Balladyny i Romanse - Ignacy Karpowicz - eBook

22

Transcript of Balladyny i Romanse - Ignacy Karpowicz - eBook

  • Ignacy Karpowicz

    Balladyny i Romanse

  • Copyright by Ignacy Karpowicz

    Copyright for this edition by Wydawnictwo Literackie, 2010

    Wydanie pierwsze

    Opieka redakcyjna

    Anita Kasperek

    Redakcja

    Waldemar Popek

    Korekta

    Weronika Kosiska, Magorzata Wjcik, Barbara Turnau, Adam Jarzbski

    Projekt okadki

    Przemysaw Dbowski

    Zdjcie na pierwszej stronie okadki Children Undergoing Light Therapy

    Wally McNamee / CORBIS / Fotochannels

    Redaktor techniczny

    Boena Korbut

    Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o., 2011

    ul. Duga 1, 31-147 Krakw

    bezpatna linia telefoniczna: 800 42 10 40

    ksigarnia internetowa: www.wydawnictwoliterackie.pl

    e-mail: [email protected]

    fax: (+48-12) 430 00 96

    tel.: (+48-12) 619 27 70

    ISBN 978-83-08-04650-0

  • Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpenej wersji caej publikacji.

    Aby przeczyta ten tytu w penej wersji kliknij tutaj.

    Niniejsza publikacja moe by kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wycznie w formie dostarczonej

    przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na ktrym

    monanaby niniejszy tytu w penej wersji.

    Zabronione s jakiekolwiek zmiany w zawartoci publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej

    publikacji. Zabrania si jej odsprzeday, zgodnie z regulaminem serwisu.

    Pena wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki.

  • CZ PIERWSZA BALLADYNY

  • ROZDZIA PIERWSZY

    CHISKIE CIASTECZKO

    Nazywom si chiskie ciasteczko. Skadom si z mki, cukru, jajek, oleju, waniliowego aromatu, szczypty soli, migdau bez skrki i mdroci. Najpierw naley mnie zagnie na twarde ciasto, rozwakowa. Potem wyci kwadraty, a w rodek kwadratu woy migda i karteczk z sentencj. Rogi zlepi u gry. Piec dwadziecia minut na blasze wysmarowanej olejem, na zoty kolor, w temperaturze okoo dwustu stopni Celsjusza. Podawa na zimno. Najlepiej po kaczce (po pekisku).

    Jestem mao poywne, niezbyt smaczne, lecz to nie ma najmniejszego znaczenia, poniewa zawierom w sobie mdro. Mdro skada si z cienkiego paska, na pasku s litery. Pasek papieru zwykle jest natuszczony. W przeciwnym razie mgby spon w piekarniku.

    Najpierw wystpowaom jako ciekawostka w restauracjach i barach. Teraz jestem wszdzie, zatruom cay wiat. Jestem bardzo toksyczne oraz zjadliwe. Przenosz si kropelkowo, pciowo, w rozmowie, w transfuzji, na spowiedzi w kady sposb, jak Duch wity. Mdro z mego rodka obja w posiadanie cay wiat, jestem w powieciach typu broszurowe i okadka twarda, w przemwieniach politykw, w wystpieniach przywdcw religijnych. Waciwie to nie wiem, czy gdzie mnie jeszcze nie ma.

    Po lekkiej pracy ciki odpoczynek; Duch jest jak wieca: jej pomie moe zgasn, ale ona istnieje; Potok, ktry zmieni bieg, nie powrci wicej do starego oyska; Jeste jak zamknita renica, ktra na prno udzi si blaskiem wiata wrd ciemnoci.

    To tylko kilka moich odson, a jest mnie legion, legion mdroci, ju si mnie nie da wytraci, ludzie uwierzyli we mnie, powtarzaj mnie, zwyciyom. Jestem bestsellerem. Jak gwno zalaom cay wiat. Syszycie ten chlupot? To ja. Nowy potop. Nazywom si chiskie ciasteczko. Do usug.

    OLGA

    1.

    Mieszkaa na trzecim pitrze pospolitego bloku z wielkiej pyty. Miasto jak miasto, ulica Broniewskiego, widok z balkonu: na prawo technikum mechaniczne, szkoa z internatem, na lewo przystanek autobusowy.

    Niosa dwie plastikowe reklamwki. Odczuwaa zmczenie. Po pracy pojechaa do biedronki. Biedronka to by owad, kiedy, dawno temu, na kach. Dzi biedronka to najtaszy supermarket.

  • Przystawaa na kadym ppitrze, aby zapa oddech. W reklamwkach dwutygodniowy zapas jedzenia. Wszystko co najtasze. Makaron, ry i kasze bez marki, kraju pochodzenia, tylko kod kreskowy. Golonka, kaszanka i cinki wdlin, podobno wieprzowych, z chemicznym koktajlem zamiast krwi; krew ma zbyt krtki termin przydatnoci do spoycia. Ziemniaki, gwka kapusty i buraki, ktre odbarwiay si w gotowaniu; nawet kwasek cytrynowy nie utrwala koloru. Proszek do prania (dosia), pyn do mycia naczy (ludwik) (caa rodzina w komplecie) i gazeta telewizyjna (Kropka).

    Przed drzwiami do swojej kawalerki postawia reklamwki na pododze, poprawia przekrzywion wycieraczk, pooddychaa. Ze skajowej torebki wycigna klucze. Dwa razy obrt w lewo. Potem drugi klucz dwa razy w prawo.

    Zapalia wiato, mina sidma wieczr, ciemno. Wniosa torby do rodka. Zamkna drzwi. Zdja czapk, rkawiczki, szalik i paszcz. Torebka zawisa na wieszaku. Klucze wyldoway na stoliku rozmiaru drzewka bonsai. cigna buty i zaoya papucie. Spojrzaa na plastikowe reklamwki z umiechnitym owadem. Usiada na dywaniku w korytarzu. Pakaa nie duej ni pi minut. Otara zy, dotkna doni policzka:

    Ju dobrze, dobrze, cicho, Olga, ju dobrze powiedziaa w imieniu kogo, kto powinien j kocha albo chocia udawa.

    Wstaa i zaniosa zakupy do kuchni, maej wnki z jeszcze mniejszym oknem. Porozkadaa pudeka w szafkach, otworzya lodwk, wszystko na swoje miejsce.

    Taka jestem zmczona. Nogi brzkn.

    Postawia czajnik na gazie. Zanim zagotowaa si woda, zjada kolacj (dwie kanapki z mortadel i kiszonym ogrkiem). Zmya talerz, stolniczk, n i widelec. Zaparzya herbat. Przesza do jedynego pokoju. Usiada w fotelu, herbat postawia na stoliku. Obok kubka rozoya program telewizyjny. Dzi pitek, jutro pierwszy z dwch wolnych dni; do pracy dopiero w poniedziaek. W sobot posprzta mieszkanie i zrobi pranie, w niedziel odwiedzi matk, ale to a dwa dni; jakkolwiek by liczy: wte i nazad, z rymem i bez.

    Wczya telewizor. Obejrzaa Wiadomoci na TVP. Nic nowego, nic dobrego. Nie spodziewaa si zreszt, aby od wczorajszych Wiadomoci co si poprawio. W skrytoci ducha liczya na jak wstrzsajc informacj, na przykad mier kogo znanego, niespodziewan i po dugiej walce z chorob, eby mu powspczu. I rodzinie zmarego. I sobie samej. Olga nosia w sercu wiele wspczucia.

    Po Wiadomociach film. Dzi puszczali Ze mierci jej do twarzy. Obejrzaa. Gupia komedia, niemieszna, za bardzo za bardzo szukaa odpowiedniego sowa. A moe nie za bardzo, lecz za mao?

    Po komedii zaparzya zika, melisa z mit, na uspokojenie, spokoju nigdy za wiele. Otworzya tabliczk czekolady, mleczna z orzechami laskowymi, E. Wedel, Eduardo W. Edel, jak z telenoweli.

  • Obejrzaa maraton kabaretowy na Dwjce. Dugi, trudno dobiec mety. Czua zmczenie po przepracowanym tygodniu oraz zadowolenie z dwch nadchodzcych dni. Oczy troch pieky. Najwyraniej bya ju za stara, eby paka sobie ot tak, po nic, na pusto. Posza do azienki, zatkna korek w wannie, nalaa ranego pynu bez marki i producenta i odkrcia kurek z gorc wod. Para wypenia niewielki szecian pomieszczenia, Olga zastanowia si chwil, usiada na sedesie. Niektre z wosw onowych ju posiwiay, pierwsze jaskki staroci, gdy lataj nisko, lataj na deszcz. Sikaa wsk struk.

    Przypomniaa sobie to jedno z bardziej upokarzajcych wspomnie ostatni wizyt u ginekologa.

    Pani jest dziewic powiedzia ginekolog. W tym wieku! Nie mog obejrze dokadnie.

    Niech pan nie oglda odpowiedziaa, spalona rumiecem.

    W malutkiej azience z wann pen ranej piany Olga zapalia wiec zapachow: wanilia za 3,99; wolaa lawend, lawenda rzadko bywaa w promocji. Z pki w pokoju zdja powie Danielle Steel Dary losu, w twardej okadce.

    Rozebraa si do naga jak kura do rosou, do filmu zostao p godziny. Puszczali Trdowat. Zanurzya si w gorcej wodzie i pianie, z romansem w doniach. Przeczytaa pierwszy rozdzia, woda ostyga, spucia troch ostygej, dolaa wrztku. Wiedziaa, jak skoczy si romans, tylko dlatego czytaa, e znaa koniec, zanim go poznaa. ycie jest od niespodzianek. Ksiki musz by stabilne, solidne. Dobro do dobra. Kara za zbrodni. Mczyzna do kobiety. Za wyrzeczenia nagroda.

    Wysza na chodniczek niczym Afrodyta z morskiej piany, do dawno temu. To bya skromna wersja, dostosowana do skromnego ycia, w atrybucji codziennoci. Jedyna dostpna muszla klozetowa. Zamiast amorkw dwa kinkiety. I lustro zaparowane jak pojedyncza fasetka wielkiego oka. Olga odoya ksik na zoon desk sedesu. Wytara si dokadnie. Wklepaa balsam w ciao. Na ciao zaoya szlafrok. Szlafrok przewizaa paskiem.

    Zabraa ksik, wesza do pokoju i wczya telewizor. Trdowata ju si zacza. Nic nie szkodzi, znaa pocztek na pami. Oraz koniec.

    Olga bya star pann, wedug nowszej nomenklatury: singielk. Macica nietknita, nerwy na wodzy, lat pidziesit.

    Olga dawno temu pogodzia si z tym, e wielkie uczucia przeywa wycznie na stronach romansw. Tak jest sprawiedliwie, dobrze. W yciu trzeba jecha do pracy, dwie przesiadki, na szst rano, sklepik spoywczy w Grabwce, ponad godzina w jedn stron, pobudka o czwartej. Na wielkie uczucia pozostawaoby bardzo niewiele czasu, w jej yciu wielkie uczucia zmarnowayby si jak nic, musiaaby poprosi o bezpatny urlop, eby mie czas co poczu porzdnie. Dobrze, e wielkie uczucia przytrzanito okadkami. Tak jest sprawiedliwie. Kademu wedug potrzeb i moliwoci. Jako tak.

  • Olga miaa siostr i dwch braci. Utrzymywali kontakt, moe niezbyt bliski, acz regularny, najczciej telefoniczny, w ramach najniszego abonamentu, naliczanie sekundowe.

    Olga rozsiada si w fotelu, okutana szlafrokiem, w swoim miniaturowym bezpiecznym wiecie, z pilotem w doni, niby bogini pacy minimalnej. Wosy umyje jutro, z samego rana, eby sen ich nie skotuni w jakie afro (nie eby bya rasistk).

    Kto zadzwoni do drzwi. Usyszaa dzwonek, mimo to nie zareagowaa. Nikt nie dzwoni o tej porze, czasem w lewym uchu. Spojrzaa na budzik. Dochodzia pnoc. Dzwonek rozbrzmia ponownie. Wstaa, ciszywszy telewizor. Na palcach podesza do drzwi, wyjrzaa przez judasza. Na klatce palio si wiato. ywej duszy. Tylko wycieraczka dziwnie uoona. To nie wycieraczka, uwiadomia sobie. To kto. Ten kto lea na wycieraczce.

    Serce Olgi zabio ywiej. Przestraszya si. Nie wiedziaa, co zrobi. Zadzwoni do szwagra? Na policj? Pogotowie? A jeli ten kto odpeznie, zniknie, nim przyjedzie policja lub szwagier, ewentualnie pogotowie, co wtedy? Wyjdzie na star, zdziwacza pann. Tego obawiaa si najbardziej, e inni zobacz w niej t, ktr jest naprawd: star i zdziwacza pann. Dlatego rozpita pomidzy rnymi rodzajami strachu przemoga si: z kuchni wzia najwikszy n, wycigna z szuflady ostrzak, krawd noa podostrzya dla pewnoci, a potem przesza niepewnie do przedpokoju i uchylia drzwi.

    wiato na klatce ju zgaso.

    Nacisna wcznik.

    Lea nieruchomo. Pewnie ucze technikum mechanicz nego. Wosy zlepione krwi.

    Dotkna nieznajomego czubkiem kapcia. Nie poruszy si.

    Olga przykucna, oddycha.

    Z szafy wyja stare przecierado, ktrym zacielia rozkadany do spania fotel. Nie chciaa, eby ten kt o zabrudzi tapicerk krwi. Ludziom naley pomaga, to prawda, ale rwnoczenie wiat naley utrzymywa w czystoci.

    Stkajc, wcigna go do rodka. Chopak stara si wsppracowa, tak si Oldze wydawao. Wreszcie pokonali korytarzyk i dotarli do fotela. Chopak skuli si w nim, przycigajc wszystkie czonki do tuowia.

    Olga spojrzaa na wasne donie, umazane krwi. Jak w Balladynie, tej szkolnej lekturze, ktra zamieszkaa w jej pamici. Szlafrok rwnie we krwi. Zamkna wejciowe drzwi. Umya rce. Uwiadomia sobie, e jest naga, jeli nie liczy szlafroka. Z szafy wyja majtki i biustonosz. Potem skarpetki, spodnie i bluzk. W azience przebraa si, szlafrok wyldowa w koszu z brudnymi ubraniami. Chtnie wyrzuciaby tam te swoje rce, ale nie umiaa. Z azienki

  • zabraa samochodow apteczk, urodzinowy prezent od bratanka, nieszczeglnie pierwszej pomocy.

    Do plastikowej miski nalaa gorcej wody. Wrcia do pokoju i odgiwszy donie chopaka obejmujce czaszk, przemya skrzep krew. Do gbokie rozcicie na czole. Pewnie naleaoby zaoy szwy. Wod utlenion zdezynfekowaa ran. Chopak zasycza, co mamrota, jego jzyk pracowa na jaowym biegu. Zaoya jaowy opatrunek.

    Wylaa brudn wod do sedesu. Pocigna za spuczk. Dwa razy. Wrcia do pokoju. Zdja chopakowi adidasy. Na duym palcu lewej skarpetki dziura. Zdja mu skarpetki. Powchaa i zarumienia si. Potem wycigna igielnik i zacerowaa dziur. Przykrya chopaka kocem. Potem usiada na wersalce. Na meblociance pooya n i suchawk bezprzewodowego telefonu. Wyczya telewizor. Zapalia lampk i zgasia grne wiato.

    Siedziaa na wersalce. Dochodzia pierwsza. Nie czua sennoci. Bezpieczny wiat kawalerki nagle wyda si niewystarczajcy, ciasny. Olga zapaa si na zdumieniu podobnym do tego, ktre dopada osob przymierzajc po duszej przerwie ulubione spodnie, na przykad. Spodnie grzzn ju na udach, sprint do talii wykluczony, szwy dostaj zadyszki, trzeszcz. Jake to tak? Przez nieuwag przybyo kilogramw? Mieszkanie skurczyo si niby wygotowany weniany sweter?

    W kocu zmorzy j sen. Kiedy si obudzia, po chopaku nie byo ladu. Jak kamfora. Wydao jej si, e to sen. To by sen. Pikny sen. Dar losu. W mikkiej okadce sennych majakw.

    Ale jednak nie. Koc zoony w kostk. Otwarta apteczka na stoliku. Zaplamione przecierado. Ich pierwsza wsplna noc.

    Poderwaa si gwatownie.

    W korytarzu przekrcia zamek. Obesza mieszkanie. Z lodwki zniky dwie parwki. Z portfela w torbie sto zotych.

    Olga przysiada na brzegu wersalki, trzymajc w doniach star portmonetk. Umiechaa si. Chopak ukrad sto zotych, w rodku byo trzysta, reszt jej zostawi.

    2.

    Brat podwiz j do Biaegostoku. Troch marudzi, poniewa musia poczeka, a Olga skoczy zmywanie i sprztanie po urodzinach matki. Marudzi, poniewa jego kac si potgowa, a nie mg wbi sobie klina: ona czujnie ledzia elipsy i uki, po ktrych poruszay si butelki wdki, nawet nage zmiany kierunku nie myliy ony.

    Olga wczapaa na trzecie pitro. W siatce niosa dary od matki: makowiec, jaja, kawaek wdzonej szynki i soik marynowanych malakw. Zamkna za sob drzwi, przekrcia zamek i odstawia siatk. Co za ulga, wreszcie u siebie, sama, jak dobrze.

  • Mina sidma wieczr. Olga oddaa si bez reszty rytuaowi codziennych czynnoci: kpiel, potem krem na twarz i balsam w skr, potem melisa z mit i co sodkiego (dzi matczyny makowiec), potem kilka rozdziaw Darw losu, film, program satyryczny, a pomidzy Wiadomoci albo Panorama, eby upewni si, i inni maj gorzej w wiecie ni Olga u siebie w kawalerce.

    Olga lubia swoje ycie, zwyczajne czynnoci, nadajce dniom tre i form, jak szczeble drabiny, po ktrej wspinaj si stopy, zanim dotr na dach. Z dachu atwo spa, kark skrci, nazbyt wiele wida, dlatego Olga miaa nadziej nigdy donikd nie dotrze, nie patrze za ani przed, a jedynie kontynuowa codzienn litani drobnych krokw, odmienia przez siebie zwyczajne i mao szlachetne bezokoliczniki, stpajce gsiego od zmierzchu do witu.

    Olga nigdy nie zapamitywaa swoich snw, czasem odnosia wraenie, e przychodzi do niej ojciec, siada na brzegu ka, materac nie ugina si pod jego ciarem, ten materac to byo ostatnie, co zapamitywaa, albo raczej, co miaa wraenie, e zapamitaa.

    Pooya si kwadrans po dziesitej. Syszaa krople wody rozbryzgujce si o kuchenny zlew: rytm nieregularny, krople uderzay szybkimi seriami po trzy-dwie albo pojedynczo z kilkusekundowym interwaem. Od lat zasypiaa do tych kropel: nieregularnie, zrywami i z pauzami pograa si we nie, w ktrym, moe, na materacu przysidzie jej ojciec.

    Jej mieszkanie, jak kade mieszkanie samotnej osoby, stao si ostoj dwikw; dwikw nikomu niepotrzebnych i zazwyczaj skrupulatnie usuwanych. Kapanie z kranu, skrzypienie zawiasw i klepek podogi. Bulgotanie wody w kalo ryferach, wiatr pogwizdujcy w szczelinach okien, buczenie prdu w kontaktach.

    Olga mylaa o urodzinach matki, kap-kap-kap-pauza-kap-kap, o Ani, swojej bratanicy, o chopaku z bandaem, kap-kap-pauza-kap-kap-kap, o tym, czy jutro do sklepu przyjedzie dostawa nabiau, o Panu Tadeuszu czytanym w liceum pielgniarskim, o tym, jak wyglda brama Raju, czy przypomina koci renic, o pauza.

    Prawd mwic, nie wiemy, o czym Olga mylaa (jeli w ogle), zasypiajc, mamy jednak wgld w to, co nia:

    Podchodzi do otarza w nieokrelonym, pustym kociele, pada na kolana, zaczyna si modli, zapomina sw modlitwy. Traci gos.

    Sen w powtarza si raz po raz w bardzo zblionych wariantach, jak gdyby w poszukiwaniu wariantu, ktry bolenie ugodzi nosicielk snu po to, eby wydosta si na jaw, niby jaka pasoytnicza larwa.

    Gdy o czwartej rano dzwoni budzik, Olga zapomina, e zapomniaa sw modlitwy. Wcza wiato i ppica wykonuje wszystkie poranne czynnoci: od sikania i ablucji przez niadanie po przekrcenie kluczy w zamkach.

    W czasie jazdy prawie pustymi autobusami nie myli o niczym. Moemy to stwierdzi z

  • ca odpowiedzialnoci: umys Olgi jest przezroczysty i gadki jak okienna szyba, niewielkie zabrudzenia to odciski poprzednich dni, starczy przejecha cierk.

    Z torby wyciga klucze i otwiera sklep. Wcza wiato i chodziarki, elektroniczn wag i kas fiskaln. Ukada wdliny i warzywa. Z wybiciem szstej otwiera drzwi. Wanie przyjecha pan Gienek z piekarni. Pan Gienek jest pod szedziesitk, grubawy i ysawy, bardzo miy, zawsze znajdzie ciepe sowo albo pczka. Olga lubi pana Gienka. Pan Gienek bardzo lubi Olg. Pan Gienek owdowia pi lat temu. Troch flirtuj, od trzech lat, mimo to pan Gienek nie zaprosi dotd Olgi na dancing lub jak modzi do kina. Cae szczcie. Olga nie wiedziaaby, co odpowiedzie ani jak si ubra.

    Szefowa przychodzi dopiero okoo poudnia. Wczeniej przyjedaj warzywa. Mody gnojek prbuje wcisn worek nadgniej cebuli. Pewnie yd, myli Olga. Olga nie ma nic przeciwko ydom, nigdy nie poznaa adnego yda. Wyniosa z domu gboko zakorzenione w jej stronach przekonanie, e jeli kto prbuje zarobi nie do koca uczciwie na handlu, to pewnie jest ydem. Polacy, Rosjanie, Niemcy byli od wyynania caych wiosek, od wojen i grzechw cikich. ydom pozosta tylko ten pocig, troch mieszny, troch uciliwy, do handlu. Moe dlatego, mylaa Olga, e oni nie wierz w Chrystusa. Wedug Olgi przed czasami Chrystusa nie istniay grzechy cikie. Bo gdyby istniay, mylaa Olga, Chrystus pojawiby si wczeniej, eby je odkupi.

    Olga wierzya w Boga, poniewa wierzyli jej rodzice i wierzyyby jej dzieci. Olga wierzya w Boga, poniewa On jest wszechmogcy i niepojty, a przecie czowiek nie zdoa poj jednoci w Trjcy: skoro Olga nie pojmuje, to znaczy, e Bg istnieje. Olga wierzya w Boga, poniewa kady paci rachunki, a tylko Bg gwarantowa, e wszystko zostanie uczciwie podliczone: nadpaty zwrcone, zalegoci cignite. To jest Boa ekonomia. I wreszcie Olga wierzya w Boga, poniewa bez Boga byoby wszystko wolno, bez Boga nie byoby dobra ani za.

    Po warzywach przyjechali z cukierni, potem nabia i mroonki. W poniedziaki zawsze bya zajta. Dostawa za dostaw i klienci. Olga znaa prawie wszystkich klientw. Prawie wszyscy klienci znali Olg. Rozmawiali o dzieciach, o psach, o tym, e le si dzieje w Polsce. Spoywcza demokracja. Wszystko jest wzgldne, pomylaa Olga, nawet mara: dla klientw za wysoka, dla szefowej za niska.

    Po dziesiciu godzinach spdzonych na ukadaniu, waeniu i pakowaniu do reklamwek, nabijaniu na kas, wydawaniu reszty i rozmawianiu Olga wydostaa si z mikrowiata spoywczego sklepiku.

    Przesiada si w centrum, posza do apteki (najtasza w miecie), kupia rutinoscorbin, co j drapao w gardle oraz pucach, a take bandae i jaowe opatrunki. Do domu dotara przed sidm.

    Odniosa niejasne wraenie, e co si zmienio. Wszystkie przedmioty wyglday tak, jak przed wyjciem, ale szczegy, nie zapominajmy o tym, byy pasj Olgi. Oto kapa na wersalce jakby przekrzywiona o milimetr. Oto obicie fotela jak gdyby bardziej ugite pod ciarem obcego dotyku. Oto klamka zbyt ciepa, zlew zbyt suchy, nawet wiatr faszowa w szczelinach

  • okien.

    Olga obesza i obejrzaa uwanie cae mieszkanie. Nie miaa wtpliwoci, wszystko pozostao takie samo, a jednoczenie zupenie inne, co moe oznacza tylko jedno jest przemczona i powinna wzi zalegy, bardzo zalegy urlop, wyjecha do matki na tydzie. Matka si ucieszy, Olga odpocznie, w skrcie.

    Wszystko takie samo powtrzya na gos Olga a niepodobne.

    3.

    Tygodniowy rytm: pobudka o czwartej, praca, zakupy, dom, telewizja i Dary losu, sen, pobudka: uspokajajce nastpstwo oswojonych godzin, hipnotyzujca monotonia ycia, stabilna pyta poniedziaku i niedzieli. W rod zadzwonia do Anki, swojej bratanicy:

    Upiekam biszkopt, moe przyjdziesz? A jak tata i mama?

    Bez zmian.

    To dobrze.

    Mw za siebie, ciocia odpowiedziaa bratanica.

    Olga lubia gotowa i piec. Preferowaa potrawy tanie i trwae, na przykad bigos lub piernik. Mona je przez tydzie, zajada si, a czowiek nie tyje, portfel nie chudnie.

    Ten tydzie, cho tak podobny do poprzednich jak wydma do wydmy, nie przypomina adnego tygodnia z pracowitego ycia Olgi. No, moe jako tam, w nieoczywisty i niewypowiadalny sposb, kojarzy si z dwoma niezwykymi tygodniami z odlegych lat, ktre zawayy na jej yciu, tak dawno temu, e wstyd pamita. Olga bya pielgniark, w poprzednim systemie, ktrego wodarze obrali sobie, cynicznie lub daltonistycznie, czerwie za kolor przewodni. Jej rce byy wtedy delikatne i sprawne, umiech szeroki, skra biaa, krucze wosy. Pacjenci lubili Olg, Olga lubia pacjentw. wiat wydawa si gra fair wzgldem Olgi, Olga rwnie nie amaa regu gry, nawet przecierada nie wyniosa ze szpitala, chocia nikt nie patrzy nikomu na rce, poniewa kady spoglda pod swoje nogi. Gdyby zastosowa dziwn logik obowizujc w tamtym systemie, doszoby si do wniosku, e Olga zachowujc si uczciwie zachowywaa si skandalicznie: robia to, o czym kady mwi, aby czynem zaprzeczy wasnym sowom. Sowa Olgi pozostaway w doskonaej harmonii z jej uczynkami, na jej oddziale nie gubiy si poszwy ani piamy, nie znikay strzykawki, lekarstwa ni igy, dlatego koleanki Olgi nie przepaday za Olg. Nie lubiy jej, lecz nigdy nie zdobyy si na szykany lub otwart wrogo. Wedug jednych Olga zwariowaa, a z wariatk nie idzie doj do adu czy skadu. Wedug drugich Olga miaa wysoko postawionych przyjaci, bardzo szerokie plecy, mimo e szczupa.

    Pracowaa na oddziale neurochirurgii. Pacjenci w jej wieku, skoczya bya trzydzieci dwa lata, rzadko si przytrafiali, je li ju, to najczciej po wypadkach drogowych. Niektre

  • wypadki drogowe przydarzay si na posterunkach lub w trakcie przesucha. W tamtym systemie ruch drogowy nie nalea do najlepiej zorganizowanych.

    Pacjenci nie przypominali ludzi, przypominali gagany z otworami w rnych miejscach ciaa. Praca Olgi polegaa na obsugiwaniu tych otworw: z niektrych wydobywa si jk i ten jk naleao ukoi, z innych cieka struka moczu i ten mocz naleao uprztn.

    W poniedziaek Oldze przypad nocny dyur. Zadzwoni sam ordynator i nakaza przygotowa sal zarezerwowan dla specjalnych goci: dygnitarzy partyjnych lub ich ofiar; ci pierwsi woleli nie styka si bezporednio z elementem robotniczo-chopskim, ci drudzy (wedug tych pierwszych) nie powinni. Owo zrwnanie oprawcw i ofiar, przybierajce w wymiarze przestrzennym ksztat izolatki, niektrym wydawao si zabawne: system wypacza ludzi, ludzie wypaczali system, poczucie humoru utracio najlejsz styczno z godnoci czy przyzwoitoci.

    Olga zastanawiaa si, kogo przywioz: czonka miociwie panujcej PZPR, pieszego, ktry wpad pod ciarwk, gdy szed do toalety wiziennym korytarzem? (czy to w ogle moliwe?) Kogo by nie przywieli, Olga zachowaaby si tak samo: skurwysyn i wity cierpi podobnie. Tak sdzia, po objawach.

    Przywieli ofiar wypadku. Oficer Suby Bezpieczestwa poinformowa Olg z drwicym umieszkiem na ustach, e jego modszy brat potkn si w azience, co doprowadzio do wielu zama, uszkodzenia rdzenia krgowego i odwodnienia. Musieli operowa. Operacja si udaa, ale pacjent nie zmar, ci z opozycji bywaj nieuleczalnie oporni, pomyla.

    Powinna pani bardzo uwaa, biorc prysznic poradzi oficer.

    Oldze przez myl nie przeszo, e usyszaa wanie grob, cakiem zgrabnie opakowan.

    Zawsze uwaam odpowiedziaa. A teraz prosz wyj. Nic tu po panu.

    Oficer burkn co pod nosem i wyszed. Olga znaa tego oficera, widziaa go ju wczeniej trzy razy, zawsze w cywilu.

    Modszy brat lea na ku. Wodzi oczyma po suficie i cianach, jeszcze niezbyt przytomnie, dopiero co wybudzony z anestezjologicznego snu. Olga spojrzaa na kart pacjenta, Jerzy bez nazwiska, wiek 28, waga 58, zawyona. Olga westchna.

    Zagldaa do Jerzego wiele razy. Tamta noc przesza bardzo spokojnie. Gdyby istniaa jednostka blu, nazwana, powiedzmy, dol (od aciskiego dolor), to Oldze przypadaby tamtej nocy najwysza liczba doli; jej dola.

    Ju dniao, Olga siedziaa przy ku Jerzego jak kto z rodziny, ona lub siostra. Starszy brat pewnie ju napisa raport i smacznie zasn. Oczy Olgi sklejay si: trzy wypite kawy to nie zapaki, ktre mona midzy powieki wetkn, ot tak sobie, eby odegna sen.

  • Boj si.

    Olga drgna. Niekiedy rozmawiaa z wasnym sumieniem, najczciej sobie potakiwali, nigdy dotd jednak sumienie nie przemwio tak bezporednio.

    Boj si. Siku, prosz.

    Olga wybudzia si z drzemki. W pierwszej chwili pomylaa, e sumienie nie ma pcherza, w drugiej wstaa z pielgniarskim automatyzmem, eby sign po kaczk.

    Olgi nie krpowao dotykanie mskiego czonka. Czonek to nie jest co, co sprawia rozkosz. Olga znaa czonek, powiedzmy, z drugiej strony, od podszewki. Czonek to kawaek ciaa, udrczonego i niedomagajcego ciaa, przez ktry wydostaje si mocz. Mocz naley sprztn. Ciau wspczu.

    Jerzy zamkn oczy. Olga przytrzymywaa jego czonek, czekajc, a zacznie sika.

    Pom mi, prosz.

    Pomagam. Prosz sika miao.

    Nie tak, inaczej.

    Jak?

    Zabijesz mnie?

    Olga znieruchomiaa.

    Jerzy, lat dwadziecia osiem, bez nazwiska, sikaj, prosz. Majaczysz po anestezji.

    Ty nie rozumiesz.

    Zrozumiem, co zechcesz. Teraz sikaj.

    Obiecujesz?

    Tak.

    Wrcia do domu. Nie umiaa zasn. Przez dwa tygodnie braa nocne dyury. Siadaa przy ku Jerzego. Suchaa. Najczciej nic nie mwi; wenflonem spaday krople soli fizjologicznej. Nie dotkna go ani razu bez wyranej koniecznoci. Jej obecno przy ku chorego bya aseptyczna, rzeczowa, tak jak jej dotyk, bardzo praktyczny, suchy.

    Jutro poprosi.

    Skina gow. Nie protestowaa.

  • Potrzymaj mnie za rk.

    Olga dotkna opuszkami grzbietu doni Jerzego, spierzchnitej skry, wysuszonej na wir.

    Nie tak. Zrb to jak ona. Jak moja ona.

    W domu zasna kamiennym snem. Nawet nie umya zbw. Zadzwoni budzik. Wypia kaw, wzia kpiel, starannie uoya wosy, umalowaa si, wycigna najlepsz sukienk, z szafy buty na wysokim obcasie.

    Kwadrans po pnocy wesza do szpitalnej izolatki. W jednej rce trzymaa szpilki, w drugiej ptasie mleczko Temida realnego socjalizmu. Zamkna drzwi. Zdja fartuch i szpitalne papucie. Zaoya szpilki i poprawia wosy. Podesza do ka. Ptasie mleczko odoya na szafk.

    Czekaem na ciebie.

    Pooya mu palec na ustach. Czubkiem jzyka dotkn jej skry. Mia suchy jzyk. Jego dotyk przypomina dotyk papieru, dotyk gazety.

    Boj si.

    Takie byy ostatnie sowa Jerzego. Olga cofna palec z jego warg, sparzony sowami, strachem i zaimkiem zwrotnym. Potem go pocaowaa. Stara szmink z jego ust dopiero, gdy umar. To bya ognicie czerwona szminka redniej jakoci. Pasowaa do ycia Olgi i mierci Jerzego.

    Zaoya pielgniarski fartuch. Zdja szpilki. Wsuna nogi w papucie. Zabraa nierozpakowane ptasie mleczko. Wysza z pokoju tak, jak wesza.

    Rano zoya wymwienie.

    Dwa razy wezwano j na przesuchanie. Starszy brat wypytywa o to, co robia tamtej nocy, gdy grony przestpca zmar. Czy miaa rodzin. Z kim utrzymywaa stosunki pciowe. Setki drobnych, obrzydliwych pyta. Brat Jerzego by znacznie inteligentniejszy od Olgi. Olga zdawaa sobie z tego spraw. I to wanie dotykao j do ywego, e ludzie inteligentni, znacznie inteligentniejsi od niej, zacigaj si na sub po stronie za.

    Pani go zabia stwierdzi brat. My wiemy wszystko.

    To wy go zabilicie odpara.

    Oficer rozemia si jak z dobrego dowcipu.

    Nie wrcia do wyuczonego zawodu. Wykonywaa najmniej popatne prace: sprztaczka,

  • recepcjonistka, kuchenna pomoc. Gdyby nie rodzina, nie miaaby z czego wyy.

    Upadek komunizmu ucieszy Olg. Bya posuszna staremu systemowi, bdzie posuszna nowemu. Zastanawiaa si czasem, na marginesie, jakie plagi przyniesie nowy ustrj. Nie wierzya, e bdzie lepiej, cokolwiek miaoby to oznacza. Uczciwoci od zmiany konstytucji nie przybdzie. Przed Okrgym Stoem rwnie mona byo by uczciwym czowiekiem, uczciwoci okrojon, pojedyncz, trudn, ale jednak uczciwoci.

    Zaparzya melis z mit. Ukroia dwa plasterki makowca, dwa czarne wiry w drodowym ciecie, lece na talerzyku nieruchomo jak mysz pod wzrokiem wa; brawurowe porwnanie, pojedyncza samotno.

    4.

    Ania, bratanica Olgi, zjada biszkopta i wysza, Olga za nie potrafia znale sobie miejsca w oswojonych i nielicznych metrach kwadratowych swojej kawalerki. Kto wszystko poprzestawia i pozmienia, cho nic si nie zmienio. Najbardziej obce staj si rzeczy znajome (Epiktet) (czyby?).

    Bratanica obiecaa wrci o dziesitej wieczr. Miaa si z kim spotka, no i musiaa zabra jakie drobiazgi z domu.

    Ciocia, rodzicom powiem, e nocuj u koleanki.

    Olga nawet nie skina gow w odpowiedzi. Nienawidzia tajemnic i niedomwie. Przyznaa jednak Ance racj. Lepiej nie niepokoi rodziny informacjami o dziwacznych przeczuciach, o lku, nagym wyobcowaniu i wyszorowanym piekarniku. Po co rodzina ma si zamartwia tym, e u Olgi co si poprzestawiao: w jej mieszkaniu albo gowie? Poza tym w pewnym sensie bya przecie koleank Anki.

    Olga rozumiaa, e niepowiedzenie prawdy to pierwszy krok w grzzawiska kamstwa. Po pierwszym kroku przyjd nastpne, coraz szybsze, coraz bardziej chaotyczne i bezradne. Trudno bdzie si zatrzyma. Wreszcie si potknie i upadnie. Po okcie i szyj zanurzy. Utonie. Powyej dziurek w nosie. Bez brzytwy na horyzoncie.

    Zmya naczynia. Naszykowaa czyst pociel dla Ani. Prbowaa co obejrze w telewizji. W ramach oszczdnoci zrezygnowaa z kablwki. Miaa tylko Jedynk i Dwjk. Telewizja publiczna realizowaa tak zwan misj publiczn, to znaczy ochron narodowej kultury i wiata wartoci, w sposb do przewrotny, acz Olg satysfakcjonujcy. Olga lubia filmy na podstawie powieci Danielle Steel, kabaretony i gwiazdy na lodzie czy gdziekolwiek bd. To bya rozrywka niewysokich lotw, czasem komu udawao si skoczy pojedynczego loopa, gnuna i atwa. Zdawaa sobie z tego spraw, jednak po przepracowanym dniu nie oczekiwaa niczego wyrafinowanego lub, co gorsza, prawdziwego. Midzy dziewitnast a pnoc pragna wiata, w ktrym nie pojawia si sklep spoywczy, w ktrym nie byo miejsca na nie otarte zy, a rozterki udawao si zamkn w krtkim zdaniu z prostych sw i jednego westchnienia.

  • Olga dokonaa precyzyjnego rozdziau midzy yciem a sztuk. Im mniej prawdziwego ycia w sztuce, tym lepiej dla obojga. ycia ma czowiek w nadmiarze na co dzie. Po co katowa si jeszcze wieczorami?

    Anka wrcia punkt dziesita. Wypiy herbat. Porozmawiay chwil. Umyy si i poszy do ek. Przed snem Anka ucaowaa ciotk w policzek. Olga zapamitywaa wszystkie takie czuoci. Rzadko si przytrafiay. Naleao je gromadzi i w wolnym czasie przeglda jak strony klasera, pocaunek po pocaunku, ucinicie po uciniciu, objcie, dotknicie. Blade i delikatne wzruszenia.

    Olga leaa z otwartymi oczyma. Za cicho. Woda nie kapaa. Spokojny rytm oddechu bratanicy: zbyt regularny, aby nabra mocy sprowadzenia na Olg snu.

    Olga nie opowiedziaa Ance o chopaku, ktremu pomoga. Anka spaa teraz na j ego miejscu. Byo w tym co niestosownego.

    Myli Olgi obracay si jaowo dokoa tej niestosownoci, prbujc doj jej istoty, ale pniej myli, coraz bardziej zmczone gonitw, zaczy miesza si z nabijanymi na kas kodami produktw spoywczych, z cenami. Dawniej przed oczyma wiroway ogniste plamy, teraz kod kreskowy i termin przydatnoci do spoycia; czowiek si starzeje nieco szybciej ni wiat, pomylaa w osobnym trybie.

    Rankiem wstaa dziwnie wyspana, na kilka minut przed budzikiem. Staraa si wykona wszystkie czynnoci moliwie najciszej i przy jak najmniejszym udziale wiata, eby nie obudzi Anki.

    Ju wyszykowana do wyjcia, spojrzaa po raz ostatni na bratanic: na jej dziecinn twarz z narzucon plam ciepego wiata z lampki i trupim, bladoszarym prostoktem okna, za ktrym wstawa do pracy nowy styczniowy dzie. Olga zgasia lampk.

    Wysza z pokoju niezdecydowanym krokiem.

    W autobusie zastanawiaa si, czy postpia waciwie, zostawiajc Ank i naraajc j na w najlepszym razie swoje wasne fobie i niepokoje. Myli stawiay opr, gadkie i cikie jak kamienie w potoku. Olga stawiaa pytanie, lecz nie potrafia udzieli odpowiedzi. Odzwyczaia si od trudnych rozstrzygni, pod prd.

    Nie znajdowaa w nikim oparcia, w nikim z krwi i koci, czy choby z papieru. Nawet nie umiaa utosami si z bohaterk ktrej z czytanych przez siebie ksiek. Bohaterki cierpiay z powodu odrzuconej mioci, nie ciekncy kran i wyszorowany piekarnik nie wystpoway w tamtym wiecie.

    5.

    Przez cay dzie nie moga wygoni z siebie niepokoju. Nie chodzio tylko o bratanic. Niepokj siga gbiej, przykrywa wszystko delikatn nieostroci jak para azienkowe kafelki.

  • Siedem pidziesit powiedziaa Olga.

    Klientka, pani Basia, wdowa, wygia usta w obraon podkwk. Ta podkwka nie przynosia szczcia. Olga brutalnie przerwaa dusz wypowied na temat wnukw. Pani Basia nie wiedziaa, czy wypada kontynuowa. e kochane, zawsze pamitaj, a pamita pani, jak mwiam, co dali na moje urodziny mi, schab z wczoraj za wcale nie by taki wiey, raczej przedwczorajszy?

    Pani Basia, chocia nie wiedziaa, czy wypada kontynuowa, wiedziaa, e nie moe tak sta przed kas z ustami wygitymi w podkwk. Mogoby to skompromitowa j i jej wnukw w oczach ekspedientki.

    Coraz droej u was stwierdzia.

    Takie czasy odpowiedziaa Olga.

    Zawsze odpowiadaa w ten sposb na zaczepki klientw. Nie czua si odpowiedzialna za gospodarcz kondycj kraju ani sklepow mar, ani za wysoko rent i emerytur. Gdy strajkowali grnicy, stoczniowcy, lekarze, nauczyciele, rolnicy, to mwilicie: Maj racj, trzeba im wicej paci mylaa Olga no to teraz macie: oni racj, a wy chudsze portfele; jak czowiek daje, to od dawania nie staje si bogatszy, chyba e wewntrznie. Wewntrzne s na przykad take krwotok i dusza, podobno.

    Pani Basia ponarzekaa chwil, aby zapyta na zgod:

    A kiedy przyjedzie kawa?

    Moe jutro. Rano nie dowieli.

    Midzy dwunast a czternast prawie nie miaa klientw. Wpado tylko dziecko po gumy do ucia i mczyzna w garniturze po apap. Apapu nie prowadzili, wzi ibuprom. Pomylia si przy wydawaniu mu reszty, na swoj korzy, o pi zotych, co j zirytowao albo nawet rozzocio. Taka pomyka bya prawie nie do odrnienia od oszustwa.

    Na domiar zego cho nic zego jeszcze si nie wydarzyo szefowa spnia si godzin. Olga nie zdya na autobus. Nie chciaa czeka na przystanku czterdziestu piciu minut. Postanowia si przej.

    Kroczya wskim, krzywym chodnikiem. Szare styczniowe powietrze, brak wiata wymieszany ze spalinami dostaa kolki. Zupenie jak w czasach dziecistwa, gdy bawia si z brami w wojn. Bracia najczciej wyznaczali Oldze rol piechoty. Dlatego Olga sporo biegaa i czsto gina. Czasem bracia litowali si nad swoj siostrzyczk i brali j do niewoli. Jako piechota wzita do niewoli, Olga siedziaa zamknita na skobel w parniku i czekaa, a jej oddech si uspokoi, a kolka zniknie. Niekiedy przez malutkie okienko bracia podawali jej kubek zimnej wody. Jeniec te rodzina.

  • 6.

    Nadwerajc wasny budet, i tak przetrcony setk, ktra posza w lady kamfory, znikajc z portfela jednoczenie z dwiema parwkami (z lodwki), Olga nabya wier kilo jabecznika oraz w sklepie obok cukierni butelk alkoholu. Wybraa biae martini, poniewa sdzia, e to modny i elegancki alkohol, w sam raz dla modziey, tej od lat osiemnastu, nietrzewym sprzeday si nie prowadzi. Ponadto by w promocji. Litr soku pomaraczowego gratis.

    Po drodze do domu zastanawiaa si, co przygotowa na obiad. W zamraalniku powinny jeszcze by kurki, moe wic zupa grzybowa? Grzyby smaone z cebul plus bonus odrobina tustej mietany? Naleniki z grzybowym farszem?

    Potencjalne menu zajo jej myli wystarczajco skutecznie, eby nie myle, co si stao, co mogoby si sta w mieszkaniu pod jej nieobecno. Waciwie nie znajdowaa dobrego rozwizania. Jeli nic si nie stao, Anka po prostu czeka niedobrze, Olga powinna uda si do doktora od go wy; czas wypdzi to, co w niej siedziao. Jeli co si stao, kto prbowa dosta si do mieszkania, jak Olga przypuszczaa lub sobie roia niedobrze, trzeba wymieni zamki, poprosi ssiadw o zwrcenie baczniejszej uwagi, policj moe nawet? Tylko o co? Jak lki starej panny przeoy na zrozumiay i nie wzbudzajcy podejrze jzyk?

    Z cikim sercem nacisna guzik domofonu:

    Sucham?

    To ja, ciocia odpowiedziaa.

    Zatem wszystko w porzdku, pomylaa. Czyli jednak nie, pomylaa.

    Anka czekaa w uchylonych drzwiach. Przepucia ciotk, caujc j w policzek, a potem zamkna drzwi.

    Olga zdja paszcz:

    Jada co?

    Nie, tylko jogurt. Ciocia, jestem na diecie. Tak jakby.

    Zrobi zup grzybow. Zjesz?

    Pewnie.

    Olga posza do kuchni. Do kuchni, w ktrej kran nie kapa, piekarnik lni, jednym sowem, w ktrej dziaao bez zarzutu wszystko to, co powinno niedomaga.

    Olga, kolekcjonerka szczegw, zauwaya, e bratanica nie jest taka sama: niby taka

  • sama, a niepodobna do siebie jak dwie krople wody. Jaka zmiana si w niej dokonaa i utrwalaa, podobnie jak w mieszkaniu: takim samym, a zupenie innym.

    Gdyby przedmioty mona byo podczy do wariografu, zada im pytanie, dajc prostej odpowiedzi tak/nie, moe wtedy Olga poczuaby ulg, wpatrujc si w nieruchomy wykres, w prost jak drut wizualizacj tak zwanego ladu emocjonalno-pamiciowego.

    Olga pomylaa o wariografie i przedmiotach. O krzele podczonym do wykrywacza kamstw: Czy kto obcy na to bie siedzia?. Baa si myle o podczaniu ludzi. Ludzie nie s tak niezomni i prawdomwni jak przedmioty. Ludzie maj problemy z tak/nie. Popeniaj bdy. auj. Bdz. Etece.

    Nie wysza z kuchni, dopki grzybowa nie bya gotowa. Pokroia chleb. Rozlaa zup do dwch talerzy. W garnku jeszcze zostao. Na jutro albo na dokadk.

    Anka suchaa radia. W radiu piosenki, ktre bardzo si rymoway: noc-koc, ciebie-niebie, smutek-skutek, dotyk-erotyk. Za czasw modoci Olgi wiat mniej si rymowa, ze szkod dla rymw i wielkim zyskiem dla wiata.

    Skoczywszy zup, zjady po kawaku jabecznika. Olga signa po butelk martini i dwie szklaneczki. Nie miaa kieliszkw do martini; nie wiedziaa nawet, e co takiego wymylono, e istnieje zasada decorum: zgodno treci z form, alkoholu z naczyniem.

    No i? zapytaa Olga, wpatrujc si uwanie, niemal agresywnie w twarz bratanicy, gotowa wychwyci najlejszy fasz.

    Ciociu powiedziaa Anka nie martw si.

    Wic jednak co si dzieje.

    Daj mi jeszcze kilka dni.

    Na co?

    Anka nie wiedziaa chyba, co odpowiedzie. Nawet kamstewka i wykrty, zwykle tak atwe, tym razem nie przychodziy Ance do gowy. Aby zyska kilka sekund, wzia gboki yk martini.

    Nie wiem przyznaa. Nie wiem na co. Ale prosz ci o kilka dni.

    Dziecko

    Niedokoczone zdanie zawiso w powietrzu, cakiem materialne. Wydawao si nawet, e mona je uchwyci za kropk.

  • Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpenej wersji caej publikacji.

    Aby przeczyta ten tytu w penej wersji kliknij tutaj.

    Niniejsza publikacja moe by kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wycznie w formie dostarczonej

    przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na ktrym

    monanaby niniejszy tytu w penej wersji.

    Zabronione s jakiekolwiek zmiany w zawartoci publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej

    publikacji. Zabrania si jej odsprzeday, zgodnie z regulaminem serwisu.

    Pena wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki.

    Ignacy Karpowicz Balladyny i Romanse CZ PIERWSZA BALLADYNY ROZDZIA PIERWSZY CHISKIE CIASTECZKO OLGA