"Miasto" - Podaj Dalej nr 29

Post on 15-Mar-2016

216 views 0 download

description

 

Transcript of "Miasto" - Podaj Dalej nr 29

WWyywwiiaaddOczami młodych 4

PPoodd pprrąąddHomo Internetus 6 Narkotykowa ściema 8

KKaawwaa rraazz??Otwórz uszy! 10 Warsztat 12

SSttuuddnnii aaA Słowo... 14 Boże Narodze...? Nie, dziękuję 16

FFeell-- jj ee--ttąąPolisz jor inglisz 17

FFoottoorreellaaccjj aaKłopotliwa szopka 18

odaj Dalej ujrzało światło dzienne i wita społecz-

ność akademicką Torunia! (...) Nakład jest skromny,

ale jeżeli przeczytacie przynajmniej sam tytuł, może-

cie nam pomóc... Nie chcemy zamykać się we wła-

snym kręgu i deklarujemy otwartość na tematykę ogól-

niejszą, na współpracę z każdym kto ma pomysły

na tematy i chciałby podzielić się opinią, bolączką,

poczuciem humoru i inwencją z innymi. Aktualna for-

ma skromnego biuletynu to początek. Sami jesteśmy

ciekawi, dokąd ostatecznie dojdziemy...

Te słowa z wstępniaka z pierwszego numeru,który ukazał się wiosną 2004 roku, przypominająnam jak długa jeszcze droga przed nami i są zara-zem dla nas powodem do wzruszenia (aż łezka kręcisię w oku, gdy spojrzeć na fotkę obok). Czy ktokol-wiek z założycieli pisma spodziewał się takiego obro-tu rzeczy?

A przeszliśmy długą drogę – od pojedynczejkartki A4 złożonej na pół do pisma elektronicznego.Od początku swojego istnienia jesteśmy miejscem,gdzie można sprawdzić i promować swoje umiejętno-ści l i terackie, graficzne, fotograficzne, czy też tech-niczne. To, co robimy, chcemy robić jak najlepiej i nieboimy się wyzwań. I zapraszamy również i Ciebie,tak, właśnie Ciebie! do wspólnej wędrówki . Wciąż je-steśmy ciekawi , dokąd ostatecznie dojdziemy, alez pewnością ta gra jest warta świeczki . Wahasz się?Pytasz: dlaczego? . . .Bo warto!

Tej wiosny Podaj Dalej obchodzi piąte urodziny.Szczegóły i więcej informacji już wkrótce na naszejstronie internetowej, www.podaj-dalej. info.

...bo warto!

Jesteśmy ciekawi,dokąd ostateczniedojdziemy...

P

Jedynka

Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej .info 3

stnieje tylko jedno takie miejsce. Jak labirynt, w którymbłądzisz. Szukasz drogi z mapą, lecz nie patrzysz na zna-ki. Musi upłynąć sporo czasu, byś pokochał tylko to jednomiejsce, które istnieje właśnie dla ciebie. Byś zaczął doce-niać drogowskazy. Byś nauczył się milczeć. I słuchać. Byśnauczył się myśleć. I czuć. Z czasem staje się ono labiryn-tem, z którego już nie chcesz uciekać – które pragniesz od-krywać wciąż na nowo, dzień za dniem, z każdą chwilą.Kochasz tę pułapkę. Coraz bardziej. Starasz się uchwy-

cić jej zapach, złapać rytm, poczuć smak. Bywa gorzka. Wte-dy przystajesz jak zmęczony wędrowiec gdzieś na rozsta-jach dróg. Jak obserwator. Turysta we własnym M4. Czyna pewno tu jest mój Dom, moje Miasto?Piskliwe światła wygwizdują czas odjazdu. Twoje sto-

py przyklejone do tej świętej ziemi. Kamienie, twarda i zim-na ławka, ulice, które kiedyś przemierzałeś, wzbudzają nie-zapomniane emocje. Dotknięcie ciepłych rąk pośródmonstrualnego ścisku ciał. Czyjeś słowa dwa, co w jegozgiełku brzmią jak wiersz. I tylko brzmią?Latający język puścił je z wiatrem... Wzrok aż po hory-

zont stawia pytania wybiegające znacznie dalej. O sens nie-mówionych słów, dźwięk niezagranych nut, blask niezapa-lonych jeszcze gwiazd, ślady nieodkrytych dotąd dróg...Tulisz je mocno. A przecież – drogowskazy stoją na miejscu.Dziś brudny poranek oznajmił ci: Oto dni, których jesz-

cze nie znasz – te dni, które jeszcze przed tobą, a którychtreść w ciszy śpiącego miasta cierpliwie kiełkuje i dojrze-wa w twoim sercu. To ona dopełni czarujący nastrój tegomiejsca. Bez ciebie nie byłoby magiczne! I wiesz już. Wpa-dłeś. I wiesz już. To twoja sieć. To twoje Miasto.

Miasto

I

Katarzyna Wiśniewska,red. naczelna

Podaj Dalej

Okazjonalnik Akademicki DA Studnia,

ISSN 1 732 – 9000

Miasto [29], luty 2009

Wydawca:

Duszpasterstwo Akademickie OjcówJezui tówAdres:

ul. Piekary 24, 87-1 00 Toruńtel. 056 6554862 wew. 25e-mai l: redakcja@podaj-dalej. infowww.podaj-dalej. info

Redakcja:

Katarzyna Wiśniewska (redaktornaczelna), o. Krzysztof Dorosz(opiekun), Alicja Kaczmarek (korekta),Anna Wosiak (korekta), AleksandraZimmer (korekta), Anna Caban (grafika),Mariusz Słonina (grafika, skład)Stale współpracują:

Olga Mądrowska, Magdalena Jóźwiak,Marta Lis, Paweł Lubrański , TomaszKulicki , Mateusz Łapiński , o. GrzegorzDobroczyński SJ

Logo/Koncepcja graficzna/Okładka:

Mariusz Słonina, Anna CabanPytania, propozycje i uwagi prosimykierować na adres: dtp@podaj-dalej. info

Reklama:Pytania i oferty prosimy kierowaćna adres: reklama@podaj-dalej. infoAktualny cennik:www.podaj-dalej. info/reklama

Zastrzegamy sobie prawo do skracaniai adiustacji tekstów oraz zmiany tytułów.Wykorzystane materiały są własnościąich autorów.

Podaj Dalej jest składane w Scribusie(www.scribus.net) , z pomocą Gimp'a(www.gimp.org) i Inkscape'a(www.inkscape.org)

Ikonki : Liquidicity, Go Squared Ltd. ,www.gosquared.com

Archiwalne numery:

www.podaj-dalej. info/archiwum

Czytaj i komentuj numer w Sieci :www.podaj-dalej.info

4

fot.Mag

dalen

aJóźw

iak

W

rzedsięwzięcie to zasługuje na szczególnąuwagę dlatego, że sam jego pomysł i realiza-cja to, przede wszystkim, zasługa dwóch bar-dzo młodych, ale zdecydowanych i ambitnychosób: Oli Jachimskiej i Irka Kowala. Oboje sąpasjonatami fotografii i mają już niemałe osią-gnięcia na tym polu. Prowadzą autorskie warsz-taty na Forum Młodzieży Dominikańskiej naJamnej, w swoim dorobku mają m.in. warsz-taty dla osób niesłyszących, pracowali równieżz dziećmi z domów dziecka i szkół podstawo-wych oraz z osobami niepełnosprawnymi. Swo-ją pasją i wiedzą chętnie dzielą się z innymi.Przez własną pracę i konsekwencję udowad-niają, że można stworzyć imprezę cykliczną,skierowaną do ludzi młodych, a równocześniewspaniale promującą miasto. W oczekiwaniuna Ogólnopolski Festiwal Fotografii przedsta-wiamy rozmowę z organizatorami warsztatówfotograficznych „Jarosław Oczami Młodych”.

M.J. : Jak zrodził się pomysł projektu?

Ola: Pomysł zrodził się bardzo spontanicznie.

Rozmawialiśmy któregoś dnia z o. MarcinemBarańskim w jarosławskim klasztorze oo. Do-minikanów podczas warsztatów liturgiczno--muzycznych i stwierdziliśmy, że warto zorga-nizować warsztaty fotograficzne. Uznaliśmy,że świetnie by było, gdybyśmy mogli fotogra-fować i dowiedzieć się czegoś więcej. Nie mie-liśmy takiej możliwości, ale postanowiliśmy jądać innym. I tak to się zaczęło.

Jest to przedsięwzięcie adresowane do

osób bardzo młodych, uczniów gimna-

zjów i liceów oraz studentów. Dlaczego

akurat ta grupa wiekowa?

Irek: Jest to projekt dla młodych ludzi, bo oninie do końca znają swoje pasje lub dopiero jerozwijają. Chcemy dać im szansę pogłębieniaswoich zainteresowań. Warsztatów fotograficz-nych w Jarosławiu nie było. Fotografujemyi chcemy się tym podzielić z innymi. Fotogra-fia to nie zamknięcie się w swoim środowisku,ale otwarcie na drugiego człowieka.Ola: Sami jesteśmy młodzi i stąd adresujemy

Oczami Młodych

Magdalena Jóźwiak

W dniach 5-7 września 2008 roku w Jarosławiu, znanym między in-nymi z malowniczej architektury i międzynarodowego festiwalu„Pieśń Naszych Korzeni”, odbyła się już I I I edycja projektu foto-graficznego „Jarosław Oczami Młodych”.

P

Wywiad, Fotografia

Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej .info 5

tę imprezę do rówieśników. Wiemy, że jest toteż organizacja ich czasu wolnego. W ten spo-sób ludzie ci mają co robić, a nie siedzą przedkomputerem, na przystankach czy pod trze-pakiem.

Warsztaty, które prowadzicie są bezpłat-

ne. Zorganizowanie ich pociąga za sobą

jednak spore koszty (sala, wykładowcy,

sprzęt, akcja reklamowa i informacyj-

na). Skąd zdobywacie fundusze i jakie

trudności napotykacie przy realizacji

projektu od strony finansowej?

Irek: Kwestia funduszy jest ważna. Jak ktoś mawiększe fundusze, to może organizować im-prezę skierowaną do szerszego grona. Zdoby-cie środków na prowadzenie warsztatów toogrom pracy i niewielu osobom chce się tymzajmować. Normalnie ludzie w większych mia-stach na organizację takiej imprezy jak naszadostają przykładowo 2000zł, bo to jest ich pra-cą. A my tak naprawdę pracujemy przy orga-nizacji tej imprezy za darmo.Ola: Projekt został stworzony przy bardzo ma-łym wkładzie finansowym.Irek: Plakaty wydrukował nam Urząd Miasta.Materiały biurowe też tam dostaliśmy. Z każ-dym kolejnym rokiem jest trochę łatwiej, bopotencjalny sponsor po raz kolejny dostaje na-sze pismo z prośbą o dofinansowanie i już wie,czym się zajmujemy.Ola: Bardzo pomocni są też wykładowcy. Ża-den z nich nie bierze od nas pieniędzy. Sprzętstudyjny jest nasz, prywatny. Mamy też swojeramy. Ogólnie w tym projekcie wykorzystuje-my bardzo dużo materiałów własnych. Nasiojcowie pożyczają samochody. Ktoś pożyczalaptopa. Od strony organizacyjnej to napraw-dę ogrom pracy.Irek: Myślę, że realny koszt takich warsztatówto około 5000 złotych.

Czy, organizując te warsztaty, na począt-

ku występowaliście w imieniu jakiejś in-

stytucji, czy udawaliście się do urzę-

dów jako osoby zupełnie prywatne?

Ola:W dwóch pierwszych latach organizacjiwarsztatów działaliśmy przy DominikańskimDuszpasterstwie Młodzieżowym. Od tego ro-ku mamy własne stowarzyszenie „Klub Mło-dych Fotografów” przy Miejskim Ośrodku Kul-tury. Z założeniem stowarzyszenia nie maproblemu. Każde stowarzyszenie zrzesza gru-pę osób, które chcą wspólnie działać na jakimśkonkretnym polu. Jeśli zbierze się minimumpiętnaście osób, które chcą się spotykać i nale-żeć do klubu, Dom Kultury powinien taką gru-pę przyjąć, a na opiekę nad nią dostaje środkifinansowe.

Od pierwszej edycji projektu nie narze-

kacie na brak zainteresowania wśród

uczestników. Zgłasza się sporo osób.

Ola: Tak. Co roku mamy dużą rotację. Przy-chodzi wiele nowych osób. Nie jest to środo-wisko zamknięte. Jest duże zainteresowanieprojektem. W tym roku nawet studenci foto-grafii z Wrocławia pytali, czy mogą przyjechać.Projekt się rozrasta i bardzo się z tego cieszymy.

A czy macie też kontakt z osobami z po-

przednich edycji? Czy są osoby, które

przychodzą po raz kolejny?

Ola: Tak. Jak najbardziej. Są osoby, które chcądalej rozwijać swoje zainteresowania fotogra-fią. Działają u nas przy „Klubie Młodych Fo-tografów”. Mamy cały czas z nimi kontakt,chcemy wystawiać ich prace i dalej ich kształ-cić w kierunku fotografii. Zdajemy sobie spra-wę z tego, że ludzie, którzy teraz są u nasna warsztatach za dwa lata będą lepsi od nasi będą „ciągnąć” do góry. I o to chodzi. My siębardzo chętnie czegoś nauczymy.

Czy planujecie nagłośnić imprezę na ty-

le, by stała się przedsięwzięciem ogól-

nopolskim?

Irek: Nie. Absolutnie nie. W przyszłym rokuorganizujemy festiwal, który będzie ogólno-polski, a ta impreza pozostanie lokalna.Ola: Zresztą „Jarosław Oczami Młodych” chce-my pokazywać oczami tych, którzy są tutaj.Myślę, że tak jest dobrze, że ta formuła pozo-stanie, a festiwal będzie ogólnopolski.

Czego najbardziej potrzeba, by pomyśl-

nie przebyć drogę od pomysłu do reali-

zacji?

Irek: Chęci.Ola: Motywacja i niepoddawanie się.

Macie może motto życiowe, którym

chcielibyście się podzielić z czytelnika-

mi „Podaj Dalej”?

Irek: Jedno to: „Luzik”, drugie: „Nie ma rze-czy niemożliwych”, a trzecie: „Będzie dobrze”.Ola: Tak. Kiedy w tym roku, na krótko przedwarsztatami, dowiedzieliśmy się, że głównywykładowca nie może przyjechać, mieliśmypółtora dnia na cud i… poradziliśmy sobie.

Dziękuję za rozmowę.

Wypowiedz się!Czytaj i komentuj artykuł w Sieci :

www.podaj-dalej .info/node/492

Zajrzyj i tu!Zdjęcia uczestnikówwarsztatów dostępnesą na stronie

www.fotojaroslaw.pl

Fotografia

to niezamknięcie sięw swoimśrodowisku, aleotwarciena drugiegoczłowieka

6

Science-fiction stało się faktem. Jesteśmy Siecią. Secondlife nie jest już tylko odległym, wirtualnym światem. Wir-tualny świat mamy tu. I teraz.

ie ma co się oszukiwać. Choćbyśmy niewiem, jak się starali, nie mamy szans na uciecz-kę z wirtualnego świata. Ewolucja cyberne-tycznego społeczeństwa poszła w kierunku,którego chyba nikt się nie spodziewał. Choćwydaje nam się, że nas to nie dotyczy, bo my-ślimy, że potrafimy się odłączyć od Sieci, jeste-śmy jej członkami, a nasze dzieci będą dosko-nałymi jej przedstawicielami. I nie ma sensudzielić świata na prawdziwy i wirtualny – prze-nikają się one wystarczająco mocno. Granicamiędzy tym, co rzeczywiste a tym, co wirtual-ne, już dawno została zatarta. Czujesz, że niepasujesz do tej epoki? Przygotuj się. To ostat-ni gwizdek. Inaczej odejdziesz razem z precy-bernetyczną rzeczywistością.

Na początku było E-słowoInformacja. Od niej wszystko się zaczęłoi na niej się skończy. Jest ona naszą wodą i na-szym ogniem. Naszą ziemią i powietrzem. Jestniezbędna do prawidłowego funkcjonowaniaorganizmów i giną one od jej nadmiaru. Tak,to my chcieliśmy ją tworzyć, rozpowszechniaći dzielić się nią. I to właśnie my uginamy siępod jej ciężarem. Ale to nie wszystko. Pośpiechcodziennego życia sprawia, że na zdobywaniecoraz większej ilości informacji możemy po-święcić coraz mniej czasu (póki co biologicz-na część naszych cyberorganizmów działaw trybie 24/7/365 i na zmiany raczej się niezanosi). Parafrazując nieco manifesty poetyc-kie znanych z lekcji polskiego Futurystów, moż-na powiedzieć, że na informację człowiek mo-że dziś poświęcić nie więcej jak piętnaścieminut dziennie. A przy okazji, dobrze by by-ło, gdyby dostarczyła mu ona nie tylko pełne-go obrazu współczesności, ale również i roz-rywki. Jednak głównym problemem, z którymprzychodzi nam się coraz częściej borykać, niejest właściwie nadmiar informacji, a raczej jejfiltrowanie – tak, by z cybersłowotoku wybraćtylko tę najcenniejszą czy najtrafniejszą treść

(ilekroć wspominam o słowie, mam na myślirównież inne formy przekazu treści, jak np.dźwięk czy obraz). I im bardziej Sieć przypo-mina gęstą dżunglę, tym częściej umiejętnościprzesiewania jej pod kątem potrzebnej w da-nym momencie wiedzy (i skutecznego odsie-wania spamu) i szybkiego jej przyswajania bę-dą stanowić o naszym być albo nie być.Trafnym porównaniem jest tu polowaniena zwierzynę, bo w gruncie rzeczy my się niezmieniliśmy. Mamy takie same problemy, a je-dynie świat wygląda trochę inaczej.Smutną prawdą Globalnej Wioski jest jed-

nak to, że wielu perełek, niestety, nigdy nie od-kryjemy, tak jak nigdy nie przesłuchamywszystkich albumów z Jamendo, bo jest tegopo prostu za dużo. Podobnie możemy miećspory problem z zaistnieniem wśród milionówblogów czy przebiciem się przez gąszcz kana-łów RSS. Dla naszego wewnętrznego spokojuwarto jednak odnaleźć swój kawałek Sieci,miejsce, w którym znajdziemy interesujące nasinformacje i zatrzymamy się w nim na dłużejniż tylko na poranną kawę i wafelka, na owepiętnaście minut.

I widział, że było dobreWchodząc do domu Adam przypomniał sobie, żemiał zrobić zakupy. „Ewa znowu będzie zła” – po-myślał. Wszedł więc do kuchni, poinstruował lo-dówkę, co ma zamówić i nie dalej jak za dwadzie-ścia minut pod domem czekał kurier z zakupami.Myślicie, że to fragment powieści fanta-

styczno-naukowej? Nic bardziej mylnego. Za-kupy przez Internet to powszechność, możejeszcze w naszym małym polskim ogródku niesą one tak bardzo popularne, ale wystarczytylko pobieżne spojrzenie na trendy i wygodę,by zrozumieć, że to nie fikcja. Podobnie dale-ko nam jeszcze do pełnoetatowej pracy w do-mu za pośrednictwem Sieci, ale kto wie –w dobie kryzysu ta forma taśmy produkcyjnejmoże i u nas na stałe się zadomowić. Telewi-

Homo Internetus

Mariusz Słonina

N

Pod prąd, Internet

Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej .info 7

fot.Wikim

edia

Commons

zja? Cóż to takiego? Czy potrzebny wam jesttelewizor, skoro wszystko można obejrzećw formacie FullHD w Sieci? Nie? To tylko kwe-stia czasu i łączy. Cyberświat nosimy przy so-bie, w kieszeniach i już niedługo zamiast tra-dycyjnego portfela będziemy nosić małyterminal kart kredytowych. Czy telefon komór-kowy służy do dzwonienia? Nie. To przedewszystkim terminal Sieci. Jej istnienie jest dlanas tak naturalne, że zapomnieliśmy, jak sobiebez niej radzić . Czy to źle? Nieunikniony jestpostęp techniczny i byłoby wbrew naszej na-turze go ograniczać. Sieć jest dobra, ale niczymw biblijnej opowieści w końcu musi pojawićsię E-Kain.

Ja E-Abel, Ty E-KainW czym tkwi atrakcyjność cyberświata? Od-powiedź na to pytanie jest tak samo prosta jakdla pierwszych europejskich kolonistów Ame-ryki. Tak, Internet jest właśnie naszym NowymŚwiatem, w którym pod maską adresów IPi anonimowych loginów możemy stać się kimśinnym, może lepszym, gdzie potrafimy radzićsobie ze sobą, z naszymi problemami, gdzie,niczym w Second Life, możemy rozpocząć na-sze życie na nowo. Dla niektórych jest to ob-szar niewyczerpanej rozrywki, dla innych –ogromnych intelektualnych czy finansowychmożliwości. W końcu znajdą się i tacy, dla któ-rych kontrola wolnej wymiany myśli jest spra-wą priorytetową. Nie skłamię, jeśli powiem,że aktualnie stoimy u progu wojny o Interneti od tego, kto ją wygra, będzie zależał kształtświata i nas samych. Dotyczy to tak samomnie, jak i Ciebie, i musimy opowiedzieć siępo którejś ze stron. Ja jestem przeciwko cenzu-rze Sieci (podpowiedź: zapytajcie WujkaGoogle o cenzura + Internet). A Ty?Nasze codzienne problemy przeniosły się

do cyberświata razem z nami. Ale o wiele bar-dziej martwiące są, bliżej dotąd nieokreślone,elektroniczna tożsamość i prywatność, któretak samo łatwo można stworzyć, jak i wyma-zać. Czy, im głębiej zanurzając się w zerojedyn-kową rzekę, nie odcinamy siebie od wolności,o którą zawsze walczyliśmy? Czy wskutek do-stępności Sieci dla jednych i jej braku dla dru-gich nie powielamy znanych wcześniej sche-matów biedny – bogaty? Czy przedrostek „E”znaczy coś zupełnie innego, czy też po prostupróbujemy inaczej nazwać coś, co już przecieżdoskonale znamy? Sieć może nie być dla nasjedynie Nowym Światem. Walczmy o to, by niestała się ona orwellowskim światemosiemdziesiątego czwartego roku.

Homo Internetus nie jestHomo Gadżetusem

i odróżnia go od niego nie tyle pogoń za wszelkimi tech-nologicznymi nowinkami, co korzystanie z nich w codzien-nej pracy. Dla przykładu, tak jak kiedyś kartka i długopisstanowiły główne narzędzie pisania, tak dziś można spo-kojnie pozdrawiać piszących słowami: „Niech Ci klawia-tura lekką będzie”. Spędzanie lwiej części doby w Sieci ,przy komputerze, nie oznacza wcale nieuleczalnego na-łogu. Przeciwnie, świadczy bardziej o pracoholizmie jed-nostki . Jeśli do zestawu dorzucimy niedopasowane biur-ko i krzesło, osobnik z gatunku Homo Internetuscharakteryzować się będzie również postępującym gar-bem. Szczęśliwi Ci , którzy w młodym wieku zaczęli upra-wiać jakikolwiek ruchomy sport, tym garb grozi nieco póź-niej. Wcale się nie zdziwię, gdy na medycynie zacznąkształcić cyberologów, leczących wszelkie zwyrodnieniapowstające w wyniku długotrwałych kontaktów ze sprzę-tami elektronicznymi .

Ale błędem byłoby zakładanie, że codzienny interfejsHomo Internetusa nie ulegnie ewolucji . Co prawda, nibynic w tej materi i przez ostatnie trzydzieści lat się nie zmie-ni ło, ale już wraz z przyjściem wiosny pierwsze elektro-niczne wróbelki ćwierkają, że poruszanie się w Cyber-świecie będzie wyglądać zupełnie inaczej niż dotychczas.

Być może niektórzy z Was mieli okazję przeżyć praw-dziwy akademikowy dramat. Brak Sieci , zwykle powodo-wany awarią instalacji elektrycznych i odcięciem serwe-rów od życiodajnego prądu. Najciekawszym jednakzjawiskiem, które bezpośrednio się z tym wiąże, jest na-głe zapełnianie korytarzy studentami . Ot co! Nagle pozna-jemy naszych sąsiadów, nawet ktoś przyniesie ze sobą gi -tarę, coś ciekawego się może rozkręci . Jeśli w takichchwi lach czujecie olbrzymi brak Sieci i nie bardzo potra-ficie sobie z tym poradzić, bezapelacyjnie należycie doopisywanego wyżej gatunku. Jeśli pytacie o ratunek, tosłyszałem, że być może leczą takie przypadki za siedmio-ma serwerami , w krainie, gdzie Web2.0 jeszcze (na szczę-ście) nie dotarło.

Wypowiedz się!Czytaj i komentuj artykuł w Sieci :

www.podaj-dalej .info/node/493

Czy, im głębiej

zanurzając się w zerojedynkowąrzekę, nie odcinamy siebie odwolności, o którą walczyliśmy? Czynie powielamy znanych wcześniejschematów biedny – bogaty?

8

od koniec 2008 roku w wielu polskich mia-stach pojawiły się sklepy z dopalaczami –używkami wprawdzie dozwolonymi przezprawo, ale działającymi tak jak narkotyki. Pró-by ukrócenia sprzedaży dopalaczy spalająna panewce, bowiem w miejsce zabronionejsubstancji chemicy są w stanie bardzo szybkowyprodukować kolejną, mającą identycznewłaściwości, ale – przynajmniej przez pewienczas – dozwoloną. Przypomina to więc walkęz wiatrakami. Na dodatek właściciele sieci tychsklepów, w obawie przed roszczeniami ofiardopalaczy i innymi działaniami zagrażający-mi ich interesom, utrzymują, że sprzedawaneprzez nich substancje nie są przeznaczone dospożycia, lecz.. . kolekcjonowania. Ta kpinaw żywe oczy tym bardziej usposabia nieprzy-chylnie do tego przedsięwzięcia.

W oparach hedonizmuMedialna burza, jaka przetoczyła się po otwar-ciu sklepów z dopalaczami, chociaż pełnasłusznego oburzenia, tak naprawdę nie pozwo-liła wyjaśnić fenomenu „legalnych narkoty-ków”. Raczej nie dociekano, jakie są przyczy-ny ich popularności. A te musiałyby świadczyćbardzo źle o zachodnich społeczeństwach. Lu-dziom czegoś musi brakować, skoro uciekająsię (dosłownie – to przecież forma eskapizmu)do dopalaczy. Co sprawia, że oszukują siebiei innych, zażywając takie substancje? Odpo-wiedź na to pytanie musiałaby pokazać kru-chą kondycję psychiczną współczesnego czło-wieka, poszukującego w oparach hedonizmuszczęśliwego życia. Zasmucające. Brak poczu-cia bezpieczeństwa w niepewnym, stale zmie-niającym się świecie wymusza nieustanne po-szukiwanie kolejnych, coraz silniejszych

Narkotykowa ściemaLudziom musi czegoś brakować, skoro uciekają się do dopalaczy.Co sprawia, że oszukują siebie i innych, zażywając takie substan-cje? Brak poczucia bezpieczeństwa? Moda? Wciąż bardziej głodnizapominają, że uciekając w doznania, nie doznają szczęścia.

Tomasz Kulicki

P

Pod prąd

Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej .info 9

fot.Wikim

edia

Commons

podniet. Z tej perspektywy pogoń za nowymi,atrakcyjnymi, ale kompletnie nieprzydatnymitowarami, obsesyjna potrzeba wzbogacania ży-cia erotycznego i „wypróbowywania” wielupartnerów, a także eksperymenty związanez doświadczaniem odmiennych stanów świa-domości są przejawami tego samego zjawiska– konsumpcjonizmu. To najłatwiejszy, ale jed-nocześnie najbardziej powierzchowny i obar-czony sporym ryzykiem sposób radzenia so-bie z nieprzewidywalnym, płynnym oto-czeniem, w jakim przyszło nam żyć.A przytaczany często fakt, że przedstawi-

ciele szanowanych zawodów – lekarze, praw-nicy – także sięgają po dopalacze, wcale niedowodzi ich nieszkodliwości. Pod względemmoralnym górne warstwy drabiny społecznejjuż dawno przestały być wzorem do naślado-wania, co tylko świadczy o prawdziwości po-wiedzenia, że ryba psuje się od głowy. W przed-rewolucyjnej Francji do rzadkości należałarystokrata nie chorujący na syfilis, zależnośćzaś pomiędzy wykształceniem a skłonnościądo rozwiązłości została potwierdzona nauko-wo.

W celach kolekcjonerskichInne próby usprawiedliwiania miękkich nar-kotyków są nader żałosne. Być może nieuza-sadnione jest demonizowanie prochów i jed-noczesne przechodzenie do porządkudziennego nad nadużywaniem alkoholu, alez całą pewnością nie jest to argument przema-wiający za łagodniejszym traktowaniem tychpierwszych. Przeciwnie – powinno to raczejskłaniać do wprowadzania kolejnych restryk-cji związanych ze spożywaniem napojów wy-skokowych. Poza tym istnienie sklepów z do-

palaczami sprzedawanymi „w celachkolekcjonerskich” wywiera zgubne skutki wy-chowawcze. Podważa zaufanie do państwa,bezradnego w obliczu tak perfidnego oszu-stwa. Sankcjonuje jawną hipokryzję, co grozirozpowszechnieniem się tego typu postaww innych obszarach życia. A co ma powiedziećrodzic, zapytany przez dziecko, co w tych skle-pach się sprzedaje i czy on mógłby to kolek-cjonować?

W majestacie prawaCzy warto więc protestować, słać petycje, urzą-dzać demonstracje, rzucać jajkami, za wszelkącenę nie dopuszczać do powstania kolejnychtego typu sklepów? Wydaje się, że nie. Rezul-taty będą znikome, a właściciele tego interesustaną się męczennikami swobody działalnościgospodarczej, zaś ich klienci – wolności osobi-stej. Nawet jeśli, w wyniku obywatelskiej ak-cji protestacyjnej, udałoby się zdelegalizowaćobrót takimi substancjami lub doprowadzić dozamknięcia istniejących czy nieotwierania ko-lejnych tego typu sklepów, zwycięstwo okażesię pyrrusowe. Popyt na miękkie narkotyki niezniknie, będą sprzedawane po prostu nielegal-nie czy też wyrabiane chałupniczo według in-strukcji, które można znaleźć w Internecie.Drogi moralności i legalności nigdy się

w pełni nie pokrywały. Możliwość ćpaniaw majestacie prawa pokazuje, że coraz bardziejsię od siebie oddalają. Cywilizacja śmierci?Zbliżamy się do niej coraz szybciej.

Wypowiedz się!Czytaj i komentuj artykuł w Sieci :

www.podaj-dalej .info/node/494

Popyt

na miękkie narkoty-ki nie zniknie, będąsprzedawane poprostu nielegalnieczy też wyrabianechałupniczo wedługinstrukcji, któremożna znaleźćw Internecie.

10

Otwórz uszy!Mariusz Słonina

Serwis Jamendo.com skupiaartystów i słuchaczy chcącychpropagować ideę WolnejKultury. Jest on platformąwymiany muzyki, którą każdymoże tworzyć, udostępnić,ściągnąć, przesłuchać i ocenić.W chwili druku tego numeruw serwisie zarejestrowanychjest ponad 1 5 tys. albumówz różnych gatunków muzyki,pochodzących ze wszystkichstron świata. Prezentuję Wampięć wartych, moim zdaniem,przesłuchania albumów. Miłegosłuchania!

„Nowe uderzenie, eŁ-De-Zet podzie-mie” – tak przedstawia siebie łódzki ,nu-metalowy zespół Spine. Na pierw-szy rzut uszu dźwięki wydają się zna-jome, gdzieś jakby w tle brzmi LinkinPark albo Nickelback. Mimo to chłopa-ki wychodzą obronną nutą z połącze-nia rockowych brzmień z hip-hopem.„Nowe uderzenie” to krótki albumz pięcioma utworami , w którym zespółstara się pokazać, że można tworzyćmuzykę ponad podziałami , mieszaćgatunki , bo tak naprawdę muzyka jestjedna. Ta niespełna dwudziestominu-towa mieszanka energetycznych, przy-jemnych dla ucha utworów, którą z każ-dym kolejnym odsłuchaniemoceniałem coraz wyżej, pokazuje, żenasze kapele mogą grać na dobrym,światowym poziomie. Zarówno fani nu-metalowych brzmień, jak i wszelkichrockowo-hip-hopowych mieszanek niepowinni czuć się zawiedzeni .

Spine

Nowe uderzenie

Zaczynali od Wielkiej OrkiestryŚwiątecznej Pomocy 2006 w Po-znaniu. Mówią o sobie, że po pro-stu grają rock'n'rol la, a efekty spe-cjalne są wliczone w koszta.Efekty te można usłyszeć na ichdebiutanckiej EP-ce „takk!_so-undsampler”, płycie, którą odpierwszej piosenki chce się słu-chać na okrągło. Chwytające, pro-ste melodie, miły wokal i cieka-we, dalekie od komercyjnych,aranżacje sprawiły, że już zare-zerwowałem sobie miejscena półce na nadchodzący long-play grupy. Zdecydowanym nume-rem jeden płyty jest „Call to thepast”, przy którym grzechem jestnie tańczyć i „Secret l i fe ofwords”, przy którym wskazanejest bujanie się. Zainteresowaniodkryją pewnie profi l MySpacegrupy i trzy inne piosenki , z któ-rych najbardziej wpadło miw ucho „Drag”. Gorąco polecam!

Orchid

takk!_soundsampler

Do-Up

Acoustic Lounge (Live)

Wolna Kultura, Jamendo

Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej .info 11

fot.pulpolux,http://w

ww.flickr.com/photos/pulpolux/193361621/,lice

ncjaCC-BY-N

C

Mówią, że na Słońcu nie ma zi-my. Ale gdyby była, uważam, żebrzmiałaby podobnie jak z płyty„Duma i upadek” bydgoskiegotrio Luminous Flesh Gigants. Taspokojna, melodyjna kompozy-cja szczególnie wyróżnia się natle pozostałych dziesięciu pro-gresywnych utworów albumui w moim przekonaniu jest jegonumerem jeden. Album zachęcado słuchania czystością brzmie-nia i kompozycji , niebanalnymmuzycznym przekazem i ener-gią, która z pewnością poruszy-łaby tłumy na koncertach. Jestdaleki od chaosu, grzmotów i gi -tarowego łupania. Przeciwnie,bardzo spójny, niczym dobrzeskonstruowana fabuła, wciągajak świetna książka – książkabez słów. „Duma i upadek” za-biera słuchacza w rockową, in-strumentalną podróż, niemal zahoryzont zdarzeń. Miejscami tapodróż może wydawać się przy-długa (prawie siedemdziesiątminut) , może warto byłoby zrezy-gnować z niektórych parti i . Mi-mo wszystko, jest warta poświę-conego czasu i , jak powiedziałmój znajomy po usłyszeniupierwszych taktów, fajna.

Luminous Flesh Gigants

Duma i UpadekJuż sam nie pamiętam, jak od-kryłem ten album. Pamiętam zato, że towarzyszył mi on długow miejskich przechadzkach, pod-czas jazdy na rowerze, w autobu-sach, tramwajach, pociągach.A moi znajomi , że ich zarzuci-łem linkami do niego. Jest toświetnie skomponowana elektro-niczna dawka pozytywnej ener-gi i z miłym wokalem i przemyśla-nymi tekstami , która z powo-dzeniem mogłaby stać się dys-kotekowym hitem, a z pewno-ścią jest jednym z najlepszych al-bumów dostępnych na Jamen-do. Wbrew powszechnej opini ina temat tego rodzaju muzyki ,słuchając tej EP-ki nie natrafimyna monotonię czy męczące ude-rzenia. Wręcz przeciwnie – pły-ta pełna jest różnorodnychdźwięków i naprawdę ciężko jed-noznacznie ją sklasyfikować. Ty-tułowe „Information” to dyna-miczny utwór, wyraźnie inspi-rowany współczesnością, Inter-netem i komputeryzacją społe-czeństwa, a jednocześnie nale-ży do tych piosenek, przy któ-rych nie tylko dobrze się tańczy,ale i pracuje. „Loser” to kompo-zycja, która potrafi cały dzieńchodzić po głowie i przyprawiaćnie tyle o jej ból, co o gwizd lubnucenie. Klimat wypełnia mniejprzebojowy „Mühold”, a całośćzamyka spokojny „I do what I l i -ke”, świetnie wpisujący się w lo-ungową, leniwą atmosferę.

Ant on Wax feat. Noar

InformationJeśli lubicie leniwie przeciągać sięw wytartych kanapach, sącząc złocistelub kolorowe napoje bogów, istnieje spo-ra szansa, że spodoba Wam się płyta ro-syjskiej grupy Do-Up. Acoustic Loungewprowadza w klimat klubowych wieczo-rów, pełnych ciekawych, niedokończo-nych nigdy rozmów, rodzących się spon-tanicznie pomysłów czy pisanychna kolanie wierszy. Spokojne, leniwieprzelewające się między sobą dźwiękii melodyjny wokal są źródłem pozytyw-nej, uspokajającej energi i . W sam razna ukojenie skołatanych codziennościąnerwów i naładowanie bateri i .

Do-Up

Acoustic Lounge (Live)

Pobierz albumy z Jamendo.com!

Spine: http://www.jamendo.com/pl/album/10664

Orchid: http://www.jamendo.com/pl/album/5175

Do-Up: http://www.jamendo.com/pl/album/5589

Ant on Wax feat. Noar: http://www.jamendo.com/pl/album/22391

LFG: http://www.jamendo.com/pl/album/4029

lub posłuchaj i skomentuj na naszej stronie internetowej!

www.podaj-dalej.info/node/495

12

Refleksje znad blatu

Za oknem słoneczna, jesienna aurai tak by się poszło łowić obrazyw obiektyw aparatu. Niestety, to nie-wskazane. Choroba nie wybiera. Możez wyjątkiem sytuacji, gdy „na złość bab-ci odmrożę sobie uszy”. Nie wybiera sięchoroby. Śmierci. Rodziny. Chyba, że tejprzyszłej . Czasu i miejsca narodzin. Mi-łości? Czy wybiera się miłość? Postana-wia się, że swe serce skieruje się siłąwoli w kierunku konkretnej osoby? Mi-łość jest, jak mówią, ślepa i niekoniecz-nie ciągnie serce w tym kierunku, gdziebędzie nam dobrze, wygodnie, majowoi romantycznie. Często powielamy sche-mat wpadania w relacje, wyuczonew dzieciństwie, gdzie np. powtarza sięobraz dominacji jednego z partnerów,przy braku lub szczątkowej formie part-nerstwa; wchodzenie w rolę matki swe-go męża lub ofiary jego nałogu; powie-lanie postawy nadmiernej uległości lubteż ogromnej chęci do rządzenia drugąosobą. Czy wybiera się więc miłośći sposób jej realizowania w relacj i? Niemiało być tak. Nie miało być o tym. Za-częło się od refleksj i nad przypadkowo-ścią, dopadających znienacka grypopo-dobnych dolegliwości. Miniaturastrumienia świadomości, która możecię dopaść krótko po śniadaniu,na chwilę przed wstaniem od stołu, gdypod ręką nie ma kartki ani długopisu.Biegnij wtedy do pokoju po papier, pió-ro i pisz. Może tak rodzi się mądrość?

Magdalena Jóźwiak

za 10 dwunasta

przychodzisz w ciszypo białej dworcowej liniiw kropli jeziora rozbitej o mur

krętymi uliczkami sumienia

Mariusz SłoninaLozanna, 31 grudnia 2007

Cisza

Cisza dookołaa w środku nie-pokój ,nie-kuchnia nie-posprzątananie-warto tak czekaćmoże z ranacoś się odmieni siętymczasemzasypiam w nie-pokoju,nie-sypalninie-ważnegdziebyle

mattanJah

Step by step

naucz mnie chodzeniapo ziemi

ale tak by głowa wciążopierała sięsile grawitacj i

i zadzierała do górypróbując wedrzeć się przezotwarteokno niebaniczym przez dziurkę odkluczapodglądającto, conie tak oczywisteatak możliwe

nie w nibylandiia tu i teraz

[viki]

Warsztat

Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej .info 13

W i-Mię Ojca

Więc i-Ty nie pozwolisz się znaleźć, bo przecież...przecież to TyIstotnieTo Ty wszystko widzisz, nie można Cię zajść od tyłuPrzyłapać na czymś, na czymkolwiek

Więć i-Ty...bo przecież wiem po sobieIstoniena Twoje podobieństwo stworzone „sobie”

i sobie myślę...w pole mnie wywiedziesz i zgubiszbym płakał i wołał żebyś mnie znalazł,zupełnie jak ja bym zrobił na Twoim miejscu, boprzecież...

przecież to jaIstotniedumny jak Tybędę się starał Cie obejśći-Ty, Nieskończony, wieszwiesz, że sobie nie dam rady

i-Ty sobie nie powiesz „Dosyć”i ja sobie nie powiemi-Twoje będzie na wierzchua moje umrze sobie

Amen

Nevander

3M

to ja – miasto twojemaszyna

to ja – ulica twojakombinat

mrugam – zerem – cimrugam – jeden – cito ja – Q-w.a.s-ZX

światło twoje – to jamyśli twoje – to jadroga twoja – to jawoda twoja – to ja

mrugasz – zero – mimrugasz – jeden – mito ty – Q.werty-ZX

Mariusz Słonina

Że co?

Myślisz, że warto pisać. Myśl.Warto pisać, że myślisz. Pisz.Piszesz, że warto myśleć. Warto.Warto myśleć, że piszesz.Że co?

MattanJah

14

fot.arch

iwum

redak

cji

więta Bożego Narodzenia dla katolików,protestantów czy wyznawców prawosławia toczas radości z przyjścia na świat Dzieciątka Je-zus. Dla niechrześcijan, agnostyków i ateistówstanowią one okazję do wypoczynku od obo-wiązków dnia codziennego, od nauki i pracy.Jednak dla jednych, jak i dla drugich to czas,który skłania do refleksji nad sensem ludzkie-go życia i cudem narodzin.

Jezus? Nie, dziękujęMamy coraz mniej czasu dla siebie i bliskich,nawet w okresie świątecznym. Częstym zjawi-skiem jest spędzanie świąt poza granicami kra-ju, z dala od rodziny, daleko od Boga. Udaje-my szczęśliwych, podczas gdy czujemyw sercu smutek, przygnębienie i nieopisanąpustkę. Obchodzimy kolejne Boże Narodzeniebądź Gwiazdkę, ale nie czujemy klimatu świąt.Godziny spędzone z rodziną zdają się już nasnie cieszyć. Nie odczuwamy prawdziwej rado-ści i świątecznego nastroju, gdyż Chrystus niejest obecny w naszym sercu, w naszym domu,pośród nas w tę szczególną noc w roku, kiedyustają wszystkie kłótnie i spory.Dzieci, jak i dorośli coraz rzadziej oczeku-

ją narodzenia Dzieciątka, wyczekując Gwiaz-dora, obdarzającego prezentami. Boże Naro-dzenie bez religijnych elementów staje się

normą i polityczną poprawnością. Mówienieo Chrystusie w tych dniach uchodzi za nieele-ganckie i niestosowne. Wszelkie przejawy re-ligijności traktuje się jako akty nietolerancji.Chrześcijańskie bożonarodzeniowe tradycjei obrzędy nie przystają do współczesnych cza-sów. Dla człowieka XXI wieku Boże Narodze-nie przestaje wiązać się z osobą Jezusa. Chry-stus nie jest konieczny, aby móc świętować.Wydaje się, że Bóg, który stał się człowiekiemjest zbędny, niepotrzebny. Chrystus kolejny razzostał opuszczony przez tych, do których przy-szedł. Miejsce Dzieciątka zajął Gwiazdor, przy-noszący upominki. W tym wyjątkowym cza-sie coraz częściej zapomina się o Tym, kuchwale którego obchodzone są grudnioweświęta.

W supermarkecie wiaryŚwięta Bożego Narodzenia dla wielu są Bożetylko z nazwy. Zapomina się o sensie i źródletychże świąt. Liczy się miło spędzony czasw gronie rodzinnym, smaczne jedzenie, satys-fakcja z prezentów. O Bogu się zapomina. Niepasuje do obrazu dzisiejszego świata, tak bar-dzo zlaicyzowanego. Obserwuje się z trwogą,iż święta Bożego Narodzenia tracą chrześci-jański wymiar. Wyrazem tego są m.in. zeświec-czone kartki świąteczne, pozbawione religij-

Żyjemy w czasach wszechogarniającej konsumpcj i i politycznejpoprawności. Komercjalizacja przenika coraz częściej sferę sa-crum. Zjawisko to niepokoi każdego, kto określa się mianemchrześcijanina. Chrześcijański wymiar bożonarodzeniowych świątzdaje się nie przystawać do obrazu dzisiejszego świata.

A Słowo do drzwi puka

Justyna Majewska

Ś

Studnia

Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej .info 15

nych elementów czy laickie bożonarodzenio-we życzenia. Bóg schodzi na dalszy plan, jestprawie niedostrzegalny.Boże Narodzenie traci swój pierwotny cha-

rakter. Wiarę wykorzystuje się w celach mar-ketingowych. Jest to sposób na pomnażaniedochodów wielu firm i marketów. To po pro-stu doskonały biznes, który rozpoczyna się tużpo Wszystkich Świętych, po listopadowej za-dumie. Piękne dekoracje w okresie przedświą-tecznym są elementem taktyki, która ma wpro-wadzić potencjalnych klientów w świątecznąatmosferę, sprzyjającą manii zakupów. Bóg jestprzykrywką, swego rodzaju przynętą, służącąrobieniu interesów. Chrystus jest na tyle obec-ny, na ile można Go wyeksploatować.Żyjemy w świecie, w którym Bóg coraz

mniej się liczy. Osobom, które chcą uchodzićza postępowe nie wypada obnosić się ze swo-imi religijnymi przekonaniami i światopoglą-dem, który uwzględnia to, co Boże. Z obawyprzed posądzeniem o zaściankowość dzisiajnie jest łatwo przyznać się do Chrystusa. Dzie-je się tak szczególnie w okresie Bożego Naro-dzenia. Bezpieczniej mówić, że obchodzimyGwiazdkę i oczekujemy Gwiazdora.

I le waży Słowo?Adwent, który ma być czasem przygotowaniachrześcijan na przyjście Pana, staje się okresemoczekiwania na dni wolne od pracy i na pre-zenty. Ten błogosławiony czas dany człowie-kowi jest bezpowrotnie marnowany. Dzieje sięto także w krajach, które uchodzą za bastionkatolicyzmu. Niemodne zdaje się przeżywa-nie świąt w duchu chrześcijańskim. Dlategotym usilniej winniśmy być znakiem sprzeciwuwobec tego świata, który hołduje przyjemno-ściom i tak dalece głosi tolerancję oraz posza-nowanie uczuć wyznawców innych religii.Bóg, który narodził się bez rozgłosu w ubo-

giej stajence pragnie każdego roku rodzić sięw naszych sercach. A my, zapatrzeniw Gwiazdkę i w samych siebie, tracimy z oczuto, co najważniejsze. Minęły kolejne święta Bo-żego Narodzenia. Dla niektórych z nas była tokolejna świecka Gwiazdka, bez Boga, bez Pa-sterki, ale w obfitości smakołyków i upomin-ków. Do wielu dzieci przyszedł Gwiazdor, po-zostawiając na uboczu Dzieciątko Jezus, któresamo w sobie jest darem, coraz rzadziej atrak-cyjnym i godnym uwagi. Zmieniają się czasy,zmieniają się ludzie, zmienia się nastawieniedo wiary i tradycji. Żyjemy, jakby Boga nie by-ło, gdyż można go zastąpić choćby Mikołajem.Przyszło po raz kolejny na świat Słowo, ale czyzostało Ono przez nas przyjęte?

Wypowiedz się!Czytaj i komentuj artykuły w Sieci :www.podaj-dalej .info/node/498

BibliotekaDuszpasterstwaAkademickiego

Którędy Droga?Rozmawiamy o tym, conajważniejsze. W każdą środęna antenie Radia Sfera o 1 9.Audycję prowadzą: DorotaKołodzicka, Natalia Tetkowskaoraz duszpasterz akademickio. Lesław Ptak SJ.

www.sfera.umk.pl/sfera.m3u

Do usłyszenia!

Odczuwasz brak dobrego sło-wa? Szukasz dobrej lekturyna wekeend?Przyjdź do naszej biblioteki!Poezja, filozofia, teologia i nietylko! W każdy wtorek, czwar-tek i piątek, między 1 6. 30 a 1 8i w środy między 1 0 a 1 2.Do poczytania!

www.da.umk.pl

Jedź z nami!a zobaczysz najpiękniejsze widokina ŚWIECIE!

Kiedy? 1 4 lutego Dokąd?Na Walentynki Chełmińskie 2009

I Historyczna PielgrzymkaStudencka z Torunia do relikwiiśw. Walentego w Chełmnie

Zapewniamy transport i pakietradości!

Zgłoszenia i szczegóły:O. Grzegorz Dobroczyński SJtel. 0691 .044.983e-mail: grzeg_d@yahoo.com

Wyznajemy równouprawnienie. . .par i singli/singielek : )

16

Studnia

P ewnego razu, nieopatrznie zstępując z za-czarowanego świata idei, ideałów, i, wydawaćby się mogło, tym podobnych idiotyzmów, zna-lazłem się na Świecie. Trafiłem na ów moment,kiedy Polacy, porzuciwszy na ulicach resztkidyń (Boże, odpuść to bezmyślne małpowanie!),postawiwszy, zwyczajowo plastikowe lub szkla-ne, znicze na grobach bliższych czy dalszych,przesunąwszy się delikatnie nad 11 listopada,popadają w amok. I to bynajmniej nie wiosnapowoduje tę sezonową burzę hormonów.Zwłaszcza jednego – adrenaliny.

„Szał, ogarnie Cię dziki szał. . .”Słowa Edyty B., w kontekście przygotowań doKristmesu, wydają się być prorocze. Otóż, je-żeli Twój umysł funkcjonuje tylko w katego-riach zakupów, a czas Adwentu to czas ocze-kiwania na nadchodzące promocje, to niezdziw się, jak kiedyś stwierdzisz, że Święta tonajgłupszy okres w całym roku, że „chrzanisz”tradycję i wyjeżdżasz na Kamczatkę. Nie zdziwsię również, jeśli spotkasz tam sąsiada. Jest tosmutna, ale całkiem realna w niedalekiej przy-szłości wizja. Wizja, która dotyczy tych, dlaktórych popkultura, zamiast być kwiatkiem dokożucha, staje się wyznacznikiem stylu życiaw całej rozciągłości.Jeżeli mówi ona iż, dajmy na to, w tym ro-

ku posiadanie książki autorstwa Ixa Ygrekow-skiego jest wyznacznikiem wysokiego pozio-mu kultury, bycia „na czasie” w „towa-rzystwie” itd., a Ty weźmiesz to na poważnie,to wpadłeś/aś. Zapytasz: taka głupota możecoś zrobić? Jedna nie, ale ona ciągnie często zasobąmasę innych. Zaczynamy za nimi gonići.. . gonimy często w piętkę, Gonimy, zamiastspróbować zbliżyć się do Tego, który czeka.Na Ciebie.

Nie cierpię handlowego Adwentuprzeżywanego w galeriach, domach towaro-wych czy innych punktach usługowych. Poprostu masakra. Świętami Bożego Narodzeniachce zawładnąć każdy, kto wietrzy w tym lu-kratywny zysk. Epatujące kiczem dekoracjemiejskie, kampanie reklamowe itd. Co więcej,niektóre stosują jawne nadużycia. Przykłademmoże być jedna z telefonii komórkowych, któ-ra oferuje świąteczne promocje, posługując się

wizerunkiem Ernesto Guevary, ubranego w fi-kuśną czapkę św. Mikołaja. Nie ma to jak po-łączenie mordercy ze świętym. Dobrze, że cho-ciaż ktoś napisał o tym na stopie billboardu.Tylko ile osób ma szanse to przeczytać?Inny przykład? Proszę. Już nagminne sta-

ło się wykorzystywanie w reklamie wizerun-ku atrakcyjnych dziewczyn, ubranych w skrom-ne (w ilości) stroje w kolorze czerwonymz białymi obszyciami, do złudzenia przypomi-nające św. Mikołaja, ale jakby nie do końca. Sta-ra zasada: „Sex sells” nadal działa, np. w re-klamie pewnego internetowego sklepu, gdziezdublowana postać takiej „mikołajki” zachęcado zakupów podpisem: „Na Święta dajemydwa razy”.. . Jako podsumowanie tego para-grafu wspomnę tylko o mojej wizycie w jed-nym z domów towarowych, gdzie przechodzącobok reklamy umieszczonego tam sklepu z bie-lizną (czytaj: bardziej erotyczną niż stricte oso-bistą) słyszę w głośnikach, „że Panna czystaporodziła Syna”.. .

Dyktatura czy nie?Na pytanie postawione w lidzie nie ma prostejodpowiedzi. Zależy od nas, od naszych indy-widualnych wyborów i poziomu świadomo-ści im towarzyszących. Jedno jest pewne:popkultura jest jak gaz bezwonny: możeszuważać, że Cię nie dotyczy, ale i tak Cię dosię-gnie. Prosty test: skończyła się kolacja wigilij-na, siedzicie z domownikami przy stole. Co ro-bicie? (a) śpiewamy kolędy, (b) kolędy sąśpiewane za nas z płyty lub z radia, (c) świet-nie bawimy się przy zawsze świeżym „Kevi-nie samym w domu”. Osobiście życzę PT Czy-telnikom odpowiedzi (a) – jako symbolupostawy pewnej odporności na wpływypopkultury. Bo choć poszukiwania prezentówciężko uniknąć, to można jeszcze zrobić cośna rzecz tradycji. A z Kevinem na pewno spo-tkamy się w okresie Wielkiej Nocy.

PS. Udając się wieczorem na Pasterkę, zauwa-żyłem na klatce schodowej zwierzątko, którechyba urwało się z żywego żłóbka. Był to paw.Przejaw alternatywnego sposobu świętowa-nia? Nonkonformizmu? Czy może absolutnejpogardy i dekadencji?

Boże Narodze...? Nie, dziękuję

Mateusz Łapiński

Czy popkultura przemieni się w popdyktaturę? Przenika nas do szpiku, czy tylko smaga raz po raz?

Fel-je-tą

Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej .info 17

Jakiś czas temu, poszukuj ąc pracy zgodnej z moimi aspiracj ami i talentami, miałem oka-

zj ę poznać szerokie spectrum ogłoszeń, dotyczących rekrutacj i nowych pracowników. Pod-

czas przedzierania się przez internetowe zasoby tychże anonsów, moj ą uwagę zwrócił j ę-

zyk. I nie chodzi mi tyle o sposób ich formułowania, co o j ęzyk angielski, który, j ak

łatwo można zauważyć, na dobre zadomowił się w terminologii stanowisk pracowniczych.

Wynika to zapewne z ogólnej tendencj i do standardyzacj i i tak j ak posługuj emy się

w życiu j ednostkami SI, tak j ęzyk Albionu staj e się w naszym kraj u, w powyższym aspek-

cie, j ęzykiem wehikularnym.

Roi się więc wśród tych ogłoszeń od Account Managerów, Key Account Managerów, Brand

Managerów ( w wersj i Junior i Senior) , Sales Operations Managerów, Directorów różnych

specj alności itp. Człowiek czyta i myśli: – Account Manager??? Nie, to nie dla mnie,

tam nie aplikuj ę. . . Ale dlaczego? No właśnie: Account Manager – to brzmi dumnie, a za-

razem może speszyć co mniej śmiałe j ednostki. W końcu, co Manager to Manager. A tu do

tego j eszcze: Account. Onieśmielonym takimi zwrotami, którzy często nawet j uż nie czy-

taj ą tego, co należałoby do obowiązków na tym stanowisku, radzę spoj rzeć, np. do In-

ternetu, gdzie czytamy, m. in. , iż „( . . . ) osoba na tym stanowisku j est odpowiedzialna

za utrzymywanie kontaktów z klientami firmy, za przekazywanie zleceń i uwag do odpo-

wiednich działów firmy lub zamówień od klienta. Account manager to j edno z niższych

stanowisk kierowniczych w usługach i handlu”. Zdziwieni? Myśleliście, że to człowiek,

który przeprowadza fuzj e międzynarodowych koncernów, a j ego kichnięcie powoduj e zała-

manie na giełdzie i spadek cen wydobycia ropy? Nic podobnego. Co naj wyżej spotka się

raz czy drugi z klientem osobiście, resztę załatwiaj ąc przez telefon. Nie twierdzę,

że większość angielskobrzmiących nazw miej sc pracy to posady nudne i mało zaj muj ące.

Ale po j akiego Accounta ten angielski? Nie można stosować istniej ących w j ęzyku pol-

skim terminów tj . Opiekun Klienta ( tak właśnie można przetłumaczyć opisywane wyżej

stanowisko) , Kierownik, Dyrektor itd. ? Oj , pewno imć Rej się w grobie przewraca, gdy

słyszy te makaronizmy ( może stosowniej by było: puddingizmy) . . .

Ktoś powie: – No, ale to normalny proces – wchodzi nowa rzeczywistość, a j ęzyk j ą

utrwala, asymiluj e w zastanych „okolicznościach przyrody”. Tak, ale zasadniczo te sta-

nowiska istniały, a stosowany j ęzyk, moim zdaniem, kreuj e nową j akość. Cel: moderni-

zacj a społeczeństwa? Jego „europeizacj a”? Nie wiem. Są, poza stanowiskami w firmach,

inne słowa, zwłaszcza techniczne, które, j ak dotąd, nie doczekały się tłumaczenia

na j ęzyk polski, ale zostały przyswoj one. Naj banalniej szym przykładem j est „komputer”.

Ale, np. Francuzi maj ą swój odpowiednik: „l' ordinateur”. A my? Wszak „Polacy nie gę-

si. . . ”. Ogłaszam zatem konkurs – na naj bardziej pomysłowe tłumaczenie tego słowa. Pro-

pozycj e proszę składać do dnia 15. 02. na adres: redakcj a@podaj - dalej . info. Naj ciekaw-

sza będzie nagrodzona, a zwycięzcę oraz j ego propozycj ę ogłosimy w naj bliższym numerze

„PD”, oczywiście w Fel- j e- tą.

Zgadzam się, że czasem coś trudno wyrazić „po polskiemu” i przyswaj amy sobie zwroty

takie j ak Internet czy laptop wraz z całą ich deklinacj ą. Ale znów zapytam: czy po-

trzeba, aby pewna polska firma, która w swej terminologii używa tylko angielskiego

( mianowicie „management” ma tylko „meetingi” itp. ) , mieniła sekretarkę „Traffic Mana-

gerem”? Inna ciekawostka: popularne w kraj u Kluby Międzynarodowej Prasy i Książki,

przeszły ostatnio restrukturyzacj ę nazewnictwa stanowisk. Otóż, z dobrze poinformowa-

nych źródeł, wiadomo mi, iż niegdysiej szy Dyrektor Salonu przeistoczony został w Sto-

re Managera. Czy to oznacza, że biedak, zamiast kierować sklepem, opuszcza i podcią-

ga w nim rolety? W obliczu zachodzących zmian j ęzykowych życzę P. T. Czytelnikom „PD”,

aby nie zapomnieli swoj ego j ęzyka. W gębie. Oraz w mowie i piśmie.

Na ironię losu, zostałem zatrudniony w firmie ( ale nie polskiej ) , gdzie nie tylko an-

gielski j est j ęzykiem oficj alnym, ale, co gorsza, nagminnie używanym j ęzykiem j est

tzw. polglish. Przykładowe zdanie w owej środkowoeuropej skiej odmianie Pidgin English

brzmi: forłordnij mej la do Bek Ofisu, żeby zrobili Menedżment Owerraj da, a j ak nie bę-

dzie Serwis Agrimentu to wyślij drafta do Saplaj era i zdanuj to. I tak powiem.

From: <Mateusz.Lapinski>To: redakcja@podaj-dalej .infoDate: Sun, Jan 25, 2009 at 11:01 PM

Subject: Polisz jor inglisz

Wypowiedz się!Czytaj i komentujartykuły w Sieci :

www.podaj-dalej .info/node/497www.podaj-dalej .info/node/500

Best regards,________________________________________Mateusz ŁapińskiMaintenance BDGlobal Welcome Center WarsawFront Office Analyst

18

a pierwszy rzut oka niczym się nie wyróż-nia (zdjęcia na stronie obok). Surowa i prosta!Adekwatnie do fragmentu jednej z polskichkolęd: Mizerna, cicha, stajenka licha. . . Oto są nie-obecni: śpiewający Aniołowie, szczęśliwi przy-biegający pastuszkowie, kłaniający się królo-wie; a gdzie wół i osioł? nie ma sianka! W ogólenie przypomina żłóbeczka. Obecna jest Świę-ta Rodzina: piękna Maryja Panna, przystojnyŚwięty Józef i Bóg – Człowiek tu wcielony – Je-zus Chrystus. W tle rozwinięty i spuszczonyz góry materiał, kolorystycznie symbolizującynoc, a na nim napis: Ludzkie kłopoty, kłopoty ma-łego Boga (cytat z ks. Jana Twardowskiego). Te-raz możemy zaśpiewać: Oto leżący, przed namiczytający Jezus mały. Bo oto wyeksponowanyjest zlepek gazet w formie pasów tapety,na których umieszczono dość kontrowersyjnehasła, dotykające wielu obszarów życia: szko-ły, pracy, Kościoła, emigracji. . . Zwracają uwa-gę na sferę publiczną (Polityczna ruletka, Siećna cenzurowanym), interesujące debaty (Bez PLa-nu na powrót,Woda na wagę złota), spory moral-ne (Z głową na karabinie – dzieci wojny, Teczki –niekończąca się historia), polityczne (Czołgi u Da-lajlamy, Kaszmir – o krok od wojny. . . ); wiele za-gadnień związanych z istnieniem Boga, ideąwolności czy totalnego obłędu moralno-religij-nego (Jeden Bóg, jedna wojna, Ciemna strona wia-ry, Betlejem umiera ostatnie. . . ). Istny ambaras:Brak autorytetów. Brak perspektyw?

Temat przewodni: ludzkie kłopotySeweryn Krajewski śpiewał: Nie rozmawiajmyo tym, kto jakie ma kłopoty. . . nie mówmy o marze-niach – to niebezpieczny temat. . . Twórcy szopki(A. Sobczak, A. Reiter, M. Słonina) mówiąo zmartwieniach – i to jest dobry temat!Współ-czesny świat oferuje mnóstwo niebezpiecznychtematów i ekstremalnych sytuacji. Można nieszukać kłopotów, ale one i tak nas znajdą. Mo-że Autorzy szopki chcą nas zapytać: w jaki spo-sób rozwiązujesz swoje kłopoty? Czy przynosisz jeBogu, czy chcesz je zawierzyć Bogu? Gdzie szukaszpomocy, gdy masz jakiś problem albo jesteś w wiel-kim strapieniu?

Nawet jej nie zauważyłam. . .Zapytałem wiele osób, co myślą o szopce, jak

ją odbierają. Opinie miały często charakter epi-tetów czy eufemizmów: w porządku, dobra, ład-na! Inny: okropna! I spojrzenie mówiące: Be!Fuj! Były też wypowiedzi: Surowa w przekazieczy też świetny projekt. Pewien kapłan rzekł:Nadaje się na wystawę, nawet by mogła wygrać, alenie w kościele; nie pobudza do modlitwy. Idącaw tym kierunku wypowiedź młodego człowie-ka: Za mało święta! Był głos: Nietrafiony pomysł.Wiele osób podkreślało: Wyróżnia się, inspiru-je; wstrząsająca, wyzywająca, ale również: robiwrażenie, ale nie nastraja. . . bez głębszych refleksji.Pewna Znajoma szczerze wyznała: Ze wstydemmogę powiedzieć, że spojrzałam na nią, ale nie na-patrzyłam się. Na pewno jest w niej wiele elemen-tów, które mogą skłonić do refleksji. Mnie osobiścienie poruszyła. . . ale to jest bardzo indywidualne. . .do kogoś innego właśnie ten przekaz może przemó-wi. I rzeczywiście przemówił: Dla mnie ważna,zmuszająca do refleksji. Jeżeli ktoś chce mieć cukier-kowatą, w tradycyjnym stylu, to niech się uda doinnego kościoła. I słowa zachwytu i docenienia:Uderzająca prostota i podkreślenie tego, że Bóg jestobecny w codzienności. Świetna koncepcja i reali-zacja. I jeszcze ktoś: Do przemyślenia. Coś nale-ży dać Bogu! To jest forma modlitwy. I najbardziejdosadne i otwarte stwierdzenie: Nawet jej niezauważyłam. . . Jeden z kapłanów zwrócił uwa-gę, że jest tu głębokie zrozumienie tajemnicy Bo-żego Wcielenia. . .

Realizm WcieleniaSzopka przypomina mi o naszym zagubieniu,zbłądzeniu, o zmęczonym świecie uwikłanymw spory polityczne, religijne.. . w propagandęo różnych odcieniach, a zarazem odsłania re-alizm Wcielenia, że Słowo ciałem się stało. Jaka jestrecepta na zagubienie, kryzysy, zwątpienie?Boża niezmienność! Wcielenie! Światłość nio-sąca pokój. . . maluchny świata kwiateczek, któregowinniśmy szczerze poszukiwać i do Niegozmierzać. Czasem szukamy Go po omacku,powracamy do swoich kłopotliwych spraw, od-dzielających nas od maleńkiej Miłości! Przy-gniata nas poczucie krzywdy, stosowanie prze-mocy, diabelski egoizm, własna słabość. Kro-czenie w ciemnościach, a może błądzenie w świe-tle? I oto dobra nowina: Bóg nas prowadzi,a nasze trudności – to dla Niego mały kłopot!

Kłopotliwa szopka

Paweł Lubrański

Wypowiedz się!Czytaj i komentujartykuł w Sieci :

www.podaj-dalej .info/node/499

N

Bożonarodzeniowa szopka w Kościele Akademickim w Toruniu wyłamuje się z tradycyjnej konwencj i. Maswój styl, jest niepowtarzalna i oryginalna; godna podziwu pomysłowość i wyobraźnia Twórców. Budziłau wiernych mieszane uczucia, a nawet kontrowersje, ale była również całkowicie niezauważona. Czy tomiejsce sporu estetycznego, czy też próba zrozumienia ludzkich kłopotów i tajemnicy Wcielenia?

Studnia, Fotografia

Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej .info 19