Chojnicki oj Cho nicki jn ik

96
Chojnicki j o oj Ch o nick i n i i

Transcript of Chojnicki oj Cho nicki jn ik

ChojnickijoojChho nickkijjn ikki

Roztańczone Chojnice5 Irmina Szyca, Zespoły tańca w Chojnickim Centrum Kultury8 Wodne baletnice. Z Zofią Gierszewską rozmawia

Emilia Kalitta12 Anna Maria Zdrenka, Akademia Tańca Piętro Wyżej

Kronika chojnicka21 Anna Maria Zdrenka, Wspomnienia tych, co przeżyli wojnę24 Mariusz Brunka, Patron uczczony, czyli rzecz

o św. Janie Berchmansie26 Irmina Szyca, Ekstremalnie w parku Tysiąclecia29 Weronika Sadowska, Grzegorz Kaliciak – dowódca

obrony City Hall32 Mariusz Brunka, Publikacja nagrodą… nie tylko dla autora34 Weronika Sadowska, Akrobatyka powietrzna. Pasja

Aleksandry Kiedrowicz37 Przemysław Zientkowski, „Profesor” w sutannie.

Ksiądz dr Edmund Chrzanowski41 Anna Piekarska, Stowarzyszenie „Dworek Polski”44 Anna Maria Zdrenka, Ekspozycja „Zapomniani kaci

Hitlera”46 Przemysław Zientkowski, Chojniczanin z profesorską

nominacją48 Olgierd Buchwald, Jubileuszowe wydawnictwo. Sławni

i mniej znani…50 Justyna Zientkowska, Chojnice w literaturze52 Agata Schulz, Nietypowa inicjatywa licealistów59 Janina Kosiedowska, Kulturalny październik

w kaszubsko-pomorskich barwach64 Kronika wydarzeń październik-grudzień 2015.

Oprac. Anna Maria Zdrenka

Z dziejów miasta69 Maria Kalitta-Szóstak i Emilia Kalitta, Patchworkowe

wspomnienia74 Tomasz Marcin Cisewski, Korzenie chojniczan. Orlikowscy76 Krzysztof Kowalkowski, Z albumu Jadwigi Kowalkowskiej

Chojnice i okolice83 Kazimierz Jaruszewski, Kamień Krajeński. Pisał o nim…

Gall Anonim

Oficyna artystyczna89 Czesław Skajewski: Długo wpatrywałem się w te kolorowe

malowidła. Rozmawiała: Weronika Sadowska

PISMO SPOŁECZNO-KULTURALNE

KWARTALNIKChojnicki

ADRES REDAKCJI

Miejska Biblioteka Publicznaul. Wysoka 3

89-600 Chojnicewww.kwartalnikchojnicki.pl

[email protected]

REDAKTOR NACZELNY

Kazimierz [email protected]

tel. 669 401 454

KOLEGIUM REDAKCYJNE

Mariusz BrunkaEmilia Kalitta

Beata Królicka(sekretarz redakcji)

[email protected]. 693 664 071

Piotr RutkowskiIrmina Szyca

Anna Maria Zdrenka

RADA PROGRAMOWAArseniusz Finster

(przewodniczący)Mirosław Janowski

Anna LipińskaJan Franciszek Zieliński

OPRACOWANIE GRAFICZNE

Maciej Stanke

WYDAWCA

Miejska Biblioteka Publicznaul. Wysoka 3

89-600 Chojnice

DRUK

ABEDIK Bydgoszcz

ISSN 2299-5269

Spis treści

Wszystkie zamieszczone materiały są objęte prawem autorskim.Redakcja zastrzega sobie prawo do zmiany tytułów i opracowania redakcyjnego tekstów.

Kwartalnik Chojnickinr 14/2015

Roztańczone Chojnice

SUKCESY

IRMINA SZYCA

Zespoły tańcaw Chojnickim Centrum Kultury

C hojnickie Centrum Kultury kształtuje zainteresowanie tańcem w mieście wśróddzieci i młodzieży niemalże od 20 lat. Prowadzone zajęcia pozwalają zdobyć wie-

dzę i doświadczenie w zakresie tańca nowoczesnego, współczesnego i klasycznego.Dzieci i młodzież uczęszczające na lekcje uczą się wielu technik i form, które w przy-szłości prezentują na parkietach polskich i zagranicznych, a przy tym odnoszą wielkiesukcesy.

Julia Polakowska

W Chojnickim Centrum Kultury swoje umiejętności rozwijają soliści, duety oraz zespoły tańca nowoczesnego „Sigma” (dzieci w wieku 7-8 lat), „Music Dance” (do lat 11)oraz „Music Dance juniorki” (do lat 15). Należą oni do Polskiej Federacji Tańca orazInternational Dance Organization, które w swoim gronie skupiają najlepszych polskichsolistów i kluby tańca sportowego. Obecnie chojnickie zespoły prezentują różne cho-reografie tańca nowoczesnego w stylu show dance, jazz dance, modern dance, discodance, hip hop, street dance i choreografie tańca towarzyskiego. Młodzi tancerze pra-cują pod opieką instruktorki Moniki Michalewicz, która zajmuje się zawodowo tańcem od ponad 20 lat.

Wśród ostatnich osiągnięć podopiecznych Chojnickiego Centrum Kultury możnawymienić sukcesy na Konkursie Sztuki Baletowej w Elblągu (I miejsce Olga Szynwelskaoraz Natalia Rudnik, II miejsce Monika Guentzel), złoty medal w solo show dance pod-czas Międzynarodowego Tygodnia Tańca w Mikołajkach dla Olgi Szynwelskiej, Mist-rzostwo Polski duetów fantazy show do 16 lat (Olga Szynwelska i Monika Guentzel),tytuł Mistrza Polski młodzieżowców powyżej 16 lat Natalii Rudnik w kategorii dance

show solo oraz w kategoriifantazy show solo, Mistrzo-stwo Polski formacji fantazyshow – Music Dance – Ara-beska do 15 lat, MistrzostwoPolski małych grup fantazyshow juniorów (Music Dance),a także złoty medal w baleciena pointach na MistrzostwachPolski Julii Polakowskiej. Zdo-byte umiejętności i osiągniętelaury motywują tancerki dodalszej wytężonej pracy. Widaćto szczególnie w przypadkusolistek i duetów: Natalii Rud-nik, Moniki Guen tzel, OlgiSzynwelskiej, Marty Szyszki(III miejsce na Mistrzo stwachEuropy w solo do 13 lat), Klau-dii Gruchały, Weroniki Berndt,Agnieszki Kwiatkowskiej, któreosiągają liczne sukcesy. Tancer -ki Magdalena Lamczyk i Mar-ta Lamczyk, Olga Szynwelska i Monika Guentzel próbowałynawet swoich sił w 2013 roku

Roztańczone Chojnice6

Miniformacja Music Dance MP juniorów

w czwartej edycji programu telewizyjnego „Tylko taniec. Got to dance”, emitowanegoprzez stację Polsat, gdzie oczarowały jury. I chociaż nie wygrały edycji, była to dla nichwielka szansa zaprezentowania swoich możliwości, a ich umiejętności zostały wysokoocenione. W 2015 roku umiejętności tancerek ChCK bardzo wysoko ocenili sędziowiemiędzynarodowi na Mistrzostwach Europy Związku Nowoczesnego Tańca Sportowego,gdzie solistki i duety otrzymały aż 17 medali w różnych kategoriach tańca.

Redakcja „Kwartalnika Chojnickiego” życzy podopiecznym Chojnickiego CentrumKultury dalszych sukcesów w rozwijaniu pasji, jaką jest taniec.

Fot. z archiwum ChCK

Olga Szynwelska i Monika Guentzel

7Zespoły tańca w Chojnickim Centrum Kultury

SPORT

Wodne baletnice

Można pływanie synchroniczne nazwać tańcem?Pływanie synchroniczne często nazywane jest tańcem w wodzie, bo jest to raczej po-

łączenie tańca, akrobatyki, pływania, ale sam taniec to chyba za mało. Bliższe prawdziejest określenie balet w wodzie. Faktem jest jednak, że wszystko odbywa się do muzyki.Podobnie jak w tańcu, tak i tu jest synchronizacja. Kiedy mam komuś wytłumaczyć, na czym polega pływanie synchroniczne, to używam określenia balet w wodzie.

Każdy może pływać synchronicznie?Głównie jest to dyscyplina sportu przeznaczona dla dziewczynek, w późniejszym

czasie dla kobiet. Największe sukcesy osiągają dziewczęta w wieku 16-17 lat, ale zaczy-nają nawet dziewczynki 6-letnie.

Od czego zaczyna się pierwsza lekcja?Zaczynamy od pytania, czy dzieci potrafią pływać, to jednak podstawa. Wówczas

doskonalimy naukę pływania z elementami pływania synchronicznego. Po opanowaniutych czynności dodajemy po kolei nowe elementy i dopiero wówczas możemy przejśćdo stricte pływania synchronicznego, np. pływania głową w dół, nogami do góry, do-dajemy drobną synchronizację ruchów z koleżankami itd.

A co dziewczynkom sprawia największą trudność?Największą trudność stanowi stosowanie naraz wszystkich elementów. Trzeba sobie

w głowie ułożyć kolejność ruchów, bo to już są typowe układy choreograficzne, trzebaje zgrać z koleżankami, wykonać do muzyki, ale również wytrzymać to wszystko. Trzebabowiem nabrać powietrza, zanurzyć się pod wodę, i wykonać jakiś ruch nogami na bezdechu. To wszystko w połączeniu jest trudne.

Pod wodą słyszy się muzykę?Tak, pod wodą jest zanurzony głośnik, więc te same dźwięki słyszą dziewczynki

pod wodą i publiczność na zewnątrz. Może nie słychać ich aż tak dobrze jak na po-wierzchni, ale to absolutnie nie przeszkadza w zachowaniu rytmu.

Z Zofią Gierszewską, która od pięciu lat wspólnieze swoją szwagierką prowadzi w Chojnicach naukępływania synchronicznego, rozmawia Emilia Kalitta

9Wodne baletnice

Są jakieś bariery psychologiczne, które utrudniają pływanie synchroniczne?Stresujący jest start w zawodach, natomiast wszystkie bariery wychodzą z czasem,

to jak dziewczynki reagują na stres i jak sobie z nim radzą. W pływaniu synchronicz-nym, jak w każdej dyscyplinie sportu, ważne jest, by chodzić na treningi regularnie,nawet codziennie. To dla dzieci może być monotonne, bo aby jakiś ruch wykonaćdobrze, trzeba go powtórzyć nawet kilkaset razy. W pewnym momencie może się tonudzić, bo wydaje się im, że robią już coś super, a jest to ciągle za słabe. Jedziemy na zawody, dziewczynki są podekscytowane, bo są przekonane, że robią coś świetnie,a tu nagle dostają słabe noty i wtedy pojawia się rozgoryczenie: dlaczego, przecież sięstaramy i ćwiczymy regularnie? Trzeba jednak pamiętać, że sport bardziej charakterkształtuje, niż osłabia.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z pływaniem synchronicznym?Pochodzę z Poznania i mój tata, kiedy miałam 7 lat, zaprowadził mnie na gimnastykę

artystyczną. Większość dziewczyn, z którymi potem trenowałam pływanie, zaczynaławłaśnie od gimnastyki artystycznej. Chodziłyśmy do Zespołu Szkół Mistrzostwa Sportowego, gdzie była klasa gimnastyczek. Potem części dziewczynek zaproponowanoprzeniesienie do klasy pływania synchronicznego. Do tej klasy również ja trafiłam.

Gracja i wdzięk czynią pływanie synchroniczne widowiskowym sportem(fot. Z. Gierszewska, A. Gierszewska)

W pływaniu synchronicznym przygotowanie gimnastyczne jest bardzo ważne. Wielećwiczeń odbywa się poza basenem, na sali, gdzie trenowane jest rozciąganie, giętkość,szpagaty, mostki itd.

Woda jest Twoim naturalnym środowiskiem?Tak, jak najbardziej, mimo że obecnie nie trenuję już sama pływania synchronicz-

nego, teraz uczę tej dyscypliny. W Chojnicach razem ze szwagierką uczymy pływaniasynchronicznego od 5 lat. W tym roku jest mała przerwa, ale mamy nadzieję, że niedługoruszymy z kolejnym naborem. Obecnie największym zainteresowaniem wśród dziew-czynek cieszy się zwykły taniec, naszym zadaniem jest zainteresowanie pływaniem synchronicznym. To jest bardzo widowiskowe. Kiedy jako dziecko pływałam, to przed-stawiałyśmy bajki w wodzie, np. o złotej rybce. W Poznaniu miałyśmy basen, który mie-ścił się w starej synagodze. On świetnie nadawał się na takie wodne spektakle, ponieważmożna było zrobić np. odpowiednie przyciemnienie, co uatrakcyjniało widowisko.

Co dało Tobie pływanie synchroniczne?Oprócz satysfakcji, dało mi poczucie, że trenowałam coś tak bardzo wyjątkowego.

Cieszy mnie, że doświadczyłam tego sportu. Bardzo mnie ukształtował, stałam się

Roztańczone Chojnice10

Małe syrenki – wodne chojnickie baletnice (fot. Z. Gierszewska, A. Gierszewska)

bardziej samodzielna, zdyscyplinowana. Chodziłam na godz. 6.30 codziennie na tre-ning, nawet w soboty, wsiadałam do tramwaju i jechałam na basen.

Dlaczego pływanie synchroniczne jest tylko dla dziewczynek, podczas gdy klasycznybalet jest również dla chłopców i mężczyzn?

Zdarzają się mężczyźni, ale bardzo, bardzo rzadko. Nie ukrywajmy, że chodzi tu o wizualną stronę widowiska, o grację ruchów kobiecego ciała. Trudno to osiągnąćmężczyznom. Przyznam szczerze, że mężczyźni w pływaniu synchronicznym nie prezentują się atrakcyjnie. Mężczyźni mają siłę, więc ten element byłby na pewno z korzyścią dla pływania synchronicznego, ale niech się zajmą piłką wodną, a pływanie zostawią kobietom. W układach choreograficznych dla dziewczynek nie ma elemen-tów wymagających siły, ale na zawodach dla młodych kobiet już pojawiają się np. pi-ramidy.

Są nazwy figur w balecie wodnym?Tak i one w dużej części są związane z wodą, np. barakuda, flamingo. Później każdy

klub nazywa te elementy po swojemu. Kiedy uczymy dzieci pływania synchronicznego,to używamy określeń takich, które łatwo będzie im skojarzyć z daną figurą. Dla dziew-czynek, które lubią zajęcia na basenie, pływanie synchroniczne jest wyjątkową dyscy-pliną uprawianą przez nielicznych. Warto jej spróbować.

11Wodne baletnice

Balet w wodzie – połączenie pływania i tańca (fot. A. Kawalec)

PASJA

ANNA MARIA ZDRENKA

Akademia TańcaPiętro Wyżej

S zkoła tańca istnieje od ponad 6 lat, a ma już swoją dobrą markę w Chojnicach. Jejtancerze osiągają sukcesy na turniejach tańca sportowego. Jej uczennicą, a potem

instruktorką była Aleksandra Kiedrowicz, zwyciężczyni ósmej edycji telewizyjnego pro-gramu „Mam Talent!”. Kolejny uczeń Tomasz Węglewski był finalistą „You Can Dance”i wygrał bilet na warsztaty w hiszpańskiej Sewilli, gdzie ćwiczył pod okiem światowejsławy choreografów. Instruktorzy Akademii prowadzą zajęcia taneczne i rytmiczne w chojnickich przedszkolach. To tutaj pasję tańca odkrywają dorośli chojniczanie. Aka-demia jest także organizatorem corocznej „Tanecznej Fiesty”, która zyskała rangę naj-większej imprezy tanecznej dla dzieci i młodzieży na Pomorzu.

Szkolne życie zaczyna się po 14.00

Akademia Tańca Piętro Wyżej mieści się przy ul. Grunwaldzkiej 1a – w piwnicyPrzedszkola Niepublicznego „Bajka”. Jej pomysłodawcą, twórcą i dyrektorem jest młodychojniczanin Jacek Czapiewski. Jest tancerzem, instruktorem, sędzią międzynarodo-wym tańca towarzyskiego World Dance Council, absolwentem Uniwersytetu im. Ka-zimierza Wielkiego w Bydgoszczy i Artystycznej Alternatywy w Krakowie. Specjalizujesię w stylu latynoamerykańskim. Jak mówi, swoją przygodę z tańcem rozpoczął w 1993roku od zespołu ludowego. Potem uczył się tańca w Gdańsku, Gdyni i Bydgoszczy, bo w Chojnicach wtedy nie było takiej szkoły. W 2008 roku zdobył tytuł choreografascenicznego i od tego czasu jest instruktorem.

W samej Akademii życie zaczyna się o godz. 14.00. Wtedy na swoje zajęcia przy-chodzą uczniowie. Szkoła gościnnie korzysta także z salki w przedszkolu „Bajka” orazz sali gimnastycznej przy pl. Niepodległości, a podczas większych imprez także z haliOSiR. A przed południem instruktorzy prowadzą zajęcia w przedszkolach. Instrukto-rów tańca obecnie jest pięciu. Obok Jacka Czapiewskiego są to: Anna Ludwicka – in-struktorka techniki tańca klasycznego oraz tańca współczesnego; Szymon Ludwicki –instruktor tańca sportowego, posiadający taneczną klasę A w stylu standardowym;Marta Czapiewska – instruktor tańca towarzyskiego; Michał Prostko – instruktor

13Akademia Tańca Piętro Wyżej

b-boingu i hip-hopu ze Szkoły Tańca Liquid Style. Wszyscy instruktorzy, jak podkreśladyrektor, są bardzo wymagający. Dużo wymagają nie tylko od uczniów, ale także od siebie.

Taniec dla młodszych i starszych

W Akademii Tańca prowadzone są zajęcia z baletu, taneczno-rytmiczne, naukatańca współczesnego, jazzu i modernu, nauka tańca towarzyskiego standardowego(walc angielski, tango, walc wiedeński, foxtrot, quick step) i latynoamerykańskiego(samba, cha-cha, rumba, pasodoble i jive) oraz hip-hopu. Są trzy grupy baletowe, trzygrupy tańca współczesnego i dwie formacje hip-hopowe. Jest także sekcja sportowatańca towarzyskiego. Obecnie w zajęciach uczestniczy ponad 50 par tanecznych, a przezAkademię przewija się ponad 200 osób. Dodatkowo zajęcia taneczne i baletowe odby-wają się w 9 placówkach partnerskich – w chojnickich przedszkolach, a także w Przed-szkolu Miejskim im. Jacka i Agatki w Człuchowie. Jak wylicza Jacek Czapiewski, tylko w jednym roku szkolnym w tych zajęciach uczestniczy blisko tysiąc przedszko-laków.

W ofercie szkoły są także zajęcia dla dorosłych – Kurs Tańca dla Par I i II stopnia,Dance Passion, czyli taniec solo dla pań oraz kurs Pierwszy taniec. Tylko w tym pierw-szym uczestniczy aktualnie 19 par dorosłych. Co przyciąga ich do tańca? – „Dorośli w tańcu szukają oderwania od codzienności, pracy i obowiązków, odstresowania się.Często panowie początkowo przychodzą pod presją swoich partnerek” – mówi JacekCzapiewski. Jak podkreśla, w nauce tańca potrzeba czasu. Jedni szybciej przyswajają

Sala taneczna w Akademii Tańca Piętro Wyżej przy ul. Grunwaldzkiej (fot. ze zbiorów ATPW)

kroki, inni wolniej. Trzeba pracować nad rytmem, krokami, techniką i charakteremtańca. Jednocześnie przyznaje, że najlepiej zacząć się uczyć już w wieku dziecięcym. I tak najmłodszy uczestnik zajęć ma 2,5 roku, a najstarszy ok. 60 lat.

Zaczęło się od pasji do tańca

Jakie były początki szkoły tańca? Akademia powstała w październiku 2009 roku. Tobył pomysł właśnie Jacka Czapiewskiego, wtedy 20-letniego instruktora tańca, prowa-dzącego zajęcia w Przedszkolu Niepublicznym „Bajka”. Zamarzył o połączeniu pasji do tańca z pracą zawodową i postanowił otworzyć własną szkołę. Na początek otrzymałdotację z Powiatowego Urzędu Pracy w Chojnicach na rozpoczęcie działalności. Siedzibęznalazł w piwnicy pod „Bajką”. Jak teraz podkreśla, praca w „Bajce” stała się zalążkiemAkademii Tańca Piętro Wyżej. Stąd też nazwa, bo przedszkole „Bajka” mieści się w tymsamym budynku, ale piętro wyżej. Za pieniądze z PUP wyposażył salę taneczną m.in. w lustra i nagłośnienie, a także urządził recepcję i szatnię oraz kupił sprzęt biurowy. Alejuż po dwóch latach okazało się, że potrzebna jest przebudowa i rozbudowa szkoły.Wtedy m.in. zaadaptowane zostało nowe pomieszczenie na studio baletowe.

Pierwsze zajęcia odbyły się już w listopadzie 2009 roku. – „Szkoła tańca to całko-wicie mój pomysł, żeby samemu się rozwijać, żeby rozwijać swoją pasję i zarażać niąinnych” – mówi teraz Jacek Czapiewski. I przyznaje, że nie spodziewał się, że tak to sięrozwinie. Rozpoczął od nauki tańca towarzyskiego w stylach latynoamerykańskim i stan-dardowym oraz od stworzenia sekcji tańca towarzyskiego. Już wtedy planował stworzyć

Roztańczone Chojnice14

Tancerze Akademii Tańca Piętro Wyżej w czasie Dni Chojnic 2015 wraz z dyrektorem szkoły Jackiem Czapiewskim (fot. ze zbiorów ATPW)

15Akademia Tańca Piętro Wyżej

w Chojnicach ośrodek tańca towarzyskiego. – „30 lat temu w Chojnicach organizowanebyły turnieje tańca towarzyskiego. Chojnice były wtedy widoczne na tanecznej mapiePolski” – podkreśla. Od początku współpracował z chojnickimi przedszkolami.

Pierwsze taneczne kroki

Pierwszy występ uczniów nastąpił podczas obchodów 25-lecia Dyskusyjnego KlubuFilmowego „Cisza” – w marcu 2010 roku. Jedną z tancerek była Aleksandra Kiedrowicz,która została także instruktorką w szkole. W pierwszym roku działalności Akademiirok szkolny zakończyło ok. 50 młodych tancerzy, a rok później już 160. W 2010 rokuna zakończenie roku szkolnego odbyła się po raz pierwszy „Taneczna Fiesta”. Począt-kowo miała być podsumowaniem pracy uczniów i trenerów, prezentacją umiejętnościmłodych tancerzy przed rodzicami i rówieśnikami. Przy jej organizacji pomagali ro-dzice, przyjaciele i sponsorzy. A już rok później impreza połączona została z TurniejemTańca Towarzyskiego dla Przedszkolaków pod nazwą „Pierwszy krok”, a od trzeciejedycji w jej trakcie jest także Ogólnopolski Turniej Tańca Towarzyskiego o Puchar Bur-mistrza Chojnic BEKO DANCE CUP.

W podobnej formie „Taneczna Fiesta” organizowana jest do dzisiaj. Jest to duże przed-sięwzięcie. Odbywa się przez dwa dni w hali Ośrodka Sportu i Rekreacji, gdzie tancerzemają sporo miejsca na popisy. W pierwszym dniu jest turniej tańca o Puchar BurmistrzaChojnic BEKO DANCE CUP, a w drugim dziecięcy turniej „Pierwszy krok”. Od kilku lat

„Taneczna Fiesta” w Chojnicach w 2015 roku (fot. Anna Zajkowska)

galę prowadzi Iwona Pavlović, znana polska tancerka, wielokrotna mistrzyni Polski w tańcu, sędzia międzynarodowych turniejów tanecznych, jurorka telewizyjnego pro-gramu „Taniec z gwiazdami”. Występujących zawsze ocenia profesjonalne jury. Dyrektorwspomina, że od początku chciał nadać „Tanecznej Fieście” rangę ogólnopolską. Co rokuzaprasza tancerzy, którzy są dla wielu legendą tańca. Wielokrotnie gościli na niej tancerzeznani z programów telewizyjnych, a także najlepsze pary z Top Listy Polskich Tancerzy.

Będzie Grand Prix Polski

Jacek Czapiewski jest zadowolony, że podczas „Fiesty” odbywa się Ogólnopolski Tur-niej Tańca Towarzyskiego o Puchar Burmistrza Chojnic BEKO DANCE CUP. – „Turniejpo 30 latach powrócił do Chojnic” – podkreśla. W 2015 roku po ocenie sekretarza ge-neralnego Federacji Tańca Sportowego Akademia Tańca otrzymała prawo do organizacjitego turnieju jako Grand Prix Polski FTS Ekstraklasa. Już wiadomo, że odbędzie się onw czerwcu 2016 roku. Ten sukces cieszy zarówno dyrektora, jak i instruktorów oraz tan-cerzy. Dodatkowo z okazji przypadającego w 2015 roku pięciolecia turnieju tańca„Pierwszy krok”, w trakcie imprezy zorganizowana została próba pobicia rekordu Guin-nessa w liczbie osób równocześnie tańczących polkę. Nie udało się ustanowić rekorduna świecie, ale udało się pobić rekord w Polsce – polkę tańczyło bowiem 290 osób.

Tancerze Akademii od 2011 roku startują w różnego rodzaju turniejach tanecznych.Jak mówi dyrektor, wzięli udział w setkach turniejów i ciężko zliczyć, ile medali zdobyli.W sumie przywieźli około tysiąca nagród. Biorą udział także w imprezach w mieście

Roztańczone Chojnice16

Soliści hip-hopu z instruktorem Michałem Prostko podczas Open Bydgoszcz Dance Cup 2015(fot. ze zbiorów ATPW)

i w regionie, w różnych akcjach, np. podczas Dni Chojnic czy Chojnickiego Aniołowa.Tancerze często uczestniczą w uroczystościach w swoich szkołach, a także angażują sięw eventy, pokazy mody bądź tło taneczne dla artystów. Najmilej wspominają koncertNorbiego. Akademia była również współorganizatorem w 2013 roku wraz z przedszko-lem im. Jacka i Agatki VIII Mistrzostw Przedszkolaków w Człuchowie.

Supernagroda i sukcesy

W gabinecie dyrektora stoi sporo statuetek zdobytych podczas turniejów tanecz-nych, wiszą pamiątkowe zdjęcia. Jakie są największe sukcesy? Jacek Czapiewski, wspo-magając się kroniką szkoły, którą sam prowadzi, podkreśla, że już na początku 2011roku podczas V Ogólnopolskiego Festiwalu Tańca Nowoczesnego w Lęborku zdobytazostała pierwsza statuetka dla sekcji tańca nowoczesnego. Sukcesy na turniejach w ka-tegorii solo i w duetach odnosili wtedy m.in. Kasandra Nynca, Marcelina Stoltman,Aleksandra Kiedrowicz, Oliwia Wilczek, Marta Szmaglinska, Julia Ryl, Joanna Miliwek,Tomasz Węglewski, Damiana Wera, Tomasz Synak oraz Formacja Bounce Dance.Pierwszy zagraniczny wyjazd odbył się też w 2011 roku do partnerskiego Emsdetten.W 2012 roku Akademia otrzymała statuetkę „Dokonania Roku” w kategorii imprezaroku za organizację „Tanecznej Fiesty”. Jacek Czapiewski przyznaje, że sama nominacjabyła dla niego zaskoczeniem. – „To jest dla mnie supernagroda. Zachęciła mnie do organizowania kolejnych edycji »Fiesty« i podnoszenia jej poziomu” – mówi.

17Akademia Tańca Piętro Wyżej

„Taneczna Fiesta” w Chojnicach w 2015 roku (fot. Anna Zajkowska)

Ostatnio z sukcesami startują 12-letni Bartosz Pozorski i jego rówieśniczka Alek -sandra Siegmiller. Ta para w Mistrzostwach Polski w Kołobrzegu zajęła 14. miejsce w tańcach latynoamerykańskich i 13. w tańcach standardowych, natomiast w Mistrzo-stwach Województwa Pomorskiego FTS w Żukowie w 2015 roku zdobyła 4. miejsce w tańcach latynoamerykańskich i 4. w tańcach standardowych. Jacek Czapiewski wspo-mina, że wypatrzył ich podczas zajęć w przedszkolu „Wesołe Przedszkolaki” i zachęciłrodziców, by maluchy brały dodatkowe lekcje tańca. – „Świetnie tańczyli! Ta paradobrze się zapowiada” – mówi z dumą. Kolejnymi talentami wyłonionymi podczaszajęć przedszkolnych są absolwenci „Jarzębinki” Wiktor Cysewski i Kinga Janicka, aktualnie drudzy wicemistrzowie Województwa Pomorskiego Federacji Tańca Sporto-wego w tańcach standardowych. Inna uzdolniona para Akademii, która swoją przygodęz tańcem rozpoczęła w „Promyczku”, to Maksymilian Kabat i Agata Szulc – aktualnietakże drudzy wicemistrzowie Województwa Pomorskiego FTS, ale w tańcach latyno -amerykańskich.

Wspólne świętowanie osiągnięć

Dyrektor podkreśla, że sukcesy tancerzy to ogromna praca uczniów i ich instruk-torów. Jego zdaniem ważne jest, żeby uczniowie wspólnie świętowali każde swoje osiąg-nięcie. W szkole przyjął się nawet zwyczaj, że np. przejście do wyższej klasy tanecznejświętowane jest przez całą grupę, która spotyka się przy torcie. – „Chcemy, żeby wszyst-kie dzieci cieszyły się z sukcesów kolegów. Powinni wspólnie celebrować swoje zwy-cięstwa” – dodaje Jacek Czapiewski.

– „Akademia Tańca to dla mnie nie tylko praca, ale całe moje życie. Sprawia mi przy-jemność i daje satysfakcję. To moja pasja. Chciałbym, żeby w szkole swoją pasję tanecznąmogli rozwijać wszyscy chętni i żeby warunki do tego mieli na bardzo wysokim pozio-mie” – podkreśla Czapiewski. Ma plany na przyszłość. Przyznaje, że teraz w piwnicachprzy ul. Grunwaldzkiej szkoła ma swój klimat, ale niestety jest za mała. Marzy mu sięnowa szkoła z salą turniejową, żeby organizować zawody taneczne dużej rangi. Dodaje,że bardzo przyjazną Akademii Tańca osobą jest Iwona Pavlović. – „Jest moją mentorką,autorytetem w dziedzinie tańca. Jest dobrym duchem Akademii” – stwierdza.

Wielki potencjał taneczny

Czy Chojnice są dobrym miejscem do wyłaniania talentów tanecznych? – „Mamywiele utalentowanych dzieci, wiele osób dorosłych interesuje się tańcem. To miasto ma wielki potencjał, jeżeli chodzi o taniec. Wierzę, że w naszym mieście jest niejednaosoba, która pokaże Polsce i światu, że Chojnice istnieją na tanecznej mapie” – mówiJacek Czapiewski. Dodaje, że w 2017 roku taniec towarzyski stanie się dyscypliną olimpijską. Warto podkreślić, że jest to kosztowny sport, jeśli chce się zdobywać klasytaneczne, drogie są m.in. odpowiednie stroje. Jednak mimo wszystko marzy o tym, żeChojnice będą słynęły z tańca i miały swoją mistrzowską parę.

Roztańczone Chojnice18

Kwartalnik Chojnickinr 14/2015

KRONIKA chojnicka

KONKURS

ANNA MARIA ZDRENKA

Wspomnienia tych, co przeżyli wojnę

O głoszona druga edycja konkursu „Druga wojna światowa w pamięci chojniczan”spotkała się z mniejszym zainteresowaniem niż przed rokiem. Wpłynęły trzy prace

wspomnieniowe, z których komisja nagrodziła jedną, a dwie wyróżniła.

Nagrodę za pierwsze miejsce w konkursie historycznym odebrała córka pani Haliny Szymańskiej – Jolanta Gutkowska.

Dyplom wręczyła Beata Królicka. Obok dyrektor MBP Anna Lipińska, Jan Zieliński i Kazimierz Jaruszewski

Organizatorami konkursu byli: Miejska Biblioteka Publiczna w Chojnicach i Choj-nickie Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Tak jak rok temu, adresowany on był do osób,które współcześnie mieszkają w Chojnicach bądź mieszkały tu podczas II wojny świa-towej i pragnęły utrwalić swoje wspomnienia z lat 1939-1945. Rozstrzygnięcie II edycjiodbyło się w piątek 23 października 2015 roku i połączone zostało z prezentacją po-przedniego, trzynastego numeru „Kwartalnika Chojnickiego”.

Prace konkursowe oceniało jury w składzie: prof. Włodzimierz Jastrzębski – prze-wodniczący, Beata Królicka – sekretarz i Paweł Piotr Mynarczyk – członek. Protokółjury przeczytała Beata Królicka. Jak poinformowała, pierwsze miejsce otrzymała pracaHaliny Szymańskiej, zatytułowana Druga wojna światowa we wspomnieniach HalinySzymańskiej z d. Jurgawka, natomiast dwie pozostałe prace wyróżniono. Były to praceMarii Kalitty-Szóstak i Emilii Kalitty pt. Patchworkowe wspomnienia oraz MarianaTeszki pt. Niepokorny chłopak. Marian Teszka – wspomnienia spisane przez Emilię Ka-littę na podstawie rozmowy i autobiografii.

– „Komisja pragnie podkreślić, że o przyznaniu pierwszego miejsca zadecydowałaświeżość i autentyczność pracy autorstwa Haliny Szymańskiej. Wspomnienia młodejdziewczyny uderzają swą szczerością, a jednocześnie obiektywizmem spojrzenia na da-lekie od jednoznaczności relacje polsko-niemieckie okresu wojny i okupacji. Stanowiątakże kolejny przyczynek do badań nad tragedią, jaką dla wielu kobiet były działania

Kronika chojnicka22

Emilia Kalitta odebrała wyróżnienie jako współautorka pracy wspomnieniowej babci

żołnierzy radzieckich podczas wyzwalania ziemi chojnickiej” – mówiła Beata Królicka.Warto też zaznaczyć, że wspomnienia nieżyjącej już Haliny Szymańskiej odnalazła rodzina i zgłosiła do konkursu.

Podczas uroczystości nagrodę za pierwsze miejsce odebrała córka pani Szymańskiej– Jolanta Gutkowska. W imieniu Mariana Teszki, nieobecnego z powodu choroby, wy-różnienie odebrała żona Melania, a w imieniu babci Marii Kalitty-Szóstak – Emilia Ka-litta. Jak podkreślił Kazimierz Jaruszewski z Chojnickiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk,w sumie na dwie edycje konkursu wpłynęło 11 wspomnień. Z uwagi na małą liczbę praczgłoszonych do drugiej edycji, konkurs nie będzie już kontynuowany. W ocenie orga-nizatorów pozwolił on udokumentować cenne wojenne wspomnienia najstarszychchojniczan.

Praca nagrodzona pierwszym miejscem opublikowana została na łamach nume-ru 31 „Zeszytów Chojnickich”, natomiast wyróżnione opublikowane zostały w „Kwar-talniku Chojnickim” – w numerze 13 wspomnienia Mariana Teszki, a w bieżącym MariiKalitty-Szóstak. Przypomnijmy, patronat prasowy nad konkursem objęły redakcje„Kwartalnika Chojnickiego” i „Zeszytów Chojnickich”.

Fot. ze zbiorów MBP

23Wspomnienia tych, co przeżyli wojnę

Melania Teszka, która odebrała wyróżnienie w imieniu męża Mariana, podzieliła się wspomnieniami z uczestnikami spotkania

KSIĄŻKA

MARIUSZ BRUNKA

Patron uczczony, czyli rzecz o św. Janie Berchmansie

M inistranci w Chojnicach pojawili się wraz z pierwszą katolicką świątynią. Chrze-ścijańska liturgia – stanowiąca wyraz uwielbienia i posługi – była w naszym

mieście także pierwszym przejawem wzniosłego rytuału, quasi-teatrem, szkołą śred-niowiecznej łaciny i kultury… Zaangażowana pobożność młodych, przekształcającasię z czasem w kolejne powołania kapłańskie i zakonne, a przynajmniej w pogłębioną

kulturę religijną, przez wieki kształto-wała wszystkie pokolenia chojniczan.I jest tak i dzisiaj. Nie dziwi więc fakt,iż pomiędzy uczestnikami wspólnotybyłych i aktualnych ministrantów wy-tworzyły się autentyczne więzi, którewzmacniały nie tylko wspólne do-świadczenia, ale i wspólne ideały. Po-śród tych ostatnich na szczególnąuwagę zasługuje pamięć posługi ka-płana sprzed stuleci – św. Jana Berch-mansa (1599-1621), wyniesionego na ołtarze w roku 1765 (beatyfikacja),a kanonizowanego w 1888, którego relikwie nawiedziły w listopadzie br. Bazylikę Mniejszą w Chojnicach. Po-skutkowało to nie tylko liczną obecno-ścią ministrantów różnych roczników,szczerą modlitwą uczestników uro-czystości, ale i pogłębioną dyskusją na temat sensu i charakteru tej służbyoraz zmian, jakim podlega we współ-czesnym świecie.

Chcąc podkreślić znaczenie tego świętego, a w szczególności fakt, iż jest on patro-nem ministrantów, dr Przemysław Zientkowski opracował, a Oficyna Wydawnicza Fun-dacji Fuhrmanna wydała publikację pt. Św. Jan Berchmans. Patron ministrantów.Przedmową opatrzył to dzieło z kolei ks. bp dr hab. Wiesław Śmigiel, a życzliwym patronatem całe przedsięwzięcie otoczył były ministrant i aktualny poseł AleksanderMrówczyński.

Sylwetka bohatera tego hagiograficznego wywodu stanowi niezwykle ciekawy i bu-dujący przykład duchowości jezuickiej, gdyż w tym właśnie zakonie pobierał on nietylko swą edukację, ale i szczerze oddał mu również swoje serce… Trudno nie znaleźćw tej sylwetce podobieństw do wielu innych świętych młodzianków, pośród którychnajpopularniejszymi w Polsce byli św. królewicz Kazimierz (1458-1484) i św. StanisławKostka (1550-1568). Ten ostatni – zresztą również jezuita – mógł być chyba inspiracjądla swojego niderlandzkiego naśladowcy. Posądzani bowiem o nadmierną świeckość i zaangażowanie w sprawy doczesne, jezuici niezwykle szeroko propagowali wkład du-chowy tych wszystkich współbraci, którzy poświęcali swoje, częstokroć bardzo krótkie,życie pokucie i czystej kontemplacji. I jakże w tym byli i są bliscy najpopularniejszemuwspółczesnemu jezuicie – papieżowi Franciszkowi.

Nietrudno będzie więc po przeczytaniu tej publikacji odnaleźć powody, dla którychśw. Jan Berchmans został patronem współczesnej ministrantury, dla której ta niewielkaksiążeczka powinna stanowić obowiązkową lekturę. Z drugiej zaś strony wielka szkoda,iż na skutek różnych okoliczności nie mamy już w Chojnicach relikwii tego świętego.Stąd wypada podziękować organizatorom uroczystego ich nawiedzenia naszego miastai pochwalić wysiłek autora kolejnej cennej chojnickiej publikacji, który w doświadcze-niu sprzed wieków odnalazł wciąż żywą inspirację dla przyszłości.

25Patron uczczony, czyli rzecz o św. Janie Berchmansie

REKREACJA

IRMINA SZYCA

Ekstremalnie w parku Tysiąclecia

P ark Tysiąclecia to niewątpliwie jedno z najładniejszych miejsc w Chojnicach, którestale się rozwija. W ostatnim czasie miejski zieleniec zyskał nową grupę sym -

patyków, lubujących się w sportach ekstremalnych, a to za sprawą budowy skateparkui placu z urządzeniami do ćwiczeń siłowych.

O budowę skateparku w Chojnicach zabiegała już od kilku lat młodzież pasjonującasię jazdą na rolkach, deskorolkach, BMX-ach czy też hulajnogach. Chcąc rozwijać swojąpasję, a dotychczas nie mając gdzie tego robić, młodzi chojniczanie użytkowali miejscapubliczne. Niestety, przez to byli często krytykowani z powodu niszczenia mienia –schodów, poręczy, ławek i murków, po których jeździli. Na przestrzeni ostatnich latmłodzież spotkała się kilka razy z burmistrzem miasta Chojnice, aby przekonać go, jak

ważne jest dla nich powstanie skateparku. Spotkania zakończyły się realizacją inwestycjii oddaniem jej do użytku w listopadzie bieżącego roku. Za kwotę ok. 550 tys. zł powstałnowoczesny plac, wyposażony m.in. w banki i quartery służące do rozpędzania się i wykonywania różnego rodzaju ewolucji oraz poręcze do nauki nowych trików.

27Ekstremalnie w parku Tysiąclecia

Kronika chojnicka28

Skatepark znajduje się pomiędzy placem zabaw a ciągiem pieszo-rowerowym, któryprzebiega przez most w sąsiedztwie siłowni terenowej. Projekt placu powstał w Pra-cowni Projektowej Zdzisława Kufla, natomiast głównym wykonawcą była firma Bullaitz Elbląga.

W roku 2015 powstał także w parku Tysiąclecia, niedaleko skateparku, plac z urzą-dzeniami do ćwiczeń street workoutu. Są to ćwiczenia, podczas których wykorzystujesię własną masę ciała, polegające na podciąganiu się i wykonywaniu różnych ewolucjina drążkach. Między innymi takich, jak: flaga, waga w zwisie tyłem i przodem, wagakuczna czy też tak zwane wycieraczki. Inwestycja ta powstała również z inicjatywy mło-dych chojniczan, którzy zgłosili jej potrzebę do Ratusza w roku 2014. Za kwotę ponad120 tys. zł gdańska firma „MIZAN”, S. Ossowski zbudowała plac z bezpieczną poliure-tanową nawierzchnią wyposażoną w liczne drążki.

W Chojnicach jest coraz więcej osób wykazujących zainteresowanie sportami ekstremalnymi. Dzięki takim miejscom jak skatepark czy też plac do ćwiczeń streetworkoutu miasto tworzy nową propozycję spędzania wolnego czasu dla młodzieży. Ponadto młodzi ludzie mają szansę rozwijania swoich pasji, co w przyszłości może za-procentować reprezentowaniem swoich możliwości na zawodach ogólnopolskich czyteż międzynarodowych.

Fot. Marian Nowak

IRAK

WERONIKA SADOWSKA

Grzegorz Kaliciak – dowódca obrony City Hall

C hojnickie Spotkania z Nauką na stałe wpisały się już do kulturalnego kalendarzaChojnic. Ich organizatorami są Urząd Miejski w Chojnicach oraz Fundacja

Inicjatyw Obywatelskich im. Marcina Fuhrmanna. Jedno ze spotkań odbyło się 18 listopada 2015 roku w Czytelni Miejskiej Biblioteki Publicznej. Tego dnia gośćmi byli

Tym razem podczas Chojnickich Spotkań z Nauką było aż trzech gości. Na zdjęciu (od lewej): dr hab. Piotr Kostyło, prof. UKW, prowadzący dr Przemysław Zientkowski,

płk Grzegorz Kaliciak oraz dr hab. Jacek Knopek, prof. UMK

pułkownik Grzegorz Kaliciak, autor książki Karbala. Raport z obrony City Hall, a także politolog dr hab. Jacek Knopek, prof. UMK oraz filozof dr hab. Piotr Kostyło, prof. UKW, którzy wypowiedzieli się na temat kon -fliktu zbrojnego w Iraku.

Irak oczami polskiego żołnierza

Na wstępie spotkania płk Grzegorz Kaliciak poka-zał uczestnikom krótki film, którego sceny nagranezostały podczas jego pobytu w Iraku. Przedstawiał onm.in. momenty walki i obrony irackiego ratusza CityHall. W swojej opowieści o wojnie Kaliciak podkreślał,że walki były bardzo ciężkie, choćby z tego względu,że trudno było rozpoznać przeciwnika. Większość z nich chodziła ubrana po cywilnemu, dlatego on, jakodowódca, często musiał podejmować decyzje, czydana osoba jest zamachowcem, czy zwykłym cywilem.Jak zaznaczył, wojna to nie ćwiczenia, nie żadna za-

Kronika chojnicka30

Podczas spotkania można było kupić książkę „Karbala. Raport z obrony City Hall” i zdobyć autograf Grzegorza Kaliciaka

bawa czy gra, trzeba przede wszystkim zachować zimną krew. Niektórych rzeczy nieda się przewidzieć. – „Pomyłka, zła ocena sytuacji może oznaczać śmierć” – mówił Ka-liciak. Na misji życie toczy się zupełnie inaczej. Nikt nie zawraca uwagi na to, jaki jestdzień, miesiąc czy pora dnia. Najważniejsze jest wykonać swoje zadanie, nie pomylićsię, uchronić od śmierci swoich podwładnych i siebie.

Dlaczego książka? Dlaczego film? Dlaczego City Hall?

Obrona ratusza w Karbali była jedną z wielu akcji w czasie wojny w Iraku. Dlaczegostała się tak popularna, że została opisana w dwóch książkach i filmowym scenariuszu?Według płk. Kaliciaka zdecydowało o tym kilka czynników. – „Byliśmy otoczeni przezrebeliantów i w czasie akcji nikt nie zginął” – stwierdził. Istotną sprawą były też ame-rykańskie raporty, w których obrona City Hall została uznana za bardzo sprawną akcję,a Polacy za dobrych żołnierzy. Co właściwie skłoniło autora do napisania książki? Byłato przede wszystkim chęć pokazania tego, jak było naprawdę. – „Jeżeli my tego nie po-wiemy, to nikt tego nie zrobi” – dodał.

Po wypowiedzi płk. Kaliciaka rozgorzała dyskusja, w której aktywnie brali udziałeksperci. Prof. Piotr Kostyło wyjaśniał między innymi etyczne aspekty udziału polskichżołnierzy w misjach stabilizacyjnych, zaś o szansach i zagrożeniach w perspektywie po-litycznej opowiadał prof. Jacek Knopek.

Fot. ze zbiorów MBP

31Grzegorz Kaliciak – dowódca obrony City Hall

NAGRODA

MARIUSZ BRUNKA

Publikacja nagrodą… nie tylko dla autora

Każdy udany wysiłek intelektualny jest satysfakcją samą w sobie. Niemniej faktjego docenienia przez innych sprawia dodatkową radość i jest zachętą dla autora.

Jeśli jeszcze dodamy do tego walor poznawczy dzieła, na który czeka konkretna spo-łeczność, mamy już wszystkie elementy składające się na prawdziwe wydarzenie.

Właśnie takim wydarzeniem była grudniowa prezentacja w czytelni Miejskiej Bib-lioteki Publicznej w Chojnicach książki Emilii Kalitty pt. Integracja europejska na szczeblulokalnym w oparciu o ruch miast partnerskich na przykładzie miasta Chojnice. Wcześniej,w konkursie organizowanym przez władze miejskie, uznano treść tej publikacji za naj-lepszą pracę licencjacką poświęconą problematyce chojnickiej. Zwrócił na to uwagęautor przedmowy i inicjator wspomnianych zmagań konkursowych dr PrzemysławZientkowski.

Autorka, będąca wieloletnim pracownikiem Starostwa Powiatowego, a obecnie Wy-działu Zamiejscowego Sopockiej Szkoły Wyższej w Chojnicach, bardzo aktywnieuczestniczy w życiu naukowym i kulturalnym naszego miasta. Świadczą o tym jej licznepublikacje i działalność w organizacjach pozarządowych. Nigdy nie zaniedbywała swo-jego rozwoju naukowego, o czym świadczy m.in. fakt, iż jest obecnie doktorantką na seminarium prowadzonym przez znanego również w Chojnicach prof. dr. hab. Woj-ciecha Lamentowicza. Stąd nie dziwi fakt, że mamy do czynienia z opracowaniem z za-kresu politologii. Znajdujemy tu więc fachowy aparat naukowy, ściśle zakreślone ramytematyczne i ustalone kryteria metodologiczne. To, co znacząco zachęca chojnickiegoczytelnika do tej lektury, to nie tylko wnikliwy opis ważnego elementu integracji euro-pejskiej w postaci ruchu miast partnerskich, ale przede wszystkim przeanalizowanietego tematu na przykładzie doświadczeń naszego miasta.

Szczególnie ciekawym aspektem poruszonym przez E. Kalittę w książce były związkiChojnic z licznymi ośrodkami zagranicznymi w okresie przedakcesyjnym. O ile obecniepartnerstwo miast krajów członkowskich Unii Europejskiej jest de facto zjawiskiemoczywistym, o tyle w okresie tzw. PRL-u i tuż po przywróceniu samorządu terytorial-nego w 1990 roku, było ono przede wszystkim wyrazem europejskich aspiracji Chojnic.

33Publikacja nagrodą… nie tylko dla autora

I właśnie na te elementy zwrócił uwagę zgromadzonym na promocji książki, jeden z inicjatorów tej formy współpracy, pierwszy burmistrz naszego miasta po 1990 rokuLeszek Chamier Cieminski. Trzeba przyznać, iż wytyczony przez niego kurs kontynuo-wali później wszyscy jego następcy, co dziś przejawia się w bogatym wachlarzu formwspółpracy miasta i działających w nim organizacji pozarządowych z zagranicznymiośrodkami miejskimi, w tym w szczególności z niemieckim Emsdetten, ukraińskimKorsuniem, białoruskim Mozyrem i holenderskim Waalwijk.

Dzięki chojnickiej autorce mamy więc bogato udokumentowany opis wzajemnychrelacji, zasad wymiany doświadczeń i wpływu, jaki współpraca ta miała na kształtowa-nie się naszej współczesności. Wydaje się, że każdy, kto zdecyduje się przeczytać toopracowanie, nie tylko nabędzie dodatkową wiedzę, ale zasili również grono entuzjas-tów tego rodzaju przedsięwzięcia.

Z drugiej strony pomoc w wydaniu tego rodzaju pracy powinna w większym stopniuzachęcić studiujących w Polsce i świecie młodych chojniczan do podejmowania rodzimejproblematyki w swej działalności badawczej. Dowiadując się więcej o świecie, w którymżyjemy, nie powinniśmy tracić z pola widzenia lokalnej perspektywy. Nie braknie w niejbowiem potwierdzenia szerszych prawidłowości i, jak chciałbym wierzyć, woli władzmiejskich w korzystaniu z wnikliwych przemyśleń swych uczonych ziomków…

Fot. ze zbiorów MBP

Autorka Emilia Kalitta oraz prowadzący spotkanie Przemysław Zientkowski

ZWYCIĘŻCZYNI

WERONIKA SADOWSKA

Akrobatyka powietrznaPasja Aleksandry Kiedrowicz

A leksandra Kiedrowicz, zwyciężczyni ósmej edycji programu rozrywkowego „MamTalent!”, obecnie zajmuje się tańcem i akrobatyką powietrzną, czyli wykonywaniem

skomplikowanych ćwiczeń na wysokości. Dwudziestojednoletnia artystka swojąprzygodę z tańcem zaczęła w wieku ośmiu lat. Najpierw, będąc jeszcze w szkolepodstawowej, uczęszczała przez cztery lata do Dziecięco-Młodzieżowego ZespołuFolklorystycznego „Kaszëbe”. W wieku 12 lat zaczęła uczyć się tańców hip-hop i disco

Aleksandra Kiedrowicz podczas finałowego występu w „Mam Talent!”

35Akrobatyka powietrzna. Pasja Aleksandry Kiedrowicz

dance w ówczesnym Chojnickim Domu Kultury. Już wtedy zdobywała medale i wyróżnienia na ogólno polskich, a także międzynarodowych turniejach tanecznych.Mając 16 lat, została instruktorką tańca w Akademii Tańca Piętro Wyżej.

Początkowo związana jedynie z tańcem postanowiła poszerzać swoją wiedzę i umie-jętności. Zaczęła interesować się również akrobatyką naziemną oraz powietrzną, costało się jej największą pasją. Akrobatyki sportowej uczyła się w Bydgoszczy od zwy-cięzców pierwszej edycji popularnego talent show duetu Melkart Ball, a dokładniej od Bartłomieja Pankaua. Podstaw akrobatyki powietrznej uczyła się we wrocławskimFlycube, później doskonaliła się sama. W 2013 roku zaczęła otrzymywać propozycjewyjazdów zagranicznych. Swój talent pokazywała m.in. w Chile, Kolumbii, Libanie,Grecji, Danii, Norwegii, Szwajcarii i Japonii, gdzie prezentowała solowe akty.

◆ ◆ ◆Skąd pomysł, żeby wziąć udział w programie? Gdy wróciłam z kontraktów zagranicznych do Chojnic, stwierdziłam, że warto spró-

bować swoich sił. Znałam niektórych uczestników poprzednich edycji, którzy mielibardzo miłe wspomnienia z programu. Postanowiłam pojechać do Wrocławia na eli-minacje. I się udało.

Wygraną w talent show był czek na 300 tysięcy złotych. Na zdjęciu z Heleną Palej, rzeczniczką firmy Apart

Jak wspomina Pani swoje przygotowania do „Mam Talent!”? Czy podczas występuciężko było się skupić na samym zadaniu? Co z emocjami?

Jeżeli chodzi o przygotowania psychiczne, to nie musiałam tego zbytnio robić. Prak-tycznie od dwóch i pół roku non stop występuję na scenie, więc jestem oswojona z dużąpublicznością. Natomiast choreografie i przygotowanie występów pochłonęły cały mójczas, głównie przez to, że stawiałam sobie wysoko poprzeczkę i zawsze starałam się po-kazać coś zupełnie nowego, innego. Emocje owszem były, ale nie czułam stresu. Za-równo podczas półfinału, jak i finału publiczność liczyła raptem 500 osób. Tymczasemnajwiększa liczba osób, dla których występowałam, to 30 tysięcy. Było to na stadioniew Santiago de Chile. Muszę przyznać, że im większa widownia, to tym bardziej się mo-bilizuję. Publiczność daje mi energię.

Czy spodziewała się Pani, że odniesie sukces, jakim jest wygranie tego popularnegoprogramu?

Nie spodziewałam się tego, szczególnie, że próby były ciężkie. Niełatwo było, w takkrótkim czasie, zgrać się i dogadać z ekipą alpinistów, z którą na co dzień nie pracuję.Warto dodać również, że była bardzo duża konkurencja. Tym razem nie było żadnegofaworyta. Wszyscy prezentowali bardzo wysoki poziom. Sam Agustin Egurrola powie-dział, że ta edycja to jakby finał wszystkich finałów.

Czy w jakiś sposób zmieniło się Pani życie po zwycięstwie w „Mam Talent!”? Jakie maPani plany na przyszłość?

Troszkę tak. Otrzymałam więcej propozycji występów w Polsce, co mnie bardzocieszy. A jakie mam plany? Na razie chcę na pewno występować na scenie. Dzięki wy-granej w programie kupiłam sobie kulę i obecnie jestem jedyną artystką w Polsce, któraprezentuje akrobacje powietrzne z wykorzystaniem tego urządzenia. Jeżeli chodzi o przyszłość, to chciałabym kiedyś założyć swoją własną szkołę akrobatyki i zarażać in-nych pasją, którą kocham.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia!

Rozmawiała: Weronika Sadowska

Fot. z archiwum Aleksandry Kiedrowicz

Kronika chojnicka36

SYLWETKA

PRZEMYSŁAW ZIENTKOWSKI

„Profesor” w sutannie Ksiądz dr Edmund Chrzanowski

Ostatnie dni grudnia minionego roku prócz Świąt Bożego Narodzenia przyniosływażny i doniosły jubileusz. Dnia 23 grudnia 1950 roku w gotyckiej farze pod wez-

waniem Ścięcia św. Jana Chrzciciela, obecnej Bazylice Mniejszej w Chojnicach, z rąkksiędza biskupa Bernarda Czaplińskiego sakrament kapłaństwa przyjęło czterechdiakonów. Był to jeden, jedyny raz, gdzie święcenia odbyły się poza pelplińską Katedrą– w chojnickiej farze. Do końca nie wiadomo, co było powodem odstępstwa od regułyi udzielenia święceń w Chojnicach. Czy to, że ówczesny sufragan posługiwał tam kiedyśjako proboszcz? A może fakt, że wszyscy czterej przyszli kapłani byli ściśle związani z naszym miastem? Spośród nich 25 grudnia 2015 roku w 65. rocznicę, w godzinęswojej prymicji, z dziękczynieniem w sercu stanął przy ołtarzu 92-letni ks. dr EdmundChrzanowski – najstarszy kapłan diecezji pelplińskiej.

Długo namawiałem księdza doktora, by zgodził się na publikację wspomnień, któ-rymi tak chętnie się dzieli. Okazją ku temu jest właśnie zacny jubileusz.

Ksiądz doktor Edmund Chrzanowski przyszedł na świat 16 stycznia 1923 roku w domu przy ulicy Angowickiej w Chojnicach. Był jednym z pięciorga dzieci Anasta-zego i Moniki (de domo: Wenda). Rodzice byli skromnymi, ale jak wielokrotnie pod-kreślał, pracowitymi, sprawiedliwymi, a przede wszystkim miłującymi Boga i bliźnichludźmi. To im zawdzięcza staranne, chrześcijańskie wychowanie. Ukończył Szkołę Pod-stawową nr 1 i do wybuchu wojny zdążył jeszcze zdać tzw. małą maturę. Pierwszegowrześnia 1939 roku o piątej rano zbiegiem okoliczności – miał jechać do przebywająceju swoich rodziców matki – znalazł się na chojnickim dworcu. Tu zastała go wojna. Jakwspomina: „Siedziałem sam w przedziale i nagle usłyszałem wybuchy, potem strzały i spostrzegłem biegnących kolejarzy. Wojna – krzyczeli, uciekajcie”. Przerażony, porzu-cając bagaż, pieszo dotarł do Tucholi, a następnie do Jeleńcza, gdzie zastał opuszczonegospodarstwo dziadków. Samotny, przestraszony wrócił do Tucholi, a tam za namowąkolejarza wsiadł do pociągu jadącego na południe. Po 17 dniach dojechali do Łucka na Wołyniu. Stamtąd zaś, po wkroczeniu Sowietów, zmuszony był, tym samym po-ciągiem, tego samego dnia uciekać w kierunku Lublina. Tam stał się mimowolnym

Kronika chojnicka38

opiekunem dwójki chłopców (12- i 9-letniego), których matka zaginęła. Następnie, jakrelacjonuje, pieszo wraz z towarzyszami ruszył „do Warszawy”. Droga nie była łatwa.„Czasem spaliśmy w stogach, czasem w jakiejś stodole, czasem wreszcie jakiś gospodarzzlitował się, dał coś do zjedzenia i ugościł. Czasem ktoś podwiózł nas zaprzęgiem”. Zna-mienne jest wspomnienie z Siedlec, gdzie dowiedziawszy się, że będzie rozdawanychleb, cierpliwie stali w kolejce z nadzieją, że i dla nich znajdzie się bochenek. Jak sięokazało, bezskutecznie. Ludzie wyrywali sobie chleb, walcząc i tratując się wzajemnie.Tam zupełnie innego znaczenia nabierały słowa modlitwy „…chleba naszego powszed-niego daj nam dzisiaj…”. Dowiedziawszy się jednak, że jest możliwość przejazdu koleją na Pomorze, zwrócił się o kartę przewozową. Przechodząc długą i ciężką drogę od ofi-cera SA, przez oficera SS, do gestapowca, ten zaledwie szesnastoletni chłopiec uzyskałmożliwość przejazdu dla siebie i pozostałej dwójki. Wtedy też otrzymał kawałek czar-nego chleba – rarytas, który we wspomnieniach jest droższy niż wszystkie obecnie do-stępne smakołyki. Podróż odbywała się dłuższą drogą, przez Malbork. Tam, w PrusachWschodnich, spotkali się z atakami i szykanami ze strony miejscowej ludności. Tamteż, jak twierdzi – Boża Opatrzność uratowała go po raz kolejny. Na dworcu bowiemodbywała się selekcja. Rozdzielano rodziny. Matki z dziećmi mogły jechać dalej w kie-runku Tczewa, mężczyźni mieli ustawić się na peronie – zapewne celem wywózki na przymusowe roboty. Ustawiwszy się na peronie wraz z małoletnimi towarzyszami,którzy za nic nie chcieli zostać sami, jako ich opiekun, został odesłany do wagonu i ura-towany od wywózki. Wtedy to, jak wspomina, podszedł do niego człowiek, któregoznał z Chojnic, bowiem wielokrotnie wraz z matką kupował u niego chleb. Był to panGuenzel, który przekazał kopertę z prośbą, by szesnastolatek odniósł list jego żonie.Dalsza podróż przebiegała bez większych trudności i po 25 dniach powrócił do domu.

Nie na długo jednak, bowiem został wywieziony do pracy na gospodarstwie w oko-licach Szczecinka. Skąd powrócił i podjął pracę w stolarni. Tam, jak relacjonuje, spo-dobała mu się melodia wygwizdywana przez niemieckich majstrów, z czasem jednakgdy usłyszał słowa piosenki, popadł w konsternację. Była to bowiem „Międzynaro-dówka”, a stolarze byli zagorzałymi komunistami. Dla młodego chłopaka, który miałjeszcze w pamięci wiec komunistów na chojnickim rynku z początku lat 30., był to im-puls, który pomógł podjąć decyzję o związaniu się z podziemiem i ucieczką. W trzecimroku okupacji za namową kuzyna, który był członkiem „Tajnej Organizacji WojskowejGryf Pomorski”, przedostał się do innego kuzyna na Lubelszczyznę, a stamtąd do Lwowa, gdzie podjął pracę w fabryce obuwia. Jako członek i żołnierz Armii Krajowejprzyjął kryptonim „Paweł”. We Lwowie zapoznał się z grekokatolickim kapłanem na-zwiskiem Rzewuski, który był rektorem Lwowskiego Seminarium Duchownego. Kapłanwspierał „Pawła” do czasu, gdy ten ewakuował się ze Lwowa po wejściu wojsk sowiec-kich w lipcu roku 1944. Następnie wrócił na Pomorze, gdzie w gdańskim liceum matematyczno-fizycznym zdał maturę i 7 czerwca 1946 roku odebrał świadectwo doj-rzałości. Nauczycielami w Liceum byli wykładowcy z Gdańskiej Politechniki i za ich na-mową natychmiast złożył podanie i został przyjęty na studia. Krótki urlop w Chojnicach

oraz spotkanie z kolegą ze szkolnej ławy Edmundem Frankensteinem zasiały w sercumłodego chłopaka niepewność. Pociągiem udał się do Częstochowy, gdzie przed wi-zerunkiem Czarnej Madonny począł rozważać inną niźli politechniczna drogę życia.Po powrocie zadeklarował chęć towarzyszenia Edmundowi Frankensteinowi, który je-chał złożyć podanie do seminarium w Pelplinie. Zawiódł jednak kolegę i w umówionymdniu nie zjawił się na dworcu. Do Pelplina pojechał sam, cztery dni później. Jak mówi,chciał się tylko rozejrzeć, zobaczyć, jak wygląda seminarium. W drzwiach spotkał ks. Ka-zimierza Dąbrowskiego. Chwilę porozmawiali i ani się spostrzegł, jak wypełnił podanieo przyjęcie do seminarium. Wyszedł – jak twierdzi – ogarnięty jakimś dziwnym spoko-jem, że podjął najlepszą decyzję w życiu. Po powrocie do domu oznajmił rodzicom, żechce zostać kapłanem. Z szacunkiem wspomina radość matki, ale też pełne odpowie-dzialności słowa ojca: „Cieszę się, ale jeśli miałbyś być złym księdzem, lepiej idź na po-litechnikę”. W miesiąc później został przyjęty w poczet kleryków Wyż szego SeminariumDuchownego w Pelplinie. W seminarium jego ojcem duchowym był ks. Kazimierz Dąb-rowski. Święcenia z rąk bpa Czaplińskiego przyjął 23 grudnia 1950 roku. Prymicję od-prawił w chojnickiej farze, w Boże Narodzenie 1950 roku o godzinie 12.00.

Następnie, dekretem biskupa, podjął pracę duszpasterską w parafii św. Jakuba w Toruniu (1951-1952). Kolejny, tym razem trzyletni wikariat, posługiwał w parafii

39„Profesor” w sutannie. Ksiądz dr Edmund Chrzanowski

Ks. dr Edmund Chrzanowski (fot. Przemysław Zientkowski)

św. Katarzyny w Brodnicy (1952-1955). W 1953 roku podjął studia na Wydziale Teo-logicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Stopień magistra uzyskał w 1954 roku na pod-stawie pracy: Hierarchia cnót u św. Tomasza z Akwinu.

Po powrocie do diecezji został nauczycielem w Collegium Marianum, a następnieobjął funkcję dyrektora tej placówki, którą pełnił aż do jej zamknięcia przez władze ko-munistyczne w 1961 roku. W tym samym czasie w Wyższym Seminarium Duchownymw Pelplinie wykładał już katolicką naukę społeczną. Po zamknięciu Wydziału Teolo-gicznego Uniwersytetu Warszawskiego w roku 1955 wstąpił na Akademię Teologii Ka-tolickiej, gdzie w roku 1965 obronił dysertację Podstawy moralne techniki, na podstawiektórej uzyskał stopień naukowy doktora. W owym czasie jako ekspert z ramienia ATKuczestniczył w organizowaniu duszpasterstwa technicznego i medycznego. Pracom z ramienia Episkopatu kierował krakowski biskup Karol Wojtyła – wielki i święty czło-wiek (takim pozostał we wspomnieniach ks. dra Chrzanowskiego). Przyszłego Papieżaspotkał potem jeszcze raz – dwa lat później – ku jego wielkiemu zdziwieniu biskupWojtyła doskonale pamiętał swojego rozmówcę z imienia i nazwiska.

Ksiądz dr Edmund Chrzanowski przez prawie czterdzieści lat zajmował się dydak-tyką w WSD w Pelplinie, następnie do roku 2003 był zatrudniony jako wykładowca w dwóch punktach konsultacyjnych Uniwersytetu Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Gdyni i w Tczewie. W czasach największej aktywności naukowej publikował w „Znaku”, „Ateneum Kapłańskim” czy „Studiach Pelplińskich”. Jego homilie druko-wane były w „Bibliotece Kaznodziejskiej”, a artykuły cyklicznie ukazywały się w „Piel-grzymie”. Jest również autorem wielu wierszy.

W roku 1963 został diecezjalnym duszpasterzem inteligencji technicznej, a dekre-tem z 1965 roku objął posługę proboszcza w Gniewie, którą pełnił do roku 1982. Na-stępnie przeniósł się do Trójmiasta, gdzie otrzymał zatrudnienie w DiecezjalnymStudium w Gdyni. Tam też dostał zadanie zorganizowania i prowadzenia CentralnegoDuszpasterstwa Inteligencji Katolickiej, które z powodzeniem realizował przez kolejnesiedem lat.

W 1989 roku Ojciec Święty Jan Paweł II nadał ks. Edmundowi Chrzanowskiemugodność kapelana honorowego Jego Świątobliwości (Prałata), a cztery lata później bp Jan Bernard Szlaga mianował go kanonikiem honorowym Kapituły Katedralnej w Pelplinie.

W 2010 roku, po 71 latach nieobecności, ks. Chrzanowski powrócił do Chojnic,gdzie zamieszkał w Domu Kapłana Seniora. Jak mówi – linia koła jego życia doszła do punktu wyjścia. Nie zaprzestał jednak swej intelektualnej aktywności. Wciąż ciężkopracuje, angażując się w życie katolickiej społeczności. Gościnnie głosi homilie w choj-nickich parafiach, prowadzi wykłady dla starszej młodzieży w Szkole Katolickiej, jestwreszcie duchowym opiekunem i przewodnikiem Ogniska Świętej Rodziny. Jego wkładw moralny i intelektualny rozwój środowisk, w których przyszło mu pracować, jest nie-oceniony. Zaś głęboka wiara, pokorna służba Bogu i bliźnim w prawdzie i miłości jestwzorem godnym naśladowania.

Kronika chojnicka40

STOWARZYSZENIE

ANNA PIEKARSKA

Stowarzyszenie „Dworek Polski”

N a pagórku niewielkim, we brzozowym gaju, Stał dwór szlachecki, z drzewa, leczpodmurowany; Świeciły się z daleka pobielane ściany. Za słowami wieszcza,

do tej pięknej tradycji dworku polskiego, który stał się symbolem polskiej tożsamościi szeroko został utrwalony na kartach polskiej kultury, pragnie nawiązywać Stowarzyszenie„Dworek Polski”. Organizacja ta powstała w 2013 roku i za swój główny cel postawiłasobie przedłużanie tradycji dworku polskiego i szeroko rozumianej kultury polskiej.

Przejażdżka bryczką do Czartołomia

Członkowie Stowarzyszenia, z polskim słowem i muzyką, przystąpili do uzewnętrz-nienia swoich celów. Wśród członków pojawiły się osoby, które są żywo związane ze środowiskiem kulturalnym Chojnic i okolic, czynnie je tworząc swoim śpiewem,tańcem, grą na instrumentach, grą aktorską, piórem czy zdolnościami organizatorskimi.Z pewnością bliska im jest tradycja dworku polskiego i polskiej kultury, w tym kultury szlacheckiej, a każdy w Dworku znajduje miejsce realizowania swoich pasji. Siłą sto-warzyszenia jest młodzież, która pamiętając o przekazanej jej tradycji, pragnie w nie-konwencjonalny sposób prezentować polską kulturę i uświetniać narodowe święta,poszerzając ofertę kulturalną dla mieszkańców Chojnic i okolic, być jak niegdyś dworekpolski, centrum kulturalnym dla najbliższej okolicy.

Pierwszym przedsięwzięciem Stowarzyszenia „Dworek Polski” była akcja „Polsko– Śpiewająco!”, przeprowadzona w autobusach linii nr 7 MZK w Chojnicach, z okazjiŚwięta Niepodległości 11 listopada 2013 roku. Podczas niej członkowie stowarzyszeniazachęcali podróżnych do włączenia się w śpiewanie pieśni patriotycznych, wręczającśpiewniki w narodowych strojach i radośnie świętując.

Kolejną zorganizowaną przez stowarzyszenie inicjatywą był projekt cyklicznej im-prezy „Na Szlaku Kultur Majówka Chojnice 2014”. Uczciliśmy w ten sposób, razem z mieszkańcami i przybyłymi do Chojnic gośćmi, Święto Konstytucji 3 Maja w amfi-teatrze Fosy Miejskiej w Chojnicach. Impreza w swojej formule nawiązywała do czasów

Kronika chojnicka42

Akcja „Polsko – Śpiewająco!”

uchwalenia konstytucji. Do dworku przybyły kapele ludowe z wielu regionów Polski.Nie zabrakło ludowej muzyki, która rozbrzmiewała podczas I Ogólnopolskiego Kon-kursu Kapel Ludowych Na Szlaku Kultur, oko cieszyły tradycyjne stroje szlacheckie i regionalne, a ciało swojski chleb ze smalcem i nie tylko. Fosa Miejska stała się podwó-rzem dworku polskiego, które tworzyły zagroda konna, ogródek Zosi, wóz drabiniastyczy sam portyk. Odczytano fragment Konstytucji 3 maja i rozpoczęto zabawę. Odbyłysię konkursy i atrakcje zarówno dla starszej, jak i młodszej części publiczności. Pierwszaedycja konkursu była bardzo szczególna, gdyż zdecydowana większość środków finan-sowych przeznaczonych na jej zorganizowanie pochodziła od samych mieszkańców, a została zebrana podczas zbiórki publicznej. Stowarzyszenie kwestowało w dość nie-typowy sposób. Podtrzymując tradycję bożonarodzeniową, jego członkowie pojawialisię na ulicach miasta w różnobarwnych strojach kolędników, przygotowanych przezsamych członków, budząc pozytywne zaskoczenie mieszkańców. Wśród nich mogliśmyzobaczyć między innymi turonia, klekota czy kręcącą się gwiazdę. W ten sposób możnabyło sfinalizować dosyć duże, jak na młodą organizację, przedsięwzięcie. Współorga-nizatorem imprezy był również Urząd Miejski w Chojnicach.

Kolejnym pomysłem na uczczenie narodowego Święta Niepodległości 11 listopada2015 roku był koncert Kawiarenki Piosenki Polskiej, podczas którego występowali lau-reaci I Powiatowego Konkursu o tej samej nazwie. Koncert był udaną próbą odwzoro-wania klimatu kawiarenek 20-lecia międzywojennego, czasu radości z odzyskanejniepodległości. Podczas koncertu można było zobaczyć stylizowane stroje retro z lat 20. oraz antyki z tamtych czasów, a przede wszystkim usłyszeć międzywojenneprzeboje wykonywane przez młodzież powiatu chojnickiego. Konkurs odbył się przywspółorganizacji Powiatu Chojnickiego.

Stałym partnerem organizowanych przez nas imprez jest Chojnickie Centrum Kultury, w którego budynku mieści się nasza siedziba. Nadejście każdej z nich zwiastujepojawienie się na Starym Rynku w Chojnicach tradycyjnego pojazdu – rikszy, którączłonkowie stowarzyszenia przewożą mieszkańców i zapraszają do udziału w nadcho-dzących działaniach. Riksza to wyraz pewnego sentymentu za starymi czasy, ale również próba zachowania i przekazania kolejnym pokoleniom tego, co było w nich

najlepsze, a zarazem jest dla nas wartościowe współ-cześnie. Każdego, kto chciałby spędzić czas w praw-dziwie szlacheckim stylu, nie tylko w narodowe święta,zapraszamy do Stowarzyszenia „Dworek Polski”, boBrama na wciąż otwarta przechodniom ogłasza, Że gościnna, i wszystkich w gościnę zaprasza.

Fot. ze zbiorów Stowarzyszenia

43Stowarzyszenie „Dworek Polski”

WYSTAWA

ANNA MARIA ZDRENKA

Ekspozycja „Zapomniani kaci Hitlera”

W ystawa Instytutu Pamięci Narodowej, którą można było oglądać w Chojnicach,nosiła tytuł „Zapomniani kaci Hitlera. »Samoobrona« Niemiecka na Pomorzu

Gdańskim (Selbstschutz Westpreussen) w 1939 r.”. Ekspozycja zaprezentowana zostaław Dolinie Śmierci 20 października 2015 roku podczas odsłonięcia pamiątkowej tablicyupamiętniającej niemiecką zbrodnię popełnioną na mieszkańcach Chojnic i okolic w 1939 roku. Potem przeniesiona została do holu głównego Miejskiej BibliotekiPublicznej w Chojnicach, gdzie przez tydzień była dostępna dla odwiedzających.

Dr Tomasz Ceran z IPN w Bydgoszczy podczas oprowadzania po wystawie „Zapomniani kaci Hitlera”. Na zdjęciu też uczniowie kl. IIIa z Gimnazjum nr 3 w Chojnicach

Zbrodnia pomorska

Wystawa prezentowana była m.in. w Senacie RP, a także w różnych miejscowościachna Pomorzu, w tym właśnie w Chojnicach. Jej autorami są pracownicy Instytutu Pa-mięci Narodowej w Bydgoszczy – dr Izabela Mazanowska oraz dr Tomasz Ceran. Eks-pozycja składa się z 20 plansz. Prezentuje fotografie obrazujące zbrodniczą działalnośćczłonków Selbstschutzu Westpreussen w Okręgu Rzeszy Gdańsk – Prusy Zachodniejesienią 1939 roku, a także przedstawia metody zabijania, topografię terroru, sylwetkiwybranych sprawców, miejsca kaźni oraz formy upamiętniania ofiar zbrodni.

Dr Tomasz Ceran 26 października gościł w MBP w Chojnicach i wygłosił dlauczniów chojnickich szkół prelekcję na temat wystawy. Przybliżył im wydarzenia na Pomorzu w 1939 roku nazywane zbrodnią pomorską. To właśnie we wrześniu 1939roku, po wybuchu II wojny światowej, powstała paramilitarna niemiecka organizacjaSelbstschutz – „Samoobrona” Niemiecka. Jej członkami byli obywatele polscy niemiec-kiego pochodzenia – volksdeutsche. „Samoobrona” istniała tylko trzy miesiące, ale od-powiedzialna była za masowe mordy Polaków w całej Polsce, w tym za największemasowe zbrodnie na ludności cywilnej na Pomorzu.

Nie stanęli przed sądem

Podczas omawiania wystawy, dr Tomasz Ceran wspomniał o tym, w jaki sposóbHitler wykorzystał „Samoobronę” do realizacji swojego planu zagłady Polaków. – „Hit-ler chciał nie tylko zabrać ziemię, ale biologicznie zniszczyć naród polski” – mówił. Od początku wojny III Rzesza szukała pretekstu, aby wszcząć masową zaplanowanąeksterminację polskiej ludności cywilnej na Pomorzu Gdańskim. „Samoobrona” Nie-miecka uczestniczyła w mordowaniu polskiej ludności cywilnej w 359 miejscowościachw całej Polsce. W egzekucjach zamordowano ok. 50 tys. osób, w tym 30 tys. na PomorzuNadwiślańskim. Na Pomorzu Gdańskim jest 13 miejsc, gdzie były tysiące ofiar, 55 miejsc mordu, gdzie zginęły setki lub dziesiątki osób, a w 950 przypadkach rozstrze-lanych zostało od 1 do 10 osób. Wśród tych 13 miejsc masowych mordów na terenieobecnych województw pomorskiego i kujawsko-pomorskiego są Pola Igielskie w Choj-nicach, Rudzki Most koło Tucholi, Piaśnica, Szpręgawsk, bydgoski Fordon czy Karolewokoło Więcborka.

Jak podkreślił prelegent, większość członków „Samoobrony” nigdy nie stanęła przedsądem, a dokumentacja organizacji spłonęła. Do dzisiaj historykom nie udało się ustalićdokładnej liczby ofiar. W wielu miejscach pod koniec wojny Niemcy wydobywalizwłoki pomordowanych i palili je, co uniemożliwia dokładne oszacowanie liczby za-mordowanych. Dr Tomasz Ceran podkreślił także, że w zamiarze pracowników IPNjest, by świadomość o zbrodni pomorskiej stała się tak powszechna jak ta dotyczącazbrodni wołyńskiej czy zbrodni katyńskiej.

Fot. ze zbiorów MBP

45Ekspozycja „Zapomniani kaci Hitlera”

NAUKA

PRZEMYSŁAW ZIENTKOWSKI

Chojniczanin z profesorską nominacją

W dniu 30 grudnia 2015 roku Prezydent Rze -czypospolitej Polskiej dr Andrzej Duda

podpisał postanowienie o nadaniu tytułu profesoradr. hab. Jackowi Knopkowi. Jest to wydarzenie bezprecedensu w nowożytnej historii naszego miasta.Dotąd bowiem nie zdarzyło się, by rodowitychojniczanin, na co dzień mieszkający w naszymmieście, osiągnął tak wysoki tytuł naukowy.

Prof. dr hab. Jacek Knopek urodził się 8 lipca 1969 roku w Chojnicach. Działalnośćnaukową rozpoczął w 1988 roku. Wtedy to jako student w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Słupsku brał udział w konferencjach naukowych i publikował pierwsze teksty. Anga-żował się także w działalność Koła Naukowego Studentów Historyków przy InstytucieHistorii WSP. Efektem tych zainteresowań było podjęcie badań nad przeszłością i współ-czesnością Pomorza. W marcu 1993 roku został przyjęty na stanowisko asystenta w In-stytucie Historii słupskiej WSP. Od tego czasu, poza badaniami regionalnymi, skupiał sięna stosunkach międzynarodowych. W Instytucie Historii w Słupsku oraz Katedrze Naukio Cywilizacji Uniwersytetu Gdańskiego rozpoczął przygotowania do napisania dysertacjidoktorskiej poświęconej stosunkom polsko-greckim, widzianym poprzez pryzmat roli i uczestnictwa Polaków w dziejach i życiu współczesnym nowożytnego państwa greckiego.W 1995 roku ukazała się, we współautorstwie z jezuitą Stanisławem Mólem, monografiaobrazująca powstanie, rolę i działalność w greckim skupisku polonijnym Szkoły Polskiejim. Romka Strzałkowskiego w Atenach.

A rok później na podstawie rozprawy nt. Kształtowanie się, rozwój i przemiany zbio-rowości polonijnej w Grecji oraz dorobku naukowego obejmującego ok. 20 artyku łów, 28 lutego 1996 roku nastąpiła publiczna obrona dysertacji doktorskiej, której promotorembył prof. zw. dr hab. Andrzej Chodubski z Uniwersytetu Gdańskiego. W oparciu o mate-riały zgromadzone w rozprawie ukazała się staraniem Wydawnictwa Uczelnianego WSPw Bydgoszczy w 1997 roku książka pt. Polacy w Grecji. Historia i współczesność.

Od października 1996 roku stał się pracownikiem WSP w Bydgoszczy, późniejszejAkademii Bydgoskiej na stanowisku adiunkta w Instytucie Nauk Politycznych.

Zainteresowania badawcze regionem Pomorza koncentrował od 1997 roku na re-dagowaniu „Zeszytów Chojnickich”, popularnonaukowego periodyku poświęconegodziejom ziemi chojnickiej, a od 2004 roku również na redagowaniu „Biblioteki Choj-nickiej”, popularnonaukowej serii wydawniczej. Tematyce regionalnej poświęcona została również jedna ze współredakcji książkowych z Adamem Marcinkowskim pt. Polityka regionalna a historyczna i obronna świadomość Polaków. W 80. rocznicęprzyłączenia Chojnic do Drugiej Rzeczypospolitej (Bydgoszcz 2001).

Innym nurtem zainteresowań naukowych stała się europeistyka, co znalazło odzwierciedlenie w redagowanych „Bydgoskich Studiach Narodowościowych i Polo-nijnych” oraz „Bydgoskich Studiach Europejskich i Regionalnych”, serii naukowej wy-dawanej przez Instytut Nauk Politycznych Akademii Bydgoskiej.

W latach 1996-2000 przygotował w Instytucie Nauk Politycznych AB dysertacjęhabilitacyjną nt. migracji Polaków do Afryki Północnej w XX wieku, która ukazała siędrukiem w 2001 roku. Na jej podstawie wszczął też starania habilitacyjne, które w 2002roku zakończyły się sukcesem. Kolokwium habilitacyjne przed Radą Wydziału Polito-logii UMCS w Lublinie miało miejsce w grudniu 2002 roku, a w maju 2003 roku Cen-tralna Komisja do spraw Stopni i Tytułów zatwierdziła uchwałę o nadaniu doktorowiJackowi Knopkowi stopnia naukowego doktora habilitowanego nauk humanistycznychw zakresie nauk o polityce. Autorem recenzji-wniosku w CK był prof. dr hab. CzesławMojsiewicz z UAM w Poznaniu.

Od roku 2005 działalność dydaktyczną prowadzi w Instytucie Politologii Uniwer-sytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, gdzie powołany został na stanowisko profesoranadzwyczajnego oraz na kierownika Zakładu Polityki Narodowościowej. W 2009 roku,w następstwie przeprowadzonych zmian organizacyjnych na Uczelni, stał się pracow-nikiem Wydziału Politologii i Studiów Międzynarodowych, obejmując jednocześnieKatedrę Międzynarodowych Stosunków Politycznych. Dorywczo był również zatrud-niony w innych placówkach naukowo-dydaktycznych na tzw. drugim etacie.

Przez 27 lat pracy naukowej zorganizował lub współorganizował 30 konferencjinaukowych, brał czynny i bierny udział w ponad 50 krajowych i międzynarodowychkonferencjach. Jest autorem 12 monografii naukowych, redagował 50 pozycji książko-wych. Napisał prawie 200 artykułów naukowych i 60 popularnonaukowych. Nadto jestautorem ponad 200 haseł encyklopedycznych, recenzji wydawniczych, przedmów, artykułów polemicznych, sprawozdań i komunikatów. Był promotorem 5 prac doktor-skich, zrecenzował ich 8, oceniał dorobek naukowy i habilitacyjny. Wypromował ponad200 magistrów, recenzował ponad 100 prac magisterskich. Otrzymał liczne nagrody i wyróż nienia. Tak imponujący dorobek naukowy zasługuje na najwyższe uznanie.Zaszczy tny tytuł jest nie tylko osobistym sukcesem Jacka Knopka. Jest także chlubą dlanaszego miasta i przykładem tego, co można osiągnąć dzięki ciężkiej, wytrwałej pracy.

Fot. ze zbiorów Jacka Knopka

47Chojniczanin z profesorską nominacją

ROCZNICA

OLGIERD BUCHWALD

Jubileuszowe wydawnictwo Sławni i mniej znani…

W dniu 27 listopada 2015 roku w podziemiach Liceum Ogólnokształcącego im. Filomatów Chojnickich odbyło się spotkanie z Kazimierzem Jaruszewskim,

autorem nowej publikacji poświęconej historii miasta, zatytułowanej Sławni i mniejznani. Sylwetki wychowanków Królewskiego Katolickiego Gimnazjum w Chojnicach(1815-1919). Autor książki znany jest chojniczanom ze swych historyczno-literackichpasji. W przeszłości niejednokrotnie przedmiotem jego zainteresowań była szkoła

Kazimierz Jaruszewski podczas spotkania podpisywał egzemplarze swojej książki (fot. Piotr Eichler)

49Jubileuszowe wydawnictwo. Sławni i mniej znani…

przy Nowym Mieście, której jest również absol -wentem. Spod ręki K. Jaruszewskiego wy cho - dziły już publikacje poświęcone sylwetkomzasłużonych wychowanków chojnickiego gim-nazjum, jak również przez ostatnich dziesięćlat współorganizował sympozja naukowe po-święcone ich losom. Odbywały się one w ra-mach Dni Kultury Kaszubsko-Pomorskiej. Z okazji 200-lecia reorganizacji szkolnej pla-cówki do rąk czytelników trafiła nowa publi-kacja.

Spotkanie było okazją do poznania dzie-jów placówki w latach zaboru pruskiego, o których barwnie opowiedział zaproszonyznawca tej tematyki dr Jerzy Szwankowski.Termin spotkania nie był też przypadkowy,gdyż zbiegł się z rocznicą powołania szkołypod nową nazwą – Królewskiego KatolickiegoGimnazjum w Chojnicach. To właśnie o jejwychowankach traktuje książka Sławni i mniejznani. Autorowi udało się zebrać informacje o tych, którzy stali się inspiratorami patriotycznych działań na Pomorzu. Wśród nich znaleźli się członkowie ruchu mło-dokaszubskiego, filomaci, zasłużeni działacze społeczni i polityczni. Długi katalog na-zwisk opatrzony został charakteryzującymi poszczególne postacie tytułami. Imponującyjest zbiór nazwisk, którymi może chlubić się szkoła. Nie zabrakło wśród nich FlorianaCeynowy, którego autor nazwał najwybitniejszym absolwentem. Dlaczego, można sięprzekonać, czytając napisany rzeczowo i ciekawie biogram bohatera powstania staro-gardzkiego. Czytelnika czeka jeszcze jedna bardzo miła niespodzianka. Publikacjęwzbogaciły piękne grafiki Jacka Klajny. Czytając, można przenieść się w wyobraźni do miejsc i wydarzeń z przeszłości. Tego pomysłu chcę pogratulować, gdyż książka zys-kała w ten sposób pod względem walorów zarówno estetycznych, jak i edukacyjnych.Czego można oczekiwać więcej? Dotrzymania danego przez autora słowa, że na do-tychczasowych dokonaniach nie zamierza kończyć tej tematyki i w przyszłości czekanas ciąg dalszy publikacji poświęconej zasłużonym absolwentom chojnickiej „almamater”.

Kazimierz Jaruszewski

Sławni i mniej znaniSylwetki wychowanków

Królewskiego Katolickiego Gimnazjum w Chojnicach (1815-1919)

W

PUBLIKACJA

JUSTYNA ZIENTKOWSKA

Chojnicew literaturze

M ałe ojczyzny pozostawiają w swych miesz-kańcach niezatarty ślad. Swoim pięknem,

historią i codziennością przywiązują do siebie ludzipotrafiących cechy te docenić i opiewać dla po-tomnych.

Przede mną książka niezwykła, bo traktująca o miłości człowieka do skrawka drogiej mu ziemi.Literackie portrety Chojnic, bo o nich mowa, to zbiórsiedmiu artykułów, których bohaterami są ludziezwiązani w jakiś sposób z Chojnicami.

Pierwszym z nich jest tekst Aliny Jaruszewskiejprzedstawiający spojrzenie Franciszka Fenikow-skiego o latach gimnazjalnych doktora Ceynowy. „Zapadły zamek”. Beata Królicka ukazała Pasje przy-rodnika. Chojnice we wspomnieniach Józefa Pozor-skiego. Historię Chojnic w roli dramatów StefanaBieszka opisał Kazimierz Ostrowski, zaś Zbigniew Gierszewski wędrował Z Anną Łaj-ming w przedwojennych Chojnicach. Maria Eichler opisała historię Helmuta WalseraSmitha na tropie pewnej zbrodni w Chojnicach, a Kazimierz Jaruszewski przedstawiłMiejsce Chojnic w życiu i twórczości Jana Karnowskiego. Tekst Piotra Eichlera traktujeo Obrazie miasta w „Historii Chojnic” Isaaka Gotfryda Goedtkego i jest to ostatni z sied-miu artykułów. Wydawnictwo wzbogacono o wykaz publikacji z serii „Biblioteki Choj-nickiej”.

Omawiana lektura jest pokłosiem chojnickiej konferencji z 26 czerwca 2015 roku,która nosiła ten sam tytuł. Pozycja pod redakcją Kazimierza Jaruszewskiego wydanazostała nakładem Chojnickiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, a dofinansowania podjąłsię Urząd Miejski w Chojnicach. Recenzję przygotował chojniczanin, dr hab. Jacek Kno-pek, profesor UMK, który napisał: „Społeczności lokalne i ich wspólnoty terytorialne nie

51Chojnice w literaturze

przetrwałyby, gdyby nie wytworzony przez nie dorobek materialny, w skład któregozalicza się utwory literackie”.

Spotkanie promujące Literackie portrety Chojnic odbyło się 29 grudnia 2015 rokuw czytelni chojnickiej Biblioteki Miejskiej. W towarzystwie zacnych Autorów spotkaniepoprowadzili Piotr Eichler oraz Przemysław Zientkowski. Uczestnicy promocji otrzy-mali bezpłatne egzemplarze książki, która szerzej dostępna jest w siedzibie ChTPN.

Podobne inicjatywy są niezwykle ważne, ponieważ potwierdzają tezę, że lokalnepublikacje są elementem kultywowania pamięci o tych, którzy tu żyli, kochali i którzyna zawsze tu pozostaną. Czarne litery na białym papierze to zapis pasji i oddania nietylko ludzi, o których mowa w artykułach, ale i wszystkich tych, którzy nie pozwalają,by historie owe poszły w zapomnienie. I za to należą im się wielkie podziękowania.

Fot. ze zbiorów MBP

Maria Eichler, Piotr Eichler i Przemysław Zientkowski w Czytelni MBP podczas spotkania promującego nowe wydawnictwo

DIALOG

AGATA SCHULZ

Nietypowa inicjatywa licealistów

F undacja Forum Dialogu jest organizacją pozarządową, zajmującą się działalnościąna rzecz zbliżenia pomiędzy Polakami a Żydami, przeciwdziałaniem przejawom

antysemityzmu i ksenofobii, a także edukacją na rzecz tolerancji. Młodzi pracownicytego forum jeżdżą po całym kraju, by nauczać młodych ludzi, że to, co z pozoru wydaje się odległe i niezwiązane bezpośrednio z nami samymi, jak na przykład dziejenarodu żydowskiego, może okazać się naprawdę interesujące i zaskakujące. Pro-jekt odbywa się pod patronatem Ministerstwa Edukacji Narodowej, przy wsparciuBurmistrza Miasta Chojnice. Forum Dialogu jest głównym partnerem American JewishCommittee.

W semestrze jesiennym do projektu zakwalifikowało się 25 szkół z Polski. Jedną z ta-kich grup, która przystąpiła do projektu, jesteśmy my, czyli uczniowie z klasy IIA o profiluhumanistycznym z Liceum Ogólnokształcącego im. Filomatów Chojnickich w Chojni-cach. Do wzięcia w nim udziału zachęcił nas wychowawca, pan Olgierd Buchwald.

Wszystko zaczęło się od tego, że dwie trenerki: panie Zofia Waślicka i Agata Ja-worska w ramach dwudniowych warsztatów opowiadały nam o historii Żydów, poka-zywały zabawy, zwyczaje czy tradycyjne przedmioty związane z tym narodem. Po spotkaniach pełni energii i zapału wyczekiwaliśmy na kolejny blok warsztatów, lecznie był to bezproduktywny czas. W ciągu miesiąca musieliśmy zaplanować i przygoto-wać wycieczkę upamiętniającą przeszłość narodu żydowskiego na terenie naszegomiasta. Podzieliliśmy się obowiązkami i od razu przystąpiliśmy do pracy.

Aneta i Oliwia 16 października 2015 roku pojechały do Archiwum Państwowego w Bydgoszczy. Gdy dotarły na miejsce, pracownicy dostarczyli im mnóstwo książek i materiałów z informacjami o ludności żydowskiej w Chojnicach. Wszystkie były napisane w języku niemieckim, ponieważ księgi te pochodziły głównie z okresu pru-skiego. Nie stanowiło to jednak problemu dla naszych koleżanek. Dziewczyny, cieszącsię z osiągniętego celu, usatysfakcjonowane wróciły do nas z mnóstwem niezbędnychwiadomości. Weronika, Daria, Natalia, Weronika, Dominik, Norbert oraz Radek wy-brali się tego samego dnia do chojnickiej Wszechnicy (biblioteki pedagogicznej), a póź-

53Nietypowa inicjatywa licealistów

niej spotkali się z panią Anną Czapczyk. Po rozmowie wszyscy udali się do bibliotekinaukowej, po czym ruszyli do wypożyczalni miejskiej. Cała grupa spisała się znakomi-cie, wyszukując najważniejsze informacje, które przydałyby się naszej klasie do prze-prowadzenia projektu. Uczniowie udali się też do miejsc, w których odbędzie się finałprojektu. W tym czasie Agata ustalała wstępny przebieg wycieczki. Stwierdziliśmy, żewarto by było oprzeć tematykę na historii życia Georga Tuchlera, mieszkańca Chojnico niezwykłej biografii.

Georg Tuchler był obywatelem Chojnic pochodzenia żydowskiego. Żył w XX wieku.Do miasta trafił dzięki ojcu Louisowi Tuchlerowi, który przeniósł się wraz z rodzinądo Chojnic. Bohater był przedsiębiorcą, posiadał m.in. skład kolonialny przy obecnejul. Młyńskiej 15 oraz folwark rolny przy zbiegu obecnych ulic Angowickiej i Brzozowej.Tuchler był szanowany i ceniony nie tylko przez społeczeństwo żydowskie, ale też polskie i niemieckie.

Nasz bohater miał szczęście w interesach (był jednym z najbogatszych mieszkańcówmiasta), jednak sprawy sercowe nie układały się po jego myśli. Otóż Georg ożenił się z pewną Niemką, która była od niego sporo młodsza. Państwo Tuchler mieli dwie córkii mieszkali w pięknym dworku nieopodal folwarku. Żona bohatera często wyjeżdżałado Wolnego Miasta Gdańska, gdzie, jak się okazało, znalazła sobie kochanka. Zakochany

Wszyscy uczestnicy zebrani w auli LO im. Filomatów Chojnickich (fot. archiwum LO im. Filomatów Chojnickich)

Kronika chojnicka54

Georg przepisał cały swój majątek na żonę. Kiedy Tuchlerowa dowiedziała się, że jestwłaścicielką wielu dóbr, jak folwarku, spichlerza przy ul. Staroszkolnej czy dworku,sprzedała je państwu za niewielką kwotę i wyjechała z córkami (które miały wtedy 10i 12 lat) do Wolnego Miasta Gdańska.

Georg Tuchler był już wtedy schorowany, ale kiedy dowiedział się o tym, co zrobiłamałżonka, jego stan pogorszył się. Musiał opuścić swój piękny dworek i przeprowadzićsię do kamienicy przy ul. Młyńskiej 17, w pobliżu swojego składu kolonialnego. W tymdomu dożył ostatnich dni.

Tworząc takie przedsięwzięcie, jakim jest gra miejska, musieliśmy pamiętać o zgo-dzie od władz miasta, dlatego udaliśmy się do pana burmistrza Arseniusza Finstera, byotrzymać pozwolenie na dalsze działania. Po przygotowaniu wstępnego kosztorysu ro-zesłaliśmy listy do sponsorów. Dzięki uprzejmości wielu firm zebraliśmy 1700 zł orazstworzyliśmy mnóstwo materiałów pomocniczych, których powstawanie jest opisaneponiżej. W dniach 7 i 8 listopada 2015 roku odbyły się kolejne spotkania z trenerkamiprojektu, paniami Agatą oraz Zosią. Na jednym z nich zaprezentowaliśmy próbną wy-cieczkę, by móc ustalić, które elementy są zadowalająco dopracowane, a co jeszczetrzeba zmienić.

W dniach 14 i 15 listopada 2015 roku na chojnickim rynku odbyły się dwa happe-ningi promujące grę miejską. Wystawiliśmy banery z hasłami: „Przeszłość żydowska

Wizyta u pana burmistrza Arseniusza Finstera (fot. Irmina Szyca)

55Nietypowa inicjatywa licealistów

= przeszłość Chojnic”, „Edukacja na rzecz tolerancji”, które powstały dzięki uprzejmości jednej z chojnickich drukarni. Hasła te to główne idee przyświecające inicjatywie.Każda z osób z naszej klasy, która brała w niej udział, została wyznaczona do zadania.Jedni pytali przechodniów, co wiedzą na temat Żydów w Chojnicach na przełomie XIXi XX wieku, inni rozdawali balony, cukierki oraz ulotki ze szczegółowymi informacjamio grze. Dzięki wsparciu kolegów – Michała Kostrzewskiego oraz Daniela Szumachera– sfilmowano całe przedsięwzięcie. Również, by rozpropagować grę, kolejna z chojnic-kich drukarni wydrukowała 70 plakatów, które następnie Promocja Regionu Chojnic-kiego rozwiesiła w każdym zakątku naszego urokliwego miasta. Wiktoria zaprojektowałaulotki, zawierające informacje o miejscach związanych z kulturą żydowską w Chojni-cach. By nie działać stereotypowo, oprócz broszur w ojczystym języku, stworzyliśmyteż ulotki w języku angielskim, niemieckim i kaszubskim. Na bieżąco wprowadzaliśmyinformacje na stronę internetową (http://sladamigeorgatuchlera.blogspot.com/) prze-znaczoną do rozpowszechniania wszystkich działań związanych z projektem. Dnia 20 listopada 2015 roku odbyła się próbna gra miejska „Śladami Georga Tuchlera”. Zro-biliśmy ją w szkolnej auli, tylko dla naszej klasy. Miało to na celu zorientowanie się, czynad czymś jeszcze musimy popracować. We wtorek (24 listopada) rozdaliśmy też pi-semne zaproszenia dla tych, którzy przyczynili się w jakikolwiek sposób do naszegoprojektu. 

W środę (25 listopada) odebraliśmy broszury, które następnie składaliśmy i sorto-waliśmy z małą pomocą klasy IA. Tego samego dnia, tuż przed finałem projektu, przed-stawicielki naszej klasy w składzie Agata Schulz, Oliwia Bakhaus i Wiktoria Łysiukodwiedziły regionalne radio. Wraz z wychowawcą Olgierdem Buchwaldem były gośćmiporannej audycji Darka Żuchowicza „Ranny Powstaniec”. Tam opowiedziały o całejinicjatywie, podkreślając, że warto wychodzić do ludzi.

Wreszcie nadszedł wyczekiwany od niemal dwóch miesięcy dzień! Wszyscy bardzo ciężko pracowaliśmy nad naszym dziełem. Dnia 26 listopada 2015 roku roz-poczęliśmy od dawna zapowiadaną grę miejską „Śladami Georga Tuchlera”. W czwart-kowy wieczór na miejsce spotkania, czyli do Fosy Miejskiej, o godz. 16.00 przybyłookoło 100 mieszkańców zarówno Chojnic, jak i okolic. Byli to uczniowie gimnazjów,szkół średnich oraz osoby dorosłe, na których czekali przewodnicy, czyli osoby z naszejklasy odziane w czarne płaszcze z pochodniami. Przewodnicy perfekcyjnie opanowaliinformacje o Georgu Tuchlerze i narodzie żydowskim, którymi mogli dzielić się z uczestnikami gry. Agata Schulz i Oliwia Bakhaus przywitały wszystkich uczestników,których podzieliły na siedem grup. Następnie wytłumaczyliśmy reguły gry. Zadaniemgrup było przejść siedem punktów zaznaczonych na mapie, według podanej kolejności.W danych miejscach na terenie Starego Miasta oraz na ulicy Mickiewicza czekały jużosoby z naszej klasy, które miały przygotowane 10-minutowe zadania. Za udzieleniepoprawnej odpowiedzi grupy otrzymywały punkty na karcie patrolu. A oto plan naszejgry miejskiej:

Kronika chojnicka56

PUNKTY NA TRASIE

1. Synagoga i mykwa (sklep Narzędziowiec ul. Sukienników 3 w Chojnicach)Zbudowana ok. 1830 roku za zgodą króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III, była pięknie położona nadbrzegiem Jeziora Zakonnego. Obok niej znajdowała się rytualna łaźnia, którą Niemcy spalili w 1939 roku.Osoby stojące na punktach przybliżyły historię tego miejsca oraz tradycji z nim związanych. Zadaniemuczestników, po uprzednim wysłuchaniu informacji, było uzupełnienie krzyżówki.

2. Wytwórnia win i koniaku (restauracja Sukiennice ul. Sukienników 14 w Chojnicach)Należała do Dawida Lewina, powstała w I połowie XX wieku. Była pierwszą gorzelnią parowo-winną na terenie Prus Zachodnich. W 1919 roku fabryka przeszła w ręce A. Kaźmierskiego.Dwie koleżanki opowiedziały o przeszłości związanej z tym obiektem. Poinformowały uczestników gry o tradycyjnych tańcach i śpiewach. Uczestnicy mieli za zadanie zaśpiewać piosenkę „Hava Nagila” orazzatańczyć taniec ludowy do danej melodii.

3. Spichlerz G. Tuchlera (naprzeciwko budynku PZU, ul. Staroszkolna)Powstał w 1908 roku z rozbudowy XIX-wiecznego spichlerza, w dawnych czasach był magazynem składukolonialnego znajdującego się przy ul. Młyńskiej 15. Żona G. Tuchlera oddała go na użytek państwa polskiego.Osoby stojące na punktach opowiedziały o tym, co dawniej znajdowało się w tym miejscu. Następnieuczestnicy wzięli udział w quizie oraz musieli poukładać zawody w kolejności od najczęściej do najrzadziejwykonywanych przez chojnickich Żydów na przełomie XVIII i XIX wieku.

4. Kamienica Georga Tuchlera (przy ul. Młyńskiej 26)Należała do bohatera naszej gry. Żona Georga sprzedała ją państwu.Koleżanki z klasy podały do ogólnej wiadomości informację o kamienicy. Uczennice przygotowały tam degustację żywności koszernej oraz menu, w którym należało wskazać potrawy, których nasz bohaternie mógłby zamówić w restauracji.

5. Dom grabarza (przy ul. Mickiewicza 41)Powstał w tym samym okresie co stary cmentarz (XVII w.). Grabarz, który tam mieszkał, opiekował sięcmentarzem.Osoby zajmujące się tym punktem opowiedziały krótką historię tego miejsca, a następnie odbiorcy musieliodpowiedzieć na zagadki logiczne.

6. Stary cmentarz żydowski (przy ul. Mickiewicza)Został założony w XVIII wieku, gdy utworzono gminę żydowską. Jego powierzchnia wynosiła ok. 0,5 ha.Służył ok. 100 lat, został zniszczony podczas II wojny światowej. Pozostałościami są nieliczne drzewa.Uczennice podały historię związaną z cmentarzem oraz wspomniały o rytuałach dawniej tam się odby-wających. Zadaniem uczestników było odgadnięcie, jakie hasło pasuje do danego zdjęcia.

7. Nowy cmentarz żydowski (na zboczu wzgórza przy ul. Kilińskiego)Został założony w 1900 roku. Jego powierzchnia wynosiła ok. 0,4 ha. Mur, który pozostał do dziś, wybu-dowano w 1937 roku z funduszy ze sprzedaży synagogi w Czersku.Osoby stojące na tym punkcie przybliżyły przybyłym osobom przeszłość tego miejsca i opowiedziały o językach, którymi posługiwały się osoby pochodzenia żydowskiego. Potem uczestnicy próbowali swoichsił w pisaniu po hebrajsku.

Kiedy grupy zakończyły wycieczkę po mieście, udały się do szkolnej auli, gdzie od-było się podsumowanie i zakończenie gry. Na graczy czekał poczęstunek  przygotowanyprzez naszą klasę, który składał się z macy, chałek, daktyli, miodu, pączków oraz fa-worków. Dwie przedstawicielki klasy przywitały przybyłych gości (w auli znalazło się150 osób), przybliżyły proces realizacji gry oraz opowiedziały o materiałach, które powstały w ramach projektu, takich jak banery, strona internetowa (http://sladami-georgatuchlera.blogspot.com/), plakaty, broszury i ulotki. Organizatorzy wręczyli na-grody dla drużyny, która spisała się najlepiej podczas gry. Wyłoniono też po jednejosobie z każdego patrolu, która wykazała się największą aktywnością. Przedstawicieleklasy wręczyli podziękowania osobom, bez których nasz projekt nie miałby szans na powodzenie. O zabranie głosu poproszono dyrektor Liceum Ogólnokształcącego,panią Małgorzatę Gierszewską. Uczestnicy mogli ocenić wycieczkę, wypełniając an-kiety. By upamiętnić to wydarzenie, zrobiliśmy wspólną fotografię. Przy wyjściu z auliwszystkich uczestników obdarowaliśmy pamiątkowymi długopisami.

Dzisiaj z ulgą możemy stwierdzić, że jesteśmy zadowoleni z tego, co stworzyliśmy.Bardzo intensywnie pracowaliśmy nad finałem naszego dzieła. Teraz wiemy, że wysiłeksię opłacił – osiągnęliśmy sukces! Wspólnie stworzyliśmy coś wspaniałego, co pozostanie

57Nietypowa inicjatywa licealistów

Kronika chojnicka58

w nas na długie lata. Mamy nadzieję, że to nie koniec naszej przygody z tą inicjatywą.Pragniemy nadal poszerzać horyzonty!

Warto dodać, że w Chojnickim Centrum Kultury odbyła się wystawa z fotografiamiprzedstawiającymi miejsca obiektów powiązanych z przeszłością żydowską w ujęciudawniej i dzisiaj, a w Promocji Regionu Chojnickiego znalazły się broszury informacyjnedotyczące naszej inicjatywy. Na potrzeby naszej gry stworzyliśmy trzy banery z hasłaminawołującymi do tolerancji, które na stałe pozostaną w naszym liceum.

Pragniemy, aby trud naszej pracy nad projektem nie poszedł na marne, dlatego gdyodbędą się Światowe Dni Młodzieży, planujemy przygotowanie gry miejskiej dla miesz-kańców miasta partnerskiego Emsdetten w języku niemieckim oraz w języku angielskim.

Kilka osób z naszej klasy w najbliższym czasie rozpocznie kurs przewodnika miej-skiego. Będziemy dążyć do tego, aby powstały tabliczki upamiętniające miejsca zwią-zane z obecnością Żydów w naszej miejscowości.

Efektem stworzonej przez nas gry są „Dni Jedności z Judaizmem” organizowane przezUrząd Miasta, bazylikę p.w. Ścięcia św. Jana Chrzciciela w Chojnicach, Liceum Ogólno-kształcące im. Filomatów Chojnickich oraz Towarzystwo Przyjaciół Liceum Ogólno-kształcącego. W dniach 18-19 stycznia 2016 roku będziemy gościli w szkole o. WiesławaDawidowskiego, Prowincjała Polskiej Prowincji Zakonu Św. Augustyna (w latach 2009--2013 chrześcijański współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów).

Klasa IIA w komplecie (33 osoby) (fot. archiwum LO im. Filomatów Chojnickich)

REGIONALIZM

JANINA KOSIEDOWSKA

Kulturalny październik w kaszubsko-pomorskich barwach

P aździernik od lat należy do najbardziej intensywnych okresów w działalnościchojnickiego Oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, bowiem odbywają

się wówczas Dni Kultury Kaszubsko-Pomorskiej (od 1985 r.) i – od trzech lat – PrzeglądTeatrów Kaszubskich „Zdrzadniô Tespisa”. Oba te wydarzenia popularyzują kulturę i historię Kaszub i Pomorza.

Na III Przegląd Teatrów Kaszubskich „Zdrzadniô Tespisa” 3 października 2015roku do Chojnic zjechały teatry z Kamienicy Szlacheckiej, Luzina, Czyczków k. Brus, by– z naszym zespołem włącznie – na deskachChojnickiego Centrum Kultury pokazaćswoje najnowsze propozycje inscenizacyjne.Zanim jednak widzowie obejrzeli przedsta-wienia, członkowie grup przed południemwzięli udział w arcyciekawych warsztatachartystycznych, prowadzonych przez Małgo-rzatę Oracz z teatru „Wybrzeże” (improwi-zacja teatralna), Piotra Witkowskiego z teatru„Wybrzeże” (emisja głosu), Grzegorza Szlangęz ChCK (dialogowanie między partnerami),Marię Renatę Wróblewską – zespół „Ka-szëbë” (taniec kaszubski). W godzinach popołudniowych na scenie ChCK zespół„Wicherki” z Kamienicy Szlacheckiej poka-zał „Legendę o Juracie”, a Teatr Obrzędu Lu-dowego z Czyczków widowisko „Tuwim na stacji Brusy”. Z premierowym przedsta-wieniem „Bë pòznac swòjégò ògardnika”wystąpił chojnicki Amatorski Kaszubski Teatr,natomiast Regionalny Teatr Dramatyczny

Plakat III Przeglądu Teatrów Kaszubskich„Zdrzadniô Tespisa”

z Luzina – z inscenizacją kaszubskiego Wesela. Każde z tych przedstawień proponowałowidzom inny rodzaj sztuki teatralnej, a źródłem tekstów spektakli prezentowanych w języku kaszubskim był oryginalny materiał literacki bądź przekład z uznanych pol-skich autorów (Tuwim). Zwieńczeniem dnia był gościnny występ teatru „Scena 138” z Centrum Kultury w Gdyni z przepięknym widowiskiem „Idąc do… czyli historia Ma-łego Księcia”. Dodać należy, że organizatorami Przeglądu od początku są wspólnieZrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie i Chojnickie Centrum Kultury, a odbywa się on podhonorowym patronatem Prezesa ZG ZKP i Burmistrza Chojnic.

Dni Kultury Kaszubsko-Pomorskiej 2015 trwały od 16 do 25 października. Za-inaugurowane zostały otwartym zebraniem ZKP z udziałem gawędziarki z Lipusza Eugenii Laski, autorki dwóch zbiorków gawęd: Z lepùsczich strón oraz Tuszkòwsczéprzëtrôfczi. Spotkanie to pozwoliło sobie uświadomić, jak ważny w życiu człowiekajest… śmiech. W niedzielne południe (18 X) w bazylice p.w. Ścięcia św. Jana Chrzcicielaks. prałat Jacek Dawidowski odprawił mszę św. z kaszubską liturgią słowa, oprawę (czy-tania i pieśni) zapewniła grupa członków ZKP. Tego samego dnia w Gimnazjum nr 3odbył się Turniej Gry w Baśkę „Tarcza Kaszub” o puchary Starosty Chojnickiego i Bur-mistrza Chojnic. W rozgrywkach udział wzięło 132 uczestników z 33 drużyn nie tylkoz terenu Kaszub i Pomorza, ale też m.in. z Gniezna, Grudziądza, Wieliczki. W ponie-działek (19 X) w auli Liceum Ogólnokształcącego im. Filomatów Chojnickich młodzież

Kronika chojnicka60

Alina Jaruszewska i Marek Górnowicz w spektaklu „Bë pòznac swòjégò ògardnika”

uczestniczyła w sympozjum edukacyjnym „Zasłużeni polscy nauczyciele KrólewskiegoKatolickiego Gimnazjum w Chojnicach w latach 1815-1920”. Interesujące referaty wy-głosili Marek Jaruszewski i Olgierd Buchwald. Od lat organizatorami tych cyklicznychspotkań z historią są: Chojnickie Towarzystwo Przyjaciół Nauk i Towarzystwo Przyja-ciół LO.

Przez trzy kolejne dni (20-22 X) w Chojnickim Centrum Kultury odbywały się prze-słuchania uczestników powiatowego konkursu recytatorskiego EKO-ART. We wtorek(20 X) już czwarty raz miała miejsce kaszubska edycja konkursu. Na „Kaszëbsczi EKO-ART” do ChCK dotarło 41 recytatorów z powiatu chojnickiego, by zaprezentowaćswoją propozycję interpretacyjną utworów o tematyce przyrodniczej, napisanych w ję-zyku kaszubskim. W przesłuchaniach konkursowych w języku polskim (21 i 22 X)wzięło udział łącznie 92 recytatorów z całego powiatu chojnickiego. Głównymi orga-nizatorami konkursu EKO-ART byli Chojnickie Centrum Kultury i Zrzeszenie Kaszub-sko-Pomorskie, wsparcia udzieliły samorządy miasta oraz gminy Chojnice, a takżeorganizacje i instytucje o ekologicznym profilu.

Dwudziestego drugiego października w Chojnicach gościł kaszubski pisarz JanuszMamelski, który jest autorem legend i bajek kaszubskich, wierszy dla dzieci, ale też kaszubskiego przekładu Trenów Jana Kochanowskiego. O swej twórczości i pracy (jest nauczycielem m.in. języka kaszubskiego) ciekawie opowiadał na spotkaniu

61Kulturalny październik w kaszubsko-pomorskich barwach

Spotkanie z gawędziarką Eugenią Laską

z dziećmi w Szkole Podstawowej nr 7 oraz w czytelni Miejskiej Biblioteki Publicznej z dorosłymi czytelnikami. Ci ostatni mieli okazję poznać niepublikowane jeszcze tekstypisane z myślą o dojrzałych odbiorcach.

W program Dni zostało wpisane otwarcie wystawy IPN „Zapomniani kaci Hitlera”.Uroczystość miała miejsce 20 października w Dolinie Śmierci, gdzie przybyli nańmieszkańcy mogli obejrzeć poruszające fotogramy oraz wysłuchać komentarza zwią-zanego z okolicznościami powstania wystawy i jej treścią. Odsłonięto też nową tablicęna pomniku. Tak się składa, że numer „Kwartalnika Chojnickiego” dotykający okresutrzeciego kwartału ukazuje się w czasie trwania Dni, więc zawsze z wielką przyjemno-ścią witamy w programie spotkanie promujące nowy numer. Prezentacja nr. 13 miałamiejsce w czytelni MBP 22 października.

Na zakończenie Dni Kultury Kaszubsko-Pomorskiej w niedzielę 25 października w Centrum Sztuki Collegium Ars odbył się koncert młodego kaszubskiego artystyPawła Ruszkowskiego z Kościerzyny, laureata wielu konkursów krajowych i zagranicz-nych. Paweł Ruszkowski preferuje piosenkę poetycką, sam też komponuje muzykę. Aktywnie popularyzuje kulturę i język swojej małej ojczyzny, występuje również z re-citalami polskich i światowych przebojów w języku kaszubskim, czego świadkami by-liśmy w Chojnicach. (W styczniu 2016 roku ma się ukazać jego debiutancki album„ARS – POETICA”, zawierający autorskie kompozycje do wierszy znanych poetów.)

Kronika chojnicka62

Janusz Mamelski na spotkaniu w SP nr 7

Ten piękny koncert był swoistą nagrodą dla uczestników podsumowania powiatowegokonkursu plastycznego „Barwy jesieni: Zabytki Chojnic i okolic w jesiennych barwach”.Spośród 724 prac, które napłynęły na konkurs, nagrodzono 37 autorów; nagrodzoneprace można było obejrzeć na okolicznościowej wystawie. Temu wydarzeniu towarzy-szyła wystawa „Rękodzieło z darów natury” Sylwii Borzyszkowskiej, połączona z po-kazem tworzenia małych dzieł sztuki. Całość zorganizowali ZKP i ChCK.

Kolejny kulturalny październik w kaszubsko-pomorskich barwach przeszedł do his-torii. O ile przegląd amatorskich teatrów kaszubskich to młode przedsięwzięcie, ciąglena dorobku, o tyle Dni Kultury Kaszubsko-Pomorskiej mają kilkudziesięcioletnią tra-dycję. Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie potrafiło pozyskać sojuszników w realizacjiprogramu upowszechniania kultury i historii naszej małej ojczyzny. Od lat wiernymisprzymierzeńcami są Chojnickie Centrum Kultury, Miejska Biblioteka Publiczna, Mu-zeum Historyczno-Etnograficzne, Chojnickie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, FundacjaEkologiczna Ziemi Chojnickiej i Zaborskiej, chętnie włączają się szkoły i przedszkola.Nie do przecenienia jest pomoc samorządów miasta i gminy Chojnice, w tym przedewszystkim finansowa. Żywimy nadzieję, że październikowe (i nie tylko) propozycjekulturalne ZKP długo jeszcze będą miały swoich licznych odbiorców.

Fot. ze zbiorów ZKP

63Kulturalny październik w kaszubsko-pomorskich barwach

Paweł Ruszkowski

PAŹDZIERNIK

1-4 Tancerki z Chojnickiego Centrum Kultury Natalia Rudnik, Julia Polakowska, OlgaSzynwelska i Monika Guentzel z sukcesami startowały w mistrzostwach Europy w show dance na Gibraltarze.

3 Dzień Otwarty Spółdzielczej Mleczarni Spomlek.

III Przegląd Teatrów Kaszubskich „Zdrzadniô Tespisa”.

5-10 XXI Dni Kultury Francuskiej z m.in. akustycznym koncertem zespołu Tricolage i warsztatami muzycznymi.

6 W ChCK gościł Maciej Gudowski, znany lektor filmowy i telewizyjny.

7 Powołane zostało stowarzyszenie Pomorski Klaster Przemysłowo-Metalowy. Projektkoordynuje Zremb Chojnice.

8 Dzień Seniora w ChCK połączony został z inauguracją Akademii Bezpiecznego Seniora.

Promocja książki Kosznajderskie miscellanea wydanej przez LGD „Sandry Brdy”.

9 Fotoreporter Daniel Frymark zdobył w Polskim Konkursie Fotografii Sportowej GrandPrix za fotografię i 1. miejsce za fotoreportaż o Ryszardzie Kałaczyńskim, maratoń-czyku z Wituni.

16-25 Dni Kultury Kaszubsko-Pomorskiej. Odbyły się m.in. spotkania z gawędziarką Eugenią Laską i pisarzem Januszem Mamelskim oraz seminarium o nauczycielachchojnickiego gimnazjum.

17 Krzysztof Halicki promował książkę Policja polityczna w województwie pomorskimw latach 1920-1939. Spotkanie zorganizowało Stowarzyszenie Arcana Historii.

20 W Dolinie Śmierci odsłonięta została nowa tablica informacyjna i otwarta wystawa„Zapomniani kaci Hitlera”.

22 Urząd Miejski poinformował o zdobyciu Złotego Certyfikatu XV edycji kampanii „Zachowaj Trzeźwy Umysł” za zaangażowanie we wdrażanie najlepszych praktykprofilaktycznych.

23 Rozstrzygnięcie II edycji konkursu historycznego „Druga wojna światowa w pamięcichojniczan”.

25 W wyborach parlamentarnych frekwencja w mieście wyniosła 50,1 proc., wygrałaPlatforma Obywatelska, podczas gdy w całym kraju zwyciężyło Prawo i Sprawiedli-wość. Do Sejmu z listy PiS wszedł Aleksander Mrówczyński.

10-lecie Towarzystwa Przyjaciół Hospicjum i wmurowanie aktu erekcyjnego na placubudowy hospicjum stacjonarnego przy ul. Strzeleckiej.

KRONIKA WYDARZEŃ

LISTOPAD

2 Podczas Wieczorów Naukowych ChTPN prof. Włodzimierz Jastrzębski wygłosił w Baszcie Kurza Stopa wykład „Polacy na volksliście 1941-1945”.

3 Przedszkola „Jarzębinka” i „Bajka” gościły wolontariuszy z Indii i Kolumbii w ramachprogramu „International Kindergarten”.

5 Rozstrzygnięcie konkursu „Zwierzęta w literaturze i malarstwie”, organizowanegoprzez Chojnickie Stowarzyszenie Miłośników Zwierząt i Urząd Miejski.

10 XVI Spotkania z Pieśnią i Piosenką Patriotyczną „Cześć Polskiej Ziemi” organizowaneprzez Szkołę Podstawową nr 1.

11 Obchody Święta Niepodległości. Koncert „Kawiarenka piosenki polskiej” z utworamiz okresu międzywojennego przygotowało Stowarzyszenie „Dworek Polski”.

13 Kampanię przeciw dopalaczom pn. „Pokaż pasję, która uzależnia” zainaugurowaliCentrum Park i Centrum Edukacyjno-Wdrożeniowe. Włączyli się w nią nie tylko choj-niczanie z pasją.

Podczas Chojnickiego Boxing Show trener chojnickich pięściarzy Kazimierz Poterackiświętował 70. urodziny.

18 Podpułkownik Grzegorz Kaliciak, autor książki Karbala. Raport z obrony City Hall,był kolejnym gościem Chojnickich Spotkań z Nauką.

Chojniczanka po przegranym w Warszawie meczu z Legią odpadła z rozgrywek o Puchar Polski.

20 Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej obchodził 25-lecie powstania.

Uczniowie Gimnazjum nr 2 klasy IIIb w nagrodę w konkursie „Uwielbiam gotować z Lubellą” gościli uczestnika trzeciej edycji programu „Top Chef” telewizji Polsat PiotraCeranowicza.

21-21 Tancerki ChCK zdobyły 5 tytułów mistrzowskich i 11 medali podczas Mistrzostw Pol-ski Polskiego Związku Tańca Sportowego. Najwięcej zdobył zespół Music Danceoraz solistka Natalia Rudnik.

26 Wojciech Libera zaprezentował swoje czarno-białe zdjęcia na wystawie „Chojnice z lat 70” w klubie Filomata przy Nowym Mieście.

Uczniowie Liceum Ogólnokształcącego im. Filomatów Chojnickich zorganizowali gręmiejską „Śladami Georga Tuchlera”, upamiętniającą przeszłość narodu żydowskiego.

27 Kazimierz Jaruszewski promował w klubie Filomata swoją książkę Sławni i mniejznani. Sylwetki wychowanków Królewskiego Katolickiego Gimnazjum w Chojnicach(1815-1919).

28 Tancerka Aleksandra Kiedrowicz wygrała finał 8. edycji programu „Mam Talent!”.

65Kronika wydarzeń

Kronika chojnicka66

GRUDZIEŃ

3 W muzealnej Baszcie Kurza Stopa otwarta została wystawa Ze strzałą w herbie. Łukowiczowie – lekarze, myśliwi, kolekcjonerzy.

5 Prawie 3 tysiące złotych udało się zebrać podczas II Świątecznego Turnieju PiłkiNożnej o Puchar Przyjaciół Hospicjum na rzecz TPH.

6 Mikołajkowe warsztaty plastyczne odbyły się w podziemiach kościoła gimnazjalnego,w galerii Janusza Trzebiatowskiego „Mikołajki ze sztuką”, a na rynku pojawili się mikołajowie na motorach.

7 Gościem DKF „Cisza” był Grzegorz Pieńkowski, prezes Polskiej Federacji Dysku-syjnych Klubów Filmowych.

8 Na podsumowanie obchodów 85. rocznicy założenia MKS Chojniczanka 1930 w ra-tuszu spotkali się działacze, sportowcy, seniorzy i przyjaciele klubu.

11-13 W trakcie Jarmarku Bożonarodzeniowego na Starym Rynku można było posłuchaćkolęd, kupić prezenty i spróbować świątecznych potraw.

14 W ChCK można było obejrzeć wystawę prac plastycznych i pokaz filmów chojnicza-nina Macieja Jarczyńskiego.

18 Na wystawę fotografii „Inspirowane modą” zaprosiły wolontariuszki SamorządnegoCentrum Młodzieżowego.

19 Zmarł Feliks Wałdoch – znany stomatolog, jeden z założycieli zespołu Chojny ist-niejącego na przełomie latach 60. i 70. Pogrzeb odbył się 23.12 na cmentarzu komunalnym.

20 Referendum dotyczące likwidacji Straży Miejskiej nie było wiążące – frekwencja wyniosła 24,21 proc.

21 Larysa Sabiniarz – pięściarka Gruchała Boxing Team Chojnice otrzymała tytuł Naj-lepszej Juniorki w Polsce w 2015 roku w rankingu portalu polskiboks.pl.

22 Ukazała się książka Emilii Kalitty Integracja europejska na szczeblu lokalnym w oparciu o ruchy miast partnerskich na przykładzie miasta Chojnice.

28 W holu ChCK pokazane zostały zdjęcia młodych uzdolnionych miłośników fotografiina podsumowanie szóstego roku działalności Małej Galerii Fotografii.

29 Chojnickie Towarzystwo Przyjaciół Nauk zaprezentowało nowe wydawnictwo – Literackie portrety Chojnic.

30 Tytuł profesora otrzymał politolog dr hab. Jacek Knopek, członek m.in. ChojnickiegoTowarzystwa Przyjaciół Nauk.

Oprac. Anna Maria Zdrenka

Kwartalnik Chojnickinr 14/2015

Z DZIEJÓW miasta

WOJNA

MARIA KALITTA-SZÓSTAK I EMILIA KALITTA

Patchworkowe wspomnienia

Poniższe wspomnienia składają się z dwóch części. Pierwsza jest zapisem rozmów z mojąbabcią Marią Kalittą-Szóstak, druga garścią wspomnień z czasów wojny o moim dziadkuKazimierzu Kalitcie, opowiedzianą mi przez jego syna, a mojego tatę.

K iedy wybuchła wojna, miałam pięć lat. Najwcześniejsze wspomnienie z wojny togłód. Niewyobrażalny głód, przenikający żołądek, żebra, skórę. Tato Antoni pra-

cował na kolei. Tam też poznał moją mamę Martę. Mama pracowała jako bileterka i młody kolejarz szybko wpadł jej w oko. Zawsze powtarzała, że poznali się dziękiostrzeniu ołówków. Bo tato podobno świetnie ostrzył nożykiem ołówki, długopisówwówczas nie było. Mama często podchodziła do mojego przyszłego taty z prośbą „PanieSzulc, naostrzy mi Pan ołówki?”. A on ostrzył. Mama później przyznała się, że częstołamała rysiki, by mogła do niego podejść. Tak się poznali i zakochali w sobie. Pamiętam,że jak chodziłam do szkoły, to tata zawsze mi ostrzył ołówki. Były perfekcyjnie naostrzone.

Miałam czworo rodzeństwa, brata Edwarda i siostry Klarę, Helenę i Reginę. Ja byłamnajmłodsza. Urodziłam się 11 listopada 1934 roku i moja mama w nagrodę za to, żeurodziła dziecko w Święto Niepodległości, otrzymała od władz państwowych pokaźnąnagrodę finansową. Z całego rodzeństwa jako jedyna jeszcze żyję.

Niewiele pamiętam z wojny. Rodzice dokładali wszelkich starań, by dzieciomoszczędzić okrucieństw wojny. Moje wspomnienia są jak pourywane strzępki. Pamię-tam pojedyncze wydarzenia, są jakby wyciągnięte z całej historii wojennej. Nie potrafięnawet odtworzyć mojego wojennego dzieciństwa.

W pierwszych dniach wojny mama spakowała nas, dzieci, i wsiedliśmy w pociąg do Zamościa. Tam miało być bezpieczniej, z dala od hitlerowców. Tata został w Choj-nicach, chciał pilnować domu przy ulicy Człuchowskiej, gdzie mieszkaliśmy. Jako pra-cownik kolei nie chciał też opuszczać pracy. Dla moich rodziców to musiała być trudnadecyzja. Żona z dziećmi wyjeżdża daleko, mąż zostaje na miejscu i nie wiedzą, kiedysię zobaczą, czy w ogóle się zobaczą. Pamiętam, że w pokoju pod stołem zostawiłamwózek z moją ulubioną lalką. Nie mogłam jej wziąć ze sobą. Jedyną rzeczą, jaką mogłam

zabrać, była mała dziecięca szkatułka. Schowałam do niej kromkę chleba. Przez całą podróż pociągiempilnowałam się bardzo, żeby nie zjeść jej od razu.Każdego dnia przekonywałam samą siebie, że nie jestem jeszcze aż tak bardzo głodna, że jeszcze wy-trzymam. Któregoś dnia już nie wytrzymałam i po-prosiłam mamę o coś do jedzenia. Mama załamałaręce „Dziecko, nic nie mam. Jest tylko ta suchakromka”. Wyciągnęłam ją ze szkatułki. Była wysu-szona na wiór, skrobałam ją zębami jak zając, inaczejnie dało jej się jeść. Z tej podróży pamiętam teżokropne bombardowanie. Pociąg stanął, a wokół nasciskały granaty. Mama każdemu z nas wręczyła do ręki różaniec i kazała się modlić. I tak leżeliśmyskuleni w wagonie i każdy się modlił, jak potrafił.Ani jeden granat nie uderzył w nasz pociąg, anijeden! Wszystkie dookoła pociągu. Kiedy skończyło

się to bombardowanie, ludzie zaczęli powoli podnosić głowy. Wszyscy byliśmy biali od jakiegoś pyłu. Ktoś zaczął krzyczeć, że Niemcy wpuścili gaz do wagonu. Zaczęła siępanika. Mama nakrywała nas jakimiś szmatami, ale okazało się, że to po prostu tumanykurzu i piasku. Do Zamościa już nie dotarliśmy, mama stwierdziła, że wracamy do domu, do taty. Kiedy tata nas zobaczył, nie mógł uwierzyć, że wszyscy wróciliśmybezpiecznie do domu. Nasze mieszkanie przy Człuchowskiej było nienaruszone. Tatapowtarzał „wyjechaliście i prawie zginęliście, a tu nic nie zostało nawet przesunięte”.Pierwsze, co zrobiłam po powrocie do domu, to weszłam po stół, gdzie zostawiłammoją ukochaną lalkę, by zobaczyć, czy rzeczywiście tam jest. Była, jakby na mnie cze-kała. Wyciągnęłam ją z wózka i przytuliłam, zupełnie jakby i ona cudem ocalała.

Mój brat Edward, najstarszy z rodzeństwa, miał 19 lat, kiedy wybuchła wojna.Szybko został wcielony do Wehrmachtu. Tak się nieszczęśliwie nazywaliśmy Szulc, żedla hitlerowców oznaczało to prawo decydowania o naszej przynależności. Edward po wojnie został w Niemczech. Tam założył rodzinę i tam zmarł w 1992 roku. Mojasiostra Helena podczas jednego z bombardowań miasta szła jako matka chrzestna z dzieckiem do chrztu. Kiedy cudem dotarli do kościoła, ksiądz był zaskoczony, że w czasie bombardowania dotarli do niego. Rodzice tego dziecka chcieli je szybkoochrzcić, nikt nie wiedział przecież, jak długo pożyje.

Pierwszą Komunię Świętą, współcześnie tak uroczystą i bogatą, pamiętam jakoskrom ny poczęstunek. Mieszkaliśmy wtedy chwilowo przy ulicy Strzeleckiej. Była tylkodrożdżów ka, żadnych gości. Mama dała mi cukierka i biegałam w tej białej sukience po podwórku z innymi dziećmi. Bieda w czasie wojny była bardzo dotkliwa. Na świętaczy urodziny nigdy nie dostawałam nowych zabawek. W prezencie mama szyła ubrankadla lalki. Dostawałam więc starą lalkę, ale w nowym ubranku. To musiało wystarczyć.

Z dziejów miasta70

Nastoletnia Marysia u progudorosłego życia

Więcej wspomnień mam z tzw. okresu wyzwolenia przez żołnierzy radzieckich. Na-zywamy to wyzwoleniem, a dla mnie są to najokrutniejsze wspomnienia, dużo bardziejdrastyczne niż wojenne. Dla mnie tak właściwie wojna zaczęła się w 1945 roku. Rosjaniechcieli zabić tatę, bo byli przekonani, że jest wojskowym wyższego szczebla. Nie wie-rzyli, że jest zwykłym kolejarzem. Cudem jakimś ocalał. Pamiętam chowanie się w piw-nicy naszego domu. Siedzieli wszyscy sąsiedzi, skuleni, jak wystraszone, zaszczutezwierzęta. Pani Sikorowa, mamy bliska przyjaciółka, lamentowała „Marta, co z namibędzie, co z nami będzie?”. Mama odpowiadała, że tylko Bóg wie, co się wydarzy. Pod-czas takiego jednego chowania się w piwnicy wbiegł do niej Rosjanin i wymierzył w nas karabin. Zdawało się, że sekundy dzielą nas od rozstrzelania. Płacze mieszały sięz modlitwami i błaganiami. Na to niemal w tej samej chwili, do piwnicy wbiegł innyRosjanin, który kochał się w mojej siostrze Klarze i dosłownie wykopał tego, którychciał nas zastrzelić. Ten zakochany Rosjanin był bardzo dobry, wielokrotnie nas ocalił.Kiedy przychodził do Klary, siadali razem na parapecie i długo rozmawiali. Zapominaliwtedy o całym świecie. Ale potem ten Rosjanin zginął, bardzo go żałowaliśmy, bo za-wdzięczaliśmy mu życie. Potem przychodził do nas inny Rosjanin. Zanim został wez-wany do armii, tańczył w rosyjskim balecie. Kiedy przychodził do nas, był chybaznajomym tego Rosjanina zakochanego w Klarze, włączał adapter i brał mnie do tańca.O mało nie skończyło się to tragedią. Ten Rosjanin stwierdził, że bardzo dobrze tańczęi on mnie weźmie do Rosji do szkoły baletowej. Powtarzał mamie, że trzeba zadbać o mój talent. Powiedział mamie, że ma mnie spakować, on po mnie przyjdzie na drugidzień i zawiezie do Rosji. Rodzice byli przerażeni. Mama kazała mi się położyć i udawaćciężko chorą. Chyba słabo mi to wychodziło, bo błagała „bardziej udawaj Marysiu, bar-dziej udawaj!”. Kiedy ten Rosjanin przyszedł, mama wskazała na mnie, leżącą pod koł-drą, że się bardzo rozchorowałam i nie mogę nigdzie jechać. On stanął koło kanapy i zatroskany mówił „oj, biedna dzieweczka”. Był przekonany, że przez chorobę ja i całamoja rodzina tracimy niepowtarzalną szansę na moją karierę jako baletnicy. Do głowymu nie przychodziło, że to nieludzkie zabierać rodzicom jedenastoletnią córkę i wy-wozić ją do obcego kraju. Uważał, że wyświadcza nam ogromną przysługę.

Lęk przed Rosjanami był moją codziennością od 14 lutego 1945 roku. W naszej ka-mienicy przy Człuchowskiej mieszkała młoda dziewczyna, przyjechała skądś do Chojnic.Była w dziewiątym miesiącu ciąży. Jeden Rosjanin chciał ją zgwałcić. Ona wyskoczyłaz okna i się zabiła. Cała kamienica bardzo to przeżyła, wszyscy płakali. Pochowaliśmyją na podwórku, na tym samym, na którym później bawiliśmy się jako dzieci i szuka-liśmy zajączka na Wielkanoc. Innym razem zeszłam z mamą do pralni zagotować mlekodla dziecka innej sąsiadki. Po cichu wszedł za nami Rosjanin i wymierzył w plecy mamykarabin. Pamiętam, że byłam jednocześnie na niego wściekła, że tak po prostu przy-chodzi i chce mi zabić mamę i przerażona, że zaraz to zrobi. Byłam tak wściekła, żemyślałam, że go rozszarpię. Nie pamiętam, jak to się stało, że wyszedł z tej pralni i nicnam nie zrobił. Rosjanie grabili nas, Polaków, z wszystkich kosztowności. Zabierali ko-bietom obrączki i całą biżuterię. Mama też musiała oddać swoje pierścionki.

71Patchworkowe wspomnienia

Po wojnie wszyscy organizowali swoje życie na nowo. Przeprowadziliśmy się na ulicę Drzymały. Mojego męża poznałam, kiedy miałam 19 lat. Po roratach podszedłdo mnie wysoki smukły chłopak. Przedstawił się, że ma na imię Kazimierz, ukłonił sięi zapytał „Można koleżankę odprowadzić?”. Odpowiedziałam, że można. Pobraliśmysię po ponad roku znajomości, 24 kwietnia 1954 roku. Byłam młodą dziewczyną z war-koczami i było mi dobrze w domu, u mamy. Ale musiałam iść do domu męża. Pamię-tam, że wszyscy dookoła powtarzali mi, że czeka mnie noc poślubna i jawiła mi się onajak jakaś katorga. To niesamowite, ale dokładnie dziewięć miesięcy później, co do dnia, bo 25 stycznia 1955 roku urodził nam się syn Zdzisław, pięć lat później drugi syn Ry-szard. Jako młoda mama przeżywałam wszystkie radości i problemy, jakie mają współ-czesne matki. A to syn uciekł mi od fryzjera i ten gonił go po całej ulicy Młyńskiej, a torzucił się na chodnik na ulicy Wysokiej, bo chciał iść do babci, albo w nowiutkim, bie-lutkim ubranku wszedł do beczki ze smołą, sprzeciwiając się noszeniu nowych ubrań.Po tylu latach pamiętam, że młodszy syn Rysiu na zabawkowe samochodziki mówił„moniuk”. Mąż zmarł młodo, w wieku 60 lat. Parę lat później wyszłam ponownie za mąż.

* * *Niewiele wiem o moim pradziadku Antonim i prababci Marcie. Prawdę mówiąc,

nie wiem nic. Dopiero dzięki spisywaniu powyższych wspomnień babci, wyłania się z zakamarków pamięci ich portret. Niewiele ocalało pamiątek, czy to dokumentów, czyto zdjęć. Parę dokumentów ilustrujących życie mojego pradziadka pieczołowicie prze-chowuje mój tato, ten sam, który urodził się dziewięć miesięcy po nocy poślubnej swo-ich rodziców. Są to niemal rozpadające się w dłoniach, pożółkłe papiery, które niegdyśbyły częścią życia moich pradziadków. Pozostałe dokumenty przepadły.

Pradziadek urodził się w 1900 roku. Szybko rozpoczął pracę na kolei. Zachowały sięjego legitymacje pracownicze. Pieczątka na jednej z nich kończy się na 1939 roku. Wcześ-niejsza z 1937 roku jest z przekreślonym nazwiskiem zapisanym po niemiecku Schulz i poprawionym na polskie Szulc. Dziesięć lat wcześniej, w 1927 roku pradziadek od ówczesnego starosty chojnickiego otrzymał poświadczenie obywatelstwa polskiego.W 1928 roku otrzymał Medal Dziesięciolecia Odzyskanej Ojczyzny (gdzieś zaginął, jesttylko pismo), rok przed wojną przyznano mu Brązowy Medal za Długoletnią Służbę.

Babcia do dzisiaj w domu ma pamiątkę po swojej mamie, mojej prababci Marcie.Jest to mała figurka konia, stojącego przy pniu drzewa. Do tego pnia prababcia Martawkładała zawsze solidnie naostrzone ołówki. Prababcia Marta kojarzy mi się z guzi-kami. Zmarła, kiedy miałam kilka lat. Kiedy przychodziłam do niej z rodzicami i siostrą,bawiłyśmy się kolorowymi guzikami, które trzymała w puszce na kredensie.

Słabo pamiętam też wujka Edwarda. Umarł miesiąc przed moją komunią świętą.Był fajnym wujkiem z Niemiec, bo kiedy przyjeżdżał, przywoził nam niemieckie słodycze. Zostały po nim dwie pamiątki: srebrny zegarek na łańcuszku z wygrawero-wanymi inicjałami oraz blaszany nieśmiertelnik z numerem żołnierskim. Mój tata podejrzewa, że zegarek towarzyszył mu przez całą wojnę, być może był prezentem od pradziadka Antoniego, kiedy jego syn wyruszał na wojnę.

Z dziejów miasta72

Osobną historię ma mój dziadek Kazik,pierwszy mąż babci Marysi. Był starszy od niej o pięć lat. Zmarł, kiedy miałam siedem lat, słabogo pamiętam. Parę poniższych relacji z jego prze-żyć wojennych to efekt wytężenia pamięci jegonajstarszego syna, mojego taty.

Kiedy uciekali Niemcy w 1945 roku, dziadekKazik miał 15 lat. Był najmłodszy z czwórki ro-dzeństwa. Przed nim był Witold, Kazimiera i Kor-nelia, zwana Nelą. Żaden już nie żyje. Młody,zwinny i obrotny Kazik razem z kolegą AlojzymSzłapińskim poszli do opuszczonych niemieckichkoszar na szaber. Kogo jak kogo, ale uznali, żemajątek niemiecki, tym bardziej wojskowy,można splądrować. Mój dziadek razem z panemAlojzym wyciągnęli z koszar wielki worek pie-czywa. Chleb był nieco czerstwy, ale łup był takcenny, że bez wahania dociągnęli ten ciężki worekdo rodzinnego domu mojego dziadka, na ulicęWysoką. Wszystko, co pamięta mój tata, z opo-wieści wojennych swojego taty, wiąże się z tą ulicą. Naprzeciwko domu mojego dziadka,po drugiej stronie ulicy, mieszkali państwo Orłowscy. Pod domem mieli niezwykle prze-stronną piwnicę. Kiedy były naloty niemieckie, w tej piwnicy chowali się prawie wszyscymieszkańcy ulicy. Na posesji moich pradziadków ze strony taty był kanał samochodowy.Pod nim znajdowały się dwie małe piwniczki. Według przekazów rodzinnych, moja pra-babcia Władysława ukrywała w nich Żydów. Było to tym bardziej heroiczne, że na ulicyWysokiej często stały samochody niemieckie i żołnierze rzucali dzieciom, w tym mojemudziadkowi, cukierki. Podobnie jak w opowieści babci Marysi, tak i we wspomnieniachmojego taty o przeżyciach dziadka Kazika, największą trwogę wzbudzali Rosjanie. Mojedwie ciocie: Kazia i Nela były chronione przez braci przed napastliwymi Rosjanami.Obie młode dziewczyny były chowane do wielkich łóżek, na łóżkach kładziona była puchata pościel, a na nią kładli się ich bracia Kazik i Witek. Miał to być kamuflaż, byRosjanie nie dowiedzieli się, że w domu mieszkają młode dziewczęta.

Moja chojnicka rodzina miała szczęście, że wszyscy przeżyli II wojnę światową. Po wojnie niechętnie wracało się we wspomnieniach do tych czasów, tym samym nie-wiele przetrwało wspomnień. Te, które ocalały, czuję się zobowiązana chronić przezzapomnieniem.

Fot. ze zbiorów rodziny

Praca wyróżniona w II edycji konkursu historycznego „Druga wojna światowa w pamięci chojniczan” organizowanego przez Chojnickie Towarzystwo Przyjaciół Nauk

i Miejską Bibliotekę Publiczną w Chojnicach

73Patchworkowe wspomnienia

Młoda Maria Kalitta z mężem Kazimierzem i synami

(ok. 1962 r.)

GENEALOGIA

TOMASZ MARCIN CISEWSKI

Korzenie chojniczanOrlikowscy

P opularnym nazwiskiem w Chojnicach jest nazwisko Orlikowskich. Jest to rodzinao pochodzeniu szlacheckim wywodząca się z miejscowości Orlik. Szkic genealo-

giczny rozpoczniemy od Wojciecha Orlikowskiego, który był właścicielem działu A w Orliku (dawniej nieruchomości oznaczone były literą, a nie jak dziś cyfrą). Jego na-stępcą był syn Krzysztof urodzony w 1683 roku. W literaturze czytamy, że rodzeństwoKrzysztofa to Stanisław, Wawrzyniec i Jadwiga zamężna Główczewska. W dalszej częściprzyjrzymy się potomkom Krzysztofa oraz Wawrzyńca, który był założycielem linii Orlikowskich w Małych Chełmach, gdzie przeniósł się do żony Zuzanny z domu Cheł-mowskiej, po ślubie, który odbył się 28 stycznia 1727 roku.

W 1761 roku następcą Krzysztofa na gospodarstwie w Orliku został jego syn Józef ur. około 1720 roku (lista wasalów). Był jednym z ośmiorga dzieci. Dla zobrazo-wania sytuacji majątkowej rodziny Orlikowskich można jeszcze dodać, że Józef byłwłaścicielem 8 łanów, tj. około 134 ha. Natomiast w skład inwentarza żywego wcho-dziły następujące zwierzęta: dwa woły, 11 krów oraz cztery zaklasyfikowane jako zwie-rzęta inne – najczęściej były to owce. Nie posiadał jednak koni ani świń. Wśródpotomstwa Józefa i Katarzyny Orlikowskich była m.in. Cecylia urodzona w 1769 rokuw Orliku. Ona z kolei poślubiła Wojciecha Sikorskiego. Jako że rodzina ta posiadałagospodarstwo w Małym Gliśnie oraz w miejscowości Rów – ci zamieszkali w drugiejz nich.

Wawrzyniec Orlikowski w Małych Chełmach był właścicielem dwóch działów ziemioznaczonych literą G i H. W dokumentach sądowych czytamy, że dziedziczyli po nimdwaj synowie Jan (lit. H) i Jakub (lit. G). Jan związał się węzłem małżeńskim z MariannąSzpot-Gliszczyńską z sąsiedniego Małego Gliśna. Z dokumentu sądowego sporządzo-nego 30 sierpnia 1787 roku dowiadujemy się, że Jan miał trzech synów: Wojciecha,Pawła i Jakuba.

Natomiast Jakub (lit. G) założył rodzinę z nieznaną z nazwiska Jadwigą. Z akt są-dowych poznajemy ich syna Jana, natomiast z księgi chrztów parafii Brusy: Franciszka

(1763), Wiktorię Ewę (1765), Tomasza (1767-1770), Katarzynę Barbarę (1769) i RochaBartłomieja (1772).

Najmłodszy z potomstwa, czyli Roch, przeniósł się do Czyczków, gdzie pojawia sięw 1803 roku. Następnie jego syn Piotr Krzysztof (ur. 1822) przeniósł się do Zalesia, gdzie gospodarował razem ze swą żoną Antoniną z domu Dobek na 67 morgach, tj.około 17 ha.

Źródła: Archiwum Diecezjalne w Pelplinie: Księgi chrztów, małżeństw i zmarłych parafii Brusy.Archiwum Państwowe w Bydgoszczy: Urząd Katastralny w Chojnicach i Królewski Nadworny Sąd

Zachodniopruski w Bydgoszczy.

Literatura:Bär M., Der Adel und der Adlige Grundbesitz in Polnisch-Preußen zur zeit der Preußischen Besitzer -

greifung, Lipsk (Leipzig) 1911.Borzyszkowski J., w: Historia Brus i okolicy, pod red. J. Borzyszkowskiego, Gdańsk-Brusy 2006. Cisewski T.M., Familia pomorska, Chojnice 2015.

75Korzenie chojniczan. Orlikowscy

SZKOŁA

KRZYSZTOF KOWALKOWSKI

Z albumuJadwigi Kowalkowskiej

Od wielu lat gromadzę wszelkie informacje dotyczące rodziny Kowalkowskich, wy-wodzącej się ze wsi Malenin w powiecie tczewskim, której udokumentowane po-

czątki sięgają 1750 roku. Historia rodziny została opublikowana m.in. w książce Naszekorzenie (tom II), której rozdział o Kowalkowskich jest dostępny na mojej stroniewww.kowalkowski.pl. Wśród rodzinnych pamiątek znalazł się także, zawierający dzie-więć zdjęć w formie kart pocztowych, albumik zatytułowany „PENSJONAT P.W. N. MARJIPANNY Szkoła gospodarstwa domowego Chojnice Pomorze”, którego wła-ścicielką była Jadwiga Kowalkowska. Wspomniana szkoła została założona w 1905 roku

przez siostry franciszkanki. W 1906 rokuwybudowano dla niej nowy budynek,tzw. Dom Mariański, który oddano do użytku w 1906 roku. Na okładce albumiku znajduje się podpis jego wła-ścicielki, data 1925 i numer 32, zaś na odwrotnej stronie okładki jego wła-ścicielka napisała „Pamiątka z pobytu w Chojnicach w roku 1925-1926”. Nie-stety, albumik trafił do mnie po śmierciJadwigi, więc nie udało się uzyskać informacji na temat jej pobytu we wspo -mnianym Pensjonacie. Być może za-chowały się w archiwach informacjedotyczące przedwojennych pensjonarek,ale wymaga to podjęcia poszukiwań,tym bardziej że na czterech zdjęciachpokazane są pensjonarki w różnych oko-licznościach. Może udałoby się choćkilka z nich spersonalizować. Warto więcpokazać poszczególne strony albumiku,obrazujące wygląd pomieszczeń Pensjo-natu. Album otwiera zdjęcie przedsta-wiające szkolną klatkę schodową. Kolejneto aula, refektarz, kuchnia, spiżarnia zapasów konserwowanych, szwalnia i prasowalnia.Na ostatniej fotografii można zobaczyć część szkolnego ogrodu.

Prezentując wspomniany albumik, chciałbym wyjaśnić moje pokrewieństwo z wła-ścicielką albumiku. Jadwiga Maria Kowalkowska urodziła się 14 lipca 1909 roku w Kar-tuzach. Jej rodzicami byli Edmund Jan Kowalkowski, urodzony 8 lutego 1876 roku w Goręczynie i Waleria Pierzyńska, urodzona 18 maja 1874 roku w Miranach. EdmundJan jest młodszym bratem mojego dziadka Józefa Serwacego Kowalkowskiego, urodzo-nego 16 maja 1880 roku także w Goręczynie, nauczyciela wójta gminy Starogard. Tu wartododać, że Edmund był malarzem i, jak pisał, dekoratorem kościołów, wykonującym usługimalowania obrazów, pozłacania ołtarzy, remontowania wnętrz kościołów. Był m.in. autorem obrazu Matki Boskiej Sianowskiej wiszącego w sianowskim kościele do dziś orazMatki Boskiej w kościele w Kręgu, czy też 14 obrazów pasyjnych, które w latach 30.umieszczono w refektarzu kościelnym, a potem w kościele parafialnym w Kartuzach.

Jadwiga Kowalkowska w latach 1916-1918 uczęszczała do Hohre Madchenschule, a następnie do Szkoły Wydziałowej w Kartuzach. Po ukończeniu szkoły, jak sama piszew życiorysie z 1950 roku, do 1929 roku mieszkała w Kartuzach, choć wspomnianyalbum z datami 1925-1926 sugeruje, że w tym okresie Jadwiga przebywała w Chojnicach.

Schody

77Z albumu Jadwigi Kowalkowskiej

Z dziejów miasta78

Aula

Refektarz

Być może pisząc w 1950 roku swój życiorys, za słuszne uznała, że podawanie takiegofaktu w okresie największych prześladowań prowadzonych przez ówczesne władze nie jest bezpieczne. Na pewno jednak była w Kartuzach w 1924 roku, gdyż 8 grudnia1924 roku została przyjęta do „Stowarzyszenia Dzieci Maryi” w Kartuzach. Następnie

79Z albumu Jadwigi Kowalkowskiej

Sypialnia

Kuchnia

Jadwiga uczyła się w Polskiej Szkole Handlowej w Gdańsku, której ze względu na cho-robę nie ukończyła. Latem 1930 roku odbyła podróż do Niemiec, Belgii i Francji, copotwierdzają wizy w jej dowodzie osobistym z tego roku. Jadwiga od 15 października1932 roku do 1 września 1939 roku pracowała w Gdyni. Najpierw w Warszawskim

Z dziejów miasta80

Szwalnia

Towarzystwie Transportowym Sp. z o.o., a następnie w konsulacie duńskim jako tele-fonistka. Od 1 marca 1940 roku do 1 marca 1945 roku była zatrudniona w UrzędzieKatastralnym w Kartuzach. Po wyzwoleniu pracowała w Powiatowym Urzędzie Ziemskim, a następnie w Starostwie Powiatowym i Prezydium Powiatowej Rady Na-rodowej w Kartuzach w Referacie Pomiarów. Po reorganizacji administracji pracowałado 31 października 1969 roku w Kartuzach w Oddziale Rejonowym WojewódzkiegoBiura Geodezji i Terenów Rolnych. Po przejściu na emeryturę przeniosła się do brataks. Alojzego Kowalkowskiego w Pelplinie, któremu pomagała prowadzić dom. Po jegośmierci 14 marca 1986 roku powróciła do Kartuz, gdzie mieszkała aż do swojej śmierci.Zmarła 27 lipca 1995 roku i została pochowana w grobowcu rodzinnym w Kartuzach.

Wspomniany tu ks. Alojzy Kowalkowski (1905-1986) to magister filologii Uniwer-sytetu Poznańskiego (w 1934 r.), kapelan polskich lotników w Anglii (1941-1947 w stopniu Squadron Leader-major), a po powrocie do kraju profesor Wyższego Semi-narium Duchownego w Pelplinie i kustosz biblioteki seminaryjnej. Ksiądz Kowalkowskibył kanonikiem honorowym Kapituły Katedralnej Chełmińskiej. Opublikował ponad200 artykułów i rozpraw. Jego biografia została opublikowana we wspomnianej książceNasze korzenie (tom II).

Fot. ze zbiorów Krzysztofa Kowalkowskiego

Kwartalnik Chojnickinr 14/2015

CHOJNICE i okolice

HISTORIA

KAZIMIERZ JARUSZEWSKI

Kamień KrajeńskiPisał o nim… Gall Anonim

K amień Krajeński należy, obok Nakła nad Notecią, do najstarszych miejscowościregionu. Pierwsza wzmianka o tej osadzie pochodzi z 1107 roku i zawarta została

w słynnej Kronice polskiej Galla Anonima: „in loco vocabulo Lapis” (łac. „w miejscu

Widok na kamieńską kolegiatę od strony cmentarza (fot. Kazimierz Jaruszewski)

Chojnice i okolice84

zwanym Kamień”). Po przyłączeniu Kraj -ny do Wielkopolski w 1113 roku Kamieństał się prawdopodobnie siedzibą kasztela-nii. W 1136 roku ziemia krajeńska znalazłasię w granicach archidiecezji gnieź nieńskiej.

Arcybiskupie dobra

Kamień założony został na miejscuosady Wawrzyszkowo, która w 1237 rokuwraz z okolicznymi wsiami utworzyła kluczdóbr arcybiskupów gnieźnieńskich. Loka-cja miasta i zamku nastąpiła w 1359 roku.Dokument lokacyjny wydał arcybiskup Jarosław Bogoria Skotnicki, a potwierdził

go w 1360 roku król Kazimierz Wielki. Jużw XV stuleciu Kamień stał się lokalnymośrodkiem administracyjnym i sądowni-czym na kresach archidiecezji (siedziba oficjałatu), zaś rangę grodu umocniło powstanie w 1512 roku archidiakonatu ka-mieńskiego obejmującego kilka dekanatów(m.in. chojnicki i tucholski).

W 1651 roku abp Michał Łubieńskiufundował w Kamieniu kapitułę kole-giacką, która funkcjonowała do 1820 roku (por. Piotr Szymanowicz, Kolegiatap.w. Najświętszej Maryi Panny – MatkiRóżańcowej i św. Apostołów Piotra i Pawław Kamieniu Krajeńskim, Kamień Krajeński

Kolegiata w początkach XX w.(ze zbiorów Bogdana Gerke)

Dawny kościół ewangelicki(ze zbiorów Bogdana Gerke)

85Kamień Krajeński. Pisał o nim… Gall Anonim

2000, s. 6). Pierwszym archidiakonem kamieńskim był dr obojga praw Stanisław Treb-nic rodem z Niw. W latach 1772-1920 miejscowość znajdowała się pod panowaniem pruskim.

Nad Kamioną

W dokumencie wystawionym przez kancelarię królewską (1360 r.) zanotowano, iżnazwa miasta tożsama będzie z nazwą rzeki, nad którą jest położone. Nazwa ta miałałacińską postać Camona, co odpowiadałoby polskiemu brzmieniu Kamiona. W innychXIV-wiecznych dokumentach pojawiają się zapisy Camen, Camyen i Camin. Widzimyzatem, że w średniowieczu nazwa wykazywała wahanie, obok formy Kamień (Camen)równej rzeczownikowi kamień spotykamy również dawną formę przymiotnikową Kamiona (w polszczyźnie współczesnej: Kamienna). W latach 1343-1466, do czasu dru-giego pokoju toruńskiego, rzeka Kamiona (obecnie Kamionka – dopływ Brdy) stano-wiła naturalną granicę Polski i Zakonu Krzyżackiego. Warto dodać, iż w tym okresierycerze zakonni aż pięciokrotnie najechali i złupili przygraniczny Kamień. W 1570 rokuodnotowano nazwę Kamien oppidum (łac. miejsce obwarowane, miasto).

Jednym z prepozytów Kapituły Kolegiackiej Kamieńskiej był ks. Franciszek Rydziewski. Inskrypcja nagrobna (fot. Kazimierz Jaruszewski)

W cieniu kolegiaty

Dwuipółtysięczne współcześnie miasto w powiecie sępoleńskim stanowi niewielkiośrodek usługowo-rolniczy. W czasach zaboru pruskiego miejscowość nazywanoKamin oraz Cammin. Po 148 latach niewoli przyjęto (w 1920 r.) nazwę KamieńPomorski. Obecna nazwa komponowana pojawiła się kilka lat po zakończeniu drugiejwojny światowej (1951 r.). W 1964 r. papież Paweł VI wyniósł kościół parafialny w Ka-mieniu Krajeńskim do godności kolegiaty i ponownie ustanowił kapitułę. Miasto zachowało swój średniowieczny kształt na planie wydłużonego prostokąta z centralniepołożonym rynkiem. W pobliżu znajduje się jezioro Mochel wraz z częścią otaczającychje kompleksów leśnych.

Chojnice i okolice86

Kwartalnik Chojnickinr 14/2015

OFICYNA artystyczna

WITRAŻ

Czesław Skajewski:Długo wpatrywałem się w te kolorowe malowidła

Od kiedy zajmuje się Pan wykonywaniemwitraży? Skąd zainteresowanie tą dziedzinąsztuki?

Pasja do witraży zaczęła się już w dzie-ciństwie, kiedy jako mały chłopiec uczęsz -czałem na msze do chojnickiej bazyliki.Wówczas urzekły mnie witraże wykonaneprzez profesora Edwarda Kwiatkowskiego,który początkowo pracował w Krakowie,a na stępnie przeniósł się do Torunia i Byd -goszczy, gdzie wykonywał witraże dla choj-nickiej bazyliki. To właśnie on stał się dlamnie inspiracją. Długo wpatrywałem sięw te kolorowe malowidła i postanowiłemsam tworzyć takie dzieła. Małymi krokamistarałem się dążyć do celu, jakim byłowłasnoręczne wykonywanie witraży. I takw Czarnem otworzyłem zakład szklarski,a następnie w 1991 roku pracownię witrażyw Chojnicach.

Jak powstawały pierwsze Pan witraże?Na początku tworzyłem małe formy

witrażowe, przeszklenia do szafek, drzwioraz lampy. Później przyszedł czas na tewiększe. Jeżeli chodzi o witraż sakralny, to

Witrażysta Czesław Skajewski urodził się 1 lipca 1960 roku w Człuchowie. Obecniemieszka w Chojnicach. Ma żonę Elżbietę orazdwoje dzieci: Darię i Kajetana. Posiada wy-kształcenie średnie techniczne. W roku 1994roku zdobył tytuł mistrza witrażysty w Byd-goszczy. Jest jedną z kilkunastu osób w Pol-sce, które posiadają ten tytuł. W Chojnicachprzy ulicy Grunwaldzkiej można znaleźć jegopracownię, gdzie powstają witraże zarównoużytkowe, jak i sakralne. Artyście poświęconyjest krótki film dokumentalny „Uczyłem się od dawnych mistrzów”, zrealizowany przezElżbietę Jabłońską z Telewizji Gdańsk.

dochodziłem do techniki samodzielnie. Gdy za -czynałem, nie było żadnych ksią żek, a rzadkiewówczas pracownie witrażu nie bardzo chciałyzdradzać swoje tajniki. I tak metodą wielu próbzbu dowałem piec do wypalania szkła, a potemwalcarkę do walco wania profilu ołowianego. W dzisiejszych czasach byłoby o wiele łatwiej.Można czerpać wiedzę z internetu, forów dys ku -syjnych czy książek. Obecnie istnieją też hurtownie,w których witra żysta może się zaop atrzyć m.in. w piece, materiały, szkło, farby, książki. Częstotworzę postacie znanych świętych. Wykonuję zawszetrzy twarze, po czym wybieram tę najlepszą.

Witraże Pana autorstwa znajdują się w kościelep.w. Królowej Jadwigi w Chojnicach. Gdzie jeszczemożna zobaczyć Pańskie dzieła?

Poza wspomnianą przez Panią świątynią, mojeprace można zobaczyć m.in. Chojnicach w bazy -lice mniejszej, kościele gimnazjalnym, w kaplicy

na nowym cmentarzu, a także w Człuchowie, Pawłowie, Nieżychowicach, Męcikale,Debrznie, Zblewie, Tuchomiu, Szymbarku, Starogardzie Gdańskim, Żołędowie, Osowie,Brusach, Nowej Cerkwi, Krojantach, Lipnicy, Su -cu minie, Sąpolnie oraz Borowym Młynie, Tucholii Bydgoszczy. Bardzo dużo moich prac znajduje sięrównież za granicą, głównie w budynkach uży -teczności publicznej, restaura cjach i domach.

Co jest potrzebne do wykonania witrażu? W jakisposób powstaje?

Na początku wykonuję projekt w skali 1:10 i daję do zatwierdzenia zlecającemu daną pracę. Po akceptacji na brystolu tworzę szablon rysunkuw naturalnej wielkości, uwzględniając elementykonstrukcyjne okna. Następnie na tym szablonierysuję podział szkieł, po czym oznaczam każdyfragment numerem i rodzajem szkła, z jakiego mabyć wykonany. Dalej rysunek przenoszę na bibułę,która na koniec będzie mapą przy składaniu całegowitrażu. Później specjalnymi nożyczkami z trzemaostrzami wycinam z brystolu oznaczone wcześniej

Oficyna artystyczna90

Wizerunek Matki Boskiej podarowanyprzez artystę Janowi Pawłowi II

podczas jednej z pielgrzymek

Jeden z witraży użytkowych – okno łazienkowe

91Czesław Skajewski: Długo wpatrywałem się w te kolorowe malowidła

fragmenty. Trzecie ostrze nożyczek pomniejsza każdy szablon, tak aby pozostałomiejsce na ołów, który złączy poszczególne części. Tak przygo towane wzory przykładamdo szkła i wycinam pojedyncze elementy witrażu. Gdy wszystkie kawałki szklanezostaną wycięte, nanoszę na nie farbę i tzw. konturówkę, która wyznacza zarys rysunku.Potem wypalam w piecu w temperaturze 645 stopni Celsjusza. Po ostygnięciu nanoszęfarbę cieniującą, tzw. patynę, i za pomocą rozmaitych pędzli oraz narzędzi cieniuję i powtórnie wypalam szkło w piecu. Farby witrażowe to mieszanina tlenków metali i drobno zmielonego szkła o niskiej topliwości z innymi dodatkami. Wypalone elementyszklane sprawdzam z szablonem i rozkładam zgodnie ze schematem przygotowanymna bibule. Zdarza się, że na 1 metr kwadratowy wchodzi kilkaset takich elementów.Szklane fragmenty owijam taśmą ołowianą, a miejsca łączenia ołowiu lutuję cyną.

Ile czasu zajmuje Panu wykonanie jednego witrażu?To zależy od jego rodzaju i wielkości. Jeżeli jest to postać, to przeważnie trwa to

1-1,5 miesiąca. Łatwiej wykonuje się postacie, których dokładnego wizerunku nie znamy.Trudniej natomiast stworzyć pracę przedstawiającą choćby Popiełuszkę czy Jana Pawła II.Najtrudniejsza dla mnie do wykonania jest właśnie twarz Jana Pawła II, ponieważ madużo charakterystycznych elementów, a pominięcie którejś ze zmarszczek zmniejszapodobieństwo. W swojej karierze zawodowej wykonałem dotychczas ponad 10 okien,

Okna witrażowe w kościele p.w. św. Jadwigi Królowej Polski w Chojnicach

które przedstawiały postać papieża. Stworzenie witrażu jest dużo trudniejsze niż namalo -wanie obrazu. Jeżeli malarz się pomyli, to może łatwo zatuszować swój błąd. Natomiastprzy robieniu witrażu jeden ruch nie taki jak trzeba i należy robić wszystko od nowa.

Czy zajmuje się Pan także renowacją zabytkowych witraży?Tak, poza tworzeniem nowych dzieł zajmuję się także renowacją tych starszych. Od-

restaurowałem niektóre chojnickie witraże, np. w kaplicy przy starym szpitalu czy choćbyw kościele p.w. Ścięcia św. Jana Chrzciciela. Poza tym wykonałem renowacje witraży w Starostwie Powiatowym w Chojnicach, sądzie w Miastku oraz ratuszu w Karlinie.

Czy prezentował Pan swoje prace na jakichś wystawach?Tak, miałam kilka wystaw w Chojnickim Domu Kultury. Jedna z nich była w roku

2000. Poza tym niegdyś prezentowałem swoje prace na jarmarkach. Cały czas wykonujęwitraże użytkowe, są to drzwi, okna, szafki, meble. Zdarzyło mi się robić również pod-wieszany sufit. Jednak więcej satysfakcji dają mi witraże sakralne, przy których trzebabyć bardziej dokładnym i precyzyjnym.

Dziękuję za rozmowę.Rozmawiała: Weronika Sadowska

Fot. ze zbiorów Czesława Skajewskiego

Oficyna artystyczna92

Witraż w kaplicy p.w. św. Karola Boromeusza w Chojnicach przed i po renowacji przeprowadzonej przez Czesława Skajewskiego

93Czesław Skajewski: Długo wpatrywałem się w te kolorowe malowidła

Błogosławiony ks. Józef Jankowski na witrażu w Brusach

Okno witrażowe w kościele w Swornegaciach

Witraż z Janem Chrzcicielem w jednym z chojnickich kościołów

Oficyna artystyczna94

Jeden z etapów pracy przy wykonaniu wizerunku Jana Pawła II

Wizerunek św. Ojca Pio w kościele w Nieżychowicach

Postać Jana Pawła II znajdująca się na witrażu w kościele w Tuchomiu

95Czesław Skajewski: Długo wpatrywałem się w te kolorowe malowidła

Witraż w PawłowieWizerunek Maryi w kościele w Sąpolnie

Rozeta z wizerunkiem Chrystusa w kaplicy w Bydgoszczy

Miejska Biblioteka Publi�na ul. Wysoka 3, 89-600 Chojnice, tel. 52 397 28 07

W�oży�alnia Literatury Pięknej i Popularnej dla Dor�łychpn., śr., czw., pt. – godz. 11.00-18.00, wt. – godz. 11.00-15.00, sob. – godz. 10.00-14.00

w czasie wakacji: pn., czw. – godz. 11.00-18.00, wt., śr., pt. – godz. 11.00-15.00

Czytelnia i Informacja Bibliote�na or� Pracownia Dokumentacji Regionalnejpn., śr., czw., pt. – godz. 11.00-18.00, wt. – godz. 11.00-15.00, sob. – godz. 10.00-14.00

w czasie wakacji: pn., czw. – godz. 11.00-18.00, wt., śr., pt. – godz. 11.00-15.00

W�oży�alnia i Czytelnia dla Dzieci pn. – godz. 11.00-16.00, wt. – godz. 11.00-15.00, śr. – godz. 11.00-18.00, czw. – godz. 11.00-16.00, pt. – godz. 11.00-18.00

w czasie wakacji: od poniedziałku do piątku – godz. 11.00-15.00

W�oży�alnia i Czytelnia Naukowapn., śr., czw., pt. – godz. 11.00-18.00, wt. – godz. 11.00-15.00, sob. – godz. 10.00-15.00

w czasie wakacji: pn., czw. – godz. 11.00-18.00, wt., śr., pt. – godz. 11.00-15.00

Pracownia Internetowa – Mediatekapn., śr., czw., pt. – godz. 11.00-18.00, wt. – godz. 11.00-15.00

w czasie wakacji: pn., czw. – godz. 11.00-18.00, wt., śr., pt. – godz. 11.00-15.00

www.bibliotekachojnice.pl