Post on 27-Feb-2019
mari
Agnieszka Abémonti‐Świrniak & Ślimak
Książka Kucharska
Marty
Paryż – Łódź 2014
Rodzice Marty zawsze uwielbiali podróżować. Zanim jeszcze urodziła im się córka, zwiedzili spory kawałek Afryki, korzystając z faktu, że Adam, brat taty Marty, zamieszkał na kilka lat w Republice Południowej Afryki. Kuzyn mamy, pracujący w Anglii, założył rodzinę z Hinduską, mieli, więc również okazję pojechać do Indii. W czasie studiów jeździli także na wymiany i wycieczki do różnych krajów europejskich. Zajechali do wielu ciekawych zakątków świata, o niektórych ich podróżach pewnie nawet ja jeszcze nie wiem.
Wiem za to na pewno, że przywieźli z nich… mnóstwo przepisów kulinarnych, z których korzystają na co dzień, delektując się nieznanymi w Polsce potrawami i ucząc Martę, Tadka i całą rodzinę otwartości na inne kultury i… smaki!
Zatem z okazji urodzin Marty, przypadających 12 kwietnia (wtedy napisałam pierwszą historyjkę „Marta i chrzest”) rodzice sprezentowali jej, a ja Wam, drodzy Mali i Duzi Czytelnicy „Książkę kucharską Marty”, czyli kilka przepisów na potrawy z czterech, a nawet więcej, stron świata w wersji wykonalnej przez dzieci (sprawdzone na mojej ośmiolatce, polecam jednak pomoc i nadzór Rodziców). Przedstawiam je Wam wraz z krótkim opisem kulturowym danego dania i kuchni oraz, oczywiście, niepowtarzalnymi rysunkami Ślimaka (ilustratora „Faktów i Mitów”). Bawcie się dobrze, a jeśli macie ochotę, to z radością przyjmę zdjęcia czy rysunki Waszych dzieł kulinarnych!
marta_robila@wp.pl
http://www.robila.overblog.com
https://www.facebook.com/rodzicielskabiblioteczkalaicka?ref=hl
Smacznego!!!!
Agnieszka Abémonti‐Świrniak, Ślimak i Marta
SZORBA
Chorba (czyt. szorba) to po arabsku „płyn” lub „zupa”. Szorba pochodzi z Maghrebu, jest typową potrawą Algierii, Maroka, Tunezji i Libii. Między tymi krajami występują, rzecz jasna różnice w przepisie. Robi się ją głównie na bazie mięsa jagnięcego, jednak Tunezyjczycy zastępują je często cielęciną. Jedni wrzucają do niej lokalne kasze, inni drobniutki makaronik.
Szorbę często jada się wieczorami podczas Ramadanu, czyli miesiąca postu muzułmańskiego. Gdy zajdzie słońce przerywa się post, spożywając kilka daktyli (według tradycji religijnej, dlatego, iż tak czynił prorok Mohammed, według dietetyków, ze względu na zawartą w nich glukozę, dodającą energii), a następnie szorbę. Ponieważ cały dzień nie wolno jeść, ani pić, zupa jest świetnym sposobem na dopojenie organizmu.
Szorba jest najczęściej pikantna (dodaje się do niej papryczki chili), albowiem, w krajach o gorącym klimacie, jada się na ostro z dwóch powodów – pikantne
przyprawy mają właściwości antybakteryjne (a w cieple bakterie namnażają się szybciej) oraz powodują pocenie, co ochładza organizm.
Szorby nie jada się jednak tylko w Ramadan. Jest, jak każda zupa, o czym wiemy w naszych polskich domach, świetnym dostarczycielem witamin z warzyw, białka z mięsa i… smaku z całości! Spróbujcie zrobić ją razem z Rodzicami to dodatkowo dostarczy Wam dumy i radości.
Szorba – składniki i wykonanie
Mięso pokroić w kosteczkę. Obrać cebulę i czosnek, drobno pokroić. Podgrzać w garnku oliwę z oliwek (ok. 2Ł), wrzucić na nią pokrojone mięso, cebulę, czosnek i dodać sól, pieprz i kolendrę do smaku (w oryginalnym przepisie jest to bukiet kolendry, trudny do kupienia w Polsce, gdzie można ją dostać w proszku lub ziarenkach). Podsmażyć na średnim ogniu, od czasu do czasu mieszając.
Rozcieńczyć koncentrat pomidorowy szklanką wody i podlać nim mięso, dolać litr wody. Gotować pod przykryciem na średnim ogniu przez pół godziny.
W tym czasie umyć pomidory i gotować przez klika minut we wrzątku. Obrać i zmiksować starannie. Dodać je do mięsa i dobrze wszystko wymieszać, nadal gotować.
Pięć minut przed końcem gotowania dodać seler i makaron (połamany na drobne kawałeczki). Po pięciu minutach wyłączyć, wyjąć seler, doprawić do smaku, jeśli trzeba (np. szczyptą, nie więcej! papryczki chili).
Nalać do talerza i skropić lekko (do smaku) sokiem z cytryny. Można przybrać pietruszką (w przepisie oryginalnym jest to kolendra).
80 gram cienkiego makaroniku typu nitki
30 dkg cielęciny na zupę
3 dojrzałe pomidory lub pomidory z puszki
Koncentrat pomidorowy
Gałązka selera naciowego
Kolendra do smaku (1/4 Ł w proszku
odpowiednik tej ilości w ziarenkach)
2 ząbki czosnku
Oliwa z oliwek
Cytryna
1 duża cebula
Sól
Pieprz
Papryczka chili (może być w proszku)
CHAŁKA
Chałkę na pewno każdy z nas już kiedyś jadł i to w zwykłej, osiedlowej piekarni. Mało kto pamięta, iż ten słodki warkocz pochodzi od żydowskiej bułki szabatowej. W tradycji aszkenazyjskiej (żydów Europy wschodniej, w tym polskich) co tydzień na szabatowy (szabat to doba odpoczynku od zachodu słońca w piątek do zachodu słońca w sobotę) posiłek podaje się dwie chałki, przykryte odświętną serwetą. Symbolizować mają one podwójną porcję manny, którą bóg zesłał Żydom błąkającym się na pustyni, serweta zaś opadłą z nieba na mannę rosę. W święto to, nawet, gdy nie ma się apetytu, należy spożyć co najmniej kawałek (wielkości jajka) właśnie chały.
Przed rozpoczęciem plecenia chałki żydowska gospodyni wymawia nad ciastem błogosławieństwo. Także przed spożyciem bułek w piątkową część szabatu, pan domu (ojciec) dzieli jedną z nich na części, odmawia nad nią błogosławieństwo, macza kawałek w soli, spożywa i resztę podaje (często wręcz rzuca, co ma symbolizować spadanie pokarmu z nieba, jak w przypadku manny) innym
biesiadnikom. Podobny rytuał odprawia się w sobotę po powrocie z synagogi.
W inne święta, chałka podawana może być również z potrawami słonymi (jak śledź), nie zawsze też i nie w każdym kraju ma kształt warkocza. Na nowy rok Rosz Haszana jest ona okrągła, co symbolizuje pokój, jedność i stworzenie świata. A tak w ogóle, chałki można jeść codziennie i nie trzeba do tego być wyznania mojżeszowego.
Chałka – składniki i wykonanie
Drożdże rozetrzeć z mlekiem i odstawić na 15 minut w ciepłe miejsce.
Masło utrzeć z cukrem, dodać żółtka. Wsypać mąkę, dodać szczyptę soli i wyrośnięte drożdże. Dolać wodę (dzięki niej chała będzie bardziej puszysta).
Wyrobić elastyczne i gładkie ciasto. Odstawić na co najmniej 1 godzinę do wyrośnięcia (musi podwoić swoją objętość).
Ciasto odgazować (mocno uklepać) i zagnieść jeszcze chwilę. Podzielić na ilość części podzielną przez 3 (3,6,12 ). Z każdej uformować wałek. Spleść wałki w warkocz (jak się da, albo według instrukcji na którejś z żydowskich stron książkowych lub internetowych, a nawet youtube (jak http://www.chabad.org.pl/index.php/koszerne/item/chalka ), końcówki chałki zagiąć po spód zaplecionego warkocza. Pozostawić do wyrośnięcia jeszcze na 30 minut. Posmarować masłem i piec 40 minut w 180st.C lub w 160st.C w piekarniku z włączonym termoobiegiem.
Zajadać się na śniadanie pierwsze, drugie, zabierać do szkoły, jeść, jako deser, wcinać na podwieczorek, a nawet na kolację. Z masłem (świeżo wyciągniętym z lodówki), miodem, konfiturą, ostatecznie nawet ze śledziem.
PS. Czy wiesz, że w Afryce zamieszkują „Czarni Żydzi”. Zwani Falaszami, mieszkańcy Etiopii. W ogromnej części wyemigrowali do Izraela.
½ kilo mąki
3 dkg drożdży
15 dkg masła lub 5 Ł oleju
8 dkg miodu lub cukru
3 żółtka
125 mlmleka
85 ml ciepłej wody
KURCZAK CURRY (kary) PO HINDUSKU
Kuchnia hinduska kojarzy nam się często z trzema rzeczami: po pierwsze, Hindusi, a raczej hinduiści, bo jest to kwestia religijna, nie jedzą wołowiny, ani cielęciny, gdyż krowy są dla nich zwierzętami świętymi, symbolizującymi matkę i świętość wszystkich stworzeń na Ziemi. Po drugie, kraj ten przywołuje nam na myśl wegetarianizm, i choć słusznie, nie rozciąga się ów obyczaj na całość Indii, czego dowód w niniejszym przepisie. Po trzecie, jak dla mnie to rzecz najciekawsza kulinarnie – przyprawy, przyprawy, jeszcze raz przyprawy. Słynny i bardzo drogi szafran, o którym mowa np. w „Krzyżakach” przybywał właśnie z Indii. Inne, bardzo u nas rozpowszechnione także właśnie stamtąd pochodzą – cynamon, gałka muszkatołowa, czy coraz częściej obecne w polskich sklepach imbir (leczy przeziębienia) i kurkuma (także naturalny antybiotyk, dodaje się ją do… makaronów, żeby miały ładny, żółciutki kolor; uwaga – brudzi na dobre, mam z nią styczność na co dzień, więc wiem, co mówię!).
Nie ma jednoznacznej kuchni dla tego olbrzymiego, niejednorodnego klimatycznie kraju o bardzo mieszanej etnicznie i kulturowo populacji. Jak zaraz
się przekonacie, jest ona często słodko‐kwaśna, stąd w poniższym przepisie znajdziecie mleczko kokosowe i cynamon obok soli, imbiru i ziela angielskiego. Częstym składnik potraw słonych stanowi też na przykład mango. „Hinduskim ziemniakiem” jest ryż, którego znają różne odmiany. Dania mięsne lub warzywne w porze obiadowej i kolacyjnej podawane są właśnie z ryżem (dlatego też potrzeba do nich sporo sosu). Dla ciekawostki – często można spotkać typowo hinduski obyczaj jedzenia nie na talerzach a na… liściach bananowca! Przynajmniej nie trzeba myć naczyń.
Kurczak curry po hindusku – składniki i wykonanie
Pokroić piersi kurczaka na kawałki. Drobno pokroić cebulę i czosnek, zetrzeć imbir na tarce o drobnych oczkach.
Podgrzać oliwę na patelni na średnim ogniu, podsmażyć na niej cebulę, aż się lekko zarumieni. Dorzucić czosnek, curry, cynamon, paprykę, listek laurowy, imbir i cukier. Posolić do smaku i podsmażać około 2 min.
Dorzucić pokrojoną pierś, koncentrat pomidorowy, jogurt i mleczko kokosowe. Gdy się zagotuje, zmniejszyć ogień i dusić tak przez 25 minut.
Dolać sok z cytryny i wrzucić ziele angielskie. Starannie rozmieszać. Pozostawić na ogniu jeszcze przez 5 minut.
Uważać, żeby sos się nie wygotował (ewentualnie dodać wody, mleczka kokosowego, lub koncentratu – w zależności od upodobań). Musi być go sporo, gdyż podajemy kurczaka curry po hindusku z ryżem na sypko.
2 piersi kurczaka bez kości
3 Ł oliwy z oliwek
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
3 Ł przyprawy curry
1 ł cynamonu
1 ł mielonej papryki
1 listek laurowy
2 cm imbiru
½ ł cukru
Sól do smaku
1 Ł koncentratu pomidorowego
1 jogurt naturalny
Ok. 80 ml mleczka kokosowego
Sok z ½ cytryny
3 ziarnka ziela angielskiego
SUSZI (SUSHI)
Historia suszi zaczyna się dziwnie. Już w drugim wieku n.e. Chińczycy konserwowali ryby w sfermentowanym ryżu, który potem jednak był wyrzucany, podczas gdy świetnie zachowana ryba – zjadana. Podczas gdy metoda ta zanikła w Chinach około VII wieku, przedostała się do Japonii, gdzie około 1640 roku mieszkańcy Edo (dzisiejsze Tokio) zaczęli dolewać do ryżu octu (ryżowego, zresztą), aby szybciej fermentował. Spróbowali i… tak narodziło się sushi (po polsku czytamy „suszi”).
W XIX wieku suszi zaczęto sprzedawać na ulicy, jako przekąskę. Stało się swego rodzaju japońskim przodkiem fast foodów. O niebo zdrowszym. Wiadomo, że ryby i owoce morza służą doskonale na pamięć!
W Japonii istnieje dziś kilkaset rodzajów tego przysmaku. Podstawą jest jednak ryż z octem i ryba (surowa, gotowana, wędzona) lub owoce morza. Opisane poniżej w przepisie zostały tzw. „nigrizushi”, czyli właśnie pierwsze, tokijskie ryżowo‐octowe wałeczki z rybą.
Najczęściej spotykamy dziś suszi, zawinięte (za pomocą specjalnej miniaturowej maty!) w „nori”, czyli suszone liście alg (trudne do zakupienia w Polsce). Po przedostaniu się tej japońskiej tradycji kulinarnej do innych krajów, powstały niezliczone pochodne od i tak już licznych typów oryginału. Np. „California rolls” przyrządzane są z… majonezem.
Suszi – składniki i wykonanie
Pokroić rybę na cienkie plasterki długości 5 cm i szerokości 2cm, odstawić do lodówki.
Kilka razy wypłukać ryż, aż woda będzie czysta i ugotować w podanej w tabelce ilości wody.
Wymieszać ocet, sól, cukier, wlać do ugotowanego ryżu i delikatnie wymieszać
Lekko zmoczyć ręce i uformować z ryżu prostopadłościan (można leciutko spłaszczyć wałkiem) długości mniej więcej 5cm i szerokości 2 cm, wysokości ok. 2cm.
Ukroić plasterek awokado tych samych rozmiarów, położyć na ryżu, przykryć plasterkiem ryby. Ulepić tyle suszi, ile się uda.
Suszi spotykamy najczęściej w wersji zrolowanej, można, więc spróbować tego trudniejszego kształtu. Po położeniu awokado i ryby na ryżu, uformować wałeczek, obwijając je ryżem dookoła (warto zmoczyć ręce w letniej przegotowanej wodzie).
Podawać z odrobiną startego imbiru na wierzchu (według smaku) i sosem sojowym w osobnej miseczce, w której maczamy każde suszi.
2 cm imbiru
6 Ł sosu sojowego
Szczypta soli
Cukier do smaku (ok. 1dkg)
Ocet (jeśli możliwe – ryżowy) do smaku (ok. 20ml)
250 ml wody
20 dkg białego ryżu
40 dkg wędzonego/surowego łososia/
surowego tuńczyka
1 awokado
ROGALIKI FRANCUSKIE (croissants, krłasanty)
Anegdoty o pochodzeniu francuskich rogalików są dwie, jedna bardziej międzynarodowa od drugiej, w tym jedna z polskim akcentem.
Międzynarodowe, gdyż tego typu wyroby cukiernicze z francuskiego, jak się u nas mawia, ciasta, nazywają się we Francji „viennoiserie”, czyli „wiedeńskości”. Nazwa ta datuje się na rok 1683 i znane nam wszystkim z lekcji historii oblężenie Wiednia przez Turków. Pewnego razu Turcy postanowili zaatakować znienacka, jeszcze przed świtem. Szybko odkryli to piekarze, którzy już byli w pracy, aby na rano dostarczyć świeży chleb. Zaalarmowali wojsko, dzięki czemu udało się odeprzeć atak. Cesarz nadał im, więc w podzięce przywilej wyrobu ciastek, które upamiętniłyby to wydarzenie – stały się nimi właśnie rogaliki, w formie… tureckiego symbolu – księżyca w nowiu.
Według innej wersji, setki żołnierzy dostało po obronie Wiednia rekompensaty, pochodzące ze zdobyczy, zabranych Turkom. Wśród nich był polski tłumacz, dyplomata i szpieg (kozackiego pochodzenia) Jerzy Franciszek Kulczycki. Kulczycki
wybrał, jako nagrodę 300 worków ziaren kawowych, które zwycięscy chcieli wyrzucić jako… karmę dla wielbłądów! On zaś otworzył pierwszą w Wiedniu kawiarnię i aby zachęcić gości do picia egzotycznego, gorzkiego, bądź, co bądź, napoju, podawał do nich bułeczki w formie tureckiego księżyca, czyli rogaliki, dzisiejsze „typowo francuskie” croissant’y! Nie ma to, jak współpraca międzynarodowa, nawet w dziedzinie kulinarnej!
Rogaliki francuskie – składniki i wykonanie
Nie ma nic prostszego. No chyba, że zdecydujesz się robić ciasto francuskie w domu (przepis w każdej książce kucharskiej) Wszystko jedno, kupne, czy robione, ważne, żeby było na maśle, a nie na margarynie. Rogaliki wychodzą wtedy delikatniejsze i smaczniejsze. Żeby były jeszcze bardziej delikatne i chrupiące, ciasto powinno być jak najcieńsze.
Z koła ciasta francuskiego wyciąć 4 (na duże rogale) lub 8 (mniejsze) trójkątów. Nagrzać piekarnik na 200st. C
Jeśli chcesz zrobić tradycyjne rogaliki, jakie jedzą Twoi francuscy rówieśnicy na podwieczorek, wystarczy zwinąć trójkąty w rulonik, zaczynając od krótszego boku, w stronę wierzchołka. Góra rogala będzie tam, gdzie zawinie się wierzchołek. Posmarować roztrzepanym żółtkiem i wsadzić do nagrzanego na 180 st.C piekarnika na 15 min. Rogale muszą widocznie napęcznieć.
Aby urozmaicić przepis można rogala nadziać. Na kolację chętnie zjemy zapewne takiego z serem topionym (smakowym) lub szynką. Uwaga, nie wkładać za dużo sera, bo przy pieczeniu topi się i wypływa. Wystarczy tak, żeby nie zajął więcej niż 1/3 długości podstawy i około 1/5 wysokości.
Ta sama uwaga tyczy się konfitury czy masy czekoladowej.
Wkładamy nadzienie, zwijamy, smarujemy żółtkiem i wkładamy do nagrzanego na 180st. C piekarnika na około 15 min. Podajemy letnie. Dorosłym polecam z kawą (jak u Kulczyckiego!), dzieciom z inką lub kwaskowym sokiem.
2 placki francuskiego ciasta
Ew. konfitura/ masa czekoladowa
na nadzienie
Ew. ser topiony na nadzienie
Ew. kilka plasterków szynki
na nadzienie
1 żółtko do posmarowania
SAŁATKA Z POMARAŃCZAMI
Afryka to olbrzymi i niejednorodny kontynent. Na północy, w basenie śródziemnomorskim, w okolicach Maghrebu populacja i kuchnia znacznie różni się od środkowoafrykańskich specjałów, jeszcze inna jest na wybrzeżach. Wszystko to z powodu różnicy klimatu i społeczności. Żyzne ziemie nad Morzem Śródziemnym ułatwiają różnorodność posiłków, podczas gdy susza terenów okołorównikowych powoduje nie tylko trudności w wyborze składników, ale wręcz po prostu głód! Mieszkańcy wybrzeży (i terenów przyrzecznych) jedzą, siłą rzeczy, więcej ryb czy owoców morza i są mistrzami konserwacji mięsa oraz ryb właśnie, których zapasy często musieli zabierać ze sobą w podróże morskie.
Czynnik populacyjny zmieniał się przez wieki. Afrykańczycy nie znali granic na swoim kontynencie dopóki nie wszedł tam biały człowiek i nie skolonizował go. Większość rdzennych mieszkańców to społeczeństwa wędrowne, które przemieszczały się ze swoimi stadami, w poszukiwaniu pastwisk. Dopiero biali ludzie podzielili Afrykę na państwa i to nie ze względu na przynależność plemienną jej mieszkańców, a według
własnych interesów politycznych. Spowodowało to wiele tragedii rodzin, które znalazły się w granicach różnych krajów i nowopowstających kultur. Europejczycy przywieźli, bowiem także swoje obyczaje, w tym kuchenne.
Typowo afrykańskie składniki kulinarne, rozpowszechnione mniej więcej na całym terytorium kontynentu, to np. świetnie znane nam kasza jaglana i kukurydza, z których robi się różnego rodzaju pieczywa i placki lub dodatki do dań mięsnych. Mięso często bywa suszone lub konserwowane w soli. Podobnie jest z rybami, jak typowy dla RPA snoek [sznuk], którego nazwa pochodzi z języka holenderskich kolonizatorów. Poza tym jest to kraina tysiąca i jeden owoców, często w ogóle u nas nieznanych. W przepisie poniżej najczęściej kojarzona chyba w Polsce z Afryką – pomarańcza.
Sałatka z pomarańczami – składniki i wykonanie
Obrać pomarańcze ze skórki i rozłożyć na cząsteczki. Z oliwek wyciągnąć pestki. Pokroić cebulę tzw. „piórka”. Wszystkie te składniki włożyć do dużej miski i wymieszać.
W osobnej misce zmieszać sok z cytryny, oliwę z oliwek, sok z pomarańczy i miód.
Można doprawić do smaku solą i pieprzem.
Polać sosem składniki sałatki i dokładnie je wymieszać, aby dobrze rozprowadzić sos.
Podawać do dań z mięsa, kanapek z szynką, chlebem podsmażonym na patelni lub w opiekaczu i polanym oliwą z oliwek (albo np. olejem z orzechów włoskich).
4 średnie pomarańcze
10 czarnych oliwek
1 mała cebula
4 Ł oliwy z oliwek
Sok z 1 pomarańczy (dodatkowej)
1 i ½ ł miodu
Sok z całej cytryny
1 duża główka (lub 2 małe) sałaty lodowej
(lub innej)
MAKARON Z TUŃCZYKIEM I OLIWKAMI
Włoska kuchnia przywołuje nam najczęściej na myśl makaron i pizzę. Co prawda, to prawda. Spójrzcie, jednak na to, co na pizzy i makaronie najczęściej się znajduje – pomidory, ryby/owoce morza, oliwki, sery, warzywa. Makaron czy ciasto od pizzy pełnią rolę naszych nieodłącznych ziemniaków, czyli dostarczają energii, natomiast warzywa ‐ witamin, ryby/owoce morza i oliwki ‐ nienasyconych kwasów tłuszczowych, sery są bogate w białko. Dobrze wykonane danie włoskie to majstersztyk zdrowej dla serca i mózgu diety śródziemnomorskiej.
Podstawą każdego włoskiego sosu są pomidory i tak będzie w niniejszym przepisie. Najlepiej świeże, mogą być obierane z puszki, nie będzie mieć tych samych zalet koncentrat pomidorowy, ale doda ewentualnie trochę gęstości i koloru.
Włosi jedzą makaron, zwany u nich „pasta” na I danie. Nieodmiennie, jak Polacy zupy. Stąd zresztą nazwa przystawki przed posiłkiem „antipasti” czyli „przed makaronem”. Następnie wjeżdża na stół makaron. Może to być „pasta bianca” – „makaron biały”, czyli bez sosu, albo „pasta rossa” – czerwony, czyli z sosem (w
domyśle pomidorowym). Potem dopiero jemy danie główne, którym być może np. mięso z ryżem, następnie jeden z niesamowitych włoskich deserów (serwują chyba największe na świcie i najbardziej kremowe lody!).
Na zakończenie – ciekawostka. We Włoszech istnieje około 500 typów makaronu o przeróżnych, czasem zabawnych nazwach jak „motylki”, „małe motylki”, „duże motyle” albo… „krótki rękaw” (czyli krótkie rurki)!
Makaron z tuńczykiem i liwkami – składniki i wykonanie
Makaron łatwo zrobić z mąki i wody (+ ew. jajko), przepis w każdej książce kucharskiej. Najprościej kupić. Ugotuj go zgodnie z przepisem na opakowaniu. W oryginale tego przepisu występują „krótkie rękawy”.
Cebulę pokrój drobno, zeszklij na patelni, na oliwie (ew. oleju), dodaj wyciśnięty przez praskę, albo drobniutko pokrojony czosnek (uwaga na oczy!).
Pomidory pokrój drobno i dorzuć do poprzednich składników, podsmaż chwilę na dużym ogniu, aż zaczną mięknąć.
Dopraw do smaku solą, pieprzem, bazylią (jeśli jadasz ostre potrawy także szczyptą mielonej papryczki chili), wymieszaj.
Wyjmij pestki z oliwek ‐ wystarczy je przycisnąć. Sos będzie dzięki temu smaczniejszy, gdyż otwarte oliwki wydzielają więcej smaku i aromatu, a jedząc nie będziecie musieli uważać na zęby. Dorzuć je do cebuli, czosnku i pomidorów i zostaw na małym ogniu przez około 5 min.
Dołóż tuńczyka (jeśli jest naturalny, odlej wodę, jeśli w oliwie, to razem z nią) i koncentrat, żeby sos nabrał konsystencji. Wymieszaj i poczekaj, aż wszystko będzie gorące. Polej
makaron powstałym sosem z rybą i podaj do stołu. Do posypania użyj tartego parmezanu (lub innego tartego twardego włoskiego sera) albo tartego w paseczki żółtego sera typu emmentaler.
30 dkg makaronu (na 3 osoby)
1 średnia cebula
1 ząbek czosnku
Kilka listków bazylii (ew. 1 Ł suszonej)
Duża puszka tuńczyka (w oliwie/oleju /
naturalny)
Oliwa z oliwek
20 pomidorków koktajlowych (lub
odpowiadająca temu ilość dużych,
pokrojonych w kosteczkę)
Mała puszka koncentratu pomidorowego
10‐15 czarnych oliwek
Ser parmezan tarty / ew. tarty zółty ser
typu emmentaler
Sól i pieprz do smaku
Specjalne podziękowania za pomoc przy powstaniu „Książki kucharskiej Marty” dla :
moich wspaniałych Czytelników, którzy mnie motywują swoim zainteresowaniem, listami, wiadomościami i „polubieniami” na blogu i na FB.
Ślimaka za zupełnie bezinteresownie wykonane ilustracje i za pomysły ‐ Marta z tacą, na której widnieją potrawy to Jego pomysł! I jeszcze Ślimakowi za instrukcje techniczne.
Mężowi za pomoc informatyczną.
Córce za niegasnącą chęć testowania Martusiowych przepisów.
Smacznego!
Agnieszka Abémonti‐Świrniak