2015 12 25 290 21

20
Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 21 (290) Boże Narodzenie 2015 r. Z Ewangelii św. Łukasza (Łk 2,114): W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie”. l nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania”. Ja Jestem Zmartwychwstaniem

description

 

Transcript of 2015 12 25 290 21

Page 1: 2015 12 25 290 21

Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda

www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 21 (290) Boże Narodzenie 2015 r.

 

Z Ewangelii św. Łukasza (Łk 2,1­14): 

W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł

rzekł do nich „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. A to będzie znakiem

dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie”. l nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami:

„Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania”.

J a J e s t e m

Zmartwychwstaniem

Page 2: 2015 12 25 290 21

List do parafian 

Strona 2 

Moi Drodzy, chcę podziękować wszystkim, którzy zaangażowa­li się w tegoroczny adwent. Pewnie najbardziej wymierny jest ten aspekt miłosierdzia, gdyż da się jakoś policzyć i powiedzieć, że 13 grudnia zareje­strowano 24 dawców, 19 z nich oddało po 450ml krwi. Troje zarejestrowało się w bazie potencjal­nych dawców szpiku. Że dzięki życzliwości wielu parafian przygotowano paczki żywnościowe dla 42 rodzin; że 15 dzieci z świetlicy otrzymało pięk­ne prezenty pod choinkę; że pamiętaliśmy o Adasiu i Stefku; że i tego roku nie zapomnieliśmy o na­szych braciach mniejszych. Wszystkim, którzy za­angażowali swoje środki i swój czas, składam ser­deczne podziękowania. 

Powtarzam, ten wymiar charytatywny w jakiejś mierze da się policzyć. Ale przecież ad­went to także taki wysiłek czuwania, którego ludzkie oko nie dostrzega i nie potrafi ocenić. Tym, którzy uczestniczyli w roratach, którzy podejmo­wali (i odnawiali) adwentowe postanowienia, wszystkim, dla których nie był to czas obojętny, dziękuję. 

 W tych dniach opromienionych Uroczysto­

ścią Bożego Narodzenia składamy sobie życzenia. Pozwólcie, że i ja złożę takowe, Wam i sobie życzę, żebyśmy tych świąt nie przejedli. 

Jak zawsze z sympatią o. Adam CR 

 PS Na koniec serdeczne podziękowania dla wspól­noty Braci Zewnętrznych, którzy wraz z przyja­ciółmi naszej parafii przygotowali bożonarodze­niowy żłóbek. Dziękuję.  I drugie PS Mówiłem już o tym, że stoimy przed koniecznością remontu najwyższej partii naszej wieży. W grudniu Rada Ekonomiczna podjęła de­cyzję o wyborze firmy, która przygotuje niezbędną do­kumentację i przygotuje całość prac. Ten etap będzie naszą wspólnotę kosztować 18 000 złotych. Wszystkim dobrodziejom już teraz dziękuję. 

     

fot. Szopka z poznańskimi ko‐ziołkami na Rynku(MŚ) 

Rozważanie nad Ewangelią Wspólnoty GALILEA 

 

Słowo stało się Ciałem  

 

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było słowo. 

Wyraz „słowo” z polskiej wersji Ewangelii odpowiada greckiemu  „logos”.  Termin  ten oznacza  także  sens,  za‐mysł.  Dobra  nowina  zapisana  przez  Jana  już w  pierw‐szych zdaniach przynosi pokój i radość. 

 

A Słowo stało się ciałem  i zamieszkało wśród nas. 

Bóg  stał  się  człowiekiem.  Stwórca  stał  się  stworze‐niem.  Jezus  zaczął  żyć  wśród  nas.  Boży  zamysł  zaczął wydarzać się na Ziemi. Objawiony nam został odwieczny Sens. Dzięki Wcieleniu odmieniony został los człowieka. 

Każdy  złączony  z  Jezusem  przez  chrzest  może  żyć zgodnie  z  Bożym  Zamysłem.  Jezus  przez  swoje  życie wszedł  we  wszystkie  przestrzenie  ludzkiej  egzystencji z wyjątkiem  grzechu.  Jest  z  nami  wszędzie  i  zawsze  – w każdej  sytuacji.  Jest  Sensem.  Jest  razem  z  Tobą,  gdy wędrujesz  z  rodziną  granią  Tatr  Zachodnich,  pod  bez‐chmurnym  niebem,  późnym  letnim  popołudniem.  Jest, gdy nie śpisz, bo boli złamana ręka. Jest z Tobą, gdy re‐zygnujesz  z  zaplanowanego  na  wieczór  realizowania Twojego hobby, bo ktoś bliski potrzebuje Twojej obec‐ności. Jest, gdy przepraszasz przyjaciela, gdy zauważasz, że go zawiodłeś. 

W widzeniu  tego przeszkadza nam  grzech,  a  Szatan kusi,  że  Sens  jest  inny.  Szukajmy. Wypatrujmy. Wsłu‐chujmy się. Nigdy nie przestańmy! Zawierzmy Zamysło‐wi. 

Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi.| 

 PIOTR SPURTACZ 

Page 3: 2015 12 25 290 21

Boże Narodzenie 

25‐12‐2015  Strona 3 

 Zmartwychwstańcze BOŻE NARODZENIE 

  

Znacie przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, 

aby was ubóstwem swoim ubogacić. 2 Kor 8, 9; Konstytucje CR, 19 (przypis) 

  

 Apostoł Paweł, pisząc do Kościoła w Koryncie, maluje dla nas obraz 

Wcielenia z punktu widzenia ubóstwa. Ta zwięzła  fraza opisująca Sło‐wo,  które  stało  się  ciałem,  jest  w  Konstytucjach  Zgromadzenia  Zmar‐twychwstania (art. 19) punktem wyjścia do paragrafów o życiu „ewan‐gelicznym  ubóstwem”.  Okres  Bożego  Narodzenia  celebrowany  przez Kościół trzeciego tysiąclecia jest po raz kolejny darem zmartwychwsta‐łego  Pana:  łaską,  którą  my,  Jego  naśladowcy,  możemy  poznać  przez nasze osobiste i wspólnotowe świadectwo życia w duchu Bogdana Jań‐skiego  i  jego  uczniów,  a  także  w  naszym  oddaniu  pracy,  jako  słudzy Pana w Jego Kościele. 

Święty Franciszek  z Asyżu oczywiście  zostawił Kościołowi  i  światu niezatarty obraz uniżenia Syna Bożego, który narodził się w betlejem‐skim  żłobie,  pośrodku  brudu,  smrodu  i  zimna.  Jednakże,  to  przypo‐mnienie  fizycznej  biedy  Świętej  Rodziny może  odwrócić  naszą  uwagę od  misterium,  którego  początek  leży  poza  naszym  światem  czasu i przestrzeni. Święty Paweł, wzywając Koryntian do hojności, nie odwo‐łuje się do stajni betlejemskiej, ale do bardziej radykalnego – u swoich korzeni  –  ubóstwa,  które  Chrystus  przyjął  na  siebie  właśnie  w akcie przyodziania siebie naszą ludzką naturą. „Bycie bogatym”, które Paweł przypisuje Panu  Jezusowi, przypomina nam o Jego preegzystencji, wy‐rażonej w  chrystologicznym hymnie w drugim  rozdziale  Listu do Fili‐pian: chociaż istniejąc w postaci Bożej,  Jezus nie skorzystał ze sposob‐ności,  aby na równi być z Bogiem. Boże Narodzenie – a  tak naprawdę poczęcie  zwiastowane  Maryi  przez  anioła  Gabriela  –  już  jest  kenozą, samoogołoceniem odwiecznie  jednorodzonego Syna Bożego, ponieważ stając się człowiekiem, Chrystus zostawił o wiele większe bogactwa, niż ktokolwiek  z  nas  kiedykolwiek  porzucił,  wybierając  życie  w  ewange‐licznym ubóstwie. 

To  radykalne  ubóstwo  Jezusa  Chrystusa  jest  specjalnym  „zmar‐twychwstańczym”  znaczeniem  świąt  Bożego  Narodzenia:  zostaliśmy zaproszeni,  aby  naśladować  Chrystusa  aż  do  punktu  całkowitego wy‐rzeczenia  się  przywiązania  do  osobistej  godności,  która  jest  prawnie naszą, chociaż zawsze darem – charis – łaską od Boga, aby się nią dzie‐lić. Tak, jak „ogołocenie” wolno przyjęte przez Chrystusa doprowadziło ostatecznie do Jego wyniesienia jako Pana wszystkiego na ziemi, w nie‐bie  i pod ziemią (Flp 2, 10),  tak samo, według stwierdzenia Pawła,  ła‐ską, którą „poznaliśmy” we Wcieleniu jest to, że staniemy się bogatymi poprzez ubóstwo Chrystusa  (2 Kor 8, 9). W  tym świetle  ślub ubóstwa jest darem Dzieciątka Jezus dla nas: proponuje nam bogactwo wolności, 

wyzwalając  nas  od  tego  majątku, o którym  myślimy,  że  go  rzeczywi‐ście potrzebujemy: naszej samowoli, naszej miłości własnej,  naszej  czyn‐ności  własnej,  naszego  własnego czasu,  naszego  własnego  mienia; słowem samego sobie  (por. Konsty‐tucje CR, par. 1). W ubóstwie Jezusa stajemy się bogaci na sposób, które‐go  nigdy  nie  bylibyśmy  w  stanie osiągnąć  naszymi  własnymi  wysił‐kami. Wszystko jest łaską. 

Jeżeli Pan Jezus uczynił siebie da‐rem dla każdego z nas osobiście, jak również dla  swojego Ciała Kościoła, tak  też  ta  łaska umożliwia nam BY‐CIE darem dla siebie nawzajem. My, którzy  doświadczyliśmy  bezwarun‐kowej  miłości  Pana  (Konst.,  1),  je‐steśmy  teraz  wezwani  –  ale  szcze‐gólnie  przez  zmartwychwstańczy charyzmat  –  aby  reprezentować (dawać  na  nowo)  ten  Pański  dar Bożego  Narodzenia  otaczającemu nas  światu.  W  sposób  bardzo  po‐dobny  do  tego  wyrażanego  przez naszą  kulturę,  która  zaadoptowała zwyczaj dawania widzialnego wyra‐zu  naszej  miłości  w  czasie  świąt poprzez  jakiś  znak  materialny  – prezent, posiłek, spotkanie rodzinne – tak   nasz   Ojciec   Święty  emeritus 

Page 4: 2015 12 25 290 21

Boże Narodzenie 

Strona 4 

Świeć nam Gwiazdo 

  Jasna gwiazda zawieszona Nad sennymi dachami zatrzymała czas By w tą CUDNĄ NOC Zrobić miejsce dla Boga Przy stołach tłustych i chudych Z siankiem pod obrusem Na nim położony biały znak pokoju Kruchy, jak w Betlejem Dziecię  Odpływają resztki zmęczenia Pachnie jodła odświętnie przystrojona Pod sufitem jemioła o pocałunki prosi Kluski z makiem, susz w wazie Jadło wszelkie przyrządzone Na dwanaście sposobów  Snują się jak modlitwa najprostsza Od serca do serca drżące na rzęsach Pobożne życzenia Jezu Malusieńki uczyń w nas dobro Spraw, byśmy umieli się cieszyć Z małych rzeczy Śmiać się każdą chwilą Nawet w strumieniach łez szczęście pić Z szarych dni promienie nadziei Wyczesać palcami, wymazać z pamięci Złość wszelaką i zawiść Stanąć w nagiej prawdzie To wielka sztuka przebaczyć sobie Nie szukać podłość w bracie Nawet jeśli bardzo boli  Tradycją uświęceni na wolne miejsce Zaprośmy dobre uczynki, nadzieję i spokój Waźmy miłość w otwarte dłonie Tak jak by Niebo zeszło na ziemię  Za marzeniami goniąc trzeba Umieć dawać światło, które jest w nas Bo tam w lichej Stajence Wraz z Matką Najświętszą I czuwającym Świętym Józefem Nowo narodzony Jezus czeka Na wychodzącego z ciemności do łask Zanurzonego w Jego miłosierdzie Człowieka 

DANUTA PIOTR 

 

 

 

 

Benedykt  XVI  wzywa  teraz  cały  Kościół  do  wcielenia  wiary otrzymanej  jako  dar.  Papież  przypomina  nam  o  duchu  zmar‐twychwstańczym,  ukazując  świadectwo  pierwszych  wierzących: „Przez  wiarę  uczniowie  utworzyli  pierwszą  wspólnotę,  zgroma‐dzoną wokół nauki apostołów na modlitwie, celebrowaniu Eucha‐rystii,  oddając  do dyspozycji wszystkich  to,  co  posiadali,  aby  za‐spokoić potrzeby braci”  (Motu Proprio Porta  fidei, 13; por. Dz 2, 42‐47;  Konstytucje  CR,  par.  204).  W  globalnym  społeczeństwie, które z dnia na dzień jest coraz bardziej absorbowane przez kry‐zys ekonomiczny, nasze wspólne dzielenie oraz osobiste oderwa‐nie od ziemskiego znaczenia posiadania będzie składaniem świa‐dectwa papieskiemu wezwaniu do Roku Wiary: „wiara (…) zobo‐wiązuje każdego z nas do stawania się żywymi znakami obecności Zmartwychwstałego w świecie” (Porta fidei, 15). 

Naprawdę Boże Narodzenie  jest właściwie pierwszym przeja‐wem – epifanią, objawieniem –życia konsekrowanego: wyjątkowo ubogiego,  czystego  i posłusznego  ludzkiego  życia,  którego naśla‐dowanie i odwzorowanie uważamy „za najwyższą regułę naszego życia” jako zmartwychwstańcy (Konst., 12). Poprzez fakt „rozbicia swojego namiotu pośród nas” (J 1, 14) boskie Słowo nie tylko po‐zbyło  się  swoich  bogactw,  lecz  także  wcieliło  niewykluczającą nikogo  miłość,  a  zstępując  na  ziemię,  podjął  decyzję,  aby  od pierwszego momentu w naszej historii być uległym jako Boży Syn woli  kochającego  Ojca.  Jest  to  coś więcej  niż  tylko  słodkie  dzie‐ciątko leżące na sianku; to bożonarodzeniowe wezwanie do przy‐jęcia w naszej duszy  „dążenia  Jezusa Chrystusa”  (Flp 2, 5), który przyjął  postać  sługi  (2,  7),  był  znany  jako  syn  cieśli  (Mt 13,  55), a umarł  jako  złoczyńca,  odarty  z  wszelkiego  odzienia  i  ludzkiej godności. 

Nasz zmartwychwstały Pan Jezus Chrystus w swoim wcieleniu przygotował  drogę  do  zmartwychwstania;  ale  tylko  na  drodze kenosis,  wewnętrznego  odrzucenia  w  ziemskim  życiu  doświad‐czenia, do którego miał całkowite prawo. W okresie Bożego Naro‐dzenia chcemy nie tylko podziękować Bogu za pokorne narodziny Zbawiciela, ale wdzięcznie zaakceptować łaskę bycia narzędziami Jego bezwarunkowej miłości:  żyjąc  Jego  ubóstwem  (2 Kor  8,  9), poznając moc Jego zmartwychwstania i mając udział w Jego cier‐pieniach (Flp 3, 10). 

O. JAMES GIBSON CR, tłum. Wojciech Mleczko CR   

Autor jest sekretarzem generalnym Zgromadzenia Księży Zmartwychwstańców. Pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, obecnie mieszka i pracuje w rzym‐

skim Domu Generalnym.   

Page 5: 2015 12 25 290 21

Boże Narodzenie 

25‐12‐2015  Strona 5 

      Choinkowcy             czy 

żłóbkowcy?    

O tym, co mówi o nas sympatia do choinki lub żłóbka oraz o głębokiej wymowie tego drugiego, franciszkański 

korespondent z Rzymu.  

  Polsce może aż tak wyraźnie tego podziału nie widać. We Włoszech, według niektórych pisarzy  i  filozofów,  to  tutaj  przebiega  linia 

najważniejszych  rozróżnień  i  klasyfikacji.  Sposób życia,  relacjonowania  się  ze  światem  ożywionym i nieożywionym,  z  historią  i  z  wydarzeniami  dnia codziennego zależą w dużej mierze od tego, po jakiej jesteś stronie:  czy opowiadasz się po stronie choinki (l’albero  di  Natale),  czy  może  po  stronie  żłóbka  (il presepe)?  Jesteś  „choinkowcem”  (alberista)  czy „żłóbkowcem” (presepista)? 

Luciano  de  Crescenzo,  filozof  i  pisarz  z  Neapolu, przytacza w  swojej  książce  zatytułowanej Tutti  santi me  compreso  („Wszyscy  Święci  ze  mną  włącznie”) słowa  swojego wujka, Alfonsa,  który  dzielił  świat  na choinkowców  i  żłóbkowców,  od  tej  klasyfikacji uzależniał  ocenę  sytuacji  i  osób.  (Na  marginesie dodajemy,  że  wujek  Alfons  również  dlatego  się  nie ożenił  –  według  niego  wszystkie  kobiety  to  krypto‐choinkowcy):  „Ludzkość  dzieli  się  na  żłóbkowców i choinkowców.  Nie  jest  to  błaha  różnica.  To  jest różnica  fundamentalna.  Ci,  co  kochają  żłóbek,  to romantycy, ci mają serce zwrócone w stronę uczuć; ci, co  wolą  choinkę,  bombki  i  kolorowe  wstążki,  są natomiast pociągnięci przez czystą formę i pieniądz”. Wydaje  się,  że  we Włoszech  ten  podział  mógłby  się pokrywać  z  podziałem  na  północ  i  południe; Mediolan zatem to choinkowcy, Neapol – żłóbkowcy. 

Po  której  stronie  są  Państwo?  W  Polsce  ten podział, wydaje się, przebiegać nieco inaczej. W domu wszyscy  jesteśmy  choinkowcami,  bo  bez  choinki  ani rusz,  a  żłóbkowstwo  należy  do  budynków kościelnych. Wydaje się,  że polscy prezepiści  to ruch obejmujący  kościelnych,  babki  z  chóru,  facetów  z Akcji  Katolickiej,  kolegów  proboszcza,  gospodynie  z parafii  i  kilku  starszych  ministrantów,  ewentualnie kleryka,  co  na  praktykę  świąteczną  do  parafii zlądował. Reszta populacji to zagorzali choinkowcy, a jeśli  coś  z  prezepizmem  mają  wspólnego,  to  w wymiarze  miniaturowej  figurki  Pana  Jezusa, wciśniętej gdzieś tam między choinkę a prezenty. 

Filozofia  stojąca  za  żłóbkiem  to  filozofia mądrego spojrzenia  na  świat.  Jest  w  żłóbku  miejsce  na wszystko.  Na  tych  brzydkich,  na  tych  ładnych.  Na tych,  co  czuwają  –  pasterzy,  i  na  tych,  co  śpią,  bo w każdym  porządnym  żłóbku  neapolitańskim  jest Śpioch, Dormiglione.  Jest miejsce na  rozwój akcji,  bo płynie  woda,  szumi  potok.  Jest  miejsce  na  nowych ludzi i nowe postaci (to dlatego pojawia się w żłóbku i Diego  Maradona,  i  Matteo  Renzi).  Bo  żłóbek  jest  o tym,  że  Boże  Narodzenie  jest  dla  wszystkich  i wszędzie i w każdym czasie. 

Filozofia  stojąca  za  choinką  jest  nieco  inna. Owszem, symbolizuje życie, bo zielona. Ale chcemy to życie upiększyć, poprawić, zrobić po swojemu, bo coś w nim nie gra.  I stąd bombki, kulki, czubek, wstążka. Jakby zwykłe, zielone nie wystarczyło. I o ile jest żywa –  to pójdzie na śmietnik. O  ile sztuczna –  to powróci w przyszłym roku, ale z  tymi samymi bombkami, nic się nie zmieni. 

Mówią niektórzy, że podział na choinkowców i na żłóbkowców  pokrywa  się  również  z  podziałem  na tych  co  wolę  prysznic  od  wanny.  Choinkowcy  wolą prysznic  –  szybko,  tanio,  skutecznie.  Żłóbkowcy wybierają wannę – bo można się zatrzymać i spotkać z myślą. 

To co, żłóbek czy choinka?  

***  

rawa  autorskie  do  żłóbka  posiadają franciszkanie  i  nie  można  z  tym  dyskutować. Tak  jak  prawa  autorskie  do  ćwiczeń 

duchownych  posiadają  jezuici,  tak  jak  patent  na liturgię  maję  benedyktyni.  Licencja  na  żłóbek  jest franciszkańska. Każdy franciszkanin jest w głębi serca żłóbkowcem,  choćby  przyjechał  z  Mediolanu,  a  jego rodzina prowadziła hurtową sprzedaż choinek. Jak się zaczęła przygoda ze żłóbkiem? 

W

P

Page 6: 2015 12 25 290 21

Boże Narodzenie 

Strona 6 

aczęło się wszystko trzy lata przed śmiercią św. Franciszka.  Nie  była  obca  Kościołowi  sztuka i nie  był  obcy  Kościołowi  teatr.  Misteria 

liturgiczne były sprawowane już wcześniej w historii Kościoła. A i żłóbki też były jakoś tam znane, podobno pierwsze  instalacje  żłóbkopodobne  sięgają  aż  IV wieku.  To,  co  zrobił  Franciszek,  to  jednak  była mała rewolucja… Posłuchajmy,  jak opowiada o pierwszym w świecie  żłóbku  jeden  z  najważniejszych biografów Franciszka ‐ Tomasz z Celano: 

 

Franciszka  największym  zamiarem,  głównym pragnieniem  i  najszczytniejszym  postanowieniem było zachowanie we wszystkich i poprzez wszystko świętej  Ewangelii  oraz  doskonałe  naśladowanie nauki  i  postępowania  Pana  naszego  Jezusa Chrystusa,  z  całą  pilnością,  całym  staraniem, z całym  pragnieniem  du‐cha, z całym żarem serca. 

W  pilnej  medytacji rozważał  Jego  słowa  i od‐dawał  się  mądremu rozpatrywaniu  Jego czynów. Przede wszystkim tkwiła  mu  w  pamięci pokora  zawarta  we wcieleniu  i  miłość  ujaw‐niona  w  męce,  tak  że ledwie mógł o czym innym myśleć. 

Dlatego  należy wzmiankować  i  ze  czcią wspomnieć  to,  co  uczynił w  dzień  narodzenia  Pana naszego  Jezusa Chrystusa, na  trzy  lata  przed  dniem swojej  chwalebnej  śmier‐ci,  w  grodzie  zwanym Greccio. 

Był  na  owym  terenie mąż  imieniem  Jan,  dobrej  sławy,  a  jeszcze lepszego  życia,  którego  błogosławiony  Franciszek kochał  szczególną  miłością,  ponieważ  mimo  że w swojej  ziemi  był  on  szlachcicem  i  człowiekiem bardzo  poważanym,  jednak  gardził  szlachectwem cielesnym,  natomiast  szedł  za  szlachectwem ducha.  Jego  to właśnie, prawie na piętnaście dni przed  Narodzeniem  Pańskim,  święty  Franciszek poprosił  do  siebie,  jak  to  często  zwykł  czynić, i rzekł  doń:  „Jeśli  chcesz,  żebyśmy  w  Greccio obchodzili  święta  Pańskie,  pośpiesz  się  i  pilnie przygotuj wszystko,  co  ci  powiem.  Chcę  bowiem dokonać  pamiątki  Dziecięcia,  które  narodziło  się w Betlejem.  Chcę  naocznie  pokazać  Jego  braki w niemowlęcych  potrzebach,  jak  został  położony w  żłobie  i  jak  złożony  na  sianie  w  towarzystwie wołu  i  osła”.  Co  usłyszawszy  ów  dobry  i  wierny 

mąż,  szybko  pobiegł  przygotować  we wspomnianym  miejscu  wszystko,  co  Święty powiedział. 

Nastał  dzień  radości,  nadszedł  czas  wesela. Z wielu  miejscowości  zwołano  braci.  Mężczyźni i kobiety  z  owej  krainy,  pełni  rozradowania, według  swej  możności  przygotowali  świece i pochodnie  dla  oświetlenia  nocy,  co  promienistą gwiazdą  oświeciła  niegdyś  wszystkie  dnie  i  lata. Wreszcie przybył święty Boży i znalazłszy wszystko przygotowane,  ujrzał  i  ucieszył  się.  Mianowicie nagotowano  żłóbek,  przyniesiono  siano, przyprowadzono wołu  i  osła. Uczczono  prostotę, wysławiono  ubóstwo,  podkreślono  pokorę  i  tak Greccio stało się jakby nowym Betlejem. Noc stała się widna jak dzień, rozkoszna dla  ludzi  i zwierząt. Przybyły  rzesze  ludzi,  ciesząc  się w  nowy  sposób 

z nowej  tajemnicy.  Głosy rozchodziły  się  po  lesie, a skały  odpowiadały echem na radosne okrzyki. Bracia  śpieszyli,  oddając Panu  należne  chwalby, a cała  noc  rozbrzmiewała okrzykami  wesela.  Święty Boży  stał  przed  żłóbkiem, pełen westchnień,  przeję‐ty  czcią  i ogarnięty  prze‐dziwną  radością.  Ponad żłóbkiem  kapłan  odpra‐wiał  uroczystą  mszę świętą,  doznając  nowej pociechy. 

Święty  Boży  ubiera  się w  szaty  diakońskie,  był bowiem  diakonem,  i do‐nośnym  głosem  śpiewa świętą  Ewangelię.  A  jego głos  mocny  i  słodki,  głos jasny  i  dźwięczny, 

wszystkich  zaprasza  do  najwyższych  nagród. Potem  głosi  kazanie  do  stojącego  wokół  ludu, słodko przemawiając o narodzeniu ubogiego Króla i  małym  miasteczku  Betlejem.  Często  też,  gdy chciał  nazwać  Chrystusa  „Jezusem”,  z powodu bardzo  wielkiej  miłości  zwał  Go  „dziecięciem z Betlejem”  i  jak  becząca  owca  wymawiał  słowo „Betlejem”,  napełniając  całe  swe  usta  głosem, a jeszcze bardziej słodkim uczuciem. Również, gdy wzywał  „dziecięcia  z  Betlejem”  lub  „Jezusa”, zdawał  się  oblizywać  wargi  językiem,  na podniebieniu  smakując  i  połykając  słodycz  tego słowa. 

Tamże  Wszechmogący  rozmnożył  swe  dary, a pewien  cnotliwy  mąż  miał  dziwne  widzenie. Widział w żłóbku leżące dzieciątko,   bez życia,   ale 

Page 7: 2015 12 25 290 21

Boże Narodzenie 

25‐12‐2015  Strona 7 

kiedy  święty Boży zbliżył się doń, ono  jakby ożyło i zbudziło  się  ze  snu.  To  widzenie  nie  jest nieodpowiednie,  gdyż  w  wielu  sercach  dziecię Jezusa zostało zapomniane. Dopiero Jego łaska, za pośrednictwem  sługi  świętego  Franciszka sprawiła,  że  zostało  w  nich  wskrzeszone i wyrażone  w  kochającej  pamięci.  Wreszcie zakończył się uroczysty obchód  i każdy z  radością powrócił do siebie. 

Siano złożone w żłobie zachowano w tym celu, aby poprzez nie Pan uzdrawiał bydło  i  zwierzęta, i tak  pomnażał  swoje  święte  miłosierdzie. Naprawdę tak się stało, że wiele chorych zwierząt w pobliskiej  okolicy,  po  zjedzeniu  trochę  z  tego siana  zostało  uleczonych  ze  swych  dolegliwości. A nawet kobiety, cierpiące na ciężki  i długi poród, po  położeniu  na  nieco  tego  siana,  szczęśliwie rodziły. A  także  osoby  obojga  płci,  uciekający  się po ratunek w swoich różnych uciskach, uzyskiwały tam upragnione zdrowie. 

Wreszcie,  miejsce  żłóbka  przeznaczono  na świątynię Panu, a ku czci świętego ojca Franciszka nad  żłóbkiem  zbudowano  ołtarz  i  poświęcono kościół,  aby  tam,  gdzie  kiedyś  zwierzęta  jadły paszę z siana, teraz ludzie ku zdrowiu duszy i ciała pożywali  Ciało  niepokalanego  i  nieskalanego Baranka,  Jezusa  Chrystusa  Pana  naszego,  który z wielkiej  i niewymownej  miłości  dał  nam  siebie samego. On, który z Ojcem i Duchem Świętym żyje i  króluje,  Bóg  wiekuiście  chwalebny,  poprzez wszystkie wieki wieków. Amen. Alleluja, Alleluja.  

ak  oto  w  historię  wpisuje  się  żłóbek.  Geniusz św.  Franciszka  polega  na  tym,  że  włącza  do liturgii całe stworzenie. Ono już jest co prawda 

włączone,  bo  w  każdej  liturgii  przynosi  na  ołtarz chleb  i  wino  –  owoc  ziemi,  winnego  krzewu  i  pracy rąk ludzkich. Ale  jeszcze ważniejszą sprawą jest  fakt, że Franciszek nie przynosi do żłóbka żadnej… figurki, żadnego przedstawienia Dzieciątka Jezus! Jak to, to po co  żłóbek?  Skoro  nie  ma  w  nim  Pana  Jezusa? Franciszek mówi, że jest! Ale nie rzeźbiony z drewna – ten prawdziwy! Ten eucharystyczny… 

Franciszek  chciał  pokazać,  że  Boże  Narodzenie można  przeżywać  i  dziś,  każdego  dnia,  uczestnicząc w Eucharystii.  Pisze  o  tym  w  jednym  ze  swoich „Napomnień”: 

 Dlatego:  Synowie  ludzcy,  dokąd  będziecie 

twardego serca? (Ps 4,3). Dlaczego nie poznajecie prawdy  i  nie  wierzycie  w  Syna  Bożego?  (por.  J 9,35).  Oto  uniża  się  co  dzień  (por.  Flp  2,8)  jak wtedy, gdy z tronu królewskiego (por. Mdr 18,15) zstąpił  do  łona  Dziewicy.  Codziennie  przychodzi do  nas  w  pokornej  postaci.  Co  dzień  zstępuje z łona  Ojca  na  ołtarz  w  rękach  kapłana.  I  jak ukazał  się  świętym  apostołom  w  rzeczywistym 

ciele,  tak  i  teraz  ukazuje  się  nam  w  świętym Chlebie.  I  jak  oni  swoim  wzrokiem  cielesnym widzieli  tylko  Jego  Ciało,  lecz  wierzyli,  że  jest Bogiem, ponieważ oglądali Go oczyma ducha, tak i my,  widząc  chleb  i  wino  oczyma  cielesnymi, starajmy  się dostrzegać  i wierzmy mocno,  że  jest to  jego  żywe  i  prawdziwe  Najświętsze  Ciało i Krew.  I w  taki sposób Pan  jest zawsze ze swymi wiernymi, jak sam mówi: Oto Ja jestem z wami aż do skończenia świata (por. Mt 28,20).  

Jak przypominają historycy, Franciszkowy pomysł miał  prawdopodobnie  coś  wspólnego  z  walką z herezjami, które buszowały po Europie na początku XIII  w.,  i  wpisuje  się  dobrze  też  w  taki  kontekst historyczny.  XIII wiek  to  bowiem  czas  herezji,  które negowały  prawdziwość  Eucharystii.  I  robiąc  żłóbek, odpowie: prawdziwe jest nie tylko Wcielenie, a co za tym  idzie  –  człowieczeństwo  Chrystusa,  ale prawdziwa jest i Eucharystia! 

 astanawiam  się  nad  żłóbkowcami  i choin‐kowcami.  Chyba  jednak  nieco  bliżej  dogmatu o Wcieleniu,  bliżej  tego,  o  czym  opowiadają 

święta  Bożego  Narodzenia,  są  ci  pierwsi.  Bo  Boże Narodzenie  jest  o  tym:  Druga  Osoba  Trójcy  Świętej przyjmuje  na  siebie  ludzkie  ciało.  A  zatem  i  jego ograniczenia, i jego możliwości. Śpi, płacze, śmieje się. Ale  najważniejsze  przeżywa  swoje  i  nasze,  ludzkie życie,  po  Bożemu.  I  nam  daje  taką  samą możliwość. W chrzcie  świętym  otrzymujemy  Ducha  Świętego, który  pozwala  nam  zrobić  dokładnie  to,  co  zrobił Jezus  –  przeżyć  ludzkie  życie  po Bożemu,  na  sposób Boży. W dużym skrócie: kochać tak, jak On kochał, do śmierci. Do oddania życia. 

To  kochanie  zaczyna  się  prawdopodobnie  od zauważenia drugiej osoby, od zrobienia jej miejsca, od przyjęcia  jej  z  wszystkimi  jej  sińcami  i  z  całym  jej pięknem. Czy żłóbek tego może nauczyć? 

Idąc  po  tej  linii  i  myśląc  kategoriami  św. Franciszka, może warto byłoby pomyśleć o zrobieniu w  domu  takiego  żłóbka,  w  którym…  nie  ma  figurki Dzieciątka  Jezus.  Dlaczego?  Bo my  sami  jesteśmy  na Jego  obraz  i podobieństwo  (Rdz  1,27),  jesteśmy  na podobieństwo  Syna  (Rz  8,29).  Bo  cokolwiek uczyniliśmy  jednemu  z  tych  najmniejszych,  to  Jemu uczyniliśmy (Mt 25). Nie ma  figurki Dzieciątka Jezus, ale  jest…  mąż,  żona,  dziecko,  babcia,  teściowa, dziadek, wujek, sąsiad, sąsiadka, ciocia, kuzynka. 

 edług  Luciano  de  Cresenzo  podział pomiędzy choinkowców a żłóbkowców jest tożsamy z podziałem na „lud miłości” i „lud 

wolności”. Do  ludów miłości  (popoli d’amore) zalicza on  takie nacje Europy  jak Włochy, Hiszpania, Grecja, Irlandia i Polska. Do ludów wolności – Niemcy, Anglia, Dania,  Szwecja,  Norwegia.  Reszta  jest  gdzieś pośrodku. 

T

Z

W

Page 8: 2015 12 25 290 21

Boże Narodzenie 

Strona 8 

Wolność  w  tym  przypadku  jest  rozumiana  jako umiłowanie  jakiejś  zamkniętej  samotności,  w  której nikt mi nie przeszkadza robić tego, co mi się podoba. Miłość – jako zdolność do życia obok siebie, razem, do kochania. 

Boże  Narodzenie  jest  o  tym,  że  przyszedł  na  ten świat  Ktoś,  kto  nas  do  tego  kochania  uzdolnił.  Co więcej,  uzdolnił  nas  do  kochania  tak  potężnego,  jak potężne  jest Boże kochanie: do końca, do śmierci, do zapomnienia o sobie. Eucharystia,  to codzienne Boże Narodzenie,  jest  spotkaniem  z  tą  Miłością.  Jest staniem się tak bardzo jedno z tą Miłością, że możemy powiedzieć do siebie nawzajem – bierzcie i jedzcie, to jest moje życie dla was. 

  może dlatego w Polsce, oprócz choinek i żłóbków, mamy  jeszcze  jedną  tradycję,  wiele  potężną i głęboką w swojej wymowie – opłatek, który nam 

o tym  eucharystycznym  wymiarze  naszego  życia przypomina.  Bóg  stał  się  człowiekiem,  aby  człowiek mógł stać się Bogiem. A jeśli Bogiem, to i Eucharystią. I  odtąd  każdy  z  nas  może  powiedzieć  drugiemu człowiekowi:  chcę  być  dla  Ciebie  jak  opłatek,  jak hostia. Możesz mnie połamać i zjeść. | 

BR. SZYMEK Tomasz Szymczak OFMConv jest doktorantem papieskiego 

uniwersytetu Biblicum     

Boże Narodzenie oczami Japonki 

  Gdy  przeżywałam mój  najbardziej  osobliwy  adwent 

w Danii, o czym poprzednio, czas w dużej mierze płynął mi na przygotowaniach do świątecznego kiermaszu przy parafii, w której  życiu przez te miesiące uczestniczyłam. Taśmowo niemalże  robiłam na drutach  (krasnale,  rzecz jasna),  ucząc  tejże  sztuki  również  japońską  koleżankę  ‐ Masumi  (jej  japońska  rzetelność  objawiała  się  w  rów‐niutko drobnych rządkach i oczkach). 

Kiedyś  tak siedziałyśmy, wspólnie  robiąc na drutach, Masumi zapytała, o co tak właściwie chodzi w te święta, czemu  tyle zamieszania w Europie z  ich powodu. Wyja‐śniłam  najprościej,  jak  to możliwe,  że  chodzi  o  „Boże Narodzenie”,  korzystając  z  terminu  religijnego,  którego się potocznie w Danii nie używa na określenie tych świąt. 

‐ No, ale jak to Bóg się urodził, skąd o tym wiecie... – z powątpiewaniem  i  bezradnością  na  twarzy  zapytała moja dociekliwa  koleżanka. No  to nie pozostało mi nic innego, jak zacząć od Adama i Ewy – dosłownie, i do tego po duńsku,  który ani  moim,  ani  jej  ojczystą  mową  nie  

 był,   a   miałyśmy   za   sobą dopiero trzy miesiące miesz‐kania  w  tym  kraju.  Uff...  Napociłam  się,  namęczyłam, nim doszłam do terminu „zbawienie”. 

Tego  już Masumi w  ogóle, mimo  synonimów,  pojąć nie mogła. Odkupić? Kogo, za co? Wyzwolić? Do czego? Życie wieczne? Ale jak – w trumnie? Dzień minął na wy‐kładzie  z bardzo ogólnych  idei  chrześcijaństwa,  które  – nie powiem – bardzo ją ujęły, wręcz wzruszyły (no bo jak to, dać się niewinnie ukrzyżować dla innych?!?). 

 Kiedy  ją spytałam, czym zatem dla niej są  te  święta, 

to  potrafiła  jedynie  powiedzieć,  że  okazją  do  dawania prezentów  (w  listopadzie musiała nadać paczkę, by do‐płynęła na czas do  rodziny), ale  skąd  taki  zwyczaj,  tego nie wiedziała. Gdy zapytałam o wiarę w jej kraju, usłysza‐łam, że owszem pokolenie babć (tych już nielicznych, co przeżyły Hiroszimę), wierzy w różnych bogów (bożków?), ale ona nie wie nawet  co  to  za  religia. Wie,  że pali  się czasem jakieś świeczki, coś tym bogom ofiarowuje... Ale ona w sumie nie wie po co i w to nie wierzy. Więcej nie zdołałam z niej wycisnąć. 

Za to uświadomiłam sobie,  jak trudno mówić o Bogu komuś, kto nigdy dotąd o Nim nie słyszał! A dziś, 15  lat później, myślę, że… taki dialog mógłby się obecnie odbyć między dwiema Europejkami, ba… Polkami. | 

 ROMANA ZYGMUNT 

Page 9: 2015 12 25 290 21

Z życia parafii 

25‐12‐2015  Strona 9 

Myśli o miłosierdziu  Bardziej niż czegokolwiek człowiek potrzebuje miłosierdzia. Moc, która nie służy miłosierdziu, prowadzi człowieka na bezdroża. 

 

ks. Józef Tischner „Drogi i bezdroża miłosierdzia”, str. 132 

Minęło  

W  środę  16  grudnia,  po  mszy św. wieczornej w  kaplicy Matki Bożej  Łaskawej  państwo  Jadwi‐ga i Jacek Pulikowscy opowiadali o swoich wrażeniach z ostatnie‐go Synodu. Więcej na str. 12. 

 

Informacje  finansowe:  taca  z  nie‐

dzieli  6  grudnia  wyniosła  3 770  zł, 

a z niedzieli 13 grudnia (taca gospo‐

darcza)  –  3 970  zł. Wszystkim  ofia‐

rodawcom  składamy  serdeczne 

podziękowania. Bóg zapłać! 

 

Nadejdzie  

We wtorek 29 grudnia rozpoczy‐namy kolędę. Dokładny program pierwszego  tygodnia  na  następ‐nej stronie. 

W  czwartek  31  grudnia,  o  godz. 18 nabożeństwo dziękczynne na zakończenie  starego  roku,  a  po nim msza św. 

1 stycznia, w uroczystość Świętej Bożej  Rodzicielki,  msze  św.  zo‐staną  odprawione  jak  w  każdą niedzielę. 

W  sobotę  2  stycznia,  o  godz.  9 w Sali  Portretowej  spotkanie opłatkowe dla wspólnoty Żywe‐go Różańca. 

6  stycznia,  w  uroczystość  Obja‐wienia  Pańskiego,  Załoga  Pana Boga  zaprasza o godz. 18 na  ja‐sełka, które zostaną powtórzone o  tej  samej godzinie w niedzielę Chrztu Pańskiego, 10 stycznia. 

W niedzielę Chrztu Pańskiego, 10 stycznia,  o  godz.  12.30  zostanie odprawiona msza  św. w  intencji dzieci ochrzczonych w naszej pa‐rafii w 2015 roku. 

W  każdy  wtorek  mszą  św. o godz.  18.30  swoje  spotkanie rozpoczyna  Dom  Zmartwych‐wstania  Wspólnoty  Chrystusa Zmartwychwstałego  Galilea.  Po mszy św. spotkanie w mieszkaniu animatora,  w  czasie  którego uwielbiamy Boga wspólną,  rado‐sną  modlitwą,  czytamy  Słowo Boże  i  dzielimy  się  naszym  do‐świadczeniem  wiary  oraz  rado‐ściami i troskami życia. Spotkania są otwarte. 

Również w każdy wtorek o godz. 18.30  odprawiamy  mszę  św., modląc  się  w  intencji  Duszpa‐sterstwa  Trzeźwości.  Po  Eucha‐rystii  spotkanie  grupy  wsparcia osób współuzależnionych w salce obok kancelarii parafialnej. 

Każdego  13.  dnia  miesiąca o godz. 18:30 msza św. w intencji Ojca  świętego,  kapłanów,  ojczy‐zny i Radia Maryja. 

W każdy czwartek od godz. 15 do 

godz. 21 zapraszamy na adorację 

Najświętszego  Sakramentu.  Na 

zakończenie  adoracji,  o  godz. 

20.45 odmawiamy kompletę. Od 

godz.  20  możliwość  spowiedzi 

świętej. 

Każdego 25. dnia miesiąca msza 

św. o godz. 18.30 (jeśli przypada 

w dni powszednie) lub o 11 (jeśli 

przypada w niedziele i uroczysto‐

ści) w  intencji Duchowej Adopcji 

Dziecka Poczętego. 

 

Kalendarz 

liturgiczny  

26 XII – sobota, św. Szczepana, Pierwszego Męczennika Dz 6, 8‐10; 7, 54‐60; Mt 10, 17‐22 27 XII – niedziela świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa Syr 3, 2‐6. 12‐14; Kol 3, 12‐21; Łk 2, 41‐52 28 XII – poniedziałek, św. Mło‐dzianków, męczenników 1 J 1, 5 – 2, 2; Mt 2, 13‐18 29 XII – wtorek, 5. dzień w oktawie Narodzenia Pańskiego 1 J 2, 3‐11; Łk 2, 22‐35 30 XII – środa, 6. dzień w oktawie Narodzenia Pańskiego 1 J 2, 12‐17; Łk 2, 36‐40 31 XII – czwartek, 7.dzień w okta‐wie Narodzenia Pańskiego 1 J 2, 18‐21; J 1, 1‐18 1 I‐piątek, Świętej Bożej Rodzicielki Maryi Lb 6, 22‐27; Ga 4, 4‐7; Łk 2, 16‐21 2 I – sobota, św. Bazylego Wielkie‐go i św. Grzegorza z Nazjanzu, bpp. i ddK. 1 J 2, 22‐28; J 1, 19‐28 3 I – 2. niedziela po Narodzeniu Pańskim Syr 24, 1‐2. 8‐12; Ef 1, 3‐6. 15‐18; J 1,1‐18 albo J 1, 1‐5. 9‐14 4 I – poniedziałek 1 J 3, 7‐10; J 1, 35‐42 5 I – wtorek 1 J 3, 11‐21; J 1, 43‐51 6 I – środa, Objawienie Pańskie Iz 60, 1‐6; Ef 3, 2‐3a. 5‐6;p Mt 2, 1‐12, 7 I – czwartek 1 J 3, 22 – 4, 6; Mt 4, 12‐17. 23‐25, 8 I – piątek 1 J 4, 7‐10; Mk 6, 34‐44 9 I – sobota 1 J 4, 11‐18; Mk 6, 45‐52, 10 I – 3. niedziela po Narodzeniu Pańskim Syr 24, 1‐2. 8‐12; Ef 1, 3‐6. 15‐18; J 1, 1‐18 

Page 10: 2015 12 25 290 21

Z życia parafii

Strona 10

Redakcja „Ja Jestem Zmar-twychwstaniem” dziękuje za wszelkie ofiary składane do skarbony w dniu ukazania się pisma. Ofiary są przeznaczane wy-łącznie na druk dwutygodnika. Zapraszamy na stronę jajestemzmartwychwstaniem.pl, na której publikujemy wszyst-kie numery – w kolorze.

„Ja Jestem Zmartwychwstaniem” – dwutygodnik parafii Zmartwych-wstania Pańskiego w Poznaniu.

Ukazuje się od 1989 r.

Redaguje zespół: o. Adam P. Błyszcz, Romana Zygmunt, Agnieszka Kub-czak, Danuta i Hieronim Piotrowie, Małgorzata Świderska, Leszek Zygmunt. Projekt graficzny i skład: Romana Zygmunt. Współpraca: Janusz Marczewski, Emilia Mrowińska, Tomasz Szymczak (Rzym). Adres redakcji: ul. Dąbrówki 4, 61-501 Poznań www.jajestemzmartwychwstaniem.pl Teksty i listy prosimy przekazywać mailowo: [email protected] lub [email protected] albo osobiście członkom redakcji.

Druk: EUROPRINT, ul. Pamiątkowa 19, tel./faks 0 61 833 73 85

Redakcja zastrzega sobie prawo do opracowania i skracania nadesłanych materiałów.

Kolęda 2016

Wtorek, 29 grudnia 2015 r.

o. Tomasz Sułkowski – ulica Sportowa 1, 3, 5 i 7

o. Tomasz Baniak – ulica Barska cała

o. Jacek – ulica Łanowa 9, 11, 13, 15 i 15a

o. Marek – ulica Łanowa 17, 19 i 21

Środa, 30 grudnia 2015 r.

o. Tomasz Sulkowski – ulica Rolna 16 i 18

o. Tomasz Baniak – ulica Rolna 20 i 22

o. Jacek – ulica Rolna 24 i 26

Poniedziałek, 4 stycznia 2016 r.

o. Adam – ulica Rolna 28 i 30

o. Tomasz Sułkowski – ulica Rolna 32 i 34

o. Tomasz Baniak – ulica Rolna 36 i 38

o. Jacek – ulica Rolna 40 i 42

o. Marek – ulica Rolna 44 i 44a

Wtorek, 5 stycznia 2016 r.

o. Adam – ulica Rolna 46 i 46a

o. Tomasz Sułkowski – ulica Rolna 48 i 50

o. Jacek – ulica Rolna 50a, 52 i 52a

o. Marek – ulica Rolna 1, 4, 5, 7, 8 i 8a

o. Tomasz Baniak – ulica Rolna 15, 17, 17a, 21,

23, 25, 27 oraz 27a

Skorzystaj z profesjonalnego

makijażu – wesprzyj akcję

charytatywną

Dobrze się bawiąc, możesz

pomóc Adasiowi i Stefkowi

31 grudnia (sylwester!) od godz. 12 do 19 w salce

obok kancelarii pani mgr Magda Dudek, kosmeto-

log i wizażystka, wykona profesjonalne sylwe-

strowe makijaże wieczorowe.

Sugerowana cena 60 zł.

Praca wizażystki będzie charytatywna, a opłata za

profesjonalną usługę będzie miała charakter ofiary,

która zostanie przeznaczona na pomoc dla Adasia

i Stefka.

Konieczność wcześniejszego uzgodnienia godziny

pod numerem 515 107 230.

Zapraszamy!

Page 11: 2015 12 25 290 21

Z życia parafii

25-12-2015 Strona 11

Adwentowe akcje Caritas w parafii

W tegorocznym adwencie akcje naszego parafial-nego Caritasu rozpoczęła sprzedaż świec Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom. W ramach tej organizowa-nej po raz 22. akcji rozprowadzonych zostanie ponad 3 mln świec, które znajdą się na stołach w całej Pol-sce. Dochód z ich sprzedaży przekazany zostanie na pomoc najbardziej potrzebującym dzieciom. Środki rozdysponowane zostaną przez diecezjalne Caritas wśród świetlic socjoterapeutycznych, na dożywianie, pomoc w edukacji i letni wypoczynek.

Kolejnym przedsięwzięciem, już stricte parafial-nym, była zbiórka żywności przynoszonej przez para-fian i zbieranej do kosza ustawionego przy ołtarzu św. Józefa. Zebrana żywność (w pierwszą niedzielę listopada i grudnia) przeznaczona została na paczki dla najbardziej potrzebujących rodzin z naszej parafii. Wspomnieć należy tutaj również o bezinteresownej pomocy ze strony dwóch anonimowych darczyńców. Jak co roku odwiedził nas sponsor, od którego otrzy-maliśmy zbiorcze opakowania makaronu, ryżu, kaszy i herbaty. Bardzo jesteśmy mu wdzięczni za dotych-czas okazywaną pomoc i cieszymy się, że co roku mo-żemy na niego liczyć! Kilka dni temu zgłosiła się do nas też rodzina, która ufundowała wędliny dla na-szych 30 rodzin. Im również bardzo dziękujemy! Wy-dawanie żywności odbyło się w naszym kościele 17 grudnia i mamy nadzieję, że choć trochę zasili to świąteczny budżet tych najbardziej potrzebujących.

Jak co roku braliśmy także udział w zbiórce żyw-ności dla Caritas w sklepie Biedronka przy ul. Dolna Wilda. Zawsze brakuje chętnych do uczestnictwa w takich zbiórkach (to nie jest zbyt wdzięczne zaję-cie) i dlatego jesteśmy bardzo wdzięczni za pomoc ministrantom i ich opiekunowi ojcu Tomaszowi za wsparcie. Wiadomo, że przed świętami klienci skle-pów ze wszech stron atakowani są prośbami o pomoc czy to finansową (zbiórki do puszek), czy rzeczową.

Dlatego szczególnie dziękujemy tym, którzy okazali zrozumienie i trochę empatii dla nas kwestujących i wszystkim tym, którzy wrzucili nam choć paczkę makaronu czy kartonik ryżu. Dla przeciętnego klienta to naprawdę niewiele, wydatek rzędu 2-3 zł, ale w skali kilkuset osób robiących zakupy to już na-prawdę ogromna ilość żywności.

Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy zakupili u nas adwentowe świece Caritas i tym, którzy przy-nieśli żywność dla biednych. Jesteśmy też bardzo wdzięczni tym parafianom, którzy nadal przynoszą dary dla schroniska. Serdeczne Bóg zapłać!

I pamiętajmy: NIE MA CHRZEŚCIJAŃSTWA BEZ CZYNÓW MIŁOŚCI! Ważne, żebyśmy potrafili się dzie-lić z drugim człowiekiem i okazywać życzliwość wo-bec potrzebujących nie tylko w święta. | (MŚ)

Adwentowa

jałmużna krwi 13 grudnia br. odbyła się przy naszej parafii kolejna zbiórka krwi. Pan Jacek Migdał – koordynator akcji bar-dzo dziękuje wszystkim krwiodawcom za ich obecność i ofiarność. Zarejestrowano 24 dawców, 19 z nich odda-ło po 450ml krwi. Troje zarejestrowało się w bazie po-tencjalnych dawców szpiku. Serdeczne BÓG ZAPŁAĆ. |

Page 12: 2015 12 25 290 21

Z życia parafii 

Strona 12 

 

Synod okiem uczestników   Synod w mediach, a realny to dwa różne wydarzenia – tak stwierdzili  jego poznańscy uczestnicy, pp. Pulikowscy, którzy byli świeckimi audytorami. Tym bardziej warto było posłuchać ich relacji.    

Państwo Pulikowscy od 30 lat udzielają się w naszej diecezji w poradnictwie  rodzinnym, ale nie wiedzieli,  jak to się stało, że to oni zo‐stali mianowani na świeckich audytorów tego nadzwyczajnego  zebrania  Kościoła.  W  sierp‐niu zadzwoniono do nich z pytaniem o udział w Synodzie, ale nie chcieli się zgodzić.  Jak się okazało, nie bardzo liczono się z ich zdaniem, gdyż  niebawem  otrzymali  nominację  od  pa‐pieża.  No  i  polecieli  do  Rzymu.  W  środę  16 grudnia  podzielili  się  swoimi  wrażeniami i relacją z naszymi parafianami. Zrobili to tym chętniej,  że  pani  Jadwiga  pochodzi  z  naszej parafii. 

 Obok  biskupów  i  kardynałów w  Synodzie  uczest‐

niczyło  17  par małżeńskich  z  całego  świata  oraz  14 innych  świeckich  audytorów  oraz  dwie  zakonnice i jeden  kapłan.  Wśród  małżeństw  była  para  włoska, która żyje na misjach w… Holandii, razem z 12 dzieci. Na Soborze byli ze swoim z 4‐miesięcznym dzieckiem – najmłodszym uczestnikiem spotkania. 

W  pierwszej  części  Synodu  zadaniem  wszystkich uczestników było przedstawienie  swojego –  tylko 3‐minutowego wystąpienia, w jednym z  języków Syno‐du  (woski,  hiszpański,  francuski,  angielski,  niemiec‐ki).  Było  to  największe  wyzwanie  –  redakcja  tekstu oraz ćwiczenie  jego wygłoszenia zajęły Polakom naj‐więcej  czasu.  (Treść  tego  wystąpienia  publikowali‐śmy  w  ostatnim  numerze  JJZ).  Wszyscy  prelegenci byli perfekcyjnie przygotowani i kończyli w punkt bez przedłużania,  o  gadulstwie  tym  bardziej  nie  było mowy.  Tylko  taka  dyscyplina  pozwoliła  przebrnąć przez wielogodzinne wysłuchanie wszystkich uczest‐ników. 

Wystąpienia  były  bardzo  treściwe.  Jak  komento‐wali sami uczestnicy – momentami biskupi mówili jak świeccy,  a  świeccy  jak  biskupi.  Wszystkim  przysłu‐chiwał  się  –  nie  biorąc  nigdy  głosu  –  papież  Franci‐szek.  Państwo  Pulikowscy  bardzo  wysoko  ocenili wystąpienia wszystkich Polaków oraz innych polsko‐języcznych  przedstawicieli  Kościołów  z  Europy Wschodniej.  Chwalili  również  przedstawicieli  Afryki za wierność Chrystusowi, a Azję za prężność. 

Jak  zauważyli,  najbardziej  nowatorskie  oraz  po‐stępowe pomysły płynęły z krajów, w których Kościół 

obecnie  jest w  najsłabszej  kondycji:  Australia,  Nowa Zelandia,  Niemcy,  Szwajcaria,  Austria,  Francja,  fran‐cuskojęzyczna Kanada. Są to też kraje, w których zre‐zygnowano  z  indywidualnej  spowiedzi.  Z  kolei,  jak stwierdził  p.  Jacek  Pulikowski,  ci  najbardziej  udrę‐czeni  i prześladowani, np. z Afryki, byli za ostrzejszą wymową i większymi wymaganiami względem ludzi, podczas  gdy  przedstawiciele  Europy  Zachodniej  sta‐rali się poprzez emocje lub branie na litość „rozmięk‐czyć” wymowę nauki Kościoła czy doktrynę. 

Wbrew  relacjom mediów,  z  którymi  polscy  audy‐torzy mogli  zapoznać  się dopiero po powrocie  (pod‐czas  Synodu  nie  było  na  to  czasu),  tychże  nowator‐skich  pomysłów,  rozmywających  naukę  Kościoła, było znacznie mniej, wcale nie dominowały. Na przy‐kład w grupie pp. Pulikowskich na 21 biskupów tylko trzech miało bardziej  lub bardzo  liberalne nastawia‐nie. 

Wysłuchanie tylu świadectw i wystąpień pozwoli‐ło  zyskać  nie  tylko  szerzy  obraz  całego Kościoła,  ale i nabrać  jeszcze  większego  dystansu  do  Europy.  Na przykład wypowiedzi przedstawicieli z Azji wskazały problemy,  z jakimi  borykają  się małżeństwa między‐wyznaniowe.  W Indiach  50  proc.  małżeństw  katoli‐ków jest mieszanych, tj. zawartych z wyznawcą innej religii. W Tajlandii – 90 proc. To pokazuje wagę przy‐gotowania  ślubnego.  Kolejnym  problemem  jest  na‐wrócenie się ludzi ze społeczeństw, w których panuje wciąż  poligamia  –  pojawia  się  kwestia,  jak  pogodzić katolicką naukę i wiarę z faktem, że ponosi się odpo‐wiedzialność za kilka wcześniej wziętych żon? 

Page 13: 2015 12 25 290 21

Z życia parafii 

25‐12‐2015  Strona 13 

Wbrew pozorom to nie są jednostkowe przypadki… Synod  nie  jest  parlamentem,  by  móc  coś  ustalać 

dla  całego  Kościoła,  papież  zastrzegł  też,  że  jego  ce‐lem  nie ma  być  żadna  zmiana  doktryny. W  związku z tym próby włączenia do komunii świętej osób żyją‐cych  w  związkach  niesakramentalnych  naruszałyby doktrynę.  Również  kwestia  osób  żyjących  w  związ‐kach  homoseksualnych  nie  była  przedmiotem  Syno‐du,  którego  tematem  była  wyłącznie  rodzina  oparta na małżeństwie mężczyzny  i kobiety,  otwarte na po‐tomstwo. 

Polskim  uczestnikom  nie  podobały  się  niektóre sformułowania,  zbyt  zagmatwane,  niejednoznaczne, pozwalające na różne interpretacje, a nawet niewiele wnoszące,  ale  był  to  efekt  kompromisu  oraz  presji czasu. 

Państwo Pulikowscy zapytani o osobiste wrażenia z Synodu, podsumowali, że było to ogromnie poucza‐jące doświadczenie. – Wierzyliśmy w działanie Ducha Świętego,  a  teraz  wierzymy  chyba  jeszcze  bardziej. Powszechność,  a  jednocześnie  różnorodność Kościo‐ła,  bo  każdy  z głosów  jest  absolutnie  indywidualny, stworzyły  niczym  mozaika  z  kamyczków  różnych barw piękny obraz całego Kościoła. 

Spośród uczestników naszego spotkania padło py‐tanie,  czy  synod  był  potrzebny,  czy  aby  za wiele  nie zagmatwał. Państwo Pulikowscy nie mieli co do tego wątpliwości:  – Liberałowie  zobaczyli,  że  są w znacz‐nej mniejszości, zobaczyli, że tam, gdzie Kościół kwit‐nie, są inne poglądy niż tam, gdzie zamiera. Myślę, że była  to  też katecheza dla Papieża – o  Jego Kościele – i w tym sensie było  to potrzebne. Wielu konserwaty‐stów było zdania, że obronili Kościół przed zakusami, więc cieszyli  się z  tego Synodu.  Ja  jestem po  tym Sy‐nodzie  spokojniejszy  niż  przedtem  –  podsumował pan  Jacek.  Jego  żona  Jadwiga  dodała:  –  Odczuwalna była  modlitwa  za  uczestników  Synodu,  wszyscy  to wyczuwali i podkreślali w rozmowach. |  

ROMANA ZYGMUNT 

  

Dziękujemy   

Już po raz kolejny nasze para‐fianki  –  panie  Izabela  i Beata  – przygotowały  własnoręcznie  ozdoby  choinkowe,  ze sprzedaży których dochód  zasilił  świąteczny budżet pp. Rozwadowskich,  rodziców  bliźniaków  Adama  i Stefana, których  nasi  parafianie  objęli  swoim  wsparciem.  Tym razem udało się uzyskać 1 158 złotych. 

Dziękujemy za tę inicjatywę oraz ofiary parafian. I za‐chęcamy do  zapoznania  się  z najnowsza  relacja  z  życia rodziny rozwadowskich na następnych stronach.| (RED)  

 Chwalimy się powstaniem  Zachęcamy  do włączenia  się  do  akcji  ogło‐szonej  na  Facebooku  z  okazji  97.  rocznicy powstania  wielkopolskiego  –  27  grudnia: wywieśmy  flagi.  Pamiętajmy  o  powstaniu wielkopolskim!  

Inicjatorzy akcji, objętej m.in. patronatem Marszałka Województwa,  chcą  przypomnieć  wszystkim  Polakom o tym bardzo ważnym, a często marginalizowanym wy‐darzeniu.  Powstanie wielkopolskie  nie miało  znaczenia wyłącznie  lokalnego,  ale  było  ważnym  elementem w odrodzeniu  się  niepodległego  państwa  polskiego  po 1918 roku. Dlatego akcja skierowana jest do całej Polski. 

W  Wielkopolsce  w  1918  r.  do  walki  o  odzyskanie wolności  stanęli wszyscy. Finałem wydarzeń, które  roz‐poczęły  się 27 grudnia przed hotelem Bazar, było  zwy‐cięstwo kończące 123  lata niewoli. Gdyby zabrakło tego zrywu w miejscu, gdzie Polska się narodziła, nie byłoby 

Polski. Dzielmy  się  Po‐

wstaniem  z  bliskimi i przyjaciółmi,  prezen‐tujmy  je  ludziom, z którymi  współpracu‐jemy,  naszym  znajo‐mym  spoza  Wielko‐polski.  Chociażby  po to,  by  szukać  oddają‐cych  jego  wymowę współczesnych  warto‐ści. | (RED)

Page 14: 2015 12 25 290 21

Z życia parafii 

Strona 14 

Z życia Bliźniaków 

Adaś rozumie coraz więcej    Z bieżących zapisów pani Beaty Rozwadowskiej: 

Wczoraj znów nerwy związane z PEGiem. Cały czas czekamy na dostawę nowego zestawu Nutri‐port,  czyli  gastrostomii  niskoprofilowej.  Byliśmy na zastępczym (…), takim, który jest też zakłada‐ny  bezpośrednio  przez  brzuszek  z  balonem,  ale nie  ma  doczepianej  końcówki,  tylko  wystaje  na około 15 cm z brzucha, co przy ruchliwości Ada‐sia stwarza niebezpieczeństwo wyrwania itp. Ten zestaw, który miałam w domu, był dość stary i już miał go kiedyś w brzuszku. Liczyłam się z tym, że może  za  długo  nie  wytrzyma,  ale  miałam  cichą nadzieję, że damy radę do czasu nowego zestawu. Tymczasem wczoraj mama wyciągała Adasia z fo‐tela rehabilitacyjnego, a tu PEG poza brzuchem… Znów  się  zdenerwowałam.  Z  poradni  żywienio‐wej wczoraj mi powiedzieli, że gdzieś w magazy‐nie znaleźli  jakiś Nutriport  i przyślą nam po nie‐dzieli.  Nie  wiem,  czy  to  nie  aby  z  tej  partii,  co w zeszłym  roku  tak  pękały  balony.  Taki  zestaw kosztuje  500  zł! Według mnie,  powinni  to  jakoś producenci  testować,  czy  wytrzyma  choć  przy‐najmniej pół roku. 

 

Wieczorami w grudniu chodzimy z dziećmi na 18 na roraty, a po nich toaleta wieczorna Adasia i chwila czasu dla siebie. Ostatnio ćwiczę w domu dla  lepszej kondycji, bo wysiłek fizyczny pomaga mi w stresie dnia codziennego i poprawia formę. Odkąd ćwiczę, nie bolą mnie już plecy, a Adaś co‐raz  cięższy  i  chociaż  samodzielnie  chodzi,  to  do wózka  czy  do  łóżeczka,  czy  do  fotela  rehabilita‐

cyjnego muszę go dźwigać. Adaś coraz więcej ro‐zumie.  Sygnalizuje  nam  fakt,  kiedy  ma  potrzebę odsysania wydzieliny z rurki. Podchodzi do ssaka i potrafi go włączyć. To bardzo dużo, bo świadczy o coraz lepszym rozumieniu. Nauczył się nowych gestów.  Umie  pokazać  mama  i  babcia.  Ostatnio też wieeeelki  sukces. Podczas  toalety wieczornej ćwiczymy  nagryzanie  tubki  żuchwowej.  Takie urządzenie  logopedyczne  wyglądające  na  mały młoteczek, które służy do ćwiczenia zgryzu. Ćwi‐czymy  to od ponad  roku  i  po  raz pierwszy Adaś sam we własne rączki wziął tubkę i nagryzał. 

Kropla drąży skałę nie siłą,  lecz częsty spada‐niem.  Taka  codzienność  z  dzieckiem  niepełno‐sprawnym w  100% wpisuje  się  w  te  słowa.  Co‐dziennie  systematyczna  praca  i  dążenie  do  celu. Nie  można  się  załamywać  brakiem  natychmia‐stowych  rezultatów.  Trzeba  cierpliwości.  Tego nas uczy Adaś każdego dnia. 

 

Znamy  już  termin  kolejnej  operacji  Adasia  – 17 lutego 2016 r., o ile będzie zdrowy. To poważ‐na  operacja  w  Centrum Leczenia  Wad  Twarzo‐czaszki  w  szpitalu  w  Olsztynie.  Skomplikowany przeszczep  kości  z żebra  wraz  z  tkanką  miękką, całym unaczynieniem do żuchwy. Trudna opera‐cja i bolesna dla Adasia. Po niej ma przebywać na intensywnej  terapii w śpiączce farmakologicznej. W  ciągu  tygodnia  okaże  się,  czy  przeszczep  się przyjmie.  Kość  do  pobrania  jest  duża, więc  rana będzie duża  –  od klatki piersiowej pod pachą  aż na plecy. Prosimy więc o modlitwę i wstawiennic‐two, aby przeszczep się przyjął i nie było kompli‐kacji,  oraz  o siły  dla  całej  naszej  rodziny.  Naj‐większy koszmar dla matki  to patrzeć,  jak  cierpi jej dziecko. :‐( 

 

Wszystkim parafianom serdecznie dziękujemy za  przekazywanie  1%  podatku.  Pieniądze  te  do nas  docierają,  ale  księgowanie  środków  w  tym roku  zakończyło  się  dopiero  23  listopada.  Z  Po‐znania  mamy  dużo  wpłat,  więc  domyślamy  się,

Page 15: 2015 12 25 290 21

Polecamy 

25‐12‐2015  Strona 15 

KONCERT KOLĘD

W sobotę, 2 stycznia, po mszy świętej

wieczornej z koncertem kolęd

wystąpi Poznański Chór

Młodzieżowy Campanelli.

Zapraszamy!

domyślamy  się,  że  to  dzięki pomocy parafii.  Przy okazji kończącego  się roku  i  dokonywanych  roz‐liczeń  podatkowych  przy‐pominamy  o  możliwości przekazania  1%  podatku oraz  darowizn  (całorocz‐nie) na rzecz Adasia  i Stef‐ka. 

1% podatku W formularzu PIT wpisz numer: KRS 0000037904  W rubryce „Informacje uzupełniające ‐ cel szcze‐gółowy 1%” podaj:  7576 Rozwadowski Adam  

Wpłaty z darowizną prosimy kierować na konto: Fundacja Dzieciom  "Zdążyć z Pomocą"  01‐685 Warszawa, ul. Łomiańska 5 Bank BPH S.A. 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615  Tytułem: 7576 Rozwadowski Adam, darowizna na pomoc i ochronę zdrowia | (MŚ) 

„Morderstwo w Ratuszu” 

 Czyli misternie utkana 

historia Poznania  w latach 1894‐1922 

 Tytuł  sugeruje  wielu,  że  oto  Wydawnictwo  Miejskie  Posnania  wydało 

nowy  kryminał  z  historią  miasta  (oraz  Opalenicy)  w  tle.  I choć  wszystko rozbija  się  o morderstwo  (pewnego  poznańskiego  urzędnika),  to  nic  bar‐dziej mylnego – do naszych rąk trafiła właśnie świetna książka historyczna nie tylko dla naukowców: niezwykle rozbudowana i barwni opisana histo‐ria miasta  i  jego mieszkańców  z  przełomu wieków,  z mnóstwem wątków, postaci, wydarzeń i dygresji. Również, a może zwłaszcza tych o najzwyklej‐szym życiu codziennym pod zaborami  i w pierwszych  latach wolności po‐znaniaków. A autorką tego „misternie tkanego kobierca”, jak książkę oceni‐ły  pierwsze  czytelniczki,  jest  nasza  była  parafianka,  pani  dr  Magdalena Mrugalska‐Banaszak, nie tylko historyk, ale i utalentowana literatka. 

Premiera  książki  odbyła  się  21  grudnia  w  Wadze  Miejskiej,  czyli miejscu, gdzie stał „nowy” Ratusz (miejsce opisywanej w książce zbrod‐ni)  i  narobiła  apetytu  na  wnikliwą  lekturę  pięknie  wydanego  tomu  – pełnego  zdjęć  i  dokumentacji  ikonograficznej.  Poznajemy  Opalenicę i Poznań końca XIX w. takie, w jakich żył główny bohater, czyli Andrzej Kaźmierczak,  urzędnik  poznańskiego magistratu.  Autorka,  niemal  100 lat po wydarzeniach, po których zachowały się wzmianki w prasie oraz kserokopia  nekrologu  informującego  o  śmierci  „na  posterunku”  miej‐skiego  urzędnika,  nie  tylko  odtworzyła wydarzenia  z  tamtych  lat,  lecz również wykonała poważną pracę detektywistyczną. Na kartach książki dowiemy się, kto i dlaczego zabił. Mam jednak wrażenie, przeglądając na razie  tylko  pobieżnie  ową  książkę  (no,  tak,  numer  gazetki  trzeba  koń‐czyć, a nie pochłaniać książki!), że nie będzie to najważniejsze. Czytelnik bowiem  bardzo  szybko  przeniesie  się  o  wiek  wstecz  i  będzie  chłonął aurę  Jeżyc  czy  Śródmieścia  i nie  będzie  mu  spieszno  do  rzeczywisto‐ści… | 

ROMANA ZYGMUNT 

„Morderstwo w ratuszu. Poznań w latach 1894‐1922 z Opalenicą w tle”, książka do  nabycia w CIM, na http://wmsklep.home.pl i w poznańskich księgarniach 

Page 16: 2015 12 25 290 21

Wiara 

Strona 16 

 

NOWE   ŻYCIE  W CHRYSTUSIE (II) 

 

 Publikujemy fragmenty  listu pasterskiego Episkopatu Polski na Jubileusz 1050‐lecia Chrztu Polski.    Chrystus – jako Początek i Koniec  Chrzest  jest  wydarzeniem,  którego  nie  da  się  zamknąć  tylko w kontekście Kocioła  katolickiego.  Św.  Paweł  pisze,  że  „[…] w  jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno Ciało” (por. 1Kor 12,13), tworząc jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół. 

Dlatego chrzest czyni chrześcijan, niezależnie od istniejących między nimi  podziałów,  członkami  jednego  Ciała  Chrystusowego.  Tworzy jedność,  która  nie  sprowadza  się  wyłącznie  do  obojętnej  tolerancji i wzajemnej  wiedzy  o  sobie,  lecz  spełnia  się  w wymianie  duchowych darów. 

Dziękujemy  Bogu  za  przyjętą  na  początku  2000  r.  przez  Kościół Katolicki  i  Kościoły  zrzeszone  w  Polskiej  Radzie  Ekumenicznej „Deklarację  o  wzajemnym  uznaniu  chrztu  jako  sakramentu  jedności”. Jest  ona  bezprecedensowa w wymiarze  Europy  i  świata,  inspiruje  do podejmowania  następnych  kroków  zmierzających  do  zjednoczenia chrześcijan. Jedność Kościoła jest wolą Chrystusa. Mnożenie podziałów czy  choćby  obojętność  wobec  nich  jest  ciężkim  grzechem i antyświadectwem, które pomnaża zgorszenie. Polska przyjęła chrzest w czasie,  gdy  Kościół  w  dużej  mierze  był  jeszcze  niepodzielony  na prawosławie (1054 rok) i kościoły protestanckie (1517 rok). Czy Jezus Chrystus nie wzywa nas do tego, byśmy chcieli nie tylko przeżyć, ale – w  takiej  mierze,  w  jakiej  to  jest  możliwe  –  również  przygotować wspólny obchód 1050‐lecia tamtego wydarzenia? Czy możemy śpiewać Bogu  radosne Te Deum  za wydarzenie  chrztu  inaczej,  niż w  postawie głębokiego pojednania? (…) 

Przeżywane  przez  nas  uroczystości  1050.  rocznicy  chrztu  Polski łączą  się  w rozpoczynającym  się  roku  liturgicznym  z  jeszcze  jedną okolicznością.  Jest nią Nadzwyczajny  Jubileusz Miłosierdzia rozumiany jako  objawienie  się  czynnej wiary,  potwierdzonej  na  chrzcie  świętym. „W  tym  Roku  Świętym  –  pisze  papież  Franciszek  –  będziemy  mogli doświadczyć  otwarcia  serc  na  tych  wszystkich,  którzy  żyją  na najbardziej  beznadziejnych  peryferiach  egzystencjalnych,  które  tak często świat stwarza w sposób dramatyczny. […] Otwórzmy nasze oczy, aby dostrzec biedę  świata,  rany  tak wielu braci  i  sióstr pozbawionych godności.  Poczujmy  się  sprowokowani,  słysząc  ich  wołanie  o  pomoc. Niech nasze ręce ścisną ich ręce, przygarnijmy ich do siebie, aby poczuli ciepło naszej  obecności,  przyjaźni  i  braterstwa. Niech  ich krzyk  stanie się naszym,  tak byśmy razem złamali barierę obojętności, która często króluje  w  sposób  władczy,  aby  ukryć  hipokryzję  i  egoizm”.  (Bulla „Misericordiae vultus” 11.04.2015) 

Ojciec  Święty  polecił,  by  Nadzwyczajny  Jubileusz  Miłosierdzia rozpoczął  się  8  grudnia  br.,  w  uroczystość  Niepokalanego  Poczęcia 

  

 Najświętszej  Maryi  Panny, a zakończył  20  listopada  2016  roku w  uroczystość  Jezusa  Chrystusa, Króla Wszechświata. 

W tym czasie połączymy intencje Ojca  Świętego  z  ogólnopolskim aktem  przyjęcia  królowania Chrystusa  i  poddania  się  pod  Jego Boską  władzę.  Uczynimy  to w podkrakowskich Łagiewnikach 19 listopada  2016  roku,  w  przeddzień uroczystości Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. | 

    

IMIĘ Jubileuszowa 

droga chrzcielna II  Obecny  rok  duszpasterski  poświęco‐ny jest odkrywaniu znaczenia, warto‐ści  chrztu  świętego.  To  zadanie  stoi przed  każdym  z  nas.  Co  miesiąc, zgodnie  ze  wskazaniami  Episkopatu Polski,  będziemy  publikować  krótkie omówienie całej liturgii chrzcielnej. 

 W  liturgii chrztu pierwsze pytanie, 

które kapłan stawia rodzicom dotyczy imienia  dziecka.  Jakie  imię  daliście swojemu dziecku? 

Najprawdopodobniej  wielu  z  nas nie przywiązuje do tego faktu nadania takiego  znaczenia,  jakie  miało  ono w świecie  Biblii.  Po  pierwsze,  miało ono wyrażać role,   jakie dziecko miało 

Page 17: 2015 12 25 290 21

Wiara

25-12-2015 Strona 17

spełnić w świecie. W jakiejś mierze wyznaczało misję

dziecka. Stąd też bardzo często, w późniejszym momen-

cie życia, przy powołaniu do spełnienia jakiejś szczegól-

nej misji, zmieniano imię człowieka (zwyczaj ten zacho-

wał się w zakonach). Po drugie, wierzono, że imię wyraża

całą głębię człowieka. Kto zna imię człowieka, ma dostęp

o jego tożsamości, więc ma władzę nad tym człowie-

kiem. To dlatego w judaizmie był surowy zakaz używa-

nia, wymieniania imienia Jahwe.

Dzisiaj nie podchodzimy to tego aż tak rygorystycz-

nie. A przecież warto sobie uświadomić i taki szczegół

liturgii chrztu, jak litania do świętych. Dziecko, które

przyjmuje chrzest, zostaje włączone do Kościoła. Nie

tylko tego Kościoła, który widzimy (i którym się gorszy-

my), ale i Kościoła oczyszczającego się i uwielbionego.

I to właśnie wstawiennictwa świętych upraszamy. W

trakcie chrztu nie odmawiamy całej litanii świętych.

Przyzywamy obecności patronów ojczyzny, diecezji, pa-

rafii. Przyzywamy także świętych patronów dzieci, które

przystępują do chrztu. I w tym momencie bardzo często

natrafiamy na pewną trudność, gdyż część imion nie ma

żadnego odniesienia do martyrologium (czyli spisu

wszystkich świętych i błogosławionych Kościoła rzym-

skokatolickiego). Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że

skoro nie ma jeszcze takiego świętego, to przed dziec-

kiem stoi piękne zadanie – niech zostanie świętym

i wprowadzi to imię w niebiański rejestr. To prawda.

Prawdą jest i to, że trudno rodzicom narzucać imię

dziecka. Ale skoro mają taką możliwość, że dziecko może

nosić dwoje imion, to może byłoby wskazane, aby przy-

najmniej to drugie imię miało odniesienie do chrześci-

jaństwa. I mielibyśmy wtedy na przykład Jessicę (bardzo

ładne imię) Marię?

RED ________________________________________

VIII POZNAŃSKIE KOLĘDOWANIE Bożonarodzeniowy Festiwal Muzyczny

Od 26 grudnia do 17 stycznia poznańskie świątynie i sale

koncertowe będą wypełnione muzyką, prezentowaną

przez 30 wykonawców. Choć w tym roku nie odbędzie

się żaden koncert w naszym kościele, to zachęcamy

parafian do wzięcia udziału i w tym kolędowaniu.

Kolędowanie rozpocznie 26 grudnia br. o godz.13.15

koncert Chóru Dziewczęcego Jerzego Kurczewskiego

w Farze Poznańskiej, a 27 grudnia o godz.18.45

w kościele oo. franciszkanów na pl. Bernardyńskim

wystąpi Kompania Druha Stuligrosza. Zainteresowanych

szczegółami zapraszamy na stronę:

poznanskiekoledowanie.com. Dodamy tylko, że 10

stycznia o godz. 19.20 w pobliskim kościele p.w. Maryi

Królowej na Rynku Wileckim wystąpi Affabre Concinui.

Zapraszamy! | (MŚ)

Tradycyjnie

i bez udziwnień

Zapytaliśmy naszych parafian, Martę i Pawła Kamińskich, rodziców Zofii i Aleksandry, o to,

jak wybierali imiona swoich córek.

Czy wybór imienia córek był dla Was kłopotliwy? Od początku wiedzieliśmy, że imiona będą tradycyjne,

polskie. Bez żadnych udziwnień. W przypadku pierw-

szej córki, sprawa była dość łatwa. Wybraliśmy imio-

na po naszych przodkach, syn miał mieć imię po

dziadku swojego ojca, a córka po prababci swojej

mamy. Tak zostało. Druga córka ma imię wybrane

w toku rodzinnych negocjacji. ☺ Ostatecznie wybór

pozostał między Olą a Marysią i starsza córka wybrała

Olę. Marysia zostało na drugie imię, również w nawią-

zaniu do bardzo ważnego członka naszej rodziny.

Dlaczego zdecydowaliście się na dwa imiona? Drugie imiona traktujemy tradycyjnie, jako te

chrzcielne. Starsza córka ma drugie imię po mamie,

ale tutaj tata się nie konsultował. Uznał, w pełni auto-

rytarnie, że po tak ciężkim porodzie, córka musi mieć

drugie imię po mamie, na pamiątkę miłości, mimo

wszystko.

Niektórzy rodzice zmieniają swój wybór po naro-dzinach dziecka, argumentując, że imię, które

wcześniej wybrali, nie pasowało im jednak do ich dziecka. Nie mieliście takich odczuć? Akurat my niespecjalnie wierzymy w magię imion, ale

faktycznie dopasowanie jest tu absolutne. W przy-

padku starszej córki, imiona mają swoją genezę

w przodkach, a młodsza chyba lubi swoje imię, więc

teraz tym bardziej nie planujemy zmian ☺.

Page 18: 2015 12 25 290 21

Wiara 

Strona 18 

Z katechezy Papieża    

Franciszek dziękuje Bogu 

  

rugiego  grudnia  pod‐czas  audiencji  generalnej Ojciec  Święty  dziękował 

Bogu  za  pielgrzymkę,  którą  odbył do  Afryki.  W  swojej  katechezie Papież podziękował Bogu za wielki dar swojej pierwszej podróży apo‐stolskiej  na  kontynent  afrykański i opowiedział  o  jej  przebiegu.  Od‐wiedził  tam  trzy  kraje:  Kenię, Ugandę  i  Republikę  Środkowo‐afrykańską.  Podziękował  także władzom  cywilnym  i  kościelnym tych  państw  za  przyjęcie  i  współ‐pracę. 

W  Kenii  papież  dostrzegł  po‐trzebę  ochrony  dzieła  stworzenia poprzez  reformę modelu  rozwoju, aby  był  sprawiedliwy,  integrujący i zrównoważony.  Współistnienie w wielu miastach Afryki  bogactwa i ubóstwa  Ojciec  Święty  nazwał skandalem i hańbą ludzkości. Wła‐śnie  w  Kenii  papież  spotkał  się z przywódcami  różnych  wyznań chrześcijańskich  i  innych  religii, a także z kapłanami, osobami kon‐sekrowanymi  i  młodzieżą.  Zachę‐cał  ich  do  docenienia  bogactwa naturalnego i duchowego kraju, na które  składają  się  zasoby  ziemi, nowe pokolenia i wartości tworzą‐ce  mądrość  ludu,  a  także  zaniósł słowo  nadziei  Jezusa:  „Bądźcie mocni  w  wierze,  nie  lękajcie  się”, które  były  mottem  papieskiej  wi‐zyty.  Są  to  słowa  zaświadczone w sposób  tragiczny  i  heroiczny przez młodych ludzi z Uniwersyte‐tu  Garissa  zabitych  2  kwietnia  br. za  swoją  chrześcijańską  wiarę. Krew tych ludzi jest ziarnem poko‐ju  i braterstwa  dla  Kenii,  Afryki i całego świata. 

Wizyta  w  Ugandzie  odbywała się  pod  znakiem  męczenników tego kraju w związku z 50. roczni‐cą  ich  kanonizacji  przez  błogosła‐wionego  papieża  Pawła  VI.  Tym razem  mottem  były  słowa:  „Bę‐dziecie moimi  świadkami”. Wizyta ta odbyła się w żarliwości świadec‐twa ożywianego Duchem Świętym. Świadectwem  takim  jest  posługa katechetów  i  miłosierdzie,  o  któ‐rym papież przekonał  się w domu w  Nalukolongo  i w które  zaanga‐żowanych  jest  wiele  wspólnot i stowarzyszeń  posługujących ubogim,  chorym  i  niepełnospraw‐nym.  Świadectwem  są  też  ludzie młodzi,  którzy  pomimo  trudności starają  się  żyć  zgodnie  z  Ewange‐lią,  a  nie według  świata.  Świadec‐twa  te  są ożywiane Duchem Świę‐tym  i  są zaczynem dla całego spo‐łeczeństwa,  o  czym  może  świad‐czyć  dzieło  prowadzonej w Ugandzie  skutecznej  walki z AIDS  oraz  przyjmowanie uchodźców. 

Republika Środkowoafrykańska znajduje  się  w samym  sercu  geo‐graficznym Afryki. Kraj  ten próbu‐je wydostać się z bardzo trudnego okresu  gwałtownych  konfliktów i wielkiego  cierpienia  ludności. Dlatego  Franciszek  chciał  właśnie tam,  w  Bangi,  otworzyć  o  tydzień wcześniej Drzwi Święte  Jubileuszu Miłosierdzia  jako  znak wiary  i  na‐dziei tego ludu i wszystkich miesz‐kańców Afryki, najbardziej potrze‐bujących  wyzwolenia  i  pociesze‐nia. Mottem tego etapu pielgrzym‐ki  było  wezwanie  Jezusa  do uczniów: „Przeprawmy się na dru‐gi  brzeg”.  „Przejście  na  drugi 

brzeg” w sensie cywilnym oznacza pozostawienie  za  sobą  wojen,  po‐działów,  ubóstwa,  a  wybranie  po‐koju, pojednania  i  rozwoju. Papież spotkał  się  tam  ze  wspólnotami ewangelickimi  i  muzułmańską, wspólnie  modląc  się  na  rzecz  po‐koju,  oraz  z  kapłanami,  osobami konsekrowanymi  i  młodzieżą.  Na stadionie  w  Bangi  podczas  ostat‐niej  mszy  św.  zgromadzeni  pono‐wili  zobowiązanie  do  naśladowa‐nia Jezusa. 

Papież w swej katechezie przy‐pomniał nam, jak pełnymi poświę‐cenia, odwagi, ofiarności i chęci do życia  dla  innych  ludzi  są misjona‐rze,  którzy  się  spalają,  aby  głosić Jezusa  Chrystusa.  Skierował  też słowo do  ludzi młodych,  nie  tylko tych  z  Afryki,  aby  zastanowili  się, co  chcą  zrobić  ze  swoim  życiem i aby  prosili  Pana,  by  pozwolił  im odczuć,  jaka  jest  jego wola wzglę‐dem nich,  oraz  aby  nie wykluczali możliwości  zostania  misjonarzem i niesienia  miłości,  człowieczeń‐stwa i wiary.  

Czy  ty, młody  człowieku  z Wil‐dy,  już  wiesz,  co  chcesz  zrobić  ze swoim życiem? Co dotychczas zro‐biłeś dla innych? | 

 EWA KOŁODZIEJ 

Wspólnota Galilea 

D

Page 19: 2015 12 25 290 21

Estradowe wspomnienia 

25‐12‐2015  Strona 19 

Parafia Zmartwychwstania Pańskiego ul. Dąbrówki 4, 61‐501 Poznań, tel. 0 61 833‐34‐62 

Strona internetowa: www.poznancr.pl,  e­mail: [email protected] 

konto bankowe: PKO Bank Polski S.A. III oddział Poznań 

44 1020 4027 0000 1902 0313 5498  

Biuro parafialne czynne:  od poniedziałku do piątku w godz. 

od 10 do 12,  w poniedziałki, środy i piątki (z wyłączeniem 

pierwszego piątku miesiąca) od godz. 16 do 17.30.  

Jeśli w nagłych wypadkach potrzebny jest ksiądz, prosimy dzwonić: 61 833 35 60 lub 61 833 34 62 

 

 Z estradowego pamiętnika (3) 

 Czyli jak rozwijała się poznańska estrada 

 O  popularności  „wieczorków  przy  małej  czarnej” 

świadczyły  tasiemcowe  kolejki  przy  kasie.  Szczupła (by nie powiedzieć wprost:  ciasna), wówczas  jedyna salka  „pod  filarami”  nie  mogła  pomieścić  nawet  po‐łowy  chętnych.  Wśród  winogradzkich  studentów utarło  się  powiedzenie:  łatwiej  sesję  zaliczyć,  niż zdobyć  bilet  na  „Podwieczorek”  w  Nurcie.  Tak  wła‐śnie  napisał  red.  Włodzimierz  Ścisłowski  w  długim artykule prasowym „ Studencki Klub Nurt – dyskusja o  klubach  –  ciąg  dalszy”.  Podwieczorki  rzeczywiście cieszyły  się  dużym  powodzeniem.  Świadczy  o  tym fakt, że zainteresowało się nami Polskie Radio  i  tele‐wizja w osobach  redaktorów Stefana Mroczkowskie‐go  i  Andrzeja  Napierały.  Kazano  nam  się  zgłosić  do studia nagrań przy ul.  Strusia. Pamiętam,  że  śpiewa‐łam wtedy włoską piosenkę w rytmie beguine „La piu bella del mondo”  (najpiękniejsza  na  świecie).  Pamię‐tam też, że zgodnie z sugestią szefa nagrań śpiewałam w  oddzielnym  pomieszczeniu.  Zespół  muzyczny  wi‐działam  tylko  przez  szklaną  szybę,  ale  oczywiście miałam odsłuch w słuchawkach. Dlatego w oddzielnej sali,  gdyż  szef  stwierdził,  że  ta  piosenka  wymaga echa,  pogłosu.  Rzeczywiście  z  tym  echem  wypadło bardzo interesująco. Ogromnie dziś żałuję, że nie mia‐łam  wtedy  żadnej  aparatury,  by  nagrać  dla  potom‐nych  tę  audycję  nadaną  przez  radio  i  występ w  po‐znańskiej  telewizji.  Krótko  po  tym  w  sąsiadującym z ul.  Strusią  Parku  im.  Wilsona  była  jakaś  impreza i zaśpiewałam tam również tę włoską piosenkę. 

Po  programie  artystycznym  w  klubie  często  od‐bywały  się  wieczorki  taneczne.  Przygrywał  oczywi‐ście Combo Five Krzysztofa Mrowińskiego w składzie: piano  –  Krzysztof,  kontrabas  –  Zbyszek  Koczorski (student  politechniki,  mieszkał  na  ul.  Św.  Jerzego), perkusja  –  Roman  Buchwald  (student  ASP),  gitara  – Ryszard  Suwalski  (politechnika,  aktualnie  doktor, laureat  nagrody  gospodarczej  Prezydenta  Rzeczypo‐spolitej)  i  saksofon z klarnetem – Wojciech Algemis‐sel (studia muzyczne). Bardzo lubiłam okres Między‐narodowych  Targów  Poznańskich,  bowiem  wtedy w Nurcie było dużo gości zagranicznych. Szlifowałam wtedy w tańcu język angielski. Pamiętam, jak zza pia‐nina  lub  akordeonu  śledził  mnie  zazdrosny  wzrok Krzysztofa  (częściej  zza  akordeonu,  bo  na  stojąco miał  większe  możliwości  penetracji  sali).  Zupełnie 

niepotrzebnie,  bo  naprawdę  chodziło  mi  przede wszystkim o konwersację po angielsku. 

Równolegle do podwieczorków działaliśmy na ni‐wie  literackiej.  Romek  Grząślewicz  był  płodnym twórcą  tekstów,  czasem  politycznych.  Działaliśmy w melokabarecie  literackim  „Krzesło”,  o  którym  już wcześniej wspomniałam,  a  o  którym  szerzej  napiszę później.  Teraz  piszę  o  tym,  gdyż  chcę  opowiedzieć o przykrej  historii,  która  przydarzyła  się  Romkowi. Mieliśmy  wtedy  próby  w  ZNTK  przy  ul.  Roboczej. Któregoś  wieczoru  Romek,  wracając  po  próbie, w drodze na przystanek  tramwajowy został zaatako‐wany  przez  grupę wyrostków  na  ul.  Fabrycznej.  Jak widać,  Wilda  nie  była  wtedy  bezpieczną  dzielnicą. Skutki tej napaści odczuwa do dzisiaj. Ma uszkodzone jedno oko, na które przez rok nie widział. 

Pod  koniec  grudnia  1960  r.  dostaliśmy  świetny kontrakt  –  2‐tygodniowy  do  pięknego  Międzygórza. Słyszałam  o  tych  cudownych  okolicach,  ale  niestety nie  było mi  dane wyjechać,  bo pechowo  zachorowa‐łam  na  świnkę.  Rekompensatą  były  piękne  listy  od Krzysztofa  (wiadomo  –  polonista!),  jak  również  od całego zespołu. 

Ciąg dalszy nastąpi. | EMILIA MROWIŃSKA 

fot. Krzysztof Styszyński 

 

Page 20: 2015 12 25 290 21

Dla dzieci 

Strona 20 

   

 

Opowiadanie wigilijne 

  Słońce zaczęło przybierać ogniste czerwone barwy. Oznaczało to, że dzień zaczyna dobiegać końca. W kominku trzaskały iskry palącego się suchego drewna. Świerk przybrany w kolorowe bombki, łańcuchy i lampki zdobił cały pokój. Pod nim leżało mnóstwo pudełeczek z prezentami. Dzieciaki rozkładały na stole talerze, a gospodyni kroiła w kuchni niedawno upieczony makowiec. Cała rodzina szykowała się do zjedzenia uroczystej kolacji wigilijnej. Przygotowania przerwało pukanie do drzwi. ‐ Kto tam? – zapytał zdziwiony gospodarz, gdyż nikogo nie spodziewał się tego dnia. ‐ Otwórz, proszę. Zeszłej nocy spalił mi się dom, nie mam pieniędzy na nocleg ani też rodziny, do której mógłbym się zwrócić o pomoc. Potrzebuję jakiegoś schronienia.   Gospodarz wyjrzał na zewnątrz przez bardzo małe okienko w drzwiach. Zobaczył stojącego staruszka. Jego ubranie było podziurawione oraz brudne. Ręce trzęsły mu się z zimna, a z oczu po policzkach spływały łzy. ‐ Nie ma tu u nas miejsca dla takich tak ty. Idź szukać dalej, bo ja i tak nie wpuszczę cię do swego domu.   Mężczyzna posmutniał. Usiadł na obsypanym śniegiem schodku przed drzwiami. Zamknął oczy i wyobraził sobie, że leży na łące w słoneczny letni dzień. Dookoła słychać śpiew ptaków, czuć zapach kwiatów, a w oddali widać rosnące duże brzozy.   Po kilkunastu minutach ocknął się i rozejrzał dookoła. Rzeczywistość była zupełnie inna niż jego marzenia. Na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Siarczysty mróz coraz bardziej dawał się we znaki. Staruszek wstał i postanowił, że będzie dalej pukał do drzwi z nadzieją, że ktoś mu otworzy.   Tymczasem w domu rodzina była już gotowa do uroczystej kolacji. Każdy odświętnie się ubrał, bo za chwilę wszyscy mieli zasiąść do stołu. Od drzwi ponownie rozległo się głośne pukanie. ‐ Niech nikt nam już nie przeszkadza – odezwał się gospodarz. Jego żona spojrzała na niego, pokręciła głową i powiedziała: ‐ To na pewno ten staruszek, którego nie wpuściłeś. Wyglądałam kilka razy przez okno i widziałam, że nie poszedł dalej szukać schronienia, tylko skulony usiadł na schodach przed naszym domem. Na pewno mu zimno. Idź, powiedz mu, żeby wszedł. Tutaj się ogrzeje. Przygotowałam tyle jedzenia, że wystarczy również i dla niego. Przy stole także mamy jedno wolne miejsce.   Pan domu zamyślił się. Po chwili jednak uśmiechną się sam do siebie i poszedł w stronę drzwi. Chwycił za klamkę i je otworzył. ‐ Zapraszamy do środka – powiedział. Starszy mężczyzna ucieszył się bardzo. Podał rękę gospodarzowi, podziękował, a potem przekroczył próg domu.   Kilka minut później gospodarz, jego żona, dzieci, a także nieznajomy mężczyzna zgromadzili się przy wigilijnym stole. Każdy wziął do ręki biały opłatek. Wszyscy złożyli sobie nawzajem życzenia i zaśpiewali: Cicha noc, święta noc... 

*** Jeśli wsłuchamy się w siebie to także możemy usłyszeć głos mówiący: 

To ja Jezus, pukam do drzwi Twojego serca. Proszę, otwórz, bym mógł tam zamieszkać. Pragnę być Twoim przyjacielem, prowadzić Cię po drogach Twojego życia, tylko wpuść mnie do środka. Nie chcesz teraz, nie 

jesteś gotowy... Dobrze zrozumiem. Poczekam. Pamiętaj, dopóki żyjesz, ja zawsze będę stał przy tych drzwiach i do nich pukał, ale od Ciebie zależy, czy mi je 

otworzysz. Opowiadanie pochodzi ze strony internetowej http://www.apostol.pl/rozwazania/wieczorne/opowiadanie-wigilijne