ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie...

195
ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof. Politechniki Rzeszowskiej, historyk Andrzej Daszkiewicz, syn Władysława i Jadwigi z domu Neneman, urodził się 10 października 1938 r. w Słupcy. Lata wojny i okupacji niemieckiej spędził w rodzin- nym mieście. Od 1945 roku chodził do szkoły podstawowej, którą ukończył w 1952 r. Następnie był słuchaczem Techniczno-Oficerskiej Szkoły Wojsk Lotniczych w Oleśnicy, a kiedy została ona rozwiązana, uczęszczał do Liceum Ogólnokształcącego w Koninie. W 1958 roku zdał egzaminy maturalne. Do 1960 roku pracował jako nauczyciel szkół podstawo- wych w Woli Koszuckiej i w Gostyniu Wielkopolskim, zdobywając odpowiednie kwalifi- kacje – systemem eksternistycznym – równoważne ukończeniu liceum pedagogicznego. W latach 1960-1965 studiował na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Egzamin dyplomowy zdał z wynikiem bardzo dobrym 6 maja 1965 r., uzyskując stopień magistra historii. Od września 1965 r. do października 1966 r. uczył w Szkole Podstawowej nr 2 w Mrągowie. Jesienią 1966 r. podjął stacjonarne studia doktoranckie w Wyższej Szkole Pedago- gicznej w Krakowie. Od 1967 roku był członkiem Polskiego Towarzystwa Historycznego. W 1968 roku opublikował swój pierwszy artykuł naukowy w księdze zbiorowej „Z lat wojny i okupacji 1939-1945”. W październiku 1970 r. rozpoczął pracę – jako starszy asystent – w Wyższej Szkole Inżynierskiej w Rzeszowie. Objął wtedy również funkcję sekretarza Rzeszowskiego Towarzystwa Naukowego. Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939- -1945”, której promotorem był prof. dr hab. Józef Buszko, obronił w krakowskiej Wyż- szej Szkole Pedagogicznej 31 marca 1971 r. Rok później praca otrzymała wyróżnienie w konkursie im. Aleksandra Zawadzkiego na najlepsze prace habilitacyjne i doktorskie o drugiej wojnie światowej, a w 1975 r. została ogłoszona drukiem przez Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej * . Po doktoracie, 1 sierpnia 1971 r., został adiunktem, a w marcu 1974 r. docentem kontraktowym. Prowadził zajęcia z zakresu nauk politycznych oraz politologii dla stu- dentów wszystkich wydziałów Wyższej Szkoły Inżynierskiej, później Politechniki Rze- szowskiej. Publikował artykuły, m.in. w miesięczniku „Ideologie i Polityka”. Wykładał również historię w rzeszowskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej. W 1974 roku został lau- * Książka, opublikowana pod tytułem „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego 1939-1944”, zajęła trwałe miejsce w historiografii polskiej.

Transcript of ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie...

Page 1: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof. Politechniki Rzeszowskiej, historyk

Andrzej Daszkiewicz, syn Władysława i Jadwigi z domu Neneman, urodził się

10 października 1938 r. w Słupcy. Lata wojny i okupacji niemieckiej spędził w rodzin-nym mieście.

Od 1945 roku chodził do szkoły podstawowej, którą ukończył w 1952 r. Następnie był słuchaczem Techniczno-Oficerskiej Szkoły Wojsk Lotniczych w Oleśnicy, a kiedy została ona rozwiązana, uczęszczał do Liceum Ogólnokształcącego w Koninie. W 1958 roku zdał egzaminy maturalne. Do 1960 roku pracował jako nauczyciel szkół podstawo-wych w Woli Koszuckiej i w Gostyniu Wielkopolskim, zdobywając odpowiednie kwalifi-kacje – systemem eksternistycznym – równoważne ukończeniu liceum pedagogicznego. W latach 1960-1965 studiował na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Egzamin dyplomowy zdał z wynikiem bardzo dobrym 6 maja 1965 r., uzyskując stopień magistra historii. Od września 1965 r. do października 1966 r. uczył w Szkole Podstawowej nr 2 w Mrągowie.

Jesienią 1966 r. podjął stacjonarne studia doktoranckie w Wyższej Szkole Pedago-gicznej w Krakowie. Od 1967 roku był członkiem Polskiego Towarzystwa Historycznego. W 1968 roku opublikował swój pierwszy artykuł naukowy w księdze zbiorowej „Z lat wojny i okupacji 1939-1945”. W październiku 1970 r. rozpoczął pracę – jako starszy asystent – w Wyższej Szkole Inżynierskiej w Rzeszowie. Objął wtedy również funkcję sekretarza Rzeszowskiego Towarzystwa Naukowego.

Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939- -1945”, której promotorem był prof. dr hab. Józef Buszko, obronił w krakowskiej Wyż-szej Szkole Pedagogicznej 31 marca 1971 r. Rok później praca otrzymała wyróżnienie w konkursie im. Aleksandra Zawadzkiego na najlepsze prace habilitacyjne i doktorskie o drugiej wojnie światowej, a w 1975 r. została ogłoszona drukiem przez Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej*.

Po doktoracie, 1 sierpnia 1971 r., został adiunktem, a w marcu 1974 r. docentem kontraktowym. Prowadził zajęcia z zakresu nauk politycznych oraz politologii dla stu-dentów wszystkich wydziałów Wyższej Szkoły Inżynierskiej, później Politechniki Rze-szowskiej. Publikował artykuły, m.in. w miesięczniku „Ideologie i Polityka”. Wykładał również historię w rzeszowskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej. W 1974 roku został lau-

* Książka, opublikowana pod tytułem „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego 1939-1944”, zajęła

trwałe miejsce w historiografii polskiej.

Page 2: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

6

reatem nagrody Ministra Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki za osiągnięcia dydak-tyczno-wychowawcze.

Uchwałą Rady Wydziału Humanistycznego Wyższej Szkoły Pedagogicznej im. Ko-misji Edukacji Narodowej w Krakowie – 9 maja 1985 r. uzyskał stopień doktora habili-towanego nauk humanistycznych w zakresie najnowszej historii Polski. Podstawę stano-wiła ocena „ogólnego dorobku naukowego i przedłożonej rozprawy habilitacyjnej” pod tytułem „Partie i stronnictwa polityczne w Polsce południowo-wschodniej (VIII 1944 – I 1947)”.

Od 1 października 1986 r., decyzją Rektora prof. dr. hab. Kazimierza Oczosia, peł-nił funkcję kierownika Międzywydziałowego Zakładu Nauk Społecznych PRz. Otrzymał kolejną nagrodę Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego – tym razem za działalność naukową. Od 1980 roku należał do składu Komitetu Redakcyjnego Wydawnictw PRz, będąc wielokrotnie redaktorem naukowym działu Nauki Społeczne. Od września 1990 r. kierował Międzywydziałowym Zakładem Nauk Humanistycznych i Ekonomicznych. Pro-fesorem nadzwyczajnym Politechniki Rzeszowskiej został 1 lutego 1991 r. (od 1 lutego 1996 r. na czas nieokreślony). W 1992 roku objął kierownictwo Zakładu Nauk Humani-stycznych. Został nagrodzony kilka razy przez Rektora PRz, odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi (1976), medalem „Zasłużonym dla Politechniki Rzeszowskiej” (1993).

Należał do grona współorganizatorów Wydziału Zarządzania i Marketingu, był członkiem Rady Wydziału oraz Wydziałowej Komisji ds. Oceny Pracowników i Wydzia-łowej Komisji Nauki. Przez okres kilku kadencji (od 1985 r.) zasiadał w Senacie PRz; pracował w dwóch komisjach, najpierw (do 1993 r.) w Komisji Nauki, potem w Komisji Dydaktyki. W ramach obowiązków dydaktycznych na Wydziale Zarządzania i Marketin-gu prowadził wykłady i ćwiczenia z historii gospodarczej, a dla studentów innych wy-działów – z zakresu historii Polski oraz historii cywilizacji. Bywał promotorem prac dyplomowych licencjackich i magisterskich, bronionych zarówno na Politechnice, jak i w rzeszowskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej. Dbał także o rozwój kadry naukowej, pełnił obowiązki promotora i recenzenta w przewodach doktorskich. Swoim doświadcze-niem nauczyciela i badacza chętnie dzielił się z młodszymi pracownikami zakładu, któ-rym kierował.

Należał do prekursorów badań nad historią lat 1939-1947 regionu podkarpackie-go. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku prowadził konsekwentną kwerendę w niedostępnych wcześniej archiwach. Jako jeden z niewielu historyków dotarł do mate-riałów sowieckiego kontrwywiadu wojskowego „Smiersz” – rezultat swoich badań opu-blikował.

Profesor Andrzej Daszkiewicz zostawił po sobie bogaty dorobek naukowy – siedem monografii oraz kilkadziesiąt artykułów, m.in. w wydawnictwach o uznanym poziomie i randze naukowej, na przykład w krakowskich „Studiach Historycznych”, w warszaw-skim „Wojskowym Przeglądzie Historycznym”. Brał udział w konferencjach i sesjach naukowych, ostatnio w dwu kolejnych Kongresach Historyków Wsi i Ruchu Ludowego, rzeszowskim i lubelskim, tudzież w sympozjach Rzeszowskiego Oddziału Instytutu Pa-mięci Narodowej.

Profesor Andrzej Daszkiewicz zmarł w Rzeszowie 20 listopada 2004 r. Jak do wszystkich piszących i nauczających, również do niego należy odnieść zasadę sformuło-waną przez starożytnego poetę Horacego: Non omnis moriar.

Grzegorz Ostasz

Page 3: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

SPIS TREŚCI

J. DASZKIEWICZ: Wczesne tendencje rynkokratyczne w refleksjach nad kapitalizmem ...................................................................................... 9

L. GAJOS, A. PAŁACKI: Sterowanie zmianą jako element zarządzania .... 17

R. KLAMUT: Metody badające psychologiczny sens życia (przegląd metod opartych na teorii V.E. Frankla) .............................................. 37

R. KLAMUT: Źródło motywacji podmiotowej – potrzeba sensu życia ....... 49

K. MICHALSKI: Ewaluacja techniki (Technology Assessment) w Niem-czech. Główne instytucje i koncepcje ................................................. 61

G. OSTASZ: Wywiad specjalny polskich konspiracji – „Brygady wywia-dowcze” na Rzeszowszczyźnie 1945-1946 ........................................ 123

K. PRENDECKI: Bezdroża biurokracji ........................................................ 143

K. PRENDECKI: Oblicza liberalizmu – wczoraj i dziś ............................... 153

H. SOMMER: Komunikowanie się w przedsiębiorstwie ............................. 167

H. SOMMER: Religia jako przedmiot badań w polskiej socjologii ............. 185

Page 4: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

ZESZYTY NAUKOWE POLITECHNIKI RZESZOWSKIEJ Nr 219 Ekonomia i Nauki Humanistyczne z. 14 2004

Jakub DASZKIEWICZ Politechnika Rzeszowska

WCZESNE TENDENCJE RYNKOKRATYCZNE W REFLEKSJACH NAD KAPITALIZMEM

Autor prezentuje podstawowe tezy rynkokratyzmu, aby w dalszej części pracy prześledzić ich wczesne, bo sięgające aż przełomu XVI i XVII wieku, źródła. Ten-dencje rynkokratyczne towarzyszyły całemu procesowi powstawania teorii wolne-go rynku i kapitalizmu. Jej twórców nie opuszczało przeświadczenie o uniwersal-nym charakterze handlu, interesu, własności prywatnej czy bogactwa. Dobroczyn-ny wpływ tych kategorii ekonomicznych daleko wykraczał poza obszar rynku, ra-cjonalizując relacje międzyludzkie i naprawiając naturę ludzką.

Rynkokratyzm jako silna, i w wielu przypadkach dominująca, tendencja

obecna w refleksjach licznych myślicieli nad współczesną cywilizacją, a także w próbach budowania nowego społeczeństwa, zagościł na trwałe w drugiej po-łowie XX wieku. Momentem przełomowym był schyłek technokratyzmu w po-czątkach lat sześćdziesiątych poprzedzony utratą społecznego zaufania przez technikę i naukę, które przestały być postrzegane wyłącznie jako źródła postę-pu1. W nadchodzącej epoce znalazły one nową legitymizację, legitymizację ryn-kową. Zapowiedzią kierunku następujących zmian było właśnie podporządko-wanie nauki i techniki pryncypiom rynku, pełne ich zaangażowanie w służbę dobrobytowi ludzkiemu.

W latach osiemdziesiątych XX wieku, wraz z reganowsko-thatcherowską rewolucją, rynkokratyzm stał się silnym i zauważalnym nurtem odgrywającym decydującą rolę w kształtowaniu nowego oblicza świata. Dalszemu sprecyzowa-niu uległa też jego doktryna, którą dzisiaj można sprowadzić do trzech podsta-wowych charakterystycznych tendencji:

1. Absolutyzacji wartości ekonomicznych, w której upatrywano skuteczny sposób na przeciwstawienie się relatywizmowi aksjologicznemu charaktery-stycznemu dla naszych czasów. Jej konsekwencją była absolutyzacja potrzeb ekonomicznych człowieka, które urastały do rangi najważniejszych, a ich zaspa-kajanie stawało się sprawą pierwszej wagi. Homo oeconomicus jako wzór oso-bowy stawał się atrakcyjny także poza obszarem rynku.

1 J. Bańka, Przeciw szokowi przyszłości, Katowice 1977, s. 301; A. Kiepas, Człowiek wobec dylematów filozofii techniki, Katowice 2000, s. 18.

Page 5: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

10 J. Daszkiewicz

2. Absolutyzacji mechanizmów i praw rynku, które demonstrowały swoją uniwersalność w skutecznym rozwiązywaniu problemów społecznych, także poza jego obszarem.

3. Traktowanie nauk ekonomicznych jako upoważnionych do kompetent-nego i rozstrzygającego wypowiadania się na tematy dotyczące człowieka, spo-łeczeństwa i cywilizacji.

Przesłanki rynkokratyczne pojawiły się znacznie wcześniej, bo już na prze-łomie XVI i XVII wieku wraz z nową doktryną „interesu” rozumianego jako skuteczne panaceum na namiętności ludzkie. Interes zaczęto też stopniowo utoż-samiać z indywidualnymi lub grupowymi korzyściami materialnymi. Rozwój tej doktryny na przestrzeni wieków omawia między innymi A.O. Hirschman w swojej znanej książce „Namiętności i interesy”. Pisze on, powołując się na zdanie F. Raaba, że już pod koniec XVII wieku „interes uzyskał specyficzne ekonomiczne [...] znaczenie”. Natomiast na początku XVIII wieku Shaftesbury ostatecznie definiuje go jako „pragnienie takich środków, dzięki którym jeste-śmy nieźle zaopatrzeni i utrzymywani”2.

Od tego mniej więcej momentu zaczęto tak rozumianemu interesowi przy-pisywać coraz to większe znaczenie w życiu człowieka. A. Smith mniemał na przykład, że interes ekonomiczny („pragnienie poprawienia sobie bytu”) to na-czelny motyw działania ludzi. Zaczęto też nadawać mu nową wagę, upatrując w nim szansę na racjonalizację ludzkich zachowań. Rozpowszechniana w tych czasach maksyma „Interes nie zawiedzie” stanowiła, jak pisze Hirschman, „ro-dzaj zachęty do kierowania się wszelkimi dążeniami w sposób rozumny i zdy-scyplinowany: opowiadano się tym samym za wprowadzeniem do ludzkich za-chowań – niezależnie od tego jaka namiętność je motywuje – elementów zarów-no efektywności, jak i przezorności”3. Maksyma ta przekształcona została na-stępnie w duchu rynkokratycznym w maksymę „Interes rządzi światem”. Świa-domy prawdy w niej zawartej Helwecjusz pisze: „Świat moralny podlega pra-wom interesu nie mniej niż świat materialny prawom ruchu”4. W podobnym też duchu wypowiada się Shaftesbury: „Słyszeliście to [...] w postaci znanego po-wiedzenia, że interes rządzi światem. Lecz, jak mniemam, ktokolwiek przyjrzy się wnikliwie tym sprawom zauważy, że namiętność, nastrój, kaprys, zapał, uczucie i tysiące innych bodźców, które są czymś innym niż własny interes, ma swój znaczący udział we wprawianiu tej maszyny w ruch”5. Teoretycy doktryny „interesu” dostrzegali cały szereg korzyści płynących z faktu, że „rządzi on światem”. Machiavelli uważał, że jedną z nich jest większa przewidywalność świata, której efektem jest z kolei stałość postrzegana jako cecha szczególnie pożądana w przypadku stosunków międzyludzkich i polityki (wewnętrznej

2 A.O. Hirschman, Namiętności i interes, Kraków 1997, s. 37-45. 3 Tamże, s. 44. 4 Helwecjusz, O umyśle, t. 1., Warszawa 1959, s. 49. 5 A.O. Hirschman, op. cit., s. 48-49.

Page 6: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Wczesne tendencje rynkokratyczne ... 11

i zewnętrznej) rządów. Znamienne jest, że dla takich myślicieli jak Hume, dok-tor S. Johnson czy Monteskiusz, szczególnie intrygująca była stała miłość czło-wieka do pieniądza, którą skłonni oni byli postrzegać jako dominującą cechę jego natury. Harmonizowała ona wspaniale z interesem rozumianym ekono-micznie, a wymagającym od podmiotu postaw racjonalnych i pragmatycznych. W ciągu całego XVIII wieku tę namiętność człowieka do pieniędzy poddawano licznym analizom. Tacy filozofowie, jak Hume, F. Hutcheson czy Shaftesbury wychodząc od fundamentalnego przeświadczenia wyrażonego najpełniej przez Smitha w słowach, że namiętność ta „budzi się w nas już w łonie matki i nie opuszcza nas nigdy aż do grobu”6 przypisywali jej cechy „spokojnego pragnie-nia”, które przysparza jednostce i społeczeństwu samych korzyści. Hume w zakończeniu eseju „Of the Jealousy of Trade” (O zazdrości w handlu) pisze: „Ośmielę się zatem przyznać, że nie tylko jako człowiek, ale jako poddany bry-tyjski modlę się o rozkwit handlu Niemiec, Hiszpanii, Włoch, ba, nawet Francji. Pewien jestem przynajmniej tego, że wszystkie narody rozkwitną jeszcze bar-dziej, gdy tym sposobem poszerzy się ich wzajemna sympatia i życzliwość”7. Tak więc w rozkwicie gospodarczym narodów upatrywał on realną szansę na utrwalenie się w ich wzajemnych relacjach pokoju.

Monteskiusza intrygowała szczególnie użyteczność społeczna interesu. Do-szedł on do przekonania, że warunkiem ładu demokratycznego jest rozpo-wszechnienie się wśród ludzi ducha handlu, który „ (...) pociąga za sobą ducha skromności, oszczędności, umiarkowania, pracy, roztropności, spokoju, porząd-ku i dostatku”8. Interes ekonomiczny jest więc dla niego, zgodnie z klasycznym podejściem republikanów, fundamentem demokracji. Jest też skutecznym środ-kiem poskramiania namiętności władcy, bo całkowicie absorbując jego uwagę przyczynia się do poprawy stosunków międzynarodowych i zwiększa szansę na pokój. Bliski przyjaciel Monteskiusza J.F. Melon stwierdził wręcz, że „Duch podboju i duch handlu w jednym narodzie wykluczają się wzajemnie”9. Także J. Steuart docenia tę właściwość „upieniężnionego interesu”, rozpatrując jego wpływ na sposób sprawowania rządów przez władcę. Przede wszystkim stwier-dza, że „Władza współczesnego księcia – niechby i absolutna według odwiecz-nych praw królestwa – z chwilą ustanowienia systemu gospodarczego (...) od razu się kurczy”10. Z jednej strony zrozumienie przez władcę skomplikowanego interesu gospodarczego wymaga od niego znacznej uwagi, wysiłku i czasu, z drugiej zaś sam nieustannie rozrastający się interes skutecznie ogranicza za-

6 A. Smith, Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, Warszawa 1954, t. 1.,

s. 432. 7 D. Hume, Of the Jealousy of Trade, [w:] Essays Moral, Political and Literary, t. 1., cz. II,

nr VI. 8 Monteskiusz, O duchu praw, ks. V, rozdz. 6., Warszawa 1957. 9 A.O. Hirschman, op. cit., s. 71. 10 Tamże, s. 74.

Page 7: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

12 J. Daszkiewicz

kres sprawowanej przez niego władzy, a nade wszystko wyeliminuje jego arbi-tralność i autorytarność.

J. Locke natomiast był skłonny przypisywać ważną cywilizacyjną rolę wła-sności. Jeśli świat przyrody jest poznawalny i daje się eksploatować, to ci, któ-rzy dzięki swoim predyspozycjom i ciężkiej pracy przekształcają przyrodę, wy-twarzając towary i przyczyniając się do ułatwiania życia, powinni otrzymać nagrodę w postaci własności. Własności przypisywał więc rolę uniwersalnego miernika sukcesu jednostki i jego użyteczności społecznej. Miała ona też stano-wić podstawę stosunków społecznych.

Angielscy myśliciele XVIII wieku, tacy jak A. Smith, A. Ferguson czy J. Millar byli generalnie przekonani, że przemiany gospodarcze są wyznaczni-kami przemian społecznych i politycznych. Millar w duchu rynkokratycznym przypisywał handlowi i przemysłowi podstawową rolę w racjonalizacji (merkan-tylizacji) relacji międzyludzkich w społeczeństwie XVIII-wiecznej Anglii. Ku-piec, przemysłowiec, robotnik, rolnik i właściciel ziemski zajęci „sprawami własnej profesji” i zainteresowani wyłącznie własnymi dochodami stanowili według niego fundament przyszłej nowoczesnej społeczności przesiąkniętej duchem wolności i demokracji11. Ferguson natomiast przekonanie to wyraził między innymi w słowach: „W niektórych społeczeństwach duch handlu, w zamierzeniu skoncentrowany na zysku, wytyczał drogę politycznej mądro-ści”12. Pewna ostrożność tej wypowiedzi miała swoje źródła w wątpliwościach jej autora związanych ze wszystkimi możliwymi politycznymi skutkami rozwoju rynku. Otóż, jak przewidywał Ferguson, jego rozwój może prowadzić z jednej strony do ograniczenia w imię dobra rynku wolności ludzi, z drugiej zaś do na-rodzin nowej tyranii władzy.

Smith roztaczał podobne wizje, przewidując, że rozwój gospodarczy ukróci przede wszystkim samowolę feudałów, którzy władzę oddadzą światłej części społeczeństwa, próbując wykorzystać nowe możliwości konsumpcji i poprawy własnej sytuacji materialnej, związane z „postępem sztuk wytwarzania”13. W przeciwieństwie do lesseferystów uważał, że rynek może rozwijać się sam i tylko luźno związany z polityką przynosił porządek i sprawiedliwość, a także wolność i bezpieczeństwo jednostce. Odwołując się do doświadczeń brytyjskich dowodził, że „bogactwo narodów” rośnie szybciej, gdy państwo powstrzymuje się od interwencji w gospodarkę rynkową. Rynek bowiem dysponuje pełnymi możliwościami samoregulacji.

Fizjokraci posunęli się jeszcze dalej w swoich rozważaniach nad złożono-ścią mechanizmu rynku XVIII-wiecznego i byli skłonni przypisywać mu obiek-tywny charakter. To nie człowiek wpływał na rynek, ale to rynek kształtował swoich uczestników. Steuart prawdopodobnie pod wpływem tych przemyśleń

11 Tamże, s. 76-81. 12 Tamże, s. 91. 13 A. Smith, op. cit., s. 529-530.

Page 8: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Wczesne tendencje rynkokratyczne ... 13

stworzył koncepcję gospodarki jako mechanizmu podobnego do zegarka. Nie do końca przekonany jednak do koncepcji jego niezależności od człowieka, propo-nował stworzenie ustroju politycznego, który gwarantowałby jego nienaruszal-ność.

Fizjokraci byli też autorami znamiennego rozumienia dobra ogólnego, zgodnie z którym jest ono wynikiem nieskrępowanego podążania każdej jed-nostki za własną korzyścią. Korzyści te, tworząc harmonijną całość interesów indywidualnych w obrębie społeczeństwa, stanowią moralną podstawę ładu spo-łecznego.

W XIX-wiecznej Europie narastało przekonanie, że potęga narodu zależy bezpośrednio od jego bogactwa. F. List, niemiecki ekonomista, uznawany za ojca „ekonomii rozwoju”, uważał, że patriotyczną powinnością każdego obywa-tela jest działanie na rzecz bogactwa narodowego, a podstawowym obowiązkiem państwa jest tworzenie warunków do wywiązywania się z tego obowiązku. Wzywał też do ochrony „rodzimych przemysłów”, bo są one gwarantem nieza-leżności państwa na wypadek wojny14. W ten sposób rodził się rynkokratyczny zamysł ekonomizacji państwa, które pod koniec następnego wieku podporząd-kowywało większość swoich celów rozwiązywaniu problemów rynkowych, a więc wzrostowi gospodarczemu, kontroli inflacji i likwidacji bezrobocia.

Z przedstawionymi poglądami korespondowało rosnące wśród ekonomi-stów tego okresu przekonanie o absolutnej użyteczności społecznej homo oeco-nomicus, którego cechy osobowościowe miały wykazywać swoją wartość już nie tylko na rynku, ale także w wielu obszarach pozarynkowego życia społecz-nego. Ubóstwo jednostki miało być efektem wyłącznie jej gnuśności, albo de-terminacji. Sprawiedliwość rynku (legitymizująca wolną konkurencję) polegała bowiem na równości szans wobec zysku wszystkich jej uczestników. D. Ricardo i T. Malhtus na początku XIX wieku ogłosili nawet, że nowa nauka z absolutną pewnością wykazała, iż pomoc ubogim ze strony państwa przynosi im tylko szkodę. W ten sposób pojawiła się kolejna rynkokratyczna tendencja do trakto-wania sprawności jednostki w zaspakajaniu swoich potrzeb ekonomicznych (realizacji sukcesu ekonomicznego) jako uniwersalnego kryterium oceny jego społecznej wartości.

Podejmowano też, w przekonaniu o wadze dla rynku własności prywatnej, próby zgromadzenia argumentów na rzecz prawa do niej człowieka. Ekonomiści niezadowoleni z locke’sowskiej propozycji odwołania się do prawa naturalnego, sięgali po argumenty do odwiecznych praw przyrody, czy też praw boskich. W ten sposób sugerowali, że potrzeba posiadania i gromadzenia jest ważnym i trwałym elementem natury człowieka. Wysiłki te dostrzegane przez innych myślicieli tego okresu oceniane były często dość krytycznie. Przykładem może być XIX-wieczny socjolog P. Lafargue, który pokpiwał, że gorliwi ekonomiści

14 F. List, National System of Political Economy, 1885, cyt. za R. Skidelsky, Świat po komu-nizmie, Kraków 1999, s. 40.

Page 9: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

14 J. Daszkiewicz

w swoich usilnych dążeniach do wykazania uniwersalnego charakteru własności prywatnej byli skłonni przyznawać nawet mrówkom prawo do posiadania i gro-madzenia dóbr. „Szkoda – pisze – że nie poszli jeszcze o krok dalej i nie stwier-dzili, iż mrówka, tworząc zapasy, czyni tak z zamiarem sprzedania części i zre-alizowania zysku z obrotu kapitału”15.

W XIX-wiecznym społeczeństwie amerykańskim podstawy wewnętrznego ładu tworzyły dwa filary tradycyjnego systemu wartości: etyka protestancka i purytanizm. Były one na tyle silne, że umożliwiły powstanie społeczeństwa, które najszybciej i z całą konsekwencją zaczęło budować wewnętrzny ład ryn-kokratyczny. Propagowane przez B. Franklina i J. Edwardsa fundamentalne dla tego okresu cnoty pracowitości, trzeźwości i oszczędności zdominowały system wartości ówczesnych Amerykanów, co doprowadziło, według Van W. Brooksa, do pojawienia się i upowszechnienia w XIX i na początku XX wieku postaw skrajnego indywidualizmu i groszoróbstwa. Także państwo zaczęło przejawiać coraz większe zainteresowanie ekonomią i pod koniec XIX wieku stopniowo przekształcało się, jak pisze P. Drucker, w instytucję ekonomiczną16. Dalsza ewolucja społeczeństwa amerykańskiego dokonywała się już w ramach przyję-tego w omawianym czasie modelu rynkokratycznego.

A. Hirschman, podsumowując ten ważny dla gospodarki rynkowej okres konstruowania jej teoretycznych podstaw, sygnalizuje występowanie w nim tendencji (rynkokratycznej) do przypisywania rynkowi całego szeregu ważnych cywilizacyjnie pozaekonomicznych funkcji. Pisze między innymi: „Tu więc pojawia się uporczywa myśl, że społeczeństwo, w którym zasadniczym mecha-nizmem zaspakajania ludzkich potrzeb jest rynek, nie tylko tworzyć będzie, dzięki podziałowi pracy i postępowi technicznemu, znaczne ilości nowych bo-gactw, lecz ponadto, jako produkt uboczny, czy też jako efekt zewnętrzny, do-prowadzi do powstania bardziej „ogładzonego” rodzaju człowieka – człowieka bardziej uczciwego, godnego zaufania, systematycznego i bardziej zdyscyplino-wanego, jak również bardziej przyjaznego i pomocnego, zawsze gotowego do znajdywania rozwiązań konfliktów i obszaru porozumiewania w przypadku przeciwstawnych opinii”17.

Myśliciele tego okresu upatrywali w gospodarce wolnorynkowej szansę na naprawę natury ludzkiej i zorganizowanie społeczeństwa według racjonalnych zasad. Oczekiwali też z ufnością, że rynek będzie stwarzać warunki do kulty-wowania podstawowych dla takiego społeczeństwa wartości, takich jak dobro moralne, prawda i odpowiedzialność.

Proudhon, wyprzedzając współczesnych apologetów gospodarki rynkowej, takich jak Mises, Hayek czy M. Friedman, dostrzegał polityczne dobrodziejstwo

15 P. Lafarguet The Evolution of Property: From Savagery to Civilization, New York 1991,

s. 2, cyt. za J. Rifkin, Wiek dostępu, Wrocław 2003, s. 85. 16 P. Drucker, Społeczeństwo pokapitalistyczne, Warszawa 1999, s. 104. 17 A.O. Hirschman, op. cit., s. 114.

Page 10: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Wczesne tendencje rynkokratyczne ... 15

kapitalizmu i przy swoim negatywnym stosunku do własności prywatnej pod-kreślał jednak jego użyteczność jako swoistą „przeciwwagę” dla rosnącej w siłę władzy państwa.

Tendencje rynkokratyczne w poglądach klasycznych teoretyków gospodar-ki rynkowej zaczęły załamywać się w XIX wieku, gdy kapitalizm począł ujaw-niać swoje drugie oblicze. Rozwój rynku przede wszystkim doprowadził do pojawienia się niewyobrażalnych dysproporcji w stanie posiadania, jedni, nie-liczni, gromadzili ogromne zasoby, reszta popadała w nędzę. Pojawiło się bez-robocie i nowa zmora o rozmiarach społecznego kataklizmu: kryzys gospodar-czy. Reakcją na ten stan rzeczy był socjalizm, który ostatecznie rozprawił się z tendencjami rynkokratycznymi, zarzucając im ideologiczną służebność wobec klasy dysponentów środków produkcji. Marks ogłosił brzemienną w skutki teo-rię walki klas, która miała być siłą napędową rozwoju społecznego i historii ludzkości oraz alienacji, która z kolei wyjaśniała w przejmujący sposób całe zło jakie gospodarka rynkowa wyrządzała jednostce ludzkiej.

Od tego momentu wszelkim refleksjom nad rynkiem towarzyszyła w więk-szym lub mniejszym stopniu świadomość zagrożeń jakie mógł nieść ze sobą jego żywiołowy rozwój. Nastawienia rynkokratyczne zdecydowanie straciły na sile, ale nie zniknęły w nich całkowicie. Skłaniały one myślicieli do poszukiwa-nia dobrych stron gospodarki rynkowej i wskazywania na jej pozytywne, także pozaekonomiczne, aspekty. Przykładem takiego podejścia może być M. Weber i wielu jego następców, którzy krytycznie ustosunkowując się do niektórych stron kapitalizmu, przypisywali mu jednak liczne pozytywne pozagospodarcze (uboczne) efekty. Weber, akceptując działalność zarobkową jako samą w sobie pozytywną, dostrzegał w niej dodatkowo wiele społecznie użytecznych właści-wości. Miała ona według niego, podobnie jak cnoty, utrzymywać ludzi na „do-brej drodze”, która prowadziłaby ich w efekcie do zbawienia18.

EARLY MARKETCRATION TENDENCIES IN THOUGHTS ON CAPITALISM

S u m m a r y

The author specifies basic marketcration theses to follow, in the further part of this publi-cation, their early, going back to the turn of the 16th century, sources. Marketcration tendencies accompanied the whole process of the free market and capitalism theory formation. The theory creators were convinced of the universal nature of commerce, business, private property or wealth. The beneficial influence of these economic categories went far beyond the market sphere, ratio-nalizing mutual relations between people and improving human nature.

Złożono w Oficynie Wydawniczej w czerwcu 2004 r.

18 M. Weber, Etyka protestancka a duch kapitalizmu, Lublin 1994, s. 84.

Page 11: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

ZESZYTY NAUKOWE POLITECHNIKI RZESZOWSKIEJ Nr 219 Ekonomia i Nauki Humanistyczne z. 14 2004

Leszek GAJOS Politechnika Rzeszowska

Adam PAŁACKI Talens Polska

STEROWANIE ZMIANĄ JAKO ELEMENT ZARZĄDZANIA

Artykuł jest poświęcony problematyce zmiany w organizacji. W pięciu częściach analizie został poddany ciąg procesów opisujących zmianę. Uwzględniono aspekty związane z motywami powodującymi zmianę, parametry opisujące zmianę oraz opór wobec zmiany. W końcowej części tekstu wskazano na koszty realizacji zmiany w organizacji i rolę kadry kierowniczej w procesie skutecznego wdrażania zmiany. Artykuł uwzględnia przede wszystkim czynnik ludzki w procesie zmiany.

„Zmiana jest jedyną stałą rzeczą w organizacji.” P.F. Drucker

WPROWADZENIE

Według L. Clark „zmiana nieodłącznie towarzyszy rozwojowi w biznesie – jest ona nieuchronna i nieunikniona. Umiejętność szybkiego identyfikowania zmian w otoczeniu zewnętrznym oraz zmian na rynku w sposób umożliwiający wykorzystanie ich korzystnych elementów stała się kluczowym czynnikiem przewagi konkurencyjnej”1. Powyższe stanowisko potwierdzają w swojej publi-kacji G. Hamel i L. Välikangas. Tych dwoje uczonych pisze, że „zmiany na świecie następują tak szybko, że firmy nie są w stanie za nimi nadążyć. Wielkie korporacje coraz częściej ponoszą więc spektakularne porażki. Spośród dwu-dziestu największych bankructw, jakie miały miejsce w USA w ostatnich dwu-dziestu latach, aż dziesięć ogłoszono w ciągu ostatnich dwóch lat”2.

Nie można znaleźć uniwersalnych cech, których zastosowanie wszędzie da takie same efekty. Jak zauważył bowiem H.W. Franz: „Tak jak każde przedsię-biorstwo, każda działalność gospodarcza są niepowtarzalne, tak samo niepowta-rzalne muszą być instrumenty stosowane do rozwiązywania sytuacji w każdym

1 L. Clark, Zarządzanie zmianą, Gebethner & Ska, Warszawa 1997, s. 31. 2 G. Hamel, L. Välikangas, W poszukiwaniu zdolności strategicznej regeneracji, „Harvard

Business Review – Polska” nr 11, 2003, s. 66.

Page 12: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

18 L. Gajos, A. Pałacki

przedsiębiorstwie”3. Jakakolwiek stabilna lub „zrównoważona” sytuacja jest tworem naszego umysłu, sztucznej idei. Jednakże nie możemy się bez niej obejść. Może ona mieć charakter intencjonalny, zamierzony, ale może być rów-nież tak, że jest ona wymuszona4.

Ta cecha nie oznacza jednakże, że nie możemy zrobić niczego, by mieć wpływ na tymczasowy wynik stałego procesu zmiany. Jeśli nie będziemy ak-tywni, możemy przestać kontrolować sytuację, a to może prowadzić do kryzysu, załamania, a w konsekwencji do upadku naszego przedsiębiorstwa. Badania dowodzą, że te amerykańskie firmy odnoszą największe sukcesy na rynku, które są innowacyjne i elastyczne5. Innowacyjne może być samo przedsiębiorstwo, jak również poszczególni pracownicy. Cecha ta musi być rozumiana w specyficzny sposób. Ma to być tworzenie czegoś nowego. Samo wykorzystywanie nowator-skiej wiedzy nie wystarcza. Wszak to będzie tylko powielanie nowatorskich standardów i algorytmów, które jeszcze nie są upowszechnione6. Innowacyjna postawa polega na poszukiwaniu nowych algorytmów, dzięki którym będzie możliwe osiągnięcie pożądanych efektów.

Nie każdy proces powodujący przewartościowanie w istniejącym status quo może być traktowany w kategoriach zmiany. Zdaniem E. Masłyk-Musiał, aby dany proces uznać za zmianę, muszą być spełnione pewne warunki: „zmiany muszą być postrzeżone, a więc wydobyte z ogólnego potencjału ruchu organiza-cyjnego i peryferyjnego istnienia. Zakłada to intencjonalność tego co nowe i kreatywność twórców zmian. Zmiany muszą mieć charakter empiryczny. Za-kłada to konieczność udowodnienia, że coś się zmieniło w stosunku do stanu poprzedniego i to w sposób istotny”7.

Kontynuacja przedsiębiorstwa to wspólny interes zarówno właścicieli, jak i ludzi zatrudnionych. Zatem uzyskana egzystencja konkurencyjnego przedsię-biorstwa, bez znaczenia, jaki produkt wytwarza w chwili obecnej, stanowi za-równo o niezaprzeczalnym uznaniu, jak i potrzebie zmiany. Założenie, że mode-le biznesowe są niezmienne jest skazane na zagładę8. Dlatego do dnia dzisiej-szego problemy zasadniczego znaczenia należą do przedsiębiorstwa. Ale wszyst-kie instytucje żyją i działają w dwóch wymiarach czasu naraz: w czasie teraź-niejszym i przyszłym. Jutro tworzy się dzisiaj, w większości przypadków nie-odwracalnie. Dlatego menedżerowie zawsze muszą zarządzać zarówno dniem dzisiejszym – w sferze problemów o zasadniczym znaczeniu – jak i dniem ju-

3 Por. H. W. Franz, Zarządzanie kryzysowe. Aspekty społeczne, Poltext, Warszawa 1996,

s. 61 i nast. 4 E. Masłyk-Musiał, Społeczeństwo i organizacje. Socjologia organizacji i zarządzania,

UMCS, Lublin 1996, s. 157. 5 Por. T.J. Peters, H.R. Waterman, In Search of Excellence. Lessons from Americans Best-

Run Companies, Warner Book, New York 1992, s. 12. 6 C. Sikorski, Zachowania ludzi w organizacji, PWN, Warszawa 2002, s. 134. 7 E. Masłyk-Musiał, op. cit., s. 157. 8 G. Hamel, L. Välikangas, op. cit., s. 67.

Page 13: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Sterowanie zmianą ... 19

trzejszym. Jak pisze S. Kałużny „cechą obecnych warunków działania kierowni-ków przedsiębiorstw jest zmienność, oznacza to, że kierownicy zajmują się i coraz częściej będą zajmować rozwiązywaniem nowych problemów”9.

W nadchodzących latach firmy będą organizacją stale przekształcającą się, to znaczy zdolną antycypować przyszłe warunki funkcjonowania, stale i szybciej adaptującą się do otoczenia niż konkurenci, aby coraz bardziej umacniać swoją pozycję na rynku. Firma przy tym musi mieć zdolność do strategicznej regene-racji, która jest zdolnością „do wprowadzania zmian, zanim konieczność zmiany stanie się nieunikniona”10. Konieczność ciągłych zmian jest uznawana wszędzie, zarówno w gospodarce, jak i polityce, czy sprawach społecznych. Innowacja, postawa innowacyjna stają się słowami – wytrychami współczesności11. Przy czym otwarte staje się pytanie, czy konieczność zmiany jest wynikiem otwarto-ści firmy na otoczenie, czy też wynika z wewnętrznych impulsów. Ten pierwszy pogląd dominował w tradycyjnych ujęciach organizacji12. „Uważa się, że zmia-ny w otoczeniu stwarzają zagrożenia i wyzwania, na które organizacja musi odpowiadać”13.

Jesteśmy świadkami powszechnego uświadamiania sobie, że konserwatyzm i powielanie istniejących modeli nie są zachowaniami zapewniającymi istnienie i rozwój przedsiębiorstwa oraz dającymi poczucie bezpieczeństwa w coraz szyb-ciej i głębiej zmieniającym się otoczeniu. Charakterystyczną cechą współcze-sności jest nasilenie się tempa i skali wprowadzanych zmian. W tym zmieniają-cym się świecie równie ważne jest być zdolnym do szybkiego osiągania swoich celów, jak i formułowania trafnych celów, w przeciwnym razie przedsiębiorstwo stale będzie „opóźnione w walce konkurencyjnej”. Obecnie trudniej jest osią-gnąć cele, niż je ustalić. Można jedynie określić strategiczny cel. A jest nim firma zainteresowana kształtowaniem swojej przyszłości, a nie obroną przeszło-ści.

Wszyscy odpowiedzialni menedżerowie przedsiębiorstw chcą, aby ich or-ganizacja zapewniała priorytet klientom, aby była zdolna do reagowania na zmiany otoczenia, oferowała jakość bliską perfekcji itd. Mimo poważnych wy-siłków, często napotykają oni jednak trudności w szybkim konkretyzowaniu swoich celów oraz rozumnym określaniu ludzkich i finansowych kosztów ich realizacji. W większości organizacji niezbędne kompetencje (wiedza, umiejętno-ści, doświadczenie, postawy itp.) do kierowania zmianami, system skutecznej

9 S. Kałużny, Skuteczne kierowanie przedsiębiorstwem. Techniki osiągania sukcesu, Kwan-

tum, Warszawa 1996, s. 15. 10 G. Hamel, L. Välikangas, op. cit., s. 68. 11 por. K. Długosz, Niektóre poglądy na temat innowacji, „Prakseologia” nr 3-4, 1985,

s. 271. 12 G. Morgan, Obrazy organizacji, PWN, Warszawa 2002, s. 41. 13 Tamże, s. 275.

Page 14: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

20 L. Gajos, A. Pałacki

komunikacji wewnętrznej i możliwości przyśpieszania ich realizacji są rozwinię-te jeszcze w niewielkim stopniu14.

Proces zmian w każdym przypadku jest niepowtarzalny i ma szczególny charakter. Istnieją jednak pewne uniwersalne metody realizacji zmiany. W litera-turze przedmiotu mówi się o dwóch archetypach zmian: teorii E i teorii O15. Różnica pomiędzy nimi wynika z odmiennego pojmowania przyczyn i sposo-bów wprowadzania zmian. Teoria E dotyczy zmian opartych na wartości eko-nomicznej, takiej jak zysk, wartość rynkowa firmy. Teoria O skupia się na zmia-nach opartych na potencjale organizacyjnym firmy, który obejmuje umiejętności pracowników, wiedzę i kulturę organizacyjną.

1. PRZYCZYNY ZMIAN I ICH MOTYWY

Zmiany obejmują różnorodne zjawiska, zarówno pod względem ich zasię-gu, jak i głębokości. Niektóre polegają na całkowitym przekształceniu dotych-czasowego stanu rzeczy, wówczas całe przedsiębiorstwo jest dotknięte głęboki-mi zmianami. Dotyczy to istotnych zmian strategii, struktur organizacyjnych, systemów funkcjonowania, zasobów ludzkich, kultury itp. W innych przypad-kach przekształcenia mogą być głębokie, lecz ograniczać się będą jedynie do części przedsiębiorstwa. Zmiana powinna być procesem planowanym i świado-mym.

Zmiany stają się procesem intencjonalnym. Stąd twórcy idei zmiany próbu-ją tworzyć systematyczną wiedzę o procesach wdrażania zmiany. Dążą jedno-cześnie, by osoby objęte zmianą pojęły istotę procesu zmian oraz przyjęły za naturalny stan konieczność ewolucji przedsiębiorstwa. Skuteczne wdrażanie zmiany wymaga współdziałania pomiędzy „strategami zmian (często ich kreato-rami), agentami zmian ułatwiającymi procesy i odbiorcami zmian, którzy bezpo-średnio je wdrażają”16.

Nic nie jest nabyte raz na zawsze. Nowa technologia zajmuje miejsce do-tychczasowych, modyfikowane są istniejące formy organizacji. Długość życia produktu lub systemu waha się od kilku miesięcy do kilku lat, ale od początku istnienia produktu dostrzega się jego przemijający charakter i myśli o koniecz-ności modyfikacji w odpowiednim momencie. Rodzi to wiele problemów, m.in. zmniejszenie zaangażowania pracowników, ograniczenie wymagań w zakresie ich kompetencji, jakości, sprawności funkcjonowania. Niedoskonałości i dys-

14 B. Dąbrowski, R. Rostek, W. Kurda, Komunikacja: niedoceniana broń w zarządzaniu

zmianą, „Harvard Business Review – Polska” nr 11, 2003, s. 56 i nast. 15 M. Beer, N. Nihria, Skuteczne zarządzanie zmianą: sztuka balansowania między dwiema

sprzecznościami, „Harvard Business Review – Polska” nr 10, 2003, s. 5. 16 E. Masłyk-Musiał, op. cit., s. 159.

Page 15: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Sterowanie zmianą ... 21

funkcje są tym łatwiej akceptowane, im bardziej warunki, w których powstały są uważane za przejściowe.

Zmiany jeszcze często są postrzegane jako stan wewnętrzny, prosty sposób osiągnięcia trwałego stanu równowagi. W większości przedsiębiorstw częste zmiany są postrzegane jako wynik błędnego postępowania kadry kierowniczej, braku odpowiednich decyzji i nieopanowania zmian zachodzących w otoczeniu. Nieliczne są jeszcze przedsiębiorstwa, które zinstytucjonalizowały swe prze-kształcenia.

Zmian nie uznaje się za „naturalne” dla przedsiębiorstw. Dokonuje się ich po to, aby funkcjonować, a nie po to, aby się zmieniać. Celem przedsiębiorstwa jest produkowanie, sprzedawanie, zaspokajanie potrzeb klientów i wynagradza-nie akcjonariuszy. Funkcjonowanie nie jest synonimem zmian, lecz przeciwnie. Przedsiębiorstwa starają się walczyć z nieładem wewnętrznym, rozkładem, pod-czas gdy zmiany oznaczają bałagan, zachwianie równowagi, niestabilność. Me-tody, jakimi dysponują, są dostosowane do ich funkcjonowania, a nie do kiero-wania zmianami. Ukształtowane systemy – organizacja procesów, określanie zadań i funkcji, systemy kontroli i przewidywania – przyczyniają się do wzmoc-nienia istniejącej sytuacji.

Zmiany (w niektórych przypadkach wiązki zmian), niezależnie od tego, ja-ka jest ich istota, wymagają podważenia istniejącego stanu. Częściej widzi się zadania krótkookresowe, brakuje wiary w przyszłość17. Im bardziej istniejący stan jest stabilny, tym zmiany są trudniejsze do przeprowadzenia. Doskonała adaptacja do określonego otoczenia staje się często poważną przeszkodą, kiedy się ono zmienia. Wszystkie zasoby przedsiębiorstwa zostały zmobilizowane w celu najlepszego wykorzystania istniejących warunków. W chwili gdy ulegają one modyfikacji, przedsiębiorstwo z trudem na nie reaguje. Kiedy otoczenie zmienia się coraz szybciej, tak jak to się dzieje obecnie, zdolność do szybkiego reagowania jest znacznie ważniejszym atutem niż perfekcja organizacji i funk-cjonowania. Rosnące znaczenie czasu w tworzeniu przewagi konkurencyjnej dotyczy również procesu zmian. Skoro zdolność do szybkich przekształceń jest istotna, aby przedsiębiorstwo „przeżyło” na rynku, to zmiany muszą się dla nie-go stać „naturalne”.

Dobrowolna decyzja o dokonaniu zmiany jest podejmowana wtedy, gdy wyniki przedsiębiorstwa są dobre i nie wymagają a priori działań naprawczych; udział w rynku i rentowność odpowiadają ustalonym celom, dobry jest poziom zadowolenia klientów, funkcjonowanie jest zadowalające, stosowana technolo-gia daje dobre wyniki.

Innym zjawiskiem jest odkładanie na później niezbędnych działań. Kierow-nicy zdają sobie sprawę z konieczności zmian, ale nie podejmują właściwych decyzji, ponieważ nie chcą brać na siebie odpowiedzialności za niebezpieczeń-

17 S. Kałużny, op. cit., s. 37.

Page 16: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

22 L. Gajos, A. Pałacki

stwa związane z każdą zmianą, bądź nie godzą się z ich konsekwencjami, takimi jak zwolnienia pracowników lub przejściowe obniżenie rentowności.

Wreszcie, jeszcze inną przyczyną opóźnień jest niezdolność do przeprowa-dzenia zmian. Kierownicy są świadomi konieczności przekształceń przedsię-biorstwa, podjęli zresztą decyzję o rozpoczęciu tego procesu, lecz nie daje on oczekiwanych wyników. Faktycznie bowiem decyzja nie jest wprowadzana w życie. Uruchomione działania nie prowadzą do zamierzonych celów, przekształ-cenia nie są realizowane.

Powodzenie zmian wymaga specyficznych umiejętności, odmiennych od tych, które zwykle znajduje się w przedsiębiorstwach. Zmianami można kiero-wać, podobnie jak kieruje się stosunkami z klientami, równowagą finansową, stosowanymi technologiami, czy posiadanymi kompetencjami. Nie można jed-nak działań związanych ze zmianą traktować z pozycji administrowania. Jak pisał K. Davies, należy ludzi do zmiany pozyskiwać perswazją, a nie siłą, naka-zem administracyjnym18. Przy efektywnym procesie zmian potrzeba animato-rów, którzy mają szczególną charyzmę i są osobowościami twórczymi19. Przy czym nie chodzi tu wcale o twórczość wynalazcy. Twórczość w tym wypadku jest rozumiana jako ułatwianie współpracownikom możliwości tworzenia klima-tu do pracy, tworzenia nowych idei oraz wprowadzania ich w życie.

Zmiany mogą nieraz przybierać postać chaotyczną, dla wielu mogą one być bardzo bolesne. Przy wprowadzaniu zmiany powinno być uwzględnianych wiele czynników, przy czym twórcy zmian zawsze usiłują wyeksplikować rolę jedne-go najistotniejszego czynnika, od którego zależy skuteczność tych działań i za-kończenie ich sukcesem. By tak mogło być, niezbędne jest uwzględnienie w ich inicjowaniu następujących czynników20:

• wielowymiarowość przekształceń polegająca na tym, że zainicjowanie zmiany powoduje wielowątkowe reakcje,

• niekompletność zmian, polegająca na tym, że nigdy nie opracuje się koncepcji zmiany, która obejmowałaby wszystkie zmienne,

• zmiany zawsze mogą spowodować efekty niezamierzone, • proces zmian jest działaniem długofalowym, przez co na poszczegól-

nych etapach ich wdrażania mogą pojawiać się nowe przeszkody natury organizacyjnej oraz ludzkiej (nowe koalicje prezentujące odmienne wi-zje rozwiązań problemów, nowe podmioty decydujące o dynamice zmian).

Zmiany dotyczą wszystkich przedsiębiorstw, ale ponieważ łączą się z róż-nymi zjawiskami (dotyczą struktur organizacyjnych, otoczenia zewnętrznego, organizacji wewnętrznej komórek itp.)21 różne są też motywy ich podejmowa-

18 K. Davis, Human Relations in Business, J. Wiley, New York 1957, s. 160. 19 S. Kałużny, op. cit., s. 161. 20 E. Masłyk-Musiał, op. cit., s. 160-161. 21 L. Clark, op. cit., s. 44 i nast.

Page 17: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Sterowanie zmianą ... 23

nia. Zmiany są wynikiem bardziej lub mniej formalnego i precyzyjnego procesu decyzyjnego, który łączy potrzeby adaptacji do warunków zewnętrznych i ini-cjatywy wewnętrzne. Ta wielość powoduje, że w trakcie zmian może się two-rzyć ich wewnętrzna niespójność, brak logiki. Jest to swoiste zarządzanie sprzecznościami22.

2. MOTYWY ZMIAN

Specyfika każdego przedsiębiorstwa sprawia, że każda zmiana ma unikalny charakter, choć łączą je także pewne wspólne cechy. Przyczyny zmian można podzielić na zewnętrzne i wewnętrzne23. Przyczyny zewnętrzne łączą się ze zmianami, które są wywołane przez czynniki zewnętrzne wobec jednostki. Na ogół chodzi tu więc o czynniki, które stanowią otoczenie przedsiębiorstwa, takie jak: klienci, konkurenci, innowacje technologiczne, zmiany sposobów życia. Przyczyny wewnętrzne łączą się ze zmianami wprowadzanymi przez przedsię-biorstwo. Są to głównie: chęć rozwoju i jego wizja posiadana przez kierownic-two.

Żadna zmiana nie wynika z jednej tylko przyczyny. Motywy zmian zawsze są kombinacją wielu czynników zewnętrznych i (lub) wewnętrznych o relatyw-nie zmiennym znaczeniu. W niektórych przypadkach silnie dominuje jedna przyczyna, na przykład konkurencja, technologia lub sylwetka kierownika, pod-czas gdy w innych występuje wiele porównywalnych przyczyn. Prezentowane dalej przyczyny stanowią główne motywy zmian.

Przyczyny zewnętrzne

• Rynek – aktualni i potencjalni nabywcy, zarówno indywidualni, jak i zinstytucjonalizowani, wpływają silnie na funkcjonowanie przedsię-biorstw. Muszą one jednak odpowiadać na potrzeby i oczekiwania ryn-ku, w przeciwnym razie ryzykują utratę klientów. Zmiany rynku zmu-szają je więc do dostosowania się, a przekształcenia mogą dotyczyć ofe-rowanych produktów lub usług, cen lub sposobów dystrybucji.

• Działania konkurencji mogą podważyć pozycję przedsiębiorstwa na rynku. Wprowadzanie nowego produktu, odmienne wykorzystanie sieci dystrybucji, udoskonalenie metod produkcji, zastosowanie nowej tech-nologii lub modyfikacja cen powodują reakcję innych przedsiębiorstw, jeśli uważają one, że działania te wzmacniają pozycję przedsiębiorstwa,

22 M. Bartnicki, Stałość w zmienności, czyli jak kształtować przyszłość przedsiębiorstwa,

„Personel”, nr 7-8, 1997, s. 50. 23 J.D. Antoszkiewicz, Rozwiązywanie problemów firmy. Praktyka zmian, Poltext, Warszawa

1998, s. 21.

Page 18: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

24 L. Gajos, A. Pałacki

które je podejmuje, a więc osłabiają konkurentów. Przedsiębiorstwa od-powiadają na zagrożenie rzeczywiste lub hipotetyczne. Aby zablokować ataki, często niezbędna jest natychmiastowa odpowiedź. Nie istnieje bowiem ani sprawność, ani produkty lub jakość, które są bezwzględnie dobre w każdych warunkach. Wszystko jest relatywne, podlega porów-naniom. Działania jednego z podmiotów na rynku mogą zmienić punkt odniesienia i uczynić przeciętnym to, co było dobre. Firmy są stale nara-żone na to zagrożenie.

• Innowacje technologiczne są przyczynami zmian o ciągle rosnącym zna-czeniu. Innowacje pozwalają na ulepszenia, które sprawią, że poprzednie produkty i metody stają się przestarzałe.

• Zmiany przepisów prawnych mogą także zmuszać przedsiębiorstwa do przekształceń. Wpływają one bądź poprzez modyfikację otoczenia, bądź poprzez ewolucję ograniczeń, które oddziałują na przedsiębiorstwo. W pierwszym przypadku przepisy prawne powodują przekształcenia rynku. W drugim przypadku ich skutki są bezpośrednio odczuwane przez przedsiębiorstwa zobowiązane do przestrzegania pewnych zasad lub poprzez likwidację reguł istniejących.

• Modyfikacja akcjonariatu jest przyczyną zmian mniej rozpowszechnio-ną niż poprzednie, ale może także prowadzić do radykalnych przekształ-ceń.

• Zmiany sposobu życia i myślenia społeczeństwa.

Motywy wewnętrzne

• Rozwój firmy pociąga za sobą głębokie zmiany, rodzi nowe problemy, które nie mogą być skutecznie rozwiązane przez proste mnożenie istnie-jących środków i sposobów działania. Przyrost rozmiarów produkcji na ogół wymaga ponownego określenia organizacji produkcji i wewnętrz-nej logistyki, procedur kontroli jakości i polityki zaopatrzenia. Wyko-rzystanie nowych punktów sprzedaży lub nowych sieci dystrybucji wy-maga zmian organizacji działalności handlowej. Istotnych zmian wyma-ga także zdobycie nowych klientów lub nowych rynków geograficznych. We wszystkich tych przypadkach powinien być na nowo przemyślany obieg informacji.

• Wizja kierownika jest tym ważniejszą przyczyną zmian, im częściej sta-nowi źródło przekształceń w innych przedsiębiorstwach. Modyfikując istniejącą sytuację dla wzmocnienia swego przedsiębiorstwa, kierownik podejmuje grę konkurencyjną. Ocenia, że trzeba wprowadzić nowe pro-dukty, poprawić jakość, doprowadzić do zdobycia przez pracowników nowych kompetencji lub pozbyć się niektórych rodzajów działalności.

Page 19: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Sterowanie zmianą ... 25

Zmiany nie mają charakteru mechanicznego, każda firma postępuje sto-sownie do swych cech i potrzeb. Identyczne zmiany zewnętrzne wywołują różne reakcje w przedsiębiorstwach tego samego sektora. Ponadto, rezultaty podob-nych reakcji mogą być bardzo różne. Motywy zmian powinny więc być badane z dużą precyzją. Przyczyny, które przedstawiamy, wskazują kierunki poszukiwań w myśl zasady „każda zmiana rodzi zmianę”.

Opisując zmiany, możemy tego dokonywać w następujących wymiarach: • Głębokość zmian – charakteryzuje sposób, w jaki zmiany wpływają na

rzeczywistość przedsiębiorstwa. Może być ona modyfikowana „po-wierzchownie” lub „głęboko”, wraz z wszystkimi możliwymi niuansami między tymi dwiema skrajnościami. Jedną z cech charakterystycznych zmian „powierzchownych” jest to, że decyzje o ich wprowadzeniu na ogół są łatwe, ponieważ w razie porażki ich konsekwencje nie są zbyt wielkie, a koszty dość ograniczone. Zmiany „powierzchowne” mogą więc być liczne i prowadzić w końcu do „głębokiego” przekształcenia przedsiębiorstwa. Stanowią one ważną broń aktualnej strategii przedsię-biorstwa, ponieważ „przewroty”, „wiraże” strategiczne nie są częste. Na drugim krańcu skali znajdujemy zmiany „głębokie”, to znaczy takie, które silnie przekształcają rzeczywistość przedsiębiorstwa. Są one ko-nieczne, ale powinny zdarzyć się rzadko, są bowiem kosztowne dla fir-my, ponieważ poza inwestycjami bezpośrednimi (nowe linie technolo-giczne, specjalistyczne narzędzia produkcyjne nowej generacji, nowe budynki, nabycie innych przedsiębiorstw lub spółek, patenty) wymagają mobilizacji wszystkich lub znacznej części jego zasobów ludzkich,

• Szybkość zmian, która jest miarą wynikającą z kombinacji czasu ich trwania i głębokości. Czas trwania powinien być odnoszony do głęboko-ści i dostosowania zmian do firmy. Szybkość zmian to miara, której zna-czenie rośnie wraz z podważaniem pozycji firmy na rynku, zwłaszcza konkurentów. Nie wystarczy już zmieniać się szybko, aby zachować lub poprawić swoją pozycję konkurencyjną. Szybkość reakcji i realizacji niezbędnych działań stała się czynnikiem o pierwszorzędnym znaczeniu dla przedsiębiorstw, które muszą ustawicznie dostosowywać się do wa-runków otoczenia, wprowadzać innowacje, kontraktować we wszystkich dziedzinach działalności firmy. Zdolność szybkiego i jednoczesnego wprowadzenia licznych zmian różnej natury ma decydujące znaczenie dla trwałości firm. Coraz częściej przeciwności zmuszają firmy do pro-wadzenia frontu zmian, które jeszcze niedawno mogłyby być realizowa-ne kolejno jedna po drugiej. Odmienne sposoby postępowania przedsię-biorstw stojących wobec silnej konkurencji oraz tych, które znajdują się w takiej sytuacji, a zwłaszcza zajmujących pozycję monopolistyczną, dobrze ilustrują wpływ otoczenia na szybkość zmian. Pierwsze sprawia-ją wrażenie, iż zostały wciągnięte w nieustanne ruchy i nie mogą się

Page 20: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

26 L. Gajos, A. Pałacki

ustabilizować, podczas gdy drugie przedstawiają obraz powolności i sta-bilności.

Duża szybkość wymaga umiejętności przygotowywania i przeprowadzenia zmian. Jeśli zmiana jest przeżywana jako zjawisko wyjątkowe i jako głęboki przewrót, to pokonanie oporów, w celu zmobilizowania pracowników wokół projektu zmian i jego skonkretyzowania, wymagać będzie długiego czasu. Ale za to, jeśli rzeczywistość zmian jest już dobrze przyswojona przez wszystkich pracowników, to czas reakcji będzie krótki i zmiany zostaną przeprowadzone szybko. W większości przypadków zmiany są jeszcze realizowane powoli. Wra-żenie powolności może mieć charakter retrospektywny lub bezpośredni i rodzić frustracje wśród pracowników, którzy dostrzegają konieczność zmian i działa-nia24. Ta powolność może być kreowana w płaszczyźnie uświadamiania sobie potrzeby zmian, decyzji dotyczącej wprowadzenia zmian oraz procesu zmian.

3. OPÓR WOBEC ZMIAN

Ważny staje się sposób inicjowania zmian, ponieważ ich wprowadzenie może się zmienić od stanowczego narzucenia do pełnego konsensusu. Wynika to z tego, że zmiany nie mają w większości firm charakteru „naturalnego”, są one w większości przypadków narzucane. Jednak w niektórych przypadkach kie-rownik, który chce coś zmienić, stara się przekonywać zainteresowanych do projektu i uzyskać ich uczestnictwo w realizacji tego zamiaru, a nawet zrezy-gnować z jego przeprowadzenia, gdyby mu się nie udało ich przekonać, podczas gdy często zmiany są realizowane bez wcześniejszego uzyskania zgody na współdziałanie. Zmiany „narzucone” są podejmowane w zhierarchizowanych firmach, w których władza jest akceptowana, ale także w firmach ukierunkowa-nych na dialog z zainteresowanymi od chwili, gdy sytuacja wymaga bardzo szybkiego działania lub w momencie przyjścia nowego kierownika, który chce zerwać z przeszłością, ze stanem dotychczasowym.

Często powodem niechętnej zmianom postawy pracowników jest fakt, że zmuszają ich one do nowych, nie zawsze potrzebnych wysiłków. Innym razem przyczyna jest prozaiczna, a wynika z tzw. prawa przekory (Le Chateriera-Brauna) powodującego niechęć do burzenia starego porządku i tendencję powro-tu do starego ładu25.

Musimy się zmieniać, być otwarci na nowe doświadczenia26, bo cały czas zmienia się świat wokół nas i warunki naszej w nim egzystencji. To oczywisty truizm. Dzisiaj problemem jest co innego – że istnieje tak wiele opcji rozmaitych

24 L. Clark, op. cit., s. 95 i nast. 25 J. Penc, Strategie zarządzania, Placet, Warszawa 1995, s. 84. 26 A. Tokarz, Jak działać sprawniej, [w:] K. Sedlak (red.), Strategie w biznesie, PSB, Kra-

ków 1993, s. 22.

Page 21: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Sterowanie zmianą ... 27

zmian, że często są one sprzeczne ze sobą, że mogą być w różny sposób okre-ślane wyznaczniki doskonałości27. Menedżerowie, zasypywani wciąż nowymi lub tylko „odkurzonymi” koncepcjami zarządzania i pracy, często nie potrafią sami zdecydować, który system jest dla ich firmy najlepszy, nie mówiąc już o sztuce wyjaśnienia innym – dlaczego właśnie ten. Dość często menedżerowie najwyższego szczebla, wdrażając proces zmian, milcząco zakładają, że wystar-czy przekazać własne wizje najbliższym współpracownikom i ci przekażą je na niższe szczeble struktury organizacyjnej. Dominuje u nich przeświadczenie, że w firmie sprawnie funkcjonuje system komunikacji kaskadowej. Zdaniem cyto-wanych już wcześniej B. Dąbrowskiego, R. Rostka, W. Kurdy jest to jeden z mitów, które funkcjonują w świadomości najwyższego kierownictwa. Ich zda-niem w firmie, w której jest wdrażany proces zmian, komunikacja kaskadowa nie jest realizowana przynajmniej z dwóch powodów: po pierwsze, część kie-rowników nie ma ochoty komunikować zmian swoim podwładnym. Po drugie, nie ma w firmie adekwatności informacji. Jak piszą ci autorzy „zazwyczaj kie-rownicy dostają prezentację, którą przedstawił zarząd i mają ją przekazać dalej. Mało który kierownik zdecyduje się na prezentowanie czegoś, o czym wie, że to ludzi mało interesuje”. Ale trzeba też zauważyć to, co dostrzegł K. Kelly, że te firmy osiągnęły „szczytową wydajność”, które „balansowały na krawędzi cha-osu”28.

Powstaje problem, za pomocą jakich kryteriów lub wskaźników odróżnić zmiany korzystne od niekorzystnych dla firmy. Rzecz jasna nie ma tu mowy o uogólnieniach. Chodzi o ocenę sytuacji w danej firmie, danym miejscu i czasie oraz w określonych warunkach działania. Sporządza się ją zwykle na podstawie np. sprawdzonych technik analizy kosztów i zysków, kalkulacji opłacalności danej inwestycji oraz analizy ryzyka związanego z realizacją danego projektu.

Nasuwa się sprawa porównywania zmian. Można oceniać różne cechy ana-lizowanych opcji i zysków. Jednak te naukowe metody rzadko uwzględniają czynnik, jakim jest porównanie i korzyści, oraz strat powstałych z zastąpienia starego systemu pracy nowym.

Aby to było możliwe, w gruncie rzeczy wystarczy odpowiedzieć na cztery pytania:

• Dlaczego stary system nie jest już wystarczający? • Jakie będą koszty przestawienia się ze starej metody na nową? • Czy powyższe koszty „przestawienia się” są usprawiedliwione zyskami,

jakie przyniesie zmiana? • Czy planowana zmiana sprzyja głównym wartościom wyznawanym

w firmie i może je wzmocnić? Współczesne organizacje ciągle podlegają zmianom, niezwykle istotna jest

umiejętność przekształcenia przeciwników przemian w ich zwolenników. Może

27 J.D. Antoszkiewicz, op. cit., s. 55. 28 K. Kelly, Nowe reguły nowej gospodarki, WIG – Press, Warszawa 2001, s. 105.

Page 22: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

28 L. Gajos, A. Pałacki

się to udać tylko wtedy, gdy zmiany będą traktowane w organizacjach jako styl życia. Zachowania ludzi wobec zmian – jak zauważył Z. Ratajczak – charakte-ryzują się sprzecznością. „Tendencja do zachowań konserwatywnych współist-nieje z tendencją do zachowań radykalnie nieraz nowatorskich. Lęk wobec no-wości nieodstępnie towarzyszy pragnieniu odmiany, urozmaicenia, przygody. Wszystko to zależy od sytuacji, w jakiej wypadało człowiekowi pracować i żyć”29. Dlatego tak ważne jest umiejętne projektowanie systemu motywacyjne-go wspierającego transformację firmy, powodzenie zmiany.

Budowanie efektywnego systemu motywacyjnego wymaga zastanowienia się nad znaczeniem w życiu człowieka motywacji zewnętrznej i wewnętrznej. Warto podjąć próbę odpowiedzi na pytanie, na czym pracownikom zależy i jakie ich potrzeby są zaspokajane przez wykonywaną w firmie pracę. Należy bowiem pamiętać, że głównym powodem występowania oporów wobec zmian jest oba-wa pracowników o to, że zmiany uniemożliwiają im zaspokojenie tych potrzeb. Doświadczenie wskazuje, że ludzie obawiają się przede wszystkim utraty statusu i wynagrodzenia.

Celem każdego systemu motywacyjnego jest zachęcenie personelu firmy do lepszej pracy. Ponieważ jest oczywiste, że z bardziej efektywnymi pracownika-mi łatwiej sprostać konkurencji, warto stworzyć system badający, czy rzeczywi-ście ta efektywność jest większa. Ta myśl mobilizuje organizację do wykorzy-stywania w programach zmian strategii personalnej dotyczącej wyników pracy. Najefektywniejsza jest taka sytuacja, w której jak największa część załogi kon-troluje proces zmian30 i wynagradza się indywidualne wyniki31. Ocenianie za wyniki staje się dla pracowników sygnałem, że znaczenia nabiera uczciwe (dawniej równe) traktowanie pracowników. Wyniki powinny stanowić podstawę do wynagradzania pracowników za wykonaną pracę. Jednak strategia słusznej płacy nie jest wcale łatwa do zrealizowania w zmieniającej się organizacji. Jak pisze A. Pocztowski „efektywny system wynagradzania pracowników powinien być zintegrowany ze strategią firmy, uwzględniać jej strukturę i kulturę organi-zacyjną”32.

Rozwój organizacji polega na stałej zmianie i innowacyjności. Te czynniki stają się źródłem bogactwa przedsiębiorstwa33. Rewolucja naukowo-techniczna

29 Z. Ratajczak, Czynniki warunkujące przyswajanie innowacyjności, „Przegląd Organizacji”

nr 6, 1980, s. 246. 30 L. Clark, op. cit., s. 110. 31 Por. L. Zbiegień-Maciąg, Motywacyjne aspekty wynagrodzenia, [w:] K. Sedlak (red.), Jak

skutecznie wynagradzać pracowników. Tworzenie i doskonalenie systemów wynagrodzeń, PSB, Kraków 1997, s. 41 i nast.

32 A. Pocztowski, Teoretyczne podstawy wynagradzania pracowników, [w:] K. Sedlak (red.), Jak skutecznie wynagradzać pracowników. Tworzenie i doskonalenie systemów wynagrodzeń, PSB, Kraków 1997, s. 23.

33 P.F. Drucker, Innowacja i przedsiębiorczość. Praktyka i zasady, PWE, Warszawa 1992, s. 39.

Page 23: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Sterowanie zmianą ... 29

powoduje stałą zmianę technologii, co z kolei stymuluje zmiany organizacyjne oraz sposób funkcjonowania kultury organizacyjnej. Uczestnictwo w procesie zmiany będzie skłaniało do tworzenia się efektywnej firmy, zdominowanej kul-turą prostransakcyjną34. Zasada „pantha rei”35 jest więc najbardziej sprawdzalna w organizacji, a można by nawet sformułować tezę o sprawności organizacji mierzonej szybkością usprawnienia po stwierdzeniu błędów w działaniu. Im krótszy czas jest potrzebny na wprowadzenie usprawnień, tym organizacja jest sprawniejsza, bardziej elastyczna, przystosowana do otoczenia. Stąd też i waga innowacji i reorganizacji w organizacji. Reorganizacja w gruncie rzeczy objąć może zarówno wprowadzenie nowych fragmentów do organizacji, wyprowa-dzenie innych poza jej funkcjonowanie36, jak i usprawnienie istniejących; kryte-rium rozróżnienia stanowi więc zakres wprowadzonych zmian.

4. KOSZTY ZMIANY I ROLA KIEROWNICTWA W KREOWANIU ZMIANĄ

Z każdą reorganizacją, zmianą są związane określone koszty. Można wy-różnić następujące ich rodzaje:

1. Bezpośrednie koszty pieniężne, tzn. związane z opracowaniem koncepcji (czas pracowników), adaptacją aparatury, techniką przeprowadzania.

2. Koszty związane z przejściowym osłabieniem instytucji i przejściowym spadkiem produkcji. Reorganizacja wymaga niewątpliwie zaangażowania ener-gii w jej wprowadzenie, w związku z czym działalność podstawowa ulega osła-bieniu. Na przykład zmiana lokalizacji z reguły wywołuje okresową niespraw-ność związaną ze zmianą adresu, telefonów. Powstają zatory w kontaktach z klientami, opóźnienia korespondencji itp. Nie w pełni przemyślana zmiana w zasobach ludzkich może prowadzić do pojawienia się tzw. kosztów utopio-nych37. Formułuje się w związku z tym dyrektywę praktyczną reorganizowania w tzw. okresach martwych, to jest takich, w których normalnie spada tempo pracy.

3. Koszty związane ze wzmożeniem nacisków. Koszty te wiążą się ze starą zasadą wojenną „uderzaj w osłabionego przeciwnika”, dlatego najlepszą okazją do ataku jest przegrupowanie armii. Podobnie sprawy już nieaktualne czy zapo-mniane odżywają w czasie reorganizacji. Pojawiają się żądania nowych etatów, nowych pomieszczeń itp. Na przykład przeniesienie nowego lokalu staje się

34 R.R. Gesteland, Różnice kulturowe a zachowania w biznesie, PWN, Warszawa 2000, s. 16.

35 J. Riddersträle, K. Nordström, Funky biznes, WIG-Press, Warszawa 2001, s. 82. 36 K. Zimniewicz, Współczesne koncepcje i metody zarządzania, PWE, Warszawa 2000,

s. 48 i nast. 37 B.E. Becker, M.A. Huselid, D. Ulrich, Karta wyników zarządzania zasobami ludzkimi,

Oficyna Ekonomiczna, Kraków 2002, s. 98.

Page 24: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

30 L. Gajos, A. Pałacki

okazją do walki wszystkich z wszystkimi. W okresie reorganizacji powstają szczególne warunki do zadrażnień w stosunkach przełożonych z podwładnymi na tle zawiedzionych nadziei, niespełnionych życzeń, rzekomego pogorszenia warunków. Dyrektywa praktyczna w związku z tym – to dokładna, uczciwa informacja o całokształcie możliwości wiążących się z reorganizacją.

4. Koszty związane z zagrożeniem specjalistów. Reorganizacja może prze-kreślić znaczny procent przydatności określonej specjalizacji (zmiana może iść w kierunku „odchudzenia” części przedsiębiorstwa – koncepcja lean manage-ment38). W związku z tym wizja reorganizacji może być czynnikiem osłabienia chęci zdobywania biegłości w określonym zestawie czynności.

5. Koszty związane z zerwaniem powiązań kooperacyjnych. W codziennej praktyce utrwalają się pewne kontakty osobowe, które ułatwiają prace na zasa-dzie „zgrania się”. Ich zerwanie przy reorganizacji powoduje określone straty.

6. Koszty związane z osłabieniem skuteczności przepisów. Każda reorgani-zacja przyczynia się do potęgowania poczucia niestałości przepisów, osłabia zaufanie społeczeństwa do porządku prawnego.

7. Koszty związane z funkcjonowaniem organizacji w otoczeniu. Każda re-organizacja (zmiana) może powodować negatywne skutki dla otoczenia.

W procesie liczenia kosztów ustalenie warunków brzegowych jest krokiem najtrudniejszym, ale krokiem najbardziej czasochłonnym, a tym samym kosz-townym jest właśnie skuteczne wprowadzenie podjętej decyzji w życie. Decyzja nie jest skuteczna, dopóki nie zostaną w niej zawarte działania, jakie trzeba w związku z nią podjąć. Odwlekanie i prorokowanie, że u nas się nie da, że my „jesteśmy inni. W Polsce to nie będzie działać”39 nie jest rozwiązaniem. Trendy w biznesie pojawiają się prawie zawsze za sprawą czynników, które nazywa się siłami napędowymi zmian. Można je podzielić na pięć kategorii:

• Siły związane z klientami. Są to czynniki powodujące przekształcenia charakteru rynku. Jest tu miejsce na poszukiwanie i obserwację zmian zachodzących na rynku, które mogą okazać się szansą dla firmy, w ob-szarach zwanych „możliwościami rynkowymi”. W analizie należy uwzględnić zmiany demograficzne, zmiany dochodów i wahania popytu, na przykład wskutek zmieniających się poglądów na wartość i wygodę. Istotne jest tu, na ile zmiany będą akceptowalne z jego punktu widze-nia40.

• Siły związane z techniką. Są to nowe rozwiązania techniczne powstające dzięki innowacjom bądź przełomowym wynalazkom w podstawowych lub pomocniczych gałęziach przemysłu. Postęp techniczny powoduje

38 K. Zimniewicz, op. cit., s. 59. 39 P. Berłowski, Między trwałością a zmianą, „Personel” 16-31 maja, 2003, s. 59. 40 H.H. Steinbeck, Total quality management, Placet, Warszawa 1998, s. 196.

Page 25: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Sterowanie zmianą ... 31

wzmocnienie roli wiedzy w organizacji oraz dowartościowanie proble-mu zarządzania kompetencjami w przedsiębiorstwie41.

• Siły związane z państwem. Są to wszelkie zmiany legislacyjne oraz ini-cjatywy polityczne, które mogą oddziaływać na sferę biznesu. Niewi-dzialna ręka polityka ma głęboki wpływ na kwestie zatrudnienia, podat-ki, sferę odpowiedzialności prawnej i istnienie luk w prawie.

• Siły związane z konkurencją. Te najłatwiej sobie wyobrazić, ponieważ kiedy dyrektorzy prognozują, sprowadza się to niemal wyłącznie do za-stanawiania się nad posunięciami rywali. Mają one jednak znaczenie, zwłaszcza te, które są związane z nowymi uczestnikami rynku, często nieskrępowanymi takimi ograniczeniami, jakim podlegają ci o wysokiej pozycji.

Oprócz przedstawionych czynników należy w szczególny sposób wyekspo-nować jeszcze jeden czynnik, którym jest sam przedsiębiorca, spiritus movens wszelkich zmian. Zauważył to P.F. Drucker, pisząc: „Przedsiębiorca zawsze poszukuje zmiany, reaguje na nią i wykorzystuje ją jako okazję”42.

Problem polega na takim psychologicznym przygotowaniu reorganizacji, ażeby zminimalizować koszty, zmniejszyć opór pracowników, uzyskać ich współdziałanie w realizacji celów. Cele te muszą być zdefiniowane dla wszyst-kich grup pracowniczych. Bowiem tylko „ustrukturalizowana współpraca wszystkich osób zatrudnionych w przedsiębiorstwie gwarantuje realizację wy-znaczonych celów”43. Wiąże się to również z długofalowym oddziaływaniem na wyrobienie „postawy innowacyjnej”, polegającej na instytucjonalnej akceptacji postępu i świadomości, że wąski zakres specjalizacyjny nie może odznaczać się stabilnością w okresie szybkiego rozwoju wiedzy i techniki.

Przygotowanie psychologiczne do reorganizacji wiąże się z określonym ze-społem działań dobrze zdefiniowanym w literaturze przedmiotu. Menedżer we współczesnej firmie to nie tylko wąsko wyspecjalizowany fachowiec. Istotne są również jego „miękkie umiejętności”, twórcze myślenie44, a nade wszystko umiejętność nadążania za zmianami. Wszak najwyrazistszą cechą naszych cza-sów jest rosnące tempo zmian, a najważniejszą umiejętnością kierownika przy-szłości będzie umiejętność dostosowania się do zachodzących zmian, poddawa-nia się ich kontroli. Najważniejszą umiejętnością kierownika przyszłości będzie zatem umiejętność uczenia się45 i wykorzystywania informacji46. Ważne jest też

41 Por. M. Bukowski, Zarządzanie kompetencjami, „Manager” nr 1, 2003, s. 29 i nast. 42 P.F. Drucker, op.cit., s. 37. 43 H.H. Steinbeck, op.cit., s. 76. 44 E. Nęcka, Twórczość w przedsiębiorstwie i organizacji, [w:] Strategie w biznesie, PSB,

Kraków 1993, s. 44 i nast. 45 S. Kałużny, op.cit., s. 157. 46 Por. A. Pocztowski, Strategiczne aspekty międzynarodowego zarządzania zasobami ludz-

kimi, [w:] A. Pocztowski (red.), Międzynarodowe zarządzanie zasobami ludzkimi, Oficyna Eko-nomiczna, Kraków 2002, s. 38 i nast.

Page 26: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

32 L. Gajos, A. Pałacki

wykorzystanie systemu komunikacji wewnętrznej w organizacji. Istnieje bo-wiem zależność pomiędzy stopniem poinformowania o charakterze zmian oraz stopniem ich akceptacji.

Należy pokazać wszelkie korzyści osobiste, jakie z reorganizacji wynikają (w indywidualnym motywowaniu stosować nowe formy gratyfikacji – na przy-kład wynagradzanie według oceny wcześniej wyznaczonych zadań i celów·–

zachęcające do szybszej akceptacji zmiany, jak również powiązać je z korzy-ściami w szerszej skali społecznej, z poczuciem bezpieczeństwa zatrudnienia teraz i w przyszłości). Wprowadzamy zmiany z myślą o przyszłości firmy, a firma to pracownicy w niej zatrudnieni. Największy kapitał firmy to ludzie, ich wiedza. Wiedza jest zawsze związana z osobą, jest przez nią przenoszona, two-rzona, uzasadniana i doskonalona, stosowana, nauczana oraz przekazywana in-nym osobom i wykorzystywana przez osoby.

Duże znaczenie psychologiczne ma pokazanie planów, wykresów całej do-kumentacji reorganizacji. Trzeba zauważyć, że najlepsza informacja od bezpo-średniego przełożonego jest jednak relatywnie rzadkim dobrem. Przygotowanie psychiczne personelu mającego realizować zmianę jest czynnikiem decydują-cym o sukcesie. Bez tego przygotowania zmiana może nie odnieść sukcesu. Personel powinien mieć wyrobiony w sobie nawyk niepewności47 określający stopień, w jakim jest on w stanie zaakceptować zmianę. Tam, gdzie stopień uni-kania niepewności jest niski, pracownicy są skłonni podejmować ryzyko, łatwiej akceptują zmiany. Aktorzy zmian muszą dojrzeć do tego, by sami mogli spuen-tować sytuację istniejącą na współczesnym rynku, której daleko od stabilności. Wręcz przeciwnie, współczesny rynek to organizm w drgającym stanie równo-wagi48.

Świadomość potrzeby zmiany musi odpowiednio „dojrzewać”, dlatego bar-dzo ważna jest analiza otoczenia wewnętrznego firmy, identyfikacja tego oto-czenia. Nasuwa się takie oto stwierdzenie – „Kiedy znajdujemy się w środku jednego paradygmatu, trudno nam sobie wyobrazić, że może istnieć jakikolwiek inny paradygmat”. Przyczyną niepowodzeń wielu kierowników odnoszących wcześniej sukcesy jest „nieumiejętność zauważenia, że zmieniła się sytuacja, w której działają, a tym samym ich poprzednie działania nie mogą być skutecz-ne”49.

Nieodzownym czynnikiem w procesie zmian jest identyfikowanie progra-mu zmian. Należy się zastanowić, co możemy zrobić, jak wykorzystać optymal-nie czas (koncepcja czasu jako czynnika konkurencyjności firmy50), jak polep-

47 G. Krupińska, K. Stobińska, Kulturowy wymiar międzynarodowego zarządzania zasobami ludzkimi, Por. A. Pocztowski, Strategiczne aspekty międzynarodowego zarządzania zasobami ludzkimi, [w:] A. Pocztowski (red.), Międzynarodowe zarządzanie zasobami ludzkimi, Oficyna Ekonomiczna, Kraków 2002, s. 64.

48 Por. P. Nesterowicz, Organizacja na krawędzi chaosu, PSB, Kraków 2001, s. 18. 49 S. Kałużny, op. cit., s. 158. 50 K. Zimniewicz, , op. cit., s. 72 i nast.

Page 27: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Sterowanie zmianą ... 33

szyć warunki funkcjonowania firmy w otoczeniu, w strategii, organizacji, tj. w ludziach, systemach, strukturze, aby występowały między powyższymi częściami zgodności.

5. EFEKTYWNOŚĆ PROCESU ZMIAN

Jeżeli możliwe jest przewidzenie etapów, przez jakie przechodzą ludzie, re-agując na znaczące organizacyjne i osobiste zmiany, to jest możliwe poprowa-dzenie ich przez proces zmian. Jednak proces zmian nigdy nie jest funkcją li-niową. Na każdym etapie wdrażania zmiany nieporozumienia i konflikty są czymś zupełnie naturalnym51. Jest on mało uporządkowany, liczne są przypadki powrotu do punktu wcześniejszego, postępuje nieregularnymi zrywami, w miarę jak porzuca się przeszłość, działa się w okresie przejściowym i zastanawia nad nową przyszłością.

W każdej organizacji zawsze występują dwie tendencje: adaptacyjna i kon-serwatywna52. W skutecznym przebiegu procesu realizacji zmiany istotne jest to, która jest mocniejsza. Jeśli dominuje adaptacyjna, przedsiębiorstwo jest w swo-im działaniu mobilniejsze i efektywniej wdraża cykl zmian zaczynający się od wzrostu, poprzez samoodnowę i dochodzący do odbudowy53.

Łatwo zgadnąć, jak trudno jest umocnić zmiany, a jak łatwo powrócić do bezpiecznej i swojskiej przeszłości. Jest to tym łatwiejsze, że przeszłość jest znana, w świadomości dość często dominuje konserwatyzm poznawczy54. Firmy przechodzące proces istotnych zmian oscylują między ciągotami ku przeszłości i wizją nowej przyszłości.

Model „rozmrożenie – zmiana – zamrożenie” – zaproponowany przez E.H. Scheina55 – podsumowuje w bardzo prosty sposób wiele złożonych zagad-nień, które leżą u podstaw porzucania przeszłości i utrzymywania zmian w dłu-gim okresie. Aby firma czy organizacja mogła się zmienić, niezbędna jest jej destabilizacja lub odmrożenie. Przy czym nie jest to jedyny model uwzględnia-jący zmianę w kategoriach dynamicznych.

Ciekawą propozycją w tej dziedzinie jest model zaproponowany przez J. Peppard i P. Rowlanda56. Proces skutecznego wdrożenia zmiany rozkłada się na pięć etapów: tworzenie właściwej atmosfery, analiza, diagnozowanie i reor-ganizacja procesów, restrukturyzacja organizacji, programy pilotażowe związa-

51R. Stach, Jak skutecznie kierować zespołem ludzi? [w:] Strategie w biznesie, PSB, Kraków

1993, s. 129. 52 P. Nesterowicz, op. cit., s. 53. 53 Tamże, s. 55. 54 A. Biela, Wymiary decyzji menedżerskich, TN KUL, Lublin 2001, s. 102. 55 por. E.H. Schein, The Planning of Change, Holt, Reinhart & Winston, New York 1969,

s. 98. 56 J. Peppard, P. Rowland, Reengineering, Gebethner & Ska, Warszawa 1997, s. 253.

Page 28: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

34 L. Gajos, A. Pałacki

ne z wdrożeniem zmiany, realizacja nowej strategii działania. Ta propozycja jest o tyle istotna, że pozwala uchwycić proces zmian w układzie holistycznym, do-tyczącym całości firmy.

Zerwanie ze stanem dotychczasowym jest konieczne, bo zmiana może na-stąpić jedynie wtedy, gdy zakończy się jeden etap i rozpocznie drugi. Aby to się stało należy spowodować odejście starego, mimo, że nie ma się gwarancji, co przyniesie nam nowe, choć bardzo liczymy, iż dokonując zmiany, będziemy bardziej konkurencyjni na rynku, tzn. będziemy funkcjonować efektywniej. Jed-nocześnie zawsze istnieje obawa, że poniesiemy fiasko, a zmiana jest związana z ryzykiem. Kierownictwo przedsiębiorstwa dochodzi do wniosku, że nie ma cza-su na eksperymentowanie57. Z tego powodu zawsze w sytuacji wprowadzania zmiany będą jej promotorzy oraz „hamulcowi”. Ci ostatni reprezentują w po-wszechnym odczuciu postawy konserwatywne. Przy czym ich konserwatyzm wcale nie musi wynikać ze złej woli, czy niechęci do zmiany. Zwrócił na to uwagę J.M. Beyer, pisząc, że konserwatyzm dość często nie wynika z inercji, bezmyślności czy niechęci do podejmowania nowego wysiłku. Może on wyni-kać z przywiązywania ogromnej wartości do stabilizacji58.

Pomimo wszelakich oporów zmianę powinno się wdrażać w życie. Należy ją przeprowadzić ze stanu „stałego” do stanu „płynnego”. Właśnie dlatego zmia-na jest zawsze płynna, nieuporządkowana, niejednoznaczna. Sama niejedno-znaczność jest cechą, która nadaje organizacji skłonność do ruchu i zmian. „Odmrożenie” oznacza wykorzystanie infrastruktury systemów, procedur, struk-tur i zakresów obowiązków, które pozwolą zagwarantować, że nie nastąpi regres do dawnego stanu i że zmiana zapuści mocne korzenie.

Prawie każda zmiana prowadzi w pierwszej kolejności do pogorszenia sy-tuacji, chaosu59, zanim doprowadzi do jej polepszenia. Rzeczywistość krzywej produktywności oznacza, że bezpośredni wpływ zmian to spadek produktywno-ści w okresie, kiedy ludzie borykają się z efektem krzywej uczenia i desperacko próbują utrzymać się na powierzchni. Odzyskanie poprzedniego poziomu wy-dajności, nie mówiąc już o możliwości przekroczenia go, może zabrać całe mie-siące lub lata.

Przygotowując zmianę, należy stosować zasadę odrębności60. Należy wy-brać na początek zmiany taki obiekt, który będzie mocno odizolowany od in-nych subsystemów firmy i jednocześnie wrażliwy na zmianę. Powinien również w okresie zmiany być szczególnie chroniony przed wpływem innych czynni-ków, niepożądanych recenzentów dążących do zdyskredytowania całej idei zmiany.

57 P. Nesterowicz, op. cit., s. 180. 58 J.M. Beyer, Ideologies, Values and Decision Making in Organizations, [w:] Handbook of

Organizational Design, Oxford University Press, Oxford 1981, s. 174. 59 J.D. Antoszkiewicz, op. cit., s. 30. 60 B. Siewierski, Rozmrażanie umysłów, czyli psychologia zmiany organizacyjnej, „Perso-

nel” nr 3, 1998, s. 50.

Page 29: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Sterowanie zmianą ... 35

Zainicjowanie zmiany powoduje pojawienie się mniej lub bardziej zorgani-zowanych grup w przedsiębiorstwie, które przyjmują różne postawy wobec zmiany. Według J.D. Antoszkiewicza najczęściej mogą to być następujące gru-py61:

• entuzjaści, którzy bezkrytycznie wkomponowują się w nurt zmian, • powściągliwi, ostrożnie przyłączający się do inicjatorów zmian, • niezdecydowani, • sprzeciwiający się, którzy upatrują w dotychczasowych rozwiązaniach

więcej pożytków i pozytywów, • zdecydowani oponenci, • niejawni wrogowie, którzy w sposób zamaskowany przeciwstawiają się

zmianie. Proces zmian charakteryzuje się swym własnym cyklem życia, który można

prawie porównać z cyklem życia produktu przechodzącego przez etapy wzrostu, dojrzałości i spadku sprzedaży, jak również, któremu towarzyszy grupa wcze-snych informatorów oraz tych, którzy wdrapują się na pokład zmian dopiero, kiedy zobaczą, że przynosi to korzyści.

Zmiana jest procesem ciągłym. Jednak mało prawdopodobne jest to, że uda się nam kiedykolwiek osiągnąć cel, zanim jeszcze świat wokół nas zmieni się ponownie. Gotowość do zmian powinna być cechą stale obecną w świadomości zarządów i personelu firm62.

Wydaje się niemal pewne, że na tym świecie punkt docelowy nie istnieje63. Jedna zmiana może pomyślnie okrzepnąć, ale zawsze będą następne, które przyjdą po niej. Do sprawnego funkcjonowania przedsiębiorstwa w labilnej sy-tuacji rynkowej jest potrzebne, by pracownicy wykazywali przedsiębiorczość w działaniu, w myśleniu innowacyjne postawy, samo zaś przedsiębiorstwo po-winno charakteryzować się elastycznością w działaniu.

Firmy chcące odnieść sukces muszą sobie uświadomić, że nadążenie za po-trzebami klienta i sprostanie wymogom konkurencji jest podróżą bez końca. Najistotniejszą częścią tej podróży jest umiejętność analizy otoczenia i perma-nentne wdrażanie zmian w sposób działania. Powinien to być proces ciągły i należy go poddawać regularnej kontroli. Należy zadbać, by przekonanie o po-trzebie wdrażania zmian było jedną z podstawowych cech świadomości persone-lu firmy, a metodologia pracy nad wdrażaniem zmian była wpisana do podsta-wowych procedur opisujących zasady jej działania.

61 J.D. Antoszkiewicz, op. cit., s. 34. 62 M. Bartnicki, op. cit., s. 52. 63 T. Bendell, L. Boulter, op. cit., s. 198.

Page 30: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

36 L. Gajos, A. Pałacki

CONTROLLING A CHANGE AS AN ELEMENT OF MANAGEMENT

S u m m a r y

The article is devoted to issues concerning changes in an organization. A sequence of proc-esses describing a change is a subject to analysis divided into five parts. Moreover, aspects con-nected with motives causing a change, parameters defining a change as well as resistance to a change were also taken into consideration. In the final part of the text there is a section regarding costs of realizing a change in an organization, and a role of executive personnel in the process of efficient implementation of a change. First and foremost, the article considers a human factor in a change process.

Złożono w Oficynie Wydawniczej w październiku 2004 r.

Page 31: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

ZESZYTY NAUKOWE POLITECHNIKI RZESZOWSKIEJ Nr 219 Ekonomia i Nauki Humanistyczne z. 14 2004

Ryszard KLAMUT Politechnika Rzeszowska

METODY BADAJĄCE PSYCHOLOGICZNY SENS ŻYCIA (przegląd metod opartych na teorii V.E. Frankla)

Artykuł prezentuje i analizuje na poziomie psychologicznym i psychometrycznym metody opracowane do badania problematyki sensu życia. Centralną kategorią ar-tykułu jest sens życia w teoretycznej interpretacji V.E. Frankla. Po wskazaniu pierwszych, niewykorzystywanych na szerszą skalę metod Frankla, Kotchena i Lukas zostały omówione bardziej szczegółowo: test PIL badający poczucie sensu życia Crumbaugha i Maholicka, test SONG badający aspekt dynamiczny (potrzebę sensu życia) Crumbaugha, Test Noo-dynamiki Popielskiego oraz Test Postaw Ży-ciowych w wersji zrewidowanej (LAP-R) Rekera.

WPROWADZENIE

Psychologia egzystencjalna wprowadziła problematykę sensu życia do psy-chologii. Dzięki niej ten obszar ludzkiej egzystencji stał się przedmiotem analiz psychologicznych. W ślad za powstawaniem teorii opisujących doświadczanie sensu własnego życia przez człowieka pojawiła się potrzeba prowadzenia badań empirycznych.

Najbardziej twórczą koncepcję sensu życia, dającą szerokie możliwości ba-dawcze, zaproponował V.E. Frankl. Na bazie jego teorii powstało wiele metod dających możliwość empirycznego poznawania problematyki sensu życia.

Frankl swą teorię oparł na założeniu o trzech poziomach funkcjonowania człowieka: poziomie biologicznym, psychicznym i duchowym. Człowiek jest nastawiony na rozwój, podstawą rozwoju jest potrzeba sensu życia określana jako „wola sensu” (Frankl 1982). To podstawowa siła powodująca aktywność człowieka nastawioną na sens. Jest charakterystyczna dla każdego człowieka (Wolicki 1986). Efektem doświadczania sensu przez człowieka jest odczuwane przez niego poczucie sensu własnej egzystencji. Realizacja potrzeby sensu i poczucie sensu jest wykładnikiem optymalnego funkcjonowania człowieka dającego spełnianie siebie i zdrowie psychiczne (Frankl 1984).

Frankl, który sam przeżył osobistą tragedię hitlerowskich represji wskazy-wał, że wielkim zagrożeniem człowieka współczesności jest pustka egzysten-

Page 32: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

38 R. Klamut

cjalna i poczucie bezsensu życia. W swych pracach akcentował praktyczny aspekt prezentowanej przez siebie teorii, wykorzystując teoretyczne rozważania w pracy terapeutycznej. Większość metod badawczych jest osadzona również na gruncie praktyki klinicznej i odnosi się do zjawiska frustracji egzystencjalnej1.

PREZENTACJA POSZCZEGÓLNYCH METOD

1. Pierwsze próby

Pierwsze metody badające obszar doświadczanego sensu powstały już w la-tach sześćdziesiątych XX wieku. Same nie odegrały ważnej roli w dostarczaniu wiedzy na temat doświadczanego sensu życia, stały się za to punktem odniesie-nia w kolejnych pracach mających na celu empiryczną weryfikację formułowa-nych hipotez.

Pierwszą próbą empirycznego badania problematyki doświadczanego sensu życia było opracowanie przez Frankla „Kwestionariusza objawów frustracji egzystencjalnej” (Popielski 1982). Kwestionariusz ten był próbą określania ilo-ściowego ujęcia i jakościowego opisu objawów frustracji egzystencjalnej.

Następną próbę podjął Kotchen (1960). Wychodząc od analizy literatury psychologicznej, stworzył trzydziestopytaniową skalę określającą rodzaj związ-ku i stopień zależności istniejący pomiędzy zdrowiem psychicznym a poczuciem sensu życia. Skala nie weszła jednak jako narzędzie do badania psychologiczne-go sensu życia ze względu na brak wystarczającego opracowania statystycznego (Popielski 1987a).

W etapie początkowym tworzenia metod badających sens życia umieścić można również „Logo-test” E. Lukas. Test służy do badania poziomu poczucia sensu życia i poziomu frustracji egzystencjalnej. Został zaprezentowany na po-czątku lat siedemdziesiątych XX wieku (Lukas 1972). Polskiej adaptacji podjął się K. Popielski (1982).

Test składa się z czterech części. Pierwsza odnosi się do wyróżnionych em-pirycznie dziewięciu kategorii wartości, które badani określili jako „nadające sens” życiu. Diagnozuje, które z tych wartości oraz w jakim stopniu mają zna-czenie w osobowym spełnianiu się człowieka. Wartości wyróżnione przez Lukas to: własna pomyślność, samourzeczywistnienie, rodzina, podstawowe zajęcia (wykształcenie, praca), życie społeczne (miłość, zadowolenie społeczne), zainte-resowania, przeżycia, działalność na rzecz przekonań (religia, polityka) i życio-wa konieczność (zdrowie, przetrwanie w kryzysach). Druga część testu mierzy

1 Frustracja egzystencjalna jest wynikiem zablokowania dążeń i potrzeb związanych z funk-

cjonowaniem człowieka na poziomie duchowym, na poziomie sensu życia. Prowadzi do powstania pustki egzystencjalnej. Wyraża się przez nudę, rezygnację z podejmowania trudu życia, cynizm, nihilizm, depresyjność, agresywność, negację wartości, ucieczkę od życia (Popielski 1982).

Page 33: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Metody badające psychologiczny sens życia ... 39

zasięg i natężenie nerwicy egzystencjalnej u osoby badanej, która ma za zadanie opisać, jak często odczuwała stan pustki czy bezsensowności. Część trzecia daje możliwość oceny przez osoby badane poziomu doświadczanego sensu życia trzech przykładowych osób zaprezentowanych w teście. Czwarta część testu daje możliwość dowolnej wypowiedzi osób badanych w obszarze własnych ambicji, dążeń, celów i potrzeb (Lukas 1972, Popielski 1987a).

Test został opracowany statystycznie, lecz nie wszedł do zespołu stosowa-nych metod egzystencjalnych.

2. Test badający poczucie sensu życia (Purpose in Life Test)

Test PIL (Purpose in Life Test) jest najbardziej znaną i najczęściej wyko-rzystywaną metodą badania problematyki sensu życia. Wniósł najwięcej danych do opisu doświadczanego poczucia sensu życia. Został zaprezentowany przez J.C. Crumbaugha i L.T. Maholicka (1964). Polską wersję opracowała Z. Płużek. Powstał jako test kliniczny, do wykorzystania w pracy terapeutycznej, lecz szybko okazało się, że przynosi również interesujące wyniki w obszarze badania różnic indywidualnych.

Jako test kliniczny składa się z trzech części. Pierwszą, składającą się z 20 twierdzeń, do których osoba badana odnosi się na siedmiostopniowej skali Likerta. Wynik tej części jest ilościowy, stanowi go suma punktów surowych uzyskanych z odpowiedzi na wszystkie twierdzenia. Skala ocen zawiera się więc w granicach od 20 do 140 punktów. Druga i trzecia część skali dają możliwość analiz jakościowych. Druga część to 13 zdań niedokończonych, dotyczących problematyki sensu własnego życia. Trzecia część obejmuje wypowiedź dowol-ną osoby badanej na temat swoich dążeń, ambicji i celów w życiu (Crumbaugh, Maholick 1981). Do badań naukowych najczęściej wykorzystuje się część pierwszą.

Test PIL w wersji skróconej (pierwsza część) jest metodą określającą po-ziom doświadczanego poczucia sensu życia. Poczucie sensu jest psychologicz-nym wymiarem sensu życia odnoszącym się do stanu odczuwania sensu własne-go życia przez konkretną osobę. Dokładniej mówiąc, jest to odczuwany przez osobę doświadczającą (subiektywny) stan psychiczny – stan podmiotowej satys-fakcji z życia. Jest wynikiem poznawczego i egzystencjalnego nadawania pozy-tywnego znaczenia przeżytym lub antycypowanym doświadczeniom oraz gene-ralizowania ocen poszczególnych doświadczeń (Frankl 1984, Popielski 1996). Jak wskazują Reker i Wong (1988) stopień poczucia sensu jest określany jako ogólna suma sensów czerpanych ze źródeł, którymi jednostka dysponuje.

Badania normalizacyjne przeprowadzono najpierw na grupie 225 osób, a następnie na grupie 1151 osób w wieku od 17 do 50 lat. Wskaźnik rzetelności wyniósł r = 0,81. Normy przyjęte przez autorów w odniesieniu do populacji amerykańskiej to: dla zdrowych kobiet M = 121, σ = 13,97; dla mężczyzn

Page 34: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

40 R. Klamut

M = 118, σ = 11,60, natomiast dla osób nerwicowych M = 102, σ = 18,37 dla kobiet i M = 97, σ = 15,03 dla mężczyzn. Wynik graniczny ustalono na M = 111,5 (Popielski 1987a, s. 244). Polskie badania przynoszą niższe wyniki średnie badanych grup. Na przykład w badaniach przeprowadzonych na grupie 143 osób w wieku od 21 do 52 lat średnia dla całej grupy wynosi M = 110,12, σ =17,40 (Klamut 2002).

Charakterystyczną cechą testu PIL jest brak rozkładu normalnego. Rozkład empiryczny jest wyraźnie lewoskośny, tak że prawie wszystkie wyniki mieszczą się powyżej średniej teoretycznej, a 2/3 danych powyżej średniej empirycznej. Takie wyniki wskazują na wyższy poziom poczucia sensu życia doświadczanego przez osoby badane w porównaniu z założeniami teoretycznymi skali. Jest to z pewnością efekt pierwotnego zastosowania testu jako metody klinicznej różnicu-jącej osoby zdrowe od osób przeżywających nerwicę egzystencjalną. Przy bada-niu osób zdrowych są uzasadnione właśnie wyniki wysokie.

Pomimo tych zastrzeżeń statystycznych test PIL, przy odwołaniu się do rozkładu empirycznego, stanowi dobre narzędzie różnicujące grupy ze względu na poziom doświadczanego poczucia sensu życia.

Poczucie sensu życia ma już obecnie bogatą literaturę. Jego psychologiczne znaczenie objaśniane w analizach teoretycznych znalazło potwierdzenie w bada-niach empirycznych, w których wykorzystywano test PIL.

Przegląd badań dotyczących poczucia sensu życia opartych na wynikach uzyskanych omawianym testem przedstawiają Juros (1984), Popielski (1987b).

3. Test badający potrzebę sensu życia (The Seeking of Noetic Goals)

Doświadczenia z pracy badawczej i terapeutycznej z wykorzystaniem testu PIL uświadomiły jego niewystarczalność w dostarczaniu informacji dotyczących przeżywanego sensu życia. Ta niewystarczalność widoczna była zwłaszcza w obszarze zastosowań klinicznych. Test PIL opisuje bowiem statyczny aspekt doświadczanego sensu życia. Określa czy osoba badana posiada, czy też nie posiada poczucie sensu życia. Brakuje w nim analizy sensu życia w aspekcie dynamicznym, co pozwalałoby między innymi na ocenę siły motywacji skłania-jącej do realizowania działań przynoszących poczucie sensu.

Naprzeciw tym niedostatkom wyszedł J.C. Crumbaugh, tworząc Test Po-szukiwania Celów Noetycznych (The Seeking of Noetic Goals Test) – SONG (Crumbaugh 1977). Test SONG został wydany w 1977 r., na język polski prze-tłumaczył go K. Popielski. Podobnie jak PIL jest to kwestionariusz złożony z 20 twierdzeń i odpowiedzi na siedmiostopniowej skali Likerta. Podobnie jak PIL jest testem jednowymiarowym.

Opierając się na teorii Frankla, Crumbaugh przyjął, iż podstawową siłą mo-tywacyjną człowieka jest wola sensu rozumiana jako czynnik ukierunkowujący i dynamizujący ludzką aktywność w realizacji podjętego wyboru, a przez to

Page 35: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Metody badające psychologiczny sens życia ... 41

poszukiwania poczucia sensu (Frankl 1978). Przyjmując ogólną definicję po-trzeby2, wolę sensu można zaliczyć do kategorii potrzeb. Ściślej, potrzebę sensu życia można rozumieć jako potrzebę rozwoju, charakterystyczną dla każdego człowieka, lecz różnie reprezentowaną w zależności od osobistych doświadczeń i poziomu osobowego funkcjonowania.

Test SONG jest tak skonstruowany, że wyniki wysokie określają wysoki poziom nierealizowanej potrzeby sensu, co łączy się z dużym nasileniem napię-cia motywacyjnego w zakresie realizacji sensu. Niskie wyniki natomiast wystę-pują u osób dobrze realizujących własne cele i wartości zgodnie z założeniem: „jeżeli człowiek znalazł sens w życiu, to nie będzie ujawniał natężenia potrzeby jego znalezienia” (Popielski 1987a, s. 247). Badania autora artykułu wskazują jednak na bardziej złożoną zależność. Istnieją również osoby posiadające niskie wyniki w SONG, ale nie odczuwające poczucia sensu oraz osoby z wysokimi wynikami w SONG, więc niezaspokajające potrzeby sensu, ale posiadające wy-soki poziom poczucia sensu własnego życia. Ich sposób funkcjonowania jest wysoce interesujący, lecz psychologicznie niełatwy do interpretacji (Klamut 2002).

Uzyskiwany w teście wynik jest sumą odpowiedzi zaznaczonych na po-szczególne twierdzenia i może wynosić od 20 do 140 punktów. Średni wynik teoretyczny wynosi M = 80, na poziomie empirycznym natomiast obliczono średni wynik dla pacjentów nerwicowych i osób zdrowych. Dla pierwszej grupy osób średnia wynosiła M = 85,11, przy σ = 15,43, dla drugiej natomiast M = 73,38, σ = 14,20. Wynik graniczny odróżniający osoby zdrowe od nerwicowych ustalono na 79 punktów (Popielski 1982, s. 82). Badania przeprowadzone przez autora artykułu przynoszą odmienne wyniki w SONG. Średnia w badaniach grupy 107 osób w wieku od 24 do 40 roku życia wyniosła M = 69,35, σ = 15,36, co jest istotnie niższym wynikiem, na poziomie p = 0,03, w porównaniu z grupą osób zdrowych w badaniach prezentowanych wcześniej (Klamut 1998). Badania późniejsze wskazują na wzrost frustracji wynikającej z nierealizowania potrzeby sensu życia, bowiem średni wynik dla 143-osobowej grupy w wieku od 21 do 52 lat wynosił M = 87,79, przy σ = 17,96 (Klamut 2002). Ten wynik jest istotnie wyższy od wyniku granicznego podanego przez Popielskiego na poziomie p = 0,001. Rzetelność skali zbadana na grupie 158 osób wyniosła r = 0,71 (Po-pielski 1982, s. 82).

Tak różne wyniki mogą być interpretowane jako podważające stałość skali. Mogą także wskazywać na względnie dużą zmienność dynamicznego aspektu sensu życia uzależnioną od pojawiających się znaczących sytuacji życiowych i osobistego nadawania im znaczeń przez ludzi. Tym problemem, czyli co tak naprawdę opisują testy badające doświadczenie sensu życia, wiarygodnością i stałością testów zajmował się w swym artykule Dyck (1994).

2 „Potrzeby pojmuje się najczęściej jako wymogi, których spełnienie jest niezbędne dla kon-tynuacji życia, rozwoju i prawidłowego funkcjonowania osobnika” (Mądrzycki 1996, s. 28).

Page 36: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

42 R. Klamut

Badanie struktury sensu

Test SONG powstał jako uzupełnienie testu PIL w zakresie przygotowania odpowiednich oddziaływań terapeutycznych dla osób przeżywających nerwicę egzystencjalną. Korelacja między wynikami uzyskiwanymi w obu testach jest istotna, choć niewysoka i ujemna (Popielski 1987a, s. 249)3.

Autor wykorzystał do badań porównawczych jednocześnie obie metody (Klamut 2002). Jednoczesne użycie obu metod do opisu doświadczanego sensu życia (w aspekcie statycznym i dynamicznym) dało podstawę do wyodrębnienia czterech typów struktury sensu. Poszczególne typy zostały wyróżnione na pod-stawie wyników testów PIL i SONG w ten sposób, że typ A charakteryzował się niskim nasileniem potrzeby i poczucia sensu życia, typ B – niskim nasileniem potrzeby i wysokim poziomem poczucia sensu, typ C – wysokim nasileniem potrzeby i niskim poziomem poczucia oraz typ D – wysokim nasileniem potrze-by przy jednoczesnym wysokim poziomie poczucia sensu.

Wykorzystanie jednocześnie obu testów umożliwia określenie typu struktu-ry sensu życia. Takie empiryczne przedstawienie złożoności doświadczania sen-su życia wydaje się wychodzić naprzeciw zastrzeżeniom Dycka, iż w sytuacji odczuwania pustki egzystencjalnej pojawia się raczej brak, a nie wzrost nasilenia motywacji do znalezienia sensu (Dyck 1987). Odczuwanie pustki egzystencjal-nej jest wynikiem braku poczucia sensu (niskie wyniki w PIL). Wówczas może się pojawić brak odczuwania potrzeby sensu opisywany przez niskie wyniki w SONG. Takie wyniki wskazują na funkcjonowanie człowieka poza obszarem sensu, gdy sens życia, kategoria pierwotnie istotna dla każdego człowieka, prze-staje mieć znaczenie dla konkretnej osoby. Wówczas, jak wskazywał Dyck, dochodzi do represji woli sensu. Zanim jednak dojdzie do represji potrzeby sen-su, niemożność jej realizowania powoduje wzrost napięcia motywacyjnego w obszarze aktywności nastawionej na sens, co przy niskich wynikach w PIL jednoznacznie pokazują wysokie wyniki w SONG. Odczuwanie wysokiego po-ziomu poczucia sensu życia (wysokie wyniki w PIL) może wiązać się również z niskimi bądź wysokimi wynikami w SONG: z dobrą realizacją potrzeby sensu (wyniki niskie w SONG) lub z dużym napięciem motywacyjnym w obszarze nierealizacji potrzeby sensu na odpowiednim poziomie (wysokie wyniki w SONG).

Wskazane różnice w obrębie doświadczania sensu życia uwidaczniają się również w funkcjonowaniu osób w innych obszarach życia (Klamut 2002).

3 W badaniach własnych korelacja pomiędzy SONG a PIL wyniosła –0,26 (p < 0,01) (Kla-

mut 2002).

Page 37: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Metody badające psychologiczny sens życia ... 43

4. Test Noo-dynamiki

Na gruncie teorii Frankla powstał również Test Noo-dynamiki, którego au-torem jest K. Popielski. Test Noo-dynamiki (T. N-D) jest wieloczynnikowym kwestionariuszem badającym szeroko rozumianą problematykę funkcjonowania człowieka w perspektywie sensu. Odnosi się do „wielowymiarowości i wielokie-runkowości ludzkiego bycia i stawania się (Popielski 1991, s. 6). Test składa się ze stu twierdzeń, do których osoba badana ma zadanie ustosunkować się na pię-ciostopniowej skali Likerta. W teście zostały wyróżnione cztery części i 36 ka-tegorii. Każda kategoria jest reprezentowana przez 2 lub 4 twierdzenia. Poszcze-gólne części to:

a) jakości noetyczne4 – opisane jako potencjalności podmiotowe, z którymi człowiek może osiągać optymalny rozwój osobowościowy,

b) temporalność noetyczna – określa realizowanie się człowieka jako osoby czasowo zorientowanej w perspektywie przeszłość – teraźniejszość – przyszłość,

c) aktywność noetyczna5 – określa te właściwości egzystencji, które służą spełnianiu się człowieka, kształtują go oraz pomagają mu być i stawać się sobą,

d) postawy noetyczne6 – „określone jako zreflektowane nastawienie ku (...) i podmiotowo osobowe ustosunkowanie się do przedmiotów” (Popielski 1991, s. 20).

Popielski wskazuje, iż Test Noo-dynamiki daje możliwość określenia ogól-nego wskaźnika mówiącego o poziomie funkcjonowania w obrębie noetyczności i przeanalizowania sposobu bycia człowieka w poszczególnych kategoriach najwyższego ludzkiego wymiaru – wymiaru dotyczącego sensu życia.

Rzetelność i stałość testu zostały zbadane na grupie 43 studentów psycho-logii. Stałość dla całej skali wynosi r = 0,86 po 14 dniach oraz r = 0,82 po 10 miesiącach. Rzetelność natomiast r(tt) = 0,81 (Popielski 1993).

Testem Noo-dynamiki Popielski badał 264-osobową grupę studentów, określając współzależności między poziomem noetyczności a cechami osobo-wości, obrazem siebie, wartościami oraz objawami somatycznymi doświadcza-nymi przez osoby badane. Uzyskane wyniki pokazują odrębny sposób funkcjo-nowania osobowościowego w zależności od sposobu istnienia człowieka w ob-szarze sensu i wartości (Popielski 1993).

4 Takie jak: wolność, odpowiedzialność, godność, wartość, sens/znaczenie, wola/dążenie,

odniesienie „ku”, miłość/życzliwość, cierpienie, nadzieja/zaufanie, otwartość osobowa, ce-le/ukierunkowanie, akceptacja bycia, podmiotowość.

5 Taka jak: samopotwierdzenie, autotranscendencja, autodystans, życie jako zadanie, satys-fakcja z osiągnięć, kierowanie się sumieniem, „tak do życia”, kreatywność, dialogowe nastawie-nie, gotowość do wyrzeczeń, postawa akceptacji drugich, postawa otwartości na drugiego, ocena własna poczucia sensu i znaczenia życia.

6 Takie jak: postawa wobec sukcesu, wobec śmierci, postawa zaangażowania, intelektualna, emocjonalna, egzystencjalna.

Page 38: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

44 R. Klamut

5. Skala Postaw Życiowych (Life Attitude Profile-Revised)

Skala LAP-R została stworzona przez G.T. Rekera. Oparł się on na analizie czynnikowej testów PIL i SONG7. Ten zabieg dostarczył potwierdzenia co do wielowymiarowej natury sensu życia. Efektem było opracowanie skali, która operacjonalizuje franklowskie terminy woli sensu, pustki egzystencjalnej, oso-bowych wyborów, a także odpowiedzialności, rozwijania potencjalności i prze-kraczania śmierci na poziomie statystycznie opracowanych czynników (Reker 1992). To pierwsza próba empirycznego wprowadzenia problematyki sensu życia na grunt psychologii poznawczej.

Skala Postaw Życiowych powstała jako Life Attitude Profile (LAP) (Reker, Peacock 1981). Została dopracowana w 1992 r. i funkcjonuje jako Life Attitude Profile-Revised (LAP-R) (Reker 1992). LAP-R składa się z 48 twierdzeń. Od-powiedzi są umieszczone na siedmiostopniowej skali Likerta. Test nie daje wy-niku ogólnego, lecz posiada sześć czynników oraz dwie skale złożone. Wskazują one na posiadanie określonych postaw życiowych w obszarze doświadczanego sensu życia, a dokładniej odkrywania sensu i celów w życiu oraz motywacji do znajdywania sensu i celów życiowych.

Poszczególne czynniki to: a) cel (Purpose – PU) wskazuje na posiadanie celów życiowych, misji

w życiu oraz poczucia ukierunkowania z przeszłości w przyszłość, b) stałość wewnętrzna (Coherense – CO) określa posiadanie logicznego,

zintegrowanego analitycznie i intuicyjnie rozumienia siebie, innych i życia w ogólności. Wskazuje na poczucie porządku i rozumienie egzystencji,

c) kontrola życia (Life Control – LC) wskazuje na spostrzeganie wolności do podejmowania wszelkich wyborów życiowych, podejmowania osobowej odpowiedzialności oraz wewnętrznej kontroli zdarzeń życiowych,

d) akceptacja śmierci (Death Acceptance – DA) opisuje brak lęku wobec śmierci i akceptację śmierci jako naturalnego aspektu życia,

e) egzystencjalna pustka (Existential Vacuum – EV) określa niedostatek sensu w życiu, brak celów, brak ukierunkowania w życiu, nudę, apatię, odczu-wanie obojętności. To wskaźnik sfrustrowanej „woli sensu”,

f) poszukiwanie celów (Goal Seeking – GS) określa pragnienie wyjścia z ru-tyny życia, poszukiwania nowych i zróżnicowanych doświadczeń, bycia w ru-chu, podejmowania nowych wyzwań.

Skale złożone to: Wskaźnik osobowego sensu (Personal Meaning Index – PMI) – określony

przez zsumowanie wyników uzyskanych w czynnikach cel i stałość wewnętrzna:

PMI = PU + CO

7 Pierwsze próby tworzenia empirycznych kategorii w zakresie doświadczanego sensu życia

na podstawie analizy czynnikowej testów PIL i SONG przeprowadzili Reker i Cousins (1979).

Page 39: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Metody badające psychologiczny sens życia ... 45

Wskaźnik równowagi postaw życiowych (Life Attitude Balance Index) – określony przez zsumowanie wyników uzyskanych w czynnikach cel, stałość wewnętrzna, kontrola życia i akceptacja śmierci przy odjęciu wyników uzyska-nych w czynnikach pustka egzystencjalna i poszukiwanie celów:

LABI = PU + CO + LC + DA – (EV + GS)

Poszczególne twierdzenia przynależne do czynników były dobierane, uwzględniając wagi czynnikowe oraz teoretyczne założenia. Zdecydowana licz-ba twierdzeń znalazła się w odpowiednich, teoretycznie założonych czynnikach, mając wagi czynnikowe 0,40 lub większe. Niektóre twierdzenia zostały dołą-czone do odpowiednich teoretycznie wymiarów przy nieco niższych wagach (0,36) w danym czynniku lub przy wyższej wadze w innym czynniku.

Stałość poszczególnych czynników mierzona metodą test-retest po 4-6 ty-godniach wynosi: dla celu – 0,87, stałości wewnętrznej – 0,85, kontroli życia – 0,77, akceptacji śmierci – 0,84, pustki egzystencjalnej – 0,83, poszukiwania celów – 0,80 oraz dla skal złożonych: osobowego sensu – 0,90 i równowagi po-staw życiowych – 0,90.

Badania porównawcze przeprowadzane skalą LAP-R i innymi testami po-twierdzają założenia teorii Frankla. Porównywano wyniki LAP-R z PIL. Uzy-skano istotne korelacje pomiędzy wynikiem w PIL, a złożonymi wymiarami LAP-R (r = 0,82 dla PMI oraz r = 0,81 dla LABI) oraz z czynnikami cel (r = 0,75), stałość wewnętrzna (r = 0,77), kontrola życia (r = 0,67), a także korelacja ze znakiem ujemnym z czynnikiem pustka egzystencjalna (r = –0,66).

Bardzo szczegółowe statystyczne opracowanie skali zawiera również nor-malizację wyników i opracowanie norm dla różnych grup wiekowych kobiet i mężczyzn (Reker 1992).

PODSUMOWANIE

Metody powstają jako efekt operacjonalizacji pojęć teoretycznych i jako odpowiedź na potrzebę poznawczą badaczy zajmujących się określoną proble-matyką. Wielość metod jest więc wynikiem złożoności badanej problematyki oraz jej ważności dla osób zajmujących się jej poznaniem.

W obszarze sensu życia ciągłe poszukiwania nowego sposobu analizy doty-czą dodatkowo specyfiki badanej problematyki. Sens życia jest bowiem rzeczy-wistością głęboką, niekoniecznie uświadamianą, a również ciągle modyfikowaną przez przeżywane doświadczenia życiowe i emocje, przez to niełatwą dla badań empirycznych (Dyck 1987, 1994).

Znajdywanie kolejnych odpowiedzi na pytania stawiane w badaniach daje możliwość dostrzeżenia nowych perspektyw wykorzystania już istniejących metod. Tak metody powstałe w celach diagnozy terapeutycznej wykorzystuje się

Page 40: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

46 R. Klamut

do badań różnicowych. Test SONG stworzony w zamierzeniu jako komplemen-tarny do PIL, uzupełniający diagnozę frustracji egzystencjalnej bywa wykorzy-stywany do badania dynamicznego obszaru sensu życia.

Uzyskane wyniki badań empirycznych potwierdzają zasadność wykorzy-stywania obu metod jednocześnie, z korzyścią dla badania problematyki sensu życia w jej złożoności, uwzględniając aspekt statyczny i dynamiczny jako ele-menty funkcjonalne doświadczanego sensu (Klamut 2002).

Dwie pozostałe metody opisane wyżej pokazują odrębne kierunki analiz problematyki sensu. Propozycja Popielskiego daje możliwość poznania funkcjo-nowania człowieka w szerokim obszarze noetyczności – obszarze charaktery-stycznym jedynie dla osoby ludzkiej. Przedstawia szeroką mapę ustosunkowań i odniesień w perspektywie sensu. Jednakże próba analizy tak szerokiego obsza-ru ludzkiego istnienia prowadzi raczej do jakościowego opisu doświadczenia konkretnej osoby na podstawie jej przeżyć. Pewną niedoskonałością w wykorzy-stywaniu Testu Noo-dynamiki w badaniach porównawczych jest brak wystar-czających danych statystycznych charakteryzujących test.

Propozycja Rekera natomiast idzie w kierunku statystycznych, a więc ilo-ściowych wskaźników opisu postaw życiowych człowieka bazujących na, moż-na rzec, określonym typie struktury doświadczanego sensu własnej egzystencji.

Bibliografia

Crumbaugh J.C. (1977). The Seeking of Noetic Goals Test (SONG): A complementary scale to the Purpose in Life Test (PIL). „Journal of Clinical Psychology”, 33, s. 900-907.

Crumbaugh J.C., Maholick L.T. (1964). An Experimental Study in Existentialism: The Psychometric Approach to Frankl`s Concept of Noogenic Neurosis. „Journal of Clinical Psychology”, 20, s. 200-207.

Crumbaugh J.C., Maholick L.T. (1981). Manual of Instruction for the Purpose in Life Test. Psychometric Affiliates, Munster.

Dyck J.M. (1987). Cognitive Therapy and Logotherapy: Contrasting Views on Meaning. „Journal of Cognitive Psychotherapy: An International Quarterly”, vol. 1, s. 155- -169.

Dyck J.M. (1994). What does the proposed purposefulness superfactor really describe? „Personal Indywidual Differences”, vol. 16/3, s. 411-415.

Frankl V.E. (1978). Nieuświadomiony Bóg. IW PAX, Warszawa. Frankl V.E. (1982). Der Wille zum Sinn. Ausgewählte Vorträge über Logotherapie.

Verlag Hans Huber, Bern. Frankl V.E. (1984). Homo patiens. IW PAX, Warszawa. Juros A. (1984). Korelaty osobowościowe poczucia sensu życia. „Roczniki filozoficzne”,

32(4), s. 97-112. Klamut R. (1998). Potrzeba sensu życia a obraz siebie. „Roczniki Psychologiczne”, t. I,

s. 97-118.

Page 41: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Metody badające psychologiczny sens życia ... 47

Klamut R. (2002). Cel – czas – sens życia. RW KUL, Lublin. Kotchen T. (1960). Existential Mental Health: An Empirical Approach. „Journal of

Individual Psychology”, 16, s. 174-181. Lukas E. (1972). Zur Validierung der Logotherapie. [W:] V.E. Frankl (red.) Der Wille

zum Sinn. Ausgewählte Vorträge über Logotherapie, Verlag Hans Huber, Bern, s. 235-266.

Mądrzycki T. (1996). Osobowość jako system tworzący i realizujący plany. GWP, Gdańsk.

Popielski K. (1982). Metody badania frustracji egzystencjalnej i nerwicy noogennej stosowane w logoterapii. „Zdrowie Psychiczne”, 1-2, s. 72-91.

Popielski K. (1987a). Testy egzystencjalne: metody badania frustracji egzystencjalnej i nerwicy noogennej. [W:] K. Popielski (red.), Człowiek – pytanie otwarte, RW KUL, Lublin, s. 237-263.

Popielski K. (1987b). Logoteoria i logoterapia w kontekście psychologii współczesnej. [W:] K. Popielski (red.). Człowiek – pytanie otwarte, RW KUL, Lublin, s. 27-66.

Popielski K. (1991). Analiza poczucia sensu życia. Test noo-dynamiki. Wprowadzenie. RW KUL, Lublin.

Popielski K. (1993). Noetyczny wymiar osobowości. Psychologiczna analiza poczucia sensu życia, RW KUL, Lublin.

Popielski K. (red.) (1996). Człowiek – wartości – sens. Studia z psychologii egzystencji. RW KUL, Lublin.

Reker G.T. (1992). Life Attitude Profile – Revised (LAP-R). Manual. Students Psycholo-gists Press, Peterborough, Ontario.

Reker G.T., Cousins J.B. (1979). Factor structure, construct validity and reliability of the Seeking of Noetic Goals (SONG) and the Purpose-in-Life (PIL) tests. „Journal of Clinical Psychology”, 35, s. 85-91.

Reker G.T., Peacock E.J. (1981). The Life Attitude Profile (LAP): A multidimensional instrument for assessing attitudes toward life, „Canadian Journal of Behavioural Science”, 13, s. 164-273.

Reker G.T., Wong P.T.P. (1988). Aging as an individual process: Toward a theory of personal meaning. [W:] J.E. Birren, V.L. Bengtson (red.), Emergent theories of ag-ing, Springer Publishing, New York, s. 214-246.

Wolicki M. (1986). Człowiek w analizie egzystencjalnej Viktora Emila Frankla. Prze-myśl.

THE METHODS OF STUDYING THE PSYCHOLOGICAL MEANING OF LIFE (review of the methods based on V.E. Frankl’s theory)

S u m m a r y

The article presents and analyzes, at the psychological and psychometrical level, methods developed in order to study issues concerning the meaning for life. The central category in the article is the meaning of life in V.E. Frankl’s theoretical interpretation. After mentioning the first

Page 42: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

48 R. Klamut

methods developed by Frankl, Kotchen and Lukas and not used on a wider scale, the article dis-cusses, in more detail, Crumbaugh and Maholick’s PIL test that examines the purpose in life, Crumbaugh’s SONG test that examines the dynamic aspect (the need for a meaning to life), Popielski’s Noo-dynamics Test as well as the revised version of Reker’s Life Attitude Profile (LAP-R).

Złożono w Oficynie Wydawniczej w czerwcu 2004 r.

Page 43: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

ZESZYTY NAUKOWE POLITECHNIKI RZESZOWSKIEJ Nr 219 Ekonomia i Nauki Humanistyczne z. 14 2004

Ryszard KLAMUT Politechnika Rzeszowska

ŹRÓDŁO MOTYWACJI PODMIOTOWEJ – POTRZEBA SENSU ŻYCIA

Artykuł pokazuje sens życia jako złożony wymiar ludzkiej egzystencji. Opierając się na rozróżnieniu sensu życia, jakie przedstawił Frankl, na potrzebę (wolę sensu) i poczucie analizuje szczegółowo potrzebę sensu życia jako dynamiczny aspekt eg-zystencji w obszarze sensu. Definiuje pojęcie, określa przedmiot potrzeby – odnie-sienie do wartości, ukazuje szczególne miejsce wśród innych potrzeb i opisuje spo-sób zaspokajania napięcia motywacyjnego związanego z istnieniem omawianej po-trzeby. Przedstawia również zależności między oboma wyróżnionymi aspektami sensu – dynamicznym (potrzeba) i statycznym (poczucie), dające podstawę do wy-różnienia czterech typów struktury sensu.

WPROWADZENIE

Wśród wielu czynników motywacyjnych powodujących i ukierunkowują-cych aktywność człowieka można wyróżnić specyficzne, ujawniające się w dzia-łaniach człowieka w konkretnych sytuacjach oraz ogólne, stojące u podstaw wielu różnorodnych działań, albo nawet wszelkiej aktywności charakterystycz-nej dla gatunku ludzkiego. Czynniki specyficzne, jak np. potrzeby wyróżnione przez Murraya (potrzeba afiliacji, autonomii, dominacji, porządku) zajmują inne miejsce i mają inne znaczenie w procesie motywacyjnym niż czynniki ogólne, takie jak np. potrzeba posiadania pozytywnej samooceny, nastawienie na własny rozwój czy osiąganie sensu życia. I to właśnie sens życia jest doświadczeniem, które w procesie motywacyjnym ma szczególne znaczenie.

Termin sens życia ma już w psychologii swoje miejsce. Stało się to za sprawą koncepcji humanistycznych, a szczególnie egzystencjalnych. Warto by również wprowadzić tę kategorię w krąg badań analitycznych psychologii po-znawczej. W ramach podejścia humanistycznego sens życia pełni ważną funkcję jako kategoria opisu sposobu przeżywania egzystencji ludzkiej. Brakuje jednak jasności terminologicznej pozwalającej na jednoznaczne rozumienie pojęcia sensu życia w psychologii. Jest to pojęcie niosące wiele treści, z tego względu wydaje się ważne wskazanie na jego złożoność i wyróżnienie jego prostszych elementów, ze szczególnym uwzględnieniem dynamicznego aspektu sensu.

Page 44: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

50 R. Klamut

Różni autorzy podkreślają różnorodne aspekty sensu życia, definiując je ja-ko psychologiczny sens życia. I tak, pisze się o poczuciu sensu życia, koncepcji sensu życia, czy też o sensie życia jako potrzebie lub jako wartości1. Sens życia jest jednak kategorią na tyle złożoną, że nie może być sprowadzany do jednego tylko aspektu. Złożoność badanego pojęcia podkreśla Konarska (1994). Wyróż-nia sens życia jako potrzebę oraz wartość, dostrzegając odmienne miejsce obu tych wymiarów w funkcjonowaniu osoby. Podział ten nie oddaje jednak istoty sensu życia. Badając bowiem funkcję, jaką pełni sens życia w egzystencji czło-wieka, odwołując się do definicji tego zjawiska prezentowanej przez Frankla (1978b, s. 15-18), należy mieć na uwadze rozróżnienie dwóch aspektów:

1. statycznego, 2. dynamicznego. Założenie o istnieniu obu aspektów, w tym również aspektu dynamicznego,

chociaż nienazywane wprost, jest widoczne w pracach Frankla (np. 1978b, 1979, 1982) czy Popielskiego (np. 1987b, 1993). Frankl pisze o dążeniu do sensu i o sensie jako czymś, co można odkryć, nadać życiu, doświadczać. Z jednej strony jest „przedwiedza o sensie” (Frankl 1978b, s. 80) leżąca u podstaw dzia-łania, z drugiej strony natomiast odczuwanie sensu własnego życia jako efektu realizacji wartości. Aspekt statyczny sensu życia jest określany terminem po-czucie sensu życia, natomiast aspekt dynamiczny to potrzeba sensu.

Terminy potrzeba i poczucie są mocno zakorzenione w literaturze psycho-logicznej, również w powiązaniu z sensem życia, który dookreślają. Analizując leksykalne znaczenia pojęć potrzeba i poczucie2, można dojść do wniosku, że pierwsze z nich łączy się z dynamiką, energią, działaniem, drugie natomiast ze stanem, odczuwaniem, doświadczaniem. Psychologia uszczegóławia analizowa-ne pojęcia co do treści, jednak znaczenie konotacyjne pozostaje niezmienione.

Poczucie sensu życia ma już obecnie bogatą literaturę, bowiem psycholo-giczne znaczenie sensu życia rozumiano, w analizie teoretycznej i badaniach empirycznych, głównie jako poczucie. Przegląd badań dotyczących poczucia sensu życia przedstawiają Juros (1984), Popielski (1987a). W tym miejscu warto wskazać jedynie na definicję i sposoby osiągania poczucia sensu życia. Poczucie sensu jest psychologicznym wymiarem sensu życia odnoszącym się do stanu odczuwania jednostkowego sensu. Dokładniej mówiąc, jest to zrelatywizowany do osoby doświadczającej (subiektywny) stan psychiczny – stan podmiotowej satysfakcji z życia. Jest wynikiem poznawczego i egzystencjalnego nadawania pozytywnego znaczenia przeżytym lub antycypowanym doświadczeniom oraz

1 Por. Frankl 1982, 1984; Popielski 1987b; Dolińska-Zygmunt 1990; Konarska 1994; Obu-chowski 1995.

2 Poczucie – zdawanie sobie sprawy z pewnych faktów, zjawisk zachodzących w otaczają-cym świecie, stanów wewnętrznych; świadomość, odczucie, wrażenie (Mały słownik języka pol-skiego 1995, s. 641).

Potrzeba – to, że coś jest potrzebne, nieodzowne; okoliczności zniewalające do postąpienia tak, a nie inaczej; konieczność, mus, niezbędność (Mały słownik języka polskiego 1995, s. 687).

Page 45: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Źródło motywacji podmiotowej ... 51

generalizowania ocen poszczególnych doświadczeń (Frankl 1984, Popielski 1996). Jak ukonkretniają Reker i Wong (1988) stopień poczucia sensu jest okre-ślany jako ogólna suma sensów czerpanych ze źródeł, którymi człowiek dyspo-nuje.

Poczucie sensu jest związane z realizowaniem wartości i osiąganiem sta-wianych celów. Nie może być raz osiągnięte, musi być wciąż osiągane. Poziom doświadczanego poczucia sensu zależy od kilku czynników:

1. wyboru określonych wartości – egzystencjalna ważność realizowanych wartości zwiększa poczucie sensu,

2. zaangażowania w realizację wybranych przez jednostkę wartości – im zaangażowanie mocniejsze, tym poziom poczucia sensu wyższy,

3. podejmowania nowych celów – brak perspektyw, wyzwań może powo-dować obniżanie się stanu osiągniętego poczucia sensu.

Pojęcie potrzeby sensu życia pojawia się natomiast w pracach Obuchow-skiego (1967, 1995). Rozumiane jest jednak jako całość problematyki sensu życia. Potrzeba sensu życia jest jedną z potrzeb orientacyjnych ukierunkowują-cych jednostkę na osobowy rozwój.

Niniejszy artykuł prezentuje przedstawianą potrzebę w odmienny sposób. Ma na celu zanalizowanie potrzeby sensu życia jako jednego z aspektów psy-chologicznie rozumianego sensu życia, jako jego aspektu dynamicznego.

DEFINICJA DYNAMICZNEGO ASPEKTU SENSU ŻYCIA

Sens życia w aspekcie dynamicznym wynika z faktu pierwotnego nastawie-nia człowieka na sens i wartości. Frankl nazwał go „dążeniem do sensu”, czy też „wolą sensu” (Frankl 1979, 1982). Określając wolę sensu jako podstawową siłę motywującą człowieka do działania, bardzo często podkreśla jej znaczenie w dynamice osobowości (por. 1978a, 1978b, 1979, 1982, 1984). Pokazuje, że jest ona bezpośrednio związana z otwarciem człowieka na sens. „Byt ludzki jest zawsze bytem skierowanym ku sensowi, choćby go prawie nie znał” (Frankl 1978b, s. 80). Jest czynnikiem ukierunkowującym i dynamizującym ludzką ak-tywność w realizacji podjętego wyboru (Wolicki 1986). Przyjmując ogólną defi-nicję potrzeby3, wolę sensu można zaliczyć do kategorii potrzeb.

Sam Frankl (1984) unika jednak terminu potrzeba, by podkreślić fakt, że wola sensu nie ma charakteru biologicznego i nie sprowadza się do redukcji napięcia, jak podaje klasyczna definicja McDougalla (por. Obuchowski 1967, s. 88). Psychologia opisuje jednakże nie tylko potrzeby o charakterze homeosta-tycznym. Obuchowski (1967) zwraca uwagę na niewystarczalność takiego ro-zumienia potrzeby. Allport (1988) i Maslow (1990) wyróżniają dwa ich rodzaje:

3 „Potrzeby pojmuje się najczęściej jako wymogi, których spełnienie jest niezbędne dla kon-

tynuacji życia, rozwoju i prawidłowego funkcjonowania osobnika” (Mądrzycki 1996, s. 28).

Page 46: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

52 R. Klamut

1. potrzeby braku, 2. potrzeby rozwoju. Potrzeby braku są nastawione na redukcję napięcia i przywrócenie równo-

wagi homeostatycznej. Potrzeby rozwoju natomiast „podtrzymują napięcie w interesie odległych i często nieosiągalnych celów” (Allport 1988, s. 58). Te rodzaje potrzeb różnią się między sobą możliwością ich zaspokojenia. Potrzebę braku można zaspokoić, potrzebę wzrostu – wciąż zaspokajać. Różnica ta jest związana z przedmiotem potrzeby: potrzeby braku są nastawione na wartości niższe (subiektywne), których osiągnięcie jest możliwe, natomiast potrzeby wzrostu są nastawione na wartości wyższe (obiektywne), niemożliwe do osią-gnięcia w pełni, stanowiące postać ideału.

Potrzeba sensu życia – to podstawowa siła energetyzująca (popychająca i ukierunkowująca) ku takim działaniom, które prowadzą do prawidłowego, wła-ściwego dla konkretnej jednostki, rozwoju; właściwego ze względu na poziom funkcjonowania, istniejące potencjalności, inne potrzeby, reprezentowany sys-tem wartości. Tak rozumiana potrzeba może być różnie zaspokajana w zależno-ści od wymienionych czynników.

Po przedstawieniu definicji, w celu dokładniejszego dookreślenia analizo-wanego pojęcia zostaną opisane jej przedmiot, miejsce wśród innych potrzeb oraz sposób zaspokajania.

Przedmiot potrzeby sensu życia – relacja potrzeb do wartości

Przedmiotem potrzeby sensu życia, na który jest ona nakierowana i który może ją spełniać (zaspokajać), jak każdej potrzeby, są wartości4.

Gałdowa (1992, s. 63-64), pisząc o rozwoju osobowości człowieka dorosłe-go, podkreśla w nim znaczenie potrzeb i ich związek z wartościami. Wskazuje, że potrzeby same, jako motywy rozwoju, również ulegają zmianom. Dotyczą one pojawiania się stopniowo coraz to innych potrzeb oraz różnic w zakresie sposobu ich zaspokajania (indywidualizacja). Pierwszy, podstawowy typ relacji, jaki człowiek ma ze światem, koncentruje się wokół osiągania poczucia bezpie-czeństwa, a więc zaspokajania braków tak w zakresie potrzeb biologicznych, jak i podstawowych kontaktów z drugim człowiekiem. Przedmiotem potrzeby jest tutaj określony przedmiot w świecie lub drugi człowiek. Druga forma relacji ze światem tworzy się pod wpływem oddziaływań otoczenia społecznego, wzorców kulturowych. Na tym poziomie Gałdowa umieszcza maslowowską potrzebę samorealizacji. Nie może to być najwyższa forma kontaktów ze światem, bo-wiem nadal punktem odniesienia jest stan podmiotu (kryterium subiektywne). Ten typ relacji ze światem włącza już w sposób istotny problematykę wartości.

4 Najbardziej ogólna definicja podaje, że wartości są tym, do czego człowiek zmierza

(Frankl 1984).

Page 47: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Źródło motywacji podmiotowej ... 53

Wartości są jednak traktowane instrumentalnie, chociaż związane już zostają z własnym systemem potrzeb jednostki. Trzeci typ relacji opiera się na ujęciu wartości jako samodzielnie istniejącej, niezależnej od stanu potrzeb poznającego podmiotu. Taki charakter wartości wyznacza nowy typ motywacji ludzkiego działania. „Jednakże to nie sama motywacja, lecz coś bardziej pierwotnego w stosunku do niej, decyduje o aktywności ze względu na wartości” (Gałdowa 1992, s. 74). W tym momencie ujawnia się istnienie potrzeby sensu życia. „Ujawnia się”, bowiem ma ona znaczenie także we wcześniejszych typach rela-cji, lecz może być niewidoczna, niedostrzegalna.

Z jednej strony do działania pobudza doświadczenie absolutności wartości, z drugiej doświadczenie konieczności służenia jej. Taka relacja do wartości za-wiera pewien szczególny stan motywacyjny podmiotu. Autorka, w odróżnieniu od potrzeby, nazywa ten stan pragnieniem. Pragnienie, nakierowane na wartości, a nie na określony stan rzeczy, nigdy nie ulega zaspokojeniu.

Rozwój człowieka zmierza w kierunku przekraczania biologicznych i psy-chicznych ograniczeń. Zmienia się również znaczenie podstawowych czynników motywacyjnych. W charakterystyce potrzeby sensu życia uwidacznia się zależ-ność pomiędzy potrzebami a wartościami. Na dynamikę osobowości wpływają dwa główne czynniki – potrzeby i wartości. Wartości w pewien sposób wpływa-ją na przebieg rozwoju wyznaczanego przez potrzeby. Wpływ ten może się prze-jawiać:

a. w dostosowywaniu sposobów zaspokajania potrzeb do ujętych wartości, b. w tłumieniu tego, co z danymi wartościami pozostaje w niezgodzie – po-

trzeb lub sposobów ich zaspokajania (Gałdowa 1992, s. 119). W potrzebie sensu życia zbiegają się oba wyróżnione czynniki motywacyj-

ne. Stanowią swoje dopełnienie, ponieważ wartość, będąc przedmiotem tej po-trzeby, musi wystąpić, by doszło do zaspokojenia potrzeby, natomiast bez siły popychającej do działania wartość nigdy nie zostałaby osiągnięta.

W rozwoju osobowym wraz ze wzrostem znaczenia wartości maleje zna-czenie potrzeb w motywacji, jednak potrzeby nie przestają odgrywać ważnej roli motywacyjnej, są bowiem czynnikami ukierunkowującymi energię na określony przedmiot, kanalizując energię na określoną, wybraną wartość, lub bardziej kon-kretnie mówiąc, na cel do osiągnięcia (Nuttin 1984). W teorii Frankla celami, na które jest nastawiona osoba, są ukonkretnione wartości, a podstawą ich realiza-cji, podstawową potrzebą, jest właśnie wola sensu. Potrzeba sensu życia jest bowiem dynamicznym ukierunkowaniem na coś, co jest poza (ponad) samym organizmem – na wartości związane z twórczym działaniem, z doświadczaniem i przeżywaniem rzeczywistości lub z zajmowaniem postawy, zwłaszcza w sytu-acjach trudnych (np. znoszenie cierpienia) (por. Frankl 1978a, s. 95).

Wartości jednostki tworzą uhierarchizowany system, którego elementy są uporządkowane według stopnia subiektywnej ważności i preferencji. System wartości jednostki bardziej lub mniej odpowiada obiektywnej hierarchii warto-ści, gdzie najwyżej znajduje się wartość Sacrum, poniżej wartości duchowe (to,

Page 48: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

54 R. Klamut

co dobre, sprawiedliwe, słuszne, piękne), jeszcze niżej wartości witalne (to, co zdrowe, silne) i utylitarne (to, co użyteczne), a najniżej – wartości hedonistyczne (to, co przyjemne) (Opoczyńska 1995, s. 174). Największy wpływ na decyzje i działanie, jakie podejmuje podmiot mają te wartości, które mają najwyższą pozycję w hierarchii. Ich wybór i spełnianie nadaje życiu sens, daje poczucie sensu życia jednostki, tym większe, im realizowane wartości posiadają większą ważność obiektywną i stoją wyżej w jednostkowej hierarchii.

Wartości obiektywne są przez podmiot subiektywnie odczuwane i jako ta-kie podejmowane do realizacji. Przez fakt, że są subiektywizowane, mogą być różnie odczytywane, przyjmując różne znaczenie dla osoby. W zależności od sposobu funkcjonowania jednostki może ona je traktować bardziej instrumental-nie, jako coś do wykorzystania, lub bardziej obiektywnie, jako przedmiot dążeń.

Miejsce potrzeby sensu życia wśród innych potrzeb

Potrzeba sensu życia należy do potrzeb egzystencjalnych (Popielski 1987b, s. 130; 1996, s. 56), koresponduje z pojęciem pragnienia, wyróżnionym przez Gałdową (1992, s. 198-202). Jest związana z poziomem duchowym istnienia człowieka, a uaktywnia się w jego noetycznym wymiarze funkcjonowania (por. Romanowska-Łakomy 1996). Potrzeba sensu, jak potrzeba egzystencjalna, tkwi w potrzebach i dynamizmach innych wymiarów – biologicznym i psychicznym (Popielski 1987b, s. 130).

Byt ludzki, jak pisze Frankl (1978b, s. 80), zawsze wskazuje pewien sens i jest nastawiony na wypełnienie sensu. „Motywacja sensu wiąże się z każdą potrzebą i każdym motywem działania” (Popielski 1996, s. 46). Potrzeba sensu życia, jako podstawowa siła uaktywniająca działanie na osiąganie sensu, w sto-sunku do innych potrzeb przyjmowanych w psychologii posiada charakter meta-potrzeby. Jako metapotrzeba przejawia się w całym szeregu potrzeb szczegóło-wych stanowiących bezpośrednie źródło aktywności człowieka zarówno w zna-czeniu „sensownego”, czyli właściwego dla jednostki, urzeczywistniania się innych potrzeb, jak i ogólnego kierunku podmiotowego rozwoju jednostki (Prę-żyna 1996, s. 371; Popielski 1996, s. 46). Realizowanie więc innych potrzeb może wpływać na zaspokajanie potrzeby sensu życia. Również przedmiot po-trzeby sensu życia może stanowić przedmiot charakterystyczny dla potrzeby braku (wartość instrumentalna), np. brak osoby bliskiej jest zaspokajany przez realizację potrzeby afiliacji, co daje również w jakimś sensie poczucie spełnie-nia. Dlatego potrzebę sensu życia realizować może artysta malarz w twórczym zmaganiu, pielęgniarka w oddaniu się chorym, jak również bezdomny mający co jeść i gdzie spać – każdy na swoim poziomie funkcjonowania.

Page 49: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Źródło motywacji podmiotowej ... 55

Sposób zaspokajania potrzeby

Interesujący sposób realizacji5 potrzeb w dynamice osobowości przedstawia Nuttin (por. Nuttin 1980, 1984). Potrzeby mogą być realizowane na dwa sposo-by:

1. Mechaniczny, gdy organizm jest układem biernym; potrzeba jest więc automatycznie rozładowywana na zasadzie homeostatycznej redukcji napięcia. Przedmiot potrzeby jest w takim układzie „do skonsumowania”, nieuświadamia-ny, automatycznie powiązany z potrzebą, jest rezultatem jej bardzo konkretnej „kanalizacji” – przedmiotem jest więc wartość instrumentalna (ważna sytuacyj-nie).

2. Aktywny, gdy człowiek rozpoznaje, ujmuje świadomie własną potrzebę i aktywnie ustosunkowuje się do niej. Wybiera więc najpełniejszy sposób jej realizacji, przenosząc jednocześnie napięcie motywacyjne tkwiące w niereali-zowanej potrzebie na przedmiot danej potrzeby, czyli wartość, którą ukonkretnia w cel do osiągnięcia. Im bardziej ogólny przedmiot potrzeby, tym więcej możli-wości jej zaspokojenia. Łączenie potrzeb z określonymi obiektami Nuttin (1984) nazywa kanalizacją potrzeb. Osoba sama wybiera strategię (sposób) realizacji i konkretny, najbardziej adekwatny przedmiot potrzeby – standard (Nuttin 1980 s. 222). Z czasem taki sposób realizacji „kanalizuje się”, automatyzuje. Przed-miotem potrzeby jest wartość instrumentalna lub ostateczna, ważna dla jednostki ze względu na miejsce w subiektywnej hierarchii wartości.

Tym, co odróżnia oba sposoby realizacji potrzeb jest świadomość istnienia potrzeby i możliwość wyboru jej przedmiotu – poznawcza aktywność jednostki (podmiotu).

Każda potrzeba może być realizowana na oba sposoby. Przy czym potrzeby podstawowe (niższe) częściej są zaspokajane na sposób mechaniczny (koncepcja homeostatyczna), natomiast przy realizacji potrzeb wyższych częściej pojawia się świadoma aktywność podmiotu przenosząca akcent z zaspokojenia potrzeby na osiągnięcie celu – świadomą realizację wartości (koncepcja heterostatyczna). Potrzeba sensu życia jest zaspokajana w sposób aktywny przez świadome pod-jęcie ważnych dla jednostki wartości, jak i przez realizację potrzeb niższych, potrzeb braku.

Sposób realizacji potrzeb jest związany z poziomem funkcjonowania jed-nostki (por. Gałdowa 1992; Romanowska-Łakomy 1996, s. 59; Obuchowski 1995; Maslow 1990). Wyższy poziom rozwoju, w którym ważne miejsce zajmu-je świadome odnoszenie się do świata, jest podstawą do aktywnego sposobu realizacji własnych potrzeb.

5 Przy opisie sposobów realizacji potrzeb może nasunąć się analogia do maslowowskiego

rozróżnienia potrzeb braku i rozwoju, chodzi jednak nie o strukturę, ale o sposoby zaspokajania powstałych w organizmie potrzeb.

Page 50: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

56 R. Klamut

Potrzeba sensu życia należy do wyposażenia genetycznego człowieka (Frankl 1978b; Kozielecki 1991, s. 44) i jest zaspokajana na każdym etapie roz-woju jednostki we właściwy dla siebie sposób (Popielski 1993, s. 210). Gdy natomiast zadania rozwojowe danego etapu rozwoju nie są realizowane, pojawia się kryzys. Erickson (Hall, Lindzey 1990, s. 91-100) wyróżnia osiem etapów rozwojowych w ciągu całego życia i łączy je ze specyficznymi na danym po-ziomie rozwoju kryzysami. Przeprowadzone przez autora (Klamut 1995) bada-nia potrzeby sensu życia u osób w wieku 24-40 lat nasuwają przypuszczenia o istnieniu zależności między etapami rozwoju jednostki a sposobem realizacji potrzeby sensu życia. Wykazują one, że charakterystyczne cechy wyróżnionych w badaniach grup z wysokim, średnim i niskim poziomem badanej potrzeby korespondują z etapami rozwoju: dorastania, wczesnodorosłym i dorosłym. Wyższy poziom przejawianej potrzeby sensu życia powstający przy braku jej realizacji może więc wskazywać na nierozwiązanie kryzysu wcześniejszych etapów rozwojowych i zatrzymanie się na pewnym etapie rozwoju. Im wyższy poziom niezaspokojonej potrzeby sensu, tym, zapewne, wcześniejsze zadania rozwojowe nie zostały osiągnięte. Dodatkowo, odczuwana presja upływającego czasu może wpływać na pojawianie się reakcji nerwicowych, zwłaszcza u osób najbardziej zagubionych w procesie rozwoju.

„Potrzeba sensu to tkwiąca w człowieku potencjalność, która podlega roz-wojowi. Rozwój ten ma swoje uwarunkowania, które sprawiają, że poziom in-tensywności tej potrzeby u poszczególnych jednostek może być różny” (Prężyna 1996, s. 371).

Realizacja tej potrzeby jest związana z nieustannym znoszeniem napięcia noo-dynamiki, poziomem rozwoju psychofizycznego, często przeciwstawianiem się naciskom społecznym, z trudnością w rozpoznawaniu własnej drogi życia oraz z trudnością w wyborze i byciu wiernym wybranym przez siebie warto-ściom. Stąd mogą pojawiać się trudności lub brak realizacji tej podstawowej ludzkiej potrzeby. Wówczas napięcie powstałe w wyniku frustracji woli sensu jest tak duże, że człowiek, nie umiejąc go rozładować w sposób przyczyniający się do rozwoju osobowego, próbuje neurotycznych sposobów wyjścia z zaistnia-łej sytuacji. W konsekwencji może pojawiać się pustka, nuda, ucieczka w nałogi, dążenie do osiągania przyjemności lub znaczenia wśród innych ludzi (Frankl 1978a).

Jest ogólnie znany fakt, że problemy egzystencjalne, w których szczególnie uwidacznia się potrzeba sensu życia, pojawiają się w sytuacji kryzysu (Płużek 1991; Kozielecki 1991). Kozielecki dodaje również do sytuacji kryzysowych pozostawanie w stanie zadowolenia, gdy osoba osiągnęła swe zamierzenia i zaspokoiła swe potrzeby.

Potrzeba sensu życia może być właściwie realizowana, gdy osoba jest otwarta na siebie i na świat, jest zdolna rozpoznać i realizować wartości obiek-tywne, egzystencjalnie ważne. Każde zaś izolowanie się, koncentrowanie na sobie jest wynikiem nierealizowanej potrzeby sensu życia.

Page 51: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Źródło motywacji podmiotowej ... 57

Pozytywna realizacja potrzeby sensu życia jest bezpośrednio związana z zaangażowaniem w podjęte przez jednostkę działanie. Zaangażowanie zawsze łączy się z rozpoznaniem znaczenia celu. Frankl niejednokrotnie wskazuje, że mocne pragnienie osiągnięcia określonego celu pozwala pokonać wiele prze-szkód, a silna wiara w wartość obranego celu daje siłę w przeżywaniu różnych kryzysów i trudnych sytuacji (por. Frankl 1962, 1978a, 1984).

Potrzeba sensu życia jako podstawowe źródło energii, czyli „potrzeba po-trzeb” (Popielski 1987b, s. 134), stanowi podstawowy element w motywacji człowieka. Nie jest widoczna ciągle, stanowi czynnik bardziej podstawowy, przejawiający się w innych potrzebach i każdej aktywności (ale nie reaktywno-ści).

W celu lepszego zrozumienia pojęcia potrzeby sensu warto przyjrzeć się również relacji potrzeby do poczucia sensu jako dwóch uzupełniających się aspektów psychologicznego sensu życia. Dostrzegalny jest związek obu aspek-tów sensu życia z celami i wartościami. Z podanych informacji można wycią-gnąć wniosek, iż to właśnie te zmienne w głównym stopniu modyfikują relację występującą między oboma aspektami sensu. Graficznie zależność ta wygląda następująco (rys. 1.):

Rys. 1. Schemat relacji między elementami sensotwórczego procesu mo-tywacyjnego (por. Klamut 2002)

Zależność między potrzebą a poczuciem sensu nie jest prostoliniowa, tzn. zaspokojenie potrzeby nie daje bezpośrednio poczucia sensu. W zależności bo-wiem od sposobów usensawniania życia w wyróżnionych obszarach wartości i celów, jak i w innych obszarach funkcjonowania osobowościowego, różne rela-cje potrzeby do poczucia określają cztery typy:

Typ 1. Określa osoby nieposiadające poczucia sensu ani potrzeby do reali-zacji sensu,

Typ 2. Opisuje osoby posiadające niski poziom ujawnianej potrzeby (do-brze zaspokajana potrzeba) oraz niskie poczucie sensu życia,

Page 52: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

58 R. Klamut

Typ 3. Przedstawia osoby, które nie posiadają poczucia sensu własnego ży-cia, lecz posiadają dużą motywację do realizacji sensu (duże nasilenie niezaspo-kojonej potrzeby),

Typ 4. Odnosi się do osób posiadających duże nasilenie nierealizowanej po-trzeby przy jednoczesnym odczuwaniu ogólnej satysfakcji z życia (wysoki po-ziom poczucia sensu).

Przedstawione typy doświadczania sensu mogą być podstawą opisu (cha-rakterystyki) odrębnych sposobów funkcjonowania w obszarze motywacyjnym. Odpowiedzi na pytanie, jakie są osobowościowe różnice w zakresie realizowa-nia wartości i celów, jak i sposobów przeżywania czasu, pomiędzy osobami należącymi do poszczególnych typów można znaleźć w literaturze (por. Klamut 2002, 2004).

* * *

Przedstawiana próba określenia statusu pojęcia sensu życia w aspekcie dy-

namicznym powstała w głównej mierze na podstawie teoretycznych rozważań autorów podejmujących problematykę sensu życia. Nawiązanie do tez i myśli autorów niezwiązanych ściśle z myślą Frankla daje możliwość przedstawienia potrzeby sensu w szerszym spektrum psychologicznym, lepiej ją dookreślając. Taki punkt widzenia daje również możliwość przyjrzenia się dynamicznemu aspektowi sensu z innej perspektywy, wiążąc badane zjawisko z nowymi obsza-rami odniesień, co w konsekwencji ugruntowuje status potrzeby sensu życia w psychologii.

Autor ma nadzieję, że niniejszy artykuł będzie inspiracją do dalszej analizy sensu życia i jego znaczenia w funkcjonowaniu podmiotowym jednostki. Nie-zbędna jest również empiryczna weryfikacja twierdzeń prezentowanych na dany temat w literaturze.

Bibliografia

Allport G.W. (1988). Osobowość i religia. IW PAX, Warszawa. Dolińska-Zygmunt G. (1990). Psychologia wobec problematyki sensu życia. [W:] K.

Obuchowski, B. Puszczewicz (red.). Sens życia. Wydawn. NURT, Warszawa. Frankl V.E. (1962). Psycholog w obozie koncentracyjnym. IW PAX, Warszawa. Frankl V.E. (1978a). Psychoterapia dla każdego. IW PAX, Warszawa. Frankl V.E. (1978b). Nieuświadomiony Bóg. IW PAX, Warszawa. Frankl V.E. (1979). Der Mensch vor der Frage nach dem Sinn. Eine Auswahl aus dem

Gesamtwerk. München – Zürich. Frankl V.E. (1982). Der Wille zum Sinn. Ausgewählte Vorträge über Logotherapie.

Verlag Hans Huber, Bern – Stuttgart – Wien. Frankl V.E. (1984). Homo patiens. IW PAX, Warszawa. Gałdowa A. (1992). Powszechność i wyjątek. Rozwój osobowości człowieka dorosłego.

Wydawn. Platan, Kraków.

Page 53: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Źródło motywacji podmiotowej ... 59

Hall C.S., Lindzey G. (1990). Teorie osobowości. PWN, Warszawa. Juros A. (1984). Korelaty osobowościowe poczucia sensu życia. „Roczniki filozoficzne”,

32(4), 97-112. Klamut R. (1995). Potrzeba sensu życia a obraz siebie. Niepublikowana praca magister-

ska. Archiwum KUL, Lublin. Klamut R. (2002). Cel – czas – sens życia. RW KUL, Lublin. Klamut R. (2004). Struktura sensu życia a treści celów wybieranych do realizacji (w

przygotowaniu). Konarska J. (1994). Poczucie sensu życia młodzieży z inwalidztwem wzroku. UMCS,

Lublin. Kozielecki J. (1991). Z Bogiem albo bez Boga. Psychologia religii: nowe spojrzenie.

PWN, Warszawa. Mały słownik języka polskiego (1995). PWN, Warszawa. Maslow A.H. (1990). Motywacja i osobowość. IW PAX, Warszawa. Mądrzycki T. (1996). Osobowość jako system tworzący i realizujący plany. GWP,

Gdańsk. Nuttin J. (1980). Théorie de la motivation humaine. Du besoin au projet d’action. Press

Universitaires de France, Paris. Nuttin J. (1984). Motivation, planning and action. Universitaires Press, Leuven. Obuchowski K. (1967). Psychologia dążeń ludzkich. PWN, Warszawa. Obuchowski K. (1995). Przez galaktykę potrzeb. Psychologia dążeń ludzkich. Zysk

i S-ka, Poznań. Opoczyńska M. (1995). Człowiek wobec wartości. [W]: A. Gałdowa (red.), Wybrane

zagadnienia z psychologii osobowości. Wydawn. UJ, Kraków. Płużek Z. (1991). Psychologia pastoralna. Kraków. Popielski K. (1987a). Logoteoria i logoterapia w kontekście psychologii współczesnej.

[W:] K. Popielski (red.), Człowiek – pytanie otwarte. RW KUL, Lublin. Popielski K. (1987b). „Sens” i „wartość” życia jako kategorie antropologiczno-

-psychologiczne. [W:] K. Popielski (red)., Człowiek – pytanie otwarte. RW KUL, Lublin.

Popielski K. (1993). Noetyczny wymiar osobowości. Psychologiczna analiza poczucia sensu życia. RW KUL, Lublin.

Popielski K. (red.) (1996). Człowiek – wartości – sens. Studia z psychologii egzystencji. RW KUL, Lublin.

Prężyna W. (1996). Społeczno-religijne odniesienia poczucia sensu życia i psycho-terapii. [W:] K. Popielski (red.), Człowiek – wartości – sens. Studia z psychologii egzystencji. RW KUL, Lublin.

Reker G.T., Wong P.T.P. (1988). Aging as an individual process: Toward a theory of personal meaning. [W:] J.E. Birren, V.L. Bengtson (red.), Emergent theories of ag-ing. Springer Publishing, New York.

Romanowska-Łakomy H. (1996). Psychologia doświadczeń duchowych. Wydawn. Ene-teia, Warszawa.

Wolicki M. (1986). Człowiek w analizie egzystencjalnej Viktora Emila Frankla. Prze-myśl.

Page 54: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

60 R. Klamut

SOURCE OF SUBJECT MOTIVATION – THE NEED FOR A MEANING TO LIFE

S u m m a r y

This article depicts the meaning of life as a complex dimension of human existence. On the basis of the differentiation of the meaning of life, as presented by Frankl, between the need (the need for meaning) and the sense, the article analyzes in detail the need for a meaning to life as dynamic form of existence in the field of sense. It describes the notion, defines the subject of the need, i.e. the reference to values, points to the special place that the need for the meaning to life has among other needs, and describes the way of fulfilling the motivating tension connected with the existence of the discussed need. The article also shows relations between both aspects of mean-ing – the dynamic aspect (the need) and the static aspect (the sense) – that provide a basis for the differentiation between four types of the structure of meaning.

Złożono w Oficynie Wydawniczej w czerwcu 2004 r.

Page 55: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

ZESZYTY NAUKOWE POLITECHNIKI RZESZOWSKIEJ Nr 219 Ekonomia i Nauki Humanistyczne z. 14 2004

Krzysztof MICHALSKI Politechnika Rzeszowska

EWALUACJA TECHNIKI (TECHNOLOGY ASSESSMENT) W NIEMCZECH. GŁÓWNE INSTYTUCJE I KONCEPCJE

Artykuł zawiera wnikliwą charakterystykę badań ewaluacyjnych określanych w komunikacji międzynarodowej jako Technology Assessment (TA), w których wiodącą rolę odgrywa obecnie RFN. Prezentacji głównych niemieckich instytucji TA i krytycznej analizie najważniejszych niemieckich koncepcji TA towarzyszy refleksja metodologiczna nad możliwościami i ograniczeniami ewaluacji techniki w ogóle.

WPROWADZENIE

Debata nad Technology Assessment (skrót: TA, pol. ewaluacja techniki, wartościowanie techniki), jaka od 25 lat toczy się w Niemczech, jest niezrozu-miała dla kogoś, kto nie śledził „zwrotu normatywnego” – zapoczątkowanego w latach siedemdziesiątych „upolityczniania” krytyki techniki i demokratyzacji procesów kształtowania techniki. Po latach optymizmu progresywistycznego i dominacji technoentuzjazmu sytuacja zmienia się diametralnie w połowie lat sześćdziesiątych. Pod wpływem raportu Klubu Rzymskiego o „granicach wzro-stu”, w obliczu kryzysu ekologicznego wywołanego postępującą technicyzacją, wyścigu zbrojeń, upowszechniania energetyki jądrowej, technicznych ingerencji w substancję dziedziczną, medycyny reprodukcyjnej i możliwości klonowania ludzi w społeczeństwach zachodnich narastają obawy o przyszłość i poczucie niepewności. Problemy postępu technicznego i jego skutków znalazły się w centrum publicznych dyskusji i debat politycznych. Powstaniu ewaluacji techniki jako naukowego doradztwa w zakresie polityki technologicznej towa-rzyszą następujące zjawiska1:

1 Rozwój ewaluacji techniki w Polsce, przerwany pod wpływem transformacji ustrojowej

państwa na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, miał specyficzny przebieg i nie odpowiada tej charakterystyce (zob. szerzej Michalski 2003b).

Page 56: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

62 K. Michalski

• narastająca negatywna percepcja skutków postępu technologicznego i upowszechniania techniki2,

• wzrost zainteresowania opinii publicznej poprawą skuteczności i racjo-nalizacją polityki technologicznej,

• spadek zaufania społecznego do instytucji politycznych i wysiłki tych instytucji zmierzające do jego odzyskania w kontekście szans i ryzyk towarzyszących rozwojowi technologicznemu oraz ich społecznej dys-trybucji,

• wzrost zainteresowania racjonalizacją polityki technologicznej: potrzeba ustalenia priorytetów przy angażowaniu państwowych pieniędzy w ba-dania i rozwój technologii (VDI 1991, s. 5). Wychodzi się przy tym z przekonania, że modernizacja (w techniczno-przemysłowym sensie) nie ma alternatywy. Dominuje wizja społeczeństwa jako gigantycznej i superkompleksowej maszyny, która wymaga sterowania. Technika stawszy się społecznym supersystemem nabiera tak dużego znaczenia w państwowym i globalnym systemie społeczno-gospodarczym, że jej wartościowanie, intencjonalne i zreflektowane kształtowanie staje się jednym z głównych zadań polityki. Potrzebę profesjonalnego zinstytu-cjonalizowanego doradztwa naukowego w zakresie polityki technolo-gicznej i społecznego kształtowania techniki dostrzeżono początkowo w USA, gdzie powstała pierwsza koncepcja wartościowania techniki uznawana dziś za klasyczną.

Przełomową datą w krótkiej historii wartościowania techniki jest 1972 r., kiedy to Izba Reprezentantów Kongresu USA powołała Biuro Ewaluacji Tech-niki OTA (Office of Technology Assessment) z zamiarem stworzenia dla parla-mentu komórki doradczej w kwestiach polityki badawczej i technologicznej. Praktyka znacznie wyprzedziła instytucjonalizację, do momentu powołania OTA zrealizowano w USA kilkadziesiąt szczegółowych projektów z zakresu warto-ściowania techniki na zlecenie US National Science Foundation. Głównym ce-lem utworzenia OTA (za inicjatora biura i badań skutków techniki w ogóle uchodzi demokratyczny kongresmen E.Q. Daddario) było zagwarantowanie neutralności tej komórki doradczej wobec stronnictw Kongresu, zewnętrznych grup interesów i gospodarki (w tym celu skonstruowano pomysłowy system wzajemnie się kontrolujących gremiów). Statutowymi zadaniami OTA były m.in.: budowa naukowej kompetencji doradczej, wczesne ostrzeganie i wczesne

2 Wartościowanie techniki legitymizują w szczególności: – ryzyko nadużyć, – realnie i hipotetycznie możliwe globalne i nieodwracalne katastrofy ludzkości, – skutki kumulatywne (efekty kumulatywne), – odległe skutki długich łańcuchów operacyjnych (efekty kaskadowe), – nieuchronne skutki uboczne działania intencjonalnego, – stany uwarunkowane wieloczynnikowo (efekty synergiczne: tu zwłaszcza szkody ekolo-

giczne).

Page 57: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 63

rozpoznanie, koncentracja informacji przydatnych w procesach decyzyjnych w polityce, wypracowywanie alternatywnych sposobów rozwiązywania proble-mów techniki i oszacowywanie skutków tych rozwiązań, odzyskanie zaufania społecznego w prawomocność decyzji politycznych dzięki elementom partycy-pacyjnym. Geneza wartościowania techniki nie była więc związana z naukową potrzebą wyjaśnienia warunków rozwoju i problemów sterowania procesem upowszechniania techniki, ale wynikała przede wszystkim z potrzeby uzupełnie-nia koordynacji działań społecznych i odbudowania społecznego zaufania do politycznych procesów decyzyjnych. Wartościowanie techniki powstało „na zamówienie”, a nie pod wpływem odkrycia naukowej doniosłości problemu. Nie jest nową ofertą nauki adresowaną do polityki, lecz pomysłem samych polity-ków (Gloede 1991, s. 301). Klasyczny amerykański program Technology As-sessment postawił doradztwu naukowemu w kwestiach polityki technologicznej za cel m.in.:

• problemowe, tematyczne integrowanie wiedzy dostępnej w różnych dziedzinach nauki i dostarczenie jej w przystępnej formie opinii pu-blicznej i decydentom politycznym,

• możliwie wczesne rozpoznawanie skutków upowszechniania techniki dla podmiotów indywidualnych i grup społecznych oraz wczesne ostrze-ganie przed niebezpieczeństwami technicyzacji,

• ewaluację tych skutków i samych opcji działania, z których tamte wyni-kają, pod kątem społecznej akceptowalności,

• rozwiązanie problemów metodologicznych wyłaniających się w kontek-ście poprzednich zadań zarówno na płaszczyźnie identyfikacji skutków (problemy kognitywne), jak i na płaszczyźnie ich ewaluacji (problemy normatywne).

W przeciwieństwie do stronniczych, lobbystycznych ocen przemysłu lub politycznych grup interesów wartościowanie techniki ma doradzać w duchu naukowej bezstronności. Zalety wartościowania techniki na tle dotychczasowe-go, zdezintegrowanego dyscyplinarnego doradztwa naukowego upatrywano m.in.:

• w większej kompletności i integralności analizy techniki zmierzającej w duchu interdyscyplinarnym do uwzględnienia zależności, które nie były dotychczas problematyzowane,

• we wczesnym (a nawet przedwczesnym) ostrzeganiu przed problemami dostrzeganymi dotychczas zbyt późno (związanymi z wtórnymi i ter-cjarnymi, synergistycznymi, kaskadowymi i kumulatywnymi efektami o dużym opóźnieniu),

• w transparentnej ewaluacji porównawczej różnych technik i opcji dzia-łania (ewentualnie przy udziale samych zainteresowanych) w celu za-pewnienia jednomyślnej akceptacji (konsensu) lub kompromisu na płaszczyźnie społecznej (Gloede 1991, s. 303).

Page 58: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

64 K. Michalski

Biuro istniało do 1995 r., kiedy to w konsekwencji cięć budżetowych Kon-gres USA ku zaskoczeniu opinii światowej uchwalił jego rozwiązanie. W mo-mencie likwidacji Biuro miało ok. 200 etatowych pracowników i roczny budżet wysokości 22 mln dolarów. OTA stało się wzorem parlamentarnej instytucjona-lizacji wartościowania techniki dla wielu krajów europejskich, m.in. Danii, Niemiec i Holandii. Dwudziestotrzyletnia działalność OTA zaowocowała ponad 700 opracowaniami z zakresu ewaluacji techniki3. W ostatnich dwóch dekadach, zwłaszcza w Niemczech, wokół idei ewaluacji techniki i badań problemowych skupiła się swoista scientific community.

Ewaluacja techniki towarzyszy rozwojowi techniki począwszy od rewolucji przemysłowej. W Niemczech kultura techniczna stała zawsze na wysokim po-ziomie, dlatego rozwój instytucjonalizacji wartościowania techniki można tu postrzegać jako wzorcowy. Sto pięćdziesiąt lat temu Zrzeszenie Inżynierów Niemieckich (VDI), rozpoczynając proces technicznej normalizacji, stworzyło pierwsze ramy normatywne wartościowania techniki. Pierwszą formą instytu-cjonalizacji wartościowania techniki jako naukowego doradztwa parlamentarne-go w zakresie prognozowania skutków techniki, zwłaszcza niezamierzonych efektów wtórnych, były w Niemczech komisje specjalne, które już w latach dwudziestych istniały w Reichstagu (Irrgang 1996, s. 52). Systematyczne usta-wodawstwo w dziedzinie prawa technicznego i prawa środowiskowego datuje się jednak dopiero na ostatnie trzy dekady XX w. Za przykładem USA w kwiet-niu 1973 r. ówczesna niemiecka opozycja parlamentarna CDU/CSU zgłosiła projekt ustawy zmierzającej do utworzenia parlamentarnego Urzędu Ewaluacji Rozwoju Technologicznego (Amt zur Bewertung technologischer Entwicklun-gen). Nie nawiązano do przedwojennych tradycji instytucjonalizacyjnych, lecz do wzoru amerykańskiego. Na zamówienie Bundestagu ekspertyzę instytucjona-lizacji wartościowania techniki wykonał politolog Herbert Paschen. Jego opra-cowanie zestawiające możliwości i ograniczenia wartościowania techniki było „zapalnikiem” trwającej z przerwami niemal dwadzieścia lat burzliwej politycz-nej i naukowej debaty nad celowością i ramami organizacyjnymi odrębnej insty-tucjonalizacji, debaty zakończonej w 1990 r. powołaniem przy Bundestagu Biu-ra Ewaluacji Techniki TAB (Büro für Technikfolgenabschätzung). Mówienie w kontekście TAB o amerykańskich wzorcach może prowadzić do nieporozu-mień, pod względem organizacyjnym między TAB a OTA jest więcej różnic niż podobieństw. Roczny budżet TAB i potencjał kadrowy jest miniaturą OTA, stąd inne ramy organizacyjne, zadania, inna koncepcja. W odróżnieniu od OTA, TAB ma jedynie zarządzać projektami, same badania wykonują na zlecenie po-woływane jednorazowo zespoły badawcze lub zewnętrzne instytucje. Zamówie-nie publiczne i gwałtowny popyt na opracowania z zakresu wartościowania techniki przyczyniło się do nagłego ożywienia w tej dziedzinie badań. Z począt-

3 Szczegółowe informacje na temat działalności Biura zob: www.wws.princeton.edu/~ota/ ns20/legacy_n.html.

Page 59: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 65

kiem lat dziewięćdziesiątych w obliczu panującej koniunktury wiele ośrodków badawczych przekształca się w instytuty ewaluacji techniki, powstaje też wiele nowych instytucji i rozpoczyna się ostra konkurencja o przydział zamówień na ekspertyzy i opracowania ewaluacyjne. Konkurencja sprawia, że dużo uwagi poświęca się kwestii jakości opracowań (zarówno na płaszczyźnie metodolo-gicznej, jak i na płaszczyźnie aksjologicznej), bo opracowania jednostronne, wykazujące deficyty legitymizacyjne, natychmiast padają ofiarą krytyki. Inten-sywnie poszukuje się też lepszych koncepcji – stąd typowo niemiecki pluralizm koncepcyjny4. To wszystko wyjaśnia, dlaczego wartościowanie techniki w Niemczech jest tak zdecentralizowane i wewnętrznie zróżnicowane oraz dla-czego cechuje je tak wyjątkowy poziom metodologiczny na tle innych krajów. Debata w Niemczech dokumentuje niemal wszystkie wady i zalety wartościo-wania techniki.

Wartościowanie techniki kojarzy się w Niemczech przede wszystkim z działalnością wielu niezależnych instytutów wykonujących badania proble-mowe „na zamówienie” publiczne (parlament, ministerstwa, administracja kra-jowa i komunalna) i niepubliczne (koncerny, organizacje społeczne). Wiodącą i koordynującą rolę pełni Federacja Niemieckich Centrów Badawczych im. H. Helmholtza HGF (Helmholtz-Gemeinschaft Deutscher Forschungszentren, zob. www.hgf.de), którą utworzono z myślą o badaniach prewencyjnych (Vor-sorgeforschung) związanych z rozwojem technologicznym na obszarach budzą-cych szczególne zainteresowanie społeczne, takich jak energetyka, technologie definiujące, zdrowie czy ochrona środowiska5. Odrębną inicjatywę stanowi Sek-cja ds. wartościowania techniki przy Zrzeszeniu Inżynierów Niemieckich VDI, inicjatywa wpływowa w środowiskach bezpośrednio związanych z praktyką techniczną (przemysł, organizacje branżowe), działająca jakby na marginesie „rynku zamówień publicznych”. W latach dziewięćdziesiątych wartościowanie techniki pojawia się także w instytucjach akademickich w formie centrów badań

4 Badania problemowe stały się w Niemczech dość wcześnie terenem osiągnięć akademic-

kich, przedmiotem doktoratów i habilitacji, a stara niemiecka tradycja naukowa, aby „mieć własną oryginalną koncepcję” okazuje się być w Niemczech wciąż żywa.

5 Działalność HGF charakteryzuje doświadczenie w zakresie analizy systemowej, badań zo-rientowanych problemowo, pracy interdyscyplinarnej i „sieciowej” kooperacji. Obecnie w ramach HGF projekty z zakresu wartościowania techniki wykonują: Dział Ewaluacji Techniki i Analizy Systemowej przy Niemieckim Centrum Lotów Kosmicznych (Deutsches Zentrum für Luft- und Raumfahrt DLR, zob. www.ttb.dlr.de), Centrum Badawcze w Jülich (Forschungszentrum Jülich, FZJ), zwłaszcza Zespół ds. Badań Systemowych i Rozwoju Technologicznego (STE, zob. www.ste.fz-juelich.de) oraz Zespół „Człowiek, Środowisko, Technika” (Mensch, Umwelt, Tech-nik, MUT, zob. www.mut.fz-juelich.de), a przede wszystkim Instytut Ewaluacji Techniki i Analizy Systemowej przy Centrum Badawczym w Karlsruhe (Institut für Technikfolgenabschätzung und Systemanalyse ITAS, zob. www.itas.fzk.de). Centra te specjalizują się w badaniach nad zrówno-ważonym rozwojem, energetyką, technologiami informacyjnymi i komunikacyjnymi oraz inżynie-rią genetyczną i biotechnologią (Grunwald 2002, s. 115).

Page 60: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

66 K. Michalski

interdyscyplinarnych, których praktyczne znaczenie ze względu na niewielki budżet i znaczną izolację przestrzeni akademickiej jest jednak marginalne6.

1. GŁÓWNE OŚRODKI EWALUACJI TECHNIKI W NIEMCZECH7

Zrzeszenie Inżynierów Niemieckich VDI (Verein Deutscher Ingenieure, zob. www.vdi.de) jest najstarszą instytucją niemiecką uprawiającą wartościowa-nie techniki i jednocześnie instytucją, która badania ewaluacyjne prowadzi naj-dłużej. Utworzone w 1856 r. w celu przeciwstawienia kompetencji technicznej dominacji pruskiej biurokracji, od początku lat siedemdziesiątych XX w. (ostat-nio za pośrednictwem specjalnie w tym celu wyodrębnionego zespołu Sektion Technikbewertung) Zrzeszenie podejmuje główne problemy wartościowania techniki w toku prac nad etosem „ludzi technikic. Systematyzacją tych prac jest wydana w 1991 r. Wytyczna VDI 3780 poświęcona wartościowaniu techniki, wyjaśniająca jego najważniejsze pojęcia i podstawy metodologiczne (VDI 1991). W wartościowaniu techniki dostrzeżono zadanie, które idealnie pasowało do programu prac VDI nad wytycznymi technologicznymi: VDI nie udziela w wytycznej szczegółowych instrukcji normatywnych, jak wartościować technikę w indywidualnym przypadku, lecz wskazuje szerokie spektrum możliwości war-tościowania techniki w świetle kryteriów etyki indywidualnej i etyki społecznej oraz możliwości odpowiedzialnej praktyki technicznej (VDI 1991, s. 6). VDI nie wykonuje szczegółowych opracowań z zakresu wartościowania techniki indu-kowanego projektem, a jedynie studia metodyczne i koncepcyjne. Powołuje rady naukowe i stałe zespoły robocze złożone z teoretyków wywodzących się z krę-gów akademickich i praktyków reprezentujących przemysł. Głównym adresatem wartościowania techniki jest tu przemysł i biznes, w szczególności kadry tech-niczne, choć VDI oferuje także doradztwo polityczne w tradycyjnym modelu. Zrzeszenie liczące ponad 120 tysięcy członków jest jedną z największych, naj-starszych i najbardziej wpływowych organizacji naukowo-technicznych w Euro-pie.

6 Na wzmiankę zasługują z pewnością interdyscyplinarne centra: Uniwersytetu w Bielefeld (Instytut Badań nad Nauką i Techniką, Centrum Badań Interdy-

scyplinarnych), Brandenburski Uniwersytet Techniczny w Cottbus (Centrum Technika i Społe-czeństwo), Uniwersytet Techniczny Darmstadt (Centrum Interdyscyplinarnych Badań nad Techni-ką), Uniwersytet Techniczny w Dreźnie (Centrum Interdyscyplinarnych Badań nad Techniką) (Grunwald 2002, s. 114-119).

7 Poniższe zestawienie instytucji specjalizujących się w wartościowaniu techniki ma charak-ter chronologiczny i opisowy. Kolejność pojawiania się w zestawieniu nie jest wyrazem oceny znaczenia tych instytucji, lecz ich „stażu” w zakresie wartościowania techniki.

Page 61: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 67

Instytut Ewaluacji Techniki i Analizy Systemowej ITAS przy Centrum Badawczym w Karlsruhe FZK jest placówką specjalizującą się w wartościo-waniu techniki. Powstał w 1995 r. z przekształcenia się Działu Stosowanej Ana-lizy Systemowej (Abteilung für Angewandte Systemanalyse AFAS) przy daw-nym Centrum Badań Jądrowych w Karlsruhe KfK (Kernforschungszentrum Karlsruhe). AFAS jeszcze w latach osiemdziesiątych prowadził badania warun-ków implementacji poszczególnych technik, możliwych wymiarów ich użytko-wania i analizy szacunkowe skutków. AFAS (a później ITAS) zajmował się opisywaniem implikacji upowszechniania techniki pod kątem technicznym, ekologicznym, ekonomicznym i społecznym w taki sposób, aby alternatywne opcje działania można było poddać intersubiektywnej ocenie. ITAS jest obecnie jednym z 22 instytutów w Centrum Badawczym Karlsruhe. Centrum jest spółką z ograniczoną odpowiedzialnością w 90% finansowaną przez Federalne Mini-sterstwo Oświaty i Nauki, a w 10% przez rząd kraju związkowego Baden- -Württemberg. Dysponuje aktualnie 42 etatami badawczymi (60% stanowią nauki przyrodnicze i techniczne, 40% ekonomia, filozofia, nauki społeczne i humanistyczne), a więc znacznym potencjałem, który umożliwia samodzielne wykonywanie jednocześnie wielu projektów. Dlatego też ITAS jest aktualnie najbardziej wpływowym ośrodkiem wartościowania techniki nie tylko w Niem-czech, ale i w Europie. ITAS wykonuje zarówno prace badawcze finansowane ze środków statutowych, zintegrowane w programy HGF, jak również badania finansowane ze źródeł zewnętrznych. Część badań ITAS jest włączona w szer-sze programy finansowane m.in. ze środków Unii Europejskiej. Obok warto-ściowania techniki, które, wykorzystując narzędzia analizy systemowej, zmierza do dokładnego rozpoznania i oceny szans i ryzyk towarzyszących nowym tech-nologiom i do wypracowania alternatywnych opcji działania, znaczną rolę od-grywają w praktyce badawczej ITAS także inne koncepcje i procedury, przede wszystkim badania towarzyszące, analiza dyskursywna, analiza ryzyka, analiza przepływu surowców i etyka praktyczna (stosowana).

Równoprawnym adresatem opracowań ITAS są podmioty polityki, nauki, przemysł, grupy i organizacje społeczne oraz szeroka opinia publiczna. Ich pod-stawowym przeznaczeniem jest wzbogacenie bazy informacyjnej społecznych i politycznych procesów decyzyjnych – ITAS chce się w ten sposób przyczynić do upowszechnienia dyskursu społecznego o celach, warunkach ramowych i opcjach rozwoju naukowo-technicznego. Głównym celem ITAS jest dostarcza-nie wiedzy operacyjnej i wiedzy orientującej, mniej samo bezpośrednie organi-zowanie komunikacji społecznej. Implementacja w polityczne i społeczne proce-sy decyzyjne, których przedmiotem są szanse i ryzyka, jakie niesie ze sobą roz-wój technologiczny, warunkuje tym samym refleksję własnej praktyki badaw-czej.

Specjalnością programu badawczego ITAS jest szczegółowa analiza oraz ocena rozwoju i upowszechniania techniki w kontekście wzajemnego oddziały-wania na siebie techniki i transformacji społecznych. Kluczową rolę odgrywają

Page 62: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

68 K. Michalski

kwestie ekologiczne, ekonomiczne, społeczne i polityczne (instytucjonalne). Obecnie ITAS jest aktywny na następujących obszarach badawczych:

• zrównoważony rozwój, ekorozwój, • efektywne wykorzystywanie zasobów, • nowe technologie i społeczeństwo informacyjne. Osobny nurt badań stanowi systematyczna refleksja metodologiczna: pracu-

je się nad nowymi formami i nowymi koncepcjami wartościowania techniki, nad udoskonalaniem metod badań problemowych, w szczególności nad racjonaliza-cją aspektów normatywnych występujących w wartościowaniu techniki i bada-niach problemowych. Instytut ma świadomość zewnętrznych funkcji i doniosło-ści pragmatycznej własnych prac i wartościowania techniki w ogóle. Wybór tematów badań jest podyktowany: możliwością dołączenia do któregoś z bieżą-cych obszarów badawczych, naukową oryginalnością, strategicznymi aspektami związanymi z wydajnością (świadomość potencjału naukowego, jakim się dys-ponuje), perspektywą interesującej kooperacji, dostępnością dodatkowych źródeł finansowania oraz społecznym zainteresowaniem danym problemem.

Od 1990 r. FAS, a od 1996 r. ITAS patronuje i wspiera naukowo Biuro Ewaluacji Techniki przy niemieckim Bundestagu (TAB). Wydaje kwartalnik „Technikfolgenabschätzung – Theorie und Praxis”, TATuP (wcześniej „TA-Datenbank-Nachrichten”). ITAS uczestniczy aktywnie w międzynarodowych sieciach naukowych, takich jak Europejska Parlamentarna Sieć Ewaluacji Tech-niki (EPTA), Międzynarodowy Związek Instytucji Ewaluacji Techniki i Progno-zowania (IATAFI) oraz Europejskie Obserwatorium Nauki i Techniki (ESTO).

Biuro Ewaluacji Techniki przy niemieckim Bundestagu TAB (Büro für

Technikfolgenabschätzung, zob. www.tab.de) zostało utworzone w 1990 r. na podstawie umowy z Centrum Badawczym w Karlsruhe (AFAS) celem poprawy bazy informacyjnej służącej procesom decyzyjnym parlamentu niemieckiego w sprawach nauki i technologii. Po trzyletniej fazie pilotażowej stało się od 1993 r. stałą agendą Bundestagu. Dzięki tej inicjatywie wartościowanie techniki jako doradztwo polityczne zajęło trwałe miejsce w działalności niemieckiego parlamentu. Działalność TAB jest w stu procentach finansowana z budżetu fede-ralnego, biuro ma status jednostki specjalnej. Zatrudnia obecnie 9 pracowników naukowych, można się więc łatwo domyślić, że samodzielnie nie wykonuje żad-nych badań naukowych, a jedynie koordynuje projekty powierzane zewnętrznym wykonawcom i przedstawia parlamentowi bieżące raporty z realizowanych pro-jektów. Wśród swoich zadań TAB wymienia m.in. obserwację i analizę ważnych trendów naukowo-technicznych i powiązanych z nimi procesów społecznych. Cele TAB są związane przede wszystkim z budową koncepcyjną i wykonywa-niem projektów z zakresu ewaluacji techniki, monitorowaniem i analizowaniem ważnych trendów w nauce i technice oraz związanych z nimi zmian społecz-nych. ITAS i TAB blisko ze sobą współpracują, zarówno w zakresie bieżących

Page 63: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 69

projektów, jak i w zakresie rozwoju metodyki oraz teorii ewaluacji techniki. O kierunkach badań decyduje Rada ds. Edukacji, Badań i Ewaluacji Techniki. Ta personalnie niewielka komórka opiera swoją działalność na zewnętrznych instytucjach naukowych, których rezultaty następnie ocenia i prezentuje parla-mentowi w formie sprawozdań – mobilizuje w ten sposób wiedzę całego syste-mu nauki niemieckiej do celów decyzyjnych parlamentu (Grunwald 2002, s. 106n). Biuro udziela informacji na temat realizowanych przez siebie najnow-szych badań i projektów we własnym czasopiśmie „TAB-Brief”. Wydaje także „Studies of the Office of Technology Assessment at the German Parliament”.

Akademia Ewaluacji Techniki w Stuttgarcie ATA (Akademie für Tec-

hnikfolgenabschätzung) powstała 24 czerwca 1991 r. z inicjatywy rządu krajo-wego Badenii-Wirtembergii, a działalność rozpoczęła faktycznie 1 kwietnia 1992 r. W 2003 roku wskutek cięć budżetowych na szczeblu krajowym, po po-nad dziesięciu latach działalności, Akademia została rozwiązana. Jej prace kon-centrowały się głównie na kwestiach rozwoju regionalnego i skutkach technicy-zacji dla kraju Badenia-Wirtembergia. Akademia realizowała cele typowo ba-dawcze, takie jak analiza szacunkowa skutków techniki i ich ocena, a także po-zabadawcze: przede wszystkim inicjowała i moderowała społeczną dyskusję nad techniką poprzez upowszechnianie dyskursywnych i partycypacyjnych procedur ewaluacyjnych (w różnych wariantach) i uwrażliwienie ewaluacji techniki na wyobrażenia i interesy określonych grup społecznych. Za zadanie stawiała sobie możliwie pełną identyfikację szans i ryzyk związanych z rozwojem i implemen-tacją rozmaitych technik oraz inwentaryzację dostępnych opcji działania w dro-dze społecznego dyskursu. Akademia specjalizowała się w problematyce zrów-noważonego rozwoju, w gospodarczych wymiarach innowacji, zagadnieniach jakości życia jako rezultacie rozwoju infrastruktury, problemach pracy, zdrowia i żywienia. Bazę kognitywną prac ATA stanowiły interdyscyplinarne badania naukowe cechujące się wysoką jakością rezultatów. Akademia miała pełną nie-zależność w doborze tematów badań i swobodę publikowania ich rezultatów. Problematykę badawczą koordynowała z innymi ośrodkami wartościowania techniki i konsultowała z grupami społecznymi. Centralną częścią działalności Akademii i jej swoistością na gruncie niemieckim był dyskurs społeczny prowa-dzony zarówno ze zorganizowanymi grupami społecznymi, jak i z szeroką opi-nią publiczną. Jego rezultaty służyły zarówno doradztwu politycznemu w zakre-sie polityki krajowej i komunalnej, doradztwu gospodarczemu, jak i celom oświatowym oraz społecznym procesom wolotwórczym. Akademia pracowała nie tylko nad ulepszeniem metod wartościowania, lecz także nad udoskonale-niem form komunikacji z nauką, polityką, gospodarką i opinią publiczną.

Akademia Europejska w Bad Neuenahr-Ahrweiler EA (Europäische

Akademie zur Erforschung von Folgen wissenschaftlich-technischer Entwic-klungen, zob. www.europaeische-akademie-aw.de) założona w marcu 1996 r.

Page 64: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

70 K. Michalski

jako wspólna placówka Niemieckiego Centrum Lotnictwa i Kosmonautyki (Deutsches Forschungszentrum für Luft- und Raumfahrt DLR) oraz kraju związ-kowego Rheinland-Pfalz, wspierana finansowo przez Federalne Ministerstwo Edukacji i Badań (Bundesministerium für Bildung und Forschung BMBF) spe-cjalizuje się w naukowej identyfikacji i osądzie skutków rozwoju naukowo- -technicznego dla indywidualnego i społecznego życia człowieka, a także dla jego naturalnego środowiska, szczególnie na polu techniki i medycyny. Akade-mia prowadzi dialog z biznesem, kulturą, polityką i opinią publiczną na zasa-dach pełnej naukowej niezależności. Uważa się, że zadaniem naukowców jest nie tylko dostarczanie wiedzy czysto opisowej, lecz także wiedzy orientującej – zalecającej określone traktowanie rezultatów i skutków badań naukowych i technicznych innowacji. Akademia stawia sobie za cel przyczynianie się do racjonalizacji stosunku społeczeństwa do skutków rozwoju naukowo- -technicznego. Cel ten realizuje formułowaniem zaleceń odnoszących się do praktyki kształtowania techniki pod kątem trwałej akceptowalności społecznej. Warunkiem skutecznej polityki badawczej i technologicznej jest racjonalne przezwyciężanie konfliktów, do których dochodzi w kontekście nauki i techniki. Praca naukowa i refleksja metodologiczna są traktowane jako realizacja odpo-wiedzialności systemu nauki wobec społeczeństwa. Adresatami opracowań Akademii są przede wszystkim poszczególne dyscypliny naukowe (wywarcie wpływu na samoświadomość nauki i upowszechnienie ideałów odpowiedzialno-ści naukowców jako instrument naukowego samosterowania), pośrednio euro-pejskie instytucje legislatywy i egzekutywy z obszaru polityki badawczej. Na ostatnim miejscu wśród adresatów wymienia się szeroką opinię publiczną poten-cjalnie narażoną na skutki nauki i techniki. Badania mają charakter wybitnie akademicki, projekty są realizowane przez jednorazowo powoływane zespoły wybitnych specjalistów z całej Europy. W wyjątkowych wypadkach dopuszcza się do udziału przedstawicieli innych dziedzin życia społecznego, np. przedsta-wicieli biznesu. Akademia eksponuje w wartościowaniu techniki nie tylko rolę naukoznawstwa, ale również znaczenie etyki techniki i etyki nauki. W repertu-arze Akademii jest także metodologia badań ewaluacyjnych, zwłaszcza kwestie racjonalności ocen. Głównymi obszarami badawczymi są kwestie ekologiczne (klimat), inżynieria genetyczna i biotechnologia, medycyna i ochrona zdrowia (ksenotransplantacje, badania nad komórkami macierzystymi) oraz nowe tech-nologie (robotyka, nanotechnologia itp.). Metodologicznym fundamentem dzia-łalności Akademii Europejskiej jest koncepcja racjonalnego osądu skutków techniki (rationale Technikfolgenbeurteilung) sformułowana przez Carla Fried-richa Gethmanna, który od momentu powstania Akademii kieruje jej pracami.

Fraunhoferowski Instytut Badań nad Innowacyjnością i Inżynierią Sys-

temową w Karlsruhe (Fraunhofer-Institut für Innovationsforschung und Sys-temtechnik, zob. www.isi.fhg.de) uzupełnia spektrum badawcze Instytutu Fraun-hofera, specjalizującego się w naukach przyrodniczych i technicznych, o aspekty

Page 65: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 71

ekonomiczne i socjologiczne. Bada rozwój techniczny pod kątem jego wpływu na rynek i społeczeństwo. Szczególnie interesuje się zagadnieniami energii, eko-logii, produkcji, komunikacji, biotechnologią, polityką innowacyjną i badaniami regionalnymi. Specjalizuje się w prognostyce technologicznej i problemach wczesnego rozpoznania, prognostyce zmierzającej do ujawnienia potencjałów nowych technologii, ich możliwych zastosowań, rynków, warunków upo-wszechniania, szans i ryzyk, jakie niosą. Wartościowanie techniki rozumie się tam jako metodę wspomagającą procesy dyskusyjne i decyzyjne w biznesie, nauce i polityce. Działalność Instytutu zmierza do inicjowania kompleksowych innowacji szczególnie w obszarze powiązań regionalnych – stąd wartościowanie techniki postrzega się jako instrument skutecznej polityki lokalnej. Na arsenał metodologiczny składają się metody ekobilansu, metody scenariusza, procedury dyskursywne oraz różne metody zapożyczone z ekonomii i nauk społecznych. Instytut specjalizuje się w problematyce innowacyjnie zorientowanych procesów wczesnego rozpoznania, redukcji emisji gazów cieplarnianych, cyklicznej go-spodarki jutra oraz analizy szacunkowej skutków techniki w inżynierii gene-tycznej i biotechnologii (Grunwald 2002, s. 116n). Instytut zatrudnia ogółem prawie stu pracowników naukowych tworzących ponad sto zespołów roboczych. Instytut dysponuje budżetem ponad 10 mln euro, 90% środków pozyskuje z własnej działalności badawczej (ekspertyzy zlecone).

Naukowe Centrum Badań Społecznych w Berlinie WZB (Wissen-

schaftszentrum für Sozialforschung Berlin, zob. www.wz-berlin.de), istniejące od 1969 r., jest niezależnym instytutem badań problemowych finansowanym z budżetu federalnego i subwencji kraju związkowego Berlin, największym tego typu instytutem w Europie, zatrudniającym 140 socjologów badających tenden-cje rozwojowe, problemy adaptacyjne i szanse innowacyjne nowoczesnych spo-łeczeństw demokratycznych. Badania zmierzają do identyfikacji impotencji instytucji społecznych i państwowych. Badania nad techniką i analiza skutków techniki mają tu profil socjologiczny, a w szczegółowych działach, takich jak Normalizacja i Środowisko (Normbildung und Umwelt), Organizacja i Geneza Techniki (Organisation und Technikgenese) czy Regulacja Pracy (Regulierung von Arbeit) realizowane są projekty z zakresu wartościowania techniki. Rozgło-su nabrały zwłaszcza projekty Centrum z zakresu procedur partycypacyjnych związanych z inżynierią genetyczną i biotechnologią (skutki społeczne i akcep-tacja genetycznie zmodyfikowanych i odpornych na herbicydy roślin użytko-wych) oraz badania genezy techniki, w tym teoria idei (Grunwald 2002, s. 117).

Page 66: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

72 K. Michalski

2. GŁÓWNE NIEMIECKIE KONCEPCJE EWALUACJI TECHNIKI

Wymienione w punkcie 1. instytucje różnią się od siebie strukturą organi-zacyjną (zasoby materialne, zewnętrzne uzależnienia, potencjał ludzki) i profi-lem badawczym (cele badań, aspekty dyscyplinarne, adresat), łączy je jednak jedna cecha – nie działają na zasadzie spontanicznej akcji, ale realizują jasno określone, różniące się od siebie koncepcje8. Współczesne koncepcje warto-ściowania techniki są reakcją na wielostronną krytykę, jakiej poddano klasyczny amerykański program wartościowania techniki jako politycznego doradztwa w sprawach polityki technologicznej. Dwadzieścia lat praktyki badawczo- -ewaluacyjnej w zakresie skutków techniki ujawniło cały szereg deficytów tego programu:

• wraz ze wzrastającą kompleksowością przedmiotowych systemów tech-nicznych badanie skutków techniki i ich wartościowanie staje się mery-torycznie i metodycznie coraz trudniejsze. Wytyka się, że tradycyjne wartościowanie techniki wsparte wytężonymi interdyscyplinarnymi ba-daniami jej skutków jest zbyt drogie i czasochłonne, koszty są nie-współmierne z jakością rezultatów, w związku z czym postuluje się inne sposoby kształtowania techniki,

• brak systematycznej identyfikacji oddziaływania techniki i jednolitej oceny wszystkich obszarów tego oddziaływania. Inwentaryzacja tych obszarów jest zwykle w dużej mierze intuicyjna, często wynika z osobi-stych preferencji badaczy lub dostępnych danych, rzadko uwzględnia się interesy i problemy wszystkich podmiotów i grup społecznych powiąza-nych z upowszechnieniem danej techniki, rzadko podejmuje się ryzyko prognozy możliwych zmian szerszego kontekstu praktyki technicznej (trendów społecznych, politycznych czy ekonomicznych) (Paschen/Pe-termann 1991, s. 25n),

• nieskuteczność i brak pragmatycznej relewantności. Możliwości prag-matycznie relewantnego wartościowania techniki są okrojone przez glo-balizację i rozproszenie podmiotu kształtującego technikę (nie istnieje demiurg kształtujący technikę, do którego należałoby kierować rezultaty wartościowania), przyspieszenie rozwoju technicznego (innowacja wkracza tak szybko, że jest coraz mniej czasu na dogłębne analizy skut-ków) oraz pluralizacja i heterogenizacja społeczeństw w wymiarze lo-kalnym przy wzrastającej homogenizacji w wymiarze globalnym spra-wiające coraz więcej kłopotów próbie określenia, co jest „dobrem wspólnym” i jakie stany są „ekologicznie i społecznie akceptowalne”

8 Ze względu na brak zasobów i deficyty koncepcyjne realizacja projektów w praktyce z re-

guły nieco odbiega od założeń teorii.

Page 67: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 73

(umwelt- und sozialverträglich). Konsens jest w coraz większej mierze wypierany przez kompromis (Grunwald 2002, s. 241). Brak praktycznej relewantności wartościowania techniki w tradycyjnym stylu jest też związany z szerszym deficytem społecznej relewantności całej współ-czesnej nauki spowodowanym utratą jej autorytetu,

• tradycyjne wartościowanie techniki jako analiza szacunkowa skutków techniki jest „ślepe” na kwestie normatywne, a przeto bezużyteczne z punktu widzenia potrzeby sterowania rozwojem i użytkowaniem techni-ki. Od skutków ważniejsze są tu bowiem elementy normatywne, jakie stanowią przede wszystkim racjonalne cele lub faktyczne preferencje społeczeństwa (Grunwald 2002, s. 240),

• doradztwo polityczne oparte na tradycyjnej analizie szacunkowej skut-ków techniki jest przejawem nieodpowiedzialności (jak można wyciągać konsekwencje dla polityki z prób prognozowania przyszłości skazanych na niepowodzenie!), wartościowanie techniki jako nauka na usługach polityki nie jest w stanie oprzeć się próbom wykorzystania jej do tech-nokratycznej manipulacji ze strony polityków działających pod presją mandatu wyborczego – staje się „smarem” eliminującym tarcia towarzy-szące wzrastającej technicyzacji społeczeństwa i narzędziem afirmatyw-nej adaptacji społeczeństwa do imperatywu technologicznego będącego nowoczesną kreacją dziewiętnastowiecznego kapitalizmu (Petermann 1991, s. 279). Wyolbrzymiając szanse, jakie niesie modernizacja, legi-tymizuje na zamówienie decyzje polityczne – stając się instytucją han-dlującą plakietkami w stylu „TA-tested” (Grunwald 2002, s. 236),

• system polityczny oczekuje, że wartościowanie techniki uwolni go od jarzma identyfikacji problemów i potrzeb – tymczasem specyfika prak-tyki ewaluacyjnej sprawia, że rezultaty pomnażają spektrum możliwych opcji działania i jeszcze bardziej komplikują procesy decyzyjne,

• system polityczny oczekuje, że wartościowanie techniki zapewni spo-łeczną legitymizację decyzji politycznych uwzględniających jego rezul-taty – tymczasem coraz szersze upowszechnienie nauki w praktyce spo-łecznej przyczynia się do spadku autorytetu nauki. Nawet wiedza przy-rodoznawcza i techniczna traci dzisiaj w opinii publicznej aksjologicznie neutralny charakter i jest postrzegana jako rezultat szeregu normatyw-nych, a czasami wręcz arbitralnych rozstrzygnięć. Coraz szerzej zauwa-ża się przy tym, że konsens społeczny, do jakiego wartościowanie w zamyśle miało się przyczyniać, jest w zasadzie warunkiem samego war-tościowania (Gloede 1991, s. 305n),

• ze względu na akcentowanie negatywnych skutków techniki staje się naukowym instrumentem przeciwdziałania rozwojowi technologiczne-mu i poważnym zagrożeniem idei gospodarki wolnorynkowej, faktycz-nie przeistaczając się z technology assessment w technology arrestment,

Page 68: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

74 K. Michalski

• wartościowanie techniki w wersji klasycznej wyrasta z kryptodetermini-zmu i nie jest poważnie zainteresowane perspektywą performatywną9,

• wartościowanie techniki w stylu klasycznym ma charakter scjentystycz-ny, elitarny, zbyt akademicki i nie „czuje” problemów związanych z roz-wojem techniki (konflikty społeczne i aksjologiczne), co przekłada się na niewielką praktyczną relewantność wartościowania techniki – opinia publiczna „wyłączona” z procesu wartościowania techniki i ustalania kierunków kształtowania techniki nie wykazuje nim zainteresowania i nie domaga się od polityki szerszego uwzględniania jego zaleceń. Aby przywrócić wartościowaniu jego społeczne funkcje trzeba domagać się partycypacji, decentralizacji i wzmocnienia roli ogólnospołecznego dys-kursu. Wartościowania nie należy uprawiać jako „modelu ekspertowe-go”, lecz jako „proces społeczny” (Petermann 1991, s. 280),

• przedwczesność – wartościowanie techniki jako analiza szacunkowa skutków techniki w stylu wczesnego rozpoznania i wczesnego ostrzega-nia rozpoczyna się zbyt wcześnie, a wtedy przegrywa z problemami me-todologicznymi racjonalnej prognostyki społecznej. Ze strony warto-ściowania techniki oczekuje się wczesnego rozpoznania przyszłych linii rozwojowych w chwili, gdy na nic się jeszcze nie zanosi – sformułowa-ne zgodnie ze „sztuką naukową” wskazówki relewantne dla decyzji poli-tycznych są na tym etapie metodologicznie i pragmatycznie niemożliwe,

9 Kryptodeterminizm klasycznej koncepcji TA przejawia się na trzy sposoby: (1) brak krytycyzmu wobec techniki i skoncentrowanie się na faktycznej technice. Uważa

się, że wartościowanie techniki bierze technikę taką jaka jest (dane techniki), nie zwraca uwagi na społeczne przyczyny i warunki ramowe praktyki technicznej, a o skutkach dyskutuje tak, jakby były one czymś nieuchronnym i niepodlegającym żadnemu ludzkiemu wpływowi. Koncentracja uwagi TA na istniejące formy praktyki technicznej stwarza wrażenie bezkrytycznej akceptacji tych praktyk, a częste nieuwzględnianie alternatyw w postaci innych praktyk wydaje się wynikać z pewnej rezygnacji: dana technika jest faktem, trzeba z niej zrobić jak najlepszy użytek i pogo-dzić się z jej skutkami,

(2) zbyt krótkie pole widzenia techniki. TA niedostatecznie tematyzuje społeczny i politycz-ny kontekst techniki – technika to nie artefakty i procedury, ale „sieci”, kompleksowe społeczno- -techniczne systemy działania, a tych nie można adekwatnie ująć, jeśli perspektywę zawęża się jedynie do faktycznych technik. Ponieważ TA nie uwzględnia ani systemowego (sieciowego) społecznego charakteru naukowo-technologicznych procesów produkcji, ani interesów, wartości i obrazów świata zmaterializowanych w technice, nigdy nie nabierze właściwego rozumienia swojego przedmiotu, przez co sama sobie uniemożliwi trafne sądy o skutkach techniki,

(3) niewłaściwe rozumienie techniki jako autonomicznego procesu lub zewnętrznego czyn-nika wyklucza performatywne spojrzenie na technikę (spojrzenie pod kątem możliwości jej kształ-towania). Trudność potęguje dylemat kontroli: TA wkracza z reguły zbyt późno, aby móc rzeczy-wiście przekształcić utrwaloną praktykę techniczną. Do tego dochodzi jeszcze zarzut niewłaściwe-go adresata: TA kieruje swoje rezultaty do elit i decydentów, których od praktyki technicznej dzieli zbyt duży dystans, aby mogli wywierać na nią kształtujący wpływ, zamiast adresować je do głównych zainteresowanych „na miejscu” (Petermann 1991, s. 282nn).

Page 69: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 75

• „spóźniony refleks” – w momencie, gdy skutki techniki się ujawnią, jest najczęściej za późno na skuteczną interwencję, przede wszystkim ze względu na nieodwracalne zakorzenienie i utrwalenie społeczne danej praktyki technicznej. Zamiast regulować rzekę u źródła (procesy badaw-czo-rozwojowe, to one są inkubatorem innowacji) TA woli walczyć z potężnym „żywiołem”, jakim jest praktyka techniczna. Wartościowa-nie techniki jako doradztwo polityczne ma niewłaściwego adresata – technikę kształtują nie politycy, lecz przemysł, więc to on powinien być głównym adresatem wartościowania techniki,

• brak solidnych podstaw teoretycznych. Ponieważ brakuje podstawowych badań, które dostarczyłyby „uprawomocnionych” założeń odnośnie do skutków techniki, a także brakuje teorii opisujących i wyjaśniających stałe zależności między systemami technicznymi a pozatechnicznymi obszarami ich oddziaływań (brak solidnie ufundowanych hipotez o za-leżnościach przyczynowych technika–społeczeństwo oraz technika– –środowisko), a także teorii wyjaśniającej „mechanizmy” rozwoju tech-nicznego, próby regulacji rozwoju techniki oparte na tradycyjnej analizie szacunkowej skutków techniki są skazane na niepowodzenie, a odnośne badania są przedsięwzięciami ad hoc, pozbawionymi solidnych podstaw teoretycznych,

• programowi wartościowania techniki jako analizie szacunkowej skut-ków jej upowszechnienia towarzyszy poważniejszy problem, którego nie usunie nawet optymizm w kwestii możliwości planowania rozwoju tech-niki, optymizm, na którym bazuje koncepcja klasyczna (wczesne rozpo-znanie i wczesne ostrzeganie). Otóż działania, jakie się podejmuje w ce-lu uwzględnienia wczesnych ostrzeżeń lub wykorzystania antycypowa-nych potencjałów techniki, same też mogą mieć niezamierzone i niepo-żądane efekty uboczne. Jeśli i te spróbować uwzględnić w wartościowa-niu, skończy się to wartościowaniem wartościowania i popadnięciem w cyrkularność (Grunwald 2002, s. 292). Te i inne problemy próbują rozwiązać na różne sposoby nowsze podejścia, które można podzielić na cztery podstawowe koncepcje wartościowania techniki będące auten-tycznie niemieckim wkładem w dyskusję: (1) strategiczna koncepcja ramowa (TAB), (2) racjonalny osąd skutków techniki (ITAS, EA), (3) wartościowanie techniki w stylu VDI, (4) koncepcje partycypacyjne (ATA, WZB)10.

10 W Niemczech prowadzi się obecnie badania pokrewne TA, wśród których szczególne

znaczenie przypisuje się empirycznym badaniom genezy techniki (Technikgeneseforschung). Ich koncepcja powstała w reakcji na metodologiczne trudności TA i tzw. dylemat kontroli techniki (możliwość kształtowania rozwoju techniki we wczesnym stadium, w którym wiedza o skutkach tego rozwoju jest niewielka – natomiast gdy wiedzy o skutkach przybywa, możliwości wywierania

Page 70: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

76 K. Michalski

Koncepcje te należy traktować jako idealne wzorce wartościowania techni-ki, w praktyce pod wpływem interakcji i długotrwałego procesu wzajemnego „uczenia się” poddaje się je daleko idącym modyfikacjom, skutkiem czego róż-nice wyraźnie widoczne jeszcze na płaszczyźnie koncepcyjnej zacierają się, projekty znacznie się do siebie upodabniają, a to wszystko świadczyć może tyl-ko o obiektywnym charakterze problemów.

Wartościowanie techniki jako strategiczna koncepcja ramowa

Twórcami strategicznej koncepcji ramowej (strategisches Rahmenkonzept) są politolodzy Herbert Paschen i Thomas Petermann. Obaj wychodzą z założe-nia, że próba rozwiązania dylematów towarzyszących wartościowaniu techniki w stylu klasycznym poprzez dostosowanie się do zewnętrznych warunków spo-łeczno-politycznych (podejścia scjentywistyczne) jest błędna, a ucieczka do „wieży z kości słoniowej” (badania o charakterze wyłącznie akademickim) nie-adekwatna. Koncepcja Paschena i Petermanna jest próbą takiego zmodyfikowa-nia klasycznej koncepcji wartościowania techniki, aby nie było konieczności rezygnowania przynajmniej z większości jej pierwotnych zadań (wczesne roz-poznanie, wczesne ostrzeganie, doradztwo polityczne i zakotwiczenie w struktu-rach prawomocnej władzy, udział opinii publicznej w procedurach badawczo- -ewaluacyjnych). „Strategiczność” jest tu przeciwieństwem „instrumentalności” wartościowania techniki w duchu klasycznym.

W myśl koncepcji klasycznej wartościowanie techniki nie jest celem sa-mym w sobie, lecz środkiem – ma przyczynić się do udoskonalenia i racjonali-zacji praktyki technicznej. Ma być systemem wczesnego rozpoznania i wcze-snego ostrzegania – antycypować negatywne skutki praktyki technicznej w celu zapobiegania im lub ich łagodzenia. Wierzy się przy tym, że wystarczy w proce-durach badawczo-ewaluacyjnych produkować wiedzę wysokiej jakości (spełnia-jącą wymogi naukowości), aby zapewnić jej akceptację adresata, praktyczną wpływu na ten rozwój drastycznie się kurczą). Dlatego na gruncie badań genezy techniki uwaga odwraca się od prognostyki i kieruje w stronę wzajemnych relacji między przemianami społecz-nymi a techniczną transformacją. Celem badań jest tu poszerzenie możliwości kształtowania tech-niki i prewencyjna polityka technologiczna. Zadaniem badań genezy techniki jest wyłonienie czynników innowacyjności i zdolności konstruktywnego rozwiązywania problemów poprzez propozycje organizacyjne i techniczne. W analizie poszczególnych szczebli procesu decyzyjnego prowadzącego od innowacji technologicznej aż do wprowadzenia gotowego produktu na rynek szczególną uwagę zwraca się na czynniki organizacyjne i instytucjonalne wywierające wpływ na technikę. Projekty techniczne traktuje się jako instytucjonalizacje nowych struktur percepcyjnych i zachowawczych, szczególne znaczenie przypisuje się ideom, wyobrażeniom, które inspirują i aktywują procesy innowacyjne, zwłaszcza idei zrównoważonego rozwoju (Gethmann/Grunwald 1996, s. 16n). Idee te, z jednej strony ugruntowane w tradycji, z drugiej – względnie otwarte na interpretacje, mają – w przekonaniu zwolenników programu Technikgeneseforschung – zainicjo-wać szeroki konsens i w ten sposób stać się instrumentem „miękkiego” sterowania rozwojem technologicznym (por. szerzej Irrgang 1996, s. 11-20).

Page 71: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 77

realizację, a pośrednio trwały popyt. Koncepcja klasyczna jest wyrazem naiwne-go przekonania, że konsument kieruje się tymi samymi kryteriami racjonalności, co producent – i wystarczy dobra jakość produktu, aby konsument się mu nie oparł. Tymczasem w praktyce konsument ma swoje własne preferencje i podlega presjom silniejszym niż presja jakości produktu. To tłumaczy, dlaczego OTA spotkał tak „okrutny” los11.

Wiedza dostarczana pierwotnie przez badania problemowe nie była jednak ani instrumentalnie, pragmatycznie wartościowa, ani samoistna w sensie tech-nicznym, niezależna od kontekstu – wymagała szeregu interpretacji, co podwa-żało jej obiektywność. Koncepcja klasyczna zbyt silnie skoncentrowała się na własnych zadaniach wartościowania techniki a w zbyt małym stopniu reflekto-wała swój pragmatyczny kontekst. Koncepcja strategiczna to – upraszczając – „samozachowawczy” program wartościowania techniki, który zarówno samo wartościowanie, jak i ideę opartego na nim, zreflektowanego kształtowania techniki ma uchronić przed losem, jaki spotkał OTA.

Płaszczyzny referencyjne strategicznej koncepcji ramowej wyznaczają: problem, praktyka (warunki implementacji) i właściwości adresata. Na gruncie strategicznej koncepcji ramowej szczególne znaczenie przypisuje się problemom pragmatyki badań ewaluacyjnych: w szczególności trudnościom implementacji rezultatów tych badań w praktykę polityczną. Postęp upatruje się tutaj przede wszystkim w lepszej ich organizacji. Paschen i Petermann postulują, aby warto-ściowanie techniki było:

• punktualne (nie może się „spóźnić”), a więc musi mieć charakter wcze-snego rozpoznania,

• wyczerpujące (musi dawać ogólny bilans), • pragmatycznie zorientowane (ma być skuteczne, rezultaty wartościowa-

nia musi być „widać” w politycznych procesach decyzyjnych). Ograniczenia implementacyjne wynikają zwłaszcza ze sposobu traktowania

wartościowania techniki ze strony decydentów oraz ich gotowości do skorzysta-nia z tego typu doradctwa. „Strategiczność” nakazuje reflektowanie tych proce-sów już w momencie wyboru tematu, a nie dopiero przy doręczaniu raportu koń-cowego. Petermann przyznaje, że jest potrzebna może nie od razu poważna teo-ria, ale przynajmniej pewna teoretyczna orientacja spełniająca kryteria racjonal-ności obowiązujące w nauce, której dostarczyć mogą empiryczne opracowania procesów innowacji, praktyki technicznej i determinujących ją struktur wycho-dzące od konkretnych form i faz rozwojowych pojedynczych technik (Peter-mann 1991, s. 292). Chodzi jednak bardziej o kooperację między scientific ra-tionality a political rationality, których odmienności nie da się w sposób zado-walający przezwyciężyć wzajemnym redukowaniem jednej do drugiej. Koncep-

11 W 1995 roku, po ponad dwudziestu latach wzorowej pracy Kongres USA, realizując pro-gram oszczędności wydatków publicznych, rozwiązał OTA ku zaskoczeniu krajowej i światowej opinii publicznej.

Page 72: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

78 K. Michalski

cja strategiczna definiuje i operacjonalizuje wartościowanie techniki w specy-ficznej perspektywie motywu i przedmiotu. Motyw wartościowania określają następujące pytania:

• z jakimi problemami ma się do czynienia? • jak pilne jest ich załatwienie? • kto potrzebuje doradztwa? • jakie są interesy tego adresata? Programowe samorozumienie strategicznego wartościowania techniki

obejmuje generowanie specyficznej formy wiedzy strategicznej i postrzeganie samego siebie jako uczestnika strategicznych „gier”. Program ten można zreali-zować tylko w odpowiednich warunkach instytucjonalnych, na które składają się m.in.:

• względny dystans do polityki, • względny dystans do dyscyplinarnej nauki, • względny dystans do opinii publicznej (Gloede 1991, s. 235n). W aspekcie postrzegania problemu i przydatności wartościowania techniki

ze strony systemu politycznego, który jest jedną z trzech głównych płaszczyzn referencyjnych wartościowania, trzeba założyć, że system polityczny ma przede wszystkim interes we własnym istnieniu i realizuje strategię samozachowawczą – to daje wartościowaniu techniki szanse wpływu na praktykę techniczną bez konieczności przyjmowania „normatywistycznych utopii”12. Wartościowanie techniki w swojej relacji do polityki jest zdane na skomplikowane strategiczne gry toczące się w obrębie systemu politycznego i w jego otoczeniu. Jeżeli stosu-nek do badań problemowych kształtują takie strategiczne gry między podmiota-mi społecznymi na arenie polityki, i jeżeli technikę rozumie się jako rezultat społecznych strategii technicyzacji (upowszechnianie techniki ma charakter strategiczny), wówczas samo wartościowanie też musi się rozumieć strategicznie w dwojakim sensie:

• jako producenta wiedzy o charakterze „strategicznym”, która z natury jest wiedzą operacyjną,

• jako uczestnika strategicznych gier, w toku których specyficzne postrze-ganie tak problemów, jak i własnych interesów (jako badanie) jest funk-cjonalnie niezbędne (Gloede 1991, s. 315n). Świadome i jawne uwzględnianie w praktyce badawczo-ewaluacyjnej własnych interesów mogłoby przy okazji podnieść wiarygodność ekspertyz w oczach opinii publicznej w sytuacji, gdy i tak naukowe doradztwo polityczne postrze-ga się jako uczestnika rywalizacji o władzę i nieufności ze strony opinii

12 Koncepcje normatywistyczne zakładają, że można skonstruować system transformujący

racjonalność naukową w decyzje polityczne.

Page 73: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 79

publicznej nie usunie się samymi deklaracjami scjentywistycznego13 samozrozumienia (Gloede 1991, s. 316).

Na gruncie strategicznej koncepcji ramowej wartościowanie ma więc za za-danie:

(1) antycypować warunki realizacji i potencjalne skutki implementacji określonej techniki, a tym samym być „systemem wczesnego ostrzegania”. Klu-czowe znaczenie w koncepcji ramowej – obok wczesnego ostrzegania przed ryzykami towarzyszącymi implementacji i upowszechnianiu technik – ma także wczesne rozpoznanie szans na rozwiązanie określonych problemów dzięki im-plementacji techniki. Wierzy się, że skutki techniki są w istocie całkowicie pro-gnozowalne jeszcze zanim technika zostanie zaimplementowana, potrzeba tylko intensyfikacji badań naukowych. W większości przypadków wczesne ostrzega-nie zmierza do rozpoznania krystalizujących się skutków zanim nabiorą charak-teru katastrofalnego. Paradoks prognostyczny próbuje się złagodzić dzięki po-służeniu się metodą scenariuszy jako projektów możliwych przyszłych linii roz-wojowych i dzięki rozumieniu prognozy jako ciągłego procesu towarzyszącego rozwojowi techniki (Paschen/Petermann 1991, s. 30n),

(2) szczegółowo zinwentaryzować i ocenić spektrum oddziaływania danej techniki14 w sensie wszystkich ważniejszych wariantów jej praktyki oraz technik z nią komplementarnych15, a także możliwie na tle konkurujących z daną techni-ką alternatyw (postulat ten, a zwłaszcza ostatni wymóg, jest ideą regulatywną, w obliczu rozmaitych deficytów, m.in. braku czasu, środków i zasobów ludz-kich, praktyka znacznie w tym punkcie odbiega od ideału16) pod kątem identyfi-kacji płaszczyzn konfliktów społecznych, które wywołuje upowszechnianie poszczególnych technik. W tym celu formułują koncepcję komplementarnych analiz cząstkowych, na którą składają się cztery etapy:

a) miniwartościowanie, analiza problemu, nie chodzi o wnikliwość, lecz o ogólne komprehenzywne ujęcie problemu, podejście jakościowe zmierza-jące do uzyskania prowizorycznego przeglądu najważniejszych wymiarów skutków lub problemów realizacji, identyfikacja szczególnie relewantnych wymiarów,

13 Scjentywizm należy tu rozumieć jako próbę społecznej legitymizacji wartościowania

techniki poprzez wykazywanie naukowej jakości jego rezultatów. 14 Należy uwzględniać w szczególności skutki niezamierzone (w tym uboczne), efekty po-

średnie występujące z opóźnieniem, efekty kumulatywne, kaskadowe i synergistyczne, skutki instytucjonalne i społeczne, wpływ trendów społecznych na rozwój techniczny i praktykę tech-niczną, pozailościowe kategorie skutków, a nie tylko skutki zamierzone, bezpośrednie, ekono-miczne i techniczne o charakterze ilościowym (Paschen/Petermann 1991, s. 27).

15 Techniki komplementarne dla energetyki konwencjonalnej to m.in. techniki wydobycia paliw, systemy logistyczne, systemy dystrybucji energii itd., a więc cały socjotechniczny kontekst danej praktyki.

16 W przeciwieństwie do pierwotnych aspiracji do całościowego, zintegrowanego, kompre-henzywnego ujęcia akcentowano konieczność selekcji, jednorazowy wysiłek naukowy ustąpił miejsca procesowi ustawicznemu, rekursywnemu (Gloede 1991, s. 303n).

Page 74: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

80 K. Michalski

b) powierzenie cząstkowych analiz ewaluacyjnych dla wymiarów wyszcze-gólnionych na etapie (b), c) wykonywanie cząstkowych opracowań przez odpowiednio kompetentne instytuty, mające lepszy dostęp do danych, d) osąd rezultatów, sprawdzenie potrzeby przeprowadzenia dalszych stu-diów oraz integracja rezultatów cząstkowych opracowań w całościowy ob-raz problemu (Paschen/Petermann 1991, s. 34). Warunkiem komplementar-ności takich studiów jest istnienie sieci instytutów i zespołów roboczych o charakterze interdyscyplinarnym, których kompetencje wyczerpują wszyst-kie (lub wszystkie relewantne z określonego punktu widzenia) wymiary skutków techniki, którym można byłoby powierzyć cząstkowe analizy, (3) wspomagać procesy decyzyjne poprzez wskazywanie i sprawdzanie

możliwości działania służących ulepszeniu badanych technik. Wartościowanie to nie prognozowanie przyszłości, ale próba uzyskania wiarygodnych informacji o tym, jakie szanse i jakie ryzyka bierze na siebie decydent (np. polityczny), decydując się na określoną drogę wiodącą w przyszłość. Chodzi więc o coś w rodzaju „przyszłości dzisiejszych decyzji” (Paschen 1991, s. 119). Metoda scenariusza polega na formułowaniu opcji relewantnych dla politycznych decy-dentów, przy czym pewność i jakość analiz ewaluacyjnych ustępuje miejsca strukturalnym i jakościowym implikacjom wynikającym dla polityki z porówna-nia owych opcji. Każda decyzja w tym duchu (podejmowana na horyzoncie preferencji, prawdopodobnych implikacji i politycznej wykonalności) zmienia sama przez się bazę uprzednio skonstruowanych scenariuszy. Nawet jeśli tak rozumiane opracowania miałyby dać tylko wiedzę orientacyjną, to i tak poli-tyczna dyskusja ich rezultatów przesunie akcenty, zmodyfikuje uzasadnienia i otworzy nowe możliwości. Jarzmo prognozy, które implicite pozostaje proble-mem również przy tej procedurze, uzyskuje nowy status. Bo nawet wtedy, gdy nie chodzi o prognozowanie przyszłości, a o „krytyczne sprawdzanie pragnień odnoszących się do przyszłości” i pokazanie możliwości działania politycznego, trzeba przyjąć uzasadnione założenia odnośnie do wzajemnej zależności między celami działania, warunkami brzegowymi, a możliwymi jego skutkami. Nie-pewność takich założeń wydaje się nie być już jednak wyłącznie ograniczeniem kognitywnym, a staje się raczej problemem komunikacyjnym między biorącymi udział w procesie wartościowania techniki (Gloede 1991, s. 317),

(4) mieć charakter partycypacyjny, a nie elitarny (Paschen/Petermann 1991, s. 26nn). Koncepcja ściśle wiąże obiektywność i bezstronność z problemem wartościowania, które rozumie subiektywistycznie: „Rezultaty analiz ewalu-acyjnych w dużej mierze zależą od subiektywnych szacunków analityków i podmiotów, dla których pracują” (Paschen/Petermann 1991, s. 29). Niebezpie-czeństwu manipulacji rezultatów ze strony partykularnych interesów próbuje się zapobiec, nadając procedurom wartościowania charakter partycypacyjny. Opty-mizm towarzyszący temu programowi jest jednak umiarkowany ze względu na immanentne deficyty podejść partycypacyjnych.

Page 75: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 81

Trzy momenty odróżniają więc koncepcję strategiczną wartościowania techniki od koncepcji klasycznej:

(1) proceduralny charakter wartościowania jako dyskursów, w których me-diatorem jest nauka,

(2) z konieczności strategiczny lub komunikatywny charakter wiedzy z ob-szaru wartościowania techniki w przeciwieństwie do instrumentalnego, naukowo zorientowanego rozumienia racjonalności,

(3) partycypacyjna struktura procedur ewaluacyjnych jako warunek ko-nieczny (ale nie wystarczający) ich wirtualnej funkcji konsensotwórczej (za-miast badań nad akceptacją w kontekście „warunków realizacji”) (Gloede 1991, s. 313).

Autorzy koncepcji strategicznej określają ją mianem „koncepcji ramowej”, bo wobec trudności skonstruowania jednorodnego i uniwersalnego schematu wartościowania techniki (ze względu na konieczność strategicznego dostosowa-nia konkretnego opracowania do warunków praktycznej realizacji jego rezulta-tów) winno się zmierzać do konsensu w postaci koncepcji ramowej, która da podstawy skutecznego rozwiązywania problemów w pojedynczych przypad-kach. Nie istnieje żaden uniwersalny wzorzec wartościowania (TA-Design). Wartościowanie nie ma też żadnego standardowego instrumentarium metodycz-nego, bo analizy mają tu charakter interdyscyplinarny i angażuje się w nich roz-maite metody o całkowicie nieraz odmiennym rodowodzie, w bardzo różnych konstelacjach, w zależności od przedmiotu, warunków realizacji czy właściwo-ści użytkownika. Trudno podać ogólną receptę na udane opracowanie – wiele rozstrzygnięć metodycznych ma charakter intuicyjny, jest wymagane duże do-świadczenie. W literaturze podaje się często schematy strukturyzujące ogólne etapy wartościowania, ale ze względu na mnogość i wzajemną nieprzystawal-ność problemów oraz różne charakterystyki adresatów i warunków realizacji strukturyzacje te są na tyle ogólne i trywialne, że nie można na ich podstawie przygotować pragmatycznie sensownego projektu. Wzorów dostarczają zreali-zowane projekty (za projekt wzorcowy Paschen uważa np. analizę opcji szersze-go wykorzystania węgla jako paliwa17).

17 Aktualność problemu wynikała z kryzysu paliwowego, jaki nasilił się w latach siedem-dziesiątych. Nie tylko w ustalaniu przesłanek wyjściowych opracowania, ale i w wyborze anali-zowanych opcji oraz przygotowaniu bazy danych uczestniczyli analitycy TA, specjaliści z ze-wnątrz, decydenci polityczni reprezentujący ministerstwa, przedstawiciele przedsiębiorstw działa-jących w branży węglowej i paliwowej. Przyjęto, jaką ilość paliw ropopochodnych należałoby zastąpić jaką ilością substytutów, jako bazę surowcową przyjęto krajowe zasoby węgla kamienne-go i brunatnego, oprócz tego przyjęto poziom minimalnego zapotrzebowania na węgiel, obszar substytucyjny i horyzont czasowy (rok 2000). Uwzględniono trzy drogi upłynnienia węgla: bezpo-średnią – poprzez hydratyzację i dwie pośrednie – zamiana węgla brunatnego na metanol i zamia-na węgla kamiennego na metanol (a następnie albo bezpośrednie zastosowanie metanolu jako paliwa albo zamiana metanolu na benzynę). Wariacja założeń odnośnie do pozyskania węgla pozwoliła sformułować osiem opcji, stanowiących punkt wyjścia analizy skutków. Założono bowiem, że w razie wykorzystania węgla kamiennego surowca dostarczono by albo z dodatkowe-

Page 76: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

82 K. Michalski

go jego wydobycia, albo potrzebną ilość wycofano by z energetyki na korzyść energii jądrowej. W razie wykorzystania węgla brunatnego pozostawałaby tylko opcja wycofania potrzebnej ilości z energetyki i zastąpienia jej energią jądrową, bo z wielu powodów nie można obecnie zwiększyć wydobycia węgla brunatnego. Daje to osiem opcji:

(1) metan z węgla kamiennego pochodzącego z dodatkowego wydobycia, (2) metan z węgla kamiennego zastąpionego w energetyce energią jądrową, (3) metan z węgla brunatnego zastąpionego w energetyce energią jądrową, (4) gazolina z (1), (5) gazolina z (2), (6) gazolina z (3), (7) produkty hydratyzacji węgla kamiennego pochodzącego z dodatkowego wydobycia, (8) produkty hydratyzacji węgla kamiennego zastąpionego w energetyce energią jądrową

(Paschen 1991, s. 112). Jednym z najbardziej krytycznych i krytykowanych rozstrzygnięć w ramach TA jest nie-

uchronne zawężenie opracowania do tylko niektórych wymiarów skutków, które na mocy określo-nych kryteriów uważa się za relewantne dla wartościowania. Przede wszystkim to od tego typu zawężeń zależy później rezultat opracowań i znaczne między nimi rozbieżności. Same problemy nie dyktują, gdzie przebiega granica między relewantnością a nierelewantnością – o tym decydują subiektywne priorytety analityków, użytkowników, wszystkich tych, którzy w tej fazie biorą udział w opracowaniu. Postuluje się w tym miejscu tylko, aby kryteria relewantności były uświa-domione i jawne (Paschen 1991, s. 113). Za obszary relewantne uznano:

– płaszczyznę mikroekonomiczną, – płaszczyznę makroekonomiczną, – płaszczyznę ekologiczną, – warunki realizacji, – eksport (Paschen 1991, s. 114). Operacjonalizacja tych kryteriów pociągnęła za sobą kolejne rozstrzygnięcia o charakterze

normatywnym: za porównawcze kryterium jakości ekologicznej uznano poziom emisji, za kryte-rium mikroekonomiczne uznano koszty produkcji, które w wypadku wszystkich ośmiu opcji znacznie przewyższyły odpowiednie koszty związane z dalszą eksploatacją paliw ropopochodnych przy stałym nieznacznym wzroście ich cen na rynkach światowych. Płaszczyznę makroekono-miczną skwantyfikowano za pomocą analizy input–output (wejście–wyjście), pozwalającej ustalić skutki zmian popytu krajowego na bezpośredniego dostawcę i jego poddostawców w zakresie produkcji, dochodu i zatrudnienia (Paschen 1991, s. 116). Przyjęto, że:

– substytucja i subwencjonowanie opcji paliw węglopochodnych zmniejszy popyt na paliwa ropopochodne,

– nastąpi wzrost popytu wynikający z opcjonalnie uwarunkowanych dodatkowych docho-dów konsumentów,

– nastąpi wzrost popytu w sektorze państwowym wynikający z opcjonalnie uwarunkowane-go wzrostu przychodów/spadku wydatków,

– zmieni się popyt zagraniczny (eksport) pod wpływem zmian popytu krajowego (import). Relewantne kryteria to koszty subwencji netto (uwzględniające m.in. bilans w handlu zagranicz-nym), koszty subwencji brutto, ale także dodatkowe zatrudnienie.

Analiza skutków ekologicznych miała na celu porównanie oddziaływanie na środowisko użytkowania paliw ropopochodnych z odpowiednim oddziaływaniem substytutów. Wymagała więc analizy cyklu życiowego relewantnych produktów (od wydobycia, poprzez zamianę, aż po użytkowanie). W kontekście opcji przewidujących wycofanie węgla z energetyki i zastąpienie go energią jądrową uwzględniono wynikające stąd dodatkowe oddziaływania na środowisko. Posłu-żono się przy tym kryterium emisji, które – jak pokazuje Paschen – i tak wywołało olbrzymi stru-mień danych. Analizy skutków ekologicznych nie wykazały żadnych szkód ekologicznych, wyni-kających z substytucji paliw ropopochodnych produktami węglopochodnymi, znacznie przewyż-

Page 77: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 83

Paschen i Petermann nie wierzą w trwałe powodzenie wartościowania tech-niki zdecentralizowanego, prowadzonego przez okazjonalne grupy zwoływane na zasadzie pospolitego ruszenia w stylu parlamentarnych komisji sondażowych (Enquete-Kommissionen), choć jako element krajobrazu są one pozytywnym zjawiskiem. Ich zdaniem, warunkiem wysokiej jakości opracowań i wiarygod-ności ich rezultatów jako bazy informacyjnej procesów decyzyjnych jest zapew-nienie instytucjonalnej ciągłości i zagwarantowanie jej naukowej niezależności (Paschen/Petermann 1991, s. 34n). Opowiadają się za pluralizmem skoordyno-wanym w formie sieci kooperujących i rywalizujących ze sobą instytucji.

Krytyka wskazuje, że wartościowanie techniki jako instancja mediacyjna między problemami, ich polityczną obróbką a badaniami naukowymi ma pro-blemy realizacyjne w obu kierunkach. Koncepcja strategiczna nawiązuje do postmodernistycznego przekonania o istnieniu wielu wzajemnie niekompatybil-nych typów racjonalności, które zasadniczo można podważać. Koncepcja konty-nuuje w gruncie rzeczy błędy klasycznej koncepcji amerykańskiej z jej impli-kowaną konsekwencjalistyczną perspektywą, ideą prognoz dedukcyjnych i loka-lizacją wartościowania w procesie politycznym. Przypomina się w tym kontek-ście standardowe paradoksy polityki:

1) zewnętrzne: • racją bytu interwencji państwa w zakresie polityki technologicznej są

deficyty samosterowania gospodarki rynkowej, państwo nie może jed-nak działać wbrew jej logice,

• konsekwencją budowania polityki na podstawie logiki procesów rynko-wych i akumulacji kapitału w kontekście sprzecznych interesów i po-trzeb społecznych jest specyficzna słabość legitymizacyjna w obliczu nasilającej się publicznej presji legitymizacyjnej towarzyszącej narasta-jącemu protekcjonizmowi państwa,

2) wewnętrzne: • państwo z jednej strony jest zainteresowane wspieraniem wzrostu go-

spodarczego ze względu na związany z nim wzrost dochodów państwa, z drugiej obawia się skutków tego wzrostu z racji wzrostu wydatków publicznych na działania kompensacyjne (Gloede 1991, s. 304n).

Mimo wielu immanentnych deficytów podejście strategiczne jest bardzo ostrożną, pojemną i spójną propozycją. Pluralizm usytuowany jest tutaj na bar-dzo wysokim pułapie. Podejście jest metodologicznie zabezpieczone przed pró-bami retorsji, bo „strategiczność” jest tutaj właściwością praktyki badawczej

szających analogiczne szkody wynikające z użytkowania paliw ropopochodnych. W przypadku substytucji dominowały co prawda wady na etapie pozyskania surowca i na etapie przetwórstwa, skompensowały je jednak zalety na etapie użytkowania gotowych paliw (mniejsza emisja tlenków azotu, substancji smolistych, węglowodorów aromatycznych czy dwutlenku siarki). W rezultacie analiz opowiedziano się przeciwko budowie wielkich zakładów upłynniania węgla (Paschen 1991, s. 109).

Page 78: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

84 K. Michalski

a zarazem jej teorii. Koncepcję strategiczną można zatem podważać tylko „z zewnątrz” wykazując, że strategiczność w wartościowaniu techniki jest prze-jawem jego radykalnego upolitycznienia i zafałszowuje właściwy cel warto-ściowania techniki. Tyle tylko, że myślenie „strategiczne” swoiście reaguje na sformułowanie „właściwy cel wartościowania”.

Program strategicznego wartościowania techniki mimo „socjologiczno- -politologicznego rodowodu” nie jest generalnie skierowany przeciwko etyce. Wiele zależy od samorozumienia etyki, w każdym razie kontrowersje wokół źródeł normatywności sytuują się na niższej płaszczyźnie. Program skierowany jest przeciwko „normatywistycznym utopiom”, czyli podejściom próbującym narzucać wartościowaniu techniki ramy normatywne wyprowadzone z racjonal-ności „naukowej”, nie licząc się z pragmatycznym kontekstem (właściwościami adresata, warunkami realizacji). Koncepcja strategiczna jest koncepcją ramową, wychodzi z założenia, że nie można sformułować żadnych szczegółowych tre-ściowych wytycznych odnoszących się do organizacji wartościowania techniki, wytycznych ważnych we wszystkich przypadkach – każdy projekt jest swoisty, przesłanki i procedury muszą być komponowane w sposób zindywidualizowany. To, czy formułowanie szczegółowych zaleceń i ustalanie, co ma być ich norma-tywną bazą należy jeszcze do zadań wartościowania techniki, zależy od intere-sów adresata i samoświadomości badaczy. W tym sensie są oczywiście możliwe sytuacje, w których zaczerpnięcie bazy aksjologicznej z etyki jest racjonalne – dzieje się tak wtedy, gdy życzy sobie tego adresat lub wtedy, kiedy wartościo-wanie zakotwiczone w określonym etycznym systemie ewaluacyjnym jest dla niego w danych okolicznościach korzystne.

Wartościowanie techniki w stylu Zrzeszenia Inżynierów Niemieckich (VDI)

Receptę na ryzyka towarzyszące gwałtownemu postępowi technicznemu VDI widzi w doskonaleniu technicznej normalizacji, która jest jednym z głów-nych zadań Zrzeszenia. Wobec zmieniającej się percepcji społecznej funkcji techniki i społecznej roli inżynierów, VDI od lat siedemdziesiątych prowadziło intensywne interdyscyplinarne badania nad wzajemnymi zależnościami techniki i społeczeństwa, których owocem jest wytyczna 3780 Wartościowanie techniki. Pojęcia i podstawy (VDI 1991). VDI podejmuje się w niej zadania uzupełnienia norm jakości obowiązujących w przemyśle o normy jakości społecznej. Na gruncie przekonania, że technika i jej rozwój nie są autonomiczne i neutralne aksjologicznie (moralnie), lecz zawsze – czy się tego chce czy nie – mają jakąś społeczną „jakość”, VDI podejmuje próbę ujednolicenia procedur oceny spo-łecznej wartości techniki na potrzeby praktyki technicznej w przemyśle stwarza-jąc tym samym instrumenty do systematycznego i profesjonalnego zarządzania jakością społeczną wszystkim podmiotom, które chcą doskonalić swoją działal-ność w tym kierunku.

Page 79: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 85

Pragmatycznym punktem wyjścia jest pytanie, gdzie istnieje potrzeba do-radztwa w zakresie wartościowania techniki i gdzie są możliwości implementa-cji wartościowania, zgodnie zresztą ze słuszną zasadą: „gdzie kształtowanie, tam wybór – gdzie wybór, tam wartościowanie”. W ustalaniu tych potrzeb i możli-wości wytyczna wychodzi od systemowego pojęcia techniki (Ropohl 1987) po-szerzonego o wymiar ekologiczny (zużycie zasobów, zmiany w środowisku wywołane wytwarzaniem, użytkowaniem i utylizowaniem techniki) i wymiar społeczny (technika jest wytwarzana i użytkowana przez ludzi dla ludzi, stanowi krystalizację stosunków społecznych). Technika oznacza tutaj:

• zbiór tworów sztucznych, przedmiotowych, mających użytkowe prze-znaczenie,

• zbiór ludzkich działań i instytucji, w których powstają rzeczy technicz-ne,

• zbiór ludzkich działań związanych z użytkowaniem rzeczy technicznych (VDI 1991, s. 2).

Samo wartościowanie techniki jest rozumiane jako planowa, systematycz-na, zorganizowana, metodologicznie zreflektowana i transparentna procedura analizy stanu danej techniki i jej perspektyw rozwojowych, analizy szacunkowej skutków tej techniki na tle skutków konkurujących z nią alternatywnych opcji oraz ich oceny na podstawie zdefiniowanych celów i wartości (VDI 1991, s. 7). VDI opowiada się za ewaluacją ofensywną, innowacyjną, towarzyszącą praktyce technicznej. Wartościowanie techniki i praktyka techniczna są wplecione w cy-kliczny, rekurencyjny proces. Praktyka techniczna sama nie wytycza sobie ce-lów, lecz potrzebuje referencji z zewnątrz w postaci celów i wartości społecz-nych formułowanych w toku jej wartościowania. Praktyka techniczna prowadzi do rozwiązań, które poddaje się interdyscyplinarnej analizie skutków, w ramach której próbuje się (intuicyjnie lub pośrednio – w drodze rozumowania) oszaco-wać możliwie wszystkie skutki tych rozwiązań oddzielnie dla każdej fazy reali-zacji. Otrzymuje się w ten sposób szczegółową i kompleksową bazę danych, którą na koniec implementuje się z powrotem w wartościowanie i tam porównu-je z przyjętymi wartościami. Tam, gdzie różnice między stanem faktycznym „jest”, a stanem pożądanym „powinien” są znaczne, rezultatem jest korekta ce-lów (VDI 1991, s. 40). Reaktywna ewaluacja jest usytuowana poza praktyką techniczną – ewaluacja innowacyjna stanowi integralny moment tej praktyki.

Na tle „rzeczowo-operacyjnej” definicji techniki i ofensywnego, innowa-cyjnego programu wartościowania tradycyjny prymat polityki w procesie kształ-towania techniki (top-down) ustępuje miejsca kształtującemu wpływowi ogólno-społecznej, zdecentralizowanej praktyki technicznej (bottom-up). To nie poje-dyncze czynniki społeczne kształtują praktykę techniczną, jest ona raczej rezul-tatem interakcji różnych podmiotów. To, jaka będzie technika jutra, zależy tylko w małej mierze od polityków i ich programów – innowacja jest zbyt szybkim i zbyt kompleksowym procesem, aby można ją było poddać „twardej” politycz-

Page 80: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

86 K. Michalski

nej regulacji. Wiara w moc politycznych regulacji i koncepcje politycznego za-kotwiczenia wartościowania techniki operują uproszczonym pojęciem techniki i nie uwzględniają jej systemowego charakteru. Tymczasem regulujący wpływ na praktykę techniczną ma niezwykle wiele instancji i czynników. Dlatego war-tościowanie techniki jest zadaniem wszystkich. Koncepcja Zrzeszenie VDI wy-chodzi co prawda od szczególnej odpowiedzialności moralnej inżynierów za rozwój technologiczny i sugeruje, że to inżynierowie jako jednostki i jako grupa zawodowa mają największy regulujący wpływ na ten rozwój, jednak właściwym adresatem Wytycznej 3780 są nie tylko inżynierowie i wytwórcy techniki, lecz także użytkownicy, wszyscy odpowiedzialni za rozwój techniki, także podmioty gospodarcze, społeczne i polityczne, których interesy przecina praktyka tech-niczna. Wszyscy uczestniczący w decyzjach o kierunkach rozwoju technolo-gicznego (politycy), wszyscy współkształtujący społeczno-kulturowe warunki ramowe praktyki technicznej (zrzeszenia branżowe, instytucje oświatowe, me-dia, naukowcy, planiści, menedżerowie i cała opinia publiczna). Nie tylko indy-widualni ludzie, ale także organizacje i instytucje, w szczególności przedsiębior-stwa działające w branży technologicznej innowacji. Zrzeszeniu zależy na zde-centralizowanym wartościowaniu techniki w formie akcji ogólnospołecznej, kompatybilnym ze zdecentralizowaniem praktyki technicznej. Zastosowania ewaluacji techniki i możliwości implementacji jej rezultatów wykraczają poza naukowe opracowania skutków techniki na potrzeby doradztwa politycznego. Dlatego centralne, polityczne sterowanie systemem o nazwie technika i warto-ściowanie techniki na usługach polityki są niewystarczające i społecznie szko-dliwe, bo skutkiem nadmiernego zapatrzenia się na instytucje polityczne jest często przeoczanie całego spektrum możliwości pozapolitycznej implementacji wartościowania techniki, a wiara w sterujące kompetencje polityki pełni często rolę moralnego alibi.

Pod względem treściowym koncepcja VDI jest próbą operacjonalizacji i in-stytucjonalizacji idei odpowiedzialności moralnej w erze technologicznej (Jonas 1979). Zdecentralizowaną praktykę techniczną rozumianą jako wytwarzanie i użytkowanie rzeczy technicznych można bowiem skoordynować tylko w dro-dze szerokiego upowszechnienia etosu odpowiedzialności, którego integralnym elementem jest analiza i ocena skutków praktyki technicznej. Wartościowanie techniki to w pojęciu VDI działalność badawczo-ewaluacyjna na usługach etyki, w której fundamentem kształtowania techniki jest w wymiarze indywidualnym etos techniczny, a w wymiarze kolektywnym i organizacyjnym kodeks etyczny. Koncepcja VDI zmierza do podniesienia świadomości odpowiedzialności jedno-stek za praktykę techniczną jako całość. Pośrednio służy temu instytucjonaliza-cja wartościowania techniki stwarzająca ramy organizacyjne i zapewniająca jednostkom szersze wsparcie społeczne. Istotnie to polityka, obok przemysłu i biznesu, ma ostatecznie decydujący kształtujący i regulujący wpływ na techni-kę. Działania legislacyjne w tym zakresie nie tylko chronią obywateli, ale także ułatwiają decyzje inwestycyjne przemysłu. Są więc dwie drogi implementacji

Page 81: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 87

i konkretyzacji wartościowania techniki: etyka branżowa zmierzająca do popra-wy kultury moralnej jednostek oraz działania polityczne i instytucjonalne, które wspomagają ją swoimi ramami prawnymi i organizacyjnymi (VDI 1991, s. 56n). Mimo że wielu kryteriów dostarczają ramy prawne i preferencje konsumentów, przedsiębiorstwom pozostaje sporo swobody do własnej inwencji. Zrzeszeniu VDI zależy na implementacji wartościowania techniki w procesy decyzyjne przede wszystkim na szczeblu przedsiębiorstw, bo wbrew panującemu przeko-naniu najbardziej relewantna ewaluacja techniki ma miejsce właśnie tam (np. tradycyjna analiza skutków produktu). Wartościowanie techniki musi przestać się ograniczać do reaktywnego doradztwa naukowego w kwestiach polityki technologicznej – aby miało bezpośredni regulujący wpływ na rozwój techniki, musi być realizowane tam, gdzie są kształtowane jego kierunki: w laboratoriach badawczo-rozwojowych, w działach planowania w przemyśle i biurach kon-struktorów. Musi polegać na międzysektoralnej kooperacji przemysłu, szerszego społeczeństwa, nauki i polityki (VDI 1991, s. 40).

Zadaniem nauki jest formułowanie prognoz rozwoju technologicznego i je-go skutków oraz wskazywanie i analizowanie wszystkich możliwych opcji dzia-łania i alternatyw pod kątem możliwych skutków i przy pełnej świadomości przesłanek normatywnych zarówno o charakterze metodycznym, jak i ewalu-acyjnym, z których się korzysta. Nauka wiąże się bezpośrednio z oświatą i wy-chowaniem, toteż do jej zadań należy upowszechnianie wiedzy o wartościowa-niu techniki i świadomości jego potrzeby, zarówno na poziomie szkoły średniej, jak i wyższej uczelni. Nauka ma obowiązek korzystać ze swojego społecznego autorytetu i poprzez działalność publicystyczną i popularyzację wartościowania w środkach masowego przekazu pobudzać społeczeństwo do dyskusji nad tech-niką i wzbogacać ją fachową opinią.

Przed zrzeszeniami branżowymi wartościowanie techniki stawia zadanie opracowania odpowiednich kodeksów etycznych, które określą, jak wartości z katalogu VDI realizować w indywidualnej praktyce technicznej oraz obowią-zek upowszechniania wiedzy o wartościowaniu techniki poprzez odpowiednią działalność szkoleniową (VDI 1991, s. 54nn).

Zadaniem mediów jest wykształcić coś w rodzaju „krytyki technicznej” na wzór „krytyki teatralnej” czy „krytyki literackiej” (VDI 1991, s. 56). Uważa się też, że publiczna dyskusja w mediach o egzemplarycznych przypadkach dostar-czyłaby odpowiedzialnym moralnie inżynierom wzorców do wartościowania analogicznych przypadków pro domo sua.

Zrzeszenie sprzeciwia się monopolizacji i centralizacji wartościowania techniki uważając ją za ostateczność w sytuacji, gdy instytucje w innych obsza-rach nie radzą sobie z właściwymi sobie zadaniami w tym zakresie. Opowiada się za to za instytucjonalizacją wartościowania techniki w strukturach nauki w postaci sieci konkurujących ze sobą instytucji zajmujących się wyłącznie lub przede wszystkim interdyscyplinarnymi badaniami nad techniką (VDI 1991, s. 87). Pluralizm i wolna konkurencja ma zapewnić poprawę jakości projektów

Page 82: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

88 K. Michalski

i swobodny dostęp społeczeństwa nie tylko do danych kognitywnych, ale także do opinii i ocen. Centralizacja i monopolizacja jest niekompatybilna z nowocze-snym społeczeństwem pluralistycznym (VDI 1991, s. 48n).

Zrzeszenie uważa, że tradycyjne instytucje nie wystarczą, a silniejsza insty-tucjonalizacja wartościowania zminimalizuje arbitralność i przypadkowość prak-tyki technicznej. Wydajność i społeczny pożytek płynący z wartościowania techniki są warte dodatkowych kosztów. Bez silnej instytucjonalizacji rezultaty wartościowania techniki będą musiały ustąpić pod presją strategiczną.

Instytucje zajmujące się wartościowaniem techniki mogą realizować różne zadania:

• poszerzanie wiedzy o wzajemnych zależnościach techniki, środowiska i społeczeństwa, identyfikacja skutków techniki (interdyscyplinarne ba-dania nad techniką) – naukowe wartościowanie techniki,

• systematyczne wspomaganie procesów opiniotwórczych społeczeństwa (ewaluacja techniki w sensie szerszym) – społeczne wartościowanie techniki,

• naukowe doradztwo w dziedzinie polityki technologicznej (ewaluacja techniki w sensie węższym) – polityczne wartościowanie techniki.

W różnych obszarach i na różnych szczeblach wartościowania dają różne, często wzajemnie niekompatybilne rezultaty. Inaczej jakiś projekt techniczny oceniają instytucje techniczne, inaczej instytucje naukowe a jeszcze inaczej opi-nia publiczna, co w praktyce prowadzi do konfliktów. Zrzeszeniu zależy zaś na integracji wartościowania, do której przyczynić się ma ujednolicenie pojęć, me-tod, kryteriów ewaluacyjnych i ram normatywnych wartościowania techniki (VDI 1991, s. 2). Próbę ujednolicenia metodyki wartościowania techniki stano-wią: zaproponowany przez VDI ogólny wzorzec wartościowania (Assessment Design) oraz katalog uniwersalnych wartości zwany ze względu na wyekspono-wanie ośmiu relewantnych płaszczyzn ewaluacyjnych „Oktogonem VDI”. Wy-tyczna 3780 dzieli procedurę ewaluacyjną ogólnie na cztery etapy:

(1) Definicja i strukturyzacja problemu – zadanie i obszar przedmiotowy, założone warunki ramowe, relewantne wielkości (zmienne), potrzebne informa-cje, relewantny kontekst (społeczny, polityczny, ekologiczny itd.), horyzont czasowy, kryteria ewaluacyjne.

(2) Identyfikacja skutków – chodzi o opis przyszłości. Nie ma innej możli-wości – budując wiedzę o przyszłym rozwoju trzeba się oprzeć na dotychczaso-wych doświadczeniach. Metody: ekstrapolacja trendów, rozumowania analo-giczne, modelowanie, metody scenariusza. Rozwój techniczny zależy bezpo-średnio od wielu zmiennych ekonomicznych, społecznych, kulturowych i przy-rodniczych (zasoby, katastrofy). To istotnie komplikuje prognozowanie.

(3) Właściwe wartościowanie – zinwentaryzowane skutki klasyfikuje się jako pożądane, obojętne i niepożądane. Następnie się je bilansuje przypisawszy uprzednio każdemu typowi skutków określoną rangę wynikającą z przyjętego

Page 83: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 89

katalogu wartości. Występuje tu problem agregacji indywidualnych wartościo-wań – jak uogólnić rezultaty zróżnicowane nie tylko pod względem przyjętych kryteriów, ale i pod względem asercji. Procedury ilościowe są nieadekwatne i niepotrzebnie stwarzają pozory ścisłości. Trzeba wypracować procedury jako-ściowe. Autorzy wiele obiecują sobie po dyskursie.

(4) Decyzja. Decyzje muszą być transparentne – trzeba ujawnić przesłanki normatywne i kognitywne będące podstawą zróżnicowanej oceny poszczegól-nych alternatywnych rozwiązań. Transparentna decyzja ani nie grozi kontestacją innowacji, ani nie daje jej społecznego alibi. Wartościowanie techniki nie wyrę-cza w decydowaniu – decyzje pozostają w gestii instytucji i osób indywidual-nych. Wartościowanie techniki sprawia tylko, że decyzje te są bardziej racjonal-ne (intersubiektywnie akceptowalne).

Wytyczna 3780 formułuje szereg wskazówek odnoszących się do metodyki wartościowania, stanowiących jednocześnie kryteria ewaluacyjne wykonania opracowań:

• problem należy formułować jasno i nie za wąsko, • interdyscyplinarność winna być wsparta profesjonalnością i najwyższy-

mi standardami każdej reprezentowanej dyscypliny, • eksperci uczestniczący w wartościowaniu winni być maksymalnie nieza-

leżni od presji z zewnątrz, mają obowiązek ujawnić własne powiązania w sensie interesów i przekonania aksjologiczne,

• należy ujawnić procedury pozyskiwania danych, • każdy krok badań winien być jawny, • należy unikać nieuzasadnionych opuszczeń i pominięć, • należy uwzględniać wszystkie relewantne czynniki, kwantyfikowalność

nie może być kryterium priorytetu określonych czynników, • należy w sposób transparentny oddzielać empirycznie sprawdzalne sądy

faktualne od indywidualnych lub kolektywnych sądów wartościujących, te ostatnie trzeba uprawomocnić argumentacyjnie,

• należy sformułować wszystkie możliwe opcje działania wynikające z odmiennych systemów wartości (VDI 1991, s. 84). Wskazówki te mają rzecz jasna charakter czysto regulatywny, formułują niedoścignione ide-ały, do których praktyka badawczo-ewaluacyjna ma się zbliżać.

Katalog wartości (Oktogon VDI) jest natomiast próbą systematyzacji kryte-riów społecznych pozwalających mierzyć jakość życia a zarazem społeczną jakość techniki adekwatniej niż to robiono tradycyjnie pod kątem wzrostu PKB. Stanowi odpowiedź na potrzebę ram normatywnych dla decyzji nie tylko z ob-szaru polityki społeczno-gospodarczej, ale także polityki środowiskowej, ener-getycznej (np. debata nad energetyką atomową), a także codziennej praktyki technicznej. Mianem wartości określa się tradycyjnie kryteria preferencji celów, w sytuacji gdy różne cele ze sobą konkurują. To nie jest definicja istotowa, okre-śla ona tylko zadanie, jakie pełnią wartości. Wartości są rezultatem rozwoju

Page 84: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

90 K. Michalski

indywidualnego i społecznego, który przebiega w określonych warunkach przy-rodniczych, społecznych i kulturowych, stąd systemy wartości podlegają trans-formacjom historycznym i w różnych kulturach czy grupach społecznych syste-my wartości mogą się od siebie znacznie różnić treścią. Treść wartości wynika z uświadomionych potrzeb i znajduje odbicie w celach, kryteriach i normach. Rozpoznanie potrzeb jest uwarunkowane kulturowo i społecznie. VDI wychodzi od przesłanek kognitywistycznych o istnieniu pewnych stałych antropologicz-nych: „Preferencje są [...] zależne od względnie stabilnych indywidualnych dys-pozycji” (VDI 1991, s. 68). Te z kolei kształtują się pod wpływem „uniwersal-nych ludzkich potrzeb zachowania życia i jego rozwoju”, pod wpływem spo-łecznie zdeterminowanego samozrozumienia i rozumienia świata oraz utrwalo-nych w danej społeczności przekonań odnoszących się do celu i sensu życia itp. oraz pod wpływem osobistych doświadczeń i wynikających z nich kompetencji kognitywnych i normatywnych: zainteresowań, wyobrażeń aksjologicznych etc. (VDI 1991, s. 68).

Wytyczna 3780 wychodzi od faktycznego konsensu w zasadniczych kwe-stiach aksjologicznych: bezpieczeństwo, dobrobyt, konieczność ochrony środo-wiska etc. Rozbieżności pojawiają się dopiero wtedy, gdy próbuje się je skon-kretyzować, np. standardy bezpieczeństwa (bezpieczeństwo każdy uznaje za wartość, spory budzi pytanie: na ile bezpiecznie jest wystarczająco bezpiecz-nie?). Katalog VDI wyróżnia 8 relewantnych obszarów, które dzieli następnie na coraz bardziej szczegółowe kryteria (za: VDI 1991, s. 79):

Typy wartości Konkretyzacja Techniczne (związane z funkcjonalno-ścią)

m.in. przydatność, wykonalność, skuteczność, doskonałość: pro-stota, trwałość, precyzja wykonania, niezawodność itp., efektyw-ność techniczna: poziom realizacji celu, wydajność, wykorzystanie materiału, produktywność

Mikroekonomiczne (związane z opłacalnością, czyli dodatnim bilansem korzyści – koszty)

m.in. minimalizacja kosztów, rentowność, maksymalizacja zy-sków, bezpieczeństwo i stabilność przedsiębiorstwa, wzrost przed-siębiorstwa

Makroekonomiczne (zwią-zane z dobrobytem, czyli materialnym dostatkiem społeczeństwa, oznaczają-cym możliwie pełne zaspo-

m.in. zaspokojenie popytu, wzrost nie tylko ilościowy, ale i jako-ściowy, międzynarodowa konkurencyjność, brak bezrobocia, sprawiedliwa dystrybucja będąca w praktyce kompromisem mię-dzy wymogami równomiernego zaspokojenia potrzeb a wymogami wynagrodzenia wedle osiągnięć

kojenie potrzeb towarami i usługami)18

18 Zwykle kryterium dobrobytu nadaje się charakter ilościowy i za jego wskaźnik uznaje się

wartość PKB. Operowaniu takim kryterium towarzyszą kontraintuicyjne rezultaty, np. ponieważ wypadki drogowe i szybsze zużycie części pojazdów zwiększają obrót towarów, podnoszą w ten sposób wskaźnik PKB, a wraz z tym pozytywnie wpływają na ocenę dobrobytu, podczas gdy wskaźnik ten nie uwzględnia np. społecznie pożytecznych działań, tj. wychowywanie dzieci w domu, praca gospodyni domowej czy pomoc dobrosąsiedzka (por. VDI 1991, s. 71). Dlatego

Page 85: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 91

Bezpieczeństwo (brak zagrożeń dla zdrowia i życia ludzi)19

m.in. nienaruszalność cielesna, zachowanie życia jednostkowego, zachowanie życia ludzkiego w ogóle, niedoznawanie szkód mate-rialnych (aspekt ekonomiczny), minimalizacja ryzyka (rozmiaru szkód i prawdopodobieństwa ich wystąpienia): – związanego z normalną eksploatacją, – związanego z awarią, – związanego z nadużyciem (niewłaściwą eksploatacją).

Zdrowotne m.in. dobre samopoczucie fizyczne, dobre samopoczucie psy-chiczne, wydłużenie długości życia, minimalizacja szkodliwego wpływu bezpośrednich i pośrednich czynników: – w życiu zawodowym, – w życiu prywatnym, – w postaci produktów i procesów produkcyjnych szkodliwych dla środowiska.

Ekologiczne (związane z jakością śro-dowiska)

m.in. ochrona krajobrazu, ochrona gatunkowa przyrody, poszano-wanie zasobów naturalnych, minimalizacja emisji, imisji, składo-wania toksyn.

Psychologiczne (związane z rozwojem osobowości) i społeczne (związane z ja-kością społeczeństwa)

m.in. indywidualne swobody, wolność dostępu do informacji i wolność przekonań, kreatywność, prywatność i samostanowienie w kwestii wyboru informacji, partycypacja, kontakty społeczne i uznanie społeczne, solidarność i kooperacja, tożsamość kulturo-wa, bazowy (minimalny) konsens, ład społeczny, stabilność i prze-strzeganie reguł, jawność, sprawiedliwość.

Za cel praktyki technicznej VDI uważa zabezpieczenie i poprawę możliwo-

ści ludzkiego życia przez wytwarzanie i sensowne użytkowanie instrumentów technicznych. Kluczowymi wartościami legitymizującymi praktykę techniczną są zatem rozwój osobowości i jakość społeczeństwa – wszelkie inne wartości mają wobec nich znaczenie najwyżej instrumentalne (VDI 1991, s. 28). Warto-ścią tradycyjnie wiązaną z pracą inżynierów jest funkcjonalność. Wartość tę uważa się za stricte techniczną, bo odnosi się ona tylko do rzeczy technicznych i procedur technicznych (w odniesieniu do rzeczy naturalnych nie mówi się o funkcjonalności). Wszystkie inne wartości mają albo całkowicie pozatechnicz-ny, albo nie wyłącznie techniczny charakter. Mimo to praktyka techniczna ma je uwzględniać, to wynika z genezy wartościowania techniki: zrozumienia, że do-tychczasowy rozwój techniczny kierował się nimi w stopniu niewystarczającym, podczas gdy winny one stanowić jego podstawę.

obecnie coraz silniej akcentuje się potrzebę zreformowania pojęcia wzrostu w kierunku jakościo-wym.

19 W związku z ludzką omylnością, niedoskonałością techniki i tylko ograniczonym opano-waniem przyrody nie istnieje rzecz jasna absolutne bezpieczeństwo. Dlatego samo ryzyko nie jest jeszcze kryterium relewantnym etycznie, jest nim dopiero stosunek ryzyka do spodziewanych korzyści. Ponieważ nie ma jednorodnej miary ryzyka, porównywać można tylko ryzyka związane z takimi technikami, z którymi wiążą się względnie porównywalne korzyści, tak więc można porównywać ryzyka energetyki atomowej z ryzykami energetyki tradycyjnej, ale nie można po-równywać ryzyk energetyki atomowej np. z ryzykami pozalaboratoryjnej uprawy transgenów ani z zagrożeniami ze strony jakiejś naturalnej katastrofy, np. powodzi (VDI 1991, s. 73).

Page 86: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

92 K. Michalski

Zrzeszenie nie uważa swojego katalogu wartości w obecnej formie za do-skonały – jest on próbą inwentaryzacji wartości otwartą na korekty i uzupełnie-nia. Zawiera wszystkie istotne elementy uznawanych dzisiaj systemów aksjolo-gicznych. Nie zmusza społeczeństwa do uznania jakichś całkowicie nowych wartości, a tylko rejestruje wartości, którymi społeczeństwo kieruje się od daw-na. Tak więc normatywny fundament wytycznej 3780 „Wartościowanie techni-ki” (VDI 1991) tkwi w deskryptywistycznej etyce materialnej pozostającej pod wpływem socjologii. Bazę normatywnej ważności skatalogowanych wartości stanowi faktyczna akceptacja. Katalog wartości VDI jest rezultatem pragma-tycznego kompromisu. Faktu powszechnego uznawania tych wartości nie traktu-je się jako okoliczności uprawomocniającej, a jedynie jako potwierdzenie ich „przekonującego charakteru”. Fakt, że określone normy mają faktyczną uniwer-salną ważność jest pewnym pozytywnym symptomem świadczącym o tym, że ich etyczna uniwersalizowalność jest prawdopodobna (Ropohl 1996, s. 257). Zrzeszenie nie przejawia w odniesieniu do swojego katalogu jakiejś szczególnej pretensji legitymizacyjnej. Nawiązuje do kartezjańskiej idei prowizorycznej moralności. Katalog VDI należy rozumieć jako kulturową bazę aksjologiczną w sensie prowizorycznej moralności, której radykalne naruszenie lub odrzucenie np. przez fundamentalistycznie argumentujące mniejszości uniemożliwi jakie-kolwiek powszechnie akceptowalne wartościowanie. W tym sensie katalog jest pragmatycznym kompromisem. Wartości z „oktogonu VDI” mają charakter orientacyjny, nie są żadnymi dogmatycznymi pryncypiami. Wchodzą w powią-zanie z rozwojem techniki dzięki temu, że inżynierowie przestrzegają ich w swojej praktyce – zostają tym samym jakby wbudowane w technikę. Wartości te mają przyświecać działaniom „ludzi techniki” i pełniąc rolę normatywnych ram zdezindywidualizowanej praktyki technicznej na wzór przysięgi Hipokrate-sa w medycynie mają wywierać regulujący (kształtujący) wpływ na rozwój techniki i zapobiegać rozwojowi społecznie niepożądanych form praktyki tech-nicznej.

Koncepcji VDI wytyka się deficyty operacjonalizacyjne. Wartości nie regu-lują ani własnej hierarchizacji ani własnej konkretyzacji. Zrzeszenie zdaje sobie przecież sprawę z tego, że sam katalog nie daje konkretnych recept, jak oceniać konkretne użycie techniki w konkretnej sytuacji. Dzieje się tak z dwóch powo-dów – między wymienionymi wartościami, a często nawet między konkretyza-cjami tej samej wartości ogólnej, zachodzą z jednej strony relacje konkurencyj-ności20, które dopuszczają wiele odmiennych hierarchizacji, z drugiej relacje

20 Ponieważ wartości same nie regulują swojego użycia, powstaje problem aplikacji, będący źródłem rozmaitych konfliktów, bo w obliczu niewystarczających zasobów i ograniczeń kondycji ludzkiej nawet wartości w równym stopniu uznawane stale ze sobą konkurują (Hubig 1999, s. 22). Konkurują ze sobą wartości podstawowe oraz wartości szczegółowe w obrębie jednej i tej samej wartości podstawowej. Potencjały konfliktowe na płaszczyźnie wartości podstawowych zachodzą zwłaszcza pomiędzy:

Page 87: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 93

instrumentalności rekonstruowane na schemacie między niektórymi wartościa-mi, są tylko regułami heurystycznymi, a nie bezwyjątkowymi prawidłami (VDI 1991, s. 34n). Nawet jeśli uzyska się konsens w kwestii hierarchizacji wartości, to i tak są możliwe ich przeciwstawne empiryczne interpretacje. O ile tezę o powszechnym uznaniu wartości z katalogu można utrzymać, o tyle konkrety-zacja tych wartości napotyka spore problemy. Wystarczy spróbować skonkrety-zować wartości ekologiczne, wiążąc je z ideą cykliczności w gospodarce. Na-tychmiast pojawia się pytanie, jaki typ cykliczności najbardziej im odpowiada (Hubig 1999, s. 25).

Jakość środowiska określają mniej lub bardziej arbitralne kryteria – bioróż-norodność, stabilność są równie arbitralnym konstruktem, co wypielęgnowany ogród. Kryteria ekonomiczne niewiele tu pomagają, bo wartość ekonomiczna nie jest żadnym „twardym” kryterium, ale wyrazem zmiennych gustów. Ściśle bio-rąc, w praktyce nie posługujemy się stale jednolitym katalogiem wartości, lecz różnymi wzorcami wartościowania – nie tylko w zależności od przyjętych prze-słanek aksjologicznych, ale także w zależności od specyfiki problemu – np. pod-dając wartościowaniu jakąś procedurę chemiczną, za wartości priorytetowe uzna się wartości ekologiczne (jakość środowiska), natomiast w wartościowaniu tech-nologii informacyjnych i komunikacyjnych wartości ekologiczne ustąpią pierw-szeństwa przede wszystkim wartościom społecznym (VDI 1991, s. 52). Katalog ma jedynie umożliwić strukturyzację dyskusji nad wartościowaniem techniki. Nie jest tablicą przykazań, a jedynym nakazem moralnym, jaki zawiera, jest nakaz uczciwego bilansowania wymienionych wartości i kryteriów w praktyce technicznej (VDI 1991, s. 35). Wartość pod tytułem „jakość społeczeństwa” dopuszcza dwa wzajemnie przeciwstawne kryteria i dwie konkretyzacje. Są

– wartościami mikroekonomicznymi a wartościami ekologicznymi, – bezpieczeństwem a rozwojem osobowości (wymogi kontroli), – wartościami makroekonomicznymi a mikroekonomicznymi (internalizacja/eksternalizacja

kosztów), – wartościami mikroekonomicznymi a technicznymi (tempo zużycia), – bezpieczeństwem a zdrowiem (aspekty ergonomiczne), – zdrowiem a jakością środowiska (higiena, turystyka), – bezpieczeństwem a wartościami ekologicznymi (ochrona przeciwpowodziowa) itd. W obrębie: – wartości technicznych konkurują m.in.: wykonalność z perfekcją, efektywność z trwało-

ścią, – wartości mikroekonomicznych konkurują m.in.: redukcja kosztów z bezpieczeństwem

przedsiębiorstwa i ze wzrostem, – wartości makroekonomicznych konkurują m.in.: minimalizacja bezrobocia ze sprawiedli-

wą dystrybucją, z międzynarodową konkurencyjnością i wzrostem jakościowym, – wartości ekologicznych konkurują m.in.: poszanowanie zasobów z ochroną krajobrazu (np.

hydroelektrownie), – wartości psychologicznych i społecznych konkurują m.in.: indywidualne swobody z bez-

pieczeństwem socjalnym, ład i stabilność z kreatywnością, prywatność z jawnością, a minimalny konsens ze sprawiedliwością (Hubig 1999, s. 22n).

Page 88: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

94 K. Michalski

nimi: indywidualna swoboda działania oraz porządek, stabilność i poszanowanie reguł (prawa, umów, dobrych obyczajów itp.). Kryteria te konkurują ze sobą, ale się nie wykluczają – społeczeństwo jest optymalne wtedy, gdy jest zapewniona maksymalna indywidualna swoboda działania przy zagwarantowaniu maksy-malnego ładu, stabilności i poszanowania reguł. W kontekście techniki ich ewentualną operacjonalizację stanowią następujące postulaty:

• polityka technologiczna wymaga partycypacji, • technikę winno się praktykować „pod kontrolą” społeczną, • dozwolona jest tylko praktyka techniczna ciesząca się społecznym za-

ufaniem, • winno się dążyć do „poinformowania” użytkownika techniki o zasadach

działania artefaktów: trzeba zmienić treść pojęcia „user friendly”: twory techniki nie mogą być dla użytkownika czymś w rodzaju „czarnej skrzynki”, odpowiedzialny użytkownik obok wiedzy operacyjnej, jak obsługiwać dany artefakt, musi posiadać także wiedzę o zasadzie jego działania,

• zarówno polityka technologiczna jak i społecznie relewantna praktyka techniczna winna być transparentna – obywatel winien mieć pełny do-stęp do danych (VDI 1991, s. 76n).

Konflikty na płaszczyźnie konkretyzacji wartości z katalogu VDI wymaga-ją powszechnie akceptowalnego uregulowania. Do regulowania takich potencja-łów konfliktowych potrzeba absolutnych, powszechnie akceptowalnych kryte-riów. Ale poza nielicznymi uniwersalnymi normami moralnymi i uniwersalnymi uprawnieniami (takimi jak podstawowe prawa człowieka), podstawowymi po-trzebami ludzkimi i obiektywnymi interesami (które regulują tylko przypadki graniczne tego typu konfliktów) nie istnieją żadne powszechnie akceptowane wartości wyższe rangą, którymi można byłoby zoperacjonalizować rozwiązywa-nie tego typu konfliktów. Nie oznacza to, że zadanie trzeba pozostawić jakimś formom politycznego decyzjonizmu (np. plebiscyt) - bo decyzje polityczne same wymagają zagwarantowania pewnych warunków, m.in. odpowiedniej kultury politycznej itp. (Hubig 1999, s. 23n).

Koncepcji wartościowania techniki autorstwa VDI zarzuca się w szczegó-łach:

(1) podejście zbyt techniczne. Jednak przecież kształtująca rola, jaką w technice pełnią tzw. ludzie techniki, jest bezsporna. Poza tym chodzi o wy-tyczną VDI, które jest organizacją techniczną. Każdemu podejściu: socjologicz-nemu, ekologicznemu, politologicznemu można zresztą zarzucić wąską dyscy-plinarną perspektywę badawczą (red. Rapp 1999, s. 5),

(2) abstrakcyjność – wytyczna nie daje żadnych konkretnych wskazówek, jak w szczegółach realizować konkretne studia ewaluacyjne przypadku. Ale to nie jest przecież właściwym celem wytycznej – jej celem, na co zresztą wskazu-

Page 89: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 95

je podtytuł, jest wyjaśnienie terminów i podstaw metodologicznych wartościo-wania techniki,

(3) niewłaściwy punkt wyjścia – wytyczna wychodzi od technicznych moż-liwości zamiast od potrzeb społecznych. Postulowany tu punkt wyjścia sam podważa metodologiczny sens wartościowania techniki w tradycyjnym stylu, należałoby bowiem odejść od kształtowania techniki w stronę kształtowania społeczeństwa w duchu „właściwych” potrzeb, których zaspokojenie jest możli-we dzięki praktyce technicznej. Takie podejście sprowadziłoby wartościowanie techniki na szersze pole etyki społecznej i politycznej (określenie „właściwych” potrzeb) oraz na obszar teorii społeczeństwa i politologii (dyskusja nad możli-wościami sterowania społecznego) (red. Rapp 1999, s. 6),

(4) abstrakcyjne i nazbyt „filozoficzne” opracowanie problemu wartości zamiast bardziej problemowego i pragmatycznego podejścia. Ale przecież VDI tendencyjnie unika filozoficznego problemu legitymizacji i wychodzi od opisu wyobrażeń aksjologicznych, które faktycznie podziela całe społeczeństwo, cho-dzi mu bowiem o praktykę społeczną, a nie o teorię normatywnej ważności. W obliczu aktualnych kontrowersji filozoficznych wokół problemu legitymizacji VDI nie uważa rezygnacji z niej za szczególny deficyt swojej koncepcji (Rapp red. 1999, s. 7),

(5) deficyty operacjonalizacyjne – trudności przekładu ogólnych wartości na empiryczne kryteria. Zarzut trafia tylko częściowo, bo przecież wytyczna w założeniu wskazuje kierunek dalszych, bardziej szczegółowych prac,

(6) błąd deskryptywistyczny – przyjęty przez VDI katalog wartości uzasad-nia się tym, że wartości te są szeroko akceptowane przez społeczeństwo – prze-chodzi się więc od „jest” do „powinien”, tymczasem na gruncie tradycyjnej me-todologii faktyczne wzorce aksjologiczne nie mogą być kryterium akceptowal-ności. Ale byłby to faktycznie błąd deskryptywistyczny tylko wtedy, gdyby wy-tyczna wykazywała tutaj jakiekolwiek pretensje legitymizacyjne, tymczasem ona nie zgłasza żadnych pretensji co do tego, że proponowany katalog wartości ma normatywną ważność i że jest uprawomocniony. Wytyczna nie ma żadnych szczególnych aspiracji „etycznych” (Ropohl 1999, s. 13),

(7) brak jednolitej hierarchizacji wartości – a zatem jest możliwa absoluty-zacja którejś z nich. Ale wytyczna precyzuje przecież, że żadna z proponowa-nych wartości nie ma charakteru bezwzględnego (wartości samej w sobie), naj-wyższą rangę mają dwie wartości: rozwój osobowości i jakość społeczeństwa. W ten sposób zabezpiecza się przed ryzykiem absolutyzacji,

(8) brak schematu heurystycznego do identyfikacji możliwych skutków techniki. Ale, ponieważ skutki techniki mogą wystąpić w każdym dowolnym obszarze społecznym i przyrodniczym, taki schemat musiałby zawierać totalną klasyfikację świata. Pewnych ogólnych reguł heurystycznych dostarczają z jed-nej strony metody definicji i strukturyzacji problemu, z drugiej katalog wartości (cele i wartości – obok wymiaru czysto aksjologicznego – mają pewną treść opisową) – osiem wymienionych w wytycznej obszarów wartości określa płasz-

Page 90: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

96 K. Michalski

czyzny, na których skutki techniki są relewantne, stanowi więc zarazem prowi-zoryczny schemat heurystyczny.

Krytyka rozwiązań zawartych w wytycznej VDI uderza więc przede wszystkim w dwa słabe punkty: normatywną bazę modelu i praktyczną wyko-nalność zaleceń (zarówno na płaszczyźnie operacjonalizacyjnej, jak i implemen-tacyjnej). Na płaszczyźnie pragmatycznej kwestionuje się także słuszność prze-konania, że przestrzeganie przez inżynierów i menedżerów wytycznych VDI w indywidualnym działaniu wyeliminuje niepożądane efekty techniki (efekty podziału pracy, efekty synergistyczne itp.), bo inżynierowie nie stanowią żadnej jednorodnej grupy, która mogłaby zapobiec jakiemuś trendowi technicznemu poprzez rodzaj „strajku innowacyjnego”, gdyż o rozwoju techniki tylko w pew-nej części decydują oni sami, co zresztą sami autorzy wytycznej przyznają w innym miejscu (VDI 1991, s. 2). W ramach zreflektowanego kształtowania techniki etyka inżynierska nie ma więc większego znaczenia, niż np. etyka poli-tyczna, etyka konsumenta czy choćby etyka lekarska.

Racjonalny osąd skutków techniki

Program racjonalnego osądu skutków techniki realizowany przez Europej-ską Akademię w Bad Neuenahr-Ahrweiler jest próbą wdrożenia kulturalistycz-nego konstruktywizmu Szkoły Erlangeńskiej (Lorenzen, Schwemmer, Janich i in.), będącej na gruncie teorii nauki reakcją na naturalizm i naiwny realizm dominujący zwłaszcza w naukach przyrodniczych. Teoria ta jest „konstruktywi-styczna”, bo przedmioty nauk rozumie ona jako konstrukcje, czyli produkty intencjonalnego działania ludzkiego, a za źródło ważności wypowiedzi nauko-wych uznaje nie konstytucję ich obszaru przedmiotowego, lecz procedury two-rzenia tych wypowiedzi. Na gruncie konstruktywizmu racjonalność wypowiedzi nie może zależeć od konstruktu, lecz od sposobu konstrukcji. Program racjonal-nego osądu skutków techniki ma filozoficzny rodowód i w wartościowaniu techniki kładzie nacisk na kwestie legitymizacyjne (uzasadnienie wypowiedzi i uprawomocnienie działań w sensie proceduralnym jako metodologiczna samo-świadomość, świadomość warunków własnej ważności). Dlatego wartościowa-nie techniki we własnym wydaniu woli określać mianem „racjonalnego osądu”. Podejście konstruktywistyczne reprezentuje „twardy” proceduralizm w sensie istoty prawomocności, a więc stanowisko zbliżone do uniwersalnego preskryp-tywizmu21. Poza procedurą nie ma żadnych prawomocnych sądów, prawomoc-ność to właściwość, którą sądy zawdzięczają procedurze ich formułowania, jej sprawdzanie też dokonuje się w procedurze. Komponentami racjonalności

21 Preskryptywizm rozumie się tutaj jako stanowisko, które kwestię ważności sądów moral-

nych uniezależnia od pytania o warunki ich prawdziwości.

Page 91: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 97

w wymiarze proceduralnym a zarazem kryteriami jej oceny są: (samo) reflek-sywność, konsystencja (spójność) i tranzytywność (przechodniość).

Głównymi terminami w koncepcji Gethmanna i Grunwalda są „ryzyko” i „konflikt”, bo ryzyko i konflikt są bezpośrednią przyczyną debaty nad warto-ściowaniem techniki i kształtowaniem jej rozwoju. Ryzyko – niepewność skut-ków – i nierówna ich dystrybucja są cechami konstytuującymi praktykę tech-niczną. Gdy mówi się o eskalacji konfliktów społecznych na tle techniki, nie chodzi jedynie o konflikty spowodowane tym, że na każdej innowacji ktoś traci a ktoś inny zyskuje, ale o konflikty wynikające z odmiennych wyobrażeń moral-nych co do tego, jak ma wyglądać postęp (por. Grunwald 1998, s. 512n). Na te nieuchronne „strukturalne” konflikty nakłada się zanik powszechnej wspólnej orientacji aksjologicznej, którego skutkiem są decyzje podejmowane bez prze-konania, bezradność w obliczu rozwoju technicznego i upowszechnianie się idei determinizmu technologicznego i pesymizmu (Grunwald 1996, s. 195). Tymcza-sem w wartościowaniu techniki potrzeba reguł określających, jakiego ryzyka akceptacja jest racjonalna. Jaką strategię wybrać, skoro skutki dotyczą wielu ludzi mających odmienne preferencje?

Przyglądając się praktyce wartościowania techniki, Gethmann i Grunwald diagnozują w niej dwojaką normatywność wzajemnie się warunkującą: norma-tywność na płaszczyźnie formalnej (rozstrzygnięcia organizacyjno-metodo-logiczne) i normatywność na płaszczyźnie materialnej (treściowe rozstrzygnięcia w sensie przyjętych wartości). Wychodzą od kategorialnego antagonizmu panu-jącego pomiędzy wartościowaniem techniki o proweniencji socjologicznej a etyką rozumianą jako filozoficzna teoria racjonalności normatywnej22. Krytykują z jednej strony „normatywistyczną utopię” tradycyjnych etyk materialnych usi-łujących „narzucić” wartościowaniu kategoryczne treściowe sądy wartościujące za jej deficyty legitymizacyjne, z drugiej strony „scjentywistyczną” utopię i akognitywizm etyczny koncepcji wyrastających z nauk społecznych za błąd deskryptywistyczny (brak krytycznego dystansu między faktycznością a norma-tywnością).

Na gruncie klasycznej koncepcji wartościowania techniki i jej strategicz-nych modyfikacji ramy normatywne – o ile w ogóle się je reflektuje – czerpie się z syntezy faktycznych przekonań aksjologicznych funkcjonujących w obrębie relewantnej społeczności. Na paradygmat socjologiczny, będący w duchu „prze-dłużeniem” scjentystycznego kultu neutralności aksjologicznej wypowiedzi naukowych, składają się trzy główne postulaty:

(1) za wszelką cenę zachować deskryptywny charakter badań ewaluacyj-nych: przedmiotem opisu jest z jednej strony stan techniki i przebieg jej rozwoju wraz ze wszystkimi swoistymi implikacjami, z drugiej faktyczne wyobrażenia aksjologiczne, preferencje i interesy akceptowane w obrębie danej populacji. Uważa się, że kwestii normatywnych nie da się rozstrzygnąć „teoretycznie”, są

22 Szerzej na temat proceduralistycznej etyki techniki: Michalski 2003a.

Page 92: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

98 K. Michalski

domeną decyzjonizmu politycznego, plebiscytu, a w najlepszym razie kompro-misu przeciwstawnych interesów. Jednak w gruncie rzeczy jest to udawanie aksjologicznej neutralności i deskryptywizmu. W rzeczywistości wartościowanie techniki zawiera szereg immanentnych momentów normatywnych. Nie istnieje rozumowanie, z którego wynikałaby niemożliwość racjonalnego sądu o ważno-ści sądów wartościujących. Jeśli od takiej niemożliwości się wychodzi, to jest to arbitralny punkt wyjścia i wiąże się z rezygnacją z intencjonalnego, racjonalnie uzasadnionego kształtowania przyszłości (Gethmann/Grunwald 1996, s. 23). Z naukowym doradztwem politycznym nierozerwalnie wiąże się doradztwo w kwestiach aksjologiczno-normatywnych – doradztwo takie, o ile przestrzega zasady jawności – nie pozbawia decydentów wolności decyzji, bo jeśli ci nie zaakceptują przesłanek aksjologicznych ekspertów, z reguły wiedzą, które zale-cenia odrzucić,

(2) wyjść od przyrodoznawczego wzorca naukowości, którego konstytu-tywnymi elementami są: kwantyfikacja, wyjaśnianie poprzez tzw. prawa empi-ryczne (regularności interpretowane jako stałe zależności przyczynowe) oraz związana z nimi orientacja prognostyczna. Zakłada się, że procesami społecz-nymi rządzą deterministyczne prawa podobne do praw przyrody. Większość podejść uświadamia sobie co prawda olbrzymie trudności towarzyszące próbom kwantyfikacji i kauzalizacji zjawisk społecznych, ma jednak nadzieję na skom-pensowanie tych trudności wzmożonym wysiłkiem badawczym. Ale to zbyt wąska koncepcja naukowości, której mankamenty ujawniają się właśnie w obli-czu skutków techniki – ani kwantyfikacja, ani ścisła prognostyka nie są tu moż-liwe, bo nie ma tu determinizmów, na jakich zależy socjologom. Operowanie koncepcjami kauzalistycznymi napotyka na trudności nawet w tych wymiarach skutków, które można opisywać w języku nauk przyrodniczych: skutki ekolo-giczne, takie jak zanik warstwy ozonowej, czy skutki zdrowotne takie jak wzrost zachorowań określonej populacji na nowotwory, czy skutki klimatyczne – an-tropogenne ocieplenie klimatu i wzrost anomalii klimatycznych. Problem za-ostrza się w kontekście skutków społecznych, kulturowych czy tzw. skutków paradygmatycznych23 – prognozy są tu w istocie mniej lub bardziej uzasadnio-nymi ekstrapolacjami, których adekwatność ocenia się według różnych kryte-riów,

(3) tam, gdzie jest to nie do uniknięcia, oceny i zalecenia formułować opie-rając się na faktycznych preferencjach i wartościach faktycznie akceptowanych przez społeczeństwo. Ale w konserwatywnej metodologii kwalifikuje się to na błąd naturalistyczny, bo faktyczności („jest”) nadaje się w ten sposób rangę normatywną („powinien”). Faktyczna akceptacja jakiejś wartości nie przesądza jeszcze o jej normatywnej racjonalnej akceptowalności i moralnej prawomocno-

23 O skutkach paradygmatycznych mówi się wtedy, gdy praktyka techniczna zmienia ramy

normatywne swojej własnej oceny (tak jak to się stało np. w kontekście medycyny reprodukcyjnej i „dzieci z probówki”).

Page 93: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 99

ści – te można sprawdzić tylko w swoiście etycznej procedurze. Bez racjonalne-go uprawomocnienia ramy normatywne wartościowania techniki mają na grun-cie deskryptywizmu charakter decyzjonistyczny (są wyrazem „woli”, a nie „ro-zumu”), prowizoryczny (faktyczne preferencje są zmienne), a tym samym pod-ważają naukową i społeczną relewantność wartościowania techniki w ogóle.

Normatywiści zgłaszają ambicję dostarczenia projektom z dziedziny warto-ściowania techniki kategorycznych ram normatywnych. Jednak tradycyjna etyka ma kłopoty z uprawomocnieniem tej kategoryczności, bo żadna pozycja filozo-ficzna nie jest w stanie sformułować racji przemawiających za koniecznością jej uznania (Irrgang 2002, s. 202). Etyki nie można mylić z teologią moralną, która dysponuje przesłankami mającymi charakter ostateczny, nie wymagający dal-szych uzasadnień. Argumentacje transcendentalne są pod względem uprawo-mocnienia wyjątkiem i uchodzą za podejścia logicznie nie do zaatakowania, ale tak naprawdę uzasadnia się w nich jedynie kategoryczny charakter paru banal-nych cyrkularności – nie można tą drogą wyprowadzić żadnych pragmatycznie relewantnych, a zarazem kategorycznych sądów. Imperatyw kategoryczny nie jest przecież żadną wskazówką, jak w sposób kategoryczny zrobić to czy tamto. W gruncie rzeczy nie jest nawet całkowicie kategoryczny, bo sam zależy od pewnych przesłanek mających charakter aprioryczny, np. że konfliktów nie na-leży rozwiązywać przemocą. Próby operacjonalizacji imperatywu kategoryczne-go nie obywają się bez dodatkowych założeń, których nie da się już uzasadnić transcendentalnie, co sprawia, że wynikające stąd zalecenia i reguły działania nabierają charakteru warunkowego, a uniknięcie hipotetyczności jest przecież racją sensowności całej transcendentalnej konstrukcji. Normatywizm jest nie-wrażliwy na warunki ważności własnych sądów, nie jest zatem racjonalny, bo narusza refleksywność, która jest jednym z głównych komponentów racjonalno-ści. Dlatego teoria racjonalnego osądu skutków techniki programowo odcina się od jakichkolwiek materialnych preskrypcji i „zaangażowania” aksjologicznego, a w swojej ocenie techniki zdaje się na rezultat racjonalnego dyskursu.

Konstruktywistyczny program jest próbą uniknięcia trudności zarówno scjentywizmu, jak i normatywizmu dzięki powiązaniu racjonalności ocen z re-fleksywnością, konsystencją i tranzytywnością ich szerszego aksjologicznego kontekstu. Oceny i preferencje mogą być w takim samym stopniu racjonalne jak opisy, gdyż ważność wypowiedzi nie ma związku z tym, o czym się coś wypo-wiada. Pod prąd kontrowersji scjentywizm – normatywizm konstruktywistyczne rozumienie nauki i techniki próbuje przekroczyć granice czysto teoretycznej filozofii i przy pomocy instrumentów filozofii praktycznej powiązać problem prawdziwości w nauce z problemem uprawomocnienia skutków działania. Dla-tego komponentami tego podejścia są proceduralistycznie zorientowana episte-mologia połączona z proceduralistycznie zorientowaną etyką. Koncepcja racjo-nalnego osądu na płaszczyźnie legitymizacji wychodzi od „słabszej” pretensji transcendentalistycznej określanej mianem „transcendentalno-pragmatycznej”. „Słabszej” oznacza tutaj, że osąd racjonalności nie jest to urząd cenzury, który

Page 94: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

100 K. Michalski

rozsądza, co jest racjonalne, a co nie. Osąd racjonalności nie oznacza, że można wydać ostateczny, nieuwarunkowany werdykt. Chodzi raczej o wykrycie wa-runków, w których jakiś sąd można uznać za racjonalny, przesłanek i presupo-zycji, na których opiera się sąd poddawany ocenie oraz jego usytuowanie w szerszym kontekście argumentacyjnym. Procedurę takiej rekonstrukcji auto-rzy określają mianem analizy presupozycyjnej. Pretensja jest „transcendentalno- -pragmatyczna”, bo bazy legitymizacyjnej sądów wartościujących szuka – od-miennie niż na gruncie podejść czysto transcendentalnych – nie w warunkach możliwości działania technicznego, lecz w normatywności presuponowanej w jego realiach, tzn. w normatywności, którą suponuje się w praktyce technicz-nej. Podejście charakteryzuje zdanie: obowiązuje nie normatywność tego, co faktyczne, lecz normatywność w nim presuponowana. Nie jest tak, że się ją po prostu „odkrywa” i formułuje jako normę, byłoby to bowiem błędem naturali-stycznym. Presupozycje krytycznie sprawdza się pod kątem uogólnialności – procedury pełnią rolę filtra, który spośród faktycznych wyobrażeń aksjologicz-nych usuwa te wyobrażenia, które nie sprostają wymogom uogólnialności. W tym sensie koncepcja racjonalnego osądu skutków techniki ściśle wiąże się z krytyką uogólnialności argumentów na podstawie analiz presupozycyjnych.

Najbardziej znaną operacjonalizacją idei racjonalnego osądu na podstawie analiz presupozycyjnych jest zasada pragmatycznej konsystencji będąca kryte-rium racjonalności decyzji w warunkach ryzyka. Osoba X, realizując pewien styl życia, akceptuje określone ryzyka związane z tym stylem życia. Wyraża tym samym gotowość do zaakceptowania innych ryzyk, o ile nie będą większe od ryzyka związanego z realizowanym przez osobę X stylem życia. Jeśli opcja działania będąca przedmiotem dyskusji związana jest z ryzykiem, które spełnia tą charakterystykę, wówczas wolno narazić osobę X na przedmiotowe ryzyko (Gethmann 1993, s. 44). Poprzez faktyczną akceptację jakiegoś ryzyka człowiek deklaruje, że zaakceptuje każde następne ryzyko i niebezpieczeństwo tego sa-mego typu – taka akceptacja jest presuponowana w czyimś faktycznym zacho-waniu akceptacyjnym wobec ryzyka. Kto dobrowolnie podejmuje ryzyko zwią-zane z jazdą samochodem po polskich drogach, tego wolno narazić na inne po-równywalne niebezpieczeństwa, o ile nie są one większe od ryzyka związanego z jazdą samochodem po polskich drogach. Jeżeli ktoś jest dobrowolnie użyt-kownikiem samochodu osobowego i akceptuje związane z tym ryzyko własnego kalectwa a nawet śmierci, to wolno tego kogoś narazić na ryzyko kalectwa lub śmierci związane z awarią elektrowni atomowej, o ile ryzyko mu narzucone nie przewyższa ryzyka, które podejmuje dobrowolnie. Centralnym problemem za-czyna być sprawiedliwa dystrybucja ryzyka, wątpliwości moralne budzi nie samo narażanie innych na ryzyko (bo nie da się uprawomocnić reguły mówiącej, że narażanie innych na ryzyko jest moralnie nie do zaakceptowania, gdyż mo-ralność nie może wymagać czegoś, co jest z natury niewykonalne), lecz ewentu-alnie niesprawiedliwa dystrybucja ryzyka. Oferuje się rozmaite rozwiązania kwestii akceptowalności dystrybucji ryzyka. Z punktu widzenia podejść proce-

Page 95: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 101

duralnych równość interpretuje się dość kontraintuicyjnie jako dostęp każdego dotkniętego ryzykiem do równych szans i obowiązków związanych z uczestnic-twem w dyskursie, dystrybucję ryzyka trzeba zaś uprawomocniać dyskursywnie. Z zasadą pragmatycznej konsystencji wiążą się reguły:

• reguła gotowości do ryzyka: bądź gotów podjąć pewne ryzyko, jeżeli pogodziłeś się z ryzykiem mu podobnym, wymagałeś tego od innych lub uznałeś je wraz z nimi za ryzyko możliwe do udźwignięcia,

• reguła udziału w szansach: osobom ponoszącym ryzyko umożliw, na ty-le na ile to możliwe, udział w szansach,

• reguła podejmowania ryzyka: wybieraj takie opcje, które przyniosą naj-większe korzyści osobom znajdującym się dotąd w najgorszym położe-niu,

• reguła przezorności: działaj tak, aby ci, którzy ponoszą ryzyko związane z twoją szansą, w razie szkód mogli otrzymać zadośćuczynienie.

Gethmann uprawomocnia zasadę pragmatycznej konsystencji, poddając ją zarówno testowi uogólnialności w wersji transcendentalnej, jak i w wersji Ha-re’a (Gethmann 1993, s. 44). Przy wnioskowaniu o akceptowalności jakiegoś niebezpieczeństwa na podstawie faktycznego akceptowania jakiegoś innego ryzyka decydujące znaczenie ma to, aby preferencje odnośnie do niebezpie-czeństw i ryzyk czyniły zadość konsystencji i tranzytywności, które pełnią rolę kryteriów racjonalności24.

Rezultat racjonalnego osądu skutków techniki stanowią łańcuchy zdań wa-runkowych: „jeżeli przyjąć A – to należy uznać B”. Grunwald i Gethmann od-rzucają postawę „misjonarską” charakterystyczną dla normatywizmu: decyzja o konkretnych działaniach nie leży w kompetencji systemu naukowego, lecz

24 Z braku miejsca pomija się tu obszerną krytykę, z jaką spotkała się koncepcja Gethmanna. Nie można jednak nie wskazać na elementy świadczące o tym, że program racjonalnego osądu skutków techniki to tylko proceduralistyczna utopia, i że w istocie staje w tym samym normatywi-stycznym szeregu, od którego tak zdecydowanie próbuje się zdystansować. Treściowymi, norma-tywnymi założeniami Gethmanna są mianowicie tezy:

– z punktu widzenia akceptacji nie ma różnicy między ryzykiem, które sam podejmuję a nie-bezpieczeństwem, na które naraża mnie ktoś inny,

– style życia są przedmiotem wyboru (w wielu wypadkach jest inaczej, są determinizmy bio-logiczne, społeczne, psychiczne etc., można zasadniczo mieć wątpliwości co do tego, czy w sty-lach życia zdeterminowanych w taki sposób można mówić o dobrowolnym wyborze stylu życia w postulowanym przez Gethmanna sensie, aby owa dobrowolność wyboru mogła uprawomocniać narażenie kogoś na niebezpieczeństwa spełniające określone warunki,

– istnieje jednolita miara ryzyka (takie przekonanie jest nie do utrzymania – nieporówny-walne mogą być nie tylko wymiary szkód i korzyści, sprawę komplikują również czynniki jako-ściowe. Uwaga Gethmanna, że „porównywalność ryzyka zależy tylko od tego, czy członkowie danej społeczności chcą tego porównania, tzn. czy jest zainteresowanie tym, aby nierówne rzeczy uczynić porównywalnymi” (Gethmann 1993, s. 46), jest co prawda w zasadzie słuszna, nie roz-wiązuje jednak problemu, bo różnice odnosić się mogą nie tylko do kwestii „czy”, ale i do kwestii „jak” (porównywać ryzyka). Tak czy owak potrzeba tu treściowych ustaleń odnośnie do relewant-ności (Mehl 2001, s. 98).

Page 96: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

102 K. Michalski

w gestii prawomocnych instytucji i procedur społecznych. Wartościowanie może im tylko służyć radą, np. w formie zrozumiałego i transparentnego ukazywania zależności warunkowych „jeżeli A, to B”. Koncepcja Gethmanna i Grunwalda jest samorekurencyjna. Pragmatyczna analiza ujawnia, że osądy racjonalności same również nie są pozbawione określonych założeń - które nie pozwalają na formułowanie ich w stylu kategorycznym.

Na racjonalną refleksję skutków techniki i nauki składa się rekonstrukcja i krytyka warunków uznawalności ich rezultatów oraz krytyczna analiza pojęć, którymi operuje się na gruncie wartościowania techniki. Ma się ona dzięki temu przyczynić do udoskonalenia inter- i transdyscyplinarnych procedur ewaluacyj-nych. Pojęciu techniki nadaje się charakter proceduralny – w wartościowaniu techniki nie chodzi o artefakty – rezultaty wielowiekowego procesu badawczo-rozwojowego, ale o same procedury techniczne i naukowe. Tylko bowiem pro-cedury można oceniać pod kątem racjonalności. Wartościowanie techniki po-winno przestać się koncentrować na skutkach ubocznych upowszechniania tech-niki. Racjonalna ocena procedur naukowo-technicznych powinna się koncen-trować na celach, jakie stawia się nauce i technice. Powinna sprawdzać ich pra-womocność rozumianą jako inter- lub transsubiektywną akceptowalność (nie należy mylić z kategorycznością). Tradycyjnie w wartościowaniu techniki o proweniencji filozoficznej opracowuje się skomplikowane procedury wielo-aspektowe i wieloetapowe (top-down) służące do transmisji ogólnych i abstrak-cyjnych zasad naczelnych poprzez sita specyfikujących reguł, aż po płaszczyznę moralnie relewantnych kryteriów empirycznych w tradycji sylogizmu praktycz-nego, a gdy te procedury nie dają zadowalających rezultatów i spada zaufanie w możliwość „naukowego” rozwiązania konfliktu, sięga się do procedur party-cypacyjnych. Tymczasem zamiast od problematycznych treściowych zasad etycznych i wartości można w stylu pragmatycznym wyjść w wartościowaniu od faktycznych konfliktów aksjologicznych, do jakich dochodzi w kontekście tech-niki i jej skutków.

Konflikt ma miejsce wtedy, gdy dwóch działających dąży do realizacji dwóch różnych celów, które nie mogą być zrealizowane jednocześnie. Źródłem konfliktów są:

• technika ze swoją ambiwalencją i nierówną dystrybucją skutków, szkód i korzyści oraz szans i ryzyk,

• społeczeństwo z panującym pluralizmem wyobrażeń aksjologicznych i odmiennością pojęć moralnych.

Jest wiele odmian konfliktu: konflikty mają albo charakter „nieskończony”, (strony konfliktu nie są w stanie zgodzić się co do tego, co je faktycznie różni), w większości wypadków strony uzyskują konsens przynajmniej w kwestii: „co nas różni?” (taki konflikt określa się racjonalnym dyssensem). Prawdziwą rzad-kością są konflikty, które można rozwiązać na zasadzie pełnego konsensu. Kon-flikty i dyssensy są przyczyną zasadniczej niepewności, czy obecne decyzje są

Page 97: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 103

słuszne. Trzeba je poddać opracowaniu na gruncie praktycznej racjonalności, aby móc wydać sąd o akceptowalności danych działań i ich przewidywalnych skutków. Warunkiem skutecznej polityki technologicznej jest racjonalne prze-zwyciężanie konfliktów towarzyszących upowszechnianiu nauki i techniki. W wypadku większości indywidualnych decyzji relewantnych technicznie (dy-lematy w stylu: „wbić gwoździa, czy raczej skleić?”) refleksja etyczna jest zby-teczna, jakkolwiek i tu występuje szereg momentów aksjologicznych, uregulo-wanych powszechną społeczną orientacją normatywną. Wymagania co do ram normatywnych tym podobnych nieproblematycznych przypadków Grunwald operacjonalizuje pięcioma kryteriami:

• zupełność (ramy normatywne muszą wystarczać dla danej decyzji), • jednoznaczność, • wewnętrzna spójność, • akceptacja ze strony wszystkich zainteresowanych, • przestrzeganie przez wszystkich zainteresowanych (Grunwald 2002,

s. 193n). Jeśli spełnione są te warunki, nie ma mowy o konfliktach moralnych – nie

zachodzi potrzeba refleksji etycznej. Wartościowanie techniki ma wówczas cha-rakter quasi-deskryptywny, bo normatywność jest potraktowana jako fenomen empiryczny (Grunwald 2002, s. 194). W innych przypadkach istnieje potrzeba swoistej refleksji etycznej. Tam, gdzie nie ma konfliktów, etyka jest zbyteczna. Tylko konflikt jest okolicznością wyzwalającą refleksję etyczną. Swój wkład w rozwiązywanie konfliktów ma wiele dyscyplin naukowych, zadanie etyki polega na osądzaniu argumentów i ich uogólnialności oraz na doradztwie w sytuacji sprzecznych dążeń (Grunwald 1996, s. 278). Istnieje wiele strategii rozwiązywania konfliktów: od prostych strategii niedyskursywnych (fizyczna likwidacja oponentów, decyzjonizm, losowanie) do skomplikowanych strategii dyskursywnych (w ich ramach dokonuje się uprawomocnienia, sprawdzenia celów, środków i dóbr pod kątem tego, czy mogą być zaakceptowane przez wszystkich lub czy mogą być zaakceptowane z perspektywy bezstronności). Etykę techniki interesują te drugie strategie (Gethmann 1994, s. 151).

Głównym formalnym kryterium etyk proceduralnych, dyskursywnych jest postulat uogólnialności, bo skoro etyka techniki może przyczyniać się do prze-zwyciężania konfliktów wyłącznie argumentacyjnie, szczególnego znaczenia nabiera kwestia adekwatnego uprawomocnienia. Według Habermasa na miano dyskursu zasługuje tylko taka komunikacja, w której problematyzuje się intersu-biektywną ważność sądów i argumentuje w celu jej weryfikacji. Ważność można ustalić tylko w drodze odwołania się do idealnej sytuacji komunikacyjnej, której jedynym motywem jest kooperatywne poszukiwanie prawdy (konsens). Dyskurs to – innymi słowy – racjonalna, uczciwa, bezstronna dyskusja rzeczowa, którą rządzą określone warunki i reguły. Procedury dyskursywne są ufundowane na gotowości do rozumienia i odpowiedniej kompetencji kognitywnej, bo dopusz-

Page 98: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

104 K. Michalski

czają tylko legitymację na zasadzie „lepszego argumentu”. Jednak założenie Habermasa, że to nie faktyczny konsens, ale konsens racjonalny, tzn. osiągnięty w drodze dyskursu, jest ostateczną instancją upewnienia się o prawomocności pretensji określonych norm do ważności, wcale nie tak łatwo wcielić w życie w dyskursie etycznym (Irrgang 1998, s. 154).

Gethmann opowiada się przeciwko dyskursowi w formie partycypacyjnej. Zadanie rozstrzygnięcia, która opcja rozwoju jest najkorzystniejsza, obywatele powierzają systemowi politycznemu z jego instrumentami doradczymi i instytu-tami ewaluacji techniki, nie można więc spychać go z powrotem na obywateli (Gethmann 1994, s. 149). W całej dyskusji nad wartościowaniem techniki pre-suponowana jest chęć przezwyciężenia konfliktów, tymczasem w praktyce pełna partycypacja jest utopią, a jej realizacja zawsze wiąże się z jakimś zawężeniem słowa „każdy”, a każde takie zawężenie potencjalnie prowadzi do konfliktów z tymi, którzy znaleźli się poza nawiasem (Gethmann 1994, s. 152). Dlatego, chcąc maksymalnie skutecznie przezwyciężać konflikty, trzeba uniwersalnie (uniwersalistycznie) wytyczyć granice potencjalnego udziału w dyskursie. Get-hmann postuluje więc racjonalny dyskurs w formie praktycznego uniwersali-zmu, nakazującego w razie konfliktu kierowanie się tylko takimi zasadami, które nadają się na powszechnie ważne normy (którymi kierować mógłby się każdy). Jeśli jakaś zasada da się uogólnić, to znaczy że rozwiązanie konfliktu jest bli-skie. Uprawomocnienie praktycznego uniwersalizmu jest czysto funkcjonalne: jeśli chce się mieć pewność, że dane zasady działania można będzie zrealizować w sposób bezkonfliktowy, trzeba poszukiwać maksymalnej akceptowalności dla każdego w każdych okolicznościach (Gethmann 1994, s. 152).

Strategia etyki filozoficznej w kontekście wartościowania techniki obejmu-je zatem trzy etapy:

• identyfikację i opis konfliktów moralnych, • odkrycie i uprawomocnienie norm (uogólnialnych reguł etycznych), któ-

rych przestrzeganie sprawi, że konflikty zanikną, • skonstruowanie instytucji społecznych nadzorujących i sankcjonujących

przestrzeganie tych norm (Gethmann 1994, s. 150). Racjonalne (dyskursywne) przezwyciężanie konfliktów jako cel i właściwą

część wartościowania techniki Gethmann operacjonalizuje modelem racjonalnej rekonstrukcji dyskursu, którego wstępną fazą jest komprehenzywna analiza skutków techniki, a po niej następują:

(1) faza opisowa: zebranie wszystkich zastanych argumentów (identyfikacja proponentów i oponentów, identyfikacja działań, celów i norm reprezentowa-nych w obu obozach, identyfikacja „toposów argumentacyjnych” regularnie stosowanych w dyskursach – celem jest precyzacja, identyfikacja regularności i „łamania reguł”),

(2) logiczne „oczyszczenie” argumentów (eliminacja defektów argumenta-cyjnych: błędów naturalistycznych, niespójności, cyrkularności itp.),

Page 99: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 105

(3) uprawomocniająca ocena w aspekcie transsubiektywności. Preferowanie określonych celów wymaga uprawomocnienia poprzez racje, które jest w stanie zaakceptować każdy potencjalny uczestnik dyskursu (Ott 1996, s. 698n). Warto-ściowanie techniki rozumiane jako dyskursywne rozwiązywanie konfliktów powstających na tle techniki i jej skutków oczekuje od etyki jedynie zestawu sytuacyjnie niezmiennych zasad rozwiązywania konfliktów. Połączenie empi-rycznych badań skutków techniki i etyki pojęte jest tu jako „sylogizm hipote-tyczny” (kombinacja sądów deskrypcyjnych i normatywnych). Etyka dostarcza uprawomocnionych przesłanek większych, przesłanek mniejszych dostarczają badania empiryczne. Konkluzje można interpretować jako zalecenia działania. Struktura sylogizmu hipotetycznego ma postać zdania warunkowego: „jeśli uznać normę N, to winno się zrealizować cel X”.

„Normalizacja” ryzyka i porównanie z innymi ryzykami ma na celu „od-fundamentalizowanie” stron konfliktu i uwolnienie uczestników od jarzma wła-snych wąskich subiektywnych przekonań moralnych. Liczy się na to, że dzięki temu dyskusja stanie się rzeczowa i racjonalna, co z kolei ułatwi wzajemne zbli-żenie stanowisk (Gethmann/Grunwald 1996, s. 19n).

Koncepcji racjonalnego osądu skutków techniki w mniejszym stopniu niż innym koncepcjom wartościowania techniki zależy na bezpośredniej implemen-tacji w praktykę polityczną i praktykę techniczną. Adresatami doradztwa ba-dawczo-ewaluacyjnego są:

(1) instytucje polityczne podejmujące decyzje o dalszym rozwoju nauko-wym i technicznym w sensie „twardego” sterowania (za pośrednictwem regula-cji prawnych, sankcji, subwencji, ulg podatkowych itp.),

(2) grupy zawodowe i osoby indywidualne, na co dzień uczestniczące w kształtowaniu techniki za pośrednictwem praktyki technicznej (dotyczy w szczególności procesów samosterowania w systemie nauki),

(3) cała opinia publiczna za pośrednictwem różnych ogniw, w tym mediów (Grunwald 2002, s. 155).

Jeśli program racjonalnego osądu skutków techniki nie ma się sam zdys-kwalifikować w świetle własnych założeń, musi reflektować warunki własnej ważności. To zmusza z kolei do wyjścia od strategicznej racjonalności i już na etapie konstruowania koncepcji wymaga uwzględniania jej pragmatycznego kontekstu:

• intencjonalność, • instrumentalność, • operacjonalizacja i implementacja (Grunwald 1996a, s. 192). Pragmatycznym punktem wyjścia teorii racjonalnego osądu skutków tech-

niki jest więc pytanie, jakie wartościowanie techniki w ogóle ma szanse w spo-łeczeństwie cechującym się pluralizmem aksjologicznym. W społeczeństwach demokratycznych opartych na zasadzie wolności przekonań rozwiązywanie kon-fliktów aksjologicznych nie może polegać na nawoływaniu do zmiany przeko-

Page 100: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

106 K. Michalski

nań pod groźbą wykluczenia ze społeczności, tym bardziej że trudności metodo-logiczne podejść normatywistycznych są racją przemawiającą za niemożliwością uprawomocnienia treściowych norm moralnych w sposób powszechnie wiążący. Skoro więc ani akognitywistyczny decyzjonizm ani kognitywistyczny normaty-wizm nie mają szans, wówczas pragmatycznie sensowna może być tylko teoria wartościowania techniki wrażliwa na pluralizm przekonań i wyobrażeń aksjolo-gicznych stanowiący jej pragmatyczny kontekst. A ponieważ w wartościowaniu techniki chodzi o wyłonienie jednej, powszechnie wiążącej opcji działania, naj-lepszej z punktu widzenia bezstronności, to na gruncie faktycznego pluralizmu szanse takie daje tylko teoria praktycznej racjonalności (etyka) rozumiana jako aksjologicznie „niepokalana” metodologia sytuacyjnie niezmiennych proce-dur dyskursywnego (racjonalnego) rozwiązywania konfliktów (Grunwald 1996).

Koncepcja etyki jako metodologii inwariantnych procedur dyskursywnego rozwiązywania konfliktów, będąca rozwinięciem koncepcji racjonalnego osądu skutków techniki jest metodologicznie najczystszą wersją „twardego” procedu-ralizmu (Grunwald 1996a, Grunwald 1998), która tylko w punkcie wyjścia ar-gumentuje pozaproceduralnie w duchu prakseologicznym. Punktem wyjścia jest konflikt nieuchronny na gruncie nowoczesnego pluralistycznego społeczeństwa. Wychodzi się od przekonania, że konflikt należy przezwyciężać na drodze ar-gumentacyjnego porozumienia, nie stosując przemocy. Suponuje się uznanie dyskursu przez strony konfliktu za odpowiedni sposób jego rozwiązania. To normatywna przesłanka o charakterze predyskursywnym. Predyskursywność nie oznacza jednak czystej arbitralności. Jeśli ważności dyskursu nie da się uzasad-nić dyskursywnie, można próbować uzasadnić ją prakseologicznie, teleologicz-nie, instrumentalnie (w każdym razie nie ostatecznościowo). Konstytutywna dla predyskursywnego konsensu w kwestii prawomocności określonej procedury jest argumentacja prakseologiczna i teleologiczna, przysługuje jej więc metodo-logiczne pierwszeństwo (Grunwald 1996a, s. 276).

Koncepcja uprawomocniania dyskursywnego ufundowanego na predyskur-sywnym konsensie nie jest koncepcją „absolutystyczną” ani „ostatecznościową”, wcale się też do tego nie dąży. Wręcz przeciwnie, autorzy otwarcie przyznają, że jej rezultaty są „prowizoryczne” i to w zasadzie wszystko, co można osiągnąć przy subiektywistyczno-pluralistycznych przesłankach aksjologicznych i suro-wych wymogach stawianych legitymizacji. Lepsza jest bowiem moralność pro-wizoryczna, niż fałszywa albo żadna. Prowizoryczność jest ceną, jaką płaci się za uchronienie etyki przed impotencją w obliczu surowych wymogów legitymi-zacyjnych nowoczesności, impotencją która towarzyszy minimalistycznej etyce materialnej25. Mimo programowej neutralności aksjologicznej etyka procedurali-

25 Przy wąskiej bazie normatywnej materialnego uniwersalizmu istnieje stosunkowo niewie-

le praktyk na gruncie techniki, które bezpośrednio godzą w minimalistyczny rdzeń moralności – jeżeli bazę normatywną etyki techniki ograniczy się do samego rdzenia moralności, wówczas

Page 101: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 107

styczna na swój sposób podejmuje problemy tradycyjnych etyk materialnych (np. kwestię „dobrego życia”). Procedury etyczne mogą sprawdzać pod kątem uogólnialności propozycje norm i działań wyznaczających określone sposoby życia. Etyka proceduralistyczna co prawda z natury nie jest w stanie powiedzieć, jak ma wyglądać społeczeństwo, w którym życie warte byłoby przeżycia, do-starcza jednak instrumentów pozwalających racjonalnie sprawdzić, na ile są uzasadnione odnośne projekty (Grunwald 1996a, s. 280).

„Twardy” proceduralizm w wersji Gethmanna i Grunwalda przysparza jed-nak ewaluacji techniki więcej problemów niż faktycznie rozwiązuje, wystarczy przyjrzeć się kilku jego założeniom:

(1) neutralność aksjologiczna: nawet na gruncie tak konsekwentnego pro-ceduralizmu jak ten reprezentowany przez Grunwalda, nie obejdzie się bez tre-ściowych założeń. Otwartość na doradztwo, zgoda na dyskurs i gotowość do konsensu to główne apriori proceduralizmu Grunwalda. Apriori komunikacyjne będące faktycznie uznaniem pewnej minimalnej uniwersalnej moralności ma zagwarantować racjonalne prowadzenie dyskursu, który w osiągniętym konsen-sie pragmatycznie jednoczy odmienne wyobrażenia moralne we wspólne kon-cepcje działania,

(2) istnienie nieograniczonej idealnej wspólnoty komunikacyjnej jako jeden z warunków możliwości ważnej argumentacji. To warunek, który bardzo trudno wcielić w życie,

(3) nieograniczone uznanie wszystkich roszczeń partnerów komunikacji. Trudności sprawiają jednak roszczenia destrukcyjne,

(4) równouprawnienie wszystkich uczestników komunikacji, (5) zasada konsensu: wszystkie wypracowane rozwiązania problemu muszą

umożliwiać konsens wszystkich, a więc i tych, którzy (jeszcze) nie mogą brać udziału w dyskusji. Postulowana przez Grunwalda proceduralizacja konfliktów jest w pewnych granicach do zaakceptowania jako metoda regulowania roszczeń prawnych. Jako konkluzja mająca świadczyć o postępie badań ewaluacyjnych jest jednak dość uboga.

Większość zarzutów pod adresem proceduralizmu zmierza do wykazania, że:

(1) proponowane tu koncepcje – mimo ich szczerych deklaracji – nie mają zbyt wiele wspólnego z tradycyjną etyką26. Ale to przecież dość oczywiste, sko-ro proceduraliści uważają, że etyka w tradycyjnym rozumieniu nie ma szans,

niezwykle trudno wykazać moralną nieakceptowalność nawet niektórych kontrowersyjnych tech-nik (por. Mehl 2001, s. 274nn).

26 Krytyka zarzuca koncepcji Grunwalda w tym względzie: – niewłaściwe rozumienie zadań filozofii. Stawianie filozofii wymogu „instrumentalności”

na gruncie proceduralizmu świadczy o zasadniczym niezrozumieniu, czym w swojej istocie jest filozofia (Kornwachs 1996, s. 235). Nie można kwestii prawomocności jakiejś koncepcji etyki uzależniać np. od jej społecznej przydatności (Jelden 1996, s. 234),

Page 102: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

108 K. Michalski

(2) proceduralizm jest tylko „udawaniem” czystości aksjologicznej, doko-nuje bowiem normatywnych rozstrzygnięć, które same nie dadzą się uprawo-mocnić proceduralnie27,

(3) proceduralizm cierpi na tak samo przewlekłe deficyty operacjonaliza-cyjne jak koncepcje, które atakuje28,

– stawianie etyce zbyt wysokich wymagań. Refleksja etyczna nie jest w stanie zarządzać

konfliktami i rozwiązywać konfliktów, może je jedynie rozumieć i oceniać racjonalność konkret-nych rozwiązań,

– nadużycia terminologiczne. Grunwald nazywa etyką normatywną swoją „skromną metodo-logię dyskursywnego przezwyciężania konfliktów”, nie licząc się z dotychczasowym rozumieniem terminu „etyka normatywna”. Z tym rozumieniem jego własna koncepcja nie ma nic wspólnego (Bechmann 1996, s. 212),

– niereagowanie na wiele filozoficznie interesujących problemów, jak choćby problem prawdziwości sądów moralnych.

27 W tym kontekście proceduralistom wytyka się w szczególności: – niespójność i przekraczanie granic własnego proceduralistycznego stanowiska. Mówienie

o konfliktach na tle techniki suponuje pewne przesłanki normatywne, które Grunwald wytyka innym koncepcjom. Jeśli etyka miałaby być „dyskursywnym przezwyciężaniem konfliktów”, wówczas musiałaby traktować konflikty jako wyrastające ze struktury materialnej etyki techniki i jako dające się usunąć tylko w drodze rekursu do moralnie materialnych różnic poglądów. Podej-ście Grunwalda nie umożliwia konsensu w sensie wspólnych ocen i wspólnych uprawomocnień, chyba że dyskurs nie ma być tylko zarządzaniem konfliktami, ale ma ze swej strony wyłonić wspólne, właściwe rozumienie moralności. I odwrotnie, jeżeli różnice przekonań moralnych wyłą-czy się z „dyskursywnego przezwyciężania konfliktów”, wówczas osiągnięty w zarządzaniu kon-fliktem konsens nie jest równorzędny z moralnym uprawomocnieniem. Każde z konkurujących ze sobą stanowisk moralnych może zaakceptować tego rodzaju zarządzanie konfliktami jako wiążące i skuteczne tylko wówczas, jeśli pluralizm odmiennych przekonań moralnych jest kompatybilny z samozrozumieniem danego stanowiska. Ale taka sytuacja wydaje się paradoksalna, bo pretensji do uniwersalnej ważności, jaką implikuje każda ocena moralna problemów techniki towarzyszyłaby wówczas pluralistyczna samorelatywizacja, a oba momenty wzięte osobno czynią konflikt moral-ny konfliktem bezprzedmiotowym – absolutyzacja własnego rozumienia moralności pozbawiałaby a priori słuszności odbiegające od niego przekonania, przezwyciężanie konfliktu na zasadzie dyskursu byłoby zbyteczne, pozostawałyby co najwyżej strategie „namowy”, „perswazji” lub inne bardziej bolesne metody „nawracania na właściwą drogę”; pluralistyczna samorelatywizacja wła-snych przekonań moralnych co prawda z góry łagodziłaby moralny konflikt na tle techniki i nada-wałaby mu co najwyżej znaczenie polegające jedynie na formułowaniu i tak już istniejącego przy wszystkich rozbieżnościach, minimalnego konsensu, a więc i wówczas nie byłoby żadnego moral-nego zarządzania konfliktami, a tylko zarządzanie rzeczowe (Lütterfelds 1996, s. 245),

– że proceduralizacja etyki to tylko odroczenie problemu, bo procedury kiedyś muszą się skończyć i pytanie o kryteria rozwiązywania konfliktów aksjologicznych powróci,

– że jest wiele możliwych procedur ewaluacyjnych i zawsze można zapytać, czy istnieją kry-teria uprawomocniające preferowanie którejś z nich – kwestii prawomocności procedur nie można już jednak rozwiązać proceduralnie, więc proceduralizm nie uniknie materialnego normatywizmu.

28 Lansowane przez proceduralistów „przezwyciężanie konfliktów”, „komunikacja ryzyka” czy „dyskursywne uprawomocnienie” wcale nie dają się lepiej operacjonalizować od krytykowa-nych przez nich tradycyjnych pojęć (odpowiedzialność, sprawiedliwość itp.) (Detzer 1996, s. 219). Niejasne jest, jak postępować w sytuacji, w której mimo pomocy etyków uczestnicy dyskursu nie będą się mogli pogodzić. Kto podejmie decyzję, kiedy uczestnicy dyskursu przy pomocy filozo-fów tak zmodyfikują swoje normatywne presupozycje, że będą one zarówno uogólnialne i konsy-

Page 103: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 109

(4) proceduralizm wykazuje nie mniejsze deficyty legitymizacyjne29, niż koncepcje, którym takie deficyty wytyka,

(5) program twardego proceduralizmu jest niewykonalny30, (6) proceduralizm w praktyce nic nie daje, a w dodatku sam się deprecjonu-

je31. Krytyka proceduralizmu nie implikuje jednak jego całkowitego odrzucenia.

Przyznaje się, że podejścia czysto proceduralistyczne i dyskursywne mają wiele sensownych zastosowań (Mehl 2001, s. 130). Procedury treściowe, materialne wszak też mają swoje granice, poza którymi nie da się uzyskać powszechnie stentne, a konflikt mimo to pozostanie? Filozof–doradca, ktoś najwpływowszy czy większość? Koncepcja Grunwalda nie daje odpowiedzi na te pytania.

29 Legitymizacja przez procedurę jest pustosłowiem, dopóki się nie pokaże, jak uprawomoc-nić rozwiązanie uzyskane w procedurze również wobec kogoś „z zewnątrz”. Wiara w cud dyskur-sywnego porozumienia na gruncie pluralizmu aksjologicznego i widzenie w określonej procedurze decyzyjnej substytutu uprawomocnienia treści decyzji być może wskazują, w którym kierunku szukać rozwiązania, same jednak nie są owym poszukiwanym rozwiązaniem (Renn 1996, s. 253). Proceduralizm opiera się ponadto na nieprawomocnym założeniu, że strony konfliktu są (powinny być) w równej mierze zainteresowane rozwiązaniem dyskursywnym. Przesłanka – wbrew wysił-kom Grunwalda – nie da się uzasadnić w oparciu o przesłanki prakseologiczne (Gottschalk/Ott 1996, s. 229). Niejasne jest również, dlaczego – skoro nie może istnieć orientacja na normy po-wszechnie uprawomocnione – w ogóle strony konfliktu mają się zdać na proceduralne rozwiązanie konfliktu? Powodem tego nie może być norma, że konflikty trzeba rozwiązywać pokojowo, bo to zakładałoby uznanie normy treściowo zdeterminowanej. Według Grunwalda zdanie się na proce-duralne rozwiązywanie konfliktów da się uprawomocnić – niepodważalny cel nadrzędny etyki jako metodologii rozwiązywania konfliktów polega na zagwarantowaniu przyszłości społeczeń-stwa (Grunwald 1996a, s. 450). Tylko wówczas należy posłużyć się proceduralnym przezwycięża-niem konfliktów, gdy da się ono uprawomocnić w obliczu tego celu (Mehl 2001, s. 128). Ale dlaczego – można byłoby zapytać – to właśnie zagwarantowanie przyszłości społeczeństwa miało-by być owym niepodważalnym celem nadrzędnym przezwyciężania konfliktów? I co prawomoc-ność ma wspólnego z zagwarantowaniem przyszłości społeczeństwa? Jeżeli przezwyciężanie konfliktów jest podporządkowane tak określonemu celowi, to po co mieszać w to przedsięwzięcie etyczne uprawomocnienie?

30 Zarzuca się niewystarczalność analizy presupozycyjnej jako sprawdzianu akceptowalno-ści. Wcale nie przyczynia się ona do wyeliminowania z procedur decyzyjnych faktycznych dys-sensów. Nie sposób się nie zgodzić, że za pomocą analiz presupozycyjnych i tym podobnych można wyjaśnić, kto w jakim konflikcie co twierdzi i gdzie są źródła dyssensu. Ale w ten sposób owe dyssensy nie dadzą się jeszcze usunąć, chyba że zajmie się dość problematyczne stanowisko, że źródłem konfliktów na tle techniki są wyłącznie nieporozumienia. Konflikt byłby wówczas jedynie problemem komunikacyjnym, a cała proceduralistyczna nadbudowa zbyteczna. G. Ropohl zwraca uwagę, że jeśli nie uznaje się minimalnego konsensu na obszarze bazowych norm, wów-czas program przezwyciężania kontrowersji wyrastających z emancypacji partykularnych wartości i interesów jest niewykonalny (Ropohl 1996, s. 257).

31 Proceduralizm neutralizuje oceny moralne i uprawomocnienia techniki wraz ze skutkami jej użytkowania, wskutek czego różnice w faktycznych ocenach nie zanikają, a tylko konflikty poddaje się politycznym i strategicznym procedurom decyzyjnym (Lütterfelds 1996, s. 244n). W pozycjach proceduralistów tkwi pewien zdumiewający paradoks: stawiają na dyskursy rozu-miane jako doradztwo, ale sami pozbawiają owo doradztwo relewantności, wychodząc od anty-obiektywizmu/akognitywizmu i stale poddając w wątpliwość kompetencje etyki techniki (Mieth 1996, s. 248).

Page 104: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

110 K. Michalski

uprawomocnionych rezultatów – w takich przypadkach procedury formalne mogą ułatwić podejmowanie decyzji i umożliwić kompromisy będące do przyję-cia z punktu widzenia każdego zainteresowanego. Najczęściej jednak kompro-mis wynegocjowany pod presją proceduralną nie jest najlepszą odpowiedzią na pytanie, jakie stany rzeczy preferować w kontekście techniki, a procedurali-styczna antyobiektywistyczna legitymizacja tylko częściowo zaspokaja spo-łeczną potrzebę pewności.

Partycypacyjne wartościowanie techniki jako przezwyciężanie konfliktów

Jeszcze dalej niż zaproponowana przez Grunwalda metodologia dyskur-sywnego rozwiązywania konfliktów towarzyszących technice idą koncepcje partycypacyjne i tzw. demokratyczne wartościowanie techniki, próbujące unie-ważnić kontrowersję między wartościowaniem techniki o proweniencji socjolo-gicznej a wartościowaniem ufundowanym na etycznym normatywizmie w duchu sceptycyzmu wobec „profesjonalności”. Jeżeli nie można uzyskać wartościowa-nia techniki w stylu normatywistycznym, jeżeli nie da się uprawomocnić żad-nych ogólnych treściowych reguł postępowania w wartościowaniu, to sensowną reakcją wydaje się przeniesienie kompetencji decyzyjnej na ręce wszystkich zainteresowanych. Przemawia za tym wiele racji:

(1) partycypacja przyczynia się do upowszechnienia odpowiedzialności mo-ralnej, skoro zainteresowani sami muszą podjąć decyzję,

(2) każdemu wyborowi „właściwej” opcji technicznej towarzyszy niepew-ność i ryzyko pomyłki, a akceptację ryzyk można zapewnić tylko dzięki wolnej i świadomej akceptacji tych, których potencjalnie dotkną negatywne skutki da-nego rozstrzygnięcia (Skorupinski/Ott 2000, s. 47nn). Nie ma rozumowań, które pozwalałyby wykazać, czy dane ryzyka są akceptowalne - uznanie akceptowal-ności określonych ryzyk wymaga zasadniczo wolnej i świadomej aprobaty tych, którym grożą szkody. Ryzyka związane z ubocznymi skutkami innowacji tech-nicznej można legitymizować tylko w ten sposób, że osoby, których one dotkną, wyrażą na nie zgodę,

(3) partycypacja poszerza bazę kognitywną wartościowania techniki o wie-dzę „lokalną”, sytuacyjną,

(4) partycypacja poszerza i uzupełnia bazę aksjologiczną wartościowania, (5) partycypacja przynosi korzyści edukacyjne (przyczyną konfliktów

i technosceptycyzmu bywa niedostateczna wiedza obywateli o technice i jej skutkach),

(6) partycypacja przyczynia się do wzajemnego zbliżenia aparatu decyzyj-nego profesjonalnej polityki i opinii publicznej, przez co podnosi społeczną ak-ceptowalność decyzji, w których podejmowaniu w jakiś sposób uczestniczą wszyscy oraz zapobiega konfliktom i je łagodzi (w idealnej sytuacji w formie konsensu, w najgorszym razie w formie zarządzania dyssensem),

Page 105: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 111

(7) partycypacja przywraca wartościowaniu techniki i bazującej na nim po-lityce technologicznej ukierunkowanie na dobro wspólne (wobec spadku zaufa-nia do państwa jako strażnika dobra wspólnego dopuszczenie obywateli do udziału w procedurach decyzyjnych i w ten sposób poddanie tych procesów społecznej kontroli i korektom ma znaczenie społecznie integrujące i odbudowu-je zaufanie w uczciwość decyzji politycznych),

(8) partycypacja przyczynia się do poprawy kultury politycznej poprzez upowszechnienie argumentowania,

(9) partycypacja przyczynia się do podniesienia kultury logicznej obywate-li.

Jednak najważniejsza pragmatyczna zaleta procedur partycypacyjnych to pewniejszy rezonans w polityce, pewniejszy niż rezonans ekspertyz i inicja-tyw filozofów. Politycy są stale pod presją przedłużenia swojego mandatu wy-borczego i reagują na wota potencjalnych wyborców a nie na racjonalne argu-mentacje filozofów.

Znakiem rozpoznawczym podejść partycypacyjnych jest socjologiczne po-jęcie dyskursu, na którego gruncie racjonalne argumentacje są możliwe tylko w odniesieniu do wypowiedzi deskryptywnych, podczas gdy rozstrzygnięcia kwestii normatywnych są możliwe nie w toku racjonalnej (intersubiektywnej) argumentacji, lecz jedynie w toku strategicznych negocjacji. Na gruncie akogni-tywistycznego przekonania o zasadniczej niedostępności racjonalnego i profe-sjonalnego rozwiązania problemów ewaluacji na poziomie treściowym procedu-ralizm partycypacyjny uznaje faktyczny konsens za istotę i jedyne pragmatycz-nie relewantne i łatwo operacjonalizowalne kryterium słuszności wartościowa-nia, za poszukiwany punkt archimedesowy, na którym można ufundować prak-tykę moralną, w tym praktykę moralną na obszarze techniki. Etyka konsensu zakłada autonomię moralną i kompetencję decyzyjną każdego indywidualnego podmiotu. Różnica między ekspertami a laikami dotyczy tylko kompetencji kognitywnych, pod względem kompetencji aksjologicznych eksperci i laicy się nie różnią. W tej sytuacji podejścia partycypacyjne odpowiedzi na pytanie, jaką technikę zaakceptuje społeczeństwo poszukują w zorganizowanym dyskursie w stylu „okrągłego stołu”, w którym biorą udział wszyscy będący potencjalnie stroną konfliktu. W pierwszej fazie tematyzuje się różnice zdań, analizuje stoją-ce za nimi argumentacje i kompensuje różnice w stanie wiedzy poszczególnych uczestników. W drodze moderowania i mediacji próbuje się doprowadzić dys-kurs do konsensu, a przynajmniej akceptowanego przez wszystkich kompromi-su. Zakres zastosowań rozciąga się od konfliktów o zasięgu lokalnym (jak np. usytuowanie składowiska odpadów) aż po narodowe i międzynarodowe konflik-ty polityczne.

W dyskursie uczestnicy wypowiadają się pod presją argumentacyjną – to znaczy brane są pod uwagę tylko te sądy, które są podbudowane adekwatną argumentacją. W dyskursie uczestniczą z jednej strony wszystkie strony konflik-tów (wszystkie relewantne grupy interesów), z drugiej zarówno eksperci, jak

Page 106: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

112 K. Michalski

i laicy, udział laików ma zneutralizować „polityczne” wartościowania eksper-tów. Chodzi o zidentyfikowanie, gdzie tkwi dyssens. Partycypacyjne wartościo-wanie techniki ma wiele odmian:

• ze względu na dobór uczestników/typ reprezentacji: wartościowanie techniki z udziałem rzeczników interesów (stakeholder-TA) lub warto-ściowanie techniki z bezpośrednim udziałem bezstronnych i niezorgani-zowanych obywateli32,

• ze względu na cel dyskursu: wartościowanie zmierzające do konsensu lub zarządzanie dyssensem,

• ze względu na przedmiot dyskursu: dyskursy deskryptywno-kognitywne (rozjaśnienie kompleksowych zagadnień w gronie ekspertów), dyskursy preskryptywne (interpretacja zagadnień, rozjaśnianie przekonań aksjolo-gicznych i preferencji zmierzające do wzajemnego zrozumienia), dys-kursy performatywne (wartościowanie opcji działania i wspólne podej-mowanie decyzji) oraz dyskursy upubliczniające rezultaty osiągnięte w różnych procedurach.

Partycypacyjne wartościowanie techniki wzorcowo uprawiała w Niemczech przede wszystkim Akademia Ewaluacji Techniki w Stuttgarcie (ATA), gdzie stosowano warianty dyskursu kooperacyjnego przypominającego racjonalne przezwyciężanie konfliktów oraz uprawia dotychczas Naukowe Centrum Badań Społecznych w Berlinie (WZB), gdzie dyskurs zmierza bardziej w stronę zbio-rowego decyzjonizmu, a partycypacja pełni rolę demoskopu.

Punkt wyjścia projektów ATA stanowi percepcja deficytów praktyki poli-tycznej w realiach społeczeństwa pluralistycznego i zdecentralizowanego. Dys-kursy mają za zadanie konstruktywnie rozwiązywać problemy sterowania nowo-czesnym społeczeństwem i kompensować impotencję polityki (Renn, Webler 1996, s. 183). Celem nie jest więc pozyskanie wiedzy (o tym, która decyzja jest racjonalna w danych warunkach, które formy techniki są niepożądane, dlaczego i jak się przed nimi bronić), lecz prewencja i rozwiązywanie konfliktów (zapo-bieganie dezintegracji i niepokojom społecznym). Dąży się do tego, aby owo rozwiązywanie konfliktów miało racjonalny charakter. Koncepcja bazuje na teorii działania komunikacyjnego Jürgena Habermasa (Habermas 1988) i jest syntezą trzech elementów: procedury analizy dendrytalnej umożliwiającej struk-turyzację norm i wartości (płaszczyzna aksjologiczna, w dyskursie biorą udział społeczne i indywidualne podmioty interesów), dyskursu ekspertowego rozja-śniającego wątpliwości kognitywne (płaszczyzna epistemologiczna: identyfika-cja skutków) oraz dyskursywnego bilansu możliwych opcji działania w formie forum obywatelskiego (dyskurs z udziałem bezstronnych). Na wszystkich płasz-

32 W przeciwieństwie do dyskursu z udziałem rzeczników interesów, w którym główną rolę

odgrywają procedury negocjacyjne, w dyskursie obywatelskim liczy się bardziej argumentacja – dlatego dyskurs obywatelski odzwierciedla ideał społeczeństwa obywatelskiego bazujący na etyce dyskursu.

Page 107: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 113

czyznach obowiązują reguły racjonalności komunikacyjnej (Habermas 1988): uwzględnianie wszystkich typów wypowiedzi (kognitywnych, ekspresywnych i normatywnych), równouprawnienie uczestników, otwartość na konsens, akcep-towanie i przestrzeganie reguł argumentacji określających uczciwość, kompe-tencję, prawomocność i jakość argumentów, reguł obowiązujących wszystkich uczestników.

Dendrytalna analiza aksjologiczna (Wertbaumanalyse) zmierza do odkrycia przesłanek normatywnych, interesów i preferencji uczestników w duchu jawno-ści i otwartości. Przekonania aksjologiczne w obrębie grupy systematyzuje się hierarchicznie, sprawdzając przy okazji ich spójność. W rezultacie otrzymuje się grafik obrazujący wspólną hierarchię (drzewo) wartości (Wertbaum), który do-starcza potem kryteriów ewaluacyjnych do oceny możliwych opcji działania.

Dyskurs ekspertowy ma formę zmodyfikowanego wywiadu „delfijskiego”: do udziału w warsztatach zaprasza się zespół ekspertów pokrywający się pod względem kompetencji z zakresem problemu. Eksperci wymieniają opinie tak długo, jak długo daje się zauważyć modyfikacja stanowisk. W ten sposób sprawdza się, w jakim zakresie jest możliwy konsens (od metakonsensu33 do przedmiotowego konsensu). Bilansowanie i wartościowanie poszczególnych opcji działania na podstawie wspólnej hierarchii wartości i rezultatów dyskursu ekspertowego przebiega w formie forum obywatelskiego (komórki planowania). Możliwa jest losowa lub parytetowa rekrutacja uczestników, rekrutacja paryte-towa unika problemu nierównego zainteresowania udziałem w procedurze (Grunwald 2002, s. 134).

Procedura ramowa charakterystyczna dla ewaluacyjnej warstwy projektów ATA obejmuje 3 etapy:

(1) rekonstrukcję dominujących wyobrażeń aksjologicznych w społeczeń-stwie za pomocą dendrytalnej (hierarchicznej) analizy aksjologicznej,

(2) zestawienie etycznych koncepcji bilansowania dóbr z teorią decyzji i opracowanie kryteriów ewaluacyjnych dla możliwych opcji decyzyjnych,

(3) dyskurs: warsztaty z udziałem przedstawicieli różnych grup społecz-nych lub losowo wybranych laików. Na całą procedurę badawczo-ewaluacyjną składają się dwie fazy: dyskurs techniczno-naukowy oraz następujące po nim forum obywatelskie. W pierwszej fazie ustala się, jakie działania są ekonomicz-nie i technicznie możliwe. Reprezentanci różnych dyscyplin naukowych spoty-kają się na dwudniowych warsztatach, w trakcie których dzielą się swoimi opi-niami na temat możliwości działania, dyskutują o nich i je ewentualnie korygują. Interdyscyplinarny dyskurs ekspertowy ma na celu pozyskanie możliwie rozle-głej wieloaspektowej bazy danych bez ambicji wspólnej jednomyślnej lub wią-żącej oceny końcowej. Chodzi wyłącznie o pełny raport o stanie wiedzy nauko-wej na dany temat. Stanowi on płaszczyznę referencyjną fazy drugiej, w której

33 Metakonsens to jednomyślność w kwestiach formalnych, m.in. zgodna, jednomyślna iden-tyfikacja dyssensu w kwestiach materialnych.

Page 108: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

114 K. Michalski

zwykli obywatele po konsultacjach z ekspertami wydają osąd w spornych kwe-stiach. Zadaniem ekspertów jest wprowadzenie audytorium w kontrowersyjne zagadnienia i ewentualnie stymulowanie dyskusji w małych zespołach. Panel laików jest dobierany zwykle w taki sposób, aby oddawał strukturę społeczną Badenii-Württembergii, zaś panel ekspertów w taki sposób, aby reprezentowane były wszystkie (lub najważniejsze) sporne stanowiska.

Nieco bardziej szczegółowe i wyrafinowane rozwiązanie stanowi moduło-wa koncepcja partycypacyjnego wartościowania techniki (Skorupinski/Ott 2000). Punktem wyjścia jest przekonanie, że wartościowanie techniki, rozumia-ne jako koncepcja łącząca empiryczne badania skutków techniki i ich społeczną, moralną ewaluację z konieczności implikuje partycypację w sensie procedur dyskursywnych. Tezę tę autorzy opierają na badaniach nad istniejącymi koncep-cjami i praktyką wartościowania techniki, których rezultaty dadzą się ująć w formie czterech tez:

(1) wartościowanie techniki jest praktyką społeczną, której z zasadniczych względów nie da się oderwać od kwestii etycznych, wartościowanie techniki zarówno w teorii, jak i w praktyce nierozerwalnie wiąże się z kwestiami etycz-nymi34 (Skorupinski/Ott 2000, s. 132),

(2) jeśli wartościowanie techniki ma dać coś więcej niż samą prezentację scenariuszy i opcji, wówczas nie da się uniknąć przyznania ewaluacji centralne-go znaczenia,

(3) centralna ranga ewaluacji wymaga zintegrowania w koncepcje warto-ściowania techniki elementów dyskursywnych i partycypacyjnych – wartościo-wanie techniki z konieczności implikuje partycypację laików (przynajmniej w procedurach czysto ewaluacyjnych)35,

(4) zakotwiczenie koncepcji dyskursywnego, partycypacyjnego wartościo-wania techniki w ogólniejszej dyskursywnej teorii normatywnej ważności jest z wielu względów sensowne – etyka dyskursu jest adekwatną teoretyczną kon-cepcją ramową dla wartościowania (Skorupinski/Ott 2000, s. 180).

Koncepcja Barbary Skorupinski i Konrada Otta jest koncepcją normatywną, formułuje idealną procedurę wartościowania techniki składającą się z dwunastu modułów – częściowo obligatoryjnych, a częściowo fakultatywnych elementów:

34 Pierwotne scjentystyczne podejścia rozumiały TA jako bazujący na analizie systemowej

aksjologicznie neutralny opis oddziaływań techniki na potrzeby doradztwa politycznego. W kon-cepcjach tego typu etyka jako płaszczyzna referencyjna wartościowania była zdyskwalifikowana już na starcie. Wraz z upowszechnianiem się idei kształtowania techniki płaszczyzna normatywna nabrała w wartościowaniu techniki centralnego znaczenia – kształtowanie wymaga ram norma-tywnych w postaci normatywnej koncepcji człowieka, normatywnej teorii społeczeństwa, norma-tywnej teorii sprawiedliwości i wielu innych normatywności. Ram normatywnych wymaga nawet rachunek szkód–korzyści lub szans–ryzyk. Toteż tezy (1) w zasadzie nikt dzisiaj nie podważa.

35 Teza przeczytana od tyłu oznacza, że jeśli jakiś uczony uprawia wartościowanie techniki bez udziału laików, to takie wartościowanie jest fałszywe.

Page 109: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 115

(1) wybór tematu – partycypacja jest na tym etapie niemożli-wa/niepotrzebna. Uwzględnianie przy wyborze tematu kwestii moralnych towa-rzyszących praktyce technicznej interpretuje się jako „bicie dzwonów” (whistle-blowing) tradycyjnej etyki inżynierskiej,

(2) opis problemu – możliwe i pożądane są elementy partycypacyjne w po-staci albo bezpośredniego udziału laików albo reprezentantów (Stakeholder),

(3) identyfikacja skutków, analiza szacunkowa skutków techniki – obszar kompetencyjny ekspertów. Faza ekspertowa winna mieć charakter adwersatyw-ny: konfrontowanie przeciwstawnych ekspertyz,

(4) dyskurs teoretyczny w gronie ekspertów – eksperci dyskutują kontro-wersyjne kwestie swoich ekspertyz. Obowiązuje zasada uczciwości we wspól-nym poszukiwaniu prawdy. Dyssensom winno się nadawać formę otwartych kwestii lub kompleksowych sądów, wiążących w czytelny sposób płaszczyznę deskryptywną z płaszczyzną ewaluacyjną. Wiedza dostarczona przez ekspertów stanowi fundament empiryczny praktycznego (ewaluacyjnego) dyskursu.

Dyskurs ewaluacyjny może mieć opcjonalnie formę: • demoskopu (badania opinii publicznej), tyle że deskryptywny charakter

uniemożliwia normatywne wartościowanie techniki, • dyskursu rzeczników interesów (stakeholder-TA), reprezentatywnej re-

krutacji uczestników (paradygmatyczną formę mają tutaj warsztaty dys-kusyjne prowadzone przez Akademię Ewaluacji Techniki ze Stuttgartu). Reprezentanci działają pod presją mandatu, mają trudności z uwolnie-niem się od zewnętrznych lojalności i wykazują pewną stronniczość. Gdyby sprawić, że reprezentanci uwolnią się od tej presji, wówczas pro-cedura nabrałaby większej wartości,

• partycypacji laików (paradygmatyczną formę mają konferencje konsen-sualne, fora obywatelskie). Wychodzi się zwykle od poinformowania la-ików o stanie wiedzy i stanie niewiedzy (rozbieżności ekspertyz i różni-ce zdań ekspertów) na dany temat oraz o różnicy między kwestiami rze-czowymi a kwestiami ewaluacyjnymi. Uczestnicy muszą mieć możli-wość konsultacji z ekspertami, mniej w sztywnej formie jednostronnych pytań (konferencje konsensualne), a najlepiej w formie obustronnego permanentnego dialogu (forum obywatelskie). Laicy mogą ustalać rele-wantny typ ekspertyzy, na podstawie tych ustaleń organizacje mogą po-tem sporządzać listę odpowiednich kandydatów na ekspertów. Konsul-tacje z ekspertami winny mieć również adwersatywny charakter.

Niezależnie od wyboru formy dyskursu kolejnymi, obligatoryjnymi etapami procedury są:

(5) rekonstrukcja wspólnej przestrzeni argumentacyjnej, inwentaryzacja ar-gumentów (chodzi o przygotowanie właściwej argumentacji). W ramach meto-dycznie ustrukturyzowanej procedury (autorzy dokonują krytycznego przeglądu popularnych metod, takich jak dendrytalna analiza aksjologiczna, przyporząd-

Page 110: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

116 K. Michalski

kowanie do określonych wymiarów dopuszczalnej szkodliwości oddziaływań oraz metoda matrycowa) uczestnicy zgłaszają spostrzeżenia, które wydają się im relewantne z punktu widzenia oceny problematycznej techniki i które gromadzi się bez poddawania ich ocenie, dzięki czemu na tym etapie unika się konfliktów przekonań,

(6) tworzenie scenariuszy – wybiera się scenariusz z uprzednio przygoto-wanego zestawu lub formułuje nowy. Jeśli po danym projekcie oczekuje się wypowiedzi o pożądanych opcjach przyszłości, wówczas realizacja tego zadania na innej drodze niż analiza alternatywnych scenariuszy technologicznych jest bardzo trudna,

(7) strukturyzacja sytuacji argumentacyjnej, krytyczne sprawdzanie i bilan-sowanie argumentów – najtrudniejsza faza wartościowania: bilansowanie argu-mentów „za” i „przeciw” odnoszących się do każdej opcji, ustalanie priorytetów, usuwanie rozbieżności. Wierzy się w magiczną siłę dyskursu i racjonalność uczestników. Moderator dyskusji ma za zadanie dbać o to, aby uczestnicy prze-strzegali reguł dyskursu oraz wskazywać ewentualne defekty logiczne w argu-mentach wytaczanych przez uczestników – z tego względu najlepiej, jeśli mode-ratorem dyskursu jest filozof,

(8) znalezienie rozwiązania, sformułowanie rezultatów – w idealnej sytuacji rodzi się konsens. W praktyce konsens jest rzadkością, najczęściej procedura kończy się kompromisem pod wpływem zmęczenia. Jeśli nie można uzyskać konsensu, dopuszczalne są kompromisy, wota mniejszościowe i większościowe oraz „wyspy konsensu na morzu dyssensu”. Niedopuszczalny jest jedynie plebi-scyt. Kompromis jako rezultat wartościowania techniki nie jest czymś moralnie problematycznym, gdyż z uwagi na większą polityczną relewantność doradztwa w formie jednogłośnego wotum kompromis może wynikać z pobudek moral-nych,

(9) prezentacja rezultatów wartościowania adresatom: legislatywie, egzeku-tywie lub opinii publicznej. Im większy zasięg ma procedura wartościowania, tym trudniej uprawomocnić nieuwzględnienie jego rezultatów w praktyce poli-tycznej. Jeśli decyzje polityczne nie uwzględniają rezultatów partycypacyjnego wartościowania techniki, muszą to odpowiednio uzasadnić (Skorupinski/Ott 2000, s. 176nn).

Jednym z bardziej znanych narzędzi rozwiązywania konfliktów legislacyj-nych jest powstała w Danii idea konferencji konsensualnych (Konsensus Konfe-renzen). Są one debatami obywatelskimi, w ramach których grupa mniej lub bardziej losowo wybranych zainteresowanych laików dyskutuje z ekspertami o kwestiach nowych technologii, na podstawie uzyskanej wiedzy redaguje coś w rodzaju ekspertyzy laickiej i o rezultacie swojej pracy informuje odpowiednie podmioty polityczne i opinię publiczną organizując konferencję. To rodzaj do-radztwa politycznego ze strony „ludzi z ulicy”. Lay panel składa się z 10-20 osób niereprezentujących w kontekście danego problemu żadnych specyficznych interesów i żadnej specyficznej wiedzy, wykazujących jednakże generalne zain-

Page 111: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 117

teresowanie etycznymi, moralnymi i społecznymi wymiarami nauki i techniki. Panel odpowiada za najważniejsze aspekty konferencji: wybór ekspertów, sfor-mułowanie pytań, obróbkę uzyskanego „materiału” i zredagowanie raportu koń-cowego. Konferencja trwa 3-4 dni.

Obok konferencji konsensualnych najbardziej znanymi procedurami są: dyskurs kooperacyjny, dyskurs nieograniczony, komórka planowania, warsztaty planowania i forum obywatelskie oraz negocjacje i mediacje. Komórka plano-wania to partycypacyjna procedura wywodząca się z samorządowej polityki planowania – podobnie jak w wypadku konferencji konsensualnych losowo wy-brani obywatele opiniują dla administracji samorządowej projekty z dziedziny zagospodarowania przestrzennego, renowacji zabytków itp. Partycypacja ma być probierzem społecznej akceptowalności proponowanych rozwiązań. Procedura forum obywatelskiego stanowi stały element działalności ewaluacyjnej ATA.

Siła każdej procedury partycypacyjnej polega na tym, że laicy stają się kompetentnymi uczestnikami dyskusji i wypracowują vota i decyzje, które nie są „sztywne” i z góry przesądzone, tak jak odnośne akcje rzeczników interesów. Mimo zarzutów irracjonalności i emocjonalności decyzji laików podejmowa-nych bez naukowego przygotowania, rezultaty forum obywatelskiego, tzw. ate-sty obywatelskie, są nader zróżnicowanymi sądami zawierającymi uzasadnione zalecenia i propozycje uregulowań prawnych dotyczących „kłopotliwej” techni-ki.

Demokratyczne wartościowanie techniki jest w zamyśle wartościowaniem innowacyjnym: kontynualnym kolektywnym procesem uczenia się i interakcji, który nie ogranicza się do pojedynczych faz rozwoju technicznego czy użytko-wania techniki.

Partycypacyjnemu wartościowaniu techniki towarzyszą jednak zarówno de-ficyty metodologiczne, jak i trudności praktyczne związane z jego efektywnym urzeczywistnianiem. Za partycypacyjnym wartościowaniem techniki kryje się bowiem pragnienie ukształtowania społeczeństwa obywatelskiego według mo-delu antycznej greckiej demokracji na gruncie państwa–miasta polis, którego obywatele w sposób wolny i bezpośredni wotowali w swoich własnych i wspól-nych sprawach. Tymczasem ponad dziesięcioletnia praktyka partycypacyjnego wartościowania techniki potwierdziła to, czego obawiano się już na poziomie teorii, że mianowicie model partycypacyjny bardzo trudno urzeczywistnić w realiach społeczeństwa masowego ery globalizacji, społeczeństwa rozwar-stwionego, opartego na specjalizacji (podziale zadań). Ponieważ koncepcje par-tycypacyjne wyrastają z akognitywistycznego ducha proceduralizmu, dziedziczą po nim większość trudności teoretycznych i metodologicznych. Już w kontek-ście proceduralizmu w wersji Gethmanna i Grunwalda ujawnił się poważny deficyt takiego myślenia – proceduralizmowi brakuje postulowanej procedurali-stycznej „czystości”. Nie istnieje dyskursywne, proceduralistyczne perpetuum mobile, przynajmniej w punkcie wyjścia proceduralizm musi przekroczyć grani-ce własnego stanowiska i przyjąć przesłanki o charakterze pre- lub pozaprocedu-

Page 112: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

118 K. Michalski

ralnym. Dlatego też podejściom partycypacyjnym zarzuca się niemożliwość uniknięcia normatywnych rozstrzygnięć o charakterze niepartycypacyjnym (ra-my organizacyjne procedury, adekwatna reprezentacja przyszłych pokoleń, im-manentna normatywność TA i in.). Krytyka wytyka koncepcjom partycypacyj-nym m.in. następujące deficyty metodologiczne:

• błąd naturalistyczny: to, co jakieś społeczeństwo faktycznie akceptuje lub nie, nawet w rezultacie racjonalnej wymiany argumentów, nie ma żadnej mocy normatywnej,

• brak jednoznacznych kryteriów jakości i adekwatności procedur party-cypacyjnych: brak jasnych kryteriów przydatności procedur partycypa-cyjnych w praktyce, nie wiadomo też, kiedy partycypacyjne wartościo-wanie techniki jest wystarczająco partycypacyjne,

• trudności proceduralne związane m.in. z wyborem metod(y), operacjo-nalizacją reguł dyskursu, brakiem jednoznacznych kryteriów jakości ar-gumentów,

• trudności treściowe związane m.in. z ustaleniem punktu wyjścia i iden-tyfikacją problemu.

Większość zarzutów dotyczy jednak nie ograniczeń metodologicznych, lecz kwestii pragmatycznych, w tym trudności implementacyjnych. W tym kontek-ście tematyzuje się zwykle:

• pragmatyczną cyrkularność wartościowania w stylu partycypacyjnym: problem rozstrzygnięcia, która opcja rozwoju jest najkorzystniejsza z perspektywy wszystkich, które to rozstrzygnięcie obywatele powierzy-li systemowi politycznemu z jego instrumentami doradczymi (w tym in-stytutami ewaluacji techniki), spycha się z powrotem na obywateli (Get-hmann 1994, s. 149),

• trudności z reprezentatywnością, akceptowalną „na zewnątrz” rekrutacją uczestników oraz z zagwarantowaniem jawności i przejrzystości odpo-wiednich procedur,

• trudności z wyposażeniem laików uczestniczących w wartościowaniu w kompetencje wymagane do wydawania uzasadnionych sądów,

• nieadekwatność w sensie społecznej potrzeby doradztwa – postulowanie permanentnego nieukierunkowanego nurtu komunikacyjnego to za mało,

• trudności instytucjonalizacyjne związane m.in. ze stosunkiem partycy-pacyjnego wartościowania techniki do politycznych procesów decyzyj-nych36,

36 Niejasna lokalizacja procedur partycypacyjnych w praktyce politycznej państwa jest za-

grożeniem obustronnym: z jednej strony dyskursy partycypacyjne postrzegane jako redemokraty-zacja społeczeństwa delegitymizują państwowe procedury i instytucje, z drugiej owe państwowe instytucje traktują procedury partycypacyjne jako nieszkodliwą „zabawę w politykę” pozbawioną politycznego mandatu. Obie strony mogą się więc wzajemnie deprecjonować (Grunwald 2002, s. 144n).

Page 113: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 119

• trudności organizacyjne, niedostępność niezbędnych zasobów i kompe-tencji,

• niemożliwość społecznej kontroli realizacji zasad etyki dyskursu w praktyce związaną: − z niemożliwością całkowitego wyeliminowania niebezpieczeństwa

porozumienia kosztem osób trzecich, bo ze względów praktycznych w decydowaniu nie mogą faktycznie partycypować wszyscy,

− z niejasnością co do tego, jaką strukturę winna mieć procedura party-cypacyjna, żeby na podejmowanie decyzji nie wpływały zewnętrzne nierówności polityczne,

− z niebezpieczeństwem manipulacji. Uczestnicy mogą nie tylko być w błędzie co do własnych interesów, mogą być wręcz celowo i sys-tematycznie wprowadzani w błąd przez jakąś zainteresowaną stronę,

− z nadmiernym optymizmem podejść partycypacyjnych wyrażającym się przekonaniem, że w warunkach panującego pluralizmu wyobra-żeń aksjologicznych w większości obszarów wartościowania uda się osiągnąć konsens.

Skąd jednak bierze się przekonanie, że konflikty przekonań, których nie udaje się rozwiązać na płaszczyźnie zasad, uda się rozwiązać w perspektywie konkretnego problemu? Konsens moralny jest elementem moralności małych, względnie homogenicznych grup. Jeśli nie da się osiągnąć konsensu, pozostają dwa wyjścia:

(1) redukcja konsensu do plebiscytu (decyzji na zasadzie większości) – w rezultacie dochodzi do utożsamienia etyki i polityki,

(2) przeniesienie pytania na szerszą płaszczyznę proceduralną: jaką struktu-rę muszą mieć dyskursy moralne, aby możliwy był konsens - chodzi o ustalenie, co począć z ową różnorodnością norm i wartości. Wiąże się to z odejściem od idei partycypacyjności w stronę teorii racjonalnego dyskursu w filozoficznym, „ekspertowym” stylu (Mehl 2001, s. 270n).

Z refleksji tych niedostatków wyłania się szereg postulatów dotyczących kształtowania zorientowanych na konsens, partycypacyjnych procedur decyzyj-nych:

(1) wszystkie grupy zainteresowanych winny być reprezentowane w proce-durze decyzyjnej. Aby wykluczyć strategiczny dobór reprezentantów celowe byłyby selekcje losowe,

(2) jeżeli należy się liczyć ze skutkami odległymi w czasie, wówczas przy-szłe pokolenia winny mieć reprezentanta w postaci rzecznika interesów,

(3) obok doradztwa z zakresu nauk przyrodniczych, technicznych i spo-łecznych nieodzowne jest doradztwo specyficznie filozoficzne. Te pierwsze mają za zadanie dostarczyć oszacowania skutków techniki, filozofowie zaś wy-jaśnić podmiotom partycypującym w wartościowaniu sens decydowania oparte-go na powszechnie akceptowalnych wartościowaniach i sens orientacji na rdzeń

Page 114: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

120 K. Michalski

moralności, sprawdzić przytaczane w dyskusji argumenty pod kątem konsysten-cji i możliwości ich uniwersalizacji i moderować „krytyczne dyskusje aksjolo-giczne”, a w końcu zaprezentować wartości, których uczestnicy dotąd nie uwzględniali,

(4) na początku procesu decyzyjnego trzeba wyjaśnić, za pomocą jakiej procedury podejmie się decyzję w razie nieuzyskania konsensu. Aby uniemoż-liwić strategiczne „zablokowanie”, trzeba ustalić taką procedurę awaryjną, aby żadna ze stron nie mogła liczyć na to, że w razie nieuzyskania konsensu to wła-śnie jej uda się przeforsować swoją wolę (Mehl 2001, s. 270).

Realizacja tych postulatów w praktyce partycypacyjnego wartościowania techniki nie usuwa jednak większości wymienionych mankamentów, w obliczu których można zasadniczo nabrać wątpliwości co do powodzenia projektu pod tytułem „partycypacyjne wartościowanie techniki”. W praktyce partycypacyj-ność musi przejść w jakąś postać deskryptywizmu (podejście socjologiczne) albo normatywizmu (podejście filozoficzne).

Ocena koncepcji partycypacyjnych zależy w głównej mierze od tego, czy (1) procedury partycypacyjne awansuje się na główne narzędzia wartościowania techniki, czy też (2) dopuszcza je jako „wyjście awaryjne” i przewiduje skorzy-stać z nich tylko w razie nieznalezienia powszechnie akceptowalnego warto-ściowania. W drugim wypadku partycypacyjność jest sensowną ideą i nie należy się od niej a priori dystansować, wobec wartościowania partycypacyjnego nie należy mieć jednak zbyt wygórowanych oczekiwań.

Bibliografia

Bechmann G. (1996): Minima ethica? „Ethik und Sozialwissenschaften“, 7, 2/3, s. 211- -212.

Detzer K. (1996): Pandämonium der Irrungen in der pluralistischen Postmoderne oder die orientierungslose Gesellschaft im Umbruch. „Ethik und Sozialwissenschaften“, 7, 2/3, s. 219-222.

Gethmann C.F. (1992): Universelle praktische Geltungsansprüche. [W:] P. Janich (red.): Entwicklungen der methodischen Philosophie. Frankfurt/M, s. 146-179.

Gethmann C.F. (1993): Bemannte Raumfahrt als Kulturaufgabe. DLR-Sonderdruck Bemannte Raumfahrt im Widerstreit. Köln-Porz.

Gethmann C.F. (1994): Die Ethik technischen Handelns im Rahmen der Technikfolgen-beurteilung. Am Beispiel der bemannten Raumfahrt. [W:] A. Grunwald, H. Sax (red.): Technikbeurteilung in der Raumfahrt. Anforderungen, Methoden, Wirkun-gen. Berlin, s. 146-159.

Gethmann C.F., Grunwald A. (1996): Technikfolgenabschätzung: Konzeptionen im Überblick. Bad Neuenahr-Ahrweiler.

Gloede F. (1991): Rationalisierung oder reflexive Verwissenschaftlichung? Zur Debatte um die Funktionen von Technikfolgen-Abschätzung für Technikpolitik. [W:] T. Pe-termann (red.): Technikfolgen-Abschätzung als Technikforschung und Politikbera-tung. Frankfurt/M, s. 299-328.

Page 115: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Ewaluacja techniki ... 121

Gottschalk N., Ott K. (1996): Zweckrationale Begründung praktischer Diskurse. „Ethik und Sozialwissenschaften” 7, 2/3, s. 227-229.

Grunwald A. (1994): Wissenschaftstheoretische Anmerkungen zur Technikfolgenab-schätzung: Prognose- und Quantifizierungsproblematik. „Zeitschrift für allgemeine Wissenschaftstheorie” 25/1, s. 51-70.

Grunwald A. (1996): Ethik der Technik. Systematisierung und Kritik vorliegender Entwürfe. „Ethik und Sozialwissenschaften” 7, 2/3, s. 191-204, oraz tenże: Replik. Ethik als Beratung in Technikkonflikten. Tamże, s. 270-281.

Grunwald A. (1998): Technikethik. [W:] W. Korff, L. Beck, S. Mikat (red.): Lexikon der Bioethik. Gütersloh, s. 508-516.

Grunwald A. (2000): Technik für Gesellschaft von morgen. Möglichkeiten und Grenzen gesellschaftlicher Technikgestaltung. Frankfurt/M.

Grunwald A. (2002): Technikfolgenabschätzung – eine Einführung. Berlin. Habermas J. (1999): Teoria działania komunikacyjnego. T. 1. Warszawa. Hubig C. (1999): Werte und Wertkonflikte. [W:] F. Rapp (red.): Aktualität der Technik-

bewertung. Erträge und Perspektiven der Richtlinie VDI 3780. Düsseldorf, s. 17-32.

Irrgang B. (1996): Von der Technologiefolgenabschätzung zur Technologiegestaltung. Plädoyer für eine Technikhermeneutik. „Jahrbuch für Christliche Sozialwissen-schaften” Bd. 37, s. 51-66.

Irrgang B. (1998): Praktische Ethik aus hermeneutischer Perspektive. Paderborn. Irrgang B. (2002): Philosophie der Technik. Bd. 3. Technischer Fortschritt. Le-

gitimitätsprobleme innovativer Technik. Paderborn. Jelden E. (1996): Zweckrationale Technikethik? „Ethik und Sozialwissenschaften” 7,

2/3, s. 234-235. Kornwachs K. (1996): Vom Ausgang der Ethik aus der selbstverschuldeten Instrumenta-

lisierung. „Ethik und Sozialwissenschaften” 7, 2/3, s. 235-238. Lütterfelds W. (1996): Diskursive Konfliktpragmatik als Neutralisierung der Moral?

„Ethik und Sozialwissenschaften” 7, 2/3, s. 244-245. Mehl F. (2001): Komplexe Bewertungen. Zur ethischen Grundlegung der Technikbewer-

tung. Münster. Michalski K. (2003a): Proceduralistyczna etyka techniki. „Zeszyty Naukowe Politech-

niki Rzeszowskiej. Ekonomia i Nauki Humanistyczne” 12, s. 67-98. Michalski K. (2003b): Technikbewertung in Polen. Tradition, Wandel, Perspektiven.

[W:] K. Kornwachs (red.): Technik – System – Verantwortung. Münster, London 2003, s. 425-434.

Mieth D. (1996): Die guten Gründe einer Ethik der Technik. Eine kritische Auseinander-setzung mit den Gebildeten unter ihren Verächtern anlässlich der Bilanz von Armin Grunwald. „Ethik und Sozialwissenschaften” 7, 2/3, s. 247-249.

Ott K. (1996): Technik und Ethik. [W:] J. Nida-Rümelin (red.): Angewandte Ethik. Die Bereichsethiken und ihre theoretische Fundierung. Hamburg, s. 652-717.

Paschen H., Petermann T. (1991): Technikfolgen-Abschätzung – Ein strategisches Rah-menkonzept für die Analyse und Bewertung von Techniken. [W:] T. Petermann (red.): Technikfolgen-Abschätzung als Technikforschung und Politikberatung. Frankfurt/M, s. 19-42.

Page 116: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

122 K. Michalski

Petermann T. (1991): Weg von TA – aber wohin? [W:] Technikfolgen-Abschätzung als Technikforschung und Politikberatung. Frankfurt/M, s. 271-298.

Rapp F. (red.) (1999): Aktualität der Technikbewertung. Erträge und Perspektiven der Richtlinie VDI 3780. Düsseldorf.

Renn O. (1996): Diskurs als leeres Gefäß. „Ethik und Sozialwissenschaften” 7, 2/3, s. 251-254.

Renn O., Webler T. (1996): Der kooperative Diskurs: Grundkonzeption und Fallbei-spiel. „Analyse und Kritik” 18, s. 175-207.

Ropohl G. (1987): Interdependenzen technischen und wirtschaftlichen Handelns. [W:] K. Heinemann (red.): Soziologie wirtschaftlichen Handelns. Opladen, s. 133-149.

Ropohl G. (1996): Die konstruktivistische Scheinlösung. „Ethik und Sozialwissenschaf-ten” 7, 2/3, s. 256-258.

Ropohl G. (1999): Aufnahme und Wirkung der Richtlinie. [W:] F. Rapp (red.): Aktualität der Technikbewertung. Erträge und Perspektiven der Richtlinie VDI 3780. Düssel-dorf, s. 9-16.

Skorupinski B., Ott K. (2000): Ethik und Technikfolgenabschätzung. Zürich. VDI (1991): Richtlinie 3780. Technikbewertung. Begriffe und Grundlagen. Erläuterun-

gen und Hinweise zur VDI-Richtlinie 3780. Düsseldorf.

TECHNIKBEWERTUNG UND TECHNIKFOLGENABSCHÄTZUNG IN DEUTSCHLAND. DIE WICHTIGSTEN TA-INSTITUTE UND DIE BEDEUTENDSTEN TA-KONZEPTE

Z u s a m m e n f a s s u n g

Im vorliegenden Beitrag erfolgt eine eingehende Charakteristik der evaluativen Forschung, international als Technology Assessment (TA) bekannt, in der die BRD weltweit eine führende Rolle spielt. Eine Darstellung der wichtigsten deutschen TA-Institute und eine kritische Analyse der bedeutendsten deutschen TA-Konzepte wird von methodischen Überlegungen zu den theoreti-schen und faktischen Leistungen und Grenzen der Technikbewertung resp. Technikfolgenabschät-zung im Allgemeinen begleitet.

Złożono w Oficynie Wydawniczej w czerwcu 2004 r.

Page 117: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

ZESZYTY NAUKOWE POLITECHNIKI RZESZOWSKIEJ Nr 219 Ekonomia i Nauki Humanistyczne z. 14 2004

Grzegorz OSTASZ Politechnika Rzeszowska

WYWIAD SPECJALNY POLSKICH KONSPIRACJI – „BRYGADY WYWIADOWCZE” NA RZESZOWSZCZYŹNIE 1945-1946

Artykuł dotyczy jednej z ważniejszych struktur powojennej konspiracji niepodle-głościowej. Ukazuje rozwój organizacyjny, skład osobowy, a także działalność „Brygad Wywiadowczych” na terenie powojennej Rzeszowszczyzny. Omawia udział BW w ramach konspiracji „Niepodległość”, następnie w Delegaturze Sił Zbrojnych, a potem – od września 1945 roku – w Zrzeszeniu „Wolność i Niezawi-słość”. W artykule przedstawiono przykłady szeroko rozumianej podziemnej pracy wywiadowczej i informacyjnej.

Wyjątkowo sprawną, niezależną sieć informacyjną WiN stanowiły „Bryga-dy Wywiadowcze” (BW). Były ważną formacją podziemia czasów okupacji niemieckiej i pierwszych lat powojennych. Prowadziły skuteczny wywiad nie tylko przeciwko Niemcom, ale również tak zwany wywiad polityczny, a od lata 1944 roku przestawiały się na gromadzenie informacji przeciwko Sowietom, UB, MO, „ludowemu” WP.

„Brygady Wywiadowcze” były niejako podwójnie zakonspirowanym wy-wiadem politycznym (głównie antykomunistycznym) ZWZ-AK. Powstały jako struktury wywiadu społeczno-politycznego Wydziałów Wojskowych admini-stracji zmilitaryzowanej („Teczka”) formowanej przy komendach okręgów ZWZ-AK1. Jeszcze podczas okupacji niemieckiej toczyły się rokowania doty-czące przejęcia „Brygad Wywiadowczych” przez Delegaturę Rządu. Obsada BW to „zawodowcy”, „dwójkarze” sprzed wojny, tak zwani „pracownicy przy-graniczni”, żołnierze dywersji pozafrontowej 1939 roku. „Brygady Wywiadow-cze” gromadziły – umożliwiające walkę z okupantem – dane z zakresu wojsko-wości, życia politycznego, społecznego, gospodarczego. Według Antoniego Słabosza, współorganizatora i jakiś czas kierownika rzeszowskich BW, istotą tej konspiracji „było rozpracowywanie komuny, wywiadu sowieckiego i przeciw-

1 Zob. G. Górski, Administracja Polski Podziemnej w latach 1939-1945. Studium historycz-

no-prawne, Toruń 1995, s. 287-291.

Page 118: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

124 G. Ostasz

działanie im. To samo zadanie kontynuowaliśmy podczas okupacji sowieckiej”2. Udało się zainstalować „wtyczki” w urzędach bezpieczeństwa publicznego oraz w „lubelskiej” administracji rządowej i samorządowej. „Brygady Wywiadow-cze” interesowały się akcjami odwetowymi UB, MO, KBW, formacji sowiec-kich, pacyfikacjami ukraińskich wiosek, działalnością UPA i OUN. Odnotowy-wały rabunki, morderstwa i gwałty popełniane przez Sowietów i UB.

Pomimo wkroczenia Armii Czerwonej na Rzeszowszczyznę siatka BW nie zaprzestała pracy wywiadowczej. Los „Brygad Wywiadowczych” niczym so-czewka skupia w sobie dzieje podziemia. Do końca 1944 roku rzeszowskie BW podlegały komendzie Okręgu AK Kraków. Potem, od początku 1945 roku, ta bardzo sprawnie działająca struktura informacyjna została podporządkowana „NIE”, nowej antysowieckiej konspiracji, a następnie, od 7 maja 1945 roku, wraz z całym swym personelem – Delegaturze Sił Zbrojnych. Od września 1945 roku BW podjęły współpracę ze Zrzeszeniem „Wolność i Niezawisłość”. Mimo to nadal stanowiły niezależną sieć informacyjną WiN na Rzeszowszczyźnie. Nie podlegały więc kierownictwu Okręgu (Wydziału) WiN Rzeszów, lecz bezpo-średnio szefowi „Brygad Wywiadowczych” Obszaru Południowego WiN w Krakowie, Edwardowi Bzymkowi-Strzałkowskiemu („Bazyli”, „Swoboda”, „Grudzień”); zwierzchni wobec Rzeszowa Obszar Południowy BW-WiN posłu-giwał się kryptonimem „Izba Kontroli”. Nie może zatem dziwić, że działacze WiN dość często traktowali członków BW jak „ludzi z innej siatki organizacyj-nej”3.

Kierownikiem Okręgu BW-WiN Rzeszów (kryptonimy „Rola”, „Mila”) był Antoni Słabosz („Paweł”, „Stary”), który tą siecią wywiadu kierował od okupa-cji niemieckiej. Od początku 1942 roku stał na czele Rzeszowskiego Obwodu BW-ZWZ, a od lipca inspektoratu; 6 sierpnia 1944 roku wstąpił do „NIE”; objął Podokręg (Okręg) Rzeszów BW „NIE”, Okręg BW Delegatury Sił Zbrojnych, a wreszcie BW Zrzeszenia WiN. Podległy mu zespół ludzi – jak oceniali przeło-żeni – wykazywał dużą aktywność i skuteczność. Struktury komunistyczne – sowieckie i PKWN – zdołał rozpracować w 75%. W pierwszych miesiącach okupacji sowieckiej stwarzał „tyle kłopotów NKWD i bezpiece, że dochodzili do szału”4. Okręg Rzeszowski BW prowadził „akcję informacyjno- -uświadamiającą” pod hasłem „walka o przewagę ducha”. W 1945 roku Słabosz stworzył BW w Szczecinie, Kamieniu, Kołobrzegu, Gdańsku, Gdyni. Tropiony przez „bezpiekę” – posługując się „lewym” nazwiskiem Stanisław Stanisławski – musiał opuścić Rzeszowszczyznę. Przez pół roku, od stycznia do końca lipca

2 A. Słabosz, Relacja pisemna, „Briey”, z 2 listopada 1971, zbiory G. Ostasza. 3 G. Ostasz, Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość” Okręg Rzeszów, Rzeszów 2000, s. 53-54. 4 A. Słabosz, Relacja pisemna, „Briey”, z 2 listopada 1971, zbiory G. Ostasza; G. Ostasz,

Słabosz Antoni, [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. 38, Warszawa–Kraków 1998, s. 576-577. Zob. G. Ostasz, Słabosz Antoni, [w:] Małopolski słownik biograficzny uczestników działań niepodległo-ściowych 1939-1956, t. 4, Kraków 1999, s. 158-162.

Page 119: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Wywiad specjalny ... 125

1946 roku, był zastępcą kierownika BW Obszaru Południowego WiN. Wtedy stał też na czele struktur wywiadu na Górnym i Dolnym Śląsku. Z racji do-świadczenia nadal nadzorował prace BW na południowo-wschodnich obszarach Polski. Wciąż ścigany przez UB wyjechał, latem 1946 roku, do Pragi czeskiej. Na terenie Rzeszowszczyzny zastąpił go Józef Klus („Wacek”), dotychczasowy szef wywiadu Inspektoratu BW-WiN Krosno.

Słaboszowi, a po nim Klusowi, podlegał sztab okręgu BW-WiN, czyli „Biuro Studiów”. „Biuro Studiów” miało trzy referaty: pierwszy, społeczno- -polityczny (z punktem kontaktowym w Rzeszowie przy ulicy Mickiewicza 31), drugi, kontrwywiadowczy (jego odprawy odbywały się również w Rzeszowie, przy ulicy Matejki 18), trzeci, gospodarczy (jego skrzynka pocztowa znajdowała się w budynku rzeszowskiej Izby Przemysłowo-Handlowej).

Referatem społeczno-politycznym kierował Stefan Nowakowski („Grze-gorz”); referatem kontrwywiadu – Rudolf Chorzempa („Feliks”, „Narcyz”); referatem gospodarczym – Lesław Adam, prawnik; a po nim, od stycznia 1946 roku, Jan Andryskowski („Sylwester”)5. Do „Biura Studiów” należeli ponadto: Mirosław Biliński („Andrzej”) i Adam Wohański („Dunka”), pomagając w spo-rządzaniu raportów terenowych6. Chorzempa – na podstawie raportów z powia-tów – pilnował redakcji sprawozdań zbiorczych, przekazywanych do obszaru; sprawozdania przepisywała na maszynie Klementyna Gerlach. „Biuro Studiów” spotykało się u Heleny Chorzempy przy ulicy Grunwaldzkiej; współpracował z nim Jan Liszcz („Ryś”), kierownik okręgowej sieci propagandowej7. To on, od wiosny 1946 roku, nadzorował „Akcję O” (odpluskwiania), którą „Brygady Wywiadowcze” prowadziły równolegle z „terenówką” WiN.

„Biuro Studiów” zatwierdzało wydatki Rzeszowskiego Okręgu BW. Za-zwyczaj 70% funduszów organizacyjnych otrzymywały obwody, resztę stanowi-ły „wydatki inspektorackie”. Próbą dofinansowania był plan uruchomienia linii autobusowej na trasie Przemyśl – Katowice z lata 1945 roku. Zyski z owej dzia-łalności miały zasilać budżet BW.

Niezależna sieć BW była „upoważniona [...] do zbierania informacji”8. Te następnie miały być dostarczane strukturom nadrzędnym. Zatem kierownictwo Okręgu BW-WiN Rzeszów dbało o łączność z Krakowem; zapewniała ją Jadwi-ga Łuczyńska („Maria”, „Magdalena”), szef sekretariatu „Biura Studiów”. Od 1944 roku współpracowała ze Słaboszem; jej mieszkanie przy ulicy Langiewicza 3 stanowiło główną skrzynkę „pocztową” BW. Łuczyńskiej pomagała Wanda

5 Archiwum IPN Oddz. w Rzeszowie, sygn. 05/4, t. 3, Charakterystyka Nr 3 WiN Okręg

Rzeszów – kwestionariusze osobowe członków. 6 G. Ostasz, Od AK do WiN. Rzeszowskie „Brygady Wywiadowcze”, „Jednodniówka Rze-

szowskiego Oddziału Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość”, 5, 1999, s. 4-5. 7 Referat propagandy podlegał bezpośrednio Mirosławowi Kowalskiemu („Swoboda”), za-

stępcy kierownika propagandy BW przy Obszarze Południowym WiN w Krakowie. 8 OKBZpNP, sygn. Sr. 1003/47, Wytyczne nr 5, z 11 sierpnia 1946 roku.

Page 120: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

126 G. Ostasz

Budzyńska, jej siostra. Do stałych łączników Rzeszowa z Krakowem należeli: Helena Chorzempa („Ewa”) oraz Ludwik Bezruczko („Zygmunt”, „Czarny”), funkcjonariusz Służby Ochrony Kolei. Co miesiąc Bezruczko – jednocześnie informator z dziedziny kolejnictwa – dostarczał pocztę BW do krakowskiego klasztoru oo. Bernardynów. Natomiast Helena Chorzempa od lutego 1946 roku umożliwiała kontakt pomiędzy Rzeszowem a inspektoratami Mielca i Przemy-śla.

Krakowskie odprawy odbywały się na zmianę przy ulicy Jasnej 5, Urzędni-czej, Topolowej, przy Alejach Słowackiego, w klasztorze oo. Bernardynów (u „Ojca Beniamina”). Do lata 1945 roku Rzeszów reprezentował tam Słabosz, potem także Klus, Wohański, Liszcz. Kraków zaś Edward Bzymek-Strzałowski, a od marca 1946 roku również Eugeniusz Ralski („Biały”), nadto Paweł Lewan-dowski („Dar”, „Wiktor”), kierownik kontrwywiadu Obszaru Południowego BW, Mirosław Kowalski, Jan Kot („Janusz”) oraz kolejni prezesi obszaru, Fran-ciszek Niepokólczycki („Żejmian”, „Woźniak”) i Łukasz Ciepliński („Ludwik”).

Na początku 1945 roku rzeszowskie BW zostały rozbudowane. Ich celem był zarówno wywiad, jak i „[...] wniknięcie do organów administracji i bezpie-czeństwa i obsadzenie ważnych stanowisk przez ludzi czystych rąk. Opanowanie samorządu terytorialnego, gospodarczego i zawodowego jest jedynym ratunkiem przed roztrwonieniem dobra publicznego [...], pierwszym krokiem do usunięcia bezprawia i samowoli kacyków z PPR, i »bezpieki«”9.

Według opinii Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego z 1947 roku BW angażowały zazwyczaj „[...] ludzi o wykształceniu średnim lub wyższym, jak urzędnicy samorządowi, państwowi, nauczycielstwo i duchowieństwo, którzy specjalnie wdarli się na te stanowiska, w ten sposób mając nieskrępowane ruchy i możliwości zbierania materiału dla celu wywiadu, na korzyść obcego rządu”10.

Podczas werbunku nowych członków „Brygady Wywiadowcze” nazywano również „Międzypartyjnym Komitetem Porozumiewawczym Stronnictw Poli-tycznych”. W ramach WiN „Brygady Wywiadowcze” stworzyły okręgową strukturę, która obejmowała całe województwo rzeszowskie. Jej podstawę – inaczej niż w WiN – nie stanowiły rejony i rady, lecz inspektoraty oraz obwody. Zasięg terytorialny rejonów WiN nie odpowiadał zasięgowi inspektoratów BW. W skład czterech inspektoratów BW (ich kryptonimy: „Nafta”, „Most”, „Ma-zur”, „Las”) weszło siedemnaście powiatów, to jest całe województwo rzeszow-skie. Pod względem stopnia zorganizowania Okręg „Brygad Wywiadowczych” Rzeszów cechował się kontrastami. Najlepiej funkcjonowały inspektoraty: przemyski („Most”) i rzeszowski („Mazur”).

Inspektorat BW Krosno („Nafta”), najpierw pod kierownictwem Józefa Klusa („Wacek”), a następnie – od końca 1945 roku – Włodzimierza Janickiego

9 APR, sygn. H-5, t. 2. 10 Archiwum Warszawskiego Okręgu Wojskowego, Filia Nr 2 CAW, sygn. Sr. 643/47.

Page 121: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Wywiad specjalny ... 127

(„Styks”) obejmował sześć powiatów (obwodów)11. Powiatem Gorlice kierował Wilhelm Haberla („Karlik”, „Róg”), jednocześnie szef propagandy BW, od koń-ca 1945 roku – Leszek Wasylkowski („Jurek”, „Leszek”); powiatem Krosno – Stanisław Szarek („Sas”), potem Stanisława Jaworska; powiatem Jasło – Wło-dzimierz Janicki, później Tadeusz Kopacz („Aleksander”) i Edward Bożek („Marian”); powiatem Sanok – Władysław Tynek („Brzezina”). Nie są znane personalia kierowników BW z 1945 roku w powiatach brzozowskim i leskim; być może zabrakło tam obsady. Od stycznia 1946 roku powiaty Brzozów i Le-sko, podobnie jak Sanok, były podporządkowane Władysławowi Tynkowi. Do dobrze funkcjonujących wywiadowców Tynka należeli: Władysław Koch, Sta-nisław Lewiński, Adam Wykus, Paweł Michalski, Jan Mierzwa („Brzoza”) – z brzozowskiej Komendy Powiatowej MO – Andrzej Trzciański. Miesięczne sprawozdania zbiorcze inspektoratu przygotowywał Włodzimierz Janicki, za każdym razem pamiętając o okupacyjnych formacjach sowieckich. W styczniu 1946 roku zauważył, iż „obsada NKWD z Brzozowa, na skutek ciągłych zatar-gów z WP, została przeniesiona [...] do Rzeszowa”. Tymczasem „do Sanoka przybyło [...] około 200 żołnierzy NKWD celem wzmocnienia UB, chodzą przeważnie w ubraniach cywilnych, badają na razie nastroje w społeczeń-stwie”12. Odnotował konfidentów NKWD. Działalność Inspektoratu BW „Naf-ta” obejmowała również nadzór pogranicza polsko-sowieckiego i polsko-słowackiego.

Wywiadem na terenie miasta Gorlice kierował Leonard Szczepaniak („Ropski”), urzędnik przemysłu naftowego. Jego zastępcą był Stanisław Kubie-las („Światło”), pracownik poczty. Obaj znaleźli się w BW podczas okupacji niemieckiej. Z początkiem 1945 roku wstąpili do „NIE”, a na wiosnę do DSZ. Szczepaniak prowadził archiwum obwodowe BW; dokumenty przechowywał w gorlickim biurze Zarządu Przemysłu Naftowego13. Raporty przepisywał na ma-szynie, odwoził je zaś do Rzeszowa Włodzimierz Janicki. Gorlicka siatka BW miała swego współpracownika w PUBP. Był nim, pozyskany przez Kubielasa sekretarz PUBP, Feliks Pabisiński („Iskra”). Od listopada 1945 roku składał regularnie meldunki o gorlickim PUBP, o działaniach operacyjnych oraz infor-matorach „bezpieki”, o aresztowanych działaczach konspiracji niepodległościo-wych, przy okazji o referendum „ludowym” i kampanii wyborczej do sejmu. Ujawnił „agenturę” PUBP; zestawił co najmniej sto nazwisk donosicieli. Ostatni meldunek wywiadowczy przekazał Kubielasowi po wyborach do sejmu ustawo-dawczego.

11 Relacja Włodzimierza Janickiego. 12 Dokument w zbiorach G. Ostasza. 13 Achiwum to zostało wykryte przez UB 8 marca 1950 roku.

Page 122: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

128 G. Ostasz

Na początku 1946 roku Kubielas zwerbował do BW-WiN plut. Jana Tarsę („Stróżowski”)14 z Powiatowej Komendy MO w Gorlicach, policjanta sprzed wojny, żołnierza z jesieni 1939 roku. Tarsa ujawnił metody śledcze UB. Do informatorów Szczepaniaka należeli również: Kazimierz Gąsiorek („Marianow-ski”), Władysław Łuczyński („Erazm”) i Czesław Wysocki („Morski”), u które-go – w mieszkaniu przy ulicy Cmentarnej – znajdowała się gorlicka skrzynka „pocztowa”.

W różnym czasie kończyła się działalność konspiracyjna powiatów Inspek-toratu „Nafta”. Do wiosny 1946 roku Franciszek Bełda dostarczał informacje tyczące działalności PPR na terenie Brzostku i Kołaczyc, a Józef Cichoń („An-toni”) materiały z dziedziny spółdzielczości w Jaśle. W Obwodzie Krosno dzia-łał Antoni Bocheński. Najdłużej – do wyborów sejmowych w styczniu 1947 roku – funkcjonowała siatka gorlicka, jednak bez łączności z rozbitą aresztowa-niami „górą” BW. Natomiast już wcześniej, na początku 1946 roku, zamarł wy-wiad w powiatach sanockim, brzozowskim i leskim.

Inspektoratem BW Przemyśl („Most”) od września 1944 roku kierował Roman Kluz („Roman”, „Kropidło”, „Czarny”, „Żar”)15. W czerwcu 1945 roku zastąpił go Adam Wohański („Dunka”)16. Do „Mostu” należały powiaty: Prze-myśl, Przeworsk, Jarosław i Lubaczów. Siatkę wywiadowczą na terenie powiatu przeworskiego nadzorował sam Wohański. „Brygady Wywiadowcze” powiatów Jarosław i Lubaczów podlegały Marii Nowomiejskiej („Myszka”, „Weronika”), a potem – kiedy ta wyjechała z Polski w grudniu 1945 roku – Kazimierze Sału-stowicz. Sprawozdania wywiadowcze jarosławsko-lubaczowskie były autorstwa Kazimiery Sałustowicz oraz Stefanii Amonowej, pracownicy „Caritasu”. Adam Wohański ocenił je jako „bardzo dobre w treści”17. Łączność Wohańskiemu zapewniała Janina Proszałowicz, nauczycielka; pełniła rolę skrzynki „poczto-wej” pomiędzy inspektorem i współpracownikami w przemyskim PUBP. W jej mieszkaniu odbywały się zebrania organizacyjne.

Sprawnie działały „Brygady Wywiadowcze” w Obwodzie Przemyśl, podle-gającym Józefowi Szumowskiemu („Srogi”, „Nr 1”); od listopada 1945 roku kierował również propagandą Inspektoratu „Most”. Zastępcą Szumowskiego w przemyskim powiecie był ogniomistrz Kazimierz Olsiński („Wierusz”, „Dzia-łosza”, „Nr 2”). Obsadę BW stanowili niedawni konspiratorzy z czasów nie-mieckich. Od wiosny 1945 roku referatem sprawozdawczości Przemyskiego Obwodu BW – w ramach „NIE”, a potem DSZ – zawiadywał Zbigniew Chwoj-

14 G. Ostasz, Tarsa Jan, [w:] Małopolski słownik biograficzny uczestników działań niepodle-głościowych 1939-1956, t. 7, Kraków 2001, s. 200-202.

15 Studium Polski Podziemnej w Londynie (dalej SPP), akta weryfikacyjne Romana Kluza; B. Leonhard, Kluz Roman Jan, [w:] Małopolski słownik biograficzny uczestników działań niepod-ległościowych 1939-1956, t. 7, Kraków 2001, s. 92-95.

16 G. Ostasz, Wohański Adam, [w:] Małopolski słownik biograficzny uczestników działań niepodległościowych 1939-1956, t. 4, Kraków 1999, s. 183-186.

17 Relacja Ireny Szajowskiej.

Page 123: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Wywiad specjalny ... 129

ko („Jazłowiec”, „Nr 31”, „Termit”), ekonomista, urzędnik biura żywnościowe-go w Zarządzie Miasta Przemyśla. Okresowe sprawozdania gospodarcze (o sta-nie aprowizacji, o sytuacji materialnej społeczeństwa), polityczne, „resortowe” przekazywał Marii Walickiej („Nr 3”), inżynierowi architektowi18. To właśnie za sprawą Walickiej w konspiracji znalazł się Chwojko, nadto Edward Frühauf („Nr 32”), referent Powiatowego Urzędu Informacji i Propagandy, Maria Andres („Nr 33”), dziennikarka zatrudniona w biurze repatriacyjnym. Każde z nich werbowało własną grupę informatorów, najczęściej spośród wywiadu akowskie-go. Maszynopisy raportów, przygotowane przez Janinę Proszałowicz, do Rze-szowa i Krakowa zawoziła Bronisława Kunik („Nr 46”), kurierka. Do współpra-cowników przemyskiej siatki BW (kryptonim „Zośka”) należeli: Edward Mroczkowski („Nr 34”), pracownik miejskiego biura budowlanego; Tadeusz Borowiec („Nr 35”), przedwojenny oficer kawalerii, pracownik przemyskiego Państwowego Urzędu Repatriacyjnego; Alfred Czerny („Nr 36”); Franciszek Dołęga („Nr 37”), urzędnik przydziałów UNRRA, a zarazem „wtyczka” w PPR; Franciszek Tropiło („Nr 38”) i Józef Miśniakiewicz („Nr 41”), pracownicy przemyskiego Urzędu Skarbowego; Marian Żuk („Nr 39”), nadleśniczy; Zyg-munt Felczyński („Baltu”), wicestarosta; Adam Baraniecki („Nr 40”), prawnik, pracownik PUR. Wywiad podporządkowany wprost Adamowi Wohańskiemu, Józefowi Szumowskiemu i Kazimierzowi Olsińskiemu stanowili: Jan Rawski („Budda”, „Nr 4”); Władysław Kina („Jaśmin”) z Powiatowej Komendy MO w Przemyślu; Ignacy Mikicki z Urzędu Skarbowego; Andrzej Lisowski („Sy-gnał”), pracownik PKP; Józef Helak („Sokolik”, „Nr 16”), prezes Samopomocy Chłopskiej w Pikulicach19.

Już latem 1944 roku przemyska siatka „Brygad Wywiadowczych” (wów-czas jeszcze w ramach AK) próbowała nawiązać wstępny kontakt z przedstawi-cielami Ukraińskiej Armii Powstańczej (UPA) w kwestii wspólnego wywiadu antykomunistycznego i antysowieckiego. Te próby przypadły jednak na czas im niesprzyjający. Właśnie toczyły się krwawe zmagania pomiędzy terenowymi strukturami polskiej konspiracji wojskowej a formacjami wojskowymi podzie-mia ukraińskiego. Próbę autentycznej współpracy BW i UPA mogły inicjować dopiero po ustaniu okupacji niemieckiej. W kwietniu 1945 roku UPA starała się uzgodnić warunki wstępnego porozumienia z poakowskimi strukturami Rze-szowszczyzny. Do wstępnych ustaleń doszło wówczas na terenie powiatu brzo-zowskiego20. Jednak ówczesna propozycja ukraińska spaliła na panewce. Kon-

18 Maria Walicka była odpowiedzialna za budowę pomnika wdzięczności Armii Czerwonej, którego wystawienie zatwierdził w maju 1945 roku Zarząd Miejski w Przemyślu.

19 APP, sygn. Sr. 541/47; ibidem, Sr. 391/50; J. Draus, G. Mazur, Lista aresztowanych dzia-łaczy Zrzeszenia WiN, „Studia Rzeszowskie”, 1997, t. IV, s. 149-152.

20 Rozmowy zostały przeprowadzone we wsi Siedliska 29 kwietnia 1945 roku. Stronę polską reprezentowali oficerowie oddziałów leśnych „Warta” (z lwowskiej AK), mjr Dragan Sotirović („Draża”) oraz por. Ryszard Krasek („Pirat”), którzy nie posiadając żadnego upoważnienia mieli się podawać za przedstawicieli dowództwa AK w Rzeszowie. Archiwum MSW, t. 442, Protokół

Page 124: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

130 G. Ostasz

takty z UPA były zakazane zarówno przez dowódców „NIE”, DSZ, jak i mjr. Stanisława Pieńkowskiego („Hubert”), kierownika likwidacyjnych komórek AK Podokręgu Rzeszów. Obawiali się bowiem „wsyp” uwarunkowanych infiltracją UPA przez NKWD i UB21.

Niezależna sieć BW była niejako ponad owymi zaleceniami. Pierwsze kon-takty dotyczące wywiadu antykomunistycznego i antysowieckiego BW i UPA nawiązały latem 1944 roku, jeszcze przed rozpoczęciem akcji „Burza”. Termin owych rozmów przypadł na czas wzajemnych walk pomiędzy strukturami tere-nowymi polskiej konspiracji wojskowej oraz formacji paramilitarnych podzie-mia ukraińskiego22. Dalsza wywiadowcza współpraca BW i UPA była kontynu-owana już po zakończeniu okupacji niemieckiej23. Nie wydaje się jednak, by zawierano jakieś porozumienia o charakterze politycznym. Latem 1945 roku na ślad owej współpracy wpadły struktury konspiracji poakowskiej z przemyskie-go. U zatrzymanego łącznika ukraińskiego został znaleziony list UPA do mjr. „Anteckiego” (pod takim pseudonimem i fikcyjnym stopniem występował wo-bec UPA Józef Szumowski, kierownik BW w Obwodzie Przemyśl). List po-twierdzał poprzednią korespondencję BW i UPA. Wkrótce – po uformowaniu się końcem lata 1945 roku struktur WiN – informacje o polsko-ukraińskich kon-taktach z przemyskiego dotarły do zarządu Rzeszowskiego Okręgu WiN24.

W listopadzie 1945 roku i w marcu roku następnego Obwód BW-WiN Przemyśl był wizytowany przez Antoniego Słabosza, który udzielał wtedy wy-tycznych do pracy. Za rozpracowanie przez Zbigniewa Chwojkę i Zygmunta spotkania przedstawicieli b. AK i UPA, 29 kwietnia 1945 r., k. 241-242; A.B. Szcześniak, W.Z. Szota, Droga donikąd. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce, Warszawa 1973, s. 335-336. Latem 1945 roku planowane były rozmowy polsko-ukraińskie na terenie powiatu–obwodu Przemyśl. Ich tematem miało być wstrzymanie upowskich akcji przeciwko ludności polskiej. Na przedstawicieli strony polskiej wyznaczeni zostali Broni-sław Wochanka („Ludwik”), Władysław Koba oraz trzech ludzi ochrony. Ukraińcy nie zgłosili się w umówionym terminie w Ostrowiu nad Sanem. APR, Sr. 971/47, t. III, k. 275, Protokół przesłu-chania Koby Władysława ps. „Marcin” z dnia 25 XI 47 r.

21 Por. G. Ostasz, Nad protokołem rozmów WiN – UPA; z 18 maja 1946 roku, „Zeszyty Hi-storyczne WiN-u”, nr 14, 2000, s. 159-164; APR, H-5, t. 3, k. 65. O lokalnych porozumieniach AK, a potem WiN z UPA m.in. na terenie Wydziału WiN Rzeszów piszą: J. Sztendera, W poszu-kiwaniu porozumienia. Podziemie ukraińskie i polskie w latach 1945-1947. Współpraca pomiędzy UPA i WiN, „ABC”, nr 7, 1988, s. 41-58; M. Gołębiewski, Sojusz z Ukraińcami i sojusz narodów ujarzmionych, tamże, s. 59-62. O niepodejmowanych przez WiN propozycjach rozmów ze strony UPA zeznawał Władysław Koba. APR, Sr. 971/47, t. III, k. 275, Protokół przesłuchania Koby Władysława ps. „Marcin” z dnia 25 XI 47 r.

22 W drugiej połowie czerwca 1944 roku odwetowe akcje przeciwko UPA prowadził oddział partyzancki „San” z Inspektoratu AK Rzeszów. G. Ostasz, Obwód ZWZ-AK Rzeszów. Konspiracja wojskowa i „Burza”, Rzeszów 1992, s. 29.

23 Zaskakujące są wnioski raportu okresowego Przemyskiego Inspektoratu BW z drugiej po-łowy 1944 roku. Według niego terror UPA wobec ludności polskiej prowokują antyukraińskie akcje BCh. Odpis dokumentu – zbiory G. Ostasza.

24 Sr. 971/47, t. III, k. 275, Protokół przesłuchania Koby Władysława ps. „Marcin” z dnia 25 XI 47 r.; A.B. Szcześniak, W.Z. Szota, op. cit., s. 336-337.

Page 125: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Wywiad specjalny ... 131

Felczyńskiego przemyskiej PPR, za raporty o gospodarce miasta i powiatu, za informacje o UPA Inspektorat „Most” otrzymał pochwałę.

Od połowy 1945 roku ważne „ogniwo” Przemyskiego Inspektoratu BW stanowiła Janina Proszałowicz – z zawodu nauczycielka – sekretarka w Powia-towym Zarządzie Drogowym. To właśnie ona odbierała od współpracowników BW materiały wywiadowcze, by przekazać Adamowi Wohańskiemu.

Przemyskie BW na własną rękę ustalały wyniki referendum „ludowego”. Bardzo cenne okazały się wtedy informacje Felczyńskiego, wicestarosty, a do-kładniej wykazy głosowania ze wszystkich gmin powiatu. Pośród materiałów uzyskanych przez BW znalazł się spis funkcjonariuszy więzienia PUBP25.

Co się tyczy Inspektoratu Rzeszowskiego („Mazur”), twórcą siatki wywia-dowczej był Roman Kluz („Czarny”). Tropiony przez UB i NKWD musiał opu-ścić Rzeszów we wrześniu 1944 roku; przeniósł się do Przemyśla. Od sierpnia 1945 roku Inspektorat „Mazur” objął Mirosław Biliński („Andrzej”). Do „Mazu-ra” należały cztery powiaty. Powiatem Rzeszów kierował zrazu N. Huczyński („Chudy”), a potem – od kwietnia do sierpnia 1945 roku – Mirosław Biliński. Powiatem Dębica – najpierw Adam Niedźwiedzki („Hortensjusz”), później – od lutego do kwietnia 1946 roku – Stefan Srebro („Platyna”) oraz Józef Gwóźdź („Tytus”). Powiatem Łańcut – Mirosław Bojdecki („Sabała”), prawnik26. Bra-kowało natomiast kierownika powiatu w Kolbuszowej, skąd materiały wywiadu dostarczał Rudolf Chorzempa. Łączność pomiędzy Dębicą a Rzeszowem za-pewniały Karolina Szczepanek-Majka („Krystyna”) i Maria Kolbuszówna. Pro-pagandą BW w Inspektoracie Rzeszowskim zawiadywał Rudolf Chorzempa („Feliks”, „Narcyz”). Ważnym wywiadowcą BW był Kazimierz Kruczkowski, urzędnik starostwa w Łańcucie oraz Adam Bielatowicz („Poduszka”, „Wróbel”) i Kazimierz Bojarski, informatorzy Obwodu Dębica. Cenne materiały zdobywał również Jan Kloc („Szczupak”), który rozpracowywał pepeerowców rzeszow-skiego Staromieścia. Do BW pozyskał go Rudolf Chorzempa za pośrednictwem ks. Władysława Wardęgi. Raporty przedkładał Kloc Stanisławowi Dziurze vel Darskiemu („Prus”)27 z Wydziału Aprowizacji i Handlu Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie. Ten przygotowywał również własne raporty o sytuacji gospodar-czej i nastrojach wśród społeczeństwa. Cenną skrzynką „pocztową” Inspektoratu BW „Mazur” był sklep Antoniego Rzucidły („Rak”) przy ulicy Gałęzowskie- go 1.

Współpracownicy BW w Rzeszowie to: Władysław Marciński, działacz PPR, przewodniczący Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, por. Stanisław

25 AD UOP Rz., sygn. 16/IV, t. 27; Schemat organizacyjny BW WiN w Okręgu Rzeszów, zbiory Z. Mazura; APR, sygn. Sr. 236/47; A. Zagórski, Schemat organizacyjny WiN-u (1945-1947). Okręg WiN Rzeszów (próba rekonstrukcji), „Zeszyty Historyczne WiN-u”, nr 6: 1995, s. 71-73.

26 APR, sygn. Sr. 541/47; ibidem, Sr. 198/48; J. Draus, G. Mazur, op. cit., s. 146, 148. 27 G. Ostasz, Dziura Stanisław Michał, [w:] Małopolski słownik biograficzny uczestników

działań niepodległościowych 1939-1956, t. 7, Kraków 2001, s. 52-54.

Page 126: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

132 G. Ostasz

Różycki, sędzia WSR; Emil Wersztain („Lis”), rozpracowywał PCK, Państwo-wy Urząd Repatriacyjny (PUR), Związek Ziem Zachodnich; Alfons Misztal („Ahmed”)28, naczelnik Wydziału Społeczno-Politycznego w Urzędzie Woje-wódzkim; Feliks Michalik („Rybak”), zastępca naczelnika Wojewódzkiego Urzędu Informacji i Propagandy; Lubomir Kajzer („Ciszewski”), majster w rze-szowskich PZL; Antoni Danowski, technik PZL; Kazimierz Rudnik, członek Rady Miejskiej w Rzeszowie, wywiadowca polityczny „z terenu” PPR, PPS, SD, SP; inż. Antoni Ilgner, członek SD, ułatwił wniknięcie do Wojskowego Sądu Rejonowego, skąd materiały przekazywał sędzia mjr Mieczysław Bucz-kowski. Dzięki niemu zostały potwierdzone informacje, że ubowcy i milicjanci znęcają się nad aresztantami. „Stosowanie bezprzykładnych tortur wobec nie-winnych nawet ludzi” stało się w marcu 1946 roku motywem wysłania przez sędziego Buczkowskiego – komunisty sprzed wojny – memoriału do prezesa Najwyższego Sądu Wojskowego.

Interesujący, a jednocześnie tragiczny w wymowie materiał zawiera relacja, jaką działacze Brygad Wywiadowczych WiN z Inspektoratu Rzeszów otrzymali końcem 1945 roku od nieznanego z nazwiska byłego żołnierza AK. Relacja została zatytułowana „Sprawozdanie zwolnionego obecnie z Rosji – dnia 4 X [1945 roku]”. Zawiera szczegółowe informacje o losach żołnierzy AK Podokrę-gu Rzeszów zesłanych w październiku i listopadzie 1944 roku oraz w styczniu 1945 roku do sowieckich łagrów29.

Z racji funkcjonowania w Rzeszowie kierownictwa Okręgu BW-WiN na pracownikach Rzeszowskiego Inspektoratu „Mazur” spoczywał obowiązek za-pewniania lokali i skrzynek „pocztowych”. Swego rodzaju koordynatorem łącz-ności wewnętrznej okręgu był Roman Kluz („Czarny”). Od późnej jesieni 1945 roku spotkania „Biura Studiów” z Antonim Słaboszem odbywały się u Stanisła-wa Dziury vel Darskiego przy ulicy Naruszewicza 15.

Warto wspomnieć, że latem 1946 roku Inspektorat Rzeszowski BW – za-niepokojony pogromem Żydów w Kielcach – kontynuował ustalanie przebiegu i przyczyn wcześniejszych, podobnych rozruchów rzeszowskich. Rezultatem śledztwa BW był raport o okolicznościach zdarzeń z 11 i 12 czerwca 1945 roku przy ulicy Tannenbauma30. Wedle materiałów BW – z lata 1945 roku – wypadki zostały sprowokowane mordem na polskiej dziewczynce popełnionym rzekomo przez Żydów. Wówczas „ludność przy udziale milicji, a nawet częściowo

28 G. Ostasz, Misztal Alfons, [w:] Małopolski słownik biograficzny uczestników działań nie-

podległościowych 1939-1956, t. 7, Kraków 2001, s. 137-139. 29 G. Ostasz, Relacja z katorgi, „Jednodniówka Rzeszowskiego Oddziału Zrzeszenia Wol-

ność i Niezawisłość”, nr 5, 1999, s. 6-7. Łącznie do sowieckich łagrów w Riazaniu, Borowiczach, Stalinogorsku wywiezionych zostało z Rzeszowszczyzny ponad 1300 akowców. Do tej liczby należy dodać kilkuset cywilów oraz żołnierzy AK z Lubelszczyzny bądź z Lwowskiego ujętych na terenie Podokręgu Rzeszów i także zesłanych na katorgę.

30 Raportu, jak dotąd, nie sposób odnaleźć; wspomina o nim Rudolf Chorzempa w meldunku do Józefa Klusa.

Page 127: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Wywiad specjalny ... 133

i funkcjonariuszy UB oraz żołnierzy polskich wyłapywała Żydów, biła ich nie-kiedy dotkliwie”31. Na skutek tego Żydzi uciekali z Rzeszowa, lecz wrócili „ufni w opiekę NKWD”32. Stąd w 1946 roku również wywiad „terenówki” WiN miał obowiązek zdobywania „wiadomości z odcinka żydowskiego, który jest szcze-gólnie ważny”33.

Najmniej liczną – jeśli wierzyć materiałom UB – obsadą personalną dyspo-nował Mielecki Inspektorat BW, kryptonim „Las”. Kierowali nim kolejno: Adam Niedźwiedzki („Hortencjusz”), Tytus Semenow („Gordon”, „Jurek”). Wchodziły doń trzy powiaty: mielecki, niżański i tarnobrzeski. Powiatem Mielec kierował Leon Wanatowicz („Boruta”), powiatem Nisko – Józef Krzywonos („Korczak”)34, natomiast powiat Tarnobrzeg nie miał obsady. Główną skrzynkę „pocztową” inspektoratu obsługiwał Andrzej Kopecki („Marian”), urzędnik starostwa w Mielcu. Do zadań o charakterze specjalnym Inspektoratu „Las” należał nadzór wobec oddziałów leśnych NOW-NSZ Józefa Zadzierskiego („Wołyniak”) i Tadeusza Gajdy („Tarzan”), nadto wobec polskiej i sowieckiej „bezpieki”. Raporty Tytusa Semenowa miały niewątpliwą wartość dla kierow-nictwa BW w Rzeszowie. Informowały, na przykład, że o ile NKWD „nie wy-kazuje większego zainteresowania sprawami politycznymi” i „zajmuje się prze-ważnie szabrem”, to bardzo aktywnie przeciwko konspiracji niepodległościowej działają ubowcy. W maju 1946 roku „na konferencji przedstawicieli UBP i MO komendant UBP w Nisku [Stanisław] Żyłka wydał poufny rozkaz: podrzucać ludziom niewygodnym z opozycji broń i ulotki, i aresztować”35.

Niżańskimi BW od listopada 1945 roku – za sprawą Antoniego Słabosza – kierował Józef Krzywonos. Dość szybko udało się mu stworzyć wywiad woj-skowy, polityczny, gospodarczy. Materiały, które przekazywał rzeszowskiej centrali BW, informowały o sowieckich i polskich siłach wojskowo-policyjnych (Armii Czerwonej, NKWD, WP, UB, MO, ORMO); ich liczbie, kadrze dowód-czej i żołnierskiej, uzbrojeniu, rozlokowaniu, pacyfikacjach. Niżańskie „Bryga-dy Wywiadowcze” miały współpracowników pośród legalnie działających partii politycznych, na przykład PPR. Wywiadowcy gospodarczy interesowali się zwłaszcza Zakładami Południowymi w Stalowej Woli. Do ludzi Krzywonosa należeli: ks. Stanisław Kluz (później zostanie emisariuszem WiN; penetrował Rozwadów); Eugeniusz Torski (starszy sierżant z Powiatowej Komendy MO

31 Archiwum Warszawskiego Okręgu Wojskowego, Filia Nr 2 CAW, sygn. Sr. 641/47,

7645, Województwo rzeszowskie, Żydzi. 32 Ibidem. 33 OKBZpNP, sygn. Sr. 1003/47, Proszę nastawić swoją sieć na następujące zagadnienia,

14 października 1946 roku. O winowskich dochodzeniach tyczących się pogromu kieleckiego pisał Krzysztof Kąkolewski (Umarły cmentarz. Wstęp do studiów nad wyjaśnieniem przyczyn i przebiegu morderstwa na Żydach w Kielcach dnia 4 lipca 1946 roku, Warszawa, s. 76).

34 G. Ostasz, Krzywonos Józef, [w:] Małopolski słownik biograficzny uczestników działań niepodległościowych 1939-1956, t. 3, Kraków 1998, s. 85-88.

35 Mila 5186, Raport KW, 18 V 1946, Jurek, zbiory G. Ostasza.

Page 128: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

134 G. Ostasz

w Nisku; zastępca Krzywonosa); Andrzej Lorfing (wywiadowca w Rudniku); Kazimierz Banach („Kazimierz”; wywiadowca w zakładach stalowowolskich); Leon Banach („Jan”; łącznik z Inspektoratem „BW” w Mielcu); Władysław Koczwara („Antoni”; gromadził „wiedzę” o partiach politycznych, UB, MO, również zakładach Stalowej Woli); Jerzy Laskownicki (pracownik starostwa w Nisku; aresztowany przez UB zmarł w rzeszowskim więzieniu 18 kwietnia 1947 roku); Władysław Nawrocki (penetrował UB, MO, partie polityczne); Klemens Dziadkiewicz (referent do spraw wojskowych starostwa w Nisku); Władysław Cieśla (prowadził niżański punkt kontaktowy BW). Na przełomie lat 1945 i 1946 Krzywonos kilka razy uczestniczył w odprawach kierownictwa Rzeszow-skiego Okręgu BW WiN. Miał stały kontakt z Antonim Słaboszem, Józefem Klusem („Wacek”), Mirosławem Bilińskim („Andrzej”), Janem Liszczem („Ryś”), Stefanem Nowakowskim („Grzegorz”), Rudolfem Chorzempą („Fe-liks”, „Narcyz”). Wiosną 1946 – z powodu reorganizacji rzeszowskich struktur BW – Słabosz proponował Krzywonosowi, by objął kierownictwo Inspektoratu BW Mielec. Jednak zagrożony aresztowaniem Krzywonos musiał w czerwcu 1946 roku opuścić Rzeszowszczyznę; niżańskie BW przejął Eugeniusz Torski. W dniu 3 października 1946 roku Krzywonos został ujęty przez funkcjonariuszy gdańskiego WUBP. Przeszedł okrutne śledztwo w aresztach „bezpieki” w Kra-kowie, a potem w Rzeszowie. Zarzucano mu – oprócz „szpiegostwa” – próbę „sabotażu w południowych zakładach w Stalowej Woli, poprzez organizowanie strajku”. Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie, pod przewodnictwem mjr Jana Lubaczewskiego, skazał Józefa Krzywonosa na karę śmierci 31 maja 1947 roku. Wyrok przez rozstrzelanie wykonano 4 sierpnia 1947 roku o godzinie 21.10 w rzeszowskim więzieniu na zamku Lubomirskich36.

Zainteresowanie komórek BW miało szeroki zasięg. Największym wszakże sukcesem „Brygad Wywiadowczych” Okręgu Rzeszowskiego – tak samo, jak okręgowej sieci informacyjnej – było zwerbowanie współpracowników w ko-munistycznych strukturach bezpieczeństwa państwowego. Wystarczy wspom-nieć, że latem 1944 roku do „Brygad Wywiadowczych” w Przemyślu zostały przyjęte: Irena Szajowska („Hanka”, „Rudecka”), Alicja Wnorowska („Alina”, „Ewa”). Niebawem stały się – wraz z Marią Grzegorczyk – trzonem wywiadu WiN przeciwko UB. W PUBP Przemyśl zdobyły materiały o strukturze urzędu bezpieczeństwa publicznego, plany jego działań, dane osobowe i fotografie ubowców, wyciągi z protokołów przesłuchań zatrzymanych za działalność kon-spiracyjną, spisy aresztantów i więźniów, różne dokumenty MBP, raporty ope-racyjne UB i MO, odpisy sprawozdań agenturalnych, wykazy konfidentów UB,

36 G. Ostasz, Pod nadzorem UB i MO. Przyczynek do działalności organów bezpieczeństwa

na Rzeszowszczyźnie, „Czasy Nowożytne”, t. 6, 1999, s. 267-268.

Page 129: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Wywiad specjalny ... 135

informacje o „bandach”, zestawienia poszukiwanych członków AK, NSZ, WiN, UPA, osób inwigilowanych, zbiegłych więźniów37.

We wrześniu 1944 roku Szajowska i Wnorowska od Romana Kluza („Ro-man”, „Kropidło”, „Czarny”), kierownika Obwodu BW Przemyśl – do lipca 1945 roku – otrzymały instrukcje do pracy wywiadowczej w strukturach pod-ziemia niepodległościowego. Obie sprawowały ponadto funkcję łączniczek po-między Przemyślem a Przeworskiem, Rzeszowem, Krakowem. W Przeworsku sprawozdania wywiadowcze odbierał ojciec Rufin Janusz, gwardian z zakonu oo. Bernardynów, niedawny kapelan AK, potem trafiały do Antoniego Słabosza. W dniu 13 stycznia 1945 roku Wnorowska – niewątpliwie z inspiracji BW – została „zainstalowana” w PUBP w Przemyślu; początkowo jako maszynistka w sekretariacie ogólnym, skąd przeszła do referatu personalnego, gdzie praco-wała do lutego 1946 roku. Materiały zdobywane przez Wnorowską opracowy-wała w formie sprawozdań Szajowska; miała łączność z Romanem Kluzem („Czarny”). Od września 1945 roku Wnorowska współdziałała z Marią Grzegor-czyk, również „wtyczką” BW w przemyskim PUBP. Raporty Wnorowskiej i Grzegorczyk odegrały kapitalne znaczenie. Pomogły uniknąć aresztowań tro-pionym działaczom podziemia i rozpoznać specyficzność postępowania MBP. Ujawniały ją instrukcje „w sprawie pracy UBP z agenturą i o jej konspiracji”. Dość wspomnieć, że o zasługach Wnorowskiej świadczy awans na podporucz-nika; z grudnia 1945 roku, przyznany przez zarząd Obszaru Południowego BW-WiN. Przy okazji porucznikiem został jej przełożony, Adam Wohański. W styczniu 1946 roku Słabosz polecił spowodować przeniesienie Wnorowskiej do WUBP. Od marca kierowała sekretariatem ogólnym WUBP. Rzeszów za-pewnił kontakty i skrzynki „pocztowe”. W kościele farnym spotkała się Wno-rowska („Elżbieta”) z Józefem Klusem („Wacek”). Za jakiś czas „Biuro Stu-diów” otrzymało schemat WUBP oraz personalia naczelników wydziałów. Suk-cesem konspiracji – który wywołał wstrząs – okazał się spis konfidentów WUBP; znalazło się na nim kilka nazwisk działaczy podziemia. Wiosną 1946 roku Wnorowska przeprowadziła rozpoznanie wokół zatrzymanego 12 marca przez UB Władysława Tynka („X-13”, „Trzynaście”), kierownika brzozowskiej siatki BW38. W kwietniu przekazała Klusowi raport o tak zwanej szkole poli-tycznej przy WUBP.

BW rozpoznawały na różne sposoby rzeszowski Wojewódzki Urząd Bez-pieczeństwa Publicznego. W tym celu, na przykład, Stanisław Dziura vel Darski nawiązał towarzyskie kontakty z kpt. Tomaszem Wiśniewskim, zastępcą kie-rownika WUBP. Trudno z całą dokładnością dociec, czego informator WiN się

37 Relacja Ireny Szajowskiej; S. Socha, Czerwona śmierć, Stalowa Wola 1997, s. 281-284,

286-287, 298-300. 38 5 czerwca 1946 roku rzeszowski WSR skazał Władysława Tynka na dwa lata więzienia za

udział w „tajnym związku AK”. W styczniu 1951 roku Tynek został ponownie aresztowany.

Page 130: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

136 G. Ostasz

dowiedział od oficera „bezpieki”. O spotkaniach z Wiśniewskim informowany był na bieżąco Antoni Słabosz.

Akcją o specjalnym charakterze było konspiracyjne śledztwo, jakie rze-szowska siatka BW prowadziła w sprawie zbrodni popełnionej 17 września 1945 roku na Władysławie Kojdrze39. Dochodzenie, które na przełomie 1945 i 1946 roku prowadzili funkcjonariusze rzeszowskiego UB i MO40, nie doprowadziło ani do ujęcia, ani też do ustalenia sprawców; było wręcz przykładem nieudolno-ści i opieszałości. W istocie zacierało ślady. Oprócz ogólnikowych, charaktery-stycznych dla ówczesnej propagandy, wskazań na „bandy” NSZ41, rzekomo odpowiedzialne za śmierć Władysława Kojdra, tworzono również inne hipotezy, tajne, resortowe42. Tymczasem w odczuciu społecznym sprawcami porwania i mordu byli funkcjonariusze „bezpieczeństwa publicznego”43. Należy jednak zaznaczyć, iż do dziś sprawy nie zdołano ostatecznie rozwikłać z powodu braku jednoznacznych dowodów. Upływ czasu spowodował, iż nie sposób skorygować – zapewne sfingowanych przez śledczych z „bezpieki” – błędów w dochodzeniu, zakończonym przeszło pięćdziesiąt lat temu.

W zaistniałej sytuacji wyjątkową wartość uzyskały i do teraz mają materia-ły, jakie kilka tygodni po śmierci Władysława Kojdra sporządzili członkowie

39 Władysław Kojder („Trzaska”, „Zawieja”, „Grab”); ur. w 1902 roku w Grzęsce, pow. Przeworsk. Od połowy lat dwudziestych związany z ruchem ludowym, prezes władz powiatowych i wojewódzkich ZMW „Wici”; od 1938 roku członek Rady Naczelnej SL; współzałożyciel Wiej-skiego Uniwersytetu Orkanowego w Gaci pod Przeworskiem; działacz spółdzielczy i samorządo-wy. W czasie drugiej wojny światowej przewodniczący konspiracyjnego SL „Roch” w Przewor-sku; delegat Krakowskiego Okręgu „Rocha” na dziewięć powiatów środkowej Małopolski. Od czasu utworzenia PSL członek NKW i Rady Naczelnej PSL. Na pierwszym Okręgowym Zjeździe PSL w Krakowie (15-16 września 1945 roku) wybrany pierwszym wiceprezesem, zastępcą Win-centego Witosa.

40 Początkowo dochodzenie w sprawie uprowadzenia Władysława Kojdra oraz rabunku w jego domu prowadził Referat Służby Śledczej Komendy Powiatowej MO w Przeworsku.

41 Według ministra bezpieczeństwa publicznego Stanisława Radkiewicza – pismo odręczne z 28 września 1945 roku – „w sprawie porwania Kojdra wszystkie meldunki z Rzeszowa wskazu-ją, że jest to dzieło NSZ”. AAN, zespół PPR, sygn. 295/VA. 6 grudnia 1945 roku ukazał się ko-munikat Radkiewicza, wymieniający Kojdra jako jedną z ofiar terrorystycznej działalności band NSZ i agentów Andersa.

42 7 lutego 1946 roku WUBP w Rzeszowie raportował do ministra Radkiewicza, iż udało się ustalić odpowiedzialnego za śmierć Kojdra. Miał nim być Józef Pietrzyk. 10 maja 1946 roku prokuratura Wojsk Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła śledztwo przeciwko Pietrzykowi, lecz wyłącznie na podstawie oskarżenia o rzekomą dezercję 2 maja 1946 roku z 5 samodzielnego batalionu operacyjnego 4 brygady KBW Rzeszów. CAW; Archiwum UOP w Warszawie.

43 Znalazło to wyraz w wielu publikacjach, np.: T. Żenczykowski, Dramatyczny rok 1945, Londyn 1982; S. Korboński, W imieniu Kremla, Warszawa 1997; J. Klon, Jak zginął Władysław Kojder, „Ultimatum. Kwartalnik Społeczny”, nr 2, Rzeszów 1989; S. Łach, Walka komunistów z Polskim Stronnictwem Ludowym w latach 1945-1947, [w:] Chłopi–Naród–Kultura, t. 2, Działal-ność polityczna Ruchu Ludowego, pod red. S. Dąbrowskiego, Rzeszów 1996; R. Buczek, Na prze-łomie dziejów. Polskie Stronnictwo Ludowe w latach 1945-1947, Toronto 1983; J. Żaryn, Ostatnia „legalna opozycja” polityczna w Polsce 1944-1947, [w:] Polacy wobec przemocy 1944-1956, pod red. B. Otwinowskiej i J. Żaryna, Warszawa 1996.

Page 131: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Wywiad specjalny ... 137

„Brygad Wywiadowczych”. Konspiracyjne dochodzenie w sprawie zabójstwa ważnego działacza PSL nadzorował Antoni Słabosz. W tym celu w październiku 1945 roku przebywał – wraz z Mirosławem Bojdeckim („Sabała”), kierowni-kiem BW na powiat Łańcut – przez kilka dni w Przeworsku. Ostatecznie zadanie ustalenia okoliczności oraz sprawców uprowadzenia i śmierci Kojdra otrzymał Mirosław Biliński44. Prowadząc „śledztwo” oparł się zarówno na relacjach świadków porwania Kojdra, jak i ustaleniach działaczy PSL45. Nadto skorzystał z informacji pochodzących od „wtyczek” BW zainstalowanych w „aparacie bezpieczeństwa”; to jest rzeszowskim WUBP i Wojewódzkiej Komendzie MO. Na podstawie takich dochodzeń sporządził raport zatytułowany „Likwidacja Kojdra”46, który wszakże – ani przekonywująco, ani jednoznacznie – nie roz-strzyga, kto był sprawcą mordu. Przynosi jednak wiele istotnych wątków, braku-jących w oficjalnym dochodzeniu prowadzonym pod nadzorem Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Najbardziej świadczy o sprawności oraz dociekli-wości członków BW, ujawniającej się w szacunku wobec pozornych drobia-zgów.

Raport z dochodzenia „Brygad Wywiadowczych” powstał – jak wspomnia-no – kilka tygodni po śmierci Władysława Kojdra. Został przepisany w kilkuna-stu egzemplarzach i dostarczony kierownictwu Okręgu (Wydziału) WiN Rze-szów, a stamtąd zarządowi Obszaru Południowego WiN w Krakowie47. Infor-macja o specjalnym „winowskim” dochodzeniu w sprawie Kojdra znalazła się w sprawozdaniu – z 11 lutego 1946 roku – Wojciecha Szczepańskiego („Teofil”), prezesa Okręgu (Wydziału) WiN Kraków do Obszaru Południowego WiN48. Co prawda Szczepański pisał, że „dochodzenie przeprowadził Roman” – to jest Józef Maciołek (kierownik sieci wywiadowczej o kryptonimie „Stomil” Obszaru WiN Południe), „i wyniki przedstawił drogą służbową”, lecz w dokumentach rzeszowskich struktur WiN brakuje wzmianki, by organizowano drugie śledz-two, równoległe do prowadzonego przez BW49.

Jedna z kopii raportu dotarła do kierownictwa PSL. Według Antoniego Sła-bosza, aby dostarczyć ludowcom wyniki „śledztwa”, działacze WiN wykorzy-

44 CAW, Sr. 77/54, t. 2, k. 112. 45 Ludowcy na własną rękę próbowali ustalić, czy Kojder jest więziony na zamku Lubomir-

skich w Rzeszowie, czy też w areszcie rzeszowskiego WUBP. Archiwum Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu – Instytut Pamięci Narodowej w Rzeszowie (dalej Archiwum OKBZpNP), S 1/92, t. I, Protokół przesłuchania świadka Józefa Kulpy.

46 CAW, Sr. 198/48, t. 1 – dowody rzeczowe w sprawie, k. 71-72. Zob. G. Ostasz, Raport „Brygad Wywiadowczych” WiN w sprawie śmierci Władysława Kojdra, „Zeszyty Historyczne WiN-u”, nr 11, 1998, s. 217-223.

47 Adam Lazarowicz, prezes Okręgu WiN Rzeszów, odnotował fakt otrzymania od „Brygad Wywiadowczych” materiałów wyjaśniających kulisy morderstwa Władysława Kojdra. APR, H-5, t. 3, k. 19.

48 Archiwum UOP Delegatura w Krakowie, zespół WiN, t. 21, k. 155-156. 49 G. Ostasz, Raport „Brygad Wywiadowczych” WiN w sprawie śmierci Władysława Kojdra,

„Zeszyty Historyczne WiN-u”, nr 11, 1998, s. 217-223.

Page 132: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

138 G. Ostasz

stali terenowe kontakty BW z przedstawicielami jawnie działających partii poli-tycznych. Należy się domyślać, że raport rzeszowskich „Brygad Wywiadow-czych” trafił do Stanisława Mikołajczyka, wicepremiera Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. W dniu 13 grudnia 1945 roku złożył on wniosek o powoła-nie specjalnej komisji rządowej do zbadania wypadków zabójstw działaczy PSL50. Sekretariat Naczelny PSL zaapelował do ministra bezpieczeństwa pu-blicznego Stanisława Radkiewicza 3 stycznia 1946 roku o przyśpieszenie śledz-twa w sprawie śmierci Władysława Kojdra. Ludowcy zaproponowali wówczas utworzenie specjalnej komisji dochodzeniowej, w której uczestniczyłby przed-stawiciel PSL. Półtora miesiąca po ekshumacji i uroczystym pogrzebie Włady-sława Kojdra – 16 sierpnia 1946 roku – interpelację w tej kwestii do Radkiewi-cza wystosowała grupa posłów PSL.

Materiały wywiadowcze komórek BW rzadko kiedy były konfrontowane z ustaleniami sieci terenowej WiN. Mimo to zarząd Obszaru Południowego WiN otrzymywał raporty od wszystkich sieci wywiadu WiN, w tym od „Brygad Wy-wiadowczych”. Inna sprawa, że na szczeblu Okręgu Rzeszowskiego zachodziło – jak twierdził Lazarowicz – dublowanie pracy wywiadowczej, które jednak dopiero Krakowowi pozwalało weryfikować ustalenia. Lazarowicz – powołując się na Kazimierza Dziekońskiego („Bruno”), kierownika Rejonu WiN Rzeszów oraz Mieczysława Liwy („Milik”)51, kierownika wywiadu tego rejonu – znał przykłady zagrożeń, które wywoływała konkurencja pomiędzy „terenówką” WiN a BW52.

Ze względów bezpieczeństwa i po to, aby uniknąć dezinformacji, instrukcje nakazywały przestrzegać zasad rozdziału „Brygad Wywiadowczych” i teryto-rialnych struktur WiN. Członkom BW, oprócz wywiadu, „nie wolno [...] prowa-dzić żadnej pracy terenowej”, organizacyjnej, ani też „przeciągać” do siebie ludzi z innych struktur WiN53. Postanowienia te niekiedy łamano. Wiosną 1946 roku Zygmunt Zięba („Kim”, „Władysław”)54, kierownik informacji Okręgu Rzeszowskiego WiN, powiadomił Lazarowicza, iż stwierdził próby przejmowa-nia informatorów „Stomilu” przez BW. W razie „wsypy” groziło to poważnymi konsekwencjami. Również Wochanka dostrzegł wciąganie do BW ludzi z „tere-nówki” Przemyskiego Rejonu WiN. Do „Brygad Wywiadowczych” zwerbowa-ny został wówczas kierownik informacji Rady WiN Lubaczów. Aby przeciw-działać takim praktykom, zarząd Rzeszowskiego Okręgu WiN uznał, iż „o

50 W swoich wspomnieniach – Polska zgwałcona (wyd. Biblioteka Obserwatora Wojennego,

t. 2, s. 21, 24) – Stanisław Mikołajczyk podaje informacje zgodne z ustaleniami raportu BW. 51 G. Ostasz, Mieczysław Liwo, „Zeszyty Historyczne WiN-u”, nr 5, 1994, s. 191-194. 52 Zarząd Główny WiN przypominał, że „[...] praca agenta wywiadu polega na potwierdze-

niu jednych wiadomości drugimi – jeden poparty dowodami wniosek, rodzi następny”. SPP, sygn. 3.1.1.11.4: „C”. Dział Bezpieczeństwa, luty 1947 r.

53 OKBZpNP, sygn. Sr. 1003/47, Wytyczne nr 5, z 11 sierpnia 1946 roku. 54 G. Ostasz, Zygmunt Zięba, „Zeszyt Historyczny” Fundacja Studium Okręgu AK Kraków,

nr 2, Kraków 1997, s. 139-144.

Page 133: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Wywiad specjalny ... 139

wszelkich niewłaściwych pociągnięciach należy meldować. Każdego, kto utrzymuje kontakty z BW, zawieszać w czynnościach”55. O podobnym zagroże-niu w samym Rzeszowie meldował Leopold Rząsa („Augustyn”, „Wacław”)56, kierownik informacji Rzeszowskiej Rady WiN.

Mimo to swoją „wtyczkę” w przemyskich strukturach BW miał Wochanka. Parę osób powiązanych z zarządem okręgu WiN pracowało zarówno na rzecz siatki terytorialnej, jak i BW. Końcem zimy 1946 roku Lazarowicz interwenio-wał w tej kwestii na odprawie Obszaru Południowego WiN. Otrzymał pozwole-nie na kontakt ze Słaboszem, kierownikiem Okręgu BW Rzeszów. Mieli prze-analizować zatargi i ustalić warunki łączności na szczeblu okręgu. Podczas spo-tkania, które organizował Rudolf Chorzempa, Słabosz zadeklarował przekazać sieci terenowej WiN tak zwane „podejścia” BW do legalnych stronnictw poli-tycznych, PSL, SP, SD i PPS. Nie doszło jednak do realizacji ustaleń. Słabosz został przeniesiony na inny teren. BW zaczął reprezentować Mirosław Biliński, który odmówił przekazania jakichkolwiek kontaktów wywiadowczych „tere-nówce” WiN.

Tymczasem od wiosny 1946 roku wzmogła się penetracja BW przez UB. Aby jej nie ułatwiać, Biliński i Chorzempa spotykali się z reprezentacją Okręgu Rzeszowskiego WiN. Według Mirosława Bilińskiego chodziło o to, „aby nie rozpracowywano się wzajemnie”57. Kontakty pomiędzy BW a strukturą teryto-rialną WiN uległy jednak przerwaniu. Lazarowicz został ostrzeżony przez Kra-ków, że „Brygady Wywiadowcze” są zagrożone i „należy tam, gdzie były jakieś zetknięcia, [...] odciąć się [od nich] całkowicie”58. Niemal sensacyjnie brzmiał rozkaz Krakowa, aby zainstalować „wtyczki” WiN w BW „celem orientowania się w ich zamiarach i kierunkach pracy. Istnieje podejrzenie, że grupa ta współ-pracuje z SN [Stronnictwo Narodowe]”59.

Co ciekawe, w lipcu lub sierpniu 1946 roku zarząd Rzeszowskiego Okręgu WiN zainicjował jednak serię kolejnych spotkań z kierownictwem Okręgu BW Rzeszów. Celem kontaktu było ustalenie zadań wywiadowczych odnoszących się do politycznego (OUN) i militarnego (UPA) podziemia ukraińskiego. Jak już była o tym mowa, jeszcze wiosną 1945 roku kontakty z UPA zostały zakazane zarówno przez mjr. Lazarowicza, jak i ówczesnego kierownika komórek likwi-dacyjnych AK w Podokręgu Rzeszowskim, mjr. Stanisława Pieńkowskiego („Hubert”). Obawiano się zarówno ataków propagandy komunistycznej w pol-skie podziemie niepodległościowe oraz ewentualnych „wsyp” z powodu, jak

55 OKBZpNP, sygn. Sr. 1003/47, Wytyczne nr 5, z 11 sierpnia 1946 roku. 56 G. Ostasz, Rząsa Leopold, [w:] Małopolski słownik biograficzny uczestników działań nie-

podległościowych 1939-1956, t. 4, Kraków 1999, s. 152-154. 57 APR, sygn. Sr. 236/47. 58 APR, sygn. H-5, t. 3, k. 43-44; ibidem: sygn. H-5, t. 1, Poufne, 10 VIII 1946 r.; ibidem:

sygn. Sr. 551/50, WSR w Rzeszowie przeciwko Zbigniewowi Chwojko i tow., k. 298-304. 59 APR, zespół 108, sygn. 143.

Page 134: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

140 G. Ostasz

przypuszczano, dużej infiltracji UPA przez NKWD i UB. Zakaz ten nie został cofnięty60.

Latem 1946 roku Urząd Bezpieczeństwa – który bez ustanku tropił konspi-ratorów za pomocą rozbudowywanej sieci agentów i działań operacyjnych – rozbił rzeszowskie BW. Do września wpadli niemal wszyscy działacze kierow-nictwa. Byli poddawani okrutnemu śledztwu, najpierw w rzeszowskim więzie-niu WUBP, a potem w Krakowie61. Nie został jednak schwytany Słabosz; udało się mu zbiec do Francji. Ubowcy znaleźli archiwum okręgu BW-WiN 17 wrze-śnia 1946 roku; znajdowało się u Kazimierza Rudnika („Gruby”) przy rzeszow-skim Rynku 10/3.

O ubowskich aresztowaniach BW – „sprawa BW” – mówią dokumenty WiN. „Swego czasu ostrzegaliśmy [jak w październiku 1946 roku przypominał prezes Obszaru Południowego] przed komórką BW. Rzeczywistość pokazała, że podejrzenia nasze były słuszne. Komórka powyższa przechodzi silne aresztowa-nia. Okazało się, że posiadała wiele wtyczek UB. Na niektórych terenach z tej strony nastąpiło zagrożenie naszych ludzi. [...] Wszyscy [...], którzy mieli z ko-mórką BW jakiekolwiek kontakty, muszą zachować środki ostrożności”62. Po-mimo środków ostrożności Wydział Informacji Rzeszowskiego Okręgu WiN otrzymał kilku ubowskich agentów z BW, choć byli „sprawdzani” przez konspi-racyjny kontrwywiad63.

Rok 1947 przyniósł wyroki w procesach działaczy „Brygad Wywiadow-czych” WiN. Oskarżeni – twierdził UB – byli wspierani „przez niedobite siły reakcji międzynarodowej i tak zwany »rząd londyński«”64. Przed Rejonowym Sądem Wojskowym w marcu znalazła się Alicja Wnorowska, Maria Grzegor-czyk, Irena Szajowska. Wnorowska, pomimo zaawansowanej ciąży – ósmy mie-siąc – otrzymała karę śmierci zamienioną na dożywotnie więzienie. Na dzie-dzińcu rzeszowskiego zamku Lubomirskich, 5 sierpnia 1947 roku, został zgła-dzony Józef Krzywonos. Wielu konspiratorów z BW trafiło do więzienia Wro-nek, Rawicza, Potulic, Barczewa, Fordonu. Inni musieli się ukrywać, stracili kontakt, nie mogli kontynuować pracy podziemnej.

Aresztowania rzeszowskich działaczy „Brygad Wywiadowczych” trwały kilka lat65. Feliks Pabisiński został zatrzymany przez UB 8 marca 1950 roku w Krakowie. Dzień wcześniej „wpadł” Leonard Szczepaniak. Edwarda Bożka

60 Por. G. Ostasz, Zamach na Karola Świerczewskiego w ocenie wywiadu WiN, [w:] Pamięt-ny rok 1947, pod red. M.E. Ożóg, Rzeszów 2001, s. 163-174.

61 W przesłuchaniach krakowskich uczestniczyli funkcjonariusze WUBP z Białegostoku. Jak można się domyślać, przyczyną tego była infiltracja bezpieki rzeszowskiej przez WiN.

62 OKBZpNP, sygn. Sr. 1003/47, Wytyczne nr 7, z 10 października 1946 roku. Por. APK, sygn. tymcz. WiN, t. 41, cz. II.

63 Por. Z. Nawrocki, op. cit., s. 150. 64 Archiwum Warszawskiego Okręgu Wojskowego, Filia Nr 2 CAW, sygn. Sr. 643/47. 65 Zbigniew Nawrocki (op. cit., s. 156-157) podaje, że ewidencja rzeszowskiej „bezpieki”

odnotowała 152 działaczy BW, spośród których 93 zostało aresztowanych.

Page 135: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Wywiad specjalny ... 141

aresztowano 16 marca tego roku. W 1950 roku, w kwietniu, w Poznaniu został ujęty Zbigniew Chwojko. Na początku lipca wpadli Janina Proszałowicz i Zyg-munt Felczyński. 27 września 1950 roku komunistyczny sąd orzekł wyrok w sprawie siatki BW z Gorlic; Feliksa Pabisińskiego skazał na dożywocie, Jana Tarsę na piętnaście lat więzienia.

THE SPECIAL INTELLIGENCE OF POLISH UNDERGROUND – „INTELLIGENCE BRIGADES” IN THE RZESZÓW REGION 1945-1946

S u m m a r y

The article refers to one of the significant structures of post-war underground. It shows the organisational development, the personnel as well as the actions of „Intelligence Brigades” in the post-war Rzeszów region and discusses the participation of IB in the „Independence” organisation, then in Armed Forces Office (DSZ) and from September 1945 in the association „Freedom and Independence” (WiN). The article provides examples of widely understood underground informa-tive and intelligence work.

Złożono w Oficynie Wydawniczej w czerwcu 2004 r.

Page 136: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

ZESZYTY NAUKOWE POLITECHNIKI RZESZOWSKIEJ Nr 219 Ekonomia i Nauki Humanistyczne z. 14 2004

Krzysztof PRENDECKI Politechnika Rzeszowska

BEZDROŻA BIUROKRACJI

W artykule podjęto aktualny temat dotyczący problemów biurokracji. Jak wykaza-no, w wielu dziedzinach życia gospodarczego zjawisko to funkcjonuje w stopniu większym niż miało to miejsce w okresie realnego socjalizmu. W pierwszej części artykułu opisano koncepcję „ojca” typu idealnego biurokracji, Maxa Webera, wraz z jej krytyką. W drugiej została ukazana patologia systemu biurokratycznego w Polsce, w trzeciej jej nieuchronny związek z wszechobecną korupcją. Perspektywy na przyszłość nie są zadowalające, gdyż w związku z wejściem Polski do Unii Eu-ropejskiej liczba urzędników będzie rosła.

WPROWADZENIE

Ludwig von Mises, autor fundamentalnego dzieła „Biurokracja” zauważa: „określenie biurokrata, biurokratyczny i biurokracja to, rzecz jasna, inwekty-wy”1. Nikt nie nazywa siebie biurokratą czy też własnych metod zarządzania biurokratycznymi. Słowa te zawsze wyrażają stosunek potępiający. Zawsze su-gerują poniżającą krytykę osób, instytucji oraz procedur. Nie ma człowieka, który by wątpił, że biurokracja jest czymś na wskroś złym i że w doskonałym świecie nie powinna istnieć”. I prognozuje: „raj przyszłości widzi się jako wszechobejmujący aparat biurokratyczny”2.

Robert Dubin twierdzi: „powszechnie myśli się, że biurokracja jest zorgani-zowanym systemem w celu nieefektywnego załatwienia spraw. Biurokratą z tego samego popularnego punktu widzenia jest ekspert od tracenia czasu, pie-niędzy i energii. Faktycznie biurokrata instytucjonalizuje swą nieskuteczność i podnosi ją do rangi sztuki. Jest to powszechny ludzki pogląd na biurokrację i biurokratę”3.

Józef Bocheński w „Stu zabobonach”, pisząc o urzędnikach jako potężnej klasie pasożytów i wyzyskiwaczy, złorzeczy: „urzędnicy mają bowiem naturalną skłonność do mnożenia się jak króliki. Aby zapewnić posady swoim kuzynom i przyjaciołom starają się, aby ukazywały się coraz nowe ustawy i rozporządze-

1 L. von Mises, Biurokracja, Lublin 1998, s. 7. 2 Tamże. 3 Cyt. za J. Glensk, Myślę więc jestem, Warszawa 1996, s. 243.

Page 137: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

144 K. Prendecki

nia. Klasa urzędników jest rodzajem raka społecznego, który rozrasta się kosz-tem zdrowego organizmu i – jak rak – zabije go, jeśli nie położy się tamy jego rozwojowi”4.

Ekonomista Henri Fayol tłumaczył sto lat temu rozwój biurokracji francu-skiej: „każde książątko chce mieć swych paziów, paziami są całe zastępy urzęd-ników różnych rang, wyspecjalizowanych we wszystkich rodzajach służb, jakie tylko wyobraźnia zwierzchników potrafi wykoncypować”5.

Z kolei francuski polityk Andre Malraux już w wieku XX pisze: „biurokraci należą najprawdopodobniej do narodowych zabytków i dlatego tak trudno jest ich zniszczyć”6.

Cytowany już na wstępie Ludwig von Mises sądzi, że biurokracja najlepiej ma się w socjalizmie. I nic dziwnego, bo, jak powiada, to „Lenin zbudował ide-alne państwo biurokratyczne, skądinąd wzorowane na organizacji państwowej poczty. Z każdego obywatela Lenin uczynił kółko w wielkiej biurokratycznej machinie. Ów ideał Lenina zmusza nas, byśmy koniecznie ukazali niższość me-tod biurokratycznych w porównaniu z metodami prywatnej przedsiębiorczości”7. Zauważa on, że żadna reforma nie jest w stanie usunąć znamion biurokracji z państwowych instytucji. Powód jest prosty: w państwowych urzędach brakuje wiarygodnego probierza sukcesu i porażki, nie działają one jak firmy nastawione na zysk, wedle rachunku finansowego. Biurokracja jest nastawiona na obsługę samej siebie, zaś petent bywa obsłużony niejako przy okazji. Im większe prze-szkody biurokracja stwarza obywatelowi, tym jest ważniejsza.

Lord Acton dodawał: „cechą prawdziwej biurokracji jest szczere przekona-nie jej personelu i zwolenników, że zaspokaja ona wszelkie lub co najmniej wszystkie istotne potrzeby w zakresie ciała i ducha. Wynika z tego, że inni »do-stawcy« są zbędni”.

Z kolei Stefan Bratkowski zauważa, że „w Polsce przywykliśmy traktować wszechwładzę urzędników tak jak Sybirak traktuje zawieruchę śnieżną, czyli jak rzecz, która jest od nas niezależna, z którą poradzić sobie nie można”.

Jan Fedorowicz, prawnik i polityk: „biurokracja zabija wszelką działalność, bo niszczy energię”, a artysta Kazik Staszewski w swoim hicie „Cztery pokoje” wśród przyczyn frustracji Polaków wymienia to, że „dużą część owoców pracy pożera aparat administracyjno-urzędniczy”.

4 J. Bocheński, Sto zabobonów, Kraków 1994, s. 131. 5 Cyt. za M. Zielińki, G. Pawelczyk, Biurotwór złośliwy, „Wprost”, nr 1095/ 2003, s. 26. 6 Cyt. za M. Zieliński, G. Pawelczyk, Biurotwór złośliwy, op. cit., s. 27. 7 Tamże.

Page 138: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Bezdroża biurokracji 145

1. BIUROKRACJA WEDŁUG MAXA WEBERA I JEJ KRYTYKA

Socjolog niemiecki Max Weber uchodzi za twórcę biurokratyzmu, gdyż przypisuje się mu stworzenie „idealnego typu” racjonalnej biurokracji. Cechy aparatu biurokratycznego według Webera są następujące:

I. Hierarchia nakazów, II. Urzędnicy opłacani przez państwo, III. Autorytet wynikający wyłącznie z pozycji zajmowanej w hierarchii, IV. Nominacje dokonywane pod kątem kompetencji, V. Ścisłe przepisy, które muszą być uwzględnione przy podejmowaniu

indywidualnych decyzji, VI. Gromadzenie akt według celu umożliwienia prześledzenia załatwionych

spraw i odwołanie się do przepisów. Weberowska biurokracja jako symbol efektywności, przewidywalności,

kalkulacyjności i planowania przestała już dawno świecić swoim organizacyj-nym blaskiem, zakrawając o oczywiste nonsensy:

• człowiek działający na podstawie sztywnej procedury i rozkazów płyną-cych z góry odzwyczaja się od samodzielnego myślenia i staje się ma-szyną – automatem,

• wszechobecne jest stadne myślenie przejawiające się w maksymie, że władza wie lepiej,

• gdzie ogólne reguły i przepisy rozpanoszą się na dobre, ludzie zatrud-nieni w aparacie swą inicjatywę i aktywność ograniczają do niezbędnego minimum,

• wykonywanie przepisów staje się celem nadrzędnym do załatwienia sprawy,

• człowiek nim stanie się członkiem zbiurokratyzowanej instytucji przy-chodzi do niej z pewnym zasobem wiedzy i z przekonaniem, że przy za-łatwianiu każdej sprawy powinno się w granicach możliwości kierować poczuciem dobrej woli, niestety zwykle jej nie ma,

• biurokracja jest bezradna wobec nowych nieprzewidzianych w przepi-sach sytuacji, każda taka nowa sytuacja wymaga nowego rozwiązania i wywołuje konflikt,

• wzrastający stopień trudności pracy uniemożliwia pełną kontrolę i ocenę kompetencji przez jednego przełożonego,

• wspinanie się po szczeblach hierarchii wymaga wielu zabiegów, co nie-potrzebnie zabiera czas i trwoni siły,

• przełożeni w obawie przed konkurencją ze strony podwładnych ograni-czają ich pole działania i samodzielności,

• Laurence J. Peter jest autorem zasady niekompetencji, według której pracownik uzyskuje kolejne awanse w hierarchii tak długo, aż trafi na stanowisko pracy, które przerasta jego kompetencje zawodowe; jako

Page 139: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

146 K. Prendecki

niekompetentny nie odnosi sukcesów, nie awansuje i do końca życia męczy się na tym stanowisku.

Cyril Northcote Parkinson w swoim prawie zwraca uwagę na działanie sił powodujących rozrost biurokracji niezależny od ilości zadań, jakie ma admini-stracja rozwiązać. Jeśli urzędnik czuje się przepracowany, może postarać się o współpracownika i podzielić się z nim pracą. Jest to jednak działanie ryzy-kowne, gdyż współpracownik może okazać się zdolniejszy od niego i uprzedzić go w awansie. Najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest powołanie dwóch mło-dych ludzi, pomiędzy którymi utrwali się duch rywalizacji i utrwali władzę zwierzchnika.

Na poparcie swego prawa Parkinson podał przykład zaczerpnięty z brytyj-skiej administracji rządowej. Zatrudnienie urzędników w ministerstwie do spraw kolonii w 1935 r. wynosiło 372 osoby, a następnie systematycznie wzrastało i w 1954 r. osiągnęło poziom 1661 osób. Tymczasem posiadłości kolonialne Wielkiej Brytanii w okresie międzywojennym nie wzrastały, a po II wojnie światowej znacznie zmalały.

Problemy Wielkiej Brytanii przejęli „młodsi bracia” – Amerykanie. Od 1933 do 1982 r. populacja Stanów Zjednoczonych nawet się nie podwoiła, ale całkowita liczba pracowników samego rządu federalnego wzrosła prawie pię-ciokrotnie. Noblista Milton Friedman przytacza słowa Deklaracji Niepodległo-ści, która wyraża reakcję wielu ludzi na tego rodzaju ewolucję: „utworzył on [król Jerzy] mnóstwo nowych urzędów i przysłali tutaj roje urzędników, aby nękali naszych obywateli i przejadali ich majątek”8. Następnie ten znany mone-tarysta przypomina anegdotę zaczerpniętą z pamiętników asystenta prezydenta Nixona. Dotyczy ona problemu biurokratycznej tyranii i ukazuje próbę wyelimi-nowania Rady Kiperów Herbaty. Podczas przemówienia w kongresie prezydent powiedział: „rząd od 1897 roku ma specjalną Radę Kiperów Herbaty. Swego czasu w zamierzchłej przeszłości mógł istnieć ważny powód, aby wybierać her-batę do takich wyjątkowych testów smakowych, ale powód ten już nie istnieje. Pomimo tego Rada Kiperów Herbaty ciągle istnieje na koszt podatnika, ponie-waż nikt nie zatroszczył się o to, by uważnie zbadać, dlaczego ją powołano. Nie kosztowała zbyt dużo, zapewniała kilka miejsc pracy, dlaczegoż więc wywracać ten wóz z herbatą?”9. Do dziś, choć jest nieistotny, urząd ten istnieje i ma się dobrze, pochłaniając skromne 125 tys. dolarów rocznie.

2. BIUROKRACJA W POLSCE

Pierwszy masowy kontakt Polaków z nowożytną biurokracją to zetknięcie z armią rosyjskich urzędników nasłanych do Polski po powstaniu styczniowym.

8 M.R. Friedman, Tyrania status quo, Sosnowiec 1997, s. 55. 9 Tamże.

Page 140: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Bezdroża biurokracji 147

Samowola rosyjskiej biurokracji, urządzonej jak wojsko według rang i stopni w Rosji kontrolowana była w sposób słaby, zaś w Królestwie Kongresowym w ogóle. Skargi ludności były przez przełożonych urzędników załatwiane odmow-nie, bo gdy przeciw sobie stawały racja polskiego petenta i rosyjskiego urzędni-ka, władze zaborcy zawsze rozstrzygały sprawę na korzyść tego ostatniego.

W II Rzeczypospolitej też nie było z tym najlepiej. Armia urzędników do-równywała liczbie policji. Mówiło się i pisało, że w okresie PRL-u, w którym dominowała gospodarka nakazowo-rozdzielcza, komunizm powodował przy-pływ biurokratów. Teraz tych ostatnich powinniśmy mieć jak na lekarstwo, jest to oczywista nieprawda. W 1989 roku polscy „urzędasi” mieli się dobrze w licz-bie 292 tysięcy, 10 lat później było ich już 521 tysięcy. A przecież 70% Polaków źle ocenia pracę naszych urzędów i urzędników. Koszty wynagrodzeń tego „szkodnika” wynoszą 8,3 mld rocznie. Dziennikarze „Wprost” obliczyli, że za pensje zbędnych urzędników co roku można wybudować 830 km autostrad, trzymając biurokrację na smyczy mielibyśmy infrastrukturę drogową porówny-walną z USA. Nie koniec na tym – wraz ze wzrostem liczby włodarzy paragra-fów rosła lawinowo liczba bezrobotnych. Ma to silny związek przyczynowo- -skutkowy, z którego wynika, że na nowo powstały etat administracji przybywa-ło 8 bezrobotnych.

Dalej wymieniono najbardziej jaskrawe przykłady wszędobylskiej biuro-kracji:

a) Skoro Polska jest krajem biednym, to czy musi mieć 460 posłów i 100 senatorów, jeśli krajom znacznie bogatszym, o wiele większej liczbie lud-ności, np. Stanom Zjednoczonym, wystarcza 435 członków Kongresu? Zesta-wienie przeciętnej liczby miejsc w parlamencie jednoizbowym lub izbie niższej (odpowiednik naszego Sejmu) wygląda następująco: świat – 195, kraje rozwi-nięte – 245, Europa Zachodnia – 238, Polska – 460. Obsługa jednego parlamen-tarzysty kosztuje ponad 650 tys. rocznie. Składa się na to uposażenie, dieta, wy-datki na prowadzenie biura.

b) Francja ma 20 ministrów i 12 wiceministrów, razem 32 osoby (ludność 58,7 mln). Polska natomiast 19 ministrów (wliczając w to stanowiska równo-rzędne w głównych urzędach), 35 wiceministrów w randze sekretarza stanu i 92 w randze podsekretarza stanu (we Francji takiego szczebla nie ma).

c) Tylko w Ministerstwie Spraw Zagranicznych urzęduje 39 dyrektorów departamentów i biur oraz 22 zastępców, w Ministerstwie Łączności – 13 dyrek-torów i 35 naczelników, w Ministerstwie Skarbu Państwa – 22 szefów biur i departamentów, a dodatkowo 13 kierowników delegatur terenowych tego re-sortu.

d) W latach 1990-1995 Lech Wałęsa potrzebował już 100 osób. Wszystkich przebił jednak prezydent Aleksander Kwaśniewski, którego obsługuje ponad 600 osób. Równie ekstrawagancki jest premier Leszek Miller – w jego kancelarii

Page 141: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

148 K. Prendecki

pracuje 556 urzędników. Przedwojenni szefowie rządów zadowalali się 40-70 urzędnikami.

e) W samorządzie I kadencji w latach 1990-1994 (frekwencja 42,27%) licz-ba mandatów wynosiła 52 037, a kandydowało 147 tys. osób, II kadencji – lata 1994-1998 (frekwencja 33,78%), liczba mandatów wynosiła 51 926, liczba kan-dydatów – 182 tys. W wyborach samorządowych 11 października 1998 r. (fre-kwencja 46%) do rad gminnych wybrano 52 620 radnych, do rad powiatowych – 10 290, a w 16 sejmikach wojewódzkich działa 855 radnych. W sumie armia samorządowa liczy 63 765 radnych różnych szczebli, a kandydowało 275 018 osób.

f) Reforma samorządowa, a w szczególności powiaty na tle struktur admi-nistracyjnych Unii Europejskiej są tworem humorystycznym. W Polsce powiat ziemski liczy średnio 82 tys. mieszkańców, podczas gdy drugi szczebel samo-rządu we Francji to 580 tys. obywateli, w Hiszpanii – 752 tys., nawet w małej Grecji – 206 tys. Główną sprawą jest to, że niesłychanie rozdęte urzędy pochła-niają rocznie 14 mld złotych, z czego budżet państwa pokrywa 95%. Tylko w 1999 r., a więc z datą wdrożenia reformy, nowi urzędnicy w liczbie 46 tys. kosztowali budżet około 3 mld rocznie (bez tzw. kosztów ogólnych, a więc po-mieszczeń, ich wyposażenia itp.).

g) Najdobitniejszym przejawem luksusomanii są niezwykle wysokie pensje i diety, jakie sobie sami przyznają urzędnicy samorządowi i radni. Utrzymanie samorządu administracji w 2002 r. pochłonęło ponad 10% całego budżetu samo-rządów. W przypadku gmin dysproporcja była jeszcze bardziej niepokojąca, bo aż 1/6 budżetu wszystkich gmin była przeznaczona na utrzymanie lokalnych administracji. Zarobki lokalnej administracji rosną z każdym rokiem. W urzę-dach marszałkowskich średnia płaca w 2002 r. wynosiła około 3,1 tys. zł, w powiatach 2,9 tys. zł. Odnosi się wrażenie, że przy występującym bezrobociu i niskich zarobkach, samorządy oferują znakomite warunki pracy – mało absor-bujące zajęcia, niewymagające nadmiernego wysiłku intelektualnego i kwalifi-kacji.

h) Warszawa jest najlepszym patologicznym przykładem rozrostu biurokra-cji, do niedawna posiadała 779 radnych. Warto porównać – Nowy Jork, kilka-krotnie większy, ma ich 81, a San Diego, niewiele mniejsze od Warszawy – 8 (słownie osiem).

i) Co 8. osoba pracująca w systemie biurokratycznym, zajmuje stanowiska kierownicze lub dyrektorskie.

j) Cztery miliardy złotych kosztowały podatników służbowe auta urzędni-ków państwowych. Jest to równowartość rocznego budżetu nauki, a nikt nie uważa tego za niegospodarność czy choćby rzecz niestosowną. Po polskich dro-gach jeździ prawie 50 tys. służbowych samochodów należących do ministerstw, urzędów, instytucji i państwowych firm. To rekord Europy w beztroskim wyda-waniu pieniędzy publicznych. Tymczasem spiker brytyjskiej izby gmin jeździ do

Page 142: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Bezdroża biurokracji 149

pracy taksówką, większość posłów Bundestagu przyjeżdża na posiedzenia me-trem bądź rowerami, a szwedzcy ministrowie z własnych pieniędzy płacą za służbowe przejazdy.

k) Na początku 1999 r. w kasach chorych pracowało około 700 osób. Już po 11 miesiącach zatrudnienie wzrosło do 2204 pracowników (w tym 57 członków zarządów ze średnią pensją ok. 9 tys. zł). Po upływie kolejnych 24 miesięcy zatrudnienie się podwoiło. Pod koniec funkcjonowania kas chorych przekładało papierki ponad 4800 osób. W kasie dolnośląskiej mającej ok. 300 mln zł deficy-tu tylko w zeszłym roku zatrudnienie wzrosło o 30 osób. Gdy biurokracja kas chorych (obecnie NFZ) dalej będzie rosła w dotychczasowym tempie, to za 8 lat liczba urzędników zatrudnionych w kasach będzie niemal równa liczbie prakty-kujących lekarzy.

Warto przytoczyć jeszcze za tygodnikiem „Wprost” kodeks biurokraty, któ-ry powinien10:

a) być podejrzliwy, z zasady zarzucając petentowi oszustwo, złodziejstwo, przynależność do zorganizowanej przestępczości,

b) zakładać, że petent jest bezmózgim, niższym ewolucyjnie gatunkiem ssaka,

c) zakładać, że podstawowym celem w życiu petenta jest utrzymywanie urzędnika w sposób oficjalny i półoficjalny, a nawet ćwierć oficjalny, a wręcz nieoficjalny,

d) przewlekać załatwienie każdej sprawy w nieskończoność, e) wierzyć, że wyżej wymieniane łotrostwa czyni w obronie państwa i pra-

wa, f) za 500 zł, 1000 zł czy 10 000 zł (lub więcej, w zależności od okoliczno-

ści) stać się bardziej elastycznym, milszym, bardziej ludzkim, znaleźć szybkie i korzystne dla petenta wyjście z sytuacji.

3. PRZYCZYNY BIUROKRACJI I JEJ ZWIĄZEK Z KORUPCJĄ

W Polsce prof. Michał Wojciechowski, zastanawiając się nad problemem biurokracji zauważa, że właściciele przedsiębiorstw są pod wieloma względami podwładnymi urzędników, gdyż zależą od ich decyzji (gdyby kapitaliści rządzili, im wręczano by łapówki!)11. Ciekawym przykładem uzależnienia przedsiębior-ców jest narzucenie im roli poborców podatkowych. Podatek dochodowy i składki płaci pracownik, VAT i akcyzę – nabywca towaru, ale pobiera je i od-prowadza do urzędu skarbowego czy ZUS przedsiębiorca, co służy zamaskowa-niu przed zwykłym obywatelem dużej wysokości podatków, ale także przerzu-caniu kosztów poboru podatków na firmy.

10 M. Zielinski, G. Pawelczyk, Biurotwór złośliwy, op. cit., s. 29. 11 M. Wojciechowski, Wiara – cywilizacja – polityka, Rzeszów–Rybnik 2001, s. 316-317.

Page 143: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

150 K. Prendecki

Innym przejawem przewagi urzędu nad kapitalistą jest to, że w jakiejś mie-rze bogacenie się wprost zależy od decyzji władzy, koncesji, zamówień publicz-nych, zmian przepisów i zniżek podatkowych dla wybranych. Oznacza to, że dla prawdziwego kapitalisty – przedsiębiorcy tworzy się konkurencję opartą nie na biznesie, ale na układach i korupcji, na kapitale pochodnym względem biurokra-cji.

Dlaczego system ten jest zły? Po pierwsze, z powodu kosztów. Chodzi tu nie tylko o wydatki na pensje oraz o korupcję. Duże straty powoduje marnotraw-stwo i niesprawność działań nieumotywowanych ekonomicznie. System generu-je też zbędne koszty dla firm: zawiłe przepisy są przyczyną jałowej pracy praw-ników i księgowych.

Druga przyczyna to ograniczenie wolności, bo biurokracja czerpie uzasad-nienie swego istnienia z tego, że nami rządzi, wyręcza w decyzjach – od poważ-nych, jak ubezpieczenie i wybór szkoły dla dziecka, po drobne. Uciążliwość tych ograniczeń jest łagodzona przez znajomości, pieniądze, małą gorliwość urzędników, bałagan, zdrowy rozsądek itd., ale czy tak będzie zawsze?

Przyczyna trzecia jest następująca: biurokracja musi być mało sprawna; po pierwsze jako układ zbyt wielki i zawiły, po drugie, dlatego, że pojedynczy funkcjonariusz ponosi małą odpowiedzialność za decyzje. A ponieważ władza ta w małym stopniu zależy od obywateli, toteż niewiele się troszczy o to, czego ci obywatele naprawdę od państwa potrzebują. Nie troszczy się zatem o ich bez-pieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne.

Andrzej Kojder pisze o korupcji: „istotnym jej źródłem jest odziedziczone po PRL (i rozbudowane w RP) prawo przyznawania i udzielania przez minister-stwa i urzędy centralne rozmaitych dotacji, zezwoleń, koncesji, uznaniowych ulg, limitów, zwolnień oraz ustanawianie kontyngentów. Ta rozległa sfera uzna-niowości, dowolności i nadmiaru kompetencji, którymi często dysponuje mini-ster, wiceminister, dyrektor czy pojedynczy urzędnik, oddziałuje na kilkadziesiąt gałęzi gospodarki narodowej. Jeśli zaś uzyskanie bardzo dochodowego kontrak-tu, limitu importowego, inwestycji rządowej czy koncesji zależy od podpisu ministra czy wiceministra, to jest oczywiste, że inwestorzy, importerzy, produ-cenci lub przedsiębiorcy będą o ten podpis wszelkimi sposobami zabiegali. I tak też czynią, a wysocy urzędnicy o zużytym morale łatwo ulegają pokusie szyb-kiego wzbogacenia się”12.

Przez cały czas zjawiskom korupcyjnym sprzyjał niedobór towarów na ryn-ku i ich biurokratyczne rozdzielnictwo. Szczególnie widoczne jest to w przypad-ku dwóch dziedzin – zaopatrzenia w mięso i mieszkań. Największy zasięg miała afera mięsna w Warszawie, w wyniku której ostatecznie aresztowano ponad 400 osób. W 1972 roku straty spowodowane korupcją w przemyśle mięsnym szaco-wano na ok. 80 mln zł, a śledztwem objęto ponad 1000 osób. W znacznej części spółdzielni panował taki zwyczaj, że 20% mieszkań oddawano do dyspozycji

12 A. Kojder, W aurze korupcji, „Rzeczpospolita” z dnia 19.07.2001, s. 11.

Page 144: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Bezdroża biurokracji 151

rad narodowych, 30% MO i wojska, a 20% przydzielało kierownictwo za ła-pówki.

Oprócz afer na większą skalę istniała drobna korupcja i była zjawiskiem powszechnym; wręczanie czekolad, wódki, papierosów itd. Edmund Wnuk- -Lipiński pisze: „korupcja i złodziejstwo (w tym spektakularne afery gospodar-cze) zdarzają się często, co nie oznacza, iż w PRL-u zjawiska te nie były równie silnie (a może nawet silniej) obecne, czego opinia publiczna nie była świadoma, bo nie istniała wolna prasa”13.

Uświadamiamy sobie fakt, że to za czasów PRL-u powstały popularne pol-skie przysłowia ludowe, tj.: „Jak się daje to się kraje”, „Dziś tylko ryba nie bie-rze”, „Ręka rękę myje”. O ile wtedy odnosiły się one do drobnego cwaniactwa, o tyle w ostatnich latach stały się one regułami w polityce i biznesie.

W III Rzeczypospolitej umarło śmiercią naturalną najbardziej rozpo-wszechnione z przekupstw PRL – przekupstwo w handlu i usługach. Nadwyżka podaży sprawiła, że klient już coś może. Wolny rynek i ograniczenie wpływu państwa okazało się lekarstwem nie do zastąpienia.

Organizacja międzynarodowa Transparency International oceniała Polskę jako najbardziej skorumpowany kraj wśród krajów kandydujących do Unii Eu-ropejskiej i zaznaczała, że ta sytuacja z roku na rok się pogarsza. Obecnie Polska przesunęła się o 19 pozycji i wylądowała na 64 miejscu. Wynika z tego, że nasz kraj jest bardziej skorumpowany od Brazylii, Botswany czy Kuby.

Dokonana w 2000 r. przez Najwyższą Izbę Kontroli ocena skuteczności ustawodawstwa antykorupcyjnego wypadła niezadowalająco. Do najbardziej zagrożonych korupcją obszarów, które powinny zostać objęte szczególnym nad-zorem, zostały zaliczone: prywatyzacja, gospodarowanie majątkiem publicznym, działalność funduszy celowych i agencji, działalność służb celnych i administra-cji skarbowej.

Wśród ankietowanych CBOS w 2000 r. najczęstsze jest przekonanie, że afery i korupcja nie są związane z rodzajem systemu politycznego, ani z tym jaka ekipa sprawuje władzę. Niemal jedna trzecia badanych (30%) sądzi, że niezależnie od okresu zawsze było tak samo. Prawie jedna czwarta (23%) uważa natomiast, że korupcji urzędników państwowych najbardziej sprzyjają obecne czasy. Odsetek osób sądzących, iż pod tym względem najgorzej było w okresie PRL, jest nieco większy niż liczba uważających, że najbardziej skorumpowane były czasy rządów solidarnościowych w latach 1990-1993.

13 E. Wnuk-Lipiński, Kac po wygranej rewolucji, [w:] P. Śpiewak (red.), Spór o Polskę

1989-1999, Warszawa 2000, s. 161.

Page 145: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

152 K. Prendecki

5. ZAKOŃCZENIE

Wydawać by się mogło, że z biurokracją nie da się walczyć, a po wstąpie-niu do Unii Europejskiej będzie się ona rozwijać i rozrastać. Ma przybyć 60 tys. „nowych miejsc pracy”. Na koniec należy przytoczyć jednak przykład kraju, który rozwija się nadspodziewanie dobrze, a swój sukces zawdzięcza oprócz zmniejszenia obciążeń fiskalnych, liberalizacji kodeksu pracy, także zmniejsze-niem biurokracji. W Irlandii publicyści ekonomiczni powoływali się wielokrot-nie, ale żaden z nich nie przedstawił mechanizmów, które sprawiły, że Zielona Wyspa z „chorego człowieka Europy” zmieniła się w celtyckiego tygrysa. Gdy-by ktoś pod koniec lat 80. powiedział, że za dziesięć lat Brytyjczycy będą przy-jeżdżać „na saksy” do Irlandii, spotkałby się zapewne z niedowierzaniem. Po-dobnie jak osoba, która dziś twierdziłaby, że w przyszłości więcej Niemców będzie szukać pracy w Polsce niż Polaków w Niemczech. Sukces Irlandii był niespodziewany. Jeszcze w 1988 r. „The Economist” zatytułował raport o tym kraju: „Najbiedniejszy wśród bogatych”. W latach 1980-1986 irlandzka gospo-darka rozwijała się w tempie nieznacznie przekraczającym 2% rocznie. Co gor-sza, straciła zdolność do tworzenia nowych miejsc pracy. Zatrudnienie zmniej-szyło się o ponad 5%. Bezrobocie w 1987 r. sięgnęło 17,6%. W Irlandii walkę z bezrobociem rozpoczęto od zmniejszenia liczby urzędników. Zatrudnienie w sektorze publicznym spadło o 10%. W 1999 roku sektor finansów publicz-nych wykazał rekordową nadwyżkę 4,6% PKB. Już nie konsumował oszczędno-ści, tylko je tworzył. Niestety, w naszym kraju na tego typu działania nie może-my liczyć.

BIUROCRASY WILDERNESS

S u m m a r y

Article brings up up-to date the topic of problems with biurocracy. In most of the parts of economic life, biurocracy functions in higher degree than it used to be in period of real socialism. First part of article discribes concept of Max Weber’s type of ideal biurocracy. Above mentioned goes along with its critiks. Second part shows pathology of biurocratic system in our country. Next part describes tight relation between biurocracy and coruption which is basicly inevitable. Perspec-tive for future is not satisfing, as number of clerks will be rapidly growing once Poland enters European Union.

Złożono w Oficynie Wydawniczej w czerwcu 2004 r.

Page 146: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

ZESZYTY NAUKOWE POLITECHNIKI RZESZOWSKIEJ Nr 219 Ekonomia i Nauki Humanistyczne z. 14 2004

Krzysztof PRENDECKI Politechnika Rzeszowska

OBLICZA LIBERALIZMU – WCZORAJ I DZIŚ

W artykule rozpatruje się wybrane aspekty liberalizmu, które miały miejsce w hi-storii i w dniu dzisiejszym. Na wstępie przedyskutowano problematykę liberalizmu w świetle poglądów uczonych zajmujących się problemami społecznymi. W kolej-nych częściach analizowano zagadnienie liberalizmu w wybranych krajach świata. W ostatniej odsłonie ukazano problemy, jakie wiążą się z wdrażaniem liberalizmu w Polsce w okresie transformacji ustrojowej. Jak wykazano, nie jest to droga ła-twa, gdyż słowo „liberał” ma u większości rodaków zabarwienie pejoratywne. Jednak kryzys „państwa opiekuńczego” zmusza Polskę, a także kraje Unii Euro-pejskiej, do wdrażania myśli i koncepcji liberalnej, co niewątpliwie przyczyni się do przerwania impasu w rozwoju gospodarczym.

1. HISTORYCZNE UWARUNKOWANIA LIBERALIZMU I SOCJALIZMU

Pojęcia, które stanowią podstawę liberalizmu to: wolność, własność, odpo-wiedzialność i sprawiedliwość. O tym czym jest liberalizm można się dowie-dzieć m.in. z książki Władysława Kwaśnickiego „Historia myśli liberalnej”1. Autor w swych interesujących rozważaniach cytuje klasyków gatunku, m.in. Ferdynanda Zweiga: „Liberalizm jest systemem wolności. Uważa wolność za najwyższą wartość gatunku ludzkiego. Uważa wolność za najlepszą, najskutecz-niejszą i najtańszą zasadę rządzenia i gospodarowania. Liberalizm nie wierzy w skuteczność i dobroczynność przymusu, narzuconego ludziom wolnym w życiu codziennym. (...) Tylko niewolnikom lub poddanym można narzucić przymus w życiu codziennym. Ale praca takich ludzi przedstawia minimalną wartość w stosunku do pracy i twórczości ludzi wolnych. Tylko człowiek wolny (...) może tworzyć dzieła prawdziwie wartościowe i trwałe”2, a także Ludwiga von Mises: „Liberalizm nie jest religią, ani żadnym światowym poglądem, żadną partią specjalnych interesów. (...) Liberalizm jest czymś całkowicie różnym. Jest ideologią, doktryną wzajemnej zależności wśród członków społeczeństwa i rów-nocześnie zastosowaniem tej doktryny do zachowania się ludzi w aktualnym

1 W. Kwaśnicki, Historia myśli liberalnej, Warszawa 2000. 2 Tamże, s. 18.

Page 147: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

154 K. Prendecki

społeczeństwie. Nie obiecuje nic, co przekracza to, co może być osiągnięte przez społeczeństwo. Pragnie dać ludziom jedną rzecz – spokojny, niezakłócony roz-wój materialnego dobrobytu dla wszystkich ludzi, by osłonić ich przed ze-wnętrznymi przyczynami bólu i cierpień, o ile to leży w mocy społecznych in-stytucji w ogóle. Zmniejszać cierpienia, zwiększać szczęście – to jest cel libera-lizmu. (...) Liberalizm (...) nie ma partyjnych kwiatów i nie ma żadnych koloro-wych sztandarów, żadnych partyjnych pieśni, żadnych partyjnych bożków, żad-nych symboli i sloganów. Liberalizm ma istotną treść i argumenty. Te muszą prowadzić do zwycięstwa”3.

Myśl liberalna nie była obca w starożytnej Grecji, chińskim taoizmie i śre-dniowiecznej Europie. Jednak ojcem liberalizmu z prawdziwego zdarzenia moż-na nazywać dopiero Szkota Adama Smitha – który w 1776 r. napisał wiekopom-ne dzieło „Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów”4.

Za bogactwo uważa Smith nie pieniądze a roczny produkt ziemi pracy. Uznając pracę za główne bogactwo, stwierdza, że jej rozmiary zależą od liczby zatrudnionych i wzrostu wydajności pracy. Dużą rolę, zdaniem Smitha, w proce-sie rozwoju gospodarczego odgrywa wielkość rynku, która zwiększa naturalną skłonność człowieka do wymiany. U podstaw teorii podziału Smitha leży teoria czynników wytwórczych, którymi są: praca, kapitał i ziemia5. Najsłynniejszą teorią sformułowaną przez Smitha była tzw. niewidzialna ręka: „Smith uważał, że człowiek starający się zaspokoić własne interesy jest jak gdyby prowadzony przez niewidzialną rękę przy zaspokajaniu interesu ogólnego. Istotnie, „każdy człowiek, który umieszcza swój kapitał w wytwórczości krajowej, stara się z konieczności tak pokierować tą wytwórczością, aby jej produkt przedstawiał możliwie największą wartość”6. W konsekwencji, swoboda działania każdej jednostki prowadzi do maksymalnego wzrostu, a interwencja państwa w gospo-darkę nie jest pożądana. Smith przeciwstawiał się w ten sposób polityce reali-zowanej przez merkantylistów, w szczególności przez Colberta, który „zamiast pozostawić każdego samemu sobie w kierowaniu swoich prywatnych interesów w warunkach rozległych wolności, równości i sprawiedliwości, starał się upo-wszechniać w niektórych gałęziach przemysłu nadzwyczajne przywileje, przy równoczesnym obciążaniu innymi przeszkodami wcale nie mniej nadzwyczaj-nymi”7. Władze publiczne powinny więc w zasadzie ograniczyć swoje działania do funkcji państwa żandarma, tzn. zapewniać obronę narodową, sprawiedliwość i utrzymać minimalną administrację konieczną do zachowania państwa8.

3 Tamże, s. 20. 4 A. Smith, Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, t. 1, t. 2, Warsza-

wa 1954. 5 S. Duda, W. Grzybowski, H. Mamcarz, A. Pakuła, Ekonomia w zarysie, Lublin 1996,

s. 26-27. 6 Tamże. 7 Tamże. 8 J. Bremond, M.M. Salort, Leksykon wybitnych ekonomistów, Warszawa 1997, s. 175.

Page 148: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Oblicza liberalizmu ... 155

Właśnie fakt, że rynek jest samoregulującym się mechanizmem, stanowił koronny argument na rzecz liberalnego kapitalizmu9.

Według znawców przedmiotu wolnorynkowy, liberalny XIX-wieczny kapi-talizm domagał się sanacji bądź alternatywy. Alternatywę stworzył niemiecki Żyd (notabene zajadły antysemita!), K. Marks, publikując dzieło pt. „Kapitał” (1867), napisane w celu ulżenia robotnikom i ukształtowania gospodarczej plat-formy – trampoliny komunizmu. Antykapitalizm był „idee fixe” tego sprytnego myśliciela, gromko piętnującego „wrodzoną szacherkę Żydów”, a jednocześnie szacherką produkującego „Kapitał” (mnóstwo fałszowanych cytatów tudzież nieujętych cytatami „zapożyczeń” od innych autorów) i szacherką promującego „Kapitał” (Marks sam, pod różnymi pseudonimami, publikował liczne recenzje swego dzieła, mocno tym książkę popularyzując)10.

Były jednak cechy wspólne, które łączyły Smitha i Marksa. „Jednak nie-wiele z tego, co później nazwano rewolucją przemysłową Smith widział na wła-sne oczy. Nie widział naprawdę wielkich fabryk ani miast przemysłowych, ani zastępów robotników gromadzących się i wyruszających do pracy, ani przemy-słowców wkraczających na polityczną i społeczną arenę”11. „Nie ma (...) świa-dectw, że Marks rozmawiał (...) z chłopami i właścicielami ziemskimi czy też badał na miejscu tamtejsze warunki. W roku 1844 napisał do tygodnika finan-sowego „Vorwarts” artykuł o położeniu tkaczy śląskich. Nigdy jednak nie poje-chał na Śląsk ani też, o ile wiadomo, nie rozmawiał z żadnym tkaczem, to było-by zupełnie niepodobne do niego”12.

Jednak to dywagacje Smitha, a nie Marksa okazały się realną drogą do do-brobytu. Już współcześni Marksowi przewidywali, zakładając urzeczywistnienie się socjalizmu13:

1. Ryzyko niedopasowania się podaży towarów i usług z popytem na nie, tak co do wielkości, jak i struktur, spowodowane brakiem działania praw podaży i popytu.

2. Zbiurokratyzowanie gospodarki – niezwykłe usztywnienie procesu wy-twórczego, olbrzymie koszty utrzymania „aparatu” administracyjnego itd.

3. Spadek wydajności jednostkowej a nawet społecznej w wyniku rozerwa-nia związku pomiędzy wydajnością a płacą.

4. Arbitralność stopy inwestycji przy założeniu braku stopy procentowej. Niezwykłe koszty społeczne „nietrafionych” w potrzeby konsumentów inwesty-cji.

5. Wobec arbitralności centrum w kwestii ustalenia cen na dobra i usługi – konieczność wystąpienia spekulacji.

9 S. Duda, op. cit., s. 27. 10 W. Łysiak, Stulecie kłamców, Chicago–Warszawa 2000, s. 51-52. 11 J.K. Galbraith, Ekonomia w perspektywie. Krytyka historyczna, Warszawa 1992, s. 71. 12 P. Johnson, Intelektualiści, Poznań 1998, s. 84. 13 J. Michałowski, Liberalizm kontra Socjalizm, Lublin 1993, s. 72-73.

Page 149: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

156 K. Prendecki

6. Nierównoprawność wymiany międzynarodowej między państwami so-cjalistycznymi.

7. Utrzymanie się przedsiębiorstw deficytowych wobec braku konkurencji. 8. Pasywność cen i dominacja metody bilansowej przy określaniu rzeczo-

wej struktury planu produkcji. 9. Likwidacja suwerenności konsumenta. 10. Arbitralność (nieunikniona wobec braku rynku!) centrum w wycenianiu

usług poszczególnych czynników produkcji. 11. Osłabienie motywacji do indywidualnej wynalazczości. 12. Prymat techniki nad ekonomią. Wiek XX – to wiek walki kapitalizmu z komunizmem. Ten ostatni system

został skompromitowany i splajtował, ten pierwszy zaś nie ustrzegł się kryzysów (Wielki kryzys lat 30-tych), które były źle zażegnywane.

Henry Hazlitt pisze: „często słyszy się zwolenników Nowego Ładu i innych ekonometryków chełpiących się, jak to w roku 1932 i później rząd „ocalił prze-mysł” za pomocą Korporacji Finansowej ds. Przebudowy, Korporacji Pożycz-kowej Właścicieli Domów czy innych agencji rządowych. Ale rząd nie może udzielić przemysłowi żadnej pomocy finansowej, jeśli wcześniej czy później nie odbierze mu środków. Wszystkie fundusze rządu pochodzą z podatków”14.

Hazlitt krytykuje też politykę J.M. Keynesa: „Jednym z najgorszych skut-ków podtrzymywania mitów Keynesa jest nie to, że zaleca się wciąż większą i większą inflację, ale że systematycznie odwraca się uwagę publiczną od rzeczy-wistych przyczyn naszego bezrobocia, takich jak uzyskane przez związki zawo-dowe nadmierne stawki płac, ustawowe płace minimalne, nadmierne i obejmują-ce zbyt długie okresy zasiłki dla bezrobotnych oraz zbyt szczodre wypłaty zasił-ków socjalnych”15.

Jeszcze głębszej analizy dokonuje Jan Winiecki w referacie „Intelektualna odyseja dwudziestego wieku: powrót do porzuconej idei rynków, prywatnej własności i wolności gospodarczej”16.

Pisze w nim m.in., że rynek okazał się niezdolny do utrzymywania wahań koniunktury w rozsądnych granicach i domagano się, by państwo interweniowa-ło w życie gospodarcze. Najbardziej wpływowa teoria przez pół wieku podda-wała w wątpliwość nawet zdolność gospodarki kapitalistycznej do przywracania równowagi pełnego zatrudnienia (mam tu oczywiście na myśli „Ogólną teorię” J.M. Keynesa). Wielu ekonomistów, głosząc tezę o zawodności lub niedo-skonałości rynku, domagało się by państwo naprawiło ten stan rzeczy. Dominu-jącą rolę zaczęła odgrywać teoria głosząca, że skoro rzeczywisty rynek odbiega od ideału, państwo powinno interweniować tak, by można było zneutralizować

14 H. Hazlitt, Ekonomia w jednej lekcji, Kraków 1993, s. 46. 15 Tamże, s. 192. 16 www.adam-smith.pl

Page 150: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Oblicza liberalizmu ... 157

skutki zawodności rynku. W efekcie keynesowski makroekonomiczny interwen-cjonizm uzupełniono interwencyjną polityką mikroekonomiczną17.

Według autora wspomniane ogólne założenie opierało się na szeregu bar-dziej szczegółowych przesłanek. Niektóre z nich można uznać za wręcz dzi-waczne. Po pierwsze, zawodność rynku pociąga za sobą koszty w postaci obni-żenia poziomu dobrobytu społeczeństwa, podczas gdy korygujące działania pań-stwa nie kosztują. Pierwsza część tego założenia może być w pewnych warun-kach prawdziwa, w innych zaś nie (zawodność rynku może prowadzić do obni-żenia poziomu dobrobytu tylko wówczas, gdy istnieje inna, tańsza, realna – a nie metafizyczna – alternatywa). Druga część założenia jest zawsze nieprawdziwa. W najlepszym razie wszelka interwencja państwa pociąga za sobą koszt w po-staci zasobów niezbędnych do zdobycia informacji dotyczących zawodności rynku, koszt przygotowania projektu zastosowania środków interwencyjnych, samej interwencji, kontroli reakcji prywatnych podmiotów gospodarczych i oce-ny uzyskanych rezultatów. Po drugie, za nieprawdziwe należy uznać założenie, że gdy po wstępnej ocenie kosztu interwencja zostanie uznana za przedsięwzię-cie korzystne, to rząd będzie posiadał dość wiedzy, by znaleźć właściwe roz-wiązania. Nie można oczekiwać, że garstka polityków i ich ekspertów lepiej upora się ze złożonymi zjawiskami ekonomicznymi niż setki tysięcy działają-cych na rynku podmiotów gospodarczych, których nieskoordynowane działania tworzą tendencje do osiągania przez rynek fundamentalnej równowagi. Warto zauważyć, że problem wiedzy jest znacznie bardziej ostry w przypadku cen-tralnie planowanej i zarządzanej gospodarki. Po trzecie, jeżeli nawet założymy, że interwencja przyniesie korzystne rezultaty i że rząd posiada niezbędną wie-dzę, to nie oznacza to jeszcze, że będzie on działał w interesie społeczeństwa. Dziwaczne założenie, że politycy i biurokraci są aniołami jest z definicji nie-prawdziwe. Politycy i biurokraci mogą mieć – i zwykle mają – swe własne inte-resy i gdy interes publiczny nie będzie zgodny z ich własnym interesem, będą kierować się raczej tym pierwszym18.

2. UWARUNKOWANIA GOSPODARKI LIBERALNEJ W WYBRANYCH KRAJACH

Kapitalizm równa się liberalizm, równa się sukces gospodarczy. Stawiając taką tezę, prześledźmy poczynania pięciu potęg gospodarczych świata i zobacz-my co wpłynęło na to, że można o nich mówić „państwa dobrobytu”.

17 Tamże. 18 Tamże.

Page 151: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

158 K. Prendecki

A. Stany Zjednoczone

W 1974 roku trzydziestoletni Arthur Laffer, wtedy zaledwie asystent na uniwersytecie w Chicago, podczas rozmowy ze starszym o 23 lata Ronaldem Reaganem, znanym aktorem i działaczem związkowym, wówczas gubernatorem stanu Kalifornia, narysował w kawiarni na serwetce wykres. Nikt nie zdawał sobie sprawy, że w tym momencie narodziła się ekonomika podaży. Podważyła ona obowiązujące od 40 lat reguły keynesowskiej ekonomiki popytowej i uto-rowała Reaganowi drogę do fotela prezydenckiego, a Stanom Zjednoczonym po latach recesyjnej zadyszki zapewniła „siedem lat tłustych”19.

Ekonomia popytowa opierała się na zasadzie pobudzania koniunktury przez powiększanie popytu wydatkami rządowymi. Państwo, aby wydawać pieniądze, musiało je jednak uprzednio zagrabić obywatelom. Naturalną konsekwencją „zarządzania popytem” było więc wywindowanie stóp podatkowych na niebo-tyczny poziom. A przecież, argumentował Laffer, dochody podatkowe nie rosną w nieskończoność. Nie są także obojętne dla zachowań przedsiębiorców. (...) Na świecie nie urodził się jeszcze taki dureń, który pracowałby ciężko, aby jak naj-więcej zarobić i po opłaceniu podatków stwierdzić, że jego portfel zionie pustką. A zatem logiczne jest stwierdzenie, że w miarę wzrostu opodatkowania dochody budżetu zwiększają się coraz wolniej. Aż dochodzą do punktu, w którym krzywa przestaje rosnąć20.

Milton Friedman, lider monetarnej szkoły z Chicago, laureat nagrody No-bla, ojciec chrzestny polityki Ronalda Reagana, w swojej książce „Tyrania status quo” cytuje swego szefa ze zwycięskiej dla niego kampanii wyborczej z 1980 r.: „Musimy działać śmiało, zdecydowanie i szybko, aby poddać kontroli galopujący wzrost wydatków federalnych, aby zlikwidować negatywne czynniki podatkowe dławiące gospodarkę oraz aby uzdrowić aparat urzędniczy, który to tuszuje. Musimy utrzymywać tempo wzrostu wydatków rządowych na umiar-kowanym, rozsądnym poziomie. Musimy obniżyć stawki podatku od dochodów osobistych oraz w sposób uporządkowany i systematycznie przyspieszyć i upro-ścić system amortyzacji, aby zlikwidować bodźce wpływające negatywnie na pracę, oszczędzanie, inwestowanie i produktywność. Musimy dokonać rewizji uregulowań dotyczących gospodarki i zmienić je tak, aby spowodować jej roz-wój. Musimy wprowadzić stabilną, ostrożną i przewidywalną politykę”21.

Dzisiejsza Ameryka swój niewątpliwy rozwój zawdzięcza bolesnej refor-mie – reagonomice.

W reagonomice można wyróżnić dwa elementy: wielką operację obniżenia podatków, żeby „zwrócić pieniądze obywatelom” i żeby to oni rozpędzili go-spodarkę oraz leveraged buy – out, przejmowania przedsiębiorstw, takie „lawi-

19 M. Zieliński, Pułapka Laffera, „Wprost” z 8 października 2000 r., s. 44. 20 Tamże. 21 M.R. Friedman, Tyrania status quo, Sosnowiec 1997, s. 1.

Page 152: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Oblicza liberalizmu ... 159

rowane” możliwości wykupywania i prywatyzacji, zwłaszcza przez dynamicz-niejsze grupy zarządzające22.

Obciążenie socjalne było niskie (na opiekę zdrowotną i emeryturę pracow-nik i pracodawca płacili łącznie zaledwie 15% – po 7,5%)23. Reagonomika była przede wszystkim pożegnaniem z powracającą od lat 30., zwłaszcza pod rząda-mi demokratów, polityką keynesowską (interwencji państwa i programów so-cjalnych), mającą skutki we wzroście podatków, deficycie handlowym i słabym wzroście gospodarczym, przy rosnącej inflacji. Trudna restrukturyzacja w latach 1985-1993 przyniosła obniżenie przeciętnego dochodu rodziny o 1,5%. Nato-miast, kiedy gospodarka zaskoczyła, dochód ten podniósł się o 15%24.

Obniżenie podatków stworzyło skłonność do oszczędzania i do wytężonej pracy, a nie do konsumpcji. Zmniejszono stopniowo stawki podatkowe, zredu-kowano ilość przedziałów – z 11 do 2: podatnicy indywidualni płacą 15 lub 28%, przedsiębiorstwa – 34%. Doszły do tego ulgi na badania i rozwój. (...) „Sprawiedliwość, wzrost, prostota” – stało się hasłem systemu podatkowego25.

B. Wielka Brytania

Dlaczego gospodarka brytyjska nas zachwyca? Ba, nie tylko ona, ale rów-nież premier Tony Blair! Dla współczesnych, nie tylko na wyspach, ten polityk jest wzorem do naśladowania. Jest wręcz idealizowany – oto najpopularniejszy szef brytyjskiego rządu w historii, lider i wizjoner. Za jego rządów gospodarka kwitnie, a ludziom żyje się dostatniej (w przeciwieństwie do okresu gierkow-skiego w Polsce brytyjska prosperity nie jest finansowana z zagranicznych po-życzek). Dla trochę starszych, sięgających pamięcią dwie, trzy dekady wstecz, wszystko zaczęło się od pani Margharet Thatcher. Ona bowiem postawiła kraj na nogi, sprywatyzowała to, co się dało, wierzyła w zbawczą moc konkurencji, poskromiła rozpasanych związkowców (za granicą jest to powód do chwały, na wyspach do dziś wielu ją za to nienawidzi). Uzdrowiła „chorego człowieka Eu-ropy”, za jakiego w latach 70. uchodziła Wielka Brytania. Wystarczy przypo-mnieć, że inflacja (pobudzona kryzysem naftowym i drastyczną podwyżką cen przez OPEC) przekraczała wtedy 25%. Brytyjscy konserwatyści dali światu ideę prywatyzacji, przetarli szlaki, pokazali „jak to się robi”26.

22 M. Ostrowski, Ameryka, Ameryka, „Polityka” z 4 listopada 2000 r., s. 4. 23 Tamże. 24 Tamże, s. 4-5. 25 Tamże, s. 5. 26 P. Bawolec, Cud nad Tamizą, „Wprost” z 12 grudnia 1999 r., s. 92.

Page 153: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

160 K. Prendecki

C. Japonia

W 1953 roku Japonia zakończyła okres powojennej odbudowy i wkroczyła w okres dwudziestoletniego wzrostu gospodarczego, który pod względem inten-sywności nie ma precedensu w dotychczasowych dziejach gospodarczych. Uwa-runkowania były następujące:

1. Japonia nie uczestniczyła w światowym wyścigu zbrojeń i nie ponosiła znacznych wydatków militarnych.

2. Poważnym bodźcem produkcji był popyt wywołany dwiema wojnami: koreańską i wietnamską.

3. Przez długi czas utrzymywano bardzo wysoką stopę inwestycji. 4. Dzięki ograniczeniu zatrudnienia w sektorze rolniczym Japonia dyspo-

nowała dużymi zasobami siły roboczej, przy relatywnie niskim poziomie płac realnych.

5. Polityka edukacyjna odpowiadała potrzebom przemysłu. 6. Sprawna organizacja i wynikająca z tradycji historycznych wysoka dys-

cyplina społeczna powodowały szybki wzrost wydajności pracy; zdecydowanie dłuższy był w porównaniu z innymi krajami uprzemysłowionymi czas pracy oraz skromniejszy zakres urlopów i świadczeń socjalnych.

7. Intensywny import nowej techniki i „imitacja” postępu technicznego. 8. Umiejętne połączenie japońskich tradycji z nowoczesnością, odwołanie

się do nawyków i zachowań ludzkich w celu wykorzystania ich w nowoczesnej organizacji produkcji (np. tworzenie trwałych związków uczuciowych pracow-ników i ich rodzin z firmą)27.

D. Niemcy

W latach 1955-1980 RFN wyrosła na wielką potęgę militarną i gospodar-czą28. Pod względem gospodarczym Niemcy różnią się od Stanów Zjednoczo-nych, jak i od Japonii. Niemcy i Stany Zjednoczone to kraje uniwersalistyczne, w odróżnieniu od partykularystycznej Japonii. Pod względem innych wartości Niemcy są jednak bliższe Japonii. Stany Zjednoczone są analityczne i indywidu-alistyczne, w Niemczech natomiast dominuje duch syntezy i zbiorowości. Połą-czenie silnych wartości – uniwersalizmu, syntezy i kolektywizmu w niemieckim procesie tworzenia bogactwa przejawia się w postaci bardzo skodyfikowanego systemu gospodarczego, w którym państwo i przedsiębiorstwo prywatne współ-pracują ze sobą, rozwijając i kierując działaniami w sferze biznesu na skalę nie-spotykaną w kulturach indywidualistycznych. W Niemczech wiele decyzji go-spodarczych podejmuje się na poziomie mezoekonomicznym, gdzie wspólnie

27 J. Szpak, Historia gospodarcza powszechna, Warszawa 1999, s. 298-299. 28 Tamże, s. 296.

Page 154: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Oblicza liberalizmu ... 161

działają grupy pracowników, grupy finansowe, przemysłowe oraz rząd. Jest to poziom aktywności gospodarczej, który niemal nie istnieje w Stanach Zjedno-czonych i Wielkiej Brytanii29.

F. Francja

Kultura Francji jest jedną z najbardziej hierarchicznych w Europie. W znacznym stopniu kształtował ją majestat i charyzma wielkich wodzów: Jo-anny d’Arc, Henryka IV, Ludwika XIV, Napoleona I, marszałka Petaina, Char-les’a de Gaulle’a30.

To właśnie według Jana Szpaka rozwój polityczny i gospodarczy Francji wiąże się z okresem prezydentury Charles’a de Gaulle’a (1958-1969). Prefero-wał on ustrój z przewagą władzy wykonawczej z silną prezydenturą, a w dzie-dzinie polityki zagranicznej realizował ideę Wielkiej Francji jako mocarstwa światowego. De Gaulle powierzył reformowanie gospodarki J. Rueffowi, który będąc zwolennikiem rygorystycznej polityki pieniężnej, doprowadził do dewa-luacji i denominacji franka, wprowadził politykę deflacji i wolnego rynku. Spo-wodowało to dość szybkie ożywienie koniunktury gospodarczej: produkcja przemysłowa wzrastała w tempie 6,2% rocznie, produkt krajowy – 5,7% (naj-szybciej wśród rozwiniętych państw Europy Zachodniej), eksport – 8,3%, kon-sumpcja indywidualna – 5,5% (najszybciej w Europie Zachodniej).

F. Szwecja

Był czas, że wiele się mówiło o Szwecji i jej „drodze środka”, udanym związku kapitalizmu i socjalizmu. Takie przekonanie istniało przed upadkiem reżimów komunistycznych w Europie Wschodniej i ruiną gospodarczą Związku Radzieckiego. Konserwatywne, sprzyjające przedsiębiorczości rządy dominowa-ły przez ponad dziesięć lat w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Japo-nii, a później w Kanadzie i Holandii. Ograniczenie interwencji państwa w spra-wy gospodarcze, wolny rynek i ostra konkurencja stały się hasłami końca dwu-dziestego wieku. Po upadku komunizmu Szwecja jest więc mostem donikąd31 – jak słusznie zauważyli Charles Hampden-Turner i Alfons Trompenaars.

Szwecja spośród wszystkich demokracji kapitalistycznych zbudowała naj-szerszy i najdroższy model państwa opiekuńczego. W ostatnich latach podjęto jednak pewne inicjatywy zmierzające do zahamowania wzrostu wydatków w sferze społecznej. Sytuacja taka (...) wynika ze zbyt hojnego i kosztownego

29 Ch. Hampden-Turner, A. Trompenaars, Siedem kultur kapitalizmu, Kraków 2003, s. 180-

-181. 30 Tamże, s. 321. 31 Tamże, s. 211.

Page 155: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

162 K. Prendecki

ustawodawstwa socjalnego w ostatnich dekadach. (...) Socjaldemokraci, jako główni architekci szwedzkiego modelu państwa opiekuńczego, z ociąganiem uznali konieczność cięć wydatków i świadczeń. W 1994 roku wygrali jednak wybory. Świadczy to o kryzysie świadomości wśród szwedzkich wyborców i parti32.

Omówione modele kultur kapitalizmu ukazują różną drogę dochodzenia do bogactwa. Może to nastąpić dzięki charyzmatycznym przywódcom (USA, Wiel-ka Brytania, Francja), bądź też historyczno-tradycyjnemu podejściu do obo-wiązku i pracy (Japonia, Niemcy).

3. TRANSFORMACJA W POLSCE I JEJ ZWIĄZEK Z LIBERALIZMEM

W Polsce przejście do gospodarki rynkowej dokonało się za sprawą pierw-szego niekomunistycznego rządu Tadeusza Mazowieckiego, a właściwie za sprawą Jeffreya Sachsa, byłego marksisty, którego program zaczął realizować były członek PZPR Leszek Balcerowicz. Kluczowe znaczenie miało działanie w następujących dziedzinach:

• liberalizacja cen, mająca na celu szybkie doprowadzenie do równowagi rynkowej,

• wprowadzenie wewnętrznej wymienialności złotego na waluty obce po kursie równowagi,

• zastosowanie zaporowego podatku (tzw. popiwku) od wzrostu wynagro-dzeń w państwowym sektorze produkcyjnym powyżej ustalonego współczynnika,

• restrykcyjne indeksowanie płac, umożliwiające częściowe tylko rekom-pensowanie wzrostu cen,

• osiągnięcie równowagi budżetowej poprzez silne ograniczanie wydat-ków i wzrost dochodów budżetowych,

• zaostrzenie polityki kredytowej banków, • zniesienie preferencji dla eksporterów i wprowadzenie nowej taryfy cel-

nej33. Do plusów wariantu wstrząsowego prof. L. Balcerowicza można zaliczyć: • zduszenie hiperinflacji (ceny w 1989 r. rosły w tempie kilkudziesięciu

procent miesięcznie), • ustabilizowanie rynku towarów i usług (przejście od rynku producenta

do rynku konsumenta),

32 I. Budge, K. Newton, Polityka nowej Europy. Od Atlantyku do Uralu, Warszawa 2001, s. 443.

33 S. Jankowski, Transformacja systemowa w Polsce, [w:] S. Marciniak (red.), Mikro- i Ma-kroekonomia. Podstawowe problemy, Warszawa 2001, s. 98.

Page 156: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Oblicza liberalizmu ... 163

• ukształtowanie poprawnego systemu cen, • wprowadzenie wewnętrznej wymienialności złotówki, • zaawansowanie prywatyzacji sektora państwowego, • zlikwidowanie dolaryzacji gospodarki, • doprowadzenie do umorzenia znacznej części długów zagranicznych, • otrzymanie pewnej pomocy bezzwrotnej i kredytowej, • otwarcie gospodarki na zewnątrz, • wzrost PKB (produktu krajowego brutto) od trzeciego roku transforma-

cji34. Za te dokonania laurkę Leszkowi Balcerowiczowi wystawia Jacek Fedoro-

wicz w „Wielkiej encyklopedii kapitalizmu”: „Jest rzeczą zdumiewającą, że w kraju, w którym istnieje obowiązek ukoń-

czenia siedmiu klas szkoły podstawowej i w którym podobno zlikwidowano analfabetyzm, istnieje jeszcze spora grupa ludzi, którzy zupełnie poważnie mó-wią, że Balcerowicz zniszczył gospodarkę. Kiedy słyszę coś takiego, to staję bezradny i nawet dyskutować mi się nie chce, no bo jak tu argumentować, jeżeli ktoś sam nie widzi, że ona była dokładnie zniszczona przed Balcerowiczem. Gdyby była w jakim takim stanie, to socjalizm by się nie zawalił i do dziś ist-niałby Związek Radziecki. Owszem, zgadzam się, są u nas dzisiaj obszary nę-dzy, ale na tę nędzę zapracowało 40 lat Peerelu przede wszystkim. Kto chce wiedzieć, co by było w Polsce bez reformy zwanej reformą Balcerowicza, niech sobie pojedzie z wycieczką na Ukrainę, na Białoruś, do Bułgarii, a po powrocie niech pośle Balcerowiczowi kwiaty. Jeżeli ktoś porównuje dane z lat osiemdzie-siątych z obecnymi i na tej podstawie mówi o katastrofalnym spadku produkcji, to albo wierzy w rzetelność peerelowskich statystyk i wtedy nie ma co z nim rozmawiać, albo jest politykiem, który na ogłupianiu narodu chce zrobić karierę i wtedy też nie ma co go przekonywać, bo – jak to polityk – będzie szedł w za-parte. Spadek produkcji oczywiście nastąpił. Był to korzystny, ozdrowieńczy spadek produkcji niepotrzebnej, marnotrawczej i za drogiej. Był on nawet za mały w stosunku do potrzeb. Tak się jakoś dziwnie składa, że najlepszym spo-sobem na zdobycie w Polsce władzy jest już od kilku lat totalna krytyka reformy Balcerowicza, ale jeszcze nikt z krytykujących po zdobyciu władzy od tej re-formy nie odszedł.”35.

Jednak do wariantu wstrząsowego Balcerowicza i metod jego realizacji kry-tycy zgłaszali wiele uwag. Podkreślali m.in., że:

• nie korygowano programu w odpowiednim czasie, np. zbyt długo utrzymywano sztywny kurs dolara; kurs pełzający wprowadzono dopie-ro w maju 1991 r.,

34 Tamże, s. 99. 35 J. Fedorowicz, Wielka encyklopedia kapitalizmu, Warszawa 1997, s. 16.

Page 157: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

164 K. Prendecki

• zminimalizowano interwencjonizm państwowy i zrezygnowano z poli-tyki makroekonomicznej, głosząc hasło, że brak polityki gospodarczej jest najlepszą polityką,

• dyskryminowano podatkami sektor państwowy i spółdzielczy w sytuacji, gdy wytwarzały one większą część dochodu narodowego,

• prywatyzację sektora państwowego traktowano w sposób doktrynerski, choć nie udało się przeprosić powszechnej prywatyzacji,

• wprowadzono nadmiernie restrykcyjną politykę fiskalną, kredytową i dochodową,

• dopuszczono do nieograniczonego importu dóbr konsumpcyjnych, czę-sto subsydiowanych w krajach ich wytwarzania,

• pominięto w działaniach rządu problemy socjalne społeczeństwa, zro-dzone z transformacji ustrojowej36.

Z kolei M. Friedman, czołowy przedstawiciel liberalizmu, wytykał Balce-rowiczowi następujące błędy:

• niepotrzebne wprowadzenie kontroli płac, gdyż ten zabieg pogłębia in-flację, zamiast ją ograniczać,

• wprowadzanie przez rząd sztywnego kursu złotówki, a nie kształtowanie go przez rynek,

• zbyt wolne prywatyzowanie sektora państwowego. „On w dużej mierze podchodzi do problemów jak technik, a nie jak ktoś,

kto kieruje się pewną filozofią”37 – dodaje M. Friedman. Znany publicysta Waldemar Łysiak w swej książce „Stulecie Kłamców”

zauważa: „Kręgosłupem polskiej ekonomiki był w ostatniej dekadzie monetaryzm:

polityka walutowa centralnie sterowana (czkawka komunizmu) przez Minister-stwo Finansów i Bank Narodowy (choć nie wolna od międzynarodowych wpły-wów spekulacyjnych). Ułatwiało to hochsztaplerom „przekręty” iście monstru-alne, vide „numer” z zamrożeniem kursu dolara na półtora roku (1990-1991), przy równoczesnym, sięgającym 100% (!) bankowym oprocentowaniu kapitału złotówkowego. Zamrożenie było sekretne, ale dużo polskich i cudzoziemskich kombinatorów dostało „cynk”. Niebieskie ptaki całego świata wpłaciły nad Wi-słą złotówkami miliardy dolarów, a kilkanaście miesięcy później „wytransfero-wały” dwa i pół raza tyle (250). Za ten „cud gospodarczy” cwaniacy Wschodu i Zachodu winni solidarnie wznieść panu Balcerowiczowi (dawniej PZPR, dziś guru ekonomii polskiej) statuę o wysokości Wieży Eiffla, i to ze szczerego złota, którego ciężar byłby niezauważalnym ułamkiem ich zysku. Dzieje cywilizacji znają mało „przekrętów” kalibru analogicznego”38.

36 S. Jankowski, op. cit, s. 99. 37 Tamże, s. 100. 38 W. Łysiak, Stulecie kłamców, Chicago–Warszawa 2000, s. 184-185.

Page 158: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Oblicza liberalizmu ... 165

W 1991 roku propagator radykalnego liberalizmu Janusz Korwin-Mikke podczas wystąpienia w Sejmie tak mówił o planie L. Balcerowicza:

„Chciałem zwrócić uwagę odnośnie do tego, co powiedziałem o innych mi-nisterstwach, że jest zupełnie źle zrozumiany plan Balcerowicza. Pan Sachs, który przyjechał do Polski, tłumaczył, że tak naprawdę to jest w Polsce dobrze, bo są sklepy pełne, a co mówi rocznik statystyczny, to jest to bez znaczenia. Pan Sachs ma rację, tylko zdajmy sobie sprawę z jednej rzeczy, który sektor działa dobrze, a który źle. Sektor państwowy działa beznadziejnie. Dlatego, bo on się musi, czy chce, czy nie chce, stosować do planu Balcerowicza. Dobrze działa ten sektor, który się nie stosuje do planu Balcerowicza, który przemyca, nie płaci podatków, to działa dobrze. Tak że zawdzięczamy nasz względny dobrobyt nie planowi Balcerowicza, tylko temu, że my go nie przestrzegamy”39.

Ultras liberalizmu J. Korwin-Mikke krytycznie odniósł się także do pierw-szego rządu liberałów Jana Krzysztofa Bieleckiego:

„Co ma wspólnego z liberalizmem kontrola cen, np. kontrola ceny dolara (...). Co ma wspólnego z liberalizmem kontrola cen nośników energii, w tym benzyny (...). Co ma wspólnego z liberalizmem podwyżka wszelkich ceł. (...) Co ma wspólnego z liberalizmem potworny fiskalizm, nie monetaryzm. Moneta-ryzm pana Balcerowicza jest w porządku. Fiskalizm pana Balcerowicza jest niedopuszczalny, w tym osławiony „popiwek”. W żadnym kraju, nawet nie libe-ralnym, nie słyszano o takim wynalazku, jest to nasz twórczy wkład w dziedzi-nę, że tak powiem, podatkologii”40.

4. ZAKOŃCZENIE

Liberalizm to wolność gospodarcza, ustrój wolnorynkowy. W socjalizmie państwo wszystko obywatelowi zabiera, a potem rękami urzędników przydziela. Socjalista wierzy, że tak jest dla obywateli najlepiej. Natomiast liberał chce jak najwięcej zostawić w ręku tego, który zarobił, chroniąc wolność jednostki i wła-sność prywatną. Państwo nie powinno zajmować się gospodarką, lecz stać na straży praw i bezpieczeństwa.

Nasz antyliberalizm gospodarczy wyraża się, prócz etatyzmu, w interwen-cjonizmie, tj. w przeforsowywaniu życia gospodarczego do sztucznych celów. Życie ekonomiczne w Polsce jest uciskane gorsetem interwencji, który skrzywia kręgosłup gospodarczego organizmu.

Polska w trzecim tysiącleciu nie jest jeszcze bliska zasadom wolnego rynku i nie rządzi się regułami gry, jakie obowiązują w gospodarce wolnorynkowej. Nasza droga do dobrobytu jest jeszcze daleka, lecz na pewno należy podążać drogą idei, jaką ukazali nam R. Reagan i M. Thatcher.

39 J. Korwin-Mikke, Rząd rżnie głupa!, Gdańsk 1993, s. 7. 40 Tamże, s. 5-6.

Page 159: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

166 K. Prendecki

PAST AND PRESENT IN THE FACE OF LIBERALISM

S u m m a r y

Workship considers different aspects of liberalism, which took place in history and which happens nowadays. In the beginning, workship discusses problem of liberalism with help of opin-ions of scholars investigating social problematic. Next parts analyse kinds of liberalism in different countries. Last part discibes problems that Poland had to face while implenting liberalism during time of transformation. It is emphasised that this prosses is not easy as word „liberal” has, in minds of large part of Poles, pejorative meening. However, crisis of „protecting state” forces Poland, together with other EU contries, to implementing concept of liberalism. This will, undoubtly, help in breaking down deadlock in economical growth.

Złożono w Oficynie Wydawniczej we wrześniu 2004 r.

Page 160: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

ZESZYTY NAUKOWE POLITECHNIKI RZESZOWSKIEJ Nr 219 Ekonomia i Nauki Humanistyczne z. 14 2004

Hanna SOMMER Politechnika Rzeszowska

KOMUNIKOWANIE SIĘ W PRZEDSIĘBIORSTWIE

W artykule podjęto problem roli komunikacji w przedsiębiorstwie. Problematykę tę rozważono z punktu widzenia specyfiki zwrotów, źródeł informacji dotyczących spraw firmy oraz dostępu do nich w kontekście badań przeprowadzonych wśród pracowników rzeszowskiej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego.

1. SPECYFIKA NAZW (ZWROTÓW) OKREŚLAJĄCYCH PRODUKOWANE CZĘŚCI, PROCEDURY I PROCESY PRODUKCYJNE, UŻYWANYCH PRZEZ PRACOWNIKÓW W WYBRANYM ZAKŁADZIE

Jak słusznie zauważają amerykańscy badacze problemu J.A.F. Stoner, R.E. Freeman i D.R. Gilbert (2001, s. 507) „komunikacja jest krwiobiegiem organi-zacji. Zła komunikacja w niejednej organizacji doprowadziła do stanu analo-gicznego do niewydolności układu krążenia. Bez skutecznego komunikowania się rozmaitych stron, układ stosunków, który nazywamy organizacją, nie będzie nikomu dobrze służyć (...). Skuteczna komunikacja jest ważna dla kierowników z trzech podstawowych powodów. Po pierwsze, komunikowanie się jest wspól-nym wątkiem kierowniczych procesów planowania, organizowania, przewodze-nia i kontrolowania (...). Po drugie, umiejętność skutecznego komunikowania się umożliwia menedżerom korzystanie z ogromnej gamy uzdolnień występujących w wielokulturowym świecie organizacji. Ponadto globalizacja gospodarki sta-wia wyzwanie umiejętnościom komunikowania się menedżerów (...). Po trzecie, tak to już bywa, że kierownicy spędzają wiele czasu na komunikowaniu się”. Stąd też autorzy ci komunikację definiują jako „proces, w którym ludzie dążą do dzielenia się znaczeniami za pośrednictwem symbolicznych komunikatów (prze-kazów)”. S.P. Robbins (1998, s. 215) zauważa, że „komunikacja musi (...) obej-mować zarówno przekazywanie, jak i rozumienie znaczeń”.

Ciekawie ów problem przedstawia następujący schemat:

Page 161: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

168 H. Sommer

PROCES KOMUNIKACJI ŹRÓDŁO komunikat KODOWANIE komunikat KANAŁ komunikat DEKODOWANIE komunikat ODBIORCA

SPRZĘŻENIE ZWROTNE Źródło: S.P. Robbins 1998, s. 218.

Badacze problemu twierdzą, iż komunikowanie w przedsiębiorstwie (orga-nizacji) powinno spełniać cztery podstawowe funkcje: kontrolowania, motywo-wania, wyrażania uczuć i informowania. Wszystkie te przejawy komunikacji występują w wybranym do badań zakładzie.

Przed rozpoczęciem analizy najważniejszych kwestii, warto trochę miejsca poświęcić językowi organizacji. L. Zbiegień-Maciąg (1999, s. 46) pisze, że ję-zyk organizacji to: „wspólne wyrażenia, skróty myślowe, wyrazy trudne do zro-zumienia dla kogoś z zewnątrz”. Wraz z upływem czasu rozwijają się w organi-zacjach specyficzne środki porozumiewania, można rzec swoisty, charaktery-styczny dla danej firmy unikatowy język. Ludzie używają sobie tylko znanych nazw przy opisywaniu narzędzi pracy, przełożonych, dostawców, klientów czy produkowanych wyrobów. Unikatowy język może służyć do identyfikacji członków określonych kultur bądź subkultur. Opanowując wspólne dla człon-ków organizacji zwroty, słowa, jej pracownicy potwierdzają niejako przynależ-ność do tej kultury. Nowo przyjęci do firmy pracownicy stosunkowo szybko zaznajamiają się z nowym dla nich żargonem językowym, co zresztą z czasem staje się dla nich zupełnie normalne. Osobliwości języka organizacji tworzą niepowtarzalne, łatwo zapadające w pamięć zbitki wyrazów powszechnie zna-nych oraz neologizmy – słowa stworzone przez członków danej organizacji do potrzeb wewnętrznego komunikowania się w przedsiębiorstwie. Bez wątpienia czynnik komunikacyjny stanowi istotny element kultury organizacyjnej w każ-dej instytucji.

Interesująco powyższa kwestia wygląda na przykładzie badań przeprowa-dzonych przez autorkę w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Rzeszowie. Wśród załogi tego zakładu wykształcił się pewien unikatowy sposób porozu-miewania się. Funkcjonują tutaj zarówno oryginalne zestawienia słów znanych z języka potocznego, często z przypisanym nowym znaczeniem, jak również zostały wykreowane pewne wyrażenia, charakterystyczne głównie dla termino-logii, jaką posługuje się załoga tego właśnie zakładu. Pracownicy firmy określa-ją nimi zarówno produkowane części, jak i procedury obowiązujące w zakładzie czy nierzadko procesy produkcyjne (tab. 1.). Warto przyjrzeć się uzyskanym wynikom badań.

Uzyskane wyniki zdają się być bardzo interesujące. Pracownicy WSK nie-zależnie od płci deklarują, iż z takimi pojęciami jak „rybi ogon” czy „kacza ła-pa” zetknęli się w firmie. Potwierdziło to 43,3% badanych mężczyzn i 31,3% badanych kobiet. Wynika z tego, iż specyficzny język organizacji w analizowa-nym przedsiębiorstwie funkcjonuje i ma się bardzo dobrze. Produkowane przez

Page 162: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Komunikowanie się w przedsiębiorstwie 169

zakład wyroby nazywane, co prawda potocznymi (ogólnie znanymi terminami), niemniej jednak w tej firmie oznaczają one nierzadko coś zupełnie innego. Przy-kładowo wsporniki często zwane są „pająkami” lub „łódkami”, gdy tymczasem pojęcia te poza bramą zakładu oznaczają coś zupełnie innego.

Tabela 1. Używanie przez pracowników nazw własnych do określenia produkowanych części a ich płeć ankietowanych (w [%], dla N = 456 = 100%)

Płeć Mężczyźni Kobiety Ogółem Używane przez pracowników nazwy własne

do określenia produkowanych w zakładzie części N = 360 = 100%

N = 96 = 100%

N = 456 = 100%

Tak: czołg, fujarka, wspornik – pająk, wspornik – łódka, lornetka, rybi ogon, garb, kacza łapa, szpul-ki, kopytka, wieloryb, koraliki, betony itp.

43,3% 31,3% 40,8%

Nie 6,7% 18,8% 9,2% Nie wiem 50,0% 50,0% 50,0%

Źródło: badania własne dla Chi^2, 14,7; p = 0,0006; V. Cramera 0,179712; C. Pearsona 0,232185; df = 2.

Godne odnotowania jest również to, że niemały odsetek respondentów uznał, iż nie zetknął się z takimi nazwami (6,7% mężczyzn i aż 18,8% kobiet). Bardzo równomiernie rozłożyły się wyniki, które wskazują, że wśród badanych duży procent stanowili ci, którzy w analizowanej kwestii nie mieli zdania (od-powiednio: 50% i 50%).

Obecnie zostanie przenalizowane, czy w takim przedsiębiorstwie jak Wy-twórnia Sprzętu Komunikacyjnego pracownicy używają na określenie procedur obowiązujących w firmie znanych wyłącznie sobie zwrotów. W tym wypadku ewentualne nazwy procedur skorelowano z zawodem wyuczonym przez ankie-towanych respondentów (tab. 2.).

Tabela 2. Używanie przez pracowników nazw własnych do określenia procedur w zależności od wyuczonego zawodu (w [%], dla N = 456 = 100%)

Wyuczony zawód badanych respondentów Zasadnicze

szkoły zawodowe (ślusarze, tokarze,

frezerzy itp.)

Szkoły średnie techniczne

i ogólnokształ-cące (technicy

itp.)

Wyższe szkoły techniczne

(inżynierowie itp.)

Średnie i wyższe szkoły ekonomiczne

(planiści, ekonomiści,

referenci itp.)

Ogółem

Używanie przez pracowników WSK nazw własnych

do określenia procedur obowiązujących w firmie

N = 96 = 100%

N = 222 = 100%

N = 90 = 100%

N = 48 = 100%

N = 456 = 100%

Tak - 5,4% - - 2,6% Nie 25,0% 18,9% 20,0% 50,0% 23,7% Nie wiem 75,0% 73,0% 80,0% 50,0% 72,4%

Źródło: badania własne dla Chi^2, 33,3; p = 0,001; V. Cramera 0,192224; C. Pearsona 0,311824; df = 6.

Page 163: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

170 H. Sommer

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w przypadku nazywania przez szerego-wych pracowników procedur występujących w firmie. Okazuje się bowiem, iż tylko przedstawiciele, którzy swoją edukację zakończyli na szkole średniej (zwłaszcza technikum) umieli wymienić i nazwać takie procedury, przykładowo: odbiór jakościowy to spadanie, a analizy jakościowe to inspekcja. Stanowią oni jednak tak niewielki odsetek badanej populacji (5,4%), że ciężko snuć w tym przypadku jakieś głębsze uogólnienia. Wśród badanych bowiem zdecydowanie dominują ci, którzy na zadane w kwestionariuszu ankiety pytanie nie potrafili udzielić odpowiedzi lub twierdzili, iż określeń definiujących procedury po pro-stu nie ma. I tak, okazało się, iż 25% respondentów, którzy ukończyli szkoły zawodowe (przykładowo: tokarze, ślusarze, frezerzy itd.) nie słyszało, aby w zakładzie funkcjonowały jakieś określenia procedur. Podobne zdanie ma 18,9% respondentów legitymujących się świadectwem maturalnym, 20% bada-nych, którzy ukończyli szkoły wyższe (zwłaszcza techniczne – tu inżynierowie) i aż 50% osób, które wyuczone zawody kwalifikują do planistów, ekonomistów czy referentów. Dramatyczny jest odsetek osób, które nie potrafiły na zadane w ankiecie pytanie odpowiedzieć, odpowiednio: 75%, 73%, 80%, 50%.

Analizując powyższe wyniki, można stwierdzić, iż badani respondenci w tym konkretnym zakładzie pracy nie potrafią (a może nie chcą) sprecyzować i, co się z tym wiąże, nazwać żargonem firmowym istniejących procedur pro-dukcyjnych. Wynika stąd, iż łatwiej nazwać szeregowej załodze przedsiębior-stwa produkowane części aniżeli procedury. Jak sprawa wygląda w przypadku procesów produkcyjnych przedstawia tab. 3.

Tabela 3. Używanie przez pracowników nazw własnych do określenia procesów produkcyjnych a chęć uczestnictwa w szkoleniach (kursach) organizowanych przez zakład pracy (w [%], dla N = 456 = 100%)

Chęć uczestnictwa w kursach (szkoleniach)

Tak Nie Ogółem Używanie przez pracowników nazw własnych

do określenia procesów produkcyjnych w firmie N = 341 =

100% N = 115 =

100% N = 456 =

100% Tak 8,8% - 6,6%

Nie 19,4% 26,1% 21,1%

Nie wiem 71,8% 73,9% 72,4% Źródło: badania własne dla Chi^2, 12,0; p = 0,0025; V. Cramera 0,162352; C. Pearsona 0,210362; df = 2.

Sytuacja jest zbliżona do tej, jaką przedstawiają rezultaty badań uzyskane wczesniej. Okazało się bowiem, iż tylko ci respondenci, którzy wyrażają chęć uczestnictwa w szkoleniach organizowanych przez zakład, potrafią wymienić bądź też określić „po swojemu” procesy produkcyjne, jakie odbywają się w fir-

Page 164: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Komunikowanie się w przedsiębiorstwie 171

mie. Jest to niewielki odsetek (8,8%), ale jednak wart odnotowania. I tak przy-kładowo: obróbkę cieplną metali zwie się na gorąco, a z kolei polerowanie ło-patki to głaskanie. Są to bez wątpienia ważne elementy kultury organizacyjnej przedsiębiorstwa, w którym funkcjonuje taka terminologia. Jak jednak zauważo-no jest ona stosunkowo śladowa (przynajmniej w przypadku nazwy własnej określającej proces produkcyjny). Może tutaj niepokoić fakt, z którego wynika, iż znakomita większość badanych (z obu grup) nie potrafiła na sformułowane w ankiecie pytanie odpowiedzieć (odpowiednio: 71,8% i 73,9%). Trudno tłuma-czyć taki stan rzeczy, wydaje się jednak, iż szeregowi pracownicy WSK albo pytania sformułowanego w ankiecie nie zrozumieli, albo faktycznie nie potrafią oni nazwać na swój własny sposób procesów produkcyjnych występujących w zakładzie.

Dalej przedstawiono jak kwestię tę widzą menedżerowie, z którymi udało się przeprowadzić wywiady. Tu jednak należy zaznaczyć, iż badanych kierow-ników pytano o nieco inne kwestie, a mianowicie czy w ich opinii pracownicy określają jakoś swój zakład, dział, w którym pracują oni sami i ich koledzy, czy w końcu funkcjonują w firmie nazwy własne określające w sposób nieoficjalny grupy pracowników (zwłaszcza tych, którzy pracują w zakładzie najkrócej). Przytoczone zostaną najciekawsze i najczęściej spotykane wypowiedzi: „...samo słowo „zakład”, wiele dzisiaj mówi. Wydaje się, że zabarwienie tego słowa (zwłaszcza w sytuacji, gdy wiele firm padło i to ponoć solidnych), jest dzisiaj jednoznacznie pozytywne. Można odnieść wrażenie, iż ludzie pracujący w tym „zakładzie” wymawiają to słowo z pewnym szacunkiem czy wręcz nobilitacją. W końcu, jako jeden z niewielu w tej branży daje on stabilizację i gwarancję wypłaty. W kwestii drugiej, to rzeczywiście mówi się, ludzie od pana Frania (jest to jednocześnie dla osób wtajemniczonych wiadomość, że dana rzecz pochodzi z konkretnego działu, w którym pracuje pan Franio). Albo hipotetyczny pan Zie-liński. To jest takie nazwisko, które należy wiązać z wykryciem wielu tajnych spraw i niuansów, co w konsekwencji dało konkretnej osobie i działowi, w któ-rym pracuje dużą popularność. Dzisiaj można mówić przykładowo o dziale Zie-lińskiego, który symbolizuje wysoką efektywność i jakość pracy, a jednocześnie wyraża szacunek i podziw (w tym strach) pozostałych współpracowników. W kwestii trzeciej, to raczej brak określeń konkretnych grup pracowniczych. Tych najstarszych czasami nazywa się dziadkami i nie jest to wcale negatywnie traktowane. Należy zaznaczyć, iż obecnie nie ma tak silnej współpracy i częstych kontaktów między robotnikami, jak miało to miejsce w przeszłości. Dawniej gra-ło się na przerwie np. w siatkówkę czy w piłkę, był więc czas na kontakty między-ludzkie. Teraz raczej każdy zajęty jest swoimi sprawami, stąd też nie ma czasu chodzić między wydziałami i rozmawiać. Młodych pracowników zwie się czasa-mi kotami, ale ma to głównie wydziałowy charakter i dotyczy wąskiej grupy pracowników” (wywiad nr 3). I jeszcze jedna ciekawa wypowiedź, z której wy-nika, iż w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego występuje specyficzny język.

Page 165: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

172 H. Sommer

„...w tej firmie jest rzeczą oczywistą, że język jakim posługują się pracownicy musi być osobliwy, podobnie jak specyficzne jest nazewnictwo – np. „rybie ogo-ny”. Ludzie z zewnątrz nie mają pojęcia, o co właściwie chodzi, a tymczasem są to takie części, które wchodzą do sprężarki. Ponadto w zakładzie występuje tak zwany żargon warsztatowy, który nie ma nic wspólnego z gramatyką, ani nawet semantyką (zwłaszcza słownikową). Jak wejdzie się między pracowników, to trudno czasami zorientować się o czym oni właściwie mówią. Ale to jest nor-malne w każdym dużym przedsiębiorstwie, które długo funkcjonuje i ma trady-cje. Nie może być tak, iż nie ma w nim określonej (charakterystycznej tylko dla tego zakładu) terminologii” (wywiad nr 56). Jeżeli chodzi o nazewnictwo wła-sne zakładu, to ciekawa jest również wypowiedź jednego z szefów marketingu w firmie, według którego „...PZL czy WSK, to również jest nazwa nieformalna i nie statutowa, bardzo często używana przez pracowników i wiele mówiąca, zwłaszcza osobom zorientowanym w temacie. Takie nazewnictwo jest popularne i z takim można się najczęściej spotkać. Mówi się po prostu zakład. Nawet w mieście (skądinąd ważnym ośrodku przemysłowym), gdy rozmawiają ze sobą pracownicy tej firmy, to nierzadko używają słowa zakład, pomimo tego, iż zakła-dów jest w Rzeszowie naprawdę dużo. Ale oni wiedzą, o co chodzi. Zresztą w ostatnim czasie rozwój firmy poszedł tak szybko do przodu, że gdybyśmy za-częli używać zwrotu najdynamiczniejszy zakład, to można mniemać, iż niedługo każdy rzeszowianin będzie kojarzyć to z Wytwórnią Sprzętu Komunikacyjnego. I nie ma w tym ani samochwalstwa, ani tym bardziej fałszywej skromności, to są niezaprzeczalne fakty” (wywiad nr 14). Zdaniem jeszcze innego kierownika, „...działów bądź pionów w firmie to raczej się nie nazywa. Ale czyni się to w przypadku części, procedur czy też innych procesów. Często są one zwane tak, że nawet kadra kierownicza nie wie, o co właściwie chodzi, bowiem zwroty są tak wyszukane, że aż trudno je powtórzyć. Zupełnie inaczej są one zapisane w ogól-nie dostępnych instrukcjach” (wywiad nr 63). I jeszcze jedna ciekawa wypo-wiedź godna odnotowania. „W firmie nie ma nazwy określającej w sposób cało-ściowy zakład. Mówi się po prostu WSK i to wystarczy. Wydaje się jednak, iż Amerykanie coś zmienią w tej kwestii w najbliższych latach. Może będziemy mówić „pracuję u Pratta...”. Z kolei jednak na poszczególne wydziały w zakła-dzie mówimy często: W-53, W-54 itd. Łatwiejsze nazywanie działów to przykła-dowo odlewnia, galwanizernia itd. Ale na przykład KJ-54 to ogólnie dział kon-troli. Są pewne potoczne śmieszne określenia wyrobów, z którymi jednak ja się specjalnie często nie spotykam, podobnie zresztą jak z określeniem młodych bądź starych pracowników. Z reguły bowiem mówi się ogólnie młody, czasami „kot”, ale to rzadkość. Z kolei pracowników o dużym stażu i doświadczeniu to w zasa-dzie się nie określa” (wywiad nr 7).

Tak istotny element kultury organizacyjnej, jak proces (sposób) komuniko-wania się w przedsiębiorstwie pokazuje, że w Wytwórni Sprzętu Komunikacyj-nego spotyka się specyficzny język, którym na co dzień posługują się pracowni-cy. Nazywają oni w sposób sobie tylko znany nie tylko produkowane części czy

Page 166: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Komunikowanie się w przedsiębiorstwie 173

występujące w firmie procedury, ale również (o czym informowali kierownicy pracujący w zakładzie) poszczególne wydziały czy piony występujące w przed-siębiorstwie. Jak wynika z przeprowadzonych wywiadów, ostatnie lata i prywa-tyzacja powinny dużo zmienić w tym zakresie. Ma to oczywisty związek z ame-rykańskim inwestorem, który z pewnością, wprowadzając nowe standardy w procesach produkcyjnych, wprowadzi też określony sposób porozumiewania się między pracownikami. Prędzej czy później pojawi się w zakładzie angloję-zyczne nazewnictwo produkowanych wyrobów, co najprawdopodobniej zmusi również szeregowych pracowników do podnoszenia swoich kwalifikacji (tutaj: nauki języka angielskiego). To na pewno zwiększy konkurencyjność kadry pra-cowniczej WSK na rynku lotniczym.

2. ŹRÓDŁA INFORMACJI DOTYCZĄCYCH SPRAW ZAKŁADU W OPINIACH PRACOWNIKÓW

Badanym respondentom zadano również pytanie skąd czerpią informacje o zakładzie i sprawach związanych z jego funkcjonowaniem. Pytanie zadane w ankiecie skorelowano z wiekiem pracowników zatrudnionych w firmie. Wy-niki przedstawiono w tab. 4.

Tabela 4. Źródła informacji, z których czerpią wiedzę o zakładzie badani respondenci a ich wiek (w [%], dla N = 456 = 100%)

Wiek badanych respondentów

20-25 26-40 41 i po- wyżej ogółem Źródła informacji z których czerpią wiedzę

o zakładzie badani pracownicy N = 42 =

100% N = 195 =

100% N = 219 =

100% N = 456 =

100% Nie korzystam z żadnych źródeł 4,8% 2,1% - 1,3% Gazeta zakładowa 95,2% 97,9% 100,0% 98,7% Radiowęzeł 64,3% 31,3% 55,7% 46,1% Tablica ogłoszeń 71,4% 69,2% 69,9% 69,7% Wiadomości od kolegów, współpracowników 11,9% 23,6% 28,8% 25,0% Wiadomości przekazywane ustnie przez bezpośred-niego przełożonego 42,9% 55,9% 57,1% 55,3%

Wiadomości przekazywane przez działaczy związ-kowych 31,0% 27,2% 32,9% 30,3%

Inne źródła poinformowania (jakie?) - - - - Źródło: badania własne dla Chi^2, 27,0; p = 0,0078; V. Cramera 0,095175; C. Pearsona 0,153124; df = 12. Uwaga: suma nie jest równa 100%, ponieważ respondenci mogli wybierać po kilka kategorii odpowiedzi.

Uzyskane wyniki wskazują, iż niezależnie od wieku badani respondenci swoją wiedzę o zakładzie czerpią przede wszystkim z gazety zakładowej (odpo-

Page 167: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

174 H. Sommer

wiednio: 95,2%, 97,9% i 100%). Wydaje się więc, na co wskazują uzyskane rezultaty, iż jest ona głównym źródłem informacji dla załogi zakładu. Głównym, ale nie jedynym. Okazuje się bowiem, że tylko nieznacznie mniejszą rolę od-grywa tablica ogłoszeń. Dla 71,4% respondentów w wieku 20-25 lat; 69,2% w wieku 26-40 i 69,9% badanych legitymujących się wiekiem 41 i powyżej miarodajnym i co się z tym wiąże ważnym źródłem informacji są tablice ogło-szeń. Spełniają one funkcję bezpośredniego informatora, który dodatkowo mówi o poczynaniach przykładowo zarządu w sposób szybki i konkretny (informacja ma w tym wypadku charakter codzienny). Inne ważne źródła zdaniem badanych to: wiadomości przekazywane przez bezpośredniego przełożonego (ogółem: 55,3%), radiowęzeł (ogółem: 46,1%) i wiadomości przekazywane przez działa-czy związkowych (ogółem: 30,3%). Zupełnie śladowy jest odsetek responden-tów nie korzystających z żadnych źródeł informacji (na dodatek są to osoby wywodzące się z pracowników najmłodszych: 20-25 – 4,8% oraz tych, których wiek oscyluje między 26 i 40 rokiem życia – 2,1%).

Przedstawione rezultaty badań mogą świadczyć o tym, iż badani respon-denci żywo interesują się tym, co się dzieje w firmie. Są to dla nich ważne wia-domości, które zresztą później mogą komentować i o nich rozmawiać. Wyku-pienie WSK przez amerykańskiego kolosa lotniczego Pratt and Whitney było szeroko komentowane, zwłaszcza że gazeta zakładowa ów problem poruszała wielokrotnie. Był to przez wiele miesięcy temat numer jeden w zakładzie i po-święcano mu najwięcej miejsca.

3. DOSTĘP DO INFORMACJI DOTYCZĄCYCH FUNKCJONOWANIA ZAKŁADU W OCENIE BADANYCH RESPONDENTÓW – PROCES KOMUNIKACJI W GRUPIE PRACOWNICZEJ PRZEDSIĘBIORSTWA I JEGO PERCEPCJA WEDŁUG MENEDŻERÓW

Analizując źródła informacji, nie można pominąć tak ważnej kwestii, jak dostęp do źródeł informacji w opiniach pracowników przedsiębiorstwa. Ważne jest bowiem jak oceniają ten problem poddani badaniom respondenci. Wyniki przedstawia tab. 5.

Uzyskane wyniki dowodzą, że większość badanych respondentów (i to nie-zależnie od tego czy biorą udział w szkoleniach organizowanych przez zakład czy nie) czuje się dobrze poinformowana w sprawach dla nich ważnych, a zwią-zanych z funkcjonowaniem przedsiębiorstwa (odpowiednio: 53,7% i 60,3%). Duży jest również odsetek pracowników WSK, którzy stwierdzili, iż z tą infor-macją różnie bywa (raz ją otrzymują, innym razem nie): analogicznie – 37,0% i 33,7%. Godne odnotowania jest również to, że osób oceniających bardzo do-brze i źle stopień poinformowania o sprawach przedsiębiorstwa jest relatywnie

Page 168: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Komunikowanie się w przedsiębiorstwie 175

tyle samo, ogółem 3,9%. Jest to jednak odsetek zbyt mały, aby snuć jakieś głęb-sze uogólnienia. Respondentów oceniających bardzo źle informację o zakładzie nie odnotowano.

Tabela 5. Ocena dostępu do informacji dotyczących zakładu a uczestnictwo badanych w szkole-niach (kursach) organizowanych przez firmę (w [%], dla N = 456 = 100%)

Uczestnictwo w kursach Tak Nie Ogółem Ocena poinformowania przez badanych

o sprawach zakładu N = 257 = 100% N = 199 =

100% N = 456 =

100% Bardzo dobrze – otrzymuję wszystkie informacje ważne dla mnie 4,7% 3,0% 3,9%

Dobrze – otrzymuję większość informacji ważnych dla mnie 53,7% 60,3% 56,6%

Trudno powiedzieć – różnie bywa (raz otrzymuję informacje, innym razem nie) 37,0% 33,7% 35,5%

Źle – nie otrzymuję większości informacji, na któ-rych mi zależy 4,7% 3,0% 3,9%

Bardzo źle – w ogóle nie otrzymuję informacji, chciał(a)bym otrzymywać - - -

Źródło: badania własne dla Chi^2, 2,8; p = 0,4297; V. Cramera 0,077838; C. Pearsona 0,098661; df = 3.

Z przytoczonych stwierdzeń wynika, iż generalnie pracownicy wykazują przychylne stanowisko przy ocenie stopnia poinformowania o sprawach zakładu. Widać więc, że tablice ogłoszeń, radiowęzeł, a zwłaszcza gazeta zakładowa są wystarczającym źródłem informacji.

Respondentów, którzy ocenili stopień poinformowania źle, zapytano, jakich informacji o zakładzie oczekują. Niewielki odsetek pracowników, jaki udało się odnotować w tym wypadku (warto przypomnieć: 2,9%) stwierdził, iż „powinno być więcej informacji o sukcesach konkretnych członków firmy, a nie grup pra-cowniczych czy wydziałów”. Tego życzą sobie ci, którzy informację o sprawach zakładu ocenili krytycznie.

Menedżerów pracujących w firmie o tę kwestię nie pytano. Zapytani zostali natomiast o nieco inne sprawy bezpośrednio związane z procesem komunikacji. Jedną z nich był sposób zwracania się przełożonych do podwładnych i odwrot-nie. Najczęściej spotykane wypowiedzi przedstawiają się następująco: „...przełożeni do podwładnych mogą różnie się zwracać. Można przyjąć zasadę, z której wynika, iż nie proponuje się od razu mówienia pracownikom po imieniu, mimo tego, że mogą być oni naszymi rówieśnikami. W momencie, kiedy przycho-dzi się do pracy, do wszystkich pracowników mówi się na pan, przykładowo panie Wojtku, panie Jurku itd. Nie wymaga się też konkretnego zwracania do nas samych, niemniej jednak nie mówi się do nikogo po imieniu (na per ty). Tak nie powinno być. Kierownik nie może być kumplem pracowników, chociaż do

Page 169: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

176 H. Sommer

mojego poprzednika zwracali się oni po imieniu. Uważam, że jest to zdrowa zasada. Oczywiście podejrzewam, że przejdę z czasem na taki układ, jaki obo-wiązywał w moim poprzednim dziale. Szef mówił do nas po imieniu, a pracowni-cy zwracali się do niego – panie kierowniku. Taka była forma i to jest moim zdaniem całkowicie uzasadnione” (wywiad nr 6). Wśród kierowników są rów-nież i tacy, którzy twierdzą, że „... niedopuszczalne jest zwracanie się podwład-nych do przełożonych inaczej niż panie: mistrzu, kierowniku, dyrektorze. Jest to stosowane i obligatoryjnie stosuje się funkcję bądź stanowisko przełożonego. Nie spotyka się takiej sytuacji, by podwładny do przełożonego mówił po imieniu czy po nazwisku. Odwrotna sytuacja jest rzeczą zupełnie normalną, stosowaną w firmie” (wywiad nr 15).

Z przytoczonych tutaj najciekawszych wypowiedzi wynika czytelny wnio-sek, a mianowicie w rzeszowskiej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego obowią-zuje ścisła hierarchia, nie występują specjalne formy spoufalania się szerego-wych pracowników firmy z kadrą kierowniczą i to zarówno średniego, jak i wyższego szczebla. W opiniach badanych kierowników jest to zdrowa zasada i tak powinno być w każdym przedsiębiorstwie.

Zapytano również menedżerów pracujących w WSK czy istnieją jakieś spe-cyficzne formy powitania bądź pożegnania między pracownikami. Często bo-wiem bywa, iż załoga danej firmy posługuję się gestami pożegnalnymi, znanymi wyłącznie jej samej, których postronne osoby nie są w stanie odczytać. Najczę-ściej spotykane odpowiedzi przedstawiają się następująco: „...w tej firmie obo-wiązuje taka zasada, że jak przychodzimy do pracy to oczywiście witamy się ze wszystkimi przez podanie dłoni i krótką rozmowę. Jeżeli idziemy do innej pla-cówki czy działu, to tam również należy się przywitać, najczęściej przez podanie ręki. Po przywitaniu pracownicy dostają wytyczne co do swojej pracy i tak wy-gląda to w zasadzie codziennie. Większość menedżerów chce, aby dany dzień pracy zaczynał się od kierownika. Ma się wówczas wgląd w to, że pracownik jest o 7.00 w pracy, a ponadto wie co ma robić. Jeżeli chodzi o koniec pracy to nie żegnamy się przez podanie dłoni, tylko przez powiedzenie do widzenia bądź też cześć” (wywiad nr 17). I w podobnym tonie utrzymana wypowiedź „... w zakła-dzie wszyscy podają sobie rękę na przywitanie, po czym coś tam mówią (trudno powiedzieć co, wydaje się jednak, iż są to drobne uprzejmości). Pod koniec zmiany (zakończenie pracy) to mówi się raczej ogólne cześć, ze względu na to, że można się jeszcze spotkać w autobusie, przy piwie lub gdzieś w mieście” (wy-wiad nr 24).

Wypowiedzi te wskazują, iż w przedsiębiorstwie nie ma specjalnie wyszu-kanych form powitań czy pożegnań, które mogłyby odróżnić WSK od innych przedsiębiorstw tego typu w Polsce. Co więcej, sposób żegnania w firmie jest bardzo zbliżony do tego, jaki obowiązuje w innych rzeszowskich przedsiębior-stwach i instytucjach, tradycyjne podanie ręki czy słowa „cześć”, „dzień dobry”, „ do widzenia” są obligatoryjne w każdej z nich. Nie wyróżnia to więc zakładu spośród wielu innych funkcjonujących na Podkarpaciu.

Page 170: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Komunikowanie się w przedsiębiorstwie 177

Zapytano kierowników również o to, czy w procesie komunikowania się między pracownikami ma miejsce jakaś forma gestykulacji, co w konsekwencji ma pomagać im porozumiewać się w pracy. Z uzyskanych wypowiedzi wynika, iż ma to miejsce. „Tak, machają ręką. Takie niskie pozdrowienie faszystowskie, wykonują je jak się spotykają po imprezach integracyjnych, dniach otwartych, imprezach stadionowych, gdzie z reguły się bliżej poznają. Jest to pewna oznaka sympatii, ale również i szacunku okazywana koledze” (wywiad nr 46). Są i takie odpowiedzi, z których wynika, że „... każdy pracownik ma swój sposób komuni-kowania się. Niektórzy gestykulują, niektórzy nie. Ale takich typowych zachowań to nie ma. Nie ma takich gestów, które by często się powtarzały. Jest np. gest akceptacji, porozumienia poprzez klepnięcie się po ramieniu, co oznacza, że wszystko jest OK. Takich ewidentnie charakterystycznych dla załogi zakładu to w zasadzie nie ma, a jeśli nawet są to jest ich niewiele. Bywa jednak, iż wśród załogi mają miejsce zachowania wulgarne, czego niechlubnym przykładem może być uginanie ręki w przedramieniu w geście Kozakiewicza. To są jednak rzadkie przypadki” (wywiad nr 54).

Podobnie jak przy powitaniach czy pożegnaniach, wśród szeregowych pra-cowników WSK nie spotyka się raczej zbyt urozmaiconej formy gestykulacji, która mogłaby oznaczać określone czynności. Jest to raczej zjawisko śladowe, co nie oznacza, iż nie ma ono miejsca w firmie. Otóż ma, na co zresztą zwrócili uwagę badani menedżerowie.

Oto jak zdaniem menedżerów, z którymi udało się przeprowadzić wywiady, szeregowi pracownicy oceniają komunikację między nimi a kierownictwem i co chcieliby zmienić? Okazało się, iż „... komunikacja jest bardzo sztywna i for-malna. Ocena takich kontaktów jest raczej w oczach szeregowej załogi zakładu nieprzychylna. Wielu ludzi na pewno chciałoby kontaktów z kierownikami mniej oficjalnych, a bardziej osobistych i przyjacielskich. Tematy ewentualnych dysku-sji nie powinny ich zdaniem dotyczyć wyłącznie spraw firmowych, ale również drobiazgów związanych z życiem, i tak przykładowo pogodą, zdrowiem rodziny, meczem piłkarskim polskiej reprezentacji itp. Takich kontaktów brakuje i, szcze-rze mówiąc, trudno będzie taki stan rzeczy zmienić. Wszystko bowiem ogranicza się do rozmów stricte służbowych, związanych bezpośrednio lub pośrednio z produkcją, kontrolą, wysoką jakością i efektywnością w pracy” (wywiad nr 63). Odnotowano również i takie odpowiedzi, z których wynika, że „... pracow-nicy mają całkiem dobre kontakty z niektórymi kierownikami. Przykładem może być sektor, którym ja kieruję i w którym nie strofuje się pracowników za to tylko, że wypowiadają własne opinie. Sam ich proszę o to, by mówili o tym, co można zmienić i usprawnić w naszej pracy (w naszym dziale). Wydaje mi się, że oni to dobrze oceniają, stąd też komunikacja między nami przebiega prawidłowo. Ogólnie w zakładzie jest teraz taka tendencja, że dobrze się współpracuje z kie-rownikami (nie jest to tylko moje spostrzeżenie). Wiadomo, że są różne spięcia np. dotyczące kwestii finansowej – cały zakład nie ma premii z jakiejś przyczyny, wówczas niektórzy czują się pokrzywdzeni, mają pretensje do kierownika, że nie

Page 171: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

178 H. Sommer

może w tej kwestii nic zrobić. Ale w tym wypadku kierownik naprawdę nie może nic zrobić, jest to bowiem zarządzenie prezesa i koniec. Ogólnie jednak pracow-nicy dobrze oceniają proces komunikowania się z kadrą kierowniczą” (wywiad nr 32).

Przytoczone wypowiedzi wydają się dość odległe od siebie, wynika z nich bowiem, że menedżerowie z poszczególnych pionów, sektorów czy działów różnią się w swoich ocenach komunikacji między nimi a szeregowymi pracow-nikami firmy. Nie jest to więc takie jednokierunkowe i oczywiste. Dla jednych bowiem ewentualne kontakty są sformalizowane i ograniczone do spraw zwią-zanych z pracą, dla innych mają one bardziej przyjacielski charakter, w których dominują co prawda tematy związane z firmą, ale pojawiają się również i mniej formalne kwestie. Zależy to więc w dużej mierze od ludzi piastujących kierow-nicze stanowiska.

Jak radzą sobie menedżerowie, gdy w grupie pracowniczej, którą kierują pojawiają się sytuacje konfliktowe? Zadano to pytanie, bowiem w procesie ko-munikacji mają miejsce nie tylko sytuacje jasne i czytelne, wręcz symbiotyczne, ale również takie, które antagonizują ludzi między sobą. I niekoniecznie musi to mieć związek z procesem produkcji. Jak wynika z najczęściej spotykanych wy-powiedzi „... występują w firmie sytuacje konfliktowe, a to dlatego, że obowiązu-je teraz ogólny trend na obniżkę kosztów produkcji, która jest realizowana po-przez obniżkę czasu wytwarzania. Czasem zdarzają się też inne kwestie, dające obniżkę materiałową lub kosztów materialnych, w sposób wymierny, a mianowi-cie w złotówkach. Najczęściej jednak dotyczy to obcinania czasu pracownikom na wykonanie danej operacji, danego przedmiotu, a to rzutuje na to, że pracow-nik, który ma coraz krótszy czas wykonania musi zdać się na ustawiacza, czyli swojego najbliższego brygadzistę. Tego ustawiacza, który mu dostarczy oprzy-rządowanie, materiał, uruchomi maszynę i wyłączy, tego, który mu wióry odwie-zie i inne odpady. On nie ma czasu zastanawiać się nad np. wymianą odzieży, musi być wszystko pod ręką, a to powoduje pewien konflikt. Ponadto w zakładzie występuje bardzo silny konflikt wśród tych grup zawodowych z poszczególnych działów, które nie dostają premii z powodu braku wyrobienia normy, braków produkcyjnych, które są wywołane przez błędy technologiczne, błędy konstruk-cyjne oprzyrządowania lub detali, czy też z powodu jakichś oszczędnościowych zakupów materiałów jako półfabrykatów, które w trakcie obróbki ujawniają swoje wady materiałowe. To musi budzić niezadowolenie załogi. Ale z drugiej strony wina leży po stronie samych pracowników firmy. Zasady są tutaj bardzo jasne, dobrze pracujesz, zbierasz profity. Jeśli natomiast efekt twojej pracy jest kiepski, nie oczekuj nagrody. Tak powinno być wszędzie” (wywiad nr 31).

W podobnym tonie są utrzymane inne wybrane wypowiedzi: „... konflikty oczywiście są, zależy jednak, w którym pionie i dziale. Nie ma jednak takiej sy-tuacji, by taki konflikt nie był możliwy do rozwiązania. Poza tym trudno sobie wyobrazić sytuację, w której dane przedsiębiorstwo czy instytucja są wolne od konfliktów. W tej firmie w zasadzie każde rozwiązanie przyczynia się do stwo-

Page 172: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Komunikowanie się w przedsiębiorstwie 179

rzenia nowych sytuacji, w wyniku których pojawi się jakieś niezadowolenie wśród załogi, np. jeżeli dadzą premie na wydział metalurgiczny, który ciągle jest na minusie, to pracownicy z wydziału lotniczego stwierdzą, iż nie będą robić na tych „wałkoni” i odwrotnie. Ale to nie jest specjalnie uciążliwy konflikt, raczej jest to niezadowolenie załogi. Indywidualne konflikty między pracownikami zda-rzają się sporadycznie i są szybko zażegnywane. Zresztą w takim molochu jak WSK, gdzie codziennie spotyka się kilka tysięcy ludzi, pewne antagonizmy mię-dzyludzkie muszą mieć miejsce. Niemożliwe byłoby bowiem całkowite uniknięcie napięć w poszczególnych sektorach firmy”. I jeszcze jedna interesująca wypo-wiedź, z której wynika, że „... jak w każdym przedsiębiorstwie, również w WSK występują sytuacje konfliktowe. Jest to duży zakład gdzie obowiązują określone procedury i instrukcje. Ale czasami są nieprzewidziane sytuacje, do których nie ma instrukcji. Nikogo nie interesuje, jaki masz problem, ty masz to zrobić. Są zbyt duże wymagania. Przykładowo, potrzebowałem do pomiaru pewnego detalu ważnych końcówek pomiarowych, niestandardowych, których zresztą nie posia-dałem i których nie byłem w stanie wcześniej zidentyfikować. Stało się to dopiero wtedy, kiedy dostałem część produkcyjną. Oczywiście szybka decyzja, kontakt z firmą, która może coś takiego wykonać. Otrzymaliśmy ofertę, zlecenie zostało wysłane do działu handlowego naszego przedsiębiorstwa, ponieważ jest taka procedura. W ofercie był termin realizacji – 3 tygodnie. Z różnych przyczyn szukano innego producenta. Minęło pół roku. Ja cały czas dopominałem się w dziale handlowym o te końcówki. Niestety odpowiedzialność spadła na mnie. Trzeba było wszystko wyjaśnić. Pewne placówki nie wykonują swoich obowiąz-ków tak jak trzeba, a odpowiedzialność spada na innych i z tego tytułu powstają konflikty. To mnie nauczyło pewnej zasady, a mianowicie, ważnych spraw nie można załatwiać telefonicznie, nie wystarczy wysłać zapotrzebowania, tylko należy, co jakiś czas pisemnie się upominać. Dzięki takim pismom ma się pod-kładkę. W przeciwnym razie wynikają z tego sytuacje konfliktowe doprowadza-jące do ewentualnych opóźnień w procesie produkcji. A najgorsze w tym wszyst-kim jest to, że te sytuacje konfliktowe nierzadko rozwiązuje się tygodniami, co bynajmniej nie wpływa korzystnie na wydajność i efektywność produkcyjną za-kładu. Szkoda, że dyrekcja zakładu najczęściej dostrzega problem „post fac-tum”. Sądzę, iż amerykańskie doświadczenia i w tym zakresie (rozwiązywania konfliktów) zostaną zastosowane w tym przedsiębiorstwie” (wywiad nr 30).

Przytoczone wypowiedzi wskazują, iż badani kierownicy dostrzegają pew-ne mankamenty w procesie komunikacji w firmie, które w konsekwencji powo-dują sytuacje konfliktogenne. Tajemnicą poliszynela jest to, iż najczęściej wyni-kają one ze względu na pieniądze (tutaj przykładowo premie). Niezadowolenie załogi zakładu budzą bowiem gratyfikacje przyznawane tym, którzy na nie nie zasługują. Bierność dyrekcji może w tym wypadku budzić zdziwienie, co w konsekwencji rodzi pewne podejrzenia co do uczciwości nagradzania kadry przedsiębiorstwa. Niewielkim pocieszeniem może być to, iż konflikty indywidu-alne między pracownikami przedsiębiorstwa należą do rzadkości, a jeśli nawet

Page 173: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

180 H. Sommer

są, to rozwiązywanie ich następuje dość szybko (chociaż, jak wynika z przyto-czonych dalej wypowiedzi, nie jest tak zawsze).

A jakie sposoby rozstrzygania sporów międzypracowniczych proponują ba-dani przez nas kierownicy? Okazuje się bowiem, iż jest to nierzadko „niemały kłopot. Na pewno najlepszym rozwiązaniem jest czas. Jednak są ludzie skłóceni latami. Próby umieszczania ludzi w jednej brygadzie w celu rozwiązywania wspólnego problemu dają (w pewnym sensie) możliwość zażegnania konfliktu. Jednak są osoby, które nie darzą się sympatią od dłuższego czasu do tego stop-nia, iż zmienić się tego nie da. Miałem taki konflikt u siebie w dziale, a mianowi-cie było coś ciężkiego do przeniesienia, lecz pracownik nie zrobił tego. Drugi, który jechał wózkiem widłowym również tego nie przewiózł, ponieważ uznał, że w przepisach jest napisane, iż mężczyzna może podnosić do 50 kg, a to waży tylko 49. Właściwie mógłby to przewieźć, gdyż jest to przecież ciężkie. Nie zrobił tego jednak, stąd powstał między nimi poważny konflikt, który oni rozwiązują na zasadzie milczenia (zupełnie się ze sobą nie komunikują). I tak niestety w wielu przypadkach rozwiązuje się konflikty w naszym zakładzie. Moja rola jako szefa jest taka, iż mogę zwrócić im uwagę, z tym że oni z pewnością mnie nie posłu-chają (może się nawet obrażą). Pozostawiam to czasowi, który goi rany, sam natomiast mam w nich osoby nadal mi życzliwe (w innym przypadku zyskałbym dwóch wrogów). Nie jest to może najlepszy sposób rozwiązywania kłótni i spo-rów, jednak moim zdaniem wydaje się być przynajmniej skuteczny” (wywiad nr 26). Są również wśród kierowników i takie głosy, z których wynika, iż ewentu-alne spory można rozwiązać „na zasadzie rozmowy (swoistej negocjacji – me-diacji). Niektóre z konfliktów można rozwiązywać również w formie pisemnej. Przykładowo konflikt między mną, czyli placówką kontroli a wydziałem, który produkuje daną część. Rozwiązałem to pisemnie. Przesłałem wyjaśnienia na piśmie do szefa tamtego działu i powiedziałem, czego oczekuję w zamian. W związku z tym, że u nas w przedsiębiorstwie „papier” ma duże znaczenie, stąd też konflikt między naszymi działami został błyskawicznie zażegnany. Produko-wane przez tamten wydział części ponownie zaczęły spełniać standardy świato-we. Sądzę, że słowne zwracanie uwagi nie przyniosłoby pożądanego efektu, a tak nie ma między nami konfliktu, który z pewnością pojawiłby się gdybym próbował innego rozwiązania” (wywiad nr 37).

Nie można stwierdzić, aby stosowane przez menedżerów w WSK metody rozwiązywania sytuacji konfliktowych były specjalnie wyszukane. Można się było spodziewać bardziej sprecyzowanych sposobów radzenia sobie kadry kie-rowniczej z tymi problemami. Okazało się jednak, iż najprostszą metodą jest rozmowa ze skłóconymi stronami, w tym próba negocjacji oraz pisemne usto-sunkowywanie się do danej kwestii. Według sporej grupy menedżerów, z któ-rymi udało nam się porozmawiać, czas jest najlepszym lekarstwem na konflikty w grupie pracowniczej. Niektóre z wypowiedzi świadczą jednak, iż nie do końca jest to twierdzenie prawdziwe.

Page 174: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Komunikowanie się w przedsiębiorstwie 181

W kwestionariuszu przeprowadzonego wywiadu znalazło się również skie-rowane do kierowników pytanie o sposoby komunikacji przedstawicieli zakładu z klientami oraz konkurentami przedsiębiorstwa. Najczęściej padały stwierdze-nia, z których wynikało, że „w ostatnim czasie nastąpiła wyraźna poprawa, ponieważ teraz wszyscy zdają sobie sprawę z tego, iż klienta powinno się szano-wać i traktować jak gościa, dzięki któremu mamy pracę. Dlatego teraz każda delegacja przedstawicieli potencjalnych kontrahentów jest bardzo dobrze przyj-mowana. Maksyma, według której klient to nasz pan, w tej firmie jest aż nazbyt widoczna. Co do konkurencji, to trzeba stwierdzić, iż sposobów komunikowania się między nimi a naszym zakładem zbyt wiele nie ma. Kontaktujemy się jedynie z tymi, którzy z nami współpracują, bądź dla których produkujemy ważne ele-menty” (wywiad nr 21). Odnotowaliśmy również i takie wypowiedzi: „...komunikowanie firmy z klientami jest bardzo trudne, bo dzisiejszy klient zwłaszcza na rynku metalowym to wielki pan. Jest wielu pośredników, którzy zgarniają dość dużą marżę a mało oferują, tzn. żądają częstych zmian konstruk-cyjnych, wręcz częstych obniżek cen, nie mówiąc już o obniżeniu kursu waluty. Stąd trudno nawet się dogadać w kwestii podwyższenia ceny, nie wspominając już o zmniejszeniu tej marży. Klienci dyktują swoje warunki w postaci niepłace-nia za oprzyrządowanie, ewentualne zmiany w wyrobie, dodatkowo żądając odpowiedniego sposobu pakowania, malowania itp. Często rysunki są nieprze-tłumaczone – jest to kolejny, bardzo poważny problem. Korespondencja pozosta-je bez odpowiedzi przez wiele miesięcy – takich nierzadko mamy klientów. Nie jest to bynajmniej najlepsze. Nasza firma chciałaby się komunikować, ale teraz klient czuje się górą. Jeśli natomiast mielibyśmy w zakładzie lepszych specjali-stów od komunikacji społecznej czy negocjacji, wówczas na pewno można było-by uzyskać lepsze warunki sprzedaży danego produktu. A tak, niestety, trzeba ograniczać się prawie do każdego zlecenia i co się z tym wiąże, obniżać ceny. Co do konkurencji, to proces komunikowania odbywa się, ale w pewnych granicach. Nasi ludzie jeżdżą do podobnych firm, niby to nawiązać kontakty, ale tak na-prawdę to podglądać technologie, procesy produkcji i związane z tym koszty. Problem pojawia się wówczas, gdy te podpatrzone technologie należy zastoso-wać u nas w przedsiębiorstwie. Nie pomogą temu również wyjazdy na staże za-graniczne i krajowe, w tym również na targi. Nie jest to do końca wykorzystane, ponieważ metoda benchmarkingu – porównywanie się do najlepszych, dla starej kadry jest nie do zastosowania. Im większe koszty inwestycji, tym mniejszy zysk netto wydziału, a to powoduje zmniejszenie premii czy nagród, czy w ogóle wy-ników. Nie zmienia to faktu, iż z konkurencją rozmawiać trzeba, ponieważ świat cały czas idzie do przodu; ten, kto stoi w miejscu przegrywa.

Komunikacja z konkurencją stała się wręcz obligatoryjna. Chodzi tu zwłaszcza o porównanie tego, co się dzieje w przemyśle lotniczym, jakie ktoś ma maszyny i urządzenia, jakie wspomniane wcześniej technologie, do czego do-szedł i jakie osiągnął efekty swojej pracy. Nieskromnie można stwierdzić, iż w Polsce jesteśmy obecnie liderem, a dzięki kapitałowi amerykańskiemu będzie-

Page 175: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

182 H. Sommer

my potentatem na rynkach światowych. To przecież dzięki umiejętnemu sposo-bowi komunikowania się z Amerykanami jesteśmy dzisiaj tak dynamicznie rozwi-jającym się przedsiębiorstwem branży lotniczej” (wywiad nr 1). Warto jeszcze przytoczyć jedną wypowiedź, mianowicie „... W firmie komunikujemy się na wszystkie możliwe sposoby. Jest telefon, fax, internet, korespondencja, konferen-cje, na które zapraszamy branżowych klientów i mówimy o swoich wyrobach – wojsko, marynarka itd. (...) To jest taka forma przedstawiania naszych produk-tów i kierunków, do których dążymy. Uczestniczymy w wystawach krajowych i zagranicznych. One promują nasze wyroby i nasz zakład w Polsce i na świecie. Klient zadowolony z naszego produktu to obecnie połowa sukcesu. W przyszłości bowiem poleci nas swojemu koledze z branży, a ten na pewno będzie chciał ku-pować nasze wyroby. I o to w tym wszystkim chodzi.

Konkurencję w Polsce mamy bardzo silną. Firma w 80% swoje produkty eksportuje na zewnątrz, ale w poszczególnych grupach ma konkurentów. Silniki lotnicze podobne jak my robi też Kalisz. Turbosprężarek to w Polsce nikt nie robi, ale konkurencję stanowią producenci zagraniczni.

Jesteśmy ograniczeni działaniem konkurencji z zewnątrz. Cały świat jest w pewnym sensie naszą konkurencją. Trudno więc oczekiwać, aby nasze kontak-ty były jednoznacznie pozytywne. Mamy wolny rynek, wolną konkurencję. Sprze-daje się ten, kto oferuje produkt najwyższej jakości za stosunkowo niewysoką cenę. My mamy to szczęście, iż produkujemy dobrze (nawet bardzo dobrze) i tanio. To główna tajemnica sukcesu tej firmy. Z drugiej jednak strony jesteśmy zbyt słabi, jeśli chodzi o kapitał, stąd też wykupił nas Pratt and Whitney, abso-lutny gigant w branży lotniczej. Dzięki nim i ich pieniądzom będziemy jeszcze długo dyktować warunki w przemyśle lotniczym” (wywiad nr 4).

W wypowiedziach menedżerów dominuje pewna „nutka” samochwalstwa i zarozumiałości, zwłaszcza jeżeli chodzi o zakład, w którym pracują i jego po-zycję, niemniej jednak z naszych obserwacji firmy wydaje się to uzasadnione. Trzeba bowiem przyznać, iż firma rozwija się znakomicie, klienci są tutaj trak-towani z należnymi honorami i to niezależnie od tego czy chcą zakupić jeden silnik czy dwa tysiące. Pracownicy są uprzejmi, otwarci i co najważniejsze kompetentni. Dotyczy to zarówno tych, którzy piastują wysokie stanowiska, jak i tych, którzy zasilają szeregową kadrę zakładu. Na rynku krajowym WSK to bez wątpienia ścisła czołówka, a zastrzyk finansowy w postaci kilkudziesięciu milionów dolarów, które zasiliły konto firmy od amerykańskiego koncernu Pratt and Whitney jeszcze tę pozycję umocni. Właściwe zarządzanie w firmie przyno-si więc pożądane efekty. Ważne jest również to, że kierownictwo firmy zdaje sobie sprawę z potężnej konkurencji w branży, którą się zajmują i to nie tyle w Polsce, co na świecie. Właściwe kontakty i umiejętne postępowanie z przedsię-biorstwami rywalizującymi z WSK o rynki zbytu świadczą o tym, że firma ta docenia i szanuje konkurencję. Jest to bez wątpienia ważny element polityki marketingowej zakładu.

Page 176: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Komunikowanie się w przedsiębiorstwie 183

Reasumując, należy zauważyć, że: • niezależnie od płci ankietowani respondenci deklarują, iż specyficzny

język w organizacji funkcjonuje, chociaż stanowią oni mniejszy odsetek od tych, którzy w powyższej kwestii nie mają zdania,

• badani pracownicy zakładu nie potrafią sprecyzować i nazwać żargonem firmowym istniejących procedur produkcyjnych, z kolei kierownicy, z którymi udało się przeprowadzić wywiady twierdzą, iż w przedsiębior-stwie można spotkać specyficzny język, którym na co dzień posługują się pracownicy organizacji,

• niezależnie od wieku, badani respondenci swoją wiedzę o zakładzie czerpią przede wszystkim z gazety zakładowej,

• generalnie pracownicy wykazują przychylne stanowisko przy ocenie stopnia poinformowania o sprawach zakładu,

• badani menedżerowie dostrzegają pewne mankamenty w procesie ko-munikacji w firmie, które w konsekwencji powodują sytuacje konflikto-genne.

BIBLIOGRAFIA Literatura cytowana Robbins S.P. (1998). Zachowania w organizacji. Warszawa. Stoner J.A.F., Freeman R.E., Gilbert D.R. (2001). Kierowanie. Warszawa. Zbiegień-Maciąg L. (1999). Kultura w organizacji. Identyfikacja kultur znanych firm.

Warszawa. Literatura źródłowa Bieniok H. (1997). Metody sprawnego zarządzania. Warszawa. Gąciarz J., Marcinkowski A. (1988). Organizacje – kultura – zmiana społeczna. „Studia

Socjologiczne”, 1. Griffin R.W. (1997). Podstawy zarządzania organizacjami. Warszawa. Hofstede G. (2000). Kultury i organizacje. Warszawa. Konecki K. (1985). Kultura organizacyjna. „Studia Socjologiczne”, 3-4. Kostera M. (1989). Kultura i kultura organizacyjna. „Przegląd Organizacji”, 8. Marcinkowski A.S. (red.) (1996). Kapitalizm po polsku. Przedsiębiorca, organizacja,

kultura. Kraków. Masłyk-Musiał E. (1997). Wpływ różnorodności kulturowej na style zarządzania

w przedsiębiorstwach europejskich. „Personel”, 3. Masłyk-Musiał E. (1999). Społeczeństwo i organizacje. Lublin. Mączyński J. (1987). Efektywność asertywno-responsywnego kierowania ludźmi. Wro-

cław. Morgan G. (1997). Obrazy organizacji. Warszawa. Morgan G. (2001). Wyobraźnia organizacyjna. Warszawa. Schenplein H. (1988). Kultura przedsiębiorstwa i jej rozwój. „Organizacja i Kierow-

nictwo”, 7/8. Sikorski C. (1990). Kultura organizacyjna w instytucji. Łódź.

Page 177: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

184 H. Sommer

COMMUNICATE IN A COMPANY

S u m m a r y

In the article the author presents the role of the enterprise communication. The issue has be-en discussed from the point of view of phrases specification, information sources concerning company’s business as well as the Access to the sources in the context of the research carried out among the staff o WSK in Rzeszów.

Złożono w Oficynie Wydawniczej w lipcu 2004 r.

Page 178: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

ZESZYTY NAUKOWE POLITECHNIKI RZESZOWSKIEJ Nr 219 Ekonomia i Nauki Humanistyczne z. 14 2004

Hubert SOMMER Uniwersytet Rzeszowski

RELIGIA JAKO PRZEDMIOT BADAŃ W POLSKIEJ SOCJOLOGII

Artykuł stanowi w miarę usystematyzowany zarys dziejów polskiej socjologii reli-gii po drugiej wojnie światowej. Zwrócono w nim szczególną uwagę na tak ważne elementy analizowanego zjawiska, jak wymiary religijności, wspólnoty i instytucje religijne, badanie religii w kontekście różnorodnych kategorii społecznych, bada-nie związków między religią a innymi przejawami ludzkiej działalności czy w końcu badanie przemian, jakie zachodzą w społeczeństwie i kulturze oraz ich wpływu na religijność. W tekście wykorzystano dorobek nie tylko klasyków pol-skiej socjologii religii, takich jak: W. Piwowarski, J. Mariański czy W. Zdanie-wicz, ale również światowej (m.in. Gabriel Le Bras).

1. ZARYS HISTORYCZNY SOCJOLOGII RELIGII W POLSCE PO II WOJNIE ŚWIATOWEJ

Zjawisko religijności zawsze stanowiło interesujący problem badawczy. Historia religii sięga swymi początkami starożytnej Grecji, gdzie budziła ona zainteresowanie ówczesnych myślicieli. W wiekach średnich problematyka reli-gijności ograniczała się do sfery rozważań filozoficznych i teologicznych, biorą-cych pod uwagę dwa aspekty: ontologiczny i normatywny. Naukowe studia i badania nad religią rozpoczęły się w dziewiętnastym wieku, który stanowił przełom w skali zainteresowań badawczych fenomenem religii. W tym okresie zagadnienie to staje się przedmiotem badań historii, antropologii, psychologii czy w końcu socjologii.

Socjologowie dziewiętnastowieczni analizowali religię jako ważny element kultury ludzkiej i można tu wymienić nazwiska protoplastów myśli socjologicz-nej tamtego okresu, takich jak m.in.: A. Comte, H. Spencer, M. Weber czy E. Durkheim. Dostrzegali oni związki między religią a procesami życia społecz-nego, szczegółowo analizując strukturę i funkcje zjawisk religijnych. Wiek dwu-dziesty, a zwłaszcza okres międzywojenny, to dalszy, dość intensywny rozwój socjologii religii. Wielki udział miał w tym rozwoju G. Le Bras, którego badania nad kulturą religijną ludzi otwierają możliwość do rozwiązania wielu proble-mów o dużym znaczeniu teoretycznym i metodologicznym. W swoich pracach

Page 179: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

186 H. Sommer

interesował się on życiem religijnym w różnych aspektach, wiążąc je z tradycją kulturalną danego narodu, z jego strukturą społeczną, ideologią, polityką czy w końcu poziomem wykształcenia. Samą religijność rozumiał dość szeroko, pisząc, że: „przez życie religijne rozumiem zaangażowanie umysłu, przyporząd-kowanie postępowania i hołd publiczny wobec boskiego Bytu. Dla katolika jest to: wiara w dogmaty, wypełnianie cnót, praktyka sakramentalna i kultowa. Wia-ra, obyczaje, praktyki są więc istotne: bez tej trylogii nie ma prawdziwego kato-licyzmu” (Le Bras 1956, s. 615). Największy jednak wzrost zainteresowań ba-dawczych religią i religijnością nastąpił w drugiej połowie dwudziestego wieku. Nie sposób pominąć tutaj zwłaszcza trzech nazwisk (ujmując kontekst ogólno-światowy), a mianowicie P.L. Bergera, G. Kehrera czy w końcu T. Luckmana. Pierwszy z nich pozostaje pod dużym wpływem socjologii rozumiejącej M. We-bera, jednocześnie swoje zainteresowania socjologią sytuując „na gruncie socjo-logii wiedzy i socjologii interpretatywnej” (Berger 1997, s. 7). Ponadto P. Ber-ger zauważa, że każdy ład społeczny jest podtrzymywany przez procesy legity-mizacji. Przez proces legitymizacji rozumie on: „społecznie zobiektywizowaną wiedzę, służącą wyjaśnieniu i usprawiedliwieniu porządku społecznego” (Berger 1997, s. 16). W procesie tym szczególną rolę odgrywa religia, która nomosowi społeczeństw nadaje wielką moc. Działania skierowane przeciw społeczeństwu mogą doprowadzić jednostkę do zjawiska anomii, a z kolei walka z nomosem usankcjonowanym religijnie oznacza sprzeniewierzenie i pogwałcenie nie tylko ludzkiego porządku, ale przede wszystkim boskiego. Stąd też (jak utrzymuje dalej ten badacz) „religia legitymizuje instytucje społeczne, nadając im osta-tecznie ważny status ontologiczny, to znaczy sytuując je w świętym i kosmicznym układzie odniesienia (...). Religia podtrzymuje więc społecznie określoną rze-czywistość, legitymizując sytuacje graniczne w kategoriach wszechobejmującej świętej rzeczywistości”. W efekcie pozwala to jednostce, która przeżywa takie sytuacje, ciągle istnieć w świecie swojego społeczeństwa. G. Kehrer (1996, s. 20) w swojej pracy „Wprowadzenie do socjologii religii” zauważa, iż termin religia „(...) w przenikniętym wpływami chrześcijaństwa potocznym języku kultu-ry zachodniej oznacza zawierający wypowiedzi o Bogu i świecie system wierzeń, którego nośnikiem jest pewna organizacja i z którym identyfikacja nosi cechy wyłączności”. W jego opinii odpowiednie ujęcie definicyjne tego pojęcia wy-znacza możliwy zasięg poznania socjologicznego w dziedzinie religii. Założenie główne T. Luckmana niosące jednocześnie najważniejsze konsekwencje dla badań i teorii w socjologii religii mówi o identyfikacji ze sobą Kościoła i religii. Posiada to stwierdzenie znamiona zasady metodologicznej, według której: „wie-le rzeczy może być religią, ale można je poddać analizie naukowej tylko wów-czas, kiedy staje się zorganizowana i zinstytucjonalizowana (Luckman 1996, s. 56). Stąd też większość innych zasad i założeń jest mocno związana z tezą główną, bądź wprost od niej pochodzi. I tu Luckman zauważa, iż: „religia staje się faktem społecznym, jako rytuał (zinstytucjonalizowane zachowanie religijne) lub doktryna (zinstytucjonalizowane idee religijne). Często przyjmuje się, że

Page 180: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Religia jako przedmiot badań ... 187

potrzeby religijne jednostki odpowiadają obiektywnym religijnym faktom spo-łecznym i są przez nie w określony sposób zaspokajane”(Luckman 1996, s. 56). Na gruncie polskim, zwłaszcza po drugiej wojnie światowej, fakt żywszego zainteresowania socjologią religii przejawiał L. Halban, który jako pierwszy postulował potrzebę przeprowadzenia badań etnosocjologicznych nad religijno-ścią. Dostrzegał on użyteczność, jaką posiadają wspomniane wyżej koncepcje G. Le Brasa, twierdząc z całą stanowczością, iż powinny być one stosowane w warunkach polskich, pisząc jednocześnie, że: „do orientacyjnego ilościowego ujmowania zjawisk religijnych przywiązuje Le Bras nie tylko w badaniach histo-rycznych, ale i ludoznawczych wielką wagę, nadto uważa za rzecz niezmiernie ważną kartograficzne ujmowanie współczesnego obrazu religijnego. Nie ulega wątpliwości, że i to jest bardzo potrzebne, bo w każdym większym kraju w róż-nych stronach nie tylko mogą, ale z reguły istnieją wielkie różnice, których po-mijać nie wolno. Że i w tym zakresie wszystko jest jeszcze, i to nie tylko u nas, do zrobienia, to jest rzeczą dostatecznie znaną” (Halban 1946, s. 22-23). Nie zyska-ło to wówczas szerszego odzewu. W kilka lat później z podobnym postulatem wystąpił S. Nowakowski, według którego: „dziedzina socjologii religii jest w Polsce zaniedbana. Polska na tle swoich odrębności ma również odrębną pro-blematykę religijną (...). Socjologia polska nie może przejść do porządku dzien-nego nad zagadnieniami religijnymi, gdyż bez ich uwzględnienia rozeznanie dokonujących się w naszym kraju przeobrażeń kultury będzie nadal jednostronne i ułamkowe”(Nowakowski 1957, s. 233).

Wcześniej, bo jeszcze w okresie międzywojennym, szerokie i wszechstron-ne zainteresowania religią wykazywali L. Krzywicki i S. Czarnowski, którym to więcej uwagi poświęcono w okresie powojennym. Założenia L. Krzywickiego przejęli religioznawcy skupieni wokół czasopisma „Euhemer”, którzy przez naukową socjologię religii rozumieją socjologię marksistowską, przeciwstawia-jąc jej socjologię katolicką, czyli socjologię religii pozostającą na usługach Ko-ścioła. Stanowisko metodologiczne S. Czarnowskiego przejął i kontynuuje E. Ciupak, stwierdzając za nim, iż: „(...) religia jest elementem kultury społecznej, i na tej podstawie w oparciu o materiał empiryczny weryfikuje kilka wcześniej-szych hipotez polskich socjologów, zajmujących się problemami religii (...)” (Ciupak 1965, s. 10).

Okres powojenny charakteryzuje wzrost zainteresowań środowiska socjo-logicznego w Polsce problematyką religijną. Jedną z pierwszych instytucji, która (zwłaszcza po 1957 r.) przeprowadziła dużą liczbę badań był: Ośrodek Badania Opinii Publicznej przy Polskim Radiu i Telewizji. Badaniami tymi objęto wów-czas zarówno cały kraj, jak i poszczególne regiony czy miasta. Tematyka badań sprowadzała się do problemów religijno-moralnych. Duże zasługi literaturowe, jeśli chodzi o studia nad religijnością, miały Polskie Towarzystwo Religioznaw-cze „Euhemer” i „Zeszyty Argumentów” („Człowiek i Światopogląd”). Zda-niem K. Judenko i Z. Poniatowskiego można mówić w tym wypadku o trzech płaszczyznach rozwoju: „1. inspirowanie i finansowanie badań socjograficz-

Page 181: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

188 H. Sommer

nych, 2. publikowanie znacznej liczby badań terenowych, 3. kierowanie zaintere-sowań ku teoretycznym i metodologicznym aspektom socjologii religii” (Juden-ko, Poniatowski 1966, s. 39-40). Duże zasługi w badaniu religii położył Instytut Filozofii i Socjologii PAN. W Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR, w 1962 r. wprowadzono wykłady z socjologii religii, a rok później semi-narium badawcze. Ponadto, problematyka socjologiczno-religijna była porusza-na w takich ośrodkach akademickich, jak: Warszawa, Kraków, Gdańsk, Katowi-ce, Poznań, Opole, Rzeszów, Wrocław i Zielona Góra.

Spośród środowisk katolickich, które prowadzą badania nad religijnością, należy wymienić przede wszystkim Katolicki Uniwersytet Lubelski. Założenia teoretyczne, problematyka badawcza, dobór metodologicznych zasad i metody realizacji badań terenowych, wypracowane w szkole lubelskiej, umożliwiają wieloaspektową i integralną analizę życia religijnego. Spory nacisk w uczelni tej kładzie się na scalanie podejścia teoretycznego i empirycznego, co pozwala uniknąć postaci skrajnie socjograficznych, ograniczających się do statystyki i opisu stanu praktyk religijnych. Ważne są tutaj prace teoretyczne z zakresu socjologii religii, zwłaszcza J. Majki, W. Piwowarskiego, J. Mariańskiego i M. Radwana. Niemałe zasługi w badaniach nad religijnością należy przypisać rów-nież warszawskiej Akademii Teologii Katolickiej (dzisiejszy Uniwersytet Kar-dynała Stefana Wyszyńskiego). Problematyką teoretyczno-metodologiczną reli-gii zajmował się ponadto zespół redakcyjny „Więzi”.

Okres powojenny, zwłaszcza ten po 1957 r., jest charakteryzowany przez różne kierunki badań w socjologii religii. Za najbardziej odpowiednie kryterium ich wyróżnienia należałoby przyjąć rodzaj problematyki, wokół której koncen-trowały się podejmowane przez różne ośrodki naukowe studia nad religijnością społeczeństwa polskiego. Opierając się na tym kryterium, można wyróżnić na-stępujące kierunki badań:

• badanie podstawowych wymiarów religijności, • badanie wspólnot i instytucji religijnych, • badanie religijności w różnych kryteriach społecznych, • badanie związków między religią a innymi dziedzinami aktywności ludz-

kiej, • badanie wpływu przemian społeczno-kulturowych na religijność (Ma-

riański, Piwowarski 1986, s. 23). Wymienione dziedziny zainteresowań nie wyczerpują całej problematyki

socjologicznej, która jest przedmiotem analiz w różnych studiach z tego zakresu. Zresztą, jak słusznie zauważa F. Adamski „w naszym kraju socjologia religii znajduje się nadal w stadium rozwojowym, zarówno pod względem teoretycz-nym, jak dydaktycznym i empirycznym” (Adamski 1983b, s. 5). Wydaje się jed-nak, iż zasygnalizowane wcześniej dziedziny pozwalają w sposób wystarczający uporządkować podejmowane dotychczas badania nad religijnością w Polsce.

Page 182: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Religia jako przedmiot badań ... 189

2. PODSTAWOWE WYMIARY RELIGIJNOŚCI

Za G. Le Brasem można wyróżnić trzy podstawowe wymiary religijności: wiarę, praktyki i moralność religijną, które mogą stanowić punkt wyjścia do naszych dalszych rozważań.

Wiarę religijną można ująć dwojako – w szerokim bądź węższym zakresie. W pierwszym ujęciu przedmiotem badań jest stosunek ludzi do wiary religijnej rozumianej globalnie i do wierzeń religijnych, w drugim natomiast chodzi tylko o stosunek badanych osób do wierzeń religijnych (na przykład do zespołu do-gmatów wiary). Nas będzie interesować wyłącznie globalny stosunek do religii, który nierzadko nazywano badaniem postaw światopoglądowych, czy też reli-gijnych.

W dotychczasowych badaniach obok pytania o autoidentyfikacje religijne, zawarte były również pytania o stosunek do praktyk religijnych, co zresztą ze względu na charakter odpowiedzi zaczęto traktować łącznie. Poprawne kategorie odpowiedzi to: „wierzący i praktykujący”, „wierzący, ale niepraktykujący”, „niewierzący, ale praktykujący”, „niewierzący i niepraktykujący”. Odpo-wiedzi na pytania autoidentyfikacyjne dostarczyły informacji na temat postaw badanych osób wobec religii. Warto zaznaczyć, iż badania nad stosunkiem re-spondentów do wiary religijnej odznaczają się pewną jednostronnością, zwłasz-cza ze względu na swój przedmiot, co wiąże się z jego zacieśnieniem do jednego lub kilku wąskich przejawów religijności, a jednocześnie ze skłonnością bada-czy do wnioskowania o całokształcie życia religijnego badanej populacji (szerzej pisał o tym W. Piwowarski 1971, s. 367-372).

Praktyki religijne są najczęstszym przedmiotem badań socjologicznych. Według G. Le Brasa (cyt. za W. Piwowarski, W. Zdaniewicz 1986, s. 26) są to: „znaki najbardziej widzialne, wymierne, dające się ująć statystycznie”. Stano-wią one zewnętrzną manifestację wiary w Boga i przywiązania do tradycji kato-lickiej. Praktyki religijne można podzielić na praktyki obowiązkowe (jednora-zowe i powtarzane) oraz nadobowiązkowe. Wymienione tutaj rodzaje praktyk stanowiły w jakimś sensie uprzywilejowany przedmiot badawczy, przede wszystkim dla tych socjologów, którzy związani byli ze środowiskami katolic-kimi w kraju. Ponadto, zdecydowanie więcej uwagi poświęcono częstotliwości niż intensywności odprawiania praktyk religijnych, a co za tym idzie, ów pro-blem miał bardziej charakter ilościowy aniżeli jakościowy. Badania całą swą uwagę koncentrowały na jednostkach terytorialnych (parafia, diecezja) oraz na pewnych kategoriach społecznych. Do podstawowych narzędzi badawczych należała ankieta, wywiad czy obserwacja uczestnicząca. Dzięki zastosowaniu różnych technik i metod badawczych uzyskane w ten sposób informacje na te-mat praktyk religijnych miały w miarę obiektywny charakter.

Wyniki badań przeprowadzonych nad praktykami religijnymi, mimo du-żych osiągnięć, nie tworzą jednak pełnego obrazu tego zjawiska. Wynika to stąd,

Page 183: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

190 H. Sommer

że uwzględnia się w nich aspekt ilościowy, a zdecydowanie mniej uwagi po-święca się intensywności i motywacji uczestnictwa w nich. Brak danych na ten temat nie pozwala na rozstrzygnięcie problemu czy praktyki są wyrazem osobi-stego zaangażowania uczestników, czy też może efektem mechanizmów środo-wiskowych. W tym drugim przypadku nawet masowe i spontaniczne spełnianie jakiejś praktyki (przykładem może być uczestnictwo w niedzielnych mszach świętych) nie musi w żadnym wypadku świadczyć o gorliwości i zaangażowaniu przeciętnego polskiego katolika. Słabo w polskiej literaturze socjoreligijnej (o czym pisał J. Mariański 1975, s. 137-150) są rozwinięte badania na temat motywacji praktyk religijnych, które to kwestie są ujmowane w ankietach czy wywiadach. Pytania zadawane w kwestionariuszach nie pozwalają w pełni wniknąć w mechanizm odprawiania dowolnych praktyk religijnych. W tym naj-częściej tkwi niedoskonałość takich badań.

Przez „moralność religijną (jak piszą J. Mariański, W. Piwowarski 1986, s. 29) rozumie się żywotność moralności katolików, to znaczy stopień, w jakim urzeczywistniają oni w swoim życiu model moralności katolickiej”. Tak pojęta moralność stanowi składnik religijności. W nurcie jej zainteresowań mieszczą się takie problemy, jak: postawy i wartości moralne różnych kategorii ludzi, stosunek społeczeństwa do problemów przyrostu naturalnego, rozwodów, wła-sności społecznej, życia seksualnego (w tym używania niedozwolonych przez Kościół środków antykoncepcyjnych czy przerywania ciąży). Problematyka postaw zasadniczych (bezpośrednio związanych z moralnością, zwanych też pryncypialnymi) i celowościowych (pragmatyczno-instrumentalnych) była przedmiotem wielu sondaży i badań szczegółowych, obejmujących różne śro-dowiska społeczne. Postawy zasadnicze są wyrazem spontanicznej aprobaty określonych zasad moralnych bez względu na okoliczności dodatkowe, postawy celowościowe z kolei opierają się na wewnętrznym i subiektywnym rachunku strat i korzyści w konkretnych sytuacjach, natomiast postawy pośrednie o cha-rakterze zasadniczo-celowościowym skłaniają do ustawicznego dostosowywania zasad do okoliczności życiowych.

W obręb moralności można włączyć stosunek człowieka do samego siebie, do innych, a więc do wspomnianego powyżej społeczeństwa jako całości i jego poszczególnych substruktur rozważanych w kategoriach dobra i zła. To ustosun-kowanie się wyznaczone z punktu widzenia wartości etycznych znajduje wyraz w normach moralnych. Socjologia zajmuje się tymi normami o tyle, o ile znaj-dują one odbicie we współżyciu międzyludzkim. Socjolog nie stwarza moralno-ści, lecz zastaje ją jako fakt empiryczny, który domaga się dokładnego opisu i wyjaśnienia.

Socjologia współczesna ujmuje moralność jako zjawisko posiadające spo-łeczną postać, niesprowadzalne jednak wyłącznie do niej. Uznaje istnienie zja-wisk moralnych wykraczających poza uwarunkowania społeczne, jakkolwiek sama opiera się w swoich interpretacjach na układzie odniesienia „tego co spo-łeczne”. Socjolog ujmuje moralność jako rzeczywistość uwarunkowaną spo-

Page 184: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Religia jako przedmiot badań ... 191

łecznie i kulturowo, w kontekście wielu czynników współkształtujących morale grup społecznych i całego społeczeństwa.

Socjologia empiryczna niezwiązana z określonym kierunkiem filozoficz-nym czy ideologicznym wskazuje na pluralizm społecznych uwarunkowań mo-ralności i rozstrzyga o ważności poszczególnych czynników według kontekstu społeczno-kulturowego. Skupia się na wyjaśnianiu funkcjonowania wartości, norm i wzorów zachowań moralnych w społeczeństwie, a jego substrukturach oraz relacjach zachodzących między tymi dwiema rzeczywistościami (moral-ność i społeczeństwo). Opisuje ona i wyjaśnia społeczne uwarunkowania moral-ności, starając się zachować neutralny, niewartościujący punkt widzenia w uj-mowaniu powiązań moralności z życiem społecznym. Nie oznacza to jednak, że socjologia skupia się tylko i wyłącznie na czynnikach zewnętrzno-społecznych, pomijając całkowicie rolę czynników wewnętrzno-indywidualnych (moralność nie jest tylko sprawą wewnętrzną jednostki). Takie ujęcie prowadziłoby na gra-nice socjologizmu wyjaśnienia moralności. Zarówno człowiek, jak i społeczeń-stwo tworzą podstawy moralności, stąd też obydwie rzeczywistości nie mogą być od siebie oddalone.

W Polsce badania nad moralnością są stosunkowo słabo zaawansowane (na świecie problematyka ta też stanowi przysłowiową „piętę Achillesa”). I dlatego wciąż aktualny wydaje się być wśród socjologów postulat dotyczący badania elementarnych norm moralnych.

Dokonując swoistej konkluzji omawianych tutaj podstawowych wymiarów religijności, można zauważyć, iż różny jest stan zaawansowania nad ich proble-matyką. Badania nad praktykami religijnymi czy postawami wobec religii dy-namiczniej rozwijały się w latach sześćdziesiątych aniżeli w późniejszych okre-sach, badania nad moralnością właściwie zawsze traktowano marginesowo. Mówiąc krótko, można z całą pewnością stwierdzić, iż studia nad pojęciem reli-gijności są wciąż niewystarczające przy dokonywaniu syntetycznych ujęć tego zjawiska, a w konsekwencji stworzenia w miarę obiektywnego obrazu katolicy-zmu polskiego. To, co wydaje się osiągalne można sprowadzić do uogólniają-cych problem hipotez.

3. BADANIE WSPÓLNOT I INSTYTUCJI RELIGIJNYCH

Przedmiot badań drugiej grupy koncentruje się na problematyce wspólnot i instytucji religijnych. Wiąże się to zarówno ze wspólnotą rodziny i jej religij-ną funkcją, parafią często utożsamianą ze społecznością lokalną (grupą spo-łeczną) oraz szerszymi środowiskami społecznymi, jak również z instytucją zakonów i kapłaństwa i, co poniekąd się z tym wiąże, organizacją czasu wol-nego księży. W ramach tej problematyki mieści się także socjologia ruchów społeczno-religijnych, które przyjmują mniej lub bardziej wspólnotowy charak-ter. W badaniach wspólnot i instytucji religijnych różni autorzy stosowali od-

Page 185: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

192 H. Sommer

mienne metody i techniki, najczęściej posługując się metodą monograficzną. Zmierzały one do wszechstronnego uchwycenia zjawisk religijnych wraz z uwa-runkowaniami ekonomicznymi, społecznymi i kulturowymi. Opracowania mo-nograficzne mają tę przewagę nad innymi, że umożliwiają wszechstronną anali-zę stanu religijności, ujmują bardziej całościowo problematykę życia religijnego. Ponadto pozwalają one na wniknięcie w społeczne i kulturowe aspekty religijno-ści. Przedmiotem analizy nie są tylko same zjawiska religijne, ale także związki zachodzące między zjawiskami społecznymi i religijnymi oraz kulturowa opra-wa życia religijnego, a ściślej kultura religijna społeczności lokalnych czy ca-łych regionów. Warto pokusić się o krótką analizę podstawowych wspólnot i instytucji religijnych. Jak wykazują współczesne badania psychologiczne i socjologiczne, rodzina (co nie ulega żadnej wątpliwości) poprzez wykonywa-nie pewnych ćwiczeń i, co zrozumiałe, praktyk religijnych pełni ogromną rolę w uspołecznianiu religijnym dziecka. Jak wykazuje F. Neidhardt można mówić o trzech formach przenoszenia z rodziców na dzieci wartości i zachowań religij-nych: „a) Rodzice spełniają dla dzieci funkcje modelu, co dokonuje się przez bezpośrednie obcowanie z nimi. W zależności od tego, jaki mają oni obraz wy-chowania, stosują odpowiednie nakazy lub zakazy, sankcje, pochwały lub kary i kształtują pożądane zachowania u dzieci; b) Rodzice mogą przekazywać dzie-ciom wartości i modele zachowań za pomocą demonstracji, bez specjalnego pedagogicznego wpływu; c) Rodzice wreszcie pełnią rolę pośrednictwa w na-wiązywaniu przez dzieci kontaktów z zewnątrzrodzinnymi podmiotami socjaliza-cji, jak sąsiedztwo, grupy rówieśnicze, Kościół, szkoła, organizacje” (Neidhardt 1996, s. 105). Wspomniane przez tego autora kategorie socjalizacyjne można by przedłożyć na cały okres dzieciństwa każdego z ludzi. Proces socjalizacji, jaki ma miejsce w tym czasie w rodzinie może mieć również podłoże kulturowo- -religijne. Jak pisze W. Piwowarski „rodzina bowiem, będąc wówczas jedynym środowiskiem wychowawczym, posiada wyjątkowe warunki i szanse przekazy-wania dzieciom religijnych wartości i modeli zachowań. Podkreślając tę nieza-stąpioną rolę rodziny w procesie religijnej socjalizacji dziecka, nie trzeba jednak zapominać, że jest ona zależna przede wszystkim od postawy i zachowań rodzi-ców, a ściślej, od ich uczestnictwa w życiu religijnym szerszych grup religijnych oraz od ich religijnego oddziaływania bądź bezpośredniego (np. przez spełnianie praktyk religijnych, przestrzeganie tradycji religijnych), bądź pośredniego (np. przez kierowanie się w życiu systemem wartości religijnych, tworzenie atmosfery religijnej). Krótko mówiąc: nemo dat quod non habet, co można w tym przypad-ku sparafrazować w ten sposób, że rodzice nie mogą oddziaływać religijnie, jeśli sami nie są religijni” (Piwowarski 1996, s. 105-106).

Jak wykazują badania socjoreligijne przeprowadzane w różnych społeczeń-stwach o mniej lub bardziej pluralistycznym sposobie myślenia, rodzina nadal pełni funkcję religijną, lecz nie w takim stopniu, jak to miało miejsce w rodzi-nach tradycyjnych. Jak wynika z wysuwanych przez socjologów hipotez, warto (W. Piwowarski 1996, s. 106) przyjrzeć się następującym faktom: „1) Religijna

Page 186: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Religia jako przedmiot badań ... 193

funkcja rodziny w społeczeństwie pluralistycznym nie jest powszechnym zjawi-skiem. Jedne rodziny wypełniają ją całkowicie, inne częściowo, a jeszcze inne wcale. Niemniej religijność dzieci zależy przede wszystkim od religijności rodzi-ców, co oznacza, że im bardziej religijni rodzice, tym bardziej religijne dzieci. Inaczej mówiąc, w tych rodzinach, w których rodzice są religijni, również dzieci są religijne, i odwrotnie, w rodzinach, w których rodzice są religijnie obojętni, również dzieci są religijnie obojętne (...). 2) Oddziaływanie rodziny w zakresie przekazywania religijnych wartości i modeli zachowań dokonuje się w sposób selektywny, tzn. bardziej według kryteriów subiektywnie odczuwanych potrzeb oraz zgody i wyboru rodziców co do treści religijnej socjalizacji, aniżeli według kryteriów Kościoła instytucjonalnego. Inaczej mówiąc, rodzina z jednej strony świadoma swej funkcji religijnej, z drugiej zaś siły oddziaływań socjalizacyjnych jest w stanie we własnym zakresie i poniekąd autonomicznie, tj. bez nacisku Kościoła, wpływać na system wartości i modeli zachowań swoich członków. 3) Wpływ rodziny jest silniejszy od innych podmiotów socjolizujących (np. szkoły, grup rówieśniczych, środków masowego przekazu), jednakże dotyczy on podsta-wowych orientacji religijnych. Oznacza to, że te orientacje wdrożone dziecku w środowisku rodzinnym stanowią pewną tamę czy lepiej filtr, poprzez który usto-sunkowuje się ono do treści przekazywanych przez wymienione podmioty i czyn-niki. Inaczej mówiąc, oddziaływania tych ostatnich dziecko przyjmuje selektyw-nie, dzięki trwałości wpływów rodziny. 4) Nawet te rodziny, które w zupełności pełnią religijną funkcję, nie są w stanie zapewnić ciągłości życia religijnego wśród młodzieży i dorosłych. Stwierdzenie to dotyczy religijnych modeli zacho-wań, a w niektórych przypadkach także religijnych orientacji podstawowych. Religijność ich w społeczeństwie pluralistycznym wymaga ustawicznego pod-trzymywania przez środowisko społeczne. Prawdopodobnie najważniejszą rolę w tym zakresie pełni kontakt młodzieży i dorosłych z duszpasterzem oraz człon-kami tego samego wyznania (wspólnoty i organizacje religijne)”. W społeczeń-stwach pluralistycznych rodzina i jej funkcja religijna ma ograniczony charakter. Może to oznaczać jedynie, że współczesna rodzina nie poddaje się już w takim zakresie wpływom instytucji Kościoła jak kiedyś, a co za tym idzie wykazuje pewną samodzielność w przekazywaniu wartości i modeli zachowań o zabar-wieniu religijnym, co można by określić mianem swoistej selektywności (ów proces jest wyraźnie dostrzegalny na przykładzie bogatych krajów zachodnich, gdzie najlepiej są widoczne zjawiska sekularyzacyjne, a w ostatnim okresie również utrata monopolu wychowawczo-socjalizacyjnego instytucji rodziny kosztem szerszego kontekstu społecznego).

Badania związane z parafią katolicką mają niezwykle długą historię i trady-cję. Cały dwudziesty wiek to okres żywego zainteresowania tą problematyką przedstawicieli socjologii religii. Pionierska wydaje się tutaj praca ks. F. Mirka pod tytułem „Elementy społeczne parafii rzymsko-katolickiej” wydana w 1928 r. w Poznaniu. Nie tylko socjologowie zajmujący się profesjonalnie religią przeja-wiają zainteresowanie parafią, ale również przedstawiciele takich dyscyplin

Page 187: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

194 H. Sommer

naukowych, jak historia, teologia czy kanonistyka. Stąd istnieje konieczność ścisłego trzymania się właściwych tym dyscyplinom problemów badań. Dotyczy to zwłaszcza socjologii religii, która rozpatruje parafię w aspekcie empirycznym. Socjologów bowiem nie interesuje czy parafia powinna być wspólnotą, ale czy takową jest faktycznie.

Za punkt wyjścia w badaniach socjologicznych nad parafią, można uznać fakt bycia przez nią grupą społeczną. Istotną rolę można przypisać tu zwłaszcza parafii terytorialnej, którą ks. F. Bączkowicz definiuje następująco: „Parafia jest terytorialna, jeżeli wierni podlegają proboszczowi jako własnemu pasterzowi z tytułu zamieszkania stałego lub tymczasowego na określonym terytorium” (Bączkowicz 1957, s. 575). Można więc traktować ten rodzaj parafii jako zbio-rowość społeczną, a co za tym idzie badać ją tak, jak czyni się to z grupą spo-łeczną. Autorzy mówią o sześciu podstawowych kryteriach, potwierdzających, iż parafia jest grupą społeczną. „Kryteria te są następujące:

1. Zewnętrzne warunki przynależności do grupy społecznej. W przypadku parafii obejmują one przyjęcie chrztu w Kościele katolickim i zamieszkanie na terytorium parafii. Stanowią one oficjalne wymagania Kościoła zawarte w Kodeksie Prawa Kanonicznego. Katolicy spełniający te wymagania nazywają się »parafianami kanonicznymi« (...).

2. Przyjęcie wartości grupy społecznej. W przypadku parafii, przez warto-ści te rozumie się wiarę w istnienie Boga, jak i wszystko to, co zawiera nauka Kościoła katolickiego, a więc prawdy zawarte w Credo katolickim i wartości oficjalnie głoszone przez Kościół (sprawiedliwość, miłość, pokój, przyjście Królestwa Bożego itd.). Ściśle biorąc, parafia jako integralna część Kościoła nie posiada odrębnych wartości religijnych, lecz realizuje wartości ogólnoko-ścielne (...).

3. Przyjęcie określonych wzorów zachowania się w grupie społecznej. Jak każda grupa, podobnie parafia wytwarza pewne wzory zachowania się człon-ków, będące funkcją głoszonych i uznawanych przez nią wartości. Wzory te to zespoły norm i ocen, które w założeniu powinny wywierać wpływ na zachowania członków. Należy dodać, że parafia jako część Kościoła (...) opiera się na zasa-dach dekalogu, normach ewangelicznych, przykazaniach kościelnych i innych przepisach Kościoła. W oparciu o te zasady ukształtowały się w Kościele różne wzory moralnego i obrzędowego zachowania się katolików (...).

4. Uczestnictwo we wspólnych czynnościach parafialnych. Podejmowanie wspólnych działań jest istotnym elementem każdej grupy społecznej. Z punktu widzenia parafii chodzi o takie działanie wspólne, które podejmują członkowie z jej inicjatywy i w jej ramach. Znaczy to, że niekoniecznie muszą one być określane przez kanony kościelne. Socjologowie parafii zwracają szcze-gólną uwagę na dwa typy działań, które można traktować jako czynności wspól-ne, mianowicie: uczestnictwo we mszy świętej niedzielnej i w różnych zrzesze-niach, uroczystościach parafialnych i innych akcjach (...).

Page 188: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Religia jako przedmiot badań ... 195

5. Stosunki społeczne pomiędzy członkami grupy. Dla każdej grupy spo-łecznej istotne znaczenie mają stosunki społeczne między członkami, znajdujące wyraz we wzajemnych kontaktach i wzajemnym komunikowaniu się. Powstają one najczęściej na gruncie wspólnych działań grupowych. W parafii, gdzie ist-nieją wspólne działania, wytwarzają się stosunki społeczne między katolikami. Toteż można powiedzieć, że między parafianami biorącymi udział przynajmniej w drugim z omówionych poprzednio typów czynności, zachodzą stosunki spo-łeczne, tzn. system unormowanych wzajemnych oddziaływań (...).

6. Intencja członków uczestnictwa w grupie społecznej. Chcąc być człon-kiem jakiejś grupy, trzeba mieć intencję przynależności do niej, podzielać jej cele i dawać im, przynajmniej instrumentalnie, pierwszeństwo przed własnymi interesami. W przypadku parafii suponuje to u jej członków poczucie przynależ-ności do niej, zgodę na identyfikowanie z nią i współpracę z innymi dla osią-gnięcia jej specyficznych celów (...)” (W. Piwowarski 1996, s. 113-117).

Proces urbanizacji z pewnością wpłynął na przemiany, jakie zaszły we współczesnych społeczeństwach, co miało wpływ na wytworzenie się trzech typów parafii. Pierwszy z nich (jak przyjmuje cytowany już W. Piwowarski 1996, s. 120-121) to: „parafia-agregat, czyli agencja posług religijnych. Obej-muje ona przede wszystkim katolików nominalnych (...), którzy bądź wcale nie spełniają praktyk religijnych, bądź praktykują rzadko, bądź wreszcie praktykują dość systematycznie, ale nie przejawiają żadnego związku z kościołem parafial-nym oraz z parafianami. Dla nich obojętne jest, w jakim kościele się znajdują, by spełnić praktykę religijną (...). Drugi typ, to parafia – prosty system społeczny. Różni się ona od agregatu tym, że katolicy (...) uczestniczą dość regularnie w czynnościach parafialnych. Mogą o tym świadczyć: albo sam udział w pew-nych specyficznych praktykach organizowanych przez parafię, albo pewne rela-cje społeczne powstałe między parafianami i duchownymi na tle czynności para-fialnych, albo wreszcie korzystanie z pewnych usług parafii, które zaspokajają potrzeby religijne wiernych jako jej członków (...). Trzeci wreszcie typ, to para-fia-zrzeszenie. Terminu „zrzeszenie” używa się tutaj w odróżnieniu od terminu „wspólnota”. Wyrażenie „wspólnota” stosuje się do grupy pierwotnej (...), a więc do grupy małej, opartej na stycznościach bezpośrednich, osobistych, na wysokim zaangażowaniu emocjonalnym członków w sprawy grupy i na wysokim stopniu identyfikacji członków z grupą (...). Parafia-zrzeszenie obejmuje katoli-ków, którzy nie tylko spełniają praktyki specyficznie parafialne i tworzą „relacje grupowe”, lecz także posiadają intencję przynależenia do danej parafii i identy-fikują swoje cele z jej celami (...). Parafia-zrzeszenie ma charakter religijny, ponieważ oparta jest na wierze i instytucjach wytworzonych przez globalną spo-łeczność religijną”. Między parafią-wspólnotą lokalną a parafią-zrzeszeniem istnieje dość zasadnicza różnica, która polega na tym, iż ta druga nie sprawuje kontroli nad wszystkimi sferami działalności członka, lecz tylko nad kwestią religijną. Bierze się to stąd, iż parafianie należą do swej macierzystej parafii (realizując jej założenia i cele) tak samo jak do innych organizacji czy stowarzy-

Page 189: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

196 H. Sommer

szeń. Konsekwencją takich działań jest tylko częściowe poddanie się parafii, bowiem po spełnieniu obowiązków wobec niej, spełniają oni inne role społeczne niezwiązane ze sferą wpływów Kościoła.

Istotną kwestią, której warto poświęcić trochę miejsca w tej pracy jest in-stytucja kapłaństwa. Ksiądz bowiem, jak utrzymuje J. Majka (1973, s. 77) „nie jest zwykłym funkcjonariuszem, ani tylko leaderem, lecz reprezentantem Boga i wysłannikiem Kościoła. Pełniąc swoją rolę, ma on nie tylko zaspokoić oczeki-wania i zapotrzebowania wiernych, ale także urzeczywistniać misję Kościoła”. Tradycyjny autorytet księdza wykazuje z jednej strony pewną ekstensywność (interesują go zarówno sprawy religijne, jak i pozareligijne), z drugiej jednak strony szersze funkcje rozwijane w ramach specyficznej roli (instytucjonalnej). W obecnym czasie autorytet kapłana znajduje się w okresie głębokich przeobra-żeń, zmierzając w kierunku pewnego zawężenia, specjalizacji i położenia więk-szego nacisku na charyzmat osobisty. Tego typu przeobrażenia od dawna są dostrzegalne w krajach zachodniej Europy. W Polsce ów problem również zaistniał, o czym informują chociażby podsumowujące wyniki badań E. Kotow-skiej z 1980 r. Stan badań nad przemianami autorytetu księdza pozwala na hipo-tetyczne ujęcie tej kwestii. Za W. Piwowarskim (1996, s. 155), można stwier-dzić, iż:

• „Autorytet księdza podlega procesowi demokratyzacji, co znajduje wy-raz w kurczeniu się jego władzy ekstensywnej i wzroście zapotrzebowa-nia na charyzmat osobisty; w konsekwencji ksiądz jawi się przede wszystkim jako duszpasterz otwarty na potrzeby i problemy ludzi.

• Rola księdza coraz bardziej zacieśnia się do spraw czysto religijnych, przy czym zmniejsza się zapotrzebowanie w płaszczyźnie religii instytu-cjonalnej, pojawia się natomiast zapotrzebowanie w płaszczyźnie religii operatywnej i pozainstytucjonalnej”.

Jak wykazują wyniki badań przeprowadzanych na ten temat w kraju, ksiądz wciąż odznacza się dość wysokim prestiżem w polskim społeczeństwie. Ponadto istnieje spore zapotrzebowanie na instytucję kapłaństwa. Owo zapotrzebowanie ma podłoże o charakterze traktującym duszpasterza jako osobę kompetentną w swoim „zawodzie”, a nie księdza w rozumieniu tradycyjnym. Współczesnemu kapłanowi przypisuje się zarówno cechy naturalne, jak i religijne. Może to świadczyć nie tylko o zapotrzebowaniu na autorytet urzędowy, ale również oso-bowy. Ponadto, w ramach zapotrzebowania na role księży, zauważalne są nie tylko sprawy stricte religijne, którymi powinien zajmować się kapłan, ale rów-nież prospołeczne, oparte o katolicką naukę społeczną.

Page 190: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Religia jako przedmiot badań ... 197

4. BADANIE RELIGIJNOŚCI W RÓŻNYCH KATEGORIACH SPOŁECZNYCH

Badania kategorii społecznych ujmują religijność (postawy religijne) sze-rzej niż badania wiary religijnej. Zwraca się bowiem uwagę na trzy, cztery bądź więcej dziedzin życia religijnego. Termin „kategoria społeczna” jest tutaj rozu-miany szeroko. Jest to: „jakikolwiek zbiór osób, które tworzą pewną społeczną jedność ze względu na jedną lub więcej cech wspólnych” (Fichter 1968, s. 43). Takimi cechami mogą być: płeć, wiek, stan rodzinny, wykształcenie, zawód, miejsce zamieszkania, warunki materialne (posiadanie telewizorów, samocho-dów itp.), ale również i przynależność do grup społecznych, takich jak chłopi, robotnicy czy inteligencja. W dotychczasowych badaniach zwrócono uwagę na religijność tylko niektórych kategorii społecznych: dzieci, młodzieży, pokoleń i innych. Wszystkie dotychczasowe badania dostarczają socjologom informacji na temat cech religijności, na przykład środowisk młodzieżowych w porównaniu do autoidentyfikacji religijnych ludzi starszego pokolenia, ich przeobrażeń czy społecznych uwarunkowań. Jak zauważają J. Mariański, W. Piwowarski „szcze-gólnie godne uwagi jest stwierdzenie, że jakkolwiek religijność młodzieży po-dobna jest w swoich podstawowych przejawach do religijności starszego poko-lenia, to jednak dla młodzieży religia częściej jest wartością osobistą i przeży-waną niż dla ludzi ze starszej generacji. Z drugiej strony jednakże zaobserwo-wano, że im starsze pokolenie, tym więcej ludzi wierzących i niepraktykujących, a im młodsze pokolenie, tym więcej ludzi praktykujących i niewierzących. Ozna-cza to, że przynajmniej pewna część młodzieży, mimo niewiary lub słabej wiary, spełnia praktyki religijne pod naciskiem rodziny” (Mariański, Piwowarski 1986, s. 37). Wyniki dotychczasowych badań w różnych kategoriach społecznych two-rzą pewien dorobek, co nie znaczy, że religijność tych kategorii (zwłaszcza po-siadających własną subkulturę) nie będzie stanowić przedmiotu badawczego socjologii religii. Szczególnie interesujące byłoby poznanie roli, jaką pełni wy-kształcenie różnych grup inteligencji w zmianie postaw religijnych. Należałoby również prowadzić więcej badań powtarzanych w tych samych kategoriach spo-łecznych, co z pewnością dałoby pełniejszy obraz analizowanej tutaj kwestii.

5. BADANIE ZWIĄZKÓW MIĘDZY RELIGIĄ A INNYMI DZIEDZINAMI AKTYWNOŚCI LUDZKIEJ

„Wzajemne oddziaływania między religią a innymi dziedzinami aktywności ludzkiej, na przykład gospodarstwa, społeczeństwa, kultury, polityki itd. były niemal od początku w socjologii religii uprzywilejowaną dziedziną badań” (Ma-riański, Piwowarski 1986, s. 39). Związane są z nią nazwiska pionierów socjolo-gii religii: M. Webera, J. Wacha, J. Menschinga.

Page 191: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

198 H. Sommer

W Polsce okresu powojennego, być może pod niemałym wpływem G. Le Brasa i jego szkoły, ten typ badań nie był doceniany. Socjologowie, zwłaszcza konfesyjni, skoncentrowali się głównie na życiu religijnym grup kościelnych. Tymczasem w tej dziedzinie chodzi o badanie wzajemnego oddziaływania mię-dzy religią a szeroko rozumianym społeczeństwem świeckim. Analiza badań pozwala zauważyć dość dużą niejednorodność w tej interesującej kwestii. Po-stawy religijne i społeczno-moralne pozostają w pewnej relacji do siebie, lecz siła i kierunek zależności są zróżnicowane w zależności od rodzaju analizowa-nych spraw. I tak, jedne wskaźniki mówią, iż religia i moralność są wielkościami niezależnymi od siebie, co oznacza, że osiągnięcie jednej z nich nie ma żadnego wpływu na realizację drugiej, inne zaś twierdzą, że zachodzi między nimi zależ-ność pozytywna, jeszcze inne mówią o zależności negatywnej. Ogólnie można stwierdzić, że im bardziej religia stanowi osobistą wartość dla ludzi wierzących i im bardziej akcentują oni w niej element konsekwencyjny (etyczny), tym bar-dziej wpływa ona na codzienną, świecką aktywność życiową.

Sygnalizowany kierunek badań jest otwarty na dociekania i rozważania so-cjologiczno-religijne. Bliższe zapoznanie się z nim wydaje się w tym wypadku nieodzowne. Wiele kwestii moralnych i społecznych w ich powiązaniach z reli-gijnością pomijano w dotychczasowych badaniach empirycznych. Niektóre sta-nowiska socjologiczne są wyraźnie rozbieżne, usadowione na dwóch skrajnych biegunach. Owa polaryzacja bynajmniej nie sprzyja lepszemu zrozumieniu te-matu. Istnieje więcej pytań niż rozstrzygnięć w kwestii współzależności postaw religijnych i społecznych, moralnych, postaw wobec wartości itp. Stąd postulat częstszych badań związków między religią a moralnością wydaje się w tym wypadku jak najbardziej na miejscu.

6. BADANIE WPŁYWU PRZEMIAN SPOŁECZNO-KULTUROWYCH NA RELIGIJNOŚĆ

W polskiej socjologii powojennej problematyka przemian, w tym także przemian religijnych, dokonujących się pod wpływem uprzemysłowienia i urba-nizacji, była często przedmiotem socjologicznych uogólnień i refleksji. Analizy przemian dokonywano, w mniejszym stopniu opierając się na planowanych i powtarzanych badaniach, w większym natomiast na podstawie porównania wyników badań zrealizowanych w różnych środowiskach społecznych (wieś „zamknięta” – wieś „otwarta”, środowisko wiejskie – środowisko miejskie, re-giony rolnicze – regiony uprzemysłowione) oraz na podstawie analizy wtórnej zgromadzonych materiałów empirycznych. Analizując religijność w kategoriach społeczno-kulturowych, można przyjąć za T. Parsonsem (1972, s. 27) podział na trzy systemy: „kulturowy, społeczny i osobowościowy. Systemy te wzajemnie się warunkują i przenikają”. Pierwszy z nich dostarcza kluczowych orientacji do

Page 192: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Religia jako przedmiot badań ... 199

ludzkich zachowań. Jak pisze W. Piwowarski (1996, s. 347-348) „system kultu-rowy oddziałuje na system społeczny poprzez zinstytucjonalizowane wartości i normy społecznej interakcji, znajdujące konkretny wyraz w normatywnych wzorach kultury (czyli w tzw. modelach kulturowych). System społeczny oddzia-łuje z kolei na system osobowości, w ramach którego dokonuje się internalizacja modeli kulturowych. Odwracając tę „cybernetyczną hierarchię”, można powie-dzieć, że jednostki ludzkie, opierając się w swoim działaniu na zinternalizowa-nych modelach kultury, podlegają kontroli ze strony norm interakcji, narzuco-nych przez system kulturowy, który dostarcza podstawowych orientacji dla ludz-kich zachowań. Zinternalizowany system wartości kultury religijnej, znajdują-cych wyraz w postawach i zachowaniach grup ludzkich, nazwiemy religijnością. Gdy zatem mówimy o religii, mamy na uwadze system wartości kulturowych, gdy zaś mówimy o religijności, mamy na uwadze system zinternalizowanych warto-ści, postaw i dyspozycji behawioralnych”. Religijność jest podobnie jak kultura zjawiskiem przekazywanym z pokolenia na pokolenie, a używając słów S. Ossowskiego (1966, s. 62) można stwierdzić, iż stanowi ona „dziedzictwo kulturowe”. Krótko mówiąc, jest ona przekazywana w procesie socjalizacji na łonie rodziny podobnie jak wspomniana wcześniej kultura. Warto tutaj przy okazji nadmienić, iż praktyki religijne młodych ludzi nierzadko są uzależnione od religijnej autodeklaracji ich rodziców, czyli pokolenia starszego. Podobnie jak religijność jest dziedziczona postawa areligijna. Religijność dzieci wycho-wanych w domach ateizujących będzie stanowić czynnik całkowicie indyferent-ny w ich dalszym życiu.

Współczesny świat ogarnięty falą hedonistycznych i konsumpcyjnych tren-dów zaczyna lansować coraz to nowsze systemy wartości, które człowiek nie zawsze sobie uświadamia, ale które nierzadko kierują zachowaniem w jego ży-ciu. W. Piwowarski (1996, s. 353-355) mówi o następujących pięciu rodzajach takich systemów:

„Pierwsza wartość to panowanie nad siłami przyrody połączone z wyzwo-leniem człowieka. Poznanie i wykorzystanie praw przyrody dla realizacji ludz-kich pomysłów wytwarza postawę panowania we wszystkich dziedzinach ludz-kiego życia i twórczości (...).

Druga z tych wartości wyraża się w przekonaniu: człowiek jest twórcą swe-go przeznaczenia. Współczesnemu człowiekowi nie wystarczy już ta wizja świata, jaką zawiera tradycyjny model religijności. Nie przemawiają do niego ani pewne symbole religijne, ani pewne pojęcia religijne, jak grzech, łaska, niebo, piekło itp. Zapatrzony w to co ziemskie i w kształtowany przez siebie nowy porządek, w religii poszukuje przede wszystkim wewnętrznego pokoju i psychicznej rów-nowagi (...).

Trzecia wartość wyraża się w przekonaniu, że wolność osiąga się przez zbiorowy wysiłek. Jeśli się chce panować nad siłami przyrody i kierować świat ku wybranemu celowi, to można to skutecznie osiągnąć tylko przez zbiorowe współdziałanie ludzi. Przejawia się to z jednej strony w stopniowym przezwycię-

Page 193: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

200 H. Sommer

żaniu ducha indywidualizmu, z drugiej zaś we wzrastającej unifikacji świata i nastawieniu na realizację wartości ogólnoludzkich (...).

Czwartą wartością jest skuteczność. Przerost kultu tej wartości prowadzi nawet do pojawienia się jakiejś mistyki skuteczności. Znajduje to wyraz zarówno w badaniach naukowych, jak i w działalności praktycznej. Dzisiaj nie ma więk-szego znaczenia badanie prawdy dla prawdy, lecz badanie dla zastosowania w praktyce. W ten sposób wiedza techniczna służy do opanowania sił przyrody, wiedza psychologiczna do panowania nad ludzką psychiką, wiedza socjologicz-na do kierowania rozwojem społeczeństwa itd.(...).

Piątą wreszcie wartością jest autentyczność. Rodzi się ona z buntu przeciw-ko wartościom świata tradycyjnego wspieranym przez instytucje społeczne. W rozumieniu tego pewną pomocą może być rozróżnienie na wartości i normy. Podczas gdy wartość stanowi kryterium orientacji ludzkiego działania i niekwe-stionowany przedmiot dążenia, to norma jest podobnym kryterium, ale możliwym do zakwestionowania. Otóż ludzie o mentalności tradycyjnej prawie wszystkie wartości społeczne skłonni są interpretować w płaszczyźnie wartości, zaś ludzie o nowej mentalności wiele tych wartości skłonni są interpretować w kategoriach norm. Następstwem tego jest np. konflikt pokoleń, bunt młodzieży, kontestacja”.

Powyższe wartości związane z postępem technicznym, z pewnością nie wyczerpują całego zakresu tego problemu. Ukazują one natomiast różnice, jakie istnieją między społeczeństwem kształtowanym przez tradycyjną, opartą na rol-nictwie cywilizację a społeczeństwem kształtowanym przez cywilizację współ-czesną, nową, opartą na najnowszych osiągnięciach techniki, którą my w jakimś sensie współtworzymy. I tak, ta nowa cywilizacja promuje takie wartości, które w sposób najistotniejszy wpływają na mentalność i zachowania ludzi, a co za tym idzie na mentalność, postawy i zachowania o zabarwieniu religijnym.

Pomimo sformułowania pewnych wniosków uogólniających i hipotez wyja-śniających przemiany religijności w Polsce, istnieje potrzeba bardziej planowych i systematycznych badań w tym zakresie. Warto tu dodać, iż socjologowie i publicyści z krajów zachodnich traktują katolicyzm polski jako fenomen w skali światowej. Wielu Polaków uważa (jak pisze J. Delumeau) „(...) iż Ko-ściół polski ma do spełnienia szczególną misję – rechrystianizację Europy – która popadła w apostazję (...)” (cyt. za W. Piwowarski, W. Zdaniewicz 1986, s. 47). Z braku kompetentnych badań, trudno dziś dokonać w pełni merytorycz-nej oceny przemian katolicyzmu polskiego.

Przedstawiony powyżej zarys kierunków i problematyki badawczej w pol-skiej socjologii wskazuje na jej osiągnięcia, ale i niedomagania. Niewątpliwie znaczny jest dorobek badawczy socjologii religii w Polsce, zarówno teoretyczny, jak i związany z metodologią badań empirycznych. Problematyka badawcza inaczej była precyzowana przez uczonych zajmujących się tą kwestią w okresie międzywojennym aniżeli po drugiej wojnie światowej. Wcześniej bowiem główną uwagę skupiano na religii jako elemencie kultury ludowej, instytucjach religijnych, przede wszystkim na parafii i związkach między religią a społeczeń-

Page 194: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

Religia jako przedmiot badań ... 201

stwem. Obecnie zakres problematyki religijnej częściowo zmieniono, a częścio-wo poszerzono. Ujęcie go w pięciu grupach problemowych z pewnością nie wyczerpuje wszystkich studiów, jakie podejmowano w ostatnich dwudziestu latach w kraju. Zróżnicowany wachlarz zainteresowań polskiej socjologii religii, może ją z powodzeniem porównywać z osiągnięciami jej zachodniej odpowied-niczki. Pomimo to występują pewne niedomagania, które są związane ze wspo-mnianym już brakiem planowanych i systematycznych studiów nad religijnością społeczeństwa, a co więcej, brakiem wyraźnych szkół socjologicznych i teorii uwzględniających specyfikę społeczeństwa polskiego. Stąd też dalsze gromadzenie wiedzy na temat życia religijnego Polaków, a co za tym idzie po-szukiwanie związków między faktami społeczno-kulturowymi a religijnymi, powinno stanowić swoisty priorytet zarówno z teoretycznego, jak i praktycznego punktu widzenia. Szybko rosnący materiał empiryczny powinien być lepiej niż obecnie ujęty w ramy socjologicznych konstrukcji teoretycznych. Ponadto, ist-niejące obecnie studia badawcze, co prawda podejmowane w różnych okresach, nie dają wystarczających podstaw do uogólnień na temat zakresu i mechani-zmów dotyczących zmian i przeobrażeń polskiej religijności. Bowiem tak na-prawdę, pomimo tych studiów, opartych zresztą na założeniach empirycznych, niewiele wie się na temat prawidłowości rządzących przemianami w religii kato-lickiej w kraju. Stąd też opracowanie takich prawideł i zestawień winno być ważnym zadaniem dla przyszłych badaczy zjawiska religijności w Polsce.

Bibliografia

Adamski F. (1983a). Katolicyzm polski i jego uwarunkowania. „Communio. Międzyna-rodowy Przegląd Teologiczny”, 6.

Adamski F. (red.) (1983b). Socjologia religii. Kraków. Bączkowicz F. (1957). Prawo kanoniczne. T. 1., Opole. Berger P.L. (1997). Święty baldachim. Kraków. Ciupak E. (1965). Kult religijny i jego społeczne podłoże. Studia nad katolicyzmem pol-

skim. Warszawa. Durkheim E. (1903). Próba określenia zjawisk religijnych (tłum. polskie). Durkheim E. (1990). Elementarne formy życia religijnego. Warszawa. Fichter J.H. (1968). Grundbegriffe der Soziologie (hrsg. von E. Bodzenta). Wien. Halban L. (1946). O potrzebie badań etno-socjologicznych nad religijnością. Lublin. Judenko K., Poniatowski Z. (1966). Socjologia religii. „Euhemer – Przegląd Re-

ligioznawczy”, 6. Kehrer G. (1996). Wprowadzenie do socjologii religii. Kraków. Le Bras G. (1956). Etudes de sociologie religieuse. T. 2., Paris. Luckmann T. (1996). Niewidzialna religia. Kraków. Majka J. (1973). Osobowość duszpasterza. Wrocław. Mariański J. (1975). Motywy wiary w świetle badań socjologicznych. „Collectanea The-

ologica”, z. 3.

Page 195: ANDRZEJ DASZKIEWICZ (1938-2004) dr hab., prof ...Rozprawę doktorską „Ruch oporu w regionie Beskidu Niskiego w latach 1939 -1945”, której promotorem by ł prof. dr hab. Józef

202 H. Sommer

Mariański J., Piwowarski W. (red.) (1986). Z badań nad religijnością polską. Studia i materiały. Poznań – Warszawa.

Neidhardt F.: Schichtspezifische Elterneinflűsse im Sozialisationsprozeß. [W:] Piwowar-ski W. (1999). Socjologia religii, Lublin.

Nowakowski S. (1957). Religia jako przedmiot badań socjologicznych. „Kultura i Społeczeństwo”, 1.

Ossowski S. (1966). Więź społeczna a dziedzictwo krwi. [W:] Dzieła. T. 2., Warszawa. Parsons T. (1972). Szkice z teorii socjologicznej (tłum. z jęz. ang. A. Bentkowska). War-

szawa. Piwowarski W. (1971). Religijność wiejska w warunkach urbanizacji. Warszawa. Piwowarski W. (1996). Socjologia religii. Lublin Piwowarski W., Zdaniewicz W. (red.) (1986). Z badań nad religijnością polską. Studia

i materiały. Poznań – Warszawa.

RELIGION AS SUBJECT RESEARCH IN POLISH SOCIOLOGY

S u m m a r y

The article is a roughly systematised outline of the history of the Polish sociology of religion after the world war 2. Attention has been paid here to particular such important element sof the phenomenon being analised as the dimensions of religion, religious community and institutions, religion in terms of various social categories, connections between religion and other ways of human activities as well as the changes which have been taking place in society and culture together with their impast on religion. The works of Polish classics of religious sociology such as: W. Piwowarski, J. Mariański or W. Zdaniewicz as well as the works of world classics of religious sociology (among them Gabriel Le Bras) have been used for the purpose of his text.

Złożono w Oficynie Wydawniczej w lipcu 2004 r.