12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego,...

20
KRAKOWSKI MAGAZYN M Ł ODYCH 12.2017 www.mlodziez.net ISSN 1730-9085 Nakład: 3000 egz. 125 »City for Children« 2011 2nd Place City of Krakow Godzinka u starszej pani Magia spełnionych marzeń Pomaganie na sportowo Paczka, która zmienia ludzi Puste miejsce czy pusty gest? Dobro nakręca dobro

Transcript of 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego,...

Page 1: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

K R A K O W S K I M A G A Z Y N M Ł O D Y C H12.2017 www.mlodziez.net ISSN 1730-9085 Nakład: 3000 egz.

125»City for Children« 2011

2nd Place

City of Krakow

Godzinka u starszej paniMagiaspełnionychmarzeń

Pomaganie na sportowoPaczka, która zmienia ludzi

Puste miejsce czy pusty gest?

Dobronakręca

dobro

Page 2: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

Skąd mamy pewność, że Ziemia obraca się wokół własnej osi? Co prawda wyczytamy to w podręcz-niku do geografi i, ale jaki jest bezpośredni dowód

na istnienie ruchu obrotowego naszej planety? Aby zgłę-bić tę tajemnicę, warto zajrzeć do kościoła pod wezwa-niem Piotra i Pawła. Tam właśnie znajduje się wyjątkowy przyrząd: wahadło Foucaulta.

Aby potwierdzić ruch obrotowy Ziemi, trzeba zajrzeć do krakow-skiego kościoła pod wezwaniem św. św. Piotra i Pawła.

WahadłoFoucaultaw krakowskimkościele

CO TO TAK KRĘCI?Druga połowa XIX wieku. Francuz Jean Leon Foucault stoi przed ważnym wyborem życiowym: musi wybrać zawód. Ma dwie możliwości: zostać lekarzem lub kształcić się w dziedzinie fi zyki. Wybiera to drugie. W 1851 roku obserwuje ruch pręta tokarki i dokonuje sensacyjnego odkrycia. Mimo licznych obrotów pręta płaszczyzna drgań nie ulega zmianie. Naukowiec postanawia zbadać to zjawisko. W tym celu rozmontowuje swoją wiertarkę pionową, a następnie wkłada do niej wahadło. W dalszym ciągu płaszczyzna drgań, czyli przestrzeń, w której pręt

Fot.

Wik

iped

ia_ M

ach2

40

39

0

Fot.

Wik

iped

ia_ Z

orro

22

12

2 krakowski magazyn młodych

OKO NA KRAKÓW

Page 3: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

sie obraca, pozostała taka sama. W 1851 roku Foucault skonstru-ował nowe wahadło. Podczas przeprowadzenia doświadczenia zauważył, że tym razem wynik eksperymentu jest inny. Płasz-czyzna wahań przemieściła się w kierunku wskazówek zegara. Czy był to zwyczajny zbieg okoliczności? Otóż nie. Francuz za-stanawiał się, co mogło spowodować zaburzenie ruchu wahadła. Po przemyśleniach doszedł do wniosku, że Ziemia wykonuje ruch obrotowy i to właśnie jest przyczyną, że wahadło nie porusza się wyłącznie wzdłuż jednej linii, tylko następują odchylenia.

NIE WSZĘDZIE KRĘCI TAK SAMODlaczego możemy być tego pewni? Jeśli wahadło wisi swo-bodnie na sznurku i porusza się, ale jednocześnie odchyla się od swojego pierwotnego położenia, to możemy mieć pewność, że w tym czasie nasza planeta obraca się o kilka stopni. Nie da się inaczej, w logiczny sposób wytłumaczyć tego zjawiska.

W Krakowie znajdziemy26-kilogramowe wahadło o długości prawie 47 metrów.

Druga połowa XIX wieku.Francuz Jean Leon Foucault stoi przed ważnym wyborem życiowym: musi wybrać zawód. Wybiera dziedzinę fi zyki...

Jak to wygląda z punktu widzenia fi zyki? Drgania występują dzięki sile bezwładności, spowodowanej masą kuli swobodnie zawieszonej na lince. Kula porusza się z początku wzdłuż jednej linii nad nieruchomą płaszczyzną. Następnie przyrząd zmienia swój kierunek i przemieszcza się już nie po linii, lecz po innej fi -gurze geometrycznej – rozecie – i kreśli jej ślad. Dodatkowym zaskoczeniem jest fakt, że przyrząd inaczej działa na określonych szerokościach geografi cznych. Przykładowo, gdybyśmy pojecha-li do Afryki, nie bylibyśmy w stanie zobaczyć obrotu wahadła. Z kolei w innych miejscach, na innej szerokości geografi cznej, przyrząd wykonuje obroty względem płaszczyzny szybciej.

Dlaczego tak się dzieje? Im mniejsza szerokość geografi czna, a na równiku wynosi ona 0 stopni, tym wolniejszy obrót płasz-czyzny ruchu wahadła. Sensacyjny wynalazek bardzo szybko został doceniony. Fizyk zdecydował o zademonstrowaniu po-kazu funkcjonowania wahadła w Obserwatorium Paryskim. Już wtedy spotkało się to z wielką aprobatą widzów.

WAHADŁO W KRAKOWIEDlatego też w wielu miejscach na świecie zaczęto instalować tego rodzaju wahadła jako pouczającą atrakcję. Dziś jest ich już ponad 300, najwięcej w Stanach Zjednoczonych. Wahadło, jako ozdobę, umieszczono nawet w siedzibie ONZ w Nowym Jorku.W Polsce mamy 9 miejsc, w których możemy na nie popatrzeć. W Krakowie znajdziemy 26-kilogramowe wahadło o długości prawie 47 metrów. Po raz pierwszy przyrząd ten został zapre-zentowany w 1949 roku podczas Dni Krakowa. Eksperyment powtórzono dopiero w 1991 roku. Natomiast od 2000 roku wahadło Foucaulta już na stale umocowano w latarni kopuły kościoła św. św. Piotra i Pawła przy ulicy Grodzkiej. Pokazy ru-chu wahadła odbywają się w czwartki o godzinie 10, 11 i 12. Dobra lokalizacja, bliska Rynku Głównego, ułatwia dotarcie do starego kościoła oraz obserwację tego interesującego przy-rządu. Zachęcamy!

Mateusz Talaczyński

Fot.

Tere

sa W

olan

o

3nr 125 | grudzień 2017

Page 4: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

KRAKOWSKI MAGAZYN MŁODYCH»City for Children« 2011

2nd Place

City of Krakow

Spis treściOKO NA KRAKÓW Wahadło Foucaulta w krakowskim kościele . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2-3

TEMAT NUMERU Dobro nakręca dobro . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5Paczka, która zmienia ludzi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6-7Magia spełnionych marzeń . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8-9Puste miejsce czy pusty gest? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10Godzinka u starszej pani . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11Pomaganie na sportowo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12-13

STREFA ROZRYWKI Oryginalny jak artysta . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14-15Historyczny fokus Śmigła . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16Sudoku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16Młodzieżowe recenzje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17Muzyczna skrzynka Śmigła, Nastolatkowie gotują . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18Zeznania buntowniczki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19

Pomaganieniesie radość!

M ile wspominam swoją pracę w wolontariacie

podczas ŚDM. Pobudka siódma rano, powrót do domu o 22:00. Ale czy było ciężko? Mnóstwo zabawy, śmiechu, integracji,

ale przede wszystkim pomagania w świetnej atmosferze. Dzięki temu doświadczeniu łatwiej mi teraz dostrzec po-trzeby innych i odpowiednio zareagować.Wiele osób coraz częściej dostrzega, że dołączenie do grona wolontariuszy jest na wyciągnięcie ręki. Ale to wciąż mało. W Krakowie znajdziemy wiele fundacji, które poszukują ochotników do wspierania potrzebują-cych, nawet takich od 14 lat. Prawdopodobnie w Two-jej szkole też jest organizacja, która szuka chętnych do współpracy. W ten sposób pomagasz nie tylko innym, ale także sobie.Grudniowe wydanie „Śmigła” opowiada o niesieniu po-mocy i uśmiechu – mimo trudności. Ale też o sukcesie i zadowoleniu z własnej pracy. Jeśli kiedyś zastanawiałeś się nad dołączeniem do grona wolontariuszy, to ten nu-mer jest dla Ciebie! Chwyć gazetę, rozsiądź się wygodnie i stwórz coś pięknego.

Marta Talaczyńska

Projekt „Młody Kraków – Młode Media”,a wraz z nim magazyn „Śmigło”, otrzymał nagrodęEuropejskiej Sieci Miast Przyjaznych Dzieciomw Stuttgarcie w roku 2011.

Wydawca:Urząd Miasta KrakowaBiuro Miejski Ośrodek WspieraniaInicjatyw Społecznychos. Centrum C 10, 31-931 Kraków

Adres redakcji:Dzienny Ośrodek Socjoterapii „Na Mogilskiej”ul. Mogilska 58, 31-545 Kraków

Kontakt z redakcją:tel. 12 616-78-19e-mail: [email protected]

Redaguje zespół: Tomasz Talaczyński (redaktor naczel-ny), Bartek Hałatek, Monika Miśkiewicz, Milena Mora-wiec, Janek Skowronek, Martyna Smoter, Marta Tala-czyńska, Mateusz Talaczyński, Szymon Wojnarowicz, Jan Woźniak, Łucja Woźniak.

Opracowanie grafi czne, pomoc redakcyjna i korekta:Loyal Solutions, ul. Budowlanych 52, 45-120 Opole,tel. 77 456-47-44 , 77 456-60-20, fax 77 453-03-30,e-mail: [email protected] www.loyal.com.pl

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo ich skracania, zmiany tytułów oraz redakcyjnego opracowywania tekstów przyję-tych do druku. Fotografi e zamieszczone w magazynie są ogólną ilustracją tekstów, nie zawsze przedstawiają bohaterów artykułów.

Program „Młody Kraków” jest kontynuacją realizowa-nego od 1999 roku w Krakowie Miejskiego Programu Przeciwdziałania Przestępczości Młodzieży (MPPPM). Adresatem programu są dzieci i młodzież w wieku szkolnym oraz środowiska związane z ich codziennym życiem, edukacją, wychowaniem i czasem wolnym.

Program „Młody Kraków” realizowany jest w Urzędzie Miasta Krakowa przez Referat ds. Młodzieży i Seniorów przy współpracy ze Społecznym Doradcą Prezydenta Miasta ds. Młodzieży ks. Andrzejem Augustyńskim CM.

Magazyn powstaje we współpracyze Stowarzyszeniem „Siemacha”.

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku Czytelnikom i przyjaciołom „Śmigła” życzymy wielu radości, wielkich odkryć, życzliwości i bliskości najbliższych – przyjaźni na każdy dzień.

Redaktorzy.

4 krakowski magazyn młodych

Page 5: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

Przebiegł nowojorski maraton. Niósł pochodnię z ogniem olimpijskim. Pomimo braku ręki i nogi wziął udział w „Tańcu z Gwiazdami”. Pokonał wiele innych mniej-

szych i większych biegów, wysokości i barier. Ale najważniejsze, że cały czas pokonuje z sukcesem swój własny życiowy maraton. A wszystko zaczęło się od pierwszej jego wyprawy w 2004 roku.Wtedy został pierwszym niepełnosprawnym, a zarazem naj-młodszym zdobywcą biegunów na świecie. Janek Mela od lat udowadnia, że chcieć znaczy móc.

POD WIATRŻycie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.– W naszym życiu Boga nie było. Mama urodziła się w rodzinie ateistycznej. Tata w weekendy jeździł do Warszawy i handlo-wał monitorami, które sprowadzał z Niemiec. Zamiast chodzić w niedzielę do kościoła, to ćpał. Nigdy nie wierzyłem, że do takiej rodziny może przyjść Pan Bóg – mówił w jednym z dawnych wy-wiadów Jan Mela.Młodszy brat Jaśka, Piotrek, utonął w wieku 7 lat. A sam podróż-nik przez bardzo długi czas obwiniał się o jego śmierć. W 2002

Nie bójmy się pomagać innym. Dobro, które ofi arowujemy, na pewno będzie przekazane dalej. A świat stanie się lepszy.

roku został porażony prądem, w wyniku czego stracił lewe pod-udzie i prawe przedramię. Miał wtedy zaledwie 13 lat.

ZDOBYWCA SZCZYTÓWDwa lata później podróżnik Marek Kamiński postanowił dokonać niemożliwego i zabrać niepełnosprawnego nastolatka na biegun, by ten nauczył się znów marzyć. Udało się! W 2004 roku Janek Mela zdobył oba bieguny – wraz z Markiem Kamińskim, Woj-ciechem Ostrowskim i Wojciechem Moskalem. W 2008 roku wszedł na Kilimandżaro, a w 2009 roku odbyła się jego wypra-wa na Elbrus, w której uczestniczył między innymi niewidomy od urodzenia Piotr Żelechowski i Piotr Pogon, który od 20 lat walczył z chorobą nowotworową i przeszedł resekcję płuca (za-bieg polegający na usunięciu całego płuca lub jego fragmentu).

DZIELIĆ SIĘ DOBREMFundacja Jaśka Meli „Poza Horyzonty” została założona po to, by pomagać osobom po amputacji kończyn, dzieciom i dorosłym. Mogą się do niej zgłosić także osoby, które urodziły się z jakąś niepełnosprawnością. Fundacja pokazuje i uczy żyć na nowo. Oferuje psychologiczne i medyczne wsparcie dla swoich pod-opiecznych. Na jej stronie na wiele sposobów można sprawdzić, komu pomogła i komu wciąż udziela wsparcia.Jankowi Marek Kamiński pomógł odzyskać marzenia. Teraz Ja-nek pomaga zaczynać śnić innym. Pomoc udzielona przez nas komuś innemu zawsze owocuje. Napędza spiralę dobra i wza-jemnej życzliwości. Dzięki wsparciu Janek udziela go teraz in-nym, jest chodzącą inspiracją i motywacją dla osób borykających się z jakimiś problemami.Wniosek jest prosty: nie bójmy się pomagać innym, ponieważ dobro, które wyświadczymy, zostanie poniesione dalej. A dzię-ki każdemu, nawet małemu gestowi życzliwości skierowane-mu do drugiego człowieka świat na pewno stanie się lepszym miejscem.

Łucja Woźniak

Fundacja Jaśka Meli „Poza Horyzonty” została założona po to, by pomagać osobom po amputacji kończyn, dzieciom i dorosłym. Mogą się do niej zgłosić także osoby, które urodziły się z jakąś niepełnosprawnością.

Dobronakręca dobro

TEMAT N

UM

ERU

5nr 125 | grudzień 2017

Page 6: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

Warto dodać, że Szlachetna Paczka działa nie tylko w Polsce. W zeszłym roku udało się zorganizować tę akcję w Stanach Zjednoczonych, w Chicago.

Dodatkowe tysiąc otrzymało pomoc prawną lub lekar-ską. Łącznie dla jednej rodziny czas poświęciło średnio 35 osób, w tym wolontariusze i darczyńcy. Liderzy, do-

bra organizacja oraz – przede wszystkim – młodzi ludzie chętni do wsparcia zapewniają pomoc potrzebującym.Warto dodać, że Szlachetna Paczka działa nie tylko w Polsce. W zeszłym roku udało się zorganizować tę akcję w Stanach Zjednoczonych, dokładnie w Chicago. Pomoc otrzymało tam 18 rodzin.

WSZYSTKO ZACZYNA SIĘ OD…– Finał Szlachetnej Paczki w mojej parafi i zobaczyłam przez przy-padek. W internecie znalazłam ogłoszenie dotyczące wolontaria-tu. Wypełniłam formularz i odbyłam szkolenie – opowiada Teresa Wolano, wolontariuszka i liderka Szlachetnej Paczki. Czasem tak właśnie zaczyna się przygoda z akcją. Szkolenie trwa siedem godzin i składa się z dwóch części: teoretycznej i praktycznej. Podczas pierwszej wyjaśniany jest główny cel akcji.– Główną ideą Szlachetnej Paczki nie jest pomoc materialna. Chodzi o to, żeby stworzyć warunki i impuls do zmiany na lep-

sze. Tak, by rodzina widziała, że jest ktoś, komu zależy, aby jej pomóc – mówi Teresa. Podczas części praktycznej wolonta-riusze między innymi pracują w grupach oraz toczą dyskusje o zachowaniu wolontariusza wobec potrzebujących. Czasem rozmowy dotyczą oglądanego filmu. Dodatkowe obowiązki spoczywają też na liderze zespołu. Jego zadaniem jest prze-prowadzenie rekrutacji wolontariuszy. Odpowiedzialne zajęcie ma także asystent do spraw wdrożeń, który szkoli przyszłych pomagających.

Paczka, która zmienia ludzi

Szlachetna Paczka działa nieprzerwanie od 17 lat.Podczas ostatniej edycjijej wolontariusze pomogliprawie 19 tysiącom rodzin.

6 krakowski magazyn młodych

TEMAT NUMERU

Page 7: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

Cel jest jasno określony:nieść pomoc osobom pokrzywdzonym przez los.

SUPERPOMOCCel jest jasno określony: nieść pomoc osobom pokrzywdzonym przez los. Takie osoby najczęściej borykają się z problemami finansowymi lub mają kłopoty ze zdrowiem. – Przydzielono mi rodzinę, w której kobieta pracuje na kilka etatów, a jej mąż jest poważnie chory. Jej 30-letni syn cierpi na porażenie mózgo-we – mówi Teresa.

Pomoc takim osobom jest niezbędna. Wówczas do akcji wkra-czają wolontariusze. Zdobywają zgodę na wzięcie udziału rodzi-ny w projekcie, następnie piszą kilka zdań o aktualnej sytuacji tych ludzi. Wkrótce podejmowana jest decyzja, czy rodzina kwalifi kuje się do projektu. Jeśli nie ma przeszkód, ochotnicy SuperW (tak nazywani są wolontariusze ze Szlachetnej Paczki) spotykają się z jej członkami, a następnie w internecie opisują ich sytuację i wskazują główne potrzeby.Najczęściej rodzina zwraca się z prośbą, żeby do paczek spako-wać po prostu żywność i środki czystości. Czasem zdarza się, że potrzebna jest pościel, ubrania, buty na zimę. Dalej w akcję włączają się internauci. Czytają opis potrzeb rodziny i decydują się na pomoc. Darczyńcy przywożą paczki do magazynu, a wo-lontariusze SuperW przekazują je osobom potrzebującym. Na tym jednak pomoc się nie kończy. Po fi nale akcji, czyli rozdaniu paczek, wolontariusze ponownie spotykają się z rodzinami, aby dać im pozytywny impuls. Pokazać, że są ludzie, którzy chcą dać im swoje wsparcie oraz pragną ich zrozumieć.

PACZKA ZMIENIA LUDZIOczywiście nie jest tak, że jednorazowa pomoc zmienia sytu-ację finansową rodziny. Gdy jednak osoby potrzebujące zo-baczą zainteresowanie ze strony innych oraz chęć niesienia pomocy, pojawia się u nich nadzieja, że każdy problem da się przezwyciężyć. Podczas otrzymywania paczek potrzebujący nie kryją wzruszenia. Często pojawiają się łzy i liczne podzię-kowania. Czasem zdarza się, że dzieci wraz z rodzicami robią laurki dla wolontariuszy. – Ostatnio na szkoleniu miałam osobę, która chciała zostać wolontariuszem, dzięki pomocy, którą kie-dyś otrzymała. Udało jej się wyjść z trudnej sytuacji życiowej, a teraz sama chce pomagać – mówi Teresa. Młodzi ludzie, którzy biorą udział w Szlachetnej Paczce, do-strzegają potrzeby innych oraz otwierają się na drugiego człowieka. Czasem pojawia się mnóstwo przeszkód, a w akcję trzeba włożyć dużo pracy i zaangażowania. Ale im trudniejsza jest walka, tym wspanialsze zwycięstwo.

tekst: Mateusz Talaczyński,zdjęcia: Olga Woźnica (materiały prasowe:

www.szlachetnapaczka.pl)

7nr 125 | grudzień 2017

Page 8: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

Spełnianie pragnień ma dać chorym dzieciom i ich bliskim niezapomniane wrażenia i choć trochę umilić niełatwe życie, przesycone wizytami w szpitalach.

Magia spełnionych marzeń

Bogusia – dziś już dorosła kobieta – od urodzenia zma-ga się z nieuleczalną chorobą, jaką jest łamliwość kości. W dzieciństwie jej marzeniem była wycieczka do Disney-

landu. Dzięki pomocy wolontariuszy udało się ten cel osiągnąć. W listopadzie 2003 roku piętnastoletnia wtedy dziewczyn-ka udała się do Orlando na Florydzie wraz z całą rodziną, aby zwiedzić park rozrywki rodem z bajek Disneya. To wydarzenie utkwiło jej w pamięci i – jak sama mówi – odmieniło jej życie.

KOLEJKA DO RADOŚCIBogusia była pierwszym dzieckiem, któremu udzielono pomocy dzięki Fundacji „Mam Marzenie”. Nieprzerwanie od 2004 roku organizacja ta przeprowadziła już około 5 tysięcy podobnych przedsięwzięć. Zadaniem fundacji jest spełnianie marzeń dzieci w wieku od 3 do 19 lat cierpiących na choroby zagrażające ży-ciu. Spełnianie przeróżnych ich pragnień, od spotkań ze znanymi osobami, po podarowanie nowego telefonu, ma na celu jedno:

TEMAT NUMERU

Bogusia była pierwszym dzieckiem, któremu udzielono pomocy dzięki Fundacji„Mam Marzenie”.

dostarczenie dzieciom i ich bliskim niezapomnianych wrażeń i wywołanie uśmiechu na ich twarzach, aby choć na chwilę umi-lić niełatwe życie, przesycone wizytami w szpitalach, badaniami i ciągłym zmaganiem z chorobą.Siedziba główna fundacji znajduje się w Krakowie, przy ulicy Świętego Krzyża. Obecnie na terenie całej Polski działa 16 jej oddziałów, m.in. w Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu. Poza tym w pomaganie dzieciom angażują się setki osób. Działaniu insty-tucji towarzyszą cykliczne uroczystości, takie jak m.in. Ogólno-polski Dzień Marzeń. Festyny, organizowane w każdym oddziale fundacji, mają przez zabawę promować m.in. profi laktykę zdro-wotną. Ciekawa jest historia powstania tej inicjatywy. Była ona pomysłem Krystiana – jednego z marzycieli. Zażyczył sobie, by jego koledzy, koleżanki i bliscy zostali przebadani i nigdy nie cierpieli tak jak on. Idea ta tak spodobała się zarządowi fundacji, że postanowił on wprowadzić w życie coroczną imprezę.

8 krakowski magazyn młodych

Page 9: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

Wolontariat nie jest jedynym sposobem, w jaki możnawspomóc działalność fundacji.Jest też możliwość wsparcia fi nansowego organizacji.Tutaj liczy się każda kwota.

WYŚPIEWAĆ WSPOMNIENIAKoncert „Magia Marzeń”, organizowany co roku, wiąże się z ko-lejną wspaniałą historią. Pierwotnie był on realizacją marzenia jednego z podopiecznych fundacji – Mateusza. Chłopiec, kocha-jący muzykę, zawsze chciał związać z nią swoją przyszłość. Jego marzeniem było pozostawienie po sobie jakiejś cząstki. W ten sposób, z pomocą fundacji, nagrał autorską piosenkę, zatytuło-waną „Wspomnienia”. Tekstem tego utworu jest wiersz jednej z marzycielek – Natalii, napisany przez dziewczynkę w podzię-kowaniu za spełnienie jej marzenia. Właśnie tym utworem w 2010 rozpoczął się koncert w Krakowie. WOLONTARIUSZEM MOŻE ZOSTAĆ KAŻDYKażdy z nas może przyłączyć się do licznego grona wolonta-riuszy Fundacji „Mam Marzenie”. Rekrutacja trwa cały czas. Ciągłe jest zapotrzebowanie na takie osoby, co wynika z ogro-mu pracy. Nie liczy się tu posiadana wiedza czy umiejętności. Za to doświadczenie w podobnej działalności jest mile widziane, choć niekonieczne. Jedyne, czego oczekuje się od kandydatów, to ukończone 15 lat, zaangażowanie, odpowiedzialność i przede wszystkim chęć pomagania innym.Co zatem należy zrobić, by spełniać czyjeś marzenia? Wystar-czy wypełnić formularz znajdujący się na stronie internetowej fundacji (www.mammarzenie.org) oraz dostarczyć trzy listy po-lecające. Listy mają pochodzić od trzech różnych osób (może to być rodzina, koledzy ze szkoły, nauczyciele), które pokrótce opiszą, dlaczego to właśnie Ty powinieneś zostać jednym z wo-lontariuszy. W przypadku osoby niepełnoletniej do wyżej wy-mienionych dokumentów należy też dołączyć podpisaną zgodę rodziców.Wolontariat nie jest jedynym sposobem, w jaki można wspomóc działalność fundacji. Jest też możliwość wsparcia fi nansowego organizacji. Tutaj liczy się każda kwota. Nie trzeba od razu roz-bijać „świnki skarbonki”, małe sumy też mają moc. Przelewając pieniądze na konto krakowskiej organizacji, macie pewność, że zostaną one wykorzystane co do grosza na spełnianie ma-rzeń chorych dzieci. Na działalność fundacji można również przeznaczyć 1% podatku dochodowego.

ADOPCJA MARZEŃFundacja daje też możliwość „zaadoptowania marzenia”. Polega ona na pełnym sfi nansowaniu przedsięwzięcia. Osoba lub fi rma, która podejmie się takiego zadania, może wybrać marzyciela, któremu zaoferuje pomoc. Ma również możliwość uczestni-czenia w samej realizacji, co jest niesamowitym przeżyciem zarówno dla jednej, jak i drugiej strony. Zawsze są to chwile wyjątkowe, które zapadają na długo w pamięć osobie obdaro-wanej oraz samemu fundatorowi.

Jest jeszcze jeden, nietypowy sposób, w jaki możemy wspomóc fi nansowo fundację. Podczas ślubu nowożeńcy mogą sobie za-życzyć, aby goście pieniądze zamiast na kwiaty przeznaczyli właśnie na Fundację „Mam Marzenie”. Akcja ta nosi nazwę „Za-mień kwiaty na marzenia”. Zarząd fundacji przekazuje puszkę na zbieranie funduszy lub wysyła kilku wolontariuszy, którzy pomagają w zbiórce.

TAKICH JEST WIĘCEJPamiętajcie! Sposobów, w jaki możemy bezinteresownie po-móc potrzebującym, jest mnóstwo. Należy pamiętać, że „Mam Marzenie” nie jest jedyną fundacją zrzeszającą wolontariuszy z całej Polski. Caritas, Polski Czerwony Krzyż, Szlachetna Pacz-ka – to przykłady wielkich organizacji charytatywnych działa-jących na terenie naszego kraju. Jeśli się dobrze rozejrzymy, szybko się okaże, że każdego dnia mamy styczność z sytuacjami, w których ktoś potrzebuje pomocy. Czasami te sprawy wydają się dość trywialne, drobne. Ale tak naprawdę każde wsparcie ma ogromne znaczenie.

Szymon Wojnarowicz

Każdy z nas może przyłączyć się do licznego grona wolontariuszy Fundacji „Mam Marzenie”. Rekrutacja trwa cały czas.

9nr 125 | grudzień 2017

Page 10: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

Puste miejsce czy pustygest?

Zwyczaj wystawiania dodatkowego nakrycia wywodzi się z dawnych, pogańskich obchodów przesilenia zimowe-go. Ludzie zostawiali wtedy puste miejsce dla zmarłych

–najpewniej dla przodków rodziny. Wraz z nadejściem chrze-ścijaństwa zwyczaj ten adaptowano, zmieniając jednak jego symbolikę. Pusty talerz miał oznaczać miejsce przygotowane dla strudzonego wędrowca. Dzisiaj znaczy on raczej gotowość przyjęcia niespodziewanego gościa, którym może okazać się np. człowiek bezdomny lub biedny.Tradycja ta jest próbą przypomnienia nam, jak ważne są relacje z rodziną. W ten szczególny, świąteczny czas zapraszamy nie-znajomego gościa, by przyłączył się do naszej wieczerzy, dołą-czając do naszego rodzinnego grona. Pusty talerz jest wyrazem chęci podzielenia się własnym, rodzinnym dobrem i ciepłem z ludźmi, szczególnie z bezdomnymi i samotnymi. Jest zachętą do spojrzenia wokół siebie i do zobaczenia innych, także tych potrzebujących.

PUSTY GESTKto więc przyjmie bezdomnego? – nauczycielka stawia klasie py-tanie na lekcji. Uczniowie siedzą w milczeniu, przy czym znacz-na ich część powoli odrywa swoje oczy od ekranów telefonów. Tylko jeden stwierdził, że owszem, przyjąłby niespodziewanego gościa w Wigilię. Sytuacja właściwie nie dziwi. Często przecież niestety puste miejsce oznacza równie pusty gest.Odmawiając gościom miejsca przy stole, niektórzy wymawiają się kwestią bezpieczeństwa. Twierdzą, że nie zawsze intencje nieznajomych są czytelne i nie można nikomu zarzucać braku serca za odmowę, która jest przecież dbałością o własną ro-dzinę. Jednak przyjęcie nieznanej osoby może być ciekawym doświadczeniem, gdyż nieznajomi i bezdomni pukają do drzwi bardzo rzadko. Zaproszenie ich do tej szczególnej atmosfery, jaka panuje wśród ludzi w wieczór wigilijny, to odważna, ale i bardzo piękna decyzja.

WIGILIA NA RYNKUPrzyjęcie ubogich na wielką skalę organizuje w Krakowie Jan Kościuszko – rajdowiec, restaurator i działacz charytatywny. „Wigilia dla Potrzebujących” jest organizowana już od 18 lat na krakowskim rynku. Na tę okazję założyciel „Chłopskiego Ja-dła” wydaje ponad 100 tysięcy pierogów i setki litrów barszczu czerwonego. Oczywiście nie robi tego własnoręcznie. Dodat-kowo biedni dostają też paczki z produktami żywnościowymi.

DOSTRZEC POTRZEBUJĄCYCHBoże Narodzenie jest świętem chrześcijańskim. Oczywista jest zatem analogia pomiędzy przyjmowanym gościem a Jezusem Chrystusem, zgodnie ze staropolskim powiedzeniem „Gość w dom – Bóg w dom”. Ta specjalna atmosfera, która jest obecna w Wigilię, często bywa nazywana „magią świąt”. Często porywa także niewierzących, którzy w ten szczególny czas przekazują swoje szczęście dalej.Tymczasem choć najczęściej pusty talerz pusty pozostaje do końca wieczerzy, zwyczaj należy kultywować. Jest on bar-dzo potrzebny, bo przypomina nam o biednych i samotnych. Dzięki temu istnieje szansa, że dostrzeżemy w nich ludzi.

Janek Skowronek

Pusty talerz jest wyrazemchęci podzielenia się własnym,rodzinnym dobrem i ciepłemz ludźmi, szczególnie z bezdomnymi i samotnymi..

Pusty talerz – zgodnie z tradycją wiele rodzin stawia go na wigilijnym stole. Jednak co zrobimy, gdy niespodziewany gość naprawdę się zjawi?

TEMAT NUMERU

10 krakowski magazyn młodych

Page 11: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

Godzinka u starszej pani

Po Światowych Dniach Młodzieży (ŚDM) siostra Anasta-zja z internatu, w którym mieszkam, zaproponowała, by dziewczyny, które chcą, raz w tygodniu odwiedzały

starsze panie potrzebujące towarzystwa albo zakupów. Kartka do wpisywania wisiała na tablicy z ogłoszeniami w internacie. Zwykła karta, podzielona na cztery części. W każdej było zapi-sane imię innej pani i nic poza tym – żadnej informacji, ile ma lat, czego potrzebuje. Wpisywałyśmy się więc w ciemno. Ja wpisa-łam się do pani Anieli. Tylko dlatego, że wpisana była już tam jedna z moich koleżanek.

PANI O PIĘKNYCH WŁOSACHNa pierwszym spotkaniu z nią mnie nie było. Tym bardziej chcia-łam być już na kolejnym. Z jednej strony dopadł mnie wtedy strach przed nową osobą, z drugiej – chęć poznania jej. Nie pa-miętam dokładnie, jak wyglądała moja pierwsza wizyta u niej. Wiem, że drzwi otworzyła nam jej córka i przedstawiła mnie, mówiąc, że razem z nią będę odwiedzać panią Anielę. Córka uśmiechnęła się przyjaźnie, zapraszając nas do środka.Po wysokich schodach, później ciasnym korytarzem, na prawo, za drugimi drzwiami znajdował się pokój starszej pani. Nie pa-miętam, jak była ubrana, poza tym, że miała czapkę na głowie, spod której wystawały kosmyki białych włosów. Ciekawiło mnie, jak wyglądałaby bez tej czapki. Gdy w pewnym momencie ją zdjęła, stwierdziłam, że ma genialne włosy. Ale mówiłam zbyt cicho, by mnie usłyszała, dlatego Łucja powiedziała jej, że bardzo podobają mi się jej włosy. Uśmiechnęła się wtedy.

ŻEBY MNIE USŁYSZAŁACzęsto bywało tak, że pani Aniela nie rozumiała, co mówię. Z jej słuchem było coraz gorzej, dlatego Łucja powtarzała jej moje słowa. Ale nie było to dla nas dużym kłopotem. Dla niej nato-miast był to duży problem, ponieważ często było jej przykro, gdy ktoś musiał powtarzać coś po kilka razy, by zrozumiała, o co cho-dzi. Spotkanie trwało już około 50 minut. Nie wiedziałam, jak się pożegnać, i wtedy z pomocą po raz kolejny przyszła Łucja,

która jako pierwsza się pożegnała, głaszcząc rękę pani Anieli z ogromną czułością i mówiąc, dobranoc. Powtórzyłam to samo. Tak minęło pierwsze spotkanie.Kolejne były dosyć podobne. Drzwi otwierała córka lub wnucz-ka pani Anieli. Przechodziłyśmy do jej pokoju i albo już czekała na nas, albo budziłyśmy ją, jeśli spała. Zawsze pytała, co u nas sły-chać, jak w szkole, by następnie dzielić się opowieściami ze swego życia. Dosyć często powtarzała nam kilka razy te same historie. Zadawałyśmy jej pytania, by podtrzymać rozmowę. Łucja zawsze przynosiła włóczkę i robiła dla pani Anieli różne gwiazdeczki, serwetki, małe maskotki. Starszą panią cieszyło to niezmiernie, a jeszcze bardziej, gdy powstała już ich spora kolekcja.

STRESOWAŁAM SIĘ JAK NIGDYW końcu musiał przyjść moment, kiedy sama poszłam do star-szej pani, bo Łucja nie przyjechała do internatu. Stresowałam się jak nigdy. Dlatego poprosiłam inną koleżankę, by mi towarzyszy-ła. Pani Aniela bardzo ucieszyła się z wizyty nowej dziewczyny, oczywiście nie zapominając zapytać, co z Łucją.W końcu jednak przyszedł czas na zupełnie samodzielną wizy-tę. Jak zwykle weszłam, przywitałam się i zaczęłam rozmowę. Nie było łatwo, gdyż musiałam mówić tak, by pani Aniela mnie zrozumiała. Ale jeszcze większym stresem było to, że nie będzie tematu do rozmowy, że skończą się pytania i nastanie cisza.

SPOTKANIA, KTÓRE UCZĄ CIERPLIWOŚCISpotkania z panią Anielą nie były może wymarzoną formą spę-dzania wolnego czasu. Z czasem miałam na nie coraz mniej ocho-ty, bo przecież łatwiej zostać w domu, niż słuchać po raz kolejny tej samej historii czy zastanawiać się, jak się czuje pani Aniela i czy będzie miała ochotę na rozmowę. Ale nie zrezygnowałam, chodziłam do końca i wiem, że było warto. Bo takie spotkania nie tylko dały jej szanse na trochę rozrywki pośród szarych dni, ale przede wszystkim ubogaciły mnie samą, ucząc pokory, cier-pliwości i wytrwałości.

Martyna Smoter

Jedna godzina w tygodniu, czyli 1/168. A i tak trudno wstać, ubrać sięi poświęcić tę jedną jedyną godzinę wolnego czasu dla kogoś innego...

TEMAT NUMERU

11nr 125 | grudzień 2017

Page 12: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

Cracovia Maraton to wydarzenie organizowane przez Urząd Miasta Krakowa corocznie w ostatni tydzień kwietnia. To znakomita okazja do tego, by spróbować

swych sił w wolontariacie sportowym.

Alek od zawsze interesował się bieganiem, dlatego postanowił zostać wolontariuszem. Jego szkoła nie brała udziału w akcji, więc zgłosił się sam, poprzez stronę internetową Akademii Wolontariatu Sportowego. Znalazł interesujące go wydarze-nie i wypełnił formularz. Po dwóch dniach otrzymał odpowiedź i konkretne informacje, gdzie i kiedy ma się zjawić. Teraz już drugi rok z rzędu wspiera tę inicjatywę i jest bardzo zadowolo-ny. Chociaż bywa ciężko. Pewnego razu podczas wielkiej ulewy najpierw rozkładał barierki na ulicy, a następnie w oznaczonym punkcie na Błoniach rozdawał napoje uczestnikom. Praca była ciężka i męcząca, ale pomimo przeziębienia na następny dzień czuł dumę z wykonanej pracy. Poza tym zdobył wiele nowych przyjaźni. Z tego powodu zaczął wspierać wiele innych imprez sportowych.

MALUCHY NA STARTJulian miał inny pomysł na pomaganie. Gdy tylko usłyszał o tym, że wuefi ści w jego szkole potrzebują ochotników do po-mocy przy organizacji zawodów dla maluchów, nie czekał dłu-go. Jako młody organizator szybko zebrał chłopaków ze swojej klasy i zdeklarował chęć udziału. Tydzień później wraz ze swoją

grupą pojechał do Szkoły Podstawowej nr 156 w Nowej Hucie, gdzie miały odbyć się zawody. Na miejscu spotkali się z trenera-mi, którzy przywieźli sprzęt sportowy. Wszyscy dostali koszulki z napisem „Organizator”.Część chłopaków dostało też stopery. Ich zadaniem było mie-rzenie czasu podczas sztafety. Julian natomiast dostał taśmę mierniczą i piłkę lekarską. Miał być sędzią w rzucie piłką le-karską. To było bardzo odpowiedzialne zadanie. W zawodach uczestniczyli uczniowie klas pierwszych i drugich. Julek musiał zadbać o bezpieczeństwo.Ogrodził miejsce rzutów specjalną taśmą. Pilnował też, aby nikt podczas rzutu nie wszedł w strefę rażenia. Uczniowie byli podzieleni na małe grupy, aby nie musieli długo stać w kolejce do startu.Swoją pracę wykonał wzorowo, choć jak przyznał, zapanowa-nie nad dziećmi nie należało do najłatwiejszych zadań. Malu-

Pomagan

Pod koniec poprzedniego roku szkolnego Weronika, Gabriel, Tomek i Sebastian zorganizowali szkolne igrzyska w grach podwórkowych.

Popularnym sposobemna pomaganie jest uczestnictwow wolontariacie sportowym

12 krakowski magazyn młodych

TEMAT NUMERU

Page 13: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

nie na sportowo

chy wyglądały na bardzo zadowolone. Od tamtego momentu Julianowi spodobała się praca wolontariusza i jeszcze nie raz pomagał w organizacji zawodów w innych szkołach.

KAPSLE ZAMIAST OSZCZEPUPod koniec poprzedniego roku szkolnego Weronika, Gabriel, Tomek i Sebastian zorganizowali szkolne igrzyska w grach podwórkowych. Ich celem było propagowanie wartości olim-pijskich wśród dzieci chodzących do szkolnej świetlicy. Po-stanowili zorganizować zawody wzorowane na starożytnych igrzyskach olimpijskich, jednak konkurencje nie były takie sa-me. Zamiast rzutu oszczepem, którego nie dałoby się zrealizo-wać, było pstrykanie zakrętek na odległość. Bieg krótki został przemieniony w grę planszową „pędzące żółwie”, tyle że w skali makro. Zamiast zwykłej planszy użyto krzeseł.Innym ciekawym pomysłem było zastąpienie wyścigu rydwa-nów ciskaniem zakrętek po trasie w kształcie ślimaka. Każdy w tej konkurencji rzucał po kolei, a trudność polegała na tym, że komu kapsel wypadał z trasy, ten musiał zaczynać od począt-ku, a nie z miejsca, gdzie się zatrzymał. Celem było jak najszyb-sze dojście do końca trasy.Jedną z ostatnich zabaw była gra w cymbergaja, która zastąpi-ła starożytne zapasy i polegała na wybiciu kapsli przeciwnika z pola. Po całych igrzyskach odbyła się część plastyczna, w któ-rej dzieci namalowały w formie obrazu na płótnie pierścienie olimpijskie.

Jednak są rzeczy, które wolontariusz może absolutnie zyskać: zdobycie nowych przyjaźni, możliwość pokazania się z jak najlepszej strony, poczucie satysfakcji.

W UPALE I NA MROZIEUdział w wolontariacie sportowym to przygoda. Czasem trze-ba stać cały dzień na mrozie, w upale albo w deszczu. Imprezy nie zawsze organizowane są w weekendy, co wiąże się z nie-obecnością na lekcjach oraz koniecznością nadrabiania zale-głości.Jednak są rzeczy, które wolontariusz może absolutnie zyskać: zdobycie nowych przyjaźni, możliwość pokazania się z jak naj-lepszej strony, poczucie satysfakcji. Dodatkową sprawą zwią-zaną z wolontariatami jest też zaświadczenie o uczestnictwie w danym wydarzeniu, które jest bardzo mile widziane w szko-łach, do których chcielibyśmy się dostać.

Bartek Hałatek

13nr 125 | grudzień 2017

Page 14: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

Ich nieprzeciętne zachowania od razu rzucają się w oczy. W 1921 roku wybitny psychiatra i psycholog Carl Gustav Jung wyróżnił w swej książce „Typy psychologiczne” m.in.

typ ISFP (ang. Introverted Sensing Feeling Perceiving), znany nam również jako „artysta”. Wrażliwy, twórczy i oryginalny – to przy-kładowe cechy charakteryzujące ten rodzaj osobowości. „Arty-ści” nie są grupą liczną, stanowią około 6–9% populacji, z czego około 60% to kobiety.Historia zna wiele przypadków zachowań pisarzy niezrozumia-łych z logicznego punktu widzenia. Patrząc z boku – tacy ludzie to szaleńcy, którzy nie potrafi ą zapanować nad własnymi emo-cjami. Przykładem takiej osobowości może być m.in. Jan Potocki – człowiek oświecenia, dramato- i powieściopisarz, podróżnik, polityk i historyk. Znany dzięki powieści „Rękopis znaleziony w Saragossie”. Tym, co wyróżnia to dzieło, jest sposób publikacji. Książka nie została wydana w całości od razu. Cykl jej powsta-wania jest dość tajemniczy, bo istnieją trzy wersje tej powieści...

TRZY WYDANIA, TRZY TAJEMNICEWiosną 1805 roku w Petersburgu ukazało się dokładnie 100 egzemplarzy fragmentu pierwszej wersji „Rękopisu…”. Zarów-no pierwsza, jak i druga nie zostały dokończone przez pisarza, natomiast fragmenty trzeciej zostały opublikowane bez nazwi-ska autora w latach 1813–1814 w Paryżu. W całości powieść została wydana dopiero w 1847 roku – w języku polskim. Pozo-stałe dwie wersje w 2006 roku opublikowali Dominique Triaire

i François Rosset (autorzy biografi i pisarza) jako osobne książki – „Wersja z 1804 roku” oraz „Wersja z 1810 roku”. Obie te powie-ści zostały odtworzone z oryginalnych rękopisów artysty, które odszukano w bibliotekach we Francji, Polsce, Rosji i Hiszpanii.W 1815 roku Jan Potocki popełnił samobójstwo. Nie użył jed-nak zwykłej kuli. Do tego celu posłużyła mu srebrna gałka od cu-kiernicy, którą wiele lat przed śmiercią starannie polerował.

Wrażliwy, twórczy i oryginalny – to przykładowe cechy charakteryzujące ten rodzaj osobowości.

ZAGINIONA CHRISTIEAgatha Christie to jedna z najwybitniejszych w historii autorek kryminałów. Napisała ponad 90 powieści i sztuk teatralnych. Wydano je już w ponad 2 miliardach egzemplarzy. Jej dzieła zostały przetłumaczone na 103 języki. Najciekawszym i naj-bardziej tajemniczym epizodem w życiorysie Christie jest rok 1926. Trzeciego grudnia tego roku pisarka wyjechała ze swej posiadłości Styles w hrabstwie Berkshire. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że następnego dnia znaleziono jej porzucony samochód. W środku znajdowała się torba z ubra-niami oraz prawo jazdy. Całą sprawę bardzo szybko nagłośniła angielska prasa.Nazwisko Christie pojawiło się na pierwszych stronach „New York Timesa”. Zorganizowano nawet poszukiwania. Około piętnastu tysięcy ochotników zgłosiło się do pomocy w przeczesywaniu okolicy. Nawet inni autorzy kryminałów, m.in. Artur Conan Doyle, zaangażowali się w akcję. 11 dni upłynęło, zanim pisarka została odnaleziona. Pewien muzyk poznał ją w hotelu uzdrowiskowym

Oryginalnyjak artysta

Hugo lubił pisaćnago. Andersen bałsię pochowania żywcem. A Agatha Christie, zasłaniając się amnezją,

do końca swego życianie zdradziła, gdzie zniknęła

na kilka dni. W końcu artyści to ludzie o nietuzinkowym usposobieniu i charakterze. Wrażliwi, twórczy, oryginalni.

14 krakowski magazyn młodych

STREF

A R

OZRYW

KI

Page 15: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

Swan Hydropathic w Harrogate. Christie się ukrywała, posługując się nazwiskiem kochanki swojego męża – Neele.Przyczyny zniknięcia do dziś nie zostały wyjaśnione. Pisarka niechętnie podejmowała ten temat w wywiadach. Aż do śmierci nie wyjawiła szczegółów. Jared Cade – jej biograf – twierdzi, że amnezja była udawana. Dwa lata wcześniej Christie napisała powieść, w której główna bohaterka symuluje utratę pamięci. Cała ta historia, choć bolesna i przykra, wywarła bardzo dobry wpływ na karierę autorki. Pisarka zyskała ogromną popularność na całym świecie, a jej książki zaczęły się sprzedawać w jeszcze większej ilości.

STRASZNE LĘKI ANDERSENAHans Christian Andersen – postać bardzo lubiana i dobrze znana nie tylko dzieciom – to autor baśni takich jak m.in. „Brzydkie kaczątko” czy „Księżniczka na ziarnku grochu”. Zawsze uważa-ny był za dziwaka. Panicznie bał się np. pochowania żywcem. Do tego stopnia, że na noc zostawiał na szafce nocnej kartkę

z napisem: „Tylko się wydaje, że umarłem”. Pewnego razu dostał zaproszenie do Stanów Zjednoczonych na tournée po kraju. Nie skorzystał jednak, mimo realnej perspektywy zdobycia jeszcze większej popularności oraz wzbogacenia się. Powodem był jego strach przed podróżowaniem statkiem. Duński pisarz nie był też nadzwyczaj urodziwy. Ludzie uważali go wręcz za brzydkie-go mężczyznę. Niektórzy biografowie przypuszczają, że baśń „Brzydkie kaczątko” to opowieść oparta na przeżyciach z mło-dości Andersena.

NAJLEPIEJ PISAŁ NA GOLASAKażdy z nas ma chyba tendencje do odkładania pracy „na po-tem”. Victor Hugo, francuski pisarz, poeta i dramaturg, stosował pomysłowy, acz skuteczny sposób, jak radzić sobie z tym pro-blemem. Zawsze gdy pisał, robił to nago. Za każdym razem, gdy siadał przy biurku, kazał kamerdynerowi zabierać swoje ubrania i je chować. W ten sposób nie miał wyjścia, musiał w pełni od-dać się obowiązkom. Literat miał również słabość do haszyszu. Palił go lub spożywał w postaci konfi tury – z dodatkiem cukru, przypraw i migdałów. W XIX wieku narkotyk ten stał się bar-dzo popularny wśród artystycznej bohemy. Nie wszyscy wiedzą, że Victor Hugo hobbystycznie zajmował się rysowaniem. Pew-nego razu Eugène Delacroix, wybitny malarz, zobaczywszy jego ryciny, stwierdził, że gdyby Hugo zajął się tylko malarstwem, z pewnością zdeklasowałby swoich rywali w tym fachu. Do dziś rysunki jego autorstwa są sprzedawane na całym świecie.

EGOCENTRYK WITKACYStanisław Ignacy Witkiewicz, znany również jako Witkacy, to polski pisarz, malarz i fi lozof. Przez całe życie był zagorza-łym przeciwnikiem systemu oświaty. Do tego stopnia, że sam kierował edukacją syna. Uważał, że szkolnictwo zabija wszelką indywidualność uczniów. W 1925 roku napisał sztukę „Sone-ty Belzebuba”, w której ukryte były spostrzeżenia i poglądy krytykujące ówczesną władzę. W 1932 roku wydana została książka pt. „Nikotyna. Alkohol. Kokaina. Peyotl. Morfi na. Eter + Appendix”, dziś znana również jako „Narkotyki”, w której autor ostro krytykuje ludzi korzystających z tych używek. Ale sam Witkiewicz nie stronił od tych środków. Nałogowo palił papiero-sy. Miał też parę razy styczność z kokainą i innymi narkotykami. Czasami nawet pod wpływem środków odurzających tworzył swoje dzieła.Jego pseudonim „Witkacy” powstał ze złożenia nazwiska z dru-gim imieniem. Powodem była chęć odróżnienia się od sławne-go ojca, również Stanisława. Witkacy za wszelką cenę zwracał

na siebie uwagę. Gdy choć na chwilę przestawał być w centrum zainteresowania, tak nachalnie okazywał swoje znudzenie, że wszyscy wokół czuli się, jakby wyrządzili mu największą krzywdę. Także sposób, w jaki się wypowiadał, nie był normalny. Mówił chaotycznie, był nastawiony na efekt. Jak pisze Witold Gombrowicz we „Wspomnieniach polskich”, Witkiewicz często robił z siebie błazna: (…) i naraz w otwierających się drzwiach ukazuje się olbrzymi karzeł, który zaczyna rosnąć w oczach… to Witkacy otworzył nam drzwi w kucki i powoli się podnosił. Lubił te kawały! Znany był również z nietypowego ubioru. Pewnego razu wybrał się na Krupówki w piżamie na spotkanie z Antonim Słonimskim. Gdy Słonimski – specjalnie – nie zwrócił uwagi na jego dziwny ubiór, Witkacy wpadł w furię i obraził się na poetę.18 września 1939 roku Witkiewicz popełnił samobójstwo. Głów-nym powodem była ofensywa wojsk radzieckich. Nie mógł znieść perspektywy państwa totalitarnego i ograniczenia wolności.Nie można jednoznacznie stwierdzić, że te wszystkie nieco-dzienne zachowania, mniej lub bardziej dziwaczne, są złe czy dobre. Czasami niosą za sobą nieprzyjemne czy niebezpieczne konsekwencje, ale są pewnym „znakiem fi rmowym” tych ludzi. Często bowiem osobliwe cechy dodają artystom oryginalności. Dzięki nim można się wyróżnić z tłumu, zdobyć rozgłos, popu-larność i sławę.

Szymon Wojnarowicz

15nr 125 | grudzień 2017

Page 16: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

s u d o k u7 4 1

4 19 1 2 3

4 5 35 7 8 3 4 9

2 4 66 3 2 7

8 97 5 4

Historycznyfokus „Śmigła”

Po ukończeniu filologii angielskiej na Dulwich College przyszły pisarz pracował jako dziennikarz i księgarz, a po I wojnie światowej znalazł pracę w koncernie naf-

towym. W latach trzydziestych oddał się już tylko i wyłącznie pracy literackiej.Wielkim osiągnięciem Chandlera jest rozwinięcie gatunku zwa-nego czarnym kryminałem. Cechą charakterystyczną tej odmia-ny powieści detektywistycznej jest ponura atmosfera panująca w świecie, w którym funkcjonuje główny bohater – samotny prywatny detektyw, usiłujący postępować zgodnie z własnym kodeksem moralnym w odartym z moralności społeczeństwie.Taką właśnie postacią jest Philip Marlowe – błyskotliwy, bory-kający się z alkoholizmem detektyw, występujący w większo-

ści utworów Chandlera. Jego główną bronią jest cięty język i przenikliwość, a także specyficzny, lekko cyniczny dystans do świata, wyrażany często w przyprawianych czarnym humo-rem przemyśleniach. Pracuje w Los Angeles, które na kartach powieści jawi się jako miasto pełne skorumpowanych policjan-tów i urzędników oraz pospolitych przestępców.Stworzenie takiego bohatera, którego wizerunek stał się punk-tem odniesienia dla następnych kilku generacji twórców litera-tury kryminalnej, było możliwe dzięki wyjątkowemu językowi

Słowa te wyszły spod pióraRaymonda Chandlera (1888–1959),

jednego z najwybitniejszych twórcówliteratury kryminalnej w XX wieku.

„Żegnać się to jakbytrochę umierać”

pisarza. Jego krótkie, dowcipne opisy rzeczywistości i zaska-kujące porównania przeszły do historii literatury pod nazwą chandleryzmów. Naśladowali je później tacy autorzy jak Ali-stair Mac Lean czy Ross MacDonald.Raymond Chandler zmarł w 1959 roku na zapalenie płuc. Jego największą zasługą było doprowadzenie do zmiany postrzega-nia literatury kryminalnej, uważanej uprzednio za twórczość niskich lotów. O tym osiągnięciu sam Chandler pisał tak: „Czyż taki człowiek jak ja (niezbyt utalentowany, ale bardzo wnikli-wy) mógłby zdobyć większy prestiż inaczej, niż to uczyniłem, gdy podjąłem tandetny, nędzny, najbardziej zaprzepaszczony gatunek literacki i zrobiłem z niego coś, o co intelektualiści biją się między sobą?”. Popularność, jaką osiągnęły powieści tego pisarza, wskazuje, że kolejne pokolenia czytelników udzieliły na to pytanie odpowiedzi pozytywnej.

Jan Woźniak

Humphrey Bogart i Lauren Bacall w ekranizacji powieściRaymonda Chandlera „Wielki sen” („The Big Sleep”)

16 krakowski magazyn młodych

STREF

A R

OZRYW

KI

Page 17: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

Recenzje przygotowali uczniowie z Młodzieżowego Klubu Recenzenta działającego przy Gimnazjum nr 19oraz Zespole Szkół Salezjańskich w Krakowie. http://recenzje-mlodziezowe.blogspot.com/

„Rycerze.Dziennik bohatera”– Shuky, Wattch, Novy

,,Psiego najlepszego,czyli był sobie

pies na święta’’– W. Bruce Cameron

W.Bruce Cameron, autor bestsellera „Był sobie pies”, na nadchodzące święta sprezentował nam swoją nową książkę „Psiego najlepszego, czyli był

sobie pies na święta”. Pisarz od dziecka był miłośnikiem psów. Jego ukochana suczka z dzieciństwa, Cammie, zainspirowała go do napisania książki „Był sobie pies”, która stała się świato-wym hitem przeniesionym na ekrany kin. Urocze czworonogi są zresztą bohaterami jego wielu opowieści, które podbijają serca i cieszą się ogromnym zainteresowaniem czytelników.Życie Josha zawraca o 180 stopni, gdy w jego ręce zostaje wciśnięta ciężarna suczka Lucy. Mężczyzna nie ma zielonego pojęcia, jak zająć się psem, a tym bardziej szczeniakami – choć stara się jak może. Na ratunek przychodzi mu Kerri – pracownica schroniska w Evergreen. Razem podejmują się wychowania szczeniaków i przygotowania ich do adopcji. Opieka nad

czworonogami zbliża ich do siebie. Jak rozwinie się ich historia do świąt? Odpowiedzi szukajcie na kartach powieści!„Psiego najlepszego…” to jedna z tych książek, którą chętnie bierzesz ze sobą do łóżka i poczytujesz w drodze do szkoły lub pracy (a minimalnie większy druk ułatwia czytanie przy lampce). Lekka historia i prawie 300 stron sprawiły, że była to dla mnie naprawdę bardzo przyjemna lektura. Choć nie sięgam często po romanse, nie mogę nie docenić w tej ciepłej powieści wątku miłosnego. Jest przedstawiony realistycznie – zarówno z momentami słodyczy, jak i goryczy.Psiaki Camerona skradły moje serce i z uśmiechem na ustach odkładałam książkę, przeczytawszy ostatnie strony. Uważam, że to godny polecenia prezent pod choinkę dla młodszych i starszych miłośników psów.

Polecam, Sylf, 16 lat

Książka autorstwa Shuky, Wattcha i Novy to jedna z tych serii komiksów wy-

dawnictwa Foxgames, w których Ty jesteś bohaterem. Na ko-miks ten składają się: krótka historia trzech braci i ponad 380 okienek, które odsyłają nas do kolejnych sytuacji. Już podczas pierwszych kilku stron poznajemy trzech synów pewnego farmera, którzy postanawiają zostać rycerzami. Jeden z nich zostaje przez nas wybrany na głównego bohatera. Każdy ma swoje mocne i słabe strony. Bracia różnią się od siebie atrybutami: siłą, zręcznością, charyzmą i inteligencją. Wszystkie te cechy są niezbędne, by móc zostać pasowanym na rycerza.

Podczas wszystkich przygód, które nas angażują, należy naj-pierw przemyśleć sytuację, a później działać. Czekają na nas niebezpieczeństwa i wspaniałe przygody. Najlepsze, że wszyst-ko zależy od tego, jak pokierujemy akcją.Komiks bardzo mi się podobał, mimo że mój bohater kilka razy był bliski śmierci. Zaciekawiła mnie idea takiego zaan-gażowania czytelnika w akcję. Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać pozostałe części serii, a część poświęconą rycerzom naprawdę polecam.Jeżeli masz czas i ochotę, aby sięgnąć po taki rodzaj komiksu, nie zawiedziesz się.

Polecam, Ola, 16 lat

17nr 125 | grudzień 2017

STREFA

RO

ZRYW

KI

Page 18: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

Wchłodne, zimowe wieczory każdy ma ochotę przekąsić coś smacznego, popijając gorą-cą herbatę. Ze świętami i tą porą roku naj-

bardziej kojarzy się piernik. Właśnie dlatego mamy dla Was prosty, domowy przepis na pyszny piernik własnejroboty.

Przygotowanie:

W jednej misce trzeba wymieszać: 2 szklanki mąki 1 szklankę cukru 1 jajko 1 szklan-

kę mleka 1 przyprawę do piernika (najlepiej Prymat) 3 łyżki powidła 1 łyżeczkę sody 1/4 kostki marga-

ryny (którą trzeba wcześniej rozpuścić).

Następnie przelać do formy i piec w temperaturze 160°C przez około 60 minut. Po wyciągnięciu odłożyć na bok do ostygnięcia. Na koniec można jeszcze udekorować cukrem pudrem albo polewą czekoladową.

Mamy nadzieję, że będzie Wam smakować, i życzymy We-sołych Świąt!

Monika Miśkiewicz

Domowy

piernik

SiaKateIsobelle FurlerJest lepiej znana po prostu jako Sia. To australijska pio-senkarka i autorka wielu utworów. Od dziecka mia-ła styczność z muzyką, bo muzykami byli jej rodzice. A matka była wykładowcą sztuki oraz chórzystką. Sia już jako nastolatka zaczęła koncertować w lokalnych klubach. Gdy miała 17 lat, dołączyła do zespołu jazzo-wo-funkowego Crisp. Po pięciu latach odeszła z zespo-łu i skupiła się na karierze solowej. Wydała wtedy swój pierwszy album studyjny, zatytułowany „OnlySee”.

W 2000 roku, gdy miała 25 lat, podpisała kontrakt płytowy z wytwórnią i przeprowadziła się do Londy-nu. W lipcu 2001 roku wydała album zatytułowany „Healing Is Diffi cult”. Pierwszy singiel z albumu, „Ta-ken for Granted”, dotarł do dziesiątego miejsca bry-tyjskiej listy przebojów. Po wydaniu kilku kolejnych płyt wyjechała do Nowego Jorku. W tym samym roku jej piosenka „Breathe Me” pojawiła się podczas trans-misji Victoria’s Secret Fashion Show 2006.W ciągu kilku kolejnych lat wydała kilka kolejnych al-bumów. Pomimo bardzo dobrze rozwijającej się ka-riery Sia zyskała popularność dopiero w 2014 roku, gdy wydała piosenkę „Chandelier”, w której teledysku gościnnie zatańczyła Maddie Ziegler. Utwór dostał cztery nominacje do nagrody Grammy w kategoriach: Piosenka roku, Nagranie roku, Najlepsza solowa pio-senka pop i Najlepszy teledysk.W tym samym roku współpracowała z Maroon 5, Eminemem, Adele i nagrała nową wersję piosenki „You’re Never Fully Dressed without a Smile”, która znalazła się na ścieżce dźwiękowej ekranizacji mu-sicalu „Annie”. Rok później wydała piosenki „Cheap Thrills” i „Elastic Heart”. W teledysku do drugiego utworu wystąpiła Maddie Ziegler i aktor Shia LaBeouf. Najbardziej charakterystyczną cechą jej wyglądu jest dwukolorowa peruka (czarno-biała), której grzywka zasłania usta i nos. Do tej pory Sia wydała kilkanaście albumów, a najnowszy (świąteczny), pt. „Everyday is Christmas”, ukazał się 17 listopada 2017 roku.

Monika Miśkiewicz

fot.

wik

imed

iaSi

a_at

_Sea

ttle

_Kir

k St

auff

er

18 krakowski magazyn młodych

STREF

A R

OZRYW

KI

Page 19: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

wieku można mówić do nastolatki „młoda damo”?!– Naprawdę? Mój lekarz mówi, że jestem całkiem zdrowa – ripostowałam.– Dobrze wiesz, o co mi chodzi – rzekła na to.– Niezupełnie – uśmiechnęłam się niewinnie.– Wystarczy już tych gierek. Jesteś dość inteligentną dziewczyną, więc dokładnie wiesz, co mam na myśli – spojrzała mi w oczy. Hmm... pierwszy raz w tej budzie ktoś powiedział, że jestem inteligentna.– Skąd takie przekonanie? – zapytałam. – Przecież nawet mnie pani nie zna.– A ten numer na fi zyce, całkiem dobrze to wszystko obmyśliłaś. No i jesteś chyba dobra w majsterkowaniu –dodała.– Dziękuję – powiedziałam nieco zaskoczona.Może te dwie godziny nie będą takie złe? Resztę czasu gadałam z nią o wszystkim. Począwszy od tego, jak się obudziłam, po moje zdanie na temat szkoły. Nie upominała mnie za złe myślenie. Nie była zła, gdy mówiłam o tym, co mnie irytuje, i nie kazała mi się zmieniać. Słuchała tylko. Zwyczajnie słuchała. Bardzo mi się to spodobało. Zawsze wszyscy mnie krytykują zamiast wysłuchać. Ale jeśli myśli, że dzięki temu sta-nę się grzeczną kujonką, to jeszcze trochę musi nade mną popracować. Nie dam się stłamsić. Gdy zadzwonił dzwonek, pozwoliła mi wyjść na przerwę. Wyszłam z sali. Za drzwiami stał chłopak. Ten, z którym szłam rano. Zdziwiło mnie to, więc szybko spytałam:– Co ty tu robisz?– Też cię miło widzieć – uśmiechnął się sarkastycznie. – Przyszedłem spytać, jak zajęcia. Bo w końcu to tak jakby moja wina, no nie? – powiedział.– Nie zaprzątaj sobie głowy, przynajmniej tracę lek-cje. I nie musisz mieć wyrzutów sumienia – odpowie-działam pewnie.– Skąd wiesz, że je mam? – był zaskoczony trafnością moich podejrzeń.– Myślisz, że tylko ty jesteś dobrym obserwatorem? – nawiązałam do porannej rozmowy. – A tak poza tym, mamy coś wspólnego – słaby z ciebie aktor.Nie czekając na ripostę, minęłam go, obracając się na pięcie, i poszłam przed siebie. Jedynie po to, by zrobić dramatyczne wyjście.

opowiada Marta Talaczyńska

EPIZOD CZWARTY

Gdy doszłam do szkoły, zostało mi piętnaście minut. Zwykle się spóźniam, ale musiałam uciekać przed ma-mą, więc miałam zapas czasu. Przed szkołą stali już uczniowie w grupach. Przyjaciółki z przyjaciółkami, znajomi ze znajomymi. A ja? Nigdy nie miałam do ko-go podejść, więc i tym razem nie było inaczej… Ale absolutnie tego nie potrzebuję. I uważam, że przyjaźń jest słabością. Bo oznacza to, że sam nie radzisz so-bie z problemami i potrzebujesz pomocy. Na szczęście ja nie mam tego kłopotu.Stwierdziłam, że udam się od razu do szatni. Do-tarłam na miejsce, zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją na haczyku. Nie było jeszcze nikogo, więc postano-wiłam chwilę posiedzieć. Mijały minuty, a ja siedzia-łam bezczynnie. W końcu zaczęły się zjawiać pierwsze osoby. Wchodząc, rzucały pod nosem „cześć”. Bo prze-cież wiadomo, że nikt za mną nie przepada i nie bę-dzie ze mną rozmawiał. Do tego poziomu się nie zniży.W szatni było już sporo osób, więc stwierdziłam, że pójdę pod klasę. A raczej do psychologa.– Dzień dobry! – przywitała mnie pani z uśmiechem. Cóż za optymistyczny początek. „Aż chce się żyć” – pomyślałam sarkastycznie. To będzie długi dzień…– Dobry – odpowiedziałam od niechcenia.– Zapraszam – wskazała drzwi po prawej stronie.Kiedy weszłam do niewielkiego pomieszczenia, pierw-sze, co rzuciło mi się w oczy, to miliony plakatów i ozdób na ścianie. Motywujące zdania i obrazki aż spływały po kolorowych tłach. Byłam ciekawa, co ta-kiego mi zaproponuje. Może będzie chciała, żebym opowiedziała o moim życiu? A ona stwierdzi w czym jest problem. To może być niezła zabawa.– Usiądź, proszę – pokazała wygodny fotel. Byłby niezły do siedzenia na lekcjach. Może łatwiej przyswa-jałoby się wiedzę... Nie, to niemożliwe. Kiepski przed-miot potrafi zepsuć nawet najlepszy dzień. Zajęłam posłusznie miejsce i czekałam, aż zacznie prawić ka-zanie.– Słyszałam, że masz problemy z zachowaniem, mło-da damo – zagadała.Oho! To takie klasyczne. Już zaczęłam ją akceptować, a jednak. To nie jest tak, że nie lubię nauczycieli bez powodu. Oni sami się o to proszą! No, ludzie, jak w XXI

STREFA

RO

ZRYW

KI

Ustalmy jedną rzecz. Nie jestem typem grzecznej szesnastolatki. Nie dostaję kasy za dobre oceny i nie chodzę na żaden szkolny chór. A popołudniowa pomoc w hospicjum nie sprawia mi najmniejszej rado-ści. Jestem raczej buntowniczką. Gustuję w ciemnych ciuchach i mam gdzieś całą szkołę razem z moimi jakże „kochanymi” rodzicami. Jest mi z tym dobrze i nie zamierzam niczego zmieniać. No, może tylko adidasy, które zdecydowanie śmierdzą błotem, w jakie wdepnęłam podczas wagarów.

19nr 125 | grudzień 2017

Page 20: 12.2017 z ISSN 1730-9085 Nakł · udowadnia, że chcieć znaczy móc. POD WIATR Życie młodego, urodzonego w 1988 roku, zdobywcy biegunów od początku nie było usłane różami.

Zadzwoń lub napiszdo nas i dowiedz się więcej:

tel. [email protected]

Pisanie toTwoja pasja?

Dołącz do naszegoredakcyjnegozespołu!