Wojowniczki - Fragment

37
Szczera do bólu. Pisanie – czy, jak określa je Glennon Mel- ton, „wywnętrznianie się” – to dla autorki swoista terapia i walka z samotnością, a także nauka pokory oraz akcep- tacji siebie takim, jakim się jest naprawdę – bez retuszu. — „PUBLISHERS WEEKLY” Wojowniczki to dokładnie taki rodzaj książki, którą, mam nadzieję, przeczytają wszyscy rodzice z mojego zgroma- dzenia. Glennon Doyle Melton to utalentowana gawę- dziarka. Jej otwartość i skłonność do opowiadania o swo- ich problemach bez żadnych zahamowań mają swoje źródło w głębokiej wierze w to, że sama jest ukochanym dzieckiem Boga. — KATHERINE WILLIS PERSHEY, zastępca pastora Pierwszego Kościoła Kongregacjonalnego w Western Springs, Illinois, USA, czasopismo „The Christian Century” Glennon Doyle Melton WOJOWNICZKI Jak być nieperfekcyjną i szczęśliwą kobietą

description

Książka okrzyknięta najlepszym poradnikiem parentingowym dla współczesnych kobiet!Kobiety, przestańcie na siłę dążyć do zachowania podyktowanej społecznie i kulturowo nieosiągalnej doskonałości. Kiedy zaakceptujecie życie takim, jakim ono naprawdę jest, i kiedy przejrzycie na oczy, że macie prawo do własnych wyborów, które niekoniecznie podobają się innym, to wtedy w końcu same się przekonacie, że dopiero po zmianie nastawienia do życia ono samo ulegnie niesamowitej zmianie – na lepsze, rzecz jasna. Oto przesłanie skierowane do wszystkich kobiet przez Glennon Doyle Melton, mężatkę z 12-letnim stażem, matkę trojga dzieci i autorkę jednego z najsłynniejszych blogów parentingowych w USA – Momastery.com. Glennon przez wiele lat budowała wokół siebie wysoki i potężny mur skutecznie oddzielający ją od najbliższych i przyjaciół. Walcząc z nałogami i trudami dnia codziennego, skryła się w wypełnionym poczuciem winy i wstydu bunkrze, z którego bardzo długo nie chciała wyjść. Pewnego dnia wszystko się zmieniło: Glennon się przebudziła i otworzyła na nowe życie. Zaczęła tworzyć niezwykle inspirujące teksty opisujące jej trudną walkę z codziennością, pomagając w ten sposób milionom kobiet na całym świecie.Ten rewelacyjny, błyskotliwie napisany poradnik - stanowiący zbiór osobistych zapisków autorki dotyczących jej codziennych przeżyć i problemów rodzinnych - zawiera mnóstwo skutecznych porad dotyczących tego, jak wyrwać się z pułapki feminizmu i wizji doskonałej pani domu. To także książka dla wszystkich kobiet, które codziennie godzą to, co wydaje się niemożliwe do pogodzenia: życie rodzinne z pracą zawodową.NAUCZ SIĘ AKCEPTOWAĆ TO, CO NIESIE ŻYCIE, NAWET JEŚLI WYDAJE SIĘ ONO CHAOTYCZNE

Transcript of Wojowniczki - Fragment

Page 1: Wojowniczki - Fragment

Szczera do bólu. Pisanie – czy, jak określa je Glennon Mel-

ton, „wywnętrznianie się” – to dla autorki swoista terapia

i walka z samotnością, a także nauka pokory oraz akcep-

tacji siebie takim, jakim się jest naprawdę – bez retuszu.

— „Publishers Weekly”

Wojowniczki to dokładnie taki rodzaj książki, którą, mam

nadzieję, przeczytają wszyscy rodzice z mojego zgroma-

dzenia. Glennon Doyle Melton to utalentowana gawę-

dziarka. Jej otwartość i skłonność do opowiadania o swo-

ich problemach bez żadnych zahamowań mają swoje

źródło w głębokiej wierze w to, że sama jest ukochanym

dzieckiem Boga.

— katherine Willis Pershey, zastępca pastora Pierwszego kościoła kongregacjonalnego

w Western springs, illinois, usa, czasopismo „the Christian Century”

Glennon Doyle Melton

WOJOWNICZKI

Jak być nieperfekcyjną i szczęśliwą kobietą

Glennon ucieleśnia wszystkie cechy idealnej kobiety: jest autentyczna, zabawna, mądra, czuła oraz bardzo silna, zwłaszcza w obliczu niezwykle trudnych wyzwań życiowych. Magia tej książki polega na tym, że zanim skończysz ją czytać, zdasz sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nie masz sobie nic do zarzucenia. Jesteś idealna – tak jak Glennon. To książka, dzięki której poczujesz się kochana i uwielbiana. Nie znam innego dzieła, które miałoby taki efekt.

– Vanessa Diffenbaugh, autorka książki Sekretny język kwiatów

Inspirujący przewodnik. Dopiero gdy Glennon poddała się losowi i otworzyła na to, co niesie każdy dzień, była w stanie spełnić swoje najskrytsze pragnienia: dotrzeć do innych i pozwolić, by inni dotarli do niej. Ta książka to ucieleśnienie łagodnych słów mądrości napisanych przez kobietę dręczoną przez irracjonalną, acz niesłabnącą nadzieję.

– Kirkus Reviews

Szczera do bólu. Pisanie – czy, jak określa je Glennon Melton, „wywnętrznianie się” – to dla autorki swoista terapia i walka z samotnością, a także nauka pokory oraz akceptacji siebie takim, jakim jest naprawdę – bez retuszu.

– Publishers Weekly

Glennon Doyle Melton jest aktywną mamą trojga dzieci i szczęśliwą mężatką z 12-letnim stażem. Przez wiele lat budowała wokół siebie wysoki i potężny mur skutecznie oddzielający ją od najbliższych. Walcząc z nałogami i trudami dnia codziennego, skryła się w wypełnionym poczuciem winy i wstydu „bunkrze”, z którego bardzo długo nie chciała wyjść. Pewnego dnia wszystko się zmieniło: Glennon się przebudziła i otworzyła na nowe życie. Zaczęła tworzyć niezwykle inspirujące teksty opisujące jej walkę z codziennością, pomagając w ten sposób milionom kobiet na całym świecie. Samą siebie określa mianem nieustraszonej wojowniczki. Jest nauczycielką w szkółce niedzielnej, popularną blogerką parentingową, bestsellerową autorką New York Timesa oraz profesjonalną mówczynią. Kilka lat temu założyła Together Rising – organizację non profit mającą na celu pomoc kobietom. Jej dewiza brzmi: W życiu trzeba dostrzegać nie tylko to, co nas rani, ale także to, co sprawia, że otaczający nas świat wydaje nam się najpiękniejszym miejscem we wszechświecie.

Cena: 39,90 zł z VATPatronat medialny:

Fot

. Am

y Pa

ulso

n

Książka okrzyknięta najlepszym poradnikiem parentingowym dla współczesnych kobiet.

NIE TYLKO DLA FEMINISTEK

Oto przesłanie skierowane do wszystkich kobiet od Glennon Doyle Melton, mężatkę z 12– letnim stażem, matkę trojga dzieci

i autorkę jednego z najsłynniejszych blogów parentingowych w USA –Momastery.com:

Kobiety, przestańcie na siłę dążyć do zachowania podyktowanej społecznie i kulturowo nieosiągalnej doskonałości. Kiedy zaakceptujecie życie takim, jakim ono naprawdę jest, i kiedy przejrzycie na oczy, że macie prawo do własnych wyborów, które niekoniecznie podobają się innym, wtedy w końcu same się przekonacie, że dopiero po zmianie nastawienia do życia ono samo ulegnie niesamowitej zmianie – na lepsze, rzecz jasna. Ten rewelacyjny, błyskotliwie napisany poradnik – stanowiący zbiór osobistych zapisków autorki dotyczących jej codziennych przeżyć i problemów rodzinnych zawiera mnóstwo skutecznych porad dotyczących tego, jak wyrwać się z pułapki feminizmu i wizji doskonałej pani domu. Glennon Doyle Melton, poruszając trudne tematy, o których zwykle nie mówi się w debatach publicznych, zaprasza swoje czytelniczki na unikalną sesję autoterapii, podczas której będą one mogły przyjrzeć się z bliska własnemu życiu i zrozumieć, że trzeba po prostu nauczyć się je akceptować, bez względu na to, jak chaotyczne może się ono wydawać.

To książka dla wszystkich kobiet, które codziennie godzą to, co wydaje się niemożliwe do pogodzenia.

Page 2: Wojowniczki - Fragment

PrzełożyłaMałgorzata Rymsza

Glennon Doyle Melton

wojowniczkiJak być nieperfekcyjną

i szczęśliwą kobietą

Page 3: Wojowniczki - Fragment

TYTUŁ ORYGINAŁU: Carry on Warrior. The Power of Embracing Your Messy, Beautiful Life

Redaktor prowadząca: Beata PiecychnaRedakcja: Mateusz Witkowski

Korekta: Krystian Gaik, Katarzyna Zioła-Zemczak, Beata PiecychnaProjekt okładki: Marta Kubiczek

Opracowanie graficzne okładki: Łukasz WerpachowskiSkład: [email protected]

Copyright © 2013 by Glennon Doyle MeltonAll rights reserved, including the right to reproduce this book or portions the-reofin any form whatsoever. For information address Scribner Subsidiary Rights Department, 1230 Avenue of the Americas, New York, NY 10020.

Copyright © 2016 for Polish edition by Wydawnictwo Kobiece, an imprint of ILLUMINATIO Łukasz Kierus

Copyright © for Polish translation by Małgorzata Rymsza

Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i roz-powszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.

Wydanie IBiałystok 2016

ISBN 978-83-65170-11-8

w w w.w yd a w n ic t w o ko b ie c e .p l

Wydawnictwo Kobiece E-mail: [email protected]

Pełna oferta wydawnictwa jest dostępna na stronie www.wydawnictwokobiece.pl

Bądź na bieżąco i śledź nasze wydawnictwo na Facebooku:www.facebook.com/kobiece

Page 4: Wojowniczki - Fragment

5

Spis treści

Dedykacja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9Bohaterowie . . . . . . . . . . . . . . . . . 13

nie poddawaj się, wojowniczko

Budowanie życia . . . . . . . . . . . . . . 17

PrZebuDZenie

Siostry . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29

Święte dziury . . . . . . . . . . . . . . . . 33

O pisaniu i tańczeniu . . . . . . . . . . . 45

Pierwszy dzień . . . . . . . . . . . . . . . 49

Zjeżdżalnie i drabiny . . . . . . . . . . . 55

W sytuacji awaryjnej . . . . . . . . . . . . 61

Wdech, wydech . . . . . . . . . . . . . . . 75

Cuchnący, Kaszlący Facet . . . . . . . . . 79

anGaŻOWanie siĘ

Urodziny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 85

Szczęśliwa siódemka . . . . . . . . . . . . 91

Fajerwerki . . . . . . . . . . . . . . . . . . 95

Page 5: Wojowniczki - Fragment

6

Lunch . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 101

Wietrzenie brudnego prania . . . . . . 105

Początki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 107

Tkanie i skrucha . . . . . . . . . . . . . 115

O odkurzaniu . . . . . . . . . . . . . . . 119

Wielkanoc . . . . . . . . . . . . . . . . . 123

Odprężenie . . . . . . . . . . . . . . . . . 135

POMnaŻanie

Nie dla carpe diem . . . . . . . . . . . . 141

O udzielaniu porad . . . . . . . . . . . . 147

Odwaga jest decyzją . . . . . . . . . . . 151

Cokolwiek, tylko szczerze . . . . . . . 155

Jeden, dwa, trzy . . . . . . . . . . . . . . 159

Radość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 163

Góra, na której z chęcią umrę . . . . . 167

O rybie i niebie . . . . . . . . . . . . . . 175

Transcendentalista . . . . . . . . . . . . 179

Superbohater . . . . . . . . . . . . . . . 187

O darach i talentach . . . . . . . . . . . 193

Mamusia DoLittle . . . . . . . . . . . . 199

Złota moneta . . . . . . . . . . . . . . . 209

Bliżej normalności . . . . . . . . . . . . 215

WytrWaŁOŚĆ

O płaczu i pedałowaniu . . . . . . . . . 221

Namaste. Dlaczego nie być uprzejmym? . . . . . . . . . . . . . . . . 229

Trudności . . . . . . . . . . . . . . . . . . 233

Kto by pomyślał? . . . . . . . . . . . . . 239

Page 6: Wojowniczki - Fragment

O przeklinaniu . . . . . . . . . . . . . . 241

Dary są mostami . . . . . . . . . . . . . 247

Stresujące przyjmowanie gości . . . . . 253

Miejsce dla kogoś jeszcze . . . . . . . . 261

ODPusZCZanie

Poszukiwanie skarbów . . . . . . . . . . 267

Jubileusz . . . . . . . . . . . . . . . . . . 271

Dokądkolwiek się udasz . . . . . . . . . 275

Tam, gdzie jesteś . . . . . . . . . . . . . 283

Leczenie poprzez słuchanie . . . . . . 287

Będzie pięknie . . . . . . . . . . . . . . . 295

Mój Boże, będą tańce . . . . . . . . . . 307

Wojowniczka w drodze . . . . . . . . . 309

MateriaŁy DODatkOWe

Przewodnik czytania grupowego . . . 315

Tematy i pytania do dyskusji . . . . . . 317

Udoskonal swój klub książki . . . . . . 321

Wywiad z autorką . . . . . . . . . . . . 323

Podziękowania . . . . . . . . . . . . . . 335

Momastery i Monkee See – Monkee Do . . . . . . . . . . . . . . . 337

Page 7: Wojowniczki - Fragment

9

Któregoś wieczoru odwiedziła mnie moja mama, Tisha, i poprosiła o rozmowę na osobności. Wyglądała na zde-

nerwowaną. Poszłyśmy do sypialni i usiadłyśmy, opierając się o leżące na łóżku poduszki. Rozmawiałyśmy o moim pisaniu. Powiedziała mi, że bardzo jej się podoba, choć była to dla niej niezmiernie trudna lektura. Opisała ból, jaki czuła, czy-tając o moim sekretnym życiu, i zakłopotanie spowodowane tym, że wszystko to wydarzyło się wtedy, gdy dokładałyśmy największych starań, aby okazywać sobie miłość. Rozmawia-łyśmy o tym, jak straszne jest dzielenie się takimi historiami z przyjaciółmi i nieznajomymi.

Trochę popłakałyśmy i trochę się pośmiałyśmy przez łzy.Rozmawiałyśmy długo. Gdy wydawało się, że już prawie

skończyłyśmy, było mi smutno, ponieważ chciałam na zawsze zostać z mamą na tym łóżku. Przez chwilę myślałam o tym w ciszy. Zastanawiałam się, co chodzi jej po głowie. Potem spojrzała na mnie – jej warga drżała. Choć była naprawdę przestraszona, powiedziała: „Jestem z ciebie bardzo dumna. Jestem pełna podziwu dla tego, czego ty i Bóg razem doko-naliście. Musisz opowiedzieć swoją historię. To twoje prze-znaczenie. Nie przestawaj opowiadać, kochanie”.

Dedykacja

Page 8: Wojowniczki - Fragment

WojoWniczki

Przypominało to moment, gdy oznajmiłam jej, że jestem w ciąży. Bardzo się wtedy bała, lecz spojrzała mi prosto w oczy i powiedziała: „Glennon, nie musisz za niego wychodzić, jeśli nie chcesz. Możemy wychować dziecko razem. Damy sobie radę”.

Podobnie było, gdy moja młodsza siostra, Amanda, obwieś-ciła, że przeprowadza się do Afryki, aby ratować małe dziew-czynki przed falą gwałtów. Mimo że mama była naprawdę przerażona, powiedziała w końcu: „To coś, co musisz zrobić. Jedź”.

Ludzie zawsze nazywają moją mamę aniołem, lecz ja uwa-żam ją za wojowniczkę.

I chcę, aby wiedziała, że ta książka i każde słowo, które piszę, są dla niej.

Page 9: Wojowniczki - Fragment

Bądź życzliwy, bo każdy, kogo spotykasz, prowadzi trudną walkę.

— PASTOR JOhN WATSON

Łącznie z Tobą.

— GLENNON

Page 10: Wojowniczki - Fragment

13

Moją historię, podobnie jak Twoją, trudno zaszufladko-wać. Moje życie to tragedia, komedia, romans, opowieść

o przygodach lub odkupieniu – w zależności od dekady, pory dnia i ilości snu. Tym, co stałe w mojej historii – rzeką, która przez nią przepływa – są ludzie.

Mój mąż, Craig, oferuje przyjaciołom pomoc przy przepro-wadzce, zanim o to poproszą. Podryguje w kuchni, łazience i na zakupach. Bawi się w chowanego z naszym psem Theo, gdy dzieci zmęczą się zabawą. Zawsze zachowuje spokój. Kie-dy nasze pociechy są chore, budzi się co dwie godziny, aby sprawdzić, czy mają gorączkę. Trzyma język na wodzy i zaj-muje się płaczącymi dziećmi moich przyjaciół. Jest cudowny. I rozbity. Tak jak ja.

Mój pierworodny, Chase, zmienił wszystko przez sam fakt swoich narodzin.

Moje córki – Tish i Amma – na ogół mnie przerażają. Jak mogę wychować dwie córeczki, kiedy we mnie samej nadal tkwi mała dziewczynka?

Moja siostra Amanda to moje drugie „ja”. Jak udało mi się przeżyć bez niej pierwsze trzy lata życia, pozostaje dla mnie tajemnicą. Jej mąż – John – to moja „skrytka bankowa”. Po-wierzam mu opiekę nad swoim najcenniejszym skarbem.

Bohaterowie

Page 11: Wojowniczki - Fragment

WojoWniczki

Mój tata, Bubba, tak jak ja, przekłada na słowa swoją miłość i mądrość, podczas gdy mama przekłada je na działanie, jak Craig.

Do listy bohaterów dodaję Boga. Zupełnie nie umiem Jego lub Jej wyjaśnić, ponieważ nie rozumiem Jego lub Jej działania. Wiem tylko, że to właśnie Bóg umieścił wszystkich tych ludzi w mojej historii. Jestem mu za to wdzięczna.

Page 12: Wojowniczki - Fragment

NIE PODDAWAJ SIĘ,WOJOWNICZKO

Page 13: Wojowniczki - Fragment

17

K ilka lat temu dziwne rzeczy zaczęły mi się przytrafiać w kościele. Podczas beztroskiej rozmowy kobieta, którą

dopiero co poznałam, chciała zażartować, sugerując, że nasza rodzina jest tak „idealna”, że ona w swojej własnej czuje się źle. Powtórzyło się to trzy czy cztery razy w ciągu dwóch tygodni. Pewnego razu inna kobieta powiedziała: „Jesteście tak zgodni. Czuję się przez to tak samotna”.

Mój mąż stał wówczas obok. Spojrzałam na niego zmiesza-na, a on popatrzył na mnie równie skonsternowany. To typowe dla nas zachowanie.

W drodze do domu dyskutowałam z Craigiem o tym, co usłyszeliśmy. Byliśmy zdumieni. Uwielbiamy się nawzajem, lecz żadne z nas nie opisałoby swojego partnera jako „zgod-nego”. Kobiety te równie dobrze mogłyby powiedzieć: „Jestem zazdrosna o Twój wzrost i talent kulinarny”. Mierzę jakieś sto pięćdziesiąt sześć centymetrów, a wszystko, co wiem na temat gotowania, to jak wykonać telefon skutkujący dostawą obiadu. Podczas rozmowy opracowaliśmy z Craigiem teorię, według której, jeśli masz szczupłą sylwetkę i dużo się uśmie-chasz, ludzie zwykle uważają, że jesteś w posiadaniu tajemnic wszechświata i że kropla deszczu nigdy nie spadła Ci na głowę.

Budowanie życia

Page 14: Wojowniczki - Fragment

WojoWniczki

18

A jeśli do tego masz na sobie modne dżinsy, to już z pewnością wszystko jest w porządku.

Bardzo mnie to zaniepokoiło. Nie chcę, aby inne kobiety czuły się przeze mnie gorsze. I chciałam, aby moje wnętrze i sposób, w jaki ludzie mnie postrzegają, były ze sobą zgodne. Bałam się jednak, że będę musiała wyglądać jak Pig-Pen* lub Courtney Love, żeby tak było. Dochodzę do siebie po bulimii i alkoholizmie. Przez dwadzieścia lat władzę nade mną miały jedzenie, alkohol, nieszczęśliwa miłość i narkotyki. Cierpia-łam, a wraz ze mną cierpiała moja rodzina.

Miałam stosunkowo szczęśliwe dzieciństwo, więc do mojego bólu i dezorientacji dochodziło jeszcze poczucie winy. Glennon, dlaczego tak się pogubiłaś, skoro nie masz ku temu powodu? Przypuszczałam, że już taka się urodziłam – podłamana i nad-wrażliwa. Kiedy dorastałam, czułam, że brakowało mi warstwy ochronnej, potrzebnej do wystawiania się na życiowe ryzyko – ryzyko przyjaźni, miłości i odrzucenia. Czułam się zakłopo-tana, niewiele warta i bezbronna. Przejście przez życie z takim poczuciem wydawało mi się niewyobrażalne. Myślałam, że nie przetrwam. Stworzyłam zatem swój mały świat zwany nałogiem i w nim się ukryłam. Czułam się bezpieczna. Nikt nie mógł mnie dotknąć.

A potem wszystko się zmieniło. W Dzień Matki w 2002 roku ja – niezamężna narkomanka – odkryłam, że jestem w  ciąży. Na przemian wpatrywałam się w  test trzymany w trzęsącej się ręce i w przekrwione oczy w odbiciu łazien-kowego lustra. Usiłowałam połączyć ze sobą fakty: jestem pijana, jestem sama, jestem w ciąży.

* Pig-Pen to bohater komiksu Peanuts Charlesa M. Schulza – młody chłopak, który – z wyjątkiem niebywale rzadkich okazji – jest bardzo brudny (wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza, chyba że podano inaczej).

Page 15: Wojowniczki - Fragment

Nie poddawaj się, wojowniczko

19

Nie miałam pojęcia, co jeszcze mogę zrobić, więc się modli-łam. Modliłam się w jedyny sposób, jaki znałam – narzekając, oskarżając i przepraszając, ze łzami w oczach i niemożliwymi do spełnienia obietnicami na ustach. Gdy w końcu wstałam z podłogi w łazience, postanowiłam, że urodzę i zostanę mat-ką. Przysięgłam sobie, że nigdy już się nie napiję, nie zapalę, nie wezmę narkotyków, nie wejdę w niezdrowy związek i nie będę się obżerać. Trudno było dotrzymać słowa. Nagle zosta-łam żoną człowieka, którego znałam przez zaledwie dziesięć trzeźwych dni. Poślubienie Craiga okazało się jednak najlep-szym, co mi się przytrafiło, mimo że nie była to tak naprawdę moja decyzja.

W tamtym czasie odkryłam, że jestem silna. Była to pierw-sza rzecz, jakiej się o sobie dowiedziałam. Nauczyłam się też, że bycie żoną i matką oraz życie w trzeźwości są dość trudne. Zawsze zastanawiałam się, czy inne kobiety też tak to po-strzegają.

Któregoś dnia byłam na placu zabaw z Tess, nową znajomą z kościoła. Podejrzewałam, że ma problemy w małżeństwie, jednak nie wspominałyśmy o tym (byłyśmy zajęte rozmową o ważniejszych rzeczach, takich jak treningi piłki nożnej i pa-semka). Byłam sfrustrowana tym, że nasza rozmowa nigdy nie zeszła na głębsze tematy. Zdawało się, że nie potrafimy mówić o najważniejszych sprawach.

Pogrążona we frustracji zaczęłam myśleć o czasie i wysił-ku, jaki niegdyś wkładałam w budowanie warstw ochronnych między moim złamanym sercem a połamanym światem. Za-stanawiałam się nad tym, jak oddaliłam się od innych ludzi – ludzi, którzy mogli zadać mi ból większy niż ten, którego już doświadczałam. Ludzi, którzy mogliby być zniesmaczeni,

Page 16: Wojowniczki - Fragment

WojoWniczki

20

gdyby zobaczyli moje prawdziwe „ja”. Strach, że ujrzy ono światło dzienne, doprowadził mnie do ukrycia się w nałogu na wiele lat. Gdy się w końcu od niego uwolniłam, okryłam się tajemnicami i wstydem jak zbroją, a z obojętności uczyniłam broń. Życie zawsze wydawało mi się walką o przetrwanie. Ale tam, na placu zabaw, dotarło do mnie, że przetrwanie już nie wystarczy. Zdałam sobie sprawę, że choć siedziałyśmy obok siebie, oddzielały nas warstwy naszych zbroi. I nawet gdybyśmy chciały, nie mogłybyśmy się zbliżyć, ponieważ kar-miłyśmy się nawzajem opowieściami o naszym „doskonałym” życiu.

Nagle to wszystko wydało mi się totalnie żałosne. Byłam, oczywiście, trzeźwa i poza kryjówką, lecz ukrywając swo-ją przeszłość przed innymi, chroniąc się za tarczą tajemnic i wstydu, odizolowałam się. Byłam samotna i nieco znudzona. Życie bez bliskości innych ludzi jest okropnie nudne. Olśniło mnie, że życiowe bitwy być może najlepiej jest toczyć bez zbroi i bez broni. Może życie staje się prawdziwe, dobre i ciekawe dopiero, gdy zdejmiemy wszelkie warstwy ochronne, które zbudowaliśmy wokół naszych serc, i staniemy do walki nadzy. Zastanawiałam się: Jeśli złożę broń, czy Tess zrobi to samo? Doszłam do wniosku, że warto spróbować.

Zrzuciłam zbroję i pomachałam białą flagą. Nagle usłysza-łam siebie mówiącą do Tess:

– Posłuchaj mnie. Chcę, żebyś wiedziała, że dochodzę do siebie po nałogach: alkoholizmie, narkomanii i uzależnieniu od jedzenia. Miałam przez nie problemy z prawem. Craig i ja wpadliśmy i pobraliśmy się rok po tym, jak zaczęliśmy się spo-tykać. Kochamy się szalenie, lecz w duchu strasznie się boję, że nasze problemy z seksem i złością w końcu wszystko popsują. Czasem jest mi przykro, gdy innym ludziom przytrafiają się

Page 17: Wojowniczki - Fragment

Nie poddawaj się, wojowniczko

21

dobre rzeczy. Co rusz warczę na pracowników z biura obsługi klienta, na moje dzieci i męża. Nieustannie jestem na granicy wściekłości. A teraz zmagam się z depresją poporodową. Przez większość dnia marzę, aby moje dzieci po prostu zostawiły mnie w spokoju. Któregoś poranka Chase przyniósł mi kar-teczkę, na której było napisane: „Mam nadzieję, że mama bę-dzie dzisiaj miła”. To przygnębiające i przerażające, ponieważ zastanawiam się, co się stanie, jeśli to nigdy nie minie. Może nie potrafię poradzić sobie z macierzyństwem. W każdym razie chciałam, żebyś o tym wiedziała.

Tess wpatrywała się we mnie tak długo, że zaczęłam się zastanawiać się, czy chce zadzwonić do naszego pastora albo na pogotowie, po czym ujrzałam łzy płynące po jej policzku. Siedziałyśmy tam, a ona powiedziała mi wszystko. Nie ukła-dało się między nią a jej mężem. Było naprawdę źle. Ogarniało ją przerażenie i czuła się osamotniona. Ale tamtego dnia na placu zabaw uznała, że potrzebuje pomocy i miłości bardziej niż mojego przekonania o jej doskonałości.

Prawie się nie znałyśmy, lecz obie zdawałyśmy sobie sprawę, że znalazłyśmy się w tym razem. W ciągu kilku następnych miesięcy przeszłyśmy trudne chwile. Terapia, separacja, złość, strach i mnóstwo łez. Ale mała armia miłości otoczyła Tess i jej rodzinę i nie dopuściła nikogo zbyt blisko. I w końcu wszystko zaczęło się układać. Tess, jej mąż i ich piękne dzieci są razem – teraz dochodzą do siebie i mają się doskonale. Miałam okazję zobaczyć, jak prawda wyzwala rodzinę.

W tamtym momencie mojego życia pragnęłam zrobić coś sensownego i pomocnego poza dbaniem o własny dom, lecz nikt mnie nie chciał. Wielokrotnie odrzucano nasze wnioski o adopcję dziecka. Później próbowałam zostać wolontariuszką

Page 18: Wojowniczki - Fragment

WojoWniczki

22

w miejscowym domu spokojnej starości. Wydawali się mną zachwyceni do czasu, gdy sprawdzili informacje o mojej prze-szłości. Nigdy nie oddzwonili. Może myśleli, że mam ukryty motyw i chcę zabić te wszystkie starsze osoby? Następnie chciałam pracować społecznie w miejscowym schronisku dla ofiar przemocy domowej. Zapowiadało się na to, że mnie przyjmą, do czasu ostatniej rozmowy kwalifikacyjnej, podczas której zapytano mnie: „Gwoli formalności, czy kiedykolwiek była pani aresztowana?”. Trudno było wyjaśnić, że tylko pięć razy. Też już nigdy nie oddzwonili.

Wpadłam w depresję. I wtedy przydarzyła się ta sprawa z Tess. Pomyślałam, że

mogłabym zajmować się właśnie tym – mówieniem ludziom prawdy o moich przeżyciach. Dotarło do mnie, że w tej kon-kretnej misji moja kryminalna przeszłość była atutem, dawała mi przewagę. Pomyślałam, że może dary, jakie otrzymałam od Boga, to umiejętność opowiadania historii i brak poczucia wstydu. Co do tego drugiego, to jest mi prawie wstyd, że mam tak niewielkie poczucie wstydu. Prawie, ale nie całkiem.

Uznałam zatem, że jest to coś, czym Bóg chce, abym się zajęła. Chce, abym mówiła prawdę ludziom wokół mnie. Bez maski, bez ukrywania się, bez udawania. To miało być moim zadaniem. Miałam sprawiać, że ludzie zaakceptują swoje wnętrze, prezentując im swoje własne, pokazując moje prawdziwe „ja”.

Kilka dni po tym, jak oznajmiłam Craigowi, że mam zamiar na ochotnika zostać „brawurowym mówcą prawdy”, zadzwonił do mnie mój pastor. W pierwszej chwili pomyślałam, że Tess się wygadała, ale pastor powiedział: „Wiem, że jest Ci trudno z dzieckiem i może to się wydać złym pomysłem, lecz musisz opowiedzieć swoją historię wiernym. Wszystkim wiernym. Na

Page 19: Wojowniczki - Fragment

Nie poddawaj się, wojowniczko

23

forum. Na żywo”. Craig pocił się i sprawdzał, czy mogą wy-rzucić go z pracy z powodu żony, która siedziała w więzieniu. Ja planowałam, w co się ubiorę.

Następnie spisałam moją historię, nie pomijając niczego. Przeczytałam ją w swoim kościele – poszło naprawdę dobrze. Ludzie byli zszokowani. Bardzo fajnie jest szokować. Wielu chciało płakać wraz ze mną i opowiadać mi swoje historie. A ja pomyślałam: Widzicie, wy, z domu spokojnej starości? I tak nie chciałam podawać u was głupiej lemoniady. Czy ktoś za podawanie lemoniady dostaje owacje na stojąco i łzy radości? Nie sądzę.

Znalazłam to, w czym jestem dobra: otwartość. Uznałam – w oparciu o własne doświadczenia – że przyjemniej jest mówić coś, dzięki czemu kobiety dobrze się czują z sobą i z Bogiem, niż mówić lub pomijać coś, aby ludzie mi zazdroś-cili. Było to także łatwiejsze, bo wymagało mniej pamiętania i pilnowania się.

Pisać zaczęłam kilka miesięcy później, aby móc odważnie przedstawić swoją prawdę większej liczbie ludzi. Po prze-czytaniu kilku moich esejów mój tata – Bubba – zadzwonił do mnie i zapytał: „Glennon. Nie sądzisz, że niektóre sprawy powinnaś zabrać ze sobą do grobu?”. Przez moment głęboko się zastanowiłam, po czym odpowiedziałam: „Nie, nie sądzę. Moim zdaniem brzmi to okropnie. Nie chcę zabierać czego-kolwiek do grobu. Nie chcę nosić ze sobą niczego, czego nie muszę. Chcę podróżować bez bagażu”.

Gdy wytrzeźwiałam, obudziłam się i po raz pierwszy wkro-czyłam w prawdziwe życie, miałam dwadzieścia sześć lat, ale zważywszy na to, że ukrywałam się od ósmego roku życia, patrzyłam na świat oczami dziecka. Byłam pełna podziwu

Page 20: Wojowniczki - Fragment

WojoWniczki

24

i obaw. Moje serce otworzyło się na piękno i brutalność świata. Przyjrzałam się ludzkości i całej jej niedoskonałości, i posta-nowiłam wybaczyć zarówno jej, jak i sobie. Ponieważ niedo-skonałość jest rzeczą ludzką, jedynym sposobem, w jaki ludzie mogą żyć w pokoju, jest ciągłe wybaczanie wszystkim, w tym także sobie. Uznałam, że nie ma niczego, czego musiałabym się wstydzić. Zrobiłam to, co mogłam najlepszego, biorąc pod uwagę to, co miałam. Teraz poszłoby mi lepiej. Przynajmniej w większości przypadków.

Ten nowo odkryty stan wybaczania i nadziei pozwolił mi zaufać drugiemu człowiekowi całym sercem, więc wyszłam za mąż. Stało się jasne, że małżeństwo jest ciężką i świętą pracą. Nauczyłam się jednak, że umiem robić to, co trudne, że jestem osobą wartościową i potrafię stworzyć stabilny związek. Ta pewność pomogła mi poszerzyć swoje kręgi. Urodziłam Chase’a, Tish i Ammę, stałam się aktywnym członkiem spo-łeczności i zwróciłam się do Boga – najważniejszego kręgu – tego, który scala nas wszystkich razem.

Zdałam sobie sprawę, że te poszerzające się kręgi – zaak-ceptowanie samej siebie, mojego partnera, dzieci, społeczności i wiary – były jedynymi warstwami ochronnymi, jakich po-trzebowałam. Kręgi te były moim życiem, a ja byłam w samym środku: naga, szczera, trzeźwa, złamana i doskonała w swojej niedoskonałości. Nieustannie rozwijające się dzieło sztuki.

Im bardziej otwierałam serce na osoby znajdujące się w mo-ich kręgach, tym mocniej przekonywałam się, że życie jest okropnie piękne – zarówno okropne, jak i piękne, jak gwiaz-dy na ciemnym niebie. Dzieląc się tym, co w życiu okropne i piękne, czujemy się mniej osamotnieni i bojaźliwi. Prawdy nie można zapchać jedzeniem, alkoholem, ćwiczeniami, pracą czy zakupami. Ukrywanie się przed prawdą wywołuje swoisty

Page 21: Wojowniczki - Fragment

Nie poddawaj się, wojowniczko

ból, ból samotności. Życie jest po prostu trudne i to wcale nie dlatego, że przeżywamy je źle. Dobrze jest na ten temat mówić, pisać, malować czy płakać. To pomaga.

Ta książka to moja historia. Mam nadzieję, że Twoja także. Opowiada o tym, jak budowałam swoje kręgi – jak zbudo-wałam życie – i co dla mnie znaczy, aby iść dalej i się nie poddawać.

Page 22: Wojowniczki - Fragment

PRZEbuDZENIE

Page 23: Wojowniczki - Fragment

29

Siostry

Moja decyzja o wytrzeźwieniu była bardziej kapitulacją spowodowaną zmęczeniem niż odważnym marszem do

walki. Po tym, jak dopuściłam, aby moje życie po raz tysięcz-ny rozpadło się w drobny mak, motywowani miłością Bubba i Tisha zaplanowali interwencję. Potem odkryłam, że jestem w ciąży z Chasem, i zdałam sobie sprawę, że kończą mi się ludzie i możliwości. W tamtej chwili najprostszym rozwią-zaniem wydawała się trzeźwość.

To nie ktoś, kto ujrzał światło To zmarznięte i przerywane Alleluja.

Zadzwoniłam do siostry i powiedziałam: „Zrób to, co za-wsze”, czyli: dowiedz się, jaki jest kolejny krok, i spraw, aby nastąpił. Po kilku godzinach pozbierałam swoje pogruchota-ne ego i pojechałyśmy na pierwsze spotkanie anonimowych alkoholików.

Siostra trzymała moją spoconą, trzęsącą się rękę i szła przo-dem, upewniając się, czy nie ma problemów lub ludzi, przed którymi trzeba byłoby mnie ochronić. Zawsze strzeże mnie w ten sposób. Wzięła broszurę AA ze stołu, abyśmy miały na co patrzeć, gdy usiądziemy i dołączymy do kręgu. Na pierwszej

Page 24: Wojowniczki - Fragment

WojoWniczki

30

stronie znajdowała się lista pytań służących do zdiagnozowa-nia alkoholizmu:

Czy pijesz więcej niż cztery porcje przy jednej okazji? Raz nie piłam. Czy kiedykolwiek pijesz rano? Tylko w weekendy. Czy kiedykolwiek tracisz przytomność? Nie pamiętam. Czy doświadczyłaś negatywnych skutków picia? Obecność tutaj wydaje się dość negatywnym skutkiem.

Żadna z nas nie odezwała się słowem, aż moja siostra pochy-liła się i wyszeptała: „Nie wiem, czy AA wystarczy. Możemy potrzebować trzech »A«”.

Po spotkaniu wróciłyśmy do domu, usiadłyśmy na moim łóżku i wpatrywałyśmy się w bałagan na podłodze. W trakcie pijackich ciągów mieszkałam jak świnia. W moim pokoju niebezpiecznie piętrzył się stos butów na szpilkach, obcisłych topów bez ramiączek, butelek po winie, popielniczek i starych czasopism. Nic nie przedstawiało dla mnie wartości. Wszyst-ko, co znalazło się w moim życiu, było jednorazowego użytku: ubrania, możliwości, ludzie. Sypialnia wyglądała tak, jakby na podłogę wylały się moje wnętrzności.

Po kilku minutach ciszy moja siostra wstała i zaczęła sprzą-tać. Wyrzuciła butelki po winie i papierosy, złożyła topy i ła-godnym ruchem ręki wyrzuciła czasopisma. Obserwowałam ją przez chwilę, po czym do niej dołączyłam. Powiesiłyśmy każde ubranie, wytarłyśmy każdą zabrudzoną powierzchnię, wylałyśmy alkohol z każdej schowanej butelki. Pracowały-śmy w ciszy obok siebie przez dwie godziny. Następnie znów

Page 25: Wojowniczki - Fragment

Przebudzenie

usiadłyśmy na łóżku i chwyciłyśmy się za ręce. Mój pokój wyglądał zupełnie inaczej. Wyglądał jak miejsce, w którym dziewczyna mogłaby chcieć zamieszkać. Zastanawiałam się, czy moja głowa i moje serce też mogłyby któregoś dnia stać się miejscami, w których chciałabym zamieszkać.

Tak wyglądał początek.

Page 26: Wojowniczki - Fragment

33

Święte dziury

Ż ycie to poszukiwanie czegoś, czego nie można znaleźć. Problem tkwi w tym, że życie jest poniekąd „ustawione”.

Odczuwamy brak czegoś, co nie istnieje na tym świecie. A to, jak mówi moja przyjaciółka Adrianne, jest nieco porąbane.

Pisarka Anne Lamott nazywa to niezaspokojone pragnienie „dziurą w rozmiarze Boga”. Ludzie wierzący uważają, że Bóg umieścił nas tutaj tęskniących za czymś, co zostanie znalezione dopiero w niebie – za Nim. W pewnym sensie to rozumiem, lecz nadal wydaje mi się to nieco skomplikowane. Co się sta-nie, jeśli włożę moją córkę Ammę do kojca, kładąc smoczek poza jej zasięgiem? Jaki jest sens życia, jeśli nie możemy mieć tego, czego potrzebujemy? Co mamy zrobić z naszymi „dziu-rami w rozmiarze Boga”, zanim umrzemy? Jak mamy w ogóle czuć się komfortowo z wielką dziurą w środku serca? Ponieważ wolno się uczę, przez dwadzieścia lat próbowałam wypełnić tę lukę trującymi substancjami.

Gdy byłam bardzo młoda, zaczęłam wypełniać się jedze-niem, które było moim pocieszeniem, schronieniem i radością. Było Bogiem. Potem jednak zdałam sobie sprawę, że moja pustka była także potrzebą piękna, które oznaczało dla mnie bycie szczupłą i odpowiednio ubraną. Rzeczy te oczywiście

Page 27: Wojowniczki - Fragment

WojoWniczki

34

nie mają zbyt wiele wspólnego z prawdziwym pięknem, lecz – tak jak powiedziałam – byłam młoda.

Ponieważ nie wierzyłam, że jestem piękna, chciałam się ukryć, jednak gdy jesteś dzieckiem, nie masz takiej możliwo-ści. Musisz iść tam, dokąd ci każą, wyglądać, jak wyglądasz, ubierać się w to, w co się ubierasz. Zatem każdego dnia by-łam wypychana z domu, niedoskonała i tłusta – pulpet, który każdy mógł zobaczyć. Oczekiwanie od kogoś tak młodego, że będzie pokazywać się takim, jakim jest, wydawało się ab-surdalne. Zdecydowałam więc, że skoro muszę być widoczna, powinnam się skurczyć.

Ale jak schudnąć, gdy czujesz potrzebę wypełniania się je-dzeniem?

Gdy miałam osiem lat, usłyszałam odpowiedź na to pytanie w filmie o bulimii emitowanym w telewizji. Program, który w założeniu miał być ostrzeżeniem, odebrałam jako dar. Oto pokazano, jak się wypełnić, pozwolić sobie na jedzenie będące pocieszeniem i nie ponieść żadnych konsekwencji. Po filmie objadłam się i przeczyściłam po raz pierwszy. Bulimia dawała mi wrażenie bezpieczeństwa, ponieważ wypełniona pokarmem traciłam poczucie dyskomfortu i pustki, jednak po przeczysz-czaniu leżałam wyczerpana na podłodze w łazience, a moja dziura wydawała się jeszcze większa. W ten oto sposób można dojść do tego, że wypełnia się siebie nie tym, co właściwe. Zużywa się na to dużo energii, a na końcu odczuwa większą pustkę i mniejszy komfort niż kiedykolwiek wcześniej.

Bulimia była ciężka, lecz łatwiejsza niż prawdziwe życie. Czułam się bezpieczniej w swoim własnym, małym, drama-tycznym świecie jedzenia. Wycofałam się więc z życia i wpad-łam w obżarstwo. Przez prawie dwadzieścia lat objadałam się i przeczyszczałam kilka razy dziennie. Wypełniałam dziurę,

Page 28: Wojowniczki - Fragment

Przebudzenie

35

opróżniałam dziurę. Nie wróciłam do życia, nim nie ukoń-czyłam dwudziestu sześciu lat. Ale świat i tak posuwał się do przodu, jak to ma w zwyczaju.

Gdy byłam w siódmej klasie, spałam którejś nocy u mojej koleżanki Susie. Wymknęłyśmy się na imprezę dla uczniów szkoły średniej, na której po raz pierwszy napiłam się piwa i wypiłam go tyle, że straciłam przytomność. Nie pamiętam tamtych wydarzeń, ale później powiedziano mi, że jacyś ucz-niowie z ostatniej klasy próbowali podgrzać moje ręce w mi-krofalówce. Po imprezie spałam u Susie i wymiotowałam przez całą noc. Następnego dnia zadzwoniłam do mamy – powie-działam, że mam grypę i że musi mnie odebrać. Współczuła mi. Byłam uzależniona. Piwo: kolejny sposób na wprowadze-nie się w stan nieświadomości, na nieco większe wycofanie się z życia. Szybko zostałam alkoholiczką z powodu złych genów, a także dlatego, że nigdy nie ma się dość tego, czego się tak naprawdę nie potrzebuje.

W ostatniej klasie szkoły średniej spędziłam jakiś czas w szpitalu dla psychicznie chorych. Byłam bulimiczką przez dziewięć lat, a leczenie nie pomagało, głównie dlatego, że na sesjach opowiadałam, jak to wszystko ze mną w porządku. Po-tem, w którąś środę, zjadłam za dużo na lunch i myślałam, że umrę. Bycie najedzoną było dla mnie bowiem równoznaczne ze śmiercią. Nie mogłam jednak znaleźć miejsca, w którym mogłabym zwymiotować. W końcu, stojąc na środku kory-tarza, doszłam do wniosku, że muszę coś zrobić. Weszłam do gabinetu szkolnego psychologia i powiedziałam: „Proszę zadzwonić do moich rodziców. Muszę iść do szpitala. Nie mogę sobie z niczym poradzić i ktoś musi mi pomóc”.

Działałam w samorządzie uczniowskim, uprawiałam sport, byłam stosunkowo ładna i elegancka, na pozór pewna siebie.

Page 29: Wojowniczki - Fragment

WojoWniczki

36

W ostatniej klasie szkoły średniej nazywano mnie „liderką liderów”. Zostałam nominowana do tytułu absolwentki roku. Udzielałam się także jako gospodyni imprez dla kibiców dla czterech tysięcy uczniów szkolnych drużyn. Ludzie potrze-bujący pomocy czasem wyglądają bardzo podobnie do tych, którzy pomocy nie potrzebują.

Psycholog zadzwonił do moich rodziców, a ci zjawili się natychmiast. Znaleźli dla mnie miejsce, w którym uzyskałam pomoc. Często zastanawiam się, jaki był dla nich tamten dzień. Może desperacko chcieli powiedzieć: „Nie, będzie dobrze! Nie potrzeba szpitala! Jesteśmy twoimi rodzicami! Możemy to naprawić!”. Ale tego nie zrobili. W chwili, gdy zebrałam się na odwagę, aby przyznać, że potrzebuję pomocy, uwierzyli mi i – mimo szoku, bólu i piętna – zapewnili mi dokładnie to, o co prosiłam.

W tamtych czasach nie było wielu klinik zajmujących się zaburzeniami jedzenia, więc trafiłam do zwykłego szpitala dla psychicznie chorych. Tylko jedna osoba na oddziale miała problemy podobne do moich. Pozostali byli tam z powodu schizofrenii, uzależnienia od narkotyków, depresji i skłonności samobójczych. Wielu pacjentów miało tendencje do agresyw-nego zachowania, ale nie pamiętam, żebym bała się któregokol-wiek z nich. Pamiętam za to, że z takiego czy innego powodu obawiałam się każdego w mojej szkole.

Przechodziliśmy terapię przez sztukę, terapię tańcem i gru-pową. To, co mówili inni pacjenci, miało dla mnie sens, choć nie były to rzeczy, o których rozmawialiby moi rówieśnicy w prawdziwym życiu. Obowiązywały zasady dotyczące właści-wego sposobu słuchania i odpowiadania. Uczyliśmy się, jak się wczuwać w drugą osobę i jak znaleźć odwagę do rozmowy. Te zajęcia podobały mi się znacznie bardziej niż lekcje w szkole.

Page 30: Wojowniczki - Fragment

Przebudzenie

37

Wydawały się ważne. Zaczęliśmy rozumieć, jak dbać o siebie samych i o siebie nawzajem.

W dniu, w którym zostałam wypisana, cała drżałam. Wie-działam, że muszę wyjść, choć nigdy tak naprawdę nie będę na to gotowa. W szpitalu wszystko było znacznie łatwiejsze, bezpieczniejsze i pewniejsze niż poza nim. Tam życie mia-ło dla mnie znaczenie. Na zewnątrz wydawało się, że każdy człowiek żył dla siebie.

Mimo to wyszłam. Wszyscy musieliśmy wyjść. Ukończyłam szkołę średnią i poszłam do college’u, gdzie do

strategii zapychających dziury dodałam trawkę. To też nie dzia-łało. Gdy siadałam ze znajomymi i zaczynaliśmy palić, wszyscy chichotali i się relaksowali, a ja momentalnie panikowałam. Mój wzrok biegał jak oszalały po pokoju i co chwilę wyglądałam za drzwi, pewna, że policja lub moi rodzice są już w drodze. Każdy się śmiał i pytał: „Co z tobą NIE TAK?”, a ja płakałam, ponieważ nie rozumiałam, dlaczego jestem obiektem żartów.

Objadałam się, piłam i ćpałam, aby przestać myśleć. Palenie jednak powodowało, że myślałam w sposób intensywny i sza-lony. Co więcej, odurzanie się z innymi ludźmi jest nieznośne dla urodzonych paranoików o wysokim stopniu samokontroli, takich jak ja. Zawsze przykładałam wagę do tego, aby postępo-wać właściwie. Staram się zadowalać ludzi. Zawsze przejmuję się tym, co inni o mnie myślą. Jednak gdy byłam naćpana, nie pamiętałam, jak mam się zachowywać. Myślę, że sens bycia na haju polega na tym, aby przestać dbać o swój wizerunek i po prostu dobrze się bawić. Dla mnie było to jednak nie-możliwe. Miałam paranoję na punkcie tego, co powinnam robić w porównaniu z tym, co rzeczywiście robiłam. Kazałam więc przyjaciołom bacznie mi się przyglądać i mówić, co się dzieje, kiedy byłam na haju.

Page 31: Wojowniczki - Fragment

WojoWniczki

38

„Pociągnij się za ucho, jeśli mówię za głośno. Sprawdzaj co dziesięć minut, czy nie zasikałam spodni. Czy powinnam powiedzieć »cześć« do tamtej osoby? Co bym normalne zro-biła w takiej sytuacji? Wstałabym? Uścisnęłabym jej rękę? Uściskałabym ją? Siedziałabym dalej? Czy lubię tę osobę? Czy ona mnie lubi? Po tych preclach chce mi się pić!”.

Trawka nie wypełniła dziury, która powiększyła się jeszcze bardziej. Nadszedł czas na środki halucynogenne, na magiczne grzybki.

Podczas gdy trawka robiła ze mnie paranoiczkę, grzybki zrobiły ze mnie kompletnie obłąkaną. Którejś nocy wzięłam je i spędziłam cały wieczór na rozmowie z Carmen Electrą. Wyskoczyła z plakatu wiszącego na ścianie pokoju mojego chłopaka i usiadła w swoich seksownych spodniach, aby do-trzymać mi towarzystwa. Obie byłyśmy zatroskane naszymi życiowymi wyborami, ale pewne co do naszych wyborów mo-dowych, więc znalazłyśmy wspólny język. Miła dziewczyna z tej Carmen. I choć naprawdę ją polubiłam tamtej nocy, na-zajutrz stało się jasne, że nie była Bogiem.

Potem któregoś dnia, niczym zły książę na białym koniu, w moim nie-życiu pojawiło się to, na co czekałam. Kokaina. Była marzeniem. Była tak cholernie blisko. Na kilka godzin wymazywała moje niepewności, rozweselała mnie, dodawała energii i uroku. W dodatku podobało mi się, że wiedziałam coś, czego inni nie wiedzieli. Gdy kokaina była dostępna, czyli zawsze, w kilkunastoosobowej grupie spotykaliśmy się podczas imprezy w pokoju na zapleczu i wciągaliśmy działki przez całą noc. Za drzwiami zabawa szalała na całego, lecz my z tego pomieszczenia nie wychodziliśmy dopóty, dopóki nie zużyliśmy wszystkiego. Potem wymykałam się z moim

Page 32: Wojowniczki - Fragment

Przebudzenie

39

kolegą i wciągaliśmy pokruszone tabletki na ADD* wydawa-ne na receptę. Nie mam pojęcia, jaki to dawało efekt oprócz skupienia naszej uwagi na tym, jak naćpani i niesamowicie głupi byliśmy.

Zrobiłabym wszystko, aby utrzymać to DOBRE samopo-czucie, bo gdy mnie opuszczało, przypominałam sobie o wciąż powiększającej się dziurze. Niezależnie jednak od tego, jak rozpaczliwie wypełniałam się czymkolwiek, co było dostęp-ne – alkoholem, narkotykami, chłopakami – nadchodził kolejny dzień. Nienawidziłam przeklętego wschodu słońca. Bóg przystawał każdego ranka, aby rzucić światło na moje życie, a światło było ostatnią rzeczą, jakiej chciałam. Zasu-wałam więc żaluzje i próbowałam przespać świt. Kładłam się z gwałtownym biciem serca. Kręciło mi się w głowie od wy-pitego alkoholu, gapiłam się w sufit i myślałam. O rodzicach wstających do pracy, aby zarobić na szkołę, którą olewałam. O rozpadających się przyjaźniach. O siostrze, z którą nie roz-mawiałam, ponieważ nie umiałam odpowiedzieć na proste pytanie: „Jak leci?”. O tym, że nie mam pieniędzy ani planów na przyszłość, a moje ciało, umysł i dusza są w coraz gorszym stanie. Mój mózg torturował mnie godzinami, podczas gdy słońce wstawało, a reszta świata zaczynała swój dzień. Swój dzień. Ja nie miałam dnia. Miałam tylko noc. To były najgorsze chwile mojego życia – te wschody słońca w łóżku mojego chłopaka z college’u.

Podczas jednego z takich poranków siedziałam sama na kanapie i rozglądałam się po brudnym, ciemnym pokoju. Moi znajomi ukończyli studia, zaczęli pracować i żyć. Ich świat był wypełniony światłem, podczas gdy ja zostałam w ciemnej suterenie. Tamtego ranka poważnie rozważałam samobójstwo. * ADD (ang. Attention Deficit Disorder) – zespół nadpobudliwości psychoruchowej.

Page 33: Wojowniczki - Fragment

WojoWniczki

40

Takie myśli to wyraźny znak, że używasz złego wypełniacza dziury.

Lubię porównywać miłość Boga do wschodu słońca. Słoń-ce wstaje każdego ranka, niezależnie od tego, jak niedobrym było się poprzedniej nocy. Świeci i nie ocenia. Nigdy się nie powstrzymuje. Ogrzewa grzeszników, świętych, narkomanów, cheerleaderki – zarówno zbawionych, jak i pogan. Możesz się przed nim ukrywać, lecz ono nie weźmie tego do siebie, nigdy cię za to nie ukarze. Możesz przebywać w ciemności przez lata, a gdy w końcu postanowisz wyjść, ono nadal bę-dzie świecić. Świeciło przez cały czas i dalej będzie świecić – stabilne i jasne jak zawsze – czekając, abyś zauważyła, wy-szła i ogrzała się. Przez te wszystkie lata myślałam, że Bóg, światło i słońce oceniają, lecz to nieprawda. Wschód słońca był zaproszeniem, jakie codziennie otrzymywałam od Boga, aby powrócić do życia.

Ale nie byłam gotowa. Jeszcze nie. Zatem Bóg i słońce na-dal czuwali, podczas gdy ja przez blisko dziesięć lat wciąż się objadałam, piłam alkohol i brałam narkotyki. Skończyłam naukę w college’u, przez co jednocześnie nabrałam wdzięcz-ności i nabyłam podejrzliwości wobec swojej Alma Mater. Zostałam nauczycielką. Miłość do moich uczniów wypełniała mnie przez osiem godzin dziennie i zdobywałam nagrody za pracę nauczycielską. Byłam – jak to nazywają – „alkoholi-kiem wysokofunkcjonującym”. Warto powtórzyć, że czasem ludzie potrzebujący pomocy nie wyglądają na takich. Poza szkołą nadal dokonywałam autodestrukcji. Podniosłam limity na kartach kredytowych, próbując znaleźć satysfakcję w cen-trach handlowych, myliłam seks z miłością i zaszłam w ciążę. Znalazłam się w domu sama po wprawiającym w osłupienie

Page 34: Wojowniczki - Fragment

Przebudzenie

41

dniu w klinice aborcyjnej. Dziura robiła się coraz większa, a ja w niej znikałam. Spotkałam Craiga, lecz po kilku miesiącach zaczęłam się zastanawiać, czy nie sprowadzamy się nawzajem na dno. Oboje ciągle piliśmy i ćpaliśmy.

Któregoś dnia, gdy byliśmy ze sobą już od kilku miesięcy, obudziłam się strasznie chora. To był Dzień Matki 2002 roku, a ja miałam dwadzieścia pięć lat. Znów poszłam do apteki i kupiłam test ciążowy. Wróciłam do domu i oddałam mocz na pasek. Przez trzy długie minuty patrzyłam na swoje trzęsące się ręce i pomyślałam: Nic. Nie myślałam o niczym.

Spojrzałam na dodatni wynik. Dodatni. Byłam w ciąży. Byłam beznadziejną bulimiczką, alkoholiczką i narkomanką, która miała zostać matką. Modliłam się o coś, ale nie wiem o co. Po prostu modliłam się na podłodze. Pomóż mi. Boże, pomóż mi.

Widzisz: dziura się powiększała, aż wypełnił ją Bóg, który wkroczył w nią idealnie.

Gdy cała jesteś dziurą, Bóg się wpasowuje. Tamtego popołudnia przestałam palić, brać narkotyki, pić

i się objadać. Przebudziłam się, poślubiłam Craiga, urodziłam dziecko,

potem drugie i trzecie. Zostałam przedszkolanką. I pisarką. Stałam się dobrą siostrą, córką i przyjaciółką. Bez objada-nia się i przeczyszczania wróciłam do swojej naturalnej wagi i poczułam się piękna. Dość marnowania czasu i niszczenia szkliwa zębów. Wzmocniłam swoją wiarę – chwiejną, pełną wątpliwości i pogmatwaną, ale jednak wiarę.

Wciąż jednak mam dziurę wielkości Boga. Wypełniam ją teraz rzeczami mniej trującymi, lecz tak samo

nieefektywnymi. Za dużo kupuję. Bubba nazywa to moimi

Page 35: Wojowniczki - Fragment

WojoWniczki

42

„bulimicznymi zakupami”. Robię się nerwowa i mam poczu-cie dyskomfortu, lecz zamiast przysiąść i zastanowić się, jak przekuć tę potrzebę w coś pozytywnego, idę do centrum han-dlowego i czerpię przyjemność ze wzrostu adrenaliny podczas zakupowego szaleństwa. Potem czuję się winna, więc wracam do sklepu, aby „się przeczyścić” i zwrócić towar. Pod koniec dnia jestem zmęczona i sfrustrowana, że zużyłam mnóstwo energii tylko po to, by zyskać zero trwałej satysfakcji.

Dużo się także przemieszczam. Zaczynam odczuwać pustkę i niepokój, lecz zamiast pamiętać, że czasem życie wszędzie jest puste i niekomfortowe, dochodzę do wniosku, że szczęście jest o jeden nowy dom, miasto lub stan ode mnie. Dokądkolwiek się udasz, będziesz tam ty. Twoja pustka idzie z tobą. Okropne.

Zakupy i przemieszczanie się niczego nie ułatwiają, lecz od-kryłam kilka rzeczy, które są pomocne: pisanie, czytanie, woda, spacery, nieustanne wybaczanie sobie, ćwiczenie jogi, głębokie oddechy i pieszczenie moich psów. Te rzeczy nie wypełnia-ją mnie całkowicie, ale przypominają, że nie na tym polega moje zadanie; jest nim dostrzeżenie swojej pustki i znalezienie zgrabnych sposobów, aby żyć jako niedoskonały, niespełniony człowiek – i może pomóc sobie i innym poczuć się odrobinę lepiej. Niektórzy wierzący ludzie przysięgają, że ich dziura została zapełniona, gdy odnaleźli Boga, Jezusa, medytacje lub jeszcze coś innego. Ufam im, lecz moje doświadczenie było inne. Przekonałam się, że nawet z Bogiem życie jest trudne, ponieważ niełatwo jest być „dziurawym”.

Musimy z tym żyć. Jeśli dziura ma jakiś pozytywny aspekt, oto on: niemożliwa

do zapełnienia dziura w rozmiarze Boga to coś, co zbliża ludzi do siebie. Nigdy nie znalazłam przyjaciela, przechwalając się

Page 36: Wojowniczki - Fragment

Przebudzenie

swoimi mocnymi stronami, lecz zdobyłam ich mnóstwo, mó-wiąc o swojej słabości, pustce i życiu będącym poszukiwaniem tego, czego nie można odnaleźć.

Dziury dobrze się sprawdzają przy zawieraniu przyjaźni, a przyjaciele są najlepszymi „zapychaczami”, jakich dotąd znalazłam. Może dlatego, że na tym świecie do Boga zbliżyć się możemy właśnie dzięki ludziom. Gdy zatem znajdujemy Go w sobie nawzajem, stajemy się święci.

Page 37: Wojowniczki - Fragment

Spodobał Ci się fragment tej książki?

Zamów ją w naszej księgarni

www.WydawnictwoKobiece.pl

ul. Kolejowa 12E/3

15-701 Białystok

e-mail: [email protected]

tel. 731-019-059

Bądź na bieżąco i śledź nasze wydawnictwo na Facebooku:

www.facebook.com/kobiece