1 zine - 1 detail

Post on 16-Mar-2016

228 views 2 download

description

1 zine #3 - One detail that at the decisive moment changed everything / 1 zine #3 - Jeden szczegół, który w decydującym momencie zmienił wszystko. More: 1zine.art.pl

Transcript of 1 zine - 1 detail

1 zine #3III 2012

Jeden szczegół, któryw decydującym momencie zmienił wszystko. /One

detail,whichat the decisivemoment changedeverything.

1 zine.art.pl

jesteśmy - robimy/we are - we make

idea/design/cover: Marta Nieznayucontact: nieznayu@gmail.com

skład/edit: Marta Nieznayu & Edyta Bystroń

/Szegół w:komiksachzdjęciachakwarelacheksperymentachabstrakcjachkolażachilustracjachtekstach

dziękuję wszystkim za działanie.

Detail in:comicsphotoswatercolorsexperimentsabstractionscollagesillustrationstexts

thank you foraction.

Faeriana

Rocznik 1979. Komiksowy coming out - po drugiej edycji warsztatów “Dziewczyny też rysują komiksy“. Cieszy się każdą dziedziną twórczości niczym nową bateryjką. Rysuje, maluje, fi lcuje, tańczy i znowu rysuje.

comicandnot.blogspot.com

/5/

Oko Kaja

/6/

/7/

Oko Kaja

rymki w dymki

Specjalizuję się w przeróżnych błędach(ortografi cznych, stylistycznych, interpunkcyjnych, życiowych, rymowanych). Nigdy nie jadłam śledzia, ani fl aków, ani takiej świątecznej galarety (z dziwną zawartością i w dziwnej formie).

aaabyniedoszufl ady.blogspot.com(prace różnych autorek)

/9/

/10/

Szymon Kaźmierczak

Lubi komiksy i kanapki z pasztetem, ogórkiem i keczupem.

butelkacoli.blogspot.com

sonia Firlej

Nie jestem natchniona. Nie marzę, nie śnię. Lubię proste słowa, proste gesty. Z wyobraźni i manii się nie tłumaczę.

narva.deviantart.com

/15/

/16/

/17/

Ratz

Rzeczywistość jest jak garść żyletek rzuconych w przepaść.

www.ratz.pl

Piotr Szreniawski

Przeprowadzam eksperymenty na komiksach - czasem nie wytrzymują komiksy, a czasem czytelnicy.

www.szreniawski.toplista.pl

/26/

/27/

/28/

/29/

Marcin Lech

dropsyklopsy.blogspot.commamnerw.blogspot.commarcinlech.digart.pl

Huw Evans runs EYECATCHER

Graphics & Design from a small igloo on the frozen tundra of Saskatchewan, Canada, where he draws his cartoons on sealskin parchment. His hobbies include loud snoring and trying to fi nd hats large enough to accommodate his enormous, slab-like head. More of his alleged artwork can be seen at:

www.eyecat.comhuwman.deviantart.com

/37/

/38/

/39/

/40/

/41/

/42/

Maciej Gierszewski

Poeta, bloger, czasem redaktor. Pisuje o komiksach, m.in. na Kolorowych Zeszytach oraz Alei Komiksu. Opublikował dwie książki z wierszami: Profi le (Olsztyn 2006), Luźne związki (Poznań 2010) oraz jedną z opowiadaniami: Moje życie z Dżejmsem (Tylicz 2012). Mieszka w Poznaniu. Prowadzi bloga o komiksach:

dybuk.wordpress.com

/44/

Przedsionek

ewnego poranka, tak jak codziennie, wszedł do łazienki. Chyba było to we wtorek, nie jestem pewna. Wyszedł z niej po tygodniu. Wszedł do kuchni, jak gdyby nigdy nic, jakby nie minął tydzień, a zwykłe 30 minut. Tyle zawsze zajmowała mu poranna toaleta, sikanie, mycie zębów, golenie i takie tam. Wszedł ze śpiochami w kącikach oczu, był nieogolony.

– Kochanie, gdzie byłeś? – zapytałam.– W łazience. Pod wanną – odpowiedział zupełnie naturalnie. – Co tam robiłeś? – dopytywałam.– Zwiedzałem. Zaparzył sobie herbaty, wypił. Zjadł jogurt brzoskwiniowy. Wziął jakąś bardzo grubą

książkę w czarnej okładce i znów wszedł do łazienki. Tym razem nie było go przez miesiąc. Nie powiedział: „Żegnaj”, dlatego czekałam na niego w kuchni, wiedziałam, że lada dzień wróci. W tym czasie nauczyłam się sikać do słoików po marynowanych grzybach, robić kupę do kociej kuwety. Sypiać na sosnowym stole. Myłam się w zlewie. Ani razu nie zastukałam do drzwi łazienki. Nie byłam nawet sprawdzić, czy się w niej zamknął na klucz, czy nie. Nie przykładałam ucha do drzwi, by sprawdzić, czy dobiegają z niej jakieś dźwięki. Uznałam, że skoro chce mieć swoje chwile intymności, to niech ma. Może ma zatwardzenie albo coś poważniejszego.

Równo po miesiącu wyszedł stamtąd i wszedł do kuchni. Zapytał, czy zrobię mu śniadanie. Był ubrany w te same rzeczy, które były bardzo znoszone, przetarte na łokciach i kolanach. Na kolanach bardziej. Urosła mu broda, cała siwa, jak u starca, choć nie postarzał się wcale. Wyglądał jednak na zmęczonego. Usmażyłam mu jajka sadzone na bekonie. Do tego ugotowałam trzy cielęce parówki. Podałam wszystko na jednym talerzu, razem ze słodką fasolką, którą tak lubi. Usiadłam na krześle obok. On jadł i nic nie mówił.

– Kochanie, powiedz mi proszę, co tak długo robiłeś w naszej łazience? – nie wytrzymałam i zapytałam.

– Sądziłem – odpowiedział między jednym gryzem parówki, a drugim. – A kogo sądziłeś, moje słonko? – dociekałam. – Ludzi chodzących po sufi cie i ich krewnych. Wytłumaczył mi, że pod naszą wanną jest przejście do Przedsionka. Ludzie, którzy potrafi ą

chodzić po sufi cie, znają magiczne formuły, tajemne zaklęcia zapisane w starych księgach, pozwalają one wejść i wyjść z Przedsionka bez szwanku, bez jednej szramy na przedramieniu. Do Przedsionka wchodzi się przeważnie w poszukiwaniu swoich potępionych krewnych. Większość wchodzi tylko po to, by się upewnić, że ich zmarli zostali rzeczywiście potępieni. Dostarcza im to sporo satysfakcji. Ale są i tacy, którzy przychodzą, by wybawić właśnie zmarłego członka swojej rodziny.

– Wiesz, to nas, bo takich jak ja jest jeszcze dwóch, strasznie wkurwia. Gdyż czasem rzeczywiście udaje im się wyrwać ich z Przedsionka, my mówimy, że spierdolili nam z Pod.

Zapytałam, czy wie jak to się robi, jak można chodzić po sufi cie, by ratować krewnych. Powiedział mi, że podczas pogrzebu trzeba włożyć do trumny zmarłego relikwię świętego. Wtedy taki człowiek ląduje miękko w Przedsionku i czeka na osobę chodzącą po sufi cie, czyli tę, która włożyła mu do trumny relikwię świętego. Relikwia jednak musi być prawdziwa, bo jak nie jest, to zarówno potępiony, jak i ten kto chciał go ratować, wchodzą jeszcze głębiej, podobno w okolicę siódmego kręgu Królestwa Ciszy. Każda taka próba wyrwania bliskiego, jest rozpatrywana osobno przez sąd do którego należy mój chłopak. Na posiedzenie sądu zapraszany jest, jako niemy obserwator, Rozjemca z Góry.

P

/45/

Nie ma on prawa głosu, jednak może odmówić podpisania protokołu z rozprawy. Wtedy taka sprawa rozpatrywana jest jeszcze raz. Co podobno jest jakimś gównem.

– Nienawidzimy ludzi chodzących po sufi cie, bo jeśli uda im się zwiać od nas, to potem już nigdy do nas nie trafi ają, gdyż dobrze wiedzą jakich rzeczy nie robić, by nie zostać potępionymi.

– Dobrze, mój kochany, ale nadal nie wytłumaczyłeś mi, dlaczego nie było cię przez cały miesiąc – powiedziałam, nie dając się zbyć.

– Mieliśmy trudną sprawę, – tłumaczył się – chodziło o rzekomą autentyczność relikwii św. Rozalii z Palermo. Ktoś przyszedł z jej miednicą, a my mieliśmy już w archiwum jej miednicę.

– No i?– No i ten pierdolony Rozjemca uznał, że ona miała dwie. – Jak to? – byłam zaszokowana. – Tak to. Podobno miała siostrę bliźniaczkę, o tym samym imieniu, z którą się często

zamieniała miejscami i obie w jednej osobie zostały kanonizowane.

Nigdybądź

yło późno, leżeliśmy w łóżku. Czytałem powieść o Pani Drzwi. Ona oglądała rysunki, ale już zasypiała, miała drgawki przedsenne.

– Kochasz mnie? – nagle zapytała, całkowicie rozbudzona. – Mhm – mruknąłem i czytałem dalej. Sądziłem, że na tym się skończy, że uspokojona

odwróci się do ściany i zaśnie, a ja będę mógł spokojnie doczytać książkę. – Ale ja pytam, czy kochasz mnie tak naprawdę. Odpowiedz, proszę. Tylko bądź

szczery.– No, przecież mówię, że tak – odpowiedziałem, wciąż śledząc przygody Pani Drzwi w

londyńskim metrze. – Skoro mówisz, że mnie kochasz – drążyła temat – to daj mi dowód swojej miłości. – Znowu? Jaki tym razem? – zapytałem, zamykając książkę. – Zresztą, nie pamiętasz,

co się ostatnio stało, jak ci dałem dowód swej dozgonnej i wiecznej miłości? Mam ci przypomnieć? Chcesz tego?

– Ale to było tak dawno temu, prawie dwa miesiące temu, już prawie nie pamiętam. Mam taką słabą pamięć – odpowiedziała.

– To ci przypomnę. Wysłałaś mnie do łazienki, bym udowodnił, że jestem prawdziwym mężczyzną, godnym ciebie, który potrafi cię chronić i bronić. Zabiłem tego dużego Pana Pająka Krzyżaka, który rozpiął sieć na wannie. A potem deszcz padał przez 40 dni i nocy. Warta wylała. Woźną, Wrocławską i Wodną płynęły rzeki. Na środku rynku utworzyło się jezioro.

– Tak, coś sobie przypominam – powiedziała, przybierając niewinny wyraz twarzy. – Teraz będzie inaczej, zobaczysz, obiecuję. Potrzebuję ostatniego potwierdzenia twojego uczucia. Potem już o nic cię nie poproszę. Zgódź się, proszę. Zresztą nie masz innego wyjścia, skoro mnie kochasz.

– Dobrze, zgadzam się – powiedziałem zrezygnowanym tonem. Ona zaklaskała w dłonie, jak mała dziewczynka, która właśnie dostała wymarzony prezent od ukochanego tatusia na piąte urodziny. Wyglądała przecudnie, tak niewinnie.

– Skoro mnie kochasz, to musisz jutro rano wstać o godzinie 8

B

/46/

i o 9 wyjść ze mną z domu. Pójdziemy do komisu AGD na Młyńską, by kupić kosiarkę do trawy.

– Ale my nie mamy żadnego trawnika, który wymagałby strzyżenia – zaprotestowałem. – To nic. Zrozum, że kosiarka jest nam niezbędna do szczęścia. A przecież chcesz być ze

mną szczęśliwy. Chcesz czy nie? – Jasne, że chcę – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – No widzisz, więc to nie będzie dla ciebie żadne poświęcenie. Powinnam wymyślić coś

innego. Jednak nie chce mi się. Jestem śpiąca, daj mi buzi i przytul. Jutro będę cię budziła, pamiętaj, obiecałeś, że wstaniesz.

Pocałowałem ją, przytuliłem i przykryłem kocem, zasnęła od razu. Przez chwilę patrzyłem na spokojną twarz. Chciałem wrócić do przygód Pani Drzwi, wziąłem książkę do ręki, otworzyłem i zamknąłem. Zgasiłem światło. Bardzo starałem się zasnąć, ale najpierw zachciało mi się szczać, potem zrobiłem się głodny, potem któryś z kotów nasrał do kuwety, musiałem posprzątać, bo śmierdziało, potem w knajpie po drugiej stronie ulicy rozpoczęło się karaoke, potem poszedłem zapalić, potem umyć zęby. Byłem zły na siebie, że jeszcze nie śpię, bo wiedziałem jak ciężko będzie mi wstać. Jednak im bardziej byłem zły, tym trudniej było mi zasnąć. Światało już, gdy padłem jak kawka na podłogę przy łóżku.

Rano nie słyszałem budzika. Ona jednak słyszała. Stanęła nade mną, lekko kopnęła w ramię i powiedziała:

– Wstawaj, już czas. Wstawaj, obiecałeś. Wstawaj, jeśli mnie kochasz i chcesz być ze mną szczęśliwy. Wstawaj.

– Nie mogę – odpowiedziałem, nawet nie otwierając oczu – teraz sądzę czarownice.

Kciuq

Popijawszy kawę mój mózg się zaczerwienił i wyrzucił z siebie tenże oto twór.

kciuq-komiks.blogspot.com

Marta Nieznayu

Zbyt często zastanawiam się nad końcem świata i nad tym jak nieogarnięty jest wszechświat. Na szczęście na ziemię sprowadza mnie kubek kawy, który mieści się w moich dłoniach. Oprócz zawracania sobie głowy tysiącem nic nie znaczących spraw rysuję, produkuję ziny i walczę ze swoim nagorszym wrogiem, który mieszka sobie w mojej czaszce.

martosh.yuri.pl

Ojciec Rene

Twórca niebanalnych komiksów, rysownik, scenarzysta i poeta. Związany z zi-nami “Nansze”, ”Hardkorporacja”, ”GTP”, ”Biceps” oraz “1Zine”. Komiksy Ojca można również podziwiać w szczecińskim magazynie kulturalno-informacyjnym “SIC!”. Co jakiś czas wydaje zinowe albumy komiksowe, całkiem sporo publikuje w necie.

Ojciec w sieci:

ojciecrene.digart.pl

proklerykalnie:duppasterz.blog.onet.pl

niepoprawne potylicznie:ojciecrene.blog.onet.pl

szczecińska strefa komiksu:szczecinskagroteska.blogspot.com

/62/

Edyta Bystroń

Publikuje swoje komiksy w zinach/pismach (GTP, Deus ex machina, Kofeina, Trzy kolory), wydaje również własne (Dziewczynka, którą bolała głowa, Księżniczka, Historia fabryki). Oprócz tego tworzy batiki, słucha japońskiego rocka, tworzy fantazyjne brosze oraz kolczyki. Szerokie zainteresowania przeróżnymi plasty-cznymi formami nie pozwalają jej spać po no-cach. Ostatnio zaczęła pić yerbę żeby mieć jeszcze więcej energii do wyrzywania się na kart-kach papieru.

mei.art.pl

farfocle

Lubię zwierzątka, jedzenie i komiksy.

frfcl.blogspot.combehance.net/axolotta

Aleksander Curic

“The space of Alexander’s creative work is very diverse and very un-coincidental. Formed by the underground comics and minimal-electro music expressions, he strongly and in a very sug-gestive way asks and re-asks the questions of man, his all psychological aspects and all of it’s civilisa-tion legacies man carries with him. That need, to destroy all the deceptions, and to clear misun-derstanings leads him into numerous dynamical adventures producing various caracters which live through their metamorphosis – the banalli-ties, perversions, morbidity, sublimity... they move from real spaces into the zone of metaphysical relations, they travel trough time, communicate with aliens and mythical beings, or they just dissa-pear to make place for an apstraction, to a pure expression of form, or lingvistic game of different meanings.”

Born in Serbia in 1983. He is professionally en-gaged in writing stories and drawing comics for over twelve years. Almost all Aleksander`s work was published in the journal “Azdaha”, as well as the e-magazine “Helly Charry”, while reviews are published in major printed media.

www.spatialfi ction.co.nr

Mazol

Amator.

mazol-zsyp.blogspot.com

Paulina Paździera

Czasem dzieje się naprawdę tak, jakbyśmy tego chcieli i czasem nawet tego nie wiemy.

zwykły blog:www.paulinapazdziera.blogspot.com

rysunki:www.pepefolia.tumblr.com

Laura La

Wiem, że przez najbliższe miesiące, a może lata będzie działać w różnych przestrzeniach i płaszczyznach artystycznych. Sztuka z jaką po mału się oswajam wymaga wytrwałości, doświadczeń i na pewno pracy, pracy, pracy . Szukania równow-agi o imieniu asertywność, z domieszką empatii przyprawioną szczyptą zaskoczenia podaną na talerzu w kształcie własnej wartości. Co tym razem otrzymam - to niespodzianka, nie można przyzwyczajać się do przewidywalnego menu.

laura.wasilewska@gmail.comlaurawasilewskart.tumblr.com

Erotic at the ZOO, crayon, paper, 120x100 cm, 2010

/94/

Lady Makbet Red Flower, pastel, paper, 120x100 cm, 2010

/95/

1 zine #4?

Jeden krokw przód

- jedenkrok w tył. /One

stepforward

- onestep back.