10 C. S. Forester - Lord Hornblower

136
C.S.FORESTER Lord Hornblower „WYDAWNICTWO MORSKIE” GDAŃSK „TEKOP” GLIWICE 1991 Tytuł oryginału angielskiego Lord Hornblower Tłumaczyła z angielskiego Henryka Stępień Redaktor Alina Walczak Opracowanie graficzne Erwin Pawlusiński Ryszard Bartnik Korekta Teresa Kubica © Copyright 1946 by C. S. Forester ISBN 83-215-5793-7 (wyd. Morskie) ISBN 83-85297-72-3 (Tekop) Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1991 we współpracy z „Tekop” Spółka z o.o. Gliwice Bielskie Zakłady Graficzne zam. 1693/k

description

xxx

Transcript of 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Page 1: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

C.S.FORESTER

LordHornblower

„WYDAWNICTWOMORSKIE”GDAŃSK„TEKOP”GLIWICE1991TytułoryginałuangielskiegoLordHornblowerTłumaczyłazangielskiegoHenrykaStępieńRedaktorAlinaWalczakOpracowaniegraficzneErwinPawlusińskiRyszardBartnikKorektaTeresaKubica©Copyright1946byC.S.ForesterISBN83-215-5793-7(wyd.Morskie)ISBN83-85297-72-3(Tekop)WydawnictwoMorskie,Gdańsk1991wewspółpracyz„Tekop”Spółkazo.o.GliwiceBielskieZakładyGraficznezam.1693/k

Page 2: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałI

Stallawkaplicy,zrzeźbionegodębu,wktórejsiedziałHornblower,byłabardzoniewygodna,akazaniewygłaszaneprzezksiędzadziekanaWestminsteruśmiertelnienudne.Hornblowerwierciłsięjakdziecko i jakdziecko rozglądałpokaplicy i zgromadzonychwniejwiernych, abyoderwaćmyśliodcielesnych niewygód. Nad głowąmiał subtelnie zdobione żebro wachlarzowego sklepienia budowli,którą zdaniemHornbloweramożna było bez przesady uznać za najpiękniejszą na świecie. Było cośradującego umysł matematyka w sposobie, w jaki wzory pokrywające sklepienie spotykały się irozchodziły, jakaś natchniona logika. Nieznani z nazwisk rzemieślnicy, którzy wykonali te pracerzeźbiarskie,musielibyćludźmiotwórczejwyobraźni.

Kazanietrwałojeszcze,aHornblowerjużzacząłsięobawiać,żepojegozakończeniuznówsięzacznie śpiewanie, znowu tewysokie tonywywodzone przez chłopięcy chórw komeżkach będą gonękałybardziejnawetdotkliwieniżkazanieczystalladębowa.Jesttocena,jakąmusipłacićzaprawonoszeniawstęgiigwiazdy,zato,żejestKawaleremWielceZaszczytnegoOrderuŁaźni.Ponieważbyłowiadomo,żeprzebywawAngliinaurlopiezdrowotnym—iżewracajużcałkiemdozdrowia—niemogłobyćmowyowykręceniusięoduczestnictwawtejnajważniejszejuroczystościOrderu.Kaplicawyglądała niewątpliwie dość efektownie w świetle słonecznym, które przedostając się przez oknaodbijałosięwzmożonym,radującymokoblaskiemodszkarłatnychilśniącychorderamipłaszczybraci-kawalerów.Należałow każdym razie przyznać, że ta pompatyczna i owiana próżnością uroczystośćbyła niewątpliwie piękna w jakiś szczególny, efektowny sposób, nawet pomijając jej skojarzeniahistoryczne. Może stalla, w której siedział, budziła dawnymi laty to samo uczucie niewygody wHawke'u[1]czyAnsonie[2],możeMarlborough[3], tak jakonwszkarłacie ibieli,wiercił się i zżymałnapodobnymkazaniu.

Tamtenosobnikoważnymwyglądzie,zposrebrzanąkoronąnagłowie,waksamitnymkaftaniehaftowanym w herby królewskie, to tylko wysoki dygnitarz kolegium heraldycznego, piastujący tędobrze płatną synekurę dzięki doskonałym koneksjom; odsiadując kazanie może się z pewnościąpocieszaćmyślą,żezarabianażycieczyniąctorazdoroku.ObokniegobyłprzełożonyOrderu,książęregent, pąsowa barwa oblicza kłóciła się ze szkarłatem płaszcza. Byli też wojskowi, generałowie ipułkownicyonieznanychmutwarzach.Pozatymjednakkaplicapełnabyłaludzi,zktórymidzieleniebraterstwa Orderu napełniało go dumą — Lord St Vincent, potężnej postury i srogiego wyglądu,człowiek,którywprowadziłdowodzonąprzezsiebieflotyllęwsamśrodekdwakroćsilniejszejeskadryhiszpańskiej;Duncan—toonrozbiłflotęholenderskąpodCamperdown;ijeszczeztuzinadmirałówikapitanów,niektórzynawetzkrótszymodniegostażemwmarynarcewojennej—Lydiard,zdobywca„Pomony”podHawaną;SamuelHood,dowódca„Zealousa”podAbukirem[4];iYeo,któryszturmowałfort El Muro. Było coś radującego i grzejącego w serce w fakcie przynależenia do tego samegorycerskiego kręgu odznaczonych wraz z ludźmi tego pokroju — śmieszne to, ale prawdziwe. ZaśbohaterówOrderuprzebywającychwciążnamorzu(boprzybyćtumoglitylkoci,copracująnalądzielubsąnaurlopie)ipodejmującychostatnidesperackiwysiłekrozdarciacesarstwanapoleońskiegojesttrzy razy tyle co tu obecnych braci-kawalerów. Hornblower poczuł, że wzbiera w nim fala uczućpatriotycznych:ogarnągowzniosłynastrój.Leczjużpochwilizacząłanalizowaćtenprzypływemocjiizastanawiaćsię,wjakimstopniuzostałonwywołanyromantycznympięknemotoczenia.

Porucznikwmundurzemarynarkiwojennejwszedłdokaplicyistanąłwahającsięprzezchwilę,po czym dojrzawszy Lorda St Vincent, ruszył spiesznie ku niemu i podał mu dużą kopertę (zezłamanymijużpieczęciami),którątrzymałwręku.Terazniktjużniesłuchałkazania—całaśmietankaKrólewskiejMarynarkiWojennejwyciągającszyjezerkałanaStVincenta,któryczytał listprzysłanynajoczywiściejzAdmiralicji,urzędującejnadrugimkońcuWhitehall[5]Dziekan,któremugłoszałamałsięnamoment,podjąłżwawokazanie,mówiącmonotonniedogłuchychuszu,niesłuchającychgood

Page 3: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

dłuższejchwili,gdyżStVincent,przeczytawszyrazlistbezżadnejzmianywyrazuswejjakwkamieniuciosanej twarzy natychmiast wrócił do początku i czytał go ponownie. St Vincent, tak odważnieryzykujący los Anglii w bitwie, co przyniosła mu tytuł para, nie był przecież człowiekiem, któryzabierałbysiępochopniedodzieła,mającczasnazastanowieniesię.

Skończyłpowtórneczytanie,złożyłlistiprzesunąłspojrzeniempokaplicy.KażdyzczterdziestukawalerówOrderu Łaźni zesztywniał z podnieceniaw nadziei, że pochwyci jegowzrok. StVincentwstał i owinął się purpurowym płaszczem; rzucił słówko czekającemu porucznikowi, a potem,sięgnąwszypokapelusz zpióropuszem,pokuśtykał sztywnokuwyjściu zkaplicy.Uwagazebranychprzeniosła się natychmiast na porucznika; oczy wszystkich obserwowały go idącego transeptem[6], aHornblowerowi szybko zabiło serce i poruszył się niespokojnie, gdy się zorientował, że porucznikzmierzaprostokuniemu.

—Wyrazy szacunku od jego lordowskiejwysokości, sir— rzekł porucznik— i chciałby onnatychmiastzamienićsłówkozpanem.

TeraznaHornbloweraprzyszłakolejzapiąćpłaszczipamiętaćozabraniukapeluszazpiórami.MusizawszelkącenęwyglądaćnonszalanckoiniedaćzgromadzonymtukawaleromOrderuokazjidopodśmiewaniasię,żestraciłgłowęzpowoduwezwaniagoprzezPierwszegoLorda[7].Musiwyglądać,jakbytobyłdlaniegochlebpowszedni.Gdyniedbałymkrokiemwychodziłżestalli,szpadadostałamusięmiędzynogiitylkodziękiłasceOpatrznościnierunąłjakdługigłowąnaprzód.Wyprostowałsięzbrzękiemostrógiszpadyiruszyłnawąbocznąpowoliizgodnością.Wszyscypatrzylinaniego;obecnitu oficerowie wojsk lądowych odczuwali pewnie tylko obojętne zaciekawienie, lecz ci z marynarkiwojennej—Lydiardiinni—musząsięzastanawiać,jakitonowy,nieprzewidzianyobrótwzięławojnanamorzu i zazdrościćmu czekających go przeżyć imożliwościwyróżnienia się.W tyle kaplicy, namiejscach siedzącychzarezerwowanychdlaosóbuprzywilejowanych,Hornblower spostrzegłBarbaręwychodzącąmunaspotkaniezeswojejławki.Uśmiechnąłsiędoniejnerwowo—niebyłpewnysiebienatyle,abysięodezwać,czującoczywszystkichnasobie—ipodałjejramię.Poczuł,żewsparłasięmocno na nim i usłyszał jej czysty, ostry głos;Barbary oczywiście nie speszył fakt, żewszyscy ichobserwują.

—Pewniejakieśnowekłopoty,mójdrogi?—spytała.—Chyba tak—odparłHornblowerpółgłosem.ZadrzwiamiczekałnanichStVincent, lekki

wiatr kołysał strusimi piórami na jego kapeluszu i szeleścił jedwabiem purpurowego płaszcza. Jegomasywne uda rozpierały biały jedwab spodni o długości do kolan; chodził tam i z powrotem nawielkich, zniekształconych podagrą stopach, deformujących białe trzewiki. Ekscentryczny strój nieujmowałjednakniczjegoniezachwianejgodności.BarbarawysunęładłońspodramieniaHornbloweraidyskretniepozostaławtyle,żebyobajmężczyźnimogliporozmawiaćswobodnie.

—Sir?—zwróciłsięHornblower,apotem,przypominającsobie—nieprzywykł jeszczedostosunkówzparami—milordzie?

—Hornblower,jestpanterazzdolnydoczynnejsłużby?—Tak,milordzie.—Będziepanmusiałzacząćdziświeczorem.—Takjest,sir…milordzie.—Jakpodstawiąmitenprzeklętypowóz,zabiorępanadoAdmiralicji,gdzieotrzymapanode

mnie rozkazy. — St Vincent ryknął głosem, który byłby słyszany na salingu grotmasztu podczashuraganównawodachIndiiZachodnich.—Johnson,niemajeszczetychprzeklętychkoni?

StVincentzauważyłBarbaręzaplecamiHornblowera.—Sługałaskawejpani—rzekł;zdjąłkapeluszzpióropuszemiukłoniłsięprzyciskającgodo

piersi; wiek, podagra i lata spędzone namorzu nie pozbawiły go dworskichmanier, lecz że sprawykrajuprzedewszystkimwymagałyjegouwagi,zarazobróciłsiędoHornblowera.

Page 4: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—Jakietozadanie,milordzie?—spytałHornblower.—Stłumieniebuntu—odparłsrogimtonemStVincent.—Przeklętegobuntu,niechgopiekło

pochłonie. Może się powtórzyć rok dziewięćdziesiąty czwarty[8]. Miał pan może okazję poznaćChadwicka…porucznikaAugustynaChadwicka?

—ByłzemnąmidszypmenemuPellewa[9],milordzie.—Nowięcon…ach,jestwreszcietenprzeklętypowóz.CozLadyBarbarą?— Wrócę moją karetą na Bond Street — odparła Barbara — i odeślę ją po Horatia do

Admiralicji.Jużnadjeżdża.Kareta z Brownem i stangretem na koźle zatrzymała się za powozem St Vincenta i Brown

zeskoczyłnaziemię.—Notoświetnie.Idziemy,Hornblower.Jeszczerazsługałaskawejpani.StVincentztrudemwgramoliłsięnasiedzenie,Hornblowersiadłobokniegoiciężkiwehikuł

ruszyłzestukotemkopytkońskichobruk.BladeświatłosłońcapadałoprzezokienkanagrubociosaneobliczeStVincentasiedzącegozezgiętymiplecaminaskórzanymsiedzeniu;jacyśoberwańcynaulicyspostrzegli barwnie odzianych panów w powozie i krzyknęli „Hurra” machając postrzępionymiczapkami.

—Chadwickbyłdowódcąbrygu„Flame”[10],osiemnastodziałowego—powiedziałStVincent.— Załoga zbuntowała się w Zatoce Sekwańskiej i trzyma jego i pozostałych oficerów jakozakładników. Wysłali podoficera nawigacyjnego i czterech wiernych nam marynarzy w gigu zultimatumskierowanymdoAdmiralicji.GigprzybyłdoBembridge[11]ubiegłejnocy,apapierywłaśniemidostarczono—otoone.

StVincentpotrząsnąłpismemtrzymanymwsękatejdłoni,wrazzzałącznikami,któredopiąłpootrzymaniuichwOpactwiewestminsterskim.

—Jakieżtoultimatum,milordzie?— Amnestia… darowanie winy. I powieszenie Chadwicka. W przeciwnym razie przekazują

brygFrancuzom.—Zwariowanigłupcy!—mruknąłHornblower.Pamiętał Chadwicka z „Indefatigable”, już wtedy, dwadzieścia lat temu, za starego na

midszypmena.Terazchybapopięćdziesiątceitylkoporucznik.Jakomidszypmenmiałpodłycharakter;pomijany wciąż przy awansach, musiał być jeszcze gorszy będąc porucznikiem. Jeśli chciał, mógłzrobić prawdziwe piekło na tak małej jednostce jak „Flame”, gdzie był prawdopodobnie jedynymoficerem z patentem królewskim. Wystarczający powód do buntu. Po straszliwych nauczkach wSpithead iNore[12], po zamordowaniu Pigotta na „Hermionie” wyeliminowano z marynarki wojennejosobnikówonajgorszychcharakterach.Jest towciążciężka,okrutnasłużba, leczniedotegostopnia,żebydoprowadzaćmarynarzydotaksamobójczegokrokujakbunt,chybażewgręwchodząszczególneokoliczności. Dowódca okrętu, okrutny i niesprawiedliwy, zaś wśród załogi przywódcazdeterminowany i bystry— taka kombinacjamożewywołać bunt.Niezależnie jednak od przyczynybuntmusi być natychmiast stłumiony,musi się spotkać z najsurowszą karą.Ospa ani cholera nie sąbardziejzaraźliweanibardziejzgubneniżbuntnajednostcebojowej.Niechjedenbuntownikunikniekary,awszyscynastępnimającyjakieśżalebędągowspominaćiiśćzajegoprzykładem.

A przecież Anglia jest w krytycznym momencie walki z francuskim despotyzmem. Pięćsetokrętów wojennych w morzu — z tego dwieście to jednostki liniowe — broni mórz przednieprzyjaciółmi.Sto tysięcywojskapoddowództwemWellingtona[13] przedziera się przezPireneje dopołudniowej Francji. A cała zbieranina wojsk Europy wschodniej, Rosjanie i Prusacy, Austriacy iSzwedzi, Kroaci, Węgrzy i Holendrzy, jest odziewana, karmiona i uzbrajana staraniem Anglii.Wydawałosię,żeAnglianie jestwstaniezdobyćsięnajeszczejedenwysiłekwtejwalce;nawetżemusizachwiaćsięizałamaćpodtakstraszliwymobciążeniem.Bonapartewalczyłoswojeżyciezcałą

Page 5: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

przebiegłością iokrucieństwem, jakiegomożnasiębyłoponimspodziewać.Kilkadalszychmiesięcyuporczywych zabiegów, kilka miesięcy straszliwego wysiłku może przywieść go do upadku iprzywrócićpokójna tymoszalałymświecie;momentniepewności,chwilazwątpienia, i tyraniamożezacisnąćszponynaludzkościnadalszepokolenie,nawieleprzyszłychpokoleń.

PowózwtoczyłsięnadziedziniecAdmiralicjiidwajemerytowanimarynarzeciężkostąpającnadrewnianychprotezachpodeszliotworzyćdrzwiczki.StVincentwysiadłpierwszy,zanimHornbloweriobajwpłaszczachzewspaniałegoszkarłatnegoibiałegojedwabiuudalisiędobiuraPierwszegoLorda.

—Tojestichultimatum—powiedziałStVincentrzucającpapiernabiurko.Napisane niewprawnym pismem — pomyślał od razu Hornblower — nie pisał tego jakiś

zbankrutowanykupiecczypracownikbiuraadwokackiegosiłąwcielonydomarynarki.

NapokładzieokrętuJKM„Flame”wpobliżuHawru.7października1813roku

Mywszyscytutajjesteśmyduszelojalneiwierne,aleporucznikAugustynChadwicknaschłostainasgłodziiprzezmiesiącwywołujecałązałogędwarazynakażdejwachcie.Wczorajzapowiedział,żedziś wychłosta co trzeciego z nas, a resztę z nas jak tylko tym drugim się zagoi. To trzymamy gozamkniętegopodkluczemwjegokajucieiczekananiegolinaprzepuszczonaprzezbloknanokufokrei,bo on powinien być powieszony potem co zrobił chłopcu Jamesowi Jonesowi, on jego zabił i mymyślimy,żewswoimraporciedoniósł,że jemusięzmarłoodgorączki.Chcemy,żebyIchLordowskieWysokościwAdmiralicjiobiecalinamosądzićjegozajegozbrodnieidaćnamnowychoficerówiniechcobyłopójdziew zapomnienie.Chcemydalej bić się o swobodydlaAnglii, bo z nasdusze lojalne iwierne,jakjużżeśmymówili,aleFrancjajestnanaszejzawietrznejiwszyscyjesteśmywtymrazeminiechcemydaćsiępowiesićjakobuntownikiijakspróbujeciezająćtenokręt,tomyjegowciągniemynanokreiipopłyniemydoFrancuzów.Podpisujemytowszyscy.

Zuniżonympoważaniem

Wszędzie na marginesie listu były podpisy, siedem podpisów i kilkadziesiąt krzyżyków zdopiskiemprzykażdymkrzyżyku:„HenryWilson,jegoznaczek”,„WilliamOwen,jegoznaczek”itakdalej; podpisy wykazywały zwykłą proporcję piśmiennych i niepiśmiennych w przeciętnej załodzeokrętu.Skończywszyczytać,HornblowerpodniósłwzroknaStVincenta.

—Zbuntowanepsy—warknąłStVincent.Może i tak, pomyślał Hornblower. Ale pomyślał również, że mieli swoje racje, by się

zbuntować.Mógłdoskonalewyobrazićsobiesposób,wjakibylitraktowani,niekończącesię,niczymnie usprawiedliwione pasmo okrucieństw obok normalnych trudów życia na okręcie w służbieblokadowej;niedole,którymkresprzynieśćmożetylkośmierćalbobunt—innegowyjścianiema.

Postawieniwobecpewnejchłostywbliskiejprzyszłościzbuntowalisię,aonniepotrafiłwinićich za to.Widział dosyć pleców pociętych na pasy; wiedział, że sam zrobiłby wszystko, dosłowniewszystko,żebyuniknąćtejtortury,gdybystanąłwobectakiejperspektywy.Skórananimścierpła,gdyzaczął się poważnie zastanawiać, jak by się czuł wiedząc, że ma być wychłostany w przyszłymtygodniu. Ludzie cimająmoralne prawo po swojej stronie; to nie sprawiedliwość, lecz koniecznośćsprawia, że muszą ponieść karę za ten dający się usprawiedliwić występek. Byt kraju i narodu wznacznej mierze zależy od zamykania buntowników, wieszania prowodyrów i karania chłostąpozostałych; od wypalenia gorącym żelazem tego nowego punktu zapalnego, który pojawił się naprawymramieniuAnglii,zanimchorobasięrozszerzy.Muszązostaćpowieszeni,choćbymoralniebyliniewinni — jest to taka sama konieczność wojenna jak zabijanie Francuzów będących być może

Page 6: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

doskonałymi mężami i ojcami. Dobrze też będzie nie dać St Vincentowi odgadnąć jego uczuć —PierwszyLordoczywiścienienawidzibuntównikówjakotakich,bezzadawaniasobietrudugłębszegowniknięciawichsytuację.

—Jakiemapandlamnierozkazy,milordzie?—zapytał.—Dampanu carteblanche— odparł StVincent.—Wolną rękę.Ma pan przyprowadzić tu

„Flame”bezpiecznieicało,aznimbuntowników,ipańskasprawa,jakpantozrobi.—Damipanpełneuprawnienia,milordzie,naprzykładdonegocjowania?—Dodiaska,nietomiałemnamyśli—odparłStVincent.—Chciałempowiedzieć,żemoże

pandostaćtylejednostek,ilepanpoprosi.Mogęużyczyćpanutrzechokrętówliniowych,jeślipanchce.Dwie fregaty. Jednostki bombowe. Nawet statek rakietowy, jeśli uważa pan, że będzie go możnawykorzystać—tenCongrevechciałbyznowuzobaczyćswojerakietywakcji.

— Sytuacja nie wygląda na taką, milordzie, w której potrzebna byłaby specjalnie duża siła.Okrętyliniowesązawielkiedotegocelu.

— Do diaska, też wiem o tym. — Na wielkiej twarzy St Vincenta odbijała się walkawewnętrzna.—Ci podli szubrawcymogąwpłynąćwmgnieniu oka do ujścia Sekwany na pierwsząoznakęgrożącego imniebezpieczeństwa.Wiem,że tu trzeba rozumu.Dlatego,Hornblower,posłałempopana.

Pięknykomplement.Hornblowerczułsiętrochępochlebiony;rozmawiatuprawiejakrównyzrównymz jednymznajwiększych admirałów,którychproporzecpowiewałkiedykolwieknamaszcieokrętu, i to uczucie jest niesłychanie przyjemne. W dodatku pod wpływem rosnącego naciskuwewnętrznegoPierwszyLordwyrzuciłnaglezsiebiejeszczebardziejzaskakującestwierdzenie:

— I marynarze lubią pana, Hornblower. Do licha, nie znam nikogo, kto by pana nie lubił.Wierząwpanaisłuchająpana.Jestpanjednymzoficerów,októrychsięmówiwśródmarynarzy.Ufająpanuispodziewająsiępopanuwielkichrzeczy—ijateż,udiaska,jaksampanwidzi.

— Lecz, milordzie, jeśli przemówię do załogi, będzie to oznaczało, że prowadzę z niminegocjacje.

—Żadnych rozmówzbuntownikami!—huknąłStVincent,bijącwstółogromną jakudziecbaranipięścią.—Mieliśmytegodosyćwdziewięćdziesiątymczwartym.

—Wobectegocarteblanche,jakąmipandaje,tonicwięcej,milordzie,jakzwykłerozkazydlaoficeramarynarkiwojennej—zauważyłHornblower.

Sprawajestpoważna;wysyłasięgozniezwykletrudnymzadaniem,ibędziemusiałwziąćnasiebie całe odium za ewentualne niepowodzenie. Nie wyobrażał sobie, że będzie kiedykolwieklicytować się w argumentach z Pierwszym Lordem, a przecież to właśnie robił zmuszony zwykłąkoniecznością. W błysku jasnego widzenia uświadomił sobie, że ostatecznie wiedzie spór nie zewzględu na siebie; nie próbuje bronićwłasnych interesów.Dyskutował zupełnie bezosobowo; oficerktóryjestwysyłanyzzadaniemodbicia„Flame”iktóregoprzyszłośćmożezależećodudzielonychmupełnomocnictw, to nie Hornblower siedzącyw tym rzeźbionym fotelu, odzianyw biały i szkarłatnyjedwab,alejakieśbiedaczysko,któregomużaliktóregointeresyleżąmunasercu,gdyżreprezentująone interes narodowy. Potem obie te istoty stopiły się znowu w jedno i to był on, mąż Barbary,człowiek,którybyłnaprzyjęciuuLordaLiverpoolu[14]ubiegłegowieczoraiwciążjeszczeodczuwałpotymlekkibólwczaszcenadczołem,którymawypłynąćwtejnieprzyjemnejmisji,niedającejzagroszokazjidosławyczywybiciasię,wystawiającsięnaogromneryzykofiaskamogącegouczynićzniegopośmiewiskomarynarkiwojennejiprzedmiotkpinwcałymkraju.

ZnowubadałuważniewyraztwarzyStVincenta;admirałniejestgłupcemipodtymkanciastymczołemkryjesięinteligentnyumysł—borykasięzwłasnymiuprzedzeniami,próbujączrezygnowaćznichprzypełnieniuswejpowinności.

—Awięcdobrze,Hornblower—rzekłwreszcie.—Dampanucałkowitąswobodędziałania.

Page 7: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Każęsporządzićrozkazydlapanawtymsensie.Oczywiściebędziepanmiałstanowiskokomodora.—Dziękuję,milordzie—odparłHornblower.—Otolistazałogiokrętu—ciągnąłStVincent.—Niemamytuzastrzeżeńwobecżadnegoz

nich.NathanielSweet,pomocnikbosmana—tu jest jegopodpis—byłkiedyśstarszymoficeremnawęglowcuzNewcastle—zwolnionyzapijaństwo.Możeonjestprowodyrem.Alemożenimbyćkażdyznich.

—Czywiadomośćobunciezostałaujawniona?—Nie. I prośmy Boga, żeby do tego nie doszło, dopóki nie zostanie wciągnięta flaga sądu

wojennego.HoldenwBembridgemiałdosyćrozumu,żebyniepisnąćotym.Zatrzymałpodkluczempodoficeranawigacyjnegoizałogęłodzi,jaktylkousłyszał,jakąprzywieźlinowinę.„Dart”wychodzidoKalkutywprzyszłymtygodniu—zostanązamustrowanina tenstatek.Upłynąmiesiące,zanimtahistoriaprzedostaniesiędopublicznejwiadomości.

Bunttozarazaroznoszonaprzezsłowa.Miejscezarażonemusizostaćodizolowanedochwili,ażbędziemożnawypalićjegorącymżelazem.

StVincentprzysunąłdosiebieplikpapierówisięgnąłpopióro—pięknepióroindyczezjednąztychświeżowprowadzonychzłotychstalówek.

—Jakąchcepanjednostkę?—Cośzwrotnegoiniedużego—odrzekłHornblower.Niemiałpojęcia,jaksięzabierzedoodzyskaniaokrętu,któremuwystarczyprzesunąćsięodwie

milewkierunkuzawietrznym,żebystałsięniedoodzyskania, leczdumakazałamustwarzaćpozorypewnościsiebie.Złapałsięnatym,iżzastanawiasię,czywszyscymężczyźnisątacyjakon,silącysięna udawanie odwagi cywilnej, gdy faktycznie czują się słabi i bezradni— pamiętał jednak uwagęSwetoniusza[15] o Neronie, że uważał on wszystkich ludzi za tak samo zepsutych jak on, chociażpublicznienieprzyznawalisiędotego.

—Mamy„PortaCoeli”[16]—powiedziałStVincentunosząc siwebrwi.—Bryguzbrojonywosiemnaściedział—wistociebliźniak„Flame”.StoiwSpitheadgotowydoodpłynięcia.DowódcąjestFreeman—tencomiałkuter„Clam”podpańskimdowództwemnaBałtyku.Toonprzywiózłpanadokraju,czytak?

—Tak,milordzie.—Nadasię?—Myślę,żetak,milordzie.— Pellew dowodzi eskadrą w środkowej części Kanału. Prześlę mu rozkaz, żeby dał panu

wszelkąpomoc,jakiejmożepanzażądać.—Dziękuję,milordzie.I oto podjął się trudnego—może nawet niewykonalnego—zadania bez najmniejszej próby

zostawieniasobiefurtkidowycofaniasię,niestarającsięnawetzasiaćziarnawymówek,któremógłbywyzyskaćw razieniepowodzenia.Bardzo tobyło lekkomyślnez jegostrony,wiedział jednak,żeniepozwoliłamunatojegośmiesznaduma.Nieumiałstosowaćtychwszystkich„jeżeli”lub„ale”wobecludzipokrojuStVincenta,afaktyczniewobecnikogo.Zastanawiałsię,czytodlatego,żekomplementwypowiedzianyprzedchwiląprzezPierwszegoLordauderzyłmudogłowy,czyteżmożezewzględuna rzuconą mimochodem uwagę, że może „żądać” pomocy od Pellewa, głównodowodzącego, podktórymsłużyłdwadzieścia lat temuza swoichczasówmidszypmeńskich.Uznał, że jedynypowód tojegobezsensownaduma.

— Wiatr jest północno-zachodni i stały — mówił St Vincent rzucając okiem na tarczępowtarzającąwskazaniawiatrowskazunadachuAdmiralicji.—Alebarometrspada.Imwcześniejpanwypłynie, tym lepiej. Poślę za panem rozkazy do miejsca, gdzie się pan zatrzymał — niech panskorzystaztejokazji,żebysiępożegnaćzżoną.Gdziemapanswojerzeczy?

Page 8: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—WSmallbridge,milordzie.PrawiepodrodzedoPortsmouth.—Dobrze. Teraz jest południe. Powiedzmy, że wyjedzie pan o trzeciej, karetą pocztową do

Portsmouth—niemożepanjechaćrozstawnymikońmizeswoimkufremmarynarskim.Osiemgodzin—siedem,droginiesąjeszczerozmiękłeotejporzeroku.ZarazwyślękurieremrozkazydoFreemana.Życzępowodzenia,Hornblower.

—Dziękuję,milordzie.Hornblower owinął się płaszczem, poprawił szpadę i ruszył do wyjścia. Jeszcze nie opuścił

pokoju,ajużwchodziłurzędnikwezwanyprzezStVincentadzwonkiem,żebypisaćpodjegodyktandorozkazdlaHornblowera.Nadworzewiałsilnypółnocno-zachodniwiatr,októrymmówiłStVincent,iHornblowerwswoimpłaszczuożywychszkarłatno-białychbarwachpoczułsięzziębniętyizagubiony.Alekaretaczekałananiego,takjakobiecałaBarbara.

Page 9: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałII

Ona sama powitała go, gdy dotarł na Bond Street, spokojnym spojrzeniem i opanowanymwyrazemtwarzy,jakprzystałonaprzedstawicielkęrasybojowników.Bałasięjednakwyrzecwięcejniżjednosłowo.

—Rozkazy?—zapytała.—Tak—odparłHornblower,apotemulegającnaporowisilnychmieszanychuczuć,kłębiących

sięwjegoduszy,dodał:—Tak,kochana.—Kiedy?— Odpływam dziś wieczorem ze Spithead.Wypisują mi teraz rozkazy…muszę ruszać, jak

tylkomijetudoślą.— Z wyrazu twarzy St Vincenta domyśliłam się, że tak będzie.Wysłałam więc Browna do

Smallbridge,żebyzapakowałtwójkuferek.Będziejużprzygotowany,jaktamprzyjedziemy.Niezawodna, przewidująca, opanowana Barbara! Ale „Dziękuję ci, moja droga”, to było

wszystko, co potrafił powiedzieć. Nawet teraz, po spędzonym z nią dłuższym okresie, zdarzały sięczęsto te trudnemomenty; chwile, gdy przepełniony uczuciem (a może właśnie dlatego), nie umiałprzecieżznaleźćsłów.

—Kochanie,czymogęspytać,dokądsięudajesz?— Gdybyś spytała, nie mógłbym ci powiedzieć — odrzekł Hornblower z wymuszonym

uśmiechem.—Przykromi,skarbie.Barbara nie pisnęłaby nikomu słówka ani nie dałaby niczym poznać, w jakiej misji został

wysłany,alemimotoniemógłjejniczdradzić,żebyniemożnabyłoobciążyćjejodpowiedzialnościąnawypadekrozejściasięwieściobuncie;lecznietobyłorzeczywistympowodem.Jegoobowiązkiembyłomilczeć,aobowiązekniedopuszczażadnychwyjątków.Barbara—jaktegowymagałasytuacja—odpowiedziałamu pogodnymuśmiechem. Przeniosła uwagę na jego jedwabny płaszcz iwdzięczniejudrapowałamugonaramionach.

—Szkoda—zauważyła—żewtychnowoczesnychczasachmężczyźnimajątakmałookazji,żeby się ładnie ubrać.W szkarłacie i bieli jest ci,mój drogi, do twarzy. Bardzo przystojny z ciebiemężczyzna—wiedziałeśotym?

Wtedykrucha,sztucznabarieramiędzynimipękłairozwiałasięjakprzekłutabańkamydlana.Hornblower z usposobienia był człowiekiem spragnionym uczucia, dowodów miłości, jednakżeprzestrzeganie przez tyle lat dyscypliny wewnętrznej w bezlitosnym świecie utrudniało mu, nawetprawieuniemożliwiało,ujawnienietejcechy.Czaiłasięwnimzawszeobawaprzedodtrąceniem,rzeczzbytstraszna,żebysięnatonarażać.Miałsięzawszenabacznościprzedsamymsobą,przedświatemzewnętrznym.A ona… ona znała te jego nastroje, zdawała sobie z nich sprawę, choć urażało to jejdumę. Stoickie wychowanie angielskie wykształciło w niej nieufnośćwobec emocji, niechęć do ichuzewnętrzniania. Była tak samo dumna jak on; potrafiła złościć się, że jest od niego zależna wosiąganiupełniżycia,jakonbywałzły,żeczujesięniepełnybezjejmiłości.Bylidwojgiemdumnychludzi,którzyztejczyinnejprzyczynyuczyniliegocentrycznąsamowystarczalnośćnormądoskonałości,odktórejodejściewymagałoczęstowiększegopoświęcenianiżto,najakiebyliprzygotowani.

Wchwilachjednak,gdykładłsięnadnimicieńrozstania,znikaładumainiechęćipotrafilibyćcudownienaturalni, odrzucająckrępującepancerzenałożonenanichprzez lata życia.Znalazła sięwjego ramionach, a jej dłonie wyczuwały pod płaszczem ciepło jego ciała poprzez cienki jedwabkubraka; przywarła z żaremdoniego, a onobjął ją równieżgorącymuściskiem.Gorsetywyszły jużwtedy zmody i sukniaBarbary była tylko leciutko usztywnionaw talii fiszbinami; czul, jakw jegoobjęciach jej śliczne ciało omdlewa i poddaje się mimo dobrze wyrobionych mięśni (dzięki konnejjeździeidługimspacerom),cowreszcienauczyłsięuważaćzapociągająceukobiety,zamiastdawniej

Page 10: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

uznawanej wiotkości i słabości. Zwarli się w pocałunku gorącymi wargami, patrząc na siebieśmiejącymisięoczyma.

—Mójnajdroższy!Mójskarbie!—rzekła,apotemzustamiprzyustachwymruczaładoswegoukochanegoczułesłówkabezdzietnejkobiety:—Mojedziecko.Mójdrogidzieciaku!

Nic milszego nie mogła mu powiedzieć. Ulegając jej pozbywając się swego ochronnegopancerza, pragnął być zarówno jej dzieckiem, jak imężem; podświadomie chciałmieć pewność, żeobnażającsiętakprzedniąznajdziejąoddanąmui lojalną, jakmatkadziecku,niewyzyskującąjegobezbronności.Stopniałyresztkirezerwy;zlalisięwjednowszalonymporywienamiętności,jakirzadkozdarzało im się przeżywać. Nic nie mogło zmącić go teraz. Mocne palce Hornblowera rozluźniłyjedwabny sznur przytrzymujący płaszcz; zapięcia kubraka, z którymi nie był obeznany, śmiesznesznurówki krótkich spodni—mocowanie się z tymwszystkim nie popsułomu nastroju.W pewnejchwiliBarbaraschwytałasięnatym,żeokrywapocałunkamijegoręce,tedługiepięknepalce,którychwspomnienieprześladowałojączasemnocąwokresachrozstań,ibyłtogestnajczystszegouczuciabezżadnej symboliki. Byli wolni dla siebie nawzajem, swobodni, nieskrępowani, zakochani. Stanowilicudowną jedność,nawetgdy jużopadła falanamiętności;przeżyli spełnieniebeznasycenia się sobą.Pozostali złączeni, nawet gdy zostawił ją tam leżącą, gdy zerknąwszy w lustro zobaczył, że jegorzedniejącewłosysąokropniepotargane.

Mundur wisiał na drzwiach ubieralni. Barbara pomyślała o wszystkim, gdy on był ze StVincentem.Umyłsięwmiednicy,wytarłgąbkąrozgrzaneciało,aleniemiałuczucia,żezmywabrud—byłtoaktczystejprzyjemności.Gdylokajzastukałdodrzwi,Hornblowerjużwkoszuliiwspodniachnarzucił na siebie szlafrok i wyszedł. To były rozkazy dla niego; pokwitował ich odbiór, skruszyłpieczęćiusiadł,abyjeprzeczytaćiupewnićsię,żeniemawnichniczegoniejasnego,conależałobywyklarować przed opuszczeniem Londynu. Stare, znane zwroty: „Niniejszym prosi się pana inakazuje”; „Poleca się zatempanu jaknajściślej”— te same,podktórychnakazemNelson szedłdoboju pod Trafalgarem, a Blake pod Teneryfą. Sens rozkazów był jasny, a zakres przekazanychuprawnień jednoznaczny.Przeczytanenagłoszałodzeokrętu—lubsądowiwojennemu—zostałybybez truduzrozumiane.Czybędziemusiałwogóleodczytywać jenagłos?Oznaczałoby towszczęcienegocjacji z buntownikami.Miał do tegoupoważnienie, leczbyłoby to oznaką słabości,wywołującąunoszeniebrwinatęwiadomośćwcałejmarynarcewojennej,czymś,corzuciłobycieńrozczarowaniana grubo ciosane oblicze St Vincenta. W taki czy inny sposób, oszustwem lub podstępem, musinakłonić setkę angielskichmarynarzy do oddania sięw jego ręce, abymożna ich było powiesić lubwychłostaćzacoś,co—jakświetniewiedział—samuczyniłbywpodobnychokolicznościach.Musipełnićswójobowiązek;czasemtymobowiązkiemjestzabijanieFrancuzów,aczasemmożetobyćcośinnego.Jeśliwogóletrzebakogośzabić,towolałby,abytobyliFrancuzi.Ijak,uBogaOjca,masięzabraćdowykonaniaswegoobecnegozadania?

DrzwisypialniotwarłysięiweszłaBarbara,promiennaiuśmiechnięta.Spojrzeniaichzetknęłysię,aduszewybiegłysobienaprzeciw;anigroźbafizycznegorozstania,anirozmyślaniaHornbloweranadjegonową,nieprzyjemnąmisjąniezdołałynaruszyćduchowejharmoniimiędzynimi.Ichzwiązekbyłmocniejszyniżkiedykolwieki,szczęśliwcy,wiedzieliotym.Hornblowerwstał.

—Zadziesięćminutbędęgotówdoodjazdu—rzekł.—OdprowadziszmniedoSmallbridge?—Czekałam,żebyśmnieotopoprosił—odparłaBarbara.

Page 11: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałIII

Nocbyłanajciemniejsza,jakąmożnasobiewyobrazić,awiatrskręcająckuzachodowidąłzsiłąpółwichury, i wyglądało, że będzie się nasilał. Owiewał Hornblowera, trzepocząc nogawkami jegospodniprzykolanachnadwysokimibutamimorskimi,zaśwszędzienaokołoinadgłowątakielunekwyłwciemnościachwściekłymchórem, jakgdybyprotestującprzeciwkoludzkiejgłupociewystawiającejkruchy,człowiecząrękąwykonanyosprzętnagwałtowneatakisiłnatury.Nawettu,podosłonąwyspyWight,mały brygmiotał się pod stopamiHornblowera stojącego na niewielkimpokładzie rufowym.Gdzieśpo jegonawietrznej ktoś—chybapodoficer—beształmarynarza zanieznaneprzewinienie;niewybrednesłowadolatywałydouszuHornblowerazporywamiwiatru.

Człowiek obłąkany,myślałHornblower,musi znać te szalone kontrasty, te nagłe przeskoki znastrojuw nastrój, te gwałtowne przemianyw otaczającym go świecie;w takimwypadku zmianompodlega szaleniec, ale w jego własnym wypadku zmieniało się otoczenie. Rano, nie więcej jakdwanaściegodzintemu,siedziałwOpactwiewestminsterskimzkawaleramiOrderuŁaźni,wszystkimiwszkarłatnychibiałychjedwabiach;poprzedniegowieczorajadłobiadzpremierem.ByłwramionachBarbary;prowadziłluksusowyżywotnaBondStreet[17],gdziewystarczyłopociągnąćzasznurdzwonka,aby spełniona została każda zachcianka, jaka mogłaby przyjść do głowy. Było to bytowanie wprzyjemnymdogadzaniusobie.Dwadzieściorosłużbybyłobynaprawdęzdumioneizmartwione,gdybyzaszło najdrobniejsze zakłócenie w ustabilizowanym toku życia Sir Horatia — oba te słowa byłyoczywiściewymawianeprzeznichłącznie,zczegotworzyłosięjakieścudaczne„Surroratio”.Barbarachodziłakołoniegocałelato,pilnując,żebyresztkirosyjskiegotyfusu,którysprowadziłgochoregododomu, zostały zlikwidowane. Przechadzał sięw słońcu po ogrodachSmallbridge za rączkę zmałymRyszardem, a ogrodnicy czapkując ustępowali mu z szacunkiem z drogi. Wspominał to złocistepopołudnie,kiedyobajzRyszardemleżelioboksiebienabrzuchachnadsadzawkązrybkami,próbującłapaćrękomazłotegokarpia;jakwracalidodomuwblaskuzachodzącegosłońca,zabłoceni,mokrzyiniewymownieszczęśliwi,on i jegodziecko, taksobiebliscy jakon iBarbara tego ranka.Szczęśliwyżywot,zbytszczęśliwy.

TegopopołudniawSmallbridge,gdyBrownzforysiemprzenosili jegomarynarskikuferekdokaretypocztowej,pożegnałsięzRyszardemuściskiemdłoni,jakmężczyznazmężczyzną.

—Ojcze,idzieszznowubićsię?—spytałRyszard.Jeszcze razmówiłBarbarze dowidzenia; nie było to rzeczą łatwą. Jeśli szczęście będziemu

sprzyjać, za tydzień może być z powrotem w domu. Nie mógł jednak powiedzieć jej o tym, boujawniłbyzbytniocharakter swojejmisji.Tomałekłamstwoprzyczyniło siędozniweczenianastrojujednościiwięzimiędzynimi;znowustałsiętrochęchłodnyioficjalny.OdwracającsięodBarbarymiałuczucie,żetracicośnazawsze.Potemwsiadłdokarety,Brownobokniegoiwzapadającymzmierzchuruszyliprzez jesiennykrajobrazwyżynDownsdoGuildford, a stamtądnocąwjechalinaPortsmouthRoad—drogęprzemierzanąprzezniegoprzytyluważnychokazjach.Wkrótkimczasieprzeszedłodluksusu do niewygód. O północy Hornblower stanął na pokładzie „Porta Coeli”, witany przezFreemana,barczystego,krępegoiśniadegojakzawsze,zczarnymiwłosamipocygańskuzwisającymimu na policzki, aż dziw, że nie miał kolczyków w uszach. Potrzeba było nie więcej niż dziesięciuminut,żebypowiedziećFreemanowi,wabsolutnej tajemnicy,z jakimzadaniem jestwysyłana„PortaCoeli”. Zgodnie z rozkazami otrzymanymi cztery godziny wcześniej Freeman miał już brygprzygotowany do wyjścia wmorze i gdy dziesiąta minuta dobiegała końca, marynarze u kabestanuzaczęliwyciągaćkotwicę.

— Zanosi się na parszywą noc, sir — zauważył Freeman stojący w ciemnościach obokHornblowera.—Barometrwciążleciwdół.

—Ichybabędziedalejspadał,panieFreeman.

Page 12: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Freeman podniósł nagle głos do ryku, najgłośniejszego chyba, jaki kiedykolwiek słyszałHornblower— ta sklepiona jak beczka klatka piersiowa byław staniewydać z siebie zadziwiającopotężnydźwięk.

—PanieCarlow!Cała załoga do zwijania żagli górnych! Zwinąć grotstensztaksel! Zrefowaćpodwójniemarsie!Sterniku,południowywschódkupołudniu.

—Południowywschódkupołudniu,sir.PokładpodstopamiHornbloweradrżałlekkoodtupotunógzałogi;gdybynieto,niepoznałby

wtychciemnościach,żerozkazyFreemanasąwykonywane;piskkrążkówwblokachtonąłwwietrzelubwyciuolinowania,niemożnateżbyłodojrzećmarynarzywdrapującychsięnamaszty,żebyrefowaćmarsie.Hornblowerczułsięzziębniętyizmęczonypodniu,któryzacząłsię—ażwprostniedowiary—odprzybyciakrawcawceluodzianiagowuroczystystrójKawaleraOrderuŁaźni.

—PanieFreeman,schodzędokajuty—powiedział.—Proszęmniewezwaćwraziepotrzeby.—Takjest,sir.Freeman odsunął ruchomą pokrywę łukową nad zejściówką — „Porta Coeli” była

gładkopokładowcem — i ukazało się słabe światło oświetlające schody; słabe, lecz oślepiające pointensywnej czerni nocy. Hornblower schodził zginając się prawie wpół pod belkami pokładowymi.Drzwinaprawoprowadziłydojegokajuty,owymiarachsześćstópnasześćiwysokościczterechstópidziesięciu cali; Hornblower musiał aż przykucnąć, żeby ją obejrzeć w chwiejnym świetle lampyzwisającejzpokładu.Wiedział,żeciasnota tegopomieszczenia,najlepszegonabrygu, jestniczymwporównaniu zwarunkami,w jakich gnieżdżą się pozostali oficerowie, a dwadzieścia razy niczymwporównaniuzwarunkamimieszkalnymizałogi.Nadziobieodległośćmiędzypokładamijesttakasamajaktu—czterystopyidziesięćcali—amarynarześpiątamwdwóchrzędachhamakówzawieszonychjednenaddrugimi;cinagórzeszorująnosamiopokładnadnimi,zaścizdolnegorzędupośladkamiuderzająopokładpodnimi,awśrodkunosytychzdołustykająsięzpośladkamitychzgóry.„PortaCoeli” to najlepsza machina bojowa w tej grupie tonażu, zdolna do pływania po morzach; jestuzbrojona w działa mogące zdruzgotać każdego przeciwnika o tej samej wielkości; jej magazynymieszczązapasyartyleryjskiewystarczającenacałegodzinyidniewalki,ażywnościzabiera tyle,żemożeprzebywaćmiesiącamiwmorzubezpodchodzeniadolądu;jestpodatnawprowadzeniuinatylemocna żeby stawić czoło każdej wichurze; jedyna rzecz, jaką można jej zarzucić, to fakt, że abyuzyskiwać takiewyniki z brygiem 190-tonowym, istoty ludzkie żyjące na nimmuszą zadowalać sięwarunkamiw jakichżaden troskliwywieśniaknie trzymałby swegobydła.Towłaśniekosztem ludziAngliautrzymujeniezliczonemałejednostkizapewniającejejbezpieczeństwonamorzachpodosłonąpotężnychokrętówliniowych.

Kajuta, nie dość że mała, cuchnęła potwornie. Pierwsza rzecz, jaką rejestrowały nozdrza, toduszącysmródzakopconejlampy,leczzarazpotematakowałajecałagamadodatkowychodorów.Byłtammdły smród zęzowy, znośny, faktycznie prawie nie odczuwany przezHornblowerawąchającegofetor zęz od dwudziestu lat. Była też drażniąca woń sera i jakby dla jej uwydatnienia czuć byłowyraźnie szczurami. I jeszcze zapachwilgotnej odzieży iwreszciemieszanina zapachów ludzkich zdominującymwyziewemniemytychciałmęskichwdługozamkniętympomieszczeniu.

Przeciwwagą dla tej całej mieszaniny woni była gama odgłosów. Każda wręga rezonowałaskrzyptakielunku;przebywającywkajucieczułsięjakmyszzamkniętawpudleskrzypiecwczasiegry.Nad głową nieustanne stąpania po pokładzie rufowym, w połączeniu ze stukotem rzucanych linsprawiały wrażenie — żeby kontynuować analogię — jakby równocześnie pukano młoteczkami wpudło skrzypiec.Drewniane poszycie brygu trzeszczało i skrzypiałow takt ruchu okrętu nawodzie,jakby jakiś wielkolud walił w nie pięściami od zewnątrz; a pociski w stojakach też przesuwały sięnieco, uderzając o siebie z głuchym, nieoczekiwanym dudnieniem przy końcu przechyłu, gdy jużprzestawałysięprzemieszczać.

Page 13: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

LedwieHornblowerwszedłdokajuty,„PortaCoeli”przechyliłasięniespodziewaniemocnonaburtę;widoczniewmomenciewychodzenianaotwartewodyKanałuzachodniwiatruderzyłwniązcałą siłą,kładącbrygnaburtę.ZaskoczonyHornblower—zawszedośćwolnoodzyskiwał „morskienogi”podłuższympobycienalądzie—poleciałdoprzodu,naszczęściewkierunkukoi.Padłnaniątwarzą i gdy leżał rozciągnięty, ucho jego pochwyciło znane odgłosy różnych pojedynczychprzedmiotów, zazwyczaj nie zamocowanychodpowiednionapoczątkupodróży, lecącychkaskadąpopokładachprzy tympierwszymdużymprzechylepoprzecznym.Przewracając sięnakoiHornblower,zaskoczony następnym przechyłem, wyrżnął głową o belki pokładu i opadł na szorstką poduszkę,spocony w dusznej, wilgotnej kajucie z wysiłku i wskutek zaczynającej się choroby morskiej. Kląłcicho, lecz dosadnie; wzbierała w nim głęboka nienawiść do tej wojny, tym głębsza, że zupełniebezsilna.Nieumiałsobiewłaściwiewyobrazić, jaktojest,kiedypanujepokój—byłdzieckiem,gdyświatżyłjeszczewpokoju—leczniewymowniepragnąłpokojujakoodpoczynkuodwojny.Byłniązmęczony,zbytzmęczony,a tozmęczeniepodkreślały jeszcze ipogarszałyprzeżyciaubiegłegoroku.Wieści o całkowitym rozbiciu armiiBonapartegowRosji początkowowzbudziły nadzieje na szybkipokój, ale Francja nie zdradzała żadnych oznak załamania i zebrawszy świeże siły odcięła falęrosyjskiegokontratakuzdalaodjakiegokolwiekważnegopunktucesarstwa.Mędrkowiewskazywalinadotkliwy charakter rekwizycji szeroko stosowanych przez Bonapartego, na surowość przyegzekwowaniunakładanychpodatkówiprzepowiadalirychłepowstaniewewnątrzcesarstwa,wsparte,być może, buntem generałów. Upłynęło dziesięć miesięcy od czasu, gdy zaczęto powszechnie snućtakieprzepowiednie,awciążnicniewskazywało,żebysięmiałyurzeczywistnić.GdyAustriaiSzwecjadołączyłydo szeregównieprzyjaciółBonapartego, ludzie zaczęli znowuwyglądaćnatychmiastowegozwycięstwa.Mielinadzieję,żekiedykrajebędącewbrewswejwolisprzymierzeńcamiBonapartego—Dania,Holandiaiinne—wydostanąsięspodtejzależności,będzietozapowiedziąszybkiegorozpaducesarstwaizakażdymrazemprzeżywalirozczarowanie.Rozważniejsiprzepowiadalioddawna,żegdyfalawojnywtargnienaterytoriumcesarstwa,gdyBonapartezostaniezmuszonydoprzekształceniajejwwojnęobronną,prowadzonąnaziemiswoichpoddanych,niezaśnieprzyjaciółczylenników,walkazakończysięprawieautomatycznie.Aprzecieżupłynęło trzymiesiąceodczasu,kiedyWellingtonzestutysiącamiżołnierzywdarłsiępoprzezPirenejewobrębnienaruszalnychdotądgranicizmagasięnaśmierćiżyciedalekonapołudniu,ciąglejeszczesiedemsetmilodParyża.Wygląda,żeniemakońcazasobomczydeterminacjiBonapartego.

Wobecnym,beznadziejnymnastrojuHornblowerowiwydawałosię,żewalkamusitrwać,pókiniepadnieostatniczłowiekwEuropieiniewyczerpiąsiębezpowrotniewszystkiezasobyAnglii;ajeśliidzie o niego samego, to zanim starość go uwolni, będzie skazany — wskutek szaleńczego uporujednego,jedynegoczłowieka—nabrakswobody,spędzaniadniinocywtakodrażającychwarunkachjaktetutaj,zdalaodżonyisyna,nękanyprzezchorobęmorskąizimno,zdeprymowanyizałamany.Porazpierwszychybawżyciuzacząłpragnąćcuduczyjakiegośnieprzewidzianegoapomyślnegoobrotulosu—żebyzbłąkanakulauśmierciłaBonapartegolubżebyjakiśjegokolosalnybłądpozwoliłodnieśćniezaprzeczalne idecydującezwycięstwo;żeby ludnośćParyżapowstała, zpowodzeniem,przeciwkotyranowi,żebyurodzajweFrancjibyłbardzozłyalbomarszałkowie,chcączachowaćswojemajątki,opowiedzieli się przeciwko cesarzowi i zdołali nakłonić wojsko do pójścia w ich ślady. Wiedziałjednak,żeniemanajmniejszegoprawdopodobieństwa,bycokolwiekztegomogłosięwydarzyć;walkamusitoczyćsiędalej,aonpozostanienękanymchorobąmorskąwięźniemwłańcuchachdyscypliny,ażwłosmuposiwieje.

Otworzyłmocnozamknięteoczy,bystwierdzić,żeBrownjestprzynim.—Stukałem,sir,alepanmnieniesłyszał.—Cojest?—Czymamprzynieśćcośpanu,sir?Zarazbędąwygaszaćogieńwkambuzie.Kubekkawy,sir?

Page 14: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Herbaty?Gorącegogrogu?Porządnadawkaalkoholumogłabygouśpić,zagłuszyćchorobliwe,przygnębiającemyśli,dać

wytchnienieodczarnejdepresji,w jakiejbyłpogrążony.Hornblowerzłapał sięna tym,żenaprawdęzastanawiasię,czynieulecpokusieistwierdzenietobyłodlaniegowstrząsem.Fakt,żeon,któryprzezdwadzieścialatpiłtak,żebysięnieupić,nieznoszącstanunietrzeźwościusiebiebardziejjeszczeniżuinnych,miałchoćbynamomentdopuścićtakąmożliwość,wzbudziłwnimtrwogęiodrazę.Tojeszczejednabrzydkacecha,której istnieniawsobiedotądniepodejrzewał,apogarszałasięświadomość,żezostałwysłanywsekretnejmisjiowielkiejwadze,gdzie jasnośćumysłu izdolnośćszybkiegoosądubędąmutakpotrzebne.Poczułgorzkąwzgardędlasamegosiebie.

—Nie—odparł.—Wrócęnapokład.Zwiesiłnogizkoi.„PortaCoeli”,odpłynąwszydalekoodlądu,kiwałasiępoprzecznieinurzała

jak zwariowana na sfalowanych wodach Kanału. Wiatr z baksztagu przechylał ją tak mocno, żeHornblowerwstającpoleciałbynaprzeciwległągrodź,gdybyBrownwyciągnąwszykrzepkądłońnieprzytrzymałgo.Brownnigdynietracił„nógmorskich”;Brownnigdyniezapadałnachorobęmorską;Brownposiadałtęwielkąsiłęfizyczną,jakazawszebyłaprzedmiotempragnieńHornblowera.Stałnarozkraczonychnogachjakskała,zupełnieniewrażliwynazwariowanepodskokibrygu,gdyHornblowerchwiał się niepewnie. Uderzyłby głową o rozbujaną lampę, gdyby Brown nie odsunął go na bokmocnymchwytemzaramię.

—Podłanoc,sir,ichybadługojeszczetrzebabędzieczekaćnapoprawę.Hiobmiałtakichsamychpocieszycieli.HornblowerzerknąłzukosanaBrownawrozdrażnieniu

powodowanym złym nastrojem, tym gorszym wobec filozoficznego stosunku Browna do jegohumorów.Byłzłyzatraktowaniegojakrozzłoszczonedziecko.

—Sir,niechpanlepiejwłożytenszal,cojejwysokośćzrobiładlapana—ciągnąłnieporuszonyBrown.—Doranabędziepiekielniezimno.

Jednym ruchem wyciągnął szufladę i wydobył z niej szal. Był to kawałek niezwyklekosztownego jedwabiu, lekkiego i ciepłego, może najdroższa rzecz, jaką Hornblower posiadałkiedykolwiek,niewyłączającszpadyzastogwinei.Barbarazadałasobiewieletrudu,żebyprzyozdobićgohaftem—nieznosiłamanipulowaniaigłąinaparstkiem,ifakt,żesięnatozdobyła,byłdlaniegowyrazemnajwiększegooddaniaz jej strony.Hornblowerowinął szalemszyjępodkołnierzemkurtki;jegociepłoimiękkośćorazświadomość,żezostałzrobionyprzezBarbarę,dodałymuotuchy.Uspokoiłsięiruszyłkudrzwiomidalej,popięciuschodkach,napokładrufowy.

ByłotamzupełnieciemnoiHornbloweropuściwszynawettakmarnieoświetlonąkajutępoczułsię jak ślepy.Wokołowiatr huczał potężnie, ażmusiał schylićgłowęprzed jegopodmuchem. „PortaCoeli”byławłaśnieprzechylonanaburtę,mimożepodwiatremzbaksztagu, a nie podpółwiatrem.Kołysałasiębocznie iwzdłużnie.Bryzgi fal ipyłwodnyzmieszanezdeszczemzalewającympokładcięływtwarzHornbloweraposuwającegosięztrudemkuzawietrznemunadburciu.Nawetgdywzrokprzywykł już do ciemności, trudnomu było odróżnić słaby zarys wąskiego prostokąta zrefowanegogrotmarsla. Okręcik pod jego stopami wyprawiał szaleńcze skoki, jak rozbrykany koń; morze byłowzburzone— nawet przez łoskot wichury Hornblower słyszał stękanie linobloków sterownicy, gdymarynarzusterustarałsięniedopuścićdoodpadnięciabryguodwiatruwdolinęfali.

Hornblower wyczuł obecność Freemana w pobliżu, lecz zignorował go. Nie było nic dopowiedzenia,agdybynawetbyło,toutrudniłabytogwałtownośćwiatru.Wparłsięłokciemwsiatkędoprzechowywaniahamaków,żebystaćpewnie,iwlepiłwzrokwciemność.Tużzaburtąukazywałsięnamomentbiałygrzbietkażdejnadchodzącej fali, zanim„PortaCoeli”nieweszłananią.Gdzieśprzednimmarynarzepracowaliupomp;uchoHornblowerachwytałoodczasudoczasuichtępyzgrzyt.Nicw tym nie było dziwnego, bo przy gwałtownym ruchu brygu na falach szwy muszą się otwierać izamykaćjakwargi.Gdzieśwmrokachnocyżeglująokrętymiotanewichurą;statkiwpadająnabrzegi

Page 15: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

marynarze giną w kipieli wśród wycia bezlitosnego wiatru. Wloką się kotwice i pękają liny. Alewichura dmie również nad nędznymi biwakami uwikłanej w wojnę Europy. Miliony nieznanychchłopów wcielonych do wojska, skupione wokół z trudem utrzymywanych ognisk obozowych,przeklinająwiatr ideszcz leżąc,bezsenni i zpustymibrzuchami,woczekiwaniuna jutrzejsząbitwę.Było rzecządziwnąmyśleć, że toodnich, nieznanych i nieważnych, zależywznacznejmierze jegouwolnienieodobecnegojarzma.Zwymiotowałboleśniedościekuburtowegowszczytowymmomencienasileniachorobymorskiej.

Freeman mówił coś do niego niewyraźnie. Nie rozumiał jego słów, więc Freeman musiałwykrzyczećjegłośniej.

—Sir,chybabędęmusiałstanąćwdryf.Zwracając się do Hornblowera Freeman, nieco speszony, mówił początkowo przyciszonym

tonem. Był w trudnej sytuacji;mocą prawa i zwyczaju on był dowódcą tego okrętu, a Hornblower,chociażotylewyższyrangą,tylkopasażerem.Jedynieadmirałmógłprzejąćdowództwozrąkoficerawyznaczonegodotegocelu,bezuprzednichdługichiskomplikowanychformalności;innyoficer,nawetwrandzekomodora,jakHornblower,niemógłtegouczynić.WedługprawaiRegulaminuWojennegoHornblowermógłtylkokierowaćoperacjami„PortaCoeli”;Freemanbyłodpowiedzialnyzasposób,wjakirozkazyHornblowerabyływykonywane.WedługprawawyłącznieFreemanmógłdecydować,czystanąć w dryf, czy też nie; żaden jednak zaledwie w randze porucznika dowodzącyosiemnastodziałowym brygiem nie będzie beztrosko lekceważyć życzeń obecnego na okręciekomodora, zwłaszcza gdy tym komodorem jest Hornblower, ze swą opinią niecierpiącego zwłoki igorliwego w wypełnianiu nałożonych na niego zadań — nie uczyni tego w każdym razie żadenporucznikmyślący owłasnej przyszłości.MimomdłościHornblower uśmiechnął się namyśl o tymdylemacieFreemana.

—Proszęstanąćwdryf,panieFreeman,jeślipanchce—odkrzyknąłiledwiewyrzekłtesłowa,ajużFreemanpodniesionymgłosempodawałrozkazyprzeztubę.

—Stanąćwdryf!Sprzątnąćfokmarsel!Postawićgrotsztaksel.Sterniku,nawiatr.—Nawiatr,sir.Przysprzątniętymfokmarslunapórwiatruzmniejszył się,zaś sztakselustawiłbrygpodwiatr.

Dotądokręcikzmagałsięznim;terazpoddawałmusięjakkobietaulegającawkońcunatarczywemuwielbicielowi.Wyprostowałsięizwróconydziobemzprawejburtydofalipodnosiłsięnaniejiopadałrytmiczniezamiastpodskakiwać,jakprzedtem,nieobliczalnienafalachzbaksztagu.GrotwantyprawejburtyosłaniałyniecoHornblowera,wmiejscugdzie stałopartyoprawenadburcie, takżenawet siławiatruwydawałasięmniejsza.

Page 16: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałIV

Sytuacjazmieniłasięnadużolepsząiniewątpliwiebezpieczniejszą.„PortaCoeli”niemusiałajużbaćsięutratydrzewcczypłótniskaniznaczniejszegootwieraniasięspoinposzycia.Leczbrygniezbliżałsięprzeztoku„Flame”ijegozbuntowanejzałodze;wprostprzeciwnie,oznaczałotoznoszeniegocorazdalejodnich,itokuzawietrznej.Zawietrzna!Hornblower,jakkażdyżeglarz,miałobsesjęnapunkcie trzymania się po nawietrznej celu podróży. Gorzko żałował każdego jardu, o jaki brygprzesuwał się w kierunku zawietrznym, dużo bardziej niż sknera rozstający się ze swymi sztukamizłota. Tu, na Kanale, w okresie późnej jesieni każdego dnia można się było spodziewać wichur odzachoduikażdyznosnawschódtrzebabędziemożeodrabiaćzdużąnawiązką.Poosłabnięciuwiatrukażdagodzinadryfubędziemusiałabyćzrekompensowanadwomaalboitrzemagodzinamihalsowaniaz powrotemw kierunku nawietrznym, chyba żeby wiatr zmienił się na wschodni, czego jednak niemożnabyłooczekiwać.

Aliczyłasiękażdagodzina;niktniemógłprzewidzieć,jakibędzienastępnynieobliczalnykrokzdesperowanychmarynarzyna„Flame”.WkażdejchwilipowodowanipanikąmogąsięoddaćwręceFrancuzówalboprowodyrzymogąopuścić okręt i szukać schronieniaweFrancji, gdzie stryczekniedosięgnie żadnego z nich. I w każdej chwili w marynarce wojennej może się zacząć rozchodzićwiadomość, że jednemu z okrętów królewskich udało się zrzucićwięzy dyscypliny, że poniewieranidotądmarynarzeprowadzą,jakrównyzrównym,rokowaniazlordamiAdmiralicji.Hornblowerłatwomógłsobiewyobrazić,jakibyłbywpływtakiejnowiny.Imwcześniejrozprawisięz„Flame”wsposóbprzykładowy,tymlepiej,alewciążniewie,jaksiędotegozabrać.Obecnawichuranicprawieniemożezrobić tamtemu brygowi — będzie mógł ją przeczekać pod osłoną Półwyspu Normandzkiego.JednostkaojegotonażumożeporuszaćsiępocałejZatoceSekwańskiej;możeudaćsięzjednejstronydoHawrulubteżpopłynąćrzekąwkierunkuCaen.

Baterie na wybrzeżu Cotentin będą go osłaniać; patrolowce i kanonierki sekwańskie będągotowedoprzyjściamuzpomocą.WCherbourguiHawrzestojąfregatyfrancuskieiokrętyliniowe,wprawdziezniepełnązałogąinieprzygotowanedowyjściawmorze,leczzawszewraziekoniecznościzdolnewypłynąćzportunaodległośćkilkumil,abyosłaniaćucieczkę„Flame”.Nawidokzbliżającejsięwiększejjednostkibrygzbuntownikaminapewnoruszyłbydoucieczki,możenatomiastpozostaćipodjąćwalkęzokrętemorównejsile,takimjak„PortaCoeli”.Hornblowerprzyznałjednakprzedsobą,żewaha sięprzedperspektywąwalki zbrytyjską jednostkąo tej samej sile, obsadzonąmarynarzamibrytyjskimi,którzybędąsiębićzodwagązrozpaczonych.Zwycięstwobyłobydrogookupione—cóżzatriumfalnyszumpodniósłbyBonapartewcałejEuropienawieśćobitwiemiędzydwomaokrętamibrytyjskimi! Byłoby wielu zabitych — jaki wpływ na marynarkę wojenną miałaby wiadomość owzajemnymmordowaniusięmarynarzybrytyjskich?Jakiebyłybyreperkusjewparlamencie? Istniejeteżdużeprawdopodobieństwo,żeobiejednostkitaksięnawzajemuszkodzą,iżstanąsięłatwymłupemdlafrancuskichpatrolowcówikanonierek.Cogorsza,możliwajestrównieżklęska.Jednostkiorównejsileitejsamejliczebnościzałóg,okolicznośćrównieniedoprzewidzenia,jakrezultatpróby„orzełczyreszka”, może rozstrzygnąć bitwę. Nie, nie podejmie normalnej akcji bojowej przeciwko „Flame”,chybatylkojakoostatniewyjściezsytuacji,wcozresztąsamraczejwątpił.Aleco,udiabla,marobić?

Hornblowerwrócił do rzeczywistości otaczającegogo świata, otrząsnąwszy się zmyśli, którezagnały go do tej ślepej uliczki.Naokoło dalej szalałwiatr, lecz ciemność nieco zrzedłą. Przed jegooczyma smukły prostokąt zrefowanego grotmarsla zarysował się wyraźnie na tle nieba. Już niebozaczynałoszarzeć;widziałwyraźnieupstrzonebieląfale,naktórebrygdźwigałsięztrudem.Zbliżasięranek,aonstoituwdryfie,pośrodkuKanału,dalekoodlądu.Nieupłynęłyjeszczedwadzieściaczterygodziny od chwili, gdy siedział w jedwabiach między kawalerami Orderu Łaźni w Opactwiewestminsterskim,aznaczniemniejczasu,gdyBarbara…nie,musijaknajszybciejotrząsnąćsiętakżei

Page 17: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

z tych myśli. Znowu zaczęło padać, chłodne krople biły go po twarzy. Przemarzł na wskroś;poruszywszysiępoczuł,żejedwabnyszalodBarbarynasiąkawodąspływającąmuzpoliczków.ObokstałFreeman.JednodniowyzarostprzydawałmujeszczebardziejwygląduCygana.

—Barometrstoinisko,sir—rzekł.—Żadnychoznakpoprawypogody.—Jateżichniewidzę—odparłHornblower.Nie bardzo było o czym mówić, nawet gdyby chciał wdawać się w rozmowę ze swoim

podwładnym.Szarenieboisinemorze,wyjącywiatr,przenikliwezimno,posępnycieńpesymizmunadmyślami—wszystkotopomagałoHornblowerowitrwaćprzyświadomejmałomówności,którąodtakdawnakultywował.

— Panie Freeman, niech pan każe mnie zawołać przy pierwszych oznakach zmiany —powiedział.

Ruszyłkuzejściówce;zwysiłkiemstawiałstopęprzedstopąizwielkimtrudemzgiąłsię,żebyprzy schodzeniu oprzeć się rękami o zrębnice luku. Trzeszczały mu stawy, gdy posuwał się podniebezpiecznieniskimibelkamipokładukuswojejkajucie.Byłcałkiemzdrętwiałyzzimna,zmęczeniaichorobymorskiej.Zniechęciąpomyślał,żeniewolnomupaść, jaktegopragnął,wewszystkim,comanasobie,nakoję—niezobawyprzedreumatyzmem,aledlatego,żeprzezwielednimogłobyniebyćmożliwościwysuszeniazamoczonejpościeli.ApotemBrownzjawiłsięujegoboku,jakbynaglezmaterializowany—musiałczuwaćwpentrzepodoficerskiejoczekującnajegoprzybycie.

— Sir, niech mi pan pozwoli zdjąć z siebie płaszcz — powiedział. — Pan przemarzł, sir.Odwinęszal.Terazguziki,sir.Niechpansiądzie,sir,tościągnępanubuty.

Brownrozbierałgozmokrejodzieży,jakbybyłdzieckiem.Wyczarowałskądśręcznikiroztarłnimżebraswegodowódcy;Hornblowerczuł,jakpoddotknięciemszorstkiegomateriałużyciewracawniego żyłami. Brown włożył mu przez głowę flanelową koszulę nocną, a potem ukląkłszy nakołyszącym się pokładzie rozcierał nogi i stopy. Przez zamroczony umysł Hornblowera przemknąłpodziwdlasprawnościBrowna.Brownjestdobrywewszystkim,doczegosięzabiera;potrafiwiązaćwęzły i pleść liny, powozić parą koni; umie rzeźbić modele okrętów dla Ryszarda, być munauczycielem i niańką; rzucać sondę; skracać i refować żagle, usługiwaćprzy stole; pełnićwachtęusterualbokroićgęś;rozebraćzmęczonegomężczyznęi—cojestrzecząrównieważną—wie,kiedyprzerwać strumień uspokajających uwag,wmilczeniu ułożyć swego pana na koi, przykryć kocami iodejśćbezoklepanej,irytującejformułki,żemanadzieję,iżbędziedobrzespał.Zanimwyczerpany,zzamętemwgłowiezapadłwsen,zdążył jeszczepomyśleć,żeBrown jestznaczniepożyteczniejszymczłowiekiemspołeczeństwaniżonsam;żegdybywwiekuchłopięcymnauczonogopisaćirachowaćigdyby los zawiódł go na pokład rufowy jako młodziutkiego kadeta, a nie na dolny pokład jakomarynarzawziętegowbrance,dotejporybyłbyjużpewniekapitanem.Aprzytym,rzeczznamienna,rozmyślającoBrownie,Hornblowerwcalemuniezazdrościł;stałsięjużnatyledojrzały,żebymócsięzdobyćnabezinteresownypodziw.Brownbyłbydoskonałymmężemdlakobiety,jakdługoniebyłobyinnejwpobliżu.Hornbloweruśmiechnąłsięnatęmyślizasnąłzuśmiechemnawargachmimochorobymorskiejiprzechyłów„PortaCoeli”nazbitejfali.

Ocknął się odświeżony i głodny. Przez chwilę przysłuchiwał się dobrotliwie dobiegającymzewsząd odgłosom hałaśliwego okrętu, a potemwysunął głowę spod koców i krzyknął na Browna.WartownikzadrzwiamikajutypowtórzyłwezwanieiBrownzjawiłsięprawienatychmiast.

—Któragodzina?—Dwieszklanki,sir.—Jakawachta?—Popołudniowa,sir.Mógłbyłsiętegodomyślićbezpytania.Spałdokładnieczterygodziny.Dziewięćlatwstopniu

kapitana niewykorzeniło nawyków nabytychw czasie dwunastoletniej służbyw charakterze oficera

Page 18: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

wachtowego.Jakaśwyjątkowostromafalaprzepływającpod„PortaCoeli”dźwignęławgóręnajpierwrufębrygu,apotemdziób.

—Pogodaniepoprawiłasię?— Wciąż wieje silna wichura, sir. Zachodnio-południowo-zachodnia. Dryfujemy pod

grotsztakslemipotrójniezrefowanymgrotmarslem.Pozawidokiemlądu.Niewidaćteżżadnegożagla,sir.

Do tego aspektu wojny powinien już był przywyknąć; nie kończące się zwlekanie, zniebezpieczeństwem tuż za widnokręgiem. Poczuł się fantastycznie wzmocniony czterogodzinnymsnem; znikładepresja i tęsknota zakońcemwojny,możeniewymazananadobre, leczprzytłumionaodzyskanym na powrót fatalistycznym stosunkiemweterana do życia. Przeciągnął się z rozkoszą wbujającej się koi. Żołądek wyraźnie wciąż był przewrażliwiony, lecz gdy Hornblower leżał takwypoczęty,jakośniebuntowałmusię,chociażtrudnoprzewidzieć,jaksięzachowa,gdyjegowłaścicielzaczniesięruszać.Aleniemusisięruszać!Gdybywstałiubrałsię,niemiałbynicdoroboty;niemusipełnićwachty;wedługprawajesttylkopasażerem,ipókitawichurasięniewydmuchainiezaistniejejakieś nieprzewidziane niebezpieczeństwo, nie ma nic, czym musiałby zaprzątać sobie głowę. Majeszczedużezaległościwspaniu;czekajągoprzypuszczalniebezsenne,niespokojnenoce,gdyzabierzesiędowykonywaniapowierzonegomuzadania.Możewięcpozwolićsobienapławieniesięwswoimobecnymrozleniwieniu.

—Doskonale,Brown—rzekłnadającswemugłosowi toobojętnebrzmienie,októrezawszesiętakstarał.—Zawołajmnie,jakpogodasiępoprawi.

—Śniadanie, sir?—WyraźnezaskoczeniewyczuwalnewgłosieBrownaogromnieucieszyłoHornblowera;takiejreakcjiBrownwcalesięniespodziewałzestronyswegoniecierpliwegodowódcy.

—Kawałeczekzimnejwołowinyiszklankawina,sir?—Nie—odparłHornblower.Bałsię,żetakczyinaczejżołądeknieutrzymapokarmu.—Nic,sir?Hornblowernieraczyłmunawetodpowiedzieć.Pokazałsięjakoczłowiek,któregozachowania

niedasięprzewidzieć,itobyłonaprawdęjakieśosiągnięcie.Brownmożewkażdejchwilistaćsięzbytzaborczyizabardzozsiebiezadowolony.Tenincydentwskażemuznowu,gdziejegomiejsce,sprawi,żeprzestaniebyćtakpewny,iżznawszystkienastrojeswegodowódcy.Niemogąc,jakuważał,staćsięnigdybohateremwoczachBrowna,mógłprzynajmniejbyćnieodgadniony.Patrzyłspokojnienabelkipokładowe tużnad swoimnosem,ażBrown,zbityz tropu,opuściłkajutę, awtedyskulił sięznowu,tłumiąc napływające od żołądka mdłości. Zadowolony ze swej doli z satysfakcją wylegiwał siępodrzemująciśniącnajawie.Tam,skądwiejewiatrzachodni,czekananiegobrygpełenbuntowników.Ichociażdryfującoddalasięodnichzprędkościąmilialbodwóchnagodzinę,tojednakpłyniekunimtakszybko,jaktojestwjegomocy.ABarbarajesttakakochana.

Pod koniec wachty spał tak lekko, że zbudziły go krzyki bosmana wywołującego następnąwachtę,hałas,doktóregopowinienbyłjużprzywyknąć.KrzyknąłnaBrownaiwstałzkoi,ubierającsięspiesznie,żebyzłapaćresztkęświatładziennego.Gdywyszedłnapokład,oczomjegoprzedstawiłasiędokładnie taka sceneria beznadziejnej pustki, jakiej się spodziewał— jednostajnie szare niebo, sinemorze upstrzone bielą, poorane krótkimi, stromymi falamiKanału.Wiałwciążwiatr o silewichury,oficerowiewzydwestkach,zkapturaminiskonasuniętyminaoczy,kulilisiępodjegopodmuchami,amarynarzepełniącywachtęprzykucnąwszypodnawietrznyminadburciamiszukalitamosłony.

RozglądającsięHornbloweruświadamiałsobiezamieszaniewywołanejegopojawieniemsięnapokładzie. Była to pierwsza okazja dla załogi „Porta Coeli” zobaczenia go przy świetle dziennym.Midszypmen wachtowy, szturchnięty przez podoficera nawigacyjnego, ruszył pod pokładprawdopodobnie zameldować Freemanowi o jego przybyciu; widział też, jak poszturchują sięmarynarze z obsługi dziobu. Na ciemnych plandekach pojawiły się białe plamki, to twarze załogi

Page 19: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

zwracały się w jego stronę. Rozmawiali o nim: to ten Hornblower, który zatopił „Natividad” naPacyfiku[18]ipobiłfrancuskąflotyllęwzatoceRosas[19],awzeszłymrokuutrzymałRygęobleganąprzezcałąarmięBonia[20].

TerazjużHornblowermógłmyślećzpewnymspokojemducha,żeludziemówiąonim.Manaswoimkoncieniezaprzeczalneosiągnięcia,poważnezwycięstwa,którychbyłsprawcą,toteżzasłużeniechodziwlaurach.Jegosłabostki,podatnośćnachorobęmorskąizmiennośćnastrojówwywołująterazuśmiechy,aniedrwiny.Onjeden,iniktinny,zdawałsobiesprawę,żezłotelaurymająskazy.Niktnieznałjegozwątpieńiwahańaninawetfaktycznychbłędów—onsamtylkowiedział,żegdybyodwołałkeczebombowepodRygązaledwiepięćminutwcześniej—jakpowinienbyłzrobić—młodyMoundżyłbydotychczasibyłbywybitnymoficeremmarynarkiwojennej.ManewrowanieprzezHornblowerajego eskadrą naBałtyku określonow parlamencie jako „najdoskonalszyw ostatnich latach przykładużycia sił morskich przeciwko armii lądowej”. Hornblower wiedział o niedociągnięciach, ale inniwidoczniepotrafilibyćślepinanie.Możepatrzećśmiałowoczy towarzyszompo fachu i ludziomzjegosferyspołecznej.Materazżonępięknąizkoneksjami,obdarzonądobrymsmakiemitaktem,żonę,zktórejjestdumny,anietaką,zaktórą,krytykowanąprzezotoczenie,musiałbysięrumienić—biednaMariawswoimzapomnianymgrobiewSouthsea.

Nadszedł Freeman, dopinając w drodze po trapie ubranie sztormowe; zasalutowali sobiewzajemnie.

— Barometr ruszył w górę, sir — wykrzyknął Freeman przez dłonie złożone w trąbkę. —Wichuraniedługosięwydmucha.

Hornblower przytaknął głową, chociaż w tym momencie targnięte silniejszym podmuchemnieprzemakalne spodnie uderzyły mu o uda — te podmuchy też świadczą, że wichura ma się kukońcowi.Światłodniaszybkogasłonaszarymniebie;możezzachodemsłońcawiatrzaczniesłabnąć.

—Obejdziepanzemnąokręt?—krzyknąłHornblower,itymrazemFreemanskinąłgłową,żetak.Ruszyliwstronędziobu,posuwającsięztrudemporozkołysanych,ociekającychwodąpokładach.Hornblower rozglądał się uważnie. Dwa dalekosiężne działa na dziobie — sześciofuntowe, resztauzbrojeniatodwunastofuntowekaronady.Linymocująceiodciągisąwdobrymstanie.Takieluneknamasztach,stałyiruchomy,porządniezałożonyinależycieutrzymany.Najlepszymjednakdowodem,żena okręcie panuje ład, był fakt, że nic nie zostało porwane z niego w czasie tejdwudziestoczterogodzinnejwichury.Freemantodobrydowódca;Hornblowerwiedziałjużotym.Alewobecnejwyprawienajważniejszesąniedziałaani sprawnośćmorskabrygu, lecz ludzie.Sprawdzającstan brygu Hornblower rzucał spod brwi na boki krótkie spojrzenia — starając się zaobserwowaćwygląd ipostawęzałogi.Bogudzięki,wyglądająnacierpliwych,aleniezrezygnowanych.Sączujni,robiąwrażenie gotowych do każdego zadania.Hornblower zszedł lukiem dziobowym pod pokładwnieopisany hałas i zaduch ciasno zapchanych międzypokładów. Niektórzy głośno chrapiąc spali zprzedziwną zdolnością marynarza brytyjskiego do zasypiania na gołych deskach pokładu mimopanującegowokółrozgwaru.Inniwzbitychgrupkachzabawialisięwgryhazardowe.Zauważył,jaknajego widok pociągają się za rękawy i wskazują w jego stronę kciukami— po raz pierwszy ujrzelilegendarnego już prawie Hornblowera. Przechodząc mimo skinął im głową i mrugnąłporozumiewawczo. Oceniając ich uczucia z właściwą sobie przenikliwością stwierdził, że patrzą naniegoznadzieją,anieobojętnieczynawetzniechęcią.

Dziwnarzecz,aleniemożnabyłowątpić,żeciludziesązadowolenizperspektywysłużbypodjego,Hornblowera,dowództwem;tegoHornblowera(zastrzegłsięwmyślach),wktóregoistnienieciludzie wierzą, nie zaś Hornblowera z krwi i kości, odzianego oto w mundur i spodnie. Oczekujązwycięstwa, podniecających przeżyć, odznaczeń, sukcesów: biedni głupcy. Nie zastanawiają się, żeludzie giną tam, gdzie Hornblower dowodzi. Jasność myślenia, rezultat choroby morskiej i pustegożołądka (Hornblower nie pamiętał, kiedy jadł coś ostatnio), pozwoliła na swobodną grę sprzecznych

Page 20: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

uczućw jego duszy: radość, że tak chętnie idą za nim;współczucie dla bezmyślnych ofiar; dreszczpodniecenianamyśloczekającejgoakcjiifalawątpliwości,czytymrazemudamusięwydrzećsukceslosowizgardła;przyjemnośćpłynącazfaktu,doktóregoprzyznałsięniechętnie,żeznowuznalazłsięwmorzuinastanowiskudowódczym,iżal,gorzkiidotkliwy,zażyciemdopierocopozostawionymzasobą,zamiłościąBarbary iufnymoddaniemmałegoRyszarda.Uświadomiwszysobie tęwewnętrznąburzę uczuć Hornblower zwymyślał siebie od sentymentalnych durniów i w tym momencie swymbystrymwzrokiemdostrzegłmarynarza,którysalutującprzestępowałznoginanogęiszczerzyłzęby,zakłopotanyiucieszony.

—Znamciebie—powiedziałHornblower,szukającpośpieszniewpamięci.—Czekaj.Pewniezestarej„Indefatigable”[21].

—Takjest,sir.Byliśmywtenczaskolegami,sir.Ijabardzoprzepraszam,sir,alewtenczaspanbyłjeszczechłopaczkiem,sir.Midszypmenzobsadyfokmarsla,sir.

Marynarz wytarł dłoń w nogawkę spodni, zanim delikatnie ujął wyciągniętą do niego rękęHornblowera.

—NazywaszsięHarding—rzekłHornblowerzogromnymtrudemprzypomniawszysobietonazwisko.—Uczyłeśmniedługiegosplotu,kiedyprzebywaliśmykołoUshant.

—Tak było, sir. Panma rację, sir. To był dziewięćdziesiąty drugi, amoże dziewięćdziesiątytrzeci?

—Dziewięćdziesiątytrzeci.Cieszęsię,Harding,żejesteśnatymokręcie.—Piękniedziękuję,sir,naprawdę.Piękniedziękuję.Czemu cały okręt huczy z radości, że on rozpoznał dawnego towarzysza z okrętu sprzed

dwudziestu lat? Dlaczego ma to stanowić jakąkolwiek różnicę? A jednak stanowiło; Hornblowerwiedziałtoiczuł.Trudnopowiedzieć,cobyłonapierwszymplanie—współczucieczysympatiadlasłabychwspółtowarzyszywtymnowymsplocieuczućwyzwolonychowymincydentem.Bonapartebyćmożewtejsamejchwiliczynitosamo,rozpoznającnajakimśbiwakuwNiemczechstaregotowarzyszabroniwszeregachGwardii.

DoszlijużdorufowejczęścibryguiHornblowerzwróciłsiędoFreemana:—Idęteraznaobiad,panieFreeman—rzekł.—Możepotembędziemożnapostawićnabrygu

jakieśżagle.Wkażdymrazieprzyjdęnapokładzobaczyć.—Takjest,sir.Obiad.Jadłgosiedzącnamałymschowkupodściankągrodziową.Solonawołowinanazimno

— całkiem dobry kawałek, smakujący podniebieniu od dawna przywykłemu do tej strawy, apozbawionemujejprzezostatniejedenaściemiesięcy.„SuperdelikatnesucharyokrętowefirmyRexam”zpudłapowleczonegowewnątrzołowiem,wyszukaneidostarczoneprzezBarbarę,najlepszepieczywookrętowe, jakiego kiedykolwiek próbował, kosztujące pewnie dwadzieścia razy tyle co zarobaczoneświństwo, jadane często poprzednio. Odrobina czerwonego sera, ostrego i dojrzałego, świetniepasującegododrugiejszklankiczerwonegowina.Toabsurd,żewogóleodczuwazadowolenie,iżmożeznowuprowadzićtegorodzajużycie,aletakwłaśniebyło.Zcałąpewnością.

Wytarłustaserwetką,włożyłubraniesztormoweiwróciłnapokład.—PanieFreeman,mamwrażenie,żewiatrtrochęosłabł.—Imniesiętakzdaje,sir.„Porta Coeli” płynęła fordewindem prawie całkiem swobodnie, wdzięcznie wznosząc się i

opadając. Fale za burtą nie były już tak strome jak poprzednio, a po twarzy siekł go deszcz, a nieszkwał,ipotymdeszczupoznał,żenajgorszączęśćsztormumająjużzasobą.

— Ze zrefowanym kliwrem i grotżaglem bomowym możemy przejść na wiatr, sir —zaproponowałFreeman.

—Proszębardzo,panieFreeman.Niechpantozrobi.

Page 21: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Prowadzenie bryguwymaga szczególnych umiejętności, zwłaszcza gdy się płynie nawiatr.Zpostawionym kliwrem, sztakslami i grotżaglem bomowymmożna nimmanewrować jak jednostką zożaglowaniem skośnym. Hornblower wiedział to wszystko z teorii, ale zdawał sobie sprawę, że wpraktyce miałby poważne trudności, zwłaszcza po ciemku i w czasie wichury. Był rad, że możepozostać w cieniu i pozwolić Freemanowi robić, co chce. Freeman wykrzyczał rozkazy; przyakompaniamencieprzeraźliwegozgrzytublokówlinowychgrotżagielbomowysunąłwgóręmasztu,amarynarzenachwiejącejsięreizwijaligrotmarsel.Brygstanąłwdryfienaprawymhalsie,agdywiatrzadziałałodczuwalnienakliwer,okrętzacząłlekkoodpadaćodwiatru.

—Szotygrotżagla!—ryknąłFreeman,apotemdomarynarzausteru:—Taktrzymać!Ster stawił opórwodzie, przeciwdziałając tendencji „Porta Coeli” do odpadania, a grotżagiel

bomowy złapał wiatr i pociągnął okręt do przodu.W jednej chwili „Porta Coeli”, spokojna dotąd iuległa, przekształciła sięw stwór zawzięty i uparty.Przestała poddawać sięwiatrowi i fali, przestałapozwalać im na przemykanie się obok niej; teraz samawychodziła im na przeciw,walczyła z nimi,brała się z nimi za bary. Była niby tygrysica pierwej zadowalająca się unikaniemmyśliwych przezprzekradaniesięchyłkiemodjednejosłonydodrugiej,aterazrzucającasięnaswoichprześladowcówwnapadziefuriibojowej.Wiatrprzechyliłją,bryzgiwodylunęłystrumieniemprzezdziób.Zamiast,jakpoprzednio, wznosić się łagodnie i opadać, podskakiwała bez żadnej logiki, idąc z niezachwianąodwagąnaspotkaniestromymfalom,kiwałasię i trzęsła torującsobieprzezniedrogę.Siłomnatury,starym,prymitywnymmocom,rządzącymlądemiwodąodczasustworzeniaświata,rzuciłwyzwanieczłowiek, stworzenie słabe i śmiertelne,któredzięki rozumowizamkniętemuw jegokruchej czaszcepotrafiło nie tylko stawiać czoło tym siłom, lecz nakłaniać je, aby słuchały jego woli, zmuszać dosłużenia sobie. Natura wypuściła na Kanał wichurę zachodnią — chytrze i po mistrzowsku „PortaCoeli”wyzyskiwała ją, żebyposuwać sięna zachód—powoli, z trudem iwysiłkiem, ale jednaknazachód. Stojąc obok steru Hornblower czuł, że ogarnia go fala uniesienia na widok „Porta Coeli”pchającejsiętakdoprzodu.ByłjakPrometeuszkradnącyogieńbogom;zpowodzeniembuntowałsięprzeciwkoślepymprawomprzyrody;możeczućsiędumny,żejesttylkośmiertelnąistotąludzką.

Page 22: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałV

Freeman schylił się nad łojem oblepiającym spód ołowianki i marynarz trzymał przy jegoramieniulatarnię,żebyświatłopadałonatomiejsce.Grupkęstanowiącąkompozycjęczerniijasnościna tle panującegowokół gęstegomroku uzupełniał podoficer nawigacyjny imidszypmenwachtowy.Freemannieśpieszyłsięzwyrażeniemswegozdania;obejrzałpróbkęgruntuzdnamorzanajpierwpodjednymkątem,potempodinnym.Powąchałją,przeciągnąłponiejwskazującympalcemidotknąłnimjęzyka.

—Piasekiczarnemuszle—mruknąłdosiebie.Hornblower trzymałsięzdalaod tejgrupki;na tymFreemanznasię lepiejodniego,chociaż

stwierdzenie tego publicznie graniczyłoby z bluźnierstwem, biorąc pod uwagę fakt, że on byłkapitanem[22],aFreemantylkoporucznikiem.

— Chyba jesteśmy w pobliżu Antiferu[23] — orzekł wreszcie Freeman. Ze światła przeniósłwzrokwciemność,gdziestałHornblower.

— Panie Freeman, niech pan będzie łaskaw przejść na przeciwny hals. I kontynuowaćsondowanie.

Żeglowanie nocą w pobliżu zdradliwego wybrzeża Normandii było przedsięwzięciemdenerwującym,chociażwciąguminionychdwudziestuczterechgodzinwichuraprzeszławsilnywiatr.Ale Freeman wiedział, co ma robić; dwanaście lat manewrowania jednostkami na małychgłębokościachprzybrzegachEuropydałomuznajomośćrzeczyiwyczucieniemożliwedozdobyciawinnysposób.HornblowermusiałpolegaćnadoświadczeniuFreemana;sam,mającdopomocykompas,ołowiankęimapęmorską,potrafiłbywykonaćfachowopodobnezadanie,aleoceniaćsiebiewyżejjakopilotawKanaleodFreemanabyłoby rzeczą śmieszną.Freemanpowiedział „chyba”, aleHornblowerpotrafiłocenićprawdziweznaczenietego„chyba”.Freemanjestpewienswoichsłów.Azatem„PortaCoeli”znajdujesięwokolicyprzylądkaAntifer,trochęzabardzowkierunkuzawietrznym,niżchciałbysięznajdowaćoświcie.

Wciążniemiałsprecyzowanegoplanu,jakpostąpićz„Flame”wrazienatknięciasięnaniego;jaksięorientował,niebyłomożliwościobejściaprostejtrudnościnaturygeometrycznej,tejmianowicie,żebuntownikommającymotwartydostęp z jednej stronydoHawru, a z drugiej doCaen, nie da sięodciąćdrogiucieczkidoFrancuzów,gdybychcieli zniej skorzystać; jeśli jużo tochodzi, to istniejetuzin innych podejść do lądu, wszystkie dobrze osłaniane przez baterie, gdzie „Flame” może sięschronić.Awszelkie forsowaniesprawymoże łatwoskończyćsiępowieszeniemChadwickananokurei jego własnego okrętu, żeby tam dyndał jako trup — a to byłaby rzecz najgorsza inajniebezpieczniejszawdziejachmarynarkiwojennejodczasuzamordowaniaPigotta.Trzeba jednaknawiązać kontakt ze zbuntowanymi — to pierwsza rzecz, jaką należy uczynić — i nie będziebynajmniejniczłegowpróbienawiązaniategokontaktuwmożliwienajkorzystniejszympunkcie.Możezdarzyć się jakiś cud;musi spróbować znaleźć się na drodze któregoś z wędrujących cudów. Co totakiegopowiedziałamukiedyśBarbara?„Szczęściarz to ten,ktowie, ilezostawić losowiszczęścia”.Barbaramaonimzbytdobrąopinię,nawetjeszczeteraz,leczjestcośzprawdywjejsłowach.

„PortaCoeli”sprawniezmieniłahalsiruszyławkierunkupółnocno-zachodnim,idącostropodwiatrpołudniowo-zachodni.

Prąd[24]zmieniasięteraz,SirHoratio—oznajmiłstojącyobokFreeman.Dziękuję.To była dodatkowa informacja potrzebna do rozwiązania problemu dnia jutrzejszego, który

jeszczenierysowałmusięzupełniejasno.Wojnanajmniejzewszystkiegoprzypominatrygonometrięsferyczną,uśmiechnąłsięwduchuHornblower,rozbawionyniekonsekwencjąswoichmyśli.Nawojnieczęstokroć podchodzi się do problemu nie wiedząc, co się chce osiągnąć, czego dowieść lub co

Page 23: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

zbudować i nie znając nawet całości środków dostępnych do realizacji zadania. Wojna to zwyklesprawapobieżnej,spiesznejimprowizacji,działanienachybiłtrafił.Gdybynawetniebyłamorderczaimarnotrawna, to i tak nie jest to zajęcie dla kogoś znajdującego upodobaniew logice.Może jednakoceniasiebiezbytpochlebnie;możejakiśinnyoficer—naprzykładCochraneczyLidyard—będącnajego miejscu, miałby już gotowy plan rozprawienia się z buntownikami, plan gwarantującyzadowalającewyniki.

Rozległsięostrydźwiękczterechszklanek;płynęlitymhalsemjużponadpółgodziny.—PanieFreeman,proszęłaskawiezmienićhals.Niechcęzabardzooddalaćsięodlądu.—Takjest,sir.Gdyby nie wojna, żaden dowódca ani przez moment nie odważyłby się pchać okrętu w

ciemnościach ku temu płytkiemu wybrzeżu, zwłaszcza mając poważne wątpliwości co do jegodokładnej pozycji—obecna ich ocena jest sumą szeregu domysłów, jak daleko ich zniosło podczasdryfowania, domysłów na temat pływów i zgodności między wynikami ich własnych sondowań agłębokościamioznaczonyminamapiemorskiej.

—Jakpanmyśli,sir,cozrobiąbuntownicy,kiedynaszobaczą?—spytałFreeman.Fakt,żeHornblowerraczyłwyjaśnić,czemukazałzmienićhals,musiałośmielićFreemanado

tejpoufałości.ZirytowałotoHornblowera,główniejednakdlatego,żesamniemiałjeszczezdanianatentemat.

—PanieFreeman—odparłcierpko—niemasensuzadawaćpytań,naktóreczaszpewnościądaodpowiedź.

—Jednakże,SirHoratio,spekulacjamyślowatorzeczfascynująca—upierałsięFreeman,takcałkiem nie speszony, żeHornblowerw ciemnościachwlepił w niego szeroko rozwarte oczy. Bush,gdybyHornblowerodezwałsięwtensposóbdoniego,wycofałbysiędotkniętydoswojejskorupy.

—Możesiępanwtozabawić,panieFreeman,jeślimapanochotę.Janiemamzamiarutegorobić.

—Dziękuję,SirHoratio.Był odcień kpiny w służbistym tonie tej odpowiedzi, czy tylko tak mu się zdawało? Czy

możliwe, aby Freeman podśmiewał się faktycznie w duchu ze starszego rangą oficera? Jeśli tak, tobardzodużoryzykuje;uwagawprzyszłymraporcieHornblowera,nasuwającamyśloniezadowoleniu,uczyniłaby z Freemana rozbitka życiowego. Ale już w chwili gdy ta myśl przyszła mu do głowy,Hornblowerwiedział, że nie zrobiłby tego.Nie zdobyłby się nigdy na zniweczenie kariery zdolnegoczłowiekatylkodlatego,żenieodnosisięondoniegozniewolniczymrespektem.

— Woda szybko płycieje, sir — powiedział nagle Freeman. Obaj z Hornblowerempodświadomiesłuchalizawołańsondującegozławywantowej.—Chciałbymznówzmienićhals.

—Istotnie,panieFreeman—odparłHornblowerurzędowymtonem.OpływaliprzylądekdelaHeve,północnycypelujściaSekwany,tamgdzieleżyHawr.Istnieje

szansa,wprawdziebardzomała,żeoświcieznajdąsiępozawietrznej„Flame”ijednocześniemiędzybrygiem i Francją, tak że zbuntowany bryg nie będzie miał żadnej możliwości ucieczki. A noc siędłuży;jużchybaniedalekodoświtu.

—Mapandobregoobserwatoranasalingu,panieFreeman?—Tak,SirHoratio.Trzebabędziepowiedziećmarynarzom,z jakimzadaniemzostaliwysłani, chociażoznacza to

naruszenietajemnicyutrzymywanejwokółbuntu.Zwykleniemażadnejpotrzebyinformowaniazałogi.Marynarze brytyjscy nastawieni fatalistycznie po dwudziestu latachwojny strzelaliby do Francuzów,AmerykanówczyHolendrówniezastanawiającsięspecjalnie,czyrobiądobrze,czyźle,leczżądanie,abywalczyliprzeciwkosiostrzanejjednostce,strzelalidookrętubrytyjskiego,który,ztegowszystkiegocowiedziałHornblower,może jeszcze pływać pod proporcemdowódcy brytyjskiego i białą banderą

Page 24: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

BrytyjskiejMarynarkiWojennej,mogłobysprawić,żesięzawahają,jeślikażeimtorobićbezżadnegouprzedzenia. Ostrożny oficer w normalnych warunkach nie wyrzekłby nawet szeptem słowa „bunt”wobec własnej załogi; żaden pogromca lwów nie przypominałby lwu, że lew jest silniejszy odczłowieka.Zrobiłosięprawiewidno.

—PanieFreeman,zechcepanłaskawiewywołaćcałązałogę?Pragnędonichprzemówić.Pookręcie poniósł się świst gwizdków, imarynarze nie pełniącywachty zaczęli strumieniem

wypływać z luku na pokład i sennie podążać ku rufie; biedacy, tracą godzinę snu z powodulekceważącegobrakuzbieżnościmiędzyświtemikońcemwachty.Hornblowerrozejrzałsięzajakimśodpowiednio podwyższonymmiejscem, skąd mógłby przemówić; na gładkopokładowcu, jakim była„Porta Coeli”, nie miał tej dogodnej możliwości przemawiania z pokładu rufowego do marynarzyzebranychwdolenaśródokręciu.Wszedłnanadburcienawietrznejioparłrękęnapaduniegrotmasztu,żebyutrzymaćrównowagę.

—Chłopcy—zaczął—zastanawiaciesię,czemuwastuprzysłano?Może i zastanawiali się, ale te stojące przed nim szeregi dość zaspanych, apatycznych ludzi,

którzyniejedlijeszcześniadania,niebardzonatowyglądały.—Zastanawiaciesię,czemuwypłynąłemwrazzwamiwmorze?NaBoga,musząsięnadtymzastanawiać.Zwyklimarynarzemusząmedytować,dlaczegoaż

komodor,itoniezwykłykomodor,aleHornblower,człowiekolegendarnejprzeszłości,zostałwysłanywmorzenazaledwieosiemnastodziałowymbrygu.Poczułsiępochlebionynawidokspowodowanegozainteresowaniemporuszeniawszeregach,uniesieniagłów,mimożebyłzłynalos,iżmusiuciekaćsiędoretorycznychchwytów,ajeszczebardziejzakoniecznośćwyzyskiwaniaswojejosobistejreputacji.

— Łotrostwo znalazło się na morzu — powiedział. — Marynarze brytyjscy zhańbili się.Zbuntowalisięnasamychoczachnieprzyjaciela.

Teraz już bez wątpienia wzbudził ich ciekawość. Wypowiedział słowo „bunt” wobec tychniewolników bata i gwizdka. Bunt, lekarstwo na wszystkie ich choroby, niosące oswobodzenie odtrudów żywota, okrucieństwa i niesprawiedliwości, podłego wiktu i odcięcia od wszelkich urokówżycia. Jedna załoga zbuntowała się. Czemuż i oni nie mieliby postąpić tak samo? Będzie musiałpowiedziećimo„Flame”,przypomnieć,żewpobliżusąwybrzeżaFrancji,gdzieBonaparteobsypałbybogactwemi luksusemkażdegomarynarzabrytyjskiego,przyprowadzającegomubrytyjską jednostkębojową.Hornblowernadałswemugłosowinutkępotępienia.

—Załoga„Flame”,naszegosiostrzanegobrygu,uczyniłato.Terazszukająschronieniatutaj,wtejwłaśnieZatoceSekwańskiej.Wszyscysąprzeciwkonim.Francuzomnanicsięzdadząbuntownicy,inaszymzadaniemjestwykurzyćteszczuryzichnor.ZdradziliAnglię,zapomnielioswoimobowiązkuwobec Króla i Ojczyzny. Sądzę, że większość z nich to ludzie porządni, lecz głupi, sprowadzeni zuczciwejdrogiprzezknowaniaparułotrów.Iwłaśnietełotrymuszązapłacićzaswojełotrostwo,amypowinniśmy dopilnować, żeby nie udało im się uciec. Jeśli są na tyle głupi, żeby chcieć walki, tomusimy bić się z nimi. Jeżeli poddadzą się bez rozlewu krwi, to fakt ten będzie przemawiał na ichkorzyść, kiedy staną przed sądem.Nie dążę do rozlewukrwi, gdymogę tego uniknąć—wiecie taksamo jak ja, że kula armatnia zabija człowieka nie pytając, czy jest łotrem, czy tylkogłupcem. Jeślijednakonichcąrozlewukrwi,tobędągomieli.

Hornblower skończył przemowę i dał wzrokiem znak Freemanowi, żeby odprawił załogę.Niewesołetobyłozadanieprzemawiaćdogłodnychludzioszarymświcie,alepopatrującukradkiemnamarynarzyzabierającychsiędoswoichzajęćHornblowerpoznał,żeniemaczegosięobawiaćzestronyzałogibrygu.Oczywiściegadająterazmiędzysobąjaknajęci,leczwiadomośćobunciepobudziłabydogadania każdą załogę, podobnie jak w każdej wsi podniósłby się szum na wieść o dokonanym tammorderstwie. Wiedział jednak, że to tylko gadanie; marynarze nie wyciągali żadnych wniosków znowiny.Przedstawiłimwypadekwtakisposób,abystałosiędlanichrzecząoczywistą,iżspodziewa

Page 25: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

się posłuszeństwa z ich strony przy rozprawianiu się z buntownikami i nie dopuścił, aby w jegowystąpieniu znalazł się choćby cień obawy, że mogliby odczuwać pokusę pójścia za przykłademtamtych.Nieprzyszłoimtojeszczenamyśl—alemogłoby,gdybyimpozwolonoprzemyśliwaćnadtąsprawą.Musidopilnować,żebywciążbylizajęci;wobecnejchwilizapewniałtozwykłytokżycianaokręcie,bozabralisiędopracy,odktórejzaczynasiękażdydzieńnajednostcewojennej,dozmywaniapokładówipracowali,ażgwizdekwezwałichnaśniadanie.

—Ląd!—dobiegłokrzykzsalingu.—Lądpolewejstroniedziobu.Pogodabyładośćmglista, typowadlaKanałupodkoniecroku,leczwnasilającymsięświetle

dziennymHornblowerdojrzałciemnąkreskęnatleszarości.Freemanoglądałbrzegprzezlunetę.—Topołudniowybrzegzatoki—rzekł.—WidaćrzekęprowadzącądoCane.Hornblowerowi zaczęło właśnie świtać, że Freeman wymówił z angielska „Caen”[25], gdy ten

przesunął dalej lunetę, dając szereg jeszcze bardziej zdumiewających przykładów, co Anglik możezrobićznazwamifrancuskimi.

—Tak,toprzylądekdeelayHeave[26]iHarbour-Grace[27]—dodał.Robiłosięcorazjaśniejimożnajużbyłostwierdzić,że„PortaCoeli”znajdujesięnakursiew

kierunkupołudniowegobrzeguujściaSekwany.—PanieFreeman,tejnocypokazałpankawałświetnejnawigacji.—Dziękuję,SirHoratio.Hornblower dodałby kilka cieplejszych słów pochwały, gdyby nie chłodna raczej reakcja

Freemana;powiedziałsobie,żeFreeman,jeślichce,maprawobyćwzłymhumorzeprzedśniadaniem.Ponadtokażdyzdolnyporucznikmożeodczuwaćzawiśćwstosunkudokapitana;woczachkażdegoambitnegoporucznikakapitantopoprostuporucznik,któremusięposzczęściłoiktóremudalejbędziesięszczęścićprzypensjitrzykrotniewyższejodpoborówporucznika,pluspryzowe,zbierającyżniwoztrudówporucznikaiżyjącywbezpiecznejświadomości,żeczaszrobigowkońcuadmirałem,podczasgdyawansporucznikawciążzależyodkaprysujegozwierzchników.Hornblowerpamiętał,żeodczuwałto samo będąc porucznikiem; okazywanie tego przez Freemana jest odruchem naturalnym, chociażniezbytmądrym.

Sądzącpozawołaniachsondującegozławywantowejwodaznowustawałasiępłytsza;zostawilimieliznęśrodkowądalekowtyleiprzepłynęliwpoprzekpołudniowegotoruwodnegoujściarzeki.Dla„PortaCoeli”wciążjednakbyłodosyćwody;brygtenzostałzaprojektowanywłaśniedozapuszczaniasięwwejściaideltyrzeczne,abywalczyćzBonapartemjaknajbliżejbrzegówjegocesarstwa.WładzaBonapartego kończyła się na linii zasięgu jego baterii brzegowych, a za tą linią panowała Anglia,wyniosłainiezagrożona.

—Żagielzpodwietrznejodstronydziobu!—zawołałmarynarznaoku.ZezręcznościąmałpyFreemanwspiął sięnazawietrznewantygrotmasztu;opartyowyblinki

skierowałlunetęwtamtąstronę.—Bryg,sir—krzyknąłwdółdoHornblowera,dodającwkilkasekundpóźniej:—Tozcałą

pewnością„Flame”,sir.—PanieFreeman,niechpanłaskawiekażeprzełożyćsternanawietrzną,popłyniemydoniego.„Flame”byłdokładniewmiejscu,gdzienależałosięgospodziewać,bliskolądu,osłoniętyprzed

każdąwichurąwiejącąodpółnocnegozachodudowschodu;mającprzy tymswobodękierowaniasięwłasnymbezpieczeństwemzarównowrazieatakuzestronyBrytyjczykówjak iFrancuzów.WkrótceHornblowerodszukałgolunetąwszarejpomroce.Strymowanypięknymałystatek,leżącynieruchomona skrajumielizny.Nie zdradzał, przynajmniej z tej odległości, żadnychoznaknieładunapokładzie.Hornblowerpomyślał,iletolunetpatrzyzniegona„PortaCoeli”,jakąnerwowądyskusjęwszczęlitammarynarze, Uznawszy nowego przybysza za pierwszy krok ze strony ich lordowskich wysokości zAdmiralicjiwodpowiedzinasamobójczeultimatum.Ludziecimająstryczkinaszyjach.

Page 26: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—Czeka,żebyśmypodeszlidoniego—rzekłFreeman.—Zastanawiamsię,jakdługopostoi—mruknąłHornblower.—Czemu stoicie imielecie jęzorami?— naglewybuchnął Freeman zwracając się do grupy

podnieconychmarynarzy,którzyoblepilinadburcienadziobie.—Profosie!Profosie!Zapisaćnazwiskatychludziipodaćmijepodkoniecwachty.Ej,ty,pomocnikubosmana!Collier!Trzymajswoichprzyrobocie!Tookrętwojenny,aniegłupiaszkółkadlapanienek!

Nikły promyk bladego słońca przedarł się przez szarość i oświetlił „Flame” leżącegow poluwidzenialunetyHornblowera.Naglespostrzegłon,żerejeokrętuobracająsię;brygobróciłsięnapełnywiatr i ruszyłwstronęHonfleur.Nafokmarslumiałrzucającesięwoczynaszycie—jasnykrzyżnaciemniejszymtle,nibyjakiśokrętzkrucjaty.

—Niebędąstaćiczekaćnanas—stwierdziłFreeman.—Widzężagiel!—zawołałznowuobserwator.—Żagielzpodwietrznej,postronierufy.Wszystkie lunety naraz zwróciły się w tamtym kierunku, jakby poruszane jednym

mechanizmem. Duży okręt z postawionymi wszystkimi normalnymi żaglami aż po bombramslewynurzyłsięzmgłyzamieliznąśrodkowąnakursieszybkoodchylającymsięodkursu„PortaCoeli”.Hornblowerodrazu,bezpomocyFreemana,poznał,cotozajednostka.

—FrancuskistatekKompaniiZachodnioindyjskiej—stwierdziłFreeman.—WyraźniezmierzadoHarbour-Grace.

Jedenznielicznychstatków,jakimudałosięprzedostaćprzezblokadękontynentalną,wiozącybezcennyładunekzbożaicukrunaulżenieBonapartemuwjegotrudnejsytuacji;ostatniawichura,cozepchnęła eskadry blokujące z ich stanowisk, dała mu sposobność przemknięcia się przez Kanał.Ładunek dostarczony na Sekwanę, gdzie koncentruje się potęga cesarstwa i skąd rozchodzi się całysystemdrógikanałów,wartjestdwóchtakichładunkówdostarczonychdojakiejśodciętejzatoczkinawybrzeżu biskajskim. Małe wojenne jednostki brytyjskie, w rodzaju „Porta Coeli” i „Flame”, sąbudowaneiwysyłanenapozycjepotowłaśnie,żebydotegoniedopuszczać.

—NiedaradydogonićgoprzedHarbour-Grace—mruknąłFreeman.—Niechsobiepłynie,panieFreeman—powiedziałgłośnoHornblower.—Myterazmusimy

rozprawićsięz„Flame”.Pryzowe,codziesięćfuntównagłowę,przechodzinamprzednosem.W pobliżu było dosyćmarynarzymogących usłyszeć jego słowa; powtórzą je reszcie załogi.

Myślostraconympryzowemnieusposobinikogolepiejwobecbuntowników.Hornblower przeniósł ponownie uwagęna „Flame”; bryg szedł prosto i bezwahania kursem,

który miał go zawieść do Honfleur. Niezadługo znajdzie się w mocy Francuzów, i byłoby głupotądoprowadzićażdotakiejostateczności,mimożeprzyznaniesiędoniepowodzeniatogorzkapigułkadoprzełknięcia.

—Och,panieFreeman,proszępostawićokrętwdryf.Zobaczymy,cowtedyzrobiąoni.„Porta Coeli”, reagując na pracę steru i żagli, zbliżyła się do wiatru. Hornblower przesuwał

lunetę,żebynie tracić„Flame”zpolaobserwacji.Zchwilągdymanewr„PortaCoeli” stał się jasny,„Flame”poszedł jejśladem,równieżstającostrzejdowiatru idryfującwmiejscu,zbiałymkrzyżemwyraźniewidocznymnafokmarslu.

—PanieFreeman,proszęznowuruszyćwichstronę.„Flame”natychmiastskierowałsiękuFrancji.—Mądrejgłowiedośćdwiesłowie,panieFreeman.Stańmyponowniewdryf.Buntownicy niemieliwyraźnie zamiaru przypuścić „PortaCoeli” bliżej, niż była obecnie,w

odległościznacznieprzekraczającejzasięgstrzałuarmatniego.PrędzejoddadząsięwręceFrancuzów,niżpozwoląnazmniejszeniedystansumiędzybrygami.

—PanieFreeman,niechpanłaskawiekażewywalićdlamniełódź.Popłynępogadaćzłotrami.Będzietooznakąsłabości,leczprzecieżbuntownicyniemogąwątpićwsłabośćjegopołożeniai

Page 27: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

siłę własnej sytuacji. Jest dla nich rzeczą oczywistą, że trzymają w impasie Hornblowera, lordówAdmiralicjiisamoimperiumbrytyjskie.Freemannieokazałanicieniawątpliwościwsłusznośćzdaniasiętakwartościowegodowódcynałaskębuntowników.Hornblowerzszedłdokajuty,żebywłożyćdokieszenirozkazy;możezajśćpotrzebaokazaniabuntownikomdanegomupełnomocnictwa—uczynitojednak tylkowostateczności; stanowiłoby topozwoleniezbuntowanymnazbytniwgląddosekretówich lordowskich wysokości. Gdy wrócił na pokład, łódź z Brownem u steru była już na wodzie.Hornblowerprzeszedłprzezburtęiusadowiłsięnaławcerufowej.

—Naprzód!—rzuciłBrown;wiosławgryzłysięwwodęi łódźruszyławkierunku„Flame”,tańczącnadrobnychfalachujściaSekwany.

Podpływając do brygu Hornblower obserwował go uważnie; stał w dryfie, ale działa miałwytoczoneisiatkiabordażowezałożone,cowskazywało,żeniemajątambynajmniejzamiarudaćsięwziąć przez zaskoczenie. U dział stali artylerzyści, na masztach siedzieli obserwatorzy, na rufiepodoficerzlunetąpodpachą—żadnejabsolutnieoznakibuntunaokręcie.

—Ktonałodzi?—dobiegłopowodzieobwołanie.Brown podniósł cztery palce, uniwersalny sygnał oznaczający obecność kapitana w łodzi—

czterypalcetoczterejchłopcytrapowiwymaganiprzezceremoniał.—Ktojesteście?—pytałtensamgłos.BrownobejrzałsięnaHornbloweraigdytenskinąłprzyzwalającego,odkrzyknął:—KomodorSirHoratioHornblower,KawalerOrderuŁaźni.— Wpuścimy komodora na pokład, ale nikogo więcej. Stańcie przy burcie, a jakbyście

próbowalijakichśsztuczek,tomamytunawasśmiercionośnepociski.Hornblower uchwycił się podwięzi wantownych grotmasztu i skoczył na nie; jakiśmarynarz

podniósłsiatkiabordażowe,pozwalającmuprzecisnąćsiępodniminapokład.— Komodorze, niech pan każe swojej łodzi odsunąć się— odezwał się czyjś głos.— Nie

chcemyryzykować.Ztymisłowamizwróciłsiędoniegosiwowłosystarzeczlunetąpodpachą,cooznaczało,żejest

oficerem wachtowym. Wiatr rozwiewał mu siwe włosy nad uszami, niebieskie oczy spoglądałybadawczo spod brwi na Hornblowera. Jedyną rzeczą bynajmniej nie budzącą zdziwienia w jegowyglądziebyłpistoletzatkniętyzapas.Hornblowerodwróciłsięiwydałżądanyrozkaz.

—Ateraz,komodorze,mogęspytać,czegopantuszuka?—odezwałsięstarzec.—Chcęmówićzprzywódcąbuntowników.—Jestemdowódcątegookrętu.Możepanzwrócićsiędomnie,NathanielaSweeta,sir.— Będę z warni rozmawiał, jeśli zechcę, chyba że jesteście równocześnie przywódcą

buntowników.—Wtakimrazie,sir,możepanprzywołaćłódźiopuścićnas.Iodrazuimpas.Hornblowerzatrzymałspojrzenienaniebieskichoczachstaregoczłowieka.W

zasięgusłuchubyło jeszczekilku innych ludzi, lecznieczułwśródnichwahaniaaniwątpliwości; sągotowipoprzećswegodowódcę.Wartojednakmożeprzemówićdonich.

—Marynarze!—zacząłpodnoszącgłos.— Dosyć tego! — krzyknął starzec. Wyrwał pistolet zza pasa i wycelował go w brzuch

Hornblowera.—Jeszczejednosłowonienatemat,awyładujęwpanauncjęprochu.Hornblower obrócił spokojnywzrok na niego i na jego broń; dziwna rzecz, ale zamiast czuć

strach,miałwrażenie,żeobserwujeruchygraczywpartiiszachów,zapominając,żesamjestjednymzpionkówiżeryzykujewłasnymżyciem.

—Zabijmnie—odparłuśmiechającsięponuro—Angliazaśniespocznie,pókiniezawiśniesznaszubienicy.

—Angliawysłałatupana,żebyibeztegomniepowiesić—zauważyłposępnieSweet.

Page 28: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

— Nie — odpowiedział Hornblower. — Jestem tu, żeby wam przypomnieć o waszymobowiązkuwobecKrólaiOjczyzny.

—Puszczająccobyłowniepamięć?—Będzieciemusielistanąćprzedsprawiedliwymsądem,tyitwoiwspółspiskowcy.—Tooznaczaszubienicę,jakmówiłem—odrzekłSweet.—Szubienicędlamnie,aitakbędę

szczęściarzemwporównaniuztym,coczekainnych.—Sprawiedliwy i uczciwy proces— ciągnąłHornblower— zewszystkimi okolicznościami

łagodzącymiwziętymipoduwagę.— Jedyny proces, na jaki bym się stawił — odpowiedział starzec — to taki, na którym

złożyłbymzeznanieprzeciwkoChadwickowi.Pełnedarowaniekarydlanas—sprawiedliwy sąddlaChadwicka.Takiesąnaszewarunki,sir.

—Jesteściegłupcami—odparłHornblower.—Odrzucacieswojąostatniąszansę.Poddajciesięteraz,zChadwickiemuwolnionymzwięzówiokrętemwdobrymładzie,a teokolicznościpoważniezaważą na waszą korzyść podczas rozprawy. Odmawiając, czegomożecie się spodziewać? Śmierci.Niczegowięcej.Śmierci.Cóżmożewasuratowaćodzemstyzestronynaszejojczyzny?Nic.

—Przepraszam,kapitanie,aleBoniomoże—przerwałmuszorstkostarzec.—UfaciesłowuBonapartego?—zdziwiłsięHornblower,zbierającdesperackosiływobliczu

tego niespodziewanego kontrataku.— Pewnie, chciałby dostać ten okręt. Ale ciebie i twoją bandę?Bonaparteniebędziepopierałbuntu—jegopotęgazabardzoopierasięnajegowłasnejarmii.Oddawaswnaszeręce,żebyuczynićzwasprzykład.

Byłtostrzałnaoślepicałkiemminąłsięzcelem.Sweetwsunąłpistoletzapas,wyjąłzkieszenitrzylistyipomachałnimiobraźliwieHornblowerowiprzednosem.

— Tu jest list od gubernatora wojskowego Harbour-Grace— rzekł.— Obiecuje nam tylkodobreprzyjęcie.AtumampismoodprefektaDepartamentuDolnejSekwanyzobietnicądostarczeniazapasówwodyiżywności,gdybyśmyichpotrzebowali.ZaśtenotolistprzesłanynampocztązParyżazawiera przyrzeczenie, że nie zostaniemy aresztowani, oferuje prawa obywatelskie we Francji iemeryturę dla każdego po osiągnięciu sześćdziesięciu lat. Podpisany „Maria Luiza, Cesarzowa,KrólowaRegentka”.Bonioniecofniesłowadanegoprzezjegomałżonkę,sir.

— Komunikowaliście się z lądem? — wydusił z siebie Hornblower. Nie potrafił udawaćopanowania.

—Tak—odparłstarzec.—Agdybypan,kapitanie,miałprzedsobągroźbęchłostynaoczachcałejfloty,teżuczyniłbypantaksamo.

Nie było sensu kontynuować tej dyskusji. Na razie przynajmniej buntownicy nie dadzą sięprzekonać. Jedyne warunki, jakie zgodzą się omawiać, to ich własne. Nie widać na okręcie oznakwątpliwościczysprzeciwu.Gdybyjednakdanoimwięcejczasunazastanowieniesię,gdybymielikilkagodzinna rozważenie faktu,żeściga ichsamHornblower,wówczasmogłobysięzrodzićzwątpienie.Mogłabyutworzyćsięgrupazdecydowanauratowaćswojegłowyodbijającokręt;moglibydobraćsiędo alkoholu — Hornblower był zdumiony, że zbuntowana załoga brytyjska nie wydziera się popijanemu—cośmogłosięzdarzyć.Alemusiwycofaćsiębojowo,niewolnomutchórzliwieprzeleźćprzezburtę.

—Jesteściewięcnietylkobuntownikami,aleizdrajcami?—wybuchnął.—Mogłemsiętegospodziewać.Mogłem się domyślić, co z was za łajdaki. Nie chcę kalać sobie płuc oddychając tymsamympowietrzemcowy.

Odwróciłsiędoburtyiprzywołałłódź.—Myjesteśmytakimiłajdakami—odezwałsięSweet—codająpanuodejść,kiedymogliby

zamknąć pana pod pokładem w komorze linowej, razem z Chadwickiem. Moglibyśmy dać panupokosztowaćketa[28],komodorzeSirHoratioHornblowerze.Jakbysiętopanupodobało,sir?Niechpan

Page 29: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

pomyślijutro,żemapannieposiekaneplecy,bomyoszczędziliśmypana.Dowidzeniapanu,kapitanie.Wtychostatnichsłowachbyłjadiżądło;wywołałyonewwyobraźniHornbloweraobrazy,od

których skóra mu ścierpła. Nie czuł się wcale godnie przeciskając się pod siatkamiprzeciwabordażowymi.

„Flame”,stojącywdryfiepodwiatr,wciążspokojnieunosiłsięnawodzie,gdyłódkatańczącpofalach ruszyła w drogę powrotną. Hornblower przenosił wzrok z „Flame” na „Porta Coeli” i zpowrotem, dwie siostrzane jednostki, wyglądające identycznie, z wyjątkiem białego naszycia wkształcie krzyża na fokmarslu „Flame”. Ironią było, że nawet wprawne oko nie potrafiłoby dojrzećżadnejróżnicywwyglądziebrygulojalnegowobeckrólaidrugiego,otwarciezbuntowanegoprzeciwkoniemu. To jeszcze bardziej wzmogło w nim gorycz; odniósł porażkę, zawiódł na całej linii już wpierwszej próbie pozyskania sobie buntowników. Nie wierzył, aby istniała najmniejsza nawetmożliwość złagodzenia stawianych przez nich warunków; będzie musiał dokonać wyboru międzyzawarciemznimiugody,przyrzeczeniembuntownikomcałkowitegodarowaniakaryawpędzeniemichwręceBonapartego.Wobuwypadkachniespełniswojejmisji;najzwyklejszy,najmniejdoświadczonymidszypmen w marynarce wojennej tyle potrafiłby dokonać. Jest jeszcze trochę czasu, gdyżprawdopodobieństwo przecieku wiadomości o buncie było wciąż znikome; jeśli jednak czas niewprowadziniezgodymiędzyzbuntowanych—aniewidział takiejmożliwości—toraczejbędzie totylkoczasstracony.

Łódź była teraz w połowie drogi między dwoma brygami; mając pod swoją komendą obiejednostki mógłby podjąć energiczną akcję przeciwko wybrzeżu normandzkiemu; czuł, że potrafiłbypostawićwstanwrzeniacałądeltęSekwany.Ogarniałogocorazsilniejszerozgoryczenie,ażwpewnejchwili opanował się. Przyszedłmudo głowypewien pomysł, a z nimwszystkie stare, dobrze znaneobjawy,suchośćwgardle,mrowieniewnogach,przyśpieszonypuls.Przenosiłwzrokzjednegobrygunadrugiipodniecenieogarniałogofalą;obliczeniawiatru,pływuiświatładziennegoformułowałysięjużsamewjegomózgu.

—Przyłóżciesię,chłopcy,lepiejdowioseł—powiedziałdozałogiłodzi,aoniposłuchaligo,leczgigwogóleniebyłwstanieposuwaćsięzprędkością,którabygozadowoliławjegoobecnymnastroju.

Brownpopatrywałnaniegozukosazastanawiającsię, jakiplanpowstajewgłowiedowódcy;samBrown,zdającysobierówniedobrzesprawęzokoliczności jakHornblower,niewidziałżadnegomożliwego wyjścia z sytuacji. Wiedział tylko, że jego dowódca ogląda się od czasu do czasu nazbuntowanybryg.

—Wiosłazłóż!—rzuciłBrown rozkazzałodze,gdyoficerwachtowydał łodzi sygnał, żebypodeszładoburty;bosakowyzahaczyłbosakiemopodwięziawantoweiHornblowerwszedłniezdarnieprzez burtę brygu z pośpiechem, którego nie potrafił powściągnąć. Freeman czekał na niego napokładzierufowym.OdsalutowującmuHornblowerjużrzucałpierwszyrozkaz.

— Panie Freeman, proszę posłać po żaglomistrza. Będę też potrzebował jego pomocników iwszystkichmarynarzyumiejącychposługiwaćsięigłąirękawicążeglarską.

—Takjest,sir.Rozkaz to rozkaz, nawet jeśli dotyczy tak nieistotnej sprawy jak szycie żagli w trakcie

prowadzeniarozmówzezbuntowanązałogą.Hornblowerspojrzałna„Flame”—wciążdryfującypozazasięgiem ognia artyleryjskiego. Zbuntowany okręt ma dobrą pozycję, nie do załamania ogniemfrontalnym,zflankaminiedozdobycia.Trzebabyszukaćbardzookrężnejdrogidlazmianytejpozycjiichybawłaśniejakiśsposóbzarysowałmusięwgłowie.Maposwejstroniepewneniecodzienne,leczpomyślne dla siebie okoliczności. Jego zadaniem jest nie przepuścić ich i wyzyskać je do granicmożliwości.Będziemusiałpodjąćszaloneryzyko,leczzrobiwszystko,cowjegomocy,abyzapanowaćnadczyhającyminaniegoprzeciwnościami.Szczęściarz to ten,ktowie jakdalecemożnazdaćsięna

Page 30: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

losszczęścia.Przygarbionymarynarzczekał,ażHornblowerzwrócinaniegouwagę;przynimstałFreeman.—Swenson,pomocnikżaglomistrza,sir.— Dziękuję, panie Freeman.Widzicie ten fokmarsel w łaty? Swenson, obejrzyjcie go sobie

dobrzeprzezlunetę.Szwedująłlunetęwsękatedłonieipodniósłjądooczu.—PanieFreeman,chcę,żeby„PortaCoeli”miałatakisamfokmarsel,takabyniemożnabyło

odróżnićodsiebietychdwóchjednostek.Czydasiętozrobić?FreemanpopatrzyłnaSwensona.— Tak jest, sir mogę to zrobić — odparł Swenson przenosząc wzrok z Freemana na

Hornblowera i z powrotem.—Mamy sztukę białego drelichowego płótna, no i stary fokmarsel—potrafiętozrobić,sir.

— Chcę mieć żagiel uszyty i przygotowany do założenia o czterech szklankach wachtypopołudniowej.Bierzciesięzarazdoroboty.

Za Swensonem ustawili się wyszukani wśród załogi marynarze z doświadczeniem w szyciużagli.Niektórzyszczerzyliszerokozęby;Hornblowerczuł,żeleciutkafalapodnieceniaioczekiwaniaprzebiegapozałodze, jakpostawiezmarszczkiwodywywołanewrzuconymdoniegokamieniem—tymkamieniem było niezwykłe życzenieHornblowera. Żaden nie domyślał się jeszcze, co zamierzadowódca,bylijednakpewni,żebędzietojakaśdiabelskasztuczka,itaświadomośćlepiejwpływałanadyscyplinęidobrynastrójzałoginiżzwykłytokzajęćnaokręcie.

—A terazproszęposłuchać,panieFreeman—zacząłHornblowerpodchodzącdo relingu—Moja propozycja jest taka: „Flame” i „PortaCoeli” podobne są do siebie jak dwa ziarnka grochu, astanąsię jeszczebardziejpodobne, jakpostawimyunas tenfokmarsel.Buntownicysąwkontakciezlądem;wiem to odnich, a cowięcej, panieFreeman,miejscowość, z którą prowadząkonszachty, toHawr—Harbour-Grace, panie Freeman.Bonio i gubernator obiecali im pieniądze i nietykalność zaprzyprowadzenie tam „Flame”. Zamiast nich popłyniemy my. Jest tam ten statek KompaniiZachodnioindyjskiej,któryprzepływałkołonasdziśrano.

—Porwiemygo,sir!—Może.Bógwie,nacosię tamnatkniemy, leczwyruszymygotowinawszystko.Niechpan

wybierzeoficeraidwudziestuludzi,takich,naktórychmożepanpolegać.Proszępowiedziećkażdemu,comarobić,gdybyzdarzyłasięokazjawzięciapryzu—kliwry,marsle,ster,odcięcielinykotwicznej.Wiepan,cotrzeba,równiedobrzejakja.Podpłyniemydolądu,jakzaczniezmierzchać,jeśliwiatrsięniezmieni,anatoniewygląda.Byłobyrzecządziwną,gdybyśmywciemnościachniewykombinowaliczegoś,codopieczeżabojadom.

—NaBoga, sir, a oni będąmyśleli, że to ci buntownicy!Pomyślą, żebunt to tylkowybieg!Będą...

—Mamnadzieję,żetak,panieFreeman.

Page 31: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałVI

Było późne popołudnie, kiedy „Porta Coeli”, pozornie niezdolna podjąć żadnej decyzji,odpłynęła od „Flame” pod rześkim półwiatrem lewego halsu, przecinającw poprzek szerokie ujścierzeki.Byłowciążmglisto.Gdyoddaliłasięna tyleod„Flame” iHawru,żeniemożnabyłodostrzecżadnych szczegółów, zwiniętonaniej fokmarsel i zastąpionogonowym, znaszyciami, którygrupkagorączkowopracującychmarynarzyprzygotowałanapokładziezafokmasztem.Przypomocypędzlaifarbyzamazanopośpieszniestarąnazwęokrętuinamalowanonową;HornbloweriFreemannaciągnęlinamunduryzwykłeubraniasztormowezakrywająceichszarże.Freemanobserwowałportprzezlunetę,gdyzbliżalisiędolądu.

—TostatekKompaniiZachodnioindyjskiej, sir.Nakotwicy.Przynimstoi lichtuga.To jasne,nie będą przecież wyładowywać go na nabrzeże. Nie tu, sir. Przeładują towary na lichtugi i barki iwyśląjerzekąwgórę,doRoueniParyża.Jasnasprawa.Powinienembyłpomyślećwcześniejotym.—Hornblower już pomyślał. Przez lunetę oglądał umocnienia obronne miasta: forty Ste Adresse iTournevilena stromymzboczunadmiastem;bliźniacze latarniemorskienaprzylądkude laHeve—którenieświeciłyoddwunastulat—bateriewdoleprzystarympomoście.Teostatniebędąpoważnymzagrożeniemdlaichprzedsięwzięcia;miałnadzieję,żewdużychfortachnagórzeniezdążąsiępołapać,cosiędziejewdole,żebynaczasotworzyćogień.

—Wgłębijestwięcejstatków,sir—mówiłFreeman.—Możetonawetokrętyliniowe.Mająopuszczonereje.Nigdydotądniepodpłynąłemtakblisko.

Hornblowerodwróciłsię,żebypopatrzećnaniebonazachodzie.Noczapadałaszybko,agęstamgła na widnokręgu utrzymywała się. Chciał, żeby było dość jasno, aby trafili do portu, i na tyleciemno,byniebyłowidaćokrętu,kiedybędziewracałnamorze.

—Wychodzilugierpilotowy,sir—rzekiFreeman.—Sąpewnieprzekonani,żemyto„Flame”.— Doskonale, panie Freeman. Proszę ustawić marynarzy wzdłuż burty i kazać im wznosić

okrzyki.Zamknijciepilota,jaktylkowejdzienapokład.Jabędęsterowałokrętemwczasiewchodzenia.—Takjest,sir.Takierozkazybyływsmakmarynarzombrytyjskim.Zentuzjazmemweszliwswojerole,wyjąc

przynadburciachjakobłąkańcy,wymachująckapeluszamiipuszczającsiędziarskowpląsy,zupełnietak,jaknależałosięspodziewaćpobandziebuntowników.Na„PortaCoeli”przebrasowanogrotmarsel,lugierdobiłdojegoburty,podniósłsięnafaliipilotwskoczyłnaławęwantową.

—Wybraćzawietrzne!—huknąłHornblower;grotmarselpochwyciłznowuwiatr,przełożonoster i „PortaCoeli” ruszyła ku portowi, gdy tymczasemFreeman ramieniemwbitymmiędzy łopatkipilota zręcznie zepchnął go zejściówką pod pokład, gdzie dwóch marynarzy czekało, żeby gopochwycićizwiązać.

—Pilotzamknięty,sir—zameldowałFreeman.On teżdał sięponieśćpodnieceniuchwili, zarazićwrzaskamizałogi;gdzieśpodziała się jego

normalnaironiczno-żartobliwapoza.—Stertrochęwlewo!—krzyknąłHornblowerdosternika.—Wstrzymywać!Taktrzymać!Byłobyniedowybaczenia,gdybyichwielkienadziejeskończyłysięnamieliznachstrzegących

wejściadoportu.Hornblowerzwątpiłjużwogóle,czypotrafisięniedenerwować.—Kuterpłyniedonas,sir—zameldowałFreeman.Możewieziekomitetpowitalnyczyrozkazy,gdziemająprzycumować,albojednoidrugie.—Niech załoga znowuwznosi okrzyki—poleciłHornblower.—Zamknąćwszystkich, gdy

wejdąnapokład.—Takjest,sir.ZbliżalisiędowielkiegostatkuKompaniiZachodnioindyjskiej;miałzluzowaneżagleistałna

Page 32: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

jednejkotwicy.Widaćbyło,żewyładuneknastojącąprzyjegoburcielichtugęjeszczesięnadobreniezaczął.WgasnącymświetledniaHornblowerowiudałosięnaliczyćdwunastuludzizzałogistojącychprzyburcieigapiącychsięnanichzzaciekawieniem.Kazałponownieprzebrasowaćgrotmarseliwtedykuterpilotowydobiłdoburtyipółtuzinaurzędnikówweszłonapokład„PortaCoeli”.Pomundurachmożnabyłopoznać,żereprezentująmarynarkęwojenną,armięiwładzecelne;szliwolno,rozglądającsięciekawiewokoło.Na rozkaz rzuconyprzezHornblowera„PortaCoeli”odpłynęławgęstniejącymmrokuodkutra,wykonałazwrotprzez rufę i ruszyławstronę statkuKompaniiZachodnioindyjskiej.Wokółprzybyłychbłysnęłykordelasy.

—Jednosłowo,abędązwastrupy—warknąłFreeman.Ktoś odezwał się w gwałtownym proteście. Jeden z marynarzy wyrżnął go w głowę kolbą

pistoletu i protest urwał się, bo protestujący upadł na pokład. Pozostałych, zbyt zaskoczonych ioszołomionych,abymówić,pognanozejściówkąpodpokład.

—Świetnie,panieFreeman—pochwaliłgoHornblowercedzącsłowadlawywołaniawrażenia,żewewnątrz portu nieprzyjacielskiego czuje się zupełnie jak u siebie.—Może pan kazaćwywalaćłodzie.Grotmarselnapracęwstecz!

Władzebędąobserwowałyzląduruchybrygu,pókibędziewidać.Jeśli„PortaCoeli”zrobicoś,czego się nie spodziewają, zaczną zastanawiać się leniwie, co takiego na okręcie sprawiło, iżprzedstawicielkapitanaportu—zakneblowanyjużizwiązanypodpokładem—zmieniłswojeplany.„Porta Coeli” zatrzymała się; zaskrzypiały bloki talii przy opuszczaniu łodzi na wodę, wyznaczonezałogipowskakiwałydonich.Hornblowerprzechyliłsięprzezburtę.

—Pamiętajcie,chłopcy,bezjednegostrzału!Plasnęły wiosła, gdy łodzie ruszyły w kierunku indianina[29]. Faktycznie było już ciemno;

Hornblowerztrudemodprowadzałłodziewzrokiemdostatkuoddalonegoopięćdziesiątjardów,aleniedojrzał już marynarzy hurmem wspinających się po jego burcie. Doleciały go słabe okrzykizaskoczenia,potemjedengłośnykrzyk;możetozdziwićtychnalądzie,aleniepobudziichczujności.Łodziewracały już, każda z dwomawioślarzamiwyznaczonymi do tego zadania. Zahaczono talie iwciągnięto łodzienapokład;poprzez skowyt taliiHornblowerusłyszał skrzypieniezkierunku,gdziebyłindianin,ijednoczydwagłucheuderzenia—marynarz,którymiałodciąćlinękotwiczną,wykonałswe zadanie — nie zapomniał zabrać siekiery, zanim ruszył abordażować statek. Hornblower czułzadowolenie z dobrze wykonanego zadania; dokładne poinstruowanie oddziału abordażowego tegopopołudnia, metodyczny podział obowiązków między jego członków i wielokrotne powtarzanierozkazów,ażkażdydokładniezrozumiałswojączęść,przynosiłoowoce.

Spostrzegł,żenatlezamglonegoniebamarsle indianinazmieniająkształtwmiaręwybieraniaszotów przezwyznaczonych do tej pracy ludzi. Trzeba dziękować Bogu za tych kilkuwyborowychmarynarzy,którzydostawszysięwciemnościachnanieznanyimstatekumielitrafićgdzietrzebaibezzamieszaniazabraćsiędoobsługiwłaściwychczęścitakielunku.Widziałobracającesięrejeindianina.Wmrokuledwiezauważyłciemniejsząplamkę,byłatolichtuga,która,oderwanaodburty,odpływałazprądem,znoszonaprzezwodę.

—PanieFreeman,możepanbrasowaćnafordewind—rzekł.—Indianinpopłyniezanamidowyjścia.

„Porta Coeli” nabierała prędkości zdążając ku południowo-wschodniemu wyjściu z portu, zIndianinem tuż za jej rufą. Przez kilka długich sekund niewidać było żadnych oznak zaciekawieniatymimanewrami.Potemrozległosięobwołanie,przypuszczalniezkutra,któryprzywiózłurzędnikównabryg.Hornblowertakdawnoniesłyszałmowyfrancuskiej,żeniezrozumiałwypowiedzianychsłów.

—Comment?—odkrzyknąłprzeztubę.Zirytowanygłoszapytałgoponownie,coon,udiabła,wyprawia.—Miejscekotwiczne—bąkbąka—prąd—bąkbąka—pływ—wykrzyczałHornblowerw

Page 33: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

odpowiedzi.Tymrazemnieznajomyzkutrawezwałimięboskiezamiastdiabelskiego.—WimięBoga,ktowyjesteście?— Bąk bąka, bąk bąka, bąk bąka — ryczał Hornblower rzucając równocześnie cicho do

sternika:—Obróćgopowoliwlewo.Kontynuowanierozmowyzprzedstawicielemwładzfrancuskichwtrakcieprowadzeniaokrętu

krętymtoremwodnym—mimożedobrzepamiętałjegoprzebiegnamapie—wyczerpałogo.—Stanąćwdryf!—krzyknąłtenzkutra.—Pardon,kapitanie—odkrzyknąłHornblower.—Bąkbąka—linakotwiczna—bąkbąka—

niemożliwe.Terazwnowym,głośnymobwołaniuzkutrabyłtongroźby.—Taktrzymać!—zawołałHornblowerdosternika.—PanieFreeman,kogośdosondowania,

jeśliłaska.Wiedział że szansę zyskania dalszych cennych sekund są żadne; gdy marynarz z ołowianka

zaczniepodawaćgłębokości,zdradzającwtensposóbplanwymknięciasiębrygu,czujnośćwładznalądziezostaniewpełnirozbudzona.Świetlnypunktprzebiłrzadkąmgiełkęipowodzienadleciałodgłosstrzałuzmuszkietu;kuterpróbowałwtennajszybszysposóbzaalarmowaćbateriebrzegowe.

—Gotowaćsiędozwrotuprzezsztag—rzuciłHornblower;nadszedłkrytycznymomentdrogipowrotnej.

Żagle brygu załopotały gwałtownie przy wykonywaniu manewru; długi jęzor czerwonegopłomienia liznął ciemność i z kutrawypaliło sześciofuntowe dziobowe działko pościgowe, nareszciewytoczoneizaładowane.Hornblowerniesłyszałodgłosupocisku.Obserwowałindianinamajaczącegowsłabejpoświacieśladutorowegobrygu.Stateksprawniewykonywałzwrot.TenCalverly—jedenzzastępcówoficeranawigacyjnego—poleconyprzezFreemananadowódcęoddziałuabordażowego,tozdolnyoficeritrzebabędzienieszczędzićmupochwał,kiedyprzyjdzieczasnawysyłkęraportu.

Odstronypomostuukazałasięseriabłyskówipowodzieprzetoczyłsiędługihuk;ustawionetam potężne trzydziestodwufuntowe działa rozpoczęły ogień. Po ostatnim wystrzale rozległ sięnatychmiastświstprzelatującegobliskopocisku;nienawistnyodgłos,pomyślałprzelotnieHornblower.Musząterazopłynąćpomostiprzezkilkaminutbędąpozostawaćwzasięguostrzału.Jakdotąd,nicniewskazywało, abybrygczy indianinodniosły jakieśuszkodzenia—niebyło też sensuodwzajemniaćognia; małe sześciofuntówki brygu nie zrobią wrażenia na silnej baterii, zaś błyski zdradzą jegopozycję. Hornblower zanotował w pamięci głębokość podaną przez sondującego; dopiero za kilkaminutmożnabędzieznowuzmienićhalsizacząćoddalaćsięwliniiprostejodpomostu;aleibateriapotrzebuje trochę czasu na oddanie następnej salwy. Bonaparte pozabierał na pewno co lepszychartylerzystówzobronybrzegowejdoartyleriiswojejarmiiwNiemczech;niewyszkolenirekruci,naglewezwanidodziałiobsługującyjewciemności,będątooczywiścierobićbardzoniezręcznie.Otojest,błysk ihuk—ale tym razemnie słychaćbyłoprzelatującegopocisku—możeartylerzyści zupełniestraciliwyczuciekierunkuipodniesienia,rzeczłatwawtychciemnościach.Hornblowerowizaśbłyskizarmatułatwiałykontrolowaniepozycji„PortaCoeli”.

Obserwator na dziobie krzyknął głośno i Hornblower, spojrzawszy w tamtą stronę, zdążyłjeszczedostrzecciemnyprostokąttopugrotżaglanalugrzepilotowymbliskoprzeddziobemzprawejburty.Próbowaliprzeszkodzićmuwwycofaniusię.

—Taktrzymać!—rzuciłHornblowerdosternika.Niech słabszyzostanieprzypartydomuru; zogłuszającym trzaskiembryg i lugierwpadłyna

siebieprawymizaobleniamidziobu.Brygzatrząsłsię,zachwiał,alesunąłdalejwlokąclugierszorującyo jego burtę. Coś zaczepiło się i oderwało, i gdy okręty odsunęły się od siebie, z lugra rozległ sięwysoki, rozpaczliwykrzyk.Przyzderzeniu jegodzióbzostałpewnie strzaskany jak skorupka jajka, i

Page 34: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

terazwodawlewasiędownętrza.Krzyki cichły.Hornblower słyszałwyraźnie, jakczyjś żałosny jękurwał się nagle,możewoda zalała gardło zrozpaczonemu pływakowi. Indianin trzymał się ciąglewśladzietorowymoddalającegosięwmorzebrygu.

—Namarceosiem!—zawołałsondujący.Można już zmienić hals. Gdy wydawał odpowiedni rozkaz, bateria z pomostu wypaliła, nie

wyrządzając im jednak żadnej szkody. Będą już poza jej zasięgiem, zanim zostanie ponowniezaładowana.

—Świetnarobota,panieFreeman—rzekłgłośnoHornblower.—Całazałogawykonałaswezadaniawgodnypodziwusposób.

W ciemnościach ktoś wzniósł okrzyk, podjęty na całym brygu. Marynarze wiwatowali jakopętani.

—Horny!PoczciwystaryHorny!—wrzasnąłktóryś,iokrzykistałysiędwakroćgłośniejsze.Do wiwatów przyłączyła się szczupła załoga pryzową indianina zdążającego za rufą brygu.

Hornblowerpoczułszczypaniewoczach,lecznastrójjegozmieniłsięmomentalnie—zrobiłomusięodrobinęwstydzpowodusympatii,jakąpoczułdotychprostaków.Ponadto…

—PanieFreeman—burknął—zechcepanuciszyćzałogę.Wystawił się na olbrzymie ryzyko. Nie tylko na niebezpieczeństwo fizyczne, lecz także na

zagrożeniewłasnej reputacji.Gdybymu się nie powiodło, gdyby „PortaCoeli” uległa uszkodzeniu idostała się do niewoli, marynarze nie pomyśleliby ani przez moment, że faktycznie podjął tę akcjęchcąc spowodować, abywładze francuskieuwierzyły, żebuntna „Flame” topodstępwojenny,którymiałumożliwićbrygowiwejściedoportu.Nie,załoga„PortaCoeli”byłabyprzekonana,żeHornblowerchciałwykorzystaćbuntdlawłasnychcelów,żeniepotrzebnienaraziłbryg,abuntownikówzostawiłwspokoju tylko dlatego, żeby mieć okazję do zdobycia pryzowego. Tak mówiliby— a okolicznościwskazywałyby,żemająrację—ireputacjaHornblowerazostałabysplamionaraznazawsze.Rzuciłnaszalę swój honor, życie iwolność.Zaryzykował lekkomyślnie olbrzymią stawkę zamarnypryz, takigłupieczniego!

Po chwili jednak czarne myśli opuściły go. Podjął dokładnie obliczone ryzyko i obliczeniaokazały się trafne. Upłynie sporo czasu, zanim zbuntowanej załodze uda się wyjaśnić władzomfrancuskim, co się stało—Hornblower wyobraził sobie posłańców gnających w tymmomencie dostanowisk obrony brzegowej w Honfleur i Caen — jeśli w ogóle im się to uda. Zmienił sytuacjęzbuntowanych,odciąłimdrogęucieczki,stawiałczołoBonapartemupodostrzałembateriibroniącychdostępudogłównej rzeki jegokraju.Wziął teżpryz; jegoudziałwyniesieconajmniej tysiąc funtów,gdyprzyjdziedorozliczaniapryzowego,atysiącfuntówtosumkaniedopogardzenia.PrzydasięjemuiBarbarze.

Poczułsięzmęczonyemocją inapięciemnerwów.Miał jużoznajmićFreemanowi,żeschodzipodpokład,alepowstrzymałsię.Niemusimówić;jeśliFreemannieznajdziegonapokładzie,tobędziewiedział,żejestusiebiewkajucie.Znużonyzwaliłsięnakoję.

Page 35: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałVII

— Pan Freeman przysyła wyrazy szacunku, sir— powiedział Brown— i kazał powiedziećpanu,żewłaśnieświtainieboprawiebezchmur,sir.Wiatrskręciłwnocynapołudniekuzachodowi,sir,idmuchaumiarkowanie.Myipryzstoimywdryfieiakuratkończysięprzypływ,sir.

—Doskonale—odparłHornblower zwłócząc się z koi.Był jeszczeociężały od snu, amałakajutawydałamusiędusznaizimnamimootwartegooknarufowego.

—Wezmękąpiel—zdecydowałnagle.—Idźiprzygotujpompępokładową.Czułsiębrudny.MimożebyłlistopadiznajdowalisięnaKanale,niepotrafiłprzeżyćdniabez

kąpieli. Gdy wchodził trapem, dosłyszał żartobliwe uwagi zdumionych marynarzy zajętychmocowaniempompy,alepuściłjemimouszu.Odrzuciłszlafrok,amarynarztrzymającypłóciennywąż,wciążniemogącwyjśćzezdumienia,wsłabymświetleśwituskierowałnerwowonaniegostrumień,inny zajęty był pompowaniemwody.Hornblower poczuł na ciele igiełki lodowatejwodymorskiej izaczął podskakiwać, tańczyć i obracać się groteskowo, dysząc przy tym ciężko. Marynarze niezrozumieli, że już ma dosyć kąpieli i ścigali go wężem po pokładzie, gdy chciał się odsunąć spodstrumieniawody.

— Przestać, wy tam! — krzyknął w desperacji na pół zdrętwiały, zachłystując się wodą, ibezlitosnybiczwodyprzestałbićwniego.

BrownnarzuciłmunaplecydużyręcznikiHornblowerpodskakujączacząłsięnimrozcierać;skóragoszczypałaicałydygotałzzimna.

— Czułbym się zamarznięty przez tydzień po takiej kąpieli, sir — odezwał się Freemanprzyglądającymusięzzainteresowaniem.

—Tak—odbruknąłHornblowerzniechęcającgodorozmowy.Gdy zamknąwszy okno w kajucie włożył ubranie, po skórze rozeszło się cudowne ciepło i

dreszcze ustały zupełnie. Łapczywiewypił przyniesioną przezBrowna dymiącą kawę, delektując sięniespodziewanym przypływem dobrego samopoczucia. Z lekkim sercemwrócił na pokład. Było jużwidniej;zdobytyindianinrysowałsięwyraźniej—dryfowałpozawietrznejbryguwodległościpołowyzasięgustrzałuartyleryjskiego.

—Rozkazy,SirHoratio?—spytałFreemansalutując.Hornblowerprzebiegłwzrokiempookolicydlazyskanianaczasie.Karygodnie sięzaniedbał;

niepomyślałoswychobowiązkachodmomentuprzebudzenia—afaktycznieodchwili,gdyposzedłspać. Powinien był od razu odprawić pryz doAnglii, niemoże jednak tego uczynić niewyzyskującjednocześniesposobnościdowysłaniapisemnegoraportu,awtymmomencieniemógłwprostznieśćmyśli,żebędziemusiałmęczyćsięnadjegosporządzeniem.

—Jeńcy,sir—przynaglałFreeman.O Boże, zapomniał o jeńcach. Trzeba ich wybadać i sporządzić notatkę z ich zeznań. Przy

doskonałymsamopoczuciuHornblowerczułlenistwowkościach—doprawdydziwnakombinacja.—Mogąmiećsporodopowiedzenia,sir—ciągnąłbezlitośnieFreeman.—Pilotmówitrochę

poangielsku,więcwzięliśmygowczorajwieczoremnaspytkidomesyoficerskiej.Powiada,żeBoniuśznówdostałlanie.PodmiejscowościąonazwieLipsk,czycośtakiego.Twierdzi,żewciągutygodniaRosjanieprzejdąRen.BoniowróciłjużdoParyża.Możetokoniecwojny.

Hornblower i Freeman wymienili spojrzenia; minął cały rok od chwili, gdy świat zacząłwyglądaćkońcawojnyiwciągutegorokuwielenadzieizdążyłozakwitnąćizwiędnąć.LeczRosjanienadRenem!Jeślinawetwtargnięciearmiiangielskiejnaziemię francuskąodpołudnianiezachwiałocesarstwem, tomoże to sprawić ta nowa inwazja.Wielu jednakże— z Hornbloweremwłącznie—przepowiadało, że pierwsza klęska Bonapartego na otwartym polu przyniesie koniec zarówno jegosławy niezwyciężonego, jak i jego panowania. Podobnie nietrafne mogą się okazać przewidywania

Page 36: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

dotycząceinwazjinacesarstwo.—Widzężagiel!—zawołałmarynarznaokuidodałjednymtchem:—To„Flame”,sir.Jesttamgdzieprzedtem;rozstępującasięmgłaodsłoniłagonachwilęizarazznówzakryła,lecz

wnetsilnypowiewwiatrurozwiałtumanibrygstałsięwyraźniewidoczny.Hornblowerpodjąłdecyzję,zktórązwlekałdotąd.

—PanieFreeman,proszęprzygotowaćokrętdoboju.Wywabimyich.Oczywiście, była to jedyna rzecz, którą należało zrobić. Nocą, w godzinę po porwaniu

fracuskiego statku Kompanii Indyjskiej, do wszystkich sąsiednich portów francuskich dotrzeostrzeżenie, że bryg angielski z białym krzyżem na fokmarslu prowadzi podwójną grę, udając tylkozbuntowany statek.Wiadomość ta dojdzie pewnie na tę stronę ujścia rzeki gdzieś koło północy—kurier może przeprawić się promem w Quilleboeuf lub gdzie indziej. Wszyscy będą mieć się nabacznościprzedewentualnymnowymwypadembrygu,któregooczywistymcelembędzietamtenbrzegrzeki. Wszelka zwłoka pozwoli zbuntowanym nawiązać ponownie łączność z lądem i wyjaśnićsytuację;jeślicizląduzorientująsię,żewZatoceSekwańskiejsądwasiostrzanebrygi,buntownikommożeujśćnasucho.Nienależywięctracićanigodziny.

Wszystkotojestbardzoprosteilogiczne,leczstojącnapokładzierufowymHornblowerzłapałsięnatym,żenerwowoprzełykaślinę.Planjegomożeoznaczaćtylkonieubłaganąwalkę—zagodzinęznajdą się w jej największym ogniu. Pokład, po którym Hornblower przechadza się w tej chwili,zostaniezasłanykartaczamizkaronad„Flame”;onsamzagodzinęmożebyć trupemlubwyćzbólupodnożemchirurga.Ubiegłejnocystałwobliczukatastrofy—tegorankaspoglądawtwarzśmierci.Ciepło,jakierozeszłomusiępocielepokąpieli,ulotniłosięiHornblowernieomaldygotałwchłodzieporanka.Wściekły,pełengłębokiejpogardydlasiebiezmusiłsiędochodzeniaszybkim,gwałtownymkrokiem po maleńkim pokładzie rufowym. Mówił sobie, że to wspomnienia odbierają mu męstwo.Obraz Ryszarda w zachodzącym słońcu, przebierającego spiesznie nóżkami u jego boku, mocnouczepionegojegopalca;wspomnienieBarbary,nawetwspomnienieSmallbridgeczyBondStreet—niechciał rozstawać się z tymwszystkim, „opuszczać ciepłychobszarów radosnegodnia”.Chciał żyć, awkrótcemożezginąć.

Na„Flame”postawionowięcejżagli—grotżagielbomowyikliwry;bejdewindemdopłyniedoHonfleurniewchodzącwcalewzasięgdział„PortaCoeli”.JednakżeobawyHornbloweraodsunęłysięnadalszyplan,gdymimowolijegoniespokojnyumysłzająłsiętaktycznymiaspektamistojącegoprzednimproblemu.

—PanieFreeman—rzekłHornblower—proszędopilnować,żebyzałogadostałaśniadanie.Iniewytaczajcienaraziedział.

—Takjest,sir.Bitwamożebyćdługa i ciężka,więc załogapowinnaprzedtemcoś zjeść.Awytaczaniedział

ostrzegłoby tych na „Flame”, że „Porta Coeli” spodziewa się walki, i mogliby się zorientować, żeucieczka pod skrzydła Francuzów nie będzie rzeczą prostą. Im pełniejsze zaskoczenie, tymwiększanadzieja na łatwe zwycięstwo. Hornblower patrzył gniewnie przez lunetę na „Flame”. Czuł głuchą,ponurąwściekłośćnabuntownikówzawszystkie tekłopoty,za to,że ichobłąkańczeprzedsięwzięciewystawiłojegożycienaniebezpieczeństwo.Współczucie,jakiedlanichodczuwał,siedzącbezpieczniewbiurzeAdmiralicji,ustąpiłoterazmiejscagwałtownejodrazie.Nikczemnicy,zasługująnastryczek—myśl ta do tego stopnia zmieniła jego nastrój, że udało mu się napotkać z uśmiechem spojrzenieFreemanameldującegogotowośćbrygudoboju.

—Doskonale,panieFreeman.Woczachzatańczyłmuognikpodniecenia,obróciłznowuwzrokna„Flame”iwtymmomencie

usłyszałwołanieobserwatorazsalingu.—Hej,napokładzie!Odbrzeguodbijachmaramałych,jednostek,sir.Wygląda,sir,żepłynądo

Page 37: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

„Flame”.Bryg z buntownikami zachowywał się tak samo jak poprzedniego dnia, posuwając się ku

wybrzeżu francuskiemu tuż poza zasięgiem armat „Porta Coeli”, gotów raczej schronić się tam, niżwalczyć;myśląpewnie, że te stateczki todelegacjapowitalna, przybywająca, aby eskortować ichdoportu. Za chwilę „Flame”może zniknąćwemgle. Poluzowano już na nim grotżagiel— jego ruchyzdradzałyrosnąceniezdecydowanie.Napokładzierufowymtoczysiętamzapewnegorączkowyspór—jednastronachcetrzymaćsięzdalaod„PortaCoeli”,adrugawahasięprzednieodwracalnymkrokiem,jakimbyłobyprzejściedoFrancuzów.Możejestitrzeciagrupa,gardłującazapodjęciemwalki—rzeczcałkiemprawdopodobna;niewykluczoneteż,żejakaśgarstkanajtchórzliwszychczynajmniejwinnychchcesiępoddać,liczącnalitościwywyroksąduwojennego.Niewątpliwiezdaniasąpodzielone.Terazbrygruszyłostrzejnawiatr,prostowstronęHonfleur izbliżającychsiękanonierek;od„PortaCoeli”dzieliłogodwiemilewolnejprzestrzeniwodnej.

—Sir, tekanonierkiokrążajągo—odezwał się z lunetąprzyoczach.—A lugierpatrolowywyładowanyjestludźmi.Chryste!Tostrzałarmatni.

Ktośna„Flame”oddałostrzegawczywystrzał,możenakazującłodziomfrancuskimzachowaniedystansu,pókidebatującynajegopokładzieniedojdądojakiejśkonkluzji.Potembrygwykonałzwrot,jakbyzdawszysobienaglesprawęzwrogichzamiarówFrancuzów,iwłaśniewtedystateczkiopadłygojakpsyjelenia.Z„Flame”oddanozpół tuzinastrzałów,zbytnierównych,abyzasługiwałynanazwęsalwyburtowej.Kanonierki,zdługimiwiosłami,posześćzkażdejburty,przydającymiimprędkościizwrotności,parłyprostona„Flame”.Plunęłyzdziobówdymemipowodziepotoczyłsięgłuchy,ciężkihuk wystrzałów z dwudziestoczterofuntówek — odgłos całkiem różny od wyższego, ostrzejszego„bang” karonad „Flame”. Lugier dobił do jego burty i Hornblower patrzył przez lunetę naabordażujących,którzywdzieralisięnapokładbrygu.

—PanieFreeman,proszękazaćwytoczyćdziała—powiedziałHornblower.Wypadki potoczyły się teraz z przerażającą szybkością — czegoś takiego Hornblower nie

przewidział.Przednimitoczyłsiędesperackibój,alezFrancuzami,aniezAnglikami.Kłębkidymunapokładzie„Flame”wskazywały,żejegozałoga—przynajmniejjakaśjejczęść—stawiaopór.

Przeszedłkilkajardówzkierunkudziobuiprzemówiłdoartylerzystów.— Słuchajcie, chłopcy, co mówię. Trzeba zatopić te kanonierki, jak wpłyniemymiędzy nie.

Wystarczy po jednej salwie burtowej na każdą, jeśli nie będziecie pudłować. Celujcie uważnie, wpodstawymasztów.Nieoddawaćstrzału,pókiniebędzieciepewni,żetrafiwcel.

—Takjest,sir—odezwałosięwodpowiedzikilkagłosów.DoHornblowerapodszedłBrown.—Pańskiepistolety,sir—rzekł.—Załadowałemjeświeżoiwłożyłemnowespłonki.—Dziękuję—odparłHornblower.Wetknąłpistoletyzapas,pojednymzkażdegoboku,żebyw

raziepotrzebymógłjewydobyćdowolnąręką.Wyglądałjakchłopiecbawiącysięwparku,alezapięćminut jego życie mogło zależeć od tych pistoletów. Wyciągnął do połowy szpadę z pochwy, bysprawdzić,czywysuwasięswobodnie,iwracającspiesznienaswojestanowiskooboksteru,wepchnąłjąpodrodzezpowrotem.

—Wyostrzyćtrochęster!—rzucił.—Taktrzymać!„Flame”przesunął sięostrzejpodwiatr i żaglezapracowałygwałtowniewstecz—widocznie

niebyłotamakuratnikogousteru.Lugierdalejtrzymałsięjegoburty,akanonierki,zwinąwszyżagle,spoczęłynawiosłachwpozycjimiędzydwomabrygami.Hornblowerwidziałartylerzystówschylonychnaddwudziestoczterofuntowymidziałaminaichdziobach.

— Panie Freeman, proszę postawić ludzi do szotów. Wejdziemy między nie. Uwaga, przydziałach!Teraz.Sternanawietrzną!

Kołosteroweobróciłosięi„PortaCoeli”zmieniłahalstakzwinnie,jakmożnasobiebyłotylko

Page 38: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

wymarzyć.Hornblowerusłyszałwystrzałpodsamymdziobembryguizarazzpokładufrunęłafontannaodłamków z dziury w okolicy pachołków grotmasztu — pocisk z dwudziestoczterofuntówki,wystrzelonyzbliskawgórę,przedziurawiłcienkiedrewnianeposzycieiprzebiłsięprzezpokład.

—Zwrotprzezsztag!Sternanawietrzną!—Hornblowerwykrzyczałrozkazyi„PortaCoeli”znowu zmieniła hals, wciskając się w wąską lukę między dwoma kanonierkami. Z karonad na obuburtach huknęły salwy, jedna po drugiej. W dole po prawej burcie Hornblower dojrzał jedną zkanonierek. Widział sześciu ludzi na rufie obok rumpla, na śródokręciu wioślarzy, po dwóch przykażdym długimwiośle, usiłujących z pośpiechem obrócić łódź, i z tuzin artylerzystów przy armaciedziobowej. Mężczyzna z głową obwiązaną czerwoną chustką stał oparty o maszt — Hornblowerzobaczyłnawetotwarteusta,gdytamtemuopadłaszczękanawidokśmiertelnegozagrożenia.Apotemrunęłypociskizmiatającwszystkopodrodze.Człowiekzczerwonąchustkązniknął—możewyrzuciłogo za burtę albo zmiażdżyło doszczętnie. Kruchy szkielet kanonierki — właściwie dużej łodziwiosłowejzczęściądziobowąwzmocnionąpoddziało—rozpadł się;pociskiwgięłyburtę jakciosypotężnegomłota.NaoczachHornblowerawodazaczęławdzieraćsiędownętrza;kulewystrzelonepodmaksymalnym kątem obniżenia, przebiwszy burtę, musiały przedziurawić dno kanonierki. Podwpływemciężarudziałanadziobienastąpiłautratastatecznościiprzódłodzizanurzyłsię,podczasgdyrufa jeszcze sterczała nadwodą. Potem działo zsunęło się, uwalniając kanonierkę od swego ciężaru,wrakwyprostował się namoment, bywnetwywrócić się dnemdogóry.Między szczątkami pływaliludzie. Hornblower spojrzał w lewo; druga kanonierka dostała równie mocno i w tej chwili ledwiewystawała nad powierzchnię — załoga trzymała się przy niej na wodzie. Dowódca kanonierek,ktokolwiek by to nie był, okazał się lekkomyślnym głupcem, wystawiając kruche łodzie na ostrzałprawdziwego, dobrze dowodzonego okrętu wojennego — nawet tak małego jak „Porta Coeli”.Kanonierkinadająsięwłaściwietylkodoostrzeliwaniajednostekleżącychbezradnienamieliźnielubmającychpoważnieuszkodzonytakielunek,wceluzmuszeniaichdopoddaniasię.

BliskoprzedsobąwidziałHornblowerpatrolowieci„Flame”,dalejsczepioneburtami.— Panie Freeman, niech załadują działa kartaczami. Podpłyniemy do burty francuza. Jedna

salwaburtowaiabordażujemypodosłonądymu.—Takjest,sir.Freemanodwróciłsię,żebywykrzyczećrozkazdozałogi.—PanieFreeman,będępotrzebowałjaknajwięcejludzidooddziałuabordażowego.Panzostaje

tu…—Sir!— Pan zostaje tu. Proszę wybrać sobie sześciu wytrawnych marynarzy do wyprowadzenia

brygu,gdybyśmyniewrócili.Czytojasne,panieFreeman?—Tak,SirHoratio.Freeman miał jeszcze czas na przygotowania, gdy „Porta Coeli” sunęła ku francuzowi. I

Hornblowermiał czasuświadomić sobie, żemówiąc, iżmogąniewrócić,myślał taknaprawdę i niewypowiadałtychsłówdlaefektuczydodanialudziombodźca.Dziwnasprawa,on,którybałsięcienia,był zdecydowany zwyciężyć albo umrzeć. Marynarze darli się opętańczo, gdy „Porta Coeli”podpływała do francuza, którego nazwa— „Bonne Celestine” z Honfleur— stała się widoczna narufie.Napokładziewidaćbyłoniebieskiemunduryibiałebryczesy:żołnierze—azatemtoprawda,żeBonaparte, bardzo potrzebując doświadczonych artylerzystów, zabrał marynarzy, zastępując ichsurowym materiałem świeżo powołanym do wojska. Szkoda, że bitwa nie toczy się na morzu, bowówczaswiększośćznichbyłabychoranachorobęmorską.

— Stanąć przy ich burcie— rzucił Hornblower. Na pokładach „Bonne Celestine” panowałozamieszanie;widaćbyłoludzibiegnącychdodziałnanieobsadzonejburcielugra.

—Załoga,spokój!—huknąłHornblower.—Spokojnie!

Page 39: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Nabryguzapadłacisza;wystarczyłoteraztrochępodnieśćgłos,żebybyćdobrzesłyszanymnamałympokładzie.

— Artylerzyści, niech każdy strzał będzie celny — powiedział Hornblower. — Odziałabordażujący,jesteściegotowiiśćzamną?

Odpowiedzielimuokrzykiem.Przynadburciachprzykucnęłotrzydziestumarynarzy,zpikamiikordelasami; po wystrzeleniu salwy burtowej i zwinięciu grotżagla zwolni się dalszych trzydziestu,niezbyt to wiele w sumie. Liczył jednak na to, że salwa burtowa wyrządzi duże zniszczenia iniedoświadczoneszczurylądowena„BonneCelestine”cofnąsięwprzestrachu.Spojrzałkącikiemokana sternika, siwobrodego marynarza, który mierzył chłodnym spojrzeniem dystans między dwomajednostkami,obserwującjednocześniełopotgrotżaglaprzyzbliżaniusię„PortaCoeli”dowiatru.Dobryzniegożeglarz—Hornblowerzanotowałsobiewpamięci,żebygoniepominąćprzypochwale.Sternikszybkoobracałkołemsterowym.

—Grotżagielwdół!—ryknąłFreeman.Działa z „Bonne Celestine” odezwały się z ogłuszającym hukiem i Hornblower, spowity w

kłęby dymu, poczuł, że ziarenka prochu uderzają mu w twarz. Wydobył szpadę w momencie, gdyprzemówiłykaronady„PortaCoeli”iobiejednostkizwarłysięztrzaskiemdrewnianychkadłubów.Wdymie skoczył na nadburcie, ze szpadą w dłoni; jednocześnie jakaś postać obok niego przesadziłanadburcieizeskoczyłanapokład„BonneCelestine”—toBrown,wywijającykordelasem.Hornblowerdał susa za nim.Brownparł doprzodu tnącwprawo iw lewomajaczącychwdymienieprzyjaciół.Minęlistoszabitychirannych,ofiarywybuchukartaczazjednejzkaronad„PortaCoeli”.Hornblowerpotknął się o czyjąś kończynę, zdążył jednak dojrzeć na czas osadzony na muszkiecie bagnetwysuwającysięnaglekuniemu.Rzuciłsięwbok,unikającpchnięcia,istrzeliłztrzymanegowlewejdłonipistoletu,dotykającprawielufąpiersiFrancuza.Wiatrrozegnałjużdymarmatni.Nadziobiekilkuabordażującychzmagałosięzgrupązagnanychwrógprzeciwników—douszuHornbloweradobiegłwyraźny szczęk kling — na rufie natomiast nie było widać żadnego Francuza. Zastępca oficeranawigacyjnego,Gibbon,opuszczałzmasztuna flaglince trójkolorowąbanderę.Poprawejburcie stał„Flame”,nadjegonadburciemsterczałyczakapiechotyfrancuskiej;Hornblowerdojrzałjakąśgłowęiramiona,zobaczył,żecelującywGibbonaprzesunąłlufęmuszkietuwjegostronę,iwtymmomencieHornblower strzelił z drugiego pistoletu. Francuz upadł za nadburcie w chwili, gdy świeża falaabordażującychz„PortaCoeli”wlewałasięnapokład.

—Zamną!—krzyknąłHornblower;trzebakoniecznieunieszkodliwić„Flame”,zanimobronazdążysięzorganizować.

Brygisterczaływyżejnadwodąniżpatrolowiec,musieliwięc tymrazemwspinaćsięwgórę.Hornblowerprzełożyłlewyłokiećprzeznadburcieipróbowałunieśćsię,leczprzeszkadzałamuwtymszpada.

—Pomóżciemi,dodiabła!—warknąłprzezramięijakiśmarynarzpodsadziwszyramieniemHornblowerataksilniepchnąłgowgórę,żetenprzeleciawszyprzeznadburciewylądowałpodrugiejstronietwarząwściekuburtowym,ajegoszpadapoleciaładalejpopokładzie.Zacząłpełznąćwtamtąstronę,leczszóstyzmysłostrzegłgooniebezpieczeństwie,więcrzuciłsiędoprzodu,wkierunkugdziebłysnąłkordelas, podcinającnogiwymachującegonimmarynarza.Francuzi runęli hurmemnaniego,kopiącgo,depczącigniotąc,osłoniętegoczyimświjącymsięciałem,któregosiętrzymałzdesperackąsiłą.DosłyszałjeszczenadsobąpotężnygłosBrowna,strzałyzpistoletu,szczękkling,apotemnaglenastałacisza.Ciałoczłowieka,zktórymsięmocował,zwiotczałoiprzestałostawiaćopór,azachwilęHornblowerauwolnionoodjegociężaru.Dźwignąłsięnanogi.

—Czyjestpanranny,sir?—pytałBrown.—Nie— odparł Hornblower. Na pokładzie leżało trzech, może czterech zabitych. Na rufie

obok steru stała grupka żołnierzy francuskich i jeden czy dwóchmarynarzy—wszyscy rozbrojeni i

Page 40: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

pilnowani przez dwóch marynarzy brytyjskich z pistoletami w ręku. Na pokładzie siedział oficerfrancuski—właściwiejeszczechłopiec—zprawymrękawemociekającymkrwiąizełzamitoczącymisię po policzkach. Hornblower miał właśnie odezwać się do niego, gdy coś innego zwróciło jegouwagę.

—Sir!Sir!Dopiero teraz zorientował się, że tomarynarz angielskiw koszuliw biało-czerwone paski, z

harcapemdyndającymnaplecach,mówigestykulującwogromnympodnieceniu.— Sir! Walczyłem przeciwko żabojadom. Pańscy ludzie widzieli mnie. Mnie i tamtych

chłopaków.Wskazałzasiebie,nagromadkęwystraszonychmarynarzytrzymającychsiędotądwtyle,teraz

postąpili do przodu, niektórzy wyrzucając z siebie słowa gwałtownym potokiem, a wszyscy kiwaligłowami,potakująco.

—Buntownicy?—spytałHornblower.Wgorączcebitwyzapomniałobuncie.— Nie jestem buntownikiem, sir. Robiłem, co mi kazali, bo inaczej to by mnie zabili. Co,

koledzy,niebyłotak?—Hej,wytam,cofnąćsię!—krzyknąłBrown;naklindzejegokordelasawidaćbyłokrew.Przed oczyma wyobraźni Hornblower ujrzał nagle, jak żywy, proroczy obraz: sąd wojenny,

półkole sędziów w lśniących mundurach galowych, znękanych więźniów zapominających języka wgębie,uczestniczących—napółjetylkorozumiejąc—wpostępowaniusądowym,którezdecydujeoich życiu lub śmierci. I siebie samego, składającego zeznania, starającego się przypomnieć sobiedokładnie każde słowowypowiedziane przez obie strony; jednow porę przypomniane słowomogłozamienićstryczeknachłostę.

—Aresztowaćtychludzi!—warknął.—Izamknąć.—Sir!Sir!—Dośćtego!—huknąłBrown.Bezlitosneręcepowlokłyprotestującychmężczyzn.—Gdzieresztazbuntowanych?—spytałHornblower.—Pewnopodpokładem,sir—odparłBrown.—Francuzikiteżtamsą.Dziwnarzecz, jakczęstopobitazałogabywazamykanapodpokładem.Hornblowerpomyślał,

że wolałby raczej stawić na pokładzie czoło szałowi bojowemu zwycięzców, niż dać się sromotniezamknąćwciemnychpomieszczeniachmiędzypokładowych.

Dojegouszudobiegłogłośnewołaniez„PortaCoeli”.—SirHoratio!—krzyczałFreeman.—Władujemy sięwszyscynamieliznę, jeśli zaraz nie

odpłyniemy.Proszęopozwolenienarozłączeniesięipostawienieżagli.—Czekać!—odkrzyknąłHornblower.Mówiąc to rozglądał sięwokoło; trzy jednostki szczepione ze sobą, jeńcypod strażą tu, tam,

wszędzie.Podpokładami,na„BonneCelestine”ina„Flame”,bylijeszczenieuwięzieninieprzyjaciele,wsumiepewniewięcejich,niżonmaludzipodswymirozkazami.Podpokłademcośtrzasnęłogłośno,rozległysiękrzykiijęki;„Flame”zadrżałodgwałtownegouderzenia.Hornbloweruświadomiłsobie,żesekundę wcześniej jego nieuważne ucho zarejestrowało odgłos pocisku armatniego; potoczył wokółspojrzeniem.Dwie ocalałe jeszcze kanonierki stały nawiosłachw odległości dwóch kabli dziobamizwrócone ku szczepionym statkom. Hornblower pomyślał, że znalazły się chyba na płyciźnie,faktycznie nieosiągalne jako cel ataku. Kłąb dymu z jednej z kanonierek, potworny trzask podpokładem i znowu jęki. Dwudziestoczterofuntowe kule przebijały się prawdopodobnie przez całądługość kruchego brygu, którego drewniana konstrukcja nie była imwiększą przeszkodą niż papier.Hornblower rzucił się załatwiać czekające na niego arcypilne sprawy jak w skłębioną kipiel, którąmusiałprzepłynąć.

Page 41: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—Brown, powiedzcie, żeby zabili deskami wszystkie te luki!— rozkazał.— Przy każdympostawićstraż.PanieGibbons!

—Sir?—Proszęzabezpieczyćlukiusiebie.Przygotowaćsiędostawianiażagli.—Takjest,sir.—Ktozwasjestzobsługimasztów?Stawaćprzyfałach.Którypotrafisterować?Nikt?Panie

Gibbons!Czymapanwzapasiesternika?Niechgopantuprzyślebezzwłocznie.PanieFreeman!Możepanodłączyćsięistawiaćżagle.Miejscespotkaniaprzydrugimpryzie.

Nowy pocisk z tych przeklętych kanonierek wyrżnął z trzaskiem w rufę „Flame” podHornblowerem.Bogu dzięki żewiatr był od lądu imożna się było od nich oddalić. „PortaCoeli” zpostawionym ponownie grotżaglem bomowym odpływała od „Bonne Celestine”, gdzie Gibbonsnadzorowałstawianiegrotżaglalugrowego,apółtuzinamarynarzyodpychałojąod„Flame”.

—Podnosić żagle!— krzyknąłHornblower, gdy okręty odsunęły się od siebie.—Sterniku,lewonaburtę!

Uwagę jego zwrócił hałas za burtą.Mężczyźni—buntownicy alboFrancuzi—gramolili sięprzezotwory strzelnicze i rzucali sięwmorzepłynącw stronękanonierek.Hornblowerdojrzał siwewłosyNathanielaSweetawlokącesiępopowierzchniwody,gdyjegogłowawynurzyłasięwodległościdwudziestu stóp.Zewszystkich zbuntowanychonprzedewszystkimniepowinienumkąć.DladobraAnglii, dla dobra służbymusi zginąć.Marynarz pełniący straż przy luku rufowym nie wyglądał nawyborowegostrzelca.

—Dajmiswójmuszkiet—powiedziałHornbloweriwyrwałmubroń.Wracającbiegiemdorelingurufowegosprawdziłpodrodze,czymuszkietjestprzygotowanydo

strzału.Wycelowałwsiwągłowęipociągnąłzaspust.Dymbuchnąłmuwtwarzzakrywającwidok,aletylkonamoment.Gdyspojrzałponownie,widział jeszczeprzezsekundęsiwewłosynapowierzchni,lecz zaraz wolno zniknęły mu z oczu. Sweet zginął. Może została stara wdowa, która będzie goopłakiwać, lepiej jednak, że Sweet nie żyje. Hornblower wrócił do spraw związanych zdoprowadzeniem„Flame”namiejscespotkania.

Page 42: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałVIII

Piekielny nudziarz z tegoLebruna, żeby domagać sięw ten sposób prywatnego posłuchania.Hornbloweribeztegomiałdosyćpracy;trzebabyłozałataćporządnieziejąceotworypopociskachwburcie „Flame”, żeby był w stanie przepłynąćKanał; skąpą załogę „Porta Coeli”—w dodatku niewszyscy byli marynarzami — rozdzielić między aż cztery jednostki (dwa brygi, indianina i lugierpatrolowy), zostawiając jednocześnie wystarczającą straż nad ponad setką jeńców różnychnarodowości, zbuntowani muszą być pod nadzorem, żeby nie zaszło nic, co mogłoby niekorzystniewpłynąćnaichproces;arzecznajgorsza,tokoniecznośćsporządzeniadługiegoraportu.Ktośmógłbysądzić, że to łatwezadanie, zważywszyże jestdozameldowaniadługi łańcuchsukcesów,dwapryzyzdobyte, „Flame” odbity, większa część buntownikóww kajdanach, zamknięta pod pokładem, a ichherszt uśmiercony własnoręcznie przez Hornblowera. Lecz pisanie raportu wiązało się z wysiłkiemfizycznym,aHornblowerbyłbardzoznużony.Ponadtoułożenieraportubędzietrudne—Hornblowerwiedział z góry, że będzie musiał posuwać się ryzykownym kursem między Scyllą otwartejchełpliwości,aCharybdąudawanejskromności—ileżtorazywykrzywiałwargizniesmakiemczytającwypociny innych oficerów! A zabicie Nathaniela Sweeta przez okropnego komodora Hornblowera,chociaż będzie dobrze wyglądało w historii marynarki wojennej i z punktu widzenia dyscyplinysłużbowejbyłonajlepszymzakończeniemsprawy,możeniewyglądaćtakdobrzewoczachBarbary.Onsamniechętniewspominał siwągłowę zapadającą się pod fale i czuł, żeBarbara, zmuszona zwrócićuwagęna faktdokonaniaprzezniego rozlewukrwi iodebraniakomuśżyciawłasnymi rękoma(tymirękoma,które—jakmówiła—kochałaiktórecałowałaniekiedy),możepoczućodrazęiniesmak.

Otrząsnąwszysięzplątaninynatrętnychmyśli iwspomnieńoBarbarze iNathanieluSweecie,Hornblower stwierdził, że wciąż wpatruje się nieobecnym wzrokiem w młodego marynarza, któryprzyniósłmuodFreemanawiadomośćożądaniuLebruna.

— Pozdrowienia ode mnie dla pana Freemana — powiedział — i niech przyśle tu tegojegomościa.

— Tak jest, sir — odmeldował się marynarz salutując i odszedł z wielką ulgą. Komodorwpatrywałsięwniegobezprzerwyprzezconajmniejtrzyminuty,którewydałysiębiedakowidługiejaktrzygodziny.

UzbrojonywartownikwprowadziłLebrunadokajuty,aHornblowerprzyjrzałmusięuważnie.Byłonjednymzpółtuzinajeńcówwziętychwczasiewtargnięcia„PortaCoeli”doHawru,jednymzczłonkówdeputacjiprzybyłejnapokład,abypowitaćbrygwprzekonaniu,żeto„Flame”nadpływający,żebysiępoddać.

—Monsieurmówipofrancusku?—spytałLebrun.—Trochę.—Więcejniżtrochę,jeśliwszystkieopowieściokapitanieHornblowerzesąprawdą—odparł

Lebrun.—W jakiej pan sprawie?— spytał ostro Hornblower, przerywając kontynentalnie kwiecistą

mowę.Lebrun był dośćmłodym człowiekiem, o oliwkowej cerze, z lśniącymi białymi zębami; jegowyglądzdradzałsłużalczość.

—Jestemadjoint[30]baronaMomasa,burmistrzaHawru.—Tak?—Hornblowerstarałsięnieokazaćnajmniejszegozaciekawienia,wiedziałjednak,że

wadministracjicesarstwaburmistrz takiegodużegomiasta jakHawr tobardzoznacznaosobistość,atenjegoadjoint—pomocnikczyzastępca—jestbardzoważnymurzędnikiem.

—Musiał pan słyszeć o firmieMomas Freres—handluje z obuAmerykami od pokoleń—historiarozkwitufirmytohistoriarozwojusamegomiastaHawr.

—Tak?

Page 43: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—ZaśwojnaiblokadamająfatalnywpływnafortunęfirmyMomasizamożnośćmiastaHawr.—Tak?—„Kariatyda”,monsieur,tenstatek,którypanzdobyłwtakpomysłowysposóbdwadnitemu,

mogłabyprzywrócićmająteknamwszystkim— jeden statekprzerywającyblokadęwart jest, copanbeztruduzrozumie,dziesięciujednostekpływającychwokresiepokoju.

—Tak?— Nie wątpię, że M. le Baron będzie równie jak miasto Hawr zrozpaczony porwaniem

„Kariatydy”przedjejwyładowaniem.—Tak?Obaj mężczyźni mierzyli się wzrokiem jak partnerzy w pojedynku podczas przerwy,

Hornblowerzdecydowanyniedaćpoznaćposobieodczuwanejciekawościizainteresowania,aLebrunwahającysięprzedostatecznymwyłożeniemkartnastół.

— Przyjmuję, monsieur, że cokolwiek powiem teraz, zostanie potraktowane jako absolutniepoufne.

— Nic nie przyrzekam. Faktycznie mogę tylko stwierdzić, że moim obowiązkiem będziedonieśćowszystkim,copanpowie,rządowijegokrólewskiejmościkrólaWielkiejBrytanii.

—Mamnadzieję,żedlawłasnegodobrarządzachowadyskrecję—powiedziałwzamyśleniuLebrun.

—Ministrowiekrólewscypotrafiąsamipodejmowaćdecyzje—odparłHornblower.— Monsieur, czy wie pan — zaczął Lebrun zdecydowawszy się wreszcie — że Bonaparte

poniósłklęskęwwielkiejbitwiepodLipskiem?—Tak.—RosjaniesąnadRenem.—Istotnie.—RosjanienadRenem!—zdumiewał sięLebrun.Cały świat, pro- czyanty-Bonapartowski,

niemógłwyjśćzezdumienia,żepotężnecesarstwomusiałowycofaćsięzpołowyEuropywciągutychkilkukrótkichmiesięcy.

—AWellington maszeruje na Tuluzę— dodał Hornblower; nic nie zaszkodzi przypomniećLebrunowiobrytyjskimzagrożeniunapołudniu.

—Zgadzasię.Cesarstwoniemożeutrzymaćsiędługo.—Radjestemsłyszećpańskąopinięwtejsprawie.—Gdycesarstwoupadnie,nastaniepokój,awrazznimzostanienanowopodjętyhandel.—Niewątpliwie—potwierdziłHornblowerwciążlekkozaintrygowany.—Zyskiwciągupierwszychkilkumiesięcybędąolbrzymie.OdlatcałaEuropacierpinabrak

towarówzagranicznych.Wtejchwiliprawdziwakawakosztujeponadstofrankówfunt.NareszcieLebrunodkrywałkarty,bardziejzmusuniżdobrowolnie.Najegotwarzyodmalowała

sięwielemówiącachciwość.—Tosąrzeczyoczywiste,monsieur—zauważyłnieobowiązującoHornblower.— Firma przygotowana na moment nastania pokoju, z magazynami pełnymi towarów

kolonialnych gotowych do rozprowadzenia, odniosłaby wielkie korzyści. Znalazłaby się daleko wprzodzieprzedkonkurentami.Możnabyzrobićmiliony.Miliony.—Lebrunmarzyoczywiście,żekilkaztychmilionówznajdziesięwjegokieszeni.

— Mam wiele spraw do załatwienia, monsieur — przerwał mu Hornblower. — Niech panłaskawieprzejdziedosednasprawy.

— Jego królewska mość król Wiekiej Brytanii mógłby zezwolić swoim przyjaciołom nawcześniejszeprzeprowadzenietychprzygotowań—zacząłLebrun,powoliwyduszajączsiebiesłowa;nic dziwnego, mogły go one zaprowadzić na gilotynę, gdyby doszły kiedykolwiek do uszu

Page 44: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Bonapartego.Lebrunproponowałzdradęcesarstwawzamianzakorzyścinaturyhandlowej.—Jegokrólewskamośćpotrzebowałabyprzedtemniepodważalnegodowodu,żeciprzyjaciele

sąjegoprzyjaciółmi—zauważyłHornblower.—Quidproquo[31]—stwierdziłLebruniporazpierwszywczasietejrozmowyHornblowergo

niezrozumiał—jegofrancuskawymowasłówłacińskichabsolutnieniebyłapodobnadotej,dojakiejprzywykł Hornblower, musiał więc szukać na oślep w mózgu, zanim wreszcie pojął, jakiego toniecodziennegowyrażeniaużyłLebrun.

—Panmożemipowiedzieć,monsieur,jakicharaktermapańskaoferta—rzekłHornblowerzuroczystą powagą— ale ja niemogę odwzajemnić się panu żadnymi obietnicami. Prawdopodobnierządjegokrólewskiejmościniezechcewiązaćsięwjakikolwieksposób.—Ciekawasprawa,złapałsięna małpowaniu ministerialnego sposobu bycia i wyrażania się — tak mógłby mówić jego nadętyszwagier, Wellesley. Może wielka polityka wywiera taki wpływ na każdego; w tym szczególnymwypadkubyłotoprzydatne,bopomogłomuzamaskowaćniecierpliwość.

—Quidproquo—powtórzyłLebrunwzamyśleniu.—Przypuśćmy,żemiastoHawropowiesięprzeciwkocesarstwu,azaLudwikiemXVIII?

Ta możliwość przyszła Hornblowerowi do głowy, lecz odsunął ją jako zbyt dobrą, aby byłaprawdziwa.

—Przypuśćmy,żetak?—powiedziałostrożnie.— Mogłoby to stać się przykładem, na jaki czeka cesarstwo. Mogłoby stać się zaraźliwe.

Bonapartenieprzeżyłbychybatakiegociosu.—Przeżyłwieleciosów.— Ale nie takich. A jeśli Hawr opowie się za królem, miasto znajdzie się w przymierzu z

WielkąBrytanią.Blokadaniebędziemogłabyćkontynuowana.Anawetgdybybyła,tofirmieMomasFreresmogłabyzostaćudzielonalicencjaimportowa,nieprawdaż?

—Możliwe.Proszępamiętać,niczegonieobiecuję—KiedyzaśLudwikXVIIIpowrócinatronswoichojców,będziepatrzećłaskawienatych,co

pierwsi opowiedzieli się za nim — ciągnął Lebrun. — Adjoint barona Momasa może oczekiwaćwówczas,żewielkakarierastanieprzednimotworem.

—Niemacodotegowątpliwości—zgodziłsięHornblower.—Ale…mówipanotym,cosampan czuje. Czy może pan mieć pewność co do zapatrywań M. le Baron? A niezależnie od jegozapatrywań, skądmożeonmiećpewność, żemiastopójdziew jego ślady, gdybyopowiedział się zakrólem?

—Mogęodpowiadaćzabaronasir,zapewniampana.Wiem…znamtrochęjegopoglądy.PrzypuszczalnieLebrunszpiegowałswegoprzełożonegozramieniarząducesarskiegoiniema

obiekcjinatematwyzyskaniaswoichwiadomościwinnej,korzystniejszejsprawie.—Amiasto?Innewładze?—Tegodnia,sir,gdywziąłmniepandoniewoli—odparłLebrun—nadeszłyzParyżawzory

obwieszczeńizapowiedźpewnychdekretówcesarskich.Obwieszczeniatemiałyzostaćwydrukowane— moją ostatnią czynnością urzędową było wydanie takiego polecenia — w poniedziałek teobwieszczeniamiałybyćrozklejone,adekretypodanedopublicznejwiadomości.

—Tak?—Tonajbardziejdrakońskiedekretywdrakońskiejhistoriicesarstwa.Pobórdowojska—ma

być wzięta reszta z rocznika 1815, a inne roczniki, do 1802 wstecz, mają zostać zrewidowane.Siedemnastoletni chłopcy, kaleki, inwalidzi, ojcowie rodzin, nawet ci co kupili sobie zwolnienie odsłużbywojskowej,wszyscymająbyćpowołani.

—Francjamusiałajużprzywyknąćdopoborów.—Powiedziałbymraczej,sir,żeFrancjajestnimizmęczona.Znamzurzęduliczbędezerterówi

Page 45: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

surowośćstosowanychwobecnichśrodków.Alenieidzietylkoopobórdowojska,sir.Innedekretysąjeszcze bardziej drakońskie. Podatki! Bezpośrednie i pośrednie, droits reunis, i inne! Ci z nas, coprzeżyjąwojnę,wyjdązniejżebrakami.

— I pan uważa, że opublikowanie tych dekretówwywoła niezadowolenie dostatecznie silne,żebyspowodowaćbunt?

—Możenie.Leczbędziestanowićświetnypunktwyjściadlazdeterminowanegoprzywódcy.Lebrunjestdosyćbystry—ostatniajegouwagajestwnikliwaimożebyćsłuszna.—Cozinnymiwładzamiwmieście?Gubernatorwojskowy?Prefektdepartamentu?—Niektórychznichmożnabyćpewnym.Znamichpoglądyrówniedobrzejakpoglądybarona

Momasa. Inni…jakiś tuzinaresztowańwodpowiedniejchwili,przeprowadzonych jednocześnie,apeldooddziałówwkoszarach,przybyciesiłbrytyjskich(pańskichsił,sir),dodającaotuchyproklamacjadoludu, ogłoszenie stanuoblężenia, zamknięciebram i będziepowszystkim. Jakpanwie, sir,Hawr tomiasto dobrze ufortyfikowane. Tylko duże siły z urządzeniami do taranowania mogłyby je odbić, aBonaparteniemawnadmiarzeaniwojska,aniekwipunku.Nowinarozejdziesiępocesarstwielotembłyskawicy,żebyBonaparteniewiemjakchciałjąutrzymaćwtajemnicy.

TenLebrunmapomysłyiwyobraźnię,cokolwiekbysięniemyślałoojegopoziomiemoralnym.Dał niezły szkic wminiaturze typowego coup d'etat[32]. Gdyby próba się powiodła, rezultaty byłybydalekoidące.Nawetjeślisięnieuda,lojalnośćwcesarstwiezostaniezachwiana.Zdrada,jakpowiedziałLebrun,jestzaraźliwa.Natonącymokręcieszczuryszybkoidązaprzykłademtych,cogoopuszczają.RyzykostratywraziepoparciapropozycjiLebrunajestniewielkie,akorzyścimogąbyćogromne.

—Monsieur—przemówiłHornblower—jakdotądbyłemcierpliwy.Aleprzezcałytenczasnieuczyniłmipanżadnejkonkretnejpropozycji.Słowa…mglistepomysły…nadzieje…pragnienia,towszystko,jazaś,jakjużpanupowiedziałem,jestemczłowiekiemzajętym.Proszęmówićkonkretnie.Iszybko,jeślitoniezbytwielkatrudnośćdlapana.

— A więc będę konkretny. Niech mnie pan wysadzi na ląd, na przykład pod pozoremzaaranżowania układu owymianie jeńców.Niechmi pan pozwoli zapewnićM. leBaron o pańskimnatychmiastowym poparciu. W ciągu trzech dni pozostałych do poniedziałku mogę zakończyćprzygotowania.Tymczasempanbędziesiętrzymałwpobliżuzewszystkimisiłami,jakieudasiępanuzebrać.Zchwiląopanowaniacytadeliwywiesimybiałąflagę,agdytylkopanjązobaczy,wpłynieciedoportu, zastraszającwszelkich ewentualnych przeciwników.W zamian za to— zezwolenie dla firmyMomas Freres na import towarów kolonialnych i pańskie słowo honoru, jako dżentelmena, żepoinformuje pan króla Ludwika, że to ja, Herkules Lebrun, jako pierwszy zasugerowałem panu tenplan.

— Ha… hm — mruknął Hornblower. Teraz już prawie nie używał tego wykrzyknika,nasłuchawszysięodżonydokuczliwychuwagnatentemat,leczwtymkulminacyjnymmomenciesammu się jakoś wypsnął. Musi pomyśleć Musi mieć czas na namysł. Długa rozmowa w językufrancuskim,któregonieprzywykłużywać,byławyczerpująca.Huknąłnawartownikazadrzwiami.

—Wezwaćuzbrojonąstraż,niechzabierzetegojeńca.—Sir!—protestowałLebrun.—Zagodzinęprzekażępanumojądecyzję—oświadczyłHornblower.—Tymczasemmusipan

byćdlapozorusurowotraktowany.—Sir! Proszę pamiętać o zachowaniu tajemnicy!Niech się pan nie zdradzi ani słowem!Na

litośćboską!…Lebrun bardzo słusznie nalegał na zachowanie tajemnicy przy planowaniu buntu przeciwko

takiej potędze jak Bonaparte. Hornblower wziął to pod uwagę wychodząc na pokład, żeby tampochodzić i usunąć z myśli wszystkie drobne sprawy administracyjne na czas rozważania tegonajwiększegozewszystkichproblemu.

Page 46: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower
Page 47: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałIX

Trójkolorowa flaga powiewała wciąż nad cytadelą — fortecą Ste Adresse — w Hawrze;Hornblowerwidziałjąprzezlunetęstojącnapokładzie„Flame”,którypłynąłwolnopodzmniejszonąliczbążaglitużpozazasięgiembateriibrzegowych.Rzeczjasna,zdecydowałsiępomócLebrunowiwjego planie. Powtarzał sobie teraz i po raz tysięczny, że niezależnie odwynikuwielemożna na tymzyskać,amałostracić.TylkożycieLebrunaimożewłasnąreputację.Bógsamwiejedynie,copowieWhitehalliDowningStreet,gdydojdzietamwiadomośćojegopoczynaniach.Niemajeszczedecyzji,co zrobić z rządem Francji w razie upadku Bonapartego; nie było z pewnością jednomyślności wsprawie przywrócenia Burbonów na tron. Rząd może odmówić respektowania jego obietnic co dozezwoleń importowych; może wystąpić z prowokującym oznajmieniem, że nie ma zamiaru uznaćroszczeńLudwikaXVIII;mogąmudaćmocnopopalcach zawiększość jegowyczynówpoodbiciu„Flame”.

Skorzystał z danych mu pełnomocnictw, aby darować winę czterdziestu zbuntowanym,faktyczniewszystkimmarynarzom i chłopcomokrętowymz byłej załogi brygu.Może się bronić, żewydałtędecyzjępoprostuzkonieczności;trzymanieibuntowników,ijeńcówpodstrażąiobsadzeniezałogami obu pryzów wymagałoby wykorzystania wszystkich ludzi, jakich miał do dyspozycji. Niemiałbyichnawetdosyćnaobsadzeniezałogamiobubrygów,ajużnapewnoniemógłbyniczegowięcejprzedsięwziąć. W tej sytuacji uwolnił się od wszystkich tych trudności podejmując kilka prostychdecyzji.WszyscyFrancuzizostaliodesłanipodbiałąflagąnaląd,na„BonneCelestine”,zLebrunemmającym oficjalnie przygotować wymianę jeńców; indianin obsadzony minimalną załogą zostałwysłanyzpocztądoPellewaiEskadryŚrodkaKanału,aonsammógłzatrzymaćpodswymirozkazamioba brygi, nareszcie z dostatecznymi załogami. Był to również wygodny sposób uwolnienia się odChadwicka — dostał pocztę i dowództwo nad indianinem. Chadwick wyglądał blado po dwóchtygodniach zaniknięcia w „czarnej jamie[33] i dwóch tygodniach życia pod groźbą zawiśnięcia nastryczku.Wjegooczachoczerwonychobwódkachniebyłowidaćradości,gdyzorientowałsię,żejegowybawicielem jest młody Hornblower, niegdyś jego podkomendny w magazynie artyleryjskim„Indefatigable”,aterazoileżstarszyrangą.Chadwickzżymałsiętrochęotrzymawszyterozkazy—aletylkotrochę.Zważyłprzesyłkęwręku,zastanawiającsiępewnie,cotamnapisanonajegotemat,leczdyskrecja czy też długotrwały nawyk zrobiły swoje i powiedziawszy „Tak jest, sir” odwrócił się iodszedł.

DotejporylistypowinnybyłyprzejśćprzezręcePellewa,któryzanotowawszyichtreśćmógłjenawetprzekazaćdalej,doWhitehall.Pomyślnywiatrpomógł indianinowidotrzećdoEskadryŚrodkaKanałukołoStart[34]—będziesprzyjałrównieżposiłkom,októreprosiłHornblower,wichdrodzedoniego. Wiedział, że Pellew je wyśle. Minęło piętnaście lat od ich ostatniego spotkania; bliskodwadzieścia od awansowania go przez Pellewa na porucznika na „Indefatigable”. Teraz Pellew jestadmirałem i głównodowodzącym, a on komodorem, lecz Pellew pozostał tym samym wiernymprzyjacielemiuczynnymkolegą,jakimbyłzawsze.

Hornblower zwrócił spojrzenie na pełnemorze, gdzie,majacząc słabo nawidnokręgu, „PortaCoeli”pełniławemglesłużbępatrolową.Brygzatrzymaposiłkizanimzostanązauważonezlądu.Niemabowiempowodu,abywładzomwHawrzedawaćnajmniejsząnawetmożliwośćzorientowaniasię,żezanosisięnacośniezwyczajnego,chociażsprawataniejesttakistotna.Angliazawszepopisywałasięostentacyjnieswąpotęgąmorskąnaoczachnieprzyjaciela,przekształcającjegowybrzeżewswojągranicęmorską—iwidok„Flame”kręcącegosiępodbiałąbanderąBrytyjskiejMarynarkiWojennejtutaj,podsamymnosemobywateliHawru,niebyłdlanichniczymnadzwyczajnym.Dlategowłaśnieniezawahałsięprzebywaćtutaj,ztrójkolorowąflagąnacytadeliwzasięgujegolunety.

—Niechobserwatordobrzeuważanasygnałz„PortaCoeli”—powiedziałostrymtonemdo

Page 48: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

midszypmenawachtowego.—Takjest,sir.„Porta Coeli”, „Brama Niebios”; marynarze mówią o niej „Durny Portier”. Hornblower

przypomniałsobiemgliście,żeczytałoboju,wktóregowynikutadziwnanazwapojawiłasięnaliściejednostek Brytyjskiej Marynarki Wojennej. Pierwotna „Porta Coeli” była hiszpańskim statkiemkorsarskim—pewnienapółpirackim—zdobytympodHawaną.Stawiałatakzaciętyopór,żebitwętęupamiętniono nazywając okręt angielski jej imieniem. „Tonnant”, „Temeraire”, większość obecnychnazwjednostekBrytyjskiejMarynarkiWojennejbyławynikiempodobnychbitew—jeśliwojnapotrwadostatecznie długo,marynarka będziemiaławięcej okrętów o nazwach obcych niż angielskich, awnieprzyjacielskichmarynarkachwojennychmożebyćodwrotnie.FrancuskiMarynarkaWojennapysznisięswoim„Swiftsure”[35],możewprzyszłościAmerykaniebędąmieli„Macedończyka”naliścieswoichokrętówwojennych.Niesłyszałjeszczeofrancuskim„Sutherlandzie”[36];poczułukłuciedziwnegożalu.Zatrzasnąłfuterałlunetyizawróciłgwałtownymruchem,ruszającszybko,jakbychciałotrząsnąćsięzogarniających go wspomnień. Nie lubił myśleć o poddaniu „Sutherlanda”, mimo że sąd wojennyuniewinnił go w tak zaszczytny sposób; i dziwna rzecz, ale upływ czasu zaostrzał w nim uczuciewstydu za tamten incydent, zamiast je przytępiać. Żal z powodu utraty „Sutherlanda” nieuniknieniepociągnął za sobąwspomnienia oMarii, od blisko trzech lat jużw grobie.Wspomnienia ubóstwa irozpaczy,tombakowychsprzączekdobutów;współczuciaisympatiidlaMarii—ubogiegosubstytutumiłości, a przecież te wspomnienia zabolały go ogromnie. Przeszłość ożywała w jego pamięci, azmartwychwstanie to było równie przerażające, jak byłby każdy inny powrót do życia. WspomniałMarię leciutko pochrapującą przez sen u jego boku i kwaskowaty zapach jej włosów; Marię,nietaktownąigłupią,którąlubiłtak,jaklubisiędziecko,chociażdalekomniej,niżlubiłterazRyszarda.Zaczynał czuć się roztrzęsiony tymi wspomnieniami, gdy nagle rozwiały się, ustępując miejscawspomnieniuMariedeGracay—czemuż,ulicha,pomyślałwłaśnieoniej?Jejbezgranicznamiłośćdoniego,jejciepłoiczułość,szybkość,zjakąwyczuwałajegonastroje;toszaleństwopragnąćMariedeGracaywłaśnietegodnia,alepragnąłjej,chociażminąłniespełnatydzieńodczasu,gdyjegowiernaiwyrozumiałamałżonkawypuściłagozobjęć.SpróbowałmyślećoBarbarze,leczjejobrazprzywołanyprzez wyobraźnię został błyskawicznie zepchnięty na dalszy plan przez obraz Marie. Lepiej chybamyśleć o tym, jak poddał się z „Sutherlandem”. W przejmująco zimny, ponury dzień zimowyHornblowerprzechadzałsiępopokładzie„Flame”wtowarzystwieduchów.Widzącwyrazjegotwarzymarynarze skwapliwiej niż zwykle starali się nie wchodzić mu w drogę.Większość z nich myślałajednak,żedowódcaobmyślatylkojakąśnowądiabelskąsztuczkęprzeciwkoFrancuzom.

Oczekiwanadystrakcjaprzyszładopieropóźnympopołudniem.— Sygnał z „Porta Coeli”, sir! Osiemnaście — pięćdziesiąt jeden — dziesięć. To znaczy

przyjacielskieokrętywpoluwidzenia,namiarpółnocnyzachód.—Doskonale.Zapytaćoichsygnałyrozpoznawcze.TomusząbyćposiłkiwysłaneprzezPellewa.Marynarzesygnałowiprzywiązaliflagiiwybrali

flaglinki;minęłokilkaminut,zanimmidszypmenzanotowałodpowiedźiprzetłumaczyłjąprzypomocylisty.

—„Nonsuch”,siedemdziesiątczterydziała,kapitanBush,sir.—Bush,naBoga!OkrzyktenwyrwałsięmimowolizustHornblowera;otaczającegomocepiekielneodpędzone

zostałyjakdiabełwodąświęconąnamyśl,żejegostary,wierny,trzeźwomyślącyprzyjacieljesttużzawidnokręgiem.Oczywistarzecz,żePellewnieomieszkałwysłaćBusha,mającgopodręką—znanamujestprzyjaźńodtakdawnałączącaBushaiHornblowera.

—„Camilla”,trzydzieścisześćdział,kapitanHoward,sir.Niewie nic oHowardzie. Rzucił okiem na listę— dowódca zmniej niż dwuletnim stażem.

Page 49: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

PellewmusiałgowybraćjakomłodszegorangąodBusha.—Doskonale.Odpowiedzieć:„Komodordo…”— Przepraszam, sir, ale „Porta” dalej sygnalizuje. „«Nonsuch» do komodora. Mam… na

pokładzie…trzystu…żołnierzypiechotymorskiej…oprócz…załogi”.Ładnie ze strony Pellewa.Oskubałwłasną eskadrę, żeby posłaćHornblowerowi znaczniejszy

oddziałdesantowy.Trzystużołnierzypiechotymorskiejpluswłasnyoddział„Nonsucha”,plusoddziałmarynarzy.Jeślinadarzysięsposobność,możewmaszerowaćdoHawruzpięciomasetkamiludzi.

—Bardzodobrze.Nadać:„Komodordo«Nonsucha»i«Camilli».Bardzorad,żemamwaspodswoimdowództwem''.

HornblowerspojrzałznówwkierunkuHawru.Podniósłwzroknaniebo,sprawdziłsiłęwiatru,przypomniałsobiesytuacjępływową,obliczył,kiedyzapadnienoc.Lebrunmusirealizowaćswójplantejnocyalbowcale.Aonsammusibyćgotówdozadaniaciosu.

—Nadać:„Komodordowszystkichjednostek.Dołączyćtudomniepozmroku.Sygnałnocnydwielatarniepoziomonanokachreifokmasztu”.

—…nokachreifokmasztu.Takjest,sir—powtórzyłjakechomidszypmennotującnaswojejtabliczce.

DobrzebyłozobaczyćznowuBusha,powitaćgouściskiemdłoni,gdywszedłwciemnościachnapokład„Flame”.DobrzebyłozasiąśćzBushem,HowardemiFreemanemwmałej,dusznejkajucieimówićimoplanachnajutro.Cudownatorzeczplanowaćakcjepotymdniudręczącychrozrachunkówzsamymsobą.Bushprzyjrzałmusięuważnieswymigłębokoosadzonymioczyma.

—Miałpandużopracy,sir,odczasuponownegowyjściawmorze.—Oczywiście—odparłHornblower.Przezostatniekilkadniinocytkwiłwnieustannymwirze

zajęć; nawet po odbiciu „Flame” wszystkie sprawy związane z organizacją, rozmowy z Lebrunem,pisanieraportów,wszystkotobyłowyczerpujące.

—Zadużopracy,sir,jeślipozwolipanzauważyć—ciągnąłBush.—Zawcześnie,sir,wróciłpandosłużby.

—Nonsens—żachnąłsięHornblower.—Miałemprawierokurlopu.—Chorobowegourlopu,sir.Potyfusie.Apotem…—Potem— przerwał Howard, przystojny śniadymężczyzna omłodzieńczymwyglądzie—

akcja odcinająca. Bitwa. Wzięcie trzech pryzów. Zatopienie dwóch kanonierek. Planowany desant.Naradawojennaopółnocy.

Hornblowerpoczułnagleirytację.—Czy panowie próbująmiwmawiać— spytał, toczącwokoło groźnym spojrzeniem— że

jestemniezdolnydosłużby?Odwagaopuściłaichwobliczujegogniewu.—Niesir—powiedziałBush.—Zechciejciewięcłaskawiezachowaćswojeopiniedlasiebie.MiałpechaBush,któryprzecież tylkopróbowałgrzeczniewysondować swegoprzyjacielana

temat jego zdrowia.Hornblower zdawał sobie z tego sprawę iwiedział, jak bardzo krzywdziBushakażącmupłacićzato,cosamwycierpiałtegodnia.Niepotrafiłjednakoprzećsięprzelotnejpokusie.Znówprzesunąłponichwzrokiem,zmuszającich,byspuścilioczy.Ledwiejednaktouczynił,ledwieuzyskałtężałosnąnamiastkęsatysfakcji,ajużtegopożałowałipróbowałnaprawićswojezachowanie.

—Panowie—zaczął.—Odezwałemsiępochopnie.Przystępującjutrodoakcjimusimymiećwszyscynawzajemdosiebieabsolutnezaufanie.Czymiwybaczycie?

Cośnatoodbąkneli,aBushbardzosięspeszyłprzeprosinamiczłowieka,który,jegozdaniem,możepowiedziećkażdemu,cotylkochce.

—Rozumieciewszyscy,czegochcęodwas jutro—jeśli jutrowłaśniemabyć tendzień?—

Page 50: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

ciągnąłHornblower.Przytaknęligłowami,kierującspojrzenianarozpostartąprzednimimapęmorską.—Niemapytań?—Nie,sir.—Wiem,żeplanjestnaszkicowanytylkowbardzoogólnychzarysach.Będąnieprzewidziane

wypadki, krytyczne sytuacje. Nikt chyba nie potrafi przewidzieć, co się wydarzy. Ale jednej rzeczyjestempewien, tejmianowicie,żeokrętynaszejeskadrybędądowodzonewsposób,któryprzyniesiechlubęsłużbie.KapitanBushipanFreemannadtoczęstodziałaliodważnieizdecydowanienamoichoczach,zaśkapitanaHowardazadobrzeznamzreputacji,żebymmógłmiećjakiekolwiekwątpliwościna ten temat. Panowie, atakując Hawr będziemy odwracać kartę historii, dopisywać zakończenierozdziałudziejówtyranii.

To, co mówił sprawiało im przyjemność, nie mogli też wątpić w jego szczerość, gdyżwypowiadałtesłowazserca.Uśmiechalisięnapotykającjegowzrok.Maria,gdyjeszczeżyła,używałaczasem dziwnego określenia dla słów mających na celu wprawienie ich adresata w dobry humor.Mówiła, że to jest „odrobina cukru dla ptaszka”. Tymwłaśnie były ostatnie zdaniaHornblowera—odrobiną cukru dla ptaszka— a jednak wypowiadał je najzupełniej serio. Nie, nie całkiem— nicjeszcze prawie nie wiedział o osiągnięciach Howarda. Tutaj jego słowa nie miały więc pokrycia.Osiągnęłyjednakswójcel.

—Azatem,panowie,skończyliśmyztąsprawą.Comogęwamzaproponowaćdlarozerwaniasię? Kapitan Bush pamięta pewnie partie wista rozgrywane w noce poprzedzające bój. Nie jest onjednakwcaleentuzjastąwista.

To było orientowanie się w sytuacji — Bush nie znosił wprost wista i teraz nieśmiałymuśmiechemkwitowałsubtelnądrwinkęHornblowera;alebyłocośwzruszającegowwidocznejradościzpowodupamięciHornbloweraotejjegosłabostce.

—Sir,panpowinienmiećtęnocnaodpoczynek—odezwałsię,jakostarszyrangą,wimieniudwóchpozostałychwzrokiemszukającychuniegowskazówki.

—Japowinienemwracaćnaswójokręt,sir—dodałHoward.—Ijateż,sir—zawtórowałFreeman.—Niechcę,żebyścieodchodzili—protestowałHornblower.Freemanzauważyłkartydogrynapółcenaściancegrodziowej.—Powróżępanuprzednaszymodjazdem—zaproponował.Możeprzypomnęsobie,sir,czego

mnieuczyłamojababkaCyganka.AwięcwżyłachFreemanarzeczywiściepłyniekrewcygańska;Hornblowerczęstozastanawiał

się nad tym z powodu jego śniadej cery i czarnych oczu. Był trochę zaskoczony swobodą, z jakąFreemanprzyznawałsiędoswegopochodzenia.

—NiechpanpowróżySirHoratiowi—powiedziałBush.Freemanpotasował fachowo talię;odłożył jąna stolik,ująłdłońHornblowera i położył jąna

kartach.—Proszęprzełożyćtrzyrazy,sir.Hornblower wyrozumiale poddał się ceremoniałowi wróżenia, ciągle przekładając karty

tasowaneprzezFreemana.WreszcieFreemanwziął talię izacząłwykładaćkartynastolikwierzchemdogóry.

— Po tej stronie jest przeszłość — oznajmił przesuwając wzrokiem po skomplikowanymukładzie—apotamtejprzyszłość.Tu,postronieprzeszłości,możnadużoodczytać.Widzępieniądze,złoto.Widzęniebezpieczeństwo.Częsteniebezpieczeństwo.Widzęwięzienie—więzieniedwukrotnie,sir.Widzęciemnąniewiastę.Iblondynkę.Podróżowałpanmorzem.

Freeman klepał dalej całkiem fachowo nie przerywając dla nabrania oddechu. Zgrabnie

Page 51: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

podsumował karierę Hornblowera słuchającego go z pewnym rozbawieniem i dużym podziwem dlajego swady. To, co mówił Freeman, mógł powiedzieć każdy przeciętnie obeznany z przeszłościąHornblowera.BrwiHornblowerazbiegłysięwprzelotnej irytacjizpowodukrótkiejaluzjidozmarłejMarii, lecz uśmiech znów pojawił się na jegowargach, gdy Freeman szybko przeszedł do osiągnięćHornbloweranaBałtyku,przekładającfrazyzwykłejmowynacygańskiegadaniezezręcznością,któramogłatylkobawić.

—Jestteżchoroba,sir—zakończył—bardzopoważnachoroba,zktórejwyszedłpandopieroniedawno.

— Zdumiewające! — wykrzyknął Hornblower udając podziw. Podniecenie towarzysząceoczekiwaniu walki zawsze uwydatniało w nim najlepsze cechy; był serdeczny i ludzki wobec tegomłodszegooficerawsposób,wjakiniepotrafiłbysięzachowaćwżadnyminnymczasie.

—Właśnie,zdumiewające,sir—odezwałsięBush.Hornblowerzdziwiłsięwidząc,żeBushjestnaprawdępodwrażeniem;fakt,żedałsięzwieść

pomysłowemuwyzyskaniuprzezFreemanatego,cowiedziałoprzeszłościHornblowera,wyjaśniałwznacznymstopniusukcesszarlatanównatymświecie.

— A co z przyszłością, Freeman? — spytał Howard. Hornblower odetchnął widząc tylkoumiarkowanezainteresowaniezjegostrony.

—Przyszłość—powiedziałFreemanibębniącpalcamipostolezwróciłsiękudrugiejczęścikart.—Przyszłośćjestzawszebardziejtajemnicza.Widzękoronę.Złotąkoronę.

Zmieniłukładkart.—Tokorona,sir,żebyniewiemjakpróbować.—HoratioPierwszy,królWyspKanibalskich—zaśmiałsięHornblower.Najlepszymdowodem

łagodności jego nastroju w tej chwili był ten żart z własnego imienia— temat zwykle bolesny dlaniego.

—Jesttuteżznowuniebezpieczeństwo.Niebezpieczeństwoiblondynka.Idąwparzezesobą.Niebezpieczeństwozpowodublondynki—niebezpieczeństwozblondynką.Sir,sątuwszelkierodzajeniebezpieczeństw.Radziłbympanustrzecsięblondynek.

—Nietrzebaczytaćwkartach,żebydaćtakąradę—zauważyłHornblower.—Czasemkartyprawdępowiedzą—odparłFreemanpatrzącnaniegozdziwnieintensywnym

wyrazemswoichlśniącychoczu.—Korona,blondynka,niebezpieczeństwo—powtórzyłHornblower.—Cóżjeszcze?—Towszystko,copotrafięwyczytać,sir—rzekłFreemanzgarniająckarty.Howardpatrzyłnadużysrebrnyzegarek,którywydobyłzkieszeni.—GdybyFreemanpotrafiłnampowiedzieć,czyujrzymyjutrobiałąflagęnadcytadelą,czyteż

nie — odezwał się — mogłoby to pomóc nam w decyzji co do przedłużenia tego przyjemnegowieczoru.Wobecnejsytuacji,sir,muszęwydaćrozkazy.

Hornblower naprawdę żałował, że odchodzą. Stał na pokładzie „Flame” i patrzył, jak ichszybkie łodzie odpływająw ciemną, zimową noc.Gwiazdki bosmańskiewywoływałymarynarzy nawachtę środkową.Było przenikliwie zimno, szczególnie po ciepłym zaduchu kajuty, imożewłaśniedlategopoczułsiębardziejsamotnyniżzwykle.Tu,na„Flame”,matylkodwóchoficerówdopełnieniawacht,pożyczonychz„PortaCoeli”;jutroweźmiejeszczejednegoz„Nonsucha”lub„Camilli”.Jutro?Tojużdziś.AdziśmożeudasięzaproponowanaprzezLebrunapróbazdobyciakontrolinadHawrem.Onsammożedziśzginąć.

Page 52: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałXByłomglisto,jakmożnasiębyłospodziewaćpotejporzerokuiokolicy,kiedynastałdzień,a

raczej gdy szare światło dnia wpełzło prawie niezauważalnie do świadomości Hornblowera. „PortaCoeli”,słabowidoczna,stanowiła ledwiedostrzegalnyciemniejszyzaryswemgle.ObwołującjącałąsiłąpłucHornblowerotrzymałsłabosłyszalnąodpowiedź,że„Nonsuch”jestwidocznyzajejrufą,awkilkasekundpóźniejdodatkowąinformację,żez„Nonsucha”widać„Camillę”.Mawięcswojąeskadrępod ręką i może już tylko czekać i po raz setny zastanawiać się, jak marynarze, brodząc boso wlodowatejwodzie,potrafią znosić swójporannyobowiązekzmywaniapokładów.Aleoni śmieli się idokazywali przy tej robocie; marynarz brytyjski jest z twardej gliny. Przypuszczalnie na dolnympokładzie domyślają się, że na coś się zanosi, że ta koncentracja sił zwiastuje nową akcję, i taperspektywa ich raduje. Hornblower wiedział, że po części to dlatego, iż są pewni sukcesu wczekającym ich nie znanym przedsięwzięciu.Musi to być niezwykle przyjemne uczuciemóc zaufaćkomuś i nie mieć żadnych dalszych wątpliwości. Hornblower patrzył na pracujących z zazdrością iwspółczuciem.

Jego samego trawiła gorączka niepokoju, gdy przebiegał w myślach uzgodnienia dokonaneostateczniezLebrunemprzedwysłaniemgonaląd.Byłydosyćproste;absurdalnieproste,takmusięteraz wydawało. Ten cały plan to dośćmarne narzędzie do obalenia cesarstwa, które dominuje nadEuropą.Ale spisek powinien być prosty— imbardziej skomplikowanybyłby jegomechanizm, tymwiększeniebezpieczeństwozałamania się.Tobył jedenpowód, dlaktóregonalegał, abynależącadoniego część zadania została przeprowadzona za dnia. Bał się ewentualnych niepomyślnych zbiegówokoliczności w razie wyprawy na ląd w ciemnościach, do nieznanegomiasta, z niewielkimi siłami.Światło dzienne podwajało szansę powodzenia, co najmniej jednak podwajając możliwość strat wwypadkuniepowodzenia.

Hornblowerspojrzałnazegarek—przezostatniedziesięćminutwalczyłzesobą,żebytegonierobić.

—PanieCrawley—powiedziałdonawigatora,którybyłjegonowympierwszymoficeremna„Flame”.—Niechpanzarządzialarmbojowyiprzygotujebrygdoboju.

Wiał lekki powiew od wschodu, tak jak się spodziewał. Dotarcie do Hawru będzie niełatwąsprawą,toteżbyłradzeswejdecyzji,żejakopierwszypopłyniedowodzonyprzezniegomałydzielny„Flame”,wskazującdrogęstaremu,niezwrotnemu„Nonsuchowi”.

—Okrętprzygotowanydoboju,sir—zameldowałCrawley.—Doskonale.Hornblowerspojrzałnazegarek—brakowałojeszczepełnegokwadransadochwiliruszeniaw

kierunkuportu.Wodpowiedzinaobwołanie„PortaCoeli”idącejzarufą„Flame”otrzymałinformację,że wszystkie pozostałe jednostki są gotowe do boju. Uśmiechnął się do siebie. Freeman, Bush iHoward,takjakion,nieumiejączekać.

—Proszępamiętać,panieCrawley—rzekł—jeślizostanęzabitypodczaswchodzenia,należydopłynąćz„Flame”donabrzeża.KapitanBushmabyćniezwłoczniepowiadomiony,ale„Flame”musikontynuowaćswojezadanie.

—Takjest,sir—odparłCrawley.—Będępamiętał.Do licha z jegooczyma, niemusiał przyjąć tejwiadomości tak całkiemobojętnie.Sądzącpo

tonieCrawleyamożnabyniemalwnosić,żeoczekujejegośmierci.Hornblowerodwróciłsięodniegoiposzedł szybko pokładem, żeby się otrząsnąć z przenikliwego zimna. Popatrzył na marynarzy nastanowiskach.

—Ruszciesię,chłopcy—powiedział.—Pokażciejakumiecieskakać.Niemożnaiśćwbójzludźmiskostniałymizzimna.Marynarzzobsługidziałiciprzyszotach

Page 53: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

zaczęlipodskakiwaćwmiejscu.—Skakać,chłopcy,skakać!Hornblower zaczął sam wyczyniać groteskowe podskoki, żeby dać przykład; pragnął, by się

dobrzerozgrzali.Podskakującbiłrękamiouda,epoletymundurugalowegouderzałymuoramiona.—Jeszczewyżej!Wyżej!Rozbolały go nogi i zaczynał mieć trudności z oddechem, nie chciał jednak ustać przed

marynarzami,chociażwkrótceżałował,żewogólezaczął.—Dość!—krzyknąłwreszcieresztkątchu.Stałdysząc,marynarzeszczerzylizęby.—NiechżyjeHorny!—wyrwałsięktośnadziobieizałogawzniosłanierównyokrzyk.—Cisza!ObokstałBrownzpistoletami.Oczymusięśmiały.—Przestańtakszczerzyćzęby!—warknąłHornblower.Wmarynarcewojennejbędzieterazrosłanowalegendahornblowerowska,podobnadotamtejo

tańczeniu hornpipe’a na pokładzie „Lydii” w czasie pościgu za „Natividad”[37]. Hornblower wyjąłzegarek,włożyłgozpowrotemdokieszonkiichwyciłtubę.

— Panie Freeman! Przechodzimy na przeciwny hals. Dajcie znać eskadrze, aby kolejnowykonywanozwrot.PanieCrawley!

—Sir!—Niechpanłaskawiepostawidwóchludzidosondowania.Jedenmożezostaćzabity,aHornblowerniechciałmiećprzerwywpodawaniugłębokości.—Naszotachkliwra!Naszotachgrotżagla!„Flame”przeszedłnaprawyhalsipłynąłpodskośnymiżaglaminasłabymwietrzezprędkością

około trzech węzłów. Hornblower zauważył, że majacząca słabo „Porta Coeli” poszła za jegoprzykładem.Zanią,niewidoczny,byłstary„Nonsuch”—Hornblowerniewidziałgojeszczenaoczyodczasujegoprzybycia.Awłaściwieodchwili,gdyzszedłszyzniegozachorowałwRydzenatyfus.Poczciwy staryBush.DlaHarnblowera pewną pociechą byłamyśl, że będzie będzie dziśwspieranygrzmotemsalwburtowych„Nonsucha”iniezachwianąwiernościąBusha.

Sondującypodawalijużgłębokościśpiewnymigłosami,wmiaręjak„Flame”posuwałsiętoremwodnymwiodącymdoHawru.Hornblowerbyłciekaw,cosiędziejewmieście,alezarazstwierdziłwduchu niecierpliwie, że wkrótce się dowie. Wydawało mu się, że pamięta każde słowo z długiejrozmowyzLeburnem,gdyustalalimiędzysobąszczegółyzwariowanegoplanuLeburna.Wzięlipoduwagę możliwość mgły — marynarz byłby głupcem, gdyby nie przewidywał jej zimą w ZatoceSekwańskiej.

—Bojazprawejstronydziobu,sir—zameldowałCrawley.To będzie pława mielizny środkowej — jedyna boja pozostawiona przez Francuzów na

podejściu do Hawru. Hornblower patrzył, jak przemknęła tuż przy burcie i została za rufą; prądprzypływuprzechylałjąlekkoispiętrzałwodępojejstronieodmorskiej.Zbliżalisiędowejścia.

—Słuchajcie,chłopcy—przemówiłgłośnoHornblower.—Anijedenstrzałniemabyćoddanybezmojegorozkazu.Tego,ktoodpalidziało,wszystkojednozjakiegopowodu,zanimmuniepowiem,każę nie tylkowychłostać, ale powiesić. Jeszcze dziś, przed zachodem słońca, zawiśnie na noku rei.Czymniesłyszycie?

Hornblowermiałwszelkizamiarwykonaćswjągroźbę—przynajmniejwtymmomencie—igdy toczył wokół spojrzeniem, widać to było z jego twarzy. Kilka mrukliwych „Tak jest, sir”przekonałogo,żezostałzrozumiany.

—Quivala?[38]—wrzasnąłktośwemgletużprzyburcie;Hornblowerledwiewidziałfrancuskąłódźstrażniczą,jakzwyklepilnującąwejściaprzymglistejpogodzie.ObajzLebrunemuznalizgodnie,żeniełatwobędzieodwieśćłódźstrażnicząodwykonywaniaswejpowinności.

Page 54: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—PocztadlaM.leBaronMomas—odkrzyknąłHornblower.Pewnysiebiegłos,płynnafrancuszczyzna,użycienazwiskaMomas,wszystkotomogłozyskać

muczaspotrzebnynawpłynięcieeskadry.—Jakistatek?Trudnoprzyjąć,abymarynarzewłodzistrażniczejnierozpoznali„Flame”—musiałotobyćpo

prosturetorycznepytaniezadaneprzezkogośwtrakcie,gdyoficerdowodzącyusiłowałzebraćmyśli.—Brytyjski bryg „Flame”—zawołałHornblower;w tymmomencie kazał przełożyć sterw

celuwykonaniazwrotuzacyplem.—Stanąćwdryfalbostrzelamdowas!— Jeśli wystrzelicie, pan będzie za to odpowiadał — odparł Hornblower. — Wieziemy

wiadomościdlabaronaMomasa.Teraz wiatr był pomyślny dla podchodzenia do nabrzeża. Po wykonaniu zwrotu kanonierka

znalazła sięwpobliżuburtybrygu.Hornblowerwidziałoficera stojącegoprzyarmatcenadziobie, aobokniegomarynarzazżarzącymsięlontemwdłoni.MusielizobaczyćgalowymundurHornbloweraito równieżspowodowałopewnązwłokę,ktośbowiemszykującysiędobitwyniemiałbyprzecieżnasobiemundurugalowego.Zobaczył,żeoficerdrgnąłgwałtownie,ujrzawszy„PortaCoeli”majaczącąwemglezarufą„Flame”.Widział,jaknarzuconyrozkazprzytkniętoiskrzącylontdozapałudziałka.Trzyfuntówka huknęła i pocisk uderzył w burtę „Flame”. Zaalarmuje to baterie na cyplu i nadnabrzeżem.

—Nieodpowiadamystrzałemnawaszstrzał—zawołał;możeudasięzyskać jeszcze trochęczasuizrobićzniegoużytek,chociażbyłotorzecząwątpliwą.

Tu,wobrębieportu,mgłaniebyłatakgęsta.Widział, jaksłabyzarysnabrzeżastajesięcorazwyrazistszy.Jeślizakilkasekundbaterieodezwąsięhuraganowymogniem,będziewiedział,żeznaleźlisię w pułapce. Przebiegał w myślach szybko dane, a jednocześnie zastanawiał się, jak podejść donabrzeża.Niechciałwierzyć,żeLebrunbawisięwpodwójnągrę,leczjeślitak,tostratyobejmątylkojegoi„Flame”—pozostałejednostkimająszansęodpłynąć.

—Sternawiatr!—rzuciłdosternika.Przezkilkawytężonychsekundzajętybyłmożliwiejaknajszybszym dobiciem „Flame” do nabrzeża, ale tak, żeby go zbytnio nie uszkodzić. Okręt wśródskrzypień i trzaskówotarł sięburtąonabrzeżezbolesnymjękiemodbijaczy.Hornblowerskoczyłnanadburcie,astamtądnanabrzeże,wepoletach,zeszpadąitrójgraniastymkapeluszem.Niemiałczasunarozejrzeniesię, leczniewątpił,że„PortaCoeli”stanęłanakotwicy,gotowaśpieszyćzpomocąwrazie potrzeby, i że w swej kolejności „Nonsuch” zbliża się do nabrzeża, z żołnierzami piechotymorskiejgotowymidozejścianaląd.Szedłnabrzeżemzmocnobijącymsercem.Otopierwszabateria,z armatami pobłyskującymi wyzywająco przez otwory strzelnicze.Widział poruszenie za działami idalszychludzinadbiegającychkubateriizestrażnicynatyłach.Doszedłdoskrajufosy,wzniesieniemlewejrękipowstrzymującobsadędział.

— Gdzie wasz oficer? — krzyknął. Po chwili zwłoki na szaniec wyskoczył młodzieniec wgranatowo-czerwonymmundurzeartyleryjskim.

—Czegopanchce?—spytał.—Niech pan powie swoim ludziom, żeby nie strzelali— odpowiedziałHornblower.—Nie

otrzymałpannowychrozkazów?Mundurgalowy,pewnesiebiezachowanieiniezwykłeokolicznościoszołomiłymłodegooficera

artylerii.—Nowerozkazy?—zdziwiłsię.Hornblowerudałirytację.—Niechpanzabierze swoich ludzioddział—warknął.—Wprzeciwnymraziemożemieć

miejscegodnypożałowaniaincydent.

Page 55: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—Ale,monsieur…—Porucznikartyleriiwskazałwdół,nanabrzeżeiHornblowermógłsobieterazpozwolićnaobejrzeniesięza jegogestem.Tocozobaczył,sprawiło,że jegorozdygotanesercezabiłojeszczegwałtowniej,alezczystejradości.„Nonsuch”stałjużprzynabrzeżu,a„Camilla”właśniedobijała;alerzeczważniejsza,nanabrzeżuformowałsięduży,zbityblokczerwonychmundurów.Jednasekcjazoficeremnaczelejużmaszerowałakunimszybkimkrokiemzmuszkietaminaramieniu.

—Niechpanzarazwysyłagońcadodrugiejbaterii—zażądałHornblower—żebysprawdzić,czytamtejszyoficerdowodzącyorientujesięwsytuacji.

—Ależ,monsieur…Hornblower zniecierpliwiony tupnął nogą. Słyszał za sobą rytmiczny krok żołnierzy piechoty

morskiejizaplecamidałimznakgestemręki.Oddziałprzechodziłobokniego.—Nalewopatrz!—rzuciłdowodzącynimimłodszyoficer,eleganckosalutującfrancuskiemu

oficerowi.TenprzejawkurtuazjiodebrałresztkęduchaFrancuzowi;dalszyprotestzamarłmunaustach.Oddział piechoty morskiej zawrócił w lewo po flance baterii na samym brzegu wyschłej fosy.Hornblower nie odważył się spuścić wzroku z młodego Francuza stojącego na przedpiersiu szańca,wyczuwał jednak, co się dzieje na tyłach baterii. Otwarto tam furtę wypadową i żołnierze piechotymorskiej wmaszerowali do wewnątrz, wciąż w kolumnie czwórkowej i z muszkietami na ramieniu.Znalazłszy sięmiędzy działami zaczęli odpychać od nich artylerzystów iwybijać im z rąk tlące sięlonty.Młodyoficerwtrwodzezałamywałręce.

—Wszystko dobre, monsieur, co się dobrze kończy— powiedział Hornblower.—Mógłbymiećmiejscebardzoniemiłyincydent.

Teraz miał czas rozejrzeć się wokoło. Wylądował już następny oddział piechoty morskiej imaszerował szybko w stronę drugiej baterii. Inne grupy, marynarzy i żołnierzy piechoty morskiej,śpieszyły do dalszych punktów strategicznych wymienionych w wydanych przez niego rozkazach.DyszącnadbiegałzboczemBrown,żebybyćujegoboku.

Odgłos kopyt końskich sprawił, żeHornblower znowu się obejrzał; galopujący ku nimoficerfrancuskizatrzymałgwałtowniekoniawyrzucającżwirwpowietrze.

—Cotoznaczy?—zapytał.—Cosiętudzieje?—Widocznie wiadomość nie zdążyła dotrzeć do pana, monsieur— odparł Hornblower.—

Największanowina,jakąFrancjasłyszyoddwudziestulat.—Cozanowina?—Bonapartejużniepanuje—oświadczyłHornblower.—Niechżyjekról!Byłytomagicznesłowa;jakwyrazyzaklęciaczyformułkaczarownikazdawnychczasów.Od

roku1792nikt,jakcesarstwodługieiszerokie,nieodważyłsiępowiedzieć”ViveleRoi!”.Oficerowinakoniuopadłanamomentszczęka.

—Tozdrada!—krzyknąłwracającdosiebie.—Cesarzpanuje.Popatrzyłwokółzbierająclejcewdłoniachwzamiarzeodjazdu.—Brown,zatrzymajgo!—rozkazałHornblower.Brown postąpił wielki krok naprzód, potężnymi dłońmi uchwycił oficera za nogę i jednym

szarpnięciemściągnąłgoz siodła;Hornblowerzdążyłnaczaschwycićzauzdę,żebykońnieuciekł.Brownobiegłwierzchowcaiuwolniłzestrzemionstopyoficera.

—Potrzebujępańskiegokonia,sir—rzekłHornblower.Wsunął stopę w strzemię i wskoczył niezdarnie na siodło. Podniecone zwierzę skoczyło

gwałtownie,omalgoniezrzucając,aleonprzywarłmocnodosiodła,szarpnięciemzauzdęobróciłłebkonia i pogalopowałwkierunkudrugiej baterii.Trójgraniastykapelusz sfrunąłmuzgłowy, szpada iepoletyobijały się o niego, lecz jakośutrzymał sięw siodle.Minąłwpędzie drugi oddział piechotymorskiej, usłyszał okrzyk na swoją cześć i zdążył jeszcze zatrzymać rozszalałego rumaka na skrajufosy.Tkniętynowąmyśląruszyłtruchtemkutyłombaterii,kierującsiędogłównejbramy.

Page 56: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—Otwierać!—krzyknął—wimiękróla!W tych słowach była moc. Szczęknęły śruby, otwarła się górna połowa potężnych podwoi

dębowych,ukazująckilka twarzypatrzącychnaniegowzdumieniu.Wtyledostrzegłwycelowanywsiebie muszkiet— pewnie to jakiś fanatyczny bonapartysta lub ktoś zbyt opanowany, żeby dać sięzwieśćpozorom.

—Zabierzciemuszkiettemuidiocie!—rozkazałHornblower.Potrzebachwiliprzydałaostrościjegotonowi,toteżusłuchanogonatychmiast.—Aterazotworzyćbramę.

Zaplecamisłyszałkrokiżołnierzypiechotymorskiejmaszerującychwjegostronę.—Otwieraćbramę!—ryknął.Otworzyli,iHornblowerwjechałdośrodkabaterii.Było tamdwanaściepotężnychdziałdwudziestoczterofuntowychwycelowanychnaportprzez

otwory strzelnicze.W tyle stał piec do podgrzewania pocisków, obok niego piramida kul.Gdyby tedwiebaterieotworzyłyogień,żadna jednostkanieprzyjacielskanieutrzymałabysiędługonawodzie;zmiotłyby wszystko nie tylko z jej powierzchni, ale i z nabrzeży na całej ich długości. A baterie,osłanianeszańcamiogrubościpięciustópawysokościośmiu,zfosamibezwodygłębokiminadziesięćstóp,wyrąbanymiw litej skale, niemogłyby nigdy zostaćwzięte szturmembez zastosowaniametodregularnego oblężenia. Zdumieni artylerzyści patrzyli wytrzeszczonymi oczyma na niego i nawmaszerowującychzanimżołnierzypiechotymorskiejwczerwonychuniformach.MłodziutkioficerpodszedłdoHornblowera.

—Nie rozumiemtego, sir—przemówił.—Kimpan jest iczemupowiedziałpan to,copanpowiedział?

Oficerniemógłzmusićsiędowyrzeczeniasłowa„król”;byłotosłowotabu—zachowywałsięjakstarapannazadającalekarzowiwstydliwepytanie.Hornbloweruśmiechnąłsiędoniego,ukrywając,jakmógł,uczucietriumfu,bonigdysięnieopłacatriumfowaćzbytotwarcie.

—TopocząteknowejerydlaFrancji—odparł.Douszujegodobiegłydźwiękimuzyki.Zsiadłzkoniaipuściwszygoluzempopędziłschodami

wyciętymiw tylnej części szańca, a francuski oficerek za nim.Gdy stanęli na szczycie szańca, podogromnymiramionamisemafora,otwarłasięprzednimicałapanoramaportu:eskadraprzynabrzeżu,oddziały grupy desantowej w czerwonych mundurach lub białych koszulach maszerujące tam i zpowrotem,anasamymnabrzeżuorkiestrawojskowazdążającawkierunkumiastazbiciembębnówiprzenikliwymi dźwiękami trąbek — czerwone mundury, białe bandolety i lśniące instrumentyprzedstawiałypięknywidok.TenpomysłHornblowerabyłukoronowaniemcałegoplanu;nicprędzejnieprzekonachwiejnegogarnizonu,żeon,Hornblower,przybyłwpokojowychzamiarach,niżorkiestraspokojniegrającawmarszuwiązankęmelodii.

Urządzeniaobronneportuzostaływięczdobyte,aonzrealizowałswojączęśćplanu.CokolwiekbysięstałozLebrunem,eskadrzenicspecjalnieniezagraża;jeśligłównygarnizonniedasięzwieśćiobrócisięprzeciwkoniemu,możezagwoździćdziałabaterii,wysadzićwpowietrzeskładyamunicji ibez pośpiechu wyprowadzić swoje okręty, zabierając tylu jeńców i wszelkiego dobra, ile zdołazagarnąć. Trudny moment nastąpił wtedy, gdy łódź strażnicza oddała strzał ze swej armatki —strzelaniejestzaraźliwe.Leczfakt,żewystrzelonotylkotenjedenraz,atakżezwłokaimgłasprawiły,że niedoświadczony oficer dowodzący bateriami czekał na rozkazy, dając Hornblowerowi czas nawywarcieosobistegonacisku.Stałosię jużwidoczne,żeprzynajmniejczęśćplanuLebrunapowiodłasię.Opuszczając„Flame”Lebrunniebyłzdecydowany,czywezwiestarszychoficerównabankiet,czynanaradęwojenną,aletakczyowakudałomusięjednakpozbawićobronęportucałegokierownictwa.WidocznieiopowieśćLebrunaostatku,któryposforsowaniublokadymaprzybyćnocąijegożądanie,abyobronaportuwstrzymałasięodostrzału,zanimniezidentyfikujesiękażdejjednostkiwchodzącejdoportu, takżezrobiłaswoje—LebrunpowiedziałHornblowerowioswoimzamiarzerozdmuchania

Page 57: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

faktu,że„Flame”płynący,abysiępoddać,zostałwistociezaatakowany,żebydaćAnglikomokazjędojegoodbicia.

—Niechcęmiećwięcejtakiejkołomyjki—mówiłLebrunszczerzączęby.—Rozkaz,zmianarozkazu,bałagan.

W ten czy inny sposób udało mu się niewątpliwie wywołać dostateczny zamęt i atmosferęniepewności w bateriach, żeby dać Hornblowerowi wszelkie szanse — ten człowiek to urodzonyintrygant;Hornblowerwciążjednakniewiedział,czypozostałaczęśćjegocoupd'etatpowiodłasię.Niebył to czas na zwlekanie; w historii można znaleźć aż nadto wiele przykładów obiecującychprzedsięwzięć, które skończyły się fiaskiem, ponieważ ktoś nie popchnął sprawyw psychologicznieważnymmomencie.

— Gdzie mój koń? — spytał Hornblower, zostawiając młodego oficera z niezaspokojonympragnieniemdowiedzenia się czegoświęcej poza ogólnikowym stwierdzeniemo początku nowej erydlaFrancji.

Zszedłzszańcaistwierdził,żejakiśrozgarniętyżołnierzpiechotymorskiejtrzymajegokoniazauzdę.Wojacywczerwonychuniformachczynilizabawnepróbynawiązaniakontaktuzogłupiałymirekrutami francuskimi. Hornblower wspiął się na siodło i wyjechał truchtem na otwartą przestrzeń.Chciał ruszyć śmiało naprzód, a jednocześnie obawiał się wprowadzać swój oddział desantowy wwąskie uliczki bez pewności, że zostaną przyjaźnie przyjęci.Z gracją nadjechałHoward;widać i onzdołałsprokurowaćsobiewierzchowca.

—Jakieśrozkazy,sir?—zapytał.UjegobokubyłBrownidwóchmidszypmenów,ciostatnimieliprzypuszczalniepełnićroleposłańców.

—Jeszczenie—odparłHornblowerstarającsięnieokazaćposobiedręczącychgoobaw.—Pańskikapelusz,sir—powiedziałnieocenionyBrown;podjąłkapeluszzziemiwracającz

drugiejbaterii.Przygalopował jeździec z białą opaską na ramieniu, powiewając białą chusteczką. Na widok

lamowanegozłotemmunduruHornblowerazatrzymałkonia.—Panjestmonsieur…monsieur…—zaczął.—Hornblower.—JakdotądżadenFrancuzniepotrafiłwymówićtegonazwiska.—OdbaronaMomasa,sir.Cytadelazdobyta.Baronmaprzybyćnaplacgłówny.—Żołnierzewbarakach?—Siedzącicho.—Strażgłównaubramy?—Niewiem,sir.—Howard,niechpanweźmieswoichzrezerwy.Maszerujciejaknajspieszniejkubramie.Ten

człowiekpójdziezwami,żebywyjaśnićstrażysytuację.Jeślinieprzejdąnanasząstronę,pozwólcieimzdezerterować.Mogąwyjśćpozamiasto—toniemaznaczenia.Wmiaręmożnościżadnegorozlewukrwi,alezabezpieczciebramę.

—Takjest,sir.HornblowerpowiedziałFrancuzowi,jakiewydałrozkazy.—Brown,pojedzieszzemną.Howard,wraziepotrzebyjestemnaplacugłównym.Niezbytimponującybyłpochód,jakiudałosięuformowaćHowardowizczterdziestumarynarzy

iżołnierzypiechotymorskiej, leczorkiestraprzygrywałanajgłośniej jakumiałapodczas triumfalnegoprzemarszuHornbloweraulicą.Mijani ludzieprzyglądalisię imzzaciekawieniem,ponuroalbo tylkoobojętnie,niebyłojednakoznakczynnegosprzeciwu.NaPlacede1'HóteldeVillebyłowięcejgwaruiożywienia.Znajdowałosiętuwielumężczyznnakoniach;ustawionywszereguoddziałpolicjinadawałzgromadzeniu pozory powagi. Najbardziej jednak wpadało w oko mnóstwo białych akcentów.Żandarmi mieli białe kokardy na kapeluszach, a urzędnicy na koniach białe szale lub opaski na

Page 58: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

rękawach. Białe flagi — pewnie prześcieradła — zwisały z większości okien. Po raz pierwszy odprzeszło dwudziestu lat biel burbońska powiewała na francuskiej ziemi. Tęgi mężczyzna z białympasem na brzuchu, gdzie (jak Hornblower przypuszczał) nosił wczoraj pas trójkolorowy, zaczął iśćszybkokunadjeżdżającemu.Dającorkiestrzenerwoweznaki,żebyucichła,HornblowerwygramoliłsięzsiodłairzuciwszylejceBrownowiruszyłkumężczyźnie,który—jaksądził—byłMomasem.

—Naszprzyjaciel!—krzyknąłMomasotwierającszerokoramiona,—Naszsprzymierzeniec!Hornblower pozwolił się uściskać— nawet w takimmomencie zastanawiał się, co pomyślą

idącyzanimtępogłowiżołnierzenawidokkomodoraobcałowywanegoprzezopasłegoFrancuza—apotem zasalutował pozostałym członkom świty burmistrza podchodzącym, aby go powitać. Na ichczelebyłLebrun,zszerokimuśmiechemnatwarzy.

—Wielkachwila,sir—powiedziałburmistrz.—Istotniewielkachwila,MonsieurleBaron.Burmistrzwskazałdłoniąnamasztflagowyustawionyprzedmerostwem.—Uroczystośćzarazsięzacznie—oznajmił.MomaswziąłkartkęodstojącegoobokLebrunaipodszedłschodamidostópmasztuflagowego.

Nabrał powietrza do płuc i zaczął czytać najgłośniej jak potrafił. Rzecz ciekawa, że francuskieprzywiązaniedoformprawnychipozorówprzejawiłosięnawettu,wtymmomenciezdrady;upstrzonaarchaizmami proklamacja wydawała się nie mieć końca w swojej rozwlekłości. Mówiła oniegodziwościach uzurpatora, Napoleona Bonapartego, potępiała wszelkie jego pretensje do władzy,wypowiadała mu wszelkie posłuszeństwo. Oznajmiała natomiast, że wszyscy Francuzi uznajądobrowolnieciągłośćrządówjegoarcychrześcijańskiejmościLudwikaXVIII,królaFrancjiiNawarry.Gdy zabrzmiały te słowa, ludzie u stóp masztu pociągnęli spiesznie za flaglinki i biały sztandarBurbonówwzbiłsięnamaszt.TerazbyłmomentnagestzestronyBrytyjczyków.Hornblowerzwróciłsiędoswoichżołnierzy.

—Trzykrotnyokrzyknacześćkróla!—zawołał.Machnąłnadgłowątrójgraniastymkapeluszem.—Hip…hip…hip…—krzyknął.—Hurra!—odkrzyknęliżołnierzepiechotymorskiej.Okrzyk poniósł się głuchym echem po placu; przypuszczalnie nawet jeden na dziesięciu

żołnierzyniewiedziałnacześćjakiegokrólawiwatuje,aletoniemiałoznaczenia.—Hip…hip…hip…—Hurra!—Hip…hip…hip…—Hurra!Hornblower włożył kapelusz i sztywno zasalutował białemu sztandarowi. Był czas, i to

najwyższy,zacząćorganizowanieobronymiastaprzedatakiemgniewuBonapartego.

Page 59: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałXI

—Wasza ekscelencjo— zaczął Lebrunwślizgując się bokiem do pokoju, gdzieHornblowersiedziałprzybiurku—deputacjarybakówprosioposłuchanie.

—Tak?—mruknąłHornblower.NiechciałprzedwcześniezobowiązywaćsiędoczegokolwiekwstosunkudoLebruna.

—Próbowałem,waszaekscelencjo,dowiedziećsię,ocoimchodzi.Można było być pewnym, że Lebrun będzie się starał o to. Jak dotąd Hornblower starannie

utrzymywałLebrunawnaturalnymzresztązłudzeniu,iżlubibyćtytułowanyekscelencjąwcodrugimzdaniuiżedziękitemustajesięłaskawszy.

—Tak?—Tosprawajednegozichstatkówzabranegojakopryz.—Tak?—Miałjednopańskiezaświadczenie,iżpłyniezwolnegoportuHawr,amimotozostałzajęty

przezangielskiokrętwojenny.—Czyżby?Lebrun nie wiedział, że na biurku przed Hornblowerem leżał meldunek dowódcy brygu

angielskiego,którywziąłstatekdoniewoli.Dowódcabyłprzekonany,żezanimzająłstatek,wymknąłsięonpotajemniezHonfleurpoprzezujście rzeki, sprzedawszy tamprzedtemswójpołów.Honfleur,jeszczepodwładząBonapartego,awięc ipodblokadą,płaciło trzyrazytylezaryby, ilemożnabyłodostać w wyzwolonymHawrze. Była to sprawa handlu z nieprzyjacielem i można było polegać naSądziePryzowym,żewydawniejodpowiedniwyrok.

— Pragniemy,wasza ekscelencjo, zachować życzliwość ludności, a szczególnie ludzimorza.Czyniemógłbypanzapewnićdeputacji,żestateczekzostaniezwróconyjegowłaścicielom?

Hornblowerradbywiedzieć,ileciwłaścicielestatkurybackiegozHawruzapłaciliLebrunowizapoparcieichsprawy.Lebrunrobipewniefortunę,którejpragnietaksamojakwładzy.

—Wprowadzićdeputację—powiedział;miałkilkasekundnaułożenieprzemowydonich—tozawszebyłokorzystneprzyjegofrancuszczyźnie,natylesłabej,żemusiałuciekaćsiędoomówień,gdyniemógłprzypomniećsobiesłowaczykonstrukcjigramatycznej.

Deputacja, trzej siwowłosi rybacy normandcy, wyglądający bardzo szacownie w najlepszym,świątecznym przyodziewku, weszli niemalże uśmiechnięci— na więcej nie pozwalało ich poważneusposobienie; otrzymali najpewniej w poczekalni zapewnienie od Lebruna, że ich prośba zostaniespełniona. Byli ogromnie zaskoczeni, gdy Hornblower zaczął mówić do nich o handlu znieprzyjacielemiokonsekwencjach tegoczynu.Hornblowerwskazał,żeHawr jestwstaniewojnyzBonapartem,wojnynaśmierć iżycie.Głowybędąspadaćsetkami, jeślizwyciężywniejBonaparte iodbierzemiasto.StraszliwescenyoglądanewTuloniezdobytymprzeddwudziestulatypowtórzyłybysię w Hawrze w tysiąckrotnym nasileniu. Istnieje wciąż potrzeba zjednoczonego wysiłku, żebyzwalczyćtyrana.Niechpełniąswojeobowiązkiwtymzakresieiwięcejniepróbujązwiększaćswoichosobistychmajątków.Hornblowerzakończyłoświadczeniem,żenietylkozamierzaprzekazaćstatekdodecyzjiBrytyjskiegoSąduPryzowego,leczwwypadkupowtórzeniasięprzestępstwajestzdecydowanypostawićjegodowództwoizałogępodsądwojenny,któryniewątpliwiewydawyrokiśmierci.

Lebrun wyprowadził deputację. Przez moment Hornblower zastanawiał się, jak Lebrunwytłumaczy niepowodzenie, ale nie mógł poświęcić tym rozmyślaniom więcej niż krótką chwilę.Wymagania stawiane czasowi i energii gubernatora Hawru były ogromne; Hornblower westchnąłspojrzawszy na stos papierów ułożony na biurku. Tyle było do zrobienia; Saxton, oficer wojskinżynieryjnych,przybyływłaśniezAnglii,domagałsięusilniebudowynowejbaterii,półksiężycaczyredanu[39], jak to określił w swoim barbarzyńskim języku saperskim— dla osłony umocnień Bramy

Page 60: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Roueńskiej. Wszystko to bardzo ładnie, ale będzie musiał zapędzić mieszkańców do przymusowejpracy przy jejwznoszeniu.ZWhitehall nadeszłamasa korespondencji, głównie raporty szpiegównatemat wojsk Bonapartego i ich ruchów. Przejrzał je pobieżnie, ale jeden czy dwa wymagałydokładniejszegoprzestudiowania.ByłproblemrozładunkustatkówzżywnościąprzysłanychmuprzezWhitehall—Hawrmusibyć,rzeczjasna,dobrzezaprowiantowanynawypadekścisłegooblężenia,alejemu pozostawiono przygotowanie planu zmagazynowania tysiąca beczek solonej wołowiny.Pozostawała też sprawa patrolowania ulic. Dawne porachunki osobiste zostały, jak się domyślał,załatwionedrogąjednegoczydwóchpotajemnychzabójstwwybitnychbonapartystów—podejrzewałnawet,żeLebrunmaczałwktórymśpalce—i jużmiałamiejscepróbaodwetu.Teraz,gdysprawujekontrolęnadcałymmiastem,niewolnomuryzykować,żebypodzieliłosięnadwawrogiesobieobozy.Toczył się sąd wojenny nad tymi spośród buntowników z „Flame”, którym nie darował winy, i wewszystkichwypadkachzostanienapewnozawyrokowanakaraśmierci.Inadtymmusipomyśleć.Jestkomodorem eskadry brytyjskiej, będąc równocześnie gubernatorem Hawru, i musi zajmować sięwszystkimiskomplikowanymiproblemamieskadry.Musizadecydowaćo…

Hornblower już chodził tam i z powrotem. Ten wielki pokój w Hotel de Ville[40] dużo lepiejnadawałsiędotegoceluniżjakikolwiekpokładrufowy.Miałdwatygodnienaprzywyknięciedobrakuświeżegopowietrzairozległychwidnokręgów;przechadzałsięzgłowąopuszczonąnapiersiirękamisplecionymi na plecach, układającwmyślach decyzje, których od niego żądano. To jest nagroda zasukces: zamknięciewbiurze, przykuciedobiurka;dzielenie czasumiędzy tuzin szefówwydziałów iogromnąliczbęosóbstarającychsięojegowzględy.MógłbyrówniedobrzebyćzagonionymkupcemwCity,anieoficeremmarynarkiwojennej,ztymżejakooficermiałdodatkowezadanieiobciążeniewpostaci konieczności wysyłania codziennych długich raportów doWhitehall. Może powierzenie mugubernatorstwaHawruidowodzeniaatakiemnaBonapartegotowielkizaszczyt,alezaszczytuciążliwy.

A oto i nowa dystrakcja; starszywiekiemoficerw ciemnozielonymmundurze,wymachującypapierem trzymanym w dłoni. Ten — jakżeż się on nazywa? — Hau, kapitan sześćdziesiątegostrzeleckiegopułkupiechoty.Narazieniktniemanajmniejszegopojęcia, jakiej jestonnarodowości;może sam Hau tego nie wie. Sześćdziesiąty, utraciwszy swój tytuł Królewskiego PułkuAmerykańskiego, stał się przechowalnią sprzymierzeńców w służbie Korony. Przed rewolucjąfrancuskąHaubyłprawdopodobnieurzędnikiemdworskimwjednymztychniezliczonychpaństewekpofrancuskiejstronieRenu.Jegopanprzebywaoddwudziestulatnawygnaniu,poddanijegopanasąFrancuzamioddwudziestu lat,aonsamwciągu tychżedwudziestu latbywałużywanydodziwnychzadańprzezrządbrytyjski.

—PrzybyłworekzpocztązForeignOffice[41],sir—powiedziałHau—zaś taprzesyłkabyłaoznaczonajako„pilna”.

Hornblower oderwał się od sprawy nominacji nowego juge de paix[42] (na miejsce byłegobeneficjanta,któryuciekłwidocznienaterytoriumBonapartego),żebyzająćsięnowymproblemem.

—Przysyłająnamksięcia—oznajmiłpoprzeczytaniulistu.—Którego,sir?—spytałnatychmiastHau,wyraźniemocnozainteresowany.—D'Angouleme.—Ewentualny dziedzic linii burbońskiej— zauważył bystroHau.—Najstarszy syn księcia

d'Artois, brataLudwika.Ze stronymatki pochodzi z roduSavoyów, a ożeniony jest zMariąTeresą,którabyławięzionawTempie[43],córkązamordowanegoLudwikaXVI.Dobrywybór.Musimiećterazjakieśczterdzieścilat.

Hornblowerzaczął się zastanawiać,nacomożemusięprzydaćksiążęz rodzinykrólewskiej.Czasem bywawygodniemiećmarionetkę, przewidywał jednak— przytłoczony całym brzemieniemrozczarowań—żeobecnośćksięciaprzysporzymuraczejdodatkowychadaremnychkłopotów.

—Będzietujutro,jeśliwiatrokażesiępomyślny—rzekłHau.

Page 61: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

— Jest pomyślny — orzekł Hornblower spoglądając przez okno na maszt flagowy zpowiewającymioboksiebieflagamiZjednoczonegoKrólestwaibiałąBurbonów.

— Trzeba go przyjąć z całym rytuałem wymaganym przy takiej okazji — ciągnął Hauprzechodzącnieświadomiena francuskiwwynikucałkiemoczywistego skojarzeniapojęć.—Książęburboński, stawiający po raz pierwszy od dwudziestu lat stopę na ziemi francuskiej, musi zostaćprzywitanynanabrzeżuprzezwszystkiewładze.Salutkrólewski.Uroczysteprzejściedokościoła.TamodśpiewanieTeDeum.PrzejściedoHoteldeVilleitamwielkieprzyjęcie.

—Towszystkopańskasprawa—mruknąłHornblower.Ostrychłódzimowynieustępował.Nanabrzeżu,gdzieHornblowerczekałnaprzycumowanie

fregatywiozącej księcia, dął przejmującypółnocno-wschodniwiatr, przeszywającgrubą tkaninę jegopłaszcza. Hornblower współczuł ustawionym w szeregu marynarzom i żołnierzom oraz ludziom zobsadymasztówokrętówwojennychstojącychwporcie.OnsamprzybyłzHoteldeVilledopieroteraz,czekająctamdoostatniejchwili,ażposłaniecprzyniósłmuwiadomość,żeksiążęzarazschodzinaląd.Natomiast dygnitarze i niżsi urzędnicy, stojący w zbitej gromadce za jego plecami, byli tu już odpewnegoczasu.Hornblowermiałwrażenie,żezeswegomiejscasłyszyichzgodneszczękaniezębami.

Obserwował z zawodową ciekawością operację cumowania fregaty; słuchał szczęku windykotwicznej i krótkich rozkazówwykrzykiwanych przez oficerów.Okrętwolno stanął przy nabrzeżu.Trapem wbiegli chłopcy trapowi i podoficerowie, a za nimi oficerowie w mundurach galowych.Ustawiła się kompania honorowa żołnierzy piechoty morskiej. Od trapu do nabrzeża przerzuconokładkęiotonadchodziłksiążę,wysoki,sztywnowyprostowanymężczyznawmundurzehuzarskim,zbłękitnąwstęgą przez pierś. Po okręcie podniósł się długi świst gwizdków podoficerskich, żołnierzepiechotymorskiejprezentowalibroń,oficerowiesalutowali.

— Sir, proszę wystąpić i powitać jego królewskąwysokość— powiedział Hau stojący przyHornblowerze.

Naśrodkukładki,którąkroczyłksiążę,byłmagicznypunkt;przestąpiwszygoksiążęprzeszedłzokrętubrytyjskiegonaziemięFrancji.Zmasztufregatyściągniętofrancuskąflagękrólewską.Ucichłygwizdki,zaniósłszysięostatnim,ekstatycznymświergotem.Połączoneorkiestrybuchnęłytriumfalnymmarszem. Zagrzmiały saluty dział, marynarze i żołnierze kompanii honorowej sprezentowali broń,każdazdwóchformacjiobunarodowościnaswojąmodłę.Hornblowerstwierdziłnagle,żewystępujedoprzoduprzykładającdopiersi trójgraniastykapeluszgestemwyćwiczonymranoz takimnakłademtrudupodkierunkiemHaua,oddającukłonreprezentantowijegoarcychrześcijańskiejmości.

— Sir 'Oratio — odezwał się książę serdecznym tonem — mimo tylu lat spędzonych nawygnaniuwciążjeszcze,jakkażdyFrancuz,miałtrudnościzwymowązprzydechem.Potoczyłwokółspojrzeniem.—Francja,pięknaFrancja.

HornblowerniepotrafiłwyobrazićsobienicmniejpięknegoniżnabrzeżaHawruprzypółnocno-wschodnim wietrze, ale może książę naprawdę tak uważa. W każdym razie te słowa dobrze będąbrzmiaływuszachpotomności.Pewnieważnidygnitarzepostępującykładkązaksięciempouczyligowcześniej, żeby towłaśnie powiedział. Jednego z nich książęwskazał jako pana—Hornblower niezrozumiał nazwiska— chevalier d'honneur[44], a ten z kolei przedstawił koniuszego i sekretarza dosprawwojskowych.

Hornblowerspostrzegłkącikiemoka,żeurzędnicyidącyzanimzbitągromadkąwyprostowalisięzjednoczesnegoukłonu,dalejtrzymającjednakkapeluszeprzybrzuchach.

— Proszę was, panowie, nakryjcie głowy — rzekł książę i głowy siwe i łyse znikły podnakryciamiwkładanymiprzezwdzięcznychdygnitarzydlaosłonyprzedwiatrem.

Książę też szczękał zębami z zimna. Hornblower rzucił ukradkowe spojrzenie na Haua iLebrunaznienagannąuprzejmościąodsuwającychsięwzajemniełokciami,żebybyćjaknajbliżejjegoiksięcia, i od razu postanowił ograniczyć dalsze prezentacje do absolutnego minimum, ignorując

Page 62: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

wypracowany programwręczonymu przez obu tych panów.Nicmu nie przyjdzie z przysłanego tuksięcia burbońskiego, jeśli pozwoli mu umrzeć na zapalenie płuc. Musiał oczywiście przedstawićMomasa—nazwiskobaronaprzejdziedohistorii;atakżeBusha,starszegooficeramarynarkiwojennej— po jednej osobie z obu krajów dla podkreślenia przymierzamiędzy nimi. I takwłaśnie należało,Bushbowiemkochałlordówiuwielbiałczłonkówrodzinykrólewskiej.Nazwiskoksięciazajmiewjegopamięci poczesnemiejsce na liście, na której czele jest carWszechrosji. Hornblower odwrócił się iskinięciem nakazał podprowadzić konie; koniuszy ruszył potrzymać strzemię i książę wskoczył nasiodło, urodzony jeździec jak wszyscy w jego rodzinie. Hornblower wsiadł na spokojnegowierzchowca,któregosobiezarezerwował,ainniposzlijegośladem.Kilkucywilówmiałotrudnościzpowodu szpad, do których noszenia nie nawykli. Od kościołaNajświętszejMarii Panny dzieliło ichtylkoćwierćmili.Lebrundopilnował,żebynakażdymjardziedrogiwitanoserdecznieBurbonów—zewszystkich okien zwisały białe flagi, a nad wejściem do zachodniego portalu kościółka był łuktriumfalnyzfleurs-de-lis[45].Leczokrzykiludzibrzmiałysłabonaprzejmującymwietrze,apochódniemógłwyglądaćimponująco,gdykażdyszedłschylonydoprzodu,żebymniejsięwystawiaćnawiatr.

Wkościeleznaleźlimiłeschronienie—napodobieństwotegosymbolicznegoschronienia,jakieondawałwszystkimgrzesznikom,pomyślałHornblower,zanimniepochłonęłygoinnesprawy.Zająłmiejscezaksięciem;kącikiemokawidziałLebrunaspecjalniepostawionegoobok,żebyobserwującgoHornblower orientował się, co trzeba robić, kiedy wstawać, a kiedy klękać, pierwszy raz bowiemznalazł sięwkościele katolickim i uczestniczyłwkatolickimnabożeństwie.Trochę żałował, że jegonieustannie aktywnymózg nie pozwalał mu przyglądać się wszystkiemu tak dokładnie, jak by tegopragnął. Liturgiczne szaty i liczącywieki obrządekmógłby przemówić do jegowyobraźni, jednakżeprzeszkadzałomuwtymzastanawianiesię, jakiegotonaciskuużyłLebrunnaksiężyodprawiającychnabożeństwo,żebyzaryzykowaliwystawieniesięnagniewBonapartegoiwjakimstopniutenpotomekBurbonów będzie chciał brać rzeczywisty udział w kampanii oraz jakie właściwie znaczenie miałynapływającewolnomeldunki,żeoddziałycesarskieruszyływkońcunaHawr.

Kadzidło, ciepło i zmęczenie oraz brak logicznego związku między tymi rozmyślaniamisprawiły,żeHornblowerpoczuł się senny; jużprawiezapadałwdrzemkę,gdyspostrzegł, żeLebrunwstaje,więcszybkozrobiłtosamo.Ustawiwszysięponownie,całyorszakopuściłkościół.

ZNotre-Dame jechali, smaganiwiatrem,przezRuedeParis,apotem,okrążywszydużyplac,zsiedliznowuzkoniprzedHoteldeVille.Okrzykiludubrzmiałysłaboimałoentuzjastycznieimiałosięwrażenie,żeksiążę,gestemdłoniczyuniesieniemkapeluszadziękujączaowację,czynitowsposóbdrewnianyimechaniczny.Jegokrólewskawysokośćposiadałdużostoickiejzdolnościprzetrzymywaniatrudównaoczachpublicznościbezmrugnięciaokiem,czegosięzawszeoczekujeodczłonkówrodzinkrólewskich,leczwyglądało,żewdrożonydotegostałsięmilczącyipełenrezerwy.Hornblowerzacząłwątpić,czybędziemiałzniegojakiśpożytek,boprzecieżpodnominalnąwodząksięciaFrancuzibędąwkrótce przelewać krew Francuzów; i czy on sam zdobędzie pewność, że może ufać partyzantomburbońskimwwalceprzeciwkobonapartystom.

Hornblower obserwował księcia poprzez ogromny hall Hotel de Ville — również lodowatozimnymimoogniabuzującegowkominkachnaobu jegokońcach—jakwitałkolejnomiejscowychdygnitarzy i przedstawione mu ich żony. Mechaniczny uśmiech, zręczna, choć oficjalna, formułkapowitalna, uważne stopniowanie uprzejmości, od pochylenia głowydo lekkiego ukłonu;wszystko toświadczyłoostarannościwychowania.Zaksięciemipojegobokachtłoczylisiędoradcy,emigrancizarystokracji, których przywiózł ze sobą, zaśMomas iLebrun reprezentowali Francję porewolucyjną.Natomiast Hau pilnował interesów brytyjskich. Nic dziwnego, że człowiek ten zachowuje się nibydrewnianakukłapociąganazasznurkiprzeznichwszystkich.

Hornblowerpatrzyłnaczerwonenosyiwidocznenadrękawiczkamisinełokciedamtrzęsącychsię z zimna w głęboko wydekoltowanych sukniach dworskich. Żony kupców, żony niższych

Page 63: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

urzędników,źleubranewstrojewydobytedziśwpośpiechunawiadomość,żezostałyzaproszonenaprzyjęcie;niektóreznich,tęższe,sapaływmocnozesznurowanychgorsetach,ateszczupłepróbowałyprezentowaćswenieskrępowanegorsetamiwdziękinasposób,którybyłmodnyprzeddziesięciulaty.Umierały z podniecenia, że poznają kogoś z rodziny królewskiej. Mężowie, zarażeni ichzdenerwowaniem, krążyli od grupy do grupy, lecz Hornblower wyczuwał gnębiący ich niepokój;obawę,żestraszliwapotęgaBonapartegoniezostaniezłamana,żezakilkadnimożesięokazać,iżsąpozbawieni swych niewielkichmajątków lub perspektywy renty, wygnańcy bez grosza,może ofiarygilotyny.JednymzpowodówprzybyciaksięciabyłozmuszenietychludzidoopowiedzeniasięjawniezasprawąBurbonów,iniewątpliwieradydawaneprywatnieprzezLebrunaznaczniewpłynęłynato,żesiętustawili.Ukrywanowątpliwościiniepokoje—historiakiedyśbędziejedyniemówićowspaniałymprzyjęciu,którezasygnalizowałopojawieniesięksięciaburbońskiegonaziemi francuskiej.PowitanieMłodego Pretendenta[46] w Holyrood musiało być pełne podobnych podtekstów, pomyślał nagleHornblower, niezależnie od tego, co zrobiła dziś z niego ludowa legenda. Z drugiej jednak stronypowitaniaPretendentanieuświetniałszkarłatuniformówżołnierzypiechotymorskiejanigranatizłotomundurówmarynarkiwojennej.

Ktoś pociągnął go za rękaw;w tym dotknięciuwyczuł ostrzeżenie. Odwróciwszy się powoliujrzałobokBrowna,odpowiednioprzyodzianegownajlepszeubranie.

—PułkownikDobbsprzysłałmniepopana,sir—powiedziałBrown.Mówiłspokojnie,niepatrzącwprostnaswegodowódcęinieotwierającustszerzej,niżtobyło

absolutnie konieczne. Nie chciał zwrócić uwagi zebranych na swą obecność ani dać komukolwiekmożnościpodsłuchiwania.

—Ico?—Nadeszłapoczta,sir,ipułkownikDobbsmówi,żechciałby,abypanrzuciłnaniąokiem.—Przyjdęzachwilę—odparłHornblower.—Takjest,sir.Brownulotniłsię;mimoswejwagiiwzrostupotrafił,gdychciał,nierzucaćsięwcalewoczy.

Hornblower odczekał trochę, żeby nie wyglądało, iż jego odejście ma związek z wiadomościąprzyniesionąprzezBrowna,poczymwyszedłobokstrażyprzydrzwiach.Przeskakującpodwaschodkipobiegłdoswegobiura,gdzieczekałnaniegopułkownikwczerwonymmundurze.

—Ruszyliwkońcu,sir—oznajmiłpodającHornblowerowilistdoprzeczytania.Był todługi,wąskiskrawekpapieru, imimożetakwąski,był jeszczeposkładanywzdłużiw

poprzek; wyglądał tak dziwnie, że Hornblower spojrzał pytająco na Dobbsa, zanim zabrał się doczytania.

—Przyjechałwguzikuodpłaszczaposłańca,sir—wyjaśniłDobbs.—OdagentawParyżu.Hornblower wiedział, że wielu ludzi na wysokich stanowiskach zdradza swego cesarskiego

zwierzchnika, sprzedając wojskowe i polityczne tajemnice dla zysku teraz lub dla awansu wprzyszłości.Listtenmusiałzostaćwysłanyprzezkogośtakiego.

— Posłaniec opuścił Paryż wczoraj — ciągnął Dobbs. — Dotarł rozstawnymi końmi doHonfleuriprzeprawiłsięprzezrzekędziśpozmroku.

Wiadomośćpisanabyłaprzezkogośznającegosięnarzeczy.

”Dziś rano—czytałHornblower—artyleria oblężniczaodpłynęła z parku artyleryjskiegowSablonswdółrzeki.Składasięnanią107pułkartylerii.Działabyły24-funtowewliczbie,jaksądzę,24.Towarzyszą jej trzy kompanie saperów i kompaniaminerów.Mówi się, że dowodzićmagenerałQuiot.Niewiem,jakimijeszczesiłamibędziedysponował”.

Podpisuniebyło,apismowyglądałonazmienione.

Page 64: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—Czylistjestoryginalny?—spytałHornblower.—Tak, sir. Harrisonmówi, że tak. I zgadza się z innymimeldunkami, jakie otrzymujemy z

Rouen.AzatemBonaparte,związanywalkąnaśmierćiżyciezRosjanami,PrusakamiiAustriakamiwewschodniejFrancji, toczącnapołudniuśmiertelnybójzWellingtonem,potrafił jednakzebraćsiłydlaprzeciwdziałania nowemu zagrożeniu na północy.Niemoże byćwątpliwości, przeciwkomuma byćużyta artyleria oblężniczą. Jedynymi przeciwnikami w dolnym biegu Sekwany, za Paryżem, sąpowstańcyzHawru;obecnośćsaperówiminerówjestoczywistymdowodem,żeplanujesięoblężenieiżedziałaniesąprzeznaczonejedyniedlawzmocnieniaktórejśfortyfikacjilądowej.AwRouenQuiotszykujesobiedwiedywizje.

Sekwana daje Bonapartemu wszelkie ułatwienia w zadaniu ciosu Hawrowi. Wodą możnaprzemieszczaćciężkiedziałaznacznieprędzejniżdrogąlądową,szczególniewzimie;nawetoddziałyupchane na barkach będą się posuwać szybciej niż na własnych nogach. Nocą i dniem barki te sąholowanezprądem—dotejporydotarłyjużpewniewpobliżeRouen.Nimupłyniekilkadni,Quiototoczy miasto. Hornblower cofnął się myślami do ostatniego oblężenia, jakiego był świadkiem,oblężeniaRygi.Pamiętałnieubłaganypostęppodejść,nieustannyruchdoprzoduprzypomocykoszówoblężniczychifaszyny;zakilkadnisambędziemusiałstawiaćczołośmiertelnemuzagrożeniu.

Poczuł nagłą niechęć do Londynu, że zostawił go z tak słabym wsparciem; w ciągu dwóchtygodni, odkądHawr jest w rękach brytyjskich,można byłowiele zdziałać.W raportach podkreślałnajmocniej, jak tylkośmiał,niecelowośćbiernejpolityki—pamiętał,że takichwłaśnieużyłsłów—lecz Anglia, z całą swą armią związaną walkami pod wodząWellingtona na południu, wyczerpanadwudziestoma latamiwojny, niewielemogłamu użyczyć.Wzniecone przez niego powstaniemusi zkoniecznościpozostaćpowstaniemdefensywnymijakotakie—tylkomałoważnymczynnikiemnaturywojskowejw tejkrytycznej sytuacji.Politycznie imoralnie efekt jegodziałaniabyłolbrzymi, jakgoprzypochlebniezapewniano,leczzupełniebrakowałośrodkównazebranieliczącegosiępodwzględemwojskowym plonu z tych jego poczynań. Bonaparte ze swym chwiejącym się, jak na to wyglądało,cesarstwem, walczący o życie na pokrytych śniegiem polach Szampanii, potrafił mimo to wysupłaćdwie dywizje i zespół oblężniczy dla odbicia Hawru. Czy to możliwe, żeby ten człowiek zostałkiedykolwiekpokonany?

Hornblowerzapomniałoobecnościpułkownikapiechotymorskiej;spoglądałpoprzezniegowpróżnię.Nadszedłczas,żebybuntprzeszedłzdefensywydoofensywy,niezależnieodtegojakbardzoskąpesąśrodkiijakpotężnyprzeciwnik.Trzebacośprzedsięwziąć,nacośsięważyć.Niemógłznieśćmyśli o chowaniu się za fortyfikacjeHawru, niby królikw norze, i czekaniu, aż przybędzieQuiot iwykurzygostamtąd.

—Niechmipandaspojrzećjeszczeraznatęmapę—rzekłdoDobbsa.—Jakwyglądająterazpływy? Nie wie pan? Człowieku, więc proszę się dowiedzieć, i to zaraz. Potrzebuję też raportu odrogachmiędzynamiiRouen.Brown!IdźiwywołajkapitanaBushazprzyjęcia.

Jeszczeobmyślałplanyiwydawałwstępnerozkazy,gdydopokojuwszedłHau.— Przyjęcie dobiega końca, sir — oznajmił. — Jego królewska wysokość zabiera się do

odejścia.HornblowerrzuciłjeszczejednospojrzenienarozpostartąprzednimmapędolnejSekwany;w

mózgukotłowałomusięodobliczeńpływówiodległościdrogowych.—Dobrze,dobrze—rzucił.—Przyjdęzapięćminut.Wchodzącuśmiechałsię—wieleoczuzwróciłosiękuniemuizanotowałotenfakt.Zakrawało

trochę na ironię, że tym poczciwcom obecnym na przyjęciu trzeba dodawać ducha tylko z tejprzyczyny,iżon,Hornblower,otrzymałwiadomośćogroźbie,którazawisłanadichmiastem.

Page 65: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałXII

Mroczny dzień zimowy ustępował miejsca mrocznej nocy. Kończyło się już szare zimowepopołudnie, gdy Hornblower stojąc na nabrzeżu obserwował łodzie sposobiące się do odpłynięcia.Pociemniałoizamgliłosięjużnatyle,żeprzygotowaniabyłyniewidocznedlakogokolwiekzzewnątrzniezależnie od wybranego punktu obserwacji. Marynarze i żołnierze piechoty morskiej mogli więczacząćspokojnieobsadzaćłodzie;brakowałozaledwiegodzinydopoczątkuprzypływu,anienależałotracićzniegoanichwili.

Byłatojeszczejednakarazasukces—żemusistaćtuipatrzeć,jakinniwyruszająnawyprawę,którątakbardzochciałbysamdowodzić.LeczgubernatorHawruizarazemkomodorniemożenarażaćswego życia iwolnościwmałymwypadzie;wysyłany przez niego oddział,wtłoczony na pół tuzinałodziokrętowych,byłtakskąpyliczebnie,żezledwościąusprawiedliwiałprzydzieleniemudowódcywrandzekapitana.

Nadszedł Bush ciężkim krokiem, drewniana proteza stukała po kocich łbach na zmianę zgłuchymodgłosemstąpania.

—Sąjakieśdalszerozkazy,sir?—zapytał.—Nie,niema.Pozostajemitylkożyczyćpanupowodzenia—powiedziałHornblower.Wyciągnął dłoń, a Bush objął ją uściskiem swojej— zdumiewające, że jego ręka pozostała

twarda i rogowata, jakbywciążmusiałwybieraćbrasy i fały.PatrzyłwoczyHornbloweraotwartymspojrzeniemswoichniebieskichoczu.

—Dziękuję,sir—powiedziałipochwiliwahaniadodał:—Niechsiępanonasniemartwi,sir.—Niebędę,Bush,gdypanjestdowódcą.Było w jego słowach trochę prawdy. W ciągu wszystkich tych lat bliskiego obcowania z

HornbloweremBushnauczyłsięjegometodimożnabyłoufać,żewykonaplaninteligentnie.Bushznałrównie dobrze jak on wartość zaskoczenia, znaczenie uderzenia szybko, nagle i niespodziewanie,koniecznośćścisłejwspółpracymiędzywszystkimijednostkamisiłydesantowej.

Łódźz„Nonsucha”stanęłaprzynabrzeżuioddziałżołnierzypiechotymorskiejzacząłwchodzićdo jejwnętrza. Siadali sztywno i niezgrabnie na poprzecznych ławkach, trzymającmiędzy kolanamimuszkietylufamiwgórę,amarynarzeprzytrzymywaliłódźprzynabrzeżu.

—Wszyscygotowi,sir?—zapiszczałcienkigłoszławkirufowej.—Dowidzenia,Bush—rzekłHornblower.—Dowidzenia,sir.DziękiswympotężnymramionomBushwskoczyłdoszalupybeztrudu,mimodrewnianejnogi.—Odbijać.Łódź odepchnięto od nabrzeża, odbiły też dwie dalsze jednostki. Było jeszcze na tyle jasno,

żeby widzieć resztę flotylli odpływającą od burt okrętów zacumowanych w porcie. Echo rozkazówdobiegłopowodziedouszuHornblowera.

—Naprzód!ŁódźzBushemwykonałazwrot,wypływającnarzekęnaczeleflotylli,inoczamknęłasięnad

nią.Hornblower jednak stał jakiś czas i patrzył za nimi, zanim się odwrócił.Biorąc poduwagę standrógiraportyszpiegówmożnabyłomiećpewność,żeQuiotdoprowadziswójzestawoblężniczywodądoCaudebec—barkiponiosąjegowielkiedwudziestoczterofuntowedziałazprędkościąpięćdziesięciumildziennie,podczasgdyposuwając siębłotnistymidrogami robiłybyonenajwyżejpięćdziesiątmiltygodniowo. W Caudebec znajdowała się estakada[47] z urządzeniami do obsługi dużych ładunków.Awangardowe oddziałyQuiotawLillebonne iBolbec będą osłaniaćwyładunek— tak przynajmniejbędzieonsądził.Istniałasporaszansa,żeposuwającsięszybkowciemnościachzprzypływemwgóręrzekiłodziedotrąniezauważonedoestakady.Awówczasoddziałdesantowymożeniszczyćipalićile

Page 66: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

dusza zapragnie. Najprawdopodobniej żołnierzom Bonapartego, którzy podbili taki szmat lądu, nieprzyjdzie do głowy możliwość wyprawy lądowo-wodnej, mogącej zaatakować ich flankę od stronywody;agdybynawetprzyszłoimtodogłowy,toistniejeznaczneprawdopodobieństwo,żewyprawadesantowa,posuwającsięszybkonaprzódzprądemprzypływu,przedostaniesięwciemnościachprzezlinię obrony aż do barek. Chociaż Hornblower łatwo doszedł do tych pocieszających wniosków,niełatwomubyłopatrzećna łodzieodpływającewmroknocy.Zawróciłznabrzeża iposzedłciemnąRuedeParisdoHÛteldeVille.Półtuzinaledwiedostrzegalnychpostacioderwałosięodroguulicyiruszyłokilkajardówprzedizanim;byłatojegoosobistastrażprzydzielonamuprzezHauaiLebruna.Obajpodnieślikuniebuoczyiręce,przerażenisamąmyślą,żemógłbychodzićpomieściebezeskorty—cogorszapieszo—agdyzdecydowanieniezgodziłsię,abystaletowarzyszyłamustrażwojskowa,załatwilisprawęwtensposób.Hornblowerrozgrzewałsięidąctakszybko,jakmunatopozwalałyjegodługie nogi. Wysiłek sprawiał mu przyjemność. Uśmiechnął się do siebie usłyszawszy tupot stópeskortystarającejsiędotrzymaćmukroku;zabawne,żeprawiewszyscyonibylikrótkonodzy.

Wsypialniznalazłodosobnienie,któregoniemógłbymiećgdzieindziej.OdesłałBrowna,gdytylko pozapalał świece w lichtarzu na stoliku nocnym u wezgłowia łoża, i z westchnieniem ulgirozciągnął sięnaposłaniuniebaczącnamundur.Wstał, żebywziąćopończę łodziową iprzykrył sięnią,bowpokojubyłowilgotno ichłodnomimoognianakominku.Potemmógłwreszciesięgnąćpogazetę zwierzchu stosuprzywezgłowiu i zabrać się na seriodo czytania zaznaczonychustępów,naktóre poprzednio tylko rzucił okiem — Barbara przysłała mu te pisma; list od niej, przeczytanywielokrotnie,miałwkieszeni,leczprzezcałydzieńnieznalazłwolnejchwilinagazety.

Jeśliprasa,jaksamautrzymuje,jestgłosemludu,tobrytyjskaopiniapublicznagorącopochwalajegosamegoijegoostatniepoczynania.Hornblowerowidziwniebyłotrudnowczućsięwnastrójsprzedkilku zaledwie tygodni;mnogość dystrakcji towarzysząca jego obowiązkom jako gubernatoraHawrusprawiła, że wypadki poprzedzające zdobycie miasta zamazały mu się w pamięci. Oto „Times”ociekający pochwałami za sposób, w jaki poprowadził sprawy w Zatoce Sekwańskiej. Krokiprzedsięwzięte przez niego w celu uniemożliwienia zbuntowanym przekazania „Flame” władzomfrancuskim opisane zostały jako „majstersztyk pomysłowości i uzdolnienia, czego my zresztązaczęliśmy już oczekiwać po tym świetnym oficerze”. Bombastyczny ton artykułu sprawił, żeHornblowerkończącgoczytaćmiałuczucie,iżmałąliterę„m”wsłowie„my”należałoraczejzastąpićdużą.

A tuznów„MorningChronicle” rozwodzi sięnadodbiciem„Flame”przezniegoprzyużyciu„BonneCelestine”.Whistoriibyłtylkojedenprzykładpodobnegowyczynu—zdobycieprzezNelsona„San Josefa” pod Przylądkiem Świętego Wincentego. Czytając te słowa Hornblower uniósł brwi.Porównaniebyłozupełnieabsurdalne.Niemógłpostąpićinaczej;musiałtylkopokonaćzałogę„BonneCelestine”,bona„Flame”żadenzmarynarzynieruszyłręką,żebyzapobiecodbiciubrygu.Nelsontobyłczłowiekwspaniały,obłyskawicznejpracymózgu,natchnieniedlakażdego,ktosięznimzetknął.On zaś w porównaniu z Nelsonem był tylko wyrobnikiem, któremu sprzyjało szczęście. U podstawwszystkich jego sukcesów leżały niezwykle pomyślne zbiegi okoliczności; szczęśliwy traf, solidnapracamyślowa i oddanie podkomendnych. To okropne, że porównuje się go zNelsonem, okropne inieprzystojne.KontynuującczytanieHornblowerzaczynałodczuwaćnieprzyjemnąreakcjęwżołądku,dokładnietakąsamąjakpodczaspierwszychgodzinwmorzupodłuższympobycienalądzie,gdyokrętzjeżdżałpofali.Teraz,kiedypublicznieporównanogozNelsonem,opiniawkraju iprzełożenibędąmierzyćjegoprzyszłeczynytąsamąmiarąiwrozczarowaniugłośnogoobwiniać,gdybymusięnogapowinęła.Wspiąłsięwysokoinaturalnarzecz,żemiałterazprzepaśćpodnogami.Wspomniał,jaksięczuł jako chłopiec skierowany do służby w marynarce królewskiej na „Indefatigable”, gdy po razpierwszywdrapałsięnaszczytgrotmasztu.Wchodzenie,nawetpopodwantkach,niebyłotaktrudne,leczgdyspojrzałzeszczytumasztuwdół,poczuł,żegomdli ikręcimusięwgłowiezestrachuna

Page 67: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

widokodległościdopokładu—itakwłaśnieczułsięteraz.Odrzucił na bok „MorningChronicie” i sięgnął po „AntiGallican”. Piszący rozwodził się na

temat losubuntowników.TriumfowałzpowoduśmierciNathanielaSweeta,kładącszczególnynacisknafakt,żezginąłzwłasnychrąkHornblowera.Wyrażałnadzieję,żekompanówSweetawpotwornejzbrodnibuntuspotkawkrótcelos,najakizasługują,ioczekiwał,żeszczęśliwezakończeniesprawywpostaci odbicia „Flame” przez Hornblowera nie zostanie uznane za powód do litości czysentymentalnych względów. Hornblower, na którego podpis czekało dwadzieścia wyroków śmierci,poczuł,żewracająmumdłości.Pismakz„AntiGallican”niewie,coznaczyśmierć.HornblowerujrzałrazjeszczeoczymaduszysiwewłosySweetanawodzie,gdyrozwiałsiędympowystrzalezpistoletu.Tenstarzec…Chadwickprzysiągł,żegozdegraduje,apotemkażewychłostać.Hornblowerpowiedziałsobie po raz dwudziesty, że on sam zbuntowałby się mając przed sobą nieuniknioną perspektywęchłosty. Piszący nie miał pojęcia o wywołującym mdłości trzasku dziewięciopalczastego kota[48]

spadającegonaobnażoneplecy.Mógłnigdyniesłyszeć,jakwyjezbóludorosłyczłowiekpoddawanykatuszom.

Późniejszy numer „Timesa” omawiał zdobycie Hawru. Były tam słowa, które czytał zniesmakiem, ale słowa po łacinie, jak można się było spodziewać po „Timesie”. Initium finis —początek końca. „Times” oczekiwał, że panowanie Bonapartego, które przetrwało wszystkie te lata,skończy sięw ciągu kilku najbliższych dni. Przeprawa przezRen, upadekHawru, opowiedzenie sięBordeaux za Burbonami utwierdziło piszącego w przekonaniu, że Bonaparte zostanie wkrótcezdetronizowany. A jednak Bonaparte z silną armią dalej odwzajemnia ciosy swoich przeciwników.Ostatnie meldunki mówiły o zwycięstwach nad Prusakami i Austriakami; na południu Wellingtonbardzo wolno posuwa się naprzód wskutek oporu Soulta[49]. Nikt nie może przewidywać szybkiegokońcawojny poza takim pismakiem siedzącym bezpieczniew jakimś zakurzonym lokalu biurowymprzyPrintingHouseSquare[50].

Jednakże było coś chorobliwie fascynującego w czytaniu tych gazet. Hornblower odłożyłtrzymanywrękunumerisięgnąłponastępny,wiedząc,żelekturapozostawiwnimtylkoniesmakalboniepokój.Trudnomujednakbyłooprzećsiętejchęci, jaknałogowcowitrudnoniesięgnąćpoopium.Czytał i czytał zaznaczone ustępy opisujące głównie jego własne osiągnięcia, niby stara panna,przypadkowo samaw domuw noc zimową, czytająca którąś z budzących dreszcz powieściMnichaLewisa[51], zbyt wylękniona, żeby przerwać lekturę i przy tym zdająca sobie sprawę, że z każdymdalszymprzeczytanymsłowembędziejeszczestraszniejpoodłożeniuksiążki.

Ledwouporał się ze stosemgazet, gdy zauważył, że łóżko na którym leżał, drgnęło lekko, apłomienie świec zachwiały się namoment. Nie zwrócił na to prawie żadnej uwagi—mógł to byćskutek wystrzału z ciężkiego działa, chociaż nie słyszał wybuchu — lecz w kilka sekund późniejusłyszał,żedrzwisypialniuchylająsięcichutkoiujrzałBrownasprawdzającego,czyśpi.

—Czegochcesz?—syknął.Jegozłyhumorbyłtakwidoczny,żenawetBrownzawahałsię,czymówić.

—Nojuż,wyduś tozsiebie—złościłsięHornblower.—Czemuprzeszkadzamisięwbrewmoimrozkazom?—ZaBrownemukazałsięHoward,apotemDobbs;należałozapisaćimnaplus,żezdecydowalisięwziąćnasiebienietylkoodpowiedzialność,aleipierwszyatakgniewukomodora.

—Byłaeksplozja,sir—zacząłHoward.—Widzieliśmynaniebiejejodblask,wkierunkunawschódkupółnocyodnas.Wziąłemnamiar.TomogłobyćwCaudebec.

—Czuliśmywstrząs,sir—dodałDobbs.—Aleniebyłosłychaćodgłosu—zadalekostąd.Silnywybuch,żechociażniesłyszany,taksilnienamizatrząsł.

Oznaczałotoprawienapewno,żeBushowisiępowiodło.Musiałopanowaćfrancuskiebarkizprochem i wysadzić je w powietrze. Po tysiąc serii ognia na każdą z dwudziestu armatdwudziestoczterofuntowych—cojestminimumdlapotrzeboblężniczych;poosiemfuntówprochuna

Page 68: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

serię.Osiemrazypodwadzieściaczterytysiącetobliskodwieścietysięcyfuntów,czyliprawiestoton.Sto tonprochu armatniegomożedać niezływybuch.Zakończywszyobliczenia,Hornblower spojrzałuważniejnaDobbsa iHowarda;dotądpatrzyłnanichniewidząc.Browntaktowniewycofałsięz tejradyswychprzełożonych.

—Icóż?—odezwałsięHornblower.—Pomyśleliśmy,żechciałbypanwiedziećotym,sir—wyjaśniłDobbsniepewnymgłosem.—Całkiemsłusznie—odparłHornbloweriznowupodniósłgazetęjakbysięniąoddzielającod

nich.Opuściłjąpotemnamoment,żebypowiedzieć:—Dziękujępanom.Spoza gazety słyszał, jak obaj jego oficerowie sztabowi wymykają się z pokoju, cichutko

zamykającdrzwizasobą.Byłradzdanegoprzezsiebieprzedstawienia;tokońcowe„dziękujępanom”było majstersztykiem, sprawiło wrażenie, że będąc ponad takie drobiazgi, jak zwykłe zniszczeniezestawuoblężniczegopotrafipamiętaćogrzecznościwstosunkudoswoichpodkomendnych.Alejużzachwilęwymyślałsobiewduchuzanapawaniesiętaknędznymtriumfem.Ogarnęłagoznienackafalapogardydlasamegosiebieinawetgdymutoprzeszło,czułsiędalejzdeprymowanyizmartwiony.Tozmartwieniebyłoszczególnegorodzaju;odłożywszynabokgazetę,żebypopatrzećnatanieccieninabaldachimie nad łożem, uświadomił sobie nagle, że jest samotny. Zapragnął towarzystwa. Zapragnąłprzyjaźni.Ajeszczebardziejchciał,żebygopocieszanoiokazywanomuwspółczucie,pragnąłzatemczegoś, czego niemożemieć jako gubernator tego niegościnnego, oblężonegomiasta. Dźwigał całyogromny ciężar odpowiedzialności, niemając nikogo, kto dzieliłby z nim obawy i nadzieje.Był jużbliski rozrzewnienia się nad sobą i gdy to sobie uświadomił, poczuł jeszcze silniejszą pogardę dlawłasnej osoby.Analizując siebie zawsze bardzownikliwie znał za dobrze swojewady, żeby się nadsobą rozczulać. Sam był winien swemu obecnemu osamotnieniu. Nie musiał odnieść się z taknieuzasadnionąrezerwądoHowardaiDobbsa;człowiekrozsądnypodzieliłbyichradość,posłałbypobutelkęszampanadlauczczeniasukcesu,spędziłbyznimimiłągodzinkęalbodwie—iniewątpliwieumocniłby ich entuzjazm i oddanie napomknieniem, że swoimwkładem przyczynili się znacznie dopomyślnej realizacji planu, nawet gdyby to nie było prawdą. Dla złudnej i wysoce wątpliwejprzyjemnościudawaniakogoś,kimniejest—człowiekaniewrażliwegonaludzkieuczucia—musiałterazpłacićcenęwpostacisamotności.Cóż,dobrzemitak,pomyślałpołykająctęgorzkąprawdę.

Wyjął zegarek; od chwili wybuchuminęło pół godziny, a tu, w ujściu rzeki, odpływ potrwajeszczegodzinę.WCaudebecprądpływumusiałsięzmienićjakiśczastemu;trzebasięspodziewać,żeBush ze swoją flotyllą płyną z prądem odpływu, radując się zwycięstwem. Oddaleni o pełnedwadzieściapięćmilszosąiconajmniejtrzydzieścirzekąodnajbliższychoddziałównieprzyjacielskichw Hawrze, żołnierze francuskiego zestawu oblężniczego musieli czuć się całkiem bezpieczni podosłonąbliskodwudziestopięciotysięcznejarmiimającejchronićichprzedwrogiem,który,jakdotąd,niezdradzałoznakpodjęciaofensywy.Aprzecieżwciąguniespełnasześciugodzin,nawetwciemnościach,łodzie z dobrą załogą, niesione Sekwaną przez bystry prąd przypływu,mogły przebyć odległość, naktórejprzebyciepiechotapotrzebowałabydwóchdnimarszu.Pozadaniuciosułodziemogływycofaćsiętejsamejnocyszeroką,pozbawionąmostówrzeką;natomiastjeśliidzieoarmięQuiota,tofakt,iżrzekajestszerokainiemamostów,sprawił,żepotraktowanoSekwanęjakoosłonęflankiizapomnianoo tym, że mogłaby świetną być drogą dla nieprzyjaciela. Do niedawna Quiot dowodził dywizją wGwardiiCesarskiej, aGwardianigdywciągudwudziestu lat zwycięskichbojówniebrałaudziałuwkampaniilądowo-wodnej.

Hornbloweruświadomiłsobie,żewszystkotoprzemyślałjużprzedtemwielekroć.Utarłopaloneknotyociekającychwoskiemświec, jeszczerazzerknąłnazegarekinerwowymruchemrozprostowałnogi pod płaszczem.Wyciągnąłwahająco rękę po zmięte gazety, ale zaraz ją cofnął.Raczej niemiłetowarzystwowłasnychmyśliniż„Timesa”i„MorningChronicie”.Awłaściwieani jedno,anidrugie,zdecydował, zwłaszcza iż świadomość, że będzie pełnił swe obowiązki, uczyni sytuację nieco

Page 69: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

znośniejszą.Zrzuciłpłaszczznógiwstał.Zadałsobietrudobciągnięciamunduruiprzyczesałsiędośćstarannie,poczymwyszedłzsypialniwolnymkrokiem.Wartownikprzydrzwiachpoderwałsięnagłymruchemna baczność—pewnie spał na stojąco, pomyślałHornblower idąc przez hall do następnegopokoju.Otworzywszydrzwipoczułciepłyzaduch.Jednaosłoniętaabażuremświecazasłabooświetlałapokój,żebycośbyłowidać.Dobbsspałwkrześleprzystolezramionamipodłożonymipodgłowę;zastołemna sofce leżałHoward.Panował tam takgęstymrok, żeHornblowerniewidział jego twarzy,słyszałjednakniskie,regularnechrapanie.

Awięcfaktycznieniktniepragniejegotowarzystwa.Hornblowerwycofałsię,zamykająccichodrzwizasobą.Brownśpipewniewjakimśswoimzakamarku;Hornblowerpomyślał,czybynieposłaćpo niego, żeby zrobił kubek kawy, ale zrezygnował z tego zamiaru, powodowany zwykłym ludzkimwspółczuciem. Położył się z powrotem na łożu i naciągnął na siebie płaszcz. Dla ochrony przedprzeciągiem zaciągnął kotary, zdmuchnąwszy przedtem świecę. Pomyślał, że byłoby mu dużowygodniej,gdybysię rozebrał iwszedłdopościeli, aleniemógł sięzdobyćna tenwysiłek—naglepoczuł się bardzo znużony. Powieki zamknęły mu się i zasnął jak był, w ubraniu, w gęstychciemnościachzakotarami.

Page 70: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałXIIIZobaczywszy,żeHornblowerspałwubraniu,Brown,DobbsiHoward,którzyprzyszlidoniego

oświcie,zorientowalisię,żeniebyłtakspokojnyiopanowany,zajakiegochciałuchodzićprzednimi,alemielinatylerozsądku,żebynieuczynićżadnejuwaginatentemat.Brownodsunąłpoprostukotaręizłożyłmeldunek.

—Właśniesięrozwidnia,sir.Ranekzimny, trochęmgły.Odpływsięskończył i jakdotądniemażadnychwiadomościodkapitanaBushaijegoflotylli.

—Wporządku—odparłHornblowerizesztywniałydźwignąłsięnanogi.Ziewającprzeciągnąłdłoniąpozarośniętychpoliczkach.Chciałbywiedzieć,jakposzłoBushowi.Ichciałbynieczućsiętakinieumyty i brudny. Chciał śniadania, ale jeszcze bardziej wiadomości o Bushu. Mimo godzinnieprzerwanegosnuczułsięciągleśmiertelnieznużony.Zwalczałjednakuczuciezmęczeniawwysiłku,zjakimchrześcijaninzmagasięzdiabłem.

—Brown,zróbmikąpiel.Przygotujją,gdybędęsięgolił.—Takjest,sir.Hornblowerzdjąłubranieizabrałsiędogolenianadumywalkąwkąciepokoju.Odwracałoczy

odobrazuswegonagiegociaławlustrze,odchudych,owłosionychnógilekkowystającegobrzuszkarównie zdecydowanie, jak odwracał myśli od własnego zmęczenia i niepokoju o Busha. Brown zszeregowcempiechotymorskiejwnieśliwannę i postawili ją na podłodze; goląc starannie kąciki ustHornblowersłyszał,jakwlewajądoniejgorącąwodęzkubłów.Przygotowaniewodyoodpowiedniejtemperaturzezajęłoimtrochęczasu;Hornblowerwszedłdowannyiopadłnajejdnozwestchnieniemzadowolenia — woda wyparta przez jego ciało wylewała się na zewnątrz, ale on nie dbał o to.Pomyślał, czyby się nie namydlić, lecz odstręczył go od tego zamiaru wiążący się z tymwysiłek ikoniecznośćwykręcaniasięnawszystkiestrony; leżałwięc,pozwalającswemuciałuchłonąćwodę iodprężaćsię.Zamknąłoczy.

—Sir!NagłosHowardarozwarłpowieki.—Widaćdwiełodziepłynąceodujścia,sir.Tylkodwie.Bush zabrał ze sobą do Caudebec siedem łodzi. Hornblower mógł tylko czekać, aż Howard

skończymeldunek.— Jedna to szalupa z „Camilli”, sir. Rozpoznaję ją przez lunetę. Ta druga nie jest raczej z

„Nonsucha”,aleniemamcodotegopewności.—Bardzodobrze,kapitanie.Przyjdędopanazachwilę.Ruina i zniszczenie; straconych pięć z siedmiu łodzi — i Bush chyba także stracony.

Zniszczeniefrancuskiegozestawuoblężniczego—jeślizostałzniszczony—wartebyłobyzpewnościąutratycałej flotylli łodzidlakogoś,ktopotrafiłbywyważaćnazimnozysk istratę.AleutrataBusha!Hornblowerniemógłznieśćtejmyśli.Wyskoczyłzkąpielirozglądającsięzaręcznikiem.Niewidzącgo, w rozdrażnieniu zerwał z łóżka prześcieradło, żeby się nim wytrzeć. Dopiero gdy się osuszył iszukałświeżejkoszuli,znalazłręcznikiprzytoaletce,gdziebyłoichmiejsce.Ubierałsięwpośpiechu,azkażdąchwiląrosławnimobawaiwzbierałżalzaBushem—pierwszyszokniebyłtakdotkliwy,jaktopowolneuświadamianiesobiebolesnejstraty.Wyszedłdoprzedpokoju.

—Jednałódźpodchodzidonadbrzeża,sir.Zapiętnaścieminutbędzietuoficerzmeldunkiem—oświadczyłHoward.

Brown wchodził do pokoju przez przeciwległe drzwi. Jeśli Hornblower miał kiedykolwiekmożnośćpokazaniasięjakoczłowiekzżelaza,towłaśnieteraz—jegonieobliczalnyumysłpodsuwałmu tę okazję. Powinien tylko powiedzieć: „Śniadanie dla mnie, Brown” i usiadłszy zabrać się dojedzenia.Niepotrafił jednakzdobyćsięnaudawaniewobliczu faktu,żeBushmógłnieżyć.Można

Page 71: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

robićtakierzeczy,gdysiętylkoczekanabitwę,aletuidzieoutratęnajdroższegoprzyjaciela.Brownmusiałtoodczytaćzjegotwarzy,gdyżwycofałsięnawetniewspominającośniadaniu.Hornblowerstałniezdecydowany.

—Mamtudozatwierdzeniawyrokisąduwojennego,sir—powiedziałHoward,wskazującnastospapierów.

Hornblowerusiadłiwziąłjedenznichdoręki,popatrzyłnadokumentniewidząciodłożyłgo.—Późniejsiętymzajmę—rzekł.— Do miasta zaczęły nadchodzić ze wsi duże ilości wina jabłecznego, sir, kiedy chłopi

stwierdzili,żedobrzesięjesprzedaje—zauważyłDobbs.—Rośniepijaństwowśródzałogi.Czyniemożemy…?

—Zostawiam to do pańskiego uznania— odparł Hornblower.—Nowięc co zamierza panrobić?

—Chcęprzedłożyć,sir,żeby…Dyskusja trwała kilka minut. Doprowadziła oczywiście do nękającego wciąż wszystkich

problemuustalonegokursuwymianydlawalutybrytyjskiej i francuskiej.Niemogła jednakprzytępićdoskwierającegoniepokojuoBusha.

—Gdzież, u licha, jest ten oficer?— denerwował się Howard; odsunął ze złością krzesło iwyszedłzpokoju.Alezarazwrócił.

—PanLivingstone,sir—przedstawił.—Trzeciz„Camilli”.Porucznik w średnim wieku, z wyglądu przynajmniej człowiek solidny i budzący zaufanie;

Hornblowerprzyjrzałmusięuważnie,gdywchodziłdopokoju.—Proszęzłożyćmeldunek.—Wgóręrzekipłynęliśmybezżadnegoincydentu,sir.Łódźz„Flame”weszłanamieliznę,ale

zaraz ją ściągnięto. Zobaczyliśmy światła Caudebec, jeszcze zanim wezwano nas z brzegu dozatrzymaniasię—właśniemijaliśmyzakręt.SzalupakapitanaBushaszłanaczele,sir.

—Gdzieznajdowałasiępańskałódź?—Nakońcuszyku,sir.Zgodniezrozkazamipłynęliśmydalejnieodpowiadającnaobwołanie.

Zauważyłemdwiebarki zakotwiczonew środkunurtu iwiele innychprzybrzegu rzeki.Wychyliłemster,sir,iprzelecieliśmyobokbarkinajdalejwysuniętejwkierunkuzprądem,jakmiałemprzykazanewrozkazach.Wyżej strzelano gęsto z muszkietów, ale tam, gdzie my byliśmy, plątało się tylko kilkuFrancuzików,więcichprzegnaliśmy.Nabrzegukołonasstałydwadziaładwudziestoczterofuntowenalawetachjezdnych.Zagwoździłemje,apotemspuściliśmyobazwałudorzeki,jednowpadłonabarkęna dole i przebiło się przez nią nawylot, sir.Barka poszła na dno koło burtymojej szalupy, pokładznalazłsięakuratnapoziomiepowierzchniwody;byłotoprzedsamązmianąprądupływu.Niewiem,co wiozła, sir, ale chyba coś lekkiego, sądząc po tym, na ile wystawała z wody, kiedy jąabordażowałem.Lukimiałaotwarte.

—Tak?—Potem,sir,zgodniezrozkazami,poprowadziłemmójoddziałekwzdłużbrzegu.Leżałatam

masapociskówwyładowanychwłaśnie z innejbarki, opróżnionej tylkodopołowy.Zostawiłemwięcczęść ludzi, żeby ją zatopili, a pociski stoczyli do rzeki, sam zaś z piętnastoma chyba towarzyszamiszedłem dalej, sir. Była tam załoga łodzi „Flame”, i ten oddział, z którym się potykała, uciekł, jakzaszliśmygozflanki.Nabrzegubyłyarmatyinabarkachteż,sir.Zagwoździliśmywszystkie,ate,cobyłyna lądzie,zepchnęliśmydowody,zaśbarkizatopiliśmy.Niebyłoprochu,sir.Wedługrozkazówmiałem,jaksięda,wyrzucićdziałazkołysek,aleniemogłem.

—Rozumiem.Armatyzagwożdżoneizepchniętewmułnadniebystrejrzekizpływamibędąprzezjakiśczas

wyłączonezakcji,chociażlepiejbyłobyrozsadzićkołyskiiunieszkodliwićjenadobre.Akulebędzie

Page 72: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

nawettrudnowydobyćzdna.Hornblowerniezwykleplastyczniewyobraziłsobiegwałtownąikrwawąpotyczkęwciemnościachnabrzegurzeki.

—Iwtedywłaśnieusłyszeliśmywerble,sir,imasażołnierzynatarłananas.Chybacałybatalion—dotegoczasumieliśmy,jaksądzę,doczynieniatylkozartylerzystamiisaperami.Rozkazypolecałymiwycofać sięw razie natknięcia się na przeważające siły,więc pobiegliśmy z powrotemdo łodzi.Ledwieodbiliśmy,żołnierzestrzelalijeszczedonaszbrzegu,kiedynastąpiłwybuch.

Livingstone przerwał. Jego nie ogolona twarz była szara ze zmęczenia, a gdy wspomniał oeksplozji,pojawiłsięnaniejwyrazbezradności.

—Tobyłybarkizprochem,wyżejnarzece,sir.Niewiem,ktojewysadził.Możetobyłstrzałzbrzegu.AmożekapitanBush,sir…

—NiebyłpanwstycznościzkapitanemBushemodchwilirozpoczęciaataku?—Nie,sir.Onbyłnadrugimkońcuszyku,abarkistałyzgrupowanewdwóchmiejscachprzy

brzegu.Jazaatakowałemjednągrupę,akapitanBushdrugą.—Rozumiem.Proszęmówićdalejowybuchu.—Byłbardzosilny,sir.Zwaliłnaswszystkichznóg.Nadpłynęławielkafalaizalałanas,woda

wypełniła łódź aż po okrężnice, sir.Chyba po przejściu tej fali dotknęliśmydna rzeki, sir.W łodź z„Flame”uderzyłyjakieśfruwająceodłamki.Gibbons,pomocniknawigatora,zostałzabity,ałódźposzławdrzazgi.Wyczerpującwodęznaszejłodziwyłapywaliśmyzrzekitych,coprzeżyli.Zbrzeguniktjużdonasniestrzelał,więcczekałem.Byłwłaśnienajwyższypoziomprzypływu,sir.Wtedypodeszłydonasdwiełodzie,drugaszalupaz„Camilli”irybackałódźzżołnierzamipiechotymorskiej.Czekaliśmy,aleniebyłowidaćżadnejłodzi„Nonsucha”.PanHakeodżołnierzypiechotymorskiejpowiedziałmi,żetałódź,wktórejbyłkapitanBush,itrzyinnebyływchwilieksplozjiprzybarkachzprochem.Możejakiśstrzałtrafiłwładunek,sir.Potemzaczętonasznowuostrzeliwaćzbrzegu,więcjakostarszyrangąoficerdałemrozkazwycofaniasię.

—Chybapostąpiłpansłusznie,panieLivingstone.Apotem?— Przy nastepnym zakręcie otworzyli do nas ogień z polówek, sir.W ciemnościachmarnie

celowali,sir,ale trafilinasządrugąszalupę,ostatnimchybastrzałem,zatopili ją, istraciliśmyjeszczekilkuludzi—prądrwałjużwtenczasbystro.

Widaćbyłojasno,żenatymLivingstoneskończyłswojąopowieść,aleHornblowerniepotrafiłgoodprawićbezjeszczejednegopytania.

—AkapitanBush,panieLivigstone?Niemożemipannicwięcejpowiedzieć?—Nie,sir.Przykromi,sir.Niewyłowiliśmynikogozzałógłodziz„Nonsucha”.Nikogo.—Och,dobrzejuż,panieLivingstone.Niechpanlepiejjużidzieitrochęodpocznie.Uważam,

żesprawiłsiępandoskonale.—PanieLivingstone,proszędowieczoradostarczyćmi swój raportnapiśmie i listę strat—

wtrąciłDobbs—jakopomocnikadiutantasztabowegożyłwatmosferzeraportówilistofiar.—Takjest,sir.Livingstonewyszedłi ledwodrzwizamknęłysięzanim,Hornblowerpożałował,żepuściłgo,

udzieliwszymutylkotakskąpychsłówpochwały.Operacjaświetniesiępowiodła.QuiotpozbawionysprzętuoblężniczegoiamunicjiniebędziemógłoblegaćHawru,iupłyniepewniesporoczasu,zanimbonapartowskieministerstwowojnywParyżupotrafizdobyćnowyzestawsprzętu.LeczutrataBushakładła sięcieniemnawszystkiemyśliHornblowera.Złapał sięnapragnieniu,abyówplannigdyniepowstałmuwgłowie—wolałbystawiaćczołooblężeniutu,wHawrze,alezżywymBushemuboku.TrudnobyłowyobrazićsobieświatbezBusha,przyszłość,aktórejnigdy,nigdyjużgonieujrzy.Ludzieuznają stratę kapitana i stu pięćdziesięciumarynarzy zamałą cenę zapłaconą za pozbawienieQuiotacałejjegosiłyofensywnej,leczludziomtrudnozrozumieć.

SpojrzałnaDobbsaiHowardasiedzącychwponurymmilczeniu;szanowalijegoból.Alewidok

Page 73: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

ichsmutnychzobowiązkutwarzywzbudziłwHornblowerzesprzeciw.Jeślisądzą,żejestwytrąconyzrównowagiiniezdolnydopracy,toimpokażejakbardzosięmylą.

—KapitanieHoward,jeśliłaska,chciałbymterazprzejrzećtesprawozdaniasąduwojennego.Zaczął się pracowity dzień,możnawięcmyśleć jasno, podejmowaćdecyzje, pracować, jakby

nicniezaszło,mimouczucia jałowościwywołanegozgryzotą. Inie tylko to.Możnanawetobmyślaćnoweplany.

—Niech pan poszukaHaua— rzucił doHowarda— i powiemu, że chciałbymnamomentzobaczyćsięzksięciem.

—Takjest,sir.—Howardpodniósłsięipozwoliłsobienawetnauśmiechimrugnięcieokiem,powtarzającwpompatycznejformiepolecenieHornblowera.

— Sir Horatio uprasza o łaskę krótkiej audiencji u jego królewskiej wysokości, jeżeli jegokrólewskawysokośćzechcezniżyćsięnatyle,abygoprzyjąć.

—Takwłaśnie—pochwaliłgoHornbloweruśmiechającsięmimowoli.Możnawięcsięnawetuśmiechać.

Książęprzyjąłgostojącigrzejąckrólewskieplecyprzywesołymogniukominka.—Niewiem—zacząłHornblower—czywaszakrólewskawysokośćznaokoliczności,jakie

przywiodłymnieporazpierwszynawodytejczęściwybrzeża.—Proszęmionichopowiedzieć—odparłksiążę.Możeprzyznaniesiędoignorancjiwjakim

kolwiekprzedmiociebyłowbrewprzepisometykietyobowiązującejczłonkówrodzinykrólewskiej.Wkażdymraziezzachowaniaksięcianiewynikało,abyodczuwałwiększezainteresowanie.

— Na jednym z okrętów wojennych jego królewskiej… jego brytyjskiej królewskiej mościwybuchłbunt.

—Copanmówi?— Zostałem wysłany, wasza królewska wysokość, żeby zająć się tą sprawą i udało mi się

odebraćokrętwrazzwiększościązbuntowanych.—Znakomicie,znakomicie.—Dwudziestuchybaspośródnichosądzonoiskazanonaśmierć.—Świetnie.—Radbymniewykonaćtychwyroków,waszakrólewskawysokość.— Czyżby? — najwyraźniej jednak jego królewska wysokość nie był zainteresowany; na

królewskichwargachczaiłosięziewnięcie.—Jeśli idzieomojeuprawnieniasłużbowe,waszakrólewskawysokośćniemammożliwości

ułaskawićtychludzinienaruszającprzytymbardzopoważniedyscypliny.—Nowłaśnie.Toprawda.— Gdyby jednak wasza królewska wysokość wystąpił z interwencją w imieniu skazanych,

mógłbymimwówczasdarowaćwinębezszkodydladyscypliny,znalazłszysięwpołożeniu,wktórymniemogęniczegoodmówićwaszejkrólewskiejwysokości.

—Aczemużbymmiałinterweniować,SirOratio?—Hornblowernieodpowiedziałnarazienatopytanie.

— Wasza królewska wysokość może zająć stanowisko, że nie uchodzi, aby pierwsze dnipowrotudynastiidoFrancji,miałyzostaćzmąconeprzelewemkrwiAnglików,niezależnieodrozmiaruichwiny.Wówczas jamógłbym ich ułaskawić udając, że robię to zwielkimi oporami.Ci, którzywprzyszłości mogą być nakłaniani do buntu, nie ulegną pokusie w nadziei, że podobne wydarzenieuratuje ich od konsekwencji tego czynu— świat nigdy po raz drugi nie będzie miał szczęścia byćświadkiempowrotuwaszejkrólewskiejwysokościnajejprawowitemiejsce.

Ostatnie słowa to grubo szytykomplement, sformułowany takniezręcznie, żemożnagobyłozrozumieć na opak. Na szczęście jednak książę odebrał go w duchu nadanego mu ostentacyjnie

Page 74: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

znaczenia. Niemniej jednak nie okazał entuzjazmu; z burbońskim uporem wrócił do punktuwyjściowego.

—Sir'Oratio,aledlaczegomiałbymtozrobić?—W imię zwykłego humanitaryzmu, wasza królewska wysokość. Jest do uratowania życie

dwudziestuludzi,itoludziużytecznych.—Użyteczni?Cibuntownicy?Pewnie to jakobini, rewolucjoniści,zwolennicyrównościpraw

—możenawetsocjaliści!— To są ludzie którzy, zakuci w żelazo, czekają dziś, że jutro zostaną powieszeni, wasza

królewskawysokość.— I wcale nie wątpię, że na to zasługują, sir 'Oratio. Ładny to byłby początek regencji

powierzonejmiprzez jegoarcychrześcijańskąmość,gdybymojąpierwszączynnościąpublicznąbyłaprośba o darowanie życia bandzie rewolucjonistów. Nie po to jego arcychrześcijańskamość spędziłdwadzieściajedenubiegłychlatnazwalczaniuducharewolucji.Oczyświatasązwróconenamnie.

—Niesłyszałemdotąd,waszakrólewskawysokość,abyświatpoczułsięurażonyaktemłaski.—Ma pan dziwne wyobrażenie o łasce, sir. Wygląda mi na to, że ta pańska niezwyczajna

sugestia ma jakiś inny, ukryty cel.Może i pan jest liberałem, jednym z tych niebezpiecznych ludziuważających się zamyślicieli.Dla pana byłoby dobrymposunięciempolitycznymnakłonieniemojejrodziny,abyswojąpierwszączynnościąsamasięnapiętnowałajakoskłonnadowybaczaniarewolucji.

Tenbezsensownyzarzutsprawił,żeHornblowerzaniemówił.—Sir!—wydusiłzsiebiewzdenerwowaniu.—Waszakrólewskawysokość…Nawetgdybymówiłpoangielsku,zabrakłobymusłów.Arozmawiającpofrancuskupoczułsię

kompletnie zbity z pantałyku.W osłupienie wprawiła go nie tylko zniewaga, lecz przejaw ciasnotyumysłowejichytrejpodejrzliwościBurbonów.

—Nieuważamzastosowneprzychylićsiędopańskiejprośby,sir—zakończyłksiążęzrękąnasznurzeoddzwonka.

ZnalazłszysiępozakomnatąHornblowerzpłonącymipoliczkamimijałdworakówistraże.Byłślepy z wściekłości— bardzo rzadko jego gniew dochodził do tego stopnia; na ogół tendencja dopatrzenianasprawęzdwóchstronczyniłagozrównoważonymiwyrozumiałym;słabym,jaktookreślałsamprzedsobąwchwilachpogardliwejsamokrytyki.Ciężkimkrokiemwszedłdoswegobiuraiopadłna krzesło, ale po sekundziewstał, obszedł pokój i usiadł ponownie. Dobbs i Howard popatrzyli wzdumieniu na jego zachmurzone czoło, ale zaraz opuścili skwapliwie wzrok na leżące przed nimpapiery.Hornblower rozluźnił halsztuk, gwałtownym ruchem rozpiął guziki kamizelki iwezbranewnim niebezpieczne wzburzenie zaczęło opadać. Myśli skłębiły mu się w mózgu, lecz ponad tymzamętem, niby promień słońca poprzez szkwał na morzu, przedarł się błysk rozbawienia z powoduwłasnej złości.MimozdeterminowaniaprzewrotnepoczuciehumoruHornblowerazaczęłodochodzićdogłosu;kilkaminutstarczyłonazdecydowanie,jakibędziejegonastępnykrok.

— Niech sprowadzą tu tych Franuzów, co przybyli z księciem — polecił — Koniuszego,chevalierd'honneurijałmużnika.PułkownikuDobbs,zechcesiępanprzygotowaćdopisaniapodmojedyktando.

Doradcyksięcia,doniedawnaemigranci,wchodzilikolejnodopokoju trochęzaintrygowani izbiciztropu;Hornblowerprzyjąłichsiedząc,awłaściwienonszalanckopółleżącwswoimfotelu.

—Dzieńdobrypanom—przemówiłpogodnymtonem.—Poprosiłem,abyścietuprzybylidlawysłuchania listu do premiera, jaki mam zamiar podyktować. Mam nadzieję, że znacie na tyleangielski,żebyzrozumiećjegosens.Czypangotów,pułkowniku?

„DoWielceCzcigodnego[52]LordaLiverpollu.Milordzie, stwierdzam, że jestem zmuszony odesłać z powrotem do Anglii Jego Królewską

Page 75: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

WysokośćKsięciad'Angouleme…”

—Sir!—wykrzyknąłzdumionykoniuszy,leczHornblowerniecierpliwymgestemnakazałmumilczenie.

—Proszękontynuować,pułkowniku.

„ZżaleminformujęWasząMiłość,żeJegoKrólewskaWysokośćnieprzejawiaduchapomocy,jakiegonaródbrytyjskimaprawooczekiwaćodsprzymierzeńca”.

Koniuszyichevalierd'honneurorazjałmużnikzerwalisięterazzkrzeseł.Howardwybałuszyłna Hornblowera oczy z drugiego końca pokoju; twarz Dobbsa schylonego nad piórem byłaniewidoczna,leczjegokarkprzybrałciepłą,purpurowąbarwę,gryzącąsięzeszkarłatemtuniki.

—Proszępisaćdalej,pułkowniku.

„Wciągutychkilkudni,wczasiektórychmiałemzaszczytwspółpracowaćzJegoKrólewskąWysokością, stało siędlamnie rzeczą jasną, że JegoKrólewskaWysokośćnieposiadaani taktu, anizdolnościzarządzania,pożądanychuosobynatakwysokimstanowisku.

—Sir!—wydusiłzsiebiekoniuszy.—Panniemożewysłaćtegolistu.Zacząwszy po francusku, zaraz przeszedł na angielski; chevalier d'honneur i jałmużnik

potakiwaliwobujęzykach.—Nie?—powiedziałHornblower.—Iniemożepanodesłać jegokrólewskiejwysokościzpowrotemdoAnglii.Nie!Niemoże

pan!—Nie?—powtórzyłHornblower—przechylającsięplecaminaoparciefotela.Protesty zamarły nawargach trójki Francuzów.Równie dobrze jakHornblower uświadamiali

sobie przykry fakt, kto naprawdę sprawuje władzę w Hawrze. Ten mianowicie, kto ma pod swoimdowództwem jedyną zdyscyplinowaną i niezawodną siłę wojskową, człowiek, którego jedno słowowystarczynawydaniemiastnagniewBonapartego,ten,naczyjrozkazokrętyprzypływająiodpływają.

—Niechceciechybapowiedzieć—rzekłHornblowerudajączatroskanie—żejegokrólewskawysokość stawi fizyczny opór wobecmojego rozkazu odesłania go na okręt? Czy byliście panowiekiedykolwiekświadkamidoprowadzaniadezertera?Wleczegoczwórkaludzi,zaręceizanogi,twarządoziemi,atowielceniedystyngowanysposóbporuszaniasię.I,jakmimówiono,bolesny.

— Lecz ten list — ciągnął koniuszy — zdyskredytuje jego królewską wysokość w oczachświata.Byłbytobardzociężkiciosdlasprawyrodzinykrólewskiej.Mogącyzagrozićsukcesji.

— Zdawałem sobie z tego sprawę, panowie, zapraszając was, abyście słuchali, gdy go będędyktował.

— Pan go nie wyśle — stwierdził koniuszy przez chwilę zwątpiwszy w zdecydowanieHornblowera.

—Pozostajemitylkozapewnićpanów,żemogętozrobićizrobię.Spojrzeniaskrzyżowałysiępoprzezpokój iwątpliwościkoniuszego rozwiałysię.Hornblower

byłabsolutniezdecydowany.—Może,sir…—zacząłkoniuszyodkaszlnąwszyirzucającukosemspojrzenianakolegówpo

aprobatę—nastąpiło jakieśnieporozumienie.Jeśli jegokrólewskawysokośćodmówił jakiejśprośbiewaszej ekscelencji, co, jak przypuszczam, miało miejsce, musiało się tak stać dlatego, że jegokrólewskawysokośćniewiedział,jakąwagęwaszaekscelencjaprzywiązujedotejsprawy.Jeśliwaszaekscelencjapozwolinamprzedłożyćsprawęponowniejegokrólewskiejwysokości…

Page 76: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

HornblowerspojrzałnaHowarda,któryzwrodzonąmubystrościązorientowałsięwjegogrze.—Tak,sir—rzekł.—Jestempewien,żejegokrólewskawysokośćzrozumie.Dobbspodniósłwzrokznadpapieru,wydającpotwierdzającepomruki.Upłynęło jednakkilka

minut, zanim Hornblower dał się nakłonić do rezygnacji z natychmiastowego wprowadzenia swejdecyzjiwczyn.Zwielkimociąganiemuległbłaganiomswoichludzii ludziksięcia.Gdyciostatni,zkoniuszymnaczele,wyszlizpokojunaposzukiwanieksięcia,Hornblowerusiadł, terazjużnaprawdęodprężony. Twarz mu płonęła i promieniała od niedawnego podniecenia i dyplomatycznegozwycięstwa.

—Jegokrólewskawysokośćposłuchagłosurozsądku—zauważyłDobbs.—Niemacodotegowątpliwości—zgodziłsięHoward.Hornblower pomyślał o dwudziestu skutych łańcuchami marynarzach czekających w luku

„Nonsucha”najutrzejsząegzekucję.—Przyszłomicośdogłowy,sir—odezwałsięHoward.—Mogęposłaćkogośzbiałąflagądo

Francuzów.Parlementaire—oficeranakoniu,zbiałąflagąitrębaczem.MożezawieźćlistodpanadogenerałaQuiota z zapytaniem o kapitana Busha. Jeśli Quiotma o nim jakiekolwiekwiadomości, tojestempewien,żebędzienatyleuprzejmy,abydaćpanuznać,sir.

Bush!W zdenerwowaniu towarzyszącym ubiegłej godzinie Hornblower zapomniał o Bushu.Miłe podniecenie uszło z niego jak ziarno z rozprutego worka i znów popadł w depresję. Obecnispostrzegli zmianę jego nastroju; w swej sympatii dla niego, jaką zdobył w czasie tych krótkichkontaktów,wolelibywidziećgoraczejzgroźnienachmurzonymczołemniżzranionegozgryzotą.

Page 77: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałXIV

Był to dzień powrotuparlementaire; Hornblower będzie go zawsze pamiętał z tego powodu.Kurtuazyjny list Quiota nie pozostawiał najmniejszych podstaw do nadziei; przytoczone w nimmakabryczne szczegóły powiedziały wszystko. Znaleziono kilka poszarpanych ciał ludzkich ipochowanoje,lecznicpozatym,copozwoliłobyzidentyfikowaćkogokolwiek.Bushnieżyje;wybuchrozniósłnastrzępyjegokrzepkieciało.Hornblowerbyłprzygnębionyiwdodatkuzłynasiebie,żezajego sprawą Bush nie będzie miał własnego grobu, że zwłoki Busha uległy tak kompletnemuzniszczeniu.Gdyby danoBushowiwybierać, na pewnowolałby umrzeć namorzu, od kuliw chwilizwycięstwawdecydującejbitwieokrętuprzeciwokrętowi;życzyłbysobiebyćpogrzebanymwswymhamaku, z kulami u głowy i nóg, w obecności marynarzy płaczących przy przechylaniu gretingu izsuwaniusięhamakaspodbanderywmorzeiokręciedryfującymnafali,zmarslamizbrasowanyminapracęwstecz.Coza ironia losu, żemusiał zginąćwnieważnejutarczcenabrzegu rzeki, rozdartynakrwawe,niemożliwedozidentyfikowaniastrzępy.

Leczjakiemiałotoznaczenie,jakzginął?Żył,apochwilibyłjużmartwy,inatympolegajegoszczęście. Znacznie więcej ironii tkwiło w fakcie, że musiał zginąć właśnie teraz, przeżywszydwadzieścialatdesperackichbojów.Pokójbyłtużzawidnokręgiem;armiesprzymierzonychokrążałyParyż,Francjaw szybkim tempiewykrwawiała się śmiertelnie, a rządy alianckie zbierały się jużdlaustaleniawarunkówpokoju.GdybyBushprzeżyłtęostatniąpotyczkę,mógłbyprzezdługielatacieszyćsię błogosławionymi skutkami pokoju, przy zapewnionym bycie dzięki stopniowi kapitana iemeryturze, z oddanymi sobie siostrami. Bush radowałby się tym wszystkim choćby dlatego, iżwiedział,żewszyscyrozsądniludzieciesząsięzbezpieczeństwaipokoju.Myślotymwzmogłatylkow Hornblowerze uczucie gorzkiej, osobistej straty. Nie przypuszczał, że będzie w stanie opłakiwaćkogokolwiektak,jakopłakiwałBusha.

MinęładopierochwilaodpowrotuparlementairezlistemodQuiotaiDobbswciążwypytywałgooobserwacjedotyczącestanusiłfrancuskich,gdydopokojuwszedłHoward.

—Korweta„Gazelle”wchodzidoportu,sir.Natopiegrotmasztumaflagęburbońskąinadałatęwiadomość,sir:„MamynapokładzieksiężnęAngouleme”.

—Cotakiego?—powiedziałzdumionyHornblower.Ztrudemotrząsałsięzesmutnegoletargu.—Zawiadomićksięcia.DajcieznaćHauowiipowiedzcie,żebyzarządziłsaluty.Muszęprzywitaćjąnanabrzeżu,razemzksięciem.Brown!Brown!Frakiszpadę.

Dzień z wróżącymi deszcz chmurami niósł zapowiedzi wiosny. „Gazelle” zacumowała przynabrzeżu i w porcie zabrzmiały saluty takie same jakw dzień przybycia księcia. On sam czekał nanabrzeżu ze swą świtą ustawioną prawie w wojskowym szyku; na pokładzie „Gazelle” widać byłogrupkę niewiast w okryciach, czekającą na przerzucenie kładki na nabrzeże. Etykieta dworuburbońskiego wydawała się wykluczać wszelkie objawy podniecenia; Hornblower stojąc ze swoimsztabemniecowtyle,zaorszakiemtowarzyszącymksięciu,stwierdził,żemiędzykobietaminaokręcieimężczyznaminabrzeguniebyłowymianyżadnychoznakpowitalnych.Zwyjątkiemjednejniewiasty,którastojącprzystermaszciepowiewałachusteczką.Pocieszającybyłtenwidokchociażjednejosoby,któraniedałasięskrępowaćwięzamisurowejetykiety.Hornblowerprzypuszczał,żetoktóraśzesłużekalbopokojówkajakiejśdamydostrzegłaukochanegowśródczekającychnanabrzeżu.

Kładką ruszyła księżna i jej świta; książę podszedł ku niej przepisowym krokiem, aby jąpowitać. Księżna pochyliła się w głębokim, przepisowym ukłonie, książę podniósł ją z przepisowąłaskawością i oboje dotknęli się policzkami w przepisowym pocałunku. Teraz Hornblower musiałwystąpićnaprzód,żebygoprzedstawionoipochyliłsię,całującurękawiczonądłońksiężnejopartąnapodstawionymprzezniegoprzedramieniu.

—Sir'Oratio!Sir'Oratio!—mówiłaksiężna.

Page 78: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

PodniósłszywzrokHornblowernapotkałspojrzeniebłękitnychburbońskichoczu.Księżnabyłapięknąkobietąwwiekuokoło lat trzydziestu.Miałamuwyraźnie coś pilnegodo zakomunikowania.Ale niemogła, bo przepisy etykiety nie pozwalały na to, i stała jakby z przyrośniętym językiem.Wkońcuporuszyłasięgwałtownieispojrzałazasiebie,żebyzwrócićuwagęHornbloweranakogośzajejplecami.Stała tamdama,samotna, jakbyoddzielonaodgromadkidamdworu idamesd'honneur. TobyłaBarbara—Hornblowermusiałpopatrzyćdwarazy,żebyuwierzyćwłasnymoczom.Zuśmiechemruszyławjegostronę,Hornblowerpostąpiłdwakroki—myślałprzezmoment,żeniewolnoprzytymzwrócić się plecami do osób z rodziny królewskiej, lecz machnął ręką na względy rozsądku i jużtrzymał Barbarę w ramionach. Myśli zakotłowały mu się w mózgu, kiedy przycisnęła swe wargi,lodowatozimneodpowietrzamorskiego,do jegoust. Jejprzybycieuznałzakroksensowny,chociażnigdyniepochwalałkapitanówiadmirałówzabierającychżonynawyprawywramachczynnejsłużby.Skoro przybyła księżna, to dobrze będzie mieć tu przy sobie i Barbarę; wszystko to trwało jedenmoment. Nie zdążył przejawić bardziej ludzkich uczuć, boHau kaszlnął za nim znacząco, dając dozrozumienia, że hamuje bieg uroczystości, więc spiesznie wypuścił Barbarę z objęć i cofnął się wlekkimzakłopotaniudotyłu.

—Panjedziezparąksiążęcą—szepnąłHauprzejętymgłosem.Zarekwirowane w Hawrze powozy nie były najwyższym osiągnięciem w zakresie budowy

pojazdów,alespełniałyswojezadanie.Gdyksiążęiksiężnausadowilisię,HornblowerpomógłwsiąśćBarbarze i zajął miejsce obok niej. Oboje byli zwróceni plecami do koni. Ze stukotem podków igłośnymzgrzytemruszyliRuedeParis.

—Sir'Oratio,czyżniebyłatoprzyjemnaniespodzianka?—odezwałasięksiężna.—Waszakrólewskawysokośćbyłaażnazbytłaskawa—odparłHornblower.PochyliwszysiędoprzoduksiężnapołożyładłońnakolanieBarbary.—Mapanżonębardzopięknąiowielkichzaletach—stwierdziła.Książę siedzący obok małżonki rozprostował kolana i zakaszlał znacząco, gdyż księżna

posunęłasiętrochęzadalekowswejłaskawościjaknacórkękrólaiprzyszłąkrólowąFrancji.— Tuszę, że miałaś pani wygodną podróż — zwrócił się do żony; przekorna ciekawość

sprawiła,żeHornblowerzacząłsięzastanawiać,czyksięciuzdarzasięczasemprzemówićdoniejnietakbardzooficjalnymtonem.

—Puśćmyjąwniepamięć—odparłaksiężnaześmiechem.Byłaosobąbardzożywąipełnąuroku,niezwyklepodekscytowaną,wobliczunowejprzygody.

Hornblowerobserwowałjąciekawie.OkresniemowlęcyprzeżyłajakoksiężniczkananajświetniejszymdworzeEuropy; jako dziecko byławięziona przez rewolucjonistów.Ojciec jej imatka, to jest król ikrólowa,zginęlipodgilotyną;bratumarłwwięzieniu.Onazaś,wymienionazakilkuprzebywającychwniewoligenerałów,wyszłazaswegokuzynaiwędrowałaprzezEuropęjakomałżonkaspadkobiercydumnego,choćpozbawionegogroszapretendentadotronu.Mimotychprzeżyćpozostałaludzka—amoże też etykieta, którą rodzina królewska starała się pokrywać swą nędzę, nie zdołała jejodczłowieczyć.Była jedynymżyjącymdzieckiemMariiAntoniny,którejczar,żywośćusposobienia ibrakdyskrecjistałysięprzysłowiowe.Tumogłoleżećwyjaśnienie.

PrzybywszyprzedHÛteldeVille,wysiedlizpowozu;trójgraniastykapeluszoficeramarynarkiwojennej trzymanypodpachąprzeszkadzałprzypomaganiudamomwopuszczaniupowozu.Późniejmiałobyćprzyjęcie,alemusiałprzedtembyćczasnawydostaniekufrówksiężnejzładowni„Gazelle”ina to, żeby ona sarna mogła się przebrać. Hornblower spostrzegł się, że prowadzi Barbarę dozajmowanego przez siebie skrzydła. W hallu adiutanci i żołnierze pełniący wartę poderwali się nabaczność, w głównym biurze Dobbs i Howard patrzyli szeroko otwartymi oczyma na gubernatorawprowadzającegodamę.PowstalizmiejsciHornblowerdokonałprezentacji.Obajoficerowiekłanialisięszurającobcasami;wszyscysłyszelioLadyBarbarzeHornblower,siostrzeksięciaWellingtona.

Page 79: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Obrzuciwszy automatycznym spojrzeniem swoje biurko, Hornblower zauważył list Quiotależący tam, gdzie go zostawił, napisany pięknym charakterem pisma, z wymyślnym podpisem zzakrętasem.Listprzypomniałmu,żeBushnieżyje.Tensmutekbyłrealny,doskwierający,prawdziwy;przybycieBarbarynastąpiłotakniespodziewanie,żewciążwydawałomusięnierealne.Jegodziwacznyumysł nie pozwalał mu uczepić się tego najważniejszego faktu, że Barbara jest znowu z nim, leczodbiegałkuinnym,nieważnymsprawom.Lubiłmiećwszystkieszczegółyuporządkowaneiupierałsięprzytym;niepozwolisobiezatonąćwluksusiezwykłegoszczęścia,raczejzmusidozastanawianiasięnaddrobiazgaminaturypraktycznej—nigdydotądniezaprzątał sobienimigłowy—związanymizdoląoficerawsłużbieczynnej,który,walczączBonapartem,musidotegomyślećożonie.Hornblowerbył może człowiekiem wszechstronnym, lecz obowiązki służbowe stanowiły główną sprężynę jegożycia. Przez ponad dwadzieścia lat, czyli przezwszystkie dorosłe lata swego życia, przywykł im siępoświęcać, i todo tegostopnia iprzezczas takdługi,żeczynił to terazautomatycznie inaogółbezsarkania. Tak się nastawił na zmagania zBonapartem i tak się głębokow nie zaangażowałw ciąguostatnichkilkumiesięcy,żeskłonnybyłpopadaćwrozdrażnieniezpowodudystrakcji.

—Tędy,kochanie—powiedziałwkońculekkoochrypłymgłosem—jużmiałodkaszlnąć,leczpohamował się. Potrzeba odkaszlnięcia była niewątpliwie przejawem zdenerwowania i skrępowania.Lata temu Barbara dworowała sobie trochę z niego na ten temat, więc teraz nie odkaszlnie, ani wobecnościBarbary,aninawetbędącsam.

PrzeszliprzezniewielkiprzedpokójiHornblowerotworzyłdrzwidosypialni.Odsunąłsię,żebyprzepuścićBarbarę,poczymwszedłzaniąizamknąłdrzwi.Barbarastanęłanaśrodkupokoju,plecamioparta o nogi ogromnego łoża.Uśmiechała się kącikiem ust; jedną brewmiała uniesioną. Podniosłarękę,żebyodpiąćpłaszcz,opuściłająjednakniedokończywszytejczynności.Niewiedziała,czyśmiaćsię, czy płakać nad tym swoim nieobliczalnymmałżonkiem; była jednak zWellesleyów, i duma niepozwoliłajejnałzy.Opanowałasięwsekundę,zanimHornblowerpodszedłdoniej.

—Kochana—powiedział,ujmującjejchłodnedłonie.Odwzajemniła mu się uśmiechem, lecz w tym uśmiechu, lekkim i figlarnym, mogłoby być

więcejczułości.— Cieszysz się, że tu jestem? — zapytała. Mówiła swobodnym tonem, nie zdradzającym

niepokoju.— Oczywiście. Oczywiście, skarbie— Hornblower starał się być ludzki, pokonując impuls

pchający go do schowania się w swojej skorupie, w której krył się zawsze, ilekroć telepatycznawrażliwość ostrzegała go o niebezpieczeństwie.—Dotąd niemogę uwierzyć, że j e s t e ś tutaj,kochana.

To była prawda, szczera prawda i wypowiedzenie jej przyniosłomu ulgę i trochę złagodziłowewnętrznenapięcie.Wziąłjąwramionaipocałowalisię;czułałzy,kłującejąpodpowiekami,gdyichwargioderwałysięodsiebie.

—Castlereagh[53] przed samymodejściemdoGłównejKwaterySprzymierzonychzdecydował,żeksiężnapowinnatuprzybyć—wyjaśniła.—Zapytałamwięc,czymogłabymzniąpojechać.

—Cieszęsię,żetozrobiłaś—odparłHornblower.—Castlereaghmówioniej,żetojedynymężczyznawcałejrodzinieBurbonów.—Niedziwiłbymsię,gdybytakbyłoistotnie.Ich wzajemna rezerwa tajała, dwoje dumnych ludzi od nowa uczących się poświęcać to, co

każdeznichposiada,abyprzyznaćsięnawzajemprzedsobą,żesiępotrzebują.PocałowalisięznowuiHornblowerpoczuł,żepodjegodłońmiciałojejstajesięuległe.Alektośzapukałdodrzwiiodsunęlisięodsiebie.ByłtoBrownnadzorującysześciumarynarzywnoszącychkufryBarbary.Hebe,jejmałaczarna służka, stanęła niepewnie na progu, zanim weszła z bagażami. Barbara podeszła do lustra izaczęłaprzednimzdejmowaćkapelusziokrycie.

Page 80: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—MałyRyszard—mówiłatonemkonwersacji—czujesiędoskonaleijestpełenradościżycia.Paplebezprzerwyiciąglejeszczekopiedołkiwziemi.Jegozakątekmiędzykrzewamiwygląda,jakbytampracowałaarmiaborsuków.Wtymkufrzemamkilkajegorysunków,którezachowałamdlaciebie—chociażtrudnopowiedzieć,żebyprzejawiałysięwnichjakieświększeartystycznezdolności.

—Byłbymzdziwiony,gdybytakbyło—rzekłHornblowersiadając.—Ostrożnieztąwalizą—warknąłBrownnajednegozmarynarzy.—Niemaszdoczynieniaz

beczkąpiwa.Terazpowoli.Sir,gdziepostawićkuferjejlordowskiejwysokości?—Bądźcietakdobrzy,Brown,izostawciegotampodścianą—poleciłaBarbara—Hebe,tu

maszklucze.DlaHornblowera było rzeczą absolutnie nierealną i nienaturalną to siedzenie i obserwowanie

Barbary przy lustrze i Hebe rozpakowującej bagaże tu, w mieście którego był gubernatoremwojskowym. Męska ograniczność wyobraźni sprawiła, że czuł się niezręcznie w tej sytuacji. Podwudziestulatachżycianamorzumyślijegonawykłybiecwłasnym,trochęmałoelastycznymtorem.Nawszystkopowinienbyćczasimiejsce.

Hebe pisnęła cicho i zaraz zamilkła. Rozglądając się Hornblower pochwycił błyskawicznąwymianę spojrzeń między Brownem i jednym z marynarzy — ten ostatni nie miał, widać takiegosamego poglądu na czas i miejsce rzeczy i szelmowsko uszczypnął Hebe. Można było polegać naBrownie,żesięnimzajmie;powagastanowiskakomodoraigubernatoraniepozwalałainterweniowaćwtakiejsprawie.LedwieBrownodszedłzeswymiludźmi,gdyrozległosięznowupukaniedodrzwiipojawiłasięcałaprocesjainteresantów.Koniuszyprzyniósłodksięciapolecenie,żenawieczornyobiadwszyscymająprzybyćwstrojachgalowychizupudrowanymigłowami.UsłyszawszytoHornbloweraż tupnął zezłości;dotychczasmiałgłowęupudrownąniewięcejniż trzy razywżyciu i zakażdymrazem czuł się śmieszny. Zaraz potem przybył Hau, zaabsorbowany tymi samymi problemami coHornblower,aleodinnejstrony.NajakiejpodstawiemawydawaćracjeżywnościowedlaLadyBarbaryijejpokojówki?Gdziezakwaterowaćtęostatnią?Hornblowerkazałmuprzeczytaćprzepisyiznaleźćodpowiedniąpodstawęprawną.Barbara,prostującobojętnymgestemstrusiepiórauswegokapelusza,orzekła, żeHebebędzie spaławubieralni,doktórejwchodzi sięz tej sypialni.NastępnybyłDobbs,przejrzałpocztęprzywiezionąprzez„Gazelle”—sątamlisty,którepowinienprzeczytaćHornblower.Sąteżpewnepapierywymagająceuwagigubernatora.Wieczoremodpływastatekpocztowo-pasażerski.Arozkazynanocwymagająpodpisugubernatora.Zaś…

—Dobrzejużidę—rzuciłHornblower.—Przepraszamcię,mojadroga.—Bonio znów dostał lanie— oznajmił Dobbs triumfująco, gdy tylko wyszli z sypialni.—

PrusacyzdobyliSoissonsiodcięlidwakorpusyarmiiBonia.Aletoniewszystko.Doszli już do biura i Dobbs dał Hornblowerowi dalszy pakiet korespondencji do uważnego

przejrzenia.—Londyn,sir,zamierzawreszciepostawićpewnesiłydonaszejdyspozycji—ciągnąłDobbs.

—Milicja ogłosiła nabór ochotników do służby poza krajem— teraz, kiedy wojna już się prawieskończyła—imożemymiećtylebatalionów,ilezechcemy.Statekpocztowyodchodzącydziśwnocypowinienzabraćodpowiedźodnaswtejsprawie,sir.

HornblowerspróbowałotrząsnąćsięzmyśliopudrzedowłosówiromansowychskłonnościachHebe izająć się świeżymproblememrozpoczęciakampaniiwdolinieSekwanyprzeciwkoParyżowi.Co wie o przydatności milicji jako siły wojskowej? Dostanie generała na ich dowódcę, a ten zpewnościąbędziestarszyszarżąodniego.Jakiesąprzepisyregulującesprawystarszeństwawwypadkuwyznaczonegoprzezwładzegubernatoraioficerówdowodzącychformacjamiwojskowymi?Powinienwiedzieć,ale trudnomubyłosobieprzypomniećichdokładnebrzmienie.Przeczytałpocztęraz,niczniej nie rozumiejąc, imusiał zasiąść do czytania na serio od początku.Odsunął nagłą pokusę, żebyzostawić listy i kazać Dobbsowi działać według własnego uznania, opanował się i zaczął trzeźwo

Page 81: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

dyktowaćodpowiedź.Wmiaręjaksięrozgrzewałprzytejpracy,musiałsięhamować,żebylotnepióroDobbsanadążyłozatempemdyktowania.

Załatwiwszy sprawy, spiesznie złożył podpisy pod tuzinemdokumentów iwrócił do sypialni.StojącprzedlustremBarbaraprzyglądałasięsobie;byławsuknizbiałegobrokatu,wewłosachmiałapióra,anaszyiiwuszachklejnoty.Hebeczekałaobokztrenemgotowymdoprzypięcia.Hornblowerstanąłjakwrytynawidokżony,pięknejipełnejdystynkcji,leczsprawiłtonietylkojejdystyngowanywygląd.Przyszłomudogłowy,żeniebędziemógłskorzystaćzpomocyBrownaprzyubieraniusię,nietutaj.Niemoże zdejmować spodni iwkładać pończoch i obcisłych bryczesówwobecnościBarbary,HebeiBrowna.Wypowiedziałsłowaprzeprosin,gdyżBrownwyczuwszy,jakzawsze,swoimszóstymzmysłem, żeHornblower skończył pracęw swoim biurze, już pukał do drzwi. Zabrali to, co— jaksądzili—możeimbyćpotrzebne,przeszlidoubieralni—nawettuunosiłsięzapachperfumkobiecych— iHornblower zaczął ubierać się z pośpiechem.Bryczesy i pończochy, i haftowany złotempasdoszpady.Jakmożnasiębyłospodziewać.Brownwyszukałjużwmieściekobietęwspanialekrochmalącąhalsztuki,natylesztywno,abyzachowałyswąformępozłożeniu,aleizarazemnatylemiękko,żenietrzeszczały przy zginaniu. Brown narzucił szlafrok na plecy Hornblowera, który siadł z opuszczonągłową, a Brown zabrał się do roboty, pomagając sobie sitkiem do mąki i grzebieniem.Wstawszy ipopatrzywszyw lustro,Hornblower poczuł ciche zadowolenie zwyniku zabiegówBrowna.Ostatniopodrosłymutrochęprzerzedzone,falującewłosy,gdyżpoprostubyłzbytzajęty,żebyjeprzystrzygać,iBrownbardzozręcznieprzyczesałupudrowanynabiałoharcap,takżewcaleniebyłowidaćłysinynaczubku głowy. Przypudrowane włosy doskonale uwydatniały jego ogorzałą twarz i brązowe oczy.Policzki miał trochę zapadłe, a w spojrzeniu nieco melancholii, lecz nie była to bynajmniej twarzstarego człowieka. Biel włosów dawała bardzo efektowny kontrast, przydając mu młodzieńczegowyglądu izwracającuwagęnacechy jegoosobowości,ocoprawdopodobniechodziłow tejmodzie,gdyjąwprowadzano.Granatizłotomunduru,bielhalsztukaipudru,wstęgaOrderuŁaźniipołyskującagwiazda nadałymuwygląd bardzo przystojnegomężczyzny.Wolałby, aby obciągnięte pończochamiłydkibyły trochępełniejsze, leczbyła to jedynawada, jakiejmógł siędoszukaćwswymwyglądzie.Upewnił się, że pas i szpada są założone jak należy,wsunął kapelusz pod pachę,wziął rękawiczki iposzedł z powrotem do sypialni, przypomniawszy sobie w ostatniej chwili, żeby zastukać do drzwiprzednaciśnięciemklamki.

Barbara była gotowa; majestatyczna, w białym brokacie, wyglądała prawie jak posąg.Podobieństwodoposągubyłowiększe,niżbymożnabyło sądzićz tegoprzypadkowegoporównania.HornblowerowiprzypomniałsięwidzianygdzieśposągDiany—czytobyłaDiana?—zkońcemszatyprzerzuconymprzezleweramięzupełniewtensamsposób,jakBarbaranosiłaswójtren.Upudrowanewłosynadawałyjejtwarzyjakbyniecochłodnywyraz,modataniebyłaodpowiedniaanidlakolorujejcery, ani dla rysów. Patrząc na nią Hornblower znowu pomyślał o Dianie. Ujrzawszy go Barbarauśmiechnęłasię.

—NajprzystojniejszymężczyznawBrytyjskiejMarynarceWojennej—powiedziała.Odwzajemniłsięjejniezręcznymukłonem.—Chciałbymtylkobyćgodnymmojejpani—rzekł.Stanęłaobokniegoprzedlustremwsunęłamudłońpodramię.Zpowodujejwzrostupiórajej

kapeluszagórowałynadnim;otworzyławachlarzefektownymruchem.—Noijakwyglądamy?—spytała.—Jakrzekłem—odparł—pragnęjedyniebyćgodnymciebie.Brown iHebegapili sięnanichza ichplecami;widział tow lustrze, skąduśmiechało siędo

niegoodbicieBarbary.— Musimy iść — stwierdziła, przyciskając jego ramię. — Nigdy nie należy kazać czekać

Monseigneurowi[54].

Page 82: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Trzeba było przejść z jednego końca Hotel de Ville na drugi, przez korytarze i przedpokojewypełnionetłumemludziwrozmaitychmundurach—ciekawyprzypadeksprawił,żetenniczymniewyróżniającysiębudynekstałsięsiedzibąrządu,pałacemregenta,głównąkwaterąarmiiinwazyjnejinamiastkąokrętuflagowegoeskadry.Mężczyźnisalutowaliiodsuwalisięzszacunkiempodściany—odpowiadającnaobiestronynapozdrowieniaHornblowermiałposmaktego,coznaczybyćczłonkiemrodziny królewskiej. Była w nich wyczuwalna uniżoność i służalczość zupełnie nie przypominającazdyscyplinowanego respektu,z jakimprzywykł spotykaćsięnaokręcie.Barbarapłynęłaobokniego;rzucającnaniąukradkowespojrzeniawidział,jakdzielniewalczyzesztucznościąswegouśmiechu.

Owładnęło nimgłupie uczucie; zapragnął być prostymczłowiekiemmogącym radować sięwsposóbnaturalny,bezudawania,zniespodzianegoprzybyciażony,kimś,ktopotrafiłbybezskrępowaniacieszyć się jej intensywną radością. Wiedział, że jest absurdalnie wrażliwy na drobiazgi, nawet teistniejącetylkowjegośmiesznejwyobraźni,coprzecieżniezmniejszałosiłyichdziałania.Umysłjegobył jak zły kompas okrętowy, nie dość stateczny, oscylujący niepewnie i wahający się przy każdejdrobnejzmianiekursu,reagującysilniejniżnależynawychyleniesteru,ażdochwili,gdypodrękamimarnego sternika okręt zacznie zataczać kręgi lub aż żagle zapracują wstecz. Sam czuł się w tymmomencie,jakbykręciłsięjakpieszawłasnymogonem;wskomplikowanymzespolejegostosunkówzżoną nie stanowił żadnej różnicy fakt, iżwiedział, że towyłącznie jegowina, że jej uczuciawobecniegobyłybyprosteiszczere,gdybyniestawałysięodbiciemjegowłasnych,pogmatwanychuczuć—wprostprzeciwnie,uświadomieniesobietegofaktuwzmagałotylkozamętwjegomyślach.

Spróbował otrząsnąć się z tych melancholijnych rozważań, uczepić się myślami jakiegośprostego faktu, żeby się uspokoić, i wówczas w centrum jego świadomości wypłynął obraz —straszliwierealistycznewspomnienieczłowieka,któregowieszaniukiedyśsięprzyglądał,wijącegosięwkonwulsjachnakońculiny,ztwarząprzysłoniętąchustką.NieopowiadałjeszczeotymBarbarze.

—Niewiesz,kochana—przemówił.—Bushnieżyje.Uczuł,żedłońBarbaryzaciskasięnajegoramieniu,lecztwarzjejwciążwyglądałajakoblicze

uśmiechniętegoposągu.—Zginął, czterydni temu—ciągnąłHornblowerz szalonymuporem tych,którychbogowie

chcązniszczyć.Idiotyzmem byłomówić o tym kobiecie udającej się na przyjęcie do rodziny królewskiej, w

momencie,kiedystawiastopęnaproguichsalonu, leczHornblowerbyłwzniosienieświadomswegoprzewinienia.Wostatnimjednakmomenciezdołałsobieuprzytomnić—bodotądotymniepomyślał—żejesttojednazwielkichchwilwżyciuBarbary;żegdysięstroiła,gdyuśmiechałasięwlustrzedoniego,jejserceśpiewałowoczekiwaniunatęchwilę.Wswojejgłupocieniezdawałsobiesprawy,żeBarbara może znajdować przyjemność w takich rzeczach, że może ją radować wpłynięcie dorozjarzonejświatłamisaliubokuSirHoratiaHornblowera,człowiekachwili.Uznałzarzeczoczywistą,żeonaodniesiesiędotychceremoniiztąsamąnarzuconąsobietolerancjącoon.

— Ich ekscelencje gubernator i milady Barbara 'Ornblower — zaanonsował głośnowchodzącychmajordomusudrzwi.

Oczywszystkichzwróciłysięnanich.Ostatniąrzeczą,jakąuświadomiłsobieHornblowerprzedpogrążeniemsięwbłaheczynności towarzyskie,był fakt, żew jakiś sposóbzepsuł tenwieczór swejmałżonce,iwgłębiduszypoczułgniewnąniechęć,doniej,aniedosiebie.

Page 83: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałXV

Przybyłamilicja;mężczyźniztwarzamijeszczezzieleniałymiodchorobymorskiejwylewalisiętłumemzprzeładowanychstatkówtransportowych;wswoichszkarłatnychmundurachwyglądalitrochęporządniej niżpospolitymotłoch;umieli uformować sięw szereg i kolumnę i nieźlemaszerowali zapułkowymiorkiestrami,chociażniemoglisiępowstrzymaćodgapieniasięzrozdziawionymiustaminaodmiennośćtegocudzoziemskiegomiasta.Aleprzykażdejokazjiupijalisiędonieprzytomnościalbootępienia,zaczepialikobietyżartobliwielubobraźliwie,kradliibezżadnegopowodudokonywaliszkódi wszelkich innych czynów, jakich dopuszcza się zazwyczaj niezbyt zdyscyplinowane wojsko.Oficerowie — jeden batalion dowodzony był przez lorda, drugi przez baroneta — mieli za małodoświadczenia,żebytrzymaćswoichludziwcuglach.Hornblower,zmuszonystawiaćczołooburzonymprotestomburmistrza iwładzcywilnych,ucieszył się,gdyprzybyły statkidostosowanedo transportukoni, przywożąc obiecane mu dwa pułki konnicy, złożonej z chłopów, których stać było na własnewierzchowce.Miałwięckawaleriępotrzebnąmujakoawangarda, imógł terazskierowaćswojąmałąarmięnaRoueninasamParyż.

Siedział z Barbarą przy śniadaniu, gdy nadeszły nowiny; Barbara w szaroniebieskiej luźnejszacie nalewająca mu kawy ze srebrnego dzbanka, on podający jej jajka na boczku — domowaatmosfera,wciążdlaniegojakbynierealna.Przedśniadaniempracowałintensywnieprzeztrzygodziny,iwciążzbytmocnotkwiłwswoichnawykach,żebyumiećłatwoprzechodzićzatmosferywojskowejdonastrojumałżeńskiejintymności.

—Dziękuję,kochany—powiedziała,biorąctalerzzjegorąk.Mocnestukaniedodrzwi.—Wejść!—krzyknąłHornblower.Był toDobbs, jeden z tych kilku uprzywilejowanych, którymwolno było pukać do drzwiw

czasie,gdySirHoratiospożywałśniadaniezmałżonką.—Wiadomośćzarmii,sir.Żabojadyumknęły.—Uciekli?—Ręcedogóryiwnogi,sir.QuiotpomaszerowałzeszłejnocywkierunkuParyża.WRouen

niemaanijednegożołnierzafrancuskiego.Meldunek wręczony Hornblowerowi powtarzał to, co powiedział Dobbs, tyle że w bardziej

urzędowymjęzyku.Bonapartemusiałbardzopotrzebowaćwojskdoobronystolicy;odwołującQuiotazostawiłcałąNormandięotworemdlanajeźdźców.

—Musimyiśćzanim—powiedziałHornblowerdosiebie,apotemzwróciłsiędoDobbsa:—NiechpanpowieHowardowi…nie,pójdęsam.Przepraszamcię,mojadroga.

—Czyniemachoćbytyleczasu—odparłaBarbaraostrymtonem—żebywypićkawęizjeśćśniadanie?

Wewnętrznawalka takwyraźnieodbiłasięnaobliczuHornblowera,żeBarbaraprychnęłamuśmiechemprostowtwarz.

—Drake[55] — ciągnęła— zdążył skończyć grę i pobić Hiszpanów. Uczono mnie o tym wszkole.

—Masz, skarbie, zupełną rację— rzekłHornblower.—Dobbs, przyjdę dopana za dziesięćminut.

Zabrałsiędojajeknaboczku.Możedobrzetowpłynienadyscyplinę,wnajlepszymznaczeniutego słowa, jeśli ludzie się dowiedzą, że legendarnyHornblower,mającyna swoimkoncie takwielewyczynów,jestnatyleludzki,żebyczasemustąpićswojejżonie.

—Tozwycięstwo—stwierdziłpatrzącprzezstółnaBarbarę.—Tojużkoniec.Był teraz o tym głęboko przekonany; doszedł do tego wniosku nie tylko drogą spekulacji

Page 84: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

myślowych. Tyran Europy, człowiek, który skąpał świat we krwi, stał u progu upadku. Barbaranapotkaławzrokiemjegospojrzenie;ichuczucianiepotrzebowałysłów.Świat,będącywstaniewojnyodczasówichdzieciństwa,pozna,cotopokój,awtymsłowiebyłocośniewiadomego.

—Pokój—westchnęłaBarbara.Hornblowerpoczułsiętrochęniewyraźnie.Niepotrafiłzanalizowaćwłasnychuczuć,niemając

danych,odktórychmógłbyzacząćdedukcję.Wstąpiłdomarynarkiwojennej jakochłopiec iod tegoczasu znał tylko wojnę; nie mógł nic wiedzieć o Hornblowerze, tym czysto hipotetycznymHornblowerze, który by istniał, gdyby nie było wojny. Dwadzieścia jeden lat ogromnego napięcia,niebezpieczeństw i trudówzrobiłyzniegoczłowiekazupełnie innegood tego, jakimbyłbyw innychwarunkach. Hornblower nie był urodzonym wojownikiem; był jednostką utalentowaną i wrażliwą,zmuszonąokolicznościamidowalki.Jegotalentyprzyniosłymusukcesyjakobojownikowi,podobniejakprzyniosłybymujew innychzawodach; tu jednakmusiałpłacićzaniewyższącenę.Chorobliwawrażliwość, przeczulenie, zawiłości i słabości jego charakteru mogły przecież być rezultatemprzeżywanychnapięćismutnychdoświadczeń.Wtejchwilimiędzynimażonąstanęłouczuciechłodu(maskowanego tylkokoleżeństwem;nie rozproszyłagonamiętność,którejobojepopuścilicugli), iwznacznymstopniumożnatobyłoprzypisaćwadomjegocharakteru—byłowtymrównieżtrochęwinyBarbary,leczgłównieonbyłwinien.

Wytarłustaiwstał.—Kochana,naprawdęmuszęjużiść—rzekł—wybaczmi,proszę.—Torzeczoczywista,żemusisziść,jeślimaszpełnićswojeobowiązki—odparłapodającmu

usta.Ucałował ją i spiesznie wyszedł z pokoju. Nawet czując jej pocałunek na swoich wargach

wiedział,żemężczyznawczynnejsłużbieniepowinienmiećżonyprzysobie;czyniłogo tobardziejmiękkim,niemówiącjużokłopotliwychstronachnaturypraktycznej,jaknaprzykładdwienocetemu,kiedymusianodoręczyćmupilnąwiadomość,abyłwłóżkuzBarbarą.

Wbiurzeprzeczytałponowniemeldunekz rekonesansu.Stwierdzonownimwyraźnie, żeniema możliwości nawiązania styczności z jakimkolwiek oddziałem cesarskim i że co znaczniejsiobywatele, którzy uciekli z Rouen, zapewniają forpoczty, że nie został tam ani jeden żołnierzbonapartowski.Rouenstoiprzednimotworem,atendencjadoporzuceniaBonapartegoiprzechodzenianastronęBurbonówstaje sięcorazwyraźniejsza.Codzieńwzrastała liczbaosóbprzybywającychdoHawrudrogamilądowymiczywodnymi,żebypodporządkowaćsięksięciu.

—ViveleRoi!—wołalizbliżającsiędoposterunków.—Niechżyjekról!Było to hasło zwolenników Burbonów— żaden bonapartysta, jakobin czy republikanin nie

skalałby swoich warg tymi słowami. Wzrosła też ogromnie liczba napływających dezerterów iuchylającychsięodpoboru.SzeregiarmiiBonapartegoprzeciekająjaksitoimożeonmiećtrudnościzichuzupełnianiem,kiedypoborowiuciekajądolasulubpodochronęAnglików,żebyuniknąćsłużby.Możnabysądzić,żeztegomateriałudałabysięutworzyćarmiaburbońska,lecztakapróbaodpoczątkuokazałasięfiaskiem.CizbiegowienietylkoodmawialibiciasiępostronieBonapartego,leczwogóleniechcieliwalczyć.Armia rojalistowska,dlaktórej zorganizowaniaprzysłano tuksięciaAngouleme,wciążnie osiągała liczby tysiąca ludzi, a z tego tysiącaprzeszłopołowę stanowili oficerowie, starzyemigranciprzysłanitupookresiesłużbywszeregachwrogówFrancji.

Niemniej jednak Rouen oczekiwało na zwycięzcę. Brygada milicji, którą dysponowałHornblower,pomaszerujedomiastabłotnistymidrogami,onzaśzAngoulÃme'emmogąjechaćzaniąpowozami.TrzebabędzieprzygotowaćmożliwieefektownewkroczeniedoRouen;stolicaNormandiinie jestbylemiasteczkiem,azanią leżyParyż,chwiejny izdenerwowany.Hornblowerowiwpadłdogłowy nowy pomysł. We wschodniej części Francji sprzymierzeni monarchowie co kilka dniwyjeżdżajądojakiegośświeżozdobytegomiasta.OnzaśmożewprowadzićAngoulÃme'adoRouenw

Page 85: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

sposóbbardziejspektakularny,demonstrującprzytym,jakdalekosięgapotęgaAngliiipokazując,żetowłaśnie siłaAngielskiejMarynarkiWojennej przeważyła szalewojny.Wiatr był teraz zachodni, stanpływuniezbytsprzyjający,alemożnabyłoodczekać,ażbędzietaki,jaktrzeba.

—KapitanieHoward—powiedziałpodnoszącwzrok—proszęprzekazaćdo„Flame”i„PortaCoeli”,żebybyłygotowedoruszeniawdrogę.PrzewiozęksięciaiksiężnądoRouenrzeką.Wrazzcałąświtą — tak, zabiorę też Lady Barbarę. Niech dowódcy poczynią przygotowania do przyjęcia izakwaterowaniapasażerów.ProszęprzysłaćdomnieHauadlaustaleniaznimszczegółów.PułkownikuDobbs,copansądziomałejprzejażdżcejachtem?

Przypominałotorzeczywiściespacerjachtem,gdynastępnegoranka—dowiezieniłodziamiznabrzeża — zebrali się wszyscy na pokładzie rufowym „Porta Coeli” (która stanęła w pobliżu nakotwicy),grupamężczyznwolśniewającychmundurach ikobietywbarwnychsukniach.Freemannaznak Hornblowera musiał już tylko wydać rozkaz postawienia żagli i wybrania kotwicy, aby mogliruszyć szerokim ujściem w górę rzeki. Blask słońca niósł zapowiedź wiosny, drobne fale lśniły itańczyły.PoodgłosachdobiegającychspodpokładuHornblowerorientowałsię,żezałogatrudzisiętamwielce nad przygotowaniem pomieszczeń dla księcia i jego świty, lecz tu, przy relingu rufowymwszyscybyliweseliipełniradosnegooczekiwania.Cozaniebiańskieuczuciemócznowuchodzićpopokładzie, czuć na policzkach wiatr i oglądając się do tyłu widzieć „Flame”, z postawionymożaglowaniemskośnym,najegopozycjizarufą„PortaCoeli”,anadgłowąmiećbanderęBrytyjskiejMarynarki Wojennej i swój własny proporczyk, nawet jeśli przy nich powiewała biało-złota flagaBurbonów.

NapotkałspojrzenieBarbaryiuśmiechnąłsiędoniej;książęiksiężnaraczylipodejśćdoburty,przyktórejstałHornblower,iwciągnąćgodorozmowy.Torwodnyprzebiegałwpobliżupółnocnegobrzegu delty rzeki; minęli Honfleur, wymieniając saluty z tamtejszą baterią. Płynęli w górę rzeki zprędkością pełnych ośmiu węzłów, a więc szybciej niż gdyby jechali powozami— ale prędkość tamogłasięoczywiściezmienić,kiedyrzekazwęzisięizaczniebyćkręta.Brzegpołudniowynadbiegałjakgdybykupółnocnemunaichspotkanie,jegozielonapłaszczyznastawałasięcorazwyraźniejsza,ażnagle—takimsięprzynajmniejwydało—weszlizdeltymiędzyobwałowanebrzegi,zostawiajączasobąQuilleboeufiwpływającnadługi,prostyodcinekprowadzącydoCaudebec.Zlewejstronymielizielonepastwiska,ananichtuiówdziezamożnefermy,prawybrzegnatomiastbyłwysokiizalesiony.Przełożono ster, wybrano szoty. Lecz wiatr, mający tendencję do wiania wzdłuż doliny, był wciążdobrzezaichtrawersem,toteżpopychanibystrymjeszczepływemposuwalisiędosyćszybkowgóręrzeki.Oznajmiono, że pora na luncheon[56],więc pasażerowie zeszli pod pokładwśród piskówkobietnarzekających na niskie pokłady i trudności posuwania się w dół zejściówką. Po usunięciu ścianekgrodziowychustawionojetak,żebyzrobićdosyćmiejscadlaśwityksiążęcej—Hornblowerpomyślał,żewskutekobecnościksięciaiksiężnejnabrygupołowazałogibędziemusiałaspaćnapokładzie.

Służbaksiążęcaprzypomocystewardówzmesyoficerskiej—cipierwsiniemniejzakłopotaniotoczeniem, w jakim się znaleźli, jak ci ostatni towarzystwem, które mieli obsługiwać — zaczęłapodawać do stołu. Ledwie luncheon się zaczął, wszedł Freeman z wiadomością dla Hornblowerasiedzącegomiędzyksiężnąi_(173)damed'honneur.

—WidaćCaudebec,sir—szepnąłmudoucha;Hornblowerkazałzawiadomićsiebieotym.Przeprosiwszy księżnę i skłoniwszy się księciuHornblowerwymknął się dyskretnie z kajuty,

etykietadworskaobejmowałanawetwydarzenianaokręcie,pozwalajączałodzewchodzićiwychodzićprawiebezceremonialnie, jeśliwymagało tegoprowadzenieokrętu.Nakońcuprostegoodcinka rzekipojawiłosięCaudebec;płynęlidośćszybkowkierunkumiasteczkaijużpokilkuminutachHornblowernie potrzebował lunety żeby je oglądać.Widać byłowyraźnie zniszczenia spowodowanewybuchem,który kosztował życie Busha.Wszystkie domy były ścięte na wysokości sześciu do ośmiu stóp odziemi;masywnykościółprzetrwałwstrząs,miałtylkozerwanydachiwyrwaneokna.Długidrewniany

Page 86: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

pomost brzegowy leżał w ruinie, z wody sterczało przy nim kilka kikutów poczerniałych wraków.Jedynaarmata—dwudziestoczterofuntowa,naruchomejlawecie—stałananasypienadnabrzeżem;tobyłowszystko,cozostałozurządzeńoblężniczychQuiota.Widaćtambyłokilkuludzigapiącychsięnadwabrygiwojenneprzepływającerzekąoboknich.

—Paskudnywidok—odezwałsięstojącyobokFreeman.—Tak—mruknąłHornblower.To tu zginął Bush; stojąc w milczeniu Hornblower oddał hołd przyjacielowi. Jak wojna się

skończy, postawimu pomniczek na nasypie brzegowym nad pomostem. Zapragnął, aby zrujnowanemiasteczkoniezostałonigdyodbudowane,pozostawieniegowtymstaniealbowzniesieniepiramidyzczaszekbyłobynajdramatyczniejszymsposobemupamiętnieniajegoprzyjaciela.

—Naszotachgrotżagla!Naszotachkliwra!—krzyknąłFreeman.Dopłynęlidokońcaprostegoodcinkarzekiiweszliwdługizakrętwprawo.Halsowaniedużym

brygiempowąskiejrzeczceniebyłodziecinnązabawką.Wybranenadeskężaglehuknęłyjakgrzmot,chwyciwszy podmuch wiatru wracającego z wyżyn. Bryg sunął rozpędem okrążając powoli zakręt.Popuszczenieszotówgrotżaglazwiększyłotempoposuwaniasiębryguinadałomusterownąprędkość;imdalejwchodziłwzakręt,tymsztywniejwybieranożagle,ażwkońcuposzedłostropodwiatrkursemprawieprzeciwnymdotego,którymzbliżalisiędoCaudebec, ipopłynąłbejdewindemponastępnymprostymodcinkurzeki,jakiotworzyłsięprzednimi.

HaupodszedłdoHornblowera.—Monseigneur pragnie wiedzieć— rzekł— czy ma pan pilne zajęcie na pokładzie. Jego

królewskawysokośćchcewznieśćtoastiżyczysobie,abypansiędoniegodołączył.—Jużidę—odparłHornblower.ObejrzałsięrazjeszczezaCaudebecznikającezazakrętemiszybkozszedłpodpokład.Plamy

światławpadająceprzezotwartefurtyoświetlałyczęściowowielką,zaimprowizowanąkajutę.Nawidokwchodzącego Hornblowera AngoulÃme podniósł się z krzesła zginając plecy pod niskimi belkamipokładu.

— Zdrowie jego królewskiej wysokości księcia regenta — powiedział wznosząc kielich.SpełnionotoastioczywszystkichzwróciłysięnaHornblowerawoczekiwaniurewanżu.

—Zdrowiejegoarcychrześcijańskiejmości—odwzajemniłsięHornblower,agdywypitotoast,podniósłznowuwgóręswójkielich.

— Zdrowie regenta jego arcychrześcijańskiej mości w Normandii, Monseigneur a jegokrólewskiejwysokościksięciad'AngoulÃme!

Toast został spełniony przy głośnym aplauzie. Było coś dramatycznego i bolesnego w tymwznoszeniutoastówtu,wkajucie,gdynazewnątrzcesarstworozpadałosięwgruzy.Poruchu„PortaCoeli” pod stopami i odgłosach prucia przez nią wody Hornblower wywnioskował, że okręt jestprowadzonymożliwie jaknajbliżejwiatru.Freemannapokładziebędziemiał trudności znastępnymzakrętem— schodząc do kajuty Hornblower zauważył, że odcinek na który wpływali, biegł trochęostrzejpodwiatr.UsłyszałgłosFreemanawykrzykującegonastępnyrozkazipoczułzniecierpliwienie.Siedząc tu, w kajucie, czuł się jak na wieczorku przedszkolaków, zabawiających się, podczas gdydoroślikierująświatem.Jeszczerazprzeprosiłobecnychukłonemiwymknąłsięnapokład.

Byłotak,jakmyślał;„PortaCoeli”szłanajostrzejszymbejdewindem,prawieostrzejpodwiatr,niżmogłasobienatopozwolić.Żaglełopotałyibrygposuwałsięwzwolnionymtempie,azakrętnarzece,zaktórymbędziemulżejpłynąć,byłoddalonyjeszczeodobrepółmili.Freemanpodniósłwzroknałopocząceżagleipokiwałgłową.

— Panie Freeman, będzie pan musiał na zmianę odpadać i wyostrzać— rzekł Hornblower.Halsowanienatymwąskimtorzewodnym,nawetzprądempływu,byłobyoperacjązbytryzykowną.

—Takjest,sir—powiedziałFreeman.

Page 87: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Stał przez sekundę mierząc wzrokiem odległości; obsługa szotów, zdając sobie doskonalesprawęzestopniatrudnościczekającychichmanewrów,stałagotowanatęchwilę,gdyrozkazyposypiąsiębłyskawiczniejedenzadrugim.Wypełniwszysięnamoment,żagleznaczniezwiększyłyszybkośćbrygu, zbliżając go jednak niebezpiecznie pod brzeg zawietrzny. Wybrano szoty, wychylono ster i„PortaCoeli”wkrótkimzrywieprzeszłakilka jardówostrzejpodwiatr,wytracającprzy tymprawiecałąprędkość.Terazpopuszczono szoty, sterprzełożono lekkoodwiatru ibryg ruszyłbejdewindem,znowunabierającprędkościiskręcającwyraźniekubrzegowizawietrznemu.

—Dobra robota—powiedziałHornblower.Chciałdodać, żenastępnym razembyłoby lepiejniezwlekać takz tymmanewrem,alespojrzawszynaFreemana,którywzrokiemmierzyłodległości,uznał,żetaradaniejestpotrzebna.Freemenniechciałterazpozwolićbrygowinawytracanieprędkości.Gdy tylkożaglezaczęły łopotać,poluzowałnatychmiast szoty,wychylił ster i tymrazemzyskałcałąszerokośćrzeki idącpodwiatr.ObejrzawszysięnarufęHornblowerstwierdził,że„Flame”naśladujemanewry swego poprzednika. Zawietrzny brzeg wybiegał im jakby na spotkanie i wyglądało, żeniewiele czasu upłynie, a trzeba będzie powtarzać manewr. Toteż Hornblower odetchnął z ulgą,stwierdziwszy,żebardzosięjużzbliżylidozakrętu.

Wtymmomencienadzrębnicąwąskiejzejściówkiukazałasięgłowaksięcia;wrazzeswąświtąwracał na pokład. Widząc rozpaczliwe spojrzenie Freemana Hornblower podjął konieczną decyzję.Obrócił wzrok na najbliższego dworaka — akurat był to koniuszy — tak, że słowa, które ten ześmiechemkierowałdodamyujegoboku,uwięzłymuwgardle.

—Dlajegokrólewskiejwysokościicałejśwityniejestwskazaneprzebywaniewtejchwilinapokładzie—powiedziałgłośnoHornblower.

Wesołygwarustał,jakbyprzeciętynożem.GdyHornblowertoczyłwzrokiempowydłużonychtwarzach,znowuprzyszłymunamyśldzieci,zepsutedzieci,którepozbawionodrobnejprzyjemności.

— Prowadzenie okrętu wymaga ogromnej uwagi — dodał wyjaśniająco. Freeman jużwykrzykiwałrozkazydomarynarzyuszotów.

—Dobrze,Sir'Oratio—zgodziłsięksiążę.—Chodźmy,mojepanie.Chodźmy,panowie.Wycofywalisięzmożliwienajwiększągodnością,aledworakschodzącynakońcuzostałmocno

popchniętyprzezmarynarzyciągnącychlinybiegiempopokładzie.—Sternazawietrzną!—rzuciłFreemandosternikaikorzystajączchwilioddechu,gdybryg

nabierałprędkościidącbejdewindemspytał:—Czymamyzakryćszczelnieluki,sir?—Nie—odburknąłHornblower;niebyłwnastrojudożartów.Po następnej zmianie halsu „Porta Coeli” udało się minąć cypel po nawietrznej. Bryg

wykonywał zwrot za zwrotem; Freeman prowadził go umiejętnie i okręt, dostawszy znowu wiatr zbaksztagu, poszedł lekko następnym prostym odcinkiem, gdzie z jednej strony rzeki były lesistewzgórza,azdrugiejbujnepastwiska.Hornblowerpomyślał,czybyniedaćznaćdokajuty,żeksiążęześwitąmożewyjśćnakwadransiknapokład,alenieuczyniłtego.Niechsiedząpodpokładem,Barbaraireszta.Wziął lunetę i z trudem ruszył w górę po grotwantach. Z salingu grotmasztu miał znacznieszerszywidoknaokolicę.Byłomudziwnieprzyjemniesiedziećtakwysokoiprzyglądaćsięzielonej,pięknej ziemi francuskiej, niby podróżnikowi zwiedzającemu kraj. Wieśniacy pracowali na polachprawieniepodnoszącoczunaprzepływająceobokdwawspaniałeokręty.Niewidaćbyłooznakwojnyaniśladówspustoszenia;zaCaudebecNormandiależałajeszczenietkniętaprzeznajeźdźczewojska.Apotem, przezmoment, gdy bryg zbliżał się do następnego zakrętu i gdy czyniono przygotowania dojegoobejścia,HornblowerujrzałRouen,dalekowgłębilądu,zjegowieżamiiiglicamikatedralnymi.Ogarnęło go dziwne uczucie podniecenia, ale już bryg skręcił i zalesione wzgórza zakryły widokmiasta,więczatrzasnąłfuterałzlunetąizszedłnapokład.

—Kończysięprzypływ,sir—zameldowałFreeman.—Tak, panieFreeman.Staniemynakotwicachnanastępnymprostymodcinku.Zakotwiczyć

Page 88: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

dziobemirufąinadaćsygnałdo„Flame”,żebyzrobilitosamo.—Takjest,sir.Łatwiej radzić sobie z naturalnymi zjawiskamiprzyrody, jak zapadanienocy czypływyniż z

ludźmi i ich kaprysami, niż z książętami i… żonami. Oba brygi zakotwiczyły się w nurcie, żebyprzeczekać odpływ i nadchodzące godziny ciemności. Hornblower zastosował zwykłe środkiostrożności dla zabezpieczenia się przed atakiem i zaskoczeniem, zakładając siatki abordażowe iopuszczającdwiełodzie,któremiałypełnićnocnąstrażpływającwokółokrętów.Wiedziałjednak,żeniema się czegowłaściwie obawiać ze strony tejwyczerpanej i ogarniętej apatią okolicy.Gdybywodległościuderzeniowejznajdowałysięjakieśoddziaływojska,gdybyBonapartedziałałnazachódodParyża,anienawschód,sprawawyglądałabyinaczej.JednakżepozaBonapartemiczęściąoddziałów,które zmusił on dowalki po swej stronie,weFrancji nie było już żadnego oporu, leżała bezbronna,biernypryzdlapierwszegozwycięzcy,jakisiętupojawi.

Pasażerowienapokładzie„PortaCoeli”wesołospędzaliczas.Jakbynazłość,książęiksiężnawciąż upierali się, że to jakiś służący, to któraś część bagażu znajdująca się na „Flame” jest impotrzebnana„PortaCoeli”,iodwrotnie,toteżłodziemusiałyciąglekursowaćmiędzydwomabrygami,ale ostatecznie można się było tego po nich spodziewać. Było z ich strony dziwnie mało skarg naciasnotępomieszczeńsypialnych.BarbarazfilozoficznymspokojemudałasięnaspoczynekwkajucieFreemana, z czterema innymi niewiastami, choć było tam za ciasno nawet na dwie osoby. Służbaksiążęcabeznajmniejszegosprzeciwurozwiesiładlasiebiehamakiwedługwskazówekrozbawionychmarynarzy;wyglądało,żespędziwszydwadzieścialatnawygnaniuiwędrówkachpoEuropiewszyscynauczylisięznosićprzeciwnościlosuijeszczetejnaukiniezapomnieli.Niktniemiałochotyiśćspać— podniecenie i miłe widoki na przyszłość nie dałyby im zasnąć nawet w puchowych łożachpałacowych.

PogodzinnejpróbiezaśnięciawhamakurozwieszonymdlaniegonapokładzieHornblowerdałoczywiście za wygraną (nie spał w tych warunkach od czasu wyposażania „Lydii”[57] na wysepce onazwieCoiba)ileżałpatrzącwnocneniebo,zwyjątkiemchwili,kiedyprzelotnyszkwałzmuszałgodochowaniasięzgłowąpoddostarczonąmuplandekę.Czuwającwiedziałprzynajmniej,żewiatrwciążjestodzachodu,jaknależałosięspodziewaćotejporzeroku.Gdybywiatrosłabłlubzmieniłkierunek,HornblowerbyłzdecydowanypłynąćdoRouennałodziachokrętowych.Aleniebyłotopotrzebne;oświciewiatrzachodninasiliłsię,przeleciałajeszczejednaulewa,awdwiegodzinypóźniejzacząłsięprzypływiHornblowerrozkazałwybraćkotwice.

Znastępnegozakrętuwidać jużbyłowyraźniewieżekatedrywRouen;minęli jeszcze jeden iwtedyodmiastadzielił ich już tylkodosyćwąskipas lądu,chociażbrygimusiały jeszczeprzepłynąćdługim ipięknymzakolemrzeki.Wczesnympopołudniemwyszlizostatniegozakrętu iujrzeliprzedsobącałemiastojaknadłoni,wyspęzmostami,nabrzeżaciasnoobstawionełodziamirzecznymi,halętargowąnaprzeciwnabrzeżaistrzelającewniebowieżegotyckie,którebyłyświadkamipaleniaJoannyd'Arc.Zakotwiczeniebrygutużzamiastemnakończącymsięprądzieprzypływubyłoskomplikowanąoperacją;Hornblowermusiałwykorzystaćniewielkiezakrzywienienurtu,żebyustawićżaglenapracęwstecz i zakotwiczyć rufą, dwa kable[58] dalej odmiasta, niżby to uczyniłw innych okolicznościach.Obejrzałdokładniemiastoprzezlunetę,szukającwidokudeputacjiwychodzącejnapowitanie,astojącyobokksiążęzżymałsięzpowoduzwłoki.

— Panie Freeman, niech pan każe łaskawie opuścić dla mnie łódź — powiedział w końcuHornblower.—Iproszęposłaćpomojegosternika.

Na nabrzeżach gromadziły się już tłumy, gapiąc się na okręty angielskie, na białą banderęBrytyjskiejMarynarkiWojennejililieburbońskie;niewidzianotuichoddwudziestulat.GdyBrowndobił do nabrzeża, aby ustawić łódź koło samego mostu, było tam już pełno ludzi. Hornblowerwchodziłschodamiodprowadzanyoczymatłumu.Wszyscystaliwapatycznymmilczeniu,niczymnie

Page 89: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

przypominającfrancuskiegotłumu,jakiwidywałlubojakimsłyszałdotychczas.Zauważyłmężczyznęwmundurze,urzędnikacelnegowstopniusierżanta.

—Chcęsięwidziećzmerem—oświadczył.—Tak,sir—odparłcelnikzrespektem.—Podstawciemipowóz—rozkazałHornblower.Nastąpiłmomentwahania; celnik rozglądał się z powątpiewaniemwokół siebie, lecz zaraz z

tłumuzaczęłypadaćpropozycjeiniedługozturkotemnadjechałakareta.Hornblowerwsiadłdoniejiodjechał. Na progu Hotel de Ville powitał go mer, który odbiegł od biurka usłyszawszy o jegoprzybyciu.

— Co jest z uroczystym przyjęciem jego królewskiej wysokości? — pytał Hornblower. —Czemunieoddanosalutówzdział?Dlaczegoniebijądzwonykościelne?

—Monsieur…Wasza ekscelencjo—mer nie był pewien, co zamundurmaHornblower nasobieiniechciałpopełnićgafy.—Niewiedzieliśmy…niebyliśmypewni…

—Widzieliście flagękrólewską—warknąłHornblower.—Wiedział pan, że jegokrólewskawysokośćpodążatuzHawru.

—Byłytakiepogłoski,owszem—zgodziłsięniechętniemer.—Ale…Chciałpowiedzieć,żeoczekiwał,żeksiążęnietylkopojawisięzprzeważającymisiłami,leczże

wpłynie bez rozgłosu, tak że nikt nie będzie musiał opowiedzieć się zbyt wyraźnie po stronieburbońskiejpoprzezzgotowanemupowitanie.AwłaśniedotegochciałgozmusićHornblower.

—Jegokrólewskawysokość—powiedział—bardzosięgniewa.Jeślichcecieodzyskaćjegołaski,atakżełaskęjegokrólewskiejmości,któryprzybędzietuwśladzaksięciem,musiciewszystkonaprawić.Deputacja—pan,wszyscypańscyradni,wszyscynotable,prefektipodprefekt—jeślisątujeszcze—faktyczniewszyscypiastującyjakieśstanowiskamuszątusięznaleźćzadwiegodziny,abyprzywitaćMonseigneuraschodzącegonaląd.

—Monsieur…—Zostanie zapisane, kto będzie obecny. I kto nieobecny— dodał Hornblower.—Dzwony

mogąjużzacząćbić.MerstarałsięnapotkaćwzrokHornblowera.BałsięciągleBonapartego,wciążtruchlałnamyśl,

żejakiśnawrótkołafortunyzdagonajegołaskę,zmuszającdotłumaczeniasięzpoczynańwzwiązkuz przyjęciemBurbona. Z drugiej jednak stronyHornblowerwiedział doskonale, że jeśli udamu sięnakłonićmiastodojawnegopowitania,jegomieszkańcydwarazypomyślą,zanimprzejdązpowrotemnastronęprzeciwnika.Byłzdecydowanyzdobyćsprzymierzeńcówdlaswojejsprawy.

—Dwiegodziny—ciągnąłHornblower—wystarczącałkowicienawszystkieprzygotowania,zgromadzenie deputacji, udekorowanie ulic i przysposobienie apartamentów dla jego królewskiejwysokościiświty.

— Monsieur, pan nie zdaje sobie sprawy, co się z tym wiąże — protestował mer. — Tooznacza…

—Tooznacza,żemusipanzdecydować,czychcesiępancieszyćwzględamikróla,czyteżnie—przerwałmuHornblower.—Tylkotakiwybórstoiprzedpanem.

Hornblowerzignorowałfakt,żemermusirównieżzdecydować,czymanarazićsięnagilotynęzrozkazuBonapartego,czyteżnie.

—Człowiekmądry—dodałHornblowerzzadumą—niebędziesięwahałanichwili.Merwahałsiędotegostopnia,żeHornblowerzacząłsięobawiać,czyniebędziemusiałuciec

się do gróźb. Może zagrozić okrutną zemstą, gdy za dzień lub dwa nadejdzie tu wojsko; jeszczeskuteczniejsza byłaby groźba natychmiastowego obrócenia miasta w ruinę przy pomocy działokrętowych. Nie chciałby jednak wprowadzać w czyn żadnej z tych gróźb; taką drogą nie uzyskaefektu, o którymu chodziło, żemieszkańcyprzyjmują owacyjnie swychwładcówpo latach cierpień

Page 90: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

podrządamityrana.—Czasnagli—zauważyłHornblowerspoglądającnazegarek.—Nodobrze—powiedziałmerpodejmującdecyzję,któramogładlaniegooznaczaćżycielub

śmierć.—Uczynięto.Cowaszaekscelencjasugeruje?Ustalenieszczegółówbyłosprawąkilkuminut;HornblowernauczyłsięsporoodHauanatemat

przygotowania publicznych wystąpień członków rodziny królewskiej. Jadąc poprzez milczący tłumwróciłnanabrzeże,domiejsca,gdzieczekałałódźzBrownemjużniepokojącymsięoniego.Ledwieodbili,wpłynęliwnurt,gdyBrownnastawiłucha.Małydzwonekkościelnyzacząłwydzwaniaćswojąmelodię, za minutę przyłączył się do niego następny. Na pokładzie „Porta Coeli” książę wysłuchałsprawozdaniaHornblowera.Miastogotowałosięnajegoprzywitanie.

Gdywyszlizokrętunanabrzeże,zgodniezobietnicączekalijużtamnotable;byłyteżpowozyikonie,ibiałeflaginaulicach.Iapatycznytłum,otępiałyodciężkichprzeżyć.Oznaczałotojednak,żepodczasichpobytuwRouenpanowałspokójiżeprzyjęciemiałoprzynajmniejpozoryradości.BarbaraiHornblowercowieczórkładlisięspaćzmęczeni.

Hornblower odwrócił głowę na poduszce, gdy walenie do drzwi dotarło wreszcie do jegoświadomości.

—Wejść!— krzyknął. Leżąca obok Barbara poruszyła się niespokojnie, gdy on, jeszcze nawpółśpiąc,wyciągnąłrękęodsuwajączasłony.

TobyłDobbs,wrannychpantoflachikoszuli,zezwisającymiszelkamiiwłosamizwiązanymiwharcap.Wjednejręcetrzymałświecę,wdrugiejdepeszę.

—Jużpowszystkim!—oznajmił.—BonioabdykowałBlucherwParyżu!A więc nareszcie. Zwycięstwo, koniec dwudziestoletniej wojny. Hornblower usiadł mrugając

oczyma,oślepionyblaskiemświecy.—Trzebapowiadomićksięcia—rzekłzbierającmyśli.—CzykróljestjeszczewAnglii?Co

jestwtejdepeszy?Wyszedł z łoża w koszuli nocnej, Barbara z włosami potarganymi uniosła się do pozycji

siedzącej.—Wporządku,Dobbs—zdecydowałHornblower.—Będęupanazapięćminut.Niechktoś

obudziksięciaiuprzedzigoomoimprzybyciu.Gdy Dobbs wyszedł, Hornblower sięgnął po spodnie i balansując na jednej nodze napotkał,

zaspany,wzrokBarbary.—Mamypokój—powiedział.—Konieczwojną.NawetbędącwstanietakwielkiegopodnieceniaHornblowerwdziewałubraniebłyskawicznie

—zawszeszybkousuwałprzeszkodystojącemunadrodze.Zacząłwsuwaćdospodnikoszulęnocną—długakoszulazciepłego,grubegomateriałuwypychałamubrzydkonogawki—zanimBarbarasięodezwała.

—Wiedzieliśmy, że tak się stanie— odparła z lekkim rozdrażnieniem.W ostatnim okresiemiałamałoczasunasen.

—Mimo to jednak trzeba od razu dać znać księciu— rzekłHornblowerwsuwając stopywtrzewiki.—Przypuszczam,żeoświciewyruszydoParyża.

—Oświcie?Aktóraterazgodzina?—Chybasześćszklanek.Trzecia.—Och!—jęknęłaBarbaraopadającnapoduszki.Hornblower włożył mundur i przystanął, żeby ją ucałować, ale ona oddała mu pocałunek

zdawkowo.Musiałczekaćpiętnaścieminutnaksięciawsalonierezydencjibyłegoprefekta,gdziezostałon

ulokowany.Książęwysłuchałnowinywotoczeniudoradcówzkrólewskimstoicyzmem,niezdradzając

Page 91: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

żadnychoznakemocji.—Acozuzurpatorem?—byłojegopierwszympytaniempowysłuchaniutego,coHornblower

miałdopowiedzenia.—Jegoprzyszłośćjestczęścioworozstrzygnięta,waszakrólewskawysokość.Przyrzeczonemu

małoważnepaństewko—odparłHornblower.Własnesłowazabrzmiałymuwuszachabsurdalnie.—Ajegokrólewskamość,mójstryj?— Depesza nie mówi o tym, wasza królewska wysokość. Na pewno jego królewska mość

opuściterazAnglię.Możejużjestwdrodze.—MusimybyćwTuileries,żebygopowitać.

Page 92: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałXVI

Hornblower siedział w salonie hoteluMeuricew Paryżu odczytując raz jeszcze szeleszczącydokument pergaminowy, dostarczony mu poprzedniego dnia. Jego forma słowna mogłaby zostaćuznanazaprzyjemną,równiejaktreść,jeśliktośzwracauwagęnatakierzeczy.

Ponieważ wielkość, majestat i trwałość Brytyjskiego Imperium zależy głównie od wiedzy idoświadczenia w sprawach morskich, za godnych najwyższych zaszczytów uznajemy tych, którzy,działającpodNaszymwpływem,nieszczędzątrududlautrzymaniaNaszegopanowanianamorzu.ZtejwięcprzyczynypostanowiliśmypodnieśćdogodnościParaNaszegowiernegoibardzoNammiłegoSirHoratiaHornblowera,KawaleraWielceZaszczytnegoOrderuŁaźni,który,pochodzączestarejrodzinywKent i wychowany odmłodościw służbiemorskiej, poprzez szereg stanowisk doszedł dowysokiejpozycji i stanowiska dowodzącego w Naszej marynarce wojennej dzięki własnym zdolnościom izasługomdocenianymprzezNas,wwieluważnychmisjach,którewykonywałzniezwykłąwiernością,odwagąipowodzeniem.Wostatnichciężkichwojnach,któreprzeztylelatszalaływEuropie;wojnachobfitującychwbitwymorskieiwyprawy,niebyłoprawieakcjibojowejowiększymznaczeniu,wktórejnie odgrywałby głównej roli; nie było też niebezpieczeństw i trudów zbyt wielkich, aby ich nieprzezwyciężyłdziękiswymznakomitympoczynaniomidobremulosowi,którynigdygoniezawiódł.

Dlategowłaśniewinniśmywyróżnićwyższymtytułempoddanego,służącegotakwybitnieNamiswemu krajowi, a to zarówno dla upamiętnienia jego zasług jak i skłonienia innych do umiłowaniacnotyidążeniadojejosiągnięcia.

Jest więc teraz parem, baronem Zjednoczonego Królestwa, Lordem Hornblowerem naSmallbridgewhrabstwieKent.Istniejątylkodwalubtrzyinnewypadkiwhistoriimarynarkiwojennej,żebyoficerzostałpodniesionydogodnościparaniezostawszyprzedtemadmirałem.LordHornblowerna Smallbridge; postanowił oczywiście zachować własne nazwisko w tytule. Jest może cośgroteskowegownazwiskuHornblower[59],leczmimotoonjelubiiniechcegosiępozbywaćnarzeczjakiegoś prawie anonimowego Lorda Smallbridge lub Lorda Czegoś Innego. Jak słyszał, Pellewzdecydował siębyćLordemExmouth.Może toodpowiadaćPellewowi, alenie jemu. Jego szwagier,podniesionydogodnościpara,porzuciłfaktycznietytułzwiązanyznazwąmiejscowości,wracającdotytułu o charakterze personalnym, stając się markizemWellesley, a nie hrabią Morningtonu. Drugiszwagier, nie mogąc już użyć nazwiska Wellesley, bo już je brat nosił, nazwał się Wellingtonem,starającsięzachowaćwtensposóbmożliwiedużączęśćnazwiskarodowego.Byłonterazksięciem,awięc stał znacznie wyżej niż zwykły baron, ale i on, i obaj szwagrowie są parami, członkami IzbyLordów, dziedzicznymi prawodawcami. Mały Ryszard będzie tytułowany Czcigodnym[60] RyszardemHornblowerem, a kiedyś Lordem Hornblowerem, dziedzicząc tytuł po ojcu. Wszystkie niuansedotyczącetytułówsątrochęśmieszne.NaprzykładBarbarabędącacórkąpara—liczyłsiętytułojca,anie fakt, że jeden z jej braci był teraz markizem, drugi zaś księciem— stała wyżej niż jako żonaKawaleraOrderuŁaźni.DowczorajbyłaLadyBarbarąHornblower.Terazjednak,wskuteknadaniajejmałżonkowitytułupara,staniesięLadyHornblower,LordiLadyHornblower.Tobrzmidobrze.Wielkitozaszczytiwyróżnienie,uwieńczeniejegozawodowejkariery.Och,prawdęmówiąc,wszystkotobyłokompletnąbzdurą.Szatyikoronaszlachecka.Hornblowerażzesztywniałwkrześle,uderzonynagłymprzypomnieniem.ZabawnaprzepowiedniaFreemanaprzykartachwkajuciena„Flame”natematzłotejkorony sprawdziła się w znacznym stopniu. Zastanawiająco trafna wróżba; jemu samemu nigdy aniprzezmomentnieprzyszłonamyśl,żemógłzostaćparem.Leczresztaprzepowiedniniesprawdziłasię.Freeman wywróżył mu niebezpieczeństwo i blondynkę. A teraz, z nastaniem pokoju, koniec zwszelkiminiebezpieczeństwami,zaśwjegożyciuniemablondynki,chybażebyuznaćzatakąBarbarę,

Page 93: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

zjejniebieskimioczymaijasnobrązowymiwłosami.Wstałrozdrażnionyizacząłbymożekrążyćpopokoju,leczwtymmomencieBarbarawyszłaz

sypialni, gotowanaprzyjęcieu ambasadora.Była caławbieli, boprzyjęciemiałobyćkulminacyjnądemonstracjąlojalnościwobecBurbonów,ikobietymusiałypojawićsięwbiałychsukniachniezależnieodtego,czybyłoimwnichdotwarzy,czynie;byćmożebędzietonajbardziejprzekonywającydowódlojalnościwobec świeżoprzywróconejdynastii.Hornblower sięgnąłpokapelusz i płaszcz, gotów jejtowarzyszyć;pomyślał,żeczynitoporazczterdziestywciąguostatnichczterdziestuwieczorów.

—NiebędziemydługouArtura—powiedziałaBarbara.Artur, jej brat, książę Wellington, został ostatnio niespodziewanie przeniesiony ze swego

poprzedniego stanowiska dowódcy armii walczącej przeciwko Francji doAmbasdy Jego BrytyjskiejKrólewskiejMościprzyJegoArcychrześcijańskiejMości.Hornblowerspojrzałnaniązdziwiony.

—PojedzmydoPolignaców—wyjaśniłaBarbara.—ŻebypoznaćM.lePrince.—Zprzyjemnością,kochana—odparłHornblower.Miałnadzieję,żew jegogłosieniebyło

słychaćrezygnacji.M.lePrincetoksiążęConde,zmłodszejliniiburbońskiej.Hornblowerzaczynałsięorientować

w zawiłych niuansach francuskich wyższych sfer — niuansach ubiegłowiecznych, żywcemprzetransponowanychwwiekbieżący.Zastanowiłsię,czyniejestjedynymczłowiekiemtraktującymtesprawyjakoanachronizm.M.lePrince;M.leDuc—DucdeBourbon—nieprawdaż?Monsieur—poprostuMonsieur,bezżadnychdodatkówgrzecznościowych—toComted'Artois,brat i spadkobiercakróla.NatomiastMonseigneur toDucd'Angouleme, synMonsieura, zostanie kiedyśdelfinem[61], jeśliojciec jego przeżyje jego stryja. Sama nazwa delfin jest anachroniczna, trąci średniowieczem. Aprzyszły delfin, o czym Hornblower wiedział doskonale, to kompletny idiota; jego najłatwiejzapamiętywanącharakterystycznącechąbyłcienkiśmiechprzypominającygdakaniekury.

ZeszlizeschodówiBrownczekałjuż,żebyichwsadzićdopowozu.—Ambasadabrytyjska,Brown—rzuciłHornblower.—Takmilordzie.Brown nie zająknął się ani razu przywymawianiu nowego tytułu przez ostatnie dwadzieścia

czterygodziny,tojestodmomentu,gdyjegopangootrzymał;Hornblowerpomyślałzrozdrażnieniem,że dałbywszystko, abyBrown powiedział niechcący „Tak jest, sir”. LeczBrown był za bystry i zaszybkoorientującysię,żebypopełniaćtegorodzajugafy;ażdziw,żezgodziłsięzostaćwjegosłużbie.Mógłbyzpowodzeniemsamzrobićkarierę.

—Niesłuchaszwcale,comówię—obruszyłasięBarbara.—Wybaczmi,mojadroga—odparłHornblower;niemacospieraćsię,żetonieprawda.— To istotnie bardzo ważne — ciągnęła Barbara. — Artur wybiera się do Wiednia

reprezentowaćnasnaKongresie.Castlereaghmusiwracaćdokraju,żebykierowaćIzbą.— Artur opuści ambasadę? — zapytał Hornblower, żeby podtrzymać uprzejmą rozmowę.

Powózturkotałpokocichłbach,migająceodczasudoczasuświatłapozwalaływidziećprzezokienkatłumyludziwnajrozmaitszychmundurachświętującepokójnaulicachParyża.

— Oczywiście. Ta sprawa jest znacznie ważniejsza. Cały świat spotka się w Wiedniu —wszystkiedworybędątamreprezentowane.

—Ijataksądzę—zgodziłsięHornblower.—LosyświatabędąsięrozstrzygaćnaKongresie.—Właśnietochciałamcipowiedzieć.Arturbędzietampotrzebowałpanidomu,torzeczjasna

—będątamwciążprzyjęcia—poprosiłwięcmnie,żebympojechałaznimiwystąpiławtejroli.— Mój Boże! — Zdawkowa rozmowa doprowadziła bezpośrednio do tak nieoczekiwanego

problemu.—Czynieuważasz,żetocudowne?—unosiłasięBarbara.

Page 94: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Hornblower gotów był powiedzie „Tak, kochanie”, ale zbuntował się. Przecierpiał już niekończące się męki, żeby zadowolić swą żonę. A to będzie coś znacznie gorszego i długotrwałego.Barbarabędziepaniądomu,gospodyniąunajważniejszegodelegatananajważniejszykongresświata.Jaksię jużzdążyłprzekonać,wdyplomacji sprawyznacznieczęściejomawianesąwsalonachniżwgabinetach rządzących. Salon Barbary stanie się ośrodkiem intrygi i dwulicowych rozgrywek. Onabędzie gospodynią, Wellington panem domu, a on — czymże on będzie? Czymś mniej nawetpotrzebnym,niż jest teraz.Hornblowerujrzałprzed sobąperspektywę trzechmiesięcy spędzanychwsalonach, na balach i przedstawieniach baletowych, poza ścisłym, a nawet i szerszym kręgiemwtajemniczonych. Nie powierzy mu się żadnych sekretów rządowych, on zaś nie zechce mieć doczynienia z drobnymi plotkami i łagodnymi skandalami wielkiego świata. Będzie się czuł jak rybawyrzuconazwody—wcaleniezłaprzenośniawodniesieniudooficeramarynarkiwojennejzagnanegodosalonówWiednia.

—Nieodpowiadaszmi?—żachnęłasięBarbara.—Nichmniewszyscydiabli, jeśli tampojadę!—wybuchnąłHornblower.Dziwna rzecz, ale

przycałymswoimtakcieiintuicjiwrzadkichsprzeczkachzBarbarązawszechwytałzamłotkowalski,żebyzabićmuchę.

—Niechcesztegozrobić,mójdrogi?NaprzestrzenitegokrótkiegozdaniatonBarbaryzrozczarowaniaprzeszedłdowrogości.—Nie!—wrzasnąłHornblower.Takdługo trzymał sięw ryzach i takmocnodusiłw sobie uczucia, żewybuch, gdynastąpił,

okazałsięgwałtowny.— Pozbawiasz mnie najwspanialszego przeżycia, jakie może mi się przydarzyć?— spytała

Barbaralodowatymgłosem.Hornblower opanował się. Łatwiej byłoby ustąpić— bardzo łatwo. Ale nie, nie ustąpi. Nie

może. A przecież Barbara ma rację mówiąc o wspaniałym przeżyciu. Być gospodynią KongresuEuropejskiego, pomagaćw kształtowaniu przyszłości świata— z drugiej zaś stronyHornblower niemiałnajmniejszejochotystaćsięczłonkiem,dotegoniewieleznaczącym,klanuWellesleyów.Zadługodowodził okrętami. Nie znosił polityki, nawet na skalę europejską. Nie miał zamiaru obcałowywaćdłoniwęgierskichhrabianekiwymieniaćidiotycznychuwagzwielkimiksiążętamirosyjskimi.Mogłogotobawićdawniej,kiedyjegozawodowareputacjazależałaodsukcesównatympolu.Potrzebowałbysilniejszegomotywuniżzachowanieopiniiosobiejakopięknoduchu.

Kłótniewpowoziezawszeprawiewydawałysięosiągaćpunktkulminacyjnyprzykońcudrogi.PowózstanąłiportierzywWellesleyowskichliberiachjużotwieralidrzwiczki,takżeHornblowerniezdążył się wytłumaczyć ze swoich słów ani ich wyjaśnić. Wchodząc do ambasady stwierdził,spojrzawszy naBarbarę, że policzki jej płoną, a oczy błyszczą niebezpiecznie. I tak było przez całeprzyjęcie;spoglądałnaniąpoprzezsalę,gdytylkomiałokazję,izakażdymrazemodnosiłwrażenie,żeBarbara jest w doskonałym nastroju, gdy wachlując się wybuchała śmiechem w rozmowie zotaczającymijąpanami.Czyflirtowała?Otaczałyjąmunduryczerwoneigranatowe,czarneizielone,awnieodzianimężczyźnizginali sięprzedniązwyraźną rewerencją.Czuł,żekażdespojrzeniew jejstronęzwiększajegoopór.

Zwalczyłgojednak,zdecydowanynaprawićsytuację.—Musisz,kochana,jechaćdoWiednia—rzekł,kiedyznówznaleźlisięwpowoziewdrodze

doPolignaców.—Arturpotrzebujeciebie—totwójobowiązek.—Aty?— Nie jestem ci potrzebny. Czułbym się jak kościotrup na uczcie, skarbie. Pojadę do

Smallbridge.—Tobardzouprzejmiez twojejstrony—odrzekłaBarbara.Zeswądumąnielubiłaczućsię

Page 95: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

zależna od kogokolwiek. Wystarczyło, że poprosiła o pozwolenie; przykro było otrzymywać je zoporem.

AlejużbyliuPolignaców.—MilordimiladyHornblower—zaanonsowałgłośnomajordomus.Złożyliksięciuuszanowanieizostalimilepowitaniprzezniegoimałżonkę.Co,uBogaOjca?…

Co?…Hornblowerowizawirowałowgłowie.Sercezaczęłomuwalićgłośno,awuszachhuczałojakwówczas, gdy walczył o swe życie w wodach Loary. Całą rozjarzoną światłami salę nagle jakbyprzysłoniłamgła,oszczędzająctylkojednątwarz.Mariepatrzyłananiegozprzeciwległegokońcasalizzakłopotanym uśmiechem nawargach.Marie!Hornblower przesunął dłonią po twarzy, jak to czyniłnieraz, gdywyczerpanywalką chciał się zdobyć na jasnemyślenie.Marie! Zaledwie kilkamiesięcyprzed ślubem z Barbarą powiedziałMarie, że ją kocha, i mówiąc to był prawie szczery. A ona teżwyznałamumiłość,czułjejłzynatwarzy.Marie,czuła,oddana,szczera.Marie,któragopotrzebowałaiktórejpamięćzdradził,abypoślubićBarbarę.

Zmusiłsię,żebyprzejśćkuniejprzezsalęiucałowałpodanądłońzoficjalnągalanterią.Smutnyuśmiech dalej igrał na jej wargach; wyglądała jak wtedy, gdy… gdy… gdy on wziął samolubniewszystko,comiaładoofiarowania,nibybezmyślnedzieckożądająceofiaryodkochającejmatki.Jakbędziemógł spojrzeć jej znowuwoczy?Aprzecież spojrzał.Patrzylina siebiezudawaną swobodą.Hornblowermiał wrażenie, że patrzy na kogoś bardzo ożywionego i pełnego życia.Mariemiała nasobie złocistą suknię. Jej spojrzenie przepalało go jakby nawskroś— nie była to zwykłametafora.Myślami czepiał sięBarbary jakmarynarz z rozbitego okrętu usiłuje trzymać się resztek złamanegomasztumiotanegoprzezkipiel.Barbara,szczupłaiwytworna;Marie,ciepłaipulchna.Barbarawbieli,wktórejniebyłojejzbytdobrze,Mariewzłocie.Roziskrzone,niebieskieoczyBarbaryibrązoweoczyMarie, ciepłe i czułe. Włosy Barbary, jasne, z odcieniem brązu; włosy Marie, złociste, prawiekasztanowate.MyślenieoBarbarzeniezdawałosięnanic,kiedymiałprzedoczymaMarie.

Oto i hrabia, żartobliwie uprzejmy, czekający, żeby Hornblower zwrócił na niego uwagę—najmilszyczłowieknaświecie,któregotrzejsynowiepoleglizaFrancjęiktórypowiedziałmukiedyś,że kocha go jak syna. Ogarnięty falą ciepłych uczuć Hornblower uścisnął serdecznie jego dłoń.Prezentacjabyłakłopotliwa.Niełatwatosprawaprzedstawićsobienawzajemwłasnążonęikochankę.

—LadyHornblower—Mme la Vicomtesse de Gra¸ay. Barbaro, kochanie,M. le Comte deGra¸ay.

Czy obie niewiasty oceniają się nawzajem?Czymierzą się ze sobą, nibyw pojedynku, jegożonaikochanka,kobieta,którąwybrałpublicznie,ita,którąkochałpotajemnie?

—TowłaśnieM. leComte—mówił spiesznie— i jego synowapomoglimiujść zFrancji.Ukrywalimnie,ażzaprzestanopościgu.

—Pamiętam—powiedziałaBarbara.Odwróciwszysiękunimzaczęłamówićswojąszokującą,szkolnąfrancuszczyzną.—Jestemnawiekizobowiązanazato,copaństwozrobilidlamegomałżonka.

Sytuacjabyłatrudna.NatwarzachMarieihrabiegoodmalowałsięwyrazzaskoczenia;Barbarawniczymnieprzypominała jegożony,którą imopisywałprzedczteremalaty,gdyukrywałsięwichdomujakozbieg.Trudnosiębyłospodziewać,żedotarłydonichwieściojejśmierciioszybkimślubieHornblowerazBarbarą,takabsolutnieniepodobnądoswojejpoprzedniczki.

—Zrobilibyśmyznowutosamo,madame—odparłhrabia.—Naszczęścieniebędzie to jużnigdypotrzebne.

—A porucznik Bush?— zwróciła sięMarie do Hornblowera.—Mam nadzieję, że ma siędobrze?

—Bushnie żyje,madame.Zginąłwostatnimmiesiącuwojny.Awansowałnakapitanaprzedśmiercią.

—Och!

Page 96: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Po comówił o tym awansie. Byłoby tomoże uzasadnionew każdym innymwypadku. Takiawans był marzeniem każdego oficera marynarki wojennej, tak że gdyby była mowa o jakimśprzypadkowymznajomym,możnabyuznać,żeawanswynagradzałśmierć.AleniewwypadkuBusha.

—Takmi przykro— rzekł hrabia.Zawahał się przednastępnympytaniem— teraz, gdyniewisiałjużnadnimkoszmarwojny,każdybałsiępytaćodawnychprzyjaciół,bomoglijużnieżyć.—ABrown?Tenfilarsiły?Coznim?

—Masiędoskonale,M.leComte.Jestterazmoimzaufanymsługą.—Czytaliśmycośniecośopańskiejucieczce—odezwałasięMarie.— Opis zniekształcony, jak zwykle u Bonapartego— dodał hrabia. — Porwał pan okręt o

nazwie…—„WitchofEndor”[62],sir.Czytowszystkobyłozbytbolesne,czyażnadtomiłe?Zaroiłomusięwgłowieodwspomnień

ChateaudeGracay,ucieczkiLoara,chlubnegopowrotudoAnglii;wspomnieńoBushu i—słodkichjakmiód—wspomnieńoMarie.Napotkałjejwzrok;byławnimniezmierzonagłębiadobroci.Boże!Toniedowytrzymania!

—Nie uczyniliśmy jednak tego, co należało zrobić przedewszystkim—przerwałmilczeniehrabia.—Niezłożyliśmynaszychnajserdeczniejszychgratulacji zpowoduuznania, z jakimpańskieczynyzostałyprzyjętewojczyźnie.Jestpanlordemangielskim,ajazdajęsobiedoskonalesprawę,ileto znaczy. Moje najszczersze gratulacje, milordzie. Nic, naprawdę nic nie mogłoby mnie bardziejucieszyć.

—Animnie—dorzuciłaMarie.—Dziękuję,dziękuję—mówiłHornblower,kłaniając sięzzażenowaniem. Idlaniego także

widokdumyimiłościmalującychsięnatwarzystaregohrabiegostanowiłjednąznajwiększychradościwżyciu.

Uświadomił sobie, że stojąca obok Barbara nie nadąża za tokiem rozmowy. Spiesznieprzetłumaczyłjejnaangielski,oczymbyłamowa,aonaskinęłagłowąiuśmiechnęłasiędohrabiego— ale tłumaczenie było fałszywym krokiem. Lepiej niechby Barbara męczyła się ze swojąfrancuszczyzną;gdyrazzacząłtłumaczyć,barierajęzykowapodniosłasięznaczniewyżej,aonznalazłsięwpołożeniupośrednikamiędzyżonąaprzyjaciółmi,starającegosięutrzymywaćjąnadystans.

—PodobasiępaniżyciewParyżu,madame?—spytałaMarie.—Ogromnie,dziękujębardzo—odparłaBarbara.Hornblowerodniósłwrażenie,żeobiepanie

nieczujądosiebiesympatii.PośpieszyłwspomniećomożliwościwyjazduBarbarydoWiednia.Mariesłuchała udając zachwyt z powodu szczęścia, jakie spotykaBarbarę.Rozmowa zrobiła się sztywna ioficjalna;Hornblower nie chciał przyznać przed sobą, że towskutekwłączenia sięBarbary, ale takiwnioseksammusięnasuwał.PragnąłporozmawiaćswobodnieiszczerzezMarieihrabią,alejakośniebyło to możliwe w obecności Barbary. Odetchnął z ulgą i żalem, gdy tłum przy nich zgęstniał, azbliżenie się gospodarzaoznaczało, że trzeba się rozstać.Wymienili adresy i przyrzekli złożyć sobienawzajem wizyty, jeśli planowany wyjazd do Wiednia pozwoli Barbarze znaleźć na to czas. GdyHornblowerżegnałMarieukłonem,woczachjejdostrzegłcieńsmutku,któryporuszyłgodogłębi.

WdrodzepowrotnejkaretądohoteluHornblowerodczułdziwnezadowolenie,żezasugerowałBarbarzewyjazdbezniegodoWiednia,zanimsięspotkalizhrabiąiMarie.Niewiedziałsam,czemumiałoby to być dla niego pociechą, i to większą, niż mógłby przypuszczać, lecz zachował tęświadomość dla siebie. Usiadł w gotowalni gawędząc z Barbarą, podczas gdy Hebe zajęła sięskomplikowanymiczynnościamitowarzyszącymirozbieraniuswejpaniiukładaniujejwłosównanoc.

—Kiedywspomniałaśmi, kochanie, po raz pierwszy o sugestiiArtura—powiedział—niezdawałem sobie sprawy, jakie to ważne. Tak bardzo jestem rad. Będziesz pierwszą damą Anglii. Icałkiemsłusznie.

Page 97: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—Niechceszmitowarzyszyć?—zapytałaBarbara.—Myślę,żebędzieszlepiejsięczułabezemnie—odparłzcałąszczerością.Wiedział,żetak

czyinaczejzepsułbyjejprzyjemność,gdybyzmuszałsiędoudziałuwłańcuchuzabawiprzedstawieńbaletowychwWiedniu.

—Aty?—spytałaBarbara.—Sądzisz,żedobrzecibędziewSmallbridge?—Takdobrze,skarbie,jaktylkomożebyćbezciebie—odparł,znowuszczerze.Jak dotąd, nie rozmawiali wcale na temat Gracayów. Barbara nie miała skłonności, tak

drażniącej u pierwszej żony, do obgadywania ludzi, z którymi się właśnie rozstali. Leżeli w łóżku,splecenidłońmi,gdyonaporazpierwszypowiedziałacośnaichtemat,astałosiętoniespodziewanie,bezżadnychwstępówibardzonieapropos.

—TwoiprzyjacieleGra¸ayowiesąnaprawdęczarujący—zauważyła.—Czyżnietacywłaśnie,jakciopowiadałem?—odparłHornblower;poczułogromnąulgę,że

zdającBarbarzerelacjęzeswoichprzygódniepróbowałukryćprzedniątegowłaśnieepizodu,chociażwcale nie powiedział jejwszystkiego.A potem, niezręcznie, dodał:—Hrabia to jeden z najbardziejczarującychinajlepszychludzi,jacychodząpoziemi.

—Ona jestpiękna—ciągnęłaBarbara idącza tokiemwłasnychmyśli.—Teoczy,włosy, tacera.Takczęstorudowłosekobietyociemnychoczachmajązłącerę.

—Onamadoskonałą—potwierdziłHornblower—pomyślał,żenajlepiejbędziezgadzaćsięzBarbarą.

—Czemuniewyszłaponowniezamąż?—zastanawiałasięBarbara.Musiałazostaćmężatkąwbardzomłodymwieku,skoro,jakmówisz,jestwdowąodkilkulat.

— Od Aspern— wyjaśnił. —W 1809. Jeden syn hrabiego poległ pod Austerlitz, drugi wHiszpanii,ajejmąż,Marcel,zostałzabitypodAspern.

—Prawiesześćlattemu—stwierdziłaBarbara.Hornblower spróbował wyjaśnić sprawę: że Marie sama nie pochodzi z arystokracji, że w

każdymraziecałyjejmajątekpojejponownymzamążpójściumusiałbywrócićdorodzinyGra¸ayiżeżycienauboczudawałojejniewielesposobnościdopoznaniaewentualnychkandydatównamęża.

—Terazbędąsięczęstoobracaćwdobrymtowarzystwie—zauważyłaBarbarawzamyśleniu.Awjakiśczaspotem,całkiemnieapropos,dodała:—Mazaszerokieusta.

Późną nocą, kiedy Barbara spała oddychając spokojnie u jego boku, Hornblower zaczął sięzastanawiać nad jej słowami. Śmieszna rzecz, ale z niechęcią pomyślał o możliwości powtórnegozamążpójścia Marie. Przypuszczalnie nigdy już jej nie zobaczy. Może złożyć im raz wizytę, przedodpłynięciemdoAnglii,itobędziewszystko.WkrótceznajdziesięwSmallbridgewewłasnymdomu,gdzieczekananiegoRyszard,ibędzieobsługiwanyprzezsłużbęangielską.Życiejakiegoczeka,możebyćnudneispokojne,alezpewnościąszczęśliwe.BarbarawróciprzecieżzWiednia.Zżonąisynembędzie wiódł zdrowy, uregulowany i pożyteczny żywot. Było to dobre postanowienie przedzamknięciemoczuiułożeniemsiędosnu.

Page 98: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałXVIIWdwamiesiącepóźniejHornblowerjechałbryczkąprzezFrancjęwkierunkuNeversiChâteau

Gra¸ay.KongreswWiedniuobradowałjeszczeczyteżtańczył—ktośwłaśniezauważył,żeKongrestańczy, nie czyniąc postępów — i Barbara dalej podejmowała gości. Mały Ryszard spędzał terazporankiwpokojuszkolnymidlaaktywnegomężczyznyniebyłowSmallbridgenicdoroboty;mógłtylko czuć się samotny. Pokusa czaiła się na niego jak morderca. Sześć tygodni bezużytecznegokręceniasiępodomuwystarczyłomu;sześćtygodniangielskiejzimy,pochmurnejideszczowej,sześćtygodni bycia przedmiotem trosk i zabiegów lokaja, gospodyni i guwernantki, sześć tygodniprzejażdżekkonnychbezcelu i znoszenia towarzystwabukolicznych sąsiadów. Jakodowódcaokrętubył człowiekiem osamotnionym, lecz przy tym wiecznie zajętym, a to zupełnie co innego niż byćsamotnyminiemającymnicdoroboty.LepsząjużbyłonawetrzecząchodzenienaprzyjęciawParyżu.

Łapał się na zagadywaniu do Browna, nieustannym wracaniu do dawnych przeżyć iwspominaniu, tozaśniemogłowystarczyć.Niemógł teżzapominaćowłasnejgodności;żadensilnymężczyznanie jestna tylesłaby,abynie tęsknićzażyciemaktywnymiciekawym.ABrownchętniemówiłoFrancji,oChâteaudeGra¸ay,oichwspólnejucieczceLoara—możebyłowtymtrochęwinyBrowna, że myśli Hornblowera coraz bardziej zwracały się w tamtą stronę. Jako zbieg znalazł tamciepłeprzyjecie,dom,przyjaźńimiłość.Myślałohrabim—możedlatego,żemiałnieczystesumienie,ale niewątpliwie początkowo ku niemu zwracał się myślami, a nie ku Marie — wspominając, jakbardzobyłhrabiauprzejmy,dobryiwogólesympatyczny.PośmierciBushachybawłaśniehrabiabyłczłowiekiem,doktóregożywiłnajwiększąsympatię.Więzyduchowe,zktórychistnieniaHornblowerzdawałsobiesprawęprzedlaty,istniałydalej.Wjegopodświadomościnurtowały,byćmoże,burzliwewspomnieniaoMarie, leczon sobie tegonieuświadamiał.Wiedział tylko, żepewnego rankanaciskzniecierpliwieniaosiągnąłszczyt.Palcamiwyczułwkieszenilistotrzymanyprzedkilkomadniami,wktórym hrabia donosił o powrocie synowej do Gra¸ay i ponawiał zaproszenie, aby Hornblowerprzyjechałipobyłunich.HornblowerkrzyknąłwpewnejchwilinaBrowna,żebyzapakowałubraniadlanichobuikazałzaprząckoniedobryczki.

Dwadnitemuspaliwzajeździe„PodZnakiemSyreny”wMontargis;ubiegłejnocywzajeździepocztowymwBriare.Teraz jechaliodludnądrogą,zktórejwidaćbyłopoprawejstronieLoarę,nibyszary ocean, szeroką i opustoszałą, z samotnymi wierzbami po kolana w wodzie, desperackouczepionymistałegogruntu.Deszczsmagałposkórzanymdachubryczki,bębniąconapiętymateriałzhałasem utrudniającym rozmowę. Wewnątrz siedział Hornblower z Brownem; nieszczęsny woźnicajechałprzedniminalewymkoniu,wkapeluszunaciągniętymnauszyażpokołnierzpeleryny.Brownsiedziałzeskrzyżowanymiramionami, istnymodelsługidżentelmena,gotówdouprzejmejrozmowy,gdyby Hornblower okazał na to chęć, zachowujący dyskretne milczenie, póki się do niego niezwracano.Świetniezorganizowałpodróżwewszystkichszczegółach—z tymżeniebyłowiększychtrudności z załatwieniem jakiejkolwiek podróży we Francji dla angielskiego arystokraty. Każdygospodarzzajazdupocztowego,żebyniewiemjakrozzuchwalonywswejroliosobyurzędowej,stawałsięuniżonynapierwsząwzmiankęopozycjispołecznejHornblowera.

Hornblower poczuł, że Brown obok niego wyprostował się i wyjrzał przez zalane deszczemokienko.

—Becd'Allier—oznajmiłniepytany.Hornblower ujrzał miejsce, gdzie szare wody Allier wlewają się pod ostrym kątem do sinej

Loary—wcałymtymrejoniewodamocnoprzybrała.Dziwnietotrochęmiećsternikakapitańskiegomówiącego po francusku z taką swobodą i dobrym akcentem jak Brown, który musiał doskonalewykorzystać (Hornblower wiedział, że tak było) miesiące pobytu w pomieszczeniach dla służby wGra¸aykiedytooniobajiBushbylizbiegłymijeńcamiwojennymi.Hornblowerwyczuł,żepodobnie

Page 99: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

jak w nim, rośnie podniecenie w Brownie, co w wypadku tego ostatniego było trudne dowytłumaczenia.BrownniemiałżadnegopowodutęsknićzaGra¸ayjakon.

—Pamiętasz,jaktuprzybyliśmy?—odezwałsięHornblower.—Tak,milordzie,pamiętam—odparłBrown.To właśnie Loara wiodła droga ich historycznej ucieczki z Francji, ta długa i zadziwiająco

pomyślnapodróżdoNantes,Angliiidosławy.Gra¸aymusibyćjużtylkokilkamilprzednimi;Brownwychylałsięwyczekującodoprzoduwbryczce.Jest,szarewieżeokształciepieprzniczekzarysowałysię niewyraźnie poprzez deszcz na szarym niebie. Flaga powiewająca na maszcie stanowiła drobnyciemniejszypunkciknadzamkiem.Tamjesthrabia.IMarie.Woźnicazachęciłbatemzmęczonekoniedoszybszegobieguizamekszybkosięprzybliżał;zaraznastąpitatrudnadouwierzeniachwila.Przezcałą drogę ze Smallbridge, od momentu gdy postanowił jechać, Hornblower nie chciał wierzyć, żezdążajądoGra¸ay.Wydawałomusię,żejestjakdzieckodomagającesięgwiazdkiznieba,bocelichpodróży tak był upragniony, że ażwydawał się nieosiągalny.Ale oto są już namiejscu, przystają ubram, bramy otwierają się i koniewbiegają truchtem na tak dobrze pamiętny dziedziniec.Oto starylokaj Feliks biegnie w deszczu, by ich powitać, a dalej, koło pomieszczeń kuchennych, stoi grupkasłużby z kucharką, tłustą Jeanne, wśród nich, zaś koło bryczki, na szczycie kamiennych schodów,osłonięcioddeszczuwystającymdachem,czekająhrabiaiMarie.Topowrótpodrodzinnydach.

Hornblowerwygramoliłsięzbryczki.Pochyliłsię,żebyucałowaćdłońMarie,apotempadłszyw ramiona hrabiego najnaturalniejw świecie przytulił policzek do jego twarzy.Hrabia klepał go poramieniu.

—Witaj.Witaj.Niemanaświeciewiększejradości,niżbyćoczekiwanymiczuć,żenaszeprzybyciecieszy.Oto

dobrze zapamiętany salon ze starymi, pozłacanymi krzesłami w stylu Ludwika XVI. Pomarszczonatwarzstaregohrabiegoemanujeradością.Marieuśmiechasię.Tenmężczyznazłamałjejkiedyśserce,aonabyłagotowadopuścić,żebyzłamałjejznowu—wie,żetakbędzie—bogokocha.Hornblowerwidziałtylkojejuśmiech,powitalnyiczyżbymacierzyński?Byławtymuśmiechudumairezygnacja,jakumatki,którawidzi,że jejsynjest jużdorosły iwkrótce jąopuści.Hornblowermiał tylkoprzezchwilętakiewrażenie;utraciłnatychmiastswązwykłąumiejętnośćobserwacjipodfaląogarniającejgonamiętności. Zapragnął przyciągnąć Marie do siebie, poczuć jej pełne ciało w swych objęciach,zapomnieć o zmartwieniach,wątpliwościach i rozczarowaniachw jej upojnym uścisku; zupełnie taksamojak,samolubny,znajdowałwnimzapomnienieprzedczteremalaty.

—Radośniejszeprzybycie,milordzie,niżpoprzednie—powiedziałhrabia.Poprzednio Hornblower znajdował się tu jako zbieg, wlokąc rannego Busha, ścigany przez

żandarmówBonapartego.— Tak, to prawda— odparł Hornblower. Potem uświadomił sobie, w jak oficjalnej formie

hrabiazwróciłsiędoniego.—Czydlapana,sir,muszębyćmilordem?Przecież…Wszyscytrojeuśmiechnęlisię.—A zatem, jeśli pan pozwoli, będę go nazywał 'Oratio— oświadczył hrabia.—Doceniam

ogromnyzaszczyttakiejpoufałości.HornblowerspojrzałwstronęMarie.—'Oratio—powiedziała.—'Oratio.Nazywała go tak poprzednio, łamiącym się głosem, gdy przebywali razem sami. Samo

usłyszeniemówiącejjejtakznowusprawiło,żeprzezciałoHornbloweraprzebiegłdreszcznamiętności.Przepełniła gomiłość— taki rodzajmiłości, na jaki było go stać. Nie zdawał sobie jeszcze z tegosprawy, jak tonikczemniez jegostronyprzybywać tu,żebyznowuburzyćspokójMarie.Uległ swejszalonej tęsknocie—może usprawiedliwiał go trochę fakt, że w swej nierozsądnej skromności nieuświadamiał sobie, jak bardzo może być kochany przez kobietę. Wszedł Feliks z winem; hrabia

Page 100: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

podniósłkielich.—Zatwójszczęśliwypowrót,'Oratio—rzekł.TeprostesłowawywołałynamomentwpamięciHornblowerajakgdybykorowódpowrotówna

podobieństwokorowodukrólówzwidującychsięMakbetowi.Życiemarynarzato łańcuchodjazdówipowrotów. Powrotów doMarii, której już niema, bo umarła, powrotów doBarbary— a teraz tegopowrotu doMarie.Niełatwomyśleć oBarbarze, gdy się jest zMarie; ale będąc zBarbarąmyślał oMarie.

—Feliksie,mamnadzieję,żeBrownjużsięrozgościł?—zapytał.Dobrypanzawszepamiętaoswymsłudze—zadająctopytaniechciałjednakrównieżzmienićtokwłasnychmyśli.

—Tak,milordzie—odparłFeliks.—Brownczujesięjakusiebiewdomu.TwarzFeliksapozbawionabyławszelkiegowyrazu,ajegogłosjakiejkolwiekintonacji.Czyto

niezadalekoposuniętaneutralność?CzyFeliksniechciałwtensposóbzwrócićuwagiHornblowera,żezBrownemdziejesięcoś,oczymjegopanpowinienwiedzieć?Ciekawasprawa.LeczBrowndalejzachowywał się jakwzór służącego, gdyHornblower znalazł gow swoimpokoju, udawszy się tam,żeby się przygotować do późnego obiadu. Walizy i neseser były rozpakowane, czarny smoking—ostatnikrzyk londyńskiejmody—wyłożonyrazemzkoszulą ikrawatem.Ogieńbuzowałwesołonakominkuwsypialni.

—Cieszyczsię,Brown,żejesteśtuznowu?—Ogromniesięcieszę,milordzie.Browntozaistedoskonałylingwista—potrafiświetnieporozumiewaćsięwjęzykusłużbyczy

marynarskim, w języku wsi czy ulic Londynu, ale mówi też biegle po francusku. To nawet trochęirytujące,żenigdymusiętowszystkoniemiesza,myślałHornblowerzawiązująckrawat.

WhallunagórzespotkałMarie,jakonschodzącąwłaśnienaobiad.Obojestaliprzezchwilęjakwryci, jakgdybykażdeznichbyłoostatniąosobąnaświecie,którątodrugiespodziewałosięujrzeć.PotemHornblowerskłoniłsię ipodałMarie ramię,aonaprzyjęła jezukłonem.Od jejdrżącejdłoniwspartejnajegoramieniuwionęłafalaciepła,jakbyprzechodziłkołootwartychdrzwiczekpieca.

—Mojakochana!Najdroższa!—szeptałtracącprawiepanowanienadsobą.Dłońna jego ramieniuporuszyła sięnerwowo, leczMariepewnymkrokiemzstępowaładalej

schodami.Obiad był przyjemny, bo gruba kucharka Jeanne przeszła samą siebie, zaś hrabia był we

wspaniałejformie,tożartobliwy,toznówpoważny,dowcipnyiświetniepoinformowany.Dyskutowanoopolitycerząduburbońskiegoipanowiezastanawialisię,jakiedecyzjezostanąpodjętenaKongresiewWiedniu,wymieniliteżmimochodemkilkauwagnatematBonapartegonaElbie.

— Przed naszym wyjazdem z Paryża mówiło się, że przebywając tam jest on zbytniebezpiecznymsąsiadem—zauważyłhrabia.—Sugerowanoprzeniesieniegowpewniejszemiejsce—wymienianowzwiązkuztymwasząWyspęŚwiętejHelenynaPołudniowymAtlantyku.

—Chybabyłabyodpowiedniejsza—zgodziłsięHornblower.—Europabędzietrwaćwstaniewrzenia,jakdługotenczłowiekmożebyćośrodkiemintryg—

odezwałasięMarie.—Czemupozwalamusięniepokoićnaswszystkich?—Car, jegobyłyprzyjaciel, jestusposobieniasentymentalnego—wyjaśniłhrabiawzruszając

ramionami.—PonadtocesarzAustriitojegoteść.— Czy powinni narzucać swój punkt widzenia kosztem Francji… kosztem cywilizacji? —

pytałaMariezgoryczą.Kobietysilniejsięzwykleangażująniżmężczyźni.— Nie sądzę, żeby Bonaparte stanowił zbyt aktywne zagrożenie — rzucił pocieszająco

Hornblower.Popijająckawępoobiedziehrabiatęsknymwzrokiemspozierałnastolikdokart.

Page 101: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—'Oratio,niezapomniałeśgraćwwista?—spytał.—Jestnas tylko trójka,alemoglibyśmyzagrać„zdziadkiem”.Podpewnymwzględem—chociażmojezdaniemożnauznaćzaheretyckie—gra„zdziadkiem”wydajesięmiećbardziejnaukowycharakter.

Niktniewspomniałotym,żeBushgrywałznimi,leczwszyscyonimpomyśleli.Przekładanokarty, tasowano i rozdawano. Było trochę prawdy w słowach hrabiego, że gra „z dziadkiem” mabardziej naukowy charakter; niewątpliwie pozwalała na dokładniejsze obliczaniemożliwości.Hrabiagrał z całą swą dawną werwą, Marie z tą samą co przedtem solidną znajomością zasad gry, zaśHornblower starał się wykazywać swą zwykłą naukową precyzję. Ale coś było nie tak. Wist „zdziadkiem”byłtrochędenerwujący,możezewzględunakoniecznośćzmianymiejscwskutekomijanejkolejki rozdawania, co przerywało ciągłość gry. Hornblower nie zatracał się w grze, jak to bywałozazwyczaj. Odczuwał silnie obecność Marie, siedzącej to obok niego, to naprzeciwko, i dwa razypopełniłdrobnebłędy.PoskończeniudrugiegorobraMarieopuściłaręcenakolana.

—Chybadośćsięnagrałamnadzisiejszywieczór—rzekła.—Jestempewna,że 'Oratio jestrówniedobrywpikieciejakwwiście.Możezagraciewedwóch,ajapójdęspać.

Hrabiapowstałzeswązwykłąceremonialnąuprzejmością,pytając,czydobrzesięczuje,agdyzapewniłago,żejesttylkozmęczona,odprowadziłjądodrzwi,takjakodprowadzałbykrólową.

—Dobranoc,'Oratio—powiedziałaMarie.—Dobranoc,madame—odparłHornblowerstojącprzystolikukarcianym.Wymienili jedno spojrzenie— trwającemniej niż dziesiątą sekundy, ale dostatecznie długie,

żebypowiedziećsobiewszystko.—Ufam,żeMariemiała słusznośćmówiąc,że jesteś, 'Oratio,mistrzemwpikiecie—mówił

hrabiawracającoddrzwi.—Grywaliśmyzniączęstowtęgrę,gdyniebyłowarunkówdowista.Alejatuzakładam,żemaszchęćnapikietę!Przecieżtobardzonieuprzejmiezmojejstrony!

Hornblowerzapewniłspieszniehrabiego,żeoniczyminnymniemarzy.— To świetnie — ucieszył się hrabia tasując karty swymi szczupłymi białymi palcami. —

Prawdziwyszczęściarzzemnie.Miał tegowieczora szczęście, przynajmniejwgrze, jak zwykle śmiało ryzykując,nagradzany

nieprzewidzianymszczęściemprzyzrzucaniu sięzkoloru. Jegoniższe seiziemes[63] przebijaływyższequinty[64]Hornblowera,quatorze[65]waletówuratowałago,gdyHornblowermiałtrzyasy,trzykróleitrzydamy, zaś dwukrotne carte blanche wybawiło go od klęski przy znacznie lepszych kartach na rękuHornblowera.Gdytenostatnimiałdobrąkartę,hrabiemusprzyjałoszczęście,agdykartyHornblowerabyłysłabe,hrabiadostawałwyjątkowomocne.WkońcutrzeciejpartieHornblowerpopatrzyłnaniegobezradnieprzezstolik.

—Obawiamsię,żeniebyłotodlaciebiezbytinteresujące—powiedziałhrabiazeskruchą.—Niegrzecznietraktowaćtakgościa.

—Wolałbymprzegraćw tymdomu, niżwygraćw innym—odparłHornblower z absolutnąszczerością.

Hrabiauśmiechnąłsięzzadowoleniem.—Tozbytdużykomplement—rzekł.—Aprzecieżmogętylkoodpowiedzieć,żemającciebie

tutajniedbam,czywygrywam,czy tracę.Ufam,że losdalejbędziemisprzyjał iżezostaniesz tunadłużej.

—JaklosEuropyzależytoodKongresuWiedeńskiego—zażartowałHornblower.—Wiesz,że tendomjest twoimdomem—dodałhrabiazpowagą.—Marie i japragniemy,

abyśgotraktowałjakswój.—Sir,jestpanzbytdobry—protestowałHornblower.—Czymogęzadzwonićpoświecę?—Pozwól,żejatouczynię—uprzedziłgohrabiakierującsięspieszniedodzwonka.—Tuszę,

iżniejesteśzbytznużonypopodróży.Feliksie,milordchcepójśćdosiebie.

Page 102: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Hornblower poszedł na górę dębowymi schodami z rzeźbioną boazerią za Feliksemkuśtykającymprzodemze świecą.Odprawił natychmiast zaspanegoBrowna czekającegona niegowsaloniku,oznajmiając,żesampołożysięspać.Teniewidocznedrzwiwrogupokojuprowadządohalluprzed apartamentemMarie z wieży— jak dobrze to pamięta. Pokolenia Ladonów, hrabiówGra¸ay,wiodły intrygiwchâteau;możehrabiowie iksiążętaprzechodziliprzez tedrzwiudającsiędoswychkochanek.

Marieczekałananiego,owładniętatęsknotą,ociężałaodmiłości,czułaisłodka.Zapadnięciewjej ramionabyło jakpogrążenie sięwspokoju i szczęściu,bezgranicznymspokojuprzypominającymłagodnośćmorzaw blasku zachodzącego słońca. Pełne piersi, na których złożył głowę, powitały goserdecznie; ich zapach koił i upajał. Trzymała go w objęciach, kochała go, płakała ze szczęścia.Wiedziała, że posiada tylko połowę jego serca. Był okrutny bezwzględny, samolubny, a przecież toszczupłe,kościsteciałospoczywającewjejramionachbyłodlaniejwszystkimnaświecie.Tookrutne,żewróciłtu,żebywyzyskiwaćjąwtensposób.Jużprzedtemsprawiałjejból,aonawiedziała,żejejdawnecierpieniasąniczymwporównaniuzczekającymijąwprzyszłości.Aleonjesttaki.Itakimgokochała.Czas biegnie tak szybko,ma tylko tę krótką chwilę przed dalszym życiemw smutku.Och,trzeba się tak bardzo śpieszyć! Przyciągnęła go do siebie szalonym ruchem, łkając zmiłości, łzamibłagając czas, żeby się zatrzymał. I towydało się, że czas stanąłw tymmomencie.Zatrzymał się, aświatzawirowałwokółniej.

Page 103: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałXVIII—Milordzie,czymogęzpanempomówić?—spytałBrown.Postawiłprzyłóżkutacęześniadaniemirozsunąłzasłonyokienne.WodległejLoarzeodbijało

sięwiosenne słońce.Brown odczekał z respektem, ażHornblowerwypije pierwszą filiżankę kawy iotrząśniesięzesnu.

— O co chodzi? — spytał Hornblower; mrugając powiekami patrzył na Browna plecamiopartegoościanę.Brownzachowywałsięinaczejniżzwykle.Zamiaststaćwceremonialnejpostawie,właściwej służącemu dżentelmena, czekał wyprostowany według zasad dyscypliny z dawnych dni,kiedytoszanującysięmarynarzstałzpodniesionągłowąibarkamiściągniętymidotyłuniezależnieodtego,czybyłskazywanynachłostę,czywysłuchiwałpochwałyzadzielność.

—Ocochodzi?—powtórzyłzaintrygowanyHornblower.Miałmomentszalonejobawy,żeBrownmógłbynatylezgłupieć,żebypowiedziećcośnatemat

jegostosunkówzMarie.Leczobawataznikła,gdyuświadomiłsobiejejabsurdalnośćinierealność.AprzecieżBrownzachowywałsiędziwnie—możnabypowiedzieć,żebyłzakłopotany.

—Nowięc, sir… toznaczy,milordzie—(po razpierwszyodczasunadaniaHornblowerowigodnościparaBrownpomyliłsięwtytułowaniu)—niewiemwłaściwie,czytojestcośtakiego,oczymwaszalordowskawysokośćchciałbywiedzieć.Niechcęsięośmielać,sir…milordzie.

—Och,człowieku,wyduśżetozsiebie—żachnąłsięHornblower.—Imówmi„sir”,jeślicitocośułatwi.

—Tojesttak,milordzie.Chcęsiężenić.— Dobry Boże! — zdumiał się Hornblower. Wiedział coś niecoś o tym, że Brown jest

postrachemkobiet,anigdynieprzyszłomudogłowy,żemógłbysięożenić.Powiedziałspiesznietocouznałzastosowne.—Którażtojesttaszczęśliwaniewiasta.

—Annette,milordzie.CórkaJeanneiBertranda.Itojajestemtenszczęśliwy,milordzie.—CórkaJeanne?O…oczywiście.Taładna,zciemnymiwłosami.Zastanawiając się nad małżeństwem hożej dziewczyny francuskiej i mężnego Anglika nie

potrafiłznaleźćżadnegoargumentuprzeciwkotakiemuzwiązkowi.Brownbędzielepszymmężemniżwieluinnych—napewnoszczęśliwabędziekobieta,któragopoślubi.

—Jesteśczłowiekiemrozsądnym,Brown—ciągnąłHornblower.—Niemusiszpytaćmnieozdaniewtakichsprawach.Jestempewien,żeuczyniłeśmądrywybór iskładamcinajlepszeżyczeniaszczęściaipomyślności.

—Dziękuję,milordzie.— Jeśli Annette umie gotować tak samo dobrze jak jejmatka— dodałHornblower— to z

ciebieprawdziwyszczęściarz.—Tojestwłaśniedrugasprawa,októrejchciałemmówić,milordzie.Niemalepszejkucharki

odniej,chociażjestmłoda.SamaJeannetakmówi,ajakonatomówi…—Tomożnabyćtegopewnym—dokończyłHornblower.—Myślałem,milordzie—mówiłdalejBrown—nieżebymchciałcośnarzucać,żegdybym

miał zostać w pańskiej służbie, to jego lordowska wysokość mógłby się zastanowić nadzaangażowaniemAnnettenakucharkę.

—O,dolicha!—wykrzyknąłuradowanyHornblower.Wyobraziłsobieżywotzłożonyzciąguposiłkówtakwspaniałychjakteprzygotowywaneprzez

Jeanne.ObiadywSmallbridgebyłyprawiedobre,alezdecydowaniebezpolotu.Smallbridgeikuchniafrancuskadawałyokazjędobardzointeresującychstudiównadkontrastami.SmallbridgezAnnettejakokucharką stałoby się niewątpliwie atrakcyjniejsze. Ale o czym on tu myśli? Co się stało z jegowątpliwościami i nieśmiałymimyślami o niewracaniu nigdy do Smallbridge?Na pewno taki zamiar

Page 104: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

przychodziłmudogłowy,kiedymyślałoMarie,aterazmyślioSmallbridgeioAnnetteprowadzącejmukuchnię.Otrząsnąłsięztychmarzeń.

—Niemogę oczywiście podejmować samdecyzjiw takiej sprawie—powiedział, grając nazwłokę.— Sam rozumiesz, Brown, że trzeba się będzie skonsultować z jej wysokością. Czy maszjakieśalternatywneplany?

— Mnóstwo, milordzie, jeśli tylko pan nie będzie miał nic przeciwko temu. Myślałem ootwarciumałegohotelu—mamzaoszczędzonecałepryzowe.

—Gdzie?—Może w Londynie, milordzie. Albo w Paryżu. Czy w Rzymie. Rozmawialiśmy o tym z

Feliksem,BertrandemiAnnette.—MójBoże!—westchnąłznowuHornblower.Nictakiegonieprzyszłomunigdynamyśl,a

przecież…—Niewątpię,Brown,żecisiępowiedzie.—Dziękuję,milordzie.—Powiedzmi,towyglądanabłyskawicznezaloty.Czytakbyło?— Niezupełnie, milordzie. Kiedy byłem tu poprzednim razem, Annette i ja… rozumie pan,

milordzie.—Teraztak—odparłHornblower.To nie do wiary, że Brown, człowiek, który wybrał linę ratującą „Plutona”[66], ten co jednym

ciosem pięści uciszył pułkownika Caillarda[67], mówił spokojnie o możliwości otwarcia hotelu wRzymie. Właściwie nie było to bardziej nieprawdopodobne niż jego własne rozmyślania nadmożliwością stania się francuskim seigneurem[68] i odwrócenia się tyłemdoAnglii.Myślał o tymniedawniejniżubiegłejnocy;miłośćdoMarierosławnimwciąguostatnichpięciudni,mimożefolgowałswejnamiętności,anienależałdogłupcówniezdającychsobiesprawy,cotooznacza.

—Brown,kiedymyśliszsiężenić?—spytał.—Jaktylkodasięnajwcześniej,wedługtutejszegoprawa,milordzie.—Niemampojęcia,iletomożetrwać—rzekłHornblower.—Dowiemsię,milordzie.Czytobyłobywszystko,czegopanpotrzebujewtejchwili?— Nie. Zaraz wstaję. Nie mogę leżeć w łóżku, Brown, po wysłuchaniu wszystkich tych

podniecającychnowin.Wystąpięzładnymprezentemślubnym.—Dziękuję,milordzie.Przyniosęterazpanugorącejwody.Ubrawszysięposzedłdobuduaru,gdzieMarieczekałananiego.Ucałowałagonadzieńdobry,

przesunęładłoniąpogładkowygolonychpoliczkachipołożywszymudłońnaramieniupodprowadziładooknawswoimpokojuwwieży,żebymupokazać,żejabłoniewsadzienadolezaczęłyjużkwitnąć.Przyszławiosna,idobrzebyłokochaćibyćkochanymwtymzielonymkraju.Ująłjejbiałedłonie,zpełnym szacunku uwielbieniem ucałował kolejno wszystkie palce. Co dzień bardziej ją podziwiał,słodycz jej charakteru i brak egoizmu w miłości. To połączenie szacunku i uczucia stanowiłomieszaninęuderzającądogłowy—Hornblowerczuł,żemógłbyklękaćprzedMariejakprzedświętą.Onazdawałasobiesprawęzogarniającejgonamiętności,jakzewszystkiego,cogodotyczyło.

— 'Oratio — powiedziała (czemu tak bardzo wzrusza go dźwięk jego śmiesznego imieniawymawianegowtakisposób?).

Przytulił siędoniej,aonaobjęłago,niosąc, jakzawsze,pociechę.Niemyślała terazwcaleoprzyszłości.Wiedziała,żedlaniejprzyszłośćgotujetragedię.Aletojestteraz,*aterazHornblowerjejpotrzebuje.Otrząsnęlisięzparoksyzmunamiętności,jakzawsze,uśmiechającsiędosiebie.

—SłyszałaśoBrownie?—ChceżenićsięzAnnette.Ibardzodobrzerobi.—Wygląda,żetodlaciebienienowina.

Page 105: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—Wiedziałam o tym przedBrownem— zaśmiała sięMarie.Na jej policzku pojawił się namomentdołeczek,awoczachzalśniłfiglarnychochlik.Byłaabsolutnieiniezwyklepociągająca.

—Powinnabyćznichdobrapara—zauważyłHornblower.—Jejkuferzwyprawąjestzupełniegotowy—ciągnęłaMarie—aBertrandmadlaniejposag.Zeszlinadółpodzielićsięnowinązhrabią,aonsłuchałuradowany.— Mogę sam im dać ślub cywilny — rzekł. — Pamiętasz, 'Oratio, że jestem tu merem?

Stanowisko będące nieomal synekurą dzięki wydajnej pracy mojego zastępcy, mogę jednak robićużytekzeswejwładzy,jeśliprzyjdzieminatoochota.

Na szczęście dla przyśpieszenia sprawy Brown — wezwany do złożenia wyjaśnień —oświadczył, że jest sierotą i głową swojej rodziny, dzięki czemumożnabyło zrezygnować z żądaniapozwoleniarodzicielskiego,wymaganegoprzezprawofrancuskie.Niezostałajeszczewprowadzonawżycie zapowiedź króla Ludwika XVIII i Izby, że ceremonia religijna ma być integralną częściąmałżeństwa, aby zyskało onomocprawną.Mimo to ślubmiał byćkościelny i związkowimiało byćudzielone błogosławieństwoKościoła.Annette nie ustawaławpróbach nawróceniaBrowna, a dziecimiały być wychowywane w wierze katolickiej. Wysłuchawszy tego, Brown kiwnął głową, że sięzgadza;niemiałwidaćspecjalnychskrupułów,gdyszłooreligię.

Ludzie w Smallbridge byli już zgorszeni murzyńską pokojówką Barbary; potrząsali zdezaprobatągłowaminadnawykiembraniacodzieńkąpieliprzezHornbloweraiBarbarę;iHornblowernie bardzo umiał sobiewyobrazić, co będzie się tammówiłow przyszłości o obecności niewiasty zpapistowskiegokrajuirodzinywychowywanejwtymduchu.NoiznowumyślioSmallbridge.Tojestnaprawdępodwójneżycie.Spojrzałzakłopotanynahrabiego,któregogościnnościnadużywał.Trudnomyśleć owiniewmiłości, gdyw gręwchodziMarie—wniej niemawiny.Aw nim?Czywolnoobwiniaćgoocoś,czemuniemożesięoprzeć?Czybyłwinien,gdyporywałgoprądLoary,oniespełnamilęodmiejsca,wktórymsięterazznajduje?PrzeniósłspojrzenienaMarieijakzawszepoczułsilnyprzypływ namiętności; drgnął nerwowo uświadomiwszy sobie, że hrabia zwraca się do niego swymmiłymgłosem.

—'Oratio,czybędziemytańczyćnaweselu?—pytał.Robili z tego wielką uroczystość, co trochę zaskoczyło Hornblowera, który miał mgliste i

niewłaściwewyobrażenieostosunkufrancuskichseigneursdawnegoreżymudosłużby.NadziedzińcuzazamkiemustawionobeczkizwinemizgromadzonoorkiestręzłożonązeskrzypkówimuzykantówzAuvergnegrającychna instrumentachprzypominających szkockiekobzy,którychdźwięki takbardzodrażniły głuche na tony uchoHornblowera.Hrabia ruszyłw tany z Jeanne, a ojciec pannymłodej zMarie.Byłowino,mnóstwo jedzenia,były sprośneżarty igórnolotneprzemowy.Wieśwydawała sięokazywać zadziwiającą tolerancję wobec związku miejscowej dziewczyny z obcym heretykiem —chłopi klepali Browna po plecach, ich żony całowały go w ogorzałe policzki pośród wybuchówwesołości.AleBrownbyłtuogromniepopularny,awtańcupomagałmuchybainstynkt.

Hornblower,niebędącwstanieodróżnićjednejnutyoddrugiej,musiałusilniewsłuchiwaćsięwrytm iobserwującuważnie,co robią inni,naśladowałzabawnie ich ruchy taneczne,przechodzączrąkdorąkkobietzpoliczkamijakjabłuszka.Ociężałyodjedzeniasiadłprzystolenakrzyżakach,alejuż po chwili hasał jak szalony po brukowanym dziedzińcu między dwoma hożymi dziewojami,trzymającsięznimizaręceiśmiejączcałegoserca.Samsiędziwił—nawettunieprzestałanalizowaćsiebie—żepotrafitakdobrzesiębawić.Mariezuśmiechemspoglądałananiegospodprostychbrwi.

Znalazłszy się z powrotem w salonie chateau, poczuł się dziwnie znużony i zdumiewającoszczęśliwy.Siedziałwmałowytwornejpozie,znogamiwyciągniętymiprzedsiebie,aFeliks,znówwrolinieskazitelnegomajordomusa,słuchał,comapodaćjemuihrabiemu.

—Szerząsiędziwnepogłoski—zacząłhrabia.Wyprostowanywswymfotelu,wyglądałświeżoiwytwornie jak zawsze.—Nie chciałempsuć zabawy rozmowąna ten temat.Ludziepowiadają, że

Page 106: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

BonaparteuciekłzElbyiwylądowałweFrancji.—Torzeczywiściedziwne—odparłrozleniwionyHornblower;potrzebowałtrochęczasu,żeby

znaczenietejnowinydotarłodojegootępiałegomózgu.—Jakiemogąbyćjegozamiary?—ZgłaszaponownieroszczeniedotronuFrancji—powiedziałhrabiapoważnymtonem.—Niemajeszczeroku,jakgowszyscyodstąpili.—To prawda.MożeBonaparte rozwiąże za nas problem, o którym rozmawialiśmy któregoś

wieczora.Niemawątpliwości, żekrólkażego rozstrzelać, jak tylkodostaniegow ręce,a topołożykreswszelkimewentualnymintrygominiepokojom.

—Słusznie.— Chciałbym jednak—może to niemądre— aby wiadomość o wylądowaniu Bonapartego

dotarładonasrównocześniezwiadomościąojegośmierci.NatwarzyhrabiegomalowałasięgłębokatroskaiHornblowerpoczułlekkiniepokój.Wiedział,

żejegogospodarzjestczujnymobserwatoremsytuacjipolitycznej.—Sir,czegosiępanobawia?—zapytał,stopniowozbierającmyśli.—Bojęsię,żebynieodniósłjakiegośniespodziewanegosukcesu.Panznapotęgęjegoimienia,

akról…królzeswymidoradcaminiedziałałznależytymumiarkowaniemposwoimpowrocienatron.Wejście Marie, uśmiechniętej i szczęśliwej, przerwało rozmowę. Siadłszy z powrotem w

fotelachpanowieniewrócilijużdoniej.WciągunastępnychdwóchdniHornblowermiewałchwilamijakieś przeczucia, chociaż jedynewieści, jakie donichdotarły, niemówiły nic pozapotwierdzeniemfaktuowylądowaniuBonapartego.Rzuciłyonelekkicieńnajegoszczęście,leczbyłoonotakwielkieitakintensywne,żeabyjezmrozić,potrzebabybyłoczegoświęcejniżchłodnegopowiewu.Cudownedniwiosenne,błądzenieposadziepodkwitnącymidrzewami,zszemrzącymiopodalbystrymiwodamiLoary;przejażdżkikonnepolesie—jaktosiędziało,żenieznoszącichprzedtem,terazznajdowałwnich tyleprzyjemności?DojeżdżaliażdoNevers,azdarzyłysię też jednaczydwieoficjalnewizyty,którychwymagałajegopozycja;byłytosamezłotechwile.Ichblaskuniemogłaprzyćmićobawaoto,cozrobiBonaparteaninawetotreśćlistu,którymusiprzyjśćzWiednia.PozornieBarbaraniemogłamieć o nic pretensji; pojechała do Wiednia, a w czasie jej nieobecności on odwiedził dawnychprzyjaciół.AleBarbarabędziewiedziała.Możenicniepowie,alebędziewiedziała.

Chociaż ogromne było szczęścieHornblowera, nie było ono tak nieskrępowane jak szczęścieBrowna—Hornblowerłapałsięnatym,żezazdrościBrownowi,zazdrościtejswobody,zjakąonmożesięobnosićzeswąmiłością.HornbloweriMariemusielitrochękryćsięiuważać,onsammiałwyrzutysumienia ze względu na hrabiego. Z tym wszystkim jednak był szczęśliwy, szczęśliwszy niżkiedykolwiekprzedtemwswoimpełnymudrękiżywocie.Razchociażniezamęczałsiebiesamoanalizą.Nie miał wątpliwości ani co do swego uczucia, ani uczuć Marie, a nowość takiego przeżyciaprzysłaniała całkowicie obawy i złe przeczucia co do przyszłości. Może żyć w spokoju, póki niedopadnągotroski—gdybypotrzebamubyłoczegoś,abynasilićpoczucieszczęścia(atakniebyło),towystarczałasamaświadomość,żeczekajągokłopoty,aonpozwalasobiejeignorować.Poczuciewinyiniepewności rzucało go jeszcze bardziej szaleńczo w ramiona Marie, nie żeby świadomie o nimzapomnieć;poprostuskłaniałodopośpiechu.

To byłamiłość, bezbrzeżna i niczym nie zmącona. Dawanie było ekstazą, przyjmowanie niedziwiło.Przyszławreszciedoniego,potylulatachicierpieniach.Możnabypowiedziećcynicznie,żetotylkojeszczejedenprzykładtęsknotyHornblowerazatym,czegomiećniemoże;jeślinawettakbyło,tochociażrazHornblowerniezdawałsobieztegosprawy.Wciągutychdniprzychodziłmuczęstonamyślwersetzksiążeczkidonabożeństwa„…służenieKtóremujestdoskonałąwolnością”.TakbardzobyłoddanyMarie.

Loarawciążbyławezbrana.Katarakta,gdziekiedyśomalnieutonął—tasama,którastałasięprzyczynąjegopierwszegospotkaniazMarie—wyglądałajakobrzeżonypianąstromystokzrwącej,

Page 107: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

zielonejwody.Hornblower słyszał jej szum spoczywającw ramionachMariew jej pokojuwwieży;spacerowali często koło tego miejsca i Hornblower wspominał tamto przeżycie bez trwogi czypodniecenia. Wszystko to minęło. Rozsądek mówił mu, że jest tym samym człowiekiem, któryabordażował„Castillę”[69],tymsamym,którystałwobliczugniewuElSuprema[70],tym,którywalczyłnaśmierć i życiewzatoceRosas[71], amimo tomiałdziwnewrażenie, że tamtowszystkoprzytrafiło siękomuinnemu.Terazwiódłżycieczłowiekaspokojnegoirozleniwionego,akataraktanieprzypominałaodmętu,któryomalniepochłonąłjegożycia.

Gdyhrabiawszedłzdobrąnowiną,uznałtozarzeczzupełnienaturalną.— Hrabia d'Artois pobił Bonapartego w bitwie na południu— oznajmił. — Bonaparte jest

zbiegiem,wkrótcezostaniepojmany.TojestwiadomośćzParyża.Takwłaśniepowinnobyć;wojnysięskończyły.—Myślę, że dziświeczoremmożemy rozpalić ognisko dla uczczenia tej nowiny— ciągnął

hrabia.Palonowięcogniskoipitotoastyzakróla.Ale już następnego ranka Brown stawiając tacę ze śniadaniem przy łóżku Hornblowera

oznajmił,żehrabiachciałbyznimsięwidziećmożliwiejaknajszybciejijeszczeniedokończyłmówić,gdywszedłhrabia,zwymizerowanątwarzą,wszlafrokuinieuczesany.

—Przepraszamzanajście—zaczął (nawetw takiej chwiliniepotrafił zapomniećodobrychmanierach)—aleniemogłemczekać.Sązłenowiny.Bardzozłe.Najgorsze,jakiemogąbyć.

Hornblowermógł tylkopatrzeć szerokootwartymioczyma i czekać,ażhrabiazbierze siłynaprzekazaniemuwiadomości.Wymagałotowysiłkuzjegostrony.

—Bonaparte jestwParyżu—rzekłwreszciehrabia.—Króluciekł, aBonaparte jest znowucesarzem.CałaFrancjastanęłazanim.

—Abitwa,którąprzegrał?—Pogłoska…kłamstwa…samekłamstwa.Bonapartejestznowucesarzem.Trzebabyłochwiliczasunazdaniesobiesprawy,cotooznacza.Zpewnościąoznaczałoznowu

wojnę.Cokolwiekuczyniąinnewielkiemocarstwa,AnglianiebędziemogłanigdytolerowaćobecnościtegoniebezpiecznegoipotężnegonieprzyjacielapodrugiejstronieKanału.JeszczerazAngliaiFrancjaskocząsobiedogardła.Dwadzieściadwalatatemuzaczęłysięwojny;wyglądanato,żetrzebabędzienastępnych dwudziestu dwóch, żeby można było znowu zrzucić Bonapartego z tronu. Jeszczedwadzieściadwalataniedoliirozlewukrwi.Byłatonaprawdęstrasznaperspektywa.

— Jak to się stało?— pytał Hornblower, bardziej dla zyskania na czasie niż z rzeczywistejciekawości.

Hrabiarozłożyłswedelikatneręcewbezradnymgeście.— Nie padł ani jeden strzał — rzekł. — Armia przeszła en masse na jego stronę. Ney,

Labedoyere,Soult[72]—wszyscyzdradzilikróla.WciągudwóchtygodniBonaparteprzebyłdystansodbrzeguMorzaŚródziemnegodoParyża.Musiałpędzićwposzóstnympowozie.

—Ależludgoniechce—protestowałHornblower.—Wszyscywiemyotym.—Życzenieludunicnieznaczywobecwoliarmii—odparłhrabia.—Nowinyprzyszływrazz

pierwszymi dekretami uzurpatora. Mają być powołane poborowe roczniki 1815 i 1816. OddziałyPrzybocznejGwardiiKrólewskiejmajązostać rozwiązane,gwardiacesarskaprzywrócona.BonapartejestznowugotówzmierzyćsięzEuropą.

Hornblower niejasno zobaczył znów siebie na pokładzie okrętu, pod brzemieniemodpowiedzialności, otoczonego niebezpieczeństwami, samotnego i bez przyjaciół. Ponura to byłaperspektywa.

Pukanie do drzwi oznajmiło przybycie Marie, w szlafroku, ze wspaniałymi włosamispływającyminaramiona.

— Słyszałaś nowinę, moja droga? — spytał hrabia. Nie uczynił żadnej uwagi na temat jej

Page 108: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

przybyciatuaniwyglądu.—Tak—odparłaMarie.—Jesteśmywniebezpieczeństwie.—Toprawda—przyznałhrabia.—Wszyscy.Wiadomośćbyłatakprzerażająca,żeHornblowerniezdążyłsięzastanowić,czygrozimuona

osobiście.JakooficerBrytyjskiejMarynarkiWojennejzostanienatychmiastaresztowanyiuwięziony.Nie tylko to; przed latyBonaparte chciał postawić goprzed sąd i skazać za piractwo.Zrealizuje tenzamiar—tyranimajądobrąpamięć.Ahrabia,aMarie?

—Bonapartewie teraz, żepandopomógłmiwucieczce—zauważyłHornblower.—Nigdytegoniewybaczy.

—Zabijemnie, jeśliudamusięmnieschwytać—stwierdziłhrabia;niewspomniałoMarie,leczspojrzałwjejstronę.IjąBonapartezabije.

— Musimy uciekać — zdecydował Hornblower. — Kraj nie ustabilizował się jeszcze podwładząBonapartego.Mającszybkiekoniemożemydotrzećdowybrzeża...

Ujął zaprześcieradło, żeby je odrzucić, alewostatniej chwili przypomniał sobieoobecnościMarie.

—Będęubranazadziesięćminut—oznajmiłaMarie.Gdydrzwizaniąizahrabiązamknęłysię,HornblowerwyskoczyłzłóżkawołającnaBrowna.

Przemiana z sybaryty w człowieka czynu trwała kilka chwil, tylko kilka. Ściągając koszulę nocnąprzywołałprzedoczywyobraźnimapęFrancji,zdrogamiiportami.MogądotrzećdoRochelleprzezgórywdwadniwytężonejjazdy.Naciągnąłspodnie.Hrabianosisławnenazwisko—niktnieośmielisię aresztować go ani towarzyszącychmu osób bez specjalnego rozkazu z Paryża; groźbą i tupetemmogą się jakoś przedostać. W sekretnym schowku w walizie miał Hornblower ukryte dwieścienapoleonówwzłocie—możehrabiateżcośma.Wystarczynałapówki.Mogąprzekupićrybaka,żebyichwywiózłwmorze—albonaprzykładukraśćłódź.

Upokarzająca tosprawaumykaćjakzającenapierwszepojawieniesięBonapartego;z trudempogodziłtędecyzjęzdostojeństwemparaikomodora,leczpierwszyjegoobowiązektozachowaćżycieipozostaćużytecznym.Wprawdzieczuł,jaktłumionygniewnaBonapartego,człowieka,którykruszyłpokój, podnosi sięw nim, ale daleko było do tego, żeby go całkowicie opanował. Na razie było toraczej oburzenie niż gniew; chwilowe żałosne załamanie się wobec zwrotu w sytuacji wolnoustępowało mglistym myślom o możliwości odegrania aktywnej roli w natychmiastowym podjęciuwalki,zamiastuciekaćzmyślą,żebyzacząłtęwalkępóźniej.Jesttu,weFrancji,wsamymsercukrajuprzeciwnika.Na pewno jestw stanie zadaćmu cios, który tamten odczuje.Wciągającwysokie butyspytałBrowna:

—Coztwojążoną?—Myślałem,milordzie,żemogłabyjechaćznami—odparłtrzeźwoBrown.Jeśli ją zostawi, nie zobaczą się do końcawojny, któramoże znów potrwać dwadzieścia lat;

zostajączniąpójdziedowięzienia.—Umiejeździćkonno?—Jaktrzeba,topojedzie,milordzie.— Idź i dopilnuj, żeby była gotowa. Nie możemy brać ze sobą niczego poza torbami do

przytroczeniaprzysiodłach.BędziemogłaobsługiwaćMmeleVicomtesse.—Dziękuję,milordzie.Dwieścienapoleonówwzłocie to spory ciężar dowiezienia, ale trzebamieć je bezwzględnie

przysobie.Hornblower,jużwbutachdokonnejjazdy,zszedłnadół,głośnotupiącposchodach.Marieczekaławgłównymhallu,odzianawczarnąamazonkęistosownykapelusztrójgraniasty.Przebiegłszypo niej szybkim spojrzeniem stwierdził, że niemaw jejwyglądzie niczego zwracającego uwagę—wyglądałapoprostujakodpowiednioubranaeleganckadama.

Page 109: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—Czyzabieramyzesobąjakichśludzi?—spytała.—Wszyscysąstarzy.Lepiejnie.Hrabia,ty,ja,BrowniAnnette.Potrzebanampięciukoni.—Takwłaśniemyślałam—rzekłaMarie.Byławspaniałąkobietąnatrudnyczas.—MożemyprzejechaćprzezmostwNeversiudaćsięwkierunkuBourgesiLaRochelle.W

Vendéebędziemymielinajwiększąszansę.—Lepiej byłoby kierować się na jakąśmałąwioskę rybacką niż na duży port— zauważyła

Marie.—Możemaszsłuszność.Alezdecydujemyotym,jakbędziemybliskowybrzeża.—Doskonale.Doceniałaznaczeniejednoosobowegodowództwa,chociażbyłagotowaspieszyćzradą.—Coztwoimikosztownościami?—spytałHornblower.—Brylantymamtu,wtejtorbie,którąprzymocujędosiodła.Gdy tomówiła, wszedł hrabia, w wysokich butach i ostrogach. Niósł mały worek skórzany,

który,postawiony,wydałmetalicznydźwięk.—Dwieścienapoleonów—oznajmił.—Ijamamtyle.Towystarczy.— Lepiej jednak, żeby nie dźwięczały— zauważyłaMarie.—Owinę pieniądze kawałkiem

materiału.Nadszedł Feliks, taszcząc skórzane torby do przytroczenia u siodła hrabiego, i oznajmił, że

koniesągotowe—BrowniAnnetteczekalinadziedzińcu.—Jedziemy—zadecydowałHornblower.Smutnebyłopożegnanie.Kobietypłakały—ślicznabuziaAnnettebyławykrzywionażałością

—mimo że mężczyźni, zaprawieni w stoickiej szkole służby na dworze szlacheckim, zachowywalimilczenie.

—Żegnaj,przyjacielu—powiedziałhrabiawyciągającdłońdoFeliksa.Obajbylistarzyimoglisięjużnigdyniezobaczyć.

Wyjechawszyzdziedzińcapiątkajeźdźcówruszyładrogąwzdłużrzeki;jaknaironiędzieńbyłpiękny, wiosenny; kwitnące drzewa sypały deszczem płatków, Loara lśniła wesoło. Za pierwszymzakrętem ukazały się wieże i iglica Nevers; z następnego można już było widzieć wyraźnie pałacGonzagów z jego bogatą ornamentacją. Hornblower obrzucił go przelotnym spojrzeniem, zamrugałoczymaipopatrzyłrazjeszcze.ObokniegojechałaMarie,zaniąhrabia,więczapytałichwzrokiemopotwierdzenie.

—Tobiałaflaga—stwierdziłaMarie.—Imniesiętakwydaje—powiedziałzdumionyHornblower.—Mójwzrokniepozwalamidojrzećżadnejflagi—rzekłzesmutkiemhrabia.Hornblowerodwrócił sięwsiodledoBrowna,którypodtrzymywałnaduchu jadącąprzynim

Annette.—Tobiałaflaganadpałacem,milordzie.—Niewydajemisiętomożliwe—zastanawiałsięhrabia.—Wiadomościotrzymaneprzeze

mnie dziś rano pochodziły z Nevers. Tamtejszy prefekt, Beauregard, od razu opowiedział się zaBonapartem.

Rzeczywiście sprawa była dziwna — nawet jeśli ta biała flaga powiewała tam przezprzeoczenie.

—Zaraz się przekonamy—stwierdziłHornblower, opanowując instynktowną chęćpognaniakoniazkłusawcwał.

Zbliżylisiędomiasta,abiałaflagawciążbyławidoczna.Przyrogatcestałosześciużołnierzywporządnychszarychmundurach,zanimiczekałyspętanesiwekonie.

Page 110: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

— To Szarzy Muszkieterowie z Przybocznej Gwardii Królewskiej — wykrzyknęła Marie.Hornblowerrozpoznałmundury.WidywałjeworszakukrólawTuileriesiWersalu.

—SzarzyMuszkieterowieniezrobiąnamkrzywdy—orzekłhrabia.Sierżantpikietyuważnieobejrzałnadjeżdżającychizastąpiwszyimdrogęzapytałonazwiska.—Louis-Antoine-Hector-SeviniendeLadon,ComtedeGracayijegoświta—odparłhrabia.—Możepanprzejechać,M.leComte—oświadczyłsierżant.—Jejkrólewskawysokośćjestw

prefekturze.—Którajejkrólewskawysokość?—zastanawiałsięhrabia.Na Grand Square znajdował się oddział Szarych Muszkieterów złożony z dwudziestu

kawalerzystów na koniach. Tu i ówdzie powiewały flagi, a gdy wjechali na plac, jakiś mężczyznawyszedłzprefekturyizacząłnalepiaćdrukowanyafisz.Podjechali,żebyzobaczyć—pierwszesłowobyłołatwedoodczytaniaibrzmiało:„Francuzi!”

—Jejkrólewskawysokośćtoksiężnad'Angouleme—orzekłhrabia.ProklamacjawzywaławszystkichFrancuzówdowalki przeciwko tyranowi-uzurpatorowi i do

wiernościdynastiiBurbonów.Według tego,cogłosiłafisz,królzuzbrojonymioddziałamiznajdowałsięwokolicyLilie,Południepowstałopodwodząksięciad'Angouleme,azcałejEuropymaszerowaływojskawceluzakucialudobójcywłańcuchyiprzywróceniaOjcaLudunatronjegoprzodków.

W prefekturze zostali entuzjastycznie powitani przez księżną. Jej piękna twarz zdradzałazmęczenie, amazonkę miała jeszcze obryzganą błotem — jechała całą noc ze swoim szwardonemmuszkieterów, dostając się do Nevers inną drogą, tuż za ludźmi Bonapartego rozlepiającymi jegodeklarację.

—Znowudośćprędkoprzeszlinastronęprzeciwnika—zauważyłaksiężna.Nevers,niebędącemiastemgarnizonowym,niebyłoobsadzoneprzezwojsko;wystarczyłostu

zdyscyplinowanychmuszkieterów,żebyuczynićksiężnębezwalkipaniątejmiejscowości.—Miałamwłaśnieposyłaćpopana,M.leComte—ciągnęłaksiężna.—Niewiedziałamotym

niezwykleszczęśliwymzrządzeniulosu,żelord'Ornblowerjesttutaj.Chcęmianowaćpanakrólewskimgenerałem-porucznikiemnaokręgNivernais.

—Sądziwaszakrólewskawysokość, żepowstaniemożezakończyć siępomyślnie?—spytałHornblower.

—Powstanie?—powtórzyłaksiężnazleciutkimodcieniempytaniawgłosie.DlaHornblowerabyłtogłosprzeznaczenia.Księżnabyłanajinteligentniejszainajodważniejsza

ze wszystkich Burbonów, ale nawet ona nie potrafiła określić słowem „powstanie” ruchu, na czelektórego próbowała stanąć.Bonaparte jest buntownikiem; ona zabiera się do stłumienia buntu, nawetjeśliBonaparte królujewTuileries i armia jestmu posłuszna.Ale to byławojna;wojna na śmierć iżycie,iHornblowerniebyłwnastrojudozabawywgręsłówzamatorami.

— Nie traćmy czasu na definicje, madame — rzekł. — Czy zdaniem pani są we FrancjidostatecznesiłydlawypędzeniaBonapartego?

—Jestonnajbardziejznienawidzonymczłowiekiemwtymkraju.—Aletoniejestodpowiedźnamojepytanie—przyciskałjąHornblower.—Vendéebędziesiębiło—mówiłaksiężna.—Jest tamLaroche-Jacquelini ludziepójdąza

nim. Mój małżonek mobilizuje Południe. Król i jego Gwardia Przyboczna trzymają się w Lilie.Gaskoniastawiopóruzurpatorowi—pamiętapan,jakBordeauxwypowiedziałomuposłuszeństwowzeszłymroku.

Vendée może powstać; chyba tak będzie. Ale Hornblowerowi trudno było wyobrazić sobieksięcia d'Angoulême porywającego za sobą Południe czy tłustego, cierpiącego na podagrę króladokonującego tego samego na północy. Jeśli idzie owypowiedzenie posłuszeństwa przez Bórdeaux,Hornblower pamiętał Rouen i Hawr, apatycznych mieszczan i opornych rekrutów, których jedynym

Page 111: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

pragnieniem było wykręcić się w ogóle od walki. Przez rok korzystali z błogosławieństw pokoju iliberalnychrządów,więcmożeterazzechcąotowalczyć.Może.

—CałaFrancjawiejuż,żeBonapartegomożnapokonaćizdetronizować—ciągnęłaksiężna.—Atoczyniwielkąróżnicę.

—Magazynzprochemniezadowoleniainiezgody—dorzuciłhrabia.—Możesięzapalićodiskry.

Hornblowerowimarzyłosiętosamo,gdywjeżdżałdoHawru,inawetwmyślachużyłtejsamejmetafory,któraokazałasięprzecieżnietrafna.

—Bonapartema armię— rzekł.—Do pobicia armii potrzebna jest armia.Gdzie jąmożnaznaleźć?StarzyżołnierzesąwierniBonapartemu.Czycywilebędąchcielisiębić,a jeśli tak,czysięudaichuzbroićiprzeszkolićnaczas?

—Jestpanwpesymistycznymnastroju,milordzie—zauważyłaksiężna.— Bonaparte to najzdolniejszy, najaktywniejszy, najzaciętszy i najprzebieglejszy wojownik,

jakiego widział świat — odrzekł Hornblower. — Proszę o tarczę stalową dla odparowywania jegociosów,anieopapierowąobręczzcyrku.

Hornblowerpotoczyłwzrokiempotwarzach,księżnej,hrabiego,Marieimilczącegodworakawstopniugenerała,którystałprzyksiężnejodpoczątkurozmowy.Byłypoważne,niezdradzały jednakoznakwahania.

— A więc sugeruje pan, aby na przykład obecny tu M. le Comte poddał się potulnieuzurpatorowiiczekał,ażarmieEuropyodbijąFrancję?—zapytałaksiężnazleciutkąironią.PanowałanadsobąlepiejniżwiększośćBurbonów.

—M.leComtemusiratowaćswojeżycieucieczkązpowodułaskawości,jakąmikiedyśokazał—broniłsięHornblower,wiedziałjednak,żetoprzesądzasprawę.

Każde posunięcie przeciwko Bonapartemu w obrębie Francji, choćby łatwo zgniecione ikosztemdużegorozlewukrwi,będzielepszeodbiernegoczekania.Amożezakończyćsiępomyślnie,chociażHornblowernieliczyłnato.WkażdymraziepomieszaszykiBonapartemuwjegoroszczeniudo reprezentowania całej Francji, a przynajmniej opóźni nieuniknione starcie na granicy północno-wschodniej, zmuszając go do trzymania wojska tutaj. Hornblower nie oczekiwał zwycięstwa, sądziłjednak, że istnieje szansa, niechby nawet niewielka, wszczęcia w lasach i górach małej wojnypartyzanckiej, która może się później rozprzestrzenić. On sam służy królowi Jerzemu; jeśli możedoprowadzić do śmierci choćby jednego żołnierzaBonapartego, nawet za cenę stuwieśniaków, jegoobowiązkiem jest to uczynić. Przezmózg przemknęłamuwątpliwość, czy aby powodują nim tylkomotywyhumanitarne, czy teżmożeosłabławnimzdolność podejmowania decyzji.Zdarzałomu siępoprzedniowysyłaćludzinastraconepozycje;wniektórychtakichwyprawachsambrałudział,lecztoprzedsięwzięciebyłojegozdaniemzupełniebeznadziejne—ahrabiabędziewniezaangażowany.

—Imimoto,milordzie,dalejpanzalecabiernąuległość?—napierałaksiężna.Hornblowerpoczułsięjakskazaniecnaszafocierzucającyprzedścięciemostatniespojrzeniena

świattonącywblaskusłońca.Osaczałyponure,nieuniknionekoniecznościwojny.—Nie—zaprzeczył.—Zalecamopór.Posępne twarze otaczających go rozjaśniły się i wiedział już, że od jego decyzji zależy, czy

będziepokój,czywojna.Gdybydalejargumentowałprzeciwkopowstaniu,przeciągnąłbyichnaswojąstronę.Świadomośćtapogłębiłajegoprzygnębienie,mimożepróbowałutwierdzaćsięwprzekonaniu—którebyło słuszne—że lospostawił gowpołożeniuniepozwalającymdłużej się spierać.Kościzostały rzucone, więc spiesznie mówił dalej.—Wasza królewska wysokość zarzuca mi pesymizm.Jestempesymistą.Desperackietoprzedsięwzięcie,lecznieznaczy,żenależyzniegozrezygnować.Niewolno nam jednak zabierać się do dzieła lekkomyślnie. Nie wolno liczyć na wspaniałe czybłyskawiczne sukcesy. To przedsięwzięcie długotrwałe, trudne i nie dające sławy. Oznacza ono

Page 112: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

strzelanie do żołnierzy francuskich z ukrycia i ucieczkę po strzale. Czołganie się nocą, żebyzasztyletować wartownika. Palenie mostów, podcinanie gardeł nielicznym koniom pociągowym —takiebędąnaszewielkiezwycięstwa.

Chciał powiedzieć „To będą nasze Marenga i Jeny”, ale nie mógł wspominać zwycięstwBonapartegowobecgrupyproburbończyków.Spróbowałprzypomniećsobiejakieśburbońskiewiktorie.

—TobędąnaszeSteinkerki iFontenoye—ciągnął.Opisaćwparuzdaniach technikęwojnypartyzanckiej absolutnym ignorantomw tymprzedmiocie toniełatwezadanie.—Królewskigenerał-porucznik w Nivernais będzie ściganym zbiegiem. Będzie sypiał wśród skał i żywił się surowymmięsem, bo ogieńmógłby go zdradzić.Tylko godząc się na takiewarunkimożnawkońcu osiągnąćsukces.

—Jestemgotównatowszystko,doostatniegotchu—oświadczyłhrabia.Hornblowerwiedział,żedlahrabiegoalternatywąjestwygnaniedokońcażycia.— Nie wątpiłam ani przez chwilę, że mogę polegać na wierności Ladonów— powiedziała

księżna. — Pańska nominacja zostanie natychmiast przygotowana. Będzie pan miał wszelkiepełnomocnictwakrólewskiewNivernais.

—Acowaszakrólewskawysokośćosobiściezamierzaczynić?—spytałHornblower.—MuszęudaćsiędoBordeaux,żebypoderwaćGaskoniędoczynu.Chyba tak będzie najlepiej — im szerzej rozprzestrzeni się opór, tym większa będzie

konsternacjaBonapartego.Mariemoże towarzyszyć księżnej, a gdybyprzedsięwzięcie skończyło sięabsolutnymfiaskiem,ratowaćsięucieczkąmorzem.

—Apan,milordzie?—odwzajemniłapytanieksiężna.Oczywszystkichspoczęłynanim,leczrazchociażniezdawałsobieztegosprawy.Mapodjąć

decyzjęnaturyczystoosobistej.Byłwyróżniającymsięoficeremmarynarkiwojennej;nichtylkowrócidoAnglii,adostanie tamzpewnościądowództwoeskadryokrętówliniowych.Wielkie flotylleznówwypłyną na morza, a on odegra poważną rolę w dowodzeniu nimi; po kilku latach wojny zostanieadmirałemdowodzącymcałą flotą, człowiekiem, odktóregobędzie zależeć pomyślnośćAnglii. Jeślizostanie tutaj, to w najlepszym wypadku czeka go żywot ściganego zbiega, przywódcy obdartej izagłodzonej szajki bandytów, w najgorszym— zawiśnięcie na gałęzi. Może jest jego obowiązkiemuchronić siebie i swoje talenty dla Anglii, lecz Anglia ma dziesiątki zdolnych oficerów marynarkiwojennej, on natomiast posiada tę zaletę, że zna nieźle francuski i Francuzów i że znają go oni.Wszystkie jednak te argumenty nie były istotne. Nie rozpali słabiutkiego fajerwerku powstania, bypotemuciec,zostawiającprzyjaciół,żebyoniponosilitegoskutki.Niemógłbytakpostąpić.

—ZostanęzM.leComte—rzekł.—Oczywiściepodwarunkiemzgodynatozestronywaszejkrólewskiejwysokościihrabiego.Mamnadzieję,żebędęprzydatny.

—Zpewnością—odparłaksiężna.HornblowerpochwyciłspojrzenieMarieinagleopanowałagostraszliwaobawa.—Madame— rzekł zwracając się do niej— jak sądzę, będzie towarzyszyć jej królewskiej

wysokości?— Nie — odparła Marie. — Będzie wam potrzebny każdy mężczyzna, a ja jestem równie

przydatnajakmężczyzna.Znamtukażdybródikażdągórskąścieżkędostępnądlakoni.ZostajętakżezM.leComte.

—Ależ,Marie…—zacząłhrabia.Hornblower nie protestował.Wiedział, że skutek byłby ten sam, co protestowanie przeciwko

obłamaniusięgałęziwiązulubzmianiekierunkuwiatru.Uznał,żejestwtymwszystkimprzeznaczenie,któregoniemożnauniknąć.AjednospojrzenienatwarzMarieuciszyłoprotestyhrabiego.

—Doskonale—zgodziłasięksiężna.Potoczyłaponichwzrokiem;czasbyłozacząćpowstaniena serio. Hornblower odsunął na bok osobiste uczucia. Czekała go wojna, ze wszystkimi swymi

Page 113: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

problemami miejsca, czasu i psychologii. Zabierał się, prawie wbrew swej woli, do rozsupływaniasplątanychnitek.Nadbiurkiem,gdziesiadywałprefekt,żebywykonywaćpoleceniarząduparyskiego,wisiałamapadepartamentuwdużejskali.Napozostałychścianachrozwieszonebyłyjeszczewiększemapypodprefektur.Popatrzyłnanie.Drogi,rzeki,lasy.ŻegnajAnglio.

— Pierwsza ważna rzecz, jakiej się musimy dowiedzieć — zaczął — to gdzie stacjonująnajbliższeregularneoddziały.

KampaniaGórnejLoaryrozpoczęłasię.

Page 114: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałXIX

Drogaleśna,którąsięposuwali,przecięłasięzinnąpodkątemprostym.Byłopotworniegorącorównieżtu,wcieniusosen;pogodabyłaburzowa.Hornblowermiałcałestopywbąblachikuśtykałztrudemnawetpomiękkimpodłożuzigiełsosnowych.Brakowałowiatru,któryporuszałbydrzewami—wokółpanowałacisza.Niedzwoniłychoćbypodkowykońskie—trzechjucznychkonizżywnościąiamunicją, dwóch z rannymi i tego, na którym jechał jego ekscelencja królewski głównodowodzącygenerał na Nivernais. Dwudziestu mężczyzn i dwie kobiety, główne siły jego arcychrześcijańskiejmości,wlokło sięwydeptaną ścieżkąwraz zHornblowerem. Pięciu ludzi pod dowództwemBrownajechałowprzodziejakoawangardaitylużdalekowtylejakoariergarda.

Uskrzyżowaniadrógczekałnanichmężczyzna,łącznik,któregoBrown,jakoprzezornyoficer,zostawił w tyle, żeby oszczędzić głównym siłom wątpliwości, którędy jechać za nim; gdy podeszliblisko,mężczyznaodwróciłsięwskazującnacoświszącegoprzydrodze—szarobiałego.Byłtotrupczłowieka w wiejskim przyodziewku powieszonego na gałęzi sosny; to białe to był duży plakatprzymocowanydojegopiersi.

FrancuzizNivernais!—głosił.—WrazzmymprzybyciemnaczeledużejgrupywojskawszelkieszalonepróbyodmawianiaposłuszeństwarządowinaszegodostojnegoCesarzaNapoleonamusząustaćbezzwłocznie.Zprzyjemnością stwierdzam, że obłąkanapróbahrabiegodeGracayprzeciwstawieniasięCesarzowi,przywołanemuzpowrotemna tronprośbami inaleganiamiczterdziestumilionów jegowiernych poddanych, spotkała się z tak znikomympoparciem. Jednakże pewną liczbę nieszczęśnikówzbałamucono,skłaniającichdopochwyceniazabroń.

Dowiedzcie się więc, że z łaski Jego Cesarskiej Mości otrzymałem polecenie podania dopublicznejwiadomości,iżkażdyFrancuz,zwyjątkiemwymienionychniżej,któryzłożybrońisamzgłosisiędojakiegokolwiekoddziałupodmoimdowództwemprzedupływempiętnastudnioddatyniniejszejproklamacji, uzyska amnestię i darowanie winy. Będzie mógł swobodnie wrócić do swegogospodarstwa,warsztatu,nałonoswojejrodziny.

Każdy,ktoniezłożybroni,otrzymawyrokśmierci,któryzostaniewykonanynatychmiast.Każda wieś dająca schronienie buntownikom zostanie całkowicie spalona, a jej najważniejsi

mieszkańcyrozstrzelani.Każda osoba pomagająca buntownikom, czy to służąc za przewodnika, czy dostarczając

informacji,zostanierozstrzelana.Wyłączenizamnestii;wyżejwymienionyhrabiadeGracay,jegosynowa,znanajakoVicomtesse

deGracay, orazAnglik, znany jakoLordHornblower, którymusi zapłacić za żywot pełen gwałtów izbrodni.

PodpisanoEmmanuelClausen,hrabia,generałdywizji.6czerwca1815.

Hrabiapopatrzyłnapoczerniałątwarztrupa.—Ktotojest?—spytał.—Paul-Mariezmłyna,sir—powiedziałten,któryczekałtunanich.—BiednyPaul-Marie!—Więcprzejeżdżalijużtędy—zauważyłHornblower.Posuwamysiętąsamądrogącooni.Ktośwyciągnąłrękęwstronętrupa,jakbychcączerwaćplakat.—Stop!—zdążyłkrzyknąćHornblower.—Niemogąwiedzieć,żeprzybyliśmytądrogą.—Ztegosamegopowoduniemożemypochowaćbiedaka—dodałhrabia.

Page 115: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

— Musimy maszerować dalej — oświadczył Hornblower. — Jak przejdziemy przez bród,będzieczasnaoddech.

Popatrzył po swej żałosnej,malutkiej armii. Niektórzy stanąwszy osunęli się na ziemię. Inniopierali się omuszkiety, jeszcze inni sylabizowali słowa plakatu zawieszonego na piersi trupa Paul-Marie.Widzielijużprzedtempodobneafisze.

—Ruszamy,dzieci—poderwałichhrabia.Biedny starzec z twarzą pobladłą ze zmęczenia słaniał się w siodle; jego wynędzniały

wierzchowiec nie był wcale w lepszym stanie. Szedł niechętnie, ze zwieszonym łbem, ponaglanyostrogami.Resztaoddziału,głodna,obszarpana,szłapowłóczącnogamizajadącymiwiększośćznichpodnosiławzrokmijająctrupaPaul-Marie.Hornblowerspostrzegł,żeparuzaczęłopozostawaćwtyle,więczwolniłkroku,abybyćznimi;zapasemmiałpistolety.Dezerterującciludzieosłabilibyichsiłę,aponadtozdradziliby ichzamiarprzeprawyprzezbród.Clausenzaliczyłniewątpliwiepunktdla siebieoferującamnestię,bowoddzialebyłowielu—Hornblowersporządziłsobiewmyślachichlistę,możeniekompletną — którzy już się zastanawiali, czy warto kontynuować walkę. Ludzie mający wperspektywie tylkoniechybną śmierć biją się lepiejwwalce z góry skazanej naprzegranąniż ci, comająszansęnapoddaniesię, toteżczłonkowieoddziałumaszerującyzanimmuszązżalemmyślećoszybkimupływiepiętnastodniowegoterminuokreślonegowproklamacji.Byłwłaśniedzień18czerwca—niedziela,18czerwca1815roku.Musiutrzymaćludziprzysobieprzezdalszetrzydni,abyzdobyćpewność,żebędąwalczyć,gdystawkąstanąsięichgłowy.

Pokrytepęcherzamistopybolałyokrutnie,bokrótkipostójprzytrupiePaula-Marieprzywróciłw nich czucie; będzie musiał maszerować jakiś odcinek drogi zanim znów przestanie je czuć.Przyśpieszył kroku, żeby zrównać się zMarie idącąw środku grupy, zmuszkietem przewieszonymprzezplecy.Obokniej szłaAnnette.Marieścięłaswebujnewłosy—obcięła jenożempopierwszejnocyspędzonejwrolipartyzanckiegożołnierza—ichkońcezwisałynierównowokół twarzymokrejod potu zmieszanego z brudem.Lecz obie zAnnette byływ znacznie lepszym stanie fizycznymniżHornblower;niemającstópwpęcherzach,posuwałysięwciążzpewnąswobodąwporównaniuznim,kuśtykającymnazmęczonychnogach.Jednabyładziesięćlatmłodszaodniego,adrugapiętnaście.

—'Oratio,czemuniezostawiszPierre'ainieweźmieszjegokonia?—spytałaMarie.—Nie—żachnąłsięHornblower.—Itakumrze—ciągnęłaMarie.—Wraniezrobisięzgorzel.— Zostawienie go tu, w lesie, na samotną śmierć źle wpłynie na innych — tłumaczył

Hornblower.—PozatymmożezostaćznalezionyprzedśmierciąprzezludziClausena,atenwyciągniezniego,cozamierzamyrobić.

—Notozastrzelgoipochowaj—powiedziałaMarie.Kobiety biorące udział w wojnie są zawziętsze od mężczyzn i skłonne doprowadzić logikę

wojnydojeszczebardziejlogicznejkrańcowości.Tojesttaczuła,łagodnaMarie,słodkaiwyrozumiała,copłakałazmiłościdoniego.

—Nie—powtórzyłHornblower.—Wkrótcezdobędziemywięcejkoni.—Przypuśćmy,żetak—ustąpiłaMarie.Trudno było utrzymywać konie przy życiu w takich warunkach; zdychały lub kulawiały,

podczas gdy ludzie żyli i maszerowali dalej. Upłynęło tylko dwa tygodnie od czasu, gdy ClausenprzybywającodstronyBriarezmusiłichdoopuszczeniaNevers,awbezlitosnympolowaniunaludzi,któresiępotemzaczęło,koniepadałytuzinami.ZClausenamusibyćzdolnyienergicznyoficer;jegooddziały następowały im na pięty w nieustannym pościgu. Tylko posuwając się nocami i stosującpodstępyiwybiegimogliunikaćwpadnięciawjegoszpony.Dwukrotniemiałymiejsceniewielkie;choćostre starcia ariergardy; raz udało im się wciągnąć w zasadzkę ścigający ich oddział huzarów —Hornblowerowistanęliprzedoczymażołnierzewkolorowychmundurachspadającyzsiodełponagłej

Page 116: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

salwie oddanej z pobocza drogi — a teraz sami znajdowali się tu już tylko z połową swoich sił,posuwającsięzadnia,pocałonocnymmarszu,żebyprzedrzećsięprzeztyłyjednejzokrążającychichkolumnClausena.Mariewiedziałaoleżącymprzedniminiebezpiecznym,małoznanymbrodzieprzezLoarę.PrzeprawiwszysiętamtędybędąmogliodpocząćjedendzieńwlesieRunes,zanimsięujawniąwdolinie rzekiAller, i tamwzniecającwrzenie.Clausennatychmiastpogoni zanimi, alemajączas,żebysiętymmartwić;ichdalszekrokizależećbędąodnowychokoliczności.

TenClausen jestniewątpliwiezdolny ienergiczny—musiałwHiszpaniinauczyćsięwalkizpartyzantami.Wspierajągojednaksporesiły;Hornblowerowibyłowiadomoo14Legeri40Ligne—toznaczy14pułku lekkiejpiechoty i40 liniowym—był też jeszcze jedenpułk,zktórymdotądniemiałstyczności,orazconajmniejjedenszwadron10pułkuhuzarów.Dziewięćbatalionów,możewięcej—sześćalbo siedem tysięcy ludzi—wszyscywpościguza jegoobdartą trzydziestką.Spełnia swójobowiązek,botesiedemtysięcyludzimogłobybyćlepiejwykorzystanenagranicybelgijskiej,gdzienapewno trwają jakieś potyczki.A jeśliby tylko byłw stanie kontynuowaćwalkę,mógłby osłabić i tesiedemtysięcy,sprawiając,żezniszcząsięimbutyiopuściichduchwalki.Mógłby!Zaciąłzębyiszedłdalej;straciwszywstopachczucieprzestałodczuwać,żegobolą.Martwiłsiętylko,żematakbardzozmęczonenogi.

Dosłyszałwoddalisłabypomruk.—Armaty?—spytałtrochęzdziwiony.—Grzmot—odparłaMarie.Kiedyśtaksięprzekomarzalilekkozesobą;przechadzalisię,beztroscyiweseli,trzymającsię

zaręce.Wydawałosięrzecząprawieniemożliwą,żesątymdwojgiemludzi,którzyspacerowalisobiewkrótkimokresiepokojowegowytchnieniaprzedpowrotemBonapartegozElby.Hornblowerbyłterazzabardzo zmęczony, żeby myśleć o miłości. Znowu zahuczał grzmot; upał stał się dokuczliwszy. Podubraniem czuł szczypanie potu. Chciało mu się pić, lecz pragnienie nie tak mu doskwierało jakzmęczenie fizyczne.W lesie ściemniło się, nie z powodu zbliżania sięwieczoru, do którego jeszczebyło daleko, lecz od chmur burzowych zbierających się nad ich głowami. Ktoś idący tuż za nimistęknął,więcHornblowerzmusiłsię,żebyspojrzećdotyłuiwyszczerzyćzębywuśmiechu.

—Któryż toporykuje jakkrowa?—zapytał.—StaryOjciecFermiac?Pięć latmłodszyodemnie,amówiąonimOjciecFermiaciporykujejakkrowa.Głowadogóry,Ojcze!MożeznajdziemycibykapodrugiejstronieLoary.

Po tych słowach ludzie zarechotali śmiechem — niektórzy całkiem histerycznym, innirozbawienijegoniezadobrąfrancuszczyzną,ajeszczeinniśmialisięztego,żewielkilordangielskidowcipkujesobiezwieśniakamifrancuskimi.Huknąłgrzmotprawienadichgłowamiikropledeszczuzaczęłyuderzaćoliściedrzew.Kilkakropelpadłonaznużonetwarze.

—Idziedeszcz—odezwałsięktoś.—Przez ostatnie dwa dnimiałemwodę pod stopami— rzekłHornblower.—Musielibyście

zobaczyćmoje bąble.Nawet dobry Jezus nie chodził nigdy po takiej ilościwody, jakąmamw tychbąblach.

Odważne bluźnierstwo znów pobudziło ludzi do rechotu i pomogło im przebrnąć dalsze stojardów.Wgórzeotworzyłysięupustyniebieskieideszczlałsięjakwodospad.Hornblowerzaczekałnaidące na końcu konie juczne, żeby sprawdzić, czy skórzane pokrowce dobrze osłaniają kosze na ichgrzbietach.Byłatamamunicjanadwatysiącesalwzmuszkietów,iniechciał,żebyuległauszkodzeniu—trudniejbyłobyonowąniżożywność,czynawetskóręnabuty.Posuwalisięztrudemwpółmroku;nasiąkającwodąodzieżstawałasięcorazcięższa.Ziemiapodstopami rozmiękła,aburzaniechciałaosłabnąć.Wciążhuczałygrzmotyibłyskałybłyskawiceoświetlającciemnemiejscapoddrzewami.

—Ilemamyjeszczedoprzebycia?—zwróciłsięHornblowerdoMarie.—Jakieśdwieipółmili[73].

Page 117: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Trzygodzinydrogi,będziemrokalboicałkiemciemno,zanimdotrądocelu.—Tendeszczpogłębibród—powiedziałaMarieznowąnutkąniepokojuwgłosie.—MójBoże!—wyrwałosięHornblowerowi,zanimsięzreflektował.Osiemnaście półbatalionów rozproszyło się w pościgu za nimi, a Hornblower prowadził swą

gromadkępośródtejmasywojska.Ryzykowałprawiewszystko,żebymócprzeprawićsięprzezrzekęwtymtrudnymdoprzewidzeniapunkcieipozbyćsiępościgu,przynajmniejnajakiśczas.Znajdąsięwogromnymniebezpieczeństwie,jeśliprzeprawaniedojdziedoskutku.Posuwalisięprzeważnieskalistąokolicą z cienkąwarstewką gleby, którędywielka rzeka niosła swemasywody, i deszczw krótkimczasie podniesie jej poziom.Zawrócił na swych zmęczonych nogach, żeby kazać ludziomwydłużyćkrok.Musiał to robićcokilkaminutdokońca tegoponuregomarszuwciemnościach,którezapadłyprzedwcześnie,wpotokachdeszczulejącegosięnanichbezprzerwy;dwarezerwowekoniepotykałysię iwierzgałyzadami, aobaj ranni jęczeli zbólu.Hrabia jechałbez słowa,pochylonydoprzoduwsiodle, zalewany strugami deszczu. Hornblower wiedział, że znajduje się w krańcowym stadiumwyczerpania.

Ktośwprzodziekrzyknąłostrzegawczopoprzezdeszcz imrok;był to człowiekz awangardywysłanydotyłuprzezBrowna.Browndojechałdoskrajulasuiodrzekidzieliłgokrótkiodcinekdrogiprzez skaliste zalewisko. Wszyscy zatrzymali się pod ostatnimi drzewami, a zawiadowcy ruszyliostrożnie do przodu, żeby sprawdzić, czy ten odludny odcinek brzegu rzeki jest patrolowany—niemożnabyłozaniedbaćżadnegośrodkaostrożności,mimożekażdyszanującysięwartownikopuściłbycichaczemposterunek,żebysięgdzieśschronićwtakąnoc.

—Rzekagłośnoszumi—odezwałasięMarie.Zmiejsca,gdziestaliwmokrymbłocie,byłojąsłychaćnawetpoprzezszumdeszczu,iHornblowerwolałniemyśleć,cotooznacza.

Wrócił człowiek wysłany przez Browna; zlustrował brzeg rzeki i nie znalazł śladunieprzyjaciela, jak się zresztąnależało spodziewać.LudzieClausena rozproszyli się jużdostatecznie,żeby pilnowaćmiejsc przypuszczalnego pojawienia się zbiegów,więc trudno, żeby byli jeszcze i tu,gdzietychzbiegówniktnieoczekiwał.Oddziałekzsiadłzkoni.Hornblowerpoczułznowuokropnybólwstopach,gdyciężarciałanacisnąłnapęcherze.Początkowoniemógłprawieiść,anogi,zesztywniałei zmęczone, nie chciały gowcale słuchać.Hrabia zdołałwsiąść na swego konia, leczwyglądało, żebiedne zwierzę czuje takie samo zmęczeniew nogach jakHornblower.Cała ta żałosna grupka ludzikulejąc, potykając się i kuśtykając posuwała się naprzódw gęstniejącymmroku. Burza przeszła jużjakiśczastemu,leczdeszcznieustawałizapowiadałosięnacałonocnąulewę.

Wpółmrokubyłsnęłaprzednimiwzburzonapowierzchniarzeki.—Bródzaczynasięprzytamtychdrzewach—powiedziałaMarie.—Podpowierzchniąwody

jest występ biegnący stamtąd ukosem ku środkowi rzeki. Po nim właśnie można przebyć głębokiodcinek.

—Notochodźmy—rzekłHornblower.Obolały iwyczerpanyczułsię tak,że teostatniepółmilichętnieprzebyłbynaczworakach.

Doszlidoskrajuwody;wzburzonarzekarwałamiędzygłazamiuichstóp.—Jużjestzagłęboko—stwierdziłaMarie.Wypowiedziałatylkogłośnoto,czegoobawialisię

wszyscy.Mówiłabeznamiętnymtonem;jejgłosbrzmiałgłuchoimartwo.—Wezmękoniaispróbuję—ciągnęła.—Hejtam,pomóżciePierre'owizsiąść.—Madame,proszępozwolić,żejaspróbuję—zaproponowałBrown,leczMarieniezwróciła

wcalenaniegouwagi.Wsiadła na konia okrakiem, podciągnąwszy spódnicę amazonki, żeby jej nie przeszkadzała, i

przynaglająckoniawjechaławwodę.Zwierzęwierzgało,omalnie straciwszyoparciadlanógwśródniewidocznychgłazów, i posuwało sięnaprzódbardzooporniepodnaciskiemobcasówMarie.Wodadosięgałamuprawiebrzucha,zanim—jaksiędomyślałHornblower—końdotarłdokońcawystępu

Page 118: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

skalnego,októrymmówiłaMarie.TuwolaMarieprzeważyłaznowu jegoopór;końruszyłdalej.Potrzech krokach stracił oparcie dla nóg i zaczął miotać się szaleńczo, prawie znikając pod wodą,porywanywiremiunoszonyzprzerażającąszybkością,zanimzdążyłstanąćnanogachnanierównymdnie.Mariewyleciawszyzsiodłajakimścudemzawisłanajegokuli[74],unikającstratowaniakopytamizwierzęciarwącegosiędobrzegu,izdołałastanąćnanogi,gdykoń,parskajączprzerażenia,wydostałsię z płytkiej przy brzegu wody. Marie z trudem wdrapała się na brzeg, bo nasiąkłe wodą ubranieściągałojąswoimciężaremwdół.Obserwowalijejpróbęwabsolutnymmilczeniu,nawetwmomencie,gdyznalazłasięwstraszliwymniebezpieczeństwie.Dlawszystkichstałosięrzecząjasną,żebródjestniedoprzebycia.

—Musimyterazwszyscyprzejśćprzezwodę,zwyjątkiemmilorda—odezwałsięczyjśgłos.Możnatobyłouznaćzażart,leczkażdy,ktogosłyszał,zdawałsobiesprawę,żetonieżart.

Hornblowerzwysiłkiemotrząsnąłsięzotępienia.Musimyśleć,planowaćiprowadzić.— Nie — zaprotestował. — Jestem jedyną osobą, która może to zrobić. A nikt z nas nie

odważyłby się puścićw pław. Prawda? Chodźmywięc brzegiem, aż znajdziemy jakąś łódź.Oddamdziesięćcudówświatazajednąłódkę.

Jego propozycję przyjęto w przygnębiającym milczeniu. Hornblower zastanawiał się, czy ciludzie są w połowie tak wyczerpani jak on. Zmusił się do wstania ogromnym wysiłkiem woli, niezważającnabólpowodowanyprzezpęcherze.

— Idziemy— rzeki.— Tu w każdym razie nie możemy zostać.— Żaden dowódca grupypartyzanckiejbędącyprzyzdrowychzmysłachnierozłożyłbysięobozemnanocnadrzeką,przezktórąniemożna przeprawić się w bród, gdziemógłby zostać osaczony; a przy tym nieustannym deszczuupłynieconajmniejdwadzieściaczterygodziny,zanimbędziemożnaznowukorzystaćzbrodu.

—Idziemy—powtórzył.—Chodźcie,Francuzi.Ale już wiedział, że przegrał. Kilku poruszyło się niechętnie; większość czekała, co zrobią

towarzysze, a potem rozmyślnie wszyscy pokładli się z powrotem na dalej padającym deszczu,niektórzynaplecach,inninabrzuchu,ukrywająctwarzewpodłożonychrękach.

—Godzinęodpoczynku—odezwałsięczyjśgłos.Któryśznich—Hornblowerowiwydawałosię,żemłodziutki,niespełnasiedemnastoletniJean

—płakałgłośno,niewstydzącsięswychłez.Ludziedoszlidopunktuzałamania.Hornblowermówiłsobie,żektośinny,owiększejsileperswazji,zdołałbymożeichpoderwać,leczonniepotrafił.Gdybybród był do przebycia, przeszliby tamtędy, i na ostatnich nogach przebyliby jeszczemilę albo dwieprzeciwległymbrzegiem, leczwobec fiaska z brodemnie będą zdolni tej nocy do żadnego dalszegowysiłku.Wiedzieli też, równie dobrze jak on, że niema po co iść.Rebelia się skończyła, czy pójdądalej,ażpośmierć,czyzrezygnująteraz.Udaremniłajątaburzaizalaniebrodu.Doświadczeniwwalcepartyzanckiej ci ludzie byli realistami i wiedzieli, że cokolwiek by jeszcze zrobili, wszystko będzietylkogestem.Ponadto znaliwszyscyproklamacjęClausena, oferującą amnestię.Brownu jegoboku,wymownyw swymmilczeniu, trzymał dłoń na pistolecie za pasem.Brown, on sam,Marie; hrabia iAnnette, choć oni nie na wiele się zdadzą. Może jeszcze ze dwóch— w tym stary Fermiac— towszyscy, na których można liczyć. Na razie wystarczy. Mógłby położyć trupem stawiającychnajsilniejszysprzeciwiresztadźwignęłabysięipomaszerowałaponurodalej.Alewgruncierzeczywtych ciemnościach trudno bymu było utrzymać przy sobie niechętnych. Tak łatwomogliby umknąćcichaczem;któryśbardziejniezadowolonyczyzdesperowanyodresztymógłbyteżbeztruduwsadzićmunóżwplecypodczasmarszu czyprzyłożyć lufęmuszkietudo żeber i pociągnąć za spust.Byłbygotówpodjąć ryzyko, zastrzelić kilkumalkontentów, niewidział jednak praktycznej z tego korzyści.Pozostałamutylkojednarzeczdozrobienia,ostatniadeskaratunkuściganegoprzywódcypartyzantów:kazaćludziomrozproszyćsięiczekaćnalepszedni.Gorzkatopigułkadoprzełknięcia,szczególniewobliczu ogromnego niebezpieczeństwa grożącego hrabiemu i Marie, ale nie była to sprawa wyboru

Page 119: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

najlepszejmożliwości.Musiałwybraćmożliwienajmniejzłą.Leczklęskatostrasznarzecz.—Doskonale—powiedział.—Tusiępożegnamy.Kilkumężczyznporuszyłosięnatesłowa.—'Oratio!—wykrzyknęłaMarieiurwała;zdążyłanauczyćsiędyscypliny.—Waszemużyciunicniezagraża—ciągnąłHornblower.—Czytaliściewszyscyproklamację

Clausena.Jutro—ajeśliwolicie,tojeszczedziś—będzieciemogliodszukaćktóryśzjegooddziałówipoddać się. Możecie wracać do domu. Madame, hrabia i ja pojedziemy dalej, bo musimy.Uczynilibyśmyzresztątosamo,nawetgdybyśmyniemusieli.

Tesłowawprawiły ludziwmilcząceosłupienie.Wciemnościachniktsięnieporuszyłaninieodezwał.Dwa tygodnie trudów,niebezpieczeństw iudrękprzez jakieprzeszliostatnio,wydawały sięwiększościznichtrwaćnieskończeniedługo,toteżtrudnoimbyłowierzyć,żetenokressięskończył.

—Wrócimy— ciągnął Hornblower.— Pamiętajcie o nas, gdy znajdziecie się już w domu.Myślcieonas.Wrócimyznowymwezwaniemdobroni.Awówczaszbierzemywszyscyswesiły,żebystrącićtyranaztronu.Pamiętajcieotym.Aterazostatniokrzyknacześćkróla!ViveleRoi!

Ich okrzyk zabrzmiał słabo, lecz Hornblower osiągnął to, co sobie zamyślił. Zasiał nasionaprzyszłegobuntu;poopuszczeniuokolicyprzezdywizjęClausenamożnabyznowupostawićNivernaiswstanwrzenia,jeśliobjawisięjakiśprzywódca—jeślijemuihrabiemuudasiękiedykolwiekwrócićdotejprowincji.Nikłatoidesperackanadzieja,lecztyleimtylkopozostało.

—WimięBoże!—odezwałsięFermiac.—Toterazidęzwami.—Ija—dobiegłczyjśgłoszciemności.Możemając za sobą tych dwóch Francuzów udałoby się wzruszająco zaapelować do reszty,

pociągając ichna fali emocji i zachęcićdodalszegomarszu.Czując tępokusęHornblower rozważyłchłodno za i przeciw.Taki histerycznyporywniemiał raczej szansprzetrwaniaprzyniewymownymzmęczeniu, jakie ludzie musieli odczuwać. Niektórzy po prostu nie mogli iść dalej. Nic z tego niebędzie;ranonieznajdzieprzysobienawetsześciuludzi,aczaszostaniestraconybezpowrotnie.

—Dziękujęwam—powiedziałHornblower.—Fermiacmójprzyjacielu,zapamiętamtosobiena przyszłość. Ale musimy jechać i to szybko. Czwórka nas z sześcioma końmi będzie miałanajwiększeszansę.Wracajcie,Fermiac,dożonyipostarajciesięniebićjejwsobotywieczorem.

Tymisłowamiudałomusięnawetwywołaćśmiech,właśniewtakimmomencie!Chciał,żebyrozstanieodbyło się spokojnie i tak, abymiałowpływnaprzyszłość.Wiedział jednak, żeniebędzieprzyszłości;wiedziałtowduszyiczułwkościach,nawet,gdywydawałrozkazzdjęciaładunkuzkonijucznychizmusiłBrownapoprzykrejutarczcesłownej,dozostawieniaAnnette,żebyjązachowaćprzyżyciu. On sam zginie i Brown pewnie też. IMarie, kochanaMarie— gdy duszą jegomiotały faleuczucia,wyrzutówsumienia,samotępienia,obawiżalu,niepewnościirozpaczy,jegomiłośćdoMarienietylkotrwaładalej,leczwzmagałasię,takżejejimięnieustannietowarzyszyłojegomyślom,aobrazjejmiałzawszeprzedsobą,oczymkolwiekinnymbyniemyślał.DrogaMarie,słodka,ukochanaMarie.

Prowadziłazapasowegokonia,aBrowndrugiego;całaczwórkadosiadałanajlepszychspośródsześciuposiadanychwierzchowców.Konieślizgałysięipotykałynanierównejziemiprzyskrajuwodyaż do chwili, gdy dotarły do ścieżki nad rzeką. W ciemnościach stąpały apatycznie do przodu.Hornblowerbyłtakwyczerpany,żeztrudemtrzymałsięwsiodle;kręciłomusięwgłowieiczułsiętaki chory, żemusiał się trzymać kuli siodła.Namoment zamknął oczy i od razumiałwrażenie, żespadapojakiejśogromnej,gładkiejpochyłości,jakłódkapokonującakataraktęczterylatatemu;omałonie zleciał z siodła, gdy oprzytomniawszywyprostował się gwałtownym ruchem;musiał jak tonącyprzywrzeć do kuli siodła. Wiedział jednak, że u stóp pochyłości czeka na niego Marie z oczymazasnutymimiłością.

Otrząsnąłsięzmajaczeń.Musiobmyślićplan,zastanowićsięnadsposobemucieczki.Przywołałprzed oczy wyobraźni mapę okolicy, zaznaczając na niej wmyślach to, co wiedział o usytuowaniu

Page 120: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

ruchliwych oddziałów Clausena. Tworzyły one półkolisty kordon, którego średnicą była rzeka ipośrodkuktóregoznajdowałasięobecnieichczwórka.Dotychczaswtejsytuacjipodtrzymywałagonaduchunadziejanaprzeprawieniesięprzez rzekębrodem,októrymmówiłaMarie.Wśladzanimi,oczym wiedział, maszerował półbatalion 14 pułku lekkiej piechoty, widocznie z poleceniembezpośredniego pościgu, natomiast inne oddziały znajdowały się przed uciekającymi. Gdy zapadałanoc,półbatalionbyłprzypuszczalniesześć,możesiedemmilzanimi,chybaże—comogłołatwosięzdarzyć—oficer dowodzący zmusił żołnierzy domarszu po ciemku.Czyma próbować przebić sięprzezkordon,czyforsowaćrzekę?

Idącyprzednimkońhrabiegoprzewróciłsięztrzaskiemiłomotem,ajegowłasnyomalgoniezrzucił,gdywspiąłsię,żebynienadepnąćnależącego.

— Czy coś się panu stało, sir?— dobiegł z ciemności głos Browna; musiał błyskawiczniezsunąćsięzsiodłamimododatkowejtrudności,jakąstwarzałoprowadzeniezapasowegokonia.

—Nie—odparłhrabiaspokojnie—alebojęsię,żekońsięskaleczył.Rozległsięchrzęstwędzidła,gdyBrownzhrabiązaczęlipociemkuobmacywaćzwierzę.—Tak,skręciłsobiebark—oznajmiłBrownpodłuższejchwili.—Założęsiodłonainnego.—Napewnoniejesteśranny,ojcze?—zapytałazniepokojemMarieużywającformy, jakaz

pewnościąniebyłaprzyjętamiędzynimi.—Nienaprawdęnie,mojadroga—odparłhrabiatonem,jakimmówiłbywsalonie.— Jeśli zostawimy tu tego konia,milordzie, to oni go zobaczą, jak tu przyjdą—powiedział

Brown.„Oni”tooczywiścieścigająceichwojsko.—Tak—zgodziłsięHornblower.—Sprowadzęgoześcieżki,milordzie,izastrzelę.—Niebędzieszmógłodejśćznimdaleko—zauważyłhrabia.—Wystarczy kilka jardów— odparł Brown— jeśli będzie pan łaskaw, sir, potrzymać oba

konie.To siadali to wstawali, podczas gdy Brown nakłaniał cierpiące stworzenie do kuśtykania ku

swemu przeznaczeniu. Poprzez miękki szelest deszczu usłyszeli szczęknięcie pistoletu, który niewypalił;odczekali,ażBrownponownieprzygotowałpistoletiażdobiegłdonichtrzaskwystrzału.

—Dziękujęsir—usłyszałHornblowergłosBrownanajwidoczniejodbierającegoodhrabiegokonia,apotemjeszcze;—Madame,pozwolipani,żejaterazbędęprowadziłzapasowego?

WtymmomencieHornblowerpodjąłdecyzję.—Pojedziemyjeszczekawałekbrzegiemrzeki—powiedział.—Potemodczekamydoświtui

spróbujemyprzeprawićsięnadrugąstronę.

Page 121: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

RozdziałXXTej nocy każde z nich spało na raty może godzinę w sumie. Ubrania ich były kompletnie

przemoczoneichociażznaleźlipociemkuskrawektrawynadrzeką,żebysiępołożyć,toitakczulipodniątwardąskalę.Takbardzobylijednakwyczerpaniispragnienisnu,żechwilamitraciliświadomość,zapominaliochłodzieiobolałychczłonkach.HornbloweriMarienajnaturalniejwświeciepołożylisięrazemobjąwszysięwzajemnie;podesłalisobie jegomokrypłaszcz,aprzykrylisię jejokryciem.Takbyłocieplej.Przypuszczalniespalibytaksamo,obejmującsię,gdybybyliniczymdlasiebie;wpewnymsensie,wskutekzmęczeniabyliniczymdlasiebie.WielkiprzypływmiłościiczułościodczuwanyprzezHornblowera nie wiązał się z kontaktem jego zmaltretowanego ciała z ciałem Marie. Był zbytzziębnięty i zmęczony, żebyodczuwaćnamiętność.LeczMarie leżaław ciemnościachobejmującgoramieniem; była młodsza i nie tak zmordowana jak on, może też mocniej kochała. Zdarzyła siębłogosławiona chwila, może pół godziny przed świtem, deszcz już ustał, gdy Hornblower, śpiącyspokojniezgłowąnajejramieniu,całynależałdoniej.Zasobąmieliwojnę,przedsobąśmierćinicniemogłostanąćmiędzynimiwtymmomencie.Możebyłytonajszczęśliwszechwile, jakieHornblowerdałjejkiedykolwiek.

Onsamocknąłsięzpierwszymbrzaskiemdnia.Znadrzekipodnosiłasięgęstamgłaispływałanapola,apoprzezmgłęHornblowerdojrzałczyjśzaryswodległościkilkujardów.Ztrudemrozpoznałhrabiego,którysiedziałowiniętypłaszczem.ObokniegoBrownpochrapywałlekko—widaćionidwajspalirazem.Minęłokilkachwil,zanimHornblowercałkiemoprzytomniał;następnąrzeczą,jakadotarładojegoświadomości,byłmocnyszumrzekipłynącejbystrooboknich.Usiadł,leżącaprzynimMarieobudziła się także.Wstał, stopy piekielnie go bolały od pęcherzy.Czuł boleśnie każdy staw.Trudnobyło ignorować ból, kiedy każdy krok sprawiał torturę równie okrutną, jak wymyślne torturyśredniowiecza,alenieodezwałsięnatentematanisłowem.

Wkrótce ruszyli w drogę, dosiadłszy koni, które nie były z wyglądu w lepszej kondycji niżubiegłejnocy.Tawędrówkazabijałaje.Rozwidniałosięszybko;Hornblowerprzypuszczał,żebędzietojedenz tych letnichdni typowychdla środkowejFrancji,wietrzny i słonecznyzarazem.Należało sięspodziewać,żezagodzinęlubwcześniejmgłaznikniezupełnie.Płynącaobokrzekarwałaześpiewnymszumem,poprzez rzednącąmgłęwidzieli szary,upstrzonybieląbezmiar jejwód.NiedalekozprawejstronybiegłaszosadoBriareiParyża;jechaliterazścieżkąokrążającpłaskiterenzalewowy.Będąctakblisko rzeki Hornblower szybko obmyślał plan przeprawy. Wiedzieli, że rozlane szeroko wodyukrywałypłyciznynaznacznejczęściszerokości.Głównamasawodyigłównynurtszłyjednymtorem,tobliżej jednegobrzegu, todrugiego,aczasemśrodkiemrzeki— jakdobrzepamiętał tozjawiskozczasu,kiedyuchodził rzekąwniewielkiej łódce.Gdybyudało imsięprzeprawićzkońmiprzeznurt,płycizny przejechaliby szybko. Na brodzie wskazanym przez Marie mieli skorzystać z występuskalnego,biegnącegowpoprzeknurtutakbliskopowierzchni,żemożnabyłoprzechodzićtamtędyprzyniskiej wodzie; ponieważ z tym występem nie udało się, trzeba było znaleźć inny sposób.Wystarczyłabynawetmałałódźwiosłowa,jakąmaprawiekażdegospodarstworolnenadrzeką.BródMariebyłznacznie lepszy,a toz tegowzględu,żeścigającyniedomyślilibysię,żeuciekinierzy tamwłaśnieprzeprawilisięprzezrzekę,alekażdarzeczbyłalepszaniżnic.Podrugiejstronierzekiukradnąświeżekonieiumknąpościgowi.Hrabiażachnąłsięlekkonasłowo„ukradną”,nieubrałjednakswegoprotestuwsłowa.

Słońceprzebiłosięjużprzeztumanmgłyiświeciłozprawejstronyprawienapoziomiewody;powierzchniarzekijeszczeparowałatrochę.Napewnodzieńbędzieupalny.Apotemujrzelito,czegoszukali,małąfarmęizabudowanianadskrajemwodyponiżejwałurzecznego.Czerniaływyraźniewemgle oblane słońcem. Instynkt wojenny nakazał im natychmiast zawrócić i skryć się w niewielkimzagłębieniuosłoniętymwierzbami,izsiąśćzkoni,abyichniezauważono.

Page 122: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—Czymampójśćprzodem,sir?—spytałBrown.Możetobyłjegosposóbnautrzymywaniesięprzyzdrowychzmysłachtooficjalnezwracaniesiędoswegopanaizachowaniewłaściwedobremusłużącemu.

—Tak,idź—odparłHornblower.Hornblowerwysunął się doprzodu, napozycję, z którejmógł obserwowaćBrownaostrożnie

skradającegosiędofarmy.Gdybywpobliżubyłowojsko,zakwaterowałobysięwłaśnietam.Zdrugiejjednak strony o tej porze ranka żołnierze kręciliby się po zabudowaniach, aHornblower niewidziałnikogo w mundurze. Zobaczył natomiast młodą kobietę i starego mężczyznę. A potem ujrzał cośjeszcze,cosprawiło,żenadzieja iradośćzatkałymudech.Naskalistymbrzegurzeki,uskrajuwodyniedalekofarmyleżałałódź—jejzarysbyłłatwydorozpoznania.Dziewczynaszławstronęwinnicyzafarmą,gdyukrytyBrownzwróciłnasiebiejejuwagę.Hornblowerpatrzył,jakcidwojewdalisięwrozmowęijakBrownwstałiposzedłwkierunkuzabudowań.Wminutępóźniejpojawiłsięzpowrotemi dał im znak ręką, że wszystko w porządku. Wsiedli na konie—Marie prowadziła wierzchowcaBrowna, a Hornblower zapasowego i pokłusowali do farmy. Brown czekał na nich, z pistoletem zapasem, skąd mógł go łatwo wydobyć. Starzec gapił się na nich, gdy zsiadali z koni. Hornbloweruświadomiłsobie,żeprzedstawiająniecodziennywidok,brudni,obdarciinieogoleni.Mariewyglądałajakżebraczka.

—Żabojadybyłytuwczoraj,milordzie—informowałBrown.—Kawaleria,oilesięmogłemzorientować, ci sami huzarzy, których widzieliśmy w zeszłym tygodniu. Ale odjechali wczorajwczesnymrankiem.

—Bardzodobrze—odparłHornblower.—Spuścimyłódźnawodę.—Łódź!—wykrzyknąłstarzecwytrzeszczającnanichoczy.—Łódź!—Czemuwrzeszczysz?— spytał ostro Hornblower, zastanawiając się w przerażeniu, co za

nowyciosszykujemusięzestronylosu.—Obejrzyjciełódkę!—odparłstarzec.Podeszli do łodzi, ktoś zadał jej siekierą cztery potężne ciosy; dno było przedziurawione w

czterechmiejscach.— To huzarzy — zaczął stary cienkim głosem, z lubością rozwodząc się nad okropnymi

szczegółami.—„Porąbaćłódź”,powiedziałoficer,notoporąbali.Żołnierze zdawali sobie sprawę, podobnie jak Hornblower, z ważności odcięcia zbiegom

dostępu do rzeki. Podjęli wszelkie środki zapobiegawcze, jakie przyszły im do głowy, żebyuniemożliwićnieupoważnionymosobomprzeprawęnadrugibrzeg.WłaśniedlategobródMariebyłbybezcenny,gdybywczorajudałoimsięprzejśćtamtędy.

Mocnytobyłcios;Hornblowerpopatrzyłnawzburzonewodyrzeki,napolaiwinniceciepłeodporannegosłońca.Marieihrabiaczekali,ażcośpostanowi.

— Możemy doprowadzić łódź do stanu pływalności — rzekł Hornblower. — Są przy niejwiosła.Dwiepustebeczułkizamocowanepodławkami—robiątuwino,więczbeczkaminiebędzieproblemu.Możemyjątrochęzałatać,pozatykaćdziuryiprzepłynąćrzekę,utrzymującłódźnawodzieprzypomocybaryłek.Brown,zabierzmysięlepiejodrazudoroboty.

—Takjest,sir—odparłsłużbiścieBrown.—Narzędziabędąwtamtejszopie.Trzebabyłopostawićkogośna straży, żebyuniknąć zaskoczenia; naprawa łodzi potrwakilka

godzin.—Marie—odezwałsięHornblower.—Tak,'Oratio?—Jedźtam,dowinnicy.Uważajnaszosę.Pamiętaj,żebyniebyłowidaćaniciebie,anikonia.—Tak,'Oratio.

Page 123: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Poprostu„Tak, 'Oratio”,uświadomiłsobieHornblowerwchwilępóźniej.Każda innakobietadałaby do zrozumienia słowem lub intonacją, że ostatnie zdanie w jego poleceniu było zbędne dlakogoś,ktopoznałswąrobotę.Aona,zwyczajnieposłuszna,wsiadłaiodjechała.Hornblowerpochwyciłspojrzeniahrabiego.Chciałmupowiedzieć,żebyodpoczął—twarzhrabiegobyłarównieszarajakjegogęstyzarostnapoliczkach—wolałjednakniemówićtegowprost.Trzebapodtrzymaćduchawhrabim,aleniewtakisposób.

—Sir,wkrótcebędziemypotrzebowalipańskiejpomocy—rzekł.—Czymożemywtedypanazawołać?

—Oczywiście—odparłhrabia.NadszedłBrown,zklepkamiodbeczek,młotkiem,gwoździamiikilkomakawałkamisznura.—Doskonale!—ucieszyłsięHornblower.Zabralisięgorączkowodorobotyprzyłodzi.Wdwóchmiejscachposzłypasyposzyciaiwręgi.

Załataniedziur okazało się sprawą stosunkowoprostą, lecz strzaskanewręgi stanowiłypoważniejszyproblem. Żeby przeciąć bystry nurt, będą musieli ostro wiosłować, a wtedy łódź może się spaczyćwskuteknaprężenia.Najprostszymsposobemusztywnieniabędziewzmocnieniejejposzyciajednąlubdwomawarstwaminałożonychdeseczek.

—Przewrócimyją,żebyzobaczyć,jakwygląda—powiedziałHornblower.Stukającmłotkamiwbijali gwoździe i zaklepywali je.Hornblower pomyślał, że trzebabędzie

dobrzesięnatrudzićprzywiosłach,żebysięprzedrzećprzezwzburzonąwodę.Wzdłużneipoprzecznenaprężenia w kadłubie łodzi będą bardzo silne. Pracowali jak furiaci. Starzec kręcił się przy nich.Mówił, że huzarzy mogą wrócić w każdej chwili. Ciągle patrolowali brzeg rzeki. Mówił im o tymwyraźnie,lubującsięwnieszczęściu,cobyłocechącharakterystycznądlaludzijegotypu.

Iledwiepowtórzyłswojeostrzeżenie,gdydźwiękpodkówsprawił,iżobajpodnieśliwzrokznadroboty;toMariegnałanakoniuwdółpozboczu.

— Huzarzy! — oznajmiła krótko. — Nadjeżdżają szosą od południa. Jest ich chyba zedwudziestu.

Wydawałosięniemożliwością,by losmógłbyć takokrutny, jakbyłdlanich.Jeszczegodzinapracyimożnabyspuścićłódźnawodę.

—Przyjadątutaj—straszyłichzsatysfakcjąstarzec.—Zawszeprzyjeżdżają.Znowutrzebabyłopodjąćbłyskawicznądecyzję.—Musimyodjechaćiukryćsię—rzekłHornblower.—Niemainnejrady.Idziemy.—Alenaprawałodzi,sir?Napewnozauważą—martwiłsięBrown.—Bylioddalenitylkoomilę—przerwałaMarie.—Będątuzapięćminut.—Jedziemy—powiedziałHornblower.—Hrabio,proszęwsiąśćnaswegokonia.—Jakprzyjadąhuzarzy,topowiedzcie,żetowyścienaprawialiłódkę—zwróciłsięBrowndo

starucha,przysuwającswązarośniętątwarzdojegopomarszczonegooblicza.—Ruszamy,Brown—ponagliłgoHornblower.Wrócili do zagłębienia, w którym ukrywali się poprzednio. Przywiązawszy konie do wierzb

podczołgali sięmiędzy skały, żeby stamtąd obserwować. Ledwo się ułożyli, kiedyMarie półgłosemzwróciła ich uwagę na nadjeżdżających huzarów. Był to tylkomały patrol— pół tuzina żołnierzy ipodoficer.Najpierwpojawiłysięnadgrzbietemskalnymfutrzaneczapyzpióropuszami,apotemszaremundury.Jechalikłusapolnądrogąprzywinnicywkierunkufarmy.Starzecczekałnanichuwejścianadziedziniec i zbiegowie patrzyli, jak żołnierze zatrzymują konie i wypytują go. Z zapartym tchemobserwował Hornblower starca, odpowiadającego na pytania z twarzą uniesioną ku jeźdźcom.Zobaczył, że podoficer wychylił się z siodła, złapał staruszka za klapy kapoty i potrząsnął nim.Wiedział już, że terazwydobędą z niego prawdę.Groźbyw proklamacji Clausena nie były pustymisłowami.Prosteprzypomnienieonichsprawi,żestaryzaczniemówić—zawahasię tylkotyle,żeby

Page 124: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

uspokoićwłasnesumienie.Podoficerznowunimpotrząsnął;żołnierz,którywolnojechałwstronęrzekii łodzi, zawrócił pędem z wiadomością o naprawie. Teraz staruch zaczął mówić; podniecone koniehuzarskie kręciły się niespokojnie. Na skinienie podoficera jeden z huzarów ruszył w górę zbocza,widocznie żeby zawieźćwiadomość do reszty szwadronu. Starzecwskazywałw ich stronę; huzarzyzawrócilikonieityralierąruszylikunim.Tobyłkoniec.Hornblowerpopatrzyłnaswychtowarzyszy,aoni na niego.W ciągu galopujących sekund ichmózgi szybko pracowały. Nie byłomowy o próbieucieczki—wypoczętekoniehuzarówdogoniąichnatychmiast.Hrabiawydobyłpistoletyisprawdził,czynabite.

—Zostawiłamswójmuszkietprzybrodzie—odezwałasięMariezduszonymgłosem—aleionatrzymaławrękupistolet.

Brownchłodnobadałwzrokiemichsytuacjętaktyczną.Będąwięcwalczyćdokońca.Wszystkieuczuciaostateczności,nieuniknioności,prześladujące

Hornblowera od samego początku powstania— od rozmowy z księżną d'Angouleme—wróciły doniego z nową siłą. To był naprawdę koniec. Umrzeć dziś wśród skał czy jutro przed plutonemegzekucyjnym.Żadenztychrodzajówśmierciniebyłzbytgodny,możelepszyjesttenpierwszy.Aleniewydawałosięrzecząsłusznąiwłaściwą,żebyginąłteraz.Przezchwilęniemógłprzyjąćswegolosuzobojętnościąwykazywanąprzezpozostałych;zwyczajniebał się.Potemstrachminął równienagle,jakgoogarnął,iHornblowerbyłgotówwalczyć,graćprzegranąpartięażdoostatniejkarty.

Jadącykunimżołnierzbył jużoddalony tylkookilka jardów.Brownwymierzyłzpistoletu istrzelił.

—Bożenietrafiłemgo!—zawołał.Huzarzawróciłkoniaiodjechałgalopem,znikajączzasięguichwzroku;odgłosstrzałuzwrócił

uwagę reszty patrolu. Odsunąwszy się spiesznie poza zasięg strzału z muszkietu zaczęli tyralierąokrążać zbiegów. Od razu musieli się zorientować , że grupa w zagłębieniu skalnym jest wbeznadziejnej sytuacji. Przy próbie ucieczki zostaną natychmiast doścignięci, więc nie ma co sięśpieszyć.Huzarzysiedzielinakoniachiczekali.

Nie upłynęło pół godziny, gdy nadjechały posiłki, dwa oddziały pod dowództwem oficera,którego egreta[75] i dolman[76] obszyty złotą lamówka zdradzały dandyzm tradycyjny w pułkachhuzarskich; trębacz jadący przy nim był ubrany prawie równie wspaniale, Hornblower patrzał nasierżantaobjaśniającegoruchamirękisytuacjętaktycznąinadłońoficerawskazującążołnierzom,jaksię mają posuwać. Jednym spojrzeniem oficer mógł się przekonać, że teren jest zbyt nierówny naskoncentrowaną akcję kawaleryjską; nowo przybyli zsiedli z koni szybkimi, zdyscyplinowanymiruchami; konie odprowadzono trójkami i żołnierze z dwóch oddziałów, z karabinami w rękach,przygotowywali się do ataku tyralierą na zagłębienie skalne z dwóch kierunków. TeoretycznieHornblowermógłbyzlekceważyćkawalerzystów,wwysokichbutachzostrogami,uzbrojonychwsłabocelnekarabinyinieprzećwiczonych,posuwającychsięnapiechotę,leczpięćdziesięciuich,atakującychtrzechmężczyznikobietę,uzbrojonychtylkowpistolety,oznaczałoprzegranąiśmierć.

—Tymrazemstarajciesię,żebykażdystrzałbyłcelny—odezwałsięHornblower—byłytopierwszesłowawypowiedzianeprzezkogokolwiekznichoddłuższegoczasu.

Brownzhrabiąleżeliwzagłębieniuwśródskał;Mariepodczołgałasiętak,abybyćtwarządoflankującej kolumny. Dotarłszy na odległość stu jardów, rozsypani w tyralierę kawalerzyści zaczęliposuwaćsięostrożniej,skradającsięikryjączaskałamiikrzakami,daremnieczekającnaspodziewanyostrzałzmuszkietów.Jeden idrugiwystrzelilizkarabinówzupełnienaoślep, takżeHornblowernieusłyszał nawet, którędy przeleciały kule; wyobrażał sobie, jak podoficer wymyśla im za takiemarnowanie amunicji. Maszerujący znaleźli się teraz w zasięgu jego gwintowanych pistoletów —podarunkuodBarbary.Leżałzprawąrękąwysuniętądoprzodu,wsparłszyramięnaosłaniającymgowystępie skalnym i długo, starannie celowałwnajłatwiejszy cel przednim—huzara idącegow ich

Page 125: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

stronępootwartejprzestrzeni,zkarabinemprzewieszonymprzezpierś.Nacisnąłspustipoprzezdymzobaczył,żehuzarzatoczyłsię,upadłizarazdźwignąłsiędopozycjisiedzącej,chwytającsiędłoniązazranione ramię. Ogarnięty szałem walki Hornblower strzelił z drugiej lufy i huzar padł na wznak,bezwładny i nieruchomy. Hornblower zaklął w duchu na siebie za marnowanie kuli na dobicieczłowieka rannego,który i takniebrałby jużudziałuwwalce.Wśródgłośnegowycia idącejnanichtyraliery załadował ponownie pistolety, opanowując pośpiech powodowany gorączką walki.Wsypałładunki do luf, owinął kule i przybił je starannie założył spłonki na iglice. Widząc padającegotowarzysza atakujący wzmogli ostrożność mimo bitewnego wrzasku — żaden nie chciał zostaćnastępną niesławną ofiarą. Sierżant zaczął ich poganiać. Hornblower wycelował ponownie, strzelił isierżantpadł.To już lepiej.Odczuwałdzikąsatysfakcjęzabijając,gdysammiałbyćzabity.Karabinyokrążającej ich tyralieryodzywałysięzewszystkichkierunków;Hornblowersłyszałprzelatującenadnimkule.

W tymmomencie głośna fanfara trąbki zwróciła uwagę wszystkich; powtórzyła się, ogień zkarabinówucichłiHornblowerrozejrzałsiędokoła.Oficerjechałkunimpowiewająctrzymanąwręcebiałąchusteczką,atrębaczwtyletrąbkązapowiadałpertraktacje,wedługetykietywojskowej.

—Czymamgozastrzelić,sir?—spytałBrown.—Nie—odparłHornblower.Przyjemniebyłobyzabraćzesobątegooficerkadopiekła, lecz

dałobytoBonapartemuzbytdobrąokazjędowycieraniasobieustjegonazwiskiemidyskredytowaniawtensposóbruchuproburbońskiego.Uklęknąłzaskałąizawołał;—Anikrokudalej!

Oficerzatrzymałkonia.—Czemusięniepoddacie?—krzyknął.—Niezyskacienicdalszymoporem.—Jakiewarunkipanoferuje?Oficerztrudempowstrzymałsięodwzruszeniaramionami.—Uczciwyproces—odkrzyknął.—Będzieciemogliapelowaćdocesarzaołaskę.Ironiatychsłówniemogłabybyćwiększa,nawetgdybybyłazamierzona.—Dodiabłazpanem!—zawołałHornblower.—Napohybel10pułkowihuzarów!Niechpan

odjeżdża,bostrzelam!Podniósłpistoletioficer,zawróciwszytchórzliwiekonia,odjechałspieszniekłusem.Czemutak

jest,żenawetpółgodzinyprzedśmierciątakieponiżenieczłowiekaprzynosimusatysfakcję?Przecieżtamtenwykonywałtylkoswójobowiązek,starającsięoszczędzićswoichludzi;skądtazajadła,osobistaanimozja?Hornblowerpoddawałsięwmyślachtejobłędnejsamoanaliziejeszczewchwili,gdypadałnabrzuch i układał się dopozycji strzału.Miał czaskpić z siebiedomomentu, ażkulaprzelatującabliskonadjegogłowązmusiłagodoskoncentrowaniamyśliwyłącznienatym,cosięterazdziało.Jeślitylko huzarzy poderwą się do szarży, mogą stracić pół tuzina żołnierzy, ale wszystko skończy sięszybko.PistoletMarietrzasnąłbliskojegoprawejręki,więcodwróciłwzroknanią.

Iwtedywłaśniestałosię,posłyszałuderzeniepocisku;byłotaksilne,żeMarie,trafiona,prawieprzekoziołkowała.Widział zdumionywyraz jej twarzy,widział, jak zdumienie przechodziw grymasbólu,iniewiedząccoczyni,skoczyłiuklęknąłprzyniej.Kulaugodziłająwudo;Hornblowerodwinąłkrótkąspódnicęamazonki.Jednanogawkaczarnychbryczesównasiąkłajużkrwiąizanimzabrałsiędodziałania, sprawdziłdwukrotnie, żekrew jest czerwona ipłyniepulsującymstrumykiem—przeciętazostałagłównatętnicaudowa.Opaskazaciskająca—ucisk—Hornblowerzpośpiechemprzypominałsobie,czegouczyłsiękiedyśopierwszejpomocyrannym.Bezskuteczniepróbowałzacisnąćpałcenapachwinie,fałdybryczesówudaremniałypróbęuciśnięciatętnicy.Aprzecieżkażdachwilabyładroga.Sięgnąłposcyzoryk,żebyrozciąćbryczesy,leczwtejsamejchwilipotężneuderzeniewplecyrzuciłogonaziemięobokniej.Niesłyszał,jakszarżowalihuzarzy,jakBrownihrabiausiłowalibezskutecznieodeprzeć szarżę strzałami z pistoletów. Nie wiedział, co się dzieje wokół niego do chwili, aż ktośuderzył go kolbą muszkietu. Nawet wówczas, dźwigając się na kolana, myślał tylko o tym, jak

Page 126: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

zatamowaćkrewztętnicy.Jakprzezmgłęusłyszałobokczyjśkrzyk;tosierżantpowstrzymałżołnierzaoduderzeniago raz jeszcze, aleniemyślałwcaleo tym.Otworzył scyzoryk, lecz ciałoMarie leżałobezwładne i martwe pod jego dłońmi. Spojrzał na jej twarz oblepioną brudem, była biała pod tymbrudem i opalenizną, usta były otwarte, a oczy patrzyły w górę na niebo, jak patrzą tylko oczyumarłych. Hornblower klęcząc patrzył na nią, wciąż z otwartym scyzorykiem w dłoni, kompletniesparaliżowany. Scyzoryk wypadł mu z ręki i wtedy spostrzegł, że obok niego czyjaś inna twarzspoglądanaMarie.

—Nieżyje—powiedziałktośpofrancusku.—Szkoda.Oficerpodniósłsię;Hornblowerdalejklęczałprzyzwłokach.—Chodź,ty—rozległsięczyjśsurowszygłosijakaśrękaszarpnęłagozaramię.Wstał,wciąż

oszołomiony,irozejrzałsiędokoła.Stałtamhrabiamiędzydwomahuzarami;Brownsiedziałnaziemitrzymającsięrękązagłowęipowoliwracającdosiebiepociosie,którypozbawiłgoprzytomności,anadnimstałżołnierzzodwiedzionymkurkiemkarabinu.

—Po rozprawiemadamezostałobydarowaneżycie—odezwał sięoficer;głos jegodobiegałjakby z odległościmili.Gorycz zawartaw tej uwadze sprawiła, że umysłHornblowera się rozjaśnił.Poruszyłsięgwałtownieizarazdwóchżołnierzyskoczyło,chwytającgozaręceiwywołującstraszliwybólwramieniuuderzonymkolbąkarabinu.Nastąpiłakrótkapauza.

—Wezmę tych ludzidodowództwa—oznajmiłoficer.—Sierżancie,proszęzabraćciaładochaty.Późniejdostaniecierozkazy.

Zusthrabiegowyrwałsięsłabyjęk,jakskargaskrzywdzonegodziecka.—Takjest,sir—odpowiedziałsierżant.—Podprowadzićkonie—ciągnąłoficer.—Czy tenczłowiekczuje sięna tyledobrze, żeby

jechać?Tak.Brown, z twarzą z jednej strony spuchniętą i podrapaną, rozglądał się w oszołomieniu.

Wszystkotowyglądałojaksen,zmartwąMariepatrzącąwnieboszerokootwartymioczyma.— Idziemy — powiedział ktoś. Wyciągany z zagłębienia Hornblower czuł taką słabość w

nogach, a pokryte pęcherzami stopy tak go bolały, że upadłby, gdyby go nie podtrzymano i niepociągniętodoprzodu.

—Odwagi,tchórzu—syknąłktóryśzestraży.Nikt—zwyjątkiemjegosamego—nienazwałgodotądwtensposób.Spróbowałsięuwolnić,

aleoniprzytrzymaligomocniej,ażbólwramieniustałsięniedowytrzymania.Trzeciżołnierzpchnąłgowplecyibezceremonialniewywlekligozdołka.Opodalstałasetkakoni;wierciłysięniespokojnienie ochłonąwszy jeszcze z podniecenia. Żołnierze wsadzili Hornblowera na siodło i każdy z dwóchidących po obu stronach wziął jeden koniec cugli. Siedząc na koniu bez cugli w ręku, Hornblowerpoczułsięjeszczebardziejbezradny,awyczerpanieniepozwalałomutrzymaćsięprosto.Końkręciłsiępodnimnerwowo, a onwidział, że kazanohrabiemu iBrownowiwsiąść także, po czymkawalkadaruszyładrogą.KonieprzeszływostrykłusiHornblowerchwiejącsięwsiodlemusiałtrzymaćsięjegokuli.Wpewnejchwiliomalniestraciłprzytomności;jadącyobokżołnierzobjąłgowpółipociągnąłzpowrotemdopozycjipionowej.

—Gdybyśspadłwśrodkutakiejkolumny—powiedziałżołnierzraczejprzyjaźnie—byłbytokoniectwoichzmartwień.

Jegozmartwienia!Marienieżyła imożnabypowiedzieć,żezginęłaz jegowłasnej ręki.Nieżyje…nie żyje…nie żyje.Oszalał chyba,wszczynając to powstanie, a jeszcze bardziej był szalonypozwalającMariewziąćwnimudział.Czemutozrobił?Pozatymktośzręczniejszy,bardziejzaradnypotrafiłby ucisnąć tętnicę i zahamować upływ krwi. Henkey, lekarz okrętowy z „Lydii”, powiedziałkiedyś (oblizując wargi), że człowiek z przeciętą tętnicą udową może przeżyć najwyżej trzydzieścisekund. Nieważne. Pozwolił, aby Marie umarła w jego rękach. Miał te trzydzieści sekund i nie

Page 127: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

wyzyskałich.Zawiódłwewszystkim,wwojnie,wmiłości,wżyciuzBarbarą—Boże,czemuonmyślioBarbarze?

Byćmożebólw ramieniuocaliłgoodobłędu,gdyżpodskokikonia sprawiałymucierpienie,które trudno było dalej ignorować. Wsunął zwisła dłoń między guziki płaszcza, niby wzaimprowizowanytemblak,coprzyniosłomupewnąulgę,azachwilęulżyłomujeszczebardziej,gdyoficerjadącynaczelekolumnykrzyknął,żebyprzejśćwstępa.Ponadtoopanowywałogowyczerpanie;kłębiącesięwciążwmózgumyśliprzestałybyćjasnei logiczne—byłytoraczejkoszmarneobrazy,przerażające,alezamazane.Zapadłwgorączkoweodrętwienie,leczotrząsnąłsięzniego,gdynanowyrozkazkonieznówruszyływkłus.Stępaikłus,stępaikłus;jeźdźcypędzilidrogątakszybko,jakkoniebyływstanieichnieść,wiozącjeńcówkuprzeznaczeniu.

Zamek, osłaniany przez półbatalion żołnierzy, stanowił kwaterę główną generała Clausena.Jeńcy,wrazzeskortą,wjechalinadziedziniecizsiedlitamzkoni.Hrabiabyłprawieniedopoznaniazpowodugęstegosiwegozarostunatwarzy;Brown,równieżzarośnięty,miałokoipoliczekspuchnięteizaczerwienioneoduderzeniawtwarz.Zdążylitylkowymienićspojrzenia;nasłowaniebyłoczasu,booficer,zeskoczywszyzręczniezkonia,podszedłdonich.

—Generałoczekujewas—rzekł.—Idziemy—powiedziałoficerhuzarów.DwajżołnierzeująwszyHornblowerapodręcepociągnęligonaprzód,boznównogiodmówiły

muposłuszeństwa.Mięśnieniechciałypracować,astopywpęcherzachwzdragałysięprzedwszelkimkontaktem z ziemią. Spróbował zrobić krok i kolana ugięły się pod nim. Huzarzy podtrzymali go,spróbował znowu postąpić krok — lecz daremnie — zmęczone nogi ugięły się pod nim, jak podwyczerpanymkoniem.

—Szybciej!—ponaglałpodoficer.Huzarzy podtrzymywali go i na pół idącego wlekli krótkimi marmurowymi schodami pod

portykiemdowyłożonejboazeriąsali,gdziezastołemsiedziałgenerałClausen—wysokiAlzatczykzwyłupiastymi niebieskimi oczyma i szczecinowatym rudym wąsikiem. Wytrzeszczył oczy jeszczebardziej na widok trzech nieszczęśników, przywleczonych przed jego oblicze. Nie panując nadzaskoczeniem przenosił wzrok z jednego na drugiego; elegancki adiutant, który zajął krzesło obokniego,schyliłsięnadleżącymprzednimpapieremipiórem,bardziejniżprzełożonystarającsięukryćzaskoczenie.

—Kimjesteście?—spytałgenerał.Pochwilipierwszyprzemówiłhrabia.—Louis-Antoine-Hector-SaviniendeLadon,ComtedeGra¸ay—rzekłhrabiaunoszącgłowę.OkrągłeniebieskieoczyzwróciłysięnaBrowna.—Aty?—NazywamsięBrown.—A,służący,aprzytymjedenzhersztów.Aty?—HoratioLordHornblower—ochrypłygłoswydobyłsięzzaschniętegogardła.—Lord 'Ornblower.HrabiadeGra¸ay—powiedział generał przenoszącwzrok z jednegona

drugiego, a w jego spojrzeniu był wystarczający komentarz. Ci dwaj obdartusi to głowa najstarszejrodzinywe Francji i najznakomitszy spośródmłodych oficerówBrytyjskiejMarynarkiWojennej.—Sąd wojenny, przed którym staniecie, zbierze się dziś wieczorem— oznajmił. — Macie dzień naprzygotowaniedoobrony.

Niedodał„jeśliobronawogólewchodziwgrę”.Hornblowerowibłysnęłapewnamyśl.Zmusiłsiędoprzemówienia.—Tenczłowiek,Brown,monsieur.Tojeniecwojenny.Łukowatejasnebrwigenerałapodniosłysięjeszczewyżej.

Page 128: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

—JestmarynarzemwBrytyjskiejKrólewskiejMarynarceWojennej.Wypełniałmojerozkazy,jako swego przełożonego oficera. W związku z tym nie podlega sądowi wojennemu. Jestpełnoprawnymkombatantem.

—Walczyłpostronierebeliantów.—To niemawpływu na sprawę, sir. Jest on członkiem sił zbrojnychKoronyBrytyjskiej,w

stopniu…wstopniu...Za nic w świecie Hornblower nie potrafił sobie przypomnieć francuskiego odpowiednika

„sternikakapitańskiego”iniemogącwymyślićniclepszego,użyłokreśleniaangielskiego.Niebieskieoczynaglezwęziłysię.—Tensamargumentbędziepanwysuwałbroniącsiebieprzedsądemwojennym—powiedział

Clausen.—Niepomożetopanu.—Niemyślałem o swojej obronie— odparłHornblower z taką szczerością, żemusiała być

przekonywająca. — Myślałem tylko o Brownie. Nie możecie go o nic oskarżyć. Pan sam jestżołnierzeminapewnopantorozumie.

Zaangażowaniew tej dyskusji sprawiło, że zapomniał owyczerpaniu, zapomniał o grożącymmubezpośrednimniebezpieczeństwie.JegonaturalnaiszczeraobawaolosBrownawywarławrażenie,Clausen nie potrafił nie ulec wstawiennictwu o podwładnego przez kogoś, kto sam stał w obliczuśmierci. Niebieskie oczy złagodniały i pojawił się w nich cień podziwu. Nie zrobiło to żadnegowrażenianaHornblowerze,chociażbyłtakbystryipotrafiłrozumiećcudzeodczucia.Dlaniegotroskao Browna była rzeczą tak oczywistą, że nie przyszłomuw ogóle do głowy, żemożna kogoś za topodziwiać.

— Rozważę tę sprawę— zdecydował Clausen, a potem zwrócił się do eskorty: — Zabraćwięźniów.

Eleganckiadiutantszepnąłmucośspieszniedoucha,aonkiwnąłgłowązalzackąpowagą.—Proszęrobićto,copanuznazastosowne—powiedział.—Panbędzieodpowiadaćzato.Adiutantwstałiwyszedłznimidohallu;żołnierzepomagaliHornblowerowiiść.Jużoddrzwi

adiutantzacząłrzucaćrozkazy.—Weźcie tego—wskazałnaBrowna—doaresztu.Tamtego—pokazałnahrabiego—do

tegopokoju.Sierżancie,panbędziegopilnował.Poruczniku,panaosobiścieczynięodpowiedzialnymzatego'Ornblowera.Nichpanmaprzysobiestaledwóchludziiżebyaninamomentniespuszczalizniegooczu.Aninamoment.Tupodzamkiemjestloch.Zabierzciegotamibądźcieprzynim,ajaodczasu do czasu będę sprawdzał. Ten człowiek uciekł cztery lata temu z rąk żandarmerii cesarskiej izostałjużzaocznieskazanynaśmierć.Todesperat,imożnasięponimspodziewaćprzebiegłości.

—Takjest,sir—powiedziałporucznik.Kamienne schody wiodły do lochu, reliktu nie tak odległych dni, kiedy dziedzic miał

uprawnienia sędziego stopnia najwyższego, średniego i najniższego. Loch, po otwarciu drzwizabezpieczonych sztabą,wyglądał, jakby nie był używany od dawna.Nie czućw nim byłowilgoci;przeciwnie, gęsto tu było od kurzu. Przez grubo okratowane okienkowpadał promień słońca ledwooświetlającywnętrze.Porucznikspojrzałnagołeściany;jedynymelementem„umeblowania”byłydważelaznełańcuchyprzymocowaneklamrądoposadzki.

—Przynieściejakieśkrzesła—rzuciłdojednegoztowarzyszącychmuludzi,apopatrzywszynaznużonegowięźniadodał:—Poszukajcieteżmateracaiprzynieściegotu.Aprzynajmniejsiennikzesłomy.

Wlochubyłochłodno,leczHornblowerczułpotściekającymuzczoła.Zkażdąsekundąrosłow nim zmęczenie. Stał, ale nogi uginały się pod nim, a w głowie mu szumiało. Ledwie położonomateracna ziemię, a już pokuśtykałw tamtą stronę i padł naniego jakdługi.W tymmomencie niepamiętałoniczym,nawetobóluzpowoduśmierciMarie.Niebyłownimmiejscaaninaskruchę,ani

Page 129: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

naobawę.Leżałtwarząwdół,zapomniawszyowszystkim,nitocałkiemnieprzytomny,nitouśpiony;pulsowaniewnogach,potężnyszumwuszach,bólwbarku,cierpieniewsercu—wszystkoprzestałoznaczyćwtymmomenciezałamania.

Kiedy sztaby u drzwi zazgrzytały, zwiastując przybycie adiutanta, Hornblower przyszedł jużtrochędosiebie.Leżałdalejtwarządoposadzki,leczterazrozkoszującsięprawiefaktem,żeniemusiporuszaćsięaniodzywaćdoprzybyłegoadiutanta.

—Czywięzieńcośmówił?—usłyszałpytanie.—Anisłowa—odparłporucznik.—Jestnadnierozpaczy—stwierdziładiutantlekkomoralizatorskimtonem.Uwaga ta zirytowała Hornblowera, tym bardziej że zastano go w pozycji tak pozbawionej

godności.Obróciłsięiusiadłnasiennikuutkwiwszywzrokwadiutancie.—Mapanjakieśżyczenia?—spytałtamten.—Chciałbypannapisaćjakieślisty?Nie chciał pisać listu, na który ci, którzy gowięzili, rzuciliby się jak kruki na padlinę.Musi

jednakstawiaćwymagania,robićcoś,żebyzatrzećwrażenie,żejestwrozpaczy.Wiedział,czegożądaćijakbardzotegopragnie.

—Kąpiel—rzekł.Dotknąłpalcamizarośniętejtwarzy.—Golenie.Czysteubranie.— Kąpiel? — powtórzył adiutant w zaskoczeniu. Potem na twarzy jego pojawił się cień

podejrzenia.—Niemogędaćpanubrzytwy.Mógłbypanpróbowaćokpićplutonegzekucyjny.— Niech ogoli mnie któryś z pańskich ludzi — zaproponował Hornblower i szukając w

myślach, czym go podrażnić, dodał:—Możecie przy tym skrępować mi ręce. Ale przedtem kubełgorącejwodyiręcznik.Ichociażczystąkoszulę.

Adiutantustąpił.—Niechbędzie—rzekł.Hornblowerowiprzyszedłnaratunekdziwnynastrójbezmyślnejegzaltacji.Nicsobienierobiłz

rozbierania się do naga na oczach czterech zaciekawionych ludzi; zmył brud z ciała i wytarł sięręcznikiem do sucha nie dbając o ból w zranionym barku. Ludzi tych interesował nie legendarny,dziwny Anglik, lecz raczej człowiek, który ma umrzeć. Ten namydlający się mężczyzna wkrótceprzejdzieprzezbramęprowadzonyprzednimi; tobiałe ciałozostanieniedługo rozerwanena strzępykulamimuszkietów.Telepatycznieodczuwałśmiertelnąciekawośćswoichstrażnikówidelektowałsięniądumnieipogardliwie.Ubrałsięponowniepodichczujnymokiem.Wszedłżołnierzniosącmiseczkidomydłaibrzytwy.

—Cyrulikpułkowy—oznajmiładiutant—ogolipana.Nie było terazmowy o krępowaniu rąk; gdy tak siedział, czując jak brzytwa szorujemu po

gardle, pomyślał, czyby nie chwycić nagle za jej ostrze. Tu bliziutko jest jego żyła szyjna i tętnica;jednomocnecięciezbokuiskończąsięjegomęczarnie,adotegodoszłabydodatkowasatyfakcja,żeprzechytrzył podejrzliwego adiutanta. Przez chwilę odczuwał pokusę bardzo silnie;widział, jak jegociałoosuwasięwkrześle,azgardłabuchakrew,wyobrażałsobiekonsternacjęoficerów.Wizjatabyłataksilna,żeprzezchwilęigrałzniązprzyjemnościąwswojejwyobraźni.Alesamobójczaśmierćniewzbudziłabytakiegooburzeniajakmorderstwowmajestacieprawa.Musipozwolić,żebyBonapartegozabił,musi zdobyć się na to ostatnie poświęcenie dla dobra służby.ABarbara—nie chciałby, żebywspominałagojakosamobójcę.

Cyrulikpodstawiłmu lusterko,przerywając tennowy tokmyśli;patrzyłananiego stamtąd tasamaznana,mocnoogorzałatwarz.Możetylkozmarszczkiprzyustachstałysięwyraźniejsze.Ioczyspoglądałyjakośrzewniejniżkiedykolwiek,zbardziejbłagalnymwyrazem.Czołozrobiłosięnieładne,wyższe, a łysina bardziej widoczna. Pochwalił cyrulika skinieniem głowy i wstał po odwiązaniuręcznika spod podbródka, starając się trzymać prosto na nogachmimo bolących pęcherzy. Potoczył

Page 130: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

wokoło wyniosłym spojrzeniem, pesząc gapiących się ciekawie na niego. Adiutant wyjął zegarek,pewnieżebyukryćzakłopotanie.

—Zagodzinęzbierasięsądwojenny—rzekł.—Chciałbypancośzjeść?—Oczywiście—odparłHornblower.Przynieślimuomlet,chleb,wino,ser.Niebyłootymmowy,żebyktośinnyjadłznim;siedzieli

igapilisięnakażdykąsekwkładanyprzezniegodoust.Niejadłdawnoiteraz,umywszysię,poczułsięstraszliwiegłodny.Niechsięgapią;onchciałjeśćipić.Winobyłoświetne,więcpiłchciwie.

—Wubiegłym tygodniu cesarz odniósł dwa duże zwycięstwa—odezwał się nagle adiutantrozpraszając nastrójHornblowera.Hornblower przerwałwycieranie ust serwetką i podniósł na niegowzrok.

—WaszWellington—ciągnął adiutant—dostałwreszcie od losu, comu się należało.NeypobiłgonagłowęwmiejscowościnapołudnieodBrukselionazwieLesQuatreBras,ategosamegodnia jego cesarskamość rozgromił Bluchera i Prusaków podmiasteczkiem Ligny, będącymwedługmapy dawnym polem bitewnymFleurus. Są to zwycięstwa o tak decydującym znaczeniu jak Jena iAuerstadt.

Hornblowerzmusiłsię,żebyspokojniedokończyćwycieraniaustserwetką.Nalałsobiejeszczejednąszklankęwina;czuł,żeadiutant,zgniewanyjegowidocznąobojętnościąnawłasnylos,opowiadamutenowiny,żebywystawićnapróbęjegoodporność.Wytężyłmyśl,jakąbymuodpłacićsięripostą.

—Wjakisposóbtewieścidotarłydopana?—spytałzażprzesadnągrzecznością.—Otrzymaliśmyurzędowybiuletyntrzydnitemu.CesarzszedłpełnymmarszemnaBrukselę.— Moje gratulacje, monsieur. Dla pańskiego dobra spodziewam się, że te wiadomości są

prawdziwe.Aleczywwaszejarmiiniemówisię„łżejakbiuletyn”?—Tenbiuletynjestzkwaterygłównejcesarza—odparładiutantzoburzeniem.—A zatem oczywiście nie może być żadnych wątpliwości.Miejmy nadzieję, że Ney podał

cesarzowiprawdziwefakty,bozadanieprzezniegoklęskiWellingtonowistanowiciekaweodwróceniehistorii. W Hiszpanii Wellington kilkakrotnie pokonał Neya jak również Massenę, Soulta, Victoria,Junotaiwszystkichinnych.

Wyraztwarzyadiutantamówił,jakbardzorozwścieczyłygotesłowa.—Niemożebyćżadnychwątpliwościcodotegozwycięstwa—powiedziałidodałzjadliwie.

— Paryż usłyszy tego samego dnia o wkroczeniu cesarza do Brukseli i ostatecznym stłumieniubandytyzmuwNiwernais.

— O— westchnął Hornblower uprzejmie, unosząc brwi.—Macie bandytów w Nivernais?Współczujępanu,sir…aleniespotkałemżadnegowczasiemoichpodróżypokraju.

NatwarzyadiutantaodmalowałosięjeszczesilniejszeupokorzenieiHornblowerpopijającwinomałymi łyczkami czuł się zadowolony z siebie. Mając w perspektywie rychłe skazanie na śmierć,popiwszy wina i wpadłszy w nastrój lekkomyślnego upojenia, nie miał się właściwie czego bać.Adiutantwstałibrzęczącostrogamiwyszedłzceli,zaśHornblowerodsunąłkrzesłoiwyprostowałnogiw wypracowanej pozie, znamionującej dobre samopoczucie, która tylko częściowo było sztuczna.Siedział w milczeniu przez pewien czas z trójką strażników, gdy szczęk sztaby oznajmił, że drzwiznowusięotwierają.

—Sądczeka.Idziemy—powiedziaładiutant.DobresamopoczucieHornbloweraniezmniejszyłobynajmniejbóluwjegostopach.Starałsię

kroczyćdostojnie,alefaktyczniekulałgroteskowo—przypomniałsobie,żewłaśniewczorajodkrył,iżpo postoju najgorsze jest pierwsze sto jardów, póki obolałe stopy nie stracą czucia.A dziś znaczniemniej niż sto kroków dzieliło go od wielkiej sali zamku. Wyszedłszy ze swą eskortą na parter;Hornblowerspotkałhrabiegoidącegomiędzydwomahuzarami.Obiegrupkizatrzymałysięnachwilę.

—Mójsynu,mójsynu—powiedziałhrabia—przebaczmito,couczyniłem.

Page 131: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Hornblower nie zdziwił się wcale, że hrabiamówi do niego „synu”. Całkiem automatycznieodpowiedziałwtensamsposób

—Niemamci,ojczenicdowybaczenia—rzekł.—Tojapowinienemotoprosić.Co go zmusiło, żeby upadł na kolana i schylił głowę? I czemu taki stary wolnomyśliciel i

wolterianinjakhrabiapołożyłmudłońnagłowie?—NiechcięBógbłogosławi,synu.NiechcięBógbłogosławi—powiedział.Ruszył dalej i gdyHornblower obejrzał się za nim, siwa głowa i szczupła postać znikały za

rogiem.—Zostanierozstrzelanyjutrooświcie—wyjaśniładiutant,otwierającdrzwidowielkiejsali.Przy stole siedziałClausenwotoczeniuoficerów,po trzechzobuboków,aukażdegokońca

stołumłodszy rangą oficer schylał się nad rozpostartymi papierami.Hornblower pokuśtykałw tamtąstronę,daremnieusiłującstąpaćzgodnością.Gdypodszedłdostołu,oficer,siedzącyujednegokońca,wstał.

—Pańskienazwisko?—zapytał— Horatio Lord Hornblower, kawaler najzaszczytniejszego Orderu Łaźni, komodor floty

wojennejjegobrytyjskiejkrólewskiejmości.Sędziowiewymienili spojrzenia;oficernadrugimkońcu stołu, pełniącywidocznieobowiązki

sekretarza, pisał z gwałtownym pośpiechem. Ten, który zadał pytanie— widocznie oskarżyciel —zwróciłsiędosądu.

—Więzień potwierdził swą tożsamość. Rozumiem też, że uczynił to już poprzednio wobecgenerała Clausena i kapitana Fleury'ego. Jego wygląd zgadza się również z jego opublikowanymopisem.Proponujęzatem,abyuznaćjegotożsamośćzastwierdzoną.

Clausenporozumiałsięwzrokiemzinnymisędziamiiskinąłpotakującgłową.—Pozostajezatemtylko—ciągnąłprokurator—przedstawićsądowiwerdyktsąduwojennego

zdnia10czerwca1811roku,którymrzeczonytu'Oratio'Ornblowerzostałskazanynaśmierćzaocznie,wskutekjegoświadomegoniestawiennictwa,zoskarżeniaopiractwoipogwałcenieprawwojennych;wyrokzostałpotwierdzony14czerwcategożrokuprzezjegocesarskąikrólewskąmośćcesarza.Muszęwnieśćżądanie,abywyrokśmiercizostałwykonany.

Znowu Clausen zapytał wzrokiem innych sędziów; wszyscy sześciu skinęli potwierdzającogłowami.Clausenopuściłwzroknastółibębniłponimprzezchwilępalcami,zanimznowupodniósłgłowę. Starał się napotkać wzrok Hornblowera i gdy mu się to udało, w błysku jasnowidzeniaHornblowerzrozumiał,żeClausenotrzymałpowtórnyrozkażodBonapartego„ująćtegoHornblowerairozstrzelać, gdziekolwiek by został znaleziony”, czy coś w tym rodzaju. Niebieskie oczy Clausenamiaływyraźnieprzepraszającywyraz.

— Nakazem tego sądu wojskowego — powiedział wolno Clausen — rzeczony ‘Oratio‘Ornblower ma ponieść śmierć przez rozstrzelanie jutro o świcie, bezpośrednio po egzekucjibuntownikaGracaya.

—Piratówsięwiesza,waszaekscelencjo—zauważyłprokurator.— Nakazem sądu wojennego rzeczony ‘Ornblower ma zostać rozstrzelany — powtórzył

Clausen.—Zabraćwięźnia.Przewódsądowyzostajezamknięty.Więcstałosię.Hornblowerczułnaswychplecachoczywszystkich,gdyobróciwszysięruszył

dowyjścia z sali.Tak chciałby iść prosto z podniesioną głową i łopatkami ściągniętymi do tyłu, alepotrafił tylko kuśtykać, przystając ze zwieszonymi ramionami. Nie miał możności wypowiedzenianawet słowaw swojej obronie, alemoże to i dobrze.Mógł by się jąkać iwahać, imieć trudności zwypowiadaniem się, bo nie przygotował sobiemowy.Kulejąc schodził ze schodów.Zostanie jednakrozstrzelany, a nie powieszony — ale czy uderzenie kul w piersi mniej będzie bolało niż pętlazaciskającasięnajegoszyi?Dokuśtykałdoceli,gdziebyłoterazzupełnieciemno.Poszukałmateracai

Page 132: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

siadł na nim. To ostateczna klęska— nie patrzył na sprawę poprzednio w tym świetle. Bonapartewygrał ostatnią rundę w walce prowadzonej z nim przez dwadzieścia lat. Z kulami nie można sięspierać.

Wniesiono trzyświece,które jasnooświetliłycelę.Tak, tobyłaklęska.Zpogardąpomuślałotym,jakdelektowałsięniedawnozwycięstwamiwniemądrychutarczkachsłownychzadiutantem.Cozagłupieczniego!Hrabiaskazanynaśmierć,aMarie—och,Marie,Marie!Poczuł,żełzynapłynęłymudooczuizmieniłpozycjęnamateracu,żebystrażnicyichniezobaczyli.Marie,któragokochała,zginęła przez jego głupotę. Jego głupotę i niepospolity geniusz Bonapartego. Boże, gdyby danomutylkoprzeżyć raz jeszczeostatnie trzymiesiące.Marie,Marie.Miał jużukryć twarzwdłoniach,gdyprzypomniałsobie,żejestwciążobserwowanyprzeztrzyparyobojętnychoczu.Niemożedopuścić,bymówiono,żeumierałjaktchórz.Niemoże,zewzględunaBarbarę.BarbarabędziekochałaihołubiłaRyszarda,tegomógłbyćpewien.Cobędziemyślałaoswymzmarłymmałżonku?Będziewiedziała—odgadnie—czemuprzybyłdoFrancji,domyślisięjegoniewierności.Zostaniedotkliwiezraniona.Niebędzie można jej winić, jeśli nie pozostanie wierna jego pamięci. Wyjdzie ponownie za mąż. Jestjeszczemłoda,piękna,bogata,zdobrymikoneksjami;oczywiścieżewyjdziezamąż.OBoże,myśloBarbarzewramionachinnegomężczyzny,śmiejącejsięzrozkoszy,wzmogła jegoból.AprzecieżonsamleżałwramionachMarie.Och,Marie.

Takmocnozacisnąłpięści,żeażpaznokciewbiłymusięwdłonie.Podniósłwzrokistwierdził,żewszyscydalejpatrząnaniego.Niewolnomuokazaćsłabości.GdybynieprzyszłatamtaburzainiewezbraływodyLoary, byłbywciąż jeszcze nawolności,Marie by żyła, a powstanie trwałoby dalej.Potrzeba było bezpośredniej interwencji losu i geniuszu Bonapartego, żeby on odniósł porażkę. TebitwywBelgii…możebiuletynkłamałozwycięstwachBonapartego.Możeniebyłyoneroztrzygające.MożedywizjaClausena,trzymanawbiernościwNivernaisprzekształciłabyjewrozstrzygające,gdybybraławnichudział.Może…cozagłupieczniego,żebypróbowaćszukaćpociechywtychpróżnychzłudzeniach!Umrze,poznarozwiązanietajemnicy,nadktórągłowiłsięczasami.Otejporzejutro—zakilkagodzin—pójdziedrogą,którąprzednimkroczyłotyluinnych.

Zapalono świeże świece; poprzednie wypaliły się do końca. Czyżby więc noc mijała takszybko?Wkrótcenastanieświt,wkrótce—dzieńbudzisięwcześniewczerwcu.Napotkałspojrzeniejednegozestrażników,mimożetenusiłowałuniknąćjegowzroku.Chciałzmusićsiędouśmiechu,alewiedział,żetenjegouśmiechjestkrzywyiwymuszony.Zadrzwiamirozległosięszuranie.Chybatonie znaczy, że już idą po niego! Tak, idą, sztaby opadły ze zgrzytem, drzwi otworzyły się, adiutantwchodziłdoceli.Hornblowerspróbowałwstać, leczkuswemuprzerażeniustwierdził,żemanogizasłabe,żebygomogłyutrzymać.Ponowiłwysiłekwstania,znowubezskutku.Musisiedziećzatemidaćsięwywlecjaktchórz.Zmusiłsię,żebyunieśćpodbródekipopatrzećnaadiutanta,takabyjegowzrokniebyłnieruchomyiszklisty,chociażwiedział,żejestwłaśnietaki.

—Tonieśmierć—rzekładiutant.Hornblowerotworzyłszerzejoczy,rozwarłusta,aleniewyszłoznichżadnesłowo.Zaśadiutant

usiłowałwymusićuśmiech—itouśmiechprzymilny.— Są nowiny z Belgii — oznajmił. — Cesarz został pobity w wielkiej bitwie. W pobliżu

miejscowości o nazwie Waterloo. Welington i Blucher przekroczyli granicę i maszerują na Paryż.Cesarzjużtamjestisenatżąda,żebyabdykował.

SerceHornblowerawaliłotakmocno,żedalejniemógłwydusićzsiebiesłowa.—Jegoekscelencjagenerał—ciągnąładiutant—zdecydował,żewtakimwypadkuegzekucje

niemusząsięodbyćtegoranka.Hornblowerprzemówiłwreszcie.—Niebędęnatonalegał—rzekł.Adiutantmówiłdalejcośna tematprzywrócenia jegoarcychrześcijańskiejmościna tron, lecz

Page 133: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

Hornblowergoniesłuchał.MyślałoRyszardzie.IoBarbarze.

[1]EdwardHawke(1705—1781)—admirał,dowódcablokadyBrestu.

[2]GeorgeAnson(1697—1762)—admirał,ojciecBrytyjskiejMarynarkiWojennej,sławnyzpodróżynaokołoświata.

[3]JohnChurchillMarlborough(1650—1722)—jedenznajsławniejszychdowódcówwhistoriiAnglii.

[4]Or,:attheNile.

[5]Whitehall—ulicawLondynie,przyktórejznajdujesięsiedzibarząduiAdmiralicji.

[6]Transept—poprzecznanawa,prostopadładonawygłównejwkościeleorzuciewkształciekrzyża.

[7]Admiralicji.

[8]1794—buntwBrytyjskiejMarynarceWojennej.

[9]C.S.Forester:PanmidszypmenHornblower,Gdańsk1974.

[10]„Flame”(ang.)—„Płomień”.

[11]Bembridge—portnawschodnimbrzeguwyspyWight.

[12]Spithead—redawKanale,międzyPortsmouthawyspąWight;Nore—portnadTamizą.MiejscabuntówwBrytyjskiejMarynarce

Wojennej.BuntwNoretrwałod20majado13czerwca1797r.PrzywódcaRichardParkerzostałpowieszonynanokureiswegookrętu,innychbuntownikówzgładzonolubpoddanochłoście.

[13]ArturWellesley,pierwszyksiążęWellington(1769—1852)—generał ipolityk, jedenznajbardziejwpływowych ludziwEuropie

jegoczasów.

[14]RobertBanks Jenkinson, drugiLordLiverpoolu (1770—1828)— jakopolitykdoprowadziłwojnę zNapoleonemdopomyślnego

końca.

[15]Swetoniusz—historykrzymskiżyjącywIIw.n.e.,m.in.autorbiografiidwunastucesarzy,odCezaradoDomicjana.

[16]„PortaCoeli”(łac.)—„BramaNiebios”.

[17]BondStreet—ulicawLondyniezdrogimisklepamiilokalami,ulubionemiejscebogaczy.

[18]PatrzC.S.Forester:Szczęśliwypowrót

[19]C.S.Forester:Okrętliniowy,

[20]C.S.Forester:Komodor,

[21]PatrzC.S.Forester:PanmidszypmenHornblower,

[22]Poza tymkomodorem,cowewspółczesnejPolskiejMarynarceWojennejodpowiadakontradmirałowi.Komodorzwykledowodził

Page 134: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

flotyllą;niejednymokrętem.

[23]Antifer—Capd'Antifer,przylądekpofrancuskiejstroniekanałuLaManche.

[24]Toznaczy:prądpływowy.

[25]CaennadrzekąOrne.

[26]delaHeve(fr.)

[27]Harbour-Grace—Hawr.

[28]Ket—linawęźlasta.

[29]indianin—statekKompaniiIndyjskiej.

[30]Adjoint(fr.)—pomocnik.

[31]Quidproquo(łac.)—cośzacoś.

[32]Coupd'etat(fr.)—zamachstanu.

[33] Aluzja do Black Hole of Calcutta, tak nazwanego małego pomieszczenia, w którym powstańcy bengalscy po udanym ataku na

garnizonangielskiw1756r.zamknęliżołnierzy.Większośćwięźniówudusiłasię-zbrakupowietrza.

[34]Start—przylądekpoangielskiejstronieKanału

[35]„Swiftsure”(ang.)—„Bystronogi”

[36]„Sutherland”—okrętliniowy,dowodzonyprzezHornblowerawsłużbieblokadowej,zktórympoddałsięonHiszpanompobitwie

podRosas.PatrzC.S.Forester:Okrętliniowy.

[37]C.S.Forester:Szczęśliwypowrót.

[38]Quivala(fr.)—Ktoidzie?

[39]Redan(fort.)—szaniecodwurównychramionach,skierowanywierzchołkiemdonieprzyjaciela.

[40]HoteldeVille(fr.)—ratusz.

[41]ForeignOffice(ang.)—MinisterstwoSprawZagranicznych.

[42]Jugedepaix(fr.)—sędziapokoju.

[43]Tempie—grupabudynkówwLondynie,niegdyśkwateratemplariuszy,odXIVw.więzienie.

[44]Chevalierd'honneur(fr.)—człowiekhonoru.

[45]Fleurs-de-lis(fr.)—kwiecielilii.

Page 135: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

[46]WnukaJakubaII(zdynastiiStuartów),pretendującegodotronubrytyjskiego.

[47]Or.estacade(fr.)—tu:pomostnasłupach.

[48]Kot—dyscyplinaodziewięciurzemieniach.

[49]NicolasJeandeDieuSoult(1764—1851)—od1804r.marszałekFrancji,wyróżniłsiępodAusterlitziwHiszpanii.

[50]*PrintingHouseSquare(ang.)—PlacDrukarniany.

[51]MattewGregoryLewis(1775—1818)—powieściopisarzangielski.PrzydomekMnich(Monk)uzyskałpoukazaniusiępowieściThe

Monk(Mnich),stanowiącejnagromadzeniemorderstw,gwałtów,demonicznościinieprzyzwoitości.

[52]Or.RightHonourable—tytułprzysługującyburmistrzowiLondynuiniektórymdygnitarzom.

[53]R.S.Castlereagh(1769—1882)—politykangielski,wielokrotnyminister,organizatorantyfrancuskiejkoalicji,w latach1812—

1822.

[54]Monseigneur(fr.)—tytułnadawanywybitnymosobistościom,np.książętom,kardynałom,arcybiskupomibiskupom.

[55]FrancisDrake(1543—1596)—admirał,zapoczątkowałbrytyjskąpotęgęnamorzach.

[56]Luncheon(ang.)—bardziejoficjalneokreślenielunchu,posiłkuzjadanegowpołudnie,międzyśniadaniem,apóźnymobiadem.

[57]Patrz:C.S.Forester:Szczęśliwypowrót,

[58]Kabel—182,5m.

[59]Ang.horn—róg,blower—dmuchacz.

[60]Ang.Honourable—tytułnależącysięosobomzpewnychszczebliarystokracji.

[61]Delfin—następcatronuweFrancji.

[62]Patrz:C.S.Forester:Zpodniesionąbanderą

[63]Seiziemes(fr.)—szesnastki.

[64]Quinty—sekwensyzpięciukart.

[65]Quatorze(fr.)—czternastka.

[66]C.S.Forester:Okrętliniowy.

[67]C.S.Forester:Zpodniesionąbanderą.

[68]Seigneur(fr.)—magnat.

[69]C.S.Forester:Hornblowerijegookręt„Atropos”

Page 136: 10 C. S. Forester - Lord Hornblower

[70]C.S.Forester:Szczęśliwypowrót.

[71]C.S.Forester:Okrętliniowy.

[72]MarszałkowieBonapartego,którzychwilowoprzeszlinastronęLudwikaXVIII.

[73]Or.league—lądowamilanieangielska(4,83km).

[74]Kula—wzniesionyłęksiodła.

[75]Egreta—kitazpiórlubdrogichkamieni.

[76]Dolman—kurtkawojskowakrojuwęgierskiego,zawieszananajednymramieniu.