2015 12 25 290 21
-
Upload
dwutygodnik-jjz -
Category
Documents
-
view
220 -
download
0
description
Transcript of 2015 12 25 290 21
Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda
www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 21 (290) Boże Narodzenie 2015 r.
Z Ewangelii św. Łukasza (Łk 2,114):
W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł
rzekł do nich „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. A to będzie znakiem
dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie”. l nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami:
„Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania”.
J a J e s t e m
Zmartwychwstaniem
List do parafian
Strona 2
Moi Drodzy, chcę podziękować wszystkim, którzy zaangażowali się w tegoroczny adwent. Pewnie najbardziej wymierny jest ten aspekt miłosierdzia, gdyż da się jakoś policzyć i powiedzieć, że 13 grudnia zarejestrowano 24 dawców, 19 z nich oddało po 450ml krwi. Troje zarejestrowało się w bazie potencjalnych dawców szpiku. Że dzięki życzliwości wielu parafian przygotowano paczki żywnościowe dla 42 rodzin; że 15 dzieci z świetlicy otrzymało piękne prezenty pod choinkę; że pamiętaliśmy o Adasiu i Stefku; że i tego roku nie zapomnieliśmy o naszych braciach mniejszych. Wszystkim, którzy zaangażowali swoje środki i swój czas, składam serdeczne podziękowania.
Powtarzam, ten wymiar charytatywny w jakiejś mierze da się policzyć. Ale przecież adwent to także taki wysiłek czuwania, którego ludzkie oko nie dostrzega i nie potrafi ocenić. Tym, którzy uczestniczyli w roratach, którzy podejmowali (i odnawiali) adwentowe postanowienia, wszystkim, dla których nie był to czas obojętny, dziękuję.
W tych dniach opromienionych Uroczysto
ścią Bożego Narodzenia składamy sobie życzenia. Pozwólcie, że i ja złożę takowe, Wam i sobie życzę, żebyśmy tych świąt nie przejedli.
Jak zawsze z sympatią o. Adam CR
PS Na koniec serdeczne podziękowania dla wspólnoty Braci Zewnętrznych, którzy wraz z przyjaciółmi naszej parafii przygotowali bożonarodzeniowy żłóbek. Dziękuję. I drugie PS Mówiłem już o tym, że stoimy przed koniecznością remontu najwyższej partii naszej wieży. W grudniu Rada Ekonomiczna podjęła decyzję o wyborze firmy, która przygotuje niezbędną dokumentację i przygotuje całość prac. Ten etap będzie naszą wspólnotę kosztować 18 000 złotych. Wszystkim dobrodziejom już teraz dziękuję.
fot. Szopka z poznańskimi ko‐ziołkami na Rynku(MŚ)
Rozważanie nad Ewangelią Wspólnoty GALILEA
Słowo stało się Ciałem
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było słowo.
Wyraz „słowo” z polskiej wersji Ewangelii odpowiada greckiemu „logos”. Termin ten oznacza także sens, za‐mysł. Dobra nowina zapisana przez Jana już w pierw‐szych zdaniach przynosi pokój i radość.
A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas.
Bóg stał się człowiekiem. Stwórca stał się stworze‐niem. Jezus zaczął żyć wśród nas. Boży zamysł zaczął wydarzać się na Ziemi. Objawiony nam został odwieczny Sens. Dzięki Wcieleniu odmieniony został los człowieka.
Każdy złączony z Jezusem przez chrzest może żyć zgodnie z Bożym Zamysłem. Jezus przez swoje życie wszedł we wszystkie przestrzenie ludzkiej egzystencji z wyjątkiem grzechu. Jest z nami wszędzie i zawsze – w każdej sytuacji. Jest Sensem. Jest razem z Tobą, gdy wędrujesz z rodziną granią Tatr Zachodnich, pod bez‐chmurnym niebem, późnym letnim popołudniem. Jest, gdy nie śpisz, bo boli złamana ręka. Jest z Tobą, gdy re‐zygnujesz z zaplanowanego na wieczór realizowania Twojego hobby, bo ktoś bliski potrzebuje Twojej obec‐ności. Jest, gdy przepraszasz przyjaciela, gdy zauważasz, że go zawiodłeś.
W widzeniu tego przeszkadza nam grzech, a Szatan kusi, że Sens jest inny. Szukajmy. Wypatrujmy. Wsłu‐chujmy się. Nigdy nie przestańmy! Zawierzmy Zamysło‐wi.
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi.|
PIOTR SPURTACZ
Boże Narodzenie
25‐12‐2015 Strona 3
Zmartwychwstańcze BOŻE NARODZENIE
Znacie przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim,
aby was ubóstwem swoim ubogacić. 2 Kor 8, 9; Konstytucje CR, 19 (przypis)
Apostoł Paweł, pisząc do Kościoła w Koryncie, maluje dla nas obraz
Wcielenia z punktu widzenia ubóstwa. Ta zwięzła fraza opisująca Sło‐wo, które stało się ciałem, jest w Konstytucjach Zgromadzenia Zmar‐twychwstania (art. 19) punktem wyjścia do paragrafów o życiu „ewan‐gelicznym ubóstwem”. Okres Bożego Narodzenia celebrowany przez Kościół trzeciego tysiąclecia jest po raz kolejny darem zmartwychwsta‐łego Pana: łaską, którą my, Jego naśladowcy, możemy poznać przez nasze osobiste i wspólnotowe świadectwo życia w duchu Bogdana Jań‐skiego i jego uczniów, a także w naszym oddaniu pracy, jako słudzy Pana w Jego Kościele.
Święty Franciszek z Asyżu oczywiście zostawił Kościołowi i światu niezatarty obraz uniżenia Syna Bożego, który narodził się w betlejem‐skim żłobie, pośrodku brudu, smrodu i zimna. Jednakże, to przypo‐mnienie fizycznej biedy Świętej Rodziny może odwrócić naszą uwagę od misterium, którego początek leży poza naszym światem czasu i przestrzeni. Święty Paweł, wzywając Koryntian do hojności, nie odwo‐łuje się do stajni betlejemskiej, ale do bardziej radykalnego – u swoich korzeni – ubóstwa, które Chrystus przyjął na siebie właśnie w akcie przyodziania siebie naszą ludzką naturą. „Bycie bogatym”, które Paweł przypisuje Panu Jezusowi, przypomina nam o Jego preegzystencji, wy‐rażonej w chrystologicznym hymnie w drugim rozdziale Listu do Fili‐pian: chociaż istniejąc w postaci Bożej, Jezus nie skorzystał ze sposob‐ności, aby na równi być z Bogiem. Boże Narodzenie – a tak naprawdę poczęcie zwiastowane Maryi przez anioła Gabriela – już jest kenozą, samoogołoceniem odwiecznie jednorodzonego Syna Bożego, ponieważ stając się człowiekiem, Chrystus zostawił o wiele większe bogactwa, niż ktokolwiek z nas kiedykolwiek porzucił, wybierając życie w ewange‐licznym ubóstwie.
To radykalne ubóstwo Jezusa Chrystusa jest specjalnym „zmar‐twychwstańczym” znaczeniem świąt Bożego Narodzenia: zostaliśmy zaproszeni, aby naśladować Chrystusa aż do punktu całkowitego wy‐rzeczenia się przywiązania do osobistej godności, która jest prawnie naszą, chociaż zawsze darem – charis – łaską od Boga, aby się nią dzie‐lić. Tak, jak „ogołocenie” wolno przyjęte przez Chrystusa doprowadziło ostatecznie do Jego wyniesienia jako Pana wszystkiego na ziemi, w nie‐bie i pod ziemią (Flp 2, 10), tak samo, według stwierdzenia Pawła, ła‐ską, którą „poznaliśmy” we Wcieleniu jest to, że staniemy się bogatymi poprzez ubóstwo Chrystusa (2 Kor 8, 9). W tym świetle ślub ubóstwa jest darem Dzieciątka Jezus dla nas: proponuje nam bogactwo wolności,
wyzwalając nas od tego majątku, o którym myślimy, że go rzeczywi‐ście potrzebujemy: naszej samowoli, naszej miłości własnej, naszej czyn‐ności własnej, naszego własnego czasu, naszego własnego mienia; słowem samego sobie (por. Konsty‐tucje CR, par. 1). W ubóstwie Jezusa stajemy się bogaci na sposób, które‐go nigdy nie bylibyśmy w stanie osiągnąć naszymi własnymi wysił‐kami. Wszystko jest łaską.
Jeżeli Pan Jezus uczynił siebie da‐rem dla każdego z nas osobiście, jak również dla swojego Ciała Kościoła, tak też ta łaska umożliwia nam BY‐CIE darem dla siebie nawzajem. My, którzy doświadczyliśmy bezwarun‐kowej miłości Pana (Konst., 1), je‐steśmy teraz wezwani – ale szcze‐gólnie przez zmartwychwstańczy charyzmat – aby reprezentować (dawać na nowo) ten Pański dar Bożego Narodzenia otaczającemu nas światu. W sposób bardzo po‐dobny do tego wyrażanego przez naszą kulturę, która zaadoptowała zwyczaj dawania widzialnego wyra‐zu naszej miłości w czasie świąt poprzez jakiś znak materialny – prezent, posiłek, spotkanie rodzinne – tak nasz Ojciec Święty emeritus
Boże Narodzenie
Strona 4
Świeć nam Gwiazdo
Jasna gwiazda zawieszona Nad sennymi dachami zatrzymała czas By w tą CUDNĄ NOC Zrobić miejsce dla Boga Przy stołach tłustych i chudych Z siankiem pod obrusem Na nim położony biały znak pokoju Kruchy, jak w Betlejem Dziecię Odpływają resztki zmęczenia Pachnie jodła odświętnie przystrojona Pod sufitem jemioła o pocałunki prosi Kluski z makiem, susz w wazie Jadło wszelkie przyrządzone Na dwanaście sposobów Snują się jak modlitwa najprostsza Od serca do serca drżące na rzęsach Pobożne życzenia Jezu Malusieńki uczyń w nas dobro Spraw, byśmy umieli się cieszyć Z małych rzeczy Śmiać się każdą chwilą Nawet w strumieniach łez szczęście pić Z szarych dni promienie nadziei Wyczesać palcami, wymazać z pamięci Złość wszelaką i zawiść Stanąć w nagiej prawdzie To wielka sztuka przebaczyć sobie Nie szukać podłość w bracie Nawet jeśli bardzo boli Tradycją uświęceni na wolne miejsce Zaprośmy dobre uczynki, nadzieję i spokój Waźmy miłość w otwarte dłonie Tak jak by Niebo zeszło na ziemię Za marzeniami goniąc trzeba Umieć dawać światło, które jest w nas Bo tam w lichej Stajence Wraz z Matką Najświętszą I czuwającym Świętym Józefem Nowo narodzony Jezus czeka Na wychodzącego z ciemności do łask Zanurzonego w Jego miłosierdzie Człowieka
DANUTA PIOTR
Benedykt XVI wzywa teraz cały Kościół do wcielenia wiary otrzymanej jako dar. Papież przypomina nam o duchu zmar‐twychwstańczym, ukazując świadectwo pierwszych wierzących: „Przez wiarę uczniowie utworzyli pierwszą wspólnotę, zgroma‐dzoną wokół nauki apostołów na modlitwie, celebrowaniu Eucha‐rystii, oddając do dyspozycji wszystkich to, co posiadali, aby za‐spokoić potrzeby braci” (Motu Proprio Porta fidei, 13; por. Dz 2, 42‐47; Konstytucje CR, par. 204). W globalnym społeczeństwie, które z dnia na dzień jest coraz bardziej absorbowane przez kry‐zys ekonomiczny, nasze wspólne dzielenie oraz osobiste oderwa‐nie od ziemskiego znaczenia posiadania będzie składaniem świa‐dectwa papieskiemu wezwaniu do Roku Wiary: „wiara (…) zobo‐wiązuje każdego z nas do stawania się żywymi znakami obecności Zmartwychwstałego w świecie” (Porta fidei, 15).
Naprawdę Boże Narodzenie jest właściwie pierwszym przeja‐wem – epifanią, objawieniem –życia konsekrowanego: wyjątkowo ubogiego, czystego i posłusznego ludzkiego życia, którego naśla‐dowanie i odwzorowanie uważamy „za najwyższą regułę naszego życia” jako zmartwychwstańcy (Konst., 12). Poprzez fakt „rozbicia swojego namiotu pośród nas” (J 1, 14) boskie Słowo nie tylko po‐zbyło się swoich bogactw, lecz także wcieliło niewykluczającą nikogo miłość, a zstępując na ziemię, podjął decyzję, aby od pierwszego momentu w naszej historii być uległym jako Boży Syn woli kochającego Ojca. Jest to coś więcej niż tylko słodkie dzie‐ciątko leżące na sianku; to bożonarodzeniowe wezwanie do przy‐jęcia w naszej duszy „dążenia Jezusa Chrystusa” (Flp 2, 5), który przyjął postać sługi (2, 7), był znany jako syn cieśli (Mt 13, 55), a umarł jako złoczyńca, odarty z wszelkiego odzienia i ludzkiej godności.
Nasz zmartwychwstały Pan Jezus Chrystus w swoim wcieleniu przygotował drogę do zmartwychwstania; ale tylko na drodze kenosis, wewnętrznego odrzucenia w ziemskim życiu doświad‐czenia, do którego miał całkowite prawo. W okresie Bożego Naro‐dzenia chcemy nie tylko podziękować Bogu za pokorne narodziny Zbawiciela, ale wdzięcznie zaakceptować łaskę bycia narzędziami Jego bezwarunkowej miłości: żyjąc Jego ubóstwem (2 Kor 8, 9), poznając moc Jego zmartwychwstania i mając udział w Jego cier‐pieniach (Flp 3, 10).
O. JAMES GIBSON CR, tłum. Wojciech Mleczko CR
Autor jest sekretarzem generalnym Zgromadzenia Księży Zmartwychwstańców. Pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, obecnie mieszka i pracuje w rzym‐
skim Domu Generalnym.
Boże Narodzenie
25‐12‐2015 Strona 5
Choinkowcy czy
żłóbkowcy?
O tym, co mówi o nas sympatia do choinki lub żłóbka oraz o głębokiej wymowie tego drugiego, franciszkański
korespondent z Rzymu.
Polsce może aż tak wyraźnie tego podziału nie widać. We Włoszech, według niektórych pisarzy i filozofów, to tutaj przebiega linia
najważniejszych rozróżnień i klasyfikacji. Sposób życia, relacjonowania się ze światem ożywionym i nieożywionym, z historią i z wydarzeniami dnia codziennego zależą w dużej mierze od tego, po jakiej jesteś stronie: czy opowiadasz się po stronie choinki (l’albero di Natale), czy może po stronie żłóbka (il presepe)? Jesteś „choinkowcem” (alberista) czy „żłóbkowcem” (presepista)?
Luciano de Crescenzo, filozof i pisarz z Neapolu, przytacza w swojej książce zatytułowanej Tutti santi me compreso („Wszyscy Święci ze mną włącznie”) słowa swojego wujka, Alfonsa, który dzielił świat na choinkowców i żłóbkowców, od tej klasyfikacji uzależniał ocenę sytuacji i osób. (Na marginesie dodajemy, że wujek Alfons również dlatego się nie ożenił – według niego wszystkie kobiety to krypto‐choinkowcy): „Ludzkość dzieli się na żłóbkowców i choinkowców. Nie jest to błaha różnica. To jest różnica fundamentalna. Ci, co kochają żłóbek, to romantycy, ci mają serce zwrócone w stronę uczuć; ci, co wolą choinkę, bombki i kolorowe wstążki, są natomiast pociągnięci przez czystą formę i pieniądz”. Wydaje się, że we Włoszech ten podział mógłby się pokrywać z podziałem na północ i południe; Mediolan zatem to choinkowcy, Neapol – żłóbkowcy.
Po której stronie są Państwo? W Polsce ten podział, wydaje się, przebiegać nieco inaczej. W domu wszyscy jesteśmy choinkowcami, bo bez choinki ani rusz, a żłóbkowstwo należy do budynków kościelnych. Wydaje się, że polscy prezepiści to ruch obejmujący kościelnych, babki z chóru, facetów z Akcji Katolickiej, kolegów proboszcza, gospodynie z parafii i kilku starszych ministrantów, ewentualnie kleryka, co na praktykę świąteczną do parafii zlądował. Reszta populacji to zagorzali choinkowcy, a jeśli coś z prezepizmem mają wspólnego, to w wymiarze miniaturowej figurki Pana Jezusa, wciśniętej gdzieś tam między choinkę a prezenty.
Filozofia stojąca za żłóbkiem to filozofia mądrego spojrzenia na świat. Jest w żłóbku miejsce na wszystko. Na tych brzydkich, na tych ładnych. Na tych, co czuwają – pasterzy, i na tych, co śpią, bo w każdym porządnym żłóbku neapolitańskim jest Śpioch, Dormiglione. Jest miejsce na rozwój akcji, bo płynie woda, szumi potok. Jest miejsce na nowych ludzi i nowe postaci (to dlatego pojawia się w żłóbku i Diego Maradona, i Matteo Renzi). Bo żłóbek jest o tym, że Boże Narodzenie jest dla wszystkich i wszędzie i w każdym czasie.
Filozofia stojąca za choinką jest nieco inna. Owszem, symbolizuje życie, bo zielona. Ale chcemy to życie upiększyć, poprawić, zrobić po swojemu, bo coś w nim nie gra. I stąd bombki, kulki, czubek, wstążka. Jakby zwykłe, zielone nie wystarczyło. I o ile jest żywa – to pójdzie na śmietnik. O ile sztuczna – to powróci w przyszłym roku, ale z tymi samymi bombkami, nic się nie zmieni.
Mówią niektórzy, że podział na choinkowców i na żłóbkowców pokrywa się również z podziałem na tych co wolę prysznic od wanny. Choinkowcy wolą prysznic – szybko, tanio, skutecznie. Żłóbkowcy wybierają wannę – bo można się zatrzymać i spotkać z myślą.
To co, żłóbek czy choinka?
***
rawa autorskie do żłóbka posiadają franciszkanie i nie można z tym dyskutować. Tak jak prawa autorskie do ćwiczeń
duchownych posiadają jezuici, tak jak patent na liturgię maję benedyktyni. Licencja na żłóbek jest franciszkańska. Każdy franciszkanin jest w głębi serca żłóbkowcem, choćby przyjechał z Mediolanu, a jego rodzina prowadziła hurtową sprzedaż choinek. Jak się zaczęła przygoda ze żłóbkiem?
W
P
Boże Narodzenie
Strona 6
aczęło się wszystko trzy lata przed śmiercią św. Franciszka. Nie była obca Kościołowi sztuka i nie był obcy Kościołowi teatr. Misteria
liturgiczne były sprawowane już wcześniej w historii Kościoła. A i żłóbki też były jakoś tam znane, podobno pierwsze instalacje żłóbkopodobne sięgają aż IV wieku. To, co zrobił Franciszek, to jednak była mała rewolucja… Posłuchajmy, jak opowiada o pierwszym w świecie żłóbku jeden z najważniejszych biografów Franciszka ‐ Tomasz z Celano:
Franciszka największym zamiarem, głównym pragnieniem i najszczytniejszym postanowieniem było zachowanie we wszystkich i poprzez wszystko świętej Ewangelii oraz doskonałe naśladowanie nauki i postępowania Pana naszego Jezusa Chrystusa, z całą pilnością, całym staraniem, z całym pragnieniem du‐cha, z całym żarem serca.
W pilnej medytacji rozważał Jego słowa i od‐dawał się mądremu rozpatrywaniu Jego czynów. Przede wszystkim tkwiła mu w pamięci pokora zawarta we wcieleniu i miłość ujaw‐niona w męce, tak że ledwie mógł o czym innym myśleć.
Dlatego należy wzmiankować i ze czcią wspomnieć to, co uczynił w dzień narodzenia Pana naszego Jezusa Chrystusa, na trzy lata przed dniem swojej chwalebnej śmier‐ci, w grodzie zwanym Greccio.
Był na owym terenie mąż imieniem Jan, dobrej sławy, a jeszcze lepszego życia, którego błogosławiony Franciszek kochał szczególną miłością, ponieważ mimo że w swojej ziemi był on szlachcicem i człowiekiem bardzo poważanym, jednak gardził szlachectwem cielesnym, natomiast szedł za szlachectwem ducha. Jego to właśnie, prawie na piętnaście dni przed Narodzeniem Pańskim, święty Franciszek poprosił do siebie, jak to często zwykł czynić, i rzekł doń: „Jeśli chcesz, żebyśmy w Greccio obchodzili święta Pańskie, pośpiesz się i pilnie przygotuj wszystko, co ci powiem. Chcę bowiem dokonać pamiątki Dziecięcia, które narodziło się w Betlejem. Chcę naocznie pokazać Jego braki w niemowlęcych potrzebach, jak został położony w żłobie i jak złożony na sianie w towarzystwie wołu i osła”. Co usłyszawszy ów dobry i wierny
mąż, szybko pobiegł przygotować we wspomnianym miejscu wszystko, co Święty powiedział.
Nastał dzień radości, nadszedł czas wesela. Z wielu miejscowości zwołano braci. Mężczyźni i kobiety z owej krainy, pełni rozradowania, według swej możności przygotowali świece i pochodnie dla oświetlenia nocy, co promienistą gwiazdą oświeciła niegdyś wszystkie dnie i lata. Wreszcie przybył święty Boży i znalazłszy wszystko przygotowane, ujrzał i ucieszył się. Mianowicie nagotowano żłóbek, przyniesiono siano, przyprowadzono wołu i osła. Uczczono prostotę, wysławiono ubóstwo, podkreślono pokorę i tak Greccio stało się jakby nowym Betlejem. Noc stała się widna jak dzień, rozkoszna dla ludzi i zwierząt. Przybyły rzesze ludzi, ciesząc się w nowy sposób
z nowej tajemnicy. Głosy rozchodziły się po lesie, a skały odpowiadały echem na radosne okrzyki. Bracia śpieszyli, oddając Panu należne chwalby, a cała noc rozbrzmiewała okrzykami wesela. Święty Boży stał przed żłóbkiem, pełen westchnień, przeję‐ty czcią i ogarnięty prze‐dziwną radością. Ponad żłóbkiem kapłan odpra‐wiał uroczystą mszę świętą, doznając nowej pociechy.
Święty Boży ubiera się w szaty diakońskie, był bowiem diakonem, i do‐nośnym głosem śpiewa świętą Ewangelię. A jego głos mocny i słodki, głos jasny i dźwięczny,
wszystkich zaprasza do najwyższych nagród. Potem głosi kazanie do stojącego wokół ludu, słodko przemawiając o narodzeniu ubogiego Króla i małym miasteczku Betlejem. Często też, gdy chciał nazwać Chrystusa „Jezusem”, z powodu bardzo wielkiej miłości zwał Go „dziecięciem z Betlejem” i jak becząca owca wymawiał słowo „Betlejem”, napełniając całe swe usta głosem, a jeszcze bardziej słodkim uczuciem. Również, gdy wzywał „dziecięcia z Betlejem” lub „Jezusa”, zdawał się oblizywać wargi językiem, na podniebieniu smakując i połykając słodycz tego słowa.
Tamże Wszechmogący rozmnożył swe dary, a pewien cnotliwy mąż miał dziwne widzenie. Widział w żłóbku leżące dzieciątko, bez życia, ale
Z
Boże Narodzenie
25‐12‐2015 Strona 7
kiedy święty Boży zbliżył się doń, ono jakby ożyło i zbudziło się ze snu. To widzenie nie jest nieodpowiednie, gdyż w wielu sercach dziecię Jezusa zostało zapomniane. Dopiero Jego łaska, za pośrednictwem sługi świętego Franciszka sprawiła, że zostało w nich wskrzeszone i wyrażone w kochającej pamięci. Wreszcie zakończył się uroczysty obchód i każdy z radością powrócił do siebie.
Siano złożone w żłobie zachowano w tym celu, aby poprzez nie Pan uzdrawiał bydło i zwierzęta, i tak pomnażał swoje święte miłosierdzie. Naprawdę tak się stało, że wiele chorych zwierząt w pobliskiej okolicy, po zjedzeniu trochę z tego siana zostało uleczonych ze swych dolegliwości. A nawet kobiety, cierpiące na ciężki i długi poród, po położeniu na nieco tego siana, szczęśliwie rodziły. A także osoby obojga płci, uciekający się po ratunek w swoich różnych uciskach, uzyskiwały tam upragnione zdrowie.
Wreszcie, miejsce żłóbka przeznaczono na świątynię Panu, a ku czci świętego ojca Franciszka nad żłóbkiem zbudowano ołtarz i poświęcono kościół, aby tam, gdzie kiedyś zwierzęta jadły paszę z siana, teraz ludzie ku zdrowiu duszy i ciała pożywali Ciało niepokalanego i nieskalanego Baranka, Jezusa Chrystusa Pana naszego, który z wielkiej i niewymownej miłości dał nam siebie samego. On, który z Ojcem i Duchem Świętym żyje i króluje, Bóg wiekuiście chwalebny, poprzez wszystkie wieki wieków. Amen. Alleluja, Alleluja.
ak oto w historię wpisuje się żłóbek. Geniusz św. Franciszka polega na tym, że włącza do liturgii całe stworzenie. Ono już jest co prawda
włączone, bo w każdej liturgii przynosi na ołtarz chleb i wino – owoc ziemi, winnego krzewu i pracy rąk ludzkich. Ale jeszcze ważniejszą sprawą jest fakt, że Franciszek nie przynosi do żłóbka żadnej… figurki, żadnego przedstawienia Dzieciątka Jezus! Jak to, to po co żłóbek? Skoro nie ma w nim Pana Jezusa? Franciszek mówi, że jest! Ale nie rzeźbiony z drewna – ten prawdziwy! Ten eucharystyczny…
Franciszek chciał pokazać, że Boże Narodzenie można przeżywać i dziś, każdego dnia, uczestnicząc w Eucharystii. Pisze o tym w jednym ze swoich „Napomnień”:
Dlatego: Synowie ludzcy, dokąd będziecie
twardego serca? (Ps 4,3). Dlaczego nie poznajecie prawdy i nie wierzycie w Syna Bożego? (por. J 9,35). Oto uniża się co dzień (por. Flp 2,8) jak wtedy, gdy z tronu królewskiego (por. Mdr 18,15) zstąpił do łona Dziewicy. Codziennie przychodzi do nas w pokornej postaci. Co dzień zstępuje z łona Ojca na ołtarz w rękach kapłana. I jak ukazał się świętym apostołom w rzeczywistym
ciele, tak i teraz ukazuje się nam w świętym Chlebie. I jak oni swoim wzrokiem cielesnym widzieli tylko Jego Ciało, lecz wierzyli, że jest Bogiem, ponieważ oglądali Go oczyma ducha, tak i my, widząc chleb i wino oczyma cielesnymi, starajmy się dostrzegać i wierzmy mocno, że jest to jego żywe i prawdziwe Najświętsze Ciało i Krew. I w taki sposób Pan jest zawsze ze swymi wiernymi, jak sam mówi: Oto Ja jestem z wami aż do skończenia świata (por. Mt 28,20).
Jak przypominają historycy, Franciszkowy pomysł miał prawdopodobnie coś wspólnego z walką z herezjami, które buszowały po Europie na początku XIII w., i wpisuje się dobrze też w taki kontekst historyczny. XIII wiek to bowiem czas herezji, które negowały prawdziwość Eucharystii. I robiąc żłóbek, odpowie: prawdziwe jest nie tylko Wcielenie, a co za tym idzie – człowieczeństwo Chrystusa, ale prawdziwa jest i Eucharystia!
astanawiam się nad żłóbkowcami i choin‐kowcami. Chyba jednak nieco bliżej dogmatu o Wcieleniu, bliżej tego, o czym opowiadają
święta Bożego Narodzenia, są ci pierwsi. Bo Boże Narodzenie jest o tym: Druga Osoba Trójcy Świętej przyjmuje na siebie ludzkie ciało. A zatem i jego ograniczenia, i jego możliwości. Śpi, płacze, śmieje się. Ale najważniejsze przeżywa swoje i nasze, ludzkie życie, po Bożemu. I nam daje taką samą możliwość. W chrzcie świętym otrzymujemy Ducha Świętego, który pozwala nam zrobić dokładnie to, co zrobił Jezus – przeżyć ludzkie życie po Bożemu, na sposób Boży. W dużym skrócie: kochać tak, jak On kochał, do śmierci. Do oddania życia.
To kochanie zaczyna się prawdopodobnie od zauważenia drugiej osoby, od zrobienia jej miejsca, od przyjęcia jej z wszystkimi jej sińcami i z całym jej pięknem. Czy żłóbek tego może nauczyć?
Idąc po tej linii i myśląc kategoriami św. Franciszka, może warto byłoby pomyśleć o zrobieniu w domu takiego żłóbka, w którym… nie ma figurki Dzieciątka Jezus. Dlaczego? Bo my sami jesteśmy na Jego obraz i podobieństwo (Rdz 1,27), jesteśmy na podobieństwo Syna (Rz 8,29). Bo cokolwiek uczyniliśmy jednemu z tych najmniejszych, to Jemu uczyniliśmy (Mt 25). Nie ma figurki Dzieciątka Jezus, ale jest… mąż, żona, dziecko, babcia, teściowa, dziadek, wujek, sąsiad, sąsiadka, ciocia, kuzynka.
edług Luciano de Cresenzo podział pomiędzy choinkowców a żłóbkowców jest tożsamy z podziałem na „lud miłości” i „lud
wolności”. Do ludów miłości (popoli d’amore) zalicza on takie nacje Europy jak Włochy, Hiszpania, Grecja, Irlandia i Polska. Do ludów wolności – Niemcy, Anglia, Dania, Szwecja, Norwegia. Reszta jest gdzieś pośrodku.
T
Z
W
Boże Narodzenie
Strona 8
Wolność w tym przypadku jest rozumiana jako umiłowanie jakiejś zamkniętej samotności, w której nikt mi nie przeszkadza robić tego, co mi się podoba. Miłość – jako zdolność do życia obok siebie, razem, do kochania.
Boże Narodzenie jest o tym, że przyszedł na ten świat Ktoś, kto nas do tego kochania uzdolnił. Co więcej, uzdolnił nas do kochania tak potężnego, jak potężne jest Boże kochanie: do końca, do śmierci, do zapomnienia o sobie. Eucharystia, to codzienne Boże Narodzenie, jest spotkaniem z tą Miłością. Jest staniem się tak bardzo jedno z tą Miłością, że możemy powiedzieć do siebie nawzajem – bierzcie i jedzcie, to jest moje życie dla was.
może dlatego w Polsce, oprócz choinek i żłóbków, mamy jeszcze jedną tradycję, wiele potężną i głęboką w swojej wymowie – opłatek, który nam
o tym eucharystycznym wymiarze naszego życia przypomina. Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się Bogiem. A jeśli Bogiem, to i Eucharystią. I odtąd każdy z nas może powiedzieć drugiemu człowiekowi: chcę być dla Ciebie jak opłatek, jak hostia. Możesz mnie połamać i zjeść. |
BR. SZYMEK Tomasz Szymczak OFMConv jest doktorantem papieskiego
uniwersytetu Biblicum
Boże Narodzenie oczami Japonki
Gdy przeżywałam mój najbardziej osobliwy adwent
w Danii, o czym poprzednio, czas w dużej mierze płynął mi na przygotowaniach do świątecznego kiermaszu przy parafii, w której życiu przez te miesiące uczestniczyłam. Taśmowo niemalże robiłam na drutach (krasnale, rzecz jasna), ucząc tejże sztuki również japońską koleżankę ‐ Masumi (jej japońska rzetelność objawiała się w rów‐niutko drobnych rządkach i oczkach).
Kiedyś tak siedziałyśmy, wspólnie robiąc na drutach, Masumi zapytała, o co tak właściwie chodzi w te święta, czemu tyle zamieszania w Europie z ich powodu. Wyja‐śniłam najprościej, jak to możliwe, że chodzi o „Boże Narodzenie”, korzystając z terminu religijnego, którego się potocznie w Danii nie używa na określenie tych świąt.
‐ No, ale jak to Bóg się urodził, skąd o tym wiecie... – z powątpiewaniem i bezradnością na twarzy zapytała moja dociekliwa koleżanka. No to nie pozostało mi nic innego, jak zacząć od Adama i Ewy – dosłownie, i do tego po duńsku, który ani moim, ani jej ojczystą mową nie
był, a miałyśmy za sobą dopiero trzy miesiące miesz‐kania w tym kraju. Uff... Napociłam się, namęczyłam, nim doszłam do terminu „zbawienie”.
Tego już Masumi w ogóle, mimo synonimów, pojąć nie mogła. Odkupić? Kogo, za co? Wyzwolić? Do czego? Życie wieczne? Ale jak – w trumnie? Dzień minął na wy‐kładzie z bardzo ogólnych idei chrześcijaństwa, które – nie powiem – bardzo ją ujęły, wręcz wzruszyły (no bo jak to, dać się niewinnie ukrzyżować dla innych?!?).
Kiedy ją spytałam, czym zatem dla niej są te święta,
to potrafiła jedynie powiedzieć, że okazją do dawania prezentów (w listopadzie musiała nadać paczkę, by do‐płynęła na czas do rodziny), ale skąd taki zwyczaj, tego nie wiedziała. Gdy zapytałam o wiarę w jej kraju, usłysza‐łam, że owszem pokolenie babć (tych już nielicznych, co przeżyły Hiroszimę), wierzy w różnych bogów (bożków?), ale ona nie wie nawet co to za religia. Wie, że pali się czasem jakieś świeczki, coś tym bogom ofiarowuje... Ale ona w sumie nie wie po co i w to nie wierzy. Więcej nie zdołałam z niej wycisnąć.
Za to uświadomiłam sobie, jak trudno mówić o Bogu komuś, kto nigdy dotąd o Nim nie słyszał! A dziś, 15 lat później, myślę, że… taki dialog mógłby się obecnie odbyć między dwiema Europejkami, ba… Polkami. |
ROMANA ZYGMUNT
I
Z życia parafii
25‐12‐2015 Strona 9
Myśli o miłosierdziu Bardziej niż czegokolwiek człowiek potrzebuje miłosierdzia. Moc, która nie służy miłosierdziu, prowadzi człowieka na bezdroża.
ks. Józef Tischner „Drogi i bezdroża miłosierdzia”, str. 132
Minęło
W środę 16 grudnia, po mszy św. wieczornej w kaplicy Matki Bożej Łaskawej państwo Jadwi‐ga i Jacek Pulikowscy opowiadali o swoich wrażeniach z ostatnie‐go Synodu. Więcej na str. 12.
Informacje finansowe: taca z nie‐
dzieli 6 grudnia wyniosła 3 770 zł,
a z niedzieli 13 grudnia (taca gospo‐
darcza) – 3 970 zł. Wszystkim ofia‐
rodawcom składamy serdeczne
podziękowania. Bóg zapłać!
Nadejdzie
We wtorek 29 grudnia rozpoczy‐namy kolędę. Dokładny program pierwszego tygodnia na następ‐nej stronie.
W czwartek 31 grudnia, o godz. 18 nabożeństwo dziękczynne na zakończenie starego roku, a po nim msza św.
1 stycznia, w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki, msze św. zo‐staną odprawione jak w każdą niedzielę.
W sobotę 2 stycznia, o godz. 9 w Sali Portretowej spotkanie opłatkowe dla wspólnoty Żywe‐go Różańca.
6 stycznia, w uroczystość Obja‐wienia Pańskiego, Załoga Pana Boga zaprasza o godz. 18 na ja‐sełka, które zostaną powtórzone o tej samej godzinie w niedzielę Chrztu Pańskiego, 10 stycznia.
W niedzielę Chrztu Pańskiego, 10 stycznia, o godz. 12.30 zostanie odprawiona msza św. w intencji dzieci ochrzczonych w naszej pa‐rafii w 2015 roku.
W każdy wtorek mszą św. o godz. 18.30 swoje spotkanie rozpoczyna Dom Zmartwych‐wstania Wspólnoty Chrystusa Zmartwychwstałego Galilea. Po mszy św. spotkanie w mieszkaniu animatora, w czasie którego uwielbiamy Boga wspólną, rado‐sną modlitwą, czytamy Słowo Boże i dzielimy się naszym do‐świadczeniem wiary oraz rado‐ściami i troskami życia. Spotkania są otwarte.
Również w każdy wtorek o godz. 18.30 odprawiamy mszę św., modląc się w intencji Duszpa‐sterstwa Trzeźwości. Po Eucha‐rystii spotkanie grupy wsparcia osób współuzależnionych w salce obok kancelarii parafialnej.
Każdego 13. dnia miesiąca o godz. 18:30 msza św. w intencji Ojca świętego, kapłanów, ojczy‐zny i Radia Maryja.
W każdy czwartek od godz. 15 do
godz. 21 zapraszamy na adorację
Najświętszego Sakramentu. Na
zakończenie adoracji, o godz.
20.45 odmawiamy kompletę. Od
godz. 20 możliwość spowiedzi
świętej.
Każdego 25. dnia miesiąca msza
św. o godz. 18.30 (jeśli przypada
w dni powszednie) lub o 11 (jeśli
przypada w niedziele i uroczysto‐
ści) w intencji Duchowej Adopcji
Dziecka Poczętego.
Kalendarz
liturgiczny
26 XII – sobota, św. Szczepana, Pierwszego Męczennika Dz 6, 8‐10; 7, 54‐60; Mt 10, 17‐22 27 XII – niedziela świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa Syr 3, 2‐6. 12‐14; Kol 3, 12‐21; Łk 2, 41‐52 28 XII – poniedziałek, św. Mło‐dzianków, męczenników 1 J 1, 5 – 2, 2; Mt 2, 13‐18 29 XII – wtorek, 5. dzień w oktawie Narodzenia Pańskiego 1 J 2, 3‐11; Łk 2, 22‐35 30 XII – środa, 6. dzień w oktawie Narodzenia Pańskiego 1 J 2, 12‐17; Łk 2, 36‐40 31 XII – czwartek, 7.dzień w okta‐wie Narodzenia Pańskiego 1 J 2, 18‐21; J 1, 1‐18 1 I‐piątek, Świętej Bożej Rodzicielki Maryi Lb 6, 22‐27; Ga 4, 4‐7; Łk 2, 16‐21 2 I – sobota, św. Bazylego Wielkie‐go i św. Grzegorza z Nazjanzu, bpp. i ddK. 1 J 2, 22‐28; J 1, 19‐28 3 I – 2. niedziela po Narodzeniu Pańskim Syr 24, 1‐2. 8‐12; Ef 1, 3‐6. 15‐18; J 1,1‐18 albo J 1, 1‐5. 9‐14 4 I – poniedziałek 1 J 3, 7‐10; J 1, 35‐42 5 I – wtorek 1 J 3, 11‐21; J 1, 43‐51 6 I – środa, Objawienie Pańskie Iz 60, 1‐6; Ef 3, 2‐3a. 5‐6;p Mt 2, 1‐12, 7 I – czwartek 1 J 3, 22 – 4, 6; Mt 4, 12‐17. 23‐25, 8 I – piątek 1 J 4, 7‐10; Mk 6, 34‐44 9 I – sobota 1 J 4, 11‐18; Mk 6, 45‐52, 10 I – 3. niedziela po Narodzeniu Pańskim Syr 24, 1‐2. 8‐12; Ef 1, 3‐6. 15‐18; J 1, 1‐18
Z życia parafii
Strona 10
Redakcja „Ja Jestem Zmar-twychwstaniem” dziękuje za wszelkie ofiary składane do skarbony w dniu ukazania się pisma. Ofiary są przeznaczane wy-łącznie na druk dwutygodnika. Zapraszamy na stronę jajestemzmartwychwstaniem.pl, na której publikujemy wszyst-kie numery – w kolorze.
„Ja Jestem Zmartwychwstaniem” – dwutygodnik parafii Zmartwych-wstania Pańskiego w Poznaniu.
Ukazuje się od 1989 r.
Redaguje zespół: o. Adam P. Błyszcz, Romana Zygmunt, Agnieszka Kub-czak, Danuta i Hieronim Piotrowie, Małgorzata Świderska, Leszek Zygmunt. Projekt graficzny i skład: Romana Zygmunt. Współpraca: Janusz Marczewski, Emilia Mrowińska, Tomasz Szymczak (Rzym). Adres redakcji: ul. Dąbrówki 4, 61-501 Poznań www.jajestemzmartwychwstaniem.pl Teksty i listy prosimy przekazywać mailowo: [email protected] lub [email protected] albo osobiście członkom redakcji.
Druk: EUROPRINT, ul. Pamiątkowa 19, tel./faks 0 61 833 73 85
Redakcja zastrzega sobie prawo do opracowania i skracania nadesłanych materiałów.
Kolęda 2016
Wtorek, 29 grudnia 2015 r.
o. Tomasz Sułkowski – ulica Sportowa 1, 3, 5 i 7
o. Tomasz Baniak – ulica Barska cała
o. Jacek – ulica Łanowa 9, 11, 13, 15 i 15a
o. Marek – ulica Łanowa 17, 19 i 21
Środa, 30 grudnia 2015 r.
o. Tomasz Sulkowski – ulica Rolna 16 i 18
o. Tomasz Baniak – ulica Rolna 20 i 22
o. Jacek – ulica Rolna 24 i 26
Poniedziałek, 4 stycznia 2016 r.
o. Adam – ulica Rolna 28 i 30
o. Tomasz Sułkowski – ulica Rolna 32 i 34
o. Tomasz Baniak – ulica Rolna 36 i 38
o. Jacek – ulica Rolna 40 i 42
o. Marek – ulica Rolna 44 i 44a
Wtorek, 5 stycznia 2016 r.
o. Adam – ulica Rolna 46 i 46a
o. Tomasz Sułkowski – ulica Rolna 48 i 50
o. Jacek – ulica Rolna 50a, 52 i 52a
o. Marek – ulica Rolna 1, 4, 5, 7, 8 i 8a
o. Tomasz Baniak – ulica Rolna 15, 17, 17a, 21,
23, 25, 27 oraz 27a
Skorzystaj z profesjonalnego
makijażu – wesprzyj akcję
charytatywną
Dobrze się bawiąc, możesz
pomóc Adasiowi i Stefkowi
31 grudnia (sylwester!) od godz. 12 do 19 w salce
obok kancelarii pani mgr Magda Dudek, kosmeto-
log i wizażystka, wykona profesjonalne sylwe-
strowe makijaże wieczorowe.
Sugerowana cena 60 zł.
Praca wizażystki będzie charytatywna, a opłata za
profesjonalną usługę będzie miała charakter ofiary,
która zostanie przeznaczona na pomoc dla Adasia
i Stefka.
Konieczność wcześniejszego uzgodnienia godziny
pod numerem 515 107 230.
Zapraszamy!
Z życia parafii
25-12-2015 Strona 11
Adwentowe akcje Caritas w parafii
W tegorocznym adwencie akcje naszego parafial-nego Caritasu rozpoczęła sprzedaż świec Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom. W ramach tej organizowa-nej po raz 22. akcji rozprowadzonych zostanie ponad 3 mln świec, które znajdą się na stołach w całej Pol-sce. Dochód z ich sprzedaży przekazany zostanie na pomoc najbardziej potrzebującym dzieciom. Środki rozdysponowane zostaną przez diecezjalne Caritas wśród świetlic socjoterapeutycznych, na dożywianie, pomoc w edukacji i letni wypoczynek.
Kolejnym przedsięwzięciem, już stricte parafial-nym, była zbiórka żywności przynoszonej przez para-fian i zbieranej do kosza ustawionego przy ołtarzu św. Józefa. Zebrana żywność (w pierwszą niedzielę listopada i grudnia) przeznaczona została na paczki dla najbardziej potrzebujących rodzin z naszej parafii. Wspomnieć należy tutaj również o bezinteresownej pomocy ze strony dwóch anonimowych darczyńców. Jak co roku odwiedził nas sponsor, od którego otrzy-maliśmy zbiorcze opakowania makaronu, ryżu, kaszy i herbaty. Bardzo jesteśmy mu wdzięczni za dotych-czas okazywaną pomoc i cieszymy się, że co roku mo-żemy na niego liczyć! Kilka dni temu zgłosiła się do nas też rodzina, która ufundowała wędliny dla na-szych 30 rodzin. Im również bardzo dziękujemy! Wy-dawanie żywności odbyło się w naszym kościele 17 grudnia i mamy nadzieję, że choć trochę zasili to świąteczny budżet tych najbardziej potrzebujących.
Jak co roku braliśmy także udział w zbiórce żyw-ności dla Caritas w sklepie Biedronka przy ul. Dolna Wilda. Zawsze brakuje chętnych do uczestnictwa w takich zbiórkach (to nie jest zbyt wdzięczne zaję-cie) i dlatego jesteśmy bardzo wdzięczni za pomoc ministrantom i ich opiekunowi ojcu Tomaszowi za wsparcie. Wiadomo, że przed świętami klienci skle-pów ze wszech stron atakowani są prośbami o pomoc czy to finansową (zbiórki do puszek), czy rzeczową.
Dlatego szczególnie dziękujemy tym, którzy okazali zrozumienie i trochę empatii dla nas kwestujących i wszystkim tym, którzy wrzucili nam choć paczkę makaronu czy kartonik ryżu. Dla przeciętnego klienta to naprawdę niewiele, wydatek rzędu 2-3 zł, ale w skali kilkuset osób robiących zakupy to już na-prawdę ogromna ilość żywności.
Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy zakupili u nas adwentowe świece Caritas i tym, którzy przy-nieśli żywność dla biednych. Jesteśmy też bardzo wdzięczni tym parafianom, którzy nadal przynoszą dary dla schroniska. Serdeczne Bóg zapłać!
I pamiętajmy: NIE MA CHRZEŚCIJAŃSTWA BEZ CZYNÓW MIŁOŚCI! Ważne, żebyśmy potrafili się dzie-lić z drugim człowiekiem i okazywać życzliwość wo-bec potrzebujących nie tylko w święta. | (MŚ)
Adwentowa
jałmużna krwi 13 grudnia br. odbyła się przy naszej parafii kolejna zbiórka krwi. Pan Jacek Migdał – koordynator akcji bar-dzo dziękuje wszystkim krwiodawcom za ich obecność i ofiarność. Zarejestrowano 24 dawców, 19 z nich odda-ło po 450ml krwi. Troje zarejestrowało się w bazie po-tencjalnych dawców szpiku. Serdeczne BÓG ZAPŁAĆ. |
Z życia parafii
Strona 12
Synod okiem uczestników Synod w mediach, a realny to dwa różne wydarzenia – tak stwierdzili jego poznańscy uczestnicy, pp. Pulikowscy, którzy byli świeckimi audytorami. Tym bardziej warto było posłuchać ich relacji.
Państwo Pulikowscy od 30 lat udzielają się w naszej diecezji w poradnictwie rodzinnym, ale nie wiedzieli, jak to się stało, że to oni zo‐stali mianowani na świeckich audytorów tego nadzwyczajnego zebrania Kościoła. W sierp‐niu zadzwoniono do nich z pytaniem o udział w Synodzie, ale nie chcieli się zgodzić. Jak się okazało, nie bardzo liczono się z ich zdaniem, gdyż niebawem otrzymali nominację od pa‐pieża. No i polecieli do Rzymu. W środę 16 grudnia podzielili się swoimi wrażeniami i relacją z naszymi parafianami. Zrobili to tym chętniej, że pani Jadwiga pochodzi z naszej parafii.
Obok biskupów i kardynałów w Synodzie uczest‐
niczyło 17 par małżeńskich z całego świata oraz 14 innych świeckich audytorów oraz dwie zakonnice i jeden kapłan. Wśród małżeństw była para włoska, która żyje na misjach w… Holandii, razem z 12 dzieci. Na Soborze byli ze swoim z 4‐miesięcznym dzieckiem – najmłodszym uczestnikiem spotkania.
W pierwszej części Synodu zadaniem wszystkich uczestników było przedstawienie swojego – tylko 3‐minutowego wystąpienia, w jednym z języków Syno‐du (woski, hiszpański, francuski, angielski, niemiec‐ki). Było to największe wyzwanie – redakcja tekstu oraz ćwiczenie jego wygłoszenia zajęły Polakom naj‐więcej czasu. (Treść tego wystąpienia publikowali‐śmy w ostatnim numerze JJZ). Wszyscy prelegenci byli perfekcyjnie przygotowani i kończyli w punkt bez przedłużania, o gadulstwie tym bardziej nie było mowy. Tylko taka dyscyplina pozwoliła przebrnąć przez wielogodzinne wysłuchanie wszystkich uczest‐ników.
Wystąpienia były bardzo treściwe. Jak komento‐wali sami uczestnicy – momentami biskupi mówili jak świeccy, a świeccy jak biskupi. Wszystkim przysłu‐chiwał się – nie biorąc nigdy głosu – papież Franci‐szek. Państwo Pulikowscy bardzo wysoko ocenili wystąpienia wszystkich Polaków oraz innych polsko‐języcznych przedstawicieli Kościołów z Europy Wschodniej. Chwalili również przedstawicieli Afryki za wierność Chrystusowi, a Azję za prężność.
Jak zauważyli, najbardziej nowatorskie oraz po‐stępowe pomysły płynęły z krajów, w których Kościół
obecnie jest w najsłabszej kondycji: Australia, Nowa Zelandia, Niemcy, Szwajcaria, Austria, Francja, fran‐cuskojęzyczna Kanada. Są to też kraje, w których zre‐zygnowano z indywidualnej spowiedzi. Z kolei, jak stwierdził p. Jacek Pulikowski, ci najbardziej udrę‐czeni i prześladowani, np. z Afryki, byli za ostrzejszą wymową i większymi wymaganiami względem ludzi, podczas gdy przedstawiciele Europy Zachodniej sta‐rali się poprzez emocje lub branie na litość „rozmięk‐czyć” wymowę nauki Kościoła czy doktrynę.
Wbrew relacjom mediów, z którymi polscy audy‐torzy mogli zapoznać się dopiero po powrocie (pod‐czas Synodu nie było na to czasu), tychże nowator‐skich pomysłów, rozmywających naukę Kościoła, było znacznie mniej, wcale nie dominowały. Na przy‐kład w grupie pp. Pulikowskich na 21 biskupów tylko trzech miało bardziej lub bardzo liberalne nastawia‐nie.
Wysłuchanie tylu świadectw i wystąpień pozwoli‐ło zyskać nie tylko szerzy obraz całego Kościoła, ale i nabrać jeszcze większego dystansu do Europy. Na przykład wypowiedzi przedstawicieli z Azji wskazały problemy, z jakimi borykają się małżeństwa między‐wyznaniowe. W Indiach 50 proc. małżeństw katoli‐ków jest mieszanych, tj. zawartych z wyznawcą innej religii. W Tajlandii – 90 proc. To pokazuje wagę przy‐gotowania ślubnego. Kolejnym problemem jest na‐wrócenie się ludzi ze społeczeństw, w których panuje wciąż poligamia – pojawia się kwestia, jak pogodzić katolicką naukę i wiarę z faktem, że ponosi się odpo‐wiedzialność za kilka wcześniej wziętych żon?
Z życia parafii
25‐12‐2015 Strona 13
Wbrew pozorom to nie są jednostkowe przypadki… Synod nie jest parlamentem, by móc coś ustalać
dla całego Kościoła, papież zastrzegł też, że jego ce‐lem nie ma być żadna zmiana doktryny. W związku z tym próby włączenia do komunii świętej osób żyją‐cych w związkach niesakramentalnych naruszałyby doktrynę. Również kwestia osób żyjących w związ‐kach homoseksualnych nie była przedmiotem Syno‐du, którego tematem była wyłącznie rodzina oparta na małżeństwie mężczyzny i kobiety, otwarte na po‐tomstwo.
Polskim uczestnikom nie podobały się niektóre sformułowania, zbyt zagmatwane, niejednoznaczne, pozwalające na różne interpretacje, a nawet niewiele wnoszące, ale był to efekt kompromisu oraz presji czasu.
Państwo Pulikowscy zapytani o osobiste wrażenia z Synodu, podsumowali, że było to ogromnie poucza‐jące doświadczenie. – Wierzyliśmy w działanie Ducha Świętego, a teraz wierzymy chyba jeszcze bardziej. Powszechność, a jednocześnie różnorodność Kościo‐ła, bo każdy z głosów jest absolutnie indywidualny, stworzyły niczym mozaika z kamyczków różnych barw piękny obraz całego Kościoła.
Spośród uczestników naszego spotkania padło py‐tanie, czy synod był potrzebny, czy aby za wiele nie zagmatwał. Państwo Pulikowscy nie mieli co do tego wątpliwości: – Liberałowie zobaczyli, że są w znacz‐nej mniejszości, zobaczyli, że tam, gdzie Kościół kwit‐nie, są inne poglądy niż tam, gdzie zamiera. Myślę, że była to też katecheza dla Papieża – o Jego Kościele – i w tym sensie było to potrzebne. Wielu konserwaty‐stów było zdania, że obronili Kościół przed zakusami, więc cieszyli się z tego Synodu. Ja jestem po tym Sy‐nodzie spokojniejszy niż przedtem – podsumował pan Jacek. Jego żona Jadwiga dodała: – Odczuwalna była modlitwa za uczestników Synodu, wszyscy to wyczuwali i podkreślali w rozmowach. |
ROMANA ZYGMUNT
Dziękujemy
Już po raz kolejny nasze para‐fianki – panie Izabela i Beata – przygotowały własnoręcznie ozdoby choinkowe, ze sprzedaży których dochód zasilił świąteczny budżet pp. Rozwadowskich, rodziców bliźniaków Adama i Stefana, których nasi parafianie objęli swoim wsparciem. Tym razem udało się uzyskać 1 158 złotych.
Dziękujemy za tę inicjatywę oraz ofiary parafian. I za‐chęcamy do zapoznania się z najnowsza relacja z życia rodziny rozwadowskich na następnych stronach.| (RED)
Chwalimy się powstaniem Zachęcamy do włączenia się do akcji ogło‐szonej na Facebooku z okazji 97. rocznicy powstania wielkopolskiego – 27 grudnia: wywieśmy flagi. Pamiętajmy o powstaniu wielkopolskim!
Inicjatorzy akcji, objętej m.in. patronatem Marszałka Województwa, chcą przypomnieć wszystkim Polakom o tym bardzo ważnym, a często marginalizowanym wy‐darzeniu. Powstanie wielkopolskie nie miało znaczenia wyłącznie lokalnego, ale było ważnym elementem w odrodzeniu się niepodległego państwa polskiego po 1918 roku. Dlatego akcja skierowana jest do całej Polski.
W Wielkopolsce w 1918 r. do walki o odzyskanie wolności stanęli wszyscy. Finałem wydarzeń, które roz‐poczęły się 27 grudnia przed hotelem Bazar, było zwy‐cięstwo kończące 123 lata niewoli. Gdyby zabrakło tego zrywu w miejscu, gdzie Polska się narodziła, nie byłoby
Polski. Dzielmy się Po‐
wstaniem z bliskimi i przyjaciółmi, prezen‐tujmy je ludziom, z którymi współpracu‐jemy, naszym znajo‐mym spoza Wielko‐polski. Chociażby po to, by szukać oddają‐cych jego wymowę współczesnych warto‐ści. | (RED)
Z życia parafii
Strona 14
Z życia Bliźniaków
Adaś rozumie coraz więcej Z bieżących zapisów pani Beaty Rozwadowskiej:
Wczoraj znów nerwy związane z PEGiem. Cały czas czekamy na dostawę nowego zestawu Nutri‐port, czyli gastrostomii niskoprofilowej. Byliśmy na zastępczym (…), takim, który jest też zakłada‐ny bezpośrednio przez brzuszek z balonem, ale nie ma doczepianej końcówki, tylko wystaje na około 15 cm z brzucha, co przy ruchliwości Ada‐sia stwarza niebezpieczeństwo wyrwania itp. Ten zestaw, który miałam w domu, był dość stary i już miał go kiedyś w brzuszku. Liczyłam się z tym, że może za długo nie wytrzyma, ale miałam cichą nadzieję, że damy radę do czasu nowego zestawu. Tymczasem wczoraj mama wyciągała Adasia z fo‐tela rehabilitacyjnego, a tu PEG poza brzuchem… Znów się zdenerwowałam. Z poradni żywienio‐wej wczoraj mi powiedzieli, że gdzieś w magazy‐nie znaleźli jakiś Nutriport i przyślą nam po nie‐dzieli. Nie wiem, czy to nie aby z tej partii, co w zeszłym roku tak pękały balony. Taki zestaw kosztuje 500 zł! Według mnie, powinni to jakoś producenci testować, czy wytrzyma choć przy‐najmniej pół roku.
Wieczorami w grudniu chodzimy z dziećmi na 18 na roraty, a po nich toaleta wieczorna Adasia i chwila czasu dla siebie. Ostatnio ćwiczę w domu dla lepszej kondycji, bo wysiłek fizyczny pomaga mi w stresie dnia codziennego i poprawia formę. Odkąd ćwiczę, nie bolą mnie już plecy, a Adaś co‐raz cięższy i chociaż samodzielnie chodzi, to do wózka czy do łóżeczka, czy do fotela rehabilita‐
cyjnego muszę go dźwigać. Adaś coraz więcej ro‐zumie. Sygnalizuje nam fakt, kiedy ma potrzebę odsysania wydzieliny z rurki. Podchodzi do ssaka i potrafi go włączyć. To bardzo dużo, bo świadczy o coraz lepszym rozumieniu. Nauczył się nowych gestów. Umie pokazać mama i babcia. Ostatnio też wieeeelki sukces. Podczas toalety wieczornej ćwiczymy nagryzanie tubki żuchwowej. Takie urządzenie logopedyczne wyglądające na mały młoteczek, które służy do ćwiczenia zgryzu. Ćwi‐czymy to od ponad roku i po raz pierwszy Adaś sam we własne rączki wziął tubkę i nagryzał.
Kropla drąży skałę nie siłą, lecz częsty spada‐niem. Taka codzienność z dzieckiem niepełno‐sprawnym w 100% wpisuje się w te słowa. Co‐dziennie systematyczna praca i dążenie do celu. Nie można się załamywać brakiem natychmia‐stowych rezultatów. Trzeba cierpliwości. Tego nas uczy Adaś każdego dnia.
Znamy już termin kolejnej operacji Adasia – 17 lutego 2016 r., o ile będzie zdrowy. To poważ‐na operacja w Centrum Leczenia Wad Twarzo‐czaszki w szpitalu w Olsztynie. Skomplikowany przeszczep kości z żebra wraz z tkanką miękką, całym unaczynieniem do żuchwy. Trudna opera‐cja i bolesna dla Adasia. Po niej ma przebywać na intensywnej terapii w śpiączce farmakologicznej. W ciągu tygodnia okaże się, czy przeszczep się przyjmie. Kość do pobrania jest duża, więc rana będzie duża – od klatki piersiowej pod pachą aż na plecy. Prosimy więc o modlitwę i wstawiennic‐two, aby przeszczep się przyjął i nie było kompli‐kacji, oraz o siły dla całej naszej rodziny. Naj‐większy koszmar dla matki to patrzeć, jak cierpi jej dziecko. :‐(
Wszystkim parafianom serdecznie dziękujemy za przekazywanie 1% podatku. Pieniądze te do nas docierają, ale księgowanie środków w tym roku zakończyło się dopiero 23 listopada. Z Po‐znania mamy dużo wpłat, więc domyślamy się,
Polecamy
25‐12‐2015 Strona 15
KONCERT KOLĘD
W sobotę, 2 stycznia, po mszy świętej
wieczornej z koncertem kolęd
wystąpi Poznański Chór
Młodzieżowy Campanelli.
Zapraszamy!
domyślamy się, że to dzięki pomocy parafii. Przy okazji kończącego się roku i dokonywanych roz‐liczeń podatkowych przy‐pominamy o możliwości przekazania 1% podatku oraz darowizn (całorocz‐nie) na rzecz Adasia i Stef‐ka.
1% podatku W formularzu PIT wpisz numer: KRS 0000037904 W rubryce „Informacje uzupełniające ‐ cel szcze‐gółowy 1%” podaj: 7576 Rozwadowski Adam
Wpłaty z darowizną prosimy kierować na konto: Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" 01‐685 Warszawa, ul. Łomiańska 5 Bank BPH S.A. 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615 Tytułem: 7576 Rozwadowski Adam, darowizna na pomoc i ochronę zdrowia | (MŚ)
„Morderstwo w Ratuszu”
Czyli misternie utkana
historia Poznania w latach 1894‐1922
Tytuł sugeruje wielu, że oto Wydawnictwo Miejskie Posnania wydało
nowy kryminał z historią miasta (oraz Opalenicy) w tle. I choć wszystko rozbija się o morderstwo (pewnego poznańskiego urzędnika), to nic bar‐dziej mylnego – do naszych rąk trafiła właśnie świetna książka historyczna nie tylko dla naukowców: niezwykle rozbudowana i barwni opisana histo‐ria miasta i jego mieszkańców z przełomu wieków, z mnóstwem wątków, postaci, wydarzeń i dygresji. Również, a może zwłaszcza tych o najzwyklej‐szym życiu codziennym pod zaborami i w pierwszych latach wolności po‐znaniaków. A autorką tego „misternie tkanego kobierca”, jak książkę oceni‐ły pierwsze czytelniczki, jest nasza była parafianka, pani dr Magdalena Mrugalska‐Banaszak, nie tylko historyk, ale i utalentowana literatka.
Premiera książki odbyła się 21 grudnia w Wadze Miejskiej, czyli miejscu, gdzie stał „nowy” Ratusz (miejsce opisywanej w książce zbrod‐ni) i narobiła apetytu na wnikliwą lekturę pięknie wydanego tomu – pełnego zdjęć i dokumentacji ikonograficznej. Poznajemy Opalenicę i Poznań końca XIX w. takie, w jakich żył główny bohater, czyli Andrzej Kaźmierczak, urzędnik poznańskiego magistratu. Autorka, niemal 100 lat po wydarzeniach, po których zachowały się wzmianki w prasie oraz kserokopia nekrologu informującego o śmierci „na posterunku” miej‐skiego urzędnika, nie tylko odtworzyła wydarzenia z tamtych lat, lecz również wykonała poważną pracę detektywistyczną. Na kartach książki dowiemy się, kto i dlaczego zabił. Mam jednak wrażenie, przeglądając na razie tylko pobieżnie ową książkę (no, tak, numer gazetki trzeba koń‐czyć, a nie pochłaniać książki!), że nie będzie to najważniejsze. Czytelnik bowiem bardzo szybko przeniesie się o wiek wstecz i będzie chłonął aurę Jeżyc czy Śródmieścia i nie będzie mu spieszno do rzeczywisto‐ści… |
ROMANA ZYGMUNT
„Morderstwo w ratuszu. Poznań w latach 1894‐1922 z Opalenicą w tle”, książka do nabycia w CIM, na http://wmsklep.home.pl i w poznańskich księgarniach
Wiara
Strona 16
NOWE ŻYCIE W CHRYSTUSIE (II)
Publikujemy fragmenty listu pasterskiego Episkopatu Polski na Jubileusz 1050‐lecia Chrztu Polski. Chrystus – jako Początek i Koniec Chrzest jest wydarzeniem, którego nie da się zamknąć tylko w kontekście Kocioła katolickiego. Św. Paweł pisze, że „[…] w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno Ciało” (por. 1Kor 12,13), tworząc jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół.
Dlatego chrzest czyni chrześcijan, niezależnie od istniejących między nimi podziałów, członkami jednego Ciała Chrystusowego. Tworzy jedność, która nie sprowadza się wyłącznie do obojętnej tolerancji i wzajemnej wiedzy o sobie, lecz spełnia się w wymianie duchowych darów.
Dziękujemy Bogu za przyjętą na początku 2000 r. przez Kościół Katolicki i Kościoły zrzeszone w Polskiej Radzie Ekumenicznej „Deklarację o wzajemnym uznaniu chrztu jako sakramentu jedności”. Jest ona bezprecedensowa w wymiarze Europy i świata, inspiruje do podejmowania następnych kroków zmierzających do zjednoczenia chrześcijan. Jedność Kościoła jest wolą Chrystusa. Mnożenie podziałów czy choćby obojętność wobec nich jest ciężkim grzechem i antyświadectwem, które pomnaża zgorszenie. Polska przyjęła chrzest w czasie, gdy Kościół w dużej mierze był jeszcze niepodzielony na prawosławie (1054 rok) i kościoły protestanckie (1517 rok). Czy Jezus Chrystus nie wzywa nas do tego, byśmy chcieli nie tylko przeżyć, ale – w takiej mierze, w jakiej to jest możliwe – również przygotować wspólny obchód 1050‐lecia tamtego wydarzenia? Czy możemy śpiewać Bogu radosne Te Deum za wydarzenie chrztu inaczej, niż w postawie głębokiego pojednania? (…)
Przeżywane przez nas uroczystości 1050. rocznicy chrztu Polski łączą się w rozpoczynającym się roku liturgicznym z jeszcze jedną okolicznością. Jest nią Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia rozumiany jako objawienie się czynnej wiary, potwierdzonej na chrzcie świętym. „W tym Roku Świętym – pisze papież Franciszek – będziemy mogli doświadczyć otwarcia serc na tych wszystkich, którzy żyją na najbardziej beznadziejnych peryferiach egzystencjalnych, które tak często świat stwarza w sposób dramatyczny. […] Otwórzmy nasze oczy, aby dostrzec biedę świata, rany tak wielu braci i sióstr pozbawionych godności. Poczujmy się sprowokowani, słysząc ich wołanie o pomoc. Niech nasze ręce ścisną ich ręce, przygarnijmy ich do siebie, aby poczuli ciepło naszej obecności, przyjaźni i braterstwa. Niech ich krzyk stanie się naszym, tak byśmy razem złamali barierę obojętności, która często króluje w sposób władczy, aby ukryć hipokryzję i egoizm”. (Bulla „Misericordiae vultus” 11.04.2015)
Ojciec Święty polecił, by Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia rozpoczął się 8 grudnia br., w uroczystość Niepokalanego Poczęcia
Najświętszej Maryi Panny, a zakończył 20 listopada 2016 roku w uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata.
W tym czasie połączymy intencje Ojca Świętego z ogólnopolskim aktem przyjęcia królowania Chrystusa i poddania się pod Jego Boską władzę. Uczynimy to w podkrakowskich Łagiewnikach 19 listopada 2016 roku, w przeddzień uroczystości Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. |
IMIĘ Jubileuszowa
droga chrzcielna II Obecny rok duszpasterski poświęco‐ny jest odkrywaniu znaczenia, warto‐ści chrztu świętego. To zadanie stoi przed każdym z nas. Co miesiąc, zgodnie ze wskazaniami Episkopatu Polski, będziemy publikować krótkie omówienie całej liturgii chrzcielnej.
W liturgii chrztu pierwsze pytanie,
które kapłan stawia rodzicom dotyczy imienia dziecka. Jakie imię daliście swojemu dziecku?
Najprawdopodobniej wielu z nas nie przywiązuje do tego faktu nadania takiego znaczenia, jakie miało ono w świecie Biblii. Po pierwsze, miało ono wyrażać role, jakie dziecko miało
Wiara
25-12-2015 Strona 17
spełnić w świecie. W jakiejś mierze wyznaczało misję
dziecka. Stąd też bardzo często, w późniejszym momen-
cie życia, przy powołaniu do spełnienia jakiejś szczegól-
nej misji, zmieniano imię człowieka (zwyczaj ten zacho-
wał się w zakonach). Po drugie, wierzono, że imię wyraża
całą głębię człowieka. Kto zna imię człowieka, ma dostęp
o jego tożsamości, więc ma władzę nad tym człowie-
kiem. To dlatego w judaizmie był surowy zakaz używa-
nia, wymieniania imienia Jahwe.
Dzisiaj nie podchodzimy to tego aż tak rygorystycz-
nie. A przecież warto sobie uświadomić i taki szczegół
liturgii chrztu, jak litania do świętych. Dziecko, które
przyjmuje chrzest, zostaje włączone do Kościoła. Nie
tylko tego Kościoła, który widzimy (i którym się gorszy-
my), ale i Kościoła oczyszczającego się i uwielbionego.
I to właśnie wstawiennictwa świętych upraszamy. W
trakcie chrztu nie odmawiamy całej litanii świętych.
Przyzywamy obecności patronów ojczyzny, diecezji, pa-
rafii. Przyzywamy także świętych patronów dzieci, które
przystępują do chrztu. I w tym momencie bardzo często
natrafiamy na pewną trudność, gdyż część imion nie ma
żadnego odniesienia do martyrologium (czyli spisu
wszystkich świętych i błogosławionych Kościoła rzym-
skokatolickiego). Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że
skoro nie ma jeszcze takiego świętego, to przed dziec-
kiem stoi piękne zadanie – niech zostanie świętym
i wprowadzi to imię w niebiański rejestr. To prawda.
Prawdą jest i to, że trudno rodzicom narzucać imię
dziecka. Ale skoro mają taką możliwość, że dziecko może
nosić dwoje imion, to może byłoby wskazane, aby przy-
najmniej to drugie imię miało odniesienie do chrześci-
jaństwa. I mielibyśmy wtedy na przykład Jessicę (bardzo
ładne imię) Marię?
RED ________________________________________
VIII POZNAŃSKIE KOLĘDOWANIE Bożonarodzeniowy Festiwal Muzyczny
Od 26 grudnia do 17 stycznia poznańskie świątynie i sale
koncertowe będą wypełnione muzyką, prezentowaną
przez 30 wykonawców. Choć w tym roku nie odbędzie
się żaden koncert w naszym kościele, to zachęcamy
parafian do wzięcia udziału i w tym kolędowaniu.
Kolędowanie rozpocznie 26 grudnia br. o godz.13.15
koncert Chóru Dziewczęcego Jerzego Kurczewskiego
w Farze Poznańskiej, a 27 grudnia o godz.18.45
w kościele oo. franciszkanów na pl. Bernardyńskim
wystąpi Kompania Druha Stuligrosza. Zainteresowanych
szczegółami zapraszamy na stronę:
poznanskiekoledowanie.com. Dodamy tylko, że 10
stycznia o godz. 19.20 w pobliskim kościele p.w. Maryi
Królowej na Rynku Wileckim wystąpi Affabre Concinui.
Zapraszamy! | (MŚ)
Tradycyjnie
i bez udziwnień
Zapytaliśmy naszych parafian, Martę i Pawła Kamińskich, rodziców Zofii i Aleksandry, o to,
jak wybierali imiona swoich córek.
Czy wybór imienia córek był dla Was kłopotliwy? Od początku wiedzieliśmy, że imiona będą tradycyjne,
polskie. Bez żadnych udziwnień. W przypadku pierw-
szej córki, sprawa była dość łatwa. Wybraliśmy imio-
na po naszych przodkach, syn miał mieć imię po
dziadku swojego ojca, a córka po prababci swojej
mamy. Tak zostało. Druga córka ma imię wybrane
w toku rodzinnych negocjacji. ☺ Ostatecznie wybór
pozostał między Olą a Marysią i starsza córka wybrała
Olę. Marysia zostało na drugie imię, również w nawią-
zaniu do bardzo ważnego członka naszej rodziny.
Dlaczego zdecydowaliście się na dwa imiona? Drugie imiona traktujemy tradycyjnie, jako te
chrzcielne. Starsza córka ma drugie imię po mamie,
ale tutaj tata się nie konsultował. Uznał, w pełni auto-
rytarnie, że po tak ciężkim porodzie, córka musi mieć
drugie imię po mamie, na pamiątkę miłości, mimo
wszystko.
Niektórzy rodzice zmieniają swój wybór po naro-dzinach dziecka, argumentując, że imię, które
wcześniej wybrali, nie pasowało im jednak do ich dziecka. Nie mieliście takich odczuć? Akurat my niespecjalnie wierzymy w magię imion, ale
faktycznie dopasowanie jest tu absolutne. W przy-
padku starszej córki, imiona mają swoją genezę
w przodkach, a młodsza chyba lubi swoje imię, więc
teraz tym bardziej nie planujemy zmian ☺.
Wiara
Strona 18
Z katechezy Papieża
Franciszek dziękuje Bogu
rugiego grudnia pod‐czas audiencji generalnej Ojciec Święty dziękował
Bogu za pielgrzymkę, którą odbył do Afryki. W swojej katechezie Papież podziękował Bogu za wielki dar swojej pierwszej podróży apo‐stolskiej na kontynent afrykański i opowiedział o jej przebiegu. Od‐wiedził tam trzy kraje: Kenię, Ugandę i Republikę Środkowo‐afrykańską. Podziękował także władzom cywilnym i kościelnym tych państw za przyjęcie i współ‐pracę.
W Kenii papież dostrzegł po‐trzebę ochrony dzieła stworzenia poprzez reformę modelu rozwoju, aby był sprawiedliwy, integrujący i zrównoważony. Współistnienie w wielu miastach Afryki bogactwa i ubóstwa Ojciec Święty nazwał skandalem i hańbą ludzkości. Wła‐śnie w Kenii papież spotkał się z przywódcami różnych wyznań chrześcijańskich i innych religii, a także z kapłanami, osobami kon‐sekrowanymi i młodzieżą. Zachę‐cał ich do docenienia bogactwa naturalnego i duchowego kraju, na które składają się zasoby ziemi, nowe pokolenia i wartości tworzą‐ce mądrość ludu, a także zaniósł słowo nadziei Jezusa: „Bądźcie mocni w wierze, nie lękajcie się”, które były mottem papieskiej wi‐zyty. Są to słowa zaświadczone w sposób tragiczny i heroiczny przez młodych ludzi z Uniwersyte‐tu Garissa zabitych 2 kwietnia br. za swoją chrześcijańską wiarę. Krew tych ludzi jest ziarnem poko‐ju i braterstwa dla Kenii, Afryki i całego świata.
Wizyta w Ugandzie odbywała się pod znakiem męczenników tego kraju w związku z 50. roczni‐cą ich kanonizacji przez błogosła‐wionego papieża Pawła VI. Tym razem mottem były słowa: „Bę‐dziecie moimi świadkami”. Wizyta ta odbyła się w żarliwości świadec‐twa ożywianego Duchem Świętym. Świadectwem takim jest posługa katechetów i miłosierdzie, o któ‐rym papież przekonał się w domu w Nalukolongo i w które zaanga‐żowanych jest wiele wspólnot i stowarzyszeń posługujących ubogim, chorym i niepełnospraw‐nym. Świadectwem są też ludzie młodzi, którzy pomimo trudności starają się żyć zgodnie z Ewange‐lią, a nie według świata. Świadec‐twa te są ożywiane Duchem Świę‐tym i są zaczynem dla całego spo‐łeczeństwa, o czym może świad‐czyć dzieło prowadzonej w Ugandzie skutecznej walki z AIDS oraz przyjmowanie uchodźców.
Republika Środkowoafrykańska znajduje się w samym sercu geo‐graficznym Afryki. Kraj ten próbu‐je wydostać się z bardzo trudnego okresu gwałtownych konfliktów i wielkiego cierpienia ludności. Dlatego Franciszek chciał właśnie tam, w Bangi, otworzyć o tydzień wcześniej Drzwi Święte Jubileuszu Miłosierdzia jako znak wiary i na‐dziei tego ludu i wszystkich miesz‐kańców Afryki, najbardziej potrze‐bujących wyzwolenia i pociesze‐nia. Mottem tego etapu pielgrzym‐ki było wezwanie Jezusa do uczniów: „Przeprawmy się na dru‐gi brzeg”. „Przejście na drugi
brzeg” w sensie cywilnym oznacza pozostawienie za sobą wojen, po‐działów, ubóstwa, a wybranie po‐koju, pojednania i rozwoju. Papież spotkał się tam ze wspólnotami ewangelickimi i muzułmańską, wspólnie modląc się na rzecz po‐koju, oraz z kapłanami, osobami konsekrowanymi i młodzieżą. Na stadionie w Bangi podczas ostat‐niej mszy św. zgromadzeni pono‐wili zobowiązanie do naśladowa‐nia Jezusa.
Papież w swej katechezie przy‐pomniał nam, jak pełnymi poświę‐cenia, odwagi, ofiarności i chęci do życia dla innych ludzi są misjona‐rze, którzy się spalają, aby głosić Jezusa Chrystusa. Skierował też słowo do ludzi młodych, nie tylko tych z Afryki, aby zastanowili się, co chcą zrobić ze swoim życiem i aby prosili Pana, by pozwolił im odczuć, jaka jest jego wola wzglę‐dem nich, oraz aby nie wykluczali możliwości zostania misjonarzem i niesienia miłości, człowieczeń‐stwa i wiary.
Czy ty, młody człowieku z Wil‐dy, już wiesz, co chcesz zrobić ze swoim życiem? Co dotychczas zro‐biłeś dla innych? |
EWA KOŁODZIEJ
Wspólnota Galilea
D
Estradowe wspomnienia
25‐12‐2015 Strona 19
Parafia Zmartwychwstania Pańskiego ul. Dąbrówki 4, 61‐501 Poznań, tel. 0 61 833‐34‐62
Strona internetowa: www.poznancr.pl, email: [email protected]
konto bankowe: PKO Bank Polski S.A. III oddział Poznań
44 1020 4027 0000 1902 0313 5498
Biuro parafialne czynne: od poniedziałku do piątku w godz.
od 10 do 12, w poniedziałki, środy i piątki (z wyłączeniem
pierwszego piątku miesiąca) od godz. 16 do 17.30.
Jeśli w nagłych wypadkach potrzebny jest ksiądz, prosimy dzwonić: 61 833 35 60 lub 61 833 34 62
Z estradowego pamiętnika (3)
Czyli jak rozwijała się poznańska estrada
O popularności „wieczorków przy małej czarnej”
świadczyły tasiemcowe kolejki przy kasie. Szczupła (by nie powiedzieć wprost: ciasna), wówczas jedyna salka „pod filarami” nie mogła pomieścić nawet po‐łowy chętnych. Wśród winogradzkich studentów utarło się powiedzenie: łatwiej sesję zaliczyć, niż zdobyć bilet na „Podwieczorek” w Nurcie. Tak wła‐śnie napisał red. Włodzimierz Ścisłowski w długim artykule prasowym „ Studencki Klub Nurt – dyskusja o klubach – ciąg dalszy”. Podwieczorki rzeczywiście cieszyły się dużym powodzeniem. Świadczy o tym fakt, że zainteresowało się nami Polskie Radio i tele‐wizja w osobach redaktorów Stefana Mroczkowskie‐go i Andrzeja Napierały. Kazano nam się zgłosić do studia nagrań przy ul. Strusia. Pamiętam, że śpiewa‐łam wtedy włoską piosenkę w rytmie beguine „La piu bella del mondo” (najpiękniejsza na świecie). Pamię‐tam też, że zgodnie z sugestią szefa nagrań śpiewałam w oddzielnym pomieszczeniu. Zespół muzyczny wi‐działam tylko przez szklaną szybę, ale oczywiście miałam odsłuch w słuchawkach. Dlatego w oddzielnej sali, gdyż szef stwierdził, że ta piosenka wymaga echa, pogłosu. Rzeczywiście z tym echem wypadło bardzo interesująco. Ogromnie dziś żałuję, że nie mia‐łam wtedy żadnej aparatury, by nagrać dla potom‐nych tę audycję nadaną przez radio i występ w po‐znańskiej telewizji. Krótko po tym w sąsiadującym z ul. Strusią Parku im. Wilsona była jakaś impreza i zaśpiewałam tam również tę włoską piosenkę.
Po programie artystycznym w klubie często od‐bywały się wieczorki taneczne. Przygrywał oczywi‐ście Combo Five Krzysztofa Mrowińskiego w składzie: piano – Krzysztof, kontrabas – Zbyszek Koczorski (student politechniki, mieszkał na ul. Św. Jerzego), perkusja – Roman Buchwald (student ASP), gitara – Ryszard Suwalski (politechnika, aktualnie doktor, laureat nagrody gospodarczej Prezydenta Rzeczypo‐spolitej) i saksofon z klarnetem – Wojciech Algemis‐sel (studia muzyczne). Bardzo lubiłam okres Między‐narodowych Targów Poznańskich, bowiem wtedy w Nurcie było dużo gości zagranicznych. Szlifowałam wtedy w tańcu język angielski. Pamiętam, jak zza pia‐nina lub akordeonu śledził mnie zazdrosny wzrok Krzysztofa (częściej zza akordeonu, bo na stojąco miał większe możliwości penetracji sali). Zupełnie
niepotrzebnie, bo naprawdę chodziło mi przede wszystkim o konwersację po angielsku.
Równolegle do podwieczorków działaliśmy na ni‐wie literackiej. Romek Grząślewicz był płodnym twórcą tekstów, czasem politycznych. Działaliśmy w melokabarecie literackim „Krzesło”, o którym już wcześniej wspomniałam, a o którym szerzej napiszę później. Teraz piszę o tym, gdyż chcę opowiedzieć o przykrej historii, która przydarzyła się Romkowi. Mieliśmy wtedy próby w ZNTK przy ul. Roboczej. Któregoś wieczoru Romek, wracając po próbie, w drodze na przystanek tramwajowy został zaatako‐wany przez grupę wyrostków na ul. Fabrycznej. Jak widać, Wilda nie była wtedy bezpieczną dzielnicą. Skutki tej napaści odczuwa do dzisiaj. Ma uszkodzone jedno oko, na które przez rok nie widział.
Pod koniec grudnia 1960 r. dostaliśmy świetny kontrakt – 2‐tygodniowy do pięknego Międzygórza. Słyszałam o tych cudownych okolicach, ale niestety nie było mi dane wyjechać, bo pechowo zachorowa‐łam na świnkę. Rekompensatą były piękne listy od Krzysztofa (wiadomo – polonista!), jak również od całego zespołu.
Ciąg dalszy nastąpi. | EMILIA MROWIŃSKA
fot. Krzysztof Styszyński
Dla dzieci
Strona 20
Opowiadanie wigilijne
Słońce zaczęło przybierać ogniste czerwone barwy. Oznaczało to, że dzień zaczyna dobiegać końca. W kominku trzaskały iskry palącego się suchego drewna. Świerk przybrany w kolorowe bombki, łańcuchy i lampki zdobił cały pokój. Pod nim leżało mnóstwo pudełeczek z prezentami. Dzieciaki rozkładały na stole talerze, a gospodyni kroiła w kuchni niedawno upieczony makowiec. Cała rodzina szykowała się do zjedzenia uroczystej kolacji wigilijnej. Przygotowania przerwało pukanie do drzwi. ‐ Kto tam? – zapytał zdziwiony gospodarz, gdyż nikogo nie spodziewał się tego dnia. ‐ Otwórz, proszę. Zeszłej nocy spalił mi się dom, nie mam pieniędzy na nocleg ani też rodziny, do której mógłbym się zwrócić o pomoc. Potrzebuję jakiegoś schronienia. Gospodarz wyjrzał na zewnątrz przez bardzo małe okienko w drzwiach. Zobaczył stojącego staruszka. Jego ubranie było podziurawione oraz brudne. Ręce trzęsły mu się z zimna, a z oczu po policzkach spływały łzy. ‐ Nie ma tu u nas miejsca dla takich tak ty. Idź szukać dalej, bo ja i tak nie wpuszczę cię do swego domu. Mężczyzna posmutniał. Usiadł na obsypanym śniegiem schodku przed drzwiami. Zamknął oczy i wyobraził sobie, że leży na łące w słoneczny letni dzień. Dookoła słychać śpiew ptaków, czuć zapach kwiatów, a w oddali widać rosnące duże brzozy. Po kilkunastu minutach ocknął się i rozejrzał dookoła. Rzeczywistość była zupełnie inna niż jego marzenia. Na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Siarczysty mróz coraz bardziej dawał się we znaki. Staruszek wstał i postanowił, że będzie dalej pukał do drzwi z nadzieją, że ktoś mu otworzy. Tymczasem w domu rodzina była już gotowa do uroczystej kolacji. Każdy odświętnie się ubrał, bo za chwilę wszyscy mieli zasiąść do stołu. Od drzwi ponownie rozległo się głośne pukanie. ‐ Niech nikt nam już nie przeszkadza – odezwał się gospodarz. Jego żona spojrzała na niego, pokręciła głową i powiedziała: ‐ To na pewno ten staruszek, którego nie wpuściłeś. Wyglądałam kilka razy przez okno i widziałam, że nie poszedł dalej szukać schronienia, tylko skulony usiadł na schodach przed naszym domem. Na pewno mu zimno. Idź, powiedz mu, żeby wszedł. Tutaj się ogrzeje. Przygotowałam tyle jedzenia, że wystarczy również i dla niego. Przy stole także mamy jedno wolne miejsce. Pan domu zamyślił się. Po chwili jednak uśmiechną się sam do siebie i poszedł w stronę drzwi. Chwycił za klamkę i je otworzył. ‐ Zapraszamy do środka – powiedział. Starszy mężczyzna ucieszył się bardzo. Podał rękę gospodarzowi, podziękował, a potem przekroczył próg domu. Kilka minut później gospodarz, jego żona, dzieci, a także nieznajomy mężczyzna zgromadzili się przy wigilijnym stole. Każdy wziął do ręki biały opłatek. Wszyscy złożyli sobie nawzajem życzenia i zaśpiewali: Cicha noc, święta noc...
*** Jeśli wsłuchamy się w siebie to także możemy usłyszeć głos mówiący:
To ja Jezus, pukam do drzwi Twojego serca. Proszę, otwórz, bym mógł tam zamieszkać. Pragnę być Twoim przyjacielem, prowadzić Cię po drogach Twojego życia, tylko wpuść mnie do środka. Nie chcesz teraz, nie
jesteś gotowy... Dobrze zrozumiem. Poczekam. Pamiętaj, dopóki żyjesz, ja zawsze będę stał przy tych drzwiach i do nich pukał, ale od Ciebie zależy, czy mi je
otworzysz. Opowiadanie pochodzi ze strony internetowej http://www.apostol.pl/rozwazania/wieczorne/opowiadanie-wigilijne