Post on 31-Oct-2015
description
PAPIEROWY YODA I DWIGHT
TOMMY
7
Zasadnicze pytanie brzmi: czy papierowy
Yoda jest prawdziwy?
To znaczy, jasne, że jest prawdziwy,
w końcu to najprawdziwsza papierowa pacynka
z najprawdziwszej kartki papieru. Tyle że
chodzi mi o coś innego – czy naprawdę jest
Yodą i wie rozmaite rzeczy? Umie przewidy-
wać przyszłość? Korzysta z Mocy?
A może to jedno wielkie oszustwo, na które
dali się nabrać niemal wszyscy w gimnazjum
McQuarriego?
Po prostu muszę się dowiedzieć, czy
jest prawdziwy, bo nie wiem, czy wysłuchać
8
jego rady, czy nie, a jeśli źle wybiorę,
to już po mnie! Na razie nie będę wdawał
się w szczegóły, powiedzmy tylko, że chodzi
o jedną niesamowitą dziewczynę, Sarę, i o to,
czy powinienem ryzykować, że dla niej zrobię
z siebie idiotę.
Papierowy Yoda mówi, żebym spróbował,
ale jeśli się myli, to czeka mnie... totalna
kompromitacja.
Dlatego muszę wiedzieć, czy jest prawdziwy.
Potrzebuję jasnych odpowiedzi i naukowych
dowodów. Właśnie z tego powodu poszedłem
do wszystkich, którym Yoda pomógł, i po-
prosiłem ich, żeby opowiedzieli mi swoje
historie, a potem zebrałem te opowieści i po-
wstało archiwum. Kto wie, może się na coś
przyda, jeśli naukowcy postanowią kiedyś
przeprowadzić badania nad papierowym Yodą.
Praca ma się prezentować naprawdę nauko-
wo, więc pozwoliłem mojemu przyjacielowi
Harveyowi dopisać komentarz do każdej hi-
storii. Harvey nigdy, przenigdy ani przez
chwilę nie wierzył w papierowego Yodę i da-
lej nie wierzy. Podobno jest na sto procent
9
pewien, że papierowy Yoda to tylko „zielony
wygniot”, i dlatego starał się znaleźć „lo-
giczne wytłumaczenie” tych niesamowitych
dziwactw, które się zdarzyły.
Sam też komentowałem każdą opowieść,
w końcu to właśnie ja staram się zrozumieć,
o co chodzi.
Inny kumpel, Kellen, też chciał pomóc,
więc pożyczyłem mu archiwum, a ten, zamiast
napisać coś sensownego, tylko je zabaz-
grał! Najpierw byłem wściekły, ale nie-
które z tych gryzmołów przypominają ludzi
ze szkoły, więc machnąłem ręką i nie próbo-
wałem ich wycierać, zresztą i tak nie mam
na to czasu. Muszę przeanalizować materiały
i podjąć decyzję: czy papierowy Yoda jest
prawdziwy?
No tak, jeszcze jedno. Prawie zapomnia-
łem o Dwighcie.
Dwight to chłopak, który trzyma papiero-
wego Yodę na palcu.
Najdziwniejsze, że papierowy Yoda jest
niesamowicie mądry, chociaż Dwight to bez-
nadziejny frajer.
10
Nie chodzi mi o to, żeby go obrazić, tylko
stwierdzam fakt. Dwight chyba nigdy nie robi
niczego jak należy. Na okrągło pakuje się
w kłopoty. Inne dzieciaki przez cały czas
go prześladują. Ciągle dłubie w nosie i za-
wsze znajdzie sposób, żeby „zatruwać innym
życie”, jak mówią nauczyciele.
Gdyby jak my słuchał mądrości papierowe-
go Yody, toby mu tylko wyszło na zdrowie.
Ale nie, Dwight musi zjeść trzynaście
porcji brzoskwiń z puszki i puścić pawia
w klasie, albo ukraść but jakiejś dziewczy-
nie, albo przyjść w szortach i skarpetach
podciągniętych za kolana.
Nawet nie potrafi wykorzystać swoich moc-
nych stron. Bo tak: w naszej szkole jest
absolutnym mistrzem origami. Z początku
składał żurawie, żaby i takie tam, potem
zaczął tworzyć własne projekty. Papiero-
wy Yoda jest doskonałą wersją filmowego,
a w dodatku Dwight wymyślił go całkiem
sam.
Jasne, że nie on pierwszy zrobił papiero-
wego Yodę. W Internecie jest cała masa takich
osób, ale Dwight nie ściągnął instrukcji,
tylko stworzył własnego Yodę z papieru.
Co innego jednak poskładać papierowego
Yodę, a co innego żądać od innych, żeby
z nim rozmawiali. Właśnie dlatego Dwight
jest frajerem. Przecież nie można łazić
po szkole z papierowym Yodą na palcu i za-
czepiać ludzi.
Zakład, że papierowy Yoda powiedziałby
mu to samo, gdyby tylko Dwight chciał go
wysłuchać.
Tak czy owak, teraz opowiem wam pierwszą
historię, o dziewczynie, chociaż nie o TEJ
dziewczynie. Sami się przekonacie, że warto
słuchać tego, co ma do powiedzenia papie-
rowy Yoda.
12
PAPIEROWY YODA I MEGAIMPREZA
TOMMY
Zdarzyło się to w kwietniu, podczas wie-
czornej Megaimprezy, którą rada rodziców
organizuje co miesiąc w szkolnej stołówce.
Na Megaimprezę przychodzą wszyscy, choć
nie mam pojęcia po co, nie wiem nawet, dla-
czego ja na nią chodzę. Nie cierpię Mega-
imprez, jak wszyscy ci, którzy nie tańczą,
nie flirtują i nie odstawiają Pumpy, czyli
Publicznej Manifestacji Przywiązania.
Pod ścianą stołówki stoi scena, na któ-
rej odbywają się apele. Jeśli ktoś nie chce
tańczyć, może sobie siedzieć na skraju sceny.
13
Część dzieciaków tańczy, część łazi po
stołówce, a my siedzimy na brzegu sceny.
Zazwyczaj spędzam tam czas z najlepszy-
mi kumplami, Kellenem i Harveyem. Harvey
to ten wysoki, z pogardliwym uśmieszkiem,
a Kellen to ten chudy, który kiwa głową
w rytm muzyki, bo usiłuje robić wrażenie
luzaka. Ja jestem niski, z włosami jak mop,
których za nic nie da się uczesać.
Są jeszcze Lance, Mike i Quavondo, którzy
przesiadują na scenie, bo większość ludzi
nie chce z nimi gadać. Dlaczego? A bo Lance
to dziwadło, Mike bez przerwy ryczy, a Qua-
vondo jest cheetożarłem nad cheetożarła-
mi. To wyrzutki społeczne. Nie mam pojęcia,
po co przyłażą na Megaimprezy, skoro mają
jeszcze mniejsze szanse na taniec z dziew-
czyną niż ja.
Kilka dziewczyn też siedzi na scenie,
choćby Cassie czy Caroline. Trudno powie-
dzieć, po co tu siedzą, może są nieśmiałe,
albo co. Chyba nie rozmawiają nawet ze sobą.
I oczywiście jest jeszcze Dwight. Wiem, że
wyglądamy jak gamonie, kiedy tak przesiadujemy
14
15
na scenie, ale przez Dwighta jest jeszcze
gorzej. Na Megaimprezie miesiąc temu nagle
uznał, że umie tańczyć i zaczął dziwacznie
podrygiwać.
Chwila, zaraz będzie gorzej. Jak sobie pod-
skakiwał, to się wpakował na Jennifer, znaną
i lubianą dziewczynę, która akurat niosła
picie z bufetu, no i to picie się rozlało.
Będzie jeszcze gorzej.
– Ja wytrę – powiedział Dwight.
Padł na podłogę i wytarzał się w rozlanym
napoju. Potem wstał z gigantyczną, mokrą
plamą na koszuli i znowu zaczął tańczyć.
Aż trudno uwierzyć, ale potem było jesz-
cze gorzej.
– Czy madame ze mną zatańczy? – zwrócił
się do Jennifer.
– Mowy nie ma – odpowiedziała, odwróciła
się do nas plecami i odeszła.
Na oczach wszystkich!
– Facet, jesteś totalna żenada – powie-
dział Harvey. – Po co w ogóle coś robisz?
I tak nikt z tobą nie zatańczy. Nie możesz
dać sobie na wstrzymanie?
16
– Niby co, mam tkwić jak kołek, tak
jak wy? – spytał Dwight. – Nie ma sprawy.
No i zamarł jak kamień. Przez resztę wie-
czoru tkwił w miejscu i ani drgnął. Kiedy
wychodziłem, dalej tak stał.
O ile wiem, to był jeden jedyny raz, kie-
dy ktoś z tych ze sceny poprosił dziewczynę
do tańca. Nie dlatego, że nie mamy ochoty –
prawdę mówiąc, przez większość Megaimprez
debatujemy, czy powinniśmy zaryzykować,
i marzymy o tym, żeby jakaś dziewczyna po-
deszła i sama nas poprosiła. (Raz prawie
mi się udało przekonać Kellena, żeby popro-
sił do tańca Rhondellę, i właśnie zbierał
się w sobie, gdy przyszła po niego mama).
Tym razem Kellen i Harvey namawiali mnie,
żebym poprosił do tańca Hannę, która kręciła
się między sceną i bufetem.
– Zobacz, jest całkiem sama – powiedział
Kellen.
– Właśnie, i na pewno cię lubi – dodał
Harvey.
Mam swój rozum i wiem, że Harveyowi lepiej
nie wierzyć, ale mnie kusiło. Tyle tylko,
17
że to nie Hanna najbardziej mi się podoba.
Wolę Sarę, ale jej za nic nie poprosiłbym
do tańca, bo na sto procent bym stchórzył.
Ale Hanna zawsze była dla mnie miła, więc
pomyślałem, że mogłaby się zgodzić. Wtedy
Sara zobaczyłaby, jak tańczymy, i z zazdro-
ści doszłaby do wniosku, że też chce ze mną
tańczyć, a potem poprosiłaby mnie i dzięki
temu ja nie musiałbym prosić jej.
Tyle razy tylko stałem i patrzyłem, że
na samą myśl o poproszeniu dziewczyny do tań-
ca zrobiło mi się dziwnie. Bo chociaż nie
chodziło o Sarę, to jednak Hanna też była
dziewczyną i też trzeba będzie zatańczyć.
(Całe szczęście, że na Megaimprezach rady
rodziców nie ma wolnych tańców, kiedy można
się dotykać!) Ręce mi się trzęsły, a żołą-
dek podchodził do gardła, całkiem jak wtedy,
kiedy tata niechcący staranował hydrant.
Pomyślałem, że faktycznie powinienem
skorzystać z okazji. Trzeba działać!
Ruszyłem prosto do Hanny, ale w tym samym
momencie Dwight zeskoczył ze sceny i mnie
zatrzymał.
18
– Lepiej najpierw spytaj papierowego Yodę.
– Ej, lepiej wracaj tam, skąd przypełz-
łeś – poradził mu Harvey. – Nie pamiętasz,
jak nas skompromitowałeś ostatnim razem?
– Może teraz skompromitujecie się bar-
dziej, jeśli was nie powstrzymam – powie-
dział Dwight i podniósł prawą rękę. Na palcu
trzymał swoją zieloną pacynkę. – Lepiej
spytaj Yodę o zdanie.
Wszyscy wcześniej widzieliśmy papierowe-
go Yodę, ale po raz pierwszy Dwight domagał
się od nas rozmowy z nim. Nadeszła wiekopo-
mna chwila, choć wtedy tego nie wiedziałem.
– Możesz to schować? – syknął Harvey. –
Przez ciebie wszyscy wyglądamy jak frajerzy.
– Proszę bardzo – oświadczył Dwight
i chciał odejść. – Myślałem, że Tommy po-
trzebuje pomocy.
– Trzeba mu pomóc najlepiej, jak się da
– przyznał Kellen. – Co radzisz?
– Nic nie radzę – odparł Dwight. – Papie-
rowy Yoda jest od dawania rad. – Zakołysał
pacynką. – Pochopnie zawsze głupcy czynią
– powiedział dziwacznym, piskliwym głosem.
19
– I to ma być Yoda? – spytał Harvey. –
W życiu nie słyszałem, żeby ktoś tak kiep-
sko go udawał. Yoda powinien mówić tak...
I zabrał się do powtarzania kwestii Yody
ze wszystkich części Gwiezdnych wojen.
Kellen i ja nie zwróciliśmy na niego
uwagi. Zaciekawiło nas, co może znaczyć
ta rada.
– Yoda zawsze miesza słowa – powie-
działem. – Zakład, że tak naprawdę chciał
powiedzieć: „Głupcy robią wszystko bez za-
stanowienia”. No więc zachowałbym się głu-
pio, pędząc do Hanny i prosząc ją do tańca.
– Tak, to prawda – zgodził się Mike.
On, Quavondo i wszystkie inne dzieciaki
na scenie słuchały z uwagą. Sytuacja robiła
się koszmarnie żenująca.
– Chcesz powiedzieć, że nie powinien
tego robić? – zainteresowała się Cassie.
– Nic nie chcę powiedzieć – odparł
Dwight. – To papierowy Yoda mówi.
– W życiu nie słyszałem większej bzdury –
westchnął Harvey, który w końcu przestał cy-
tować Yodę. – Tommy, jeśli przegapisz taniec
20
Komentarz Harveya
z Hanną z powodu zielonego wygniota Dwighta,
to będziesz megadurniem. Do roboty.
– Zaczekaj chwilę – powiedziałem. – Nie
ma potrzeby, żebym szedł tam… pochopnie.
– Ech, facet, tylko szukasz okazji, żeby
wymięknąć. – Kellen pchnął mnie w kierunku
Hanny. – Idź ją poproś!
– Chwila!
I właśnie wtedy Mark, siódmoklasista pół
metra wyższy ode mnie, podszedł do Hanny,
a ona dosłownie rzuciła mu się na szyję.
Całowali się na środku stołówki, a to jest
Publiczna Manifestacja Przywiązania. Słowem,
zachowywali się całkowicie wbrew zasadom,
a w dodatku ohydnie i nieapetycznie.
– Dobrze, że posłuchałeś papierowego
Yody – powiedział Dwight.
Tak, naprawdę dobrze, bardzo dobrze! Wy-
obrażacie sobie, co by było, gdybym pro-
sił ją do tańca i w tym samym momencie
zjawił się ten wielgachny ogier? Kurde,
Hanna by mnie stratowała, gnając do niego,
21
Komentarz Harveya
a ja zrobiłbym z siebie durnia. Harvey ta-
rzałby się po ziemi i ryczał jak dziki
osioł. Nawet Kellen pękałby ze śmiechu.
No więc, krótko mówiąc, papierowy Yoda
uratował mi tyłek!
Właśnie wtedy zacząłem słuchać papiero-
wego Yody, a z czasem mnóstwo innych ludzi
poszło w moje ślady.
O, tak! Wierzę! Wierzę w yodowatego wygnio-ta! Jupi!
Wierzę, że jest autentycznym, prawdziwym, oryginalnym papierkiem, zatkniętym na czubek au-tentycznego, prawdziwego, oryginalnego palucha Dwighta. I wierzę, że Dwight jest autentycznym, prawdziwym, oryginalnym największym szajbusem w historii ludzkości.
A czy wierzę, że Yoda–wygnioda ma w sobie coś magicznego? Skąd! Co za głupota!
Nawet prawdziwy Yoda nie jest prawdziwy. To tylko kukiełka w kilku filmach i komputerowy obrazek w pozostałych.
Poza tym, nawet gdyby Yoda był prawdziwy,
to mieszkałby „w bardzo odległej galaktyce”. Moim zdaniem miałby ciekawsze rzeczy do roboty niż ra-dzenie Tommy’emu, żeby nie robił z siebie głupka.
A właśnie, pamiętacie radę Yody? „Pochopnie zawsze głupcy czynią”, powiedział, a tak naprawdę to wcale nie jest cytat z Yody! Od ojczyma wiem, że w latach 60. XX wieku o pochopnych głupcach śpiewał Elvis Presley.
Mój komentarz: Zgoda, Dwight jest dziwny, i już o tym wspomniałem, ale jego rada była dobra, naprawdę świetna. Poza tym Yoda wcale nie jest wygniotem, tylko figurką origami i wygląda dokładnie tak, jak powinien.
Trudno mi jednak powiedzieć, czy Harvey ma ra-cję czy nie. W zasadzie nie wierzę w prawdziwą ma-gię, ale papierowy Yoda dokonał tych niesamowitych rzeczy. Niedługo po tym, jak mi pomógł, uratował Kellena, który o mało co nie zrobił z siebie komplet-nego idioty.