Z ogromną, wewnętrzną radością czytałem po raz kolejny list od Pana Zbigniewa, a w nim serdeczne TAK wobec zamiarów zorga-
nizowania Jego wystawy w Galerii Malarstwa krakowskiej ASP.
Gdy w sztuce znów wszystko ze wszystkim można, ba nawet wypada zestawiać, sklejać, łączyć tylko po to, by „postmodernistycz-
nie” upodobnić się do formy urodzonej z ducha francuskiego nadrealizmu „nowi odkrywcy” ostentacyjnie nie zwracają uwagi,
może nie wiedzą lub... nie chcą /?/ wiedzieć nic o dziełach i artystach prawdziwych a... tajemniczych. Nasza Galeria postanowiła
ten stan rzeczy zmieniać.
Zbigniew Makowski malarz i rysownik stworzony jest z... kultury. Posługiwanie się jej wielogłosem uczynił swego rodzaju powin-
nością, radosnym, niekiedy entuzjastycznym obowiązkiem. To znawca wielu europejskich i azjatyckich kultur, pism filozoficznych
i ezoterycznych, czytelnik poezji wsłuchany w muzykę, rozkochany w sztuce. Żyje nią cały, żyje jej niewyczerpalną energią. Tworzy
w sposób wyjątkowy, matematyczno-muzycznie układając swe wielowątkowe, wizualne, polifoniczne narracje. Kaligrafuje wielo-
języcznie chińskim tuszem czasem na przysłowiowym „byle czym”, mocno walorem, niekiedy srebrzystością kresek, świetlistością
barwnej plamy, by za chwilę oczarować głębokim studium zobaczonej natury, postaci, cytatem-fragmentem dzieła, literą, znakiem,
symbolem zszywając czasem dosłownie dratwą i prywatną ikonografią to wszystko w jeden, wielki, czarowny zachwyt, myśl.
Poszukiwanie ukrytych sensów tych obrazów, rysunków, ksiąg i zwojów wymaga od widza wiedzy, ale przede wszystkim wyobraź-
ni. W tytułach tych dzieł nie odnajdziemy prostych drogowskazów. Jak na rasowego surrealistę przystało Zbigniew Makowski robi
czasem do nas oko byśmy nie byli tacy pewni swego, że już, już wszystko stało się dla nas jasne, oczywiste i... piękne. Piękne jest!
„bo to widać, słychać i czuć”. Ale warto popatrzeć tym razem dłużej, jeszcze dłużej pobyć i... pomyśleć.
Tą wystawą Galeria Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie w dzień inauguracji nowego roku akade-
mickiego otwiera swój piąty sezon. Dziękując raz jeszcze artyście, Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu oraz prywatnym
kolekcjonerom za udostępnienie 44 dzieł współtworzących tę ekspozycję zapraszam na to niecodzienne i niezwykłe spotkanie ze
światem sztuki Zbigniewa Makowskiego.
Adam Brincken
7
zbigniew makowski
Zbigniew Makowski urodził się 31 I 1930 w Warszawie. Malarz, rysownik, twórca książek artystycznych, poeta. Studiował w war-
szawskiej Akademii Sztuk Pięknych w latach 1950-1956 pod kierunkiem Kazimierza Tomorowicza, profesora o dużej kulturze kolo-
rystycznej.
Jego własny styl ukształtował się około roku 1960. Wcześniej próbował surrealizmu spod znaku Carlo Carry, informelu i abstrakcji
lirycznej. Podczas pobytu w Paryżu w roku 1962 związał się z międzynarodową grupą Phases, z którą kilkakrotnie wystawiał. Wtedy
też zetknął się z André Bretonem. Zaliczany jest do międzynarodowego kręgu surrealistów (patrz: Encyklopedia surrealizmu René
Passerona), choć on sam i niektórzy badacze skłonni są uznawać jego pozycję jako całkowicie odrębną. Malarz – erudyta, zadomo-
wiony w całości kultury (zwłaszcza kultury śródziemnomorskiej), operuje językiem o skomplikowanej formie i bogatej symbolice,
często hermetycznej w odbiorze, odwołującej się między innymi do tradycji ezoterycznych Europy i Wschodu. Cechą charaktery-
styczną jego stylu jest wieloraka obecność w polu obrazowym pisma – w postaci łacińskich sentencji, cytatów z literatury, własnych
kaligraficznych notatek.
Zbigniew Makowski miał kilkadziesiąt wystaw indywidualnych w kraju i za granicą, reprezentował Polskę w wielu prestiżowych
wystawach międzynarodowych. Jego prace znajdują się w zbiorach najważniejszych muzeów w Polsce i w kolekcjach na całym
świecie. W roku 1991 obraz artysty zatytułowany Mirabilitas secundum diversos modos exire potest a rebus został przekazany jako
dar Rządu Polskiego do Biura ONZ w Genewie.
Jest laureatem Nagrody Krytyki Artystycznej im. Cypriana Kamila Norwida (1973) oraz Nagrody im. Jana Cybisa (1992).
W Krakowie reprezentuje go Galeria Zderzak, gdzie miał w ostatnich latach kilka wystaw.
Mieszka i pracuje w Warszawie.
8 9
Zbigniew Makowski – Artifex Viator
ARTIFEX, w dopełniaczu artificis, rzeczownik złożony ze słów ars (sztuka) i facere (robić, czynić). Według pięciotomowego Słownika łacińsko-polskiego pod redakcją Mariana Plezi, który wychodził przez dwadzieścia lat (od 1959 do 1979) słowo artifex ma wiele pokrewnych znaczeń. Primo: jest to ktoś, kto uprawia jakąś sztukę (zawód), artysta, rzemieślnik, fachowiec; secundo: jest to mistrz, ten, kto celuje w czymś (zwłaszcza w połączeniu z summus, czyli w stopniu najwyższym, najznakomitszym, największym); tertio: jest to twórca, sprawca, autor. VIATOR, – oris, od via (droga) – pieszy wędrowiec, podróżny.ARTIFEX VIATOR – artysta wędrowiec. Szczególna odmiana hominis viatoris – człowieka w drodze. Warto ukuć takie określenie – chy-ba że już istnieje – specjalnie dla Zbigniewa Makowskiego. Dlaczego?Twórczość Zbigniewa Makowskiego jest zapisem drogi. Jego rysunki i obrazy przedstawiają wędrówkę, wskazują właściwy kieru-nek i wiodą przez bezdroża, utrwalają momenty olśnień i zwątpień. Artysta zdaje się jednak nie dowierzać wyobrażeniom. Wbrew radzie starożytnych, którzy nakazywali malarzom milczenie (tacet pictor), Makowski jest komentatorem swojej drogi. Na obra-zach wypisuje antykwą patetycznie brzmiące łacińskie sentencje, a na rysunkach rozsypuje słowa, rozsnuwa sieć zdań. Artysta-komentator kaligrafuje fragmenty myśli, dialogów, cytaty, przypisy, odsyłacze. Po pewnym czasie spostrzegamy ich neurotyczną powtarzalność. Strzępy tych samych wspomnień, odpryski lektur tych samych autorów. Homer, Catullus, Dante, Goethe, Novalis, Blake, Hölderlin, Wyspiański, Breton, Pound. Komentator staje się „antologistą” – wkleja jak kwiaty przydrożne do zielnika mądrości klasyków. Po grecku, łacinie, francusku, niemiecku, angielsku etc. Makowski epatuje swoją erudycją. Bez względu na to, czy znamy języki obce, czy nie, szybko pogubimy się w tym makaronicznym gąszczu. Im więcej wyjaśnień, tym bardziej jest pewne, że artysta nie chce odsłaniać lecz zaciemniać. Kusi odkryciem tajemnicy, by na progu powitać nas słowami Wergiliusza: „Procul, o procul este, profani!” Nie zrażeni tym – my profani – spróbujmy jednak prześledzić drogę Zbigniewa Makowskiego, fundując sobie przygodę tyleż nie-bezpieczną, co ekscytującą. Znamy dobrze te dwa nieodłączne stany: niebezpieczeństwo i ekscytacja. Jak wtedy, gdy przechylamy się zbyt głęboko do studni; gdy wchodzimy do niezamieszkałego domu pełnego pokoi; gdy odkrywamy tajemniczy ogród lub samotną wyspę. Nieważne, czy dzieje się to naprawdę, czy w marzeniu. „Biologiquement parlant, le rêve est aussi indispensable que le sommmeil” („Z biologicznego punktu widzenia, marzenie jest równie niezbędne jak sen”) – zapisał Aleksander Henisz w katalogu polskich surrealistów w Paryżu1. Wśród nich był Zbigniew Makowski – pełen rozterek, szukający drogi.
xxx
„– ale są tacy, którzy Duchowi Czasu potrafią powiedzieć: non serviam!”
Makowski, urodzony na Starym Mieście, wrócił do zburzonej Warszawy z kilkoma książkami w plecaku i przekonaniem, że jego ce-lem jest „ponadczasowość”. Tak wyrażona ambicja piętnastolatka świadczy o sile powołania, o „konieczności wewnętrznej”, która
1 A. Henisz, Jeux dangeureux, w: Le mouvement PHASES présente Wladyslaw Hasior, Zbigniew Makowski, Andrzej Meissner, Tytus Sas, [kat. wyst.] Galérie du Ranelagh, Paris, avril 1963, s. nlb.
8 9
sprawia, że młodzieniec u progu dorosłości jest już stracony dla świata. Musi zostać artystą lub szaleńcem. Jak echo powraca incipit wiersza Wyspiańskiego: „Jakżeż ja się uspokoję”2.Intuicyjny cel został uświadomiony, ale po drodze same wątpliwości. Studia w Akademii Sztuk Pięknych przypadają na ciemny okres stalinizmu. Socrealizm na akademii można było jakoś obejść, ale najgorsza była atmosfera. „Jak kania dżdżu wypatrywaliśmy irracjonalnego” – zapisał na katalogu wystawy jubileuszowej Xawerego Dunikowskiego pod wysokim patronatem Bolesława Bie-ruta. I po latach dodawał: „Przy tym prostactwie pieredwiżników myśmy wypatrywali irracjonalizmu, żeby nie zwariować”3. Co to jest irracjonalizm? Odczuwanie i postrzeganie świata w całości, w organicznej korespondencji tego, co materialne i duchowe. Jak mistycy średniowieczni, jak romantycy, jak Baudelaire, który za Swedenborgiem pisał: „wszystko, forma, ruch, liczba, kolor, zapach jest tak w duchowym, jak w naturalnym porządku znaczące, wzajemne, odwracalne, odpowiednie”4. Dla artystów irracjo-nalizm oznaczał konieczność poszukiwania środków, aby tę misterną całość – zbudowaną na zasadzie „powszechnych analogii” – wyrazić.Dla Zbigniewa Makowskiego – i przecież nie tylko dla niego – sprostanie potrzebie irracjonalizmu okazało się traumą. Miał od-czucie nieadekwatności środków, którymi dysponuje, a podejmowane próby odnalezienia własnego głosu narażały go na kolizję z Duchem Czasu. Tego się obawiał. Z odrazą odrzucał trywialny realizm, nie mieścił się w abstrakcjonizmie, ciasno mu było również – o dziwo – wśród surrealistów. Dołączył do tego nurtu na początku lat 60. w Paryżu. Wydawało się, że pod skrzydłami André Bre-tona, do którego trafił poprzez Polaków związanych z grupą „Phases”, będzie się czuł na miejscu, u siebie („a bez tego trudno jest żyć”). Tymczasem Paryż tylko zaognił lęki, które dręczyły go w poodwilżowej Polsce, a może i wcześniej („już chłopca osłupiała mię czerwień starej cegły, jedwabno-żółtawa biel trującego kwiatu” – zapisywał w swoim „zielniku” myśli5). Obsesyjnie wspomina do-świadczenie graniczne, które dotknęło go w Starym Wielisławiu Górnym w Kotlinie Kłodzkiej na wiosnę roku 1959. Chcąc sprostać obowiązkowi abstrakcji, postanowił – z ciężkim sercem – wymazać ze swojego malarstwa kolor, przestrzeń, czas. Pisał o tym wiele razy. Jedna z wersji brzmi szczególnie dojmująco: „Rozpacz = Wola Życia lepiej oddaje mój stan z dnia 15.IV.1959, kiedy – było – nie – było! przekroczyłem próg SUBIEKTYWNEGO królestwa Bezprzestrzennego, Ponadczasowego (i prawie monochromatycznego z początku). Kolory naśladują, wywołują uczucia, a świat uczuć to nie jest męski >ŚWIAT PRZYGÓD<”6.Dylematy Makowskiego powodują zamieszanie u historyka sztuki, któremu wydawało się, że to abstrakcja była docelowym punk-tem ewolucji malarzy szukujących tego, co irracjonalne7. Makowski, udręczony ucieczką od figuracji, od koloru zabarwiającego przedmiot, od przestrzeni, w której świat jest zanurzony, zauważa podczas lektury Colleridge’a istotne rozróżnienie: „All is an en-dless fleeting abstraction; the whole is reality”8. Artysta nie chce opisać wszystkiego, chce uchwycić całość. I znów klisza pamięci z okresu wczesnej młodości: “– więc chcesz osądzać coś co jest większe od ciebie?– a czym się to mierzy?– jesteś częścią – a chcesz osądzać całość?– a jaką całością jest nieskończoność?– nie-skończoność? coś jakby chcieć narysować nie-konia– to bardzo proste: należy narysować Wszystko – z wyjątkiem Konia ...”9.
2 List z 2 VII 2007 do prof. Jacka Waltosia, „Zeszyty malarstwa. Zeszyty naukowo-artystyczneWydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie” 2007, nr 8, s. 67 (tom monograficzny poświęcony Stanisławowi Wyspiańskiemu).
3 Wąski Dunaj Nº 5. Ze Zbigniewem Makowskim rozmawiają Agnieszka Kuczyńska i Krzysztof Cichoń, Łódź 2008, s. 48.
4 Ch. Baudelaire, Sztuka romantyczna. Dzienniki poufne, przełożył, wstępem i przypisami opatrzył A. Kijowski, Warszawa 1971, s. 174.
5 Z. Makowski, Florilegium 2. Zapiski-inskrypcje Zbigniewa Makowskiego w jego książkach artystycznych i innych pracach na papierze, w: K. Bartnik, Zbigniew Makowski, [kat. wyst.] Muzeum Narodowe we Wrocławiu, Wrocław 2008, s. 25.
6 Tamże, s. 23-24.
7 Z obszernej literatury na ten temat patrz ostatnio: Aux origines de l’ abstraction 1800-1914, [kat.wystawy] Musée d’ Orsay, Paris 3 XI 2003 – 22 II 2004.
8 Cyt. za: Z. Makowski, Tabula itineraria, Kraków 2001, s. 11 (na pamiątkę wystawy w galerii Zderzak w marcu 2001).
9 Tamże, s. 9.
10 11
To było też proste dla malarzy średniowiecza, którzy trzymając się świętej zasady „odpowiedników” mieli pewność, że „jak na dole, tak na górze”: „Spiritualia sub corporis naturalium”. Makowski, zagubiony wśród tumultu świata, wśród zmieniających się jak w kalejdoskopie mód na artystycznej scenie, decyduje się nie bez trudu na powrót do realności. Odwrót od abstrakcji okazuje się równie bolesny jak dochodzenie do niej. Makowski jest sparaliżowany nakazem precyzyjnego, geometrycznego rysunku. Jak pisze: „PO POWROCIE Z PARYŻA, W OGROMNYM STRESIE, doszedłem do posługiwania się w rysowaniu lupą”10. W efekcie, z lęku przed przestrzenią (horror vacui) powstawały zagmatwa-ne, skomplikowane rebusy, tkane jak wschodnie dywany z plątaniny wzorów. Są to piękne rysunki na specjalnie preparowanym papierze, ale mają piętno ograniczenia, przykurczu inwencji. Czuł, że MONSTRUM – jak określał Ducha Czasu – nie pozwalało mu rozprostować skrzydeł.Aby uchwycić całość, Makowski wchłaniał do swoich obrazów wszystko. Idąc po śladach własnych (recolens propria vestigia) i cu-dzych znalazł się w labiryncie. Mógłby powtórzyć słowa Czesława Miłosza z tomu Nieobjęta ziemia: „W fazie pośredniej, po końcu jednej ery i przed początkiem nowej. Taki jestem, z przyzwyczajeniami i wierzeniami nabytymi w dzieciństwie, z niemożnością ich utrzymania, wierny im i niewierny, w sobie sprzeczny, wędrowiec po krainach snów, legend i mitów, nie chciałbym się podawać za kogoś, kto rozumuje jasno”11. Dla artysty uwięzienie w labiryncie jest gwarancją twórczego rozwoju – w historii kultury jest takich przykładów bez liku12. We współczesności nie sposób pominąć Kafki i Borghesa, Kantora i Pendereckiego. Dla odbiorcy nadążanie za splątaną myślą jest – do-brze to wiemy – tyleż ekscytujące, co niebezpieczne. Makowski ustawia poprzeczkę zdawałoby się wysoko. A jednocześnie pewne znużenie wywołuje obsesyjna obecność tych samych wątków i motywów. Kielichy, schody, drabiny, klucze, kule, rozsypane sznury pereł, amfory, studnie, skupiska ognia. Symbole te – w latach 60. i 70. – nie były jeszcze nadużywane. Znamionowały wyraziste predylekcje autora do mistycyzmu, magii, tajemniczości. Dziś z powodu wchłonięcia ezoteryki przez kulturę masową mogą budzić przesyt. Znowu rację miał Miłosz, pisząc w eseju O zgiełku wielu religii: „symbole muszą ciągle się odradzać w wyobraźni, zyskując nową soczystość i krwistość. Obezwładniona wyobraźnia krąży wokół nich, ale nie umie ich ożywić, tak żeby wiązały się z moim osobistym powołaniem, co jest jedynie skuteczne”13. Do rzadkości należą wśród powstających o Makowskim tekstów takie, jak kongenialny esej Mieczysława Porębskiego Vitae lampadae traditae, który umiał podnieść rzuconą rękawicę i napełnić symboliczne puchary „ożywczym płynem”14. Obrazów i rysunków Makowskiego nie należy oglądać w reprodukcji, a mówiąc mniej radykalnie: nie można reprodukcjom zawie-rzać. Dopiero kontakt z oryginałem gwarantuje temperaturę odbioru. Ślad ręki artysty, energia w nim zawarta, daje możliwość od-czucia, na czym polega magia jego twórczości. Każdej prawdziwej twórczości. Mój ulubiony pisarz Sándor Márai tak pisał o magii swojej profesji: „Pisanie to magia. Czym jest magia...? No więc czarami, czarodziejstwem. Miksturą ze słowa, snu, symbolu, uczucia, miksturą, mieszaniną czarodziejskich znaków, która ma siłę oddziałującą na życie, zupełnie tak, jak i życie ma siłę tworzenia słowa, ożywiania symbolu. Życie nieustannie tworzy nie tylko materię i energię, ale też sen i znak, dalej święte liczby, które wyłącznie same w sobie mają sens, słowa, które są bezwartościowe w fabryce czy w biurze, ale które w sposób decydujący kształtują życie, charakter”15. „Można mieszać” – to było odkrycie dla Makowskiego, który uwolnił się tym samym od przymusu pokazywania obcej życiowemu doświadczeniu spoistości świata. „Unus mundus - świat impresjonistów był cały z trawy, i był spójny. Świat Mondriana też jest spój-ny, ale za jaką cenę” – pisał z przekąsem16. Makowski zdecydowanie odrzucał modernistyczną koncepcję obrazu, która, w oparciu o zasadę nazwaną przez Clemensa Greenberga all-over, gwarantowała autonomiczną samowystarczalność malarstwa. „Artysta –
10 Tamże, s. 14.
11 Cz. Miłosz, Nieobjęta ziemia, Kraków 1988, s. 75.
12 Por. G. R. Hocke, Die Welt als Labyrinth. Manier und Manie in der europäischen Kunst, Hamburg 1977.
13 Cz. Miłosz, O zgiełku wielu religii, w: tegoż, Widzenia nad Zatoką San Francisco, Paryż 1980, s. 62.
14 M. Porębski, Vitae lampadae traditae, w: Zbigniew Makowski, [kat. wyst.] Zderzak, Kraków 1996, s. nlb.
15 S. Márai, Magia, przełożyła I. Makarewicz, Warszawa 2008, s. 293-294.
16 Wąski Dunaj Nº 5..., s. 58.
10 11
we – mnie – wiedział lepiej” – komentował Makowski swój zwrot do figuracji. Wracał – wbrew obawom – „nie jako WRAK, ale jako umiejący FORMOWAĆ”. Naturalnie nie reprodukował rzeczywistości, lecz tworzył prywatną przestrzeń wyobraźni, w której chciał zawrzeć bogactwo świata. Rok temu artysta pisał do profesora Jacka Waltosia: „WOLA PATRZENIA, WIDZENIA, Przyglądania się Bar-dzo Uważnego, bardzo zachłannego. Taki jest nasz los, zawód, zachwyt: Rerum Videre Formas, / Rerum Cognoscere Causas, / choć to drugie nie jest niezbędne”17. Wspominał też odświeżające, co kłopotliwe doświadczenie „gwałtownej, ekstatycznej radości”, gdy „malowane przedstawienie przedmiotu jakiegoś, – czy postaci, zaczynało być podobne do >modelu<”. Z początkiem lat 70. w labiryntowych, hybrydycznych przestrzeniach obrazów Makowskiego pojawiają się dotykalne, choć wyide-alizowane postaci – najczęściej kobiet, mitycznych i współczesnych. Są to oczywiście przewodniczki po labiryntach, ciemnościach i bezdrożach: Muzy i Charyty, Anima, Ariadna, Eurydyka, Sybilla, Beatrycze. Ileż wcieleń „odwiecznej kobiecości”, które niejednego uratowały przed zgubą. Makowski dołącza do apologetów miłości jako siły odradzającej, źródła bujności i niezniszczalności życia. W podobnym tonie pisał Antoni Słonimski, w wierszu Miłość ziemska i niebiańska:„Ach, jeśli miłość ziemska to siła wieczysta,Co nas rodzi jak ziemia i pochłania w końcu,Jest moc inna, co ziemię popycha ku słońcu,Miłość wielka jak morze i jak morze czysta”18. Obecność miłości łagodzi melancholię, która trwale naznacza sztukę Zbigniewa Makowskiego. Artysta od czasu do czasu odsła-nia zasłonę lęku. Mówi: „siostra moja Rozpacz”. Około pięćdziesiątki, gdy mężczyźni przeżywają kryzys połowy życia, zapytał sam siebie: „ale co jest fundamentem, na którym oparłeś swoją sztukę? Odpowiedź była natychmiastowa: Rozpacz. Fundamentem tym była Rozpacz – ale dlaczego? z jakiego powodu? – z powodu zasadniczej niepoznawalności świata – czy to był jedyny powód? – nie”19. George Steiner wyróżnia „dziesięć (możliwych) przyczyn smutku myśli”20. Wszystkie te argumenty znajdują odzwierciedle-nie w twórczości Zbigniewa Makowskiego. Melancholia może być stanem chorobliwym. Urodzeni pod znakiem Saturna artyści, są jednak wybrańcami losu. Nierozwiązywalną sprzeczność świata, z powodu której cierpią wszyscy melancholicy, przekształcają w sztukę. Zderzając myśl z materią, ideę z konkretem przynoszą ratunek sobie i innym. Makowski cytuje w szkicowniku zdanie wie-deńskiego psychiatry Leo Navratila z jego Teorii kreatywności: „Psychoza zaczyna się wraz z utratą poczucia rzeczywistości, i kończy się wtedy, gdy psychotyczny człowiek stworzy swój prywatny świat, namiastkę rzeczywistości”21. Taką namiastką jest sztuka.Zbigniew Makowski potrafił w swoim dziele pogodzić utopijną „tęsknotę do Spójności, Niesprzeczności, Jednorodności” – tęsknotę za utraconym rajem – z zachwytem nad przemijającym urokiem świata. Sprzeczności, które przezwyciężył po drodze zaowocowały trudną harmonią hybrydycznych i pięknych zarazem przestrzeni i kształtów. Miał rację Gabriel Marcel, autor książki Homo viator, który zobaczył w „człowieku w drodze” zalążek metafizyki nadziei: „Kto wie, czy trwały porządek ziemski nie może być wprowadzo-ny tylko pod tym warunkiem, że człowiek zachowa wyraźną świadomość tego, co można by nazwać jego kondycją pielgrzyma”22. Przypadek Zbigniewa Makowskiego – „artysty w drodze” – w pełni to potwierdza.
Kraków, sierpień-wrzesień 2008 Anna Baranowa
17 List z 23 X 2007, „Zeszyty malarstwa”..., s. 68.
18 A. Słonimski, Droga na Wschód i inne wiersze, Gdańsk 1985, s. 52.
19 Z. Makowski, Florilegium 2..., s. 23, 25.
20 G. Steiner, Dziesięć (możliwych) przyczyn smutku myśli, przekład O. i W. Kubińscy, Gdańsk 2007.
21 Cyt. za: Wąski Dunaj Nº 5..., s. 6.
22 G. Marcel, Homo viator. Wstęp do metafizyki nadziei, przełożył P. Lubicz, Warszawa 1984, s. 7.
© Anna Baranowa
AKt dZieWcZynKi ołówek na papierze, 70 x 50, 1955
dWie butelKi, dZbAneK i jAbłKo ołówek na papierze, 24 x 33, 1956
SAndoMierZ /PodobAł Się nAchtoWi! Z.M/ ołówek na papierze, 21 x 29,7, 1954
14 15
Ani nie WieM... ołówek, tusz na papierze, 85,5 x 58,2, 1987
SZKic do tryPtyKu WenecKieGo ołówek, tusz, gwasz na papierze, 70,5 x 47,5, 1971 14 15
judytA akryl, tempera na płótnie, 65 x 54, 1990, /wł. MjM/ MiASto olej, technika mieszana na płótnie, 62 x 50, 1956 17
judytA akryl, tempera na płótnie, 65 x 54, 1990, /wł. MjM/ MiASto olej, technika mieszana na płótnie, 62 x 50, 1956 17
18 19 StudniA, PtAK, KobietA olej na płótnie, 54 x 65, 1968-1981 /?/ AMor jAnVA VerA olej na desce, 71,4 x 49,5, 1973 /?/
18 19 StudniA, PtAK, KobietA olej na płótnie, 54 x 65, 1968-1981 /?/ AMor jAnVA VerA olej na desce, 71,4 x 49,5, 1973 /?/
20 21 Perch’io te SoPrA te corono e Mitrio, Vii olej na płycie pilśniowej, 68 x 97,5, 1982, /wł. MjM/ donAtello olej na płótnie, 106 x 139, 1983, /wł. MjM/
22 23
PAVo tusz, gwasz na papierze, 56,5 x 76, 2006
tu PutenS triViA tusz, gwasz, ołówek na papierze, 57 x 76, 2006 do GeneZy FiGury FroMborSKiej gwasz, tusz na papierze, 51 x 117, 1990, /wł. MjM/
24 25
cZerWińSK 1956 tusz na papierze, 110 x 78, 1989
MAGdAlenA tusz, gwasz, kolaż na papierze, 70 x 120, 1993
PeArl reSeMbled the brooK tusz na papierze, 113,5 x 97, 1986
PonAdcZASoWe i W SZcZęśliWyM MoMencie tusz, gwasz na papierze, 134 x 118, 1991
26
(...)
Kt
o r
AZ
Wr
Zu
co
ny
do
by
tu
ot
ch
łA
ni..
.
gw
as
z, t
us
z n
a p
ap
ierz
e, 4
7 x
48
,7,
20
00
, /w
ł. M
jM/
27
26
cZ
y K
ol
or
y S
ą S
AM
ot
ne
?
gw
as
z, t
us
z n
a p
ap
ierz
e, 3
2 x
39
,2, 1
98
2, /
wł.
MjM
/
27
28 29
Z d
Wie
MA
Sy
Me
tr
yc
Zn
yM
i, c
ieM
ny
Mi F
or
MA
Mi
tu
sz
na
pa
pie
rze
, 48
,5 x
61
, 19
62
30 31horror VAcui tusz na papierze, 45,5 x 57,5, 1966
iter tusz na papierze, 47,5 x 64,5, 1963
SZKice do obrAZu /PAryż/ tusz na papierze, 30 x 42,5, 1962
30 31horror VAcui tusz na papierze, 45,5 x 57,5, 1966
iter tusz na papierze, 47,5 x 64,5, 1963
SZKice do obrAZu /PAryż/ tusz na papierze, 30 x 42,5, 1962
32 33o SeSonS, o chAteAux.../riMbAud/ tusz na papierze, 48,5 x 61, 1965 Koty i PSy AZAG tusz na papierze, 29,5 x 24,4, 1959 /?/
32 33o SeSonS, o chAteAux.../riMbAud/ tusz na papierze, 48,5 x 61, 1965 Koty i PSy AZAG tusz na papierze, 29,5 x 24,4, 1959 /?/
36 37boWieM /jAKiM Się urodZiłeś.../ /hŐlderlin/ tusz na papierze, 44 x 32, 1960-1980 PlAn de lA tour tusz na papierze, 18,3 x 24,4, 1962
36 37boWieM /jAKiM Się urodZiłeś.../ /hŐlderlin/ tusz na papierze, 44 x 32, 1960-1980 PlAn de lA tour tusz na papierze, 18,3 x 24,4, 1962
WG d.G. roSSettieGo tusz, tusz chiński na papierze, 33,3 x 22,5, 1996, /wł. MjM/
do MiejScA, Które WSKAZAłA KirKe tusz, tusz chiński na papierze, 22,1 x 33,5, 1996, /wł. MjM/ 40 41 cAntuS circAeuS tusz, tusz chiński na papierze, 22,1 x 33, 1996, /wł. MjM/
42 43
tu
rK
uć
Po
djA
de
K
tu
sz,
gw
as
z n
a p
ap
ierz
e, 5
2 x
35
, 19
95
PtA
SZ
yn
A W
yF
ru
WA
Z A
KW
AF
or
ty
re
Mb
rA
nd
tA
tu
sz
na
pa
pie
rze
, 32
,5 x
25
,5, 2
00
1
45
Kr
oS
no
g
wa
sz
na
pa
pie
rze
, 27
1 x
58
, 19
94
MA
Gd
Al
en
A /
ro
SS
o F
ior
en
tin
o/
g
wa
sz
na
pa
pie
rze
, 27
5 x
78
, 19
89
Kl
ub
ty
ch
co
Zn
Ają
lu
Wr
g
wa
sz
na
pa
pie
rze
, 19
6 x
41
, 19
86
44
45
lA
PA
St
or
el
lA
de
ll
e P
Au
re
gw
as
z n
a p
ap
ierz
e, 2
82
x 7
8, 1
98
9
Mł
od
SZ
A S
ioS
tr
A
gw
as
z n
a p
ap
ierz
e, 2
42
x 6
8, 1
98
8
44
patroni medialni: dZienniK PolSKi, GAZetA AntyKWArycZnA SZtuKA.Pl, tVP3, rAdio KrAKóW
Kurator Galerii | Adam brincken
Fotografie prac | jacek ura
Fotografia Artysty | Stanisław Zbigniew Kamieński
opracowanie graficzne | grupa tomami
WydAWcA | © grupa tomami, www.tomami.pl, Kraków 2008
iSbn 978-83-60246-63-4
Wystawę i katalog zrealizowano przy współudziale finansowym
Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
oraz Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie
Ga
leri
a M
ala
rstw
a A
ka
de
mii
Szt
uk
Pię
kn
ych
w K
rako
wie
, pl.
j. M
ate
jki 1
3, i
i pię
tro
Top Related