5/9/2018 Chrząszcz - Sierpień 2011 (nr 65) - slidepdf.com
http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-sierpien-2011-nr-65 1/12
ORGAN STOWARZYSZENIA PRZYJACIÓŁ SZCZEBRZESZYNA
NR 8 (6) SIERPIEŃ 2011
Odsłonięcie pomnika ,,Chrząszcza”.
W dniu 23 lipca 2011 roku podczas X
Międzynarodowego Festiwalu Folklorystycznego„Eurofolk 2011” został uroczyście odsłonięty pomnik „Chrząszcza” na Rynku Miejskimw Szczebrzeszynie. Autorem pomnika jest ZygmuntJarmuł – znany artysta ze Szczebrzeszyna. Odlew z
brązu został wykonany w pracowni profesora KarolaBadyny w Krakowie.Uroczystość rozpoczęła się występami zespołów zSerbii i Kolumbii. Następnie głos zabrał BurmistrzSzczebrzeszyna Marian Mazur, który podkreślił rolę
pomnika dla rozwoju turystyki na terenie gminy.
Podziękował wszystkim, którzy przyczynili się do jego powstania. Wojewoda Lubelski – GenowefaTokarska w swoim wystąpieniu zwróciła uwagęm.in. na znaczenie lokalnych, charakterystycznychsymboli, takich jak pomniki, w promocji miast naterenie województwa lubelskiego. NastępnieBurmistrz, Wojewoda oraz Autor pomnika dokonali
przecięcia wstęgi, a dzieci z PrzedszkolaSamorządowego w Szczebrzeszynie odsłoniły
pomnik ukryty w wiązkach trzcin. Następnie JoasiaBrożek z Przedszkola w Szczebrzeszynie przydźwiękach skrzypiec wyrecytowała znany wierszJana Brzechwy,
który był inspiracją do powstania pomnika„Chrząszcza”. Na skrzypcach grał Wiktor Banach,uczeń Szkoły Podstawowej Nr 1w Szczebrzeszynie. Po odsłonięciu pomnikai odśpiewaniu przez dzieci piosenki o Szczebrzeszyniewystąpiła Orkiestra Dęta działająca przy MiejskimDomu Kultury, a następnie Szczebrzeska KapelaPodwórkowa. Uroczystości trwające do północyzakończył występ zespołu „Babska Biesiada”.
Wykonanie pomnika „Chrząszcza” w 70 % zostałosfinansowane ze środków Regionalnego ProgramuOperacyjnego Województwa Lubelskiego na lata 2007
– 2013 w ramach projektu „Z kulturalną wizytą w chrząszczowym grodzie” Oś Priorytetowa VIIKultura, turystyka i współpraca międzyregionalnaDziałanie 7.2 Promocja kultury i turystyki.
m.
Od redakcji: przepraszamy za zmianę nazwiska bohatera ostatniego artykułu z serii ,,Ocalić od
zapomnienia”. Powinno być Kazimierz Doleżal ps.,,Dolina” a podaliśmy Kazimierz Doleżał.
SZCZEBRZESZYN
5/9/2018 Chrząszcz - Sierpień 2011 (nr 65) - slidepdf.com
http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-sierpien-2011-nr-65 2/12
2
CHRZĄSZCZ NR 8 (6)
2
X Międzynarodowy FestiwalFolklorystyczny ,,Eurofolk”.
W dniach 21-23 lipca 2011 roku w Szczebrzeszynie,w ramach X Międzynarodowego FestiwaluFolklorystycznego, mieliśmy okazję obejrzećwystępy zespołów z Węgier, Indonezji, Słowenii,Bułgarii, Serbii, Ukrainy i Kolumbii.
Powstanie warszawskieWalkę zbrojną przeciw okupantowi niemieckiemu
podjęły w Warszawie oddziały AK w ramach planuBurza. 21 VII 1944 w obliczu zbliżania się doWarszawy armii radzieckiej dowódca AK generał T.Komorowski (Bór) podjął decyzję o powstaniuzaakceptowaną w kilka dni później przez delegata
Rządu RP na Kraj J.S. Jankowskiego (Sobola).Datę rozpoczęcia walk ustalono na 1 VIII 1944 nagodzinę 17.00. W pierwszych starciach powstaniawzięło udział ok. 23 tys. żołnierzy. AK dysponowaław Warszawie ok. 50 tys. ludzi, z czego jedynie ok.10% było uzbrojonych, niemal wyłącznie w brońkrótką. Do żołnierzy AK dołączyły jednostki
Narodowych Sił Zbrojnych (800 żołnierzy) i AL (500żołnierzy), czynny udział w powstaniu wzięła ludnośćcywilna miasta.
Niemcy dysponowali w Warszawie garnizonemliczącym ok. 20 tys. żołnierzy i policjantów, którymógł być wspierany przez jednostki udające się nafront niemiecko-radziecki. Od 4 sierpnia doniemieckiego garnizonu napływały posiłki, z którychsformowano korpus liczący ok. 25 tys. żołnierzy,dowodzony przez generała E. von dem Bacha.W sumie w tłumieniu powstania warszawskiego wzięło
udział ok. 50 tys. żołnierzy niemieckich.Dowódcą powstania mianowano pułkownika (od 14września generała brygady) A. Chruściela (Montera).Do 3 sierpnia w rękach polskich znalazła się większaczęść Śródmieścia z Powiślem, Stare Miasto, Żoliborz,Mokotów i 3 enklawy na Ochocie. Nie zdołano jednak opanować Cytadeli, Dworca Gdańskiego i lotniska naOkęciu.
Walki na Pradze i na WoliJuż 2 sierpnia załamało się powstanie na Pradze,
silnie obsadzonej przez przyfrontowe jednostki
niemieckie. Niemcy zachowali kontrolę nadwszystkimi liniami kolejowymi i mostami na Wiśle.
5/9/2018 Chrząszcz - Sierpień 2011 (nr 65) - slidepdf.com
http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-sierpien-2011-nr-65 3/12
CHRZĄSZCZ NR 8 (6)
3
5 sierpnia inicjatywa przeszła w ręce niemieckie.Rozpoczęte w tym dniu uderzenie na Wolę i Ochotęmiało na celu przebicie arterii komunikacyjnych na liniiwschód-zachód i połączenie się z walczącymiw okrążeniu w rejonie ratusza i Ogrodu Saskiegooddziałami generała R. Stahela.
12 sierpnia Niemcy rozpoczęli natarcie na Stare
Miasto bronione przez 9 tys. żołnierzy. W walkach oStarówkę hitlerowcy użyli najcięższego sprzętuwojennego: wielkokalibrowej artylerii i lotnictwa.Generalny szturm Niemców na Stare Miasto rozpocząłsię 19 sierpnia, jego celem było otwarcie komunikacji
przez most Kierbedzia.Pomimo kilkakrotnie podejmowanych prób nie
udało się powstańcom rozbić pierścienia niemieckiegootaczającego Stare Miasto. Niepowodzenie tych akcjiwymusiło decyzję o ewakuacji kanałami, 2 wrześniaostatnie oddziały opuściły Stare Miasto. Powstańcywalczący w Śródmieściu po zaciętych walkach zdobyliważne niemieckie punkty oporu, m.in.: Pałac Staszica(11 sierpnia), gmach Polskiej Akcyjnej SpółkiTelefonicznej (20 sierpnia), Komendę Policji naKrakowskim Przedmieściu (23 sierpnia).
5 września Niemcy rozpoczęli powstrzymany przez powstańców atak wzdłuż Alei Jerozolimskich, pomiędzy Nowym Światem a Marszałkowską. 6 września padłoPowiśle. Brak perspektyw na pomyślny rozwój dalszychwydarzeń i poniesione w toku dotychczasowych walk
straty skłoniły Komendę Główną AK do podjęciaw dniach 9-10 września rozmów kapitulacyjnych z Niemcami.
Postawa Armii Czerwonej10 IX 1944 ruszyła radziecka ofensywa
w kierunku Warszawy. W nowej sytuacji Polacyzerwali prowadzone wcześniej rozmowy w sprawiekapitulacji. Ofensywa Armii Czerwonej zatrzymałasię jednak po drugiej stronie Wisły, a rząd radzieckiodmówił zgody na lądowanie na lotniskach
pozostających pod kontrolą Armii Czerwonejsamolotów alianckich mających dostarczaćzaopatrzenie walczącym powstańcom.
11 września Niemcy przerwali połączenieCzerniakowa ze Śródmieściem. W dniach 16-21września przeprowadzono w rejonie Czerniakowa,Powiśla i Żoliborza desant żołnierzy 2 i 3 dywizji
piechoty Pierwszej Armii Wojska Polskiego zzajętej 14 września przez wojska radzieckie Pragi.W sumie przez Wisłę przeprawiono 5 batalionów,które utworzyły przyczółki na Czerniakowiei Żoliborzu, nie zdołały ich jednak utrzymać.
Ze względu na brak odpowiedniego wsparciaartyleryjskiego operacja (w której poległo blisko 3tys. żołnierzy) zakończyła się niepowodzeniem. 23września skapitulował Czerniaków, jedyny zajęty
przez AK rejon przylegający do Wisły.Po zaciętych walkach w dniach 24-26 września
padł Mokotów, 30 września - Żoliborz.Tego samego dnia w Ożarowie rozpoczęły się
rokowania kapitulacyjne. 2 października
w kwaterze generała E. von dem Bacha podpisanoakt kapitulacji. W dniach 3-5 października oddziały powstańcze złożyły broń i poddały się Niemcom.
Straty powstańcze ocenia się na 18 tys. zabitychi zaginionych, 25 tys. rannych. Do niewoli dostałosię ok. 15 tys. żołnierzy i oficerów, w tymmianowany naczelnym wodzem generał T.Komorowski ( Bór ). Straty ludności cywilnejwyniosły ponad 180 tys. zabitych (głównie
pomordowanych). Niemcy stracili w walkach 10tys. zabitych, 6 tys. zaginionych, 9 tys. rannych
oraz ok. 300 pojazdów opancerzonych.n.
Aleksander PrzysadaOCALIC OD ZAPOMNIENIA
Władysław Drabik ps. ,,Wicher”(1916 – 1944)
W gronie nauczycieli – absolwentów Seminarium Nauczycielskiego i uczniów starszych klasGimnazjum nr 502 w Szczebrzeszynie, którzy od
początku wojny organizowali struktury podziemiai ruch oporu w Szczebrzeszynie i sąsiednichgminach (Sułów i Radecznica),
5/9/2018 Chrząszcz - Sierpień 2011 (nr 65) - slidepdf.com
http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-sierpien-2011-nr-65 4/12
4
CHRZĄSZCZ NR 8 (6)
szczególną rolę odegrał nauczyciel Władysław Drabik ps. ,,Wicher”, syn Wojciecha i Agnieszki z Bieleckich,mieszkaniec Przedmieścia Zamojskiego.
Jako nauczyciel pracował przed wojną w kilkuszkołach na Zamojszczyźnie, między innymiw Skierbieszowie. W czasie okupacji pracowałw szkole w Źrebcach aż do czasu zamknięcia przez
Niemców w 1942 roku szkół podstawowych. Późniejorganizował tajne nauczanie w gminie Sułów. W tymczasie nauczyciele, narażając swoje życie, starali sięw miarę możliwości realizować polski programnauczania, a nie ten wyznaczony przez niemieckichokupantów.
Ks. prof. Czesław Bartnik ( w czasie okupacjiuczeń szkoły w Źrebcach)w książce Mistyka wsi napisał: ,, Pod względem merytorycznym nie byłożadnego znaku, że jest to nauka w Generalnym
Gubernatorstwie dla okupowanych PolskichObszarów, jak to pisało na świadectwie. (…) Dninauki były jakieś szare, smutne, trwożliwe – czy niewpadną Niemcy ? Czy nie zabiorą nam podręczników,czy nie aresztują nauczyciela ? Wiele dni nauki
przepadło, na wieść o żandarmerii uciekaliśmy dodomów, nauka nie mogła być systematyczna. PanWróbel ( w konspiracji komendant placówki Sułów
ps. ,,Beton” kolega Wł. Drabika) uczył naswszystkiego: religii, polskiego, geografii, nauki o
przyrodzie, arytmetyki z geografią, rysunków, zajęć
praktycznych, śpiewu i ćwiczeń cielesnych. Dopieronastępnego roku doszedł do pomocy pan WładysławDrabik, również żołnierz AK”.
Wł. Drabik wspólnie z Bolesławem Makarą i Janem Czukiem zorganizowali komórkęwywiadowczą w Przedmieściu Zamojskim, którazdobywane informacje, szczególnie dotyczące pracywojskowego lotniska w Klemensowie, ruchu wojsk niemieckich na trasie Biłgoraj – Zamość, nadzoruniemieckiej administracji nad Cukrownią Klemensów,denuncjowanie niemieckich konfidentów i wiele
innych informacji dotyczących Niemców, przekazywała dowództwu Rejonu AK Szczebrzeszyn.
Ponadto ,,Wicher” jako żołnierz AK ściślewspółpracował z dowódcami oddziałów szturmowychAK, dawnymi kolegami szkolnymi: ,,Norbertem,Janem Krykiem ps. ,,Topola”, Stefanem Goździkiem
ps. ,,Wrzos”, a także Janem Gryglem ps. ,,Jemioła”,który był organizatorem, a Poźniak komendantemwywiadu OP – 9. Znając dobrze teren, z którego
pochodził, współpracował z punktami i komórkamikontaktowymi. Znajdowały się one u StanisławaKoprowiaka, przedwojennego ogrodnika gimnazjum inauczycieli Jana Kota i Franciszka Chmiela , którzymieszkali przy szosie Rozłopskiej.Ta współpraca pomogła, w okresie wysiedleń,
wielu mieszkańcom Przedmieścia Zamojskiego w przejściu na teren gminy Sułów i kontynuowaniedziałalności konspiracyjnej.
Bliskie kontakty i dobra współpraca łączyła,,Wichra” z Piotrem Bohunem – komendantemRejonu Radecznica AK. Były to lata 1940 – 1944.P. Bohun, profesor Gimnazjum 502w Szczebrzeszynie, był pierwszym organizatoremRuchu Oporu w Szczebrzeszynie. Do działalnościkonspiracyjnej wprowadził nawet dr. ZygmuntaKlukowskiego.
Wł. Drabik jako działacz placówek AK wSułowie i Deszkowicach, których komendantem byłtakże nauczyciel Padziński, był jednocześnieżołnierzem AK Rejonu Radecznica. Na terenieRejonu Radecznica stacjonowały oddziały zbrojnedowodzone przez Tadeusza Kuncewicza ps.
,,Podkowa i ,,Wierny”; posiadał na stałe dwaoddziały szturmowe, a okresowo nawet trzy. Jednymz oddziałów szturmowych, na stałe, dowodził,,cichociemny” Hieronim Dekutowski, a pozostałymi,,Podkowa”.
Dużo akcji zbrojnych przeciw Niemcom, naterenie południowo – wschodniej Zamojszczyzny,
przeprowadzał ,,Podkowa” na czele kompanii,w której w dużej części służyli niezdekonspirowanimieszkańcy z okolicznych miejscowości. W nocywalczyli, a w dzień po powrocie do domów
pracowali na roli rodziców lub w okolicznychurzędach i zakładach pracy. Ich udział w akcjachzbrojnych utrzymywany był w głębokiej tajemnicy zobawy przed okrutną zemstą Niemców na ichrodzinach. Dlatego właśnie uczestników akcji niewymieniał w Dzienniku z lat okupacji dr ZygmuntKlukowski.
Właśnie z żołnierzami tego oddziału w wielunocnych starciach z Niemcami brał udział nauczyciel,,Wicher”. W jednej z takich akcji odniósł poważnerany. Przez dłuższy czas ukrywany był przez
członków zbrojnej placówki Źrebce i leczony przezlekarza oddziałów leśnych doktora StefanaJóźwiakowskiego ps. ,,Jaga”, i powoli wracał dozdrowia.
Ks. Czesław Bartnik w Mistyce wsi str. 241 piszena temat tego wydarzenia: ,, … Drużyna zbrojna nawsi ( red. Źrebce) liczyła 12 osób, dowodził Józef Bartnik ps. ,,Czarny”. … Przez pewien czas równieżleżał w kuchni ranny partyzant po jakiejś akcjinocnej na żandarmerię. Mówiono mi, że to dalekikuzyn, który spadł z fury i coś mu się w środkuoberwało. Ale widziałem zmianę bandaży. Był toWładysław Drabik ,,Wicher”. … Spotkałem godopiero uzbrojonego jako partyzanta AK w maju1944 roku w Radecznicy.”
5/9/2018 Chrząszcz - Sierpień 2011 (nr 65) - slidepdf.com
http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-sierpien-2011-nr-65 5/12
CHRZĄSZCZ NR 8 (6)
5
Również Jan Grygiel w książce Związek Walki
Zbrojnej w Obwodzie Zamość 1939 – 1944w opisie Rejonu Radecznica zapisał: ,, W Źrebcach
była drużyna 9 ( około 12 ludzi ) pod dowództwemFranciszka Bartnika ,,Czarnego”. Punkt kontaktowy
był w szkole oraz w mieszkaniu Michała Bartnika(ojciec ks. Czesława Bartnika ). Nauczycielka zeŹrebiec i Michał Bartnik przechowywali przez czterytygodnie rannego nauczyciela Władysława Drabika,,Wichra”.
Po wyzwoleniu ,,Wicher” bierze udział w walkachz Niemcami aż do końca wojny.W 1944 roku w lipcu uczestniczy w bitwachoddziałów AK z wycofującymi się wojskaminiemieckimi między Mokremlipiem a Radecznicą i pod Szperówką koło Szczebrzeszyna. 25 lipca 1944roku z oddziałami 9 pułku AK dowodzonymi przez
Tadeusza Kuncewicza ps. ,,Podkowa i ,,Wacława” przy współudziale zbiorczej kompanii 27 dywizjiwołyńskiej, liczącej 156 osób, dowodzonej przezlegendarnego Persza ps. ,,Głaz”, ,,Wicher” wyzwalałspod okupacji niemieckiej swoje miastoSzczebrzeszyn.
Po wyzwoleniu Szczebrzeszyna i Zamojszczyzny,a w 1945 roku całej Polski następuje siłowy, oparty na
przemocy, proces budowy podstaw ustrojowych PRLi umacniania rządów komunistycznych przyaktywnym poparciu ZSRR. Jednocześnie rozpoczyna
się bardzo trudny, wręcz tragiczny, okres w życiudziałaczy i żołnierz AK, zwłaszcza tych, którzy za jedyny legalny rząd uważali emigracyjny rząd Polskiw Londynie.
W Szczebrzeszynie i na Zamojszczyźnie po przymusowym rozbrojeniu oddziałów szturmowychAK przez komunistów i NKWD, część żołnierzyzostaje siłą wcielona do Ludowego Wojska Polskiegoi wysłana na front, wielu uznanych zaniebezpiecznych zostało aresztowanych i osadzonychw więzieniach lub zesłanych na Sybir, a część, aby
uniknąć aresztowania, musiała się ukrywać i żyć ponownie w konspiracji.
,,Wicher”, z uwagi na wykonywany zawódnauczyciela oraz działalność społeczną i polityczną wczasie wojny, był powszechnie znany, a przez torozpoznawalny. Dlatego już 31 października zostałrozpoznany na szosie w Rozłopach, w czasie
prowadzonej rozmowy z inż. Antonim Pomarańskim,i aresztowany przez peperowska milicję. Następnie
przywieziono go furmanką do Szczebrzeszyna, gdzie przed ratuszem, we wtorek 31 października, w dzieńtargowy, na oczach tłumu, został zastrzelony przez
jednego z policjantów.
Śmierć niezasłużona i nagła w mieście, którewcześniej wyzwalał, wywołała powszechny smutek i oburzenie społeczeństwa, a w szeregach kolegówżołnierzy AK ból i chęć odwetu.
Dr Zygmunt Klukowski w swoim Dzienniku z lat
okupacji pod datą 2 listopada 1944 roku zanotował:,,Śmierć ,,Wichra”, który padł zabity przez milicjanta,wzburzyła szeregi naszych żołnierzy. Zlikwidowaniemilicjantów w Sułowie miało nastąpić jeszcze tegosamego dnia. Coś jednak przeszkodziło temuzamiarowi, zabity został tylko jeden – nie wiem przezkogo. Wczoraj natomiast o godzinie 15 – ej
przeprowadzono już dobrze obmyślaną akcję na cały posterunek milicjantów, peperowców w Sułowie.Zlikwidowano siedmiu. Komendant Magdziak,najgorszy z nich, ukrył się na strychu i przez to sięuratował ( na razie )”.
Władysław Drabik ,,Wicher” został pochowanyw Szczebrzeszynie na wojskowym cmentarzu pośród poległych w walce z Niemcami żołnierzy i kolegów partyzantów . Został pozbawiony życia przez,,swoich”. Był pierwszą ofiarą komunistycznychmilicjantów – Polaków – już w wodzyskującej wolność Polsce. Na jego grobie znajdujesię tabliczka: Drabik Władysław żołnierz AK Oddział ,,Podkowy” zabity przez Milicję 31
października 1944 roku.Do napisania tej notatki skłoniła mnie konieczność
utrwalenia pamięci „Wichra” wśród młodego pokolenia - mieszkańców tej ziemi, o wolność którejwalczył . W rodzinnej miejscowości żyje zaledwiekilka, a może kilkanaście osób, które pamiętają goi posiadają jakąś wiedzę o jego życiu i śmierci. Jego
brataniec Stanisław Drabik wraz z rodziną kultywują pamięć o zamordowanym stryju – jednym z bohaterów tamtych czasów.
Aleksander Przysada
Starostwo a powiatW dzisiejszym podziale administracyjnym kraju
jedną z jego jednostek jest powiat, którego pracą kieruje starosta. Nie zawsze tak było, powiati starostwo przez długie wieki były odrębnymi
jednostkami.Poniższe opracowanie pokazuje w bardzo dużym
skrócie proces kształtowania się starostw i powiatóww historii Polski. W rzeczywistości był to procesdługi, przebiegający nie tylko wg z górysformułowanych koncepcji, ale nieraz samorzutniei różnie w poszczególnych dzielnicach Polski,
wywoływany przez potrzeby rozwijającego się kraju.Pominąłem tu rolę województw, które byłyformacjami obronnymi, wojskowymi,
5/9/2018 Chrząszcz - Sierpień 2011 (nr 65) - slidepdf.com
http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-sierpien-2011-nr-65 6/12
6
CHRZĄSZCZ NR 8 (6)
niezwiązanymi dawniej z powiatami i starostwami.Przed utworzeniem państwa starostą (od słowa
stary, starszy) nazywano u słowian naczelnikarodu, który również „z urzędu” zarządzał ichgrodem. Później wybitniejsi czy bardziejwojowniczy z nich przyłączali do swojej ziemiziemie sąsiednich rodów, a z czasem i całe
plemiona. Utworzona w ten sposób dziedzina była prywatną własnością ich władcy. Przy stosunkowomałym obszarze, władca osobiście nią zarządzałi sprawował sądy.
Jednak w miarę wzrostu terytorium i ludnościmusiał szukać sposobu na rządzenie w sposób
pośredni. Tym pośrednim ogniwem zostaligrododzierżcy znaczniejszych grodów, które terazstały się nie tylko miejscami obronnymi, lecz takżeośrodkami administracyjnymi. Tak powstawały
późniejsze kasztelanie i kasztelanowie.Kraj nadal wzrastał terytorialnie przez przyłączanie w sposób pokojowy lub na drodze podbojów ziem sąsiednich plemion. A także pozyskiwanie ich w innej formie jak np. Śląska,który jako lenno otrzymane od cesarzaniemieckiego było we władaniu królów polskichdo 1290 r. lub wiana wnoszonego przezmałżeństwo z córkami ościennych władców. Do
pierwszej prowincji, Wielkopolski powiększonej zczasem o Kujawy, doszła prowincja Małopolska
wniesiona prawdopodobnie w wianie przez czeską księżniczkę Emildę poślubioną BolesławowiChrobremu. Potem doszły dwie dalsze prowincje:Podolska i Ruska. Do zarządzania prowincjami
powołano pełnomocników królewskich zwanychstarostami generalnymi. Starostowie ci posiadaliwładzę administracyjną i sądowniczą, scedowaną na nich przez władcę, a siedzibami ich były stolice
prowincji.W miarę dalszego rozwoju osadnictwa, wzrostu
liczby miast, wsi i ludności prowincje okazały się
zbyt duże do sprawnego zarządzania nimi przezstarostów, a szczególnie - do osobistegosprawowania sądów. Powołano zatem w każdej z
prowincji po kilka Sądów Ziemskich. Z terytoriów położonych w orbicie działania tych sądów powstawały jednostki mniejsze niż dotychczasowe prowincje-- Ziemie. Ziemie nie miały z góryokreślonych granic, w praktyce granica przebiegałatam, dokąd działał dany sąd ziemski. Np.w granicach prowincji Ruskiej powstały 4 ziemie:Sanocka, Przemyska, Halicka i Chełmska zeSzczebrzeszynem.
Sądy Ziemskie nie były przywiązane do orzekaniaw jednym miejscu danej Ziemi. Utrwalił się zwyczajodbywania ich systematycznie, w z góry wyznaczonymterminie, w dwu do czterech miejscowościach.Miejscowościami tymi były znaczniejsze miasta, którezaczęto nazywać powiatami. Nazwa powiat, jak mówią
językoznawcy, wywodzi się od słów „dnia powietnego”,czyli wiecowego. Z czasem powiaty wyparłydotychczasowe kasztelanie, choć utrzymali się tytularnikasztelanowie, jako członkowie senatu.
W Ziemi Chełmskiej były dwa powiaty: w Chełmiei Krasnymstawie. Do tego drugiego należałSzczebrzeszyn mający, wg prof. Janeczka, połączenie zeswym miastem powiatowym drogą wiodącą przezMichalów, przeprawę przez Wieprz międzyMichalowem a Deszkowicami, i Tarnogóra. Zamościa
jeszcze wtedy nie było.
Nie zniknęły jednak starostwa i starostowie, od XIVwieku pełniły rolę zarządów dóbr królewskich -królewszczyzny. Z dawnej własności królewskiej, czylicałego kraju, z biegiem czasu część ziemi i miast
przeszła w ręce szlachty. W części, która pozostawaławłasnością króla utworzono starostwa, jako jej zarządy.Starostwa te nie miały żadnego związku z powiatami,ani terytorialnie, ani personalnie.
Były dwa rodzaje starostw. Miasta będącewłasnością króla tworzyły starostwa grodzkiezarządzane przez urzędników zwanych starostami.
W ich kompetencji było zarządzanie administracją rządową, skarbową i policją, wykonywanie władzysądowniczej w stosunku do przestępstw porządkowych,wykonywanie wyroków wszystkich instancji sądowych.Początkowo starostwa nadawano w zarząd dożywotnio.
Drugie to starostwa niegrodowe, ziemskie, którychużytkownicy nie mieli jurysdykcji starościńskiej,chociaż grzecznościowo nazywano i ich starostami.
Dzisiaj powiedzielibyśmy, że starostwa z czasemzaczęły działać w systemie komercyjnym. Mianowiciekról zaczął starostwa wydzierżawiać, dawać za zasługi
lub w zastaw za otrzymane pieniężne pożyczki.Jako przykład przytaczam za „Opisaniem Miast
Królestwa Polskiego” następujący zapis:„Za Rzplitej (uwaga -przedrozbiorowej) Mszana byłastarostwem niegrodowym w powiecie Szczyrzyckim.W roku 1770 należały doń Mszana z folwarkiem,Słomka, Glisne i Mieścisko. Od roku 1761 posiadał jeIgnacy Zboiński, kasztelan płocki, opłacając zeń kwarty2.135 złp., a hiberny złp.1527”.
A wiec Mszana była starostwem niegrodowym,własnością króla, który mógł je panu Zboińskiemu na
pewien czas wydzierżawić lub dać za jakieś zasługi.
5/9/2018 Chrząszcz - Sierpień 2011 (nr 65) - slidepdf.com
http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-sierpien-2011-nr-65 7/12
CHRZĄSZCZ NR 8 (6)
7
W literaturze np. w „Trylogii” mamy często przynazwisku bohaterów powieści tytuły: starosta taki,starosta taki. Szlachta walczyła o to, aby dostać odkróla lub chociaż wydzierżawić starostwo. Dlaczego -
poniżej.Dochód z tych starostw był przeznaczony na
utrzymanie wojska broniącego południowo-wschodnie rubieże Rzeczypospolitej przed Turkamii Tatarami. Wojsko to nazywano Kwarcianym, boutrzymywane było z KWARTY- daniny 1/4 dochodustarostw. HIBERNA to dodatkowa danina nautrzymanie wojsk w okresie zimowym. Wysokośćopłat była ustalana na podstawie dokonywanych co 5lat lustracji dóbr. Razem Ignacy Zboiński tenutariusz(dzierżawca) starostwa mszańskiego, oddawał królowi- państwu z tego starostwa 3662 złp. Resztę około5.000 złp. zatrzymywał na pokrycie kosztów i
swój zysk. Koszty nie były zapewne zbyt wysokie, bowiem gros robocizny wykonywali pańszczyźnianichłopi. Było, o co zabiegać.
Król najczęściej rozdawaniem starostw kupowałsobie lojalnych zwolenników. Większości starostwdostawali magnaci-- byli najbardziej pożądanymistronnikami.
W Polsce wykształcił się inny system niżw feudalnej Europie, gdyż do majątków będącychwłasnością szlachty król nie posiadał żadnych praw.Jedynym wyjątkiem podobnym do feudalizmu
europejskiego była włość Szczebrzeska, któraw całości była własnością jej właściciela. Zamieszkałatam szlachta była jego wasalami, co m.in. oznaczało,że nie posiadała prawa własności, a tylko zarządzałafolwarkami z woli właściciela.
Romuald Kołodziejczyk
Żyją wśród nasSą naszymi sąsiadami, mijamy ich na ulicach, często
nie mając świadomości, że to ludzie niezwykli.
Niektórzy są uznanymi artystami, inni rozwijają swoje pasje w ciszy własnego domu.
W roku 2011 chcemy Państwu przybliżyć ciekawsze
postaci naszego miasta i okolic.
O Stanisławie Karpowiczu i jegomalarstwie
Proszę przedstawić Czytelnikom „Chrząszcza”artystyczną rodzinę Karpowiczów ze Szcze-brzeszyna. Na czym polega fenomen Pańskiej
rodziny?
Urodziłem się w Szczebrzeszynie, tu pracujęi mieszkam wraz z rodziną: żoną Moniką i synami – Mikołajem i Michałem. Malarstwo od zawsze byłoi jest moim źródłem utrzymania, życiową pasją i przyjemnością. Niekoniecznie w tej kolejności.
Pyta Pani o „fenomen naszej artystycznej rodziny”.To prawda. Z całej naszej piątki tylko jeden z braci nie
para się malarstwem. Pozostali: Mirek, Janusz,nieżyjący już Sławek (profesor krakowskiej AkademiiSztuk Pięknych, zm. 2001 r.) w mniejszym lubwiększym stopniu związali swoje życie ze światemsztuki. Każdy z nas wybrał swoją drogę indywidualnie,doskonaliliśmy umiejętności w różny sposób, także
i w naszej codziennej pracy kierujemy się odrębnymi,malarskimi celami. Warto dodać, że również młodsze,kolejne, pokolenie Karpowiczów podąża tym tropem.Malarstwo uprawiają córki Sławka, absolwentkikrakowskiej ASP: Joanna Karpowicz (dyplom - 2001r.) i Katarzyna Karpowicz - Szymerkowska (dyplom – 2010 r.), córka Mirka, Paulina Karpowicz-Heliosz(dyplom – 2001 r.). Talent odziedziczył także jegostarszy syn, Szymon – uczeń liceum plastycznegow Krakowie. Malarką jest również żona Sławka, AnnaKarpowicz – Westner.
Faktem jest, że malarstwo jest naszym „wspólnymmianownikiem”. Nie wiem jednak, czy można tonazwać „fenomenem”, bo na takie określenie zasługują zjawiska wyjątkowo rzadkie, tymczasem w samymSzczebrzeszynie jest więcej takich rodzin z malarską tradycją. Warto wspomnieć choćby obdarzoną wielką wrażliwością malarską artystkę i nauczycielkę sztuki,
panią Zofię Kowalską oraz jej syna i wnuka – takżemalarzy. Jest też malująca rodzina Królów. Takich
przykładów można jeszcze wymienić wiele.I wreszcie, są mieszkańcy Szczebrzeszyna, którzy
wkładają ogromną energię w rozwój artystyczny tegomiejsca – świetnie reprezentują miasto,
5/9/2018 Chrząszcz - Sierpień 2011 (nr 65) - slidepdf.com
http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-sierpien-2011-nr-65 8/12
CHRZĄSZCZ NR 8 (6)
8
Piotr Kołodziejczyk, właściciel i animator autorskiejgalerii przy Synagodze oraz „nowi osadnicy”,artystyczne duo prowadzące galerię na ulicyKlukowskiego – Barbara Czapiga i MariuszDrohomirecki.A Pana artystyczna sylwetka? Czym jest dla Panamalarstwo?Zadała Pani pytania jednocześnie trudne i proste. Niezamierzam się zagłębiać w intelektualne wywody,
jestem zdania, że malarz nie jest od opowiadania,tylko od malowania. W malarstwie ważna jest dlamnie zarówno umiejętność inteligentnej obserwacji,niezbędnej do portretowania natury, człowieka, jak i umiejętność interpretacji obserwowanych rzeczy.Ci, którzy mają w pogardzie rzemiosło, mylą się. Botak jak muzykowi nigdy dosyć doskonalenia technikigry na instrumencie, tak samo dla malarza
doskonalenie techniki stanowi podstawę rozwoju.Rzemiosło w połączeniu z „duszą” daje dobry obraz.Sama „dusza” nie wystarczy. „Dusza” bez rzemiosła
jest uwięziona. Dlatego bawią mnie określenia o pogardliwym zabarwieniu „kopista”, „realista” -w odniesieniu do malarstwa, które bazuje narealistycznym studium. Wydaje mi się, że płyną zlęku przed konfrontacją z tym, co od wiekówstanowiło barierę pomiędzy malarstwemartystycznym i amatorskim.Czy te określenia, „kopista”, „realista” są zgodne
z Pana samooceną?Kopiowanie jest ważnym elementem malarskiejedukacji. Uczyć się można przez całe życie.Spędziłem jakiś czas w różnych miejscach naświecie. We Francji, w Hiszpanii oglądałem obrazyWielkich Mistrzów w wielu muzeach. Tegodoświadczenia, „żywego kontaktu” nic nie zastąpi,żadna reprodukcja. Dążenie do takiego mistrzostwa,nauka poprzez studium tych wspaniałych dzieł todoświadczenie, które nie tylko wzbogaciło mójwarsztat, ale i pozwoliło mi, w sposób analityczny,
pogłębiony, docenić geniusz artystów takich jak Velasquez, Degas, Renoir, Wyczółkowski, Mehoffer,Brandt.Kiedy praca twórcza daje Panu największą satysfakcję?Są takie motywy malarskie, które są dla mnieszczególnie interesujące – na przykład portret. Dlamnie malowanie portretu jest czymś mistycznym.Cały życiorys człowieka, jego historia, odrębność,charakter są wpisane w twarz. Malując można toodkryć.
Które swoje dzieła najbardziej Pan ceni?Te, które tkwią w mojej głowie, a których jeszczenie namalowałem.
Zapisała Joanna Dawid
Kino objazdowew gminie Radecznica w latach 60 – 70
ubiegłego wieku.
Graliśmy filmy krajów socjalistycznych, które zawsze kończyły się wielkim happy endem. Film
amerykański to był realizm kapitalistyczny
i niejednokrotnie kończył się jakąś tragedią,wypadkiem i tak dalej... My musieliśmy grać filmyrealizmu socjalistycznego, a w realizmie
socjalistycznym czasem zaczynało się byle jak, ale zawsze kończyło szczęśliwie. Były czeskie filmy,
stąd powstało przysłowie "czeski film, nikt nic niewie", bo te filmy były takie byle jakie, chociaż
trafiały się i dobre filmy. Filmy amerykańskierzadko do nas przychodziły, bardzo rzadko. To było
wielkie coś jak na tamte czasy – kino w gminie
Radecznica. ***
5/9/2018 Chrząszcz - Sierpień 2011 (nr 65) - slidepdf.com
http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-sierpien-2011-nr-65 9/12
9
Kino na terenie gminy Radecznica założyliśmyw Dzielcach w 1961 roku. To było latem. Do wsi
przyjechali przedstawiciele Powiatowej KomendyStraży Pożarnej w Zamościu, zobaczyli świetlicę,kazali wybudować kabinę przy świetlicy, bo kabinynie było, musiała być na zewnątrz ze względów
bezpieczeństwa – wtedy były takie filmy, które sięłatwo paliły, więc mogło dojść do tragedii.Zbudowaliśmy kabinę, strażacy to zrobili. Przyjechali
ponownie celem wybrania przyszłych pracowników.Po rozmowie z kandydatami, którzy nie odpowiadaliich wymaganiom, wybrano mnie jako kierownikakina, pełniłem wtedy także obowiązki naczelnikaochotniczej straży pożarnej w Dzielcach.
Moja przygoda z kinem trwała przez 11 lat. Najpierw było to kino stałe, seanse odbywały siętylko w naszej świetlicy, filmy wyświetlano w każdą niedzielę. Było 100 miejsc, ale nieraz na seans
przychodziło i 150 osób, więc dostawialiśmy ławki,chociaż było to zabronione. Nasza świetlica była
jednak bezpieczna, ponieważ drzwi wejścioweotwierały się bezpośrednio na zewnątrz i drugie nakorytarz. Jako ciekawostkę dodam, iż nie było wtedywe wsi prądu, podobnie jak na terenie całej gminyRadecznica, przywieźli więc z Lublina agregat
prądotwórczy, w którym zamontowany był silnik na benzynę. Kupowaliśmy benzynę. Był kierownik kina,
był operator i agregadzista. Operatorów mieliśmydwóch. Najpierw był Bolesław Kamiński, on już nieżyje, potem wyjechał do Płocka i pracował w kinie.To był bardzo dobry operator. Znał się na wszystkim.Potem operatorem był Murawiec, też dobrze się z nim
pracowało.Kino stałe funkcjonowało w latach 1961 –
1964. W roku 1964 gmina została zelektryfikowana, był prąd. Agregat pozostał ten sam, tylko trzeba byłozmienić lampy projekcyjne. Agregat wytwarzał prądstały, w sieci mieliśmy prąd zmienny, więc trzeba
było zmienić lampy i wtedy zrobili z nas tzw. "kino półstałe".Zmienił się termin wyświetlania filmów.
W Dzielcach wyświetlano filmy w niedziele,w Czarnymstoku -we wtorki, w środy - w Latyczynie,w czwartek - w Gorajcu – Zastawie, w piątek-w Gorajcu Stara Wieś, w soboty graliśmy filmyw położonym nieopodal Dzielec Zaburzu. Jeździliśmykonikami. Było kilku wozaków, ale zdarzało się tak,że nie mogli pojechać, bo coś im tam wypadło, więckierownik kina (w mojej osobie oczywiście) zaprzęgał
swojego konia i jechał.W okolicy nie było żadnej porządnej szosy
(jedyna porządna droga w tamtym czasie na terenie
gminy znajdowała się na odcinku Radecznica – Mokrelipie, później zbudowano z Dzielec doRadecznicy) , błoto, przepaść, jesień i zima, i mróz,a wiosną roztopy, jednak jeździliśmy. Zdarzało siętak, że i operator zachorował, no to kierownik kinai aparat potrafił obsłużyć. Rzadko się zdarzało, kiedy
ja chorowałem. Praca kierownika objazdowegokina wymagała ode mnie dużego zdyscyplinowania,
bowiem oprócz niej prowadziłem jeszcze niedużegospodarstwo rolne (ok. 4,5 ha, w tym 1 ha łąki),moja żona pracowała w szkole jako nauczycielka.Trzeba było zająć się gospodarką. Do domu,zwłaszcza w okresie letnim, wracałem dość późno, boskoro seans zaczynał się ok. godz. 22.00, trwał zaś dodwóch godzin (bo jeszcze dodatek, KronikaFilmowa), to zanim dojechałem z Czarnegostoku, czyinnej miejscowości do domu, trochę czasu upłynęło.Byłem młody i jakoś dawałem radę. Dużą mobilizacją był dla mnie szacunek, jakim darzylimnie i pozostałych pracowników kina mieszkańcygminy za naszą pracę. Zatem nigdy nie mogło się tak
przydarzyć, by w danym dniu, w wyznaczonejmiejscowości nie odbył się seans filmowy. To byłarzecz nie do pomyślenia, szczególnie wymagającą
publiczność mieliśmy w Czarnymstoku. Nafilmy przychodziło dużo ludzi. Publiczność była
bardzo zdyscyplinowana. Jeśli czasem podczas
projekcji filmu padały jakieś komentarze,wystarczyło, że powiedziałem: proszę Państwa, proszę o spokój i robiło się cicho jak makiem zasiał.Dzisiaj jest to rzecz raczej nie do pomyślenia.
Miałem w Czarnymstoku znajomego, podobnie jak ja naczelnika straży, Feliksa Smotra.Jego siostra Marianna przynosiła zawsze klucze odremizy strażackiej, gdzie wyświetlane były filmy,więc nie musiałem za każdym razem chodzić do pp.Smotrów po klucz, a także przed rozpoczęciem filmu(we wtorki rano) rozwieszała przy szkole afisze
informujące o tym, o której godzinie i jaki film będziewyświetlany. Za naszą pracę otrzymywaliśmy pewne,comiesięczne wynagrodzenie. Pieniądze przychodziły
pocztą. Opłacałem z nich także wozaka. Gdydowiedzieli się o tym w Zarządzie, zaczęli przysyłać
pieniądze także dla niego. Po prostu, tak socjalizmuważał, że naród musi być oświecony, więc nawszystko znajdowały się środki. Pozwolę sobie nataką mała uwagę w tym miejscu, iż dzisiaj jestznacznie gorzej. Jak nie ma zysku, to się nie opłaca.Wtedy robiło się wszytko dla innych.
Niezależnie od tego graliśmy także filmyw szkołach, w Czarnymstoku, gdzie obowiązkikierownika szkoły pełniła p. Maria Zielonka,
CHRZĄSZCZ NR 8 (6)
5/9/2018 Chrząszcz - Sierpień 2011 (nr 65) - slidepdf.com
http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-sierpien-2011-nr-65 10/12
CHRZĄSZCZ NR 8 (6)
10
w Gorajcu Stara Wieś. Jechało się w czasie lekcji,umawiało z kierownikiem szkoły i grało filmw szkole. Były specjalne filmy dla dzieci.
Przez Wojewódzki Zarząd Kin w Lublinie,któremu podlegaliśmy personalnie, byłemzobowiązany do sporządzania comiesięcznegoharmonogramu: tego i tego dnia, o tej i o tej godzinie
(a godziny zmieniały się zależnie od pory roku, latemzaczynało się wyświetlanie filmu o 22.00, zimą o 22.00 kończyło) w takiej i w takiej miejscowości będziewyświetlany taki a taki film... . Pracownicy ZarząduKin mieli prawo wsiąść w samochód i przyjechać, by
przeprowadzić kontrolę. Nigdy mnie ta przyjemnośćz ich strony nie spotkała, chociaż zawsze byłem nataką ewentualność przygotowany.
Filmy dostawaliśmy z WojewódzkiegoZarządu Kin w Lublinie. Przesyłane były kolejne z
jednego kina do drugiego – nam przysyłali filmy z Niewirkowa. Niewirków, to taka wioska kołoZamościa, tam było kino podobne do naszego. Niewolno było przekroczyć terminu, jeśli z Niewirkowa
przysłali nam film za późno, zgłaszaliśmy ten faktw Zarządzie, no i wtedy ci z Niewirkowa otrzymywalireprymendę, tak, że już więcej nie opóźniali się z
przesyłką.Jako kierownik kina sprzedawałem bilety, ot
tak, z kieszeni... Nie było kasy. Bilety były na krążku,urywało się bilet wraz z kontrolką i pieniądze do
kieszeni. Oczywiście na piśmie sporządzałem raport,ile biletów (od jakiego do jakiego numeru) w danejmiejscowości sprzedałem. Stałem w drzwiach i każdywchodzący na sale kupował u mnie bilet. Ten, cowszedł ,już nie wychodził, a jeśli musiał wyjść, to itak każdego znaliśmy. Bardzo często filmy byłydozwolone od lat osiemnastu, więc rodziły się małe
problemy, czy na taki film wpuścić młodzież zmiejscowej szkoły podstawowej. Pamiętam takiezabawne sytuacje, jak p. Marianna Smoter zCzarnegostoku "przemycała" pod fartuchem swoją
córkę Reginę. Taka ostrożność była konieczna zuwagi na kontrole ze strony nauczycieli ze szkoły; jak kontrola przeszła dzieciarnia mogła spokojnie na sali
pozostać. Oczywiście nie na wszystkie filmy pozwalaliśmy wejść. Filmy zazwyczajotrzymywaliśmy wcześniej , więc oglądaliśmy je usiebie, i wtedy wiedziałem, czy mogę pozwolićmłodzieży obejrzeć, czy nie.
Taka sytuacja trwała dokładnie do 30 kwietnia1973 roku. Wszystko zaczęło się powoli kończyć, zewzględu na to, że powoli wstępowała na wieś
telewizja. Ludzie zaczęli kupować telewizory; nie razw Czarnymstoku jedziemy sobie po seansie,
jedziemy furmanką,
a tak od remizy w stronę Gorajca po kolei tuniebieskie światło w oknie, tam niebieskie światło,aha, oni już do kina nie przychodzą, dlatego że jużmają telewizor i tak powoli to wszystko upadło.Bywało tak, że w jednej wsi przyszło kilka osób,w drugiej miejscowości nie przyszedł nikt.
Pojechałem do Zarządu w Lublinie i tłumaczę,
w czym rzecz: w jednej miejscowości przychodzikilka osób, w drugiej wcale, muszę dokonywać
pewnych kombinacji, w tym sensie iż rozpisuje tęobecność na jedną, dwie wioski, to zaczyna być dlamnie uciążliwe. W Wojewódzkim Zarządzie Kin
pracowała wtedy p. Barczak, kadrowa, to onadoradziła mi, abym złożył wymówienie, co teżuczyniłem.
Mój operator po otrzymaniu informacji, żekino funkcjonuje tylko do 30 kwietnia 1973 roku (niewiedział o złożeniu przeze mnie wymówienia, bo to
była taka umowa pomiędzy mną a Zarządem), pojechał do Lublina z propozycją, iż to on obejmiekierownictwo, wtrącił przy tym kilka uwag na mójtemat, że jakoby to mało się staram i temu podobneteksty. Otrzymał odpowiedź, która bardzo gozaskoczyła: "skoro Bizior sobie nie poradził, to pantym bardziej". I tak kino objazdowe, czy jak to sięoficjalnie mówiło półstałe w gminie Radecznicazakończyło swoją kilkuletnią, ciekawą i niezwyklew tamtych czasach potrzebną działalność. Mówiąc
krótko, zwyciężyła telewizja.Poza kinem zajmowałem się jeszczeamatorską działalnością teatralną – mieliśmyw Dzielcach taki mały, zrodzony z potrzeby chwiliteatrzyk, byłem naczelnikiem ochotniczej straży
pożarnej w Dzielcach, ale to temat na oddzielnaopowieść.
Józef Leopold Bizior (Dzielce)
Wieś Dzielce powstała w drugiej połowie XVIIIwieku na ziemiach Ordynacji Zamoyskich na
północno - wschodnich krańcach wsi Gorajec,graniczących z gruntami wsi Zaburze, a na wschodziez ziemiami Błonia i Kawęczyna gm. Szczebrzeszyn.Obszar leżący między tymi granicami był przyczyną sporów i waśni sąsiadujących ze sobą wiosek. Abyzakończyć spór między sąsiadami, hrabina GryzeldaZamoyska sprawująca nadzór nad tymi ziemiami
postanowiła osiedlić na nich siedem rodzin, którewzięła ze swego folwarku w Gorajcu (w posiadaniuZamoyskich część wsi Gorajec znajdowała się odroku 1643) . Przekazując im te grunta powiedziała:
"podzielcie to między siebie". To słowo "podzielcie"dało początek nazwie wsi Dzielce. Nazwa zostałazapisana w księgach Ordynacji Zamoyskich.
5/9/2018 Chrząszcz - Sierpień 2011 (nr 65) - slidepdf.com
http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-sierpien-2011-nr-65 11/12
11
CHRZĄSZCZ NR 8 (6)
Propozycje wydawniczeW sierpniu Miejsko – Gminna Biblioteka Publicznaw Szczebrzeszynie proponuje Państwu dwienowości książkowe.
Pierwszą z nich jestnadzwyczajna opowieść omatczynym męstwie,, Odnalezieni na pustyni”Helle Amin. Autorka
powieści prowadziła pozornie doskonałe życiena tropikalnej wyspie Bali
z mężem oraz czteremasynami. Ale pewnego dniaw 2002roku życie Helleległo w gruzach, kiedy po
powrocie ze sklepustwierdza, że dzieci zniknęły. Szybko się jednak okazało, że ojciec Saudyjczyk zabrał je do swojejojczyzny.Oddzielona od dzieci tysiącami mil, w całkowicieobcym otoczeniu muzułmańskiego państwa, Hellewykazała się niebywałą odwagą. Pozyskała pomoc
przyjaciół, by wyprawić się na pustynięw rozpaczliwej próbie odnalezienia ukochanychsynków.Jest to opowieść o kobiecie która ryzykowaławszystko, by odnaleźć swoje dzieci.
„Małe anioły” TeresyCheung to druga
proponowana nowość .Książką jest zbiorem
pięknych prawdziwych
historii o tym, jak przemawiają do nasopiekuńcze anioły.Czasem komunikują się znami przez najmłodszychczłonków rodziny,czasem osobiścieinterweniują, aby
uratować życie dorosłych lub dzieci.
Zapraszamy
twój własny dom
Spróbuj zbudować domcichy, ciepły i jasny,lecz pamiętaj o jednym,żeby nie był za ciasny.
Może być murowanyz pokojem dla każdegolecz pamiętaj o jednym –nie buduj za ciasnego.
Może być mały z ogródkiem,z pokojem na poddaszu,gdzie pośród gąszczu krzewówsłuchałbyś kwilenia ptasząt.
I jeśli nie chcesz na starośćznać smaku drewnianych talerzypamiętaj, że od kolebkidziecko poznawać należy.
Poznawać i wychowywać
najlepiej przez dobry przykład,którego nie zastąpinawet najlepszy wykład.
I nawet jeśli w twym domunie braknie ptasiego mleka,na nic wszelkie starania jeśli zabraknie człowieka.
Spróbuj zbudować domcichy, ciepły i jasny,
lecz pamiętaj o jednym,żeby nie był za ciasny.
A dom twój będzie na pewnocichą przystanią w przyszłości jeśli w nim nie zabrakłozrozumienia, wiary, miłości.
Maria Oleniak
5/9/2018 Chrząszcz - Sierpień 2011 (nr 65) - slidepdf.com
http://slidepdf.com/reader/full/chrzaszcz-sierpien-2011-nr-65 12/12
CHRZĄSZCZ NR 8 (6)
12
„Przyjacielska” polska walkaPewnego dnia mieszkańcy miasteczka usłyszeli
odgłosy olbrzymiego zamieszania w rynku. Plac tenznajduje się obok ratusza, dużego, centralnie
położonego budynku mieszczącego główne sklepy, posterunek policji, piwiarnię, biura administracyjnei warsztaty ważne dla życia naszych mieszkańców.
Prawie cała ludność wybiegła, aby zobaczyć, co teżdoprowadziło do tak wstrząsającego widowiska.
Tymczasem dwóch młodych Polaków starło sięw ostrej bójce. Ja także, drżący i zafascynowany,obserwowałem tę walkę. Nie wyglądała ona nazawody. Jeden z uczestników był wysokim,
barczystym, prawie dojrzałym mężczyzną, drugi – młodszy, chudy, raczej wątły, spłoszony swą młodością.
Ten starszy trzymał młodszego za kołnierz koszulii okładał go pięścią po twarzy. Zaraz też młodszemu
krew puściła się z nosa. Im bardziej młody chciał sięwyswobodzić, tym większe lanie otrzymywał odstarszego, potężniejszego mężczyzny. Ludzie gapili sięz zaciekawieniem, nikt jednak nie chciał i niezamierzał się wtrącać.
Zobaczyłem tragarzy (tych od przenoszeniaciężkich ładunków, mebli itp.), a także handlarzy koni.Oni także obserwowali, lecz nie chcieli się mieszać.Pamiętam, jak mówili: „Gdy Polacy walczą międzysobą, Żydzi powinni trzymać się z daleka. Polacy
bowiem lubią przerwać bójkę i zaatakować Żydów.”
Ja wówczas miałem sześć lub siedem lat, aledokładnie pamiętam każdy szczegół tego incydentu.Utkwiły mi w pamięci zwłaszcza przekleństwa,którymi miotał ten starszy i w kółko powtarzał:
-„Twoja matka była porządną kobietą, ale ty jesteśsk - syn itd.” Zapomniałem już prawie wszystkie
polskie wyrażenia, ale brzmienie tych okropnych przekleństw zostało we mnie. Właśnie ten całyincydent pojawiał mi się często w snach ze wszystkiminajjaskrawszymi jego detalami.
Niekiedy widzieliśmy tych młodych mężczyzn
próbujących oddać otrzymany cios przez uderzenie pięścią w żołądek przeciwnika. Ten starszy mężczyznastawał się bowiem coraz bardziej wściekły i corazgłośniej wrzeszczał. Znalazł butelkę po whisky, rozbił
ją o mur i usiłował rozbitym ostrzem odwróconej butelki uderzyć przeciwnika w twarz.
Wrzeszczał przy tym: „ja cię zabiję, zabiję cię”.Walka i uporczywe próby wyrwania się młodego
człowieka wydawały się trwać godzinami, a wszystkoodbywało się na i wokół placu.
Policja nie interweniowała.Tymczasem mężczyźni coraz częściej padali na
błotnistej jezdni. Ich ubrania ociekały błotem, były już poszarpane. Padając kolejny raz, jeden z mężczyznznalazł drewnianą deskę z wbitym w nią wielkimgwoździem. Usiłował uderzyć tym wielkimzardzewiałym bretnalem. Wkrótce z tego zamiaru
zrezygnował – próbował uciec na otwartą przestrzeń nakońcu miasta. Tam, na wielkim pastwisku, znalazłwięcej miejsca dla uników przed ciosami przeciwnika,który najwyraźniej próbował go zabić.
W końcu zakrwawieni, zmęczeni, wyczerpani, bezsilni obaj mężczyźni padli w głęboką, błotnistą dziurę. Przez chwilę panowała cisza. Czy któryś zmarł?A może obaj? Ale po jakimś czasie usłyszeliśmy głosstarszego mężczyzny: -„Powiedz mi, o co ty walczysz?”Po chwili dał się słyszeć dużo słabszy głos: -„Tak naprawdę, to ja nie wiem. Ja nie zaczynałem!”
Dwie kobiety (może żony?) wyciągnęły ich z błotnistej kałuży. Ktoś zasugerował, by poszli teraz na piwo. A więc poszli do piwiarni. Po chwili usłyszeliśmyich śpiew i śpiewy. Później, znacznie później,widzieliśmy owe kobiety ciągnące za sobą swychmężów do domu.
I znowu stało się cicho w naszym shtetel . Zjawili sięwreszcie policjanci i przysiedli na ławce. Uczestnicywidowiska udali się do domu na kolację. Mnie takżezachęcono, bym poszedł spać.
Ale po tylu dekadach życia jeszcze widzę tych
zakrwawionych, ubłoconych przeciwników i słyszę teciężkie przekleństwa, które przetrwały do dziś w mojejświadomości.
Feliks Bibel
Widok na zachodnią pierzeję Rynku, lata 60-teŹródło: www.szczebrzeszyn.net
„Chrząszcz” – miesięcznik informacyjny ww.chrzaszcz.tk Wydawca – Stowarzyszenie Przyjaciół SzczebrzeszynaRedakcja – Zygmunt Krasny, Joanna Dawid, Leszek Kaszyca, Zbigniew Paprocha, Mateusz SirkoAdres : 22-460 Szczebrzeszyn ul. Pl. T. Kościuszki 1E-mail: [email protected]
Projekt rysunku Chrząszcza – Monika Niechaj