Download - Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

Transcript
Page 1: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein
Page 2: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

W JAKI SPOSÓB ZOSTAĆ DOKTOREM FILOZOFII,

CZYLI RZECZ O TYM, JAK STUDIOWAŁA EDYTA STEIN

P ostać Edyty Stein zafascynowała mnie jeszcze w czasie studiów fi lozofi cz-

nych. Ostatecznie przecież młodzieńcze lata swo-jego życia – w tym część studenckiego okresu – spędziła w moim mieście, tu, we Wrocławiu. Tu stał jej rodzinny dom przy ulicy Nowowiejskiej, tu uczęszczała do synagogi (przy ulicy św. Anto-niego) zanim jeszcze porzuciła judaizm, tu cho-dziła do szkół, tu wstąpiła na uniwersytet i tu po swym nawróceniu wiele godzin spędziła w ko-ściele św. Michała, tuż obok jej rodzinnego domu. Najbardziej cieszył mnie fakt, że – jak wspomi-na w swych zapiskach – lubiła wieczorami space-rować po Wyspie Tumskiej, pośród długich cieni rzucanych przez światła staromodnych dziś latar-ni. I jeszcze to, że niekiedy siadała na parapecie

Page 3: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

18

w budynku uniwersyteckim i długo wpatrywała się w nurt Odry.

Edyta Stein urodziła się w 1891 roku w rodzi-nie żydowskiej (a więc wyznania mojżeszowego), jednak w wieku 14 lat wybrała ateizm. Studiowała germanistykę we Wrocławiu i fi lozofi ę u Husser-la w Getyndze. Swoje nawrócenie na katolicyzm przeżyła w ciągu jednej nocy (choć sam proces za-czął się dużo wcześniej), gdy w domu swej przy-jaciółki trafi ła na książkę Życie św. Teresy napisane przez nią samą. Zamykając ostatnią kartę powie-działa: „To jest prawda” i następnego dnia po-prosiła o chrzest. Po obronie pracy doktorskiej z fenomenologii i kilku latach pracy nauczyciel-skiej wstąpiła do Karmelu. Z nastaniem wojny wzmogły się prześladowania Żydów. Teresa Be-nedykta od Krzyża (to zakonne imię Edyty) ucie-kła więc z Niemiec do holenderskiego klasztoru w Echt, gdzie jednak trafi ono na jej ślad i po od-nalezieniu wywieziono do Oświęcimia. Zmar-ła w komorze gazowej w 1942 roku. W 1987 roku papież ogłosił ją błogosławioną, a 11 października 1998 roku świętą.

W krótkiej refl eksji chciałbym zatrzymać się nad bardzo pogodnym okresem jej życia, którym był czas studiów, a właściwie nad niektórymi – niekiedy mało znaczącymi – wydarzeniami, które

Page 4: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

19

oddają atmosferę studiowania w tamtym czasie. Chodzi o drobne epizody, niekiedy humorystycz-ne sytuacje, z których przebija pogodne oblicze dzisiejszej świętej, a które zdradzają także jej siłę woli w dążeniu do raz obranego celu. Niech ten bukiet refl eksji i sytuacji poparty zapiskami samej Edyty pozwoli z pewnym dystansem spojrzeć na nasze studiowanie i wydobyć z niego to, co rze-czywiście istotne.

Zawsze zastanawiała mnie determinacja, z jaką Edyta traktowała swą naukę, a z drugiej

strony łatwość w podejmowaniu radykalnych de-cyzji (jak np. porzucenie jednego kierunku stu-diów na rzecz drugiego). W swoich zapiskach Edyta przedstawia to następująco: „Przez czte-ry semestry studiowałam na uniwersytecie wro-cławskim. Uczestniczyłam w życiu tej Alma mater tak intensywnie, jak chyba mało kto, i mo-gło się wydawać, że do tego stopnia się z nią zro-słam, iż dobrowolnie jej nie opuszczę. Ale i teraz, i później jeszcze w życiu, potrafi łam lekkim ru-chem zerwać najsilniejsze pozornie więzy i ule-cieć jak ptak, który wyrwał się z sidła”. Od 1909 roku studiowała germanistykę na uniwersyte-cie we Wrocławiu. Był to czas „poważnej pracy, ale i przepięknego życia towarzyskiego”. Edyta

Page 5: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

20

decydowała się niejednokrotnie na niekonwen-cjonalne kroki. Dla przykładu – wybrała wykła-dy z psychologii eksperymentalnej u profesorów Hoenigswalda i Sterna, których słuchaczami byli jedynie mężczyźni. Na tamte czasy była to de-cyzja radykalnej emancypantki. Pewnego dnia podczas wykładu usłyszała: „Gdy mówię: Moi Panowie, mam, oczywiście, na myśli i tamtą Pa-nią”. W roku akademickim 1912/13 na seminarium Sterna omawiano problemy psychologii myślenia. Edyta dwukrotnie podjęła się przygotowania re-feratu, co wymagało wielu godzin spędzonych w czytelni. Wszystkie niemal książki, nad który-mi ślęczała, powoływały się na Logische Untersu-chungen Edmunda Husserla. Pewnego dnia zastał ją przy tej pracy dr Moskiewicz, który znał osobi-ście Husserla, i powiedział: „Niech pani zostawi cały ten kram i przeczyta lepiej to”. Wręczył jej Lo-gische Untersuchungen i dodał:

„W Getyndze tylko się fi lozofuje – we dnie i w nocy, przy

jedzeniu, na ulicy, wszędzie”. Kilka miesięcy później Edyta miała już w ręce spis wykładów prowadzonych w Getyndze, który przesłał jej mieszkający tam kuzyn. Z promienną radością oznajmiła swą decyzję o wyjeździe z Wrocławia profesorowi Hoenigswaldowi, nie przypuszczając

Page 6: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

21

zupełnie, że ten właśnie rozpoczął swą polemi-kę z fenomenologią. „Przy całej bystrości umysłu Hoenigswalda – wspomina Edyta – nie przyszło mi na myśl, że mógł on stawiać siebie w jednej li-nii z Husserlem”. Nic więc dziwnego, że wrocław-skiemu profesorowi niezbyt przypadła do gustu decyzja Edyty o przejściu z otwartym sztandarem do przeciwnego obozu.

„Kochana, stara Getynga! Sądzę, że tylko ten, kto studiował tam w latach 1905–1914, w krótkim okresie rozkwitu getyńskiej szkoły fenomenolo-gicznej, może zrozumieć, co dla nas znaczy ta na-zwa” – zachwycała się nowa słuchaczka Husserla. W jej sercu Wrocław górował nad Getyngą jedy-nie pod względem zaplecza budynków: „Ostatni dom przy Weender Tor po prawej stronie, to bu-dynek z salami wykładowymi, centrum życia uni-wersyteckiego. Nie jest to budowla monumentalna i nie może się równać z naszą starą, wrocław-ską Leopoldiną”. Co tak zachwyciło w Getyndze młodą adeptkę fi lozofi i? Wydaje się, że całość ży-cia studenckiego, we wszystkich jego odcieniach: zarówno wykłady, jak i życie towarzyskie, nowe przyjaźnie, studenckie spacery czy

górskie wędrówki.

Na jedną z nich wybrała się ze swą przyjaciół-ką Różą Gutmann. Zamierzały zwiedzić okolice

Page 7: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

22

Weimaru. Trzeciego dnia wędrówki pogoda się popsuła: deszcz stawał się coraz bardziej uciążli-wy, w związku z czym i kroki piechórek nieco się wydłużyły. Gdy w końcu późnym wieczorem do-tarły do jakiejś wioski, okazało się, że trudno do-stać nocleg. Dopiero po długich poszukiwaniach ktoś zlitował się nad nieszczęsnymi studentkami i udzielił im schronienia. Edyta wspomina: „Spy-tałyśmy życzliwego gospodarza, gdzie właściwie jesteśmy. Manebach – nazywała się ta dziura. Ma-nebach – brzmiało to tak rozwlekle, jak ten nie-kończący się deszcz i ta niekończąca się droga. Miałyśmy znów dość humoru, by śmiać się z tego serdecznie”.

Celem, jaki założyła sobie Edyta Stein w Getyn-dze, było dostanie się na

seminarium naukowe Edmunda Husserla.

Zapoznała najpierw Adolfa Reinacha, prywat-nego docenta fi lozofi i. Reinach pełnił rolę łączni-ka między Husserlem a studentami. Gdy w końcu przyszedł czas spotkania Edyty z jej mistrzem (tak go później nazywała), udała się na seminarium fi -lozofi i: „Po omówieniu spraw ogólnych Husserl wzywał nowych pojedynczo do siebie. Gdy wy-mieniłam swe nazwisko, powiedział: Doktor Re-inach wspominał mi o pani. Czy czytała już pani coś z moich rzeczy? – Logische Untersuchungen –

Page 8: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

23

Całe Logische Untersuchungen? – Tom drugi cały. – Cały drugi tom? To było bohaterstwo! – powie-dział z uśmiechem. Tak zostałam przyjęta.

W kilka miesięcy po przyjeździe Edyty, w Ge-tyndze pojawił się również dr Moskiewicz, ten sam, który zachęcił Edytę we wrocławskiej czytel-ni do studiowania dzieł Husserla. To on właśnie poinformował Edytę o spotkaniach

Towarzystwa Filozofi cznego.

Był to ścisły krąg uczniów mistrza. Zebrania odbywały się raz w tygodniu, wieczorem: „Róża i ja nie wiedziałyśmy, jakim było zuchwalstwem z naszej strony, że znalazłyśmy się zaraz wśród tych wybranych. Ponieważ Moskiewicz uważał za rzecz oczywistą, że i my pójdziemy, i my są-dziłyśmy tak samo. W innych wypadkach mijał niejeden semestr, zanim ktoś dowiadywał się o ist-nieniu takiej instytucji, a gdy został do niej wpro-wadzony, wówczas miesiącami przysłuchiwał się z szacunkiem i w milczeniu, zanim sam odważył się otworzyć usta”. Spotkania miały charakter dys-kusji na różne interesujące grono fenomenologów kwestie. Ich miejscem był dom pewnego ziemiani-na, który zainteresował się fi lozofi ą. Kłopotem było jedynie to, iż z całej rodziny jedynie on żywił sza-cunek do tej nauki, inni zaś domownicy z milczą-cą uprzejmością kiwali głowami nad osobliwymi

Page 9: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

24

gośćmi. „Nigdy nie zapomnę – pisze Edyta –jak w czasie pewnej gorącej dyskusji Hans Lipps strząsał popiół z cygara do srebrnej cukierniczki, dopóki nie przestraszył go nasz śmiech”.

Oprócz Edmunda Husserla coraz większym autorytetem wśród fenomenologów cieszył się Max Scheler. Towarzystwo Filozofi czne zaprasza-ło go co roku na kilka tygodni wykładów. Ponie-waż uniwersytet w Monachium zabrał mu prawo wykładów (z powodu skandalu związanego z jego sprawą rozwodową), nie mógł również ofi cjalnie wykładać w Getyndze. Dlatego spotkania zazwy-czaj odbywały się w jakimś hotelu lub kawiarni. Scheler nie bardzo radził sobie z rozplanowaniem czasu, dlatego pod koniec jego wizyty w Getyn-dze spotkania odbywały się każdego wieczoru. Po części ofi cjalnej zostawał jeszcze w gronie py-tających i długo w nocy wyjaśniał tajniki fi lozo-fi i. Edyta bardzo polubiła te spotkania, ujęła ją zwłaszcza osobowość Schelera: „Pierwsze wraże-nie, jakie Scheler na mnie wywarł, było fascynują-ce. Nigdy potem nie uderzył mnie tak u żadnego człowieka tak wyraźnie fenomen genialności... W życiu praktycznym Scheler był bezradny jak dziecko. Widziałam raz, jak w szatni pewnej ka-wiarni stał zakłopotany przed rzędem kapeluszy, nie wiedząc, który należy do niego. „Brak panu

Page 10: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

25

żony, prawda?” – powiedziałam, uśmiechając się. Skinął głową na znak potwierdzenia. Kiedy się go tak widziało, nie można się było nań gniewać –nawet wtedy, gdy czynił rzeczy, które u innych należałoby potępić. Same ofi ary jego wybryków zwykle wstawiały się za nim”.

Choć głównym zainteresowaniem Edyty pod-czas okresu getyńskiego była fi lozofi a, studentka postanowiła jednak nie zaprzepaścić okazji zwięk-szenia znajomości

innych dziedzin nauki.

Poszerzyła więc swój rozkład zajęć o wykłady z germanistyki i historii: „Ponieważ zamierzałam pozostać tu tylko jedno lato, chciałam bardzo wy-korzystać je po to, by poznać germanistów i histo-ryków innych niż wrocławscy. Wykład na temat Borne, Heine i młode Niemcy u Ryszarda Weissen-felsa był bardziej wypoczynkiem niż pracą. Rów-nież surowego i wzbudzającego postrach Edwarda Schrodera odbierałam beztrosko jako «fenomen»... Był on przeciwny studiom kobiet i dotąd nie przy-jął ani jednej do swego seminarium. Ja jednak by-łam świadkiem jego «nawrócenia»”.

Wiele czasu i energii zabrały Edycie obowiąz-ki związane z seminarium u Maksa Lehmanna, historyka. Już we Wrocławiu przeczytała jego

Page 11: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

26

główne dzieło i cieszyła się, że spotka się z nim osobiście. Okazało się jednak, że ze spotkania tego wypłynęły bardzo czasochłonne zajęcia w czytel-niach. Lehmann miał zwyczaj na początku seme-stru rozdzielać referaty i wyznaczać termin ich prezentacji. Temat wyznaczony Edycie dotyczyłkonstytucji Niemiec z 1848 roku. Praca nad refe-ratem wymagała korespondencji z kilkoma uni-wersytetami. Zasadniczy materiał otrzymała z Heidelbergu. Gdy ostatecznie nadszedł dzień przedstawienia wyników pracy i oddania rękopi-su, Edyta usiadła dokładnie naprzeciw „egzekuto-ra”, który – z powodu wady wzroku – tylko w ten sposób mógł rozpoznać swoich studentów: „Wy-nikła jednak tragikomiczna trudność: Lehmann nie mógł dobrze odczytać mej pracy, bo dla jego słabego wzroku atrament był za blady. Starsza ko-leżanka poradziła mi odszukać Lehmanna i spy-tać, czy mogłabym jeszcze raz oddać tę pracę, ale przepisaną na maszynie”. Wysiłek ten okazał się jednak niepotrzebny, gdyż sama rozmowa dała profesorowi dobrą orientację o stanie wiedzy jego studentki. Zaproponował jej nawet – co zdarzało się nieczęsto – że przedstawi jej pracę do egzaminu państwowego, który wtedy obowiązywał. W ten oto sposób Edyta, która przyjechała do Getyngi tylko na jeden semestr, musiała – aby nie przepu-

Page 12: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

27

ścić takiej okazji – zostać tam dłużej. Okazało się to brzemienne w skutki: w 1916 roku Edmund Hus-serl został powołany na katedrę we Fryburgu, a na prywatną asystentkę wybrał Edytę Stein. Jej

praca doktorska

traktująca o zagadnieniach w c z u c i a s i ę ukazała się w 1917 roku. Znamienne, że nawet wte-dy Edyta nie straciła nic ze swej skromności i do-broduszności. Kiedy po obronie pracy doktorskiej z wynikiem summa cum laude została zaproszona do kawiarni przez swego przyjaciela, okazało się, że ten nie wziął ze sobą pieniędzy. Plotka głosi, że aby nie spowodować zakłopotania towarzysza wo-bec innych, dyskretnym ruchem pod blatem stoli-ka wręczyła mu swoją portmonetkę.

ks. Mariusz Rosik

Page 13: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

SPIS TREŚCI

Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5

Dochodzenie do Prawdy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7W jaki sposób zostać doktorem fi lozofi i, czyli rzecz o tym, jak studiowała Edyta Stein . . . . 17Ratio – fi des – caritas. Droga duchowa Edyty Stein . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29Bóg Edyty Stein . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 39„Między nicością a pełnią Boskiego życia” . . . . 47Jestem w rękach Bożych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 57„Pozostanie tylko wielka miłość...” . . . . . . . . . . . . 65 Jak Edyta Stein swojej drogi szukała . . . . . . . . . . . 73Na drogach trudnej modlitwy . . . . . . . . . . . . . . . . . 79Gdy zgaśnie w nas wewnętrzne światło . . . . . . . 89Jak służyć Królestwu Niebieskiemu? Porady św. Teresy Benedykty od Krzyża . . . . . . . . . . . 97Zwierciadło Boga św. Teresy Benedykty od Krzyża . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 107Edyta Stein i Mariam Baouardy – dwie drogi do świętości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 115Ofi arne zwierzę . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 123