Volantification.pl · 5 sposobów na opóźnienie wytrysku 278 IV. Rozstanie..... 285 Rozstanie, to...
Transcript of Volantification.pl · 5 sposobów na opóźnienie wytrysku 278 IV. Rozstanie..... 285 Rozstanie, to...
© Copyright by Volant ISBN 978-83-935898-0-7
Redakcja, korekta i skład: Katarzyna Krzan A3M Agencja Internetowa www.a3m.pl
Projekt okładki: a3m
Zdjęcie na okładce Paweł Romański (inspirowane fotografią Michaela Aliga)
Wydawca: Volant www.piatypoziom.pl
e-mail: [email protected]
Autor dołożył wszelkich starań, by zawarte w książce
informacje były kompletne i rzetelne. Nie bierze jednak
żadnej odpowiedzialności ani za ich wykorzystanie, ani za
ewentualne szkody wynikłe z ich zastosowania w życiu.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2012
Przez ostatnie trzydzieści trzy lata co ranka patrzy-
łem w lustro i zadawałem sobie pytanie: „Gdyby dzi-
siaj było ostatnim dniem mojego życia, czy chciałbym
w nim robić to, co zamierzam dziś robić?”. I za każ-
dym razem, kiedy przez wiele dni pod rząd odpowiedź
brzmiała: „Nie”, wiedziałem że muszę coś zmienić…
Steve Jobs
„Piąty poziom” może zawierać śladowe ilości wulgary-
zmów, sceny seksu z młodymi kobietami, pokaźną ilość
ostrych żartów oraz ekstremalnie duże stężenie skutecznych
sposobów na podniesienie poziomu swojego życia.
SPIS TREŚCI:
PODSTAWY........................................................................... 12
Pięć poziomów szczęścia ....................................................... 12
Osiem fundamentów „piątego poziomu” ............................... 14
Fundament pierwszy: Istnieją dobre rozwiązania. 14
Fundament drugi: Unikaj tłumu. 14
Fundament trzeci: Kreowanie rzeczywistości jest lepsze niż
poddawanie się jej wpływowi. 15
Fundament czwarty: Moralność nie istnieje. Istnieją
konsekwencje. 15
Fundament piąty: Przestań koncentrować się na mrzonkach. 15
Fundament szósty: Seks daje wyzwolenie. 16
Fundament siódmy: Społeczne zasady robią z ciebie
niewolnika. 16
Fundament ósmy: Nie urodziłeś się po to, żeby być dobrym.
Urodziłeś się, żeby być najlepszym! 17
Umowa, którą powinieneś przeczytać ................................... 18
Bieg przeszkód ...................................................................... 21
Stara i nowa zabawka 21
Odkrycie ośmiolatka 23
Na czyich zasadach będziemy grać? 24
Moja pierwsza modelka 25
My way 27
Co zrobić z niewypałem? 28
Jak być geniuszem, nie będąc geniuszem? 29
Dziewięćdziesiąt metrów lotu 30
Zadanie: Kalendarz ............................................................... 31
– 8 –
POZIOM I: STADO ................................................................. 33
1. Czarnoksiężnik o siedmiu miliardach twarzy ...................... 34
System decyzyjny 34
Cztery odmiany strachu 37
Inni wiedzą więcej 38
Z innymi jest łatwiej się obronić 40
Tylko będąc jak inni można przeżyć 41
Przywódca wie najlepiej 42
2. Halucynacja zwana rzeczywistością ................................... 45
Dlaczego życie wydaje się ciężkie? 47
Bezpieczne decyzje = głupie decyzje 51
Konkurencja 52
Szczęście 55
3. Przekleństwo autorytetów ................................................ 57
Eksperci: efekt fali 58
4 zasady wybierania autorytetów 60
Kto ciebie dyma i dlaczego wszyscy? 62
4. Pytanie, które musisz sobie zadać ...................................... 66
POZIOM II: ZASADY GRY........................................................ 68
1. Trzeba więcej myśleć o sobie niż o innych .......................... 71
2. Koncentracja na przyszłości jest ważniejsza niż carpe diem . 78
3. Najlepsza rada, jaką możesz dostać „Zadziw mnie!” ........... 78
4. Cele nadrzędne nigdy nie powinny być zmieniane .............. 79
5. Ryzykuj ............................................................................. 80
6. Rzeczywistość ma zawsze rację .......................................... 81
7. Plan „A”, plan „B”, a co z resztą liter alfabetu? ................... 85
8. Przekonania, czyli dlaczego rzygam hip-hopem? ................ 85
10 przekonań, którymi się kieruję 87
9. Wyniki, wyniki, wyniki ...................................................... 88
10. Sztuka chillout’u .............................................................. 88
– 9 –
POZIOM III: NAJLEPSZA WERSJA SIEBIE .................................. 90
1. Mapa, trasa i cel podróży .................................................. 92
Prosto, a nie naokoło 92
Mordercy marzeń 97
System Mordowania Marzeń (SMM) 98
Usuwanie obaw 101
Przestań myśleć! 101
Przygotuj plan awaryjny 104
Zastosuj trzy prawdy o motywacji 104
2. Mistrz kierownicy............................................................ 109
Kreuj innych, nie daj się kreować 109
Przyspieszony kurs dorastania 112
10 cech dojrzałego mężczyzny 113
Jak skutecznie wyeliminować strach, zwiększyć pewność siebie
i poprawić samoocenę? 115
3. Odpicowana bryka .......................................................... 119
Kim byłem i co zmieniło się w 30 dni? 121
Miniporadnik: Jak stać się gwiazdą w 6 tygodni? 127
4. Silnik i mechanika ........................................................... 144
Nie masz pieniędzy? Te historie otworzą ci oczy 145
Źródło bogactwa 147
Model wydawania: Status czy symbole statusu? 148
Model zarabiania: Pracuj ciężej albo mądrzej 154
6 sposobów na rozbudzenie kreatywności 157
Kim powinieneś być po przeczytaniu tego rozdziału? 160
POZIOM IV: WYZWOLENIE SEKSUALNE ................................ 161
I. Reguły uwodzenia ............................................................ 164
4 najczęstsze problemy jakie faceci mają z kobietami 165
1. Bądź fajny! 169
Metody ograniczania strachu przed podejściem 175
2. Najprostszy schemat uwodzenia, jaki widziałeś 191
– 10 –
Nie wiesz, co zrobić? Modeluj! 197
3. Odwróć role 198
Kto działa, ten przegrywa 199
Kochać czy być kochanym? 204
4. Dominuj 219
Wygrywanie kłótni 233
Modele relacji: dziewczyny na jedną noc, fuck buddies i haremy
237
II. Stałe związki ................................................................... 242
Najlepsza opcja 242
III. Seks ............................................................................... 257
Kwestia nastawienia: Lodziary 258
Anatomia 262
Gra wstępna 268
Stosunek 277
5 sposobów na opóźnienie wytrysku 278
IV. Rozstanie ....................................................................... 285
Rozstanie, to najlepsze co mogło cię spotkać 285
Kiedy się rozstać? 286
Związków nie da się naprawić 286
Jak zerwać? 287
Jak sobie poradzić? 287
POZIOM V: SELF-MARKETING .............................................. 289
4 powody, dla których warto zarządzać wrażeniem................. 292
Oszczędność energii 292
Kilka poziomów wyżej 294
Możliwość osiągnięcia wielkich celów 295
To jest lepsze dla wszystkich 298
1. Generowanie sukcesu ..................................................... 300
300% od zera, to wciąż zero 300
Relatywność osiągnięć 302
– 11 –
Scenariusze budzące podziw 304
„Czego nie pokażesz, tego nie sprzedasz” 309
Świętuj sukcesy 309
Pokaż siłę maskując swoje wady 311
2. Dodatki do sukcesu ......................................................... 315
Chcesz być królem? Zachowuj się jak król 315
To, co najbardziej wartościowe jest rzadko dostępne 320
Symbole statusu 321
3. Zdobywanie wpływu ....................................................... 322
Kierowanie innymi 323
Mała mafia 325
Trzymaj język za zębami 327
Zawsze kończ zwycięstwem! 330
Chcesz więcej? .................................................................... 332
Darmowe artykuły. Produkty. Kontakt. 332
Podziękowania ................................................................... 333
P O D S T A W Y
– 12 –
„Czy świat bez ciebie byłby mniej ciekawy?”
Między innymi to pytanie zadałem sobie zanim założyłem
swoją pierwszą firmę, zostałem giełdowym inwestorem, spe-
cjalistą do spraw języka reklamy, playboyem i kreatywnym
wizjonerem.
I nie stałbym się nimi, gdyby odpowiedź brzmiała inaczej
niż: „Nie”.
Książka ta stanowi przewodnik, dzięki któremu odpo-
wiedź: „Nie” zmienia się na pełne podekscytowania: „TAK!”.
Jej budowa przypomina drogę, która prowadzi dookoła pię-
ciu poziomów szczęścia pozwalających na zbudowanie wspa-
niałego i satysfakcjonującego życia w tempie znacznie prze-
wyższającym osiągnięcia polskich budowlańców.
Poziom pierwszy stanowi opis społecznej rzeczywistości
i tłumaczy dlaczego dookoła szerzą się negatywne, depresyjne
przekonania, które skutkują tym, że chociaż nie musi tak być,
to najczęstsze życiowe scenariusze powstają jak efekt wciska-
nia klawiszy Ctrl+C, Ctrl+V – kopiowaniu zachowań, żartów,
charakteru pisma i zainteresowań.
P O D S T A W Y
– 13 –
Poziom drugi zawiera dziesięć alternatywnych zasad,
które wskazują na to, co jest najważniejsze krok po kroku.
Wielu osobom wystarczy ich poznanie i głębokie zrozumie-
nie, żeby samodzielnie osiągać potężne sukcesy.
Poziom trzeci pozwala na stworzenie najlepszej wersji
siebie, bo każdego dnia widzisz albo przeszkody albo możli-
wości. Zależy to od tego, jako kogo widzisz siebie. Od tego,
jak widzisz siebie zależy, jak widzisz świat. Od tego, jak wi-
dzisz świat zależy to, co masz. Ten rozdział nie dotyczy tego,
jak dobry jesteś, ale jak dobry chcesz być. I daje ci podsta-
wowe środki, żebyś mógł to osiągnąć, pogrupowane w trzy
kategorie: wizerunek, towarzyskość, pieniądze.
Poziom czwarty koncentruje się wokół tematyki związ-
ków, uwodzenia i seksu, bo koniecznym elementem szczęścia
jest możliwość dzielenia się nim z innymi. Gdyby tak nie by-
ło, to najbogatsi sypialiby z własnymi limuzynami. Tymcza-
sem od ilości i jakości seksu bezpośrednio zależy to, jak się
czujemy i w jaki sposób odbieramy rzeczywistość. Jest po-
wiedzenie, że kobieta, która krzyczy w nocy, nie warczy
w dzień. Mężczyźni niczym się od nich nie różnią i słowo „sa-
tysfakcja” nie przez przypadek najczęściej kojarzy się z sek-
sem.
Poziom piąty łączy w sobie wszystkie wcześniejsze ele-
menty. Na jego etapie działa synergia, dzięki której 2+2=15.
Dodatkową wartością jest w tym przypadku to, że wykorzy-
stując umiejętności z poprzednich poziomów, możesz rozwi-
nąć swój wizerunek, żeby czerpać z niego różnorodne korzy-
ści kierując innymi i osiągając znacznie większe cele. Zawiera
on zaawansowane rady dotyczące manipulowania wrażeniem
i kreowania podniecającej wizji swojej osobowości, gotowej
do wykorzystania na wiele inspirujących sposobów.
P O D S T A W Y
– 14 –
FUNDAMENT PIERWSZY: ISTNIEJĄ DOBRE ROZWIĄZANIA.
Lepiej zjeść posiłek smaczny czy zdrowy? Teraz pojechać
na wakacje czy oszczędzać na emeryturę? Zjeść ciastko czy
mieć ciastko? To tylko najpopularniejsze dylematy, które
określają trzy czasowniki: powstrzymywanie się, oszczędza-
nie, hamowanie. U ich źródła leży przekonanie, że trzeba coś
wybrać, bo nie można mieć wszystkiego i mętne pocieszanie
się, że kiedyś się wszystko ułoży. Niestety, odkładanie swoje-
go szczęścia „na później”, zwykle oznacza „na zawsze” i za-
pomina się przez to, że ciastka służą do jedzenia, posiłki mo-
gą być jednocześnie smaczne i zdrowe oraz że można dbać
i o wypoczynek i lokowanie funduszy na przyszłość.
FUNDAMENT DRUGI: UNIKAJ TŁUMU.
Nie warto brać udziału w wyścigu szczurów, oglądać się na
innych, dopasowywać lub buntować. Najlepiej o nim zapo-
mnieć, zupełnie tak, jak każdego dnia zapominamy o milio-
nach żuczków gnojarzy toczących przed sobą uzbieraną kupę.
Tylko dlatego, że robią to miliony innych istot, nie warto za-
czynać szukać własnej kupy, prawda? Jesteś kim innym, więc
przestań zachowywać się jak pozostali.
P O D S T A W Y
– 15 –
FUNDAMENT TRZECI: KREOWANIE RZECZYWISTOŚCI JEST
LEPSZE NIŻ PODDAWANIE SIĘ JEJ WPŁYWOWI.
Stawiam na aktywność, a nie bierne godzenie się na zasta-
ną sytuację i przystosowywanie się tak długo aż będzie to zbyt
upokarzające lub niemożliwe. Wierzę, że każdy może mieć
wpływ na to, co go spotyka, a skoro tak, to jego obowiązkiem
jest dostosowywać otaczający świat do siebie, a nie na od-
wrót.
FUNDAMENT CZWARTY: MORALNOŚĆ NIE ISTNIEJE.
ISTNIEJĄ KONSEKWENCJE.
Nie ma działań dobrych i złych. Po prostu mają dobre lub
złe skutki, nawet jeśli wywołały je najczystsze moralnie czy-
ny. Trzeba brać odpowiedzialność za jedno i za drugie.
FUNDAMENT PIĄTY: PRZESTAŃ KONCENTROWAĆ SIĘ
NA MRZONKACH.
Wychowuje się nas w poczuciu solidarności z całym świa-
tem bez względu na to czy jego sprawy nas dotyczą czy nie. Ja
opowiadam się za skoncentrowaniem na sobie i swoich naj-
bliższych. Wyłącznie na rzeczach, na które mamy wpływ. Na
byciu wdzięcznym i lojalnym wobec osób, które na to zasłuży-
ły. Siła tkwi w jedności opartej na realnych powiązaniach,
więc dziel się z najbliższymi WSZYSTKIM, co pozwoli żyć im
lepiej.
P O D S T A W Y
– 16 –
FUNDAMENT SZÓSTY: SEKS DAJE WYZWOLENIE.
Seks jest istotą życia, ale to ty wybierasz, jakiego życia ma
być istotą. Zmuszanie się do rozpusty, kiedy wolisz być z jed-
ną osobą i na odwrót jest szkodliwe i powinno być zwalczane.
Miłość jest blisko związana z zaspokojeniem, a ono wyklucza
zmuszanie się do czegokolwiek lub chodzenie na kompromi-
sy, bo w pupę to nieładnie, a dziewczynkom to nie wypada.
Jego rolą jest pobudzanie nas do działania, dawania satysfak-
cji oraz odblokowywania duchowo i fizycznie, więc każdy
powinien kształcić się w takim kierunku, żeby był on najlep-
szy, ale też nie krzywdził innych.
FUNDAMENT SIÓDMY: SPOŁECZNE ZASADY
ROBIĄ Z CIEBIE NIEWOLNIKA.
Dla urzędu, religii i korporacji jesteśmy tylko numerami,
które są istotne, o ile dają pieniądze. Systemy edukacji wy-
wodzą się z okresu międzywojennego – okresu rozwoju pro-
dukcji taśmowej. Nie powstały po to, żeby ludzie byli mądrzy,
kreatywni i samodzielni. Powstały po to, żeby mało myśleli
i posłusznie stali przy taśmie. Nadmiernie rozbudowane ko-
deksy nie powstały, żebyś był szczęśliwy, tylko żeby elimino-
wać społeczne niepokoje i kontrolować obywateli, którzy mo-
gliby je wywoływać. Prawa powstały nie tylko po to, żeby cie-
bie chronić, ale też po to, żeby ciebie pilnować, karać i tłam-
sić.
P O D S T A W Y
– 17 –
FUNDAMENT ÓSMY: NIE URODZIŁEŚ SIĘ PO TO,
ŻEBY BYĆ DOBRYM. URODZIŁEŚ SIĘ, ŻEBY BYĆ NAJLEPSZYM!
Nie wykorzystując swoich możliwości marnujemy swój
czas. Zadowalając się bylejakością, nie bierzemy tego, co się
nam należy – tego, co najlepsze. Jestem za tworzeniem tak
dużej wartości, jak to tylko możliwe łączącej styl myślenia,
wizerunek, zachowanie, środki materialne i umiejętności
kierowania innymi, dzięki czemu zwolennicy „Piątego po-
ziomu” osiągają imponujące wyniki w bankowości, sprzeda-
ży, kierowaniu projektami, relacjach międzyludzkich, branży
szkoleniowej i wielu innych dziedzinach.
Precyzyjne reguły, sposoby i triki, które są zawarte w ko-
lejnych pięciu rozdziałach przedstawiają całkowicie inne po-
dejście w stosunku do tradycyjnego. Bardzo wyraźnie widać
to na gruncie języka, jakim posługuje się powszechnie (P)
i jakim posługuję się chociażby ja (V). Różnicę widać na kilku
poniższych przykładach:
P: Muszę iść do pracy.
V: Chcę iść do pracy, żeby żyć lepiej.
P: To nie moja wina.
V: Popełniłem błąd.
P: Płacę podatki, więc rząd powinien coś z tym zrobić.
V: Nikt nic mi nie jest winny, a jeśli coś mi przeszkadza, to
sam powinienem to zmienić.
P O D S T A W Y
– 18 –
P: Chcę znaleźć dobrą pracę.
V: Chcę żeby inni dla mnie pracowali.
P: Robię to, bo tak wypada.
V: Co to znaczy „wypada”?
P: Mieć dużo pieniędzy.
V: Zdobyć umiejętności, dzięki którym zarobię dużo pie-
niędzy.
Zasady i techniki, które przedstawiłem na następnych
stronach są diabelnie skuteczne, ale też zupełnie bezużytecz-
ne, jeśli chociaż na okres czytania tej książki nie porzucisz
swoich dawnych przekonań.
Po pierwsze, będę chciał, żebyś zmienił niektóre zacho-
wania utrudniające ci życie.
Nie wierzę w charakter. Do żadnej osoby nie są przypisane
jego konkretne cechy. Tchórz rzadko jest tchórzem w każdej
sytuacji. Znam byłego żołnierza sił specjalnych, który boi się
pająków. To jest kwestia doświadczeń, samooceny, przyzwy-
czajenia i podejścia do życia, a nie cech wrodzonych.
Zresztą, gdyby nawet było inaczej, to i tak nie chciałbym
żebyś się zmieniał, bo nie ma czegoś takiego jak dobra lub zła
cecha charakteru. Każda z nich ma swoją ciemną i jasną
P O D S T A W Y
– 19 –
stronę. Na przykład ja jestem strasznie kapryśny. Jeśli chcesz
wiedzieć jak bardzo, to przypomnij sobie najbardziej kapry-
śną osobę jaką znasz i pomnóż to razy trzy. Jestem naprawdę
okropny! Cały czas coś mi nie pasuje, a swojego czasu zyska-
łem nawet lokalną sławę kogoś, kto wymyśla najbardziej bła-
zeńskie powody zrywania z dziewczynami. Żeby ze mną wy-
trzymać, trzeba nieźle się postarać i kiedy się nie hamuję,
zraża to do mnie część ludzi. Z tego punktu widzenia mogę
nazwać to złą cechą charakteru.
Jednak dzięki tym samym zachowaniom, jeśli już coś
wybiorę, to jest to najlepszej jakości i cieszy mnie tak bar-
dzo, że nie chcę tego zamienić na nic innego. Również
dzięki temu potrafię tworzyć rzeczy tak długo, aż sam ich
widok sprawi, że szeroko się uśmiecham. Z tego samego
powodu nigdy jeszcze nie zawiódł mnie nikt z moich bli-
skich, no i dzięki temu miejsce, gdzie mieszkam nie wygląda
jak wysypisko śmieci, z postawionym centralnie łóżkiem, ale
w taki sposób, że będąc z pociągającą seksualnie kobietą chce
się tam wchodzić i zostać na dłużej. Czy to nie są korzyści?
Jeśli ty wierzysz w charakter, to możesz to robić, bo inte-
resuje mnie to tak samo, jak to czy wierzysz we wróżki, Alla-
ha albo kosmitów. Chcę tylko, żebyś zmienił swoje najbar-
dziej szkodliwe zachowania, bo dla innych, kiedy zachowu-
jesz się jak dupek, to jesteś dupkiem, a kiedy zachowujesz się
grzecznie i uprzejmie, to jesteś dobrze wychowany. To nie ma
nic wspólnego z tym, że się taki urodziłeś. Po prostu tak się
zachowujesz, a zmieniając to, stajesz się dla innych całkowi-
cie inną osobą.
Po drugie, szanuję cię, więc „Piąty poziom” nie jest zbio-
rem oczywistości. Zakładam, że masz mózg i wiesz, jak go
użyć, więc z pewnością zrozumiesz moje ostre żarty i wyła-
P O D S T A W Y
– 20 –
piesz, co było sarkazmem, a co nie. Z tego samego powodu
nie przeczytasz tu, że jeśli chcesz być bardziej lubiany, to faj-
nie żebyś nie śmierdział i nie chodził w dziurawych skarpet-
kach, bo będziesz pośmiewiskiem. Założyłem, że to już wiesz
i zbierając wszystkie swoje doświadczenia w jednym miejscu
postanowiłem dać ci tak unikalne opracowanie jak to tylko
możliwe.
Po trzecie, chcę żebyś był świetną osobą, ale to się nie
uda bez ciebie, dlatego na początek chcę, żebyś wyeliminował
negatywne myśli, jakie kłębią się w twojej głowie. Prawdopo-
dobnie całe swoje życie szedłeś ze sobą na jakieś kompromi-
sy. Mówiłeś sobie co jest możliwe, a co nie, piętrzyłeś przed
sobą przeszkody i tonąłeś w negatywnym myśleniu o tym, że
na zostanie np. gitarzystą jesteś za stary, nie nadajesz się do
tego albo nie masz pieniędzy. To teraz wyeliminuj każdą myśl
typu: „Nie da się/Nie umiem/Nie wiem/Nie mogę/Tak,
ale…”. Podejdź do tego z czystym umysłem, bez jakichkolwiek
hamujących cię uprzedzeń. Myślenie o przeszkodach przycią-
ga przeszkody. Myślenie o rozwiązaniach – rozwiązania, więc
potraktuj to jako eksperyment i chwilowo przestań robić so-
bie kuku.
Myśl o tym, co jest możliwe. Jeśli w twojej głowie pojawi
się jakaś negatywna myśl, to każ się sobie zamknąć i zastąp ją
pozytywnym: „Ooooo!”, a później szukaj sposobu i testuj
wszystko, co tu przeczytasz, bo jeśli ktoś coś zrobił, to jest to
technicznie wykonalne, a skoro takie jest, to już od ciebie
zależy czy jest wykonalne praktycznie.
Jeśli zastosujesz się w pełny i elastyczny sposób do zawar-
tej tutaj treści, to daję ci 100% gwarancję, że osiągniesz, co
zechcesz, ale jeśli wciąż będziesz hołdował dawnym przyzwy-
czajeniom, to wycofuję jakąkolwiek obietnicę.
P O D S T A W Y
– 21 –
Kilka poniższych historii nawet nie pretenduje do bycia
moją biografią. Jest raczej ilustracją mojego podejścia do
przeszkód. Filozofią, którą kieruję się każdego dnia i dobrze
na tym wychodzę.
STARA I NOWA ZABAWKA
Zawsze chciałem wiedzieć: „Jak?”, a to był mój ulubiony
samochód.
Fascynował mnie. Bawiłem się nim od dwóch dni i wciąż
nie mogłem pojąć co sprawia, że porusza się na odległość.
Przypuszczałem, że w jego wnętrzu znajdę rozwiązania
wszystkich sekretów, więc zakradłem się do piwnicy, gdzie
tata trzymał młotki, śrubokręty, wiertarki i resztę narzędzi,
których makabryczny potencjał odkrywa się podczas ogląda-
nia horrorów, po czym z kilkoma z nich w garści, udałem się
na górę i zamknąłem drzwi do swojego pokoju.
Siedziałem w nim do wieczora (co podejrzewam, że w wie-
ku pięciu lat oznacza 17.00 albo niewiele później) i zdążyłem
rozkręcić i skręcić mój samochód trzykrotnie. To mi nie wy-
starczyło, bo wciąż nie wiedziałem. Wtedy moją uwagę przy-
kuł mały silnik elektryczny, który zainstalowano w wyścigów-
ce. Bez trudu odkryłem, że on też da się rozłożyć na mniejsze
części, co oczywiście z zapałem zrobiłem. To był błąd.
Samo rozkręcanie nie wystarczyło, więc pomogłem sobie
kantem stołu. To był jeszcze większy błąd.
P O D S T A W Y
– 22 –
Następnie odłączyłem od wirnika magnesy i pourywałem
jakieś druciki. Nie zobaczyłem tam już nic wystarczająco cie-
kawego, więc po raz czwarty złożyłem moją wyścigówkę, ale
kiedy chciałem, żeby jechała, ona ani drgnęła. Nie byłem
idiotą i wiedziałem, że zniszczyłem silnik, ale nie wiedziałem
jak go naprawić, więc poszedłem spać.
Następnego dnia nic się w moim życiu nie zmieniło, ale
mama patrzyła na mnie podejrzliwie. W końcu spytała:
– Dlaczego już nie bawisz się swoim samochodem?
Coś zacząłem kręcić, ale zupełnie bezskutecznie.
– Jak będziesz tak psuł zabawki, to nigdy więcej nic nie
dostaniesz! – zagroziła. – Po co ty to robisz?
Nie potrafiłem wyjaśnić. Zamiast tego poprosiłem ją, żeby
włączyła mi telewizor i obejrzałem Smerfy, podziwiając Papę
Smerfa i współczując Gargamelowi, który stale coś bezsku-
tecznie majstrował i wszystko psuł przez swój nieporadny
charakter. Nie chciałem tak skończyć.
Ze swojej szafki wyjąłem wyścigówkę, a z niej wydobyłem
magnesy. Sięgnąłem też do szuflady po drewniane pudełko.
Miałem w nim już całą masę magnesów, co prawdopodobnie
przyprawiało rodziców o ból głowy. To był mój skarb. Znala-
złem też kilka zużytych baterii (na których przeprowadzałem
doświadczenia z elektrycznością) i łącząc je magnesami skon-
struowałem swój własny pojazd. Jego design wymagał po-
prawy, ale i tak byłem zachwycony.
P O D S T A W Y
– 23 –
ODKRYCIE OŚMIOLATKA
Nigdy nie nauczyłem się ciąć nożyczkami. Nie dlatego, że
było to trudne, ale dlatego, że nigdy nie musiałem tego robić.
Jak tego unikać nauczyłem się pod koniec pierwszej klasy
podstawówki. Cały rok popisywałem się swoimi rysunkami,
a że też ładnie czytałem, ładnie liczyłem i potrafiłem rozbawić
całą klasę, to wychowawczyni bardzo mnie polubiła.
Z okazji dnia matki mieliśmy przynieść zdjęcia mamy
i różne gazety, żeby móc powycinać z nich kwiatki i poprzy-
klejać do laurki. Wszystkie dzieci zabrały się do pracy i sam
mogłem to zrobić, ale byłem bezczelny. Nawet nie wziąłem
nożyczek do ręki. Zamiast tego zrobiłem nieszczęśliwą minę
i liczyłem na to, że nauczycielka mnie zauważy. Zawsze pilnie
pracowałem, więc było tylko kwestią czasu aż podeszła i zapy-
tała:
– Dlaczego nic nie robisz? – Pokazałem nożyczki.
– Nie umiesz wycinać? Pokażę ci. – Wzięła do ręki no-
życzki: – Który kwiatek chcesz, żebym wycięła? – Pokazałem,
a ona wycinała mówiąc, że ten paluszek wkładasz tam, a tam-
ten gdzie indziej. Kiedy skończyła, uśmiechnąłem się łagod-
nie i pokazałem następny:
– Ten jest ładny. – Wzięła go do ręki i wycięła, po czym
tak jej się to spodobało, że wycięła wszystko, co było mi po-
trzebne. Podziękowałem, poprzyklejałem kwiatki tak jak
chciałem i pokazałem pani. Była dumna. Pewnie znów poczu-
ła się dzieckiem, a mnie nauczyło to, że nie warto robić sa-
memu tego, co ktoś może zrobić za nas.
Już nigdy nie robiłem osobiście tego, co ktoś mógł zrobić
za mnie. Jeśli coś może zrobić każdy, to nie widzę powodu,
P O D S T A W Y
– 24 –
żebym robił to samo. W imię czego? Solidarności czy głupo-
ty? Wolę skupiać się na tym co tylko ja potrafię zrobić. Dzięki
temu oszczędziłem kilka lat życia i bardzo dużo pieniędzy.
NA CZYICH ZASADACH BĘDZIEMY GRAĆ?
Kiedy miałem dziesięć lat przeprowadziliśmy się, a w no-
wej szkole wszyscy byli znacznie więksi niż ja. Byłem też no-
wy, a chłopcy w tym wieku lubią się bić i już pierwszego dnia
zauważyłem, że chcą, żebym robił to, czego oni chcą. To była
ich zasada.
Moja brzmiała: „Będę robił, co zechcę”.
Intuicyjnie wiedziałem, że kiedy ustąpię, to później będzie
tylko gorzej, więc w przeciągu pierwszego roku stoczyłem
siedem bójek. Raz ze starszym chłopakiem. Dopadł mnie
w rogu korytarza. Nie bałem się, ale też nie lubiłem przegry-
wać. Ugryzłem go w ramię. Rozpłakał się, a ja chociaż nie
byłem z siebie dumny, to przynajmniej do następnej klasy już
miałem spokój. Jednak po wakacjach biłem się dwa razy wię-
cej niż rok wcześniej, podczas gdy jeszcze dwa lata później
doszedłem do blisko trzydziestu bójek.
Nigdy nie ustąpiłem. Nie zawsze wygrywałem, ale w końcu
wywalczyłem sobie taką pozycję, że wszyscy bali się ze mną
zadzierać. Woleli poszukać kogoś słabszego.
P O D S T A W Y
– 25 –
MOJA PIERWSZA MODELKA
Hormony zaczęły rozsadzać mnie od wewnątrz. Dziwnym
trafem działo się to, kiedy gapiłem się na nową dziewczynę
w szkole. Była piękna i wysoka. Zaczynała zajmować się mo-
delingiem i można ją było zobaczyć na plakatach w sklepach
Wranglera. Gapili się na nią wszyscy, ale cały czas mówili, że
jest brzydka, tylko dlatego, że nie umieli jej poderwać. Ona
latała za jednym z najgroźniejszych chłopaków w szkole. Był
o głowę ode mnie wyższy i miał wielkie łapy. Przekonałem się
o tym, kiedy jego pięści spadły na moją głowę podczas lekcji
religii, zaraz po tym, jak za nazwanie mnie frajerem walną-
łem jego głową o ławkę.
Ciężka sprawa.
Wymyśliłem sobie, że podejdę do niej i powiem:
– Cześć. Bardzo mi się podobasz i chcę pójść z tobą na
randkę. – Nic specjalnego, ale wtedy nikt tak nie robił. Nie
mieli odwagi. Poszedłem, powiedziałem i usłyszałem to, co
często słyszą inni faceci:
– Ale my się w ogóle nie znamy!
– A jak mamy się poznać, jeśli się ze mną nie umówisz? –
odparowałem i widząc, że nie wie, co powiedzieć, skreśliłem
ją. Jedna z najważniejszych zasad dotyczących relacji brzmi
(gdyby przyszło wam do głowy, żeby coś sobie wytatuować, to
ta myśl jest niezłym pomysłem): „Traktuj innych, dokładnie
tak jak oni traktują ciebie”, podczas gdy cały świat powtarza:
„Traktuj innych dobrze, to oni też to będą robić”. To ściema.
Ona mnie olewała, to ja olewałem ją. Genialna strategia,
która zaowocowała miesiąc później. Przyszła na oczach całej
szkoły i zapytała:
P O D S T A W Y
– 26 –
– Tamta propozycja jest jeszcze aktualna?
– Nieee wieeeem – powiedziałem wolno.
Jakiś czas potem poszliśmy razem na szkolną imprezę,
jeszcze później zaczęliśmy wylizywać sobie migdałki,
a w końcu trafiliśmy do łóżka.
Jednak kilka lat później, nie byłem już sobą. Zaniedbałem
się. Poszedłem więc do pracy, w której płacili mi pięć złotych
za godzinę, co nawet na tamte czasy było śmieszną kwotą, za
którą moje obowiązki służbowe ograniczyłem do czytania
książek, spania na biurkach, bawienia się z wielkimi wilczu-
rami i jeżdżenia po fabryce na podnośnikach hydraulicznych.
Niestety, czasem musiałem też rozmawiać z degeneratami
i nieudacznikami. Przekonałem się na własnej skórze jak
bardzo chore mają myślenie i postanowiłem nigdy nie stać się
kimś takim. Kiedy dawali mi złote życiowe rady, to patrzyłem
na nich i wiedziałem, że to dzięki nim przepuścili między
palcami swoje życie i pilnie notowałem, żeby robić na odwrót.
Ludzi zawsze ocenia się po wynikach, a oni ich nie mieli, więc
głupotą byłoby traktować ich poważnie.
Następnie, kiedy już miałem pieniądze i poddałem swoje
życie gruntownemu liftingowi, poznawanie kobiet i dostawa-
nie czego się chce, okazało się diabelnie proste. W ciągu mie-
siąca całowałem się w samych klubach z mniej więcej z trzy-
dziestoma wystrzałowymi laskami, w tym często z dwoma
jednocześnie, a to był dopiero początek. Wystarczyła mie-
szanka wartości, karania ich za złe zachowania i zdecydowa-
nia, żeby dotknąć, pocałować i starannie przelecieć. Tym sa-
mym sypianie z wieloma kobietami było wyjątkowo nęcące.
Jednocześnie część z nich okazywała się na tyle wartościowa,
że nie chciałem z nich rezygnować. Wtedy wpadłem na po-
mysł… Haremy!
P O D S T A W Y
– 27 –
Przez trzy lata spotykałem się z co najmniej trzema dziew-
czynami jednocześnie. Przy takiej liczbie przypomina to
dzwonienie po pizzę i zamawianie ich z dostawą do domu
i opcją robienia loda w zestawie.
Robiłem to tak długo, dopóki nie poczułem, że chcę czegoś
innego.
Wtedy bez zastanowienia zrobiłem to „coś innego”.
MY WAY
Rozpoczął się boom na nauki ścisłe. Do ludzi zaczęła do-
cierać prawda, że zdecydowanie mniej inżynierów niż huma-
nistów przygotowuje cheeseburgery w McDonald’s, ale ja
postanowiłem zaryzykować i wybrałem humanistykę.
Wiedziałem, że studia ścisłe dadzą mi umiejętności licze-
nia (Co jest w tym, do cholery, fajnego?!), ale humanistyka
pozwoli wkładać ludziom do głów różne myśli. To przecież na
tym opiera się władza, religie i spektakularne sukcesy jedno-
stek. Jeśli jest coś w czym humanistyka ma przewagę nad
naukami ścisłymi, to tylko w błyskotliwie opanowanej umie-
jętności zarządzania, dzięki której można leżeć na hamaku
i czytać książkę w oczekiwaniu jak dziewczyna o wyjątkowo
zgrabnych nogach przyniesie napoje chłodzące. A jest to wy-
jątkowo kusząca perspektywa.
Wybrałem uniwersytet, po czym załatwiłem sobie indywi-
dualny tok studiów i opiekę naukową świetnego doktora spe-
cjalizującego się w prawie finansowym (asekuracyjnie wybra-
łem również praktyczne przedmioty). Dzięki temu mogłem
korzystać na preferencyjnych zasadach z całej oferty progra-
mowej uczelni. Na pierwszym roku chodziłem na zajęcia
P O D S T A W Y
– 28 –
głównie ze studentami trzeciego i czwartego roku. Rok póź-
niej zapisałem się na seminarium doktoranckie uczestnicząc
w nim jako słuchacz.
Wszyscy studenci narzekali na brak pieniędzy, ale użalanie
się nad swoim losem wydawało mi się jeszcze gorszą rozryw-
ką niż rytuał wieczornego picia herbaty, więc zacząłem my-
śleć, co mogę zrobić, żeby połączyć studia i zarabianie pie-
niędzy mając jednocześnie czas na sen, seks i relaks.
Rozpocząłem prowadzenie badań naukowych, które dawa-
ły mi na dziennych studiach obejmujących dwadzieścia kilka
godzin tygodniowo, więcej pieniędzy niż ludzie zarabiali po
ich ukończeniu pracując dwukrotnie dłużej. A za trzykrotność
płacy minimalnej i ze wszystkim studenckimi zniżkami moż-
na było poszaleć.
CO ZROBIĆ Z NIEWYPAŁEM?
Na drugim roku otworzyliśmy z kumplem firmę handlują-
cą sprzętem komputerowym – głównie dyskami twardymi.
Nazywała się Akcescom i całkowicie się nie sprawdziła. Po-
chłonęła nam tylko kilka tysięcy złotych, ale też bardzo dużo
czasu, bo zachowaliśmy się dokładnie tak samo jak wszyscy
początkujący przedsiębiorcy (czyli jak frajerzy do wydyma-
nia).
To dobrze.
Niewypały spotykają nas, żebyśmy wyciągali wnioski.
Dzięki temu nauczyłem się, że organizacja i ustalenie stosun-
ków służbowych to podstawa, w negocjacjach liczy się argu-
mentowanie do cudzych korzyści, a nie mówienie o własnych
oraz że pomysłu i potencjału nie zastąpią dobre chęci.
P O D S T A W Y
– 29 –
Całe szczęście zostało mi jeszcze trochę pieniędzy. Będąc
w domu oglądałem z ojcem wiadomości biznesowe i patrzy-
łem na przesuwające się kursy akcji.
– Zainwestuję w nie – powiedziałem.
– W co?
– W akcje.
– Przecież nic o tym nie wiesz! – zdziwił się mój ojciec
i dodał: – Zobaczysz, wszystko stracisz.
– I tak spróbuję.
Przez miesiąc przeczytałem o giełdzie wszystko, co znala-
złem, łącznie z książką, w której autor mało przekonująco
dowodził, że krachy na giełdzie są wprost zależne od faz księ-
życa i włożyłem w giełdę wszystko, co miałem. Trzy miesiące
później miałem 43% więcej, inwestując zupełnie inaczej niż
pozostali uczestnicy giełdy: opierając się na analizie funda-
mentalnej i odważnie kupując przeceniane spółki. Po raz ko-
lejny przekonało mnie to o tym, że nie warto słuchać innych.
JAK BYĆ GENIUSZEM, NIE BĘDĄC GENIUSZEM?
Zdałem test do MENSY z wynikiem plasującym mnie
wśród 2% najinteligentniejszych ludzi świata. Wcale nie by-
łem taki zdolny. Po prostu nauczyłem się, w jaki sposób roz-
wiązywać ich testy i chociaż wcześniej ledwie przekraczałem
poziom 130 punktów, to po kilku miesiącach zabawy z ich
łamigłówkami osiągnąłem wyniki lepsze o 25%. Wcale nie
czułem się mądrzejszy, więc stwierdziłem, że cała organizacja
to mentalni onaniści i nie dołączyłem do jej członków.
P O D S T A W Y
– 30 –
DZIEWIĘĆDZIESIĄT METRÓW LOTU
Wcześniej robiłem głupie rzeczy. Później robiłem jeszcze
głupsze rzeczy i pewnie wciąż będę je robił, ale zapamiętałem
tylko tamtą chwilę. Szum w głowie, przechylające się ciało
i utratę gruntu pod nogami.
Słowo „grunt” jest tutaj umowne, bo w rzeczywistości był
to metalowy, dźwigowy „kosz”, na którym wjeżdżało się na
wysokość trzydziestu pięter, żeby już po chwili lecieć głową
w dół z przeciągłym krzykiem: „Oooooooo kuuuurwaaaaaaa!”
i niezbyt solidnie wyglądającą liną przyczepioną wokół nóg.
Podczas skoku na bungee targały mną bardzo sprzeczne
uczucia od euforii po strach, związany z tym, że choćbyś nie
wiem jak to sobie racjonalizował, to decydując się na skok
podczas kilku sekund mentalnie przekreślasz resztę swojego
życia.
Decyzja godna półgłówka, ale chwilę po tym, jak znala-
złem się na ziemi i zdążyłem wyskakać się z radości, to z naj-
większym uśmiechem na twarzy, jaki kiedykolwiek widziałeś,
poszedłem się najeść, rozmawiałem ze wszystkimi jak nakrę-
cony, odwiedziłem kino, później domówkę znajomych, zja-
dłem spaghetti, którego nienawidzę, a wieczorem wyszedłem
do klubu i po raz pierwszy całkowicie na serio zaproponowa-
łem parze dziewczyn trójkąt. U mnie. Albo u nich, jeśli tak
wolą.
Czułem, że jeśli nie zrobię tego teraz, to nie wiadomo czy
później będę miał jeszcze szansę. Skok uświadomił mi jak
łatwo jest stracić te wszystkie możliwości, wspaniałe okazje,
podniecające szanse i piękne chwile, które zwykle bagatelizu-
je się, żeby móc w spokoju pogrążyć się w bezsensownych
P O D S T A W Y
– 31 –
rozmyślaniach. Wciąż zapominam, jak ważne jest wykorzy-
stywanie nawet najmniejszych szans, ale nigdy nie zapomnę
lekcji, jaką z tego wyniosłem.
Niejednokrotnie dowiedziono, że ci sami ludzie, którzy są
najbardziej entuzjastycznie nastawieni do świata, proble-
mów, zadań i innych osób, cieszą się również najlepszym
zdrowiem, żyją w szczęśliwszych związkach i zarabiają sześć
razy więcej pieniędzy.
Chciałbym żebyś na odpowiednio dobrych obrotach wkro-
czył w świat „Piątego poziomu”, więc mam dla ciebie zabawę,
którą odkryłem próbując sprawić, żeby mój przyjaciel był
szczęśliwszy, bez uciekania się do rozbawiania go moimi nie-
udolnymi próbami żonglerki albo mówieniem po angielsku
po sześciu piwach.
Zamiast tego kupiłem mu kalendarz i powiedziałem czule:
– Mam gdzieś, czy to zrobisz czy nie, głąbie, ale jeśli na-
prawdę chcesz wyjść z emocjonalnego dołka, to weźmiesz ten
pieprzony kalendarz, każdego dnia będziesz robił coś, co da ci
dużo radości, a przed pójściem spać przypomnisz sobie, co
robiłeś i jeśli się uśmiechniesz, to zamalujesz odpowiednią
kratkę w kalendarzu, dobrze?
Nie wiem, czy go przestraszyłem, ale tak robił i z każdym
dniem czuł się lepiej.
Dobre samopoczucie jest umiejętnością, którą trzeba wy-
ćwiczyć. Kwestią decyzji, czy pozwolisz sobie na to, żeby się
P O D S T A W Y
– 32 –
czuć źle czy wybierzesz bycie zadowolonym. W ostateczności
psy mają dużo racji w tym, że kiedy nie mogą czegoś zjeść lub
zerżnąć, to leją na to i odchodzą, nie poświęcając na to żad-
nych myśli, bo dzięki temu ich bilans szczęścia nigdy nie spa-
da poniżej godnego pozazdroszczenia poziomu.
To nie jest trudne, a efekty uszczęśliwiania się przerastają
wszystkie oczekiwania. Nawet jeśli teraz nie pałasz entuzja-
zmem do tego pomysłu, to rób to przez cały okres czytania tej
książki, a skoro już wcześniej zawarliśmy umowę, to zacznij
od teraz i nie przestawaj – w końcu sprawa raz odłożona,
dalej odkłada się sama.
P O D S T A W Y
♦ Które cele są łatwiejsze do osiągnięcia:
realne czy nierealne?
♦ Jak niebezpieczne jest bezpieczne życie?
♦ 4 źródła strachu
♦ Co poza wełnianym odkryciem
łączy nas z owcami?
♦ Pytanie, które musisz sobie zadać
DARMOWE ARTYKUŁY. PRODUKTY. KONTAKT.
1) Oficjalna strona internetowa „Piątego poziomu” –
piatypoziom.pl i vpoziom.pl. Zawiera bazę wiedzy (do-
stępne on-line merytoryczne artykuły), grafiki do pobrania,
dodatkowe produkty, promocje i newsy związane
z książką.
2) Volantification.pl – mój prywatny blog zawierający
praktyczne informacje dotyczące stylu życia atrakcyjnego
mężczyzny wyrażone w rozśmieszającej do łez i pełnej dy-
stansu formie, która przypadła już do gustu setkom czytelni-
ków.
3) Popkulturowy.pl – należący do mnie serwis poświę-
cony kulturze masowej w tym tak seksownym tematom jak:
Co warto wziąć ze sobą do czytania jadąc w podróż?, Jak
atrakcyjnie reklamować własne produkty?, W jaki sposób
urządzić nowoczesne i funkcjonalne mieszkanie?, Na co pójść
do kina? i wiele innych dotyczących designu, sztuki i mediów.
We wszystkich sprawach związanych z „Piątym pozio-
mem” bez problemu skontaktujesz się ze mną przez stronę
piatypoziom.pl i szybko otrzymasz precyzyjne odpowiedzi na
swoje pytania.
– 333 –
Nikt nie funkcjonuje w próżni, a ta książka nie powstałaby
bez udziału kilkudziesięciu osób, które odcisnęły na niej swo-
je piętno. W szczególności chciałem podziękować:
Katarzynie Krzan z agencji internetowej A3M
(www.a3m.pl) za pracę. jaką włożyła w to, żeby „Piąty po-
ziom” nabrał atrakcyjnego książkowego wyglądu, jak również
za serdeczne praktyczne rady, wsparcie, przebrnięcie prze
trudy korekty oraz za to, że z pisarza stałem się autorem.
Pawłowi Romańskiemu z www.romanski.art.pl za wyko-
nanie fantastycznych fotografii, które można podziwiać na
okładce oraz za wykonanie jeszcze bardziej kontrowersyjnych
zdjęć promocyjnych w Centrum Handlowym, podczas któ-
rych ochroniarze obawiali się, że zamierzam wysadzić cały
budynek w powietrze, chociaż bardziej myślałem o zakupie
czekoladek. I prezerwatyw.
Marcinowi Koperskiemu oraz Danielowi Barszczowi za
opracowanie graficzne wszystkich moich projektów i znosze-
nie mojego notorycznego czepialstwa.
Moim cudownym przyjaciołom za to jak bardzo moje życie
jest dzięki nim inspirujące oraz za emocjonalne wsparcie,
którego nie da się przecenić. Wśród nich szczególne podzię-
kowania należą się Damianowi Oleksiejukowi za doradztwo
w kwestiach dotyczących sprzedaży publikacji, Eli Fijołek za
pomoc w opracowaniu genialnego planu marketingowego
i Anicie Guzek za entuzjazm na wieść o wydawanej przeze
mnie książce, pomysły sesji zdjęciowych i perfekcyjny, dro-
biazgowy makijaż.
– 334 –
Wszystkim osobom współtworzącym Volantification.pl
i nadających temu miejscu klimat: Kamili Rumińskiej, Ma-
rioli Przybycień, Piotrkowi Grudniowi, Darkowi Krzęcio,
Kamilowi Brzezińskiemu, Ani Bilskiej, Adrianowi Piesiakowi,
Agnieszce Żuchowicz, Łukaszowi Kubiakowi, Ewie Madurze,
Tomaszowi Przybyle, Bartkowi Hejnowiczowi, Moczulowi,
Kacprowi Zamojskiemu, Marcinowi Zleśnemu, Kamilowi
Petrzakowi, Bartkowi Wiąkowi, Markowi Ciosmakowi i całej
warszawskiej ekipie, za to, że zawsze byli na miejscu.
Moim wszystkim dziewczynom, bez których nie byłbym
osobą, jaką jestem i nie umiałbym większości rzeczy, które
umiem. Dłużej lub krócej, ale zawsze byłyście dla mnie wy-
jątkowe.
Wszystkim, którzy pracowali nad moimi kolejnymi projek-
tami od Place For You po Popkulturowy.pl – bez was nie by-
łoby możliwe funkcjonowanie tych miejsc.
Każdej z osób, które swoim stosunkiem do życia, błędami
i porażkami przekonały mnie o tym, jak nie należy postępo-
wać.
Oraz mojej dziewczynie – Anicie Guzek, za wszystko, czym
wzbogaciła nie tylko „Piąty poziom”, ale również mnie same-
go.