Bike Action

68
TRIPY * Papie w Anglii, Barel w Himalajach, Rockets Crew w San Remo 2010 * sezon rozpoczęty! - imprezy, zawody, teamy BMX * małe koła w wielkim kinie Made in Poland www.bikeaction.pl Cena 7 zł (w tym 7% VAT) Nr indeksu 336 998 ISSN 1426-0735 >1/2010 poland’s no.1 gravity bike mag

description

Bike Action Magazine 87

Transcript of Bike Action

Page 1: Bike Action

TRIPY * Papie� w Anglii, Barel w Himalajach, Rockets Crew w San Remo2010 * sezon rozpoczęty! - imprezy, zawody, teamyBMX * małe koła w wielkim kinie

Made in Poland

www.bikeaction.pl Cena 7 zł (w tym 7% VAT) Nr indeksu 336 998 ISSN 1426-0735 >1/2010

poland’s no.1 gravity bike mag

Page 2: Bike Action
Page 3: Bike Action
Page 4: Bike Action

�|BIKEACTION.MAG

2 0 1 0 - s e z o n u w a ż a m y z a o t w a r t y ! ! !I tak oto wkraczamy w kolejny rok z Bike Action i następny sezon ostrej jazdy rowerowej. W pierwszym tegorocznym numerze waszego ulubionego pisma dowiecie się, co robili niektórzy, kiedy u nas szalała zima i zaczynało się przedwioś-nie. A ci niektórzy to: Bartek “Papież” Obukowicz, który postanowił sprawdzić angielskie skateparki, co robił mistrz na mistrze zjazdów Fabien Barel z międzynarodową ekipą w Himalajach i Tomek Gagat ze swoim teamem Rockets na stokach i szosach w San Remo i okolicach. Polecamy też relację i fotki ze słynnej zimowej imprezy White Style w Leogangu. Ale prawdziwym bohaterem tego numeru jest znakomity szwedzki dirtjumper, jeżdżący w barwach naszego NS Bikes, Martin Söderström - który udzielił nam ekskluzywnego wywiadu. Poznacie także co ciekawego czeka nas w tym sezonie na trasach, torach i w parkach świata oraz naszego kraju. Zaczynamy również nowy cykl poświęcony nauce “na sucho” najgrubszych trików dirtowych. A dla spragnionych filmowych informacji przygotowaliśmy teksty Ryysa o tym jak kręciło mu się Enjoy oraz Klaudii Kmity o tym jak mały rower robił “wielką” karierę nie tylko w Hollywood. Oprócz tego, jak zwykle, szalone ciekawostki, informacje o nowych produktach na rynku, muza i filmy. Wjedź w nowy sezon z Bike Action!!!

Temat numeru28 „Podczas dużych zawodów liczą się grube triki”

- wywiad z Martinem Söderströmem

Sprzętownia16 Hot Stuff 2010

Imprezy i tripy36 Papież w Anglii�0 Rockets Crew w San Remo�� Barel w Himalajach50 Kona White Style

Zapowiedzi08 NEWS: 2010 - sezon rozpoczęty!!!11 IMPREZY 2010 - info

LifeStyle06 Szalone Strony5� Małe koła na wielkim ekranie - BMX w Hollywood60 Enjoy by Ryys62 Film6� Muza

Tips & Tricks3� Szkoła trików

Page 5: Bike Action

Bike

r: Ju

rica

Bara

c

Pho

to: ©

Joh

an S

tĺhlb

erg

/ Red

Bul

l Pho

tofil

es

BIKEACTION.MAG|5

Page 6: Bike Action

6|BikeAction.MAG

Andreu na innym poziomieHiszpański maestro dirtu Andreu Lacondeguy nie próżnuje. Tym razem postanowił skoczyć, oczywiście na rowerze, jeszcze wyżej i jeszcze dalej. Hiszpan jest znany ze swego zamiłowania do ostrej jazdy nie tylko na rowe-rze, ale także na FMX-ach. No to zrobił to co wydaje się logiczne w takim przypadku - na dircie do FMX zahasał na rowerze MTB. Łatwo powiedzieć, ale takiej sztuki jeszcze nie widziano. W okolicach rodzinnego miasta ridera - Barcelony powstał tor do dirtu MTB wbrew logice. Przy współpracy ze znanym budowniczym torów i ramp - Axelem Jurgensenem - powstała potworna konstrukcja o wysokości 15 metrów!!! Każdy nieudany skok na tak wielkim dircie to zagrożenie zdrowia, a nawet życia. Dlatego na jego przetestowanie przyszedł czas dopiero po kilku dniach treningów. To co zrobił Andreu przeszło wszelkie oczekiwania. Ogromne dirty spowodowały, że Hiszpan nie dość, że wykonał podwój-nego backflipa długiego na 10 metrów i wysokiego na 8 i wiele innych trików z innego wymiaru, to jeszcze miał tyle czasu w powietrzu, że bez problemu mógłby łyknąć browara ;-). Całość została nagrana i będzie elementem filmu “We Are Family” pokazującego wyczyny hiszpań-skich freestylerów w różnych dyscyplinach.

Foto - © Sebas Romero / Red Bull Photofiles

Cannondale i elektroniczny SimonFlirt rowerów z elektroniką znany jest od lat - i od za-wsze wzbudza kontrowersje. Czy rower z elektroniczną kontrolą napędu jak to jest w przypadku Shimano Dura-Ace Di2 czy z tego typu blokadą skoku w amortyzatorze jak to było w widelcu Lefty ELO od Cannondale’a to jeszcze bicykl czy już jakiegoś innego typu maszyna? Odpowiedzi będzie pewnie tyle ilu dyskutujących. W każdym bądź razie wspomniany już Cannondale po pięciu latach testów niedawno pokazał swój najnowszy pomysł z tej półki - prototyp elektronicznego amortyza-tora nazwany roboczo Simon. Jest to zmodyfikowana wersja znanego od lat jednogoleniowego Lefty’ego o skoku 130 mm, z jedną dość istotną różnicą. W jego wnętrzu znajduje się sterowany elektronicznie zawór hydrauliczny, którego zadaniem jest kontrola przepływu oleju. Prawidłowe działanie tego gadżetu jest kontro-lowane przez procesor - według producenta w ciągu sekundy analizuje on kilkaset razy podłoże po którym porusza się rower co przekłada się na automatyczne dostosowywanie się pracy amortyzatora do warunków terenowych. Rowerzysta może zrobić to ręcznie (dostępnych jest ponad 10 tysięcy ustawień) lub dzięki opcjom fabrycznym. To ostatnie odbywa się za pomocą specjalnego dżojstika znajdującego się na wsporniku kierownicy. Można wybierać pomiędzy XC, AM, DH oraz własnym ustawieniem Travel Managment. Wciś-nięcie przycisku powoduje blokadę skoku. Wszystko

pięknie - ale gdzieś musi być haczyk, z powodu którego Simon wciąż jest prototypem. Jest nim bateria, która ma dość krótki czas działania - pomiędzy 2 a 8 godzi-nami. I dlatego pewnie Simona tak szybko nie kupimy w pobliskim sklepie rowerowym.

info/foto - www.cannondale.com/none/none/simon

KoleliniaProblem ścieżek rowerowych w coraz bardziej zakor-kowanych samochodami miastach nurtuje od wielu lat urbanistów i inżynierów transportu. Na niecodzienny

Page 7: Bike Action

pomysł jego rozwiązania wpadł bułgarski naukowiec Martin Angełow. Jest on absolwentem wydziału Architektury Uniwersytetu w Sofii oraz zwycięzcą wielu konkursów na ciekawe rozwiązania urbanistyczne. W jego projekcie, o nazwie Kolelinia, rowery jeżdżą nie ulicami czy ścieżkami, ale ...w powietrzu na specjalnych linach. Pomysł całkowicie karkołomny i prawie cyrkowy, ale okazuje się, że Angełow wszystko przemyślał i podał praktyczne rozwiązania problemów linowego przemiesz-czania się rowerów. System zabezpiecza zarówno tor jazdy bicykla, jak i samego rowerzystę - na wysokości kierownicy znajduje się specjalna lina chroniąca użytkownika przed utratą równowagi. Przypina się ją do kierownicy wymyślonym przez naukowca karabińczy-kiem. Dodatkowym zabezpieczeniem jest nowatorska uprząż dla rowerzysty. Choć pomysły Bułgara wydają się zupełnie nierealne, to zyskały one aplauz wielu uznanych specjalistów od transportu miejskiego na świecie i są na poważnie rozważane. Trzeba przyznać, że na pewno zaraz znalazło by się kilku szaleńców, którzy jeździli by kolelinią bez żadnych zabezpieczeń robiąc do tego triki.

info - www.kolelinia.com

Napinacze do cross-countryDo tego, że w ekstremalnym MTB, a szczególnie w rowerach zjazdowych, stosuje się napinacze łańcucha jesteśmy od dawna przyzwyczajeni. Wiadomo, chodzi o to przede wszystkim, żeby łańcuch nie spadał i, jak sama nazwa wskazuje, był napięty. Ale od niedawna ten element rowerowego napędu można kupić w wersji do maszyn cross-country, a nawet do rowerów szosowych!

Już od prawie 6 lat potentat w tej branży na rynku, firma e13, testuje prowadnicę łańcucha do rowerów XC - zajmował się tym sam dwukrotny złoty medalista olimpijski Julien Absalon. Po tylu latach testów w końcu do sklepów trafił E13 XCX - montujemy go pod miskę suportu, a do jego zadań należy obsługa przedniej zębatki 32-42 z. oraz 10-biegowej kasety z tyłu (czyli w praktyce SRAM XX). Podobne urządzenie ma w swo-im katalogu inna znana firm - MRP. Mowa o prowadnicy 1.X - ona także jest montowana pod miskę suportu, ale można z nią używać kaset z 9 rzędami. W tym wypadku mamy wybór pomiędzy dwiema opcjami, jeśli chodzi o wybór przedniej zębatki - 32-36T i 32-40T. Ale chyba największym zaskoczeniem są produkty kilku firm m. in. Rotora i AceCo - są to małe aluminiowe elementy kom-patybilne z przednią przerzutką na hak nazywane Chain Catcher (czyli łapacz łańcucha). Spełniają one funkcję prowadnicy w ...rowerach szosowych. Były już testowa-ne podczas pierwszych tegorocznych dużych wyścigów szosowych i podobno zyskały znakomite recenzje.

Page 8: Bike Action

8|BIKEACTION.MAG

» Ta impreza za nami, ale spójrzmy na to co nas czeka w najbliższej przyszłości

w kraju i za granicami, jeśli chodzi o szeroko pojęte kolarstwo ekstremalne.

Najważniejszy od lat jest oczywiście Puchar Świata pod egidą UCI. W tym

roku zacznie się on od imprezy w belgijskim Houffalize 1 i 2 maja, tam bedą

rozegrane zawody 4X. Potem przyjdzie czas na słoweński Maribor - 15 i 6 maja.

W pierwszy weekend czerwca (5 i 6) najlepsi rajderzy świata spotkają się

w Szkocji - w Fort Wiliam. 19 i 20 dnia tego miesiąca organizatorzy zapraszają

do Leogangu na trzecią odsłonę zmagań w Pucharze Świata. Kolejne ściganki

zapowiedziane są we francuskim Champery 25 i 26 lipca. Tydzień później, na

przełomie lipca i sierpnia, najlepsi z najlepszych przyjadą do włoskiego Val di

Sole. Zwieńczeniem zmagań pucharowych będą zawody w amerykańskim Win-

dham 28 i 29 sierpnia. A już w następnym tygodniu, pierwszym września, cała

światowa czołówka pojedzie do kanadyjskiego Mt. Saint Anne aby rywalizować

o Mistrzostwo Świata! » Podczas zeszłorocznego finału Pucharu Świata w austriackim Schladming do szło

do powstania organizacji promującej 4Cross o nazwie Euro Fourcross Series. Jej

głównym celem było stworzenie cyklu imprez stanowiących rodzaj Pucharu Europy

w 4Crossie. Odbędzie się 5 imprez z tego cyklu - w tym po raz pierwszy swoją

osobną kategorię będą mieli zawodnicy pomiędzy 15 a 18 rokiem życia. Pierwsze

zawody odbyły się na kultowym praskim torze Polis 13 już 18 kwietnia. Tydzień póż-

niej najlepsi europejscy specjaliści od 4X przyjadą do naszego Szczawna Zdroju na

Słoneczną Polanę (o tej imprezie więcej możecie przeczytać na kolejnych stronach

Bike Action). 22 maja zawody z tego cyklu odbędą się w niemieckim Winterbergu

w ramach iXS Dirt Masters Festival. Kolejna odsłona Euro Fourcross Series prze-

widziana jest 30 maja w angielskim Harthill. Ostatnie zawody będą miały miejsce

podczas słynnego festiwalu Out of Bonds w austriackim Leogangu 26 czerwca.

» Teraz coś dla tych, którzy wolą oglądać rowerowe sztuczki w powietrzu. W tym sezonie powstała organizacja zrzeszająca największe światowe imprezy freeride’owe, dirtowe i slopestyle’owe - a konkretnie ich organizatorów. Freeride Mountain Bike Aso-ciation zaprasza w tym roku na cykl imprez opatrzonym ich logo. Pierwsza z nich już się odbyła 10 i 11 kwietnia - to słynne wiedeńskie Vienna Air King. Kolejna impreza to zmagania slopestylowe w Winterbergu pomiędzy 21 a 24 maja. Następny przystanek to austriacki Leogang i zawody 26TRIX, które odbędą się w dniach 24-26 czerwca. Z kolei Francuzi zapraszają do Chatel na imprezę pomiędzy 2 a 4 lipca. Do tak zacnego grona zawodów załapał się także brytyjski Bike Radar, który odbędzie się w Kent 10 i 11 lipca. Pierwsza duża impreza za oceanem pod egidą FMBA to Claymore Challenge w amerykańskim Highland Mountain Park w połowie lipca. Od 22 do 25 lipca zaprasza Monachium, a konkretnie zawody Big in Bavaria. I później już tylko za Wielką Wodą - najpierw dwie imprezy z cyklu Crankworx, najpierw w Colorado na przełomie lipca i sierpnia, a tydzień później w kanadyjskim Whistler. Zwieńczeniem tego gorącego sezonu będzie kolejna edycja kultowego Red Bull Rampage na pustyni w Utah.

2010 - sezon rozpoczęty!!!» Choć dla wielu z was sezon 2010 w kolarstwie grawitacyjnym dopiero się zaczyna to trzeba przyznać, że tak naprawdę to, zgodnie z kalendarzem, zaczął się on na dobre już w styczniu. Oczywiście nie u nas, bo wtedy nasz kraj spowijała aura śnieżnych zamieci - ale na naszych antypodach czyli w Australii. Tam właśnie 17 stycznia rozegrano kolejne mistrzostwa tego kraju, a właściwie kontynentu, w downhillu. A że zjazdowcy z krainy kangurów to światowa czołówka tego sportu, było się czym emocjonować. A nas szczególnie ucieszył powrót na najwyższy stopień podium wielkiego Chrisa Kovarika, który po kilku słabszych latach wraca, mamy nadzieję, do wielkiej formy. W zywcięstwie Chrisowi pomógł pech jego młodszego ko-legi, dwukrotnego Mistrza Świata DH, Samuela Hilla, który tuż przed metą zaliczył ostrą glebę i skończył zawody dopiero na piątym miejscu. Szczęście Kovarika było tym większe, że wśród pań triumfowała jego niedawno po-ślubiona oblubienica Claire Buchar. Juniorskie zawody wygrał niejaki Troy Brosnan, o którym będzie więcej w dalszej części.

Page 9: Bike Action

BIKEACTION.MAG|�

» Ale nowy sezon to także roszady teamowe, zmiany ekip

i sponsorów. Dla niektórych takie sprawy mogą wydawać się

mało ważne, ale na pewno nie myślą tak zawodnicy, którym bycie

w teamie zapewnia spokój treningów, pewność progresu i coraz

lepsze wyniki. Zacznijmy od pauzującego prawie cały ubiegły

sezon Cedrica Gracii. Zakończył się jego kontrakt z Commencalem

i po rehabilitacji Cedric postanowił wrócić na trasy z nowymi

sponsorami. I już wiadomo, że Francuz będzie ujeżdżał słynną

V10 kalifornijskiego Santa Cruza. Nowym sponsorem Cedrica jest

dodatkowo firma O’Neal(ochraniacze i rękawiczki).

» Ekstremalna ekipa Gianta w 2010 roku bedzie poszerzona o dwóch nowych rajderów. Do weterana downhillu z Australii Jareda Rando i kanadyjskiego freeridera Kurt Sorge dołączyli Anglik Danny Hart i Amerykanin Duncan Riffle. Pierwszy z nich to zaledwie 18-letni brą-zowy medalista ostatnich Mistrzostw Świata DH w kategorii junior oraz zwycięzca Pucharu Świata w tej kategorii. Z kolei Riffle jest obecnie jednym z najlepszych zjazdowców amerykańskich. Obydwaj będą jeździć na nowych zjazdówkach Gianta - Glory - i testować prototypy tej maszyny na następny sezon.

Page 10: Bike Action

10|BIKEACTION.MAG

» Ekipa Monster Energy-Specialized to jeden z głów-nych rozgrywających na największych imprezach zjazdowych świata. Nazwiska Brendana Fairclougha oraz Sama Hilla mówią same za siebie. Teraz do tych dwóch utytułowanych panów dołączy, wspomniany już wcześniej, australijski młodzieniaszek - 17-letni Troy Brosnan. Został on zauważony na zawodach w Australii przez Hilla i polecony szefom ekipy. Jak widać takie wstawiennictwo coś znaczy. Teraz Troya czekają występy w Pucharach Świata i na innych największych światowych imprezach. Dodatkowym sponsorem teamu jest SRAM.

» Teraz trochę z innej beczki - a konkretnie bmx racing i 4Cross. Jednym z najlepszych na świecie zawod-

ników w obu tych sportach jest Szwajcar Roger Ronderknecht. Zeszły rok nie był dla niego najlepszy

- nie dość, że złamał ramię, to jeszcze stracił głównego sponsora. Na szczęście pech skończył się na

początku tego roku - pojawiła się nowa firma z którą będzie współpracował Szwajcar. To producent

kojarzony przede wszystkim z kolarstwem szosowym - BMC. Obecnie chcą oni wejść mocniej na rynek

MTB i ma im pomóc w tym właśnie Rinderknecht.

» Było co nieco o Commencalu przy okazji odejścia z teamu Cedrica Gracii. Ale chyba Fran-cuzi nie rozpaczali zbytnio po jego odejściu, bo szybko podpisali kolejny dwuletni kontrakt z rodzeństwem Athertonów - Danem, Gee i Rachelą. Cała trójka będzie jeździć na sprawdzo-nych maszynach Supreme DH oraz Absolut 4X Ti. Francuska ekipa ma również w swoim gronie nową twarz - jest nią Mistrzyni Świata w 4Crossie z Canberry Caroline Buchanan.

» Wspominałem także o Chrisie Kovariku, obecnym Mistrzu Australii DH oraz zawodniku

teamu Chain Reaction/Intense. Od tego sezonu jego teamowym kolegą jest jeden z więk-

szych pechowców ostatnich lat fiński rajder Matti Lehikoinen. Oprócz tych dwóch panów

w ekipie będą tak utytułowani zawodnicy jak Julien Camellini czy Ruaridh Cunningham.

» I na koniec coś z naszego podwórka czyli zjazdowa ekipa RMF-FM Pepsi Max. Znaleźli się w niej wielokrotny Mistrz Polski w zjeździe Maciek Jodko oraz wspierający go juniorzy - Aram Roof i Sławek Łukasik. Tekst: Tomek Tyszko

Page 11: Bike Action

BIKEACTION.MAG|11

Pomiędzy 23 a 25 kwietnia odbędzie się już ósma edycja festiwalu filmów o tematyce sportów ekstremalnych Zajaw-ka. Tym razem miejscem projekcji będzie, po raz pierwszy, przestrzeń otwarta – Długi Targ na gdańskiej Starówce, a konkretnie między pomnikiem Neptuna a Zieloną Bramą. Festiwal Zajawka jest pomysłem Fundacji „Bursztynowe Oko”. Po raz pierwszy został zorganizowany w 2005 roku. Przez kolejnych 7 edycji spotykał się z dużym zaintereso-waniem zarówno pasjonatów sportów ekstremalnych, jak i przeciętnych uczestników imprezy. W formułę festiwalu wpisały się: konkurs krótkich form filmowych, traktujących o wyczynach sportowych, oraz prezentacja ich na festiwa-lu, konkurs fotograficzny „Extremalny Gdańsk”, jak również pokazy wybranych sportów ekstremalnych w miejscu odbywania się festiwalu. Przy każdej edycji budowane

jest miasteczko festiwalowe, w którym skupia się to, co w sportach ekstremalnych najlepsze: pasja, przygoda, niezapomniane wrażenia, dobra zabawa i ciekawi ludzie. Odwiedzający mają możliwość zmierzenia się z dyscyplina-mi ekstremalnymi, takimi jak: wspinaczka, zabawa w kuli sferycznej, oddychanie przez akwalung, drabinki linowe. Podczas festiwalu odbywają się prezentacje nurkowania, paintballu, wspinaczki wysokościowej, jazdy na rolkach, de-skorolkach, pokazy sztuk walki, tańca break-dance, skoków spadochronowych, jazdy terenowej i wielu innych. Jednym z zaproszonych gości w tym roku będzie Krystian Herba z po-kazem trialu rowerowego. Całemu festiwalowi towarzyszy muzyka grana na żywo przez dj’i oraz zespoły. BA

Info - www.festiwalzajawka.com.pl

Page 12: Bike Action

12|BIKEACTION.MAG

Festina 4X Night Race - Szczawno-Zdrój

Szczawno-Zdrój od lat jest jednym z najważniejszych kra-jowych ośrodków kolarstwa górskiego. Tutaj, co roku, odby-wają się prestiżowe zawody cross-country i maratony MTB o charakterze międzynarodowym, kiedyś miały tam również miejsce zawody DH z cyklu Pucharu Polski. Ale dla nas to miasto kojarzy się od lat niezmiennie ze Słoneczną Polaną - a konkretnie z torem do 4Crossu, który został zbudowany siłami społecznymi, pod wodzą pana Andrzeja Skrzypczaka, prezesa klubu MTB Wieża Anna Szczawno-Zdrój, blisko

dekadę temu i z roku na roku rozrasta się i zmienia swój profil, ale wciąż jest najlepszym w naszym kraju i jedynym na którym można rozgrywać zawody na dużą, międzynaro-dową skalę. To tam przecież odbyły się na początku tego tysiąclecia pierwsze Puchary Polski, a w roku 2004 Mistrzo-stwa Europy w 4Crossie. Na najwyższym stopniu podium stanęli wtedy Michal Prokop z Czech i późniejsza Mistrzyni Olimpijska w racingu BMX Anne-Caroline Chausson.

Od tego czasu tor się znacznie zmienił - zgodnie z sugestiami zawodników i trendami w budowie tego typu obiektów - wszystko po to aby zawodnicy mogli zjeżdżać szybciej i bezpieczniej, a publika miała jak najwięcej frajdy z obserwowania ściaganek czwórka-mi. A publiczność w Szczawnie nigdy nie zawodzi - pojawia się tłumnie i dopinguje każdego, bez względu na barwy narodowe. Tor od kilku lat jest oświetlony, dlatego zawody odbywają się dopiero po zmierzchu, co dodaje im jeszcze większej atrakcyjności. Od czterech lat na Słonecznej Polanie rozgrywane są dwa razy w roku (w zeszłym nie odbyła się niestety edycja wrześniowa) zawody o nazwie Festina 4X Night Race o Puchar Burmistrza Szczawna-Zdroju.

W zeszłym roku doczekały się one kategorii Class 1, co w nomenklaturze UCI oznacza jedną z najwyższych rang imprez. Od początku zjawiali się na tych zawo-dach nie tylko najlepsi krajowi zawodnicy, ale przede wszystkim “dominatorzy” z zagranicy - znakomici Czesi Kamil Tatarkovic i Premek Tejchman, trzykrotny zwycięzca tych zawodów Holender Joost Wich-man, Francuz Romain Saladini, Niemiec Jochannes Fischbach i największa z gwiazd - legenda tego sportu - Amerykanin Brian Lopes. Tegoroczna wiosenna edycja Festina 4X Night Race odbędzie się 24 kwietnia, oczywiście tam gdzie zawsze czyli na Słonecznej Polanie. Tradycyjnie spodziewana jest czołówka krajowa - zresztą nie mają

daleko - bo od lat najlepsi 4crossowcy w naszym kraju występują w barwach klubu MTB Wieża Anna ze Szczawna-Zdroju. Kibicować będziemy na pewno Mistrzowi Polski Piotrkowi Paradowskiemu, jego teamowym kolegom Łukaszowi Baranowi i Robertowi Kuleszy. Powinni pojawić się także inni czołowi zawodnicy - Piotrek “Frutis” Solarski, Maciek Chmiel czy Tomasz Ostrowski. Łatwo na pewno nie będzie, bo swój udział zapowiedzieli najlepsi - wspomniany Joost Wichman, Anglik Scott Beaumont, Czech Tomas Sla-vik i, po raz pierwszy w naszym kraju, francuski trefniś i znakomity rajder Cedric “C-Dog” Gracia! Warto także dodać, że zawody w Szczawnie są jedną z pięciu imprez Pucharu Europy 4X Euro Fourcross Series. BA

Page 13: Bike Action

BikeAction.MAG|13

Page 14: Bike Action

1�|BIKEACTION.MAG

Stowarzyszenie w Garażu

Historia Garażu zaczęła się w 2006 roku, gdy zlikwidowano popularny białostocki skatepark Rytm. W ko-operacji z miejską ekipą rowerzystów zostało założone stowarzyszenie pod nazwą Rowerowy Białystok. Jak wiadomo „w kupie siła”, dlatego mając organizację zrzeszającą kilkadziesiąt osób łatwiej było walczyć - z jednej strony o ścieżki rowerowe, a z drugiej właśnie o kolejny kryty skatepark. Wkrótce, na zasadach użyczenia, miasto przekazało nam halę w byłych magazynach wojskowych przy ulicy Węglowej.

Na początku stało tam zaledwie parę przeszkód, ale ówczesny kandydat na prezydenta miasta zobowiązał się do pomocy po wyborach. Obietnicy dotrzymał i otrzymaliśmy dotację. Dzięki pomocy finansowej, pod dowództwem Maćka Koska (czyli firmy Maks Ramps) zabudowaliśmy całą halę. Dotacja miejska, która przyznana została w ramach rocznego projektu profilaktyki antyalkoholowej, pokryła zarówno koszty budowy przeszkód, jak i czynsz za halę przez okres trwania projektu. Po zakończeniu prac wewnątrz hali zajęliśmy się zagospodarowaniem terenu na zewnątrz. Tu z kolei pomoc finansowa napłynęła z firmy KRKprotection. Rozpoczęliśmy budowę Garaż Trails, czyli hopek za winklem. Projekty dirtów oraz parku powstały pod nadzorem pochodzących z Białegostoku, wielokrotnych mistrzów Polski w BMX i MTB czyli Janka Pietruczuka oraz Bartka Obukowicza. W międzyczasie do sponsorów dołączył RedBull. Niestety, wraz z upływem czasu, zapał zarządu dotychczasowego stowarzyszenia na prowadzenie tego miejsca, minął. Skończył się także projekt, z którego finansowane były koszty prowadzenia skateparku, w następstwie czego park zaczął się systematycznie zadłużać, co niemal doprowadziło do jego zamknięcia. W związku z totalnym brakiem zainteresowania ze strony zarządu stowarzyszenia, miasto zmieniło status dzierżawionej stowarzysze-niu hali z „użyczenia” na „najem”. W konsekwencji nastąpił wzrost miesięcznych opłat z 300 zł na 2500 zł. Koszty prowadzenia księgowości stowarzyszenia, rachunku bankowego, zaległe podatki za wykonane przeszkody i w końcu same czynsze w perspektywie kilku miesięcy doprowadziły do łącznego zadłużenia skateparku w wysokości 25 tysięcy złotych. Zostały

dwa wyjścia – tydzień na spłacenie zadłużenia lub przekazanie komornikowi przeszkód na sprzedaż i spłatę długu. Sytuacja była podbramkowa, ale znaleźliśmy rozwiązanie. Wprowadziliśmy zmiany w stowarzyszeniu, począwszy od zarządu - prezesem został Karol Kirycki, wiceprezesem - Karol Jarząbek (obaj reprezentujący zarząd spółki KRKprotection ), poprzez statut, kończąc na nazwie stowarzyszenia, która funkcjonuje obecnie - Skate-park Garaż. Dzięki przejęciu odpowiedzialności za park mogliśmy część zadłużenia pokryć ze środków firmy KRKprotection, część została umorzona, jednak nadal pozostawało kilkanaście tysięcy długu. Ustaliliśmy cztery źródła finansowania parku : konsekwentne zbieranie wejściówek, pozyskanie nowych sponsorów, dotacje miejskie i unijne oraz uzyskanie statusu Organizacji Pożytku Publicznego, która pozwala na przekazanie naszemu stowarzy-szeniu 1% podatku. Działania zaczęliśmy w czerwcu 2009 roku i po wielu przejściach, w marcu 2010, udało się nam wyprowadzić park niemalże na prostą. W tej chwili mamy czterech sponsorów wspierających nas co miesiąc: Wyższa Szkoła Administracji Publicznej w Białymstoku, Dartmoor Bikes, Etnies oraz AveBmx.pl. Złożyliśmy wniosek o dotację z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich i czekamy na rozstrzygnięcie konkursu. Zadłużenie zostało już prawie całkowicie spłacone, miasto zmniejszyło czynsz i aktualnie prowadzimy kam-panię promującą stowarzyszenie jako Organizację Pożytku Publicznego. Park może wspomóc każdy podatnik przekazując 1% podatku w swoim rocznym zeznaniu podatkowym składanym do końca kwietnia wpisując poniższe dane stowarzyszenia : Stowarzyszenie Skatepark Garaż / KRS 0000249818

Info – www.garaz.orgText – Karol „Kiryk” KiryckiFoto – Adam Dauksza, Mateusz Świsłocki, Maciej

Page 15: Bike Action

W białostockim parku dzieje się naprawdę dużo. W ciągu ostat-niego roku odwiedziły nas m. in. 3 inicjatywy typu trip’n’ride co dało w sumie 150 osób z całego kraju, nie licząc pielgrzymek indywidualnych riderów. W Garażu organizujemy również cyklicznie Mistrzostwa Polski BMX – w dniach 24-25 kwietnia 2010 odbędzie się już 3 edycja. Tym razem zawody przeprowa-dzone zostaną w aż 4 kategoriach – BMX Amator/Pro oraz MTB Amator/Pro. W kategorii amator do wzięcia będą nagrody rze-czowe, a prosi powalczą o gotówkę. Na dzień przygotowywania artykułu swoją obecność potwierdzili m. in. riderzy z Anglii, Czech, Rosji, Austrii i Chorwacji. Zapraszamy, więc wszyst-kich chętnych – skatepark czynny jest przez cały rok – 7 dni w tygodniu. W tym roku planujemy również rozbudowę naszej infrastruktury z pomocą Total-Bikes o duży basen z gąbkami oraz miękki box na zewnątrz.

Page 16: Bike Action

Dartmoor – stalowy czy aluminiowy?

16|BIKEACTION.MAG

Przy wyborze bazy naszego roweru jednym z pierw-szych pytań jakie sobie zadajemy to z jakiego materiału powinna być zrobiona rama do skakania. Czy aluminium może podołać obciążeniom jakie występują podczas lądowań po ewolucjach? Pomimo tego co by się mogło wydawać, pierwsze ramy do skakania były aluminiowe, bo wywodziły się z klasycznych rowerów MTB. Dopiero coraz większy zbliżanie się do siebie MTB i BMX spowodowało, że i technologie zaczęły się wzajemnie mieszać, bo czym innym jest stalowa streetówka jak nie napompowanym BMX-em. W takim razie, który materiał jest lepszy? Na to pytanie powinien odpowie-dzieć sobie każdy z osobna w zależności od swoich upodobań, ponieważ każdy z tych materiałów ma swoje unikalne cechy. Cody 2010 to już druga odsłona topowej ramy stalowej Dartmoora. Dokładnie rzecz biorąc rama wykonana jest ze stopu stali niskowęglowej z domieszką chromu i molibdenu o oznaczeniu Cro-Mo 4130. Pomimo tego,

że stal jest ponad dwa razy cięższa od aluminium to masa ramy nie przekracza 2.1 kg. Udało się to miedzy innymi dzięki wielokrotnemu cieniowaniu rurek i jedno-elementowym hydroformowanym dolnym widełkom. Cody to pierwsza rama w Polsce w której zastosowano to rozwiązanie. Co ważne rama jest utwardzana dopiero po spawaniu eliminując w ten sposób wszystkie naprężenia tworzące się w procesie spawania oraz znacznie podnosząc wytrzymałość całej konstrukcji. Zastosowanie małej ilości bardzo mocnego materiału czyni tę „stalówkę” ramą sprężystą, dobrze pochłania-jącą wibracje. Zwiększa to jej żywotność w przypadku stosowania sztywnych widelców, ponieważ naprężenia równomierniej rozchodzą się po ramie. Playery na 2010 są już trzecia generacją tej uznanej ramy. Jest to jedna z niewielu aluminiówek tak rady-kalnie ukierunkowanych konstrukcyjnie i geometrycznie na dirt czy skatepark. To rama o stosunkowo prostej budowie, ale przemyślanej geometrii. Stosując alumi-

nium udało się uzyskać niską wagę (ok. 2 kg) i satys-fakcjonującą wytrzymałość w super dostępnej cenie. W stosunku do poprzednich generacji bez zmian zostały tylko haki i geometria zróżnicowana pod koła 26 lub 24 cale. Rury przedniego trójkąta zostały zmienione na przyjaźniejsze dla oka okrągłe profile, a tylne trójkątne widełki nadają ramie szczyptę pikanterii. Pytanie brzmi, czy rama aluminiowa może sobie poradzić w rowerze do skakania? Aluminiówka w porównaniu ze stalówką charakteryzuje się dużo większą sztywnością, która może dostarczyć bardzo przyjemnych doznań podczas jazdy. Jest to głównie spowodowane dużo grubszymi ściankami zastosowanych rurek. Rama aluminiowa tworzy dużo sztywniejszą konstrukcję. Naprężenia jednak nie rozchodzą się w niej tak jak w ramie stalowej przez co nie jest rekomendowana do jazdy ze sztywnym widelcem oraz dla osób które nastawione są na bardzo twardą kulturę jazdy.

>>>

Page 17: Bike Action

BIKEACTION.MAG|17

>>> Bez względu na to czy szukamy ramy aluminiowej czy stalowej, jeździmy twardo ze sztywniakiem czy stawiamy na „flow” w stajni Dartmoora znajdziemy ramę dla siebie. I co ważne wiemy, że wybraliśmy konstrukcję w której tworzenie byli zaan-gażowani zawodnicy którzy od lat istnieją na scenie rowerowej.

Text – Jan „Elvis” KilińskiFoto - Krystian Olszewski

Informacje – Velo, tel. 32 330 67 00

Page 18: Bike Action

18|BIKEACTION.MAG

Dakine to firma słynąca z solidnych i przemyślanych produktów przeznaczonych dla różnych odbiorców. Producent bazuje na wieloletnich doświadczeniach zdobytych podczas współ-pracy z bikerami, serferami, skateboardzistami i miłośnikami jazdy po śniegu. Nowy plecak AMP 25L, który mamy zaszczyt zaprezentować w głównej mierze znajdzie zastosowanie wśród rowerzystów, posiada on jednak wszystkie niezbędne atrybuty aby stać się kompa-nem podczas pieszych wycieczek w góry. 25 litrów pojemności wystarczy na spakowanie najważniejszych rzeczy potrzebnych podczas jedno lub dwudniowych wypraw. Liczne wewnętrzne, zapinane na zamek kieszonki, gwarantują, że nic nie zgubimy. Zapakowany ładunek można skompresować przy pomocy specjalnych pasków. W produkcie skierowa-nym do cyklistów nie mogło zabraknąć kieszonki na niezbędną pompkę, mocowania na kask oraz miękko wyściełanej kieszonki na okulary. W środku plecaka bije życiodajne źródło w postaci 3 litrowego bukłaka. Gdyby okazało się że jest to za mało nie bez znaczenia będzie boczna kieszeń, w której zmieścimy bidon lub butelkę z wodą. Regulowany pas piersiowy oraz biodrowy ustabilizuje plecak podczas jazdy. Tylny panel przylegający do pleców został wymodelowany w taki sposób aby zapewnić odpowiednią cyrkulację powietrza. Materiały, z których uszyty został AMP 25L to odporny na rozdarcia 70D Nylon i 630D Nylon. Jeśli przyjdzie Ci pedałować w bardzo ekstremalnych warunkach, obfitych opadach deszczu lub śnieżycy z pomocą przyjdzie dołączona specjalna osłona przeciwdesz-czowa. Warto zwrócić uwagę na wagę tego plecaka, wynosi ona jedynie 0.91 kg. Model ten dostępny jest w sprzedaży w czterech wersjach kolorystycznych.

Dakine Amp 25L

Strome, najeżone różnymi pułapkami trasy DH w połączeniu z dużą prędkością i chwilą nieuwagi dają w rezultacie przysłowiowego dziobaka. Skutki tego typu zdarzenia są najczęściej bardzo przykre, dlatego warto je minimalizować. Skutecznie pomogą w tym rękawiczki Dakine Defender. Na pierwszy rzut oka widać tutaj solidne wykonanie. Górna część podzielona została na strefy ochronne i odpowiadające za przewiewność. Palce w bocznej części uszyto z siateczki, a końce gdzie występuje największe ryzyko przetarcia wzmocniono dodatkowym materiałem. Kevlarowe ochraniacze kostek Keprotec obszyte dodatkowo sztuczną skórą gwarantują maksimum bezpieczeństwa. Pozostała część to podwójna siateczka przepuszczająca powietrze. Kciuk obszyty został miękkim materiałem pozwalającym otrzeć pot z czoła. W spodniej części dłoni użyto szlifowanej oprawionej skóry oraz chroniącego kości nadgarstka, kevlarowego ochraniacza Keprotec. Przeciwśliz-gowy nadruk na dwóch palcach pozwala na pewniejsze kontrolowanie klamki hamulca. Zakładanie ułatwia specjalnie przystosowany do tego uchwyt. Każdy potencjalny nabywca powinien być zadowolony z oferowanego komfortu, ergonomii oraz designu.

Dakine Defender

Informacje – Freeway, tel./fax: 61 894 32 05, www.dakine.pl

Page 19: Bike Action

BIKEACTION.MAG|1�

Długie freeridowe spodnie z możliwością odpięcia nogawek. Wyko-nane z rozciągliwego, oddychającego materiału, nieprzepuszczające-go wody. Parametr nieprzemakalność/oddychalność 10.000/10.000, gwarantuje pełny komfort użytkowania przy każdej pogodzie. Tylny szew zabezpieczony przed przemakaniem, siatkowa podszewka na całej długości spodni. Nogawki na dole ściągane sznureczkiem. Dwie kieszenie na tyle zapinane na suwak. Ukryta kieszonka na drobiazgi. Dostępne rozmiary to M, L, XL a cena 459 zł.

Roam Pant

Luźny krój t-shirtów oraz „zajebiaszcze” wzory zapewnią, że będziesz się w nich świetnie prezentować w każdej sytuacji. T-shirty Sombrio wykonano z najwyższej jakości organicznej bawełny. Prezentowane modele: Classic (męska) i Dreamcat-cher (damska). W ofercie Frace znajdziesz dużo więcej modeli t-shirtów! Dostępne rozmiary to M, L, XL a ich cena to 99 zł.

T-shirty Sombrio

Seria produktów Torsion to mostki oraz kierownice. B1B to wspornik dostępny w dwóch długościach – 35 i 50 mm pod rurę 1 1/8”, waga to 196 gramów. Koszt B1B to 119 zł. Kolejnym z mostków jest model B52 - oferuje on nieco większy zakres długości - od 50 do 80 mm, co 5 mm. Waga zależna jest od długości, od 176 g (50 mm) do 224 g (80 mm). Cena to 129 zł.W serii Torsion są również 2 wersje kierownic o szerokości 800 mm. Wersja Race wykonana z alumi-nium 2014 w cenie 199 zł, wersja 6061 w cenie 139 zł. Obie kierownice są dostępne z różnymi wznio-sami - od 20, poprzez 35 do 50 mm. Kierownice można skrócić, co ułatwi zamieszczona nań podziałka.

Torsion Handlebars, Stems

I-Beam to nowy system montowania siodełka, gwarantuje on dużo większą odporność na wygięcia przy glebach. Sanki siodełka to solidny aluminiowy „klocek” wycięty metodą CNC. Waga nie odbiega od klasycznych siodełek. Ceny siodeł od 239 do 259 zł. Sztyce występują w systemie All In One co oznacza współprace zarówno z siodłami I-Beam, jak i ze zwykłymi siodełkami. W zestawie znajduje się adapter do klasycz-nych siodeł. Dostępne rozmiary to 27.2, 30.9, 31.6 mm, a długości 400 mm.

Sztyce i siodła I-Beam

Informacje – Frace Polska, tel: 22 458 72 30, www.gofox.pl

Z przyjemnością zawiadamiamy że od sezonu 2010 firma Frace Polska jest

oficjalnym dystrybutorem marek Sombrio i Kore.

Sombrio jest to istniejąca od 1998 roku marka należąca do światowej klasy

ridera Dave’a Watsona. Stylistyka ubrań zawsze była nastawiona na freeride,

tak aby człowiek czuł się dobrze zarówno na rowerze, jak i poza nim. Obec-

nie oprócz szerokiej linii Bike (rękawice, szorty, koszulki, skarpetki), pojawił

się również tzw. lifestyle. W ofercie tej znajdziecie: t-shirty, czapki, szorty,

bluzy, zarówno męskie, jak i dla płci pięknej. Jeśli znudziły ci się ciuchy

dotychczasowo dostępnych firm, zapraszamy po Sombrio!

Kore to firma założona w 1988 roku przez dwóch entuzjastów rowerów BMX

na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Zaczynali od wytwarzania

komponentów dla różnych firm rowerowych. W 1990 roku pojawiły się

pierwsze produkty pod marką Kore. Firma produkuje komponenty od DH

poprzez 4X po XC, a nawet szosę. Na produktach Kore szaleją w obecnej

chwili: wielokrotny MŚ w 4X, nasz znajomy zza południowej granicy Michał

Prokop, a także wielokrotna MŚ w 4X Amerykanka Jill Kinter.

Page 20: Bike Action

20|BIKEACTION.MAG

Marka Octane One juz od kilku dobrych lat cieszy oczy, nogi i inne części ciała użytkowników rowerów kojarzonych przede wszystkim z szeroko pojętym dirtem, slopem i streetem. Tym co szczególnie zachęca do korzystania z “usług” Octane One’a jest bardzo dobry stosunek ceny do jakości. W kolejny sezon swego istnienia firma wchodzi z nowymi lub przeprojektowa-nymi częściami, o których teraz słów kilka.Zacznijmy od ramy o dźwięcznej nazwie Void. Klasycznie materiałem z którego ją zrobiono jest podwójnie cieniowana stal Cr-Mo 4130. Uniwersalna geometria tej ramy sprawia, że może być ona dobrą bazą do stworzenia roweru zarówno do dirtu czy streetu, jak i maszyny do cięższych zastosowań np. slopestyle’u. Tegoroczna edycja Voida ma mniejszą wagę (2 540 gramów), zmodyfikowano w niej geometrię, a także dokonano kilku drobniejszych korekt. Główne zmiany to skrócenie górnej rury oraz tylnego trójkąta. Trochę wyżej został umieszczony środek suportu, dzięki czemu łatwiej wykonywać jest triki. Główka Voida jest kompatybilna ze sterami zinte-growanymi w popularnym standardzie BMX – Campy 45/45. Nowy wygląd zyskały górne widełki, a aby zbić jeszcze wagę zmniejszone zostały haki. Minimalistyczny “czysty” wygląd uzyskano poprzez usunięcie mocowania przerzutki, przelotek czy mocowań do przewodów.

Jeden oktan i...jedziesz!

Skróceniu uległa również rura podsiodłowa. W tym roku w Voidzie zrezygnowano całkowicie z mocowań do hamulców typu V, zostają tylko opcje brakeless albo z tarczówkami. W celu wzmocnienia miejsca najbardziej narażone na przecią-żenia mają rury z grubszymi ściankami. Łączenie górnej rury z tylnymi widełkami jest jeszcze dodatkowo wzmocnione. Producent do działań dirtowo-streetowych zaleca widelce amortyzowane o skoku w granicach 80-100 mm lub sztywne o wysokości 435 mm. Do trudniejszych zadań zalecane są amortyzatory o skoku do 130 mm. Wybierać możemy spośród 4 wersji kolorów. Po zakupie Voida twój budżet zmniejszy się o 599 złotych.Nadeszła teraz pora na Orbital - i nie chodzi tu o słynny brytyjski duet braci Hartnoll, lecz o grupę piast Octane’a. W jej skład wchodzą 3 elementy - jedna piasta przednia i 2 na tył roweru. Pierwsza z nich to Orbital 20 mm - to drugie oznacze-nie dotyczy oczywiście osi o tej średnicy. Główny materiał z którego ją zrobiono to aluminium 6061, na konusy użyto stopu 7075. Orbital obraca się na 2 łożyskach maszynowych. Jest ona kompatybilna z tarczówkami. Do wyboru mamy wersje pod 32 lub 36 szprych oraz trzy kolory. Orbital na tył zamiast szybkozamykaczy ma dłuższą oś i stalowe nakrętki. Podobnie jak wersja na przód obraca się na dwóch łożyskach maszynowych i ma dwie wersje otworów oraz 3 kolorów. Może współpracować z tradycyjną kasetą, jak i z redukcją do singlespeeda. Żeby nie zrobić sobie krzywdy oś została przycięta równo z nakrętkami. Druga z opcji tylnych Orbitali to wersja singlespeed pod wolnobieg. W komplecie dostajemy taki z 14 zębami, ale bez problemu będzie ona współpracować z posiadającymi 13 albo 15 zębów. Pozostałe cechy są takie same jak w przypadku Orbitala pod kasetę. Za przednią wersję Orbitala zapłacimy 145 złotych, a w przypadku tylnych opcji cena będzie wynosić, zależnie od wersji, 169 lub 209 złotych. I na koniec coś dla tych co lubią się dobrze napędzić - czyli korba Octane One 3PCS Pro. Tę trzyczęściową korbę stworzono ze stali Cr-Mo utwardzanej termicznie. W komplecie dostajemy także suport z zewnętrznymi łożyskami typu Spa-nish, kompatybilnymi z suportem typu Euro. Dla zmniejszenia wagi, która wynosi 840 gramów (z suportem 995), oś została nawiercona, a ramiona poddano dodatkowo obróbce cieplnej. Wybierać możemy spośród 4 wersji kolorystycznych.

Informacje – 7Anna, tel. 58 520 18 04

Page 21: Bike Action

BIKEACTION.MAG|21

Page 22: Bike Action

22|BIKEACTION.MAG

Volume 88

Colony Super Slim

Primo Josh Stricker

Lotek/Primo Grip

Bicycle Union Finger Print

Jeśli kanapa w twoim BMX zaczyna wyglądem przypominać banana, jest to ewidentny czas na zmiany. Nowy pivotal od Briana Castillo i jego firmy Volume Bikes jest kwintesencją prostoty i funkcjonalności. Stelaż z tworzyw sztucz-nych pokryty został cienką warstwą miękkiej pianki oraz warstwą materiału dostępną w czarnym lub białym kolorze. Waga tego siodła to 269 gramów, a cena 119 zł.

Każdy gram więcej twojej piękności jest dla ciebie dużym ciosem? Najwyż-szy czas zmienić siodło na Colony Super Slim w systemie Pivotal. Niewielkie rozmiary, nieco krótsze od tradycyjnego siodła slim oraz brak poszycia to wyraźny nacisk na wagę (170 gramów), a nie wygodę. Warto zwrócić uwagę na nową wzmocnioną konstrukcję stelażu. Dostępne są 4 wersje kolorystyczne, każda w cenie 79 zł.

Znane wszystkim z aluminiowej bądź też magnezowej wersji pedały sygnowane przez Strickera pojawiły się w tym sezonie w plastikowej odsłonie. Posiadają te same właściwości co metalowi bracia, niski wyprofilowany korpus i 8 bardzo dobrze trzymających pinów po każdej stronie. Ich waga to 400 gramów (para), a cena 49 zł.

Dwie znane w światku 20 calowych kółek marki postanowiły wspólnie stworzyć jeden produkt. Są to gripy Lotek/Primo do których dołączane są barendy. Dostęp-ne o długości 140 mm z wysokim kołnierzem w dwóch wersjach kolorystycz-nych. Cena tego produktu to 30 zł.

Miękkie, przyjemne w dotyku gripy Finger Print naznaczone zostały wzorem przypominającym odciski palców. Długość tych rączek to 140 mm. Sprzedawane w komplecie z nylonowymi barendami. Dostępne w dwóch wersjach kolorystycznych. W przypadku chęci zakupu wasz budżet uszczupli się o 29 zł.

Informacje – bmxforever, tel. 61 832 40 71,www.bmxforever.pl

Page 23: Bike Action

BIKEACTION.MAG|23

Alienation Black SheepAlienation 440

Alienation RatchetAlienation Mr Hand

Pojawienie się „czarnych owiec” na teryto-rium naszego kraju można było odnotować już kilka sezonów temu. W tym czasie obręcz ta zyskała wielu zwolenników, w tym producentów rowerów BMX w których można było dopatrzeć się prezentowanej przez nas rafki. Wysokość bocznej ścianki „owcy” to 11.8 mm, z czego część trzyma-jąca oponę skrócona została do 5.85 mm. Zabieg ten poszerzył obręcz powodując, że opony na większości obręczy miały podobną szerokość, tutaj robią się jeszcze szersze zapewniając większą stabilność. Szprychy siedzą w tej obręczy pod kątem 9 stopni dzięki czemu siły działające na główkę szprychy i przy kołnierzu są takie same. Pewniejsze osadzenie nypli daje możliwość dobrego napięcia szprych. Dwie 6 mm komory dają większą powierzchnię łączenia, przez co tworzą trwalszy profil łącznikowy oraz zmniejszają wagę całej obręczy, która wynosi 495 gramów. Dostępna jest z 36 i 48 otworami na szprychy w kilku wersjach kolorystycznych. Cena za dobrze wypasioną „owcę” to 179 zł.

Kolejną propozycją Alienation jest obręcz o symbolu 440. Wykonana z aluminium 6061-T6 posiada zamknięty profil. W dwuściennej konstrukcji boczne ścianki obrobiono w technologii CNC. Biegnąca

centralnie wewnątrz obręczy ścianka sprawia, że zyskuje ona na sztywno-ści. Zastosowanie czterech komór o średnicy 3.5 mm daje lepszy rezultat wagowy niż w przypadku dwóch o średnicy 6 mm, przy jednoczesnych zachowaniu odpowiedniej powierzchni łączenia. Rafka ta dostępna jest w wersji pod 36 otworów. Trzy wersje kolorystyczne wycenione zostały kolejno na 185 zł dla czarnej i 199 zł dla niebieskiej i czerwonej.

Miękka i przyjazna dla dłoni mieszanka gumy Super Soft Kraton A25 została wykorzystana przy produkcji gripów o nazwie Ratchet. Wzór w formie zapadek gwarantuje pewny chwyt. W komplecie znajdują się też barendy. Dostępne o długości 145 mm oraz w trzech wersjach kolo-rystycznych. Za ten produkt będziecie musieli wysupłać z portfela 49 zł.

„Pan Rączka” wykonany został z Kratonu A25, miękkiej mieszanki gumy, która zagwarantuje odpowiedni komfort dla waszych dłoni. Nie spotkacie się także w przypadku tych chwytów z uczuciem lepkości. W komplecie znajdują się plastikowe barendy. Dostępne w pięciu wersjach kolorystycznych oraz długości 128 mm. Kwota jaką zażyczy sobie sprzedawca w sklepie to 39 zł.

Informacje – Zasada Group, tel. 43 843 42 93,www.zasada-rowery.pl

Page 24: Bike Action

2�|BIKEACTION.MAG

Sigma Powerled Black

Sigma BC 1009/BC 1009 STS

Powerled Black to czarna jak najdłuższa noc roku diodowa lampa Sigmy typu High Power. Daje ona światło o natężeniu 90 luksów, to więcej niż żarówka w łazience przy goleniu i oświetla drogę na długości 80 m!!! Kąt świecenia Powerleda to 18 stopni. Może być ona zasilana czterema bateriami typu AA w odkręcanej kasecie albo akumulatorkiem Sigma Iion. Z tym ostatnim lampka będzie świeciła, zależnie od używanego trybu, 3.5, 5.5 lub nawet 11 godzin. O zbliżającym się krachu energetycznym Powerleda poinformuje nas specjalny wskaźnik baterii. W zestawie otrzymamy uchwyt na kierownicę, a op-cjonalnie możemy stać się posiadaczami mocowania dzięki któremu zainstalujemy ją na kasku. Sama będzie nam doskonale służyć jako super latarka. Ten produkt niemieckiej firmy posiada piękną czarną obudowę z aluminium i jest wodoodporny.

Sigma BC 1009 dostępna jest w dwóch wersjach - przewodowej i bezprzewodowej (STS). W tej drugiej opcji mamy do czynienia z cyfrową i kodowaną transmisją danych. Za pomocą BC 1009 poznamy aktualną, średnią i maksymalną prędkość jazdy. Możemy również porównać ze sobą prędkości aktualną i średnią. Dowiemy się także jaki jest dzienny i całkowity przebieg jazdy. Licznik ponadto posiada wskaźnik stanu baterii, a jej wymiana nie powoduje utraty danych. Ten komputer jest kompatybilny z oprogramowaniem Sigma Data Center 2.0 pozwalającym na analizowanie danych na komputerze PC.

Informacje – SIGMA, www.sigmasport.com

Page 25: Bike Action

BIKEACTION.MAG|25

Informacje – SIGMA, www.sigmasport.com

Page 26: Bike Action

26|BIKEACTION.MAG

Informacje – P.H. Rower+Sport, tel. 77 487 28 11,www.rowersport.pl

Kask full face od potentata w dziedzinie ochrony ciała doczekał się w tym sezonie odświeżonego wcielenia. Skorupę z polycar-bonatu ukształtowano podobnie do tej z modelu Evolution przez co wydłużyła się część chroniąca szczękę. Nowością są także rozwiązania stosowane wcześniej jedynie w droższych modelach. Odpinane wkładki będzie można teraz wyprać. Cień na oczy rzucać będzie w pełni regulowany oraz mocowany przy pomocy aluminiowych śrub daszek. Istotnym dla ridera dopasowaniem kasku do głowy zajmą się odpinane wkładki EPS.

Sixsixone Comp II

Siodło to stosowane jest przez wielu znanych kolarzy w różnych dziedzinach - od szosy przez cross-coutry aż do wszelkiego rodzaju wyścigów. Nie ma w tym jednak nic dziwnego skoro Wilderness Trail Bikes, Inc. to jeden z wiodących producentów części rowerowych. Twórcy przewidzieli w tym projekcie podział na kilka stref odpowiedzialnych za różne atrybuty siodła. Znajdziecie zatem strefę przeciwdziałania nadmiernemu uciskowi we wrażliwych miejscach oraz obniżającą wagę przy zachowaniu komfortu siodeł żelowych. Poczucie komfortu, na-wet przy dłuższych trasach, gwarantuje idealne wyprofilowanie siedziska. Materiały wysokiej jakości, skórzane obszycie, tytanowe pręty oraz kevlarowe wstawki wskażą na wadze 200 gramów.

WTB Silverado SLT

Preparat w postaci pasty na bazie miedzi. Jego zadaniem jest zabezpieczenie śrub i nakrętek przed zapieczeniem się. Posiada także właściwości zabezpieczające przez utlenianiem i słoną wodą. Stosując Coppera zapobiegniecie powstawaniu korozji. Przeznaczony do stosowaniu z nakręt-kami wykonanymi z aluminium lub tytanu. Dostępny w 100 gramowym opakowaniu.

Motorex Chain Lube

Motorex Copper

Produkt ten zabezpiecza łańcuch przed korozją wypierając wodę. Jego właściwości pozytywnie wpływają także na zmniejszenie hałasu oraz zuży-cie łańcucha. 100 ml opakowanie zawiera oliwkę, którą prawidłowo należy aplikować na suchy i czysty łańcuch. Powolne obracanie korbą pomoże w równomiernym rozprowadzeniu oleju po wszystkich ogniwach. Należy pamiętać aby nie doprowadzić do kontaktu tego produktu z klockami hamulcowymi i obręczą.

Opona Wolverine 29” jest ukłonem skierowanym w stronę miłośników takich odmian kolarstwa górskiego jak cross country czy trail. Poradzi sobie w każdych warunkach na trasie, od twardych ubitych nawierzchni po grząskie i piaszczyste. Przygotowana przez WTB na zmienne warunki mieszanka gumy DNA powiedzie was bezpiecznie zarówno po ryzykownych zjazdach, jak i stromych podjazdach. Aramidowe włókna wplecione w obrzeża opony zapewniają doskonałe dopasowanie do obręczy. Wolverine dostępna jest w rozmiarze 29x2.2” a jej waga to 650 gramów.

WTB Wolverine 29”

Page 27: Bike Action

BIKEACTION.MAG|27

Cztery opcje prenumeraty do wyboru!• 6 numerów + smycz - 39,90 zł• 6 numerów + koszulka - 59.90 zł

• 10 numerów + smycz - 69.90• 10 numerów + koszulka - 89.90 zł

Zamówienie możesz składać na dwa sposoby:1. na stronie www.sklep.bikeaction.pl2. pocztą elektroniczną wysyłając e-mail na adres

[email protected]łacając jednocześnie kwotę zależną od opcji na konto:

BZ WBK 86 10�0 1��7 0000 0001 0087 0886

w tytule przelewu należy wpisać - PRENUMERATA BA

*Promocje nie sumują się. Koszulki i smycze dostępne są bez prenumeraty w naszym sklepie: www.sklep.bikeaction.pl

Firmowy T-shirt BA Team (100% bawełna) dostępny w rozmiarach: S, M, L, XL lub smycz BA KeyHolder teraz z prenumeratą!

UWAGA!Koszulkę i smycz możesz zobaczyć na naszej stronie: www.bikeaction.pl

Page 28: Bike Action

28|BIKEACTION.MAG

„ P o d c z a s d u ż y c h z a w o d ó w l i c z ą s i ę g r u b e t r i k i ”

Text – Tete Foto – NS Bikes, Red Bull Photofiles

MARTIN SÖDERSTRÖM WDARŁ SIĘ NIESPODZIEWANIE DO CZOŁÓWKI ŚWIATOWEGO DIRTJUMPINGU DWA LATA TEMU – I WSZYSTKO WSKAZUJE NA TO, ŻE ZOSTANIE TAM NA DŁUGO. TEN MŁODY CHŁOPAK Z UPPSALI STAŁ SIĘ JEDNĄ Z NAJWIĘKSZYCH GWIAZD ŚWIATOWEGO FREESTYLE’U ROWEROWEGO, A PRZY OKAZJI NAJLEPSZĄ REKLAMĄ TRÓJ-MIEJSKIEJ FIRMY NS BIKES. PANIE I PANOWIE OTO MARTIN ZE SZWECJI I JEGO PRZEPIS NA SUKCES!!!

Page 29: Bike Action

BIKEACTION.MAG|2�

Foto © Johan S

tĺhlberg / Red B

ull

Page 30: Bike Action

30|BIKEACTION.MAG

B.A.: Witam - jesteś jednym z najpopularniejszych dirtjumperów w naszym kraju, ale pewnie niektórzy tego nie wiedzą jeszcze - powiedz skąd dokładnie po-chodzisz, ile masz lat i od kiedy uprawiasz zawodowo rowerowy freestyle?

M.S.: Hej. Nazywam się Martin Söderström, mam 19 lat i pochodzę z Uppsali w Szwecji. Na rowerze jeżdżę od 8 lat.

B.A.: Jak zaczęła się twoja przygoda z rowerową ekstremą?

M.S.: Wszystko zaczęło się 10 lat temu, głównie przez Matsa Romblada i Jonasa Arvidssona - moich dwóch kumpli, którzy obecnie zajmują się kręceniem filmów i robieniem fotek. Zainspirowani takimi produkcjami jak Kranked czy New World Disorder zaczęliśmy sami próbować różnych tricków. Od razu zrozumiałem, że jazda na rowerze jest czymś co sprawia mi ogromną frajdę. Jeżdżąc już sam mogłem ćwiczyć tricki i rozwi-jać się po swojemu, znaleźć swój styl.

B.A.: Jak wygląda scena rowerowego freestyle’u w Szwecji?

M.S.: Rowerowa scena freestylowa w Szwecji rozwija się bardzo szybko. Poziom jaki prezentują nasi czołowi riderzy nie odbiega od światowej czołówki. Już wkrótce powinniście zobaczyć wielu utalentowanych młodych riderów ze Szwecji na dużych międzynaro-dowych imprezach. Jedynym problemem jaki nęka nas, jak i zapewne innych riderów, to brak spotów gdzie można ćwiczyć i się rozwijać. Większość miejscówek to po prostu jedna wielka hopa, na której można ćwiczyć różne tricki. Problemy zaczynają się na zawodach kiedy podczas jednego przejazdu trzeba wykonać całą serię tricków. Wszystko powinno zmienić się już w tym sezonie gdyż w Szwecji po-wstać ma kilka niezłych bikeparków. Wraz z Linusem Sjöholmem wpadliśmy na pomysł aby zorganizować “Send it” – event, który w niczym nie różniłby się od dużej międzynarodowej imprezy, w którym mogliby wystartować nasi młodzi, jeszcze niedoświadczeni, zawodnicy. Pozwoliłoby im to na nabranie pewności

Page 31: Bike Action

BIKEACTION.MAG|31

siebie i sprawiło, że jadąc na swoje pierwsze zagra-niczne zawody nie byliby tacy stremowani. Zawody odbędą się w bikeparku w Are w pierwszy weekend czerwca. Zapraszam!

B.A.: Dlaczego wybrałeś właśnie rower na bazie osprzętu NS Bikes?

M.S.: Od ponad 5 lat jeżdżę na rowerze zbudowanym na komponentach NS Bikes. Powód jest bardzo prosty – waga i geometria były dla mnie zawsze priorytetem. Produkty NS-a są dla mnie pod tym względem idealne, więc wybór był prosty. Jakieś 3 lata temu chłopaki z NS Bikes skontaktowali się ze mną i spytali czy nie chciałbym dołączyć do ich tea-mu. Od tego czasu wszystko potoczyło się już z górki i świetnie się nam współpracuje. Jeszcze nigdy nie udało mi się zniszczyć żadnej części wyprodukowa-nej przez NS Bikes :-)

B.A.: Twoje pierwsze duże zawody - jak się czułeś wśród postaci znanych dotąd z filmów i gazet?

M.S.: Moimi pierwszymi dużymi zawodami był White Style w Leogang. Miałem wtedy 17 lat, pojechałem tam sam i nie znałem jeszcze nikogo. Mimo wszystko były to jedne z najlepszych dni w moim życiu. Po raz pierwszy miałem okazję jeździć z prosami, których znałem wcześniej jedynie z fil-mów czy okładek magazynów. Szybko poznałem się z Trondem Hansenem z Norwegii, który przedstawił mnie całej reszcie. Atmosfera wśród zawodników od samego początku była bardzo dobra. To jak jedna wielka rodzina, która spotyka się na wielu zawodach i po prostu dobrze się bawi. Jestem bardzo szczęśli-wy, że mogę być częścią tej rodziny.

B.A.: Startujesz na hardtailu MTB, czy czasami próbujesz pojeździć na innego typu rowerach - BMX czy fullach?

M.S.: Ze względu na mój styl jazdy bardzo dużo osób wiąże mnie z BMX-ami. Jednak od samego początku mojej kariery jeździłem wyłącznie na MTB I nigdy nie miałem BMX-a. W zeszłym roku po raz

pierwszy wystartowałem na imprezie slopestylowej na fullu i nie ukrywam – bardzo mi to podpasowało. Bez problemu można wykonywać większe i bardziej widowiskowe tricki bez obaw o lądowanie. W tym sezonie zobaczycie mnie częściej na fullu dzięki nowej slopestylowej ramie NS Bikes sygnowanej moim imieniem.

B.A.: Jakie triki lubisz najbardziej robić, a nad jakimi pracujesz obecnie?

M.S.: Jak zapewne nietrudno zgadnąć moim ulubionym trickiem jest 360 i różne jej kombinacje. Podoba mi się płynność z jaką można wykonywać te tricki i to, że zawsze można zrobić je jeszcze lepiej. Chciałbym poskakać na większych hopach, aby pouczyć się superseaterów i różnych tricków z noga-mi. Ostatnio skupiałem się bardziej na technicznej jeździe i zapomniałem już jakim fajnym uczuciem jest wyciągnięcie się w locie.

B.A.: Co ważniejsze na zawodach - flow czy grube triki?

Foto © A

rch. / NS

Bikesl

Foto © Arch. / NS Bikesl

Page 32: Bike Action

M.S.: Jedno i drugie. W filmach na pewno ważniej-szy jest flow, jednak podczas dużych zawodów liczą się grube triki. To dzięki nim ten sport może iść do przodu. Jednak według mnie czołowe miejsca po-winni zajmować riderzy którzy w swoim przejeździe zaprezentują obie te rzeczy.

B.A.: Na Eurobike zachwyciłeś wszystkich jazdą w 4crossie, czy planujesz jakieś poważniejsze starty w 4X albo innej odmianie racingu.

M.S.: Podczas Eurobike bawiłem się na prawdę świetnie. Nie wszyscy może o tym wiedzą, ale kiedyś startowałem w zawodach 4X - jednak priorytetem stały się dla mnie imprezy freestylowe. W tym sezonie zamierzam wystartować w pierwszej edycji Pucharu Świata w 4X w Belgii na początku maja. Obecnie buduję racingowy rower na bazie ramy NS Majesty.

B.A.: Skąd problemy na White Style w Leogangu?

M.S.: Jeszcze przed imprezą czułem, że nie jestem dostatecznie dobrze przygotowany. Przez zimę jeździłem głównie w skateparkach, a skoki jakie wykonałem od zakończenia sezonu mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Kiedy dotarłem na miejsce wszystko wydawało się ok. Trasa była bardzo dobrze przygotowana i nie miałem powodów do narzekań. Kwalifikacje przebiegły dla mnie całkiem nieźle. Na

największej hopie udało mi się wykręcić doublewhipa i zająłem pierwsze miejsce. Runda finałowa była dla mnie jednak pechowa. Podczas pierwszego przejazdu chciałem powtórzyć doublewhipa, ponieważ dałoby mi to wystarczającą ilość punktów aby pójść na ca-łość podczas ostatniego przejazdu. Podczas ostatniego skoku nie wytrzymała korba, która sprawowała się rewelacyjnie przez cały poprzedni sezon. Do tego do-szedł stres i walka z czasem aby przygotować rower na drugi przejazd. Udało mi się znaleźć korbę która była dłuższa o 10 mm, ale musiała dać radę. Podczas pierwszej sekcji ostatniego przejazdu wszystko szło idealnie. Wykonałem 360 tailwhipa nad pierwszą dużą hopą, jednak kiedy wylądowałem usłyszałem jak łamią się szprychy. Sądziłem, że rozcentrowane koło ociera o ramę i postanowiłem nie hamować przez ostatnią wielką hopą licząc na to, że uszkodzone koło dostatecznie mnie spowolni. Jednak tak się nie stało. Przestrzeliłem hopę o ładnych kilka metrów i doublewhipa zakończyłem uderzając głową o ziemię. Niestety jak widać szczęście nie zawsze dopisuje. Jednak nie było tak źle – mój dobry przyjaciel Linus Sjöholm zajął 2 miejsce.

B.A.: Ile razy byłeś w Polsce do tej pory, jak ci się u nas podobało?

M.S.: W Polsce jak dotąd byłem raz. Odwiedziłem chłopaków z NS Bikes, a potem wziąłem udział

32|BIKEACTION.MAG

Foto © Johan S

tĺhlberg / Red B

ull

Foto © A

rch. / NS

Bikesl

Foto © Jakob Andreassen / Red Bull

Page 33: Bike Action

w Mistrzostwach Polski MTBMX w Milanówku. Cały swój pobyt wspominam bardzo dobrze. Bawiłem się świetnie i widziałem naprawdę wielu niezłych riderów w akcji. Jeśli mój kalendarz na to pozwoli, to na pewno jeszcze Was odwiedzę.

B.A.: Jak wygląda twój trening?

M.S.: Od zawsze uprawiałem wiele różnych dyscyplin. Dobra kondycja jest w tym sporcie najważniejsza. Nie mam jakiś planów treningowych czy diety. Po prostu jeżdżę jak często się da, a tricki przychodzą same. Nie jestem też fanem basenów z gąbkami.

B.A.: Czy w rowerowym freestyle’u możliwy i potrzeb-ny jest niedozwolony doping?

M.S.: Nigdy się nad tym nie zastanawiałem ani nie brałem niczego takiego. Sport ten wymaga sporej kon-centracji, więc jakiekolwiek wspomagacze mogłyby zadziałać wręcz negatywnie. Nad mięśniami pracuję sam od czasu do czasu chodząc na siłownię.

B.A.: Co oprócz roweru i zawodów jest ważne w twoim życiu, myślisz o tym co będziesz robił po zakończeniu kariery?

M.S.: Rower to obecnie główna rzecz, z którą wiążę swoją przyszłość. Poświęciłem mu cały swój czas

i liczę na to, iż po zakończeniu kariery zawodniczej znajdę pracę w branży rowerowej. Byli zawodnicy dzięki swojej wiedzy praktycznej, są bardzo dobrym wsparciem dla firm rowerowych.

B.A.: Jakie masz plany na ten rok?

M.S.: Ten sezon będzie wyglądał mniej więcej tak samo jak poprzedni. Jedyną zmianą będą wspomniane już wcześniej starty w Pucharze Świata w 4X. Zamie-rzam też brać udział w wielu imprezach slopestyle na mojej nowej ramie full suspension. Rasoulution organizuje też cykl imprez freestylowych, które będą dla mnie priorytetem.

B.A.: Jakie hasło rzucisz na zakończenie wywiadu czytelnikom Bike Action?

M.S.: Mam nadzieję, że wywiad Wam się spodobał i że zobaczymy się wkrótce na zawodach. Ćwiczcie ostro i starajcie rozwijać się w różnych rodzajach MTB, aby stać się bardziej wszechstronnymi zawodnikami. Kto wie może w przyszłości przyjdzie nam rywalizować podczas jednej z największych imprez na świecie!

B.A.: Powodzenia Martin i wielki szacunek od czytelni-ków Bike Action!!!

Dziękujemy firmie NS Bikes za pomoc w przeprowadzeniu wywiadu.

Foto © A

rch. / NS

Bikesl

Foto © Jakob Andreassen / Red Bull

Najlepsze wyniki 2009:

1 miejsce Big In Bavaria (Monachium) - dirt MTB i 4cross

1 miejsce Vienna Air King (Wiedeń)

1 miejsce Austrian KIng of Dirt (Linz)

1 miejsce Dirt Masters Festival (Winterberg) - slopestyle

3 miejsce Monster Energy Crankworx (Whistler) - slopestyle

BIKEACTION.MAG|33

Page 34: Bike Action

1. WyskokW pierwszej kolejności musisz być pewny, że dobrze wyskoczyłeś i będziesz miał możliwość poprawnego ułożenia kierownicy oraz czas do swobodnego zdję-cia z niej rąk. Staraj się trzymać przód roweru trochę wyżej, żeby pomóc sobie w utrzymaniu go w pozycji pionowej podczas dalszego wykonywania sztuczki.

3�|BIKEACTION.MAG

2. Ułożenie kierownicyPo wybiciu podciągnij kierownice i ułóż mostek na swoich udach jak najbliżej pasa. Rower powinien być w pozycji pionowej, dzięki czemu nie wypadnie lub się nie wyślizgnie. Ja sam, dla większej kontroli i pewności ściskam kolanami przednią część ramy, ale to już można robić wedle własnego uznania.

3. Wypuszczenie kierownicy i rozluźnienie rąkW momencie kiedy czujesz, że zbliżasz się do najwyższego punktu swojego lotu i kierownica jest ułożona odpowiednio i wygodnie na nogach, wtedy jesteś gotowy na puszczenie rąk. To jest najtrud-niejsza część tego triku. Dla początkujących polecam zdjęcie tylko jednej ręki do czasu kiedy nie poczujecie się naprawdę dobrze i pewnie w powietrzu aby puszczać obie na raz.

Tuck No Hander

Page 35: Bike Action

BIKEACTION.MAG|35

4. Łapanie kierownicy i lądowanieNigdy nie spiesz się z ponownym złapaniem kierownicy, zawsze staraj się wrócić płynnym ruchem. Pamiętaj również, żeby patrzeć na miejsce lądowania, co pozwoli ci być przygotowanym na precyzyjne lądowanie. Jest to ważne, bo oprócz poprawnego lądowania, pozwala na kontrolowanie odległości, dzięki czemu będziesz wiedział jak długo możesz przytrzymać sztuczkę w powietrzu.

Jeździjcie bezpiecznie i zawsze zakładajcie kask!

Rider: Patrick Campbell-JennerOpis: Patrick Campbell-JennerPhoto: Szymon Nieborak

Page 36: Bike Action

36|BIKEACTION.MAG

Page 37: Bike Action

Zima - nieprzyjazna pora roku dla rowerzystów uprawiających każdą formę kolarstwa, nie ważne czy jest nią szosowa czy ta bardziej ekstremalna odmiana. Śnieg leżący na ziemi oraz siarczysty mróz skutecznie uniemożliwiają większość prób wyjścia na rower. Oczywiście nie brakuje śmiałków, którzy są skłonni „wstrzyknąć” sobie dawkę adrenaliny nawet w takich warunkach, za co należy im się wielki szacunek!Na szczęście jest jeszcze jedno wyjście z tej zimowej sytuacji dla fanów dwóch kolek, którzy nie mogą wysiedzieć spokojnie w domu czekając na przebiśniegi. Mam tu na myśli skateparki. Jaka jest sytuacja z tego typu miejscami w Polsce, każdy wie - nie ma cudów, ale narzekać też nie można. A jak to wygląda poza granicami naszego kraju? O tym za chwilę... Każdy, kto choć trochę interesuje się sceną MTB w Polsce z pewnością kojarzy Bartka Obukowicza. Obecny Mistrz Polski w dir-tjumpingu oraz zwycięzca wielu innych zawodów, nie tylko krajowych, ale również zagranicznych, miał okazję spędzić tydzień w angielskich parkach. W tym roku zima zaskoczyła nie tylko polskich drogowców, ale i angielskich. Po naprawdę obfitych opadach śniegu drogi były ledwo przejezdne, na autostradach stały kilometrowe korki, lotniska ledwo działały, więc dobrze było jeżeli samolot w ogóle startował. Przez to wszystko obawialiśmy się, że cała wyprawa nie dojdzie do skutku, jednak szczęśliwie temperatura trochę spadła i Bartek, w połowie stycznia, pojawił się zgodnie z planem.Organizując ten wyjazd skupiliśmy się na dwóch najlepszych parkach w okolicy, którymi są „Adrenaline Alley” w Corby oraz Creation” w Birmingham. >>>

Zimowa pielgrzymka Papieża do UK

BIKEACTION.MAG|37

Page 38: Bike Action

38|BIKEACTION.MAG

Oczywiście nie brakuje w Wielkiej Brytanii skatepar-kow, można tu jeszcze znaleźć co najmniej 4 inne kryte parki oraz naprawdę sporą liczbę miejscówek

na świeżym powietrzu. Kiedy tylko padł pomysł na taki wyjazd, Bartek nawet chwili się nie zastanawiał. Nie tylko nowe miejsca do jeżdżenia były tu atrakcją, ale co doda-wało mocy i klimatu temu przedsięwzięciu to silna ekipa! Na wiadomość, że Papież odbędzie „pielgrzymkę” po Anglii entuzjastycznie odpowiedzieli chęcią wspólnego jeżdżenia tacy riderzy jak Sam Pilgrim, Sam Reynolds, Dany Pea-ce, Blake Samson czy Chris Smith. Nie zabrakło również świeżej krwi w osobach Adama Williamsa, najnowszego reprezentanta NS Bikes w UK oraz Oscara Goldinga, który właśnie podpisał kontrakt z KRK Protection i z pewnością jeszcze nie raz o nim usłyszymy. Z tak mocną załogą, nie można nic innego robić jak tylko jeździć i mieć z tego na-prawdę niezły ubaw!Zanim jeszcze zacznę opis jak nam się udał trip i co nas na nim spotkało, dobrze byłoby przedstawić osobę Bartka Obukowicza w kilku słowach.Jasne, domyślam się, ze zdecydowana większość doskona-le go kojarzy i zapewne miało okazję zobaczyć go w akcji, jednak niech będzie to kilka słów wprowadzenia dla tych, którzy nie mieli jeszcze okazji na dłużej zetknąć się z nim. Bartek Obukowicz, jest znany pod pseudonimem „Papież”.żyje z profesjonalnego jeżdżenia na rowerze, co nie jest najłatwiejszą rzeczą w Polsce, ale jak do tej pory nieźle so-bie radzi i miejmy nadzieje, że dobry los będzie mu sprzyjał w kolejnych latach. Razem z Martinem Soederstromem jest flagowym riderem dla naszej rowerowo-narodowej dumy – NS Bikes.

Ciekawostką może być, że na co dzień Bartek nie prowadzi życia wzorowego atlety, czego nawet nie stara się ukryć. Napiszę tylko, że dirtjumping nie jest jego jedynym na-łogiem :-). Jak każdy ma swoje wady i zalety, ale to nie jest „Randka w ciemno”, żeby rozczulać się pod każdym względem jaki ma charakter. Wspomnę tylko o jego pasji i stylu życia, który kręci się w szalony sposób wokół rowe-ru. Szczere wyznania: „nie chcę”, „nie umiem”, a nawet: „boję się to zrobić” można czasami od niego usłyszeć, jed-nak z drugiej strony, jak już coś się Bartkowi spodoba i mu to podpasuje, wówczas jest nie do zatrzymania! Kiedy już sobie coś zaplanuje, wtedy wykona tę rzecz nie zwracając uwagi na poświęcony czas i energię. A najlepsze w tym wszystkim zawsze jest perfekcyjne wykonane w genialnym stylu i co do tego nie ma żadnej dyskusji.Wracając do głównego tematu...Pierwszego dnia, na roz-grzewkę, pojechaliśmy do „Adrenaline Alley” w Corby. Jest to chyba najbardziej popularny skatepark w Anglii. Tak dużym powodzeniem na pewno cieszy się dzięki swojej zróżnicowanej i bogatej strukturze budowy. Tam dosłownie każdy może znaleźć coś dla siebie, wiec nikogo nie dziwią obok rowerów górskich i BMX-ow, deskorolki, rolki czy nawet hulajnogi. „Adrenaline Alley” jest podzielone na 4 sekcje - street i baseny, 3 linie ramp, gąbki i vert. Wśród MTB i BMX najbardziej popularne są linie w rytmie quater przez step up do fun box i tu pojawia się wybór gdzie moż-na wyskoczyć na największym funboxie lub przetestować nowy trick. Rytm kończy się długim bankiem oraz dwoma quaterami na których można się zatrzymać lub zawrócić i wykręcić trick na spine. Ekipa, z którą spotkaliśmy się na miejscu, zaczęła jeździć 2 dni przed nami. A jak wiadomo w takiej grupie wesołych wariatów nie tylko się jeździ, ale również imprezuje. Efekty tak „intensywnego” trybu życia w ciągu tych dni były dosyć widoczne, szczególnie na Reynoldsie. Oczywiście nikt się nie poddawał i jeździł do ostatniej kropli potu. Ulubionym miejscem całej grupy była rampa rezi. Tam każdy z nich mógł dać prawdziwy popis swoich umiejętności gdzie robili jak największe sztuczki bez większego ryzyka kontuzji. Prześcigali się w wykonywaniu coraz bardziej wymyślnych i trudnych sztuczek albo powta-

Page 39: Bike Action

Text i foto – Szymon Nieborak

rzali je po sobie, a każdy prezentował je ze swoim własnym stylem i techniką. Tutaj wyraźnie zostało potwierdzone, kto robi najlepsze no-footed-can-can i był to nikt inny jak nasz polski Papież. Sam Pilgrim totalnie zadziwił wszystkich wykonując frontflip no-hander na... hulajnodze! Ci z Was, którzy śledzą poczynania Sama w necie, na pewno znają jego zapał do szalonych wyczynów na tzw. scooterze. Tak minął pierwszy dzień.Następnego dnia, wybraliśmy się z całą załogą do skate-parku w Birmingham. Tamta miejscówka również szczyci się wysoką renomą i dobrą opinią w rowerowym środo-wisku. Ulokowanie parku w starym wiktoriańskim budynku z czerwonej cegły stwarza naprawdę niecodzienne wraże-nie. W środku można znaleźć jeden główny rytm. Z podestu startującego jedzie się na funbox lub spine do quatera, na którym można zawrócić na dosyć dużych rozmiarów fun-box, który prowadzi do jeszcze jednego quatera. Oprócz tego można tam jeszcze znaleźć niewielki basen, sekcje z bankiem i dłuższym quaterem, step-up i na koniec śred-nich rozmiarów vert. Prawdę mówiąc to miejsce nie zrobiło na nas szczególnego wrażenia, a na dodatek jeszcze pogor-szył je wielki tłok, który tam panował. Najdzielniej spisywali się tam Bartek i Sam Pilgrim. duży funbox był przez nich obu bez przerwy bombardowany ciężkimi trikami. Pod koniec sesji Bartek równie mocno upodobał sobie wspomniany step-up, na którym czyściutko składał triki, z których naj-mocniej w pamięci utkwił mi one-hander tabletop.Skoro skatepark w Birmingham nie przypadł nam szczegól-nie do gustu, w niedziele postanowiliśmy ponownie zawi-tać do Corby. Tam również musieliśmy się zmagać z dużą ilością chętnych na jazdę w parku. Z drugiej strony dobrą rzeczą było widzieć jak inni riderzy entuzjastycznie reagują na sztuczki Bartka. I tak na luzie minął kolejny dzień.

W poniedziałek postanowiliśmy odpocząć trochę od par-ków, ale nie od jeżdżenia. Reakcja Papieża na pomysł na jeżdżenie streetu, była niemalże identyczną jak B.A. z „Dru-żyny A”. Jednak tym razem dał się namówić na zobaczenie nowych miejsc i spróbowanie czegoś świeżego. Bez wąt-pienia po raz kolejny udowodnił najwyższy poziom swoich umiejętności płaskim „stolikiem” i pełnym tuck no-hande-rem ze schodów, czyściutkim 360 z banku czy po prostu fantastyczną kontrolą roweru i umiejętnością wplatania trików na wielu ulicznych przeszkodach. Ale chyba i tak do końca nie polubi jeżdżenia streetu. Dwie przebite dętki w czasie przejazdu do nowego miejsca skutecznie uniemoż-liwiły nam dalszą eksplorację miejscówek i zwinęliśmy się do domu.

Wtorek był ostatnim dniem papieskiej wizyty w Anglii. Taka myśl wywarła na Papieżu odpowiednio pozytywną presję i nie marnował czasu podczas jazdy w skateparku w Corby. Doskonale znając rozkład przeszkód, kąty nachyleń ramp, prędkość jaką należy dobrać do skoku, czuł sie jak u siebie. Barspin do tabletop, podwójny barspin, 360 z tailwhipem lub barspinem to tylko niektóre wariacje, które bez proble-mu wykonywał na rampach. Równie pożytecznie korzystał z gąbek na których przymierzał się do frontflipa. Może jesz-cze nie zobaczymy go robiącego ten trik na dircie w tym roku, ale oprócz chęci do nauczenia się go, ma już podsta-wy jak go robić, więc może jak znajdzie dobre miejsce, aby dalej ćwiczyć, wówczas nic nie powinno mu stanąc na przeszkodzie do solidnego i bezpiecznego lądowania.

Podsumowując, był to dobry czas, w którym Bartek na pewno mocno skorzystał zdobywając nowe doświadcze-nie, szlifując swoje dotychczasowe umiejętności i, co naj-ważniejsze, nabierając świeżego spojrzenia na jeżdżenie, wzbudzając w sobie jeszcze większą ochotę, aby latać na rowerze jak najczęściej będzie to możliwe.

BIKEACTION.MAG|3�

Page 40: Bike Action

Sezon zjazdowy zbliża się wielkimi krokami. Na polskiej scenie downhillowej doszło do kilku przetasowań. Między innymi, kategoria elita zostanie zasilona przez nową grupę zjazdową „Rockets Crew”. W skład teamu wchodzą: Tomasz Gagat, Krzysztof Frankiewicz, Albert Stęclik i Łukasz Gwóźdź.Specjalnie dla czytelników Bike Action „Rakiety” w cyklu kilku artykułów opowiedzą jak przygotować się do sezonu, gdzie wybrać się na treningi oraz jak zaplanować start w zawodach. Na pierwszy ogień przedstawiamy opis przedsezonowego zgrupowania w San Remo.

Jak dobrze wiemy, mocne wejście w sezon to podstawa! Patrząc na wyniki pierwszych zawodów ocenia się zawodników, ich długie i ciężkie przygotowania do sezonu oraz pracę włożoną w treningi. Analizując te wyniki przewiduje się jak będą wyglądały dalsze potyczki na trasach zawodów. Sukces w początkowych zawodach daje również niesamowicie ważną pewność siebie. Dlatego warto przed pierwszymi imprezami nie tylko przygotować swoją formę na siłowni i rowerze szosowym, ale także pojeździć trochę więcej w górach. Tutaj pojawia się problem – pogoda. W Polsce do kwietnia na stokach gór zalega śnieg. W takiej sytuacji jedyną możli-wością treningu jest wyjazd do nieco cieplejszych krajów. Nasz team wybrał się na tygodniowe zgrupowanie do San Remo – miasta leżącego na Lazurowym Wybrzeżu, niedaleko włosko-francuskiej granicy.Lokalizację wybraliśmy ze względu na wspaniałą pogodę, nawet w połowie marca (codziennie było około 15 stopni i tylko dwa z siedmiu dni były zachmurzone), oraz dostępność tras. UWAGA! W żadnej z opisywanych miejscówek nie ma wyciągu! Aby dostać się na górę, trzeba dysponować autem z bagażnikiem na rowery lub dużym busem, do którego wrzucamy cały sprzęt. W tej okolicy wyjazdy organizuje

również miejscowe stowarzyszenie Argentina Bikes. My korzystaliśmy z własnego busa.W pobliżu San Remo znajdziemy co najmniej kilka miejsc oferujących ciekawe trasy, są to: S o s p e l : Miejscowość znajduję się we Francji. Jest oddalona od San Remo o około 50 km. Znajduje się tam wiele tras. Jest ich tak dużo, że na początku nie mogliśmy trafić na właściwą polecaną nam przez znajomych. Po kilku przejażdżkach trasami enduro i FR, trafiliśmy na zjazdową. Trasa bardzo przypadła nam do gustu. Jest wymagają-ca, pełna ogromnych głazów i kamieni, wąska i profesjonalnie przygotowana. Jest to miejsce gdzie wyraźnie widać pracę włożoną w utrzymanie Bike Parku. Właśnie tę trasę polecamy na sam początek.S a n R e m o :Znajdziemy tu kilka tras freeridowych i jedną zjazdową. Trasy freeridowe, w zależ-ności od wariantu, przebiegają wąskimi singletrackami. Ich poziom techniczny jest różny w zależności od wybranej opcji. Trasa zjazdowa jest wąska i wymagająca. Nie brak na niej bardzo ciężkich sekcji technicznych przypominających chwilami

�0|BIKEACTION.MAG

Tomek szlifuje pozycje w bandach na trasie w Sospel

Page 41: Bike Action

trial na zjazdówkach. Trasy położone w samym San Remo nas nie zachwyciły, więc szukaliśmy dalej.S a n R o m o l o : To najlepsze miejsce do treningu zjazdowego w tej okolicy. Miejscowość ta jest oddalona od San Remo o 13 km, a trasy znajdują się na Monte Bignone. Dojazd na sam szczyt, prowadzący wąskimi serpentynami, na początku nas przeraził, jednak z każdym wyjazdem nabieraliśmy wprawy. W San Romolo są dwie trasy - obie trudne, długie i ciężkie fizycznie. Obie zaczynają się w tym samym, około 2 minutowym, odcinkiem. Następnie się rozwidlają. Trasa freeridowa jest szybka, naszpikowana kamieniami i pełna naturalnych band (około 7 min). Trasa zjazdowa jest bardzo trudna technicznie, prowadzi przez stromy las i stanowi wyzwanie nawet dla doświadczonych zawodników (około 5 min). Ta opcja przypadła nam najbardziej do gustu i na tej trasie spędziliśmy większość czasu. Na dowód tego, że warto tu trenować, może świadczyć fakt spotkania tam rodzeństwa Athertonów, robiących testy dla Fox Suspension.W pobliżu znajdują się też inne miejscówki takie jak Peille czy Finale Ligure,

jednak na zwiedzenie wszystkich tras nie starczyło nam czasu. Tam zapewne udamy się za rok. San Remo zapewnia świetne warunki nie tylko do treningu zjazdowego. To również wspaniałe miejsce do jeżdżenia na szosie. Piękne widoki umilają jazdę, a droga wzdłuż wybrzeża sprawia, że nawet długie tlenowe treningi mijają w mgnieniu oka. Jednak nie samym treningiem człowiek żyje. Zmęczony orga-nizm można regenerować w jednej z tysiąca knajp czy pizzeri oferujących wiele smakołyków w przystępnych cenach, ale o tym później. Dobrym pomysłem na odpoczynek po jeździe jest zwiedzanie położonych niedaleko Monaco, Monte Carlo czy Cannes.

DojazdWybór trasy zależy od punktu startowego. Ogólnie, z południa Polski najwy-godniej jest jechać przez Czechy (lub Słowację) i Austrię do Włoch. Z zachodu prawdopodobnie wybralibyśmy drogę przez Niemcy. My zdecydowaliśmy się na pierwszy wariant. Podstawowym kosztem jest paliwo. 9 dniowy wyjazd zmusił

Tekst – Tomek GagatFoto – Albert Stęclik

BIKEACTION.MAG|�1

Łukasz na początku trasy dh w San Romolo

Tomek na trasie w Sospel

Page 42: Bike Action

�2|BIKEACTION.MAG

nas do przejechania prawie 4 tysięcy kilometrów – 3 tysiące to dojazd i powrót, a około 1 tysiąc przypadł na jazdę z rowerami i dojazdy do miejscówek. Polecamy tankowanie na stacjach poza autostradami, gdzie różnice w cenach są znaczące. Do kosztów paliwa należy doliczyć opłaty za autostrady. 10 dniowe winietki na Czechy i Austrię to 22 €. Autostrady we Włoszech płatne są na bramkach po prze-jechaniu danego odcinka, koszt dla jednego busa to około 110 € w dwie strony.

Zakwaterowanie i cenyZnalezienie noclegu w San Remo nie należy do trudnych zadań. Schody pojawiają się gdy szukamy taniego spania w dobrych warunkach, lecz i to nie jest wielkim wyzwaniem. My zdecydowaliśmy się na noclegi w bungalowach, niedaleko centrum miasta. Opłata wyniosła 11 € za noc od osoby. Standard był przyzwoity, jednak polecamy poszukanie noclegów w miejscowościach w pobliżu San Remo. Ceny są niższe, a standard niejednokrotnie wyższy. Ceny w supermarketach są wyraźnie wyższe niż w Polsce, szczególnie jeśli chodzi o pieczywo czy mięso. Polecamy zaopatrzenie się w jedzenie w Polsce. W mieście znajduje się ogromna ilość przystępnych knajp, przykładowo pizza dla jednej osoby to koszt od 6€ w górę, a piwo od 3€.

Co zabrać na wyjazd?Prócz podstawowych rzeczy, takich jak ubrania, obuwie trzeba wyjątkowo zadbać o sprzęt. Tu naprawdę nietrudno coś zepsuć. Warto mieć dodatkowe komplety opon, dętek, zapasowe przerzutki (jak i haki), linki, pancerze oraz pedały. Trasy są na tyle wymagające, że może zepsuć się dosłownie wszystko. Warto zadbać o środki do mycia rowerów, gdyż bungalowy zazwyczaj nie mają ich w inwentarzu.

PodsumowanieTrening przed sezonem oraz sprawdzenie swoich możliwości jest niezwykle ważne dla każdego rowerzysty, nie tylko dla zawodnika. My dzięki takiemu wyjazdowi dostrzegliśmy swoje słabe i mocne strony oraz wiemy nad czym pracować przez ostatni miesiąc przed sezonem startowym. Osoby jeżdżące tylko dla własnej przy-jemności, na pewno wyniosą z podobnego wyjazdu wspaniałe wspomnienia oraz mocno podniosą swój poziom jazdy.Więcej informacji na temat wyjazdu do San Remo znajdziecie na stronie teamu Rockets Crew pod adresem www.rocketscrew.ownlog.com W następnym numerze napiszemy Wam jak zaplanować start w zawodach zjazdo-wych, co ze sobą zabrać, jak trenować tuż przed zawodami.

Albert na sekcji band w San Romolo

Page 43: Bike Action

BIKEACTION.MAG|�3

Albert driftuje na bandach w San Romolo Zwykły odcinek trasy dh w San Romolo

Page 44: Bike Action

info/foto – www.urgenepal.com

��|BIKEACTION.MAG

Page 45: Bike Action

W zeszłym roku cały rowerowy świat obiegła wieść o imprezie o nazwie Urge Kenya. Szefem oraz “mózgiem” tej wyprawy do dalekiego afrykańskie-go kraju był dwukrotny Mistrz Świata DH Fabien Barel. Celów Urge Kenya było kilka - po pierwsze to sprawdzenie swoich sił w tak ekstremalnych warunkach, po drugie zebranie kasy od sponsorów na opiekę zdrowotną dla kenijskich wiosek i po trzecie promocja marki Urge - producenta kasków do ekstremalnego kolarstwa (www.urgebike.com). Założycielem firmy jest właśnie wspomniany Barel. Cała sprawa polegała na tym, że każdy z uczest-ników musiał z rowerem i pomocą tragarza najpierw wejść na szczyt Lenana Peak (prawie 5000 m n.p.m), a następnie ze startu wspólnego zjechać do mety usytuowanej na wysokości 2000 m n.p.m. Do przejechania było 24 kilometry. W przygodzie oprócz Barela udział wzięli m. in. legenda downhillu Nico Vouilloz, Wade Simmons, Darren Berrecloth i Remy Absalon. Ostatecznie zwycięzcą Urge Kenya został szwajcarski specjalista od marato-nów DH René Wildhaber.

BIKEACTION.MAG|�5

Page 46: Bike Action

W tym roku Barel i jego kumple postanowili znów wybrać się na eksplorację dalekich i wysokich gór - ich wybór padł tym razem na Nepal i niebotyczne zbocza Himalajów. Cele były podobne - głównym było tym razem propagowanie kolarstwa górskiego w Nepalu oraz pomoc w edukacji dzieciaków z tego kraju. Na to poszła m. in. kasa z licytacji rowerów przygotowanych specjalnie na tę okazję przez sponsorów wyprawy. Tym razem oprócz znanych już postaci jak Barel, Vouilloz, Berrecloth czy Wildhaber w ekipie pojawiła się kobieta, i to nie byle jaka. Mowa o wielokrotnej Mistrzyni Świata DH Sabrinie Jonier. Oprócz tego w teamie pojawił się miejscowy rajder Kumar Pong. Wyprawa trwała od 27 lutego do 6 marca. Podobnie jak to było w Kenii, każdy z uczestników w towarzystwie tragarza miał za zadanie

wejście z rowerem z poziomu 2700 m n.p.m na miejsce startu, które znajdowało się na wysokości ponad 5000 m powyżej poziomu morza. Podczas wspinaczki rowe-rzyści mieli jedyną szansę na zapoznanie się z trasą. Najpierw musieli przejechać ponad 25 kilometrów ostrych zjazdów do wysokości z której wyruszyli. Później czekało ich jeszcze 50 kilometrów singletracka do mety. Biorąc pod uwagę, że sama podróż na miejsce startu z Francji trwała ponad 48 godzin, rozrzedzone powietrze i różnicę wysokości, zmęczenie wejściem i brakiem snu - przed zawodnikami było bardzo ekstremalne wyzwanie. Lecz tym razem pogoda wygrała z dobrymi chęciami rajderów - start na wysokości 5100 m okazał się niemożliwy z powodu zbyt dużego śniegu, trzeba było znaleźć odpowiednie miejsce na niższej wysokości.

�6|BIKEACTION.MAG

Page 47: Bike Action

BIKEACTION.MAG|�7

Page 48: Bike Action

Szalony wielokilometrowy zjazd po stokach Himalajów zakończył się zwycięstwem faworyta i głównego sprawcy imprezy - Fabiena Barela. Za nim przejechał linię mety Nico Vouilloz, na najniższym stopniu podium stanął zwycięzca z Kenii - René Wildhaber. Ale i tak największe gratulacje odebrała Sabrina Jonnier - jedyna kobieta, którą stać było na tak ekstremalny wyczyn. Organizatorzy już planują następny trip - ale gdzie i jakie góry będą jego celem na razie jest ich tajemnicą!!!

�8|BIKEACTION.MAG

Page 49: Bike Action
Page 50: Bike Action

50|BIKEACTION.MAG

W ostatni weekend stycznia w jednym z najważniej-szych miejsc na rowerowej mapie Europy - austriackim Leogangu - odbywają się bardzo szczególne zawody. Mowa oczywiście o White Style sponsorowanych przez Kona Bicycle. Niecodzienność tej imprezy wynika z faktu, że na ośnieżonym stoku i zbudowanym na nim torze z hopami swoje wyczyny pokazują nie narciarze czy snowboardziści ale szaleni młodzieńcy na swoich dwukołowcach. Tradycja robienia rowerowego slopestyle’u na śniegu w austriackim kurorcie ma już 5 lat. Projektantem toru był, tak jak w poprzednich latach, teamo-wy rider Kony Grant “Chopper” Fielder. Przeszkody zrobiono oczywiście ze śniegu - największe wrażenie robiła hopa o wysokości prawie 12 metrów! Oprócz tego oczywiście za-

wodnicy mieli do pokonania wiele innych konstrukcji. Start odbywał się ze stylowego igloo. O tym, że tor został dobrze zaprojektowany świadczy fakt, że po treningach część zawodników przesiadła się z fulli na hardtaile - nie było potrzeby używania cięższych maszyn. Na starcie pojawiły się największe sławy rowerowej ekstremy z całego świata. A dokładnie było to 21 riderów, a za pierwsze miejsce organizatorzy płacili okrągłe 1 800 euro. Na żywo imprezę oglądało ponad 2 tysiące widzówPomimo obecności takich sław zza Wielkiej Wody jak Darren Berrecloth, Cameron McCaul czy Jamie Goldman zarówno kwalifikacje, jak i same finały odbyły się pod dyktando zawodników z Europy. W eliminacjach, które wyłoniły 12 finalistów, z jak najlepszej strony pokazał

Page 51: Bike Action

BIKEACTION.MAG|51

się Szwed Söderström kręcąc znakomitego podwójnego tailwhipa oraz Francuz Yanick Granieri z potwornie wielkim backflipem. Lecz, jak to bywa często w sporcie, “ostatni okazują się pierwszymi”. W finale faworyzowany Szwed naj-pierw, w pierwszym przejeździe miał problemy techniczne, a w drugim zaliczył ostrą glebę przekręcając trik. Podobnie zawody zakończył Cameron Mc Caul. Na podium stanęli ostatecznie wspomniany wcześniej Granieri na najniższym stopniu, krajan pechowego Martina Linus Sjoeholm jako drugi i zwycięzca Sam Pilgrim z Wielkiej Brytanii. Zachwycił on sędziów i publikę kombinacją - tailwhip, frontflip, backflip no hander, 360 x-up, nohander- backflip oraz backflip-table. A rozbawił wszystkich stwierdzeniem, że główną nagrodę wyda na cukierki!!!

Twórca trasy Grant “Chopper” Fielder z Kona Clump

Linus Sjoeholm zajął 2 miejsce

Oto triumfator White Style - Sam Pilgrim

Granieri stanął na najniższym stopniu podium

Derren Berrecloth leeeeci!!!

Page 52: Bike Action

52|BIKEACTION.MAG

Wyniki White Style 2010:

1. Sam Pilgrim GBR2. Linus Sjöholm SWE3. Yannick Granieri FRA4. Amir Kabbani GER5. Darren Berrecloth CAN6. Cameron McCaul USA7. Jamie Goldman USA8. Sam Reynolds GBR9. Grant Fielder GBR10. Niki Leitner AUT11. Martin Söderström SWE

Page 53: Bike Action

BIKEACTION.MAG|53

tekst: BA

foto copyright by:Al di Lullo, Dennis Katinas, Marcel Lämmerhirt

Martin Söderström nie dokręcił tailwhipa

Sam Pilgrim lubi cukierki

Page 54: Bike Action

Ogląda

jąc B

MX’o

we prod

ukcje

częs

to tow

arzys

zą na

m różn

e uczu

cia. G

łównie

jest

to po

dziw

: „po

trójny

tailw

hip!?

Prze *

!”, le

cz

mieszan

y częs

to z r

ezygn

acją:

„ja t

o kręc

ę led

wo jed

nego

whip

a”, c

zasem

jeste

śmy p

rzeraż

eni w

idząc

już s

ame t

ytuły

typu:

„Bmx

rider

remain

s in c

oma a

fter h

orribl

e cras

h on h

ead”

, wsp

ółczu

jemy:

„bied

ny, m

a na m

iesiąc

jazd

ę z gł

owy”

, zazd

rościm

y: „o

n to

umie,

bo m

a dob

ry row

er, te

ż bym

tak z

robił g

dyby

m taki

miał”,

i den

erwuje

my się:

„u na

s to t

akieg

o ska

tepark

u w ży

ciu ni

e

zbud

ują!”.

Mim

o tyc

h mies

zanyc

h i sp

rzeczn

ych u

czuć j

edno

jest

pewne

, nie

ma to j

ak na

ładow

ać si

ę porz

ądny

mi rowero

wymi

akcja

mi, by p

óźnie

j dos

iąść s

woją dw

udzie

stoca

lową b

estię

i prób

ować

dorów

nać c

hłopa

kom z

ekran

u. Najc

zęście

j jedn

ak sł

ysząc

„film

BM

X-ow

y” m

yślim

y o kr

ótszy

ch, b

ądź d

łuższy

ch pr

oduk

cjach

wyp

ełnion

ych j

edyn

ie jaz

dą, c

zasem

przep

latan

ą wyp

owied

zia-

mi ride

rów. M

ało kt

o jed

nak w

ie, że

na pr

zestrz

eni la

t BM

X pod

ejmow

ał pró

by po

dbici

a mały

ch i d

użyc

h ekra

nów ni

ejedn

okrot

nie

pojaw

iając

się w

filmac

h fab

ularny

ch.

Oczywiśc

ie o p

odbo

ju nie

ma i

nigd

y nie

będz

ie mow

y, co

jedn

ak ni

e ozn

acza,

że B

MX j

ako a

ktor n

ie zas

ługuje

na uw

agę;

ale…

od

począ

tku. C

ofnijm

y się

zatem

do za

mierzch

łych l

at 80

-tych

.

Pierwsze wrażenie

To właśnie wtedy BMX przeżywał swój największy rozkwit,

a jego popularność rosła z każdym miesiącem. Okazję do

jej wykorzystania szybko zwęszyli filmowcy. Debiut BMX-a

w telewizji to rok 1979 i serial „CHiPs”, gdzie w jednym z od-

cinków pojawił się BMX-owy motyw (choć nie jest głównym

w odcinku). Sprawa ma się mniej więcej tak, że w szkole jest

„niegrzeczny” chłopak, który jednak zmienia się pod wpływem

wstąpienia do szkolnego teamu BMX-owego (tak - „BMX, bawi

i wychowuje”). Debiut słaby, ale już coś mamy. O BMX-ie nie

zapomniał niejaki Steven Spielberg w swoim „E.T.” z 1982

w którym znajdziemy scenę ucieczki z kosmitą na BMX-ie

– moment ten uwiecznił nawet Bob Haro na jednym ze swoich

rysunków. Na pewno każdy zna scenę z przelatującym rowe-

rem na tle księżyca – teraz już wiecie, że to BMX.

5�|BIKEACTION.MAG

Page 55: Bike Action

BIKEACTION.MAG|55

Page 56: Bike Action

56|BIKEACTION.MAG

Come on Judy, do your stuff!

Na poważniej zaczyna się pewnej grudniowej nocy roku 1983. Zaledwie dwa dni przed wigilią w kinach po-

jawia się pierwsza na świecie w pełni BMX-owa fabularna produkcja - „BMX Bandits”. Twórcami okazują

się jednak nie Amerykanie (w których ojczyźnie BMX dorastał), a Australijczycy. Kto by przypuszczał, że

główna aktorka w przyszłości będzie współpracować z samym Batmanem, zatańczy na deskach „Moulin

Rogue”, czy zabije swoje dzieci w „Innych” (przepraszam, jeśli ktoś nie oglądał)? Dokładnie tak, w „Bandyci

kontra BMX” - bo tak na nasz język został przetłumaczony tytuł – na 20” wymiatał nie kto inny jak Nicole

Kidman! Aktorka wcieliła się w rolę nastoletniej Judy, która świetnie radzi sobie na BMX-ie, co (jak można

domyślić się po tytule) wkrótce pomaga jej w walce z bandytami. Brzmi jak największa w świecie tandeta

i faktycznie tak jest! Film jest beznadziejny, nudny i bezsensowny, lecz ma swoją wartość historyczną (i ta

Nicole...). Z ciekawszych momentów nasuwa mi się na myśl jedynie jazda z BMX-em na zjeżdżalni wodnej

i pokaz umiejętności w wykonaniu Judy (czyt. panów wymienionych w napisach jako „stunt riders”).

Mimo wszystko warto zobaczyć tak znaną i utytułowaną aktorkę na BMX-ie. Tu wyjątkowo na uwagę za-

sługuje również ścieżka dźwiękowa, a dokładniej utwór zespołu The Papers, „I’m Ready To Fly” – polecam

dokładne wsłuchanie się, ponieważ jest to chyba pierwszy w historii całkowicie BMX-owy utwór! Skoro

już mowa o muzyce, 22 lata później wokalista zespołu Wheatus (znanego Wam na pewno z „Teenage Dirt-

bag”) w utworze o tym samym tytule co omawiany film przyznawał „Nicole, You stole my soul with your

cute little bunny hop, Your radical table top” – zresztą, cały tekst jest świetny, warto sprawdzić!

FOTO © Kuba Konwent

Page 57: Bike Action

BIKEACTION.MAG|57

Dalekowschodnie superprodukcjeKolejne trzy filmy o których wypada wspomnieć są bardzo egzotyczne. Trudno w to uwierzyć, ale będzie mowa o kinie prosto z Hongkongu – przygotujcie sznur (później dowiecie się po co)! Jak widać BMX-owa moda szybko dotarła do dalekiej Azji (chociaż biorąc pod uwagę ilość produkowanych części w tamtych kręgach trzeba stwierdzić, że to raczej ona dociera do nas). Zaczęło się w 1983 filmem „The Lady is The Boss”, gdzie przekonujemy się co wyjdzie z połą-czenia kung-fu i BMX-a w wykonaniu słynnej Kary Hui (haha) Ying Hung. Mogę uchylić rąbka tajemnicy, że nie obyło się bez takich tajników wschodnich sztuk walki jak cios z bunnyhopa między nogi czy kopniak z pół180’ki - i te efekty dźwiękowe! Nic tylko się powiesić (teraz wiecie po co sznur)! Nastał rok 1985 i przyszedł czas na kolejną azjatycką głupotę! Mowa o kawałku filmu „Mismatched Couples”. Tym razem freestyle BMX połączony z tenisem ziemnym. Frontpivot zamienia się w „atak smoka”, endo to „atak tygrysa” a whellie „atak lwa”. Na szczęście „brawurowa” gra aktorska zakłóca nasze poczucie żalu nad tym filmem i potrafi wywołać niepohamowany śmiech. Nic tylko się powiesić (jeśli nie udało się wcześniej). Całe 4 lata musieliśmy czekać na kolejne arcydzieło hongkongskiej produkcji i oto jest - „A Heroic Fight”! Widać postęp! Niestety wyłącznie w głupocie. W filmie tym poznacie BMX-owca walczącego z bandytami (skądś to znamy?) w czym bardzo pomaga mu jego zmodyfikowany BMX, który wyposażony jest w takie cuda jak miotacz gazu czy wyrzutnia rakiet - aha (!) byłabym zapomniała o backflip fakie to nose manual (świetny efekt specjalny, naprawdę) - nic tylko się powiesić (jeśli poprzednie próby zawiodły).

Plakat reklamujący “RAD”

Plakat “BMX BANDITS”

Plakat “ET”

Page 58: Bike Action

58|BIKEACTION.MAG

Klimat tych latSkoro dotarliście do tego miejsca, to cieszę się, że żyjecie

i witam w roku 1986, gdzie BMX zagrał rolę w dwóch

filmach. Pierwszy z nich to „Pretty In Pink”, czyli kultowy

komediodramat lat 80-tych. Ciekawy film, świetny soundtrack

(tytułowa piosenka coverowana w przyszłości przez Social

Distortion), ale gdzie BMX? No właśnie, jeśli oglądaliście film

i choć na chwilę oderwaliście wzrok od ekranu, to bardzo

prawdopodobne, że przeoczyliście rowerową scenę. Trwa

zaledwie kilka sekund, ale na mnie zrobiła jednak wrażenie

z jaką łatwością aktor (bo przypuszczam, że do tak krótkiej

sceny nie zatrudniali specjalistów) wykonuje one hand whellie

– myślę, że potwierdza to jak wiele osób było w tych czasach

wkręconych w jazdę na BMX-ach. Zostawmy jednak tę mało

znaczącą rolę i przejdźmy do czegoś naprawdę porządnego,

czyli drugiego w historii fabularnego filmu w całości traktują-

cego o BMX-ie. Mowa o amerykańskim RAD. Fabuła nie jest

skomplikowana; lokalny nastoletni roznosiciel gazet Cru Jones

marzy o zostaniu BMX-owym Mistrzem Świata. Ma do tego

wszelkie predyspozycje, ponieważ skutecznie trenuje całymi

dniami (nawet w pracy). Pewnego dnia dowiaduje się, że

w jego mieście na słynnej „Helltrack” odbędzie się wyścig,

w którym główną nagrodą jest $100000, oraz szansa na

zyskanie sławy. Oczywiście pojawiają się problemy. Film ob-

fituje w naprawdę fachowe akcje freestyle’owe i racingowe;

nic dziwnego – stunt riderami byli między innymi Eddie Fiola,

R.L. Osborn i Mike Domniguez. Film ciekawy, oldschoolowy

i zdecydowanie warty polecenia. Dobrze, miejscami delikatnie

powiewa tandetą, ale co wtedy takie nie było? Zresztą myślę,

że zawsze dodawała ona uroku tamtym latom, dzięki czemu

ówczesne trendy wywierają bardzo duży wpływ nawet na

dzisiejszą modę (wystarczy spojrzeć na buty).

BMX i tenis ziemny - ciekawe kiedy na X-Games? Chloe i Jason w “Marry Me”

Page 59: Bike Action

BIKEACTION.MAG|5�

Współcześnie

Jeśli już mów

imy o czasach najbliższych. BM

X nie znika z kinowych ekranów

. Myślę tu choćby o „Stick It” (polskie

„Spadaj!”) z 2006 w którym

„zbuntowanej nastolatce” M

issy w głow

ie nic innego jak „szaleństwa na BM

X-ie” i włóczenie

się z kolegami; niestety w

krótce za karę będzie zmuszona uczęszczać na zajęcia gim

nastyczne (gdzie oczywiście odnajdzie

swoją pasję). Film

beznadziejny, ale na samym

początku BMX jest i to całkiem

niezły, bo np. double flipwhip w

„wykonaniu

Missy” – oczyw

iście stuntmana i to nie byle jakiego, bo Scotty’ego Cranm

era. Kolejną, bardzo nietypową i przesym

patycz-

ną produkcją jest krótkometrażow

y – zaledwie 7 m

inutowy – film

niejakiego Michelle Lehm

ana pod tytułem „M

arry Me”

z 2008, czyli miłosna historyjka z BM

X-em w

tle. Fabułę filmu najlepiej opisał sam

autor: „Mała dziew

czynka lubi małego

chłopca. Mały chłopiec lubi BM

X”. Mnie najbardziej spodobały się koszulki Jasona (w

spomnianego chłopca) z napisam

i

„Bmx” i „Biker”, oraz rozm

owa: „m

ożesz użyć mojego row

eru, nie ma już bocznych kółek!” - „ale on jest różow

y…”. Do

obejrzenia na YouTube! Na dzień dzisiejszy najnow

szym film

em w

którym m

ożemy zobaczyć ciekaw

ą BMX-ow

ą akcję jest

trzecia część filmu „Transporter”. M

owa o pościgu głów

nego bohatera Franka Martina za sam

ochodem – jak m

ożna się

domyślić, na BM

X-ie. W sum

ie nic ciekawego, ale jak przystało na film

akcji, nie obejdzie się bez niemożliw

ych bunnyho-

pów czy rozbijania szyb. Założę się też, że nigdy nie m

ieliście okazji zobaczyć eleganckiego pana w garniturze i kraw

acie

robiącego takie rzeczy na BMX-ie – teraz m

acie okazję.

Oscar dla BMX?

Nie. Jak sam

i widzicie, praw

dą jest to, o czym napisałam

na początku - o podboju kina przez BMX nigdy nie było i nie

będzie mow

y. W jedynie kilku przypadkach próby te nie kończyły się śm

iechem oglądających, a w

idząc BMX w

niektórych

produkcjach fabularnych doświadczyć m

ożna kolejnego uczucia – wstydu za ludzi, którzy w

ymyślają takie głupoty. O ile

miło popatrzeć na oldschoolow

e amerykańskie produkcje z lat 80’ o tyle reszta…

Wydaje m

i się, że dziś BMX pow

inien

z dala trzymać się od tego typu film

ów, bo zdecydow

anie nie służy to jego wizerunkow

i. Na szczęście przez 30 lat BM

X

mogliśm

y zobaczyć w zaledw

ie garstce produkcji fabularnych; na pewno nie udało m

i się wyłapać w

szystkich, ale niech

ich będzie nawet 3 razy w

ięcej, to i tak nadal bardzo niewiele - 11 film

ów? N

iech tak zostanie.

tekst i opracowanie: Klaudia Kmita(źródło - www.oldschoolmags.com)

Kadr z serialu “CHiPs”BMX Bandits w komplecie

Page 60: Bike Action

60|BIKEACTION.MAG

Dartmoor Enjoy – by Ryys

Najnowszy pełnometrażowy film Dartmoora “Enjoy” to największy projekt filmowy jakiego do tej pory się podjąłem - cały rok wyjazdów na zawody, sesje, dziesiątki godzin ma-teriału. Wydaję mi się, że jest to chyba pierwszy tego rodzaju film na polskiej scenie rowerowej. Oczywiście były różnego rodzaju dłuższe produkcje, ale skupiały się one raczej na gru-pie znajomych (Warsaw By Bike, Cykloza i inne) lub pewnym evencie (tripy, zawody), a nie teamie jednej marki. Sytuacja była o tyle ułatwiona, że Dartmoor dysponuje teraz dużą liczbą naprawdę uzdolnionych riderów. Na filmie możecie zobaczyć zarówno czołówkę krajowego dirtu/skateparku – braci Sza-manów, Kraję, Marka Łebka, Odysa, streetowca Sebastiana Weszlera, mniej jeżdżącego na rzecz projektowania Elvisa oraz mających gorszy sezon po kontuzjach Kubę Szopę i Lesiaka. Pojawiło się kilka twarzy o których do tej pory było ciszej ale miejmy nadzieję, że wkrótce się to zmieni - Turbo, Przywa, Oli. Team Dartmoora to jednak nie tylko Polska - o czym świadczy obecność znanych na arenie międzynarodowej Czecha

Tomasa Zejdy, Rosjanina Alexeya Sinayko oraz Kanadyjczyka Scotta Alleyna.Materiał zbieraliśmy przy okazji różnych zawodów, między innymi na kultowych już dirtach podczas Austrian King Of Dirt w Linz, na czeskim KozzyStyle oraz podczas tak ważnych na krajowej scenie wydarzeń jak Mistrzostwa Polski MTBMX w Milanówku, Garaż Jam w Białymstoku i Step-up Jam w Żółwinie.Istotą filmu są jednak sesje – czy to na ulicach Nowej Soli czy na hopach za domem Szamanów w Suszcu. Z jednej strony stwarzają możliwości znacznie bardziej kreatywnej jazdy i jej nagrywania, a z drugiej pojawia się masa przypadkowych sytuacji z otoczeniem, zaczepiającymi nas przechodniami itd. Jak na przykład wtedy gdy nagrywaliśmy sesję z Przywą pod Pałacem Kultury w Warszawie przyczepiła się do nas policja. Okazało się jednak, że jeden z dzielnych stróżów porządku to mój dawny znajomy z którym też jeździliśmy, więc obyło się bez problemów.Bardzo ciekawym miejscem, o które zahaczyliśmy był skatepark Emmering leżący pod Monachium. Abstrahując od

tego, że to jeden z większych krytych obiektów jakie w życiu widziałem, to dosyć oryginalne przeszkody, jak bowl czy linia 3 drewnianych boxów z hipem na końcu, tym bardziej podkreślają jego wyjątkowość. Szkoda, że został na stałe zamknięty...Niektóre sesje wychodziły całkiem przypadkowo jak np. ta w czeskim Frydek-Mistek, miał odbyć się jam dirtowy u Szamanów, ale z racji silnego deszczu musieliśmy poszukać czegoś zadaszonego. Z kolei nagrywanie sesji Tomasa Zejdy w białostockim Garażu było lekko mówiąc spontaniczne. Oko-ło godziny 14 dostałem telefon, że “słuchaj, Tomas właśnie wraca z jakiś zawodów i za godzinę będzie w Białymstoku” - więc od razu wsiedliśmy do auta i w drogę.Tak minął sezon 2009 i z tego wszystkiego powstał trwający 45 minut film, który rozpowszechniany jest darmowo - między innymi na portalach Watch26.tv, PinkBike i Vimeo. A jeśli to i tak pozostawia niedosyt, to mogę powiedzieć, że prace nad następną produkcją już się zaczęły.

Tekst – Rysiek „Ryys” Syryczyński

Page 61: Bike Action
Page 62: Bike Action

Ponad dekadę temu portorykańskie bożyszcze licealistek i podstarzałych gejów niejaki Ricky Martin zaśpiewał kiczowaty hiciorek pod tytułem Livin’ la Vida Loca (po naszemu to żyjąc szalonym życiem) i zarobił na tym miliony dolarów. W 2008 roku francuski reżyser Christian Poveda pokazał światu swój film pod bardzo podobnym tytułem - La vida Loca (w naszym kraju pokazywany jako Postrzelone życie) - i w efekcie tego we wrześniu ubiegłego roku znaleziono go martwego, z czterema ranami postrzałowymi twarzy, w salwador-skim mieście Tonacatepeque. Prezydent Salwadoru Mauricio Funes stwierdził, że jest zszokowany tym morderstwem. A wszystko zaczęło się w 1955 roku na zupełnie innym kontynencie - w afrykańskiej Algierii. Właśnie tam przyszedł na świat mały Christian. Jego rodzice byli Hiszpanami, ale kiedy Algierczycy z Francuzami zaczęli się zabijać w wojnie wyzwoleńczej państwo Poveda doszli do wniosku, że lepiej będzie im się mieszkało we Francji. Dorosły Christian stwierdził jednak, ze jego prawdziwą ojczyzną jest zupełnie inny kraj - położony w Ameryce Środkowej maleńki Salwador. Po raz pierwszy reżyser pojechał tam w 1980 roku i zakochał się w tym ubogim państwie, a zwłaszcza w jego mieszkańcach. Salwador to górzysty kraj leżący nad Oceanem Spokoj-nym, graniczy z większymi Gwatemalą i Hondurasem. Tym co wyróżnia to państwo to ogromna gęstość zaludnienia - ponad 300 osób na km2, prawie trzykrot-

nie więcej niż w Polsce. Nic dziwnego, że w stołecznej aglomeracji San Salvador mieszka ponad dwa miliony ludzi, czyli 1/3 wszystkich mieszkańców kraju. Od lat 70-tych ubiegłego wieku trwała tam wojna domowa pomiędzy lewicowymi partyzantami, paramilitarnymi “szwadronami śmierci” i regularną armią salwadorską. Szczególnego okrucieństwa wojna ta nabrała w latach 80-tych po zabójstwie katolickiego biskupa Oscara Romero. Szacuje się, że w tym małym kraju zginęło podczas wojny prawie 100 tysięcy ludzi. Pozorny pokój nadszedł dopiero w 1992 roku. W wyniku tych wydarzeń z kraju wyemigrowało prawie milion obywateli. Bardzo dużo spośród nich osiedliło się w USA. Jako główne miejsce emigracji większość wybrała Los Angeles. Wśród emigrantów było wielu ludzi, którzy sami brali udział w okrucieństwach wojny, bądź widzieli je na własne oczy. Narażeni byli na ataki ze strony gangów afroamerykańskich (Crips i Bloods) oraz meksykańskich. Tak powstała osławiona Mara Salvatrucha - uważana obecnie za najbardziej krwawy gang świata. Amerykanie walczyli z Marą odsyłając jej członków do Salwadoru. W wyniku tego doszło tam do walk gangsterów z Salvatruchy z miejscową organizacją przestępcza pod nazwą 18. O tych ostatnich opowiada właśnie film Povedy.18 to gang, który wiąże ze sobą członków już od kołyski - całe ich życie kręci wokół przestępstw i ziomków z gangu. W gangsterce biorą udział nie tylko mężczyźni w różnym wieku, ale także kobiety i dziewczynki.

Członków 18 rozpoznaje się od razu bo uwielbiają się tatuować, zwłaszcza na twarzach. W filmie widzimy codzienne życie gangsterów, ich radości, smutki, rytuały. Opowiadają oni bez skrępowania o zabójstwach i innych przestępstwach. I chyba takie szczere pokaza-nie tego w filmie doprowadziło do zabicia Povedy. La vida loca jest obecnie czasami pokazywana wieczorami na kanale Planete.

62|BIKEACTION.MAG

Page 63: Bike Action

BIKEACTION.MAG|63

Zły Porucznik (Bad Lieutenant: Port of Call New Orleans)

Niemiecki reżyser, scenarzysta, producent i pisarz Werner Herzog to jeden z najbardziej szanowanych filmowców naszych czasów. Takie fabuły jak Stroszek, Aguirre, gniew Boży, Nosferatu wampir czy dokumenty Grizzly Man i Spotkania na krańcach świata są już od lat klasyką. Oprócz tego Herzog wyprodukował i wy-reżyserował wiele oper oraz przedstawień teatralnych. Nakręcenie przez niemieckiego reżysera reamake’u kultowego Złego porucznika Abla Ferrary z genialną rolą Herveya Keitela zostało uznane za dość kontrowersyjne wydarzenie. Tym razem w tytułową rolę, porucznika Terence’a McDonagha, wcielił się Nicolas Cage. Akcja została przeniesiona z Nowego Jorku do Nowego Orleanu. Rozgrywa się rok po uderzeniu na miasto huraganu Katrina. Terence jest naprawdę złym gliną - ćpa na potęgę, dogaduje się z gangsterami, przegrywa fortunę na zakładach. Ale jednocześnie jest znakomi-tym i bezkompromisowym policjantem. W pewnym momencie prowadzone przez niego śledztwo wymyka się spod kontroli.

Enen

Feliks Falk od lat jest uważany za jednego z najlepszych krajowych reżyserów i scenarzystów. Takie filmy jak Wodzirej, Samowolka czy Komornik zyskały szacunek nie tylko krytyki, ale także widzów. Tym razem Falk przedstawia nam thriller rozgrywający się we Wroc-ławiu w roku 1997, gdy miasto to zostało dotknięte katastrofalną klęską powodzi. Głównym bohaterem jest doktor psychiatrii Konstanty Grot - w tej roli wystąpił, tym razem z dość długimi włosami ;-), Borys. Szyc. Odkrywa on, że wśród jego pacjentów jest człowiek z amnezją i nie posiadający żadnej karty choroby. Nie jest znana jego historia ani nawet prawdziwe nazwisko - dlatego nazywany jest Enen (NN). W tę rolę znako-micie wcielił się Grzegorz Wolf. Psychiatra postanawia leczyć Enena - przyjmuje go nawet, wbrew rodzinie, do własnego domu. W miarę komunikacji z pacjentem Grot odkrywa powoli jego przeszłość. Okazuje się, że trafił on do psychiatryka wbrew własnej woli, w wyniku intrygi własnego brata i przebywał w nim, faszerowany psychotropami, prawie 20 lat.

Sherlock Holmes

Guy Ritchie po zdjęciu sobie “garba” jakim było małżeństwo z niejaką Louise Veronica Ciccone znaną jako Madonna mógł wreszcie w spokoju zająć się robieniem kolejnego filmu. Od ostatniej produkcji Ritchiego, RocknRolli, minął zaledwie rok i oto pojawił się na ekranach Sherlock Holmes w wersji angielskiego reżysera. Genialny detektyw, którego postać wymyślił pod konie XIX wieku Artur Conan Doyle, wraz ze swoim przyjacielem, doktorem Watsonem, rozwiązują w dość niekonwencjonalny sposób przeróżne zagadki krymi-nalne. Tym razem genialny śledczy, w tej roli Robert Downey Jr., musi dorwać psychopatycznego mordercę rytualnego lorda Blackwooda. Udaje mu się to na sa-mym początku filmu, ale po wykonaniu wyroku śmierci szalony lord ....zmartwychwstaje! Działania Blackwooda wywołują panikę w całym Londynie - miasto zostaje sterroryzowane. Jedynymi, którzy zachowują spokój w tych niecodziennych warunkach są Holmes i Watson. W filmie nie zabrakło znakomitych zdjęć Phillipe’a Rousselota, doskonały jest także montaż.

Parnassus (Imaginarium of Doctor Parnassus)

Terry Gilliam to nadworny grafik niezapomnianego Latającego Cyrku Monty Pythona. To on reżyserował długometrażowe filmy z udziałem tej ekipy - Święty Graal, Jabberwocky i Sens życia. Po rozpadzie Cyrku stworzył tak genialne filmy jak Brazil, Fisher King, 12 małp czy Las Vegas Parano. Parnassus był kręcony z dużymi problemami, z których największym była tragiczna śmierć jednego z odtwórców głównej roli Tony’ego - Heatha Ledgera. Ostatecznie w postać tę wcieliło się aż 4 aktorów - oprócz Ledgera - Johny Deep, Judge Law i Collin Farrell. Głównym bohaterem filmu jest doktor Parnassus właściciel objazdowego teatru dziwów i cudów. Niegdyś wygrał z Diabłem (znakomity Tom Waits) zakład o nieśmiertelność. Ale za to musi mu oddać swoją córkę, kiedy ta skończy 16 lat. Zrozpaczony ojciec pogrąża się coraz bardziej - ale znudzony Diabeł daje mu następną szansę - córka zostanie z tym który szybciej zdobędzie 5 dusz. Doktorowi w tym pomaga cudem uratowany ze stryczka cwaniaczek i oszust Tony.

The Limits of Control

Ten film to najnowsze dzieło jednego z najbardziej uznawanych i kontrowersyjnych reżyserów zza Atlan-tyku - Jima Jarmuscha. Bardziej doceniany w Europie niż w swej ojczyźnie reżyser ma na swoim koncie tak wybitne filmy jak zakręcony western Truposz z Johny Deepem, samurajski film gangsterski Ghost Dog z Forestem Whitekerem czy nostalgiczne Broken Flowers z Billem Murray’em. Po czterech latach przerwy wraca z fabułą, której akcja, po raz pierwszy w filmografii Jarmuscha, rozgrywa się poza USA - a konkretnie w Hiszpanii. Główny bohater - nieznany z imienia i nazwiska - podróżuje w niewiadomym, ale na pewno nielegalnym, celu po Hiszpanii. Małomów-ny, stroniący od ludzi, zafascynowany sztuką i pijący zawsze dwa espresso w osobnych filiżankach - tyle wiemy o tajemniczym mężczyźnie. Spotyka na swojej drodze przeróżne postacie - w te role wcieli się m. in. Tilda Swinton, Bill Murray, Gael Garcia Bernal i John Hurt. Przekazuje im i dostaje kolejne pudełka zapałek z zaszyfrowanymi wiadomościami.

Nostalgia anioła (Lovely Bones)

Peter Jackson po nakręceniu tolkienowskiej trylogii stał się jednym z najbardziej “gorących” nazwisk w świecie filmowego biznesu. Autor kultowej Martwicy mózgu po sukcesie Władcy Pierścieni stworzył jeszcze remake King Konga i wyprodukował znakomity Dystrykt 9. Nostalgia anioła powstała na podstawie bestsellerowej powieści Alice Sebold. Akcja rozgrywa się w 1973 roku na amerykańskiej prowincji. 14-letnia Suzy Salomon, główna bohaterka i narratorka filmu, mieszka tam z rodzicami oraz dwójką rodzeństwa. Wszystko dzieje się miło i normalnie do pewnego zimowego wieczora, gdy Suzy zostaje zgwałcona i zamordowana przez sąsiada, który jest seryjnym mordercą (znakomita rola Stanleya Tucci). Jej ciało nigdy nie zostaje odnalezione. Dziewczynka z zaświatów opowiada historię swojej pogrążonej w rozpaczy rodziny. Ojciec nie może się pogodzić ze stratą ukochanej córki, matka opuszcza ro-dzinę, a rodzeństwo coraz bardziej oddala się od siebie. W zaświatach Suzie spotyka także inne ofiary sąsiada, a w końcu widzi upragnione Niebo.

Page 64: Bike Action

6�|BIKEACTION.MAG

Gucza to małe miasteczko, a właściwie wioska w środ-kowo-zachodniej Serbii. Położona jest w malowniczej okolicy pomiędzy górzystymi rejonami Jelicy i Cacaka a rzeką Belicą. Oficjalnie mieszka tam trochę ponad dwa tysiące mieszkańców zajmujących się głównie rolnictwem i hodowlą owiec. Pomimo tak prowincjo-nalnego położenia nazwę tej miejscowości znają chyba wszyscy mieszkańcy tego bałkańskiego kraju i co roku w sierpniu tłumnie zjeżdżają do Guczy na jedyną w swoim rodzaju imprezę - największy na świecie Festiwal Trąbek. Zresztą nie tylko z Serbii i Bałkanów, ale z całego świata (w czasie imprezy działa bezpośred-nia linia autobusowa Paryż - Gucza) - w zeszłorocznej imprezie wzięło udział ponad pół miliona widzów i blisko dwa tysiące wykonawców!!! Przez tych kilka sierpniowych dni i nocy, bo impreza trwa przez cały czas, powietrze przepełnia dźwięk trąbek i innych blaszanych instrumentów blaszanych, zapach śliwowicy i tysięcy pieczonych baranów, a ulice, stadiony, skwerki i każde możliwe miejsce jest

wypełnione tańczącymi w transie ludźmi. Od ponad pół wieku festiwal zaczyna zagranie pieśni Sa Ovcara Kablara i przemarsz zespołów ulicami Guczy mający zaprosić wszystkich na imprezę. Najważniejszą z imprez festiwalu jest pojedynek najlepszych serbskich trębaczy o nagrodę Złotej Trąbki. Zwycięzcy tej prestiżowej na-grody oprócz profitów rzeczowych i pieniężnych zyskują sławę i mają zapewnione koncerty w największych salach na całych Bałkanach. Jak wielki jest prestiż tej imprezy niech świadczy fakt, że kilkukrotnie gościł na niej sam wielki Mistrz Miles Davis. Bo występy świa-towych gwiazd trąbki to także jedna z atrakcji imprezy. Ale muzyków spotkać w Guczy można na każdym kroku - dla bardziej wrażliwych uszu może być to nie do wytrzymania, ale hektolitry rakiji i piwa odpowiednio znieczulają nawet największych audiofilów. Tradycją jest przyklejanie banknotów do czoła lub wsadzanie ich w trąbkę - ci najlepsi podczas kilku dni festiwalu zarabiają na cały rok dostatniego życia. Można powiedzieć, że impreza ta jest “bałkańskim

Woodstockiem” - nie tylko ze względu na potworną masę widzów, ale także z powodu wszechobecnych używek (nie zawsze tych legalnych), nieskrępowanego okazywania uczuć oraz, co najbardziej dziwi, całkowi-tego braku agresji. Jest to dziwne dlatego, że jeszcze kilkanaście lat temu Chorwaci, Bośniacy i Serbowie toczyli przez kilka lat krwawą wojnę z dziesiątkami tysięcy zabitych, a w Guczy bawią się razem nie robiąc sobie żadnej krzywdy. Festiwal stał się przestrzenią w której rozgrywa się fabuła pierwszego klasycznego musicalu w historii filmu serbskiego - Gucza! Pojedynek na trąbki. Ten wyprodukowany przez Emira Kusturicę film to przeniesiona na tę imprezę historia Romea i Julii. W rolę cygańskiego kochanka wcielił się Marko Mar-kovic, który wraz ze swym ojcem, Bobanem, jest, od lat, jedną z największych gwiazd festiwalu. Tegoroczna, jubileuszowa, bo już 50, edycja Festiwalu w Guczy odbędzie się pomiędzy 13 a 22 sierpnia. Więcej infor-macji zdobędziecie na stronach www.guca-festival.com i www.guca.rs.

Page 65: Bike Action

Delinquent Habits - The Common Man

Delinquent Habits istnieją już prawie 20 lat i są jedną z najbardziej znanych, oprócz oczywiście Cypress Hill, latynoskich kapel hip-hopowych. Pierwszą płytę wy-dali dopiero po pięciu latach obijania się po rapowej scenie Los Angeles. Debiutancki album wyprodukował sam Sen Dog z Cypress Hill, a utwór Tres Delinquen-tes stał się ogólnoświatowym hitem i klasykiem stylu (sprzedano ponad milion egzemplarzy tego singla). Zespół grał tysiące koncertów nie tylko dla hip-hopow-ców, ale również z takimi rockowymi gwiazdami jak Henry Rollins czy Korn. Kolejną płytę Habits również wyprodukował Sen Dog, do spółki ze swoim starszym bratem, również członkiem Cypress Hill, Mellow Man Ace’m. The Common Man jest już siódmą płytą O.G. Style’a, Ivesa i Michelle. Panowie i pani dalej trzymają mocną formę mieszając latynoskie i anglojęzycz-ne gadki z podkładami i samplami zawierającymi elementy muzy meksykańskich mariachi. Tym razem za sterami producenckimi zasiadł znany ze współpracy z Psycho Ralm Sick Jacken.

El Michels Affair - Enter the 37th Chamber

Po raz pierwszy nazwa tej niesamowitej dziesięciooso-bowej ekipy pojawiła się na muzycznej scenie w 2002 roku. Wtedy ukazał się ich debiutancki singiel Easy Access Parts 1 & 2. Sesyjni muzycy wytwórni Soul Fire pod przywództwem klawiszowca i saksofonisty Leona Michelsa, postanowili stworzyć coś w stylu, który nazwali roboczo “cinematic soul”. A było to połączenie funku z soulem, reggae, latino oraz muzyką ilustracyjną w wersji orkiestrowej z mocno rozbudowaną sekcją dętą w postaci różnej maści trąbek i saksofonów. Po kilku latach prób i eksperymentów nadszedł czas na współpracę z najlepszymi czyli Raekwonem i RZA z Wu-Tang Clanu. W 2005 roku El Michels Affair grali ich numery jako support przed koncertami, a panowie odwdzięczyli się orkiestrze produkując ich muzykę. Enter the 37th Chamber jest pokłosiem współpracy z Wu-Tang Clan i zawiera 15 utworów grupy i solowych przebojów jej członków m. in. nieżyjącego już Ol’ Dirty Bastarda. Oczywiście w typowej dla Affair aranżacji.

Fun Lovin’ Criminals - Classic Fantastic

Nowojorskie trio od ponad 15 lat dostarcza publice zna-komitej mieszanki hip-hopu, rocka, jazzu i nie wiadomo czego jeszcze. Zaczęli w połowie lat 90-tych od płyty Come Find Yourself. W USA płyta nie zrobiła jakiejś zawrotnej kariery, ale za to w Europie okazała się hitem. Szczególnie do gustu przypadł największy chyba przebój FLC, oparty na samplach z filmów Quentina Tarantino, Scooby Snacks. Powoli zespół zyskiwał także popular-ność w Stanach, a po pewnych czasie można nawet było mówić o kulcie kapeli. Zaczęło się pojawiać coraz więcej plotek o ekipie - m. in. o ich związkach z mafią, co było związane z pokazującymi prawdziwe oblicze No-wego Jorku tekstami wokalisty i gitarzysty grupy Hugh Morgana. Kolejne kontrowersje przyniosła druga płyta FLC pod tytułem 100% Colombian - tym razem chodziło o najbardziej znany towar eksportowy tytułowego kraju latynoskiego. Classic Fantastic to szósta płyta tria wydana po pięcioletniej przerwie. Na tytułowym singlu grupę wspomaga wokalnie Roots Manuva.

Galactic - Ya-Ka-May

Nowy Orlean muzycznie kojarzy się dość jednoznacz-nie - jazz i blues. I oczywiście tych gatunków nie mogło zabraknąć w twórczości jednego z najbardziej znanych zespołów miasta nad Missispipi. Galactic na muzycznej scenie jest już 16 lat - wtedy to piątka nowoorleańskich małolatów wydała swój pierwszy album Coolin’Off. Widać na nim wyraźną fascynację twórczością funkowych i soulowych mistrzów ga-tunku. Wraz z rozwojem swych zainteresowań ekipa coraz bardziej otwierała się na brzmienia hip-hopowe. Stało się to bardziej widoczne na przedostatniej płycie Galactic From The Corner To The Block. Zaprezento-wali się na niej m. in. Lyrics Born, Juvenile i Mr. Lif. Ya-Ka-May to siódma płyta Nowoorleańczyków i trze-ba przyznać, że wysmażyli niesamowite dzieło. Połą-czenie tradycyjnego jazzu, soulu i innych gatunków z delty Missisipi ze współczesnym hip-hopem, funky, a nawet elementami elektroniki robi wielkie wrażenie. A Galactic tym razem wspomagane jest m. in. przez Rebirth Brass Band, Big Freedia i Irmę Thomas.

Gorillaz - Plastic Beach

Kariera tego wirtualnego zespołu to jedno z najdziw-niejszych wydarzeń na muzycznym rynku ostatnich lat. 12 lat temu podczas spontanicznego spotkania lidera kultowej formacji Blur Damona Albarna oraz twórcy słynnej serii komiksów Tank Girl Jamie Hewletta pa-nowie postanowili nagrać kilka numerów. Na potrzeby tego projektu stworzone zostały rysunkowe postacie czterech muzyków na czele z charyzmatycznym wokalistą 2-D. Za oficjalny debiut grupy uważa się wydanie EP-ki Tomorrow Comes Today w 2000 roku. W następnym roku pojawiła się pierwsza długograją-ca płyta zatytułowana po prostu Gorillaz. W 2005 roku na rynku ukazał się drugi album grupy Demon Days, którego produkcją zajął się słynny Danger Mouse. Dodatkowo pojawił się dokument o grupie Bananaz. W marcu tego roku panowie ujawnili się z nowym dziełem - Plastic Beach. Swoją pomoc w tym dziele zapewnili m. in. Snoop Dog, Mos Def, Bobby Womack, Lou Reed, Mick Jones i Paul Simonon z the Clash oraz nasza orkiestra kameralna Sinfonia ViVA.

Groove Armada - Black Light

Andy Cato i Tom Findlay tworzą duet Groove Armada od początku jego działalności. Cały czas koncentrowali się na brzmieniach elektronicznego house’u z elemen-tami reggae, hip-hopu oraz chill outu. Od debiutanckiej płyty z 1998 roku pod tytułem Nothern Star duet cały czas jest w czołówce gwiazd progresywnej muzyki ta-necznej. Takie przeboje jak I See You Baby, Superstylin czy But I feel good na zawsze stały się klasykami tego gatunku i zapełniają parkiety pod każdą szerokością geograficzną. Groove Armada dwukrotnie występo-wała w naszym kraju. Black Light jest szóstą płytą w dyskografii duetu - ukazała się po trzy latach od ostatniego albumu Soundboy Rock. Płytę promował singiel o znajomej nazwie Warsow. Na Black Light nie znajdziemy raczej tak charakterystycznego dla grupy klubowego brzmienia - co dla niektórych może być rozczarowaniem. Tym razem muzyka jest dużo mrocz-niejsza i nawiązuje do klimatu lat 80-tych. W nagraniu płyty wziął udział m. in. Brian Ferry z Roxy Music.

BIKEACTION.MAG|65

Page 66: Bike Action

Wydawnictwo FUN-SPORT sp. z o.o.

WydawcaPaweł Kibiń

Adres redakcji:58-560 Jelenia Góraul. Wolności 179tel. 075 75 59 888fax. 075 75 59 889www.bikeaction.pl

Redaktor naczelnyPaweł Kibiń[email protected]

Zespół redakcyjnyTomasz [email protected]

Jacek [email protected]

Kuba Konwent

WspólpracownicyDamian KnapikSzymon „Siara” SyrzistiePiotr GrabiecKlaudia KmitaSzymon NieborakMarzena DutkaDominik Kołodziejczyk

Reklama i MarketingKrzysztof Grabiń[email protected]

Skład i łamanieStudio DTP [email protected]

Projekt i grafikaDarek [email protected]

OkładkaFoto: © Justin KosmanRed Bull Photofiles

Naświetlanie i drukDrukarnia BIMART

Made in Poland

Uwaga:

Sporty prezentowane na łamach BIKE ACTION mogą

być niebezpieczne dla zdrowia lub życia. Wydawni-

ctwo Fun-Sport Sp. z o.o. nie bierze odpowiedzial-

ności za ewentualne sytuacje i ich konsekwencje,

wynikłe z uprawiania ekstremalnych odmian

kolarstwa. Pamiętaj, aby zawsze jeździć w kasku

i ochraniaczach!

jest znakiem towarowym pod ochroną i używanie go przez kogokolwiek na terenie kraju, zarówno w zna-czeniu słownym, jak i graficznym, celem oznaczenia swojego towaru jest bezprawne

Prenumerata > www.bikeaction.pl

Szamani dirtu - wywiad z braćmi GodziekTesty rowerów MTB i BMXPorady specjalistów - grube triki na dircie i start w zawodach DHRelacje i zapowiedzi imprezHOT STUFF - Prezentacje nowości sprzętowych

oraz szalone strony, film, muza i wiele innych atrakcji!!!

FOTO © Szymon Nieborak

Page 67: Bike Action
Page 68: Bike Action