Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

18

description

 

Transcript of Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

Page 1: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"
Page 2: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

WOJCIECH MANN

OBRAZKI AUTOBIOGRAFICZNE

Page 3: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

FOTOGRAFOMANNIA

WOJCIECH MANN

OBRAZKI AUTOBIOGRAFICZNE

WYDAWNICTWO ZNAKKRAKÓW 2014

Page 4: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"
Page 5: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

COS JAKBY WSTEPZ fotografiami jest trochę tak jak z książkami. Jeżeli pozbawi się je prze-strzeni i ekspozycji i zamknie w jakichś pudłach czy pawlaczach albo, co gorsza, wyniesie do piwnicy, zaczynają chorować i popadając w zapomnie-nie, gasnąć. Ich rolą jest nie tylko utrwalanie słów i obrazów, ale też podtrzymywanie ludzkiej pamięci. Ilekroć zdarza mi się zajrzeć do sta-romodnych albumów ze zdjęciami, pudełek z napisem „Fotografie różne” czy wreszcie zagłębić się w kryjące obrazy czeluście komputera, odkry-wam zarejestrowane kawałki życia, które natychmiast wywołują lawinę skojarzeń. Odżywają pogubione w codzienności wspomnienia, tworzą się opowiadania o  sprawach błahych i  ważnych. Wystarczy jakiś szczegół, element tła lub czyjaś mina, by pobudzona takim drobiazgiem pamięć do-pisała niewidoczne na fotografii sceny, odtworzyła zapomniane słowa i gesty. Dzięki zdjęciom przypominają się sytuacje i ludzie w nich biorą-cy udział. Często też towarzyszy temu gwałtowna chęć podzielenia się wspomnieniami z innymi.

Pewnego dnia, poszukując jakiejś rodzinnej fotografii, zorientowałem się, że moje szafki i  szuflady kryją zupełnie niespodziewaną mnogość blaknących wspomnień, które aż się proszą o ponowne tchnięcie w nie ży-cia. Możliwości było parę. Mogłem powspominać jednoosobowo, na przy-kład do ściany. Mogłem zaprosić gości i zamęczyć ich falą historii o spra-wach i ludziach nie bardzo ich interesujących. Mogłem wreszcie zapisać przychodzące mi do głowy podczas oglądania historie i złożyć je w ręce doświadczonych redaktorów wydawnictwa. Historie, które składają się na tę książkę, nie są strumieniem świadomości na miarę Jamesa Joyce’a czy Virginii Woolf, ale stanowią pewien w miarę chronologiczny ciąg myśli, komentarzy i wspomnień inspirowanych wydobytymi z szuflad obrazkami. Tytuł Fotografomannia pozwala na różne warianty interpretacyjne, co jest zgodne z duchem demokracji panującym w naszym kraju.

Page 6: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

06

rozdział 01

Page 7: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

POJAZDYKażdy (no, powiedzmy, że prawie absolutnie i niemal bez wyjątku każdy) mężczyzna kiedyś zaczyna marzyć o własnym pojeździe. Celowo używam dość archaicznego określenia „pojazd”, usiłując zawrzeć w nim wszystko to, co pozwala nam się przemieszczać inaczej niż piechotą czy, w niektó-rych wypadkach, pełzaniem. Odpowiednio dobrany sposób przemieszcza-nia się może się przyczynić do wzmożenia prestiżu przemieszczającego się, zwiększenia jego atrakcyjności w społeczeństwie i – przede wszyst-kim – polepszenia jego samopoczucia.

Już jako bardzo młody mężczyzna widywałem się w snach za kierownicą czerwonego (kolor nie podlegał dyskusji) sportowego samochodu, któ-rym ku zachwytowi setek bardzo atrakcyjnych młodych dam przemie-rzałem ozłocone słońcem warszawskie ulice. Przemierzałem je zawsze wiosną, kiedy wszystko, łącznie ze mną, pachniało świeżością i  pięknie wypraną odzieżą. Czerwony samochodzik i setki zachwyconych dam były naturalnie odległym celem, który postanowiłem pewnego dnia osiągnąć. Ale od czegoś trzeba było zacząć.

Page 8: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

Pierwsza udokumentowana fotograficznie próba wykorzystania przeze mnie czegokolwiek jako pojazdu pochodzi z przełomu lat czterdziestych i pięćdziesią-tych XX wieku. Zgodność rzeczywistej sytuacji z marzeniem występuje jedynie w sferze pory roku i wypranej garderoby. Zdjęcie wykonano najprawdopodobniej wiosną, w pełnym słońcu. Jak dokładnie widać, pojazd, którym jadę, jest niezbyt szybki, a może nawet należałoby powiedzieć, iż jest bardziej w stanie spoczynku niż w ruchu. Jego aerodynamika pozostawia sporo do życzenia, ale kierowca (ja) wydaje się przygotowany do gwałtownego startu. W związku z brakiem dachu (pień kabriolet?) sportowy kombinezon uzupełnia zawadiacka, kolorystycznie dopasowana rajdowa czapka. Jeżeli kogoś niepokoi brak kierownicy, wyjaśniam, że pniem steruje się nogami, nieco podobnie jak w czasie jazdy rowerem bez trzymanki.

08 . POJAZDY

Page 9: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

POJAZDY . 09

Page 10: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

Dość szybko zorientowałem się, że siedząc na oklep na pniu, daleko nie zajadę. Musiałem zareagować. Natu-ralną koleją rzeczy było więc rozdarcie się wniebogłosy, co wywołało natychmiastową reakcję. Moja troskliwa Mama, korzystając z pomocy MBP (Małego Białego Pieska) podjęła skuteczną próbę załagodzenia sytuacji.

Mamienie żądnego pędu i zastrzyków adrenaliny męż-czyzny jakimś ceratowym MBP-em niczego na dłuższą metę nie załatwiało. Mama doskonale o tym wiedziała i po prostu doraźnie zastosowała manewr opóźniający, dający czas na zastanowienie i realizację planu awa-ryjnego. Tu niezbędna dygresja. Powojenna Polska nie była krainą obfitującą we wszelkie dobra. Zdobycie (nie kupienie) czegokolwiek było wyczynem nie lada. Tym bardziej doceniam determinację i przedsiębiorczość mojej Mamy, która sobie tylko znanymi sposobami wy-dobyła dla mnie coś, co widnieje na załączonej fotografii. Chodzi o to coś szczelnie zawinięte w papier.

10 . POJAZDY

Page 11: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

Choć było to wiele lat temu, wciąż pamiętam swoje emocje towarzyszące rozpakowywaniu tajemniczego prezentu. Nigdy wcześniej nie dostałem tak wielkiego i tak szczelnie zawiniętego i zakamuflowanego poda-runku. Kiedy już zerwałem ostatni sznurek i ostatni strzępek opakowania, moim rozpalonym ciekawością oczom ukazał się w całej krasie wierzchowiec zupełnie niezwykły: KOGUT NA BIEGUNACH. Nie żaden tam prozaiczny konik, tylko dumne ptaszysko z czerwonym grzebieniem i żółtym dziobem, na którym bohatersko zasiadłem jak, nie przymierzając, sam pan Twardowski.

Jazda na kogucie, jakkolwiek bardziej dynamiczna niż podróż na pniu, przez swoją powtarzalność i ograniczony zasięg po pewnym czasie stała się niewystarczająca. Powróciły marzenia o zadziwianiu świata dosiadanymi przeze mnie wierzchowcami bądź osobiście prowadzonymi pojazdami. Pewnego dnia postanowiłem wyruszyć w świat na poszukiwanie nowych wyzwań.

POJAZDY . 11

Page 12: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

12 . POJAZDY

Pamiętałem, że gdzieś w domu natknąłem się na bardzo interesującą książkę, prawdopodobnie przygodową. „Prawdopodobnie”, gdyż nie umiejąc jeszcze czy-tać, nie wiedziałem za dobrze, o czym ona opowiada. Interesowały mnie przede wszystkim ilustracje. Na jednej z nich widniał zaprzęg psów ciągnących po śniegu sanie. Po przeanalizowaniu obrazka pomyślałem, że skoro pies może pociągnąć sanie, to z pewnością może także unieść małego jeźdźca (miałem na myśli siebie, ponieważ w tamtym okresie ważyłem mniej niż później – oraz dużo mniej niż dużo później). Nałożyłem strój jeździecki z odpowiednią czapką i udałem się z wizytą do jedynego psa, którego adres znałem. Grzecznie zapukałem do jego budy, chcąc go zainteresować wspólną przejażdżką.

Jakież było moje rozczarowanie, gdy okazało się, że psa nie ma w domu. Nie mo-głem mu nawet zostawić jakiejkolwiek wiadomości, gdyż, po pierwsze, nie miałem przy sobie pióra ani ołówka, a po drugie, nie umiałem pisać.

Page 13: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

Lata mijały, a ja nieustannie marzyłem o pędzie, wietrze we włosach i wielkiej przygodzie. Pień, kogut i pies (zresztą nieobecny) to było stanowczo za mało. W myślach rozważałem dużo śmielsze rozwią-zania komunikacyjne. Pewnego dnia podczas przechadzki po parku stanąłem jak wryty. To było to!

POJAZDY . 13

Page 14: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

Większe od psa, żywe, przyjazne, i do tego jeszcze najwyraźniej przystosowane do wożenia małych ludzi. W tym momencie wiedziałem już, że żadna siła nie zmusi mnie do kontynuowania spaceru pieszo. Mama najprawdopodobniej zobaczyła w moich oczach tę determinację, gdyż bez zbędnej dyskusji wyciągnęła portmonetkę i wykupiła mi jazdę na tym wspaniałym rumaku.

Być może określenie „jazda” jest pewną nadinterpre-tacją. Z perspektywy czasu wspominam to raczej jako „siedzenie z asekuracją”, ale tak czy inaczej był to mój pierwszy, niezapomniany kontakt z prawdziwym, nie drewnianym wierzchowcem. Pierwszy, ale nie ostatni! Jak to dokumentują zachowane w archiwach zdjęcia, jako młodzieniec szybko połknąłem bakcyla jeździec-twa i każdą okazję wykorzystywałem do szlifowania umiejętności hippicznych. Przyznaję, że nie posuwa-łem się do woltyżerki czy jazdy na dwóch koniach równocześnie, ale wraz z nabywaniem doświadczenia osiągnąłem umiejętność samodzielnego siedzenia na stojącym koniu. Warto zwrócić uwagę nie tylko na postawę dżokeja, ale też stylowy, lekko ocieplany strój z eleganckim beretem francuskiego kroju.

14 . POJAZDY

Page 15: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

Jazda na koniu wierzchem to był zaledwie pierwszy krok. W miarę poszerzania wiedzy o możliwościach sportowego wykorzy-stania tych szlachetnych zwierząt decydowałem się na coraz bardziej interesujące eksperymenty. Pewnego dnia znalazłem w fachowej literaturze wzmiankę o tak zwanym skijöringu. To specyficzna forma ekstremalnego sportu zimowego – narciarz ciągnięty jest po śniegu przez pędzącego konia. Gdy tylko dowiedziałem się o istnieniu tej fascynującej dyscypliny, postanowiłem, że nie spocznę, dopóki jej samodzielnie nie wypróbuję. Z niecierpliwością czekałem na pierwszy poważny śnieg.

POJAZDY . 15

Page 16: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

spis tresci

Page 17: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"

cos jakby wstep

rozdział 1. POJAZDY

rozdział 2. STYLIZACJE

rozdział 3. ZAJECIA OBOWIAZKOWE

rozdział 4. ODLEGŁE ZAKATKI

rozdział 5. A MOGŁO BYC TAK

5

6

50

126

148

194

Page 18: Wojciech Mann, "Fotografomannia. Obrazki autobiograficzne"