Traktor i Maszyna 2012

Post on 26-Mar-2016

231 views 2 download

description

Informator Ogólnopolskiego Festiwalu Starych Ciagników i Maszyn Rolniczych

Transcript of Traktor i Maszyna 2012

www.traktorimaszyna.pl

Szanowni Państwo: Wystawcy, Kolekcjo-nerzy, Członkowie Klubu Traktor i Maszyna, Czcigodni Goście, Drodzy Miesz-kańcy Gminy Lipno!

Już po raz jede-nasty spotykamy się w Wilkowicach na Fe-stiwalu Starych Ciąg-ników i Maszyn Rol-niczych im. Jerzego Samelczaka. Impreza ta, dzięki Panu Jerze-mu, jego synowi Panu Rafałowi Samelcza-kowi, członkom Klubu oraz byłemu wójtowi Panu Januszowi Cho-dorowskiemu, stała się wspaniałą wizytówką Gminy Lipno. O jej

randze świadczy fakt, że jest rozpoznawana w całym kraju, a także zaszczycają ją goście z zagranicy.

Nasz Festiwal jest znakomitą okazją do zaprezentowania, jak dzięki pasji i pracy kolekcjonerów moż-na tchnąć nowe życie w stare, zakurzone i czasem zapomnia-ne maszyny. To dzięki Państwa zaangażo-waniu możemy uczest-niczyć w żywej lekcji historii połączonej z zabawą i sportową rywalizacją.

Niezmiernie cie-szy fakt, że po raz szó-sty, dzięki współpracy z Międzynarodowymi Targami Poznańskimi, obok Festiwalu odbę-dzie się Wystawa ROL-TECHNIKA. Dzięki tym dwóm siostrzanym imprezom, będziemy mogli odbyć w ciągu jednego weekendu po-dróż z przeszłości do

przyszłości rolnictwa.Zapraszam Pań-

stwa do udziału w XI Festiwalu Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych im. Jerze-go Samelczaka w Wil-kowicach. Serdecznie dziękuję Wszystkim, którzy zarówno w tym roku jak i w poprzed-nich latach pracowali i pomagali przy orga-nizacji tego rolniczego święta.

Życzę wszystkim doskonałej zabawy, niech udział w Festi-walu będzie wspania-łą przygodą i świętem, które na stałe wpisze-cie Państwo do swoje-go wakacyjnego kalen-darza.

Serdecznie pozdrawiam

Jacek Karmiński

p.o. wójta Gminy Lipno

Drodzy Czytelnicy,

Mamy kolejny już XI Festiwal, na który oprócz stałych bywal-ców zgłaszają się wciąż nowi wystawcy. Napa-wa to optymizmem na kolejne lata.

Wilkowice to ma-giczne miejsce, które jak magnez przyciąga kolekcjonerów, miłoś-ników i sympatyków starej motoryzacji rol-niczej z całego kraju oraz z zagranicy i nie bez powodu zostały nazwane „Stolicą pol-skich traktorów”.

Jako Prezes Klu-bu Miłośników Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych „Traktor

i Maszyna” w Lipnie jestem z tego powo-du bardzo dumny. W każdy festiwal ja i moi koledzy z klubu wkładamy wiele pracy i zaangażowania aby zwiedzający mieli co podziwiać. Obecnie również przygotowa-liśmy wiele atrakcji, prezentowany wiekowy sprzęt będzie można oglądać w ruchu.

Od kilku już lat wspólnie z nami jako kontrast dla naszych zabytków odbywa się wystawa nowoczesne-go sprzętu rolnicze-go ROLTECHNIKA organizowana przez Międzynarodowe Tar-gi Poznańskie. Myślę więc, że każdy znajdzie coś dla siebie.Życzę wszystkim mi-łej zabawy i niezapo-mnianych wrażeń, a po imprezie szczęśliwego powrotu do domu.

Rafał SamelczakPrezes KMSCiMR

18.08.2011 (sobota)

09.00 – Otwarcie dla zwiedzających11.00 – Spotkanie organizacyjne (namiot) omówienie

regulaminu, zasad bezpieczeństwa, przedstawienie osób odpowiedzialnych, ustalenie liczb i kolejności prezentowanych maszyn

12.00 – Oficjalne otwarcie festiwalu, rozstrzygnięcie konkursu „Kolekcjoner roku 2012”, wręczenie pucharów ufundowanych przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi

12.30 – Prezentacja ciągników na placu manewrowym13.30 – Odpalanie bumbaja (I tura)14.00 – Odpalanie korbą (I tura)15.00 – Turniej „Precyzyjny Gospodarz” oraz Pokazy

Nowych ciągników – Roltechnika16.00 – Traktor Pulling – duże i średnie ciągniki17.00 – Zakończenie konkurencji i pokazów podczas I dnia

festiwalu18.00 – Zabawa taneczna

19.08.2011 (niedziela)09.00 – Otwarcie dla zwiedzających10.00 – Msza św. w kościele p.w. św. Edyty Stein11.00 – Parada starych ciągników ulicami Wilkowic11.30 – Prezentacja starych ciągników na placu

manewrowym12.30 – Odpalanie korbą (II tura i finał)13.00 – Odpalanie bumbaja (II tura i finał)13.30 – Pokazy w polu14.30 – Turniej „Precyzyjny Gospodarz” oraz Pokazy

Nowych ciągników – Roltechnika15.30 – Traktor Pulling – (bulldogi)16.00 – Traktor Pulling – (małe ciągniki)17.00 – Wręczenie dyplomów i pucharów

Program Targów Roltechnika oraz Ogólnopolskiego Festiwalu Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych im. Jerzego Samelczaka

Wydawca: AR Turus 64–100 Leszno, ul. Lipowa 4, tel./fax 65/529–41–15 www.turus.pl, turus@turus.pl; Fot. A. Cieślik, archiwum kolekcjonerówSkład: AR Turus, Katarzyna Primel; Redakcja: Andrzej Cieślik; Współpraca: Damian Szymczak; Reklama: Monika Hojzler; Grafika: Mikołaj KowalczykRedakcja nie odpowiada za treść reklam.

www.traktorimaszyna.pl

Historia festiwalu

To już jedenasta od-słona największych

corocznych spotkań pol-skich kolekcjonerów starych ciągników i ma-szyn rolniczych. Impreza zapoczątkowana została przed jedenastu laty laty przez rolnika Jerzego Sa-melczaka, który postano-wił uatrakcyjnić gminne dożynki organizowane w Górce Duchownej po-kazem swoich starych traktorów. Najcenniej-szym traktorem w jego kolekcji był Ursus C45, czyli kopia niemieckich Lanz-Bulldogów. Nie spodziewał się, że po-czciwe staruszki wzbudzą większe zainteresowanie, niż te stojące obok, no-wiutkie prosto z fabryki.

Po rozmowach z widzami wynikało, że jeszcze wiele starych ciągników jest w posia-daniu rolników. To mu podsunęło pomysł aby w roku następnym zor-ganizować wystawę starych ciągników na większą skalę. W powo-dzenie pomysłu uwierzył wójt Janusz Chodorowski oraz dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury - Rafał Rosolski, z którym Je-rzy Samelczak jeździł po kraju, namawiając rolni-ków i kolekcjonerów do

udziału w festiwalu. - Myślałem, że im-

preza się nie przyjmie – przyznaje Rafał Samel-czak, syn inicjatora Festi-wali. - Na szczęście się myliłem. Okazało się, że w naszym społeczeństwie jest bardzo wielu podob-nych do ojca pasjonatów starych ciągników. Bar-dzo ważne też okazało się wsparcie ówczesnych władz gminy Lipno. Przybywało uczestników, z czasem festiwal zyskał też uznanie w oczach Międzynarodowych Tar-gów Poznańskich, które od sześciu lat po sąsiedz-ku organizują wystawę nowoczesnej techniki rol-niczej Roltechnika.

Moda na kolekcjo-nowanie starych ciąg-ników przywędrowała do Polski z Zachodu. W latach 90 pojawiali się w Polsce kolekcjonerzy z Niemiec i Austrii, któ-rzy za grosze masowo ku-powali, stare zardzewiałe Ursusy. To sprawiło, że coraz więcej Polaków zaczynało się intereso-wać tym, co kupowali handlarze zza zachodniej granicy. Powoli zaczęła się rodzić także w Polsce moda na stare samocho-dy, ciągniki i motocykle. Zaczęto wyciągać sto-jące latami w krzakach stare traktory, maszyny rolnicze i przywracać je do życia. Podobnie było

z Jerzym Samelczakiem - kupował kolejne stare traktory i skrupulatnie reanimował je w swoim warsztacie. Pomagał mu w tym syn – Rafał, któ-ry ku zadowoleniu ojca odziedziczył zamiłowa-nie do motoryzacji i ciąg-ników.

W rok od pomysłu w sierpniu 2002 roku udało się zorganizować I Festiwal Starych Ciąg-ników i Maszyn Rol-niczych. Kilka tysięcy zwiedzających miało okazję zobaczyć stare ale jare traktory w trakcie orki czy pokazów mocy. Wtedy też powstał po-mysł powołania stowa-rzyszenia kolekcjonerów.

Niestety w listopadzie 2002 niespodziewanie zmarł główny inicjator Festiwalu Jerzy Samel-czak. Rozpoczęte przez ojca dzieło postanowił kontynuować syn - Ra-fał Samelczak. Wiosną 2003 odbyło się zebranie założycielskie stowarzy-szenia, które przyjęło nazwę Klub Kolekcjone-rów Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych ,,Traktor i Maszyna”. Po sądowej rejestracji preze-sem został Rafał Samel-czak. Podjęto też uchwałę o nadaniu Festiwalowi Starych Ciągników i Ma-szyn Rolniczych imienia pomysłodawcy – Jerzego Samelczaka.

Wilkowicki Festi-wal stał się ważnym dla polskich kolekcjonerów ciągników i maszyn rol-niczych miejscem spot-kań i wymiany doświad-czeń. Stanowi też ważny element kultywacji tra-dycji polskiej i świato-wej techniki rolniczej. Impreza znalazła uznanie w oczach Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które co roku na wniosek Klubu przyznaje honorowy tytuł Kolekcjo-ner Roku.

(CAN)

Pierwsi członkowie klubu „Traktor i Maszyna” na czele z założycielem Jerzym Samelczakiem (trzeci z prawej)

www.traktorimaszyna.pl

Galeria kolekcjonerów

W królestwie traktorów

Wielisławice to mała wieś koło Strzelec

Krajeńskich. Niczym się specjalnie nie wyróżnia, gdyby nie Leszek Nowak. – To pasjonat starej rolni-czej motoryzacji – mówi jeden z mieszkanców wsi. Wystarczy wejść do zagro-dy Leszka Nowaka, aby od razu zorientować się jakie hobby ma gospodarz.

Zamiłowanie do ciągników miał od naj-młodszych lat szkolnych. Gdy w pobliskim PGR złomowano młotami sta-re Ursusy obserwował z ukrycia i jak nikogo nie było to starał się uratować kilka ocalałych części. Pierwszy ciągnik poja-wił się w rodzinie w 1964 roku, zakupiony przez ojca z Kółka Rolniczego C-325. Potem był kolejny C-325 ale już po remon-cie. – Swój pierwszy ciąg-nik kupiłem w 1974 roku – to był Zetor Super 50 – wspomina Leszek Nowak. – Służył mi przez trzy lata do zrywki drewna w lesie. Na tej pracy dorobił się ko-lejnych ciągników, który-mi wywoził drewno z lasu. Miał smykałkę do napra-wiania ciągników. Potrafił zardzewiałe, uszkodzone, niekompletne traktory ożywiać.

Wiele zarobionych pieniędzy przeznaczał na zakupy kolejnych sta-rych traktorów. Gdy w la-tach 90-tych pojawiła się możliwość nabycia starej gorzelni wraz z zabudo-waniami gospodarczymi kupił całość potem także dokupił sporo ziemi. Te-raz mógł rozwinąć swo-ja pasję kolekcjonerską. Kupował stare samocho-dy wojskowe, podnoś-niki, maszyny rolnicze, traktory. Jedne naprawiał inne czekały na swoja ko-lejkę rozłożone na części. Pojawiały się kolejne Ur-susy, Zetory. Ciekawsze egzemplarze kupował

w Danii od znajomych kolekcjonerów.

Dużym sentymen-tem darzy swój najstarszy egzemplarz – Hanomag z 19�5 roku. – Przywraca-łem go do życia przez dwa lata – wspomina Leszek Nowak. – Ale jaka frajda była, jak mi po 30 latach spoczynku odpalił.

Aktualnie Leszek Nowak posiada chyba naj-większą w Polsce prywat-nę kolekcje traktorów. Jest ich blisko 50, z tego 30 na chodzie, a 15 w różnych etapach rekonstrukcji. Kilka sztuk zostało wypo-życzonych przez Zachod-niopomorski Uniwesytet

Technologiczny w Szcze-cinie, z którym kolekcjo-ner współpracuje. Oprócz traktorów w kolekcji jest 90 motocykli, 3 Syreny, maluchy, GAZ 69, GAZ 53, czarna Wołga I sekre-tarza PZPR w Strzelcach Krajeńskich, BRDM, mło-carnie szerokomłotne, do-łowniki, kopaczki oraz kil-ka silników stacjonarnych. Bardzo się cieszy z nabycia młocarni wyprodukowanej w Strzelcach Krajeńskich w 1935 roku, która została nagrodzona na wystawie rolniczej w Hannoverze.

Leszek Nowak zo-stał wyróżniony na Fe-stiwalu we Wilkowicach

tytułem Kolekcjoner Roku przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Dużym wsparciem kolekcjonera z Wielisławic jest pomoc syna Łukasza, który także lubi stare ciągniki i często wspólnie godzinami sie-dzą we warsztacie. Kolej-ne marzenie kolekcjonera to stworzenie muzeum rolniczej motoryzacji. Po-mieszczenia i eksponaty już są, teraz kolejny trudny etap to załatwienie formal-ności i sfinansowanie tego przedsięwzięcia.

Do Wilkowic w tym roku planuje przywieźć osiem ciągników.

(CAN)

Leszek Nowak przy swoich Zetorach

5

www.traktorimaszyna.pl

Pamięta doskonale pierwszy festiwal

ciągników, mimo że o nim nie wiedział.

– Jechałem akurat przez wieś, gdy minąłem się z Jurkiem Samelcza-kiem, który wiózł na przy-czepie Lanz Bulldoga. Zastanawiałem się dokąd z nim jedzie. Dopiero póź-niej dowiedziałem się, że w Wilkowicach był festi-wal – wspomina Henryk Postół.

On sam mieszka właśnie w tej wsi, z Je-rzym Samelczakiem znali się od lat, nic więc dziw-nego, że wkrótce dołączył do Klubu Kolekcjonerów Starych Ciągników i Ma-szyn Rolniczych „Traktor i Maszyna”. I oczywiście regularnie bierze udział w wilkowickim festiwa-lu, który ma dosłownie za płotem.

Jeździ wtedy swoim Zetorem 25A z silnikiem Ursusa C-330. To maszyna wyprodukowana w 1956 roku, należy do niego od lat osiemdziesiątych. Pan Po-stół jest już na emeryturze, ale wciąż jeszcze obrabia niewielkie pole. Właśnie tym Zetorem, który mimo swych 56 lat wciąż spisuje się znakomicie.

– Krótko mówiąc

mam zabytek, który wciąż pracuje i naprawdę nie ma z nim żadnych proble-mów – stwierdza.

Jest właścicielem jeszcze jednego starego ciągnika. To Zetor 25k, z racji wysokich, a przy tym wąskich kół, potocz-nie nazywany „bocianem”. Ta maszyna wymaga jesz-cze remontu. Pan Henryk zamontował w niej już między innymi silnik, wał, tuleje. Wciąż szuka innych części, przede wszystkim głowicy i błotników. Chce, aby wszystko było orygi-nalne.

– Oczywiście naj-skuteczniej szukać sta-

rych części przez internet – mówi. – Wciąż jeszcze jest ich w Polsce sporo, gdzieś w starych stodo-łach, budynkach gospo-darczych. Co jakiś czas „wypływają”, są wysta-wiane na sprzedaż. Tylko trzeba cierpliwie czekać aż się pojawią. I niestety potrzeba trochę pieniędzy, bo te części do najtańszych nie należą.

Z naprawą, renowa-cją i konserwacją ciągni-ków radzi sobie sam.

– Mam podręcznik z opisem technicznym i instrukcją obsługi Zeto-rów. A poza tym metoda stara jak świat, czyli trze-

ba kombinować i uczyć się, która część gdzie ma być. Zresztą to dość proste konstrukcje, myślę, że nie-jeden facet byłby w stanie nauczyć się ich rekon-strukcji – stwierdza.

Jak większość osób zrzeszonych w klubie „Traktor i Maszyna” jest zwolennikiem oryginal-nych części i odtwarzania ciągników, tak by wyglą-dały tak samo, jak wtedy, gdy przed dziesiątkami lat schodziły z produkcyjnych taśm.

– Dlatego mam na-dzieję, że z czasem dorobię się jeszcze silnika do Zeto-ra 25A – informuje. – Nie-

którzy wkładają do ciąg-ników nowe części. Także dokładają różne elementy zewnętrzne, których te nigdy nie miały. Czasem wygląda to ciekawe, ale to już jednak nie to.

Sam, jak widać, wierny jest ciągnikom Ze-tor. Na pytanie jakie ma największe marzenie jako kolekcjoner, odpowiada, że chciałby mieć jeszcze jeden model tej czeskiej firmy. Konkretnie produ-kowanego w latach sześć-dziesiątych Zetora 3011. Wypada wierzyć, że ma-rzenia się spełniają, a więc spełni się i to.

Damian Szymczak

Galeria kolekcjonerów

Zabytek, który pracuje do dziś

Henryk Postół

www.traktorimaszyna.pl

Galeria kolekcjonerów

Skansen Stare Budy

Marek Staniaszek mieszka w Starych

Budach niedaleko War-szawy. Zbieraniem sprzę-tu rolniczego zajmuje się od 2004 roku, natomiast wcześniej zbierał stare motocykle. - Ponieważ w naszym gospodarstwie znajdowało się kilka maszyn postanowiłem założyć skansen - mówi Marek Staniaszek. - Od najmłodszych lat byłem związany z maszynami rolniczymi, gdyż mój tata posiadał gospodarstwo i dodatkowo wykonywał usługi omłotów okolicz-nym rolnikom młocarnią szerokomłotną Warmian-ka MSC-7B.

Marek Staniaszek uważa, że zdobyte maszy-ny, które posiada w swojej kolekcji, to jego perły i perełki, które pozyskuje od znajomych, tak zwa-ną pocztą pantoflową lub z internetu. Jeździ też nie-raz na okoliczne złomowi-ska.Obecnie w skansenie znajduje się 10 ciągników Ursus C 45, Zetor 50, Ze-tor 30-11, Zetor 25a, Zetor 25k, Ferguson Te-20, noś-nik narzędzi RDS-09, Por-sche 218 standard, Dzik 2 i Ursus-308 i około 150 maszyn rolniczych. - Nasz skansen ma charakter rodzinny, bo począwszy od mojej mamy po żonę i mnie są wszyscy zaan-gażowani w jego działal-ność. Pomaga również

mój wuj Grzegorz Pindor ze swoimi synami Danie-lem i Dawidem - informu-je Marek Staniaszek.

Również najmłodsze pokolenie - dzieci Pio-truś, Staś i Krzyś starają się zainteresowywać swo-im hobby rówieśników z klas, do których uczęsz-czają. Ciekawostką jak i zaszczytem dla Skan-senu ze Starych Bud był udział traktora Ursus C-45 w scenach filmowych „Historia Roja”. Oprócz Ursusa także inne ciągni-ki brały udział w nagraniu programu „Agromachi-na”. W 2008 roku Marek Staniaszek otrzymał tytuł honorowy - Kolekcjonera Roku, przyznany przez Ministra Rolnictwa i Roz-woju Wsi.

Marek Stania-szek bierze czynny udział w zlotach sta-rych ciągników i ma-szyn rolniczych w War-ce, Golubiu-Dobrzyniu, Minikowie i oczywiście Wilkowicach. Chętnie demonstruje swoje okazy na dożynkach gminnych, powiatowych oraz organi-zowanych u nich Dniach Kukurydzy. Skansen jest członkiem klubu „Traktor i Maszyna”. Zbiór trakto-rów i maszyn można oglą-dać cały rok, wystarczy zadzwonic aby umówić się na zwiedzanie, przejażdż-kę czy kulig w zimie.

(CAN)

www.traktorimaszyna.pl

www.traktorimaszyna.pl

Galeria kolekcjonerów

Klub, który uratował polskie ciągniki

Można powiedzieć, że przygoda An-

drzeja Cyglera ze starymi ciągnikami rolniczymi zaczęła się standardowo. Dzięki Jerzemu Samelcza-kowi i jego festiwalowi. – Mieszkam w Wilkowi-cach, więc chodziłem tam co roku jako widz. Świet-na impreza, z roku na rok podobała mi się coraz bar-dziej. Aż w końcu sześć lat temu kupiłem swój pierw-szy stary ciągnik i dołączy-łem w sierpniu do nowych kolegów – opowiada.

Oczywiście zapisał się także do Klubu Kolek-cjonerów Starych Ciągni-ków i Maszyn Rolniczych „Traktor i Maszyna”.

Pierwszym jego na-bytkiem był Zetor 25K, czyli popularny „bocian”. To wysoki ciągnik, dla odmiany postanowił mieć niski. Udało się, kupił Ze-tora 25A. Ta maszyna już w chwili powstania, prze-zwana została „żabą”. Oba ciągniki były mocno zde-kompletowane.

Pan Andrzej napra-wiał je i rekonstruował sam. Miał o tyle ułatwio-ne zadanie, że z zawodu jest mechanikiem maszyn rolniczych. Jego pierw-szym zakładem pracy był Państwowy Ośrodek Ma-

szynowy pod Kościanem. I choć przebranżowił się i od lat prowadzi firmę budowlaną, to dawne-go fachu nie zapomniał. – Nieskromnie powiem, że przy starych ciągnikach potrafię zrobić wszystko – mówi. – Choć czasem przydałaby się pomoc, ja-kaś podpowiedź, ale cóż nie ma już starych maj-strów, którzy pracowali przy takich maszynach.

A potrafią one być złośliwe. – Zamontowałem ostatnio w „bocianie” nowe tłoki i tuleje, a po pół godzinie pracy zatarł się silnik. Naprawiłem go, znów odpaliłem ciągnik, to

po dwóch godzinach pękła głowica – opowiada.

Jak widać do realiza-cji tego hobby trzeba mieć nie tylko umiejętności, pie-niądze, ale i cierpliwość. – Ja tam lubię zamknąć się w garażu i majstrować, to mnie uspokaja i wycisza. Choć trochę natchnienia do tego też potrzeba. Zda-rza się bowiem, że nie za-glądam tam przez długie tygodnie, dla odmiany są takie okresy, że ciągniki naprawiam i rekonstruu-ję codziennie – mówi pan Andrzej.

Inna sprawa to czę-ści, oczywiście stara się kupować tylko oryginal-

ne. Niełatwo je dostać, na przykład chłodnicy szukał przez rok. Jest także właś-cicielem Zetora Super 50, którego odnawia. Marzy o jeszcze jednej maszynie tej marki – Zetorze 3011.Czy ją kupi, czy nie, już w tej chwili ma do wy-boru ciągniki, które może pokazać podczas festiwalu w Wilkowicach.

Andrzej Cygler pod-kreśla przy tym ogromną rolę, jaką spełnił Klub Kolekcjonerów Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych „Traktor i Maszyna”, dla ochrony polskich zabytkowych maszyn rolniczych. – Na

początku lat dziewięćdzie-siątych w Polsce pojawiło się wielu gości głównie z Niemiec i Holandii. Za grosze wykupywali od naszych rolników zachod-nie, albo produkowane na zachodnich licencjach, ciągniki – mówi. – Nikt u nas nie miał wtedy poję-cia jaką wartość przedsta-wiają. To na szczęście się zmieniło, głównie dzięki klubowi „Traktor i Ma-szyna”. Uważam, że ocalił z osiemdziesiąt procent zabytkowych ciągników i maszyn rolniczych, które są w polskich rękach.

Damian Szymczak

Andrzej Cygler

9

www.traktorimaszyna.pl

Galeria kolekcjonerów

Skansen w Łochowicach

Skansen Jacka Grzy-wacza z Łochowic rozpo-czął swą oficjalną działal-ność od 2005 roku, kiedy to po namowie Urszuli Grzywacz opisano zbiory i rozpoczęto przyjmować gości ze szkoły im. Jana Pawła II z Łochowa. Od tego momentu Urszula prowadzi corocznie je-sienią zajęcia z trzecimi klasami szkoły podstawo-wej na temat upraw zbóż i inne tematy związane z rolnictwem.

Samo zbieranie ma-szyn rolniczych i ciąg-

ników zaczęło się dużo wcześniej. Tak koło roku 2000. Skansen początko-wo nosił nazwę „Skansen Rodzinny Jacka Grzy-wacza w Łochowicach”. Mała modyfikacja musiała nastąpić po przyłączeniu się do zbierania zabytków rolnictwa przez przyja-ciół i znajomych, których w chwili obecnej jest kil-kunastu. W skład człon-ków skansenu wchodzą koleżanki z takich miej-scowości jak: Lisi Ogon (Zetor Super 50, Ursus C-328), Występ (Bering),

Leszyce (Fiat), Kłanino (Masey Harris Pony), Ko-szalin (Zetor A25, Fergu-son TE20, Holder, RS 09), Wałcz i Łochowice.

W skansenie odby-wają się różne spotkania związane z historią rolni-ctwa. – Odwiedzają nas szkoły, grupy zorganizo-wane, rodziny i pojedyn-cze osoby. W skansenie bywały ekipy TVP 1 Te-leexpress, TV Bydgoszcz, TVN – mówi Jacek Grzy-wacz. – Można zwiedzać nasze eksponaty zawsze, gdy ktoś jest w domu.

Kontakty skansenu sięgają także poza grani-ce kraju. Organizowane były wyjazdy na Słowa-cję, Czechy, Niemcy, Da-nię i ostatnio nawiązano kontakty z Norwegami. Eksponaty jakie posiada skansen pochodzą także z tych wszystkich państw. W posiadaniu Skanse-nu jest wiele ciekawych maszyn rolniczych oraz ciągników. Warto wy-mienic choć kilka – Ur-sus C 45 z 1949 r., Ursus C 25 z 1961 r., Ursus C 308 z 1959 r., Zetor 25 z 1947 r., Zetor A25 z ro-ku 1948, Allis Chalmers z roku 1948, Bautz z roku 1955, Bolgar z 1972 r., Fendt Farmer z 1962 r., Holder ED II z 1956 r., Dzik 2 z 1967 r., Bukh 403 z 1963 r., Ferguson TE 20 z 1950 r, Skoda 30 z 1949, Hanomag z 1955 r., Por-sche z 1959 r., Allgaier z 1954 r. i kilka innych.

Skansen prowadzi szeroką działalność pro-pagującą odrestaurowy-wanie i kolekcjonowanie zabytków historii rolni-czej motoryzacji poprzez udział w różnych impre-

zach, festiwalach, wysta-wach oraz spotkaniach o tematyce rolniczej.

– T r a d y c y j n i e uczestniczymy w Festi-walu Traktor i Maszyna w Wilkowicach oraz im-prezach organizowanych w Muzeum Narodowym w Szreniawie, Warce, Go-lubiu-Dobrzyniu, Muze-um PGR–u Bolegorzynie, Bydgoszczy, Białych Bło-tach, Minikowie, Wito-sławiu, Redle, Gołańczy, Poznaniu, Patereku. Wy-jeżdżamy też ze sprzętem na imprezy zagraniczne w Czechach, Słowacji, Niemczech i Danii – in-formuje Jacek Grzywacz.

Swoje eksponaty w skansenie udostępniają – Genowefa i Marian Ja-siorowscy, Marian Bana-szak, Iwona, Marcin, Da-mian i Marek Grzywacz, Daniel Mariusz i Henryk Warzybok, Ewa i Rafał Mazur, Marcelina i Darek Czarneccy, Marek Pie-trzykowski, Henryk Ro-baszewski, Tomasz Mar-cinek, Monika i Krzysztof Kubińscy, Agata, Ulka i Jacek Grzywacz.

(CAN)

Skansen Jacka Grzywacza

Jacek Grzywacz

10

www.traktorimaszyna.pl

Zbigniew Jankowiak (Ursus C-325) Mariusz Walkowiak (Zetor 25K)

1 traktor Rafał Mazur (Ferguson TE-20), 3 traktor Marian Mamala (Zetor 25K)

1 traktor Kazimierz Fons (Zetor 25K), 2 traktor Łukasz Fons (Trak-tor SAM), 3 traktor Marek Staniaszek (Zetor 3011 Major)

1 traktor Marek Kropidłowski (Lanz Bulldog) 1 traktor Stanisław Sikorski (Lanz Bulldog 25 PS)

Zielony traktor Kamil Hornik, niebieski traktor Jacek Hornik (trak-tory Lanz Bulldog)

1 traktor Jerzy Walerowicz (Ursus C-451)

Festiwal 2011

11

www.traktorimaszyna.pl

Festiwal 2011

Przejazd ulicami Wilkowic Przejazd ulicami Wilkowic

Przejazd ulicami Wilkowic Przejazd ulicami Wilkowic

Przejazd ulicami WilkowicPrzejazd ulicami Wilkowic

Przejazd ulicami Wilkowic Przejazd ulicami Wilkowic

1�

www.traktorimaszyna.pl

Traktory rolnicze mają swoją stolicę - Wilkowice

Festiwal 2011

Lokomobila „Hipolina” ze zbiorów Muzeum Narodowego Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie

Zielony traktor Zbigniew Jankowiak, czerwony Damian Wolka (Ursusy C-45)

Wojciech Stróżak (kombajn Vistula) Wyścigi ciągników

Popisy na huśtawce Widzów nigdy nie brakuje

Popis szybkości

1�

www.traktorimaszyna.pl

Galeria kolekcjonerów

Traktory i truskawkiNiedaleko Drezdenka

na uboczu wśród la-sów stoi mały dom. Wokół obszerne hale i jak okiem

sięgnąć plantacje truska-wek. To gospodarstwo Simona Suikera. Z uro-dzenia Holender, tam też

w rodzinnym gospodar-stwie nauczył się uprawiać truskawki. Do Polski trafił za głosem serca. Tu założył rodzinę, nauczył się mówic po polsku. Tu też przywiózł z Holandii swój ulubiony traktor (Kramer 1959 r.), który kupił dla niego oj-ciec, gdy miał 14 lat.

Miał smykałkę do mechaniki, kupował ko-lejne stare traktory, które często porastały trawą i da-wał im drugie życie. – Do-brze funkcjonowało moje gospodarstwo, dlatego mogłem kupować kolejne starsze, ciekawe traktory i wzbogacać moją kolekcję – mówi Simon Suiker. Za-pisał się do Klubu Kolek-cjonerów Starych Ciągni-ków i Maszyn Rolniczych i często brał udział w wil-kowickich festiwalach.

Szukał ciekawych egzem-plarzy traktorów, niektóre remonotwał i sprzedawał aby kupić kolejny.

Cała kolekcja trak-torów oprócz tych pra-cujacych stoi pod trzema wiatami – łącznie blisko czterdzieści egzemplarzy. Niektóre wymagaja napra-wy inne czekają tylko na odpalenie.

Oczkiem w głowie Simona jest chyba naj-starszy traktor w Polsce – Fordson F z 1919 roku. Wypatrzył go w belgijskiej prasie, pojechał trochę się potargował i szczęśli-wy przywiózł do Polski. Traktor jest na chodzie i wszędzie wzbudza ol-brzymie zainteresowanie. Sentymentem darzy też inne ciekawe traktory np. Rummeln Olpull z 1928

roku, który do Europy trafił z USA. – Oprócz traktorów mam też osiem młocarni – 4 małe i 4 duże, kombajn Lanz z 55 roku, wiele silników sta-cjonarnych, kultywatory i różnorodne pługi. Kiedyś miałem więcej różnych traktorów ale część sprze-dałem.

Większość ciągni-ków jest na chodzie i w tak dużym gospodarstwie pra-cuje. Kilka jest w trakcie naprawy. Każdą wolną chwilę Simon wykorzystu-je do pracy przy kolejnym traktorze. – Do Wilkowic przywiozę pięć odnowio-nych traktorów – dekla-ruje jedyny zagraniczny członek Klubu Kolekcjo-nerów.

(CAN)

Simon Suiker

1�

www.traktorimaszyna.pl

Z zawodu zdun, z za-miłowania mecha-

nik. O piecach i silnikach spalinowych wie prawie wszystko. To zresztą wi-dać po imponującej, a przy tym bardzo nietuzinkowej kolekcji, którą zgromadził przy swoim domu w Nie-tążkowie pod Śmiglem.

Są w niej ciągniki: Zetor 25K (czyli „bo-cian”) z 1952 roku, zielo-ny Guldner z roku 1956, IMT Deluxe 535, wypro-dukowany o dwie dekady później, bo w roku 1972. Następnie silnik stacjo-narny S60 zamontowany na ramie z roku 1957. Ma jeszcze dwa takie urzą-dzenia. To S-320 z zakła-dów w Andrychowie oraz pochodzący z 1938 roku silnik stacjonarny Deutz, wyprodukowany w Niem-czech. Do tego nośnik narzędzi rolniczych RS 09. To ciągnik wykonany w taki sposób, że nie tyl-ko ciągnie narzędzia, ale i nosi je na sobie.

Swą kolekcję gro-madzi od sześciu lat. Od tego bowiem czasu bierze udział w festiwalu w Wil-kowicach oraz należy do Klubu Kolekcjonerów Starych Ciągników i Ma-szyn Rolniczych „Traktor i Maszyna”.

– Czasem czekam aż listonosz przyniesie pie-niądze, bo już mi brakuje gotówki, a tu trzeba ku-pić jakąś nową część, czy element maszyny – mówi z uśmiechem pan Jerzy, który od kilku lat jest na emeryturze.

Z zapałem pracuje w swoim garażu oraz war-sztacie. Maluje, przerabia, konserwuje, odrestauro-wuje. Spędza przy tym naprawdę sporo czasu, ale to zajęcia, które po prostu kocha. Ma przy tym wier-nego kibica – żonę Halinę.

– Czasem zastana-wiam się, czy kupić jakiś element maszyny, bo to

przecież spore wydat-ki. Wtedy z reguły słyszę od niej, masz pieniądze, sprawi ci to przyjemność, to kupuj – opowiada pan Jerzy.

Pani Halina z cie-kawością podgląda męża przy pracy, a później po-dziwia jej efekty. Ma też swój ulubiony ciągnik. To Guldner, lubi na nim siedzieć. Żartuje, że to maszyna, do której pasuje kobieta. Nic więc dziwne-go, że zawsze towarzyszy mężowi w wilkowickich festiwalach.

Kolekcja pana Jaku-bowskiego powiększa się przez cały czas. Na przy-

kład silnik stacjonarny S 320 kupił zaledwie kilka tygodni temu, musiał się bardzo śpieszyć, by przy-gotować go do festiwalu w Wilkowicach.

Wymienione ciąg-niki i maszyny, to jeszcze nie wszystko, co posiada. Ma sporo innego sprzętu, choćby motocykle, w tym kultowego już Komara i Jawę 350, podobnie jak i ciągniki, są na chodzie. Jeździ także inna ozdoba jego kolekcji Melex, czyli napędzany silnikiem spa-linowym wózek golfowy. Swego czasu wzbudził w Wilkowicach ogromne zainteresowanie.

Nietrudno się domy-ślić, że praca przy takiej ilości najrozmaitszych ciągników i urządzeń po-chłania mnóstwo czasu.

– Lecz to jest piękne, robię to co lubię, a więc zawsze jest to czas dobrze spędzony. Fajnie wie-czorem wracać do domu z ubrudzonymi rękami. Później się umyć, by na drugi dzień oglądać efekt swojej pracy. I oczywi-ście, by to wszystko móc zaprezentować podczas różnych imprez oraz po-kazów, przede wszystkim w Wilkowicach – kończy pan Jerzy.

Damian Szymczak

Galeria kolekcjonerów

Traktory, motocykle, silniki

Halina i Jerzy Jakubowscy

15

www.traktorimaszyna.pl

Galeria kolekcjonerów

Małe Prywatne Muzeum– Nasza pasja do

zabytków zaczęła się około 2001 roku, kiedy to zakupiliśmy pierwszy zabytkowy samochód i motocykl – wspomina Mateusz Wiadrowski. – Poźniej zaczęliśmy ku-pować następne motocy-kle, aż w końcu mieliśmy ich osiem. Zbierali różne motocykle, a także rze-czy związane z II Wojną Światową. W roku 2006 podczas Targów Polagra ojciec Mateusza – Paweł Wiadrowski zapoznał się z działalnością klubu Traktor i Maszyna. Po powrocie z targów ojciec, będąc pod wrażeniem zabytkowych ciągników pokazał synowi stronę re-trotraktor, na której były zdjęcia z różnych imprez. Obaj byli zauroczeni ma-szynami, które miały na-wet pół wieku, a nadal tak świetnie wyglądały.

W kilka tygodni później w kwietniu 2007 zakupili w Hrubieszowie przypadkowo pierwszy swój ciągnik Zetora 25K z 1956 roku. Zdecydo-wali się na wyjazd na Fe-stiwal do Wilkowic z już odrestaurowanym ciąg-nikiem. Razem z trakto-rem zabrali opryskiwacz konny „Huragan”, silnik stacjonarny Aran Rijeka i kierat konny SHL. Po

dotarciu do Wilkowic byli zachwyceni wszystkim maszynami, które przy-jechały a szczególnie at-mosferą jaka panowała na festiwalu. – Wiedzieliśmy, że za rok na pewno tu wrócimy – mówi Mateusz Wiadrowski. – Następne lata upłynęły nam na dy-namicznym rozwoju na-szej kolekcji. Bardzo nas to wszystko wciągnęło i nie było dnia, żebyśmy nie byli w warsztacie. Przybywały nam kolejne eksponaty – zakupiliśmy największy ciągnik lat 60-tych Dutra D-4-KB, Ursusa C-45, Zetora A-25, Mazura D-50, RS-09 i wiele innych maszyn, począwszy od pługów konnych przez silniki stacjonarne, a kończąc na ciągnikach.

W roku 2009 Pa-weł Wiadrowski otrzy-mał nagrodę „Kolekcjo-ner roku”. W roku 2011 spełniły się ich marzenia o zorganizowaniu impre-zy z udziałem zabytko-wych maszyn rolniczych. Impreza wpisła się na stałe w kalendarz wystaw sprzętu rolniczego w Pol-sce. W tym roku Fruit Akademia Show odbyła się w rodzimej Warce, gdzie zjechało się około 40 zabytkowych maszyn z całego kraju.

W roku ubiegłym postanowili, że jubileu-szowy - X Festiwal sta-rych maszyn i ciągników rolniczych pownien być wyjątkowy, więc zapla-nowali, że do Wilkowic pojadą ciągnikami na ko-łach. Przygotowania do tej wyprawy zajęły im bli-sko rok. Wytypowali do tej ekspedycji dwa swoje najstarsze ciągniki, oba z 1949 roku, Ursusa C-45 i Steyra A-180.

– Szczegółowo po-dzieliliśmy trasę 430 km z domu do Wilkowic – mówi Mateusz Wia-drowski. – Wyruszyliśmy w poniedziałek, by w pią-tek wieczorem zameldo-wać się na placu w Wilko-

wicach. Z pewnością nie zapomnimy tego wyjaz-du do końca życia. Tylu emocji i takich wrażeń nie da wyrazić w żaden sposób. Noclegi w ho-telach, postoje na przy-stankach, naprawy przy włączonych silnikach, przejazdy przez zakor-kowane miasta, awarie Ursusa, machający do nas ludzie, koledzy którzy wyjechali nam na powita-nie, to wszystko wpłynęło na niezapomnianą przy-godę, która trwała przez 5 dni. I faktycznie ten fe-stiwal był wyjątkowy, tyle maszyn i ludzi Wilkowice nie widziały na pewno ni-gdy dotąd.

Aktualnie kolekcja

Pawła i Mateusza Wia-drowskich rozrosła się do bardzo dużych rozmia-rów. Stanowi ją 20 ciąg-ników, ponad 30 silników stacjonarnych, dwa samo-chody Star 25 i 21, opry-skiwacze konne i ręczne, kieraty, pługi, młocarnie, narzędzia kowalskie i rze-czy codzienego użytku, które były używane około 50-lat temu. Cały zbiór liczy aktualnie ponad 500 egzemplarzy narzę-dzi, maszyn i ciągników. Kolekcja stała się sławna w całej okolicy, przez przyjeżdzające wyciecz-ki dostała miano Małe-go Prywatnego Muzeum i tak też zostało.

(CAN)

Od lewej Mateusz Wiadrowski i Paweł Wiadrowski

1�

www.traktorimaszyna.pl

1�

www.traktorimaszyna.pl

W tym roku mija 20 lat, od kiedy na

drodze życiowej Jacka Hornika z Bielska Bia-łej stanęły traktory. Od przypadku zaczęła się jego życiowa przygoda związaną z zabytkowymi ciągnikami rolniczymi, która z czasem przero-dziła się w zamiłowanie. – Poprzez swoją działal-ność chciałbym ocalić od zapomnienia trak-tory, które w znacznym stopniu przyczyniły się do odbudowania Pol-ski zniszczonej przez II wojnę światową – mówi Jacek Hornik. – Podczas pierwszych poszukiwań opierałem się tylko i wy-łącznie na opowieściach osób, które w przeszłości zetknęły się z tymi ma-szynami. Do dziś bardzo ciepło wspominam wiele wyjazdów, podczas któ-rych miałem możliwość usłyszeć ciekawe opowie-ści związane z polskimi Ursusami.

Jedna z nich dotyczy czerwonego Ursusa C–45 z 1956 r., który znajduje się w jego kolekcji. Histo-ria zakupu związana jest z ważnymi wydarzeniami w historii naszego kraju. Jego pierwszy właściciel nabył go w momencie dojścia do władzy Go-mułki, kiedy to były one przez 2 tygodnie w wolnej sprzedaży.

– W poszukiwaniu traktorów przejechałem tysiące kilometrów na trzech kontynentach, zaczynając od krajów byłego bloku wschodnie-go, kończąc na Rumunii i Bułgarii. Poza starym kontynentem kolejnym miejscem jego poszuki-wań stała się Ameryka Łacińska i Południowa.

W Argentynie udało mu się zakupić kilka ciąg-ników marki Lanz–Bulldog, z których dwa to przedwojenne egzempla-rze z 1937 r. posiadające kolejne numery silnika. Po kilku miesięcznych staraniach o uzyskanie wymaganych dokumen-tów i miesięcznym rejsie przez Atlantyk w końcu dotarły do kraju. Dzięki ciężkiej pracy włożonej w odrestaurowanie tych ciągników „zostały przy-wrócone do życia”, by mogły wzbudzać podziw oraz przywoływać wspo-mnienia.

– Jednym z ciekaw-szych ciągników znaj-dujących się w naszej kolekcji jest Ursus C–45 wyprodukowany w stycz-niu 1948 r. z numerem silnika 00132 – mówi z dumą właściciel.– Zo-stał on zakupiony na Żuławach i prawdopo-dobnie jest najstarszym do dziś zachowanym egzemplarzem. Kolej-nym ciągnikiem wartym uwagi jest Lanz–Bulldog HR5 15–30 produkowa-ny w latach 1929–1935, jeden z trzech w Polsce. – Podczas tegorocznego festiwalu chcielibyśmy zaprezentować nasze dwa nowe eksponaty. Pierw-szy to Lanz–Bulldog 20 PS z instalacją na gaz drzewny z roku 1941, natomiast drugi, to Pam-pa T–01 sprowadzony z Argentyny – mówi Ja-cek Hornik. W kolekcji znajduje się kilkanaście ciągników Lanz–Bulldo-gów i Ursusów C45 oraz Hanomagów. Są także sil-niki stacjonarne – Perkun z 1918 r. i Ursus.

Ciągniki z kolekcji można podziwiać pod-

czas corocznej imprezy w Wilkowicach, zlotów pojazdów militarnych, które odbywają się m.in. w Darłowie oraz miejsco-wych dożynek. Kolekcjo-nerską pasję od kilku lat podziela także syn Kamil, który wnosi swój wkład w powiększanie kolekcji.

(CAN) Fot. Archiwum rodzinne

Galeria kolekcjonerów

Przez trzy kontynenty za traktorami

Lanz-Bulldog 45PS z Argentyny

Lanz-Bulldog 20 PS Holzgas (gaz drzewny)

Jacek Hornik

1�

www.traktorimaszyna.pl

Ryszard Gławdel ze Starego Kurowa

koło Drezdenka zamiło-wanie do traktorów prze-jawiał od dzieciństwa. Często w trakcie prac polowych – sianokosów czy wykopków – dorośli pozwalali mu kierować traktorem. To niezpo-mniane chwile kontaktu z jedyną dostępną w tym okresie motoryzacją dla młodego chłopca. Ma-rzyło mu się aby jeździć zawodowo ciągnikiem. Los jednak chciał ina-czej, skończył studia na mechanizacji rolnictwa ale bezpośredniego kon-taktu z traktorami miał niewiele.

– Po wielu latach przypomniały mi się młodzieńcze marzenia i w 1999 roku kupiłem

swój pierwszy ciąg-nik – to był Ursus C 45 Bumbaj – wspomina ko-lekcjoner ze Starego Ku-rowa.– Potem były kolej-ne nabytki – RS, Volvo, Zetor Super i Zetor K 25. W międzyczasie kolekcję wzbogaciły silniki sta-cjonarne i maszyny rol-nicze. Marzeniem jesz-cze niespełnionym jest zakup Deutza.

Kilkukrotnie bywał na festiwalu we Wilko-wicach, początkowo jako widz, później także jako wystawca. Wielką dumą Ryszard Gławdel pod-kreśla, że jego kolekcjo-nerska pasję odziedziczył syn Marcin. Z zawodu mechanik samochodowy ale z zapałem potrafi go-dzinami pracować przy traktorach. (CAN)

Galeria kolekcjonerów

Spełnione marzenia z dzieciństwa

Ryszard Gławdel

19

www.traktorimaszyna.pl

Piotr Głaczyński z Po-znania to człowiek

w czepcu urodzony. Tak przynajmniej sądzą inni kolekcjonerzy. Dostał w spadku po swoim dziad-ku marzenie wielu z nich – starego nieczynnego Lanza z 1924 roku. Jako młody chłopak jeździł do dziadka na letnie wakacje w okolicy Pakosławia. Tam się spotkał pierwszy raz z poczciwym Lanzem, stojącym i nieużywanym. W polu pracował Ursus. Więc cała ekipa chłopców siadała na siodełku Lanza i naśladowała jazdę sta-rym traktorem.

Już dorosły Piotr Głaczyński poczuł chęć kolekcjonowania sta-rych traktorów. Pomocne w tym było prowadze-nie zakładu ślusarskiego.

Wiele razy pokazywał go na festynach, dożynkach. Wziął udział w konkur-sie na najstarszy ciągnik rolniczy, pod patronatem prezydenta Kwaśniew-skiego, ale nie zjął pierw-szego miejsca, bo nie jest rolnikiem. Stopniowo przybywało sprzętu na domowym podwórku. – Dla syna Patryka ku-piłem Deutza 15, z myśla o córce Klaudii nabyłem Fergusona (48 r.) – sta-ram sie zaszczepic w nich zainteresowanie do kolek-cjonowania starych ma-szyn i traktorów – mówi kolekcjoner z Poznania.

Na festiwal do Wil-kowic przyjeżdża od dru-giej edycji. Tu co roku wzbudza wielkie zaintere-sowanie publiczności pro-wadząc staruszka Lanza.

Bierze udział także w wie-lu pokazach archiwalnego sprzętu rolniczego w kraju i zagranicą.

Aktualnie w kolek-cji Piotr Głaczyńskiego znajduje się 12 ciągników, a połowa z nich jest już odrestaurowana. Oprócz wspomnianych już są tak-

że Steyr, Zetory, Ursusy C45, Dzik, wiele maszyn rolniczych m.in. młocar-nia, wialnia, snopowią-załka, różnego typu płu-gi, kopaczki, dołowniki i zgrabiarki. Są też silniki stacjonarne Deutz i An-doria.

Marzenie Piotra Gła-

czyńskiego to zakup loko-mobili. Już raz blisko był nabycia maszyny paro-wej ale nie powiodło się. Gdyby udało się pozyskać lokomobile, to chciałby uruchomić prywatne mu-zeum starych maszyn rol-niczych.

(CAN)

Galeria kolekcjonerów

Lanz po dziadku

Piotr Głaczyński

�0

www.traktorimaszyna.pl

Ciągniki na holzgaz

Holzgaz z niemie-ckiego oznacza gaz

z drzewa. Niegdyś była to jedna z alternatywnych metod napędu pojazdów w tym i ciągników rolni-czych. Szczególnie chęt-nie stosowana w okre-sach kryzysu paliwowego i w czasach wojny. Taki gaz stosowano już w XIX wieku do zasilania kuch-ni gazowych i oświetle-nia ulicznego. Pierwsze próby napędzania silnika spalinowego podjęte zo-stały już bardzo wcześ-nie, bo około 1881 roku. W pojazdach samocho-dowych tego typu układy zasilające stały się popu-larne w latach 20 ubiegłe-go wieku. Konstruktorzy ciągników rolniczych nie widzieli potrzeby insta-lowania ciężkiego układu wytwarzającego gaz na traktorze. Dopiero pod koniec lat 30 rozpoczęto próby z wyposażaniem ciągnika w ten układ.

Szczególnie na tere-nie ZSRR, poważny prob-lem stanowiło nierówno-mierne rozmieszczenie pokładów ropy naftowej i związane z tym dalekie

transporty produktów jej przeróbki. Jednym z możliwych rozwiązań mogło stać się zastąpie-nie paliwa płynnego, ga-zowym. Dlatego w 1938 roku na bazie ciągnika SChTZ–NATI w Charko-wie przygotowana została odmiana traktora pod na-zwą „D2G” zasilana ga-zem generatorowym.

Do gazogenerato-ra można było używać różnych paliw stałych

dostępnych „pod ręką”: drewna, węgla drzewne-go i kamiennego, koksu i torfu. Czyniło to ciągnik niezależnym od dostaw paliw płynnych w trud-nodostępnych rejonach ZSRR. Urządzenie gazo-generatora składało się z wytwornicy gazu (zwa-nej też czadnicą), filtrów, chłodnicy, mieszalnika i przewodów gazowych.

Palny gaz powsta-wał w procesie jego zga-

zowania, sprowadzając się do spalania go przy niedostatecznym dostę-pie powietrza. W efekcie zamiast niepalnego dwu-tlenku węgla powstaje palny tlenek węgla – zna-ny powszechnie jako czad. I on jest właśnie podstawowym składni-kiem gazu drzewnego.

Generator gazu za-montowany na ciągniku D2G stanowił szczelnie zamknięty piec w kształ-cie walca o podwójnych ściankach . U góry pieca wkładano paliwo. U dołu przez zawór dostawało się powietrze, które trafiało przez dysze do paleniska, na którym znajdował się rozżarzony już węgiel drzewny. Powietrze prze-pływając przez przewęże-nie rusztu i warstwę żaru odbierane było w górnej części urządzenia jako gaz.

Trzeba pamiętać, że ten układ zawsze praco-wał na podciśnieniu, two-rzącym się w cylindrach, które przenosiło się do komory paleniskowej. Ważnym wymogiem była

szczelność wszystkich połączeń biegnących od silnika do pieca.

Wytworzony w ge-neratorze gaz oczyszczał się wstępnie w odpyla-czach (50–60% zanie-czyszczeń), a po ochło-dzeniu w chłodnicy, był dokładnie oczyszczany na oczyszczaczach. Bar-dzo duże znaczenie miała jego czystość – zwłaszcza nie można było dopuścić do przedostania się pyłu na gładzie cylindrów, który mógł porysować ich powierzchnie. Nato-miast smoła mogła zablo-kować prace zaworów. Wspomniana chłodnica doprowadzała tempera-turę gazu do 50–60o C. Zbyt gorący gaz był bar-dzo rozrzedzony co pro-wadziło do spadku mocy silnika.

Po zmieszaniu z po-wietrzem w mieszalniku gaz dopływał do silnika. Z jednego kilograma wę-gla otrzymywano w przy-bliżeniu 2,75m³ gazu o wartości opałowej 1200 kcal/m³. Sprawność gene-ratora gazu nie była zbyt

Schemat instalacji gazogeneratorowej ciągnika: 1–wytwornica gazu, 2–przewód, 3 i 4–odpylacz, 5–przewód, 6–chłodnica, 8–przewód, 7 i 9–oczyszczacz, 10–przepustnica wentytlatora, 11–wentylator, 12–przewód, 13–filtry powietrza, 14–przepustnica po-wietrza, 15–mieszalnik, 16–przepustnica mieszanki, 17–silnik

�1

www.traktorimaszyna.pl

duża i wynosiła około 23–30% w zależności od zastosowanego wsadu.

Wprowadzenie za-silania na gaz gazoge-neratorowy wiązało się z zmniejszeniem mocy silnika o 30% spowodo-wane wyższą temperatu-rą zapłonu i mniejszymi skłonnościami do deto-nacyjnego spalania gazu. Dlatego Rosjanie zasto-sowali w swoim ciągniku inną głowicę z dodatkową komorą wirową i wyż-szym stopniem sprężania rzędu: 8,5. Ponadto usu-nięto podgrzewacze mie-szanki, powiększona zo-stała średnica rur ssących i wydechowych kanałów w głowicy silnika. Czas spalania uległ skróceniu przez zastosowanie no-watorskiego rozwiązania – uwaga – dwóch świec zapłonowych! Ponad-to dostosowanie silnika gaźnikowego do napędu gazem generatorowym oprócz zwiększenia stop-nia sprężania wymaga zbliżenia elektrod świec zapłonowych oraz przy-śpieszenia zapłonu.

Oprócz Rosjan w czasie wojny tego ro-dzaju napęd ze względu na deficyt paliw płynnych dużym zainteresowaniem

cieszył się także u pro-ducentów niemieckich. Stosowano go nie tylko w pojazdach wojsko-wych, ale także ciągni-kach rolniczych oraz po-jazdach cywilnych.

Po wojnie zain-teresowanie tego typu konstrukcjami spadło, jedynie w ZSRR produ-kowano jeszcze w latach 1946–56 ciągnik leśny KT–12.

Na chwilę zajmijmy się jeszcze najpoważniej-szą wadą tego typu ukła-du – mianowicie kłopotli-wy rozruch. Jest to całay rytuał, przypuszczam, że w praktyce gorszy od tego znanego użytkowni-kom i posiadaczom sta-rych Lanzów i Ursusów C45. Tak jak w „Bomba-ju”, żeby odpalić ciągnik trzeba nalać paliwa – tak samo w ciągniku zasila-nym gazem generatoro-wym. W przypadku, gdy ładujemy pusty generator trzeba go oczyścić po-pielnik i napełnić pale-nisko węglem drzewnym do górnej jego krawędzi. Następnie należy napełnić całkowicie kocioł klocka-mi drewna. Ciąg powie-trza niezbędny podczas rozpalania generatora wytwarza się za pomocą

wentylatora (elektrycz-nego lub ręcznego) albo poprzez uruchomienie silnika na benzynie. Gdy wytworzyliśmy już podciśnienie w układzie możemy za pomocą po-chodni przyłożonej do otworu generatora rozpa-lić węgiel. Jeśli się zapali to czekamy przez kilka minut, aż gaz zacznie się wydobywać. Jeżeli z rury wentylatora wydobywa się wystarczająca ilość gazu to powinien się on zapalać od zapałki. Tro-chę gorzej jest w przy-padku, gdy rozpalamy instalacje za pomocą

uruchomionego na ben-zynie ciągnika, ale przy odrobinie wprawy można rozpoznać, że silnik dzia-ła na „podwójnym gazie” i przy odpowiednim ope-rowaniu przepustnicami można sprawdzić czy jeżeli odetniemy całko-wicie zasilanie beznyną silnik będzie gasł czy chodził. W silnikach z odpowiednio przystoso-waną do działania na ga-zie gazogeneratorowym głowicą zamykamy w tym momencie dodatko-wą komorę do pracy na benzynie, przez co zwięk-sza się stopień spręża-nia (który przy zasilaniu gazem musi być odpo-wiednio wyższy). Jeżeli natomiast uruchamiamy silnik po rozpalaniu gene-ratora za pomocą wenty-latora to należy najpierw włączyć zapłon, zamknąć przepustnicę mieszanki i powietrza, a lekko uchy-lić przepustnicę mieszal-nika. Następnie włączyć rozrusznik i gdy silnik wykona kilka obrotów stopniowo zwiększać otwarcie przepustnicy powietrza. W momencie gdy silnik zacznie praco-wać należy przyśpieszyć zapłon. W tej chwili sil-nik powinien poprawnie pracować. Jeśli silnik

gaśnie i jest bardzo słaby to prawdopodobnie wy-twornica gazu nie jest do-statecznie rozpalona albo instalacja jest nieszczel-na, lub zanieczyszczona. Jeżeli w trakcie pracy silnik zgasimy na 20–30 minut to możemy go uru-chomić w taki sam spo-sób. Natomiast gdy prze-rwa trwa ok. 1–2 godziny to przed uruchomieniem należy rozdmuchać żar za pomocą wentylatora (lub uruchomić silnik na benzynie). W przypadku przerwania pracy silnika na dłuższy okres czasu trzeba cały proces uru-chamiania rozpocząć od początku włącznie z roz-palaniem generatora.

Wadami tego typu układów były kłopotliwy rozruch jak i utrzyma-nie w działaniu całego urządzenia, wymagające wprawy od obsługujące-go kierowcy. Do tego no-towano wypadki zatrucia gazem spowodowane nie-szczelnościami układów, które były nie tyle groźne w czasie pracy silnika ze względu na powstające podciśnienie, co w czasie jego zatrzymania.

Rafał Mazur, Paweł Rychter

www.retrotraktor.pl

Lanz Holzgas Bulldog, 1943r.

Ciągnik leśny KT-12

��

www.traktorimaszyna.pl

Relację z naszej wy-prawy chciał bym

zacząć od podziękowań wszystkim, którzy byli po drodze życzliwi i życzyli nam szerokości. Jeszcze raz chcieliśmy podzię-kować Panu Michałowi Karalusowi i Panu Sła-womirowi Sobczykowi za oferowaną pomoc w Ple-szewie.

Dziękujemy porta-lowi Warka24.pl za super relacje na swojej stronie. Podziękowania kierujemy w stronę chłopaków (An-drzej, Jacek i Rafał) któ-rzy wyjechali aby nagrać ostatnie kilometry naszej trasy a co się okazało po-magali nam w remoncie Ursusa, bez nich było by ciężko. Ostatnie podzię-kowanie kierujemy do naszego Admina Pawła który czuwał nad nami medialnie. A teraz trochę o tym co przeżyliśmy po drodze. Każdy kto chce się wybrać w podobną po-dróż musi wiedzieć że to nie jest łatwe wyzwanie.

Poniedziałek - dzień pierwszyWstaliśmy parę mi-

nut po 5 aby jeszcze raz sprawdzić czy jesteśmy dobrze przygotowani do wyjazdu. W starcie towarzyszyła nam cała rodzina a także Pan Wal-demar Bulikowski, który dowiedział się o wyjedzie ze strony RT. Po przeje-chaniu pierwszych 10 km olej który był wyrzuca-ny przez tłumnik Ursusa ubrudził nas doszczętnie, Postanowiliśmy odpro-

wadzać olej zużyty do butelki przyczepionej pod spodem ciągnika, i ak uje-chaliśmy następne 20 km. Na następnym przystan-ku obwiązaliśmy tłumnik materiałem po którym olej ściekał na dół i w ten sposób zminimalizowali-śmy chlapanie. Tego dnia zatrzymaliśmy się z zajeź-dzie Niva koło Opoczna na nocleg po przejechaniu pierwszych 120km.

Wtorek - dzień drugiWstaliśmy o piątej

i zaraz po śniadaniu do-konaliśmy przeglądu ma-szyn i drobnych napraw takich jak np. uszczel-nienie pompy paliwowej w Ursusie. Jazde zaczę-liśmy tak jak codziennie o godzinie �00.Po drodze jak to codziennie bywało ludzie okazywali nam wie-le życzliwości i podziwu. Sporo rozmów z kierow-cami TIR-ów przez CB i tak nam upływał kolejny dzień podróży. Tego dnia zabłądziliśmy w Piotrko-wie Trybunalskim i wje-chaliśmy na trasę A1, całe szczęście szybko z niej

zjechaliśmy i wróciliśmy na właściwy tor. Tego dnia przesunęliśmy się na ma-pie o 100 km plus 20 km gapowego. Zatrzymali-śmy się ok. 15 km przed Sieradzem.

Środa - dzień trzeciRuszamy z hotelu,

tego dnia musieliśmy za-tankować maszyny, jecha-ło się nadzwyczaj dobrze. Około godziny 14. W Ple-szewie spotkaliśmy Jarka Wiśniewskiego który nam doradzał co powinniśmy zrobić aby nie pluł ole-jem, niestety nie mieliśmy czasu na eksperymenty. Następnie Pan Sobczyk zapraszał nas do starosty i proponował nam nocleg i pomoc techniczną nie-stety było za wcześnie na postój i musieliśmy jechać dalej. Tego dnia metę mie-liśmy w Borku Wielko-polskim po przejechaniu około 150 km.

Czwartek - dzień czwartyI do mety pozosta-

ło nam około 50 km więc postanowiliśmy jechać do Dolska trochę odpocząć,

a później do Gostynia skąd by nam zostało oko-ło 40 km do celu. Tego dnia mieliśmy już problem z odpałem Ursusa uznali-śmy ze po prostu słabo się ugrzał.

W Dolsku mieliśmy spotkanie z telewizją, która chciała żebyśmy trochę po-jeździli no i w ten sposób czas nam zleciał i na wypo-czynek już nie było czasu. Około godziny 16 dotarli-śmy do hotelu Cukropol w Gostyniu. Policzyliśmy, że i tego dnia przejechali-śmy około 60 km. Wyna-jąłem taksówkę aby jechać i napełnić butlę gazem, całe szczęście trafiłem na bardzo miłego i pomocne-go Pana który mi pomógł w tej nietypowej sprawie.

Piątek - dzień piątyWstaliśmy wcześ-

nie rano aby do Wilkowic dotrzeć koło południa. Niestety po 40 min walce z Ursusem nic z tego nie wyszło, stwierdziliśmy że jest na tyle zagrzany ze możemy go spróbować zapalić z zaciągu. Steyr

przeciągnął drugi ciągnik przez całe miasto i mimo że na początku złapał to nie chciał współpraco-wać. Wyjechaliśmy na przedmieścia w uliczkę, w której nikomu nie prze-szkadzaliśmy i zaczeły się poszukiwania usterki.

W ten czas dojechali do nas Jacek, Ula, Andrzej i Rafał którzy udzielali nam wszelkiej potrzebnej pomocy, dzięki nim przez siłę udało się odpalić ciąg-nik który i tak nie praco-wał tak jak powinien. Co chwilę gasł i dalej po paru obrotach i kłębach białego dymu wracał do życia, też wznowił chlapanie olejem. Ale udało nam się! Do-jechaliśmy do celu około godziny 14. Cali byliśmy w oleju ale byliśmy z sie-bie dumni. Lecz jeszcze po chwilowym odpoczyn-ku posłuchaliśmy się rady Jacka. Zdjeliśmy gruszę żarową i ????? była pełna nagaru!!! Po wyczyszcze-niu ciągnik znów dobrze odpalał i chodził.

Tak w wielkim skró-cie przebiegała nasza wy-prawa, mamy nadzieję że pójdą w nasze ślady inni traktorzyści bo naprawdę było warto. Porównaliśmy to do zdobycia szczytu góry. Mamy nadzieję ze zaciekawiliśmy Was tym tematem a może niektó-rych zachęciliśmy do zbie-rania tego typy urządzeń, urządzeń które mają du-szę....

Mateusz Wiadrowski

Relacja z rajdu dwoma traktorami na X Festiwal Traktor i Maszyna do Wilkowic

430 km w pięć dni

Na trasie rajdu

��

www.traktorimaszyna.pl