Download - Rodzina na start - PKN Orlen · cha³ (6 l.), Dawid (8 l.), Mateusz (10 l.), Krystian (11 l.) i najstarszy Darek (14 l.). Starsze dzieci s¹ w szkole, za to Medard i Weronika dzielnie

Transcript
Page 1: Rodzina na start - PKN Orlen · cha³ (6 l.), Dawid (8 l.), Mateusz (10 l.), Krystian (11 l.) i najstarszy Darek (14 l.). Starsze dzieci s¹ w szkole, za to Medard i Weronika dzielnie

46 10 LLAT GGAZETY AANONSE WTOREK 66.11.2007 NNR 889 ((762)www.anonse.pl

Dziecko rodzi siê ca³kowiciebezbronne. Tylko od nas, doro-s³ych zale¿y jego dalszy los. Nie-którzy rodzice zbyt wczeœnie od-chodz¹, albo nie staj¹na wysokoœci swego zadania, nies¹ "wydolni wychowawczo", nieradz¹ sobie. Wówczas wspanialejest, jeœli pojawia siê ktoœ, ktomo¿e ich zast¹piæ.

I to niesamowite ciep³o…Wtorkowy jesienny poranek.

Zadbany ogród wokó³ schludne-go domu. Przy bramie wita nasuœmiechniêta kobieta i zapraszado œrodka. W kuchni pachn¹cejciastem du¿y stó³, spora ³awai rz¹d krzese³. Przez okna zagl¹-daj¹ drzewa, w salonie kominek.W powietrzu ciep³o i spokój. Pa-ni Zofia B³aszkiewicz, dyrektorrodzinnego domu dzieckaw Górznie, odk³ada na bok pod-rêczniki i s³ownik jêzyka angiel-skiego.

– Zapisa³am siê na kurs z fundu-szy unijnych, dzieciom trzeba pomócw lekcjach – uœmiecha siê. Rozk³a-da serwetki, parzy herbatê. Przezchwilê siedzimy nieco zak³opo-tani. Czego siê spodziewaliœmy?Przy oœmiorgu dzieciach jestogrom pracy, a tu dom lœni czy-stoœci¹. Wyposa¿enie kuchniskromne, ale niezwykle schludnei zadbane. I to niesamowite cie-p³o…

– Jak to siê zaczê³o?– Wszystko zaczê³o siê 12 lat temu.

Trafiliœmy z mê¿em na og³oszeniei od razu przeprowadziliœmy rodzinn¹naradê. Dwójka naszych rodzonychdzieci by³a wtedy malutka. Oczywi-œcie, ¿e mieliœmy obawy i z perspekty-wy czasu uwa¿am, ¿e byliœmy bardzoodwa¿ni. PóŸniej bowiem okaza³o siê,¿e to ogromne wyzwanie, bardzo ciê¿-ka praca i brak ¿ycia osobistego, to-warzyskiego, zmêczenie i nieprzespa-ne noce. Dzieci maj¹ za sob¹traumatyczne przejœcia, ogromne za-leg³oœci szkolne, emocjonalne, zdro-wotne. Wymagaj¹ nie tylko czasu,troski, mi³oœci, zainteresowania, alerównie¿ wielogodzinnych æwiczeñi powtarzanych miesi¹cami rytua³ów,aby poczu³y siê bezpieczne. Czasamitrzeba wesprzeæ siê farmakologi¹, a towymaga wielu specjalistycznych kon-sultacji. Dom, w którym mieszkamy,dostaliœmy od gminy, ale remontowa-liœmy ju¿ w³asnymi si³ami. Przezna-czyliœmy na to mnóstwo energii i cza-su. To wielka zas³uga mojego mê¿a,Grzegorza, który jest prawdziw¹ "z³o-ta r¹czk¹".

– Co sprawia Pañstwu najwiêksz¹satysfakcjê?

– Najwiêksz¹ satysfakcj¹ s¹ dlanas sukcesy dzieci. Od 1 wrzeœnia1995 wychowaliœmy ³¹cznie siedem-naœcioro dzieci. Nasza pierwsza wy-chowanka ma ju¿ troje w³asnych dzie-ci i jest niezwykle zaradn¹ osob¹.Bardzo buduj¹ce by³o wyznanie innej

usamodzielnionej wychowanki: "Ma-mo, teraz dopiero widzê, ¿e z lodówkimo¿na coœ wyj¹æ, gdy siê wczeœniejdo niej coœ w³o¿y, a zakupy siê samenie robi¹…" Ale ciesz¹ nas równie¿drobne sukcesy: jak postêpy w szkole,chêæ rozmawiania, zgodnoœæ dziecimiêdzy sob¹, posprz¹tany pokój.

– S³yszê, ¿e dzieci zwracaj¹ siêdo Pañstwa jak do prawdziwych ro-dziców.

– Teraz to siê nieco zmieni³o. Wie-le dzieci ma kontakt ze swoimi biolo-gicznymi rodzicami. Aby nie m¹ciæim w g³owach, ¿e maj¹ dwie mamyi dwóch tatusiów wprowadziliœmy"ciociê" i "wujka" – co w ¿aden sposóbnie zmieni³o naszego podejœciado dzieci.

– Gdyby znaleŸli siê chêtni do po-mocy – co by³oby Pañstwu potrzebne?

– Najbardziej biurka, rega³y i wy-posa¿enie do czêœci pokoi dzieci. Za-wsze mile widziany sprzêt sportowy,³y¿worolki oraz poœciele, ko³dry, po-duszki. Stoimy równie¿ przed ko-niecznoœci¹ wymiany okien.

– Co powiedzia³aby Pani chêtnymdo prowadzenia rodzinnego domudziecka?

– Powiedzia³abym, ¿e to naprawdêbardzo ciê¿ka i odpowiedzialna pracai ¿e nie ma takiej profesji na œwiecie,która da³aby wiêksz¹ satysfakcjê!

Pomagam, pomagam…15 minut drogi i jesteœmy

w Fia³kach z wizyt¹ u PañstwaEwy i Henryka Radzikowskich,którzy prowadz¹ rodzinny domdziecka od 1 wrzeœnia br. Pla-cówka powsta³a w ich w³asnymprzestronnym domu z wielkimterenem dooko³a.

– Mamy w³asny pomost, dostêpdo jeziora, konie. Latem prowadzimydodatkowo gospodarstwo agrotury-styczne i zapraszamy wszystkich letni-ków do odwiedzenia tego piêknegomiejsca.

– Jak zaczê³a siê Pañstwa historiaz dzieæmi?

– Ja pracowa³am w s³u¿bie zdro-wia – mówi Pani Ewa – niestety,pad³am ofiar¹ masowych zwolnieñi zosta³am bez pracy. M¹¿ wczeœniejpracowa³ du¿o za granic¹, póŸniej jado niego do³¹czy³am, wiêc na szczê-œcie nie mieliœmy k³opotów finanso-wych. Odchowaliœmy w³asne dziecii pomyœleliœmy, ¿e czas siê ustabilizo-waæ. Postanowiliœmy otworzyæ gospo-darstwo agroturystyczne i zaj¹æ siêtylko tym. Jednak gdy przyszed³ mar-twy okres jesieni i zimy okaza³o siê, ¿enasz entuzjazm, energia i pe³nia ¿y-cia, których nie mamy na co spo¿ytko-waæ, oprowadzaj¹ nas do ob³êdu w tejciszy i spokoju. Coœ aktywnego trzebazdzia³aæ i to natychmiast! Natych-miast siê nie da³o. Przetrwaliœmy 2lata fachowych szkoleñ niezbêdnychdo prowadzenia Rodzinnego DomuDziecka. W miêdzyczasie byliœmy tzw.rodzin¹ zaprzyjaŸnion¹. Zabierali-œmy czasowo dzieci z domu dziecka,wiêc "wchodziliœmy" ju¿ w temat.W tej chwili jest u nas ósemka wspa-nia³ych dzieciaków: najm³odsza, We-

ronika ma 2 lata, jej brat o dumnymimieniu Medard jest trzylatkiem, a ich11-letnia siostra ma na imiê Karoli-na, nastêpnych piêcioro braci to: Mi-cha³ (6 l.), Dawid (8 l.), Mateusz (10l.), Krystian (11 l.) i najstarszy Darek(14 l.). Starsze dzieci s¹ w szkole,za to Medard i Weronika dzielnie po-magaj¹ wujkowi w noszeniu drew-na do kominka. Uœmiechniête, z wy-piekami na twarzy uparcie nosz¹spore kloce.

– Pomagam, pomagam – sapieradoœnie Medard.

S¹ malutkie i nie pamiêtaj¹przykrych chwil, ale wiêkszoœædzieci ma za sob¹ bardzo bolesnewspomnienia.

– Jesteœcie na pocz¹tku swojej dro-gi, macie Pañstwo wspania³¹ bazê, coby³oby Wam jeszcze potrzebne?

– Rower dla Karolinki, a dlach³opców mo¿e bilard, pi³karzyki, stó³do ping-ponga. Mamy du¿¹ œwietlicêi fajnie by³oby j¹ czymœ zape³niæ.

– Co poradzilibyœcie innym chc¹-cym prowadziæ Rodzinny Dom Dziec-ka?

– Jeœli macie potrzebê serca – niewahajcie siê! Dobrze siê przygotujcie,a potem to ju¿ sama s³odycz!

I dzieje siê cud…Spokojne osiedle na obrze-

¿ach Torunia. Rozkopana ulica,roboty ciê¿kim sprzêtem, bie-

gniemy. Drzwi otwiera nam PanAndrzej Siewiñski prowadz¹cywspólnie z ¿on¹ Barbar¹ rodzin-ny dom dziecka od 5 lat.

– Przepraszamy za spóŸnienie... – Proszê, ju¿ sobie ca³y dzieñ

na Was przeznaczy³em – zmarsz-czona mina nie wró¿y nic dobre-go. "Dostanie nam siê" – pomy-œla³am – przesuwaliœmy godzinêdwa razy i na koniec i tak przy-byliœmy mocno spóŸnieni. Niejest ³atwo. Pan Andrzej, cz³o-wiek surowy i wiedz¹cy, czegochce, wcale nie zamierza poddaæsiê rytmowi naszej rozmowy.Zdecydowanym, donoœnym g³o-sem opowiada o swoich k³opo-tach urzêdowych, dzisiejszymœwiecie, polityce. Próbujemywrzuciæ rozmowê na interesuj¹-ce nas tory i gdy tracimy ju¿ na-dziejê wracaj¹ ze szko³y dzieci.

– Czeœæ, wujek, czeœæ, wujek, dzieñdobry! – rozbrzmiewaj¹ radosnepokrzykiwania od drzwi i dziejesiê cud… Twarz Pana Andrzejawyg³adza siê i promienieje, g³ostraci nagle szorstk¹ nutê i z tro-sk¹ wita ka¿de nastêpne dziecko.

– Na³ó¿cie sobie obiad. Jak w szko-le?

Teraz ju¿ mo¿emy pytaæo wszystko i dostaniemy odpo-wiedŸ. Dom dostali od gminy,wyremontowany, umeblowany,

urz¹dzony. Mieszkaj¹ w nim:Adrian (22 l.) – student Uniwer-sytetu Olsztyñskiego u progu sa-modzielnoœci, Jarek (19 l.), Da-mian (18 l.), Patryk (17 l.), Kasia(16 l.), £ukasz (15 l.), Basia (13l.) i najm³odsza Wioletta (9 l.).Zaczê³o siê z potrzeby serca– naturalnie. Rodzinê spotka³atragedia i Pañstwo Siewiñscy,maj¹c w³asn¹ córkê, adoptowaliczwórkê dzieci zmar³ych najbli¿-szych krewnych. Kiedy dziecikolejno wychodzi³y z domu, po-stanowili kontynuowaæ realiza-cjê swego powo³ania i prze-kszta³ciæ siê w rodzinny domdziecka.

– Co jest dla Pañstwa najwiêkszymproblemem?

– Jakim problemem? Proszê Pani,jak ja bym mia³ traktowaæ wychowa-nie dzieci jak zestaw problemów, to jabym musia³ to wszystko zamkn¹æ!Przecie¿ to jest moja praca! Ludziemówi¹, ¿e tak ciê¿ko, ¿e takie proble-my. Drzewo wyci¹³em spod okna, ¿e-by mi nie spadli, bo to by³by dopieroproblem… Dzieci przychodz¹ do nasz wielkimi obci¹¿eniami i bardzo jeodreagowuj¹. Musimy byæ wtedyprzy nich bardzo blisko i cierpliwiedzia³aæ. Nie przera¿a nas, ¿e w przy-p³ywie emocji zbij¹ szybê, czy ukrad-n¹ pieni¹dze. Podjêliœmy decyzjê: je-

Spotkania z rodzinnymi domami dzieckaRodzina na start

"Sierot¹ jest dziecko, któremu umarli rodzice,sierot¹ jest i to dziecko, któremu nie urodzi³ siê jeszcze rodzici opiekun jego ducha..."

Janusz Korczak

Pani Marzanna, Patryk i Klaudia. Rodzinny Dom Dziecka w Paulinie. Fot. Karolina Kwiatkowska

Dwuletnia Weronika. Rodzinny Dom Dziecka w Fia³kach.Fot. Mariusz Dusza

Pomagam, pomagam… trzylatek Medard. Rodzinny Dom Dzieckaw Fia³kach. Fot. Mariusz Dusza