiedzenie, że nie sposób dogodzić wszystkim. A jeślichodzi o zachowanie młodzieży (podnosili ten tematinternauci):odpowiedzialność za nie nie może spadaćtylko na organizatorów – za wychowanie dzieciodpowiadają przede wszystkim rodzice. Zastanawiałamsię, dlaczego podczas tych festynów przygrywały różnezespoły muzyczne z innych miejscowości np. kapela zeZwierzyńca – Zwierzyniacy , a zabrakło naszychrodzimych muzyków – np. Szczebrzeskiej KapeliPodwórkowej. Chyba warto wspierać własne talenty,zwłaszcza iż zostały one zauważone przez innych – nasza kapela grywa na podobnych imprezach w innychmiejscowościach. I jeszcze jedna sprawa: dobrze

  byłoby, gdyby harmonogram tego typu imprezorganizowanych przez MDK znalazł się na stronieinternetowej UMiG w Szczebrzeszynie, wtedy

informacja o nich byłaby bardziej powszechna, gdyż niewszyscy mogą biegać po Szczebrzeszynie w poszukiwaniu plakatów.

Cóż jeszcze robić latem w Szczebrzeszynie?Polecam dwie rozrywki: wędrówki po okolicy – dlawrażeń estetycznych i względów zdrowotnych orazinteresujące lektury. Czytając ciekawą książkę możemy

  przeżywać fantastyczne przygody, których poskąpiłonam życie. Lektura rozszerza naszą wyobraźnię, uczymyślenia, wzbogaca słownictwo i powoduje, że łatwiej

  przyswajamy wiedzę. Przecież uczymy się przez całe

życie. J.D.

Rok 28.06.2008 do 29.06 2009 zgodnie z propozycją papieża Benedykta XVI ogłoszony zostałrokiem św. Pawła. Ten Apostoł Narodów – jak go

  później nazwano jest bardzo ważną postacią dlaKościoła . Na dziełach i listach św. Pawła oparta jestteologia kościoła, interpretacja objawienia Bożego wosobie Jezusa Chrystusa i wynikająca z niej nauka.

Postanowiliśmy włączyć się do obchodów tego roku,  podając ( bardzo skrótowo ) życiorys św. Pawła – Apostoła Narodów.

Święty Paweł – Apostoł Narodów.

Szaweł ( Saul ) urodził się wTarsie w Cylicji w rodzinieżydowskiej. Rodzice posiadaliobywatelstwo rzymskie. Nieznamy dokładnej datyurodzenia. Historycy umiejsca-wiają ją między 5 – 10 rokiem.Został, zgodnie z obyczajemżydowskim, obrzezany ósmego

dnia po narodzeniu. Wychowywał się w diasporzeżydowskiej bardzo mocno stykającej się z kulturą hellenistyczną. Z uwagi na miejsce urodzenia znał

 języki aramejski i grecki. Był faryzeuszem.Około roku 20 – 30 przybył do Jerozolimy, gdzie wszkole Gamaliela Starszego studiował Torę. Był

wielkim przeciwnikiem chrześcijan. W roku 34 był  przy ukamienowaniu Szczepana. Później osobiściewłączył się do prześladowania chrześcijan wJerozolimie.

Źródłem wiadomości o św. Pawle są dziejeApostolskie. Posłużmy się więc opisami w jakisposób postępował on ze zwolennikami nowej drogi.Dz. 22. 4-5; 26 9-11a…. Zwo-lenników nowej drogi

 prześladowałem, domagając się dla nich nawet kary śmierci. Mężczyzn i kobiety zakuwałem w kajdany iwtrącałem do więzienia, co może potwierdzić

  zarówno arcykapłan, jak i cała starszyzna, gdyż od nich właśnie otrzymałem listy upoważniające mniedo udania się do waszych braci w Damaszku, gdziemiałem uwięzić tych co tam był, i przyprowadzić ich,w celu wymierzenia im kary, do Jerozolimy(…).

  Ja sam byłem, co prawda , kiedyś przekonany, że powinienem z całą bezwzględnością występować przeciwko imieniu Jezusa z Nazaretu.Tak właśnie postępowałem w Jerozolimie, akorzystając z upoważnienia arcykapłanów,uwięziłem wielu świętych, opowiadałem się za tym,

by ich skazywano na śmierć, i sam często zmuszałemich karami, by bluźnili w synagogach(…)

Page 3: Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

8/7/2019 Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-lipiec-2008-nr-28 3/12

CHRZĄSZCZ NR 7 (3)

Jak podają Dzieje Apostolskie Szaweł wyposażonyw odpowiednie listy udał się do Damaszku zzamiarem prześladowania chrześcijan. Lecz niedane mu było wypełnienie tej misji. Dz. 22. 6-21….W czasiE tej podróży, kiedy byłem blisko

  Damaszku, nagle około południa otoczyła mnienagle jasność z nieba. Upadłem na ziemię i

usłyszałem głos, który do mnie mówił: Szawle,Szawle, czemu mnie prześladujesz? A ja zapytałem:

 Kim jesteś Panie? A głos odrzekł: Ja jestem Jezus Nazareński, którego ty prześladujesz. Ci zaś, którzybyli ze mną, widzieli co prawda światło, ale głosu

 przemawiającego do mnie nie słyszeli. Zapytałemwięc: co mam czynić, Panie? A Pan powiedział domnie: Wstań i idź do Damaszku, a tam już

  powiedzą ci wszystko, co masz czynić. Niejaki  Ananiasz, człowiek pobożny, przestrzegający  prawa i cieszący się dobrą opinią u tamtejszych  Żydów, odnalazł mnie, przyszedł do mnie i  powiedział: Szawle , bracie, przejrzyj! I w tejchwili spojrzałem na niego. A on powiedział: Bóg ojców naszych wybrał cię, abyś mógł poznać Jegowolę, ujrzeć Sprawiedliwego i usłyszeć jego własny

  głos. Będziesz wobec wszystkich ludzi świadczył otym, co zobaczysz i usłyszysz. Dlaczego więc

  jeszcze się ociągasz? Wstań zaraz, przyjmijchrzest, by uwolnić się z twoich grzechów,wzywając jego imienia! A kiedy wróciłem do

  Jerozolimy i wszedłem do świątyni, żeby się pomodlić, nagle wpadłem w zachwyt(…). Idź, chcęcię posłać daleko do narodów pogańskich.

W Damaszku został ochrzczony przezAnaniasza. Przez trzy lata w synagogach głosił, żeJezus Chrystus jest Mesjaszem. Żydzi chcieli go

  jako zdrajcę zgładzić. Musiał uciekać. Udał się doJerozolimy.Wypełniając polecenie Pana, Paweł odbył trzy

 podróże misyjne:-w latach 45 – 49 do Selengi, stamtąd na

Cypr i po powrocie do Jerozolimy udał się doAntiochii Pizydyjskiej i Istrii, (patrz mapka),- w latach 50 – 52 udał się do Syrii,

Cylicji, Derbe, później do Istrii, przeszadł Frygię,Galcję i Myzję do Tessalonik i Aten,- w latach 53 – 58 skierował się do Efezu, gdzie

 przebywał dwa lata, następnie do Koryntu, późniejdo Grecji i Troadu.

Wszędzie chrzcił pogan, głosił naukęchrześcijańską nawracając wielu pogan i Żydów nawiarę chrześcijańską. Równocześnie pisał i

wysyłał listy do różnych gmin chrześcijańskich.Wiosną 58 roku dotarł do Jerozolimy, gdzie

został aresztowany.

W roku 60 Pawe l jako obywatel rzymski odwołał się docesarza. Jesienią tego roku, wraz z innymi więźniami,odesłano go do Rzymu. Przypuszcza się, że w 63 rokuPaweł został uwolniony. Po uwolnieniu odwiedziłHiszpanię. Gdy latem 64 roku pożar nawiedził Rzym,cesarz Neron jako winnych wskazał chrześcijan. Zaczęłysię okrutne prześladowania. Aresztowano również Pawła.

Po dwu rozprawach (jeszcze za życia Nerona) zostałskazany na śmierć i ścięty. Data i miejsce śmierci Pawłanie są znane. Zakłada się, że było to w 66 lub 67 roku.

 R.

Historia fotografowania obrazu Matki Bożej.W kościele pod wezwaniem św. Katarzyny

Aleksandryjskiej w Szczebrzeszynie w ołtarzu głównymznajduje się kopia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.

Przed konserwacją ołtarza głównego należało wykonaćdokumentację fotograficzną. Miał to uczynić profesjonalnyfotograf przy pomocy wyspecjalizowanego sprzętu. Zgodnie zesztuką fotografowania przygotował sprzęt fotograficzny ioświetleniowy, i zaczął wykonywać fotografie poszczególnychelementów ołtarza głównego. Po zakonczeniu tej pracy, wciemni robił odbitki wykonanych zdjęć. Jakie było jego

zdumienie gdy spostrzegł, że fotografie wszystkich detaliołtarza głównego były doskonałej jakości, wyjątkiem obrazuMatki Bożej. Postanowił powtórzyć zdjęcia tego właśnieobrazu. Ze szczególną starannością przygotował się do tej pracy.Wykonał wiele ujęć obrazu. Gdy chciał wykonać odbitkiokazało się, że były one nieostre, zamazane.

Pan fotograf po raz trzeci przyjechał, aby wykonaćdobrze swoją prace. Tym razem jednak pomodlił się, poprosiłMatkę Bożą, aby dała się sfotografować. I tym razem zdjęcia były doskonałej jakości.

Jeśli obecnie ktoś chce sfotografować ten obraz, powinien postąpić tak jak ów pan fotograf. Wtedy jego zdjęcia

 będą doskonałej jakości. R.

3

Page 4: Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

8/7/2019 Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-lipiec-2008-nr-28 4/12

CHRZĄSZCZ NR 7 (3)

Regina Smoter Grzeszkiewicz Mały słownik historii Szczebrzeszyna – ciąg dalszy

prenumeratorzy gazetW okresie międzywojennym w Szczebrzeszynie prenumerowano następujące tytuły czasopism i gazet:Gazeta Polska – 6 osób, Kobieta w świecie i w domu – 5,

A.B.C – 16, Nowa Polska – 2, Gazeta Grudziądzka – 2,Expres Lubelski – 1, Wieczór Warszawski – 1, Świt – 2.,Wiadomości Literackie – 2, Wielkopolanin – 2, Kurjer Poranny – 9, Posiew – 3, Na posterunku – 2, .Strzelec – 1.Ludność żydowska prenumerowała aż 56 dzienników,można domniemywać, że niektóre z pism czytanych przezszczebrzeszyńskich Żydów sprowadzane były z pobliskiego Zamościa, gdzie m. in wydawano: Zamoszczer Sztyme (Głos Zamościa), Zamoszczer Wort (SłowoZamojskie), czy Meficeh Tora Wudath

Prokop

Bratanek Dymitra z Goraja, syn Iwonii. W roku 1410  podarował szczebrzeszyńskim franciszkanom wieśKisielów, zwaną również Herzą.

Prokopowicz JanMieszczanin, posiadał na Przedmieściu Zamojskim poleuprawne, z którego opłacał czynsz i odrabiał pańszczyznę.Dnia 28 marca 1653 roku na prośbę "pewnych" osób (zeSzczebrzeszyna ?) trzeci ordynat – Jan "Sobiepan"Zamoyski zwolnił go od tych powinności - "ponieważstudiował on nauki wyzwolone i powinności tych spełniaćnie mógł".

Prywatna Pensja Żeńska Teofili RederowejTeofila z Jaszczodołów Rederowa założyła swoją pensję  jesienią 1835 roku – wykładowcami zostali nauczyciele zmiejscowego gimnazjum. Program nauki obejmował :religię, języki – polski, rosyjski, francuski, niemiecki,historię, arytmetykę, rysunki i roboty ręczne. Liczbauczennic rekrutujących się spośród córek miejscowegoziemiaństwa wynosiła: w roku 1835 – 14, 1842 – 28, 1848 – 32, 1850/1851 – 27, 1851/1852 – 16. Pensję zamkniętorównolegle ze Szkoła Realną w roku 1852.

prywatny powiat szczebrzeskiJego nazwa po raz pierwszy pojawia się w dokumenciewydanym przez Kazimierza Wielkiego w obozie podczaswyprawy przeciwko Litwinom (rozpoczęła się w roku1349); zanotowano tam:   prope oppidum ruthenicalem

 szczebresi nun.... Administracyjnie powiat położony był wczęści powiatu krasnostawskiego w Ziemi Chełmskiej  będącej częścią składową województwa ruskiego. Jego[powiatu szczebrzeskiego] teren okalały trzy rzeki – odstrony zachodniej – Por, od północno – wschodniej – Łabuńka i Topornica; rzeka Wieprz → Wieprz, przepływa

  przez Szczebrzeszyn, miasto położone jest na jej lewym brzegu.

Przebłysk   Nieregularnik wydawany przez Państwowe Seminarium Nauczycielskie Męskie w Szczebrzeszynie w latach 1923  – 1930 pod redakcją Józefa Stelmacha/LudwikaPawłowskiego; redaktorem odpowiedzialnym za dobór treści i szatę graficzną pisma był W. Szrejter. Nr 2 z 1932roku pochodzący ze zbiorów Kazimierza Kowalczyka

  prezentowany był na wystawie 180 lat prasy na Zamojszczyźnie na przełomie XI – XII 1983 roku wZamościu.

Przegalinski Robert Adolf Podpisarz Sądu Pokoju w Szczebrzeszynie, od roku 1862agent powstańczy, komendant tajnej siły zbrojnej tzw."setki" powstańczej tymczasowy naczelnik miasta.Wspomnienia Roberta Przegalińskiego z roku 1863, wktórym odnotował fakty ze okresu swej działalności wSzczebrzeszynie znajdują się w Archiwum Biblioteki im.H. Łopacińskiego w Lublinie (sygn. 1970- 75, k. 27 – 28

Przyrowski Franciszek Dyrektor szkoły podstawowej. W 12 numerze  Kroniki 

 Powiatu Zamojskiego z 20 sierpnia 1918 roku ukazał sięobszerny artykuł jego autorstwa o szkolnictwie wSzczebrzeszynie.

Przysada Andrzej(1897 – 1948), rolnik. Od roku 1928 zaangażował się wdziałalność społeczno – polityczną w szeregach PolskiegoStronnictwa Ludowego "Wyzwolenie" w Szczebrzeszyniei okolicznych wioskach. Pełnił kolejno funkcje radnegoMiejskiej Rady Narodowej i ławnika wszczebrzeszyńskim Sądzie Pokoju. W latach 1926 – 1931zaangażował się w działalność Stronnictwa Chłopskiego;z jego inicjatywy założono w okresie międzywojennymSpółdzielnię Mleczarską w Szczebrzeszynie, której został  prezesem. Czynnie zaangażowany w pracy na rzeczStronnictwa Ludowego został w 1935 roku wiceprezesemZwiązku Powiatowego Zjednoczonego StronnictwaLudowego w Zamościu. W latach 1932 – 1933, oraz wroku 1937 organizował strajki chłopskie. W roku 1934 i1936 jego staraniem zwołano w Szczebrzeszynie wiece z

okazji Święta Ludowego. Aresztowany w 1940 roku  przebywał w obozach w Oranienburgu i Dachau.Aresztowany podczas wysiedlania Szczebrzeszyna wlipcu 1943 roku znalazł się na Zamku w Lublinie. Powyzwoleniu został burmistrzem Szczebrzeszyna.

przysięga wiernościZłożona została przez nauczycieli Szkoły Wydziałowej wlipcu 1815 roku na wierność carowi Aleksandrowi II namocy rozporządzenia przewodniczącego WydziałuOświecenia Narodowego – Stanisława Potockiego, którywystosował w tej sprawie okólnik do nauczycieli

Księstwa Warszawskiego. Szczebrzeszyńscy nauczyciele  przysięgę wierności złożyli 30 lipca w prefekturzezamojskiej.

Cdn.

4

Page 5: Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

8/7/2019 Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-lipiec-2008-nr-28 5/12

CHRZĄSZCZ NR 7 (3)

5

Co zostało w pamięci. ciąg dalszyArtyleria nasza ogniem przenośnym, ponad naszymigłowami, ostrzeliwała pozycje niemieckie. W

  pewnym momencie na horyzoncie naszego przedpola  pojawili się Niemcy. Było wyraźnie widać, jak dowódca daje kierunek ognia, wskazując rękami.

  Nasz karabinowy podaje cel i odległość, i krzyczy:ognia! Celowniczy przy cekaemie mówi , że byłrozkaz nie strzelać. Podchorąży sam chwyta cekaem ikrótkimi seriami likwiduje Niemców. Po chwiliznaczna liczba Niemców zajmuje pozycję, ale już ,nie jak poprzednio stojąc. Pocisk artyleryjskieksploduje przed naszymi stanowiskami. Drugi - ztyłu, za stanowiskami. Potem kilka pocisków rwie sięnad naszymi okopami. Są to szrapnele i zwykłe

 pociski. Taka kanonada powtarza się kilka razy. Brońmaszynowa tylko szumi po liściach drzew. Ostrzał

artyleryjski na chwilę ustał. Chcę wyjrzeć z okopu,zobaczyć, co się dzieje ale nie mogę. Na połowiemojego okopu nasunięty jest korzeń leszczyny a ja

  jestem przykryty ziemią. Wydostaję się na wierzch isłyszę , że z prawej strony ktoś głośno krzyczy.Dowódca plutonu daje mi rozkaz, żebym zobaczył, cosię tam stało. Wyskakuję z okopu i widzę zabitego,leżącego żołnierza. Jest to Adamus z Latyczyna.Pobiegłem w stronę krzyczącego. Żołnierz leży wewnęku strzeleckim , nogę powyżej kolana ma

 przetrąconą odłamkiem. Wracam na swoje miejsce i

melduję dowódcy, co widziałem. Dowódca plutonukrzyczy: biegiem po sanitariuszy, bo ranny zginie zupływu krwi. Niemcy ostrzeliwują nas bezustannie.Łamią się drzewa, lecą gałęzie, wydaje się, że jużnigdy uszy nie wypoczną od ciągłego huku. Zabrałemswój ekwipunek, płaszcz, co leżał zrolowany nadokopem i biegiem rzuciłem się przez las. Na niedużej

  polanie stały zabudowania. Na środku polany stertazłożonego zboża, przy niej ujeżdżona polna droga.Dobiegłem do tej sterty i słyszę, że pocisk artyleryjskileci bardzo blisko. Dałem susa na róg sterty. W tym

czasie pocisk rozerwał się na drodze przed stertą.Gdybym się spóźnił o kilka sekund rozniosłoby mnie

  po polu. Zrobiło się chłodno. Chciałem nałożyć  płaszcz, ale on był tak pocięty, że zostały tylkostrzępy. Pocięły go pociski, gdy leżał zrolowany nadmoim okopem. Szybko zebrałem siły i pobiegłem wgłąb lasu. Po 2 kilometrach zobaczyłem stojące wozy.Konie pasą się w lesie. Żołnierze tylko w koszulkach,grają w karty, tak jakby nie było wojny. Zapytałem,czy są sanitariuszami. Powiedziałem, żeby szybkowzięli furmankę i nosze ze sobą, bo musimy zabraćrannego żołnierza, leżącego na linii, gdzie toczy sięzacięty bój.

Kapral włożył mundur i zaczyna wyznaczać, kto ma  jechać. Wyznaczony melduje, że dopiero wyjeżdżał.Drugi mówi, że pan kapral tylko jego zawsze widzi.Żaden z nich nawet nie wstaje, a minuty płyną. Niewytrzymałem nerwowo, zerwałem karabin i, ilemiałem sił, krzyknąłem: szybko do wozu - iodbezpieczyłem karabin. Wskoczyliśmy na wóz igalopem pojechaliśmy do mijanej niedawno sterty,dokąd rannego przynieśli dwaj żołnierze. Ze wzgórza

  przyniesiono jeszcze jednego rannego. Żołnierz znaszego plutonu prosił mnie, żebym go dobił, bodłużej nie wytrzyma tego bólu.

  Niemcy zrezygnowali z dalszej walki i wycofalisię. My poszliśmy około 8 km do przodu. Przyzabudowaniach gospodarczych stała oddzielniestodoła. Było w niej już trochę żołnierzy. Mieliśmytrochę wypocząć. Na przedpolu znajdowały się nasze

oddziały wojska polskiego. Podchorąży w stopniukaprala wszedł do stodoły i wywołał mnie gdyżznaliśmy się jeszcze z koszar. Mówi do mnie abymsprawdził, czy żołnierze mojej drużyny są zdolni dowyjścia na tzw. wypad, który miał się odbyć w nocy.Idziemy więc na wypad. Na skraju lasu znajduje sięniemiecka placówka, zasilona cekaemem. Naszymzadaniem jest zniszczyć placówkę. Mamy wziąć

  jednego lub dwu jeńców. Ja jestem dowódcą tejwyprawy, na która idziemy całym plutonem.Zebrałem drużynę i przygotowaliśmy się do

wymarszu. Ściemniło się, gdy dowódca nocnegowypadu przyszedł do nas, wyprowadził pluton na polei powiedział: w czasie marszu musi być zachowanacisza, ekwipunek musi być zabezpieczony, żeby nie

  stukały menażki, łopatki. Bagnet na broń, łącznośćtrzymać wzrokowo, rozkaz w tyralierę zostanie

  podany prze rozkładanie rąk, bez głosu. Ruszyliśmygęsiego. Przeszliśmy nasze okopy i dalej w kierunkugdzie czekało nas ważne zadanie. Wąs tego lasu,gdzie znajdowała się niemiecka placówka ominęliśmy

  po prawej stronie i znaleźliśmy się na łące po naszej

 prawej stronie.W niewielkiej odległości również był las.

Wyglądało to tak, jakbyśmy znajdowali się na polanieotoczonej z trzech stron lasem. Podeszliśmy trochę

 bliżej, bo takie było zadanie, aby ukosem z tyłu dojść  jak najbliżej do niemieckiej placówki i zaatakować.Do lasu mieliśmy jeszcze około 400 m. Dowódca

  plutonu rozłożył ręce, powtórzył to kilka razy, cooznaczało w tyralierę. Rozpoczęliśmy cichutkiezbliżanie się do celu. W tym momencie Niemcywystrzelili rakietę i oświetlili nas. Dowódca krzyknął:ognia! Ja w tej chwili powiedziałem: –    żeby cięcholera wzięł a, gdyż zepsuł on całą robotę.

Page 6: Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

8/7/2019 Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-lipiec-2008-nr-28 6/12

6

CHRZĄSZCZ NR 7 (3)

 Niemcy wystrzelili jeszcze kilka rakiet i otworzylido nas ogień. Byliśmy tak oświetleni, że można

  było każdego poznać po twarzy. Nie mogliśmyatakować, bo było jeszcze za daleko. Dowódca dałrozkaz: wycofać się każdy, na własną rękę jak ktoumie. Po powrocie dowódca batalionu wezwał

  podchorążego i powiedział:  jeżeli choć jeden z żołnierzy nie wróci, sam ci w łeb strzelę!

Po południu Niemcy rozpoczęli atak nanasze pozycje. Nasze wojsko nie wytrzymało tak wielkiego ataku i opuściło stanowiska, wycofującsię. Teren wznosił się lekko w górę. Nie byłożadnych zabudowań, ani jednego drzewa, jednymsłowem czyste pole. Patrzyłem na uciekającychżołnierzy, którzy wykorzystywali każdą bruzdę,każdą miedzę, aby się ukryć. Ja też tak 

 postępowałem. Lecz było nas widać, jak na dłoni i

 Niemcy strzelali z dział, jak do kaczek. Jakoś tak się szczęśliwie złożyło, że tylko jeden żołnierz byłranny w rękę. Opisane tu ciężkie walki obronne iwypad miały miejsce w okolicach od Włocławka

  po Poddębie, niedaleko Gostynina i Kutna.Szliśmy całą noc w kierunku Gostynina,

Zatrzymaliśmy się w zabudowaniach jakiegośfolwarku. Nasz pluton jest w odwodzie, trochęwypoczniemy. Nurtowało mnie jedno pytanie:  jak to jest, że już kilka razy z rzędu nasz pluton maoddzielne zadania ? Czy jest to może oddział 

 specjalny? Odpowiedź znalazłem dopiero po  powrocie do domu. W rozmowie z kolegamiustaliliśmy, że po rozbiciu ich oddziałów niezostały już one sformowane w jednostki bojowe.

  Na podwórze wpadł jeździec na koniu i podążył wprost do dowódcy. Kapitan Michaliszynwyskoczył z mieszkania i, krzyknął: wszystko co

 żywe w tyralierę i naprzód, natarcie na ten lasek.  Niemcy okrążyli nam kompanię. Odskoczyliśmyod zabudowań sto do dwustu metrów, a Niemcy

  już nas ostrzeliwują z dział. Niedaleko lasku

zawarczały motory i Niemcy, którzy na trzechmotocyklach z bronią maszynową zajechalinaszych od tyłu, uciekli. Jeden z pociskówartyleryjskich eksplodował koło mnie, odłamek trafił w nakładkę mojego karabinu, skaleczył mirękę tak, że nie mogłem zatamować krwi. Karabinnie był zdatny do strzelania. Bolała mnieobandażowana ręka, niezręczna do walki. Zanimsię z tym wszystkim uporałem, nasi byli jużdaleko. Postanowiłem wrócić do folwarku, gdyżspodziewałem się tam spotkać sanitariuszy. Nafolwarku były tylko dwa działa i ich obsługa.

 Należało dołączyć do swojej drużyny.

Wiedziałem, że wszystkie oddziały maszerują  pod Kutno i rano dołączyłem do swoich.Wieczorem przechodziliśmy przez łąki drogą, która

 prowadziła do lasu, a z boku łąkami w naszym kierunku posuwał się patrol niemiecki. Robiło się już szaro kiedyżołnierze pokazali mi tych Niemców. Wziąłem erkaem,oparłem go na konarze leśnej jabłoni i krótkimi seriamiostrzelałem Niemców, którzy nie szli już dalej.

  Nazajutrz rano na nasze stanowiska wyszły czołginiemieckie, ale zostały zatrzymane przez artylerię

  polską. Walki trwały do późnych godzin nocnych.Zmienialiśmy stanowiska od strony Sochaczewa. Dogodzin popołudniowych walki toczyły się na prawo odnas, po czym nasiliły się na całej linii i wieczorem naszeoddziały nie wytrzymały natarcia niemieckiego.Zmuszeni byliśmy opuścić swoje stanowiska.

  Na drodze Kutno – Sochaczew samoloty niemieckie

kilka razy zrzucały bomby na kolumny wojsk polskich.W nocy przechodziliśmy przez Sochaczew, gdzie narynku stał rozbity niemiecki czołg. Chcieliśmy

  przeprawić się przez Bzurę. Wywiązała się walka ale przeprawa była już niemożliwa. Kilku żołnierzy zginęło.Jeszcze było ciemno, gdy moja drużyna zajęłastanowiska obronne po obu stronach drogi Sochaczew – Łowicz.

W dniu 21 września 1939 roku między 10.00 a12.00 godziną od strony Łowicza pojawili się Niemcy,do których otworzyliśmy ogień. Wywiązała się

krótkotrwała strzelanina. Od tyłu najechało kilkamotocykli i tak wszyscy dostaliśmy się do niewoli.Wysoki ,,ryży” Niemiec krzyczał, aby odrzucać broń, adrugi blondyn, trochę niższy, brał karabin i uderzał nimo przydrożne słupki, odbijając kolbę i rzucał na kupę….

Feliks Pietrzniak  - cdn.

***

Konfederacja Szczebrzeska

 Nasz Szczebrzeszyn liche miastoAle wielkiej sławy!Co wychodzi z królów PiastówHetmańskiej buławy.

Jan Sobieski w nim przyrzekałZ czego wszyscy radzi:

„Jako hetman i król PolskiOjczyzny nie zdradzi”.

 Maria Przysada

Page 7: Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

8/7/2019 Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-lipiec-2008-nr-28 7/12

CHRZĄSZCZ NR 7 (3)

7

Od Izby Pamiątek do muzeum.

,,Szczebrzeszalia” zorganizowane z okazji 600-lecia naszego miasta rozpoczęły również staraniagrupki zapaleńców o zorganizowanie wSzczebrzeszynie muzeum. Starania te zaowocowały

  powstaniem Izby Pamiątek, gromadzącej eksponatyzwiązane z historią miasta. Izba Pamiątek otwartauroczyście w dniu 14 października 1967 rokustanowiła pierwszy krok do zorganizowania muzeumhistorycznego w Szczebrzeszynie.

O organizacji, działaniu i roli Izby Pamiątek napiszemy w następnym numerze gazety.Podczas spotkania z władzami temat ten był ciągleaktualny Na jednym z nich autor tego artykułuwygłosił prelekcję o tradycjach kulturalno – oświatowych Szczebrzeszyna i toczących się

  przygotowaniach i działaniach zmierzających doutworzenia Regionalnego Muzeum wSzczebrzeszynie.

Muzeum jednak nie powstało.Zapoczątkowane przemiany, a następnie zachodząca

  po 1989 roku transformacja życia narodu, niesprzyjały rozwojowi kultury, odkładając jej problemyna czas późniejszy. Z tej właśnie przyczyny, a główniez powodu braku odpowiedniego lokalu, muzeum nieotrzymało swego miejsca.Zamiast całej tzw. ,,Harcówki” na cele muzealne

  przeznaczona została jedna sala z możliwością uzyskania następnych (sal). W tej sali, z zebranych

  przez emerytowaną nauczycielkę Zuzannę Wędzichęeksponatów, została uroczyście, przez burmistrzamiasta, przedstawicieli władz, w obecności licznychgości, otwarta ekspozycja historyczna RegionalnegoMuzeum w Szczebrzeszynie. Żywot tej placówki był

 jednak bardzo krótki.1 lipca 2004 roku decyzją Ministra

Sprawiedliwości został powołany Sąd Grodzki w

Szczebrzeszynie, będący filią Sądu Rejonowego wZamościu. Sąd rozpoczął pracę w budynku, w którymdawniej, przez lata, funkcjonowały szczebrzeskie sądy(czyli w ,,Harcówce”). Zajął on wszystkie

  pomieszczenia w tym - pomieszczenie z ekspozycją historyczną. Usunięte z niej eksponaty zostały złożonew piwnicy budynku przy ulicy Kościuszki, gdzie,niszczejąc, znajdują się do obecnej chwili.

Powstałe w 2004 roku Stowarzyszenie PrzyjaciółSzczebrzeszyna również gromadzi rozmaitedokumenty odnoszące się do przeszłości miasta z

myślą i zamiarem utworzenia ekspozycji historycznej iturystycznej.

Ekspozycja ta, dysponująca własnym pomieszczeniem,służyłaby informacją turystyczną i historyczną,sprzedażą pamiątek, przewodników, pocztówek iinnych opracowań z zakresu historii i teraźniejszościmiasta.

Pomieszczenie takie, również jako siedziba

Stowarzyszenia, byłaby miejscem spotkań z licznymgronem szczebrzeszaków mieszkających w różnychstronach kraju i świata, chcących utrzymywaćkontakty ze swoim miastem. Trzeba dodać, że takieodwiedziny, czasem całych rodzin, stają się corazczęstsze. Wracając do miejsca swego dzieciństwa,goście ci pragną też przypomnieć sobie historięmiasta, poznać jego kulturę. Aby spełnić takieoczekiwania potrzebna jest placówka specjalistyczna

  potrzebne jest muzeum. Dodajmy, że muzea  posiadają wszystkie sąsiednie miejscowości:

Zwierzyniec, Bondyrz, Krasnobród, Guciów,Grabowiec, Górecko Kościelne i inne.  Należy mieć nadzieję, że taka placówka kulturalna  powstanie także w Szczebrzeszynie. Do Takiegooptymizmu upoważnia wypowiedź burmistrza miasta

  pana Mariana Mazura, zawarta w ZamojskimKwartalniku Kulturalnym Nr 3 z 2006 roku,

 poświęconemu przeszłości, a więc historii i kulturzeSzczebrzeszyna -…,, Wiemy, że spraw kultury niemożemy odkładać. W naszym środowisku musi być

  jedność kultury, polityki i gospodarki. Przy  prognozowaniu kultury zdajemy sobie sprawę, żewinna ona osiągnąć bezwzględny prymat, będąc

 jednym z głównych elementów rozwoju społecznego,  podporządkowując tym samym zasadnicze decyzjeekonomiczne i polityczne”.

 Aleksander Przysada

Koncert 

 byłam w Szczebrzeszyniena koncercie u Chrząszcza

smętną melodię wydobywał z serca bo jesień go otuliłachłodem i deszczem …gdy słońce na chwilęwyjrzało zza chmur weselszą nutką 

 pożegnał mnie Chrząszczwdzięcznyza promyk łaskidarowany z nieba

 Regina Smoter Grzeszkiewicz  

Page 8: Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

8/7/2019 Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-lipiec-2008-nr-28 8/12

CHRZĄSZCZ NR 7 (3)

8

Od redakcji –  autor bardzo prosił abyżyciorysy ojca i matki podać razem w tym samymnumerze. Czynimy zadość tej prośbie.

Roman i Stefania z Bielańskich Kołodziejczykowie

Roman Kołodziejczyk urodził się 28 lutego 1904 r w

Szczebrzeszynie. Jego przodkowie mieszkali tu od  ponad 250 lat, a pewnie i dłużej, lecz, niestety, niezachowały się z wcześniejszego okresu żadnedokumenty.

W roku 1915, po zajęciu przez Austriaków, otwartow Szczebrzeszynie pierwszą od 63 lat szkołę. Romanrozpoczął w niej naukę mając, 11 lat. Był harcerzem,czy jak wtedy mówiono skautem, w drużynie założoneji prowadzonej przez nauczycielkę panią JadwigęCybulską.

W roku 1920 Roman, zatajając swój młody wiek,zgłosił się wraz z kilkunastoma harcerzami i kolegamize Szczebrzeszyna do tworzonego w Zamościu przezmjr Jaworskiego II szwadronu „Jazdy Ochotniczej”. Dr Klukowski wymienia ich nazwiska w swoichwspomnieniach zdeponowanych w KUL. Po

  przeszkoleniu szwadron wyruszył na front, i wniedługim czasie osiągnął Międzyrzecz Podlaski. Tamszwadron został rozwiązany. Starsi zostali wcieleni doregularnych oddziałów, a młodsi wrócili do szkoły. Nacałe życie zostało Romanowi wspomnienie fatalnej

aprowizacji. Kilka tygodni żywieni byli grochemczęsto niedogotowanym.Szkołę powszechną ukończył w roku 1922, i rozpocząłnaukę w Państwowym Seminarium Nauczycielskim wSzczebrzeszynie. Po zdaniu matury w roku 1927, iuzyskaniu prawa nauczania w szkolnictwie

  powszechnym, został skierowany do pracynauczycielskiej we wsi Podzitwa w woj.nowogródzkim, w powiecie Lida graniczącym z woj.wileńskim. Uczył w szkole czteroklasowej i był tam

  jedynym nauczycielem. Pierwszy rok, tak jak jego  przyszła żona i wielu młodych ludzi, pracował zadarmo - jako dar dla odrodzonej Polski.Wieś Podzitwa otoczona była bagnami, tak że choć np.do Lidy w linii prostej było 16 km, to aby się do niejdostać, trzeba było jechać drogą okrężną. Najpierw domiasteczka Raduń 18 km drogą wiejską, piechotą lubfurmanką,. Dalej 23 km autobusem do stacji kolejowejBastuny. Razem więc do tej najbliżej położonej stacjikolejowej było 41 km. Jeżeli już robiło się wyprawę domiasta, to tylko pociągiem do odległego od Bastun o

dziewięćdziesiąt kilometrów Wilna. Jeżeli służbowo doinspektoratu, innego urzędu lub do lekarza - to do Lidy,też z tej samej stacji.

Wilno to do dzisiaj piękne miasto, i mógłby z nimkonkurować chyba tylko Kraków. Ale ile razy wroku można odbyć taką podróż? Co robić przezcały rok? Polować. W niedzielę wybrać się dokościoła do odległego o 18 km Radunia.Organizować zabawy i jeździć po kuligach. Alubił się bawić i tańczyć do białego rana. Dodzisiaj panie, które go pamiętają, wspominają, że

  był znakomitym tancerzem. Na wszystkichzabawach był wodzirejem przy czym świetnie

  prowadził tak walca, jak i mazura czy poloneza.Jako wodzirej wystąpił tez w filmie„Kardiogram” nakręcanym w Szczebrzeszynie.

  Na zabawie, jak i w życiu prywatnym, nie piłalkoholu, i nikt chyba w całym jego długim życiunie widział go podchmielonego. Za to do końca

namiętnie palił papierosy.  Nauczyciele i administracja lokalna powiatu

żyli i bawili się w swoim gronie, gdyż wzdecydowanej większości byli „obcymi”sprowadzonymi z dawnej kongresówki i Galicji.Ludność miejscowa białoruska i litewska, wrogonastawiona do polskiej szkoły, rywalizowałamiędzy sobą o przekształcenie jej w szkołę

  białoruską lub litewską. Walczyła o uczenieswoich dzieci mowy, literatury i historii ojczystejtj. białoruskiej czy litewskiej, a nie obcej-

 polskiej. Odmowy posyłania dzieci, świadczeń narzecz szkoły, nocne napady na szkołę były na

 porządku dziennym. Władze szkolne wyposażyłyRomana w rewolwer. Bieda była tam nieopisana,nawet oficjalnie nazywano te tereny Polską „C”.Ludzie mieszkali często w kurnych chatach.Jedyny zarobek przynosiły ogromne zbiorygrzybów, które po wysuszeniu sprzedawano zagrosze przyjeżdżającym specjalnie po nieżydowskim kupcom. Pieniędzy otrzymanych zagrzyby wystarczało tylko na sól. Jedzono to, couboga ziemia urodziła, dał las, co wyhodowano ico złowiono w jeziorach. Chodzono w tym, coutkano z lnu, wełny i w kożuchach. Na nogachnoszono łapcie z łyka, zimą bogatsi mieli buty zwyprawionej przez miejscowych skóry. Możnasobie wyobrazić brud i zaduch w chatach, a także

  poziom higieny. Lekarzy zastępowali znachorzyi baby- szeptuchy.

Po drodze z Podzitwy do stacji kolejowej mijałRoman najpierw wieś Pielasy, gdzie znajdowała

się cerkiew i parafia prawosławna, a następniezaścianek szlachecki Pocieluńce. W tychżePocieluńcach, jedynej wysepce polskości, uczyła

Page 9: Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

8/7/2019 Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-lipiec-2008-nr-28 9/12

 

Stefania Bielańska, przyszła żona Romana. Wzięliślub 25.VIII.1929 r w Sokalu, rodzinnym mieścieStefanii. Dochowali się czworga dzieci: Romualda,Teresy, Elżbiety i Ireny.

Roman Kołodziejczyk był, jak ogromna większośćmieszkańców Szczebrzeszyna, członkiem, a później i

działaczem Narodowej Demokracji będącej w ostrejopozycji do rządzącego obozu Piłsudskiego. Nie

  patyczkowano się wtedy z opozycją. Starostowiemieli prawo zsyłać bez sądu przeciwników do obozuw Berezie Kartuskiej. Wielu opozycjonistów zostałoaresztowanych lub musiało uciekać za granicę. Naniższym szczeblu rugowano ich z pracy. W tensposób i Romanowi na początku lat trzydziestych XXwieku cofnięto prawo nauczania. Kilka następnych lat

  pracował dorywczo, często społecznie, na kursachrolniczych organizowanych przez Kółka Rolnicze.

 Niestety, niedługo odebrano prawo nauczania również jego żonie. Ponieważ nie mogli dostać pracy w żadnejinstytucji państwowej, kupili w roku 1934, od bankuRolnego w Zamościu, 18 hektarowe gospodarstworolne koło Szczebrzeszyna zwane „Szlakówką”. Jakociekawostkę można podać, że wg aktu kupnamiejscowość, w której znajduje się „Szlakówka”,nazywała się Starybród (nie Stary Bród).Prowadząc gospodarstwo Roman i tutaj udzielał sięspołecznie, m.in. organizując wraz z innymiSpółdzielnię Mleczarską w Szczebrzeszynie.

Już w październiku 1939r, jak wspomina wswojej książce „Armia Krajowa na Zamojszczyźnie”Jerzy Jóźwiakowski, przystępuje Roman do tajnejorganizacji niepodległościowej, która przekształciłasię ZWZ a potem w Armię Krajową. W latach 80-tych i 90-tych ubiegłego wieku pełnił funkcję prezesaorganizacji kombatanckiej.

Tuż po wyzwoleniu przewodzi grupie działaczy,wśród których są ks. Kapalski, dr Klukowski, dr 

Jóźwiakowski, która przy poparciu burmistrzaPrzysady, rozpoczęła starania o wznowieniedziałalności gimnazjum i liceum w Szczebrzeszynie.W tymże gimnazjum i liceum przez następnych kilkalat był przewodniczącym Komitetu Rodzicielskiego.

Zostaje nauczycielem Zasadniczej Szkoły Zawodowejw Szczebrzeszynie. Jednak już w 1953r zwolnionogo za przeszłość polityczną, wrogi stosunek do PZPR i ustroju, krytykę usunięcia religii ze szkół itp. Po tzwodwilży Gomułkowskiej Wojewódzka KomisjaWeryfikacyjna przywraca go w lutym 1957r do pracy

w szkolnictwie. Znowu jest nauczycielem ZSZ wSzczebrzeszynie, skąd w roku

1964 odchodzi na emeryturę. Na emeryturze dużo pracuje społecznie. Przewodniczy Kołu AbsolwentówSeminarium Nauczycielskiego, organizuje wraz zkolegami zjazdy absolwentów, współtworzy książkę„Zakłady Kształcenia Nauczycieli i IchWychowankowie”.

  Niezwykłą popularność przynosi mufunkcja Prezesa Klubu Seniora przy Miejskim DomuKultury. Tak wspomina były dyr. liceum Aleksander Przysada: „Niemalże wizytówką działalności Klubu

  był jego pierwszy prezes, Roman Kołodziejczyk-emerytowany nauczyciel, którego energia izaangażowanie stały się motorem działania Klubu. Z

  jego inicjatywy Klub Seniora nawiązał współpracę z  podobnymi klubami z Tarnogrodu, Józefowa,Krasnobrodu, Zwierzyńca, Krasnegostawu i

Zamościa. Owocem tych kontaktów, były wspólneimprezy wypełniające wolny czas emerytów.Wspaniałym przedsięwzięciem okazały się BaleSeniora. Na taki bal- w umówionym miejscu- stawiają się członkowie zaprzyjaźnionych klubów. Częstoliczba uczestników balu sięga 150 osób. Panowie wodświętnych garniturach, a panie w pięknychkreacjach świetnie się bawią, często wspominającswoje młode lata. Suto i pięknie zastawiane stoły-organizujący bal seniorzy wprost się prześcigają w

  pomysłach nad zestawem menu, aby jak najokazalej

 przyjąć swoich gości.Po szesnastu latach prezesowania odszedł na

wieczny odpoczynek Roman Kołodziejczyk. Dotądwszystkim w Klubie brakuje wspaniałego humoru

  prezesa i wygłaszanych przez niego patriotycznych piosenek i wierszy”.

Zmarł 29.11.1995 r w wieku prawie 92 lat.

Stefania Kołodziejczyk z domu Bielańska urodziłasię 14.10.1906 r w Sokalu w rodzinie pracowników

wymiaru sprawiedliwości: ojciec - kierownik sekretariatu sądu, jeden wujek - adwokat, drugi -sędzia. W zaborze austriackim, do którego Sokalnależał, polskie szkolnictwo było dobrze rozwinięte,dlatego odsetek ludzi wykształconych był znaczny.Odwrotnie niż w zaborze rosyjskim, gdzie szczątkoweszkolnictwo istniało tylko w dużych miastach, a np. wSzczebrzeszynie z powodu braku szkół panował

 powszechny analfabetyzm.Stefania rozpoczęła naukę w szkole

  podstawowej sióstr Felicjanek, jednak wybuch

 pierwszej wojny światowej ją przerwał.

9

CHRZĄSZCZ NR 7 (3)

Page 10: Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

8/7/2019 Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-lipiec-2008-nr-28 10/12

CHRZĄSZCZ NR 7 (3)

Przeżyła w tych czasach tragiczny los Sokala, kiedyto przechodził on kilkukrotnie z rąk do rąk. Już w

  pierwszych dniach wojny wojska austriackiedwukrotnie opuszczały Sokal pod naporem rosyjskimi dwa razy wracały aby wreszcie opuścić go na dłużej.Odbywało się to z huraganowym ostrzałemartyleryjskim, przed którym chowano się w

  piwnicach, i zaciętymi walkami.

Wspominała często pobyt Moskali, jak wtedy idzisiaj na tych terenach nazywa się Rosjan. DlaMoskali - dziczy w porównaniu do dotychczas

  panujących tam stosunków cywilizacyjnych, Sokal był już wrogą Austrią, a więc terenem zdobycznym naktórym można było zacząć rabunek i stworzyćokupacyjny reżim. Nie wiedzieli, a pewnie i niechcieli wiedzieć, że w Galicji rządzili Polacy, w tym

także w Sokalu, gdzie w tym czasie starostą był Polak Władysław Korotkiewicz, a burmistrzem EugeniuszWysoczański. Polski w pojęciu elit rosyjskich nie

 było- był tylko jakiś Kraj Priwiślański. A „sałdaty”,w 100 % analfabeci spędzeni do wojska z całej

  przestrzeni „matuszki Rassyji” od Władywostoku  przez Azję, od „głubinki” Syberii do Petersburga,myśleli tylko o rabunku i wódce.

  Naukę mogła Stefania kontynuować dopiero  po wojnie. Po ukończeniu szkoły powszechnej

rozpoczęła naukę w Prywatnym Żeńskim Seminarium  Nauczycielskim w Sokalu. Po jego ukończeniuzostała zatrudniona w powiecie Lida, w zaściankuszlacheckim o oficjalnej nazwie Pocieluńce. Nazwę tęmiejscowi wymawiali z wileńska- białorusko:Pacjeuńce, a więc pocałunki czy całusy. Zaścianek 

 posiadał 7 klasową szkołę powszechną.

W roku 1929 wyszła za mąż za RomanaKołodziejczyka.

Od roku 1934 obydwoje prowadzili

gospodarstwo rolne zwane w Szczebrzeszynie  powszechnie „Szlakówką”. Po zakończeniu drugiejwojny światowej powróciła do zawodunauczycielskiego, ucząc w szkole podstawowej wBrodach Dużych. Niezmiernie pracowita, łączyła

  pracę zawodową z prowadzeniem znaczniezmniejszonego w powojennych latach gospodarstwa iwychowaniem czworga dzieci. Zdobycie przez dzieciwyższego wykształcenia, i gromada wnucząt to było

  jej największe szczęście.

Zmarła 18.03.1989 r. przeżywszy ponad 82 lata. Romuald Kołodziejczyk 

 Roman Kołodziejczyk 

Stefania Kołodziejczyk 

10

Page 11: Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

8/7/2019 Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-lipiec-2008-nr-28 11/12

11

CHRZĄSZCZ NR 7 (3)

Tajemnica wierzbowego mostu

Wierzbowy most znajduje się na granicymiasta , na drodze wiodącej do Sułowa. Nawetnajstarsi ludzie w Szczebrzeszynie wiedzą, że w tymmiejscu straszy i dzieją się tam rzeczy

niewytłumaczalne. Wytłumaczenie tych zjawisk jestnastępujące.

  Niegdyś do Sułowa i Turobina jeżdżono albo tzw.  popławem ( obniżenie terenu, którym spływają wody po dużych opadach deszczu lub podczasroztopów wiosennych), albo drogą starorozłopską.Obydwie te drogi prowadzą do miejsca, którenazywano wierzbowym mostem. Nazwa pochodziod rosnących w tym miejscu prastarych wierzb,których konary nakrywały drogę, stanowiąc zielonymost.

Pewnego razu ze Szczebrzeszyna do Sułowa jechał wozem bardzo bogaty gospodarz. Wzbogaciłsię maksymalnie wyzyskując zatrudnianych u siebieludzi. Szczególnie lubił wykorzystywać kobiety idzieci, gdyż one nie potrafiły się przed wyzyskiemobronić. W jednym z szynków w mieście gospodarzów opił się do nieprzytomności okowity. Przy

  pomocy kompanów władował się na wóz. Zaciąłkonie batem i usnął na wozie. Konie znały drogę,więc skierowały się na drogę starorozłopską i wkierunku Sułowa. Noc była ciemna. Gdy wózwjechał pod ogromne wierzby, było jeszczeciemniej. W pewnym momencie coś spłoszyłokonie, które poniosły. Wóz się rozsypał a pijany,śpiący gospodarz zginął na miejscu. Konieschwycono dopiero na drugi dzień. Rozbity wóz izabitego gospodarza znalazł rolnik jadący rankiemna swoje pole.

Od tej pory na wierzbowym moście straszy,szczególnie w ciemne noce bezksiężycowe. Słychaćwtedy tętent spłoszonych koni i jakby jęki kogoś

cierpiącego, dzwonienie łańcuchów. W tym miejscuzdarzają się też nie wyjaśnione do końca wypadkidrogowe. Jadący kierowcy widzą przebiegające

  przez drogę stworzenia (np. dziki) i przygwałtownych manewrach mogą albo wypaść zszosy, albo uderzyć w bariery mostowe.

 R.

ZAGADKA

Czy wiedzą państwo, gdzie znajduje się prezentowany niżej krucyfiks? Czym zasadniczo różnisię on od krucyfiksów jakie, posiadamy w domach?

Rozwiązanie zagadki z nr 6(3) czerwiec2008 rok.Detale architektoniczne. o jakie pytaliśmy znajdują sięna bocznych drzwiach kościoła pod wezwaniem św.Mikołaja. Nad jednymi drzwiami (od strony ulicy

Wyzwolenia) są główki diabełków, nad drugimi (odstrony ulicy Partyzantów) główki aniołków.

Page 12: Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

8/7/2019 Chrząszcz - Lipiec 2008 (nr 28)

http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-lipiec-2008-nr-28 12/12

12

CHRZĄSZCZ NR 7 (3)

Wędrowiec. 

Było to po pierwszej wojnie światowej.Bardzo wielu ludzi poszukiwało swoich rodzin,swojego miejsca na ziemi. Wędrowali więc w

  poszukiwaniu swojego miejsca, często trafiającrównież do Szczebrzeszyna.

W Szczebrzeszynie na ulicy – no nieważnena jakiej - mieszkał razem ze swoją rodziną ubogistolarz, zajmujący wyrobem trumien. Dzieci byłosporo. Bieda zaglądała często do oczu. Towar wytwarzany przez stolarza miał swoich odbiorców.Można więc było jakoś związać koniec z końcem.Cała rodzina mieszkała w jednoizbowym domu. Wtej izbie stolarz wykonywał trumny, starając się

aby zawsze kilka było na zapasie. Tłoczno więc  było i gwarno, ale wesoło, bo dzieci zawszeznalazły sposób na żarty i zabawy.

Do tego domu w jesienny dżdżysty dzieńzapukał wędrowiec. Poprosił o nocleg. Gospodarzradby przyjąć gościa, ale izba mała, dzieci dużo a

 jeszcze te trumny i wióry. Mówi więc, że warunku  jakie mógłby zaproponować, są bardzo skromne.  Nie ma nawet łóżka dla gościa. Na to przybyłyodrzekł, że wygód mu nie trzeba. Włoży trochęwiórów do jednej z trumien i w ten sposób spędzi

noc. Była jeszcze jedna wstydliwa sprawa. W izbie  były pchły, które czasami nie dawały spaćdomownikom. Gospodarz powiedział o tym

 przybyłemu. Ten się wcale nie zraził. Mam na tosposób - odpowiedział. Gdy już po skromnejkolacji rodzina udawała się na spoczynek,wędrowiec ułamał rózgę ze stojącej w kącie

  brzozowej miotły , coś poszeptał i wszystkieznajdujące się w izbie pchły natychmiast znalazłysię na tej rózdze. Następnie ułożył się do snu. Poraz pierwszy jemu i całej rodzinie nie

  przeszkadzały we śnie te zjadliwe insekty. Rano, po skromnym śniadaniu wędrowiec zbierał się dodalszej drogi. Podziękował za udzielony nocleg.Stwierdził, że wyspał się znakomicie. Otrząsnąłinsekty z brzozowej drzazgi, powiedział: ostańcie

 z Bogiem - i poszedł w swoją drogę. R.

W bieżącym miesiącu Stowarzyszenie Przyjaciół 

 Szczebrzeszyna wydało tomik wierszy o Szczebrzeszynie

 pod tytułem: „ W Szczebrzeszynie Chrząszcz …”.

*** Zmierzch na Roztoczu

 ptaki nasycone wolnością wracają do gniazdza progiem cichnie gwar spłoszony kurz

na polnych osiadł ścieżkachw nadrzecznych szuwarach zasypia ciszakropelki rosyspracowany tulą dzieńnad roztoczem zapada zmierzch

 Regina Smoter Grzeszkiewicz 

„Chrząszcz” – miesięcznik informacyjnyWydawca – Stowarzyszenie Przyjaciół SzczebrzeszynaRedakcja – Joanna Dawid, Zygmunt Krasny, Leszek Kaszyca,

Adres : 22-460 Szczebrzeszyn ul. Pl. T. Kościuszki 1E-mail: [email protected]

Projekt rysunku Chrząszcza – Monika Niechaj