1985 - 2010 › data › uploads › oredownik › 117.pdf · Wac‡awa Iwanowskiego dla promo-cji...

Post on 27-Jun-2020

0 views 0 download

Transcript of 1985 - 2010 › data › uploads › oredownik › 117.pdf · Wac‡awa Iwanowskiego dla promo-cji...

Orędownik Kulturalny nr 117 strona 1

ORĘDOWNIK KULTURALNY

ZOPUSTY 2

011 Cena - 2 zł

W TYM 5%VAT

ISSN 1425-5316nakład 300 egz.

www.tmzp.plnr 1

17

1985 − 2010

PSZCZYNA

fot. K. Duc

SREBRNY JUBILEUSZMUZEUM PRASY ŚLĄSKIEJ

90 rocznica Plebiscytui III Powstania Górnośląskiego21marca 2011 oraz 2/3 maja 2011

czytaj str. 8, 9, 13, 16

strona 2 Orędownik kulturalny nr 117

Ach, coto byłza ślub...

Zespół Regionalny„Pszczyna” znowu skoja-rzył swoją młodą zespolan-kę Elę z przystojnym Łuka-szem. Co to był za ślubw drewnianym kościółkuw Małej Wiśle! Co to byłoza wesele z udziałem ze-społu „Pszczyna” z wystę-pami!

Składamy młodejparze najserdeczniejszeżyczenia dozgonnej miłościi błogosławieństwa Staro-wiejskiej Matki Bożej!

Wydawca - Towarzystwo Miłośników Ziemi Pszczyńskiej, Pszczyna, Piastowska 26.Red. odp. Aleksander Spyra, ISSN-1425-5316 Łamanie: Jacek Kobyliński, Tłoczono w Oficynie Drukarskiej Zdzisława Spyry, Pszczyna, Piastowska 26,

tel. 32 210 22 13, biuro@oficynadrukarska.pl

Orędownik Kulturalny nr 117 strona 3

A jednak konferansjerDruga tura wyborów na bur-

mistrza Pszczyny miała dać wedługposła Tomczykiewicza odpowiedź –– czy Pszczyną ma kierować gospo-darz (M. Kraus) czy konferansjer(D. Skrobol). Pszczyniacy nie dalisię nabrać na to z gruntu fałszywe za-łożenie. Wybrali Skrobola. Przecieżprzez 4 lata poprzedniej kadencjiświetnego burmistrza Krystiana Szo-staka dał się poznać jako jego zastęp-ca z dobrej strony.

Jego adwersarz M. Kraus napolecenie Tomczykiewicza opuściłstanowisko wiceburmistrza, pozosta-wiając rozgrzebane budowy pszczyń-skiej kanalizacji. Oczywiście najmniejwinny był tu sam Kraus, wykonującypolecenia szarej eminencji PlatformyObywatelskiej.

Pociąganie za sznurki to spe-cjalność pszczyńskiego posła od wie-lu lat. Już jako burmistrz miasta uwa-żał karierę polityczną ważniejszą oddobra Pszczyny. Jego następca skar-żył mi się, że Tomek łazi po ratuszui rządzi jakby był nadal burmistrzem.

Po nieudanych manipulacjachw Radzie Powiatu (2003 r.) pan posełzaczął ręczne sterowanie we wła-dzach województwa, spacyfikowałopcję gliwicką, wyrzucił Ormańcaz koalicyjnego PSL a wprowadziłSLD i nawróconego na PO PiotraSpyrę.

I oto we własnej, rodzinnejPszczynie nie powiodły się manipu-lacje Tomczykiewicza. Mimo wielkieji kosztownej propagandy, mimowielomiesięcznej akcji „Plesówki”,

która nie bacząc na nic, w każdymnumerze bardziej kłamała, bardziejopluwała burmistrza Szostaka i wła-dze powiatu.Najbardziej wsławiła się tu postaćniejakiego Łukasza Gamrota, żało-snego sługusa, który nie wahał sięużyć takich sformułowań jak: dwu-letni paraliż na ratuszu, farsa w Urzę-dzie Miejskim, zniszczony wizerunekmiasta.

I co? I nic. Platforma w Pszczy-nie przegrała wszystko, burmistrza,przewodniczącego Rady Miastai wiceprzewodniczącego. Starostastartował z listy PO, ale od zawszedeklarował swoją bezpartyjność i nie-zależność.

Ludzie, jak zwykle w Pszczy-nie, nie dali się nabrać na sterowaniez Warszawy i na darmowe Plesówki.Zawsze byliśmy wolnym państwemstanowym.

Na marginesie kampanii wy-borczej muszę podkreślić, że w dru-giej turze kandydaci na burmistrzapokazali w debacie internetowej dużąklasę. Ani M. Kraus ani D. Skrobolnie obrażali się nawzajem, nie rzu-cali inwektywami, mówili wyłącznieo przyszłości Pszczyny. Moje gratu-lacje.

Wielu posłów mogłoby się odwas uczyć kultury politycznej.

Aleksander Spyra

Pan prezydent Komorowski niewytrzymał krytyki obecnych władzRzeczypospolitej, którą wygłosił jegoksiądz kapelan Żarski. Prezydentzrugał go publicznie i odwołał ze służ-by.

Mówią, że prawdziwa cnotakrytyk się nie boi, no ale trzeba bydorosnąć duchem do króla ZygmuntaIII, regularnie słuchającego kazańPiotra Skargi, który jego i magnatówupominał i karcił dla dobra Najja-śniejszej.

Jednak król nie odważył się goskrytykować. Nawet prezydent Alek-

sander Kwaśniewski nie posunął siędo takich gestów. Tylko czeski królWacław w XIII wieku utopił swegospowiednika św. Jana Nepomucena.No, ale skoro Komorowski mówio Chopinie, że to „armaty wśródkrzaków”?!

PS. To wszystko jednak nicw porównaniu z zaproszeniem przezprezydenta Komorowskiego –– w rocznicę stanu wojennego – prze-stępcy i szefa hunty wojskowej –– generała Jaruzelskiego. A za trzytygodnie pan prezydent pojechał nakopalnię Wujek, zjeść obiad z rodzi-

nami tych poległych górników, któ-rych generał-przestępca kazał wy-strzelać w 1981 roku.

Podobno w imię narodowejzgody!

Czyli dzień bez gaffy jest dlaKomorowskiego dniem straconym.

Eliasz Pistulka

komentarz redakcyjny

W żywotach świętych, druko-wanych u K. Miarki w Mikołowiew końcu XIX wieku czytamy:

Prezydent – cenzor

ciąg dalszy str. 4

strona 4 Orędownik kulturalny nr 117

Nowa książka Haliny NocońINTERNAT WIELKICH POLSKICH RODÓW

Był to stary chrześcijański zwy-czaj, że cesarze i królowie katoliccymiewali swoich nadwornych kazno-dziei, którzy, ile razy król z swoimdworem był na nabożeństwie kościel-nym, na sejmach, sądach i zjazdachpublicznych, kazali przed nimi. Im toprzysługiwało prawo karcić błędy igrzechy samego króla, tembardziejdworu jego i pierwszych dygnitarzypaństwa, wskazywać na niebezpie-

Prezydent – cenzor c.d.czeństwa, grożące królom i narodomz upadku wiary i cnoty. Od drugiejpołowy XVI. wieku aż do r. 1773urząd ten niemniej jak urząd spowied-ników królewskich powierzano pra-wie na wszystkich katolickich dwo-rach Europy Jezuitom. U nas w Polscepierwszym z Jezuitów kaznodziejąkrólewskim był za króla Batorego ks.Laterna; był on zarazem kapelanemi jałmużnikiem królewskim.

Skoro 20-letni Zygmunt III.wstąpił na tron polski, to jednąz pierwszych jego czynności było po-wołać do boku swego Skargę w tympotrójnym charakterze usługi duchow-nej. Jeżeli wszędzie, to daleko więcejw Polsce, pozbawionej silnego rządui praw mądrych, rozerwalnej niezgodąreligijną, a wolnościami swojemi dum-nej, >gdzie szlachcic na zagrodzie rów-ny wojewodzie, a wojewoda równał sięz królem<, urząd kaznodziei królew-skiego wymagał nie tylko wielkiej zna-jomości świata, ludzi i spraw publicz-

Konsekwencja i upór w dopro-wadzeniu do realizacji kolejnych te-matów z dziejów kultury na naszejZiemi – to cechy naukowca, peda-goga i popularyzatora wiedzy o re-gionie, jakim od lat jawi się namdr Halina Nocoń.

Nam, czyli miłośnikom Jej ta-lentu wypada stwierdzić, że drążenietych tematów dotyczy tzw. białychplam, nie odkrytych i niespenetrowa-nych dotychczas przez innych bada-czy.

Po serii artykułów prasowych,prezentujących sylwetki przedwojen-nych starostów pszczyńskich: Fran-ciszka Lercha, Tadeusza Szalińskie-go, Jana Zaleskiego, TadeuszaJarosza i Stanisława Olszewskiego,dr Halina Nocoń napisała cennąmonografię „Inteligencja PowiatuPszczyńskiego w latach 1922-1939”.Publikację wydało Towarzystwo Mi-łośników Ziemi Pszczyńskiej, podob-nie jak następne „Arystokrata z po-chodzenia, demokrata z przekonań,czyli Władysława Wężyka związkiz Ziemią Pszczyńską”.

Teraz w obieg wiedzy o histo-rii naszego środowiska wchodzi nowaksiążka dr Haliny Nocoń „Internatw Pszczynie 1926-1939”. Publikacjaukazała się w cenionej już serii sta-rostwa „Biblioteczka Ziemi Pszczyń-skiej”, zainicjowanej przez ówcze-

snego wicestarostę Krystiana Szosta-ka.

Cóż można powiedzieć o tejnowej pozycji. Otóż dociekliwośćautorki w dochodzeniu do źródeł, doprawdy jest naprawdę imponująca.Uświadamiamy sobie dużą wartośćtego eksperymentu pedagogicznegoWacława Iwanowskiego dla promo-cji nowej Polski, do której nasze mia-sto zaledwie kilka lat wcześniej wró-ciło.

Inną wartością książki jest jed-noznaczne ukazanie wielkiej pozy-tywnej wartości ówczesnego ziemiań-stwa polskiego, tak późniejskopanego i zohydzonego przez bol-szewików i rodzimych komunistów,po SLD włącznie.

Wstrząsająca jest konstatacjapo przeczytaniu losów poszczegól-nych wychowanków pszczyńskiegointernatu – jak wielu z nich, światłychobywateli Rzeczpospolitej zginęło nafrontach II wojny światowej, zamę-czonych w łagrach czy katowniachUB.

Trzeba tu przytoczyć los wy-chowanka pszczyńskiego internatu,Witolda Korfantego, na pogrzeb któ-rego sanacja nie pozwoliła przybyćjego wielkiemu ojcu Wojciechowi.

Książka jest rzuceniem snopuświatła na losy polskiej inteligencji,w czym autorka jest konsekwentna.

Te losy tak mocno związały się z na-szym małym miastem, które na swójsposób stało się znaczące dla polskiejkultury.

Na zakończenie muszę rzucićkamyk do ogródka sukcesów dr Ha-liny Nocoń. To ten bardzo nieefek-towny tytuł książki, który niezorien-towanemu czytelnikowi nic nie mówio ważności poruszonego tematui zagadnień z nim związanych.

zafascynowanyAleksander Spyra

Orędownik Kulturalny nr 117 strona 5

nych i większej jeszcze wiedzy teolo-gicznej i nauki świeckiej, oraz ujmują-cej, a jednak potężnej wymowy, ale nad-to niepospolitej odwagi obokniesłychanej roztropności, aby królo-wi, otoczonemu pochlebstwem i zbyt-kiem, i onym wszechmocnym panomi magnatom, >królikom polskim<,i tej rzeszy szlacheckiej, która obiera-ła sobie króla i sama królem i naro-dem przez sejmy rządziła, wypowie-dzieć wszystką prawdę, pouczyć ich,upomnieć i skarcić, a jednak nie obra-zić i nie zrazić.

Przez lat 24 Skarga był kazno-dzieją królewskim, kazał na Wawelui u św. Barbary, gdy król na 40-godz.nabożeństwo z swym dworem tamzawitał, kazał w Wilnie, w Wiślicy, anajczęściej w Warszawie, dokąd Zyg-munt III. przeniósł stolicę państwa,a gdzie odbywały się sejmy, na któ-rych król z senatem i z izbą poselskąo ratunku dobra kraju się naradzał.

redakcja

Pro memoriam, Prezydencie.

Zagadnienia związane z wy-chowaniem młodego pokolenia – odwieków były przedmiotem dyskusjiw światowej myśli pedagogicznej.Problematyka ta, nie obca była teżpolskiej pedagogice, a tematy te po-dejmowane były niemalże regularnieod czasów najdawniejszych. O ile jed-nak wychowaniu szeroko pojmowa-nemu poświęconych zostało wieleprac, o tyle, opracowań dotyczącychwychowania w rodzinach szlacheckich -- ziemiańskich nie powstało zbyt wie-le. A już całkowitą ignorancją tematten objęty był w okresie PRL, gdywarstwa ta postrzegana była nie jakoniezbędna część narodu, ale wręczjako nikomu niepotrzebna warstwaspołeczna, której zarzucano „ob-szarnictwo”, nieróbstwo i wrogośćklasową. A przecież analiza dziejówziemiaństwa każdej narodowości po-twierdza opinię, że było ono zawszeorganiczną częścią narodu. Zajmu-jąc przez wieki miejsce przewodnie,wychowujące i kulturotwórcze, byłahegemonem praktycznego życia na-rodu, a od jej postaw zależały jegolosy. Dzieje państw ukazują, że,wszelkie polityczne antagonizmy ude-rzały w ziemiaństwo przede wszyst-kim, a w drugiej dopiero kolejnościw resztę społeczeństwa. Toteż zlikwi-dowanie tej warstwy w roku 1945

postrzegać można, jako nieodwracal-ne w skutkach okaleczenie wielowie-kowej spójności narodu.

Faktem jest też, że ziemiań-stwo polskie było, w nowej powojen-nej rzeczywistości politycznej, przed-miotem bezprecedensowych atakówpropagandowych. Stanowiło temat,który ze względów ideologicznychnie mógł być obiektem badań nauko-wych (zwłaszcza w warunkach mo-nopolu państwa w zakresie prefero-wanych dyscyplin nauki) - tymsamym, warstwa ta skazana zostałana wykreślenie z narodowych trady-cji. Wprawdzie, problematyka zie-miaństwa, już w latach sześćdziesią-tych i siedemdziesiątych stała sięprzedmiotem badań przemycanychprzy okazji badań prowadzonych nadprzemianami społecznymi, to jednakz reguły przemilczano jego rolęw gospodarce, a zachodzące w niejprzemiany ukazywane były jak swe-go rodzaju perpetuum mobile tj. pro-cesy zachodzące bez jakiejkolwieksiły sprawczej czy czyichkolwiek in-westycji. Informacje o udziale w nichrodów ziemiańskich, jeżeli w ogólemiały miejsce, z reguły przybierałycharakter lakonicznych wtrąceń,obowiązkowo podkreślających „bez-względne wyzyskiwanie klasy robot-niczo – chłopskiej”. Nigdy też niepodkreślano aspektu kulturotwór-czego działań podejmowanych przeztę warstwę. A przecież, na przestrze-ni wieków, bez względu na dziedzinężycia, wkład tej warstwy w zachodzą-ce przeobrażenia i w kształtowaniekulturowego krajobrazu był bez-

sprzeczny. Feliks Koneczny w swejpracy o dziejach Śląska pisał: induk-cja historyczna poucza, jako dobro-byt ogółu nie może się podnieść, pókito nie nastąpi u niektórych jednostek(...). Nie ma innej drogi rozwoju, jaknaśladowanie jednostki wybitnejprzez jednostki następne (...) A zatem,nierówność jest koniecznym warun-kiem postępu. Dalej autor podkreśla,iż: Nierówność wyrównywana możebyć na dwa sposoby: można wspie-rać we wznoszeniu się, dawać możli-wość awansu (…). Można też rów-nać „w dół” (...) poprzez ścinaniewszystkich głów sięgających niecowyżej (dosłownie i w przenośni).W ramach owego równania w dół,w roku 1945 wojsko Armii Czerwo-nej i potem przedstawiciele tzw. wła-dzy ludowej niszczyli dobra kultury,które według ich mniemania nieprzedstawiały żadnej wartości. Para-frazując słowa A. de Saint - Exupe-ry’ego – upadlano każdego, kto od-grywał znaczącą rolę, zamienianow żebraka, tego kto dawał jałmużnę,deptano prawo doprowadzając dotego, że „świat wypada z zawiasów”.

Z radością przyjąć więc moż-na fakt przygotowania do drukuksiążki wyjątkowo wartościowej, boopartej głównie na materiałach źró-dłowych – pamiętnikach, wspomnie-niach i archiwaliach dotyczących wy-chowania potomków tej właśniewarstwy społecznej. Książka wpraw-dzie koncentruje się na internacie za-łożonym w Pszczynie przez Radzi-wiłłów i prowadzonym przezprofesora Wacława Iwanowskiego

Słowo wstępnedo książki, autorstwa

Prof. zw. dr hab.Wiesławy Korzeniowskiej

ciąg dalszy str. 6

ksiądz Piotr Skarga

strona 6 Orędownik kulturalny nr 117

śniej wykorzystanych przez history-ków. Toteż, dzięki dotarciu do nich,w przygotowanej pracy ukazane zo-stały nowe aspekty pewnych zagad-nień związanych z procesem wycho-wania tej warstwy społecznej, a tymsamym wnoszących wiele dodatko-wych danych.

Bazę źródłową, stanowiącą so-lidny fundament pracy – oceniambardzo wysoko, a zamierzenia ba-dawcze Autorki - jako ambitne, gdyżudowodniła swe doskonałe przygoto-wanie naukowe: wykorzystując wszel-kie możliwe dostępne dane archiwal-ne odtworzyła niemalże perfekcyjnie- założony temat badawczy. Doko-nała rzetelnej kwerendy źródłowejdokumentując tym znajomość i opa-nowanie warsztatu naukowego,a analiza tegoż warsztatu pozwala nastwierdzenie, że przepisy stosowanesą z perfekcyjną dokładnością, z za-chowaniem wszelkich zasad pracynaukowej. Znaczącą wartość stano-wią też odsyłacze do przypisów - nietylko prezentujące pochodzenie in-formacji przytaczanych w tekście, alei wnoszące wiele dodatkowych infor-macji znacznie wzbogacających tekstzasadniczy.

Dodatkową wartość stanowianeks przybliżający losy wychowan-ków internatu i pszczyńskiego gim-nazjum - ukazujący gehennę lat wo-jennych i powojennych, która byłaudziałem wielu z nich.

Zaznaczyć też należy, że Au-torka używa pięknego języka literac-kiego, a jednocześnie – naukowego,adekwatnego do prezentowanychmyśli. Wykazała też doskonałe wy-czucie „literackości”: w pracy nie maniepotrzebnych wywodów, ani ni-czym nieuzasadnionych dłużyzn, cosprawia, że czyta się ją z zapartymtchem i często ze wzruszeniem.

Z pełnym przekonaniem, uwa-żam, że „Internat w Pszczynie…”stanowi cenne uzupełnienie literatu-ry naukowej - zarówno z zakresu pe-dagogiki, jak i szeroko pojętych naukspołecznych. Wnosząc dane, któredotąd nie były publikowane w formiezwartej, Autorka utworzyła wyjątko-wo cenny dokument o świecie, któryprzeminął. Za to należy się Jej wiel-kie uznanie i wdzięczność.

Prof. zw. dr hab. Wiesława Korzeniowska

(w dwudziestoleciu międzywojen-nym), ale przecież dziesiątkamiszczegółów, cytowań, przykładówprzybliża nam cały cykl wychowaniai edukacji młodego pokolenia pol-skich ziemian. I wprawdzie tytuł su-geruje określony zakres zagadnień,to przecież mamy tu i przykłady na-wiązujące do typowego wychowaniadomowego, wychowania przy pomo-cy guwernerów, mamy przykłady sto-sunków w rodzinie, przywiązania,miłości, czułości, prostych radościoraz dramatów. Każdy rozdział na-wiązując do myśli przewodniej sta-nowi problematykę samą w sobiecharakteryzującą szeroki zakres za-gadnień związanych z interesującymnas problemem.

Autorka poddała analizie wie-le dokumentów pisanych (wspo-mnień, pamiętników, listów) i iko-nograficznych - stanowiącychdodatkowe, wyjątkowo cenne źródłouzupełniające. Dane nawiązują za-równo do wydarzeń życia codzienne-go typowego dla okresu międzywo-jennego (sytuacji gospodarczej,politycznej, poglądów i postaw spo-łecznych), jak i do pozornie małoznaczących wydarzeń typowych dlażycia w bursie, a przecież tak bar-dzo rzutujących na to, co było istot-ne w kształtowaniu jakości młodegopokolenia, w przekazywaniu warto-ści, bez których nie wyobrażano so-bie wejście w świat dorosłych.

Przeanalizowane źródła po-zwoliły Autorce na ukształtowaniespójnego obrazu młodości ówcze-snych przedstawicieli ziemiaństwa.Pozwoliły na ukazanie – w sposóbszczegółowo udokumentowany –– modelu wychowania typowego dlatej warstwy społecznej.

Autorka umieściła w pracywiele wątków z życia poszczególnychczłonków, zarówno rodu Radziwił-łów, jak i innych rodów; wątków do-tąd pomijanych lub wręcz niedostrze-ganych i niedocenianych. Wieleźródeł archiwalnych dotyczącychpodjętej problematyki nie było wcze-

Nowa książka H. NocońINTERNAT WIELKICH POLSKICH RODÓW

Uczestnicy zjazdu absolwentów z okazji 15-lecia internatu,Pszczyna 1938r.

Orędownik Kulturalny nr 117 strona 7

Odkrywamy kolejnedzieło XIX−wiecznego

artysty z Moraw

Dzięki uprzejmości księdza Krzysz-tofa Iwanowskiego otrzymaliśmy ciekawezdjęcia barokowego kościoła pw. Wszyst-kich Świetych w Szerokiej koło JastrzębiaZdroju i cennego obrazu w głównym oł-tarzu, znanego morawskiego malarzaFranciszka Frumla z Fulneku, który wy-konał około 1820 roku.

Kompozycja jest niezwykle podobnado obrazu o tej samej tematyce w pszczyń-skiej świątyni, który Frumel wykonałw 1815 roku.

Po prawej - obraz Frumla w ołtarzu głównym ko-ścioła w Szerokiej.Poniżej - barokowy kościół katolicki pw. Wszyst-kich Świetych z XVIII wieku.

strona 8 Orędownik kulturalny nr 117

SREBRNY JUBILEUSZ MU

czyli maszynyna kalenda

Styczeń

Marzec Kwiecień

Lipiec Sierpień

Orędownik Kulturalny nr 117 strona 9

UZEUM PRASY ŚLĄSKIEJ

y i dziewczynyarzu TMZP

Luty

Maj Czerwiec

Wrzesień Październik

strona 10 Orędownik kulturalny nr 117

Kronika H.W. F. Schaeffera jestniezastąpionym źródłem wiedzyo dziejach, obyczajach, życiu społe-czeństwa i dworu pszczyńskiego. Byłon wnikliwym i w miarę bezstronnymobserwatorem tego życia, a jego zapi-ski i komentarze są bezcenne.

Przedstawiamy poniżej te frag-menty Kroniki Schaeffera, które do-tyczą problemu rozpijania ludnościwiejskiej przez żydowskich destylato-rów i karczmarzy, walki kolejnychksiążąt pszczyńskich o monopol al-koholowy i mizerne efekty tej walki.W większości wypadków arendarzei kupcy wygrywali procesy z panamiw Berlinie i topienie społeczeństwaw wódce postępowało nadal.

Dopiero wielka aktywność księ-dza Alojzego Ficka w Piekarachi większości katolickiego duchowień-stwa na Górnym Śląsku doprowadzi-ło do częściowego obniżenia spożyciaalkoholu na naszej ziemi.

A. Spyra

1784r. Z dniem 1 kwietnia przejętoznowu we własną administrację piw-nicę tyską, która do tego czasu byławydzierżawiona pewnemu Żydowi.Dochód z tej dzierżawy przedstawiałsię jak następuje:

za wódkę 5900 florenówza spirytus 500 florenów

zarobki 154 florenyRazem 6554 floreny

Po przejęciu browaru pod własnąadministrację jego prowadzenie po-wierzono pisarzowi Beyerowi. Podjego rządami do roku 1798 dochodyznacznie wzrosły. Beyer otrzymywał30 florenów dodatku rocznie w wy-padku, gdy browar przynosił docho-

dy nie niższe od dochodów z dzier-żawy, natomiast kiedy je przekraczał,otrzymywał jeszcze jeden znacznydodatek.

* * *

1814r. Zatrudniono agenta handlo-wego Abrahama Muhra. Jego zada-niem była sprzedaż produktów, za cootrzymywał prowizję w wysokościjednego grosza od jednego talara uzy-skanej ceny. Był to kontrakt handlo-wy, który, jak wszystkie stosunki han-dlowe z Żydami, przynosił wielkiekorzyści Żydowi, zaś panu żadne.

* * *

1828r. Właściciele gorzelni w Miko-łowie Mendel Osiński i Mendel Ro-senbaum nie chcieli uznać monopo-lu książęcego na wyszynk alkoholui pod koniec ubiegłego roku wnieśliskargę w tej sprawie do Sądu Apela-cyjnego w Raciborzu. TymczasemKrólewska rejencja w Opolu odmó-wiła im prawa do wyszynku napojówalkoholowych. Dominium od tegoczasu nie zaopatrywało ich już wewłasne trunki. Wydaje się jednak, żew związku z pismem króla z 16 stycz-nia bieżącego roku sprawa ta przy-brała zupełnie inny obrót. W wyżejwymienionym piśmie zostało im po-nownie przyznane prawo do produk-cji wódki.

* * *

Próby przywrócenia w miastach mo-nopolu książęcego na wyszynk alko-holu są przyjmowane niechętniei napotykają na sprzeciw, ponieważwódka produkowana w gorzelniachdominialnych jest o wiele droższa odtej, którą oferują do sprzedaży miesz-kający w Pszczynie destylatorzy. Takwięc większość karczmarzy kupuje tętańszą wódkę, a dominium nie może

swojej sprzedać. Dopóki ceny niezostaną uregulowane, nie nastąpiąw tym zakresie żadne zmiany.

* * *

Deputacja serwisowa w Mikołowie,do której należy kilku właścicieli go-rzelni, wszczęła otwarty spór z do-minium o prawo do wyszynku wódkiw tym mieście. Pozwoliła sobie bez-prawnie zażądać opłat serwisowychod wyszynku napojów alkoholowychw domu pod numerem 1, który pro-wadzi książęcy rewizor Seyler. Odwyszynku piwa zażądała 8 talarów,a od wyszynku wódki 3 talary mie-sięcznie. Dominium zwróciło się doRejencji w Opolu o pomoc w tej spra-wie. Królewska Rejencja zadecydo-wała, że karczma książęca nie ma byćwyżej opodatkowana niż karczmynależące do prywatnych właścicieli.

* * *

Proces prowadzony przez dominiumz obywatelem miasta Mikołowa –Żydem Wechselmannem – zostałdefinitywnie przegrany na mocy wy-roku wydanego przez II senat sąduw Raciborzu 10 lipca 1828r. Przed-stawione przez dominium urbarze niezostały uznane za wiarygodne przezten sąd apelacyjny i według jego orze-czenia niczego nie dowodzą. Takwięc, gdyby doszło do wniesieniaskargi, dominium utraciłoby całeswoje dochody, gdyż poza starymiurbarzami, nie posiada ono żadnychinnych dokumentów. Spór dotyczypłaconego przez Wechselmannaczynszu gruntowego w wysokości5 talarów i 4 srebrnych groszy rocz-nie.

* * *

Książę polecił sprzedać za granicę100 wiader wódki po 75 p.C., ponie-

Kto rozpijał ludnośćZiemi Pszczyńskiej w XIX wieku

Fragmenty z KronikiH. W. F. Schaeffera.

Orędownik Kulturalny nr 117 strona 11

waż wódka wyprodukowana w krajua przeznaczona na eksport jest wol-na od podatku. Sprzedaż odbyła sięw lipcu. Żyd z Chrzanowa Schoen-berg zapłacił za wiadro wódki namiejscu w Chrzanowie 6 talarówi 5 srebrnych groszy.

* * *

Piwnice książęce nadal mają różnekłopoty, przez co została bardzoograniczona sprzedaż napojów alko-holowych, a tym samym zmarniałydochody. Według najnowszych za-rządzeń państwowych monopol do-minium na zbyt wódki w miastachzostał ponownie przejściowo przy-wrócony, lecz karczmarze, głównieŻydzi, starają się omijać te przepisy,ponieważ wódka z piwnic książęcychjest im sprzedawana po znaczniewyższych cenach aniżeli wódka ofe-rowana do sprzedaży przez okolicz-ne dobra rycerskie. Sytuację w tejbranży jeszcze bardziej pogarszafakt, że wielka grupa pokątnych szyn-karzy przemyca wódkę z pobliskiejzagranicy i tutaj ją sprzedaje. Rów-nież destylatorzy niezgodnie z pra-wem stworzyli sobie normalny mo-nopol na handel alkoholem, zaśdominium znalazło się w niedogod-nym położeniu z powodu zmiany sta-tutów miejskich, ponieważ nie możejuż ono tak jak dawniej przeciwdzia-łać tym zjawiskom.

* * *

Zgodnie z zarządzeniem króla,wszystkie prywatne gorzelnie w księ-stwie pszczyńskim, a więc i ta w Mi-kołowie, mają być definitywnie za-mknięte za pełnym odszkodowaniemwłaścicieli i muszą zaprzestać pro-dukcji wódki. W tej sprawie przyje-chał do Mikołowa radca Rejencjiw Opolu Benda i 1 grudnia przystą-piono do rozpatrzenia tej sprawy. Peł-nomocnikiem reprezentującym do-minium i księcia był asesor KamerySchaeffer. Proces wszczęty przezwłaścicieli tej gorzelni Mendla Ro-senbauma i Mendla Osińskiegoz Mikołowa został umorzony. Komi-sja zebrała się w Mikołowie 2 grud-

nia i pracowała tam do 8 grudnia.W trakcie jej obrad powstały znacz-ne różnice zdań, dotyczące zasadrozstrzygnięcia tego sporu i nie osią-gnięto żadnego innego rezultatu pozatym, że roszczenia obu stron zostałyujęte w protokole.

* * *

Dnia 18 grudnia spaliła się w Miko-łowie stajnia należąca do gorzelnikaDanzigera. Zagrożenie dla całegomiasta było ogromne.

Tej zimy pszczyńska gorzelnia otrzy-mała pierwszy zastosowany tutaj kon-densator. Dzięki niemu można terazprodukować z zacieru słodowego50 p.C. Tralles piany destylacyjnej.

* * *

Zgodnie z królewskim zarządzeniemgabinetowym, które 9 marca zostałoprzekazane do wiadomości Kameryksiążęcej przez Królewską Rejencjęw Opolu, wszyscy destylatorzy w mia-stach są zobowiązani do przestrze-gania monopolu książęcego przy kup-nie wódki do destylacji, pod groźbąutraty koncesji na wykonywanie tegorzemiosła. Zostało w nim powtórzo-

ne już wcześniej opublikowane podadresem szynkarzy królewskie zarzą-dzenie gabinetowe, które równieżmówi o ponownym przywróceniumonopolu książęcego na sprzedażnapojów alkoholowych w miastach,przy zastosowaniu takiej samej karyza jego naruszenie.

* * *

Właściciele mikołowskiej gorzelnizostali poinformowani, że za utraco-ne zyski z ich przedsiębiorstwa nieotrzymują od dominium żadnegoodszkodowania. W najbliższym cza-sie ma się znowu zebrać komisjaw Mikołowa.

* * *

Dnia 28 kwietnia zawiadomiono zapośrednictwem landratury wszyst-kich restauratorów i karczmarzyw księstwie pszczyńskim, że mająobowiązek sprzedawania tylko ksią-żęcych napojów alkoholowych, podgroźbą bezwarunkowej utraty konce-sji na wyszynk. Obowiązkiem tymobjęto również likiery.

* * *

1829r. Pewien Żyd o nazwisku Mo-ritz Freund chce założyć w Bieruniuinteres. Dominium chciało mu udzie-lić koncesji na jego własne nazwisko,ale Królewska Rejencja nie wyraziłana to zgody. Tak wyglądała ta spra-wa jeszcze dzisiaj.

* * *

Na okres, dopóki nie zostanie wybu-dowana nowa karczma przy gościń-cu w Wilkowyjach, na wyszynk na-pojów alkoholowych zezwolonoŻydowi Ickowi Freyowi, który mawłasną posesję przy tym gościńcu.

* * *

W czasie od 27 lipca do 11 sierpniaprzebywał w Mikołowie królewskiradca rządowy z Opola Benda. Pro-wadził on tam pertraktacje w spra-wie odszkodowania dla tamtejszych

Strona tytułowa „Kroniki KsięstwaPszczyńskiego” Schaeffera z ArchiwumKsiążąt Pszczyńskich. fot. A. Cieszko

ciąg dalszy str. 12

strona 12 Orędownik kulturalny nr 117

Ze zbiorów Muzeum w Leśnicy

właścicieli gorzelni , do których gro-na należą: Mendel Osiński, MendelRosenbaum, Hirschel Hoffman,spad-kobiercy Sonnenfelda, Eliasz Chytra-eus, Levi Lippman i towarzysze. Za-licza się do nich również rotmistrzThun, który wysuwa wręcz śmieszneroszczenia. Reprezentantem domi-nium był komisarz i pełnomocnikksięcia, asesor Kamery Schaeffer.

* * *

1831r. Książę zezwolił łaskawie tu-tejszemu destylatorowi MoritzowiFreundowi jeszcze do 30 czerwca1831r. sprowadzać napoje od innychproducentów, ponieważ zawarł onwielkie kontrakty na dostawę wódki,która do tego czasu musi być prze-tworzona.

* * *

Co się tyczy procesu producentawódki Mendela Oschińskiego prze-ciwko dominium, to nareszcie zostałwydany wyrok w tej sprawie, wedługktórego Mendel Oschiński możesprzedawać swoją produkcję deta-licznie, ale musi zaprzestać wyszyn-ku restauracyjnego. W ogóle odmó-wiono mu całkowicie prawa dowyszynku. Orzeczenie w sprawieMendela Rosenbauma ma takiesamo brzmienie.

* * *

Tutejszemu destylatorowi Hirschelo-wi Sachsowi skonfiskowano sprowa-dzony z zewnątrz spirytus i wniesio-no na niego skargę do władzkrólewskich, ponieważ nie chciał sięon podporządkować monopolowidominium w tym zakresie i zakupiłokoło 10 wiader spirytusu w Wosz-czycach. Wydarzyło się to wiosnątego roku. Wyrok wydany w tej spra-wie pozbawił go koncesji na destyla-cję i tylko książę z łaski mógł mu jąprzywrócić. Dominium zawarło z nimukład, w którym wyraził on zgodę na

przeprowadzenie u siebie kontroliw każdym czasie, i na tej podstawieodzyskał znowu koncesję na desty-lację.

* * *

1832r. Nareszcie została ostatecznierozwiązana reskryptem ministerial-nym w spornych jeszcze punktachsprawa zniesienia powinności feudal-nych, ciążących na mikołowskichgorzelniach. W związku z powyż-szym książę kazał wyjaśnić w Kró-lewskiej Rejencji w Opolu, że sumauzyskana z odszkodowania /około14000 talarów/ jest znikoma w po-równaniu z tym, co stracił na skutekzniesienia powinności feudalnych.Książę domaga się, by dominiummiało prawo decydowania o tym, jakdługo te gorzelnie mają funkcjono-wać. Jego stanowisko w tej sprawiezostało przekazane mikołowskimgorzelnikom przez Królewską Re-jencję w Opolu.

* * *

Tutejszy kupiec Józef Lippmannpostanowił w tym roku założyćw Pszczynie wielki, spedycyjny han-del wódką. By rozreklamować swojeprzedsiębiorstwo kazał wymalowaćwielki szyld. Ponieważ jednak w księ-stwie pszczyńskim nikt nie możehandlować wódką bez zgody domi-nium, wniesiono sprzeciw i Józef Lip-pmann musiał zrezygnować ze swo-jego zamiaru.

* * *

Kupiec pszczyński Józef Lipmannpostanowił prowadzić handel surowąwódką, nie zważając na fakt, że pra-wo to służy wyłącznie tutejszemudominium. Dominium wniosło skar-gę w tej sprawie i władze zakazały muprowadzenia tego procederu, ale onnie respektuje zakazu i nadal handlujez Rosolim.

* * *

Mikołowscy karczmarze sprzeci-wiają się dominialnemu monopolowialkoholowemu. Nie chcą zaakcepto-wać kontroli przeprowadzanychprzez rewizora Józefa Rosenbauma,zatrudnionego w Mikołowie przezdzierżawcę propinacji Altsmanna.Sprawę przekazano do królewskiejrejencji.

* * *

Tutejszy kupiec Lipmann Plessnerzadenuncjował tutejszego destylato-ra, że prowadzi handel surową wódkąi wyszynk bez zezwolenia. Muhrtwierdzi, że posiada zezwolenie nahandel surową wódką, a wyszynkunie prowadzi. Sprawa jest rozpatry-wana przez władze.

* * *

Dzierżawca propinacji Altsmannkazał zbudować dla tyskiej gorzelnitzw. Aparat Galea do pędzenia wód-ki. Buduje on tam też nową owczar-nię z materiałów dominium, które sąmu dostarczane na własny koszt.

* * *

Karczma w Wesołej została na 3 latawydzierżawiona Mendlowi Herzber-gerowi /wrzesień/.

* * *

1833r. Za zezwoleniem księcia dzier-żawca propinacji Altsmann założyłw Starej Kuźni magazyn wódki.W magazynie tym mogą się zaopa-trywać w swoją wódkę szynkarze zeStarej Kuźni, Śmiłowic, Nowej Wsi,Ligoty, Panewnik i z Piotrowic.

* * *

Listopad. Mendel Rosenbaum sprze-dał Baruchowi Żernikowi swoją go-rzelnię w Mikołowie. Nowy właści-ciel chce uzyskać również koncesjęna wyszynk. Dominium jest przeko-nane, że może mu tego zabronić.

Kto rozpijał ludnośćZiemi Pszczyńskiej w XIX wieku c.d.

Orędownik Kulturalny nr 117 strona 13

Muzeum Prasy Śląskiej w Pszczy-nie powstało w 1985 roku z inicjatywy To-warzystwa Miłośników Ziemi Pszczyń-skiej, a także dzięki dobrym decyzjomi pomocy finansowej ówczesnego gospo-darza miasta pana Wiesława Kasińskiego.Uratowano przed zburzeniem miesz-czańską kamienicę z przełomu XVIII/XIXwieku. Twórcami tego jedynego w swoimrodzaju obiektu są Aleksander Spyra (ku-stosz do dnia dzisiejszego) wraz z żonąKrystyną.

Muzeum Prasy Śląskiej nosi imięWojciecha Korfantego przywódcy śląskie-go ludu, a także twórcy najpopularniejszychgazet polskich na Śląsku. Zgodę na nazwa-nie obiektu wyraziły córki Wojciecha Kor-fantego - Halżka Kozłowska i MariaUlmann - które w 1989 roku przyjechałydo Polski i odwiedziły Pszczynę. W Mu-zeum znajduje się zrekonstruowany gabi-net Wojciecha Korfantego (oryginalnesprzęty, zdjęcia, egzemplarze gazet itp.).

Ekspozycję placówki stanowiogromna ilość gazet i czasopism o treściachpatriotycznych - budowanie świadomościnarodowej polskiej Ślązaków, doprowadze-nie do rozstrzygnięć historycznych - trzypowstania śląskie i plebiscyt, powrót doMacierzy, a także sprzęty, maszyny i inneeksponaty z zakresu czasopiśmiennictwaśląskiego oraz dawnego drukarstwa i in-troligatorstwa. Nierzadko trafiają się białekruki. W kamieniczce Muzeum na piętrzemieści się także „Izba u Telemanna” - sal-ka muzyki kameralnej, prezentująca daw-ne instrumenty muzyczne z terenu Śląska,jak również użyczająca swojego zaczaro-wanego wnętrza muzykom i koncertmi-strzom z górnej półki (m.in. Dialogi mu-zyki i poezji „Plesna Civitas”, stworzoneoczywiście przez Aleksandra Spyrę).

Jest także pomieszczenie poświęco-ne Ludwikowi Musiołowi, autorowi mo-nografii wielu śląskich miejscowości i pa-rafii m.in. Pszczyny, Tychów, Mikołowai wielkich Katowic.

Muzeum ma swoją Radę Progra-mową, którą tworzą wybitne śląskie auto-rytety: profesorowie - Julian Gembalski,Jan Malicki, Dariusz Rott i Tadeusz Sławek.

Na spotkaniu z okazji 25 lecia Mu-zeum, które zgromadziło twórców, zało-życieli, pracowników i gości - ks. prof. Ja-nusza Wycisło z Papieskiego UniwersytetuJana Pawła II w Krakowie, dyrektora Mu-zeum Zamkowego Macieja Klaussa, sena-tora Sławomira Kowalskiego, burmistrzaDariusza Skrobola i wicestarostę Henryka

Kolarczyka - po życzeniach, kwiatach, po-dziękowaniach etc., etc... rozwinęła się dys-kusja na temat kierunków pracy, przyszło-ści Muzeum (rozbudowy), związanychz nim imprez, uroczystości, planów doty-czących ekspozycji, kontynuacji drukówbardzo rzadkich publikacji (szlak słowadrukowanego, obok szlaku zabytków tech-niki, na którym już Muzeum jest z sukce-sem!). Zebrani obejrzeli też film o MuzeumPrasy z cyklu „Duże sprawy małych” red.TVP Wiesława Głowacza, człowieka zako-chanego w Pszczynie.

Jednym słowem ciekawostki z po-czątków istnienia Muzeum, ciekawe spra-wy bieżące, plany na przyszłość przedsta-wione i przekazane przez ludzi, którymPszczyna leży autentycznie na sercu.Uczta dla ducha i ucha!

U prząśniczki siedząjak anioł dzieweczki

A oto kilka ciekawostek z naszego mu-zeum:

Najstarszy eksponat - brewiarz z 1688roku tłoczony w Antwerpii w słynnej Ofi-cynie Plantiniana przez Baltazara Moreti.Jest to egzemplarz z księgozbioru ParafiiWszystkich Świętych w Pszczynie, sygno-wany „Ex libris Thomas Trzebień Capel-lani”, proboszcza w latach 1768 - 1787r.Na stronie tytułowej widnieje pie-częć parafii z okresu po 1821r.„SIG.ECC.PAR.PLESS.DIOEC.VRATI-SLAV.” z emblematem OOSS (OmnesSancti) w koronie. Brewiarz jest ozdobio-ny pięknymi miedziorytami i winietami,posiada odrębne części poświęcone Świę-tym Królestwa Polski i Szwecji.

Najmniejszy eksponat drukarstwa - ma-leńka ręczna prasa typograficzna „boston”o wysokości 34 cm, z przełomu XIX i XXwieku, służąca do drukowania napisów naszklanych ampułkach lekarskich. Drukodbywa się metodą pośrednią - z ołowia-nego składu na gumę, z gumy na szkłoampułki.

Największy eksponat - reprodukcyjna ka-mera poligraficzna o długości 4.42m (po-zioma), produkcji niemieckiej z lat 60-tychXX wieku. Służyła ona do wykonywaniareprodukcji na potrzeby ilustracyjne dlaczasopism i książek.

Najstarsze czasopismo - egzemplarz ślą-skiej gazety z 20 marca 1813 roku „Schle-sische Privilegirte Zeitung”. Jest to czte-rostronicowy egzemplarz, formatuzbliżonego do A4 będący zbiorem ustawcesarskich.

Najcenniejszy instrument - w „Izbie u Te-lemanna” umieszczono organy - pozytywz drugiej poł. XVIII wieku wykonany przezJ. Schutza z Jabłonkowa. Do 1936 pozy-tyw był używany w drewnianym kościeleśw. Jadwigi w Pszczynie, później w kaplicyw Studzienicach.

Najbliższy sercu Ślązaków - w 1988 rokupan Józef Paszek mieszkaniec wsi Brzeź-ce pod Pszczyną podarował znalezioną napoddaszu swej chałupy drewnianą urnęwyborczą z plebiscytu górnośląskiegoz 1921 roku. Ta niewielka drewnianaskrzynka zaopatrzona jest w dwujęzycznenapisy Kreiss Pless - Powiat Pszczyński,Gemeinde Brzestz Gmina. To unikalnyeksponat z dziejów naszej Ziemi. Do tejurny wrzucono 325 głosów za powrotemdo Polski i 22 głosy za pozostaniemw Niemczech. Dwie ekspozycje biograficz-ne - to próba rekonstrukcji gabinetu Woj-ciecha Korfantego z jego drukarni „Polo-nia”w Katowicach. Zaprezentowano kilkaoryginalnych mebli i sprzętów redaktora.Na piętrze zgromadzono małą wystawępamiątek po Ludwiku Musiole, autorzewielu monografii śląskich miejscowościi parafii, m. innymi Pszczyny, Katowic, Ty-chów.

Największa atrakcja dla młodzieży - tomożliwość samodzielnego wydrukowaniapamiątki na zabytkowej, ręcznej prasie ty-pograficznej typu „boston” z drugiej poł.XIX wieku.

Największy wybór wydawnictw z dziejówi kultury Ziemi Pszczyńskiej. Oferujemykilkadziesiąt tytułów o tej tematyce, nie-dostępnych poza muzeum prasy.

ZAPRASZAMY

JUBILEUSZ MUZEUM PRASY ŚLĄSKIEJ

naj,naj,

naj...

strona 14 Orędownik kulturalny nr 117

recenzje spod prasy...

Saga rodu BakowiczówPoznawajcie własne korzenie, bo to

jest nasz święty obowiązek.Karol Miarka

„Naród, który nie szanuje przeszło-ści, nie ma prawa do przyszłości”

Jan Paweł II

Od dawna tliła się we mnie myślnapisania biograficznej książki, leczw miarę jak zdobywałam ciekawe in-formacje o rodzie Bakowiczów, z któ-rego się wywodzę (ze strony ojca),

precyzował się jej temat. Bezpośred-nim impulsem, który sprawił, że tamyśl przerodziła się w płomień, byłalektura powieści Teodora Goździkie-wicza – pisarza z Dąbrowy Wielkiejkoło Sieradza, pt. Sprawy Łuki Ba-kowicza. Dramatyczne losy jej bo-hatera – Powstańca Styczniowegoz 1863 roku, z naszym rodowym na-zwiskiem, przesądziły o wyborze te-matu, zawładnęły moimi uczuciamii wolą. To właśnie, między innymi,dzięki niej wróciłam do swojegogniazda, a ptaki, co już od wiekówsię w nim zagnieździły, z miłościąprzyjęły mnie jak pisklę, co się do-piero wykluło, potraktowały jakświeżą gałązkę, która odnalazła swo-je miejsce w drzewie genealogicznymrodu.

Pomyślałam, że skoro z nasze-go rodu, sieradzkich Bakowiczów,wywodzi się taka piękna, szlachetnai patriotyczna postać, to ten ród na-leży poznać, należy o nim mowić, boon wniósł przecież wiele dobra w hi-storię naszej Ojczyzny, a w szczegól-ności, w dzieje sieradzkiej ziemi.

Dzisiaj, w czasach dewaluacjiwielu wartości, osłabienia patriotycz-nych uczuć, wiedzy historycznej,

o własnym narodzie i kraju, należymłodszemu pokoleniu pokazywaćwzorce osobowe, budzić autorytetyprzeszłości.

Mam tego świadomość, że mojaksiążka nie wyczerpuje tak obszer-nego tematu, jakim jest historia rodu.Jest ona zaledwie wstępem do takichrozważań, „kijem rzuconymw mrowisko”, który mam nadzieję,pobudzi innych do dalszych poszu-kiwań zagubionych kart jego dzie-jów.

By odpowiedzieć sobie na py-tanie, dokąd zmierzomy, powinniśmywiedzieć, skąd jesteśmy, jakie są na-sze korzenie. Tak więc i ja, ich ożyw-czych soków zapragnęłam.

Myśl dotarcia do własnych ko-rzeni, (ze strony ojca), zrodziła sięw moim sercu pod koniec lat lat dzie-więćdziesiątych (XX w.), gdy mojeżycie przekroczyło pięćdziesiątkę.Jest to już wiek refleksyjny, w któ-rym, zazwyczaj, chętnie sięgamymyślami do przeszłości. Otoczonanimbem tajemniczości, przyciągamagiczną siłą odkrywania jej zapo-mnianych labiryntów. Jednakże, do-piero „po sześćdziesiatce” te myśliprzybrały realne kształty.

Stanisława Kaletowa z Lędzin

Pośmiertnaantologia ludowego

poety z Chełma ŚląskiegoDzięki staraniom członków Zespołu Śpiewaczego „Chełmio-

ki” ukazuje się pokaźny zbiór nie wydanych za życia autora, Józe-fa Wadasa „Furgoła” wierszy, opowiadań i utworów scenicznych.

Jest też kilkanaście transkrypcji w śląskiej gwarze znanychpolskich utworów Tuwima, Brzechwy i innych.

Książka wydana przez Oficynę Drukarską Z. Spyry w Pszczy-nie jest podsumowaniem twórczości tego niezwykle cennego dlaŚląska twórcy.

A.Spyra

Orędownik Kulturalny nr 117 strona 15

PRZYWRACAMY BLASKKSIAŻĘCEJ PSZCZYNIE

Stajnie, powozownia,a co z ujeżdżalnią?Ogromne wysiłki władz Pszczyny i życzliwych

polityków doprowadziły do uzyskania dużych środ-ków na renowację zespołu stajni i powozowni ksią-żęcych. W konsekwencji ruszyła odbudowa tegocennego zespołu budowli a Muzeum Zamkowe już

planuje zagospodarowanie pomieszczeń i poszerzoną ofertę dla tu-rystów odwiedzających miasto.

Wiele lat temu zamieściłem w prasie rysunek przedstawiającyksiążęcą ujeżdżalnię przed zniekształceniem jej i przebudową nahalę sportową. Uratowano wówczas tylko, widoczną po lewej stro-nie rysunku, basztę.

Teraz mamy nadzieję, że następnym etapem renowacji będzieprzywrócenie ujeżdżalni jej pierwotnego, neorenesansowego kształtu.

AS

Obecne wnętrze stajni książęcych w Pszczynie

strona 16 Orędownik kulturalny nr 117

STAREMASZYNYI MŁODE

DZIEWCZYNY

czyli wydanyz okazji srebrnego jubileuszu

Muzeum Prasy ŚląskiejKALENDARZ 2011

pokazuje w szlachetnejczarno białej

tonacji kontrast młodości ożywiającejzabytkowe maszyny drukarskie.

Pomysłodawcą jest Grzegorz Cempuraa fotografem Adrian Wiśniowski.

Drukowała Oficyna Drukarska Z. Spyry.

gratulacje!

Listopad

Grudzień

fot. K. Duc