Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

312
JACK CAMPBELL, A WŁAŚCIWIE JOHN G. HEMRY (BO TAK BRZMI JEGO PRAWDZIWE NAZWISKO), AUTOR MILITARNYCH POWIEŚCI SCIENCE FICTION. TWORZY JE, CZERPIĄC INSPIRACJE Z WŁASNYCH DOŚWIADCZE  Ń Z CZASÓW, GDY JAKO OFICER (OBECNIE NA EMERYTURZE) SŁU ŻYŁ W U.S. NAVY. UKO  ŃCZYŁ U. S. NAVAL ACADEMY, A JEGO OJCIEC TAK ŻE SŁUŻYŁ W SIŁACH ZBROJNYCH USA. POPULARNOŚĆ PRZYNIOSŁY MU DWIE KSIĄŻKOWE SERIE: STARK’S WAR I PAUL SINCLAIR, POD PSEUDONIMEM JACK CAMPBELL OPUBLIKOWAŁ KOLEJNĄ SERIĘ ZATYTUŁOWANĄ LOST FLEET, KTÓRA SZYBKO ZYSKAŁA SOBIE STATUS BESTSELLEROWEJ. ZOSTAŁA PRZETŁUMACZO NA NA KILKANAŚCIE JĘZYKÓW (W TYM TAK ŻE ROSYJSKI, FRANCUSKI I POLSKI). OBECNIE MIESZKA W MARYLAND WRAZ Z ŻONĄ I TRÓJKĄ DZIECI.

Transcript of Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

Page 1: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 1/312

JACK CAMPBELL,

A WŁAŚCIWIE JOHN G. HEMRY

(BO TAK BRZMI JEGO PRAWDZIWE

NAZWISKO), AUTOR MILITARNYCH

POWIEŚCI SCIENCE FICTION.

TWORZY JE, CZERPIĄC INSPIRACJE

Z WŁASNYCH DOŚWIADCZE Ń 

Z CZASÓW, GDY JAKO OFICER

(OBECNIE NA EMERYTURZE) SŁUŻYŁ

W U.S. NAVY. UKO ŃCZYŁ U. S. NAVAL

ACADEMY, A JEGO OJCIEC TAKŻE

SŁUŻYŁ W SIŁACH ZBROJNYCH USA.

POPULARNOŚĆ PRZYNIOSŁY MU

DWIE KSIĄŻKOWE SERIE: STARK’S

WAR I PAUL SINCLAIR, POD

PSEUDONIMEM JACK CAMPBELL

OPUBLIKOWAŁ KOLEJNĄ SERIĘ 

ZATYTUŁOWANĄ LOST FLEET,

KTÓRA SZYBKO ZYSKAŁA SOBIE

STATUS BESTSELLEROWEJ. ZOSTAŁA

PRZETŁUMACZONA NA KILKANAŚCIE

JĘZYKÓW (W TYM TAKŻE ROSYJSKI,

FRANCUSKI I POLSKI).

OBECNIE MIESZKA W MARYLAND

WRAZ Z ŻONĄ I TRÓJKĄ DZIECI.

Page 2: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 2/312

Jack Campbell

Z A G I N I O N A F L O T A

PRZESTRZEŃ 

ZEWNĘTRZNA

 DREAGNOUGHT

TŁUMACZYŁ 

ROBERT J. SZMIDT 

Page 3: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 3/312

Mojemu wujowi, Oliverowi Holmesowi „Rickowi” Ulricksonowi, który zawinął do

swojego ostatniego portu w maju 2010 roku. Będąc najmłodszym z rodzeństwa mojej

mamy, mimo dorastania wśród sześciu starszych sióstr nie tylko zdołał przeżyć 

dzieciństwo, ale też  wstąpił do marynarki wojennej, pracował w lotnictwie (w

należącym do NASA Centrum Lotów Kosmicznych im. Johnsona zajmował się 

naprowadzaniem) i został mentorem wielu studentów w Texas Christian University.

Był też historykiem amatorem, wiele czytał, pięknie śpiewał i udzielał się społecznie

w ruchach na rzecz praw obywatelskich w latach sześćdziesiątych i

siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Za najważniejszą  w swoim życiu uważał

 jednak rodzinę. Będzie nam cię brakowało, wujku Oliverze.

Dla S., jak zawsze.

Page 4: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 4/312

PIERWSZA FLOTA SOJUSZU 

GŁÓWNODOWODZĄCY: ADMIRAŁ JOHN GEARY 

DRUGI DYWIZJON PANCERNIKÓW:

Gallant - Rycerski

Indomitable - Nieposkromiony

Glorious - Chwalebny

Magnificent - Imponujący

CZWARTY DYWIZJON PANCERNIKÓW:

Warspite

Vengeance - Zemsta

Revenge - Rewanż 

Guardian - Strażnik

SIÓDMY DYWIZJON PANCERNIKÓW:

Collosus - Kolos

Encroach - Ingerencja

Amazon - Amazonka

Spartan - Spartiata

PIERWSZY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:

Inspire - InspiracjaFormidable - Wspaniały

Brilliant - Znakomity

Implacable - Zajadły

CZWARTY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:

Dauntless - Nieulękły - okręt flagowy

Daring - ŚmiałyVictorious - Zwycięski

Page 5: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 5/312

Intemperate - Niepohamowany

SZÓSTY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:

Illustrious - Znamienity

Incredible - Niesamowity

Invincible - Niezwyciężony

TRZECI DYWIZJON PANCERNIKÓW:

Dreadnaught

Orion

Dependable - Niezawodny

Conqueror - Zdobywca

PIĄTY DYWIZJON PANCERNIKÓW:

Fearless - Nieustraszony

Resolution - Determinacja

Redoubtable - Groźny

ÓSMY DYWIZJON PANCERNIKÓW:Relentless - Bezlitosny

Reprisal - Odwet

Superb - Wyborowy

Splendid - Doskonały

DRUGI DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:

Leviathan - Lewiatan

Dragon - Smok

Steadfast - Nieugięty

Valiant - Waleczny

PIĄTY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:

Adroit - Sprytny

PIĄTY DYWIZJON SZTURMOWO - DESANTOWY:Tsunami

Page 6: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 6/312

Typhoon - Tajfun

Mistral

Haboob - Habub

PIERWSZY DYWIZJON JEDNOSTEK POMOCNICZYCH:

Titan - Tytan

Tanuki

Kupua

Domovoi - Chochlik

DRUGI DYWIZJON JEDNOSTEK POMOCNICZYCH:

Witch - Wiedźma

Jinn - Dżinn

Alchemist - Alchemik

Cyclops - Cyklop

TRZYDZIEŚCI JEDEN CIĘŻKICH KRĄŻOWNIKÓW W SZEŚCIU ESKADRACH:

Pierwszy dywizjon ciężkich krążowników

Trzeci dywizjon ciężkich krążownikówCzwarty dywizjon ciężkich krążowników

Piąty dywizjon ciężkich krążowników

Ósmy dywizjon ciężkich krążowników

Dziesiąty dywizjon ciężkich krążowników

PIĘĆDZIESIĄT PIĘĆ LEKKICH KRĄŻOWNIKÓW W DZIESIĘCIU ESKADRACH:

Pierwsza eskadra lekkich krążowników

Druga eskadra lekkich krążowników

Trzecia eskadra lekkich krążowników

Piąta eskadra lekkich krążowników

Szósta eskadra lekkich krążowników

Ósma eskadra lekkich krążowników

Dziewiąta eskadra lekkich krążowników

Dziesiąta eskadra lekkich krążowników

Jedenasta eskadra lekkich krążowników

Page 7: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 7/312

Czternasta eskadra lekkich krążowników

STO SZEŚĆDZIESIĄT NISZCZYCIELI W OSIEMNASTU ESKADRACH:

Pierwsza eskadra niszczycieli

Druga eskadra niszczycieli

Trzecia eskadra niszczycieli

Czwarta eskadra niszczycieli

Szósta eskadra niszczycieli

Siódma eskadra niszczycieli

Dziewiąta eskadra niszczycieli

Dziesiąta eskadra niszczycieli

Dwunasta eskadra niszczycieli

Czternasta eskadra niszczycieli

Szesnasta eskadra niszczycieli

Siedemnasta eskadra niszczycieli

Dwudziesta eskadra niszczycieli

Dwudziesta pierwsza eskadra niszczycieli

Dwudziesta trzecia eskadra niszczycieli

Dwudziesta siódma eskadra niszczycieliDwudziesta ósma eskadra niszczycieli

Trzydziesta druga eskadra niszczycieli

PIERWSZY KORPUS PIECHOTY PRZESTRZENNEJ:

Generał major Carabali dowodzi trzema tysiącami komandosów podzielonych na oddziały

stacjonujące na okrętach desantowych oraz pancernikach i okrętach liniowych.

Page 8: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 8/312

JEDEN 

Niezliczone gwiazdy połyskiwały wokół kadłuba pasażerskiego statku niczym garść 

diamentów ciśniętych lekkomyślną  ręką  w niekończącą  się  pustkę  kosmosu. Jasne, ale

zarazem zimne, zbyt odległe, by ich nuklearny ogień  dawał ciepło, od eonów tworzyły

konstelacje, których znaczenia człowiek doszukiwał się  od zarania dziejów. Admirał John

„Black Jack” Geary przyglądał się  im teraz, pamiętając, że konstelacje - choć  wyglądają 

inaczej zależnie od miejsca w Galaktyce, z którego je obserwowano - pozostają dla człowieka

punktem odniesienia.Wiele by dał za poznanie prawdy, którą kryły. Przegrał dawno temu jedną ze swoich

bitew, aby po dziesięcioleciach odkryć, że przegrana oznacza coś zupełnie innego, niż do tej

pory sądził. Ostatnio zwyciężał w znacznie ważniejszych starciach, lecz znaczenie tych

sukcesów i jego dalszy los nadal były niepewne jak owo przesłanie zapisane w gwiazdach.

Statek pasażerski, którym leciał, opuścił właśnie wrota hipernetowe w systemie

znanym ludzkości pod nazwą  Varandal. Jednostka ta w czasie studwudziestoletniej służby

wykonała niezliczone skoki nadprzestrzenne, ale w odróżnieniu od lśniących wokół gwiazdpo niej było widać upływ czasu. Załoga pracowała nad utrzymaniem jej systemów w pełnej

gotowości, dbała też, by poszycie było w znakomitym stanie, nie mogła jednak zmienić faktu,

że słońca potrzebują  miliardów lat, żeby się  wypalić, dzieła człowieka zaś  bardzo często

kończą żywot przed upływem zaledwie stulecia.

Pasażerski liniowiec mimo wieku poruszał się  wciąż  z bezszelestną  gracją, ale

wprawne zmysły admirała potrafiły wyczuć  zmęczenie materiału skumulowane w jego

konstrukcji podczas tysięcy odbytych rejsów. Statek ten powinien już dawno trafić na złom.

Niemniej cywilizacja prowadząca niekończącą  się wojnę  nie mogła sobie pozwolić  na takie

marnotrawstwo surowców. Zamiast budować nowe jednostki cywilne, cały wysiłek wkładano

w montowanie nowych okrętów wojennych, które musiały zastępować  niezliczone

krążowniki i pancerniki tracone podczas kolejnych bitew.

Podczas tego rejsu, po kilku miesiącach od zawarcia pokoju, członkowie załogi coraz

częściej i śmielej powtarzali pogłoski o możliwej wymianie wysłużonego sprzętu. Nikt jednak

nie był niczego pewien. Na razie pokój nie przyniósł udogodnień. Zresztą nic nie wróciłoby

obywatelom pieniędzy ani bliskich poległych podczas długiej wojny ze Światami Syndykatu.

Page 9: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 9/312

Dla wielu słowo „pokój” było wciąż  czystym abstraktem. Nikt z obecnego pokolenia nie

mógł pamiętać  spokojnych czasów sprzed zdradzieckiego ataku Syndyków, który miał

miejsce niemal sto lat temu.

Chociaż nie, to nie była do końca prawda. Był ktoś, kto żył w tamtych czasach i nadal

 je pamiętał. Ktoś, kogo wybudzono po dziesięcioleciach snu hibernacyjnego, by powiódł flotę 

do ostatecznego zwycięstwa i zaprowadził na nowo pokój, który na razie, dziwnym

zrządzeniem losu, nie różnił się zbytnio od wojny. Człowiek ten spoglądał teraz w gwiazdy,

zastanawiając się, jakież to nowe zwroty czekają go w życiu.

 Rząd Sojuszu ostrzega przed zagro ż eniami płynącymi ze strony obcej rasy.

Geary przeniósł wzrok na pasek wiadomości przesuwający się  pod wyświetlaczem

ukazującym gwiazdy.

- Gdy cztery tygodnie temu opuszczaliśmy Varandala, istnienie obcych inteligentnych

istot miało być naszą największą tajemnicą.

Siedząca na sąsiedniej koi Tania Desjani przeczytała nagłówek wiadomości, a potem

wróciła spokojnie do pałaszowania racji żywnościowej.

- Stoczyliśmy z nimi bitwę. Cała flota dowiedziała się, że tam są. - Machnęła ręką w

kierunku wyświetlacza wiszącego na drugiej grodzi. Pierścionek na jej palcu rozbłysnął na

moment blaskiem, gdy wyszlifowany w kształt gwiazdy szafir odbił światło swoich

prawdziwych sióstr.

W tym wirtualnym oknie także mogli oglądać  pobliskie planety oraz niezliczone

gwiazdy, ale ich światło wydawało się  o wiele bledsze w porównaniu z ikonami

oznaczającymi obiekty znajdujące się w obrębie systemu, których nie dało się dostrzec gołym

okiem. Setki jasnych punkcików oznaczały pozycje okrętów floty Sojuszu. Zdawać  się 

mogło, że tkwią  nieruchomo w przestrzeni, choć  tak naprawdę  krążyły wokół gwiazdy

centralnej. Obserwując tę scenę, Geary doznał dwóch wrażeń.

Pierwszym był podziw dla skali osiągnięć  rasy ludzkiej. Drugim poczucie absolutnejnieważności, gdy porównywał gigantyczne w rozumieniu człowieka pancerniki i okręty

liniowe z rozmiarami systemu gwiezdnego, który był przecież nic nie znaczącym pyłkiem w

tej części Galaktyki.

Dopiero gdy Geary zapatrzył się w ikonki, dotarło do niego, jak mu brakowało tych

wciąż  niewidocznych, ale jakże funkcjonalnych i pokrytych bitewnymi bliznami jednostek.

Ojczysta planeta wydała mu się bardzo obca, lecz flota jego zdaniem nie zmieniła się mimo

stu lat tragicznej wojny, czuł więc, że do niej właśnie należy. Kobiety i mężczyźni, którzyrodzili się, a potem dorastali w tym koszmarze kształtowani przez niezwykle krwawe

Page 10: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 10/312

doświadczenia z pola walki, nadal byli takimi samymi żołnierzami jak on. Formalne

zakończenie działań  wojennych z Syndykatem powinno ulżyć  ich losowi, aczkolwiek w

zaistniałej sytuacji trudno było na to liczyć.

- Wydawało mi się, że spróbujemy raczej wykoncypować, jak uniknąć dalszych starć 

z Obcymi. Dlaczego więc rząd oznajmia wszem wobec o ich istnieniu i ostrzega przed

zagrożeniem, jakie stanowią?

- Powinieneś  przeczytać  pozostałe wiadomości - poradziła mu Tania, zanim znowu

wgryzła się w baton. - Te Yanika Babiya są całkiem niezłe. Jak na racje żywnościowe, rzecz

 jasna.

Geary skoncentrował się na wiadomościach, próbując nadrobić zaległości powstałe po

kilku tygodniach świadomego ignorowania publikatorów.

Rządzące partie utraciły władzę  po wyborach przeprowadzonych w

dziewięćdziesięciu dwóch systemach.

Federacja Szczeliny ogłosiła chęć renegocjacji traktatów z Sojuszem.

Fingal jest trzydziestym drugim systemem, który żąda zmniejszenia wydatków

obronnych oraz podatku na rzecz rządu centralnego.

Black Jack Geary, w komentarzach składanych na Kosatce, wyraża ograniczone

poparcie dla obecnego rządu.

- Co takiego? Jakie znowu ograniczone poparcie? O czym oni mówią? Gdy mnie

zapytano, czy wykonałbym rozkazy tego rządu, odpowiedziałem, że tak, wykonałbym.

Tania przełknęła kolejny kęs batona i przypomniała mu:

- Stwierdziłeś, że wykonałbyś każdy zgodny z prawem rozkaz.

- I co z tego? - zdziwił się John.

- Sformułowanie „zgodny z prawem” jest zastrzeżeniem. Nawet taka głupia blondynka

 jak ja to wie.

- Dlaczego oni przekręcają moje wypowiedzi? - burknął Geary.- Może dlatego, że zdecydowana większość  ludzi uważa nasz rząd za bandę 

skorumpowanych drani - odparła. - Dla wielu obywateli sformułowanie „zgodny z prawem”

oznacza odcięcie się od przestępców.

- Nie powinienem był odpowiadać na to pytanie.

Pokręciła głową.

- Chciałbyś pozostawić takie pytanie bez odpowiedzi? Już widzę te nagłówki: „Black

Jack Geary odmawia odpowiedzi na pytanie o poparcie dla rządu”. To by dopiero wywołałoburzę, kochanie.

Page 11: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 11/312

To pieszczotliwe określenie ukoiło nieco jego nerwy.

- Czy my naprawdę jesteśmy małżeństwem dopiero od czterech tygodni?

- Od dwudziestu sześciu dni. Mimo że na pokładzie mojego okrętu nie będziemy

mogli zachowywać się wobec siebie jak małżonkowie, nie czuj się zwolniony z pamiętania o

wszystkich rocznicach i ważniejszych datach. - Desjani odgryzła kolejny kęs batona.

- Tak jest, pani kapitan. - Uwielbiał minę, którą  robiła, gdy zwracał się  do niej jak

podwładny, ale tym razem Tania pokręciła jedynie głową. Geary spojrzał na nią  uważniej,

zastanawiając się, skąd u niej ten niewzruszony spokój, który wyczuwał od momentu

przybycia do sytemu, lecz zaraz przypomniał sobie, że ona zawsze była opanowana przed

walką. - Spodziewasz się zamieszania po wylądowaniu na stacji Ambaru?

- Spodziewam się go od momentu, gdy ten wrak wyszedł z nadprzestrzeni w obrębie

systemu, ale jak widać, na razie mamy spokój. Nie pojawiła się żadna rządowa jednostka z

zadaniem aresztowania krnąbrnego admirała, nie otoczyły nas też okręty zbuntowanej floty,

których załogi chciałyby ogłoszenia ciebie dyktatorem. Nie dostrzegam także śladów walk

toczonych pomiędzy frakcjami w Radzie. - Rozejrzała się  po kajucie luksusowego

pasażerskiego promu, której bogate, choć  już  mocno przestarzałe wyposażenie tak mocno

kontrastowało ze spartańskimi warunkami, do jakich oboje przywykli. Gdy Geary otrzymał

rozkaz natychmiastowego stawienia się  na Varandalu, rząd Kosatki uparł się, że tak

znamienity admirał powinien wracać  w warunkach „odpowiednich” dla jego wysokiego

statusu. Dzięki czarterowemu lotowi nie musieli się  więc spotykać  z licznymi pasażerami

cywilnych linii.

Desjani raz jeszcze pokręciła głową, tym razem spoglądając na ekran wyświetlacza.

- Może to przodkowie przemawiają  do mnie. Wyczuwam spore napięcie w tym

systemie, jakby jego gwiazda centralna miała za moment przekształcić  się  w supernową, a

bardzo nie lubię wkraczać do akcji na pokładzie nieuzbrojonej jednostki.

- To nie jest okręt liniowy - przyznał Geary.- To nie jest mój okręt liniowy - poprawiła go. - Nie powinnam opuszczać 

„Nieulękłego” na tak długo.

- Jestem pewien, że twój okręt ma się nieźle. Na „Nieulękłym” pełni służbę doskonała

załoga.

- Słucham?

- Chciałem powiedzieć  - dodał pospiesznie - że na „Nieulękłym” służbę  pełni

najlepsza załoga w całej flocie. Nie mówiąc już o wyjątkowym dowódcy.- Jeśli chodzi o dowodzącego, twoja ocena może być  tendencyjna, ale załoga jest

Page 12: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 12/312

bezwzględnie najlepsza. - Desjani zaczerpnęła powoli tchu. - Mnie chodziło jednak o to, że

rząd może cię  teraz trzymać  z dala od liniowców i ich załóg, więc nie będziemy nawet

wiedzieli, jeśli któraś  z naszych jednostek zapragnie działać  na własną  rękę. Lepiej bądź 

gotowy na wszystko, gdy wejdziemy do doku.

- Wiadomość, którą  otrzymałem od Duellosa zaraz po wyjściu z nadprzestrzeni, nie

mówi nic o ewentualnych niepokojach.

Zastanowiła się nad jego słowami, a potem znów potrząsnęła głową.

- Nie mamy pewności, że ten przekaz pochodzi od niego, zresztą  mógł też  zostać 

zmieniony po drodze.

Geary zacisnął powieki, starając się  odciąć  od widoku otaczających go luksusów i

wrócić do wojskowego myślenia.

- Jedno jest pewne, przestali się  zastanawiać, czy powinienem być  aresztowany jako

osoba zagrażająca rządowi.

Uśmiechnęła się, szczerząc zęby, co nadawało jej drapieżny wygląd.

- Nie ośmielą się  tego zrobić, przynajmniej otwarcie. Ale możesz przecież zniknąć, a

ludziom się powie, że wykonujesz jakieś niezwykle tajne zadanie. Oni mogą czegoś  takiego

spróbować.

- Oni? Kogo dokładnie masz na myśli?

- Kogokolwiek z nich. Nie chce mi się  wymieniać  wszystkich możliwych nazwisk.

Stanowisz wielkie zagrożenie.

Przypomniał sobie tłumy, które witały ich na Kosatce, ojczystej planecie Desjani. Nie

tylko nieprzebrane, ale i rozentuzjazmowane, można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że

wielbiące go. Nic dziwnego, że takie zachowania ludu wydały się  rządzącym niepokojące.

Całe miasta wylegały na ulice, by choć  przez moment mieć  szanse na ujrzenie Black Jacka

Geary’ego, wielkiego herosa Sojuszu, człowieka, który do końca pozostał na pokładzie

własnego okrętu, odpierając zaskakujący atak jednostek Syndykatu, dzięki czemu ochranianeprzez niego frachtowce mogły wymknąć  się  z pułapki. Wszyscy byli przekonani, że Geary

poległ przed wiekiem podczas bitwy w systemie Grendel, ale on spał w uszkodzonej kapsule

ratunkowej pogrążony w głębokiej hibernacji. Znaleziono go niedawno, wybudzono i tak

znalazł się  pomiędzy ludźmi, dla których był mitycznym bohaterem. Ciekawe, kim według

nich jest Black Jack Geary? Ja sam tego nie wiem. To ktoś, kogo rząd wykorzystał, by

zainspirować  ludzi i postawić  ich na nogi po niespodziewanej napaści ze strony Światów

Syndykatu.- Następnym razem, gdy Rada zdecyduje się  stworzyć  legendarną  postać  ku

Page 13: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 13/312

pokrzepieniu serc, z pewnością postara się o stuprocentową pewność, że obiekt adoracji jest

martwy jak głaz.

Desjani zmierzyła go spojrzeniem, jednym z tych, które irytowały go równie mocno

 jak uwielbienie tłumów.

- Rząd uważał, że tworzy iluzję. Politycy nie zdawali sobie sprawy, że żywe światło

gwiazd ma swoje plany i nie tylko powrócisz, ale okażesz się  o wiele skuteczniejszy, niż 

mówiła legenda.

- Sądziłem, że to akurat mamy już za sobą - wymamrotał, odwracając wzrok.

Patrzyła na niego tak jak za pierwszym razem, gdy ujrzał ją, budząc się z hibernacji.

Widział w jej oczach wiarę w niego i we wszystko to, co ma zrobić  jako człowiek zesłany

przez żywe światło gwiazd i przodków, aby ocalić Sojusz. Ostatnimi czasy zdawała się jednak

coraz częściej dostrzegać  w nim normalnego człowieka i traktowała go jak męża i oficera,

choć  od czasu do czasu wciąż  dostrzegał w jej oczach tę  niezachwianą wiarę, że jest kimś 

więcej.

Pochyliła się, ujęła go delikatnie za policzek i odwróciła twarzą ku sobie.

- Znam cię. Wiem, kim naprawdę jesteś. Nie zapominaj o tym.

Te słowa mogły mieć dwojakie znaczenie, lecz wolał dopuszczać do siebie tylko myśl,

że Tania potwierdziła, iż  ma do czynienia ze zwykłym, niedoskonałym człowiekiem. Jego

przodkowie świadkami, jak wiele razy od chwili wybudzenia z hibernacji pokazał jej

prawdziwe oblicze.

- A kogo widzi we mnie rząd?

- To dobre pytanie. - Tania opadła na swoją koję, wzdychając głośno. - Odpowiadając

na twoje pierwsze pytanie, o Obcych, po analizie tych wiadomości sądzę, że Rada znalazła się 

pod taką presją, iż gotowa jest powiedzieć wszystko, byle tylko odwrócić uwagę ludzi. Sojusz

stanowił jedność  tylko dzięki wojnie. To ona stanowiła wymówkę na każdą okazję. Dzisiaj

głównie dzięki tobie... tylko nie próbuj zaprzeczać!... mamy pokój. O ile wojna wydawałanam się piekłem, o tyle pokój przypomina wyprowadzanie na spacer stada kotów. Nie myśl,

że to moje określenie. Powiedział tak jeden z polityków podczas bankietu powitalnego na

Kosatce. Stwierdził, że teraz, gdy bardzo zły wilk Syndykatu dostał takiego kopa w zadek, że

wpadł do wnętrza czarnej dziury, wszystkie systemy Sojuszu zaczynają  się  zastanawiać nad

sensem posiadania spójnego systemu obrony.

- Rozmawiałaś  z politykiem? - Jak zdecydowana większość  oficerów floty, Desjani

żywiła głęboką  pogardę  dla każdego człowieka z kręgów władzy, ale czemu tu się  dziwić,skoro od niemal stu lat politycy zmuszali żołnierzy do krwawych i nie prowadzących donikąd

Page 14: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 14/312

walk, a potem ich właśnie obwiniali za brak sukcesów na froncie.

Wzruszyła ramionami.

- To był stary przyjaciel mojej mamy. Ręczyła, że nie jest tak zły jak reszta tej bandy,

a skoro własna matka ciągnęła mnie na tamto spotkanie, nie mogłam się ot, tak wymigać, nie

robiąc jej przy okazji koło pióra. Chodzi jednak o to, admirale Geary, że on przyznał podczas

rozmowy, iż dzisiaj nikt już nie wie, jak rządzić podczas pokoju. Światy Syndykatu rozpętały

tę  wojnę  ponad sto lat temu, zatem żaden z dzisiejszych polityków nie żył w świecie, w

którym nie roi się  od zewnętrznych zagrożeń. Rada zaczyna się  rozpadać, z tego, co wiem.

Potrzebuje nowego wroga, bo zdaniem rządzących tylko on może utrzymać  dziś  jedność 

Sojuszu. A Obcy są przecież nieprzyjaźnie nastawieni wobec ludzi. Wiemy, że próbowali nas

atakować. Sądzimy również, że podejmowali wrogie działania, zanim jeszcze Sojusz

dowiedział się o ich istnieniu.

- Chciałbym, żeby to nie były jedyne fakty na ich temat, jakie poznamy - burknął

Geary, wracając do oglądania wiadomości.  Zdaniem władz jeńcy wojenni wrócą wkrótce do

domów. Wreszcie jakaś dobra nowina. Wielu żołnierzy pojmanych podczas tej niekończącej

się wojny, ludzi, którzy dawno przestali wierzyć, że jeszcze kiedykolwiek ujrzą swoje domy,

ma szanse powrócić  teraz na łono rodziny. Ocalenie ich było jedną  z najjaśniejszych stron

 jego misji, aczkolwiek zdawał sobie też sprawę, że sytuacja nie wyglądała wcale tak różowo,

 jak ją  malowały media. Tysiące więźniów zginęło w niewoli z dala od domów po

dziesięcioleciach spędzonych w obozach. Wiele lat minie, zanim śledczy, prowadząc ponure

dochodzenia, poznają nazwiska i numery służbowe wszystkich ofiar.

- Sami sobie jesteśmy wrogami, po co nam jeszcze Obcy na karku?

- Zapytaj o to światło żywych gwiazd, kochanie. Ja jestem tylko kapitanem okrętu

liniowego. Odpowiedzi na takie pytania nie wchodzą  w zakres moich obowiązków

służbowych.

Następna informacja nie była już taka dobra. Doniesienia o licznych walkach w systemach nale żących do Ś wiatów Syndykatu

 świadczą o post ę pującym rozpadzie tamtejszych władz.

- A niech to. Syndykat skurczy się niedługo do ułamka posiadanej niegdyś przestrzeni.

- Czyżbyś uważał, że to coś złego? - zdziwiła się Desjani.

- Chaos oznacza kolejne walki i więcej ofiar, także po naszej stronie - odparł Geary,

wskazując treść następnej wiadomości.

 Ludno ść uciekająca ze strefy walk napływa do systemów gwiezdnych Sojuszu.

Wzruszyła ramionami, ale gdy się odezwała, usłyszał w jej głosie napięcie, mimo że

Page 15: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 15/312

próbowała je ukryć.

- To Syndycy. Zaczęli tę  wojnę, dolewali oliwy do ognia, a teraz za to płacą. Nie

sądzisz chyba, że będzie mi ich żal?

Uświadomił sobie, ilu przyjaciół i towarzyszy broni poległo na jej oczach.

- Nie. Zdaję  sobie sprawę, że w Sojuszu jest może kilka osób, które uronią  łzę  po

śmierci Syndyka.

- I nie ma się co dziwić - wyszeptała Tania.

- Nigdy nie twierdziłem, że jest inaczej.

Kącik jej ust zadrgał lekko, unosząc się w górę w ironicznym uśmieszku.

- To ty przypomniałeś nam, że przodkowie patrzą złym okiem na masakry niewinnej

ludności cywilnej i jeńców. Ograniczyliśmy się  więc do zabijania żołnierzy. To jednak nie

musi oznaczać, że wyciągniemy pomocną dłoń do każdego Syndyka, który zdołał przeżyć tę 

wojnę.

- Wiem. - Wciąż  miał problem ze zrozumieniem tego, że długa wojna może

zablokować naturalną przecież tendencję człowieka do pomagania tym, którzy są w potrzebie,

nawet jeśli to jego niedawni wrogowie. Ale on miał to szczęście, że przespał dziesięciolecia

walk, wojna nie była całym jego życiem. - Chciałem powiedzieć, że pomoc udzielona

wrogowi może leżeć w interesie Sojuszu. Ktoś przecież przejmie władzę na terytoriach, które

wymkną  się  spod kontroli Systemu Centralnego. Zadbanie o to, by były to demokratycznie

wybrane osoby, a nie jeszcze gorsi dyktatorzy, wydaje mi się słusznym posunięciem.

Desjani nie odpowiedziała wprost.

- Skoro mowa o zamieszaniu, jak sobie radzi dzisiaj nasz własny rząd?

Spojrzał na swój wyświetlacz.

- Jak widać, nie najlepiej.

Kolejna wiadomość  głosiła:  Nowo wybrani senatorowie  żądają , dochodzenia w

sprawie korupcji szerzącej się w okresie wojny.- Tego rodzaju dochodzenia mogą trwać całe dziesięciolecia - zauważyła.

- Chyba że ja się za to wezmę.

Geary czytał kolejną wiadomość z rosnącym niedowierzaniem.

Wiarygodne ź ródła twierdzą , ż e Black Jack Geary, chcąc doprowadzić do zakończenia

działań wojennych, za żądał od Rady Sojuszu swobody działania i otrzymał ją.

- To nieprawda! Ja niczego nie żądałem. Kto, u licha, przekazuje mediom takie

brednie?Tania rzuciła okiem na pasek.

Page 16: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 16/312

- Ktoś, komu nie podoba się sposób, w jaki politycy usiłują przypisać sobie zasługę za

zakończenie tej wojny. Może to ktoś z konkurencji, komu nie udało się załapać na piedestał.

Albo oficerowie floty, którzy odgadli, jak to wyglądało naprawdę, i przyjęli założenie, że

musiałeś zagrozić Radzie. Istnieje wiele równie prawdopodobnych wytłumaczeń.

- Nic dziwnego, że władze wciąż widzą we mnie zagrożenie.

- Bo stanowisz zagrożenie - przypomniała mu. - Gdybyś nie zdołał przekonać kapitana

Badayi i jemu podobnych, że kierujesz Radą z ukrycia, podejmując najważniejsze decyzje z

dala od kamer, bez wątpienia bylibyśmy świadkami zamachu stanu przeprowadzonego w

twoim imieniu. A to jeszcze bardziej pogorszyłoby sytuację.

Ponownie skupił się  na wiadomościach, tym razem próbując czytać  między

wierszami.

- Ktoś  z kręgów rządowych musiał w końcu zrozumieć, co tak naprawdę 

powstrzymuje flotę. Ruszenie mnie może wywołać  zamach stanu, którego nie zdołam

powstrzymać, a to może w konsekwencji doprowadzić do wojny domowej w wielu systemach

Sojuszu. - Wiele czasu potrzebował, by przyjąć  do wiadomości, że Sojusz może być  aż  tak

kruchy, ale tak właśnie wyglądała prawda: niemal stulecie działań  wojennych i związane z

nimi straty, w sprzęcie i ludziach, podkopały bardzo solidnie fundamenty tego politycznego

bytu.

- Ale to wcale nie oznacza, że niczego nie spróbują - zauważyła Desjani.

- Czy Rada może okazać się aż tak głupia?

Uśmiechnęła się krzywo.

- Owszem.

Koalicja obywatelska domaga się  sprowadzenia Black Jacka na Prime, by zrobił w

końcu porządek z rządem, głosił kolejny news. To był najgorszy koszmar Geary’ego, rzecz

 jasna zaraz po przewrocie, jakiego mogli dokonać jego błądzący wyznawcy z floty. Dlaczego

nikomu z tych ludzi nie przyjdzie do głowy, że dowodzenie flotą  jest czymś zupełnie innymod rządzenia Sojuszem? Przeniósł wzrok na wyświetlacz podający odległość  od stacji

Ambaru i przewidywany czas dokowania, zastanawiając się jednocześnie, co spotka tam jego

i Tanię.

- Co się stało? - zapytała nagle, zniżając głos.

- Zamyśliłem się.

- Znowu zostałeś mianowany admirałem. Nie sądzę, by na tym stanowisku tolerowano

takie zachowania jak myślenie.- Bardzo śmieszne. - Jego wzrok powędrował po raz kolejny w kierunku gwiazd. -

Page 17: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 17/312

Zanim... zanim wybuchła wojna, rzadko przejmowałem się  przyszłością. Po prostu niewiele

mnie obchodziła. Miałem dużo obowiązków jako oficer floty, a potem dowódca ciężkiego

krążownika, ale nigdy nie przejmowałem się  tym, gdzie i kiedy wyruszymy. A potem

wybuchła wojna i po stuletniej hibernacji objąłem dowodzenie flotą. Kilka miesięcy

wystarczyło, bym żył wyłącznie ściśle określoną przyszłością. Musieliśmy skakać z systemu

do systemu, by dotrzeć do domu. Po drodze trzeba było walczyć z Syndykami i robić co się 

da, by Obcy nie dobrali nam się do skóry. Wymyśl coś, i to zaraz, bo nie będziesz miał żadnej

przyszłości... - Geary zamilkł, odwracając głowę, by spojrzeć na Tanię. Popatrzyła mu prosto

w oczy z posępną, ale wciąż spokojną miną. - A dzisiaj przyszłość jest trudna do ogarnięcia.

Nie mam bladego pojęcia, co przyniesie jutro, co zrobię  albo do czego zostanę  zmuszony.

Wiem tylko, że przyszłość jest uzależniona w ogromnym stopniu od moich działań i decyzji.

Ale nie wiem, naprawdę nie wiem, dokąd nas to wszystko zaprowadzi.

Obrzuciła go jednym z charakterystycznych dla niej niepokojąco pewnych spojrzeń.

- Owszem, wiesz, bo nazywasz się  Black Jack. Kierujesz się  nadal tymi samymi

ideami, dzięki którym mogłeś przejąć dowodzenie nad flotą. Będziesz postępował honorowo i

sprawiedliwie, gdyż wierzysz w te same ideały, które przyświecały kiedyś naszym przodkom.

A to oznacza, że wiesz, iż warto nas ocalić. Jesteś jedyną osobą, która może nas poprowadzić 

w przyszłość, cokolwiek nam ona przyniesie. To powód, dla którego nie tylko ja, ale i wielu

innych ludzi będzie gotowych poświęcić wszystko, by pójść za tobą. Ta przyszłość  nie jest

 jasno sprecyzowana - dodała. - Masz mnóstwo opcji do wyboru. Ale wybierzesz

najtrudniejsze, najbardziej honorowe, a przez to najsłuszniejsze. Dlatego jesteśmy dzisiaj ze

sobą.

- Nie zrobiłabyś...

- Zrobiłabym i doskonale o tym wiesz. Zgodziłabym się, ponieważ sądziłam, że tego

właśnie potrzebujesz, a to, co masz zrobić, jest o wiele ważniejsze od mojego życia i honoru.

Myliłam się  jednak, a ty miałeś  rację. - Uśmiechnęła się. - Co oczywiście nie znaczy, że odczasu do czasu możesz nie mieć  racji. Ale bez obaw, będę  przy tobie i nie omieszkam

wytknąć ci każdego błędu, gdy tylko go popełnisz.

*

Minęli śluzę  statku i wydostali się na pirs stacji Ambaru, idąc ramię w ramię. Oboje

starali się wyglądać na odprężonych mimo ogromnego wewnętrznego napięcia i czujności, z

 jaką wypatrywali ewentualnych problemów.

Czekał na nich szpaler żołnierzy sił naziemnych z bronią  uniesioną  jak do salutu.Równe szeregi tych chłopców tworzyły długi korytarz, którym musieli kroczyć. Czy była to

Page 18: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 18/312

honorowa eskorta? Czy raczej nieudolnie maskowana próba kolejnego aresztowania? Tym

razem Geary’emu nie towarzyszyli w pełni uzbrojeni komandosi gotowi chronić  go przed

przesadnymi reakcjami rządzących.

Witający ich żołnierze nie mieli na sobie pancerzy bojowych, tylko mundury

wyjściowe. Jeśli faktycznie była to próba pojmania admirała, oprawcy zamierzali zrobić 

swoje z pompą.

Za plecami stojących w szpalerze gromadzili się  zwykli marynarze i żołnierze

stłoczeni w przejściach pomiędzy dokami. Tłumy te nieodmiennie wiwatowały, gdy tylko

Geary pojawiał się  w zasięgu wzroku. To był dobry znak. Tylko szaleniec poważyłby się 

aresztować go na oczach tych ludzi. Co by się stało, gdyby ci wystrojeni żołnierze spróbowali

go zatrzymać  albo skuć? Czy to wydarzenie byłoby ostatnią  kroplą, która przepełnia czarę?

Czy doprowadziłoby do rozpadu Sojuszu?

Pomimo zdenerwowania i irytacji, które czuł na widok powszechnego uwielbienia,

Geary zmusił się  do uśmiechu i pomachał ręką w stronę  tłumu. Uspokoił się  nieco, gdy na

końcu rampy dostrzegł sylwetkę czekającego na nich admirała Timbale’a. Mimo że ten stary

oficer był równie mocno rozpolitykowany jak reszta sztabu generalnego, cechowało go także

poczucie honoru i lojalność, którą  wykazał się  wobec Geary’ego, zanim ten opuścił

Varandala. Teraz zasalutował zbliżającemu się przełożonemu, potem odwzajemnił salut Tani

z niezdarnością charakterystyczną dla kogoś, kto dopiero uczy się tego gestu.

- Witam ponownie, admirale Geary. Miło mi poznać  panią  osobiście, kapitanie

Desjani.

- Dziękuję, sir - odparła. Jej salut był jak zwykle bez zarzutu. Tym razem,

przynajmniej zdaniem Geary’ego, postarała się  bardziej, jakby chciała pokazać, że dla niej

takie gesty są  chlebem powszednim. - Zaskoczył mnie widok tylu cywilów, sir - dodała,

wskazując głową na wiwatujący tłum.

Powitalny uśmiech na twarzy Timbale’a zamarł.- Nie miało ich tu być. Wasz przylot miał się  odbyć  bez żadnych uroczystości, aby

uniknąć poważniejszych zakłóceń. Tak mi przynajmniej powiedziano. Ktoś jednak musiał się 

wygadać. Gdy ludzie zaczęli się  gromadzić  przy dokach, by na własne oczy ujrzeć  Black

Jacka, postanowiliśmy zorganizować  oficjalne powitanie. - Rozejrzał się  wokół. - Dwa

tygodnie temu otrzymaliśmy instrukcje z dowództwa floty. Mamy za wszelką  cenę  unikać 

niewłaściwego rozgłosu wokół pojedynczych oficerów i robić  wszystko, by zwycięstwo

zostało uznane za sukces możliwy dzięki wielkiemu wysiłkowi całego personelu.- Nie mam zamiaru protestować - zapewnił go Geary. - Szczerze mówiąc, uważam, że

Page 19: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 19/312

to znakomity pomysł.

- Zupełnie jak ja - przyznał Timbale, nie kryjąc ironii. - Aczkolwiek kiedy człowiek

wie, jak chętnie jego przełożeni przypisywali sobie udział w każdym dotychczasowym

zwycięstwie, może mieć  problem z zaakceptowaniem u nich tak nagłej pokory. - Timbale

odwrócił się, skinąwszy uprzednio dowódcy eskorty honorowej. - Proszę  za mną, admirale,

kapitanie Desjani.

Geary ruszył jego śladem, zastanawiając się, czy witający ich żołnierze także będą mu

towarzyszyć. Oni jednak pozostali na miejscu, łypiąc tylko oczami za oddalającym się 

bohaterem.

Timbale skinął głową, jakby czytał mu w myślach.

- Tym razem nic równie ostentacyjnego - wyszeptał Geary’emu do ucha. - Z uwagi na

świadków.

- Co się dzieje? - zapytał John.

- Tego niestety nie jestem pewien. - Timbale zachmurzył się, gdy wchodzili do

korytarza oczyszczonego z pasażerów, zarówno cywilnych, jak i wojskowych. Byli zupełnie

sami pomiędzy grodziami ze stali i stopów. Za czasów Geary’ego pokryto by je powłokami

imitującymi naturalne materiały albo zakryto wyświetlaczami przedstawiającymi planetarne

krajobrazy. Te jednak były kompletnie nagie, widać było każdy spaw i każdą łatę. To kolejny

znak czasu, unaoczniający mu, jak destrukcyjny wpływ na gospodarkę  Sojuszu miała

ciągnąca się  dziesięcioleciami wojna. - Wprawdzie na Varandalu nie wprowadzono jeszcze

stanu wyjątkowego, ale niewiele nam do niego brakuje. Rada doszła chyba do wniosku, że

skoro ma dojść  do eksplozji, pierwszym ładunkiem, jaki zostanie odpalony, będzie ten

właśnie system. Nie muszę chyba dodawać, kto jej zdaniem ma pełnić rolę detonatora.

- Mimo to pozostawili tutaj niemal całą flotę - zauważyła Desjani.

- Tak, kapitanie - potwierdził Timbale. - Bali się zostawiać ją w jednym miejscu, ale

czuli jeszcze większą  obawę  przed rozproszeniem okrętów i utratą  kontroli nad nimi. Wkońcu musieliby pilnować  nie jednego, lecz wielu systemów. Doszli więc do wniosku, że

lepiej nic nie robić w tej sprawie. - Posłał jej krzywy uśmiech. - Proszę mi wybaczyć ten brak

manier. Gratuluję  państwu młodym z całego serca. Wiem, że musieliście się  spieszyć, by

zdążyć wziąć ślub w tym krótkim czasie, kiedy oboje byliście kapitanami i żadne z was nie

podlegało drugiemu. Nawiasem mówiąc, wkurzyliście tym dowództwo, że hej.

- Dziękuję  - odparł Geary, Desjani tylko się  uśmiechnęła. - Dobrze wiedzieć, że

chociaż tyle udało mi się osiągnąć. Dokąd idziemy?- Do sali konferencyjnej numer 1A963D5. Znam nazwisko zaledwie jednej osoby tam

Page 20: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 20/312

obecnej. - Timbale rzucił krótkie spojrzenie w kierunku towarzyszących mu oficerów. - To

senator Navarro. Przewodniczący Wielkiej Rady.

- Nie będzie sam?

- Będzie z nim jeszcze kilka osób, ale szczegółów niestety nie znam. Perymetr

ochronny ma siedem linii, a każda z nich jest szczelna jak pęcherz doświadczonego

astronauty. - Timbale zawahał się, a potem dodał, ściszając głos: - Wielu ludzi uważa, że

Navarro przybył po pańskie rozkazy. Ja w to nie wierzę, ponieważ  miałem to szczęście i

spotkałem pana osobiście już wcześniej, więc wiem, że nie pociąga pan za wszystkie sznurki,

 jak to się ludziom wydaje.

Desjani odpowiedziała, zanim Geary znalazł właściwe słowa.

- Strategiczny sukces wymaga czasem taktycznych wybiegów, admirale. Wielu

oficerów floty jest bardzo zadowolonych z tego, że rząd robi, co Black Jack rozkaże.

Timbale pokiwał głową.

- Mogliby się  zdenerwować, gdyby tak nie było. Rozumiem. Ale to stąpanie po

cienkim lodzie. Dowództwo wydaje drakońskie rozkazy tylko po to, by udowodnić światu, że

władza nadal należy do niego. Flota je wykonuje, ale ludzie zaczynają się buntować, widząc

arbitralność i bezsens niektórych wymagań.

- Słyszałem podobne narzekania ze strony niektórych dowódców - przyznał Geary. -

Nie wiedzą, co się dzieje. Po prostu kazano im tkwić na orbicie.

- Ja wiem tyle co wszyscy, ale skoro pojawił się  tutaj osobiście sam przewodniczący

Wielkiej Rady, wygląda mi na to, że rząd czekał na pański powrót, by poprosić o pomoc. -

Timbale zmarszczył brwi, widać  było, że trawi go niepewność. - Chyba zlecą wam kolejną 

misję. Mimo że tniemy koszty, gdzie możemy, polecono mi dopilnować, aby wszystkie

remonty okrętów przebiegały zgodnie z planem. Zważywszy, ile pieniędzy trzeba na nie

wydać, rozkazy musiały pochodzić  bezpośrednio od Rady albo ze sztabu generalnego.

Trzymać  ich na miejscu i dać  im zajęcie. Tak brzmiała treść  rozkazów. - Miał pan szansę porozmawiać z innymi oficerami o aktualnej sytuacji? - zapytał Geary.

- Owszem, zdecydowana większość uważała, że to pan kazał kontynuować  remonty.

Pozostali nie mieli bladego pojęcia o sytuacji, a to naprawdę  rzadko się  tu zdarza. Wie pan

przecież, jak trudno utrzymać cokolwiek w tajemnicy.

Desjani pokręciła głową.

- Jak można przygotować flotę do wykonania zadania, skoro nikt nie wie, na czym ma

ono polegać?- Ja tego na pewno nie wiem. - Timbale otwarcie okazał niezadowolenie. - Politycy

Page 21: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 21/312

przestali ufać wojskowym już wiele dziesięcioleci temu, ale nadal nie potrafimy się do tego

przyzwyczaić. Nie powiedziano mi niczego konkretnego, otrzymałem jedynie zestaw

standardowych rozkazów na dzisiaj, resztę  Rada okryła mgłą  tajemnicy, tłumacząc się 

względami bezpieczeństwa. Nie zaproszono mnie także na to spotkanie, admirale Geary.

Powiedziano mi, że Navarro i jego ludzie chcą się widzieć wyłącznie z panem.

Desjani zdołała zachować  kamienną  minę, ale Geary widział wyraźnie, że ta

wypowiedź  nie spodobała się  jego żonie. Jemu też, dlatego uznał, że lepiej będzie, jeśli oni

oboje pozostaną na zewnątrz, poza wspomnianymi siedmioma pierścieniami ochrony.

- Prawdę powiedziawszy - rzucił w kierunku Timbale’a - wolę mieć pewność, że pan i

kapitan Desjani znajdujecie się  z dala od miejsca spotkania, mając możliwość  kontaktu z

pozostałymi oficerami, i możecie zareagować stosownie do potrzeb chwili.

Tym razem Timbale uśmiechnął się pod nosem.

- Mamy tutaj ludzi, którzy nie posłuchają mnie za żadne skarby świata, ale słowo pani

kapitan będzie dla nich święte. Przyjęto bowiem, że przemawia w pańskim imieniu.

Geary zauważył melancholię w jej spojrzeniu, gdy usłyszała tę pochwałę.

- Będę  miała wszystko na oku, gdy pan, admirale, będzie na spotkaniu - odparła,

skinąwszy głową.

- Przy mnie nie musi pani zwracać się do męża w tak oficjalny sposób - zapewnił ją 

Timbale.

- Owszem, sir. Muszę - stwierdziła. - Ma pan przed sobą admirała Geary’ego i kapitan

Desjani. Oboje wyraziliśmy zgodę na takie rozwiązanie.

Skręcili za najbliższy róg i w głębi korytarza dostrzegli punkt kontrolny, którego

pilnowała pełna drużyna żołnierzy. Uznali, że to z pewnością pierwszy pierścień ochrony.

- Ilu ich ściągnięto do tego zadania? - zapytał zdziwiony Geary.

- W tym sektorze stacji utworzono tyle posterunków, że wystarczy roboty dla całej

brygady sił planetarnych - odparł Timbale. - Nie ma pieniędzy na nic, ale na paranoicznezabezpieczenia nadal wydaje się bajońskie sumy. Na każdej drodze prowadzącej do miejsca

spotkania muszą  być  co najmniej dwa posterunki. A kiedy mówię: na każdej drodze, to

znaczy, że nie ma nieobstawionych przejść. Zablokowano także wszystkie środki

komunikacji, zarówno przychodzące, jak i wychodzące. Sala została całkowicie odcięta. Gdy

minie pan ten posterunek, nie będzie pan mógł odbierać ani wysyłać żadnych wiadomości.

Komunikator Geary’ego zaczął natarczywie popiskiwać.

- Chyba mieliśmy szczęście, że to połączenie zostało nawiązane właśnie teraz -mruknął Geary, sprawdzając na wyświetlaczu, kto dzwoni. Włączył przekaz i zaczął go

Page 22: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 22/312

czytać, nie zatrzymując się  nawet na moment. Moment później stanął jednak jak wryty.

Timbale i Desjani musieli uskoczyć, by się z nim nie zderzyć. Oboje spoglądali na niego z

mieszaniną ciekawości i zaniepokojenia.

- Co się stało? - zapytała Desjani.

- Jeszcze nic. Ale... - Geary przełknął kilka kolejnych słów, próbując opanować 

ogarniającą  go furię. - Kapitan Duellos poinformował mnie właśnie, że do floty dotarło

potwierdzenie wydania wyroków sądu wojennego obejmujących wielu dowódców okrętów.

Przesłał mi także kopie tych dokumentów.

Jeśli Timbale udawał zaskoczenie i niedowierzanie, doskonale mu się to udało.

- Co takiego? Nie wiedziałem... Pozwoli pan, admirale? - Geary podał mu

komunikator i stary admirał przemknął wzrokiem po treści wiadomości. - Niewiarygodne.

Ponad stu oficerów na stanowiskach dowodzenia. Z technicznego punktu widzenia te zarzuty

są słuszne, ale jakim trzeba być idiotą, żeby... - zacisnął zęby. - Szczerze mówiąc, znam kilku

idiotów, którzy byliby zdolni do takiej podłości. Większość z nich służy aktualnie w sztabie

floty. Mówiłem panu, że dowództwo chce podkreślić swoją ważność, nie sądziłem jednak, że

będzie w stanie popełnić aż tak wielki błąd.

- Widzę, że mnie także obejmują  te zarzuty - stwierdziła Desjani, zachowując

całkowity spokój. - Oni próbują rozbić strukturę dowodzenia floty.

Timbale wskazał wolną dłonią na komunikator.

- Każdego z wymienionych oficerów odsuwa się od dowodzenia, w najlepszym razie

chwilowo! I to w momencie, w którym usiłujemy poskładać  te okręty do kupy! Za moment

zapanuje tu totalny chaos! - Uczynił taki gest, jakby chciał cisnąć komunikatorem o ziemię,

opamiętał się jednak w ostatniej chwili i oddał Geary’emu jego własność. - Całe szczęście, że

dostał pan tę  wiadomość  już  po powrocie. Gdyby te rozkazy zostały wydane wcześniej,

mielibyśmy tutaj niezłe piekło. Jest pan jedyną  osobą, która może powstrzymać  flotę przed

przesadną reakcją.Desjani zdołała już  w pełni odzyskać  tak charakterystyczne dla niej opanowanie w

momentach kryzysowych.

- A może pan się  myli, admirale Timbale - stwierdziła, utkwiwszy spojrzenie w

Gearym. - Nie co do reakcji floty, lecz co do czasu wydania tych rozkazów. Może ktoś 

wyrwał się przed szereg? Może rozkazy miały dotrzeć na okręty po tym, jak admirał Geary

znajdzie się w zabezpieczonym i odizolowanym sektorze z przedstawicielami rządu? W takiej

sytuacji nie miałby o nich pojęcia i nie mógłby zrobić  nic, by okiełznać  nadpobudliwość oskarżonych oficerów.

Page 23: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 23/312

- Takie były cele tej prowokacji? - zapytał John, zgrzytając zębami. - Chcieli

sprowokować  moich dowódców do przesadnej reakcji? Z początku myślałem, że to akcja

wymierzona bezpośrednio we mnie, ponieważ większość  tych oficerów była bardzo lojalna

wobec mnie, niemniej...

Admirał Timbale zdołał się już opanować, choć nie przyszło mu to łatwo.

- Możliwe. Możliwe. Ale proszę  pamiętać, że gdyby znalazł się  pan w strefie

zagłuszania, my także nie moglibyśmy sprawdzić, co się z panem dzieje. Gdyby ktokolwiek

pomyślał, że został pan pojmany przez Radę...

- Tak, to byłoby straszne - przyznała Desjani. - Ma pan rację, admirale Timbale. Taką 

sytuację można zaaranżować bez większego trudu, ale nie wierzę, że w Radzie jest ktoś  tak

głupi, by zaryzykował podobny chaos.

- Albo - dodał Geary - tak głupi, by nie przewidzieć konsekwencji.

Timbale potakiwał nerwowo.

- To mi pasuje do całego szeregu innych posunięć  sztabu. „To my tu rządzimy!”

Zapewne dostali kilka odpowiedzi z okrętów negujących poprzednio wydane polecenia i

postanowili zareagować, eskalując konflikt.

- Zatem to nie sprawka rządu? - Navarro, zdaniem Geary’ego, nie był człowiekiem

zdolnym do aż  takiej niegodziwości, ale czy ktoś  nie parający się  polityką  może pojąć  jej

wszystkie niuanse?

- Nie. - Timbale spojrzał w głąb korytarza na żołnierzy, którzy starali się udawać, że

nie widzą grupki wyraźnie podenerwowanych oficerów. - Rada nic by z tego nie miała. Rząd

obawia się buntów, a takie wydarzenie mogłoby je zainicjować. Nie mam najlepszej opinii o

intelekcie polityków, ale nawet ktoś  taki jak ja nie zaprzeczy, że kiedy stawką  w grze jest

przetrwanie, nie ma lepszych zawodników od senatorów. A sprowokowanie floty do buntu

 jest z ich punktu widzenia czystym samobójstwem. Navarro siedzi teraz w sali

konferencyjnej, czekając na pana, całkowicie odcięty od wiadomości, więc i on nie miałbypojęcia o rozwoju sytuacji na zewnątrz, i to aż do końca spotkania.

Desjani zmrużyła oczy.

- To doskonała wymówka.

- Dla kogoś, kto stoi na czele rządu? Twierdzenie, że o niczym nie miał pojęcia, w

niczym by mu nie pomogło. Raczej by go pogrążyło. O ile flota nie rozwaliłaby wcześniej tej

stacji z nim na pokładzie. - Męczeńska śmierć  wzmocniłaby jego szanse na reelekcję  -

zasugerowała Desjani. - Nawet ja byłabym skłonna oddać głos na martwego polityka.- Martwi bohaterowie przejawiają  ostatnio tendencje do powracania z zaświatów -

Page 24: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 24/312

przypomniał jej Timbale, wskazując głową Geary’ego.

- Co zatem robimy? - Tania wbiła wzrok w swojego męża, biorąc przykład ze starego

admirała.

Nic się  nie zmieniło. Nie miał nawet przydziału na stanowisko dowodzenia, a i tak

wszyscy patrzyli w niego jak w obrazek, czekając, że powie im, co mają robić.

- Wszyscy zgadzamy się  co do jednego po tych wyrokach we flocie dojdzie do

rokoszu. Rozkazy zostały wydane przez sztab główny. Jedynym więc sposobem na ich

anulowanie jest dostanie się jeszcze wyżej, czyli do Rady. Muszę udać się na to spotkanie. To

najlepszy, a kto wie, czy nie jedyny sposób na szybkie rozwiązanie tego kryzysu.

- Niepokoje we flocie na pewno już się rozpoczęły - zauważyła Desjani.

- Wiem - mruknął i skrzywił się, widząc, że na ekranie miga ikonka braku zasięgu. -

Dlaczego nie mogę wysłać stąd wiadomości? Minutę temu wszystko jeszcze działało.

- To pewnie przez konstrukcję stacji - podpowiedział Timbale. - Mamy tu tyle grodzi i

pokładów, które mogą blokować sygnał nie gorzej od urządzeń stosowanych do zagłuszania.

Dlatego strefa bezpieczeństwa może się  okresowo rozszerzać. Nie wiem jednak, jak bardzo

musielibyśmy się cofnąć, by odzyskać zasięg.

- Nie mamy na to czasu. - Wcisnął klawisz nagrywania i zaczął przemawiać 

spokojnym tonem. - Do wszystkich okrętów wojennych stacjonujących w systemie Varandal,

mówi admirał John Geary. Właśnie otrzymałem wiadomość o wysunięciu oskarżeń przeciwko

bardzo wielu oficerom floty. Jestem w trakcie załatwiania tej sprawy. Rozkazuję  wam

pozostać na wyznaczonych orbitach i powstrzymać się  od jakichkolwiek nieautoryzowanych

działań. Na honor przodków. Bez odbioru.

Podał komunikator Desjani.

- Zajmiesz się  gaszeniem tego pożaru. Wyjdź  ze strefy zagłuszania i roześlij tę 

wiadomość do wszystkich. Dopilnuj, aby nikt nie zrobił niczego głupiego.

- Ja nie jestem wybrańcem żywego światła gwiazd - pożaliła się. - A nawet on niepotrafi powstrzymać wszystkich od zrobienia czegoś głupiego.

- Wystarczy, że powiesz, iż wiem o sprawie i załatwiam cofnięcie tych wyroków. Oni

w to uwierzą. Posłuchają cię.

Spojrzała mu prosto w oczy.

- Jako kto mam działać? Zgodnie z treścią  tego komunikatu zostałam usunięta ze

stanowiska dowodzenia na „Nieulękłym”.

- Jesteś kapitanem tego okrętu, dopóki ja nie zwolnię cię ze stanowiska. - To nie byłoprzepisowe. Nie tak stanowił regulamin. Nie mógł tego powiedzieć  tylko dlatego, że był jej

Page 25: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 25/312

przełożonym. Tyle że Black Jack Geary nie musiał się trzymać litery przepisów. Gdyby chciał

zachować  się  regulaminowo, nakręciłby tylko spiralę  konfliktu, w którego obliczu stanęła

flota. - Admirale Timbale, proszę udzielić kapitan Desjani stosownej pomocy. Nie wiem, czy

żołnierze sił planetarnych tego systemu będą jej słuchać.

- Myślę, że bardziej, niż  pan sądzi - zasugerował Timbale. - Wszyscy wiemy o

waszym... związku. Ale ma pan rację, oboje musimy zażegnać  ten kryzys. Jeśli dobrze

odczytuję  nastroje we flocie, oficerowie mogą  szybko nabrać przekonania, że te wyroki to

dopiero pierwsza salwa, a kolejnym krokiem może być  próba aresztowania pana. Nie

zdziwiłbym się  zbytnio, gdyby zaczęli rozwalać  tę  stację  poziom po poziomie, by pana

uwolnić. A gdy do tego dojdzie, do walki włączy się cała druga strona.

- Może powinienem wrócić z wami - zasugerował Geary. - Odwołam to spotkanie i...

- W takim wypadku rząd uznałby, że to pan stoi za niepokojami we flocie! Nie mamy

przecież  gwarancji, że wszyscy oficerowie uspokoją  się  po odebraniu wiadomości od pana.

Przecież ktoś mógł pana zmusić do nagrania tych słów albo zmanipulować przekaz.

Geary mógł teraz zrobić  jedno: spojrzeć  w oczy osobie, która go jeszcze nigdy nie

zawiodła.

- Taniu...

Desjani uniosła dłonie.

- Dobrze. Załatwię  tę  sprawę, admirale. Nie jestem Black Jackiem, ale zrobię  co w

mojej mocy. - Kolejne z powiedzonek, tak modnych ostatnio we flocie, których słuchał z

największą  irytacją. Tym razem jednak było wyjątkowo na miejscu. Cofnęła się  o krok i

zasalutowała.

Odpowiedział takim samym gestem, myśląc o tym wszystkim, co może pójść nie tak.

O jednostkach i okrętach Sojuszu, które lada chwila zaczną strzelać do siebie w tym systemie,

i o ofiarach. Być  może jego żona będzie jedną  z nich. Nawet Sojusz może paść  ofiarą  tej

bitwy, rozpadając się po niej równie szybko jak resztki Światów Syndykatu, tyle że w mniejkrwawy sposób.

- Powodzenia, Taniu.

- O mnie się nie martw. Jestem zaprawionym w bojach kapitanem okrętu liniowego.

To ty będziesz miał do czynienia z najbardziej pokręconymi politykami i sztabowcami. I

tylko ty możesz ich powstrzymać.

- Dzięki. Cieszę się, że nie wywieracie na mnie zbyt dużej presji.

- Już lepiej nic nie mów. I nie siedź tam za długo, bo niewiele zostanie z tego systemu.

Page 26: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 26/312

DWA 

Człowiek łatwo zapomina, jak wiele zależy od szybkiego dostępu do informacji. Zwłaszcza

gdy znajdzie się  wewnątrz obszaru chronionego, w którym zagłuszane są  wszystkie

transmisje, aby żadna informacja nie mogła się wydostać do zewnętrznych sieci i baz danych.

Geary nie miał bladego pojęcia, jak wygląda rozwój sytuacji w buntującej się  flocie i czy

Tania zdołała zapanować  nad rodzącym się  chaosem. Nigdy nie wątpił w jej charakter i

umiejętności, niemniej każdy człowiek przy zdrowych zmysłach musiał zdawać sobie sprawę,

że w tak bardzo zaognionej sytuacji wiele czynników może się znajdować się poza wpływemczłowieka.

Dlatego pragnął się dostać na salę  konferencyjną natychmiast i od razu wziąć się do

dzieła, ale ta cholerna stacja była zbyt duża, jej korytarze zbyt długie, a na punktach

kontrolnych poruszano się  zbyt ospale. Z każdym krokiem Geary spodziewał się 

charakterystycznych drgań  konstrukcji, które będą  świadczyły o wybuchu otwartych walk.

Wyczuwał je wiele razy na okrętach. Potworne wstrząsy po trafieniach rakiet, mocne drżenie

wywoływane przez strumienie cząstek piekielnych lanc rozrywających lity metal i wszystkoinne, co stanie im na drodze, brutalne staccato bombardujących kadłub kartaczy. Czy w tak

potężnej stacji te wrażenia mogą  być  inne? Jak głęboko wniknie głowica piekielnej lancy,

 jeśli zostanie wystrzelona z bardzo bliskiej odległości?

Co ciekawe, rozwiązywanie podobnych problemów i szukanie w pamięci odpowiedzi

rozproszyło go na tyle, że zaczął się  uspokajać. Próby wyobrażenia sobie skutków takich

uszkodzeń  były dla niego chlebem powszednim, ale gdy miał się  mierzyć  z politykami,

których celów nie był w stanie pojąć, czuł się niekomfortowo i strasznie obco. Wolałbym dać 

się  zastrzelić, niż  znowu mieć  do czynienia z politykami, pomyślał. W dodatku każdy

marynarz mojej floty nie tylko by mnie zrozumiał, ale i poparł.

Żołnierze, których spotykał na kolejnych punktach kontrolnych, należeli do całej

gamy jednostek i organizacji. Od czasu wybudzenia z hibernacji nie miał wielu okazji do

kontaktów z przedstawicielami sił planetarnych, lecz wszystkie spotkania, które miały

miejsce, odbyły się  na przestrzeni ostatnich kilku tygodni. Dlatego przyglądał się  uważnie

otaczającym go ludziom, próbując ocenić  ich umiejętności i wyszkolenie, ale nie tylko.

Interesowało go też, i to bardzo, co czują. Marynarze i związani z nimi na dobre i złe

Page 27: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 27/312

komandosi ulegli ogromnym zmianom w trakcie wielu dziesięcioleci krwawych walk.

Ciekawiło go, czy siły planetarne uległy podobnemu regresowi i ich działania opierają  się 

dzisiaj głównie na bezmyślnym parciu do przodu zamiast na planowaniu strategii i taktyki.

Czy ci ludzie także zapomnieli już, czym jest honor? Czy szaleńcza odwaga jest dla nich

ważniejsza od umiejętności dowodzenia, dzięki której żołnierz może pożyć  wystarczająco

długo, by zostać weteranem?

Wartownicy zachowywali się  wobec niego bardzo sztywno, ale profesjonalnie, co

zapewne wynikało z obaw, że tym razem są  bacznie obserwowani, i to nie przez jednego

oficera. Większość  spoglądała jednak na Geary’ego w tak charakterystyczny sposób, że od

razu wiedział, co myślą  i czują. Nie różnili się  pod tym względem od cywilnej ludności,

mimo że byli o wiele bardziej zdyscyplinowani i opanowani.

John mijał kolejne punkty kontrolne, nie zauważając żadnych oznak nerwowości, co

mogłoby wskazywać  na spokojny przebieg wydarzeń, aczkolwiek tutaj, w samym sercu

gigantycznej stacji, nie mógł być niczego pewien. Brak ludzi w korytarzach łączących kolejne

punkty kontrolne zaczynał być  irytujący. Geary miał wrażenie, że krąży po wielkim

kompleksie dryfującym w głębi systemu gwiezdnego, który nie dostąpił zaszczytu posiadania

własnych wrót hipernetowych i został opuszczony przez wszystkich mieszkańców. Po

tygodniach bezowocnych prób ucieczki przed tłumami zaczynał się modlić w duchu o choćby

kilku ludzi w zasięgu wzroku.

W końcu, za siódmym z kolei punktem kontrolnym, został doprowadzony do sali

konferencyjnej, o której wyjątkowości świadczyły wyłącznie symbole na wyposażonych w

najnowocześniejsze systemy zabezpieczeń  drzwiach. Po ich zamknięciu pomieszczenie to

stawało się absolutnie niedostępne dla sprzętu szpiegowskiego.

- Jak dokładnie zabezpieczono tę  salę? - zapytał komandosa, który pełnił dyżur na

ostatnim punkcie kontrolnym, zastanawiając się, jak bardzo rozwinięto technologie

zabezpieczeń w ciągu minionego stulecia. Pamiętał jednak dobrze, że Wiktoria Rione, mającodpowiedni sprzęt i oprogramowanie, niemal bez problemów docierała do najtajniejszych

nawet danych.

Major dowodzący posterunkiem zbaraniał, słysząc pytanie zadane mu przez

legendarnego Geary’ego, ale zaraz wziął się w garść.

- Całkowicie, sir. Jeśli wierzyć zapisom, nawet jej systemy podtrzymywania życia są 

samowystarczalne. Po zamknięciu włazu będziecie odcięci od świata zewnętrznego w

maksymalnym stopniu, jaki może zagwarantować  obecna technika. Nic nie dostanie się  dośrodka, nic nie ma prawa przeniknąć  na zewnątrz. Mamy nawet zakłócacze kwantowe.

Page 28: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 28/312

Zamontowano je niedawno, mimo że nikt nie dysponuje jeszcze sprzętem podsłuchowym

tego typu.

Nikt z ludzi, pomyślał Geary. Politycy na razie zdołali utrzymać w sekrecie, że Obcy

dysponują technologiami pozwalającymi na umieszczanie kwantowych wirusów w systemach

operacyjnych.

- Imponujące - mruknął. - Jak poradzono sobie z odprowadzaniem ciepła

wypromieniowywanego przez ludzi i sprzęt pracujący na tak małej powierzchni?

Major spojrzał na porucznika, ów z kolei skupił wzrok na sierżancie i dopiero ten

ostatni odpowiedział na pytanie tonem podoficera mówiącego przełożonym o rzeczach, które

sami powinni wiedzieć.

- Nie da się go odprowadzić, sir. Po pół godzinie to może być poważny problem, jeśli

wewnątrz znajdzie się trzech lub więcej ludzi korzystających z urządzeń elektronicznych.

- Czy to będzie panu przeszkadzało, admirale? - zaniepokoił się major.

- Ależ skąd - odparł Geary. - Postaram się załatwić tę sprawę  jak najszybciej. Muszę 

przyznać, że pomysł z salą  konferencyjną, w której nie da się  wysiedzieć  dłużej niż  pół

godziny, jest moim zdaniem bardzo trafiony.

Major zawahał się, jakby nie był pewien, co wolno mu powiedzieć, a potem

wyszczerzył wszystkie zęby.

- Nieraz marzyłem, by wszystkie były takie, admirale.

Komandosi ustawili się po obu stronach włazu, gdy Geary przekroczył próg.

Po wejściu do sali John dostrzegł najpierw znajomą  twarz senatora Navarro, który

wstawał właśnie z fotela, by go powitać. Miejsce obok zajmował inny członek rady,

enigmatyczny mężczyzna nazwiskiem Sakai. Ten sam, który towarzyszył flocie podczas misji

kończącej wojnę. Był tam jednak tylko po to, by pilnować  Geary’ego w imieniu tych

członków rządu, którzy mu najmniej ufali. Na ile ta wyprawa przekonała senatora Sakai, że

bohater Sojuszu nie jest zagrożeniem? Po przeciwnej stronie siedziała senator Suva, szczupłakobieta, która jeśli Geary dobrze pamiętał, także należała do Rady. Ona z kolei ufała

wojskowym jeszcze mniej niż oni politykom.

Troje senatorów i żadnego żołnierza. Oprócz niego rzecz jasna. To pomieszczenie

było jeszcze mniejsze niż  sala odpraw na „Nieulękłym”, niemniej tutaj za sprawą  tak wielu

zabezpieczeń nie było mowy o połączeniach z innymi punktami na stacji i w przestrzeni, więc

nie trzeba było rezerwować  miejsca dla wirtualnych uczestników obrad. Na wyświetlaczu

wiszącym za stołem widać  było mapę  systemu z naniesionymi wszystkimi obiektami i jednostkami wojskowymi. Obraz ten był kompletnie nieruchomy, co znaczyło, że nie jest

Page 29: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 29/312

automatycznie odświeżany.

Geary zasalutował, starając się z całych sił nie wybuchnąć z niecierpliwości.

- Senatorze Navarro, chciałbym...

Polityk natychmiast przerwał mu, uśmiechając się uprzejmie.

- Witamy ponownie, admirale. Zaszły...

- Senatorze - Geary nie pozwolił mu dokończyć  - doszło do zaognienia sytuacji. -

Zauważył niepokój, który natychmiast pojawił się w oczach przewodniczącego Rady. Widząc

tę  niepewność, nieomalże usłyszał jego myśli: „Zrobił to. Przejął władzę”. - Nie lubię 

przerywać ludziom w pół słowa, ale sytuacja jest naprawdę krytyczna, dlatego musimy o niej

porozmawiać, odkładając na bok inne sprawy.

- Cóż takiego strasznego ma pan nam do zakomunikowania, admirale? - zapytał Sakai,

ale jego głos i twarz nadal pozostały obojętne.

- W czasie gdy szedłem na to spotkanie, do okrętów floty dotarła pewna wiadomość.

Wynika z niej, że ponad setka moich oficerów została skazana przez sąd wojenny. Niemal

wszyscy zostali odsunięci od stanowisk dowodzenia do momentu rozpatrzenia zarzutów.

Trójka senatorów wydawała się  kompletnie zaskoczona, podobnie jak wcześniej

Timbale, aczkolwiek mając do czynienia z tak wytrawnymi politykami, człowiek nigdy nie

mógł wiedzieć, co jest prawdziwą reakcją, a co udawaniem i fałszem.

Navarro pokręcił głową z zakłopotaniem, gdy jednak przemówił, ton jego wypowiedzi

nadal był stonowany.

- Jakie zarzuty im postawiono? O co oskarżono pańskich dowódców?

- Czy te oskarżenia mają  coś  wspólnego z działaniami przeciw legalnie wybranej

władzy? - dopytywała się Suva, nie kryjąc podejrzliwości.

- Nie, pani senator - uspokoił ją  Geary. - Te zarzuty nie mają  nic wspólnego ze

spiskowaniem przeciw rządowi. Oskarżono ich o to, że dopuścili, by ich jednostki

dysponowały zbyt małymi rezerwami ogniw paliwowych - dokończył, zachowując pełną kontrolę nad głosem.

- Zbyt małe rezerwy ogniw paliwowych? - wyszeptał Navarro po długiej chwili ciszy,

 jakby zastanawiał się, czy ktoś  nie stroi sobie z niego żartów. - Poważnie? Słyszałem

informację, że flota wróciła na Varandala na oparach paliwa. Niektórym okrętom skończyło

się ono jeszcze podczas bitwy, jeśli mnie pamięć nie myli.

- Tak, sir. Bardzo niski poziom rezerw paliwowych był efektem niezwykle długiego

powrotu z syndyckiego Systemu Centralnego i wielu bitew stoczonych po drodze.- Oczywiście, ale przecież wygraliście tę bitwę. Większość naszych okrętów wróciła

Page 30: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 30/312

do przestrzeni Sojuszu. Na czym więc polega zbrodnia?

- Przekroczenie minimalnego poziomu ogniw paliwowych jest wyraźnym

naruszeniem regulaminu - wyjaśnił Geary. - Okręt, który nie ma wystarczającego zapasu

mocy, nie może w pełni zaangażować się w walkę albo nie jest w stanie wykonać wszystkich

wydanych mu rozkazów. Dlatego na dowódcy spoczywa obowiązek dbania o nieustanne

uzupełnienie stanu paliwa. Im mniejszy zapas, tym większe pogwałcenie zapisów regulaminu.

- Ale... skoro przebyliście tak długą  drogę, walcząc tyle razy... i to za każdym

zwycięsko... nie wspominając już o tym, że zjawiliście się w samą porę, by powstrzymać atak

floty Syndykatu na Varandala...

- Zarzuty dotyczą  technicznego złamania regulaminu, nie odnosząc się  w żaden

sposób do sytuacji taktycznej.

Senator Sakai kiwał głową, przymknąwszy oczy.

- Niemniej, co sam pan przed momentem przyznał, było to pogwałcenie

obowiązujących zasad.

- Tak, sir.

Navarro wbił posępny wzrok w blat stołu.

- To zabrzmi śmiesznie, ale władze wojskowe mogą dojść  do takiej samej konkluzji

podczas rozpraw sądu wojennego.

Liczył na to, że cywilne władze zrozumieją  dwie rzeczy: że zarzuty są  totalnie

bezsensowne, ale ich skutki bardzo poważne. Potrzebował chwili na zebranie myśli.

- Senatorze - zaczął ostrożnie - każdy z tych oficerów dowiódł na polu bitwy

waleczności i lojalności. A teraz usuwa się  ich z zajmowanych stanowisk i stawia przed

sądem wojennym za naruszenie regulaminu. To ogromna zniewaga dla każdego honorowego

żołnierza.

- Kto wysunął zarzuty, admirale? - zapytała senator Suva, kontrolując głos w tym

samym stopniu co Geary.- Sztab floty, pani senator.

- Zatem to wasze dowództwo jest źródłem tych oskarżeń. Jeśli to, co pan nam przed

momentem powiedział, nie mija się  z prawdą, pańscy przełożeni mogli się  poczuć 

zobligowani do wysunięcia podobnych zarzutów. Ich zadaniem jest strzeżenie zapisów

regulaminu i prawa.

Implikacje wynikające z jej słów były wystarczająco jasne. Geary poczuł się, jakby

wytknęła mu, że sam nie rozumie problemu, który stawia przed Radą.- Dobry przywódca wie, kiedy przepisy stają  się  niewykonalne. Gdybyśmy mieli

Page 31: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 31/312

trzymać się zawsze i wszędzie litery prawa, moglibyśmy oddać się we władanie bezdusznych

maszyn.

Sakai spojrzał uważniej na Geary’ego.

- Krytykuje pan swoich przełożonych?

John popatrzył na niego w podobny sposób. Zadano mu jedno z pytań, na które można

było odpowiedzieć dwojako: albo pogrążając się całkowicie, albo pospiesznie wycofując. Co

mi mogą  zrobić, jeśli odpowiem szczerze? W najgorszym razie odeślą  mnie na okręt

patrolujący najdalsze zakątki przestrzeni Sojuszu, gdzie żarcie jest podłe, a dzień pracy liczy

dwadzieścia godzin, o ile ktoś mnie wcześniej nie każe rozstrzelać, a takich, co tylko o tym

marzą, jest wielu.

- Tak, sir. Uważam, że osoby wysuwające tego rodzaju oskarżenia mają  poważne

problemy z oceną sytuacji.

Trójka senatorów wymieniła spojrzenia, na koniec Navarro westchnął głośno.

- Admirale, wiem, że to może obrażać  pańskie poczucie sprawiedliwości, niemniej

uważam, że nie powinniśmy się  wtrącać  w te procesy, zwłaszcza że w ich trakcie, czego

nawet pan jest prawie pewien, dojdzie do oddalenia oskarżeń.

- Chyba nie wyraziłem się  wystarczająco jasno w kwestii ewentualnych skutków tej

decyzji. - Geary sam się  dziwił, z jakim spokojem wypowiadał kolejne słowa. - Chaos we

flocie po jednoczesnym usunięciu takiej liczby dowódców byłby najmniejszym problemem.

Obawiam się, że flota uzna, że jest to wrogie działanie ze strony rządzących, czyn

wymierzony w oficerów, którzy poświęcili tak wiele i z takim oddaniem walczyli za Sojusz.

Ja i kilka innych osób, z którymi się  już  konsultowałem, uważamy, że nikt spośród

oskarżonych nie zastosuje się do wydanych rozkazów, raczej będziemy mieli do czynienia z

akcją odwetową przeciw ośrodkom władzy, które są odpowiedzialne za ten atak.

Suva zrobiła wielkie oczy.

- Przewiduje pan bunt w szeregach floty?- Uważam, że takie rozwiązanie jest więcej niż  prawdopodobne - przyznał Geary z

ciężkim sercem.

- Z pańskiego rozkazu? Nie będzie ich pan przed tym powstrzymywał?

Teraz to on spojrzał na polityków ze zdziwieniem.

- Nigdy nie kazałem nikomu działać na szkodę  legalnie wybranych władz i nadal nie

mam zamiaru tego czynić. A co do prób powstrzymania tego buntu, to jak myślicie, co teraz

robię? Zanim przyszedłem na to spotkanie, wysłałem dwóch emisariuszy z przesłaniem dlaoskarżonych oficerów, by powstrzymali się chwilowo od działania.

Page 32: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 32/312

- Zatem nie powinno być z nimi większych problemów - stwierdził Navarro.

- Nie jestem pewien, senatorze, czy ci ludzie mnie posłuchają. - Do kogo ta mowa? -

Zdajecie sobie wszyscy sprawę z resentymentów we flocie. Ten czyn może być  postrzegany

 jako ostatnia kropla. Wielu spośród oskarżonych uznało zapewne, że nadszedł już  czas na

działanie. Owszem, większość  zostałaby zapewne uniewinniona podczas uczciwych

procesów, sęk jednak w tym, że oni nie wierzą  w bezstronność  trybunałów. Traktują 

wysuwane pod ich adresem oskarżenia jako próbę  zdyskredytowania, pozbawienia honoru, i

to zanim dojdzie do jakichkolwiek sądów!

- Ale pan prosi nas o ingerencję  nie tylko w kompetencje najwyższego dowództwa

armii, ale i wojskowego prawa. Tą drogą nie zbudujemy szacunku dla autorytetu rządzących.

- Sugeruje pan, że ustąpienie przed żądaniami oficerów - wtrąciła Suva lodowatym

tonem - będzie najlepszym sposobem obrony przed ewentualną  dominacją wojskowych nad

władzami cywilnymi? Proponuje pan nam wygranie tego starcia przez kapitulację?

Sakai pokręcił głową.

- To bardzo ważne pytanie, ale nie powinniśmy przy tej okazji kwestionować honoru

admirała Geary’ego.

- Popieram - dodał Navarro. - W świetle tego, co admirał do tej pory uczynił, a

zwłaszcza czego nie zrobił, wątpienie w jego słowa wydaje się nie na miejscu. Niemniej... nie

możemy się  mieszać  w tę  sprawę. Pańscy przełożeni, admirale, podjęli decyzję, nasza

interwencja byłaby naprawdę nie na miejscu. Proszę wykonać  rozkazy, jak nakazuje to panu

honor żołnierza. - Pomimo spokojnego tonu tej wypowiedzi Geary wyczuwał w głosie

senatora spore napięcie, a nawet strach. - Nakaże pan oskarżonym oficerom, by także

usłuchali przełożonych i zaufali stabilności naszego systemu. Tylko tak zdołamy ocalić 

Sojusz.

Navarro powiedział prawdę, ale... nie brał pod uwagę  tego, co wydarzy się tu i teraz.

Geary wiedział, że to zła decyzja. Zdawał sobie sprawę, że jeśli senatorowie nie podejmą żadnych działań, dojdzie do katastrofy. Widział jednak wyraźnie, że z własnej woli nie

odwołają ostatnich rozkazów.

Obawiał się  nadejścia tego momentu od wielu miesięcy, od czasu, gdy Rione

przekonała go, iż  posiada wystarczające siły, by stawić  czoło cywilnym rządom Sojuszu.

Dlaczego w ogóle zaczął się nad tym zastanawiać? Sto lat temu takie myśli byłyby dla niego

czymś niewyobrażalnym, ale teraz widział, że skończyły mu się możliwości wyboru, widział

nadchodzący chaos, nie mając jednocześnie pojęcia, co przyniesie. Nie mógł zejść z obranegokursu, jak jednostka pochwycona polem grawitacyjnym ginącej gwiazdy.

Page 33: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 33/312

Co będzie bardziej honorowe? Co będzie lepsze dla ludzi, którzy mu ufali, i dla całego

Sojuszu?

- Pragnę raz jeszcze podkreślić, sir, że moim zdaniem flota nie podporządkuje się tym

razem.

- Uczyni to, jeśli taka będzie wola admirała Geary’ego.

- Tego także nie jestem pewien, sir. Nie mówiąc już  o tym, że mam pewne opory

przed podjęciem sugerowanych działań.

- To nieistotne - upierał się Navarro. - Otrzymał pan rozkazy i musi pan je wykonać. -

Upór Geary’ego zaczynał go irytować. Dało się  to wyczuć  choćby po nieco bardziej

nerwowym tonie, gdy oświadczył: - Nie możemy pogwałcić  zapisów regulaminu floty ani

obowiązującego prawa nawet w imię poczucia sprawiedliwości.

Mówił racjonalnie, ale jakby w oderwaniu od rzeczywistości. Tym razem prawo

wykorzystano do czynienia niesprawiedliwości. To jednak, technicznie biorąc, nie mogło być 

powodem do odmowy wykonania rozkazu.

Geary policzył w myślach do dziesięciu, aby się uspokoić.

- Czy możemy sprawdzić, jak wygląda sytuacja poza tym pomieszczeniem, sir? Mamy

 jakiekolwiek środki łączności ze światem? - Wiedział, jaka będzie odpowiedź, niemniej

postanowił zaryzykować, wiedząc z doświadczenia, że fakty czasem nie pokrywają  się  z

zapewnieniami.

Navarro zmarszczył brwi, spojrzał najpierw na Sakaiego, potem na Suvę.

- Nie mamy... Może zdołalibyśmy odebrać jednokierunkowy przekaz?

- Nawet skondensowany mikroprzekaz okaże się  zbyt ryzykowny - odparła Suva,

spoglądając na Geary’ego z rosnącą nieustępliwością. - Nadal nie rozumiem, czemu miałoby

to służyć.

- Sądzę, że powinniśmy wiedzieć, co robi flota, podczas gdy my tutaj rozmawiamy -

wyjaśnił John. - Na przykład czy posłuchała mojego rozkazu pozostania na miejscu.- To byłoby wskazane - wtrącił Sakai. - Z doświadczenia wiem, że należy słuchać rad

admirała.

- Black Jack... - zaczęła Suva.

- ...nie jest bogiem i doskonale zdaje sobie z tego sprawę  - przerwał jej Sakai. - Zna

też  swoje ograniczenia. Nie możemy więc zakładać, że to, czego chce, musi się  koniecznie

wydarzyć.

Navarro popatrzył na Geary’ego, potem na Sakaiego. Z tym drugim porozumiał się bez słów.

Page 34: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 34/312

- Dobrze. Ściągnij nam ostatnie transmisje i uaktualnienia sytuacji - nakazał Suvie, a

ta natychmiast skupiła wzrok na komunikatorze i wprowadziła do niego kilka komend.

Wyświetlacz ożył, gdy na jego boku pojawił się  ciąg nagłówków priorytetowych

wiadomości. Po chwili wszystko znowu zamarło, gdy zabezpieczenia przerwały transmisję.

Oczy zebranych zwróciły się  w stronę  ekranu, na którym widać  było mrowie wektorów

oznaczających ruchy jednostek schodzących z wyznaczonych orbit i kierujących się na stację 

Ambaru. Leciały w jej kierunku nie tylko krążowniki i niszczyciele, ale także sporo

potężnych liniowców i pancerników.

Geary odczytywał nazwy zbliżających się okrętów. „Znamienity”, oczywiście, kapitan

Badaya był najbardziej prawdopodobnym prowodyrem w tej sytuacji. Za to reakcja kapitana

Parra z „Niesamowitego” była dla niego całkowitym zaskoczeniem, wszystko jednak

wskazywało na to, że właśnie on pierwszy poszedł w ślady Badayi. W ich kierunku zmierzały

także „Zajadły” oraz „Niepohamowany”. Nowy „Niezwyciężony” opuścił zajmowaną 

pozycję, jakby nie zamierzał porzucić  pozostałych dwóch jednostek swojego dywizjonu.

Leciał jednak bardzo wolno, jak gdyby jego załoga chciała zarazem wykonać  ostatnie

polecenia Geary’ego i podążyć śladem towarzyszy walki. Trudno więc było wyrokować w tej

chwili, która koncepcja zwycięży ostatecznie.

Prawdziwym szokiem dla niego była reakcja pancernika „Dreadnaught”. Dlaczego

 jego krewniaczka zdecydowała się  nie usłuchać  rozkazu pozostania na zajmowanej orbicie?

Jane zrobiła na nim spore wrażenie, była zdecydowana i odpowiedzialna, wróżył jej świetlaną 

karierę na stanowiskach dowódczych, ale w tym momencie w kierunku stacji mknął nie tylko

 jej okręt, lecz też  „Niezawodny” oraz „Zdobywca”. Ich wyruszenie musiało przekonać  do

działania załogi „Rycerskiego”, „Nieposkromionego”, „Chwalebnego” i „Imponującego”.

Siedem pancerników, z których każdy był w stanie roznieść stację Ambaru na strzępy, leciało

w jej kierunku.

Wokół nich roiło się  od niszczycieli oraz ciężkich i lekkich krążowników. Mniejsze jednostki zbliżały się albo pojedynczo, albo całymi dywizjonami i eskadrami.

Część  okrętów pozostała jednak na wyznaczonych pozycjach. Przede wszystkim

„Nieulękły” i towarzyszące mu „Śmiały” i „Zwycięski”. Nie ruszył się  z miejsca także

dywizjon dowodzony przez kapitana Tuleva, czyli „Lewiatan”, „Smok”, „Nieugięty” i

„Waleczny”. Kapitan Duellos też  trzymał twardą  ręką  „Inspirację”, „Znakomitego” i

„Wspaniałego”. Ku zaskoczeniu Geary’ego kapitan Armus powstrzymał od działania

„Kolosa” i jego bliźniacze jednostki. Chociaż  jeśli dobrze się  zastanowić, Armus nigdy niebył zbyt lotny i potrzebował wiele czasu na podjęcie jakiejkolwiek inicjatywy, niemniej jego

Page 35: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 35/312

opieszałość  z pewnością  ostudziła zapał stacjonujących w pobliżu pancerników i jednostek

eskorty.

Najbardziej zaś  zaskakujące wydało się  Geary’emu zachowanie załogi „Oriona”,

pechowego okrętu, który chyba jeszcze nigdy nie postąpił zgodnie z instrukcjami

głównodowodzącego. Tymczasem teraz tkwił nadal na wyznaczonej orbicie.

Siły obronne w całym systemie, na planetach, księżycach i na samej stacji Ambaru,

zostały postawione w stan gotowości bojowej. Aktywowano osłony energetyczne i

uaktywniono systemy uzbrojenia. Na szczęście nikt nie otworzył jeszcze ognia do

zbuntowanych okrętów.

Nie było aż  tak źle, jak można by się  spodziewać, ale wystarczająco tragicznie.

Wystarczy jeden przypadkowy strzał, by wybuchła wojna domowa.

Navarro zamarł momentalnie, gdy tylko zobaczył nowe rozłożenie sił na ekranie, ale

dość szybko otrząsnął się ze stuporu i kliknął na nagłówek jednej z wiadomości.

Na wyświetlaczu pojawiła się twarz Tani.

- Do wszystkich jednostek, admirał Geary rozkazał, abyście utrzymali wyznaczone

pozycje. Wszystkie okręty mają  natychmiast wrócić  na właściwe orbity. Otrzymaliście

osobisty przekaz od admirała. Przerwijcie nieautoryzowane działania i natychmiast wracajcie

na wyznaczone pozycje. - Z jej twarzy i głosu emanowało niczym niezachwiane profesjonalne

opanowanie i władczość. Musiało ją to wiele kosztować, ale jak widać, i tak nie wystarczyło.

Navarro kliknął z ponurą  miną  na ostatnią  wiadomość. Tym razem zobaczyli

przemawiającego admirała Timbale’a.

- Wycofajcie się. Wszystkie siły planetarne systemu Varandal mają  natychmiast

zaprzestać  przygotowań  do walki. Nikt nie może otworzyć  ognia bez względu na

okoliczności. Powtarzam, wycofajcie się do koszar. Wszystkie systemy uzbrojenia mają mieć 

status zerowy, kod czerwony. Nie udzielam zezwolenia na otwarcie ognia.

- Dlaczego nie widzimy żadnych przekazów z pokładów okrętów? - zapytała Suva.- Ponieważ  ich dowódcy znają  wszystkie luki w systemach dowodzenia oraz

komunikacyjnych i wykorzystują  je do porozumiewania się między sobą  - wyjaśnił Sakai. -

Ich rozmów nie znajdziemy w oficjalnych wykazach, nieprawdaż, admirale? - Podczas

niedawnej misji dowiedział się o tym, jak widać, z pierwszej ręki.

Geary skinął głową, nie kryjąc przed nimi dręczących go obaw.

- Jak widzicie, próbujemy zachować kontrolę nad sytuacją...

- Kontrolę? - Suva zmierzyła go gniewnym spojrzeniem. - Tamten admirał nakazałwojsku wstrzymanie ognia!

Page 36: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 36/312

- Dlatego, że wielu ludzi wciąż  jeszcze jest niezdecydowanych - odparł Geary. - Gdy

dojdzie do wymiany ognia, wszyscy będą  się  musieli opowiedzieć  po którejś ze stron. A w

tak trudnej sytuacji ludzie będą  reagowali instynktownie, przyłączając się  do towarzyszy

broni. Byliśmy świadkami podobnych wydarzeń  w Systemie Centralnym Światów

Syndykatu, gdy wybuchł tam bunt. Nadal tego nie rozumiecie? Sytuacja pogarsza się z chwili

na chwilę. Brak działania nie jest żadnym rozwiązaniem. - Wskazał palcem na wyświetlacz. -

Nie jestem w stanie opanować ich wszystkich!

- Nie możemy poddać się zamachowi stanu, który nawet się  jeszcze nie rozpoczął! -

Suva nieomalże wykrzyczała mu to w twarz.

- Proszę  wykonać  rozkazy, admirale - poparł ją  Navarro niepokojąco łamiącym się 

głosem. - Senator Suva ma rację. Poddanie się  takiemu naciskowi tylko zaogni sytuację. Nie

ma w tej flocie człowieka, który sprzeciwiłby się  rozkazom wydanym przez Black Jacka

Geary’ego. Proszę  rozkazać  im powrót na wyznaczone orbity i wykonanie otrzymanych

rozkazów.

Mimo wszystkich wysiłków stanął tuż  nad przepaścią, tutaj i teraz. Jego rozmówcy

mieli rację, podobnie jak osoby odpowiedzialne za wysunięcie zarzutów. Nie miał prawa

zrobić niczego prócz zasalutowania im, powiedzenia „tak jest” i wykonania rozkazów, które

doprowadzą  do katastrofy. Postępując inaczej, łamał daną  przysięgę, ale przy tym wszyscy

zyskiwali niewielką  szansę  na ocalenie. Wykonując wydane mu rozkazy, zdradziłby tych,

którzy walczyli z nim podczas niezliczonych bitew, zresztą  wielu spośród jego

podkomendnych nie uwierzyłoby, że to jego wola. Uznaliby raczej, że został zmuszony do

współpracy albo ich sprzedał. Wykonanie rozkazów byłoby więc wbiciem ostatniego

gwoździa do trumny Sojuszu.

Została mu już  tylko jedna broń  do użycia. Ostatni sposób na opanowanie sytuacji,

która zabrnęła już  zbyt daleko. Zawahał się, czując narastającą  niepewność. Jakby

przemawiała do niego moc o wiele większa niż  ta, którą  może nadać  człowiek. To jedynerozwiązanie, jakie ma szanse powodzenia. Zaczerpnął głęboko tchu.

- Nie, sir. - Jego słowa zabrzmiały zdecydowanie, ale nie nazbyt głośno.

Trójka senatorów zamarła, nikt nie mrugnął nawet okiem.

- Nie zrozumiał pan, co przed chwilą powiedziałem?

- Zrozumiałem, sir. Ale nie wykonam pańskiego rozkazu. Niniejszym składam

rezygnację ze służby we flocie.

Page 37: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 37/312

TRZY 

W sali konferencyjnej zapadła cisza tak idealna, że Geary uznał, iż po jego wypowiedzi troje

senatorów musiało wstrzymać  oddech. Choć  to było absurdalne, zwłaszcza w tak trudnej

sytuacji, zastanowił się, czy to może wpłynąć w jakikolwiek sposób na poziom komfortu w

zamkniętym szczelnie pomieszczeniu.

Nie wiedział, czego się spodziewać, ale zaskoczyło go to, że przewodniczący Navarro

znów posłał znaczące spojrzenie senatorowi Sakai, a potem Suvie, jakby potwierdzał bez

słów to, co wcześniej ustalili.W końcu, złożywszy dłonie na blacie przed sobą, popatrzył znowu w oczy admirała i

powiedział:

- Czy to oznacza, że odmawia pan dalszego wykonywania rozkazów rządu?

Geary zaczął się  zastanawiać, czy otaczający go politycy nagrywają  treść  tej

rozmowy, aby mieć w razie czego wyraźne dowody zdrady.

- Nie, sir. Nie o to mi chodziło. Niemniej składam natychmiastową  rezygnację  ze

stanowiska we flocie, ponieważ  prawo dopuszcza taką  możliwość. Co za tym idzie, niemożecie mi już wydawać rozkazów.

- Tyle tylko - wtrącił Sakai, kręcąc głową  - że służy pan rządowi, a on nie musi

przyjmować do wiadomości pańskiej rezygnacji. A jeśli prawdą  jest to, co mówił pan przed

momentem o reakcji floty, Sojusz potrzebuje pana do rozwiązania palącego problemu.

- Jeśli Sojusz zamierza uporać się z tym problemem, wystarczy, że jego rząd poczyni

stosowne kroki - odparł Geary. - Podpowiedziałem wam, co należy zrobić. Nie zamierzam

brać udziału w tak niehonorowym i niesprawiedliwym procesie.

- Nawet jeśli odrzucimy pańską rezygnację?

- Nawet jeśli odrzucicie moją  rezygnację. Wtedy będziecie mogli postawić  przed

sądem wojennym mnie.

Navarro zdziwił go po raz kolejny, siadając wygodniej i przybierając bardzo poważną 

minę.

- Wie pan równie dobrze jak my, do czego dojdzie, jeśli postawimy pana przed sądem.

Flota się  zbuntuje, a napięcia społeczne doprowadzą  do upadku naszego rządu. Proszę  nie

udawać, że nie zdaje pan sobie sprawy z potęgi, jaką pan dzisiaj reprezentuje.

Page 38: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 38/312

- Skoro jest to dla pana tak oczywiste i w dodatku zdaje pan sobie sprawę z tego, jak

bardzo wzbraniam się  przed korzystaniem z podobnych rozwiązań, dlaczego nie zrobi pan

tego, o co proszę? - zapytał Geary.

- Ponieważ nie wolno nam ignorować prawa! Już znajdujemy się pod ogromną presją,

a kolejne dochodzenia są  wszczynane każdego dnia! Każde pogwałcenie przepisów, każde

ustępstwo może być użyte przeciw nam i szczerze mówiąc, admirale, obawiam się, że upadek

naszego rządu doprowadzi do równie katastrofalnego w skutkach rozpadu Sojuszu jak bunt

pańskiej floty. Co powinniśmy zrobić pańskim zdaniem?

- Znaleźć rozwiązanie, sir. Na tym chyba polega bycie przywódcą.

Senator Navarro westchnął, potem przymknął na moment oczy, przesłaniając je jedną 

ręką.

- Trzeba będzie...

Cokolwiek miał dodać, o ile w ogóle wiedział, jak dokończyć  to zdanie, musiał

zamilknąć, gdy senator Suva wtrąciła z miną  świadczącą  o głębokim przekonaniu. Treść 

wypowiedzianych beznamiętnym tonem słów zaskoczyła Geary’ego.

- Stwierdził pan, admirale, że takie zarzuty nie powinny nigdy paść, ponieważ 

pomimo swojej niewątpliwej słuszności ktoś, kto je wydał, nie wziął pod uwagę  efektów,

 jakie będą one miały dla naszej floty. Dobrze pana zrozumiałam?

- Tak, pani senator.

- Czy admirał Geary jest dla nas autorytetem w tych sprawach? - zapytała swoich

kolegów z Rady tonem, który świadczył raczej o retorycznym znaczeniu tej kwestii. - Tak?

Zatem dysponujemy przekonującym dowodem na to, że zarzuty zostały sformułowane w

sposób nieprawidłowy. Choćby dlatego, że każda decyzja o znaczeniu strategicznym, a za

takie można uznawać osłabienie obronności Sojuszu, musi zapaść po konsultacjach z senatem

i po uzyskaniu jego zgody, zanim poczynione zostaną jakiekolwiek kroki.

Navarro opuścił rękę i przeszył Suvę twardym spojrzeniem.- Zarzuty zostały postawione z naruszeniem prawa.

- Mamy powody w to wierzyć. - Nie wyglądała na osobę, która wierzy w to, co mówi,

ale Geary nie skomentował tego, zastanawiając się, do czego może zmierzać.

- Zatem naszym obowiązkiem jest odwołać  procesy i raz jeszcze rozpatrzyć wnioski

admiralicji - dokończył przewodniczący Rady. - Musimy zadbać, by zostały one zbadane

wnikliwie, z uwzględnieniem wszystkich okoliczności. Tego rodzaju zarzutów nie można

stawiać z naruszeniem procedur prawa. - Obrzucił ostrym spojrzeniem Geary’ego. - Możemy,a nawet musimy odwołać  te rozkazy, skoro przy ich wydawaniu nastąpiło naruszenie

Page 39: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 39/312

obowiązujących przepisów prawa.

John zawahał się.

- Jeśli podobne zarzuty pojawią się za jakiś czas...

- Nie ma takiej możliwości, aczkolwiek nie damy tego panu na piśmie.

- Jeśli ci oficerowie otrzymają  pochwały od rządu za niezłomną  postawę  - dodał

uspokajającym tonem Sakai - ze szczególnym położeniem nacisku na doprowadzenie okrętów

do macierzystych portów pomimo zbyt niskich rezerw ogniw paliwowych, na co niestety nie

mogli mieć wpływu, znikną podstawy do ukarania ich z tego samego powodu.

- To prawda - poparł go uradowany Navarro. - Tak to załatwimy, admirale Geary.

Przysięgam na honor moich przodków.

Suva, nadal zachowująca zagadkową  neutralność, skinęła dłonią  w kierunku

Geary’ego.

- Proszę  nagrać  przesłanie dla floty, admirale. Może pan zapewnić  wszystkich

oficerów, że zarzuty wobec nich zostały oddalone. Wyemitujemy tę  wiadomość  stąd, to

powinno załatwić  sprawę. Przygotował naprędce krótką  przemowę, mając nadzieję, że jej

treść pomoże admirałowi Timbale’owi i Desjani w opanowaniu sytuacji.

- Mówi admirał Geary. Rząd uznał, że doszło do nieprawidłowości podczas procesu

konstruowania postawionych wam zarzutów. Z tego też  powodu zostały one anulowane.

Nadal prowadzę  rozmowy z członkami Rady, dlatego jestem nieosiągalny na kanałach

łączności, ale oczekuję, że wykonacie rozkazy, które przekazuję  wam poprzez kapitan

Desjani. Nakazuję  natychmiastowy powrót wszystkich okrętów, które opuściły orbity

bazowe. Wszystkie jednostki mają  się  także wstrzymać  od dalszych działań niezgodnych z

regulaminem floty. Na honor moich przodków. Mówił admirał Geary. Bez odbioru.

Suva nacisnęła klawisz usuwający na ułamek sekundy bariery ochronne, by nadać 

skompresowaną wiadomość.

To powinno uspokoić  sytuację, aczkolwiek o tym Geary dowie się  dopiero pozakończeniu tego spotkania. Na razie nie potrafił powstrzymać  myśli, że za solennymi

obietnicami polityków kryje się jakiś haczyk. Wielka Rada dawała mu już słowo i dotrzymała

go, aczkolwiek w tym samym czasie robiła wszystko, by znaleźć sposób na wykręcenie się z

umowy. Ciekawe było też to, dlaczego senatorowie tak szybko przystali na propozycję Suvy,

chociaż  wcześniej opierali się  myśli o ustępstwie. I dlaczego to właśnie ona wysunęła

niespodziewanie tak rozsądną propozycję, która pozwoliła rządowi na wtrącenie się w sprawy

floty, choć jeszcze moment wcześniej była temu przeciwna.- Czyli teraz możemy przejść  do właściwego tematu tego spotkania... - zaczął

Page 40: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 40/312

Navarro.

- Panie przewodniczący - wpadł mu w słowo Sakai - mamy jeszcze jeden problem do

rozwiązania, zanim przejdziemy do ustalonego tematu. Admirał Geary złożył przed

momentem rezygnację ze stanowiska.

- No tak. Czy wycofuje pan swoją rezygnację, admirale Geary?

John zrobił naprawdę długi wydech.

- Tak. Możemy uznać sprawę za niebyłą.

- Świetnie. - Przewodniczący Rady spoglądał przez chwilę  na drugi koniec sali. -

Niestety, została przekroczona pewna granica. Teraz, przynajmniej w naszym gronie, wiemy

 już, że może pan uzyskać wielki wpływ na wydawane przez rząd decyzje. Liczymy jednak, że

w przyszłości będziemy mogli liczyć na pańską lojalność wobec Sojuszu, a honor nie pozwoli

panu stawiać nas po raz kolejny pod ścianą.

- To nie ja sprowokowałem dzisiejsze wydarzenia, sir - odparł Geary, wychwytując

pewną sztywność w swoim głosie. Czuł się winny, wiedział, że poczucie winy jest normalne

w takiej sytuacji, ale i tak nie podobało mu się ani trochę.

- Nie ma co do tego wątpliwości. - Navarro nacisnął jakieś klawisze i na wyświetlaczu

pojawił się wycinek przestrzeni, którą Geary niedawno widział na własne oczy. - Mamy dla

pana niezwykle ważną  misję, admirale. Na syndyckim pograniczu zaczęły się  nowe

problemy, zna pan już ich przyczynę. Senator Sakai z wielkim trudem zdołał przekonać Radę,

że pańskie działania przeciwko Obcym były najwłaściwsze, chociaż  nadal nie wiemy, czy

pokonanie ich floty przyniosło pożądane skutki. Nie wiemy nic o tej rasie i to musi ulec

zmianie. - Geary mógł się  jedynie zgodzić  z tym poglądem. - Pańskim zadaniem będzie

zdobycie informacji - zasugerował przewodniczący, wskazując na wyświetlacz. -

Rozkazujemy panu wrócić do tego sektora, tyle że tym razem nie zatrzyma się pan na granicy

ustalonej pomiędzy Światami Syndykatu a Obcymi. Ma pan wkroczyć na ich terytoria. Jako

że wiemy, co stało się z masą syndyckich jednostek, które wpadły w ręce Obcych, damy panuodpowiednie siły do dyspozycji. Przejmie pan dowodzenie nad tworzoną  właśnie Pierwszą 

Flotą Sojuszu - kontynuował Navarro, odczytując słowa pojawiające się przed jego twarzą na

dodatkowym ekranie wyświetlacza. - Zaraz po objęciu nowego stanowiska przedstawi nam

pan plan ekspedycji i niezwłocznie przystąpi do jego realizacji. Jej celem będzie zbadanie

obcej rasy, która zajęła ostatnio kilka systemów na rubieżach Światów Syndykatu.

Pozostawiamy panu swobodę  w doborze metod i środków zmierzających do ustalenia

faktycznej liczebności, zdolności i charakterystyki tych istot. Sugerujemy jednak ograniczenieagresywnych zachowań  do niezbędnego minimum. Najważniejsze będzie ustalenie strefy

Page 41: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 41/312

wpływów obcej rasy, dlatego będzie musiał pan zbadać cały sektor. Proszę nawiązać z nimi

stały kontakt z zachowaniem szacunku dla ich obyczajów i powodów, dla których wolą 

pozostawać w ukryciu. Jeśli będzie to możliwe, zawrze pan z nimi pakt o nieagresji, dzięki

któremu unikniemy kolejnych starć, proszę jednak nie zapominać, że jego ustalenia nie mogą 

nam odbierać  prawa do ewentualnej obrony praw Sojuszu... - przerwał na moment, by

sprawdzić, jak Geary przyjmuje jego słowa. - Otrzyma pan kopie wszystkich dokumentów

przed opuszczeniem pokładu tej stacji. Czy ma pan jakieś pytania, admirale?

To była robota na lata. Geary skupił się  na jednej, istotnej z jego punktu widzenia,

sprawie.

- Pierwsza Flota, sir? Ile okrętów wejdzie w jej skład?

Odpowiedziała mu Suva, uśmiechając się szeroko i zataczając ręką szeroki krąg.

- Wszystkie, które stacjonują w tym systemie, admirale Geary.

- Wszystkie, które mamy na Varandalu? - zapytał, nie wierząc własnym uszom.

- Tak - potwierdził przewodniczący Rady. - A nawet więcej. Dostanie pan

transportowce szturmowe. I komandosów. No i te... jak im tam... okręty remontowe.

- Jednostki pomocnicze.

- Właśnie.

- Użyliście nazwy Pierwsza Flota - powiedział Geary. - Ale jeśli otrzymam tyle

okrętów, w przestrzeni Sojuszu zostanie...

- Powstają kolejne dwie floty - odpowiedział mu Sakai, znów z nieprzeniknioną miną.

- Druga, odpowiedzialna za obronę przestrzeni Sojuszu, nie będzie mogła opuszczać naszego

terytorium. Trzecią stworzymy w celach szkoleniowych i remontowych.

Kolejny dzwonek alarmowy odezwał się w głowie Geary’ego.

- Skoro Druga Flota posłuży do obrony naszego terytorium, zadaniem Pierwszej

będzie operowanie poza granicami Sojuszu.

- Zgadza się  - przyznał Navarro. - Sam pan przecież  podkreślał w swoim raporcieniepewną  sytuację  na dawnych terytoriach Światów Syndykatu. W wielu niezależnych

systemach panuje teraz kompletna anarchia, na którą  Sojusz musi mieć  odpowiedź. To

właśnie będzie zadaniem Pierwszej Floty.

Zarys tej misji wyglądał bardzo racjonalnie. Geary spodziewał się, że ponownie

otrzyma stanowisko dowódcy floty. Niedawno spisał się  doskonale, pełniąc taką  funkcję.

Niemniej po tak ostrym starciu z trójką  senatorów czuł się  dziwnie, przejmując z ich rąk

kontrolę nad najpotężniejszą armadą Sojuszu.- Rząd nadal ma do mnie zaufanie?

Page 42: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 42/312

- Oczywiście - oświadczył bez wahania Navarro. - Domyślam się, że wie pan równie

dobrze jak my, iż  nie ma lepszego kandydata na to stanowisko. W końcu jest pan Black

Jackiem Gearym. Dowiódł pan niejednokrotnie, że nie ma we flocie dowódcy, który mógłby

się równać z panem na polu bitwy. A gdyby nawet było inaczej, opinia społeczna wywarłaby

na nas presję, by powołać pana na to ważne stanowisko.

- Musi pan jednak pamiętać  o kilku sprawach - dodał senator Sakai, zachowując

dotychczasowy spokój. - Wydatki na zbrojenia zostały mocno okrojone. Nie dostanie pan

kolejnych okrętów.

Przewodniczący Rady potaknął.

- To prawda. Skreśliliśmy z budżetu większość  projektowanych i budowanych już 

 jednostek. Nie będą  potrzebne, zresztą  nie stać  nas na takie wydatki. Te okręty, które nie

zostały ukończone, zostaną rozebrane bądź poczekają na lepsze czasy. Chociaż mamy trochę 

 jednostek w tak zaawansowanym stanie, że rozbiórka ich kosztowałaby więcej niż 

ukończenie. Te zostaną wcielone do Trzeciej Floty, skąd trafią  do Drugiej w miarę postępu

prac.

- Rozumiem - powiedział Geary. To było sensowne rozwiązanie, zgodne z treścią 

raportów, jakie miał okazję  czytać. Nawet w tak ograniczonym składzie armada Sojuszu

będzie kilkakrotnie liczniejsza niż ta, którą dysponowano przed stu laty, za czasów pokoju. - I

widzę, że Druga Flota stanie przed bardzo trudnym zadaniem. Jej nieliczne jednostki będą 

musiały kontrolować ogromne przestrzenie.

- To prawda. Proszę  jednak pamiętać, że będą  one miały do czynienia wyłącznie z

zagrożeniami, jakie mogą  stworzyć  dla przestrzeni Sojuszu rozpadające się  Światy

Syndykatu.

- Zatem upierają  się  państwo przy tym, by Pierwsza Flota operowała tylko poza

granicami Sojuszu? - Uznał, że otwarte postawienie sprawy jest teraz najważniejsze.

- Tak - odparła Suva. Geary skierował wzrok na Navarro i Sakaiego, ale żaden z nichnie zamierzał rozwinąć tematu. - Domyślam się, że nie wie pan jeszcze o kilku wydarzeniach

- dodała członkini Rady. - Pozwoli pan zatem, że przybliżę  pokrótce sytuację, w jakiej się 

aktualnie znajdujemy. W senacie istnieje bardzo mocna frakcja, której zdaniem powinniśmy

obciąć wydatki na wojsko w jeszcze większym stopniu niż obecnie. Część senatorów nie ufa

admiralicji, pozostali chcieliby przeznaczyć  zaoszczędzone pieniądze na inne cele albo

obniżyć obciążenia podatkowe obywateli. Są też tacy, co pragną obu tych rozwiązań naraz.

- A zagrożenie zewnętrzne wciąż istnieje - wtrącił Sakai.- Dlatego musimy przekonać  ludzi, że utrzymanie aktualnej liczebności okrętów

Page 43: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 43/312

wojennych jest uzasadnione. Musimy ich używać, i to nie pojedynczo, ale flot jako całości. W

przeciwnym razie zostaniemy zmuszeni do wycofania wielu okrętów i oddania ich na złom.

To także był całkiem sensowny wywód, może z wyjątkiem tej części, w której senator

Suva pochylała się  nad losem wojska w czasach pokoju. Podczas jedynego wcześniejszego,

dość  krótkiego spotkania z tą  kobietą  Geary odniósł wrażenie, że armia w ogóle jej nie

interesuje. Ciekawe, co sprawiło, że tak nagle zapałała chęcią  znalezienia powodów do

utrzymania floty w obecnych rozmiarach.

- Pani senator, moim zdaniem Sojusz będzie potrzebował tych okrętów w przyszłości -

oświadczył Geary.

- To oczywiste. - Otwarcie przyznała mu rację, ale nadal nie wyczuwał w niej bratniej

duszy. - Istnieje bowiem kolejny problem, o czym świadczą  dobitnie ostatnie wydarzenia.

Mamy we flocie wielu agentów, których zadaniem jest monitorowanie morale załóg i innych

czynników ważnych z punktu widzenia władz. A dzisiaj lojalność marynarzy wobec Rady nie

 jest wcale tak pewna, jak byśmy sobie tego życzyli. - Suva odwróciła się, by spojrzeć 

znacząco na przewodniczącego, całkiem jakby chciała mu przypomnieć  argumenty

przedstawione podczas niedawnej dyskusji. - Można nawet powiedzieć, że załogi pańskich

okrętów stanowią zagrożenie dla legalnie wybranych władz. Jeśli wiedza na ten temat dotrze

do większej liczby senatorów, może dojść do przegłosowania likwidacji tych jednostek.

- Likwidacji? - zdziwił się Geary.

- Wybaczy pan - poprawiła się Suva. - Rozbrojenie byłoby właściwszym określeniem.

To był pierwszy z czynników, o których chciałam wspomnieć. Nasi agenci donoszą również,

że im dłużej flota stacjonuje w tym systemie, tym większe rozprzężenie panuje wśród załóg.

Jeśli ten stan potrwa dłużej, zaczniemy mieć  problemy z kontrolowaniem sytuacji. Mam

nadzieję, że podziela pan moje zdanie na ten temat?

Geary skinął głową zdecydowanie.

- Nie zamierzam zaprzeczać, pani senator. Proszę jednak pamiętać o tym, że ludzie, októrych mowa, mieli bardzo małe szanse na odwiedzenie własnych domów podczas wojny.

Musicie im na to pozwolić teraz, gdy zapanował pokój. Jeśli nie dostaną przepustek, możemy

mieć spore problemy z podniesieniem morale, i to już wkrótce, ponieważ marynarze po prostu

nudzą się śmiertelnie, nie mając nic do roboty.

- Co pan sugeruje, admirale? - zapytał Navarro.

- Dłuższe urlopy dla wszystkich. Powiedział pan, że chcecie jak najszybciej rozpocząć 

wyprawę na terytorium Obcych, ale jeśli da się opóźnić wylot choćby o kilka miesięcy...- Nie. To nie wchodzi w grę! Mamy do czynienia z nieustającym zagrożeniem, które

Page 44: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 44/312

trzeba zbadać. Zostałem przekonany do tego pomysłu przez pozostałych członków Rady -

rzucił pospiesznie przewodniczący, dając Geary’emu po raz pierwszy dowód na to, że

politycy debatowali ostatnio nad jego rozkazami. - Wiem też, że problem wymaga podjęcia

szybkich decyzji. Dlatego nie damy panu kilku miesięcy.

John, zamiast wykłócać  się  z nimi o nieco krótszy termin, skinął tylko głową.

Podejrzewał, że każdy termin, jaki padłby z jego ust, spotkałby się  z równie żywiołową 

reakcją. Skoro nie kilka miesięcy, to może przynajmniej jeden, taka prośba nasuwała się sama

- choć równie krótki okres wydawał mu się niewystarczający, zważywszy, do jakiej misji miał

przygotować  swoją  flotę. Gdyby jednak poprosił o miesiąc zwłoki, Rada i admiralicja na

pewno próbowałyby go przekonać do kolejnego przyśpieszenia wylotu. Nie zadawaj pytań, na

które nie chcesz usłyszeć odpowiedzi, pomyślał.

- Tak jest.

Senator Suva zaczęła mu się uważniej przyglądać.

- Admirale, pańskie okręty, przebywając w przestrzeni Sojuszu, stanowią  dla nas

ogromne zagrożenie. Dzisiejsze wydarzenia są tego najlepszym dowodem. - Pochyliła się ku

niemu. - Na pewno pan wie, że wielu oficerów chciałoby pana widzieć  na czele rządu.

Wysyłając pana i tę  flotę  poza granice przestrzeni Sojuszu, minimalizujemy ryzyko

przewrotu. Poinformowano nas, że i pan jest przeciwny dalszej destabilizacji struktur władzy

i ewentualnemu zamachowi stanu. Ma pan teraz okazję udowodnić, że to nie były tylko czcze

słowa.

W zasadzie wszystko się zgadzało, ale Geary, nie wiedząc czemu, miał wrażenie, że

 jest zmuszany do wzięcia udziału w czymś  za pomocą  argumentów, których nie może w

otwarty sposób kwestionować.

- To nie były czcze słowa - oświadczył Geary. - Uważam, że moje dotychczasowe

działania udowodniły prawdziwość przyrzeczenia danego Radzie.

Navarro uśmiechnął się pod nosem.- To prawda. Proszę  jednak zrozumieć, że znaleźliśmy się  w bardzo kłopotliwym

położeniu. Staramy się  utrzymać  dotychczasową  liczebność  floty i jednocześnie uniknąć 

zagrożenia, jakie może ona stwarzać. Mówię to z ciężkim sercem, ale pan przecież wie, że nie

kłamię. Wielu ludzi z kręgów rządowych obawia się  wojskowych, inni chcieliby

wykorzystywać  ich do własnych celów. To samo, tylko w znacznie większym stopniu,

dotyczy pana. Oni się pana boją, lecz daliby wszystko, by mieć pana na swoje rozkazy.

- Jestem tego świadomy, sir.Navarro zaczerpnął tchu.

Page 45: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 45/312

- Zatem rozumie pan z pewnością, dlaczego tak bardzo zależy nam na tym, by ci

ludzie nie położyli łap na flocie i nie mogli zaszkodzić  Sojuszowi. Z tego samego powodu

pan także musi znajdować się poza ich zasięgiem. Nie zaprzeczam, że to główny powód tej

wyprawy. Nie uczynił pan niczego złego, co więcej, dzięki pańskiej postawie mamy szanse na

utrzymanie Sojuszu w całości. Jest pan naszym największym bohaterem, admirale, i to nie w

skali planety czy partii, chociaż  rozumiem powody, dla których Glenlyon i Kosatka już 

zaczęły oficjalny spór, kto ma większe prawa nazywać  pana swoim obywatelem. Niestety,

pańska dalsza obecność  tutaj stanowi poważne zagrożenie dla stanu rzeczy, który zarówno

pan, jak i my chcemy zachować.

To zabrzmiało nieciekawie.

- Moja dalsza obecność?

- Wybaczy pan, nie to miałem na myśli.

Z oblicza senatora Sakaiego nie można było niczego wyczytać, jak zwykle zresztą, a

Suva po prostu odwróciła głowę, więc nie mógł widzieć wyrazu jej oczu.

Navarro westchnął głośno.

- Niedługo ustąpię  z fotela przewodniczącego Rady, admirale. Będzie pan musiał

radzić  sobie z kimś  zupełnie innym. Niemniej wszyscy członkowie rządu wzięli udział w

niedawnej dyskusji, podczas której zgodnie uznaliśmy, że ta misja jest dla nas bardzo ważna i

tylko pan może ją wykonać. Nikomu innemu nie możemy jej powierzyć. Nie staram się panu

przypochlebić, może mi pan wierzyć, wiem, że żaden z naszych dowódców wyższego

szczebla nie może się z panem równać. Dam panu też pewną radę: jeśli kiedykolwiek otrzyma

pan propozycję  zostania przywódcą  Sojuszu, proszę  ją  bez wahania odrzucić. To paskudna

robota, a jak już zaczną się problemy, nie widać ich końca. Moi wrogowie posunęli się nawet

do stwierdzenia, że zostałem przekupiony przez Syndyków. Tego typu stwierdzenia są 

niebywale groźne, mogą popchnąć jakiegoś desperata do próby zamachu.

- Sądziłem, senatorze, że wszyscy członkowie Rady zapoznali się  już  z moimraportem. DON, którego pojmaliśmy, zeznał, że Światy Syndykatu, chcąc podważyć  nasze

zaufanie do rządu, celowo stwarzały wrażenie, że układał się pan z nimi w tajemnicy.

Navarro uśmiechnął się po raz kolejny, ale raczej boleśnie.

- Fakty, admirale, nie mają  żadnego znaczenia dla ludzi zaślepionych. Niemniej

dziękuję raz jeszcze za wsparcie. Wracając jednak do sprawy, jest pan gotowy wykonać nasze

rozkazy?

- Może najpierw każemy mu uznać  zwierzchnictwo tego rządu - wtrąciła Suva. -Proszenie za każdym razem, by wyraził zgodę na wykonanie rozkazu, zaczyna być irytujące.

Page 46: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 46/312

- Wykonam rozkazy najlepiej, jak potrafię  - zadeklarował pospiesznie Geary, zanim

rozpoczęła się  kolejna burzliwa debata nad jego wcześniejszymi posunięciami. - Niemniej

wkroczenie w przestrzeń  zajmowaną  przez Obcych i skomunikowanie się  z nimi może być 

trudniejsze, niż przypuszczacie. Nie mówię bynajmniej, że mam ochotę na stoczenie kolejnej

bitwy z nimi, ale senator Sakai z pewnością  poinformował Radę  o tym, że Obcy nie

przejawiali żadnych chęci do rozmów podczas naszego ostatniego spotkania.

- Może po stratach, które im pan zadał, będą  chętniejsi do dialogu - zauważył

przewodniczący. - Musimy dowiedzieć  się  nie tylko, jakimi siłami dysponują  i jak bardzo

wyprzedzają nas technologicznie, ale także poznać dokładniej ich sposób myślenia.

- Wiemy już, że potrafią być bardzo bezwzględni - przypomniał mu Geary. - Potrafią 

niszczyć  własne uszkodzone jednostki, abyśmy nie mogli schwytać  żadnego z nich ani

dowiedzieć się niczego na tematy, które tak interesują Radę.

- Owszem. - Navarro wyraźnie się  zawahał, rzucił nawet szybkie spojrzenia w

kierunku pozostałej dwójki parlamentarzystów, ale oni zgodnie skinęli głowami - To jeszcze

bardziej utwierdza nas w przekonaniu, że musimy dowiedzieć się więcej. Jak oni wyglądają?

Jak wyglądają miasta, w których mieszkają? Jaką kulturę stworzyli? Jeśli poznamy te sekrety,

być może uda nam się wypracować strategię pozwalającą na uniknięcie kolejnych starć.

- Senatorze Navarro, czuję  się w obowiązku przypomnieć  panu, jak bardzo ta misja

może być  niebezpieczna. Nie mamy pojęcia, jakimi systemami obrony dysponują  Obcy na

własnym terytorium ani z ilu okrętów składa się ich flota.

- Mnie to też  niepokoi, admirale, i dlatego uważam, że powinien pan tam jak

najszybciej polecieć! Nie dopuszczam do siebie myśli, że ludzkość  wie tak niewiele o

pierwszej obcej inteligentnej rasie, jakiej ślady napotkaliśmy w kosmosie. - Navarro

skierował wzrok na symbol oznaczający wrota hipernetowe Varandala. - Ta niewiedza

nieomal doprowadziła do naszej zagłady. Mogliśmy unicestwić się albo okaleczyć cywilizację 

do tego stopnia, że już  nigdy nie podźwignęłaby się  do pełnej świetności, a wszystko tozawdzięczalibyśmy niezwykle atrakcyjnemu i zabójczemu anonimowemu darowi od

cywilizacji, której istnienia nawet nie podejrzewaliśmy.

- Otrzyma pan także drugie, mniej ważne zadanie - dodał senator Sakai. - Sojusz

będzie potrzebował raportów z pierwszej ręki, w miarę  regularnych rzecz jasna, o rozwoju

sytuacji w przestrzeni Światów Syndykatu. Nasze informacje o wydarzeniach w tamtym

rejonie Galaktyki są  fragmentaryczne i pochodzą głównie z systemów gwiezdnych leżących

w pasie przygranicznym. Musimy wiedzieć, które planety uznają wciąż rząd centralny, którewybrały wolność, kto walczy z siłami rządowymi albo z najbliższymi sąsiadami, a nade

Page 47: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 47/312

wszystko czy nie pojawia się tam siła zagrażająca na razie swojemu regionowi, lecz mogąca

w przewidywalnej przyszłości stać  się  liczącym przeciwnikiem Sojuszu. Musi pan pokonać 

całe terytoria Światów Syndykatu, zanim dotrze pan ponownie na granicę z Obcymi, dzięki

temu otrzymamy wiarygodne i pełne dane o sytuacji, jaka tam panuje.

Geary podsumował obie te sprawy.

- To wspaniała okazja do wykazania się, senatorze.

- Słucham?

- Chciałem powiedzieć, że to bardzo wymagający zestaw rozkazów. Ale zrobię co w

mojej mocy - powtórzył - podobnie jak wszyscy ludzie służący w mojej flocie.

- Zatem możemy zakończyć spotkanie - uznała Suva.

- W takim razie pozwolą  państwo, że oddalę  się  jak najszybciej i opuszczę  stref ę 

zagłuszania, by skomunikować się z flotą i sprawdzić, czy wszystko wróciło do normy.

Navarro popatrzył na nieruchome ikonki oznaczające niedawne pozycje okrętów, jego

koleżanka z senatu nie spuszczała jednak wzroku z Geary’ego.

- Otrzyma pan potwierdzenie rozkazów z admiralicji - dodała.

- Mogę potrzebować dodatkowej pomocy w kontaktach z przełożonymi, aby nie było

problemów z przekazaniem jednostek i zaopatrzenia na potrzeby tej misji.

Senator Suva uśmiechnęła się uspokajająco.

- Oczywiście.

Ta obietnica padła zbyt szybko. Geary natychmiast usłyszał w głowie słowa Wiktorii

Rione. Nie ufaj nikomu bardziej, niż musisz. Politycy mogą  obiecać wszystko, o ile nikt im

tego nie każe potwierdzić  na piśmie. Wolał jednak nie drążyć  tematu, bo ustabilizowanie

aktualnej sytuacji wydawało mu się  ważniejsze niż  naciski na zaspokajanie przyszłych

potrzeb.

Navarro osobiście odprowadził go do włazu, a potem wyszedł z nim na korytarz.

- Dajcie eskortę admirałowi Geary’emu i pomóżcie mu jak najszybciej przedostać się przez sieć punktów kontrolnych - polecił komandosom stojącym na zewnątrz.

- Tak jest. - Major dowodzący posterunkiem przywołał swoich czterech podwładnych

i zasalutował Johnowi. - Pozwoli pan, sir, że odprowadzimy go poza perymetr?

- Będę zaszczycony. Ale musimy się spieszyć.

- Tak jest!

Minęli dość  szybko trzy kolejne punkty kontrolne, eskorta dawała znać  żołnierzom

pilnującym korytarzy, że wszystko jest w porządku, posyłając im całkiem szczerzewyglądające uśmiechy. Napięcie natychmiast gdzieś znikało i gdy Geary przechodził, widział,

Page 48: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 48/312

że żołnierze odprężają się, nie stoją już tak sztywno jak jeszcze przed momentem, prezentując

broń z kamiennymi obliczami. Salutował im sprężyście, starając się nie okazywać własnego

zaniepokojenia.

Za trzecim posterunkiem wydostali się  w końcu ze strefy zagłuszania. Pierwszy

zaterkotał komunikator majora. Komandos spojrzał pytająco na Geary’ego, zobaczył

zdawkowe skinienie przyzwolenia i dopiero wtedy odebrał rozmowę.

- Ktoś  próbuje się  z panem połączyć  na wszystkich częstotliwościach, admirale. Ma

pan natychmiast skontaktować się z kapitan Desjani.

- Mogę pożyczyć pański komunikator?

Na szczęście wszystkie rządowe urządzenia łączności zostały ujednolicone do

obowiązującego standardu, nie musiał się więc zapoznawać z systemem sił planetarnych i od

razu nacisnął znajome klawisze.

- Tania?

- Gdzie pan jest, admirale? - zapytała Desjani nieco zduszonym, ale całkiem

spokojnym tonem.

Zagłuszanie było na tyle mocne, że nie mieli jeszcze łączności wideo, ale już  z

samego głosu Tani zorientował się, że sytuacja nie została w pełni opanowana.

- Gdzieś w połowie drogi przez kordony bezpieczeństwa. Zmierzam prosto do ciebie.

Co tam się dzieje?

- Pański drugi komunikat uspokoił w zasadzie sytuację, ale nadal mam problemy z

zaprowadzeniem całkowitego porządku. Plotki pojawiają  się  szybciej, niż  możemy je

dementować. Nasze okręty nadal nie wróciły na wyznaczone pozycje, kilka wciąż zbliża się 

do stacji Ambaru.

- Tak, wiem. Dlaczego te jednostki nie zareagowały na mój drugi rozkaz?

Głos Desjani pozostał spokojny, ale ton jej wypowiedzi zrobił się  znacznie

chłodniejszy.- Ludzie zaczęli się zastanawiać nad autentycznością tego przekazu, większość uznała,

że to może być fałszywka wypuszczona przez Radę celem chwilowego opanowania sytuacji.

Z trudem powściągnął gniew, gdy to usłyszał.

- Gdzie jest admirał Timbale?

- W centrum dowodzenia. Robi co może, by powstrzymać  reakcje sił obrony

planetarnej na ruchy naszych okrętów. Stanowczo doradzam wystosowanie następnego

przekazu dla floty, i to na wczoraj.Geary spojrzał w głąb korytarza, którym teraz szedł otoczony eskortą składającą się z

Page 49: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 49/312

komandosów.

- Nie wiesz jeszcze, jakie wieści przynoszę.

- Na pewno nie gorsze od tego, z czym mam teraz do czynienia - odparła Desjani.

Poirytowany uderzył palcami w klawisze własnego systemu łączności.

- Nadal nie mam zasięgu na swoim komunikatorze. Mogę połączyć  się z flotą  przez

ciebie?

- Chyba tak, admirale. Jedną  chwileczkę. Już  mam. Ale tylko kanał audio. Połączę 

pana za trzy... dwa... jeden... już!

Na wyświetlaczu komunikatora Geary’ego pojawiła się  ikonka połączenia. Zwolnił

kroku, by nie dyszeć w mikrofon, i przysunął urządzenie do ust.

- Do wszystkich jednostek floty Sojuszu, mówi admirał Geary. Macie natychmiast

wrócić  na wyznaczone orbity. Ostatni raz powtarzam ten rozkaz... - pozwolił sobie na

okazanie szczypty niezadowolenia i rozczarowania przy ostatnim zdaniu. Zastanawiał się 

 jednocześnie, czy powinien zagrozić  zwolnieniem ze stanowisk dowódcom okrętów, którzy

nie posłuchają i tego wezwania. Nie. Dał im wyraźnie odczuć, co o tym wszystkim myśli, ale

pozwoli też najbardziej porywczym wycofać się w sposób, który nie będzie równoznaczny z

kapitulacją. W tej flocie, przy aktualnym postrzeganiu kwestii honoru, grożenie ludziom

może sprowokować  niechcianą odpowiedź. - Rozkazy admiralicji - kontynuował po chwili -

zawierające bezpodstawne oskarżenia wysuwane przeciwko większości dowódców zostały

anulowane w trybie natychmiastowym. - Senatorowie nie wyrazili się aż tak precyzyjnie, ale

nie mógł sobie pozwolić  na pozostawienie jakichkolwiek niedopowiedzeń. - Powtarzam raz

 jeszcze, zarzuty admiralicji zostały wycofane. Wszystkie oskarżenia anulowano i nie zostaną 

wysunięte ponownie w przyszłości. Wracam ze stacji Ambaru prosto na mój okręt flagowy, a

kiedy znajdę  się  na pokładzie „Nieulękłego”, zwołam natychmiast odprawę, by zaznajomić 

wszystkich dowódców z aktualną sytuacją. Na honor moich przodków. Mówił admirał Geary.

Bez odbioru. - Zaczerpnął tchu, przechodząc na kanał prywatny, żeby dokończyć  rozmowę zDesjani. - I jak wypadłem?

- Znośnie.

- Dzięki. Skoro problemy mamy już  za sobą, zorganizuj nam przelot na

„Nieulękłego”.

- Wezwałam już  jedną  z naszych maszyn. Wyląduje za kwadrans. Gdzie mam ją 

skierować?

Dobre pytanie. Zmęczony Geary wybrał jeden z mniejszych doków wojskowych nacałkowitym uboczu. Zaraz zdał sobie sprawę, że to może znowu zaognić  sytuację  na

Page 50: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 50/312

Varandalu. Wiele osób wciąż  czuło, że coś  jest nie tak, nawet mimo zawrócenia okrętów

wojennych. Muszę pokazać, że wszystko się normuje. Zarówno cywilom, jak i wojskowym.

- Wybierz jakiś  ogólnodostępny dok w cywilnej części stacji i poproś  admirała

Timbale’a, by posłał tam tych samych żołnierzy, którzy chronili nas po przylocie tutaj. Tylko

niech nie próbują zamknąć  tam ruchu. Ludzie powinni przekonać się na własne oczy, że już 

nic im nie grozi.

- Rozumiem, admirale - odparła Desjani. - Z przyjemnością będę panu towarzyszyć.

Oj...

- Cieszę się, kapitanie.

- Mam nadzieję, admirale. Z radością pragnę pana powiadomić, że wszystkie jednostki

znajdujące się  poza wyznaczonymi orbitami zawracają. Chyba żaden z dowódców nie

chciałby usłyszeć po raz czwarty tego samego rozkazu.

- Dziękuję, Taniu.

Przerwał połączenie, potem oddał majorowi jego komunikator. Ten przyjął urządzenie

z nabożną czcią. Ciekawe, czy go zatrzyma, zastanawiał się Geary, czy raczej zaraz wystawi

na aukcję z zaznaczeniem, że sam Black Jack go używał...

Posuwali się  nadal żwawym krokiem, ale już  tak nie pędzili. Teraz zależało mu

najbardziej, by nie wzbudzać  niepokoju w mijanych z rzadka ludziach. Sytuacja na stacji

ulegała stopniowemu uspokojeniu. Ostatnie kilka punktów kontrolnych minęli, nie

zatrzymując się nawet. Żołnierze nie chcieli od nich niczego, po prostu salutowali mijającemu

ich admirałowi.

Geary odpowiadał na każdy salut z pełnym zaangażowaniem, zaskoczony, że tak

wielu żołnierzy podchwyciło ponownie staroświecki gest. Gdy wybudzono go z hibernacji,

tylko komandosi pamiętali o tym zwyczaju. Reszta armii, wykrwawionej przez tę niekończącą 

się wojnę, zapomniała o pradawnej tradycji.

- Czy dostaliście z dowództwa jakieś  wytyczne w sprawie salutowania? - zapytałtowarzyszącego mu majora.

- Nie, admirale Geary - odpowiedział komandos. Jego nieśmiały uśmiech dziwnie

kontrastował z licznymi odznaczeniami za waleczność i odwagę na lewej piersi i długą blizną 

zdobiącą policzek. - Widzieliśmy, jak robią to wasi marynarze, potem ktoś rzucił uwagę, że to

pański pomysł, więc wszyscy zaraz go podchwycili. Ponoć nasi przodkowie tak robili, więc i

my powinniśmy. Ale nie, nie było takiego rozkazu, sir. Aczkolwiek... mieliśmy z tym trochę 

problemów, bo wie pan, naśladowaliśmy was.Geary skwitował te słowa uśmiechem, chociaż czuł się dziwnie, widząc nieśmiałość, z

Page 51: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 51/312

 jaką traktuje go weteran tak wielu bitew.

- Mogło być gorzej, majorze...

- Sirandi, sir - przedstawił się komandos, stając natychmiast na baczność.

- Sirandi? - Gdzież ja słyszałem to nazwisko, u licha? No tak, na starym „Kutarze”. -

Służyłem kiedyś z porucznikiem Sirandim na niszczycielu. Pochodził, zdaje się z... Driny.

Major zrobił wielkie oczy.

- Moja rodzina pochodzi z Driny.

- Może to był któryś z pańskich przodków... - Geary zamilkł, uświadamiając sobie po

raz kolejny upływ czasu. Nie sprawdził, co stało się  później z porucznikiem Sirandim,

podobnie jak unikał informacji o śmierci innych ludzi, których kiedyś znał. Ale jednego mógł

być  pewien: człowiek ten od dawna nie żył, albo zginął w bitwie, albo umarł ze starości. -

Mówię poważnie, to mógł być pański przodek.

Oczy majora zalśniły.

- Czuje się  zaszczycony, wiedząc, że mój krewny służył razem z panem, admirale

Geary.

John potrząsnął głową, starając się odgonić melancholię, która dopadała go za każdym

razem, gdy uświadamiał sobie, że przespał niemal stulecie.

- To ja czuję  się  zaszczycony, że mogłem służyć  z nim i nadal pozostaję we flocie.

Pańscy przodkowie, a także wasi - dodał, wskazując pozostałych żołnierzy - na pewno są 

dumni, widząc, na jak honorowych ludzi wyrośliście.

Zabrzmiało to nieco staroświecko i zapewne takie było w uszach tych młodych

chłopaków, mimo że w czasach Geary’ego było to bardzo powszechne powiedzenie.

Niemniej, sądząc po reakcjach komandosów, spodobały im się  jego słowa. Bardziej nawet,

niż przypuszczał. Tradycja znaczyła wiele, zwłaszcza gdy cała reszta cywilizacji opierała się 

na jej fundamentach. Idąc, Geary zaczął się  dyskretnie przyglądać  eskortującym go

żołnierzom. Po chwili dostrzegł, że nie tylko major, ale też  pozostali mają  prócz masyodznaczeń  charakterystyczne spojrzenia weteranów, którzy wiele już  widzieli i stracili na

polu walki niejednego przyjaciela. Za jakiś  czas zostaną  zwolnieni ze służby, wrócą  do

cywila, ale już nigdy nie będą tak naprawdę zwykłymi obywatelami.

- Co tam słychać  w siłach planetarnych? - zapytał Geary. - Sporo ludzi

demobilizujecie?

Major Sirandi zawahał się, na moment zacisnął mocno zęby.

- Mogę mówić szczerze, admirale?- Oczywiście.

Page 52: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 52/312

- Teraz w armii panuje kompletny chaos. Niektórym jednostkom przepowiedziano

natychmiastowe rozwiązanie, w innych miało dojść do poważnej redukcji personelu, a potem

przyszły zupełnie odmienne rozkazy. Nam obiecano, że u nas nic się nie zmieni, ale kto wie,

co będzie jutro? Całe dorosłe życie uczyłem się walczyć albo strzelałem do wroga. Tylko to

potrafię robić dobrze.

Idący za nim żołnierze, nawet ci najmłodsi, kiwali potakująco głowami.

- Moja rodzina od trzech pokoleń  służy w armii - stwierdził jeden z nich. - Ja od

dziecka wiedziałem, że trafię do woja, a teraz nie mam pojęcia, co będzie ze mną jutro.

- Nie pan jeden - pocieszył go Geary zaskoczony tym, że ci ludzie powtarzają słowa,

które sam nie tak dawno kierował do Tani. - Nikt z nas nie wie, co przyniesie najbliższa

przyszłość.

Komandosi wymienili szybkie spojrzenia, żaden z nich jednak nie powiedział na głos

tego, co pomyśleli: że kto jak kto, ale Black Jack, który spędził całe stulecie, śpiąc w żywym

świetle gwiazd, musi wiedzieć więcej niż inni ludzie.

- Ma pan we flocie własnych komandosów, admirale Geary - dodał pospiesznie major

Sirandi - ale gdyby potrzebował pan naprawdę dobrych żołnierzy do oddziałów szturmowych,

proszę o nas nie zapominać.

John spojrzał mu w oczy.

- Może pan być pewien, majorze, że będę pamiętał o was wszystkich.

Minutę później komunikator komandosa zabrzęczał po raz drugi.

- Dok siedem-jeden beta - zameldował Geary’emu. - Tam wyląduje pański

wahadłowiec.

- Dziękuję - odparł John. - Kapitan Desjani przysłała tę wiadomość?

- To był przekaz tekstowy, admirale. Oprócz adresu jest także dopisek... - Major miał

niewyraźną minę. - „Mama miała rację”.

Geary nie potrafił powstrzymać się od uśmiechu.- To taki nasz... kod, majorze. - Niewiele skłamał. Do dzisiaj pamiętał szok na twarzy

matki Desjani, gdy zobaczyli się  z nią  na Kosatce, i pierwsze słowa do córki, jakie wtedy

padły z jej ust. „Będziesz miała bardzo interesujące życie, Taniu, ale pamiętaj, kiedy stanie

się zbyt interesujące, nie wiń nikogo, bo to był twój wybór”.

Dopiero przed ostatnim punktem kontrolnym natknęli się  na admirała Timbale’a.

Komandosi pozostali w pobliżu, ale trzymali się  kilka kroków za oficerami, aby wyżsi

stopniem mogli rozmawiać swobodnie.- Po pańskiej stronie też już wszystko wraca do normy?

Page 53: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 53/312

- Chwilowo - przyznał Timbale. - Będę jednak spokojniejszy, gdy dodatkowe oddziały

towarzyszące senatorom opuszczą  stację  i będziemy mogli wrócić  do zwykłych zajęć.

Domyślam się, że otrzymał pan już te nowe rozkazy?

- Mówi pan do nowego dowódcy tak zwanej Pierwszej Floty. - Geary zatoczył ręką 

szeroki łuk, jakby chciał wskazać cały system gwiezdny.

- W takim razie chyba powinienem panu pogratulować.

- Też tak sądzę.

- „Nieulękły” wszedł w skład pańskiej floty?

- Tak. - Geary nie zdążył jeszcze przywyknąć do tej myśli, dopiero teraz zdał sobie

sprawę, że nowe rozkazy nie oznaczają rozłąki z Tanią.

Timbale się skrzywił.

- Nie mamy zbyt wiele czasu, zaraz dotrzemy do doku, a ja chciałbym porozmawiać z

panem o pewnej sprawie, póki mamy okazję pomówić na osobności. Chodzi o pewne plotki,

które przypadkowo usłyszałem. Może to zwykłe wymysły, ale mnie wydały się  prawdziwe.

Nie zastanawia pana, dlaczego Rada nie wysłała „Nieulękłego” z kapitan Desjani na jeden

kraniec naszej przestrzeni, a pana na drugi?

- Szczerze powiedziawszy, nie miałem na to czasu - przyznał Geary. - Aczkolwiek

obawiałem się takiego rozwiązania.

- Tu nie chodzi o wasze szczęście. Potrafiliście zachować  poprawne relacje

zawodowe, kiedy byliście jeszcze wolnego stanu - Timbale spojrzał na niego przepraszająco -

ale wiele osób obawia się, co będzie teraz, kiedy jesteście małżeństwem. W przypadku rozłąki

nie powinien pan popełnić żadnego błędu, ale gdy będziecie razem...

- Może mi się powinąć noga? - To nie był gniew, po prostu zaczął się zastanawiać, kto

traci tyle czasu na wymyślanie sztucznych problemów, zamiast zająć się poważną pracą.

- Chciałem pana ostrzec. Są  tutaj ludzie, którzy tylko czekają  na takie potknięcie,

którzy liczą na to, że dostrzegą rysę na pancerzu niezłomnego Black Jacka.Geary zaśmiał się krótko, ale donośnie.

- Do diaska, skoro ktoś  chce usłyszeć, że jestem zwykłym człowiekiem, mogę  to

wykrzyczeć całemu wszechświatu w twarz.

- Z tą zwykłością bym nie przesadzał - ostrzegł go Timbale. - Pański ślub z Desjani

zdziwił parę osób, mimo że wiele mówiło się o uczuciach, jakie was wcześniej łączyły. Nie

uczyniliście jednak nic, co wystawiłoby wasz honor na szwank, a samo małżeństwo zostało

zawarte bez naruszenia regulaminu. Jeśli jednak któreś  z was zachowa się  w niewłaściwysposób, dostarczycie argumentów ludziom, którzy tylko czekają, by kwestionować  wasze

Page 54: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 54/312

dotychczasowe dokonania.

Geary zdał sobie właśnie sprawę  z tego, że nie dba o to, co inni o nim myślą, ale z

Tanią  była zupełnie inna sprawa. Nie mógł pozwolić, by ktokolwiek zakwestionował jej

honor, zwłaszcza z powodu niego.

- Dziękuję  za ostrzeżenie. Nie planowaliśmy niczego zdrożnego na pokładzie

„Nieulękłego”, ale dobrze wiedzieć, że nadal znajdujemy się  pod czujnym okiem. - Tych,

którzy tylko czekają na nasze potknięcia, dodał w myślach.

Po minięciu ostatniego punktu kontrolnego zaczęli natrafiać  na pojedynczych ludzi.

Komandosi natychmiast ich wyprzedzili, szli teraz na czele, dumnie torując drogę. Cywile

uśmiechali się  na widok Geary’ego i witali go głośnymi okrzykami, wojskowi tylko mu

salutowali, także nie kryjąc radości. Odpowiadał im przepisowo, mając nadzieję, że dotrze do

wahadłowca, zanim ramię całkiem odmówi mu posłuszeństwa.

Desjani czekała już przy rampie, stojąc w pozycji paradnej, z zadowoloną miną, jakby

od dawna nie miała do czynienia z żadną  kryzysową  sytuacją. W doku znów ustawiono

szpaler żołnierzy pełniących obowiązki straży honorowej. Za nimi ustawił się  zbity tłum

skandujący raz po raz odbijające się echem od ścian: „Black Jack, Black Jack!”

Sirandi i jego ludzie odstawili Johna aż do trapu, tam major zasalutował Tani.

- Kapitanie, pięćset siedemdziesiąty czwarty regiment komandosów ma zaszczyt

przekazać admirała Geary’ego w ręce floty Sojuszu.

- Dziękuję  - odparła Desjani, stając na baczność  i oddając salut. - Flota dziękuje za

oddanie jej admirała. Za nic nie chcielibyśmy go stracić. Admirale, sugeruję, abyśmy

odlecieli tak szybko, jak to tylko możliwe, aby mógł pan wygłosić ustalone wcześniej orędzie

do dowódców.

Skinął głową, zastanawiając się, czego jeszcze nie powiedziała mu przez pożyczony

komunikator, potem podziękował komandosom, którzy puszyli się przed stojącymi w pobliżu

żołnierzami, a na koniec zmusił się  do pomachania ręką  w stronę  żegnających go tłumów.Godnie i spokojnie kroczył szpalerem, salutując żołnierzom mimo piekącego bólu w

ramieniu, aby wreszcie zniknąć w zaciszu kadłuba niewielkiego promu.

Nie, to nie było żadne zacisze. Zostawił za sobą  jeden kryzys, by zmierzyć  się  z

następnym.

Page 55: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 55/312

CZTERY 

Po zamknięciu włazu Desjani siedziała dłuższą chwilę, milcząc.

- Czy zaznaczyłeś formalnie w ostatnim przekazie dla floty, że „Nieulękły” pozostaje

twoim okrętem flagowym? - zapytała w końcu, patrząc raczej w przestrzeń niż na Geary’ego.

Ups!

- Chyba tak. Przed spotkaniem nie wiedziałem nawet, czy otrzymam stanowisko

dowodzenia, nie mówiąc już o tym, czy „Nieulękły” znajdzie się pod moimi rozkazami.

- Ale po wyjściu ze spotkania poinformowałeś o tym całą flotę. Nie konsultując się zemną.

Geary nie zdołał powstrzymać lekkiego skrzywienia ust.

- Przecież kazałaś mi nadać komunikat dla floty, i to jak najszybciej.

Spojrzała na niego z ukosa.

- Czym właściwie masz dowodzić z pokładu „Nieulękłego”?

- Pierwszą Flotą.

- Imponująca nazwa.- Owszem - przyznał Geary. - Większość okrętów, którymi dowodziłem do tej pory,

weszła w jej skład.

- A mimo to coś wciąż cię gryzie - zauważyła Desjani. - Na czym polega kruczek?

Geary aktywował pole ochronne wokół ich siedzeń, aby piloci nie usłyszeli, o czym

rozmawiają. Wiedział, że tego typu osłony nie zagłuszą  wyspecjalizowanych urządzeń 

szpiegowskich, ale przecież  nie miał zamiaru zdradzać  żonie wielkich sekretów. Powie jej

tylko to, co i tak za jakiś czas usłyszy reszta dowódców floty. Wyjaśnił szczegóły czekającej

ich misji, a Tania słuchała go uważnie, od czasu do czasu pozwalając sobie na ciche

mruknięcie będące wyrazem rosnącej irytacji.

Gdy skończył mówić, pokręciła głową.

- W życiu bym nie pomyślała, że nawet politycy są  w stanie napakować  tyle

sprzecznych ze sobą  poleceń  do jednego rozkazu. Niby jak masz wkroczyć  na terytorium

istot, które zazdrośnie strzegą swojej przestrzeni, i nie wywołać przy tym konfliktu zbrojnego

na pełną  skalę? Jak masz ustanowić  łączność  z nimi, szanując ich prawo do milczenia? A

nade wszystko w jaki sposób podpisać  z nimi traktat, pozostawiając sobie możliwość 

Page 56: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 56/312

dowolnego jego zmieniania w przyszłości?

- Zabij mnie, ale nie wiem - przyznał Geary. - Powiedz mi lepiej, czy twoim zdaniem

czekają nas problemy z załogami. Rząd wysyła ludzi z kolejną misją w chwili, gdy wszyscy

mają nadzieję na długie urlopy...

- Problemy? - Desjani aż sapnęła z irytacji. - Rada wie doskonale, że tylko ty możesz

zapanować nad tymi ludźmi, ponieważ dajesz im gwarancję, że powrócą żywi z każdej misji.

Gdyby na czele floty postawiono kogokolwiek innego, doszłoby do buntów.

Słysząc to, poczuł się jeszcze gorzej.

- Z powodu ślepego zaufania pójdą za mną w prawdziwe piekło.

- Admirale. - Ton, jakim Tania wypowiedziała to słowo, kazał mu spojrzeć jej prosto

w oczy. - Przed panem bardzo trudne zadanie. Gdyby nie pan, flota rozwaliłaby całego

Varandala.

- Nie byłoby sprawy, gdybym się tu nie pojawił.

- Pan wybaczy, admirale. Gdyby pan się  tutaj nie pojawił, ta flota zostałaby

zniszczona kilka miesięcy temu w syndyckim Systemie Centralnym i to Syndycy rozwalaliby

teraz Varandala oraz każdy system Sojuszu, do którego zdołaliby dolecieć.

- Czy to nie wystarczy? - zapytał retorycznie Geary. - Dlaczego los Sojuszu wciąż 

zależy ode mnie?

- Mówiłam, że żywe światło gwiazd jeszcze z tobą  nie skończyło - stwierdziła

Desjani. - Dlaczego, wiedzą  wyłącznie nasi przodkowie. Ja mogę  powiedzieć  jedno, bo to

akurat jest dla mnie jasne: złożyli ten ciężar na barki człowieka, który jest w stanie go

udźwignąć.

- Taniu - poprosił, przyciskając dłoń  do oczu. - Jak mam zapewnić  jednocześnie

wsparcie rządowi i flocie, skoro obie strony uważają, że ta druga chce ją zniszczyć?

Poczuł rękę  Desjani na swojej dłoni, potem usłyszał słowa wypowiedziane bardzo

poważnym tonem:- Postaraj się, aby żadna ze stron nie zrobiła niczego głupiego.

- I to wystarczy? - Poczuł tak wielkie niedowierzanie, że musiał skwitować  je

wybuchem śmiechu. - Jak jeden człowiek może powstrzymać  tłum od popełniania głupstw?

Ludzie są specjalistami w robieniu z siebie idiotów. Rodzimy się z tym talentem i nieustannie

go rozwijamy z biegiem lat.

Nie odpowiedziała mu od razu.

- Jeśli nie rozwijasz swoich talentów, zaczynasz gnuśnieć  - oświadczyła w końcu. -Dlatego nieustannie się  mylimy. Potrafisz sobie wyobrazić  nieomylną  ludzkość, nigdy nie

Page 57: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 57/312

popełniającą błędów? Trzeba by setek lat, by doprowadzić do tylu krzywd, ile teraz przydarza

się w ciągu miesiąca.

Otworzył oczy i spojrzał na nią  z powagą. Dopiero po chwili dostrzegł, że drży jej

kącik ust, jakby z trudem tłumiła śmiech.

- Od kiedy to dysponujesz tak czarnym poczuciem humoru?

- Powiedzmy, że to jedna z moich metod na pozostanie przy zdrowych zmysłach. A

skoro już mowa o szaleńcach, chyba powinniśmy wrócić do kwestii tej niedoszłej rewolucji

sprzed paru godzin. Powinieneś wiedzieć o wszystkim, zanim rozpocznie się odprawa.

Geary uścisnął dłoń Tani, po czym ją puścił.

- Może to ja trzymam ster, ale ty zawsze mówisz mi, kiedy mam nim obrócić, byśmy

nie zeszli z właściwego kursu. Masz rację. Nie docierały do mnie żadne wiadomości, od

których zapewne roiło się na tajnych kanałach. Widziałem tylko jedno uaktualnienie sytuacji

w systemie, więc wiem, że część okrętów opuściła wyznaczone orbity. Ze „Znamienitym” na

czele.

Wyszczerzyła wszystkie zęby w uśmiechu.

- Badaya strasznie się  pieklił. Jego najtrudniej było opanować. Twierdził uparcie, że

Rada chce się  ciebie pozbyć  i przy okazji usunąć  z floty wszystkich, którzy cię  popierali,

aczkolwiek nie posunął się  do nazwania mnie wdową. Gdybyśmy znajdowali się  w tym

samym pomieszczeniu, miałabym nieodpartą ochotę wrażenia mu kordzika pod żebro.

- Tak, tym sposobem mielibyśmy go już z głowy - mruknął Geary.

- Nie mówiąc już o satysfakcji, jaką bym czuła po fakcie.

Geary odłożył chwilowo kwestię  Badayi i przejrzał w pamięci długą  listę  jednostek

stacjonujących na Varandalu.

- „Dreadnaught”...

- Owszem. - Desjani poczuła się  nieswojo, a potem wzruszyła ramionami. - Jane

upierała się, że potrzebujesz jej pomocy.- Mimo że przekazałaś jej rozkazy ode mnie?

- Tak. Upierała się  przy zbrojnym wystąpieniu przeciw Radzie i pociągnęła za sobą 

sporo dowódców, co pewnie widziałeś na własne oczy.

To nie miało najmniejszego sensu.

- Przecież  ona nie znajdowała się  nawet na liście zawieszonych oficerów.

„Dreadnaught” został wcielony do naszej floty dopiero po ostatniej bitwie. A Jane została

dowódcą  pancernika, a nie liniowca, ponieważ  uważano, że jest zbyt mało porywcza.Dlaczego więc zdecydowała się na taki krok?

Page 58: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 58/312

- Naprawdę nie wiem. Niemniej ludzie zauważyli, że namawiała ich do zrobienia tego,

czego ja zabraniałam. Na prywatnych kanałach aż wrzało od rozmów na temat tego, że mnie

nie wspiera. Ale nie wzięłam tego do siebie. - To wyznanie przyszło jej z trudem. -

Aczkolwiek jako oficer floty byłam na nią wkurzona. I sugerowałabym, abyś porozmawiał z

nią na ten temat.

- Tak zrobię... Czyje jeszcze zachowanie wydało ci się dziwne?

- Hmm... - zamyśliła się, a potem posłała mu zagadkowe spojrzenie. - Dowódca

„Smoka”.

- Dowódca „Smoka”? - Komandor Bradamont, jedna z podwładnych Tuleva. -

Dlaczego wspominasz akurat o niej? Cały dywizjon Tuleva nie opuścił wyznaczonych

pozycji.

- Zgadza się - przyznała Desjani. - Ale na prywatnych kanałach Bradamont popierała

mnie bardzo mocno, gdy doszło do bardziej żywiołowej dyskusji.

- Ciekawe dlaczego. - Geary zamyślił się  na moment. - To dość  niezwykłe w jej

wypadku. - Z tego, co pamiętał, Bradamont należała do walecznych i agresywnych oficerów,

na konferencjach jednak zawsze milczała, pozostając w cieniu Tuleva. Nie przypominał

sobie, by kiedykolwiek zabrała głos albo zrobiła cokolwiek, co zwróciłoby na nią uwagę.

- Owszem. Bradamont nie wychylała się  od chwili, gdy objęła dowodzenie

„Smokiem”, ale miała ku temu ważne powody.

- Chwileczkę. - Coś sobie przypomniał. Zapis z jej kartoteki. Dość nietypowy. - Ona

była jeńcem wojennym Syndyków.

- Znakomicie, admirale. Została uwolniona w czasie transferu do kolejnego obozu

pracy. - Desjani po raz kolejny zmierzyła go trudnym do rozszyfrowania spojrzeniem. - Jej

transportowiec został przejęty przez nasz korpus szybkiego reagowania. Takie zdarzenia

należały do rzadkości. Podobnie jak transfery jeńców pomiędzy obozami.

Geary usiadł wygodniej.- Na jej aktach było ostrzeżenie służb specjalnych, ale najniższego stopnia, więc nie

grzebałem w papierach, by sprawdzić, o co chodzi.

- I wcale mnie to nie dziwi. Znaczy to ostrzeżenie. Niesłychane, z jakim trudem

przychodzi nam powiedzenie prawdy.

- Jakiej znowu prawdy?

- Bradamont zakochała się w syndyckim oficerze, kiedy siedziała w obozie.

To była ostatnia rzecz, jakiej się spodziewał. Już prędzej uwierzyłby, że była trudnymwięźniem ze skłonnościami do organizowania ruchu oporu. Albo że Syndycy chcieli z niej

Page 59: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 59/312

wydobyć  istotne dane wywiadowcze. Mogła też  mieć  ustosunkowanych krewnych, których

Syndycy chcieli zmusić do współpracy.

- Zakochała się? W Syndyku? Siedząc w obozie?

- Był kimś w rodzaju oficera łącznikowego. Już wiesz, dlaczego nigdy nie rwała się do

mówienia. Lepiej nie zwracać na siebie uwagi przy tak skomplikowanej przeszłości.

Nienawiść do Syndyków narastała z każdym rokiem wojny, niszcząc pojęcia takie, jak

profesjonalizm i honor. Geary przeżył szok, gdy to stwierdził. Ale romans pomiędzy

oficerami dwóch stron konfliktu był trudny do zrozumienia nawet bez tej otoczki.

- Jakim cudem mianowano kogoś takiego dowódcą okrętu liniowego?

Desjani wzruszyła ramionami.

- Świetne pytanie, admirale. Tylko nikt nie zna odpowiedzi na nie. Jedno jest pewne:

przeszła przez magiel służb specjalnych i została oczyszczona. Rzecz jasna wszyscy mają 

swoje teorie na jej temat. Jedni mówią  coś  o powiązaniach, inni o tajnej misji, którą 

wykonywała w niewoli. Ja wiem na pewno tylko tyle, że po oczyszczeniu z podejrzeń została

przydzielona na pokład „Smoka”, gdzie pełniła funkcję  pierwszego oficera do momentu

transferu kapitana Minga. Wtedy otrzymała awans i objęła dowodzenie tą  jednostką. Działo

się  to jeszcze za czasów admirała Blocha. Słyszałam potem, jak się żalił, że decyzję podjęto

za jego plecami, chociaż zamierzał umieścić na tym stanowisku któregoś z bardziej lojalnych

wobec niego oficerów.

- Wydaje się dobrym dowódcą i żołnierzem, ale...

- Owszem - przyznała Desjani. - Ale. Naprawdę się po niej tego nie spodziewałam.

Przyglądał się  Tani z zaciekawieniem, przypominając sobie jej ogromny żal, gdy

niedługo po ich pierwszym spotkaniu zabronił jej atakowania zamieszkanych przez

Syndyków planet.

- Co o niej sądzisz?

- Robi... co trzeba. Walczy dzielnie. - Desjani spojrzała mu prosto w oczy. - Na poluwalki spisuje się  bez zarzutu. Na krótko przed tym, jak objąłeś  dowodzenie flotą, gdy

wpadliśmy w pułapkę, Bradamont wykonała bardzo ryzykowne przejście ogniowe, odciągając

od Nieulękłego ogień dwóch syndyckich pancerników. „Niewykluczone”, że uratowała wtedy

mój okręt.

Geary pokiwał wolno głową.

- Zatem oboje zawdzięczamy jej życie.

- Też mi to przeszło przez myśl, ale ważniejsze dla mnie było, że potrafiła walczyć niegorzej od Black Jacka... - Tania zamilkła. - To tylko takie stare powiedzenie.

Page 60: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 60/312

- Coś mi się obiło o uszy - przyznał Geary.

- Wybacz. - Zdawała sobie sprawę, jak bardzo nie lubi powiedzonek odnoszących się 

do legendy Black Jacka. - Z tego też powodu nie żywiłam do Bradamont urazy. Nie mówiąc

 już  o tym, że potrafię  zrozumieć, iż  serce nie sługa i czasem może wpędzić  człowieka w

problemy. Wychodziło jednak na to, że nie dała się złamać, siedząc w obozie, w przeciwnym

razie służby specjalne nie oczyściłyby jej z podejrzeń, nawet gdyby nosiła nazwisko Geary.

Wybacz. To kolejne z powiedzonek. Teraz już wiesz, dlaczego wolała nie zwracać na siebie

uwagi. Z tego też  powodu tak łatwo było ją  zauważyć, gdy pomagała mi zaprowadzić 

porządek. Ale czasy się zmieniły. Jeszcze nie tak dawno temu ktoś taki jak Kila albo Faressa

mógł wsiąść  na nią  przy znacznie spokojniejszej okazji, ale wojna już  się  skończyła,

przynajmniej oficjalnie, a najgorsi z twoich wrogów nie żyją i niech mi żywe światło gwiazd

wybaczy, że nie czuję żalu z tego powodu... - Znów na moment zapadła cisza, potem Desjani

uśmiechnęła się  przelotnie. - Brakowało mi Jaylen Cresidy, a Bradamont... kiedy mnie

wspierała, zachowywała się jak kiedyś Jaylen.

- To wielka pochwała.

- Wiem. - Spojrzała na niego. - Ale nie dla wszystkich. Są ludzie, którzy będą jej mieli

za złe taką  postawę. Jak zamierzasz wytłumaczyć  Badayi i jego stronnikom opuszczenie

przestrzeni Sojuszu, skoro dla nich jesteś osobą, która rządzi teraz wszystkim?

Tak nagła zmiana tematu wytrąciła go z równowaga zrozumiał właśnie, że nie zna

odpowiedzi na to pytanie.

- Jestem otwarty na wszelkie sugestie.

Spojrzała na wiszący przed nią wyświetlacz. - Mamy dwadzieścia minut do lądowania

na „Nieulękłym”. Wolałabym spędzić  ten czas, przytulając się do swojego męża, zwłaszcza

że tylko żywe światło gwiazd wie, kiedy znowu będzie mi to dane, ale wychodzi na to, że

musimy poświęcić te chwile na rozwiązywanie problemów.

- Podzielam twój żal. - Geary włączył własny wyświetlacz. - Zobaczmy, czy znajdę  jakieś pomysły. Poszukajmy... przywódca... nie, wódz walczący poza granicami... - Zobaczył

niekończący się ciąg trafień. - Świetnie. Jak ja mam się w tym rozeznać?

Pochylając się, Desjani wskazała jeden z tekstów.

- Marek Aureliusz? Dziwne nazwisko. Spójrz, jak stary jest ten cytat. Cezar Rzymu.

Kim jest cezar Rzymu?

- Kim był cezar Rzymu - poprawił ją Geary, czytając treść notatki. - To taki władca ze

starożytności, jeszcze za czasów Starej Ziemi. Ale co to ma wspólnego z moim pytaniem...?Władał imperium, lecz większość czasu spędzał, walcząc za jego granicami.

Page 61: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 61/312

- Chyba czegoś takiego szukaliśmy.

- Miejmy nadzieję. - Geary nie przestawał czytać. - Był też kimś w rodzaju filozofa.

„Jeśli coś jest złe, nie czyń tego, jeśli coś jest kłamstwem, nie mów tego” - zacytował.

- Łatwo powiedzieć - burknęła Desjani. - Robiąc co trzeba, musisz bardzo uważać na

słowa. Może wtedy, za czasów imperium rzymskiego, świat był prostszy. W końcu wszystko

działo się  na planecie, i to w dodatku nie na całej. Ówcześni ludzie nie mogli mieć 

poważnych problemów.

- Wydaje mi się, że problem polega raczej na tym, jak bardzo ludzie zmienili się od

tamtych czasów, o ile w ogóle zaszła jakaś  zmiana. Weźmy takiego Aureliusza, on także

musiał walczyć na granicach imperium, by zapewnić mu bezpieczeństwo... - zastanawiał się 

na głos Geary. - A jego zaufani pilnowali interesu w stolicy. To nasza odpowiedź. Skoro

wszyscy uważają, że tylko ja mogę  dać  sobie radę  z Obcymi, mówimy im, że musiałem

wyruszyć na rubieże, pozostawiając swoich zaufanych agentów w przestrzeni Sojuszu.

- Sprytne - przyznała Desjani. - A tożsamość  owych agentów musi pozostać 

tajemnicą?

- Oczywiście. - Odpowiedział jej tak kwaśnym tonem, że natychmiast obrzuciła go

ostrym spojrzeniem.

- Admirale Geary, okłamuje pan tylko tych ludzi, którzy mogliby narobić  sporo

problemów nam wszystkim, nie wyłączając nawet ich samych. A teraz proszę  poprawić 

mundur.

- Przecież dobrze leży...

- Jesteś admirałem i musisz wyglądać lepiej niż dobrze. Poza tym nie chcę wysiadać z

tego wahadłowca z mężczyzną, który wygląda, jakbym się do niego dobierała podczas lotu.

- Tak jest.

Słysząc tę odpowiedź, spojrzała na niego z irytacją, przewróciła oczami i westchnęła

ciężko.*

Gdy wahadłowiec przycumował bezpiecznie do doku na pokładzie „Nieulękłego”,

Geary zszedł po trapie, mając w pamięci wszystkie wydarzenia, jakie rozegrały się  w tym

miejscu. To tutaj rozmawiał po raz ostatni z admirałem Blochem tuż  przed jego śmiercią.

Tutaj też  witał jeńców uwolnionych z syndyckich obozów pracy. Stąd też  odleciał w

pośpiechu niemal cztery tygodnie temu, Próbując umknąć  przed awansem oraz kolejnymi

rozkazami i dogonić Desjani. Mimo zaskoczenia, jakim było nagłe pojawienie się admirała napokładzie, załoga „Nieulękłego” nie wyglądała na spanikowaną. Gdy Geary opuszczał prom,

Page 62: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 62/312

powitał go salutem oddział wystrojonych galowo marynarzy. We wszystkich

pomieszczeniach okrętu rozbrzmiały też  słowa: „admirał na pokładzie”. Uniósł natychmiast

rękę, oddając salut, choć wciąż jeszcze czuł ból po poprzedniej uroczystości.

Gdy na trapie za nim pojawiła się  Desjani, cała ceremonia została powtórzona raz

 jeszcze, tyle że zmienił się nieco komunikat z radiowęzła. Tym razem nadano: „Nieulękły na

pokładzie”. To była stara tradycja dotycząca dowódców okrętów wojennych. Ich nazwiska

zastępowano nazwami okrętów, na których służyli.

Geary zatrzymał się  i poczekał na nią, przyglądając się stojącym w szeregu oficerom

oraz licznie zgromadzonym marynarzom i komandosom zajmującym miejsca w dalszych

rzędach. Wyglądali dobrze, można nawet powiedzieć, że doskonale. Nagle uświadomił sobie,

że uśmiecha się na tę myśl. Pozwolił sobie na tę oznakę zadowolenia, wiedząc, że oni także ją 

dostrzegą.

Desjani stanęła obok niego z idealnie obojętną  miną, by skinąć  głową  swojemu

zastępcy.

- Widzę, że załoga nadal wygląda znośnie.

- Dziękuję, kapitanie.

- Admirał i ja udajemy się  na specjalną  odprawę  dla dowódców floty. - Dokonam

inspekcji okrętu po jej zakończeniu.

- Tak jest. - Pierwszy oficer odebrał z rąk jednego ze swoich podwładnych

prostokątny przedmiot mierzący pół metra szerokości i jakieś dwadzieścia pięć  centymetrów

wysokości. Podał go Tani, mówiąc: - Proszę  przyjąć  szczere gratulacje od oficerów i

marynarzy „Nieulękłego”. Życzymy wszystkiego najlepszego pani i admirałowi Geary’emu.

Desjani nachmurzyła się  lekko, przyjmując prezent, ale zaraz uśmiechnęła się 

półgębkiem i pokazała stojącemu obok Johnowi, co dostali. Była to tabliczka z prawdziwego

drewna, do której przykręcono metalową  płytkę  przedstawiającą  mapę  gwiazd i szlak

przebyty przez flotę  podczas powrotu z Systemu Centralnego Światów Syndykatu. Liniabiegła przez kolejne systemy, których nazwy zostały także wygrawerowane, i kończyła się na

Varandalu w przestrzeni Sojuszu. Nieco niżej przyklejono do drewna sznureczek uformowany

w nazwiska obojga małżonków, a łączył je mocno zaciśnięty węzeł. Geary widział marynarzy

ćwiczących wiązanie takich węzłów jeszcze za czasów swojej młodości, ktoś  kiedyś 

powiedział mu, że ta uprawiana od starożytności sztuka wciąż jest popularna, jako że i dzisiaj

mocowanie ładunków na okrętach ma równie wielkie znaczenie jak na żaglowcach

pływających po ziemskich oceanach.- Piękna rzecz - stwierdził. - Dziękuję.

Page 63: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 63/312

- Tak - poparła go Desjani. - Dziękujemy wam wszystkim - dodała, podnosząc głos,

by usłyszał ją każdy z obecnych na pokładzie hangarowym. - Proszę zanieść  tę  tabliczkę do

mojej kajuty - zwróciła się  do pierwszego oficera znacznie ciszej i oddała w jego ręce dar

załogi. - Admirał i ja udajemy się teraz na odprawę.

- Tak jest, kapitanie. Witamy ponownie na pokładzie.

W końcu i ona się uśmiechnęła.

- Miło wrócić  na stare śmieci. Zapewne już  pan to wie, ale powtórzę  z nieustającą 

przyjemnością, tym razem już  oficjalnie, że admirał Geary po raz kolejny uczynił

„Nieulękłego” swoim okrętem flagowym. Proszę poinformować o tym resztę załogi.

Gdy opuszczali doki, tłum za ich plecami poszedł w rozsypkę, a w całym hangarze

słychać  było szmer komentarzy po ostatniej wypowiedzi Desjani. John pozwolił sobie na

ciche westchnienie. On też  się  cieszył z możliwości przechadzki znanymi korytarzami. Nie

sposób było się  tu zgubić, wszędzie było blisko, wszystkie części okrętu miały ze sobą 

połączenia, ale czuł się  naprawdę  świetnie, wiedząc, że nikogo nie będzie musiał pytać  o

drogę.

- Chcesz powiesić tę tabliczkę w swojej kajucie? - zapytał Tanię.

- Tak, sir. Trafi na gródź w mojej kajucie. Tym sposobem mniej się będzie rzucała w

oczy.

- Jeśli ją  tam umieścisz, nigdy więcej jej nie zobaczę. Uzgodniliśmy przecież, że nie

będę mógł cię odwiedzać z wiadomych przyczyn.

Skrzywiła się, słysząc te słowa.

- Może w takim razie będę ci ją pożyczać od czasu do czasu.

- Dzięki.

Sala odpraw także sprawiała znajome wrażenie, ale nie było w niej niczego

krzepiącego. Kojarzyło się  z nią  zbyt wiele dramatycznych wydarzeń, aby można się  tam

odprężyć. Geary westchnął, zajmując swoje miejsce, potem sprawdził stan gotowościaparatury i raz jeszcze przebiegł w pamięci treść  wystąpienia. Cała flota krążyła wokół

Varandala, najbardziej oddalone jednostki znajdowały się teraz w odległości dziesięciu minut

świetlnych od „Nieulękłego”.

- Dzięki temu unikniemy rozmów w czasie rzeczywistym - stwierdził.

- Akurat - mruknęła Desjani, nie odrywając wzroku od wyświetlacza, na którym coś 

sprawdzała.

Ona jedna wiedziała, jak się czuł.- Nie mogę sobie pomarzyć?

Page 64: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 64/312

Dalszą  rozmowę  przerwało pojawienie się  wirtualnych postaci. Kolejni dowódcy

okrętów zajmowali swoje miejsca. Stół, jak i cała sala zaczęły się  powiększać,

przystosowując rozmiary do rosnącej w błyskawicznym tempie liczby uczestników odprawy.

Geary rozpoznawał twarze większości z obecnych, ale tak naprawdę, mimo wielu godzin

spędzonych na podobnych rozmowach, mógł powiedzieć, że tylko kilku oficerów jest jego

znajomymi. Gdy zauważył w tłumie oblicze komandora Shena, skupił przez moment wzrok

na tym nowym dowódcy „Oriona”. Był to szczupły, drobny człowieczek. Miał wiecznie

zagniewane spojrzenie. Geary postanowił zapoznać  się  z jego aktami, jak tylko znajdzie

chwilę spokoju.

Desjani także podniosła wzrok, gdy zauważyła przybycie Shena. Pozdrowiła go od

razu, uśmiechając się i machając dłonią. Komandor spojrzał na nią, a potem dolna część jego

twarzy rozchyliła się nagle jak głaz pękający podczas trzęsienia ziemi, kiedy uśmiechnął się 

w odpowiedzi na pozdrowienie.

- Znasz go? - zapytał Geary.

- Służyliśmy kiedyś  razem na ciężkim krążowniku - odparła. - Był bardzo dobrym

oficerem. - Domyślając się, o czym właśnie myśli jej mąż, dodała szybko: - Wygląd bywa

mylący.

- Będę pamiętał o twojej opinii, gdy zajmę się jego sprawą.

- „Orion” wykonał twoje rozkazy - przypomniała mu.

- Kolejna celna uwaga.

Jeśli Shen zdoła zmienić  załogę  „Oriona”, zasłuży sobie na prawo dożywotniego

strojenia takich min, jakie mu się podobają.

Chwilę  później Geary zmrużył oczy, widząc kolejnego nowo przybyłego oficera.

Kapitan ów wyglądał jak bliźniak komandora Shena, łącznie z grobową miną, z którą chyba

też  nigdy się  nie rozstawał. Wyczuwając skupiony wzrok admirała, oprogramowanie

natychmiast powiększyło hologram obserwowanego oficera i wyświetliło obok okienko zinformacjami. Kapitan Shand Vente. Dowódca „Niezwyciężonego”.

- Co się stało z komandorem Stilesem? - zapytał zaskoczony tą zmianą.

Desjani oderwała wzrok od wyświetlacza i spojrzała na Ventego z wyraźną odrazą.

- Ktoś  wysoki stopniem i z lepszymi politycznymi koneksjami musiał pociągnąć  za

kilka sznurków, żeby zrobić  z niego dowódcę  okrętu. Pamiętaj, że służba na stanowisku

kapitana okrętu liniowego traktowana jest jako pierwszy krok do uzyskania stopnia admirała.

W czasie wojny było to cholernie trudne, a teraz podobne awanse będą  praktycznie biorącniemożliwe, skoro najwyżsi dowódcy nie giną  na pęczki w kolejnych bitwach. - Przeniosła

Page 65: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 65/312

wzrok na Geary’ego. - Może z jednym wyjątkiem, bo jak już zapewne zauważyłeś, co chwilę 

próbują zrobić z ciebie admirała.

- Szczęściarz ze mnie - mruknął Geary.

Co jakiś  czas dochodziło do podobnych zdarzeń. To uświadamiało mu, jak bardzo

skażona stuletnią  wojną  jest flota, którą  miał dowodzić. Wprawdzie przed stu laty

najwyższym oficerom sztabowym polityka także nie była obca, ale przynajmniej kryto się z

 jej stosowaniem i nikt nigdy nie dopuściłby do tego, by zwalniać  ze stanowiska

wartościowego oficera po zaledwie kilku miesiącach, żeby zrobić  miejsce dla swojego

pupilka, który potrzebował kopa w górę.

- Czy ten Vente jest krewnym Shena?

- Dlaczego py...? - Wystarczyło jedno spojrzenie na twarz kapitana, by zrozumieć. -

Nic mi o tym nie wiadomo.

Vente powiadomiony przez oprogramowanie, że stał się  obiektem zainteresowania

Geary’ego, od razu zwrócił wzrok na szczyt stołu. W odróżnieniu od Shena jego twarz nie

zmieniła wyrazu mimo zaskoczenia. Skinął tylko zdawkowo głową  i zaraz ponownie wbił

spojrzenie w blat, jakby znajdowało się tam coś, co go strasznie ciekawiło.

John szczerze współczuł załodze „Niezwyciężonego”, ale zdawał sobie także sprawę,

że w najbliższym czasie nie będzie w stanie zmienić  dowódcy tego okrętu. Od dalszego

myślenia o tej sytuacji wybawiło go pojawienie się na sali kapitana Tuleva. Zaraz po nim przy

stole zasiedli pozostali dowódcy jego dywizjonu, w tym komandor Bradamont. Siedziała

nieruchomo, nie spoglądając na nikogo, czyli tak, jak Geary zapamiętał z poprzednich

odpraw. Gdyby nie miał wtedy tak wielu problemów na głowie, na pewno zacząłby się 

zastanawiać, dlaczego ktoś zdecydowany w walce zupełnie nie udziela się podczas dyskusji.

Zamiast tego musiał się mierzyć z takimi miernotami jak Numos, który był najmocniejszy w

gębie.

Ta myśl skłoniła go do sprawdzenia, co dzieje się z jego dawnym wrogiem.Nadal oczekiwał na rozprawę  trybunału wojennego. Młyny sprawiedliwości czasami

pracują  bardzo ospale. Ale urzędnikom nie przeszkadzało to w wysunięciu ponad stu

idiotycznych zarzutów wobec innych dowódców okrętów, i to w czasie, który powinni byli

poświęcić na załatwienie sprawy Numosa.

W miarę pojawiania się awatarów sala zdawała się  rosnąć  nieustannie, dostosowując

swoje rozmiary do liczby osób uczestniczących w odprawie. Kapitanowie, komandorzy i

komandorzy porucznicy dowodzący liniowcami, pancernikami, ciężkimi oraz lekkimikrążownikami, jednostkami pomocniczymi i niszczycielami. Kapitan Duellos siedział

Page 66: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 66/312

wygodnie rozparty w fotelu, jakby niedawna próba buntu we flocie nigdy nie miała miejsca.

Kapitan Tulev miał wyprostowane plecy i jak zwykle nie okazywał emocji, ale gdy spojrzał

na Geary’ego, skinął przyjaźnie głową. Kapitan Badaya rozglądał się  podejrzliwie, jakby

spodziewał się, że zza grodzi wypadną  lada moment agenci rządowi i rozpoczną  masowe

aresztowania oficerów floty. Kapitan Jane Geary tkwiła nieruchomo na swoim miejscu, jakby

nie była źródłem wielu problemów jeszcze kilka godzin wcześniej. Kapitan Armus także nie

okazywał niepokoju, niewzruszony jak pancernik, którym dowodził. John zaczął go doceniać 

dopiero teraz, przekonawszy się, jak istotna jest powaga i stanowczość, kiedy wszyscy wokół

biegają jak kot z pęcherzem.

Gdy ostatni wezwani oficerowie pojawili się  na sali odpraw, Geary wstał, na co

hologramy odpowiedziały tym samym kolejno, poczynając od dowódców jednostek

znajdujących się  o sekundy świetlne od „Nieulękłego”, którzy mogli reagować  w niemal

rzeczywistym czasie. Ci, którzy orbitowali znacznie dalej, o wiele minut świetlnych, staną na

baczność, dopiero gdy będzie kończył przemawiać.

- Pozwólcie, że zacznę  od naświetlenia sytuacji. Powierzono mi dowództwo tak

zwanej Pierwszej Floty. Wasze jednostki zostały do niej przydzielone, tak więc mniej więcej

pół godziny temu stałem się  znowu waszym admirałem. Podejrzliwość  zniknęła z oczu

Badayi, zastąpił ją  grymas pewności siebie. Pozostali reagowali albo okazując ulgę, albo

uśmiechając się  otwarcie. Opóźnienie przekazu pozwoliło Geary’emu obserwować  kolejne

reakcje, zauważył więc, że byli też  tacy, co przyjęli tę wiadomość  ze stoickim spokojem, a

nawet z pewną obawą.

- Nie mylicie się, jeśli myślicie, że Pierwsza Flota została stworzona w konkretnym

celu. Naszym zadaniem będzie przeciwdziałanie zagrożeniom, zanim dotrą  one do granic

przestrzeni Sojuszu. W związku z tym zlecono nam już  pierwszą  misję. To bardzo

wymagające zadanie, ale jestem pewien, że moja flota poradzi sobie z jego wykonaniem. -

Naciskając kombinację klawiszy, Geary wywołał holograficzny obraz odległego, ale jakże imznanego fragmentu Galaktyki. - Wszyscy znacie ten sektor. To granica Światów Syndykatu z

terytoriami obcej rasy, z którą walczyliśmy. Sojusz pragnie dowiedzieć  się  czegoś więcej o

tych istotach. Dużo więcej. Zwłaszcza jakie zagrożenie dla nas stanowią. Dlatego wrócimy

tam, ale tym razem nie zatrzymamy się na granicy, tylko wkroczymy na terytorium Obcych w

poszukiwaniu satysfakcjonujących odpowiedzi.

Uśmiechy znikały z kolejnych twarzy, pojawiało się  na nich za to zaskoczenie, a

czasem niepokój.- Jakie zagrożenie dla nas stanowią? - zapytał kapitan Armus. Na jego szerokiej

Page 67: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 67/312

twarzy pojawiła się wyzywająca mina. - Rozgromiliśmy ich.

- Dzięki zaskoczeniu - dodała Desjani. - Jak jednak widzieliście, ich okręty

charakteryzują  się  niesamowitą  zwrotnością. Nie możemy być  pewni, że przy kolejnym

spotkaniu czymś nas nie zaskoczą.

Geary skinął głową.

- Nie zapominajcie o wrotach hipernetowych. Obcy wyprowadzili nas w pole do tego

stopnia, że mało brakowało, a sami przyczynilibyśmy się do wyginięcia ludzkiej rasy.

Komandor Neeson rozpromienił się, słysząc słowa Desjani.

- Jeśli zdołamy rozgryźć tajemnice ich napędów, zyskamy gigantyczną przewagę nad

Syndykami, gdyby znowu próbowali szczęścia.

Komandor Shen rozejrzał się po zebranych wokół stołu.

- Wiem, że nasza flota zniszczyła wiele obcych jednostek podczas starcia na Midway.

Jak szybko mogą się pozbierać po tak wielkiej klęsce?

- Tego właśnie nie wiemy - stwierdził Geary. - Nie mamy też pojęcia, jak potężna jest

ta rasa, ile systemów gwiezdnych zajmuje, ile istot może przeciw nam wystawić. Nie wiemy

nic, co pozwoliłoby nam ocenić skalę ewentualnego zagrożenia.

- I dlatego ruszamy, by z nimi walczyć?

- Naszym celem jest nawiązanie kontaktu i poznanie przeciwnika. Będziemy z nim

walczyli tylko wtedy, gdy okaże się  to konieczne. - Dostrzegł kilka różnych reakcji na te

słowa, mieszających się  z opóźnionym przyjęciem pierwszego oświadczenia. - Tak, to

prawda, że Obcy nie przejawiali chęci do negocjacji, gdy spotkaliśmy ich po raz pierwszy, ale

wtedy tak dostali po tyłkach, że wiali na swoje terytoria z podwiniętymi ogonami. Dlatego

uważam, że tym razem podejdą  do sprawy nieco inaczej, choćby z szacunku dla siły i

sprawności bojowej, jaką reprezentujemy.

Kapitan Parr, dowódca „Niesamowitego”, który z powodu niedawnego szturmu na

stację Ambaru miał pełne prawo do zawstydzenia, wciąż widocznego na jego twarzy, naglesię uśmiechnął.

- Teraz już  wiedzą, że z nami nie mogą  pogrywać  sobie jak z tymi durniami

Syndykami.

W tym momencie kapitan Casia skomentował pierwsze oświadczenie Geary’ego.

- Sądzę, że Sojusz nie obawia się dzisiaj ataków ze strony Obcych, skoro wysyła nas

tak daleko od swoich granic. Przecież  naszej przestrzeni będą  teraz broniły wyłącznie siły

planetarne.John odpowiedział mu natychmiast, chcąc uciąć podobne w tonie wypowiedzi.

Page 68: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 68/312

- Jak zapewne wszyscy słyszeliście, rząd zamroził wydatki na nowo budowane

 jednostki, niemniej kilka okrętów jest już w tak zaawansowanym stanie, że zostaną  szybko

dokończone i stworzy się  z nich armadę, której przeznaczeniem będzie obrona terytorium

Sojuszu.

- Kiedy wyruszamy? - zapytał kapitan „Śmiałego”.

- Najpierw muszę dokonać  pełnej oceny stanu wszystkich okrętów, zorientować  się,

ile jeszcze prac należy wykonać, jaki odsetek personelu może skorzystać  z urlopów, a jaki

powinien udać się do domów choć na kilka dni - odparł Geary. - Niemniej już dzisiaj mogę 

Powiedzieć, że na zakończenie wszystkich przygotowań będziemy potrzebowali co najmniej

miesiąca. Waszym załogom należy się odpoczynek.

- Zasłużyły na znacznie dłuższy pobyt w domu - burknął dowódca „Gniewu”.

Owszem, zasłużyły, zanim jednak Geary znalazł właściwą  odpowiedź, kapitan Parr

odezwał się po raz kolejny, wskazując równocześnie na holograficzną mapę Przestrzeni.

- A co z ludźmi, którzy zdaniem Syndyków są więzieni w przestrzeni Obcych? Na ich

planetach i okrętach? Czy będziemy sprawdzali, co się z nimi stało? Wiedza o tym, co Obcy

robią z jeńcami, może nam wiele powiedzieć o tej rasie.

- Część z nich wciąż żyje - dodał Badaya, zaskakując wszystkich tak zdecydowanym

stwierdzeniem. - Doszedłem do tego wniosku - dodał, widząc skupione na sobie spojrzenia -

podczas... niedawnego zamieszania, zastanawiając się, jak łatwo nas ogłupić. Nie dlatego, że

 jesteśmy ludźmi. Moim zdaniem dlatego, że ci, którzy nas oszukują, także należą do naszego

gatunku. Kto, jak nie my sami, zna najlepiej najsłabsze punkty człowieka, sposób myślenia,

rzeczy, które najłatwiej nam przeoczyć, a nade wszystko najlepsze sposoby robienia innych w

konia?

Duellos spojrzał na niego z niekłamanym szacunkiem.

- Ale Obcy zdołali nas oszukać  na kilka sposobów, nie mówiąc już  o tym, że z

Syndykami robili to nieprzerwanie od niemal stulecia. To może oznaczać, że doskonale znają nasz sposób myślenia.

- Tak! Możemy przeczytać  miliony informacji o innych gatunkach, kotach, psach,

krowach czy nawet rybach, ale nie sposób poznać ich zachowań, dopóki nie ma się z nimi do

czynienia bezpośrednio.

Geary poczuł nieprzyjemny dreszcz na myśl, że Obcy trzymają ludzi, by obserwować 

ich reakcje, i zauważył, że nie jest jedyny, którego to zabolało.

- Gdy otrzymaliśmy pierwsze ultimatum od Obcych, mieliśmy wrażenie, że zostałonapisane przez człowieka. Przez naszych prawników, jak ktoś to ujął - spojrzał na Duellosa.

Page 69: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 69/312

- Tak było - przyznał kapitan. - Wskazywała na to choćby stylistyka tekstu.

Aczkolwiek jeśli potwierdzą się domysły, że Obcy przetrzymują u siebie licznych prawników,

proponowałbym zostawienie ich w niewoli. Mamy ich wystarczająco wielu w przestrzeni

Sojuszu.

- Im dłużej tam zostaną, tym więcej problemów narobią Obcym - poparła go Desjani. -

Lepiej niech szkodzą im niż nam.

- To zbyt okrutny los, nawet dla prawników - wtrącił przepraszającym tonem

komandor Landis z „Walecznego”. - Mój brat jest adwokatem - wyjaśnił.

- Proszę przyjąć nasze szczere kondolencje - pocieszył go Duellos.

- Przypomniałem sobie właśnie o bardzo ważnej rzeczy - oświadczył z poważną miną 

Tulev. - Będziemy tam mieli do czynienia z uprowadzonymi Syndykami. Jak bardzo

powinniśmy ryzykować, pomagając niedawnemu wrogowi? Czy będzie to zależało od ich

statusu? Od tego, czy są tylko jeńcami czy szczurami laboratoryjnymi?

Jane Geary zerwała się z fotela, kręcąc głową.

- Może być  też  tak, że są  przetrzymywani w znacznie lepszych warunkach, niż 

sądzimy. Uwięzieni, owszem, ale w naturalnym środowisku. Na przykład w jakimś mieście.

Skoro Obcym tak zależało na poznaniu naszych reakcji i zachowań, raczej próbowaliby je

obserwować  poza celami i laboratoriami, bo zniewolony człowiek nie reaguje jak ktoś 

cieszący się swobodą.

- Niewykluczone, że część uprowadzonych jest traktowana w podobny sposób. - Tulev

poparł ją, ale tylko częściowo. - Niemniej raporty Syndyków donosiły o tak ogromnej liczbie

zaginięć, że Obcy musieliby dysponować  wydzieloną  planetą, gdyby chcieli prowadzić 

obserwację wszystkich jeńców.

- Zatem powinniśmy odszukać tę planetę - zaproponowała.

- Owszem. Tym sposobem wracamy do tematu. Chciałbym zasugerować, że musimy

odszukać uprowadzonych ludzi, o ile jeszcze żyją, a sądzę, że to całkiem możliwe, ponieważ w słowach kapitana Badayi kryje się wiele racji. Musimy ich też uwolnić, nie zważając na to,

że mamy do czynienia z Syndykami albo ich potomkami.

Takie słowa w ustach kapitana Tuleva były świadectwem ogromnej przemiany. Jego

ojczysta planeta została kompletnie zdewastowana w czasie syndyckich bombardowań,

podczas których zginęła cała jego rodzina.

- Nawet Syndycy nie zasługują  na taki los - poparł go Armus. - Nie możemy także

wykluczyć, że wśród jeńców są też obywatele Sojuszu. Jednostki Obcych mogły się pojawiać w naszej przestrzeni i pozostawać niewykryte dzięki stosowaniu wirusów kwantowych.

Page 70: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 70/312

- To dość  realny scenariusz - przyznał Badaya. - Kto by uwierzył własnym oczom,

skoro sensory niczego nie pokazują? A gdyby nawet uwierzył, to i tak zostałby wyśmiany

przez innych. Nie miałby niczego na poparcie swoich słów, żadnych nagrań ani odczytów.

- Jakimi siłami planetarnymi będziemy dysponowali - zapytał dowódca „Zemsty” -

żeby przeprowadzać  podobne operacje desantowe? Ta liczba komandosów, jaką  posiadamy

na pokładach okrętów floty, nie wystarczy na potrzeby tak szeroko zakrojonych operacji.

- Poleci z nami generał Carabali - wyjaśnił Geary - razem ze wzmocnionym

kontyngentem piechoty przestrzennej. Otrzymamy także kilka transportowców szturmowych

na potrzeby tych oddziałów oraz wszelkich jeńców, jakich zdołamy uwolnić  na terytoriach

Obcych albo w Światach Syndykatu.

Armus się skrzywił.

- Armia komandosów. Oby żywe światło gwiazd miało nas w swojej opiece, gdy

wymkną  się  spod kontroli. Ci ludzie potrafią  zamienić  każdą  planetę  w coś  gorszego od

piekła.

- Carabali była całkiem w porządku - przypomniał mu Duellos. - Jak na komandosa,

rzecz jasna.

- Owszem. Jak na komandosa była całkiem znośna. - Armus przeniósł wzrok na

Geary’ego. - Co dokładnie mamy robić, gdy dostaniemy się już do przestrzeni kontrolowanej

przez Obcych? - Ten człowiek w kategoriach lotności umysłu był ociężały jak pancernik,

którym dowodził, ale jak już brał się za jakiś temat, to wałkował go do samego końca.

- Otrzymaliśmy cztery podstawowe zadania - wyjaśnił admirał. Rozkazy na piśmie,

które dostał zgodnie z umową, okazały się  bardzo pomocne w tej chwili, aczkolwiek nie

przekazał swoim oficerom wszystkiego. - Mamy nawiązać kontakt z Obcymi. - Nie zdołał się 

powstrzymać  przed rzuceniem spojrzenia w stronę  Desjani. - Oczywiście mówimy tu o

kontaktach bez użycia broni.

- Nasze piekielne lance przykułyby bardziej ich uwagę - zauważyła Tania.- Święta prawda - poparł ją Badaya.

- Zgoda - kontynuował Geary - ale nakazano nam znalezienie innych środków dialogu

z Obcymi. Jeśli to oczywiście będzie możliwe. Drugie zadanie polega na oszacowaniu, jakimi

siłami mogą dysponować nasi przeciwnicy. Jeśli uda nam się nakłonić ich do negocjacji, być 

może dowiemy się tego w spokojniejszy sposób niż zazwyczaj.

Duellos opadł na oparcie fotela i westchnął głośno.

- Miło byłoby wiedzieć, ile im jeszcze okrętów zostało. Domyślam się, że kolejnymzadaniem jest odkrycie pozostałych rodzajów uzbrojenia, jakimi dysponują.

Page 71: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 71/312

Geary potaknął.

- Oczywiście unikając narażania się na ostrzał z ich strony.

Tulev się skrzywił.

- Przynajmniej raz nasz rząd nie próbuje oszczędzać na takiej operacji. Na potrzeby tej

misji dostaniemy zdecydowaną większość okrętów wojennych Sojuszu.

Badaya spoglądał podejrzliwie na Geary’ego.

- Co jeszcze mamy zrobić, admirale?

John wskazał na hologram z mapą kosmosu.

- Mamy spróbować  ocenić, jak wielkie terytoria zajmują  Obcy. To oznacza, że

będziemy musieli wlecieć  głęboko w ich przestrzeń. Chyba dlatego przydzielono nam

dodatkową  eskadrę  jednostek pomocniczych. Dzięki nim będziemy mogli dokonać  tego

zwiadu z maksymalną prędkością przelotową.

Neeson także nie spuszczał wzroku z centralnego wyświetlacza.

- Ciekawe, co się znajduje za terytoriami zajmowanymi przez Obcych... Czyżby inne

inteligentne rasy?

- To jedno z pytań, na które także powinniśmy znaleźć odpowiedź.

- Potencjalni sojusznicy - mruknął Badaya.

- Możliwe - przyznał Geary.

- Albo - zauważył Armus, robiąc kwaśną minę  - kolejne gniazda szerszeni, w które

włożymy koniec kija. Wspomniał pan o czterech zadaniach, admirale. Do tej pory doliczyłem

się trzech.

- Czwarte omawialiśmy wcześniej... - Geary zamilkł na moment, by zyskać pewność,

że wszyscy dobrze go zrozumieją. - Wiemy, że w przestrzeni zajmowanej przez Obcych

zniknęło wiele jednostek mających na pokładach ludzi. Wiemy także, że Syndycy nie byli w

stanie ewakuować  wszystkich mieszkańców utraconych systemów. Pozostało tam całkiem

sporo ludzi. - Wszystkie oczy były teraz skierowane na niego, z ich wyrazu wyczytał wyraźnepostanowienie, zanim jeszcze wygłosił ostatnie zdania. - Będziemy szukali jakichkolwiek

śladów ludzkiej obecności w tamtym rejonie, zarówno obozów jenieckich, jak i innych

miejsc, których mieszkańcy potrzebują pomocy.

Na sali przez dłuższą chwilę panowała cisza.

- Nawet jeśli to będą sami Syndycy? - zapytał w końcu kapitan Shen.

- W takim przypadku ważniejsze będzie, że są  ludźmi - odpowiedział mu Tulev. -

Podziały polityczne muszą zejść na dalszy plan.Shen skinął głową.

Page 72: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 72/312

- Skoro mówi to ktoś taki jak pan, nie mam dalszych zastrzeżeń.

- Wymaga tego od nas pragmatyzm, nawet jeśli nasze obowiązki wobec żywego

światła gwiazd i honoru przodków kazały nam wybierać inaczej - dodał Duellos. - Te istoty,

kimkolwiek są, nie mogą  trwać  w przekonaniu, że wolno traktować  ludzi w tak potworny

sposób.

- Chyba że samym ludziom - burknął Armus.

- Owszem... tak. Tylko my mamy prawo traktować  w ten sposób naszych bliźnich.

Wprawdzie to bardzo niezręczne stwierdzenie, ale nie potrafię  w tej chwili wymyślić 

lepszego.

Następny odezwał się komandor Landis z „Walecznego”.

- Przyznaję, admirale, że ucieszyłem się  jak chyba wszyscy inni oficerowie, gdy

dotarła do mnie wiadomość od pana, że wysuwane przeciwko nam zarzuty zostały wycofane.

Nadal nie mogę  jednak zrozumieć, dlaczego ktoś  to zrobił. - Spojrzał w kierunku Badayi, a

ten skinął znacząco głową. Geary nie był do tej pory pewien, czy Landis należy do frakcji

zwolenników dyktatury, ale sytuacja sama wyjaśniła się  teraz na jego oczach. Niemniej

„Waleczny” jako jeden z pierwszych zastosował się do jego rozkazów.

Uznał, że najlepszym sposobem na ostateczne uspokojenie nastrojów będzie

maksymalne rozmycie problemu.

- Uwierzcie mi - rzucił z czytelnym sarkazmem - że nie tylko wy byliście tym

zaskoczeni. - Zebrani wokół stołu reagowali z opóźnieniem na jego słowa. - Wydanie

rozkazów trwa chwilę, ale czasem trzeba dłuższego czasu, zanim ludzie na nie zareagują. -

Wieloznaczność  tego stwierdzenia powinna spodobać się  tym, którzy przesadzili z obroną. -

Nieraz musieliśmy wykonywać  polecenia ludzi, którym wydawało się, że wszystko wiedzą 

lepiej. Zapewniam pana, jak i wszystkich tu obecnych, że to była jedna z takich sytuacji. - Nie

chciał powiedzieć  więcej, jako że nie był pewien, czy admiralicja w kolejnym napadzie

głupoty nie wysmaży im czegoś znacznie gorszego.- Sprawa została załatwiona - stwierdził stanowczo kapitan Tulev. - Mamy na to słowo

admirała Geary’ego.

- Ta nauka nie powinna pójść  w las - dodał Badaya, spoglądając na Landisa. Tym

razem to komandor skinął głową.

Geary odczekał jeszcze kilka minut, sprawdzając, czy nie padną następne komentarze.

Po tym czasie podniósł się dowódca ciężkiego krążownika Tetsusen.

- Wygląda na to, admirale, że w przyszłości znowu spędzimy szmat czasu pozadomem. Jestem jednak pierwszym, który przyzna, że nie ma pojęcia, czym jest prawdziwy

Page 73: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 73/312

pokój, i dlatego wolę  sytuację, gdy wiem dokładnie, co mam robić  przez dłuższy czas,

zwłaszcza gdy alternatywą  jest niepewność, natychmiastowa demobilizacja albo tkwienie do

odwołania na orbicie jakiejś  planety. Ale sir, my przecież  mamy rodziny i domy. Czy w

czasie pokoju będziemy je widywali równie rzadko jak podczas wojny?

Geary odpowiedział natychmiast, chcąc jak najszybciej uspokoić wszystkich.

- Komandorze, zrobię  wszystko co w mojej mocy, by pańscy ludzie przebywali w

przestrzeni Sojuszu najdłużej jak to tylko możliwe, o ile pozwolą nam na to istniejące nadal

zagrożenia zewnętrzne. Flota zostanie na Varandalu jeszcze przez miesiąc, ponieważ wszyscy

zasłużyliście sobie na odpoczynek. Na razie wyruszamy na rubieże, ale później zamierzam

działać w taki sposób, aby nasza flota raczej trzymała się w miarę blisko domu, pozostając

 jednocześnie w pełnej gotowości do reagowania w sytuacjach kryzysowych, niż  szukała

kłopotów, błąkając się po odległych sektorach przestrzeni. A to oznacza, że częściej będziemy

bywali w domach.

Wydawało mu się, że takiej właśnie odpowiedzi oczekiwali, i chyba tak było,

ponieważ  wszyscy kiwali kolejno głowami - z wyjątkiem Badayi, który znów miał

zagadkową minę.

Geary przesunął powoli wzrokiem po zgromadzonych przy stole oficerach, starając się 

nawiązać kontakt wzrokowy z każdym z nich.

- Czuję  się  zaszczycony, że ponownie mogę  wami dowodzić. Witajcie w szeregach

Pierwszej Floty. Na razie zlecam wam kontynuowanie dotychczasowych zadań. Będę 

przeprowadzał szczegółowe inspekcje kolejnych jednostek i zlecał zmiany w

harmonogramach, jeśli uznam je za konieczne, aby wszystkie jednostki były gotowe do

wylotu dokładnie za miesiąc.

Wszyscy wstali, co trwało dosyć  długo, zważywszy na opóźnienia w transmisji do

najodleglejszych okrętów. Niektórzy z uczestników tej odprawy podniosą się z miejsc dopiero

za kilka albo kilkanaście minut, niemniej proces ten trwał, a oficerowie, którzy opuszczaliswe miejsca, salutowali przepisowo i natychmiast znikali, przerywając połączenie.

Większość obecnych nie czekała z powrotem do swoich obowiązków, jednakże pewna

grupa oficerów pozostała na miejscu. Przyglądając się im, Geary odkrył, że ma do czynienia z

dowódcami podległymi formalnie Republice Callas i Federacji Szczeliny.

Kapitan Hiyen z pancernika „Odwet” zasalutował z niemal ceremonialną sztywnością.

- Admirale, mimo że nadal pozostajemy w dyspozycji sił Sojuszu i zgodziliśmy się na

włączenie naszych jednostek w skład Pierwszej Floty, lada chwila możemy otrzymać rozkazpowrotu do domu. Jako najwyższy spośród oficerów kontyngentu Republiki Callas i Federacji

Page 74: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 74/312

Szczeliny pragnę wyrazić ogromne zadowolenie z zaszczytu, jakim była możliwość służenia

pod pańskimi rozkazami. Wiemy, że gdyby nie pan, nie odnieślibyśmy tego zwycięstwa i nie

wyszlibyśmy cało z tak wielu bitew.

Pozostali oficerowie zasalutowali w podobnym stylu jak Hiyen przed chwilą, a Geary,

nie kryjąc uśmiechu, odpowiedział im podobnym gestem.

- To ja czuję  się  zaszczycony, że mogłem kierować  tak wspaniałymi okrętami i ich

załogami. Zawsze też będę wdzięczny Republice Callas i Federacji Szczeliny za ich wkład,

bez którego to zwycięstwo nie byłoby możliwe. - Czuł smutek na myśl, że utraci tak wiele

znakomitych okrętów, ale znając polityków rządzących ich ojczyznami, nie mógł się łudzić,

że pozostawią trzon własnych flot pod kontrolą Sojuszu.

Sprzymierzeńcy zniknęli, jak ich pozostali koledzy, pozostawiając Geary’ego z

hologramami Badayi i Duellosa oraz siedzącą obok niego Desjani.

Badaya usiadł ponownie, marszcząc brwi.

- W czasie gdy pan prowadził odprawę, otrzymałem tajnymi kanałami kilka

niepokojących wieści. Teraz, gdy przedstawił pan oficjalną wersję tej historii, kilku oficerów

musi poznać odpowiedzi na najbardziej istotne pytania.

Page 75: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 75/312

PIĘĆ 

Geary, będąc gotowy na tę część rozmowy, od razu skinął głową.

- Co ich niepokoi?

Badaya spojrzał na niego z zaciekawieniem.

- Zaufałem panu w pełni, ale przyznam, że nie do końca rozumiem sytuację. Dlaczego

chce pan opuścić terytorium Sojuszu? Przecież gołym okiem widać, że politycy wymykają się 

spod kontroli. Próba postawienia połowy floty przed sądem, i to pod tak idiotycznymi

zarzutami, jest tego najlepszym przykładem. Kto wie, co jeszcze strzeli im do łbów, kiedy nastutaj nie będzie?

- Wysunięcie zarzutów zawdzięczamy wyłącznie admiralicji - wyjaśnił Geary. - Ale

 już załatwiłem tę  sprawę. Mogliście mi zaufać od samego początku, ponieważ wiecie, że to

dla mnie pestka.

Badaya, nic sobie nie robiąc z zawoalowanej nagany, rozłożył ręce i stwierdził:

- Ma pan rację, ufaliśmy do tej pory, że to pan pociąga tutaj za wszystkie sznurki.

Wystarczyło jednak, by zniknął pan na chwilę z pola widzenia, chociaż wiedzieliśmy dobrze,że miesiąc miodowy jest tylko przykrywką  potrzebną  do ustanowienia nowych rządów, by

stało się jasne, iż naprawienie Sojuszu może być bardzo trudnym zadaniem. Nawet dla kogoś 

takiego jak pan.

- Owszem - wtrąciła Desjani tonem niewiniątka. - W minionych tygodniach mieliśmy

z mężem całą masę bardzo skomplikowanych stosunków politycznych.

- Nie wątpię  - przyznał Badaya, najwyraźniej nie zauważając dwuznaczności jej

oświadczenia. Duellos przeciwnie, musiał parokrotnie odkaszlnąć, by nie wybuchnąć 

śmiechem. - Problem tylko w tym, że niedługo wylecimy. I to na bardzo długo. Co stanie się 

z Sojuszem podczas naszej nieobecności?

Znowu odpowiedziała mu Desjani, tym razem zachowując profesjonalną obojętność.

- Musimy ocenić  skalę  zewnętrznego zagrożenia, które wciąż  wisi nad naszymi

głowami. Jeśli zajdzie taka konieczność, będziemy musieli znowu walczyć, by je ostatecznie

pokonać. Kogo wysłałby pan tam z podobnym zadaniem?

Badaya milczał przez kilka chwil.

- Nie wiem. Nie znam nikogo takiego. Gdybym sam dowodził na Midway, nie

Page 76: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 76/312

zorientowałbym się w porę, że mamy zawirusowane systemy, i ci cholerni Obcy rozgromiliby

nas w kilka chwil, zdobywając system. Nie sądzę także, by wam to się udało, Taniu, Roberto,

choć z pewnością jesteście ode mnie lepsi. Na pewno nie dokonalibyście tego bez pomocy z

zewnątrz. - Usiadł prosto, pocierając szczękę. Wodził oczami od Desjani do Geary’ego i z

powrotem. - Możemy wykonywać  pomniejsze zadania, ale gdy mowa o dowodzeniu całą 

flotą...

- ...admirał nie ma sobie równego - dokończyła za niego Desjani, jakby nie zauważyła

niezadowolenia męża z treści jej oświadczenia. - W kręgach rządowych Sojuszu wrze, ale tę 

sytuację  mogą  bez problemu opanować  nasi ludzie. Natomiast z tak wielkim zagrożeniem

zewnętrznym może sobie poradzić tylko jeden człowiek. Zgodzi się pan ze mną?

- Absolutnie! Ale czy ci... wasi ludzie są godni zaufania?

Geary pomyślał w tym momencie o Radzie, zmęczonym już, ale wciąż  szczerym

Navarro, trudnym do rozszyfrowania Sakaim i pełnej obaw Suvie. Nie mówiąc już  o całej

reszcie senatorów, z którymi miał wątpliwą przyjemność spotkać się wcześniej. Czy miał inne

wyjście, niż zaufać tym ludziom? Kogo innego mógłby namaścić na ich miejsca, gdyby rzecz

 jasna znał lepszych kandydatów?

- Są tacy, jacy są.

- Odwieczny dylemat dowódcy - wtrącił Duellos. - Trzeba wykonywać rozkazy takimi

siłami, jakimi się  dysponuje, a nie jakie by się  chciało mieć. Niejedna porażka wyniknęła z

pobożnych życzeń.

- Powiedziałbym raczej, że było ich nieskończenie wiele - zgodził się  Badaya. - A

skoro mowa o stanie posiadania, wygląda na to, że dowódcy jednostek Republiki Callas i

Federacji Szczeliny szykują się do szybkiego odlotu.

- To chyba zrozumiałe - odparł Duellos. - Zostali przydzieleni do floty Sojuszu na czas

wojny, a ta dobiegła już końca. Przynajmniej oficjalnie.

- Tyle tylko że oficjalne zakończenie działań  wojennych oznacza totalny chaos. -Badaya znowu się nachmurzył. - Dotarły do mnie pogłoski, że zarówno Reublika Callas, jak i

Federacja Szczeliny chcą wystąpić z Sojuszu. Zdaje się, że doszły do wniosku, iż nie jesteśmy

im już potrzebni.

- Od dawna się  o tym mówi - zauważył Geary. - Należy jednak pamiętać, że to

niepodległe byty, które związały się z Sojuszem na czas trwania wojny.

- Ale pozwalać im na opuszczenie Sojuszu w takiej chwili...

- Sojusz nigdy ich nie kontrolował - przypomniał mu Duellos. - My także nie zdołamytego zrobić. Mają niezależne armie planetarne i floty. Mają też własne rządy.

Page 77: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 77/312

Badaya skrzywił się z odrazą.

- Powinniśmy podbić ich i utrzymać przy sobie. Mówię o klasycznej wojnie domowej.

- Raczej o podboju - poprawił go Roberto. - Klasyfikacja zależy wyłącznie od

zdefiniowania stopnia współpracy pomiędzy nimi a Sojuszem. Jakkolwiek na to patrzeć, to

raczej działanie w stylu Egzekutywy Światów Syndykatu.

- Nie są  warci takiej plamy na honorze - wymamrotał Badaya. - Ma pan rację,

admirale, powinniśmy im pozwolić odejść, jeśli tego pragną.

Duellos znowu zakaszlał, tym razem ciszej, najprawdopodobniej znowu maskował

atak śmiechu, ale Geary spokojnie kiwał głową, jakby chciał tym sposobem unaocznić 

Badayi, że o wszystkim już sam zadecydował.

- Odlot tych okrętów pozostawi spory wyłom w strukturze naszej floty - przyznał - ale

na pewno nie na tyle poważny, byśmy sobie nie poradzili. A siłą ich nie zatrzymamy, nie ma

na to szans. Będzie mi ich brakowało, ale wolę  takie rozwiązanie niż  walkę  u boku ludzi,

którzy są  ze mną  tylko dlatego, że przyłożono im broń  do głowy... - Zamilkł na chwilę,

obserwując reakcję  Badayi. Kapitan mimo wielu kłopotów, jakie sprawiał w niedawnej

przeszłości, był także doskonałym dowódcą  i niezłym taktykiem. Można go było nazwać 

człowiekiem honoru, bo starał się  postępować  godnie, może z wyjątkiem zbytniej

porywczości w kwestiach związanych z obalaniem rządu Sojuszu. To jednak dało się 

wytłumaczyć  jego głębokim przekonaniem, że aktualna Rada jest skorumpowana i już  od

dawna nie reprezentuje ludu. Nie cierpię myśli, że muszę  teraz zwodzić  takich ludzi jak on,

rzekł w duchu. I nienawidzę ich okłamywać. Gdyby udało mi się skłonić ich jakoś do uznania

rządu... - W dłuższym przedziale czasowym nasz rząd odzyska wiarygodność.

- Temu nie zamierzam przeczyć - odparł Badaya.

- To kolejny powód, dla którego nie chcę  przebywać  zbyt często w przestrzeni

Sojuszu - kontynuował Geary, zastanawiając się, skąd przyszła inspiracja. Może to

przodkowie podpowiadają mu, co ma mówić? - Nie możemy dopuścić, żeby ludzie uwierzyli,iż jestem jedyną osobą, która wie, co robić, i że tylko ja mogę stać na czele rządu. Nie jestem

niezastąpiony, popełniam błędy jak każdy człowiek, nie potrafię  być  wszędzie naraz, no i

umrę jak każdy człowiek. Sojusz nie może być uzależniony tylko ode mnie.

- Ta flota - zasugerował Duellos tym razem już  całkiem poważnie - przypomniała

sobie, czym jest honor, głównie za pana sprawą. Może z rządzącymi będzie podobnie.

- Politycy tak chętnie nie zmienią  przyzwyczajeń  - zaoponował Badaya - ale ma pan

rację, admirale. Całkowitą  rację. Obywatele będą  głosowali tylko na ludzi wartych wyboru.To ich obowiązek. Bycie politykiem przypomina dowodzenie okrętem. Człowiek jest wtedy

Page 78: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 78/312

ważniejszy. Jego decyzje są  niezwykle istotne. Ale jeśli pan umrze, a podwładni nie będą 

potrafili utrzymać  okrętu na kursie, ponieważ  nie przekazał pan im posiadanej wiedzy,

wszystko pójdzie na nic. Zawiedzie pan na najważniejszym odcinku.

- No właśnie - przyklasnął mu Geary. - Czy to wystarczająca odpowiedź na pańskie

pytanie?

- Odpowiedział mi pan nawet na kilka innych, których nie ośmieliłbym się  zadać  -

odparł Badaya, wstając i salutując. - Byłbym zapomniał: gratuluję serdecznie panu i kapitan

Desjani, jeśli wolno mi przejść  do bardziej prywatnych spraw. - Uśmiechnął się  do Tani. -

Zrobiła to pani zgodnie z regulaminem! Nie złamaliście ani jednego przepisu! Mam nadzieję,

że oprócz uprawiania polityki znaleźliście także trochę czasu dla siebie podczas miodowego

miesiąca! - Mrugając znacząco, zniknął z sali odpraw.

- Zabiję kiedyś tego durnia - oznajmiła Desjani.

- Tylko pamiętaj, żeby zrobić  to zgodnie z regulaminem, nie łamiąc ani jednego

przepisu - pouczył ją Duellos, potem przeniósł wzrok na Geary’ego. - Słusznie pan postąpił,

sugerując, że Sojusz nie może polegać  wyłącznie na panu. A skoro rozmawiamy już  o tak

dalekiej przyszłości, może czas zastanowić  się  nad tym, co będzie, gdy zabraknie pana na

czele floty.

Geary usiadł, oparł głowę  na dłoni, czując ogromne zmęczenie po dopiero

zakończonym emocjonalnym starciu. Teraz pragnął jedynie chwili odpoczynku.

- Chyba powinienem wyznaczyć oficjalnego zastępcę.

- Nie możesz wybrać kogoś ot, tak sobie - stwierdziła Desjani.

Duellos poparł ją skinieniem głowy.

- Wysługa lat i honor, admirale. To aktualny klucz do obejmowania stanowisk.

- Gdy admirał Bloch wyznaczał cię  na chwilowego głównodowodzącego - dodała

Desjani - nie zrobił tego tylko dlatego, że byłeś  Black Jackiem. Zostałeś  jego zastępcą,

ponieważ  miałeś  najdłuższy staż  w randze kapitana dzięki temu, że wysługę  lat liczono odotrzymania awansu, czyli od ponad wieku. Pamiętasz chyba, że nawet wtedy wielu oficerów

chciało podważyć twoje prawa do stanowiska?

- To jedna z rzeczy z tamtego okresu, której wolałbym nie pamiętać - odparł Geary. -

Kto jest dzisiaj najstarszym oficerem po mnie?

- Chyba Armus - powiedział Duellos po chwili głębokiego zamyślenia. - Ale gdyby

nawet tak było, dowódcy pancerników są zazwyczaj usuwani z list sukcesorów.

- Tulev może być najstarszym dowódcą okrętu liniowego... - dorzuciła Desjani, naglepromieniejąc. - Nie, jest dopiero trzeci w kolejce. Ty, Roberto, jesteś ósmy.

Page 79: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 79/312

- W takim razie ty powinnaś być  siódma. - Duellos pochylił przed nią głowę. - A ja

zawsze odnoszę się z szacunkiem do starszych.

- Idź do diabła - burknęła, ale bez cienia gniewu.

- Kto ma zatem staż dłuższy niż Tulev? - zapytał Geary.

- Badaya jest numerem dwa, a jedynką... Vente z „Niezwyciężonego”.

- Przodkowie, miejcie nas w swojej opiece. - Znajomy ból głowy groził rychłym

powrotem.

Duellos potarł dłonią brodę.

- Badaya nie zaakceptowałby zwierzchnictwa Ventego. Buntowałby ludzi za jego

plecami. A to oznacza, że możemy mieć  z nim spory problem. Badaya dopiąłby swego,

ponieważ Vente jest wśród nas nowy i nie zdoła zgromadzić wystarczającego poparcia.

- Jakim więc cudem mogę  mianować  Tuleva na swojego następcę  w razie nagłej

śmierci, by Badaya nie wystąpił także przeciw niemu? - Cisza, jaka zapadła po tym pytaniu,

potwierdziła jego domysły. - Jeszcze nie przystąpiłem do reorganizacji floty, a już  mam

poważny problem.

- Poczekaj na rozkazy z admiralicji - pocieszyła go wciąż  radosna Desjani. -

Dostaniesz na piśmie, gdzie kto i co ma się znaleźć.

Ból głowy był tuż-tuż.

- Co w tym takiego zabawnego, kapitanie Desjani?

- Może to, że admiralicja za każdym razem przysyła nam szczegółowe rozkazy -

wyjaśnił Duellos - a dowódcy zawsze je ignorują. Nie ma sensu słuchać ludzi siedzących lata

świetlne od ciebie, którzy mówią, w jakiej kolejności mają lecieć twoje okręty, ile ma ich być 

w każdym dywizjonie albo eskadrze, jak rozmieścić  załogi, bądź  przypisują  zawczasu

 jednostkę, pokład i kabinę  do każdego oficera ze zniszczonego w trakcie walki okrętu,

niemniej admiralicja zdaje się tego nie zauważać i cały czas zalewa nas takimi idiotyzmami.

- Przysyłają nam niezwykle szczegółowe wykazy - dodała Desjani - a potem co jakiś czas uzupełnienia, poprawki, dodatki i inne papierzyska...

- Nie wspominając już o aneksach - dopowiedział Duellos.

- Im się  tam chyba wydaje, że każda cząstka we wszechświecie ustawi się, gdzie jej

każą. I są  z tego powodu niezmiernie szczęśliwi. A my ignorujemy ich wytyczne, dzięki

czemu możemy wykonywać własną robotę i także emanujemy zadowoleniem.

- Nic dziwnego, że ta wojna trwała całe stulecie - mruknął Geary.

- Admiralicja miała niewątpliwy wkład w tę sytuację  - przyznał Duellos. - Kwestiatego, jak mianować Tuleva pańskim następcą w sytuacji, gdy będzie to smutną koniecznością,

Page 80: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 80/312

wymaga głębszego rozważenia. Chociaż  może rozsądniej byłoby się  zastanowić  nad

metodami spacyfikowania Badayi. Szczerze mówiąc, może to być  o wiele prostsze niż 

obchodzenie go. To by było tyle, jeśli chodzi o poważne sprawy. Gdy przyjdą  rozkazy

reorganizacyjne, może je pan zacząć czytać, ale radziłbym raczej skasować te wiadomości, bo

i tak nie znajdzie pan w nich niczego przydatnego.

- Świetnie. Dziękuję też za pomoc w opanowaniu sytuacji po nadejściu tych wezwań 

przed sądy polowe.

Duellos znowu pokiwał głową, ale tym razem minę miał o wiele poważniejszą.

- To był prawdziwy pokaz potęgi głupoty. Ktoś  z wieloma gwiazdkami, ale pustą 

czaszką  o mało nie doprowadził do nieodwracalnych zmian w historii. - Wstał i wzruszył

ramionami. - Dlaczego mnie to wciąż  dziwi? Życzę  szczęścia na nowej drodze życia. Oby

żywe światło gwiazd zawsze przyświecało waszemu związkowi.

Po zniknięciu awatara Duellosa Desjani wstała z fotela, wzdychając głośno.

- Obawiam się, że nie powinniśmy zostawać w tym miejscu dłużej niż  trzeba. Chyba

wszystko poszło po twojej myśli. Chcesz wykorzystać  tę  salę  do zorganizowania serii

indywidualnych rozmów z wybranymi oficerami?

Zawahał się.

- Zamierzałem użyć do tego celu sprzętu z mojej kajuty.

- Wzywanie ich tutaj zamiast do prywatnej kajuty będzie miało mocniejszy wydźwięk

- zasugerowała. - Zakładając oczywiście, że zechcesz wyrazić swoją dezaprobatę dla czyichś 

działań, zwłaszcza jeśli ta osoba jest z tobą spokrewniona.

- Dlaczego ty zawsze wiesz wszystko lepiej i szybciej ode mnie? - zapytał ją.

Uśmiechnęła się i wyszła, nie mówiąc słowa.

Geary zebrał myśli i wezwał dowódcę „Dreadnaughta”.

- Chcę porozmawiać z panią prywatnie - poinformował Jane.

Jej hologram pojawił się dopiero po kilku minutach.- Słucham, admirale - rzuciła Jane Geary, nie okazując żadnych oznak

zdenerwowania.

Nie poprosił, żeby usiadła. To, podobnie jak wybór sali odpraw, powinno jej dać do

myślenia.

- Po przejrzeniu logów transmisji uznałem, że pani niedawne zachowania, kapitanie,

były mocno niepokojące. - Musiał to ująć  w taki sposób, żeby nie łączyła jego reakcji ze

słowami Desjani. To miało wyglądać na jego własną analizę. - Dokładniej rzecz ujmując, nierozumiem, dlaczego postąpiła pani właśnie w taki sposób.

Page 81: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 81/312

Zarówno postawa, jak i głos Jane Geary emanowały pewnością siebie.

- Postąpiłam w sposób, który uważałam za słuszny, admirale.

- Otrzymała pani rozkaz pozostania na wyznaczonej orbicie. A nie tylko sprowadziła

pani „Dreadnaughta” z kursu, lecz namawiała pani także innych oficerów do podjęcia

podobnych działań.

- Zważywszy na okoliczności, uważałam, że wywarcie presji na osoby winne

wywołania tego kryzysu będzie w pełni uzasadnione.

- Mimo otrzymania ode mnie przeciwnych rozkazów? - Nawet on słyszał

niedowierzanie wkradające się  do tych słów. Wiedział, że zaczyna przemawiać przez niego

gniew, ale nie zamierzał się z nim kryć.

- Takie wiadomości można sfałszować, admirale.

- Rozmawiała pani także z kapitan Desjani, przy której nagrałem wiadomość.

- Jej przekazy także mogły być  przejmowane i zmieniane - wyjaśniła Jane Geary. -

Oboje znajdowaliście się na terenie kontrolowanym przez przeciwnika.

Coś jej się musiało przytrafić. Ale co? Geary usiadł, ona dalej stała.

- Kapitanie Geary - powiedział, używając jej oficjalnego tytułu, by podkreślić wagę 

swoich słów. - Rozmawiałem w tym czasie z członkami rządu Sojuszu. Oni nie są żadnymi

przeciwnikami. Chcę, żeby pani w końcu pojęła, z czego wynika moje rozżalenie. Nie

przejmuję się wyłącznie tym, że zlekceważono wydane przeze mnie rozkazy, ale też tym, co

pani zrobiła. Gdy tylko ujrzałem, jak walczyła pani o Varandala, byłem pełen podziwu dla

pani osądów i powściągliwości. Wtedy nie działała pani impulsywnie i tak gwałtownie.

W końcu do niej dotarło. Widział to po błysku w oczach i lekkim zaciśnięciu warg.

- Podjęłam działania, które zważywszy na sytuację, wydawały mi się najwłaściwsze -

wyjaśniła Jane. - Tak jak pan ma to w zwyczaju. To, że postawiono mnie na mostku

pancernika, a nie liniowca, nie oznacza jeszcze, iż brak mi ducha bojowego.

Zaskoczyła go tym, nie ukrywał.- Nikt pani tego nie zarzuca.

Spojrzała mu prosto w oczy.

- Owszem, admirale, spotykam się z takimi opiniami.

Przeszłość ponownie rozdzieliła ich jak niewidzialna ściana stojąca pomiędzy Johnem

a jego odległymi krewnymi z przyszłości. „Powiedz jej, że już przestałem cię nienawidzić” -

tak brzmiały ostatnie słowa Michaela Geary’ego. Dla tych, którzy urodzili się po nim, Black

 jack był niedoścignionym wzorem i zarazem znienawidzonym symbolem, od któregousiłowali uciec. Całe pokolenia rodziły się  i dorastały, by zginąć  na pokładach okrętów, bo

Page 82: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 82/312

ich rzekomo heroicznego przodka spotkał taki właśnie los.

- Jane, powiedziałem ci niedawno, że uważam, iż  jesteś  jednym z najlepszych

dowódców, jakich mam w tej flocie. A wliczałem w to wszystkie jednostki łącznie z

liniowcami. Jesteś naprawdę niezła w tym, co robisz.

- Dziękuję, sir.

Nie uwierzyła mu. Co takiego zmieniło się w jej życiu od momentu, gdy wyjechał?

- Chcę, żebyś była taka jak podczas obrony Varandala. Zapomnij o Black Jacku. Masz

być Jane Geary.

- Tak jest.

Cholerne wojskowe zwyczaje. Gdy wszystko się  sypało, człowiek mógł ukryć  swoje

uczucia i myśli za zdawkowymi formułkami. John oparł się  wygodniej, bębniąc palcami o

blat.

- Usiądź, proszę, Jane. Przyznam, że myślałem, iż  opuścisz flotę  i zaczniesz nowe

życie teraz, gdy wojna się już skończyła.

Usiadła, ale nadal była spięta.

- Nie dokończyłam jeszcze swojej misji - wyszeptała. - Jeśli Michael żyje, odnajdę go.

- Przed panem, admirale, stoi wiele innych, poważniejszych zadań. Ja mogę  zająć  się  tym

 jednym.

- Dlatego zostałaś we flocie? By szukać Michaela?

Jane się zawahała.

- Są też inne powody.

- Zrobiłaś już swoje - rzucił John. - Ja tu utkwiłem. Ty możesz robić, co zechcesz.

- Nazywam się Geary - oświadczyła, nie podnosząc głosu, ale wkładając w te słowa

całą swoją siłę.

Przyglądał się jej, przez dłuższą chwilę nie mogąc wydobyć głosu.

- Ja naprawdę uważam, że masz prawo zacząć nowe życie. Nie zostawaj we flocie zmojego powodu. Wystarczająco wiele zła wyrządziłem naszej rodzinie. Ale jeśli zechcesz

zostać, muszę mieć pewność, że mogę na tobie polegać.

- Może pan na mnie polegać, sir. - Spoglądała na niego z powagą, nie mrugnąwszy ani

razu.

- Wiedziałem o tym. Zawsze wiedziałem. - Tym sposobem nie dojdziemy do niczego.

- Jane, jako twój przełożony liczę na to, że będziesz mnie informowała o wszystkim, co może

wpływać na twoją zdolność bojową, którą  tak sobie cenię. Jako twój wuj mam nadzieję, żebędziesz rozmawiać ze mną całkowicie szczerze o bardziej prywatnych sprawach.

Page 83: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 83/312

Jane nie odpowiadała przez dłuższą chwilę, potem pokręciła głową.

- Jestem od ciebie starsza, wuju. Przespałeś całe stulecie, prawie się nie starzejąc.

- Zmagam się  z tym problemem od momentu wybudzenia. I mam wrażenie, jakby

każdego miesiąca przybywało mi po kilka lat. - Ten żart nie poprawił jej humoru, dlatego

machnął ręką. - To wszystko, co chciałem ci powiedzieć.

- Dziękuję.

Wstała, zasalutowała przepisowo, chociaż  to było nieformalne spotkanie, potem jej

hologram zniknął. Geary wciąż  jednak wpatrywał się  w pustkę, którą  pozostawiła. Co to

miało znaczyć, u licha? „Nazywam się Geary”. Przecież całe życie uciekała od tego nazwiska.

Dlaczego tak kurczowo trzyma się go teraz? I jak...

A niech to szlag. Czyżby zaczynała wierzyć  w moją  legendę? Chce mi teraz

dorównać? Przecież nawet ja tego nie potrafię.

Chyba nie wierzy w to, że zostanie kolejnym Black Jackiem.

Ale czy to, co zrobiła z „Dreadnaughtem” podczas niedawnej awantury o sądy

polowe, nie było przypadkiem działaniem w stylu Black Jacka?

Obym się  mylił. Mit niezwyciężonego Black Jacka jest ostatnim, czego tej flocie

dzisiaj trzeba.

*

W końcu mógł się ukryć choć na kilka minut w zaciszu swojej kajuty, ale nie potrafił

w niej usiedzieć. Uznał więc, że przespaceruje się  po okręcie. Gdy trafił ponownie na

znajome korytarze, nastrój od razu mu się  poprawił. „Nieulękłego” zbudowano w podobnie

surowy sposób jak nowsze sektory stacji Ambaru, ale ten okręt liniowy miał coś, czego

brakowało wiszącemu na stałej orbicie molochowi. Tutaj Geary czuł się jak w domu.

Nie zdziwił się, gdy ujrzał idącą  obok Desjani. Zadaniem kapitana było dokonanie

inspekcji jednostki. Przed jej przybyciem na pokład we wnętrzu „Nieulękłego” było głośno

 jak w ulu, cała załoga rzuciła się z pewnością do sprzątania, by dowódca nie dostrzegł nawet jednej drobinki kurzu na wypolerowanych powierzchniach czy urządzenia leżącego nie tam

gdzie trzeba bądź nie działającego przynajmniej poprawnie.

- Dobry wieczór, kapitanie Desjani.

- Dobry wieczór, admirale Geary - odparła takim tonem, jakby spędzili ostatnie

tygodnie, pracując w normalny sposób.

Zwolnił nieco, by mogli iść  dalej obok siebie, ale utrzymywał rozsądny dystans. To

był jej okręt, więc z pewnością  nie życzyła sobie, by załoga dostrzegła jakiekolwieknieprofesjonalne zachowania dowódcy.

Page 84: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 84/312

- Dziwna sprawa. Ledwie wszedłem do kajuty, nabrałem poczucia, że wydarzenia

minionego tygodnia są wytworem mojej wyobraźni albo snem.

Spojrzała na niego, unosząc lekko brew, a potem uniosła lewą  rękę, pokazując mu

wierzch dłoni, na której połyskiwała obrączka.

- Zazwyczaj nie noszę błyskotek otrzymanych we śnie.

- Ja również.

- Coś musiało wytrącić cię z równowagi. Jak przebiegło to prywatne spotkanie?

- W sumie dobrze, aczkolwiek też  nieco dziwnie. - Posłała mu kolejne pytające

spojrzenie, gdy opisał wrażenia z rozmowy, którą  przeprowadził z Jane Geary. - Nie mam

pojęcia, co ją  ugryzło. Kiedy rozmawialiśmy po raz pierwszy, dała mi wyraźnie do

zrozumienia, że musiała wstąpić do floty z powodu nazwiska. Ale wojna już dobiegła końca.

Spełniła swój obowiązek, i to z naddatkiem. Nic już jej nie trzyma we flocie.

- Moim zdaniem coś ją jednak trzyma.

- Powiedziałem jej wprost, że może odejść i zająć się własnym życiem.

Desjani uśmiechnęła się krzywo.

- Życie nigdy nie jest takie, jak je sobie planujemy. Bez względu na to, czego Jane

kiedyś  pragnęła, musiała spędzić  całe dorosłe życie na okręcie wojennym. Może w końcu

zrozumiała, że to właśnie było jej pisane? Może nie ma bladego pojęcia, co innego mogłaby

robić? A może...

- Mów dalej - ponaglił ją Geary.

- Wspominałeś mi kiedyś o problemach swojej rodziny, o tym, jak prześladował ją mit

Black Jacka... - Desjani przygryzła lekko dolną  wargę, zanim dodała jeszcze: - Może do

niedawna nie była w stanie identyfikować się z Black Jackiem, ponieważ żywiła do niego tak

wielką nienawiść  i wiedziała, że nie jest w stanie dorównać  legendzie. A teraz zobaczyła na

własne oczy, jaki naprawdę jest Black Jack.

- Black Jack nigdy nie istniał.- Czy ty zawsze będziesz temu zaprzeczał? Problem polega na tym, że Jane Geary

próbuje na nowo odkryć, kim chce teraz być. Kwestia: „nie będę  Black Jackiem” jest już 

nieaktualna. Teraz musi znaleźć coś dla siebie.

Skrzywił się.

- Zacząłem się  obawiać, że ona chce teraz dorównać  legendzie Black Jacka. Nie

prawdziwemu mnie. Chciałbym z nią  o tym porozmawiać. Ale najpierw skontaktuję  się  z

przodkami. Może oni podpowiedzą mi coś rozsądnego?- Baw się  dobrze i przekaż  im pozdrowienia ode mnie - rzuciła Desjani. - Ja muszę 

Page 85: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 85/312

dokończyć inspekcję okrętu. Zejdę do komnat przodków na sam koniec, aby im Podziękować 

- dodała, rzucając mu znaczące spojrzenie - za wszystko to, co skończyło się dobrze, i za całą 

resztę, która mogła pójść znacznie gorzej.

- Polecenie przyjęte, kapitanie Desjani. - Byli ze sobą, nawet jeśli ich związek musiał

mieć  tak wiele ograniczeń, a tylko szaleniec nie dziękowałby za to, że tego dnia nie

wydarzyło się najgorsze.

*

Instrukcje z admiralicji nadeszły dokładnie w takiej formie, jak przepowiedzieli

Duellos i Desjani, tydzień po tym, jak Geary objął oficjalnie dowodzenie flotą, i cztery dni po

zakończeniu przeprowadzonej na własną  rękę  reorganizacji. Początkowo nie uznawał

naigrawania się  tej dwójki ze szczegółowości wytycznych admiralicji, ale gdy zerknął do

wiadomości, jęknął z wrażenia, widząc, że zawarto w niej chyba wszystkie szczególiki, jakie

mógł sobie wyobrazić.

Wcielenie „Inspiracji” i „Lewiatana” do tego samego dywizjonu? Dlaczego u licha

miałbym pakować  Duellosa i Tuleva do tej samej jednostki, skoro obaj udowodnili

niejednokrotnie, że są niezależnymi dowódcami? Po co łączyć dywizjony pancerników, skoro

te okręty współpracują tak świetnie z dotychczasowymi towarzyszami broni?

Odmówiono też  jakichkolwiek dalszych awansów. Nawet tych sugerowanych przez

Geary’ego, a dotyczących najdłużej służących we flocie i najwaleczniej sprawujących się 

oficerów. Nawet nowo przydzieleni dowódcy nie mieli szans. W sytuacji, gdy wojna dobiegła

końca, a wielkość  floty miała być  zamrożona, wszelkie wnioski o promocję  szły prosto do

kosza. Ten nagły zastój mocno zdenerwował wszystkich oficerów, przyzwyczajonych do

nieustannych awansów w związku z poważnymi stratami, jakie ponoszono w każdej bitwie.

Nowych dowódców należało mianować  natychmiast, by uzupełniać  niedobory w kadrze.

Oprócz przyznania Geary’emu stopnia admirała i nadania pułkownik Carabali rangi

generalskiej nikt inny nie otrzymał awansu. Nawet porucznik Iger. „Niesprawiedliwość” byłanajłagodniejszym z określeń, jakie cisnęły się człowiekowi na usta, niemniej system był tak

skonstruowany, że nikt nigdy nie był pewien promocji, więc nie miał podstaw do zaskarżenia

decyzji odmownej. Geary zastanawiał się, ile czasu trzeba, by jego podwładni zaczęli się 

zżymać na ten nagły zastój, uznając jednocześnie, że admiralicja przestała kojarzyć sukcesy w

walce z koniecznością awansowania prymusów.

Gdy to dotrze do ludzi, zaczną się także zastanawiać, dlaczego im tego nie załatwił i

nie rozkręcił na nowo karuzeli awansów. Promocja na polu walki. Chłopcy z admiralicjichyba zapomnieli o przysługującym mi prawie awansowania wyróżniających się oficerów na

Page 86: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 86/312

polu walki, pomyślał. Muszę  jednak nadać  im nowe stopnie masowo, ponieważ  to

 jednorazowy numer, gdyż  jak tylko informacja o moich posunięciach dotrze do władz,

zamkną i tę furtkę.

Przewinął wiadomość  do końca i dotarł do list załóg. Było zrozumiałe, że każdy

marynarz i oficer musi mieć  przydział na okręt, stanowisko oraz miejsce do spania. Czy ja

naprawdę mogę zignorować wszystkie te wytyczne? Po raz pierwszy zaczął się zastanawiać,

 jakie raporty o stanie floty dotarły do admiralicji tuż po powrocie do przestrzeni Sojuszu. On

otrzymał informacje zgodne ze stanem faktycznym, ale co w takim razie poszło do

dowództwa?

Desjani zmrużyła oczy, gdy chwilę później połączył się z nią i zadał to pytanie.

- Puszczamy im symulacje - zapewniła go. - Nie musisz się nimi przejmować. Banki

danych okrętów generują je automatycznie na podstawie wytycznych admiralicją takich ja ta,

którą  właśnie otrzymałeś. Są  uaktualniane, gdy to jest konieczne, na przykład po śmierci

któregoś  z członków załogi albo po uszkodzeniu jednostki, ale tak naprawdę  to świat

równoległy, stworzony tylko po to, żeby admiralicja siedziała cicho i nie bruździła nam. Nie

robiliście czegoś takiego przed stu laty?

- Nie. - Czy powinien czuć  teraz przerażenie? Czy może raczej wdzięczność  wobec

kogoś, kto wymyślił tak cudowne remedium na wojskową  biurokrację? - Jakim cudem

admiralicja nie zorientowała się jeszcze?...

- Oni dobrze wiedzą, co robimy. Ale nasze okręty znajdują się tak daleko od centrali,

że odkrycie prawdy musi trwać. Potem nakazują  nam zaprzestanie działań  na własną  rękę,

każą  wyłączyć  symulacje i postępować  zgodnie z wytycznymi, na co my odpowiadamy

kolejnymi symulacjami i obiecujemy, że teraz to wszystko prawda. Po jakimś  czasie

dowództwo znów dochodzi do wniosku, że jest karmione symulacjami i znowu nakazuje nam

zaprzestać symulowania rzeczywistości, a my tradycyjnie olewamy rozkazy. Tak to się kręci.

Oficerowie z admiralicji upierają się, że trzeba zmienić  ten system, ale gdy tylko trafiają dosił operacyjnych, natychmiast zmieniają zdanie.

To miało sens, ale równie dobrze mogła stroić sobie z niego żarty. Geary przyjrzał się 

 jej uważnie, szukając jakichkolwiek śladów rozbawienia.

- I nikt nigdy nie poruszał tej sprawy?

- Staramy się  o niej nie rozmawiać. Po naszej stronie wszystko odbywa się 

automatycznie, aczkolwiek zdaję  sobie sprawę z tego, że admiralicja wkłada w te wytyczne

ogrom pracy. Nie słyszałeś  nigdy, jak ludzie mówili o flocie Potiomkina? Nie wiem, skądwytrzaśnięto tę nazwę, może od nazwiska człowieka, który pierwszy zastosował ten system,

Page 87: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 87/312

albo od kogoś znalezionego w bazach danych, kto akurat spodobał się twórcom. Chodzi o to,

żeby pokazać  admiralicji to, co ona chce zobaczyć. Wykonujemy wszystkie rozkazy

operacyjne, ale mikrozarządzanie po prostu ignorujemy.

Geary po zakończeniu tej rozmowy gapił się  jeszcze przez kilka minut na treść 

wytycznych. Mimo lekceważenia problemu przez Desjani nadal miał sporo problemów z

zaakceptowaniem faktu, że admiralicja jest karmiona symulacjami. Potem jednak przyjrzał się 

raz jeszcze nadesłanym instrukcjom, skupiając wzrok na akapicie dotyczącym konkretnego

podoficera. Chor ąż  y Door powinien zgłaszać  się  dwa razy w tygodniu do szefa swojego

departamentu, porucznika Orpa, celem szkolenia na funkcję brygadzisty ekipy remontowej,

 zgodnie z instrukcją  numer 554499A. Je śli chor ąż  y Door nie zdoła zdobyć  wła ściwych

kwalifikacji w okre ślonym tygodniu, nale ż  y przesłać raport na formularzu B334.900...

Geary natychmiast wykasował wiadomość z admiralicji.

Była to jednak dopiero pierwsza z wielu podobnych, jakie przesłało mu dowództwo.

Nazajutrz otrzymał kolejną, migała gniewnie ikonką  najwyższego priorytetu,

domagając się  natychmiastowego otwarcia. Już  samo to napełniło Geary’ego złymi

przeczuciami. Był wykończony godzinami siedzenia nad własnymi planami reorganizacji

Pierwszej Floty. Wzdychając z rezygnacją, kliknął na klawisz odbioru i ujrzał holograficzną 

sylwetkę  nowego dowódcy flot Sojuszu, niejakiej admirał Celu. Kobieta ta miała masywną 

końską szczękę i spoglądała na Geary’ego, zadzierając nosa, jakby zamierzała traktować go z

góry.

- Otrzymałam właśnie raport mówiący, że nie zamierza pan wyruszyć na zaplanowaną 

misję  przed upływem trzydziestu dni od chwili objęcia stanowiska dowodzenia i przyjęcia

rozkazów. To zadanie ma najwyższy priorytet dla bezpieczeństwa Sojuszu. Nakazujemy panu

skrócić  okres przygotowań  do maksimum dwóch tygodni. Ma pan potwierdzić  przyjęcie tej

wiadomości i natychmiast podać  nam nowy termin wylotu. Mówiła admirał Celu, bez

odbioru.Nie dodała na koniec nawet zwyczajowego: „na honor naszych przodków”. W

załączniku nie było także żadnego pliku tekstowego ani nagłówka. Po prostu nagrała te kilka

zdań  i wysłała, by przytłoczyć  bądź zastraszyć odbiorcę. Zrobiła to, by Geary wykonał bez

szemrania wszystkie jej rozkazy bez względu na to, czy mu się podobają  czy nie. Niestety,

John w ciągu ostatnich miesięcy operował na obcym terenie, bez wskazówek z dowództwa,

stawiał czoło oficerom, którzy kwestionowali jego kompetencje, i wysyłał zbyt wielu

marynarzy na śmierć, wydając im osobiście rozkazy do ataku. Z tych to powodów miał oglądsytuacji z zupełnie innej perspektywy i nie widział już sensu w zadowalaniu przełożonych za

Page 88: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 88/312

cenę ryzyka, na jakie musieli być narażeni jego ludzie. W oczach kogoś, kto patrzył na więcej

niż  jeden kolaps wrót hipernetowych, widok puszącego się  admirała mógł budzić  jedynie

współczucie bądź żałość.

Geary wyświetlił raz jeszcze hologram Celu. Tym razem przyjrzał jej się  uważniej.

Wiele odznaczeń. Wygląd tej kobiety kojarzył mu się z wymuskanymi DON-ami, z którymi

miewał do czynienia. Charakterystyczny wyraz twarzy, podobnie jak ton wypowiedzi,

sugerowały że Celu jest jednym z oficerów, których żołnierze określali mianem „pieniaczy”,

czyli dowódców uważających, iż  przełożony musi podnosić  głos i wyżywać  się  na

podwładnych.

Celu nie kryła się  wcale z tym, że ma zamiar traktować  Geary’ego jak innych

podwładnych. Ale to nie przeszkadzało Johnowi. W końcu była jego przełożonym, a w

wojsku najważniejszy jest łańcuch dowodzenia. Nie podobał mu się jedynie sposób, w jaki to

robiła. Nigdy nie darzył specjalną estymą ludzi siedzących w sztabach, gdyż ci nawet za jego

czasów zbyt często okazywali się dupkami myślącymi, że cały świat kręci się wokół nich, i

bez przerwy wymagającymi czegoś od załóg okrętów, dla których mieli być wsparciem. Jak

widać, sytuacja ta uległa znacznemu pogorszeniu w trakcie długiej wojny. Dzisiaj pomiędzy

sztabem a oficerami liniowymi istniała już ogromna przepaść niechęci.

Geary się zamyślił. Znał sposób na utrzymanie w mocy pierwotnej daty wylotu mimo

wyraźnych ponagleń ze strony Celu. A w każdym razie taka możliwość  istniałaby kiedyś, za

 jego czasów. Otworzył regulamin floty, odszukał właściwy paragraf i uśmiechnął się na jego

widok. Ostateczna odpowiedzialno ść  za bezpieczeństwo okr ętów i ich załóg oraz za

wykonanie powierzonych zadań  spoczywa na osobie dowodzącej daną  operacją. Podczas

 planowania rozkazów dowódca obowią zany jest do uwzględnienia wszystkich potencjalnych

 zagro ż eń.

Przed stu laty Geary i jego koledzy nazywali ten paragraf „przechlapanym”.

Wykonanie rozkazu, gdy któreś  z  potencjalnych zagrożeń  mogło uniemożliwić  wykonanemisji, zrzucało pełną winę za niepowodzenie na osobę kierującą całą operacją. Niewykonanie

takiego rozkazu w identycznej sytuacji było złamaniem regulaminu, ale z powodu

„potencjalnych zagrożeń” znów przerzucało winę na dowodzącego akcją. Geary wielokrotnie

się  zastanawiał, dlaczego tego paragrafu, wymierzonego w przełożonych zapewne wbrew

intencjom twórców nie usunięto z regulaminu.

Skoro jednak pozostał na swoim miejscu, Geary mógł go wykorzystać przeciw swoim

zwierzchnikom. Wystarczyło napisać niezwykle szczegółowy raport wymieniający wszystkiepotencjalne zagrożenia, jakie jego zdaniem uniemożliwiają  wcześniejsze zakończenie

Page 89: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 89/312

przygotowań. A tych było wiele. Kolejne remonty, konieczność  ściągnięcia większej ilości

zapasów, członkowie załóg przebywający na urlopach, którzy nie zdążą wrócić w skróconym

czasie, gdyby nawet już  teraz wysłano im wezwania. Spisanie tego wszystkiego zajmie mu

resztę  dnia, a i tak nie miał pewności, czy ktoś w admiralicji zada sobie trud i odczyta coś 

więcej niż  tylko wprowadzenie, i co więcej, czy zechce uznać  którykolwiek z

przedstawianych argumentów, ponieważ nie pasują do oficjalnej wersji wydarzeń.

Nie powinien jednak kłamać. Flota Potiomkina mogła sobie doskonale radzić z rafami

czystej biurokracji, lecz pisanie nieprawdy o stanie przygotowań okrętów wyruszających z tak

ważną misją zakrawało już na przestępstwo.

Wszystkie potencjalne zagrożenia. Nowi oficerowie, pomyślał, mieli w zwyczaju

narzekać, że nikt nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego, a my wtedy naśmiewaliśmy się z

nich i wyjaśnialiśmy, iż  o to właśnie chodzi w przepisach. Wszystkie... potencjalne...

zagrożenia.

Do tej pory nie wykorzystałem jeszcze ani razu faktu, że jestem niezwykle

popularnym bohaterem, Black Jackiem. Nigdy jednak nie lubiłem ludzi pokroju Celu. Mam

za dużo spraw na głowie, by zajmować  się  teraz przekonywaniem do swoich racji bandy

sztabowych biurokratów. Nie będę przerywał urlopów ludziom, którzy dopiero co wyjechali i

zasłużyli sobie na odpoczynek po całym szeregu bitew. Nie przyspieszę  też  wylotu, który

wymaga jeszcze wielu zasadniczych przygotowań.

Wcześniej niewiele mogłem z tym wszystkim zrobić.

Ale Rada bardzo chce widzieć  mnie na stanowisku dowódcy tej floty, a regulamin

stanowi wyraźnie, że to ja jestem osobą mającą ostatnie zdanie w tym względzie. Muszę tylko

uzasadnić odpowiednio decyzję.

Z wielką starannością zaczął układać treść swojego stanowiska.

W odpowiedzi na Pani wiadomo ść , powołując się na regulamin floty, paragraf 0215,

ust ę p 6 alfa, pragnę  przypomnieć ,  ż e to na mnie ciąż  y odpowiedzialno ść  za wzięcie pod

uwagę wszelkich zagro ż eń  zwią zanych z wydanymi rozkazami. Wybrany przeze mnie termin

wyruszenia poza przestrzeń Sojuszu nie jest przypadkowy, uwzględnia bowiem ka ż dy czynnik,

który mógłby wpłynąć  negatywnie na realizację  planów, w tym: podstawy logistyczne,

gotowo ść  bojową , stan napraw, obecno ść  personelu i planowane uzupełnienia zapasów.

Szczegółowy spis wspomnianych czynników znajduje się w zał ączniku B.

Nie zamierzał odstępować  na krok od ustalonej przez siebie daty odlotu, chociaż 

zdawkowy i dość  łagodny ton jego odpowiedzi mógł być  mylący dla odbiorców.Dokładniejszy opis postanowił zawrzeć  w dołączonym dokumencie. Chcą  wszystkich

Page 90: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 90/312

potencjalnych zagrożeń? Po tej lekturze odechce im się  twierdzić, że moje żądania są 

bezpodstawne.

Geary polecił systemowi floty wyszukanie w bazach danych każdego pliku na

wspomniane tematy, uważane jednak, by nie trafiły do tej puli symulowane dokumenty floty

Potiomkina, po czym wrzucił to wszystko w jeden folder i załączył do swojej wiadomości.

Nawet tak potężny zestaw obliczeniowy, jaki stanowiła połączona sieć wszystkich okrętów,

potrzebował kilku minut na wykonanie tego zadania. Geary, czekając na zakończenie

procesu, zaczął się  nawet zastanawiać, czy przypadkiem nie doprowadził do przeciążenia

łączy, ale zanim spanikował, na jego wyświetlaczu pojawił się  komunikat o zakończeniu

pracy.

Zawahał się, widząc ogrom plików znajdujących się w folderze załącznika. Było ich

tam tak wiele, że nawet czarna dziura nabawiłaby się niestrawności po ich przełknięciu.

Mógł sobie jedynie wyobrażać, co stanie się  w admiralicji, gdy do jej i tak

rozbudowanych baz danych dotrze zmasowany strumień  informacji. Czy tym sposobem uda

się  zablokować  system w stopniu terminalnym, tak że nic już  nigdy go nie opuści? Jeśli

efektem jego działania będzie chociażby chwilowe powstrzymanie sztabowców od zalewania

ludzi bezsensownymi poleceniami, gra warta była świeczki.

Raz jeszcze rzucił okiem na wizerunek Celu, przypominając sobie, że kazała mu

działać  błyskawicznie, i wcisnął klawisz nadający wiadomości najwyższy priorytet. Prosiła

pani o jak najszybszą odpowiedź, pomyślał, więc ją pani dostanie.

Czy jeden statek kurierski będzie w stanie przewieźć  tak ogromną  ilość  danych?

Ciekawe też, ile czasu będzie trwało odbieranie ich w sztabie generalnym... Wysłał

wiadomość z uśmiechem na ustach, po czym wrócił do przerwanej pracy.

*

Po tym wydarzeniu poświęcał mało czasu na przeglądanie kolejnych wiadomości i

 jeżeli nie było w ich nagłówku prośby o pilny kontakt, po prostu je ignorował. Lecz dwatygodnie później przyszedł komunikat, który wprawił go w zdumienie. Było ono tak wielkie,

że przerwał pracę, by doczytać do końca.

 Dotyczy całej floty. Proszę  wyznaczyć  i przygotować  do transferu oficerów,

 podoficerów oraz marynarzy mających formalną bąd  ź  nieformalną wiedzę na temat działania

wrót hipernetowych. Wyznaczone osoby pozostaną  na Varandalu do czasu otrzymania

nowych przydziałów. Transfer? Zabieranie najbardziej doświadczonych specjalistów w

przeddzień tak ważnej misji? Chwileczkę. Jedną pieprzoną chwileczkę.Nie miał pojęcia, ilu jego podwładnych dysponuje „formalną  bądź  nieformalną 

Page 91: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 91/312

wiedzą” na temat hipernetu, ale jednego był pewien: w tej grupie znajdował się komandor

Neeson, dowódca „Zajadłego”. Miał oddelegować  tak doświadczonego oficera na dwa

tygodnie przed wylotem i pozostawić  w przestrzeni Sojuszu? Ilu innych, równie ważnych

ludzi przyjdzie mu zostawić na rozkaz admiralicji?

Szybkie przeszukanie baz danych dało mu niezwykle długą listę nazwisk, było na niej

prawie stu ludzi, oficerów i podoficerów mających, jeśli wierzyć  wypełnianym przez nich

ankietom, pewne rozeznanie w kodowaniu podobnym do tego, które stosowano we wrotach

hipernetowych. Oprócz Neesona było tam jeszcze kilku dowódców okrętów, wliczając w to

kapitana Hiyakawę z „Nieugiętego” oraz dwóch oficerów z ciężkich krążowników. Problem

polegał na tym, że technologie hipernetowe wymagały wiedzy z wielu pokrewnych dziedzin i

zostały wpisane w liczne charakterystyki niejako z rozpędu. Sprawdzając ich właściwe

wykształcenie, znacznie precyzyjniej udokumentowane, Geary kręcił głową  z

niedowierzaniem. Nie mogę  odesłać  ich wszystkich. Gdyby to ode mnie zależało, nie

wypuściłbym nikogo. Swoją drogą, na co oni admiralicji?

Połączył się  z komandorem Neesonem, z którym współpracował już  przy

rozwiązywaniu problemów z wrotami.

- Jaki wkład mógłby pan wnieść  w proces projektowania i budowania wrót

hipernetowych, rzecz jasna w skali całego Sojuszu?

Znajdujący się  o trzy sekundy świetlne od jego jednostki Neeson wyglądał na

zaskoczonego tym pytaniem.

- Pyta pan o mnie osobiście, admirale? Niewielki, by nie powiedzieć: żaden.

Naprawdę. Wiem co nieco na temat hipernetu, znam teorię  i mam nawet trochę  wiedzy

praktycznej, ale daleko mi do prawdziwych ekspertów. Znam w admiralicji parę osób, które

mogłyby mnie bez problemu przeskoczyć  w tym temacie. Nie rozmawiałem wprawdzie z

nimi, ale widziałem ich nazwiska na wielu opracowaniach naukowych.

- A co z innymi ludźmi z naszej floty? Jak rozumiem, kapitan Hiyakawa jestspecjalistą w tego rodzaju kodowaniach?

- Nie znam zbyt dobrze kapitana Hiyakawy, admirale - odparł Neeson po

sześciosekundowej przerwie spowodowanej przesyłaniem sygnału. - Rozmawiałem z nim

tylko kilka razy. Z tego, co wiem, reprezentuje raczej mój poziom. Jedynym oficerem tej

floty, który mógłby wnieść znaczący wkład w prace z tej dziedziny, była kapitan Cresida. Nie

mówię  tutaj o poziomie wykształcenia, tylko o jej bystrości umysłu i intuicyjnej zdolności

pojmowania. Ja jestem zwykłym dyletantem w tej dziedzinie, podobnie jak wszyscy weflocie, o ile wiem.

Page 92: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 92/312

- A zna pan jakiś projekt związany z hipernetem, przy którym mógłby pan pracować z

powodzeniem? - zapytał Geary.

- Poza flotą? Nie, sir. Mógłbym wprawdzie podawać kawę podczas zebrań, ale na tym

moja rola by się kończyła.

- Dziękuję, komandorze. To była bardzo pouczająca rozmowa.

Po rozłączeniu się Geary siedział nadal, wpatrując się w pustą przestrzeń, którą przed

momentem zajmował wyświetlacz komunikatora. Nic nie są w stanie wnieść do sprawy, jeśli

w grę  wchodzi hipernet. O wiele bardziej są  przydatni na stanowiskach, które do tej pory

zajmowali.

W dodatku admiralicja ma w swoich szeregach ludzi znacznie od nich lepszych. No i

w wiadomości nie było nawet słowa o ewentualnych uzupełnieniach.

Cresida była jedynym oficerem, który mógłby coś wnieść do sprawy... Szlag, jak mi

brakuje Jaylen, pomyślał. Była tak dobrym oficerem. Bardzo inteligentnym, jak słusznie

zauważył Neeson. Skoro jednak tylko ona miała prawdziwą wiedzę na temat hipernetu - a to

prawda, jeśli wierzyć  ocenie komandora, który notabene jest aktualnie moim najlepszym

źródłem wiedzy o wrotach - mogę z pełnym spokojem wysłać odpowiedź do admiralicji.

W odpowiedzi na przesłane żądanie, napisał, dokonałem stosownego przeglądu

zasobów floty i nie znalazłem nikogo, kto odpowiadałby preferowanemu profilowi.

Mogli co najwyżej podważyć jego opinię, zdążył już przywyknąć do takich zachowań 

ze strony zwierzchników. Od czasu wybudzenia zrobiono to więcej razy niż za czasów, gdy

sam był podoficerem. Niemniej, pomimo chwilowych problemów, uniknie utraty wielu

bardzo potrzebnych mu ludzi. Może osoba odpowiedzialna za to dziwne żądanie wyśle mu w

ciągu najbliższych dwóch tygodni kolejne żądanie, ale skoro z tym poradził sobie tak szybko i

bezproblemowo, z następnym też  nie powinien mieć  kłopotów. Zresztą  wolał mieć  do

czynienia z zażaleniem, że nie wykonał należycie polecenia, niż  odlatywać  stąd bez tych

ludzi.Większość  moich problemów generuje dzisiaj admiralicja, nie flota ani życie,

uzmysłowił sobie.

Kolejny brzęczyk zwrócił jego uwagę na komunikator.

Timbale, czyli to chyba nie będzie zła wiadomość.

Nad komunikatorem pojawiła się sylwetka uśmiechniętego admirała.

- Dobre wieści.

- W samą porę.- Pańscy eksperci przybędą już jutro.

Page 93: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 93/312

- Jacy znowu eksperci?

- Od kontaktów z obcymi formami życia.

- Mamy ekspertów od takich spraw? Do momentu odkrycia Enigmów nie mieliśmy

bladego pojęcia, że jacyś Obcy istnieją, a to miało miejsce zaledwie kilka miesięcy temu.

- To prawda - przyznał Timbale. - Niemniej uczelnie kształcą ludzi tej specjalności już 

od stuleci. Aczkolwiek ostatnimi czasy nie jest to zbyt popularny kierunek. Zdaje się, że brak

odkryć na tym polu skutecznie zredukował zainteresowanie tematem. Niemniej dysponujemy

 jeszcze kilkoma fachowcami w tej dziedzinie. I przydzielono panu niemal wszystkich, jakich

znamy w Sojuszu. Z tego, co mi wiadomo, aż się palą do tej wyprawy.

Geary wyczuł, że nadchodzi jego stary znajomy, czyli ból głowy.

- Ilu ich będzie?

- Dwudziestu jeden. To sami cywile. Czternastu ma doktoraty.

- Nadal czekam na obiecane dobre wieści. Gdzie mam umieścić tych dwudziestu jeden

ekspertów od pozaziemskich form życia, którzy jeszcze nigdy nie słyszeli, nie widzieli ani

tym bardziej nie spotkali prawdziwej inteligentnej rasy Obcych?

Timbale wyglądał na skruszonego.

- Są  najlepszymi fachowcami w tej dziedzinie, jakimi dysponuje ludzkość. Jeśli

pozwoli pan na sugestię, powiedziałbym, że najlepszym miejscem dla nich będzie któryś  z

transportowców szturmowych. Na pewno jest tam sporo wolnych kajut, a jeśli ci

profesorowie i doktorzy będą się nudzić, podeślecie im kilku komandosów na obserwację.

- To bardzo interesująca propozycja - przyznał Geary. - Dziękuję. Oddam tych

ekspertów w ręce generał Carabali, niech ona wybierze transporter, na którym zostaną 

umieszczeni.

*

Jakiś  tydzień  później obudził go łomot do drzwi. Właz strzegący kabiny był bardzo

gruby, ale drżał tak, że Geary miał wrażenie, iż uderza w niego grad kartaczy rozpędzonychdo wielu tysięcy kilometrów na sekundę. Otworzył właz, gdy tylko przebrzmiała ostatnia

seria uderzeń. Do kajuty wmaszerowała Tania Desjani rozwścieczona do tego stopnia, że

mogłaby pluć rozpaloną plazmą, gdyby tylko zechciała.

- Dlaczego ta kobieta znowu jest na moim okręcie?

Page 94: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 94/312

SZEŚĆ 

Geary zdawał sobie doskonale sprawę  z głupiej miny, jaką  musiał mieć  w tym momencie,

ponieważ czuł się tak, jak wyglądał. Tylko jedna kobieta mogła wywołać równie żywiołową 

reakcję jego żony.

- Mówisz o Rione? O Wiktorii Rione?

Wbiła w niego płonące gniewem oczy.

- Nie wiedziałeś o tym?

- Ona jest na pokładzie „Nieulękłego”? Od kiedy? Skąd?Skinęła sztywno głową  wciąż  rozwścieczona, aczkolwiek zaskoczenie Geary’ego

uspokoiło ją nieco.

- Przyleciała codziennym wahadłowcem. Nie miałam o tym pojęcia, dopóki przed

kilkoma minutami nie opuściła jego pokładu. - Maszerując nerwowo tam i z powrotem,

obrzucała go ponurym spojrzeniem. - Masz szczęście, że jesteś  tak marnym kłamcą. Dzięki

temu wiem na pewno, że nie miałeś pojęcia o jej przylocie. Gdybyś wiedział i mi o tym nie

powiedział...- Nie jestem aż tak głupi, Taniu. Co ona robi, u licha, na „Nieulękłym”?

- Skoro ty mi tego nie możesz powiedzieć, najlepiej będzie, jeśli sam ją o to zapytasz.

Geary skinął głową, zastanawiając się, cóż takiego uczynił, że żywe światło gwiazd go

nieustannie doświadcza. Miał nadzieję, że udało mu się udobruchać Tanię.

- Gdzie ona jest?

- Teraz? Znając jej przyzwyczajenia, prawdopodobnie kieruje się prosto tutaj.

Jakby na potwierdzenie jej słów odezwał się brzęczyk dzwonka przy wejściu. Desjani

złożyła ręce na piersi i stała w wyzywającej pozie, nie zamierzając się ruszyć. Geary wziął się 

w garść i po raz drugi otworzył właz.

Jego nadzieje na to, że to jednak nie będzie Wiktoria Rione, spełzły na niczym. Stała

w progu we własnej osobie z wyrazem życzliwego zainteresowania na twarzy.

- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam w niczym ważnym?

Desjani najpierw poczerwieniała na twarzy, potem zsiniała, zaciskając mocno zęby i

lewą  pięść, na której skrzyła się  obrączka. Zdołała się  jednak opanować  i odparła niemal

beznamiętnym tonem:

Page 95: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 95/312

- Nie zostałam poinformowana o pani wizycie na pokładzie mojego okrętu.

- Rada oddelegowała mnie dosłownie w ostatniej chwili - wyjaśniła Rione,

odpowiadając Tani w taki sposób, jakby pytanie zadał jej Geary.

- Nie czekają na ciebie obowiązki w Republice Callas? - wtrącił John.

- Niestety nie. - Po raz pierwszy zauważył cień emocji na jej twarzy, ale zniknął zbyt

szybko, by można się zorientować, co naprawdę oznaczał. - Przedterminowe wybory. Może o

nich słyszałeś. Wyborcy uznali, że zbyt mocno skupiałam się  na problemach Sojuszu,

zaniedbując jednocześnie interesy Republiki Callas.

Trochę to trwało, zanim zrozumiał sens jej wypowiedzi.

- Nie jesteś już tamtejszym współprezydentem?

- Ani współprezydentem Republiki Callas, ani senatorem Sojuszu. - Powiedziała to

lekkim tonem, ale w jej oczach pojawiły się  żywsze emocje. - Ktoś  uznał, że osoba

lojalniejsza wobec Sojuszu będzie marnym reprezentantem interesów Republiki Callas,

zwłaszcza teraz? gdy wojna się  już  skończyła i trwa dyskusja na temat naszej secesji, co

chyba nie jest specjalnie dziwne. W końcu sprzymierzyliśmy się  z Sojuszem wyłącznie z

powodu zagrożenia ze strony Światów Syndykatu. Ponieważ nie miałam innych zobowiązań,

Rada uznała, że mogę pełnić rolę jej emisariusza we flocie.

- Emisariusza Wielkiej Rady? - zdziwił się Geary. - Co ty masz robić, u licha?

- Wszystko to, co rada i ja uznamy za stosowne.

To się jej najwyraźniej podoba, pomyślał.

Desjani musiała dojść do identycznego wniosku, z trudem bowiem opanowała nerwy,

mówiąc:

- Jestem pewna, że musi pani załatwić swoje sprawy z admirałem, zanim wahadłowiec

odleci, więc...

- Ja zostaję - przerwała jej Rione, odzywając się znowu do Geary’ego. - Rada poleciła

mi zająć  miejsce na tym samym okręcie, na którym stacjonuje głównodowodzący.Oczywiście na czas trwania tej misji.

Geary spojrzał groźnie na Wiktorię, obawiając się, że Tania naprawdę  lada moment

eksploduje.

- Opuścisz nas, jak tylko wrócimy do przestrzeni Sojuszu?

Czyżby zauważył nagłą  zmianę  w jej mimice? Emocję  tak silną, że niemożliwą  do

całkowitego ukrycia, ale jednocześnie tak mało widoczną, że nie mógł być  pewien, iż 

naprawdę coś widział?- To będzie zależało od dalszych poleceń Rady - odparła Rione.

Page 96: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 96/312

O przodkowie, miejcie nas w swojej opiece. Utknął po raz kolejny na jednym okręcie

z Rione i Desjani. Utknął po raz kolejny pomiędzy nimi.

- Muszę wysłać wiadomość...

- Daj sobie spokój. Naprawdę. Zmarnujesz tylko czas. Wielka Rada chce mojej

obecności tutaj. Pozostali emisariusze powinni pojawić  się  już  niedługo. - Rione w końcu

raczyła zauważyć Tanię i obdarzyła ją lodowatym uśmiechem. - Jaka ze mnie gapa. Gratuluję 

wam obojgu. Jak to dobrze, że wszystko zaczęło się układać po powrocie floty na Varandala.

Desjani znowu zesztywniała, przed chwilą  posyłała nerwowe spojrzenia w kierunku

Geary’ego, a teraz znów przybrała maskę obojętności. Gdyby dowiedziała się  kiedykolwiek,

że to Wiktoria pomogła Geary’emu dogonić  ją  owego pamiętnego dnia, na „Nieulękłym”

rozpętałoby się  piekło. Rione zdawała sobie z tego sprawę, ale nie powiedziała nic, co

zaogniłoby sytuację. Cóż ona kombinuje tym razem?

- Na czym właściwie polega twoja rola? - zapytał John.

- Mam reprezentować rząd - odparła, patrząc na Desjani.

Tania przyjęła to do wiadomości, łypiąc w jej kierunku spode łba, i zaraz odwróciła

się do Geary’ego.

- Proszę o pozwolenie powrotu na mostek, sir.

- Możesz odejść, Taniu - Próbował włożyć w te słowa maksimum uczucia i chyba mu

się to udało, gdyż ogień furii w jej oczach minimalnie przygasł.

Wiktoria usiadła dopiero po tym, jak właz zamknął się z hukiem za plecami Desjani, i

zrobiła nieszczęśliwą minę.

- Naprawdę  jest mi przykro, że nie zostaliście zawczasu powiadomieni o moim

przybyciu.

- Nie musiałaś jednak prowokować Tani w tak otwarty sposób.

- Nie musiałam, ale jestem wredna i nie mogę  sobie pozwolić na wypadnięcie z roli.

Aczkolwiek ten brak powiadomienia nie był moim pomysłem. Rada ostatnimi czasy działapospiesznie i chaotycznie. Mój partner przybędzie na miejsce w ciągu najbliższych kilku dni.

- Oby zdążył, bowiem wyruszymy najdalej za tydzień. Czy to ktoś, kogo znam? -

zapytał Geary, siadając naprzeciw niej.

- Wątpię, abyś  o nim słyszał. To emerytowany generał Hyser Charban. - Rione

uśmiechnęła się ironicznie. - Nie próbował przejąć władzy na drodze zamachu stanu, tylko w

bardziej tradycyjny sposób, uzależniając od siebie kolejnych znaczących polityków, zanim

przystąpił do dzieła.- Generał? Z korpusu piechoty przestrzennej?

Page 97: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 97/312

Roześmiała się.

- Nie. Z sił planetarnych. Ale nie znam go osobiście. Raporty, do których miałam

dostęp, charakteryzują  go jako „łagodnego gołębia, poważniejszego i roztropniejszego od

innych wojskowych, ponieważ wie doskonale, do czego nie może się posunąć, aby osiągnąć 

zakładany cel” - wyrecytowała z wyraźnym rozbawieniem.

- Nie ma niczego złego w wiedzy o własnych ograniczeniach - zauważył Geary.

- O ile naprawdę w nie wierzysz.

- Jakie dokładnie zadanie mają emisariusze lecący z flotą?

Zastanawiała się przez chwilę, zanim odpowiedziała:

- Mamy reprezentować rząd.

- To już mówiłaś - przypomniał jej. - Tyle że to nic nie znaczy.

- Coraz lepiej orientujesz się  w tych sprawach. Pozwól więc, że ujmę  to inaczej.

Ponieważ  ja i Charban nie piastujemy żadnych oficjalnych stanowisk, nikt nie może nas

odwołać w połowie rejsu, co automatycznie wygasiłoby nasze mandaty.

- Powiedz mi lepiej, Wiktorio, dlaczego lecicie z nami?

Odwróciła wzrok, zachowując kamienną twarz.

- Może powinieneś raczej zapytać, co Rada chce ugrać, wysyłając was z tą misją.

Teraz to on zwlekał, szukając odpowiednich słów, zanim ponownie się odezwał.

- Moim zdaniem mamy się dowiedzieć jak najwięcej o Obcych, zwłaszcza o ich sile i

poziomie technologicznym, aby nawiązać z nimi w przyszłości pokojowe stosunki.

- Mniej więcej się zgadza. - Rione przymknęła oczy, znów wyglądała na wykończoną.

- Rząd oczekuje, że rozwiążesz najmniejszym kosztem problem, który w przyszłości mógłby

się  okazać  najbardziej skomplikowanym, a kto wie, czy i nie najdroższym wyzwaniem dla

Sojuszu. - To może się równać nawiązaniu rozmów z Obcymi i zakończeniu wrogich działań,

ale niekoniecznie. Enigmowie z pewnością  będą  chcieli czegoś w zamian. Może też  trzeba

będzie ich nieco przymusić do porozumienia. Ja i Charban mamy pilnować, abyś nie zszedł zustalonej ścieżki i poniósł jak najmniejsze koszty i ryzyko.

Geary prychnął z irytacji.

- A co z dalekosiężnymi kosztami i zagrożeniami?

- Problemami tego rodzaju będziemy się zajmowali, gdy przyjdzie na to właściwa pora

- odparła głosem, z którego nie dało się wyczytać, co sama na ten temat myśli. - Będziemy

popychali sprawy do przodu, stosując politykę  drobnych kroczków, zostawiając niektóre z

nich przyszłym pokoleniom. Tak myślą politycy. Powinieneś to już wiedzieć.- Ty jesteś politykiem.

Page 98: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 98/312

- Wywalonym z urzędu na zbity pysk. - W jej uśmiechu nie było nic z radości. - Rząd

centralny i wszystkie inne organy władzy w Sojuszu walczą dzisiaj o przetrwanie. Obawiają 

się  ciebie, ale jesteś  im zarazem bardzo potrzebny. Dlatego odesłano cię  daleko, byś  nadal

pełnił heroiczną rolę, nie mając przy okazji możliwości mieszania się w bieżące sprawy.

- Tego akurat sam się domyśliłem. Ma być znowu tak, jakbym nie żył. Rządzący będą 

czerpali korzyści z mojego rzekomego bohaterstwa, nie przejmując się  jednocześnie tym, co

aktualnie robię.

- Czyż  to nie to samo, tylko powiedziane innymi słowami? Najważniejsze, że nadal

żyjesz i jesteś zdolny do wykonania każdego zadania. Generał Charban i ja mamy podsuwać 

ci rozwiązania, które będą najlepiej służyły Radzie.

Chyba zbyt wiele czasu spędzał wcześniej z Rione, ponieważ w lot uchwycił ukryte

znaczenie wypowiadanych przez nią słów.

- Które będą służyły Radzie, ale już niekoniecznie Sojuszowi.

- Czyż  to nie jedno i to samo? - stwierdziła beznamiętnym tonem, de facto

potwierdzając jego podejrzenia, ale nie mówiąc nic wprost. - Teraz już  wiesz, na czym

stoimy, ty i ja.

- Wiem tylko, co ty mówisz na temat poleceń, które otrzymałaś - skontrował.

Kolejny uśmiech, ale ten mógł oznaczać cokolwiek.

- Owszem.

- Po jaką  cholerę  pchałaś  się  tutaj ponownie, Wiktorio? Przecież musiałaś  wiedzieć,

 jak Tania na to wszystko zareaguje.

- Miałam swoje powody i rozkazy Wielkiej Rady. - Machnęła lekceważąco ręką. - A

znalazłszy się na wylocie, nie mogłam odrzucić propozycji senatorów.

- Nadal nie mogę uwierzyć, że usunięto cię ze stanowiska współprezydenta.

- Łaska ludu na pstrym koniu jeździ. - W jej głosie wyczuł szczyptę  goryczy. -

Wygłosiłam kilka bolesnych prawd. Skłonił mnie do tego, niestety, kontakt z pewnymreliktem z zamierzchłej epoki, człowiekiem znanym jako Black Jack. - Znowu utkwiła w nim

lodowate spojrzenie, które doskonale pamiętał. - Moi przeciwnicy obiecywali ludziom

wszystko, czego ci zapragnęli, wiedząc, że nie będą musieli potem spełniać swoich obietnic.

Większość wyborców dała się po raz kolejny na to nabrać.

Geary przyglądał się jej uważnie.

- Zatem przegrałaś wybory, ponieważ postanowiłaś być szczera?

- Nie uważasz tego za ironię losu?- Jak już  kiedyś  nie omieszkałaś  mi wytknąć, część  tej floty należy do Republiki

Page 99: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 99/312

Callas. Ich załogi, podobnie jak te z okrętów Federacji Szczeliny, spodziewają się lada chwila

wezwania do domu. Nie otrzymały go jeszcze, ale ja zastanawiam się całkiem poważnie, czy i

tak nie pozostawić ich na Varandalu.

Rione znowu odwróciła wzrok i potrząsnęła głową.

- Sporo wody jeszcze upłynie, zanim doczekają  się  podobnych rozkazów. Rząd

Republiki Callas nie odwoła okrętów. Nie licz jednak na to, że powtórzę  te słowa przy

kimkolwiek innym. Na twoim miejscu nie spodziewałabym się  także żadnych oficjalnych

komunikatów ze strony nowych władz republiki Callas i Federacji Szczeliny.

Przypomniał sobie radość  i nadzieję  na twarzach oficerów, gdy informowali go o

rychłym powrocie do domów.

- Przecież  to nie ma najmniejszego sensu. Skoro chcą  się  odłączać  od Sojuszu,

dlaczego pozostawiają gros swoich okrętów wojennych w naszej gestii?

- Może dlatego, że obawiają się ich? - Rione spojrzała na niego z bardzo ponurą miną.

- Nowe władze podejrzewają, że załogi będą  bardziej lojalne wobec Black Jacka niż wobec

Republiki Callas. I raczej się nie mylą.

Znowu poczuł złość. Cały gniew, jaki go trawił w czasie niedawnej rozmowy z

przedstawicielami Rady, powrócił.

- Podejrzenia nie powinny być  powodem tak nieludzkiego potraktowania marynarzy,

którzy niejednokrotnie udowodnili swoją odwagę i oddanie dla sprawy! Jak można traktować 

w ten sposób własnych obywateli? Nie mają do mnie zaufania, trudno! Zdążyłem się  już do

tego przyzwyczaić. Nie pozwolę  jednak, by ktoś  wygnał załogi waszych okrętów tylko

dlatego, że mógłbym je kiedyś wykorzystać do swoich celów!

Nie drgnęła nawet, widząc ten wybuch gniewu. Patrzyła na niego po prostu, a potem

tylko pokręciła głową.

- Pozwalasz Sojuszowi zrobić to samo z jego okrętami, admirale.

- Moje okręty będą mogły wracać do przestrzeni Sojuszu pomiędzy misjami!- Oczywiście. - W jej głosie wyczuł nutę zgody, a w każdym razie jakiegoś uczucia.

- Odeślę  te okręty do domu - oświadczył Geary. - Na swoją  odpowiedzialność. Każę 

im wracać do Republiki Callas i...

- Przywiozłam rozkazy dotyczące naszej floty, polecające naszym okrętom pozostanie

w Pierwszej Flocie Sojuszu. Sugerują one tymczasowość przyjętego rozwiązania, ale szczerze

mówiąc, nie mówi się  o tym wprost. - Rione utkwiła spojrzenie gdzieś  w kącie kajuty,

unikając jego wzroku. - Zrozum to wreszcie. Nie możesz zmienić  rozkazów, nie podkopującautorytetu nowego rządu, a uwierz mi, że ma on mnóstwo doskonałych argumentów na

Page 100: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 100/312

poparcie swoich tez.

- Nie rozumiem. - Zagniewany ton kazał jej w końcu spojrzeć na niego. - Żaden rząd

mi nie ufa, ale wszyscy oddają  całe floty pod moje dowództwo. Republika Callas chce

poluzować więzi łączące ją z Sojuszem, lecz pozostawia mi trzon swojej floty. Kto tu oszalał?

Oni czy tylko ja?

Znowu przymknęła powieki, tym razem na krótką chwilę.

- Zatrzymaj te okręty. Inni admirałowie traktowaliby je jak dar.

- Na czym polega haczyk?

Cisza przeciągała się  tak długo, że w końcu uznał, iż  Rione nie ma zamiaru mu

odpowiedzieć, ale w tej właśnie chwili odezwała się ponownie.

- Nie oczekuj zbyt wielkiego wsparcia dla tych jednostek z terytoriów Republiki

Callas. Żołd będzie nadal wypłacany, podobnie jak wydatki eksploatacyjne, ale raczej z

oporami niż z chęcią. Nie będzie też żadnych uzupełnień ani wymiany załóg.

Chwilę trwało, zanim pojął znaczenie jej wypowiedzi.

- Po prostu pozbyli się ich i już? Mają z nami latać, dopóki nie zostaną wybici do nogi

albo tak osłabieni, że nie będą stanowić realnego zagrożenia po powrocie do domów? - Tym

razem mu nie odpowiedziała. - A co z jednostkami należącymi do Federacji Szczeliny?

- Jestem obywatelką Republiki Callas...

- Nie pytam, skąd pochodzisz. Czy wiesz, jakie rząd Federacji Szczeliny ma plany

wobec tych ludzi?

W jej oczach także zapłonął gniew.

- Posiadam dostęp do wiarygodnych raportów, które mówią, że Federacja Szczeliny

pójdzie w ślady Republiki Callas, ponieważ we flocie pozostało już tylko kilka jej okrętów.

- Szlag. - Niewiele więcej mógł powiedzieć. Nagle poczuł potworny ból w dłoni, a

gdy spojrzał w dół, zobaczył, że zaciska ją  tak mocno, iż  stała się  jednolitą  masą  mięśni i

kości. - Jak te rządy wytłumaczą  ludności fakt, że ich okręty nie wrócą  do macierzystychportów?

- Po pierwsze, admirale - odparła - nie zostało ich już  tak wiele. Zanim objąłeś 

dowodzenie, nasze kontyngenty zostały mocno przetrzebione. Kilka zostało zniszczonych w

niedawnych bitwach. Tu już nie chodzi o powrót do domu masy ludzi, tylko niedobitków. A

 jeśli porównasz ich liczbę  z ludnością  zamieszkującą  tamte sektory, sam zrozumiesz, o jak

niewielkiej liczbie mowa.

Jego gniew wypalił się, zastąpił go żar smutku, który nie niósł z sobą  ciepła. -Podobnie rzecz się  miała z flotą  za moich czasów. Wtedy także mało kto miał krewnych

Page 101: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 101/312

służących w jej szeregach.

- Zatem wiesz, o czym mówię. Nasze rządy wolą  trzymać  zagrożenie płynące ze

strony tych załóg daleko od własnej przestrzeni, ale tylko nieliczni będą  na to narzekać,

ponieważ  mało kto odczuje na własnej skórze ich nieobecność. Z drugiej strony, obecność 

tych okrętów w twojej flocie pozwoli rządzącym na składanie dumnych deklaracji, że nadal

wspierają wielkiego bohatera Sojuszu Black Jacka Geary’ego.

- Nadal jestem przez nich wykorzystywany - mruknął Geary.

- Owszem, jesteś. Co zamierzasz z tym zrobić?

- Mogę złożyć rezygnację...

Ta wypowiedź sprowokowała bardzo emocjonalną reakcję Rione.

- Znasz kogoś, admirale, kto będzie w stanie ocalić tych ludzi? Odejdź, a na ich czele

stanie kretyn pokroju Otropy. Chcesz, żeby ich wymordowano?

- To było zagranie nie fair!

- Nadal wierzysz w sprawiedliwość? - zdziwiła się.

- Owszem. Choć  wydaje ci się  to dziwne, wierzę. - Wiedział jednak, że to ona ma

rację. Wygnały ich własne rządy. Ktoś  musi się  nimi zaopiekować, pomyślał. I dopóki nie

znajdę  takiej osoby, to zadanie będzie spoczywać  na moich barkach. - Zrobię  co w mojej

mocy, aby ich ocalić.

- Wykonując wydawane ci rozkazy? - zapytała nieco cichszym, ale wcale nie mniej

napiętym tonem.

- Tak - wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Tak, jak je rozumiem. To oznacza, że będę 

chronił moich ludzi każdym sposobem, który nie narusza obowiązującego prawa. - A co z

Obcymi?

- Ty masz swoje instrukcje, ja swoje. Kazano mi reagować  nie tylko na bieżące

zagrożenia i problemy, ale też  szukać  rozwiązań  długoterminowych. Jeśli Rada bądź  jej

emisariusze mają z tym jakiś problem, mogą znaleźć sobie kogoś  innego do roli ołowianegożołnierzyka.

Rione nadal się uśmiechała, aczkolwiek wyglądała teraz na o wiele starszą  i bardziej

zmęczoną.

- Nikt cię nie docenia. Nikt prócz mnie.

- I Tani.

- Ale ona cię wielbi. A ja nie. - Wiktoria wstała. - Muszę odpocząć. Charban pojawi

się najprędzej jutro rano. Do tego czasu możesz czuć się wolny od polityków.- Jestem pewien, że twoja kajuta została już przygotowana. - Zmierzył ją wzrokiem,

Page 102: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 102/312

utwierdzając się  w przekonaniu, że wygląda nieco inaczej niż  ostatnio. - Wszystko w

porządku?

- Tak, tak. - Znowu się  uśmiechnęła, ale tym razem był to tak pusty uśmiech jak w

przypadku syndyckich DON-ów. Jej oczy także niczego nie zdradzały.

Po jej wyjściu siedział przez dłuższą chwilę, analizując raz jeszcze przebieg rozmowy.

Niektóre zachowania Wiktorii, jak choćby celowe pominięcie swojej roli w wyswataniu go z

Tanią, wydawały mu się nietypowe. Zarazem jednak dała mu do zrozumienia, że toczy teraz

znacznie subtelniejszą grę  niż w przeszłości, mimo że w tej akurat rozmowie wydawała się 

całkowicie szczera. Dlaczego wróciłaś  do mojej floty, Wiktorio? Czy będziesz nadal moim

sprzymierzeńcem, stałaś się poplecznikiem Rady czy zaczęłaś pracować na własny rachunek,

cokolwiek tam sobie zaplanowałaś?

No i najważniejsze, ile jeszcze mi nie powiedziałaś, pomimo że tak wiele mówiłaś?

*

Dużo później tego samego dnia natknął się na Tanię, gdy ruszył w kolejny obchód.

- Widziałaś może te rozkazy, które otrzymałem od Wielkiej Rady?

Mówił o rozkazach przywiezionych przez Rione. Oznaczonych jako „ściśle tajne”.

Pieprzyć to, potrzebuję opinii kogoś innego, stwierdził.

Desjani się skrzywiła.

- Tak. Paskudna sprawa.

- Owszem. Za dużo zwrotów typu: „wykonujcie zadanie, dopóki będzie to możliwe”

albo „nie ingerujcie, jeśli tylko zdołacie”.

Tania milczała przez chwilę z wzrokiem wbitym w przestrzeń przed nimi.

- Uwierz, że moje odczucia nie mają  z tym nic wspólnego. Ta kobieta przywiozła

rozkazy dla nas, ale ciekawe, co kazali zrobić jej...

- Sam się nad tym zastanawiam.

- Z pewnością  nie jest tylko ich kurierem. Miała jakiś  powód albo powody, byponownie przylecieć  na „Nieulękłego”. Dopóki ich nie odkryjemy, powinieneś  traktować  ją 

 jak potencjalne zagrożenie.

- Dobrze - zgodził się Geary. - Jestem wystarczająco przybity treścią  przywiezionego

przez nią pisma z admiralicji, a w każdym razie tą  jego częścią, która mówi o konieczności

lotu do systemu Dunai. Zamierzałem wykonać  skok na Indrasa w syndyckiej przestrzeni,

stamtąd, korzystając z hipernetu, dotrzeć  na Midway i dopiero później wlecieć  na terytoria

zajmowane przez Obcych. To byłaby najprostsza i najkrótsza droga do celu. Zamiast tegoRada chce, żebyśmy lecieli na Dunai i zabrali z tamtejszych obozów pracy naszych jeńców

Page 103: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 103/312

wojennych. - Był wściekły i zarazem bezradny. Tego rozkazu nie mógł zignorować. - Przez te

dodatkowe skoki podróż na Midway potrwa trzy tygodnie dłużej.

- Dlaczego akurat Dunai? - zastanawiała się  Desjani. - Dlaczego Rada uznała, że

tamtejsze obozy pracy są  ważniejsze od wszystkich pozostałych, jakie odkryliśmy na

terytoriach Syndyków?

- Rozkazy nic na ten temat nie mówią, a Rione upiera się, że nic nie wie.

- Pozwól mi ją zabrać na pół godziny do pokoju przesłuchań, a...

Geary westchnął cicho.

- Gdybym mógł, wyraziłbym na to zgodę. Niestety, nie mamy powodów, by

potraktować w taki sposób cywila, i w dodatku reprezentanta naszego rządu. Musimy lecieć 

na Dunai, Taniu.

- Dlaczego nie kazali nam zrobić  tego w drodze powrotnej? - zapytała. - Będziemy

potrzebowali dodatkowego zaopatrzenia dla tych ludzi na czas całego pobytu w przestrzeni

Obcych. O wiele rozsądniej byłoby zabrać  ich prosto do domu, zamiast ciągnąć ze sobą  na

kolejną wyprawę wojenną. I to na tak długo.

- Masz rację, ale brak czasu na odwołania, chyba że opóźnimy wylot o kolejne kilka

tygodni, a niby jak miałbym to umotywować, skoro skok na Dunai jest tylko niewielkim

utrudnieniem, a nie problemem wielkiej wagi? No i nie mogę  odmówić  wykonania takiego

rozkazu. To proste zadanie, admiralicja miała pełne prawo zlecić  je naszej flocie, nie niesie

też  ze sobą  zbyt wielkiego ryzyka, z tego, co mi wiadomo. Na pewno nie zagrozi też 

wykonaniu podstawowej misji. To nie to samo co sprawa sądów polowych.

- Wiem, sir. - Być może istnieją dobre powody wysłania nas na Dunai. Może ci się to

nie podobać... jak i mnie... ale racz pamiętać, że to rozkaz od moich bezpośrednich

zwierzchników.

- Nie omieszkam. - Uśmiechnęła się przepraszająco. - Wiem, że znajdujesz się  pod

sporą  presją. Nie mówiąc już  o tym, jak parszywe nastroje panują  na okrętach FederacjiSzczeliny i Republiki Callas. Możesz mi wierzyć, że gdyby na czele tej floty stał ktoś  inny,

 już  dawno doszłoby do buntu i te jednostki odleciałyby do domu na własną  rękę. No i nie

zapominaj, kto przywiózł rozkazy. Mamy co najmniej jeden dobry powód, by nienawidzić tej

 jędzy. - Akcje Rione we flocie, choć  nigdy nie były wysokie, dzisiaj spadły znacznie,

zbliżając się  niebezpiecznie do zera absolutnego. - Załogi naszych okrętów także nie są 

zachwycone, liczą jednak na to, że dzięki tobie wrócą do domów.

- Wiem. - To był akurat stały element presji, ta niezachwiana pewność  podwładnych,że ich życie jest dla niego najważniejszym z czynników. On jednak wiedział doskonale, że

Page 104: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 104/312

bez względu na okoliczności będzie musiał ich posyłać na śmierć, i dlatego był pewien, że nie

wszyscy wrócą do domów.

- Przepraszam, ale jest jeszcze coś, o czym powinieneś  wiedzieć. Pewna sprawa

doprowadza mnie do pasji. I nie ma to nic wspólnego z politykami. Tak sądzę. Niemniej to

dziwne. „Nieulękły” stracił dzisiaj kolejny łącznik zasilania.

- Chcesz powiedzieć, że nie da się  go już  naprawić? - zapytał, nie rozumiejąc,

dlaczego mu o tym wspomniała. Łączniki padały co jakiś  czas. Ich awarie były bardzo

rzadkie, ale nic przecież nie działa w nieskończoność.

- Jest kompletnie przepalony. Do tego stopnia, że nie mogliśmy pozyskać  z niego

żadnych części. - Zatrzymała się, odwróciła i spojrzała mężowi prosto w oczy. - Nie mam w

zwyczaju zamęczać cię opowieściami o problemach ze sprzętem. Dbanie o „Nieulękłego” to

moje zadanie, nie twoje. Niemniej od momentu mojego wyjazdu straciliśmy już  trzeci

łącznik. Dwa nie przeszły rutynowej inspekcji, a trzeci był w takim stanie, że mój zastępca

podjął bardzo słuszną  decyzję  o jego natychmiastowym wyłączeniu. Na szczęście Varandal

mógł podesłać nam nowe, ale dzisiaj straciliśmy czwarty.

Geary zapatrzył się w przestrzeń, próbując wymyślić przyczynę tego stanu rzeczy.

- Cztery łączniki w kilka miesięcy? To zbyt duża częstotliwość jak na okręt, który nie

został w tym czasie poważnie uszkodzony podczas walk. Nigdy wcześniej nie słyszałem o

podobnym przypadku, nawet za moich czasów.

- Sto lat temu okręty konstruowano na pewno w inny sposób - zauważyła Desjani - i

nie musiały brać  udziału w bitwach, jakie dla nas były chlebem powszednim. Tyle że

„Nieulękły” nie miał podobnych problemów w przeszłości. Kazałam moim ludziom znaleźć 

przyczyny awarii, ale wszyscy inżynierowie, którzy zajmowali się  problemem, od nas i z

 jednostek pomocniczych, stwierdzili jedynie „poważne wady komponentów skutkujące

znacznym obniżeniem parametrów operacyjnych”, co w ich języku oznacza: zepsuły się.

- Tyle awarii łączników i nadal nie wiemy, dlaczego miały miejsce? - Wbił spojrzeniew pokład, potem przywołał ją  gestem dłoni. - Chodźmy. Przyjrzyjmy się  sprawie. -

Zaprowadził ją  do swojej kajuty, wskazał krzesło, a na koniec sam usiadł. Wszedł do baz

danych floty, zawęził pole poszukiwań  do awarii łączników zasilających z minionego

półrocza. Na wyświetlaczu pojawił się długi ciąg informacji dotyczących głównie uszkodzeń 

powstały h na polu walki, dlatego ponownie zmienił kryteria, ograniczając się  do dwóch

ostatnich miesięcy. - Nie tylko Nieulękły” boryka się z tym problemem. „Gniew” wymienił

pięć  łączników, „Amazonka” trzy, „Lewiatan” cztery... - Marszcząc brwi, nakazałkomputerowi znaleźć  cechy wspólne wymienionych jednostek. - To najstarsze okręty floty.

Page 105: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 105/312

Nie wyłączając „Nieulękłego”.

- Mój okręt trafił do służby niespełna trzy lata temu - zaprotestowała. - Niewiele

 jednostek zdołało przetrwać tak długo podczas wojny - dodała z dumą.

- „Gniew” ma trzy lata i kilka miesięcy, więc jest starszy - stwierdził Geary,

odczytawszy kolejne dane. - Muszę porozmawiać z kapitanem Smythe’em na ten temat.

Flota koncentrowała się  od jakiegoś  czasu, przygotowując do rychłego opuszczenia

Varandala, więc „Tanuki” i pozostałe jednostki pomocnicze stacjonowały teraz w odległości

kilku sekund świetlnych od flagowca. Hologram kapitana Smythe’a pojawił się  w kajucie

Geary’ego dosłownie chwilę  po nawiązaniu połączenia. Oficer zasalutował z

charakterystyczną  dla niego niedbałością, aczkolwiek na jego twarzy nie było widać 

znajomego wyrazu radości.

- Słucham, admirale.

- Zdaje się, że mamy spore problemy z łącznikami zasilającymi na starszych

 jednostkach... - zaczął Geary.

Smythe westchnął ciężko.

- Mówiąc „starsze”, miał pan na myśli okręty oddane do użytku przed ponad dwoma

laty?

- Nie wygląda pan na zaskoczonego.

- Przyjrzałem się  temu problemowi dzisiaj rano po otrzymaniu kolejnych raportów o

awariach na „Nieulękłym” i „Gniewie”. Muszę  przyznać, że doszedłem do dość 

niepokojących wniosków. Uznałem, że jeszcze za wcześnie na pisanie raportu, niemniej

posiadam już  wystarczającą  wiedzę, by móc zreferować  sprawę, skoro pan pyta. - Smythe

spuścił wzrok, poruszał przez moment bezdźwięcznie ustami, potem znów spojrzał

Geary’emu prosto w oczy. - Pański ostatni okręt, sir. „Merlon”. Jak długo miał pozostawać w

czynnej służbie?

Geary nie odpowiedział od razu. Miał wrażenie, że przemierzał korytarze „Merlona”całe eony temu, mimo iż  przespał w hibernacji większość  stulecia, które minęło od jego

czasów, i wspomnienia z tamtych dni wciąż wydawały mu się bardzo żywe.

- Gdy przejmowałem dowodzenie, miał około trzydziestu lat. Z tego, co wiem,

gwarancja na kadłub opiewała na całe stulecie. Tyle przynajmniej wynosił przeciętny

planowany okres służby jednostek tego typu. W razie potrzeby można go było przedłużyć o

kolejne kilkadziesiąt lat, choć wymagałoby to wielu bardzo kosztownych przeróbek, więc nikt

raczej nie myślał o trzymaniu ciężkich krążowników dłużej.Desjani popatrzyła na niego z nieskrywanym niedowierzaniem.

Page 106: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 106/312

- Sto lat? Budowaliście okręty, zakładając, że mają przetrwać tak długi czas?

- One tyle wtedy wytrzymywały - zapewnił ją Geary. - To znaczy przed wybuchem

wojny. Bez przerwy je modernizowaliśmy, żeby nie odstawały od normy pod względem

technologicznym.

- Zadziwiające - mruknął Smythe. - Chciałbym kiedyś  zobaczyć  taką  jednostkę. Jej

konstrukcja musiała mieć  zadziwiającą  trwałość. - Pokręcił głową, uśmiechając się 

nostalgicznie. - A czy wie pan, sir, jaki jest okres trwałości dzisiaj budowanych okrętów?

Geary nadal pamiętał pierwsze wrażenia z pobytu na „Nieulękłym”.

- Ostre krawędzie, nierówne spawy. Budowano je w pośpiechu. Nikt nie myślał, że

polatają długo.

Smythe potaknął.

- Spodziewano się, że okres aktywnej służby będzie wynosił kilka miesięcy. Góra

kilka lat. Niewiele jednostek przetrwało trzy lata na polach bitew. A pięć? Nie znam

przypadku, by okręt istniał tak długo. Ani jednego. - Zatoczył ręką krąg. - Za przeproszeniem

dowódcy i załogi, „Nieulękły” to już  staruszek, oczywiście według współczesnych

standardów.

Desjani zrozumiała pierwsza, chyba tylko dlatego, że Geary’emu takie rzeczy po

prostu nie mieściły się w głowie.

- Twórcy „Nieulękłego” nie przypuszczali, że uda mu się  przetrwać  tak długo. Jego

systemy są po prostu mocno zużyte.

- Właśnie - poparł ją Smythe. - On umiera ze starości, jeśli mogę  sobie pozwolić na

tak obrazowe porównanie. Te padające kolejno łączniki zasilające są  zwiastunem

nadciągającej katastrofy, jak kiedyś  kanarki trzymane w szybach kopalnianych. Psują  się 

pierwsze, ponieważ nie robiono ich z myślą o tak długim działaniu. Proszę spojrzeć. - Kapitan

wskazał jakiś zapis widoczny na wyświetlaczu obok jego twarzy. - Te łączniki, które padały

kolejno na „Nieulękłym”, należą  do generacji, która jakimś  cudem przetrwała wszystkiebitwy. To część oryginalnego wyposażenia, działającego i tak dłużej, niż planowano. Ten sam

problem dotyczy pozostałych, równie wiekowych okrętów naszej floty.

Geary skrzywił się na myśl o skali remontów, jakich będą wymagały jego jednostki.

- Musimy zatem wymienić łączniki zasilające na wszystkich starszych okrętach.

- To nic nie da, admirale. - Smythe rozłożył ręce w przepraszającym geście. -

Wszystko na tych jednostkach było montowane z myślą  o znacznie krótszym okresie

eksploatacji. Liczonym w miesiącach, co najwyżej kilku latach.- Przodkowie, miejcie nas w swojej opiece.

Page 107: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 107/312

- Już  ich o to prosiłem - zapewnił Smythe. - Wątpię  jednak, by nasi przodkowie

pofatygowali się tutaj osobiście z częściami zamiennymi i pomogli nam je instalować.

Desjani przyglądała się dowódcy jednostki pomocniczej z przerażeniem w oczach.

- Jeśli podobne problemy dotyczą wszystkich starszych okrętów...

- ...to każda jednostka tej floty będzie miała z nimi do czynienia w ciągu najbliższych

miesięcy bądź lat. Tak, zgadza się. - Smythe westchnął po raz kolejny. - To zła wiadomość.

- A są  też  jakieś  lepsze? - zapytał Geary, zastanawiając się, czy te informacje nie

powinny być przyczynkiem do opóźnienia wylotu.

- Relatywnie lepsze. - Smythe wywołał kolejne okno wyświetlacza, zawierające tym

razem jakieś wykresy. - Po pierwsze nie będziemy mieli do czynienia z lawinowym wysypem

awarii. Tutaj widzicie krzywą opisującą ten problem, wznosi się powoli w miarę zbliżania się 

terminu eksploatacji jednostek nowszych od „Nieulękłego. Przez jakiś  czas, jeśli jednostki

pomocnicze będą mogły się skupić na problemie, zamiast kierować wszystkie siły do napraw

uszkodzeń powstałych podczas walki, powinniśmy produkować więcej części zamiennych do

padających z wiekiem systemów niż nam trzeba, niemniej ta przewaga nie będzie zbyt wielka.

Poważniejszego kryzysu możemy się  spodziewać  za jakieś  półtora roku, gdy zdecydowana

większość okrętów przekroczy granicę dwóch i pół, a nawet trzech lat istnienia.

Geary przestudiował dane, po czym skinął głową.

- Czy to jedyna dobra wiadomość?

- Cóż, największe problemy będziemy mieli z systemami i sensorami. Kadłuby i

elementy konstrukcyjne wciąż  trzymają  się  świetnie. Budowano je ze sporym zapasem

bezpieczeństwa, by wytrzymywały największe przeciążenia podczas manewrowania i walki,

co oznacza, że przetrwają  wszystko inne. Rząd nie mógł zbytnio oszczędzać  na tych

elementach, ponieważ jednostki rozpadałyby się przy ostrych skrętach albo przyspieszeniach.

Nie musimy się  zatem obawiać, że dojdzie do rozszczelnień  poszycia z powodu zmęczenia

materiału, aczkolwiek doradzałbym częstsze inspekcje elementów nośnych pod kątemwyszukiwania najsłabszych punktów konstrukcji, bo one były najbardziej narażone na

naprężenia.

- To świetny pomysł... - Geary wskazał palcem jedną z krzywych na wykresie. - Jeśli

pańskie wyliczenia są  prawidłowe, za półtora roku jedna trzecia naszych jednostek będzie

miała znacznie obniżoną  sprawność bojową. - Będą  wymagały rozległych remontów, jakby

odniosły poważne uszkodzenia podczas bitwy.

- To może dotyczyć nawet połowy stanu - ostrzegł Smythe. - Starałem się jak mogłem,ale jeśli wykonawcy i stocznie oszczędzali za bardzo na materiałach, sprzęt nie dotrwa nawet

Page 108: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 108/312

do przewidywanego terminu eksploatacji. Nie mówiąc już  o tym, że jeśli będzie pan dalej

wojował z takim zacięciem, sprawy ulegną dalszym komplikacjom, ponieważ skupimy się na

produkcji nowych elementów poszycia i uszkodzonej broni.

- Będę miał to na uwadze. A co z remontami kapitalnymi w przestrzeni Sojuszu? Czy

nadal je stosujemy?

- Dzisiejsze remonty kapitalne mogą znacznie odbiegać od tego, co pan zna, admirale.

Teraz wyglądają one tak, że naprawia się tylko to, co zepsute.

W tym momencie Geary zdał sobie sprawę, że gapi się znowu na kapitana.

- A co z wymianami starszych systemów? Albo ich ulepszaniem?

- Jeśli coś działa, nikt tego nie tyka ani tym bardziej nie wymienia. - Smythe wzruszył

ramionami. - Takie są  efekty długotrwałej wojny, podczas której okręty bardzo szybko były

niszczone. Po co unowocześniać  wyposażenie jednostki, która i tak zostanie rozwalona na

kawałki za kilka miesięcy albo za rok i zastąpiona zupełnie nowym okrętem?

Geary opadł ciężko na fotel. Starał się połapać we wszystkich implikacjach, ale było

to ciężkie zadanie.

- Trzeba zmienić  podejście. System powinien uwzględniać  znacznie dłuższą 

żywotność jednostek floty. Konstrukcje, wyposażenie i remonty generalne także muszą zostać 

dostosowane do takich właśnie wymogów.

- O czym ty mówisz? - zdziwiła się  Desjani. - W tej chwili mamy w stoczniach

zaledwie kilka nie w pełni ukończonych jednostek, a pozostałe projekty zamknięto.

Smythe uśmiechnął się krzywo.

- Ma pan świętą rację, admirale. Ale to będzie wymagało nie tylko zmiany podejścia

ze strony najwyższych władz admiralicji, ale również wsparcia sfer rządowych i niemałych

sum pieniędzy.

- Oni celowo to zrobili - burknęła Desjani. - Dobrze wiedzieli o problemie, ale

postanowili go zrzucić na głowę admirała Geary’ego.- Nie sądzę - zaprzeczył Smythe. - Na pewno nie byli tego w pełni świadomi. Przecież 

nawet my nie mieliśmy pojęcia, co nas czeka. Admirałowi Geary’emu zupełnie się nie dziwię,

w końcu on ma podejście do takich rzeczy jeszcze sprzed wojny, a my, ja, pani i pozostali

oficerowie, jeszcze nigdy nie zetknęliśmy się z podobnym problemem. Jeśli jakikolwiek okręt

wytrzymał dłużej, niż  przewidywano, to i tak nadawał się  tylko na złom po tylu bitwach i

remontach.

Geary raz jeszcze przyjrzał się wykresom, próbując poukładać myśli.- To, że poinformujemy o problemie Radę  i admiralicję, nie oznacza wcale, że coś 

Page 109: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 109/312

zostanie zrobione. Mam poważne obawy, że rozsypywanie się okrętów ze starości może być 

im bardzo na rękę. - Rzecz jasna nikt nie będzie ograniczał liczby misji i dostosowywał ich do

zmniejszającej się  ciągle liczebności floty. Geary zaczął się  też  zastanawiać, kiedy po raz

pierwszy zaczęto wymagać  od ludzi, by robili więcej mniejszymi siłami. Zapewne miało to

miejsce jeszcze za czasów prehistorycznych, gdy jaskiniowcom zaczęło brakować 

krzemiennych pięściaków. - Powiada pan, niemałe sumy pieniędzy. Jak dużo potraficie zrobić 

na jednostkach pomocniczych? Wiem, że dacie nam wszystko, o co poprosimy, ale mnie

chodzi o koszty takiej produkcji.

Smythe uśmiechnął się jak kot na widok tłustej zdobyczy.

- To zależy, admirale, głównie od tego, jak będziemy liczyli koszty pracy. Mamy tutaj

tylko symulatory rachunkowości. Ale ten przypadek z pewnością  podpada pod któryś  z

istniejących paragrafów. Regulamin floty nakazuje nam usuwać  wszystkie uszkodzenia

wynikłe podczas bitew. Rachunki za to są  zaliczane na specjalne konta w admiralicji, ale

oszacowanie szkód, które muszą być usunięte podczas remontu, to już zupełnie inna sprawa.

Czasami nie jesteśmy w stanie dokładnie tego wyliczyć, bo skąd mamy wiedzieć, czy dany

element miał wadę  konstrukcyjną  czy uległ zniszczeniu w trakcie walki. Takie przypadki

wymagają  arbitralnego traktowania. Nie możemy pozwolić sobie na spóźnione refleksje, że

któraś  z awarii jest efektem wcześniejszego udziału w walkach. A jeśli coś  się  zepsuje

podczas trwania misji, wszelkie koszty napraw idą na konto operacyjne.

Po raz pierwszy w trakcie tej rozmowy Geary uśmiechnął się do starego mechanika.

- Jak bardzo może pan obciążyć  konta operacyjne admiralicji, zanim ktoś  po stronie

rządowej zorientuje się i zakręci nam kurek?

- Nigdy nie zrobiłem niczego niezgodnego z regulaminem, admirale - zapewnił go

żarliwie Smythe - ale moim obowiązkiem jest zapewnienie okrętom wszelkich napraw. To

może się  udać. Fundusze płyną  z wielu źródeł, z przeróżnych departamentów, organizacji.

Wszystko zależy wyłącznie od tego, co będziemy robić i dlaczego. Ale ustalenie, kogo i za coobciążyć, gdzie kierować  roszczenia i czym je motywować, to trudna robota. Wielu ludzi

będzie miało przy niej zajęcie, zaniedbując to wszystko co powinni w tym czasie robić. A w

naszym przypadku trzeba będzie dokonywać  wielu bardzo kontrowersyjnych oszacowań.

Niektóre z nich mogą się okazać nie do przełknięcia przez admiralicję i wylądują na biurkach

departamentów rządowych, zwłaszcza że z tego, co mi wiadomo, po zakończeniu wojny

obcięto większość  funduszy przeznaczonych na zbrojenia. Jestem jednak pewien, że w

przypadku wykrycia jakichkolwiek niezgodności z planem albo po zsumowaniu wszystkichwydatków centrala co najwyżej zwróci się do nas po stosowne wyjaśnienia.

Page 110: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 110/312

- Racja - przyznał Geary. - Pracuje pan już może nad podobnym rozwiązaniem?

- Jestem bliski jego ukończenia, ale nadal brakuje mi kilku ważnych szczegółów, choć 

 jak już  wcześniej wspomniałem, trzeba będzie wykazać  się  wielką  elastycznością  w

wymyślaniu powodów remontu. - Smythe uśmiechnął się do Desjani. - Bez obaw, kapitanie.

„Nieulękły” zostanie odmłodzony i będzie go pani mogła ujeżdżać po raz drugi. „Tytan” ma

najbardziej doświadczoną  załogę, zatem przydzielę  was do tej jednostki. Prace mogą  się 

rozpocząć natychmiast, jeśli wyrazi pan na nie zgodę, admirale.

- Nie widzę  żadnych przeciwwskazań. - Geary machnął ręką. - A co z planami

dotyczącymi całej floty? Czy te remonty nie odbiją się na naszej gotowości bojowej?

- Byłoby idealnie, gdybyśmy mogli pozostać  na miejscu - przyznał Smythe - ale

obawiam się, że rząd patrzyłby niechętnym okiem, jak leniuchujemy przez kilka następnych

lat i wiercimy dziury w przestrzeni wokół Varandala. Jeśli natomiast pyta pan mnie, czy ten

problem uniemożliwi nam polecenie na niezbadane dotąd tereny znajdujące się  poza

granicami przestrzeni opanowanej przez ludzkość, powiem jedno: i tak musimy to zrobić.

Lepiej więc lecieć  tam prędzej niż  później, dopóki tylko nieliczne okręty mają  problemy

techniczne.

- Dziękuję, kapitanie Smythe. - Gdy hologram mechanika zniknął, Geary spojrzał na

Desjani. - Jest źle, ale mogło być o wiele gorzej.

- Dzięki żywemu światłu gwiazd, że dostaliśmy aż  osiem jednostek pomocniczych -

odparła. - Zauważyłeś  wyraz twarzy kapitana Smythe’a, gdy mówił o oszukaniu systemu?

Jestem pewna, że nie pierwszy raz robi coś podobnego.

- Przyświeca mu zbożny cel - zauważył John.

- Powinieneś raczej powiedzieć: tym razem przyświeca mu zbożny cel - poprawiła go

zaraz. - Ciekawe, co jeszcze nawywijał. Co zdołał zrobić, nie dając się  przy tym złapać.

Przecież ten człowiek mógłby mieć nawet kasyna działające na każdej z tych ośmiu jednostek

pomocniczych.- Kto z osób, które znamy, mógłby dopilnować szczegółów tej operacji?

Desjani zamyśliła się na chwilę.

- Sama nie wiem. Roberto lubi czasem pozować  na łotra, ale szczerze mówiąc, to

 jeden z najporządniejszych ludzi, jakich znam. Potrzebujemy raczej kogoś, kto zna zasady

rządzące w świecie kapitana Smythe’a, kogoś, kto potrafi dostrzec, że jeden kwark jest nie na

swoim miejscu, a z drugiej strony umie ukryć cały pancernik, jeśli tylko chce. Może któryś ze

starszych marynarzy albo ktoś, kto obracał się w ich gronie przez dłuższy czas. Porozmawiamz ludźmi i dowiem się, czy nie znają odpowiednich kandydatów.

Page 111: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 111/312

Gdy wyszła, Geary ściągnął dane wszystkich ośmiu jednostek pomocniczych, by

uspokoić  myśli przy analizowaniu ich zdolności produkcyjnych. „Tytan”. „Tanuki”,

„Wiedźma”, „Dżinn”, „Alchemik”, „Cyklop”, „Kupua” i „Chochlik”. Najbardziej cieszyło go

pozyskanie tych dwóch ostatnich, ponieważ  należały do największej klasy, tej samej co

„Tytan”. Oba zostały oddane do użytku tuż  przed zakończeniem wojny i zamknięciem

kolejnych programów zbrojeniowych, stanowiły więc najnowszy krzyk techniki. Gdyby

dysponował taką liczbą jednostek pomocniczych podczas lotu z Systemu Centralnego, podróż 

do domu byłaby z pewnością o wiele łatwiejsza. Musiał sobie radzić z zaledwie połową tego

stanu, nie mówiąc już  o tym, że po drodze stracił „Goblina”. Teraz wyruszał z ośmioma

 jednostkami pomocniczymi i nieco mniejszą  liczbą  okrętów wojennych, dla których miały

stanowić  zaplecze, co pozwalało mu żywić  nadzieję, że nie doświadczy większych

problemów z zaopatrywaniem swoich sił po wkroczeniu na terytorium Obcych. Koniec z

lataniem na oparach paliwa i z brakami w składach amunicji.

Ten komfort musiał jednak kosztować. Potężne „Tytan”, „Tanuki”, „Kupua” i

„Chochlik” będą  poważnie opóźniały całą  flotę, zwłaszcza gdy ich ładownie będą  pełne

rzadkich pierwiastków. „Wiedźma”, „Dżinn”, „Alchemik” i „Cyklop” były nieco mniejsze i

bardziej zwrotne, nadal jednak nie mogły się  równać  z jednostkami pomocniczymi, jakimi

dysponowały eskadry szybkiego reagowania. W systemach gwiezdnych flota będzie musiała

dostosowywać prędkość przelotową do najwolniejszego okrętu, a gdy przyjdzie do kolejnych

starć, obrona lekko opancerzonych jednostek pomocniczych stanie się nie lada wyzwaniem.

Niespełna godzinę później otrzymał od Desjani prośbę o połączenie.

- Zbliża się wahadłowiec z „Tarniki”, jest na nim ktoś z kim powinieneś się spotkać.

Zważywszy na łatwość  wirtualnych kontaktów pomiędzy okrętami, fakt, że ktoś 

przylatywał na rozmowę osobiście, był raczej niezwykły. Aczkolwiek nawet najlepszy sprzęt

do zagłuszania nie dawał stuprocentowej pewności, że sygnał transmisji nie zostanie

przechwycony, więc kapitan Smythe mógł dojść do wniosku, że pewne sprawy lepiej omówić osobiście, nie ryzykując podsłuchania.

Tymczasem oficer, który pojawił się  w kajucie Geary’ego niespełna dwadzieścia

minut później, nie przypominał w niczym starego kapitana. Była to dość  młoda kobieta o

zielonych włosach w mundurze z dystynkcjami porucznika. W jej wypadku włosy miały

soczyście zieloną barwę, nie modny ostatnio odcień oliwki.

- Melduje się porucznik Elysia Jamenson, sir. Kapitan Smythe uznał, że powinnam się 

spotkać z panem osobiście i omówić moją rolę w procesie odnawiania zasobów floty.Przywitał ją  i kazał jej spocząć  na fotelu stojącym tuż  przed nim, próbując dokonać 

Page 112: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 112/312

pospiesznej oceny przed zadaniem najbardziej oczywistego pytania.

- Dlaczego kapitan Smythe uważa, że powinienem się spotkać z panią w cztery oczy,

poruczniku Jamenson?

Kobieta, siedząc wciąż  sztywno, choć  mogła się  już  rozluźnić, odparła bardzo

rzeczowym tonem:

- Kapitan Smythe rozkazał mi udzielić  panu bezpośredniego wsparcia w kwestiach

oceny potrzeb remontowych naszej floty. Będę  odpowiedzialna za pisanie raportów, list

rekwizycyjnych i wszelkich pozostałych dokumentów, na podstawie których możliwe będzie

utrzymanie naszych jednostek w najwyższej gotowości bojowej oraz sporządzanie

szczegółowych raportów o postępach prac na pański użytek.

Odchylił się  w fotelu i podparł dłonią  brodę. Jamenson wyglądała na jakieś 

dwadzieścia pięć lat, co by pasowało do jej niskiej rangi, ale z drugiej strony kontrastowało, i

to bardzo, z wielką odpowiedzialnością, jaką miała na siebie przyjąć.

- A dlaczego kapitan Smythe uważa, że pani jest najbardziej odpowiednią osobą do tej

roboty?

- Robię wiele zamieszania, sir.

- Słucham?

- Komplikuję sprawy. - Jamenson zatoczyła ręką szeroki krąg, jakby chciała objąć tym

gestem cały wszechświat. - Potrafię zebrać dane z raportów, list rekwizycyjnych i przerobić je

w dokumenty, których nikt nie będzie w stanie zrozumieć.

Geary z trudem pohamował się od wybuchnięcia śmiechem.

- Wybaczy pani, ale miałem okazję  poznać  całą  masę  ludzi, w tym wielu

poruczników, którzy potrafili to samo.

- Wiem, admirale, ale ja to robię  celowo, nie zmieniając jednocześnie zawartych w

tych papierach informacji i zachowując pełną  zgodność  z przepisami regulaminu i innych

kodeksów. Informacja jest nadal kompletna, dokładna i rozpisana we właściwy sposób. Tylkoniezmiernie trudno ją zrozumieć.

Tym razem nie wytrzymał i parsknął śmiechem.

- I zamierza pani to robić z dokumentacją  naszych jednostek pomocniczych, abyśmy

mogli przeprowadzić konieczne remonty okrętów, w taki sposób, by administracja wojskowa

i cywilna nie była w stanie obliczyć, ile na co wydajemy?

- Takie otrzymałam rozkazy, admirale. Nic dziwnego, że Smythe nie chciał

pozostawić śladu po tej rozmowie w systemach floty.- A jak ja albo ktokolwiek przeze mnie wskazany będzie się orientować w postępach

Page 113: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 113/312

prac?

Jamenson uśmiechnęła się konfidencjonalnie.

- Potrafię  także odwracać  ten proces, admirale. Dopóki mam do czynienia z

prawdziwymi informacjami, mogę uprościć ich odczyt.

Geary uświadomił sobie nagle, że spogląda na tę  kobietę  z mocno uniesionymi

brwiami.

- To naprawdę zadziwiające umiejętności, poruczniku. Gdzie się pani tego nauczyła?

- To naturalny talent, sir. Ojciec powtarzał mi zawsze, że odziedziczyłam to po matce.

- Rozumiem.

W tym momencie Jamenson dodała tonem usprawiedliwienia:

- Kapitan Smythe kazał mi też powtórzyć, że bardzo źle by odebrał moje przeniesienie

do pańskiego sztabu.

Kolejny wybuch śmiechu.

- Możecie oboje, kapitan i pani, spać  spokojnie, jeśli o to chodzi. W moim sztabie

ludzie zajmują  się  zupełnie innymi rzeczami. Robią  to, co ja im każę, nie próbując

wykorzystywać wolnego czasu na szukanie zajęć dla siebie i innych.

- Poinformuję o tym kapitana Smythe’a, sir.

- Dziękuję... - Geary przerwał, by raz jeszcze obrzucić  ją  badawczym spojrzeniem.

Ciekawiło go, do czego Smythe używał talentów tej kobiety w niedalekiej przeszłości. Sztuka

mamienia biurokratów, tak że nie byli w stanie dojść prawdy, miała bezcenną wartość. - Chcę 

was zapewnić, że w tej sprawie będziemy działać  jak jedna drużyna. Jak pani zdaniem ma

wyglądać ta praca?

- Będę  robiła co w mojej mocy, by zachować  zdolność  bojową  floty na aktualnym

poziomie przy jednoczesnym unowocześnianiu systemów, by mogła ona operować  bez

przeszkód w dalszych przedziałach czasowych - wyrecytowała Jamenson.

- Świetnie. Ma pani jakieś pytania do mnie?Zawahała się  po raz pierwszy, co wydało się  Geary’emu pocieszające. Oficerowie

zbyt pewni siebie zazwyczaj bardzo szybko byli łapani na błędach.

- Z tego, co zrozumiałam, zależy panu na takim wykonywaniu tej pracy, by nie doszło

do naruszenia regulaminu.

- Zgadza się.

- Czy w pewnych okolicznościach dopuściłby pan do złamania tego zakazu? - zapytała

ostrożnie.- Nie. - Uśmiechnął się przyjaźnie, by nie odebrała tej odmowy zbyt osobiście. - Jeśli

Page 114: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 114/312

dojdzie do tak poważnej sytuacji, ufam, że ludzie pokroju kapitana Smythe’a znajdą 

sensowne i zgodne z regulaminem rozwiązanie. Jakoś. Nie wiem jak, może kruczek prawny,

który będzie można uznać  za wystarczające uzasadnienie decyzji. - Geary natychmiast

spoważniał, gdy przypomniał sobie, jak niewiele brakowało do katastrofy, gdy ktoś wpadł na

pomysł, by oskarżyć  masowo oficerów o dopuszczenie do spadku zapasów paliwa poniżej

dopuszczalnych norm. - Nie chcę, by ktokolwiek doszedł do wniosku, że pozwolę na łamanie

regulaminu. Jeśli będzie to jedyne wyjście, wtedy osobiście postawię sprawę na ostrzu noża i

przyjmę  na siebie całą  odpowiedzialność. Nie będziemy działali takimi metodami, mimo że

dopuszczam gmatwanie dokumentacji celem zmylenia biurokratów.

Porucznik Jamenson słuchała go uważnie, kiwając od czasu do czasu głową.

- Rozumiem, admirale.

- Świetnie. Coś jeszcze?

- Kapitan Smythe prosił, bym przekazała panu zaproszenie do złożenia wizyty na

„Tanuki”, oczywiście w dogodnym dla pana czasie, sir - powiedziała. - Od siebie mogę tylko

dodać, że bary na naszej jednostce oferują  najszerszy wybór win, alkoholi i innych

destylowanych oraz fermentowanych napojów, jaki można znaleźć w przestrzeni zajmowanej

przez człowieka.

To by po części tłumaczyło, czym zajmował się Smythe poza służbą. Geary pomyślał,

że wielu dygnitarzy musiało z zaskoczeniem odkryć, iż  zamówione przez nich luksusowe

trunki nigdy nie dotrą  do celu z powodu nieprzewidzianych wypadków w przestrzeni, by

trafić potem na pokład „Tanuki” w niemożliwy do wyśledzenia sposób.

- Dziękuję, poruczniku Jamenson. Nie wiem, kiedy uda mi się wygospodarować czas

na tę wizytę, ale nie zapomnę o zaproszeniu. Liczę na dobrą i owocną współpracę.

- Myślę, że najczęściej będziemy się spotykali drogą wirtualną - stwierdziła - niemniej

kapitan Smythe uznał, że powinnam zaznajomić  pana ze szczegółami mojej pracy w

tradycyjny sposób.Desjani miała rację. Smythe był starym cwaniakiem, który potrafił działać tak, by nikt

nie dowiedział się  o jego ruchach. Wiedział też, kiedy nie zostawiać  śladów w systemach

floty.

- Świetny pomysł, poruczniku. Jest jeszcze jedna rzecz, o którą  chciałbym zapytać,

ponieważ  nie muszę  chyba przypominać  pani i kapitanowi, że wolelibyśmy, aby ta sprawa

pozostała wyłącznie między nami.

- Chodzi panu o moje włosy, sir? - domyśliła się Jamenson.- Tak. Widziałem parę innych kobiet na okrętach, które miały zielone włosy, ale nigdy

Page 115: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 115/312

żadnej o to nie pytałem, ponieważ nie jest to naruszeniem regulaminu. Uważam jednak, że to

nieco krzykliwa moda.

Jamenson uśmiechnęła się pod nosem.

- To naturalny kolor. Pochodzę z Eire.

- Z Eire? - Ta nazwa nic mu nie mówiła, więc zaraz otworzył holograficzną  mapę 

Sojuszu. - To cholernie dalekie rejony, jeden z pierwszych systemów skolonizowanych

 jeszcze ze Starej Ziemi.

- Tak, admirale. Pierwsi koloniści czuli spory pociąg do wszelkich odcieni zieleni i

chyba zbyt swobodnie podchodzili do inżynierii genetycznej. - Dotknęła opuszkami fryzury. -

Można odwrócić ten proces, ale wielu z nas nadal uważa, że odrzucanie czegoś, co tak wiele

znaczyło dla naszych przodków, byłoby niewłaściwe. To tylko nasze prawie nieszkodliwe

dziwactwo, które nikomu nie robi krzywdy.

- Doprawdy? - zapytał, myśląc jednocześnie, że jego zastanowiło, dlaczego oficer

floty wybiera tak krzykliwy kolor włosów.

- Nie mogę zmienić odbioru tej barwy włosów przez innych ludzi, admirale. Ale z ich

powodu otrzymałam już przezwisko. Od czasu opuszczenia Eire wołają na mnie Koniczynka.

- Koniczynka? To chyba jakaś roślina?

- Zielona roślina. Na Eire rośnie wszędzie. - Kolejny smutny uśmieszek. - To także

spadek po naszych przodkach.

Po wyjściu porucznik Jamenson Geary udał się  na mostek. Im bliżej było terminu

wylotu floty, tym bardziej odczuwał presję chwili i pragnienie natychmiastowego wyruszenia,

 jakby ruch był warunkiem koniecznym do istnienia jego okrętów, ale nade wszystko chciał

się  znaleźć  jak najdalej od źródła, z którego pochodziły wszystkie te durne wytyczne i

wiecznie zmieniające się rozkazy Rady.

Desjani znajdowała się  jak zwykle na swoim stanowisku, właśnie kończyła kolejną 

symulację dla obsługi.- Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze? - zapytała.

- Raczej pouczającej.

- Skoro upierasz się przy tym, bym zapytała wprost, proszę: dlaczego kapitan Smythe

przysłał ci tę zielonowłosą dziewczynę?

- Ona zajmuje się komplikowaniem spraw.

Desjani odczekała moment, sprawdzając, czy John sobie z niej nie żartuje.

- Gdybyś  potrzebował porucznika znającego się  na komplikowaniu innym życia, jestem pewna, że na „Nieulękłym” znalazłabym ci co najmniej jednego pasującego do takiego

Page 116: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 116/312

opisu.

- Wiem. Później wyjaśnię  ci, dlaczego ona jest w tej robocie wyjątkowa. - Osłony

otaczające ich fotele na mostku były znakomite, ale Geary zdawał sobie sprawę, jak wiele

cennych informacji potrafią  pozyskać  podoficerowie podczas uważnej, acz skrytej zarazem

obserwacji rozmawiających ze sobą  przełożonych. - Szczerze mówiąc, po tych wszystkich

aferach z Wielką Radą, admiralicją  i politykami Sojuszu z największą  przyjemnością wrócę 

do rozmów z wiecznie łżącymi Syndykami i krwiożerczymi Obcymi.

- Zagrożenia sprawiają, że człowiek zaczyna tęsknić za odległym domem - stwierdziła

sentencjonalnie Desjani - ale gdy wraca do siebie, niewiele trzeba, by znów zapragnął smaku

ryzyka.

- Doskonale radzi pani sobie ze słowami, kapitanie. Gdy byliśmy na Kosatce...

- Przez całe cztery dni?

- ...czy zdołała pani porozmawiać ze swoim wujem, tym agentem literackim?

- Tylko raz. - Spojrzała gdzieś w przestrzeń. - Chciał, żebym opisała przebieg naszego

powrotu z Systemu Centralnego. Powiedziałam mu, że to naprawdę nudna historia.

- Jeśli nie liczyć wielu niezwykle elektryzujących momentów, rzecz jasna.

Uśmiechnęła się.

- Dodałam też, że na pewno nie umieściłabym w niej słowa o sprawach osobistych.

Trzeba było widzieć  jego minę, gdy wszystkie marzenia o gigantycznym sukcesie legły w

gruzach.

Geary także zaśmiał się pod nosem.

- Pozbawiłaś złudzeń agenta literackiego?

- Czy to aby nie uczyniło ze mnie pisarki? - zapytała Desjani.

*

Reszta tygodnia wlokła się wolno, zwłaszcza gdy ktoś zastanawiał się bez przerwy, co

może przynieść  jutro, a z drugiej strony czas pędził jak oszalały dla wszystkich tych, którzypróbowali dokończyć powierzone im zadania. Wahadłowce krążyły nieustannie, rozwożąc na

macierzyste okręty strumienie ludzi powracających z przepustek w tym samym czasie, gdy

Geary krążył po korytarzach „Nieulękłego”, omijając coraz liczniejsze sekcje kadłuba

wyłączane z eksploatacji przez pracujące ekipy remontowe z „Tytana”. Mechanicy z ogromną 

radością  rozstawiali coraz to nowe bariery, by wyrywać  z okrętu przestarzałe elementy

wyposażenia i zastępować je nowymi, o wiele wytrzymalszymi od poprzednich.

Doktor Setin, który przedstawiał się  jako szef grupy rządowych ekspertów(„aczkolwiek nie dowodzę nimi w staromodnym tego słowa znaczeniu”), zdołał wyrwać się z

Page 117: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 117/312

„Tsunami”, na którym Carabali umieściła wszystkich przysłanych z Sojuszu fachowców od

kontaktów z Obcymi, i przeleciał osobiście na „Nieulękłego”.

- Cóż za niesamowita sposobność, admirale - mówił do Geary’ego. - Potrafi pan sobie

wyobrazić moje podniecenie możliwością spotkania innej inteligentnej formy życia?

John, mając w pamięci wydarzenia z Midway, w tym bitwę z Enigmami, odpowiedział

po prostu:

- Tak.

- Co ja mówię. Pan przecież już ich widział. Jakie to było przeżycie?

- Ekscytujące.

Doktor Setin otrzymał pełen dostęp do archiwów, w których przechowywano

materiały dotyczące spotkań  floty z Enigmami, więc Geary zadbał o to, by naukowcowi jak

najszybciej dostarczono komplet dokumentacji i odesłano go z powrotem na „Tsunami”.

Na dzień przed wylotem admirał odbył też wirtualną wizytację „Oriona”. Chciał tym

sposobem przekonać się na własne oczy, jak przebiegają postępy prac na pancerniku i ocenić 

morale załogi. Do tej pory jednostka ta nieodmiennie zawodziła tam, gdzie ją posyłał, i mimo

że Desjani tak bardzo wierzyła w kapitana Shena, Geary nadal uważał, że odmienienie tego

okrętu wymaga co najmniej boskiej interwencji.

Shen wyglądał równie ponuro jak zazwyczaj, gdy oprowadzał wirtualnego admirała

po „Orionie”, wskazując od czasu do czasu na jakieś przedmioty, w większości przypadków

 jednak zezwalając, by to członkowie jego załogi udzielali Geary’emu dokładniejszych

wyjaśnień. Na okręcie wykonano już  masę  prac remontowych, ale Johna bardziej dziwiła

ochota, z jaką marynarze pokazywali mu, czego dokonali na tym polu.

- Wszyscy członkowie obsługi baterii uzyskali certyfikaty, miotacze piekielnych lanc

pracują  ze stuprocentową  wydajnością  - zameldował z dumą  dowódca działonu, gdy Geary

przystanął, by obejrzeć kolejną baterię.

Shen spojrzał na niego z tak bolesną  miną, jakby nie potrafił ustać  w miejscu zpowodu otartych do krwi stóp.

- Lironi także ukończył kurs?

Szef spojrzał na stojącego opodal marynarza.

- Tak jest.

- No wreszcie. - Shen zwrócił się bezpośrednio do człowieka, o którym była mowa. -

Gdybyś  zdał testy sześć  miesięcy temu, dzisiaj mógłbyś  być  dowódcą  tej baterii. Pamiętaj,

następnym razem nie możesz zawieść siebie i „Oriona”.- Widzę, że wszystko jest w najlepszym porządku - stwierdził Geary przed

Page 118: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 118/312

zakończeniem inspekcji.

Shen zmarszczył brwi, jakby usłyszał oczywistość, po czym zasalutował sztywno,

czekając na przerwanie połączenia. Geary stał jeszcze przez chwilę  na środku prywatnej

kajuty i zastanawiał się, masując dłonią kark, czy „Orion” wykona wszystkie rozkazy, gdy po

raz kolejny zostanie wysłany do boju.

Następnego dnia zasiadł obok Desjani na mostku „Nieulękłego”, by przygotować 

rozkazy dotyczące opuszczenia orbity Varandala i wykonania skoku na Atalię znajdującą się 

na terytoriach Syndyków. A raczej w głąb przestrzeni, którą  zarządzali przed upadkiem

Światów Syndykatu. Aktualny status tego układu był jedną wielką  niewiadomą, ale to i tak

rokowało lepiej niż otwarta wrogość.

Chwilę  później nad jego komunikatorem pojawiła się  ikonka pilnego połączenia,

którego z obawami oczekiwał.

- Słucham, admirale Timbale. - Stary admirał był do tej pory bardzo pomocny, ale

dzisiaj miał ponurą minę. - Mam nadzieję, że połączył się pan z nami tylko po to, by życzyć 

nam pomyślnych łowów.

To jednak Timbale uczynił już  kilka godzin temu. Z powodu ogromnej odległości

dzielącej pozycje floty od stacji Ambaru odpowiedź  nadeszła dopiero po trzydziestu

sekundach.

- Admirale Geary, czy odebrał pan jakieś  rozkazy dotyczące waszych jednostek

pomocniczych?

- Moich jednostek pomocniczych? - Czyżby plan kapitana Smythe’a został już 

odkryty? Flota miała odlecieć dosłownie za godzinę. - Nie.

- Właśnie otrzymałem wiadomość opatrzoną najwyższym priorytetem, która mówi, że

muszę  przejąć  kontrolę  nad „Tytanem”, „Tanuki”, „Kupuą” i „Chochlikiem”. Zostają  one

wyłączone ze składu Pierwszej Floty i przeniesione do innych zadań.

Page 119: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 119/312

SIEDEM 

- Co takiego? - Geary nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Zabierano mu nie tylko połowę 

 jednostek pomocniczych, ale też wszystkie największe okręty tego typu. Licząc więc tonaż,

tracił niemal dwie trzecie wsparcia z ich strony. - Dlaczego? - Czyżby ktoś naprawdę odkrył

plan kapitana Smythe’a? Ale jak to możliwe, skoro pierwsze przetworzone dokumenty

zostały wysłane do admiralicji zaledwie dwa dni temu, czyli zbyt niedawno, by zostały już 

dostarczone do właściwego departamentu i sprawdzone? Te rozkazy natomiast musiały

pochodzić co najmniej sprzed tygodnia.- Nie podano żadnych powodów. - Timbale nie podnosił głosu, ale on także wyglądał

na poirytowanego.

- Pozostałe floty będą  operowały w przestrzeni Sojuszu, tak więc nie będzie im

potrzebne wsparcie ze strony jednostek inżynieryjnych.

- Wiem. Początkowo myślałem, że chodzi po prostu o kolejne cięcia kosztów, ale z

treści rozkazów wynika jednoznacznie, że te okręty nie zostaną usunięte ze stanu floty, tylko

przydzielone do innych zadań.- Ja... - Co? Co mógł zrobić w tej sytuacji? Rozkazy dotarły do admirała Timbale’a,

nie do niego osobiście. - Te okręty nie znajdowały się  przecież pod pańskim dowództwem.

Dlaczego admiralicja wysłała rozkazy do pana, a nie do mnie?

Może, przyszło mu do głowy, w sztabie uznano, że znowu wezmę  pod uwagę 

wszystkie potencjalne zagrożenia, i spróbowano mnie obejść, ponieważ  zdawano sobie

sprawę, że na pewno nie oddam tak cennych jednostek.

Timbale nie odpowiedział, za to zamyślił się, marszcząc mocno czoło, a potem skinął

głową.

- Ma pan rację, admirale Geary. Moim zdaniem ktoś  wysłał je do mnie omyłkowo,

więc nie mogę  ich uznać  za obowiązujące. Okręty, o których mowa, należą  do pana, czyli

wszelkie polecenia dotyczące zmiany ich statusu powinny spływać na pana ręce. Nie mówiąc

 już  o tym, że powinien pan być  wymieniony w ich treści jako dowódca, którego sprawa

bezpośrednio dotyczy. Jestem pewien, że admiralicja popełniła błąd, nie powiadamiając pana

o tej sprawie, gdyż  w przeciwnym wypadku byłoby to jawne pogwałcenie regulaminu. -

Admirał Timbale mówił wolno i spokojnie, upewniając się, że nagranie z tej rozmowy

Page 120: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 120/312

posłuży mu za dowód usprawiedliwiający kolejne posunięcia. - Ponieważ nie jestem w stanie

znaleźć  racjonalnego wytłumaczenia dla odebrania panu tych jednostek, zakładam, iż 

wiadomość  ta została wysłana przez pomyłkę  bądź  mamy do czynienia z symulacją, którą 

ktoś niepotrzebnie uruchomił.

- Oczywiście - poparł go Geary, chociaż  wiedział równie dobrze jak Timbale, że

admiralicja celowo usunęła go z listy odbiorców tych rozkazów. Musieli jednak zachować 

pozory niewinnej wymiany zdań  na wypadek, gdyby ktoś  chciał ich potem pociągnąć  do

odpowiedzialności za niewykonanie wydanego legalnie rozkazu. - Nadanie wiadomości

najwyższego priorytetu także wymaga zawarcia bardziej szczegółowych wyjaśnień 

dotyczących zlecanego zadania.

- W tej sytuacji nie mogę wykonać wydanego mi rozkazu - kontynuował Timbale. - Z

administracyjnego punktu widzenia nie mam pewności, czy wolno mi przejmować 

dowodzenie nad wymienionymi jednostkami, a z operacyjnego te rozkazy nie mają za grosz

sensu. Zaraz odpiszę  admiralicji, że w mojej ocenie doszło do jakiejś pomyłki, i poproszę o

wyjaśnienie sytuacji. Zważywszy na napięte terminy, sugeruję jednocześnie, by nie opóźniał

pan wylotu ze względu na rozkazy, których nie widział pan nawet na oczy. Ja także poczekam

na stosowne wyjaśnienia, zanim je wykonam.

Nawet jeśli Timbale wyśle odpowiednią  wiadomość  natychmiast, a Geary

podejrzewał, że stary admirał będzie z tym chwilę zwlekał, to statek kurierski dostarczy ją do

sztabu generalnego dopiero za kilka dni, a licząc drogę powrotną, jakakolwiek decyzja dotrze

na Varandala najprędzej za tydzień. Geary w tym czasie będzie już  daleko poza granicami

Sojuszu. Tyle że admiralicja będzie miała admirała Timbale’a w zasięgu ręki.

- Doceniam pańską  pomoc, tym bardziej że postępuje pan słusznie, obawiam się 

 jednak, czy pańskie zachowanie nie zostanie mylnie zinterpretowane przez osoby

odpowiedzialne za wydanie tych rozkazów.

- Dziękuję, admirale Geary, ale nie mam innego wyjścia. Służba Sojuszowizobowiązuje mnie do wykonywania wyłącznie potwierdzonych rozkazów. - Timbale

zachowywał pełen spokój, mówiąc te słowa. - Pamięta pan, admirale, rozmawialiśmy kiedyś 

o kocie w pudełku, o tym, że czasami nie ma sposobu na to, by przekonać  się, czy

postępujemy dobrze czy też źle. Z największą przyjemnością pragnę pana poinformować, że

tym razem kot jest żywy.

- Miło mi to słyszeć. Może mi pan wierzyć, że poczynię kroki, by ten stan nie uległ

zmianie.- Znowu chcieli sabotować  pańską wyprawę? - zapytała Desjani z niedowierzaniem,

Page 121: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 121/312

gdy hologram admirała zniknął z wyświetlacza Geary’ego.

- Nadal nie mogę uwierzyć, że któryś ze sztabowców posunął się do czegoś takiego -

odparł. - Musi istnieć jakieś inne wytłumaczenie.

- Z przyjemnością go wysłucham.

- Może ktoś domyślił się, co kombinuje Smythe...

- Na to nie mieli jeszcze czasu, admirale. Proszę o następne wytłumaczenie.

Naciskała, chociaż nie miał ochoty na szukanie innych rozwiązań tego problemu.

- Może ktoś w końcu policzył wszystkie koszty i doszedł do wniosku, że utrzymanie

aż  czterech tak wielkich jednostek pomocniczych jest nam niepotrzebne, a co za tym idzie

uznał, iż  można się  ich pozbyć  i oszczędzić  dzięki temu górę  pieniędzy. Wprawdzie w

rozkazach nie napisano jasno, że o to chodzi, ale może taki był zamysł. Nie chcieli, abyśmy

wiedzieli, że tracimy wsparcie tych jednostek już na zawsze, a nie tylko czasowo.

- Akurat - mruknęła Desjani z niedowierzaniem. - To posunięcie dałoby oszczędności

w kilku miejscach, ale narobiłoby dodatkowych koszów w wielu innych. Ciekawe, komu by

płacono za prace wykonywane przez załogi tych okrętów. Prywatnym wykonawcom? O ile

mnie pamięć nie myli, Syndycy stosowali taki system.

- Owszem, ku ogólnemu niezadowoleniu ich jednostek bojowych. - Geary sprawdził

dane na wyświetlaczu. - Wszystkie jednostki meldują gotowość do wylotu. Co powiesz na to,

byśmy się od razu wynieśli stąd w diabły, zamiast czekać jeszcze pół godziny?

- Znakomity pomysł, admirale.

Wysłał odpowiednie rozkazy i obserwował, jak niemal trzysta okrętów wojennych i

towarzyszących im jednostek uruchamia napędy i zaczyna formować  szyk, w którym flota

dokona skoku na Atalię. Mimo że wojna dobiegła już  końca, a Atalia ogłosiła oficjalnie

wystąpienie z rozsypujących się Światów Syndykatu, Geary uznał, że najrozsądniej będzie,

gdy jego okręty przybędą na obce terytorium w szyku, który pozwoli im na natychmiastową 

reakcję w przypadku wystąpienia nagłego zagrożenia.Rosnące wciąż  doświadczenie i umiejętności załóg pozwoliły mu na wybranie

złożonego szyku składającego się  z sześciu zgrupowań. Pięć  z nich zawierało trzony

składające się z pancerników bądź okrętów liniowych, którym towarzyszyła osłona ciężkich i

lekkich krążowników oraz eskadry niszczycieli. Szósty tworzyły jednostki pomocnicze,

podzielone na dwa dywizjony, i osobna eskadra transportowców szturmowych. Tym razem

dysponował o wiele większym kontyngentem komandosów, chociaż nikt nie miał pojęcia, w

 jaki sposób można ich użyć  w ewentualnych walkach z Obcymi. Carabali otrzymałauzupełnienia, ale nie tak znowu wielkie. Część jej ludzi została przydzielona na okręty floty, a

Page 122: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 122/312

resztę  umieszczono na transportowcach. W rezultacie „Tsunami” „Tajfun”, „Mistral” i

„Habub” miały na pokładach zaledwie połowę  stanu osobowego oraz po kilku cywilnych

ekspertów od komunikacji z obcymi cywilizacjami. Wolne przestrzenie na tych jednostkach

przydadzą  się, gdyż  mieli podjąć  po drodze jeńców z obozów pracy na Dunai oraz ludzi

znalezionych w przestrzeni należącej do Obcych.

Największe zgrupowanie tej formacji leciało na czele, potem ustawiono siły wsparcia i

rozmieszczone wokół nich kolejne cztery niemal identyczne zespoły uderzeniowe. Szyk ten

przypominał nieco gigantyczny kubek obrócony denkiem do przodu, w którym znajdowały

się  jednostki pomocnicze i transportery. W samym centrum formacji czołowej leciał

„Nieulękły”, okręt flagowy tej floty. To on wyznaczał oś, wokół której zbierała się  reszta

okrętów.

Nagle Geary poczuł na sobie czyjś wzrok. Drgnął i obrócił się raptownie, dostrzegając

uśmiechniętą szeroko Desjani.

- Cóż takiego znowu zrobiłem?

- Nic. Zobaczyłam po prostu, jak dumny jesteś  ze swoich ludzi - odparła. - Gdy

obserwowałam Blocha i kilku innych admirałów przy podobnych okazjach, odnosiłam

wrażenie, że napawają  się  własną  potęgą  i ważnością, które pozwalają  im wydać  rozkaz

ruszenia tak wielu okrętów naraz. A kiedy patrzę na ciebie, widzę człowieka, który czuje się 

zaszczycony, że może dowodzić flotą.

- Bo jestem zaszczycony - mruknął. - Wiesz, Taniu, jaka rocznica przypada jutro? Sto

 jeden lat temu objąłem po raz pierwszy dowodzenie moim ciężkim krążownikiem,

„Merlonem”. Wtedy wydawało mi się, że to bardzo ważne stanowisko, a dzisiaj mam pod

swoimi rozkazami wszystkie te okręty.

- Będziesz je miał, o ile zdołamy opuścić  ten system, zanim nadejdą  kolejne

idiotyczne rozkazy.

*Potrzebowali niemal trzech dni, by rozwijając dziesiątą  część  prędkości światła,

dotrzeć  do punktu skoku na Atalię, ale jedyne zaskoczenie przeżyli nazajutrz, gdy z

nadprzestrzeni wyłoniły się dwie cywilne jednostki i natychmiast zaczęły nadawać sygnały na

szerokim paśmie. Flota odebrała je kilka godzin później.

- Nie eksportujmy ludzkiej agresji!

- Eksploracja, nie podboje!

- Trzymajmy pieniądze z podatków i naszych żołnierzy blisko domów!- Rozumiem te postulaty i nawet je podzielam - przyznał Geary. - Może poza tym, że

Page 123: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 123/312

to my szukamy zwady z Obcymi.

Desjani nie skomentowała od razu jego słów, co było dość  niezwykłe jak na nią.

Wzruszyła za to po dłuższej chwili ramionami.

- To była naprawdę długa wojna. Wiesz doskonale, jak się czuliśmy. Większość z nas

walczyła, ponieważ  nie widziała lepszego wyjścia. Straciłam wielu przyjaciół, więc

rozumiem, dlaczego niektórzy pragną wprowadzenia innych rozwiązań. Ale chcieć nie znaczy

móc. Nadal...

Pokiwał wolno głową.

- To prawda. Sam chciałbym znać  dobrą  alternatywę  dla lotu przez pół znanej

człowiekowi przestrzeni, a potem skoku prosto między uzbrojonych po zęby Obcych.

Niestety, z tego, co już wiem, żadna z tych alternatyw nie byłaby lepsza od tego, co zrobimy.

Uśmiechnęła się krzywo.

- Ciekawe, jak by się zachowali ci krzykacze, gdyby natknęli się osobiście na Obcych,

których ich zdaniem lecimy zaatakować... - Naszym zadaniem jest zrobienie wszystkiego, by

do tego nie doszło, a jeśli już  kontakt będzie konieczny, żeby opierał się  na rozmowach i

współistnieniu.

Tym razem Desjani roześmiała się, cicho i krótko.

- Co oznacza, że jeśli nam się uda, ci protestujący nawet tego nie zauważą.

- Ktoś  niedawno zapytał mnie, dlaczego wierzę  w sprawiedliwość  - odparł Geary. -

Kiedy pomyślę o sprawach, o których przed momentem wspomniałaś, od razu nasuwa mi się 

myśl, że to doskonałe pytanie. Szczerze mówiąc, obawiam się, że jeszcze nigdy nie miałem

do czynienia ze sprawiedliwością w czystej postaci.

- To, że czegoś nie widziałeś, nie oznacza jeszcze, iż tego nie ma.

Wciąż zastanawiał się nad tym problemem, gdy usłyszał meldunek wachtowego.

- Nadają  te komunikaty na wszystkich częstotliwościach, kapitanie, oficjalnych i

nieoficjalnych. To zdaje się norma w tego rodzaju protestach.Desjani pokręciła głową.

- Idioci. Blokują  nawet częstotliwości awaryjne. Tutejsza ludność  nigdy nie była

przyjaźnie nastawiona do tego rodzaju aktywistów, ale teraz przebrała się  miarka. Mam

nadzieję, że siły porządkowe Varandala schwytają tych głupców.

Jeden z wachtowych wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- Ten złom nie wymknie się widmom, kapitanie.

Desjani nie odpowiedziała mu w podobnym tonie, tylko spojrzała na niego stanowczo.- Nie strzelamy do pokojowo nastawionych demonstrantów, poruczniku. Jeśli ci ludzie

Page 124: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 124/312

nadają  na otwartych częstotliwościach, mogą  to robić, jak długo zechcą. To Sojusz, nie

Światy Syndykatu.

- Tak jest - odparł skarcony oficer, czerwieniejąc ze wstydu na twarzy. - Ja tylko

żartowałem.

- Rozumiem. Proszę  jednak pamiętać, że kontrolując tak potężne arsenały, trzeba

ostrożniej dobierać tematy do żartów.

Geary skinął w jej kierunku głową, potem sprawdził komunikator.

- Większość moich kanałów jest nadal wolna.

- Tylko dlatego, admirale, że nasze transmitery mają  tak wielką  moc, iż  bez trudu

przebijają  się  przez sygnały nadawane z odległych jednostek - wyjaśnił natychmiast

wachtowy z komunikacyjnego.

- Świetnie. Sugeruję zatem, abyśmy zignorowali protestujących. Nie stanowią dla nas

żadnego zagrożenia i nie powiedzą niczego, o czym sami nie pomyśleliśmy wcześniej.

Następnego dnia kilka niszczycieli pozostawionych do obrony Varandala wciąż 

uganiało się za protestującymi, ale w tym czasie flota docierała już do punktu skoku na Atalię.

Geary zaczerpnął głęboko tchu, zastanawiając się, czy uda mu się  ponownie

przywyknąć  do wchodzenia w nadprzestrzeń  czy też  jest już  dożywotnio skazany na

zamartwianie się tym, co ujrzy po wyjściu z tunelu czasoprzestrzennego.

- Do wszystkich jednostek, wykonać skok, czas jeden zero.

Wieczna czerń  kosmosu zniknęła z ekranów obrazujących widok zewnętrzny,

zastąpiła ją  niekończąca się  szarość  nicości. Przed nimi, niemal dokładnie na wprost dzioba

„Nieulękłego”, pojawiło się  jedno z tych tajemniczych światełek, jakie napotykali w

nadprzestrzeni. Wydawać  się  mogło, że wyleciało im na powitanie. W absolutnej nicości

trudno było jednak powiedzieć, czy znajduje się  blisko czy też  nieskończenie daleko.

Rozbłysło tylko na moment, by po chwili roztopić się w pochłaniającej wszystko szarości.

Dopiero teraz Geary zauważył, że kiedy przyglądał się  temu niezwykłemu zjawisku,oczy wszystkich obecnych na mostku były zwrócone na niego. Gdy ludzie zdali sobie w

końcu sprawę z tego, że admirał wie o tym, natychmiast wrócili do przerwanych czynności.

Wszyscy oprócz Desjani, ona bowiem nadal gromiła podwładnych morderczym wzrokiem,

aby na koniec spojrzeć na Geary’ego, ale już zupełnie spokojnie.

- Oni wciąż się zastanawiają, czy nie byłeś jednym z tych światełek, gdy zniknąłeś na

niemal sto lat.

- Gdybym był, wiedziałbym coś na ten temat - burknął gniewnie. - Przecież tyle razyci mówiłem, że tkwiłem w zepsutej kapsule ratunkowej.

Page 125: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 125/312

- Powiedziałeś tylko, że nie pamiętasz niczego z tamtego okresu.

Dalsze spieranie się z nią nie miało najmniejszego sensu, ponieważ żadne z nich nie

mogło wytoczyć  argumentu na poparcie swoich tez. Musiał więc ustąpić, wiedząc, że

odpowiedź na to pytanie będzie go prześladowała aż po kres życia.

- Jak widzę, są sprawy, przed którymi nigdy nie ucieknę.

Skinęła głową.

- Może nie do końca. Jak tylko pojawimy się  na terytorium Światów Syndykatu,

ludzie będą mieli wystarczająco wiele roboty, aby o tym zapomnieć.

*

Atalia niewiele się zmieniła od czasu, gdy kilka miesięcy temu przelatywali przez ten

system. Mimo że nowe budowle nie były równane z ziemią  zaraz po tym, jak powstały, a

Sojusz i Światy Syndykatu nie wykorzystywały tego układu planetarnego do prowadzenia

kolejnych bitew, wszędzie było widać  ślady ogromnych zniszczeń. Tutejsze władze nie

posiadały wystarczających środków, by zająć  się  kompleksową  odbudową. Chociaż  kiedyś 

był to kwitnący system, stulecie nieustannych działań  wojennych odarło go z wszelkich

bogactw.

Jedyna różnica polegała na tym, że w pobliżu punktu skoku czekał dzisiaj statek

kurierski floty Sojuszu, gotowy zanieść na Varandala wieści o tym, że ktoś dopuścił się ataku.

Na razie był to jedyny efekt podpisania traktatu, na mocy którego Rada zobowiązała się do

roztoczenia opieki nad Atalią.

Desjani przyglądała się  obrazom zarejestrowanym przez skanery, oparłszy brodę  na

dłoni.

- Dziwnie się czuję, przelatując przez ten system bez namierzania kolejnych celów.

- Nie ma tu już  nic wartego zniszczenia - odparł Geary, nie odrywając wzroku od

własnych wyświetlaczy. - Wojna odcisnęła swoje piętno na tym systemie.

- Szczerze mówiąc, obeszła się  z nim całkiem łagodnie. - Jej głos stał się  nagleostrzejszy. - W porównaniu do kilku innych.

- Wiem. - Smutny temat. Mnóstwo systemów ucierpiało znacznie bardziej w trakcie

działań  wojennych. Wiele należało do Sojuszu. Geary nie szukał nawet informacji, ile

miliardów ludzi poległo po obu stronach frontu, nie miał ochoty poznawać  tych danych. Ale

Tania, podobnie jak całe jej pokolenie, dorastała w cieniu tych ponurych statystyk i rok w rok

obserwowała, jak nieustannie rośnie liczba zabitych. Czas zmienić temat, uznał. - Mają teraz

ŁZę.- Zauważyłam. - Łowca-Zabójca, syndycki okręt wojenny nieco mniejszy od

Page 126: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 126/312

niszczyciela, krążył po orbicie jednej z wewnętrznych planet. Gdyby nawet znajdował się 

znacznie bliżej niż sześć godzin świetlnych, i tak nie stanowiłby żadnego zagrożenia dla całej

floty Sojuszu. - Ciekawe, czy przebywa tutaj z rozkazu rządu Światów Syndykatu czy jego

załoga przysięgła wierność władzom Atalii.

- Tym niech się martwią nasi emisariusze - mruknął Geary.

- Świetny pomysł! Może powinniśmy wysadzić tutaj jednego z nich? - Desjani rzuciła

okiem na pusty fotel obserwatora. - Chyba powinnam być im wdzięczna za to, że nie kręcą się 

nam nieustannie po mostku. Ten generał uwielbia łazić  po okręcie i przypochlebiać  się 

załodze...

- Próbuje się zachowywać jak rasowy polityk.

- ...ale nie widziałam do tej pory jego koleżanki.

Geary skinął głową. To kolejna zmiana w zachowaniu Rione, którą zauważył.

- Zawsze była bardzo ostrożna i długo kalkulowała, zanim zaczynała działać. Teraz

pewnie siedzi w swojej kajucie.

- Ja nie narzekam - zastrzegła się od razu Tania. - Mam nadzieję, że nie martwisz się o

nią.

- Przywiozła nam nowe rozkazy, ale jak słusznie zauważyłaś, nadal nie wiemy, co jej

rozkazano. - Pochylił się  mocniej, ściskając dłonie na wspomnienie niedawnej rozmowy z

Rione. - Gdy spotkaliśmy się  po raz pierwszy po jej przylocie, odniosłem wrażenie, że

próbuje wysondować, jak bardzo może się  wychylić, zanim spadnie z klifu. Była tak

zdeterminowana, że momentami odnosiłem wrażenie, iż skoczy tylko po to, by sprawdzić, jak

to jest, gdy się spada w przepaść.

- Wiele bym dała - mruknęła Desjani - żeby skoczyła. Ale jeśli ma od rządu rozkazy, o

których nie wiemy...

- Może to one spowodowały w niej tak wielką odmianę?

- Może ona coś  wie? - podpowiedziała Tania. - Nie powinieneś  jej ufać. Mamnadzieję, że teraz to w końcu zrozumiałeś. Ta kobieta ma w swojej szafie z tysiąc szkieletów.

Może też  chodzić  o coś, co ma zrobić. Aczkolwiek jakoś  nie mieści mi się  w głowie, by

kogoś takiego jak ona gryzło sumienie.

Geary machnął ręką z irytacji.

- Jeśli chodzi o jej osobiste sprawy, to może być dla niej przykre, ale nas nie dotyczy.

Ale jest emisariuszem Rady.

- A czy ten generał... jak mu tam?- Charban.

Page 127: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 127/312

- Tak, Charban. Może on coś  będzie wiedział, jeśli problem tkwi w którymś  z

rozkazów dla emisariuszy? - Desjani zamilkła, jej twarz momentalnie zastygła w kamienną 

maskę. - Chyba że to ktoś, kogo się pozbyto. Nieszkodliwy facet stanowiący przykrywkę dla

niej. W końcu jest w stanie spoczynku. Kogoś takiego można bez problemu wykorzystać.

Zbyt wiele pytań i jak zwykle zresztą, żadnych odpowiedzi.

*

Mimo że Atalia była łatwo dostępna z Varandala, nie oferowała zbyt wielu

możliwości dalszej podróży i może dlatego nie została zniszczona w takim stopniu jak wiele

innych syndyckich systemów. Można było skoczyć  z niej na Padronisa, którego gwiazda,

biały karzeł, nie znajdowała się zbyt długo w kręgu zainteresowań człowieka - jedyną stację 

orbitalną  Światów Syndykatu w tym systemie opuszczono już  wiele dziesięcioleci temu.

Drugim wyborem mogła być Kalixa - niegdyś najlepsza z nielicznych opcji - bogaty system z

ogromną  populacją  i syndyckimi wrotami hipernetowymi. Niestety, kolaps tych ostatnich

doprowadził do zagłady żyjących tam ludzi. Wszystko wskazywało na to, że za kataklizm

odpowiadała obca rasa, ta sama, którą  flota Geary’ego miała teraz badać. Dzisiaj jedynymi

śladami kolonizacji były ruiny na wypalonej planecie, która jeszcze niedawno była nadającym

się do zamieszkania globem.

Z Kalixy można było wykonać skok na Indrasa, do systemu, w którym nadal powinny

się  znajdować  nietknięte syndyckie wrota hipernetowe. Sojusz skorzystał z nich jakiś  czas

temu, gdy jego flota wyruszała na ostateczną rozprawę z władzami Systemu Centralnego.

Geary stanął przed stołem w sali odpraw, po raz kolejny wodząc wzrokiem po

twarzach dowódców zebranych wokół niego. Tym razem flota leciała w znacznie

ciaśniejszym szyku, więc tylko kapitanowie najdalej rozstawionych jednostek będą reagowali

z odczuwalnym opóźnieniem. Admirał wskazał na holograficzną mapę przestrzeni.

- Przelecimy po raz kolejny przez Kalixę - oświadczył.

Większość  zebranych, sądząc po minach, wyrażała niechęć, a nawet lęk przedponownym odwiedzeniem systemu, którego martwa pustka podkreślała dramat milionów

istnień, jakie zginęły w niedawnym kataklizmie. Wszyscy jednak zdawali sobie sprawę, że

najkrótsza droga do celu wiedzie właśnie przez Kalixę.

- Potem wrócimy na Indrasa - kontynuował Geary. - Mój plan zakładał początkowo,

że stamtąd, korzystając z syndyckiego hipernetu, udamy się  prosto na Midway, starając się 

skrócić trasę przelotu do minimum. Niestety rozkazy wymagają, abyśmy udali się najpierw na

Dunai, co zmusza nas do lotu hipernetem na Hasadana, potem do skoku na Dunai i kolejnego,znowu na Hasadana, skąd będziemy mogli w końcu udać się na Midway. - Opisanie tej części

Page 128: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 128/312

zadania prostymi słowami podkreślało tylko, niepotrzebne jego zdaniem, komplikacje. - Na

Dunai znajduje się obóz pracy, gdzie przetrzymywanych jest wciąż około sześciuset jeńców

wojennych. Mamy ich stamtąd zabrać.

- W drodze do przestrzeni Obcych? - zdziwił się kapitan Vitali. - No tak, gdybyśmy

zabrali ich w drodze powrotnej, siedzieliby w niewoli kilka miesięcy dłużej.

- Właśnie - przyznał Geary. Gdyby uwaga Vitaliego nie była tak prawdziwa, mogłaby

go mocno zirytować. Sam jednak doszedł do podobnych wniosków, tyle że po długich

przemyśleniach. Było to bardzo wygodne i wiarygodne wytłumaczenie, zwłaszcza na

potrzeby tych oficerów, którzy nadal wierzyli, że to nie on słucha rządu, tylko rząd jego. Ale

żeby ktoś  taki jak Vitali zrobił to samo dosłownie w kilka sekund? - Jeśli będziemy mieli

wolne miejsca na pokładach, zabierzemy w drodze powrotnej innych jeńców, o ile uda nam

się takich znaleźć. - Tego mu nie nakazano, ale też nie zabroniono w wydanych rozkazach. -

Nie spodziewam się żadnych problemów podczas akcji na Dunai.

Tulev zacisnął na moment wargi, zanim przemówił.

- Jeśli Syndycy nie zamierzają  dotrzymać  ustaleń  traktatu, ich zachowanie na Dunai

będzie znakomitym probierzem nastrojów.

- Czy traktat pozwala nam na pojawianie się bez pozwolenia, gdzie tylko zechcemy? -

zapytał któryś  z dowódców ciężkich krążowników. Widząc miny otaczających go kolegów,

dodał pospiesznie: - Nie przejmuję się oczywiście ich reakcjami.

- Tak, traktat dopuszcza swobodę  przelatywania floty przez ich systemy - odparł

Geary. - Gdy negocjowaliśmy warunki z nowymi władzami, DON-owie rozpaczliwie pragnęli

namówić  nas na obronę  Midway przed inwazją  Obcych, więc zgodzili się  bez oporów na

zapis zezwalający nam na swobodę  ruchów po swoich terytoriach. Jestem pewien, że ich

zamiarem było udzielenie jednorazowej zgody na taką akcję, lecz nasi negocjatorzy zadbali o

odpowiednią formę zapisu i dzięki temu nadal mamy otwartą drogę.

- Czasami nawet politycy przydają się do czegoś - mruknął teatralnie Duellos.- Oni chyba rzeczywiście czują  co jakiś  czas potrzebę  zrobienia czegoś  dobrego -

poparł go Badaya.

- Jedyny kruczek tego zapisu polega na tym - kontynuował Geary - że mamy pełną 

swobodę  poruszania się  w tych sektorach tylko wtedy, gdy udajemy się  bądź  wracamy z

systemu Midway. Co robimy mimo zboczenia na moment w kierunku Dunai. Wspominam o

tym, ponieważ nasze przyszłe misje również będą wymagać wizyt na Midway. Nie dlatego,

że chcemy tam lecieć, ale dla spełnienia formalnych wymogów traktatu pokojowego.Komandor Neeson zaśmiał się pod nosem.

Page 129: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 129/312

- To pewnie będzie niemałym zaskoczeniem dla Syndyków z Midway.

- Też tak sądzę.

Gdy pozostali zniknęli, na swoim miejscu pozostał jedynie Duellos.

- Jak się pan trzyma? - zapytał, spoglądając Geary’emu prosto w oczy.

- Bywało gorzej - odparł admirał, siadając. - A pan?

Duellos wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- Tylko jedno gnębi mnie ostatnimi czasy. Ciekawość. Chciałbym wiedzieć, jak

wypadła ta krótka wizyta na Kosatce.

- Ma pan na myśli mój miesiąc miodowy?

- Tak. Gdy pytam o to Tanię, słyszę tylko jakieś mamrotania.

Geary spróbował sięgnąć do wspomnień.

- Oboje domyśliliśmy się, że jak tylko nasz statek wyjdzie z wrót hipernetowych, jego

załoga i pasażerowie rzucą się sobie do gardeł, by powiadomić media o tym, że jesteśmy na

pokładzie. A może raczej, żeby być  precyzyjniejszym, że ja tam jestem. Zabawę  zepsuł im

 jednak statek kurierski, który dotarł na miejsce kilka godzin przed naszym przylotem i zaczął

nadawać wiadomość o odwołaniu urlopu i rozkazie natychmiastowego powrotu na Varandala,

co musiało przekonać nawet największych niedowiarków, że przebywam na Kosatce.

- Domyślam się, że w treści komunikatu znajdowała się  także informacja o

przywróceniu panu stopnia admiralskiego?

- Tak, to też przekazali. Ale było już za późno na przeszkodzenie w zawarciu ślubu.

Tania miała przy sobie insygnia admiralskie i przypięła mi je natychmiast. Po ceremonii, cały

czas mamrocząc pod nosem, że tylko skończony idiota mógł się zrzec tak wysokiej rangi. Na

szczęście lokalne władze, siły obrony i media zareagowały na całą  awanturę  z podziwu

godnym spokojem, aczkolwiek nie obeszło się  bez paru incydentów. Tania uparła się, że to

ona powinna poinformować  swoich rodziców o naszym ślubie, zanim kto inny zdąży to

zrobić. - Znała na Kosatce wielu ludzi, a jeden z nich miał dostęp do wahadłowca i to na jegopokładzie opuściliśmy statek pasażerski na godzinę  przed spodziewanym przylotem do

głównego portu orbitalnego, gdzie organizowano właśnie oficjalne powitanie. Potem czekało

nas gorące wejście w atmosferę, pilot pikował ostro ścigany przez całą  armadę  jednostek

rządowych, wojskowych i medialnych.

Duellos znowu się wyszczerzył.

- Pewnie tęsknił pan za tym spokojem i ciszą, w jakich przebiegają  bitwy w

przestrzeni.- Było jeszcze gorzej. Udało nam się wylądować na jednym z podrzędnych stanowisk,

Page 130: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 130/312

którego media nie zdążyły jeszcze obstawić, gdzie czekał na nas kolejny dawny znajomy Tani

z prywatnym pojazdem. Z nim udaliśmy się  do miasta. Ten facet jechał jak szaleniec,

omijając z bojowym zacięciem wszelkie przeszkody i korki. W końcu dotarliśmy na szczyt

wzniesienia, na którym mieszkali rodzice Tani, to było jedno z tych strzeżonych osiedli, więc

musieliśmy wysiąść  z wozu i pobiec do panelu kontaktowego. Moja żona waliła w niego

pięściami, drąc się: „Znowu zmienili kody! Tato, mamo, wpuśćcie nas!”

- Widziałem coś podobnego na filmach - rzucił Duellos.

- W oddali słyszeliśmy coraz głośniejsze wycie syren. Tania zaczęła się już martwić,

że jej rodziców nie ma w domu. Mogli przecież  wziąć  dodatkowe zmiany w pracy, ale w

końcu jej matka pojawiła się na wyświetlaczu, mówiąc: „Skąd się wzięłaś na Kosatce? Jakich

znowu «nas»? Kim jest ten pan, który stoi za tobą?”, na co Tania odpowiedziała: „To mój

mąż”. - Teraz Geary uśmiechnął się do Duellosa. - Matka zamilkła na całą wieczność, potem

spojrzała dziwnie na Tanię  i mówi: „Wydawało mi się  już, że chcesz poślubić  ten swój

statek”. Chyba wkurzyła tym moją żonę, bo ta ryknęła: „«Nieulękły» to mój okręt, a nie jakiś 

tam statek. Wpuść  nas wreszcie!”. Wbiegliśmy do budynku, potem na piętro, na którym

mieszkali jej rodzice, matka otworzyła drzwi, zmierzyła mnie wzrokiem i nagle zamarła.

Musiała mnie w końcu rozpoznać. Potem spojrzała na Tanię i mówi: „Ty mnie chyba chcesz

zabić”, a moja żona odpowiada: „Nie. ” A jej matka na to: „Dlaczego więc robisz wszystko,

żebym dostała zawału albo wylewu?”.

Duellos pokiwał głową z zafrasowaną miną.

- Już wiem, po kim Tania ma charakterek.

- Matka była przerażona, że pobraliśmy się  podczas lotu w nadprzestrzeni,

powiedziała nawet, że cała planeta oglądałaby taką  ceremonię  i byłoby to największe

wydarzenie na Kosatce od czasu królewskich zaręczyn sprzed niemal stu lat. Wtedy Tania

wybuchnęła, że jej rodzona matka chce ją zabić, a ja dla uspokojenia sytuacji wtrąciłem, że

byłem obecny na wspomnianej uroczystości sprzed wieku, ale to chyba nie zadziałało tak, jakchciałem. Ta uwaga sprawiła, że nareszcie przestałem być postrzegany przez tę  kobietę  jak

zwykły oficer, który poślubił jej córkę. W tym czasie pod budynkiem, dzięki zapisom z

monitoringu miejskiego, zjawiły się  tłumy. Czuliśmy się  jak w oblężonej twierdzy. Ojciec

Tani został doprowadzony pod eskortą do bramy, zachodząc w głowę, co u licha się  dzieje.

Próbowaliśmy się  poznać  i porozmawiać, gdy wokół nas kłębił się  tłum celebrytów i

dygnitarzy z całej Kosatki. Miejscowe wojsko zostało zmuszone do ustawienia barier

siłowych w pewnej odległości od budynku, by zabezpieczyć teren, ponieważ na wiadomość omoim pobycie zaczęły się  gromadzić  nieprzebrane tłumy... - w tym momencie uśmiech

Page 131: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 131/312

zniknął z ust Geary’ego. - Przodkowie, miejcie mnie w swojej opiece. Gdziekolwiek się 

ruszyłem, na ulicach, w mediach...

- Wszyscy wrzeszczeli bez przerwy „Black Jack”, jak sądzę.

- Owszem. Dopiero wtedy dotarło do mnie, jak niebezpieczny mogę być dla Rady. Dla

Sojuszu. Nikt nie powinien być tak uwielbiany przez tłumy, a już zwłaszcza ktoś taki jak ja.

Duellos pokiwał głową, radość na jego twarzy też była mniejsza.

- Ma pan szczęście, że nie widział pan, co ludzie wyrabiali na mojej planecie. Byli

tacy, co prosili o spotkanie, żeby mnie dotknąć. Tylko dlatego, że miałem okazję służyć w tej

samej flocie co pan. Żywe światło gwiazd wie, co musiała przeżywać  Jane Geary, gdy

poleciała z krótką wizytą na Glenlyona.

- A zrobiła to? - Czyżby poznał wreszcie przyczynę  tej nagłej zmiany w zachowaniu

Jane? - Rozmawiała z panem na ten temat?

- Nie. - Duellos spojrzał na niego, nie kryjąc zdziwienia. - Z panem też  o tym nie

rozmawiała? Moim zdaniem zmieniła się  nieco ostatnio, co widać  choćby po tym, jak

zachowała się podczas niedawnego kryzysu.

- Tak. - Może wiedza o tym wypadzie pomoże mu przekonać Jane do wyjawienia całej

prawdy na temat zmiany w jej zachowaniu. - Ale... wracając do tych tłumów. Były wszędzie.

Tania może panu powiedzieć, jak bardzo mnie to irytowało. Ona zresztą  też  mocno

przeżywała wszystkie te okazje, kiedy zwracano się  do niej per „żono Black Jacka”, a nie

„kapitanie Desjani’ - Musieliśmy bywać  na wielu okolicznościowych przyjęciach, żeby

zadowolić miejscowe władze. Po kilku dniach miałem tego wszystkiego serdecznie dosyć i z

największą przyjemnością opuściłem planetę, powołując się na otrzymane właśnie rozkazy.

- Można by pomyśleć - powiedział Duellos - że pańska reakcja na te tłumy uspokoiła

członków Rady.

Geary wzruszył ramionami.

- Raczej wywołała jeszcze większy strach, że mogę do nich przywyknąć.*

Odległość pomiędzy punktami skoku na Varandala i Kalixę wynosiła około czterech

godzin świetlnych, co przy aktualnych prędkościach osiąganych przez flotę  oznaczało co

najmniej czterdzieści godzin lotu tranzytowego. W tym czasie zamieszkana planeta systemu

znajdowała się  po drugiej stronie gwiazdy centralnej, więc tutejsze władze mogły się 

dowiedzieć o przybyciu floty Sojuszu dopiero za jakieś pięć godzin. Mimo to Geary od razu

wysłał im kurtuazyjny przekaz, w którym wyjaśnił, że jego okręty są tutaj tylko przelotem wdrodze do właściwego celu. Przy takim opóźnieniu nie spodziewał się  zbyt szybkiej

Page 132: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 132/312

odpowiedzi.

Ale gdy nadeszła, słuchał z narastającym zakłopotaniem przekrzykujących się 

wzajemnie nowych władców tego systemu, którzy na wyścigi przesyłali pozdrowienia dla

floty w ogólności i wielkiego admirała w szczególności. Widać było na pierwszy rzut oka, że

nie tylko panicznie się  go boją, ale jednocześnie potrzebują  jego floty do ochrony przed

dawnymi mocodawcami z Systemu Centralnego. Ich słabo ukrywane błagania o pomoc

zasmuciły go mocno. Nie jestem panem tej floty, myślał. Władza nad nią należy do mojego

rządu. Czy oni nie zdają sobie z tego sprawy? Nie mogę zrobić tego, o co mnie proszą. Sojusz

zostawił tutaj jednostkę kurierską, a on, mimo że nie był w stanie niczego obronić, stanowił

wyraźny symbol, że Rada ma zamiar wspierać władze tego systemu. A w każdym razie że

chce być na bieżąco informowana o tym, co się  tutaj dzieje. Może to i niewiele ale zawsze

coś.

Po kilku godzinach zwlekania z odpowiedzią  zdecydował się  w końcu na wysłanie

kolejnej wiadomości, w której wyjaśnił tutejszym przywódcom, że jego flota udaje się  w

odległe miejsce z konkretnym zadaniem, ale z pewnością przekaże wszystkie prośby o pomoc

Radzie Sojuszu. Następnym razem, postanowił, wyślę  naszych emisariuszy, żeby pogadali

sobie z Syndykami, a raczej z byłymi Syndykami.

Do końca podróży przez ten system nie wydarzyło się  nic wartego odnotowania,

oczywiście z wyjątkiem odpowiedzi, w której tutejszy rząd życzył mu powodzenia i

szybkiego powrotu. Skok na Kalixę przyniósł mu kolejne powody do zmartwień. Tym razem

obawiał się widoku zdewastowanego systemu gwiezdnego. Zastanawiał się też, czy za drugim

razem będzie on mniej przygnębiający.

Nie był.

Już samo wyjście z nadprzestrzeni wydało mu się o wiele gwałtowniejsze niż zwykle,

 jakby implozja wrót hipernetowych uszkodziła nawet nienamacalną strukturę przestrzeni. Już 

kilka chwil obserwacji pozwoliło na stwierdzenie, że tutejsza gwiazda nadal jest rozedrgana.Burze szalejące w bardzo rzadkiej atmosferze zamieszkanej do niedawna planety zdążyły już 

ucichnąć, ale to uspokojenie żywiołów sprawiało, że teraz mogli dokładniej zobaczyć  jej

pozbawioną  życia i wody powierzchnię. - Ludzie zgromadzeni na mostku „Nieulękłego”

odmawiali ciche modlitwy, przyglądając się skali zniszczeń. Geary podejrzewał, że podobne

obrazy można teraz zobaczyć na każdym z jego okrętów.

Nakazał podnieść  prędkość  przelotową  przez Kalixę  do .2 świetlnej, aby skrócić  o

połowę  okres przebywania w tym systemie. Wiedział, że to będzie kosztowało go sporoogniw paliwowych, ale uznał, że warto zapłacić  tę  cenę  za utrzymanie wyższego morale

Page 133: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 133/312

załóg.

Nie mieli żadnych problemów podczas ostatniego przelotu przez Indrasa i o ile nadal

znajdują się tam wrota hipernetowe, nie powinni długo zabawić w tym systemie.

- Nie sądzisz, że powinniśmy wypróbować tutaj jedną z kopii syndyckiego klucza? -

Oryginał przywieziony na pokładzie „Nieulękłego” został skopiowany z wielkim trudem, do

dnia wylotu floty udało się  wyprodukować  zaledwie kilka nowych egzemplarzy tego

urządzenia. Jeden z nich zainstalowano na „Gniewie”, drugi na „Lewiatanie”.

Desjani wzruszyła ramionami.

- Jeśli chcesz. Kopie powinny działać bez zarzutu. Niemniej odradzałabym taki ruch.

- Dlaczego?

- Syndycy mogą wyliczyć, która jednostka użyła klucza na ich wrotach. Wiedzą  już,

że mamy jeden na „Nieulękłym”. Utrzymanie ich w niewiedzy co do tego, że inne jednostki

naszej floty także nim dysponują, może nam się opłacić w przyszłości.

Pokiwał głową, przyznając jej rację. Formalnie zawarli pokój, ale zanim zaufają 

niedawnemu wrogowi, upłynie jeszcze wiele czasu.

*

Indras i Hasadan były kiedyś  celami wojskowymi, systemami, które należało

atakować. Dzisiaj stanowiły jedynie kolejne punkty orientacyjne na trasie podróży,

zamieszkane przez niedawnych wrogów, którzy mogli tylko biernie przyglądać się przelotowi

okrętów Sojuszu.

Lot hipernetowy z Indrasa na Hasadana okazał się  bardzo... nudny. Przynajmniej

zdaniem Geary’ego. Przestrzeń  międzyskokowa wydawała mu się  realnym miejscem,

aczkolwiek niczego w niej nie było, może prócz tych zagadkowych światełek, które

pozwalały myśleć  o szarej pustce jak o innym wymiarze zamieszkiwanym przez nieznane i

niemożliwe do zrozumienia byty. Było to miejsce, do którego człowiek na pewno nie należał i

dlatego czuł się coraz gorzej w miarę trwania skoku.Kiedy jednak okręt rozpoczynał podróż hipernetem, wszystko znikało. Człowiek miał

wrażenie, że wpada w nicość. Teoria, którą  z takimi oporami próbowała kiedyś  wyjaśnić 

kapitan Cresida, teraz wydawała się Geary’emu bardzo prawdziwa. Najlepsze wytłumaczenie,

 jakie mamy dla podróży hipernetem, jest takie, że jednostka przebywająca w tranzycie jest

przekształcana w falę  prawdopodobieństwa, która nie zajmuje żadnego miejsca w realnej

przestrzeni. Naprawdę nigdzie ich nie było.

Nikomu nie polecałby przebywania w takim stanie, mimo że dzięki temu można byłosię  przenosić  z niewyobrażalnymi prędkościami, o wiele większymi nawet niż  podczas

Page 134: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 134/312

skoków.

- Ciekawe, w jaki sposób Obcy znoszą  skoki w nadprzestrzeń... - zastanawiał się na

głos Geary. - Albo czy lot w hipernecie wydaje im się podróżą przez niebyt?

Desjani, idąca obok niego korytarzem „Nieulękłego", zmarszczyła brwi.

- Dobre pytanie. Jak można się  czuć  w nicości? Może powinieneś  zapytać  o to

naszych ekspertów, oni z pewnością rozgryzą tę sprawę.

Na całe szczęście po wyłonieniu się  z wrót na Hasadanie flota miała przed sobą  już 

tylko bardzo krótki skok do pierwszego celu podróży.

Dunai był bogatym systemem z ludzkiej perspektywy ale nic go nie wyróżniało z

masy podobnych miejsc i chyba dlatego nie otrzymał jeszcze własnych wrót hipernetowych.

Miał trzy planety wewnętrzne, z których środkowa krążyła po orbicie oddalonej od gwiazdy o

dziewięć  minut świetlnych, czyli tam, gdzie powinny znajdować  się  globy z idealnymi

warunkami do zasiedlenia przez człowieka. Dużo dalej orbitowały trzy gazowe olbrzymy, a

na obrzeżach układu dwie kolejne skute wiecznym lodem miniplanetki, które dodatkowo

krążyły wokół siebie, w odległości ponad czterech i pół godziny świetlnej od gwiazdy

centralnej.

Zamieszkany glob wyglądał dostatnio, w systemie znajdowało się  nadal dużo

surowców, między planetami i instalacjami orbitalnymi krążyło sporo jednostek

przestrzennych przewożących rzadkie pierwiastki, wyprodukowane dobra, żywność  i

pasażerów. Populację  zamieszkującą  ten system można było zapewne liczyć  w setkach

milionów. Dobry system z perspektywy człowieka, ale nie wyróżniający się  niczym

szczególnym.

- Z daleka wygląda całkiem nieźle - stwierdziła Desjani, gdy sensory floty dokonały

analiz powierzchni drugiej planety. - Syndycy zazwyczaj trzymali jeńców na bardziej

niegościnnych planetach.

- Może to my odnieśliśmy takie wrażenie - stwierdził Geary zapatrzony we własnewyświetlacze. Rozmaitość stref klimatycznych, przyjazne temperatury, mnóstwo wody, skład

atmosfery bliski ludzkim standardom, wiele dobrze prosperujących miejscowości, w tym

dużych miast otoczonych rozległymi rejonami nietkniętej natury. - Pięknie tu.

- Zbyt pięknie - mruknęła.

- Sir? - Obok stanowiska admirała pojawiła się wirtualna sylwetka oficera wywiadu,

porucznika Igera. - Mamy potwierdzenie lokalizacji obozu jenieckiego we wskazanym

miejscu. - Na mapie po drugiej stronie Geary’ego pojawił się migoczący punkt.Widząc niezdecydowanie na twarzy Igera, admirał zdał sobie sprawę  ze swojej zbyt

Page 135: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 135/312

srogiej miny.

- Dobra robota, ale czy lokalizacja tego obozu nie jest dla pana zaskakująca? To

naprawdę przyjazna planeta, a wskazany punkt leży w dodatku w jej najspokojniejszej części,

nie przy biegunach, gdzie panują znacznie gorsze warunki atmosferyczne.

- Tak, sir, niemniej wydaje mi się, że obrazy, które przechwyciliśmy, mogą  wiele

wytłumaczyć. - W kolejnym oknie pojawił się  obraz przedstawiający kilka budynków

widzianych z lotu ptaka. Z bardzo wysokiego lotu, jako że sensory floty szpiegowały to

miejsce z odległości liczonej w setkach milionów kilometrów.

Geary zachmurzył się  jeszcze bardziej, spoglądając na dobrze utrzymane

zabudowania, które sądząc po rozplanowaniu, musiały być  typowymi barakami. Trzy

ogrodzenia okalające teren wyposażono w tylko kilka wież  strażniczych. Ziemię  pomiędzy

budynkami porastała gęsta trawa, nie wyłożono jej brukiem ani nie wysypano żwirem. Dało

się także zauważyć parę drzew rzucających cień. Równe drogi prowadziły z terenu obozu do

rozległych parkingów za ogrodzeniem.

- Wygląda na to, że dokonywano tutaj częstych transferów jeńców. - Oceniamy, że

odbywały się  codziennie - wyjaśnił Iger - jak pan może zauważył, obóz znajduje się  na

przedmieściach wielkiego miasta. Z umiejscowienia obozu oraz treści kilku przechwyconych

meldunków wywnioskowaliśmy, że przetrzymywani tutaj jeńcy byli wykorzystywani jako

siła robocza. Syndycy nierzadko postępowali w ten sposób, lecz do tej pory trafialiśmy na

naszych chłopców zatrudnianych w trudno dostępnych kopalniach albo pracujących na roli, z

dala od miast.

Geary usiadł wygodniej, bębniąc palcami o podłokietnik fotela.

- Uważa pan, że ci ludzie nie musieli zbyt ciężko pracować?

- Nie musieli, ale mogli, sir. Na przykład przy robotach drogowych. Nie da się  też 

wykluczyć prostszych zajęć, jak na przykład sprzątania budynków. Gdy tylko sprowadzimy

byłych więźniów na pokład, dowiemy się, w jaki sposób ich prześladowano.Iger użył słowa „prześladowano” automatycznie, ale Geary wiedział, że to określenie

idealnie pasuje do warunków panujących we wszystkich obozach jenieckich, jakie do tej pory

oswobodzili. Niemniej to miejsce różniło się, i to bardzo, od poprzednich, do których dotarła

 jego flota. Był to z pewnością obóz jeniecki, ale nie przypominał w niczym piekła.

- Dajcie mi znać, jak tylko czegoś się dowiecie.

Gdy okienko z Igerem zniknęło, Desjani opadła na oparcie swojego fotela,

wzdychając przy tym głośno.- Nie musimy się  niczym przejmować. W systemie nie ma żadnych okrętów

Page 136: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 136/312

wojennych prócz kilku przestarzałych korwet w tej stoczni orbitującej wokół drugiej planety.

Geary wybrał ikonki oznaczające wspomniane jednostki, by odczytać kompletne dane

na ich temat.

- Nasze systemy oceniają, że zostały wybebeszone, ale nie po to, by je zezłomować.

Zdaje się, że instalują na nich zupełnie nowe wyposażenie.

- Może mają tutaj kogoś w rodzaju naszego kapitana Smythe’a.

- Częściowo ukończone kadłuby okrętów wojennych - wymamrotał Geary, wskazując

kolejne orbitalne stocznie. - Trzy jednostki klasy Łowca-Zabójca i chyba jakiś  lekki

krążownik, sądząc po rozmiarach. Ale daleko im jeszcze do ukończenia.

- Ktoś tu sobie buduje maleńką flotę - skomentowała jego słowa Desjani. - Te ŁZy nie

pasują do syndyckich standardów. Może nie powstają na zamówienie rządu centralnego.

To robiło się coraz bardziej interesujące.

- Czyżby lokalny DON przygotowywał się do obrony tego systemu albo miał zamiar

podbijać sąsiednie? Może chodzić o zwykłe odstraszanie siłą ognia albo o otwartą ekspansję.

- Czy to, co Syndycy robią  sobie wzajemnie, powinno nas obchodzić? - zapytała

Desjani.

- Nie. W każdym razie nie coś takiego, z czym mamy do czynienia tutaj. Jeśli trafimy

na walkę w którymś z systemów, mamy prawo reagować, aczkolwiek nie jestem przekonany,

czy taka jest intencja naszych władz, ponieważ  rozkazy są  pod tym względem bardzo

niejasne.

- Budowane okręty są  bardzo łatwymi celami - zauważyła. - Być  może uczynimy

okolicznym systemom wielką przysługę, jeśli rozwalimy je w drobny mak.

Uśmiechnął się do niej, ale bardzo kwaśno.

- Mimo że jestem pod wrażeniem tego przypływu humanitaryzmu z twojej strony,

pragnę  zauważyć, iż  zawarliśmy z Syndykami pokój. A to oznacza, że potrzebujemy

naprawdę dobrego powodu, by rozwalić cokolwiek w drobny mak.- Owszem, jeśli podejdziesz do problemu z czysto technicznego punktu widzenia... -

Desjani pokręciła głową. - Ale poważnie mówiąc, czy to nie będzie nasz największy problem

za jakiś  czas? Dopóki będziemy poruszać  się  w syndyckiej przestrzeni, a z tego, co mi

wiadomo, możemy odbywać jeszcze wiele podobnych podróży, i dopóki będzie trwał upadek

władz centralnych, a ten z kolei postępuje coraz szybciej, możemy się spodziewać, że prędzej

czy później trafimy w rejon walk. Co będzie, gdy któryś  z syndyckich systemów zaatakuje

sąsiadów? Obrońcy poproszą  nas o pomoc. Co im odpowiemy? Co będzie, jeśli stronaatakująca będzie reprezentowała władze Światów Syndykatu? Co będzie, jeśli zbombardują 

Page 137: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 137/312

należący do nich kiedyś system, by odzyskać władzę nad nim? Przelecimy bokiem, udając, że

nic się nie dzieje?

Usiadł prościej i pogrążony głęboko w myślach, znów zaczął bębnić  palcami po

podłokietniku.

- Nasze rozkazy zręcznie pomijają  tę  kwestię. Możemy interpretować  je tak, że

zezwalają  na interwencję, a nawet że wymagają  naszej reakcji, ale równie dobrze możemy

wyczytać w nich, że jakikolwiek nasz ruch jest niewskazany, a wręcz zabroniony.

- Co oznacza, że Rada i admiralicja nie mają bladego pojęcia, jak się w takiej sytuacji

zachować, więc wolą zrzucić całą odpowiedzialność na twoje barki. Jestem zaszokowana.

Geary pokiwał głową.

- Mamy się  skupić  na Obcych, przelatując przez przestrzeń  Światów Syndykatu

najszybciej, jak to tylko możliwe. Może po to, żebyśmy unikali podobnych sytuacji,

aczkolwiek nie wiem, nie zastanawiałem się do tej pory nad tym problemem. Nasze działania

będą  w dużej mierze zależeć  od zastanej sytuacji. Kto wie, czy nasi emisariusze nie mają 

dokładniejszych wytycznych na takie okazje, tylko nie raczyli się nimi podzielić.

- Ciekawe, kiedy nam o tym powiedzą, przed czy już  po otwarciu ognia... -

zastanawiała się Desjani.

- Zapytam ich o to. Ale dopiero gdy załatwimy tę  sprawę. - Geary nacisnął klawisz

interkomu, wywołując okienka z twarzami Rione i Charbana. - Pani emisariusz, generale,

proszę się skontaktować z najstarszym DON-em tego systemu gwiezdnego i ustalić warunki,

na jakich przejmiemy jeńców z tutejszego obozu. Użyjemy naszych wahadłowców do

zabrania ich z powierzchni planety. Nie chcemy także, by jakikolwiek Syndyk udzielał nam

pomocy, rzecz jasna oprócz przygotowania jeńców i związanych z nimi dokumentów.

- Zajmiemy się tą sprawą, admirale - oznajmił Charban takim tonem, jakby wciąż był

na służbie i pracował razem z Gearym w sztabie tej operacji. - Traktat pokojowy nakazuje im

wydanie wszystkich jeńców, więc nie przewidujemy żadnych problemów z ewakuacją.Rione tylko skinęła głową, przyjmując do wiadomości jego polecenie. Cały czas miała

przymknięte powieki.

- Dziękuję - rzucił Geary. - Proszę mnie informować, gdyby wystąpiły problemy.

- Admirale - odezwał się w tym momencie wachtowy z manewrowego - jeśli zamierza

pan utrzymać  prędkość  przelotową  na poziomie .1 świetlnej, system sugeruje wykonanie

zwrotu jeden pięć  stopnia na sterburtę  i zero cztery stopnia w dół, co umożliwi nam

najszybsze wejście na orbitę drugiej planety.Geary sprawdził rekomendację  systemu osobiście, analizując długi łagodny łuk

Page 138: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 138/312

przewidywanej trasy w głąb systemu. Musieli dotrzeć do poruszającego się obiektu, więc nie

mogli obrać najkrótszej, prostej trasy.

- Do punktu wejścia mamy jeszcze niecałe sześć godzin świetlnych.

- Tak, sir. Dwa dni i dziewiętnaście godzin lotu przy prędkości średniej .1 świetlnej.

- Dobrze. - Przełączył się na kanał floty. - Do wszystkich jednostek, zwrot jeden pięć 

stopnia na sterburtę  i zero cztery stopnia w dół, czas dwa zero. Zachować  dotychczasową 

formację i prędkość.

Dwa i pół dnia lotu do planety, potem kilkanaście godzin na jej orbicie, zanim

wahadłowce podejmą  wszystkich jeńców, i kolejne dwie doby z kawałkiem potrzebne na

ponowne dotarcie do punktu skoku. Do tego należałoby dodać  jeszcze czas potrzebny na

nieprzewidziane opóźnienia. Powiedzmy, że razem to będzie sześć dni. Rada i admiralicja nie

chciały mi dać  czternastu dni na dokończenie prac, ale nie miały nic przeciw misji

ratunkowej, która opóźni nasze przybycie na terytorium Obcych o tydzień. Jeśli dodam do

tego czas potrzebny na tranzyt przez Hasadana oraz oba skoki na Dunai, wyjdzie na to, że

zmitrężyliśmy o wiele więcej niż dwa tygodnie. Jedno dobre, że uwalniamy naszych jeńców.

Emisariusze mieli pokerowe twarze, gdy zobaczył ich po raz kolejny. Od momentu

pojawienia się floty w systemie upłynęło już prawie pół doby, ale od drugiej planety dzieliło

ich jeszcze ponad czterdzieści godzin lotu.

- Prosił pan, abyśmy się  zgłosili, jeśli wystąpią  problemy - odezwała się  Rione,

okazując nieco dawnej werwy.

- Z czym mamy do czynienia?

- Chyba powinien pan obejrzeć  odpowiedź  DON-a rządzącego tym systemem -

zasugerował Charban. - Tak na marginesie, Dunai pozostaje lojalny wobec rządu centralnego.

Przed twarzą  Geary’ego pojawiło się  kolejne okienko wyświetlacza, a na nim twarz

syndyckiego DON-a. I ten wyglądał równie niepokojąco jak wszyscy, z którymi admirał miał

wcześniej do czynienia. Syndycy z kasty rządzącej nie klonowali się, więc można było beztrudu dopatrzyć się między nimi wielu różnic w wyglądzie, niemniej każdy nosił identycznie

skrojone ubrania wykonane z identycznego materiału, a ich głowy zdobił jeden rodzaj

idealnych fryzur. Kolejną  wspólną  cechą  były wyprane z uczuć  twarze. Wyglądało to tak,

 jakby starano się zunifikować ich i pozbawić indywidualności.

DON wyszczerzył zęby w znanym Geary’emu służbowym i na pewno nieszczerym

uśmiechu, którego opanowanie wymagało z pewnością lat praktyki.

- Z przyjemnością  witamy na naszym terytorium flotę  Sojuszu działającą  w ramachpodpisanego ze Światami Syndykatu porozumienia pokojowego. Mimo że jeńcy stanowią 

Page 139: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 139/312

ogromne obciążenie dla naszego budżetu, zapewniliśmy im dobre warunki mieszkaniowe,

wyżywienie i opiekę  lekarską. Liczymy zatem, że Sojusz jest gotowy do zrekompensowania

wydatków poniesionych przez system Dunai. Jesteśmy też pewni, że siły Sojuszu nie złamią 

danego słowa. Gdy tylko dojdziemy do porozumienia w kwestiach finansowych, natychmiast

przystąpimy do omówienia warunków wydania wszystkich jeńców. Załączam wykonane

przez nas kosztorysy, aby stanowiły punkt wyjściowy do tych negocjacji.

Gdy okienko zniknęło, Geary spojrzał na Rione.

- Ile chcą?

Wymieniła kwotę, która wydała mu się niewiarygodnie wysoka.

- Syndycy zazwyczaj rozpoczynają  negocjacje, podając warunki niemożliwe do

spełnienia przez drugą  stronę, potem stopniowo spuszczają  z tonu i w końcu dochodzi do

porozumienia - wyjaśniła mu Wiktoria, Charban nadal nie zabierał głosu. - On nie oczekuje

przyjęcia przez nas tej oferty, ale uważa, że zgodzimy się na jakąś niższą kwotę.

- I tu się myli. Gdyby nawet nasza flota miała dostęp do funduszy tego rzędu, i tak nie

zgodziłbym się na żadne targi.

- Zatem poinformujemy DON-a o pańskiej odmowie - powiedziała Rione. -

Zapewnimy go, że nie ma co liczyć na negocjacje w kwestiach finansowych. Aczkolwiek to

może oznaczać, że będzie się upierał przy zatrzymaniu jeńców na planecie.

- Wbrew obowiązującemu traktatowi.

- Tak.

- W takim razie - stwierdził Geary - proszę  mu przypomnieć, że w jego systemie

znajduje się cała flota Sojuszu.

Charban zjeżył się lekko po tych słowach.

- Powinniśmy bardzo ostrożnie podchodzić do kwestii użycia siły.

- Jestem pewien, że aż  dwoje emisariuszy Rady podejdzie do tych kwestii nie tylko

ostrożnie, ale i bardzo kompetentnie.Po tym oświadczeniu Geary’ego na twarzy generała prócz marsa pojawił się  także

wyraz zaskoczenia. Rione uśmiechnęła się za to ironicznie.

- Zobaczymy, co da się zrobić, admirale - powiedziała.

Desjani wstrzymała się  z komentarzami do chwili zniknięcia hologramów obojga

polityków, dopiero potem wymknął jej się jęk niedowierzania.

- Ten DON najzwyczajniej w świecie nas podpuszcza. Ten arogancki drań naprawdę 

wierzy w to, że zapłacimy mu za uwolnienie naszych jeńców? - Spojrzała błagalnie naGeary’ego. - Pozwolisz mi rozpieprzyć  cokolwiek? Pokażmy mu, że podchodzimy do tej

Page 140: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 140/312

sprawy z niezwykłą powagą.

- Wybacz - odparł. - Jeszcze nie pora na to.

- Pokój jest do bani - mruknęła.

Jej sugestia skłoniła go do zastanowienia.

- Co wcale nie znaczy, że nie możemy dać  mu do zrozumienia, iż  mamy zamiar

rozpocząć  rozwałkę  systemu, i to w ogromnej skali, jeśli nie wyrazi zgody na wydanie

 jeńców.

Spojrzała na niego, unosząc brew.

- Może strzał ostrzegawczy?

Geary milczał przez chwilę.

- Raczej pokazowy w coś, co nie przedstawia żadnej wartości.

- Powinniśmy uderzyć w cel, który ma dla nich jakieś znaczenie.

- Nie możemy - upierał się Geary. - Na to przyjdzie czas po kolejnej prowokacji z jego

strony. Każę  emisariuszom powiadomić  DON-a o przeprowadzeniu testów naszej broni w

 jego systemie. Zobaczymy, czy to da mu do myślenia.

- Test broni? Czyli strzał w przestrzeń. Przynajmniej emisariusze będą  mieli okazję 

zrobić coś pożytecznego - rzuciła Desjani na tyle cicho, by tylko on ją usłyszał. Wyglądała na

mocno poirytowaną, gdy ponownie skupiła wzrok na wyświetlaczach.

Musiał ją jakoś obłaskawić, a znał tylko jeden sposób na to, by ją uszczęśliwić.

- Może sama wybierzesz odpowiedni cel? Dam ci znać, kiedy odpalimy kamyk.

- Tylko jeden?

Westchnął.

- Niech ci będzie. Dwa.

- Trzy.

- Dobrze, trzy. Tylko upewnij się, że cele będą z dala od skupisk Syndyków.

- Tak jest.- Taniu...

- Dobrze. Ale wybiorę takie miejsca, których zagładę będzie mogło obserwować wiele

osób odczuwających niepokój, czy kolejna salwa nie spadnie im prosto na głowy!

Page 141: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 141/312

OSIEM 

Minęło kolejne dwanaście godzin. Na jednym z księżyców orbitujących wokół gazowego

giganta pojawiły się  trzy nowe kratery. W oczach Rione, gdy kontaktowała się z mostkiem,

widać było ogniki gniewu.

- Otrzymaliśmy kolejną odpowiedź od DON-a.

- Tak?

- Mogę ci ją puścić, jeśli masz na to ochotę, ale podsumowując jego przydługi wywód,

powtórzył, że nie widzi możliwości wydania jeńców, dopóki nie dojdziemy do sensownegoporozumienia w kwestii rekompensaty.

- Usta Wiktorii ułożyły się w parodię uśmiechu. - Nasze testy broni nie były specjalnie

perswazyjne.

Geary przymknął powieki i policzył wolno do dziesięciu, zanim je ponownie

otworzył.

- Czy to jest pogwałcenie postanowień traktatu?

Spoglądała w jego kierunku, ale na pewno nie na niego.- Prawdopodobnie.

- Prawdopodobnie? W takim razie kiedy będziemy mieli do czynienia ze złamaniem

 jego zapisów?

- Nie wiem! Jednego jestem pewna: dyskusja na temat tego, czy DON łamie

postanowienia, może trwać latami, jeśli wezmą się za to wytrawni prawnicy.

Geary mógł się  jedynie domyślać, jak wściekły ma wzrok w tej chwili. Z pewnością 

pokazał jej, co czuje.

- Nie mamy tyle czasu na dyskusje i niech mnie diabli porwą, jeśli pozostawię  los

naszych jeńców w rękach prawników.

Zapomniał, że Desjani wciąż  jest podłączona do tego kanału. Przypomniała mu się 

 jednak, mówiąc:

- Nie dysponujemy czasem ani prawnikami, ale kamyków nam nie brakuje.

Rione, zamiast natychmiast odrzucić  tę  sugestię  z niesmakiem, jak to miała w

zwyczaju, zamilkła na moment, pogrążając się w zamyśleniu.

- Kolejny pokaz siły może być  dobrym pomysłem, ale nie dlatego, że dotknie w

Page 142: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 142/312

 jakikolwiek sposób DON-a. Dzięki temu zyskamy inny i być  może skuteczniejszy sposób

nacisku na niego. Potrzebujemy pokazu, który uświadomi mieszkańcom tego systemu, jak

wielkie niebezpieczeństwo ściąga im na głowy ukochany przywódca. Wtedy sami obywatele

Dunai zaczną nalegać, by przestał nas prowokować.

Zainspirowana tymi słowami Desjani uniosła palec, spoglądając raczej na Geary’ego

niż w kierunku Wiktorii.

- Momencik - poprosiła, odwracając się  do wachtowego z działu uzbrojenia. -

Poruczniku, słyszeliście o tak zwanym efekcie odbicia przy strzelaniu kamykami?

- Tak, kapitanie. To zdarza się  czasami, gdy głowica kinetyczna zejdzie za bardzo z

toru i odbije się od atmosfery planety, zamiast wejść w nią pod dużym kątem.

- Zgadza się. Proszę sprawdzić, czy jesteśmy w stanie zrobić coś takiego rozmyślnie.

Chciałabym, aby głowica spłonęła w atmosferze, nie trafiając w żaden cel, albo odbiła się od

niej i ponownie poleciała w przestrzeń. Niech to wygląda na błąd w sztuce.

- Chcesz im zrobić pokaz sztucznych ogni? - zapytał Geary, uśmiechając się szeroko.

- I to wielki - odparła. - Pozwól mi użyć  więcej niż  trzech kamyków tym razem, a

rozświetlę niebo nad całą planetą tego DON-a.

Rione jak zwykle nie dopowiedziała jej bezpośrednio, kierując kolejne słowa do

Geary’ego.

- To znakomity pomysł, admirale. Dodajmy do tego przekaz nadawany na wszystkich

częstotliwościach, w którym przemówi pan do tutejszych Syndyków. Myślę, że tym

sposobem stworzymy taki nacisk na DON-a, że przestanie robić problemy.

- A jeśli nie - odparł Geary - osobiście spuszczę mu na łeb kolejną głowicę kinetyczną 

i niech się prawnicy potem spierają, czy było to pogwałcenie zapisów traktatu.

To oświadczenie Wiktoria skwitowała krzywym uśmieszkiem.

- Wydawało mi się, że będziesz wzorem do naśladowania dla swojej kapitan, ale

widzę, że jest odwrotnie, i to ona ma wpływ na ciebie.Gdy jej hologram zniknął, Geary zauważył, że Desjani promienieje ze szczęścia.

- Wiesz - zwierzyła mu się  - to pierwsze słowa tej kobiety, które naprawdę  mnie

ucieszyły.

Nie odpowiedział, cały czas się  zastanawiał, dlaczego ostatnie słowa Wiktorii były

takie istotne. Sięgnął pamięcią  do pierwszego spotkania z Tanią, do tego, jakie wywarła na

nim wrażenie, a zwłaszcza do szoku, który przeżył, widząc, jak wielkie zbrodnie była w

stanie popełnić, uważając je za naturalne konsekwencje prowadzenia wojny...- To jest to.

Page 143: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 143/312

Desjani spojrzała na niego pytająco. Dopiero w tym momencie zrozumiał, że zamilkła,

gdy tylko dostrzegła jego głębokie zamyślenie. Ostatnimi czasy robiła to coraz częściej,

pozwalając mu na przemyślenie pewnych spraw, ale on tego prawie nigdy nie zauważał.

- Domyślam się, że mówisz o czymś ważniejszym niż moje opinie na temat niektórych

polityków - rzuciła.

- Dzięki, że pozwoliłaś mi przemyśleć tę sprawę. Zawsze to robisz, co niezmiernie mi

pomaga. Masz rację. Mówiłem o tym, jak politycy mnie postrzegają. - Geary wskazał głową 

na swój wyświetlacz i widoczną na nim zamieszkaną drugą planetę. - Ten DON wie, że ma do

czynienia ze mną. Nie z innym oficerem floty, tylko z Johnem Gearym.

W jej oczach pojawił się błysk zrozumienia.

- Z człowiekiem, który nie nakaże bombardowania planety bez wyraźnego powodu.

Który postępuje zgodnie z dawnym poczuciem honoru. Wiemy przecież doskonale, że wieści

o twoich działaniach obiegły lotem błyskawicy całą przestrzeń Światów Syndykatu.

- Owszem, i to nam się  przysłużyło niejednokrotnie podczas wojny. Ale ten DON

uważa, że może sobie z nami pogrywać, ponieważ wstrzymam się od barbarzyńskich metod

działania. - Geary spojrzał na nią, robiąc ponurą  minę. - Ciekawe, czy jego nastawienie

ulegnie zmianie, gdy dowie się, że ma do czynienia z innym oficerem floty Sojuszu.

- Z kimś, kto jest nieco mniej cywilizowany? - zapytała.

- Taniu, nie chciałem...

- Wiem dokładnie, co chciałeś  powiedzieć, ale to mi nie przeszkadza, ponieważ 

trafiłeś w sedno. - Desjani zafrasowała się nagle. - Potrafię zastraszać ludzi, niemniej...

- Wydaje mi się, że DON powinien otrzymać  wiadomość  od oficera dowodzącego

operacją uwolnienia jeńców, a ty...

- Jesteś pewien, że to powinnam być ja? - zapytała znacznie ostrzejszym tonem. - Nie

mogę być zawsze tą, którą pierwszą bierzesz pod uwagę.

- Celna uwaga. - Mimo że idealnie nadawała się do wykonania tego zadania, nie mógłrozbudzić  w pozostałych oficerach poczucia, iż  jest przez niego faworyzowana. Pomyślał

przez chwilę. - Tulev.

- Świetny wybór - pochwaliła go Desjani. - Jeśli Syndycy mają  dokładne dane na

temat naszych dowódców, znajdą  jego nazwisko na listach nielicznych ocalonych

mieszkańców Elyzji. DON będzie wiedział, że ma do czynienia z oficerem, którego planetę 

Syndycy zamienili w nie nadające się do ponownego zamieszkania piekło.

- Połączę  się  z Tulevem, a ty przygotuj im to widowisko. Myślę, że DON zmienizdanie gdzieś pomiędzy wiadomością od Tuleva a twoimi fajerwerkami.

Page 144: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 144/312

*

Widowisko rozpoczęło się, gdy flotę  Sojuszu od drugiej planety dzieliło niespełna

trzydzieści minut świetlnych.

- I co na to powiesz? - zapytała z dumą w głosie Desjani.

- Nie wiem, jakie wrażenie odniosą  Syndycy, ale mnie zaparło dech w piersiach -

przyznał Geary. Na tej części wyświetlacza, na której miał wyłącznie przekaz w widzialnym

paśmie widma, dwie trzecie planety pokrywała mieszanina bieli i błękitu, podczas gdy reszta

globu, skrytego w mroku nocy, błyszczała od świateł wielkich miast. Przed momentem

 jednak dominującym źródłem światła były długie smugi, które przeszyły niebo ciemnej

strony, kierując się ku dziennej, gdzie mimo dobrej pogody także były doskonale widoczne.

Wiadomość  od Tuleva dotarła na powierzchnię  na pół godziny przed salwą  głowic

kinetycznych wymierzonych w nieistniejące cele. Stary kapitan z jeszcze większą niż zwykle

beznamiętnością w głosie i kamienną  twarzą wypowiedział kilka zdań, nie podnosząc nawet

na moment głosu, co sprawiło, że jego słowa zabrzmiały bardziej złowieszczo niż rzucane w

gniewie groźby.

- Wasz przywódca pogrywa sobie z flotą  Sojuszu, licząc na to, że wyrwie od nas

 jakieś pieniądze. Otrzymałem zadanie uwolnienia wszystkich jeńców przebywających w tym

systemie i bezpiecznego przetransportowania ich na pokłady okrętów. Wykonam je bez

względu na to, jakich środków będę musiał użyć. Nie mam zamiaru tolerować dalszej gry na

zwłokę  ani stawiania kolejnych żądań. Macie trzy godziny na poinformowanie nas o

gotowości do pokojowego i bezwarunkowego przekazania jeńców pod naszą opiekę. Jeśli ten

termin zostanie przekroczony, podejmę  niezbędne działania. Na honor naszych przodków.

Mówił kapitan Tulev. Bez odbioru.

Teraz flota znajdowała się o wiele bliżej planety, więc odpowiedź mogła przyjść  już 

po godzinie. Geary wciąż jeszcze był na mostku, gdy zgłosili się do niego emisariusze.

- Nadal upiera się przy swoim.Geary odczekał chwilę, zanim odpowiedział Rione, chcąc mieć  pewność, że się  nie

przesłyszał.

- DON tego systemu nadal żąda od nas okupu? - Z jakiegoś  powodu chciał

doprecyzować tę kwestię, żeby nie było żadnych najmniejszych niedomówień.

- Tak. Można nawet powiedzieć, że upiera się przy tym stanowisku.

Obok Rione pojawiło się nowe okno wyświetlacza.

Przywódca tutejszych Syndyków przez całe wystąpienie miał minę, którą  Geary takczęsto widywał na twarzach rozmawiających z nim DON-ów. Nazwał ją  nawet w myślach

Page 145: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 145/312

Srogim Marsem.

- Spodziewaliśmy się  po słynnym admirale Gearym czegoś  więcej niż  prób

przestraszenia niewinnych mieszkańców naszej planety. Cywilizowani ludzie nie negocjują w

taki sposób, a żywe światło gwiazd z pewnością  przygląda się  podobnym działaniom z

ogromną  niechęcią. - Mina DON-a nieco złagodniała, gdy jego twarz przybrała maskę 

Gniewnego Marsa. - Nie obawiamy się  dochodzić  naszych praw wynikających z

wypracowanego przez obie strony traktatu, który zakończył tę długą wojnę. Jeśli zajdzie taka

konieczność, będziemy się  bronić  wszystkimi dostępnymi metodami. Moim zadaniem jest

zapobieżenie jakimkolwiek próbom ataku i lądowania na tej pokojowo nastawionej planecie.

Desjani prychnęła głośno.

Teraz twarz DON-a przybrała wyraz Rozsądnego Smutku.

- Doszłoby do tragedii, gdyby ktoś  ucierpiał na skutek niemożności porozumienia

między nami. Pieniądze nie są  ważniejsze od życia ludzkiego. Oczekuję  zaprzestania

kolejnych pokazów siły i ogłoszenia powrotu do  negocjacji, podczas których wypracujemy

rozwiązanie zadowalające obie strony.

Gdy hologram DON-a zniknął, Geary przez dłuższą  chwilę  spoglądał w przestrzeń,

którą  do niedawna zajmował ekran wyświetlacza, nie chciał bowiem odezwać  się  zbyt

pochopnie i zdradzić, o czym myśli.

- Dobrze - przemówiła za niego Desjani. - Teraz potrzebuję  tylko jednego kamyka. I

dokładnych koordynat kryjówki tego ścierwa.

- Nie wykazał żadnych oznak skłonności do ustępstw - oznajmił generał Charban,

 jakby tego nie wiedzieli. - Potrzebujemy większego nacisku. Czegoś, co uświadomi mu, że i

my nie ulegniemy. Może kolejnej równie widowiskowej akcji...

Desjani, znajdująca się  poza polem widzenia emerytowanego generała, przewróciła

teatralnie oczami, ale gdy ponownie przemówiła, emisariusze z pewnością ją usłyszeli.

- Oni nadal z nami pogrywają, ponieważ są przekonani, że ktoś taki jak honorowy dobólu Black Jack nie jest w stanie ich skrzywdzić. Będą się dalej stawiali i mnożyli żądania,

ponieważ uważają, że cały czas blefujemy.

Geary przytaknął, decydując, że może w końcu zabrać głos.

- Myślę, że masz całkowitą  rację. A skoro ten baran tak uważa, to i pozostali DON-

owie Światów Syndykatu muszą  być  święcie przekonani, że moja niechęć  do zabijania

ludności cywilnej i bombardowań planet wynika z tego, iż jestem zbyt miękki.

- Co oznacza - dodała Desjani - że jeśli ten DON dostanie, co chce, pozostali takżezaczną żądać od nas okupów za wydanie naszych chłopców.

Page 146: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 146/312

John spojrzał raz jeszcze na emisariuszy Rady. Charban kręcił głową, krzywiąc się 

niemiłosiernie, a Rione po prostu siedziała w fotelu, patrząc na niego całkowicie obojętnie.

Nie potrafił powiedzieć, czy zgadza się  z nim czy wręcz przeciwnie, ma na ten temat

odmienne zdanie.

- Do wejścia na orbitę  drugiej planety zostało niespełna pięć  godzin - oświadczył. -

Daliśmy mu jasno do zrozumienia, czego oczekujemy. To, czego żądamy, mieści się  w

ramach zawartego traktatu pokojowego. Moim zdaniem nie pozostaje nam nic innego, jak

pokazać  im i przy okazji wszystkim pozostałym Syndykom, co spotka tych, którzy zastosują 

w przyszłości podobną  taktykę. Muszą  w końcu zrozumieć, że moje poczucie honoru nie

ułatwi im lekceważenia Sojuszu.

- Co zamierzasz? - zapytała Rione. - Zawarliśmy z nimi porozumienia pokojowe.

- Te same, które obligują ich do tego, czego za nic nie chcą zrobić. DON zapowiedział

właśnie, że jest gotów użyć wojska, by uniemożliwić nam zabranie naszych jeńców.

- Tak, to prawda - przyznała Rione, co sprawiło, że Charban teraz na nią  łypał złym

okiem.

- Dlatego zamierzam wysłać  tam siły, które pozwolą  nam ewakuować  bezpiecznie

wszystkich jeńców. To oznacza zniszczenie wszystkich instalacji obronnych, jakie mogą 

zagrozić oddziałom desantowym albo okrętom znajdującym się na niskich orbitach, odcięcie

syndyckim siłom planetarnym możliwości dotarcia w pobliże obozu i przeciwdziałanie każdej

formie ataku skierowanego przeciw naszym ludziom.

Desjani wypowiedziała bezdźwięczne: „Tak!”

Charban jednak znów zaczął kręcić głową.

- Jest jeszcze za wcześnie, by podejmować  tak drastyczne działania. Następstwa

prawne...

Geary, mając chwilowo dość polityków wszelkiej maści, przerwał mu w pół zdania.

- Ma pan prawo do swojej opinii, generale, ale tak się składa, że to ja dowodzę tą flotą,nie pan.

Charban poczerwieniał lekko na twarzy i spojrzał na Rione.

- Nie możemy zatwierdzić tej akcji.

Wiktoria jednak nadal siedziała spokojnie, nie udzielając swojemu koledze większego

poparcia niż przed momentem Geary’emu.

John wyciągnął rękę w kierunku klawiszy, którymi mógł zakończyć te połączenia.

- Zrobię to bez względu na to, czy wam się podoba czy też nie - oznajmił. - Chyba żektóreś z was zostało upoważnione przez Radę do usunięcia mnie ze stanowiska. Dziękuję za

Page 147: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 147/312

przedstawienie waszego punktu widzenia. - Opuścił palec i hologramy obojga polityków

zniknęły z mostka.

Desjani z płonącymi oczyma chwyciła go za rękę  i obróciła twarzą  do siebie.

Pochyliła się mocno i wyszeptała, mimo że byli wciąż oddzieleni od wachtowych barierą pola

siłowego, które uniemożliwiało osobom postronnym podsłuchiwanie ich rozmów.

- To doskonała decyzja i idealny sposób traktowania polityków. Na światło żywych

gwiazd, kocham pana, admirale.

- To niezbyt profesjonalne słowa, Taniu - napomniał ją, także nie podnosząc głosu.

- Mam to gdzieś. Skopmy tyłki paru Syndykom, kochanie.

*

Zwołana w wielkim pośpiechu odprawa z pewnością  zdziwiła wielu dowódców, ale

gdy Geary przedstawił im swoje plany, na zatroskanych twarzach pojawiły się  natychmiast

szerokie uśmiechy aprobaty. Nikt w tej flocie nie zamierzał protestować  przeciw

bombardowaniu Syndyków, mimo że zawarto z nimi traktat pokojowy. Właśnie dlatego

admirał uznał, że nie ma wyjścia i musi im przedstawić wszystkie zastrzeżenia.

- Należy ograniczyć  działania wyłącznie do tych, na które zezwalają  nam zapisy

traktatu. Syndycy z tego systemu pogwałcili porozumienia pokojowe, odmawiając nam

dostępu do jeńców, co mieliśmy zagwarantowane w podpisanej przez obie strony umowie, co

więcej, zagrozili militarną  odpowiedzią, gdybyśmy próbowali wyegzekwować  swoje prawa.

Z tego też powodu czuję się w obowiązku poinformować, że podejmiemy stosowne działania,

by uwolnić  naszych chłopców. Ale to nie oznacza nieograniczonego użycia siły. Generale

Carabali.

- System celowniczy floty wybierze listę celów, które następnie zbombardujemy, aby

utworzyć bezpieczny korytarz dla jednostek desantowych. Chciałabym, abyście zapoznali się 

z tą  listą  i przekazali ją  następnie dowódcom wahadłowców celem sprawdzenia, czy nie

pominięto czegoś  istotnego z ich punktu widzenia. Jakie będą  zasady pola walki dla moichkomandosów? - zapytała.

- Tuż przed lądowaniem oddziałów desantowych wyślemy Syndykom informację, że

nie zaatakujemy ludzi, którzy będą  się  trzymać  z dala od terenu walk, natomiast jeśli ktoś 

zdecyduje się  na czynne stawianie oporu albo spróbuje namierzyć  nasze wahadłowce,

zostanie zneutralizowany.

Carabali uśmiechnęła się pod nosem.

- Ta informacja wystarczy moim podkomendnym.W tym momencie zabrał głos generał Charban, i to takim tonem, jakby był na

Page 148: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 148/312

przyjacielskiej stopie z większością obecnych oficerów.

- Niezwykle ważne jest, aby pani oddziały stosowały się  ściśle do wytycznych i

zachowały najwyższy poziom powściągliwości podczas wykonywania tej misji.

- To oczywiste - odparła spokojnie Carabali.

- Jak zapewne wszyscy wiemy, nasi komandosi znani są z ogromnej powściągliwości

- wtrącił Duellos.

Wokół stołu przetoczyła się fala śmiechów.

Carabali skinęła głową  Duellosowi nadal uśmiechnięta, ale rozbawienie Charbana

wyglądało na nieco wymuszone.

- W grę wchodzi oczyszczenie dość  sporego terenu - zauważył Tulev. - Powinniśmy

zająć  się  tym nie tylko po to, by zapewnić  bezpieczeństwo transportowanym jeńcom, ale

także by dać  nauczkę  DON-om z innych syndyckich systemów, by nie myśleli nawet o

próbach wymuszania na nas okupu za przetrzymywanych obywateli Sojuszu.

- Racja - poparł go Geary. - Drugorzędnym, lecz nie mniej ważnym zadaniem tej misji

będzie oświecenie wszystkich Syndyków, którzy wciąż  przetrzymują naszych jeńców, żeby

nie próbowali użyć ich jako karty przetargowej. Jeśli ktoś spróbuje podobnej strategii, zapłaci

o wiele wyższą  cenę, niż  zamierzał za nich uzyskać. Nie chcę  stawać  przed podobnym

problemem w kolejnym systemie gwiezdnym. Nie natrafimy z pewnością  na żadne

zagrożenia ze strony okrętów wojennych, skupmy się  zatem na stanowiskach obrony

planetarnej i orbitalnej. Nie radzę lekceważyć  tej broni. Strumień cząstek z działa mającego

zasilanie z elektrowni naziemnej może osiągnąć moc pozwalającą mu na przebicie poszycia

pancernika. Dlatego wszystkie jednostki pozostające na wyznaczonych pozycjach będą 

wykonywały nieustanne losowo generowane manewry unikowe. Jakieś pytania?

- Nie powinniśmy zniszczyć wszystkich okrętów, które są budowane w tym systemie?

- Głos zabrał komandor Neeson.

- Nie. One nie stanowią żadnego zagrożenia dla naszej misji. Zniszczenie ich naruszapoza tym postanowienia traktatu pokojowego, którego jesteśmy sygnatariuszem. - Geary

rozejrzał się  po zebranych. - Zróbmy to jak trzeba. Nie dlatego, że Syndycy będą  nam to

potem wypominać, ale dla zachowania honoru naszej floty. Dlatego informuję  już  teraz, że

nie zamierzam tolerować żadnego „przypadkowego” otwarcia ognia na niezatwierdzony cel.

Nie chcę  słyszeć  o żadnych „niewytłumaczalnych awariach” systemów celowniczych ani

„niezawinionych opóźnieniach” mechanizmów odpalania. - Kilku oficerów udawało

niewiniątka, paru zamarkowało zaskoczenie i oburzenie jego sugestiami, ale większość zareagowała zdrowym śmiechem. - Jeszcze jakieś  pytania? Nie mamy zbyt wiele czasu na

Page 149: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 149/312

przygotowanie tej operacji, więc jeśli ktoś dostrzeże potencjalne problemy, ma natychmiast o

nich meldować, abyśmy mogli trzymać się harmonogramu.

Nikt już  o nic nie pytał, aczkolwiek tuż  po tym, jak skończył mówić, Jane Geary

posłała mu długie spojrzenie, zanim zniknęła jak pozostali oficerowie. Zresztą nie spodziewał

się  pytań. Nie po tej flocie. Musiałby się  tłumaczyć  wyłącznie w przypadku, gdyby

zrezygnował z użycia siły w podobnej sytuacji.

Zdecydowana większość  dowódców zniknęła z sali odpraw niemal natychmiast,

razem z nimi wyłączyli się także emisariusze Rady. Z Gearym i Desjani zostało tylko dwóch

kapitanów: Duellos i Badaya.

Ten ostatni uśmiechał się z aprobatą.

- Widać gołym okiem, jak ta decyzja jest nie w smak naszym politykom. Ale operacja

pomoże utrzymać Syndyków w ryzach. Warto im przypomnieć, kto tutaj tak naprawdę rządzi.

- Oby miał pan rację  - odparł Geary, nie protestując przeciw słowom Badayi, ale też 

nie popierając ich w otwarty sposób. Nie cierpiał takich politycznych w gruncie rzeczy

wybiegów, ale z tym człowiekiem musiał się  cackać  jak z jajkiem. Badaya zasalutował,

mrugnąwszy znacząco do Desjani, i zniknął.

Wkurzona Tania zmierzyła wzrokiem Duellosa.

- Mam nadzieję, że ty nie będziesz niczego insynuował?

- Ja? Czy ja kiedykolwiek coś  insynuowałem? - Duellos spojrzał na nią, unosząc

znacząco brew. - Chciałem po prostu zapytać, jak ci się to udało.

Teraz ona z kolei zrobiła minę niewiniątka.

- Nie miałam z tym nic wspólnego. Admirał sam podjął decyzję.

- Zupełnie sam?

- Tak - odparła. - No... prawie sam.

- Prawie? - Duellos pokiwał głową, rozkładając ręce. - Nie łaknę krwi, admirale, ale

uważam, że podjął pan jedyną słuszną decyzję, i to, jak słyszałem, prawie sam.- Słucham mądrych rad ze wszystkich stron - odparł Geary. - A ponieważ bardzo cenię 

sobie pańskie oceny i rozsądek, ta pochwała tym bardziej mnie cieszy.

Duellos wstał i ukłonił mu się przesadnie nisko.

- Tracimy tutaj czas - stwierdził. - Ta sprawa odciąga nas od najistotniejszego zadania.

Dlaczego nasz rząd uparł się  przy tej operacji, skoro tak bardzo zależy mu na szybkim

rozpoznaniu zagrożeń  związanych z Obcymi? - Proszę  mnie powiadomić, jeśli pozna pan

odpowiedź na to pytanie.Duellos wykonał gest, jakby chciał się  rozłączyć, ale w ostatniej chwili zatrzymał

Page 150: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 150/312

rękę.

- Czy to nie ironia losu? Spędziliśmy długie miesiące, wracając do domu i rozmyślając

o obcej rasie, której istnienie podejrzewaliśmy. A teraz, lecąc do Obcych, zastanawiamy się 

nad motywami naszego rządu. To mi przypomniało, że powinien pan mieć  oko na

komandosów. Przedstawione zasady pola walki mogą  być  przez nich bardzo łatwo

zinterpretowane jako pozwolenie na zabicie każdego, kto wyda im się  podejrzany albo

niebezpieczny.

- Ufam Carabali, ona potrafi ich utrzymać  w ryzach, ale może być  pan pewien, że

sprawdzę dwa razy, czy zrozumiała, kiedy wolno im używać broni.

- To byłoby wskazane, podobnie jak w przypadku moich kolegów z okrętów. -

Duellos zapatrzył się  gdzieś  w przestrzeń. - Niełatwo pokonać  przyzwyczajenia nabyte

podczas stulecia strzelania do wszystkiego, co kojarzy się ze Światami Syndykatu - dodał z

nutą smutku w głosie.

Po zniknięciu hologramu Duellosa Geary jeszcze przez moment nie spuszczał oka z

miejsca, w którym przed chwilą  znajdował się  kapitan. To odciąga nas od właściwego

zadania. Tak. Duellos ma rację, wskazując na ogromną  stratę  czasu potrzebnego na

uratowanie tych jeńców.

- Taniu, dopilnuj, żebym po opuszczeniu tego systemu skupił się  całkowicie na

problemie Obcych.

Spojrzała na niego ze zdziwieniem.

- Coś cię zaniepokoiło?

- Nie mam pojęcia, co kryje ten obóz jeniecki, a raczej kto w nim siedzi, ale nie

powinienem tracić  więcej czasu na podobne rzeczy, kiedy mam przed sobą  tak poważne

zadanie. Jeśli trafimy tutaj na coś, co może mnie odciągnąć  od problemu Obcych, zadbaj,

abym do niego wrócił.

- Szkoda, że nie powiedziałeś  tego, zanim Roberto się  rozłączył. Czasami jesteś  takuparty, że przydałaby mi się pomoc we wbiciu ci czegoś do głowy.

*

Wiele syndyckich satelitów krążących ongiś wokół drugiej planety i należących do jej

systemów obronnych albo mających na swoich pokładach wojskowe sensory wczesnego

ostrzegania zostało zamienionych w chmury szczątków wchodzących kolejno w atmosferę.

Likwidacji uległy także cztery wielkie platformy z pociskami rakietowymi.

Gdy flota wchodziła na orbitę  głównej planety systemu, Geary raz jeszcze obrzuciłspojrzeniem Rione, ona jednak nadal nie zdradzała gestem, miną  ani słowem, jaki ma

Page 151: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 151/312

stosunek do jego ostatnich posunięć.

- Nadal nie mamy odpowiedzi od DON-a?

- Nie. Wciąż słyszymy tylko litanię żalów wylewanych z powodu niszczenia nikomu

nie wadzących satelitów.

Admirał przełączył się na osobę widoczną w lewym oknie jego wyświetlacza.

- Jak wygląda sytuacja, generale?

Carabali spoglądała właśnie na jakieś dane w innej części konsoli dowodzenia. Była

odwrócona bokiem do Geary’ego i nie zmieniając pozycji, skinęła mu z szacunkiem głową.

- To piękny dzień na przeprowadzenie wymuszonej ewakuacji personelu, admirale.

- Oni nadal szykują się do walki? - zapytał Geary.

- Siły planetarne zostały rozśrodkowane na pozycjach wyjściowych wokół obozu

 jenieckiego - odparła Carabali. Na mostku „Nieulękłego” pojawił się  kolejny ekran

wyświetlacza przedstawiający satelitarny obraz omawianego terenu. - Na razie jednak nie

zaobserwowaliśmy prób wywlekania jeńców z baraków i robienia z nich żywych tarcz.

Syndycy usadzili wszystkie pojazdy latające, niemniej obóz znajduje się  w polu rażenia

licznych baterii dział i wyrzutni rakiet.

- Sądzi pani, że będą walczyli?

- Uważam, admirale, że nadal mają nadzieję, iż wycofa się pan w ostatnim momencie.

To by tłumaczyło, dlaczego nadal nie próbują  zasłaniać  się  jeńcami. Wiedzą, że to by nas

rozwścieczyło. Jeśli mam rację, wycofają  się, jak tylko zobaczą  jednostki desantowe.

Niewykluczone jednak, że otrzymają  rozkaz powstrzymania nas za wszelką cenę, gdy tylko

wyślemy na dół naszych chłopców.

Geary zamyślił się, zasłaniając czoło dłonią.

- Pani emisariusz, byłbym wdzięczny, gdyby zechciała mi pani podpowiedzieć, co

może myśleć teraz tutejszy DON.

Przez dłuższą chwilę nie miał pewności, czy mu odpowie, ale w końcu przemówiła.- Postawił wszystko na jedną kartę, licząc, że pan się wycofa. Ale pan tego nie zrobił,

co przy jego dalszym uporze zapędziło go w ślepy zaułek. Jeśli nie rozkaże przeciwstawić się 

naszemu atakowi, wyjdzie na słabeusza i wielkiego głupca. Jeśli będzie walczył, ludzie uznają 

tylko, że nie potrafi kalkulować. Przywódca tego rodzaju, pomimo posądzeń o głupotę, może

przetrwać, zwłaszcza gdy jego podwładni widzą, że walczy do samego końca, ale prędzej

piekło zamarznie, niż  ludzie pójdą za kimś, kto jest nie tylko głupi, ale i słaby. Tak wygląda

pokrótce moja ocena sytuacji.Desjani zmarszczyła brwi, rzucając ukradkowe spojrzenia w kierunku Rione, a w

Page 152: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 152/312

końcu wzruszyła gniewnie ramionami.

- Zgadzam się z jej oceną - wyszeptała do Geary’ego.

- Zatem mamy tylko jedno wyjście. - Uaktywnił system bombardowań; cyfry zegara

odliczającego czas do odpalenia głowic powoli zbliżały się  do zera. Kilka minut później

okręty rozpoczęły operację, wypluwając kolejne głowice kinetyczne.

Salwa przebiła atmosferę  planety niczym dziwaczny śmiercionośny deszcz. Każda

metalowa kula mknęła z gigantyczną  prędkością, przyspieszając coraz bardziej aż  do

momentu uderzenia w cel. Wtedy cała energia zamieniała się w falę  totalnego zniszczenia.

Mieszkańcy Dunai widzieli te pociski, bez trudu mogli też określić miejsca, na które spadną,

ale nie dysponowali niczym, co powstrzymałoby głowice wystrzeliwane z tak niskiej orbity, i

mieli dosłownie minuty na reakcję. Sensory pokazywały załogi uciekające pieszo i pojazdami

z namierzonych umocnień i innych celów naziemnych. Także jednostki rozmieszczone wokół

obozu wycofywały się w panice z zajmowanych dotąd pozycji.

Bombardowanie zaplanowano tak, by głowice uderzyły niemal jednocześnie,

dodatkowo wzmacniając psychologiczne działanie ataku. Z fizycznego punktu widzenia nie

było takiej potrzeby. Gdy głowice kinetyczne sięgnęły celów, instalacje obronne Syndyków

zamieniły się  w dymiące kratery. Budowle kryjące sensory i centra dowodzenia legły w

gruzach, a drogi i mosty zniknęły z powierzchni planety. W ciągu niespełna minuty

zlikwidowano całkowicie linie obrony ciągnące się  wzdłuż  korytarza, którym miały

przelatywać wahadłowce z komandosami Sojuszu, i oczyszczono przedpole wokół obozu.

- Wydajcie rozkaz startu oddziałom ewakuacyjnym - zakomenderował Geary.

Od wszystkich transportowców i kilku okrętów liniowych oraz pancerników oderwały

się wahadłowce. Carabali uznała, że w obozie powinny się pojawić spore siły piechoty, a on

bez wahania wydał na to zgodę. Wciąż zbyt dobrze pamiętał wydarzenia z bitwy na Heradao.

Gdy maszyny weszły w atmosferę  i zaczęły podchodzić  do lądowania, zauważył, że

Desjani przygląda się im z dziwnym wyrazem twarzy.- Czy coś jest nie tak?

- Przypomniałam sobie coś. - Nie powiedziała nic więcej a on nie naciskał, wiedząc,

że nie jest i być może nigdy nie będzie gotowa, podzielić się z nim wspomnieniami, które ją 

prześladowały.

Wyglądało na to, że syndycka obrona została kompletnie zdezorganizowana. Prócz

piechoty kręcącej się opodal obozu nie zanotowano żadnych oznak aktywności sił zbrojnych.

- Dwadzieścia pięć  minut do lądowania pierwszego wahadłowca - zameldowałaCarabali. Ona także leciała na planetę, ale znajdowała się w maszynie, która wyląduje jako

Page 153: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 153/312

 jedna z ostatnich. - Na razie nie napotkaliśmy oporu.

- Zarejestrowaliśmy odpalenie rakiet z powierzchni... - W tym samym czasie nadszedł

komunikat od wachtowego z systemów uzbrojenia. Geary od razu otrzymał pełen przekaz na

swoje wyświetlacze. - Pociski balistyczne średniego zasięgu wystrzelono z silosów

znajdujących się na północny zachód od obozu. Mamy też  niewielkie pociski samosterujące

nadlatujące ze wschodu.

Musiał nacisnąć trzy klawisze, by otrzymać podpowiedz systemu.

- „Nieustraszony”, „Determinacja” i „Groźny”, powstrzymajcie te pociski. „Lewiatan”

i „Smok”, zniszczcie wskazane wyrzutnie głowicami kinetycznymi. - Pociski manewrujące

stanowiły o wiele większy problem. Leciały nisko, tuż nad ogromną metropolią. Zniszczenie

ich z orbity bez strat wśród ludności cywilnej było bardzo trudnym zadaniem. - „Kolos” i

„Ingerencja”, zlikwidujcie wyrzutnie tych rakiet, ale ze zniszczeniem ich samych poczekajcie,

aż opuszczą przestrzeń nad przedmieściami.

- Przedmieścia znajdują  się  bardzo blisko obozu - przypomniała mu Desjani. - Nie

będziemy mieli zbyt wiele czasu na zajęcie się tymi pociskami.

- Nie możemy posłać piekielnych lanc na miasto pełne ludności cywilnej.

- To oni zmuszają nas do podjęcia takiej decyzji! - upierała się Desjani, gdy piekielne

lance z „Nieustraszonego”, „Determinacji” i „Groźnego” niszczyły w stratosferze pociski

balistyczne, a kamyki z „Lewiatana” i „Smoka” równały z ziemią  miejsca, z których je

odpalono. Wprawdzie było to zatrzaskiwanie drzwi stajni po tym, jak już  pouciekały z niej

konie, ale przynajmniej zyskiwali pewność, że tymi wrotami już nic nigdy się nie wymknie.

Rakietom ciężko się startuje z dna dymiących kraterów.

- Wiem, ale... - Geary zamilkł nagle. Zauważył coś  dziwnego na jednym z

wyświetlaczy. - Co robi „Dreadnaught”? - Pancernik mknął w dół, opuszczając orbitę 

znajdującą się tuż nad górnymi warstwami atmosfery. - „Dreadnaught”? Co wy wyprawiacie?

Jane Geary wyglądała na mocno zajętą, gdy mu odpowiadała. Nawet nie patrzyła w jego stronę.

- Dreadnaught przejmuje cele zagrażające oddziałom desantowym i naszym jeńcom,

admirale.

Jedynym zagrożeniem, jakiemu mogła przeciwdziałać, były pociski samosterujące.

- „Kolos” i „Ingerencja” zajmą  się  tymi celami. „Dreadnaught ”, natychmiast

wracajcie na wyznaczoną pozycję.

- Jeśli nie zniszczyliśmy choć jednej baterii planetarnych miotaczy strumienia cząstek,„Dreadnaught” może zostać  mocno uszkodzony po zejściu na niższą  orbitę  - stwierdziła

Page 154: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 154/312

Desjani.

- Wiem o tym! - Pancernik nadal nie zmieniał kursu. - Kapitanie Geary, proszę 

natychmiast wracać na wyższą orbitę i zająć wyznaczoną pozycję.

Jane w ogóle nie zareagowała na te wezwania. Była tak skupiona na tym, co robi, że

nie odezwała się słowem.

- „Dreadnaught” odpala piekielne lance - zameldował wachtowy z bojowego.

Syndycy wystrzelili dziesięć  pocisków samosterujących. „Dreadnaught” odpalił

dziesięć  piekielnych lanc. Geary, robiąc maksymalne zbliżenie, obserwował, jak kolejne

strumienie cząstek wgryzają  się  w korpusy rakiet przelatujących nad fragmentami otwartej

przestrzeni, takich jak autostrady czy wąskie pasy zieleni.

- Cele zniszczone - zameldowała Jane. - Brak doniesień  o stratach wśród ludności

cywilnej. „Dreadnaught wraca na wyznaczoną pozycję.

- Świetnie. - Tyle tylko odważył się powiedzieć, gdy zniknęło okienko z wizerunkiem

 jego krewnej.

Desjani odchrząknęła znacząco.

- Teraz musisz albo odznaczyć ją za odwagę, albo zabrać jej dowodzenie okrętem.

- Taniu, u licha, nie potrzebuję...

- A w tej flocie - nie dała się przegadać - tylko jedno z tych rozwiązań będzie uznane

za słuszne.

- Zignorowała wydane przeze mnie rozkazy...

- Ale zrobiła co trzeba. - Desjani wskazała palcem planetę. - I to w starym dobrym

agresywnym stylu. Zastanów się dobrze, zanim podejmiesz decyzję w tej sprawie. Sir.

Zaczerpnął głęboko tchu, a potem skinął głową.

- Tak zrobię.

Co ona sobie myśli, u licha? Że jest Black Jackiem, że musi postępować jak on? Ale

odwaliła kawał dobrej roboty, do cholery, dokładnie jak powiedziała Tania. Co jednak się wydarzy, gdy po raz drugi zlekceważy moje rozkazy, by pokazać, że jest z tych

„prawdziwych” Gearych? Wtedy może dojść  do katastrofy, w podobnych okolicznościach

straciłem „Paladyna” na Lakocie. Muszę  zająć  się  tą  sprawą, ale później. Skup się, John.

Masz na głowie wahadłowce z komandosami, które za moment wylądują. Czy ktoś jeszcze

robi coś dziwnego?

Na jego wyświetlaczu pojawił się „Niezwyciężony”, ale nie dlatego, że jego działania

przyciągały uwagę  systemu. Chodziło raczej o to, czego ten liniowiec nie robił. Pozostałe jednostki wykonywały zwroty w losowo dobranych momentach, by zmieniać  nieustannie

Page 155: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 155/312

orbitę i nie dać się namierzyć naziemnym wyrzutniom strumieni cząstek. A „Niezwyciężony”

po prostu tkwił w miejscu jak przykuty do wyznaczonej mu pozycji w centrum formacji.

- „Niezwyciężony”, dlaczego nie wykonujecie uników zgodnie z wydanymi

rozkazami?

Kapitan Vente, człowiek, który nigdy nie zabierał głosu podczas odpraw, teraz

wyglądał na rozwścieczonego.

- Nie otrzymałem instrukcji nakazujących mi wykonanie jakiegokolwiek konkretnego

manewru.

- Losowo generowane manewry, kapitanie Vente. Macie wykonywać  zwroty w

zupełnie przypadkowej kolejności - polecił mu Geary.

- Jakiego rodzaju zwroty?

Desjani machnęła ręką, aby zwrócić na siebie uwagę Geary’ego.

- Podprogram manewrów bojowych czterdzieści siedem A.

- Wykonajcie podprogram manewrów bojowych czterdzieści siedem A - powtórzył,

przekazując tę informację Ventemu.

- Aha. Wykonuję.

„Orion”, co robi „Orion”? Jeśli jakikolwiek okręt może sprawiać  problemy,

wykonując zarazem rozkazy... Okazało się, że wspomniana jednostka jest tam, gdzie kazał jej

być, a wszystkie systemy wykazują pełną gotowość bojową.

Pierwsze wahadłowce opadały szybko na ziemię w obrębie obozu jenieckiego. Leciały

z otwartymi na całą  szerokość  rampami, aby komandosi mogli wyskoczyć  z przedziałów

osobowych i ukryć  się, gdy tylko maszyny wylądują. Broń  pokładowa promów wciąż 

ostrzeliwała wieżyczki strażnicze i inne umocnienia, aby Syndycy pozostający na swoich

stanowiskach nie wychylali nosa z dotychczasowych kryjówek. Pierwszy rzut znalazł się na

ziemi moment później. Wahadłowce wzniosły się  ponownie na bezpieczny pułap, a

komandosi ruszyli w kierunku wskazanych celów, robiąc miejsce dla ludzi z drugiego rzutu.Zabudowania obozu przypominały raczej wielopiętrowe internaty niż  niskie baraki

widziane w kilku uprzednio wyzwalanych miejscach służących do przetrzymywania jeńców

wojennych. Maszyny lądujące na największym placu między nimi można było obserwować z

licznych, ale wąskich okien. Z żadnego nie padł jednak do tej pory choćby jeden strzał.

Geary przyglądał się sytuacji przez dłuższą chwilę. „Dreadnaught” zdążył już wrócić 

na wyznaczoną  pozycję, pozostałe jednostki także wykonywały powierzone im zadania.

Zniszczenie wyrzutni zniechęciło obrońców do wystrzeliwania kolejnych pocisków w stronę obozu. Nawet syndycka piechota nie próbowała niczego głupiego. Może i mają  durnego

Page 156: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 156/312

przywódcę, ale sami nie są  głupcami. Żaden z nich nie chce się mierzyć  z potęgą  tej floty

tylko po to, by ocalić urażoną dumę DON-a.

Otworzył okienka dowódców poszczególnych oddziałów desantowych. Zdziwił się,

widząc, jak wiele ich jest na centralnym wyświetlaczu. W chwili obecnej miał niemal dwa

razy więcej komandosów niż  poprzednio, zatem i dowódcy drużyn musieli być  liczniejsi.

Dotknął jednego z okienek, a system natychmiast przełączył obraz na plan sytuacyjny,

pokazując pozycję  wybranego oficera na terenie obozu. Człowiek ten nadal stał w pobliżu

lądowiska dla wahadłowców. Kolejna próba była celniejsza - Geary zobaczył kobietę  w

stopniu porucznika prowadzącą  swoich podwładnych do wnętrza najbliższego budynku.

Przełączył się  na widok z kamery na jej zbroi. Metalowe drzwi znajdujące się  tuż  przed

żołnierzami zapiszczały pod naciskiem i ustąpiły, gdy zamek pękł z głośnym trzaskiem.

We wnętrzu celi znajdowało się  dwóch ludzi w wyblakłych mundurach piechoty

planetarnej Sojuszu. Obaj znieruchomieli, trzymając ręce na widoku. Mieli tyle oleju w

głowach, że nie wykonywali żadnych nagłych ruchów na widok opancerzonych i uzbrojonych

po zęby komandosów.

- Gdzie są stanowiska strażników? - zapytała ich porucznik.

- Na parzystych piętrach w końcu korytarza - odparł natychmiast jeden z jeńców. -

Zazwyczaj siedzi tam po trzech ludzi.

- Przyjęłam. Nie wychodźcie, dopóki ktoś  po was nie przyjdzie. - Porucznik posłała

swoich ludzi na wyższe piętro. Wbiegli po schodach, pokonując dzięki siłownikom pancerzy

po kilka stopni na raz, a potem rozwalili błyskawicznie kolejne pancerne drzwi na końcu

wspomnianego korytarza.

Dyżurka była pusta, na konsoli migało wiele ikonek alarmu i bezsensownych w takiej

sytuacji ostrzeżeń.

- Wygląda na to że strażnicy z tego budynku opuścili swoje posterunki - zameldowała

porucznik.- Przyjąłem. - Geary usłyszał głos jej przełożonego, kapitana. - Sprawdźcie dokładnie

wszystkie dyżurki. Technicy już do was idą, powinni wyłączyć  alarmy i sprawdzić, czy nie

zamontowano gdzieś jakichś pułapek. Poinstruujcie podwładnych, aby niczego nie dotykali.

- Tak jest. - Moment później porucznik wydarła się  na komandosów. - Orvis!

Rendillon, nie dotykać mi tych cholernych przycisków!

Geary zamknął okno, mając poczucie winy, że skupia się na jednym wycinku operacji,

mimo że na jego barkach spoczywa odpowiedzialność za całą flotę.- Dlaczego wszyscy marynarze i komandosi czują  tak wielką  potrzebę  naciskania

Page 157: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 157/312

każdego klawisza, który zobaczą?

- Nie zastanawiało cię  kiedyś, co tacy ludzie robili, zanim wymyślono klawisze? -

odpowiedziała pytaniem Desjani. - Wtedy także musiały istnieć  czynności, których im

zakazywano.

- Nadal nie napotykamy oporu - meldowała Carabali. - Strażnicy ukryli się w swoich

barakach i poddali bez walki chłopakom, którzy wyważyli drzwi.

Przynajmniej ta część operacji przebiegała bez zakłóceń.

- Jakieś problemy?

- Na razie nie, sir. Zabezpieczyliśmy do tej pory siedemdziesiąt pięć  procent obozu.

Przewidywany czas zakończenia tego etapu misji: pięć minut.

- Dziękuję. - Na razie sytuacja rozwijała się nadspodziewanie dobrze i mimo usiłowań 

nie potrafił znaleźć w planie dziur, które mogłyby zniweczyć działania jego ludzi. Próbował

się  odprężyć, ale nadal nie przestał przełączać  kanałów łączności. Przyglądał się 

nieskoordynowanym zwrotom wykonywanym przez okręty, które miały zapobiec

ewentualnemu ostrzałowi z powierzchni planety. Obserwował mapę obozu i zajmujące coraz

większą  powierzchnię  zielone „łaty” oznaczające kontrolowane przez komandosów

terytorium. Gdy nie było już  ani kawałka bieli, musiał odczekać  jeszcze chwilę  potrzebną 

saperom na sprawdzenie wszystkich urządzeń  pod kątem zaminowania i ukrytych pułapek.

Dopiero gdy nadejdzie meldunek o całkowitym sprawdzeniu obozu, będzie można otworzyć 

cele i wyprowadzić  oswobadzanych jeńców na dziedziniec, gdzie czekały już  pierwsze

wahadłowce.

Obok stanowiska Geary’ego pojawiło się nowe okno.

- Sprawdziliśmy dane przetrzymywanych tutaj jeńców, admirale - zameldował

porucznik Iger. - Wygląda na to, że trafiliśmy do obozu dla VIP-ów.

- Słucham?

- Dla ważnych osobistości. Każdy, kogo sprawdziłem, okazał się  admirałem albogenerałem. Nawet niżsi stopniem oficerowie, a rozumiem przez to ludzi w stopniu kapitana

floty albo pułkownika wojsk planetarnych, to wyłącznie wielokrotnie odznaczani i szeroko

znani bohaterowie Sojuszu. Teraz już  wiemy, gdzie podziali się  wszyscy nasi wyżsi

oficerowie i dlaczego w dotychczas wyzwalanych obozach znajdowaliśmy co najwyżej

kapitanów i pułkowników. Trafiliśmy do tej pory tylko na kilku cywilów, ale oni także należą 

do elit politycznych Sojuszu. Z tego, co wiem, zostali uprowadzeni w czasie syndyckich

rajdów na przygraniczne systemy gwiezdne. Nie ma tu ani jednego szeregowca albopodoficera.

Page 158: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 158/312

- Wielokrotnie odznaczani i szeroko znani - powtórzył Geary. Coś mu mówiło, że te

słowa mogą mieć kolosalne znaczenie.

- Tak, sir. To ludzie pokroju... kapitana Falco.

Kapitan Falco. Człowiek, który doprowadził do buntu części floty przeciw Geary’emu

i utraty wielu dobrych okrętów. A ten obóz był pełen równie ambitnych ludzi.

- Dziękuję, poruczniku.

- Czy chce pan jeszcze coś wiedzieć, sir?

- Nie. Dziękuję. - Musiał przemyśleć  tę  sprawę. Czy ci ludzie są  wciąż  ważni dla

Sojuszu? Jeśli trafią w bagno, z którym Geary miał niedawno do czynienia, mogą okazać się 

cierniem w tyłku każdego członka Rady. - Chwileczkę, poruczniku. Proszę  sprawdzić  ich

kartoteki. Z czasów przed schwytaniem przez Syndyków. Chciałbym wiedzieć, czy któryś z

 jeńców posiadał szczególną  wiedzę, umiejętności albo koneksje polityczne mogące być 

argumentem za tym, by jak najszybciej sprowadzić  go do przestrzeni Sojuszu. - Ujmując

problem w taki sposób, starał się nie dawać do zrozumienia, że szuka prawdziwego powodu,

dla którego Rada wysłała go na Dunai.

- Tak jest.

- Co powiedział? - zapytała Desjani, gdy Geary się  rozłączył. Zaniepokojenie w jej

głosie sugerowało, że nie miał zbyt ciekawej miny podczas niedawnej rozmowy.

- Później ci powiem. - Teraz musiał zająć się czymś innym. Lepiej będzie sprowadzić 

sobie tych wszystkich VIP-ów na „Nieulękłego” czy raczej zamknąć ich na jakiejś podrzędnej

 jednostce, z której nie będą mogli mu przeszkadzać? Jeśli zgromadzę ich w jednym miejscu,

łatwiej mi będzie rozdzielać  ich później na różne jednostki, gdyby zaszła taka potrzeba.

Szybko połączył się z Carabali.

- Zmiana planów, generale. Przewieźcie wszystkich uwolnionych jeńców na

„Mistrala” i „Tajfuna”. Transportowce szturmowe są  lepiej przystosowane do

przeprowadzania badań medycznych.Dowódca sił desantowych patrzyła na niego przez chwilę, potem skinęła głową.

- Tak jest. Skieruję wszystkie wylatujące wahadłowce na „Mistrala” i „Tajfuna”. Czy

dowódcy tych jednostek zostali już powiadomieni o zmianie planów?

Zachowała się bardzo dyplomatycznie, jak na komandosa rzecz jasna.

- Powiadomię ich o wszystkim, jak tylko skończymy rozmawiać.

- Dobrze, admirale. Pragnę  jednak zameldować, że pierwszy wahadłowiec

wystartował już i kieruje się na „Nieulękłego”. Czy mam go też odwołać, wskazując nowy celpodróży?

Page 159: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 159/312

Szlag. Zmiana trasy lotu tego promu wzbudzi wiele podejrzeń.

- Nie, przyjmiemy ich na pokład. - Obrócił się  do Desjani. - „Nieulękły” przyjmie

tylko jeden wahadłowiec z jeńcami. Pozostałe polecą na „Tajfuna” i „Mistrala”.

Spojrzała na niego z zaniepokojeniem.

- W porządku. Wprawdzie zamierzaliśmy ich rozmieścić  na większej liczbie

 jednostek, ale to twoja flota. Czy dowódcy transportowców wiedzą już...

- Zaraz się z nimi połączę!

- Przepraszam - wymamrotała Desjani, zniżając głos, by tylko on ją słyszał, a potem

dodała znacznie głośniej: - Poruczniku Mori, przyjmiemy tylko jeden wahadłowiec. Proszę 

powiadomić o tym drużyny medyczne.

Geary poinformował o zmianie planów obu dowódców, skręcając się przy okazji ze

złości, jako że wiedział, ile problemów przysporzył im, zlecając w ostatniej chwili przyjęcie

masy jeńców. Potem spojrzał na siedzącą z kamienną twarzą Tanię.

- Wybacz. Musiałem to zrobić, ponieważ mamy do czynienia z samymi ważniakami.

- O kim mówisz?

- O jeńcach.

- Wszyscy są ważniakami?

- Prawie wszyscy.

Po chwili Desjani zadała mu kolejne pytanie.

- Wojskowymi?

- Tak. To ludzie pokroju Falco.

- A niech to szlag.

- To samo pomyślałem.

Komandosi, nie napotykając na powierzchni planety żadnego oporu, szybko uporali

się z zadaniem.

- Na terenie obozu przebywało niespełna trzystu jeńców - zameldowała Carabali. -Większość  cel była pusta. Przejęliśmy już  wszystkich. Ostatnie wahadłowce za moment

wystartują. Zaczynam także ewakuację  swoich ludzi. Za piętnaście minut na powierzchni

drugiej nie będzie ani jednego przedstawiciela Sojuszu.

- Doskonale.

Wszystko szło jak po maśle, mimo że nadal spodziewał się wystąpienia komplikacji,

które popsują  całą  zabawę. Ale gdy ostatni komandosi wbiegli na pokłady maszyn, a te

wzbiły się  w powietrze, podnosząc w locie rampy, na ziemi pozostali wyłącznie rozbrojenisyndyccy strażnicy, którzy nie bardzo wiedzieli, co z sobą począć.

Page 160: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 160/312

- Wahadłowiec kończy podejście - zameldował wachtowy z manewrowego. -

Przewidywany czas dotarcia do celu: pięć minut.

- Ile czasu zostało do podjęcia ostatniego promu? - zapytał Geary.

- Czterdzieści minut, sir.

Wszyscy mieszkańcy planety gdzieś  zniknęli. W powietrzu nie unosił się  żaden

pojazd. Nie było nikogo na drogach i otwartych przestrzeniach, nawet z dala od miasta.

- Zdaje się, że w końcu do nich dotarło, iż  zadzieranie z flotą  Sojuszu nie jest zbyt

dobrym pomysłem - stwierdziła Desjani, wywołując uśmiechy na twarzach Wachtowych.

Geary wstał z fotela.

- Kapitanie Desjani, idę  powitać  załogę  tego wahadłowca. Wrócę  za pół godziny.

Muszę porozmawiać z uwolnionymi VIP-ami. Może dzięki temu dowiem się w końcu, po co

nas tutaj przysłano.

Desjani tylko skinęła głową. Patrzyła w zamyśleniu na jeden z ekranów wyświetlacza,

marszcząc coraz mocniej brwi.

Szedł szybkim krokiem, starając się  nie okazywać  zdenerwowania przed członkami

załogi, których co chwilę mijał na korytarzach. Wszyscy byli znów rozanieleni zwycięstwem,

o którym mówiono już na każdym okręcie floty. Przed dokiem zatrzymał się na moment, aby

przepuścić  oddział marynarzy - z jednej strony będących strażą  honorową, a z drugiej

mających przydzielić  przybywającym jeńcom zakwaterowanie i zapewnić niezbędną opiekę 

medyczną.

- Znowu się spotykamy - mruknęła Rione, stając obok niego.

- Co sprowadza emisariusza Rady na najniższe pokłady? - zapytał Geary.

- Może nie jestem już  senatorem, ale nadal mam obowiązek oddania honorów

ludziom, którzy walczyli za nasz rząd i zostali z tego powodu uwięzieni.

A może raczej masz nadzieję  spotkać  kogoś, kto wie coś  o twoim mężu? Nie

wypowiedział tego zdania na głos, wiedząc, że na jej miejscu zachowałby się podobnie.Wahadłowiec zbliżał się  do hangaru - widzieli go wyraźnie przez pole siłowe

utrzymujące atmosferę w wewnętrznej części doku - a w końcu ostrożnie wylądował mniej

więcej w tym samym czasie, gdy zamknięto grodzie i usunięto pola siłowe. Geary czekał na

wysunięcie trapu i otwarcie włazu, a potem przyjrzał się  spokojnie ludziom, którzy

wychodzili kolejno z wnętrza maszyny. Mimo wyższego statusu wyglądali tak jak wszyscy

 jeńcy, jakich flota uwalniała na przestrzeni minionych miesięcy. Byli wśród nich młodsi i

starsi wiekiem, kilku zostało schwytanych tak dawno, że byli już  starcami. Mieli na sobiepodniszczone mundury uzupełniane częściami cywilnej syndyckiej odzieży. Wychudli od

Page 161: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 161/312

ciężkiej pracy i niedożywienia. Rozglądali się  z radością, ale i niepokojem, jakby obawiali

się, że to sen, z którego ktoś ich zaraz obudzi.

Jedyna różnica polegała na tym, że większość miała wysoką szarżę. Z tego, co Geary

widział, w grupie znajdowało się  tylko kilku komandorów i majorów. Pozostali jeńcy nosili

na mundurach dystynkcje kapitanów floty i pułkowników, a prawie połowę  zdobiły

admiralskie supernowe i generalskie lampasy. Iger nie przesadzał, opisując sytuację.

Geary przyglądał się przechodzącym, licząc, że dostrzeże w tłumie twarz Michaela,

chociaż było mało prawdopodobne, by jego krewniak przeżył starcie w Systemie Centralnym.

Oderwał wzrok od trapu, gdy usłyszał jęk Rione. Było to raczej ciche westchnienie, ale

usłyszeli je chyba wszyscy obecni w doku. Także kilku jeńców zwróciło na nie uwagę,

obracali się, szukając zdziwionym wzrokiem źródła tego dźwięku. Jeden przepchnął się  na

zewnątrz, a potem zataczając się lekko, ruszył biegiem w kierunku byłej senator.

- Wik! Na żywe światło gwiazd, to naprawdę ty?

Geary musiał odsunąć  się  o krok, gdy oboje padli sobie w ramiona. Czuł się  lekko

zażenowany, widząc tak wylewne powitanie, a zwłaszcza łzy w oczach rozkładającej ramiona

Rione. Uciekł spojrzeniem, ale zaraz znowu skupił wzrok na twarzy Wiktorii. Czyżby oprócz

szczęścia i zdziwienia dostrzegł także przerażenie? Jak to możliwe?

Dostrzegła go w tym momencie i odwróciła się, by nie mógł jej obserwować. Gdy

znów pokazała mu twarz, były na niej wyłącznie uczucia, które powinny towarzyszyć 

takiemu spotkaniu po latach.

Wyswobodziła się z uścisku, potem obróciła do Geary’ego, odzyskując dawną żelazną 

samodyscyplinę, którą emanowała podczas wcześniejszej podróży.

- Admirale, pozwoli pan, że przedstawię Paola Benana, mojego męża.

Geary czekał na salut, który jednak nie mógł nastąpić  - co zrozumiał ze sporym

opóźnieniem - jako że ci oficerowie przebywali w niewoli w czasie, gdy on przywracał we

flocie ten pradawny zwyczaj.Benan uśmiechnął się szeroko.

- To naprawdę pan? No tak, jakżeby inaczej. Komandosi powiedzieli nam, że dowodzi

nimi Black Jack. Kto inny sprowadziłby całą  flotę  tak głęboko w przestrzeń  Światów

Syndykatu? Musi pan ich pogonić jak najdalej. Teraz damy im radę, rozbijemy w pył, aby już 

nigdy nie stanowili zagrożenia dla Sojuszu! Skoro opuściliśmy tę  planetę, możecie ją 

zbombardować wszystkim, co macie w arsenałach!

Oboje, Rione i Geary, potrzebowali dłuższej chwili, by zrozumieć, o co mu chodzi.Syndyckie władze w kolejnym przejawie okrucieństwa nie poinformowały jeńców o

Page 162: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 162/312

niedawnym zakończeniu wojny.

- Paol - odezwała się Wiktoria. - Wojna już się skończyła. Wygraliśmy.

- Co takiego? - Benan przez moment wyglądał na całkowicie skonfundowanego. -

Kiedy? Jak?

- Admirał Geary rozgromił ich połączone floty i zmusił do podpisania pokoju.

- Pokoju? - Benan powtórzył to słowo z taką  niepewnością, jakby usłyszał je po raz

pierwszy w życiu i nie miał pojęcia, co może oznaczać. - Ale... zaatakowaliście tę  planetę.

Komandosi zdobyli obóz.

- Tutejszy DON nie chciał wypełnić  postanowień  traktatu pokojowego - wyjaśnił

Geary. - Musieliśmy podjąć stosowne działania, by uwolnić pana i resztę jeńców.

- Tak... - Benan nadal wydawał się  nieprzekonany. - Możemy pomóc przy wybraniu

celów kolejnych bombardowań. Mają  tutaj kilka dobrze ukrytych kompleksów, których

położenie poznaliśmy.

- Nie będziemy już bombardować tej planety, komandorze.

- Ale... tam są centra produkcyjne... podziemne miasta...

- Ta flota nie walczy już z ludnością cywilną. - Geary mimowolnie użył ostrzejszego

tonu. - Atakujemy wyłącznie cele militarne, komandorze, i to tylko po to, by wymusić  na

Syndykach przestrzeganie zapisów traktatu.

Benan spoglądał na niego, jakby słyszał przemówienie w obcym języku.

Rione ujęła męża delikatnie pod ramię i kierując swe słowa do nich obu, powiedziała:

- Mój mąż wymaga opieki lekarzy i przeprowadzenia niezbędnych badań. Skorzystam

z okazji i uzupełnię  w tym czasie luki w jego wiedzy o ostatnich wydarzeniach. Mam

nadzieję, że wybaczy nam pan, admirale?

- Oczywiście. - Zawstydził się niedawnego okazania gniewu. Benan i jego towarzysze

wciąż byli wycieńczeni długą niewolą i oszołomieni niespodziewanym oswobodzeniem. Ktoś 

musiał im powiedzieć, jak się  teraz rzeczy mają  i że flota powróciła do respektowaniahonorowych tradycji przodków.

Spoglądając na pozostałych uwolnionych jeńców, Geary dostrzegł, że obserwuje go

dwóch mężczyzn: admirał i generał. Czas się oddalić, zanim zostanę ponownie przyszpilony,

pomyślał.

- Muszę  wracać  na mostek - rzucił w przestrzeń  na tyle głośno, by wszyscy go

słyszeli. Pomachał ręką  uwolnionym, uśmiechnął się  do nich i wymaszerował, zanim

ktokolwiek zdążył wyłamać się z szyku.Znalazł się  ponownie w swoim fotelu niespełna dwadzieścia minut po wstaniu z

Page 163: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 163/312

niego, a gdy sprawdził odczyty, okazało się, że operacja nadal przebiega bez problemów.

Mógł co prawda kierować  działaniami z każdego miejsca na „Nieulękłym”, ale ludzie od

wieków byli przyzwyczajeni, że ich przełożeni są  zawsze na widoku i osobiście wydają 

rozkazy w miejscach, które są do tego celu przeznaczone. Geary odkrył niedawno, że pewna

stara - ale jak najbardziej prawdziwa - anegdota o admirale, który zwykł kierować  załogą 

podczas bitwy ze swojej kajuty, gdzie popijał w tym czasie piwo, jest wciąż żywa.

Wahadłowiec Carabali wylądował w hangarach „Tsunami” ostatni.

- Wszystkie maszyny dotarły do celu, nie straciliśmy ani jednego człowieka i

oswobodziliśmy wszystkich jeńców - meldowała Geary’emu. - Nie odnotowaliśmy żadnych

uszkodzeń sprzętu, straty własne to tylko kilka zwichnięć nóg podczas twardego lądowania.

- Znakomita robota, generale. - Geary zaczerpnął tchu tak mocno, jakby wstrzymywał

oddech przez długie godziny. - Do wszystkich jednostek, szyk November, czas cztery zero.

Flota uformowała pięć  prostopadłościanów zwróconych szerszymi bokami do

kierunku lotu. „Nieulękły” leciał w centrum największego z nich. Flota, opuściwszy orbitę 

syndyckiej planety, skierowała się prosto na punkt skoku, by wrócić na Hasadana. Tym razem

po dotarciu na miejsce mieli skorzystać z wrót hipernetowych i udać się na Midway.

Geary znowu wstał i przeciągnął się, by rozprostować drętwiejące plecy.

- Myślę, że odpocznę chwilę u siebie, kapitanie Desjani.

- Zjedz coś przy okazji - poradziła.

Oparł się  pokusie, by powiedzieć  „tak jest, psze pani”, i zasalutował przepisowo na

oczach wachtowych, a potem ruszył w stronę kajuty, zahaczając po drodze o mesę, by pobrać 

przydziałowy baton energetyczny. Nie było to może najlepsze jedzenie - a dyskusje na temat

tego, czy w ogóle można je określać  mianem żywności, trwały w admiralicji od dawien

dawna i powoływano się  w nich chyba na wszystkie znane definicje tego słowa - ale nie

dysponowali na okrętach niczym innym, a racje przynajmniej dostarczały ludziom kalorii i

minerałów potrzebnych do wydajnego funkcjonowania.Zanim dotarł do włazu, zobaczył Desjani zbliżającą  się  z przeciwległego końca

korytarza. Minę miała zaciętą. Wskazała ręką, nie mówiąc słowa, kajutę, a gdy otworzył ją,

przepuściła go przodem i sama poszła jego śladem. Natychmiast zamknęła szczelnie właz,

spojrzała, nie kryjąc już  wściekłości, tym bardziej przerażającej, że w jej oczach widział

lodowate płomienie.

- Proszę o pozwolenie na szczerą rozmowę, sir.

- Nie potrzebujesz na to pozwolenia - odparł, starając się zapanować nad głosem.- Właśnie zostałam poinformowane, że jeden z oswobodzonych jeńców jest jej...

Page 164: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 164/312

mężem.

- Zgadza się. - Początkowo sądził, że wściekła się na niego za to, że nie on ją o tym

poinformował, ale teraz zaczynał dostrzegać, iż  jej wściekłość  jest skierowana w zupełnie

inną stronę.

- Co za zadziwiający zbieg okoliczności. Przybyła na nasz pokład z nowymi

rozkazami, kazała nam zboczyć  z kursu, ponieważ  otrzymała polecenie zbadania obozu

 jenieckiego w odległym systemie, gdzie zupełnym przypadkiem przebywał jej małżonek. -

Tania wypluwała słowa z siłą  wyrzutni kartaczy. - Przylecieliśmy tutaj, by załatwić  jej

osobistą sprawę.

- To możliwe, ale...

- Możliwe? Ona cały czas wykorzystuje tę flotę do swoich celów...

- Posłuchaj mnie, Taniu! - Poczekał, aż nabrała powietrza do płuc, a płomienie w jej

oczach nieco przygasły. - Miałem czas, żeby przemyśleć  tę  sprawę. Po pierwsze, gdy

zobaczyła męża, była naprawdę  zaszokowana. Ale znam ją  dobrze i wiem, że potrafi się 

maskować, więc nie uznaję tego za kluczowy argument.

- Ona...

- Bardziej niepokoi mnie to, co zrobimy z resztą tych ważniaków.

Desjani znowu zaczerpnęła tchu, tym razem wolniej. Nadal była wściekła, ale

kontrolowała już gniew.

- Są tacy jak Falco.

- Pomnóż ten problem stukrotnie.

Zmrużyła oczy, przez moment były wąskimi szparkami, przez które sączył się blask

rozpalonego do białości żaru.

- Ale dlaczego? Ona nigdy nie lubiła Falco. Rada też miała go dosyć. Dlaczego więc

ściągają sobie na głowę kilka tuzinów podobnych osobników?

- Tego nie wiem. - Usiadł, trzymając jedną  rękę  na czole, jakby myślał, że tymsposobem da się  ujarzmić  gniew i frustrację. Odłożył baton, jakoś  przestał być  głodny. -

Wiem tylko, że mamy ich wszystkich na karku i lecimy z takim ładunkiem prosto w

przestrzeń zamieszkaną przez Obcych.

- Setki napaleńców. - Teraz dotarło to do Desjani. - Co ktoś  chciał tym sposobem

osiągnąć?

- Wydaje mi się, że Rione wiedziała, dlaczego po nich lecimy.

- To były te jej tajne rozkazy. Dziwi mnie tylko, dlaczego Rada chciała przyspieszyć uwolnienie tych wszystkich falcopodobnych bohaterów. Dlaczego tak nalegano na ich jak

Page 165: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 165/312

najszybsze oswobodzenie?

- Tego nie wiem. - Geary skupił wzrok na obracającej się  powoli nad stołem

holograficznej mapie sektora, którego centralnym punktem był system Dunai. - Gdyby nawet

Rione wiedziała, że jej mąż będzie tutaj, to czy Rada pozwoliłaby jej na zmianę planów całej

floty, by go uwolnić? Ona nie ma aż  takich wpływów. Dopiero co usunięto ją  z urzędu i

senatu. Co mogłoby skłonić rządzących do wyrażenia zgody na tę akcję, gdyby wiedzieli, że

przebywają tutaj wszyscy najwyżsi oficerowie pojmani podczas tej wojny?

- Musiała dostać coś w zamian - upierała się Desjani. - Coś, czego zażądała za zgodę 

na wyruszenie z nami i wykonanie owych tajemniczych rozkazów. - Miała taką minę, jakby

zamierzała wydać  rozkaz natychmiastowego aresztowania Rione. - Ona nadal jest

pełnoprawnym przedstawicielem naszego rządu, Taniu. Jeśli nawet udało jej się skłonić Radę 

do posłania nas tutaj w prywatnym celu, nie naruszyła przepisów. Rząd miał prawo podjąć 

taką decyzję.

Desjani także usiadła, wbijając w niego twarde spojrzenie.

- Jesteś pewien, że nie chcesz zostać dyktatorem?

- Jestem. - Jej słowa podsunęły mu kolejną  myśl. - Wiemy, że Rada obawia się  tej

floty. A raczej tego, co możemy zrobić. A teraz podesłali mi masę  wyższych dowódców,

którzy mogliby wesprzeć przewrót. Albo to totalnie niedorzeczne posunięcie, albo jest w nim

coś tak bizantyjsko przebiegłego, że nie potrafimy tego dostrzec.

- A jeśli jej rozkazy mówią o sprowokowaniu zagrożenia dla floty?

- Tego nie możemy być pewni...

- Niczego nie możemy być pewni. - Desjani zerwała się z fotela, podeszła do włazu i

otworzyła go na całą szerokość. - Zupełnie jak w przypadku Obcych.

*

- Uczucie dezorientacji nie jest niczym niezwykłym - wyjaśnił Geary’emu starszy

oficer medyczny floty. - W tym przypadku mamy jednak do czynienia z nieco większymstopniem niedostosowania niż  zazwyczaj. Pomysł, aby zgromadzić większość  ocalonych na

pokładzie „Mistrala”, gdzie będę mógł prowadzić dalsze badania, oceniam jako bardzo dobry.

- Geary uśmiechnął się  i pokiwał głową, jakby o to mu właśnie chodziło, gdy podejmował

decyzję. - Może mnie pan nazwać  człowiekiem staromodnym - kontynuował tymczasem

lekarz - ale i tak będę  twierdził, że najlepsze nawet oprogramowanie konferencyjne nie

pozwala na ocenę  wszystkich aspektów badań. Może to tylko drobiazgi, niemniej są 

niezwykle cenne przy wydawaniu ostatecznej opinii.- Mógłby pan przedstawić w skrócie swoje wrażenia? - poprosił Geary.

Page 166: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 166/312

- Już  to zrobiłem - odparł zdziwiony medyk. - Chociaż  może rzeczywiście

powinienem doprecyzować kilka myśli. Jak już wspomniałem, taka dezorientacja jest typowa.

Ci ludzie przebywali w syndyckiej niewoli od wielu lat, czasem dekad. Przywykli więc do

pozostawania w zamkniętych pomieszczeniach i do restrykcyjnych zasad panujących w

miejscach odosobnienia. Krótko mówiąc, do wykonywania poleceń  ludzi, których

zwierzchnictwa nie mogli kwestionować.

To mi przypomina opis codziennego życia w każdej armii, pomyślał Geary.

- Ale musimy pamiętać  o czymś  jeszcze. W czasie ich odosobnienia wiele się 

zmieniło. Nie toczymy już wojny. To ogromna zmiana w ich ustabilizowanej rzeczywistości.

W odróżnieniu od nas, którzy uczestniczyliśmy na żywo w stopniowych przemianach, na nich

spadają  one w jednej chwili. Dowiedzieli się  w dodatku o istnieniu obcej inteligentnej rasy

poza granicami przestrzeni zajmowanej przez człowieka, co było dla nich zupełnie

nieoczekiwane. No i jeszcze pan, czyli Black Jack, człowiek, który wbrew wszystkiemu

powrócił między żywych, rzecz jasna mówiąc w przenośni, i dokonał rzeczy, która wydawała

się  niemożliwa. Ci ludzie czują  się, jakby ktoś  wyrwał ich z niewoli i umieścił w świecie

marzeń, a nie we wszechświecie, którego mieszkańcami byli przed pojmaniem. - Lekarz floty

spuścił wzrok i westchnął raz jeszcze, zanim znowu spojrzał na Geary’ego. - Jest jeszcze

 jeden czynnik, który wyróżnia tych jeńców. Jak pan zapewne wie, spora ich część to armijna

wierchuszka. Przed schwytaniem mieli ogromną władzę i posłuch. Wielu z nich wierzyło, że

ma ogromny wpływ na przebieg wojny z racji posiadanych umiejętności i talentów

dowódczych. Że zostali stworzeni do wyższych celów. Istnieje nawet termin medyczny na

określenie tego rodzaju przekonań.

Teraz to John musiał westchnąć.

- Syndrom Geary’ego?

- Tak! Słyszał pan o tym? - zdziwił się  doktor, jakby nie potrafił pojąć, że ktoś  nie

będący lekarzem może się orientować w fachowej terminologii.- Obiło mi się o uszy.

- Zatem rozumie pan, że muszą  się  czuć  dziwnie, nie mając realnego wpływu na

działania tej floty, mimo że stopnie wojskowe upoważniają ich do tego rodzaju zadań. Wielu

nadal wierzy, że mimo osadzenia w obozie jenieckim mogło ocalić Sojusz i pokonać Światy

Syndykatu. Ta wiara pomagała im przetrwać w niewoli. Ale pan zdążył już wygrać tę wojnę,

odbierając im sens dalszego istnienia.

Nie potrzebował dalszych wyjaśnień, by zrozumieć, jak wiele problemów mają  ciludzie prócz zrozumiałej dezorientacji.

Page 167: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 167/312

- Porozmawiam z nimi wszystkimi. Spotkanie ma się  odbyć  za niespełna dziesięć 

minut.

- Oni liczą na spotkania w cztery oczy. Nie potrafię zliczyć, ile razy słyszałem zdania

typu: „Jestem pewien, że wkrótce obejmę  stanowisko dowodzenia odpowiednie do mojego

doświadczenia i rangi”. Więcej niż jeden z admirałów ma ochotę na dowodzenie tą flotą.

- Rozumiem. Nie mam jednak czasu na spotykanie się  z każdym z osobna przed

wykonaniem skoku na Hasadana. Niemożność  nawiązania komunikacji pomiędzy

 jednostkami w nadprzestrzeni, z wyjątkiem przesyłania króciutkich wiadomości tekstowych,

była istotnym utrudnieniem dla floty, ale w tej chwili wydawała mu się błogosławieństwem.

- To może być  bardzo interesujące spotkanie - zauważył doktor. - Czy mogę w nim

uczestniczyć?

- Oczywiście. - Będziesz siedział i patrzył, jak oryginalny Geary ściera się z ofiarami

syndromu, który wziął od niego nazwę. To z pewnością  będzie inspiracja dla znakomitego

artykułu w piśmie medycznym. - Zaaranżujemy to tak, by nikt inny nie mógł pana widzieć ani

słyszeć.

Kilka minut później sala odpraw rozrosła się do ogromnych rozmiarów, gdy pojawiło

się  na niej ponad dwustu uwolnionych oficerów. Nawet ci przebywający na pokładzie

„Nieulękłego” musieli skorzystać  z wirtualnych łączy, ponieważ  faktyczne rozmiary tego

pomieszczenia nie pozwalały na fizyczną  obecność  ich wszystkich. Geary chciał

porozmawiać  z nimi bez świadków, lecz gdy czekał na rozpoczęcie odprawy, zauważył w

tłumie hologramy generał Carabali, kapitana Tuleva, Rione i Charbana.

- Kapitan Desjani przekazała mi, że chciał pan, abym wzięła udział w tej rozmowie -

wyjaśniła Carabali, a pozostała trójka zgodnie skinęła głowami, potwierdzając jej słowa.

Niech ci będzie, Taniu. Może przyda mi się to wsparcie. W przypływie podejrzliwości

sprawdził wszystkie łącza i zobaczył, że Desjani także jest podłączona, tyle że w trybie

niewidocznego dla innych obserwatora.Geary omiótł wzrokiem zgromadzonych. Wiedział już, że nie ma wśród nich jego

krewniaka, Michaela, mimo to nie potrafił po raz kolejny powstrzymać odruchu szukania.

Wstał, by przemówić, ale ubiegł go jeden z admirałów.

- Uważam, że kwestia zmian w dowodzeniu powinna być niezwłocznie omówiona...

Geary widział rozmaite warianty tej rozmowy podczas długiego powrotu z

syndyckiego Systemu Centralnego. Był więc przygotowany na podobne wybryki i od razu

wyciszył mikrofon przemawiającego.- Nazywam się admirał Geary - zaczął, gdy zrozumiał, że nikt inny mu nie przerwie - i

Page 168: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 168/312

 ja dowodzę tą flotą.

Rione uniosła na moment dłoń, jakby nie potrafiła się powstrzymać przed zrobieniem

podobnego gestu, a Geary zareagował nań krótką przerwą w przemowie. Jak się okazało, to

nagłe zamilknięcie pomogło mu w podniesieniu wagi tego oświadczenia. Czyżby starała się 

pomóc?

Przeszedł do dalszej części odprawy, witając uwolnionych oficerów i wyjaśniając im

szczegóły misji.

- Przykro mi, gdyż  zdaję  sobie sprawę, że zasługujecie na to, by jak najszybciej

znaleźć  się  w przestrzeni Sojuszu, ale flota przebywa teraz w głębi terytorium Światów

Syndykatu. Nie mogę więc oddelegować któregoś z transportowców, byście na jego pokładzie

wrócili do domów, ponieważ wymagałoby to wyprawienia sporej liczby okrętów wojennych

do jego eskortowania, a nie mając dokładnych danych na temat zagrożeń, jakie mogą na nas

czekać w przestrzeni Obcych, wolałbym nie dzielić tej floty. Nie mogę też, co podkreślam z

wielkim żalem, rozmawiać z każdym z was osobiście. Wkrótce wykonamy skok na Hasadana,

a potem, korzystając z syndyckiego hipernetu, na Midway, więc jak sami rozumiecie,

łączność  pomiędzy okrętami przez większość  czasu będzie mocno ograniczona. - W końcu

nadszedł czas na słowa, których wolałby nie wypowiadać. - Czy ktoś ma jakieś pytania?

Ponad dwieście osób zaczęło mówić  jednocześnie. Oprogramowanie automatycznie

wyłączyło im mikrofony, pozwalając Geary’emu na wybranie tego, kogo chciał wysłuchać.

- Proszę zgłaszać się kolejno. Jedna osoba na raz - oznajmił głośniej, niż było trzeba,

ponieważ nie musiał ich już przekrzykiwać. Przygotowując się na nieuniknione, wskazał ręką 

admirała, który wyrwał się  do głosu na samym początku spotkania. - Chciał pan o coś 

zapytać?

Wskazany oficer wstał, potoczył wzrokiem po zebranych ze srogą  miną  i zaczął

przemawiać raczej do nich niż do Geary’ego.

- Procedur regulaminu floty należy przestrzegać  bez względu na okoliczności.Jesteśmy dowódcami jednostek bojowych, wysoko wykwalifikowanymi i powszechnie

szanowanymi. Pierwszym naszym zadaniem powinno być  ustalenie, kto będzie dowodził tą 

flotą...

W tym momencie przerwał mu inny były jeniec, także admirał, wskazując palcem

Geary’ego.

- Chelak, użyłbyś  kiedyś  głowy nie tylko do wydawania bezsensownych dźwięków.

To Black Jack. Jest admirałem, dowodzi tą flotą, a każdy marynarz i oficer, z którym ostatniorozmawiałem, wskoczyłby za nim w ogień.

Page 169: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 169/312

- Ja wcześniej od niego zostałem mianowany admirałem! Zasłużyłem sobie na ten

stopień jak wy wszyscy! - upierał się Chelak.

- On też zasłużył sobie na szacunek - zauważyła kobieta w stopniu generała. - Nadal

nie dowiedziałam się o wszystkim, co miało miejsce od mojego uwięzienia, ale jedno wiem:

nikt z nas nie jest gotowy stanąć na miejscu człowieka, który jest na bieżąco. - To jednak nie

musi oznaczać, że zaczniemy ignorować  zasady honoru i tradycji - wypaliła w odpowiedzi

kobieta w mundurze admirała.

- Chcecie uczyć honoru i tradycji kogoś takiego jak Black Jack?

- Nie wiemy nawet, czy on naprawdę jest...

- Weź  ty sobie poczytaj o wydarzeniach z ostatnich miesięcy - poradził jej któryś  z

siedzących obok mężczyzn, także admirał.

Tym razem do rozmowy włączyła się ponad setka innych oficerów. Wtedy z miejsca

zerwała się generał Carabali, zwracając na siebie uwagę zebranych.

- Oddziały korpusu piechoty przestrzennej będą  wykonywały wyłącznie rozkazy

admirała Geary’ego. - Usiadła, a jej krótkie oświadczenie natychmiast uciszyło zebranych.

- Niektórzy z was zapewne mnie znają  - ciszę  przerwał dopiero generał Charban. -

Zapewniam was, że Wielka Rada i admiralicja także staną murem za admirałem Gearym.

- A nas akurat obchodzi, co oni zrobią - rzucił ktoś.

I znowu setki ludzi mówiły jednocześnie, ale widać  było jedynie poruszające się 

bezgłośnie usta pokrzykujących na siebie wzajemnie generałów i admirałów.

Tulev spojrzał na Geary’ego, a potem przeszedł na prywatny kanał.

- To nie do opanowania. Może pan spędzić  tydzień, przemawiając do tych ludzi, a i

tak niczego pan nie osiągnie.

Carabali przytaknęła.

- Zbyt wielu samców alfa mamy w tej gromadzie. Powinien ich pan upchać  na

„Habuba” i odciąć wszelką łączność.- Popieram - usłyszał głos Desjani.

Spojrzał na Rione i Charbana.

- Co rząd zamierza z nimi zrobić?

- Nie otrzymałam żadnych wytycznych w tej sprawie - odparła Wiktoria.

Generał rozłożył bezradnie ręce.

- Ja także.

Geary przełączył swój mikrofon tak, by tylko oni dwoje mogli z nim teraz rozmawiać.- To Rada kazała nam uwolnić  tę  bandę. Otrzymałem polecenie sprowadzenia całej

Page 170: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 170/312

floty do tego systemu. Dlaczego? Do czego rząd potrzebuje tych ludzi? I dlaczego musieliśmy

ich uwalniać w drodze na terytoria zajmowane przez Obcych?

- Nie otrzymałam żadnych wytycznych w tej sprawie - powtórzyła Rione, zachowując

kamienną twarz.

Tego mu było trzeba.

- Zatem Rada uznała, że załatwienie tej sprawy pozostaje w mojej gestii. Żadne z was

nie piastuje aktualnie oficjalnej funkcji. Czyli poza granicami Sojuszu, zgodnie z

obowiązującym prawem, to dowódca floty posiada pełnię władzy nad cywilami pracującymi

dla rządu albo innej instytucji państwowej. Pani i generał zostaliście przysłani, aby pełnić 

funkcje łączników pomiędzy mną a uwolnionymi jeńcami. Zatem staniecie na pierwszej linii i

będziecie rozwiązywali wszystkie problemy, jakie możemy mieć  z ich powodu. Macie mi

meldować  o wszystkich próbach łamania prawa albo zagrożeniach dla mojej floty. W

przeciwnym razie rząd może dostać ich w swoje ręce znacznie szybciej, niż tego pragnie.

Spojrzał na nich ponownie. Charban gapił się  na niego przerażony, a Rione

poczerwieniała lekko na twarzy, ale oprócz tego nadal sprawiała wrażenie osoby, po której ta

reprymenda spłynęła. Wyłączając blokady, Geary przemówił do wszystkich zgromadzonych.

- Dziękujemy za wasze poświęcenie i wierną  służbę  Sojuszowi. Od tej pory

emisariusze naszego rządu, pani Rione i generał Charban, będą  naszymi oficerami

łącznikowymi, do nich będziecie się  zwracali z wszystkimi problemami. Ja zajmę  się 

bezpiecznym dostarczeniem was do przestrzeni Sojuszu. - Oby to nastąpiło jak najszybciej, na

żywe światło gwiazd, dodał w myślach. - Dziękuję  za przybycie. Na honor naszych

przodków. - Odłączył siebie oraz kanały Carabali i Tuleva, tak by zniknęli oni z pola

widzenia pozostałych zgromadzonych, a potem wymaszerował z sali odpraw.

Dłuższą  chwilę  krążył korytarzami śródokręcia, nie chcąc się  zamykać  we własnej

kajucie i pozostawać  tam sam na sam ze swoimi myślami, a był nazbyt zdenerwowany, by

usiąść  na dłużej gdziekolwiek indziej. Rozmowy ze spotkanymi przy pracy marynarzamidziałały na niego kojąco, czuł się  w takich momentach, jakby nie stracił całego stulecia

podczas snu hibernacyjnego. Może ich narzędzia wyglądały inaczej, ale marynarz zawsze

będzie marynarzem.

W pewnym momencie dogoniła go Tania. Szła przez chwilę obok, nic nie mówiąc, ale

w końcu nie wytrzymała.

- Przekazanie ich w ręce emisariuszy było genialnym posunięciem, ale nie załatwiło

problemu.- Wiem. Niektórzy nadal mogą narobić niezłego bajzlu.

Page 171: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 171/312

- Masz o wiele większą kontrolę  nad tą  flotą  niż  za czasów incydentu z kapitanem

Falco. W dodatku zostałeś  oficjalnie wyznaczony na dowódcę, a to coś  więcej niż 

tymczasowe piastowanie tej funkcji. Z tego, co wiemy, dzisiaj żaden kapitan okrętu nie

spiskuje już przeciw tobie.

- Z tego, co wiemy - powtórzył Geary.

Nie zdążył powiedzieć nic więcej, gdyż pojawiła się przed nimi Rione nadciągająca z

przeciwnej strony korytarza z wyraźną  intencją przejęcia ich po drodze. Stanęła przed nimi,

zagradzając im przejście.

- Musimy porozmawiać, admirale.

- Pani i generał powinniście dać sobie radę z problemami, jakie stwarzają...

- Nie o tym. - Zaczerpnęła głęboko tchu, jakby grała na zwłokę, szukając właściwych

słów, co było tak niespotykane w jej przypadku, że nawet Desjani nie zdążyła się 

nachmurzyć, jak miała w zwyczaju. - Mój... Komandor Benan. Ktoś  powiedział mu o

stosunkach... jakie nas kiedyś łączyły.

Nagle Geary poczuł potrzebę zadania istotnego pytania.

- Czy coś pani grozi?

- Nie! Mnie nie.

- Nie pani... - W takim razie pozostawała tylko jedna osoba. Ale Rione pokręciła

głową.

- Wątpię, aby spróbował...

Słysząc ciche syknięcie Desjani, Geary odwrócił się  i zobaczył zbliżającego się 

spokojnym krokiem Benana.

Page 172: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 172/312

DZIEWIĘĆ 

Desjani przesunęła się o krok, stając pomiędzy Benanem a swoim mężem i Rione.

- Ma pan jakiś problem, komandorze?

- Muszę... porozmawiać  z admirałem. - Twarz miał kredowobiałą, a głos ostry. -

Mamy do omówienia sprawę honoru. Muszę...

Desjani przerwała mu, podnosząc głos. Mówiła teraz jak dowódca okrętu.

- Komandorze, czy zna pan regulamin floty?

Paol przeniósł na nią płonący wzrok.- Nie będzie mnie pouczała jakaś...

- Wie pan więc, co się stanie, jeśli nadal będzie pan podążał tą drogą - przerwała mu

Desjani; ton jej głosu stawał się  z każdym słowem zimniejszy. - Nie pozwolę  łamać 

dyscypliny na pokładzie mojej jednostki.

- Na pokładzie pani jednostki? Po tym, co razem zrobiliście? Zhańbiła pani swoje

stanowisko. Powinni panią  z niego usunąć  i postawić  pod sąd za... - Członkowie załogi

zatrzymali się, patrząc na tę  scenę, a gdy padły ostatnie słowa, z grupki gapiów zaczęłydochodzić  coraz groźniej brzmiące pomruki. Były na tyle znaczące, że komandor Benan

wolał przełknąć zakończenie tego oskarżenia.

Jeden z matów wystąpił z tłumu i oznajmił stanowczym tonem:

- Sir, gdyby istniały jakiekolwiek podstawy do kwestionowania honoru naszego

kapitana, wiedzielibyśmy coś o tym. Ani ona, ani tym bardziej admirał Geary... żadne z nich

nigdy nie uczyniło niczego niezgodnego z regulaminem floty.

- Ich honor jest bez skazy - dodał stojący za nim chorąży.

Nie dowiedzieli się, jaka miała być riposta Benana, bowiem Rione nie dała mu dojść 

do głosu. Przepchnęła się  obok Desjani, zgromiła go wzrokiem, a potem odezwała się doń,

nie kryjąc wściekłości:

- Porozmawiamy. Na osobności. Już.

Twarz jej męża poczerwieniała.

- Cokolwiek chcesz powiedzieć...

- Jeśli nadal ci na mnie zależy, nie powiesz już  przy ludziach ani słowa na temat

mojego honoru albo zachowania - oświadczyła takim tonem, że Paol cofnął się mimowolnie.

Page 173: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 173/312

W końcu do niego dotarło. Przełknął głośno ślinę, potem skinął głową i nagle zwiesił

ramiona.

- Prze... przepraszam, Wik.

- Chodź ze mną. Proszę. - Rione odwróciła się, ale nie do Geary’ego, tylko do Desjani.

- Proszę wybaczyć, kapitanie. Mój... Dziękuję  - wydusiła z siebie dziwnym tonem, obróciła

się na pięcie i odeszła, holując za sobą męża.

Tania spoglądała za nimi, potem skupiła wzrok na członkach załogi stojących wokół

niej z niepewnymi minami.

- Dziękuję wam - powiedziała.

Kiwali głowami, salutowali albo po prostu uśmiechali się do niej, ruszając ponownie

do swoich zajęć. Ona także skinęła na Geary’ego.

- Chodźmy stąd. Niewiele brakowało.

- Do czego? Co chciał zrobić Benan, gdy mu przeszkodziłaś?

Zatrzymała się w pół kroku i zmierzyła go wzrokiem.

- Naprawdę  nie wiesz, do czego zmierzał? - zapytała. - Miał zamiar wyzwać  cię  na

pojedynek.

Geary nie był pewien, czy się nie przesłyszał.

- Na co?

- Na honorowy pojedynek. A ten zazwyczaj kończy się  śmiercią  jednego z

uczestników. - Dotarli do jej kajuty, zaprosiła go gestem do wejścia. - Mam nadzieję, że

możemy spędzić tutaj pięć minut, nie narażając się na podejrzenia, że parzymy się jak króliki.

- Desjani opadła ciężko na fotel, zachowywała się  zupełnie inaczej, o wiele swobodniej niż 

zazwyczaj, ale twarz miała zatroskaną. - Te pojedynki zaczęły się chyba trzydzieści lat temu.

Oficerowie floty wyzywali na nie swoich kolegów, gdy szło o sprawy honoru. Nie

potrafiliśmy pokonać  wroga, więc zaczęliśmy rzucać  się  sobie do gardeł. - Spojrzała mu

prosto w oczy. - A niewierność małżeńska to sprawa honorowa.- Takie rzeczy zdarzały się nawet we flocie? - zapytał Geary.

- Przecież wiesz, jacy jesteśmy, nawet teraz! Liczy się wyłącznie honor i okazywanie

odwagi. - Desjani skrzywiła się  z odrazy. - Wyzwani oficerowie nie mogli się  wycofać,

ponieważ zostaliby uznani za tchórzy. Nie mieliśmy wystarczającej liczby dobrych oficerów,

a ci, którzy służyli, wyrzynali się  wzajemnie w imię  źle pojmowanego honoru. Doszło do

tego, że admiralicja zakazała pojedynków, wydając bardzo surowe przepisy, aby im zapobiec.

Trzeba było trochę  czasu, zanim ludzie ochłonęli, i sporej liczby plutonów egzekucyjnych,niemniej w czasach, gdy wstępowałam do floty, pojedynki były znane wyłącznie z opowieści

Page 174: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 174/312

tych nielicznych marynarzy, którzy zdołali dożyć  sędziwszego wieku. Ale przepis wciąż 

widnieje w regulaminie. Musieliśmy nauczyć  się  go na pamięć  podczas szkółki oficerskiej.

Gdyby ten idiota dokończył zdanie, musiałabym go aresztować  i osadzić  w brygu. Po

powrocie do przestrzeni Sojuszu trafiłby pod sąd. - Spojrzała na niego dociekliwie. - O ile nie

zarządziłbyś trybunału i egzekucji na miejscu, na co przepisy także zezwalają.

Geary się  rozejrzał. Nie przypominał sobie, by kiedykolwiek odwiedzał ją  w tej

kajucie. Przysunął sobie fotel i usiadł naprzeciw niej.

- To nie było śmieszne - stwierdził, spoglądając jej w oczy.

- Wiem, ten dureń  o mało nie wyzwał i mnie na pojedynek, co mówię  na wypadek,

 jeśli nie zauważyłeś.

- Wtedy, gdy mówił coś o usuwaniu ze stanowiska?

- Tak, właśnie wtedy - odburknęła.

- Podwładni bronili twojego honoru - przypomniał jej Geary.

- Chyba tylko dlatego, że nie wiedzieli, jak niehonorowe miałam myśli i uczucia -

rzuciła z narastającą goryczą w głosie. - Mogłeś mnie nie prosić o rękę. Wiedziałeś o tym od

samego początku i możesz zaprzeczyć, jeśli chcesz być  szczery wobec samego siebie. Nie

udawajmy, że jestem ideałem honorowego zachowania, skoro zgodziłam się  na twoje

oświadczyny, wiedząc, że jesteś moim przełożonym.

- Nie musiałaś tego robić, ale wierzyłaś, że mam świętą misję do wypełnienia. Nawet

nasi najzagorzalsi krytycy nie będą mogli zarzucić ci żadnych uchybień...

- Ja jestem swoim najzagorzalszym krytykiem, admirale Geary! - zmierzyła go

ponownie ostrym spojrzeniem. - Nie domyśliłeś się tego jeszcze?

- Chyba powinienem...

Desjani zapatrzyła się w kąt kajuty, a potem pokręciła głową.

- Mogłam znaleźć się na jej miejscu. Wiesz, że miałam kilka związków, zanim ciebie

spotkałam. Któryś  z nich mógł się  skończyć  małżeństwem albo któryś  z moich byłychchłopaków mógł wylądować  w niewoli Syndyków. Spędziłabym wiele lat, rozpamiętując

nasz związek i tęskniąc za nim, a potem spotkałabym go uwolnionego z obozu i

zobaczyłabym, że to już zupełnie inny człowiek i nie przypomina w niczym tego mężczyzny

ze wspomnień. Musiałabym mu się też tłumaczyć ze wszystkiego, co uczyniłam w czasie, gdy

on siedział w niewoli, ponieważ nie wierzyłam, że kiedykolwiek wróci.

Opuścił głowę, wiedział, że ciężko to przeżywa, i nie chciał na to patrzeć.

- Nie wyszłabyś...- A właśnie że tak. Wiesz o tym. I przestań  traktować  mnie protekcjonalnie. Tylko

Page 175: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 175/312

dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności nie jestem na jej miejscu.

Podniósł wzrok i spojrzał na nią ze zdziwieniem.

- Dlatego stanęłaś między nią  i Benanem? Chciałaś  ją chronić, ponieważ  było ci jej

żal?

- Jestem dowódcą  tego okrętu! Nie będę  tolerowała żadnego łamania dyscypliny! -

Desjani znowu spojrzała na niego gniewnie. - Dlatego musiałam interweniować. To był mój

obowiązek. Rozumiesz?

Pokręcił głową, rozumiał, że nie będzie z nim rozmawiała na ten temat jeszcze przez

długi czas.

- Tak jest, psze pani.

- Do cholery, Jack! Nie naciskaj mnie!

Nie cierpiał przezwiska Black Jack i przeraził się  nie na żarty, gdy odkrył, że rząd

Sojuszu uczynił z niego nierozerwalną  część  nazwiska, tworząc postać  największego

bohatera, jakiego kiedykolwiek znano, jednakże gdy Desjani, wprawdzie rzadko, używała go

w prywatnych rozmowach, zupełnie mu to nie przeszkadzało. Ale już  sam fakt, że je teraz

wypowiedziała, świadczył o jej niezwykłym wzburzeniu.

- Dobra. Przepraszam. Jak długo jeszcze będziesz katować  się  tym, że kochałaś 

swojego przełożonego?

Wyciągnęła do niego rękę.

- Do końca tego życia. I może przez część następnego. Aczkolwiek w przyszłym życiu

będę miała z pewnością wiele innych grzechów do rozpamiętywania.

- Co mam robić, jeśli komandor Benan po raz kolejny spróbuje mnie wyzwać  na

pojedynek?

- Ja bym kazała rozstrzelać drania, ale nie jestem tobą. - Wbiła spojrzenie w pokład. -

Wybacz. Wiem, że prosisz o radę. Jeśli ta harpia, którą poślubił, jeszcze nie wybiła mu tego z

głowy, musisz go po prostu uciszyć. Walnij go z całych sił, jeśli będziesz musiał. Zróbwszystko, żeby nie rzucił wyzwania. W przeciwnym razie staniesz przed naprawdę 

paskudnym wyborem.

- Dobrze. - Wstał, zdając sobie sprawę, że właz do kajuty jest z pewnością 

obserwowany. - Raz jeszcze dziękuję za to, że pilnujesz, aby na twoim okręcie nie doszło do

żadnego incydentu.

Spojrzała na niego podejrzliwie.

- Nie ma za co.Ruszył w kierunku wyjścia, ale zatrzymał się, by rzucić okiem na tabliczkę zdobiąca

Page 176: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 176/312

gródź  nad wejściem. Umieściła ją  tam, by móc na nią  patrzeć  za każdym razem, gdy

wychodziła. Była na niej lista nazwisk, a obok daty i nazwy różnych systemów. Liczba

zapisów sugerowała, że robiono ją  od bardzo długiego czasu. Lista zaczynała się  od

podoficerów, ale ranga wymienionych ludzi rosła z czasem.

- Kto to?

- Moi przyjaciele.

Dostrzegł ostatnie nazwisko na liście.

- Kapitan Jaylen Cresida.

- Przyjaciele, którzy odeszli - dodała.

Odwrócił się do niej. Wbiła spojrzenie w tabliczkę, unikając jego wzroku.

- Oby żywe światło gwiazd miało ich w swojej pamięci - mruknął, a potem wyszedł,

zamykając za sobą cicho właz.

*

Bezsenna noc, której skutkiem była kolejna wyprawa korytarzami „Nieulękłego”.

Zachowywanie się w taki sposób, aby załoga nie zauważyła niczego niepokojącego w nagłym

pojawieniu się  admirała, i to w środku nocnej wachty, wymagało wielkiego kunsztu

aktorskiego. Co ja mam, u licha, zrobić  z Jane Geary? Tania miała rację. Mimo że próbuję 

uczynić  z tej floty profesjonalny związek taktyczny, jej dowódcy wciąż mają skłonności do

szarżowania i agresywnych zachowań. Robią  wszystko, byle dopaść wroga i zniszczyć  go.

Jane nie wykonała wydanego jej rozkazu, ale przeprowadziła śmiały atak, dzięki któremu

zneutralizowała spore zagrożenie ze strony nieprzyjaciela. Postąpiła nadzwyczaj słusznie,

 jeśli traktować  tę  sprawę w kategoriach ochrony naszych oddziałów desantowych i ludności

cywilnej.

Z tego też powodu nie mam zbyt wielkiego pola manewru, jeśli chodzi o ukaranie jej.

Nie mogę przecież udzielić nagany za wykazanie się  tak skuteczną inicjatywą, nie wysyłając

 jednocześnie złego komunikatu pozostałym dowódcom. Ale jeśli nagrodzę  ją  za złamanierozkazu, stworzę  niechybnie podwaliny pod nowy kult siły, równie bezsensowny jak brak

dyscypliny, który zastałem po wybudzeniu. Czy chcę  floty pełnej oficerów pokroju kapitana

Ventego, któremu trzeba przeliterować  każdy rozkaz, aby wiedział, co ma robić? Szukam

powodów, które pozwoliłyby mi usunąć  go ze stanowiska dowodzenia na

„Niezwyciężonym”, ale na razie nie znalazłem niczego takiego.

O tak późnej porze korytarze świeciły pustkami, a ci nieliczni marynarze, którzy

przebywali poza własnymi kajutami, pełnili wachty na stanowiskach bojowych. Nic więcdziwnego, że Geary natychmiast zwrócił uwagę na postać, która wyszła zza rogu tuż  przed

Page 177: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 177/312

nim.

Rione.

Zawahała się, ale szła dalej, dopóki nie stanęli twarzą w twarz.

- Jak się miewasz? - zapytał John.

- Bywało gorzej.

Poczuł ukłucie winy.

- Czy mogę coś dla ciebie zrobić?

- Wątpię. Ta sytuacja jest efektem tego, co zrobiłeś, co my zrobiliśmy. - Odwróciła

wzrok. - Nie ma w tym twojej winy. I nie byłoby, gdybyś nawet zawlókł mnie do łóżka siłą.

Prawda wygląda tak, że to ja ciebie uwodziłam, a nie ty mnie. Wyznałam to szczerze mojemu

mężowi. Ale tutaj nie chodzi tylko o naszą przeszłość. - Rione spuściła wzrok i posmutniała. -

On strasznie się zmienił. Jest teraz poważniejszy, twardszy, bardziej porywczy.

- Wielu byłych jeńców ma poważne problemy, z którymi musi się uporać - stwierdził

Geary.

- Wiem. Ale z nim jest gorzej. Nawet wasi lekarze są  tym zaniepokojeni. - Pokręciła

głową. - Bez przerwy mówi o zemście. Na Syndykach, na ludziach z Republiki Callas, którzy

kiedyś  zaszli mu za skórę, no i oczywiście na tobie. Doktorzy twierdzą  jednak, że na razie

 jego gniew mieści się w granicach normy. - Ostatnim słowom towarzyszył ironiczny, ale też 

gorzki grymas.

- A co z tobą?

- Ze mną? - Rione wzruszyła ramionami. - Nie wiem. Z litości dla człowieka, którym

kiedyś był, nadal będę próbowała do niego dotrzeć. Stracił już iluzję, że będę tolerowała takie

wyskoki jak ten dzisiejszy. Ma jednak problem z przyjęciem do wiadomości, że nie jestem już 

tą samą kobietą, że byłam senatorem, a potem współprezydentem Republiki Callas i zrobiłam

tak wiele od momentu, gdy nas rozdzielono. W jego marzeniach siedziałam cały czas w

domu, taka jak w dniu rozstania, i tęskniłam za nim. Ale nie mogę go chyba winić za to, żekurczowo trzymał się  tej wizji w ponurej rzeczywistości obozu pracy. Nie rozumiem tylko,

dlaczego nie potrafi pojąć, że nigdy bym nie siedziała w pogrążonym w ciszy domu,

rozpaczając po nim, że musiałam wyjść na zewnątrz i zająć się czymkolwiek...

- Przyzwyczajenie się do myśli, że świat, który znałeś, nie jest już taki sam, może być 

naprawdę trudne - stwierdził Geary, wolno cedząc słowa.

- Ty to wiesz najlepiej. - Wyraz jej twarzy i ton głosu wydawały mu się odległe, choć 

Rione stała tuż obok niego. - Ale świat zawsze się zmieniał, aczkolwiek jak się  zastanowić,wciąż jest taki sam. Nigdy nie ufaj politykom, admirale.

Page 178: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 178/312

- Nawet tobie?

Milczała długą chwilę, zanim odpowiedziała:

- Zwłaszcza mnie.

- A co powiesz o senatorach z Wielkiej Rady? - Od dawna pragnął poznać  jej opinię 

na ten temat.

Tym razem potrzebowała jeszcze dłuższej chwili na zastanowienie.

- Żywy bohater może być bardzo niewygodny.

- Czy rządzący nadal tak o mnie myślą? - zapytał, pozwalając sobie na ton głosu

równie bezpośredni jak słowa.

- Rządzący? - Rione zaśmiała się  krótko, ale głośno, przy czym jej twarz nadal

pozostała bez wyrazu. - Mówisz o tych ludziach, jakby byli gigantyczną monolityczną bestią 

o setkach rąk i tylko jednym mózgu, który nimi kieruje. Spójrz na to z innej perspektywy,

admirale. Wyobraź sobie, że nasz rząd jest tak naprawdę potworem z jedną wielgachną łapą,

której ruchami próbują  kierować  setki mózgów. Widziałeś  Radę  w działaniu. Sam pomyśl,

która wizja jest bliższa prawdy.

- Co tam się teraz dzieje? Dlaczego poleciałaś z nami?

- Jestem emisariuszem rządu Sojuszu - oświadczyła bezbarwnym tonem.

- Kto mianował cię emisariuszem? Navarro?

- Navarro? - Znowu spoglądała mu prosto w oczy. - Uważasz, że on by cię zdradził?

- Nie.

- I masz rację. Choć  tylko przez przypadek, jak sądzę. Navarro jest już  zmęczony,

wykończyło go długie przewodniczenie Radzie. Rozejrzyj się, admirale. Dzisiaj nic nie jest

 już proste.

- Nie przylecieliśmy na Dunai z powodu twojego męża. Nie wiedziałaś, że on tu jest.

Po kogo więc nas wysłano?

Znowu długa przerwa.- Sądzisz, że chodziło o jedną osobę? - mówiąc to, Rione minęła go i ruszyła w głąb

korytarza.

- Masz zamiar ukrywać  przede mną  fakty, które mogą  mi przeszkodzić  w

bezpiecznym dowiezieniu was, ciebie i twojego męża, do domu? - zawołał za nią Geary.

Nie odpowiedziała, oddalała się od niego wolnym krokiem.

*

Geary zdołał się  wymówić  od części niezliczonych próśb o osobistą  rozmowę  zuwolnionymi jeńcami, zrzucając wszelkie kontakty na generała Charbana do chwili skoku.

Page 179: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 179/312

Gdy „Nieulękły” znalazł się  w nicości nadprzestrzeni, admirał spotkał się  tylko z kilkoma

oficerami, nie kierując się jednak przy doborze rozmówców starszeństwem ani stażem. Każda

z tych rozmów była dla niego trudna, ponieważ  musiał odmówić  prośbom i żądaniom tych

ludzi, a oni, chociaż byli tego świadomi, i tak wysuwali nierealne roszczenia.

Chyba po raz pierwszy poczuł ulgę, trafiając do izolującej go od reszty świata pustki

nadprzestrzeni.

Na pokładzie „Nieulękłego” wciąż  prowadzono remonty, niemniej zauważalne

spowolnienie w zamykaniu coraz to nowych przejść uświadomiło Geary’emu, że prace mają 

się już ku końcowi. Ekipy omijały szerokim łukiem te miejsca, w których usuwano wcześniej

zniszczenia po trafieniach pociskami, ponieważ  tam niemal wszystko zostało zastąpione

nowymi elementami.

- Odnowiliśmy już  pięćdziesiąt jeden procent „Nieulękłego” - zadeklarował z

nieskrywaną  dumą  kapitan Smythe tuż  przed skokiem - ale kolejne czterdzieści dziewięć 

będzie dla nas nie lada wyzwaniem. Na początek zajęliśmy się łatwiejszymi zadaniami.

Chwilę  później w kajucie Geary’ego pojawiła się  Desjani, przyprowadzając z sobą 

podoficera, którego tusza chyba nie mieściła się  już  w normach dopuszczalnych przez

regulamin floty.

- Admirale, zna pan może starszego bosmana sztabowego Gioninniego?

Geary skinął głową, miał do czynienia z tym opasłym człowiekiem więcej razy, niż 

mógłby zliczyć.

- Rozmawialiśmy już parę razy.

- Czy w czasie którejś z tych pogawędek starszy bosman sztabowy Gioninni przyznał

się  panu, że mimo iż  nigdy nie został oskarżony o złamanie choćby jednego przepisu, jest

szeroko znany z takiej masy przekrętów, że nawet w pełni sprawny system taktyczny okrętu

liniowego nie byłby w stanie ich wszystkich wykryć i namierzyć?

- Kapitanie, nikt nigdy nie udowodnił, że w tych pomówieniach kryje się choć słowoprawdy - zaprotestował podoficer.

- Gdybyśmy zdobyli choć jeden dowód, starszy bosmanie sztabowy, już gniłby pan w

brygu, mając do odsiedzenia minimum pięćset lat. - Desjani machnęła ręką  w kierunku

miejsca, w którym powinny znajdować się teraz jednostki pomocnicze. - Nasz starszy bosman

sztabowy jest, moim zdaniem, idealnym kandydatem na stanowisko kontrolera innych

 jednostek floty pod kątem popełnianych tam nadużyć.

- Ale tylko z powodu mojego profesjonalizmu i nadzwyczaj rozwiniętego zmysłuobserwacji - zastrzegł się podoficer.

Page 180: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 180/312

- Oczywiście - uspokoił go Geary, zastanawiając się  jednocześnie, czy ten człowiek

nie jest kolejnym wcieleniem pewnego bosmana, którego znał stulecie temu. - Czemu ktoś,

kto łamie bez przerwy przepisy, miałby donosić  na innych przekręciarzy? Chodzi mi, rzecz

 jasna, o teoretyczne wyjaśnienie.

- Mówiąc czysto teoretycznie, sir - odparł Gioninni - ktoś taki mógłby chcieć... pozbyć 

się konkurencji albo... dowodów swojej winy... O ile istniałyby takowe.

- Rozumiem. - Geary z trudem zachował powagę. - Chciałbym poznać  priorytety,

którymi pan się kieruje, sierżancie.

- Moje priorytety, sir? - Gioninni zastanawiał się  przez chwilę. - Nawet gdybyśmy

przyjęli na moment założenie, że niektóre z pogłosek na mój temat mogą  zawierać  ziarno

prawdy, klnę się na honor moich przodków, że nigdy, ale to nigdy nie uczyniłem niczego, co

mogłoby narazić  na niebezpieczeństwo ten okręt. Albo inną  jednostkę. Ani nikogo z

marynarzy.

Geary spojrzał na Desjani, która skinęła głową na znak, że wierzy w te zapewnienia.

- Zatem dobrze - uznał Geary. - Proszę  mieć  oko na wszystko i meldować  nam o

każdym wykrytym nadużyciu.

- A jeśli się  dowiemy, że zarabia pan na ukrywaniu pewnych przekrętów, bardzo

szybko dołączy pan do własnych przodków - dodała Desjani poważnym tonem.

- Tak jest! - Starszy bosman sztabowy zasalutował i odmaszerował regulaminowym

krokiem.

- Nie zdołałaś go przyłapać na niczym? - zapytał Geary, kierując te słowa do Tani.

- Jak dotąd nie. Ale też  nie zawsze chciałam. Czasami zdobycie oficjalną  drogą 

niezbędnego wyposażenia wydawało się niemożliwe. Zwłaszcza gdy brakowało czasu. Wtedy

starszy bosman sztabowy Gioninni bywał niezwykle użyteczny. Nigdy mu jednak nie

mówiłam, że ma obejść obowiązujące procedury. To chyba zrozumiałe.

- Oczywiście.*

Przy prędkości przelotowej .1 świetlnej flota potrzebowała półtora dnia na dotarcie z

punktu skoku na Hasadanie do tamtejszych wrót hipernetowych. Geary wielokrotnie

powstrzymywał się  od wydania rozkazu zwiększenia prędkości przelotowej, by jego flota

szybciej opuściła to miejsce, a potem Midway i zanurzyła się wreszcie w terytoria należące do

obcej rasy.

Tuż  przed dotarciem do wrót kapitan Tulev poprosił o prywatne spotkanie. To byładość  nieoczekiwana prośba, zwłaszcza że stary kapitan znany był z tego, iż wolał milczeć  i

Page 181: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 181/312

zachowywać myśli dla siebie. Tym razem miał jednak problem z doborem właściwych słów.

- Admirale, chciałbym, aby pan wiedział o pewnej sprawie, która dotyczy jeńców

uwolnionych z Dunai. Jednym z nich jest mój kuzyn, pułkownik Tukonov.

Geary nie wiedział, jak zareagować. Do tej pory Tulev sądził, że cała jego rodzina

zginęła podczas syndyckich bombardowań jego rodzimej planety.

- To bardzo dobra wiadomość.

- Tak. Dziewiętnaście lat temu pułkownik Tukonov został uznany za poległego,

podobnie jak cały jego oddział, a teraz witam go między żywymi. - Znów musiał pomyśleć,

by dokończyć  myśl. - Martwi wracają  do życia. Najpierw pan. Teraz mój kuzyn. Wojna

dobiegła końca. Ludzkość  odkryła, że nie jest sama we wszechświecie. Żyjemy w

niezwykłych czasach.

- Zaczyna pan mówić jak Tania Desjani.

Na ustach Tuleva pojawił się blady uśmiech.

- Mógł pana spotkać gorszy los, admirale. To naprawdę niesamowita kobieta.

- Tak, określenie „niesamowita” idealnie do niej pasuje. Dziękuję  za powiadomienie

mnie o pańskim kuzynie. Dobrze wiedzieć, że wyzwolenie tych jeńców miało także dobre

strony.

Tulev zastanawiał się nad tym oświadczeniem Geary’ego przez dłuższą chwilę.

- Są bardzo aktywni, ale większość energii marnotrawią na nieustające kłótnie między

sobą. Zbyt wielu święcie wierzy, że to oni powinni stać teraz u steru.

- Na szczęście ich wysokie stopnie i statusy są  także ich największą  słabością  -

zauważył Geary. - Mamy kilku na „Nieulękłym”, ale poważnie się  zastanawiam, czy nie

odesłać ich wszystkich na „Mistrala” albo „Habuba”.

- Wliczając w to męża Wiktorii Rione? - zapytał Tulev. - Proszę tego nie robić.

- Dlaczego? - Wprawdzie komandor Benan nie robił żadnych problemów od momentu

spotkania w korytarzu, ale Geary uważał, że przeniesienie go na inną  jednostkę  jestznakomitym pomysłem.

- Z tego, co pan mówił, wywnioskowałem, że emisariuszka Rione otrzymała

polecenie, by nie opuszczać pana i „Nieulękłego” - wyjaśnił Tulev. - Odesłałby pan jej męża,

pozostawiając ją na tej samej jednostce, na które leci pan.

- Oj... - Szlag. To zabrzmiało naprawdę źle. - Chyba faktycznie nie powinienem tego

robić.

- Wprawdzie nie jestem ekspertem w tych sprawach, ale i mnie się tak wydaje. - Tulevstanął na baczność, deklarując chęć  zakończenia rozmowy. - Prowadzi pan obserwację 

Page 182: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 182/312

uwolnionych jeńców? Kuzyn mówi mi o wszystkim, ale wie pan, on nie musi wiedzieć  o

każdej próbie... wywrotowych działań, jakie zamierzają podjąć ci ludzie.

- Mamy ich na oku - zapewnił go Geary, ale gdy hologram starego kapitana zniknął,

opadł ciężko na fotel.

Porucznik Iger ma ograniczone możliwości monitorowania byłych jeńców. A ja

zazwyczaj korzystałem z agentów Rione, by dowiadywać się, co naprawdę w trawie piszczy.

Chociaż i oni nie wiedzieli wszystkiego. Ale to było tak dawno temu... Po raz pierwszy zaczął

się  zastanawiać, czy siatka Wiktorii nadal funkcjonuje i zgłasza jej wszelkie rewelacje. Od

momentu powrotu na pokład „Nieulękłego” nie odezwała się  na ten temat nawet słowem. I

nadal unikała wizyt na mostku, czym uszczęśliwiała Tanię.

Przeszedł na mostek, zasiadł w swoim fotelu i spojrzał na ekran wyświetlacza, który

automatycznie pojawił się  przed jego twarzą. Flota utrzymywała formację  November, pięć 

wielkich prostopadłościanów zbliżało się  spokojnie do nie tak już  odległych gigantycznych

wrót hipernetowych.

Nacisnął klawisz komunikatora, łącząc się ze wszystkimi jednostkami.

- Mówi admirał Geary. Ostatnie wiadomości z Midway pochodzą  sprzed miesiąca.

Mam nadzieję, że krwawa porażka, jaką  zafundowaliśmy Obcym, sprawiła, iż  trzymali się z

dala, aczkolwiek nie możemy całkowicie wykluczyć, że wrócili po naszym odlocie i zajęli ten

system. Dlatego wszystkie okręty muszą  być  gotowe do podjęcia walki natychmiast po

opuszczeniu wrót hipernetowych. Jeśli w pobliżu wrót zauważymy okręty Obcych, uznamy je

automatycznie za wrogie i bezzwłocznie zaatakujemy.

To nie była łatwa decyzja. Przecież Syndycy z Midway mogli dojść do porozumienia

ze skarconymi Obcymi i obiecać im swobodny dostęp do swojego terytorium. Wpadając tam

z bronią  gotową  do strzału, zepsułby początek dopiero co nawiązanych dobrosąsiedzkich

stosunków. Wiedział jednak, że takie rozwiązanie jest bardzo mało prawdopodobne, co

wynikało choćby z dotychczasowych zachowań  Obcych, a prośby o pozwolenie otwarciaognia ze strony kolejnych okrętów mogły kosztować go cenne sekundy, a nawet minuty, które

w takiej sytuacji oznaczały różnicę między życiem a śmiercią.

Ta myśl przypomniała mu o czymś, co powinno być powiedziane.

- Syndycy zamieszkujący system Midway nie są wrogo nastawieni. Nie możecie ich

atakować bez uzyskania uprzedniej zgody. Przy wrotach może się znajdować syndycki okręt

wojenny albo statek kurierski. Do nich także nie będziemy strzelać. Jeśli się  okaże, że na

Midway nie ma Obcych, przelecimy przez ten system i dotrzemy do punktu skoku, z któregokorzystali. Za jego pomocą powinniśmy dostać się do przestrzeni opanowanej przez nieznaną 

Page 183: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 183/312

nam rasę istot inteligentnych. Przodkowie was wszystkich muszą czuć dzisiaj ogromną dumę 

z tego, że bierzecie udział w tak ważnej misji. Na honor naszych przodków. Mówił admirał

Geary, bez odbioru.

Desjani rzuciła okiem w kierunku jego stanowiska.

- Zdradziłeś  Syndykom z Midway sekret kwantowego wirusa Obcych. Dzięki temu

ich flotylla mogła bronić systemu przed kolejną inwazją.

- Niewykluczone. Zadbaj o to, by palce cię nie swędziały, gdy zobaczysz obok wrót

hipernetowych jakiegoś Łowcę-Zabójcę.

Próbowała zrobić urażoną minę.

- Strzelam tylko wtedy, gdy tego chcę.

- Wiem.

*

Uczucie dezorientacji po opuszczeniu tunelu hipernetowego nie było aż  tak

nieprzyjemne jak to, które towarzyszyło im po każdym skoku. Dlatego Geary mógł się skupić 

na ocenie sytuacji już kilka sekund po przybyciu do systemu Midway.

Kilka minut świetlnych od wrót rzeczywiście stacjonowała samotna syndycka

 jednostka. Na szczęście była to wystarczająca odległość, by żaden z okrętów floty nie mógł

„przypadkowo” jej ostrzelać. Co ciekawe, nie był to okręt wojenny, ale zwykły frachtowiec.

W promieniu godziny świetlnej od tego miejsca znajdowało się  jeszcze kilka statków tego

typu, swoim zwyczajem lecących wolno w kierunku planet wewnętrznych albo kierujących

się prosto na wrota.

Niewiele się  tutaj zmieniło od ich ostatniej wizyty. Te same planety i otaczające je

satelity krążyły od zarania dziejów wokół gwiazdy, niepomne istnienia człowieka, który

zasiedlił je, jeśli patrzeć  w skali kosmosu, na mgnienie oka. Także syndycka flotylla nie

rozrosła się  w tym czasie. Wciąż  składała się  z sześciu ciężkich krążowników, ale w jej

składzie pojawił się jeszcze niszczyciel, zwiększając całkowitą liczbę jednostek do pięciu. Zato ŁeZ było tylko dwanaście. Nigdzie też  nie zauważyli śladów starć  toczonych po odlocie

floty Sojuszu, co miało miejsce ponad trzy miesiące temu.

Tam, gdzie poprzednim razem roiło się  od statków uciekających przed inwazją 

Obcych, teraz Geary widział tylko kilka cywilnych statków.

- Dlaczego mają  teraz mniej ŁeZ? - zapytał Desjani. - Nie dostrzegłem żadnych

śladów niedawnych walk.

Skrzywiła wargi w zamyśleniu, potem wskazała na rejon okalający wrota.- Tutaj też  nie mają  żadnej ŁZy. Zostawianie jednostek tego typu przy każdym

Page 184: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 184/312

punkcie skoku i wrotach jest standardową procedurą w Światach Syndykatu, ponieważ to one

pełnią w tutejszej flocie rolę statków kurierskich. A z tego, co widzę, ci tutaj używają do tego

zadania zwykłego frachtowca. - Desjani przeniosła wzrok na niego. - Domyślam się, że

wysłali kilka ŁeZ, by skomunikować  się  z władzami w Systemie Centralnym, ale żadna z

nich nie wróciła po wykonaniu misji.

- Resztki ich rządu potrzebują  dzisiaj każdego okrętu wojennego, jaki przebywa w

przestrzeni. Tak samo jak ludzie tutaj. Uważasz więc, że Midway przestało wysyłać  ŁZy i

zastąpiło je jednostkami cywilnymi, gdy tylko ktoś  dostrzegł, że władze centralne mogą  ich

pozbawić tych okrętów?

- Nawet Syndycy mają  tyle oleju w głowie, by dojść  do podobnych wniosków -

odparła. - Po jakimś  czasie, rzecz jasna. Zdobyli także lekki krążownik, może nakłonili do

pozostania tutaj załogę  okrętu, który przelatywał przez ten system. Pamiętaj jednak, że

dysponowali niedawno flotyllą, którą władze centralne wycofały, by nas rozgromić. Dzisiaj

wiedzą  już, że te okręty nigdy tu nie powrócą, i muszą bronić  się  przed inwazją  tym, czym

aktualnie dysponują.

- Tak, z pewnością dotarło już do nich, że nikt inny nie stanie w ich obronie - przyznał

Geary. - Powiadomię ich, że wpadliśmy przejazdem, i zapytam, czy nie mają jakichś nowych

danych o Obcych.

- Jeśli je mają, będą chcieli czegoś w zamian.

- Może nadal są nam wdzięczni za wcześniejsze ocalenie?

Desjani zignorowała tę wypowiedź.

Zamieszkana planeta systemu znajdowała się w tym momencie w najdalej oddalonym

punkcie orbity, co wydłużało czas przesyłu wiadomości o kolejne minuty, ale zważywszy na

fakt, że flotę dzieliło od niej niemal pięć godzin świetlnych, nie robiło to istotnej różnicy.

Syndycy nie spodziewali się  przylotu floty, więc nie wyślą  w jej kierunku żadnych

wiadomości, dopóki sami nie otrzymają powitania od Geary’ego. Tak więc flota miała przedsobą  co najmniej pół dnia spokojnego lotu w kierunku punktu skoku prowadzącego do

systemu Pele, który ludzie utracili na rzecz Obcych wiele dekad wcześniej.

*

Iceni, tutejsza DON, siedziała za biurkiem. W jej oczach, gdy przemawiała, widniał

spory niepokój, co było zrozumiałe. Komunikowała się  przecież  z potężną  flotą  Sojuszu, z

którą Światy Syndykatu walczyły od wielu dziesięcioleci, dopóki nie podpisano niedawnego

traktatu pokojowego.- Przesyłam osobiste pozdrowienia dla admirała Geary’ego. Odpowiadając na pańskie

Page 185: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 185/312

pytanie, nie wykryliśmy żadnego śladu obecności Enigmów od czasu waszego odlotu i mamy

nadzieję, że to się  już  nie zmieni. Staramy się  nie prowokować  Obcych do podejmowania

kolejnych agresywnych prób przejęcia naszego systemu.

Proszę  także o poinformowanie mnie, jakie są  przyczyny powrotu waszej floty po

zaledwie kilku miesiącach nieobecności. Ludność  Midway jest nadal wdzięczna za to, co

uczyniliście dla naszego bezpieczeństwa, niemniej te okręty należą  do obcego mocarstwa.

Zapisy traktatu zezwalają  wam na przylot tutaj, aczkolwiek nie życzylibyśmy sobie, a

przemawiam w imieniu wszystkich mieszkańców, aby podobne wizyty stały się  dla nas

chlebem powszednim. Będziemy pilnie obserwować wasze ruchy i nalegać, by w przyszłości

uprzedzano nas o planowanych wizytach floty Sojuszu.

- I ja was pozdrawiam - mruknęła Desjani.

Charban i Rione pojawili się na mostku, aby wysłuchać syndyckiej odpowiedzi.

- Nie groziła nam - zauważył generał, jakby to miało świadczyć  o wielkiej

uprzejmości Iceni.

- To chyba zrozumiałe - odparł Geary. - Ona w odróżnieniu od tego idioty z Dunai ma

zamiar ocalić resztki floty, które bronią tego systemu.

- Moim zdaniem Iceni jest o wiele bystrzejsza od swojego kolegi po fachu. I wie już,

że wszelkie blefowanie może się dla niej skończyć tragicznie, woli więc nie zadzierać z nami.

Tego jednego na pewno nie zrobi. - Rione przyjrzała się  badawczo Geary’emu. - Ale jak

zapewne zauważyliście, nie powiedziała też, czy zamelduje władzom centralnym Światów

Syndykatu o naszym ponownym pojawieniu się w jej systemie.

- Raczej temu, co z tego rządu zostało. - Geary zachmurzył się, jego oczy samoistnie

powędrowały na pobliski wyświetlacz. - Zastanawialiśmy się  niedawno, dlaczego przy

wrotach hipernetowych stoi frachtowiec zamiast ŁZy. Uważamy, że tutejsze władze przestały

wysyłać  okręty wojenne z misjami kurierskimi, ponieważ  nie wracały one z Systemu

Centralnego.- To jedno z możliwych rozwiązań, ale sugerowałabym także rozważenie myśli, że

Iceni celowo rozluźnia stosunki w dawnymi władzami Światów Syndykatu, ponieważ 

zamierza w niedalekiej przyszłości ogłosić niezależność swojego systemu.

- Wielu innych DON-ów uczyniło to samo. Zakładając, że jej się to uda, jaki to będzie

miało wpływ na naszą sytuację?

Charban zrobił zbolałą miną.

- Zawarliśmy traktat pokojowy ze Światami Syndykatu. Iceni może uznać, że jej rządnie ma nic wspólnego z dawnym reżimem, i zażąda nowych negocjacji.

Page 186: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 186/312

Rione pokręciła głową, jakby czytała w myślach Geary’ego.

- Nie możemy traktować  władz tego systemu gwiezdnego w taki sam sposób jak

DON-a z Dunai. Musimy tutaj przylatywać, gdy zajdzie taka konieczność, będziemy także

potrzebowali mocnych systemów z bardzo stabilnymi władzami na granicy z terytoriami

Obcych. Moim zdaniem Iceni powinna pozostać u steru władzy.

- Jest syndyckim DON-em - przypomniał jej Geary.

- Ale pozostała z własnej woli na planecie, gdy otrzymała ultimatum Obcych. Nie

odleciała najszybszą  jednostką  floty, zabierając wszystko, co miało jakąkolwiek wartość  -

odparła Rione. - Wygląda na to, że jest nie tylko odważna, ale i ma poczucie

odpowiedzialności za ludzi, którym przewodzi.

- Syndycki DON? - mruknęła z niedowierzaniem Desjani.

- Syndyccy DON-owie różnią  się  od siebie - kontynuowała Rione, patrząc na

Geary’ego - podobnie jak politycy Sojuszu i oficerowie floty. Należy ich oceniać  przez

pryzmat cech, zalet i wad.

- Iceni nie chce, byśmy lecieli na terytoria Obcych - oznajmił Geary - a ja nie

zamierzam jej okłamywać w kwestii naszych planów, zwłaszcza że sama widzi, iż  udajemy

się do punktu skoku na Pele.

- W takim razie proszę nie kłamać  - poradziła mu Rione, zniżając głos. - Black Jack

Geary nie skłamałby za żadne skarby.

Desjani zmierzyła ją ostrym spojrzeniem, ale nie mogła zaprzeczyć prawdziwości tych

słów. Z tego też  powodu Geary powiedział całą  prawdę, gdy odpowiadał na wiadomość od

Iceni.

- Stąd polecimy do systemu Pele, następnie mamy zamiar dostać się w głąb terytoriów

zajmowanych przez Obcych, aby lepiej poznać  ich rasę  i zawrzeć, jeśli tylko będzie to

możliwe, porozumienia pokojowe.

Odpowiedź  od niej nadeszła dopiero następnego dnia, odebrał ją  jednak w swojejkajucie, ponieważ była opatrzona klauzulą „poufne”. W tym momencie czas transmisji uległ

skróceniu do czterech godzin w jedną  stronę, co w najmniejszym stopniu nie uprościło

wymiany zdań. Wyraz twarzy Iceni nie pozwalał odczytać  jej odczuć, aczkolwiek nie

sugerował też, że coś przed nimi ukrywa. Pod tym względem mogła nauczyć  kilku sztuczek

polityków Sojuszu, w tym samą Rione.

- Powiem otwarcie, admirale Geary, ponieważ  znam pańską  reputację  i wiem z

wcześniejszych rozmów, że nie lubi pan bawić się w gierki słowne. Zamierza pan polecieć naterytoria zajmowane przez Enigmów. Nie podoba mi się  to. Mamy wystarczająco wiele

Page 187: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 187/312

problemów, by nie prowokować  gniewnych reakcji tamtej strony. Jestem jednak świadoma,

że to pana nie powstrzyma ani też nie opóźni działań pańskiej floty w znaczącym stopniu. -

Iceni pochyliła się  lekko, jej oczy zalśniły. - Zrozumiałam również, że zamierza pan

wykorzystać kruczek prawny, jakim jest możliwość kolejnych wizyt na Midway, by uczynić z

tego systemu bazę wypadową na terytoria Obcych. Najwyraźniej liczy pan na naszą pomoc w

tym względzie. Mogę z panem przedyskutować warunki umowy pomiędzy naszym rządem a

flotą  Sojuszu, ale wyłącznie takiej, że wynikać  z niej będą  obopólne korzyści. Mogę  panu

zaoferować  coś  więcej niż  tylko zaopatrzenie na wyprawy poza nasze granice. Mam coś,

czego będzie pan bardzo potrzebował. Dam to w zamian za coś, czego mi trzeba. Jeśli chce

pan ze mną negocjować, proszę odpowiadać wyłącznie na tym kanale i na żadnym innym. W

imieniu ludu. Mówiła Iceni, bez odbioru.

I co teraz? Czy powinien porozmawiać z Rione? Ona ostatnio bardzo rzadko udzielała

mu rad, a Iceni dała wyraźnie do zrozumienia, że będzie negocjować  tylko z nim. Charban

mógł mieć  jakieś  doświadczenie polityczne, inaczej nie mianowano by go emisariuszem

Rady, lecz kilka ostatnich wpadek skreślało go z listy doświadczonych dyplomatów.

Ciekawe, skąd u Iceni pewność, że będzie chciał tego, co ona posiada. Czy była to

tylko przynęta, by wciągnąć  go do rozmów, czy rzeczywiście miała dostęp do czegoś, co

mogło być potrzebne jemu albo flocie?

W końcu zdecydował się na wysłanie odpowiedzi.

- Możemy porozmawiać  na każdy temat, proszę  mieć  jednak świadomość, że nie

zgodzę  się  na nic, co zagrażałoby dobrobytowi Sojuszu. Jeśli chce pani zawrzeć  z nami

traktat, muszę włączyć w negocjacje przedstawiciela mojego rządu. Proszę przedstawić swoją 

ofertę  i powiedzieć, czego pani chce w zamian. Na honor przodków. Mówił admirał Geary.

Bez odbioru.

*

Przy opóźnieniu sięgającym ośmiu godzin czekanie na odpowiedź  nie miało sensu.Geary wrócił więc do zajęć, próbując skoncentrować się na sprawach administracyjnych, gdy

nagle otrzymał wiadomość od Desjani.

- Wahadłowiec z „Tanuki” przywiózł kolejny transport części zapasowych i gościa,

który prosi o rozmowę z panem. Będzie czekał w doku do czasu, aż znajdzie pan chwilę dla

niego.

- Gość? - Czyżby kapitan Smythe pojawił się, by osobiście ocenić postępy prac?

- Porucznik Koniczynka - odparła zwięźle Desjani.Zielonowłosa dziewczyna z Eire wydawała się  nieco przygaszona, gdy siadała w

Page 188: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 188/312

fotelu naprzeciw Geary’ego.

- Admirale, kapitan Smythe prosił, abym zreferowała panu pewną sprawę.

- Chodzi o jakiś problem z remontami?

- Nie, sir... - Jamenson przerwała, jakby nie wiedziała, co powiedzieć. - Jak już panu

wspominałam, oprócz komplikowania sprawozdań  potrafię  je też  upraszczać  do stanu

pierwotnego. Kapitan Smythe... lubi wiedzieć, co w trawie piszczy, więc monitoruję dla niego

korespondencję, która nie dotyczy jego osobiście ani jego stanowiska.

- Rozumiem. - Czyżby ten szczwany lis podczas pobytu na Varandalu podsłuchiwał

rozmowy nie przeznaczone dla jego uszu? Ciekawe, dlaczego nie wydało mu się  to dziwne.

Technicznie biorąc, było to złamanie przepisów dotyczących procedur łączności, ale Smythe

nie był jedynym dowódcą, który starał się śledzić wydarzenia, aby wiedzieć o tym, o czym

przełożeni nie zamierzali go informować.

- Od czasu wylotu z przestrzeni Sojuszu nazbierało się trochę zaległych wiadomości -

kontynuowała tymczasem Jamenson. - Przedzierałam się przez nie z dużym trudem, ponieważ 

wiele zawierało śmiecie albo były zbyt ogólnikowe czy wreszcie zapisane kodami, których

nie znałam. Jestem jednak pewna, że... wykryłam pewne wzorce występujące w znacznej

części tych wiadomości.

Jej niepewność pogłębiała tylko niepokój Geary’ego.

- Czy to dotyczy naszej floty?

- Nie jestem pewna, admirale. W przestrzeni Sojuszu buduje się nowe okręty wojenne.

- Wiem o tym - przyznał Geary. - Trwają ostatnie prace przy uszczelnianiu kadłubów

najbardziej zaawansowanych jednostek.

- Nie, sir. Tam dzieje się  znacznie więcej... - Jamenson znowu się  zawahała. - Nie

 jestem absolutnie pewna tych liczb, ale z moich szacunków wynika, a opierałam się  na

analizie kodów przypisanych do poszczególnych projektów i na szczegółach kontraktów, że

nasze stocznie budują  od podstaw dwanaście nowych liniowców i tyle samo pancerników.Wliczyłam w to, rzecz jasna, wszystkie rozległe modyfikacje już istniejących projektów. Do

tego należy doliczyć  taką  liczbę  krążowników lekkich i ciężkich oraz niszczycieli, by

zapewnić im pełną eskortę.

Siedział przez dłuższy czas, spoglądając na Jamenson i starając się  dopasować  te

rewelacje do swojej dotychczasowej wiedzy. A raczej do swojej pozornej wiedzy.

- Wszystkie te projekty są realizowane w ścisłej tajemnicy?

- Tak, admirale. Oficjalnie nie mieliśmy dostępu do żadnej z tych wiadomości. Cowięcej, ich faktyczna treść  była dodatkowo ukrywana w zalewie niepotrzebnych informacji.

Page 189: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 189/312

To samo dotyczy identyfikacji kontraktów. Nawet mnie trudno było dojść do tego, co tam się 

dzieje.

Kolejna długa pauza, której Geary potrzebował na przemyślenie sprawy.

- A jednostki pomocnicze? Czy one także są budowane?

- No... - Jemenson, choć wyglądała na zaskoczoną tym pytaniem, odpowiedziała: - Nie

trafiłam na ślad dokumentów mogących świadczyć  o budowie nowych jednostek

pomocniczych, admirale.

Może dlatego admiralicja próbowała mu odebrać  jedną  z eskadr pomocniczych tuż 

przed planowanym wylotem? Ale równie prawdopodobna wydała mu się teoria mówiąca, że

 jednostki nowej floty będą  broniły przestrzeni Sojuszu, gdzie wsparcie nie jest potrzebne,

ponieważ okręty mają dostęp do baz i nie muszą operować na terenie zajętym przez wroga.

Pytanie tylko, dlaczego budowę  tych okrętów starano się ukryć  również przed nim. I

dlaczego członkowie Rady zapewniali go tak gorliwie, że nie dadzą  pieniędzy na nowe

 jednostki. No i o co chodziło z tymi niezwykle kosztownymi modernizacjami... Czyżby nowe

 jednostki budowano z myślą o znacznie dłuższej służbie? To by oznaczało, że ktoś tam pojął

w końcu, jaki los czeka jednostki, którymi dowodził Geary.

Jamenson przyglądała mu się  z niepokojem, przygryzając dolną  wargę. W końcu

admirał skinął głową.

- Dziękuję, poruczniku. To bardzo ważna informacja, a dowiedzieliśmy się  o niej

dzięki pani niezwykłym zdolnościom. Czy to już wszystko, co wywęszyliście?

- Nie, sir. Ale na razie nie mogę powiedzieć nic więcej.

- Niemniej jest pani pewna, że władze nakazały budowę dwóch tuzinów największych

 jednostek oraz odpowiedniej liczby okrętów eskorty?

- Tak, sir. Mogę  przedstawić  panu szczegóły, które pozwoliły mi dokonać  takiej

oceny.

- Proszę  je zostawić... - Geary zamilkł ponownie. - I proszę podziękować  kapitanowiSmythe’owi za jego dalekowzroczność  i chęć  podzielenia się  ze mną  informacjami. Czy

macie może jakieś ślady świadczące o tym, że biurokraci Sojuszu połapali się już w tym, że

my także modernizujemy okręty?

- Przykro mi, sir, ale nie mamy. Ale do momentu wylotu nic o tym nie świadczyło.

Naprawdę starałam się jak mogłam, by zagmatwać meldunki.

- W życiu nie przyszłoby mi do głowy, że kiedyś podziękuję któremuś z podwładnych

za to, że tak bardzo przyłożył się  do tej roboty. - Geary spojrzał na nią  z najwyższymuznaniem. - Cholernie dobra robota, poruczniku Jamenson. Dziękuję - powtórzył.

Page 190: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 190/312

Chyba będzie musiał przyznać  jej jakieś odznaczenie, gdy wykonają zadanie i wrócą 

do domu, ponieważ  ta informacja mogła wpłynąć  znacząco na los jego floty. Tylko jak ma

uzasadnić swoją decyzję? W trudnych warunkach operacyjnych i przy bardzo ograniczonych

możliwościach porucznik Jamenson zdołała, i to niejednokrotnie, zmylić  admiralicję,

doprowadzając do sytuacji w której moi zwierzchnicy nie byli w stanie odkryć, co tak

naprawdę robimy. Wielu młodych oficerów, a zapewne starszych też, robiło podobne rzeczy

w przeszłości, ale Jamenson byłaby pierwszą, którą ktoś za to odznacza.

Dwanaście pancerników i tyleż  samo okrętów liniowych. I wszystko to trzymane w

tajemnicy przed podatnikami, a już na pewno przed Syndykami. Tylko dlaczego zadano sobie

tyle trudu, by i on o tym się nie dowiedział?

*

Iceni uśmiechała się  blado. Wyglądała dzisiaj jak jego partner od interesów albo

koleżanka z konspiracji.

- Wyłożę bez owijania w bawełnę, czego chcę od pana, admirale, a potem powiem, co

mogę  zaoferować  w zamian, aby mógł pan zadecydować, czy dobijemy targu. Zapewniam

 jednak z góry, że nie poproszę  o nic, czego nie byłby pan w stanie zrobić... - zamilkła na

moment. - Nasz system potrzebuje pańskiej ochrony przed Enigmami. Jak sądzę, mogę o to

poprosić, ponieważ  ten sam paragraf traktatu pokojowego, na który powołujecie się, by móc

podróżować  swobodnie przez terytoria dawnych Światów Syndykatu, nakłada na was

obowiązek udzielania nam wsparcia w razie ataków ze strony obcej rasy.

Geary nie spodziewał się po niej takiego postawienia sprawy. Miał nawet wrażenie, że

to kolejny przykład interpretacji przepisów, „o które prawnicy mogliby się  sprzeczać  w

nieskończoność”, ale skoro Iceni mogła przekonać  obywateli Światów Syndykatu, że traktat

mówi, iż  flota uzyskała przywilej swobodnego podróżowania w zamian za obronę  ich

systemu, kiedy zajdzie taka potrzeba, Sojusz miałby spory problem z uzasadnieniem

odrzucenia tych żądań. Zwłaszcza że sam zamierzał korzystać  z braku precyzyjności tegozapisu.

- Poza tym - kontynuowała Iceni, jakby kwestię porozumienia w sprawie obrony mieli

 już za sobą - liczę na wasze bierne wsparcie i aktywną obecność. Nie mam żadnych danych

na temat aktualnej liczebności sił Sojuszu, a rząd centralny Światów Syndykatu notorycznie

odmawia nam odpowiedzi na pytania związane z jego stanem posiadania, niemniej wierzę, że

okręty, które ma pan pod rozkazami, są  najpotężniejszym związkiem taktycznym, jakim

dzisiaj dysponuje ludzkość. Zatem sama informacja o tym, że będziecie rękojmią niezależności naszego systemu, powinna być  wystarczająco odstraszająca dla ewentualnych

Page 191: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 191/312

najeźdźców, zarówno ludzi, jak i Obcych.

Zarówno ludzi, jak i Obcych. Iceni nie powinna spodziewać się żadnego zagrożenia ze

strony Sojuszu. Jedynym przeciwnikiem, którego mogła się  obawiać, rzecz jasna prócz

Enigmów, był któryś  z DON-ów zawiadujących pobliskimi systemami. Niektórzy pewnie

obrośli już  w piórka i korzystając z zamieszania, zaczęli grozić  sąsiadom i walczącemu o

życie rządowi centralnemu.

- Wasza aktywna obecność także będzie miała wielkie znaczenie. - Iceni wskazała na

holograficzną mapę przestrzeni i widoczny na niej System Centralny. - Nasz nowy rząd ma

pełne ręce roboty z utrzymaniem kontroli nad systemami, które nadal znajdują  się  w jego

posiadaniu. Każdy frachtowiec, który przybywa do nas, przynosi jednak informacje o nowych

systemach, które... żądają  autonomii. Światy Syndykatu zapewne nie zdołają  przymusić  ich

wszystkich do powrotu, zwłaszcza że nie dysponują dzisiaj zbyt wielką flotą, głównie dzięki

pańskim wyczynom, admirale Geary. Niemniej jedne systemy są ważniejsze od innych. Wiem

doskonale, jak bardzo zależy rządowi na odzyskaniu kontroli nad Midway. Chodzi o wrota

hipernetowe, ale też o strategiczne położenie... - Iceni zamilkła na chwilę, dając mu czas na

przyswojenie tych informacji. - Wasze wsparcie może być nieocenioną pomocą dla wysiłków

ludności tego systemu pragnącej zdobycia wolności i niezależności, czyli wartości, które

Sojusz zawsze chronił.

Czyżby prosiła mnie o pomoc w ogłoszeniu niezależności od Światów Syndykatu?

Zauważyłem, że wspomniała o wolności i niezależności, które mają  rzeczywiście wielkie

znaczenie dla Sojuszu, ale nie padło ani jedno słowo o demokracji. Wątpię, aby było to

celowe przeoczenie. Nie sądzę  też, by rozumiała pojęcie wolności w ten sam sposób jak

reszta mieszkańców tego systemu.

- Rozumiem jednak - kontynuowała Iceni - że aktywne wsparcie naszych starań będzie

niemożliwe bez pogwałcenia zapisów traktatu pokojowego. Proszę więc wyłącznie o to, by

odmówił pan mieszania się  w nasze sprawy, jeśli władze centralne zwrócą  się  do pana opomoc w przejęciu kontroli nad naszym systemem, ponieważ jest niezwykle ważny z punktu

widzenia obrony terytoriów zdobytych przez ludzkość.

Rione miała rację. Iceni planowała ogłoszenie niepodległości. A może raczej odcięcie

się od dawnych struktur i pozostanie u steru władz tego systemu.

- A teraz - dodała, spoglądając prosto w obiektyw z miną, która musiała być idealnym

odwzorowaniem wyrazu twarzy kogoś, kto nie ma nic do ukrycia - przejdźmy do tego, co

mogę zaoferować w zamian. - Na wyświetlaczu obok niej pojawiły się wrota hipernetowe. -Wszystkie wrota znajdujące się w przestrzeni należącej niegdyś do Światów Syndykatu mają 

Page 192: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 192/312

zabezpieczenia, które jak pan zapewne doskonale wie, ograniczają  skutki ewentualnej

implozji. Za każdym razem gdy tracimy któreś z wrót, nasz hipernet się kurczy. Tracimy na

tym militarnie, handlowo i gospodarczo. Gdyby Enigmowie zdecydowali się  na

zlikwidowanie wszystkich wrót, a wiemy, że są  w stanie to zrobić, skutki byłyby

niewyobrażalne. Sądzimy, że nie uczynili tego dotąd tylko dlatego, że próbują znaleźć sposób

na obejście naszych zabezpieczeń, aby ich wysadzenie zakończyło się  wymazaniem z map

kosmosu całych zamieszkanych przez nas systemów.

Geary wgapiał się w hologram rozmówczyni, dziękując żywemu światłu gwiazd za to,

że nie może go teraz widzieć. Kolaps całego systemu wrót? Nie spowodowałoby to

bezpośrednich szkód, ale zastosowanie podobnej taktyki byłoby zabójcze dla ludzkości w

dłuższym wymiarze czasu, co zrozumiał w chwili, gdy Iceni zaczęła o tym mówić. Gdy tylko

Obcy dojdą do wniosku, że wrót nie da się użyć  jako broni, z pewnością uznają  również, że

nie ma sensu pozwalać wrogowi na dalsze z nich korzystanie.

Kobieta machnęła lekceważąco ręką.

- Domyślam się, że Sojusz także doszedł do podobnych wniosków i pracujecie już nad

rozwiązaniem tego problemu. Niemniej my posiadamy mechanizm, który jest w stanie

zablokować  rozkaz kolapsu, tak więc nasze wrota, pojedynczo i jako system, zostały już 

zabezpieczone na wypadek ataku Obcych.

Czy Sojusz pracował nad podobnym systemem? Z pewnością. Czyż  nie dlatego

próbowano ściągnąć  wszystkich specjalistów znających się  choć  odrobinę  na hipernecie?

Komandor Neeson był jednak zdania, że flota nie dysponuje umysłami, które mogłyby

wesprzeć w tej sprawie ekspertów rządowych. Zwłaszcza od śmierci kapitan Cresidy.

Z drugiej strony, usunięcie tych ludzi z okrętów mogłoby doprowadzić do sytuacji, że

nikt w szeregach floty jeszcze przez długi czas nie zdawałby sobie sprawy z zagrożeń, jakie

nadal mogły stanowić wrota. Nie mówiąc już  o stworzeniu mechanizmów, które oferowała

Iceni.Geary skierował wzrok na własną  mapę  przestrzeni, zastanawiając się, ile czasu

zajęłoby mu ponowne dotarcie do przestrzeni Sojuszu w najprostszy sposób, czyli za

pośrednictwem punktów skoku. Tym razem do przebycia miał trasę niemal dwa razy dłuższą 

niż  pamiętny odwrót z Systemu Centralnego. To byłaby przysłowiowa droga przez mękę 

nawet bez zagrożenia nieustannymi atakami, zwłaszcza że nie mieliby żadnej łączności z

domem. A paliwo, żywność... jak miałby je zdobywać  podczas tak długiej podróży, nie

dopuszczając się gróźb, a nawet przemocy?Co by było, gdyby po powrocie z wyprawy przeciw Obcym, gdy jego mocno

Page 193: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 193/312

uszkodzonym okrętom kończyłyby się  zapasy, na Midway dowiedziałby się, że zamiast

prostej i szybkiej drogi do domu czeka go niemal rok lotu z systemu do systemu?

A może rządzący wiedzieli o tym zagrożeniu i dlatego tak bardzo się  upierali, by

wyruszył jak najszybciej i zdobył informacje, które pozwolą  na okiełznanie Obcych?

Dlaczego jednak nikt mu o tym nie powiedział?

I dlaczego własna admiralicja zamierzała go ograbić  z najpotężniejszych jednostek

pomocniczych tuż przed wylotem z Varandala, skoro misja była tak ryzykowna, że wymagała

maksymalnego wsparcia? Może chodziło tylko o to, by on nimi nie dysponował, a nie o

zapewnienie dostaw dla nowo tworzonych jednostek? A może o obie kwestie naraz?

Dlaczego Radzie mogłoby zależeć  na uwięzieniu najpotężniejszej floty, jaką 

dysponowała ludzkość, tak daleko od własnych granic? Uwięzienie tej floty oznaczało także...

pozbycie się jego.

„Żywy bohater może być bardzo niewygodny”.

Nagle zdał sobie sprawę, że Iceni znowu przemawia.

- Jestem pewna, że doceni pan wartość  mojej oferty - W zamian za plany naszych

urządzeń proszę tylko o niejednoznaczne milczenie, gdyby ktoś pytał, czy naprawdę będziecie

bronić  naszego systemu przed każdą  agresją, i o odmowę  pomocy rządowi centralnemu

Światów Syndykatu, gdyby zamierzał on zaatakować  naszą  miłującą  pokój społeczność. -

Wyraz totalnej nieszczerości, tak charakterystyczny dla wszystkich DON-ów, został teraz

zastąpiony uśmiechem. - Jak pan widzi, admirale, chodzi mi nie tylko o własny interes, ale też 

o dobro mojego ludu. Wystarczy, że da mi pan... słowo honoru... a uznam, że dobiliśmy targu.

Proszę  powiedzieć, że akceptuje pan moje warunki, a natychmiast przekażę  panu plany

naszych zabezpieczeń. Czekam na pańską  zgodę, admirale Geary. W imieniu ludu. Mówiła

Iceni. Bez odbioru.

Ukrył twarz w dłoniach, bijąc się z myślami.

Rada nie będzie się  czuła związana żadną  obietnicą, którą  złożę  tym ludziom, alewygląda na to, że Iceni wzorem Badayi uwierzyła, że dzisiaj to ja pociągam w Sojuszu za

wszystkie sznurki. Jeśli odpowiem jej, że muszę wykonywać  rozkazy rządu Sojuszu, co jest

przecież prawdą, na pewno uzna, że się wykręcam od umowy.

Z drugiej strony ten sam rząd być  może chce mojej izolacji w odległym sektorze

Galaktyki. Co zrobią  Obcy, gdy wedrzemy się  na ich terytoria? Przecież  ich odpowiedzią 

może być  natychmiastowe zniszczenie wszystkich wrót w przestrzeni Światów Syndykatu.

Czy nikt naprawdę  nie pomyślał o takiej ewentualności? Mam do czynienia z rozmyślnymdziałaniem rządzących czy ze zwykłym brakiem dalekowzroczności? Fiasko sprawy z

Page 194: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 194/312

oskarżeniami pokazuje dobitnie, że ster władzy dzierżą ludzie, którzy nie potrafią uczyć się na

własnych błędach, a gdy przychodzi co do czego, zawsze kierują się wyrobionymi odruchami.

Jak wiele wie Rione?

Śmieszna sprawa. Syndycy stworzyli te zabezpieczenia, wykorzystując dostarczone

przez Geary’ego informacje na temat wirusów kwantowych i plany zabezpieczeń, które

„wyciekły” z systemów floty, gdyż  istniało realne zagrożenie, że Enigmowie użyją kolapsu

wrót do zniszczenia floty Sojuszu. A może nie ma w tym niczego śmiesznego? Chyba

powinien zgodzić  się  na te warunki. Bronienie Syndyków zamieszkujących Midway było

bardzo humanitarnym posunięciem, w dosłownym znaczeniu, i opłacalnym, ponieważ  ludzie

ci mogli pomóc w obronie Sojuszu przed bardzo poważnym zagrożeniem. Zgadzając się na

propozycje Iceni, zyskiwał możliwość  zdobycia niezwykle cennych urządzeń, które mogły

stanowić  przełom w dotychczasowej patowej sytuacji. Jeśli pogrążony w politycznych

niesnaskach Sojusz nie odkrył dotąd nowego zagrożenia albo nie potrafił jeszcze

skonstruować  wystarczających zabezpieczeń, to czy zadaniem Geary’ego nie jest

sprowadzenie rozwiązań stosowanych przez niedawnego wroga?

Iceni nie chciała niczego na piśmie. I nic dziwnego. Nie mogła podpisywać traktatów,

które jej własny rząd uznałby za zdradę  stanu. To było przygnębiające, podobnie jak widok

tej kobiety mówiącej z kamienną  twarzą  o słowie honoru, którego to pojęcia z pewnością 

wcześniej nie znała. Przez moment Geary zastanawiał się, jakich sformułowań  DON-owie

używają pomiędzy sobą, gdy chcą gwarancji, że ich umowy będą respektowane.

W tej sprawie nie mogę prosić nikogo o radę. Jeśli zawrę porozumienie z Iceni, może

to być  poczytane za złamanie prawa, nadużycie władzy i uwikłanie Sojuszu w wewnętrzne

sprawy Światów Syndykatu. A każdy, z kim będę  rozmawiał na ten temat przed dobiciem

targu, może zostać uznany za mojego wspólnika. Tę decyzję muszę podjąć sam, bez pomocy

z niczyjej strony.

Ściągnął raport wywiadu opracowany na podstawie wiadomości przechwyconych powejściu do tego systemu i zaczął czytać go po raz kolejny. Iceni nadal była najstarszym DON-

em. Drugą  szychą  po niej był dowódca sił planetarnych, człowiek nazwiskiem Drakon.

Wywiad wiedział na jego temat niewiele, pewne było tylko jedno: człowiek ten brał udział w

serii potyczek na granicy z przestrzenią Sojuszu i był na tyle skutecznym dowódcą, że został

odnotowany w raportach, zanim zniknął w niewiadomych okolicznościach, by trafić  na

syndyckie zadupie.

Geary pomyślał o Jasonie Boyensie, schwytanym DON-ie, którego odstawił naMidway. Dowiedział się od niego, że przydział do tego systemu był traktowany jako swoista

Page 195: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 195/312

forma wygnania. Ciekawe, co ten Drakon zmajstrował i kogo tym wkurzył?

Na liście znajdował się  także DON nazwiskiem Hardrad, który zawiadywał siłami

bezpieczeństwa w systemie. Jego status, sądząc z raportu, był równy temu, który przysługiwał

Iceni oraz Drakonowi. Z tego, co Geary zdążył zauważyć, syndycka bezpieka miała ogromną 

władzę. Za jego czasów było podobnie, ale bardzo długa wojna wzmocniła pozycję agentów

sił wewnętrznych. DON-owie zarządzający siłami bezpieczeństwa niektórych systemów mieli

nawet dostęp do broni atomowej będącej straszakiem na wypadek masowych buntów.

Ciekawe, jak Iceni zamierza poradzić  sobie z Hardradem, a może już  go zdążyła na tyle

przekabacić, że poprze jej plany?

W innych rejonach przestrzeni Światów Syndykatu widział na własne oczy, jak

wygląda ogłoszenie niepodległości. Walczyły ze sobą  wojsko, ludność  cywilna i służba

bezpieczeństwa. Nie chciał nawet myśleć  o tym, że Midway spotka podobny los, ale na to

akurat nie miał żadnego wpływu.

W raporcie znajdowała się  także lista pomniejszych DON-ów, których nazwiska

figurowały w archiwach Sojuszu, oprócz tego nie znalazł zbyt wielu użytecznych informacji,

tylko kilka fragmentów rozkazu dla sił planetarnych i wykaz okrętów wojennych

stacjonujących w tym systemie.

Tutaj nie mógł znaleźć odpowiedzi. Dlatego wrócił na korytarze „Nieulękłego” i udał

się  nimi do najgłębszej sekcji kadłuba, gdzie komnaty przodków oferowały chwile

samotności każdemu, kto chciał się  pomodlić. Usiadł w pustym pomieszczeniu i zapalił

ceremonialną świecę.

Czcigodni przodkowie, wiecie, jaką  decyzję  muszę  dziś  podjąć. Dajcie mi jakąś 

wskazówkę.

Odczekał chwilę, ale niczego nie poczuł, dlatego ponowił pytanie. Znowu nic.

Zdmuchnął więc świecę i wyszedł.

W drzwiach nieomal zderzył się  z marynarzem, który zmierzał szybkim krokiem wstronę  komnat. Człowiek ten z niemal komicznym wyrazem twarzy próbował stanąć  na

baczność i zasalutować.

- Przepraszam, admirale.

- Nic się nie stało - uspokoił go Geary, odsuwając się, by zrobić przejście. - Widzę, że

macie niezwykle ważne pytanie do przodków.

- To nic pilnego, sir - odparł potulnie marynarz. - Chodzi o mnie i... przyjaciółkę. Wie

pan. Takie tam prywatne sprawy. O ważniejsze rzeczy się  nie martwię, ponieważ wiem, żepan nami dowodzi, więc na pewno wrócimy do domu. Jak rodzice mnie pytali, czy wrócę z tej

Page 196: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 196/312

misji, to im powiedziałem tylko tyle, że pan nami znowu będzie dowodził, i to im

wystarczyło. Od razu wiedzieli, że flota musi wrócić.

- Dziękuję. - Geary stał jeszcze przez chwilę, patrząc na oddalającego się marynarza.

Czyżby przodkowie dali mu odpowiedź? Flota musi wrócić. Co może gwarantować 

bezpieczny powrót do domu bez względu na to, co czeka tam jego samego?

Wróciwszy do swojej kajuty, Geary wziął się w garść, przybrał pewną minę  i wysłał

odpowiedź.

- Wyrażam zgodę na pani propozycję. Nie będę rozpowiadał wszem wobec, że moim

zadaniem jest obrona waszego systemu przed innymi zagrożeniami niż te, jakie się kojarzą z

Enigmami, ale daję  pani słowo honoru, że nie zaprzeczę, jeśli ktoś  mnie o to zapyta. Nie

mogę  także obiecać, że moje okręty albo inne siły Sojuszu nie otrzymają  w przyszłości

rozkazu wsparcia rządu centralnego Światów Syndykatu w próbie odzyskania kontroli nad

tym systemem, niemniej może mieć  pani pewność, że będę  stanowczo przeciwny tym

poleceniom i nie obejmę  stanowiska dowódcy takiej misji. W zamian oczekuję, prócz

obiecanych planów, zobowiązania, że nie będzie pani próbowała wykorzystywać wsparcia tej

floty do własnych celów ani też  nie ogłosi pani, że wspieram w jakikolwiek sposób wasze

poczynania. Jeśli powie pani publicznie coś takiego, natychmiast wystosuję oficjalne dementi.

W razie użycia przez panią  siły wobec mieszkańców tego systemu albo zaatakowania

sąsiednich terytoriów uznam naszą  umowę  za nieważną. - I jeszcze jedna sprawa. - Proszę 

także o informację, co się  stało z DON-em Boyensem po tym, jak zostawiliśmy go u was.

Oczekuję  potwierdzenia przyjęcia moich warunków i obiecanych planów systemu

ostatecznych zabezpieczeń wrót hipernetowych.

Niespełna dziesięć  minut po wysłaniu tej wiadomości Geary usłyszał brzęczyk

sygnalizujący, że ktoś czeka przy włazie. Otworzył i zdziwił się, widząc na progu porucznika

Igera. Czego oficer wywiadu może szukać w kajucie admirała?

- Sir - odezwał się  mocno podenerwowany chłopak - chciałem zameldować, żemusimy zająć się sprawą jednego z wyższych oficerów.

Page 197: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 197/312

DZIESIĘĆ 

- Słucham? - zapytał Geary.

Czyżby wywiad monitorował także jego rozmowy? Czyżby na tym polegało

sprawdzanie lojalności, o czym tyle słyszał, ale w co nigdy nie wierzył?

Nerwowość  Igera znowu wzrosła. Geary jeszcze nigdy nie widział go tak

zakłopotanego.

- To... sprawa dotycząca ważnego oficera, admirale. Muszę ją panu zgłosić.

- Zgłosić mnie? - A zatem nie o niego chodziło. - O kim my w ogóle rozmawiamy?- O dowódcy jednego z okrętów, sir, a dokładniej mówiąc, jednego z liniowców.

Geary zesztywniał nagle, spojrzał w oczy Igera.

- O co chodzi? Mam nadzieję, że to nic w stylu wyczynów kapitana Kili?

- Nie, sir! - Porucznik pokręcił mocno głową. - Przepraszam, sir. Nie, nie. To zupełnie

coś innego, ale i tak muszę złożyć panu meldunek - powtórzył po raz trzeci.

Nie było mu lekko, skoro musiał złożyć  doniesienie na jednego z dowódców. Geary

nakazał sobie spokój i skinął głową.- Niech to będzie lekcją  dla pana, poruczniku. Tak się  nie składa meldunków w

ważnych sprawach. O kogo chodzi?

- O komandor Bradamont, sir, dowódcę „Smoka”.

O Bradamont? Osobę, której ufała Desjani?

- Cóż takiego uczyniła komandor Bradamont?

- Ściągała nasze analizy dotyczące oceny stanu gotowości bojowej tego systemu

gwiezdnego.

Te same, które Geary przeglądał przed chwilą.

- Chciała sprawdzić, czym może dysponować  nasz ewentualny przeciwnik? Jeden z

moich dowódców chciał się dowiedzieć, jakie są siły militarne Syndyków?

- Tak, sir.

- W czym więc problem, poruczniku?

Młodzieniec, który zaczął się nieco odprężać, znowu się zmieszał.

- Mimo piastowanej funkcji dowódcy okrętu, która zezwala na dostęp do takich

dokumentów, i mimo faktu, że ktoś  taki jak ona powinien dysponować podobną wiedzą, jej

Page 198: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 198/312

akta zostały oznaczone przez służbę  bezpieczeństwa klauzulą  ograniczonego zaufania. Nie

wiem, czy pan...

- Chodzi panu o to, czy wiem, że była więźniem syndyckiego obozu pracy? -

Dowiedział się o tym fakcie z rozmowy z Desjani, sam nie grzebał w papierach, i nie zdziwiło

go, że służba bezpieczeństwa miała Bradamont na oku. - Wydawało mi się, że ta sprawa

została już zamknięta.

- Ma pan rację, sir, ale nadal mamy obowiązek meldować  o jej zachowaniach w

określonych sytuacjach, a czy miał pan okazję  zapoznać  się  z naszą  analizą  dotyczącą  sił

Syndykatu w tym systemie?

Geary o mało nie parsknął śmiechem, gdy usłyszał, w jak zawoalowany sposób Iger

pyta go, czy także czytał jego raport.

- Tak. Przejrzałem ją kilka minut temu. Co takiego się w niej znajduje, że musieliście

zwrócić uwagę na komandor Bradamont?

- Chodzi o jednego z oficerów służących w tym systemie - wyjaśnił Iger. - O

podDON-a czwartego stopnia. Nazywa się Donald Rogero. Mamy podstawy przypuszczać, że

to ten sam mężczyzna, w którym komandor Bradamont... no... ona... eee... zakochała się 

podczas pobytu w niewoli.

- Aha. Rozumiem.

- Polecono mi zameldować panu o tym - kontynuował porucznik Iger przepraszającym

tonem - ponieważ sprawa dotyczy jednego z dowódców floty.

- Rozumiem. - Naprawdę pojmował przyczyny, które zmusiły Igera do tej wizyty. Co

 jednak chodziło po głowie Bradamont? - Czy zna pan powody uniemożliwiające poruszenie

tej sprawy bezpośrednio z komandor Bradamont?

- Nie, sir. Ale otrzymałem zakaz dalszego śledzenia tej sprawy bez zatwierdzenia z

góry. Oczywiście pana nie dotyczą  podobne obostrzenia, nie licząc zwykłych przepisów

regulaminu floty. Komandor Bradamont nie miała dostępu do żadnych wiadomościniejawnych.

- Świetnie. Dziękuję. Doceniam, że poinformował mnie pan o wszystkim, i to w tak

przepisowy sposób. Nie widzę też żadnych powodów, dla których miałby pan dalej zajmować 

się  tą  sprawą. - Wyłuszczył to tak dokładnie, ponieważ  chciał, by Iger wiedział, że choć 

donoszenie na oficerów jest niełatwym zadaniem, poradził sobie z nim w profesjonalny

sposób.

Zadowolony porucznik oddalił się w kierunku swojej świątyni wywiadu, a gdy włazzamknął się za jego plecami, Geary od razu połączył się z mostkiem „Smoka”.

Page 199: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 199/312

- Chcę  rozmawiać na prywatnym kanale z komandor Bradamont. Proszę, by zgłosiła

się do mnie jak najszybciej.

Niespełna pięć  minut później w kajucie Geary’ego pojawiła się  jej holograficzna

sylwetka. Komandor zasalutowała, na jej twarzy widać było wyłącznie zaciekawienie.

- Słucham, admirale. Rozmowa na prywatnym kanale? Czy to dotyczy „Smoka”?

- Nie, komandorze. - Geary nie usiadł, więc i ona stała. Dopóki nie dowie się więcej,

wolał utrzymać  oficjalny ton rozmowy. - Chodzi o sprawy prywatne, ale zahaczające po

części o pełnione stanowisko.

Nawet nie mrugnęła okiem, lecz zaciekawienie natychmiast zniknęło z jej twarzy.

- Pyta pan o Rogero?

- Zgadza się. Chciała pani sprawdzić, czy tutejszy podDON czwartego stopnia jest

tym samym człowiekiem, w którym zakochała się pani podczas niewoli?

- Jestem pewna, że to on, admirale. Kiedy ostatni raz o nim słyszałam, służył pod kimś 

nazwiskiem Drakon, który został zesłany do tego systemu za opowiedzenie się  po

niewłaściwej stronie podczas konfliktu dwóch bardzo poważnych syndyckich osobistości.

A to ciekawe. Bradamont wiedziała o wiele więcej o statusie Drakona, niż  zdradzał

raport wywiadu, który przed momentem czytał. Co to mogło znaczyć?

- Czy to była zwykła ciekawość, komandorze, czy zamierzała pani zrobić  coś  w

sprawie Rogero, gdyby okazało się, że to ten sam człowiek?

Bradamont odpowiedziała dopiero po chwili.

- Nie wiem, sir.

- Nadal go pani kocha?

Kolejna przerwa.

- Tak, sir. - Spojrzała na niego wyzywająco. - Wojna się już przecież skończyła.

- Owszem - przyznał Geary. - Ale na razie nie zostaliśmy ponownie jedną  wielką 

szczęśliwą rodziną.- Jeśli pan tego zażąda, admirale, mogę  przysiąc, na co pan zechce, że uczucie nie

wpłynęło negatywnie na moją postawę zawodową. Nie zawiodłam też ani razu na stanowisku

dowódcy okrętu wojennego Sojuszu. Z przyjemnością  powtórzę  te słowa w pokoju

przesłuchań, aby nikt nie mógł podważyć mojej prawdomówności.

Ta odpowiedź  wydawała mu się  szczera, zresztą  gdyby istniały jakiekolwiek

wątpliwości w tej sprawie, służba bezpieczeństwa nie wydałaby jej certyfikatu i nie zezwoliła

na powrót do floty.- Nie sądzę, aby wizyta w pokoju przesłuchań  była konieczna, komandorze. Mogę 

Page 200: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 200/312

zadać pani pytanie osobiste? Na inny temat, rzecz jasna. Walczyła pani już u naszego boku z

Syndykami. Czy nigdy nie przyszło pani na myśl, że Rogero może się  znajdować  na

pokładzie któregoś z wrogich okrętów?

- Nie mogłam sobie pozwolić na podobne myślenie, sir. - Bradamont spoglądała mu

prosto w oczy. - Miałam zadanie do wykonania i byłam pewna, że on by mi wybaczył.

- Wybaczyłby, że chce go pani zabić podczas bitwy? Wątpię, by jakikolwiek człowiek

był aż tak wyrozumiały, komandorze.

- On wiedział, czym jest poczucie obowiązku, admirale. To jeden z powodów, dla

którego... Zaraz zada mi pan zapewne jeszcze jedno pytanie. Chce pan wiedzieć, jak doszło

do tego, że zakochałam się w syndyckim oficerze.

- To nie moja sprawa - odparł Geary, aczkolwiek paliła go ciekawość.

- I tak panu powiem, ponieważ  uważam, że pan przyjmie moje wyjaśnienia o wiele

lepiej niż  inni. - Zmrużyła oczy, jakby nie tylko zbierała myśli, ale także sięgała pamięcią 

daleko wstecz. - Zostałam wysłana do obozu na odległej planecie wraz z wieloma innymi

świeżo schwytanymi jeńcami. Nasz transportowiec został poważnie uszkodzony. Wszystkim

nam groziła śmierć. Rogero dowodził oddziałami planetarnymi Światów Syndykatu, które

trafiły razem z nami na pokład tej jednostki. Ocalił nas. Rozkazał otworzyć wszystkie cele, a

potem pozwolił jeńcom pracować  wspólnie z załogą  przy naprawie okrętu. - Bradamont

ponownie przeniosła spojrzenie na Geary’ego. - Ukarano go za to degradacją i usunięciem ze

stanowiska.

- Złamał regulamin.

- Tak. Jego przełożeni stwierdzili, że powinien był nas zostawić  na pewną  śmierć.

Wiem o tym, bo kilkoro z nas zostało powołanych na świadków podczas jego procesu.

Wymuszano na nas obciążające go kłamstwa. Rogero został skazany i nie tylko utracił

stanowisko dowódcy sił planetarnych, ale też został wysłany do obozu, choć nie jako więzień.

Tak wygląda syndyckie poczucie humoru, admirale. Skoro tak bardzo zależało mu naratowaniu jeńców, zrobiono z niego obozowego strażnika.

To zaczynało mieć sens.

- On był jednym z najstarszych stopniem syndyckich oficerów we władzach obozu, a

pani jego odpowiednikiem w hierarchii więźniów, co sprawiało, że mieliście okazję  do

regularnych spotkań.

- Tak, sir. Wiedziałam, jakim jest człowiekiem, udowodnił to swoimi czynami, za

które zresztą został przeniesiony karnie do naszego obozu. - Bradamont zamilkła na moment.- Pan i... kapitan Desjani... musicie wiedzieć, co przeżywałam, gdy zrozumiałam, co do niego

Page 201: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 201/312

czuję. Nie tego... pragnęłam i oczekiwałam. A gdy dowiedziałam się, że on czuje to samo do

mnie... wydało mi się  to niemożliwe. Pozostał uczciwym i honorowym człowiekiem,

admirale, mimo że szkolono go, by zachowywał się w zupełnie inny sposób. Przy tym oboje...

pozostaliśmy wierni swoim przekonaniom. Nigdy nie złamałam przysięgi danej Sojuszowi.

Nigdy nie zhańbiłam swoich przodków. Bez względu na to, co inni... - głos jej się załamał.

- Rozumiem. Syndycy chyba też nie najlepiej przyjęli wasz romans. Panią odesłano do

innego obozu, a on trafił na wygnanie aż tutaj.

- Początkowo było inaczej. DON Drakon miał wtedy parę  dobrych dojść  i w końcu

zdołał załatwić  ułaskawienie dla Rogero, aby ten mógł wrócić  pod jego rozkazy, gdy ja

zostanę  odesłana do innego obozu. Admirale... - Tym razem wahała się  o wiele dłużej. -

Jestem uwikłana w pewną  grę  naszego wywiadu. W ściśle tajną  sprawę. Wątpię, aby

ktokolwiek w tej flocie wiedział o niej albo miał okazję  zapoznać  się  z dotyczącymi jej

dokumentami. Nie mogę  jednak pozostawić pana w kompletnej niewiedzy, jest pan w końcu

moim przełożonym i głównodowodzącym admirałem floty. Syndycy mieli uwierzyć, że moja

miłość  do Rogero umożliwi zwerbowanie mnie do współpracy. Karmiłam ich nic nie

znaczącymi raportami od wielu lat, za wiedzą  naszego wywiadu rzecz jasna. Każdą  z tych

spreparowanych informacji przekazywałam bezpośrednio na ręce Rogero.

Kolejne zaskoczenie.

- Co nasz wywiad chciał na tym ugrać? Miała pani zostać  kolejnym kanałem

przekazującym mało znaczące informacje dla szpiegów Syndykatu?

- I odbierać  od czasu do czasu wiadomości od Rogero, które pozwalały na

rozpracowanie siatki agentów wroga. - Pokręciła głową. - Dość szybko się zorientowałam, że

wiadomości, które Rogero mi przekazywał, wcale nie pochodzą od niego i że nie ma w nich

żadnych istotnych tajemnic, tylko zwykły szum informacyjny. Obie strony prowadziły tę 

samą gierkę, ogłaszając wyimaginowany sukces, gdy tak naprawdę niczego nie osiągały.

- Ma pani na to jakieś dowody?Bradamont znowu pokręciła głową.

- Nie, sir. Posiadam tylko listę  kontaktów z agentami nadzorującymi mnie w

przestrzeni Sojuszu.

- To była bardzo niebezpieczna gra. - Geary usiadł w końcu, nie spuszczając z niej

oka. - Czy to możliwe, by porucznik Iger miał informacje zdobyte przez panią  od Rogero?

Jaki był kryptonim nadany mu przez wywiad Sojuszu?

- Czerwony Mag, admirale.- A jak nazywano panią podczas tej tajnej operacji?

Page 202: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 202/312

- Biała Wiedźma, sir.

Geary sięgnął do komunikatora.

- Poruczniku Iger. Czy posiada pan jakieś  raporty z syndyckiego źródła określanego

 jako Czerwony Mag?

Iger nie zdołał ukryć  zaskoczenia, zaraz jednak przeniósł wzrok na ekran, by

sprawdzić  bazy danych, zanim znów spojrzał na Geary’ego, tym razem z jeszcze większym

zdziwieniem.

- Owszem, sir, ale nie widzę  nigdzie zapisu, aby pan je pobierał. Mógł pan mieć 

dostęp do danych z tych materiałów, ale ich źródło i pseudonim agenta były na pewno

zastrzeżone.

- Zna pan prawdziwe nazwisko tego źródła?

- Nie, sir. Takich danych nie przekazuje się  do baz danych okrętów, by w razie ich

przejęcia po przegranym starciu nie zdradzić wrogowi żadnej istotnej tajemnicy.

- Czy komandor Bradamont prosiła kiedykolwiek o dostęp do tych dokumentów?

- Nie, sir! Z jej... przeszłością  byłoby to... dość  trudne. Przy takim zastrzeżeniu na

aktach wręcz niemożliwe.

- A macie tam coś u siebie o źródle noszącym kryptonim Biała Wiedźma?

Iger sprawdził to z jeszcze większym zakłopotaniem.

- Admirale, muszę  pana zapytać, skąd pan zna te kryptonimy. To dane objęte ścisłą 

tajemnicą.

- Czy Biała Wiedźma jest w jakiś sposób powiązana z Czerwonym Magiem?

- Tak... sir, aczkolwiek nie mam dostępu do danych tego źródła. Admirale, proszę 

zrozumieć, że nie mogę nic więcej powiedzieć, dopóki nie zapozna się pan osobiście z tymi

danymi i nie podpisze odpowiednich zobowiązań.

- To mi wystarczy. Dziękuję. - Geary zakończył połączenie, a potem poprosił gestem,

by Bradamont usiadła. - Wszystko się zgadza. I co teraz, komandorze? Jeśli Rogero osobiścieprzesyłał pani informacje, kontaktowanie się z nim może przysporzyć mu sporo problemów.

- Wiem o tym, sir.

Ale ja muszę wiedzieć, co dzieje się w tym systemie gwiezdnym, pomyślał.

- Będę  z panią  szczery, komandorze. Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby Rogero

zechciał podzielić  się  z panią  informacjami o aktualnej sytuacji na Midway. Tutejszy DON

zamierza coś  zrobić, a my nie wiemy, jak zareaguje na to reszta osób stojących u steru

władzy.Bradamont nie odzywała się przez dłuższą chwilę.

Page 203: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 203/312

- Nie chciałabym wykorzystywać go w taki sposób, aczkolwiek domyślam się, że on

też dobrze wie, iż byliśmy tylko pionkami w grze naszych rządów. Jeśli będę mogła wysłać 

do niego osobistą  wiadomość, dam mu możliwość  wyboru. Jeśli odpowie i zaczniemy

korespondować, być  może uda mi się  zdobyć  potrzebne informacje, o ile nie uzna ich

ujawnienia za coś sprzecznego z honorem.

- Z honorem? - zapytał bez zastanowienia Geary i zaraz tego pożałował.

Bradamont skwitowała tę wpadkę bladym uśmiechem.

- Zdaję sobie sprawę, że wyrażenia takie, jak honor Syndyka, mogą być dla nas trudne

do pojęcia. Proszę  jednak nie zapominać, że to tylko podDON czwartego stopnia, nie żadna

szycha.

- Tak czy inaczej, przepraszam. Czuję się także w obowiązku poinformować panią, że

plotki o wysłaniu wiadomości do niego z pewnością rozniosą się po flocie.

Skrzywiła się tym razem.

- Czy mogą powiedzieć o mnie coś więcej, niż mówili do tej pory?

Rzucił okiem w bok, na wyświetlacz z danymi Bradamont. Przebieg jej służby był

wzorowy. Tulev wypowiadał się o niej w samych superlatywach, a gdy osobiście przeglądał

zapisy ze starć, podczas których dowodziła „Smokiem”, nie znalazł niczego, co podważałoby

zasadność zachwytów starego kapitana.

- Dobrze. Proszę  przesłać  tę  wiadomość  na „Nieulękłego”. My przekażemy ją 

Syndykom, aby nikt nie mógł powiedzieć, że zostało to zrobione w tajemnicy przed

przełożonymi. Do tekstu dołączymy instrukcję, że odpowiedź  też  musi przejść  przez nasze

ręce.

- Nie mam żadnych zastrzeżeń do pańskiej propozycji, admirale. Biała Wiedźma jest

tą częścią mojej osobowości, którą najchętniej wysłałabym na zasłużoną emeryturę.

- Komandorze, jeśli ma pani nadzieję, że zabierzemy Rogero z nami, gdy będziemy

wracali...- Aż  taka głupia nie jestem, sir. - W głosie Bradamont wychwycił smutną  nutę, ale

musiał przyznać, że szybko się opanowała i dokończyła idealnie beznamiętnym tonem: - Jeśli

 jego poprzednie wiadomości zawierały prawdę, ten DON Drakon jest najlepszym dowódcą,

na jakiego Rogero mógł trafić. Podobno ten człowiek jest bardzo lojalny wobec swoich

podwładnych. Z tego też powodu, aczkolwiek tylko pośrednio, trafił tutaj na wygnanie.

- Wie pani coś o stosunkach pomiędzy Drakonem a Iceni?

- Nie, sir. Ale spróbuję się dowiedzieć.*

Page 204: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 204/312

- Admirale, kiedy w końcu zobaczymy tych Obcych? - zapytał doktor Setin

płaczliwym głosem.

- Lecimy prosto na punkt skoku prowadzący do systemu, który zajęli - zapewnił go

Geary.

- Wielu moich kolegów niepokoi się  zbyt krwawym przebiegiem dotychczasowych

kontaktów pomiędzy naszymi cywilizacjami.

- Może mi pan wierzyć, doktorze, że ja także się tym przejmuję.

*

Iceni znów była uśmiechnięta.

- Bez wahania przyjmuję pańskie warunki, admirale Geary.

Żadnych targów, bez gadania zgodziła się  na wszystko. Ale on nie ufał politykom,

którzy szybko przystają  na proponowane im warunki. Mógł jednak wprowadzić  kolejne

zmiany do tej umowy, wykraczając poza jej dotychczasowe granice, ponieważ  słowa tej

kobiety, gdyby okazały się  nieprawdziwe, nie zobowiązywały go do niczego. Zresztą  komu

by uwierzono, gdyby doszło do konfrontacji: jemu czy jakiemuś podrzędnemu DON-owi?

- Informacje, o które pan prosił, zostały wysłane w osobnej wiadomości -

kontynuowała tymczasem Iceni. - Zawarliśmy w niej plany wspomnianych urządzeń,

przekazanych flocie Sojuszu w darze za niedawną  obronę  naszego systemu. Jeśli pańscy

naukowcy będą mieli jakieś pytania na temat planów i samych urządzeń, niech skontaktują się 

ze mną na tym samym kanale. Co zaś się tyczy DON-a Boyensa, nie ma go tutaj. To znaczy w

naszym systemie gwiezdnym. Udał się  do Systemu Centralnego na pokładzie jednostki

kurierskiej, by „służyć  wiedzą  i doświadczeniem nowemu rządowi”, jak to ujął. - Mina jej

zrzedła na moment. - DON Boyens to bardzo ambitny człowiek. Obawiam się, że nie mogę 

powiedzieć o nim nic więcej. Od czasu wylotu nie otrzymaliśmy od niego żadnej wiadomości.

W ciągu minionych kilku miesięcy mieliśmy bardzo sporadyczne kontakty z władzami

centralnymi. - W tym momencie całkiem przestała się uśmiechać, a na jej twarzy pojawił się wyraz zatroskania. - Nie mam zamiaru udawać, że jest mi obojętne, co może spotkać waszą 

flotę  na terytoriach należących do Obcych. Światy Syndykatu straciły tam wiele okrętów

wojennych. Niemal wszystkie przepadły bez śladu. Wydarzenia te miały jednak miejsce,

zanim odkryliście wirusy kwantowe. Tym razem może być  inaczej. Nie mogę  wymusić  na

was niczego, proszę jednak, by pamiętał pan, admirale, że los moich ludzi zależy od tego, co

tam się wydarzy, dlatego błagam, niech pan zrobi wszystko, by zawrzeć pokój z Enigmami.

W osobnej informacji przesyłam panu wszystkie nowe dane na temat systemu, którymzawiadują  obecnie Obcy, nie dlatego, że muszę, tylko by zachować  się  jak prawdziwy

Page 205: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 205/312

sojusznik, gdyż  wspieram pana w tej wyprawie, mimo że może się  to wydać  dziwne. Jeśli

 jednak odwoła się  pan do naszych ustaleń  na jakimkolwiek innym kanale łączności,

zaprzeczę, by kiedykolwiek doszło do tej rozmowy. W imieniu ludu. Mówiła Iceni. Bez

odbioru.

*

Syndycka flotylla, o wiele mniej liczebna od floty Sojuszu, leciała za nią aż do punktu

skoku, trzymając się  jednak w bezpiecznej odległości dwóch godzin świetlnych. Tuż  przed

opuszczeniem Midway Geary sprawdził po raz kolejny, czy nadeszła odpowiedź od Rogero.

Niestety, wciąż  nie było żadnej wiadomości. Sensory floty nie wykryły także wzmożonej

aktywności wśród Syndyków, więc stało się  jasne, że Iceni nie zacznie realizować  swoich

planów, dopóki okręty Sojuszu nie opuszczą jej systemu gwiezdnego.

Na koniec Geary połączył się z komandorem Neesonem z „Zajadłego”.

- Sprawdził pan już te plany syndyckiego zabezpieczenia przeciwkolapsowego?

- Tak, sir. To powinno zadziałać. - Neeson wydął wargi. - Aż  dziw bierze, że nie

słyszeliśmy przed odlotem, by Sojusz opracował podobne rozwiązania.

- Mnie też  to zaskoczyło, komandorze. Nasi uczeni powinni już dawno wpaść na coś 

takiego.

- Nie zamierza pan odesłać  któregoś okrętu do naszej przestrzeni, by jak najszybciej

dostarczyć  Radzie te plany? Na wypadek, gdybyśmy jednak nie posiadali skutecznych

zabezpieczeń?

Geary pokręcił głową.

- To wymagałoby identycznego poświęcenia jak w przypadku naszych utytułowanych

 jeńców. Musiałbym wydzielić spore siły do eskorty takiej jednostki, a nie mogę osłabić floty,

dopóki nie dowiemy się, jakie zagrożenia czyhają  na nas na terytoriach Obcych. Poza tym

podróż  stąd do przestrzeni Sojuszu potrwałaby kilka tygodni. Jeśli Enigmowie zechcą  w

odwecie implodować nasze wrota, zrobią to tuż po naszym pojawieniu się w ich przestrzeni,czyli o wiele wcześniej.

- Może powinniśmy zatem opóźnić  nasz przelot na Pele, admirale? Przynajmniej do

momentu, aż  zabezpieczymy za pomocą  tych urządzeń  wszystkie wrota w przestrzeni

Sojuszu?

- Nie - zaoponował Geary. - Rozważałem takie rozwiązanie, ale podróż na Varandala i

powrót tutaj zajęłyby jednostce kurierskiej co najmniej dwa miesiące, nawet gdyby nie

napotkała po drodze na żadne przeszkody, a nie jestem wcale pewien, czy syndycki rządcentralny nie spróbowałby osaczyć  i zniszczyć  słabej flotylli Sojuszu, skoro mógłby potem

Page 206: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 206/312

udać, że nic nie wie na temat jej zaginięcia. A przecież nie mówimy tutaj tylko o dostarczeniu

planów, ale też  o czasie potrzebnym do stworzenia i przetestowania prototypów. Kurier

mógłby wyruszyć  w drogę  powrotną  dopiero po otrzymaniu informacji zwrotnych ze

wszystkich systemów podpiętych do hipernetu. Nie moglibyśmy czekać  tutaj bezczynnie, aż 

to nastąpi, nie mając pojęcia, czy otrzymamy kiedykolwiek odpowiedź.

Przełączył się na kanał ogólny, by nadać ostatnią wiadomość.

- Wszystkie jednostki przygotują  się  do natychmiastowego skoku na Pele. Czas

rozpoczęcia manewru: trzy dwa.

*

Flota wynurzyła się  z nadprzestrzeni gotowa do natychmiastowego otwarcia ognia.

Wszyscy członkowie załóg byli przygotowani do walki na śmierć i życie. Zamiast tego czekał

ich...

- Nie mam żadnych odczytów.

Desjani spojrzała na wachtowego z operacyjnego.

- Czy nasze systemy zostały oczyszczone z wirusów Obcych?

- Testy systemu na obecność  wirusów są  nieustannie powtarzane, kapitanie. Tutaj

niczego nie ma.

Geary spoglądał na ekrany wyświetlaczy, nie mogąc uwierzyć, że nie wykryto

żadnych śladów obecności Obcych w systemie Pele. Jemu także przyszło od razu do głowy,

że może to być sprawka wirusów podrzuconych przez Enigmów. Tych samych, których zasad

działania do dzisiaj nie poznali, a odkrytych przez nieocenioną Jaylen Cresidę niedługo przed

 jej bohaterską  śmiercią. Ukryte w oprogramowaniu sensorów i systemów celowniczych

pozwalały Obcym kontrolować to, co ludzie mogli zobaczyć w otaczającej ich przestrzeni. A

to oznaczało, że ich jednostki pozostawały, praktycznie biorąc, niewidzialne dla wroga.

Tym razem jednak nie znaleziono nawet śladu podobnej infekcji w systemach. Żaden

wirus nie mamił sensorów, a one i tak niewiele pokazywały. Dwie wewnętrzne planetykrążyły wokół centralnej gwiazdy, w dalszej przestrzeni brakowało jednak gazowych

olbrzymów, tak typowych dla podobnych układów planetarnych. Zamiast nich dostrzegli

superplanetę, która bez trudu mogła aspirować do miana brązowego karła. Emitowała sporo

ciepła, ale i tak było go za mało, by uznano ją  za gwiazdę. Na krążących pomiędzy nią  i

centralną  gwiazdą  planetach wewnętrznych musiały panować  nieznośne upały. Były więc

zbyt rozgrzane, by mogli zasiedlić  je ludzie, mimo że na drugiej rozwinęły się  prymitywne

formy miejscowego życia.Na tej właśnie planecie Geary dostrzegł zupełnie nowy gigantyczny krater. W każdym

Page 207: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 207/312

razie nie było go na dostarczonych przez Syndyków planach systemu. Za to brakowało sporej

stacji orbitalnej, która nie tak dawno okrążała tę planetę.

- Obcy musieli wytrącić ją z orbity i przywaliła z niezłym hukiem - uznała Desjani. -

Zróbcie mi dokładniejsze analizy tego systemu - poleciła wachtowym ze wszystkich

stanowisk. - Jeśli jest tutaj choćby jedna molekuła pozostawiona przez Enigmów, chcę znać 

 jej lokalizację.

- Dlaczego nie zostawili nawet jednego satelity szpiegowskiego? - zastanawiał się 

Geary. - Czegoś, co monitorowałoby sytuację  w systemie i zbierało informacje o

niechcianych gościach? Dziwi mnie też, że nie ma żadnych statków kurierskich przy punktach

skoku, dzięki którym mogliby się dowiedzieć, czy ktoś nie wkracza na ich terytorium.

- Może są zbyt pewni siebie - zasugerowała Desjani. - Może potrzebowali Pele jako

odskoczni do zaatakowania Midway i nie włączyli go do własnego systemu zabezpieczeń.

- Może. Ruszamy w kierunku punktu skoku na Hinę, jak tylko sensory ustalą  jego

dokładne położenie.

- Na Hinę, nie na Hua?

- Hua leży zbyt blisko terytoriów Obcych - wyjaśnił Geary. - Ale na Hinie Syndycy

założyli dużą  kolonię. Zdaje się, że miała stanowić  bazę  wypadową  do podboju dalszych

terytoriów. Chciałbym sprawdzić, co się z nią stało.

Obok niego pojawiło się kolejne okienko wyświetlacza.

- Admirale, w tym systemie nie ma żadnych Obcych - poskarżył się doktor Setin.

- Też  to zauważyliśmy, doktorze. Dlatego zamierzamy polecieć  głębiej w ich

przestrzeń.

- Czy tam spotkamy Obcych?

- Mam nadzieję. Jakie nastroje panują wśród pana kolegów i komandosów? - zapytał

Geary, zmieniając temat.

- Świetne. Badanie tych żołnierzy to naprawdę  fascynujący proces. Ich sposóbmyślenia różni się  totalnie od wszystkich, z którymi mieliśmy do czynienia do tej pory.

Czasami zastanawiam się, czy nie zetknęliśmy się z nieznaną nauce rasą człowieka.

- Z tego, co wiem, doktorze, wielu ludzi podzieliłoby pańskie zdanie. Proszę 

przekazać pozdrowienia generał Carabali.

Znajdowali się  na Pele dopiero godzinę, gdy komunikator Geary’ego zamrugał

alarmistycznie czerwienią. Po chwili uczynił to jeszcze raz. Sprzęt Desjani musiał płatać 

podobne figle, bowiem natychmiast obróciła fotel i zapytała wachtowych podniesionymgłosem:

Page 208: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 208/312

- Co wy wyrabiacie?

Odpowiedział jej oficer z komunikacyjnego.

- Nasze systemy resetowały się  automatycznie w odpowiedzi na próbę  ominięcia

zabezpieczeń. Ktoś  chciał wgrać  nam wirusy, ale te stare, więc protokoły zabezpieczeń  od

razu je wychwyciły i izolowały.

- Jakim cudem te wirusy znalazły się w systemach „Nieulękłego”? - zapytała Desjani.

Porucznik, który udzielił pierwszych wyjaśnień, pokręcił głową.

- Nie mogły przyjść  z zewnątrz. Zostałyby zablokowane poza systemami. Ktoś 

znajdujący się na pokładzie musiał wprowadzić je ręcznie.

Desjani spojrzała na Geary’ego, mrużąc gniewnie oczy.

- Ktoś na pokładzie wgrał nam starego wirusa. Jak myślisz, kto to mógł być?

Skinął głową.

- Któryś z uwolnionych jeńców. Co te wirusy miały zrobić w systemie?

- Rozesłać  wiadomość  do wszystkich jednostek floty, admirale. Wirus próbował

dokonać  samozniszczenia, gdy go wyizolowaliśmy, ale system odtworzył treść. - Porucznik

zamilkł na moment. - Sir, „Habub” melduje, że kilka minut temu miał podobne problemy z

systemem komunikacyjnym.

- No tak - mruknęła z sarkazmem Desjani. - Teraz to już na pewno nie dojdziemy do

tego, kto za wszystko odpowiada.

- Możecie przesłać mi tę wiadomość? - poprosił wachtowego Geary.

- Tak, sir. Wirus został dezaktywowany, a wiadomość  wyczyszczona z innych

robaków, którymi była naszpikowana. Teraz jest czysta.

- W takim razie pozwólcie mi ją zobaczyć. - Zauważył, że Tania znowu się na niego

gapi. - I podeślijcie też kopię kapitan Desjani.

Przed Gearym pojawiło się nowe okno wyświetlacza, a na nim kilku byłych więźniów

obozu, ubranych teraz w lśniące nowością  mundury z odpowiednimi dystynkcjami,odznaczeniami i baretkami, stojących tak, jakby to oni dowodzili tą  flotą. Jeden z nich,

admirał Chelak, rozpoczął przemowę  pełną  frazesów o honorze, tradycjach marynarki

wojennej, szacunku dla przełożonych, a potem przeszedł gładko do żądań, by rozwiązano w

końcu kwestie związane z przejęciem dowodzenia przez właściwe osoby...

W tym momencie Geary zamknął połączenie.

- Dlaczego tak długo zwlekałeś? - zapytała go Desjani.

- Chciałem zobaczyć, czy powiedzą coś, co pozwoli mi uwierzyć, że są przy zdrowychzmysłach - odparł, nie odrywając wzroku od wyświetlacza. - Ale to przemówienie świadczy

Page 209: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 209/312

tylko o tym, że ludzie stojący za tą aferą nadal uważają, iż mogą pozbawić mnie dowodzenia,

mimo iż mieli okazję do odbycia rozmów z naprawdę wieloma ludźmi.

- Sabotaż w strefie działań wojennych... - zaczęła Tania.

- Nie mogę  przecież kazać  ich wystrzelać. Zwłaszcza że ten wirus nie miał niczego

zniszczyć ani uszkodzić.

- Ale jego celem było wzniecenie buntu.

- To prawda. - Walnął pięścią  w klawisz komunikatora. - Pani emisariusz, ktoś 

przebywający na pokładzie „Nieulękłego” próbował przed momentem umieścić  wirusa

Obcych w naszych systemach komunikacyjnych. Daję  pani okazję  porozmawiania z

komandorem Benanem na ten temat, zanim zostanie oficjalnie przesłuchany. Jeśli był

zamieszany w tę akcję albo wiedział o niej, pójście na współpracę z nami może mu pomóc w

oczyszczeniu się z zarzutów. Rozmawiając z nim o tej sprawie, proszę zadbać, aby komandor

miał pełną jasność, jak wyglądała nasza walka z wirusami, zarówno tymi tworzonymi przez

Obcych, jak i przez bliższych wrogów.

Rione patrzyła na niego z pełnym spokojem, jakby jej twarz została odlana z metalu.

- Dziękuję, admirale. Porozmawiam z nim zaraz.

Desjani odczekała, aż Geary zakończy połączenie.

- Jako dowódca „Nieulękłego” mam obowiązek natychmiast wszcząć postępowanie w

tej sprawie.

- Zatem proszę  to zrobić, kapitanie. Tylko pamiętajcie o statusie przesłuchiwanych.

Nie chcę kolejnych oskarżeń o pohańbienie ich albo okazywanie braku szacunku.

- Tak jest.

Spojrzał na nią ostrzej.

- Mówiłem poważnie.

- Tak, sir.

*Przed końcem dnia Rione poprosiła o spotkanie, przyprowadziła na nie swojego męża.

Komandor stał cały czas sztywny, jakby połknął kij, i pozwalał żonie mówić.

- Przyznał, że to on umieścił wirusa w systemie komunikacyjnym „Nieulękłego”.

- Mamy prawo przemówić do dowódców - oświadczył Benan. - Zapewniono mnie, że

ten wirus nie uczyni żadnych szkód w systemach okrętów.

- To akurat nie ma większego znaczenia, komandorze - odparł Geary. - Umieszczenie

nieautoryzowanego oprogramowania w systemie łączności było złamaniem regulaminu,zwłaszcza że miał ominąć  zabezpieczenia. Zdaje pan sobie sprawę, co się  stało z ciężkim

Page 210: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 210/312

krążownikiem „Lorika”?

Benan wyprężył się jeszcze bardziej, mimo że wydawało się to niemożliwe.

- Ja nigdy bym... Takie działanie nie ma usprawiedliwienia.

- A jednak ktoś je podjął, i to tylko dlatego, że uznał, iż jestem nieodpowiednią osobą 

na stanowisku dowodzenia - odparł Geary.

- Słyszałem o tym i powtarzam jeszcze raz, nigdy w życiu nie uczyniłbym czegoś 

takiego.

- Wierzę  panu, komandorze. Powiadomi pan mnie albo kogoś  innego z dowództwa

tego okrętu, jeśli otrzyma pan kolejną propozycję tego rodzaju?

Benan nie odpowiedział od razu, spojrzał tylko na przyglądającą  mu się  spokojnie

żonę.

- Tak. Honor Wiktorii ucierpiał w wystarczającym stopniu.

To była zapewne zaczepka rzucona w stronę  Geary’ego, ale ten ją  zupełnie

zignorował.

- Jest pan człowiekiem honoru, więc nikt nie zakwestionuje danego teraz słowa.

Emisariuszka Rione poprosiła, by mógł pan pozostać  z nią  na pokładzie tego okrętu, a w

świetle jej długiej służby i niecenionych zasług zgodziłem się na to bez oporów. Zbyt długo

byliście rozdzieleni. - Spojrzał na Rione, zastanawiając się, jaki wpływ na nią  będą  miały

słowa o zasługach dla Sojuszu, zważywszy na tajemnice, które przed nim ukrywała.

Już  dawno przypomniał sobie jej radę, jaką  otrzymał w czasach, gdy uwalniali

pierwszych jeńców: dać  im natychmiast jakieś ważne zajęcie. Niestety, przy tylu wyższych

oficerach było to niemożliwe. Ale może nadszedł czas, by zrobić  coś  chociaż  dla kilku

wybranych.

- Komandorze Benan, przykro mi, że na „Nieulękłym” nie mamy dla pana stanowiska

odpowiedniego do stopnia i doświadczenia. Jedyne, co mogę  panu zaproponować, to

zatrudnienie w dziale inżynieryjnym, ponieważ  potrzebujemy doświadczonych kontrolerówdo odbioru nowo instalowanych systemów. Jeśli wyrazi pan zgodę, kapitan Desjani wyda

panu przydział do tego zespołu. - Miał spory problem z przekonaniem Tani do tego pomysłu,

ale zdołał jej w końcu wytłumaczyć, że okazanie jeńcom zaufania i przydzielenie im zadań 

może przynieść tylko dobre skutki.

Benan w końcu spojrzał na Geary’ego.

- Oferuje mi pan pracę przy sprawdzaniu systemów?

- Dał mi pan słowo, komandorze, że już nigdy więcej nie pogwałci zasad regulaminufloty. A ja je przyjąłem.

Page 211: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 211/312

Znowu na dłuższą chwilę zapadła cisza, potem Benan skinął głową.

- Z najwyższą  przyjemnością  wykonam zadanie, dzięki któremu będziemy mogli

utrzymać gotowość bojową tego okrętu.

- Powiadomię  o tym kapitan Desjani. Dziękuję, komandorze. Dziękuję, pani

emisariusz.

Wyszli oboje bez słowa, tylko Rione spojrzała na niego w dziwny sposób, którego nie

potrafił zinterpretować.

*

Dotarcie do punktu skoku na Hinę  zajęło im sześć  dni. Cały ten czas bezskutecznie

szukali jakichkolwiek śladów obecności instalacji pozostawionych przez ludzi albo Obcych.

Jeśli w polach asteroid znajdowały się  jakieś  wraki syndyckich okrętów, to zostały zbyt

mocno porozbijane, by dalekosiężne skanery mogły wypatrzyć ich szczątki.

- Jeśli potrzebują  planet, na których mogą mieszkać  ludzie, na Hinie na pewno taką 

znajdziemy - poinformował flotę  Geary. - Jeśli przetrzymują  ludzi, z pewnością  mogą  ich

więzić  w tym właśnie systemie. Przygotujcie się  do działania po wykonaniu następnego

skoku.

*

Gdy flota pojawiła się na Hinie, wokół znów rozbłysły gwiazdy.

- Tak! - zawołała Desjani, gdy na ekranach pojawiły się strumienie danych.

Obca jednostka, przypominająca z wyglądu żółwiowate okręty widziane na Midway,

wisiała na wprost punktu skoku i natychmiast otworzyła ogień  do wyłaniającej się  z

nadprzestrzeni floty. Strumienie cząstek i rakiety pomknęły w stronę  „Bezlitosnego”.

Pancernik i otaczające go jednostki odpowiedziały ogniem sekundę  później, zamieniając

 jednostkę Enigmów w żarzące się szczątki. Zanim Geary zdążył wydać  rozkaz, aby wysłano

sondy mogące zbadać wrak, ten zniknął w oślepiającej kuli plazmy.

- Przeładowanie rdzenia - zameldował jeden z wachtowych. - Bardzo mocne jak na jednostkę  tych rozmiarów. Nie możemy stwierdzić, czy było to działanie rozmyślne czy

zwykły przypadek.

Czyjś okrzyk zwrócił uwagę Geary’ego na informacje pojawiające się w rogu ekranu.

„Bezlitosny” nie otrzymał żadnego trafienia podczas tego starcia, ale przeładowanie rdzenia

obcego okrętu nastąpiło w momencie, gdy przelatywały obok niego jednostki Sojuszu.

Eksplozja uszkodziła poważnie jeden z niszczycieli, a dwie kolejne jednostki, lekki

krążownik i niszczyciel, wyszły ze strefy wybuchu pozbawione tarcz.- Kapitanie Smythe, proszę  wysłać  ekipy remontowe na „Sabara”. Chcę, by ten

Page 212: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 212/312

niszczyciel został jak najszybciej naprawiony.

- Jednostka Obcych znajdowała się bardzo blisko punktu skoku - stwierdziła Desjani. -

Wyglądało to, jakby szykowała się do odlotu, ale ta studnia grawitacyjna prowadzi tylko na

Pele.

Geary zastanowił się nad jej słowami.

- Czyżbyśmy mieli do czynienia z okrętem kurierskim, który nieco się spóźnił?

- Albo Obcy mają  na Pele satelitę  szpiegowskiego, którego nie zdołaliśmy wykryć,

ponieważ emitował zbyt mało promieniowania albo był zbyt dobrze zamaskowany. Mógł na

przykład wyglądać jak zwykła asteroida. Przesłał sygnał alarmowy, jeden z tych szybszych od

światła, którymi jak wiemy, dysponują, a ta jednostka wybierała się na Pele sprawdzić, czego

ludzie tam znowu szukają.

- Chyba masz rację. Tutaj nie ma wiele do zobaczenia. - Obraz na ekranach zmienił

się, zamiast mapy syndyckiej kolonii ujrzeli prawdziwy wygląd systemu. - Widzę jeszcze trzy

 jednostki, najprawdopodobniej frachtowce, kolejny okręt wojenny i instalacje

powierzchniowe na planetach i księżycach.

- I to - dodała Desjani, wskazując wrota hipernetowe wiszące po drugiej stronie

systemu w odległości ponad jedenastu godzin świetlnych. - To nie jest własność Światów

Syndykatu.

- Nie ma na nich systemu zabezpieczeń, o ile dobrze widzę  - zameldował jeden z

wachtowych - ale znalazłem kilka modyfikacji nie pasujących do wzorców stosowanych w

konstrukcjach Syndyków.

- Nie ma to, jak przylecieć  do nieznanego systemu i zobaczyć  bombę  skierowaną 

prosto na siebie - wymamrotała Desjani.

- O tak - poparł ją Geary. Obcy woleli dobić wszystkich rannych na swojej jednostce

uszkodzonej podczas bitwy o Midway, niż pozwolić, by ludzie dowiedzieli się czegokolwiek

na ich temat. Skoro byli zdolni do czegoś  takiego, prawdopodobieństwo, że unicestwią własny system gwiezdny, by pozbyć się przy okazji całej floty Sojuszu, wydawało się spore. -

Musimy zostać w pobliżu punktu skoku i stąd zbadać ten system.

Rione i Charban przybyli na mostek jednocześnie. Generał od razu zaczął kręcić 

nosem.

- Szkoda, że przy pierwszym spotkaniu od razu zniszczyliśmy ich okręt.

- Nasz pierwszy kontakt nastąpił bardzo dawno temu - przypomniał mu Geary - kiedy

flota Enigmów zaatakowała Midway. Domyślam się, że chcieliście przemówić do Obcych?- O ile zgodziliby się na rozmowy - odparła Rione.

Page 213: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 213/312

W oknie wyświetlacza pojawiła się twarz doktora Setina.

- To niesamowite, admirale. Widział pan pierwszą planetę tego układu?

- Właśnie się jej przyglądamy, doktorze.

- Miasta wzniesione przez Syndyków na drugiej zniknęły. Nie ma po nich nawet

śladu. Jakby tam nic nigdy nie istniało. Enigmowie musieli się  napracować, by usunąć 

wszystkie ślady bytności człowieka z powierzchni planety.

Było to tyleż  ekscytujące co niepokojące spostrzeżenie. Może ci cywilni eksperci

przydadzą się jednak do czegoś?

- A przyjrzał się pan wyglądowi miast Obcych na widocznej części pierwszej planety?

- dopytywał tymczasem Setin. - Obraz jest na razie bardzo rozmazany, ale jak na tyle lat

okupacji Enigmowie niewiele tam zbudowali.

- Dlaczego obraz pierwszej planety jest rozmazany? - Geary zwrócił się  z tym

pytaniem do wachtowych.

- Tam nie ma atmosfery w naszym rozumieniu tego słowa - odparł dyżurny z działu

obserwacyjnego. - Próbujemy oczyścić przekazy, ale coś je skutecznie rozmywa.

- Jesteście pewni, że w naszych systemach nie ma już żadnych wirusów? - zapytała

Desjani.

- Tak, kapitanie. Źródła zakłóceń znajdują  się  na planecie. Może nad tymi miastami

rozpięte jest pole siłowe, które przepuszcza światło, ale blokuje możliwość przyjrzenia się im.

Geary przekazał tę  hipotezę  doktorowi Setinowi, a ten natychmiast zniknął, by

podzielić  się  odkryciem z pozostałymi ekspertami. Geary natomiast połączył się  z sekcją 

wywiadu.

- Poruczniku Iger, jak wygląda łączność  w tym systemie? Zdobyliście jakieś  dobre

przekazy wideo, które moglibyśmy obejrzeć?

Młody oficer wywiadu wyglądał na zmieszanego.

- Oni nie nadają  żadnych przekazów wizyjnych, admirale. Tylko tekstowe, alezakodowane.

Desjani prychnęła z pogardą.

- Nic dziwnego, że Syndycy nazwali ich enigmatyczną  rasą. Przy nich paranoicy są 

okazami zdrowia.

- Nie możemy ich oceniać z naszego punktu widzenia - ostrzegł Charban.

- Jestem tego świadomy - przyznał Geary - ale kapitan Desjani ma rację. Tu nie chodzi

o restrykcje nałożone na łączność  wewnątrzsystemową  po naszym przybyciu. Obrazy zplanety docierają  tutaj z opóźnieniem ponad pięciu godzin. Zatem i wiadomości

Page 214: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 214/312

przechwycone przez wywiad są  równie stare. Zatem takie formy przekazu są  czymś 

normalnym dla tej rasy. Poruczniku Iger, proszę skupić się na znalezieniu danych mogących

świadczyć o obecności ludzi w tym systemie.

- Na razie nie znaleźliśmy niczego takiego, admirale.

Doktor Setin powrócił.

- Są niesamowicie skryci. Zadziwiająca sprawa. Przyjrzał się pan tym elementom ich

miast, które możemy obserwować? Znajdują się wyłącznie na wybrzeżach. Z tego, co udało

nam się  zauważyć, budują  je praktycznie na plażach. Co takiego? - Setin odwrócił się, by

wysłuchać kogoś. - Aha. Admirale, wygląda na to, że oni budują też w wodzie. Początkowo

uważaliśmy, że konstrukcje wychodzące w morze to coś  w rodzaju nabrzeży, ale koledzy

podpowiadają mi, że te struktury niczym się nie różnią od tych stojących na suchym lądzie.

Są... jak by to ująć... przedłużeniem budowli lądowych, ale przy tej jakości przekazu trudno

powiedzieć na ten temat coś więcej, ponieważ do zakłóceń dochodzi jeszcze woda, pod której

powierzchnią znikają. A mogą sięgać naprawdę dużych głębokości.

- Co to może oznaczać, doktorze?

- Cóż, wydaje mi się, że mamy do czynienia z rasą żyjącą w wodzie. A już na pewno

są to istoty, które muszą przebywać w pobliżu sporych akwenów. Słyszałem, że trafiliśmy na

 jeden z obcych okrętów przy wrotach. Pozwoli nam pan go zbadać albo porozmawiać z jego

załogą?

Geary pokręcił głową.

- Obawiam się, że Enigmowie dokonali jego samozniszczenia.

- Oj. Czy to dowodzi ich antagonistycznego czy raczej tylko polemicznego

nastawienia?

- Słucham?

- Czy oni nas... zaatakowali?

- Tak, doktorze. Otworzyli ogień, gdy tylko nas ujrzeli.Technicy cały czas kalibrowali sensory, próbując uzyskać  lepszy obraz, ale bez

skutku. Geary czekał z rosnącym wciąż  zniecierpliwieniem, obserwując przy okazji reakcję 

obcego okrętu wojennego, którego załoga dostrzegła już  przybycie floty, nie mógł jednak

wydać rozkazu wtargnięcia w głąb systemu, gdyż obawiał się wysadzenia tutejszych wrót.

- Kapitanie - odezwała się  porucznik Castries, jedna z wachtowych, po kilku

godzinach bezowocnych wysiłków. - Zauważyłam coś  dziwnego w działaniach Obcych.

Mogę się mylić, ale...- Skoro coś zauważyliście, to mówcie - zganiła Desjani.

Page 215: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 215/312

- Tak jest. Jeśli przyjrzeć  się  reakcjom ich jednostek, można zauważyć, że trzy

frachtowce dostrzegły nas we właściwym czasie, gdy dotarły do nich fale świetlne z tego

miejsca. Podobnie było ze znajdującym się  półtorej godziny świetlnej od nas okrętem

wojennym Enigmów. Nie reagował, dopóki nas nie zauważył. Przed chwilą  odnotowaliśmy

 jednak reakcję drugiej jednostki, znajdującej się o kolejne czterdzieści pięć minut świetlnych

dalej. Podniesiono na niej alarm zaledwie kilka chwil po tym, jak dostrzegł nas ten pierwszy

okręt wojenny.

Desjani kiwała głową, nie odrywając oczu od własnych wyświetlaczy.

- To by potwierdzało nasze podejrzenia, że Enigmowie dysponują  nadświetlnym

systemem komunikacji, ale nie mają aż tak szybkich sensorów.

- Tak jest, kapitanie. Ten pierwszy okręt zareagował, dopiero gdy fale świetlne z

punktu skoku dotarły do niego. Dzięki temu dowiedzieliśmy się  czegoś  jeszcze - dodała

porucznik Castries. - Ich frachtowce nie dysponują  komunikacją  nadświetlną. Ta druga

 jednostka została powiadomiona, dopiero gdy zostaliśmy dostrzeżeni z pokładu okrętu

wojennego.

- Celne spostrzeżenie. Doskonała robota, poruczniku Castries.

Rione i Charban wysłali przygotowane wcześniej wiadomości, w których wyrażali żal

z powodu poprzednich starć  i chęć  nawiązania dialogu, oferując gotowość  do

wynegocjowania warunków pokojowej koegzystencji.

*

Pięć  godzin po przybyciu floty do tego systemu nadszedł pierwszy przekaz od

Obcych, a więc wysłany, zanim Enigmowie mogli się  zapoznać  z wiadomościami od

emisariuszy Rady. Geary zobaczył te same awatary ludzi, którymi Obcy posługiwali się 

wcześniej, by nie zaprezentować swojego prawdziwego wyglądu.

„Mężczyzna” siedział w fotelu na mostku skopiowanym ze starych syndyckich

transmisji. Marszczył brwi, robiąc minę, która zapewne miała mieć  odstraszające działanie,niemniej ludziom wydała się po prostu dziwaczna.

- Odejdźcie. Odejdźcie natychmiast. Zostaniecie, to was zabijemy. Ta gwiazda jest

nasza. Nie wasza. Odejdźcie albo was zabijemy. Ta gwiazda jest nasza. Odejdźcie albo

zginiecie.

- Nie zostawili nam zbyt wielkiego pola do negocjacji - zauważyła Desjani.

- Nie zostawili - zgodził się  Geary. - Przekażcie tę  wiadomość  naszym cywilnym

ekspertom, niech ją ocenią. I nie zapomnijcie przy okazji o emisariuszach.Skupił się  na obserwowaniu okrętów Obcych widocznych na czołowych ekranach.

Page 216: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 216/312

Wszystkie jednostki Obcych, jakie zauważyli w tym systemie, kierowały się  teraz prosto na

flotę  Sojuszu, tylko ten jeden, który wisiał najbliżej, w odległości godziny świetlnej, wciąż 

utrzymywał swoją  pozycję. Jak widać  ci Obcy nie mieli ochoty na samotną  i bezsensowną 

szarżę. Czekali więc na przybycie reszty swoich jednostek, by uderzyć  wspólnie, ale nadal

bez szans na przeżycie i powodzenie.

- Admirale?

Drgnął, odwracając się do Desjani. Znów bezwiednie zatopił się w myślach.

- Wszystko w porządku? - zapytała. - Nie odpowiadałeś na wezwania komunikatora.

- Zamyśliłem się - uspokoił ją.

- Znowu?

- Tak, kapitanie Desjani. - Wskazał głową wyświetlacz. - Zastanawiałem się nad tym,

że okręty Obcych mają niezwykłe zdolności manewrowe, ale ich broń, przynajmniej ta, którą 

widzieliśmy dotychczas w użyciu, nie jest wcale lepsza od naszej, a nawet momentami jej

ustępuje. Czy ta rozbieżność nie wydaje ci się dziwna?

- Nie. Nie wydaje mi się - odparła. - Wyobraź sobie, że masz nóż. Nic specjalnego, ale

nadający się do użycia. Do tego jesteś niewidzialny, więc bez problemu potrafisz się zakraść z

tym nożem w garści za plecy ofiary i zadźgać  ją, zanim się  zorientuje, że ktoś  tam jest. -

Rozłożyła szeroko ręce. - Przejmowałbyś się szukaniem lepszego noża?

- No tak, ich prawdziwą  bronią  są  wirusy, które pozwalają  im na pozostawanie

niewidzialnymi dla ludzkich sensorów.

- No i te cholerne wrota hipernetowe. Jak poradzimy sobie z nimi?

- Nadal o tym myślę. - Geary spojrzał raz jeszcze na ekrany wyświetlacza. - Czy

mamy już potwierdzenie lokalizacji pozostałych punktów skoku w tym systemie?

- Właśnie nadeszły - potwierdziła Desjani. - Jeden z nich znajduje się całkiem blisko.

Całkiem blisko... ale czy na pewno wystarczająco blisko?

*Flota krążyła wokół punktu skoku, nie oddalając się  od niego za bardzo, by na

pierwszy sygnał o kolapsie wrót móc opuścić  ten system. Nie mogła jednak trwać  tam w

nieskończoność, zwłaszcza że tym sposobem nie dowiadywano się  niczego nowego o

tajemnicach Obcych.

Nad stołem w sali odpraw można było wyczuć  narastającą  niepewność. Walka z

Syndykami, nawet wbrew zapisom traktatu pokojowego, wydawała się  wszystkim prosta i

 jasna. Natomiast postępowanie wobec Enigmów rodziło niekończące się  wątpliwości idylematy.

Page 217: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 217/312

- Te okręty wojenne bez problemów przechwycą i zniszczą każdą sondę bezzałogową,

 jaką  wyślemy w kierunku planety - narzekał Badaya. Hologramy pozostałych dowódców

kiwały tylko głowami.

- Nie dowiemy się  niczego więcej, jeśli nie zachowamy się  bardzo ryzykownie, a

nawet szaleńczo - wtrącił Duellos. - Przez wrota hipernetowe nie możemy się  oddalić  od

punktu skoku.

- Może powinniśmy się  wycofać? - zasugerował Armus. - Po co marnować  czas na

kręcenie się wokół studni grawitacyjnej? Wracajmy na Pele i poszukajmy innej drogi na ich

terytoria.

- Stracilibyśmy masę czasu - zaprotestował Geary - nie mając żadnej gwarancji, że na

Hua nie spotka nas to samo. Znalazłem inne rozwiązanie - dodał, wskazując unoszącą się nad

stołem holograficzną  mapę  systemu Hina. - Udało nam się  potwierdzić  syndyckie dane

dotyczące lokalizacji czterech punktów skoku w tym układzie planetarnym. Znajdujemy się 

przy pierwszym, dwa kolejne prowadzą  na drugą  stronę  systemu. Pozostaje więc ten... -

Podświetlił punkt w przestrzeni.

- Blisko - ocenił Tulev. - Ale czy zdążymy do niego dotrzeć?

- Wrota hipernetowe Obcych znajdują  się  jedenaście godzin świetlnych od naszych

pozycji, najbliższy okręt godzinę świetlną  stąd. Gdyby nawet udało mu się wysłać sygnał z

prędkością ponadświetlną, będziemy mieli dwanaście godzin na dotarcie do celu.

- Punkt skoku znajduje się  w odległości dwóch godzin i dwudziestu czterech minut

świetlnych - zauważył Badaya. - My możemy mocno przyspieszyć, ale jednostki pomocnicze

nie wyciągną więcej niż .2 świetlnej, co oznacza, że dotrą do celu za mniej więcej dwanaście

godzin. A to nadal... - Dokonał kilku obliczeń. - Jeśli nawet wszystkie okręty zdołają 

przyspieszyć  do optymalnej prędkości przelotowej, pozostanie niemal dwudziestominutowe

okienko, podczas którego fala uderzeniowa po natychmiastowym kolapsie wrót będzie mogła

nas dosięgnąć.- Dwadzieścia minut? - zapytał komandor Parr. - Jeśli znajdziemy się w polu rażenia,

tym razem na pewno nie przetrwamy. Spore ryzyko, moi drodzy. Na co jeszcze czekamy?

Geary uśmiechnął się, widząc, że pozostali oficerowie podzielają  zdanie Parra.

Wprawdzie wizja zetknięcia się  z niszczycielską  energią  uwolnioną  podczas kolapsu wrót

nadal go przerażała, ale wiedział doskonale, że nie będzie musiał się  wysilać, by namówić 

swoich podwładnych do podjęcia tak wielkiego ryzyka. Siedząca cicho Rione rzuciła w jego

kierunku porozumiewawcze spojrzenie. Dobrze znała sposób myślenia tych ludzi.- Zanim wyruszymy - zadecydował - chciałbym, abyście zapoznali się z pewną teorią,

Page 218: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 218/312

którą  opracowała nasza grupa ekspertów od kontaktów z obcymi cywilizacjami. - Miał

nadzieję, że nie zabrzmiało to zbyt sarkastycznie. - W oparciu o dane zgromadzone podczas

dotychczasowych obserwacji.

Od strony zebranych dotarł do niego cichy jęk zawodu, jakby grupa studentów

dowiedziała się właśnie, że ma wysłuchać wyjątkowo nudnego wykładu.

- Miejmy to już za sobą - mruknął ktoś.

Geary nacisnął kombinację klawiszy i za stołem pojawił się hologram grupki ludzi w

cywilnych ubraniach. Na jej czele stał niezwykle ożywiony doktor Setin.

- Dziękujemy bardzo wszystkim za umożliwienie nam tego wystąpienia. Wprawdzie

wyciąganie daleko idących wniosków na tak wczesnym etapie badań  jest wysoce

ryzykownym przedsięwzięciem, zwłaszcza że dysponujemy niewielką  ilością  danych,

niemniej moja koleżanka, doktor Shwartz, przedstawi problem z zupełnie innej perspektywy,

która nawiasem mówiąc, może was mocno zaintrygować.

Gdy Setin usiadł, wstała rzeczona Shwartz. Rozejrzała się  po twarzach zebranych,

odgarniając z czoła kosmyk niesfornych krótkich czarnych włosów, a potem zupełnie

niespodziewanie wyszczerzyła wszystkie zęby w szerokim uśmiechu.

- Wybaczcie. Podobnie jak moi koledzy, nie przywykłam do tego, by ktoś  z taką 

uwagą słuchał naszych teorii. To naprawdę niezwykle wzruszające przeżycie. - Wskazała ręką 

na unoszący się  nad blatem hologram systemu Hina. - Uważam, że Enigmowie różnią  się 

znacznie od nas, ludzi. Nie muszę chyba tłumaczyć wam, żołnierzom, że większość naszych

działań sprowadza się do okazywania wyższości i agresji. To nieodłączna część naszej natury,

na tych cechach opierała się  cała nasza ewolucja. Gdy napotykamy wroga, natychmiast

przyjmujemy postawę, która ma go wystraszyć. Stajemy prosto, wypinamy pierś, rozkładamy

ręce. Zachowujemy się podobnie do kotowatych, które w chwilach zagrożenia prężą grzbiet i

 jeżą futro, by wyglądać groźniej niż w rzeczywistości. Nic więc dziwnego, że podobną zasadę 

wykorzystujemy, budując. Nasze pancerniki muszą wyglądać przerażająco. Są skonstruowanetak, by były machinami do zabijania, ale też  by budziły postrach przed naszą  potęgą... -

Shwartz zamilkła na moment. - Tymczasem Enigmowie zdają  się  postępować  w odmienny

sposób. Jest to metoda znana ludzkości, ale już nie instynktowna, jak choćby przemoc. Moim

zdaniem ta rasa, widząc wroga, nie stara się  go przestraszyć, pokazując całą  potęgę, tylko

ukrywa ją i siebie zarazem.

- Jak można kogoś zadziwić, powstrzymać czy też wpłynąć na niego w inny sposób -

zapytał Badaya - jeśli ukrywa się przed nim swoją obecność?- Proszę sobie wyobrazić tonące w mroku pomieszczenie - odparła doktor Shwartz. -

Page 219: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 219/312

Panują w nim egipskie ciemności. Czy jest w nim coś oprócz pana? Jeśli tak, to co? Czy jest

niebezpieczne? Na tyle groźne, by mogło pana zabić? Woli pan z tym walczyć czy po prostu

uciec? A jeśli nawet podejmie pan ryzyko, to w jaki sposób chce pan to co ś pokonać?

Oficerowie floty słuchali jej wywodu w pełnym skupieniu, a Desjani powoli kiwała

głową.

- Pani teoria pasuje do wszystkiego, co wiemy o tej rasie. Obcy są niezwykle skryci.

Wirusy, które umieszczali w naszych systemach, miały za zadanie ukryć  ich obecność przed

naszymi sensorami i pozwalały śledzić  nasz kurs, ale już  wrota hipernetowe Enigmowie

zamienili w użyteczną broń...

- Owszem - przyznała Shwartz. - Proszę  jednak pamiętać, że ten sposób atakowania

 jest nam dobrze znany. Ludzie od dawien dawna robili zasadzki na wroga, uderzali bez

ostrzeżenia, gdy przeciwnik odwracał się  do nich plecami, tyle że uważaliśmy takie

postępowanie za niegodne i podłe. W naszym rozumieniu walka powinna polegać na stanięciu

twarzą w twarz na otwartej przestrzeni, z zachowaniem wszystkich reguł.

- Węże - wtrącił kapitan Vitali. - Chce pani powiedzieć, że Enigmowie postępują  jak

węże?

- To celne spostrzeżenie, aczkolwiek tylko do pewnego stopnia.

- Pytanie tylko, czy węże atakują  siebie wzajemnie w taki sposób, to znaczy z

ukrycia? - zapytał Badaya. - Czy węże w ogóle walczą między sobą? Na tym polega moje

główne zastrzeżenie wobec pani teorii. Wykorzystywanie takich metod odstraszania wymaga

wroga, który jest w stanie pojąć  istnienie niewidzialnego zagrożenia. W przypadku osoby

nieświadomej niebezpieczeństwa to nie zadziała. Wróg musi wiedzieć, z czym ma do

czynienia.

- Nadal nie rozumiem, na czym polega problem - stwierdził Duellos.

- Czyżby Obcy ewoluowali, walcząc w ten sposób? W takim razie kim był przeciwnik,

który zmusił ich do zastosowania takiej strategii? Jaki rodzaj istot mógł ulec strachowi przedniewidzialnym i niewyczuwalnym zagrożeniem?

Doktor Shwartz zmarszczyła brwi, ale przytaknęła jego wywodowi, choć  z

widocznym wahaniem.

- To bardzo dobre pytanie. Wiele drapieżników można odstraszyć, znając

odpowiednie sztuczki. Być  może oni sami byli swoimi wrogami, od samego początku

prowadząc zacięte walki pomiędzy oddzielnymi grupami etnicznymi.

- Z tego, co do tej pory widzieliśmy, nie ma ich zbyt wielu - dodał inny z ekspertów. -Po tak długim okresie zasiedlania tego systemu ich miasta są wyjątkowo małe jak na ludzkie

Page 220: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 220/312

standardy. To by wskazywało, że rozmnażają się o wiele wolniej od nas, a więc ich ekspansja

przebiega w znacznie mniej gwałtowny sposób. Niewielka liczba urodzin oznacza także

mniejszą populację i mniej konfliktów o zasoby naturalne, ziemię i wszystko inne.

Jane Geary studiowała coś pilnie na swoich wyświetlaczach, a gdy w końcu oderwała

od nich wzrok, wypowiedziała tylko jedno słowo.

- Neandertalczycy.

- Słucham? - zdziwił się Badaya.

- Neandertalczycy. Ślepy zaułek ewolucji. Jedna z ras praczłowieka zamieszkującego

Starą Ziemię. Wyginęli na długo przed rozwinięciem się naszej cywilizacji.

- Znam historię  neandertalczyków - do rozmowy włączył się  doktor Setin - ale nie

rozumiem, co oni mają wspólnego z tematem dyskusji?

- Wiemy, że gdy ludzie zaczęli się  pojawiać  na terytoriach zamieszkiwanych przez

neandertalczyków, populacja tych ostatnich najpierw się  skurczyła, a potem całkowicie

zniknęła. Oni wyginęli - wyjaśniła Jane Geary. - Co by jednak było, gdyby neandertalczycy

przetrwali do czasów nam współczesnych? Co by było, gdyby byli liczebniejsi, potężniejsi i

zdolni przeciwstawić się naszym praprzodkom?

Doktor Setin zaczerpnął tchu, zanim odpowiedział.

- Nie mamy całkowitej pewności, że to praczłowiek odpowiada za wyginięcie

neandertalczyków. Istnieją nawet dowody, że dochodziło do krzyżowania się obu ras, ale to

oczywiście miało miejsce tak dawno, że nie mogły się zachować żadne przekazy, nie wiemy

więc nawet, kiedy dokładnie doszło do ich wyginięcia.

W tym momencie do rozmowy wtrącił się Tulev.

- Ludzkość ma za sobą doskonale udokumentowaną historię przemocy motywowanej

odmiennymi wierzeniami, różnicami kulturowymi i etnicznymi. Nie mam więc żadnego

problemu z przyjęciem do wiadomości, że nasi praprzodkowie niekoniecznie żyli w

znakomitej komitywie z nieco różniącymi się  od nich kuzynami. Jak pan sam wspomniał,wszystkie różniące się od nas rasy wyginęły. Czyżby przypadkiem?...

Doktor Shwartz przytaknęła mu.

- Nie jesteśmy w stanie sprawdzić, w jaki sposób rywalizacja różnych ras praludzi

wpłynęła na nasz rozwój, ale jedno możemy założyć z całą pewnością: takie wpływy istniały.

Enigmowie mogli ewoluować  w bardzo podobnych okolicznościach, wykształcając jednak

zupełnie odmienny system walki.

- To bardzo możliwe - przyznał Setin - ale nie mamy na potwierdzenie tej tezyżadnych dowodów, nawet pośrednich. Potrzebujemy większej ilości informacji, admirale

Page 221: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 221/312

Geary.

- Skoro ci Obcy tak bardzo różnią się od nas - wtrącił kapitan Armus - i nie ma szans

na porozumienie się z nimi, dlaczego nie wrócimy do przestrzeni Sojuszu i nie rozpoczniemy

przygotowań  do prawdziwej kampanii? Najpierw odbijemy ten system gwiezdny, a potem

kolejne, aż wytłuczemy drani.

Cywile patrzyli na niego, nie byli jednak zaszokowani tą propozycją, oni po prostu nie

potrafili jej zrozumieć.

Badaya pokręcił głową.

- Musimy wiedzieć  więcej na temat sił, jakimi dysponują, zanim rozpoczniemy

zakrojone na szeroką  skalę  działania. Bez względu na to, czy Enigmowie zgodzą  się  na

rozmowy czy odmówią, powinniśmy dokonać  dalszego rekonesansu na ich terytorium. Jeśli

przejmiemy jakieś nietknięte okręty albo wykonamy udany rajd w głąb systemu, dowiemy się 

czegoś  na temat stosowanej przez nich technologii i być  może będziemy mogli ją 

wykorzystać na własne potrzeby.

- Dotrzemy tak daleko, jak się  da, ale nie mam zamiaru lecieć w miejsca, z których

powrót do własnej przestrzeni może nie być możliwy - oświadczył Geary. - Gdy dotrzemy do

następnego systemu gwiezdnego, który Syndycy nazywali Alihi, wykonamy najdłuższy z

możliwych skoków w głąb terytorium Obcych, a potem jak najszybciej stamtąd wrócimy.

- Wątpię, aby pozwolili nam wędrować  swobodnie po swoim terytorium - stwierdził

komandor Neeson.

- Podejmiemy walkę, jeśli nas do tego zmuszą. Naszym celem jest jednak dokonanie

zwiadu, nie toczenie bitew. W tym przypadku zwycięstwem będzie zdobycie maksymalnej

ilości informacji na temat Obcych i dostarczenie ich do przestrzeni Sojuszu.

Nikt nie zakwestionował jego słów. Teraz, gdy wojna z Syndykami dobiegła końca,

flota nie pałała już tak wielką ochotą do walki. Geary widział znużenie na wielu twarzach, on

także wyczuwał niemal namacalną obecność poległych przyjaciół i towarzyszy broni. A byłoich wielu. Z drugiej jednak strony ci ludzie znali tylko takie życie. I mimo że byli kompletnie

wypaleni trwającymi od stu lat walkami, podobnie jak żołnierze sił planetarnych spotkani na

stacji Ambaru, nie mieli nigdy okazji doświadczyć  czegoś  innego. Nadchodzące zmiany i

niepewność jutra były dla nich o wiele gorsze niż perspektywa śmierci na polu walki. Dlatego

bez mrugnięcia okiem zaryzykują wyścig z czasem, lecąc do sąsiedniego punktu skoku, lecz

gdyby zaproponował im powrót do pierwotnej propozycji, czyli udania się okrężną drogą do

przestrzeni kontrolowanej przez Obcych, z pewnością  zaczęliby protestować, ponieważ  niebyli przyzwyczajeni do takiego reagowania w obliczu zagrożeń.

Page 222: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 222/312

- Dziękuję  za uwagę. Za chwilę  nakażę  taką  zmianę  formacji, by najcięższe i

najwolniejsze jednostki znalazły się  jak najbliżej celu, gdy rozpoczniemy przyspieszanie. Po

osiągnięciu maksymalnej prędkości przelotowej najszybsze jednostki miną  je i wrócimy do

aktualnego ustawienia. Otrzymacie komplet rozkazów manewrowych w ciągu najbliższej

godziny.

Gdy oficerowie przerwali połączenie z „Nieulękłym”, doktor Setin zwrócił się  do

Geary’ego.

- Admirale, pozwoliłem sobie zaprosić  doktor Shwartz na to spotkanie, ponieważ 

uważałem, że jej teoria opiera się  na pewnych przesłankach, nie czczych domniemaniach.

Aczkolwiek muszę  przyznać, że mamy w swoim gronie eksperckim... dwie frakcje. Jedna

uważa, że Obcy są  lepsi od nas i bardziej rozwinięci, a ich agresywne zachowania są 

spowodowane wcześniejszymi atakami ze strony ludzkości.

Desjani wybuchnęła śmiechem.

- Zapewniam pana, że przebieg naszych dotychczasowych spotkań z Obcymi przeczy

całkowicie tej teorii - powiedział Geary. - Ale wspomniał pan o dwóch frakcjach, je śli się nie

mylę.

- Owszem. Druga uważa, że Obcy są  wrogo nastawieni i czeka nas nieunikniona

walka na śmierć i życie.

- Czy przedstawiciele obu tych frakcji mieli ze sobą  wcześniej jakieś  kontakty? -

zapytała Desjani.

- Nie - odparł Setin. - Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Niemniej posiadam

raporty oceniające dotychczasowe zdarzenia napisane z obu tych punktów widzenia. Czy

zechcą państwo zapoznać się z nimi?

- To się  nawet dobrze składa - rzekł Geary. - Syndycy popełnili kardynalny błąd,

przyjmując tylko jeden słuszny punkt widzenia w sprawie Enigmów i nie dopuszczając do

siebie myśli o istnieniu alternatywy. Przejrzę  te raporty, by sprawdzić, czy nie ma w nichczegoś, co pozwoli mi zrewidować dotychczasowe poglądy.

- Aha. Dziękuję, admirale. - Doktor Setin popatrzył z uznaniem na Geary’ego. - Ma

pan wyjątkowo otwarty umysł jak na wojskowego.

- Admirał może sobie na to pozwolić - wtrąciła Desjani. - Ja jestem wystarczająco tępa

za nas oboje.

Setin zerknął w jej stronę, nie mając pewności, czy żartowała, potem uśmiechnął się 

na pożegnanie i zniknął.- Zostawię  cię, abyś mógł prowadzić  te swoje dyplomatyczne rozważania. - Desjani

Page 223: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 223/312

podniosła się  z fotela, rzucając pełne pogardy spojrzenie w kierunku obecnych wciąż 

emisariuszy.

- Otrzymał pan rozkaz, by sprawdzić, jak rozległe terytoria zostały zasiedlone przez

obcą rasę - przypomniała Geary’emu Rione, gdy Tania opuściła salę odpraw.

- Owszem - przyznał - ale jako oficer dowodzący tą flotą mam prawo do modyfikacji

treści wydanych poleceń, jeśli wymaga tego sytuacja. - Geary, czując coraz większe

rozżalenie z powodu tego, że Rione nadal nie robiła nic, żeby go wesprzeć, mimo iż bardzo

taktownie załatwił sprawę  jej męża, komandora Benana, postanowił przeprowadzić  tę 

rozmowę  w sposób bardziej formalny. - Nie rozpocznę  wyścigu w kierunku centrum

Galaktyki, mając na karku całą  rasę  Obcych i ograniczone zapasy ogniw paliwowych. Gdy

dotrzemy do punktu, w którym nasze zapasy skurczą się do dziewięćdziesięciu procent stanu

mimo nieustannych wysiłków ze strony wszystkich jednostek pomocniczych, wydam rozkaz

powrotu. Mam nadzieję  - dodał, chcąc zobaczyć, jak zareagują  na jego słowa. - że Wielka

Rada nie spodziewa się, iż  narażę  tę  flotę  na zagładę, ślepo trzymając się  rozkazów

wydawanych dziesiątki lat świetlnych stąd.

- Senator Navarro z pewnością na to nie liczył - odparła, ale ani jej ton, ani wygląd nie

pozwalały mu odkryć, czy miała na myśli coś więcej, niż powiedziała.

- Powiedzieliśmy sobie kilka gorzkich słów - dodał Geary, spoglądając dla odmiany

na generała Charbana - niemniej chciałbym mieć  pewność, że wiecie, iż  traktuję  was jak

członków mojej drużyny.

- Wiemy o tym - zapewnił go Charban.

Rione spojrzała mu tylko w oczy.

*

Trzy godziny później Geary wydał flocie rozkaz zmiany szyku i wyruszenia w

kierunku punktu skoku na Alihi.

Page 224: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 224/312

JEDENAŚCIE 

Jedenaście godzin lotu do punktu skoku na Alihi.

Około godziny po wyruszeniu obcy okręt wojenny wykonał gwałtowny manewr i

ruszył w tym samym kierunku co flota Sojuszu.

- Kapitanie Smythe, musi pan wycisnąć więcej z napędów swoich jednostek - rozkazał

Geary.

- Tak jest! Tak jest! Już się robi! - wołał Smythe, a na koniec zasalutował z wielkim

rozmachem. - Proszę o pozwolenie na pozbycie się z pokładów „Tanuki”, „Kupuy”, „Tytana”i „Chochlika” dwudziestu ton surowców.

- Dwudziestu ton? - Jakkolwiek liczyć, była to ogromna ilość.

- Z każdej jednostki, w sumie osiemdziesiąt ton balastu. Mówimy tutaj o surowcach,

których ponowne zdobycie nie powinno nastręczać trudności, na przykład o rudzie żelaza. W

następnym systemie gwiezdnym przechwycimy kilka asteroid i rozbijemy je, pozyskując

potrzebne surowce, nie zwalniając nawet na moment. Nie dam rady przyspieszyć  tych

kolosów bez pozbycia się balastu.Nie mieli wielkiego wyboru. Tempo przyspieszenia jednostek pomocniczych było

wciąż  niewystarczające, a jeśli flota zostanie przez nie spowolniona i zniszczona, te

kilkadziesiąt ton surowców i tak nie będzie nikomu potrzebne.

- Udzielam zezwolenia.

- Czy życzy pan sobie, abyśmy zrzucili to komuś  albo czemuś  na głowę? - zapytał

Smythe. - Taka ilość materii narobi hałasu, gdy w coś trafi.

- Nie. Wyrzućcie surowce na jakąś  bezpieczną  orbitę. Mamy nawiązać  przyjazne

stosunki z tą rasą, a zrzucenie im na głowy osiemdziesięciu ton rudy żelaza z pewnością nie

poprawi naszych notowań u Enigmów.

Gdy hologram kapitana Smythe’a zniknął z mostka, Desjani szepnęła ze swojego

stanowiska:

- Powinieneś chwilę odpocząć, admirale.

- W chwili, gdy lada moment możemy zostać  unicestwieni przez implozję  wrót

hipernetowych?

- Zgadza się. I tak nie jesteśmy w stanie nic zrobić  w tej sprawie, a ty możesz

Page 225: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 225/312

kontrolować  sytuację ze swojej kajuty, nie musisz w tym celu sterczeć na mostku. - Posłała

mu długie spojrzenie. - Wyglądasz na zdenerwowanego.

Był zdenerwowany, a ona miała rację. Wszyscy na pokładzie obserwowali go

uważnie, sprawdzając, czy jest spokojny czy też zaczyna panikować.

Wstał więc z fotela w niedbały sposób.

- Zejdę do kajuty, żeby się posilić - poinformował Desjani, podnosząc jednak głos, by

słyszeli go wszyscy wachtowi.

- Świetny pomysł, admirale - odparła. - Szkoda, że ja nie pomyślałam o tym pierwsza.

Ledwie Geary wszedł do kajuty i sprawdził postępy jednostek kapitana Smythe’a, już 

musiał odebrać  pierwsze połączenie holo. Z ekranu wyświetlacza spoglądała na niego

przepraszająco generał Carabali.

- Proszę  wybaczyć, że panu przeszkadzam, admirale, ale czuję  się  w obowiązku

poinformować  pana, że admirał Chelak otrzymał zakaz opuszczania własnej kajuty na

„Habubie”.

- Co znowu zmajstrował?

- Próbował usunąć  mnie ze stanowiska i przejąć  dowodzenie oddziałami piechoty

przestrzennej stacjonujących na „Habubie”. Nie był to najlepszy pomysł, szczerze mówiąc,

ponieważ  musiałby najpierw przekonać  ponad dwustu moich ludzi do wypowiedzenia mi

posłuszeństwa.

Geary westchnął ciężko.

- Dziękuję za informację.

- Będzie jeszcze gorzej, admirale. Ci ludzie siedzą  na „Habubie” i „Mistralu”, nie

mając nic do roboty, a to głównie ważniacy, przyzwyczajeni do robienia zamętu i wydawania

rozkazów. To, że nie mieliśmy jeszcze buntu na szeroką  skalę, zawdzięczamy wyłącznie

temu, że większość  byłych jeńców nie zdołała się  jeszcze otrząsnąć  z otępienia, w które

wpadli po tylu latach przebywania w syndyckim obozie pracy. Do tego dochodzą także efektyuboczne stosowania mocnych leków zaordynowanych im przez nasz personel medyczny.

- Dziękuję, generale. Postaram się wymyślić im jakieś zajęcia.

Gdy się rozłączyła, siedział przez dłuższą chwilę zapatrzony w przestrzeń. Nie mogę 

przydzielić  ich wszystkich do sprawdzania systemów „Habuba” i „Mistrala”, pomyślał. A

gdyby nawet zgodzili się na tę  robotę, to i tak miałbym wielkie opory przed umożliwieniem

im dostępu do tak istotnych elementów okrętu. Szkoda, że nie mogą  nam pomagać  w

uporaniu się z Obcymi.Zanim ta myśl umknęła mu z głowy, poprawił się.

Page 226: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 226/312

Właściwie dlaczego by nie?

Spędził kilka następnych chwil, sprawdzając, jak sprawują  się  jednostki pomocnicze

na tle reszty floty, i przyglądając się  tonom porzuconych surowców, które dryfowały w

przestrzeni jak dziwaczne sześcienne asteroidy. Gdy uznał, że wszystko idzie na tyle dobrze,

na ile to możliwe, połączył się  ponownie z „Mistralem”. W czasie krótkiego oficjalnego

powitania jeden z admirałów nie tylko poparł od razu Geary’ego, ale też wyraźnie pozostawał

w opozycji do Chelaka. Akta tego oficera zawierały informacje o nienagannej służbie. Dzięki

wielu sukcesom i uporowi szybko awansował na najwyższe stanowiska we flocie, jednakże

nigdy nie wykazywał inklinacji politycznych. To był człowiek, z którym należało

porozmawiać. Osoba, której mógł powierzyć  część  odpowiedzialności za jeńców. Lepiej

późno niż wcale.

- Admirale Lagemann.

Rozmówca spoglądał mu prosto w oczy.

- Czemu zawdzięczam tę wizytę?

- Miałem nadzieję, że pan i pańscy uwolnieni z niewoli koledzy pomożecie nam w

wykonaniu pewnego ważnego zadania.

Lagemann wciąż przyglądał mu się sceptycznie.

- Osobiście nie wziąłem sobie do serca tego, że nie znalazł pan chwili, by uścisnąć 

każdemu z nas dłoń, wiem też, że nie jest pan w stanie przywrócić wszystkich admirałów i

generałów na odpowiednie stanowiska, dlatego cieszę  się, że znalazł pan dla mnie coś 

ważnego. Do tej pory zliczaliśmy kłębki kurzu w załomach korytarzy, na wypadek gdyby

potrzebował pan szczegółowych informacji na tak istotny temat.

- Wątpię, aby te kłębki kurzu okazały się  przedstawicielami wrogo nastawionej rasy,

admirale. Wie pan, że znajdujemy się teraz na terytorium Obcych, którzy do tej pory nie byli

zbyt przyjaźnie do nas nastawieni. Mamy niewiele danych na ich temat i jeszcze mniejsze

doświadczenia, a lada moment może dojść do kolejnego starcia z ich okrętami. Pan i pańscykoledzy nie braliście ostatnio czynnego udziału w walkach, lecz wciąż dysponujecie ogromną 

wiedzą  i doświadczeniem w kwestiach związanych z prowadzeniem wojny. Macie także

świeże spojrzenie na sytuację  i brak wam uprzedzeń, jakie my wyrobiliśmy sobie w trakcie

poprzednich kontaktów z Enigmami. Chciałbym więc, abyście przejrzeli uważnie wszystkie

materiały dotyczące Obcych, te, które przekazali nam Syndycy, i te znajdujące się  w

archiwach floty, a potem dokonali prób analizy sposobu myślenia i walki Enigmów. W jaki

sposób zachowają  się  podczas walki? Czy przebieg starcia na Midway był anomalią, czymożemy zakładać, że w przyszłości będą  walczyli w taki sam sposób? Jakiej innej taktyki

Page 227: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 227/312

możemy się po nich spodziewać?

Admirał Lagemann zamyślił się głęboko, a potem skinął głową.

- Zatem to nie będzie praca fizyczna? Nie mogę panu niczego obiecać, ale przecież nie

o to chodzi. Jeśli dojdziemy do ciekawych konkluzji, zyska pan dużą  przewagę  w walce z

tymi istotami. Jeśli nie dojdziemy do niczego sensownego, nic pan na tym nie straci.

- Zgadza się. Czy pomoże mi pan w tej sprawie, admirale?

- Tak. Z tego, co wiem, wielu moich kolegów z przyjemnością przyłączy się do mnie.

- Lagemann spojrzał gdzieś w bok i westchnął ciężko. - Nie jest nam ostatnio lekko. Wielu z

nas dałoby wszystko, by zmienić  tę  sytuację. Czy mogę  prosić  pana w zamian o pewną 

przysługę?

- Niewiele mogę zrobić w kwestii poprawy wyżywienia na „Mistralu”.

Lagemann się uśmiechnął.

- Po siedemnastu latach jedzenia syndyckich racji żywnościowych nawet typowe

żarcie floty wydaje się  człowiekowi nadzwyczaj smaczne. Nie chodziło mi o jedzenie.

Chciałbym częściej z panem rozmawiać, zwłaszcza o taktyce. Podobnie jak wielu moich

kolegów pragnę dowiedzieć się czegoś więcej o prowadzeniu bitew, w których przetrącił pan

kręgosłup flocie Światów Syndykatu. O sposobach walki naszych przodków.

- Nie ma sprawy, admirale. - Geary poczuł ukłucie winy z powodu zamknięcia tak

wielu zdolnych oficerów na jednym okręcie z pieniaczami. - Postaram się, by wszystkie

nagrania dotyczące tego tematu zostały panu przekazane. Jeśli ktoś z „Habuba” będzie chciał

mieć do nich dostęp, dam panu upoważnienie do przesyłania ich dalej. Czy dzisiaj wieczorem

będzie pan miał czas na dłuższą pogawędkę?

- Oczywiście. - Lagemann spuścił wzrok na prawą  dłoń, a potem niezdarnie

zasalutował. - Zdaje się, że tak się  to teraz robi w naszej flocie. Do zobaczenia wieczorem,

admirale.

Geary odpowiedział na salut, uśmiechając się szeroko. Może komuś zależało na tym,bym miał kłopoty, i dlatego wsadził mi na kark tylu ważnych oficerów. To jednak wcale nie

musi znaczyć, że nie mogę obrócić tej sytuacji na swoją korzyść.

*

Wrócił na mostek godzinę  przed planowanym skokiem na Alihi i trzydzieści pięć 

minut przed możliwym przejściem fali uderzeniowej będącej skutkiem implozji tutejszych

wrót hipernetowych, która uwolniłaby ilość energii porównywalną z eksplozją supernowej. Z

powodu nieco zbyt wolnego tempa przelotu, i to nie tylko jednostek pomocniczych, ale takżeczęści największych pancerników, flota miała spóźnienie, co oznaczało dłuższą, niż 

Page 228: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 228/312

zakładano, ekspozycję na skutki kolapsu.

- „Orion” nie nadąża za nami - mruknął pod nosem Geary.

- „Zemsta” i „Nieposkromiony” także - stwierdziła Desjani. Zabrzmiało to, jakby

mówiła do siebie. - Można przeprowadzić setki testów i symulacji, ale problemy ze sprzętem

nie ujawnią się, dopóki nie da mu się porządnie w kość.

- Wiem.

- Wiem, że wiesz.

Zdecydował, że kontynuacja tej rozmowy nie ma sensu.

Dziesięć minut do momentu, w którym może ich dosięgnąć  fala uderzeniowa. Geary

gapił się na wrota hipernetowe, chociaż dobrze wiedział, że na razie nic nie może się z nimi

dziać, chyba że Obcy nakazali ich wysadzenie, zanim zauważyli pojawienie się  floty w

systemie.

Dwa kolejne obce okręty wojenne dołączyły do pary lecącej za nimi w odległości

godziny świetlnej, wykazując się  niewiarygodną  zwrotnością, którą  Enigmowie

zademonstrowali podczas starcia na Midway.

Pięć minut. Wachtowi na mostku próbowali się zachowywać, jakby nie działo się nic

niezwykłego, niemniej Geary zauważał nerwowe spojrzenia rzucane co chwilę w jedno tylko

miejsce, tam, gdzie ekrany wyświetlaczy pokazywały aktualny widok wrót hipernetowych.

Zbliżał się  moment wydania kolejnego rozkazu sprzecznego z pragnieniami

wszystkich ludzi lecących na pokładach okrętów floty Sojuszu. Musieli zwolnić, bowiem

poruszające się z tak dużą prędkością jednostki nie miały szans na wykonanie skoku.

- Do wszystkich jednostek. Wykonać obrót o jeden osiem zero stopni, czas pięć zero, i

wyhamować do .1 prędkości świetlnej. - Teraz zaczną zwalniać, wydłużając dodatkowo czas

lotu w zagrożeniu, ale na to nie mógł nic poradzić.

Jedna minuta.

Desjani ziewnęła.- Fajnie byłoby być teraz tam, gdzie coś się dzieje, nieprawdaż, poruczniku Yuon?

Zapytany musiał przełknąć  ślinę, zanim był w stanie odpowiedzieć  w miarę 

spokojnym głosem.

- Tak, kapitanie.

- Co słychać u rodziny na Kosatce? - Tania nie odpuszczała.

- Wszystko w porządku, kapitanie. Gdy tam byłem, wszyscy chcieli gadać  tylko na

 jeden temat... sama panie wie jaki.Geary spojrzał na Yuona, teraz on spróbował odezwać się równie spokojnie jak przed

Page 229: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 229/312

momentem Desjani.

- Mam nadzieję, poruczniku, że nie obsmarowaliście mnie przed krewnymi.

- Ależ skąd, sir.

- Weszliśmy w potencjalną  stref ę  rażenia - zameldował wachtowy z

komunikacyjnego.

Desjani wyjęła baton żywieniowy.

- Jesteś głodny? - zapytała Geary’ego.

- Niedawno jadłem. Czy to Yanika Babiya?

- Nie. To... - przyjrzała się opakowaniu. - Kurczak w curry na ostro.

- Baton o smaku kurczaka w curry na ostro? Dobry jest?

Desjani przeżuwała chwilę  niewielki kęs, udając, że nie wie, iż  wszyscy obecni na

mostku wgapiają się teraz w nią, zamiast obserwować wrota hipernetowe.

- Czuję  curry, ale za ostry to nie jest. Wyczuwam w nim też  coś, co ma smak

kurczaka.

- Zatem nazwa nie odbiega zbyt daleko od prawdy - podsumował Geary.

- W zasadzie chyba każdy baton żywieniowy ma smak drobiowy - zasugerowała

porucznik Castries. - Oczywiście poza tymi z kurczaka.

- Macie rację, poruczniku - przyznała Desjani. - Prawdziwy kurczak w batonach

smakuje jak... baranina?

- Szynka - podrzucił Yuon. - Jak paskudna szynka.

- Zatem to nie może być  kurczak, ponieważ  smakuje jak kurczak - podsumowała

Desjani.

- Piętnaście minut do skoku - zameldował wachtowy.

Geary sprawdził odczyty z jednostek floty i zobaczył, że wszystkie okręty

wyhamowują w wystarczającym stopniu, by mogły wykonać skok przy .1 świetlnej.

- Ciekawe, jak smakuje mięso Obcych? - zastanawiała się Desjani.- Nie powinniśmy ich jeść - oburzył się Geary. - Przecież to inteligentne istoty.

- Ludzie będący w potrzebie czasami zjadali innych ludzi - przypomniała mu. - Na

przykład po katastrofach statków. We flocie morskiej to chyba nawet była tradycja.

- Też  o tym słyszałem - przyznał Geary. - Zdaje się, że najpierw zjadano

najmłodszych podoficerów.

- Tak było, czytałam o tym. - Desjani spojrzała w kierunku wachtowych. - Żeby nie

było zamieszania w przyszłości: kto z was otrzymał nominację najpóźniej?Porucznicy spojrzeli po sobie i wyszczerzyli zęby w uśmiechu.

Page 230: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 230/312

- Szczerze mówiąc, kapitanie - odparła Castries. - Yuon i ja awansowaliśmy tego

samego dnia.

- Cóż, poruczniku Castries, obojga was nie zdołamy zjeść  za jednym posiedzeniem.

Chyba będziemy musieli zastosować  kolejność  alfabetyczną, żeby uniknąć  nieporozumień.

Macie coś przeciwko temu?

- Ja nie, pod warunkiem że zechcecie nas klasyfikować  po imionach - odparła

Castries. - Ja na przykład jestem Xenia.

- To rzeczywiście byłoby trudne do przebicia - przyznała Desjani. - Porucznik Bhasan

Yuon zgodzi się ze mną, prawda?

Wywołany pokręcił zdecydowanie głową.

- Moim zdaniem porucznik Castries o wiele bardziej nadaje się na pierwsze danie. Ja

 jestem słony i łykowaty.

- Pięć minut do skoku - zameldował wachtowy.

- A może powinniście raczej rzucać  monetą? - Desjani uniosła palce, jakby doznała

olśnienia. - Nie. Przecież mogę przydzielić do zespołu wachtowych jednego chorążego.

- Chorąży pełniący funkcję mobilnego bufetu awaryjnego - podrzucił jej Geary.

- Nie musimy umieszczać tego w opisie stanowiska. To by zniechęciło potencjalnych

kandydatów.

- Może starszy bosman sztabowy Gioninni by się  nadał? - zaproponował porucznik

Yuon.

- Co pan mówi, poruczniku! - zbeształa go Desjani. - Gdyby sierżant Gioninni znalazł

się z nami w jednej kapsule ratunkowej, tak by wszystkich przekabacił, że służylibyśmy mu

za pokarm, dopóki nie dowleklibyśmy się... oczywiście ci, którzy zdołaliby dotrwać... do

pierwszego schronienia, na przykład na planetę, której mieszkańców Gioninni przekonałby do

zrobienia z niego króla albo innego dożywotniego władcy.

Geary nie spuszczał oka z okrętów floty, od czasu do czasu łypiąc w kierunku wróthipernetowych, które wciąż nie wykazywały oznak typowych dla rozpoczęcia kolapsu. Żadna

z jego jednostek nie pozostawała już  w tyle, wszystkie okręty leciały z prędkością  .1

świetlnej. Do skoku zostały już  tylko dwie minuty. Flota wykona skok automatycznie, gdy

tylko systemy wykryją  studnię  grawitacyjną, nie musiał więc wydawać  kolejnego rozkazu,

który dodałby do czasu zagrożenia kilka jakże cennych w tej sytuacji sekund.

- Minuta do skoku - zameldował wachtowy z manewrowego.

- Kolaps wrót trwa dużo więcej niż minutę  - stwierdziła Desjani - a jak na razie niewidać, by coś tam się działo. Już po kłopocie.

Page 231: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 231/312

- Tak - przyznał Geary. - Już jesteśmy bezpieczni. - Nacisnął klawisz komunikatora. -

Do wszystkich jednostek. Obcy mogli wykorzystać  nadświetlną  łączność, by powiadomić 

swoje siły na Alihi o naszym przybyciu. Musicie być gotowi do walki natychmiast po wyjściu

z nadprzestrzeni.

Czterdzieści sekund później pierwsze okręty weszły w studnię grawitacyjną.

Desjani westchnęła głośno i wstała z fotela, gdy niekończąca się  szarość  zastąpiła

zagrożenie ze strony obcych mieszkańców Hiny.

- Jestem zmęczona i nie wiem dlaczego wciąż głodna. Muszę coś zjeść. - Pochyliła się 

w kierunku Geary’ego. - Następnym razem ty wymyślasz coś dla odwrócenia uwagi.

- Nie będę w stanie ci dorównać.

- Wiem, ale zrobisz co w twojej mocy, admirale - wypaliła w odpowiedzi i opuściła

mostek.

*

Człowiek zawsze czuł się  niekomfortowo w nadprzestrzeni. Nie należał do niej. Ale

czy cokolwiek mogło tutaj istnieć? Może nawet te światełka, które pojawiały się i znikały po

chwili, były tylko refleksami zdarzeń  dziejących się  w innym wymiarze? Na pewnym

poziomie świadomości ludzki umysł nigdy się  nie pogodzi z trwaniem pośród niekończącej

się szarości.

Tym razem Geary miał zmartwienia zupełnie innego rodzaju niż podczas wszystkich

poprzednich skoków. Słowa wypowiedziane jakiś czas temu przez Desjani wracały do niego

nieubłaganie jak przysłowiowy bumerang. „Wyobraź  sobie, że masz nóż...” Dlaczego czuł

taki niepokój na myśl o obcej istocie z nożem w ręku?

W trakcie skoku nie można nawiązać  normalnej komunikacji z innymi jednostkami,

ale w czasie, jaki upłynął pomiędzy jego ostatnią  bitwą  na Grendelu, po której spał w

hibernacji przez niemal stulecie, ludzkość  zdołała znaleźć  sposób na wysyłanie w

nadprzestrzeni krótkich wiadomości tekstowych. Czwartego dnia lotu, na niemal osiemgodzin przed dotarciem na Alihi, Geary otrzymał taki właśnie przekaz z pokładu „Mistrala”.

Przeczytał go bardzo powoli, mimo że miał do czynienia z jednym tylko zdaniem.

W kwestii Obcych - proszę mieć oczy z tyłu głowy. Lagemann.

Wezwał Desjani do swojej kajuty, by zobaczyła tę  wiadomość  i by mogli

porozmawiać o jej treści. Teraz spoglądała na nią z wyraźną niepewnością w oczach.

- Przecież już wcześniej wiedzieliśmy, że Obcym nie można ufać. Czy to wszystko, co

admirał miał nam do powiedzenia?- Nie sądzę. On i jego przyjaciele starali się odkryć, w jaki sposób Obcy będą z nami

Page 232: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 232/312

walczyć.

- To zabrzmiało raczej jak ostrzeżenie przed ciosem w plecy.

- Co takiego? - Geary spojrzał na nią zaskoczony.

- Powiedziałam, że to zabrzmiało jak ostrzeżenie przed ciosem w plecy - powtórzyła,

nie rozumiejąc powodów jego zaskoczenia.

- Nóż. W plecy.

- Nie bierz wszystkiego, co mówię, tak dosłownie.

Geary zacisnął dłoń w pięść i postukał nią w skroń.

- Szlag! To właśnie chciał powiedzieć! To mnie tak niepokoiło od dłuższego czasu! -

Ściągnął na wyświetlacz mapę systemu Alihi, a w każdym razie jego wyobrażenie z czasów,

gdy Syndycy mieli tam swoją placówkę badawczą. - Uderzają z ukrycia. Urządzają zasadzki.

Gdzie mogą się schować, skoro wirusy już ich nie kryją przed naszymi sensorami?

Desjani wzruszyła ramionami.

- Za gwiazdą. Za planetami albo księżycami.

- Za punktem skoku?

- Nie! - Dziabnęła palcem w wyświetlacz. - Mówisz o umieszczeniu okrętów za

punktem skoku, by uderzyły od tyłu na przybywającą  flotę? To się nie uda. To niemożliwe.

Przeczą temu prawa fizyki.

- Dlaczego? - zapytał Geary.

- Choćby dlatego, że nie możesz wiedzieć, kto i kiedy przyleci. Po pierwsze, bardzo

trudno się utrzymać na pozycji przed punktem skoku, a jeszcze trudniej za nim. A mówimy

tutaj o całych dniach, tygodniach, a nawet miesiącach czekania. Po drugie, ktokolwiek

wynurzy się  z nadprzestrzeni, będzie leciał z prędkością  .1 świetlnej. A ty czekając,

praktycznie dryfujesz, musisz zatem rozpędzić  swoje jednostki, by doścignąć  odlatujące

okręty. Może udałoby ci się je dogonić, ale potrzebowałbyś na to naprawdę długiego czasu. A

ich załogi wiedziałyby, że nadlatujesz. Trudno nazwać taką sytuację zaskoczeniem.Geary potaknął.

- Z tego też  powodu nie urządzaliśmy podobnych zasadzek przed stuleciem. Jak

 jednak wyglądałaby sytuacja, gdybyśmy dysponowali systemami łączności nadświetlnej?

Zastanowiła się.

- Ktoś  z systemu, który opuszczasz, mógłby powiadomić  o twoim przybyciu kogoś,

kto przebywa w systemie będącym celem twojej podróży.

- A ten wiedziałby z dużą  dokładnością, kiedy przybędziesz, ponieważ  fizyka skoku jest niezwykle precyzyjna. Jeśli wykonujesz skok o godzinie x, to zakończysz go dokładnie w

Page 233: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 233/312

momencie y.

Desjani pokręciła głową.

- Ale nawet wtedy będą  mieli problem z określeniem miejsca, w którym się 

wynurzymy. Dogonienie nas wymagałoby o wiele mocniejszych napędów niż  te, którymi

dysponujemy... Cholera! - Spojrzała na niego spode łba. - Oni je mają!

- Owszem. - Geary skulił się w fotelu, wbijając spojrzenie gdzieś w przestrzeń. - Nie

wpadliśmy na to, ponieważ nie możemy wykonywać podobnych manewrów. Oni jednak mają 

nad nami podwójną  przewagę, dzięki czemu mogą  coś  takiego zrobić. Za sprawą  tego

nadświetlnego systemu łączności wiedzą nawet, w jakim szyku przylecimy. Musimy przecież 

opuścić  nadprzestrzeń  w takiej kolejności, w jakiej do niej wlecieliśmy. Nie mamy

możliwości manewrowania w nadprzestrzeni.

- Uderzą  na jednostki pomocnicze i transportowce szturmowe. One lecą  na samym

końcu i nie mają za sobą żadnej eskorty. - Desjani przycisnęła dłonie do oczu. - Czy zdołamy

wykonać zwrot wystarczającej liczby okrętów wojennych, by zapewnić im osłonę?

- Trzeba czasu na wykonanie jakiegokolwiek manewru po wyjściu z nadprzestrzeni -

stwierdził z goryczą w głosie Geary - a obrócenie okrętów i wyhamowanie ich, aby jednostki

pomocnicze mogły je minąć, potrwa jeszcze dłużej. Jeśli nawet przygotujemy odpowiednie

rozkazy i nadamy je w momencie wyjścia z nadprzestrzeni, pozostałe jednostki będą 

potrzebowały czasu, by ochłonąć po skoku i wykonać manewr, a mam niejasne przeczucie, że

w tej sytuacji będzie się liczyć każda sekunda.

Desjani wskazała na wiadomość z „Mistrala”.

- Skróćmy przekaz, a zdołamy go wysłać w nadprzestrzeni.

Skróćmy. Jak zawrzeć w jednym zdaniu skomplikowaną treść?

- Do zakończenia skoku mamy nadal ponad siedem godzin - dodała Desjani.

- Dzięki, od razu poczułem się lepiej.

- Przepraszam.*

Obcy czekali na Alihi.

Mózg Geary’ego nie zaczął jeszcze poprawnie funkcjonować, gdy systemy

„Nieulękłego” rozpoczęły zwrot, obracając liniowiec ruf ą  w kierunku lotu, reagując na

rozkazy przesłane podczas pobytu w nadprzestrzeni. Moment później pędniki okrętu włączyły

pełen ciąg, wyhamowując jednostkę  najszybciej, jak się  dało, bez narażania załogi na

niemożliwe do wytrzymania przeciążenia. W tej samej chwili rozbrzmiały dzwonki alarmówna stanowiskach bojowych. Zanim Geary odzyskał ostrość widzenia, poczuł drgania kadłuba -

Page 234: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 234/312

to systemy „Nieulękłego” odpalały widma, mając rozkaz otwarcia ognia natychmiast po

wykryciu celów, bez zatwierdzenia ze strony nadzorującego je człowieka.

Jego wiadomość  dotarła do wszystkich największych jednostek lecących w głównej

formacji. Ogień otworzyły równocześnie okręty liniowe: „Nieulękły”, „Śmiały”, „Zwycięski”

i „Niepohamowany” oraz pancerniki: „Gniew”, „Zemsta”, „Rewanż”, „Strażnik”,

„Nieustraszony”, „Determinacja” i „Groźny”. Treść  przekazu była maksymalnie zwięzła, bo

tylko taki krótki tekst można było przesłać w nadprzestrzeni.

Natychmiast po wyjściu wykonać  obrót jeden osiem zero, wyhamować  do .05

świetlnej, uderzyć na wroga.

Tak mogła wyglądać  najszybsza odpowiedź  ze strony floty Sojuszu, jeśli Obcy

rzeczywiście zastawili pułapkę i zamierzali uderzyć od tyłu.

Istniało wprawdzie ryzyko, że inne okręty Enigmów będą czekały na nadlatujących w

głębi przestrzeni, ale Geary miał nadzieję, że liczne krążowniki i niszczyciele eskorty dadzą 

sobie z nimi radę.

Odzyskał zdolność widzenia w chwili, gdy systemy odpalały salwę  piekielnych lanc.

Okręty Enigmów zbliżały się  właśnie do najdalszego zgrupowania formacji Sojuszu. Były

tam przysadziste żółwiowate jednostki rozmaitej wielkości, od odpowiedników ludzkich

niszczycieli do olbrzymów przekraczających rozmiarami ciężkie krążowniki. Trzydzieści...

nie, czterdzieści. A dokładniej czterdzieści jeden okrętów. Ich kurs został lekko skorygowany,

gdy „Nieulękły”, „Śmiały”, „Zwycięski” i „Niepohamowany” wytraciły prędkość, dając

szanse powolnym jednostkom pomocniczym na ukrycie się za ich osłoną. Bardziej zwrotne i

lżejsze liniowce wykonały zadany manewr szybciej niż pancerniki.

Kadłub „Nieulękłego” drżał nieustannie, gdy przeciwnik skoncentrował ogień  na

czterech najbliższych teraz okrętach. Mimo że liniowce leciały dziobami w kierunku

przeciwnika, ich słabsze tarcze dość  szybko zostały przeciążone i kolejne pociski bez trudu

przebijały cieńsze niż w wypadku pancerników poszycie. Geary miał tylko sekundę na ocenę sytuacji i podjęcie decyzji.

Gdy jego palec naciskał klawisz komunikatora, „Śmiały” zadrżał mocno po serii

skoncentrowanych trafień.

- „Nieulękły”, „Śmiały”, „Zwycięski” i „Niepohamowany”, kontynuować  wytracanie

prędkości z maksymalną dopuszczalną mocą!

Gdy liniowce zwolniły jeszcze bardziej, okręty Obcych minęły je, skupiając się 

ponownie na ośmiu jednostkach pomocniczych. Salwy kartaczy wystrzelonych z liniowcówdosięgły ich po chwili, a „Zwycięski” trafił jednego polem zerowym, wykrawając w kadłubie

Page 235: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 235/312

wroga sporą dziurę.

Sensory nie zarejestrowały obecności innych Enigmów w pobliżu punktu skoku, więc

Geary mógł wydać kolejny rozkaz.

- Do wszystkich jednostek. Macie pozwolenie na opuszczenie szyku i zaatakowanie

wroga. Kapitanie Smythe, proszę wyrzucić cały balast!

Pozostałe okręty Obcych, a było ich jeszcze dwadzieścia pięć, rozpoczęły

ostrzeliwanie jednostek pomocniczych na moment przed tym, gdy dopadły je powolne

pancerniki, którym towarzyszyła pewna liczba lekko uzbrojonej eskorty. Krążowniki i

niszczyciele lecące po obu stronach jednostek pomocniczych, a także przed nimi,

wykonywały masowo zwrot, natomiast z pokładów ciężkich krążowników odpalano już 

pierwsze widma.

Ale to pancerniki rozstrzygnęły bitwę, najpierw likwidując pierwszą  falę 

nadlatujących Enigmów, potem dziesiątkując drugą.

Tylko sześć okrętów Obcych zdołało przetrwać ten moment starcia, odlatywały teraz z

ogromnym przyspieszeniem, wykonując manewry, jakich nie zdołałaby powtórzyć  żadna

 jednostka wyprodukowana przez człowieka.

Nawet teraz, gdy bitwa dobiegła już  końca, wokół jednostek Sojuszu widać  było

mrowie eksplozji. To Obcy aktywowali systemy samozniszczenia na każdym wraku.

- Do wszystkich jednostek. Wracajcie do szyku. Zmniejszyć prędkość przelotową do

.02 świetlnej. - Musiał sprawdzić, jak mocno oberwała jego flota, zanim wleci głębiej w ten

system.

- Tutaj też mają wrota hipernetowe - rzuciła Desjani, gdy przejrzała raporty o stratach.

- Dranie.

Geary skrzywił się, widząc napływające wciąż dane o uszkodzeniach „Nieulękłego” i

pozostałych trzech liniowców. „Śmiały” oberwał najmocniej, cały dziób miał zmasakrowany,

wiele systemów padło, a zabitych i rannych było ponad stu. Na „Zwycięskim” poległosześćdziesięciu marynarzy, na pokładzie działała tylko połowa baterii piekielnych lanc.

„Niepohamowany” stracił pięćdziesięciu trzech członków załogi, dziób tej jednostki także był

mocno uszkodzony, zwłaszcza od bakburty.

No i „Nieulękły”.

- Dwudziestu ośmiu zabitych - zameldowała Desjani głosem wypranym z wszelkich

uczuć. - Czterdziestu jeden rannych, w tym sześciu w stanie krytycznym. Zostały nam cztery

działające baterie piekielnych lanc... - Przeczytała kolejny raport. - Wróć. Trzy i pół.Geary czuł w głowie potworną  pustkę, gdy sięgał ponownie do klawiatury

Page 236: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 236/312

komunikatora. Tylu ludzi poległo, choć  starcie było tak krótkie, czas jego trwania należało

liczyć raczej w sekundach niż minutach.

- Kapitanie Smythe, proszę  udzielić  wsparcia technicznego „Nieulękłemu”,

„Śmiałemu”, „Zwycięskiemu” i „Niepohamowanemu” tak szybko, jak to tylko możliwe.

„Śmiały”, „Zwycięski” i „Niepohamowany”, meldujcie natychmiast, jeśli potrzebujecie

dodatkowej pomocy medycznej. Generale Carabali, proszę  zadbać  o to, by drużyny

ratownicze z „Mistrala”, „Habuba”, „Tsunami” i „Tajfuna” mogły wyruszyć, jak tylko

przyjdzie wezwanie o pomoc. - Spojrzał na siedzącą  z kamienną  twarzą Desjani. - Czy my

także możemy potrzebować pomocy medycznej?

Połączyła się ze szpitalem pokładowym, potem skinęła głową.

- Przydadzą nam się dodatkowi lekarze. Zwłaszcza przy ciężej rannych.

- „Tajfun”, podejdźcie do „Nieulękłego” najszybciej, jak możecie, by udzielić  nam

pomocy medycznej. - W tym momencie zauważył, że Tania wciąż na niego patrzy. - Możecie

wracać do swoich obowiązków, kapitanie. Ja zajmę się resztą floty.

- Dziękuję, admirale.

*

Dzięki niewielkiej liczbie atakujących obcych jednostek tylko okręty liniowe Sojuszu

zostały poważniej uszkodzone podczas niedawnej bitwy. Uszkodzenia po kilku trafieniach w

 jednostki pomocnicze mogły zostać  usunięte bez większego trudu, a pancerniki praktycznie

wyszły z tej walki bez szwanku.

W czasie gdy trwały pospieszne naprawy, a sensory skanowały pobliskie planety,

Geary zauważył, że w systemie Alihi w pobliżu wrót hipernetowych pojawiło się  kilka

kolejnych jednostek Enigmów. W tym układzie tylko dwie planety nadawały się  do

skolonizowania przez człowieka. Jedna krążyła w odległości niespełna sześciu minut

świetlnych od gwiazdy centralnej. Drugą, odleglejszą, dzieliło od Alihi niemal dziesięć minut

świetlnych. Może nie były idealne dla ludzi, niemniej daleko im było do wizerunkuprawdziwego piekła. Nieco dalej, w odległości dwudziestu minut świetlnych, znajdował się 

pas asteroid, a za nim aż cztery gazowe olbrzymy.

Enigmowie zasiedlili pierwszą  z wymienionych planet, a sądząc z danych, które

napływały do sensorów, zadali sobie ogromny trud, całkowicie przekształcając jej

środowisko, by nadawała się do zamieszkania.

- My, ludzie, nie robimy czegoś takiego - wyjaśnił któryś z inżynierów pokładowych.

- Choć  potrafimy. Opracowaliśmy podstawowe techniki terraformingu na planeciesąsiadującej ze Starą  Ziemią... jak ona się  nazywała... A, wiem, Mars! Ale to było jeszcze

Page 237: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 237/312

przed odkryciem napędów nadprzestrzennych, które umożliwiły nam proste i szybkie

podróżowanie do gwiazd. Od tamtej pory o wiele prościej i taniej jest znaleźć  odpowiednią 

planetę  w kolejnym systemie gwiezdnym, niż  przystosowywać  którąś  z niegościnnych już 

znanych.

- Nie domyśla się pan, dlaczego Obcy to robią?

Inżynier rozważył tę kwestię.

- Znam tylko dwa powody takiego postępowania. Albo znają prostsze i tańsze metody

przystosowywania planet do swoich potrzeb, albo nie mogli znaleźć  niczego lepszego,

ponieważ zostali zablokowani przez Syndyków, którzy zdążyli skolonizować  cały okoliczny

sektor.

- Nie odkryliśmy żadnych śladów ludzkiej obecności - zameldował porucznik Iger. -

Tutaj, podobnie jak na Hinie, zakłócenia nie pozwalają  nam jednak przyjrzeć się dokładniej

zamieszkanej planecie.

Doktor Setin nawet nie starał się kryć frustracji.

- Możemy jedynie zgadywać, jak wielka populacja zamieszkuje ten system, ale sądząc

po znacznie większej liczbie miast, musi być  liczniejsza od tej na Hinie. Czy możemy

podlecieć bliżej? Odkryliśmy nowy gatunek istot inteligentnych, a niczego nie potrafimy się o

nich dowiedzieć!

Geary nie widział większego sensu w przedłużaniu Pobytu na Alihi.

*

- Tutejsze wrota hipernetowe znajdują  się  w odległości zaledwie dwóch godzin

świetlnych od punktu skoku - obwieścił ponurym głosem. Wzrok wszystkich dowódców

skupiał się  na holograficznej mapie systemu widocznej nad blatem stołu. - Nie zdołamy

dotrzeć  do innego punktu skoku, nie ryzykując przy tym całkowitej zagłady floty. Tak się 

 jednak składa, że z miejsca, w którym się pojawiliśmy na Alihi, możemy wrócić nie tylko na

Hinę, ale także dostać się do systemu leżącego nieopodal, ale głębiej na terytoriach Obcych.Syndycy nazwali go Laka, ale obie wysłane do niego misje załogowe przepadły bez śladu,

dlatego też przyjmuję założenie, że tam także mieszkają Enigmowie. Skoczymy na Lakę, jak

tylko naprawimy uszkodzenia na liniowcach.

- Domyślam się, że tym razem polecimy w nieco innej formacji - powiedział Armus.

- Tak. Będziemy gotowi do odparcia zagrożenia z każdej strony natychmiast po

wyjściu z nadprzestrzeni.

- Dlaczego nie możemy zostać  tutaj? - zapytał kapitan Vitali ze „Śmiałego”. -Powinniśmy rozpieprzyć wszystko w tym systemie, a potem spokojnie zbadać gruzy.

Page 238: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 238/312

Odpowiedział mu wyraźnie poruszony generał Charban.

- Nasza misja ma na celu próbę podpisania traktatów...

- Przecież  te istoty atakują  nas za każdym razem, gdy dochodzi do spotkania! Nie

rozmawiają  z nami, bo ich nie interesują  żadne porozumienia. Chcą  nas po prostu zabić. I

dobrze! Odpłaćmy im tym samym!

Odpowiedział mu szmer aprobaty.

Duellos westchnął na tyle głośno, by wszyscy mogli go usłyszeć.

- Problem tkwi w tych przeklętych wrotach. Nawet jeśli w tym systemie nie zostanie

kamień na kamieniu, jaką mamy gwarancję, że Enigmowie nie zaopatrzyli tych wrót w jakiś 

mechanizm samozniszczenia, który doprowadzi do kolapsu i zagłady całej naszej floty?

- W takim razie możemy zniszczyć także wrota - oświadczył Vitali.

Komandor Neeson pokręcił głową.

- Jeśli zaczniemy niszczyć  pęta, utracimy kontrolę  nad przebiegiem implozji. A gdy

rozpocznie się  kolaps, Obcy bez trudu mogą  tak posterować  tym procesem, że dojdzie do

maksymalnych zniszczeń.

- Wystarczająca liczba kamyków odpalona w odpowiedniej sekwencji... - upierał się 

Vitali.

- Te wrota są  bronione. Wystarczy, że Enigmowie lekko zmienią  tor lotu

któregokolwiek kamyka, a sekwencja zostanie nieodwracalnie zmieniona.

- Możemy zbombardować kilka miejsc - zaproponował Charban - żeby pokazać im, co

możemy zrobić...

- To nie działało nawet na Syndyków - przerwał mu Badaya. - Nie przypuszczałem, że

kiedykolwiek to powiem, ale Syndycy wydają  mi się  cholernie racjonalni w porównaniu z

tymi istotami. Jeśli coś nie przekonało Syndyków, tym bardziej nie zadziała na Enigmów.

- Nie sposób temu zaprzeczyć - poparł go Duellos.

- Ale mamy dobry powód do działań  odwetowych - zauważyła Desjani. -Zbombardujmy kilka miast. Enigmowie sami włożyli nam broń do ręki. Pokażemy im, że nie

mogą atakować nas, a potem uciekać do siebie, licząc na uniknięcie dalszych strat.

Charban się zawahał.

- Zobaczą  moment odpalenia głowic z takim wyprzedzeniem, że bez problemu

ewakuują wszystkie cele. Tym samym pokażemy im, do czego jesteśmy zdolni, i to w sposób,

którego nie będą  mogli zignorować, a jednocześnie nie damy im motywu do dokonania

zemsty za śmierć ludności cywilnej.Cywilni eksperci zostali zaproszeni do grona obserwatorów tej odprawy. Doktor

Page 239: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 239/312

Shwartz nie wytrzymała i w tym momencie wtrąciła niechętnie:

- Nie wiemy nawet, czy oni znają  różnicę  pomiędzy wojskiem a ludnością  cywilną.

Enigmowie mogą  ignorować  takie podziały, podobnie jak dla większości naszych mężczyzn

lila i fiolet to ten sam kolor.

- Zgodnie z zapisami zdobytymi na wrogu - wtrącił Duellos - Syndycy stracili w tym

rejonie wiele jednostek, zanim odkryli istnienie Enigmów. Wiele było albo nieuzbrojonych,

albo wyposażonych w najprostsze systemy bojowe. Jeśli Obcy potrafią  odróżnić  cywila od

wojskowego, i tak mają to gdzieś.

Wszyscy spojrzeli w kierunku Geary’ego, który najpierw zwiesił głowę, a potem

wolno przytaknął tym słowom.

- Dobrze. Wyślemy im kolejną wiadomość, w której zaznaczymy, że chcemy pokoju,

ale jeśli ponownie wybiorą rozwiązania siłowe, pokażemy im, co to wojna. Nie widzę innego

wyjścia.

Po chwili ciszy odezwał się dowódca „Zwycięskiego”.

- Czy pochowamy tutaj naszych poległych? Mamy wystrzelić  ich ciała w kierunku

gwiazdy?

- Nie! - zaoponował natychmiast Vitali.

Geary ponownie przytaknął.

- Popieram kapitana Vitali. Istnieje zbyt wielkie ryzyko, że ostatnia droga naszych

poległych zostanie zakłócona przez Obcych. Na transportowcach mamy specjalne

pomieszczenia do przechowywania ciał. Złożymy w nich wszystkich zabitych, dopóki nie

znajdziemy systemu, w którym będziemy mogli przeprowadzić  ceremonię  pogrzebową  bez

narażania zwłok naszych towarzyszy broni. Kapitanie Smythe, ile czasu potrzebujecie na

doprowadzenie liniowców do minimalnej gotowości bojowej?

Smythe podrapał się po karku.

- Daleko im jeszcze do pełnej sprawności, ale proszę  mi dać  trzy dni, a wszystkiesystemy uzbrojenia będą  znowu sprawne, a dziury w poszyciu zaspawane. Tarcze także

powinny działać z pełną mocą.

Desjani obliczyła coś naprędce.

- Głowice wystrzelone z tej pozycji będą  potrzebowały sześćdziesięciu jeden godzin

lotu, by dotrzeć do planety, na której znaleźliśmy miasta Enigmów.

- Dobrze - odparł Geary. - Odpalimy je za godzinę razem z wiadomością, że to tylko

przedsmak tego, co może im zrobić ludzkość, kiedy ją naprawdę wkurzą. To powinno dać imwystarczającą  ilość  czasu na odpowiedź, która nie będzie atakiem, jeśli rzecz jasna

Page 240: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 240/312

zrozumieją  w końcu, o co nam chodzi. My także będziemy mogli zobaczyć  efekty

bombardowania i ocenić jego skutki, zanim naprawy zostaną zakończone i odlecimy na Lakę.

Większość  oficerów wyłączyła się  natychmiast po zakończeniu odprawy, tylko

Smythe został na tyle dłużej, by skinąć głową w kierunku Desjani.

- Tyle się  narobiliśmy, by wyposażyć  pani okręt w najnowocześniejsze systemy

bojowe, a pani doprowadziła do ich zniszczenia, zanim zdążyliśmy zakończyć prace.

- Staram się tylko, by pańscy inżynierowie nie zgnuśnieli - odparła Tania, uśmiechając

się po raz pierwszy od chwili, gdy zobaczyła, ilu ludzi straciła w ostatniej bitwie.

- Doceniam pani wysiłki, niemniej chciałbym, aby admirał wiedział, że jedna z baterii

piekielnych lanc nie padła na skutek działań  wroga, a w każdym razie nie one były

bezpośrednim powodem jej wyłączenia. Jedno z łączy zasilających miało awarię.

- Było stare?

- Stare i przeciążone - potwierdził Smythe. - Nie potrafię  nauczyć  sprzętu

medytowania, więc przynajmniej postaram się go odmłodzić.

Po zniknięciu dowódcy eskadry pomocniczej generał Charban wbił wzrok w blat

stołu.

- Gdyby oni choć  raz odpowiedzieli. Przecież  to nie ma najmniejszego sensu. Wojna

nigdy nie była racjonalnym rozwiązaniem, ale tym razem nie wiemy nawet, dlaczego są  tak

wrogo nastawieni. Proszę nie myśleć, że nie potrafię wczuć się w rolę dowódcy „Śmiałego”.

Swego czasu także straciłem wielu podwładnych.

Wstał i wyszedł, ale coś  się  zmieniło zarówno w jego ruchach, jak i postawie.

Wyglądał teraz o wiele starzej.

Desjani spojrzała na Rione. Emisariuszka Rady wciąż siedziała na swoim fotelu.

- Przygotuję plan bombardowań, admirale - oświadczyła Tania, wstając.

- Dobrze. Proszę wyznaczyć na cel co drugie miasto Obcych.

- Co drugie? - Uśmiechnęła się szerzej, ale raczej złowieszczo. - Myślałam, że każe misię pan ograniczyć do co czwartego.

Gdy wyszła z sali odpraw, Geary spojrzał na Wiktorię, czekając na jej opinię. Dopiero

po chwili spojrzała mu prosto w oczy.

- Domyślam się, że słowa; „mogło być  gorzej” nie przyniosą  ci wiele pociechy -

powiedziała. - Ale to prawda. Mógłbyś w tej chwili opłakiwać utratę wielu okrętów i tysięcy

poległych.

- Wiem. - Geary oparł się  wygodniej, próbując zdławić  poczucie winy, gdyprzypomniał sobie o ofiarach. - Gdybyśmy nie zareagowali tak szybko, stracilibyśmy niemal

Page 241: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 241/312

wszystkie jednostki pomocnicze, co postawiłoby naszą flotę w bardzo złym położeniu. Czy o

to chodziło, pani emisariusz?

- Nie rozumiem, o czym mówisz.

- Myślę, że rozumiesz. Wiele bym dał, żeby wiedzieć, dlaczego zgodziłaś się wziąć w

tym udział.

- Dobrze wiesz, że zawsze byłam gotowa do poświęceń  w imię  wyższych racji. -

Powiedziawszy to, wstała i wyszła.

*

Cztery godziny później Geary stał na baczność wystrojony w swój najlepszy mundur.

Obok niego stała Desjani, równie wystrojona i także wyprężona. Dalej znajdował się 

dwuszereg marynarzy „Nieulękłego” biegnący aż  do włazu śluzy, do której podłączono

korytarz prowadzący na pokład „Tajfuna”. Wszyscy mieli na rękawach opaski, na których

dwa złote pasy otaczały czarny. Symbolizowały one, że mrok to tylko chwilowa przerwa

pomiędzy pasmami światła.

Geary uniósł ramię  do salutu, gdy pierwsza z cylindrycznych trumien zawierających

 jedno z prawie trzydziestu ciał została podniesiona przez wyznaczonych marynarzy. Kondukt

ruszył odmierzonym, rozmyślnie spowolnionym krokiem przez korytarz powstały między

szeregami członków załogi i komandosów, by po minięciu śluzy udać się długim rękawem na

„Tajfuna”, gdzie polegli mieli spocząć  w specjalnie przygotowanych do tego celu

pomieszczeniach. Zwykły ładunek wystrzeliwano w przestrzeń w kierunku transportowców,

flota nie traktowała jednak swoich martwych towarzyszy broni w tak obcesowy sposób.

Geary opuścił rękę, dopiero gdy ostatnia trumna zniknęła mu z oczu. Desjani poszła w

 jego ślady, a potem odwróciła się do straży honorowej.

- Dziękuję. Rozejść się.

Marynarze wrócili do swoich kajut, by przebrać  się w mundury polowe i wrócić do

wykonywania zadań, których nigdy im nie brakowało, choć  czasem musieli się  od nichoderwać, by wziąć udział w należących do ich tradycji smutnych uroczystościach.

*

Te kilka dni, których potrzebowali na dokończenie napraw, minęły jak z bicza strzelił.

Geary zauważył, że członkowie załogi, których spotykał w tym czasie, mówią  o Obcych w

bardzo gniewny sposób, a ci z wachtowych, którym przypadło zadanie obserwowania ich

ruchów, patrzyli na miasta okiem strzelców mających za moment nacisnąć  spust broni. Czy

Enigmowie zdawali sobie sprawę z tego, jak ich działania wpływają na uczucia ludzi? Kalixapozostawiła niezatarte wrażenie, ale polegli tutaj byli przyjaciółmi i towarzyszami broni tych

Page 242: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 242/312

ludzi, dlatego też  coraz więcej załóg opowiadało się  za podjęciem zdecydowanej walki z

Obcymi. Próby kontaktu z Enigmami uznawano powszechnie za skazane z góry na

niepowodzenie.

- Otrzymaliśmy kolejną wiadomość od Enigmów - poinformowała Geary’ego Rione. -

Chcesz ją przejrzeć?

- Powiedzieli coś nowego? - zapytał.

- Nie. Te same awatary, ten sam fałszywy mostek i w kółko te same słowa. Jeśli wyjąć 

z wiadomości dwa słowa: „odejdźcie” i „zginiecie”, naprawdę niewiele zostanie.

Charban się skrzywił.

- Nie zadali sobie trudu, by potwierdzić  odebranie naszej wiadomości. Nie

zareagowali też w żaden sposób na to, co się tutaj stało. Czuję się, jakbym mówił do ściany.

Nie mając ochoty nawet na ponury uśmiech, Geary wskazał ręką  na wyświetlacz i

widoczne na nim wektory głowic wystrzelonych kilka dni temu, które właśnie wchodziły w

atmosferę planety.

- Za chwilę zapukamy w tę ścianę. Nie wiem, czy to w czymkolwiek pomoże, ale na

pewno poczujemy się  lepiej. Może, ale tylko może, Enigmowie zrozumieją  wreszcie, jak

bardzo szkodzą sobie podobnymi atakami.

- Próżne nadzieje, jeśli są  choć odrobinę podobni do ludzi. Myślisz, że ewakuowali

miasta będące celem ataku? - zapytała go Rione.

- Nie mam pojęcia. To maskowanie za bardzo rozmywa obraz.

- Jest pan pewien, że nie powodują  tego jakieś  inne wirusy Enigmów? - zapytał

Charban.

Desjani zaprzeczyła ruchem głowy.

- Gdyby tak było, te wirusy musiałyby działać na zupełnie innej zasadzie. Moi ludzie

sprawdzają każdą  ewentualność, a zwłaszcza te, które wydają nam się  niemożliwe, na razie

 jednak nie znaleźli niczego. Z kolei technicy sądzą, że mamy do czynienia z zakłóceniami falświetlnych w pobliżu obserwowanych obiektów.

Charban pokiwał głową ze spuszczonym wzrokiem.

- Szczerze mówiąc, też  wykluczałbym wirusy, szczególnie że mogliśmy zobaczyć 

okręty wojenne, które zastawiły na nas pułapkę. - Wstał, przymierzając się do wyjścia.

- Nie chce pan zobaczyć efektów bombardowań? - zapytała Desjani.

Generał pokręcił głową, nie patrząc nawet w jej kierunku.

- Widziałem już zbyt wiele zniszczonych miast, kapitanie Desjani.Przymknęła oczy, gdy Charban wyszedł, potem otworzyła je ponownie, by spojrzeć na

Page 243: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 243/312

Geary’ego.

- Wróciliśmy do bombardowania miast.

- Mieli wystarczającą ilość czasu, by je ewakuować - uspokoił ją Geary.

- Wiem. Tym razem daliśmy im na to czas. Co jednak będzie przy następnej okazji?

- Nie pozwolimy im się sprowokować.

- Przodkowie, wybaczcie nam, że ponownie zniżamy się  do tego poziomu, mimo że

wina leży po stronie Obcych - wyszeptała Desjani.

Ludzie zgromadzeni na mostku oglądali opóźnioną  transmisję  z bombardowań  w

raczej grobowym niż  radosnym nastroju. W chwili, gdy głowice dotarły do celu, planeta

znajdowała się  pięć  i pół godziny świetlnej od miejsca stacjonowania floty. Fale świetlne

potrzebowały więc tyle samo czasu na przeniesienie obrazu z jej powierzchni, by mogli w

końcu ujrzeć, co się stanie, gdy głowice kinetyczne zanurkują w atmosferę  i spadną z nieba,

żeby rozsadzić  na strzępy... co? Domy? Fabryki? Czy Enigmowie tworzą  budowle, których

przeznaczenie człowiek potrafiłby rozpoznać?

- Systemy, których używają  do zakłócania transmisji z powierzchni planety,

przetrwały bombardowanie - zameldował przybitym głosem porucznik Iger. - Możemy

 jedynie potwierdzić, że trafiliśmy w cele.

- To wystarczy. - Geary po raz ostatni sprawdził stan napraw. Nawet najbardziej

poszkodowany „Śmiały” zameldował już o uruchomieniu ostatnich systemów i gotowości do

wylotu. - Wynośmy się stąd.

Page 244: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 244/312

DWANAŚCIE 

System Laka był pusty. Dosłownie pusty. Białe karły nie miały zazwyczaj wielu planet, a ta

zdołała utrzymać  przy sobie jedynie wypaloną  kamienną  planetoidę  krążącą  po tak bliskiej

orbicie, że wydawać się mogło, iż została przechwycona przez Lakę, gdy przelatywała przez

ten system, i to nie wcześniej niż  milion lat temu. Sensory nie zdołały wykryć  śladów

obecności Enigmów, ale po wydarzeniach na Pele nikt nie postawiłby grosza, że Obcy czegoś 

tu jednak nie ukryli.

- Nie ma wielu kryjówek - mruknęła Desjani.Geary postanowił, że flota przeleci przez ten system jak najszybciej, by dotrzeć  do

bardzo długiej studni grawitacyjnej, która powinna prowadzić  w głąb terytoriów

zajmowanych przez Obcych. Gwiazda, do której się  udawali, nie miała nazwy, co dobitnie

świadczyło o tym, że dotarli właśnie do prawdziwej granicy ludzkich podbojów Galaktyki.

- Lecimy do systemu, który należał do Enigmów od zarania dziejów - ostrzegał flotę 

Geary w kolejnym komunikacie. - Mogą  się  spodziewać  naszego przybycia. Dlatego

wszystkie jednostki muszą  ustawić  systemy uzbrojenia na automatyczne otwarcie ognianatychmiast po wyjściu z nadprzestrzeni. - Była to bardzo niebezpieczna taktyka, ponieważ 

komputery, podobnie jak ludzie rozstrojone przez wyjście z punktu skoku, mogły pomylić 

swoją  jednostkę  z okrętem wroga. John miał jednak nadzieję, że tak odmienne konstrukcje

Obcych zminimalizują to ryzyko.

Siedział w swojej kajucie, gdy flota ponownie weszła w nadprzestrzeń, poirytowany

tym, jak marnie mu do tej pory szło. Mimo tego wszystkiego, co spotkało go ze strony

Obcych, nadal miał nadzieję, że uda mu się zmienić Enigmów i namówić ich przynajmniej do

pokojowego współistnienia z ludzkością, bo na wielką przyjaźń z ich strony raczej nie liczył.

Dzwonek przy włazie oznajmił mu przybycie Desjani.

- Jak się czujesz, admirale?

- Marnie. A pani, kapitanie?

- Jestem wściekła. - Usiadła naprzeciw niego. - Nie przygnębiona, tylko wściekła. W

odróżnieniu od innych nie wierzyłam nigdy, że Obcy okażą  się  rozsądni. Może dlatego, że

zbyt dobrze znam ludzi. Jak zamierzasz nazwać tę gwiazdę?

Nagła zmiana tematu wytrąciła go z równowagi.

Page 245: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 245/312

- Słucham?

- Gwiazda, ku której zmierzamy, powinna mieć jakąś nazwę. Nie możemy używać w

nieskończoność  jej numeru astronomicznego. W normalnej sytuacji zapewne trzeba by całej

machiny biurokratycznej, ale jeśli ty wybierzesz dla niej nazwę, nikt jej potem nie zmieni,

tego akurat jestem pewna. Zatem myśl, jak ją nazwiesz.

Geary wzruszył ramionami.

- Nie mam pojęcia.

- Możesz ją nazwać czyimś imieniem.

- Tania.

- Słucham?

- Mogę ją nazwać Tania.

- Nie - zaprzeczyła. - Nie możesz. Nie chcę, żeby ludzie patrzyli na nią i mówili: „Jak

on ją musiał kochać, nazwał jej imieniem gwiazdę”. O, nie. Nazwij ją  imieniem kogoś, kto

wart jest takiego upamiętnienia.

- Dobrze - odparł Geary. - Nazwę ją Cresida.

- Chcesz nazwać  system zamieszkany przez obcą, wrogą  nam rasę  imieniem kogoś 

takiego jak Jaylen?

- Dobrze. Nazwę ją Falco.

- Ten człowiek nie zasłużył na to, by go w taki sposób upamiętniano!

- Taniu! - zirytował się Geary. - Dlaczego sama nie wymyślisz tej nazwy?

- Ponieważ to tobie przysługuje takie prawo - odparła.

- Zatem powiedz mi, jak chcę ją nazwać.

- Jakoś  właściwie, może nie używając niczyjego nazwiska. Żeby brzmiało obco i

groźnie. - Desjani pstryknęła palcami. - Limbus. Nazwij ją Limbus.

- Nie ma jeszcze gwiazdy noszącej taką nazwę? - zapytał.

- Pozwól, że się  upewnię. - Przebiegła palcami po klawiaturze komunikatora. - Nie.Nazywano tak kilka planet, ale fikcyjnych, występujących w książkach. W naprawdę starych

książkach. Wiesz, że ludzie opisywali podróże międzygwiezdne na długo przed

wynalezieniem napędów nadświetlnych?

- Musiało im się wydawać, że to będzie coś naprawdę niesamowitego. Dobrze. Zatem

nazwę ją Limbus.

- Moim zdaniem to naprawdę  świetny wybór - stwierdziła Desjani. - Dlaczego się 

uśmiechasz, skoro masz tak marny nastrój?- Wpadła mi do głowy zabawna myśl. - Przechylił się lekko, by na nią spojrzeć. - Kim

Page 246: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 246/312

byłbym, gdybym nie miał ciebie?

- Tym, kim jesteś - odparła, wstając. - Mamy cztery dni lotu do Limbusa. Tym razem

musi nam się udać. Wiesz o tym.

- Dziękuję, Taniu.

*

Gdy „Nieulękły” opuszczał nadprzestrzeń, nikt nie oddał ani jednego strzału. Jak już 

Geary ochłonął na tyle, by móc trzeźwo myśleć, zrozumiał, że w pobliżu nie ma żadnych

okrętów Obcych, zaraz też przeniósł wzrok na wyświetlacze pokazujące cały układ planetarny

- pojawiały się tam wszystkie informacje przechwycone i przetworzone przez sensory floty.

- Strzał w dziesiątkę - wyszeptała Desjani.

W Limbusie znajdowały się  dwie planety zamieszkane przez znaczącą  populację 

Obcych, o czym świadczyła ogromna liczba miast widocznych pod rozmywającymi obraz

osłonami. Na orbitach wokół planet krążyły liczne instalacje, a w przestrzeni

międzyplanetarnej widać było sznury frachtowców. Za to okrętów wojennych zliczyli do tej

pory tylko tuzin. Gdyby to był system zamieszkany przez człowieka, zostałby oceniony jako

gęsto zaludniony i bardzo bogaty.

I co najważniejsze: nie było tu wrót hipernetowych.

Geary przyglądał się temu wszystkiemu, nie rozumiejąc, co mu nie pasuje. Przecież w

przestrzeni zajmowanej przez człowieka wiele systemów także nie miało dostępu do

hipernetu.

Moment później skontaktował się z nim nie mniej zdziwiony Duellos.

- To jakiś  bezsens, admirale. Wprawdzie dla nas dobrze, ale dlaczego Obcy budują 

wrota w tak marginalnych systemach jak Hina i Alihi, a nie tutaj?

- Doskonałe pytanie - poparła go Desjani. - Czyżby to znaczyło, że zastawili na nas w

tym systemie inną pułapkę?

Geary nakazał wyhamowanie wszystkich okrętów, nie chciał bowiem oddalać  się zbytnio od punktu skoku, dopóki sensory floty nie przeczeszą każdego zakątka tego systemu

gwiezdnego w poszukiwaniu innych punktów skoku oraz potencjalnych, choć 

niesprecyzowanych zagrożeń.

- Nadal nic, poruczniku Iger?

- Nie, sir. Tylko te okręty, które dostrzegliśmy wcześniej. Gdyby mieli tutaj kiedyś 

wrota, które się zapadły, odkrylibyśmy jakieś  szczątki pęt. Moim zdaniem ten system nigdy

nie miał dostępu do hipernetu.Geary wezwał najbardziej doświadczonych dowódców, by zapytać  ich, co myślą  o

Page 247: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 247/312

braku wrót w tym systemie. Żaden nie potrafił znaleźć racjonalnego wytłumaczenia.

Rione i Charban także nie wnieśli niczego nowego do sprawy.

Admirał Lagemann i jego koledzy z obozu jenieckiego powtarzali tylko w kółko, że

Obcy są zdradziecką rasą, a to w żaden sposób nie mogło uspokoić Geary’ego.

W końcu w przypływie desperacji połączył się z cywilnymi ekspertami.

- Może nie potrafimy dostrzec rozwiązania - stwierdziła doktor Shwartz - ponieważ 

patrzymy na problem z perspektywy człowieka.

- Co pani przez to rozumie? - zapytał Geary.

- Opieramy się na przypuszczeniach. Sprawdźmy zatem, co wiemy na pewno. Czemu

służą wrota hipernetowe?

- Bardzo szybkiemu przemieszczaniu się  pomiędzy gwiazdami. - Tak mu

powiedziano, gdy usłyszał o nich po raz pierwszy, i do tego służyły ludziom.

- Do czego jeszcze można ich użyć? Proszę  się  zastanowić, do czego mogą  ich

potrzebować Obcy.

- Nie potrafię  wymyślić  żadnego innego przeznaczenia wrót. Wiemy tylko tyle, że

 jeśli dojdzie do kolapsu, zamieniają się w... - Spojrzał na Desjani. - To broń. Wrota są bronią.

Ostateczną linią obrony każdego systemu gwiezdnego.

- Linią  obrony? - wtrąciła z niedowierzaniem Tania. - Czymś  w rodzaju pola

minowego?

- Największego, jakie człowiek może sobie wyobrazić. - Geary powiększył mapę 

Limbusa. - To Enigmowie wynaleźli wrota hipernetowe. I zanim je zbudowali, wiedzieli już,

 jak mogą  być  niebezpieczne. Dlatego nie wyposażyli w nie swoich najcenniejszych

systemów. Za to umieścili wszędzie na swoim pograniczu.

Charban pokręcił z niedowierzaniem głową.

- Umyślnie stworzyli z nich swoje linie obrony? Mówi pan o czymś  w rodzaju

Wielkiego Muru z wrót hipernetowych? Toż  to taktyka spalonej ziemi, tylko naniewyobrażalną skalę.

- Są zdolni do niszczenia własnych uszkodzonych okrętów - przypomniała mu Rione -

i zabijania ich załóg, co wydało nam się wyjątkowo okrutne, ale dla nich jest to, jak widać,

dopuszczalna taktyka.

- Minęliśmy tę  linię  - kontynuował tymczasem Geary - gdyż  nie mieliśmy zamiaru

atakować  żadnego systemu. Chcieliśmy tylko przelecieć  do kolejnych punktów skoku. To

mogło być zaskoczeniem dla tamtejszych Enigmów.Doktor Shwartz przysłuchiwała się tej rozmowie.

Page 248: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 248/312

- Istnieje także prawdopodobieństwo, że sami Enigmowie zrezygnowali już  ze

stosowania tej broni. Bez względu na różnice, jakie nas dzielą, ta rasa musi mieć  instynkt

samozachowawczy, przynajmniej w odniesieniu do gatunku, nie poszczególnych osobników.

W historii ludzkości także były przypadki, gdy konstruowano niezwykle potężne bronie, lecz

ich nie używano, ponieważ  nawet twórcy obawiali się  niszczycielskiej mocy swoich dzieł.

Wrota mogły pełnić rolę odstraszającą, bowiem zdobycie systemu, w którym się znajdowały,

było praktycznie niemożliwe. Chodziło zatem o to, by ich nie użyć jako broni.

- Taki system zadziałałby tylko wtedy, gdyby strona atakująca miała pewność, że

Enigmowie są  zdolni do unicestwienia własnego systemu gwiezdnego, by zniszczyć  siły

najeźdźców - upierał się Charban.

- Ja mam pewność, że są do tego zdolni - zapewniła go Desjani.

Geary nie spuszczał wzroku z mapy systemu. Może pozostawiono tutaj jakąś ukrytą 

pułapkę na wrogów? Decyzja, czy flota pozostanie w pobliżu punktu skoku czy wleci głębiej

w ten system, należała wyłącznie do niego. Nadal nie wiedział, jak wysoko rozwiniętą 

technologią  dysponują Enigmowie, ale ich zamiłowanie do uderzania z ukrycia wystarczało,

by podjęcie decyzji nie było łatwe. Jeśli chciał wykonać  postawione przed nim zadanie

poznania tej rasy, musiał wysłać okręty w pobliże tych planet.

Czy powinien podzielić  flotę? Mógłby wysłać  w głąb systemu wystarczająco silną 

formację, by poradziła sobie z tym tuzinem okrętów i innymi nieznanymi w tej chwili

zagrożeniami, pozostawiając trzon swoich sił w pobliżu punktu skoku.

- Ile musi ich być, żeby wystarczyło? - zastanawiał się głośno.

Desjani najpierw zmarszczyła brwi, ale zaraz zrozumiała, o co mu chodzi.

- To będzie zależało od stopnia zagrożenia.

- A ponieważ nie jesteśmy w stanie go ocenić, rozważam podzielenie floty. Tylko czy

taki podział będzie słuszną reakcją na nieznany rodzaj zagrożeń?

- Na pewno nie, jeśli podejdziemy do problemu w taki sposób, jak go przedstawiasz. -Wskazała ręką ekran wyświetlacza. - Gdyby w tym systemie były wrota, wysłanie całej floty

w pobliże planet groziłoby unicestwieniem naszej floty. Tyle że tutaj nie ma żadnych wrót.

Mógłby stracić masę  czasu, wymyślając coraz to nowe formacje, mając nadzieję, że

doczeka się w końcu jakichś informacji. Problem w tym, że Enigmowie podążali tropem jego

floty i dysponowali łącznością  nadświetlną. Im dłużej będzie tu tkwił, tym więcej okrętów

wroga zdąży przybyć na Limbusa.

- Poleci cała flota. Przeczucie mówi mi, że zagrożenia, jakie mogą się ujawnić w ciągunajbliższych kilku dni, byłyby niebezpieczne dla wydzielonego zespołu uderzeniowego, ale

Page 249: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 249/312

flota jako całość da sobie z nimi radę.

Desjani wyszczerzyła zęby w uśmiechu.

- Dokąd lecimy, admirale? W kierunku najbliższej zamieszkanej planety?

- Nie. - Podświetlił sporą  stację  wybudowaną  na księżycu jednego z gazowych

olbrzymów krążącym w odległości dwóch godzin świetlnych od gwiazdy tego systemu. -

Tam polecimy. To odizolowane miejsce i nie takie duże, więc nie powinno być  tak mocno

bronione jak powierzchnia planet. Jeśli się  okaże, że systemy zakłócania wizji Enigmów

działają  nawet przy obserwacji z niskiego pułapu, będziemy mogli wysłać  sondy

bezzałogowe.

- Mogą je zniszczyć.

- Wtedy zbombardujemy wszystkie wykryte instalacje obronne, a potem poprosimy,

żeby nasi komandosi zastukali do ich drzwi i wydobyli informacje w znacznie boleśniejszy

sposób.

Desjani zgodziła się  od razu, ale gdy Geary przeniósł wzrok na obserwatorów,

zauważył, że Rione siedzi z kamienną  twarzą, co ostatnio było coraz częstsze, Charban zaś 

kręci głową na samą myśl, że znowu dojdzie do użycia siły.

Wydał rozkaz zmiany kursu, tak by flota mogła polecieć  w kierunku gazowego

olbrzyma krążącego wokół gwiazdy, którą  ochrzcił niedawno. Zadbał jednak o to, by nie

przekroczono .1 świetlnej.

Księżyc, ku któremu zmierzali, znajdował się w odległości sześciu godzin świetlnych,

co oznaczało, że dotarcie do niego zajmie im dwie i pół doby. Pierwszego dnia lotu nie

wydarzyło się  nic szczególnego, może prócz tego, że jednostki Obcych zajęły pozycje

wyjściowe w odległości godziny świetlnej od floty Sojuszu. Było ich zbyt mało, by mogły

zagrozić okrętom Geary’ego, ale sama ich obecność w tym miejscu budziła jego niepokój. Na

półtorej doby przed dotarciem do celu Enigmowie zareagowali bardziej bezpośrednio na

ruchy ludzi.- Z bazy na księżycu wystartowała jakaś  jednostka - zameldował wachtowy z

manewrowego. - To nie okręt wojenny, tylko jeden z tych wielkich statków, które uważamy

za frachtowce Obcych.

- Ewakuują personel - mruknęła Desjani.

Geary sprawdził odczyty.

- Przyspiesza bardzo powoli, zupełnie jak nasze jednostki handlowe. Czyżby

ekonomia odgrywała u nich takie same znaczenie jak u nas?- Nie inaczej. Jeśli zbyt szybko i długo przyspieszasz, cały zysk idzie w diabły. Nowe

Page 250: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 250/312

pędniki i ogniwa paliwowe sporo kosztują. - Jej palce zatańczyły na wyświetlaczu. -

Poruczniku Casque, proszę  sprawdzić moje obliczenia dotyczące możliwości przechwycenia

tej jednostki.

Casque pracował równie szybko jak Desjani. Po chwili skinął głową.

- Otrzymałem identyczne wyniki jak pani, kapitanie. Możemy ją przechwycić.

- Prześlijcie wyliczenia na wyświetlacz admirała.

Geary przyjrzał się długim łukom wektorów przejęcia. Flota Sojuszu zagłębiała się w

system po łagodnej krzywej. Frachtowiec Obcych leciał w kierunku gwiazdy prosto na jedną 

z zamieszkanych planet. Godzinę  świetlną  za flotą  podążał tuzin okrętów wojennych,

zupełnie jak wilcze stado tropiące ofiarę.

- Nasze jednostki musiałyby dopaść ten frachtowiec, zanim dogonią je okręty wojenne

wroga. Jeśli Enigmowie ewakuowali wszystkich z bazy na księżycu, nie znajdziemy nikogo, z

kim można by porozmawiać, o ile nie dogonimy tego statku. Wydzielę do tego zadania szybki

zespół uderzeniowy, reszta floty pozostanie na kursie, by zbadać  opuszczoną  instalację 

Obcych.

- „Nieulękły” zgłasza się...

- Taniu, „Nieulękły” jest naszym okrętem flagowym. Musi zostać z głównymi siłami

floty. - Szybko sprawdził ustawienie jednostek, ale tuż  przed naciśnięciem klawisza

komunikatora zawahał się. Szlag. Wolałbym, aby tą operacją dowodził Tulev, ale wysyłając

go, powinienem dać  mu cztery dywizjony liniowców, w tym „Znamienitego”, którym

dowodzi Badaya mający nad nim starszeństwo.

To jednak nic strasznego. Badaya da sobie radę  z wykonaniem takiego zadania. A

skoro ma przejąć  dowodzenie flotą, gdyby coś  mi się  stało, chyba powinienem sprawdzić 

naocznie, jak się sprawuje na stanowisku dowodzenia niezależnej flotylli.

- Kapitanie Badaya, obejmie pan dowodzenie zespołem uderzeniowym Alfa, którego

zadaniem będzie dogonienie i przejęcie jednostki Obcych, która przed chwilą opuściła bazę księżycową. Chcę mieć  ten statek w jednym kawałku, a wszystkich jego pasażerów całych i

zdrowych. - Teraz musiał wybrać  jednostki mające uczestniczyć  w tej misji. Musi być  ich

wystarczająco wiele, by mogły w razie konieczności odeprzeć  atak tych dwunastu okrętów

wojennych przeciwnika i każdą  inną  formację, jaka może pojawić  się  niespodziewanie w

otaczającej ich przestrzeni. W dodatku musi wybrać  eskadry, które znajdują  się  teraz blisko

siebie. - Pierwszy dywizjon okrętów liniowych, drugi dywizjon okrętów liniowych, szósty

dywizjon okrętów liniowych, druga, piąta, ósma i dziewiąta eskadra lekkich krążownikóworaz trzecia, czwarta, siódma, dziesiąta i czternasta eskadra niszczycieli, opuście natychmiast

Page 251: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 251/312

formację i uformujcie zespół uderzeniowy Alfa, przechodząc pod rozkazy kapitana Badayi.

Desjani siedziała z opuszczonymi ramionami, gapiąc się na wyświetlacze.

- Wysłałeś co drugi z pozostałych dywizjonów liniowców.

- Zespół uderzeniowy musi być  wystarczająco duży, by mógł odeprzeć  atak tych

dwunastu jednostek wroga, gdyby chciały odbić frachtowiec, ale „Sprytnego” zostawiam przy

sobie.

- Cha, cha. Jesteś mi winien jedno zadanie, admirale.

- Dopiszę je do listy.

Badaya nie marnował czasu. „Inspiracja”, „Wspaniały”, „Znakomity”, „Zajadły”,

„Lewiatan”, „Smok”, „Nieugięty”, „Waleczny”, „Znamienity”, „Niesamowity” i

„Niezwyciężony” opuściły szyk, otoczone eskortą lekkich krążowników i niszczycieli.

Rione pochyliła się do ucha Geary’ego, co było naprawdę wyjątkowym zachowaniem

w ostatnich dniach.

- Badaya? - zapytała szeptem, nie kryjąc sceptycyzmu.

- On wie, co robi - odparł półgłosem Geary. - Ma też ze sobą Tuleva i Duellosa.

- Ty tu jesteś  admirałem. Sugerowałabym jednak, aby ktoś  inny spróbował nawiązał

łączność z Obcymi. - Rione wróciła na swoje miejsce w tyle mostka.

Obrócił się, by spojrzeć na nią i Charbana.

- Znakomity pomysł. Enigmowie nie będą mieli żadnego problemu ze zorientowaniem

się, że zespół uderzeniowy ściga ich frachtowiec, a reszta floty zmierza w kierunku

opuszczonej bazy księżycowej. Byłbym wdzięczny, gdybyście przesłali Enigmom

wiadomość, że mimo wielu prowokacji i aktów wrogości z ich strony nie zamierzamy

skrzywdzić  nikogo z załogi tego frachtowca, chyba że zostaniemy do tego zmuszeni w

obronie własnej.

- Po raz kolejny - podpowiedziała mu szeptem Desjani, marszcząc brwi na widok

danych z wyświetlacza. - To dziwne.- Co jest dziwne? - zapytał Geary.

- Przyspieszenie tego frachtowca. Coś mi nie pasowało i teraz wiem już  co. Okręty

wojenne Obcych mają  reaktory zdolne do osiągania mocy o rząd większej od naszych. Nie

sądzę, by wyposażali w podobne napędy swoje jednostki handlowe, ale ten frachtowiec

przyspiesza w tempie porównywalnym do naszych statków tego typu. Dlaczego Enigmowie,

będący w stanie stworzyć  reaktory o rząd wydajniejsze od naszych, nie montują  na swoich

frachtowcach silników o tyle samo sprawniejszych niż nasze cywilne?Geary skupił się na przewidywanym wektorze obcej jednostki.

Page 252: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 252/312

- To dobre pytanie. Ten statek nie ma znacząco lepszych osiągów. Może dowiemy się 

dlaczego, kiedy wejdziemy na jego pokład.

Prychnęła z pogardą.

- Nie wsiadaj na frachtowce, dopóki ich nie zdobędziesz.

Charban skończył pomagać Rione przy układaniu tekstu wiadomości i przystanął na

moment obok fotela Geary’ego.

- Zastanawiam się nad jedną sprawą, admirale.

- Pan także?

- Okręty Obcych mogły zbombardować tę opuszczoną instalację w chwili, gdy została

ewakuowana, ale tego nie zrobiły. Rodzi się  pytanie: dlaczego? Skoro są  przeczuleni na

punkcie własnej prywatności, nie powinni nam pozwolić na zbadanie tej bazy.

Desjani po raz pierwszy spojrzała z szacunkiem na starego emisariusza Rady.

- To pułapka?

- Byłbym bardzo, ale to bardzo ostrożny, wysyłając tam siły desantowe, admirale -

dodał Charban, a potem ukłonił się Desjani i wrócił na swoje miejsce.

Nie mieli wiele do roboty, mogli jedynie obserwować postępy zespołu uderzeniowego

i czekać  na reakcję  wrogich okrętów. Minęło kilka godzin, podczas których flota Sojuszu

zbliżała się  coraz bardziej do bazy na księżycu gazowego giganta, frachtowiec leciał wciąż 

wolno w kierunku centrum systemu, zespół uderzeniowy oddalał się coraz bardziej od reszty

floty, niezmiennie przyspieszając, a okręty Enigmów nadal trzymały się godzinę świetlną od

głównego zgrupowania sił Sojuszu.

- Czy oni nie zamierzają reagować? - zapytał w końcu Geary. - Powinniśmy zobaczyć 

 jakąś zmianę w ich zachowaniach, i to już dawno temu. A oni po prostu lecą za nami jakby

nigdy nic.

- Czyżby czekali na rozkazy?

- A skąd mam to wiedzieć? Ale mając łączność  nadświetlną, już  dawno by jeotrzymali, nawet gdyby ich dowództwo znajdowało się na najdalszej z planet.

Zespół uderzeniowy powinien dogonić  frachtowiec za niespełna dwadzieścia godzin,

na jakieś  pięć  przed tym, nim flota dotrze na orbitę  księżyca. Geary nacisnął klawisz

komunikatora.

- Do wszystkich jednostek. Proszę zadbać, by załogi mogły wypocząć i porządnie się 

najeść. - Wiedział, że będzie im cholernie trudno zasnąć, skoro sytuacja była tak napięta,

mimo że od ewentualnej walki dzieliła ich jeszcze doba z hakiem. Gdyby obce okrętyprzyspieszyły teraz maksymalnie, dotarłyby do floty najprędzej za kilka godzin. Siedzenie i

Page 253: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 253/312

wyczekiwanie w napięciu to największy błąd, jaki mógł popełnić człowiek. Tracenie energii,

niewyspanie i głodzenie się przez wiele godzin tylko po to, by obserwować nadlatujące okręty

wroga, było całkowitym bezsensem.

- Idę coś zjeść i chyba złapię trochę snu - oświadczył, odwracając się do Desjani.

Skinęła głową.

- Zarządzę przejście na normalny system wacht i też się chwilę prześpię.

Mimo zapewnień  Geary znów wyruszył na długi spacer korytarzami, aby jeszcze

trochę się zmęczyć  i zabić  czas, rozmawiając z napotkanymi członkami załogi. A ci wydali

mu się  radośniejsi niż  przedtem, gdyż  czuli zbliżający się  kontakt z wrogiem, i to mimo

wyraźnego zawodu, jaki sprawił im fakt, że „Nieulękły” nie dowodzi zespołem

uderzeniowym wysłanym za uciekającym frachtowcem.

Zjadł posiłek w jednej z ogólnych mes, rozmawiając z kolejnymi marynarzami o ich

rodzinnych stronach. Większość  pochodziła z Kosatki, co odzwierciedlało aktualną  politykę 

admiralicji, która zakładała, że załogi składające się  niemal wyłącznie z mieszkańców tych

samych planet będą  lepiej ze sobą  współpracowały. Co ciekawe, Geary zauważył podczas

tych pogawędek, że mówi o Kosatce, jakby też stamtąd pochodził. I wcale nie było mu z tego

powodu głupio. Urodził się  przecież  na Glenlyonie, ale kult, jakim otaczali go dzisiaj

mieszkańcy tej planety, o wiele większy niż  w innych rejonach Sojuszu, sprawiał, że

wydawała mu się ona równie obca jak choćby Limbus.

Zajrzał także na chwilę do komnat przodków, gdzie pomodlił się o to, by nie musiał

tracić  kolejnych ludzi w tych bezsensownych starciach. Potem, ku swemu wielkiemu

zdziwieniu, przespał kilka bitych godzin, zanim po odwaleniu papierkowej roboty znowu

pojawił się na mostku.

Desjani już siedziała na swoim fotelu.

- Sprawdzam postęp prac remontowych - poinformowała go. - Naprawiliśmy już 

niemal wszystko, co było naprawione, zanim ci cholernie Enigmowie narobili bałaganu.- Kapitanie, do przejęcia wrogiego frachtowca pozostało trzydzieści minut -

zameldował porucznik Casque.

- Doskona... - Desjani zamilkła, spoglądając na wyświetlacz.

Geary zrobił to samo, zaciskając mocno wargi, by nie zakląć.

- Wysadzili go - zameldował Casque, jakby nie wierzył w to, co widzi.

Na wyświetlaczu Geary’ego zamiast ikony oznaczającej jednostkę  Enigmów widać 

było tylko rozprzestrzeniającą  się  chmurę  niewielkich odłamków. Wydarzenie to miałomiejsce dwie godziny temu, ale dopiero teraz mogli je zaobserwować.

Page 254: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 254/312

- Jakim cudem reaktor frachtowca mógł wybuchnąć z taką mocą?

- Przeprowadzić analizy - poleciła wachtowym Desjani. - Przodkowie, chrońcie nas -

dodała, kierując te słowa do Geary’ego. - Skoro są  gotowi wysadzić  statek pełen swoich

uciekających z tej bazy, pomyśl, do czego mogą się posunąć w stosunku do nas, bylebyśmy

tylko nie poznali ich tajemnic. - Sam się  nad tym zastanawiam - odparł, nie dziwiąc się 

zupełnie, gdy usłyszał dzwonki alarmów. Z instalacji obronnych w pobliżu bazy odpalono

głowice kinetyczne, które wymierzono nie w nadlatującą flotę, lecz w zabudowania będące jej

celem. W tym momencie Geary’ego dzieliło od nich pół godziny świetlnej, czyli przy obecnej

prędkości przelotowej około sześciu godzin. Dosłownie w tej samej chwili dotarł do nich

obraz z powierzchni księżyca, na którym widać było potężną eksplozję unicestwiającą bazę.

- Dokonali samozniszczenia swoich instalacji, a potem posłali głowice kinetyczne, by

nawet ślad po nich nie pozostał.

- Charban miał rację, mówiąc, że nie zaryzykują  wpuszczenia nas do swoich

obiektów, w których moglibyśmy się czegoś o nich dowiedzieć. I co teraz zrobimy? - zapytała

Desjani. - Polecimy w kierunku którejś z zamieszkanych planet?

- Nie róbcie tego, proszę - odezwała się niespodziewanie Rione. Nikt z obecnych nie

zauważył, kiedy ona i Charban wrócili na mostek. - Boję się nawet pomyśleć, co zrobią, gdy

znajdziemy się w pobliżu zamieszkanej przez nich planety.

- Przecież oni nie... - zaczęła Desjani, ale zaraz przymknęła oczy. - Chociaż może są 

do tego zdolni.

- Co pan o tym sądzi, generale Charban? - zapytał Geary.

- Zgadzam się z opinią mojej koleżanki, admirale.

- Teoretycznie nie musimy czuć  się  winni, że Enigmowie popełniają  masowe

samobójstwa - burczała Desjani. - Ale nie, nie zamierzam wykłócać  się  o to z żywym

światłem gwiazd, gdy przed nim stanę. Co jednak możemy zrobić? Zaszachowali nas. Albo

załatwią  siebie i nas, wysadzając wrota hipernetowe, albo popełnią  samobójstwo, jeślizobaczą, że nie zdołają nas powstrzymać przed zdobyciem wiedzy o nich. Skoro mam wybór,

wolę to drugie rozwiązanie, aczkolwiek w obu przypadkach niczego się nie dowiemy.

Geary zrobił długi wydech, rozważając sytuację.

- Dobrze. Lećmy dalej w kierunku tej bazy. Może w jej ruinach znajdziemy coś, co

przetrwało procedurę samozniszczenia i bombardowania.

Jakiś  czas później odebrał wiadomość  od zespołu uderzeniowego. Kapitan Badaya

wyglądał na bardzo niezadowolonego.- Kontynuujemy lot w kierunku tej chmury szczątków, admirale. Sprawdzimy, czy nie

Page 255: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 255/312

zostało tam coś interesującego, a potem wracamy do floty.

*

Ruiny bazy zostały tak rozdrobnione, że zdołali jedynie ustalić, z jakich materiałów

była zbudowana. Carabali sprzeciwiła się  wysłaniu na powierzchnię  księżyca swoich ludzi,

tłumacząc to możliwością istnienia kolejnych pułapek, które po pojawieniu się ludzi mogłyby

doprowadzić do kolejnych zniszczeń i strat. Niestety bezzałogowe sondy nie odkryły niczego

ciekawego, z powodu zniszczeń  nie można było określić  nawet rozkładu i wielkości

pomieszczeń.

Kapitan Smythe ocenił ruiny z perspektywy inżyniera.

- Oni już  na etapie planowania muszą  myśleć  o ewentualnym wysadzaniu swoich

konstrukcji. Nie da się  zniszczyć  zabudowań  w tym stopniu, podkładając pod nie kilka

ładunków. Do spowodowania tak ogromnych zniszczeń  trzeba ogromnej ilości materiałów

wybuchowych, w dodatku rozmieszczonych z niezwykłą  starannością. Wcale bym się  nie

zdziwił, gdyby ta baza miała wbudowany system samozniszczenia.

- Czy to nie jest zbyt niebezpieczne? - zapytał Geary.

- Mówi to człowiek latający okrętem wojennym, na którego pokładzie znajduje się 

mnóstwo broni, niebezpiecznej elektroniki, niestabilnych ogniw paliwowych i jeszcze reaktor

mogący roznieść  tę  łupinkę  w drobny mak. Do tego przemierzający przestrzeń  kosmiczną,

najbardziej nieprzyjazne środowisko, jakie zna ludzkość. Skoro zdołaliśmy przywyknąć  do

tego wszystkiego, admirale, oni pewnie nie mają  problemów z przebywaniem w murach

naszpikowanych materiałami wybuchowymi. - Smythe poweselał. - Enigmowie muszą znać 

recepturę  niezwykle stabilnej mieszaniny, którą  można zdetonować  tylko w jeden ściśle

określony sposób. Z najwyższą przyjemnością przyjrzałbym się analizom jej składu.

- Dam panu znać, jeśli ją znajdziemy. Uważa pan, że ich miasta mogą być zbudowane

na podobnej zasadzie?

- To całkiem możliwe. Aczkolwiek wystarczy umieścić  w odpowiednich odstępachkilka głowic nuklearnych i osiągniemy identyczny efekt.

Zespół uderzeniowy dotarł na skraj wciąż  rozrastającego się  obłoku szczątków

frachtowca i zwolnił, by przeprowadzić dokładne badania jego składu. Gdy Geary zobaczył w

końcu przekaz z tego miejsca, Badaya wydawał się  o wiele bardziej zadowolony, niż 

powinien, zważywszy na to, jakim fiaskiem zakończył się  jego pościg za obcą  jednostką.

Niemniej pierwsze słowa kapitana wyjaśniły przyczynę tej odmiany.

- Admirale, Obcym nie udało się  zniszczyć  wszystkiego. „Smok” znalazł wprzestrzeni rozczłonkowane ciało. Teraz już  wiemy, jak oni wyglądają. Muszę  oddać 

Page 256: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 256/312

sprawiedliwość  komandor Bradamont i zameldować, że to ona wpadła pierwsza na myśl, iż 

Obcy mogą  używać  czegoś  w rodzaju niewidzialnych kombinezonów. Tak długo krążyła

wokół szczątków, wypatrując wśród nich zimnych elementów, aż znalazła coś, co wygląda na

niemal połowę  ciała, które coś  musiało osłonić, przynajmniej częściowo, gdy doszło do

eksplozji frachtowca.

Obok Badayi pojawiło się  drugie okno. Geary drgnął nerwowo, ale nie z powodu

ohydy wyglądu Obcego, tylko z powodu stanu, w jakim znajdowało się  ciało.

Natychmiastowa dekompresja po eksplozji frachtowca dodała bowiem swoje. Nadal jednak

dało się dostrzec fragmenty grubej skóry, a w kilku miejscach coś, co przypominało cienkie

łuski. Ze zmiażdżonej czaszki wystawały wąskie ryjkowate usta. Enigmowie za życia musieli

być wysokimi chudymi istotami, tak smukłymi, przynajmniej z ludzkiej perspektywy, jakby

ich ktoś rozciągnął wzdłuż.

- Proszę zadbać o to, by nasi medycy i cywilni eksperci mogli zobaczyć te szczątki -

polecił wachtowemu z komunikacyjnego, potem połączył się  z głównym lekarzem floty. -

Zakładam, że zechce pan przyjrzeć się bliżej temu Obcemu - zagaił. - Gdzie ma go dostarczyć 

wahadłowiec ze „Smoka”?

- Na „Tsunami”, jeśli to możliwe. Mają  tam doskonałego chirurga, który posiada

sporą wiedzę na temat przeprowadzania autopsji. Tam też znajdują się nasi, hm, eksperci od

obcych cywilizacji. Kiedy będziemy mogli obejrzeć te zwłoki?

- Przesyłamy wam skany, ale samo ciało będziecie mogli zobaczyć dopiero za dobę,

gdy powróci zespół uderzeniowy. - Przełączył się, tym razem na znacznie odleglejszego

„Znamienitego”. - Kapitanie Badaya, gratuluję panu i komandor Bradamont. Świetna robota.

Natychmiast po powrocie proszę przekazać zwłoki Obcego na pokład „Tsunami”.

W końcu coś  znaleźli. Przodkowie odpowiedzieli, przynajmniej częściowo, na jego

modlitwy.

*Geary przebywał w swojej kajucie, gdy Badaya połączył się z nim po raz kolejny, już 

po powrocie zespołu uderzeniowego i po tym, jak podległe mu okręty zajęły dawne pozycje w

szyku floty.

- Przykro mi, admirale, że nie zdołaliśmy przejąć  tego frachtowca, ale akcja i tak się 

opłaciła; zdobyliśmy fragmenty ciała. Ci Enigmowie są paskudni jak jasna cholera.

- Trudno powiedzieć, to ciało jest zmasakrowane - odparł Geary.

- Też prawda. Nie mieliśmy większych problemów, o których powinienem wspominać w raporcie, ale byłbym wdzięczny, gdyby odbył pan poważną  rozmowę  z dowódcą 

Page 257: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 257/312

„Niezwyciężonego”.

- Co znowu zmalował?

- Kapitan Vente nie przyjął dobrze tego, że to mnie powierzył pan dowodzenie jego

dywizjonem. Podważa mój autorytet, twierdząc, że skoro jestem młodszy, dowodzenie

powinno przypaść jemu. Podczas tej misji uchylał się od wykonywania rozkazów, aby okazać 

niezadowolenie, że to nie on jest głównodowodzącym zespołu uderzeniowego.

Ciekawa sprawa.

- Ale nie zrobił niczego, za co należałaby mu się oficjalna nagana? - Gdyby do tego

doszło, miałby idealny powód do odebrania mu dowodzenia.

- Niestety nie - odparł Badaya, krzywiąc się z odrazą. - Vente uważa, że należą mu się 

 już admiralskie insygnia, ale jest na tyle wyrobiony politycznie, że nie pcha się przed szereg.

Wypatruje za to okazji wykazania się umiejętnościami przy wykonywaniu jakiegoś zadania,

które mogłyby być podstawą do spodziewanego awansu, gdy wrócimy.

- Ktoś powinien mu w końcu powiedzieć, że promocje już się skończyły.

- Ha! A w każdym razie dla takich ludzi jak on. Zgodzi się  pan z moją  opinią,

admirale? Proszę mi wierzyć, swego czasu miałem do czynienia z ludźmi pokroju Ventego.

Oni święcie wierzą, że dzięki układom zajdą dalej niż inni.

Geary, rad nierad, musiał porozmawiać  z dowódcą  „Niezwyciężonego”. Ponure

oblicze Ventego pojawiło się  przed nim po dwudziestu minutach, które wystarczyły, by

poirytować  wzywającego, ale zarazem nie mogły być  podstawą  oskarżenia o celowe

spóźnienie i lekceważenie przełożonego.

- Wezwałem pana, kapitanie, by oznajmić  kategorycznie, że w tej flocie starszeństwo

nie oznacza automatycznie zwierzchności nad innymi oficerami. Kapitan Badaya wykonał z

powodzeniem serię powierzonych mu zadań i dlatego dowodzi dywizjonem już od dłuższego

czasu. Ani myślę pozbawiać go dowodzenia.

Vente posmutniał jeszcze bardziej.- To jest sprzeczne z regulaminem.

- Nie, nie jest, chyba że zacytuje mi pan odpowiedni paragraf, tutaj i teraz. Wyrażę się 

 jasno: cenię  sobie lata służby i honor podległych mi oficerów i nie pozwolę, by traktowano

któregoś z nich w uwłaczający sposób.

- Admirał Chelak...

- On nie dowodzi tą flotą. Czy wyraziłem się wystarczająco jasno, kapitanie Vente?

- Tak, admirale.Gdy Vente zniknął, Geary zapisał w systemie, że ma być  częściej i szczegółowiej

Page 258: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 258/312

informowany o statusie „Niezwyciężonego”. Dajcie mi powód, a natychmiast odbiorę  temu

człowiekowi dowodzenie. Cokolwiek, co może usprawiedliwić  taką  decyzję. I oby jak

najszybciej.

*

Przedstawiciele pionu medycznego floty rozglądali się z nieskrywaną ciekawością po

wirtualnej sali odpraw. W minionych dekadach ograniczono w znacznym stopniu ich

uczestnictwo w podobnych spotkaniach, jako że dawne odprawy przekształcono w polityczne

przepychanki mające na celu wybór nowego dowódcy albo ustalenie za pomocą  głosowania

kolejnych działań  na polu walki. Gdy wybudzano Geary’ego ze snu hibernacyjnego,

zapraszanie na odprawy kogoś  spoza kręgu dowódców należało już  do rzadkości. Nowy

admirał zdołał jednak wprowadzić  surowszą  dyscyplinę  i zakończył burzliwe awantury, na

które lekarze chyba liczyli, sądząc po mocno zawiedzionych minach.

Chirurg, któremu zlecono przeprowadzenie autopsji Obcego, prowadził teraz wykład,

otoczywszy się  zdjęciami, jakie przyprawiłyby o mdłości każdego - może z wyjątkiem

lekarzy albo rzeźników - nawet gdyby nie były trójwymiarowe i nie sprawiały wrażenia, że

nad stołem konferencyjnym unoszą się prawdziwe organy oraz części ciała.

- Nie wiemy, jakim cudem okaz ten zdołał przetrwać  w tak dobrym stanie, ale

symulacje powstania tego typu obrażeń zdają się  sugerować, iż w momencie eksplozji mógł

przebywać  poza pokładem frachtowca. Powtórne analizy nagrań  z momentów

poprzedzających samozniszczenie tej jednostki pozwoliły nam odkryć, że kilkanaście sekund

przed wybuchem doszło do odpalenia obiektu wyposażonego w kamuflaż typu stealth.

- Kapsuła ratunkowa? - zapytał zaskoczony Duellos.

- To bardzo prawdopodobne. Odległość  i pancerz obiektu zdołały osłonić  pasażera,

aczkolwiek tylko częściowo. - Chirurg wskazał na kilka organów. - Szyja tej istoty zachowała

się na tyle dobrze, że zdołaliśmy ustalić, iż miała ona podwójny układ oddechowy. Uważamy,

że te fałdy skórne zaciskały się, zamykając dostęp do wielokomorowych płuc, po czymfunkcje dostarczania organizmowi tlenu przejmowały te organy. Są tak delikatne, że niewiele

z nich zostało po dekompresji, niemniej przypuszczamy, że pełniły tę  samą  funkcję  co

skrzela.

- Zatem są  to istoty wodno-lądowe, nie ma co do tego dwóch zdań! - wykrzyknął

doktor Setin zachwycony, że jego zespół wcześniej zdołał dojść do tego samego wniosku.

- Najprawdopodobniej - przyznał chirurg. - Z oczu nie zostało niemal nic, więc nie

będziemy w stanie określić, jakie jest pasmo widzenia tych istot. Doliczyliśmy się  sześciuwypustek, niestety stan okazu nie pozwala określić, ile służyło jako kończyny.

Page 259: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 259/312

Najprawdopodobniej uda nam się  odkryć  funkcje większości ocalałych organów

wewnętrznych, z tym że nie ma ich zbyt wiele. Już  teraz mogę  stwierdzić  z całkowitą 

pewnością, że mamy do czynienia z istotą  opartą  na węglu, która oddychała tlenem. Mózg

tego osobnika został poważnie uszkodzony. Potrafimy określić  jego rozmiary, lecz

rozpoznanie obszarów odpowiedzialnych za różne funkcje będzie niemożliwe. Na razie mogę 

tylko powiedzieć, że na pewno nie był zbudowany symetrycznie. Spotkaliśmy się  z czymś 

takim u niektórych prymitywnych zwierząt występujących na skolonizowanych planetach, a

transponując tę  anomalię  anatomiczną  na wyższe formy życia, można u nich podejrzewać 

brak podziału na lewo - i praworęczność.

- Może pan określić, czym żywią się te istoty? - zapytał któryś z oficerów.

- Niestety nie. Brakuje niemal całego układu trawiennego, zostały dosłownie strzępki

niektórych organów. Równie dobrze możemy mieć do czynienia z istotą roślinożerną, jak i z

drapieżnikiem albo nawet wszystkożercą.

- Czy ta istota miała zwykłe paznokcie czy raczej szpony? - zapytała doktor Shwartz.

- Jeden z palców był niemal nietknięty, więc ustaliliśmy ponad wszelką wątpliwość,

że kończył się twardą strukturą, czymś w rodzaju stożkowatego paznokcia.

- Czymś  takim można zabijać  ofiary albo drążyć  owoce - mruknęła zawiedziona

Shwartz.

Komandor Lomand, dowódca „Tytana”, przysłuchiwał się uważnie tej wymianie zdań,

a w tym momencie uniósł dłoń, aby zwrócić na siebie uwagę.

- Wspomniał pan o skrzelach, sir. Jest pan pewien, że ta istota mogła oddychać  pod

wodą?

Chirurg skinął głową.

- Tak.

- Mieliśmy okazję  widzieć  kilka ich miast - wtrącił doktor Setin. - Zawsze były

umiejscowione na linii brzegowej, nie w wodzie ani na lądzie, ale pomiędzy nimi. Woda toniesamowita substancja, jak zapewne wiecie. Bardzo przydatna. Tlen jest znakomitym

źródłem paliwa dla organizmów żywych, więc nie dziwota, że natykamy się  na inną  rasę,

która nim oddycha. A węgiel to niesłychanie elastyczne tworzywo. Większość 

zaawansowanych form życia, na jakie się  do tej pory natknęliśmy, była oparta na węglu i

oddychała tlenem.

Komandor Lomand wykonał kilka szybkich obliczeń, a potem gwizdnął z satysfakcją.

- Sprawdziłem kilka równań, admirale, a potem dałem je inżynierom z „Tytana”, byprzeanalizowali je i powiedzieli, co o tym wszystkim myślą. Zauważyliśmy już, że okręty

Page 260: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 260/312

Obcych przyspieszają  znacznie szybciej i są  o wiele zwrotniejsze od naszych jednostek.

Gdyby przyjąć założenie, że zostały wypełnione wodą, otrzymalibyśmy logiczne wyjaśnienie,

dlaczego ich załogi mogą  wytrzymać  takie przeciążenia. Woda jest znakomitym

uzupełnieniem dla amortyzatorów inercyjnych.

- Wystarczająco dobrym, aby wyjaśnić zdolność do tak skomplikowanych manewrów,

 jakie mieliśmy okazję obserwować? - zapytał komandor Neeson.

- Owszem, gdyby zostały wyposażone w mocniejsze reaktory niż te, które mają nasze

 jednostki podobnych rozmiarów.

- Tego niestety nie jesteśmy w stanie ustalić - wtrącił Badaya.

- Właśnie że możemy to zrobić  - poprawił go Lomand. - Siła eksplozji po

przesterowaniu rdzeni jest o wiele potężniejsza niż w przypadku okrętów zbudowanych przez

człowieka. To mogłoby oznaczać  o wiele większą  wydajność  albo używanie o wiele

większych reaktorów niż montowane na naszych jednostkach.

Teraz do rozmowy włączył się Smythe, a zrobił to na tyle oględnie, by przy okazji nie

zawstydzić jednego ze swoich podwładnych.

- Jak na razie nie udało nam się  zanotować  zwiększonej emisji promieniowania

sugerującej używanie przez Obcych większych reaktorów.

- Nie, sir. Niemniej gdyby jednostki te były wypełnione wodą, zyskiwałyby

dodatkową  osłonę  przed promieniowaniem wydostającym się  z rdzeni. Woda nie tylko

chroniłaby dodatkowo załogę, ale też uniemożliwiałaby nam poprawną ocenę poziomu emisji

promieniowania.

Kapitan Smythe naradził się z kimś z pokładu „Tarniki”, potem skinął głową.

- Mam potwierdzenie prawidłowości obliczeń komandora Lomanda. Siła eksplozji po

przesterowaniu rdzeni sugeruje istnienie reaktorów o rząd wydajniejszych od naszych, przy

 jednoczesnym zachowaniu wymiarów pozwalających na instalowanie ich w kadłubach tak

małych jednostek.- Woda jest znacznie cięższa niż  powietrze - zaprotestował Tulev. - Czy to nie

miałoby negatywnego wpływu na manewrowność?

- Tylko przy dużych rozmiarach. Ilość  wody potrzebnej do wypełnienia kadłuba

wzrosłaby też niebotycznie, gdyby był on bardziej wypukły.

- Dlatego nie mają pancerników - zauważyła Desjani. - Tak, to powód, dla którego nie

budują jednostek większych niż nasze krążowniki.

Neeson czytał coś z zafrasowaną miną.- Nawet przy płaszczu wodnym tak wielkie reaktory musiałyby mieć  niekorzystny

Page 261: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 261/312

wpływ na zdrowie załogi, zwłaszcza w dłuższej perspektywie czasowej.

- Może oni nie są aż  tak czuli na promieniowanie - zasugerował Smythe, zerkając na

chirurga, ale ten tylko pokręcił głową, dając znak, że nie jest w stanie odpowiedzieć.

- Już prędzej nie dbają  o zdrowie własnych załóg - oświadczył kapitan Vitali, na co

doktor Setin zareagował z przesadną dyplomacją.

- Widzieliśmy wiele dowodów na to, że Enigmowie chętnie poświęcają jednostki dla

dobra ogółu. Admirał Geary poprosił mój zespół o ocenę, co może się stać, jeśli flota dotrze w

pobliże kolejnych instalacji Obcych albo zamieszkanej przez nich planety, by dowiedzieć się 

więcej o ich rasie. Zasugerowaliśmy, że może dojść  do aktów masowej zagłady

zainicjowanych przez Enigmów, by nie dać nam szans na poznanie ich tajemnic.

- Co by jednak zrobili, gdyby wiedzieli, że posiadamy to ciało? - zapytał Duellos. -

Czy nie doszliby do wniosku, że popełnianie masowych samobójstw jest w tej sytuacji bez

sensu?

- Tego nie wiem. To zależy od powodów, które zmuszają  ich do tak obsesyjnego

zachowywania tajemnicy. Jeśli mamy do czynienia z naprawdę  głęboko zakorzenionym

przekonaniem, ujawnienie tego faktu mogłoby doprowadzić  do jeszcze bardziej

niewyobrażalnych aktów przemocy. Moja ocena bazuje rzecz jasna na ludzkiej i zwierzęcej

psychologii, ale żadną inną wiedzą na razie nie dysponujemy.

- Oni są szaleni - stwierdził Badaya, co wielu oficerów skwitowało skinieniem głowy.

- Oni są  inni - poprawiła go doktor Shwartz. - Być  może to obsesyjne ukrywanie

tożsamości leży w ich naturze. Nie kwestionują  tego i nie starają się odrzucić, ponieważ tak

nakazuje odwieczna tradycja. Zastanówcie się, jak postrzegaliby nas przez pryzmat naszych

obsesji seksualnych.

Generał Carabali prychnęła z odrazą.

- Ludzie potrafią od czasu do czasu zrobić coś bez myślenia o seksie. Chociaż wiem,

że mówię tylko w imieniu samic naszego gatunku.- Ja kiedyś  nie myślałem o seksie przez całe pięć  sekund - zaprotestował Duellos. -

Aczkolwiek muszę przyznać, że zwątpiłem wtedy w swoją męskość. Moim zdaniem problem

polega na tym, że to, co zmusza Enigmów do ukrywania tożsamości, jest w nich tak głęboko

zakorzenione, iż nie cofną się nawet przed złożeniem życia w ofierze. Ani przed zabijaniem.

To pewnik bez względu na to, co jeszcze wymyślimy.

- Skoro mówimy o motywacjach - odezwała się  Jane Geary - czy ktoś  już  wie,

dlaczego ten Obcy uciekał ze swojego frachtowca?Na dłuższą chwilę zapanowała cisza, potem Shwartz wskazała głową doktora Setina.

Page 262: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 262/312

- Być może ten osobnik był szaleńcem, rzecz jasna w rozumieniu Enigmów. Ono, ona

albo on... nie zamierzał ginąć  tylko dlatego, żebyśmy się  nie dowiedzieli, jak wygląda ich

rasa.

- A może to zwykły tchórz? - Badaya się roześmiał. - Jedyny Obcy, który nie chciał

zginąć  za beznadziejną  sprawę, zostałby według standardów swojej rasy okrzyknięty

zwykłym tchórzem.

- Bez wątpienia - mruknął Setin.

Geary przyjrzał się  twarzom zebranych i zauważył, że wszyscy oczekują  od niego

ogłoszenia ostatecznej decyzji.

- Nie widzę  większego sensu w dalszym badaniu Enigmów zamieszkujących ten

system. Mogą mieć problemy ze zniszczeniem swoich największych miast, ale jak widać na

przykładzie bazy księżycowej, potrafią  się  przykładać  do takiej roboty. Dowiedzieliśmy się 

wystarczająco wiele i raczej niczego więcej tutaj nie znajdziemy. Jeśli nasze dotychczasowe

spekulacje się  potwierdzą, priorytetem byłoby uzyskanie informacji na temat ich systemu

nadświetlnej komunikacji, ale szanse na powodzenie tej operacji wydają mi się mikroskopijne

nawet w skali kwantowej. Dlatego wydam rozkaz wykonania kilku następnych skoków, by

sprawdzić  jak najwięcej systemów zamieszkanych przez Enigmów, zanim wrócimy do

przestrzeni Sojuszu. Od tej pory naszym najważniejszym celem będzie ocena ich liczebności i

siły, aczkolwiek nie zabronię  naszym emisariuszom wysyłania dalszych, beznadziejnych

moim zdaniem, próśb o nawiązanie kontaktu. - Odczekał chwilę, by sprawdzić, czy będą 

 jakieś  pytania albo komentarze, a gdy nie usłyszał żadnych, dodał jeszcze: - Dziękuję 

wszystkim. Wkrótce roześlę kolejne rozkazy.

Gdy większość  oficerów zniknęła, na sali pozostał doktor Setin i szepcząca mu coś 

wściekle do ucha Shwartz.

- Admirale, jest jeszcze sprawa, którą  chciałbym z panem omówić  - oznajmił

naukowiec. - Może jedna osoba pozostawiona tutaj po odlocie floty mogłaby dowiedzieć się więcej...

- Nie.

- Chodzi o ochotnika. Taka okazja...

- Nie pozwolę  na to, doktorze. Przykro mi. Z tego, co wiemy od Syndyków,

Enigmowie pojmali wielu ludzi. Mogą nie widzieć potrzeby utrzymywania pana przy życiu.

Setin nie ruszył się  z miejsca, milczał niezdecydowany, dopóki Shwartz znowu mu

czegoś nie powiedziała.- Tak, wiem - przytaknął. - Może się  też  zdarzyć, admirale, że trafimy podczas tej

Page 263: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 263/312

podróży na jeszcze jedną inteligentną rasę.

- To byłaby miła odmiana, doktorze - stwierdził Geary. Zwłaszcza gdyby ta rasa

okazała się mniej szalona w rozumieniu człowieka.

*

Flota wykonała skok w kierunku odległej gwiazdy, świeżo ochrzczonej mianem Tartar

po tym, jak Desjani odkryła z niemałym żalem, że w przestrzeni Światów Syndykatu znajduje

się już Czyściec. Ale gdzież by indziej mógł się znajdować system o tak dźwięcznej nazwie?

Tartar przypominał pod każdym względem Limbusa i tylko jedno niepokoiło Geary’ego: tym

razem flocie towarzyszyła znacznie liczniejsza eskorta, złożona z trzydziestu pięciu obcych

 jednostek. Tutaj także nie było wrót hipernetowych, dlatego uległ błaganiom doktora Setina i

pozostał tam na tyle długo, by naukowcy mogli wysłać kilka sond i po raz ostatni spróbowali,

beznadziejnych jego zdaniem, prób nawiązania kontaktu.

Żadna z tych metod, zgodnie z jego oczekiwaniami, nie przyniosła spodziewanych

rezultatów. Po kilku dniach bezczynności, gdy pracował nad kolejnym pakietem rozkazów,

odebrał pilne połączenie.

- Sir? - Porucznikowi Igerowi przez moment brakowało tchu. - Admirale, znaleźliśmy

ludzi.

Page 264: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 264/312

TRZYNAŚCIE 

Obok hologramu Igera pojawiło się nowe okno, a na nim rozmazane postacie.

- Trafiliśmy na nich zupełnym przypadkiem - wyjaśnił porucznik. - Jedna z naszych

sond przeszła przez strumień danych wysyłanych z tej asteroidy. - W kolejnym oknie pojawił

się  hologram szybko wirującej skały, ze skali wynikało, że może mieć  nawet czterdzieści

kilometrów średnicy. - Odebrany sygnał trwał tylko ułamek sekundy, ale zawierał przekaz

wizyjny, który udało nam się odkodować, a wtedy zobaczyliśmy to...

Geary zerknął na niewyraźne sylwetki. Mimo braku ostrości od razu poznał, że nie są to Enigmowie, tylko ludzie.

- Oni są na tej asteroidzie? - zapytał.

- W jej wnętrzu, admirale - odparł Iger. - Jesteśmy pewni, że została wydrążona.

Sprawdziliśmy jej rotację, powinna zapewniać  osobom stojącym na wewnętrznej powłoce

mniej więcej trzy czwarte standardowego ciążenia. - Na hologramie pojawiły się  jakieś 

ikonki. - Wykryliśmy także pewne anomalie, które mogą  być  antenami i centrami

komunikacyjnymi Obcych. W zamieszkanych przez ludzi systemach takie znaleziska nienależą  do rzadkości, górnicy zazwyczaj porzucają masę  sprzętu po wyeksploatowaniu złóż,

ale tutaj ktoś bardzo się starał, by je ukryć, a jak pan wie, Enigmowie nie mają w zwyczaju

zostawiać niczego w tak oddalonych miejscach.

We wnętrzu asteroidy. Nie sposób stamtąd uciec ani zobaczyć miejsc zamieszkanych

przez Obcych.

- To idealne więzienie z ich punktu widzenia.

- Owszem, sir. - Iger, zamiast okazać  zadowolenie z dokonanego odkrycia, skrzywił

się. - Nie wiem... Nie wiem, jak ich stamtąd wydostać.

Tartar. Zdaje się, że wybrali idealną nazwę dla tego systemu.

Setki oficerów zgromadzonych wokół stołu z coraz większym entuzjazmem słuchały

słów Igera, ale gdy porucznik zamilkł w końcu, Tulev pokręcił wolno głową.

- Gdy tylko ruszymy w kierunku tej asteroidy, wysadzą ją. Oni mordują nawet swoich.

Nie zawahają się więc przed wybiciem ludzi.

- Jak blisko zdołamy podejść, zanim to zrobią? - zapytał Badaya.

Tym razem to porucznik Iger potrząsnął głową.

Page 265: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 265/312

- Nie mam pojęcia, sir. Opierając się na doświadczeniach z Limbusa, jestem pewien,

że odczekają do momentu, aż zyskają pewność, co jest naszym celem, i dopiero wtedy odpalą 

ładunki. Mamy do czynienia z ukrytym obiektem. Gdyby nie przypadkowe przechwycenie

sygnału, nie mielibyśmy powodu do badania tej asteroidy i nie odkrylibyśmy zamaskowanych

anten. Jeśli Obcy się  nie dowiedzą, że znaleźliśmy więzienie, prawdopodobnie nie wysadzą 

asteroidy tylko dlatego, że lecimy w jej kierunku.

- Prawdopodobnie - powtórzył Armus, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie.

- Nie mamy nic lepszego, sir.

Bradamont przyjrzała się holograficznej mapie systemu dryfującej wolno nad stołem.

- To musi być  strefa zakazana. Gdybyśmy trzymali Enigmów na asteroidzie, nie

chcielibyśmy, aby w jej pobliżu kręciły się nieautoryzowane jednostki. Jeśli wlecimy do niej,

możemy spowodować, że Obcy spanikują i uruchomią mechanizmy samozniszczenia.

- To możliwe - przyznał Armus. - Mogą  tam mieć  automatyczne detonatory, na

przykład zbliżeniowe albo uruchomiane przekazem nadświetlnym z innej części systemu. Czy

wokół asteroidy nie ma śladów aktywności Obcych?

- Nie, sir - zapewnił go Iger. - Tylko bardzo dobrze zakamuflowane baterie ogniw

słonecznych.

Duellos pokiwał głową.

- Wątpię, aby mieszkali we wnętrzu asteroidy razem z ludźmi, nawet gdyby miała ich

rozdzielać jakaś potężna bariera. Problem tylko w tym, że nie mając pojęcia o wielkości strefy

zakazanej, całą resztę domysłów możemy od razu wywalić do kosza.

- Musieli jakoś  wytyczyć  granice tej strefy - wtrąciła Bradamont. - My i Syndycy

wykorzystujemy do tego sekundy świetlne, ponieważ taka przestrzeń jest wystarczająco duża,

by zapewnić  całkowite bezpieczeństwo, a zarazem na tyle mała, by nie doszło do

przypadkowej penetracji.

- Ile sekund świetlnych liczyły strefy Syndyków? - zapytał Tulev.- Jedną.

Nikt nie zapytał, skąd Bradamont o tym wie.

- Nasze strefy zamknięte dla lotów miały tyle samo.

Duellos zamyślił się głęboko.

- Enigmowie z pewnością  używają  zupełnie innych jednostek miar, ale ocena

przedstawiona przez komandor Bradamont wydaje mi się  racjonalna. Prawa fizyki są  takie

same dla nas, jak dla nich. Jeśli podlecimy na odległość  sekundy świetlnej od asteroidy, alenie będziemy zwracali na nią uwagi, nic nie powinno się stać.

Page 266: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 266/312

- Powiedzmy, że podlecimy na czterysta tysięcy kilometrów, co stanowi nieco więcej

niż  sekundę  świetlną  - zaproponował Tulev. - To jednak wciąż  zbyt daleko. Atak z takiej

odległości pozostawi wiele czasu na ewentualną  reakcję  instalacji obronnych i aktywowanie

sekwencji samozniszczenia. Musielibyśmy wejść  na jej orbitę, wyhamować, unieszkodliwić 

instalacje na powierzchni, dostać się do środka i ewakuować wszystkich żyjących tam ludzi.

Ile czasu trzeba na przeprowadzenie takiej operacji? Minimum pół godziny, jeśli

wystartujemy z zaproponowanej przeze mnie pozycji.

- Raczej ponad godzinę  - poprawiła go Desjani. - Nawet jeśli użyjemy do tej akcji

okrętów liniowych.

Bradamont odezwała się ponownie, tym razem nieco bardziej zdecydowanym tonem.

- Nasze jednostki pomocnicze mogą wyprodukować kilka niewielkich jednostek typu

stealth, którymi moglibyśmy dokonać  desantu. Gdyby udało się... - zamilkła, widząc, jak

kapitan Smythe kręci głową.

- Przepraszam, pani komandor - powiedział. - Biorąc pod uwagę czas i środki, jakimi

dysponujemy, nie mogę  obiecać, że zdążę  wyprodukować choćby parę  jednostek mogących

zabrać  na pokład po kilka osób i wyposażonych w wystarczająco dobry kamuflaż, aby

pozostały niewidzialne dla Obcych.

- Kogo wysłałaby pani z tą  misją? - Badaya zadał pytanie czysto retoryczne,

aczkolwiek niedwuznacznie skierował je do Bradamont.

Spłoniła się, ale gdy przemówiła, głos jej nawet nie zadrżał.

- Zgłaszam się na ochotnika do dowodzenia tą misją.

Dopiero Geary przerwał ciszę, która nastąpiła po tych słowach.

- Nie będzie żadnej misji, dopóki nie zyskamy szans na jej powodzenie. Nie ma sensu

doprowadzać  do śmierci ochotników i ludzi przebywających we wnętrzu asteroidy,

przeprowadzając akcję ratunkową, która nie może się udać.

- Nie możemy ich tam zostawić - upierała się Bradamont.- Zgadza się - poparł ją Badaya. - Niemniej...

- Przepraszam - przerwała mu Carabali, odwracając się poza pole widzenia kamery i

rozmawiając z kimś przez moment. Chwilę później odezwała się  ponownie, podnosząc głos

tak, by wszyscy ją dobrze słyszeli. - Moi komandosi mogą wykonać tę akcję.

Badaya uniósł brew ze zdziwienia.

- Czterysta tysięcy kilometrów to długi skok, generale. Wątpię, aby żołnierze korpusu

piechoty przestrzennej byli w stanie zrobić coś takiego, nawet jeśli pani im przysięgnie, że napowierzchni tej asteroidy znajdą beczkę piwa.

Page 267: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 267/312

- Poszliby tam już  teraz, gdyby serwowano je za darmo, ale nie mam zamiaru

motywować  ich w ten sposób. - Obok hologramu Carabali pojawił się  jakiś  diagram. -

Ponieważ  wysłano nas z misją  obserwacyjną  na terytorium obcej rasy, otrzymaliśmy

naprawdę  spory wybór najróżniejszych pancerzy z maksymalnym kamuflażem. Mogę 

wyposażyć w nie co najmniej trzydziestu komandosów z jednostek zwiadu. Moi podwładni

dokonali już  stosownych obliczeń, więc wiem, że zdołamy wykonać  to zadanie. Jeśli okręty

odpalą  ich kapsuły, przelatując w odległości czterystu tysięcy kilometrów od asteroidy,

istnieje spore prawdopodobieństwo, że Obcy nie zauważą  momentu wystrzelenia i samego

przelotu tak niewielkich obiektów. Po wylądowaniu moi ludzie mogą  rozmieścić  na

powierzchni systemy zakłócające i zagłuszające, a także rozbroić  wszelkie urządzenia

należące do Enigmów. Jeśli uda nam się oślepić  ich systemy obronne i zagłuszyć  transmisje,

damy flocie czas na dotarcie w pobliże i wypuszczenie wahadłowców, które będą  mogły

ewakuować więźniów i moich ludzi.

Tulev pochylił się mocniej.

- Z jaką prędkością będą lecieli ci zwiadowcy?

- Z jak najmniejszą, żeby nie odbijać  się  zbytnio od tła i nie mieć  problemów z

wyhamowaniem przed celem, bo uderzenie w powierzchnię  asteroidy to nie tylko pewna

śmierć, ale i ryzyko zaalarmowania wroga. - Carabali wskazała na diagram. - Średnia

prędkość będzie wynosiła cztery tysiące kilometrów na godzinę, ale zaczniemy od znacznie

większej przy wystrzeleniu w przestrzeń i będziemy ją stopniowo wytracać w drodze do celu.

Komandor Neeson posłał jej zdziwione spojrzenie.

- Potraficie wyhamować  z prędkości czterech tysięcy kilometrów na godzinę  i

wylądować, nie tracąc kamuflażu?

- Potrafimy - zapewniła go Carabali. - Zwiadowcy twierdzą, że to wykonalne, a to oni

będą tam ryzykować życie.

- Taka średnia prędkość oznacza, że lot potrwa cztery dni - zaprotestował Geary. - Czyte pancerze zdołają  utrzymać  człowieka przy życiu przez tak długi czas, nie mówiąc już  o

tym, że potem komandosi będą musieli ustawić na asteroidzie zagłuszacze i ładunki?

Carabali potaknęła.

- Wyposażymy je w największe zestawy do podtrzymywania życia i naszpikujemy

środkami spowalniającymi metabolizm podczas lotu. Dzięki temu zmniejszy się 

zapotrzebowanie na tlen oraz ilość  ciepła, którą  pancerze będą  musiały ukryć  przed

czujnikami.- Nasze zagłuszacze zadziałają  na środki łączności Obcych? - zapytał Badaya. - Nie

Page 268: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 268/312

mamy przecież pojęcia, na jakiej zasadzie funkcjonuje łączność nadświetlna.

- Udoskonaliliśmy sprzęt, korzystając z kilku ciekawych wynalazków, które Syndycy

zastosowali do zabezpieczania wrót przed kolapsem - wyjaśniła Carabali. - Nasze systemy

potrafiły wykryć  i unieszkodliwić  wirusy, o których działaniu niczego nie wiedzieliśmy. Z

tym sprzętem będzie podobnie. Jesteśmy pewni, że nasze zagłuszacze mogą  zatrzymać 

sygnały stosowane przez Enigmów.

Przez dłuższą  chwilę  panowała niczym nie zmącona cisza. Wszyscy dowódcy

studiowali z uwagą  diagram przedstawiony przez Carabali. W końcu odezwał się  Duellos,

wskazując na mapę systemu.

- Na drugim pod względem wielkości księżycu tej planety znajduje się baza Enigmów.

Jeśli w odpowiednim momencie zmienimy kurs, Obcy będą  przekonani, że to nasz kolejny

cel. Co więcej, powielimy pewien wzór zachowań, na Limbusie także chcieliśmy zbadać 

odizolowaną  stację. Dzięki temu uda nam się  przelecieć  w odległości czterystu tysięcy

kilometrów od asteroidy, nie wzbudzając żadnych wątpliwości, co jest naszym następnym

celem.

- To da się zrobić - przyznał Badaya, a moment później poparł go chór stu głosów.

- Jeśli użyjemy do tego celu okrętów liniowych - dodała Desjani, spoglądając twardo

na Geary’ego. - Wszystkich. Musimy wykonać to zadanie tak szybko, jak to tylko możliwe.

Geary przyglądał się  jeszcze przez chwilę  diagramowi, myśląc o ludziach, których

życie będzie zależało od jego decyzji. Tej, której tak bardzo nie chciał podejmować. Jednakże

Carabali dowiodła swojej kompetencji przy wielu okazjach, a pozostali dowódcy okrętów

czuli, że muszą zareagować, ponieważ  tamci ludzie zasługiwali na ocalenie, jeśli tylko było

ono technicznie możliwe. Na ironię  losu zakrawał fakt, że powodzenie operacji zależało od

wiedzy czerpanej z syndyckiego urządzenia, które podarowała im Iceni.

- Dobrze. Zrobimy to.

Tym razem wszyscy wiwatowali.*

Miał to dziwne wrażenie, które dotyka każdego człowieka, choćby był najbardziej

prawy i uczciwy, gdy mija na ulicy policjanta. Tylko spokojnie, staraj się  wyglądać 

niewinnie, żadnych groźnych min. Było to jeszcze trudniejsze, gdy stało się  na czele floty

dysponującej bronią  zdolną  do niszczenia całych planet, przemierzającej wrogi system, a

policjant okazał się przedstawicielem obcej rasy, która z największą przyjemnością poświęca

się  i popełnia samobójstwa w obronie własnej prywatności, nie mówiąc już  o tym, żenaprawdę spiskuje się przeciw nim, czego rzeczony policjant na pewno nie pochwala. Geary

Page 269: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 269/312

odczekał do odpowiedniej chwili, by zmienić kurs floty i ruszyć w kierunku księżyca, jakby

to on miał być  jego następnym celem. Enigmowie nie mogli dopatrzyć  się  niczego

niezwykłego w codziennej krzątaninie wahadłowców rozwożących części, zaopatrzenie i

wykwalifikowany personel, ponieważ  nie zdawali sobie sprawy, że wiele maszyn ma na

swoich pokładach zwiadowców i sprzęt mający trafić  na pancerniki z czwartego dywizjonu.

„Gniew”, „Zemsta”, „Rewanż” i „Strażnik” znajdowały się  na skrzydle, które zbliży się 

najbardziej do asteroidy, gdy flota Sojuszu będzie ją mijać, i wtedy właśnie z ich pokładów

zostaną  wystrzeleni żołnierze, w grupkach po siedmiu lub ośmiu, w kierunku punktu, w

którym asteroida znajdzie się  za cztery dni. Ich start zostanie zamaskowany zmianą  szyku

 jednostek eskorty pancerników i startami kolejnej fali wahadłowców.

- Mówi admirał Geary. Wszystkie jednostki wykonają zwrot na bakburtę  zero cztery

 jeden stopnia i w górę zero sześć stopni, czas jeden pięć, przy prędkości .1 świetlnej.

Czuł się  dziwnie, wydając rozkazy w jednostkach znanych ludzkości, chociaż 

przemierzał czeluście systemu, w którym nigdy wcześniej nie widziano okrętu zbudowanego

przez człowieka. Te polecenia stworzono jednak dawno temu, by każda jednostka mogła

zareagować w prawidłowy sposób, wiedząc, co zrobią okręty lecące obok niej bez względu na

to, gdzie się w danym momencie znajdowała. Zwrot na bakburtę  oznaczał oddalenie się od

gwiazdy centralnej, na starburtę  lot w kierunku centrum systemu, a góra i dół to były obie

strony przestrzeni wokół płaszczyzny ekliptyki. Bardzo arbitralne rozróżnienie, ale na tyle

proste i sprawne, że nie zmieniano go od stuleci.

Zastanawiał się, jak Obcy poradzili sobie z tym problemem. I czy w ogóle był to dla

nich problem? Dlaczego oni nie chcą z nami rozmawiać? Przecież moglibyśmy nauczyć się 

tak wiele, wyciągając wnioski z tego, jak całkowicie obca nam rasa patrzy na wszechświat.

Wielka szkoda.

- Znowu się  zamyśliłeś, admirale? - zapytała Desjani, kończąc jakąś  papierkową 

robotę. - Rozmawiałeś już z Jane Geary?- Tak. Skąd wiesz?

- Czyżby zgłosiła się na ochotnika do wystrzelenia zwiadowców?

- Znowu trafiłaś. Powiedziałem jej, że ta decyzja zależy wyłącznie od tego, które

okręty znajdą  się  najbliżej asteroidy, gdy będziemy obok niej przelatywali. Musimy jak

najmniej kombinować, żeby nie wzbudzić  podejrzeń  Obcych. - Geary spojrzał z

zaciekawieniem na Tanię. - Domyśliłaś się już, co ją tak zmotywowało?

- Nie. Aczkolwiek nie sądzę, by było to samo, co gryzło Kattniga... - zamilkła namoment, by wypowiedzieć  krótką  modlitwę  w intencji poległych. - Choć  to może być  coś 

Page 270: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 270/312

podobnego.

- Chce się sprawdzić?

- Ona nosi nazwisko Geary, admirale. Wiesz doskonale, do czego ono zobowiązuje.

- Akurat - burknął, opierając się  wygodniej, by rzucić  okiem na wyświetlacze i

sprawdzić, czy flota wykonuje manewr zgodnie z planem i rusza w stronę księżyca. - Kilka

dni oczekiwania po wystrzeleniu komandosów będzie najtrudniejszych, potem musimy

zawrócić flotę i jeszcze raz przeciąć orbitę asteroidy, nie mając pojęcia, czy komandosi dotarli

do celu i wykonali zadanie. Nie mogą nam przesyłać  raportów, nawet krótkich meldunków.

Uaktywnią  zagłuszacze i detonują  ładunki w umówionym czasie, a my ruszymy im z

odsieczą, gdy to nastąpi. Mając na plecach trzydzieści pięć jednostek Obcych.

Desjani się roześmiała.

- W końcu będziemy mieli trochę rozrywki.

*

- „Gniew” melduje, że jeden z członków załogi został ranny, wypadek podczas

spawania - zameldował wachtowy z komunikacyjnego.

- Doskonale. - Geary spojrzał na Desjani, a ta zaraz pokazała mu oba wyprostowane

kciuki. Teraz, gdy wszystkie systemy zostały oczyszczone z obcych wirusów, Enigmowie nie

powinni mieć  dostępu do łączy floty i jej baz danych, chociaż  „nie powinni mieć” nie było

równoznaczne z „nie mają”. Ten komunikat oznaczał potwierdzenie informacji, że start

komandosów przebiegł bez zakłóceń.

Dwa długie dni później, gdy flota znajdowała się  wciąż  o dobę  lotu od księżyca,

Geary wydał rozkaz zawrócenia wszystkich okrętów, jakby szykował je do powrotu i

zamierzał lecieć  w kierunku punktu skoku. Chwilę  wcześniej z bazy będącej potencjalnym

celem wyleciał frachtowiec, podobnie jak to miało miejsce na Limbusie.

- Widząc tę  sekwencję  zdarzeń, powinni dojść  do wniosku, że poddaliśmy się  bez

walki, znając z góry efekt pościgu albo przelotu do opuszczonej bazy.Desjani pokiwała głową w roztargnieniu, skupiając wzrok na jednym z wyświetlaczy.

- Wiesz, admirale, jeśli nawet naszym komandosom uda się  zagłuszyć  wszystkie

sygnały i zniszczyć napowierzchniowe obiekty Enigmów, wciąż będziemy mieli na karku te

okręty wojenne, a nie wątpię, że ruszą w kierunku asteroidy, jak tylko się zorientują, że ona

 jest naszym prawdziwym celem. A nie wiemy nawet, ilu ludzi będziemy musieli ewakuować 

z jej wnętrza ani jak długo potrwa przebijanie się przez wszystkie potencjalne pułapki. Może

nam zabraknąć czasu.- Wiem - przyznał Geary. - I dlatego będziesz musiała wydać  kilka rozkazów

Page 271: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 271/312

manewrowych, gdy liniowce wyhamują, by wejść na orbitę asteroidy. - Spojrzała na niego ze

zdziwieniem, ale gdy usłyszała kolejne słowa, natychmiast się  rozpromieniła. - Jestem

cholernie dobry w tej robocie, ale ty jesteś  jeszcze lepsza, kiedy przychodzi do planowania

ruchów okrętów liniowych. Pod tym względem jesteś najlepsza w całej flocie.

- O, tak - przyznała Desjani. - Jestem.

- I do tego niezwykle skromna jak na dowódcę tak olbrzymiej jednostki.

- To też. - Desjani wróciła do obserwacji wyświetlaczy, na których opracowywała

plany szturmu na asteroidę. - To będzie naprawdę niezłe.

*

Komandosi powinni wylądować  już  ponad osiem godzin temu. Otrzymali jednak

rozkaz, by aktywować  wszystkie zagłuszacze i rozbroić  ładunki dokładnie o godzinie zero

cztery cztery zero, gdy flota Sojuszu znajdzie się  w najmniejszej odległości od asteroidy w

drodze powrotnej do punktu skoku.

Oprócz instalacji przy więzieniu dla ludzi najbliższy punkt obserwacyjny Obcych

znajdował się  na jednym z ich okrętów, oddalonych o przeszło godzinę  świetlną  od floty

Sojuszu i lecących jej śladem po starburcie, kopiując z opóźnieniem każdy wykonywany

przez nią manewr. Jednakże ostatniego dnia, gdy tor lotu floty sprowadził ją znowu w pobliże

asteroidy, obce okręty złamały tę regułę i zaczęły skracać dystans, by znaleźć się w odległości

trzydziestu minut świetlnych.

Godzina zero cztery trzy osiem. Czterdzieści pięć  sekund świetlnych od asteroidy,

czyli niespełna trzynaście milionów pięćset tysięcy kilometrów. Przy .1 świetlnej okręty ludzi

pokonają ten dystans w siedem i pół minuty, ale lot z tą prędkością nie pozwoli im wejść na

orbitę, po prostu pomkną  dalej w przestrzeń. Szarża w tym wypadku oznaczała hamowanie

tak, by trwało ono jak najkrócej, ale pozwoliło okrętom zwolnić  do prędkości, z jaką 

przemieszczał się  cel. Tylko liniowce miały wystarczająco mocne pędniki, by wykonać  to

zadanie szybko, lecz musiały rozpocząć  wytracanie prędkości już  teraz, jeśli nie chciałyminąć  asteroidy, a zarazem powinny przeprowadzić  ten manewr w jak najkrótszym czasie,

ponieważ każda sekunda operacji mogła mieć ogromne znaczenie.

Dlatego Tania Desjani kierowała tym etapem operacji.

Geary zaczerpnął głęboko tchu i rozesłał rozkazy.

- Zespół uderzeniowy Lima, oddzielić się od sił głównych, od tej pory przechodzicie

pod rozkazy kapitan Desjani z „Nieulękłego”. Pozostałe jednostki zwrot na starburtę  zero

cztery pięć  stopni, dół zero dwa stopnie, rozpoczęcie hamowania do .02 świetlnej godzinacztery zero.

Page 272: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 272/312

Gdy zamilkł, Desjani zaczęła wydawać swoje rozkazy.

- Do wszystkich jednostek zespołu uderzeniowego Lima, wykonać natychmiast zwrot

na starburtę cztery sześć stopni, dół zero dwa stopnie, maksymalna moc hamowania.

Zazwyczaj czekała w milczeniu, gdy on koncentrował się  na wybraniu

najodpowiedniejszego momentu do zmiany kierunku lotu, ale tym razem to ona miała

wydawać  wszystkie rozkazy zespołowi uderzeniowemu, a admirał mógł jedynie siedzieć  i

obserwować odłączające się od floty okręty. „Nieulękły” zaczął tak ostro hamować, że nawet

 jego kadłub zareagował, wydając przeciągły jęk. Przeciążenie wcisnęło Geary’ego w fotel.

Mimo doskwierającego bólu i ciekawości, by sprawdzić, jak radzi sobie Desjani, musiał się 

skupić  na własnym zadaniu i mieć  na oku resztę  floty, zwalniającej spokojniej i robiącej

mniejszy zwrot, by przejść obok asteroidy w nieco dalszym punkcie jej orbity, mniej więcej

godzinę  po tym, jak liniowce dotrą  do celu. Obserwował także jednostki Obcych, chociaż 

wiedział, że mogą one zareagować na te ruchy nie prędzej niż za pół godziny.

Krzywiąc się  z wysiłku, wyciągnął rękę, przezwyciężając ciążenie balansujące na

krawędzi wydajności kompensatorów, i połączył się  z dowództwem korpusu piechoty

przestrzennej.

- Proszę  mnie powiadomić  natychmiast po nawiązaniu kontaktu z naszymi

zwiadowcami.

- Kontakt powinien nastąpić  już  za kilka sekund, admirale... - Carabali zamilkła na

moment. - Mam raport. Przesyłam go do pana.

Obok Geary’ego pojawił się  ekran pomocniczy, a na nim widok obracającej się 

asteroidy upstrzonej dziesiątkami ikonek oznaczających nie tylko pozycje komandosów, ale

także wszelkich odkrytych przez nich anten, czujników i innych instalacji Enigmów. Niektóre

błyskały krwistą  czerwienią  - były to miejsca, w których ładunki wybuchowe doprowadziły

do zniszczenia bądź  wyłączenia urządzeń  Obcych, inne migały na pomarańczowo, co

oznaczało, że znajdują się w zasięgu pracy zakłócaczy.Geary dostrzegł także spory i doskonale ukryty właz, który prowadził do wnętrza

asteroidy.

- Prosimy o zezwolenie na wejście - odezwała się Carabali.

- Udzielam. Dlaczego mogę się doliczyć tylko dwudziestu dziewięciu komandosów?

- Właśnie otrzymałam informację od dowódcy oddziału, że jeden ze skafandrów miał

awarię. Jego silniki nie odpaliły z wystarczającą  mocą  i zwiadowca minął asteroidę  -

poinformowała go wypranym z uczuć głosem.Przodkowie, chrońcie nas. Geary przełączył się na inny obwód.

Page 273: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 273/312

- Jedenasta eskadra lekkich krążowników, dwudziesta trzecia i trzydziesta druga

eskadra niszczycieli, odłączcie się  natychmiast od głównego zgrupowania floty i obierzcie

kurs równoległy do trasy przelotu naszych zwiadowców. Jeden z nich nie trafił na asteroidę i

leci dalej.

Carabali odetchnęła.

- Dziękuję, admirale. Moi chłopcy lada moment wysadzą zewnętrzny właz.

Geary także musiał wykonać kilka głębszych wdechów, by się uspokoić i uwolnić od

myśli o samotnym komandosie lecącym prosto w pustkę  z wyczerpującymi się  powoli

systemami podtrzymywania życia.

- To, czy zdołamy go przejąć, zależy wyłącznie od prędkości, do jakiej zdołał zwolnić.

Jeśli nadal pędzi cztery tysiące kilometrów na godzinę, możemy nie zdążyć z pomocą.

- Jeśli okręty Enigmów polecą za tymi eskadrami...

- Wątpię, aby do tego doszło, generale. Gdy Obcy zauważą, że dobieramy się  im do

spiżarki, skupią wszystkie siły na nas.

Desjani wysłała kolejny rozkaz.

- Wszystkie jednostki zespołu uderzeniowego Lima, zmniejszyć  ciąg wsteczny do

dziewięćdziesięciu procent. Wykonać natychmiast.

Nacisk zelżał nieco. Geary mógłby przysiąc, że słyszy, jak okręt również wzdycha z

ulgą. Rzucił okiem na wyświetlacz pokazujący kurs i położenie pozostałych liniowców

skręcających w kierunku asteroidy. Czas potrzebny do wejścia na orbitę  rósł nieustannie w

miarę zwalniania okrętów.

- Komandosi weszli do wnętrza - zameldowała Carabali. - Zidentyfikowali wszystkie

możliwe pułapki w śluzie. Muszą je zneutralizować, zanim przejdą dalej.

Szlag.

- Nie mamy zbyt wiele czasu na nieprzewidziane opóźnienia, generale.

- Rozumiem, admirale.- Wszystkie jednostki zespołu uderzeniowego Lima, zmniejszyć  ciąg wsteczny do

osiemdziesięciu procent. Wykonać natychmiast - rozkazała Desjani.

Szesnaście minut od wydania pierwszego rozkazu i po kilku kolejnych

dostosowaniach prędkości hamowania liniowce zrównały się  z asteroidą, otaczając ją  ze

wszystkich stron.

- Wszystkie wahadłowce wystartowały - zameldowała Tania.

Promy oderwały się  od kadłubów wszystkich okrętów zespołu, kierując się  naasteroidę. Na każdym znajdowało się  po kilku komandosów z jednostek inżynieryjnych

Page 274: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 274/312

wiozących pełne skrzynie specjalistycznego sprzętu. Prócz nich byli tam też  medycy oraz

technicy, których zadaniem było zdobycie maksymalnej liczby urządzeń  stworzonych przez

Enigmów, no i rzecz jasna wolne miejsca dla uwolnionych więźniów.

- Pięć minut do przycumowania pierwszej maszyny - poinformowała Desjani.

- Generale ... - zaczął Geary.

- Pułapki rozbrojone - zameldowała Carabali. - Mijamy puste pomieszczenia, sprzęt.

Kolejna śluza. Widać  pułapki na jednej ze ścian. Przewidywany czas ich rozbrojenia, dwie

minuty.

Desjani przyglądała się okrętom Enigmów.

- My zwolniliśmy, oni chyba nie. Zobaczą, co robimy, za jakieś dziesięć minut.

Geary skinął głową.

- Wtedy się  przekonamy, czy potrafią  wysadzić  tę  asteroidę. - Spojrzał w kierunku

głównych sił floty, odległość  między nimi a zespołem uderzeniowym rosła z każdą  chwilą 

mimo manewru wyhamowania. Nie musiał wprowadzać  danych do komputera, żeby

wiedzieć, iż nie zdołają one zawrócić, by zdążyć tutaj na czas, gdyby coś poszło nie tak.

- Wygląda na to, że szesnaście liniowców będzie musiało się zmierzyć z trzydziestoma

pięcioma jednostkami wroga.

- Bułka z masłem - burknęła Desjani.

Główna formacja była zbyt mocno rozciągnięta. Geary powiększył jej obraz i

zobaczył, że „Dreadnaught” hamuje ostrzej, niż  powinien, a „Niezawodny” i „Zdobywca”

robią, co mogą, by zostać z nim.

- Kapitanie Geary, przeciąża pani główny napęd. Proszę  wracać  na wyznaczoną 

pozycję.

Desjani także to zobaczyła i zaczęła kręcić głową.

- Próbuje zatrzymać  te pancerniki jak najbliżej nas, aby udzielić  wsparcia, ale nie

zdoła wyhamować tak szybko.- I doskonale o tym wie.

Przeniósł wzrok na sektor, w którym znajdowały się  lekkie krążowniki i niszczyciele

poszukujące zaginionego zwiadowcy.

- Generale, gdyby była pani tak uprzejma i rozkazała temu komandosowi włączyć 

naprowadzanie, mielibyśmy o wiele łatwiejsze zadanie.

- Już  to zrobiłam, admirale. Zwiadowca powinien był otrzymać  rozkaz, ale na razie

nie zareagował, może więc nadal ma spowolniony metabolizm. Wysłałam przed momentemsygnał zdalnej aktywacji naprowadzania.

Page 275: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 275/312

- Odbieramy wezwanie o pomoc - zameldowała porucznik Castries.

Geary sprawdził szybko odległość  źródła tego sygnału i pozycje lecących w jego

kierunku okrętów.

- Zdołał wyhamować przed awarią silników. Akcja ratunkowa ma szanse powodzenia.

- Ktoś tu będzie winien długie podziękowanie przodkom - zauważyła Desjani.

- Minęliśmy śluzę  - zameldowała Carabali. - Widzę  kolejny właz, zamknięty, bez

pułapek.

- Ruszyli - powiedziała Desjani.

- Jednostki Obcych przyspieszają, kierując się na naszą aktualną pozycję! - wszedł jej

w słowo porucznik Yuon, podnosząc głos.

- Słyszymy was, poruczniku - skarciła go Desjani. - Do wszystkich jednostek zespołu

uderzeniowego Lima. Podejmujcie najbliższe wahadłowce bez względu na ich przynależność.

- Spojrzała na Geary’ego. - To pozwoli skrócić ewakuację o kilka minut.

Skinął głową, będąc myślami zupełnie gdzie indziej. Wodził spojrzeniem od ruchów

floty po postępy komandosów, od pozycji wahadłowców po okręty Obcych. I tak w kółko, raz

po raz.

- Mamy niecałą godzinę do ich przybycia.

- Pokonaliśmy ostatnią przeszkodę - zameldowała Carabali. - Wchodzimy do wielkiej

pustej przestrzeni, wokół widać  jakieś  zabudowania. To jakby miasteczko. Widzimy ludzi.

Niektórzy biegną w naszym kierunku, inni uciekają.

- Pierwszy wahadłowiec przycumował. Jego pasażerowie opuszczają pokład.

- Wstępne szacunki mówią o około stu więźniach.

- Zasilanie we wnętrzu asteroidy padło. Powód nieznany. Rozmieszczamy przenośne

reflektory.

- Okręty Enigmów znajdują się pięćdziesiąt minut lotu od pozycji zajmowanych przez

zespół uderzeniowy.- Lekki krążownik „Kusari” melduje, że do podjęcia zwiadowcy pozostała godzina i

czterdzieści minut.

- Zbieramy uwolnionych więźniów, ale mam raporty mówiące o tym, że wielu

barykaduje się i nie chce wyjść z chat.

Geary z trudem powstrzymał się  od walnięcia dłonią  w czoło. Zirytował się, choć 

reakcja tych ludzi, zamkniętych od długiego czasu w niewoli, wydawała mu się  zrozumiała,

mimo iż była głupia.- Udzielam zezwolenia na rozwalanie barykad i wyważanie drzwi i czego tam jeszcze

Page 276: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 276/312

trzeba, by dostać się do nich bez kolejnych opóźnień.

Carabali także wyglądała na raczej poirytowaną niż wściekłą.

- Proszę  o pozwolenie na użycie środków obezwładniających w przypadku osób

stawiających opór.

- Zezwalam. Kończy nam się czas, generale.

- Admirale - odezwał się kapitan Smythe - moi inżynierowie twierdzą, że skanowanie

sprzętu Obcych wskazuje na umieszczenie w nim wielu ładunków wybuchowych. Próba ich

rozbrojenia może wywołać reakcję samozniszczenia. Potrzebujemy więcej czasu do ich pełnej

dezaktywacji.

- Więcej, czyli ile? - zapytał Geary.

Smythe zastanawiał się przez chwilę.

- Minimum godzinę.

- Nie mamy całej godziny. Niech pańscy inżynierowie wykonają  jak najdokładniejsze

skanowanie każdego przedmiotu, a potem niech wracają  na wahadłowce. Mają  na to

dwadzieścia minut.

- Pierwszy wahadłowiec wystartował z asteroidy. Ma na pokładzie trzydziestu jeńców

- zameldowała Castries.

- Ciasno ich tam upakowali - mruknęła Desjani.

- Admirale! - To oficer medyczny floty. - Przeanalizowałem dane na temat

uwolnionych więźniów. Musimy ich natychmiast izolować  i objąć  kwarantanną  do chwili

sprawdzenia ryzyka wszystkich biologicznych i innych zagrożeń.

- Proszę powiadomić o tym szefów działów medycznych na wszystkich liniowcach -

odparł Geary. - Niech zawiadomią  o tym poleceniu kapitanów i przygotują  pomieszczenia

kwarantanny.

- Dwadzieścia pięć minut do kontaktu z obcymi okrętami wojennymi.

- Sir, jeden z okrętów wroga odłączył się  od reszty i zmierza w kierunku naszegozaginionego zwiadowcy.

Musiał zostawić  tę  sprawę  w rękach załóg lekkich krążowników i niszczycieli. Nie

trzeba im było powtarzać, że muszą dotrzeć do komandosa, zanim zrobią to Enigmowie.

- Batonika? - zapytała Desjani.

- Nie, dziękuję. Nie jestem głodny.

- Połowa wahadłowców już wróciła - dodała. - Druga czeka na debili, którzy bawią się 

w chowanego z naszymi komandosami.- Dwadzieścia minut do kontaktu z obcymi jednostkami.

Page 277: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 277/312

- Admirale, sprzęt pozostawiony w asteroidzie zaczyna eksplodować  - zameldowała

Carabali. - Przyczyna nieznana. Może to mechanizmy uaktywniające się po pewnym okresie

od utracenia łączności.

- Ile czasu potrzebujecie na wyprowadzenie stamtąd wszystkich ludzi? - zapytał

Geary.

- Nie wiem. Nadal ich szukamy, admirale.

- Macie piętnaście minut.

- Tak jest.

Desjani wysłała kolejne rozkazy.

- Kapitanie Duellos, pańskie doki są już pełne. Proszę poprowadzić swój dywizjon w

kierunku nadlatujących Obcych i związać ich walką, kupując nam trochę czasu i wyrównując

szanse.

- Już ruszamy - odpowiedział Roberto.

Geary zobaczył na wyświetlaczu, jak „Inspiracja”, „Znakomity”, „Wspaniały” i

„Zajadły” oddalają się od asteroidy, skręcając w kierunku Enigmów.

- Dobry pomysł - pochwalił Tanię. - Nie ma sensu, aby te liniowce czekały tutaj, skoro

nie są w stanie przyjąć większej liczby wahadłowców. Powinienem był o tym pomyśleć.

- Byłeś zbyt zajęty - stwierdziła - a poza tym to ja teraz dowodzę zespołem, sam mi

kazałeś. Niemniej nie obrażę się, jeśli pogonisz komandosów, żeby znaleźli się na pokładach

okrętów, zanim pojawią się tutaj Obcy.

- Wycofujemy się  - zameldowała tymczasem Carabali. - Nie mam pewności, czy

zdołaliśmy znaleźć wszystkich więźniów, ale asteroida lada moment zacznie się rozpadać i w

 jej wnętrzu dojdzie do dekompresji, więc i tak nie mielibyśmy szans na znalezienie

kogokolwiek żywego. Musieli zaminować cały teren.

- Rozumiem - odparł Geary. - Proszę zabrać swoich ludzi na zewnątrz. Ilu więźniów

zdołaliście uwolnić?- Trzystu trzydziestu trzech.

- Słucham?

- Trzystu trzydziestu trzech - powtórzyła Carabali. - Tak, sir. Mnie też wydało się  to

dziwne. Może ta liczba coś  oznacza? - Skupiła się  na innym zadaniu. - Już! Wszyscy

komandosi mają  się  natychmiast stamtąd wynosić! Jeśli któryś  z inżynierów będzie się 

opierał, obezwładnić go i wynieść!

Seria eksplozji wstrząsnęła powierzchnią  asteroidy, dzięki słabej grawitacjiwyrzucając daleko w przestrzeń chmury odłamków. Otworami zaczęło się ulatniać powietrze.

Page 278: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 278/312

Sześć minut do kontaktu z okrętami Enigmów.

- Kończy nam się czas.

Desjani skinęła głową.

- Kapitanie Tulev, proszę ruszyć swój dywizjon i zaatakować wroga.

- Zrozumiałem - odparł Tulev.

„Lewiatan”, „Smok”, „Nieugięty” i „Waleczny” zaczęły przyspieszać  w kierunku

wroga.

- Kapitanie, nasze hangary są pełne. Zamykamy grodzie.

- Doskonale. „Niezwyciężony”, dlaczego widzę obok was jakieś wahadłowce?

Vente mówił równie ospale jak zazwyczaj.

- Sprowadzam je według właściwych procedur...

- Zbierzcie je natychmiast albo każę pana rozstrzelać! Do wszystkich jednostek, mamy

trzy minuty! Ani mi się śni wchodzić w kontakt z wrogiem, kiedy wy będziecie zajmowali się 

przyjmowaniem wahadłowców na pokład, tkwiąc przy tej skale jak kaczki na strzelnicy!

Liniowce Duellosa starły się z wrogiem, wystrzeliwując mrowie widm, przed którymi

obce jednostki próbowały się  ratować  ostrymi skrętami. Moment później obie eskadry

wykonały przejście ogniowe.

- Wszyscy są na zewnątrz - zameldowała Carabali. - Nikt nie został na dole. Ostatni

wahadłowiec kieruje się na „Niezwyciężonego”.

Geary spoglądał przez moment na wyświetlacz pokazujący asteroidę. Spora część jej

powierzchni zdążyła się już zapaść albo wypiętrzyć, zależnie od rozmieszczenia i siły rażenia

odpalanych ładunków.

- Wszystkie wahadłowce na pokładzie, kapitanie. „Niezwyciężony” zamyka grodzie.

- Do wszystkich jednostek zespołu uderzeniowego Lima. Zezwalam na indywidualne

działania i otwarcie ognia!

Dwadzieścia dziewięć  jednostek Enigmów nadal leciało w ich kierunku, ale najpierwmusiały minąć  dywizjon Tuleva. Mimo że potężne liniowce nie miały czasu na rozwinięcie

pełnej prędkości bojowej, wciąż  pozostawały bardzo groźnymi maszynami do zabijania, a

Obcy musieli między nimi przelecieć, jeśli chcieli się dostać w pobliże asteroidy.

Znów zaroiło się od widm, za nimi moment później pomknęły piekielne lance, a przed

samym przejściem ogniowym odpalono kartacze.

- „Waleczny” mocno oberwał. - Geary usłyszał czyjś komentarz, ale zaraz zdał sobie

sprawę, że to były jego własne słowa. Tylko szesnaście jednostek wroga przedarło się przezdrugą  linię obrony, a przeciw nim ruszało właśnie z animuszem osiem kolejnych liniowców

Page 279: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 279/312

Sojuszu z „Nieugiętym” na czele.

Dłonie Desjani tańczyły nad klawiaturą  systemów uzbrojenia. Okręt zadrżał lekko,

gdy odpaliła widma, a tuż  po nich piekielne lance, nakierowywane automatycznie przez

systemy bojowe reagujące o wiele szybciej niż  człowiek. Na koniec wystrzelono chmury

kartaczy, a potem lecące niewiarygodnie szybko jednostki Obcych przemknęły pomiędzy

okrętami Sojuszu.

Geary obserwował uważnie dane napływające z sensorów floty na jego osobisty

wyświetlacz. Tylko trzy okręty Enigmów nadal się poruszały, kierując się prosto na asteroidę.

Żaden nie próbował skręcić ani hamować.

- Co u licha?

Moment później cała trójka uderzyła w zamaskowane więzienie z prędkością 

szesnastu tysięcy kilometrów na sekundę.

Nikt nie odezwał się  słowem, gdy na ekranach po oślepiającym błysku eksplozji na

miejscu asteroidy i trzech okrętów pojawiła się  chmura rozprzestrzeniającego się  w próżni

pyłu. Geary oderwał wzrok od tego przygnębiającego widoku tylko po to, by zobaczyć, że

reszta eskadry Enigmów, a w każdym razie to, co z niej zostało, znika w serii samobójczych

eksplozji.

Około trzydziestu minut później Geary mógł zobaczyć, jak ostatni okręt wojenny

Obcych w tym systemie zawraca w obliczu przegradzającej mu drogę  ściany lekkich

krążowników i niszczycieli Sojuszu, podczas gdy niewielki zespół ratunkowy oddala się od

miejsca starcia, by przejąć zaginionego zwiadowcę.

- Dlaczego oni zabijają  się  nawet wtedy, gdy nie ma to już żadnego sensu, chociaż 

potrafią wykazać odrobinę zdrowego rozsądku i zrezygnować z walki, kiedy nie mają szans? -

zastanawiał się Geary, wracając do przeglądania danych o uszkodzeniach okrętów liniowych.

Skupił się na „Walecznym” i siedemnastu ofiarach śmiertelnych na jego pokładzie.

- Nie wiem - odparła Desjani - ale przestałam się  tym przejmować. Jeśli któryś  zEnigmów nawinie mi się pod luf ę, osobiście skasuję jego marzenia o przyszłości.

Niszczyciele wysłane po komandosa zwolniły jeszcze bardziej, aby „Karabin” mógł

podjąć na pokład ostatniego zwiadowcę.

- Mamy go! - Kilka minut później usłyszeli tryumfalny okrzyk i zobaczyli, że trzy

eskadry wracają na pełnej mocy, by dołączyć do reszty floty.

- „Karabin” żąda od nas okupu - zameldowała Carabali. Wyglądała o wiele spokojniej

niż podczas operacji na asteroidzie.- Chcą czegoś, czego nie możecie im dać?

Page 280: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 280/312

- Postawimy kolejkę  całej jego załodze, gdziekolwiek zawinie ta flota. Dziękuję,

admirale.

- Nie zostawiłbym go na pewną śmierć, generale.

- Ale mógł pan podjąć inną decyzję, admirale.

Desjani spojrzała na niego, gdy zakończył rozmowę.

- Powinieneś odpocząć.

- Ty także.

- Ja powiedziałam to pierwsza.

- Odwaliliśmy kawał cholernie dobrej roboty na tej asteroidzie.

- Dziękuję, admirale. Mogę w nagrodę zastrzelić Yentego?

- Nie. - Geary przymknął na moment oczy; teraz, gdy wygrali starcie i minęło już 

największe zagrożenie, poczuł, że ogarnia go ogromna fala znużenia. - Jak widać, w chwili

zagrożenia potrafi się przełamać. Kilka minut dodatkowego opóźnienia i znajdowalibyśmy się 

zbyt blisko asteroidy, gdy została unicestwiona przez zderzenie z trzema okrętami Enigmów.

Gdy odpowiadała, jej głos zabrzmiał dziwnie nieobecnie.

- Nie mogliśmy zawieść, ponieważ  nie będzie drugiego razu. Enigmowie wysadzą 

każde następne więzienie dla ludzi, gdy znajdziemy się godzinę świetlną od jego murów.

Wiedział, że to prawda. Zwycięstwo oznaczało, że już nigdy nie osiągną  podobnego

sukcesu.

*

Geary wykorzystał następne dni na zebranie floty i ponowne ustawienie jej w

 jednolitym szyku pomimo pojawienia się  przy punktach skoków kolejnych dwudziestu

okrętów wojennych Enigmów. Czas potrzebny na dotarcie do kolejnej studni grawitacyjnej

dzielił pomiędzy obowiązki służbowe i zdobywanie wiedzy o uwolnionych ludziach.

- Nigdy nie widzieli żadnego Obcego - referował mu porucznik Iger. - Nawet ci,

którzy zostali schwytani, a nie urodzili się w niewoli. - Otworzył okno, w którym pojawiła się twarz mężczyzny w mocno zaawansowanym wieku. - Ten człowiek był członkiem załogi

syndyckiej ŁZy. Nie ma pojęcia, jak długo go przetrzymywano, ponieważ  we wnętrzu

asteroidy nie można było mierzyć  upływu czasu, ale jeśli wierzyć  danym, które przekazała

nam administracja Iceni, jego okręt zaginął podczas patrolu w granicznym systemie Ina około

czterdziestu lat temu.

Starzec przemówił.

- Nie wiem, co się  stało. Miałem wtedy wachtę, byłem na swoim stanowisku, gdynagle zostaliśmy ostrzelani, choć wokół nie widziałem żadnego okrętu wroga. To pamiętam.

Page 281: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 281/312

Wszyscy wrzeszczeli: „Skąd oni do nas strzelają?”. Chwilę  później otrzymaliśmy rozkaz

ewakuacji. Wsiadłem do kapsuły ratunkowej z dwoma innymi marynarzami. Odpaliliśmy ją 

bez problemów, a następne, co pamiętam, to przebudzenie w tym miejscu. Na asteroidzie.

Zawsze podejrzewałem, że to asteroida. Nie wiem, co się  stało z tamtymi dwoma

marynarzami, którzy byli ze mną w kapsule. Tylko ja z naszej załogi pojawiłem się tutaj. Nie.

Nikt nie widział mojego przybycia. Po prostu znalazłem się  między tymi ludźmi. Czasami

wyłączano nam światło, wtedy zasypialiśmy. A kiedy się  budziliśmy, obok śluzy

znajdowaliśmy nowych więźniów albo skrzynie z zaopatrzeniem. Bywało, że znikały też ciała

ludzi, którzy zmarli. Gdy ktoś  z nas umierał, wiedzieliśmy, że zaraz zjawi się  następny

więzień albo któraś z kobiet urodzi dziecko. Zawsze było nas tyle samo. Trzysta trzydzieści

trzy osoby. Nie mam pojęcia dlaczego... - Uwolniony więzień  zamilkł, zamrugał oczami,

usuwając z nich łzy. - Wiem, że jesteście z Sojuszu, ale... czy pozwolicie mi wrócić do domu?

Tkwiłem tutaj tak długo, że już myślałem, iż przyjdzie mi zdechnąć w tym więzieniu. Chcę 

wrócić do domu, sir.

Geary odwrócił wzrok, starając się  opanować  emocje; nie chciał, by litość  dla tego

człowieka czy nienawiść do jego oprawców zaważyła na decyzji, którą musiał podjąć.

A jak my potraktowalibyśmy Obcych, gdyby udało nam się jakichś schwytać? Może

nie w Sojuszu, ale w Światach Syndykatu z pewnością  powstałyby podobne więzienia we

wnętrzu wydrążonych asteroid...

- Poruczniku Iger, czy on może nam powiedzieć cokolwiek na temat Enigmów?

- Nie, sir. Nikt z nich nic nie wie.

Naczelny lekarz floty miał tylko nieco weselsze wieści.

- Nie znaleźliśmy żadnych nowych wirusów ani śladów po tym, że testowano na nich

 jakieś  substancje biologiczne. Niemniej każdy ma w sobie nanoroboty, które mogły ich

pozabijać zaraz po opuszczeniu asteroidy, gdybyśmy nie zneutralizowali ich tak szybko.

Kolejna pułapka.- Co z ich zdrowiem?

Lekarz wzruszył ramionami.

- Trzymają się całkiem nieźle. Żyli w zamkniętej społeczności. Mieli sprzęt potrzebny

do przeżycia naszej, to znaczy ludzkiej produkcji. Nawet medyczny. Dwoje z uwięzionych

przeszło wystarczające szkolenie, by móc dbać  o zdrowie pozostałych, także w przypadku

poważniejszych schorzeń. Mieli tam jakieś uprawy, a od czasu do czasu pod śluzę podrzucano

im żywność  wytworzoną  przez człowieka. Sądząc po stanie zdrowia, byli dobrze karmieni,aczkolwiek ich dieta była dość uboga przez większość czasu.

Page 282: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 282/312

- A jak się mają pod względem psychicznym?

Doktor spuścił wzrok, zanim odpowiedział.

- Krucho z tym. Stworzyli we wnętrzu tej asteroidy społeczność  na tyle stabilną, że

mogli przekazywać  sobie wiedzę  i pilnować  porządku. Mieli coś  w rodzaju rady, która

decydowała o wszystkim. Ale przebywali w niewoli, nie wiedząc nawet, kim są  ich

ciemięzcy. Dzisiaj... wielu strasznie przeżywa to, że mogą  w końcu ujrzeć  niebo. Innych z

kolei ta perspektywa przeraża. Zniszczyliśmy ich świat, ich źródło stabilności, gdy asteroida

rozpadła się na kawałki.

Geary westchnął.

- Dobrze postąpiliśmy, ratując ich z tego więzienia.

- Oczywiście. Klatka to klatka. Zawsze i wszędzie, ale niektórym z nich może być 

bardzo trudno przystosować się do wolności. Co pan zamierza z nimi zrobić? - zapytał lekarz.

- Odwiozę  ich do domów... - Geary zamilkł, gdy zdał sobie sprawę, że to nie będzie

tak proste, jak zabrzmiało. - Powinni mieć  wciąż  jakichś  krewnych w przestrzeni Światów

Syndykatu.

- Gdzie rząd centralny nie ma już kontroli nad wieloma systemami - przypomniał mu

rozmówca. - Dla części z nich połączenie z rodzinami nie będzie trudne. Zwłaszcza dla tych,

którzy zostali schwytani niedawno, niemniej potomstwo tych, którzy trafili do więzienia

przed stuleciem, to zupełnie inna sprawa. Dla nich jedynym domem, jaki znali, było wnętrze

tej asteroidy, a jedyną  rodziną  współwięźniowie. - Doktor zawahał się, ale zniżając głos,

dodał jeszcze: - Boję  się  o tych ludzi, admirale. Są... cennym i unikatowym materiałem do

badań. Tam. Muszę  to panu powiedzieć. Wśród Syndyków jest wielu naukowców, którzy

będą  ich traktowali jak króliki doświadczalne, zupełnie jak Obcy, a mało kto wystąpi w ich

obronie. Powinniśmy ich chronić przed tymi, którzy będą chcieli ich wykorzystać.

- Mamy ograniczone możliwości ochrony tych ludzi, doktorze.

- Może ich pan zabrać do przestrzeni Sojuszu, jeśli pan zechce - upierał się  lekarz. -Tam ktoś  się  nimi zajmie. A jeśli sam Black Jack oświadczy, że należy im się  opieka jak

każdemu innemu uwolnionemu jeńcowi, nikt nie waży się podnieść na nich ręki. Być może

nawet na terytorium Światów Syndykatu.

Wydawało się, że to tylko błaha prośba, ale Geary widział wiele przeszkód

czyhających na niego na tej drodze.

- Złożę  takie oświadczenie, co jednak będzie, jeśli nie zechcą  lecieć  z nami do

przestrzeni Sojuszu?- Pan wie, co syndyccy DON-owie zrobią z tymi ludźmi. Ja wiem, że upłynie jeszcze

Page 283: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 283/312

sporo czasu, zanim wrócimy do przestrzeni znajdującej się we władaniu człowieka. Dlatego

chciałbym, aby przemyślał pan tę sprawę dokładniej.

Uwolnionych ludzi zgromadzono na „Tajfunie”, co wymagało przeniesienia części

komandosów z jego pokładu. Lekarze uparli się  jednak, że więźniów trzeba trzymać  razem

dla ich dobra. Zmodyfikowano też  oprogramowanie w sali odpraw, by Geary mógł

przemówić  do nich wszystkich naraz. Jego hologram pojawił się  w każdej kajucie, on zaś 

widział ich wszystkich, jakby zasiedli z nim razem przy stole.

Widywał już  kilkakrotnie jeńców z wyzwalanych obozów pracy, ale ci ludzie

wyglądali zupełnie inaczej. Stali blisko siebie, nieomal wtulając się  jeden w drugiego.

Niektórzy mieli na sobie nowe ubrania, wydane im prosto z magazynów floty, pozostali

musieli zadowolić  się  tym, co im zostało, widział więc przed sobą  przedziwną  mieszaninę 

stylów z różnych czasów, tyle że niemal każdy strój miał na sobie łaty i ślady cerowania.

- Zabierzemy was tam, gdzie zechcecie - oświadczył Geary. - Część  z was zapewne

pragnie wrócić do swoich dawnych domów w systemach należących do Światów Syndykatu.

Wiem, że zostaliście już  poinformowani o tym, jak bardzo zmienił się  świat od chwili

waszego uwięzienia, że losy waszej ojczyzny są  teraz niepewne bardziej niż  kiedykolwiek,

ale jeśli waszym życzeniem będzie udać  się  do tych systemów gwiezdnych, postaramy się,

abyście tam dotarli. Zaznaczam jednak, że będziecie wszyscy mile widziani, jeśli

zdecydujecie się  lecieć  z nami do przestrzeni Sojuszu, gdzie nikt was nie skrzywdzi, na co

macie moje słowo honoru.

Byli więźniowie Obcych wymienili spojrzenia, w oczach jednych widać było obawę,

w innych nadzieję, kilkoro dzieci przywarło do matek.

- Ile czasu dajecie nam na odpowiedź?

- Macie kilka miesięcy. Tyle czasu zajmie nam powrót do przestrzeni Światów

Syndykatu, ponieważ nie zakończyliśmy jeszcze naszej misji.

Nie powiedzieli wiele więcej, po prostu stali tam, tuląc się  do siebie, więc Gearyrozłączył się po chwili i opadł ciężko na fotel, bijąc się z myślami. I pomyśleć, jak paskudnie

czułem się  po wybudzeniu z niemal stuletniej hibernacji. Miałem więcej szczęścia niż 

rozumu. Niech mi żywe światło gwiazd wybaczy, ale pragnę  krzywdy Obcych. Chcę, by

zapłacili za to wszystko. Choć  już  zapłacili wysoką  cenę. Wielu spośród nich zginęło,

rozwaliliśmy im też masę okrętów. Czy jednak osiągnęliśmy cokolwiek? Poza uwolnieniem

tych ludzi, rzecz jasna.

Ściągnął sobie ostatni raport o stanie floty. Niemal trzydzieści niszczycieli miałopoważne awarie wyposażenia wymagające natychmiastowej reakcji ludzi kapitana Smythe’a.

Page 284: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 284/312

Jednostki pomocnicze pracowały pełną  parą  nad ich usunięciem, równolegle prowadząc

naprawy liniowców po ostatnim starciu. W związku z tym powstały spore opóźnienia w

harmonogramie remontów. Zbliżali się  też  niebezpiecznie do szczytu wykresu zagrożeń, od

którego dzieliło ich już tylko kilka miesięcy.

Brzęczyk przy włazie ożył na moment. Geary oderwał wzrok od raportu, mając

nadzieję, że zobaczy Tanię, ale zamiast niej w wejściu pojawiła się Wiktoria Rione.

- Czemu zawdzięczam tę wizytę? - Wyszło to znacznie oschlej, niż zamierzał.

Zacisnęła lekko szczęki.

- Chciałam cię  poinformować, że komandor Benan otrzymał pytanie, kto zastąpi cię 

na stanowisku głównodowodzącego.

- Czyżbym się gdzieś wybierał?

Weszła do jego kajuty.

- Wypadki chodzą po ludziach.

- To ostrzeżenie czy tylko luźno rzucona uwaga?

Rione pokręciła głową.

- Nic mi nie wiadomo o zagrożeniach ze strony floty.

Uczepił się drugiej części tego zdania.

- Ze strony floty?

- Słyszałeś, co powiedziałam. Kogo wyznaczyłeś  na swojego zastępcę, gdyby coś ci

się stało?

Geary oparł się  pokusie, by nie udzielić odpowiedzi na to pytanie, uznając, że lepiej

będzie, jeśli zagra w otwarte karty.

- Kapitana Badayę, ale pod warunkiem, że będzie słuchał rad Tuleva i Duellosa.

Usiądziesz?

Zajęła wskazane miejsce, mierząc go wzrokiem.

- Nie przewidujesz żadnej roli dla swojej kapitan?- Obawiam się, że jeśli mnie zabraknie, jej także coś  się  stanie. Poza tym brak jej

wysługi lat, no i dyplomacja nie jest najmocniejszą stroną Tani.

- Widzę, że i to już zdążyłeś zauważyć. Nie sądzisz jednak, że w razie twojej śmierci

ona zyska wiele, będąc wdową po Black Jacku? - zapytała Rione.

- Nigdy by tego nie wykorzystała.

- Chyba że by musiała... - Wiktoria zawahała się. Zdawać się mogło, że to jeden z tych

nielicznych momentów, kiedy powiedziała więcej, niż  powinna. - A co z admirałamisiedzącymi na transportowcach?

Page 285: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 285/312

- Na razie przebywają  na obserwacji medycznej, po której będzie można orzec, czy

nadają się do powrotu do służby.

Rione się zaśmiała.

- Wielki Black Jack zaczyna stosować polityczne gierki?

- Wielki Black Jack wie z autopsji, jak poważne mogą być efekty stresu pourazowego.

To cud, że udało mi się wyprowadzić flotę z pułapki po tym, jak zmuszono mnie do objęcia

dowództwa nad nią. A żaden z tych admirałów nie ma pojęcia o taktyce. - Oparł się 

wygodniej. - Staram się dbać o przyszłość tej floty.

- Stawiając na jej czele Badayę?

- Badaya nie jest głupcem i zdaje sobie sprawę  z tego, że Tulev ma wystarczającą 

wysługę lat, by stanowić wyzwanie, gdyby przyszło co do czego. Badaya wie też doskonale,

że beze mnie nie zdoła sobie podporządkować  Wielkiej Rady Sojuszu. Przyszłaś, żeby

rozmawiać o polityce?

Spojrzała mu prosto w oczy.

- Zamierzasz zawrócić flotę?

- Nie. Sprawdzimy jeszcze kilka systemów i dopiero potem zawrócimy.

Skinęła ostrożnie głową.

- Przypominam ci, że masz rozkaz zbadania, dokąd sięgają terytoria Obcych.

- Dziękuję  za przypomnienie, Wiktorio, ale powiedz mi, proszę, dlaczego wysłano z

nami akurat ciebie?

Nie potrafiła przez moment zapanować nad uczuciami.

- Zgłosiłam się  na ochotnika po tym, jak otrzymałam propozycję  nie do odrzucenia.

To znaczy mogłam ją odrzucić, ale wtedy nawet bym nie wiedziała, kogo wyślą zamiast mnie.

- Czy wiedziałaś, że twój mąż przebywa na Dunai?

- Nie. Słyszałam, że to obóz dla VIP-ów, ale Paol był tylko komandorem.

- Komandorem i mężem współprezydent Republiki Callas.Wzruszyła ramionami, jej twarz znowu przypominała maskę.

- Mogłam się  tego domyślić, to prawda. Co zamierzasz zrobić  z tymi wszystkimi

ludźmi, których uwolniłeś?

- Zadbamy o nich, jak umiemy, ale są  teraz wolni, więc ostateczna decyzja będzie

należała do nich.

- Jaki układ zawarłeś z Iceni, żeby dostać to syndyckie urządzenie do stabilizacji wrót

hipernetowych?To pytanie zaskoczyło go, ponieważ sądził, że Rione zdążyła już domyślić się prawdy.

Page 286: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 286/312

- Obiecałem nie występować  przeciw jej systemowi. Iceni zamierza ogłosić 

niezależność  od Światów Syndykatu. Mieliśmy szczęście, że Syndycy wynaleźli to

urządzenie. Gdyby nie ono, mielibyśmy długą  drogę  do domu - dodał, drążąc temat, by

zobaczyć jej reakcję.

- Tak. To by była naprawdę  długa droga. - Znowu skinęła głową, potem wstała. -

Zatem odwiedzimy jeszcze kilka systemów, admirale? Może skusi się pan na jeszcze dłuższą 

podróż.

Jej nastawienie sugerowało, że uważa, iż  to może być  błąd, ale nie chciała tego

powiedzieć wprost.

- Rozumiem. Ale ustaliliśmy trasę wiodącą przez siedem kolejnych systemów. Potem

na pewno zawrócimy.

Page 287: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 287/312

CZTERNAŚCIE 

Z Tartaru flota wykonała skok na Hades tylko po to, by trafić  tam na wrota hipernetowe.

Geary, zastanawiając się, czy to przypadkiem nie oznacza zbliżania się  do przeciwległych

rubieży Enigmów, obrał kurs na Zatracenie. Tam odkrył niewielką kolonię Obcych i kolejne

wrota. Z tego samego punktu skoku mógł dotrzeć  do Gehenny, systemu leżącego mniej

więcej w tej samej odległości od Hadesu. Tutaj pomimo sporej populacji Enigmów nie było

połączeń hipernetowych.

- Czyżbyśmy cofnęli się w głąb terytorium Obcych? - zastanawiała się Desjani, gdynastępny skok, na Inferno, zaprowadził ich do równie starego i pozbawionego wrót systemu.

Podobnie jak poprzednio, po każdym skoku za flotą  pojawiały się  kolejne okręty

wojenne Enigmów. Po opuszczeniu Inferna flotylla ta liczyła już  ponad sześćdziesiąt

 jednostek.

Dwa kolejne systemy, w obu wrota. Flota wykonała ryzykowny przelot do innego

punktu skoku i znowu trafiła na system podpięty do hipernetu.

- Po co lecieć dalej? - zapytał retorycznie Armus.Geary wskazał ręką na holograficzną mapę tego sektora Galaktyki.

- Zbliżamy się już do miejsca, w którym zawrócimy. Przeskakujemy za każdym razem

trzy albo cztery systemy gwiezdne. Dzięki temu zyskaliśmy już  jakie takie pojęcie o

liczebności i sile Enigmów. Nadal jednak nie podjęli rozmów z nami i nie potrafimy

dowiedzieć się niczego na ich temat, nie doprowadzając do masowych samobójstw.

- Sądząc z tonu pańskiej wypowiedzi, uważa pan, że to coś złego - burknął kapitan

Vitali, a niemal wszyscy pozostali poparli go, kiwając głowami albo mrucząc z aprobatą.

Gniew powodowany stratą  przyjaciół w niedawnych starciach potęgowały plotki o stanie

ludzi przetrzymywanych przez Enigmów.

- Nasza misja nie polega na zabijaniu Obcych, aczkolwiek wykończyliśmy, jak do tej

pory, całkiem sporą ich liczbę. - Geary wskazał samotną gwiazdę. - To jest nasz następny cel.

Skok będzie naprawdę  długi. Sprawdzimy, co tam jest, i rozpoczniemy odwrót, ale nie po

swoich śladach, tylko inną drogą, aby nie wpaść na te okręty, które lecą za nami. Może gdy

im pokażemy, że potrafimy przemierzać  ich przestrzeń, nie powodując zniszczeń  i nie

naruszając ich fanatycznego przywiązania do prywatności, zechcą  zrewidować  swoje

Page 288: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 288/312

podejście do rozmów i zaakceptują nienaruszalność naszych granic.

Doktor Shwartz aż sapnęła z irytacji.

- Granica. Dlaczego oni nie reagują  na nasze propozycje w tej sprawie? Podczas

rozmów toczonych na Midway mówili wyraźnie, że ten system i pozostałe gwiazdy należą do

nich, a my nie mamy prawa tam przebywać. Dlaczego więc nie chcą  zasiąść  do negocjacji,

które zagwarantują im aktualny stan posiadania?

- Zauważyłem tę niespójność - poparł ją Duellos. - Ale to tylko jedna z wielu, jakie ich

dotyczą.

Charban tymczasem spojrzał na ekspertkę w taki sposób, jakby mu coś uświadomiła.

Otworzył usta, jak gdyby chciał coś dodać, ale zaraz je zamknął jak ktoś, kto nagle głęboko

się zamyśla.

- Gdybym miał się dowiedzieć tylko jednej rzeczy o nich - wtrącił Badaya - chciałbym

poznać, czym się kierują przy rozmieszczaniu wrót hipernetowych. Teorię, że wrota stanowią 

ostateczną linię obrony mogącą unicestwić najeźdźców, zdawały się  potwierdzać pierwsze z

odwiedzanych systemów, ale dlaczego spotykamy je także w głębi ich terytoriów? I dlaczego

ciągle na nie trafiamy, mimo iż omijamy tyle gwiazd?

Odpowiedział mu komandor Neeson.

- Chyba znam wytłumaczenie tego fenomenu. - Wskazał palcem na wyświetlacz. -

Jeśli spojrzymy na problem z trójwymiarowej perspektywy, nanosząc na tę  mapę  trasę 

naszego przelotu, słowa kapitana Badayi nabiorą  sensu. Rozmieszczenie wrót wygląda na

przypadkowe. Ale tu nie chodzi tylko o wrota. Systemy w nie wyposażone mają także o wiele

bardziej rozbudowane struktury obrony. Dlatego spróbowałem przeanalizować  dane pod

zupełnie innym kątem. - Trójwymiarową mapę zastąpiła dwuwymiarowa grafika. - Pozioma

oś  wyznacza odległość  od granic przestrzeni Obcych, pionowa liczbę  instalacji obronnych,

które widzieliśmy. W pierwszym z odwiedzanych systemów było ich wiele, zgodnie z

naszymi przewidywaniami. To ich granica z ludzkością... - Neeson wskazał szczytową  fazę wykresu przy samej osi. - Potem ich liczba malała, także zgodnie z naszymi

przewidywaniami. Enigmów nie stać na fortyfikowanie wszystkich systemów, więc skupiają 

wysiłki na zabezpieczeniu granic. - Komandor wskazał kolejny szczyt na wykresie. - Tutaj

 jednak trafiliśmy na dwa kolejne systemy z rozbudowanym systemem obrony. Sąsiadowały

ze sobą, jeśli można tak powiedzieć w wypadku połączeń  nadprzestrzennych. Potem mamy

kilka systemów bez dostępu do hipernetu i znowu docieramy do wyposażonych we wrota.

Proszę zwrócić uwagę, że te dwa także są ze sobą połączone studnią grawitacyjną.Tulev pierwszy skomentował jego wywód:

Page 289: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 289/312

- Linie obrony? Jeśli tak, to nadal nie dostrzegam sensu w ich rozmieszczeniu. Po co

im fortyfikacje tak daleko od granic?

- Daleko od granic z nami - poprawił go Neeson. - Traktujemy problem, jakby

Enigmowie byli jednością. Odwróćmy problem, załóżmy, że patrzymy teraz na naszą, czyli

zajętą  przez ludzkość  przestrzeń. Jak zinterpretowalibyśmy fortyfikacje stojące naprzeciw

siebie? Jak zwiadowcy Enigmów mogliby zinterpretować  granicę  pomiędzy Sojuszem a

Światami Syndykatu?

- Oni także są podzieleni! - Geary o mały włos pacnąłby się dłonią w czoło.

- Wewnętrzna granica - Tulev także przyjął to wytłumaczenie - oddzielająca ich od

innych przedstawicieli tej samej rasy. Enigmowie są podzieleni jak my. A nawet bardziej niż 

my, sądząc po liczbie tych linii obrony.

- Dlaczego w ogóle przyjęliśmy założenie, że muszą  stanowić  monolit? - zapytała

generał Carabali. - Dopiero kiedy o tym wspomniano, zdałam sobie sprawę, że ja także tak o

nich dotąd myślałam.

- Pewnie dlatego, że tak mało o nich wiemy - stwierdził Neeson. - Musimy wypełnić 

 jeszcze wiele białych plam, i to naprawdę  dużych. Na razie opieramy się  w większości na

przypuszczeniach. Założenie, że Enigmowie stanowią  monolityczną  rasę, wszystko

upraszczało. Nic dziwnego, że przyjęliśmy taki punkt widzenia.

Generał Charban pokiwał głową.

- Upraszczało także na płaszczyźnie emocjonalnej. Ten wróg. Ta obca rasa. Zdaje się,

admirale, że pański podwładny dokonał niezwykle istotnego odkrycia. Którego w

trójwymiarowej projekcji nie sposób dostrzec, ale wydaje się  oczywiste, gdy spojrzeć  z

właściwej perspektywy. Może udałoby nam się  wykorzystać  te wewnętrzne podziały wśród

Obcych?

Duellos westchnął.

- Gdybyż  to było takie proste... Nie wiem, czy pan zauważył, że liczba okrętówlecących za nami rośnie nieustannie. Nie widzieliśmy niczego niezwykłego w tym, że Obcy

ściągają  posiłki z każdego mijanego systemu, ponieważ  byłoby to całkiem normalne,

gdybyśmy mieli do czynienia ze zjednoczoną rasą. Niemniej w razie podziałów powinniśmy

być raczej świadkami odłączania się poszczególnych eskadr. Nic podobnego nie miało jednak

miejsca. Po każdym skoku ściga nas więcej okrętów. To może oznaczać, że mimo

wewnętrznych podziałów są w stanie jednoczyć się przeciw nam.

- Co akurat nie powinno wydawać się szokujące - dodała Bradamont. - Flota Sojuszubroniła przecież  systemu należącego do Światów Syndykatu przed inwazją  Obcych. W

Page 290: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 290/312

obliczu zewnętrznego zagrożenia stanęliśmy ramię  w ramię  z ludźmi, których w innych

warunkach nigdy byśmy nie wspierali. Enigmowie mogą  się  nienawidzić, mogą  z sobą 

walczyć, ale zawsze się zjednoczą, by walczyć przeciw nam.

Charban kręcił głową, mars na jego czole pogłębiał się z każdym słowem Duellosa i

Bradamont.

- Kiedy stanęliście naprzeciw Obcych na Midway, nie byli w stanie zrozumieć,

dlaczego bronicie syndyckiego systemu. Jakby nie potrafili pojąć, że dawni wrogowie mogą 

współpracować.

- Ale jak widać, sami współpracują przeciw nam - przypomniał mu Geary. - Zatem ten

koncept nie mógł być dla nich tak całkiem... obcy.

- Zakładali także, że my, czyli Sojusz i Syndycy, jesteśmy zdolni do zniszczenia siebie

wzajemnie poprzez doprowadzenie do implozji wrót hipernetowych, ponieważ walczymy ze

sobą  - dodała Carabali. - Jak na razie jednak nie znaleźliśmy dowodów na to, że oni

wykorzystywali wrota do podobnych celów.

- Spodziewali się  po ludzkości najgorszego - stwierdził komandor Shen bardzo

wyważonym tonem, który zupełnie nie pasował do jego gniewnego oblicza. - Czy to nie

dowód pewnego uprzedzenia? Rezultat myślenia o nas jako o gorszej rasie? A może opierali

swoje oceny na kontaktach z władcami Światów Syndykatu?

Neeson zmienił tryb pracy wyświetlacza, włączając ponownie trójwymiarowy

hologram sektora.

- Może przyjęli po prostu założenie, że jesteśmy od nich odmienni, i to pod każdym

względem. My zakładaliśmy, że oni są  monolitem. Dlaczego? Ponieważ  uważaliśmy, że

powinni się  diametralnie różnić  od nas, a skoro ludzie mieli tak wielkie problemy z

dogadaniem się między sobą...

- ...Obcy powinni stanowić jedną wielką, choć nieco paranoiczną rodzinę - dokończył

Duellos. - Tak. Wysuwanie jakichkolwiek przypuszczeń  na ich temat może być niebezpieczne, niemniej jedno wydaje się  pewne: próbowali patrzeć  na nas przez pryzmat

swoich doświadczeń. Obserwowali przebieg wojny między nami i Syndykami, całkowity brak

hamulców i ogrom ofiar wieszczące niemożność  jej zakończenia. To mogło prowadzić  do

wniosków, że podzielona ludzkość  nigdy nie będzie ze sobą  współpracować. W

przeciwieństwie do nich, ponieważ oni, mimo licznych frakcji, są lepsi i rozumniejsi od tych

dziwacznych stworzeń nazywających siebie ludźmi.

Geary wbił wzrok w holograficzną mapę systemu gwiezdnego.- Może robimy dokładnie to, czego nie powinniśmy? Wkraczając na terytoria Obcych,

Page 291: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 291/312

 jednoczymy ich przeciw najeźdźcom. Flota Enigmów, która zaatakowała Midway, była o

wiele potężniejsza od sił, jakie spotykamy podczas tej misji. To by mogło wskazywać, że

mieliśmy tam do czynienia z koalicją  albo sojuszem różnych frakcji. Niepowodzenie tamtej

wyprawy mogło doprowadzić  do zerwania kruchego porozumienia, a my teraz ponownie je

cementujemy.

- Jeśli współpracowali wcześniej przeciw nam - zauważył Duellos - to prędzej czy

później znowu by się zjednoczyli. Bez względu na to, czy ta flota naruszyłaby ich przestrzeń.

Badaya zaśmiał się głośno.

- Jak możemy poznać  przyczyny ich podziału, skoro nie chcą  z nami rozmawiać?

Przecież oni naprawdę różnią się od ludzi! Gdyby flota Enigmów najechała nasze terytoria, z

pewnością  znalazłby się  ktoś  próbujący z nimi negocjować. Pojedyncze osoby albo całe

społeczności. Na przykład wszyscy ci krótkowzroczni politycy pragnący ocalić  własne

dupska. Poddajemy się, nie krzywdźcie nas! - przedrzeźniał ich. - Możemy się  dogadać?

Potrzebujecie czegoś? Macie czym zapłacić? Nienawidzę  tamtych ludzi, może więc

zjednoczymy siły? Enigmowie otrzymaliby tyle propozycji, że nie wiedzieliby, od czego mają 

zacząć!

Kapitan Shen rzadko zabierał głos podczas odpraw, ale tym razem odezwał się już po

raz drugi.

- Oni z pewnością  poświęcili wiele wysiłku, by zrozumieć  ludzi, ale mieli zupełnie

inny problem niż my. My nie mamy o nich bladego pojęcia, a ich niewidzialni zwiadowcy

zgromadzili ogrom materiałów na temat ludzkości. Jak poradzić  sobie z takim natłokiem

informacji, posegregować go i co najważniejsze, zrozumieć?...

- Jednym z pierwszych dowodów na ich istnienie - przypomniał Geary - było odkrycie

próby włamania do sejfu w opuszczonym przez Syndyków systemie. To zapewne ślad po

 jednej z takich operacji gromadzenia danych. Może uważali, ze względu na własne

przekonania, że prawda o nas musi być ukryta gdzieś głęboko, a nie widoczna gołym okiem.- Mam nadzieję, że podzielą  się  z nami konkluzjami, gdy dojdą  już  do tego, jacy

naprawdę  jesteśmy - kontynuował Shen - jako że wciąż  trafiam na ludzi, którzy nie potrafią 

porozumieć  się  w tej kwestii. Cieszy mnie wiadomość  o rychłym powrocie do przestrzeni

Sojuszu, gdyż  nie widzę  głębszego sensu w dalszej eksploracji terytoriów należących do

Enigmów. Niemniej chciałbym wskazać  na pewne implikacje wynikające ze spostrzeżeń 

komandora Neesona. Jeśli wrota hipernetowe stanowią  linie obrony, trafiliśmy tutaj już  na

trzy systemy wyposażone w takie zabezpieczenia.- To może być kolejna granica - przyznał Neeson.

Page 292: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 292/312

- W dodatku granica, którą Enigmowie postanowili naprawdę dobrze zabezpieczyć.

W tle rozbrzmiały dzwonki alarmowe, na wyświetlaczu nad stołem pojawiła się mapa

systemu.

- Pięćdziesiąt kolejnych okrętów Enigmów - zameldowała Desjani. - Mając ponad sto

 jednostek pod ręką, mogą uważać, że nadszedł czas na wypowiedzenie nam bitwy.

Geary skinął głową, potrzebował chwili na dobranie właściwych słów. Nie mógł

powiedzieć  wprost, że siły Sojuszu mają  unikać  walki albo wycofać  się  z tego systemu,

ponieważ obie te wiadomości byłyby trudne do przyjęcia nawet dla ludzi służących od dawna

w jego flocie.

- Jeśli ruszą na nas, zajmiemy się nimi, ale nie zamierzam siedzieć tutaj i czekać, aż to

zrobią. Jeśli ten system gwiezdny rzeczywiście leży na granicy, za nią powinna mieszkać inna

inteligentna rasa, która będąc naturalnym wrogiem Enigmów, może stać  się  naszym

sprzymierzeńcem. Będziemy się trzymali ustalonego harmonogramu, a jeśli oni zechcą lecieć 

za nami, droga wolna.

Desjani odchyliła się w fotelu, mierząc go uważnie spojrzeniem, a potem przeniosła

wzrok na Duellosa i gdy ten zwrócił na nią  uwagę, przesunęła dyskretnie rękę  w geście,

którego nikt, kto nie skupiał na niej teraz uwagi, nie mógłby dostrzec.

Roberto zmarszczył brwi, po czym skinął głową na znak, że zrozumiał.

- Admirale, jeśli wolno mi zasugerować, może flota powinna wykonać zaplanowany z

wyprzedzeniem manewr unikowy, wychodząc następnym razem z nadprzestrzeni? Mamy

powody przypuszczać, że w tamtym systemie może nas czekać zupełnie nowa sytuacja.

- Dobry pomysł. Tak zrobimy.

W odprawie uczestniczył także admirał Lagemann. Geary mianował go

przedstawicielem tej części uwolnionych jeńców, którzy nie podejmowali od czasu do czasu

prób komplikowania mu życia i dowodzenia flotą. Lagemann został po odprawie nieco dłużej

niż pozostali oficerowie.- Nie zaprzeczę, że z ogromną radością wrócę do domu - powiedział. - Większość z

nas nie może się już tego doczekać.

Duellos, który także jeszcze się nie rozłączył, spojrzał na niego z zaciekawieniem.

- Dlaczego powiedział pan: „większość z nas”, a nie „wszyscy”?

- Ponieważ kilka osób zrozumiało już, że w aktualnej sytuacji, gdy wojna dobiegła

końca, a siły zbrojne są  redukowane, po powrocie do domu nie czeka ich świetlana kariera,

tylko spokojna emerytura - wyjaśnił Lagemann, uśmiechając się  blado. - Nie o takiejprzyszłości marzyliśmy, siedząc w syndyckiej niewoli. Mieliśmy uciec albo dostać  się  do

Page 293: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 293/312

przestrzeni Sojuszu innym sposobem i poprowadzić floty bądź armie planetarne do wielkich

zwycięstw, jak Black Jack, który powrócił zza grobu. - Wyszczerzył zęby, patrząc na

Geary’ego. - Wybaczy pan, to tylko takie stare powiedzenie.

- Bez przerwy się na nie natykam - odparł Geary.

- Niemniej - Lagemann wrócił do tematu - uważam, że większość  z nas będzie

zadowolona z tych zmian. Tyle że niektórym nie spodoba się  nowy rząd i system

sprawowania władzy. Przyznaję  bez bicia, że nie pojmuję, dlaczego władze nalegały, by

uwolnić  nas w pierwszej kolejności. Przecież możemy przysporzyć  im nie lada problemów,

gdy już  wrócimy, chociaż  z drugiej strony moment naszego powrotu został odwleczony o

kilka miesięcy dzięki temu, że polecieliśmy z panem na tę misję.

Nagle Geary zdał sobie sprawę z czegoś, czego wolałby nie wiedzieć.

Dlaczego kazano nam zabrać  ich w drodze na terytoria Obcych? Dlaczego Rada

chciała, aby wzięli udział w misji, podczas której istnieje ogromne prawdopodobieństwo

utraty wielu okrętów? Gdyby coś  poszło nie tak, gdybyśmy utknęli tutaj na dłużej, stracili

okręty, ponieśli katastrofalną w skutkach porażkę, nie byłbym jedynym bohaterem tej wojny,

którego rządzący mieliby z głowy.

Tego z pewnością nie wymyślił Navarro. Sakai też nie byłby do tego zdolny. Komu na

tym najbardziej zależało? Kto w rządzie i w admiralicji, bo jej ten problem dotyczy w

znacznie większym stopniu, mógł nie chcieć  powrotu tak licznej grupy wskrzeszonych z

niebytu dowódców?

Rione od początku wiedziała, o co tu chodzi. I dlatego tak zmarkotniała, gdy zdała

sobie sprawę, że dotyczy to również jej męża. Z tego, co widzę, nie przykłada się jednak do

realizacji tego planu. Nie pomaga za wiele, ale też nie działa na naszą szkodę.

Kolejne fragmenty układanki trafiały na właściwe miejsca, tworząc obraz, który

bardzo mu się nie podobał.

*Ten skok wymagał lekkiego podrasowania napędów nadprzestrzennych, aby mogły

pokonać tak znaczną odległość. Flota wykonała skok, zanim obie flotylle Enigmów, lecące w

odległości godziny świetlnej, zdążyły się połączyć.

- Czy mogę  z panem porozmawiać, admirale? - zapytał generał Charban, zajmując

wskazane mu krzesło w kajucie Geary’ego. Rozejrzał się wokół z krzywym uśmiechem na

ustach, zanim znowu się odezwał. - Niby niewiele tego, ale to jednak nasz dom. Dziwne, jak

łatwo się  przywiązać  do tak skromnych wnętrz jak ta kajuta czy centrum dowodzenia.Człowiek zawsze znajdzie dla siebie miejsce, gdziekolwiek by trafił. Wpadłem na pewien

Page 294: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 294/312

pomysł, admirale Geary - dodał. - Na coś, co może w końcu zmusić Enigmów do zawarcia z

nami obopólnie korzystnego rozejmu.

- Wprost nie mogę się doczekać, by usłyszeć szczegóły - odparł John.

- Rozważyłem kilka spraw, w tym opinie doktor Shwartz wygłoszone podczas

ostatniej odprawy, o rozbieżnościach pomiędzy tym, co Enigmowie mówili na Midway, a ich

aktualnymi zachowaniami. Być  może popełniliśmy wielki błąd, zakładając, że tamte

wypowiedzi odzwierciedlają ich rzeczywiste zamiary.

Geary oparł brodę na wierzchu dłoni, nie spuszczając oka z emerytowanego generała.

- Dlaczego mieliby kłamać albo ukrywać przed nami, czego naprawdę chcą?

Charban uśmiechnął się pod nosem.

- Czy pan, chcąc zmotywować  załogi tych okrętów, wspomina o rachunku zysków i

strat wynikających z podejmowanych przez nie działań, o potrzebie zwiększenia zysków

kontrahentów albo redukcji kosztów ponoszonych przez władze? Czy raczej mówi im pan to,

co uznaje za najbardziej stosowne w takiej sytuacji?

Geary przeanalizował poruszone zagadnienie.

- Uważa pan, że Enigmowie przedstawili nam wyjaśnienie swoich działań, które ich

zdaniem powinno być dla nas czytelne i akceptowalne?

- Tak. Ktoś, kto obserwował z zewnątrz nasze zmagania, mógł dojść do wniosku, że

chodzi nam wyłącznie o zdobycie kontroli nad kolejnymi systemami gwiezdnymi. O

kontrolowanie jak największego terytorium. W końcu chęć posiadania jest jednym z głównym

motywów naszego postępowania, choć  akurat nie najważniejszym. Dlatego uważam, że na

Midway i wszędzie później Enigmowie karmili nas tym, co uważali za stosowne. Zamiast

wyznać prawdę, mówili nam to, co według nich chcieliśmy usłyszeć. - Charban pochylił się i

zaczął mówić z większą werwą. - Proszę zwrócić uwagę, jacy są skryci, jak niewiele o sobie

zdradzają. Dlaczego mieliby mówić otwarcie o swoich celach? Dlaczego mieliby powiedzieć 

nam, czego tak naprawdę chcą?- Dobre pytanie.

- Wpadłem na to, gdy rozmyślałem o ludziach, których Obcy przetrzymywali na

swoim terytorium - kontynuował Charban. - Z naszego punktu widzenia nie było niczego

niezwykłego w tym, że chcieli nas obserwować. Ale czym tak naprawdę  się  kierowali?

Prowadzili te badania nad ludzkimi zachowaniami z czystej ciekawości czy dlatego, że

widzieli w nas zagrożenie dla siebie?

Geary myślał o tym, kiwając wolno głową.- My robilibyśmy to z obu powodów jednocześnie. Nawet gdyby nie stanowili

Page 295: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 295/312

zagrożenia dla nas, chcielibyśmy dowiedzieć się jak najwięcej o innej inteligentnej rasie.

- Dlatego, że jesteśmy ciekawi! - Charban pochylił się  jeszcze bardziej. -

Rozmawialiśmy niedawno o typowej dla człowieka obsesji związanej z seksem, bo to jeden z

najważniejszych aspektów naszej psychiki. Oprócz walczenia od czasu do czasu o prawo

własności albo z innego równie ważnego powodu. Ale to nie jedyne cechy, jakimi się 

charakteryzujemy. Jesteśmy też  ciekawscy. Chcemy wiedzieć, jak działa świat. Co jest za

następną gwiazdą? Jak tam jest? Dlaczego wszechświat jest taki, a nie inny? Bez względu na

to, ile wiemy, zawsze chcemy nauczyć  się czegoś  więcej. Nieustannie poznajemy świat, to

 jest motorem naszego postępowania. A jaka nadrzędna cecha Enigmów wynika z tego, co do

tej pory udało nam się ustalić?

- Obsesyjne pragnienie pozostania w ukryciu. - Geary zaczerpnął nagle tchu. - My

chcemy wiedzieć więcej, a im zależy, żeby nikt o nich nic nie wiedział. Materia i antymateria.

Jesteśmy wścibskimi sąsiadami, przynajmniej z ich perspektywy. Czy dlatego zdecydowali

się nas zaatakować?

- To możliwe. Przejrzałem wszystkie zapisy, jakie dostarczyli nam Syndycy -

kontynuował Charbani z tego, co wiem, w ich kontaktach z Obcymi nigdy nie było opcji

„damy wam spokój”. Robili to, co my, ludzie, mamy w zwyczaju: wysyłali misje zwiadowcze

na terytoria zajmowane przez Enigmów, aczkolwiek wtedy jeszcze nie wiedzieli, że są  one

przez kogokolwiek zamieszkane. Zakładali kolejne kolonie i bazy, wdzierając się  coraz

głębiej w przestrzeń należącą do Obcych. A gdy odkryli ich obecność, natychmiast zapragnęli

dowiedzieć  się  czegoś  więcej, nawiązać  kontakty, a może nawet przetestować  ich systemy

obrony. My zresztą  robimy to samo. Wysyłamy im wiadomości o chęci podjęcia dialogu,

abyśmy mogli się lepiej poznać, a tego właśnie najbardziej się obawiają i w nas nienawidzą.

Niech pan tylko spojrzy, jakiego bałaganu tutaj narobiliśmy. Przylecieliśmy z misją 

badawczą, aby dowiedzieć się czegoś. Dla nas to normalne pragnienie, ale dla Enigmów musi

być ostatecznym aktem agresji.- Zatem musimy obiecać, że zostawimy ich w spokoju? - zapytał Geary. - Że

zignorujemy ich kompletnie i nigdy więcej nie wrócimy na zajmowane przez nich tereny, aby

nawiązać kontakt albo czegoś się dowiedzieć?

- Warto spróbować. Ale powinniśmy wspomnieć  także o dwóch sprawach. Po

pierwsze trzeba zaznaczyć, że nasza ciekawość nie zostanie w pełni zaspokojona, dopóki nie

wydadzą  nam wszystkich więzionych ludzi. Nie ustaniemy bowiem w ich poszukiwaniach.

Jeśli chcą, abyśmy udawali, że wszechświat kończy się  na systemach, które zamieszkują,muszą nam wydać wszystkich ludzi, jakich jeszcze przetrzymują.

Page 296: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 296/312

- Świetny pomysł - przyznał Geary.

- Dziękuję, ale akurat ta myśl została mi podsunięta przez koleżankę emisariuszkę... -

Charban zamilkł na moment, wyglądał, jakby miał przełknąć  kęs niebywale niesmacznego

 jedzenia. - I druga kwestia. Enigmowie, chcąc załatwić  sprawę  z nami, wybrali opcję 

militarną. Sądzę, że będą się jej trzymali, dopóki im nie pokażemy, że niczego tym sposobem

nie osiągną i na pewno nie wygrają.

- W przypadku ludzi to nie zawsze skutkowało. Im większą  klęskę  ponosili, tym

szybciej się z niej otrząsali.

- Owszem. To jeden z naszych najbardziej nieracjonalnych sposobów na radzenie

sobie z rzeczywistością. Niemniej mówimy teraz o Enigmach, nie o ludziach. Głównym

celem Obcych nie wydaje się  pokonanie wroga. Chcą, by zostawić  ich w świętym spokoju.

Jeśli pokażemy im, że wojując, nie osiągną tego, powinni dać sobie na wstrzymanie.

Geary spojrzał na mapę wiszącą nad blatem stołu, ukazującą system gwiezdny, który

niedawno opuścili, a w nim sto dziesięć lecących za nimi jednostek Enigmów.

- Powinniśmy doprowadzić do bitwy i zniszczyć jak największą liczbę ich okrętów.

- Tak. - Charban pokiwał głową. - Wie pan równie dobrze jak ja, że to jest smutna

konieczność. Tak przynajmniej twierdziła Wiktoria.

- Czy pani Rione powiedziała coś jeszcze?

Charban zmarszczył brwi.

- Nie. Kazała mi porozmawiać z panem na ten temat, admirale. Zdaję sobie sprawę, że

 jestem ostatnią  osobą, którą  należało wysłać  z tą  misją. Czasami zastanawiam się  nawet,

dlaczego wybrano właśnie mnie...

- Czyżby komuś zależało na naszym niepowodzeniu?

- Nie posuwałbym się aż tak daleko w swoich podejrzeniach, admirale. Wielu ludzi, z

którymi współpracowałem, nigdy nie pozwoliłoby na taką podłość.

- Ale nie wszyscy? - Przypomniał sobie o niedawnym spostrzeżeniu Rione. Wieleumysłów próbujących poruszyć jedną jedyną i do tego niezdarną ręką.

- Ufa pan mojej koleżance emisariuszce, admirale? - zapytał Charban.

- Tak. - Ale zdarzało mi się  już  popełniać błędy w tej materii, dodał w duchu. Mam

nadzieję, że tym razem tak nie jest. - Cieszę  się, że mogliśmy porozmawiać  o pańskim

pomyśle, generale. Nie możemy go skonsultować  z naszymi cywilnymi ekspertami, dopóki

nie opuścimy nadprzestrzeni, ale proszę  się  do nich zgłosić, jak tylko przybędziemy do

kolejnego systemu. Opracujcie wspólnie treść odezwy do Enigmów.Może jednak istniała jeszcze nadzieja.

Page 297: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 297/312

*

Ostatnim, czego chcieli przy wychodzeniu z nadprzestrzeni, było natrętne wycie syren

alarmowych ostrzegające wciąż zdezorientowanych ludzi o grożącym im niebezpieczeństwie.

Geary chwycił się poręczy fotela, kiedy „Nieulękły” wierzgnął, skręcając jednocześnie w górę 

i na starburtę, czyli wykonując zaplanowany wcześniej manewr unikowy. Admirał próbował

 jednocześnie przezwyciężyć  opór zwiększonego ciążenia i otrząsnąć  się  z zamroczenia, tak

charakterystycznego dla wyjścia ze studni grawitacyjnej.

- Sukinsyn! - wysyczała Desjani, odzyskawszy jasność myśli ułamek sekundy przed

nim.

On potrzebował jeszcze chwili, by zrozumieć, na co patrzy.

- Cóż to jest, u licha?

Na drodze floty, niespełna minutę  świetlną  od punktu skoku, w przestrzeni wisiał

gigantyczny obiekt. Systemy bojowe floty poznaczyły niemal całą  jego powierzchnię 

symbolami zwiastującymi niechybne zagrożenie. Proces ten jednak trwał i co sekundę  na

wyświetlaczach przybywało migających ikonek. Geary zacisnął powieki, a po ich ponownym

otwarciu raz jeszcze sprawdził z niedowierzaniem odczyty mocy tarcz chroniących

orbitującego lewiatana.

Jeden z wachtowych spróbował udzielić odpowiedzi na pytanie admirała, ale i w jego

głosie dało się wyczuć ogromne niedowierzanie.

- Obiekt ma masę  i rozmiary niewielkiej planety. Został umieszczony na orbicie

stacjonarnej tego punktu skoku. Albo ktoś  przekształcił sporą  planetoidę  w fortecę  i

przyholował ją tutaj, albo wybudował od podstaw tak wielki obiekt.

Desjani pokręciła głową.

- Gdyby nie zaplanowany wcześniej manewr unikowy, flota podleciałaby o wiele

bliżej tego obiektu, zanim zdołałaby zawrócić. Dobrze, że...

Zamilkła, gdy rozległy się  kolejne sygnały alarmowe. Tym razem dochodzące zsystemu bojowego. Geary ujrzał, jak część  powierzchni obiektu wiszącego w przestrzeni

unosi się, i dopiero po chwili zrozumiał, że ma przed oczami tak gęsty rój niewielkich

 jednostek, że przesłania on widok orbitalnej fortecy.

- Ile ich tam może być?

Nie dostał odpowiedzi, więc Desjani obróciła szybko fotel i spojrzała na wachtowego

odpowiedzialnego za podawanie takich informacji. Porucznik Castries popatrzyła na nią  i

pokręciła bezradnie głową.- System wciąż  stara się  je policzyć. Ma już  ponad dwieście namiarów. Czterysta.

Page 298: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 298/312

Więcej niż  osiemset. - Castries wciągnęła powietrze do płuc. - Wstępne dane mówią  o

dziewięciuset jednostkach, plus minus dziesięć procent.

Desjani jęknęła cicho i spojrzała na Geary’ego.

- Dziewięćset - powtórzyła.

- Plus minus dziesięć procent - dodał, jakby zastanawiał się, czy wypada w tej sytuacji

żartować. - Wiesz może, czym one są?

- Jeśli wystrzelili rakiety, to cholernie wielkie... - Desjani wpisała jakąś komendę. - I

mają niesamowite przyspieszenie. Ciekawe, czy są bezzałogowe...

- Mają  co najmniej dwa razy większe rozmiary niż  nasze jednostki szybkiego

reagowania - zameldował wachtowy z bojowego. - To daje wystarczająco dużo miejsca dla

załogi.

- Albo dla głowic. - Desjani wskazała na swój wyświetlacz. - Mogą  się  składać 

wyłącznie z głowic i napędów. Jeśli nadal będą tak przyspieszały...

- ...nie uda nam się uciec - dokończył Geary, sprawdzając raz jeszcze dane z systemu

manewrowego. Znowu dostał identyczną odpowiedź. - Zbyt blisko są i za szybko lecą.

Ostatnie jednostki floty zdążyły się już wynurzyć z nadprzestrzeni, wszystkie skręciły

też, rozlatując się w górę i na boki.

- Do wszystkich jednostek. Mówi admirał Geary. Wykonać  zwrot jeden osiem zero

stopni i przyspieszyć  do maksimum. Czas cztery jeden. - Dzięki temu manewrowi flota

powinna utworzyć kolumnę składającą się z kilku podformacji oddalających się od wroga, co

da mu czas na przemyślenie, jak wyjść z tego bajzlu, nie tracąc przy tym większości okrętów.

Jego wzrok spoczął na jednej z obcych jednostek, którą  sensory zdołały dokładnie

zeskanować. W odróżnieniu od żółwiowatych kształtów znanych statków Obcych nadlatujące

okręty były idealnie cylindryczne i miały kuliste dzioby. W części rufowej dało się 

wyszczególnić  sekcję  napędową, a nad nią  kilka wypustek, które musiały mieścić  stacje

sensorów. A ta orbitująca forteca...- Co za paskudztwo - mruknęła Desjani. - Zupełnie niepodobne do wszystkiego, czym

dysponowali Enigmowie.

- Racja. I nie ma tu żadnych wrót hipernetowych.

- Dobre i to. - Mogli oddalić się od punktu skoku bez narażania się na zniszczenie. Ale

 jeśli nie mieli do czynienia z Enigmami... - Czyżbyśmy trafili na system skolonizowany przez

ludzi? Może jakaś  wyprawa zdołała się  przedrzeć  przez systemy Obcych, uciekając przed

nimi aż tutaj, na drugą stronę ich terytoriów?Desjani obejrzała się raz jeszcze na wachtowych.

Page 299: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 299/312

- Co wy na to, starszy bosmanie?

Gioninni pokręcił głową.

- Nie, kapitanie. Nie widzę  tutaj niczego, co przypominałoby stosowane przez nas

technologie. Tak wielkiej bazy nie zbudowano by bez gigantycznego zaplecza

technologicznego. Czegoś takiego nie da się stworzyć w wolne popołudnie, co ja mówię, nie

wystarczyłyby nawet całe dekady. Budowniczowie musieliby żyć  tutaj co najmniej kilka

stuleci. Tylko jak dotarliby tak daleko, dysponując prymitywną  technologią  sprzed wieków?

Może nie są to Enigmowie, ale nie widzę tutaj niczego, co wskazywałoby na obecność ludzi.

- Czy ci Obcy albo ludzie wysłali do nas jakiekolwiek sygnały? - zapytał Geary. -

Minęło tyle czasu, że powinniśmy już dostać choćby pytanie o hasło z tej fortecy.

- Nic, admirale - odparł wachtowy z komunikacyjnego. - Nie odebraliśmy żadnego

sygnału, o którym moglibyśmy powiedzieć, że jest skierowany do nas. Nie odbieramy też 

niczego, co pozwoliłoby nam określić, z kim mamy do czynienia. Przechwytujemy masę 

komunikatów, ale są zaszyfrowane.

- Wszystkie? - zdziwiła się Desjani.

- Tak, kapitanie. Nie udało nam się  zidentyfikować  cywilnych przekazów. Tylko

wojskowe depesze, sądząc ze stopnia skomplikowania szyfrów. W każdym razie tak to by

wyglądało, gdybyśmy mieli do czynienia z ludźmi.

- Aż  tak zdyscyplinowani przedstawiciele naszego gatunku? Nikt nie próbuje obejść 

systemu i nadawać otwarcie?

- To rzeczywiście byłoby niezwykłe - przyznał Geary. - Nie mamy czasu na

konsultowanie się z ekspertami, a dopóki ci, którzy pilotują te małe okręciki, nie odpuszczą,

musimy być gotowi do obrony. - Obrócił się i zobaczył Rione siedzącą w fotelu obserwatora.

Milczała, wpatrując się we własne wyświetlacze. - Proszę nawiązać z nimi kontakt. Proszę im

powiedzieć, że z najwyższą przyjemnością wyniesiemy się stąd, ponieważ i tak nie mieliśmy

zamiaru tutaj zostawać. No i że nie mamy wrogich zamiarów. Tylko szybko - dodał, niemając pewności, czy Rione zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji.

- Oni nawet nie próbowali się  z nami komunikować  - odparła Wiktoria

zrezygnowanym tonem. - Nie zażądali, abyśmy się  poddali albo natychmiast zawrócili.

Wątpię, by chcieli z nami rozmawiać, admirale. Wydają  się  nastawieni wrogo do obu ras i

mają gdzieś nasze zamiary.

- Proszę  się  postarać, pani emisariusz. - Znowu spojrzał na wyświetlacz. - Jeśli nie

zdołamy zmusić ich do przerwania tej szarży - dodał, kierując te słowa do Desjani - czeka nascholernie trudna bitwa.

Page 300: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 300/312

- Środowisko bogate w cele - rzuciła Tania radosnym głosem, który dotarł do

najdalszych zakamarków mostka. Jej podwładni, wodzący pełnymi napięcia spojrzeniami z

dowódców na wyświetlacze z danymi o liczebności napastników, uspokoili się nieco, widząc

taką pewność w zachowaniu swojej kapitan.

Ale Geary miał o wiele większy problem z okazywaniem entuzjazmu.

- To tylko jeden z punktów widzenia. Moim zdaniem jest ich za dużo.

Raz jeszcze przeprowadził obliczenia, chociaż wiedział, że otrzyma identyczny wynik.

Po ogromnym początkowym przyspieszeniu obce jednostki nadal pędziły coraz szybciej. Jego

okręty zdołały już  wykonać  zakładane manewry i leciały teraz równolegle do napastników,

uciekając przed nimi na pełnym ciągu, niemniej systemy manewrowe ostrzegały, że i tak nie

zdołają ujść pogoni. Tylko liniowce miały szanse na wymknięcie się bez walki. Krążowniki i

niszczyciele były od nich niewiele wolniejsze, ale w tym akurat przypadku owo „niewiele”

oznaczało murowany kontakt bojowy z okrętami wroga. Transportowce szturmowe stały na z

góry przegranej pozycji, co oznaczało wyrok śmierci dla wszystkich komandosów i

uwolnionych jeńców przebywających na ich pokładach. Pancerniki i jednostki pomocnicze

były w podobnej sytuacji. Nawet opróżnienie ładowni ze wszystkich zapasów surowców nie

pozwoliłoby na rozwinięcie przez te niezdarne okręty prędkości wystarczającej, aby miały

choć cień szansy na przetrwanie, a pancerniki miały wprawdzie o wiele lepsze pędniki, lecz w

tak krótkim czasie nie były w stanie odpowiednio przyspieszyć.

Geary skupił się, próbując odegnać strach i znaleźć  jakiś  sposób na pokonanie hordy

napastników. Nie znalazł jednak żadnego. Ponad dziewięćset jednostek siedziało mu na

karku, pędząc z niewyobrażalną  prędkością. Zazwyczaj miał sporo czasu na przemyślenie

sytuacji i dokonanie analizy danych, zanim podejmował decyzje. Teraz nie dysponował ani

danymi, ani czasem.

- Mamy w ogóle jakąś przewagę nad nimi?

- Dysponujemy o wiele większą siłą ognia - odpowiedziała natychmiast Desjani. - Ateraz, kiedy oddalamy się  z maksymalnym przyspieszeniem, tempo starcia z goniącymi nas

 jednostkami będzie o wiele wolniejsze. To oznacza, że przejście ogniowe może trwać nawet

kilka minut zamiast milisekund. Będziemy mieli mnóstwo czasu, by ich rozwalić. Z drugiej

strony jedno trafienie piekielną  lancą  zapewne nie zniszczy tak dużych jednostek. Będzie

trzeba kilku symultanicznych trafień, a mamy tyle nadlatujących celów, że wyrzutnie będą 

musiały strzelać  nieprzerwanie aż  do wyczerpania amunicji. Niestety nasze systemy nie są 

przystosowane do takiego prowadzenia ognia.- Przecież  wiem! - Dlaczego ona gada o tak oczywistych rzeczach, kiedy on

Page 301: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 301/312

potrzebuje konkretnych odpowiedzi? No dobrze, może nie wiedział tego wszystkiego, ale i

tak by do tego doszedł. Zbyt ostro ją potraktował, widział to po zdziwionym spojrzeniu, jakie

mu posłała.

Wbiwszy wzrok w wyświetlacze, zajęła się  przygotowaniem okrętu do walki,

ignorując go całkowicie.

Szlag. Jeszcze mi brakowało problemów osobistych. Dlaczego zrobiła się  taka

drażliwa właśnie teraz? Jest najlepszym dowódcą  okrętu, jakiego znam, i jeśli na tym

pokładzie znajduje się  ktoś, kto mógłby nas wykaraskać  z tej sytuacji, to właśnie ona,

aczkolwiek jak ją znam, wolałaby zaszarżować na nich....

Umysł Geary’ego zamarł, próbując wyłuskać myśl, której o mało nie przeoczył w tym

wirze irytacji i żalu. Szarża...

- Taniu.

- Słucham, sir?

- Nie wiemy jeszcze, jak zwrotne są  te jednostki, mamy jednak pojęcie o ich

maksymalnej prędkości, ponieważ musiały iść pełnym ciągiem, by nas dogonić. To daje nam

szansę  na przejęcie inicjatywy podczas starcia, jeśli zdołamy skoordynować  idealnie nasze

manewry.

Nadal przyglądała mu się z niechęcią, ale sądząc po minie, zaczynała rozumieć.

- Powinni zwolnić, by ich systemy namierzania mogły prowadzić celniejszy ogień, no

i żeby nie wyczerpać  całkowicie paliw ogniowych, na wypadek gdyby doszło potem do

dłuższego pościgu, ale moim zdaniem dadzą z siebie wszystko. - Desjani zmrużyła oczy, gdy

spoglądała na wyświetlacze, jakby już  ustawiała celowniki wyrzutni. Wydała rozkazy

wachtowym, nie odrywając wzroku od ekranów. - Chcę, abyście spojrzeli uważnie na dane z

sensorów. Mam odczyty mówiące o tym, że czujniki nie wykryły żadnej broni na pokładach

tych jednostek. Chcę wiedzieć, co wy widzicie.

Przez chwilę  panowała niczym nie zmącona cisza, podoficerowie i marynarzewpatrzyli się  w ekrany, na których mogli się  przyjrzeć  jednostkom zarejestrowanym przez

sensory floty. W końcu jeden z poruczników odezwał się nieśmiało:

- Kapitanie, może oni używają zupełnie innych technologii, ale na moje oko nie ma na

ich poszyciu żadnych luków ani otworów. Nie widzę  też  baterii zewnętrznych ani innych

pokryw, które można by otworzyć, żeby odpalić pociski. To lite poszycie.

- To pociski - poprawiła go Castries. - Wielkie pociski.

Desjani powiodła wzrokiem po pozostałych, ale ci tylko kiwali głowami,potwierdzając tę opinię.

Page 302: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 302/312

- Zatem możemy przyjąć, że mamy do czynienia nie z uzbrojonymi jednostkami, ale z

bronią. Zatem jest jeszcze jedna dobra strona tej sytuacji. To my możemy wybrać  moment

starcia. Ale zanudzam cię chyba, na pewno sam już zdążyłeś się tego domyślić.

- Przepraszam. Ta sytuacja przybiła mnie trochę...

- Jeśli „Nieulękły” zostanie zniszczony, zginiemy oboje, admirale. Co pan zamierza

zrobić?

Geary postanowił odpowiedzieć krótko i rzeczowo.

- Skoncentruję flotę, nakazując sekwencyjne hamowanie każdemu typowi jednostek.

- Tworząc tym samym o wiele łatwiejszy cel dla tych obcych jednostek. To dość 

nietypowe podejście do sprawy, przyznaję. Sekwencyjne skoncentrowanie sił...? - zamilkła na

moment zatopiona w myślach, a potem jej palce zaczęły nagle tańczyć na klawiaturze. - Już 

wiem, o czym pan myśli. To nie będzie wyglądało zbyt dobrze, ale może zadziałać  i jest

lepsze od wszystkiego, co sama zdołałam wymyślić.

- Zlinkuj mnie ze swoim stanowiskiem, razem zrobimy to szybciej.

Przez kilka długich minut Geary pracował razem z Desjani na paru wyświetlaczach

równocześnie, ustalając manewry dla każdej jednostki z osobna, a systemy manewrowe

automatycznie przekształcały jego polecenia w rozkazy skrętu, przyspieszenia, hamowania,

dbając o to, by nie doszło do kolizji, gdy taka masa jednostek znajdzie się  w tym samym

punkcie przestrzeni. Tego rodzaju zadanie zajęłoby ludziom tygodnie pracy, ale wydajne

systemy komputerowe, jakimi dysponowała flota, podawały rozwiązania w ułamku sekundy,

realizując zadania stawiane przed nimi przez Geary’ego i Desjani.

Każdy system jednak, nawet najlepszy, popełniał od czasu do czasu błąd, choćby

niewielki. Gdyby ludzie mieli wystarczającą  ilość  czasu, zdołaliby wychwycić  takie usterki,

sprawdzając kolejne symulacje manewru. Teraz jednak nie mieli na to szans. Mogli tylko

liczyć, że błędy będą  marginalne i nie okażą  się  krytyczne dla całości operacji. Dwie

 jednostki zmierzające w to samo miejsce w tym samym czasie równały się  chmurzerozżarzonej plazmy i natychmiastowej śmierci wszystkich ludzi znajdujących się  na ich

pokładach.

- Trzeba będzie zezwolić  większości okrętów na niezależne działanie, gdy obce

 jednostki zbliżą się jeszcze bardziej - ostrzegła go Desjani. - To może przekraczać zdolności

obliczeniowe systemów manewrowych i w rezultacie nie da się  przewidzieć wejścia na kurs

kolizyjny z sąsiednimi jednostkami.

- A mamy inne wyjście?- Nie. O czym doskonale wiesz.

Page 303: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 303/312

Mimo że miał na karku dziewięćset obcych jednostek, nie potrafił zignorować  tej

uszczypliwej uwagi.

- Owszem. Ale nie przestawaj informować mnie o tym, co już wiem.

- Zastanowię się nad tym. To chyba najlepszy plan, jaki mogliśmy opracować w tak

krótkim czasie.

Ale on i tak przyglądał się  temu wszystkiemu krytycznym okiem, zaniepokojony

koniecznością zaprogramowania setek odmiennych kursów dla jednostek, które znajdą się tak

blisko siebie, że wektory ich lotu przypominały splątany warkocz, gdy widział je na

wyświetlaczu. Zegar widoczny w rogu ekranu wskazywał, że do wykonania tego manewru

pozostały zaledwie dwie minuty, potem będzie za późno na sformowanie nowego szyku i cały

plan obrony legnie w gruzach. Zmówiwszy pod nosem modlitwę  do przodków, Geary

zatwierdził rozkazy i rozesłał je do wszystkich okrętów, w tym do jednostek pomocniczych i

transportowców.

- Do wszystkich jednostek. Mówi admirał Geary. Wysłałem wam rozkazy

indywidualnych manewrów. Dotychczasowe próby skomunikowania się z mieszkańcami tego

systemu spełzły na niczym, wszystko wskazuje, że ich flota, która nas ściga, zamierza

przeprowadzić  frontalny atak. Będziemy z nią  walczyć  i zniszczymy każdą  jednostkę, która

nam zagrozi. Gdy wykonamy pierwszą część zadania, niszcząc tyle okrętów przeciwnika, ile

zdołamy, otrzymacie kolejny zestaw rozkazów, które zezwolą wam na bardziej samodzielne

reagowanie na ruchy wroga... - Przez moment miał ochotę  dodać  coś  głupiego w stylu

„postarajcie się nie zderzyć  z innymi jednostkami”, ale zdołał się w porę  pohamować. - Po

zakończeniu bitwy utworzymy nowy szyk. - Zakładając, rzecz jasna, że przetrwa nas tylu, by

było z czego go tworzyć, dodał w duchu. Muszę  powiedzieć coś  jeszcze. Szykujemy się do

naprawdę ciężkiej bitwy. Oni powinni usłyszeć, że oczekuję zwycięstwa mimo tak marnych

szans. - Pokażcie mieszkańcom tego systemu, kimkolwiek są, że zadzieranie z flotą Sojuszu

 jest poważnym błędem. Na honor przodków. Mówił admirał Geary. Bez odbioru.Desjani spojrzała na niego.

- Nie wspomniałeś o tym, żeby na siebie nie powpadali...

- Zdołałem się powstrzymać.

- ...ale sami powinni o tym wiedzieć.

Geary milczał chwilę, zanim znowu się  odezwał, zdając sobie sprawę, że po kilku

minutach intensywnej pracy teraz może tylko siedzieć i biernie śledzić rozwój wydarzeń, nie

mógł już  bowiem zmienić  tego najlepszego z możliwych planów w najdrobniejszym nawetszczególe.

Page 304: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 304/312

- Jak długo mam jeszcze płacić za tę jedną nieszczęsną uwagę? - zapytał w końcu.

- Jeszcze nie zdecydowałam - odparła Desjani. - To dobry plan, admirale, ja nie

wpadłam na nic lepszego w tym samym czasie. Wprowadźmy go w życie i obserwujmy

bacznie wydarzenia z szerszej perspektywy, aby w odpowiednim momencie rozpocząć 

realizację drugiego etapu. - Podniosła głos, aby wszyscy obecni na mostku mogli ją usłyszeć,

transmitując też swoje słowa do wszystkich pomieszczeń na okręcie. - Za moment wejdziemy

w kontakt bojowy z wrogiem. „Nieulękły” tym razem pójdzie na czele floty. Chcę, aby

wszystkie baterie i systemy działały ze stuprocentową  skutecznością. Dajmy przykład

pozostałym jednostkom.

„Nieulękły” zaczął schodzić z dotychczasowego kursu, reagując na wydane przez nią 

rozkazy. Okręt odwracał się dziobem, czyli częścią, na której skupiona była większość jego

uzbrojenia, w kierunku nadlatującej hordy niewielkich jednostek niezidentyfikowanych

Obcych. Geary obserwował w milczeniu, jak pozostałe liniowce wykonują  identyczny

manewr.

Ze zdroworozsądkowego punktu widzenia takie posunięcie nie miało sensu. Liniowce

zamierzały uderzyć na wroga mimo jego gigantycznej przewagi liczebnej i tego, że atak w tej

sytuacji musiał się  ograniczyć  do powolnego wyhamowywania. Leciały więc nadal w tym

samym kierunku co reszta floty, tyle że odwrócone rufami, zarazem cofając się  ku tyłom

formacji i dając się wyprzedzić pancernikom, krążownikom, niszczycielom, transportowcom i

 jednostkom pomocniczym. Co więcej, atmosferę  panującą  w tym czasie na mostku

„Nieulękłego” można było określić  słowem „znakomita”, chociaż  wszyscy zdawali sobie

sprawę, że zbliża się do nich ponad dziewięćset jednostek wroga, które lada moment znajdą 

się w polu rażenia piekielnych lanc. Załoga wierzyła jednak, że liniowce zostały stworzone

właśnie do takich operacji - do prowadzenia floty na wroga - i dlatego była gotowa do walki,

widząc przy tym niezachwianą  pewność  swoich przełożonych i wierząc, mimo naprawdę 

marnych szans na wygraną, że ktoś taki jak Black Jack Geary wybawi ich z najgorszej opresji.- Do wszystkich jednostek. Otworzyć ogień, gdy okręty wroga wejdą w pole rażenia

waszej broni - rozkazał Geary. Miny nie na wiele się zdadzą w takiej sytuacji, ale rakiet nie

ma co oszczędzać.

„Nieulękły” zadrżał lekko, gdy jego pokład opuściła pierwsza salwa widm, mknących

prosto na wyznaczone cele. Pozostałe liniowce także otworzyły ogień, aczkolwiek strzelały

bardzo nierównomiernie ze względu na różną odległość od wroga.

- Zaraz zobaczymy, jakimi osłonami dysponują - mruknęła Desjani.Jeśli stosowali tarcze, okazały się  one zbyt słabe, by powstrzymać  widma. Wiele

Page 305: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 305/312

obcych jednostek wykonało gwałtowne uniki, dzięki którym głowice eksplodowały zbyt

daleko, ale masa innych zniknęła z przestrzeni, zamieniając się po trafieniu rakietami Sojuszu

w garść  szczątków, które stawały na drodze następnych, niszcząc je równie skutecznie jak

bezpośrednie uderzenia głowic albo eksplozje przenoszonych na ich pokładach ładunków.

- Spójrzcie na moc tych wybuchów - jęknęła Desjani. - Niosą  na pokładach

niewyobrażalnie wielkie ładunki!

- Systemy bojowe oceniają, że obce jednostki mają tarcze i wzmocnione opancerzenie

tylko na dziobie - zameldował wachtowy.

- To znaczy, że piekielne lance mogą mieć problem z ich przebiciem - zachmurzyła się 

Tania. - Nie ułatwiają nam roboty.

Geary nie potrafił zrozumieć, jakim cudem jego młoda żona potrafi wykrzesać z siebie

te wszystkie zabawne uwagi, zwłaszcza że groziło jej olbrzymie niebezpieczeństwo, skinął

więc tylko głową  i czekał dalej, zastanawiając się, jakimi nieznanymi rodzajami uzbrojenia

mogą  dysponować  obce jednostki. Na razie jednak zbliżające się  okręciki nie wystrzeliły

nawet jednego pocisku ani promienia w kierunku liniowców Sojuszu, które zdążyły utworzyć 

barierę dzielącą napastników od reszty floty.

- Wróg wejdzie w zasięg piekielnych lanc za pięć  sekund - zameldował wachtowy z

bojowego.

Liniowce znowu otwierały ogień  kolejno, baterie piekielnych lanc wyrzucały w

przestrzeń  strumienie naładowanych cząstek, niewidzialnych dla ludzkiego oka. Lecące na

czele okręciki zadrżały, gdy nadziały się na tę salwę. Traciły osłony i szczelność poszycia, ale

wciąż parły przed siebie.

- Twarde dranie - rzuciła Desjani.

- O, tak... - Geary jednym okiem obserwował nadlatujące jednostki, drugim

wczytywał się  w raporty o stanie poszczególnych liniowców. Zgodnie z tym, o czym

wspomniała wcześniej Tania, systemy bojowe okrętów były przystosowane do trwającychmilisekundy przejść  ogniowych, podczas których można było odpalić  jedną  salwę widm. Z

piekielnymi lancami było nieco lepiej, ich wyrzutnie mogły działać nieprzerwanie, dopóki się 

nie przegrzały, ale na jego wyświetlaczu już pojawiały się ostrzeżenia o rosnącej temperaturze

broni. Co chwilę kolejny liniowiec meldował o tym problemie.

- Baterie piekielnych lanc jeden A i dwa B wykazują  znaczne przekroczenia

temperatury - zameldował wachtowy z bojowego. - Do automatycznego wyłączenia pozostało

około dziesięciu sekund.- Świetnie - mruknęła Desjani. - Jak długo mogą prowadzić ogień pozostałe jednostki?

Page 306: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 306/312

- Maksymalnie minutę, kapitanie, ale system pokazuje, że już  za trzydzieści sekund

będziemy dysponowali tylko dwudziestoma procentami sprawnych baterii. Za pięć  sekund

zakończymy ładowanie kolejnych widm.

- Wystrzelcie je, jak tylko znajdą się na wyrzutniach.

Rakiety opuściły „Nieulękłego”, zanim ogień  piekielnych lanc zamilkł na dobre.

Geary sprawdzał odczyty napływające z pozostałych liniowców. „Lewiatan” i „Smok”

straciły czasowo wiele baterii z powodu przegrzania, moc ostrzału reszty topniała z każdą 

chwilą. Coraz więcej jednostek wroga rozpadało się po kolejnych salwach ognia zaporowego,

ale wrogów było wciąż wielu i zbliżali się bardzo szybko.

Chociaż  Geary doskonale wiedział, że do tego dojdzie, drgnął zaskoczony, gdy

„Nieulękły” wykonał kolejny obrót, odwracając się  ruf ą  w kierunku przeciwnika i

zwiększając ciąg do maksimum. Systemy bojowe były w stanie obliczyć z dużą dokładnością,

kiedy umilknie ostatnia bateria piekielnych lanc, i skorelowały ten manewr tak, by nastąpił

natychmiast po przerwaniu ognia. Obce jednostki przestały się  zbliżać  z tak ogromną 

prędkością, ale i liniowce nie mogły już z nimi walczyć tak skutecznie, gdy miały je za ruf ą, a

nie przed dziobem.

Desjani przyglądała się starciu, oparłszy brodę na pięści.

- Czas na drugą zmianę.

Wysłane wcześniej rozkazy sprawiły, że do akcji wkroczyły jednostki eskorty.

Niszczyciele i krążowniki wykonały symultaniczny zwrot w chwili, gdy liniowce zaczęły je

wyprzedzać. Moment później otworzyły ogień  do zbliżającego się  przeciwnika, to samo

uczyniły obsady baterii rufowych na wycofujących się olbrzymach.

Obce okręciki znowu zaczęły wykonywać  uniki. Wiele zniknęło w oślepiających

eksplozjach, inne rozpadały się  na kawałki. Mimo to na każdą  zniszczoną  jednostkę 

przypadały dwie, które zajmowały miejsce straconej. W chwili gdy liniowce odpaliły trzecią 

salwę widm, większość  odczytów temperatury wyrzutni na okrętach eskorty zbliżała się  dostanu krytycznego. Obcy byli już  tak blisko, że większość  rakiet nie zdążyła się  uzbroić,

pociski mijały formację wroga i eksplodowały, nie wyrządzając żadnych szkód.

- Do wszystkich jednostek. Wstrzymać  odpalanie rakiet, dopóki ich głowice nie

namierzą celu.

Baterie piekielnych lanc znów milkły jedna po drugiej, więc niszczyciele i krążowniki

wykonały zwrot, by przyspieszyć  do maksimum i dołączyć  do liniowców, które próbowały

trzymać się z dala od obcych jednostek tak długo, jak to tylko możliwe.Geary spojrzał na Desjani.

Page 307: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 307/312

- Nie niszczymy ich w wystarczającym tempie.

- Na razie. Zaraz do akcji wkroczą  naprawdę  dobrzy zawodnicy - odparła Desjani

wyzywającym tonem.

Flota znowu podzieliła się na podformacje, z tym że liniowce i eskorta leciały teraz w

 jednej linii, tworząc bardzo zwarty szyk pomiędzy obcymi okręcikami a pancernikami i

 jednostkami pomocniczymi stanowiącymi szpicę  floty. Najpotężniejsze okręty floty

rozpoczęły wykonywanie zwrotu zgodnie z planem, zwracając się dziobami w stronę wroga i

zwalniając do tego stopnia, że niemal natychmiast zostały doścignięte przez resztę  jednostek

Sojuszu. Tylko transportowce i jednostki pomocnicze leciały przed ścianą okrętów wojennych

i doganiającą ich szybko hordą wrogów.

Pancerniki wślizgnęły się sprawnie w luki pomiędzy liniowcami i jednostkami eskorty

i natychmiast otworzyły ogień  ze wszystkiego, czym dysponowały. Usta Geary’ego

rozciągnęły się  w mimowolnym uśmiechu, gdy przestrzeń  wypełniło tak wiele energii, że

była widzialna nawet ludzkim okiem. Pierwsza fala zmasakrowanych wcześniej jednostek

obcych wyparowała w zetknięciu z tą potęgą.

- Nadal może być krucho - oznajmiła Desjani, ale takim tonem, jakby omawiała z nim,

co zrobić na obiad. - Jest ich za dużo i za bardzo się do nas zbliżyli. Baterie dziobowe ostygły

do tego stopnia, że zdołamy wystrzelić jeszcze kilka salw, ale zanim wykonamy zwrot, siądą 

nam już na karku.

- Rozumiem. - Do tego momentu mogli planować  to starcie. Teraz tylko od niego

zależała ocena sytuacji i wydanie ostatniego rozkazu, który zapoczątkuje najbardziej

chaotyczny etap tej bitwy. Siedział, obserwując zbliżającego się  wroga i słabnący ogień 

pancerników.

Są już  tak blisko, myślał, ale muszę ich dopuścić  jeszcze bliżej, żeby nie mieli czasu

zareagować na nasze następne posunięcie. Jak daleko znajdują się okręty lecące na flankach

naszej formacji? Wszystko będzie zależało od tego, z jakim opóźnieniem usłyszą  mojerozkazy. Na szczęście wróg zdaje się  koncentrować  na środku naszej formacji, więc lekkie

opóźnienie nie powinno narazić tych jednostek na zbyt wielkie niebezpieczeństwo. Już prawie

czas.

- Admirale? - odezwała się Desjani. W jej głosie pobrzmiewało jedynie umiarkowane

zainteresowanie, ale sam fakt, że zadała to pytanie, świadczył o ogromnym napięciu, którego

nie potrafiła już maskować.

- Jeszcze nie. - Uniósł rękę, kiwając nią, jakby coś odliczał, a potem walnął dłonią wklawisz komunikatora. - Do wszystkich jednostek, wykonać  zaplanowany manewr odejścia

Page 308: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 308/312

od wroga, otworzyć ogień z broni krótkiego zasięgu.

Poczuł mocne szarpnięcie, którego nie zdołały stłumić  pracujące z maksymalnym

obciążeniem kompensatory, gdy Desjani zmusiła „Nieulękłego” do wykonania tak ciasnego

zwrotu, jaki był tylko możliwy, jednocześnie wykonując obrót, by ponownie wejść w kontakt

bojowy z wrogiem.

- Wystrzelić  kartacze, gdy tylko namierzycie cele! - rozkazała. - Odpalić  piekielne

lance! Macie strzelać, dopóki ostatni nie zniknie nam z oczu!

Alarmy kolizyjne rozdzwoniły się, gdy setki okrętów zmieniło naraz kurs, wchodząc

na nowe wektory. Na ekranie Geary’ego zaroiło się  od czerwonych ikonek oznaczających

ryzyko kolizji. Na szczęście niewielkie odległości pomiędzy jednostkami pozwoliły

systemom manewrowym na wprowadzenie drobnych korekt tuż  po rozpoczęciu zwrotów i

wkrótce wszystkie okręty mogły związać walką nadlatującego przeciwnika. Tylko to, i może

wstawiennictwo bóstw, do których modlił się Geary, zapobiegło natychmiastowej katastrofie.

Okręciki były już tuż-tuż, niemal siedziały na karku uciekającej flocie, gdy spadła na

nie salwa kartaczy wystrzelonych równocześnie z niemal dwustu jednostek i pędzących z

prędkością  tysięcy kilometrów na sekundę. Setki jednostek wroga zniknęły w tej fali

zniszczenia, a moment później spadły na nie salwy piekielnych lanc z wystudzonych baterii

dziobowych.

Geary nie miał pojęcia, ile okręcików przetrwało w przestrzeni wypełnionej chmurami

odłamków i błyskami eksplodującej energii. Formacja Sojuszu także się  rozpadała na setki

kawałków, jakby coś ją rozsadziło od środka. W tym momencie strzelały nawet transportowce

i jednostki pomocnicze. Ich słabiutkie systemy obrony próbowały dobić  konającego wroga,

który zgłupiał na moment, nie mając pojęcia, dlaczego zwarta ściana okrętów idzie w

rozsypkę. Niektóre z nich, zapewne te, które wybrały wcześniej cele, przemknęły przez

pobojowisko, kierując się  na gigantyczne jednostki pomocnicze, które stanowiły piętę 

achillesową floty, i transportowce, będące teraz najłatwiejszymi celami.„Nieulękły”, który wykonywał zwrot, kierując się po łuku w dół, zadrżał mocno, gdy

polujący na niego pocisk eksplodował trafiony kilkoma piekielnymi lancami naraz. Moment

później przeleciały nad nim dwa myśliwce i jeden krążownik. Obok pojawił się skręcający w

górę  pancernik. Olbrzym był tak blisko, że nawet Desjani zamarła na moment, widząc jego

obły kadłub tuż  przy burcie. Klnąc, ile wlezie, otrząsnęła się  z osłupienia i natychmiast

zaprogramowała dwa kolejne cele. Nacisnęła klawisz, odpalając rakiety, które zlikwidowały

okręcik zmierzający w kierunku „Tytana” i kolejny, znajdujący się  już  tak blisko„Nieulękłego”, że jego unicestwienie omal nie zbiło wszystkich z nóg.

Page 309: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 309/312

Niestety wielki liniowiec nie mógł zmienić  szybko zaplanowanego kursu i związać 

ogniem wroga, który licznie przemykał za ruf ą. Geary przyglądał się więc z bezsilną złością,

 jak kilka obcych jednostek kieruje się  na majestatycznie płynącego w przestrzeni „Tytana”,

gdy nagle, zupełnie niespodziewanie, na ich drodze pojawił się „Orion”. Pancernik szedł ostro

w górę, rozwalił pierwszy okręcik tuż  przy burcie jednostki pomocniczej, a drugi dopadł za

ruf ą  transportowca. Moc tej ostatniej eksplozji poruszyła nawet takiego giganta, przesuwając

go w bok.

Kolejny leciał w kierunku „Mistrala”, ale ciężkie krążowniki „Diament”, „Rękawica”

i „Puklerz” zdołały skoncentrować  ogień  piekielnych lanc na jego rufie i zniszczyły go na

chwilę przed dotarciem do celu.

Żaden inny okręcik nie przetrwał kanonady na tyle długo, by zbliżyć  się  do

pozostałych jednostek pomocniczych. Wracając do obserwacji głównego pola bitwy, Geary

nie potrafił dostrzec w morzu szczątków ikonek oznaczających sprawne wciąż  jednostki

wroga. Krążące wokół okręty Sojuszu także miały z tym problem, jako że musiały nie tylko

wypatrywać celów, ale i uważać, by nie zderzyć się z innymi jednostkami floty i wrakami.

Nic. Czerwień  na ekranach oznaczała wyłącznie ryzyko kolizji, ale i ona stopniowo

znikała, gdy jednostki zaczęły oddalać się od siebie za sprawą komputerów, które w ułamkach

sekund potrafiły podjąć właściwe decyzje i skierować potężne maszyny jak najdalej od siebie.

Ostatni z okręcików wroga został zniszczony. Nadeszła pora, by podliczyć własne straty. Na

razie Geary wiedział tylko tyle, że nie doszło do aż  takiej masakry, jakiej mógł się 

spodziewać.

- Do wszystkich jednostek. Utworzyć  formację  Delta po wyjściu do strefy

bezpiecznego manewrowania. Prędkość  przelotowa .05 świetlnej. - Aby mieć  czas na

przemyślenie sytuacji, musiał spowolnić  ruchy floty, oddalając się  jednocześnie od tej

gigantycznej fortecy, i sformować  najprostszy szyk, jaki znał człowiek, czyli klasyczny

sześcian.- No, no - powiedziała Desjani, a na jej poczerwieniałej lekko twarzy pojawił się 

uśmiech. - Zadziałało. To był świetny plan, admirale.

- Jesteś szalona - odparł, czując, że serce wciąż mu wali jak oszalałe.

- Wydawało mi się, że lubisz takie kobiety. Widziałeś, co zrobił „Orion”?

- O, tak - przyznał Geary. On też zaczynał już czuć ulgę widząc, że flota nie poniosła

aż tak wielkich strat. - Nie myliłaś się co do kapitana Shena.

- Ja nigdy się  nie mylę, admirale. Poruczniku Yuon, który pancernik odważył się naruszyć naszą przestrzeń osobistą?

Page 310: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 310/312

- Według systemu był to „Dreadnaught”, kapitanie. Podszedł do nas na... - Yuon

zamilkł nagle, jakby się zadławił słowami, i dokończył piskliwie: - To nie może być prawda!

Desjani sprawdziła odczyty odległości i także zamilkła na kilka sekund.

- Admirale, musi pan odbyć  jeszcze jedną  rozmowę  z dowódcą  „Dreadnaughta”.

Kapitan Geary wisi mi szklaneczkę czegoś mocniejszego - dodała. - A ja muszę podziękować 

przodkom.

- Jak my wszyscy.

Ale Jane i przodkowie musieli jeszcze chwilę  poczekać. Geary zmienił skalę 

powiększenia obrazu, by przyjrzeć się całemu systemowi i innym możliwym, ale już bardziej

odległym zagrożeniom. Gigantyczna forteca wisząca przed punktem skoku nie odpaliła

kolejnej fali rakiet czy też okrętów wojennych - bo nadal nie miał pojęcia, czym owe obiekty

naprawdę były - ale jak się okazało, nie stanowiła jedynego tak wielkiego umocnienia w tym

systemie.

- Coś  mi się  wydaje, że znalezienie innych punktów skoku nie będzie wcale takie

trudne - stwierdził.

Desjani spojrzała na niego ze zdziwieniem, a potem przeniosła wzrok na swoje

wyświetlacze.

- Chrońcie nas, przodkowie. Mają  tutaj jeszcze dwie podobne fortece, ale na tyle

odległe od gwiazdy centralnej, że muszą pilnować punktów skoku.

Tamte twierdze także dysponowały setkami rakiet dalekiego zasięgu. Cały system był

pełen okrętów wojennych, sensory co chwilę  wykrywały i identyfikowały kolejny. Geary

gwizdnął z uznaniem, gdy ujrzał dane tych jednostek.

- Kilka ich okrętów ma wymiary trzykrotnie większe od pancernika klasy „Strażnik”.

- Spore bestie... - przyznała Desjani. - Na szczęście najbliższy znajduje się  trzy

godziny świetlne od naszej aktualnej pozycji, a przy tak ogromnej masie z pewnością nie jest

zbyt szybki. Ale wolałabym nie mieć z nim do czynienia, gdybyś mnie o to pytał.- Nadal nie otrzymaliśmy żadnego komunikatu od mieszkańców tego systemu -

zameldowała beznamiętnym tonem Rione. - Nie odpowiedzieli na żadną  z naszych

wiadomości.

Geary opadł na fotel.

- Gdyby byli ludźmi, z pewnością już by odpowiedzieli. - Wokół nie widział niczego,

co mogłoby im zagrozić  w ciągu najbliższych godzin, a nawet dni, co jednak wcale nie

oznaczało, że nie miał nic do roboty.Muszę ocenić straty poniesione przez flotę. Nakazać  przeprowadzenie najpilniejszych

Page 311: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 311/312

remontów. Upewnić  się, że podjęto rozbitków ze wszystkich zniszczonych i poważnie

uszkodzonych okrętów. Spróbować nawiązać kontakt z zamieszkującymi ten system istotami

albo przynajmniej dowiedzieć  się  o nich czegoś więcej. No i przede wszystkim ustalić  taki

kurs, aby nie mogły nas zaatakować pozostałymi siłami.

Jego wzrok powędrował w kierunku gigantycznych fortec strzegących wszystkich

punktów skoku w tym systemie. Ta, którą  minęli po przylocie tutaj, mogła już  wyczerpać 

zapas amunicji, aczkolwiek przy tych rozmiarach pewniejsze się  wydawało, że gdy flota

Sojuszu powróci, na wyrzutniach pojawią  się  setki kolejnych rakiet, nie wspominając już  o

innych systemach uzbrojenia, jakimi może dysponować. Dotarcie do punktów skoku będzie

wymagało zbliżenia się do którejś z tych twierdz, a przebicie się w odwrotną stronę może nie

być tak proste jak ucieczka przed niedawną pogonią.

- Gratuluję odkrycia kolejnej inteligentnej rasy, admirale - powiedziała Rione.

- Dziękuję, cieszę  się, że rząd jest ze mnie zadowolony - nie starał się  nawet kryć 

sarkazmu.

- Nie wszyscy w rządzie są  z pana zadowoleni - mruknęła w odpowiedzi Wiktoria,

zniżając głos tak, by nie usłyszał jej nikt inny. Spoglądała na ekrany wzrokiem człowieka,

którego w końcu dosięgło przeznaczenie.

Desjani pochyliła się do niego.

- Jak my się wydostaniemy z tego systemu?

- Zabij mnie, ale nie wiem. - Problem nie polegał na znalezieniu drogi wyj ścia, bo tę 

dokładnie oznakowano fortecami, tylko na wykonaniu skoku bez narażania floty na totalne

zniszczenie.

Lecz Geary miał nareszcie czas na przemyślenie sprawy i Tanię u swojego boku oraz

ogromny tłum ludzi, którzy nie tylko w niego wierzyli, ale także wiernie mu służyli, dzięki

czemu flota wyszła z tego starcia niemal nietknięta. Może Rione w końcu zacznie mu

pomagać, zamiast udawać tak nietypową dla niej obojętność.Usiadł wygodniej i teraz, gdy zdołał się  odprężyć, wyglądał na całkowicie

opanowanego.

- Coś wymyślimy - rzucił w kierunku Desjani spokojnym, ale donośnym głosem, aby

usłyszeli go wszyscy obecni na mostku.

Page 312: Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna

http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 312/312