2014 06 29 261 12

20
Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 12 (261) 29 czerwca 2014 r. Procesja Bożego Ciała w tym roku przeszła ulicami naszej parafii od strony ulicy Rolnej. Fot. M. Świderska Ja Jestem Zmartwychwstaniem Liturgia na dziś Z II Listu do Tesaloniczan (2 Tm 4,6-9; 17-18) Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukoń- czyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odło- żono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawie- dliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszyst- kim, którzy umiłowali pojawienie się Jego. W tym numerze polecamy: Jubileuszowy wywiad z naszym księ‐ dzem proboszczem, str. 810, Relacje z konferencji Centrum Ochrony Dziecka nt. pedofilii – str. 1112 Kazanie katechetyczne o V przykazaniu kościelnym – str. 1314.

description

W tym numerze polecamy: Jubileuszowy wywiad z naszym księdzem proboszczem, str. 8‐10, Relacje z konferencji Centrum Ochrony Dziecka nt. pedofilii – str. 11‐12, Kazanie katechetyczne o V przykazaniu kościelnym – str. 13‐14.

Transcript of 2014 06 29 261 12

Page 1: 2014 06 29 261 12

Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda

www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 12 (261) 29 czerwca 2014 r.

 Procesja  Bożego  Ciała  w  tym  roku  przeszła ulicami naszej parafii od strony ulicy Rolnej.  Fot. M. Świderska 

J a J e s t e m

Zmartwychwstaniem

Liturgia na dziś

Z II Listu do Tesaloniczan (2 Tm 4,6-9; 17-18) Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukoń-czyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odło-żono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawie-dliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszyst-kim, którzy umiłowali pojawienie się Jego.

W tym numerze polecamy: 

Jubileuszowy wywiad z naszym księ‐dzem proboszczem, str. 8‐10, 

Relacje z konferencji Centrum Ochro‐ny Dziecka nt. pedofilii – str. 11‐12 

Kazanie katechetyczne o V przykaza‐niu kościelnym – str. 13‐14. 

Page 2: 2014 06 29 261 12

List do parafian 

Strona 2 

Postać św. Pawła w bazylice na Lateranie w Rzymie. (Fot. J. Bruski) 

Moi Drodzy,  w poniedziałek, 23 czerwca, uczestniczyłem w wyjątkowym wydarzeniu. Otóż w Szkole Pod­stawowej nr 5 im. Romualda Traugutta od trzech lat, na za­kończenie roku szkolnego, urządza się Galę Orłów Piątki. O ile mogłem się zorientować, to całość polega na tym, że wy­szczególniono pewne kategorie tej swoistej rywalizacji. A zatem uczniowie mogli być nomino­wani do tytułu Orła Piątki w zakresie przyrody, pracy nad sobą, dobrego kolegi, humani­sty, lingwisty, omnibusa, mate­matyka, sportowca, artysty i kogoś emanującego kulturą osobistą. Nominowanych było zawsze kilku. Przy czym prze­strzegano podziału na klasy II–III oraz IV–VI. Wszyscy nomi­nowani wchodzili na scenę, były fanfary, zdjęcia. Klimat czegoś podniosłego, ważnego. Spośród tych nominowanych uczniów Wielka Kapituła (złożona z rodziców i nauczycieli) wybierała jedno dziecko, które otrzymywało pamiątkowy medal. W tym roku po raz pierwszy dyplomy nominowanym i medal Orłowi wręczały osoby spoza szkoły. Z jednym wyjąt­kiem, o czym za chwilę. Ja również dostąpiłem takiego zaszczytu i mogłem wręczyć medal Orłowi Piątki w dziedzinie humanistyki. Wśród wręczających byli przedstawiciele władz miasta i dzielnicy, a także osoby reprezentujące środowisko oświatowe. Jedyną osobą związaną ze szkołą, która wręczała medal, była przed­stawicielka samorządu szkolnego. Bardzo mi się spodobał taki koncept. Do grona tych wszystkich sza­cownych (i starszych) osób wręczających medale zosta­je wprowadzony ktoś młody. Dziecko. Czy takie gesty nie uczą odpowiedzialności? Czy takie gesty nie są za­proszeniem do tego, aby w sposób odpowiedzialny (na miarę lat) kształtować rzeczywistość wokół siebie?   Ktoś może powiedzieć, że takie wydarzenie to nic innego jak jeden z elementów wyścigu szczurów. Nie zgadzam się. Wśród tych wszystkich kategorii była jedna, która szczególnie wzbudziła moje zaintereso­wanie: pracy nad sobą. Nominowanymi okazali się sami chłopcy. I tylko z klas IV–VI.  Pani wicedyrektor, która prowadziła galę, charakteryzowała każdego z nich. A zatem dowiedziałem się: że jeden z nich uczy się panować nad negatywnymi emocjami; drugi zdobył umiejętność posługiwania się słowem przepraszam; kolejny, po przegranym meczu, potrafił podejść do przeciwnika i pogratulować mu zwycięstwa. To wła­śnie ta kategoria pokazała, że to nie wyścig szczurów, 

a pewien pomysł (uważam, że fantastyczny) promowania do­bra, wysiłku, wartości.   Żyjemy mundialem w Brazylii. W języku polskim najczęściej mówi się o elimina­cjach do mistrzostw świata. Akcent zostaje postawiony na wyeliminowanych. W językach, które jakoś tam poznałem, mó­wi się natomiast o kwalifika­cjach do mistrzostw świata. Akcent zostaje postawiony na tych, którym się udało. Siedząc w poniedziałek w auli Szkoły Podstawowej nr 5 w Poznaniu, miałem nieodparte wrażenie, że uczestniczę w kwalifikacjach. Że akcent został postawiony na wartość, na dobro, na wysiłek.   Oczywiście, rodzi się pytanie, w jaki sposób przeko­nać rodziców, nauczycieli, nas, że każde dziecko obdarzone jest talentem, charyzmatem. I że 

cały proces wychowawczy na niczym innym nie polega jak tylko na wydobyciu tego talentu?   Ale mam też wrażenie, że Gala Orłów Piątki to taka próba wydobycia tych talentów.   Nie sposób pominąć i tego, że wśród nomino­wanych było kilku ministrantów naszej parafii i kilka dziewczynek z Załogi Pana Boga. Orłem (niech mi gen­deryści wybaczą) została również wyróżniona Nicole Gładysiak, która wciągnęła nie tylko swoją szkołę, ale i naszą parafię w budzenie Oli. Pamiętacie?  

Jak zawsze z sympatią o. Adam CR 

 PS Moi Drodzy, życzę Wam dobrych wakacji. Ja zmy­kam do lasu.   

Ewangelia okiem teologa  

Ostatnia  niedziela  czerwca  to  zarazem  uroczy‐stość świętych apostołów Piotra i Pawła. 

 W liturgii głosi się fragment ewangelii Mateusza: 

Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowie‐czego?» A oni odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego 

z proroków». Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?»  Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Me‐sjasz, Syn Boga żywego». Na to Jezus mu rzekł: «Błogo‐

sławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie 

Page 3: 2014 06 29 261 12

List do parafian 

29‐6‐2014  Strona 3 

objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś 

Piotr czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, 

będzie rozwiązane w niebie». (Mt 16: 13–19)  Niech  komentarzem  będzie  modlitwa  jednej  z  najcie‐kawszych  i  najbardziej  tragicznych  postaci  średniowie‐cza, dominikanina Hieronima Savonaroli, który w 1498 r. został  skazany na  śmierć. Uznano go za heretyka  i eks‐komunikowano.  

Jezu, słodka pociecho i najwyższy dobro Dla każdego utrudzonego serca Z doskonałą miłością spojrzyj na Rzym Popatrz z litością w jakiej zawierusze znajduje się Twoja Oblubienica (…) Wspomnij na dobroć, która skłoniła Cię przyjąć ludzkie ciało I stać się jak robak dla naszego zbawienia. Wspomóż Święty Rzymski Kościół, który demon próbuje zniszczyć miażdżąc Mu kości i nerwy. Gdzież jest o Panie, dawna Twoja litość i krew wylana na ziemię a także wieczna pamięć Two‐jego Syna? (…) Przebacz nam Jezu nasze nieprawości. 

 Hieronim Savonarola, „Modlitwa za Kościół” 

(sierpień 1484)       

  

Serdeczne podziękowania, wraz z życzeniami

błogosławieństwa Bożego w pracy w nowej szkole,

pani Małgorzacie Szwarc, długoletniej katechetce w Zespole

Szkół nr 2 w Poznaniu, która w tym roku szkolnym kończy posługę katechetyczną w naszej parafii

w imieniu własnym i całej wspólnoty składa ksiądz proboszcz

 

 Zapach lata  Moje myśli Jak rącze konie w galopie Pędzą z utęsknieniem Do tych dni, które zapraszają Do ciepłej beztroski Przemierzającej dzikie plaże Z roztopionym słońcem w środku Szum wiekowych drzew Wplatać będzie W zmęczone serce ciszę Pragnę łapać wiatr Nasycony po brzegi Barwami tęczy po deszczu I gonić szczęśliwe ważki Przeglądające się W zadumie jeziora Być może w górskim potoku Zanurzę stopy Potem od soczystej trawy Uszczknę trochę zieleni By móc się nią cieszyć  Zapach żółtych kaczeńców Chabrów i głogów Schowam głęboko W przepastnej kieszeni Ulotnej pamięci Kiedy srebrny rogal Nad światem pochyli twarz Przytulę się do granatowej nocy Z plejadą migocących gwiazd Tuż nad głową Niech tańczą z marzeniami Żeglując po sprawiedliwych snach  Szeroka moich pragnień droga A Ty mnie Boże po niej prowadź 

 DANUTA PIOTR

Page 4: 2014 06 29 261 12

Z życia parafii  

Strona 4 

 Przystanek  

Stanie się chrześcijaninem i bycie chrześcijaninem opiera się na nawróceniu. Ale nawrócenie w znaczeniu Pawłowym jest czymś o wiele bardziej radykalnym niż tylko rewizja niektórych opinii i postaw. Jest wydarzeniem śmierci. Innymi słowy: jest zmianą podmiotu. 

Benedykt XVI Prawda w teologii 

Minęło 

 

19  czerwca  2014  ulicami  naszej parafii  przeszła  procesja  Bożego Ciała. Wszystkim,  którzy  ją  przy‐gotowali  i którzy w niej uczestni‐czyli  składamy  serdeczne  podzię‐kowania. 

W  sobotę, w wigilię  uroczystości świętych Piotra  i Pawła ksiądz ar‐cybiskup,  metropolita  poznański wręczył  szóstce  naszych  parafian medale  zasłużonych  dla  Archi‐diecezji  Poznańskiej.  Więcej  in‐formacji na str. 6. 

 

Informacje  finansowe:  Taca  z  uro‐czystości  Bożego  Ciała  wyniosła 2 050  zł,  a  z  niedzieli,  22  czerwca 1 850 zł. Natomiast dzieci kwestujące w  niedzielę  na  rzecz  kolonii  świetli‐cowych  zebrały  3 200  zł. Wszystkim ofiarodawcom  składamy  serdeczne podziękowania. 

 Nadejdzie  

Z  dniem  1  lipca  przechodzimy 

w parafii na porządek letni (do 31 

sierpnia):  Msze  św.  w  dni  po‐

wszednie o godz. 7, 8  i 18.30, zaś 

w niedziele  i uroczystości o godz. 

7,  8,  9.30,  11,  12.30  i  19.  Biuro 

parafialne  czynne  we  wtorki 

i w czwartki  od  godz.  10  do  12 

oraz od godz. 16 do 17.30. 

2  lipca mija 174. rocznica  śmierci Bogdana  Jańskiego,  założyciela zmartwychwstańców. 

Przez cały  lipiec  i sierpień zbiera‐my wyprawkę  szkolną  dla  dzieci z Domu Dziecka w Kosewie. Zbie‐ramy  także  bieliznę  pościelową oraz ręczniki dla nich. 

Od 6 do 13  lipca w naszym domu zakonnym gościć będziemy czwo‐ro dzieci  z Kosewa, które  spędzą swoje  wakacje,  razem  z  wycho‐wawcą, w Poznaniu.  

W  niedzielę,  13  lipca  mija  12. rocznica  śmierci  o.  Stefana  Ka‐sprzyka. 

Na  początku  sierpnia  rozpocznie się  kurs  pisania  ikon. Więcej  in‐formacji na stronie 7. 

Decyzją  o.  Wiesława  Śpiewaka, prowincjała  polskich  zmartwych‐wstańców,  ojciec  Grzegorz  Wi‐śniewski,  kapelan  Szpitala  Orto‐pedycznego  im. Wiktora Degi  zo‐stał  ustanowiony  przełożonym wspólnoty  zmartwychwstańców Kraków–Wola  Duchacka.  Litur‐giczne  pożegnanie  o.  Grzegorza będzie miało miejsce 15 sierpnia, w  uroczystość  Wniebowzięcia NMP o godzinie 12.30. 

W  czwartki od godz. 15 do godz. 

21  adoracja  Najświętszego  Sa‐

kramentu. Od  godz.  19.30  do  21 

okazja do spowiedzi. 

  Kalendarz liturgiczny  30 VI – poniedziałek Am 3, 1‐18; 4, 11‐12; Mt 8, 18‐22 1 VII – wtorek Am 2, 6‐10. 13‐16; Mt 8, 23‐27 2 VII – środa Am 5, 14‐15. 21‐24; Mt 8, 28‐34 3 VII –czwartek, św. Tomasza, ap. Ef 2, 1 19‐22; J 20, 24‐29 4 VII – piątek Am 8, 4‐6. 9‐12; Mt 9, 9‐13 5 VII – sobota Am 9, 11‐15; Mt 9, 14‐17 6 VII – 14. niedziela zwykła 

Za 9, 9‐10; Rz 8, 9. 11‐13; Mt 11, 25‐30 30 VI – poniedziałek Am 3, 1‐18; 4, 11‐12; Mt 8, 18‐22 1 VII – wtorek Am 2, 6‐10. 13‐16; Mt 8, 23‐27 2 VII – środa Am 5, 14‐15. 21‐24; Mt 8, 28‐34 3 VII ‐ czwartek, św. Tomasza, ap. Ef 2, 1 19‐22; J 20, 24‐29 4 VII – piątek Am 8, 4‐6. 9‐12; Mt 9, 9‐13 5 VII – sobota Am 9, 11‐15; Mt 9, 14‐17 6 VII – 14. niedziela zwykła Za 9, 9‐10; Rz 8, 9. 11‐13; Mt 11, 25‐30 7 VII –poniedziałek Oz 2, 16. 17b‐18. 21‐22; Mt 9, 18‐26 8 VII – wtorek, św. Jana z Dukli Oz 8, 4‐7. 11‐13; Mt 9, 32‐37 9 VII – środa Oz 10, 1‐3. 7‐8. 12; Mt 10, 1‐7 10 VII – czwartek Oz 11, 1. 3‐4. 8c‐9; Mt 10, 7‐15 11 VII – piątek, św. Benedykta, op. patrona Europy Prz 2, 1‐9; Dz 4, 32‐35; Mt 19, 27‐29 12 VII – sobota, św. Brunona z Kwer‐furu, bp. i m. Iz 6, 1‐8; Mt 10, 24‐33 13 VII – 15. niedziela zwykła Iz 55, 10‐11; Rz 8, 18‐23; Mt 13, 1‐23 

Page 5: 2014 06 29 261 12

Z życia parafii  

29‐6‐2014  Strona 5 

Jedna ze zgłoszonych fotografii, opis Magdalena Mrugalska‐Banaszak:  W 1974 roku Poznań był gospodarzem Centralnych Dożynek.  1 września o godzinie 10 na wildecki Sta‐dion im. 22 Lipca przybyła delegacja przed‐stawicieli władz partyjnych i państwowych na czele z I sekretarzem Komitetu Central‐nego KC PZPR Edwardem Gierkiem i prze‐wodniczącym Rady Państwa Henrykiem Jabłońskim.  Wszyscy zajęli miejsca na trybunie hono‐rowej. Najpierw obejrzeli spektakl pokazu‐jący trud rolnika i sojusz robotniczo‐chłopski, a później odebrali bochen chleba. A wszystko działo się przy szczelnie wypeł‐nionych trybunach stadionu. 

Zdjęcia Wildy wciąż poszukiwane  

Na wystawie chciałbym pokazać, jak wtedy mieszkali mieszkańcy dzielnicy, jak wyglądały ich mieszkania, jak wreszcie odpoczywali i jak spę‐dzali wolny czas, choćby na ogródkach działko‐wych, przecież tak wiele jest ich na terenie Wil‐dy. Może zachowały się zdjęcia z uroczystości rodzinnych, Świąt Bożego Narodzenia? 

  

Cały czas zaprzyjaźniona z parafią historyk  dr  Magdalena  Mrugalska‐Banaszak kontynuuje  zbieranie  foto‐grafii z lat 1945‐89 na Wildzie. 

Od  roku  pani  Magda  prowadzi zbiórkę  fotografii,  z  których ma  po‐wstać wystawa fotograficzna. 

Poza  naszą  parafią  do  akcji  ak‐tywnie włączyła  się  Fundacja  SPOT., która we współpracy  z historyk pro‐wadzi  facebookowy  profil  „Wilda w czasach PRL”. W  ten sposób auto‐rzy  zachęcają  zwłaszcza  młodszych mieszkańców  naszej  dzielnicy  do zajrzenia  w  domowe  archiwa  i  wy‐szukanie  zdjęć,  które  ilustrują  życie na Wildzie  we  wspomnianym  okre‐sie. 

‐ Fotografii  jest  sporo,  ale  nie  na ilości  rzecz  się  zasadza, a na  jakości, czyli  pokazaniu  całego  (albo  prawie całego)  spectrum  historii  Wildy z tego czasu. Wiem, że to trudne, ale nie niemożliwe. Więc  ciągle drążę – wyjaśnia swoją determinację Magda‐lena Mrugalska‐Banaszak. 

Przypominamy  więc  wszystkim Czytelnikom, że pani historyk propo‐nuje  swój  adres mailowy  do  podsy‐łania  skanów  fotografii  lub  kontak‐towania się w sprawie historycznych zdjęć: [email protected]

W  centrum  zainteresowania  są 

prywatne  zdjęcia,  przechowywane 

w domowych  archiwach,  albumach 

i starych pudełkach, których być mo‐

że od  lat  już nikt nie ogląda, ale sta‐

nowią  cenne  i  interesujące 

źródło wiedzy historycznej. Zapytaliśmy,  czego  jako 

badaczowi  historii  Wildy pracującemu nad  tą wysta‐wą, brakuje  inicjatorce pro‐jektu? 

‐ Pomimo,  że  nasza  ak‐cja twa już rok ciągle braku‐je  mi  „życia  codziennego i niecodziennego”,  czyli wildeckich  ulic  z  czasów PRL,  wnętrz  sklepów.  Na wystawie  chciałbym  poka‐zać,  jak  wtedy  mieszkali mieszkańcy  dzielnicy,  jak  wyglądały ich  mieszkania,  jak  wreszcie  odpo‐czywali  i  jak  spędzali  wolny  czas, choćby  na  ogródkach  działkowych, przecież tak wiele  jest  ich na terenie Wildy.  Może  zachowały  się  zdjęcia z uroczystości  rodzinnych,  Świąt  Bo‐żego Narodzenia? Szczególnie braku‐je mi fotografii z południowego rejo‐nu Wildy,  tych  położonych  za  Trasą Hetmańską  i zdjęć  z  budowy  samej Trasy. 

‐ Jakie materiały z tego okresu się Pani jeszcze marzą? 

‐ Marzą mi się nocne zdjęcia Wil‐dy, a gdyby jeszcze były na nich neo‐ny….,  bo  były,  na  wielu  sklepach, zakładach  pracy.  Pamiętajmy,  że w latach  60.  Poznań  i  całą  Polskę ogarnęło  „neonowe  szaleństwo”, dzisiaj po wildeckich nie ma  już  śla‐du,  nawet  fotografii.  I mam  jeszcze 

jedno  marzenie.  Takie  trochę  pry‐watne.  Przez  wiele  lat  mieszkałam w bloku  (wówczas  zakładów  Cegiel‐skiego)  na  Hetmańskiej  narożnik Rolnej,  zbudowanym  w  1965  roku. Od  zawsze  interesowało  mnie,  jak ten  teren wyglądał wcześniej. Może gdzieś, ktoś w  rodzinnych archiwach przechowuje  zdjęcia  tego  miejsca z lat 50. albo z czasów budowy bloku. Mam  fantastyczną,  ale  tylko  jedną fotografię  fragmentu  tego  miejsca. Marzy mi się więcej. 

 Dlatego  ponawiamy  apel  do  po‐

chylenia się nad rodzinnymi  fotogra‐fiami  i  podjęcia  kontaktu  z  panią Magdaleną: 

[email protected].  

ROMANA ZYGMUNT 

Page 6: 2014 06 29 261 12

Z życia parafii 

Strona 6 

 

Nasi parafianie wyróżnieni  OPTIME MERITO  

ARCHIDIOECESIS POSNANIENSIS 2014  

Hieronim Olejniczak 

Od  wielu  kadencji  członek Parafialnej  Rady  Ekonomicz‐nej, a  jeszcze dłużej należy do wspólnoty  ojców  ministran‐tów,  która  do  dziś  pełni  rolę pogotowia  technicznego  na‐szego  kościoła  (wszelkie  roz‐wiązania  elektryczne i elektroniczne, we współpracy z  Andrzejem  Spalonym)  i od prawie 30  lat zajmuje się tworzeniem Grobu Pańskiego, szopki betlejemskiej  i ołtarzy na Boże Ciało. Od kilku  lat również we wspólnocie Braci Zewnętrznych Zgromadze‐nia Zmartwychwstańców. 

Paweł Solarek 

Od  wielu  kadencji  członek Parafialnej  Rady  Ekonomicz‐nej, de  facto  jej wiceprzewod‐niczący.  Od  ponad  lat  30 współtworzy  grupę  „ojców ministrantów”,  która  dba o stan  naszej  świątyni  oraz o wystrój  na  największe  świę‐ta. Od kilku  lat  również we wspólnocie Braci Zewnętrz‐nych Zgromadzenia Zmartwychwstańców. 

Andrzej Spal ony 

Również od wielu  kadencji  czło‐nek  Parafialnej  Rady  Ekono‐micznej,  najbardziej  odpowie‐dzialny  za  sprawy  techniczne (zwłaszcza  za  to  wszystko,  co wiąże  się  z  elektrycznością)  ca‐łego  kompleksu  parafialno‐zakonnego.  Należy  również  do wspólnoty  Braci  Zewnętrznych 

Zgromadzenia Zmartwychwstańców. 

Beata  Szmyt­Nowak 

Od  20  lat  prowadzi  parafialny Chór  Zmartwychwstanie.  To  jed‐na  z  trzech  wspólnot,  które w parafii  istnieją  od  samego  po‐czątku.  Swoim  talentem  i  pracą kontynuuje  najlepsze  tradycje Chóru Zmartwychwstanie. 

Beata Sibrecht 

Od  13  lat  prowadzi  założony przez  siebie  Poznański  Chór Dziecięco‐Młodzieżowy  Campa‐nelli,  jedyny  taki  chór,  który działa  przy  poznańskich  para‐fiach.  Komponuje,  aranżuje, dyryguje i nierzadko pisze teksty wykonywanych  przez  chór utworów. Zespół od lat wygrywa 

liczne  konkursy  i  festiwale ogólnopolskie  i międzynaro‐dowe.  Podczas  ostatniego  festiwalu  Pieśni  Maryjnej w poznańskiej  Farze  została  wyróżniona  jako  najlepszy dyrygent. 

Romana Zygmunt 

Od  prawie  8  lat  tworzy,  jako redaktor  naczelna,  dwutygo‐dnik parafii  „Ja  Jestem  Zmar‐twychwstanie”. Jej pracowito‐ści  i  kompetencji  zawdzię‐czamy, że możemy się chlubić jednym  z  najlepszych  perio‐dyków  parafialnych.  Pod  jej redakcją parafii udało  się wy‐dać  jubileuszową  książkę  pa‐rafian  „Wpisani  w  Zmar‐twychwstanie” przed 5 laty. 

Page 7: 2014 06 29 261 12

Z życia parafii  

29‐6‐2014  Strona 7 

Stare meble i książki przygarnę Jako świeżo upieczony obywatel Wildy i właściciel starego miesz-kania do kapitalnego remontu w kamienicy zwracam się do Pań-stwa z pytaniem i prośbą. Chciałbym urządzić to mieszkanie w starym stylu, jak to było przed wojną. Moja mama śmieje się, że jestem staromodny i staroświecki, no ale cóż, widocznie urodziła mnie 100 lat za późno. Jeśli ktoś miałby (lub wiedział, że ktoś z sąsiadów chce się pozbyć) stare meble, jak komoda, kredens, zegar (takiego jak z opery „Straszny dwór”, w której Skołuba śpiewa „ten zegar stary niby świat…”), stół, krzesła, które pokutują na strychu czy w piwnicy, to ja chętnie takie meble z duszą adoptuję i dam im nowy dom. Zbieram też książki do mojej biblioteki, by na stare lata mieć co czytać.

Będę wdzięczny za informacje pod numerem tel. 505 821 284 lub bezpośrednio na chórze. Organista

KRONIKAPARAFII 

 

do wspólnoty Kościoła zostali włączeni 

 

6 kwietnia Wiktoria Anita Rembacz Marcel Krzysztof Szafran Julia Agnieszka Wieczorek Mateusz Lewandowicz Jeremiasz Julian Jop 

Stanisław Konstantyn Jop  

12 kwietnia Aleksandra Maria Kamińska 

 

20 kwietnia Antonina Katarzyna Cielewicz 

 

21 kwietnia Weronika Maria Przybecka 

Filip Józefiak Jakub Rurek 26 kwietnia 

Dawid Pawlicki  

4 maja Stanisław Grzegorz Giera 

Janina Ziółkowska Miłosz Staszewski 

 

10 maja Paulina Drozdowska Amelia Markiewicz 

 

18 maja Maria Renesmee Piotrowska 

 

25 maja Zuzanna Janiak 

Helena Danuta Matuszczak Natalia Iwona Witczak 

 

1 czerwca Zofia Aleksandra Maluśkiewicz Weronika Agnieszka Skorupska 

 

15 czerwca Aniela Antczak 

Vanessa Julia Kozłowicz Marcel Reszela 

Wiktoria Magdalena Cerba  

21 czerwca Wiktoria Renata Kaczmarek 

 

22 czerwca Barbara Anna Staszak 

Campanelli zaśpiewało na koniec roku szkolnego 

  Poznański  Chór  Dziecięco‐Młodzieżowy  Campanelli w minioną niedzielę  dał  wieczorny  koncert z okazji końca roku duszpasterskiego (i szkolnego). Parafialne  Dzwonki  pod  dyr.  Beaty Sibrecht wykonały (nie  licząc oprawy muzycznej  Mszy  św.  wieczornej) dziewięć utworów. Większość  z nich albo  autorstwa  albo w opracowaniu pani  dyrygentki.  Koncert  zaczął przejmujący  utwór  zainspirowany słynnymi  „Obojami  Gabriela”  Ennio Morricone z filmu „Misja”, zakończy‐ła  zaś  kołysanka…  dla  foczki  amery‐kańskiego  kompozytora.  Nie  uśpiła jednak  zgromadzonych  (niestety  jak zwykle  skromnie)  widzów  i  słucha‐czy, ale na pewno mile poruszyła, jak wszystkie utwory wykonywane przez ten zespół z niezwykłą delikatnością. 

(red)       

I my możesz pisać ikony!  Zapraszamy  na wakacyjny  kurs pa‐rafialny! W  sierpniu  nasza  parafia  oferuje zajęcia  z  ikonopisania  prowadzone przez Aleksandrę Michalską opieku‐jącą  się  merytorycznie  studentami Uniwersytetu Artystycznego  III Wie‐ku  w  Poznaniu,  którzy  w  maju  br. gościli  w  parafii  z  wystawą  swoich ikon.  Kurs  będzie  się  odbywał w każdy  poniedziałek  sierpnia w godzinach  18.00‐21.30  w  salce przy  kościele  (ewentualnie  dni  do ustalenia z uczestnikami). Koszt  ‐  150  zł. Materiały  zapewnio‐ne,  uczestnik  kursu,  po  jego  ukoń‐czeniu  staje  się właścicielem  ikony. Chętnych prosimy wpłacać pieniądze na konto numer: 58 1140 2017 0000 4202 0308 1684 Prowadząca  kurs:  Aleksandra  Mi‐chalska  ‐  spędziła  7  lat  w  Bułgarii, gdzie ukończyła roczną indywidualną specjalizację  z malarstwa  i  ikonopi‐sania  na  Akademii  Sztuk  Pięknych w Sofii.  Odbyła  również wiele  indy‐widualnych  konsultacji  z  najwięk‐szymi  bułgarskimi  autorytetami w tej  dziedzinie.  Od  października 2010 r. prowadzi kursy  ikonopisania w Polsce. 

Ola 

Page 8: 2014 06 29 261 12

Wywiad 

Strona 8 

 

Konsekwentnie robić swoje     Z  księdzem  proboszczem  Adamem  Błysz­czem  rozmawiamy  z  okazji  jego  majowego jubileuszu  20­lecia  kapłaństwa  oraz  8­lecia posługi na Wildzie. 

  

Fot. W zakrystii przed Wigilią Paschalną (Adam Ciereszko)  

Zmęczony,  zabiegany  jest Ksiądz ostatnio. Ponad miesiąc umawialiśmy się na tę rozmowę. Zabiegany…  

Parafianie się martwią… Nie za dużo tego wszyst­kiego? Nie ma czasu nawet pójść do fryzjera. To chyba bardziej brak organizacji i moje zaniedbanie niż za dużo zajęć. Jestem strasznym bałaganiarzem.  

Prowadzi Ksiądz kilka wspólnot w naszej parafii: Lectio  divina,  Laboratorium  wiary,  Wspólnota Związków Niesakramentalnych, chór Campanelli, wyjazdy z seniorami, pielgrzymki, w tym ostatnia tygodniowa  do  Rzymu,  co  dwa  tygodnie  gazetka parafialna i jako proboszcz ma Ksiądz największą odpowiedzialność.  Do  tego  regularne  publikacje w portalu Deon.pl, a wcześniej w amerykańskim wydaniu „Super Expressu”, oraz okazyjnie w mie­sięczniku „W Drodze”, częste głoszenie rekolekcji. Na pewno jest dużo pracy i zajęć, ale myślę sobie, że takie  są  wymagania  wielkomiejskich  parafii.  Mam jednak sporo pomocy. Na przykład w tym roku z po‐wodu  wyjazdów  na  rekolekcje  mocno  zaniedbałem kolacje postne. Były one odpowiedzialnością o. Seba‐stiana i br. Adriana i dobrze to poprowadzili. Może to jest jakiś problem, że nie potrafię delegować pracy?  

Dodajmy,  że  jakby  tego  mało,  to  uczestniczy Ksiądz  w  zdalnym  kursie  Centrum  Ochrony Dziecka w Krakowie poświęconemu pedofilii. Co z tego zaangażowania  i wszechstronności Księdza zajęć wynika dla parafii? Staram się, podobnie jak inni moi współbracia, anga‐żować  w  życie  parafii  i  jakoś  oddać  do  dyspozycji wspólnoty  moje  talenty.  Jak  wszyscy  wiedzą,  nie śpiewam  ani  nie  gram  na  żadnym  instrumencie.  To, 

co  mogą  zaproponować,  to  rezultaty  moich  lektur, mojego czytania. To prawda, że uczestniczę od roku w kursie, który dla Kościoła  w  Polsce  organizuje  Centrum  Ochrony Dziecka.  Celem  tego  przedsięwzięcia  jest  przygoto‐wanie  ludzi,  którzy  mogliby  (czy  powinni)  być  oso‐bami  pierwszego  kontaktu  dla  ofiar  molestowania seksualnego  ze  strony  ludzi  Kościoła  (tak  duchow‐nych,  jak  i  świeckich).  Chciałbym,  aby  na  przełomie września  i  października  odbyły  się  u  nas  warsztaty dla  wychowawców,  opiekunów  świetlicy,  nauczycie‐li i  rodziców  służące  rozpoznaniu  zagrożenia  pedofi‐lią.  Uczestniczyliśmy  razem w  konferencji,  która  od‐była się po Bożym Ciele w Krakowie. Myślę, że wszy‐scy jesteśmy pod wrażeniem świadectwa mężczyzny, który  został  skrzywdzony  przez  księdza,  a  który  od ponad dziesięciu lat korzysta w pomocy psychologa.  

Ostatnio  coraz więcej osób docenia,  że nasza pa­rafia  stała  się wspólnotą wspólnot.  Ksiądz  rów­nież  odczuwa  większe  zaangażowanie  parafian w życie naszego wildeckiego Kościoła? Przekonałem  się  o  tym  dobitnie  podczas  ostatniej pielgrzymki w  Rzymie.  Ojcu  Sebastianowi  bankomat „połknął”  kartę  do  konta  bankowego  parafii.  Nic  nie mogłem zrobić z Rzymu, ale jest pan Paweł, który ma identyczne  uprawnienia  do  konta  jak  ja  i  rozwiązał problem.  W tym  samym  czasie,  gdy  my  byliśmy w Rzymie,  tutaj  odbył  się  Kurs  nowego  życia,  miała miejsce inna pielgrzymka do sanktuariów Wielkopol‐ski. W  tym  jednym tygodniu działo  się bardzo wiele, gdy  proboszcza  de  facto  nie  było  na miejscu.  Zatem wszystko  zaczyna  funkcjonować  bez  udziału  pro‐boszcza,  bo  stoją  za  tym  inni  ludzie.  Marzę  o  takiej sytuacji, w której udział duszpasterzy będzie ograni‐czony do niezbędnego minimum.  Nie dlatego,  że nam 

Page 9: 2014 06 29 261 12

Z życia parafii 

29‐6‐2014  Strona 9 

księżom  się  nie  chce,  ale  dlatego,  że  w  taki  sposób odkrywamy naszą wspólną odpowiedzialność.  

W naszej parafii jest ok. 1700­1800 dominicantes. A ilu z nich udziela się we wspólnotach? Myślę, że to ok. 10 proc. tych uczęszczających do ko‐ścioła.  

To  wciąż  niewiele,  zważywszy  na  fakt,  że  coraz częściej przekonuje się wiernych,  że poza wspól­notą  nie  ma  chrześcijaństwa.  Mówił  o  tym  na przykład ojciec Jacek Salij OP. Tu trzeba wspomnieć o tej fenomenalnej intuicji ojca Kajsiewicza  i  pierwszych  zmartwychwstańców,  któ‐rzy  pisali  po  swoim  nawróceniu,  że  nie  sposób  żyć w pojedynkę jako chrześcijanin, tym bardziej w takim mieście  jak  Paryż.  Oni  tak myśleli  i  pisali  o  tym  ok. 1836 roku. I tu się nic nie zmieniło. Jeszcze 50–60 lat temu  społeczeństwo  było  wielkim  wsparciem  dla chrześcijanina. Była  inna  struktura  rodziny,  inne po‐glądy  na  obecność  Kościoła  w  społeczeństwie.  To wszystko minęło.  

Jak  wspomnieliśmy,  w  naszej  parafii  działa  na­prawdę  wiele  wspólnot.  Czy  zatem  jest  jeszcze potencjał na inne? Myślę,  że  tak. Ostatnia  inicjatywa Domu modlitw, do której przyłączyło się 12 osób, pokazała, że wciąż są osoby, które nie należą do żadnej wspólnot (dziewięć spośród  tych  dwunastu),  a  dzięki  tej  znalazły  taką propozycję, która do nich trafiła. Musi do nas dotrzeć,  że  jesteśmy w mniejszości.  Siła przyzwyczajeń  chrześcijańskich  jest  jeszcze  mocna, ale  jeśli  chodzi  o  życie  sakramentalne,  to  jesteśmy mniejszością. Wydaje mi się, że przetrwanie chrześci‐jaństwa  będzie  zależało  od  tego,  na  ile  uda  nam  się zbudować wspólnoty,  wspierające  te  osoby  z mniej‐szości, wystawione na  jakieś szykany czy przykrości. Nie chcę tu użyć słowa „prześladowania”, bo nikt nie traci  pracy  z  powodu  religii.  Poczucie,  że  jestem we wspólnocie, powinno wzbogacić nasze świadectwo.  

Jakie wspólnoty miałyby  jeszcze rację bytu w na­szej parafii? Trwają przymiarki do powrotu do neokatechumena‐tu, który jeszcze kilka lat temu działał u nas. Posługu‐ję obecnie VI wspólnocie przy kościele Najświętszego Zbawiciela  przy  ul.  Fredry.  Wielu  naszych  parafian jest  na  drodze  neokatechumenalnej  w  innych  para‐fiach.  Oznacza  to,  że  takie  zapotrzebowanie  na  tę wspólnotę  było  wśród  parafian.  Zastanawiamy  się więc, jaka byłaby formuła dla naszej parafii. Jeśli  chodzi o duszpasterstwo rodzin  i małżeństw,  to myślimy jeszcze nad uruchomieniem poradni rodzin‐nej. Wydaje się, że dzięki dzisiejszej ofercie  i nowym inicjatywom ta  ścieżka  rodzinna byłaby zagwaranto‐wana. Oczywiście nie wystarczy  tylko stworzyć  i po‐wołać wspólnoty, ale trzeba wkoło tego chodzić.  

W swoim otwierającym proboszczowanie na Wil­dzie wystąpieniu osiem  lat  temu wytknął Ksiądz, 

że  wspólnota  nie  może  być  ukierunkowana  na lidera. Poprawiliśmy się pod tym względem? Kiedy to mówiłem, nie miałem doświadczenia naszej wildeckiej parafii. Widziałem  jedynie,  jak  to wygląda w  innych  parafiach.  I  pomyślałem,  że  to  może  być pewne  zagrożenie  również  dla  naszej wspólnoty.  To niestety  jest  częsty  problem,  że wspólnoty  replikują doświadczenie  lidera,  a  nie  otwierają  członków  tej wspólnoty  na  doświadczenie  Pana  Boga  i  Kościoła. Nakładają  się  na  to  niestety  również  jakieś  chore aspiracje  poszczególnych  duszpasterzy.  Jak  to  u  nas wygląda? Był poważny problem wspólnoty Nie Jesteś Sam, ale udało się go rozwiązać. Zdaję sobie sprawę, że  przy  okazji  tego  zamieszania  wiele  osób  zostało poranionych,  że wiele  osób ma  do  dziś  żal  do mnie, ale  wydaje  mi  się,  że  wybrałem  optymalną  drogę. Mnie  to  też  dużo  kosztowało,  gdyż  gdzieś  tam prze‐padły  relacje,  o  których  myślałem  w  kategoriach przyjaźni.  Jestem  bardzo  szczęśliwy,  że  Ewie  i  Wit‐kowi udało się uratować tę wspólnotę. Cieszę  się  również  z  tego,  że  jest  postęp  w  Żywym Różańcu,  który  się  ożywił  i  następuje w nim  zmiana pokoleniowa. Dużym  bogactwem  parafii  są  wszystkie  inicjatywy związane z ruchami pro‐life. Są o tyle cenne, że stoją za nimi młode małżeństwa, jest to ich oddolna inicja‐tywa. Martwi mnie natomiast  to, że wciąż  jest nikły odzew na  czwartkową  adorację. W  czwartkowe popołudnia i wieczory przewija się może kilkanaście osób, ciągle tych  samych,  ale  to wciąż nie przedarło  się do  świa‐domości parafian.  Wywodzi  się  Ksiądz  z  parafii  zmartwychwstań­ców. Kiedy narodziło się w Księdzu powołanie? Po raz pierwszy o tym, że mógłbym zostać księdzem, pomyślałem  w  sposób  świadomy  w  czwartej  klasie szkoły  podstawowej.  Ale  potem było  różnie.  Przeży‐łem moją  wielką,  pierwszą miłość  w  siódmej  klasie. Od  tamtego  czasu mam wielką  słabość  do  Zoś. W  li‐ceum  byłem  raczej  normalnym  chłopakiem.  Myśl o kapłaństwie pojawiła się ponownie w trzeciej klasie szkoły średniej. Gdzieś tam po drodze myślałem jesz‐cze o historii.  Dyrektor  szkoły  już w 1985  roku  zwracał  się do Adama Błyszcza per księże proboszczu. Tak,  zostałem  wezwany  na  tzw.  dywanik  za  to,  że prowadziłem  modlitwy  w  szkole…  Byłem  wtedy uczniem  trzeciej  klasy  i  bardzo  mocno  związany z Ruchem  Światło–Życie.  Tamtego  dnia  zastępowa‐łem  szkolnego  kolegę  (dzisiaj  redaktora  „Życia  By‐tomskiego”).  Wtedy  po  raz  pierwszy  chciano  mnie usunąć  ze  szkoły.  Po  raz  drugi  natomiast  miało  to miejsce w klasie czwartej. Wtedy chodziło o mój arty‐kuł o Piłsudskim. To były dziwne czasy. Dyrekcja bała się  ówczesnych władz komunistycznych,  ale  bała  się także środowiska nauczycielskiego, które raczej opo‐wiadało się za nami, uczniami.  Nastawiałem  się  więc

Page 10: 2014 06 29 261 12

Wywiad 

Strona 10 

na  to, że będę musiał zdawać maturę w Niższym Se‐minarium Duchownym na Wildzie.  

Jaki był ksiądz Adam Błyszcz AD 1994 Głupi. I na pewno szczuplejszy. Dużo szczuplejszy. No na pewno dużo szczuplejszy, tak, dużo szczuplejszy…  Może nie  powinienem  tego mówić,  ale myślę,  że  by‐łem  bardzo  nieodpowiedzialny.  Wiele  rzeczy,  które wtedy  robiłem,  dzisiaj  bym nie  robił.  To mi  też  daje do myślenia, że sześć lat studiów, seminarium, 26 lat, gdy  ludzie mają  zakładać  rodziny,  ponosić  odpowie‐dzialność, to jednak mimo wszystko jest jeszcze wiek szczenięcy; wiek wielu pomyłek, wielu błędów.  

To pokazuje,  że prawdziwa szkolę życia  i pewnie kapłaństwa odbiera się w pierwszych  latach pra­cy. Od kogo Ksiądz uczył  się  tego? Kogo najmilej wspomina z tej perspektywy po latach? Wiele  zawdzięczam  mojemu  pierwszemu  probosz‐czowi  w  kapłaństwie  (w  Gdańsku  od  1994–1998), księdzu Stefanowi Dudzie. Bardzo mnie złościł wtedy, ale dzisiaj doceniam jego spojrzenie na wiele kwestii duszpasterskich.  To  był  pierwszy  zmartwychwsta‐niec,  którego  zaprosiłem  z  kazaniami  o Miłosierdziu Bożym do naszej parafii. 

Od 2000 roku miałem okazję przez  rok pracować ze śp.  księdzem  Vincenzo  Pizzica.  Był  proboszczem  ta‐kiej małej miejscowości Miglianico koło Pescary. Żeby wybudować kościół w tym miasteczku, sprzedał cały swój  majątek.  Potrafił  publicznie  upomnieć  burmi‐strza,  że  mu  urządza  z  ceremonii  kościelnych  jakiś cyrk  pozwalając,  aby  poszczególne  dzielnice  mia‐steczka  prezentowały  sztandary  piłkarskie.  Kiedy wspomniany burmistrz zwlekał z naprawą krzyża na wieży starego kościoła, don Vincenzo, mając już wte‐dy  ponad  70  lat,  kazał  się  przewiązać  liną,  wdrapał się na tę więżę (jakieś 20 metrów) i sam naprawił ten krzyż. Szalenie mi  imponował tą swoją niezależnością. Mia‐łem wrażenie,  że w  ogóle mu  nie  zależy  na  uznaniu ludzi. My księża jesteśmy w zdecydowanej większości narcyzami.  

O co więc po  tych 20  latach  jest Ksiądz mądrzej­szy? Pierwsza sprawa to konsekwentnie robić swoje. Pod‐czas wcześniejszych lat pracy w parafiach mawiałem, że  prowadzenie  parafii  jest  jak  prowadzenie  klubu piłkarskiego:  po  mniej  więcej  3‐4  latach  wiesz,  czy zrobisz  z  nim mistrza,  czy  będziesz  pośrodku  tabeli. Dzisiaj,  po  ośmiu  latach  bycia  proboszczem  tutaj, 

wiem,  że  to  tak  nie  działa.  Trzeba  z  dużą  cierpliwo‐ścią, ze spokojem pracować, nie przejmować się tym, że nie przychodzą owoce,  nie ma  rezultatów,  że wy‐daje  się,  że wszystko  się  sypie  i  jest  nie  tak,  jak ma być. Gdy  jest się przekonanym, że to, co się robi,  jest słuszne, należy robić swoje.  

Pozornie  wbrew  rozsądkowi?  Nawet  gdy  odpo­wiadają na to tylko jedna czy dwie osoby? Tak mi się wydaje. To jest moje doświadczenie dusz‐pasterstwa akademickiego z Gdańska. Przez pierwsze około  dwóch  lat  przychodziły  po  dwie,  trzy  osoby. Czytaliśmy  wtedy  kardynała  Ratzingera  „Wprowa‐dzenie do chrześcijaństwa”. A podczas mojego ostat‐niego  roku  nagle  zaczęło  pojawiać  się  po  20  osób. Gdybym się wtedy poddał po miesiącu czy dwóch, to tak by to się skończyło.  

Podobnie  było  z wieloma  inicjatywami w  naszej parafii w tych minionych latach... Tak,  na  Lectio  divina  przychodzi  teraz  stała  grupa około 10 osób. Laboratorium wiary to około 12 osób. Wciąż  podkreślam,  że  tym  osobom  jestem  bardzo wdzięczny  i  bardzo  zobowiązany,  bo  ich  obecność zmusza  mnie  do  błogosławionego  wysiłku  czytania 

i myślenia.  Inną  sprawą  jest wspólnota  związków  niesakra‐mentalnych.,  która  z kilku  par rozrosła  się  trzykrotnie.  Oni  są dla  mnie  wielkim  wsparciem. I świadectwem.  Swego  czasu postawiono  mi  zarzut,  że  fawo‐ryzuję  tę  kategorię  parafian.  To nie tak. Wydaje mi się jednak, że 

musimy  być  bardzo  ostrożni  w ferowaniu  sądów. Dziwi mnie  i  to,  że  takie  niesprawiedliwe oceny  sły‐szę od osób, które same powinny być bardziej wyczu‐lone na dwuznaczność życia. Złośliwie powiem, że to kwestia krytycyzmu i pamięci. Bardzo mnie raduje rozwój naszej gazetki parafialnej. Mam nieodparte wrażenie, że w ciągu tych ośmiu  lat udało  nam  się  stworzyć  jedną  z  najlepszych  gazetek w archidiecezji poznańskiej. Ojciec  Arek  przed  ośmiu  laty  zainicjował  świetlicę, która się rozwija i pod czujnym okiem ojca Sebastiana nabiera  nowych  kształtów.  Wymieniam  to,  bo  mam takie  przekonanie,  że  trzeba widzieć  to  dobro,  które dzieje się między nami.  Kto dziś jest Księdza autorytetem kapłańskim? Trudne pytanie. Wspomniałem o ojcu Stefanie Dudzie i  Vincenzo  Pizzica.  Każdy  z  nich  był  inny  i  każdy z nich nauczył mnie czegoś innego.  Co  jest  największą  bolączką  proboszcza  na Wil­dzie? To kwestie finansowe. Źle to brzmi, ale tak to wygląda – wysokość  naszych  zobowiązań wobec  kurii  powo‐duje, że gdybyśmy to wszystko zapłacili, to nie mieli‐byśmy zupełnie nic na koncie. 

Trzeba z dużą cierpliwością, ze spokojem pracować, 

nie przejmować się tym, że nie przychodzą owoce, 

nie ma rezultatów. 

Page 11: 2014 06 29 261 12

Z życia Kościoła 

29‐6‐2014  Strona 11 

Jak zrozumieć i adekwatnie odpowiedzieć na wykorzystanie seksualne małoletnich w Kościele  

Takie  pytanie  zadało  jezuickie  Centrum  Ochrony Dziecka w Krakowie prelegentom  i uczestnikom pierw‐szej w  Polsce  konferencji  (20‐21  czerwca)  poświęconej na  taką  skalę  wykorzystywaniu  dzieci  przez  członków Kościoła. Wśród gości byli eksperci z krajów, które od lat borykają się tą trudną dla Kościoła kwestią (USA, Niem‐cy, Watykan). Prelekcje prowadziły do wspólnej konklu‐zji – trzeba uświadamiać i pracować nad zmianą mental‐ności  ludzi Kościoła, że tak okropne rzeczy  jak wykorzy‐stanie seksualne dzieci działy się  i mogą dziać się dalej, jeśli  nie  otworzymy  oczu  odpowiednio  szeroko. Ojciec Robert Olivier, rzecznik sprawiedliwości przy Kongregacji Nauki Wiary, tłumaczył, że z radzeniem sobie z pedofilią jest podobnie jak z żałobą – najpierw zawsze pojawia się niedowierzanie i negacja. Obyśmy ten etap mieli szybko za sobą. 

Po ciekawych wystąpieniach pierwszego dnia  rozpo‐częła  się  krótka  praca w  grupach,  podczas  której  była okazja do wymiany doświadczeń i zgłębienia wybranych zagadnień.  Później  chyba wszystkich  przybiło  świadec‐two  ofiary molestowania,  dojrzałego mężczyzny,  który po prawie 40  latach od tych zdarzeń nie może dojść do siebie,  mimo  wieloletniej  pomocy  psychoterapeutów i lekarzy.  Najbardziej  smuciło  to,  że  po  tylu  latach  ka‐płan‐sprawca nie został ukarany  i odsunięty mimo wie‐lokrotnych  próśb  pokrzywdzonego  –  to  często  jedyna prośba czy żądanie ofiar, wbrew pozorom nie domagają się one odszkodowań finansowych (na razie!). Tym bar‐dziej rozczarowało po  tym wystąpienia abpa Wojciecha Polaka, który nie zdobył się na publiczne „przepraszam” w  tym  konkretnym  przypadku,  a było  to  – w odczuciu wielu  słuchaczy  –  jedyne  słowo  na  miejscu  po  tak wstrząsającym  świadectwie  wobec  ludzi,  którzy  naj‐prawdopodobniej nigdy nie zrozumieją tego, co przeżyła 

 

WYWIAD <<< dokończenie z poprzedniej strony 

 Notabene  wyliczenie  z  ostatniego  kazania  było mocno  optymistyczne  [w  publikowanej  wersji kazania  poprawione  –  przyp.  red.].  Z  członkami rady  ekonomicznej  wyliczyliśmy,  że  średnio wszystkie tace do końca sierpnia muszą być prze­kazane do kurii. A dopiero  to,  co parafia zbierze od  września,  przeznacza  na  swoje  utrzymanie. Gdzie tu mówić o inwestycjach? No właśnie, i to jest poważny kłopot.  

ROZMAWIALI ROMANA I LESZEK ZYGMUNTOWIE 

ofiara  pedofilii.  Natomiast  nabożeństwo  pokutne  tego dnia  z udziałem  kilku  polskich  hierarchów  było  pełne skruchy  i modlitwy przebłagalnej  i na pewno  zostawiło głęboki ślad w uczestnikach. 

Gdy się słyszało choćby  jedno  świadectwo ofiary,  to w człowieku powstaje ogromna niezgoda na to, jak czę‐sto  traktuje się ofiary pedofilii. Dobitnie pokazała  to dr Monica  Applewhite:  ‐  Gdy  w  pożarze  spłonie  dziecko i pójdziesz do księdza powiedzieć, że  jesteś w ogromnej biedzie,  to  każdy  powie:  „Tak mi  okropnie  przykro,  co mogę  zrobić?”. Nikt nie mówi:  „Jaki pożar? O  czym  Ty mówisz, przecież nic nie widziałem!”. A to… najczęstsza reakcja na zgłoszenia dzieci o czynach dorosłych. 

Nadzieją  napawał  przykład  diecezji  Płockiej,  której duszpasterz  może  służyć  przykładem  radzenia  sobie z księżmi‐pedofilami. Ale to wciąż za mało, dlatego chwi‐lami zdumiewało samozadowolenie i dobre samopoczu‐cie  przedstawicieli  Kościoła  z  powodu  tego,  jak  jest u nas.  Raporty  i  statystyki  z  innych  krajów  nie  wróżą jednak  świetlanej  przyszłości  –  ponieważ  ofiary mole‐stowania zdobywają się na odwagę mówienia o tym po wielu latach, to w naszym kraju takich przypadków może ujawniać  się więcej właśnie wtedy,  gdy  zacznie  się  ku temu wreszcie stwarzać okazję. 

Prowadzący  konferencję  Zbigniew  Nosowski  (red. naczelny  „Więzi”)  zdefiniował  ryzyko  dla  dalszych  prac z tym  negatywnym  zjawiskiem  w  Kościele  jako  cztery „P”: przeszłość (która zacznie teraz dochodzić do głosu), pobłażliwość (dla przeszłych i nowo wykrywanych pedo‐fili),  PR  (czyli mylne  rozumienie  dbałości  o  wizerunek Kościoła  jako zamiatanie pod dywan)  i pieniądze (jedno Centrum Ochrony Dziecka, którego założyciele  i pomoc‐nicy pracują w ramach wolontariatu to zdecydowanie za mało).  Przed  nami  wszystkimi  więc  ogrom  prac.  Nie‐rzadko u podstaw. (ROM) 

 

Jak rozumieć wykorzystywanie 

seksualne małoletnich... W świetle konferencji w COD 

Nie  jest  łatwo  mówić  o  sprawach  trudnych,  ale mówić  trzeba.  Dlaczego?  Ponieważ  problem  wyko‐rzystywania seksualnego dzieci  istnieje. By wiedzieć, jak  im pomóc,  trzeba najpierw przyznać  się do  tego, że problem został zauważony.  Zdarza się czasami,  że 

Page 12: 2014 06 29 261 12

Z życia Kościoła 

Strona 12 

Punkty pomocy   Miejskie Centrum Interwencji Kryzysowej,  

telefon zaufania 61 835 49 04   Terenowy Komitet Ochrony Praw Dziecka 

ul. Garbary 97/8, Poznań, tel. 61 855 22 78 

Policja – dzielnicowy Komisariat Policji  MOPR – w rejonie zamieszkania

nie  chcemy  mieć  nic  do  czynienia  z  tym  przestęp‐stwem i udajemy, że nie widzimy. Odwracamy głowę, wychodzimy. A jak widzimy, to udajemy, że nie rozu‐miemy  sytuacji.  Zostawiamy wykorzystywane  dziec‐ko  samo  bez  pomocy...  Co  powoduje  właśnie  taką postawę? Wiele jest przyczyn. Wymienię jedną z nich: „święty  spokój”.  Okazuje  się  jednak,  że  to  fikcja,  bo ten  „święty  spokój”  teraz  nie  zagłuszy  naszego  su‐mienia  później.  To  molestowane  dziecko  być  może, gdy dorośnie, będzie nadużywało  inne dzieci, powie‐lając  krzywdę  i  przemoc.  Może  to  dziecko,  widząc porzucenie przez dorosłych, nigdy nam  tego nie wy‐baczy? I gdzie tu „święty spokój”? 

Kim  są  osoby  wykorzystujące  dzieci?  Mogą  nimi być  tak  mężczyźni  i kobiety.  Znajomi  i  nieznajomi. Zaprzyjaźnieni  z  rodziną,  a  nawet  z  rodziny,  dalszej, bliższej. Nie ma na to reguły. Ofiara może być  tej sa‐mej  płci  lub  przeciwnej.  Wiele  ofiar  męczą  wspo‐mnienia  tych  wydarzeń,  doznają  konsekwencji  fi‐zycznych, następuje somatyzacja dolegliwości. Skutki negatywne  wykorzystania  towarzyszą  im  przez  całe życie.  Złagodzić  je  może  długotrwała  psychoterapia i leczenie. Dlatego lepiej zapobiegać niż leczyć. 

Przestępca pedofil działa z premedytacją, najpierw oswaja dziecko ze sobą, zdobywa zaufanie jego i osób najbliższych dziecka, a potem skutecznie wykorzystu‐je  seksualnie,  korzystając  z  więzi,  jaką  wytworzył między  sobą  i dzieckiem. Tworzy wspólną  tajemnicę z dzieckiem, której dziecku zabrania wyjawiać. Dziec‐ko, czując się winne tej sytuacji, dostaje się w manipu‐lacyjne  działanie  pedofila.  Ma  coraz  mniej  sił  do obrony, pedofil o  tym wie  i dlatego czuje się bezkar‐ny. 

Co powinniśmy zrobić? Reagować tak,  jak potrafi‐my i bronić wykorzystywanych. Słuchać ofiar, tego, co nam mówią, a nie im zaprzeczać. Często ofiara słyszy: „No wiesz,  taki  fajny wujek,  co  ty wymyślasz? Wsty‐dziłbyś  się!”  albo  „Co  ty  opowiadasz!  Przestań  już kłamać!”.  I  co  dalej?  Co  to  małe  dziecko,  które  zna ograniczoną  liczbę dorosłych ma zrobić? Zawstydzo‐ne,  pohańbione,  obwinione  i  na  dodatek  odrzucone, zostaje  samo w rękach pedofila  ze  swoim dramatem życia. 

Co  powinien  zrobić  dorosły?  Stanąć  po  stronie słabszych  i  nie  chować  głowy w piasek.  Jeśli  nie  po‐trafimy dać  sobie  rady  sami,  to  szukajmy  kogoś,  kto nam pomorze. Zwróćmy się do kogoś, do kogo mamy zaufanie,  szukajmy  instytucji,  która  udzieli  nam  po‐mocy.  Szukajmy  tak  długo,  aż  trafimy  na  kogoś,  kto zrozumie i udzieli skutecznego wsparcia, pomocy. 

Jako  ludzie  wierzący  zacznijmy  od  poproszenia Pana Boga o pomoc. „Panie Boże, Jezu Chryste pomóż mi uratować to dziecko, pomóż mi przeciwstawić się przemocy. Wskaż mi, co mam czynić, dokąd iść i gdzie szukać  pomocy.  Nie  zostawiaj  mnie  samego  z  tym problemem,  ale  pomóż mi,  proszę. Amen”. A  później zacznij  działać  tak,  jak  umiesz.  Zrób  coś,  cokolwiek, ale nie zgadzaj się na taką sytuację. 

 MARLENA GROBECKA 

 

KRONIKA PARAFII 

zawarli sakramentalny związek małżeński  

Wojciech Pawlicki i Agnieszka Śmierzchalska (26.04.2014) 

Maciej Baraniak i Hanna Baraniak (10.05.2014) Piotr Maciejewski i Karolina Krok (14.06.2014) 

Mateusz Kaczmarek i Natalia Walczak (21.06.2014) 

Piotr Smoliński i Magdalena Mańczak (21.06.2014) 

 odeszli do domu Ojca 

 w kwietniu 

Barbara Smakulska (1 kwietnia) Monika Amanowicz (3 kwietnia) Wacław Jóźwiak (15 kwietnia) Izabela Sadowska (22 kwietnia) Stanisława Bogucka (24 kwietnia) Joanna Wyrwas (28 kwietnia) Anna Stankowska (30 kwietnia) 

Ryszard Szelągowski (30 kwietnia)  

w maju Barbara Czajka (4 maja) Jerzy Mądrala (8 maja) 

Halina Kajtek – Włoszczyńska (10 maja) Edmund Bogajczyk (14 maja) Zofia Przybylska (16 maja) Alicja Szyling (16 maja) Elżbieta Rogasz (25 maja) 

 w czerwcu 

Danuta Woroch (4 czerwca) Julia Pilarska – Skórnicka (9 czerwca) 

Jarosław perz (15 czerwca) Joanna Kielan (16 czerwca) 

Genowefa Zielezińska (16 czerwca) Kazimiera Tobolska (17 czerwca) Cecylia Zbitkowska (17 czerwca) 

Halina Doga (18 czerwca) Zdzisława Strykowska (19 czerwca) Waldemar Borowiak (21 czerwca) 

Jan Nowak (25 czerwca) 

Page 13: 2014 06 29 261 12

Kazanie katechetyczne 

29‐6‐2014  Strona 13 

Duchowo i finansowo troszczyć się o Kościół 

 

V przykazanie kościelne Troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła 

 Niedziela katechetyczna 2013–2014  

  Moi Drodzy,  kończymy w czerwcu tegoroczny cykl kazań kateche‐tycznych. Kończymy nieco inaczej, niż to planowałem, gdyż dzisiaj, według projektów, miałem się zająć wi‐zją wielkomiejskiej parafii. Ale musimy naszą uwagę poświęcić  jeszcze  ostatniemu,  piątemu  przykazaniu kościelnemu.  Brzmi  ono  tak:  „Troszczyć  się o potrzeby wspólnoty Kościoła”. Stanowi ono swoiste novum,  gdyż większość  z  nas  pamięta  jeszcze  z  cza‐sów  swojej  katechizacji  przykościelnej  takie  brzmie‐nie  tego przykazania:  „W  czasach  zakazanych  zabaw hucznych nie urządzać”. Zmiana nastąpiła w 2002 r., a zatem całkiem niedawno, kiedy to Konferencja Epi‐skopatu Polski otrzymała od Stolicy Apostolskiej zgo‐dę,  aby  przykazania  kościelne  dla  Kościoła w  Polsce odpowiadały tym zapisanym w Katechizmie Kościoła Katolickiego z 1993 roku. 

Wyjaśnienie  zasadności  tego  przykazania znajdujemy w Kodeksie Prawa Kanonicznego. Chodzi o kanon 222. Nakazuje on wiernym dbać o zabezpie‐czenie kultu w  ich parafii,  zabezpieczenie prowadze‐nia działalności charytatywnej, edukacyjnej, misyjnej oraz utrzymanie duszpasterzy. 

Kontekst  tego  przykazania  nie  jest  zatem  li tylko  materialny.  Nie  chodzi  tylko  o  pieniądze.  To, o czym mówi piąte przykazanie, dotyczy naszych kie‐szeni, ale dotyczy także naszych talentów, charyzma‐tów i naszego czasu. 

Najprawdopodobniej, żeby nas wszystkich – także mnie – dobrze umiejscowić w tym kazaniu, należało‐by rozpocząć od pewnego fragmentu I Listu św. Paw‐ła apostoła do Koryntian. Otóż Paweł pisze tak: „Któż będzie cię wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzy‐mał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jak‐byś nie otrzymał.” (1 Kor 4: 7). 

Ilekroć  mówimy  o  pieniądzach,  ilekroć  mówimy o talentach,  o  charyzmatach,  tylekroć  mówimy o czymś,  co  wyróżnia  ludzi.  Stąd  już  tylko  krok  do tego,  aby  uznać,  że  ich  (tych  pieniędzy  i  tych  talen‐tów) posiadanie to moja zasługa i że mnie w związku z  tym  coś  się  należy.  Kiedy  wchodzę  w  przestrzeń naszej  świątyni, muszę  sobie  zawsze  powtarzać:  Nic mi  się  nie  należy;  wszystko,  co  mam  i  kim  jestem, stanowi  dar  Pana.  Powtórz  to:  nic mi  się  nie  należy; 

wszystko, co mam i kim jestem, stanowi dar Boga. To piąte przykazanie w zakresie duchowości wzywa nas, byśmy  zrezygnowali  z  naszej  pretensjonalności i z naszego lęku. 

Pozwolę  sobie  przytoczyć  przykłady  ilustrujące, w moim  rozumieniu,  przed  chwilą  postawioną  tezę. Przypominam  sobie,  jak  przed  ośmiu  laty  stanęła w biurze parafialnym pani Roma, dziś naczelna naszej gazetki.  Przyszła  i  powiedziała mi  tak:  „Proszę  księ‐dza,  tę  gazetkę  można  lepiej  robić.  Mogłabym  coś zaproponować”. Odpowiedziałem:  „Tak, wiem.  Skoro uważa  pani,  że  można  lepiej  –  niech  pani  to  robi”. Dzisiaj mamy jedną z najlepszych gazetek w archidie‐cezji  poznańskiej.  Dla  mnie  jest  to  obraz  kogoś,  kto z jednej  strony przedstawia  krytykę  zastanej  rzeczy‐wistości w parafii,  ale w  tym  samym momencie pro‐ponuje  swoje  talenty,  charyzmaty,  aby  ulepszyć  za‐staną  rzeczywistość.  Pamiętam  jednak  i  taką  scenę z kancelarii.  Pewna pani  zwróciła mi  uwagę,  że  przy grocie  NMP  leży  jakaś  pusta  butelka  po  oranżadzie. Odpowiedziałem  jej,  że  mam  rękawiczki  robocze, których mogę jej użyczyć. Usłyszałem, że jestem aro‐gancki. „Tak – odpowiedziałem – ale ta grota jest mo‐ją i pani odpowiedzialnością. Skoro pani widzi, że tam coś  leży, może  to pani  sprzątnąć”. Prawo krytyki na‐bywa się dzięki zaangażowaniu. Drugi przykład. Dbać o kult Boży oznacza także wysi‐łek  posługi  lektora  –  osób,  które  czytają  podczas  li‐turgii Mszy świętej. Jestem wdzięczny tym wszystkim osobom, które taką posługę wobec wspólnoty podej‐mują.  A  jednak,  ileż  to  razy  podczas  naszych  Mszy świętych  (tych  niedzielnych  i  powszednich)  nikt  nie odważa  się  powstać  i  przeczytać  czytanie  mszalne. Wygląda  to  czasem  tak,  jakby  liturgia  była  dziełem samego kapłana! Trzeba przezwyciężać swój  lęk. Ta‐kie  świadectwo  jest  zaraźliwe.  Przypominam  sobie pewien  epizod.  Swego  czasu  zastępowałem  o.  Stani‐sława  w  Szpitalu  im.  świętego  Jana  Pawła  II.  Wsze‐dłem do  sali, w  której  leżało  kilku mężczyzn.  „Dzień dobry,  szczęść  Boże.  Czy  ktoś  z  panów  chce  przyjąć Komunię świętą?” Cisza. Już miałem wychodzić, kiedy jeden z panów,  leżący pod oknem, odwrócił  się  i po‐wiedział:  „Ja,  proszę  księdza”.  Podszedłem  do  niego i zaczęliśmy odmawiać Ojcze nasz. Po chwili do łóżka podeszła    reszta    pacjentów,   każdy   z   nich   ukląkł

Page 14: 2014 06 29 261 12

Kazanie 

Strona 14 

i wszyscy przyjęli Najświętszy  Sakrament. Gdyby nie odwaga  tamtego człowieka, odszedłbym z przekona‐niem,  że  mam  do  czynienia  z  obojętnymi  religijnie ludźmi. 

To  zaangażowanie  na  rzecz wspólnoty,  ta  troska o dobro parafii domaga się zużycia takiego charyzma‐tu,  na  brak  którego wszyscy  narzekamy  –  czasu.  To oczywiście  nie  może  się  dokonywać  ze  szkodą  dla naszej podstawowej misji,  jaką  jest małżeństwo  i  ro‐dzina.  Dlatego  im  więcej  osób  zaangażowanych w duszpasterstwo, tym lepiej. Gdyby każdy poświęcił parafii – poza niedzielną Eucharystią – jedną godzinę w miesiącu,  nie wiedzielibyśmy  co  robić  z  tym  ofia‐rowanym  czasem.  Niestety,  skrzętnie  oszczędzamy drogocenny czas. 

 Niewątpliwie, ile razy słyszymy o trosce o Kościół, 

tyle razy myślimy o pieniądzach. Jak  to  wygląda w  naszej  parafii?  Przede wszyst‐

kim muszą wyraźnie powiedzieć,  że w naszej wspól‐nocie nie ma żadnych taryf – opieramy się na dobro‐wolnych  ofiarach  wiernych.  Dotyczy  to  wszystkich sakramentów  i  wszystkich  posług  (np.  pogrzebów). Jest starym zwyczajem, że wierni proszący o Mszę św. składają  dobrowolną  ofiarę.  Nie  wyznaczam  jednak jako  proboszcz  żadnych  taryf  i  nikt  w  naszej  parafii nie ma do tego prawa, gdyż nikogo nie upoważniałem do  takich  praktyk.  Posługa  sakramentalna  musi  być wolna od jakiegokolwiek podejrzenia kupczenia. Zda‐rzyło  mi  się  również  wiele  razy  odmówić  przyjęcia jakiejś  ofiary  od  osób,  które  do  kościoła  nie  chodzą albo  mają  z  nim  bardzo  luźny  związek.  Powtarzam wtedy zawsze tę samą maksymę: Przywilej utrzymy‐wania  parafii  należy  do  tych,  którzy  są  jej  żywymi członkami.  Państwo  nic  u  mnie  nie  kupiliście  ani  ja nic państwu nie sprzedałem. 

 Pragnę  również  zaznaczyć,  że  ofiary  składane 

w kancelarii  przy  okazji Mszy  św.,  sakramentów  lub liturgii pogrzebowej idą na utrzymanie naszego klasz‐toru.  To  samo  dzieje  się  z  kolędą,  z  wypominkami oraz ofiarami ze święcenia pokarmów. W miesiącach zimowych  miesięczne  rachunki  za  sam  gaz  oscylują w granicach 9–10 tys. zł. Pensje, emerytury i honora‐ria autorskie księży przeznaczone są na nasze wydat‐ki  zakonne.  Natomiast  niedzielna  taca  przeznaczona jest  na  utrzymanie  parafii  (remonty,  media,  pensje i diety  pracowników  parafii,  działalność  duszpaster‐ska).  W  każdym  numerze  gazetki  publikowana  jest wysokość niedzielnej tacy. Ponownie wszystkim, któ‐rzy  składają  te  ofiary  składam  serdeczne  podzięko‐wania.  Rozumiem  tych,  którzy  z  powodu  swoich  ni‐skich  dochodów  nie  mogą  uczestniczyć  w  takim wsparciu, ale powtarzam raz jeszcze: macie inne moż‐liwości, Pan dał wam talenty, charyzmaty i czas, które możecie w jakiś sposób wprząc w życie parafii. 

 

Parafia stanowi część diecezji i zobowiązani jeste‐śmy  ponosić  pewne  koszty  tej  przynależności.  Dla naszej wspólnoty w roku 2014 wygląda to w sposób następujący: 

a/ Każdego miesiąca parafia musi przekazać tzw. minimum (przyznaję, że  to dosyć kuriozalna nazwa), które wynosi  1,15  zł  od  1/3 mieszkańców  zameldo‐wanych na terenie parafii. Na dzień dzisiejszy  jest  to około  3 800  osób,  co  czyni  około  4 400  złotych  co miesiąc. Ostatni taca gospodarcza wyniosła 3 700 zł! 

b/  Raz  w  roku  zobowiązani  jesteśmy  przekazać tzw. daninę wielkopostną, która liczona jest w 2014 r. na 1,6 zł od każdego zameldowanego mieszkańca na terenie  naszej  parafii.  To  oznacza,  że musimy  oddać 18 240 zł. 

c/ Raz w roku musimy wesprzeć Braterską Opie‐kę  Kapłańską  w  wysokości  37  groszy  od  osoby.  To daje kwotę 4 220 zł. 

Te nasze zobowiązania wobec Kurii Metropolital‐nej wynoszą zatem nieco ponad 75 000 na rok. Pomi‐jam  tutaj  zwyczajowe  tace  związane  z  ofiarami  na szkoły katolickie czy też na misje lub inne opłaty ku‐rialne.  Myślę,  że  wszystko  to  razem  sprawia,  że w ciągu  roku do kasy Kurii  przekazać musimy około 85 000 zł! 

 Kiedy  poruszamy  te  zagadnienia,  pytamy  także 

o współodpowiedzialność  świeckich  za  finanse  Ko‐ścioła, parafii. W naszej wspólnocie funkcjonuje Para‐fialna  Rada  Duszpasterska  złożona  (obok  mnie) z pięciu  panów.  Jeden  z  nich,  pan  Paweł  Solarek  – podobnie jak ja, posiada pełne uprawnienia, aby dys‐ponować pieniędzmi na koncie parafialnym. Pozostali członkowie Rady mają pełny wgląd w stan konta pa‐rafialnego. Oni również są odpowiedzialni za prowa‐dzenie ksiąg finansowych. W ramach naszych spotkań podejmuje decyzje z poszanowaniem reguł demokra‐tycznych. Od prawie dwóch  lat staramy się, aby gros tej  odpowiedzialności  finansowej  odciążyła  mnie. Uważam,  że  jest  to  zgodne  z  intuicją  kardynała  Rat‐zingera, który w eseju o demokracji w Kościele, przed wielu  laty  pisał  tak:  „Wszystkie  obszary  zarządzania kościelnego, nie dotyczące właściwego kierownictwa Kościoła wynikającego z Ewangelii, jak np. budownic‐two  kościelne,  administracja  finansów  Kościoła  itd., mogą,  a nawet  powinny  zostać  uregulowane  w  spo‐sób  demokratyczny,  stosowny  do  zakresu  ich  dzia‐łań”.1 

 KS. ADAM BŁYSZCZ CR 

1 Joseph Ratzinger, Hans Maier, Demokracja w Kościele. 

Możliwości i ograniczenia, Kraków 2004, str. 47 

Page 15: 2014 06 29 261 12

Korespondencja 

29‐6‐2014  Strona 15 

Z Ojcami Kościoła za pan brat  

Nie powinno siedzieć cicho żadne wspaniałe stworzenie Boga. Nie powin­no dać się prześcignąć gwiazdom błyszczącym. Wody szemrzących strumyków 

śpiewają chwałę naszemu Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu.  

(Oxyrhyncos Papiri, XV, 1786)  

  

Rok 2, odcinek 9  

Śpiewać na chwałę Boga  

W wielu podręcznikach do patrologii po dziale opisującym  ojców  apologetycznych,  następuje  dział poświęcony  najstarszym  zabytkom  chrześcijańskiej poezji.  Niech  tak  będzie  i  u  nas.  Pogaworzymy  dziś o śpiewie, muzyce i poezji. Czas ku temu sposobny, bo przedwakacyjny. 

Zdania  cytowane  powyżej  to  fragment  chrze‐ścijańskiego  hymnu  pochodzącego  prawdopodobnie z III wieku. Znany  jest nam od 1922 roku – wówczas to  odkryto  papirusowy  manuskrypt  zawierający  ten tekst. Ciekawostką jest to, że na tym papirusie znajdu‐ją się nie tylko słowa hymnu, ale znajduje się tam też notacja muzyczna. A zatem – czyżby chrześcijanie od samego początku zajmowali się produkcją muzyczną? Wydaje się, że tak, a liczne teksty, które przetrwały do naszych  czasów,  tylko  takie  przypuszczenie  potwier‐dzają. 

Oczywiście produkcja muzyczna to nie coś za‐rezerwowanego  tylko  dla  kręgów  chrześcijańskich. Wystarczy przecież otworzyć Pismo Święte, aby zna‐leźć Księgę Psalmów – zbiór 150 utworów, które nie były przecież od razu przeznaczone do spokojnej me‐dytacji, ale do śpiewania. I to drużynowego, chóralne‐go, pielgrzymkowego. 

Prawdą  jest  jednak,  że  chrześcijanie  pisali utwory,  które  mają  strukturę  hymnów,  pieśni,  mają rytm  i  pozostaje  nam  jedynie  żałować,  że  nie  było wówczas smartfonów,  tabletów, nagrywarek  i youtu‐be’a.  Żeby  zarejestrować  i  rozpowszechnić.  Ja  na przykład jestem ciekaw, czy gdy św. Paweł pisał Hymn o miłości, to miał w głowie jakąś muzykę? Czy po pro‐stu napisał tekst, nie zastanawiając się wcale nad tym, czy  ktoś  go  kiedyś  będzie  chciał  zaśpiewać… Ciekaw jestem, jak pierwsi chrześcijanie śpiewali, czy śpiewa‐li Magnificat, Benedictus. 

Niesamowity  jest  świat  tekstów  i  bogactwo środków poetyckich użytych w  tych najstarszych po‐ezjach  Kościoła.  Ojcowie  mieli  niesłychaną  zdolność do wykorzystywania wszystkiego, co się nawinęło im pod rękę, albo na co spojrzały ich oczy. Wszystko mo‐

gło  stać  się  punktem  wyjścia  do  rozważań  o  Bogu, o modlitwie, o świętych. Strumyki, góry, ptaki, jeziora, perły, drzewa. 

Na  zakończenie  tegorocznego  (myślę  tutaj oczywiście  kategoriami  roku  szkolnego  i  akademic‐kiego)  cyklu  o  Ojcach  Kościoła,  proponuję  fragment starochrześcijańskiej  pieśni,  autorstwa  św.  Efrema Syryjczyka,  skomponowany  na  cześć  Matki  Bożej. Efrem  nie  należy  już  od  Ojców  apologetycznych, o których  mówiliśmy  w  tej  części  cyklu.  Jego  twór‐czość,  wraz  z  twórczością  Afrahata,  składają  się  na złoty  okres  patrystyki  syryjskiej.  Przytaczamy  frag‐ment  jego  utworu  z  kilku  powodów.  Po  pierwsze  – jest  on  największym  twórcą  poezji  chrześcijańskiej. Piękniej niż on nie pisał nikt. Po drugie – czerwiec jest miesiącem,  kiedy w  kalendarzu  liturgicznym  znajdu‐jemy jego święto. Po trzecie – warto od czasu do czasu przypominać  sobie  o  tym  rejonie  świata,  w  którym święty Efrem żył, o Syrii. Dzisiaj stała się ona krajem męczenników! 

Czy  ktoś  z  Państwa  pomyślał  o  Maryi,  gdy podczas  spacerów  po  Polsce  patrzył  na  złocące  się pola,  albo  taplając  się  radośnie  w  Bałtyku,  wypatry‐wał  na  horyzoncie  czegoś  co  wyglądało  na  statki i okręty? Podejrzewam, że nie. Święty Efrem – wręcz przeciwnie. Pola, okręty,  statki. Wszystko było dobre jako materiał na wiersz, pieśń, hymn: 

  Ona jest polem, co nie zna oracza, na nim wyrósł plon błogosławiony. Bez nasienia wydała światu owoc. Błogosławiony,  który  się  z  Panny  narodził i zbawił nas.  Ona jest okrętem pełnym wszelkiego dobra, wiozącym dla ubogich dary nieba. Przez Nią się stali bogami umarli – nosiła bowiem Życie. 

Page 16: 2014 06 29 261 12

Ad vocem 

Strona 16 

Błogosławiony,  który  się  z  Panny  narodził i zbawił nas.  Niech zatem Ona nas w te miesiące wakacyjne 

strzeże, i niech nam przywozi dary wszelkiego dobra. Życzę również, aby Państwa nie napadali piraci  (por. odcinek  o  Teofilu  z  Antiochii)  i  żeby  Państwo  bez‐piecznie pływali po wodach życia. I przede wszystkim – życzę otwartych oczu. Jak widzimy u Ojców, wszyst‐ko może  stać  się motywem do  zachwytów nad  dzie‐łem stworzenia i odkupienia. Wszystko może stać się punktem  wyjścia  do  wielkiego  dziękczynienia  Panu Bogu. Święci mówią, że  lepszego odpoczynku nie ma. Nie powinno siedzieć cicho żadne wspaniałe stworzenie Boga.  Nie  powinno  dać  się  prześcignąć  gwiazdom błyszczącym. Wody  szemrzących  strumyków  śpiewają chwałę  naszemu  Ojcu,  Synowi  i  Duchowi  Świętemu. Spróbujmy i my! 

 BR. SZYMEK 

   

Ad vocem  

Śpiewamy coraz lepiej 

 W  niedzielę  Trójcy  Świętej  pan  organista 

przed Mszami  św.  uczył  nas  nowej  pieśni  i  podzielił się swoją refleksją na temat  jakości śpiewu wiernych podczas  komunii  świętej.  Jego  zdaniem  wierni  jako tako  śpiewają  do  czasu  komunii,  po  czym milkną,  co przyrównał do gry reprezentacji Polski w piłkę nożną (do przerwy dają  radę, potem  już brak  sił  i motywa‐cji). 

 Ponieważ  trudno dyskutować z kimś, kto stoi 

przy ambonie, to pozwolę sobie odnieść się do owej konkluzji  i  nieco wybronić  nas,  śpiewających  i  anga‐żujących się pełną piersią w oprawę muzyczną liturgii (tak, jest nas całkiem sporo!). Po pierwsze, wiele osób najgłośniej  śpiewających  przystępuje  do  komunii, więc  milknie.  Po  drugie  (wynikające  z  pierwszego), trudno śpiewać, gdy odchodzi się od stołu pańskiego z hostią na języku, a przystępujących do komunii nie‐rzadko  jest  90 proc. wiernych. A po  trzecie,  czy  czas komunii  jest  lub  powinien  być  czasem  wyłącznie przeznaczonym  na  śpiew?  Pan  organista  lubi  nawią‐zywać do zachodnich praktyk. Ja też nawiążę: Bliższa mi komunia święta, podczas której mogę się pomodlić i  adorować  Najświętszy  Sakrament  w  ciszy  –  bez względu  na  to,  czy  Go  przyjmuję,  czy  nie.  To  jedyna szansa  na  indywidualną  modlitwę  w  tak  ważnym momencie liturgii,  dlatego  w  tym  momencie snująca 

  się z głośników delikatna melodia mogłaby być dużo bardziej  pomocna niż usiłowanie utrzymanie  śpiewu przez  nielicznych  w  nim  wówczas  uczestniczących. Dziś  często  jestem w  rozterce:  kończyć w  pośpiechu modlitwę, by śpiewać ulubione pieśni przez całe 5‐10 minut,  choć  owszem  nimi  też  wychwalać  Boga,  czy adorować  Ciało  i  Krew Chrystusa  obecne  na  ołtarzu. Preferuję  to drugie, zwłaszcza że – o czym też mowa na łamach dzisiejszego numeru – tej  formy modlitwy i kontaktu z Bogiem wciąż się dopiero uczymy.  

Również na tych łamach ksiądz proboszcz cy‐tował papieża Benedykta XVI piszącego w adhortacji apostolskiej „Sacramentum Caritatis” o potrzebie ado‐racji Jezusa w Najświętszym Sakramencie, właśnie po komunii  świętej.  Papież  senior  nawołuje  do  tego,  by po procesji wiernych był czas na cichą,  indywidualną modlitwę  (wszystkich),  chwilę  medytacji  przed  Naj‐świętszym Sakramentem. 

 I  jeszcze  jedno.  Irytuje  się Pan czasem, że nie 

śpiewamy  sami,  że  oglądamy  się  na  organistę.  Panie Tomaszu drogi, przez 90 lat w tej parafii (i całym Ko‐ściele w Polsce) nie pozwalano wiernym się odzywać jako  pierwszym.  Uczono  nas,  że  to  organista  zacznie właściwy  śpiew,  bez  fałszu,  o  czasie  itd.,  dlatego  nie oczekujmy, że w miesiąc czy dwa od ogłoszenia nowej inicjatywy  400  wiernych  samodzielnie  będzie  into‐nować wyświetlaną pieśń. (Warto też zauważyć, że na wspomnianym  Zachodzie  poza  organistą  jest  często kantor  lub  animator  dyrygujący  lub  chociaż wskazu‐jący  początek  śpiewu  z  lub  spod  prezbiterium).  Za‐pewniam  z  dołu  naszych  ławek,  że  wierni  śpiewają coraz więcej, coraz głośniej i coraz śmielej. Przypusz‐czam, że tego po prostu czasem nie słychać na wyso‐kościach  zza  dźwięku  organów,  gdy  frekwencja w kościele jest niska. Ale naprawdę: jest lepiej i dzieje się  coraz  lepiej.  Właśnie  dzięki  Pana  trenerskim  tri‐kom i motywacji, za które jestem bardzo wdzięczna. 

 ROMANA ZYGMUNT 

Page 17: 2014 06 29 261 12

Z życia parafii 

29‐6‐2014  Strona 17 

Poznajmy się!  

Z okazji jubileuszowego roku chcemy nieco bardziej przybliżyć naszych parafian parafianom. Ile razy zdarza się, że widzimy  jakiś  twarze przy ołtarzu, słyszymy o czyimś zaangażowaniu, a nie potrafimy dopasować po‐prawnie twarzy do nazwiska? Tak, mimo wszystko, wciąż mało się znamy. Dlatego wpadliśmy na pomysł, by osoby, które znamy z tego, że coś robią w parafii,  że widać  je w życiu parafialnym, poprosimy o wypełnienie niniejszego  kwestionariusza. Można  tę  inicjatywę potraktować  z  przymrużeniem  oka, można  ją wykorzystać jako okazję do napisania o innych, a można odsłonić nieco siebie. Forma dowolna, każda odpowiedź jest dobra. 

Redakcja  

KWESTIONARIUSZE PARAFIAN 

wypełnili  

Danuta i Hieronim Piotrowie 

 Danuta przyszła na  świat w  samym  sercu Puszczy Nad‐noteckiej,  ale  w  1950  r.  wraz  z  rodziną  zamieszkała w naszej parafii. Hieronim  to dziecko wildeckie od uro‐dzenia. Po wielu zawirowaniach  życiowych małżeństwo od  ponad  trzydziestu  lat, w  sumie mają  czworo  dzieci i pięcioro wnuków. Oboje przez wiele  lat byli członkami Chóru  Zmartwychwstanie.  Hieronim ma  za  sobą  długi staż  w służbie ministranckiej.  Inicjatorzy,  propagatorzy i członkowie Wspólnoty  Związków  Niesakramentalnych prowadzonej przez ks. proboszcza Adama Błyszcza. Na‐leżą  również do wspólnoty  Żywego Różańca, Modlitwy Wstawienniczej, od  lat udzielają się w redakcji parafial‐nego dwutygodnika; ponadto Danuta przyjęła w ducho‐wą adopcję dziecko poczęte, a Hieronim  jest członkiem Komisji Kultury  i Nowej Ewangelizacji w Radzie Parafial‐nej.  Uczestniczą  w  Laboratorium  Wiary.  Lubią  dobre filmy, muzykę, książki i czynne „leniuchowanie” na dział‐ce. Z wielką przyjemnością oglądają programy przyrod‐nicze oraz ciekawostki ze świata. 

 Angażujemy się w życie parafii ponieważ… uważamy, że jeżeli  trzeba  wykonać  jakąś  pracę,  by  żyło  się  lepiej wszystkim, to czemu nie? Nie umiemy stać z boku. Para‐fia  to przecież wspólnota wspólnot. Dopóki  jeszcze Pan Bóg pozwala i daje siły, to w ten sposób pragniemy dzię‐kować Mu za otrzymane łaski. Lubimy się trzymać zasa‐dy: „Nie mów mi, a pokaż mi”. Najbardziej  lubimy w parafii… Dosłownie serce  rośnie, kiedy parafia tętni życiem młodzieży, dzieci  i wszystkich pozytywnie  zakręconych,  kiedy  możemy  brać  udział w festynach,  bigosowych  pogaduszkach,  to  pomaga integracji naszych parafian. A ze strony sakralnej uwiel‐biamy wszelkiego  rodzaju  koncerty w wykonaniu  chó‐rów oraz te z inicjatywy p. Tomasza. Cenimy  zmartwychwstańców  za… Bliskość  z wiernymi, służenie  pomocą,  za  zaangażowanie w  pracę  świetlicy oraz  podejmowanie  coraz  to  nowych wyzwań,  przybli‐żanie  nam wartości  chrześcijańskich  przez  organizowa‐nie  różnego  rodzaju wystaw artystycznych czy dotyczą‐cych naszej dzielnicy. Pomoc  charytatywna  to  już  stała pozycja w naszej parafii. Za dbałość o naszą  świątynie, również w  tej  tak prozaicznej dziedzinie, acz nieodzow‐nej jak wszelkiego rodzaju remonty. Drażni nas u parafian… Ciągle jeszcze zbyt małe zaanga‐żowanie się większości naszych współbraci w niedzielne czytanie  lekcji podczas Mszy  Św. Na  koncerty przycho‐dzą  jedne  i  te same osoby, a szkoda… natomiast kryty‐kanctwo ma wiele  twarzy. Mamy wrażenie,  że  z naszej parafii nowa osoba pretenduje do wyniesienia na ołta‐rze – sądząc po  ilości krytyk  i zastrzeżeń co do życia  in‐nych, musi  to być  ktoś na wskroś prawy  i bezgrzeszny, z tego  akurat  bardzo  się  cieszymy.  Jednak  ogólnie  nie jest źle. W niedzielę… przede wszystkim udział we Mszy Świętej. W zależności od pogody –  jak deszcz  lub zimno to „lek‐tura, kultura”  i  laba,  jak słoneczko, to rodzinne wypady na działkę  albo na  grzyby. Oboje mamy naszych  rodzi‐ców i wiele osób bliskich już spoczywających na cmenta‐rzach, to staramy się w miarę możliwości często ich tam odwiedzać. Modlimy  się …. Od  rana  brewiarz  dla  świeckich  każde z osobna,  natomiast  wieczorem  razem.  Mamy  wiele intencji,  z  którymi  zwracamy  się do Pana.  Staramy  się, by  w  nasze  życie  wpisana  była   modlitwa,   tak   wielu 

Page 18: 2014 06 29 261 12

Z życia parafii 

Strona 18 

naszych  bliskich  jej  potrzebuje  i wielu  prosi  nas  o  nią. Rozmowa  z Panem  Bogiem  zawsze  przynosi  ukojenie w troskach,  podpowiada,  co  dalej…  Dzięki  modlitwie czujemy prawdziwą więź z Jezusem Chrystusem. Wielką pomocą są dla nas nasi św. patroni, na czele z Najświęt‐szą  Maryją.  Codziennie  staramy  się  czytać  chociażby mały  fragment  Pisma  Świętego  oraz  „Słowo  na  każdy dzień”.  Jednak  wieczorem  rachunek  sumienia  podpo‐wiada, że mogliśmy bardziej, więcej uwagi poświęcić na modlitwę. 90‐  lecie parafii  to… dobra okazja do przeglądu minio‐nych  lat  i  na  tym  tle  przyjrzenie  się  ostatnim  pracom, jakie  zostały  wykonane  przez  księży  i  przez  parafian. Dynamiczne działanie obecnego  ks. proboszcza nie po‐zostawia  wątpliwości  co  do  nowych  zadań,  jakie  nam wytyczy. Przewidziane Misje Święte zwieńczą ten wyjąt‐kowy rok. Oby do 100‐lecia! Życzymy  parafii/parafianom…  większej  życzliwości, prawdziwie  chrześcijańskiej.  Mniej  krytykanctwa  (nie mamy  na myśli  krytyki,  bo  ta  jest  potrzebna),  bardziej efektywnego  zaangażowania  we  wspólnoty,  radości życia oraz ogromnej miłości  i wiele  łask od Naszego Pa‐na.  

Grzegorz Króliczak  O sobie: od 3 lat nale‐żę  do  Liturgicznej Służby  Ołtarza,  a od 1,5 roku jestem preze‐sem  tej  wspólnoty. Należę  także  do  Rady Parafialnej,  gdzie  za‐siadam  w  Komisji  ds. 

Liturgii i Kultu Bożego. Swoją pracą chcę pomóc księżom zmartwychwstańcom,  mimo  iż  mieszkam  na  terenie parafii  Świętej  Trójcy  na  Dębcu. Moje  serce  pozostało jednak  na Wildzie,  gdzie wracam  co  niedzielę.  Jestem dość blisko związany także z siostrami zmartwychwstan‐kami,  które  prowadzą  szkołę  przy  ulicy  Głogowskiej i przez 6  lat w gimnazjum  i  liceum zajmowały się moim wychowaniem  i edukacją. W  tym  roku zdawałem egza‐min maturalny,  a moją  przyszłość wiążę  z Uniwersyte‐tem Przyrodniczym (oraz z dziewczyną ☺). Interesuję się sportem, zwłaszcza piłką nożną i snookerem. Uwielbiam spędzać czas,  jeżdżąc na rowerze. Kocham wyjazdy nad polskie morze, na które czekam przez cały rok.  Angażuję  się w  życie  parafii,  ponieważ…  tak  zostałem wychowany.  Odkąd  pamiętam,  moja  rodzina  czynnie 

działa na rzecz wspólnoty parafialnej. Również ja pragnę dać z siebie jak najlepszą cząstkę. Przez moje zaangażowanie… chcę, aby liturgia wygląda‐ła  jak najpiękniej.  I  to nie  tylko te w wielkie  święta, ale i dzień powszedni.  Najbardziej  lubię w parafii… okres Triduum Paschalne‐go. To zarazem najpiękniejszy, ale  i najpracowitszy czas dla nas – ministrantów. Dziennie spędzamy kilka godzin na tym, aby przygotować się jak najlepiej do liturgii. Cenię  zmartwychwstańców  za…  chęć  pomocy.  Bez względu  na  to,  kiedy  i  gdzie  zwracam  się  z  prośbą  do księży, mogę liczyć na pomocną dłoń. Drażni mnie u parafian…  to,  że  często krytykują naszą działalność, a sami nie chcą się zaangażować, aby  litur‐gia wyglądała piękniej. W niedzielę… uczestniczę w Mszy Świętej o godz. 11.00, podczas  której  przekazuję moje  umiejętności  i wiedzę kandydatom  na  ministrantów.  Resztę  dnia  spędzam z najbliższymi. Modlę się… czytając fragmenty z Pisma Świętego. 90‐lecie parafii to… czas, kiedy trzeba zastanowić się, co zrobić, aby parafia mogła rozkwitać przez kolejne 90 lat. Życzę parafianom… odwagi do angażowania się w życie parafii, a młodym chłopakom przełamania się i wstąpie‐nia w szeregi ministrantów.   

Na zakończenie obchodów

90-lecia naszej parafii

zapraszamy na

PIELGRZYMKĘ DO JORDANII I ZIEMI ŚWIĘTEJ

w dniach od 12 do 21 marca 2015 r.

Odwiedzimy: Hajfę, Kanę Galiliejską, Na-zaret, Górę Tabor, Tyberiadę, Tabghę, Ka-farnaum, Górę Błogosławieństw, Jezioro Genezaret, Amman, Madabę, Górę Nebo, Petrę, Morze czerwone, Masadę, Morze

Martwe, Jerozolimę, Betlejem.

Dokładny koszt pielgrzymki i szczegółowe informacje zostaną podane po wakacjach.

Zapisy w biurze parafialnym. Zapraszamy! 

Page 19: 2014 06 29 261 12

Z życia dzielnicy 

29‐6‐2014  Strona 19 

KOMISARIAT POLICJI POZNAŃ - WILDA Mając na uwadze podniesienie poziomu bezpie-czeństwa mieszkańców Wildy, zbliżający się okres wy-jazdów wakacyjnych i zminimalizowanie ryzyka stania się ofiarą przestępstwa Komisariat Policji Poznań-Wilda przekazuje podstawowe porady prewencyjne: I. OSZUSTWA WOBEC OSÓB STARSZYCH:

(metody na wnuczka, pracownika telewizji, ad-ministracji, inkasenta, itp.)

1. Nie wpuszczaj do domu osób, których nie znasz,

przedstawiających się jako pracownicy różnych instytucji i firm. Masz prawo poprosić taką oso-bę o okazanie legitymacji służbowej, identyfika-tora lub telefonicznie sprawdzić cel wizyty w jej firmie.

2. Spójrz przez wizjer w drzwiach lub przez okno i sprawdź, kto stoi pod drzwiami, zanim je otwo-rzysz.

3. Jeśli nie znasz osoby, zapytaj ją o cel wizyty, poproś wyraźnie o okazanie legitymacji służbo-wej, identyfikatora, upoważnienia itp.

4. Sprawdź uważnie okazany dokument, ale bez zdejmowania łańcucha zabezpieczającego drzwi.

5. W przypadku wątpliwości co do tożsamości go-ścia, poproś go aby poczekał przed drzwiami, a Ty w tym czasie potwierdź jego tożsamość te-lefonicznie w jego firmie lub poproś, aby przy-szedł ponownie w towarzystwie innej znanej Tobie osoby np. dozorcy kamienicy lub budynku w którym mieszkasz.

6. Jeżeli zachowanie gościa wydaje się Tobie po-dejrzane lub jest natarczywe, zadzwoń pod nu-mer 997 lub 112 , albo skontaktuj się z najbliż-szą jednostką Policji (tel. KP Wilda – 841 25 11, 841 25 12).

II. KRADZIEŻE KIESZONKOWE W ŚROD-KACH KOMUNIKACJI PUBLICZNEJ I PLACÓWKACH HANDLOWYCH

1. Nie trzymaj portfela i dokumentów w tylnych

kieszeniach spodni, zewnętrznych kieszeniach kurtek, w bocznych kieszeniach toreb.

2. Rzeczy wartościowych nie trzymaj w reklamów-ce.

3. Klucze do mieszkania noś w innym miejscu niż

dokumenty z adresem Twojego zamieszkania.

4. Unikaj korzystania z wszelkich podejrzanych usług jak np. wróżenie, gry hazardowe, okazyjne możliwości zakupu, itp.

5. Zwracaj uwagę na sztuczny tłok i zamieszanie powstałe wokół Ciebie w autobusie lub innym ruchliwym miejscu.

6. Jeśli płacisz kartą płatniczą lub wypłacasz pie-niądze z bankomatu staraj się robić to w taki sposób żeby nikt postronny nie poznał Twojego numeru PIN, nie udostępniaj go nikomu ani nie noś zapisanego w portfelu razem z kartą

7. Podczas mierzenia garderoby, pakowania spra-wunków, płacenia w sklepie, nie odstawiaj to-rebki bądź saszetki na podłogę lub ladę.

III. ZABEZPIECZANIE DOMÓW I MIESZKAŃ

1. Nie rozpowiadaj i unikaj przekazywania jakich-kolwiek informacji o Twoim stanie majątkowym i nie obnoś się z tym, rzeczy wartościowe, go-tówkę, biżuterię zabezpieczaj w odpowiedni sposób.

2. Opuszczając dom lub mieszkanie, zawsze zamy-kaj drzwi na klucz, zabezpieczaj okna oraz wej-ścia balkonowe tak, aby nie można ich było otworzyć w prosty sposób.

3. Jeżeli opuszczasz lokal na dłużej, poproś o opie-kę nad lokalem kogoś z rodziny lub dobrego znajomego, do którego masz pełne zaufanie, niech wyjmuje listy, wieczorami zapala światło, włącza radio, itp.

Pamiętaj!!!

Wyłącznie Twoja czujność, pewność siebie i zdecydowane działanie są

w stanie skutecznie zniechęcić potencjalnego przestępcę!!!

Przygotowano w Referacie Prewencji Kryminalnej, Nieletnich i Patologii KP Poznań Wilda

Page 20: 2014 06 29 261 12

Dla dzieci 

Strona 20 

Parafia Zmartwychwstania Pańskiego ul. Dąbrówki 4, 61‐501 Poznań, tel. 0 61 833‐34‐62 

Strona internetowa: www.poznancr.pl, e­mail: [email protected] konto bankowe: PKO Bank Polski S.A. 

III oddział Poznań 44 1020 4027 0000 1902 0313 5498  Biuro parafialne czynne:  od poniedziałku do piątku w godz. od 10 do 12,  w poniedziałki, środy i piątki (z wyłączeniem pierwszego piątku miesiąca) od godz. 16 do 17.30. 

 

Jeśli w nagłych wypadkach potrzebny jest ksiądz, prosimy dzwonić: 61 833 35 60 lub 61 833 34 62 

  

To już nasz ostatni numer przed wakacjami, dlatego wszystkim dzieciom propo-

nujemy konkurs pt. „KARTKA Z WAKACJI”. Co zrobić, aby wziąć udział w naszym konkursie?

Wystarczy wysłać na adres parafii kartę z wakacji z krótkim opisem miejsca, w którym się znajdujecie. Napiszcie również, jak spędzacie wolny czas. Jeżeli

nie potraficie jeszcze dobrze pisać – poproście rodziców o pomoc. We wrześniu będziecie mogli oglądać swoje kartki na wystawie, którą stworzymy i która bę-

dzie dla wszystkich miłym wspomnieniem letnich dni. Dla osób, które przyślą najciekawsze opisy, czekają nagrody niespodzianki.

Tymczasem życzymy udanych wakacji. Nie zapo-mnijcie zabrać adresu parafii! Parafia Zmartwychwstania Pańskiego w Poznaniu ul. Dąbrówki 4 61-501 Poznań koniecznie z dopiskiem KĄCIK DLA DZIECI

 

 

***    *** Wszystkim Czytelnikom życzymy błogosławionego czasu odpoczynku. Mamy nadzieję, że do zobaczenia we wrześniu! 

Redakcja