Chrząszcz - Grudzień 2008 (nr 33)

12
ORGAN STOWARZYSZENIA PRZYJACIÓŁ SZCZEBRZESZYNA NR.12 (3) GRUDZIEŃ 2008 Cicha noc swój rozściela płaszcz, Aby pięknie wyglądała ziemia. Gdzieś w ubogim żłóbeczku płacz, Światu głosi godzinę zbawienia. Wszystko zmienia barwę i kształt, Jakby chciało zaczerpnąć wieczności. Bowiem szczęście przyszło na świat, Skryte w dłoniach malutkiej Miłości. A gdy teraz pojmiesz Jej treść, To nie straszne ci będzie rozstanie. Bóg ukoi przecież – jak wiesz – To odwieczne z tęsknoty czekanie. Dawna Wigilia Przyszła mi na Wigilię zziębnięta głuchoniema z gwiazdą jak z jasną twarzą – wigilia przedwojenna z domem co został jeszcze na cienkiej fotografii z sercem co nigdy umrzeć porządnie nie potrafi z niemodnym bardzo piórem skrobiącym w kałamarzu z przedpotopowym świętym z Piłsudskim w kalendarzu z mamusią co od nieszczęść zasłonić chciała łzami podając barszcz czerwony co śmieszył nas uszkami z lampką, z czajnikiem starym wydartym chyba niebu z całą rodziną jeszcze, to znaczy sprzed pogrzebu nad stołem mym samotnym zwiesiła czułą głowę nad wszystkie figi z makiem – dziś już posoborowe Przyszła usiadła sobie. Jak żołnierz pomilczała Jezusa z klasy pierwszej z opłatkiem mi podała. Jan Twardowski SZCZEBRZESZYN

Transcript of Chrząszcz - Grudzień 2008 (nr 33)

ORGAN STOWARZYSZENIA PRZYJACIÓŁ SZCZEBRZESZYNA

NR.12 (3) GRUDZIEŃ 2008

Cicha noc swój rozściela płaszcz, Aby pięknie wyglądała ziemia.

Gdzieś w ubogim żłóbeczku płacz, Światu głosi godzinę zbawienia.

Wszystko zmienia barwę i kształt,

Jakby chciało zaczerpnąć wieczności. Bowiem szczęście przyszło na świat, Skryte w dłoniach malutkiej Miłości.

A gdy teraz pojmiesz Jej treść,

To nie straszne ci będzie rozstanie. Bóg ukoi przecież – jak wiesz –

To odwieczne z tęsknoty czekanie.

Dawna Wigilia Przyszła mi na Wigilię zziębnięta głuchoniema z gwiazdą jak z jasną twarzą – wigilia przedwojenna z domem co został jeszcze na cienkiej fotografii z sercem co nigdy umrzeć porządnie nie potrafi z niemodnym bardzo piórem skrobiącym w kałamarzu z przedpotopowym świętym z Piłsudskim w kalendarzu z mamusią co od nieszczęść zasłonić chciała łzami podając barszcz czerwony co śmieszył nas uszkami z lampką, z czajnikiem starym wydartym chyba niebu z całą rodziną jeszcze, to znaczy sprzed pogrzebu nad stołem mym samotnym zwiesiła czułą głowę nad wszystkie figi z makiem – dziś już posoborowe Przyszła usiadła sobie. Jak żołnierz pomilczała Jezusa z klasy pierwszej z opłatkiem mi podała.

Jan Twardowski

SZCZEBRZESZYN

2

CHRZĄSZCZ NR 12 (3)

Niech nadchodzące Święta Bożego Narodzenia, pełne rodzinnego ciepła i odpoczynku, napełnią Was prawdziwą radością i pokojem. Niech będzie to dla Was chwila wytchnienia od codzienności, chwila refleksji i dobrej nowiny, która wyzwoli to, co najlepsze i da siły do podejmowania nowych zadań na cały zbliżający się Nowy Rok Życzy redakcja ,,Chrząszcza”

„To jedno Dziecko, co się rodzi

Świat cały zmienia...”

Zechciejcie przyjąć od nas najlepsze życzenia: niech Dziecię Jezus rozjaśni swym błogosławieństwem mroki trosk i kłopotów, przynosząc nadzieję na

lepsze dni; niech napełni Waszą codzienność wzajemną miłością i pokojem, którego świat dać nie może; niech ogrzewa Wasze serca wiarą, która płonąć będzie jasno i nieustannie. Spokojnego i radosnego przeżywania świąt życzymy całym sercem.

Ks. Jerzy i Ks. Krzysztof Duszpasterze Parafii p.w. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Szczebrzeszynie

Niech zbliżające się świąteczne dni Bożego Narodzenia, spędzane w rodzinnej atmosferze, będą pełne radosnych chwil i szczęśliwych ciepłych wspomnień. A Nowy Rok 2009 niech spełni najskrytsze marzenia, życzy Mariusz Drożdżyk Przewodniczący Rady Miasta Szczebrzeszyn wraz z radnymi.

"Niebiosa spuście Sprawiedliwego" to wołanie ludzkości zostało wysłuchane. Pan zstąpił z nieba w ludzkim ciele. Wydarzenie to spowodowało trwałe konsekwencje dla człowieka i świata. Wszyscy, którzy przyjęli Słowo stali się spadkobiercami trwałych, ponadczasowych nie przemijających wartości. Są nimi: duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pana. Święta Bożego Narodzenia są dobrą sposobnością do wybaczania sobie grzechów, składania sobie serdecznych życzeń, budowania trwałych więzów rodzinnych. Ze swej strony pragnę Wam złożyć również z głębi serca najserdeczniejsze życzenia. Życzę aby te wartości, wcześniej wspomniane były waszą własnością. By Pan przeniknął wasze życie i by słowo Wcielone przyniosło w Waszym życiu trwałe , dobre owoce. Ks. Andrzej Pikula - proboszcz Staropolskim obyczajem, gdy w Wigilię gwiazdka wstaje, Nowy rok zaś cyfrę zmienia, wszyscy wszystkim ślą życzenia. Przy tej pięknej sposobności my życzymy Wam radości – aby wszystko się darzyło z roku na rok lepiej było. Wiele szczęścia i miłości, sukcesów i pomyślności. Niech Wam zdrowie dopisuje i niczego nie brakuje. Pracownicy Urzędu Miejskiego w Szczebrzeszynie

CHRZĄSZCZ NR 12 (3)

3

Przed świętami – niekoniecznie świątecznie

Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami, a mnie nachodzą refleksje mało świąteczne i niepokojące.

Tylko bardzo młodzi ludzie nie zauważają , jak szybko upływa czas. Wrażenie zawrotnego tempa przemijania potęgują handlowcy, zaczynając promocję świątecznych ozdób i prezentów tuż po uroczystości Wszystkich Świętych. Ze świętami Bożego Narodzenia wiąże się, niestety , wielki biznes. Media wmawiają nam, że mimo poważnego kryzysu finansowego Europejczycy, w tym i Polacy, przeznaczają ogromne sumy na zakupy – gadżety świąteczne, prezenty mikołajkowe, gwiazdkowe. Poddajemy się temu zjawisku bez refleksji, bądź irytujemy się, ale wielu z nas ulega presji zakupów.

Dla korzyści wielkich firm, korporacji handlowych odbywa się manipulacja ludźmi, zmiana ich mentalności, przekonywanie, że najważniejsza jest konsumpcja. Bo jak można zrozumieć radiową reklamę : „Prawdziwe święta to prezenty, choinka, czerwony barszcz…”? Tradycja polskiego, rodzinnego świętowania jest nam tak bliska, że przez chwilę tekst wydaje się nam sympatyczny, myślimy podobnie. Dopiero po chwili przychodzi otrzeźwienie : „Co za bzdury wygadują? Nie to jest najważniejsze podczas świąt!” Mimo wszystko tego typu hasła docierające do tysięcy pań – gospodyń potęgują zainteresowanie „zewnętrzną oprawą” świąt. Takie narzucanie konsumpcji wydaje się niewinne, a jest wypieraniem wartości. Tym bardziej jest niebezpieczne, iż zachęca do obchodzenia jednego z największych świąt chrześcijańskich.

Media manipulują nami na różne sposoby – nie tylko podczas nadawania reklam: ma to miejsce również w programach informacyjnych. Otrzymujemy informacje mniej lub bardziej przefiltrowane, zabarwione emocjonalnie – w zależności od sympatii politycznych właścicieli np. stacji telewizyjnych. Niekiedy stacje te działają wyjątkowo zgodnie i np. jedną „wpadkę” mocno nagłaśniają, inną zaś dyskretnie przemilczają. Wtedy więcej można się dowiedzieć z portali internetowych lub gazet – tych z niższej półki. Jeśli się komuś wydaje, że mamy na rynku stacje telewizyjne wiarygodne i obiektywne – to mu się tylko wydaje! Czyli nic się w tej dziedzinie nie zmienia mimo zmiany elit rządzących, a miało być inaczej…

A skoro zahaczyliśmy o politykę…To co się dzieje na szczycie władzy, dowodzi, że nie myśli się tam o służeniu narodowi ( po to wybiera się przywódców na każdym szczeblu), lecz o zniszczeniu politycznego przeciwnika. Kolejne lata upływają na walce , teraz -paradoksalnie –prowadzonej przez ugrupowania wywodzące się z „Solidarności”. Czy to może wróżyć coś dobrego? Tuż przed świętami zaczęto poszukiwać w polskich sklepach zatrutej wieprzowiny z Irlandii. Czy my musimy importować mięso wieprzowe aż z Irlandii?! Nie lepiej byłoby pozwolić rozwijać hodowlę polskim rolnikom, zamiast ogłaszać i likwidować „świńskie górki”?! Mimo obecności tzw. partii chłopskich w kolejnych koalicjach rządzących nie potrafiono zadbać o polskich hodowców.

Życzę wszystkim ,byśmy podczas najbliższych świąt nie musieli czytać , słuchać ani myśleć o kolejnych nonsensach polskiego życia politycznego czy gospodarczego; aby świąteczny nastrój pomagał wyzwalać dobro w nas samych i naszych najbliższych.

J.D.

CHRZĄSZCZ NR 12 (3)

4

4

Regina Smoter Grzeszkiewicz

Mały słownik historii Szczebrzeszyna – ciąg dalszy Siestrzyński Jan Urodzony 24 czerwca 1783 roku w Szczebrzeszynie; ukończył Liceum Zamojskie (powołane w miejsce byłej Akademii Zamojskiej), następnie Instytut Ekonomiczny Galicyjski we Lwowie. W roku 1813 uzyskał w Wiedniu stopień magistra chirurgii i został asystentem w Powszechnym Szpitalu Wiedeńskim - prowadził wówczas zajęcia z dziećmi głuchoniemymi; uczył między innymi córkę dyrektora szpitala czytać bez sylabizowania. Wyniki swoich obserwacji zamieścił w okresie późniejszym w pracy Teorie i mechanizmy mowy... czyli Teoria z sposobem najłatwiejszego uczenia dzieci tak mówiących jak i głuchoniemych. W listopadzie 1817 roku został nauczycielem w Instytucie Głuchoniemych w Warszawie, rozpoczął też wykonywanie prac litograficznych pod kątem kształcenia głuchoniemych – jego współpracownikami byli ludzie tej miary co: Jan Paweł Lelewel, budowniczy zamojskich fortyfikacji, Antoni Brodowski, autor obrazów batalistyczno – historycznych; Jakub Sokołowski, malarz i rysownik. Dzięki wsparciu finansowemu ministra spraw wewnętrznych – Antoniego Mostowskiego otworzył przy Instytucie Głuchoniemych własną pracownię. W roku 1828 został wydana praca Jana Siestrzeńskiego O litografii. Skuba Roman Rolnik, rodem ze Szczebrzeszyna – w roku 1943 w wieku 23 lat zginął w obozie przejściowym w Zwierzyńcu. Skwarski Jakub Infułat zamojski, proboszcz szczebrzeszyński – założył w Turobinie (pierwsze na Zamojszczyźnie) Bractwo Różańcowe w oparciu o Instrukcję Jenerała Dominikańskiego z Rzymu z roku 1637. Słupecki Aleksander Kapelan Zgromadzenia OO. Bernardynów w Radecznicy; w Szczebrzeszynie pełnił obowiązki kapelana Sióstr Świętego Miłosierdzia przy szpitalu św. Katarzyny – pochowany jest na miejscowym cmentarzu . Słupski (...) Mieszczanin szczebrzeszyński, był karczmarzem we wsi Płoskie. W roku 1604 przeprowadzono w jego lokalu kontrole, która wykazała, że "karczma gnije, a piwo sprowadza Słupski z pobliskiego Zamościa, co nie jest zgodne z wola prewenta szczebrzeszyńskiego – stąd prewentowi szczebrzeskiemu miara ginie".

"sokolnia" Budynek hali sportowej zajmowanej do wybuchu II wojny światowej przez Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół", w roku 1947 decyzją Zarządu Miasta przekazany został na potrzeby Szkoły Zawodowej. Po przeprowadzeniu generalnego remontu ulokowano w nim warsztaty: stolarski i metalowy.

Smolikowski Andrzej Rektor lubelskiej Szkoły Wojewódzkiej delegowany w zastępstwie generalnego wizytatora w lipcu 1824 roku do Szkoły Wojewódzkiej szczebrzeskiej. Sporządził protokół w którym zamieścił pochwałę ówczesnego rektora szkoły i nauczycieli, oraz uwagi odnośnie wykładania nauk przyrodniczych, które to zajęcia zalecił "wesprzeć narzędziami i zbiorami. Ożywić historię powszechną, wszelkie języki podnieść do przepisanego stopnia..."

spotkanie komendantów Spotkanie komendantów obwodowych Batalionów Chłopskich i Armii Krajowej południowych powiatów Lubelszczyzny odbyło się 3 marca 1943 roku w budynku szczebrzeszyńskiej mleczarni. Uczestniczyli w nim komendanci z obwodów: Biłgoraj, Hrubieszów, Tomaszów i Zamość. Tematem spotkania była dyskusja nad rozkazem Komendy Okręgu AK z dnia 12 lutego 1943 roku odnośnie scalenia Batalionów Chłopskich z Armią Krajowa Najbliższy oddział Batalionów Chłopskich stacjonował w Kawęczynku, jego łączniczką była dziewczyna o imieniu Apolonia, która nosiła meldunki do Wólki Czarnostockiej i Gorajca.

Spółdzielnia Spożywców Założona została w Szczebrzeszynie w roku 1908, - w roku 1929 obowiązki prezesa pełnił Stanisław Węgierski. Spółdzielnia zrzeszała 208 członków, zebrania członkowskie odbywały się w siedzibie spółdzielni w Klemensowie. W pracy na jej rzecz udzielało się dwóch nauczycieli ze Szkoły Powszechnej Nr 2 (żeńskiej) w Szczebrzeszynie.

sprawozdania szkolne Zbiory publikacji relacjonujących działalność szkół szczebrzeszyńskich, ukazywały się pod tytułami: Akt urzędowy zakończenia roku szkolnego w

Gimnazjum im. Zamoyskich w Szczebrzeszynie (lata 1834,1837,1844, 1847)

Popisy publiczne uczniów Szkoły Wojewódzkiey Zamoyskiej w Szczebrzeszynie z lat1826 – 1828

Programmat aktu uroczystego zakończenia biegu nauk w Gimnazjum Imienia Zamoyskich w Szczebrzeszynie z roku 1842, 1843

Rys nauk w Szkołach Zamojskich do Szczebrzeszyna przeniesionych w roku 1819 i 1820 uczniom wyłożonych na popis tychże publiczny (1820)

Egzemplarze Aktu Urzędowego..., Popisów Publicznych..., oraz Programmatu... z 1842 roku dostępne są w zbiorach Wojewódzkiej Biblioteki im. H. Łopacińskiego w Lublinie. Drukowano je w Lublinie, w oficynie Jana Karola Pruskiego, oraz w drukarniach Józefa Węckiego, Jana Schlietera, A. Gałęzowskiego, Maxymiliana Chmielewskiego, J. Ungera i Stanisława Strąbskiego. Pierwszą, niekompletną bibliografię prac o szczebrzeszyńskich szkołach sporządził Karol Estreicher – zamieszczona została w Bibliografii polskiej XX stulecia ( Kraków 1876, t.I s. 14; t.II s. 485). Cdn.

CHRZĄSZCZ NR 12 (3)

5

O dwóch próbach „rusyfikacji” Matki

Boskiej Częstochowskiej

Kult Matki Boskiej Częstochowskiej zrósł się niezwykle mocno z dziejami państwa i narodu polskiego, toteż ulegał z jednej strony modyfikacjom pod wpływem ważkich wydarzeń, z drugiej zaś kształtował społeczne reakcje na historyczne wyzwania. Każdy, kto rządził Polakami musiał więc liczyć się z nim jako z istotnym czynnikiem oddziaływania na naród, czemu dał choćby wyraz Hans Frank w swoich Dziennikach. W okresie zaborów z wyzwaniem tym musiały mierzyć się w szczególny sposób się władze Imperium Rosyjskiego, w którego granicach po Kongresie Wiedeńskim znalazła się Częstochowa. Władze te, przyjmujące oficjalnie rolę głównych protektorów wiary prawosławnej, nie mogły wystąpić otwarcie przeciwko czci oddawanej cudownemu obrazowi Bogurodzicy. Nie pozostawało im więc nic innego jak próbować przystosować ów kult do swoich celów politycznych, co sprawiło, że wzmagając rusyfikację Polaków, starali się także zrusyfikować ich Królową. Badacze dziejów jasnogórskiego kultu dostrzegali te działania, ale usilnie bagatelizowali ich znaczenie, obawiając się – jak można przypuszczać – zranienia uczuć polskich katolików. Taka ostrożność była chyba jednak przesadna. David Freedberg pokazał przekonująco, że rozliczne próby manipulowania „potężnymi obrazami”, nie wynikały z istoty przesłania owych dzieł, ale zmierzały – najczęściej bezowocnie - do zaprzeczenie temu przesłaniu. Jest zatem wielce prawdopodobne, że analiza „rusyfikacyjnych” działań zaborców wobec obrazu jasnogórskiego dostarczy dodatkowych argumentów na rzecz postrzegania tego wizerunku jako szczególnego symbolu i zwornika polskiego katolicyzmu. Do przyjęcia takich założeń skłania refleksja nad pojedynczymi przejawami owego procesu, ujawnianymi nieraz przez konserwatorów. Do napisania tego komunikatu zainspirowały mnie właśnie osobliwe napisy, przydane w XIX w. kopiom Matki Boskiej Częstochowskiej znajdujących się w świątyniach w Szczebrzeszynie, a ostatnio wydobyte spod przemalowań przez artystów konserwatorów Macieja Filipa i Jana Makarę. Około połowy w. XIX kościół św. Katarzyny w Szczebrzeszynie był lokalnym sanktuarium maryjnym, w którym czczono kopię Obrazu Jasnogórskiego, określaną mianem Matki Boskiej Bonifraterskiej, sprowadzoną do tej świątyni przez opiekujące się nią Siostry Miłosierdzia. Kres temu sanktuarium położyły władze rosyjskie, które w r.

1883 skasowały szczebrzeskie szarytki, a następnie w r. 1886 zamieniły ich świątynię na cerkiew. W r. 1902 kapucyn Wacław z Sulgustowa [Nowakowski], obwieścił w swoim monumentalnym dziele o cudownych obrazach maryjnych, że kult Matki Boskiej Bonifraterskiej wygasł i wyraził obawę, iż ów wizerunek został zniszczony przez „schizmatyków. Oskarżenie to okazało się jednak nietrafne. Prawosławni nie tylko nie podnieśli ręki na słynący łaskami obraz, ale zachowali także w całości mieszczący go późnobarokowy ołtarz główny wraz z figurami „katolickich” świętych. Retabulum to przesłonili tylko ikonostasem, który ukształtowali w taki sposób, aby nie zakrywał cudownego obrazu. Wyrazem swoistego przejęcia tego wizerunku do ortodoksyjnego kultu była tylko zmiana napisu na umieszczonym ponad nim kartuszu. Po oczyszczeniu go z „neutralnej” pobiały okazało się, że znajdująca się na nim łacińska inskrypcja „Sancta Maria ora pro nobis”, została zakryta cerkiewno-słowiańskim wezwaniem z Akafistu. Zachowanie w prawosławnej cerkwi kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, czczonej wcześniej przez katolików, nie było w pewnością wyrazem ekumenizmu. Nowi gospodarze tej świątyni chcieli raczej, aby zachowała ona charakter sanktuarium, wierząc, że zdołają w ten sposób przejąć przynajmniej niektórych uczęszczających do niego wiernych. Podobne działania podjęto w tym samym czasie w Radecznicy, adaptując bernardyńskie sanktuarium św. Antoniego Padewskiego na prawosławny ośrodek pielgrzymkowy. Przy tej okazji zastąpiono jednak obraz franciszkańskiego świętego ikoną św. Antoniego Pieczarskiego. Antoni Padewski nie był bowiem czczony w Kościele prawosławnym, a co gorsze jego kult rozwinął się wśród unitów, podkreślając dobitnie ich związki z rzymską Stolicą Apostolską i znaczącą latynizację ich obrządku. Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej nie wzbudzał u Rosjan takich obiekcji, mimo szczególnego miejsca, które zajmował w życiu religijnym polskich katolików. Powszechnie znana i akceptowana legenda o konstatynopolitańskim pochodzeniu jasnogórskiego wizerunku, zachęcała wręcz zaborców do jego swoistego zawłaszczenia, która łatwo było ukazać jako przywrócenie go na jego pierwotne „prawosławne” miejsce. W r. 1815 car Aleksander I polecił umieścić kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej w Soborze Kazańskim w Petersburgu jako ikonę palladialną Cesarstwa Rosyjskiego i ustanowił święto ku jej czci. Działania te nie zostały jednak zauważone przez większość Polaków pielgrzymujących wciąż do katolickiego

6

CHRZĄSZCZ NR 12 (3) sanktuarium jasnogórskiego i wzywających wstawiennictwa częstochowskiej Marii raczej przeciw Rosji i Romanowom, niż w ich interesie, przywołując ją nawet jako patronkę powstań narodowych. Ów stan rzeczy mogłoby zmienić wyłącznie przejęcie Jasnej Góry przez prawosławnych, „ale środek taki – jak ubolewał gubernator piotrkowski K.K. Mueller - wzbudziłby przeciwko Rosji nienawiść całego świata katolickiego, a przede wszystkim prostego ludu polskiego”. Kiedy jednak w rękach prawosławnych znalazła się słynąca łaskami szczebrzeska kopia Matki Boskiej Częstochowskiej, mogli oni podjąć lokalną próbę zawłaszczenia jej czci. Jeśli wierzyć ks, Janowi Ambrożemu Wadowskiemu nawet ów skromny eksperyment się nie powiódł, ponieważ niezbyt liczni prawosławni ze Szczebrzeszyna woleli chodzić na nabożeństwa do starej cerkwi, w której znajdowała się zresztą „konkurencyjna” cudotworna ikona, katolicy omijali ostentacyjnie „schizmatycką” świątynię, a od dźwięku dzwonów, wzywających do niej wiernych, „puchły tylko głowy chorych ze szpitala”. Działania rosyjskich władz nie doprowadziły więc do zawłaszczenia przez prawosławie czci kierowanej ku kopii jasnogórskiej ikony, ale tylko do jego wygaszenia. Akcja ta nie była jednak jedynym przykładem swoistej „rusyfikacji” czci Matki Boskiej w Szczebrzeszynie w drugiej połowie w. XIX. O kolejnym takim działaniu, podjętym, o dziwo, przez wiernych Kościoła katolickiego (choć niemal na pewno – z inspiracji rosyjskich władz), dowiedziano się po usunięciu szerokiego czarnego pasa z dolnej części kopii obrazu jasnogórskiego, przechowywanej w zakrystii kościoła św. Mikołaja. Spod tego przemalowania wyłoniła się inskrypcja głosząca, że dzieło to zostało ofiarowane „na pamiątkę cudownego ocalenia życia Cesarza Imperatora i jego familii w czasie rozbicia się cesarskiego pociągu d[nia] 17 października od parafian szczebrzeskich rzymskokatolickiego kościoła”. Do katastrofy wspomnianej w owym napisie doszło na stacji Borki na trasie z Kurska do Charkowa. Pociąg wiozący cara Aleksandra III wraz z rodziną wykoleił się, co doprowadziło do śmierci wielu osób. Sam władca doznał obrażeń, które uznano jednak za zaskakująco powierzchowne, w stosunku do zagrożenia. Rosyjski Kościół prawosławny obwieścił więc że imperator został ocalony w sposób cudowny i

zaczął odprawiać pompatyczne nabożeństwa dziękczynne, które nabrały charakteru propagandowego, głosząc szczególną opiekę Opatrzności nad domem Romanowych . Liczni polscy katolicy postrzegali owe uroczystości, jako wymowny przykład rosyjskiego„carosławia”, łaczącego w bluźnierczy sposób cześć należną Bogu i ziemskiej władzy. Szczebrzescy parafianie zaangażowali się jednak z niemałym rozmachem w te praktyki, mieszając w nie w dodatku samą Matkę Boską Częstochowską. Z czysto formalnego punktu widzenia było to nawet w jakimś stopniu uzasadnione, ponieważ Aleksander III nosił tytuł króla polskiego, toteż można było przyjąć, że tak jak poprzedni monarchowie, cieszy się szczególnym wsparciem jasnogórskiego palladium. Takie myślenie legalizowało jednak panowanie Romanowych nad ziemiami polskimi, przeciwko któremu wielu „parafian szczebrzeskich rzymskokatolickiego kościoła” występowało zdecydowanie w latach pięćdziesiątych i na początku lat sześćdziesiątych w. XIX, a zwłaszcza w okresie powstania styczniowego. Nie należy chyba przypuszczać, że owa społeczność w ciągu dwudziestu lat zmieniła gwałtownie swoją postawę wobec zaborców. Wydaje się jednak, że w dramatycznym okresie po powstaniu styczniowym zrewidowała ona rzeczywiście taktykę postępowania wobec władz rosyjskich. Warto zauważyć, że szczebrzeski obraz nie był jedynym katolickim wotum za ocalenie cara w katastrofie w Borkach, ponieważ w podzięce za ów cud wzniesiono również figurę Matki Boskiej przed kościołem w Ostrowi Mazowieckiej. Dość łatwo domyślać się motywów owej fundacji, uwzględniwszy fakt, że w tym czasie wznoszono na zapleczu owego pomnika wielką świątynię, dzięki jednemu z bardzo nielicznych zezwoleń udzielonych w ostatniej ćwierci w. XIX przez władze carskie. Ostrowieccy parafianie nie mogli więc przegapić okazji, aby podtrzymać rzadką przychylność rosyjskich urzędników dla łacińskich inwestycji sakralnych, zwłaszcza że ujawniła się ona o dziwo w guberni łomżyńskiej, wyróżniającej się silną „nieprawomyślnością” podczas powstania styczniowego. W latach dziewięćdziesiątych w. XIX przeprowadzono z wielkim rozmachem gruntowną restaurację kościoła św. Mikołaja w Szczebrzeszynie. Można więc przypuszczać, że już u schyłku poprzedniej dekady dostrzegano potrzebę przeprowadzenia takich prac. Carski wypadek dał znakomitą okazję, dla zamanifestowania „prawomyślności” katolickiej parafii, przed podjęciem zabiegów o zgodę władz na remont

CHRZĄSZCZ NR 12 (3)

7

służącej jej świątyni. Biorąc pod uwagę przywołaną tu relację ks. Wadowskiego, trudno wierzyć, że owa manifestacja była całkiem szczera, ale wiele wskazuje na to, iż okazała się ona bardzo skuteczna. Fundacja kopii częstochowskiego obrazu jako wotum za ocalenie cara była najprawdopodobniej uproszczonym wyrazem idei pozytywistów, którzy, kierując się realizmem politycznym, dopuszczali doraźną ugodę z zaborcą, o ile służyła ona zachowaniu instytucji i struktur społecznych, ważnych dla podtrzymywania narodowego bytu. Ku takiej postawie skłaniał się ówczesny administrator diecezji lubelskiej (obejmującej w drugiej połowie w. XIX Szczebrzeszyn) Franciszek Jaczewski, wyprowadzając ową diecezję z dramatycznego kryzysu, wywołanego przez brutalne represje popowstaniowe. Dzięki pozornej uległości wobec władz zdołał obsadzić parafie i zapewnić formację seminaryjną dla odpowiedniej liczby kleryków. Nie można zatem wykluczyć, że szczebrzescy duszpasterze i wierni naśladowali pragmatyzm owego biskupa i na dobrą sprawę osiągnęli podobne rezultaty. Fundując w dość osobliwym celu kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej nie zaszkodzili przecież reputacji oryginału, a za to zyskali choćby okazję sporządzenia inskprycji w języku polskim, który zaborcy próbowali rugować z katolickiego życia kościelnego. Dwie próby „rusyfikacji” Matki Boskiej Częstochowskiej okazały się zupełnie bezskuteczne. Po odejściu zaborców wystarczyło nieco farby na zamalowanie dwu inskrypcji, aby obrazy były postrzegane jednoznacznie jako ewidentne wizerunki Królowej Polski. Wielka kilkusetletnia tradycja ikonograficzna, wyrastająca z jeszcze znaczniejszej tradycji kultowej, nie mogła zostać skutecznie zmodyfikowana przez doraźne komentarze. Obie szczebrzeskie kopie, mimo akcydentalnych adaptacji, przenosiły w niezmiennej formie treści kojarzone z czczonym powszechnie archetypem, dowodząc tezy licznych katolickich apologetów, że obraz religijny, trwający w świadomości wiernych, może być znacznie potężniejszy od ziemskich władz, podejmujących próby jego doraźnych politycznych interpretacji Piotr Krasny

Dzieje gminy Szczebrzeszyn

praca zbiorowa pod redakcją Reginy Smoter Grzeszkiewicz i Bogusława Garbacika

ciąg dalszy Brody. Wieś dzieli się na Brody Małe (położone są na południowym skraju gminy Szczebrzeszyn) i Brody Duże (zlokalizowane w środkowej części gminy). Pierwotne nazwy wsi brzmiały Bród Stary i Bród Wołoski – geneza tych nazw bierze się stąd iż w 1519 roku Elżbieta z Tarnowskich Kurozwęcka - ówczesna administratorka części włości, pozwoliła na utworzenie (w jednej części wsi określanej dotychczas jako Brody) wójtostwa na prawie wołoskim - decyzja ta spowodowała podział wsi. W 1526 roku właściciel powiatu szczebrzeskiego (w obrębie którego znajdowały się Brody) - Piotr Kmita przeniósł wieś z prawa wołoskiego na magdeburskie. Przypomnijmy sobie charakterystyczne cechy tegoż prawa: na czele wsi stał sołtys (urząd ten sprawowany był dziedzicznie), kmiecie otrzymywali w samodzielne użytkowanie łan ziemi, las i łąka pozostawały wspólną własnością całej wsi. Po okresie wolnizny (czas, w którym osadnicy zwolnieni był od opłat i czynszów na rzecz pana) obowiązani byli do wnoszenia czynszu w pieniądzach i zbożu oraz do niewielkiej (od 2 – 4 dni w roku) robocizny na pańskim polu. W początkach XVIII wieku we wsi osiedlili się koloniści niemieccy, do ich dyspozycji oddano 139 mórg ziemi. Ich potomkowie podczas II wojny światowej zapisali się na Volkslistę. W początkach XIX wieku we wsi znajdowały się 64 domy i 459 mieszkańców. W 1934 rozpoczęto budowę Fabryki Kalafonii i Terpentyny – w 1935 roku podjęto normalną produkcję, właścicielem obiektu i bezpośrednim zarządca był inż. Aleksander Waligóra – od pierwszych liter jego imienia i nazwiska zakład otrzymał nazwę "Alwa". Teren potrzebny do budowy fabryki odkupił inż. Waligóra od Ordynacji Zamoyskiej. Produkcja mogła się rozwijać dzięki współpracy z Ordynacją, która jako jedna z pierwszych w kraju instytucji zdecydowała się na żywicowanie w swoich lasach. Duże zasługi w pozyskiwaniu żywicy położył inż. Stanisław Szymański, nadleśniczy w nadleśnictwie tereszpolskim. Pierwsze próby uzyskania żywicy przeprowadzono w 1935 roku na obszarze 5. 81 ha lasu; średnio otrzymano 430 kg. żywicy z 1 ha lasów

CHRZĄSZCZ NR 12 (3)

8

ordynackich. W roku 1938 obszar żywicowania wynosił 697,4 ha lasów ordynackich, z 1 ha otrzymano wówczas 383. 8 kg. żywicy. Poza pracą zawodową Aleksander Waligóra udzielał się społecznie na rzecz miejscowej ludności – jego staraniem wybudowano świetlicę dla Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" ze Szczebrzeszyna . Lokal mieścił się w obecnych zabudowaniach szkoły zawodowej, kamień na budowę zebrano drogą ofiar publicznych. Inżynier Waligóra podczas okupacji włączył się czynnie w działalność konspiracyjną, z tego powodu musiał opuścić rodzinny dom i ukrywać się. (Nieźle prosperująca w okresie poprzedzającym wybuch II wojny Fabryka przyniosła mu znaczne dochody – oddał je potrzebującym mieszkańcom Zamojszczyzny). Aresztowany został 1 czerwca 1941 roku wraz z grupą mieszkańców Szczebrzeszyna, w lipcu przewieziony do więzienia w Lublinie a następnie do Oświęcimia, stąd zwolniono go w styczniu 1942 roku. Ostatnie lata swego życia przeżył w Warszawie – prowadził wykłady na uczelniach technicznych, zmarł w 1972 roku. Fabryka Kalafonii i Terpentyny funkcjonowała do 1976 roku. Kierowaną przez niego "Alwę" przejęli w zarząd Niemcy, zarządcą został Becker. Po przejęciu fabryki przez Niemców została zakłócona normalna produkcja – partyzanci utrudniali, lub wręcz nie pozwalali na wywożenie z okolicznych lasów drzewa do tartaków i karpiny.10 września 1939 roku Niemcy zbombardowali Brody – zginęła wówczas Katarzyna Wędzina (ur. 12 września 1897 roku); 12 września miał miejsce kolejny nalot – giną wówczas – Józef Wędzina (ur. 1901 roku), Ludwik Wędzina (ur. 1925 roku), Józef Socha (ur. 12 marca 1876 roku), Feliks Bulak (ur. 15 sierpnia 1907 roku).Ich nagrobki znajdują się na szczebrzeszyńskim cmentarzu. Wielu rannych zostaje przewiezionych do szpitala w Szczebrzeszynie. W 1941 roku aresztowano w Brodach Małych właściciela małego sklepiku przy stacji kolejowej – Piłata, przebywał w więzieniu w Zamościu, zmarł na tyfus plamisty. W lipcu tegoż roku Niemcy nachodzili kierownika szkoły – Kopyciaka, byłego legionistę – nie został aresztowany tylko dzięki temu, że nie było go w domu; 7 lipca 1941 roku zginął przez własną nieostrożność ( majstrował coś przy znalezionym pocisku) nauczyciel szkoły powszechnej – Tukendorf Podczas okupacji w Brodach funkcjonowała szkoła niemiecka. Na skutek poczynań bandy Szpugów w pobliskim Kawęczynie, prowadzące ją nauczycielki – Niemki wyjechały ze wsi. W czerwcu 1943 roku partyzanci z AK dokonali napadu na fabrykę, przy okazji demolując mieszkanie Beckera –

on sam zdążył ukryć się przed nimi. Postrzelono za to sołtysa z Brodów – Volksdeutscha Michała Harkota; odtransportowany został do szpitala w Szczebrzeszynie. 2 lipca 1943 roku Niemcy aresztowali mężczyzn z Brodów, zostali tymczasowo zatrzymani w szczebrzeszyńskiej bóżnicy. W grupie tej znajdowali się również pracownicy "Alwy" – Kazimierz Wawrzkowicz i Fedorowicz – dzięki interwencji Beckera zostali zwolnieni. 14 sierpnia 1943 roku aresztowano w Brodach Małych Stanisławę Piłatównę, b. uczennicę szczebrzeszyńskiego gimnazjum - jak to – ja płaczę? Dlaczego? Czyż podejmując walkę z wrogiem nie zdawałam sobie sprawy z odpowiedzialności, czyż wszystkiego na jedną kartę? Więc jeśli przyjdzie zginąć, trzeba ponieść tę ofiarę spokojnie, jak przystało na Polkę – pisała w swoich wspomnieniach. W chwili aresztowania Stanisława miała 20 lat, dwa lata wcześniej zginął jej ojciec; przebywała w więzieniu w Zamościu przy ul. Okrzei: strasznie uderzył mnie widok samego więzienia. Olbrzymi budynek z gęsto zakratowanymi oknami, zza których spoglądają na mnie setki wynędzniałych twarzy. Z więzienia w Zamościu została przewieziona do siedziby Gestapo "Pod Zegarem " przy ul. Uniwersyteckiej w Lublinie, przeżyła przesłuchania, została zwolniona. Kolejne okupacyjne wydarzenie z terenu wsi Brody Duże to napad partyzantów z oddziału "Doliny" (18 października 1943 roku) na tę część wioski, gdzie mieszkali Volksdeutsche; zabrano im inwentarz żywy, niektórym sprawiono lanie, a na odchodnym zapowiedziano, że jeśli za ten napad ucierpią Polacy , to wszyscy Niemcy w Brodach będą zabici. W nocy z 8 na 9 marca 1944 roku zginął b. nauczyciel, nasiedlony Niemiec, esesman o nazwisku Kitzman (zabójstwa dokonali partyzanci w pobliskim Tworyczowie), 18 kwietnia tegoż roku zastrzelono w Brodach Dużych 31 – letniego Józefa Felendzera – zbytnio angażował się jako Volksdeutsch w nieswoje sprawy; inni zabici we wsi Volksdeutsche to: Władysław Matej, Piotr Paszt – zginęli 31 maja 1944 roku(s. 414, 433). Sołtysem wsi podczas okupacji był Teofil Lembryk (prawdopodobnie został zabity pod koniec maja 1944 roku). Wspomniane wydarzenia wpłynęły prawdopodobnie na ucieczkę Volksdeutschów ze wsi – zatrzymali się tymczasowo na Przedmieściu Zamojskim, by

później pojechać dalej: jak podał Zygmunt Klukowski – celem ich podróży miała być Łódź. Jeden z mieszkańców Brodów Dużych (jego relacja jest anonimowa) został zmobilizowany we wrześniu 1939 roku: najpierw przewieziono mnie wraz z innymi do Zamościa, później Lublin i Warszawa. Przeszedłem szlak bojowy od Warszawy do Berlina. Z pułku w którym się znajdowałem zostało nas może 7 – 8 osób. Byłem szeregowym, mam kilka medali.... Ukończyłem w Rosji kurs na kierowcę. Interesujące, a zarazem smutne wspomnienia z lat okupacji na Brodach Dużych przekazał jeden z mieszkańców wioski – Józef Czuk: w 1939 roku byłem młodym chłopcem, ale jeździłem z tatą do Zwierzyńca na komisję, jak Niemcy brali konie. Miałem zamiar uciec z końmi z tej komisji – mieliśmy dwie dorodne klacze. Już chciałem wyjechać z tego szeregu gdzie była kolejka do stołu, ale tato zobaczył. Jezu drogi! A co ty robisz? Podjechaliśmy – zabrali te konie, tylko bat mi oddali. Później odbywałem wszystkie forszpanty, tato nie był zdrowy, musiałem go wyręczać. Sprzęgałem naszego konia (został nam tylko jeden) z końmi od sąsiadów, z takim Kowalskim (on już nie żyje), był starszy a ja byłem dziecko. Zwoziłem drewno z okolicznych gajówek do Zwierzyńca, co ja się najeździłem po tych lasach... Jak przyjechałem z forszpantem musiałem oporządki porobić na noc, w nocy trzeba było iść na wieś – taka była warta – po trzech co noc pilnowaliśmy żeby bandyci nie przyszli. Miałem takich sąsiadów, którzy wyliczali ile kop zboża każdy ma oddać; u nas zrobili taką foksdojczą wioskę – było tych Volksdeutschów od tego wygonu w tamtą stronę, o tak, do końca: Mateje, Albingry, Mediery, Kapuśniak, Gracmany, Welczer. Był taki Józio Wejler, Marczewski, on też nie żyje. Jak Niemcy przyjechali aresztować Józia Wejlera, to uciekał – zastrzelili go. Oni byli studentami, zabawili się w mieście [Szczebrzeszynie], gdy wracali, śpiewali całą drogę [do Brodów] "Jeszcze Polska nie zginęła". Niemcy się dowiedzieli, wpadli ich aresztować. Marczewski uciekł, Wejler też uciekał, na płocie już był i polski policjant jakoś dobrze zmierzył i tego Józia zabił... Mój brat był w organizacji, żołnierz po kampanii wrześniowej. Volksdeutsche zrobili listę tych, co należeli do Organizacji, później jak wpadli Niemcy, okrążyli wieś, to wiedzieli już kogo mają aresztować. Przyszli do nas do domu, mieszkaliśmy wtedy całą rodziną – wzięli tatę, mnie, dwóch Biczaków,, jakichś przyjezdnych (oni nie byli z Brodów), jeszcze jednego Biczaka i jednego sąsiada.

Aresztowali wtedy dziewięć osób. Siedziałem w więzieniu w Zamościu na Okrzei. Trzeba było przejść śledztwo. Dwóch z tych Biczaków (najstarszy i najmłodszy) jak wzięli na śledztwo to już nie wrócili; wrócił tylko jeden Biczak z tego Zamościa. Cela w której siedzieliśmy była bardzo mała, nie raz mierzyłem ją krokami, szerokości to było tak, jak bym się położył i rozciągnął to bym rozwalił głowę – trzech metrów nie było, dwa i pół nie więcej . Były dwa tapczany, kibel i drzwi. Nie było miejsca żeby się ruszyć w jedną, w druga stronę, trzeba było siedzieć. Jeden z tych Biczaków (przyjechali na Brody z Rawy Ruskiej?), najstarszy – nie pamiętam jak miał na imię to na takim zydlu siedział i wszy tak tłukł... A pcheł, a smród! To jest nie do opowiedzenia. Jak Niemcy wzięli mnie na śledztwo – tam był taki ogromny stół, przywiązali mnie do tego stołu i wtedy bili po rękach, po żyłach. Człowiek leżał na tym stole a oni robili co chcieli. Jak mnie wzięli przyszedł tłumacz i pyta się , mówię – panowie przyszli, ja pod piecem na worku leżałem. Przyszedł ten Niemiec, co mnie wziął, z taką szrama na policzku i słuchał co ten tłumacz mów. Gdzie brat? Był wieczorem, kolacja była, jedliśmy razem. Po kolacji poszedł do drugiego pokoju - a oni nie byli w tym pokoju – a z kuchni nie było widać. Gdy Niemcy wpadli tato leżał na łóżku Kto? Czuk Jan. Kto? Czuk Józef. Ubierać się. Mama tylko wyszła, tam do pokoju nie wchodzili. Brat był , jak jedliśmy kolację i został tam, a ja poszedłem spać. Nie wiem czy wyszedł, czy nie - tłumaczył do tego Niemca, a ten tylko łbem kręcił Gdy mu tak zaczął tłumaczyć a on wtedy był u nas w domu – to mi uwierzył. Słabo dostałem. Piwnic na Okrzei było kilka i tam ludzie siedzieli. Był taki Krukowski z okolic Radecznicy. Jak on był zbity! Chciał się powiesić – nie miał na czym...Głodował. Był taki stary Niemczysko, to on mi dawał jedzenie (jakieś kluski, fabryczne) żebym tego Krukowskiego namówił do jedzenia, albo nakarmił. Mówię do niego: Chłopie..., tak go namawiałem, że zaczął jeść. Wypuszczali nas trochę na dziedziniec. Spacer to niby był. Jak wyszedłem na ten spacer to Krukowski był na spacerze – chodził już. Był aresztowany za jakiś handel Biczak, miał pseudonim "Szczygieł". Trzymali go na kuchni, puszczali go na dziedziniec coś tam zrobić...Jak dowiedział się że siedzimy, to zawsze coś powiedział. Po naszym aresztowaniu we wsi zrobił się taki bałagan, niektórzy uciekali do lasu. Sołtys był Volksdeutschem, Lembryk się nazywał, to go zabili...Wracał ze Szczebrzeszyna ; oprócz niego zabili jeszcze jednego starego i młodego z Pasztów.

9

CHRZĄSZCZ NR 12 (3)

CHRZĄSZCZ NR 12 (3) Ten Biczak przynosił nam czasem wątrobę, ośrodki w wiaderku. Nakrywał szmatą, przepuszczali go przez bramę, ale to było zgniłe, nie dało się jeść. Przez te kraty podał nam kawałek takiego chydztwa, to zielone było... Ale trzeba było jeść, bo nie było co, trzeba było podzielić na wszystkich ilu nas było... Parę razy paczkę dostaliśmy. Wszystko było pocięte, bo inaczej by nie dali. Sprawdzali czy nie ma jakiegoś pisania. A tato kawałek jakiegoś suchego chleba żuł i żuł, gdzieś poleciało, skaleczyło w gardle. Potem na to umarł, gardło się nie goiło, nie dało się zoperować. Z Zamościa przewieźli mnie na Krochmalną w Lublinie. Byliśmy w budynku szkoły, tu już można było przejść od celi do celi. Stamtąd szykowali nas na roboty do Niemiec. Uratowali mnie koledzy. Przychodził do nas taki lublinian, który za pieniądze przynosił jakieś mydło, gdy tym się natarło oczy robiły się strasznie zaczerwienione i wtedy komisja przygotowująca do transportu odrzucała takich ludzi. Co ja nie wycierpiałem..., ale się udało. Nie wywieźli mnie. Zostałem zwolniony. Wróciłem do domu. Oczy do dnia dzisiejszego mam w porządku. Po wyzwoleniu brat się ukrywał. Szukali go, mnie nie dawali spokoju – na posterunek to w Zamościu, to w Szczebrzeszynie. To w noc, to w dzień. Szedłem na obrządek, już szarówka była to za drzewem stał, pilnował . Chodź. I męczyli, tak męczyli..., powiedz i powiedz gdzie. No co? Nie wiedziałem? Widziałem, jak go sam ukrywałem. Przecież na Zamojszczyźnie on ostatni się ujawnił’. Regina Smoter Grzeszkiewicz TRIMEX spółka z o.o Zakład Produkcyjny Brody Małe. Spółka powstała w 1993 roku. Głównymi udziałowcami spółki są: Krzysztof Drożdżyk, Henryk Gwóźdź, Tomasz Mackiewicz. Początkowo spółka działała w oparciu o majątek dzierżawiony od PRPD ,,Alwa” w Brodach Małych. Z czasem nabyła ten majątek, wykupując go od spadkobierców przedwojennego właściciela Aleksandra Waligóry, stąd skrót od pierwszych liter imienia i nazwiska - ,,Alwa”. Oprócz tego majątku spółka posiadała infrastrukturę produkcyjną powstałą po adopcji i modernizacji byłej bazy Kółka Rolniczego Brody Małe. Obecnie spółka produkuje meble ogrodowe metalowo - drewniane i drewniane, wykorzystując przy tym bogactwo surowca, jakim jest drewno sosnowe z okolicznych lasów. Bardzo dobra jakość produkowanych mebli ogrodowych pozwala na

znalezienie, oprócz odbiorców krajowych, także innych w państwach unijnych jak Francja i Niemcy. Zatrudnienie średnioroczne wynosi 120 osób. Perspektywy spółki to: - wytwarzanie nowych produktów branży drewnianej i metalowej, - modernizacja infrastruktury technologicznej (bazy produkcyjnej) przy udziale środków pochodzących z Unii Europejskiej. Wszystko to ma na celu poprawę jakości produkowanych wyrobów, aby były one konkurencyjne na rynku europejskim.

Informacji udzielił dyrektor generalny spółki pan Krzysztof Drożdżyk.

R. Przedsiębiorstwo Produkcyjno – Usługowe ,,INWEX” spółka z o.o.

Firma powstała 23.12.1988 roku. W miesiącu sierpniu 1995 roku odkupiono majątek od likwidowanej Gminnej Spółdzielni ,,Samopomoc Chłopska” w Szczebrzeszynie, gdzie obecnie znajduje się baza produkcyjna spółki.

Właścicielami są Aleksander Batorski i Czesław Batorski.

Ofertę firmy tworzą: - usługi remontowo budowlane w pełnym zakresie, - prowadzenie hurtowni materiałów budowlanych, - prowadzenie stacji paliw, - produkcja i transport betonu.

Firma posiada odpowiedni sprzęt i urządzenia do prowadzenia działalności budowlanej w pełnym zakresie. Posiada tabor specjalistyczny do przewozu betonu wraz z pompą do podawania betonu na placu budowy oraz specjalistyczny tabor do przewozu materiałów budowlanych. Firma produkuje, przewozi i montuje szczelne zbiorniki na nieczystości płynne – szamba. Prace remontowe są prowadzone na terenie całego województwa. Przykładami mogą być na przykład budowa kompleksu obiektów posterunku straży granicznej w Dołhobyczowie, budowa Domu Pomocy Społecznej w Błoniu, budowa wiejskiego domu kultury w Kawęczynie. W przyszłości uruchomiona zostanie myjnia samochodowa. Firma wykonuje usługi dla ludności. Informacji udzielili właściciele spółki. R.

10

11

CHRZĄSZCZ NR 12 (3)

Biblioteka Miejska w Szczebrzeszynie- Nowości wydawnicze

Chcąc zachęcić Czytelników do lektury nowości wydawniczych przedstawiamy recenzje dwóch wartych przeczytania pozycji z literatury popularnonaukowej.

Davies Norman ”Europa walczy 1939-1945”.

W książce Norman Davies zrealizował na pozór niewykonalny pomysł – w jednym tomieprzedstawił wszystkie aspekty drugiej wojny światowej w Europie. Efektem jest zapierająca dech w piersiach, odkrywcza panorama historii kontynentu z lat 1939-1945. Wizja autora jest zaskakująco szeroka. Brytyjski historyk zajmuje się nie tylko armiami, polityką czy cierpieniem ludności cywilnej, ale nawet miłośnikami muzyki, przestępcami czy związkowcami. Przedstawia całościową wizję konfliktu i demaskuje stronniczość jego dotychczasowego postrzegania. Książka Daviesa z całą pewnością zrewolucjonizuje nasze myślenie o drugiej wojnie światowej. Polskie wydanie poszerzono o najważniejsze dla historii Polski aspekty konfliktu.

Tony Halik „Jeep – moja wielka przygoda”, „180 000 kilometrów przygody”

Tony Halik znany jako autor cyklu programów telewizyjnych ”Pieprz i wanilia”. Podróżnik, odkrywca, dziennikarz, operator filmowy, fotograf, łowca przygód.

W 1939 roku przedziera się do Anglii i wstępuje do RAF-u. Zestrzelony nad Francją, zostaje uratowany przez młodą dziewczynę. Po wojnie biorą ślub i wyruszają w świat. Najpierw do Afryki, a potem do Argentyny, gdzie Halik pracuje jako filmowiec dla amerykańskiej korporacji telewizyjnej NBC. Jego specjalizacją są wyprawy ekstremalne. Najdłuższą wyprawę odbył jeepem. Przejechał nim z Argentyny na Alaskę. Odwiedził 21 krajów a zajęło mu to cztery lata i trzy miesiące. Owocem tej wyprawy są w/w książki polecane przez naszą bibliotekę. Zapraszamy do wspólnej wyprawy.

Kolejne nowości wkrótce.

MGBP w Szczebrzeszynie Sprostowanie. Z przykrością stwierdziliśmy, że w Nr 10 i 11 ,,Chrząszcza” popełniliśmy kilka pomyłek. Przepraszamy za nie i prosimy czytelników, którzy zbierają egzemplarze naszej gazety o naniesienie poprawek jak niżej: Nr 10 październik 2008 rok artykuł ,,Cmentarz w Szczebrzeszynie. Zmarli. Epitafia”. W biogramie ksiądz Marian Gosiewski wiersz 9 jest 1922 winno być 1822. W biogramie Jan Zienkowski wiersz 6 jest 1928 winno być 1828 Wiersz 26 jest 1932 winno być 1832. Nr 11 listopad 2008 rok artykuł ,,Cmentarz w Szczebrzeszynie. Zmarli. Epitafia”. W biogramie Stanisław Godziszewski wiersz 7 jest 1942 winno być 1842. Wiersz 12 jest 1949 winno być 1849. W biogramie Józef Kamieński wiersz 8 jest 1952 winno być 1852. W biogramie Feliks Bielec data śmierci jest 1072 winno być 1972. Zygmunt Krasny.

12

CHRZĄSZCZ NR 12 (3)

W dniu 11 grudnia 2008 roku w Miejskim Domu Kultury w Szczebrzeszynie odbył się III Międzyszkolny Przegląd Uczniów Klasy Gitary Klasycznej Szkół Muzycznych I stopnia. Jury przeglądu w składzie: Jacek Dulikowski, Dymitr Radiczew i Kirył Dudinskiy postanowiło przyznać następującą kolejność miejsc: Grupa I Miejsce I Wojciech Chomicz ZSM I i II st. Biała Podlaska Miejsce II Mateusz Małek PSM I st. Biłgoraj Miejsce III Magdalena Penk PSM I i II st. Zamość Miejsce III Kamil Szymański PSM I st. Tomaszów Lub. Grupa II Miejsce I Natalia Perzyna ZSM I i II st. Biała Podlaska Miejsce II Damian Olejarczuk PSM I st. Szczebrzeszyn Miejsce III Joanna Nizio PSM I st. Szczebrzeszyn Miejsce III Martyna Pluta PSM I st. Biłgoraj Wyróżnienie Łukasz Hejzner PSM I st. Szczebrzeszyn Wyróżnienie Michał Majcher PSM I st. Biłgoraj Przegląd uświetnił koncert gitarowy w wykonaniu Dymitra Radiczewa i Kiryła Dudinskiya (Rosja).

Wernisaż wystawy prac plastycznych. W dniu 13 listopada 2008 roku o godzinie 16.00 w Miejskim Domu Kultury w Szczebrzeszynie odbył się wernisaż wystawy prac plastycznych uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej przy parafii p.w. św. Michała w Zamościu. W wernisażu i wystawie prac uczestniczyli również podopieczni, opiekunowie i nauczyciele WTZ w Rozłopach. Było również wielu zaproszonych gości. Imprezę uświetnił występ grupy teatralnej działającej przy Szkole Podstawowej Nr 1 im H. Sienkiewicza w Szczebrzeszynie. ,,Golgota Kresów”. W dniu 25 listopada 2008 roku o godzinie 16.00 w Miejskim Domu Kultury odbyła się prelekcja Anny Czapskiej ,,Golgota Kresów” - w 65 rocznicę rzezi wołyńskiej. Towarzyszyła jej wystawa dokumentująca ludobójstwo na Wołyniu. Pomóż dzieciom przetrwać zimę. W dniu 15 grudnia 2008 roku o godzinie 16.00 w Szkole podstawowej Nr 1 w Szczebrzeszynie odbyła się gala artystyczna podsumowująca tegoroczną akcję ,,Pomóż dzieciom przetrwać zimę. Biletem wstępu na galę były produkty żywnościowe i łakocie.

„Chrząszcz” – miesięcznik informacyjny Wydawca – Stowarzyszenie Przyjaciół Szczebrzeszyna Redakcja –Zygmunt Krasny, Joanna Dawid, Leszek Kaszyca, Adres : 22-460 Szczebrzeszyn ul. Pl. T. Kościuszki 1 E-mail: [email protected] Projekt rysunku Chrząszcza – Monika Niechaj

Spotkanie świąteczne.

Burmistrz Szczebrzeszyna i proboszczowie parafii p.w. św. Katarzyny i św. Mikołaja zapraszają na spotkanie świąteczne w dniu 21 grudnia o godzinie 16.00. Odbędzie się ono na rynku miejskim w Szczebrzeszynie. W trakcie spotkania przewidziane są: degustacja potraw wigilijnych i koncert kolęd.