„Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” -...

56
1 „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” O Braciach Lwie Serce i naszych braciach mniejszych INNOWACJA POLONISTYCZNO - PLASTYCZNA Klasa VA Szkoła Podstawowa nr 8 Im. 1 Warszawskiej Dywizji Piechoty oprac. Ewa Potakowska Tomik Nr 2/2015

Transcript of „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” -...

Page 1: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

1

„Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu”

O Braciach Lwie Serce

i naszych braciach mniejszych

INNOWACJA POLONISTYCZNO - PLASTYCZNA

Klasa VA

Szkoła Podstawowa nr 8 Im. 1 Warszawskiej Dywizji Piechoty

oprac. Ewa Potakowska

Tomik Nr 2/2015

Page 2: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

2

Przygoda w nowej krainie

Po wygranej bitwie w Nagijali i pokonaniu Tengila bracia przenieśli

się do nowej krainy o nazwie Nagilima. Ta kraina była czarno-biała

i straszna. Ludzie tu żyjący byli zawsze ponurzy i smutni. Nasi

bohaterowie zamieszkali w Zagrodzie Jabłoni w domku na czarnym

drzewie. Zbudowali go razem i wystroili bardzo ładnie w środku, aby

trochę rozweselić ponurą atmosferę.

Ich misją, którą przekazał im sąsiad, było znalezienie wielkiego

i złego czarodzieja o imieniu Loki. Mieszkał on niedaleko drzewa braci,

a ich sąsiad Hubert, powiedział chłopcom, gdzie można go spotkać, więc

Jonatan i Sucharek wyruszyli na jego poszukiwania. Musieli pokonać

kilka przeszkód, ale w tym byli wprawieni. Najgroźniejszą z nich było

napotkanie stada wilków. Zwierzęta te znane im były z Nangijali. Wilki

były agresywne i potrafiły zadać dużo bólu, ale bracia Lwie Serce potrafili

im stawić czoła. Kiedy dotarli do zamku Lokiego, Sucharek poczuł

strach, więc Jonatan musiał go uspakajać. Weszli razem do wnętrza

zamku i ujrzeli czarnoksiężnika, który szyderczo się śmiał. Starszy brat

zbliżył się do tyrana i zaatakował go. Czarnoksiężnik wypowiedział

magiczne zaklęcie, które miało pokonać Jonatana, ale on był zwinny,

więc się uchylił. Jonatan, jak wiadomo, nikogo nie zabijał, bo był

szlachetnym rycerzem. Pokonał Lokiego swą dobrocią. Loki obiecał, że

już nigdy nie zaatakuje Nangilimy. Bracia wykonali swoje zadanie.

Nangilima była wolna na całą wieczność, nawet zaczęły się w niej

pojawiać kolory…

Damian Kuligowski

Page 3: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

3

Page 4: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

4

O mądrym niedźwiedziu

Po pokonaniu złego Tengila w Nangijali bracia Lwie Serce

pojechali do następnej krainy. Jechali kilka długich dni, bo odległości

między krainami były wielkie. Gdy dotarli na miejsce, kupili mieszkanie

na ogromnym drzewie, obok znajdowała się studnia z krystalicznie

czystą wodą.

Drzewo to rosło w lesie, a między drzewami widać było błękitne

jezioro. Bracia osiedlili się tu razem z Mateuszem. Nie lubił on zbytnio

jeździć konno, ale za to siadywał często przy studni.

Pewnej nocy Jonatanowi przyśnił się sen - nie sen, że przy tej

studni napadł na Mateusza niedźwiedź. Chłopiec chciał się upewnić, czy

to tylko sen, więc wyszedł na dwór. Rzeczywiście Mateusz spał przy

studni, a wielki brunatny niedźwiedź czaił się w pobliżu. Jonatan skoczył

na zwierzę. Niestety, zraniło ono starszego brata. Sucharek też zszedł

z drzewa i … pogłaskał niedźwiedzia. Powiedział do niego łagodnie:

- Misiu, nie ruszaj moich bliskich, pójdź tam, skąd przyszedłeś.

Niedźwiedź popatrzył na Sucharka i wolno, spokojnie odszedł

w głąb lasu. Tak więc tym razem zadziałała dobroć małego Sucharka.

Antek Paszyński

Page 5: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

5

Nowe przygody braci Lwie Serce

Ach, jak cudownie jest w Nangilimie! Razem z moim psem Mikim

i Jonatanem odpoczywamy po naszej niesamowitej przygodzie.

Opowiem o niej.

Tego dnia była piękna pogoda, wręcz idealna na biwak w lesie.

W naszej chatce mieliśmy duży niebieski namiot. Mateusz powiedział, że

jest za stary na biwak. Ja uważam, że nikt nie jest na to za stary. Tak

więc wyruszyliśmy z Jonatanem, Grimem, Filarem i Mikim do pięknego

lasu. Postanowiliśmy, że przy każdym rozwidleniu skręcimy w lewo.

Jechaliśmy tak przez zielony, majestatyczny las, aż dotarliśmy pod

wielką, potężną sosnę rosnącą przy strumyku. Tam było przepięknie!

Woda lśniła jak diament, trawa była jasnozielona i soczysta, a sosna

wysoka i piękna. Rozstawiliśmy namiot. To było trochę trudne, ale się

udało. Przez następne godziny łowiliśmy ryby. Wieczorem, gdy Jonatan

i ja już spaliśmy usłyszałam podejrzane odgłosy z poza namiotu. Mimo

strachu postanowiłem sprawdzić co to. Ostrożnie wychyliłem głowę

z namiotu. Za drzewem coś się ruszało. Coś na pewno niebezpiecznego.

Na wszelki wypadek wziąłem nóż. Powoli podszedłem do krzaków.

Page 6: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

6

Nagle skoczył na mnie wielki pies i zatopił swoje długie kły w mojej

nodze. Poczułem potworny ból. Krzyknąłem. Z namiotu wyszedł Miki

i Jonatan. Miki ujadał. Dziki pies niespodziewanie podbiegł do niego.

Zaraz go zagryzie, pomyślałem. Jednak kiedy otworzyłem oczy… dziki

pies trącił łapą ucho Mikrego i zamerdał ogonem. Zaraz potem Miki

pobiegł do namiotu, a jak wrócił, trzymał w pysku kość, którą mu dałem

przed biwakiem. Miki dał kość dzikiemu psu. Najwyraźniej się

zaprzyjaźnili. Jonatan opatrzył mi ranę. Poczułem się śpiący, więc się

położyliśmy.

Rano wyruszyliśmy z powrotem do naszej chatki. Jak się

obudziliśmy, Dzikusia (bo tak nazwaliśmy dzikiego psa) nie było. Pewnie

dołączył do stada. Grim i Fialar sami prowadzili, najwyraźniej pamiętali

drogę. Opowiedzieliśmy naszą przygodę Mateuszowi, a Jonatan nawet

mnie pochwalił, że się nie bałem. Nawet dzikie psy są tu oswojone!

Świetnie się tutaj żyje, dobrze, że tu jesteśmy.

Karolina Gertruda

Page 7: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

7

Page 8: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

8

Nangijala, 20.5.1546r.

Kochana Mamo!

Nie martw się o nas. Mieszkamy teraz razem w Nangijali. Mamy

własny dom, zwany Zagrodą Jeźdźców. W ogrodzie rosną wiśnie

i kolorowe kwiaty. Posiadamy też stajnię, w której trzymamy dwa nasze

konie, Fialara i Grima. Mój jest Grim, a Sucharka Fialar. Są też króliki,

które Sucharek uwielbia.

Razem z Sucharkiem lubimy łowić ryby, Odkąd przybyliśmy tutaj,

Sucharek ma proste nogi, jest zdrowy i potrafi pływać! Często jeździmy

konno i chodzimy do karczmy „Pod Złotym Kogutem”, jej właścicielem

jest Jossi, nasz przyjaciel. Razem opowiadamy różne przygody i świetnie

się bawimy!

Mamy też nowych przyjaciół, między innymi Huberta i Sofię.

Czekamy, aż przyjdziesz, ale nie śpiesz się zbytnio!

Jonatan i Sucharek

Karolina Gertruda

Page 9: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

9

Tajemnicza przygoda

Pewnego razu, gdy Karol i Jonatan przyszli do Nangilimy, spotkali

Mateusza i tam razem z nim zamieszkali.

Dnia 15 grudnia z samego rana wzięli swoje konie, Grima i Filara

i pojechali przejechać się po Nangilimie. Gdy dojechali do końca

Nangilimy, zobaczyli złote bramy. Nad pierwszą było napisane

Sorokaste, a nad drugą Lokrume. Sucharek i Jonatan od razu sobie

przypomnieli, jak Mateusz opowiadał im, że Katla i Karm dostali się do

Lokrume, a Jossie i Tengil dostali się do Sorokaste. Chłopcy podeszli

bliżej i bramy się otworzyły. Jonatan powiedział, że nie będą wchodzić,

ponieważ mogą już stamtąd nie wrócić. Gdy Jonatan zdążył to

powiedzieć, ktoś rzucił kamień za krzaków i jednocześnie Karol wpadł do

bramy z napisem Lorokaste. Jonatan zobaczył, że Sucharek wpadł do

jednej z bram, błyskawicznie wskoczył tam, gdzie wpadł braciszek.

Jonatan ujrzał ciemnozieloną trawę i ciemnoniebieskie niebo.

W Lokrume było bardzo ładnie jak dla dwóch potworów. Gdy znalazł

Sucharka, spotkał też jakiegoś staruszka, od którego dowiedzieli się, że

można się stąd wydostać za pomocą tajemnego przejścia, które jest na

krańcu Lokrume . Żeby tam się dostać trzeba przejść przez dżunglę

boleści i przez rozpadlinę śmierci. Chłopcy nie tracili ani minuty i od razu

ruszyli w drogę. Gdy doszli do dżungli boleści ujrzeli tam Katlę, która

każdemu kto tędy chciał przejść, zadawała pytanie. Im zadała takie:

-Gdzie jest Tengil i Jossie ?

Page 10: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

10

-Tengil i Jossie są w … Sorokaste.- odpowiedzieli.

-No, dobrze niech wam będzie, puszczam was do dżungli.- oznajmiła.

W dżungli było pięknie, ale momentami strasznie. Niedaleko, obok gór

zobaczyli piękne drzewo owocowe, a że Sucharek był bardzo głodny,

zerwali jeden z owoców i w tym samym momencie wynurzył się kwiat

i ich zjadł. Na samym dole, do którego wpadli, był otwór i dwa kable

jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się, który odciąć

i najpierw odcięli czerwony, a wtedy bardzo szybko wypłynęła woda,

chwilę potem odcięli niebieski i magiczny, ogromny kwiat natychmiast

ich wypluł. Chwilę potem ujrzeli grotę, a nad nią był wyryty napis

,,Rozpadlina Śmierci’’. Szybko tam pobiegli i ujrzeli drugi napis: ,,Nie

wciągać powietrza w czasie podróży’’, a do przemieszczania służyły

długie niczym czółna kości mamuta. Bez wahania na nie wsiedli.

W połowie drogi kości mamuta się zatrzymały, a chłopcy wciągnęli

powietrze i mówili bardzo śmiesznie. Po kilku minutach uratował ich

lemur, zwany kapitanem Backiem. Podziękowali mu, a on im powiedział,

że zajmuje się Katlą i Karmem. Wkrótce za horyzontem ujrzeli tajemne

przejście i szybko tam pobiegli. Bez wahania weszli do ciemnego tunelu

i znowu znaleźli się w Nangilimie.

Po powrocie do domu Mateusz zapytał się, gdzie tak długo byli,

wszystko mu opowiedzieli, ale on i tak im nie uwierzył. Zbyt dużo w tej

opowieści było niestworzonych historii.

Michał Macioch

Page 11: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

11

Page 12: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

12

Smok wodny

No tak, teraz już mniej więcej wiecie, jak się wszystko ułożyło.

Oprócz historii, którą przeżyli chłopcy w puszczy Nanglijmy. Jechałem

z Jonatanem przez Puszczę Nanglijmy. Niedługo miał nadejść zmierzch.

Zatrzymaliśmy się obok jeziora, aby rozpalić ognisko. Jonatan poszedł

zebrać chrust na opał, a ja zostałem na miejscu, aby rozłożyć namioty.

Gdy je rozkładałem zobaczyłem, że woda w jeziorze zaczęła nagle lekko

parować. Myślałem, że mi się to przewidziało. Po chwili wrócił Jonatan

z chrustem. Zapytałem się go, czy widzi to samo co ja? Ale woda

w jeziorze była spokojna. Jonatan powiedział, że pewnie mi się to

wydawało ze zmęczenia. Rozpaliliśmy ognisko, przywiązaliśmy konie

i poszliśmy spać.

Nazajutrz obudziło mnie zajadłe szczekanie psa. Szybko

wyszedłem, żeby sprawdzić, co się stało. Zobaczyłem jak Mecky

szczeka na wynurzającego się z wody smoka. Przeraziłem się

i pobiegłem obudzić Jonatana. Napotkane dotychczas przez nas smoki

były wrogo nastawione. Staliśmy przerażeni przed namiotami, nie

wiedząc, co robić. A smok, tak jak i my, nie wiedział jak zareagować.

Page 13: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

13

Wydawał nam się dość mały. Jonatan powiedział mi, że ten okaz jest

jeszcze młody i że może uda nam się go oswoić. Ja złapałem Meckego,

a w tym czasie Jonatan podchodził powoli do smoka, mówiąc do niego

łagodnym głosem. Smok bał się jednak podejść do Jonatana. Wtedy

mój brat wyciągnął z kieszeni kawałek suszonego mięsa i podał go

smokowi. Smok z początku nie był pewny, czy Jonatan go nie skrzywdzi,

ale powoli podszedł i wziął smakołyk. Potem dał się Jonatanowi

pogłaskać. Jonatan powiedział, żebym podszedł do smoka i też się z nim

zaprzyjaźnił. Powoli podszedłem, aby go nie przestraszyć i dał mi się

pogłaskać. Smok był szary i miał gdzieniegdzie diamentowe łuski.

- Udało nam się! Oswoiliśmy smoka. Ale co teraz z nim zrobimy? -

spytałem.

- Kiedy trochę podrośnie, będzie można na nim latać - powiedział

Jonatan, oglądając jego złożone skrzydła.

- A będzie ziać śmiertelnym ogniem i atakować ludzi tak jak Katla? -

zapytałem przestraszony.

Page 14: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

14

- Nie, Katlę wychował zły Tengil, nikt jej wcześniej nie oswoił. Stała się

uległa temu tyranowi i zła, a naszego smoka wychowamy tak, żeby nie

atakował ludzi! - powiedział zdecydowanie Jonatan.

- Ten smok nie będzie ziać śmiertelnym ogniem, to smok wodny. Kiedy

urośnie, będzie ziać wrzącą wodą. - dodał Jonatan.

- Skąd ty tak wiele wiesz o smokach? - zapytałem się z podziwem

Jonatana.

-Cóż, już dosyć długo tu mieszkam, braciszku i zdążyłem spotkać wiele

odmian smoków. Ten będzie naszym wspaniałym przyjacielem.

Oliwia Barańska

Page 15: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

15

Nangijala, czas baśni i bajek

Kochana Mamo!

Piszę do Ciebie z nieziemskiej krainy o nazwie Nangijala. Nie martw się o nas.

Wszystko z nami w porządku. Jestem z Sucharkiem, który potrafi chodzić i obaj

mamy się dobrze. Teraz opowiem Ci o tym, co robimy codziennie i jak upływa nam

życie.

Mieszkamy razem w Zagrodzie Jeźdźców. Przed naszą chatą stoi zielona

tabliczka, na której jest napisane „Bracia Lwie Serce”. Kiedy tu kiedyś dotrzesz,

ujrzysz dwa budynki, jeden z nich to nasz dom, a drugi to stajnia. Trzymamy tam dwa

konie, Fialara i Grima oraz dwa króliki. W naszym domu mamy wielką kuchnię. Śpimy

w niej przy palenisku, Teraz wrócę do opisu Nangijali. Jest to piękna kraina.

Podzielono ją na Dolinę Wiśni i Dolinę Dzikich Róż. My mieszkamy w Dolinie Wiśni,

nazywa się tak, ponieważ rosną tu same wiśnie. Pięknie jest tutaj szczególnie

wiosną, gdy drzewa te okrywają się białoróżowym kwieciem. Na horyzoncie

zarysowują się Prastare Góry. Zawsze rano, gdy zjemy śniadanie, idziemy nakarmić

konie i króliki. Później udajemy się nad rzekę. Jest taka piękna. Zaczynamy łowić

ryby. Kiedy coś „upolujemy”, mamy już obiad. Następnie wracamy do domu.

Wieczorami przyjeżdżamy do karczmy o nazwie „Złoty Kogut”. Często zauważamy

tam naszych przyjaciół: Sofię, Huberta, Jossiego.

Żyje nam się tu bardzo dobrze. Mamy nadzieję, że kiedyś zamieszkasz

z nami w Zagrodzie Jeźdźców.

Twoi kochani synowie

Michał Obrębski

Page 16: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

16

Nangijala, Zagroda Jeźdźców, czasy ognisk i bajek

Droga Mamo!

Piszę do Ciebie, droga Mamo z moim braciszkiem Karolem, abyś przestała

się o nas martwić. Opiszę Ci, Mamo, nasze życie w Zagrodzie Jeźdźców, która

jest położona w Dolinie Wiśni w przepięknej krainie Nangijali.

Jest tam mała chata, to nasza siedziba. W naszej zagrodzie razem

z bratem hodujemy króliki oraz konie, Fialara i Grima. Często jeździmy konno

po całej dolinie. Sucharek cieszy się dobrym zdrowiem, a jego nogi są już

proste. Jest bardzo towarzyskim chłopcem i dlatego ma wielu przyjaciół.

Z Karolkiem często chodzimy na ryby oraz do karczmy "Pod Złotym Kogutem".

Zaprowadziłem brata do naszej koleżanki Sofii, która nazywana jest królową

gołębi, gdyż hoduje ich bardzo dużo. W naszej dolinie mieszka wielu miłych

i dobrych ludzi, jest też Dolina Dzikich Róż, ale o niej opowiem kiedy indziej.

Pa, Mamo, niedługo się zobaczymy i znów będziemy wszyscy

razem żyli w Nangijali.

Jonatan

Michał Kujawa

Page 17: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

17

Page 18: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

18

Nangijalia, 24.05.1023r.

Kochana, Mamo!

Witamy Cię bardzo serdecznie. Tęsknimy za Tobą i chcielibyśmy jak najszybciej

się z Tobą spotkać.

Mieszkamy w Nangijali i jesteśmy szczęśliwi. Mamo w Nangijali jest cudownie

i kolorowo. Proszę Cię, nie martw się, jesteśmy bezpieczni. Wiesz, że Sucharek

wyzdrowiał i ma proste nogi? Umie jeździć konno, łowić ryby i strzelać z łuku.

Mamusiu, jesteśmy bardzo szczęśliwi, że trafiliśmy do takiego miejsca, a nie innego.

My obydwaj trafiliśmy do Zagrody Jeźdźców w Dolinie Wiśni. Mamusiu, poznaliśmy

tu dużo miłych ludzi : Sofię - królową gołębi, Huberta, który był miły dla Sucharka

i Mateusza. To nasz przybrany dziadek, który mieszka w Dolinie Dzikich Róż. Sofia

jest najmilsza, bo daje nam własnoręcznie upieczony chleb, a my w zamian

przynosimy jej świeżo złowione ryby. Mamo, Sofia ma Zagrodę Tulipanów, do której

chodzę i pielęgnuję tulipany. Ona hoduje też śnieżnobiałe gołębice. Hubert chodził

z nami do lasu na jagody, które były przepyszne. Do zagrody Mateusza musimy

jeździć konno, bo Dolina Dzikich Róż leży za górami, czyli jest bardzo daleko.

Mamusiu, kochamy Cię i nie martw się o nas. Na pewno nic nam się nie stanie.

Obydwaj Cię kochamy i wszyscy nasi przyjaciele Ciebie pozdrawiają.

Twoi synowie, Sucharek i Jonatan Lwie Serce.

Patrycja Karwat

Page 19: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

19

Bracia w Krainie Szczęścia

Wraz z Sucharkiem znaleźliśmy się w Krainie Kwiatów. Było tam wszystko,

czego pragnęliśmy.

Razem z rodzicami zamieszkaliśmy w niewielkim, niebieskim domku. Mieliśmy

wielu sąsiadów, którzy nie mieli złych zamiarów. Z tatą jeździliśmy na wycieczki

konne, na polowania i chodziliśmy razem na ryby. Mama zajmowała się domem,

chodziła do lasu na grzyby i jagody, robiła nam pyszne posiłki i zaparzała wspaniałą

herbatkę. Obok domu znajdował się mały ogródek, w którym rosły kolorowe,

pachnące kwiaty i dorodne warzywa. Gdy mieliśmy czas, to staraliśmy się pomagać

mamie w obowiązkach domowych. Za domem była łąka, na którą wypuszczaliśmy

konie, żeby mogły sobie pobiegać. Gdy robiło się ciemno, wprowadzaliśmy konie do

stajni. Karmieniem koni zajmował się przeważnie tata. Nowy koń taty nazywał się

Prometeusz, a koń mamy - Narcyz .

Pewnego dnia wybraliśmy się z rodzicami i psem konno na piknik

w najpiękniejszy zakątek doliny. To miejsce znajdowało się na zielonej łące, na której

rosły pachnące kwiaty. Tuż przy naszym obozowisku płynęła rwąca rzeka. Gdy

zajadaliśmy się pysznymi konfiturami, pies Kabanos poszedł napić się wody z rzeki

Po chwili się zorientowałem, że nasz pupil tonie w rzece. Gdy to ujrzałem, rzuciłem

się na ratunek psu. Chwyciłem długą gałąź, żeby Kabanos nie odpłynął dalej. Próba

pomocy nie powiodła się. Nagle spod wody wynurzył się wąż. Na szczęście okazał

się on przyjacielem i uratował psa, wyciągając go na brzeg. Zdziwiło nas to, że gad

nam pomógł. Nadaliśmy wężowi imię Gacek.

Często odwiedzaliśmy Gacka nad rzeką, przynosiliśmy mu smakołyki, a on

odwdzięczał się nam, bawiąc z nami i robiąc niesamowite, akrobatyczne pokazy.

Pozyskaliśmy nowego przyjaciela.

Życie w Krainie Kwiatów było wspaniałe, wszyscy się lubili i wspierali.

Chciałbym, by cały świat był taki.

Bartosz Makowski

Page 20: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

20

Magiczny stolik

Po śmierci w Nangijali bracia ocknęli się w nowej krainie. Jeszcze piękniejszej

niż Nangijala.

Kraina ta wyglądała zupełnie identycznie jak ziemia, na której wcześniej żyli.

Identyczne liście, drzew, trawa i niebo. Na jednym z drzew chłopscy dostrzegli

domek. Zwisała z niego drabinka. Chłopcy niepewnie weszli do środka. Okazało się,

że w domku jest dosłownie wszystko. Telewizor, komputer, oraz telefony i tablet. Na

środku stała duża kanapa, a przed nią mały stolik. Stolik niby zwyczajny, zwykłe

nóżki, zwykły blat. Pod blatem znajdowała się mała szufladka, w której znajdowały

się sztućce. Na blacie zaś stały dwa pięknie ozdobione, pełne pysznego jedzenia

duże talerze. Chłopcy wyjęli sztućce i zaczęli jeść. Potem, syci poszli w poszukiwaniu

innych ludzi. Niestety, nikogo nie znaleźli. Lecz gdy wrócili do domku, stało się coś

dziwnego, albowiem talerze znów były pełne, a sztućce, które zostawili brudne, były

teraz czyste. Ponieważ było już późno, a podczas długich poszukiwań bracia

zgłodnieli, zjedli kolację z „magicznych” talerzy. Postanowili jednak dowiedzieć się,

jak talerze „uzupełniają” się. Ich plan polegał na tym, aby udawali, że śpią. Chłopcy

czekali długo bardzo długo. I gdy już mieli zasnąć, na stoliku stanął piękny biały

gołąb. Dokładnie taki sam, jak te które łączyły Nangijalę z ziemią. Tym razem nie

przynosił on jednak listów, a jedzenie.

Jakub Zawisza

Page 21: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

21

Zagroda Jeźdźców, dawne wieki

Droga Mamo!

To ja, twój syn Jonatan. Jestem teraz w Nangijali z moim bratem i Twoim

synem. Piszę do Ciebie, ponieważ zdaję sobie sprawę, że tęsknisz za mną i za

Sucharkiem, więc chcę Cię uspokoić.

Chciałem Ci napisać w tym liście, że jest wszystko w porządku i że w Nangijali jest

cudownie. Nie musisz się martwić o mnie i o Sucharka, bo jest wszystko w porządku.

Mamy dużo przyjaciół, możemy sobie łowić ryby, jeździć na konno i robić to, na co

mamy ochotę..

Kiedyś, jak już opuścisz ziemski świat, to też trafisz do Nangijali, uwierz mi, mamo,

bardzo się cieszę z nowego życia tak samo jak i Sucharek, nie martw się, mamo.

Wkrótce spotkamy się w Nangijali, i skoro my jesteśmy szczęśliwi, to ty też będziesz.

Bardzo cię kochamy, mamo, i bardzo za tobą tęsknimy z Sucharkiem, pozdrawiamy

Cię.

Twój syn Jonatan

Barbara Maruntelu

Page 22: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

22

Page 23: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

23

Przygoda z koniem

Po wyjściu z Nangijali bracia Lwie Serce pojawili się w nowym świecie -

Nangilimie - pięknej krainie bez zła takiego, jakie uosabiał Tengil. Jonatan

powiedział:

- O, już jesteśmy na miejscu, widzisz Sucharku ?

Sucharek odpowiedział:

- Tak, widzę. Ale tu pięknie !

Po krótkiej rozmowie Jonatan wraz z Sucharkiem podeszli do domku, który stał obok.

Nieoczekiwanie dla nich z domu wyszedł Mateusz, ich przybrany dziadek.

Chłopcy uradowani skakali i biegali wokół niego i w końcu się do niego przytulili.

Mateusz oprowadził ich po domu i pokazał stajnię. Okazało się, że nie ma tam

jednego z koni. Mateusz wybiegł przed dom, wołając: "Gacek !"

Szukali Gacka aż do południa. W końcu go znaleźli - był na łące za górą.

Jadł trawę.

Nagle bracia zauważyli obok niego wilki koniożerne. Mateusz chwycił wielki kij

i przepłoszył „koniożerców”. Na szczęście nic się Gackowi nie stało. Gdy wrócili do

domu, zrobiło się późno. Zjedli kanapki, które przygotował im wcześniej Mateusz i

zmęczeni poszli spać.

Franek Durka

Page 24: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

24

Page 25: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

25

Na ratunek przyrodzie

O naszych

braciach mniejszych

Page 26: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

26

Page 27: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

27

Płacz wypalanej trawy

Jestem trawą, która kiedyś była dla was miękkim

dywanem. Chodziliście po mnie boso, a ja

muskałam delikatnie wasze stopy. Byłam zielona,

a wśród moich źdźbeł rosły kwiaty. Byłam… Przez

wypalanie traw nie jestem już zielona… Cała

spłonęłam… Dzięki ludzkiej straży pożarnej

ugaszono ogień, ale straty są wielkie… Razem ze

mną spłonęły kwiaty, zioła, przeróżne krzewy

i drzewa… Skończyłam swe zielone życie… Teraz

jestem szara, ponura, cała w siwym popiele.

Ludzie, nie wypalajcie traw, niszczycie całą

przyrodę, drzewa, siebie samych…

Czy chcecie ponurego, martwego świata?

Basia Czarkowska

Page 28: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

28

Skarga drzewa

Jeszcze nie tak dawno byłem pięknym, stuletnim dębem.

Ludzie podziwiali moje kształtne liście, dzieci z radością

zbierały moje żołędzie, a dziczki żywiły się nimi… Byłem

symbolem siły i potęgi… Pamiętałem dawne czasy,

widziałem wiele… Byłem przez ludzi uznany za pomnik

przyrody!

Pewnego dnia jeden z właścicieli pobliskich działek

zaczął wypalać zeszłoroczną, burą, suchą trawę…

Po krótkim czasie jęzory ognia dotarły do moich korzeni

i pnia… Był to wielki ból… Nie umiem wołać, więc

cierpiałem w milczeniu, nie mogłem też uciec, bo byłem

bardzo przywiązany do swojego miejsca… Płonąłem

niczym wielka pochodnia…

Dlatego apeluję do was, ludzie, nie wypalajcie traw !

My – drzewa – umieramy stojąc…

Michał Obrębski

Page 29: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

29

Lament wierzby płaczącej

Jestem płaczącą wierzbą. Choć moje imię

wskazuje, że zazwyczaj płaczę, to nieprawda.

Zazwyczaj jestem wesolutka. Lubię pląsać na wietrze.

Ale wy – ludzie, daliście mi prawdziwy powód do płaczu.

Dotąd rosłam sobie spokojnie blisko rzeczki. Dawałam

ludziom cień i piękno mojej postaci. Niedawno to się

zmieniło. Właściciel niedalekiego pola wypalał suche

trawy, chcąc przygotować swoją ziemię do uprawy.

Niestety, pożar szybko wymknął mu się spod kontroli !

Ogień gnał w moją stronę z zaskakującą szybkością.

Widziałam zwierzęta, które uciekały ze swoich norek,

niektóre z nadpalonym futrem, a niektórym nie udało się

uciec i… płonęły żywcem… To było straszne,

a najgorsze, że nie mogłam nic zrobić… Nie mogłam im

pomóc, a pożar kierował się w moją stronę. Modliłam się

więc, żeby tu nie dotarł. Krzyczałam w niemym języku,

rozpaczliwie machając do ludzi swymi rękami-

gałązkami…Prosiłam rzekę, żeby mi pomogła, ale ona

Page 30: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

30

była za daleko. W końcu pożar dotarł i do mnie…

Nadpalił moje warkocze i pień. Cała byłam pokryta

oparzeniami. Nie mam ani jednego listka. Wyglądam

opłakanie… Sprawiliście, że teraz moja nazwa pasuje do

mnie. Dziś nie mogę cieszyć was swoją zwiewną

sylwetką i tańcem. Co dzień płaczę i wracam myślami do

tamtego dnia….

Oliwia Barańska

Page 31: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

31

Skarga polnej myszki

Drodzy ludzie, apeluję do was, ponieważ mój jedyny

dom został spalony podczas wiosennego wypalania

traw. Było to pewnego słonecznego dnia, gdy byłam na

polu. Zjadałam razem z moimi braćmi i siostrzyczkami

znaleziony serek. Kiedy skończyliśmy jeść, zobaczyłam

że trawa pali się koło mnie. Wszyscy zginęli oprócz

mnie… Teraz jestem samotna… Proszę o niewypalanie

traw ! Jeżeli dalej będziecie to robić, wiele zwierząt

zginie. Nie mam nikogo bliskiego, nie mam też domu, w

którym mogłabym się schronić, następnym razem mogę

i ja nie przeżyć… Bardzo proszę, przestańcie… Co

byście zrobili na moim miejscu ? Zastanówcie się…

Marta Rotari

Page 32: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

32

Skarga samotnego,

przerażonego zajączka

Jestem małym, samotnym zajączkiem, który stracił

dom, ponieważ pewien rolnik wypalał suchą trawę.

Przez to jestem sam, bo moi rodzice, krewni,

siostry i bracia nie dali rady dużym i parzącym

płomieniom ognia.

Ludzie, nie wypalajcie trawy, znajdźcie jakiś inny

sposób, ponieważ my – zwierzęta, giniemy

i cierpimy….

Zuzia Książek

Page 33: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

33

Skarga lisa

Jacyś ludzie niedaleko mojej norki podpalili trawę.

Nawet nie wiedzieli, że wywołali wielki pożar.

Ogień rozprzestrzeniał się jak morze. Ludzka straż

pożarna zgasiła pożar, ale straty były wielkie. Do

mojej nory wpadła iskra, zniszczyła moje zapasy.

Zauważyłem też, że drzewo obok mojego

mieszkania zostało spalone… Jego pień spadł

potem na moją norkę, kiedy próbowałem się z niej

wydostać. Konar zasłonił mi wyjście, na szczęście

podkopałem się i udało mi się wydostać.

Uciekłem…

Więc proszę ludzi o niewypalanie traw, bo może

i na was spaść wielkie nieszczęście…

Franek Durka

Page 34: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

34

Płacze kuropatwa

Jestem polną kuropatwą. Wczoraj przeżyłam

traumatyczne wydarzenie. Akurat tego dnia pewien

rolnik wypalał trawę. Niestety, nieoczekiwanie

pojawił się wiatr i ognisko powiększyło się…

Zauważyłam, że ogień zbyt blisko dotarł do mojej

rodzinki, więc zaczęliśmy uciekać w popłochu

i z wielkim przerażeniem. Później długo chodziłam

po wielkim polu i nawoływałam swoje dzieci.

W końcu zorientowałam się, że moje dzieci nie

przeżyły. Załamałam się psychicznie… Już nie

mam rodziny…

Apeluję do was, ludzi, nie wypalajcie traw…

Filip Tyszewski, Oliwier Kłosowski

Page 35: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

35

Skarga małej, pracowitej mrówki

Jestem mrówką. To, o czym chcę wam

powiedzieć, wydarzyło się wczoraj. Ludzie, ta

skarga jest kierowana do was! Wcześniej

mieszkałam w wielkim bloku – mrowisku, razem ze

swoimi siostrzyczkami i koleżankami, miałam dom

i rodzinę… Nagle ktoś podpalił trawę na polu.

Zaczęłyśmy uciekać, ale mrówki, które były chore

i starsze nie mogły biec. Moja rodzina zginęła,

tylko ja jedna przeżyłam. Chcę wam powiedzieć,

że zrobiliście coś złego…

Ludzie, proszę was, nie wypalajcie traw, możecie

zaszkodzić nam i sobie…

Antek Paszyński i Krzyś Krakowiak

Page 36: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

36

Lament małej myszki

Witajcie, jestem małą myszką. Niedawno

przeżyłam straszny kataklizm… Ogień strawił cały

mój dom, w którym mieszkałam z moją rodzinką.

Tylko ja ocalałam, mój mąż i dzieci spłonęły…

Chciałam ich uratować, ale potężny ogień zebrał

swoje żniwo śmierci. Kiedy wydostałam się ze

swojej norki, zobaczyłam za sobą morze krwistego

ognia, który jak nienasycony wąż pożerał wszystko

na swojej drodze. Starałam się uciec, ale on wciąż

poszerzał swój zasięg. Zobaczyłam przed sobą

jezioro, ono było moim ratunkiem, przepłynęłam

je. Dzięki temu zdołałam się uratować. Proszę, nie

wypalajcie traw…Teraz ten koszmar śni mi się co

noc…

Basia Maruntelu, Oliwia Barańska

Page 37: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

37

Bolesny apel zająca

Drodzy ludzie, przestańcie palić pola, ugory i łąki!

Pewnego dnia podczas pożaru zginęła cała moja

rodzina, moja żona i czwórka naszych dzieci…

Widziałem, jak płonęli moi sąsiedzi… Ogień

niszczył wszystko, co było na jego drodze.

Zostawiał popiół i spaloną ziemię…

Dziś jestem samotny, nie mam gdzie iść, myślę

o śmierci…

Michał Baranowski, Kuba Zawisza

Page 38: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

38

Skarga przerażonej żaby

Ostatnio spotkałam się z wypalaniem łąk. Jeden

z rolników chciał zrobić miejsce dla nowych

plonów, więc zaczął wypalać starą trawę.

Widziałam, jak kilku moich krewnych uciekało

przed płomieniami do stawu. Niestety, nie zdążyli

uciec, żywioł był szybszy.

Dlatego apeluję do was, ludzi, abyście nie palili

naszych domów, ziemia jest też naszym

mieszkaniem!

Basia Łagowska, Michał Obrębski

Page 39: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

39

Skarga małej sarny

Jestem malutką sarenką. Kocham ludzi, a oni mnie,

przynajmniej do niedawna tak sądziłam. Ostatnio

przeżyłam dramat. Mój sąsiad – rolnik, wypalał trawę na

swoim polu. Ogień przesunął się w stronę lasku,

możecie sobie wyobrazić, co się dalej działo. Musiałam

w popłochu uciekać. Ja miałam ogrom szczęścia, ale

moja mama zginęła. Ja nie mam się gdzie podziać, cały

las spłonął… Nie mam schronienia ani pożywienia…

Dlaczego człowiek nie pomyśli o nas, jego braciach…

Michał Macioch, Basia Czarkowska

Page 40: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

40

Skarga młodego dzika

Drodzy ludzie!

Jestem małym dzikiem. Przeżyłem pożar.

Człowiek, który podpalił trawę, nie zdaje sobie

sprawy, że zginęli jego przyjaciele. Mnie udało się

uciec, ale co z tego, jestem sam jak palec, a wokół

nieprzyjazny świat. Czuję się samotny, nie wiem,

gdzie iść po pomoc.

Pomóżcie! Powiedzcie innym, żeby nie wypalali

traw!

Patrycja Grzymkowska, Ada Książek

Page 41: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

41

Skarga motyla

Jestem wielobarwnym motylem. Ludzie na ogół

patrzą na mnie z zachwytem, a ja urodziłem się po

to, aby dawać im radość. Lecz dziś muszę się na

nich poskarżyć. Rolnik wylał benzynę i podpalił

zeszłoroczną trawę. Fala ognia rozlała się po

świecie, jego płomienie igrały w powietrzu, jakby

chciały złapać mnie w swoją żarzącą siatkę…

A przecież ja jestem taki delikatny…

Dym dławił mnie, więc upadłem na gorącą ziemię

tuż przed płonącą i płaczącą trawą, mam

nadpalone skrzydła… Już nigdy nie pokażę wam,

jaki jestem piękny i wolny… Ludzie, nie wypalajcie

traw dla naszego i waszego bezpieczeństwa!

Mateusz Wroceński, Damian Kuligowski

Page 42: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

42

MÓJ NOWY DOM

opowiadanie Bezika

Opowiem wam historię, która jest prawdziwa, a dotyczy mojego psa,

najwierniejszego psa, który za nic na świecie nie opuściłby swojej rodziny. Mój pies

ma na imię Bezik, dlatego, że jest cały beżowy. Ma oklapnięte oba uszy, ale jedno

z nich jest bardziej oklapnięte, co nadaje mu śmieszny wygląd. Bezik nie ma ogona.

Nie, że ma jakiś krótki ogon, ale po prostu wcale go nie ma. W miejscu, gdzie

powinien u innych psów być ogon, wyrasta mu kępka futra. Psiak sięga mi ledwie do

kolana, więc jest dość mały. Bezik pochodzi ze schroniska w Józefowie.

Czasami dość dziwnie się zachowuje, a wyjaśnienie owych nietypowych

zachowań znalazłam pewnej wigilijnej nocy o północy. Rodzice mi opowiadali, że jeśli

da się zwierzęciu opłatek o północy i bardzo się tego chce, to zwierzę przemówi

ludzkim głosem. Ja właśnie tak zrobiłam. Moi rodzice spali, a ja siedziałam razem

z Bezikiem na kanapie i czekałam, aż coś powie. Kiedy wybiła północ, Bezik zaczął

poruszać paszczą, jakby coś żuł, a potem przemówił:

- Ciekawe, dlaczego tylko ty czekałaś, aż coś powiem? Może dorośli mają zbyt mało

wiary ? - spytał Bezik.

- Beziku, opowiedz mi, jak przebiegało twoje życie. – poprosiłam i szeroko się

uśmiechnęłam.

Page 43: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

43

- Moje życie… Nie widziałem, żeby człowiek interesował się życiem psa. Ale skoro

chcesz, mogę ci je opowiedzieć.- powiedział ze zdziwieniem Bezik.

Moim ojcem był pies rasy West Corgi koloru beżowego, a moja mama to

krzyżówka ras Cooper Spaniela i Teriera Szorstkowłosego, też koloru beżowego.

Więc po obu rodzicach odziedziczyłem kolor sierści. Tak jak tata nie mam ogona.

Mama miała oklapnięte uszy, a tata stojące, więc ja mam lekko podniesione, a drugie

oklapnięte. Sierść mam po mamie szorstką, bo mama nie była czystej krwi Cooker

Spanielką. Urodziłem się w jakimś domu. Niektóre szczeniaki z rodzeństwa też nie

miały ogonów. Tylko ja byłem beżowy. Miałem trzy siostry i dwóch braci. Urodziłem

się ostatni z miotu, czyli ten najsłabszy. Na początku nic nie widziałem, tylko czułem

różne zapachy. Zapach mamy i rodzeństwa. Przez większość czasu spałem i jadłem.

Trudno mi było się dopchać do jedzenia, bo byłem najsłabszy. I jakoś ciągle było mi

zimno, dlatego spaliśmy na sobie. Po dziewięciu dniach zacząłem widzieć, a reszta

rodzeństwa nie, i byłem z tego dumny. Ale następnego dnia inni też już widzieli. Po

trzynastu dniach zacząłem słyszeć. I nauczyłem się ruszać uszami. Potem

nauczyłem też tego moje rodzeństwo. Teraz ja byłem najsilniejszy z mojego

rodzeństwa. Potem zaczęły nam wyrastać zęby i podgryzaliśmy się dla zabawy. Już

rzadziej spałem. Niektórzy z mojego rodzeństwa merdali ogonami jak się bawiliśmy,

byłem o to zazdrosny. Więc merdałem tyłeczkiem, naśladując ogon. Nasza pani

przycinała nam pazurki, baaaardzo tego nie lubiłem. Jeszcze nas czesała, ale to

akurat było przyjemne. Czasami jedliśmy jeszcze jakiś proszek, który smakował jak

mleko i był całkiem smaczny. Próbowaliśmy też chodzić, co było trudne zwłaszcza na

Page 44: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

44

śliskiej posadce. Najczęściej bawiliśmy się w zapasy. Byłem w tej dziedzinie

najlepszy, ale nie, dlatego że byłem silny, lecz dzięki taktyce. Zaczynaliśmy też

rozpoznawać siebie nawzajem. Po czterech tygodniach mama nauczyła nas psiego

języka, okazał się dość prosty. Z czasem ustaliła się między nami hierarchia. Od

najsilniejszego do najsłabszego. Ja byłem na drugim miejscu, tuż po mojej

najsilniejszej siostrze, która urodziła się pierwsza. Ale na pierwszym miejscu była

mama, była największa i najsilniejsza. Pani przyprowadzała też jakąś machinę, którą

ludzie nazywają odkurzaczem. Na początku się jej nie bałem, ale któregoś dnia

wessało mnie do tej machiny i odtąd mam do niej uraz. Z czasem zaczęli przychodzić

też inni ludzie. Nie lubiłem ich, ponieważ nie mogłem się wyspać. Najbardziej

cieszyłem się, kiedy nasza pani bawiła się tylko ze mną. Po okresie półtora miesiąca

zacząłem badać wszystkie przedmioty w domu. Później nauczyliśmy się reagować

na imiona. Ja zostałem nazwany Guzik. Może, dlatego że tydzień temu prawie

zjadłem jakiś guzik. Gdy trochę podrośliśmy i mogliśmy pójść do nowych domów,

mamie było bardzo smutno. Z dnia na dzień moje rodzeństwo opuszczało dom. Na

początku zostały zabrane moje dwie siostry. Jedna przez dziewięcioletniego chłopca,

a drugą zabrał jakiś starszy pan. Najsilniejszego brata wziął jakiś wesoły nastolatek.

Jakaś miła para z dwójką małych dzieci wzięła moją kolejną siostrę i brata. Mieli

szczęście, że byli razem. Zostałem tylko ja. Nawet jakiś mężczyzna chciał mnie

wziąć, ale bał się, że brak ogona to wada genetyczna i mogę mieć potem problemy

ze zdrowiem, i ostatecznie mnie nie wziął. W końcu znalazłem się u jakichś

starszych ludzi z małym dzieckiem. Podróż do nowego domu minęła bardzo dobrze.

Page 45: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

45

Ludzie ci mieszkali w bloku. Widziałem blok po raz pierwszy. Kiedy wchodziłem

z oporem po schodach, strasznie ciągnęli mnie za smycz. Było to nieprzyjemne

uczucie i odtąd nie lubię schodów. Kiedy tylko wszedłem do środka, dziecko

krzyknęło z radości na mój widok, a ja się przestraszyłem i to bardzo, tak bardzo, że

aż się zsiusiałem. Dziecko ciągle mnie przytulało, aż miałem tego dość. Dziecko nie

zmieniło mi imienia i nadal wołali na mnie Guzik. Rok później pojawił się nowy

zwierzak w domu i on umiał mówić ich językiem. Dziecko bardziej zainteresowało się

nowym zwierzęciem, zwanym papugą i miałem trochę spokoju. Próbowałem też

mówić jak ona i nawet trochę się nauczyłem. Rok później dziecko było już na tyle

duże, żeby wychodzić ze mną na spacery, ale było strasznie wolne, więc biegałem

w kółko wokół niego, ponieważ miałem dużo energii, a ono się cieszyło. I wtedy

czułem, że coś mnie z nim łączy. Rok później dziecko miało już dziesięć lat i już mnie

tak nie denerwowało, a nawet było przyjazne. Siłowałem się z nim i bawiłem

patykiem. Dziecko pozwalało mi wskakiwać na kanapę. Jakiś czas później papuga

została sprzedana. Dziecko i rodzice stawali się smutniejsi i często nie było ich w

domu.

Pewnego razu postanowili mnie zabrać ze sobą na spacer. Bardzo się

ucieszyłem, skakałem na nich i szczekałem. Pojechaliśmy do jakiejś miejscowości,

która nazywała się Pomiechówek. Rodzice dziecka odpięli mi smycz, a ja biegałem

wokół nich. Kiedy wracaliśmy do samochodu, gdzieś mi się zgubili. Wróciłem tam,

gdzie był samochód, ale pojazdu tam nie było. Pomyślałem - jak to pojechali beze

mnie? Zostawili mnie? Niemożliwe. Bardzo ich pokochałem. Czekałem na nich, aż po

Page 46: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

46

mnie wrócą. Niestety, czas leciał, a oni nie wracali. Postanowiłem sam ich odszukać.

Szedłem ulicą w stronę, z której dobiegał zapach naszego samochodu. Minęły dwa

dnia, ja nadal ich szukałem. Byłem tak głodny, że zacząłem grzebać w śmieciach.

Pewnego razu, kiedy szukałem czegoś do jedzenia napotkałem grupkę

wysokich mężczyzn. Dziwnie i nieprzyjemnie pachnieli, a jeden z nich kopnął mnie

nogą w brzuch. Uciekłem z piskiem. Odtąd unikałem wszystkich mężczyzn. Pewnego

dnia podjechał do mnie samochód i wysiadła z niego pani, która w ręku miała coś, co

przecudnie pachniało. Uklękła przede mną i rzuciła coś, a ja szybko zjadłem. Dała mi

więcej jedzenia i uniosła rękę. Zmrużyłem oczy, bo nie wiedziałem, co chce zrobić,

czy uderzy mnie, czy pogłaszcze. A ona mnie pogłaskała. Prawie zapomniałem, jakie

to przyjemne uczucie. Pani przypięła mi smycz do obroży i powiedziała, że zabiera

mnie z ulicy. Otworzyła drzwi do samochodu. Zachęcającym gestem wskazała mi

tylnie siedzenie samochodu. Kiedy już jechaliśmy, opowiedziała mi, że jedziemy do

lepszego miejsca, gdzie będzie jedzenie i dach nad głową. Chciałem jej opowiedzieć

po psiemu o mojej rodzinie, o tym, że byliśmy na spacerze i że przez roztargnienie

zapomnieli o mnie. Chyba nic nie zrozumiała. Powiedziała tylko, że zaraz dojedziemy

na miejsce. Niestety, ludzie nie rozumieją psiej mowy. Za to my, psy, doskonale

rozumiemy ludzi. Wjechaliśmy w jakiś las. Zobaczyłem szare mury, a zza murów

usłyszałem szczekanie psów i ich zapach. Pani wysiadła i mnie tam powiodła.

Wewnątrz było mnóstwo psów. Pani zaprowadziła mnie do jednej z klatek i poszła.

Strasznie tu śmierdziało innymi psami. Przypominało to więzienie. Były cztery duże

klatki, a w nich koce, budy, miski i oczywiście psy. Na środku był placyk, gdzie też

Page 47: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

47

widziałem psy. Były jeszcze dwie mniejsze klatki. Jedna była większa od drugiej. Ja

zostałem umieszczony w mniejszej, stała tam buda i dwie miski. W jednej była woda,

a w drugiej jedzenie. W większej klatce znajdowały się dwie duże budy i dwa koce

oraz miski. Był jeszcze mały domek, gdzie psy rzadko wchodziły. Po chwili przyszła

pani z jakąś inną panią, przyjrzały się mi uważnie i powiedziały, że jutro przebada

mnie weterynarz. Potem pani przyszła i dała mi jedzenie: makaron i gotowane mięso.

W nocy nie mogłem zasnąć. Niektóre psy ciągle żałośnie szczekały, dopiero

o północy zasnąłem. Na drugi dzień przebadał mnie weterynarz i dał mi

szczepionkę. Powiedział, że jestem trochę za chudy i poszedł. Do schroniska

wchodzili różni ludzie. Niektórzy zabierali psy i nie wracali z nimi już nigdy. Niektórzy

brali je na spacer i przyprowadzali znów do boksów. Panie też zaczęły mnie

wyprowadzać na spacery. Psy z mojej klatki powiedziały mi, że niektóre psy idą do

nowych domów i że mnie też kiedyś ktoś weźmie. Panie ze schroniska nauczyły mnie

chodzić przy lewej nodze. I nadały mi nowe imię Bezik, które do mnie pasuje, bo

jestem, jak wspomniałem wcześniej, cały beżowy. Zrobiły mi też zdjęcia, kiedy

miałem trzy lata, bo właśnie w wieku trzech lat trafiłem do schroniska. Wy wzięliście

mnie w wieku sześciu lat, a ja spędziłem trzy lata w schronisku. Dokładnie pamiętam,

kiedy mnie wzięliście. Wracałem właśnie ze spaceru, kiedy was zobaczyłem, ale

wtedy byliście mi zupełnie obojętni, bo przez te trzy lata trochę osób mnie oglądało,

a i tak mnie nie wzięło. Podeszliście do mnie i uklęknęliście obok mnie. Ty mnie

pogłaskałaś, i twoja mama też, a potem daliście mi kilka parówek, które delikatnie

wziąłem, żeby was nie przestraszyć. Poszliśmy razem na spacer.

Page 48: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

48

- Pamiętasz? - zapytał Bezik.

- Tak.– odpowiedziałam z uśmiechem.

- Przychodzili potem do mnie twoi rodzice, ale ciebie tam nie było, dlaczego? -

zapytał.

- Byłam wtedy u babci. - opowiedziałam.

W końcu zacząłem się do was przywiązywać. Po tygodniu czułem, że

bylibyście wspaniałą rodziną dla mnie. W środę chciałem wam pokazać, że ja też

chcę iść z wami do domu. Wspiąłem się twojej mamie na kolanach i popatrzyłem jej

w oczy, a tata chyba się wzruszył, bo poleciały mu łzy z oczu. W piątek przed

waszym przyjściem miałem zabieg kastracji. Po operacji czułem się bardzo otępiały,

ale mimo to czułem, że miało się zdarzyć coś ważnego. Nie wiedziałem co, ale

potem pojawiliście się wy. Nie za bardzo was poznałem. Wzięliście mnie do

samochodu. Kiedy auto stanęło, jakby się trochę ocknąłem i pomyślałem, co to za

ludzie i gdzie mnie wiozą? Gdy tylko otworzyły się drzwi samochodu, pomyślałem:

muszę jak najszybciej uciec i wyskoczyłem przez drzwi. Uciekałem przed siebie.

Twoi rodzice zaszli mnie z dwóch stron i nie miałem gdzie uciekać. Wtedy

zrozumiałem, że wzięliście mnie ze sobą do domu, więc się uspokoiłem. Pozwoliłem

twojej mamie zapiąć sobie szeleczki i smycz. I poszliśmy do nowego domu. Teraz

wytłumaczę ci moje dziwne, jak dla ciebie zachowania, bo resztę już znasz. A więc

biegam wokół was jak nakręcony, ponieważ robiłem tak w dzieciństwie z dzieckiem,

jemu to sprawiało radość, a ja mogłem się wybiegać. Nie bawię się piłkami, bo nigdy

Page 49: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

49

ich nie widziałem i nie uczono mnie, jak należy się nimi bawić. Umiem powiedzieć

„Ania” tak trochę jak po ludzku, bo była w wcześniejszym domu papuga i od niej

nauczyłem się mówić, a poza tym łatwo mówić, ale na przykład nie umiałbym

powiedzieć twojego imienia. Byłem agresywny w stosunku do innych psów, bo one

mogły mi was odebrać albo coś zrobić. Atakowałem samochody, bo warczą jak

rozwścieczone psy. Jem tylko przy was, bo ludzie dawali nam jedzenie i wtedy tylko

przychodzili. Na pewno zauważyłaś, że pozbyłem się większości złych nawyków po

dwóch latach pobytu u was. Całkowite zaufanie do was wszystkich uzyskałem, kiedy

poszliśmy na wycieczkę i jakiś wielki pies mnie zaczepiał. Wtedy twój tata wziął mnie

na ręce i odgoniliście napastnika. Zrozumiałem, że bardzo mnie kochacie i chronicie.

I odtąd zaczęły się moje szczęśliwe lata.

Wiem, że mnie nigdy nie opuścicie, prawda? - spytał Bezik.

- Tak, Beziku, nigdy cię nie opuścimy. – zapewniłam mojego kochanego czworonoga.

No, dobrze, zaraz będzie pierwsza i pryśnie czar mówienia przez zwierzęta,

więc połóżmy się spać.

I Bezik, mówiąc to zwinął się w kłębek i zasnął, i ja też byłam zmęczona, więc się

położyłam obok Bezika i też się zwinęłam w kłębek.

Rano Bezik już nie mówił ludzkim głosem. Ale ja zapisałam to, co powiedział

w komórce, żeby nie zapomnieć. Bezik wciąż żyje, opowiedziane tu jego zachowania

są prawdziwe. Bezik będzie żył bardzo długo i szczęśliwie i pewnie nie raz powie

Page 50: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

50

w swoim psim języku ”Ania”, i nieraz przyjdzie mnie obudzić. A my ogromnie się

cieszymy, że mogliśmy mu ofiarować nowy dom…

Oliwia Barańska

Oliwia

Nazywam się Oliwia i mam 11 lat. Zapraszam Was do przeczytania historii

o moim najukochańszym psie.

Już od małego bardzo lubiłam zwierzęta i bardzo często oglądałam programy

przyrodnicze na Animalna Planet. Jak każde dziecko chciałam mieć prawdziwego

psa i najlepiej byłoby, gdyby był to szczeniaczek. Ale moi rodzice ciągle powtarzali te

klasyczne wymówki: mamy za mało miejsca na psa, jesteś jeszcze za mała, pies to

duża odpowiedzialność, to nie zabawka, którą możesz rzucić w kąt. Wszystkie

wymówki były nietrafne, ale w jednym z nimi się zgadzałam, że pies to nie zabawka,

którą można rzucić w kąt. Dużo słyszałam o tym, że psy wyrzucano, kiedy urosły za

duże albo nie spełniały oczekiwań rodziny. Dzieci często dostają psy na gwiazdkę jak

zabawkę, a potem, kiedy im się znudzą, wyrzucają je na ulicę. Podczas wakacji,

kiedy rodziny wyjeżdżają na urlopy, psy były wywożone do lasów i tam porzucane, bo

ludzie nie mieli co z nimi zrobić.

Gdy miałam 8 lat, zbieg okoliczności sprawił, że w naszej rodzinie pojawił się

pies. A zaczęło się to tak: tata od pewnego czasu zastanawiał się nad kupnem domu.

Page 51: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

51

Na początku myślałam, że to bardzo szalony pomysł, aby przenieść się na wieś

i zamieszkać w osobnym domu. Ten plan miał jednak jedną wielką zaletę. W domu

na wsi mogłabym mieć pieska. Dlatego zaczęłam ponownie prosić rodziców o psa.

Rodzice powiedzieli, że jeśli mamy mieć kiedyś psa, to tylko z najbliższego

schroniska w Józefowie. Chcieliśmy, aby piesek był nieduży, miał krótkie łapki i nie

mógł to być szczeniak, ponieważ przez większość dnia nie było nas w domu, to

młody piesek bardzo by się nudził i tęsknił. Ustaliliśmy, że jeśli kiedyś kupimy dom,

to weźmiemy psa. Decyzja o zakupie domu została podjęta szybciej, niż myśleliśmy.

Niedługo potem mama przez przypadek zobaczyła zdjęcie Bezika na stronie

schroniska w Józefowie. Od razu urzekł ją swoją śliczną mordką i zakochała się

w nim, jak cała rodzina. Bezik był niedużym psem, miał krótkie łapki i nie był

szczeniakiem, bo miał 6 lat. Postanowiliśmy pojechać do schroniska w Józefowie i go

zobaczyć. Kiedy dojeżdżaliśmy do celu, usłyszałam szczekanie psów i zobaczyłam

wielki mur i żelazną bramę. Pomyślałam, że dla psa to może wyglądać jak więzienie.

Kiedy weszliśmy na teren schroniska, otoczyła nas sfora psów. Było bardzo dużo

szczeniaków. Potem przyszła do nas jakaś pani, a my zapytaliśmy o Bezika. Kobieta

odpowiedziała, że właśnie jest na spacerze i wskazała nam kierunek, w którym

poszła wolontariuszka z Bezikiem. Powiedziała nam też, że są na niego już chętni

ludzie z Anglii i że przyjadą za 4 tygodnie. Bardzo się zmartwiłam, bo w domu

mieliśmy zamieszkać dopiero za 3 miesiące. I był to problem, ale na razie starałam

się o tym nie myśleć.

Page 52: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

52

Poszliśmy w kierunku wskazanym przez tą panią i natknęliśmy się na

wolontariuszkę z Bezikiem. Ogólnie wyglądał jak wyrośnięty szczeniak. Był niewielki,

cały beżowy i nie miał w ogóle ogona. Miał oklapnięte uszka. Jedno trochę bardziej

niż drugie, co nadawało mu śmieszny wygląd. Ale był jakiś smutny i nieobecny. Nie

szczekał, ale też nie podchodził do nas. Podeszliśmy do niego powoli, żeby go nie

przestraszyć. Pogłaskaliśmy go, a jak go chciałam pogłaskać po łebku, to mrużył

oczy. Nie wiem dlaczego, może ktoś go kiedyś bił. Następnie daliśmy mu parę

plasterków pokrojonej parówki. Bardzo delikatnie brał ją zębami. Zrobił na nas

bardzo dobre wrażenie.

Następnego dnia musiałam pojechać na tydzień do babci na wakacje. Było mi

bardzo przykro, że akurat teraz muszę jechać i nie będę mogła odwiedzać Bezika.

Rodzice codziennie przez tydzień przyjeżdżali do schroniska i zabierali Bezika

na spacer. Bezik z dnia na dzień coraz bardziej się z nimi oswajał, zaprzyjaźniał

i zaczął rozpoznawać osoby. Mama opowiedziała mi, że Bezik w trzecim dniu

odwiedzin wspiął się jej na kolana i wyglądał, jakby chciał powiedzieć: „Weźcie mnie,

weźcie, proszę”. Tata, widząc takiego proszącego pieska, uronił łzę ze wzruszenia.

I nie było już odwrotu. Pies należał do rodziny i musiał być zabrany do domu.

Wszystkie sprawy adopcyjne zostały uzgodnione z kierownikiem schroniska. Termin

zabrania psa został ustalony na 26 sierpnia.

Pod koniec tygodnia z wielką radością wróciłam do domu. Nazajutrz

pojechaliśmy po Bezika. Kiedy przyjechaliśmy do schroniska okazało się, że Bezik

Page 53: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

53

właśnie przeszedł zabieg kastracyjny i był jeszcze trochę pod działaniem narkozy.

Ledwo nas rozpoznawał i chodził na chwiejnych łapach. Pani powiedziała, że każdy

pies jest obowiązkowo kastrowany w schronisku. Poinstruowała nas, że jak Bezik

będzie gryźć szwy, to trzeba mu założyć ochronny kołnierz. Pani dała nam plastikowy

kołnierz, książeczkę szczepień i pojechaliśmy z nim do domu. Po drodze mama

kupiła dla Bezika miseczki.

Kiedy wysiadaliśmy z samochodu, Bezik wyrwał się mamie z rąk i wyskoczył

na ulicę między samochody. Zaczęłam go wołać: „Bezik, Bezik, wracaj…” Mama

i tata pobiegli za nim, a ja wzięłam smycz i dogoniłam ich. Na szczęście tacie udało

się złapać Bezika. Przypięliśmy mu smycz do obroży. Potem poszliśmy

do mieszkania. Bezik nie umiał wchodzić po schodach, więc tata musiał go wnieść.

W dużym pokoju razem z mamą usiadłyśmy obok Bezika na podłodze obok kanapy.

I wtedy Bezik zrobił coś najmniej spodziewanego: po trzech lata spędzonych

w schronisku wskoczył na kanapę. Byłyśmy zaskoczone, ale i ucieszyłyśmy się, że

pies czuje się u nas jak u siebie. Pomimo tego mama wzięła Bezika za sierść na

karku i ściągnęła go na podłogę. Należało od początku pokazać, co może pies i kto

jest jego przywódcą. Od tamtej pory Bezik wie, że kanapa jest dla ludzi i tylko

czasami na nią wchodzi za naszym pozwoleniem. Bezik na całe szczęście nie gryzł

szwów i nie trzeba było mu zakładać kołnierza.

Bezik okazał się psem cierpliwym, posłusznym, grzecznym, ale też

agresywnym w stosunku do innych psów i małych dzieci oraz wysokich mężczyzn.

Kiedy jakieś dziecko pytało, czy może pogłaskać pieska, stanowczo odmawiałam.

Page 54: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

54

Na początku Bezik także nie do końca ufał tacie, ale to się zmieniło po

pewnym wydarzeniu. Byłam wtedy z tatą i o oczywiście z Bezikiem na spacerze na

łąkach. Nie wiadomo skąd podbiegł do nas jakiś bardzo duży pies. Tata zaczął go

odganiać, ale on ciągle przychodził i warczał na Bezika. Tata w końcu wziął Bezika

na ręce i wymachując kijem odgonił go. Od tamtego wydarzenia Bezik zaufał tacie

w stu procentach. Po tym spacerze, kiedy tylko nachylamy się nad nim, on się

kładzie się na plecach i w ten sposób pokazuje nam, że my jesteśmy jego

przywódcami i że nam bezmiernie ufa. Czujemy, że teraz poszedłby z nami na

koniec świata.

Bezik okazał się także moim dzielnym obrońcą. Pewnego dnia, kiedy byłam

z nim na spacerze, podszedł do nas duży pies, taki ze trzy razy większy od Bezika,

ale pomimo tego Bezik zaczął na niego warczeć i pokazywać mu zęby. Bałam się, co

z tego wyjdzie, ale po chwili tamten pies z podkulonym ogonem odszedł od nas. Było

to dziwne, że mały piesek bez ogona przegonił dorosłego owczarka niemieckiego.

Po jakimś czasie przeprowadziliśmy się do nowego domu na wsi. Odkryliśmy,

że Bezik lubi się bawić patykami i na podwórku, a kiedy się z nim trochę pobiega, to

potem biega wkoło jak nakręcony i robi ósemki wokół nas. Bezik sypia w moim

pokoju albo w pokoju rodziców, a rzadko u siebie na legowisku.

Przez jakiś czas do domku stojącego obok naszego przyjeżdżał pan z młodą

suczką rasy beagl. Pomimo, że była dużo młodsza i większa, to oba psy polubiły się

nadzwyczaj. Razem biegały, siłowały się dla zabawy i gryzły. Zaprzyjaźniły się

Page 55: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

55

bardzo, ale niestety, przyjaźń nie trwała długo, ponieważ pan przestał przyjeżdżać do

domku obok. Bezik często patrzył na łąkę, na której bawił się z suczkę, wypatrując

jej. W Beziku odkryliśmy też instynkt łowcy. Podczas spacerów zaczął polować na

jaszczurki. Kiedy ujrzał jakąś w trawie, skakał na nią niczym lis polarny skacze na

mysz w śniegu. Potem gonił tą jaszczurkę do czasu, aż nie schowała się do norki.

Pewnego razu z tatą złapałam jaszczurkę. Tata miał ją na dłoni i przystawił ją pod

nos Bezikowi, aby zobaczyć, jak się pies zachowa. Bezik podszedł i powąchał

jaszczurkę, a wtedy ona skoczyła i ugryzła go w nos. Bezik odskoczył i zaczął

machać łbem, żeby się uwolnić od napastnika. Jaszczurka wykonała duży skok,

lądując w trawie i uciekła do norki. Odtąd Bezik już nie polował na jaszczurki.

W wakacje wszyscy pojechaliśmy w Bieszczady. I nie wyobrażaliśmy sobie,

aby nie było z nami naszego najukochańszego psa. Razem chodziliśmy po górach

i zdobyliśmy Połoninę Wetlińską. Po drodze widzieliśmy zaprzyjaźnionego z ludźmi

łosia Bartka. Wszystko zostało udokumentowane na zdjęciach i upublicznione na

koncie Facebook mojej mamy, przez co Bezik został ulubieńcem naszych

znajomych.

Bezik codziennie rano wita nas szczekając. Bardzo też hałasuje i cieszy się,

gdy nas widzi, i nie ma znaczenia, czy wracamy do domu po godzinie, czy po pięciu

minutach. Pilnujemy obowiązkowych szczepień i badań. Piesek jest zaczipowany.

Bezik też trochę przytył u nas, ważył 9 kg, a teraz waży 12 kg. Okazało się, że jest to

bardzo wyjątkowy pies, który lubi marchewkę, groszek i śliwki.

Page 56: „Wyobraźnia źródłem słowa i obrazu” - zs.legionowo.plzs.legionowo.pl/sp8/wp-content/uploads/2015/06/Tomik-15a.pdf · jeden czerwony, a drugi niebieski. Zastanawiali się,

56

Wiele przygód miał mój kochany pies, których tutaj nie opisałam i pewnie

jeszcze będzie miał ich dużo. Najważniejsze, że wszystkie będziemy przeżywać

razem.

Adoptując psa ze schroniska nie do końca wiemy, jakie miał przeżycia i jaki

ma charakter. Zawsze jest ryzyko, że ta czworonożna istota może obrócić się

przeciwko tobie, bo wcześniej została skrzywdzona przez złego człowieka. Ale jeśli

okażesz jej miłość, czułość i zrozumienie i pokochasz ją z całego serca, zyskasz

najwierniejszego przyjaciela na świecie, który będzie ci towarzyszył do końca

swojego życia. Dlatego jeśli naprawdę się kocha psy i chce dać się im nowy dom, to

warto adoptować zwierzęta ze schroniska. Trzeba zaryzykować, bo można wygrać

największą miłość życia. Tak jak my.

Oliwia Barańska