Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne Academic Journal...
Transcript of Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne Academic Journal...
2015
Nr 10 (1)
ISSN 2299-2367
www.is.ucs.uksw.edu.pl
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne
Academic Journal of Sociology
2 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Kolegium Redakcyjne
Ks. prof. dr hab. Sławomir H. Zaręba
Instytut Socjologii UKSW – redaktor naczelny
Dr Rafał Wiśniewski
Instytut Socjologii UKSW – z-ca redaktora naczelnego
Prof. UKSW dr hab. Maria Sroczyńska
Instytut Socjologii UKSW – członek kolegium redakcyjnego
Prof. UKSW dr hab. Krzysztof Wielecki
Instytut Socjologii UKSW – członek kolegium redakcyjnego
Dr Izabela Bukalska
Instytut Socjologii UKSW – sekretarz ds. współpracy zagranicznej
Dr Marcin Zarzecki
Instytut Socjologii UKSW – redaktor statystyczny
Dr Paweł Matuszewski
Instytut Politologii UKSW – sekretarz redakcji
Dr Anna Linek
Instytut Socjologii UKSW – sekretarz redakcji
Mgr Marcin Choczyński
Instytut Socjologii UKSW – sekretarz redakcji
Wydawca: Wydział Nauk Historycznych i Społecznych
Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie
Wóycickiego 1/3, bud. 23, 01-938 Warszawa
ISSN: 2299-2367
Podstawą oceny merytorycznej publikowanych artykułów są anonimowe recenzje
Redakcja językowa: Elżbieta Marszalik
Fot. Rafał Wiśniewski: Macedonia
Prawa autorskie: Wszelkie prawa do periodyku oraz zamieszczonych w nim artykułów posiada
Kolegium Redakcyjne. Autorzy są gwarantami prawnej i intelektualnej własności nadsyłanych
utworów oraz nienaruszania praw oraz własności osób trzecich. Dystrybucja Uniwersyteckiego
Czasopisma Socjologicznego, przedruk zawartych w nim tekstów lub przechowywanie całości lub
fragmentów w systemach gromadzenia informacji jest możliwe wyłącznie z podaniem źródła, z
którego zostały zaczerpnięte.
3 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Spis treści
Redakcja ......................................................................................................................................................... 1
Spis treści ....................................................................................................................................................... 3
Słowo wstępne redaktora naczelnego ....................................................................................................... 5
Wstęp redaktorów tomu .............................................................................................................................. 6
I. Artykuły
Wprowadzenie do twórczości profesor Margaret S. Archer .................................................................. 8
Dorota Leonarska
Morfogeneza – ramy wyjaśniające realizmu ........................................................................................... 15
Margaret S. Archer
Socjologia na rozstaju dróg. Znaczenie teorii Margaret S. Archer ...................................................... 46
Krzysztof Wielecki
Dwie drogi krytyki neopozytywizmu ....................................................................................................... 59
Wiesław Wójcik
Krytycyzm Poppera jako podstawa socjologicznych badań cywilizacyjnego rozwoju
społeczeństw ............................................................................................................................................... 75
Arkadiusz Jabłoński
Kontynuacja sporu o metodę w filozofii realistycznej i realizmie krytycznym ................................ 88
Marcin Zarzecki
Metodologia teorii ugruntowanej a teoria Margaret S. Archer ............................................................ 99
Izabela Bukalska
Jak czytać tekst, którym jest człowiek. Glosy do Platona, Karola Wojtyły i Margaret
Archer ........................................................................................................................................................ 104
Ks. Alfred Marek Wierzbicki
Odzyskane człowieczeństwo. Teorie społeczne między indywidualizmem a
totalizmem – koncepcje Karola Wojtyły i Margaret S. Archer .......................................................... 112
Klaudia Śledzińska
Koncepcja człowieka w teorii społecznej Margaret S. Archer .......................................................... 121
Dorota Leonarska
4 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Transcendencja w ujęciu Margaret S. Archer ....................................................................................... 129
Ks. Artur Wysocki
Społeczne zagrożenia podmiotowości w warunkach zmian .............................................................. 153
Barbara Galas
II. Recencje
Margaret S. Archer, The Reflexive Imperative in Late Modernity, Wyd. Cambridge
University Press, 2012 .............................................................................................................................. 166
rec. Izabela Bukalska
III. Sprawozdania
Sprawozdanie z inauguracji wykładów mistrzowskich z cyklu Social Thought Master
Courses....................................................................................................................................................... 168
Maria Jałosińska
Noty o autorach ........................................................................................................................................ 170
Standard redakcyjny Uniwersyteckiego Czasopisma Socjologicznego i informacje dla
autorów ...................................................................................................................................................... 173
5 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
SŁOWO WSTĘPNE REDAKTORA NACZELNEGO
Szanowni Czytelnicy,
Oddajemy do Waszych rąk kolejne wydanie Uniwersyteckiego Czasopisma
Socjologicznego poświęcone tym razem w całości postaci światowej sławy brytyjskiej uczonej,
nazywanej „damą brytyjskiej socjologii” profesor Margaret S. Archer, której bogaty dorobek
naukowy pozostaje niezmiernie twórczą inspiracją dla uprawiających nauki społeczne, szczególnie
w paradygmacie realizmu krytycznego. Antyredukcjonizm zawarty w metateorii Archer,
kwestionując idealizm, racjonalizm, konstruktywizm oraz solipsystyczny relatywizm, czyni
fundamentalną kwestią autonomię świata i Człowieczeństwa względem ich społecznych
konstruktów. Mam świadomość, że jej refleksja socjologiczna, podejmująca problematykę
morfogenezy, struktur i sprawstwa, a przy tym krytykę socjologii redukcjonistycznej, wciąż
pozostaje mało obecna w dyskursie akademickim. Obok przełożonego na język polski
kluczowego dzieła, noszącego tytuł Człowieczeństwo. Problem sprawstwa, wszystkie dotychczasowe
opracowania znamy jedynie z wydań obcojęzycznych lub interpretacyjnych komentarzy lub gloss.
Niniejsze wydanie UCS ambitnie i intencjonalnie w niewielki, ale istotny przecież sposób, stara się
wypełnić powstałą lukę i – żywię taką nadzieję - sprawi, że uprawiana przez nią metateoria stanie
się immanentną składową programów, uprawianej dziś socjologii i to nie tylko refleksyjnej.
Pragnę także w tym miejscu dodać, co dla nas Polaków wydaje się być ważne, że profesor
Margaret S. Archer znana jest z zaangażowania w działalność Papieskiej Akademii Nauk
Społecznych, powołanej w roku 1994 przez naszego wielkiego rodaka papieża Jana Pawła II.
Bezpośrednim wydarzeniem inspirującym edycję niniejszego wydania UCS stała się
obecność Margaret S. Archer na okolicznościowej konferencji, noszącej tytuł Teoria Margaret S.
Archer w czasach rozwarstwienia paradygmatycznego w naukach społecznych, organizowanej w murach
naszej Uczelni przez pracowników Instytutu Socjologii. To naukowe wydarzenie tegorocznej
wiosny zgromadziło liczne grono prelegentów i słuchaczy z wielu ośrodków akademickich, a przy
tym wzbudziło ogromne zainteresowanie socjologicznego środowiska naukowego, mobilizując
zarówno sympatyków, jak i krytyków realizmu krytycznego i filozofii realistycznej. Program
spotkania stał się swoistą prolegomeną do intelektualnej debaty nad stanem współczesnej teorii
i metodologii, debaty, w której uczestniczyli nie tylko wykładowcy, ale również doktoranci
i studenci. Pokłosiem tych wystąpień i toczonej dyskusji jest cykl zamieszczonych w periodyku
Instytutu Socjologii UKSW w Warszawie artykułów, odwołujących się do koncepcji autorki
Człowieczeństwa, które z wielką przyjemnością prezentujemy.
Pozostaje mi tylko w sposób szczególny podziękować Redaktorom Tomu, a więc Panu
prof. UKSW dr. hab. Krzysztofowi Wieleckiemu oraz Pani dr Klaudii Śledzińskiej za
przygotowanie niniejszego wydania UCS, wszystkim Autorom opracowań a także tym, którzy
w jakikolwiek sposób przyczynili się do jego realizacji i sukcesu.
Z życzeniami przyjemnej lektury,
prof. zw. dr hab. Sławomir H. Zaręba
redaktor naczelny UCS
6 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
WSTĘP REDAKTORÓW TOMU
Socjologia na zakręcie cywilizacyjnej zmiany.
Fenomen propozycji teoretycznej Margaret S. Archer
Katedra Myśli Społecznej Instytutu Socjologii Uniwersytetu Kardynała Stefana
Wyszyńskiego i Wydział Historii i Nauk Społecznych ma ambicje wprowadzenia do polskiej
socjologii i innych nauk społecznych stanowiska realizmu krytycznego, a w szczególności teorii
jego współtwórczyni (obok Roya Bhaskara) i jednej z najwybitniejszych postaci współczesnej
socjologii, Margaret Scotford Archer. Realizm krytyczny jest konceptem filozoficznym. Podobnie
jak brytyjska filozofia analityczna dała podstawę (choć może wbrew własnym intencjom)
epistemologiczną, ontologiczną i aksjologiczną pod socjologię analityczną (różne jej paradygmaty),
tak realizm krytyczny stał się fundamentem odmiennej socjologii. W Polsce, niestety, mało znanej.
Wydaje się, że nauki społeczne stoją na paradygmatycznym rozdrożu. Urok wielu
konceptów zrodzonych jeszcze w latach 70. XX wieku blaknie. Niech nam będzie wolno wyrazić
opinię, iż słusznie. Natomiast realizm krytyczny, którego początki w naukach społecznych sięgają
tego samego dziesięciolecia, zdaje się nabierać znaczenia – przeszedł próbę czasu. Sądzimy, iż jest
wielką nadzieją dla zdezorientowanych i zagubionych nauk społecznych, którą warto poważnie
rozważyć. Tym bardziej nieobecność M. S. Archer w polskiej myśli społecznej, w tym, niestety,
w socjologii także, martwi. Próbujemy, choć w skromnej mierze, wypełnić tę lukę.
Wyjątkiem w tej zasłonie milczenia jest wydana w 2013 r. przez Zakład Wydawniczy
»Nomos«, w znakomitej serii Współczesnych Teorii Socjologicznych, książka „Człowieczeństwo.
Problem sprawstwa” [Archer, 2013]. Wprowadzenia Adama Mrozowickiego oraz – osobne –
Markiety Domeckiej, podobnie jak tłumaczenie Agaty Dziuban, można uznać za wzorowe
i pionierskie w Polsce. Książka jest niewątpliwie bardzo ważnym dla dorobku M. S. Archer
dziełem. Tyle że warto uznać ją za udany, ale zaledwie początek popularyzacji twórczości
brytyjskiej socjolog w naszym kraju. Nasza publikacja otwiera całą serię tekstów M. S. Archer
i o M. S. Archer – jeśli można coś obiecać w tym miejscu Europy, gdzie ważne inicjatywy
z dziedziny humanistyki nie mogą liczyć na pomoc państwa i instytucji powołanych do jej
wspierania.
W niniejszym wstępie nie będziemy wprowadzać do twórczości Margaret S. Archer, ani
przedstawiać jej sylwetki naukowej. Czytelnicy będą mogli bowiem zaspokoić swoją ciekawość
dzięki artykułowi samej autorki pt. „Morfogeneza – ramy wyjaśniające realizmu” oraz omówieniu
dorobku i drogi naukowej brytyjskiej socjolog, pióra Doroty Leonarskiej.
W dniach 23–24 marca 2015 r. odbyła się konferencja naukowa pt. „Teoria Margaret
S. Archer w czasach rozwarstwienia paradygmatycznego w naukach społecznych”, która
zapoczątkowała cykl Wykładów Mistrzowskich w ramach Social Tought Master Courses. Social
Tought Master Courses to propozycja szkoły mistrzowskiej, w ramach której będą odbywały się
seminaria, wykłady, konferencje służące wymianie doświadczeń poznawczych i inspiracji między
wybitnymi przedstawicielami myśli społecznej a osobami rozpoczynającymi swoje naukowe
poszukiwania. Mamy nadzieję, że zaproponowane opracowanie wybranych aspektów teorii
Margaret S. Archer przyczyni się nie tylko do popularyzacji twórczości tej wybitnej uczonej, ale
stanie się także początkiem inspirującej debaty środowiska naukowego.
7 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Redaktorzy pragną podziękować osobom, których pomocy przy niniejszej publikacji nie
można przecenić: prof. Marii Sroczynkiej, dr. Rafałowi Wiśniewskiemu i dr. Izabeli Bukalskiej
Klaudia Śledzińska i Krzysztof Wielecki
8 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Dorota Leonarska Instytut Socjologii
UKSW
WPROWADZENIE DO TWÓRCZOŚCI PROFESOR MARGARET S. ARCHER Introduction to professor Margaret S. Archer’s Theory
ABSTRAKT
Niniejszy artykuł ma na celu przybliżenie polskiemu czytelnikowi twórczości Margaret
S. Archer, współczesnej brytyjskiej socjolog, teoretyk społeczeństwa, przedstawicielki
krytycznego realizmu społecznego i analitycznego dualizmu. W artykule dokonano przeglądu
najważniejszych dzieł M. S. Archer, w których wypracowała ona całościową i spójną teorię
społeczną. Jej badania dotyczą zasadniczo problemów struktury i sprawstwa, morfogenezy
i morfostazy, zmiany społecznej, a także refleksyjności i konwersacji wewnętrznej. M. S. Archer
sprzeciwia się w swojej pracy redukcjonistycznym, czyli konflacyjnym podejściom w naukach
społecznych. Jej koncepcje stanowią istotny wkład do współczesnej teorii społecznej i wchodzą
w dialog z koncepcjami takich socjologów, jak: Anthony Giddens, Pierre Bourdieu czy Ulrich
Beck.
Słowa kluczowe: filozofia nauk społecznych, Margaret Archer, morfogeneza, realizm krytyczny,
sprawstwo, teoria społeczna
ABSTRACT
The purpose of this article is to introduce the Polish reader to the work of Margaret
S. Archer, contemporary British sociologist, social theorist, prominent representative of critical
realism and analytical dualism. This article provides a brief review of Margaret Archer’s most
important publications, in which she has elaborated a complete and coherent social theory. Her
research has fundamentally been concerned with the problem of structure and agency,
morphogenesis and morphostasis, social change, as well as reflexivity and the internal
conversation. Her concepts constitute an important contribution to contemporary social theory
and enter into the debate with concepts of other sociologists, such as Anthony Giddens, Pierre
Bourdieu or Ulrich Beck, to name but a few.
Keywords: agency, critical realism, Margaret Archer, morphogenesis, philosophy of social science,
social theory
9 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
WPROWADZENIE
Margaret Scotford Archer jest jednym z najbardziej znanych współczesnych socjologów.
Brytyjska teoretyk społeczeństwa jest przedstawicielem nurtu w socjologii i szerzej, w naukach
społecznych, zwanego krytycznym realizmem społecznym. Rozwija się on od lat 70. ubiegłego
wieku, za sprawą wielu teoretyków społecznych inspirowanych pracami brytyjskiego filozofa,
Roya Bhaskara [Archer, 2013: XII].
Margaret S. Archer wprowadziła do tego nurtu wiele nowych koncepcji; jej prace
stanowią prawdziwie oryginalny wkład w kwestie dotyczące natury ontologii społecznej
i wyjaśniania socjologicznego, szczególnie w zakresie wzajemnego oddziaływania struktury
i sprawstwa, procesów zmiany społecznej, rozumianej jako morfogeneza, a ostatnio refleksyjności
oraz konwersacji wewnętrznej. Mimo tego twórczość naukowa M. S. Archer pozostaje jeszcze
mało znana na naszym polskim gruncie. Co więcej, wydaje się, że to filozofia, a nie socjologia,
okazuje się być obszarem naukowym bardziej otwartym i podatnym na jej koncepcje. Proponując
pewną filozofię nauk społecznych, brytyjska socjolog buduje mosty pomiędzy socjologią
a filozofią na wiele sposobów, z których niezbyt chętnie korzystają współcześni socjolodzy
i filozofowie. Tym sposobem usiłuje przełamywać owe sztucznie wytworzone podziały.
Socjologia nie powinna się zamykać na teorie społeczne, które, jak ukazuje M. S. Archer,
stanowią podstawę i pewne zaplecze, niezbędne i użyteczne dla badaczy zajmujących się
prowadzeniem empirycznych badań naukowych. Będąc dzisiaj w przeważającej mierze nauką
właśnie empiryczną, socjologia wciąż pozostaje nauką teoretyczną; do jej zadań należy zatem
budowanie teorii. Funkcją teorii socjologicznej jest wyprzedzanie socjologii empirycznej. Powinna
ona konstruować nowe koncepcje teoretyczne, budować perspektywy rozwojowe i uogólniać
wyniki badań empirycznych. Można zaryzykować stwierdzenie, że wieloletnia praca M. S. Archer
poświęcona jest właśnie wykonywaniu wyżej wymienionych zadań. Niniejszy tekst należy
potraktować jako wprowadzenie do obszernej twórczości M. S. Archer oraz zarys jej
podstawowych koncepcji, który może stanowić dla czytelnika początek do dalszego odkrywania
tej ważnej i wymagającej twórczości.
MARGARET S. ARCHER: WYKSZTAŁCENIE I DOROBEK NAUKOWY
Margaret S. Archer ukończyła studia z socjologii w London School of Economics (LSE), gdzie
uzyskała tytuł doktora na podstawie rozprawy pt. The Educational Aspirations of English Working
Class Parents: Their Formation and Influence on Children’s School Achievements. Następnie odbyła staż
podoktorski w L’Ecole Pratique des Hautes Etudes na Sorbonie w Paryżu. Pod koniec lat 60. XX w.
pracowała także w zespole Pierre’a Bourdieu. To między innymi za jej sprawą wydawnictwo Sage
podjęło się tłumaczenia i wydania książek P. Bourdieu w języku angielskim. M. S. Archer
wykładała w Cambridge i w LSE, a na Uniwersytecie w Warwick pracuje do dzisiaj. To na tej
ostatniej uczelni otrzymała tytuł profesorski w 1979 r. M. S. Archer wykłada także na
Politechnice Federalnej w Lozannie, która jest jedną z dwóch federalnych uczelni w Szwajcarii.
Obecnie, jako profesor i dyrektor Centre d’Ontologie Sociale du College des Humanites, kieruje
projektem „Od nowoczesności do morfogenezy” (From Modernity to Morphogenesis) [PASS, 2015a].
W latach 1972–1982 Margaret S. Archer była redaktorem Current Sociology, oficjalnego
czasopisma Międzynarodowego Towarzystwa Socjologicznego (ISA). W 1986 r. na 12.
Światowym Kongresie Socjologii, została wybrana na prezydenta Międzynarodowego
Towarzystwa Socjologicznego. Jest ona pierwszą kobietą, która pełniła tę funkcję (kadencja
1986–1990) [ISA, 2015]. Ponadto M. S. Archer jest członkiem założycielem Papieskiej Akademii
10 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Nauk Społecznych, ciała doradczego powołanego w 1994 r. przez Papieża Jana Pawła II, w celu
doradzania papieżowi w sprawach katolickiej nauki społecznej. M. S. Archer jest także członkiem
założycielem Academy of Learned Societies in the Social Sciences oraz członkiem zarządu Centrum
Realizmu Krytycznego. W marcu ubiegłego roku Papież Franciszek mianował Margaret S. Archer
Rektorem Papieskiej Akademii Nauk Społecznych [PASS, 2015b].
M. S. Archer opublikowała 13 książek, 7 z nich zostało przetłumaczonych, w tym jedna
na język polski. Była redaktorem lub współredaktorem 14 książek i opublikowała ponad 60
artykułów do 2004 r. Jej najbardziej znane prace to dwie trylogie. Pierwsza z nich ukazała się
między 1988 a 2000 r. Jej tematem jest morfogenetyczne i morfostatyczne podejście do zmiany
społecznej. Te książki to: Realist Social Theory: the Morphogenetic Approach [Archer, 1995], Culture and
Agency [Archer, 1988] oraz Being Human: the Problem of Agency [Archer, 2000], ostatnią
przetłumaczyła na język polski Agata Dziuban, książkę opublikował Zakład Wydawniczy Nomos
w 2013 r. jako: „Człowieczeństwo: problem sprawstwa” [Archer, 2013]. Druga trylogia została
opublikowana między 2003 a 2012 r. i jej motywem przewodnim jest konwersacja wewnętrzna
oraz relacyjna refleksyjność rozumiana jako mechanizm pośredniczący między strukturą
a sprawstwem. Trylogia ta składa się z następujących książek: Structure, Agency and the Internal
Conversation [Archer, 2003], Making our Way Through the World: Human Reflexivity and Social Mobility
[Archer, 2007] oraz The Reflexive Imperative in Late Modernity [Archer, 2012]. W czerwcu 2015 r.,
w Cambridge Universtity Press ukazała się praca napisana wspólnie z Pierepaolo Donatim, pt.
The Relational Subject [Donati, Archer, 2015].
ROZWÓJ TEORII SPOŁECZNEJ MARGARET S. ARCHER
Teoria społeczna Margaret S. Archer stanowi spójną całość, która na przestrzeni lat
została wypracowana w jej licznych publikacjach. Poniżej przedstawiono krótki zarys
najważniejszych publikacji; każda z nich stanowi autonomiczne dzieło, ale także wpisuje się
w szerszy kontekst teorii Archeriańskiej. W trakcie stażu podoktorskiego na Sorbonie uczona
zainteresowała się pojęciem struktur (czyli tym, skąd one pochodzą i w jaki sposób wywierają
swoje wpływy na rzeczywistość społeczną i ludzką). Były to czasy burzliwych wydarzeń 1968 r.
Przez kolejne siedem lat M. S. Archer pracowała nad wyjaśnianiem procesów strukturyzowania
się narodowych systemów edukacji oraz zrozumieniem ich konsekwencji dla interakcji i zmiany
edukacyjnej. Social Origins of Educational Systems [Archer, 1979] to – zdaniem samej autorki –
kluczowa książka w zrozumieniu jej dalszych badań i pracy naukowej. Jej twórczość zasadniczo
dotyczy problemu struktury i sprawstwa. M. S. Archer dowodzi, iż są one nieredukowalnymi
bytami ze swoistymi emergentnymi własnościami i siłami. Z tego założenia wyłania się pytanie o
sposób, w jaki należy budować teorie dotyczące wzajemnego oddziaływania między
społeczeństwem, kulturą, strukturą i ludzkimi podmiotami działania [Archer, 2015].
Ci, którzy przeczytają to 854-stronicowe dzieło, dostrzegą, że filozofia nauk społecznych,
która dotychczas była podzielona pomiędzy konkurującymi nurtami, jakimi są metodologiczny
indywidualizm i metodologiczny kolektywizm, dostarcza niezadowalającej podstawy do
budowania teorii o strukturalnych własnościach i siłach. M. S. Archer argumentuje, że teoria
społeczna jest obarczona pewnym rodzajem redukcjonizmu, któremu nadała nazwę „konflacja”.
Konflacja tłumi emergentne relacje na trzy sposoby. Po pierwsze, odmawia się w jej ramach
autonomii sprawstwu, a przyznaje strukturom, co można nazwać „konflacją odgórną”, po drugie,
odmawia się autonomii strukturom, a przyznaje sprawstwu – „konflacja oddolna”. Po trzecie,
autonomia jest połączona w „konflacji centralnej”, gdzie struktura i sprawstwo są wzajemnie
11 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
konstytutywne; zasadniczym przykładem konflacji centralnej jest teoria strukturacji Anthony’ego
Giddensa. M. S. Archer proponuje antyredukcjonistyczną teorię: podejście analitycznego
dualizmu. Chociaż dostrzega ona współzależność struktury i sprawstwa, utrzymuje zarazem, iż
operują one w dwóch różnych skalach czasowych.
Już w tej książce można dostrzec zarys podejścia morfogenetycznego, które zostaje
w pełni rozwinięte w dalszej jej twórczości. Podejście to ukazuje sposób, w jaki warunkowanie
strukturalne (które posiada pierwszeństwo czasowe, jest względnie autonomiczne, posiadając
jednak siły przyczynowe) warunkuje społeczną interakcję, która z kolei prowadzi do
strukturalnego przepracowania. To właśnie ten schemat: „warunkowanie strukturalne –
społeczna interakcja – strukturalne przepracowanie” znajduje się u podstaw całej pracy
M. S. Archer.
Kolejnym filarem teorii brytyjskiej socjolog, obok struktury, jest kultura. Zagadnienie to
jest przedmiotem książki, która ukazała się w 1988 r. W Culture and Agency: the Place of Culture in
Social Theory [Archer, 1988], brytyjska socjolog poruszyła kwestię strukturyzowania kultury
i instytucji społecznych. Autorka przedstawia kulturę jako obiektywne zjawisko, podobnie jak
„Trzeci Świat” Karla Poppera, dokonując rozróżnienia pomiędzy ontologicznym statusem
kultury i sposobem, w jaki jest ona rozumiana przez ludzi, grupy czy klasy. Innymi słowy, M. S.
Archer argumentuje, że kultura nie jest „społecznością podzielanych znaczeń”. Z jednej strony,
istnieje system kulturowy, który jest pełen komplementarności i sprzeczności, z drugiej zaś –
istnieje społeczno-kulturowa interakcja, z której czerpią ludzie, przyczyniając się do rozwoju
poszczególnych części systemu kulturowego – zgodnie z interesami i celami poszczególnych
osób. We wspomnianej publikacji (a także w późniejszej twórczości M. S. Archer) można
dostrzec wpływy czterech intelektualistów (nie licząc wspomnianego już Roya Bhaskara), są nimi:
Karl Popper, Ernest Gellner i Tom Bottomore (wszyscy byli wykładowcami M. S. Archer
w LSE), a także David Lockwood, brytyjski socjolog, którego 14-stronicowy artykuł, dotyczący
rozróżnienia pomiędzy integracją systemu społecznego i integracją systemową1 przyczynił się do
rozwoju teorii społecznej Margaret S. Archer. To rozróżnienie stało się podstawą rozwijanego
przez uczoną analitycznego dualizmu w badaniach nad strukturą i sprawstwem.
Podejście morfogenetyczne, którego rysy można dostrzec już w poprzednich dwóch
książkach, zostało w pełni rozwinięte przez M. S. Archer dopiero po przeczytaniu dzieła Roya
Bhaskara pt. The Possibility of Naturalism, które ukazało się w 1979 r. [Bhaskar, 1979]. To również
w tym czasie M. S. Archer zaangażowała się w prace grupy naukowców rozwijających teorię
krytycznego realizmu społecznego. Książka R. Bhaskara i współpraca z innymi twórcami tego
nurtu umożliwiły M. S. Archer rozwinięcie ontologii podejścia morfogenetycznego. Została ona
przedstawiona w książce pt. Realist Social Theory: the Morphogenetic Approach [Archer, 1995]. M. S.
Archer przeciwstawia w swojej teorii morfogenezę i morfostazę. Pierwsze pojęcie odnosi się do
tych procesów, które mają tendencję do rozbudowy bądź zmiany formy, struktury czy stanu
danego systemu, drugie zaś oznacza te procesy w złożonym systemie, które zachowują
wspomniane elementy bez zmian. Książka ta została napisana z zamiarem dostarczenia
przydatnych i użytecznych ram dla badaczy społecznych prowadzących badania empiryczne,
w dziedzinach, w których się specjalizują. M. S. Archer ukuła też termin „elizjonizm” (elisionism).
Jest to stanowisko filozoficzne obejmujące różne teorie społeczne. Teorie elizjonistyczne są
1 „Integracja systemu społecznego opiera się na relacjach komplementarności i sprzeczności między elementami systemu społecznego, natomiast integracja społeczna odnosi się do relacji współpracy i konfliktu pomiędzy grupami społecznymi” [Archer, 2013: XVI].
12 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
różnorodne, jednak łączy je założenie, że społeczeństwo (czy wszystko to, co przynależy do
porządku społecznego) i jednostka nie mogą zostać rozdzielone. Elizjonizm jest często
przeciwstawiany holizmowi czy atomizmowi.
Do tego momentu, w teorii społecznej – w tym także w krytycznym realizmie, leżącym
u podstaw teorii M. S. Archer – znacznie więcej miejsca poświęcono konceptualizacji sposobu,
w jaki strukturalne i kulturowe własności społeczeństwa są przekazywane podmiotom działania
i warunkują ich poczynania, niż drugiej stronie tego równania, mianowicie sposobowi, w jaki
wspomniane własności są odbierane przez podmioty działania, i jak owe podmioty na nie
odpowiadają. To właśnie tę jednostronność M. S. Archer usiłuje pokonać w swoich kolejnych
trzech książkach.
Brytyjska socjolog utrzymuje, że realistyczna teoria społeczna adekwatnie
skonceptualizowała sposób, w jaki strukturalne i kulturowe własności emergentne oddziałują na
nas, ludzi. Kształtują one sytuacje, w których się znajdujemy, co sprawia, że z jednej strony,
podlegamy różnym ograniczeniom, a z drugiej – korzystamy z wielu możliwości. W tych
sytuacjach pełnych ograniczeń i możliwości zawsze znajduje się podmiot działania, który jest
jednostką aktywną ze swoimi odrębnymi własnościami i siłami. Kim są te podmioty działania?
W jaki sposób nabywają one i rozwijają poczucie jaźni, tożsamość osobistą i tożsamość
społeczną?
Powyższe pytania są przedmiotem książki pt. Being Human: the Problem of Agency [Archer,
2000]. To w niej autorka promuje wizję człowieka jako aktywnego podmiotu działania,
refleksyjnego, utrzymującego relacje ze wszystkimi porządkami rzeczywistości: społecznym,
naturalnym i praktycznym. Jest to człowiek „wielowarstwowy”, na którego składają się jaźń,
tożsamość osobista i tożsamość społeczna. Przeciwstawia się tym samym ograniczonym,
konflacyjnym wizjom człowieka, które promują współczesne nauki społeczne. Zubożały model
człowieka, wywodzący się z teorii racjonalnego wyboru, który dokonuje jedynie bilansu zysków
i strat, M. S. Archer nazywa „człowiekiem nowoczesności” (społeczeństwo nie ma żadnego
wpływu na jego ukształtowanie), a przesocjalizowaną wizję człowieka, w pełni uzależnionego od
społeczeństwa, zakotwiczonego w dialogu ze społeczeństwem, nazywa „istotą społeczną”
[Archer 2000].
W książce tej pojawia się zapowiedź tematu kolejnego dzieła M. S. Archer, mianowicie
refleksyjności. Autorka wskazuje, że refleksyjność jest jedną z najważniejszych własności
ludzkich. To za jej sprawą podmiot działania rozważa swoje społeczne okoliczności, środowisko,
w którym się znajduje, odnosząc je do swoich trosk osobistych. Refleksyjność okazuje się
ostatnim istotnym powiązaniem w procesie, w którym struktura jest zapośredniczona przez
sprawstwo. Na pytanie „w jaki sposób następuje to zapośredniczenie?” autorka udziela
odpowiedzi w książce pt. Structure, Agency and the Internal Conversation [Archer, 2003]. Jest nią
konwersacja wewnętrzna, którą prowadzą zwykłe podmioty działania. Każdy człowiek podejmuje
się refleksyjnego rozważania nad osobistymi troskami w relacji do swojego społecznego
kontekstu oraz nad swoimi społecznymi kontekstami w świetle swoich trosk. Te ograniczenia
i możliwości są rozważane w powiązaniu z „projektami” człowieka, które zostały świadomie
zdefiniowane, aby realizować jego troski. Projekty te zostają następnie przekształcone w praktyki,
które umożliwiają nam robienie tego, na czym nam zależy i bycie tym człowiekiem, którym
chcemy być w zamieszkiwanym przez nas społeczeństwie. W tym procesie ludzie kształtują
samych siebie, swoje sposoby działania czy szerzej – sposoby życia (modi vivendi) i przyczyniają się
do przekształcania społeczeństwa i świata.
13 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Poza wyżej wspomnianymi trzema porządkami rzeczywistości, w których funkcjonuje
ludzki podmiot działania, M. S. Archer wprowadza czwarty – autonomiczny wobec pozostałych
– porządek transcendentny. Dokonuje tego w opublikowanej w 2004 r. książce pt. Transcendence:
Critical Realism and God (której współredaktorami są Andrew Collier i Douglas Porpora) [Archer,
Collier, Porpora, 2004]. W książce tej autorzy poddają krytyce ideę ateizmu, jako „ustawienia
domyślnego”, pewną oczywistość, intelektualny motyw przewodni w świecie akademickim,
w którym religia postrzegana jest jako ekscentryczność. Autorzy Transcendence… usiłują ustanowić
równe warunki dla religijnego i sekularnego myślenia. Poddają krytyce typ relatywizmu, zgodnie
z którym, wierzenia religijne nie mogą być przedmiotem racjonalnej argumentacji. Obecnie
bowiem oczekuje się, że religijne twierdzenia o prawdzie spełnią empiryczne kryteria dowodu,
a gdy nie są w stanie tego uczynić, wiara religijna staje się przedmiotem hermeneutyki podejrzenia.
Autorzy otwierają debatę dotyczącą kwestii religijnych w krytycznym realizmie. Ukazują także, że
krytyczny realizm może okazać się wartościowy dla teologii i badań religijnych.
Kolejna książka M. S. Archer pt. Making our way through the World: Human Reflexivity and
Social Mobility ukazała się w 2007 r. [Archer, 2007]. Autorka dowodzi w niej, że różne rodzaje
dominujących trybów refleksyjności mają wewnętrzne konsekwencje dla podmiotów działania
i poszczególne zewnętrzne konsekwencje dla społeczeństwa.
W The Reflexive Imperative in Late Modernity [Archer, 2011] Archer utrzymuje, że zmiany
milenijne coraz bardziej kształtują i oddalają porządek społeczny od parametrów nowoczesności.
Nowa globalna struktura i geograficzna redystrybucja nowych możliwości (przysłonięte obecnie
jednostronną troską o ryzyko), w połączeniu z migracją, upowszechnieniem edukacji
i rozprzestrzenianiem się nowych umiejętności odbiło się na charakterze samej refleksyjności.
Przyspieszone procesy morfogenezy, zarówno strukturalnej, jak i kulturowej prowadzą do spadku
znaczenia działań rutynowych i wzrostu znaczenia zindywidualizowanych odmian refleksyjności.
Tym samym wzrasta liczba jednostek poszkodowanych, czyli tych, które doświadczają
zaniepokojenia i dezorientacji wynikających z pękniętej (fractured) refleksyjności. Nowa logika
nieustających możliwości wymaga od podmiotów działania dokonywania ciągłej korekty
i aktualizacji osobistych projektów, co odrzuca możliwość ustanowienia niezmiennego sposobu
życia (modus vivendi). Innymi słowami, konieczność (imperatyw) bycia refleksyjnym nasila się wraz
z końcem rutynowego działania i potrzebą definiowania siebie, swojego sposobu życia i relacji
wobec społeczeństwa wciąż na nowo.
W czerwcu bieżącego roku ukazała kolejna książka M. S. Archer, napisana we współpracy
z włoskim socjologiem, przedstawicielem socjologii relacyjnej, Pierpaolo Donati, pt. The Relational
Subject [Donati, Archer, 2015]. Obecnie wielu teoretyków społecznych nazywa samych siebie
„socjologami relacyjnymi”, ale określenie to jest różnie rozumiane. Większość z tych badaczy
przyjmuje „płaską ontologię”, która zajmuje się wyłącznie relacjami dwustronnymi pomiędzy
dwoma podmiotami działania. W konsekwencji nie są w stanie wyjaśnić kontekstu, w którym
tworzą się relacje, ani ich skutków. Autorzy tej publikacji przyjęli odmienne podejście, w którym
sama relacja jest postrzegana jako własność emergentna, z wewnętrznymi skutkami
przyczynowymi dla uczestników danej relacji i zewnętrznymi dla społeczeństwa. Ich podejście
można nazwać „relacyjnym realizmem”, chociaż sugerują, iż także realistom nie powiodło się
badanie „podmiotu relacyjnego”.
14 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
ZAKOŃCZENIE
Bogata twórczość naukowa Margaret S. Archer wciąż pozostaje do odkrycia i zgłębienia
w polskiej nauce, szczególnie w socjologii i filozofii. Ukazuje ona, iż konstruowanie teorii
społecznej jest wciąż możliwe, a nawet potrzebne we współczesnej „płynnej” rzeczywistości.
Twórczość brytyjskiej socjolog stanowi ważny głos w starej debacie w socjologii dotyczącej relacji
między społeczeństwem a jednostką (w ujęciu archeriańskim, między strukturą a sprawstwem),
a także rzuca nowe światło na miejsce człowieka w tym społeczeństwie, jego refleksyjność,
tożsamość osobistą i społeczną, aktywne działanie i sprawstwo.
BIBLIOGRAFIA
Archer M. S., (1979) Social Origins of Educational Systems, Sage, London.
Archer M. S., (1988) Culture and Agency: the Place of Culture in Social Theory, Cambridge University
Press, Cambridge.
Archer M. S., (1995) Realist Social Theory: the Morphogenetic Approach, Cambridge University Press,
Cambridge.
Archer M. S., (2000) Being Human: the Problem of Agency, Cambridge University Press, Cambridge.
Archer M. S., (2003) Structure, Agency and the Internal Conversation, Cambridge University Press,
Cambridge.
Archer M. S., (2007) Making our Way Through the World: Human Reflexivity and Social Mobility
Cambridge University Press, Cambridge.
Archer M. S., (2012) The Reflexive Imperative in Late Modernity, Cambridge University Press,
Cambridge.
Archer M.S., (2013) Człowieczeństwo: problem sprawstwa, tłum. A. Dziuban, Zakład Wydawniczy
Nomos, Kraków.
Archer M. S., Collier A., Porpora D., (2004) Transcendence: Critical Realism and God, Routledge,
London.
Archer M. S., (2015) Research Interests, The Centre for Social Ontology
http://socialontology.org/?page_id=75 [dostęp 2015-06-15].
Bhaskar R., (1979) The Possibility of Naturalism: A Philosophical Critique of the Contemporary Human
Sciences, Routledge, London.
Donati P., Archer M. S. (2015), The Relational Subject, Cambridge Universtity Press, Cambridge.
ISA (2015), Margaret Archer, International Sociological Association, http://www.isa-
sociology.org/about/presidents/isa-president-margaret-archer.htm [dostęp 2015-06-15].
PASS (2015a), Margaret S. Archer (President), The Pontifical Academy of Social Sciences
http://www.pass.va/content/scienzesociali/en/academicians/ordinary/archer.html [dostęp
2015-06-15].
PASS (2015b), Council, The Pontifical Academy of Social Sciences
http://www.pass.va/content/scienzesociali/en/about/council.html [dostęp 2015-06-15].
15 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Margaret S. Archer
MORFOGENEZA – RAMY WYJAŚNIAJĄCE REALIZMU2
WSTĘP
Chociaż podział nie jest wyraźny, można wyróżnić dwie role, jakich podejmują się
filozofowie nauki lub nauk społecznych. Po pierwsze, są wśród nich „komentatorzy”, którzy
w dużej mierze ograniczają się do analizowania poczynań innych naukowców lub badaczy. Tego
typu komentarze – krytyczne, wyjaśniające, ostrzegawcze, rozpoznawcze, oceniające i czasem
zachęcające – faktycznie mogą okazać się przydatne dla tych pracowitych naukowców, do działań
których się odnoszą. Po drugie, są filozofowie nauki (w mniejszej liczbie), którzy wprost określają
swoją rolę jako służebną wobec danej dyscypliny lub dyscyplin, dostarczając programu
wyjaśniającego, zestawu koncepcji i – bardzo rzadko – modelu ilustracyjnego służącego jako
przewodnik dla praktyków. Do tej drugiej grupy należy zaliczyć Roya Bhaskara, który określił swą
własną rolę jako służebną właśnie w stosunku do nauk społecznych.
Był to hojny wkład, składający się z trzech głównych elementów: realistycznej ontologii
społecznej, potwierdzającej słuszność przypisywania emergentnych własności i sił światu
społecznemu; zawodnej epistemologii, podkreślającej ograniczenia naszej wiedzy, a zatem
nieprawidłowego zastępowania rzeczywistości (nawet jeżeli ona nam umyka) tym, co myślimy, że
wiemy; i krytycznej racjonalności, opowiadającej się za konstruktywną (chociaż tymczasową)
metodą rozstrzygania sporów teoretycznych. W teorii społecznej ta hojna praca zaszła jeszcze
dalej i Bhaskar rozwinął ilustracyjny Transformacyjny Model Działania Społecznego (TMSA)3,
który jest obecnie znaczącym wkładem sam w sobie [Bhaskar, 1979: 25–26; 1989: 77n]. Niemniej
jednak nikt i nic nie wykona pracy za socjologa (czy jakiegokolwiek naukowca społecznego).
Krótko mówiąc, wciąż należy podejmować się weberowskiego zadania wyjaśniania, dlaczego
w danym przypadku kwestie społeczne są „takie, a nie inne”.
W praktyce oznacza to, że potrzebne są konkretne ujęcia, aby wyjaśnić, „jak”
poszczególne części porządku społecznego powstały i znalazły się w danej relacji jedne wobec
drugich, „czyje” działania były za to odpowiedzialne, poprzez „jakie” interakcje, „kiedy” i „gdzie”,
i „z jakimi” konsekwencjami. W tym wszystkim praktykujący socjolog musi mieć dużą wiedzę na
temat historycznych źródeł i obecnych działań „x”. Takich praktyków może przyciągać realizm,
ale nawet pełniąc tę służebną rolę, realistyczna filozofia nauki nie potrafi udzielić im wytycznych
co do sposobu badania wyżej wymienionych problemów. Tego właśnie zadania podejmuje się
„podejście morfogenetyczne”. Przedstawia ono „ramy wyjaśniające”, które uzupełniają
realistyczną filozofię nauki i wyposażają praktyków-specjalistów w wytyczne służące do
wyjaśniania problemów, na które napotykają. Rzecz nie w tym, by uczynić tych specjalistów
(w socjologii zdrowia, edukacji, migracji itd.) zbędnymi, bowiem tylko ci praktykujący analitycy
społeczni posiadają kwalifikacje, aby „określać” odpowiednie części, relacje i mechanizmy
właściwe zagadnieniom w ich obszarze kompetencji. „Ramy wyjaśniające” proponują wytyczne,
które wskazują, „jak” podjąć się analizy morfogenetycznej i morfostatycznej, niezależnie od
zagadnienia. Zarówno filozofię realistyczną, jak i teorię społeczną charakteryzuje to, że obydwie
2
Dziękuję Wydawnictwu Routledge (Alan Jarvis) i Margaret S. Archer za zgodę na tłumaczenie rozdziału autorstwa Margaret S. Archer Morphogenesis: Realism’s Explanatory Framework, który ukazał się w książce pt. Sociological Realism, red. A. Maccarini, E. Morandi i R. Prandini, opublikowanej w: Critical Realism Book Series, Routledge, 2011. D.L. 3 The Possibility of Naturalism, to wstępna wersja, dopracowana w książce pt. Reclaiming Reality.
16 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
mają być praktycznie użyteczne.
CZĘŚĆ 1. STRUKTURA
Jednym ze sposobów wprowadzenia tych „ram wyjaśniających” („podejścia
morfogenetycznego”) i ukazania ich bliskich powiązań z praktyczną analizą społeczną jest krótkie
spojrzenie wstecz na ich własną genezę. Warto zaznaczyć, że tylko dwaj teoretycy społeczni, poza
Pierpaolo Donati – mianowicie John Parker [Parker, 2000: rozdz.6] i Frédéric Vandenberghe
[Vandenberghe, 2005] – dostrzegli, że rozwinęłam to podejście (w latach 70. XX w.), rozpatrując
konkretny problem, dotyczący struktury społecznej. Była to różnica między systemami edukacji
w Anglii i we Francji – w obydwu studiowałam. Utrzymywałam, że są one tak różne pod
względem swojej organizacji, iż powodują zupełnie odmienne procesy interakcji edukacyjnej i
wzory zmian w tych dwóch krajach.
Wówczas w filozofii nauk społecznych brakowało realistycznego wyjaśnienia
emergentnych sił przyczynowych [Archer, 1979; Bhaskar, 1979].4
Niemniej jednak, dzięki
nowatorskiemu rozróżnieniu, jakiego dokonał David Lockwood pomiędzy integracją „systemu
społecznego” a integracją „społeczną” [Lockwood, 1964], można było wyobrazić sobie, że jedno
i drugie (określane jako „struktura” i „sprawstwo”) wywiera różnego rodzaju siły przyczynowe –
które zmieniały się niezależnie jedne od drugich i które można było faktycznie rozróżnić
w przestrzeni czasu – pomimo braku jasno wyartykułowanej ontologii społecznej. Dzięki
Walterowi Buckley moją uwagę przyciągnęła „morfogeneza” – tj. „te procesy, które wykazują
tendencję do rozbudowy lub zmiany formy, struktury czy stanu danego systemu” [Buckley, 1967:
58], w przeciwieństwie do „morfostazy”, która odnosi się do tych procesów w złożonym systemie,
które wykazują tendencję do zachowania wyżej wymienionych elementów bez zmian. Jednak sam
Buckley uważał, że „struktura” jest „abstrakcyjnym tworem, który nie różni się od trwającego
procesu interaktywnego, ale jest raczej jego tymczasową reprezentacją w danym momencie” [18],
na ogół zatem „unikając pytań z zakresu ontologii społecznej” [Outhwaite, 1990: 71].
Mimo wszystko, w 1979 r., ci dwaj teoretycy wspólnie umożliwili rozwój „podejścia
morfogenetycznego” rozumianego jako czasowa, przystosowawcza reprezentacja realistycznej
teorii społecznej. Stopniowo „podejście morfogenetyczne” miało za zadanie wytyczenie ram
ukazujących istnienie określonych struktur (tutaj instytucji społecznych) w określonych
momentach i w określonych miejscach. W tym konkretnym przypadku, o którym mowa,
zjawiskiem wymagającym wyjaśnienia było istnienie „zdecentralizowanego” systemu edukacji
w Anglii i „scentralizowanego” systemu we Francji. Dalsze badania ukazały, że należało wyjaśnić
bardziej ogólne zjawisko strukturalne, mianowicie sam fakt istnienia państwowych systemów
edukacji. Przecież właśnie temu służy praktyczna analiza społeczna. Doprowadza nas to do
wykrywania relacji pomiędzy częściami składowymi, które wydają się posiadać nieredukowalne,
relacyjne własności, nazywane przez realizm własnościami emergentnymi, i których wpływ uznaje
się jako sprawowanie emergentnych sił przyczynowych. Tak zdefiniowałam państwowe systemy
edukacji [Archer, 1979: 54].5
Początkowo „podejście morfogenetyczne” miało za zadanie
wyjaśnienie pochodzenia takich form organizacji społecznej – tj. sposobu, w jaki byty emergentne
4 Istotnie, Social Origins of Educational Systems została opublikowana w 1979 r., w tym samym roku, kiedy po raz
pierwszy ukazała się książka Bhaskara pt. The Possibility of Naturalism. Są to dwa niezależne, chociaż zbieżne dokonania. 5
„Za państwowy system edukacji uznaje się narodowy i zróżnicowany zbiór instytucji poświęconych edukacji formalnej, których ogólna kontrola i nadzór są przynajmniej częściowo rządowe i których części składowe są ze sobą powiązane.”
17 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
faktycznie się wyłaniają.
Z perspektywy czasu wyraźnie widać, dlaczego to, co jest obecnie znane jako krytyczny
realizm, rozwijający społeczną ontologię emergencji i „podejście morfogenetyczne” analizujące
źródło takich relacyjnych własności, okazały się zbieżne. To dlatego że, jak ujmuje to Elder-Vass,
„jakiekolwiek ujęcie konkretnego przypadku emergencji będzie zawierało element czasowy,
wyjaśnienie sposobu, w jaki powstał dany byt” [Elder-Vass: 5]. Krótko mówiąc, nie było to żadne
małżeństwo z rozsądku. Jeżeli siły przyczynowe miałyby zostać przypisane każdemu aspektowi
struktury społecznej, takie twierdzenie musiało być ugruntowane w społecznej ontologii
nastawionej przeciwko reifikacji. Podobnie, jeżeli uznaje się, że emergentne byty (społeczne)
istnieją niezależnie od tego, czy ich własności są sprawowane jako siły, to wyjaśniająca
metodologia była konieczna, aby wytłumaczyć ich społeczne pochodzenie.
Argumentowano – dosyć życzliwie – że na tym kończy się rola podejścia
morfogenetycznego. Zatem Elder-Vass kontynuuje: niemniej jednak, morfogeneza nie wyjaśnia,
jak byt może posiadać emergentne własności. Takie wyjaśnienie zawsze zależy od istnienia
konkretnego zbioru „synchronicznych” relacji pomiędzy częściami: morfogeneza wyjaśnia rozwój
takiego zbioru relacji na przestrzeni czasu, ale działalność siły przyczynowej w jakimkolwiek
momencie zależy od obecności tych relacji „w tym konkretnym momencie w czasie”. Zatem
w wyjaśnianiu emergencji elementowi czasowemu zawsze musi towarzyszyć synchroniczny
element relacyjny.
Ma on całkowitą rację, ale uważam, że nie ma jej, gdy utrzymuje, iż podejście
morfogenetyczne nie dostarcza albo nie może dostarczyć (trudno dokładnie sprecyzować, co
twierdzi) wytycznych do analizy synchronicznej. Sądzę przynajmniej, że jest w błędzie, chyba że
twierdzi, iż „całościowa analiza przyczynowa” realnych sił lub emergentnych własności każdego
bytu emergentnego musi przebiegać w takiej kolejności, jaką wyszczególnia, tj. począwszy od listy
charakterystycznych części i wyjaśnienia sposobu, w jaki powinny być ze sobą powiązane, aby
stworzyć całość, co następuje przed morfogenetycznym wyjaśnieniem, jak taki stan rzeczy
zaistniał i morfostatycznym wyjaśnieniem, jak jest utrzymany, a zatem okazuje się być względnie
trwały. Socjologia jest znacznie bardziej skomplikowana, wychodzi od przeczuć, a nie od
nazywania części i prawdopodobnie nie zaszłaby nigdzie, gdyby od tego miała zacząć. Niemniej
jednak nie uważam, że słuszność jakiejkolwiek analizy przyczynowej zależy od kolejności jej
wykonania – ani nie myślę, że taki jest jego argument.
Wracając pokrótce do morfogenezy państwowych systemów edukacji i ich odmiennych
form strukturyzowania, mam nadzieję ukazać, że ramy te mogą odpowiadać za „diachroniczny”
rozwój takich systemów, jak i również za „synchroniczną” obecność tych części w relacjach
w tych konkretnych momentach, w których istniały – z dodatkową możliwością stwierdzenia
czegoś6 na temat warunków, w jakich relacje te mogą ustać.
Chociaż wszystkie własności strukturalne znajdujące się w każdym społeczeństwie są stale
zależne od działania, analityczny dualizm umożliwia oddzielenie „struktury” od „sprawstwa”
i badanie ich wzajemnych oddziaływań, ażeby wyjaśnić strukturyzowanie i restrukturyzowanie
porządku społecznego. Zasadniczo jest to możliwe z dwóch powodów. Po pierwsze, „struktura”
i „sprawstwo” są różnymi rodzajami emergentnych bytów,7 o czym świadczą różnice w ich
6
Jednak będzie to z konieczności niepełne i nieprzewidujące ujęcie, biorąc pod uwagę, że wszystkie struktury i warunki ich istnienia są zdane na łaskę przypadkowości w otwartym systemie. 7
„Ludzie i społeczeństwo […] nie stanowią dwóch momentów tego samego procesu. Raczej odnoszą się do
18 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
własnościach i siłach. Są – pomimo iż mają kluczowe znaczenie dla swojego wzajemnego
formowania, podtrzymywania i rozwoju. Zatem system edukacyjny może być „scentralizowany”,
podczas gdy osoba nie może, a ludzie są „emocjonalni”, czego nie da się powiedzieć
o strukturach. Po drugie (i to jest zasadnicze dla funkcjonowania tej wyjaśniającej metodologii),
„struktura” i „sprawstwo” funkcjonują diachronicznie w różnych okresach czasu, ponieważ 1)
struktura z konieczności jest uprzednia wobec działania czy działań, które ją przekształcają, i 2)
przepracowanie strukturalne z konieczności następuje po tych działaniach, co przedstawia
poniższy wykres.
Wykres 1. Podstawowa sekwencja morfogenetyczna Strukturalne warunkowanie
T1
Społeczna interakcja
T2 T3
Strukturalne przepracowanie
T4
Pełne znaczenie jest przypisane okresom, podczas których struktura i sprawstwo
wyłaniają się, oddziałują na siebie wzajemnie i przyczyniają się do wzajemnej redefinicji, bowiem
odgrywają one kluczową rolę w formacie wyjaśniającym, zastosowanym, aby wytłumaczyć
znaczące zmiany w strukturze społecznej. Pozwolę sobie powrócić do badania strukturyzowania
systemów edukacji, żeby zobrazować, jak socjolog pracujący nad konkretnym zagadnieniem,
z realistycznej perspektywy zastosowałby analityczny dualizm, w celu wytyczenia faz sekwencji,
tym sposobem wyjaśniając napotkany problem. Będzie to także okazja, aby wyjaśnić pewne
nieporozumienia wokół podejścia morfogenetycznego.
Zazwyczaj nasze myślenie, jednak na ogół nie nasze pisanie, rozpoczyna się w fazie T4
(tutaj także powraca, ale tym zajmiemy się, rozważając aspekt synchroniczny). Innymi słowy,
zauważamy pewną relacyjną własność w porządku społecznym (czy w jego części), która wydaje
się tworzyć nieredukowalne siły przyczynowe. Tak było w przypadku angielskiego i francuskiego
systemu edukacji, jakimi je zastałam w latach 60. XX w. Składały się one z tych samych części –
szkół, uniwersytetów, nauczycieli, studentów, tekstów itd. – ale organizacja tych części polegała
na „decentralizacji” w pierwszym i „centralizacji” w drugim przypadku. „Centralizacja”
i „decentralizacja” nie były jedynie etykietami, ale pojęciami podsumowującymi sposób, w jaki
organizacja tych dwóch rodzajów systemów generowała odmienne ograniczenia i możliwości,
a także różne procesy zmiany (ułatwiając „wewnętrzną inicjatywę” nauczycieli i „zewnętrzne
transakcje” grup w Anglii, ograniczając większość zmian edukacyjnych we Francji do
scentralizowanych i „negocjowanych politycznie”). Jednakże utrwalone interesy zaangażowane
w odtwarzanie versus przekształcanie były zupełnie inaczej rozłożone wśród elit innych instytucji
z powodu wysokiego poziomu uniformizacji edukacji we Francji w porównaniu ze znacznie
większym zróżnicowaniem w edukacji angielskiej. W końcu wzory zmian były (wtedy)
„zróżnicowane” w Anglii, a we Francji kierowane przez legislacyjne stop-go i przerywane
bezpośrednimi interwencjami.
Podstawowemu pytaniu „Skąd ta różnica?” towarzyszyły pytania uzupełniające: Kto był
radykalnie odmiennych rzeczy” [Bhaskar, 1989: 76].
19 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
odpowiedzialny? Jakie powodowało to interakcje? Kiedy kwestie te nabrały takiego kształtu?
Sugeruję, że aby odpowiedzieć na takie pytania w praktyce, teoretyk społeczny zazwyczaj
przesuwa się wstecz do fazy T2–T3, w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania w rodzaju „Kto
zrobił co, z kim albo przeciwko komu, z takim wynikiem?”. Należy w tym miejscu zwrócić uwagę
na kilka kwestii. Przede wszystkim, chociaż poszukujemy odpowiedzialnych, zazwyczaj nie
sposób przypisać odpowiedzialności jakiejś konkretnej grupie. Wynika to z faktu, że to, co się
wyłania, jest skutkiem ustępstwa i kompromisu zawartego między zaangażowanymi i nie
odpowiada dokładnie temu, czego ktokolwiek chciał. W istocie takie ogólne niezadowolenie
powoduje, że morfogeneza trwa.
Nawiasem mówiąc, oznacza to, że emergentne własności mogą faktycznie być
niezamierzonymi konsekwencjami. W społeczeństwie zazwyczaj takimi są. Nie dotyczy to sytuacji
odwrotnej, ponieważ wielu niezamierzonym konsekwencjom brakuje emergentnych własności
i sił. Niemniej jednak, oznacza to, że definiując strukturę czy struktury społeczne, nie można
dokonać ścisłego podziału między tymi dwoma przypadkami; wszystkie niezamierzone
konsekwencje są kwalifikowane jako „skutki”, mimo że wiele z nich to zwyczajnie niezamierzone
konsekwencje.
Następnie zostało wyznaczone badanie interakcji mającej miejsce pomiędzy fazą T2 i T3.
Wprost poszukujemy tego, co doprowadziło do tych relacyjnych cech w fazie T4, które są istotne
ze względu na siły przyczynowe, jakie mogą wywierać. Wydawałoby się oczywiste, że wiele rzeczy
rozwijających się na przestrzeni czasu (niestety angielski czasownik „wyłaniać się” można
gramatycznie zastąpić czasownikiem „rozwijać się”), nie musi mieć nic wspólnego ze strukturalną
(czy kulturową lub sprawczą) emergencją. Oczywiste jest, że „historyczność” czegokolwiek –
społecznego czy innego – też nie oznacza, że jest to byt emergentny. Gdyby tak było,
musiałabym przypisać siły sprawcze swojemu serwisowi do herbaty, odziedziczonemu po dawno
zmarłej ciotecznej babci, ponieważ stał się on antykiem. Niemniej jednak, każda współczesna
emergentna własność strukturalna posiada historię i istotną częścią jej całościowego ujęcia
przyczynowego jest wyjaśnienie, skąd pochodzi.
Sawyer napisał ostatnio mylący komentarz, zgodnie z którym: „Archer argumentowała, iż
to emergencja na przestrzeni czasu – morfogeneza – sprawia, że emergentne własności stają się
realne, pozwalając im ograniczać jednostki” [Sawyer, 2005: 83].8 Oczywiście, jeżeli coś nie istnieje,
to nie może być ani realne ani ograniczające – uwzględnienie istnienia jest tutaj kluczowe – ale nie
to odpowiada za własności i siły przyczynowe w czasownikach pisanych powyżej kursywą. Co za
to odpowiada, zostanie omówione, jak przejdziemy do badania emergentnych bytów, które są
zależne od działania, jak np. obecne systemy edukacji. Minione działania, istotnie obejmujące też
działania osób dawno zmarłych, są niezbędne w celu wyjaśnienia, jak struktury zostały
zorganizowane w dany sposób (w każdym chwilowym T4), ale nie są niezbędne, jeżeli chodzi
o fakt, iż mają względnie trwałe własności, posiadające siły przyczynowe.
Zanim do tego przejdziemy, dokończmy najpierw zarys faz cyklu morfogenetycznego.
Jeżeli prześledzimy odpowiednie łańcuchy interakcji, cofając się z fazy T3 do T2, okazuje się, że
jedna lub więcej grup zaangażowanych poświęca swój czas, energię i zasoby, usiłując zwiększyć
swój wpływ na edukację, ponieważ dąży do zmian w tej części porządku społecznego. Podejmuje
się przekształcenia edukacji i jeżeli mamy zrozumieć jej motywację, musimy wiedzieć, co ta grupa
chciała przekształcić, jak i dlaczego. Motywacją mogło być i rzeczywiście kiedyś było pragnienie
8
Kursywa M. S. Archer.
20 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
zastąpienia braku obecnością (brak świadczeń na rzecz edukacji zastąpiono świadczeniami
edukacyjnymi). Ale w takim przypadku, jeżeli wobec aktywnej grupy nie pojawiła się opozycja,
chcielibyśmy dowiedzieć się, dlaczego inne grupy w społeczeństwie pozostały obojętne wobec
kwestii nauczania. Istniało jednak coraz większe prawdopodobieństwo, że inicjatywy na rzecz
transformacji edukacji napotkają opozycję grup broniących w tym obszarze status quo, szczególnie
po tym, jak instytucje społeczne stopniowo stawały się bardziej współzależne i powiązane ze sobą
na przestrzeni nowoczesności. Powróciwszy do tego momentu (kiedykolwiek by on nie był
w historii) i ustaliwszy kluczowe podmioty działania, bylibyśmy skłonni uznać, że zaszliśmy
wystarczająco daleko. Proces zostałby wtedy odwrócony i, rozpoznawszy kluczowe podmioty
działania, zdalibyśmy szczegółowe sprawozdanie z ich interakcji – zwieńczeniem których jest
wyłonienie w fazie T4 zmiany edukacyjnej, jak np. ustanowienie systemu państwowego. Właśnie
taką procedurę stosowałyby podejścia metodologicznego indywidualizmu, jak np. „teoria
konfliktu”.
Można mnożyć i uszczegóławiać takie ujęcia odnoszące się do burzliwych sporów
pomiędzy głównymi bohaterami sojuszy i kontrmobilizacji oraz kompromisów i ustępstw, które
doprowadziły do konkretnego przypadku morfogenezy – jak np. nastanie danego państwowego
systemu edukacji. Jednak nikt nie może dokonać pełnego sprawozdania. Ani uczestnicy, ani
forma, ani treść interakcji nie zostaną w pełni wyjaśnione. Pozostają one wyjaśnieniami na temat
tego, „co się stało” bez propozycji, „dlaczego”?
„Podejście morfogenetyczne” przeciwnie, utrzymuje, że całościowość wymaga
„strukturalnej konceptualizacji” interakcji rozpoczętej w fazie T2. Krótko mówiąc, trzeba
rozszerzyć ramy czasowe i wrócić do stanu spraw (edukacyjnych) w fazie T1. Ten kolejny krok
wstecz dostarcza źródła motywów, „przyjętych pozycji”, ideologicznych zobowiązań, przyjętych
strategii, a przede wszystkim ukazuje, czego chciały podmioty działania (i często, co ważniejsze,
czego nie chciały) na tyle, aby skłonić je do zaangażowania się w (edukacyjną) interakcję. Nie
można tego zrozumieć bez wprowadzenia wcześniejszego kontekstu strukturalnego, który
„warunkował” interakcję pomiędzy fazami T1 i T2.
Ze swej istoty wcześniejsza forma edukacji (w fazie T1) była własnością prywatną
Kościoła (anglikańskiego w Anglii) i zakonów katolickich (we Francji); jej rozmaite składniki –
często niepowiązane jedne z drugimi – zostały zaprojektowane, sfinansowane i powołane, aby
spełniać wyłącznie wymagania religijne. Instytucjonalne działania pewnych innych części
społeczeństwa, które były blisko zaangażowane poprzez swoje obowiązki, znalazły się w roli
„przypadkowych beneficjentów” religijnej definicji nauczania – mogły korzystać z produktów
wytwarzanych przez edukację, same nie ponosząc przy tym żadnych kosztów. Inni jeszcze,
znaleźli się w sytuacji, w której ich działania zostały zakłócone, zarówno pozytywnie
(wykształceni nabyli niewłaściwe wartości), jak i negatywnie (nie posiedli wymaganych
umiejętności). Jeszcze inne instytucjonalne części społeczeństwa (jak np. rolnicy) pozostały
obojętne, ponieważ ich działania nie znajdowały się ani w relacji komplementarności, ani w relacji
sprzeczności wobec poczynań i wyników edukacyjnego status quo.9
Innymi słowy, takie
wcześniejsze relacje między różnymi częściami społeczeństwa (jego instytucjami społecznymi) są
niezbędne, aby zarysować „portret” tych podmiotów działania, które „stały się grupami” kolejnej
interakcji edukacyjnej (i tych, które nimi nie zostały) oraz wyjaśnić, czy stanęły w obronie
odtwarzania, czy dążyły do przekształcenia.
9
Krótkie streszczenie tego badania można znaleźć w Archer, 1997: 369–386.
21 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Relacje strukturalne, przekazane podmiotom działania (jak zawsze) poprzez kształtowanie
sytuacji, w których one się znajdują, są niezbędne, aby wyjaśnić ich motywacje. Ale strukturalne
warunkowanie to coś więcej niż wyjaśnienie, kto był zaangażowany, a kto nie był i czyją „stronę”
trzymali uczestnicy. Służy ono także wyjaśnieniu przyjętego „działania strategicznego”. Dlaczego
przybrało ono postać „zastępowania” niezależnych sieci szkół w Anglii, które zaangażowały się
w rynkową konkurencję z anglikańskim nauczaniem, podczas gdy we Francji działanie
przekształcające było skupione na „ograniczaniu” religijnej kontroli nad edukacją przez centralny
aparat państwa? Można to zrozumieć jedynie, gdy poznamy odmienne relacje między państwem,
Kościołem i społeczną stratyfikacją w Anglii i we Francji pod koniec XVIII w. Kto posiadał,
jakie zasoby? Należy zapoznać się znowu z wcześniejszą dystrybucją (rozmaitych) zasobów,
uprzednią wobec edukacyjnych zmagań w obydwu krajach, ale zmuszającą niektórych
uczestników do późniejszego przystąpienia do debaty, a umożliwiającą innym dokonanie szybkich
postępów. (Powszechnie takie dystrybucje są przedstawiane „jedynie” jako zagregowane
własności, rzeczywiście nimi będąc, ale jednocześnie lekceważy się strukturalny kontekst, który je
generuje). Biorąc pod uwagę powyższe, nie powinno zaskakiwać, że także skutków rozwoju
scentralizowanego systemu we Francji i zdecentralizowanego systemu w Anglii nie można
w pełni wyjaśnić bez odniesienia do tych wszystkich form strukturalnego warunkowania. Nie są
to (nigdy) ostateczne wyznaczniki, ponieważ sprawstwo posiada też swoje własne własności i siły,
zarówno indywidualnie, jak i kolektywnie; jedną z najważniejszych jest innowacyjne działanie
w okolicznościach, które nie zostały przez nas stworzone, ani wybrane.
Niniejsza część artykułu miała na celu polecenie „podejścia morfogenetycznego” jako
ram wyjaśniających, które umożliwiają prześledzenie zmiany strukturalnej poprzez podzielenie
biegu wydarzeń na trzy fazy zgodnie z formułą <warunkowanie strukturalne – interakcja
społeczna – przepracowanie strukturalne>. Tworzy to jeden cykl morfogenetyczny, ale projekcja
linii w przód i w tył łączy go z poprzednimi i kolejnymi cyklami. Faktycznie dwa takie cykle
analizowaliśmy w badaniu edukacyjnym wykorzystanym tutaj jako przykład: ten poprzedzający
wyłonienie się państwowych systemów edukacji i ten następujący po tym zdarzeniu. Ich
oddzielenia dokonano ze względu na przekonanie, iż „nastanie państwowego systemu stanowiło
wyłonienie nowego bytu emergentnego”, którego odrębne relacyjne własności i siły warunkowały
dalszą interakcję edukacyjną (oraz procesy i wzory zmiany) na zupełnie inne sposoby –
w porównaniu z „prywatną własnością” w poprzednim cyklu. Ustanowienie takich
morfogenetycznych „przerw” – wskazujących na koniec jednego cyklu i stanowiących początek
kolejnego – jest zadaniem każdego badacza i napotkanego przezeń zagadnienia.
Ogólnie Elder-Vass10
składnie podsumował, czego to wymaga: (1) listy [nowych] części
charakterystycznych; (2) wyjaśnienia, jak te części muszą być powiązane jedne z drugimi, ażeby
stworzyły całość, a nie zdezorganizowaną masę; i (3) wyjaśnienia mechanizmu generatywnego
ustanowionego przez sposób, w jaki jego [nowe] własności i siły są wytwarzane z tej wyjątkowej
organizacji jego części. Do tego, dodaje, (4) morfogenetyczne wyjaśnienie, jak ten stan rzeczy
powstaje, co właśnie omawiałam, i z czym wydaje się on zgadzać, i (5) morfostatyczne
wyjaśnienie, jak jest utrzymywany i zatem okazuje się być względnie trwały. Tutaj też się zgadzam,
ale powinniśmy zauważyć, że z punktu (5), w przeciwieństwie do (4), przesunęliśmy się do czasu
teraźniejszego. Jednak, jak widzieliśmy, Vass także utrzymuje, że podejście morfogenetyczne nie
10
Na potrzeby tekstu, przesunęłam jego oryginalny punkt (5) do punktu (3), co nie wydaje się zmieniać jego argumentu sensu.
22 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
może odpowiadać za synchroniczne relacje podtrzymujące części i relacje między nimi
w konkretnym momencie w czasie – od czego zależy wywieranie przez nie sił przyczynowych. Ja
się nie zgadzam, ale będę musiała rozłożyć na części realistyczne założenie o trwałej „zależności
od działania”, aby ukazać, dlaczego.
Realiści uważają, że niezależnie od źródeł wszystko, co społeczne, jest
niesamowystarczalne, co m.in. odróżnia to, co społeczne od świata przyrody. Tylko ogromna
ilość sprawczych „działań” (w tym myślenie, wierzenie i wyobrażanie) pozwala na trwanie
jakiegokolwiek społecznego bytu wyższego rzędu i sprawia, że jest on względnie trwały. Innymi
słowy, podczas gdy scentralizowany francuski system edukacji trwa, to wystarczy przesunąć
klocek jeden za drugim, od początku istnienia systemu po dziś dzień i okaże się, że każdy
moment jego „centralizacji” jest zależny od działań sprawczych (obejmujących też zamierzoną
bezczynność). Jednak nie jest to równoznaczne z Giddensowskim rozumieniem, że wszelkie
takie działanie ze strony każdego w jakiś sposób przyczynia się do utrzymania całości (w tym
przypadku, instytucji) [Giddens, 1979: 77–78].11
Wręcz przeciwnie, niektóre działania są
całkowicie nieistotne w utrzymaniu centralizacji (np. posiadanie psa), niektóre działania są
bardziej istotne niż inne i to tylko ze względu na fakt, że dalsze „działania” istnieją w relacji
napięcia jedne wobec drugich, rzeczy pozostają takie, jakie są (katolicka i obecnie muzułmańska
praktyka religijna „prowokuje” centralizację do tego, żeby stosowała swoje siły w obronie
„laickości” edukacji w Republice Francuskiej). Jeszcze dalsze działania mają na celu zmianę status
quo, ale nie odniosły do tej pory sukcesu w tej kwestii.
Podejście morfogenetyczne pozwala nam uniknąć synchronicznej banalności i płonności
twierdzenia, że o ile relacyjna własność trwa, wynika to zapewne z jakiegoś bilansu utrzymywania
sprawczych działań w każdym momencie w czasie (przywołując „bilans funkcjonalnych
konsekwencji” Mertona). Raczej uzupełniając cykl morfogenetyczny, począwszy od
przepracowania strukturalnego, nie tylko struktura ulega przekształceniu, ale także sprawstwo,
jako nieodłączna część tego samego procesu – podwójnej morfogenezy [Archer, 1995: 74; 1997:
rozdz. 8]. Jako że przekształca ono strukturalne relacje w wybranej fazie T4, sprawstwo
nieuchronnie samo się przekształca: pod względem dominacji i podporządkowania, organizacji,
zestawienia i artykulacji; pod względem utrwalonych interesów i relacji tych interesów wobec
innych podmiotów działania; pod względem nowych ról i pozycji, które niektórzy zajmują, a inni
nie; i pod względem nowych sytuacji, w których wszystkie podmioty działania obecnie się
znajdują, ograniczając projekty niektórych i umożliwiając projekty innych [Archer, 2006: 53–73],
jednak będąc istotne dla motywacji wszystkich.
Krótko mówiąc, w każdej fazie T4 coś radykalnego się zdarza, nie tylko w odniesieniu do
struktury, ale także, jeżeli chodzi o sprawstwo. W przypadkach makroskopowych zmian wpływa
to na „ludzi” poprzez przekształcanie czterech „części” czy poziomów porządku społecznego:
systemowego, instytucjonalnego, repertuaru ról i pozycyjnego (szanse życiowe różnych warstw
społecznych). Jeżeli chodzi o wyłanianie się systemu edukacji (w fazie T4), jeden z jego
natychmiastowych skutków polega na ponownym podziale ludności, niekoniecznie
wyczerpującym, na tych, którzy mają utrwalone interesy, aby utrzymać stan (edukacyjny), czy
doprowadzić do zmiany (edukacyjnej), zgodnie z sytuacjami, w których się obecnie znajdują – dla
większości z nich mimowolnie. Aby określić interes jako „utrwalony”, należy go wiązać
11
Na przykład, „gdy wymawiam gramatyczne zdanie w języku angielskim w luźnej rozmowie, przyczyniam się do odtwarzania języka angielskiego jako całości”.
23 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
z konkretną pozycją, co w konsekwencji oznacza, że jeżeli pozycje (role, instytucje) ulegną
zmianie, to interesy także. Jak pisze Porpora, „wśród sił przyczynowych ulokowanych w
pozycjach społecznych znajdują się interesy. Interesy są wbudowane w pozycję społeczną
poprzez relację tej pozycji wobec innych pozycji w danym systemie […], aktorzy są motywowani
do działania w swoich interesach, które są funkcją ich pozycji społecznej. Znowu nie oznacza to,
że aktorzy zawsze z konieczności działają we własnych interesach, ale jeżeli tego nie czynią,
prawdopodobnie będą cierpieć z tego powodu” [Porpora, 1989: 208]. Zatem „koszty utraconych
możliwości” są inaczej rozdzielone w różnych grupach aktorów w odniesieniu do tego samego
sposobu działania – stąd udzielają bezpośrednich wskazówek à propos sposobu działania
przyjętego przez każdą grupę.
Aby zobrazować tę kwestię równie zwięźle: wyłonienie się „scentralizowanego” systemu
edukacji, by utrzymać tę formę organizacyjną – te poszczególne relacje pomiędzy jego częściami
– rozumiane jako konstytutywne i definitywne dla edukacji narodowej, stwarza nowe utrwalone
interesy. Na przykład na szczycie instytucjonalnym, weźmy pod uwagę pozycję Ministra
Szkolnictwa Państwowego. Jednym z niewielu empirycznych uogólnień, jakiego możemy
dokonać, to fakt, że żaden pełniący tę (nową) rolę, ani rząd, do którego należy, nigdy
dobrowolnie nie odstąpi od „centralizacji”, ze względu na korzyść, która jest pochodną systemu
edukacji, reagującego na rządzenie państwowe. Na niższym szczeblu weźmy pod uwagę (nową)
rolę nauczyciela podstawówki (skutecznie wyrwaną z rąk kadry religijnej i stanowiącą teraz część
„korpusu nauczycieli”). Nauczyciele, których Péguy trafnie określił mianem „huzarzy Republiki”,
konsekwentnie odgrywali ważną rolę w podtrzymywaniu „laickości” francuskiego nauczania
państwowego, aktywnie przeciwstawiając się wpływowi proboszcza we francuskich wioskach
w XIX w. W końcu, weźmy pod uwagę nową sytuację edukacyjną, w której znalazła się znaczna
część ludności. Rozmaite poziomy nauczania wiązały się z dostępem do właściwych stopni
służby publicznej i dostęp do każdego poziomu skutecznie odzwierciedlał ówczesne formy
społecznej stratyfikacji, w ten sposób ją odtwarzając. Doprawdy edukacyjna praca Bourdieu
stanowi poszerzoną analizę francuskiego systemu jako źródła pozycji, które były odtwarzane
przez poziom otrzymywanego nauczania i były też współmierne do później obejmowanych
stanowisk. Podsumowując, nowe relacyjne własności edukacji narodowej stworzyły siły
przyczynowe, wpływając na indywidualną i zbiorową motywację, wystarczającą, żeby podmioty
działały „synchronicznie”, w sposób, który utrzymał centralizację.
Czego jeszcze możemy oczekiwać od podejścia morfogenetycznego, poza
przeprowadzeniem takiej analizy w odpowiednio szczegółowy sposób? Jeszcze jednej rzeczy,
która dotyczy względnie trwałej natury struktur, i która z kolei służy podkreśleniu istoty
„podwójnej morfogenezy” struktury i sprawstwa. Uważam, że koncepcja „habitusu” Bourdieu
jest przykładem często spotykanej trudności związanej z synchronicznymi ujęciami. Mianowicie
polega ona na tym, że trudno wyjaśnić, że dana relacja pomiędzy częściami jest podatna na
przekształcenie (faktycznie, on sam, podobnie jak normatywny funkcjonalizm, opierał się na
zewnętrznych czynnikach). Zamiast tego podwójna morfogeneza ukazuje, że synchroniczne „siły”
odtwarzające morfostazę są osiągnięciem sprawczym, które jest nieustannie zagrożone; nie są to
siły sprzyjające wiecznemu życiu struktury.
Przede wszystkim ci, którzy przegrali w walce o kontrolę edukacyjną, której wynikiem
było wyłonienie systemu państwowego, nie znikają po cichu – zachowują oni swoją organizację
i swoje cele nauczania. Wciąż walczą i mogą korzystać z ustępstw (jak Kościół, który ponownie
uzyskał prawo do posiadania i prowadzenia szkół na mocy Prawa Falloux z 1850 r.). Chociaż to
24 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
może wydawać się paradoksalne, analiza morfostatyczna nie może pozostać taka sama między
jednym przedziałem czasowym a drugim. To dlatego, że wyjaśnienie, dlaczego coś trwa, musi
uwzględnić takie zmiany w jego składzie, które „przerywają” morfostazę diachronicznie. Innymi
słowy, byt emergentny (jak np. system edukacji) może zachować swoje kluczowe relacyjne
własności i siły przyczynowe (te, które sprawiają, iż jest on systemem scentralizowanym),
jednocześnie nie pozostając tym samym bytem.
Podobnie, bardzo upraszczając, nowy system również „definiuje nowe grupy
przegranych”: tych z ograniczonymi możliwościami edukacyjnymi, ale także, np. industrialistów
zaniepokojonych brakiem technicznego przeszkolenia. Wszystkie grupy znajdujące się
w powyższej sytuacji mają swoje utrwalone interesy w doprowadzeniu do przekształcenia,
chociaż interesy te są różnego rodzaju. W jeszcze większym uproszczeniu, kluczowe dla trwania
versus zmiany jest pytanie: „Czy te grupy mogą współpracować?”. Jest to pytanie empiryczne.
Oznacza ono jednak, że wiemy, gdzie szukać – i przypadkowo może to być „na zewnątrz” – aby
wyjaśnić, dlaczego to, co okazało się być tylko względnie trwałe, dobiegło końca. Gdy
odniesiemy się do załamania tej napiętej równowagi sił, które konsekwentnie utrzymywały
morfostazę, wiemy, co czynić dalej, tj. badać następny (potencjalnie) morfogenetyczny cykl.
CZĘŚĆ 2. KULTURA12 Rozwijając ramy pojęciowe do wykorzystania analitycznego dualizmu w analizie
kulturowej, kulturę jako całość definiuje się jako dotyczącą wszystkich intelligibiliów, tj. każdej
rzeczy, która może być zrozumiana przez kogoś – bez względu na to, czy jest istotnie rozumiana
w danym momencie. W tym zbiorze system kulturowy (S.K.) jest podzbiorem elementów, wobec
których można zastosować prawo sprzeczności – tj. pulą propozycji społeczeństwa w danym
czasie.13
Sprzeczności i komplementarności są własnościami świata idei, Trzeciego Świata, jak
określa go Popper [Popper, 1972: 298n], czy, jak kto woli, zawartością „bibliotek”. Używamy tych
koncepcji każdego dnia, gdy mówimy, że idee X są spójne z ideami Y, albo teoria lub przekonanie
A zaprzecza teorii lub przekonaniu B. Czyniąc to, przyznajemy, że system kulturowy istnieje
obiektywnie i istnieją określone relacje wśród jego części składowych (doktryn, teorii, przekonań,
poszczególnych propozycji). Te relacje sprzeczności i komplementarności są niezależne od
czyjegokolwiek twierdzenia, że wie, wierzy, zgadza się z nimi, ponieważ wiedza ta jest niezależna
od poznającego podmiotu – tak jak nieprzeczytana książka.
Powyższe twierdzenie różni się jednak znacznie od innego rodzaju powszechnego
stwierdzenia, mianowicie, że na idee X wpłynęły idee Y, gdy odnosimy się do wpływu jednych
ludzi na drugich – jak np. nauczycieli na uczniów, telewizji na telewidzów, czy wcześniejszych
myślicieli na późniejszych. Jest to poziom społeczno-kulturowy (S-K) i zależy on od „relacji
przyczynowych”, tj. od poziomu jednolitości kulturowej wytworzonej przez ideowy wpływ
jednego zbioru ludzi na drugi, przez całą gamę znanych technik, które często obejmują użycie siły:
argumentu, perswazji, manipulacji, zniekształcenia i mistyfikacji.
Istnieją zatem dwa odmienne pojęcia odnoszące się do dwóch odmiennych poziomów
(S.K. i S-K), które nie powinny być utożsamiane ze sobą:
– pojęcie „spójności kulturowej” – czy ideowej spójności z
12
Niniejsza część opiera się na mojej książce [Archer 1988]. 13
[Within this corpus, the Cultural System (C.S.) is that sub-set of items to which the law of contradiction can be applied - i.e. society’s register of propositions at any given time.]
25 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
– pojęciem „jednolitych praktyk” – czy społeczności ze wspólnym sposobem życia.
Sprowadzenie tych dwóch pojęć do siebie, jak w przypadku, gdy kultura jest definiowana jako
„społeczność podzielanych znaczeń”, oznacza konflację „społeczności” (S-K) ze „znaczeniami”
(S.K.). Prowadzi to do pomieszania dwóch elementów, które są zarówno logicznie, jak
i socjologicznie odmienne.
– „logiczna spójność”, tj. stopień wewnętrznej zgodności między częściami składowymi
kultury (S.K.) i
– „przyczynowa zgoda”, tj. stopień społecznej jednolitości wytworzony przez ideowy
wpływ jednego zbioru ludzi na drugi (kwestia S-K).
Logiczna spójność jest własnością świata idei, który nie wymaga poznającego podmiotu, podczas
gdy przyczynowa zgoda jest własnością ludzi i ich interakcji. Stwierdzono tutaj, że obydwa są
zarazem analitycznie, jak i empirycznie odmienne, a zatem mogą zmieniać się niezależnie jedne
od drugich. Relacje pomiędzy tymi dwoma poziomami zostały podsumowane poniżej.
Wykres 2.
Poziom kulturowy Zależny od Rodzaje relacji
SYSTEM KULTUROWY innych idei logiczne
SPOŁECZNO-KULTUROWY innych ludzi przyczynowe
W każdym momencie system kulturowy (S.K.) jest wytworem historycznej społeczno-
kulturowej (S-K) interakcji, utrzymywanej w teraźniejszości, ale posiadającej emergentne
własności i siły, które odnoszą się do tego poziomu. Tak jak struktura, której jedne
z najważniejszych sił przyczynowych to ograniczenia i możliwości. W dziedzinie kulturowej
wywodzą się one ze sprzeczności i komplementarności. Jednak znowu, tak jak w przypadku
struktury, ograniczenia wymagają czegoś do ograniczania, a możliwości czegoś do umożliwiania.
Te „coś” to projekty ludzkich umysłów (ideacje) – przekonania, które ludzie starają się
podtrzymać, teorie, które pragną uzasadniać, twierdzenia, które chcą uznawać za prawdziwe.14
Innymi słowy, stosowanie przez S.K. sił przyczynowych zależy od ich aktywowania na
poziomie S-K. To, jakie idee są przyjmowane społecznie-kulturowo, w danym czasie, wynika
z własności i sił należących do tego poziomu. Oczywiście, my, społeczne podmioty działania, nie
żyjemy jedynie twierdzeniami; tworzymy mity, ulegamy tajemnicom, stajemy się bogaci
w symbole i bezwzględnie manipulowani przez niejawnych agitatorów. Te elementy są właśnie
częścią poziomu S-K, bowiem wszystkie dotyczą międzyludzkiego oddziaływania – od
hermeneutycznego rozumienia na jednym krańcu, po ideologiczny atak i przemoc na drugim. To
interakcja na poziomie S-K wyjaśnia, dlaczego poszczególne grupy pragną utrzymać w mocy
określoną ideę – czy podważyć ideę podzielaną przez inną grupę. Gdy to uczynią, ich projekty
intelektualne zostaną skonfrontowane z należącymi do S.K. (chociaż w większości niebędącymi
jego własnymi wytworami) i uwolnią te systemowe siły od nich samych, które mogą starać się
realizować lub powstrzymać. Jednakże poziom S-K posiada własne siły przyczynowe
w odniesieniu do S.K.; może rozwiązać pozorne sprzeczności i odpowiedzieć przystosowawczo
14
Teoria kształtowania się „projektów” podmiotów działania, w świetle ich trosk osobistych i rozważania ich kontekstów społecznych, zob. [Archer 2003].
26 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
na prawdziwe, albo zbadać i wykorzystać komplementarności, które napotyka. Zatem zmienia
w tym procesie system kulturowy. Może przygotować własny program kulturowy, często kierując
się swoimi strukturalnie ugruntowanymi interesami, dodając nowe elementy do systemowego
rejestru. W ten sposób, poziom S-K jest odpowiedzialny za przepracowanie konstrukcji poziomu
S.K.
Z kolei relacje pomiędzy tymi poziomami kształtują trzy fazy analitycznego cyklu
składającego się z <warunkowania kulturowego – społeczno-kulturowej interakcji –
przepracowania kulturowego>. W rzeczywistości ostatnia faza może zakończyć się na poziomie
T4 jako morfogeneza (przekształcenie) albo morfostaza (odtwarzanie). W obu przypadkach T4
stanowi nowe T1’, bowiem wpływy warunkowe oddziałują na kolejną interakcję. Te ramy
wyjaśniające, wykorzystujące analityczny dualizm, aby podjąć się praktycznych badań kulturowych,
znów zależą od dwóch prostych twierdzeń: każda struktura kulturowa z konieczności jest
uprzednia wobec działań, które ją przekształcają; i przepracowanie kulturowe z konieczności
następuje po tych działaniach.
Wykres 3. Kulturowa morfogeneza
Kulturowe warunkowanie (S.K.)
T1
Społeczno-kulturowa interakcja (S-K)
T2 T3
Kulturowe Przepracowanie (S.K.)
T4
KULTUROWE WARUNKOWANIE (S.K.)
Faza ta zajmuje się wpływami ludzi, którzy „posiadają” idee znajdujące się w określonej
logicznej relacji przeciwieństwa lub komplementarności w odniesieniu do innych idei. Posiadać
takie idee, oznacza aktywować siły ograniczające i możliwości S.K. Jak to się dzieje jednak, że
ludzie je posiadają, to pytanie odnoszące się do S-K, odpowiedź zaś wymagałaby badania na tym
poziomie, obejmującego bodaj krótkiego odwołania do historii.
„Ograniczające sprzeczności” istnieją wtedy, gdy istnieje wewnętrzna relacja pomiędzy
ideami (A) podzielanymi przez daną grupę i innymi ideami (B) ulokowanymi w S.K. – których nie
można po prostu odrzucić – w ten sposób (A) i (B) znajdują się w logicznym napięciu.
Znakomitego historycznego przykładu powyższej sytuacji dostarcza Durkheim w swojej analizie
logicznych sprzeczności, w które uwikłane było chrześcijaństwo od najwcześniejszych czasów,
ponieważ jego nieuchronna zależność od klasycyzmu postawiła przed Kościołem „sprzeczność,
przeciwko której walczył przez wieki” [Durkheim, 1977: 22]. Skoro relacja między (A) i (B) jest
relacją wewnętrzną, sprzeczności między nimi nie można było uniknąć rezygnując z (B) –
chrześcijanie nie mogli odrzucić klasycznych języków, w których głoszono Ewangelię, ani
klasycznych koncepcji filozoficznych, dzięki którym była ona teologicznie wyjaśniana. Chociaż ze
swej istoty są bardzo różne. „Ograniczająca sprzeczność” przeciwstawia się jakiejkolwiek teorii
wyjaśniającej (A), która jest popierana w nauce, ale której obserwacyjna teoria (B) nie dostarcza
natychmiastowego empirycznego potwierdzenia – tj. jeżeli naukowcy uważają, że mają dobre
powody, aby nie odrzucić (A) [Lakatos, 1970: 99n].
W praktyce „ograniczająca sprzeczność” przeciwstawia się tym, którzy poświęcają się (A),
ale też nie mają innej możliwości, jak żyć także z (B), z określoną „logiką sytuacyjną”. Według tej
27 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
logiki, uwzględniając ich trwałe oddanie (A) (rezygnacja z niego jest zawsze możliwa, ponieważ
warunkowanie to nigdy determinizm), są zmuszeni radzić sobie z (B) w szczególny sposób. Skoro
(A) i (B) są logicznie niespójne, to żadne prawdziwe rozwiązanie między nimi nie jest możliwe,
ale jeżeli (B) pozostaje niezmienione, zagraża to wiarygodności lub możliwości obrony (A).
Zatem logika sytuacyjna prowadzi do tego, że trwała przynależność do (A) pociąga za sobą
dokonanie obowiązkowej korekty jego relacji z (B). Działanie naprawcze obejmuje odniesienie się
do sprzeczności i usiłowanie jej naprawy przez reinterpretację zaangażowanych idei. Ogólnym
wynikiem będzie jakaś forma „synkretyzmu”, który powoduje zjednoczenie sprzecznych, ale
niezbędnych zbiorów idei.15
Dla głównych bohaterów (A) ich utrwalony interes leży w tym, aby
rozwijać synkretyczne reinterpretacje (B), aby je uzgodnić. Jednak mogą oni zostać przyciągnięci
do bardziej „obiecujących” synkretycznych starań, ponieważ jednoczący charakter naprawy może
zostać odwrócony przez ich społeczno-kulturowy odbiór. Czy synkretyczna formuła będzie
trwała, czy też nie, zależy od tego, jak uzgadnia się ze stanem S-K integracji w społeczeństwie.
Na poziomie systemowym (S.K.) bezpośrednim odpowiednikiem „ograniczającej
sprzeczności” jest konieczna lub „współistniejąca zgodność”, ponieważ posiada ona odwrotne
cechy formalne i jej potencjalną „rolą” jest umożliwianie. Innymi słowy, wywołując ideę (A)
z konieczności wywołuje się ideę (B), ale skoro (B), od którego zależy (A), jest z nim spójne, to (B)
przynależy do (A). W rezultacie (A) należy do tych idei, których badanie, choć nie daje absolutnej
gwarancji, dostarcza jednak cennej akceptacji i potwierdzenia w postaci logicznej zwartości myśli.
Taką ogólną cechę analizował Weber, łącząc wierzenia religijne, uzasadnienie dystrybucji statusu
i ekonomicznego etosu w Starożytnych Indiach i Chinach. Na podobną relację wskazywano
w klasycznej ekonomii i filozofii utylitarnej. Nowoczesne przykłady są tak liczne w naukach
przyrodniczych, że Kuhn ukazał to jako szereg paradygmatów, z których każdy stanowił klaster
„współistniejących komplementarności” [Kuhn, 1962].
Wyłania się zatem rozszerzony i wysoce spójny konspekt. Przedstawia on istotny wzrost
kulturowej zwartości, poprzez który ta część S.K. staje się szczególnie bogata w dokładne
i subtelne rozróżnienia i rozwija rozbudowane słownictwo, opisujące je. Produktem końcowym
tego obszernego badania jest przyrost ideowej „systematyzacji” (tj. „wzmacniania wcześniej
istniejących relacji między częściami, rozwój relacji między częściami, które wcześniej nie były
powiązane, stopniowe dodawanie części i relacji do systemu, lub połączenie tych zmian”) [Hagen
i Hall, 1969: 36]. Zawiłości praw kast, drobiazgowe protokoły „normalnej nauki” i biblioteki
przepełnione egzegetyczną literaturą są wytwarzane przez to samo systemowe warunkowanie.
Im bardziej złożona staje się wewnętrzna organizacja takiego zbioru idei, tym trudniej
przyswajać nowe elementy, bez poważnego zakłócenia delikatnych połączeń wzajemnych
związków. Ścisłe i złożone powiązania ostatecznie wykluczają innowację, ze względu na jej
destrukcyjną zdolność. Wynika to z sytuacyjnej logiki „ochrony” (protekcjonizmu). Jej implikacje
wewnątrz są takie, że stopniowo przyswaja ona coraz mniej innowacji dopóki, aby wrazić to
słowami Kuhna: „zakazuje fundamentalnych nowości, ponieważ są one zasadniczo wywrotowe
w stosunku do jej podstawowych zobowiązań” [Kuhn, 1962: 5]. Oczywiście Weber dowodził
tego samego w przypadku skutków złożonej rytualizacji w Hinduizmie, która była niezdolna do
innowacyjnego „rozwoju kapitalizmu” [Weber, 1967: 413]. Implikacją relacji pomiędzy całością
i jej zewnętrznym środowiskiem jest ochronna izolacja od destrukcyjnych zagrożeń – najbardziej
znamiennym przykładem jest Chiński Edykt o Odosobnieniu.
15
Niezbędność nie musi być symetryczna, tj. obustronna.
28 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Sytuacyjna logika protekcjonizmu oznacza brak tolerancji dla rywali z zewnątrz i tłumienie
rywalizacji wewnętrznej. W pierwszym przypadku pozostają nieprzewidywalne „międzynarodowe
relacje”; w drugim – logika ta zależy od powodzenia „siły ciągu” głównego społeczno-
kulturowego poziomu w kierunku kulturowego odtwarzania w (odpowiedniej) warstwie ludności.
Ostatecznie wszystko zależy od interesów, cui bono; ci, którzy nie korzystają, nie mają interesu
w utrzymaniu protekcjonizmu.
Warunkowe oddziaływanie tych dwóch rodzajów logicznych relacji na poziomie S.K.
(społecznego czy sektorowego), omówione powyżej, podsumowuje wykres 4.
Wykres 4.
System kulturowy: rodzaje logicznych relacji
Ograniczające sprzeczności Współistniejące komplementarności
które warunkują
sytuacyjną logikę Naprawy ochrony (protekcjonizmu)
S.K. Synkretyzm systematyzacja
S-K zjednoczenie/ujednolicenie odtwarzanie
SPOŁECZNO-KULTUROWA (S-K) INTERAKCJA
Cały sens dokonania rozróżnienia między systemem kulturowym i poziomem społeczno-
kulturowym polega na tym, że uporządkowane albo konfliktowe relacje charakterystyczne dla
jednego mogą zmieniać się niezależnie od drugiego, co jest kluczowe, aby wyjaśnić stałość lub
zmianę. Jeżeli warunkowe wpływy byłyby determinantami, zarówno wyniki „naprawy”, jak
i „ochrony” oznaczałyby trwanie kulturowej stabilności. Jednak nie jest to jedyny możliwy
przypadek. Ekonomiczny sposób wyjaśnienia, dlaczego tak nie jest, polega na zadaniu pytania,
jakie własności i siły posiada i realizuje sprawstwo podczas społeczno-kulturowej interakcji tak,
że wynik jest przeciwieństwem warunkowania. Innymi słowy, co odpowiada za rozbieżności
między porządkiem (albo nieporządkiem) na tych dwóch poziomach? Po pierwsze, dlaczego
społeczna integracja trwa, mimo że istnieją napięcia w obrębie systemu idei? Po drugie, co
wyjaśnia, że synkretyczny zbiór idei „odnosi porażkę”, jeżeli chodzi o zakorzenienie się
w społeczeństwie lub co odpowiada za „niemożność” odtworzenia usystematyzowanej całości?
Wydaje się, że odpowiedź na pierwsze pytanie (co wyjaśnia trwałość nieproporcjonalnie
wysokiej integracji S-K) znajdujemy w skutecznym stosowaniu kulturowej władzy. Tam, gdzie
zwolennicy (A) zajmują pozycję i posiadają zasoby, aby kontrolować dyfuzję informacji, mogą
stosować rozmaite „strategie ograniczania”, zaprojektowane, aby izolować większość ludności od
niebezpiecznej znajomości (B). W tym kontekście trójwymiarowa koncepcja władzy Lukesa [1974]
wydaje się łatwa do przeniesienia do dziedziny kulturowej. Władza jest stosowana, aby
kontrolować społeczną widzialność sprzeczności, zapobiegając w ten sposób wybuchowi sporów
S-K. Jej praktykowanie może się różnić – od prostolinijnego jednowymiarowego stosowania
cenzury, po bardziej subtelne strategie, które mogą skłaniać do „błędnego rozpoznania
symbolicznej przemocy” – analizowanej przez Bourdieu (chociaż zawsze zakładał on jej
długofalowy sukces) [Bourdieu i Passeron, 1964]. „Strategie ograniczania” rozumie się w tym
kontekście jako manewry grania na zwłokę, najbardziej skuteczne przeciwko tym, którzy mają
29 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
najmniejsze wpływy [Archer, 1988: 189-195]. Niemniej jednak stosowanie władzy kulturowej
może zapewnić wieki spokoju w historii cywilizacji – szczególnie, gdy interesy idealne
i strukturalna dystrybucja zasobów nakładają się na siebie.
Jedną odpowiedzią na drugie pytanie (o niewspółmiernie niską integrację S-K) jest to, że
niezależne społeczno-kulturowe rozbieżności porządku występują, gdy społeczna (lub sektorowa)
dystrybucja „materialnych interesów” nie współgra z sytuacyjną logiką systemu kulturowego (lub
podsystemu) w danym czasie [Archer, 1995: rozdz.7]. Chociaż jest to istotne, jeżeli miałoby to
oznaczać koniec tej kwestii, wystarczyłoby powiedzieć, że „kulturowe warunkowanie działa,
uwzględniając zasadę ceteris paribus, chyba że narusza je strukturalne warunkowanie”. Oznaczałoby
to odstąpienie od rozwijania teorii kulturowej dynamiki, ponieważ tylko równoważące materialne
interesy (i promujące je organizacje) byłyby uznawane za zdolne do stawienia oporu kulturowemu
warunkowaniu. W związku z tym zostaną tu zarysowane dwa scenariusze, które oddadzą
idealnym interesom to, co im się należy – rozwijając teorię kulturowej dynamiki równoległą,
zatem też niezależną, wobec strukturalnej dynamiki.
W scenariuszu „naprawczym” kojarzonym z wewnętrznymi sprzecznościami S.K.
jednoczący ruch sytuacyjnej logiki może zostać odwrócony na trzy sposoby S-K. Łącznie
oznaczają one rosnący nieporządek w relacjach kulturowych między ludźmi, które mogą
ostatecznie doprowadzić do odpowiedniego zderzenia w sferze idei. Po pierwsze, istnieje
stopniowa „dezercja”. Na poziomie społeczno-kulturowym nikt nie jest zmuszony uczestniczyć
w synkretycznym przedsięwzięciu. Wyjście jest stałą możliwością i stały strumień dezerterów
towarzyszy rozwojowi każdej ograniczającej sprzeczności. Ideowe kłótnie wyłaniają sceptyków
zarówno w dziedzinie naukowej, jak i metafizycznej, często obserwowano, jak dawny członek
szkoły intelektualnej staje się jej najgorliwszym krytykiem. To zagregowane źródło rosnącego
nieporządku dostarcza impetu do bardziej odważnego synkretycznego manewru – bardziej
drobiazgowej naprawy, obejmującej interpretatywne dostosowanie samego (A). Ironicznie
mówiąc, te bardziej radykalne synkretyczne posunięcia same stają się kośćmi niezgody między
„wiernymi”. Ci, którzy niegdyś byli zjednoczeni w ideowych trudnościach, popadają w „schizmę”,
gdy próbują je rozwiązać. Podręcznikowym przykładem jest relacja między Reformacją
i Kontrreformacją, które zrodziły trwający sekciarski konflikt, zamiast przywrócić zgodę
w porenesansowej Europie – mimo że obydwa ruchy były równie przejęte koniecznością
zapobieżenia świeckiemu klasycznemu racjonalizmowi.
W końcu, gdy okazywanie systemowej jedności idei zostaje ograniczone przez publiczne
kłótnie, ich jednocząca rola w społeczeństwie spada niewspółmiernie. Ci, którzy mają w tym
interes, mogą wykorzystać społeczny nieporządek, aby doprowadzić do pełnej realizacji (B),
którego treści stały się mimowolnie lepiej i szerzej znane jako synkretyczne formuły. Kluczowe
dla realizacji sprzeczności przez grupę społeczną, poprzez wprowadzenie podziału wzdłuż
systemowej błędnej linii, jest to, że nie ma żadnych lojalności wobec innych grup społecznych,
aby go powstrzymać [Gouldner, 1967]. To dlatego francuska, rewolucyjna burżuazja, a nie
zmęczona arystokracja (sprzymierzona z duchowieństwem, które tworzyły dwa uprzywilejowane
stany), była odpowiedzialna za urzeczywistnienie świeckiego racjonalizmu, antyklerykalizmu
i laickości. Wyłonienie się sekularnego republikanizmu jest powieleniem, w sferze kulturowej,
warunków, które Lockwood określił dla zmiany strukturalnej – w których społeczna
dezintegracja w końcu nakłada się na systemową dezintegrację, urzeczywistniając zmiany, które
wcześniej były strategicznie powstrzymane.
W scenariuszu „protekcjonistycznym”, powiązanym z wewnętrznymi „współistniejącymi
30 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
komplementarnościami”, znaczny spadek w społeczno-kulturowej integracji jest wyłącznym
motorem zmiany, ponieważ nie ma żadnego napięcia do wykorzystania w obrębie samego
systemu kulturowego. Jednak spójny konspekt powoli wytwarza wystarczające zróżnicowanie
interesów, aby rozpętać społeczny nieporządek. Podstawową przyczyną jest wzrost „zwartości”
S.K., w miarę jak uzupełniający konspekt jest odkrywany i później systematyzowany. W końcu
staje się zbyt wielki, aby mógł być w pełni odtworzony (społecznie czy sektorowo), ponieważ stał
się zbyt złożony, kosztowny i czasochłonny, aby wszyscy mogli z niego skorzystać. W rezultacie
zwartość S.K. zamienia się we wroga równości S-K, i wynikająca hierarchia wiedzy stopniowo
wytycza różne grupy interesu w odniesieniu do S.K.
W miarę jak kulturowy konspekt jest wypełniany i praca nad systematyzacją zmniejsza
koncentrację nagród i korzyści wśród S-K elity (zazwyczaj jest to intelektualna hegemonia starych
konserwatystów), coraz więcej „wykształconych” staje się kategorią „zmarginalizowanych”.
Dokonali oni poważnej inwestycji w S.K., ale odmawia im się jej znaczącego zwrotu, i jeszcze,
aby zwiększyć swoje nagrody, zniechęca się ich do tworzenia kulturowych innowacji.
Zastosowanie władzy kulturowej, która może utrzymać porządek wśród podwładnych, jest
nieskuteczne w stosunku do zmarginalizowanych; kulturowo są oni w posiadaniu wiedzy i widzą,
że nie są za to wynagradzani.
Niezadowolenie zmarginalizowanych odpowiednio zmniejsza integrację S-K, ale
integracja S.K. wciąż pozostaje wysoka. Niezadowoleni nie pozbawiają się jej, bowiem za dużo
zainwestowali. Są natomiast oportunistami gotowymi migrować w kierunku nowych zasobów
ideowego zróżnicowania, aby zwiększyć swoje korzyści. Motywowani przez swoje interesy idealne,
przekraczają granice (geograficzne, dyscyplinarne lub paradygmatyczne). Odejściu tych
destrukcyjnych elementów S-K nie jest stawiany opór. Krótko mówiąc, zmarginalizowani
migranci odchodzą, w poszukiwaniu nowych, ale komplementarnych elementów (nowych, ale
spójnych idei, umiejętności, technik), aby zwiększyć swoje korzyści. Z tego wyłania się odrębny
rodzaj zmiany kulturowej – zrodzony z nowatorskiego połączenia.
KULTUROWE PRZEPRACOWANIE Chociaż powyższe dwa scenariusze zostały przedstawione jako takie, które mogą rozwijać
się autonomicznie w sferze kulturowej, nie można zaprzeczyć, że są one zazwyczaj przyspieszane
i spowalniane przez interakcje z czynnikami strukturalnymi. Szczególnie istotne jest to, jak dalece
struktura różnicuje „materialne” grupy interesu, które „wzmacniają” albo „naruszają” społeczno-
kulturowe uporządkowanie warunkowane systemem kulturowym. Wzajemne oddziaływanie
kultury i struktury zaznacza się nawet bardziej, gdy przejdziemy, na zakończenie, do sposobów,
w jakie przepracowanie kulturowe może być niezależnie wprowadzone na poziomie społeczno-
kulturowym. Chociaż taki społeczny konflikt może równie dobrze być napędzany przez
strukturalne podziały, ani forma kulturowej interakcji, ani rodzaj zapoczątkowanych zmian
kulturowych nie może być zredukowany do epifenomenów struktury. To dlatego, że istnieje do
wykonania przez podmioty działania znaczna praca kulturowa, gdy te idee, z którymi mają do
czynienia, są tylko przypadkowo powiązane. Tutaj samo sprawstwo jest odpowiedzialne16
za
połączenie tych idei i próbę osiągnięcia społecznego uznania dla nich. Bowiem, uczyniwszy to,
stwarza się nowe formy sytuacyjnej logiki, w którą zaplątana jest promocja własnych interesów
idealnych.
16
To wyraźnie oznacza, że istnieją nieredukowalne własności i siły należące do podmiotów działania. [Archer, 2013].
31 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
W odróżnieniu od „ograniczającej sprzeczności” – w której alternatywa wobec danego
zbioru idei jest też wewnętrznie połączona z nimi, a zatem stale zagraża im – tutaj podkreślenie
„konkurującej sprzeczności” jest absolutnie kwestią społeczną. Podkreślenie to zależy od grup,
pobudzonych interesami, tworzących „konkurującą sprzeczność”, zajmujących w jej kwestii
stanowisko i próbujących skłonić innych do podzielenia stanowiska. Krótko mówiąc,
przeciwstawne grupy interesu wywołują „konkurującą sprzeczność”, która wpływa na szersze
części (właściwej) ludności; nie przeciwstawia się im nieuchronnie jak w przypadku
„ograniczających sprzeczności”, w chwili, gdy ktoś potwierdza (A).
Bodajże najważniejszym przykładem „konkurującej sprzeczności” jest konflikt
ideologiczny. Jeżeli ideologie nie byłyby niczym więcej niż pasywnymi refleksjami materialnych
interesów, to byłoby niemożliwe, żeby mogły rozwijać, promować czy bronić takich interesów.
Do tego stopnia, do którego odnoszą sukces, z konieczności robią to, konkurując z innymi
ideologiami, które wykonują to same zadanie w odniesieniu do przeciwstawnych interesów.
W tym procesie ich konflikt idei zostaje poddany odmiennej logice sytuacyjnej. W odróżnieniu od
„ograniczającej sprzeczności” sytuacyjna logika „konkurującej sprzeczności” sprzyja wykluczeniu
a nie naprawie. W pierwszym przypadku podmioty działania muszą radzić sobie z ideami, które
z konieczności zaprzeczają ich własnym ideom (osiągając kompromis, godząc się, ustępując en
route), podczas gdy ci zaangażowani (i zmuszeni do zaangażowania się) w „konkurującą
sprzeczność” są zachęcani, by zlikwidować opozycję. Ponieważ zwolennicy idei (A) i (B) nie są
ograniczeni żadnymi wewnętrznymi relacjami między tymi ideologiami, nie ma nic, co mogłoby
powstrzymać ich wojowniczość, bowiem wszystko, co mogą uzyskać, to poprzez wyrządzenie
szkód konkurującym ideom.
Zasadniczo zwycięstwo polega na takim uszkodzeniu i podważeniu opozycyjnych
poglądów, że tracą one całą istotność w społeczeństwie, aby pozostawić swoje antytezy
w niekwestionowanej przewadze. W praktyce burzliwa debata między nimi prowadzi do zupełnie
niezamierzonych konsekwencji, dalekich od wykluczenia jednej z ideologii: obydwie przyczyniają
się do wzajemnego udoskonalenia. Atak nie tylko spotyka się z kontratakiem, ale także
z doprecyzowaniem i odzewem (tak jest również w przypadku konkurujących ram naukowych).
O ironio, obydwa zbiory idei są poddawane „stopniowej zmianie” [Lakatos, 1970: 158n], zatem
wprowadzają znacznie większy pluralizm do systemu kulturowego. Równocześnie, skoro obydwie
grupy głównych bohaterów starają się przeciągnąć na swoją stronę niezdecydowane podmioty
działania, społeczno-kulturowy skutek ich udoskonalonych wymian zwiększa rozpad społeczny,
jak to było podczas Wielkiej Epoki Ideologii.
W końcu, istnienie odkrywalnych, ale całkowicie „przypadkowych komplementarności”
na poziomie S.K. stanowi źródło nowości, które jest systematycznie dostępne dla ludzkiego
sprawstwa i wiąże się z niewieloma zobowiązaniami. Zarówno odkrycie tych elementów, jak i ich
synteza są całkowicie zależne od sprawczych sił twórczości. Oczywiście, temu, że podmioty
działania rozglądają się za takimi elementami, sprzyja frustracja jednego albo obydwu idealnych
i/lub materialnych interesów, jednak nie ma nic automatycznego w niezadowoleniach
powodujących twórcze innowacje. Oczywiście także istnienie w S.K. „przypadkowych
komplementarności” jest warunkiem koniecznym do ich wykorzystania, ale aktywne podmioty
działania są warunkiem wystarczającym, aby wytworzyć konstruktywne i konkretne syntezy,
z tego, co jest tylko luźną sytuacyjną logiką możliwości.
Jeżeli tak uczynią, wtedy nowo wypracowane elementy są dodawane do systemu
kulturowego, który pod względem praktycznym tworzy nowe obszary intensywnej „specjalizacji”,
32 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
jak np. nowe dyscypliny naukowe lub programy badawcze. Gdy odniosą sukces (wadliwe syntezy
są powszechne), wtedy następuje z reguły instytucjonalizacja i, gdy tak się dzieje, coraz więcej
ludzi jest zmotywowanych, aby pracować nad nowym źródłem zróżnicowania kulturowego.
Z kolei zróżnicowanie pobudza więcej zróżnicowania, ponieważ wzajemne oddziaływanie S.K.
i S-K stanowi pozytywne sprzężenie zwrotne. Jest to dokładna odwrotność mechanizmu
negatywnego sprzężenia zwrotnego, który reguluje ochronę i odtwarzanie „współistniejącej
komplementarności”. Nie tylko logiki dwóch rodzajów komplementarności są swoimi
przeciwieństwami, ale też ich wyniki. Zróżnicowanie kulturowe jest przeciwieństwem kulturowej
zwartości. Zróżnicowanie zasila się tym, co wygląda obiecująco, ale jest nieprawidłowo
zdefiniowane, zwartość zmaga się z pewnikami, ale już przedefiniowanymi. Zróżnicowanie
w sposób nieprzewidywalny poszerza kulturowe horyzonty; zwartość pozostaje w domu, aby
systematycznie ozdabiać i ubarwiać kulturowe środowisko.
Różnice te zaznaczają się także w ich społeczno-kulturowych skutkach – „systematyzacja”
sprzyja kulturowemu odtwarzaniu, podczas gdy „specjalizacja” prowokuje zróżnicowanie idei.
Rozprzestrzenianie się wyspecjalizowanych grup rozszczelnia społeczną zwartość, bowiem kiedy
powstaje coraz więcej grup „sektorowych”, mają one coraz mniej wspólnego ze sobą i z resztą
społeczeństwa. Grupy sektorowe, w przeciwieństwie do grup spolaryzowanych, nie są
definiowane przez ich opozycję wobec innych, ale przez to, że różnią się od wszystkich.
Dialektyka specjalizacji i sektorowości przyczynia się do stopniowego wykluczenia rozległych
obszarów ludności z coraz większych części wyspecjalizowanej wiedzy. Podział ludności na
zwykłych ludzi i ekspertów jest powtarzany wciąż na nowo, gdy wyłania się każda nowa
specjalność. Jest to horyzontalna forma zróżnicowania społeczno-kulturowego,
w przeciwieństwie do wertykalnej stratyfikacji zrodzonej przez „współistniejącą
komplementarność”. Cztery relacje, które zostały omówione, podsumowano w następującym
wykresie.
Wykres 5.
Integracja systemu kulturowego
WYSOKA NISKA
Integracja
społeczno-
kulturowa
WYSOKA Współistniejąca
komplementarność
Ograniczająca
sprzeczność Morfostaza
NISKA Przypadkowa
komplementarność
Konkurująca
sprzeczność Morfogeneza
Zróżnicowanie między systemem kulturowym i poziomem społeczno-kulturowym oraz
badanie ich wzajemnych oddziaływań doprowadziło do zakwestionowania na dwóch frontach
mitu o kulturze jako „społeczności podzielanych znaczeń” (dziedzictwo wczesnej antropologii).
Z jednej strony, zostały zróżnicowane cztery różne korpusy „znaczeń” (S.K.) – tj. organizacji idei,
których warunkowe wpływy na dalszy rozwój tych idei są odpowiednio synkretyczne,
pluralistyczne, systematyzowane i wyspecjalizowane. Z drugiej strony, oddziaływanie systemu
kulturowego na poziom społeczno-kulturowy („ujednolicenie i odtwarzanie”) i niezależne wyniki
podmiotów działania w dążeniu i promowaniu idei w społeczeństwie („polaryzacji
33 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
i sektorowości”) służą zastąpieniu niezróżnicowanego pojęcia „społeczności” (S-K). Wskazują
one na różne sekwencje przyczynowego wzajemnego oddziaływania między dwoma poziomami,
z różnymi wynikami. Podważają zatem każdą wersję kulturowej konflacji.
CZĘŚĆ 3. SPRAWSTWO: WARSTWOWY MODEL OSOBY LUDZKIEJ Konceptualizacja ludzkiego podmiotu działania rozumianego jako ktoś, kto jest zarówno
częściowo kształtowany przez to, co społeczne, jak i posiada zdolność do częściowego
przekształcania swojego społeczeństwa, jest głównym problemem teorii sprawstwa. Trudność
polega na tym, że teoria społeczna oscylowała pomiędzy tymi dwiema skrajnościami. Z jednej
strony, myśl oświeceniowa promowała „niedosocjalizowaną” wizję człowieka17
– „człowieka
nowoczesności” – którego ludzka konstytucja niczego nie zawdzięczała społeczeństwu, był on
zatem samowystarczalnym outsiderem, który po prostu funkcjonował w społecznym środowisku.
Z drugiej zaś strony, istnieje późniejsza, ale wszechobecna, „przesocjalizowana” wizja człowieka,
którego każda cecha wykraczająca poza jego biologiczne ukonstytuowanie, została ukształtowana
i uformowana przez jego kontekst społeczny. Jako „istota społeczna”18
staje się on zatem
uzależnionym insiderem, który nie posiada jakiejkolwiek zdolności do przekształcania swojego
środowiska społecznego.
Z perspektywy realistycznej, głównym mankamentem tych dwóch modeli jest ich
podstawowe zaprzeczenie faktu, że „natura rzeczywistości” jako całość wpływa na to, jakimi
ludźmi się stajemy, czy nawet na to, że w ogóle stajemy się ludźmi. „Człowiek nowoczesności”
jest uprzednio uformowany, a jego kształtowanie, tj. emergencja jego własności i sił, nie zależy od
jego doświadczeń w świecie.19
Istotnie, świat może docierać do niego tylko przez filtr
instrumentalnej racjonalności, zdeterminowanej przez jego interesy, których geneza jest
tajemnicza. Kształtowanie preferencji pozostaje niejasne, od pochodzenia „pasji” Hume’a po cele
optymalizowane przez współczesnego racjonalnego wyborcę. Model ten jest antropocentryczny,
ponieważ człowiek oddziałuje na świat, ale świat nie oddziałuje na człowieka, z wyjątkiem
przypisywania zagrożeń i kosztów związanych z osiągnięciem jego uprzednio ukształtowanych
projektów. Krótko mówiąc, jest on zamknięty na jakiekolwiek doświadczanie rzeczywistości,
które mogłoby sprawić, że stanie się zasadniczo innym człowiekiem niż przedtem.
Podobnie, „istota społeczna” to model, który nie dopuszcza bezpośredniego wzajemnego
oddziaływania pomiędzy człowiekiem a rzeczywistością. Tutaj całość świata dociera do ludzi
przesiana przez jedną z jego części, mianowicie „konwersację społeczeństwa”. Samo poczucie
jaźni jest zaledwie teorią zapożyczoną od społeczeństwa, a sposób rozumienia świata jest kwestią
różnych odmian tych zapożyczeń. Model ten ponownie odcina człowieka od jakiegokolwiek
17
„Człowiek” (man), a w szczególności „racjonalny człowiek” (rational man) to pojęcie obecne w myśli oświeceniowej. Stąd niechętnie odwołuję się do pojęcia „człowieka” (man) jako oznaczającego człowieczeństwo, odnosząc się do tej tradycji, jej spadkobierców, następców i przeciwników. 18
Typowy pogląd, że nie ma żadnych emergentnych własności i sił należących do ludzkich podmiotów działania, tj. takich, które istnieją pomiędzy osobami ludzkimi jako organiczne cząsteczki i ludzkością jako wygenerowaną z sieci społecznych znaczeń. Praca Rom Harré stanowi najlepszy przykład tego modelu. Motywem przewodnim jego konstrukcjonizmu społecznego jest następujące twierdzenie: „Człowiek nie jest naturalnym obiektem, ale kulturowym artefaktem” [Harré, 1983: 20]. 19
Był to model człowieka chętnie przejęty przez teoretyków kontraktu społecznego w polityce, utylitarystów w etyce i polityce społecznej oraz liberałów w ekonomii politycznej. Homo economicus ocalał. Żyje on nie tylko jako konferansjer w mikroekonomii i bohater neoliberalizmu, ale jest także kolonialnym odkrywcą i w rękach teoretyków racjonalnego wyboru próbuje opanować nauki społeczne. Jak nakreśla tę misję Gary Becker, „Podejście ekonomiczne jest kompleksowe, właściwe wszystkim zachowaniom ludzkim” [Becker, 1976: 8].
34 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
doświadczania samej rzeczywistości, które mogłoby uczynić go zasadniczo innym człowiekiem
niż ten, jakim uczynił go dyskurs społeczny. Społeczeństwo jest strażnikiem rzeczywistości,
a zatem wszystko, czym się stajemy, jest darem społeczeństwa, ponieważ jest przez nie
zapośredniczone.
W obydwu wersjach zatracamy kluczowe pojęcie doświadczania rzeczywistości; że świat
może wpływać na to, kim jesteśmy. Wynika to z faktu, że zarówno antropocentryzm, jak
i socjocentryzm są dwiema wersjami „błędu epistemicznego”, zgodnie z którym, to, jak
postrzegamy rzeczywistość, dzięki naszej instrumentalnej racjonalności lub społecznemu
dyskursowi, zastępuje to, jaki świat jest rzeczywiście. Realizm nie mógł aprobować „błędu
epistemicznego” i, w związku z tym, musi z konieczności utrzymywać, że sposób istnienia świata
ma regulacyjny wpływ na to, jak go rozumiemy, i z kolei, na to, jakich ludzi z nas czyni. Te
oddziaływania są niezależne od naszego pełnego dyskursywnego przenikania, podobnie jak
grawitacja wpłynęła na nas i na projekty, których mogliśmy się podjąć, na długo przed jej
konceptualizacją.
Wyłanianie się naszych „jaźni społecznych” jest czymś, co występuje na styku „struktury
i sprawstwa”. Jest zatem z konieczności relacyjne, i żeby tak rzeczywiście było, niezależne siły
muszą zostać przyznane zarówno „strukturom”, jak i „podmiotom działania”. To jest
charakterystyczne dla podejścia realizmu społecznego. Owo podejście uznaje istnienie własności
emergentnych ludzi, jak również realność strukturalnych i kulturowych własności emergentnych
i postrzega emergencję „podmiotów działania” i „aktorów” jako efekt relacji zachodzących
między nimi. Przeciwnie, „istota społeczna” przedstawia „sprawstwo” jako epifenomen
„struktury”, podczas gdy „człowiek nowoczesności” postrzega „strukturę” jako epifenomen
„sprawstwa”.20
Realizm pociąga ze sobą wiele kroków odpowiedzialnych za emergencję społecznych
podmiotów, których konceptualizacja musi być uwarstwiona. Trzy podstawowe warstwy,
o których mowa, można podsumować następująco:
(1) „Osobowość czy poczucie ciągłości jaźni”, tj. poczucie bycia tą samą osobą na
przestrzeni czasu.
(2) „Pierwotne podmioty działania”, różnicowane ze względu na ich stosunki z rzadkimi
zasobami społecznymi, które mogą kolektywnie przekształcić się w „zbiorowe podmioty
działania” usiłujące przekształcić społeczeństwo lub podtrzymać status quo.
(3) „Aktorzy społeczni”, których tożsamości społeczne są kształtowane przez
zaangażowanie siebie w role społeczne, które jednak aktywnie uosabiają, według swoich „trosk
zasadniczych”.21
Razem wzięte te trzy poziomy składają się na następujący warstwowy model sprawstwa,
który dla danej jednostki rozwija się na przestrzeni życia.
Ludzka osobowość Społeczny podmiot działania Społeczny aktor
(Dziadek) (Rodzic) (Dziecko)
20
Tym zajmuję się znacznie bardziej dokładnie w [Archer, 2013]. 21
Ultimate concerns bywa tłumaczone jako „troski ostateczne”. Liczne rozmowy autorów niniejszego tomu oraz konsultacje prof. K. Wieleckiego z prof. M. S. Archer doprowadziły nas do przekonania, iż lepiej będzie pisać o „troskach zasadniczych”. Przyp. tłumacza.
35 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
LUDZKA OSOBOWOŚĆ Relacje między ludzkością i światem są nieodłączne od rozwoju ludzkich własności, które
są warunkami koniecznymi samego życia społecznego. Zatem rozwijam transcendentalny
argument, mianowicie, że „poczucie jaźni” jest niezbędne dla istnienia społeczeństwa. Kwestia
ciągłości świadomości, która oznacza „poczucie ciągłości jaźni”, została po raz pierwszy
rozwinięta przez Locke’a.22
Jej obrona wiąże się z utrzymaniem kluczowego rozróżnienia na
ulegającą zmianie „koncepcję” jaźni (która jest faktycznie społeczna) i uniwersalne poczucie
ciągłości jaźni (które nie jest). To rozróżnienie zostało utrzymane przez niektórych antropologów,
jak np. Marcel Mauss [1989], dla którego uniwersalne poczucie „jaźni” (ja) jest wszechobecne.
Ten stały element polega na tym, że „nie istniała nigdy osoba ludzka, która nie była świadoma,
nie tylko swojej cielesności, ale też swojej indywidualności, zarówno duchowej, jak i fizycznej” [3].
Jednak istnieje trwała tendencja w naukach społecznych, aby włączyć „jaźń” do wspomnianej
„koncepcji” i zapisać zatem to, co uniwersalne w kulturowym bilansie.
Aby ukazać, że rozróżnienie to powinno zostać zachowane, najlepiej wskazać na jego
konieczność – tj. trzeba odróżniać „poczucie jaźni” od społecznych odmian „koncepcji jaźni”,
ponieważ społeczeństwo nie mogłoby funkcjonować bez ludzi, którzy nie mają poczucia
ciągłości jaźni. Zatem, żeby ktokolwiek mógł przypisać sobie społeczne oczekiwania, musi mieć
poczucie jaźni, do którego te oczekiwania się odnoszą, tak, aby móc rozpoznać, czego się od
niego oczekuje (inaczej zobowiązania nie mogłyby zostać zinternalizowane).
Aby wzmocnić argument transcendentalny, należy podkreślić, że obydwa zubożałe
socjologiczne modele ludzkiego sprawstwa, o których wcześniej wspomniano, są także zależne od
poczucia ciągłości jaźni, którego w ogóle nie uwzględniają. „Istota społeczna” potrzebuje
poczucia jaźni, aby podmiot działania wiedział, że społeczne zobowiązania odnoszą się właśnie
do niego, a nie są jedynie rozproszonymi oczekiwaniami. Musi wiedzieć, że gdy oczekiwania te
znajdują się w konflikcie – jak to było w przypadku Antygony – to „istota” ta zostaje postawiona
w takiej sytuacji i musi wykazać się kreatywnością. Nie wystarczy konsultacja kanonu
dyskursywnego. Przedstawienia bez scenariusza, spajające społeczeństwo, potrzebują aktywnego
podmiotu działania, który jest na tyle samoświadomy, aby uznać swoje zobowiązanie do
wystąpienia i napisać własny scenariusz na daną okazję. Podobnie to ciągłe poczucie, że jesteśmy
jedną i tą samą osobą na przestrzeni czasu, jest równie niezbędne dla „człowieka nowoczesności”,
który potrzebuje poczucia jaźni, jeżeli ma konsekwentnie realizować swój schemat preferencji,
gdyż musi wiedzieć, że są to jego preferencje i jak sobie radzić z ich maksymalizacją na
przestrzeni czasu.
SPOŁECZNE PODMIOTY DZIAŁANIA
Podmioty działania, z perspektywy realizmu, są podmiotami czegoś. Są wprost
podmiotami systemu społeczno-kulturowego, w którym się urodziły (grupy lub zbiorowości
zajmujące tę samą pozycję lub będące w tej samej sytuacji) i również podmiotami cech
systemowych, które przekształcają (skoro grupy i zbiorowości ulegają przekształceniu w procesie
22
Locke przedłożył definicję, która ma znaczący intuicyjny urok, że człowiek jest „myślącą, inteligentną istotą, posiadającą rozum i refleksję i może rozważać siebie jako siebie, tę samą myślącą istotę w różnych momentach i w różnych miejscach” (Essay II, XXVII, 2). Począwszy od Bishop Butlera, krytycy interpretowali takie poczucie ciągłości świadomości wyłącznie w kategoriach pamięci i ukazali następnie, że samej pamięci nie udaje się zapewnić dokładnej tożsamości osobistej [Williams, 1973]. Zmodyfikowanej neolockowskiej definicji broni David Wiggins, który zachowuje jej oryginalne rozumienie [Wiggins, 1976].
36 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
podwójnej morfogenezy). Zasadniczo jest to krótkie ujęcie morfogenezy sprawstwa: dramat
interakcji może trwać przez wieki, ale fabuła jest prostym wcześniejszym podziałem na grupy
i przegrupowaniem. Wykres morfogenezy sprawstwa przedstawiono poniżej.
Wykres 6.
SPOŁECZNO-KULTUROWE
WARUNKOWANIE GRUP
T1
INTERAKCJA MIĘDZYGRUPOWA
T2 T3
GRUPOWE PRZEPRACOWANIE
T4
Każdy jest nieuchronnie podmiotem działania w niektórych swoich działaniach, ale wiele
ludzkich działań nie ma nic wspólnego z byciem podmiotem działania. Podmioty działania są
realne i sprawstwo obejmuje podejmowanie realnych działań przez realnych ludzi, dlatego też
możemy zasadnie mówić o działających podmiotach działania. Sprawstwo nie jest bowiem ani
konstrukcją, ani kolejnym heurystycznym homo sociologicus. Aby wyjaśnić twierdzenie, że każdy jest
nieuchronnie podmiotem działania, musimy dokonać kluczowego rozróżnienia pomiędzy tym, co
przyjęło się określać „zbiorowymi” i „pierwotnymi” podmiotami działania. Na pierwszy rzut oka
(a jest to prawdopodobnie wybiórcze postrzeganie, które jest efektem wielu dekad literatury
o politycznym pluralizmie), może się wydawać, że jedynymi istotnymi podmiotami działania są
wyraźne i zorganizowane grupy interesu. Rzeczywiście zorganizowane grupy interesu są
wyjątkowe i mają istotny wpływ na systemową stabilność i zmianę. Bowiem tylko ci, którzy
wiedzą, czego chcą, mogą to wyartykułować sobie i innym, zorganizować się, aby to uzyskać,
mogą zaangażować się we wspólne działanie, aby przekształcić bądź utrzymać strukturalną lub
kulturową cechę, o której mowa. Nazywają się „zbiorowymi podmiotami działania”: obejmują
one samoświadome grupy utrwalonych interesów, grupy promowanych interesów, ruchy
społeczne oraz stowarzyszenia obronne. Ich wspólnymi mianownikami są artykulacja
i organizacja. Kim są, skąd pochodzą i jak się rozwijają – to zostanie omówione za chwilę.
Jeżeli chodzi o pierwotne sprawstwo, wszyscy rodzą się w trwającym systemie społeczno-
kulturowym i wszyscy mają sprawcze wpływy na stabilność lub zmianę, chociażby przez sam fakt
bycia częścią tego systemu – przez swą fizyczność i liczebność. Co więcej, świat,
ustrukturyzowany w taki sposób, w jaki go znajdują i w jakim zostają umiejscowieni, jest tym
światem, w którym żyją i wykształcają swoją istotę społeczną: jednak nie ma istoty bez czynu i nie
ma czynu bez konsekwencji. Krótko mówiąc, uprzedni kontekst społeczny wyznacza
zbiorowości zajmujące tę samą pozycję (posiadające takie same szanse życiowe w stosunku do
głównych instytucji) i w ramach tego kontekstu muszą trwać – „trwanie” rozumiane jest tutaj
w szerszym kontekście niż uwagi Wittgensteina o działaniu i znaczeniu zasad.
Ci, którzy znajdują się w tej kategorii, nazywają się „pierwotnymi podmiotami działania”.
Od zbiorowych podmiotów działania odróżnia ich brak głosu na temat strukturalnego
i kulturowego kształtowania. W tym momencie nie wyrażają interesów ani nie organizują się, aby
strategicznie do nich dążyć, czy to w społeczeństwie, czy w danym sektorze instytucjonalnym.
37 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
(Pierwotny podmiot działania w jednej dziedzinie może być zbiorowym podmiotem działania
w innej, w danej fazie T1, bowiem te kategorie nie są sztywne, lecz rozwijają się w czasie).
Niemniej jednak brak możliwości zabrania głosu w procesie systemowej organizacji
i reorganizacji nie jest równoznaczny z brakiem jakiegokolwiek oddziaływania na nią. Jednakże
skutki pozostają niewyartykułowane w obydwu znaczeniach tego słowa. Zbiorowości niemające
możliwości zabrania głosu, ale podobnie sytuowane i tak reagują i odpowiadają na swój kontekst.
Co jest nieodłączną częścią życia w tym kontekście. Podobieństwa odpowiedzi tych, którzy są
podobnie usytuowani, mogą generować silne, choć niezamierzone zagregowane skutki.
Zbiorowe sprawstwo kształtuje kontekst dla wszystkich aktorów (zazwyczaj nie w taki
sposób, w jaki życzyłby sobie tego poszczególny podmiot działania, ale jako konsekwencję
zbiorowej interakcji). Pierwotne sprawstwo mieści się w tym kontekście, ale odpowiadając na ten
kontekst, przekształca też środowisko, które usiłuje kontrolować zbiorowe sprawstwo.
Sprawstwo pierwotne uwalnia strumień zagregowanych nacisków środowiskowych i problemów,
które wpływają na osiągnięcie interesów promowanych przez sprawstwo zbiorowe. Zbiorowe
sprawstwo ma zatem dwa zadania: dążenie do realizacji ustanowionych przez siebie celów,
zdefiniowanych we wcześniejszym kontekście społecznym, oraz trwałe dążenie do nich
w środowisku przekształconym przez odpowiedzi sprawstwa pierwotnego na kontekst, w którym
one się znajdują.
Na poziomie systemowym może to skutkować morfostazą, albo morfogenezą, co zależy
wyłącznie od wyniku interakcji, ale skoro interakcja społeczna jest jedynym mechanizmem
zarządzającym stabilnością lub zmianą, to, co dzieje się podczas tej interakcji, także determinuje
morfostazę lub morfogenezę samego sprawstwa. Jest to podwójna morfogeneza, podczas której
sprawstwo, próbując podtrzymać bądź przekształcić system społeczny, jest nieuchronnie
wciągnięte w utrzymywanie bądź przekształcanie samych zbiorowych i pierwotnych podmiotów
działania.
Pojawiają się zatem dwa podstawowe pytania w odniesieniu do społecznego sprawstwa.
W jakich warunkach mamy do czynienia z morfostazą społecznego sprawstwa? Wymaga to
wyjaśnienia podziału między zbiorowymi i pierwotnymi podmiotami działania i sposobu, w jaki
uprzednia przynależność grupowa jest podtrzymana podczas interakcji. W jakich warunkach
mamy do czynienia z morfogenezą społecznego sprawstwa? To wymaga dyskusji na temat
sposobu, w jaki zbiorowe i pierwotne podmioty działania zostają przegrupowane w trakcie
interakcji.
W doskonałym scenariuszu morfostatycznym, dwa rodzaje podmiotów działania,
zbiorowe i pierwotne, są wyraźnie oddzielone jedne od drugich, a różnica pomiędzy nimi
podtrzymana jest poprzez interakcję i okazuje się być długotrwała – jak w tych „starych
i zimnych” systemach, mających co najwyżej dwa zbiorowe podmioty działania, które
z powodzeniem na wieki ograniczały resztę ludności do statusu pierwotnych podmiotów
działania. Morfostatyczne scenariusze występują też w społeczeństwach nowoczesnych –
totalitaryzm jest tego pierwszym przykładem – a także w instytucjonalnych sektorach, ale są
bardziej złożone, wrażliwe i krótkotrwałe, skoro wpływy morfogenetyczne pochodzą z innych
źródeł.
Scenariusz „stary i zimny” charakteryzowało połączenie morfostazy strukturalnej
i kulturowej. Formalnie oznaczało to, że w domenie kulturowej istniał jeden zbiór
hegemonicznych idei i kulturowo dominująca grupa, która (jeszcze) nie napotkała opozycji
ideowej i była w stanie odtwarzać swoje idee wśród zbiorowości pierwotnych podmiotów
38 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
działania, zatem podtrzymując wysoki poziom kulturowej jedności w społeczeństwie. Z drugiej
strony, morfostaza strukturalna wskazuje na monolityczną formę organizacji społecznej,
z dominacją elit i dużą koncentracją zasobów, co razem zapobiega krystalizacji opozycji – to
podporządkowanie pierwotnych podmiotów działania pozwalało zatem na odtwarzanie struktury.
Wzajemne oddziaływanie pomiędzy domeną strukturalną a kulturową wzmacnia status quo i w tym
procesie utrzymuje wstępny podział na zbiorowe i pierwotne podmioty działania,
uniemożliwiając ich przegrupowanie.
Z kolei scenariusz morfogenetyczny ukazuje wręcz przeciwne cechy, mianowicie
postępujący wzrost liczby zbiorowych podmiotów działania i rozbieżności interesów, których są
przedstawicielami, czego wynikiem jest poważny konflikt między nimi. Temu procesowi
towarzyszy komplementarne zmniejszanie się liczby pierwotnych podmiotów działania,
spowodowane po części mobilizacją, aby dołączyć do grup interesów promowanych, a po części
tworzeniem nowych ruchów społecznych i stowarzyszeń obronnych, jako że niektóre z nich się
jednoczą, tworząc nowe rodzaje zbiorowego sprawstwa. Przedstawia to następujący wykres.
Wykres 7.
SPOŁECZNO-KULTUROWE
WARUNKOWANIE GRUP
T1
(Zbiorowe sprawstwo
i pierwotne sprawstwo)
INTERAKCJA MIĘDZYGRUPOWA
T2 T3
(Pomiędzy zbiorowymi
i pierwotnymi podmiotami działania)
GRUPOWE PRZEPRACOWANIE
T4
(Wzrost liczby zbiorowych
podmiotów działania)
Współistnienie wielu zbiorowych podmiotów działania, starających się „pchać
i przyciągać” systemową lub instytucjonalną strukturę w różnych kierunkach, wywiera głęboki
wpływ na przekształcenie kontekstu i sytuacji, w których znajdują się pierwotne podmioty
działania. Zbiorowe reakcje na nowy kontekst stwarzają nowe problemy środowiskowe dla
niektórych zbiorowych podmiotów działania i stanowią czynniki ułatwiające innym interakcję,
ponieważ zbiorowe sprawstwo nie jest już zgodne. Przeciwne reakcje zbiorowe także przybierają
postać nowych zbiorowych podmiotów działania, w ten sposób jeszcze bardziej utrudniając
interakcję. Wzajemne oddziaływanie między pierwotnymi i zbiorowymi podmiotami działania
można odnieść do szerokiego społecznego tła nowoczesności lub do bardziej lokalnych
okoliczności, skoro ma być ono standardowe dla wypracowania społecznego sprawstwa – a same
podmioty działania są różne. Właściwy cykl morfogenetyczny zostaje zatem określony
w zależności od zakresu napotkanego problemu. Niemniej jednak każdy taki cykl będzie zawierał
podstawowe cechy wcześniejszego podziału na grupy i przegrupowania. Ostatni wykres
przedstawia zatem typowe części składowe morfogenezy społecznego sprawstwa.
39 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Wykres 8.
Zatem z perspektywy morfogenetycznej, sprawstwo zbiorowe jest osadzone
w interakcjach i dlatego – ostatecznie – jest relacyjną własnością ludzi. Obejmuje to relacje wobec
uprzedniego kontekstu społeczno-kulturowego (które oddziałują na wcześniejsze podziały
grupowe) i kolejne interakcje z innymi (które oddziałują na przegrupowanie). Jednocześnie sam
kontekst ulega zmianie, skoro mamy do czynienia z podwójną morfogenezą, w której
przepracowanie zarówno struktury, jak i sprawstwa jest wspólnym wytworem interakcji. Struktura
jest warunkującym środkiem i wypracowanym wynikiem interakcji: sprawstwo jest kształtowane
i przyczynia się do przekształcania struktury, przekształcając siebie w tym procesie. Ale
złożoność tego procesu pozostaje beznadziejnie nieokreślona.
AKTORZY SPOŁECZNI
Ujęcie aktora społecznego wymaga konceptualizacji „jaźni społecznej” dla jednostki,
która chociaż jest zależna od społeczeństwa, równocześnie spełnia ścisłe kryterium tożsamości
poszczególnego człowieka. Dokonuje tego, wystrzegając się dwóch pojęć – aktora
podejmującego z góry wyreżyserowaną rolę (za dużo społeczeństwa: za mało jaźni), lub takiego,
który jedynie zakłada i zdejmuje maski, za którymi może prowadzić swoje prywatne interesy (za
dużo jaźni: za mało tego, co społeczne). Odpowiednią równowagę można odnaleźć w koncepcji
„aktora społecznego”, który staje się nim, dokonując wyboru utożsamiania się z daną rolą
i uosabiając ją w szczególny dla siebie sposób.
Jednym z głównych wyników interakcji pomiędzy zbiorowymi podmiotami działania, jak
ukazano powyżej, jest zmiana repertuaru dostępnych ról. Pod koniec każdego cyklu
morfogenetycznego pozycje, jakie mogą zajmować ludzie jako „aktorzy społeczni”, także ulegają
przekształceniu. Innymi słowy, „sprawstwo” przygotowuje więcej miejsca dla „aktora”, który nie
jest skazany na statyczny zbiór dostępnych pozycji. Ta tendencja została zaznaczona
40 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
w nowoczesności. Jej mechanizmem generatywnym jest postępująca mobilizacja i dalsza
interakcja coraz większej liczby zbiorowych podmiotów działania – zob. wykres 8.
Stajemy się podmiotami działania, zanim staniemy się aktorami. Nabywamy własności
podmiotów działania od naszych rodzin poprzez przynależenie do określonych zbiorowości
i dzielenie ich przywilejów bądź ich brak – jako mężczyźni/kobiety; czarni/biali;
obcokrajowcy/tubylcy; klasa średnia/klasa pracująca. Dziecięce podmioty działania mają długą
drogę do pokonania, zanim staną się dojrzałymi aktorami. Podmiot działania, jakim są na
początku bez żadnego wyboru, z powodu pochodzenia lub kontekstu społecznego, głęboko
wpływa na to, jakim aktorem mogą się stać z wyboru. Pewne możliwości i informacje są dostępne
dla uprzywilejowanych i niedostępne dla nieuprzywilejowanych. Opcje nie są z góry ustalone, ale
koszty ich uzyskania układają się bardzo różnie dla tych dwóch grup.
Jednak nawet w społecznie ograniczonym repertuarze ról trzeba dokonywać wyborów.
Rodzą się pytania dotyczące tego, „kto wybiera i – trochę później – kto uosabia?”. Aby
odpowiedzieć na nie bez popadania w społeczny determinizm, musimy wprowadzić pojęcie
„tożsamości osobistej”. Tutaj powracamy do kluczowej koncepcji „osobowości”. Osobowość,
czyli zdolność podmiotów do rozumienia siebie jako tej samej osoby na przestrzeni czasu, jest
fundamentalna dla rozwoju „tożsamości osobistej”, a zatem indywiduacji. Skoro „tożsamość
osobista” pochodzi z interakcji podmiotów ze światem, z jego porządkami – naturalnym,
praktycznym i społecznym, jest ona zależna od uprzedniej emergencji „poczucia jaźni”. To
ostatnie zapewnia, że wszystkie trzy porządki rzeczywistości oddziałują na ten sam podmiot –
który też o tym wie.
Zasadniczo, „tożsamość osobista” określa to, na czym nam w świecie zależy. Ustanowieni
takimi, jakimi są w świecie takim, jaki jest, ludzie nieuchronnie wchodzą w interakcje z trzema
różnymi porządkami naturalnej rzeczywistości: z samą przyrodą, praktyką i porządkiem
społecznym. Osoby ludzkie z konieczności muszą utrzymywać relacje ze światem przyrody,
relacje zawodowe i relacje społeczne, jeżeli mają przeżyć i prosperować. Nikt nie może zatem
pozostać obojętny wobec trosk, które są wbudowane w jego relacje ze wszystkimi trzema
porządkami. Odrębny rodzaj troski wywodzi się z każdego z tych porządków. Troski, o które
chodzi, to odpowiednio: „fizyczny dobrostan” w odniesieniu do porządku naturalnego,
„kompetencja performatywna” w odniesieniu do porządku praktycznego i „poczucie własnej
wartości” w odniesieniu do porządku społecznego. Nasze emocje wyrażają znaczenie tych
różnych sytuacji dla nas. Reakcje emocjonalne są zatem postrzegane jako „komentarze dotyczące
naszych trosk” [Archer, 2004] i są one surowcami naszych refleksyjnych odpowiedzi na świat.
Jednak wszyscy ludzie stają przed dylematem. Wynika on z tego, że każdy człowiek
otrzymuje wszystkie trzy rodzaje komentarzy emocjonalnych dotyczących ich trosk, mających
źródło w każdym z porządków naturalnej rzeczywistości – przyrody, praktyki i tego, co
społeczne. Ponieważ ludzkie podmioty muszą żyć i próbują prosperować w trzech porządkach
jednocześnie, muszą z konieczności, w jakiś sposób i do pewnego stopnia, zajmować się
wszystkimi trzema grupami komentarzy. Problem jest taki, że nie ma gwarancji, iż te trzy zbiory
emocjonalnych komentarzy współgrają. Oznacza to, że nie wszystkie troski, do których się
odnoszą, mogą być promowane bez powstania konfliktu między nimi. Na przykład wymijająca
odpowiedź na strach fizyczny może zagrozić poczuciu własnej wartości, powodując tchórzliwe
działania; ustanie działania w odpowiedzi na znudzenie w dziedzinie praktycznej może zagrozić
fizycznemu dobrostanowi; i wycofanie jako odpowiedź na społeczny wstyd może wiązać się
z utratą środków do życia. Innymi słowy, chwilowa uwaga skupiona na pilnych komentarzach
41 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
może doprowadzić do natychmiastowego zaspokojenia trosk w jednym porządku, ale jest
przepisem na katastrofę, skoro nie mamy żadnej alternatywy wobec wszystkich trzech porządków
równocześnie i żadna z tych trosk nie może być odłożona na długo. Tylko w nielicznych
przypadkach konkretny komentarz ma częściowo automatyczny priorytet, jak np. ucieczka przed
pożarem, zdawanie testu czy wzięcie ślubu.
Przez większość czasu, każdy człowiek musi wypracować swój własny modus vivendi
w odniesieniu do trzech porządków. Wiąże się to ze znalezieniem znośnej równowagi pomiędzy
trójką naszych nieuniknionych trosk. Każdy modus vivendi może uznać za priorytetowy jeden
z trzech porządków naturalnej rzeczywistości, tak jak w przypadku kogoś, kto mówi, że „żyje dla
swojej twórczości”, ale nie może zupełnie zaniedbać pozostałych porządków. Jednak to, jaką
dokładnie wypracujemy równowagę pomiędzy naszymi troskami i co konkretnie znajduje się
wśród trosk danej jednostki, określa naszą tożsamość, jako „poszczególnej osoby”. W końcu
nasze emergentne „tożsamości osobiste” są kwestią tego, jaki nadajemy priorytet jednej trosce,
jako naszej „trosce zasadniczej” i jak podporządkujemy jej pozostałe troski. Stworzeni w taki
sposób, w jaki jesteśmy, nie możemy pozostawać obojętni wobec tego, jak radzimy sobie
w którymkolwiek z porządków naturalnej rzeczywistości. Zatem troski te nigdy nie mogą być
wyłącznie społeczne.
To, że wszyscy mamy troski w porządkach naturalnym, praktycznym i społecznym, jest
nieuchronne, ale dokładnie, jakie troski i konkretnie, jaka jest ich konfiguracja, to kwestia ludzkiej
refleksyjności. Dokonujemy refleksji nad naszymi priorytetami i oceniamy je. Proces dochodzenia
do konfiguracji, która nadaje priorytet naszym „troskom zasadniczym” i dostosowuje pozostałe
troski do nich, jest zarówno kognitywny, jak i afektywny: zakłada zarówno oceny wartości, jak
i oszacowanie, czy zależy nam wystarczająco na nich, abyśmy mogli żyć z kosztami
i kompromisami, które się z tym wiążą. Jesteśmy omylni w obu przypadkach, ale nasza walka
o wypracowanie modus vivendi wśród naszych zobowiązań jest aktywnym procesem refleksyjnego
zastanawiania się, które ma miejsce za sprawą „wewnętrznej konwersacji”. To w niej „badamy”
nasze potencjalne czy trwające zobowiązania na tle naszych komentarzy emocjonalnych, które
ukazują nam, czy jesteśmy w stanie żyć w ten sposób. Skoro komentarze nie są jednomyślne,
„wewnętrzna konwersacja” [Archer, 2006] musi objąć ich ocenianie, promowanie jednych
i podporządkowanie drugich w taki sposób, abyśmy mogli zaakceptować troski zasadnicze, jako
te, z którymi możemy żyć. Skoro dopuszczamy możliwość dokonywania poprawek (możemy się
pomylić, albo okoliczności mogą ulec zmianie), konwersacja jest trwała.
Rozwinięcie zadowalającego i zrównoważonego modus vivendi jest osiągnięciem; takim,
którego nie można uzyskać natychmiast i niekoniecznie takim, które można utrzymać. Dla dzieci
i młodych ludzi, którzy niewątpliwie mają wewnętrzne konwersacje, ustanowienie stabilnej
konfiguracji zobowiązań jest faktycznie niemożliwe, ponieważ wciąż uczą się o sobie, o świecie
i o relacjach między sobą i tym światem. Co więcej, istnieją zdestabilizowane zobowiązania,
często wynikające ze zmian w okolicznościach, niektóre z nich dające się przewidzieć (np. w cyklu
życia), podczas gdy inne pochodzą z przypadkowości życia w otwartym systemie (chociażby
niezamierzona redundancja w systemie). Są to punkty węzłowe, które doprowadzają do
radykalnego ponownego otwarcia „wewnętrznej konwersacji”. Dla wszystkich ludzi dialog jest
trwałym refleksyjnym monitorowaniem naszych trosk, gdyż nasze zobowiązania są
prowizoryczne i tymczasowe; podatne na odnowę, zmianę lub unieważnienie.
Rola przypadająca tutaj refleksyjności skupia się na naszym woluntaryzmie, ponieważ
każda wersja „przesocjalizowanej” wizji („istoty społecznej”), czy zaprogramowanej wizji
42 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
(„człowieka nowoczesności”) ignoruje nasze osobiste siły umożliwiające znaczące przeżycie
naszych dni: lekceważy siłę „tożsamości osobistej” do kształtowania naszego życia wokół tego,
na czym nam najbardziej zależy [Frankfurt, 1988] i wobec czego zobowiązujemy się. Jednak, gdy
przechodzimy do kolejnego etapu, badania emergencji naszych „tożsamości społecznych”,
musimy poradzić sobie z naszym mimowolnym umiejscowieniem jako „społecznych podmiotów
działania” i tym, jak to wpływa na „społecznych aktorów”, którymi niektórzy z nas dobrowolnie
mogą się stać. Wszyscy mamy pewien wybór w zakresie ról, które przyjmujemy, ale niewielu z nas,
jeżeli w ogóle, ma wolność, aby móc wybierać spośród całego repertuaru ról, podejmując próbę
ustanowienia własnego modus vivendi.
Istnieje jednak pewien problem z takim ujęciem. Jeżeli „tożsamość społeczna” pochodzi
z przyjęcia roli i uosabiania jej w wyjątkowy sposób, zamiast jedynie jej naśladowania, to wydaje
się, że musimy powołać się na „tożsamość osobistą”, aby wyjaśnić, kto dokonuje aktywnego
uosobienia. Jednak wydaje się też, że nie możemy o to apelować, ponieważ tożsamość osobista
nie może zostać osiągnięta przed tożsamością społeczną – poprzez doświadczanie ról
społecznych, przyjęcie niektórych z nich i ustalenie priorytetów wśród nich. Jak inaczej ludzie
mogą ocenić swoje społeczne troski na tle innych rodzajów trosk, gdy określają swoje troski
zasadnicze? Jak mogą ustalić, że priorytet powinien zostać nadany jednej roli a nie innym, które
pełnią, określając ich modus vivendi? Oto jest dylemat. Sugeruję, że można go rozwiązać jedynie za
sprawą konceptualizacji wzajemnego oddziaływania tożsamości osobistej i tożsamości społecznej
rozumianego jako proces dialektyczny, dokonujący się na przestrzeni życia każdej jednostki –
dialektyka, której wynik „stanowi naszą indywiduację”.
Jeżeli chcemy podtrzymać koncepcję aktywnego, a nie pasywnego „aktora”23
, nie
możemy pozwolić na powrót socjologicznego imperializmu, pozwalając tożsamości społecznej
wchłonąć tożsamość osobistą. Nie może tak być z trzech powodów. Po pierwsze, większość z
nas pełni kilka ról społecznych jednocześnie, a większość ról to chciwi konsumenci. Nigdy nie
ma wystarczająco godzin w dniu, żeby być „dobrym” naukowcem, prawnikiem czy kierownikiem
firmy, a „dobry” rodzic może być zaharowany całą dobę. Teraz, jeżeli wszystkie te role są tak
bardzo „chciwe”, to, co lub kto pośredniczy pomiędzy ich wymaganiami? Jeżeli pozostawilibyśmy
tę kwestię siłowemu rozstrzygnięciu tych konkurujących wymagań ról, to znów pogodzilibyśmy
się z pasywnym podmiotem. Po drugie, jeżeli przyjmuje się, że to same podmioty dokonują
rozstrzygnięcia, to musimy zapytać, kto dokładnie to czyni? Odpowiedzią może być jedynie:
człowiek. Jednak, jeżeli to rzeczywiście człowiek posiada te zdolności, to musimy przyznać, że
mając zdolność to „rozważenia” jednej roli w odniesieniu do drugiej, może on także ocenić
społeczne troski w stosunku do innych zobowiązań – zatem ustanawiając modus vivendi.
Argumentowano, że właśnie tego dotyczy konwersacja wewnętrzna „dorosłego”. Oczywiście, dla
osób świeżo pełniących daną rolę nowe i mające społeczne pochodzenie informacje zostają
wprowadzone do wewnętrznej konwersacji, ale… w odniesieniu do roszczeń już istniejących
innych trosk. Ustalenie priorytetów i ich przystosowanie dokonuje się poprzez refleksyjny
wewnętrzny dialog.
Wynikiem jest tożsamość osobista, w ramach której tożsamości społecznej przypisano
miejsce w życiu podmiotu. To miejsce może być szerokie („żyję dla swojej pracy”) albo wąskie
(„robi to tylko dla pieniędzy”), ale nic automatycznie nie gwarantuje, że społeczne troski mają
najwyższy priorytet. To podmiot ustala priorytety i nawet jeżeli warunki są tak ograniczające, że
23
Dla tego rozróżnienia [Hollis, 1977].
43 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
znajdujemy dobry powód, aby poświęcić wiele godzin na monotonną pracę, nic nie zakłada, że
podmioty powinny włożyć w nią serce. Po trzecie, ustalając, ile siebie ktokolwiek jest gotów
zainwestować w rozmaite troski, jednocześnie decyduje, co zainwestuje. To człowiek musi to
zrobić i zachowywać się w taki a nie inny sposób w każdej roli właśnie dlatego, że to on jest tym
pojedynczym człowiekiem, którym się stał. „W tym procesie, określa się także jego tożsamość
społeczna, ale z konieczności jako podzbiór jego tożsamości osobistej”.
Możemy teraz przedstawić nabycie tożsamości społecznej jako proces postępującej
indywiduacji, który jest podtrzymywany przez samoświadomą osobę ludzką. To jest „ja
podmiotowe”, którego poczucie ciągłości jaźni jest potrzebne od początku do końca. „Ja
przedmiotowe” jest tym ja-jako-przedmiot, który w przeszłości jednostki był mimowolnie
umieszczony w społecznej dystrybucji zasobów jako pierwotny podmiot działania. „My”
przedstawia zbiorowe działanie, w którym jaźń jest zaangażowana jako część zbiorowego
sprawstwa w jego próbie doprowadzenia do społecznego przekształcenia, które także
przekształciło istniejący w społeczeństwie repertuar ról oraz same zbiorowe sprawstwo. Później
stworzyło to pozycje, które „Ty” mogło osiągnąć, zaakceptować i uosobić, stając się zatem
aktorem posiadającym społeczną tożsamość. Poniższy wykres podsumowuje to całe
rozumowanie.
Wykres 9. Warunkowane „Ja przedmiotowe” – Pierwotny Podmiot
Działania
T1 T2
Interakcyjne „My” – Zbiorowy Podmiot
Działania
T3
Przepracowane „Ty”– T.O + T.S
T4
Jednym słowem, jednostka, przedstawiona tutaj w swojej konkretnej wyjątkowości
posiada siły ciągłego refleksyjnego monitorowania zarówno siebie, jak i społeczeństwa. Te siły
wykraczają poza rejestr „człowieka nowoczesności”, który jest zdeterminowany swoim
schematem jednostkowych preferencji. Jednocześnie, podmiot ten jest zdolny do autentycznej
„twórczości”, która może przekształcić „konwersację społeczeństwa” w sposób radykalny,
nieznany „istocie społecznej”, która jest skazana na dokonywanie konwencjonalnie dozwolonych
zmian.
ZAKOŃCZENIE: CZŁOWIECZEŃSTWO Powyższa analiza miała na celu wzmocnienie koncepcji podmiotu działania, który jest
aktywny i refleksyjny, czego wymaga społeczny realizm; jest to ktoś, kto posiada własności i siły,
aby monitorować swoje własne życie, pośredniczyć między strukturalnymi i kulturowymi
własnościami społeczeństwa, a zatem przyczyniać się do społecznego odtwarzania lub
przekształcania. Jednak proces bycia człowiekiem jest procesem ciągłym, ponieważ w trakcie
życia kontynuujemy naszą refleksyjną pracę. Wewnętrzna konwersacja nigdy nie ustaje, rzadko
kiedy śpi i w trakcie nieskończonych przypadkowych okoliczności, które napotyka, stale
monitoruje troski człowieka. Wewnątrz podmiot prowadzi bogate, niewidzialne życie, które jest
44 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
wartościujące (a nie nastawione na obliczenia, jak w przypadku „człowieka nowoczesności”),
i które jest refleksyjne (a nie dostosowawcze, jak w przypadku „istoty społecznej”). Podmiot ten
nieustannie ocenia, czy to, czemu kiedyś się poświęcił jako troska czy troski zasadnicze, jest wciąż
warte jego poświęcenia i czy cena, którą niegdyś zapłacił za podporządkowanie i dostosowanie
innych trosk, jest wciąż taka, z którą podmiot może żyć. To w tym sensie każdy dorosły stale
poddaje kontroli „ja podmiotowe”, „ja przedmiotowe”, „my” i „ty”, które były częścią jego lub
jej osobistej morfogenezy i następnie stosuje swoje autonomiczne osobiste siły, aby je powielać
czy przekształcać. W tym procesie podmioty aktywnie przyczyniają się do własnego, trwającego
rozwoju osobistego i do stałego kształtowania natury rzeczywistości i jej trzech porządków –
naturalnego, praktycznego i społecznego.
Tłumaczenie: Dorota Leonarska
BIBLIOGRAFIA
Archer S. M. (1979), Social Origins of Educational Systems, Sage, London.
Archer S. M. (1988), Culture and Agency: The Place of Culture in Social Theory, Cambridge University
Press, Cambridge.
Archer S. M. (1995), Realist Social Theory: The Morphogenetic Approach, Cambridge University Press,
Cambridge.
Archer S. M. (1997), La morfogenesi della società. Una teoria sociale realista, Angeli F., Milano.
Archer S. M. (2000), Being Human: The Problem of Agency, Cambridge University Press, Cambridge.
Archer S. M. (2003), Structure, Agency and the Internal Conversation, Cambridge University Press,
Cambridge.
Archer S. M. (2004), Emotions as Commentaries on Human Concerns, in: Turner H.J., Theory and
Research on Human Emotions, Elsevier, Amsterdam.
Archer S. M. (2006), La conversazione interiore, Erickson, Gardolo.
Archer S. M. (2011), Morphogenesis: Realism’s Explanatory Framework, in: Sociological Realism,
Maccarini A., Morandi E.i Prandini R. (eds.), Critical Realism Book Series, Routledge, New
York.
Archer S. M. (2013), Człowieczeństwo: problem sprawstwa, tłum. Dziuban A., Zakład Wydawniczy
Nomos, Kraków.
Becker G. (1976), The Economic Approach to Human Behaviour, Chicago University Press, Chicago.
Bhaskar R. (1979), The Possibility of Naturalism, Harvester Wheatsheaf, Hemel Hempstead.
Bhaskar R. (1989), Reclaiming Reality, Verso, London.
Bourdieu P. and Passeron C.J. (1964), La Reproduction, Ed. de Muinuit, Paris.
Buckley B. (1967), Sociology and Modern Systems Theory, Prentice Hall, New Jersey.
Durkheim E. (1977), The Evolution of Educational Thought, Routledge & Kegan Paul, London.
Elder-Vass D., For Emergence: refining Archer’s account of social structure, rękopis.
Frankfurt G. H. (1988), The Importance of What we Care About, Cambridge University Press,
Cambridge.
Giddens A. (1979), Central Problems in Social Theory, Macmillan, London.
Gouldner W. A. (1967), Reciprocity and Autonomy in Functional Theory, in: Demerath J.N. and
Peterson A. R., System, Change and Conflict, Free Press, Collier Macmillan, New York.
Hagen E. R. and Hall D. A. (1969), Definition of system, in: Litterer A.J. (ed.), Organisation, Systems,
Control and Adaptation, vol. II, Wiley, New York.
Harre R. (1983), Personal Being, Blackwell, Oxford.
45 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Hollis M. (1977), Models of Man: Philosophical Thoughts on Social Action, Cambridge University Press,
Cambridge.
Kuhn S. T. (1962), The Structure of Scientific Revolutions, Chicago University Press, Chicago.
Lakatos I. (1970), Falsification and the methodology of scientific research programmes, in: Lakatos I. and
Musgrave A. (eds.), Criticism and the Growth of Knowledge, Cambridge University Press,
London.
Lockwood D. (1964), Social integration and system integration, in: Explorations in Social Change,
Zollschan G.K. and Hirsch H.W. (eds.), Houghton Mifflin, Boston.
Lukes S. (1974), Power: A Radical View, Macmillan, London.
Mauss M. (1989), A category of the human mind: the notion of person; the notion of self, in: The Category of
the Person, Carrithers M., Collins S. and Lukes S. (eds.), Cambridge University Press,
Cambridge.
Outhwaite W. (1990), Agency and Structure, in Anthony Giddens: Consensus and Controversy, Clark J.,
Modgil C. and Modgil S. (eds.), Falmer Press, London.
Parker J. (2000), Structuration, Open University Press, Buckingham.
Popper K. (1972), Objective Knowledge, Clarendon Press, Oxford.
Porpora V. D. (1989), Four concepts of social structure, Journal for the Theory of Social Behaviour.
Sawyer K. R. (2005), Social Emergences: Societies as Complex Systems, Cambridge University Press,
Cambridge.
Vandenberghe F. (2005), ‘The Archers: A Tale Folk (Final Episode?)’, European Journal of Social Theory.
Weber M. (1967), in: Gerth H.H. and Mills W.C., From Max Weber, London, Routledge & Kegan,
London.
Wiggins D. (1976), Locke, Butler and the Stream of Consciousness: and Men as a Natural Kind, in:
Philosophy, vol. 51, The Royal Institute of Philosophy.
Williams B. (1973), Problems of the Self, Cambridge University Press, Cambridge.
46 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Krzysztof Wielecki Instytut Socjologii
UKSW
SOCJOLOGIA NA ROZSTAJU DRÓG. ZNACZENIE TEORII MARGARET S. ARCHER
Sociology at a crossroads: The significance of Margaret S. Archer’s Theory
ABSTRAKT
Autor przedstawia własną koncepcję typologii paradygmatów we współczesnej socjologii oraz
interpretację zmian paradygmatycznych w jej historii. Pokazuje też znaczenie socjologii w czasach
jej powstania i dzisiaj. Artykuł rozwija tezę o cywilizacyjnym kryzysie naszych czasów i zagubieniu
się socjologii w tych okolicznościach. W tym kontekście teoria Margaret S. Archer może być
zrozumiana jako próba stworzenia socjologii, która miast unikać problemów współczesności,
odnosi się do nich i im towarzyszy. Podobnie oceniane są inne teorie zaliczane przez autora do
paradygmatu dialektycznej syntezy. Jednak brytyjskiej socjolog udaje się przełamać wiele z barier,
sprzeczności, antynomii i aporii, na jakie natrafiają inne teorie. Efekt ten autor rozumie jako
wynik oparcia teorii Margaret Archer na głębokiej podstawie filozoficznej i meta
metodologicznej, a zwłaszcza na gruncie realizmu krytycznego, którego Archer jest zresztą
współtwórcą.
Słowa kluczowe: rozwarstwienie paradygmatyczne, paradygmat dialektycznej syntezy, kryzys
cywilizacyjny, Margaret Archer
ABSTRACT
The author presents his own concept of typology of paradigms in contemporary sociology and
interpretation of paradigmatic changes in its history. He shows the importance of sociology in the
early days of its history and today. Article develops the thesis of civilizational crisis of our times
and losing sociology in these circumstances. In this context, Margaret S. Archer’s theory can be
understood as an attempt to create a sociology that does not avoid the problems of the present.
It refers to them and accompanies them. Similarly as other theories of this paradigm which are
classified by the author to the paradigm of dialectical synthesis. However, the British sociologist
manages to overcome many of the barriers, contradictions, antinomies and aporias encountered
by other theories. This effect author understands as a result of the backrest theory Margaret
Archer on the basis of deep philosophical and meta methodological reflection, and especially on
the grounds of critical realism, which is, moreover, co-founded by Archer.
Keywords: paradigmatic dissection, paradigma of dialectic synthesis. civilisational crisis.
Margaret Archer
47 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Socjologia powstała na początku XIX w. jako swego rodzaju oddział interwencyjny lub
też „brygada szybkiego reagowania filozofii”, której fundamentalne kategorie nie wystarczały do
opisu i zrozumienia dramatycznych przemian społecznych industrializmu i kapitalizmu. Innymi
słowy, burzliwe zmiany rozpędzającej się wówczas cywilizacji industrialnej spowodowały takie
wyzwania, na które filozofia, nawykła do najbardziej zasadniczego namysłu, nie umiała
odpowiedzieć. Działo się zbyt wiele i zbyt szybko.
W wieku XVII krzepną nowe potęgi ekonomiczne, wzbogacone na tzw. handlu
trójkątnym. Kolejny wiek, XVIII, jeszcze bardziej je wzmacnia. Wartość wymiany handlowej
między Anglią i Francją wzrosła wówczas trzykrotnie. Zaczęło się w rolnictwie, w którym już na
progu stulecia stosowano technikę okopywania i siania z użyciem pociągu konnego. U jego
schyłku produkowano lemiesz okuty stalą. Te i inne wynalazki podniosły niesłychanie wydajność
pracy. W 1711 r. Thomas Newcomb zastosował do pracy w kopalni silnik parowy, a w 1767 r.
powstała osiemnastowrzecionowa przędzarka, do której rychło zastosowano napęd wodny.
W połowie stulecia ludzkość liczyła ok. miliarda osób [Serwański, 2008: 271]. W ciągu wieku
liczba mieszkańców Londynu podwoiła się (z 500 tys. do miliona) [Cameron, 1997]. Jest to
również epoka wielkiego ożywienia umysłowego. Immanuel Kant, Encyklopedyści francuscy,
Isaac Newton, Adam Smith, ale także artyści: Molier, Jonathan Swift, Jan Sebastian Bach,
Amadeusz Mozart, to przykłady wielkiej plejady gwiazd wiedzy i talentu tamtego czasu.
Wspomnieć można także burzliwe wydarzenia ówczesnej polityki, których epilogiem była Wielka
Rewolucja Francuska.
W ten sposób ludzkość weszła w XIX stulecie, w którym – jak w filmie Alfreda
Hitchcocka – napięcie nieustannie rosło. W rolnictwie pojawiły się konne kosiarki, parowe
młockarnie i traktory. W połowie tego wieku w Wielkiej Brytanii energia pochodząca z maszyn
parowych to ponad milion koni mechanicznych, tj. więcej niż połowa całej energii
wyprodukowanej w Europie. Przetapiano dwa i pół miliona ton rudy żelaza. W ciągu jednego
dwudziestolecia wydobycie węgla zwiększyło się z 2 do 6 mln t (Delouche, 1995: 301). W XIX w.
pociągi mknęły z prędkością 120 km na godzinę. W ścisłym związku z tym postępem był
niezwykły rozwój nauki. Wymieńmy jedynie niewielu z najwybitniejszych: Georg Wilhelm
Friedrich Hegel, Artur Schopenhauer, Friedrich Nietzsche, Henri Bergson, Karol Marks, Herbert
Spencer, Søren Kierkegaard, Wilhelm Dilthey – to filozofowie. W dziedzinie nauk ścisłych
i przyrodniczych: Michael Faraday, James Joule, James Clerk Maxwell, Ludwik Pasteur, Karol
Darwin, Thomas Alva Edison, Maria Skłodowska-Curie i Pierre Curie. Tworzą wówczas tacy
artyści, jak: William Turner, Ludwig van Beethoven, Franz Schubert, Robert Schumann, Fryderyk
Chopin, E. T. A. Hoffmann, Heinrich Heine. Wiek XIX przyniósł nowe ideologie, jak: socjalizm,
liberalizm, konserwatyzm, rasizm, komunizm. To epoka „przebudzenia” narodowego, wojen,
powstań i rewolucji, wielkich zmian politycznych i obyczajowych. Produkt narodowy Europy
wzrósł wówczas o 100%. W latach 1870–1913 w Wielkiej Brytanii produkcja przemysłowa
zwiększyła się o 250% [Davies, 1998: 823]. Między rokiem 1800 a 1900 ludność Europy
podwoiła się: ze 187 do 401 mln [Cameron, 1997: 207; 350]. To właśnie jest kontekst powstania
socjologii.
Narodziny i dziecięce lata tej nauki to czas trzech wielkich procesów „długiego trwania”
[Braudel, 1999]. Pierwszy to zmiany w sferze kultury: rozwój nauki, sztuki, obyczajowości,
sekularyzacja i liczne odkrycia naukowe oraz wynalazki techniczne. Drugi, to przemiany
gospodarcze, a zwłaszcza ekspansja przemysłu oraz rozwój instrumentarium kapitalistycznego,
a szczególnie jego finansowej strony. Trzeci z tych wielkich procesów to przemiany ustrojowe
48 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
związane ze zmianami struktury społecznej i ładu instytucjonalnego. W tym wymienić można
upadek monarchii, rozwój państwa narodowego i demokracji [Wielecki, 2012].
W istocie można mówić o wielkiej zmianie cywilizacyjnej owego czasu – industrializmie.
Stał się on wielkim przełomem, decydującą zmianą wszystkich właściwie wymiarów życia
człowieka, punktem zwrotnym historii. Stan taki, zgodnie ze źródłosłowem starogreckim, można
określić jako kryzys. W tym wypadku kryzys cywilizacyjny. Pierwsze teorie socjologiczne, od
Augusta Comte’a poczynając, są próbami, czasami dramatycznymi, zrozumienia owego kryzysu.
Grzech pierworodny socjologii był wątpliwym darem od Comte’a, który narzucił jej orientację
pozytywistyczną i naturalistyczną.
Comte był przekonany, że między naukami istnieje ścisły związek, co wiąże się
z oczywistym założeniem wspólnej metody. Stąd socjologia powinna wzorować się pod tym
względem na bardziej zaawansowanych naukach przyrodniczych, i to inspirowanych teorią
przyczynowości Davida Hume’a. Stąd poznanie naukowe musi być – jak mniemał Comte –
zmysłowe. To jednak możliwe jest dopiero po pokonaniu dwóch poprzednich stopni na drabinie
rozwoju myślenia – teologicznego i metafizycznego i osiągnięciu upragnionego stopnia
pozytywnego. W ten sposób francuski socjolog umocował socjologię na mocnych i niestety – jak
się okazało – trwałych fundamentach. Po pierwsze, na oświeceniowej ufności w siły rozumu,
poznawalności świata i zdolnościach kreacyjnych człowieka oraz na sceptycyzmie co do teologii
i metafizyki. Następnie oparł socjologię na cokole empiryzmu, a potem, dla większej pewności,
podparł ją kołkiem ewolucjonizmu. W ten sposób Comte przesądził wiele założeń, co do natury
i poznawalności świata, człowieka i społeczeństwa. Skąd mu się to wzięło, trudno powiedzieć,
skoro zabronił sobie myślenia teologicznego i metafizycznego, a empirycznie też nie mógł tego
raczej doświadczyć. Mamy tu do czynienia z istotną redukcją świata w ogóle, a człowieka, kultury
i społeczeństwa w szczególności. Wywarła ona wielki wpływ na całą historię socjologii i jest
w niej żywa do dzisiaj.
Musimy koniecznie wspomnieć o innym jeszcze rodzaju redukcji, jaka trapi socjologię od
samego jej początku. Dotyczy ona fundamentalnej dla tej nauki kwestii relacji między
człowiekiem i społeczeństwem. Różnice poglądów w tej sprawie przybierają rozmaitą postać
i skrywają się za różnymi figurami teoretycznymi. Już to objawiają się w postaci sporu między
nominalistami i realistami socjologicznymi, już to w zażartej dyskusji między indywidualistami
i kolektywistami, albo jako wojna między psychologistami i socjologistami, albo zwolennikami
paradygmatu humanistycznego i tradycyjnego [Wielecki, 2003].
Ten rodzaj redukcji możemy za Margaret S. Archer, nazwać konflacją, co po angielsku
znaczy – połączenie. Jak wyjaśnia Słownik Oxfordzki, konflacja to przedstawianie dwóch lub
więcej rzeczy razem, tak by uczynić z nich rzecz nową1. Ale możliwe są różne formy konflacji.
W koncepcji Archer chodzi konkretnie o redukcję jednostek, ich cech i działań do całości
społecznych – wtedy mowa jest o konflacji odgórnej.
Przykładem konflacji odgórnej mogą być poglądy samego Comte’a. To właśnie m.in.
o nim pisze brytyjska uczona: Thus early protagonists of the 'Science of Society' began from an
uncompromising ontological position which stated that there was indeed a Social Whole whose sui generis properties
constituted the object of study. Thus, for Comte, 'Society is no more decomposable into individuals than a
geometrical surface is into lines, or a line into points' [Archer, 1995: 3; Comte, 1951: 181]2.
1
The act of putting two or more things together to make one new thing [Oxford Dictionaries, 2015]. 2 Tak zatem wcześni protagoniści „nauk społecznych” wyszli z bezkompromisowego stanowiska, iż w istocie istnieją
49 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Najbardziej oczywistym przykładem konflacji odgórnej jest socjologizm. W odniesieniu
do samego Émila Durkheima byłbym może łagodniejszy w ocenach, ale nie można zaprzeczyć,
że Similarly for Durkheim: 'Whenever certain elements combine, and thereby produce, by the fact of their
combination, new phenomena, it is plain that these new phenomena reside not in the original elements but in the
totality formed by their union' [Archer, 1995: 3; Durkheim, 1962: XVII]3.
Na przeciwległym biegunie znajduje się konflacja oddolna. Wśród najwcześniejszych
orientacji socjologicznych wymienić tu trzeba psychologizm. Wśród teorii obecnych
w dzisiejszych podręcznikach współczesnej myśli socjologicznej konflacją grzeszy socjologia
fenomenologiczna, interakcjonizm symboliczny, etnometodologia czy orientacja
postmodernistyczna w socjologii. Rzeczywistość społeczna jest tu redukowana do jednostek
i relacji między nimi. Społeczeństwo, kultura, całość społeczna to miałyby być pojęcia puste lub –
w łagodniejszej wersji – niepoddające się poznaniu [Archer, 1995: 3 i 4].
Możliwa jest jednak także konflacja centralna, która choć unika błędów dwóch
poprzednich, stosuje inną redukcję, równie złą w skutkach i ontologicznie nieprawdziwą. Pojawia
się ona w wielu koncepcjach teoretycznych. Może szczególnie wyraźnie przekonania takie
możemy znaleźć u Charlesa Cooley’a. Utrzymywał on, iż jednostka poza społeczeństwem jest
jedynie teoretyczną abstrakcją. Człowiek i społeczeństwo są dwoma nierozłącznymi aspektami
tego samego. Proces życia ma dwie komplementarne strony: aspekt kolektywny i dystrybutywny
[Cooley,1964: 36]. Nie wchodząc w historyczne źródła błędu konflacji centralnej, wspomnijmy,
że pojawia się ona w teorii habitusu Pierre’a Bourdieu [Bourdieu, 1990] oraz w teorii strukturacji
Anthonego Giddensa [Giddens,1984].
Margaret S. Archer, aby wyjaśnić istotę tego błędu, wprowadza pojęcie „elizjonizmu” oraz
emergencji. Jak wyjaśnia: the new terms in which 'structure and agency' were re-conceptualized and linked
together were again represented by two standpoints, thus opening up a new debate beginning in the seventies or early
eighties. These I have termed 'Elisionism' (because transcending the dualism between individual and society
consisted in replacing it by an insistence upon their mutual constitution), and 'Emergentism' (because structure and
agency are both regarded as emergent strata of social reality and linkage consists in examining their interplay)
[Archer, 1995: 60n]4.
Nie wchodząc w szczegóły koncepcji Archer, co wykracza poza zadania tego artykułu,
wyjaśnijmy, że dystansuje się ona od wszystkich tego rodzaju redukcji. Proponuje natomiast nową
podstawę dla teorii socjologicznej, która wyprowadza poza wszystkie te aporie, dylematy
i oczywiste nieporozumienia. Jej „morfogenetyczna” teoria jest zbudowana na gruncie całkowicie
oryginalnej filozofii realizmu krytycznego, którego Archer jest głównym, obok Roya Bhaskara,
przedstawicielem. Poprzez pojęcie emergencji i morfogenezy otwiera ona przestrzeń dla badania
osobnych ontycznie bytów, jakimi są ludzie i całości społeczne, w sposób zorientowany na
Społeczne Całości, których sui generis właściwości konstytuują obiekt badań. A więc, według Comte’a, „Społeczeństwo daje się dekomponować na jednostki nie bardziej niż płaszczyzna geometryczna na linie lub linie na punkty.” – tłum. K. W. 3
Podobnie u Durkheima: „Zawsze, gdy pewne elementy łączą się i w ten sposób, przez fakt łączenia, wytwarzają nowe zjawiska, jest jasne, że te nowe zjawiska lokują się nie w pierwotnych elementach, ale w całkowicie uformowanej przez nie całości.” – tłum. K. W. 4
Nowe terminy, w których „struktura i sprawstwo” zostały ponownie ujęte i powiązane ze sobą, były znów reprezentowane przez dwa punkty widzenia, otwierające tym samym nową debatę rozpoczynającą się w latach siedemdziesiątych, lub wczesnych osiemdziesiątych. Terminy te określiłam jako „elizjonizm” (ponieważ wykroczenie poza dualizm jednostki i społeczeństwa polegało na zamienieniu go na nacisk na ich wspólną strukturę) oraz „emergentyzmem” (ze względu na to, że struktura i sprawstwo są uważane za warstwy emergentne rzeczywistości społecznej i ich powiązanie polega na badaniu ich wzajemnych zależności). – tłum K. W.
50 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
rzeczywistość i całą jej złożoność [93]. Założenia tej teorii pozwalają stworzyć rzeczywiste
podstawy badania sprawczości i – co chciałbym dodać – podmiotowości [Wielecki, 2013a: 217-
230].
Powróćmy jednak do dalszej opowieści o losach teorii socjologicznych. Za jej punkt
węzłowy uważam prace Maxa Webera i niemieckich socjologów humanistycznych, z Georgiem
Simmlem i Ferdynandem Tönniesem. Dokonali oni bowiem, w sposób niemal niezauważalny,
fundamentalnego przesunięcia paradygmatycznego. Jeśli dla psychologistów, stojących na
stanowisku nominalizmu socjologicznego, społeczeństwo było sumą jednostek, a dla
socjologistów czymś w rodzaju pieczęci, która odciska się na miękkim wosku ludzkich
osobowości w sposób jednoznaczny i ostateczny, to Weber uczynił z socjologii naukę
o działaniach ludzkich. Ochoczo podchwycili myśl tę pragmatyści amerykańscy, którzy
zradykalizowali stanowisko, twierdząc, iż główną domeną działania człowieka jest komunikacja,
przede wszystkim językowa [Wielecki, 2013b]. Twierdzili także, że człowiek i społeczeństwo to
dwa aspekty tego samego (wspominałem o stanowisku Charlesa H. Cooley’a). Byłby to zatem ów
elizjonizm i konflacja centralna naraz. O założeniu emergencji raczej byłoby trudno w tym
wypadku przesądzać.
Idee te posłużą w przyszłości do tzw. zwrotu lingwistycznego w socjologii. Niektórzy
socjolodzy uznają, że przedmiotem socjologii jest język, mowa, akty użycia mowy. Podmiotem
stanie się język, który niczym czarna dziura wessie i unieważni człowieka, społeczeństwo
i kulturę. W ten sposób socjologia, która uważa się za humanistyczną, niezauważalnie dla siebie
samej stała się antyhumanistyczna. To jest jeden z najistotniejszych kontekstów, w jakich
rozważam znaczenie teorii Margaret S. Archer dla współczesnej socjologii. Otwiera ona
pozamykane drogi lub wskazuje, które z nich to autostrady, a które są boczne i „nieprzelotowe”.
W połowie lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku nowa fala odkryć i wynalazków
naukowych oraz technologicznych zdołała tak wyraźnie zmienić świat, iż całe gremia uczonych
(np. zgromadzonych w tzw. Klubie Rzymskim), wytężały wzrok, aby przeniknąć zasłonę
przyszłości. Jasne było, iż świat wchodzi w epokę zasadniczych przemian, po których nie będzie
już taki jak wcześniej. Czas owych przemian, jakie wówczas się rozpoczęły, a które – w moim
przekonaniu – trwają do dzisiaj, określam jako wielki kryzys cywilizacyjny. Widzimy, że znowu,
po ok. dwustu latach, znaleźliśmy się w bardzo dramatycznych procesach transformacji podstaw
kultury, społeczeństwa, gospodarki i człowieka. Wydawałoby się, iż z „pierwszą pomocą”
intelektualną powinna znowu pospieszyć ludzkości socjologia. Wszak, jeśli nie to jest jej
powołaniem, to co? Ale też można zapytać: jeśli nie socjologia, to kto? Czy musi wykluć się jakaś
nowa nauka dla tego nowego kryzysu cywilizacyjnego?
Co do socjologii to raczej nie podjęła wyzwania. Stało się zgoła inaczej. Już wcześniej
pojawiały się rozmaite nurty i idee w socjologii. Ale nie należały do mainstreamu. Od lat
siedemdziesiątych następuje wyraźne rozwarstwienie paradygmatyczne socjologii. Nie wchodząc
w szczegóły, inspirując się typologią orientacji Burrella i Morgana [Burrell, Morgan],
wyodrębniam w dzisiejszej socjologii trzy główne – i zdaje się równoprawne – paradygmaty:
subiektywistyczny, obiektywistyczny i dialektycznej syntezy (przy czym nie chodzi o dialektykę
w rozumieniu Hegla lub Marksa!) [Wielecki, 2012].
51 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Współczesne rozwarstwienie paradygmatyczne.
Paradygmat obiektywistyczny dziedziczy skazę konflacji odgórnej, plącząc się
w rozlicznych sprzecznościach teoretycznych i metodologicznych, jak struś chowając głowę
przed trafną w większości, krytyką subiektywistów. Jak wspominałem, sięga on początków
socjologii i takich twórców jak August Comte, John Stuart Mill czy Émile Durkheim. Socjologia
miała być dla nich nauką monoparadygmatyczną. Zakładano, iż jej przedmiotem jest
społeczeństwo, jego kultura, struktury i instytucje. Za takim rozumieniem socjologii stała pewna
wizja świata, który wydawał się jednolity, poznawalny, funkcjonalny, systemowy. Ma on też,
wierzono, charakter procesualny, a wielkie procesy historyczne determinują struktury społeczne,
które z kolei warunkują ludzi. Socjolodzy tej orientacji odwołują się najczęściej do takich
filozofów, jak: Arystoteles, Platon, Kartezjusz, Kant, Hegel czy Marks.
Obiektywizm teorii socjologicznej przejawia się w przekonaniu filozoficznym – jawnie
głoszonym lub nie, iż byt, świat, istnieje w rzeczywistości, poza świadomością człowieka i jako
taki jest poznawalny. Obiektywizm socjologa oznacza bezstronne, otwarte, pozbawione
subiektywizmu nastawienie na poznawanie tego obiektywnego świata społecznego.
Obiektywistyczne teorie socjologiczne są z reguły naturalistyczne. Oznacza to, iż ich zdaniem,
świat społeczny jest częścią świata przyrodniczego, a socjologia powinna się wzorować na
naukach przyrodniczych i usilnie dążyć do ich dokładności, precyzji, pewności oraz wolności od
subiektywizmu właśnie. W praktyce badawczej tym paradygmatycznym założeniom służyć mają
takie metody, jak eksperyment, obserwacja, ankieta, analiza statystyczna.
Do paradygmatu obiektywistycznego zaliczyć można, poza wymienionymi twórcami,
m.in. Maxa Webera, przedstawicieli pragmatyzmu amerykańskiego (John Dewey, Charles H.
Cooley, William I. Thomas), Floriana Znanieckiego (choć nie bezdyskusyjnie), funkcjonalistów
52 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
(m.in. Talcotta Parsonsa, Roberta R. Mertona), Karla Mannheima, Norberta Eliasa, Immanuela
Wallersteina i wielu innych. Jest to orientacja żywa do dzisiaj, choć rzadko traktowana bardzo
ortodoksyjnie.
Paradygmat subiektywistyczny jest w jakimś sensie powrotem do postawy psychologizmu
i cierpi na konflację oddolną. Rozszerza on w cenny sposób zainteresowania socjologii o całą
sferę interakcji, symboli kulturowych, negocjacji znaczeń itd., itp. Jednak w swej najbardziej
radykalnej odmianie – postmodernizmu, kończy on historię socjologii i humanistyki w ogóle,
ogłaszając, iż nauka operuje „takimi sobie opowieściami”, jak wszystkie inne. Co wolno jej, o ile
nie praktykuje „wielkich narracji”, bo ostatnia, jakiej postmoderniści dozwolili, to ich własna,
z wielkonarracyjnym zakazem wielkich narracji włącznie. Orientacja ta poczyna dynamicznie
rozkwitać od lat trzydziestych XX wieku, początkowo traktowana jako rodzaj ciekawostki, potem
aberracji, a na koniec jako przejaw schizmy w socjologii. Od zaawansowanych lat sześćdziesiątych
jest jednym z równoległych jej nurtów. Do paradygmatu tego zaliczyć trzeba przede wszystkim
interakcjonizm symboliczny, socjologię fenomenologiczną i etnometodologię. W latach
siedemdziesiątych ubiegłego stulecia powstaje i rozwija się radykalna wersja tego paradygmatu –
postmodernizm.
Orientacja ta to z pewnością bardzo twórczy i obiecujący wyraz niezwykle wyraźnego
nurtu buntu przeciwko porządkom ówczesnego świata, który nierzadko przybiera formę rewolty
metodologicznej. Tak jakby jej autorzy wierzyli, iż znajdą inny sposób i język, aby rozmawiać
o społeczeństwie, który pozwoli przeciwstawić się tragicznej historii pierwszej połowy XX wieku.
Zapewne też niektórzy socjolodzy uciekają od problemów swej bardzo trudnej współczesności
w opłotki problematyki socjologicznej, w marginalia społeczeństwa. Socjologia wówczas pogrąża
się w badaniu natury człowieka uwikłanego w życie społeczne, zawężając zainteresowania do
wąskiego kręgu interakcji. W ten sposób doszła ona do progu schizmy. Około połowy lat
siedemdziesiątych dwudziestego wieku wieloparadygmatyczność w socjologii jest faktem.
Źródła filozoficzne paradygmatu subiektywistycznego to fenomenologia Edmunda
Husserla oraz poglądy takich myślicieli jak Peter Winch, Ludwig Wittgenstein, Martin Heidegger,
Michel Foucault, Jacques Derrida, Richard Rorty, Jean – François Lyotard. Wizja świata, jaka
zdaje się wyznaczać orientację subiektywistyczną, to rzeczywistość wątpliwa, nieuporządkowana,
chaos. Jest to świat nieoczywisty, indeterministyczny, niepoznawalny. Jest on też
sfragmentaryzowany, pełen zagrożeń, ryzyka. Jest on zawsze światem dla kogoś (subiektywizm),
często zredukowany do języka lub tekstu, ustanawiany w świadomości (indywidualnej lub
zbiorowej), czasem istniejący w wyobraźni. Socjologia subiektywistyczna jest też z założenia
wieloparadygmatyczna. Stąd też nie ma jednego przedmiotu badań. Czasem są to akty
komunikacji lub użycia języka, albo sam język, czy też tworzenie i interpretacje symboli, dyskurs
uwikłany w roszczenie panowania, praktyki konstruowania świata symbolicznego. Do
najwybitniejszych przedstawicieli tej orientacji zaliczyć by trzeba m.in.: Alfreda Schütza, Ervinga
Goffmana, Herberta Blumera, Jeana Baudrillarda, Zygmunta Baumana. Metody, jakie są właściwe
paradygmatowi subiektywistycznemu, to interpretacja, metoda fenomenologiczna, dekonstrukcja
i metody heurystyczne.
Najbardziej radykalny nurt w ramach paradygmatu subiektywistycznego, postmodernizm,
jest sceptyczny co do istnienia obiektywnego świata, prawdy, wartości, „istoty rzeczy”. Wierzy
w realne istnienie rozmaitych narracji, wśród których nauka jest jedną z wielu, „taką sobie
opowieścią”, odnoszącą się prędzej do pewnych interesów, przekonań i obyczajów środowiska
53 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
naukowego niż do rzeczywistości społecznej. A wszelkie roszczenia do prawdy i obiektywizmu są
uwikłane w walkę o władzę symboliczną i (co wiąże się z tym ściśle) polityczną.
Trzeci z wielkich paradygmatów został określony jako „socjologia dialektycznej syntezy”.
Czerpie on z obu paradygmatów i wykracza poza nie, omijając z większym lub mniejszym
szczęściem pułapki eklektyzmu. Przykłady tak uprawianej socjologii odnajdujemy w dziełach
takich m.in. twórców, jak: Margaret S. Archer, Pierre Bourdieu, Jürgen Habermas, Alain
Touraine, Manuel Castells, czy Anthony Giddens. Cechuje je ogromna erudycyjność,
zaangażowanie aksjologiczne, a często także ideologiczne i polityczne, nowatorstwo
terminologiczne, gruntowne osadzenie w dorobku filozofii, narracja posługująca się częściej
stwierdzeniami propozycjonalnymi niż kategorycznymi twierdzeniami. Przemawiają one
nierzadko, by użyć określenia Ch. Taylora, „bardziej subtelnym językiem”.
Twórcy tego paradygmatu mają pełną świadomość słabości orientacji obiektywistycznej.
Zdają sobie sprawę z niemożności poznania w duchu oświeceniowym; z faktu, iż socjolog nie jest
w stanie inaczej poznawać człowieka, społeczeństwa i kultury niż subiektywnie. Są oni też
świadomi omylności zmysłów i rozumu, uwikłania procesów poznawczych w wartości,
uprzedzenia, interesy, ich zależność od wyobrażeń społecznych. Teoretycy dialektycznej syntezy
podzielają bardzo wiele zastrzeżeń, zwłaszcza postmodernistycznych. Chcą jednak wyjść poza ich
skrupuły, poza poczucie niemożności, jakie z postmodernistycznej krytyki wynika. Korzystają
z rozmaitych źródeł wiedzy, zbieranych tradycyjnymi (tzw. twardymi) metodami i „miękkimi”,
właściwymi socjologii subiektywistycznej.
Wszyscy ci twórcy mają bardzo solidne przygotowanie filozoficzne. Wydaje się, że
orientacja ta nie może istnieć bez warsztatu i wiedzy filozoficznej. Łączą też wiele innych
kompetencji. Swobodnie operują wiedzą ekonomiczną, antropologiczną, psychologiczną.
Reinterpretują dokonania tych nauk w języku socjologicznym, czyniąc z nich użyteczny
instrument interpretacji i rozumienia. Ich teorie są trudne, bo niełatwy jest świat, jaki opisują
i wyjaśniają.
Teorie te próbują stawić czoła współczesnemu kryzysowi postindustrialnemu, w którym
nowe technologie informatyczne i biochemiczne zmieniają cały świat człowieka na dobre i złe.
Technologie te pociągają za sobą takie procesy, jak: globalizacja, katastrofa demograficzna,
globalny, niekontrolowany „wolny rynek”, nowotworowy rozrost kultury masowej, płynność
form życia społecznego. Te zaś zjawiska powodują kryzys tożsamości indywidualnej i zbiorowej,
radykalne przeobrażenia systemów wartości, obyczajowości, modelu rodziny itd., itp.
Nie ma tu miejsca na głębszą charakterystykę tego paradygmatów. Choć wyznam, iż
wydaje mi się dzisiaj jedyną szansą na przetrwanie socjologii, a przynajmniej jej znaczenia, a być
może też szansą dla współczesnego świata (z czego ważność wypływa).
Podobnie muszę zostawić na inną okazję wyjaśnienie podstawowej dla mnie kategorii
opisującej refleksyjny stosunek człowieka do świata, czyli pojęcie „horyzontów odniesienia”. Tyle
jednak trzeba wspomnieć, aby dalsze rozumowanie było jasne, iż człowiek – jak twierdzę – aby
egzystować, musi mieć elementarne bodaj przeświadczenie, że rozumie świat, w którym żyje. Jest
to warunek sine qua non poczucia jego sensowności, bez czego nie można w dłuższej perspektywie
zachować zdrowia psychicznego, nie mówiąc już o tzw. bezpieczeństwie ontycznym. Jest to
podstawa kształtowania się tożsamości i osobowości ludzkiej. Człowiek podejmuje zatem
działania nastawione na poznanie świata. Stosuje rozmaite praktyki rozumienia i interpretacji.
Nauka, w tym socjologia, jest jedną z form spełniania tej funkcji.
54 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Wyobrażenia, jakie tworzymy sobie na temat ładu świata, jego reprezentacja (nie
przesądzam prawdziwa czy nie), stanowi przestrzeń intelektualną, do której odnosimy siebie,
która orientuje nasze życie. Przestrzeń tę określają podstawowe przekonania nt. sensowności
świata i jego natury. Nazywam je horyzontami odniesienia. W obrębie horyzontu odniesienia
możemy znowu wyłonić analitycznie horyzont ontologiczny, aksjologiczny i epistemologiczny.
W procesach komunikacji konstruowane są zbiorowe horyzonty odniesienia, które kulturowo
zmienne przenoszą jednak wartości uniwersalne. Wyznaczają one także to, co w danej formacji
cywilizacyjnej uważane jest za racjonalne, czyli sensowne. To wyobrażenie, jakie tworzymy, to
jakby horyzont. Horyzont zaś oznacza fikcyjną, wyobrażoną linię, która pozwala jednak
dokładnie określić pozycję indywidualną i zbiorową. Podobnie horyzonty odniesienia, pozwalają
określić swoją pozycję społeczną, relację do świata, różnych jego punktów, które jawią się zatem
jako bliskie lub odległe, innych ludzi, społeczności i kultur – w końcu do siebie samego (stąd są
podstawą tożsamości). Linia ta nie istnieje w rzeczywistości, ale pozwala skutecznie nawigować
w świecie społeczeństwa i kultury [Wielecki, 2003: 294n]. Gdy chodzi o horyzonty odniesienia, to
nie są one jednak całkiem fikcyjne, gdyż ujmują, subiektywnie co prawda i tylko w pewnym
przybliżeniu wiernie, ale jednak całkowicie realną rzeczywistość, subiektywnie rozumianą
ontyczność świata.
Bardzo trzeba by rozważyć to pojęcie horyzontów odniesienia w kontekście koncepcji
refleksyjności i sprawczości Margaret S. Archer. Z konieczności jednak muszę to zadanie
pozostawić na inną okazję. Dodam, może jeszcze jedynie, że wśród horyzontów odniesienia
wyróżniam analitycznie: ontyczny, poznawczy i moralny [tamże]. Nauka jest szczególną formą
poznawania i rozumienia świata. Tworzy ona, reprodukuje i przetwarza, a w jakimś sensie także
przechowuje, jako pewien społeczny zasób, zbiorowe horyzonty odniesienia. Można zatem
odpowiednio, rozważając paradygmaty naukowe, czyli najbardziej fundamentalne kategorie,
poprzez które nauka odnosi się do świata, wyodrębnić w teoriach wymiar ontologiczny,
epistemologiczny i etyczny. Zatem paradygmat lub teoria (w ramach paradygmatu) może być
obiektywistyczna, subiektywistyczna lub dialektycznej syntezy w tych trzech wymiarach:
1. Ontologicznym,
2. Epistemologicznym,
3. Etycznym.
I w tych wymiarach można analizować i charakteryzować teorie społeczne, w tym
socjologiczne. Co od wielu lat staram się czynić.
Obiektywizm ontologiczny oznacza przekonanie o obiektywnym charakterze świata,
człowieka, tych bytów społecznych lub kulturowych, które socjologia bada. Zazwyczaj w nurcie
obiektywistycznym założenia takie są przyjmowane niejawnie lub nieświadomie, gdyż twórcy
najczęściej są przekonani, że tego typu refleksja nie należy do socjologii, a czasem nawet do
nauki, albo też, że jest niepotrzebna lub nawet… szkodliwa (sic!). Wszelako ich fundamentalny
charakter dla danej teorii lub praktyki empirycznej daje się łatwo wykazać. Pesymizm w tej mierze
jest oczywisty w orientacji subiektywistycznej. W teoriach, które można przypisać do
paradygmatu dialektycznej syntezy, w różnym stopniu przyjmowane jest stanowisko
obiektywistyczne. Zapewne są one m.in. próbą syntezy sceptycyzmu metodologicznego, czyli
epistemologicznego i obiektywizmu ontologicznego.
Niewątpliwie najbardziej konsekwentne i dojrzałe stanowisko w tej sprawie leży
u podstaw teorii Margaret Archer, która jawnie nie tylko jest oparta na gruncie filozofii realizmu
krytycznego, ale wręcz jest jej immanentną częścią. Sceptycyzm nie oznacza pesymizmu. Wszyscy
55 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
ci autorzy sami prowadzą jakieś badania lub powołują się na cudze. Wiara w realność bytu, w tym
również społecznego, często towarzyszy przekonaniu o możliwości poznawania go. Choć istotnie
nikt nie podziela pragmatycznego (bo niekoniecznie deklarowanego na poziomie założeń
teoretycznych) optymizmu obiektywistów. Dialektyczna synteza polega też na próbie wyjścia
poza aporię dwóch pozostałych stanowisk.
Obiektywizm etyczny jest znacznie trudniejszym komponentem wspomnianych teorii.
Obiektywiści oczywiście nie tylko nie pytają o obiektywizm lub bodaj uniwersalność wartości, ale
za weberowską zasadą wolności od wartościowania zabraniają sobie jakiejkolwiek refleksji lub
zaangażowania w tej mierze. W istocie nikt nie jest wolny od wartościowania. Można to
oczywiście czynić w sposób niejawny. Czasem ukryty przed samym sobą. Obiektywiści korzystają
z tej okazji. Można zatem powiedzieć, że obiektywiści w socjologii i innych humanistycznych
naukach społecznych są w istocie obiektywistami w trzech czwartych: ontologicznymi,
epistemologicznymi, ale nie etycznymi.
Z kolei subiektywiści rozciągają swój subiektywizm ontologiczny nie tylko na kwestie
epistemologiczne, ale także na postawę etyczną. Ich zdaniem, nie ma mowy o obiektywizmie
etycznym. Taki pomysł pachnie im nieprzyjemnie na odległość „wielką narracją” i „totalizmem”
moralnym. I znowu stanowisko teoretyków dialektycznej syntezy wychodzi poza tę aporię. Każda
z tych teorii jest zaangażowana etycznie, ideowo lub społecznie oraz w mniej lub bardziej
zaawansowany sposób uzasadnia swoje stanowisko. Często ma to charakter próby wykazania
obiektywnego charakteru własnych wartości. Wychodzi zatem daleko za weberowski nakaz
„wolności od wartościowania”.
Pytanie, które musi pojawić się, gdy mowa o dialektycznej syntezie, dotyczy eklektyzmu.
Czy istotnie mamy w każdym z tych przypadków do czynienia z dialektyczną syntezą, czy może
raczej z kolażem, mechanicznym zestawianiem, plątaniem wątków, idei i argumentów? Taki
zarzut stawiał wielu współczesnym teoriom Jonathan H. Turner, a w Polsce Jerzy Szacki.
Rzeczywiście problem jest poważny, tym bardziej że autorzy, których kwalifikuję do tej grupy,
przyjmują z reguły stanowisko interdyscyplinarne. Wszyscy są świetnie zorientowani w filozofii,
niektórzy mają do niej własny twórczy wkład. M. S. Archer lub J. Habermas mogą być uznani za
wybitnych tyleż w socjologii, co i w filozofii. Każdy z tych teoretyków wykazuje się dobrą
orientacją w antropologii, psychologii (Giddens jest wręcz psychologiem z pierwszego
wykształcenia), często ekonomii, nierzadko antropologii. Pogodzenie tych rozmaitych nauk,
często bardzo rozmaitych w najgłębszym paradygmatycznym sensie, nie jest bezproblemowe.
Zwraca też uwagę niezwykła erudycyjność omawianej grupy teoretyków. Prowadzą oni
dyskurs, jakby poza czasem i przestrzenią, wykorzystując cały dorobek myśli ludzkiej, z natury
niejednorodny. Inną cechą tych teorii jest zestawianie zupełnie nieprzystających do siebie
argumentów w jednym postępowaniu wyjaśniającym. Czasem danym ekonomicznym towarzyszą
cytaty z myśli starożytnych filozofów, fragmenty poradników psychologicznych (jak u Giddensa),
wyniki badań socjologicznych najrozmaitszej proweniencji. O eklektyzm tu nietrudno. Z reguły
też twórcy tego paradygmatu wychodzą poza pozorne według nich sprzeczności w rodzaju
nominalizm vs. realizm socjologiczny, jednostka vs. struktura, indywidualizm vs. kolektywizm,
człowiek vs. kultura itp. Ryzyko eklektyzmu raczej wzrasta w związku z tym. Ściśle wiąże się
z tym zagrożenie „elizjonizmem”, o którym pisała M. Archer.
Odpowiedź na tę wątpliwość nie może być jednoznaczna. Jedni radzą sobie z tym lepiej,
drudzy gorzej. Często olbrzymia objętość podstawowych dla danego autora dzieł, tak nielubiana
przez studentów, jest dowodem ścierania się z tą oporną i wieloznaczną materią. Niektórzy
56 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
twórcy (Archer, Bourdieu, Giddens) załączają do swoich książek osobne słowniczki lub po
prostu wprowadzają obficie własne pojęcia lub ostro przedefiniowują zastane. Jest to dowód
dramatycznie trudnej próby zbudowania nie eklektycznego języka, jakiejś – wydawałoby się
niemożliwej – translacji wszystkich powoływanych teorii, materiałów faktograficznych, narracji
różnych nauk. Kiedyś zapytano Margaret S. Archer, czy nie mogłaby pisać łatwiej?
Odpowiedziała, że nie. I to jest prawda. Nie można łatwo, miło i przyjemnie wyrazić tego
bogactwa treści. Trzeba języka translacji, który nie deformowałby myśli, do których teoretyk się
odnosi. Ale równocześnie to musi być własny język socjologa, który odda ów dialektyczny stop
intelektualny, który pozwala porównywać, szukać tego, co wspólne, i co różni rozmaite
koncepcje. Niezbędne jest przy tym zachowanie własnej oryginalnej myśli jednającej dialektycznie
ów złożony splot cudzych poglądów i rozmaitości argumentów. Język taki koniecznie powinien
jednak odważnie wykraczać poza nie. Służyć własnej, oryginalnej myśli, pomagać swojej,
odrębnej interpretacji, własnemu rozumieniu badanego świata.
W moim przekonaniu – teoria Margaret S. Archer w najwyższym stopniu uporała się
z tym zadaniem. Tu nie ma mowy o eklektyzmie. Jest to teoria dialektycznej syntezy, w tym
znaczeniu pojęcia syntezy, iż uwzględnia ona rzeczywiście bardzo wiele z tego splątanego
dobrodziejstwa myśli humanistycznej, jakie nagromadziliśmy przez tysiąclecia wspólnej kultury.
Oraz w tym znaczeniu pojęcia dialektyczności, że choć teoria Archer wyrasta z tego dorobku,
mówi własnym językiem, po swojemu rozumie problemy i interpretuje zjawiska, tworzy nową
myśl, można by rzec, trawestując jej własne kategorie pojęciowe, iż w ten sposób rozwija się
teoria emergentna wobec całego dorobku teoretycznego, z jakiego wyrasta. Równocześnie teoria
Margaret Archer wyprowadza socjologię poza opłotki konflacji oddolnej, odgórnej, centralnej
i pułapki elizjonizmu, które groźnie czyhają pod mostem myślenia dialektycznego na zbłąkanych
przechodniów. Nie uszli im nawet tak wybitni teoretycy, jak Bourdieu lub Giddens.
Nie ma tu czasu ani potrzeby głęboko wchodzić w analizę teorii Margaret Archer.
Zwłaszcza że dzięki jej ogromnej uprzejmości mamy właśnie okazję poznawać ją z pierwszej ręki.
Tutaj pragnąłem wykonać jedynie dwa zadania. Po pierwsze, pokazać pewien klucz, który – mam
nadzieję – może być użyteczny do porządkowania rozmaitych teorii socjologicznych i rozumienia
trudnych, a niekiedy pokrętnych dróg rozwoju socjologii. Tym samym też pokazuję pewną
możliwą płaszczyznę analizy, jaką chciałbym wykorzystać do interpretacji teorii Margaret Archer.
Po drugie zaś chciałem pokazać, z konieczności jedynie wybrane aspekty, miejsce i znaczenie
dzieła brytyjskiej socjolog dla socjologii w ogóle oraz dla funkcji, jaką socjologia powinna pełnić,
w czasach wielkiego kryzysu cywilizacyjnego w szczególności.
Muszę tu jeszcze raz powrócić do tezy o owym kryzysie. Sądzę, że te głębokie przemiany
współczesnego świata, o jakich wspominałem, a którym poświęciłem osobną książkę obfitych
kształtów i wiele artykułów, są kryzysem wszystkich wymiarów życia zbiorowego
i indywidualnego dzisiejszych ludzi. Nie sądzę, pouczony w tej mierze przez lekturę prac
Margaret Archer, abyśmy mieli do czynienia ze ścisłym determinizmem kultury i wszystkich
wymiarów ładu społecznego oraz osobowości podmiotów przez procesy cywilizacyjne. W świetle
tekstów brytyjskiej uczonej, a zwłaszcza koncepcji morfogenezy i morfostazy, nie ma tu też
prostej zależności przyczynowo skutkowej między tymi procesami cywilizacyjnymi, kulturowymi
i społecznymi a stanem teorii socjologicznej. Myślę jednak, że wszystkie te zmiany stwarzają jakiś
problem, system wyzwań, do których podmiotowe, względnie autonomiczne, wolne i sprawcze
jednostki oraz struktury społeczne i kultura muszą się ustosunkować. Otóż dziś to jest
szczególnie trudne. Jest to bowiem również kryzys horyzontów odniesienia, we wszystkich ich
57 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
trzech wymiarach, a także orientacji życiowych, poczucia sensu świata i znaczenia własnego życia.
To może jedne z najistotniejszych „trosk”, aby użyć tak ważnego dla Margaret Archer pojęcia
(concerns) współczesnego człowieka [Archer, 2004: 327-356; 2006]. Jest to kryzys istoty
człowieczeństwa i sposobu rozumienia siebie i świata. Jak twierdziłem, pomoc w tej mierze jest
podstawowym obowiązkiem socjologii, której sens, od jej samego początku, polega na tym, iż w
ścisłym związku z dorobkiem filozofii, a także innych nauk, reaguje na to, co dzieje się tu i teraz.
Jest w istocie historią społeczną, ale dzisiaj.
Dzisiaj też, jak sądzę, ten obowiązek socjologia podejmuje jednak z największą niechęcią.
Nie zważając, iż tym samym sama siebie marginalizuje i unieważnia. Jak sądzę, spod tego zarzutu
trzeba wyłączyć teorie dialektycznej syntezy, które wykorzystują cały dorobek nauki, aby pomóc
zrozumieć współczesność i człowieka współczesności, wskazać główne wyzwania, szanse
i zagrożenia. Jak sądzę, teoria Margaret Archer jest najbardziej dojrzała, integralna
i zaawansowana w łonie paradygmatu dialektycznej syntezy. Jest też najbardziej dialektyczna, czyli
najbardziej zdecydowanie i oryginalnie wychodzi poza aporie innych paradygmatów. Wydaje mi
się też, że w największym stopniu podejmuje wyzwanie odpowiedzialności za współczesność, jej
człowieka, kulturę i społeczeństwo.
BIBLIOGRAFIA
Archer M. S. (1995), Realist Social Theory: the Morphogenetic Approach, Cambridge University Press,
Cambridge.
Archer M. S. (2004), Emotions as Commentaries on Human Concerns, w: Turner J. H. (ed.), Theory and
Research on Human Emotions, Elsevier, Amsterdam.
Archer M. S. (2006), Persons and Ultimate Concernes: Who We Are Is What We Care About, w:
Conceptualization of the Person in Social Sciences Pontifical Academy of Social Sciences, Eleventh
Plenary Session, 18-22 November 2005, Acta 11, E. Malinvaud and M. A. Glendon eds,
Vatican City, www.pass.va/content/dam/scienzesociali/pdf/acta11/ acta11-archer.pdf.
Bourdieu P. (1990), Reprodukcja. Elementy teorii systemu nauczania, Warszawa.
Braudel F. (1999), Historia i trwanie, Warszawa.
Burrell G., Morgan G. (1979), Sociological Paradigms and Organisational Analysis, London
Cameron R. (1997), Historia gospodarcza świata. Od paleolitu do czasów najnowszych, Warszawa
Comte A., (1951), Systeme de politique positive, L. Mathias, vol. II, p. 181, Paris.
Cooley Ch. H. (1964), Human Nature and the Social Order, New York.
Davies N. (1998), Europa. Rozprawa Historyka z historią, Kraków.
Delouche F. red., (1995), Historia Europy, (1995), Warszawa.
Giddens A. (1984), The Constitution of Society: Outline of the Theory of Structuration, Berkeley, Los
Angeles.
Oxford Dictionaries (2015), Conflation, Oxford Advanced Learner's Dictionary,
http://www.oxforddictionaries.com.
Serwański M.(2008), Historia powszechna. Wiek XVI-XVIII, Poznań.
Wielecki K. (2003), Podmiotowość w dobie kryzysu postindustrialnego. Między indywidualizmem
a kolektywizmem, Warszawa.
58 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Wielecki K. (2012), Kryzys i socjologia, Warszawa.
Wielecki K. (2013a), Podmiotowość w czasie kryzysu, w: Sprawstwo. Teorie, metody, badania empiryczne
w naukach społecznych, A. Mrozowicki, O. Nowaczyk, I. Szlachcicowa red., Kraków.
Wielecki K. (2013b), Cudowny „odczarowany” świat, czyli o powrocie w nieznane, w: Co po
postindustrializmie?, K. Wielecki, S. Sowiński red., Warszawa.
59 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Wiesław Wójcik Instytut Historii Nauki PAN, Warszawa
DWIE DROGI KRYTYKI NEOPOZYTYWIZMU
Two ways of neo-positivism critique
ABSTRAKT
Najważniejsze argumenty krytyczne wobec neopozytywizmu miały miejsce ze strony dwóch
wielkich nurtów filozofii XX wieku: realizmu krytycznego (K. R. Popper) i filozofii analitycznej
(G. E. Moore, B. Russell, L. Wittgenstein). Wszystkie te nurty zresztą wyrastają z tego samego
pnia, tj. z filozofii austriackiego myśliciela, Franza Brentany. Będę starał się pokazać, że
szczególne znaczenie w przezwyciężeniu neopozytywizmu miała filozofia analityczna rozwijana
w szkole lwowsko-warszawskiej, której twórcą był Kazimierz Twardowski, uczeń Brentany. Na
charakter tej szkoły wpłynął również projekt rozwijania polskiej matematyki, logiki i filozofii,
zaproponowany przez współtwórcę polskiej szkoły matematycznej – Zygmunta Janiszewskiego
oraz badania logiczne podstaw matematyki prowadzone przez Jana Śleszyńskiego, Jana
Łukasiewicza, Stanisława Leśniewskiego, Alfreda Tarskiego (i innych polskich logików). Nie
można też zapominać o uczonych działających poza nurtem głównych szkół naukowych okresu
międzywojennego, a których badania nad nauką są szczególnie cenne – chodzi o Leona Chwistka,
Ludwika Flecka czy matematyków – Witolda Wilkosza i Ottona Nikodyma. W tej pracy jedynie
sygnalizuję te kwestie.
Słowa kluczowe: filozofia analityczna, realizm krytyczny, neopozytywizm, polska szkoła logiki,
Kazimierz Twardowski, Karl Popper, Franz Brentano
ABSTRACT
The most important critical arguments against neo-positivism were put forward by two great
philosophical currents: critical realism (K. R. Popper) and analytical philosophy (G. E. Moore, B.
Russel, L. Wittgenstein). These currents had the same roots – the philosophy of Austrian thinker
Franz Brentano. I shall try to show that analytical philosophy built in Lvov-Warsaw School (the
creator of its was Kazimierz Twardowski, a disciple of Brentano) had the special meaning in
overcoming of neo-positivism. Apart from Twardowski’s method, the Zygmunt Janiszewski’s
project of building of polish mathematics, logic and philosophy as well as the logical researching
of mathematics foundations made by Jan Śleszyński, Jan Łukasiewicz, Stanisław Leśniewski,
Alfred Tarski (and other Polish logicians) had an influence on the nature of the school. We have
to remember on a few scholars working besides the current of the main scientific schools of
interwar period e.g. Leon Chwistek, Ludwik Fleck, Witold Wilkosz and Otto Nikodym. Their
achievements we can also rate to polish analytical philosophy. In the paper I only signal these
issues.
Key words: analytical philosophy, critical realism, neo-positivism, polish school of logic,
Kazimierz Twardowski, Karl Popper, Franz Brentano
60 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
WPROWADZENIE
Żyjemy w epoce, w której z jednej strony, króluje zbiurokratyzowana ideologia oświecenia,
pozytywizm i scjentyzmu (parametryzacja, scjencjometria), a z drugiej, rozlewa się w różnych
obszarach kultury, życia społecznego i refleksji naukowej postmodernizm, konstrukcjonizm i
poststrukturalizm. Słowa „dekonstrukcja”, „płynność” (rzeczywistości, wartości), „koniec”
(człowieka, historii, nauki) i „relatywizm” (prawdy, dobra) odmieniane są przez wszystkie
przypadki. Żyjemy w epoce zapośredniczonej, który do każdego określonego zjawiska, stanu
dopisuje przedrostek „post” czy „po”, zamykając tym samym możliwość pozytywnego spojrzenia
na człowieka, społeczeństwo i otaczający nas świat. Warto zauważyć, że negatywne elementy
zawarte w tak krytykowanej ideologii pozytywizmu i neopozytywizmu zostały już dawno
przezwyciężone, a pozytywne rozwiązania, ukazujące możliwość budowania nauki, w tym nauki
o człowieku, społeczeństwie, kulturze i samej nauce, zostały zaproponowane. Budowane są
współczesne koncepcje realizmu krytycznego, będące kontynuacją filozofii Bernarda Bolzano,
Franza Brentano, Karla Poppera, Imre Lakatosa i twórców filozofii analitycznej.
Podjęte w tej pracy refleksje nad krytyką neopozytywizmu, dokonaną jednak w duchu
uznawania wartości nauki i jej pozytywnego wpływu na człowieka i społeczeństwo, zostały
pobudzone koncepcją socjologiczną Margaret S. Archer. Buduje ona, idąc tropem realizmu
krytycznego K. Poppera oraz Roya Bhaskara, morfogenetyczną teorię rozwoju społecznego, przy
czym kluczowymi elementami jej koncepcji są pojęcia człowieczeństwa, sprawstwa oraz
stratyfikacji rzeczywistości społecznej. Jej podejście ma na celu przezwyciężenie ujęć
degradujących człowieka i uzależniających jego działania od struktur społecznych (według niej,
istota ludzka w swojej cielesności i emocjonalności jest zawsze uprzednia wobec istoty
społecznej). Stara się uniknąć podejść redukcjonistycznych, w których albo zakłada się, że
człowiek jest produktem społecznym (konflacja odgórna), albo traktuje życie społeczne jako
działania indywidualne ludzi, na których warunki społeczne nie oddziaływują (konflacja oddolna).
Wprowadza trzy porządki rzeczywistości: naturalny, praktyczny i społeczny (a właściwie cztery,
bo mamy jeszcze porządek transcendentny), które na siebie oddziaływują, ale nie w sposób
deterministyczny. Te porządki rzeczywistości muszą być jednak wewnętrznie (refleksja, dialog
wewnętrzny) przez jednostkę przepracowane, co ma doprowadzić do specyficznej dla danej
osoby ich konfiguracji. Oczywiście przepracowanie nie jest redukcją tych porządków, nie jest też
ich unifikacją, zachowuje ono ich względną autonomię i daje człowiekowi samopoznanie.
Te wskazane powyżej elementy koncepcji M. S. Archer są dla mnie szczególnie istotne
i starałem się odnaleźć ich ślady w wielkiej refleksji nad nauką K. Poppera i filozofów z polskiej
szkoły analitycznej z początku XX wieku. Tej refleksji towarzyszyła krytyka neopozytywizmu
i innych form redukcji nauki i aktywności naukowej człowieka.
GENEZA NEOPOZYTYWIZMU
Neopozytywizm był, z jednej strony, odpowiedzią na ogromny sukces nauk
matematyczno-przyrodniczych w czasach nowożytnych, a z drugiej, reakcją na rozwój
pokantowskich idealistycznych systemów filozoficznych, które, zasadniczo ignorując rozwój nauk
szczegółowych, budowały autonomiczną i totalną wizję świata i człowieka.
Neopozytywizm, zwany inaczej logicznym empiryzmem (lub Kołem Wiedeńskim),
rozwijał się głównie w Wiedniu (lecz również w Berlinie i Pradze) i stał się w dużej mierze
filozofią Europy Środkowej w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Był w pewnym
sensie kontynuacją pozytywizmu A. Comte’a oraz empiriokrytycyzmu E. Macha, jednak oprócz
61 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
fascynacji rozwojem nauk przyrodniczych (głównie fizyki), odnosił się do prób uściślenia wiedzy,
w oparciu o nowo powstałą logikę matematyczną. W szczególności inspiracją dla niego był
logicyzm stworzony przez G. Fregego, B. Russela i N. Whiteheada.
W programie neopozytywizmu podjęto próbę sprowadzenia całej wiedzy ludzkiej do tego,
co możemy otrzymać dzięki stosowaniu metod nauk empirycznych i formalnych, dyskredytując
przy tym inne metody poznawcze (krytyka metafizyki, teologii itp.). Warto pamiętać, że jedną
z najważniejszych przyczyn sukcesu nowożytnych nauk przyrodniczych była matematyzacja fizyki,
którą próbowano rozszerzyć na kolejne nauki szczegółowe. Jednak od początku XIX wieku miał
miejsce kryzys w podstawach matematyki (operowanie nieścisłymi pojęciami w analizie
matematycznej, w geometrii, problemy ze stosowaniem „nieskończonych” operacji itp.).
Rozpoczął się wówczas proces umacniania fundamentów matematyki, który doprowadził
do wygenerowania nowych matematycznych pojęć i całych teorii (geometrie nieeuklidesowe,
topologia, teoria grup, teoria mnogości, logika matematyczna). Teorie te wyjaśniły wiele starych
problemów filozoficznych i matematycznych. Okazało się jednak, że same zaczęły generować
nowe trudności i paradoksy. To jeszcze bardziej zintensyfikowało pracę nad badaniem podstaw,
doprowadziło do powstania nowych filozofii matematyki (platonizm Dedekinda, logicyzm
Fregego. Russela, formalizm Hilberta, konwencjonalizm Poincarego, konstruktywizm Brouwera)
i matematyzacji kolejnych obszarów wiedzy (teoria prawdopodobieństwa, teoria miary, teoria gier,
ekonomia matematyczna, statystyka).
Z jednej strony, miał więc miejsce sukces metody matematycznej w różnych obszarach
rzeczywistości, a z drugiej, pojawiły się trudności ze zbudowaniem trwałych podstaw dla samej
matematyki (tw. Gödla, antynomie logiczne, paradoksy teorii mnogości, w tym wynikające ze
stosowania pewnika wyboru i inne). Matematyka rozwijała się, w dużej mierze nie zważając na
odkrywane paradoksy i sprzeczności w jej podstawach. Paradoksalnie jednak dyskusje
filozoficzne w coraz mniejszym stopniu odnosiły się do kolejnych sukcesów matematyki,
a skoncentrowane były na trudnościach związanych z jej wcześniejszym okresem rozwoju.
Jednym z najciekawszych paradoksów samego neopozytywizmu jest to, że inspirowany
był w dużej mierze przez te koncepcje filozoficzne, w których próbowano budować wielkie
systemy filozoficzne, z uwzględnieniem osiągnięć nauk szczegółowych i w oparciu o logiczne
umacnianie podstaw (G. W. Leibniz, F. Brentano).
Sam neopozytywizm ciągle łagodził swoje założenia, chcąc utrzymać jednak główne
założenia, które nie dawały miejsca w naukach przyrodniczych i ich podstawach dla metafizyki
oraz innych nauk (poza logiką i matematyką). Te nieustanne modyfikacje doprowadziły do
generowania kolejnych sprzeczności i sprawiły, że pod koniec lat 60. niemal całkowicie stracił on
swoją poznawczą i eksplanacyjną atrakcyjność.
ŹRÓDŁA KRYTYKI NEOPOZYTYWIZMU
Najważniejsze argumenty krytyczne wobec neopozytywizmu1 miały miejsce ze strony
dwóch wielkich nurtów filozofii XX wieku: realizmu krytycznego (K. R. Popper) i filozofii
analitycznej (G. E. Moore, B. Russell, L. Wittgenstein). Wszystkie te nurty zresztą wyrastają
z tego samego pnia, tj. z filozofii austriackiego filozofa, Franza Brentany. Natomiast poglądy
L. Wittgensteina z pierwszego okresu jego twórczości stanowią kluczową inspirację dla
1
Chodzi mi jedynie o te koncepcje, które uznawały wartość nauk matematyczno-przyrodniczych i widziały możliwość i potrzebę badań podstaw tychże nauk.
62 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
neopozytywistów.
Będę starał się pokazać, że szczególne znaczenie w przezwyciężeniu neopozytywizmu
miała filozofia analityczna rozwijana w szkole lwowsko-warszawskiej, której twórcą był
Kazimierz Twardowski, uczeń Brentany. Na charakter tej szkoły wpłynął również projekt
rozwijania polskiej matematyki, logiki i filozofii, zaproponowany przez współtwórcę polskiej
szkoły matematycznej – Zygmunta Janiszewskiego oraz badania logiczne podstaw matematyki
prowadzone przez Jana Śleszyńskiego, Jana Łukasiewicza, Stanisława Leśniewskiego, Alfreda
Tarskiego (i innych polskich logików). Nie można też zapominać o uczonych działających poza
nurtem głównych szkół naukowych okresu międzywojennego, a których badania nad nauką są
szczególnie cenne – chodzi o Leona Chwistka, Ludwika Flecka czy matematyków – Witolda
Wilkosza i Ottona Nikodyma.
Logicy z warszawskiej szkoły wpłynęli też znacząco na światowe badania w zakresie logiki,
filozofii analitycznej oraz na analizy samego Poppera (uwzględnienie semantycznej koncepcji
prawdy, badania podstaw rachunku prawdopodobieństwa). Rozwojem polskiej logiki oraz
metodami uprawiania filozofii analitycznej w polskiej szkole było zafascynowanych wielu
uczonych, m.in. W. Quine, H. Scholz czy R. Carnap, który po zapoznaniu się z koncepcjami
wypracowanymi z polskiej szkole logicznej i filozoficznej zmodyfikował swoje poglądy. Willard
van Orman Quine, amerykański logik i filozof, przebywał na początku lat trzydziestych
w Warszawie i tu poznawał nowe teorie logiczne opracowane przez polskich logików, w tym
J. Łukasiewicza, S. Leśniewskiego, A Tarskiego, K. Ajdukiewicza i innych. W swojej znanej
autobiografii The Time of My Life opisuje udział w spotkaniach grupy warszawskich logików
i zauważa, że dzięki nim wszedł w obszar najważniejszych zagadnień logiki współczesnej, bo tam
właśnie wykuwały się nowe metody współczesnej logiki. Nauczył się, jak wykorzystywać
narzędzia logiki do uściślania podstaw filozofii, przy równoczesnym poważnym traktowaniu
analiz filozoficznych.
Polscy logicy i filozofowie analityczni ukazywali więc trzecią drogę refleksji nad naukami –
między neopozytywistycznym odrzucaniem filozofii a deprecjonowaniem nauki nowożytnej przez
różnego rodzaju nurty filozoficzne (egzystencjalizm, fenomenologia, filozofia życia itp.).
Zauważmy, że Koło Wiedeńskie postawiło bardzo mocną tezę filozoficzną, a więc bardzo
trudną do obronienia. Stawianie mocnych tez ma jednak głęboki sens naukowy – pozwala
określić granicę metody naukowej. Mimo odcinania się od metafizyki, pozytywizm logiczny
podjął się rozwiązania jednego z najważniejszych zagadnień filozofii – określenia charakteru
danych doświadczenia i dotarcie do danych źródłowych, na których nasze poznanie świata się
opiera. Drugim zagadnieniem było poszukiwanie języka, który będzie nadawał się w pełni do
poznania rzeczywistości i nie będzie generował pseudoproblemów, paradoksów i antynomii.
Uznali oni, że metody badawcze ówczesnej fizyki pozwalają na dotarcie do źródłowych
elementów świata, a badając odkrywane przez nią fakty, docieramy do natury rzeczywistości –
dlatego wszystkie nauki winny być budowane na wzór fizyki. I jedynie język matematyczno-
logiczny, który stosuje właśnie fizyka, pozwala na bezpieczne wyciąganie wniosków i rozbudowę
wiedzy bez ryzyka popadnięcia w sprzeczności i generowania zbędnych lub szkodliwych
problemów językowych.
Przyjrzyjmy się teraz, co doprowadziło do sytuacji, że język nauk matematyczno-
fizycznych uzyskał tak wysoki status poznawczy i zaczął (przynajmniej w interpretacji
pozytywistów) wypierać inne sposoby opisu i poznawania świata. Jaka zmiana dokonała się
w nauce nowożytnej w stosunku do poprzedniego okresu jej rozwoju, w szczególności, jak
63 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
zmieniło się miejsce fizyki pośród innych nauk szczegółowych?
Najpierw jednak zmienił się na początku czasów nowożytnych status matematyki.
W matematyce uprawianej w starożytnej Grecji teorie i modele matematyczne konstruowane były
po to, aby wyjaśniać obserwowane zjawiska i „ocalać ich racjonalność”. Dlatego dla Greków nie
było sprzeczności między modelem heliocentrycznym i geocentrycznym. Każdy z nich wyjaśniał
odpowiednie zjawiska, będąc siłą rzeczy znacznym uproszczeniem poznawanej rzeczywistości.
Przykładowo Arystarch – twórca koncepcji heliocentrycznej – pokazywał, że w jego modelu
również możliwe jest zobaczenie, w jaki sposób „kręci się świat”, gdy unieruchomimy Ziemię.
Wówczas model ukazuje ruchy Słońca i planet, tak jak postrzegamy je z Ziemi [Russo, 2005: 97-
105]. Również rozumienie słowa „hipoteza” uległo w czasach nowożytnych zmianie. Starożytni
Grecy rozumieli ją jako podstawę wyjaśniania zjawisk. Nie był potrzebny jej dowód w oparciu
o dane doświadczalne. Przyrodoznawstwo nowożytne przyjmuje, że hipotezy są wzięte
z rzeczywistości, nie są konstrukcją intelektualną. Dlatego pojawia się newtonowskie „hipotez nie
wymyślam” jako polemika ze starożytnym sposobem uprawiania nauki. Nastąpiło fundamentalne
odwrócenie relacji między światem myśli a światem pozaumysłowym – u Greków teoria (w tym
hipotezy) służyły do usprawiedliwiania i wyjaśniania świata (zmysłowego), natomiast w czasach
nowożytnych myślenie i teoria domagały się usprawiedliwienia (udowodnienia, potwierdzenia,
zweryfikowania) przez rzeczywistość. Hipoteza tym samym staje się wypowiedzią domagającą się
dowodu fizycznego – nie wystarczy dowód matematyczny. Dobrym przykładem jest hipoteza
względności ruchu, która służyła w starożytności do tłumaczenia różnych zjawisk fizycznych. Po
Galileuszu i Newtonie ona sama stała się „problemem” – domagała się wyjaśniania poprzez
eksperymenty i potwierdzające je fakty doświadczalne.
Prawda w starożytności była po stronie doświadczanej rzeczywistości, a nie
konstruowanego modelu. Wszelka próba podważania wiarygodności zmysłów poprzez naukowe
teorie byłaby naukowym nadużyciem i błędem. Konstrukcje naukowe nic nie dodają do
rzeczywistości, tylko ją uzasadniają i wpisują się w nią. W ten sposób nauka buduje swoją
autonomię i odnajduje podobieństwo budowanych przez siebie struktur do realnego świata.
Okazuje się bowiem elementem tego świata, którego w żaden sposób nie jest w stanie wyczerpać.
W czasach nowożytnych matematyka stała się językiem porozumienia się z przyrodą
i w pewnym sensie jej konstrukcje zastępują świat zmysłowych doświadczeń. Po powstaniu
odpowiedniego matematycznego modelu wystarczy w ramach jego struktur dokonywać obliczeń,
przewidywań i opisu obserwowanych zjawisk. Nawet samo dostrzeżenie zjawisk nie jest możliwe
poza strukturami matematyki (najbardziej spektakularnymi przykładami są mechanika kwantowa
oraz kosmologia). Ten schemat metodologiczny uprawiania nauki mógł wzbudzić swoistą
pogardę do świata zjawisk (do którego docieramy przy pomocy potocznego doświadczenia)
z jednej strony, a z drugiej – do całego spectrum pozanaukowych doświadczeń rzeczywistości
(metafizycznych, religijnych itp.) Reakcją na tę uzurpację nauk matematyczno-przyrodniczych był
idealizm niemiecki oraz dalsze koncepcje idealistyczne (Maine de Biran, S. Kierkegaard, A.
Schopenhauer, F. Nietzsche i inni). Filozofie te pokazywały inne wymiary rzeczywistości, równie
ważne (a nawet w ich mniemaniu ważniejsze) od tych, które dawały nauki przyrodnicze.
Otwierały się nowe obszary kultury i nowe problemy badawcze. Jest to czas rodzenia się metody
współczesnych nauk humanistycznych i powstawania wielu szczegółowych nauk
humanistycznych i społecznych, które pokazywały wagę badań nad człowiekiem,
społeczeństwem i kulturą (psychologia, pedagogika, antropologia, socjologia itd.).
Szczególne miejsce w zrozumieniu nowożytnej nauki mają trzy wielkie
64 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
dziewiętnastowieczne próby syntezy nauk, z równoczesnym dowartościowaniem filozofii i nauk
matematyczno-przyrodniczych: chodzi o przedsięwzięcie B. Bolzano (1781–1848), J. M. Hoene-
Wrońskiego (1776–1853) oraz F. Brentano (1838–1917). Wyjątkowe znaczenie ma też projekt
niemieckiego matematyka B. Riemanna, który wyznaczył rozwój matematyki i fizyki na kolejne
lata. Do problemów postawionych przez Riemanna nawiązywali również matematycy polscy.
Warto podkreślić, że w projekcie Riemanna filozoficzne dociekania mają kluczowe znaczenie
w poznawaniu świata [Wójcik, 2007: 57–74].
PARADOKSALNOŚĆ ROZWOJU NAUK MATEMATYCZNO-PRZYRODNICZYCH
Rozwój nowożytnej nauki wygenerował cały szereg paradoksów, które dotyczyły
konkretnych problemów technicznych związanych z podstawami matematyki i fizyki (np.
zagadnienie ciągłości, granicy, wielkości nieskończenie małych, zbiorów nieskończonych, relacji
między masą bezwładnościową a grawitacyjną, problem czasu, przestrzeni i ruchu absolutnego),
jak również samej istoty nauki.
Nauka w dużej mierze wymusiła rozwój społeczny, poprzez postęp techniczny rozbudziła
apetyt na likwidację biedy i nierówności społecznych (deklaracje filozofów i ideologów
oświecenia). Okazało się jednak, że nauka nie była w stanie (i nie chciała) podjąć wyzwań
związanych z przemianami społecznymi mającymi miejsce na przełomie XVIII i XIX wieku,
a wywołanymi w dużej mierze rewolucją przemysłową. Gwałtownie rozwijający się nowy świat
przerósł możliwości percepcji przeciętnego człowieka i wymknął się również jego zdolnościom
organizacyjnym. Zaczął narastać obszar biedy, wzrósł „szum informacyjny” (nadmiar informacji,
rozwój nowych mediów, sposobów komunikacji itp.) Szczególnie bolesne okazało się
nienadążanie rozwoju moralnego za rozwojem technicznym – wspaniałość dzieł nauki uśpiła
czujność i wrażliwość moralną i nastąpiło wyzwolenie się najgorszych instynktów ludzkich,
grążące pogrążeniem się w barbarzyństwie i pierwotnym chaosie przedcywilizacyjnym (rewolucje,
wojny światowe, totalitaryzm, dyskryminacja, różne postaci ludobójstwa). Pojawiła się
konieczność przypominania człowiekowi o podstawowych wartościach, na których fundowana
jest cywilizacja, relacje z drugim człowiekiem i światem przyrody.
Z całego szeregu krytycznych uwag myślicieli XX wieku spójrzmy przykładowo na
argumenty H. Bergsona przeciwko „mentalności naukowej”. W „Ewolucji twórczej” Bergson
analizuje, między innymi, stosunek nauki do rzeczywistości. Zauważa, że od czasów greckich
nauka odrywa się od opisywanej przez siebie rzeczywistości. „Nauka, pojmowana jako system
pojęć, będzie rzeczywistsza niż rzeczywistość zmysłowa. Będzie wcześniejsza od wiedzy ludzkiej,
która tylko ją sylabizuje litera po literze, wcześniejsza też od rzeczy, które nieudolnie próbują ją
naśladować. (…) Do istoty nauki należy bowiem posługiwanie się znakami, którymi zastępuje ona
przedmioty same. (...) Aby myśleć ruch, trzeba wysiłku ducha, odnawianego bez przerwy. Znaki
są na to, aby nas uwolnić z tego wysiłku, zastępując ruchomą ciągłość rzeczy przez sztuczne jej
odtworzenie, które jest jej równoważne w praktyce i ma tę wyższość, że można się nim
posługiwać bez trudu” [Bergson 2004: 260]. W końcu nauka doprowadza do sytuacji, gdy
przestajemy widzieć rzeczywistość, traktując ją w końcu jako nicość. Jednak rzeczywistość nie
dała się „zagadać“ znakami i symbolami – w końcu objawiła okrutną prawdę o kondycji
społecznej i moralnej człowieka. To wywyższanie nauki w jej czysto abstrakcyjnym czy
technicznym wymiarze sprawia, że odrywając się od rzeczywistości i od samego człowieka, staje
się w końcu antyludzka.
W tym klimacie pogardy dla zjawisk i samej rzeczywistości mogło się pojawić pytanie
65 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
o racjonalność samej nauki. Mogłoby się wydawać, że nauka, jako wytwór człowieka i jego
rozumu, jest racjonalna z definicji. Jednak teorie naukowe stają się dla ogromnej większości ludzi
niezrozumiałe, są często poza zasięgiem ich możliwości rozumienia. Dane teorie i koncepcje
naukowe są zrozumiałe tylko dla wąskiej grupy specjalistów z danej dziedziny. A to, że są przez
nich zrozumiałe można stwierdzić jedynie w oparciu o ich deklaracje i efekty zastosowania tych
teorii. Społeczeństwo może jedynie zaufać, że praca uczonych ma sens – efekty ich pracy mogą
przyjść dopiero dużo później, a w przypadku nauk humanistycznych trudno jest często wskazać
wymierne i jednoznaczne efekty (oddziaływanie tych nauk jest bowiem „całościowe”, wpływa na
myślenie poszczególnych jednostek, całych grup społecznych, przemienia obszar kultury
w sposób często bezpośrednio niezauważalny). Wszelkim próbom mierzenia efektów działalności
naukowej za pomocą jednoznacznych kryteriów wymyka się to, co rzeczywiście ważnego dzieje
się w naukach. Różnorodne więc próby uchwycenia racjonalności i znaczenia badań naukowych
za pomocą metod zewnętrznych wobec nauki prowadzą do działań irracjonalnych. Jedynym
sposobem wydaje się spojrzenie na naukę poprzez jej dzieje i pokazanie, że mimo różnych
perturbacji realizuje ona cały czas ten sam ideał naukowy. W celu poznawania tego ideału należy
badać fakty historyczne (odkrycia naukowe, uzasadnienia, pojęcia) i zależności między nimi,
a równocześnie poprzez analizę logiczną teorii odkrywać sferę aktualnie obowiązujących
argumentów i uzasadnień. Można wychwycić z dziejów nauki te elementy, które pozwalają na
racjonalną rekonstrukcję i interpretację tych dziejów. Te elementy związane są z matematyką –
okazują się one „nieredukowalne” ani do logiki, ani do konstrukcji mentalnych, ani do faktów
empirycznych. Do takich elementów można zaliczyć: pojęcie grupy, zbioru nieskończonego,
indukcji matematycznej czy zasadę najmniejszego działania. Badając dzieje nauki, widzimy
obecność tych elementów w procesie rozwoju nauki oraz jak ich stosowanie w procesie
odkrywania i uzasadniania faktów naukowych kształtowało i kształtuje intuicję pozaempiryczną,
pozalogiczną i pozakulturową.
REALIZM KRYTYCZNY POPPERA A NEOPOZYTYWIZM
Karl R. Popper na początku swojej działalności związany był z neopozytywistami, jednak
po zapoznaniu się z semantyczną koncepcją prawdy A. Tarskiego i innymi osiągnięciami
warszawskiej szkoły logicznej, zasadniczo modyfikuje swoje poglądy, aż staje się twardym
krytykiem neopozytywizmu. Dla zrozumienia tej krytyki dokonanej przez Poppera ważny jest tzw.
problem Hume’a. Na początku rozwoju nauki nowożytnej metoda indukcji została uznana za
główną metodę, pozwalającą otrzymywać ogólne, uniwersalne prawdy (prawa przyrody jako
uogólnienia otrzymane indukcyjnie z doświadczenia empirycznego). Dopiero Hume zauważył, że
w przypadku zasady indukcji nie możemy wskazać metody jej uzasadnienia – nie może mieć
empirycznego uzasadnienia, gdyż inaczej otrzymalibyśmy „błędne koło”; nie może być również
zasadą czysto aprioryczną, gdyż odwołuje się jednak do empirii. Ten dylemat nazwany został
„problemem indukcji Hume’a”. Jakie jest więc uprawomocnienie zasady indukcji? Hume chce
uniknąć uzasadnienia jej w oparciu o siłę nawyku i przyzwyczajenia, a takie uzasadnienie wydaje
się jedynie możliwym. Szuka jej więc w naturze człowieka i w konsekwencji poszukiwanie racji
dla zasady indukcji w nierozdzielny sposób łączy z próbą zrozumienia i określenia ludzkiej natury.
Dla Hume’a zasada indukcji jest częścią mechanizmu, w ramach którego człowiek wchodzi
w kontakt poznawczy ze światem i tworzy wiedzę. Zasadę indukcji można by nazwać rodzajem
66 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
intuicji poznawczej charakteryzującej gatunek ludzki2.
Problem Hume’a starają się rozwiązać filozofowie późniejszego okresu, poczynając od
filozofów oświecenia, poprzez Kanta, Comte’a, Poincarégo aż po Poppera. Ten ostatni dokonał
podsumowania toczącej się od dłuższego czasu dyskusji i, unikając psychologizmu czy
biologizmu, z jednej strony, a konwencjonalizmu z drugiej, wskazał rozwiązanie powyższego
problemu. Szuka trzeciej drogi, aby zrozumieć, w jaki sposób potencjalnie nieskończona
odległość między rzeczywistością poznawaną (składającą się ze szczegółowych faktów) a wiedzą
zawierającą ogólne prawa „skraca się” do skończonej liczby kroków. W czym tkwi siła
umożliwiająca połączenie umysłu człowieka i świata pozazmysłowego3?
Popper zauważa, że naturalną potrzebą gatunku ludzkiego jest stawianie problemów,
hipotez, przewidywań i poszukiwanie rozwiązań. Sformułowana naukowa hipoteza musi siłą
rzeczy wykraczać poza doświadczenie, poza istniejącą wiedzę. Główny ciężar i wartość hipotezy
spoczywa na intelekcie oraz strukturach matematycznych. Musi on wznieść się ponad istniejącą
rzeczywistość, ponad świat aktualnie dostępnych faktów i ukazać istotnie nowe elementy świata.
Czy formułując hipotezy, umysł opisuje swoje własne struktury, czy zgaduje niedostrzegalne na
razie struktury świata, które w formie niejawnej zostawiły swój ślad w umyśle, czy w końcu
rozpoczyna proces „wpisywania” tychże hipotez w rzeczywistość pozazmysłową?
Każda z tych odpowiedzi wprowadza nas w innego rodzaju epistemologię. Zamierzeniem
Poppera jest jednak budować filozofię nauki ponad różnorodnymi epistemologiami. To
transcendowanie konkretnych koncepcji epistemologicznych nie jest jednak ich odrzuceniem.
Wysuwając śmiałe hipotezy, musimy korzystać z różnych rozwiązań teoriopoznawczych (tak
filozoficznych, jak i stricte naukowych), aby nasza możliwość widzenia świata była dostatecznie
bogata.
Ten mechanizm najlepiej wyjaśnia koncepcja Popperowskiego „trzeciego świata”, który
ma zawierać teoretyczne systemy, problemy i sytuacje problemowe, krytyczne argumenty, stany
dyskusji i krytycznych argumentów oraz zawartość wszystkich książek, czasopism i bibliotek.
Trzeci świat przenosi nas w inną rzeczywistość i ukazuje nową epistemologię – epistemologię bez
poznającego podmiotu. Ten trzeci świat jest obiektywny, posiada swoje własne prawa rozwoju,
swoją logikę i czas, w którym sytuacje problemowe rodzą się, dojrzewają i wchodzą ewentualnie
w kontakt ze świadomością czy światem materialnym. Żaden uczony nie może z góry dekretować,
które elementy trzeciego świata są lepsze, a które gorsze – dopiero ich wzajemne interakcje
pokazują znaczenie i owocność poszczególnych teorii, struktur, postawionych problemów
i rozwiązań.
A ponadto najważniejsza jest wyobraźnia, która pozwala świadomości wejść w kontakt
z trzecim światem. Uczony rozpoczyna swoją pracę nie od obserwowania faktów, lecz od
dostrzeżenia problemu, postawienia hipotezy i ubrania jej w odpowiednią strukturę
matematyczną. Dopiero taki umysł, który wytworzył odpowiednio wiele struktur teoretycznych,
jest w stanie dostrzec fakty i je badać. Ten proces nazywa Popper dedukcyjnym testowaniem
teorii – wnioski dedukcyjnie wyprowadzane z hipotez są konfrontowane z odsłanianą
rzeczywistością. Jednak ta „rzeczywistość” oraz jej stopień realności i obiektywności są zależne
od czynników subiektywnych i konwencjonalnych. Falsyfikacja czy koroboracja hipotez dokonuje
2
Kant, idąc tym tropem, zauważył, że aby zrozumieć naukę (wytwór człowieka), trzeba najpierw zrozumieć naturę człowieka. Filozofią pierwszą powinna więc stać się antropologia. 3
Te analizy dokonane są głównie w oparciu o trzy prace Poppera: Logika odkrycia naukowego, Epistemologia bez poznającego podmiotu oraz Nauka: domysły i refutacje.
67 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
się nie poprzez konfrontację z czystymi faktami (gdyż takowych nie ma), lecz jest koherencyjnym
uzgodnieniem różnych wniosków i założeń. Jeśli powstaje spójna i niesprzeczna konstrukcja, to
wtedy hipoteza umacnia swoją pozycję – nie ulega sfalsyfikowaniu, staje się coraz bardziej
wiarygodna i zbliża się do prawdy.
Już na tym pierwszym etapie budowy teorii naukowej możemy mówić o jej prawdziwości.
Prawda nie jest jednak cechą przysługującą pojedynczej hipotezie. To cała teoria (układ
różnorodnych hipotez, przewidywań, oczekiwań, modeli matematycznych, wniosków) zbliża się
do prawdy lub od niej oddala.
Po tym pierwszym, formalnym etapie budowy teorii naukowej, gdy powstaje spójna
budowla wolna od sprzeczności, następuje etap kolejny. Dochodzi wtedy do rozdzielenia części
empirycznej i logicznej teorii. Zostają wyodrębnione zdania bazowe, jako empiryczne, które będą
poddawane bezpośredniej konfrontacji z doświadczeniem. Równocześnie zostaje wyodrębniona
struktura logiczna teorii. Ten podział na część aprioryczną i empiryczną dokonywany jest
w sposób konwencjonalny, przy czym aksjomatyzacja teorii odgrywa w tym procesie kluczową
rolę. Od tej pory część uznana za aprioryczną jest szczególnie chroniona i oczywiście nie można
już podważać jej prawdziwości bez odrzucenia całej teorii.
Dopiero tak przygotowana teoria jest konfrontowana z innymi istniejącymi do tej pory.
Aby zostać uznaną za lepszą, musi stanowić postęp teoretyczny, tzn. wyjaśniać te zjawiska, które
dotychczasowe teorie były w stanie wyjaśnić, lecz ponadto powinna wyjaśniać wcześniejsze
anomalie i problemy.
Przede wszystkim jednak nowa teoria powinna zawierać więcej treści empirycznej, czyli
więcej przewidywać. W sposób dedukcyjny z teorii można wyprowadzić fakty i nowe zjawiska. Ta
teoria wygrywa, która ma większą moc predykcyjną, czyli, jeśli jest postępowa empirycznie.
Ostatecznie teoria musi zmierzyć się z „doświadczeniem empirycznym” – jest to
testowanie teorii. Z dobrej teorii jesteśmy w stanie wyprowadzić empiryczne konsekwencje.
Dopiero na tym etapie rozwoju teorii możemy mówić w sensie ścisłym mówić o koroboracji,
czyli o potwierdzaniu jej prawdziwości i uwiarygodnianiu. Następuje to wtedy, gdy z teorii można
wyprowadzić nowe predykcje niemożliwe do wyprowadzenie ze starej. Najbardziej wartościowe
są te predykcje, które wydają się najmniej prawdopodobne i jak najbardziej zaskakujące. Chodzi
więc w konsekwencji o powstanie takich teorii, które maksymalnie dużo zakazują.
Ukazanie fałszywości konkluzji wyprowadzonych z teorii jest jednoznaczne z jej logiczną
falsyfikacją, jednak teoria nie jest od razu odrzucana. Dopóki nie pojawi się teoria nowa i lepsza,
to aktualnie uznawana teoria jest niezagrożona. Doświadczenie nie jest więc w stanie tak łatwo
obalić istniejącej teorii. Wynika to między innymi z tego, że nie jest ono niezależne od teorii.
Teoria nie jest zdeterminowana przez doświadczenie, gdyż kontakt między teorią
i „rzeczywistością” jest jednokierunkowy, czyli jedynie od teorii do rzeczywistości. Nie można
wskazać drogi od rzeczywistości do teorii, gdyż doświadczenie nie wskazuje, która część teorii jest
fałszywa, falsyfikuje jedynie predykcje wyprowadzane z teorii. Po eksperymentach falsyfikujących
wiemy tylko tyle, że z teorią nie wszystko jest w porządku (trzeba dokonać pewnych korekt lub
ewentualnie ją odrzucić). Konfrontacja ostateczna może więc mieć miejsce tylko z inną teorią,
która generuje ten sam materiał empiryczny. Nie ma „gołych” faktów, wszystko obciążone jest
teoretycznie.
To, co charakteryzuje naukę w jej rozwoju, to ciągły krytycyzm. Istnieje potencjalnie
nieskończona ilość teorii opisujących i wyjaśniających obserwowany świat zjawisk. Teorie, które
spełniają podstawowe kryteria racjonalności i spójności, zaczynają ze sobą konkurować. Duch
68 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
krytycyzmu jest podstawowym kryterium określającym wartość nauki. Teoria naukowa nigdy nie
może być ostatecznie zweryfikowana, musi być zawsze podatna na falsyfikacje, czyli
falsyfikowalna. Teoria niefalsyfikowalna zerwałaby swój kontakt z rzeczywistością, a przez to
straciłaby moc wyjaśniającą i predykcyjną. I jedynie w przypadku teorii falsyfikowalnych możemy
mówić o ich prawdziwości lub fałszywości, gdyż jakiekolwiek kryterium prawdy (oczywiście
w ramach korespondencyjnej teorii prawdy) jest możliwe, gdy istnieje związek teorii
z rzeczywistością. Jeśli teoria wytrwa w ogniu krytyk i wygra w rywalizacji z innymi teoriami, to
tym samym zostaje potwierdzona i wiemy, że zbliża się do prawdy.
Docieramy do punktu, w którym koncepcja Poppera wydaje się być sprzeczna w sobie.
Teoria zwycięska, potwierdzając swoją moc wyjaśniającą i predykcyjną, rozszerza tym samym
swój obszar styku z rzeczywistością, zwiększa liczbę swoich potencjalnych falsyfikatorów i staje
się tym samym mniej prawdopodobna. Jednak to właśnie wtedy teoria przybliża się do prawdy,
staje się bardziej wiarygodna. Wynika z tego, że im teoria jest mniej prawdopodobna, tym jest
bliższa prawdy.
Ten pozorny paradoks ukazuje istotę koncepcji Poppera, a jego rozwiązanie zawiera
zarazem kluczowy argument przeciwko pozytywizmowi. Empiryzm logiczny zakłada, że każde
sensowne zdanie możemy sprowadzić do zdań lub terminów, które odnoszą się bezpośrednio do
doświadczenia. Są też w konstrukcji nauki obecne struktury i zdania (aprioryczne – matematyki
i logiki), które nie odnoszą się do faktów, ale są niezbędne przy budowaniu i analizie zdań
empirycznych. W falsyfikacjonizmie Poppera, dzięki maksymalnej ogólności i zarazem ostrości
równań matematycznych, możliwy jest szeroki kontakt teorii z rzeczywistością i odrzucanie
błędnych hipotez naukowych. To matematyczna postać praw fizyki sprawia, że odnoszą się one
do świata empirycznego. W swojej ogólnej formie prawa fizyki zdają się nie potrzebować
matematyki, dopiero gdy chcemy potwierdzić ich prawdziwość, musimy przeprowadzać proces
dedukcji, obliczeń i interpretacji, a do tego niezbędna jest matematyka. Matematyka więc
umożliwia kontakt teorii fizycznej z rzeczywistością i sprawia, że fizyka nie staje się jedynie czystą
spekulacją (w pełni widać to w przypadku fizyki współczesnej, np. mechaniki kwantowej).
Należy więc strukturom matematycznym przypisać kluczową (a może i wyłączną) rolę nie
tylko w falsyfikowalności teorii fizycznej, ale i we wszystkich jej kontaktach z rzeczywistością
pozaumysłową. Zauważmy, że idea dedukcjonizmu Poppera powoduje włączenie w struktury
matematyki tak praw fizyki, jak i zdań bazowych (z praw fizyki przy pomocy dedukcji, będącej
„domeną” matematyki, docieramy do zdań bazowych w sposób matematyczny). Słynne
rozwiązanie problemu indukcji Hume’a przez Poppera opiera się więc na zastąpieniu indukcji
(fizycznej) przez dedukcję (matematyczną) – filozoficzny ,,smak’’ tej idei tkwi w paradoksalnym
odwróceniu roli matematyki i fizyki. Matematyka i jej metody stanowią podstawę empirycznej
falsyfikacji (dzięki matematyce otrzymujemy ogólne prawa fizyki), natomiast sama „czysta” fizyka
jest oddzielona od rzeczywistości empirycznej. Już w tym argumencie zawiera się mocne
uderzenie w neopozytywizm (i w jego fizykalizm).
Sądzę jednak, że istota popperowskiego ,,odwrócenia’’ jest nieco głębsza. Według
Poppera, z ogólnych hipotez fizycznych wyprowadzamy w ramach danych modeli
matematycznych konkretne wnioski, które wchodzą w konflikt ze zdaniami bazowymi (są to
zdania przyjęte jednak konwencjonalnie), co sprawia, że pierwotna hipoteza stopniowo oczyszcza
się z fałszywych interpretacji i zmierza w kierunku prawdy o świecie. Obalalność teorii zależy
w dużej mierze od doboru zdań bazowych, jest więc w jakimś sensie sprawą konwencji.
Natomiast zbliżanie się do prawdy musi być siłą rzeczy od konwencji niezależne, a dokonuje się
69 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
za sprawą matematyki. Dzięki rozbudowie aparatu matematycznego możemy przeprowadzić
więcej, bardziej precyzyjnych eksperymentów i wyeliminować teorie błędne. Oczywiście
popperowskie odwrócenie (indukcji i dedukcji) nie jest i nie może być pełne. Rzeczywistość nie
jest bowiem wynikiem dedukcji z ogólnych praw, dzięki narzędziom matematycznym. Jest ona
bogatsza od wszelkich struktur teoretycznych. Dlatego, aby adekwatnie badać świat, potrzebna
jest refleksja maksymalnie bogata, niewykluczająca rozważań filozoficznych, metod
pozamatematycznych, również wykraczających poza aktualny paradygmat nauki.
Jak zauważa, badania Kurta Gödla, Alfreda Tarskiego doprowadziły do odrzucenia nie
tylko logicyzmu, ale również innych koncepcji redukcjonistycznych w filozofii matematyki i nauk
przyrodniczych. Matematyki nie tylko nie można sprowadzić do logiki, ale wyniki otrzymane za
pomocą metod matematycznych (posługujących się często intuicją matematyczną) mogą
korygować intuicję logiczną i rozwój logiki. W przypadku bardziej złożonych systemów trudno
jest udowodnić, że są one wolne od sprzeczności. Zasadniczo teorie matematyczne są niezupełne,
tzn. zawsze pojawią się zdania, których prawdziwości (ani fałszywości) nie można udowodnić
w oparciu o narzędzia danej teorii. Nie jest to jednak argument przeciwko prawdzie, lecz
przeciwko próbom zamknięcia jej w ustalonych teoriach. Są bowiem takie zdania danego systemu,
które możemy udowodnić w jego ramach; są też takie, o których nie dowiemy się, czy są
prawdziwe (czy fałszywe); są też i takie, o których wiemy, że są prawdziwe, ale nie możemy tego
udowodnić w danym języku (potrzebna jest bogatsza teoria lub inne metody). Przykładowo Paul
Cohen wykazał, że hipoteza continuum nie da się udowodnić, ani obalić za pomocą
obowiązujących założeń i metod teorii mnogości, natomiast Abraham Robinson pokazał, że
pojęcie „nieskończenie małej” może być przywrócone do matematyki (należy tylko odpowiednio
wzbogacić narzędzia logiczne teorii matematycznej). Te przykłady pokazują, jak wzajemnie
intuicje matematyczne i logiczne się uzupełniają i korygują, umożliwiając rozwój danych teorii.
Sam G. Cantor w ramach swojej teorii mnogości odrzucił pojęcie wielkości nieskończenie małej,
a intuicja logiczna i badania logiczne Robinsona pozwoliły przywrócić ją do matematyki;
analogicznie „krytyka Gödla opierała się na jego matematycznej intuicji, na matematycznej
wyobraźni, która wprawdzie była jego przewodnikiem, ale której nigdy nie traktował jako
autorytetu: musiała ona zawsze oprzeć się na weryfikacji dokonanej za pomocą racjonalnej,
krytyczno-dyskursywnej metody” [Popper, 1997a: 76].
Chciałem zwrócić uwagę na jeszcze jedną kluczową kwestię związaną z metodą
hipotetyczno-dedukcyjną Poppera. To odrzucenie indukcjonizmu jako teorii obowiązującej
w budowie i uzasadnianiu nauk przyrodniczych jest zarazem częściowym przywróceniem
starożytnej metody uprawiania nauki. Stawiamy śmiałe hipotezy, idee, budujemy teorie, za
pomocą których staramy się zrozumieć rzeczywistość. Oczywiście doświadczenie może te teorie
zmodyfikować, czy nawet w końcu odrzucić. My jednak nie uzależniamy tych idei od
doświadczenia empirycznego czy odpowiedniego rozwoju technicznych narzędzi pomiarowych.
„Często twierdzi się, że historia odkryć naukowych zależy od czysto technicznych wynalazków
nowych przyrządów. Ja zaś sądzę, że historia nauki jest w istocie historią idei. Soczewki
powiększające znano już od dawna, zanim u Galileusza zrodził się pomysł zastosowania ich
w lunecie astronomicznej” [77–78]. W całej popperowskiej koncepcji nauki (w tym rozumienia
świata i człowieka) mamy wyraźny opór wobec prób sprowadzenia jednego obszaru
rzeczywistości do innego. Na przykład Popper nie uznaje uzależnienia losów człowieka i jego
działań od obiektywnych praw dziejów, praw biologii, praw społecznych; ale również sprzeciwia
się lekceważeniu obiektywności tych praw. Dlatego przychyla się do teorii ewolucji, w której
70 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
głównym mechanizmem rozwoju jest „dobór organiczny”, a więc wpływ form indywidualnego
zachowania na filogenezę. To znaczenie indywidualnej inicjatywy organizmów w teorii ewolucji.
Ta teoria jest wykorzystana do wyjaśnienia zjawisk społecznych i rozwoju społecznego, jak
również zachowania i funkcjonowania człowieka. „Na wszystkich trzech poziomach, jakie
rozpatruję – na poziomie genetycznym, na poziomie zachowania i na poziomie nauki – działamy
z pomocą struktur dziedzicznych przekazywanych w drodze instrukcji, kodem genetycznym bądź
przez tradycję. Na wszystkich trzech poziomach nowe struktury i nowe instrukcje powstają dzięki
próbnym zmianom płynącym z wewnątrz struktury, w wyniku tymczasowych prób podanych
doborowi naturalnemu i usuwaniu błędów” [Popper, 1997b: 17].
Krytyka Poppera nie tylko odnosi się do neopozytywizmu (i różnych form scjentyzmu),
lecz również dotyczy współczesnych form walki z pojęciem prawdy, obiektywności oraz
indywidualności. Jak widać z tych analiz, zwolennicy popperowskiej metodologii, koncepcji nauki,
społeczeństwa i kultury idą pod prąd współczesnych nurtów postmodernistycznych
i konstrukcjonistycznych.
POLSKA FILOZOFIA ANALITYCZNA
Spójrzmy teraz dokładniej na główne cechy charakteryzujące polską filozofię analityczną.
Była ona w ścisłej relacji z filozofią krytyczną oraz analizą logiczną. Umiała też czerpać z różnych
źródeł związanych z rozwojem nauk szczegółowych i nowych nurtów filozoficznych.
Podejmowała badania podstaw nauki i formalizacji (w tym aksjomatyzacji i matematyzacji)
różnorodnych obszarów wiedzy.
Polska filozofia analityczna miała swoją specyfikę. Z jednej strony, nawiązywała do
odkryć w matematyce i fizyki XIX i początku XX wieku, które uważała za kluczowe dla dalszego
rozwoju cywilizacji. Jednak tych osiągnięć nie absolutyzowała jak czyniła filozofia pozytywizmu
czy neopozytywizmu. Widziała potrzebę poważnego namysłu filozoficznego nad naukami, jednak
była przeciwna dokonywaniu syntezy wiedzy ludzkiej. Taka synteza nie była wówczas możliwa,
gdyż nauka wkroczyła w bardzo intensywny okres rozwoju i trudno było przewidzieć, co zostanie
jeszcze odkryte i w jakim kierunku pójdzie ten rozwój. Należało skoncentrować się na badaniach
stricte naukowych, szczególnie w zakresie matematyki, logiki matematycznej oraz fizyki
teoretycznej i oddzielić te badania od niekompetentnej ingerencji filozofii, która (nieświadoma
nowej metody naukowej) może zablokować postęp nauk szczegółowych. Aby uniknąć tych
zagrożeń, należy w większym stopniu rozbudzić zainteresowania nauką w szerszych kręgach
społeczeństwa i w umiejętny sposób wprowadzić elementy nowych nauk do systemu
edukacyjnego.
Kolejnym punktem charakterystycznym było poważne traktowanie problemów i dociekań
filozoficznych. Uważano je za ważne dla rozwoju nauki i podjęto działania mające na celu
doprecyzowanie problemów i uściślenie analiz podejmowanych w filozofii za pomocą narzędzi
logicznych. Poddawano takiej analizie pojęcia przyczynowości, niesprzeczności,
prawdopodobieństwa, prawdy, dyskursu, relacji i wiele innych. Doprowadziło to do powstania
nowych koncepcji i teorii logicznych, m.in. semantycznej teorii prawdy, logik wielowartościowych
i modalnych, teorii zbiorów kolektywnych, logiki dyskursu.
Również kluczowe było przywiązywanie dużej wagi do badań dziejów nauki. Zauważono,
że wiele osiągnięć filozofii i nauki z poprzednich okresów ma znaczenie dla współczesnej nauki.
Tym samym ukazywano ciągłość rozwoju wiedzy. Szczególne znaczenie mają prace z historii
logiki J. Śleszyńskiego, J. Łukasiewicza, T. Kotarbińskiego, T. Czeżowskiego, J. Salamuchy.
71 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Polska filozofia analityczna miała ponadto ścisły związek z osiągnięciami warszawskiej
szkoły logicznej i warszawskiej szkoły matematycznej (szczególnie ważne były badania w zakresie
teorii mnogości). Wyniki tam otrzymane wzmacniały lub modyfikowały argumenty filozoficzne.
Mimo istnienia precyzyjnych metod badawczych w logice i matematyce nie istniała ścisła granica
między filozofią a tymi naukami. Miało miejsce ich twórcze przenikanie się.
Logika matematyczna, która stała się podstawowym narzędziem analiz i badań w filozofii
i w innych naukach, była traktowana jako dyscyplina metodologicznie autonomiczna. Wszelkie
próby redukcjonistyczne były odrzucane, chociaż na pewnym etapie badań miały miejsce takie
techniczne eksperymenty. Logika ta wchodziła na nowe obszary wiedzy, starając się ukazać ich
logiczny fundament i strukturę. Rozwijające się nauki szczegółowe były uwzględnianie przy
rozbudowie narzędzi logicznych.
Logicy polscy łączyli w swoich badaniach kilka tradycji naukowych. Nawiązywali do
tradycji i całego nurtu logiki Arystotelesa, jak również Fregego, Leibniza, badań algebraizacji
logiki Peirce’a, Schrödera i Couturata oraz koncepcji Russella i Whiteheada, gdzie logika
(matematyczna) miała stać się podstawą, na której cała matematyka miała być zbudowana
(logicyzacja matematyki).
Bardzo mocno podkreślany był fakt otwartości procedur logicznych. Żadnej analizy
logicznej nie można sprowadzić do sztywnych i raz na zawsze ustalonych procedur, gdyż wolna
twórczość jest niezbywalną cechą nauki. W rozumieniu twórców tej szkoły nauki nie może
wyczerpać ani prawda, ani ogólność praw naukowych, ani znaczenie praktyczne nauki, ani
pragnienie wiedzy, ani siła uzasadniania i dowodzenia, ani tworzenie pojęć i hipotez, ani nawet
logiczne rozumowanie. Jak zauważa J. Łukasiewicz, „celem nauki jest budowanie syntez
zaspakajających ogólnoludzkie potrzeby intelektualne” [Łukasiewicz, 1961: 74].
U podstaw tego rozwoju polskiej logiki i zarazem filozofii analitycznej możemy odnaleźć
dwóch wielkich polskich filozofów i logików: K. Twardowskiego i J. Śleszyńskiego. Kazimierz
Twardowski (1866–1938) był uczniem austrackich filozofów – F. Brentano i A. Meinonga.
Stworzył we Lwowi1e, na początku XX wieku, środowisko filozofów i psychologów, którym
zaszczepił zamiłowanie do badań logicznych. Ukazał wartość badań podstaw nauki (w tym
matematyki) w duchu B. Bolzano (zachęcał do czytania prac tego filozofa i matematyka
i odwołował się do pracy „Wissenschaftslehre” z roku 1837, w której znajdują się podwaliny
współczesnej logiki) i wprowadzał do swoich wykładów, już pod koniec XIX wieku, elementy
logiki matematycznej. Wielu studentów i uczonych z innych dyscyplin naukowych uczęszczało na
jego wykłady, natomiast część jego uczniów zajęła się z czasem logiką, przeważnie nie porzucając
filozofii. Grupa uczonych „zarażonych” logiką i filozofią analityczną, działała później w różnych
miejscach Polski, głównie w Warszawie (tzw. szkoła lwowsko-warszawska, w tym J. Łukasiewicz,
S. Leśniewski, K. Ajdukiewicz, T. Kotarbiński, T. Czeżowski). Twardowski wierzył głęboko
w uniwersalność zasad logiki, z czym niekoniecznie zgadzali się jego uczniowie.
Jan Śleszyński (1854–1931) był jednym z pionierów logiki matematycznej w Rosji i Polsce.
Wykształcenie (matematyczne) zdobył w Rosji, a w latach 1800–1882 studiował w Berlinie pod
kierunkiem K. Weierstrassa, L. Kroneckera i E. E. Kummera. W latach 1882–1909 pracował na
Uniwersytecie Odeskim, a od roku 1911 na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Już od
czasów odeskich datuje się jego zainteresowanie logiką i logiczną analizą podstaw matematyki.
Wówczas przetłumaczył na język rosyjski L'Algèbre de la logique L. Couturata, a przez kilka lat
prowadził seminarium, gdzie, między innymi, badane były metodami logicznymi podstawy
geometrii. Impulsem do tych badań było powstanie geometrii nieeuklidesowych, a celem
72 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
wypracowanie spójnego systemu pojęć i aksjomatów dla geometrii. Od 1911 do 1924 prowadził
w Krakowie wykłady z logiki matematycznej, analizy matematycznej, teorii wyznaczników,
rachunku prawdopodobieństwa i teorii dowodu oraz współuczestniczył w budowaniu polskiego
środowiska naukowego. Szczególne znaczenie ma dwutomowa „Teoria dowodu” (1925), wykład
„O logice tradycyjnej” wygłoszony 29 listopada 1917 r. na posiedzeniu Towarzystwa
Filozoficznego w Krakowie, jak również teksy „O znaczeniu logiki dla matematyki” oraz
„Rozwój pojęć nieskończonościowych, zamieszczone w Poradniku dla samouków w 1923”.
W „Teorii dowodu” pokazuje swoją metodę badań logicznych i historii logiki. Pokazuje
na przykładzie analizy historycznej logiki Arystotelesa i jej oddziaływania na innych uczonych, jak
logika może przyczyniać się do dokonywania odkryć w matematyce. Między innymi wyjaśnia, jak
idea sylogizmu Arystotelesa pomogła Newtonowi i Leibnizowi w dokonaniu ich odkryć. To
właśnie analiza logiczna pozwala na dostrzeżenie luk w pozornie oczywistych dowodach i tym
samym prowadzi do nowych odkryć. W zachowanych rękopisach znajduje się wiele analiz
ówczesnych prac matematycznych i logicznych, m.in. prac S. Zaremby i S. Leśniewskiego. To
dzięki Śleszyńskiemu logiką matematyczną zainteresowali się matematycy A. Hoborski,
W. Wilkosz i O. Nikodym. Jego metoda badań historycznych oraz rekonstrukcji dowodów
matematycznych była realizowana w szkole J. Łukasiewicza.
Natomiast Jan Łukasiewicz (1872–1956) może być uznany za najwybitniejszego polskiego
logika (uczeń K. Twardowskiego). Potrafił na swoich wykładach zainteresować logiką studentów
z różnych kierunków studiów. Jego język był precyzyjny, zwięzły i w sposób zrozumiały
przedstawiał nawet najtrudniejsze zagadnienia. Jego pogląd, że nauczanie logiki powinno być
elementem ogólnego wykształcenia, został wprowadzony w życie (między innymi dzięki jego
zaangażowaniu). Stworzył w Warszawie silną naukową szkołę logiki, do której można zaliczyć tak
wybitnych uczonych, jak: Alfreda Tarskiego, Adolfa Lindenbauma, Stanisława Jaśkowskiego,
Jerzego Słupeckiego, Mordechaja Wajsberga czy Bolesława Sobocińskiego.
Łukasiewicz był jednym z twórców logiki matematycznej, a zarazem historykiem logiki,
który pokazał, że logika Arystotelesa, stoicka i średniowieczna jest elementem logiki współczesnej.
„W istocie rzeczy nie ma dwóch logik: logiki matematycznej i logiki filozoficznej, istnieje tylko
jedna logika stworzona jeszcze przez Arystotelesa, uzupełniona przez starożytną szkołę Stoików,
uprawiana, nieraz bardzo subtelnie, przez logików średniowiecznych, i tę właśnie logikę rozwija
logika matematyczna” [Łukasiewicz, 1929: 14]. Pokazał też, jak wykorzystywać narzędzia logiki w
badaniach podstaw nauk empirycznych i matematyki. Jedną z ważniejszych prac jest Die logischen
Grundlagen der Wahrscheinlichkeitsrechnung z 1913, która bada logiczne podstawy teorii
prawdopodobieństwa. Badał, stosując analizę logiczną, zasadę niesprzeczności, zasadę
wyłączonego środka, zasadę przyczynowości, ideę prawdopodobieństwa i inne podstawowe
kategorie filozoficzne. Doprowadziły go te badania do stworzenia logiki trójwartościowej
i podjęcia prac nad logikami wielowartościowymi i modalnymi [Łukasiewicz, 1920: 170–171; 1930:
51–77; 1922/23: 92–93]. Poprzez konstrukcje logik wielowartościowych został otwarty potężny,
nowy obszar badań, porównywalny do odkrycia geometrii nieeuklidesowych. Prowadził badania
metateoretyczne nad logiką i strukturą teorii naukowych (rozpoczął badania nad systemami
aksjomatyczni-dedukcyjnymi). Między innymi w pracy Untersuchungen über den Aussagenkalkül (1930,
wspólna z A. Tarskim) udowodnił, że wszystkie logiki wielowartościowe są niesprzeczne
i niezupełne. Podejmuje również badania stosunku logiki matematycznej do filozofii. Uzasadniał,
że logika nie jest filozofią, lecz samodzielną nauką (nie jest też częścią matematyki), która może
mieć różne interpretacje filozoficzne (tak nominalistyczne, jak i realistyczne czy idealistyczne).
73 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Polemizował tym samym z poglądami, które starały się wepchnąć logikę w ustalony (najczęściej
skrajnie nominalistyczny) nurt filozofii. Uważał też, że logika musi być nieustannie
konfrontowana z doświadczeniem, a w żadnym wypadku nie może go zastąpić. Nie można
mieszać różnych porządków rzeczywistości, jednak muszą one pozostawać ze sobą w ciągłej
i twórczej relacji. „Logikę wraz z matematyką można by porównać do misternej sieci, którą
zarzucamy w niezmierzoną toń zjawisk, by wyławiać z niej perły syntez naukowych. (…) W skład
tych syntez wchodzą sądy prawdziwe o faktach; one głównie wzbudzają potrzeby intelektualne.
To są elementy rekonstrukcyjne. Ale do syntez należą i sądy twórcze; one zaspakajają potrzeby
intelektualne. To są elementy konstrukcyjne. Elementy jedne i drugie jednoczą się w całość dzięki
logicznym stosunkom wynikania” [Łukasiewicz, 1961: 73–75].
Jednym z uczniów i zarazem współtwórcą warszawskiej szkoły logicznej był Alfred Tarski
(1901–1983). To w dużej mierze dzięki niemu szkoła stała się rozpoznawalna w świecie i uzyskała
status głównego ośrodka badań w zakresie logiki (matematycznej). Był bardzo aktywny
w nawiązywaniu międzynarodowych kontaktów, brał udział w konferencjach matematycznych
i filozoficznych. To dzięki niemu wiedeńska szkoła pozytywizmu logicznego nawiązała kontakt
z warszawską szkołą logiczną, uznając jej osiągnięcia, i złagodziła swoje pierwotne radykalne
poglądy o całkowitym wyrzuceniu filozofii z nauk przyrodniczych (wizyty Tarskiego w Wiedniu
w 1930 i 1935).
Poddał analizie podstawy teorii mnogości (między innymi miejsce pewnika wyboru w jej
aksjomatyce), podstawy geometrii, prowadził badania w zakresie metamatematyki (definicja
„systemu logicznego” i „konsekwencji logicznej”, metoda eliminacji kwantyfikatorów,
rozstrzygalność systemów) i podał wiele ciekawych, również z filozoficznego punktu widzenia,
wyników (twierdzenie, wraz z Banachem, o paradoksalnym rozkładzie kuli). Szczególną sławę
przyniosły mu badania logiczne nad korespondencyjną definicją prawdy i paradoksem kłamcy,
które zaowocowały sformułowaniem semantycznej definicji prawdy („Pojęcie prawdy w językach
nauk dedukcyjnych”, 1933) i rozróżnieniem między pojęciami „dowodliwości” oraz
„prawdziwości” (zauważył, że generalnie pojęcia prawdy nie można zastąpić pojęciem dowodu).
Swoje badania rozwija od 1939 r. w USA w Berkeley, gdzie tworzy słynną na cały świat szkołę
logiczną.
Stanisław Leśniewski (1886–1939) badając logiczne podstawy matematyki, buduje
oryginalną logikę, aby uniknąć paradoksu Russela (zbiór zbiorów, które nie są swoimi
elementami). Logika ta obejmuje teorię nazw (ontologia), rachunek zdań (protetyka) i teorię
mnogości (mereologia). Jest to teoria zbiorów kolektywnych, konkurencyjna wobec teorii
mnogości Cantora. Dawała ona szanse na uniknięcie antynomii, do których prowadziła
cantorowska teoria mnogości i, jak pokazują badania współczesne, pozwala wyeliminować (po
pewnych modyfikacjach) trudności interpretacyjne mechaniki kwantowej związane
z identycznością obiektów kwantowych i przekazem informacji (dzięki nowemu rozumieniu
relacji między obiektami) [Obojska 2013].
Badania Leśniewskiego były rozwijane przez jego uczniów: Jerzego Słupeckiego
(w Polsce), Bolesława Sobocińskiego (w USA) i Czesława Lejewskiego (we Włoszech).
Wykształcili oni wielu uczniów i stworzyli znaczące środowiska naukowe.
Warto na zakończenie zwrócić uwagę na kolejny element charakterystyczny dla polskiej
szkoły analitycznej, a był nim pluralizm filozoficzny i światopoglądowy. Na seminariach,
spotkaniach i w dyskusjach przenikały się poglądy, ukazywane i uwzględniane były aktualne
wyniki i odkrycia naukowe, co dawało efekt synergii i pozwalało tworzyć rzeczywiście
74 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
nowatorskie koncepcje.
BIBLIOGRAFIA
Bergson H. (2004), Ewolucja twórcza, tł. F. Znaniecki, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków.
Łukasiewicz J. (1920), O logice trójwartościowej, „Ruch Filozoficzny” V.
Łukasiewicz J. (1922/23), Interpretacja liczbowa teorii zdań, „Ruch Filozoficzny” VII.
Łukasiewicz J. (1929), Elementy logiki matematycznej, Warszawa.
Łukasiewicz J. (1930), Philosophische Bemerkungen zu mehrwertigen Systemen des Aussagenkalküls,
„Comptes Rendus de la Société des Sciences” 23.
Łukasiewicz J. (1961), O twórczości w nauce, w: Z zagadnień logiki i filozofii, PWN, Warszawa.
Obojska L. (2013), U źródeł zbiorów kolektywnych. O mereologii nieantysymetrycznej, Siedlce.
Popper K. R. (1997b), Mit schematu pojęciowego. W obronie nauki i racjonalności, Warszawa.
Popper K. R. (1997a), W poszukiwaniu lepszego świata, Warszawa.
Russo L. (2005), Zapomniana rewolucja, Kania I. - tł., Kraków.
Wójcik W. (2007), Bernarda Riemanna projekt nowej filozofii, „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki”
R. 52, nr 2.
75 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Arkadiusz Jabłoński Instytut Socjologii
KUL
KRYTYCYZM POPPERA JAKO PODSTAWA SOCJOLOGICZNYCH BADAŃ CYWILIZACYJNEGO ROZWOJU SPOŁECZEŃSTW
Popper’s criticism as a foundation of sociological research on societies’ civilizational
development
ABSTRAKT
W artykule tym przedstawiam metodę prób i błędów Karla R. Poppera w trzech różnych
sposobach interpretacji. Interpretacje te wyznaczają różne logiki widzenia mechanizmów
rozwoju wiedzy w ramach schematu prób i błędów. Zgodnie z najbardziej wpływowymi
interpretacjami, można potraktować metodę prób i błędów, po pierwsze, jako epistemologiczną
analizę reguł uzasadnienia naukowego, po drugie, jako ewolucjonistyczne ujmowanie praw
przystosowania i selekcji, a po trzecie, jako krytycystyczną analizę wytworów wiedzy. Dwie
pierwsze interpretacje wpisują się w namysł metodologiczny i metateoretyczny nad naturą wiedzy,
trzecie stanowi podstawę socjologicznej analizy wiedzy.
Słowa kluczowe: Karl Popper, Margaret Archer, wiedza, socjologia wiedzy
ABSTRACT
In this article I present Karl R. Poppper’s method of trial and error in the three different ways of
interpretation. These interpretations determine different kinds of logic of seeing the mechanisms
of knowledge development within the formula of trial and error. According to the most
influential interpretations, one can treat the method of trial and error firstly as an epistemological
analysis of the rules of scientific justification; secondly, as an evolutionist perspective on the laws
of adaptation and selection, and, thirdly, as a criticistic analysis of the products of knowledge.
The first two interpretations have become part of the methodological and meta-theoretical
reflection on the nature of knowledge; the third as a basis of sociological analysis of knowledge.
Key words: Karl Popper, Margaret Archer, knowledge, sociology of knowledge
W zależności od przyjętego epistemologicznego/metodologicznego punktu widzenia
można dokonywać nawet znacząco odmiennych interpretacji koncepcji wiedzy/nauki
K. R. Poppera. Autor ten, nie dbając o precyzję znaczeniową używanych przez siebie terminów,
unikał rozstrzygnięć systemowych, a zarazem podejmował rozważania nad całą gamą problemów
(filozofii, nauki, poznania, techniki, edukacji, życia społecznego, polityki, itd.). W literaturze
przedmiotu wskazywano na różnorodność, a często i nieprzystawalność do siebie tez z kolejnych
etapów rozwoju koncepcji Poppera – np. logicyzm i konwencjonalizm w filozofii nauki; jedność
metodologiczną nauk i indywidualizm metodologiczny w naukach społecznych;
antyindukcjonizm i falsyfikacja za pomocą zdań bazowych w metodologii; liberalizm
(socjaldemokratyczny lub konserwatywny) w filozofii politycznej i pozytywizm w naukach
społecznych [Chmielewski, 1995]. Gdy odejdziemy jednak od patrzenia na jego dorobek
76 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
z perspektywy rozstrzygnięć teoretycznych i metateoretycznych, a za najważniejsze uznamy
problemy moralne i cywilizacyjne, to myśl Poppera ukazuje zaskakująca jednorodność [Williams,
1989]. Autor „Wiedzy obiektywnej” nie zadawalał się nigdy prostym opisem zjawisk w ujęciu
strukturalno-przestrzennym, ale dążył do uchwycenia dynamiczno-temporalnego mechanizmu
zmian gwarantujących sukces ewolucyjny człowieczeństwa [Jabłoński, 2006].
W koncepcji Poppera najbardziej ogólną formułą, przedstawiającą mechanizmy rozwoju
cywilizacyjnego, gwarantowanego krytycznie pojmowaną wiedzą, jest metoda prób i eliminacji
błędów. Słowo metoda nie ma tu technicznego znaczenia w ramach konkretnej dyscypliny
naukowej, ale jest określeniem warunków poznania na wzór kartezjańskiego metodycznego
wątpienia czy kantowskiej krytyki rozumu. Służy ona schematycznemu ujęciu mechanizmu
rozwoju wiedzy w procesie napięcia i sprzężenia zwrotnego między problemami, których próbne
rozwiązania poddane są krytycznej dyskusji, a nowymi problemami, które w wyniku tego
powstają. Popper zapisał metodę prób i eliminacji błędów za pomocą czteroczłonowego
schematu:
„P1 → PT → EB → P2
‘P1’ oznacza tu problem wyjściowy. Może to być problem praktyczny bądź teoretyczny.
’PT’ to próbna teoria, którą formułujemy po to, by ów problem rozwiązać.
‘EB’ oznacza proces eliminowania błędów za pomocą krytycznych sprawdzianów albo
krytycznej dyskusji.
‘P2’ oznacza natomiast problemy, do których ostatecznie dochodzimy – problemy, które
wyłaniają się ze sprawdzianów i dyskusji” (Popper, 1998: 22; 1997: 178).
Odwołując się do tego schematu, można przedstawić trzy różne sposoby interpretacji
metody prób i błędów jako podstawy rozumienia mechanizmów rozwoju wiedzy. Interpretacje te
w zależności od tego wyznaczają różne logiki widzenia mechanizmów rozwoju wiedzy
w ramach schematu prób i błędów. Zgodnie z najbardziej wpływowymi interpretacjami, można
potraktować metodę prób i błędów, po pierwsze, jako epistemologiczną analizę reguł
uzasadnienia naukowego, po drugie, ewolucjonistyczne ujmowanie praw przystosowania
i selekcji, a po trzecie, jako krytycystyczną analizę wytworów wiedzy. Dwie pierwsze interpretacje
wpisują się w namysł metodologiczny i metateoretyczny nad naturą wiedzy, trzecie jest
propozycją namysłu nad cywilizacyjnymi gwarancjami dochodzenia do wiedzy prawdziwej.
Interpretacja metodologiczna teorii rozwoju wiedzy stawia akcent na krytyczną dyskusję,
analizując techniczne mechanizmy falsyfikacji pod kątem możliwości spełniania przez nie funkcji
uniwersalnych kategorii demarkacji między nauką i pseudonauką.
„P1 → PT → EB → P2
Ograniczając konsekwencje takiej interpretacji metody czterech kroków, do rozumienia
natury nauk społecznych, podkreśla się brak możliwości spełnienia przez te nauki warunków
falsyfikowalności. Koncepcja rozwoju wiedzy oparta na takiej interpretacji mechanizmu prób
i eliminacji błędów staje się częścią ogólniejszego sporu ideowego [Kaniowski, 1990: 55]. Na
posiedzeniu Niemieckiego Towarzystwa Socjologicznego w Tybindze w 1961 r. Popper wygłosił
referat „Logika nauk społecznych”, na który koreferatem odpowiedział Adorno. Wywołana tą
konfrontacją dyskusja dotyczyła statusu socjologii w kontekście naturalistycznego
i antynaturalistycznego rozumienia nauki, a bardziej szczegółowo – możliwości uprawiania
socjologii wolnej od sądów wartościujących. Umownie zostało to nazwane „sporem
o pozytywizm w socjologii”, w którym dążono do ukazania stanowiska metodologicznego
77 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Poppera jako „zabójczego” dla socjologii zwolennika neopozytywizmu [Albert, 1970: 267–305;
Wallisch-Prinz, 1981: 6–11; Lenk, 1995: 116–119]. Polemikę z tezami Poppera toczyła się w
atmosferze ideologicznych oskarżeń o ich programowy antymarksizm. Dwie jego najważniejsze
prace socjologiczne Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie oraz Nędza historycyzmu uznano za zasłony
dymne służące usprawiedliwieniu porządku kapitalistycznego [Cornforth, 1968]. Wskazywano, jak
pod przykrywką obiektywności naukowej Popper prowadzi grę, reprezentując interesy różnych
form władzy. W koncepcji falsyfikacjonizmu odkryto źródło instrumentalnego sprowadzania
racjonalności do dominujących dziedzin nauki, co traktowane było jako sankcjonowanie
porządku principiów kapitalistycznego porządku społecznego.
Do przebiegu dyskusji w Tybindze i jej następstw nawiązuje Popper bezpośrednio
w wykładzie „Rozum czy rewolucja?” [Popper, 1997: 76–90; 1970: 252–262]. Wyjaśnia tam
nieporozumienia, które doprowadziły w literaturze przedmiotu do włączenia jego twierdzeń
w nurt pozytywistycznego uprawiania socjologii, zwłaszcza za sprawą książki Der Positivismusstreit
in der deutschen Soziologie [Adorno i inni. red. 1970, tłum ang.; Adorno i inni red., 1976]: „Nigdzie w
tej dość długiej książce nie zajęto się poważnie moimi dwudziestoma siedmioma tezami, choćby
jedną z nich, pomyślanymi przeze mnie tak, by wszcząć dyskusję (do czego w końcu doszło),
choć tu i ówdzie wymienia się jakieś fragmenty z mojego wystąpienia, na ogół poza kontekstem,
dla zilustrowania mojego »pozytywizmu«. Moje wystąpienie zostało ponadto ukryte w środku
książki, bez związku z początkiem i końcem. Żaden czytelnik nie może dostrzec, a żaden
recenzent zrozumieć, dlaczego zostało ono włączone do książki (w jej kontekście muszę je uznać
za zupełnie niezadowalające), nikt nie może też zauważyć, że jest ono nieujawnionym tematem
całej książki. Żaden czytelnik nie domyśliłby się więc, a żaden recenzent nie domyślił się tego,
o co – jak podejrzewam – tu chodzi. Chodzi mianowicie o to, że moi oponenci po prostu nie
wiedzą, jak racjonalnie skrytykować moje dwadzieścia siedem tez. Potrafili oni jedynie ochrzcić
mnie mianem »pozytywisty« (nadając tym samym niechcący ogromnie mylącą nazwę sporowi,
w którym nie wystąpił ani jeden »pozytywista«). A dokonawszy tego, utopili mój krótki tekst
i pierwotną kwestię sporną w oceanie słów, które uznaję za częściowo tylko zrozumiałe. Mamy
więc sytuację, w której główną kwestią książki stało się wysunięte przez Adorno i Habermasa
oskarżenie, że metodologia takiego jak Popper »pozytywisty« zmusza go do obrony politycznego
status quo” [Popper, 1997: 79–80]. Popper opisuje szczegółowo sposób potraktowania jego tez,
który uważał za rodzaj uniku w dyskusji, czyli uchylenia się od poddania krytyce własnych
twierdzeń w konfrontacji z jego twierdzeniami. Zwraca uwagę na to, że adwersarze nie tyle mają
odmienne stanowiska i poglądy, ale tak formułują swoje tezy, aby nie poddawały się one
konfrontacji z innymi tezami, a tym bardziej nie poddawały się sprawdzianowi prawdziwości.
Można wręcz mówić o wciągnięciu Poppera w pułapkę dyskusji, w której on nigdy realnie nie
uczestniczył [Suarez-Iniguez, 1992: 89–100]. Zastosowany zabieg ugruntował jednak w socjologii
pozycję Poppera jako dogmatycznego pozytywisty unikającego dyskusji, a przejawem tego miało
być traktowanie innych argumentów jako niemerytorycznych i nienaukowych [Mokrzycki, 1980:
61–62].
Popper nie uskarżał się na wynikające z siły autorytetu Szkoły Frankfurckiej, błędne
utrwalenie jego pozycji pogrobowca pozytywizmu w socjologii. W sposób natomiast nieco
sarkastyczny ujawnił mechanizmy działania tych, którzy się tego dopuszczają, polegające na
ucieczce od krytyki, czynionej zresztą pod sztandarem myślenia krytycznego. Oskarżanie o ukryte
źródła argumentacji i obronę porządku kapitalistycznego było bowiem zabiegiem ucieczki od
krytyki własnych twierdzeń i propozycji, a swoją siłę czerpało z ujawnienia domniemanego wroga
78 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
zmiany starego porządku. Traktując wiarę w rozum i postęp technologiczny za wyraz ideologii
kapitalistycznej i mieszczańskiej, podtrzymującej fałszywą świadomość [Szacki, 2002: 527–530;
Bernstein, 1995: 10–34], proponowano, aby wiedza na temat społeczeństwa opierała się: (1) na
ujawnianiu i rozpraszaniu fałszywej świadomości kształtowanej dzięki iluzjom ideologicznym,
które stoją u podstaw legitymizacji porządku społecznego niezgodnego z ludzkimi potrzebami;
(2) na podważaniu płaskiego empiryzmu ograniczającego teorię społeczną do opisu pojedynczych
faktów i niszczącego całościowy obraz ujawniający ukrytą istotę rzeczywistości społecznej; (3) na
osiąganiu przez społeczeństwo samowiedzy dzięki teorii kształtującej praktykę społeczną
i wykraczającej poza program uzasadniania wiedzy o faktach niezależnych od wartości; (4) na
negacji autorytetu i tradycji scjentystycznej i pozytywistycznej w naukach społecznych na rzecz
nowego typu wiedzy niesystemowej i dyskursywnej [Szacki 2002: 525–526]. Taki styl uprawiania
socjologii, którego podstawą jest podważanie sensu jej naukowości na rzecz krytycznej
identyfikacji różnych grup interesu kryjących się pod tym roszczeniem, stanowi podstawę
niektórych jej wersji postmodernistycznych, genderowych, dyskursywnych1
czy studiów
kulturowych2.
Interpretacja metodologiczna schematu prób i błędów jako tworzenia warunków dyskusji
i debaty pozwalającej falsyfikować błędne i fałszywe rozwiązania problemów, spotkała się na
gruncie socjologii z oskarżeniem o zbyt rygorystyczne wymogi stawiane naukom społecznym.
„A faktem jest – stwierdza Popper – że moja teoria społeczna (faworyzująca stopniowe
i fragmentaryczne reformy, których przebieg mamy kontrolować, porównując krytycznie rezultaty
oczekiwane z osiągniętymi) kontrastuje z moją teorią metody, która okazuje się teorią rewolucji
naukowej i intelektualnej” [Popper, 1997: 80]. Popper sugeruje zatem istnienie programowej
różnicy między jego rewolucyjnymi zaleceniami dotyczącymi rozwoju nauki jako wiedzy
teoretycznej, a cząstkowymi i ewolucyjnymi wskazaniami, dotyczącymi socjologii jako wiedzy
praktycznej.
Wątki te podejmuje kolejna z interpretacji metody prób i błędów, nazwana umownie
ewolucjonistyczną, która skupiła się na próbnej teorii, jako formie ochrony gatunku przed
popełnianiem błędów zagrażających jego istnieniu. Schemat czterech kroków traktowany jest
wtedy jako zapis sposobów zdobywania wiedzy zapewniającej przetrwanie najlepiej
dostosowanym do wymogów środowiska.
„P1 → PT → EB → P2
Epistemologia ewolucyjna Poppera zestawiana jest na gruncie nauk społecznych
z rozpowszechnioną w ekonomii klasycznej koncepcją ładu samorzutnego. Jej najbardziej
prominentny przedstawiciel F. von Hayek w ramach ładu samorzutnego odróżnia endogenny,
wewnętrzny, a zarazem niesterowalny stan równowagi, od stanu równowagi egzogennego,
zapewnianego przez czynniki zewnętrzne. Według tej koncepcji zachodzenie niezamierzonych
skutków świadomych działań ludzkich w postaci choćby regulacji cenowych, nie mogłoby się
ukształtować w wyniku celowych projektów, a możliwe jest jedynie jako efekt procesów
adaptacyjnych wynikłych z eliminacji nieudanych prób rozwiązywania problemów3.
1
Chodzi zwłaszcza o Krytyczną Analizę Dyskursu, a nie o różne techniki analizy dyskursu, które są metodą analizy tekstów, stanowiącą ciekawą propozycję dla jak najbardziej naukowo pojmowanej socjologii. 2
Culture Studies bazujące na neomarksistowskim przekonaniu o dominacji fałszywej świadomości kulturowej podtrzymywanej przez równe ośrodki kontroli i władzy. 3 „Koncepcja ładu samorzutnego zawiera [...] tezę o koordynacji działań w wyniku ich zorientowania na działania innych, przy założeniu zrelatywizowanej do celów jednostkowych (niekoniecznie w pełni uświadomionych)
79 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Formuła ładu samorzutnego, w ujęciu Hayeka podważa w dużym stopniu wartość
refleksji naukowej w kształtowaniu porządku społecznego. Na tym tle doszło do sporu między
Hayekiem i Popperem, który dotyczył koncepcji inżynierii społecznej [Popper, 1993 t. 1: 309-310
przyp. 4]. Hayek uznaje reguły zmian ewolucyjnych jako kryteria praktycznego działania, które
nie dają się uzupełniać teoretycznymi zasadami racjonalności kierującymi procesami społecznymi.
Naturalne procesy mogą być rozpoznawane i mogą ujawniać swoją pozytywną siłę jedynie
w praktyce, jeżeli nie będą zakłócane teoretycznymi pomysłami zmian społecznych, nie mającymi
zakorzenia w tradycji i zastanych instytucjach społecznych. Hayek traktuje zakorzenione
w tradycji i instytucjach reguły postępowania jako naturalne przyczyny rozwoju procesów
społecznych zgodnie z wymogami ewolucji. Popper natomiast uznaje wiedzę zawartą w tradycji
i instytucjach za skutki radzenia sobie ludzi z problemami w zmieniających się sytuacjach,
chroniące ich w zmaganiach o przetrwanie. Tworzy projekty sprawdzania racjonalności ludzkich
wytworów, polegające na ujawnianiu wszelkich sposobów zamazywania napięć między
problemami osłabiające funkcje ochronną wiedzy. Innymi słowy Hayek protestuje przeciw
inżynierii społecznej, gdyż patrzy na ewolucję od strony przyczyn i nie chce zakłócania jej
niesterowalnych reguł przez wiedzę, która wprowadza własne normy zmieniające zasady życia
społecznego wykraczające poza gwarantowane przez tradycję interesy i wartości jednostkowe.
Z tej perspektywy wiedza teoretyczna oparta na racjonalizmie oświeceniowym ma negatywny
wpływ na zmiany społeczne, jeżeli jest stosowana z pozycji wykraczających poza perspektywę
osiągania przez jednostkę osobistego sukcesu. Popper natomiast akceptuje cząstkową inżynierię
społeczną gdyż patrzy na ewolucję od strony skutków, skupia się na rezultatach zmagań
człowieka ze światem, na wytworach, których logika jest egzosomatycznym wytworem ewolucji,
ale daje człowiekowi możliwości kontroli rzeczywistości i odkrywania rozwiązań właściwych
w danych sytuacjach problemowych.
Brak zgody między dwoma wiedeńczykami, co do sposobu traktowania nauk
społecznych, nie dotyczy rzeczy najważniejszej, jaką jest kwestia właściwie używanego rozumu
przez człowieka, „który rozpoznaje własne ograniczenia i sam, pouczany przez rozum (itself taught
by reason), stawia czoło konsekwencjom zdumiewającego faktu, odkrytego przez ekonomię
i biologię, że ład powstały bez projektu może znacznie przewyższyć plany, które ludzie tworzą
w sposób świadomy” [Hayek, 2004:14]. Zgodnie z ujęciem Hayeka, rozum to zdolność do
samoograniczeń, które między innymi wytwarzają nieformalne reguły obowiązujące
w powstających spontanicznie organizacjach. Podobnie Popper wskazuje za Sokratesem na
znaczenie świadomości własnych ograniczeń i intelektualnej skromności tych, „którzy wiedzą, jak
często błądzą i jak bardzo, nawet w tej swojej wiedzy, są zależni od innych. Jest to przekonanie,
że nie możemy oczekiwać od rozumu zbyt dużo; że argument rzadko rozstrzyga problem, choć
i ograniczonej (niepełnej, pośredniej nie zawsze zwerbalizowanej) wiedzy o tych działaniach, a także jak to ujmuje John Gray:
1. tezę o prymacie wiedzy niezwerbalizowanej lub praktycznej; 2. tezę o nieplanowanym powstaniu instytucji społecznych, w tym także reguł postępowania, w wyniku
działań ludzi, czyli tzw. tezę o działaniu ‘niewidzialnej ręki’; 3. tezę o naturalnej selekcji konkurencyjnych tradycji (reguł postępowania, czyli generalnie instytucji
społecznych, i reguł percepcji); i związaną z nią ściśle
4. tezę o ewolucji kulturowej przez selekcję naturalną tradycji; ponadto, jak sądzimy, daje się wyróżnić [...]
5. teza o optymalizującym charakterze procesu ewolucji kulturowej” (Kuniński, 1999: 147-148; zob. Hayek, 1998: 89-104; Gray, 1986: 21-55).
80 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
jest jedyną drogą, po której możemy się posuwać – nie po to, żeby widzieć jasno, lecz żeby
widzieć jaśniej niż przedtem” [Popper, 1993 t. 2: 239].
Stanowiska te zbliża ostatni sposób interpretacji metody prób i błędów, jako schematu
badań krytycyzmu twierdzeń i postulatów gotowych wytworów wiedzy pozytywnie skorelowany
z otwartością społeczeństwa jako społecznych mechanizmów warunkujących kontrolę i ochronę
racjonalności człowieka. Jest to propozycja rozważań nad cywilizacyjnymi mechanizmami
rozwoju społeczeństw, skupiająca się na analizie wytworów wiedzy w celu określenia ich
zawartości problemowej. Schemat czterech kroków jest tutaj kategorią analityczną, która koreluje
jakość próbnych rozwiązań problemów z możliwością poddania ich krytycznej dyskusji
chroniącej przed niezamierzonymi i niepożądanymi skutkami racjonalnych działań ludzkich.
„P1 → PT → EB → P2
Problem i próbne jego rozwiązanie skorelowane jest z krytyczną dyskusją i powstawaniem
nowego problemu. „Dochodzimy w ten sposób do zasadniczo nowej możliwości: nasze próby,
nasze doraźne hipotezy można krytycznie eliminować w drodze racjonalnej dyskusji, nie eliminując nas samych”
[Popper, 1997: 80]. Jest to projekt badań, który ujawnia jakość reguł cywilizacyjnego dorobku
społeczeństw chroniących ludzi przed autorytatywnością i arbitralnością niesprawdzalnej wiedzy
warunkującej nasze subiektywne reakcje na zmieniającą się rzeczywistość. Chodzi o odkrycie tego,
w jakich warunkach nasze emocjonalne i subiektywne reakcje wywołujące troski zyskują
obiektywną gwarancję racjonalnego radzenia sobie z rzeczywistością, angażowania się w role
społeczne, wydawania sądów normatywnych i podejmowania działań zbiorowych. Jest to
szczególnie ważne dla socjologii, która boryka się z dylematem powiązania przyczynowości
strukturalno-kulturowych warunkujących działania jednostkowe z opartymi na indywidualnych
działaniach mechanizmami generującymi struktury i reguły społeczne.
Zmiany społeczne zależą od rodzaju wiedzy, którą posługują się ludzie. Chodzi zarówno
o wiedzę przedmiotową, jak i o wiedzę meta-przedmiotową. Ta druga może być określana
obowiązującą ontologią społeczną czy epistemologią społeczną. Jej obowiązywanie wiąże się
z tworzeniem ram działalności, które określić można realizmem. Od strony ontologicznej chodzi
o uznanie realności trzech światów: fizycznego, psychicznego i świat wytworów ludzkiego
umysłu. Popper broni szczególnie realności i autonomii świata 3 jako obiektywnie widzianej
rzeczywistości ludzkich wytworów umysłu, które nie dają się sprowadzać do subiektywnych,
a więc behawioralnych, psychologicznych i socjologicznych, przyczyn ich powstania [Popper,
1992: 160]. Wychodzenie od wytworów wiedzy pozwala także zachować realizm
epistemologiczny, zgodnie z którym konieczne jest uznania minimalnego warunku, jakim jest
zgodność treści z rzeczywistością. Dlatego prawdę nazywa Popper ideą regulatywną, która nie jest
przedmiotem refleksji, ale pozostaje formalną regułą, która w zależności od sytuacji problemowej,
pozwala uznać za obowiązującą tymczasowo treść, która przetrwała krytyczną dyskusję. Badanie
hipotetycznego charakter ludzkiej wiedzy domaga się prawdy, jako idei regulatywnej. „Choć
odrzuciliśmy dziś – pisze Popper – ideę absolutnie pewnej wiedzy, wcale nie odrzuciliśmy idei
poszukiwania prawdy. Przeciwnie, gdy mówimy, że nasza wiedza nie jest pewna, mamy na myśli
tylko to, że nigdy nie możemy być pewni, czy nasze przypuszczenia są prawdziwe” [Popper, 1997:
226].
Dlatego odkrywanie w wytworach wiedzy napięć między problemami jest wyznaczaniem
ram racjonalnego i wolnego działania, co daje empiryczny wgląd w możliwości zaspakajania
ludzkich potrzeb. Popper, posługując się kategorią Świata 3, dąży do określenia warunków
działania, które umożliwiają skuteczne korzystanie z wiedzy w sytuacji niepewności, co do jej
81 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
rezultatów. Rozwiązania problemów, które składają się na wytwory wiedzy, to środki – jakimi
dysponuje czasowo i przestrzenn ie określona społeczność – do realizacji celów,
wyznaczające możliwy horyzont oczekiwań (od marzeń o szczęściu, po realną poprawę
warunków życia). Trudno przewidywać możliwości realizacji danych oczekiwań, zwłaszcza, gdy
mają one charakter twórczy, można natomiast minimalizować negatywne skutki osiąganych
efektów, pozostawiając jednostkom jak największą wolność podejmowania decyzji i wyboru ze
środków, które same uznają za racjonalne – nowatorskie, wymagające pasji i wyobraźni.
Punktem wyjścia analiz tych zjawisk należy uczynić konkretne problemy praktyczne, które
wynikają ze zderzenia ludzkiej cielesności z wymogami świata materialnego. „Teza pierwsza: Mamy
niemałą wiedzę – i to nie tylko szczegółową o wątpliwych intelektualnych korzyściach, lecz także
przede wszystkim o rzeczach, które nie tylko mają większe znaczenie praktyczne, ale które
również mogą nam ułatwić głębszy teoretyczny wgląd i zadziwiające zrozumienie świata. Teza
druga: Nasza niewiedza jest nieograniczona i otrzeźwiająca. Faktycznie dokonuje się imponujący
postęp nauk przyrodniczych (o czym napomyka moja pierwsza teza), który ciągle przypomina
nam o naszej niewiedzy, właśnie na obszarze samych nauk przyrodniczych. [...] Teza trzecia:
Zasadniczo ważnym zadaniem, a być może nawet decydującym sprawdzianem każdej teorii
poznania jest to, by oceniała bezstronnie nasze obie pierwsze tezy i wyjaśniała wzajemny związek
między naszą niezwykłą i nieustannie wzrastającą wiedzą a naszym nieustannie wzrastającym
zrozumieniem tego, że właściwie nic nie wiemy” [Popper, 1997b: 82–83]. Z tej perspektywy
wytwory wiedzy stają się następstwem mechanizmów jej rozwoju uwarunkowanych przez reguły
kulturowe i struktury społeczne powiązane z działaniami ludzkimi.
Uchwycenie tych powiązań wymaga skupienia się na regułach i wartościach decydujących
o przynależności danych wytworów do określonego rodzaju wiedzy – od nauki po wiedzę
potoczną. Nie chodzi jednak o badanie tych reguł samych w sobie, ale o ich szczególny aspekt
związany ze społecznym charakterem wiedzy, który wyraża się w postaci reguł kontroli i ochrony
prawa ludzi do wiary w rozum i do wolności. Wiedza określa tożsamość jednostkową na różne
sposoby, ale badanie krytycyzmu jej wytworów jest odkrywaniem mechanizmów jej publicznego
charakteru, które są ponadjednostkową instytucjonalną gwarancją dla dwóch podstawowych
ludzkich praw – racjonalności i wolności. Jak stwierdza M. Archer: „To my jako istoty ludzkie
określamy nasze priorytety i definiujemy naszą tożsamość osobistą przez to, na czym nam zależy.
Dlatego też jesteśmy w swej istocie bytami oceniającymi. Nie ma na świecie takiej rzeczy, która
byłaby w stanie narzucić nam, w jaki sposób powinniśmy hierarchizować nasze priorytety, choć
istnieje wiele popychających nas w różne strony impulsów, wśród których znajdują się
dyskursywne siły porządku społecznego. Jesteśmy jednak również omylni, ponieważ na świecie
nie ma takiej siły, która kazałaby nam kochać we właściwym porządku. Przeciwnie, ci, którym
uda się osiągnąć tożsamość osobistą, wypracowują swoją własną konstelację wartości, odwołując
się do informacji zewnętrznych i rozważań wewnętrznych. […] Racjonalność zorientowana na
wartości nie jest racjonalnością specyficzną dla konkretnego okresu historycznego, ponieważ za
jej pomocą każda rzeczywista osoba porusza się po świecie” [2013: 321–322].
Badania krytycyzmu twierdzeń i postulatów dające wgląd w zawartość problemową
danych wytworów wiedzy pozwalają odkrywać jakość reguł kulturowych, dzięki którym ludzie
w różnych dziedzinach poznania i działania mogą być racjonalni. Odkryte słabości tych reguł
(formy ucieczki od krytyki) służą wstępnemu oddzieleniu wiedzy od pseudowiedzy. Oddzielenie
to sprzyja zwiększaniu otwartości społeczeństw, dla których dany wytwór pseudowiedzy stanowił
dotychczas ważny punkt odniesienia regulujący ludzkie zachowania. Przy okazji ludzie coraz
82 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
bardziej uświadamiają sobie swoje sprawstwo i potrzebę twórczego kształtowania własnej
tożsamości zagubieni w bezmiarze ujawniającej się niewiedzy. Społeczeństwa oparte na wiedzy to
nie te, w których dominuje jeden określony typ wiedzy – naukowej, technologicznej,
informatycznej – ale to te, w których istnieją warunki wolnego oddzielania wiedzy od
pseudowiedzy, a tym samym dominuje świadomość niewiedzy domagającej się ciągłego
uzupełniania przez odpowiednio zorganizowane instytucje.
Takie podejście pozwala wykraczać poza ogólne rozważania nad zależnościami między
wiedzą a przekształceniami strukturalnymi społeczeństw, zmianami społecznymi, postępem czy
ogólnymi procesami cywilizacyjnymi. Umożliwia określenie jakości instytucjonalnie
wypracowanych norm i wartości, które kształtowane w historycznym zmaganiu z problemami,
pozwalają kontrolować i chronić dziedzictwo racjonalności. Modelowe ujęcie napięć między
problemami daje się przedstawić za Popperem w indywidualistycznych kategoriach oczekiwań,
pokładanych w dotychczasowych rozwiązaniach i ich możliwych konsekwencjach, prowadzących
do niezamierzonych i często niepożądanych skutków. Korzystając z realistycznego podejścia do
ludzkich zachowań jako wpisanych w ciąg zależności przyczynowo-skutkowego oddziaływania,
traktujemy zderzenia oczekiwań jako wyraz racjonalności podmiotowej
a niezamierzone/niepożądane konsekwencje niezgodne z oczekiwaniami jako rodzące nowe
problemy słabości ram instytucjonalnych. Zadaniem socjologii jest sprawdzanie jakości
społecznych mechanizmów napięcia między wiedzą w postaci indywidualnych oczekiwań
a świadomością niewiedzy wpisaną w instytucjonalne rozwiązania problemów. Istotna jest zatem
świadomość niewiedzy wpisana w instytucje, która w sposób zwrotny przekłada się na
oczekiwania, modyfikując je lub ideologicznie usztywniając.
Popper mówił skrótowo, że problemy rodzą nowe problemy, a o ich jakości decyduje
napięcie wpisane między uzyskane próbne rozwiązania, które stają się podstawą oczekiwań
teoretycznych i praktycznych wobec rzeczywistości a instytucjonalnie regulowaną krytyczną
dyskusję gwarantująca świadomość niewiedzy rodzącą nowe problemy. Instytucje wyznaczają
system parametrów, w ramach których ludzie konstruują własne oczekiwania wobec świata.
Parametry te działają jak habitus P. Bourdieu, czyli nie muszą być świadomą konstrukcją, ale
efektem udanych w przeszłości rozwiązań problemów w danej dziedzinie. Tworzy to wpisany
przez tradycję w poszczególne instytucje (od rodziny po państwo) repertuar cywilizacyjnych form
radzenia sobie ludzi z problemami. „Trudne wyzwania współczesności wymagają współdziałania
ludzi w dziele rozwiązywania wielkich problemów cywilizacji i ludzkości: politycznych,
ekonomicznych, ekologicznych i tysiąca innych, z których część ma charakter decydujący dla
istnienia cywilizacji i ludzkości. Nie wystarczy do ich rozwiązania wąska elita doskonale
wykształconych umysłów. Wszelka modernizacja w nowoczesnym świecie musi znaleźć
inteligentnych partnerów we wszystkich warstwach społecznych” [Wielecki, 2003: 171–172].
Najbardziej świadomą swojej niewiedzy formą instytucjonalnego radzenia sobie ludzi
z problemami jest nauka. W nauce stale podejmuje się wysiłek sprawdzania jakości jej wytworów
– aparat krytyczny tekstów, parametryzacje instytutów, oceny jakości czasopism. Analiza
wytworów wiedzy pod względem stopnia podatności na krytykę, zastępuje brak możliwości
empirycznej weryfikacji twierdzeń w kontrolowanym środowisku, co jest charakterystyczne dla
nauk przyrodniczych. Wynika to z zasadniczej różnicy pomiędzy rozumowaniem dedukcyjnym,
a właściwie abdukcyjnym, a rozumowaniem indukcyjnym.
Na poszukiwanie danych empirycznych weryfikujących postawione hipotezy możemy
pozwolić sobie jako na szczególnego rodzaju wymóg wpisany w proces cywilizacyjnego rozwoju
83 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
poznania, uściślający dążenia do najlepszego wyjaśnienia. Ono natomiast swoją podstawową
funkcję wypełnia przez odrzucenie twierdzeń empirycznie sprawdzonych jako fałszywych
w ramach obowiązujących teorii, a pozostawienie tych, które wydają się w danej perspektywie
najlepszymi rozwiązaniami problemów.
W tym ujęciu możemy pojmować cywilizację jako produkt sumaryczny powszechnie
akceptowanych i wzajemnie modyfikowanych przez siebie w danym środowisku działań ludzkich.
Aktywnie kształtuje ona sposoby zachowania całych pokoleń w danym środowisku, ale nie
gwarantuje sukcesu w rozwiązywaniu problemów. Stanowi bowiem zbiór ogólnych warunków
działania, a więc nie jest jedynie środkiem, za pomocą którego człowiek osiąga swoje cele. Trzeba
jednak zauważyć, że przynajmniej niektóre jej elementy były efektem celowych zamiarów ich
twórców (dotyczy to zwłaszcza rozwiązań technicznych). Znacząca część rozwiązań w ramach
cywilizacji jest mimo to produktem ubocznym (co nie znaczy, że szkodliwym) uwarunkowań
środowiskowych, w jakich ludzie funkcjonowali. Jak zauważa K. Wielecki, nasze poznanie tworzy
się dzięki powiązaniu z przeszłymi doświadczeniami, ale nie tylko własnymi, „lecz też innych
ludzi, w tym również dawno już nieżyjących. Tysiące lat ludzkiej historii tworzy kontekst naszego
doświadczania. W miarę rozwoju cywilizacji zależność jednostki od tych, kierowanych
wartościami, historycznych doświadczeń ludzkości staje się coraz większa. »Tysiące lat życia
kulturalnego nagromadziły tak olbrzymią masę przyzwyczajeń i tradycji, że człowiek dzisiejszy jest zupełnie
niezdolny do poznawania, a nawet postrzegania świata inaczej niż przez pryzmat kultury«. Historia jest
procesem czynienia świata realnym poprzez społeczne nadawanie znaczeń. Te akty nadawania
znaczeń nie są jednak spontaniczne, dowolne lub przypadkowe, ale uwarunkowane historią
człowieka, która jest zawsze historią kultury ludzkości” [Wielecki, 2003: 58]. Dlatego wiedza
w swoich najbardziej rozwiniętych postaciach krytycznych jest wyrazem łączenia uniwersalnych
standardów z konkretnymi wyborami. Obowiązuje widzenie powiązań horyzontalnych
i równoległe badanie twierdzeń i postulatów z różnych dziedzin, dyscyplin oraz poziomów
orzekania o świecie – jedne twierdzenia i postulaty służą do orzekania o innych. Wszelkie badania
tych powiązań współtworzą kolejny zbiór, dający się powiązać z wcześniejszymi. Z tego względu
nie można wyznaczyć żadnego uniwersalnego zbioru twierdzeń i postulatów, które dawałyby nam
wgląd w istotę rzeczy, natomiast można badać logikę tych powiązań, historycznie ukształtowane
relacje między twierdzeniami oraz instytucjonalne reguły tych powiązań. Tak, moim zdaniem,
trzeba odczytywać propozycje zadań, jakie dla teorii socjologicznej przewiduje Popper.
Za podstawowe problemy czysto teoretycznej socjologii można by tymczasowo uznać
ogólną logikę sytuacyjną oraz teorię instytucji i tradycji. Znalazłyby się wśród nich takie
problemy, jak te dwa poniższe:
1. Instytucje nie działają, lecz działają tylko jednostki w tych instytucjach lub dla
tych instytucji. Ogólna logika sytuacyjna tych działań byłaby teorią quasi-
działań instytucji.
2. Stworzyłoby to teorię zamierzonych i niezamierzonych instytucjonalnych
skutków celowych działań. Mogłoby to także prowadzić do teorii powstania i
rozwoju instytucji [Popper 1997b: 100].
Wymienionych problemów socjologii nie należy ujmować oddzielnie, jako trzech
odrębnych rodzajów, ale jako aspekty badań nad podatnością na krytykę artefaktów danego
społeczeństwa. Logika sytuacyjna, tradycja i instytucje to uszczegółowienia otwartości reguł
cywilizacyjnych obiektywizujących napięcia między oczekiwaniami (wiedza, domysły, conjectures)
a świadomością niewiedzy (niewiedza, obalenia, refutations). Poziom krytycyzmu wytworów wiedzy
84 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
jest zmienną niezależną określającą poziom otwartości reguł kulturowych. Im większy krytycyzm,
określany miarami eliminacji ucieczki od krytyki twierdzeń i postulatów, tym większa otwartość
relacji konstytuujących społeczeństwo, określana miarami minimalizowania arbitralności
i autorytatywności władzy.
Nie chodzi o podkreślenie wspólnego dla świata ludzkiego i pozaludzkiego dążenia do
przetrwania, ale o pierwotną wobec przetrwania logikę odpowiedzialności za życie, czyli logikę
sytuacji problemowych. Logika sytuacji problemowych w sposób szczególny określa związki
czasowe pozwalające zachować ciągłość miedzy zamkniętą przeszłością a otwartą przyszłością,
z zachowaniem podstawowej asymetrii między nimi.
„Przeszłości nie można zmienić – aczkolwiek próbowano dokonać czegoś
podobnego (a co według idealizmu subiektywnego czy pozytywizmu byłoby tym
samym): próbowano mianowicie zmienić naszą wiedzę o przeszłości,
zniekształcając istniejące zapisy historyczne. Ponieważ przeszłość jest tylko tym,
co się już zdarzyło, jest rzeczą trywialnie prawdziwą, że przeszłość jest całkowicie
zdeterminowana przez to, co się zdarzyło. Doktryna determinizmu, według której
przyszłość jest także całkowicie zdeterminowana tym, co się zdarzyło, niweczy w
zupełnie nieuzasadniony sposób asymetrię w strukturze naszego doświadczenia, a
poza tym stoi w konflikcie ze zdrowym rozsądkiem. Całe nasze życie, wszystkie
nasze czyny, to próby wywarcia wpływu na przyszłość. Wierzymy oczywiście, że
to, co się zdarzy w przyszłości, jest w znacznej mierze zdeterminowane przez
przeszłość lub teraźniejszość, bowiem wszystkie nasze obecne działania
racjonalne są próbami wywarcia wpływu – czyli zdeterminowania przyszłości.
(Dotyczy to także prób zniekształcenia przeszłości). W równie oczywisty sposób
jednak nie uznajemy przyszłości za całkowicie zdeterminowaną; w
przeciwieństwie do przeszłości, która jest jak gdyby zamknięta, przyszłość jest
jeszcze otwarta na oddziaływania, nie jest jeszcze całkowicie zdeterminowana”
[Popper, 1996: 83-84].
Klasyczna zależność między życiem, poznaniem racjonalnym, odpowiedzialnością
jednostkową a rozwojem cywilizacyjnym i kulturowym społeczeństw, analizowana od strony
wytworów wiedzy pozwala przełamywać ujęcia eksponujące pojedyncze jej elementy, np.
koncepcje witalistyczne, romantyczne teorie rozumu absolutnego, teorie egzystencjonalistyczne
czy teorie determinizmu kulturowego.
Badanie tradycji, określa Popper, to rodzaj badań nad krytycyzmem retrospektywnym,
mającym służyć celom rewindykacyjnym. W ramach wytworów wiedzy odkrywa się poziom
zbliżania do prawdy danych twierdzeń i postulatów, które umożliwiają wybór między
sprzecznymi propozycjami rozwiązywania problemów. Tradycja, to zatem kolejna, obok logiki
sytuacji, miara otwartości społeczeństwa, czyli wynik badań nad krytycyzmem wiedzy przede
wszystkim za pomocą technik prawdoupodobnienia. Innymi słowy, tradycja widziana w ten
sposób jawi się jako przejaw otwartości społeczeństwa, gwarantujący zachowanie ram
decydujących o postępie cywilizacyjnym społeczeństw. Można traktować ją jako regulatywną
zasadę postępu, która podważa oświeceniową dychotomię tradycji i postępu. W pismach Poppera
podkreślany jest związek tradycji z postępem, który rozumiany jest jako rozwój warunków
krytyki. Tradycja jest dla niego wzorcem zachowania, który nie ulega zmianie przez dłuższy czas,
mimo że dostępne są alternatywne możliwości wyboru innych zachowań. Może ona obejmować
wszelkie wymiary zachowań człowieka, które widziane są z perspektywy problemów, jako sonda
85 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
sprawdzająca wartość nowych propozycji. Jest ona umocowana już na poziomie ogólnych
rozstrzygnięć epistemologicznych, które pozwalają nam przezwyciężyć dogmatyzm i relatywizm
poznawczy. „Utożsamienie podobieństwa do prawdy z pojęciami subiektywnymi, takimi jak
stopień uzasadnienia, wiarygodność, subiektywne prawdopodobieństwo itp., należy wszakże do
tradycji. Historia tej tradycji powinna zostać napisana. Okazałaby się ona w zasadzie tożsama
z historią teorii wiedzy” [Popper, 1999: 670].
Twórczość Poppera naznaczona uwikłaniem w dyskusje i spory intelektualne XX wieku
w dużej mierze jest polemicznym upominaniem się o tradycję krytycznej dyskusji, której potrzebę
uzasadnia odkrywaniem racjonalnej (krytycznej) teorii tradycji, co służy do kształtowania tradycji
racjonalności. Te dwa uzupełniające się cele są skutkiem badań nad wytworami wiedzy, których
wyniki ujawniają związek formowania się tradycji krytycznej dyskusji z budowaniem racjonalnej
teorii tradycji. Popper przedstawia w ten sposób sprzężenie zwrotne, jakie następuje pomiędzy
społecznymi mechanizmami rozwoju wiedzy a regułami kulturowymi, które je sankcjonują.
Tradycja ujawnia się jako usankcjonowane sposoby rozwiązywania problemów, których
uwzględnienie współtworzy kulturę racjonalnej dyskusji. Związana jest z badaniem powiązań
problemowych twierdzeń, w których próbne teorie odnoszone są do rozwiązań wcześniej
przyjętych i sankcjonowane są w ich świetle, jako przykładowo kontynuacja, nowatorstwo,
rewolucyjna zmiana itp. Tym samym zarówno kontynuacja, jak i nowatorstwo i rewolucyjne
zmiany, są tylko konwencjonalnymi określeniami efektów przejścia nowych rozwiązań przez
system kontrolny wcześniejszych rozwiązań. Takie podejście jest kolejną odsłoną stopnia
ochrony ludzkiej wiary w rozum, przed treściami irracjonalnymi i bezkrytycznymi. Tradycja
ujmowana jest od strony problemowej i odkrywa swój twórczy charakter współtworzenia
racjonalnych relacji, a zarazem budowania racjonalnej tradycji. Popper zagadnienie tradycji czyni
wyzwaniem, jakie stoi przed naukami społecznymi, aby nadać jej charakter racjonalny i uczynić
częścią praktycznego stosunku do świata.
Dopełnieniem proponowanej analizy socjologicznej jest wskazanie ram instytucjonalnych
jako najbardziej rozwiniętej formy stworzonych przez ludzi sposobów kontroli i ochrony ludzkiej
wiary w rozum. Chodzi o odkrywanie warunków koniecznych dla możliwości odrzucania
błędnych przesłanek prowadzących do fałszywych wniosków. Instytucjonalne widzenie
społeczeństwa to wynik badań nad krytycyzmem prospektywnym, mającym służyć celom
prewencyjnym.
„Twierdzę, że każda teoria suwerenności unika fundamentalnego
problemu dotyczącego instytucjonalnej kontroli nad rządzącymi drogą
zrównoważenia ich władzy przez inne przeciwne siły. Taka teoria kontroli i
równowagi władzy zasługuje co najmniej na uważne rozważenie. Jedyne
zastrzeżenia, jakie można podnieść przeciwko niej, to te, że (a) taka kontrola jest
praktycznie nieosiągalna, oraz że (b) w świetle faktu, iż władza polityczna jest
suwerenna jej kontrola jest nie do pomyślenia . Oba te dogmatyczne zarzuty są,
jak sądzę, w świetle faktów fałszywe, a wraz z nimi za fałszywe uznać można
liczne inne wpływowe poglądy (na przykład, że jedyną alternatywą dla dyktatury
jakiejś klasy jest dyktatura innej klasy” [Popper, 1993 t. 1: 145].
Instytucje nowoczesnego społeczeństwa analizowane są pod kątem ich zdolności do
przezwyciężenia paradoksu demokracji, wynikającego z zapętleń semantycznych, w jakie wpada
zasada powierzenia władzy najlepszym z przedstawicieli większości. Badanie krytycyzmu
wytworów wiedzy w różnych dziedzinach, pozwala odkrywać i budować warunki dla
86 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
podstawowych gwarancji prawa wszystkich do ochrony ich rozumności i wolności. Demokracja
tak rozumiana nie jest wyrazem egalitaryzmu wynikającego z możliwości sprawowania przez
wszystkich władzy, ale jest efektem dążeń do nadania instytucjom takiego kształtu, aby każdy w
sposób równy korzystał z możliwości, ale i podlegał ograniczeniom, jakie wynikają z prawa ludzi
do rozumnego i wolnego działania. Jest to nie tylko projekt kulturowo cywilizacyjny, ale także
projekt politycznej protekcji państwa dla rozwoju racjonalnego społeczeństwa odpowiedzialnych
jednostek minimalizujących zło i cierpienie.
Obiektywne podejście do wytworów wiedzy przez badanie ich zakresu, trafności
i wynikania powiązań problemowych, wskazuje na logikę sytuacji, tradycję i kształt
instytucjonalny, z których się wywodzi. Wyniki badań krytycyzmu wiedzy pozwalają uzyskać
przestrzeń do budowy relacji opartych na wiedzy – odpowiedzialności, ograniczonego
dogmatyzmu i właściwych instytucji. Są to wymiary życia społecznego pozwalające przezwyciężyć
paradoks suwerenności władzy i jego bardziej szczegółowe wersje – paradoks wolności, paradoks
tolerancji i paradoks demokracji. W tym kontekście społeczeństwo otwarte to zespół warunków
pozwalających na dobór właściwych środków kontroli i ochrony przed arbitralnością władzy,
podporządkowującej realne cele, poddające się krytyce jako rozwiązania problemów, celom,
których gwarancją jest dobra wola rządzących. Społeczeństwo zamknięte oznacza zatem brak
takich warunków, co umożliwia ugruntowanie irracjonalnych (głoszonych często w imię
racjonalności i rozumu) idei podporządkowania władzy. Sens koncepcji społeczeństwa otwartego
oraz przeciwstawienia go społeczeństwu zamkniętemu zawiera się w traktowaniu go jako
wyników badań nad zdolnością ludzi do wykorzystywania mechanizmów rozwoju wiedzy
w budowaniu cywilizacji wolności i racjonalności.
BIBLIOGRAFIA
Adorno T. W. i inni (red.), (1970), Der Positivismusstreit in der deutschen Soziologie, Neuwied:
Luchterhand.
Adorno T. W. i inni (red.), (1976), The Positivist Dispute in German Sociology, G Adey, D. Frisby (tł.),
London: Heinemann.
Albert H., (1970), Im Rücken des Positivismus? W: Adorno i in. (red.) 1970, s. 267–305.
Archer M., (2013), Człowieczeństwo. Problem sprawstwa, A. Dziuban (tł.), Kraków: Zakład
Wydawniczy »Nomos«.
Barley S. R., Tolbert P. S., (1997), Institutionalization and structuration: Studying the links between action
and institution, Retrieved [insert date] from Cornell University, ILR School site:
http://digitalcommons.ilr.cornell.edu/articles/130/
Bernstein J. M., (1995), Recovering Ethical Life. Jürgen Habermas and the Future of Critical Theory.
London and New York: Routledge.
Chmielewski A., (1995), Filozofia Poppera. Analiza krytyczna, Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu
Wrocławskiego.
Cornforth M., (1968) The Open Philosophy and the Open Society: A Reply to Dr. Karl Popper's Refutations
of Marxism, New York: International Publishers.
Gray J., (1986), Hayek on Liberty, Oxford: Basil Blackwell.
Hayek F., (1998), Indywidualizm i porządek ekonomiczny, G. Łuczkiewicz (tł.), Kraków:
Wydawnictwo Znak.
Hayek F., (2004), Zgubna pycha rozumu. O błędach socjalizmu, M. i T. Kunińscy, Kraków:
Wydawnictwo Arcana.
87 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Jabłoński A., (2006), Budowanie społeczeństwa wiedzy. Zarys teorii społecznej Karla R. Poppera, Lublin:
Wydawnictwo KUL.
Kaniowski A. M., (1990) Filozofia społeczna Jürgena Habermasa. W poszukiwaniu jedności teorii
i praktyki, Warszawa: Kolegium Otryckie.
Kuniński M., (1999), Wiedza, etyka i polityka w myśli F. A. Von Hayeka, Kraków: Księgarnia
Akademicka.
Lenk H., (1995) Filozofia pragmatycznego interpretacjonizmu, Z. Zwoliński (tł.), Warszawa: Oficyna
Naukowa.
Mokrzycki E., (1980) Filozofia nauki a socjologia. Od doktryny metodologicznej do praktyki badawczej,
Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe.
Popper K. R., (1970) Reason or Revolution? „Archives European Journal of Sociology” 11.
Popper K. R., (1992) Wiedza obiektywna. Ewolucyjna teoria epistemologiczna, A. Chmielewski (tł.).
Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Popper K. R., (1993) Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie. T. 1-2. H. Krahelska (tł.).Warszawa:
Wydawnictwo Naukowe PWN.
Popper K. R., (1996) Wszechświat otwarty. Argument na rzecz indeterminizmu. A. Chmielewski (tł.).
Kraków: Wydawnictwo Znak.
Popper K. R., (1997) Mit schematu pojęciowego. W obronie nauki i racjonalności, B. Chwedeńczuk (tł.).
Warszawa: Książka i Wiedza.
Popper K. R., (1997b) W poszukiwaniu lepszego świata. Wykłady i rozprawy z trzydziestu lat,
A. Malinowski (tł.), Warszawa: Książka i Wiedza.
Popper K. R., (1998) Wiedza a zagadnienie ciała i umysłu. W obronie interakcji, T. Baszniak
(tł.),Warszawa: Książka i Wiedza 1998.
Popper K. R., (1999) Droga do wiedzy. Domysły i refutacje, S. Amsterdamski (tł.). Warszawa:
Wydawnictwo Naukowe PWN.
Suarez-Iniguez E., (1992), En torno a la polemica Popper-Adorno: la historia de una trampa, „Revista
Mexicana de Ciencias Politicas y Sociales” 37 (148), s. 89–100.
Szacki J., (2002), Historia myśli społecznej. Wydanie nowe, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Wallisch-Prinz B., (1981) Critical Reason or Rational Criticism? The Dispute over Neopositivistic
Methodology (Positivismusstreit). „Psychology and Social Theory” 1, s. 6–11.
Wielecki K., (2003) Podmiotowość w dobie kryzysu postindustrializmu. Między indywidualizmem a
kolektywizmem, Warszawa: Centrum Europejskie Uniwersytetu Warszawskiego.
Williams D. A., (1989) Truth, Hope, and Power: The Thought of Karl Popper, Toronto: University of
Toronto Press.
88 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Marcin Zarzecki Instytut Socjologii
UKSW
KONTYNUACJA SPORU O METODĘ W FILOZOFII REALISTYCZNEJ I REALIZMIE KRYTYCZNYM
Continuation of the dispute over the method of realistic philosophy and critical realism
ABSTRAKT
Filozofia realistyczna kwestionując idealizm, racjonalizm, konstruktywizm lub solipsystyczny
relatywizm, czyni fundamentalną kwestią autonomię świata względem jego społecznych
konstruktów. Tym samym Margaret Archer interpretuje weberowską koncepcję wpływu
historycznych systemów religijnych na ukonstytuowanie kapitalizmu jako przykład cyklu
morfogenetycznego, konsekwentnie rugując indywidualizm metodologiczny i metodologiczny
kolektywizm z nauk społecznych, i jednoznacznie odrzucając wtręty konstruktywistyczne
Webera. Metateoria Margaret Archer wpisuje w istocie w klasyczny spór wokół metod poznania
w naukach społecznych (Methodenstreit) i w znacznym stopniu jest współczesną wariacją,
a właściwie rozwinięciem zasadniczego konfliktu w pojmowaniu relacyjności nauk społecznych
(szerzej humanistycznych „nauk o duchu” – Geisteswissenschaften) do nauk przyrodniczych
(Naturwissenschaften). Nawiązując do dylematów swoich poprzedników, Margaret Archer uznaje
elementy ich teorii prowadzące do ukonstytuowania opinii o nieredukowalności poznawanego
świata, ale akceptuje neokantowską, fenomenologiczną, hermeneutyczną, etnometodologiczną
i interpretatywną wątpliwość w zakresie obiektywności instrumentarium poznawczego
umożliwiającego „uchwycenie” aspektów rzeczywistości. W podejściu morfogenetycznym
Margaret Archer ujawnia się z kolei popperyzm podkreślający analityczną funkcję poziomu
kulturowego w poznaniu przyczynowym. Archer przekształca koncepcję Poppera w duchu
marksistowskiego funkcjonalizmu Dawida Lockwooda dążącego do integracji systemów
społecznych z ideą konfliktu społecznego.
Słowa kluczowe: metodologia, morfogeneza, Margaret Archer, John Searle
ABSTRACT
Realistic philosophy by questioning realistic idealism, rationalism, constructivism or solipsistic
relativism makes an autonomy of the world with respect to its social constructs fundamental
issue. Therefore Margaret Archer interprets the weberian concept of historical religious systems
impact on the constitution of capitalism as an example morphogenetic cycle. She consequently
eliminates the methodological individualism and methodological collectivism of social sciences,
and unequivocally rejects weberian constructivist inclusions. Margaret Archer’s metatheory is part
of a classic dispute over the methods of knowledge in the social sciences (Methodenstreit) and to
a large extent is a contemporary variation, or a development of fundamental conflict in the
understanding of relation of social sciences (or humanistic "sciences of the spirit" -
Geisteswissenschaften), to natural sciences ( Naturwissenschaften). Referring to the dilemmas of her
predecessors, Margaret Archer affirms elements of their theories leading to the opinion of
irreducibility of perceived world. At the same time she accepts the neo-Kantian,
phenomenological, hermeneutic, etnometodological and interpretive doubt with respect to the
89 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
objectivity of the cognitive tools enabling to catch aspects of reality. In the morphogenetic
approach of Margaret Archer popperian perspective is revealed which emphasizes analytical
function of the cultural level in causal perceiving. Archer transforms the popperian conception in
the spirit of Marxist functionalist approach of David Lockwood seeking to integrate social
systems with the idea of social conflict.
Keywords: methodology, morphogenesis, Margaret Archer, John Searle
Metateoretyczne inklinacje realizmu krytycznego, a szczególnie jego ontyczny
imperializm, ujawnia konstatacja przedstawiciela filozofii realistycznej Johna Searle’a, który
w pracy The Construction of Social Reality, stwierdza, że „realizm i koncepcje analogiczne (np.
prawdy) to podstawowe założenia jakiejkolwiek rozsądnej filozofii, nie wspominając już
o jakiejkolwiek nauce” [Searle, 1995: XIII]. Antypodycznie do idealizmu i społecznego
konstruktywizmu „świat (lub alternatywnie rzeczywistość czy wszechświat) istnieją niezależnie od
naszej reprezentacji” [150]. Rdzeń filozofii realistycznej Searle’a zawarty jest w koncepcji
świadomości: „Jeśli spróbujesz opisać swoją świadomość, zauważysz, że to, co opisujesz, to
przede wszystkim obiekty i zdarzenia w twoim bezpośrednim sąsiedztwie. Kiedy już opiszesz
swoje wewnętrzne doznania cielesne, nastroje, emocje i myśli, opisujesz zawartość swojej
świadomości poprzez charakteryzowanie rzeczy, które świadomie postrzegasz” [Searle, 1992: 111].
Zdaniem Searle’a, „(...) nasz naukowy pogląd na świat jest bardzo złożony i obejmuje on
wszystkie powszechnie akceptowane teorie dotyczące tego, jaki jest świat i na czym polegają jego
mechanizmy” [123], przy czym atomistyczną teorię materii i teorię ewolucji uznaje on za
uniwersalniki stanowiące referencje dla zrozumienia sposobów percepcji świata.
Filozofia realistyczna, kwestionując idealizm, racjonalizm, konstruktywizm lub
solipsystyczny relatywizm, czyni fundamentalną kwestią autonomię świata względem jego
społecznych konstruktów. Konstruktywizm społeczny zawarty w wywodzącej się z neokantyzmu
badeńskiego koncepcji Maxa Webera prowadzi do rygorystycznego wniosku o braku
bezpośredniego dostępu do rzeczywistości poznawanej – jest ona zawsze zapośredniczona przez
system pojęć, a tzw. fakt społeczny nie istnieje, bowiem fakt ujawnia się przez aprioryczne
przyjęcie określonych założeń teoretycznych [Krasnodębski, 1999: 31]. Rola podmiotu
poznającego jest aktywna z perspektywy strukturyzacji rzeczywistości społecznej, dla której
podmiot poznający, a właściwie jego subiektywne interpretacje, nadają porządek przypadkowym
zjawiskom społecznym. Każdy typ działalności poznawczej prowadzi do pojęciowego
ukształtowania rzeczywistości i nadpisania nad nią poznawczego ładu, a zatem naukowe badania
nie odkrywają w sensie przyrodniczym zobiektywizowanych faktów, ale je tworzą. Praca naukowa,
zdyscyplinowana i systematyczna działalność poznawcza, w najdoskonalszy sposób prowadzą do
powstania uporządkowanej rzeczywistości społecznej, ponieważ opis prowadzi do narzucenia
pojęciowego ładu. Klasyfikacje, kategoryzacje i „nakładanie” na świat społeczny siatki pojęciowej
to właściwie jedyne metodycznie uprawnione sposoby twórczego poznawania rzeczywistości.
Weber, przypisując podmiotowi poznającemu świat społeczny funkcję jego twórcy, równocześnie
z kategorii interpretacji czyni najważniejszą umiejętność kognitywną. Weberowskie „rozumienie
świata” w istocie jest interpretacją rzeczywistości za pomocą naukowych pojęć i pojęciowych
taksonomii [31].
Kantyzm i neokantyzm badeński były podstawą do odrzucenia przez Maxa Webera
90 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
pozytywizmu w naukach społecznych, ale równocześnie Weber wyrugował w swej heglowskiej
formie doktrynę idealizmu filozoficznego. Weber akceptował dychotomię Naturwissenschaft-
Geistewissenschaft, ale twierdził przy tym, że dystynkcje poznawcze wynikają z poznawczych celów
nauk społecznych i nauk przyrodniczych, a nie jedynie z różnic w sposobie poznawania badanych
fenomenów. Zdaniem niemieckiego filozofa i socjologa, człowiek nie może być rozumiany
wyłącznie w kategoriach zewnętrznych fenomenów, ale raczej w kategoriach motywacji leżących
u podstaw społecznych działań. Również podział na nauki nomotetyczne i ideograficzne uznał za
uproszczony, wskazując bogactwo świata faktów, w naturze i historii, tak iż niemożliwe jest
osiągnięcia pełnego wyjaśnienia w każdej dziedzinie. Twierdził, że zarówno nauki przyrodnicze
i kulturowe zobligowane są do streszczania wielu aspektów rzeczywistości, co zakłada
subiektywny wybór badacza. Socjolog może chcieć szukać tych streszczeń w uogólnieniach
zachowań ludzkich lub może być również zainteresowany cechami partykularnymi aktorów
i znaczeniami, jakie przypisują oni swoim działaniom. Innymi słowy, każda metoda naukowa jest
wyborem z nieskończonych wariantów empirycznie poznawalnej rzeczywistości [Hudges, 1958:
301].
W wymiarze pozametodologicznym Margaret S. Archer interpretuje weberowską
koncepcję wpływu historycznych systemów religijnych na ukonstytuowanie kapitalizmu
(predestynacji na etos pracy) jako przykład cyklu morfogenetycznego [Zeuner, 1999: 85]. Z kolei
M. S. Archer bardzo konsekwentnie ruguje indywidualizm metodologiczny i metodologiczny
kolektywizm z nauk społecznych, jednoznacznie odrzucając wtręty konstruktywistyczne Webera
[Archer, 1979: 5–25].
Metodologiczny indywidualizm Watkins’a i Hayek’a, kwestionujący właściwości
strukturalne jednostek, czy kolektywizm metodologiczny, reprezentowany przez Gellner’a
i Mandelbaum’a, determinizujący jednostkowe akty jako pochodne względem społecznych
uwarunkowań, stanowią dla autorki Realist Social Theory: the Morphogenetic Approach dwa jedynie
pozorne rozwiązania podstawowych założeń epistemologicznych [Zeuner, 1999]. Metateoria M. S.
Archer wpisuje w istocie w klasyczny spór wokół metod poznania w naukach społecznych
(Methodenstreit) i w znacznym stopniu jest współczesną wariacją, a właściwie rozwinięciem
zasadniczego konfliktu w pojmowaniu relacyjności nauk społecznych (szerzej humanistycznych
„nauk o duchu” – Geisteswissenschaften) do nauk przyrodniczych (Naturwissenschaften).
Metodologicznej koncepcji M. S. Archer stosunkowo bliska wydaje się neokantowska idea
poznawczej aktywności podmiotu poznającego. Według Immanuela Kanta, ludzka wiedza
o świecie jest wytworem danych sensualnych. Kant dzieli rzeczywistość na dwa ontologicznie
autonomiczne wymiary: świat fenomenów, zmysłów, regulowanych prawami, strukturami
i koniecznościami oraz świat rzeczy „samych w sobie”, świat „czystej treści i wolności” [Levitt,
1972: 32]. Kreacje umysłu nie są wytworem natury i ich poznanie metodą nauk przyrodniczych
jest wątpliwe, szczególnie bez uwzględnienia kulturowych intuicji. Zdaniem Kanta, ów dualizm
zakłada, iż „naukowe rozumienie w ogólnych kategoriach analitycznych jest z góry wykluczone,
myśl ludzka może być zrozumiana jedynie w terminach konkretnej osobowości, konkretnego
przypadku historycznego” [Parsons, 1949: 477–478]. W przeciwieństwie do heglizmu, klasyczny
kantyzm nie redukował poznania wyłącznie do sfery spekulatywnej metafizycznej reprezentacji
świata społecznego, ale stanowił próbę zintegrowania podejść materialistycznego i idealistycznego,
co zasadniczo koresponduje z krytycznym realizmem. Z kolei Wilhelm Dilthey w twórczości
filozoficznej radykalnie rozgraniczył nauki o człowieku od pozytywistycznych implikacji
poznawczych. Dilthey dokonał krytyki przypisywania rzeczywistości społecznej i człowiekowi
91 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
jako twórcy owej rzeczywistości, atrybutów charakteryzujących świat przyrodniczy. Według
filozofa, wiedza może być pozyskiwana na dwa sposoby. Pierwszy, koncentrujący się na danych
zmysłowych, a drugi, będący funkcją umysłu, bazującą na danych empirycznych. Dilthey dokonał
rozróżnienia między umysłem a rzeczywistością w kategoriach nauki przyrodnicze
(Naturwissenschaften) i nauki o człowieku (Geisteswissenschaften), a tym samym przez dychotomię
poznania świata przygotował filozoficzne podłoże dla wyróżnienia konstruktywizmu, twierdząc,
że istnieją dwa sposoby poznawania świata, przy czym jeden weryfikuje hipotezy o świecie
zjawiskowym, a drugi jest próbą zrozumienia konstruktów mentalnych tworzonych w procesie
interpretacji rzeczywistości. Nauki przyrodnicze różnią się od nauk o kulturze, ponieważ obiekty
natury są podane dla zmysłów jako fenomeny zewnętrzne, zaś zjawiska kulturowe są dostępne
jedynie jako fenomeny mentalne (psychiczne). Wiedza o człowieku nie może być pozyskana
przez zmysłowe poznanie, ale wyłącznie poprzez doświadczenie (erleben) i subiektywne
zrozumienie (verstehen) [Hodges 1952: 231]. Dilthey sadził, że podstawowym narzędziem do
osiągnięcia tego celu będzie nowy rodzaj psychologii pozaeksperymentalnej, która będzie w stanie
uchwycić całość doświadczeń podmiotu przez empatyczne zrozumienie. Interpretacja kultury
i zakorzenionego w niej człowieka jest możliwa poprzez odtworzenie doświadczenia
poznawanego podmiotu we własnym, wewnętrznym doświadczeniu – understanding is a 'rediscovery
of the I in the Thou [Schutz, 1967: 338].
Przedmiotowe kryterium podziału nauk zaproponowane przez prekursora tradycji
hermeneutycznej w socjologii, Wilhelma Diltheya, bazowało zatem na założeniu, według którego
nauki przyrodnicze dążą do poznania zjawisk i ich przyczynowo-skutkowego wyjaśnienia,
natomiast nauki społeczne (nauki o kulturze lub nauki historyczne) do zrozumienia
rzeczywistości społecznej. Społeczny świat kultury stanowi emanację zbiorowych przeżyć
(Erlebnis), do których zrozumienia niezbędne są odmienne narzędzia metodologiczne, inne niż
mierzące fizykalny świat nauk przyrodniczych. Jak stwierdzał Dilthey: „Przyroda jest dla nas obca.
Jest dla nas czymś zewnętrznym, a nie wewnętrznym. Społeczeństwo jest naszym światem” [2002:
418]. Socjologia była dla filozofa nauką skrajnie pozytywistyczną, powstałą przez nieuprawnione
rozszerzenie nauk przyrodniczych na sferę „nauk o duchu”. Comtyzm, interpretowany był przez
niemieckiego hermeneutyka nader krytycznie, przez pryzmat przyrodoznawczej analizy
społeczeństwa. Radykalna krytyka socjologii Augusta Comte nie prowadziła autora pracy pt.
Einleitung in die Geisteswissenschaften do negacji problematyki socjologicznej. Początkowo jako
wzorzec metod nauk humanistycznych Dilthey uznawał metodę psychologii indywiduów (lub
introspektywną autobiografistykę w historii), ale metoda hermeneutyczna wkrótce wydała mu się
bardziej zasadna ze względu na uprawnione w humanistyce sądy o faktach, sądy o prawach i sądy
o wartościach [Kmita, Nowak, 1968: 29–30]. Zdaniem autora pracy Einleitung… „warunkiem
rozumienia jest przeżycie, ono zaś staje się doświadczeniem życiowym dopiero dzięki temu, że
rozumienie przekracza charakterystyczną dla przeżywania ciasnotę i subiektywizm na drodze do
tego, co całościowe i ogólne” [Kuderowicz, 1967: 183].
Próba obiektywizacji poznania przez introspektywne doświadczenie oraz generalizujące
rozumienie kultury prowadzi do wyrugowania kategorii „wyjaśniania” z nauk społecznych.
Diltheyowska koncepcja Geisteswissenschaften und Naturwissenschaften suponuje konieczność
„odtwórczego przeżycia” (Nacherleben) jako warunek kategoryczny rozumienia ludzkich zachowań,
neguje zaś możność ich wyjaśniania. Analogicznie, M. S. Archer twierdzi, iż rozumienie
indywidualnych, personalnych motywów postępowania i działania w kulturze jest możliwe przez
poznanie kultury. Pozorny psychologizm i indywidualizm metodologiczny zostają przez M. S.
92 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Archer podważone przez uznanie obiektywizującej roli doświadczenia kultury przez uczestników
życia społecznego [Archer, 1988]. Z kolei Wilhelm Windelband, sugerując monizm
rzeczywistości (w sensie jej niepodzielności jako przedmiotu badań), przygotował grunt dla
epistemologicznego obiektywizmu w krytycznym realizmie [Amsterdamski 1983].
Współcześnie ów dyskurs stał się podstawą do sporu określanego mianem opozycji
między paradygmatem normatywnym a paradygmatem interpretatywnym w naukach społecznych.
Binarność owych paradygmatów odzwierciedla klasyczny w naukach społecznych dyskurs
właśnie między indywidualizmem metodologicznym i metodologicznym kolektywizmem, dyskurs
przesycony duchem kartezjańskiego dualizmu podmiot-przedmiot. Ujęciem reprezentatywnym
dla paradygmatu normatywnego jest teoria funkcjonalna lub funkcjonalno-strukturalna bazująca
na założeniach metateoretycznych i filozoficznych pozytywizmu logicznego oraz empiryzmu.
W rdzeniu perspektywy normatywnej tkwi wizja systemu społecznego, którego stabilność wynika
z powszechnie podzielanych wartości i przekonań [Hałas, 2007: 246].
Istnieją próby połączenia owych rozbieżnych orientacji. Egzemplifikacją jest propozycja
Warrena Handla traktowania paradygmatu normatywnego jako perspektywy wskazującej
ograniczenia strukturalne, w których przebiegają interakcje społeczne. Faktem jest, że
interpretatywne rozumienie mechanizmów konstrukcji społecznego świata determinowane jest
konsensusem co do potrzeby istnienia struktury społecznej. Wadą interpretatywnego podejście
jest mikroskala, w którym możliwa jest analiza zjawisk społecznych, często z pomijaniem
kontekstu organizacyjnego i społecznego. Integracja paradygmatu normatywnego
i interpretatywnego pozwala na wprowadzenie do homeostazy struktury społecznej większej
zmienności wynikającej z różnych motywów działań konstruujących ją jednostek, natomiast
rozwiązania interpretatywne w większym stopniu mogą odwoływać się do ram organizacyjnych
i kontekstu społecznego przez akceptację wątków paradygmatu normatywnego. Postulat Handla
nie rozwiązuje konfliktu między paradygmatami, ale wskazuje kierunek możliwych integracji
[Handel, 1979: 855–881].
Także prace Ervinga Goffmana można postrzegać jako łączne stosowanie koncepcji
interpretacyjnych i normatywnych. Ważnym elementem podejścia Goffmana jest zdolność
podmiotów do odgrywania szeregu ról, które wydają się odzwierciedlać szczególny system
wierzeń, ale które w rzeczywistości wynikają z innego systemu znaczeń. Ta rozbieżność może być
zamierzona lub niezamierzona, warunkowana uczestnikami często nieświadomymi istnienia
struktury znaczeń i symboli [Goffman 1978: 171–177].
Znanej krytyki paradygmatu normatywnego dokonał Dennis Wrong, argumentując, iż
deterministyczne – „przesocjalizowane” – koncepcje jednostki poddanej permanentnej presji
normatywnej społeczeństwa ujmowanego jako bezosobowa tyrania woli, są konsekwencją
dominacji w naukach społecznych kolektywistycznych idei, zakładających totalną wspólnotę
norm i wyznawanych wartości. Totalizm wartości, sensów i znaczeń, rugujący podmiotowość
jednostek, czyni międzypokoleniową reprodukcję wspólnych wartości kluczowym warunkiem
ładu społecznego. Utrzymanie struktury społecznej w stanie equilibrium przez konformizujący
wpływ wspólnie uznawanych wartości funkcjonalnie konstytuuje społeczeństwo, ale kwestionuje
twórcze działania jednostek jako świadomych aktorów gry interakcyjnej [Wrong, 1961: 183–193].
Z kolei, jak twierdzi socjolog Thomas Wilson, „jest oczywistym, że w związku
z interpretacyjnością interakcji społecznych, w przeciwieństwie do paradygmatu normatywnego,
definicje sytuacji i działań nie są bezpośrednio lub pośrednio akceptowane raz na zawsze przez
literalne zastosowanie uprzednio istniejącego systemu kulturowego symboli. Raczej znaczenia,
93 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
sytuacje i działania są formułowane przez interpretacje poszczególnych przypadków,
dokonywane przez uczestników tych interakcji i podlegają przeformułowaniom wraz ze zmianą
sytuacji” [Wilson, 1970: 703].
W socjologii amerykańskiej klasyczne elementy sporu między podejściem
interpretatywnym a podejściem normatywnym można odnaleźć na poziomie debat
metodologicznych w latach 30. Miejscem kluczowej debaty był Uniwersytet Columbia, a jej
początki związane są z publikacją dwóch prac: Sociological Theory and Social Research Charlesa
Cooleya i Społeczne role uczonych Floriana Znanieckiego. Cooley wyodrębnił wiedzę
socjodramatyczną związaną z interakcyjnym wymiarem komunikacji oraz wiedzę materialno-
przestrzenną charakteryzującą nauki przyrodnicze [Hałas, 2001: 128]. Obok prac Cooleya
i Znanieckiego istotnym głosem w debacie była synteza Theodora Abla pt. Systematic Sociology in
Germany przybliżająca amerykańskim socjologom niemieckie idee filozoficzne i metodologiczne
w socjologii europejskiej. W kręgu socjologii amerykańskiej owo przyrodnicze podejście do
rzeczywistości społecznej było szczególnie promowane w pracach akademickich. Dążono do
unifikacji metod gromadzenia oraz przetwarzania wiedzy bez rozróżnienia dokonanego już
w myśli europejskiej socjologii przez wyróżnienie „rozumienia” i „wyjaśniania”. W przypadku
dominujących orientacji amerykańskich akceptowano zatem modele interpretacji procesów
i zjawisk społecznych przez odwołania do procedur konstrukcji hipotez wraz z implikacjami
testowymi, które podlegały następnie weryfikacji empirycznej lub opartej na logicznych
wykluczeniach. Rozumowanie w socjologii przeprowadzano według schematu nazywanego
w logice modus tollens. Idealne badania naukowe obejmowały cztery etapy: od opisu faktów, przez
ich klasyfikację, generalizację wniosków i powtórne włączenie w cykl testowania [Hempel, 2001:
27–28]. Stosowanie testów eksperymentalnych i nieeksperymentalnych, konstrukcje hipotez
pomocniczych, kryteria konfirmacji wiedzy, wyjaśnienia probabilistyczne i statystyczne,
konstruowanie teorii, konceptualizacja i operacjonalizacja stanowiły kluczowe procedury
gromadzenia i analizy wiedzy, a szczególnie demarkacji wiedzy naukowej od wiedzy potocznej.
Pojawienie się w amerykańskiej literaturze socjologicznej przekładów i komentarzy do
dzieł europejskich myślicieli, ukazało alternatywny sposób badania rzeczywistości społecznej
przez radykalną zmianę podejścia paradygmatycznego. Konsekwencje debaty metodologicznej na
Uniwersytecie Columbia stanowiły jedną z głównych przyczyn zdominowania socjologii
amerykańskiej przez nurt pozytywistyczny. Opozycyjne środowiska tworzyli badacze skupieni
wokół Roberta M. MacIvera, a głównie Florian Znaniecki i Charles Ellwood oraz zwolennicy
Williama Ogburna i Georga Lundberga. MacIver, w swoim antynaturalizmie, zanegował
możliwość stosowania metod nauk przyrodniczych do poznania rzeczywistości społecznej.
Metody przyrodnicze identyfikował bezpośrednio z technikami analizy statystycznej,
z interpretowaniem procesów i zjawisk społecznych przez pryzmat zmiennych i ich wartości.
Kwantyfikację rzeczywistość społecznej krytykował za schematyczność i próbę zredukowania
wieloczynnikowych procesów do statystycznych korelacji i koincydencji. W polemice socjologów,
wsparcie dla koncepcji interpretatywnej w naukach społecznych, zostało udzielone przez Frantza
Boasa, założyciela orientacji antropologicznej Cultural and Personality Approach oraz przez jego
uczniów – Ruth Benedict, Margaret Mead i Abrama Kardinera [Krawczak, 2003: 107–125].
Antropologiczne stanowisko odpowiadało wizji socjologii MacIvera, czyli nauki, której celem jest
interpretacja relacji międzyludzkich, zależnych od definicji sytuacji dokonywanej przez
uczestników interakcji. Interakcyjność koncepcji MacIvera wraz z etnopsychologizmem Boasa
dostarczyły podstaw do ukonstytuowania się w przyszłości socjologii interpretatywnej na gruncie
94 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
amerykańskim. Opowiedzenie się po stronie neopozytywistów filozofa Ernesta Nagela,
zdecydowało o prymacie scjentyzmu nad naturalizmem w amerykańskiej socjologii, dostarczyło
bowiem argumentów redukujących racje Roberta MacIvera. Debata na Uniwersytecie Columbia
stanowiła w konsekwencji zwycięstwo nurtu scjentystycznego reprezentowanego później przez
Paula Lazarsfelda i Roberta Kinga Mertona, ale była również przyczynkiem do rozwoju socjologii
interpretatywnej przez „europeizację” socjologii amerykańskiej [Hałas, 2001: 137].
Metateoretyczne i metodologiczne źródła krytycznego realizmu możemy dostrzec także
w fenomenologii, która analogicznie do bergsonizmu, dokonała krytyki ujęć empirycystycznych
w nauce (pozytywizmu i pragmatyzmu, a także psychologizmu). Prekursor fenomenologii
filozoficznej Husserl, uznawał, że obecny w nauce pozytywizm, naturalizm, historyzm,
relatywizm i sceptycyzm prowadzą do rozpadu kultury europejskiej. Określenie „fenomenologia”
pochodzi od gr. fainesthai – „ujawniać się” i prowadzi do rozumowania związanego z „powrotem
do samych rzeczy”, badania fenomenów ujawniających się bezpośrednio w doświadczanych
zjawiskach. Fenomenolodzy ujmowali rzeczywistość w kategoriach dualizmu poznawczego,
organoleptycznie uchwytnych elementów świata sensualnego i możliwej do ujęcia za pomocą
intuicji ejdetycznej warstwy istoty świadomości [Gurwitsch, 1962: 50–53]. To Husserl wprowadził
do analizy rzeczywistości pojęcie „świata przeżywanego” (lebenswelt), twierdząc, że „ludzie działają
w świecie, który traktują jako dany i który przenika ich życie umysłowe. Jest to świat odczuwany
przez ludzi jako istniejący. Utworzony jest z obiektów, ludzi, miejsc, idei i innych przedmiotów,
które wyznaczają parametry dla ich egzystencji, dla ich działań oraz dla ich dążeń” [Turner, 2004:
412].
Z perspektywy krytycznego realizmu, ważna jest także Husserlowska konstatacja
interpretowania przez jednostki „świata przeżywanego” jako świata natury, podzielanego przez
wszystkich ludzi niezależnie od domniemania jedyności i uniwersalności owego świata. Będąca
konsekwencja krytyki metod pozytywistycznych alternatywna metoda poszukiwania
podstawowych procesów świadomościowych przez dążenie do stanu epoche, czyli „skonstatowanie,
że treść potocznego świata może zostać zawieszona” [413], jest cokolwiek pozornym
rozwiązaniem poznawczych dylematów nauk społecznych.
Dla nurtu krytycznego realizmu intrygującym rozwinięciem powyższych dylematów jest
aparat metodologiczny skonstruowany w ramach nurtu hermeneutycznego. Procesy rozumienia
i przyswojenia są dla hermeneutyków podstawowym narzędziem metodologicznej interpretacji
działań społecznych, a zwłaszcza motywów zbiorowych działań. Obiektywizm epistemologiczny,
traktowany jako teleologiczna doktryna klasycznej metodologii nauk, zostaje zatem
zakwestionowany przez hermeneutyczne dążenie do zrozumienia ludzkich działań przez ich
doświadczenie i przeżycie. Dychotomiczny podział na subiektywizm i obiektywizm poznawczy
ulega degradacji, lokalizując sferę poznania motywacji indywidualnych oraz przyczynowości
procesów społecznych w umiejętności doświadczania świata społecznego. Świadomościowy
aspekt rozumienia ulega zniekształceniu przez pewność wynikającą z metodologicznego przesądu
nauk przyrodniczych o możliwości wypreparowanego, ale obiektywnego poznawania
rzeczywistości. Kryterium dojrzałości metodologicznej w naukach społecznych jest więc
świadomość zakorzenienia w tradycji, istnienia prze(d)sądów, które determinują każdorazowy akt
rozumienia [Sojak, 2004: 129–130]. W przeciwieństwie do nauk o kulturze, nauki przyrodnicze
nie problematyzują samych siebie, są pozarefleksyjne, zaś ich podstawową metodą jest indukcja.
Gadamerowskie, dosyć uproszczone spojrzenie na metodę przyrodoznawstwa, podkreśla
specyfikę socjologicznego uwikłania w rzeczywistość, którą badacz poznaje, i którą pragnie
95 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
zrozumieć. Socjolog jako zaangażowany społecznie i kulturowo podmiot poznający, intuicyjnie
rekonstruuje sens zjawisk i wydarzeń, odwołując się do wiedzy o rzeczywistości badanej,
rzeczywistości będącej płaszczyzną egzystencjalną samego badacza. W tym sensie dystansowanie
się wobec badanego obiektu (społeczeństwa, kultury, norm i wartości) jest mitem
metodologicznego poznania. Standaryzacja narzędzi badawczych, obiektywizacja przez
proceduralność i formalizację metod to jedynie pozory uzyskiwania wiedzy neutralnej, niezależnej
od wewnętrznych doświadczeń i sensów [134].
Powyższe stwierdzenia wyznaczają nader radykalny nurt w metodologii nauk społecznych,
który w swojej klasycznej wersji określamy mianem naturalizmu metodologicznego. Kemenowska
interpretacja nauk społecznych to w istocie interpretacja naturalistyczna, przypisująca naukom
przyrodniczym wzorcotwórczy charakter i konieczność hegemonistycznego narzucania
przyczynowo-skutkowych schematów wyjaśniających socjologii jako dyscyplinie, której źródła
tkwią w XIX-wiecznym pozytywizmie. Wzorcotwórczy charakter nauk przyrodniczych dotyczyć
ma nie tylko reguł poszukiwania prawidłowości w świecie społecznym, ale głównie falsyfikowania
hipotez przez ich empiryczną redukcję. Kwantyfikacja socjologicznego przedmiotu badań,
uznanie obiektywności całej rzeczywistości społecznej oraz obiektywnego, nie
intersubiektywnego, poznania systemu znaczeń, sensów, symboli i motywów działań
jednostkowych lub zbiorowych budzi co najmniej wątpliwości w perspektywie sceptycyzmu
etnometodologicznego.
Prekursorami etnometodologii, zdaniem Harolda Garfinkela, są Schütz, Husserl, Merleau-
Ponty oraz Gurwitsch. Strukturalizm Talcotta Parsonsa, na którego zajęcia Garfinkel uczęszczał
w trakcie studiów doktoranckich, także miał wpływ na ukształtowanie się zrębów teoretycznych
etnometodologii [Meltzer, Petras, Reynolds, 1978: 52]. Sam Garfinkel wyjaśniał przedmiot
zainteresowań nurtu badaniem codziennych czynności, „za pośrednictwem których uczestnicy
życia społecznego wytwarzają i kontrolują konteksty swoich uporządkowanych codziennych
zachowań, są jednocześnie procedurami, dzięki którym te konteksty stają się „wytłumaczalne”
[accountable]” [Garfinkel, 2007: 9]. Hermeneutyczny język etnometodologii nie ułatwia zrozumienia
jej dystynktywnych cech, ale jednocześnie kategorie analityczne zawierają wątki fundamentalnych
założeń teoretycznych i metodologicznych. W pojęciach „indeksykalność” (indexicality) oraz
„wyrażenie indeksykalne” (indexical expression) znajdujemy przekonanie o funkcjonowaniu wśród
członków społeczeństwa zdań znaków, stanowiących w dyskursie codziennym składowe działań
praktycznych. Wyrażenia indeksykalne sugerują, że wykorzystywana przez aktorów życia
społecznego wiedza potoczna zależy od refleksyjności obecnej w interpretacjach aktora.
Refleksyjność to działalność wyobrażeniowa, której celem jest podtrzymanie konkretnej wizji
rzeczywistości społecznej. Interakcje są warunkowane „praktykami objaśniającymi”, zbiorem
kontekstowych wyjaśnień służących do realizacji aktu komunikacji. W znaczeniu
etnometodologicznym każda teoria jest próbą kategoryzacji „praktyk objaśniających”, niejako
„uzdrawianiem wyrażeń indeksykalnych” przez włączenie ich do szerokich kategorii znaczeń. Co
intrygujące, etnometodologia nie dokonuje dyferencjacji między „praktykami objaśniającymi”
zawartymi w wiedzy potocznej, a socjologiczną eksploracją poznawczą. Obie formy dążą do
wyjaśnienia działań społecznych, przy czym na innych poziomach ich uogólniania [Giddens, 2009:
36].
Ubocznym efektem korekty „wyrażeń indeksacyjnych” jest możliwość identyfikacji
ideologicznej interpretatywności struktur poznawczych zawartych w „praktykach objaśniających”.
Brak rzetelności i stronniczości w działalności naukowej odpowiada kontaminacjom poznania
96 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
potocznego, ale etnometodologiczna analiza lingwistyczna zawiera rozwiązanie owego impasu
poznawczego. Widoczne ono jest w pracach Harveya Sacksa, i propozycji analizy właściwości
formalnych konwersacji, bez analizy zawartości treściowej [Sacks, Schegloff, Jefferson, 1974:
696–735]. Podejścia Garfinkla i Sacksa zostały w etnometodologii poddane krytyce przez Aarona
Cicourela, który w koncepcji socjologii kognitywnej zasugerował konieczność poszukiwania
procedur interpretacyjnych, „dzięki, którym ludzie organizują swoje poznanie i nadają znaczenie
sytuacjom. To właśnie za pomocą procedur interpretacyjnych ludzie konstruują ›poczucie
struktury społecznej‹ i zdolni są do organizowania swych działań” [Turner 2004: 493].
Kwantyfikacja socjologicznego przedmiotu badań, uznanie obiektywności całej
rzeczywistości społecznej oraz obiektywnego, nie intersubiektywnego, poznania systemu znaczeń,
sensów, symboli i motywów działań jednostkowych lub zbiorowych nie budzi wątpliwości
w perspektywie realizmu epistemologicznego, ale generuje je na poziomie krytycznego realizmu.
Przez realizm epistemologiczny lub realizm teoriopoznawczy rozumiemy stanowisko
w metodologii nauk, według którego status ontologiczny poznawanego przedmiotu
zewnętrznego wobec podmiotu poznającego jest obiektywny i fizykalny, posiadający atrybuty
rzeczywistości zastanej a nie konstruowanej w akcie społecznego definiowania. Termin „naiwny
realizm” odnosi się do obiektywnego aktu postrzegania poznawanej rzeczywistości, natomiast
termin „krytyczny realizm” wskazuje na względność czynności percepcyjnych obiektywnie
istniejącej rzeczywistości [Marshall, 2005: 274–275].
Nawiązując do dylematów swoich poprzedników, M. S. Archer uznaje elementy ich teorii
prowadzące do ukonstytuowania opinii o nieredukowalności poznawanego świata, ale akceptuje
neokantowską, fenomenologiczną, hermeneutyczną, etnometodologiczną i interpretatywną
wątpliwość w zakresie obiektywności instrumentarium poznawczego umożliwiającego
„uchwycenie” aspektów rzeczywistości. W konsekwencji, w twórczości Archer ujawnia się
aprobata dla metodologicznej zasady dualizmu analitycznego bezpośrednio wynikającej
z popperyzmu. Popper, wyodrębniając świat stanów fizycznych, świat stanów psychicznych
i przestrzeń zobiektywizowanych idei niezależnych względem podmiotu, jednocześnie
pozycjonuje właśnie świat stanów psychicznych jako pośredniczący w dostępie do świata
fizycznego oraz świata zobiektywizowanych idei. Popperyzm ujawnia się także w podejściu
morfogenetycznym M. S. Archer, podkreślając analityczną funkcję poziomu kulturowego
w poznaniu przyczynowym. Archer przekształca koncepcję Poppera w duchu marksistowskiego
funkcjonalizmu Dawida Lockwooda dążącego do integracji systemów społecznych z ideą
konfliktu społecznego. Tym samym to kultura i struktury społeczne są głównymi siłami
przyczynowymi świata, a refleksyjność jest kluczowym czynnikiem pośredniczącym między
światem fizycznym, a systemem kulturowym i strukturami społecznymi. To właśnie konwersacja
wewnętrzna, będąc sposobem realizacji refleksyjności, stanowi remedium względem
metodologicznych redukcjonizmów [Tsekeris, Lydaki, 2011: 67–82].
W krytyce metodologicznego redukcjonizmu M. S. Archer rozróżnia trzy rodzaje konflacji.
Indywidualizm metodologiczny w konflacji oddolnej ujawnia się w analizach Sorokin’a, Parsons’a
i Levi-Strauss’a. W konflacji odgórnej, reprezentowanej przez Gramsci’ego, Miliband’a oraz
Habermas’a jednostki są pochodną działań społeczno-kulturowych, w tym socjalizacji, akulturacji
i stosunków klasowych. W konflacji centralnej, reprezentowanej przez Giddens’a, system
kulturowy i struktura są bezpośrednio zintegrowane, a tym samym postrzegane jako nierozłączne
[Zeuner, 1999: 82].
Ontologiczne i epistemologiczne założenia nauk społecznych stanowią jedno
97 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
z fundamentalnych zagadnień metateoretycznych oraz metodologicznych rozpatrywanych
w obszarze tychże nauk, dowodząc wysokiego poziomu genetycznej samoświadomości lub
paradoksalnie naiwnej legitymizacji wyrażanej w nieustannym poszukiwaniu prawomocności
stosowanych metod badawczych i analitycznych. Kwestia predefiniowania dystynkcji
poznawczych, a naukowego opisu świata w ogólności, prowadzi zazwyczaj do redukcjonizmów.
Podmiot poznający wydaje się zdeterminowany systemem aksjonormatywnym nabytym oraz
zinternalizowanym w procesach socjalizacji i wychowania, a odzwierciedlającym walory
dominujące w danej kulturze i jej światopoglądowych nośnikach. W owym kontekście
prawomocności nabiera teza „wolności od wartości”, sformułowana przez Maxa Webera. Autor
Wirtschaft und Gesellschaft sądził, iż obiektywność nauk społecznych może być zagwarantowana
przez przyjęcie poprawnej metody i powstrzymywanie się od wydawania sądów wartościujących.
Komentator dzieł Webera, przedstawiciel socjologii porównawczej Stanisław L. Andreski
twierdzi, iż paradygmat Wertfreiheit jest do przyjęcia tylko wówczas, gdy będzie dotyczył
neutralności semantycznej, a nie neutralności praktycznej [Andreski 1992: 34]. Weberowski
postulat odróżnienia sądów o wartościach od sądów o faktach, pomimo iż w znacznej mierze
krytykowany [np. Gouldner 1984: 13–43], nadal posiada interesujące rozwiązania metodologiczne.
Stanisław L. Andreski zauważa, iż jest on zasadą demarkacyjną, spełniającą podobną rolę w nauce
jak falsyfikacjonizm Karla Rajmunda Poppera [Andreski 1992: 39].
Krytyczna metodologia w krytycznym realizmie nie traktuje semantycznego neutralizmu
jako kluczowego determinantu metodologicznego, ale zakłada realizm epistemologiczny. Sugeruje
to akceptację wielowymiarowej wizji człowieka, nie tylko jako działającego według Smithowskiej
zasady maksymalizacji zysków i unikania strat homo oeconomicus, ale również, a może przede
wszystkim, jako Cassirerowskiego homo symbolicum. Filozofia realistyczna i krytyczny realizm
kontynuują dzieło orientacji i szkół teoretycznych, które postawiły sobie za cel rozstrzygnięcie
sporu o metodę, co świadczy o wciąż niegasnącym zainteresowaniu tą problematyką
i jednocześnie wskazuje na trudność tego zadania. Rzecz jasna spór o metodę jest pochodną
ontologicznych założeń sposobów rozumienia społeczeństwa, procesów społecznych
i kulturowych oraz relacji jednostki do społeczeństwa i odwrotnie. Innymi słowy, glossa w sporze
o metodę zależy od podejścia metateoretycznego i aprobaty danego modelu sprawczego
społeczeństwa. Krytyczny realizm jest kontynuatorem wiązki tradycji intelektualnych, których
znamienitą cechą jest dążenie do integracji idei teoretycznych i metodologicznych, stanowiąc
przyczynek do paradygmatu nieredukowalności człowieczeństwa.
BIBLIOGRAFIA
Amsterdamski, S., (1983), Między historią a metodą, Warszawa: PIW.
Andreski, S. L., (1992), Maxa Webera olśnienia i pomyłki, Warszawa: PWN.
Archer, M. S., (1979), Social Origins of Educational Systems. London: Sage.
Archer, M. S., (2007), Making our Way through the World: Human Reflexivity and Social
Mobility. Cambridge: Cambridge University Press.
Gadamer, H. G., (1993), Prawda i metoda. Zarys hermeneutyki filozoficznej, Kraków: Inter Esse.
Garfinkel, H., (2007), Studia z etnometodologii, Warszawa: PWN.
Giddens, A., (2009), Nowe zasady metody socjologicznej, Kraków: NOMOS.
Goffman, E., (1978), The Presentation of Self to Others, [in.] J. G. Manis, B. Meltzer (eds.), Symbolic
Interaction: A Reader in Social Psychology, Allyn and Bacon: Boston, London, Sydney, Toronto,
s. 171–177.
98 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Gouldner, A. W., (1984), Anty-Minotaur, czyli mit socjologii wolnej od wartości, [w:] E. Mokrzycki (red.),
Kryzys i schizma. Antyscjentyczne tendencje w socjologii współczesnej, t. I, Warszawa: PIW, s. 13–43.
Gurwitsch, A., (1962), The Common-Sense World as Social Reality, „Social Research”, no. 29, s. 50–
53.
Hałas, E., (2001), Symbole w interakcji, Warszawa: Oficyna Naukowa.
Hałas, E., (2006), Interakcjonizm symboliczny. Społeczny kontekst znaczeń, Warszawa: PWN.
Hałas, E., (2007), Symbole i społeczeństwo. Szkice z socjologii interpretacyjnej, Warszawa: Wydawnictwo
UW.
Handel, W., (1979), Normative Expectations and the Emergence of Meaning as Solutions to Problems:
Convergence of Structural and Interactionis Views, “American Journal of Sociology”, no. 8, s.
855–881.
Hempel, C. G., (2001), Filozofia nauk przyrodniczych, Warszawa: Aletheia.
Hodges, H. A., (1952), The Philosophy of Wilhelm Dilthey, London: Routledge and Kegan Paul Ltd.
Hughes, H. S., (1958), Consciousness and Society, New York: Vintage Books.
Kemeny, J. G., (1967), Nauka w oczach filozofa, Warszawa: PWN.
Kmita, J., Nowak, L., (1968), Studia nad teoretycznymi podstawami humanistyki, Poznań: Wydawnictwo
UAM.
Krasnodębski, Z., (1999), M. Weber, Warszawa: Wiedza Powszechna.
Krawczak, E., (2003), Antropologia kulturowa, Lublin: Wydawnictwo UMCS.
Kuderowicz, Z., (1967), Dilthey, Warszawa: Wiedza Powszechna.
Levitt, C., (1972), The Sociology of Knowledge and its Influence on George Lukacs, Anthropology
Department University Press: University of Waterloo.
Marshall G., (red.), (2005), Słownik socjologii i nauk społecznych, Warszawa: PWN.
Meltzer, B. N., Petras, J. W. , Reynolds, L. T., (1978), Varieties of Symbolic Interactionism, [in.] J. G.
Manis, B. Meltzer (eds.), Symbolic Interaction: A Reader in Social Psychology, Allyn and Bacon:
Boston, London, Sydney, Toronto, s. 41–57.
Parsons, T., (1949), The Structure of Social Action, New York: The Free Press at Glencoe.
Sacks, H., Schegloff, E., Jefferson, G., (1974), A Simplest Systematics for the Analysis of Tutn-Taking
in Conversation, “Language”, no. 50, s. 696–735.
Schutz, A., (1967), The Phenomenology of the Social World, Evanston: Northwestern University Press.
Searle, J. (1995), The Construction of Social Reality. New York: Free Press.
Sojak, R., (2004), Paradoks antropologiczny. Socjologia wiedzy jako perspektywa ogólnej teorii społeczeństwa,
Wrocław: Wydawnictwo UWr.
Szacki, J., (2002), Historia myśli socjologicznej, Warszawa: PWN.
Tsekeris, Ch., Lydaki A., (2011), The Micro-Macro Dilemma in Sociology: perplexities and perspectives,
„SOCIOLOGIJA”, Vol. LIII, No. 1, s. 67–82.
Turner, J. H., (2004), Struktura teorii socjologicznej, Warszawa: PWN.
Wilson, T. P., (1970), Conceptions of Interaction and Forms of Sociological Explanation, “American
Sociological Review”, no. 4, s. 697–710.
Wrong, D., (1961), The Oversocialized Conception of Man in Modern Sociology, “American Sociological
Review”, no. 2, s. 183–193.
Zeuner, L., (1999), Margaret Archer on Structural and Cultural Morphogenesis, „Acta Sociologica”, Vol.
42, s. 79–86.
99 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Izabela Bukalska Instytut Socjologii
UKSW
METODOLOGIA TEORII UGRUNTOWANEJ A TEORIA MARGARET S. ARCHER Methodology of grounded theory and the theory of Margaret S. Archer
ABSTRAKT
W artykule postawiono pytanie o możliwość wykorzystania teorii Margaret S. Archer
w procesie generowania teorii ugruntowanej. Szczególnie interesuje mnie możliwość przyjęcia
założeń krytycznego realizmu (zakładającego m.in. istnienie obiektywnej rzeczywistości
i możliwość jej poznania) i koncepcji człowieka zawartej w pismach brytyjskiej socjolog.
Zalecenie ograniczenia prekonceptualizacji, które leży u podstaw metodologii zdaje się wykluczać
taką możliwość. Jednak prace tzw. teoretyków ugruntowanych drugiej generacji pisane są już
z pełną świadomością istnienia podobnych założeń, przynajmniej na poziomie ontologicznym
i epistemologicznym. Wspomniane prace zmierzają jednak w stronę konstruktywizmu
i postmodernizmu. Założenia na wybranych poziomach możemy również zidentyfikować
u teoretyków ugruntowanych pierwszej generacji – Straussa i Glasera. Pierwszy z nich,
ukierunkowany przez interakcjonizm symboliczny jest bardziej podatny na tendencje
postmodernistyczne (zdaniem A. Clarke’a), drugi, pozostaje na stanowisku realizmu, wierząc
w istnienie obiektywnego świata i możliwość jego poznania.
Rozważania na temat wykorzystania koncepcji refleksyjności M. S. Archer zilustruję
przykładem własnych badań przeprowadzonych zgodnie z metodologią teorii ugruntowanej
wśród liderów organizacji węgierskich mniejszości narodowych. W efekcie analizy powstała tzw.
koncepcja kondycji mniejszościowej, będąca ukształtowaną przez warunki sytuacyjne tendencją
do działania w określony sposób, zaobserwowaną właśnie u członków wspólnot
mniejszościowych. Jednak uporządkowana analiza brytyjskiej socjolog pokazała, które elementy
kondycji mniejszościowej nie były doprecyzowane i jakie pytania nie zostały zadane. Taka
konfrontacja potrzebna jest przede wszystkim na etapie tzw. powrotu do biblioteki. Jest
z pewnością pouczająca i uwrażliwiająca, należy wystrzegać się przy tym oczywiście nadmiernego
sugerowania się gotową teorią, podtrzymując rekomendowany przez Straussa i Glasera „kontekst
odkrycia”.
Słowa kluczowe: Realizm krytyczny, refleksyjność, metodologia teorii ugruntowanej, kondycja
mniejszościowa
ABSTRACT
In the article I posed a question about possibility of using theory of Margaret Archer in the
process of generating grounded theory, especially critical realism assumptions (existance of
objective reality and possibility to approach it) and perspective of a human conditions included in
the writings of British sociologist.
This possibility is excluded when we take into account important recommendation to
limit all preconceptualisation at the beginning of a research with the use of grounded theory
methodology. However, the works of so-called second generation grounded theorists are written
with conscience that such an assumptions exist at least at ontological and epistemological levels.
Mentioned theorists moved towards constructivists and postmodernist approach. Assumptions
100 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
on high levels can be identified also in the works of first generation grounded theorist- Strauss
and Glaser. First of them, whose works are shaped by symbolic interactionism is more vulnerable
to postmodern tendencies (according to Clarke). The second stays at the position of realism and
assumes existance of objective reality and possibility of approaching it.
Considerations about using conceptions of reflexivity will be illustrated with the example
of my own research conducted according to the grounded theory methodology among leaders of
Hungarian minority NGOs. As a result minority condition theory was generated which meant
internal disposition to act in a specific way, characteristic to the members of national minority. At
some stage of a research it turned out that it’s not possible to respond some questions without
articulating some basic assumption about social reality. At that moment organised theory of
M. Archer could show which elements of minority condition theory weren’t precise and which
questions weren’t posed. This confrontation is important at the stage of returning to the library.
It’s certainly very instructive and sensitising, however, its important to keep the serendipity
(discovery context) recommended by Strauss and Glaser.
Keywords: Critical realism, reflexivity, grounded theory methodology, minority condition
Najważniejsze zagadnienie podejmowane w artykule dotyczy możliwości użycia teorii
Margaret S. Archer w badaniach prowadzonych zgodnie z metodologią teorii ugruntowanej.
W pierwszej chwili zabieg taki wydaje się być niemożliwy bez odrzucenia jednej z podstawowych
zasad wspomnianej strategii badawczej. Już seminalne dzieło Glasera i Straussa, „Odkrywanie
teorii ugruntowanej” [2009] sygnalizowało bowiem konieczność ograniczenia prekonceptualizacji
przed przystąpieniem do pracy w wybranym obszarze. Ta zasada jest wspominana
w podręcznikach wykładających metodologię teorii ugruntowanej jako jedna z jej podstawowych
wytycznych. Konsekwencją przyjęcia w punkcie wyjścia określonej koncepcji i związanych z nią
pojęć byłoby przekierowanie uwagi na konkretne zjawiska i tzw. wymuszenie danych (forcing).
Tym samym doszłoby do przeoczenia ważnych dla danego obszaru zdarzeń czy procesów, które
w przeciwnym razie mogłyby się swobodnie wyłonić.
Już intuicyjnie można stwierdzić, że postulat bezzałożeniowości jest niełatwy do
spełnienia – pomijając pewne kody kulturowe i przekonania wpojone badaczowi w procesie
socjalizacji, posiada on także pewien socjologiczny punkt widzenia, chociażby w postaci
preferowanych w pracy paradygmatów i teorii. Podobnie – ma pewną wiedzę na temat badanego
wycinka rzeczywistości nabytą m.in. za pośrednictwem mediów, złożoną zarówno z faktów, jak
i ich interpretacji. Jednak może próbować „wziąć w nawias” podobne skłonności i rejestrować
obserwowane zjawiska możliwie najwierniej, analizując je obiektywnie.
Pozostaje pytanie, na ile (i na jakich poziomach) twórcy koncepcji teorii ugruntowanej
pozwalają „programowo” na przyjmowanie założeń. Już w „Odkrywaniu teorii ugruntowanej”
Glaser i Strauss odnoszą się do kwestii prekonceptualizacji na poziomie rzeczowym i formalnym1.
1
Według Straussa i Glasera: „Przez teorię rzeczową rozumiemy teorię rozwiniętą dla rzeczowego (substantive) czy empirycznego obszaru badania socjologicznego, takiego jak opieka nad pacjentami, stosunki rasowe, edukacja zawodowa, przestępczość albo organizacje badawcze. Teoria formalna zaś, w naszym rozumieniu, została rozwinięta dla formalnego albo konceptualnego obszaru badań socjologicznych, takiego jak stygmat, zachowanie dewiacyjne, organizacje formalne, socjalizacja, zbieżność statusów, autorytet i władza, systemy motywowania czy ruchliwość społeczna” [Glaser, Strauss, 2009: 31].
101 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Stwierdzają jednoznacznie, że można prowadzić badania bez przyjęcia teorii dyktującej przed
badaniem, co jest ważne w pojęciach i hipotezach; szczególnie podkreślają wagę takiej
niezależności w trakcie budowania teorii rzeczowej. Dopiero po jej wygenerowaniu następuje
etap zestawienia jej z istniejącymi teoriami formalnymi, które mogą (ale nie muszą) być
zastosowane w celu pozyskania „dodatkowych substantywnych konceptualizacji” [32]. To znaczy,
że nie można w punkcie wyjścia użyć kategorii Parsonsa czy Mertona – należy poczekać
i sprawdzić, czy faktycznie są powiązane z wyłaniającą się teorią rzeczową2. Od tego momentu
można wykorzystać inspirującą i wyjaśniającą moc teorii formalnych. Tę zasadę uchwycił
Krzysztof Konecki, pisząc jedynie o „ograniczeniu rzeczowej prekonceptualizacji badań”
w metodologii teorii ugruntowanej [Konecki, 2000: 35].
Kathy Charmaz podkreśla, jak ważne jest określenie ramy teoretycznej dla nowo
powstałej teorii ugruntowanej. Porównuje tę pierwszą do kotwicy, dzięki której można dostrzec,
jak nowa koncepcja udoskonala, poszerza lub wyprzedza istniejące pojęcia [Charmaz, 2009: 216–
215].
Mamy oczywiście do czynienia z „oficjalnym” i jawnym podziałem metodologii teorii
ugruntowanej, mającym swój początek w założeniach na poziomie ontologicznym
i epistemologicznym. Charmaz dzieli metodologie ogólnie na konstruktywistyczne
i obiektywistyczne. W dużym skrócie – pierwsza zakłada, że dane są gromadzone i analizowane w
procesie ustalania wspólnych doświadczeń i relacji między uczestnikami badań i innymi źródłami
informacji. Badacze odpowiadają na pytanie, jak i dlaczego ludzie w określonych warunkach
budują takie a nie inne znaczenia [168]. Obiektywistyczna teoria ugruntowana, osadzona
w tradycji pozytywistycznej zajmuje się danymi „realnymi”, pomijając refleksję nt. warunków,
w jakich zostały one wytworzone [169]. Aby ująć temat trochę precyzyjniej wyjdziemy od różnic
między Straussem a Glaserem. Często podkreśla się silny związek, jaki zachodzi między
metodologią teorii ugruntowanej a interakcjonizmem symbolicznym. Przejawia się to m.in.
w założeniach co do natury rzeczywistości społecznej – wielości i zmienności punktów widzenia
występujących u jednostki oraz społeczne pochodzenie tych perspektyw [Konecki, 2000: 34]3. Na
Anselma Straussa, wychowanka Szkoły Chicagowskiej, znaczny wpływ wywarli, J. Dewey, G. H.
Mead, R. Park, William I. Thomas, E. Hughes oraz promotor H. Blumer [Gorzko, 2008: 360–361]
i widać ten wpływ w podejmowanej tematyce badań, a także promowanej koncepcji społecznych
światów i aren. Inaczej kształtowany był Glaser, inspirujący się myślą socjologiczną
z Uniwersytetu Columbia: P. Lazarsfelda, H. Hymana i R. Mertona. To Glaser był wytrwałym
obrońcą braku konceptualizacji, twierdząc, że przyjęcie założeń (również interakcjonizmu
symbolicznego) spowoduje ograniczenie szerokiego potencjału metodologii teorii ugruntowanej.
Wierzył też w możliwość obiektywistycznego ujęcia badanych zjawisk [Glaser, 2005]. Często
wskazuje się na pozytywistyczne cechy w podejściu Glasera, na jego tradycyjne rozumienie nauki,
retorykę „odkrywania” i podtrzymywanie dualizmu przedmiot-podmiot; dane są niezależne od
badacza społecznego i w procesie interpretacji nie są konstruowane [Gorzko, 2008: 366].
Reprezentantką konstruktywistycznego nurtu w ramach metodologii jest Kathy Charmaz.
„Postmodernistycznego zwrotu” dokonała natomiast Adele Clarke, pisząca już raczej
o „ugruntowanym teoretyzowaniu”, którego produktem były mapy sytuacyjne, zdolne
2
Autorzy przewidują oczywiście kolejny etap budowania ugruntowanej teorii formalnej; można się również zatrzymać na etapie teorii rzeczowej, zestawiając ją z istniejącymi wcześniej teoriami formalnymi. 3 Przypomnijmy, że zdaniem M. Archer, J. H Mead był radykalnym antysubiektywistą, co przejawiało się w jego
koncepcji „uogólnionego Innego” i społecznego pochodzenia jaźni [M. Archer, 2003: 84].
102 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
zobrazować złożoność sytuacji i dopuszczenia do głosu wielu równoważnych perspektyw.
W analizach nawiązywała m.in. do prac M. Foucaulta. Klasyczne podejścia do teorii
ugruntowanej określała mianem pozytywistycznych/realistycznych [Clarke, 2005: 294], krytykując
je za brak refleksywności, nadmierne uproszczenia, izolowanie „na siłę” podstawowych procesów
społecznych w badanym wycinku rzeczywistości i poszukiwanie metodologicznej „czystości”
i „obiektywizmu” [Gorzko, 2008: 401–403].
Tymczasem perspektywa glaserowska może być furtką łączącą metodologię teorii
ugruntowanej z perspektywą realizmu krytycznego utrzymującego, że badanie ma na celu
uzyskanie wiedzy na temat rzeczywistości istniejącej niezależnie od indywidualnych przedstawień
na jej temat. Glaser rozumie podmiot poznający w pewien szczególny sposób. Jego perspektywę
opisuje M. Gorzko: „Nie jest on (podmiot poznający, przyp. IB) ujmowany jako „usytuowany”
w sensie społecznym – może zdystansować się do swojego uwikłania w badane sytuacje, zajmując
pozycję posiadacza uniwersalnych (zapewne ogólnoludzkich) władz poznawczych. Ale nie jest to
zajęcie punktu widzenia neutralnego, bezstronnego, pozasytuacyjnego obserwatora, który
bezproblemowo uruchamia swoje naturalne władze poznawcze (…); nawiązanie poznawczo
wartościowej relacji z badaną rzeczywistością społeczną wymaga szczególnej „postawy” czy
„postaw”, które określamy mianem „przytomności”, „cierpliwości” itp. Zapewniają one
podmiotowi możliwość dotarcia do przedmiotu” [Gorzko, 2008: 366].
Schodząc na niższy poziom teorii M. S. Archer, chciałabym skupić się na wartości, jaką
może wnieść do procesu generowania teorii ugruntowanej i udoskonalania jego produktu
końcowego. Refleksja na ten temat pojawiła się w trakcie badań wśród węgierskich mniejszości
narodowych w Rumunii i na Słowacji. Najważniejsze spostrzeżenie, rozwinięte potem
w ugruntowaną koncepcję, dotyczyło istnienia wśród członków mniejszości pewnych typowych
cech, wewnętrznej dyspozycji do działania w sposób, który jest odmienny od sposobu działania
członków narodowości dominujących w państwach. Żaden z istniejących i znanych w socjologii
terminów (tożsamości, mentalności, postaw, osobowości, habitusu) nie oddawał i nie obejmował
w pełni całokształtu zaobserwowanego zjawiska, więc użyto nowego pojęcia – kondycji
mniejszościowej. Każda cecha kondycji wynikała z jakiegoś warunku w sytuacji mniejszościowej
(jest to dość uproszczony schemat) i prowadziła do konkretnego działania; na przykład
postępująca asymilacja wśród mniejszości, zanikanie węgierskiej kompetencji kulturowej wśród jej
członków powodowały strach przed wszelką zmianą w kanonie kultury i trwanie w jego XIX-
wiecznej anachronicznej formie. Przemoc symboliczna ze strony państwa zamieszkania prowadzi
do wykształcenia się „tożsamości kolektywnej”. Upolitycznienie i konfliktogenność kwestii
mniejszościowej skutkuje niechęcią do kontaktów z przedstawicielami większości narodowej.
Z jednej strony, sama idea kondycji mniejszościowej wskazuje na zależność ludzkiego
zachowania od warunków strukturalnych, z drugiej – jednostki nie były przez nią całkowicie
zdeterminowane, bo reakcje na warunki sytuacyjne nie były jednakowe. Strach przed „rozmyciem”
treści rodowitej kultury był wspólny wszystkim respondentom, jednak część z nich broniła
starych form i wartości, inna próbowała przedłużyć ich trwanie przez unowocześnienie,
i uatrakcyjnienie dla młodszej części populacji. Podobnie wszyscy byli świadomi przemocy
symbolicznej ze strony państwa zamieszkania, jednak jedni reagowali „cichym buntem”
i wewnętrzną emigracją, inni (aktywiści) otwarcie demaskowali ukryte założenia i z trudem
walczyli o należne miejsce w przestrzeni społecznej. W ramach samej mniejszości tworzyły się
więc areny; powstawało trudne do rozwiązania pytanie o powód tych zróżnicowanych reakcji.
Badacz dochodził do momentu, w którym musiał odpowiedzieć na pytanie, co sam myśli
103 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
o ludzkiej kondycji. Jak wyjaśni podobne różnice w reakcjach – przy pomocy koncepcji habitusu
Bourdieu, nawyków myślowych (i nie tylko) nabytych w czasie socjalizacji czy może innych
determinantów pochodzących ze struktury społecznej, czy też pewnych indywidualnych
dyspozycji psychologicznych. Te wyjaśnienia to elementy teorii, które nigdy nie „wyłonią się
z danych”, bo wynikają z naszych podstawowych przekonań co do natury rzeczywistości
społecznej. Jednym z takich wyjaśnień mogłaby być koncepcja refleksyjności Margaret S. Archer
i odniesienie do jej podstawowych rodzajów; refleksyjności komunikatywnej, autonomicznej,
metarefleksyjności, refleksyjności rozbitej. To zróżnicowanie wynika z historycznie zmieniającej
się relacji struktury społecznej i kultury, a także z odwzorowania tego procesu w biografii.
Projektem życiowym kieruje jednak zawsze świadoma i odrębna ontologicznie jednostka,
prowadząca „wewnętrzną konwersację”, która oczywiście przebiega w pewnych
uwarunkowaniach. To wyjaśnienie byłoby preferowane dla uzupełnienia powstałej koncepcji
kondycji mniejszościowej. Właśnie dostrzeżenie, że pewne cechy kondycji są uświadomione przez
członków mniejszości i że zmiana zachowania jest możliwa, sprawiło, że zrezygnowano
z koncepcji mniejszościowego habitusu, która z założenia jest dyspozycją nieuświadomioną.
Wydaje się, że takie uszczegółowienie koncepcji wygenerowanej z danych przez istniejącą
już, rozbudowaną teorię jest w pełni akceptowane przez twórców omawianej metodologii,
wystarczy przypomnieć przywoływany na początku fragment „Odkrywania teorii ugruntowanej”.
Inną kwestią jest, co pomyślałaby o tym sama prof. M. Archer, chociaż może w odniesieniu do
realistycznej perspektywy Glasera mogłaby tę strategię zaakceptować. Niektórzy komentatorzy
już określili go nawet jako reprezentanta krytycznego realizmu. [Annells, 1996]. Metodologia
teorii ugruntowanej ciągle się rozwija, w toku wielu projektów badawczych przeprowadzonych
przy jej użyciu wyłaniają się pytania i kwestie, do których jej twórcy nie mogli się odnieść na
wczesnym etapie jej powstawania. Być może opisane połączenie mogłoby ją w pewnym stopniu
udoskonalić.
BIBLIOGRAFIA
Annells, M., (1996) Grounded theory method: Philosophical perspectives, paradigm of inquiry and
postmodernism. Qualitative Health Research, 6, 379–93.
Archer M. S., (2012) The Reflexive Imperative in Late Modernity, Cambridge University Press.
Archer M. S., (2013) Człowieczeństwo, problem sprawstwa, NOMOS, Kraków.
Birks M. Mills J., (2012) Grounded theory. A practical guide, Sage, Los Angeles.
Charmaz K., (2009) Teoria ugruntowana. Praktyczny przewodnik po analizie jakościowej, PWN,
Warszawa.
Clarke A., (2005) Situational analysis. Grounded theory after postmodern turn, Sage, Thousand Oaks,
London, New Delhi.
Glaser B. G. Strauss A.L., (2009) Odkrywanie teorii ugruntowanej, NOMOS, Kraków 2009.
Glaser B. G., (2005) The Grounded Theory Perspective III, Theoretical Coding, Mill Valley CA: Sociology
Press.
Gorzko M., (2008) Procedury i emergencja. O metodologii klasycznych odmian teorii ugruntowanej, Szczecin
Konecki K., Studia z metodologii badań jakościowych. Teoria ugruntowana, PWN, Warszawa 2000.
104 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Ks. Alfred Marek Wierzbicki KUL
JAK CZYTAĆ TEKST, KTÓRYM JEST CZŁOWIEK. GLOSY DO PLATONA, KAROLA WOJTYŁY I MARGARET ARCHER
How to read a text, which is the person. Glosses to Plato, Karol Wojtyła and Margaret
Archer
ABSTRAKT
Według Platona, człowiek i państwo to ten sam tekst – pisany małymi lub dużymi literami. Teza
ontologiczna: człowiek i państwo mają tę samą istotę. Teza metodologiczna: dwie różne metody
„czytania” tekstu o człowieku i tekstu o państwie. Teza ontologiczna jest błędna, poprawna jest
teza metodologiczna, implikuje ona jednak inną ontologię niż ta, którą głosi Platon. W pewien
sposób uwaga Platońska antycypuje nowoczesny spór pomiędzy metodologicznym
indywidualizmem a kolektywizmem.
Krytyka alternatywy indywidualizm-kolektywizm Karola Wojtyły uwzględnia historyczny
kontekst społeczeństwa, w którym zachodzi zjawisko alienacji. Rozwija personalistyczne
rozumienie alienacji i proponuje sposoby jej praktycznego przezwyciężenia. Podstawowa
kategoria etyki społecznej to kategoria uczestnictwa. Wojtyła analizuje społeczeństwo w aspekcie
normatywnym, uczestnictwo polega na tym, że osoba współistniejąc i współdziałając z innymi,
spełnia się jako osoba. Reinterpretuje marksistowską diagnozę alienacji: uczestnictwo jest
przeciwieństwem alienacji.
Margaret Archer podejmuje próbę zbudowania realistycznej teorii społecznej, która
implikuje poprawną ontologię i nadaje się do użycia jako efektywne narzędzie badań
socjologicznych. Teoria morfogentyczna/morfostatyczna przezwycięża atemporalną ontologię,
jaką zakłada zarówno metodologiczny indywidualizm, jak i metodologiczny holizm.
Uwzględnienie wymiaru czasu w zjawisku transformacji społecznej pozwala na badanie procesu
transformacji zgodnie z jej czasowymi fazami. Analiza czynnika czasu ugruntowuje dualizm
metodologiczny, wolny od wszelkiego typu konflacji w opisie struktury i działania na gruncie
ontologii pluralistycznej, zgodnie z którą, sprawczość jest właściwością zarówno jednostek, jak
i struktur.
Słowa kluczowe:
Osoba, społeczeństwo, uczestnictwo, alienacja, metodologiczny indywidualizm, metodologiczny
kolektywizm, morfogeneza
ABSTRACT
Plato claims that man and state are like the same text – written in “small” or “big” letters. The
ontological thesis: man and state have the same essence. The methodological thesis: there are two
methods of “reading” the text about man and state. The ontological claim is wrong, but the
methodological approach is correct, however it implies the different ontology than one
considered by Plato. In a sense Plato’s remark anticipates the modern theoretical controversy
between methodological individualism and methodological collectivism.
Karol Wojtyła’s critique of the alternative: individualism or collectivism takes into
105 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
account the historical context in which occurs alienation. He develops the understanding of
alienation in terms of the philosophy of the human person and proposes the practical ways of
acting against alienation. The principle of participation is the basic category in his social ethics.
Wojtyła in his analysis of contemporary society is concerned with the normative aspect thereof.
Participation consists in the fulfilment of the value of person while co-existing and co-acting
together with the others. He offers the significant reinterpretation of the Marxist diagnosis of
alienation, in his view alienation is opposed to participation.
Margaret Archer seeks to develop the realistic social theory, which implies the correct
ontology and is also capable to be applied as the effective tools in the sociological research. The
morphogenetic / morphostatic theory overcomes the non-temporal ontology, which is assumed
both by methodological individualism and methodological holism. Considering the temporal
dimensions in the social transformation enables to present the process of transformation in
accordance with the time sequences. Analysis of the time factor establishes the methodological
dualism, deprived of any kind of conflation in the account of structure and agency, for it is based
on the pluralistic ontology, according to which agency is understood to be property of individuals
and property of the structures.
Key words
Person, society, participation. alienation. methodological individualism, methodological
collectivism, morphogenesis.
Doniosłe problemy mają to do siebie, że nigdy nie przestają być przedmiotem namysłu
i dyskusji. Jeśli możemy zgodzić się z Alfredem N. Whiteheadem, że cała zachodnia filozofia jest
zbiorem przypisów do Platona, to z dwóch powodów. Przypomnijmy najpierw, że Platon
pojmował filozofię jako dążenie do prawdy, polegające na stawianiu pytań, na które poszukuje się
odpowiedzi w debacie angażującej wszystkich jej uczestników. Filozofia, która przybiera postać
dialogu, jest filozofią otwartą, jest nią również wtedy, gdy już wyłaniają się jakieś konstatacje
oczywistości i podejmuje się próbę ich systematyzacji na gruncie teorii, co sam Platon próbował
zresztą czynić. Glosy do wielkich koncepcji nie muszą mieć charakteru przyczynkarskiego,
wynikają one z filozoficznej konieczności krytycznego odtwarzania i kontynuowania tego samego
dialogu, który Platon zainicjował jako metodę uprawiania filozofii. Drugim powodem trwałej
obecności myśli Platońskiej jest jej wyraźne skupienie się na pytaniu o istotę człowieka. Wiadomo,
że po Platonie podawano wiele odpowiedzi, które bądź korygowały jego poglądy antropologiczne,
bądź je odrzucały, zastępując innym rozumieniem człowieka. Nie sposób jednak nie zauważyć, że
to Platon, rozwijając Sokratejski zwrot ku człowiekowi, głosił pogląd – stanowiący rdzeń
europejskiego humanizmu – o wyjątkowości istoty ludzkiej w kosmosie.
W niniejszym szkicu ograniczę się do „stylistyki glosariusza”, opatrującego komentarzem
poglądy mistrzów. Może dziwić ustawienie w tym samym szeregu koncepcji Platona, Karola
Wojtyły i Margaret Archer. Zamysł jakiegoś zbliżenia tak odległych ze względu na kontekst
badawczy koncepcji staje się jednak bardziej zrozumiały, gdy uświadomimy sobie, że ich twórców
łączy obszar poszukiwań – podejmują oni bowiem to samo pytanie o relację jednostki ludzkiej
i społeczeństwa. Co więcej, wszyscy troje już w punkcie wyjścia zajmują stanowisko
antyindywidualistyczne, ich zdaniem, nie można mówić o człowieku bez uwzględnienia
zasadniczego faktu, że istnieje on i działa wspólnie z innymi ludźmi. Społeczeństwo nie jest
106 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
jakimś „dodatkiem” do człowieczeństwa, ale jego konstytutywną, choć nie wyłączną, cechą.
Podejmowanie tego samego pytania przez starożytnego myśliciela i współczesnych
badaczy kwestii ludzkiej nie oznacza genetycznego związku ich poglądów, wskazuje raczej na
elementarną wagę samego pytania, którego nie wolno zignorować nikomu, kto podejmuje się
zadania poznania człowieka, zadania uznanego przez Sokratesa za przewodnią nić życia
intelektualnego (gnothi se auton).
PLATON: INSPIRUJĄCA METAFORA I BŁĘDNA TEORIA
Platon sugestywnie twierdzi, że człowiek i państwo to ten sam tekst – pisany małymi lub
dużymi literami. „Zagadnienie, do którego przystępujemy, jest niegłupie, ale wymaga bystrego
wzroku, jak mi się wydaje. A że my nie jesteśmy mistrzami pierwszej klasy, więc mam wrażenie,
powiedziałem, że takeśmy przeprowadzali rozważanie tego tematu, jakby ktoś ludziom niezbyt
bystrego wzroku kazał z daleka odczytywać małe litery, a potem by dopiero ktoś zauważył, że te
same litery są i gdzieś indziej wypisane w większym formacie i na większym polu. Myślę, że wtedy
byłoby oczywiście, jak znalazł: odczytać naprzód tamte większe, a potem rozpatrywać te mniejsze,
jeśli są właśnie takie same” [Platon, 368cd].
Kluczowym problemem nurtującym Sokratesa i jego rozmówców w platońskim Państwie
jest sprawiedliwość. Świadom różnorodności poglądów na jej temat Sokrates nie rezygnuje
z dociekania jej istoty. Częścią jego krytyki dotychczasowych poglądów jest zwrócenie uwagi na
fakt, że brak osiągnięć poznawczych wiąże się z brakiem metody oglądu i opisu przedmiotu („nie
jesteśmy mistrzami pierwszej klasy”). Nauka o państwie i nauka o duszy, mimo że obydwie
stanowią hermeneutykę tego samego tekstu, jak sądzi platoński Sokrates, różnią się
metodologicznie, ponieważ posługują się inną skalą zapisu tekstu. Sokrates zdaje się formułować
dwie tezy: tezę ontologiczną, zgodnie z którą, człowiek i państwo mają tę samą istotę (tę samą
treść) oraz tezę metodologiczną, głosząc, że istnieją odrębne metody „czytania” tekstu, jakim jest
człowiek, i tekstu państwa. Teza ontologiczna jest błędna, natomiast poprawna jest teza
metodologiczna, przy czym w dziedzinie ontologii implikuje ona inne rozwiązanie niż to, za
którym opowiada się sam Platon.
Na Platoński błąd utożsamienia struktury człowieka i struktury państwa zwrócił od razu
uwagę Arystoteles, wykazując, że w państwie nie da się znaleźć takiej samej spójności, jaka
charakteryzuje duszę. Warto przypomnieć jego argumentację. „Państwo bowiem z natury jest
pewną wielością, jeśli więc rozwijać się będzie ku coraz większej jedności, to z państwa powstanie
rodzina, z rodziny zaś jednostka” [Arystoteles, 2001: 45]. Platońskie rozumienie państwa jako
wielkiej duszy uwzględnia istnienie realnej relacji pomiędzy państwem a duszą, ale nie pozwala
zrozumieć prawdziwego charakteru tego związku. Platon zbyt pochopnie twierdzi, że człowiek
i państwo to ten sam tekst, który należy odczytywać raz na małej, raz na wielkiej planszy.
Platońska metafora podwójnego czytania człowieka i państwa, niezależnie od tkwiącego
w niej błędu ontologicznego, pozostaje inspirująca. Nie trzeba podzielać Platońskiej ontologii,
aby zrozumieć konieczne zakotwiczenie filozofii polityki w antropologii. Dyskurs Platoński jest
całkowicie atemporalny i ahistoryczny, nie ma w nim śladu socjologicznego podejścia do
społeczeństwa (państwa) i jego przemian, nie mniej jednak Platon wyraża śmiałą myśl, że nie
wystarczy jedna metoda interpretacji rzeczywistości ludzkiej. Tym samym w jakiś sposób
antycypuje komplementarność metodologicznego indywidualizmu i metodologicznego
kolektywizmu, a przynajmniej zdaje sobie sprawę z tego, że opowiedzenie się, czy to za jednym,
czy to za drugim stanowiskiem metodologicznym, nie da się utrzymać.
107 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
KAROL WOJTYŁA: PERSONALISTYCZNA TEORIA UCZESTNICTWA
Karol Wojtyła w swych studiach antropologicznych, przede wszystkim w „Osobie
i czynie”, zarysowuje teorię uczestnictwa, w oparciu o którą wyjaśnia relacje pomiędzy osobą
a wspólnotą. Rozważania na temat kategorii uczestnictwa stanowią zwieńczenie badań nad
ontyczną podmiotowością osoby jako sprawcy czynu. Analizując podstawowe doświadczenie
człowieka, jakim jest czyn, Wojtyła uwzględnia fakt, że człowiek jako osoba działa wspólnie
z innymi. Stwierdza, że „rys wspólnoty – czy też rys społeczny – wyciśnięty jest na samej ludzkiej
egzystencji” [Wojtyła, 1994a: 302]. Pełna ontologia osoby domaga się uwyraźnienia owego „rysu
wspólnoty” jako właściwości konstytuującej bytowość samej osoby, gdyż bez ukazania
wspólnotowego wymiaru osoby filozofia osoby pozostawałaby jedynie jakąś formą egologii
i stanowiłaby nieadekwatną wykładnię antropologii.
Dodajmy ponadto, że w swych pracach Karol Wojtyła pozostawia niejako na boku
zagadnienie intersubiektywności, któremu w ślad za Edmundem Husserlem sporo uwagi
poświęcali fenomenologowie. Podczas gdy analizy odnoszące się do intersubiektywności mają
zasadniczo charakter epistemologiczny, wiodącym w nim pytaniem jest pytanie o poznanie
drugiego (drugich), to w myśli Wojtyły akcent pada na współistnienie i współdziałanie osoby
razem z innymi osobami, dzięki czemu analizy te mają charakter ontologiczny, a sama ontologia
wyłania się na drodze fenomenologii czynu, zgodnie z zasadą agere sequitur esse czy zasadą actiones
sunt suppositorum. Znaczy to, że analiza czynu – jednostkowego i zbiorowego – prowadzi do
rzeczywistości podmiotu jako sprawcy działania i polega ona na przejściu od fenomenu do
fundamentu. Skoro źródłowe doświadczenie ludzkie utożsamia się z doświadczeniem „człowiek
działa wspólnie z innymi”, zadaniem ontologii, pojętej jako transfenomenologia, jest wyjaśnić, co
to znaczy działać wspólnie z innymi i kto jest podmiotem sprawiającym działania. Karol Wojtyła,
podobnie jak kiedyś Platon, staje wobec problemu, w jaki sposób skorelowane są dwa zapisy
„tekstu ludzkiego”, a więc chodzi o odpowiedź na pytanie, w jaki sposób korespondują ze sobą
„małe” i „duże litery”, czytelne na płaszczyźnie ludzkiej praxis.
Bliższa analiza uczestnictwa pozwala uchwycić personalistyczny sens tej kategorii. Udział
w działaniu z innymi podstawami tkwi w strukturze samej osoby. „Uczestnictwo oznacza
właściwość samej osoby: w ła śc iwość wewnę t rzną i homogenną , która stanowi o tym, że
bytując i działając ›wspólnie z innymi‹, osoba spełnia czyn i spełnia w nim siebie” [410]. Osoba
spełnia czyn, ponieważ jest jego sprawcą, sprawczość swą przeżywa świadomie w akcie
samostanowienia. Integracja osoby w czynie i równocześnie jej transcendencja stanowią warunki
spełnienia się osoby w swym czynie. Do istoty działania osoby, podkreśla Wojtyła za Kantem,
należy to, że realizuje ona nie tylko cele obiektywne, które są przedmiotem jej dążeń, ale sama
również jest celem swego działania. Osobę spośród innych bytów wyróżnia autoteleologia, osoba
może spełnić się lub nie spełnić za sprawą swego czynu, ów dramat spełnienia lub niespełnienia
osoby jest zakorzeniony w sferze moralnej, manifestującej się jako rdzenna oś człowieczeństwa.
Według Karola Wojtyły, wartość moralna czynu jest nabudowana na wartości
personalistycznej ludzkiego działania. Wartość personalistyczna stale towarzyszy wartości
moralnej, w pewnym sensie ją poprzedza. Moralność realizuje się w płaszczyźnie odniesienia
czynu do normatywnych pojęć dobra i zła, nie może się ona jednak inaczej zrealizować, jak za
sprawą decyzji osoby. Przypadkowe, niebędące istotnie osadzone w samostanowieniu, czynienie
dobra, a tym bardziej niewolnicze wykonywanie jakichś zadań, pozbawione są wartości
personalistycznej. Człowiek spełnia się w moralności, ponieważ spełnia się jako osoba, wolność
108 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
i moralność są koniecznymi korelatami człowieczeństwa.
Uczestnictwo wyraża się we wspólnym dążeniu do jakiegoś wspólnie rozpoznanego
i akceptowanego dobra, zazwyczaj jest ono dobrem nieosiągalnym bez zbiorowego wysiłku. Ten
wymiar uczestnictwa znalazł swą rozbudowaną wykładnię w teleologicznej etyce
arystotelesowsko-tomistycznej, w której pojęcie dobra wspólnego jest kluczową kategorią etyki
społecznej. Karol Wojtyła poszerza tradycyjną katolicką społeczną doktrynę dóbr obiektywnych
wprowadzając doń wymiar podmiotowy, a ściślej mówiąc międzypodmiotowy. Zauważa, że
uczestnictwo tworzy więź między osobami. Działając wspólnie z innymi, człowiek jako osoba
uczestniczy bowiem w człowieczeństwie innych osób. Uczestnictwo wyraża się we wspólnocie
osób, jest wydarzeniem i spotkaniem angażującym osoby z właściwą im egzystencjalną
niepowtarzalnością. Pojęcie bliźniego staje się podstawowym układem odniesienia w każdym
ludzkim działaniu wspólnotowym.
Uczestnictwo podlega ograniczeniu zarówno ze strony indywidualizmu, jak i totalizmu.
Chociaż obydwa systemy wychodzą z przeciwnych zasad: pierwszy z nich izoluje jednostkę od
innych jednostek i neguje realność wspólnoty, a drugi podporządkowuje jednostkę społecznej
całości, są one formami współczesnej praxis społecznej, w których występuje zjawisko alienacji.
W artykule „Uczestnictwo czy alienacja?” [1994b: 447-461] Wojtyła definiuje alienację jako
przeciwieństwo uczestnictwa. „Zarówno indywidualizm, jak i totalizm są źródłem alienacji.
Rozumiemy tutaj przez alienację to wszystko, co ogranicza i uniemożliwia człowiekowi spełnienie
siebie na gruncie działania i bytowania ›wspólnie z innymi‹, w ramach różnych ›my‹, w obrębie
których człowiek faktycznie bytuje i działa. Kiedy mówimy o spełnieniu siebie, nie akceptujemy
subiektywistycznego sensu tego spełnienia, ale jak najbardziej obiektywnie uprawomocnione
dążenie podmiotu osobowego. Alienacją jest wszystko to, co człowiekowi jako osobie odbiera
możność tak rozumianego spełnienia siebie” [459].
Pojęcie alienacji Wojtyła przejmuje z myśli marksistowskiej, lecz jego interpretacja
zmienia sens tego pojęcia i staje się formą krytyki samego marksizmu. Błędem marksistowskiej
koncepcji alienacji jest powiązanie jej wyłącznie ze strukturami zewnętrznymi w stosunku do
osobowej podmiotowości człowieka. Wojtyła uważa, że alienacja nie tylko obciąża struktury, ale
przede wszystkim godzi w ludzką osobową podmiotowość. Dodaje następujący komentarz:
„Słusznie wiąże się alienację w tym znaczeniu z wadliwym ustrojem społecznym, gospodarczym,
politycznym, międzynarodowym. Jednakże kryterium naprawy ustroju nie może być ani tylko
ekonomiczne, ani tylko polityczne, ani tylko socjologiczne. Musi być personalistyczne. Drogą do
przezwyciężenia alienacji w tym drugim wymiarze, o którym stanowi konieczność bytowania
i działania każdego człowieka ›wspólnie z innymi‹, jest odnajdywanie autentycznego sensu
uczestnictwa i przyczynianie się do jego realizacji” [460]. Rozwiązanie problemu alienacji
implikuje taką praxis społeczną, która w swym bagażu teoretycznym dysponuje adekwatną
ontologią ludzkiego działania. W rozumieniu autora „Osoby i czynu” teorią tą jest personalizm
ukazujący uczestnictwo jako istotną właściwość samej osoby, czyli jako cechę wpisaną w jej
podmiotową tożsamość.
Platon mógł odczytywać „tekst ludzki” jako zróżnicowany wyłącznie co do skali,
ponieważ w jego ontologii nie istniało jeszcze pojęcie osoby, wyrażające zarówno podmiotowość,
stanowiącą nieredukowalne jądro bytu ludzkiego, jak i uczestnictwo, dzięki któremu konstytuują
się wspólnoty ludzkie. Tekst ludzki, odczytywany przez Wojtyłę jawi się natomiast jako tekst
złożony z „liter”, których nie da się ani powiększać, ani pomniejszać, nie można ich również
odczytywać jako osobnych liter, jak zdaje się robić to indywidualizm, ani jako liter wchłoniętych
109 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
całkowicie przez tekst, jak ma to miejsce w totalizmie. Kategoria osoby, dopowiedzmy to
wyraźnie, stanowi klucz do rozwiązania antynomii jednostka – społeczeństwo. Impulsem do
rozważań nad uczestnictwem w filozofii Karola Wojtyły były poszukiwania etyczne,
doprowadziły one jednak filozofa moralności, poszukującego adekwatnej etyki społecznej, ku
fundamentalnym rozstrzygnięciom ontologicznym. Niepokoje związane z alienacją, powodującą –
użyjmy jeszcze raz metafory platońskiej – dezintegrację i anihilację „ludzkiego tekstu”, każą
bowiem pytać o ontologiczną treść człowieczeństwa.
MARGARET ARCHER: UŚCIŚLENIA DOTYCZĄCE SPRAWSTWA JEDNOSTEK I STRUKTUR
Nauki społeczne zawdzięczają brytyjskiej uczonej wypracowanie podejścia
morfogenetycznego w badaniach socjologicznych. Margaret Archer podejmuje próbę zbudowania
realistycznej teorii społecznej, implikującej z jednej strony, poprawną ontologię, a z drugiej strony,
spełniającej metodologiczne warunki stosowania jej jako efektywnego narzędzia badań
socjologicznych, przynoszących poznawczy profit. Troski o adekwatną ontologię nie należy
podejmować wyłącznie w dziedzinie dyskursu czysto teoretycznego, zostawiając ją niejako samym
filozofom, gdyż nawet w przypadku, gdy w jakiejś teorii społecznej tezy ontologiczne przyjmuje
się, zapożyczając je z uprzedniej teorii filozoficznej, stają się one wewnętrznym elementem tejże
teorii i mają wpływ na jej badawczą stosowalność. Archer nie ogranicza swych zainteresowań do
ontologii, ale daje głęboki wyraz przekonaniu, że bez realistycznych rozstrzygnięć ontologicznych
teorie społeczne pozostają ułomne. Jej własna teoria morfogenezy koncentruje się na
problematyce sprawstwa w procesie przemian społecznych, a u podstaw tej teorii znajduje się
pytanie: jak zrozumieć sprawcze działanie jednostek i struktur?
Czyż nie jest to problematyka, która nurtowała już Platona, kiedy zauważał, że sprawy
ludzkie można badać zarówno w mikroskali, jak i makroskali? Platon nie poradził sobie jednak
z problemem przechodzenia z jednej skali do drugiej, zawiodła go przede wszystkim ontologia,
którą dysponował. Oczywiście inne zadania badawcze stawiał sobie Platon, a inne podejmuje
współczesny socjolog i teoretyk społeczeństwa. Platon poszukiwał istoty sprawiedliwości,
a Archer chce zrozumieć dynamikę przemian społecznych. Myśl Platona była ahistoryczna,
natomiast myślenie Archer uwzględnia historyczność bytowania człowieka, uznając ją za czynnik
zasadniczy, aczkolwiek skorelowany z ontologicznymi stałymi człowieczeństwa.
W realistycznej teorii społecznej Margaret Archer należy docenić próbę uściślenia tez
ontologicznych na drodze krytycznej analizy różnorodnych współczesnych ujęć relacji pomiędzy
strukturą a sprawstwem. Trwająca kilka dekad debata pomiędzy metodologicznym
indywidualizmem a metodologicznym kolektywizmem nie przyniosła rozstrzygnięć. W ocenie
Archer jedna strona sporu ciągnęła w górę, a druga w dół, trudno więc było spodziewać się
wypracowania spójnej teorii. In the end, instead of investigating the interplay between individual and society or
agency and structure, social theory developed on these two bases is an endorsement of Upwards Conflation by the
Individualist and Downwards Conflation by the Collectivist, because of the methodological and ontological
principles they have adopted [Archer, 1995: 38–39]. Błąd konflacji Archer uważa za poważną skazę
większości współczesnych teorii socjologicznych. Rodzi się on z wyeksponowania i absolutyzacji
jednego aspektu bardziej złożonej rzeczywistości. Realistyczna teoria społeczna powinna zatem
unikać mentalnej postawy, którą można z braku innego określenia nazwać „pryncypializmem
jednej idei”. Realizm w gruncie rzeczy domaga się ujęcia wzajemnych odniesień i dynamicznego
współdziałania (interplay) pomiędzy heterogenicznymi elementami rzeczywistości społecznej.
Morfogeneza na planie metodologicznym zakłada analityczny dualizm. Sprawczość
110 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
i strukturę należy traktować jako dwie warstwy procesu, uwzględniając, że na ich stratyfikację ma
wpływ czynnik czasu. What is to be developed in this book is a theoretical approach which is capable of
linking structure and agency rather than sinking one into the other. The central argument is that structure and
agency can only be linked by examining the interplay between them over time, and that without the proper
incorporation of time the problem of structure and agency can never be satisfactorily resolved [65].
Teoria morfogenetyczna/morfostatyczna przezwycięża atemporalną ontologię, jaką
zakłada zarówno stanowisko indywidualistyczne, jak i holistyczne. Uwzględnienie wymiaru czasu
w badaniu transformacji społecznej pozwala na badanie procesu transformacji społecznej
zgodnie z jej czasowymi fazami. Archer wypracowuje następujący schemat procesu: 1) struktura
poprzedza działanie, 2) następnie zachodzi współdziałanie (interplay) obydwu elementów
o charakterze interakcji społeczno-kulturowej, 3) i wreszcie w trzeciej fazie kształtuje się
przemiana strukturalna (structural elaboration), 4) prowadząca do reprodukcji struktury, czyli
osiągnięta zostaje morfostaza. Uznanie czasu za istotny czynnik w analizie morfogenetycznej
pozwala uchwycić rzeczywistą dynamikę współdziałania jednostek i struktur.
Archer przypomina słynne zdanie Comte’a, że umarli działają przez nas realnie. Działanie
po śmierci za sprawą dziedzictwa kulturowego nie jest działaniem jednostek, ale również nie jest
ono automatyczne, ponieważ sprawstwo przodków urealnia się tylko wtedy, gdy ich aktualnie
żywi następcy we własnych działaniach odnoszą się do odziedziczonych struktur w sposób
twórczy, gdy je świadomie przyjmują i reformują lub odrzucają i zastępują innymi. Bez
uwzględnienia czynnika czasu nie można mówić ani o rzeczywistym działaniu w dziejach, ani
o trwaniu społeczeństw, charakteryzującym się, z jednej strony, ciągłością, a z drugiej,
zmiennością. Innymi słowy, wprowadzenie czynnika czasu w analizie morfogenetycznej domaga
się wypracowania ontologii procesu, która nie usuwa ani jednostki, ani struktury jako sił realnie
aktywnych, tłumaczących fakt i sens przemian społecznych.
Realizm teorii społecznej pociąga metodologiczny dualizm, dzięki któremu można
analizować obydwie zespolone ze sobą warstwy procesu, nie zapominając, że tym, co jest
przedmiotem badania i wyjaśnienia, nie jest żadna z warstw tegoż procesu traktowana osobno,
lecz zmiana, jaka w jego wyniku zachodzi. Realizm oznacza tutaj wielostronność
i komplementarność opisu, wolnego od popadania w redukcjonizm. Autorka konkluduje: given
these fundamental tenets of realism, they can only be respected and reflected by a Methodological Realism which
approaches structure and agency through ‘methodological dualism’ – in order to be able to explore the linkages
between these separate strata with their own autonomous, irreducible, emergent properties, and which consequently
repudiates any form of conflation (be it upwards, downwards or central) in social theorizing [159]. Wszystkie
teorie społeczne obarczone błędem konflacji oddalają się od realizmu w tej samej mierze, w jakiej
preferują „analityczny monizm”, który w gruncie rzeczy jest pochodną „monizmu
ontologicznego”. Przywołując już po raz ostatni Platońską metaforę wielkich i małych liter,
jakimi pisany jest „tekst ludzki”, trzeba jeszcze dodać, uściślając za teorią morfogenetyczną, że
mając do czynienia z jednostkami i strukturami jest on pisany nie tylko małymi i wielkimi literami,
lecz jest on tekstem pisanym w czasie i dlatego teoria społeczna, aby spełnić warunek realizmu,
musi analizować powiązania pomiędzy jednostkami a strukturą jako powiązania występujące
w sukcesywnych fazach czasowych.
111 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
BIBLIOGRAFIA
Archer M. S. (1995), Realist social theory: the morphogenetic approach, Cambridge: University Press.
Arystoteles (2001), Polityka II, 4, tł. L. Piotrowicz, Dzieła wszystkie, t. 6, Warszawa: Wydawnictwo
Naukowe PWN.
Platon, Państwo, 368cd, tł. W. Witwicki, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Wojtyła K. (1994a), Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, Lublin: Towarzystwo Naukowe
KUL.
Wojtyła K. (1994b), Uczestnictwo czy alienacja?, w: Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, Lublin:
Towarzystwo Naukowe KUL, ss. 447–461.
112 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Klaudia Śledzińska Instytut Socjologii
UKSW
ODZYSKANE CZŁOWIECZEŃSTWO. TEORIE SPOŁECZNE MIĘDZY INDYWIDUALIZMEM A TOTALIZMEM –
KONCEPCJE KAROLA WOJTYŁY I MARGARET S. ARCHER Reclaimed humanity. Social theories between individualism and totalism –
the concepts of Karol Wojtyła and Margaret S. Archer
ABSTRAKT
Nieczęsto zdarza się, że teorie społeczne podejmują zagadnienia dotyczące życia społecznego
w sposób kompleksowy. Jednoczesne ujęcie dwóch niewspółmiernych aspektów: integralności
i transcendencji osoby ludzkiej grozi niebezpieczeństwem błędu indywidualizmu bądź totalizmu.
Kluczem tworzenia teorii integralnej jest fundament ontologiczny i uznanie ważności obu
kierunków relacji społeczeństwo-jednostka i jednostka-społeczeństwo, a więc takie zakorzenienie
relacyjnego podmiotu osobowego w obrębie struktur społecznych, które umożliwia
urzeczywistnienie siebie i pielęgnowanie życia wewnętrznego w ścisłej relacji ze światem
zewnętrznym. W artykule zaprezentowane zostały najważniejsze kwestie związane z integralną
koncepcją osoby ludzkiej z dwóch współbrzmiących ze sobą stanowisk – Karola Wojtyły
i Margaret S. Archer.
Słowa kluczowe: Margaret Archer, Karol Wojtyła, integralna koncepcja osoby ludzkiej, teoria
społeczna, fundament ontologiczny
ABSTRACT
It's not often that social theories undertake social issues in a comprehensive manner.
Simultaneous disproportionate shot of two aspects: the integrity and transcendence of the human
person happen to endanger a misconception either about individualism or totalism. The key is to
create an integrated theory of the ontological foundation and an appreciation of both directions
of the relationship: society-unit and unit-society. Such rooted relational, personal subject within
social structures, allows the realization of self and cultivating the inner life in close relation to the
outside world. The article presents the most important issues related to the integral concept of
the human person out of two harmonious statements of Karol Wojtyla and Margaret S. Archer.
Keywords: Margaret Archer, Karol Wojtyla, integral conception of a human person, social
theory, ontological foundation
Wśród kwestii rozpatrywanych często na gruncie różnych teorii społecznych są
mechanizmy powodujące transcendentalne przekroczenie integralności osoby ludzkiej ku
społeczeństwu. Zdarza się jednak, że ideologiczne próby zamrożenia czasu i związane w nimi
często nadzwyczajne tempo przemian cywilizacyjnych powodują w teoretycznych rozważaniach
dwojakiego rodzaju przewartościowanie: w kierunku indywidualizmu lub w kierunku totalizmu.
Obie skrajności są w istocie swej aspołeczne i mimo szeroko stosowanej systemowej
113 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
argumentacji ograniczają prawa jednostek do uczestnictwa w tworzeniu systemów społecznych
i dobra wspólnego. Zarówno indywidualizm, jak i totalizm są źródłem alienacji, która odbiera
człowiekowi możliwość spełniania siebie w ramach struktur społecznych. Indywidualizm
promuje dobro jednostki, jako dobro podstawowe, któremu należy podporządkować wszelką
wspólnotę i społeczeństwo (Wojtyła). W rezultacie człowiek bez możliwości prowadzenia
dyskursu społecznego staje się pozbawionym emocjonalności i normatywności konsumentem
okazji (Archer). Totalizm podporządkowuje jednostkę i jej dobro bez reszty wspólnocie
i społeczeństwu (Wojtyła). W ten sposób odczłowieczona istota społeczna staje się kulturowym
artefaktem, pozbawioną życia wewnętrznego ludzką postacią, w którą „wlewana jest społeczna
pianka, wypełniająca wszystkie zakamarki” (Archer).
Drogą pośrednią pomiędzy indywidualizmem a totalizmem jest szeroko rozumiana
koncepcja uczestnictwa, a więc takie zakorzenienie relacyjnego podmiotu osobowego w obrębie
struktur społecznych, które umożliwia urzeczywistnienie siebie i pielęgnowanie życia
wewnętrznego w ścisłej relacji ze światem zewnętrznym. W odpowiedzi na pytanie o możliwości
takiego zakorzenienia, wielu autorów stara się zidentyfikować na poziomie osobowym czynniki
odpowiedzialne za jednostkowe sprawstwo inicjujące procesy społeczne. Stąd pojawia się
konieczność wskazania na znaczenie w kształtowaniu relacji społecznych refleksyjności,
emocjonalności, procesów świadomościowych, tożsamości, racjonalności czy wreszcie
podmiotowości. Karol Wojtyła w swej teorii, której nie nazywa społeczną, ale która społeczną
siłą rzeczy się stała (szczególnie w miarę rozwoju jego koncepcji uczestnictwa), wskazuje na
znaczenie wewnętrznej integracji osoby ludzkiej w transcendentalnym przejściu ku uczestnictwu
w życiu społecznym. Margaret S. Archer proponuje teorię społeczną o mocnym fundamencie
ontologicznym, w której podejmuje drogę: od osoby ku społeczeństwu, od samoświadomości ku
uspołecznieniu. W obu przypadkach relacje jednostka-społeczeństwo uwarunkowane są relacjami
społeczeństwo-jednostka, z tego względu integracja wewnętrzna, która naturalnie uzdalnia do
transcendencji, bez transcendencji nie jest w pełni możliwa. W obu tych teoriach,
konstruowanych w ramach realizmu krytycznego, zarówno K. Wojtyły „Osoba i czyn” [1969], jak
i M. S. Archer „Człowieczeństwo. Problem sprawstwa” [2000], punktem wyjścia są, kluczowe dla
przywracania znaczenia integralności osoby ludzkiej i człowieczeństwa, pojęcia samoświadomości,
refleksyjności i roli emocji w procesach świadomościowych. Obie też teorie odwołują się do
problemu sprawstwa i sprawczości oraz wskazują na szczególne znaczenie sfery praxis, starając się
tę sferę teoretycznie uporządkować. Chociaż ujęcia obojga autorów różnią się m.in. pod
względem źródeł założeń realizmu krytycznego, to w wielu momentach można zidentyfikować
punkty styczne i wspólne naukowe intuicje.
Warto zaznaczyć też czas powstawania obu teorii także pod pewnymi względami różny
i zbieżny. „Osoba i czyn” to reakcja na wypaczenia modernizmu i marksizmu – książka M. S.
Archer powstała jako odpowiedź na chaos epistemologiczny postmodernizmu i związane z nim
koncepcje społeczne. Obie teorie więc mierzą się z problemem zmiany społecznej będąc
jednocześnie aktem niezgody na rozmycie w zamysłach ideologicznych znaczenia osoby ludzkiej
i jej prawa do refleksyjnego kształtowania własnej podmiotowości. Kluczową kwestią
w rozważaniach K. Wojtyły jest eksplikacja aspektów świadomości w dynamicznej perspektywie
sprawczości oparta na realizmie tomistycznym w krytycznym ujęciu fenomenologii. Koncepcja M.
S. Archer w zakresie kształtowania tożsamości osobistej odwołuje się do dynamicznych procesów
dotyczących konwersacji wewnętrznej i wynikających z niej sił sprawczych w perspektywie
transcendentalnego realizmu i krytycznego naturalizmu. Oba ujęcia próbują w ramach koncepcji
114 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
antropologiczno-socjologicznej odpowiedzieć na pytanie: „Co dzieje się w człowieku, gdy
człowiek działa?”.
K. Wojtyła w swoim studium czynu jako momentu specyficznego oglądu osoby, zwraca
uwagę na konieczność uwzględniania zarówno aspektów wewnętrznych, jak i zewnętrznych
sprawczości, które należy traktować jako aspekty tego samego doświadczenia: „człowiek działa”.
Rodzi to pewną trudność wynikającą z niewspółmierności obu aspektów i niebezpieczeństwo
rozszczepienia, tak charakterystyczne dla wielu teorii społecznych i nurtów filozoficznych,
popadających z tego względu w indywidualizm lub totalizm. Trudność ta jednak możliwa jest do
przezwyciężenia, na co wskazuje właśnie koncepcja proponująca podejście personalistyczne, czy
też perspektywę personalistyczną, zaznaczając, że wartość personalistyczna polega na tym, że
osoba aktualizuje samą siebie w czynie. W swojej teorii K. Wojtyła posługuje się językiem
antropologii filozoficznej i koncentruje na działaniu człowieka i samym człowieku definiowanym
przez działanie zgodnie z zasadą, że jakość czynów przechodzi na sprawcę. Zaproponowany
model wskazuje na kluczowe dla kształtowania tożsamości osobowej funkcje świadomości
i kolejne poziomy dochodzenia do własnej podmiotowości.
Człowiek bowiem nie tylko działa świadomie, lecz także i przede wszystkim ma
świadomość działania. Sprawczość jako dynamiczny moment wynikania czynu z osoby, nie tylko
realizuje się w polu świadomości, ale jest świadomością do głębi przeniknięty. W tym względzie
analiza świadomości wyprzedza analizę sprawczości, ale równocześnie konsekwentnie do
sprawczości się odnosi i ją zakłada. Stąd świadomość podlega eksplikacji, jako istotny
i konstytutywny aspekt całej dynamicznej struktury osoba-czyn.
Podstawową funkcją świadomości jest, najogólniej rzecz ujmując, funkcja poznawcza,
jednak dokładnie próbując określić tę funkcję, należy zaznaczyć, że jest to jedynie prześwietlenie
i odzwierciedlenie, czy też odbicie tego, co dzieje się w człowieku i tego wszystkiego, z czym
człowiek wchodzi w kontakt przedmiotowy za pomocą jakiegokolwiek działania. Świadomość
odzwierciedla to, co zostało już poznane – jest jakby rozumieniem zrozumianego, dlatego nie jest
aktem poznawczym w ścisłym tego słowa znaczeniu, nie ma bowiem charakteru intencjonalnego.
Nie jest więc właściwe świadomości czynne rozumienie przedmiotów i konstytuowanie ich
znaczeń, ale raczej utrzymywanie ich w świetle umożliwiającym ich odzwierciedlenie
i uwewnętrznienie (interioryzację) – znalezienie im miejsca wewnątrz podmiotu. To, co jest
przedmiotem poznania, zrozumienia i wiedzy, jest także przedmiotem świadomości.
Szczególnym rodzajem interioryzowanej wiedzy jest samowiedza, czyli poznawcze
przeniknięcie przedmiotu, którym jestem sam dla siebie, zarówno szczegółów związanych
z własnym „ja”, jak i uogólnień w postaci wszelkich poglądów na siebie samego oraz ocen siebie
samego. Samowiedza ma charakter intencjonalny i jest w ścisłym związku ze świadomością.
Wprowadza swoistą ciągłość i stanowi o pierwotnej jedności podmiotu, a także przesyca
świadomość treścią znaczeniową odnoszącą się do własnego „ja”. To dzięki samowiedzy
świadomość odzwierciedla czyny oraz ich relację do własnego „ja”. Spójność samowiedzy ze
świadomością jest podstawowym czynnikiem wewnętrznej równowagi osoby – tak kształtuje się
samoświadomość.
Świadomość nie wyczerpuje się w swej pierwotnej funkcji prześwietlająco-
odzwierciedlającej. Zasadniczą funkcją świadomości jest to, że kształtuje ona przeżycie, co
pozwala człowiekowi w szczególny sposób doświadczyć własnej podmiotowości. W tym sensie,
właśnie świadomości zawdzięcza człowiek upodmiotowienie tego, co przedmiotowe. Naturalny
zwrot świadomości w stronę realnego podmiotu i uwydatnienie go w przeżyciu jest związany
115 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
z funkcją refleksywną świadomości, a więc momentem ukonstytuowania podmiotu
w świadomości poprzez swój własny podmiotowy wymiar. W odzwierciedleniu, dzięki
samowiedzy, człowiek, który jest podmiotem i stanowi swoje własne „ja”, występuje wciąż
jeszcze jako przedmiot. Zwrot refleksywny świadomości sprawia, że przedmiot ten, właśnie
dlatego, że ontologicznie jest podmiotem, przeżywając własne „ja”, przeżywa zarazem siebie jako
podmiot. W ten sposób „ja” staje się realnym podmiotem przeżywającym swoją podmiotowość.
Świadomość jest zespolona z bytowaniem i działaniem konkretnego człowieka, ale go nie
absorbuje i nie przesłania, tylko odsłania go niejako do wewnątrz w jego swoistej odrębności
i konkretności. Na takim odsłanianiu polega funkcja refleksywna świadomości.
Człowiek jest nie tylko istotą myślącą, ale także czującą. Stąd na kształtowanie się czynów
ludzkich istotny wpływ ma właśnie życie emocjonalne człowieka. Bogaty świat emocji (czuć) jest
zróżnicowany nie tylko ilościowo, ale i jakościowo – pod tym względem emocje tworzą pewną
hierarchię. Bogactwo to odpowiada do pewnego stopnia strukturze człowieka, a także świata
poza człowiekiem. Ze względu na pierwiastek emotywny psychiki, świadome działanie człowieka
ulega różnego rodzaju modyfikacjom. Emocje i uczucia pod pewnym względem intensyfikują
działania człowieka, pod innym wpływają na nie ograniczająco czy wręcz paraliżująco. Wpływ ten
zaznacza się w sferze udziału wolnej woli w działaniu, a wolą nazywamy w człowieku to, co
pozwala mu chcieć. W tym sensie emocje odgrywają też znaczącą rolę w procesie motywacji.
Fakty emotywne emocjonalizują też świadomość, włączając się w funkcje
odzwierciedlającą i refleksywną oraz modyfikując charakter tych funkcji. Panowanie nad
emocjami i dystans wobec nich świadomość zawdzięcza samowiedzy, która ma zdolność
obiektywizowania emocji i uczuć, dzięki czemu świadomość dysponuje ich znaczeniem. Gdy
samowiedza się załamuje, a więc traci zdolność nadawania znaczenia emocjom i trzymania ich
w intelektualnej zależności, dochodzi do emocjonalizacji świadomości, która odzwierciedla
emocje wypełniające człowieka, ale nie potrafi wskazać ich związku z własnym „ja”. Podstawowa
treść świadomości, czyli własne „ja” schodzi na dalszy plan. Emocjonalizacji podlega też
przeżycie, bowiem funkcja refleksywna traci swój decydujący wpływ – zostaje wyłączona
z powodu braku przedmiotowego znaczenia własnego „ja”, które mogłaby skierować ku
przeżyciowemu upodmiotowieniu. Człowiek przestaje przeżywać emocje podmiotowo, a tylko
pozwala im żyć w sobie. Jest ich świadomy, ale nie panuje nad nimi. Emocjonalizacja
świadomości zależy od ilości i intensywności emocji. Przy pewnym stopniu ich nasilenia
świadomość funkcjonuje normalnie pod względem odzwierciedlenia i refleksywności. W takiej
sytuacji mogą ukształtować się autentyczne przeżycia uczuciowe, którym świadomość nadaje
profil podmiotowy właściwy osobowemu „ja”.
Każde prawdziwie ludzkie „chcę” jest aktem samostanowienia, bowiem czyn ludzki jest
świadomą odpowiedzią na wartość poprzez rozstrzygnięcie lub wybór. Ludzkie „chcę”, które
stanowi zdynamizowanie właściwe woli, kształtuje się między „mogę”, a „nie muszę”.
Odpowiedź ukryta za „chcę”, zawsze w jakiś sposób korzysta z dynamizmu psycho-emotywnego
człowieka. Emotywność oznacza bowiem swoistą wrażliwość na wartości. Poprzez spontaniczną
wrażliwość na wartości potencjalność emotywna dostarcza też swoistego tworzywa woli, która
przez rozstrzygnięcie czy wybór daje określoną odpowiedź na wartości. Ze względu na zdolność
odpowiadania wolą na wartości człowiek bywa odpowiedzialny za swoje czyny i przeżywa
odpowiedzialność. Zdolność ta zakłada prawdziwość – relację do prawdy. Stosunek do prawdy,
dobra i piękna, a wraz z tym zdolność do samostanowienia wykazuje bardzo głęboki rezonans
emotywny w człowieku, a ponadto nadaje działaniu człowieka wymiar transcendencji
116 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
i uspołecznienia.
Schemat 1. Funkcje świadomości
Źródło: Opracowanie własne na podstawie K. Wojtyła, Osoba i czyn, Lublin 2000.
Człowiek doświadcza podmiotowości psycho-somatycznej dzięki emotywnemu
odczuwaniu własnego ciała. Zachodzi to dzięki funkcji odzwierciedlającej i refleksywnej
świadomości, które prowadzą do przeżycia upodmiotowienia. W tym doświadczeniu miarą
samostanowienia o sobie i o swoim ciele, miarą integracji osoby w czynie jest normalne przeżycie
własnego ciała, co uwarunkowane jest emotywnością i świadomością. W podobny sposób
człowiek czuje również to wszystko, co stanowi o jego własnym „ja” i jego dynamice, a więc
także zasoby intelektualne, moralne i kompetencyjne. Oprócz tego czuje otaczający go świat jako
zespół istnień, z którymi jego własne „ja” pozostaje w różnorodnych relacjach. Przenikanie do
świadomości tych emotywnych doświadczeń, począwszy od doświadczenia własnego ciała,
poprzez doświadczenie siebie, a skończywszy na relacyjnym doświadczeniu świata, kształtuje
w każdym człowieku jego indywidualną wrażliwość.1 Można więc zauważyć, że emotywność, o ile
nie zawiera w sobie funkcji poznawczej, to z pewnością w funkcji poznawczej uczestniczy. Stąd
przeżycie wartości, które jest funkcją wrażliwości człowieka, musi podlegać w wymiarze osoby
i czynu odniesieniu do prawdy. Autentyczność uwarunkowana jest więc dojrzałym odniesieniem
do prawdy, a nie tylko samą wrażliwością.
Jeśli chodzi o kryteria różnicowania się sfery emotywnej w człowieku, to można mówić
o emocjach i uczuciach o charakterze bardziej peryferyjnym lub bardziej centralnym; mogą sięgać
w głąb człowieka lub mogą być ulokowane płytko. Te, które osadzone są głębiej świadczą
o pewnej integracji wzruszeń i uczuć w człowieku-podmiocie i rzutują na sprawczość osoby. Gdy
są poddane intelektualnej zależności, a więc świadomie przeżywane prowadzą do integracji
i transcendencji osoby w czynie. W przypadku nadmiaru emocji, gdy mamy do czynienia
z emocjonalizacją świadomości może dochodzić do chwilowej dezintegracji, a więc jakby odcięcia
od ludzkiej podmiotowości i świadomej sprawczości – człowiek przestaje być zdolny do
świadomego działania, a wraz z tym do odpowiedzialności.
Dynamiczna korelacja czynu z osobą pozostaje rzeczywistością zasadniczą i podstawową
także dla całego bogactwa działań o charakterze społecznym, wspólnotowym czy międzyludzkim.
Czyny, które człowiek spełnia jako członek różnorodnych społeczeństw, społeczności czy
1 Tu można odnaleźć pewną analogię do struktury trzech porządków rzeczywistości u M. S. Archer.
117 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
wspólnot, są także równocześnie czynami osoby. Ich charakter społeczny czy wspólnotowy
zakorzeniony jest w charakterze osobowym, a nie na odwrót. W tym ujęciu pojęcie „uczestnictwa”
oznacza, że człowiek, działając wspólnie z innymi, zachowuje w tym działaniu wartość
personalistyczną (osobową) własnego czynu, a jednocześnie urzeczywistnia to, co wynika ze
wspólnoty działania lub też zachowuje wszystko, co wynika ze wspólnoty działania,
a równocześnie, przez to właśnie, urzeczywistnia wartość osobową własnego czynu. Społeczny
charakter natury ludzkiej możliwy jest do wyjaśnienia na poziomie osoby jedynie
z uwzględnieniem całego dynamicznego obrazu jej wewnętrznych ontologicznych uwarunkowań.
Koncepcja K. Wojtyły z książki „Osoba i czyn” w zarysowanym tu fragmencie dotyczącym
struktury ontologicznej osoby ludzkiej koncentruje się na kwestii emocjonalizacji procesów
świadomościowych oraz różnorodnym wpływie sfery emotywnej człowieka na jego sprawczość
w kontekście uczestnictwa. Niektóre rozwinięcia pojęć zostały pominięte ze względu na
ograniczony charakter prowadzonej analizy. Należy też pamiętać, że wybrane kwestie
zasygnalizowane jedynie w książce doczekały się swojej kontynuacji w opublikowanych
w kolejnych latach artykułach.
Koncepcja M. S. Archer odwołuje się także do wewnętrznej struktury ontologicznej
osoby ludzkiej i zwraca uwagę na podobne kwestie, jednak w odmiennej perspektywie
i uporządkowaniu. Kluczowe dla tego ujęcia zjawiska wewnątrzbytowe to konwersacja
wewnętrzna, wyłanianie się wiązek emocji, hierarchia trosk. Konwersacja wewnętrzna, według
M. S. Archer, dotyczy tego, w jaki sposób nasze osobiste, emergentne siły realizowane są
w świecie i oddziałują na świat naturalny, praktyczny i społeczny, który jest rozumiany jako
trojakie środowisko naszego życia. To środowisko stawia przed nami problemy i konfrontuje nas
z trzema nieuniknionymi troskami dotyczącymi: dobrostanu fizycznego, kompetencji
performatywnych i poczucia własnej wartości. Troski mają charakter intencjonalny, są sądami
o wartości i choć podlegają emocjonalnym komentarzom, to nie mogą zostać zredukowane do
ludzkich reakcji na nie. Szczególny i niepowtarzalny układ trosk definiuje każdego człowieka jako
odrębną istotę posiadającą określoną tożsamość osobistą. Troski pierwszego rzędu,
instrumentalne oraz troski zasadnicze (ostateczne) wskazują na konieczność wypracowania
własnego sposobu życia, który zgodny jest z własnym systemem wartości, a równocześnie jest
możliwy do utrzymania w przeżywanej rzeczywistości. Podmioty działania w rzeczywistości
refleksyjnie badają swoje osobiste troski w świetle okoliczności społecznych, w jakich się znajdują
i oceniają te okoliczności w świetle swoich trosk.
Troski dotyczące dobrostanu fizycznego pojawiają się w porządku naturalnym, który
wiąże człowieka z naturą i odnosi do relacji naturalnych. Właściwą dla tego porządku formą
wiedzy jest wiedza ucieleśniona, którą posiada każda istota ludzka. Wiedza ucieleśniona ma trzy
specyficzne właściwości: opiera się na bezpośrednich relacjach z naturą, nie musimy zdawać sobie
sprawy z jej zawartości poznawczej i może być wykorzystana tylko w bezpośrednim kontakcie
z naturą (nie podlega abstrahowaniu i dekontekstualizacji). Nabywanie wiedzy ucieleśnionej
polega zasadniczo na samodzielnym jej odkrywaniu. W porządku naturalnym wyłania się też
pierwsza wiązka emocji, które są swego rodzaju komentarzami odnoszącymi się do trosk. Troski
w porządku naturalnym opatrzone emocjonalnym komentarzem nadają znaczenie
doświadczeniom wynikającym z naturalnej relacji między ciałem a środowiskiem.
Troski dotyczące kompetencji performatywnych ujawniają się w porządku praktycznym,
który wskazuje na kulturę materialną i relacje praktyczne, a właściwą dla niego formą wiedzy jest
wiedza praktyczna. Wiedza praktyczna zakłada aktywny proces działania, ponieważ pozostaje
118 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
w performatywnej relacji do kultury materialnej. Ponadto jest zakodowana w ciele pod postacią
kompetencji i jest wiedzą ukrytą, ponieważ rzeczywistość jest tu rozumiana poprzez działanie.
W końcu rozwój wiedzy praktycznej jest przedłużeniem ciała i sił cielesnych, co jest możliwe,
ponieważ człowiek jest systemem otwartym na oddziaływania kultury materialnej. Środkiem
uzyskania wiedzy praktycznej jest praktyka. Wiązka emocji wyłaniająca się z relacji podmiot-
przedmiot w tym porządku stanowi komentarz do trosk, który wzmacnia znaczenie, jakie niosą ze
sobą kompetencje niezbędne do przekształcania rzeczywistości.
Z troskami dotyczącymi poczucia własnej wartości mamy do czynienia w porządku
społecznym, który wiąże się z kulturą propozycjonalną i relacjami dyskursywnymi. Właściwą dlań
formą wiedzy jest wiedza dyskursywna, wypracowana poprzez wzajemne oddziaływania korpusu
idei konstytuującego kulturę propozycjonalną i dyskursywne relacje zachodzące między jej
użytkownikami. System kulturowy jest zawsze produktem historycznych interakcji społeczno-
kulturowych, lecz wyłaniając się jako produkt, posiada specyficzne dla siebie własności, które
oddziałują na relacje dyskursywne zachodzące między aktorami społeczno-kulturowymi. Wiązka
emocji wyłaniająca się z trosk podmiotów w relacji do innych podmiotów i do moralnego
porządku społeczeństwa stanowi komentarz normatywny wzmacniający znaczenie poczucia
własnej wartości.
Schemat 2. Trzy porządki rzeczywistości
PORZĄDEK
NATURALNY PORZĄDEK PRAKTYCZNY
PORZĄDEK
DYSKURSYWNY
ŹRÓDŁO natura kultura materialna kultura propozycjonalna
WIEDZA ucieleśniona praktyczna dyskursywna
RELACJE ciało-środowisko podmiot-przedmiot podmiot-podmiot
TROSKI dobrostan fizyczny osiągnięcia performatywne poczucie własnej wartości
ZNACZENIE somatyczne kompetencje normatywne
Źródło: opracowanie własne na podstawie M. S. Archer, Człowieczeństwo. Problem sprawstwa, Kraków 2013.
Emocje pierwszego rzędu uporządkowane według stopnia ich intensywności podlegają
przewartościowaniu i stopniowej artykulacji. Dzięki refleksyjności – zdolności do poddawania
refleksji i przekształcania samej emocjonalności – dochodzi do nowego uporządkowania
w obrębie zbiorów emocji, czyli do porządkowania drugiego rzędu. Z wewnętrznej konwersacji
między ludzkimi troskami a odnoszącymi się do nich emocjonalnymi komentarzami wyłaniają się
troski najważniejsze, zasadnicze, ostateczne oraz takie, z którymi jesteśmy z stanie żyć. Ten
proces dialogiczny łączy troski najważniejsze z najmocniejszymi emocjami i powoduje ich
wzajemne przekształcenie. W każdej fazie konwersacji wyróżnić należy trzy istotne momenty:
rozpoznanie, rozpatrywanie i zaangażowanie. Ponadto nieustanna komunikacja zachodzi także
pomiędzy wiedzą wytworzoną w trzech różnych porządkach, przy czym przekształcająca synteza
polega na ukierunkowanych na wiedzę praktyczną: demonstracji wiedzy ucieleśnionej i aplikacji
wiedzy dyskursywnej.
Przedstawiony tu w niezwykle syntetycznej formie model konwersacji wewnętrznej
wskazuje na pojęcia kluczowe dla prezentowanej koncepcji M. S. Archer. Poza komunikacją
119 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
wewnętrzną oraz zakładaną w niej refleksyjnością i samoświadomością mamy do czynienia
z wyakcentowaniem emocjonalności i pojęcia trosk (concerns), które wydaje się, że należy rozumieć
bardziej jako wolitywne i intencjonalne „chcenia” ukierunkowane na „sprawy znaczące” bądź
„sprawy o określonym znaczeniu” niż jako bliższe nam w języku polskim „kłopoty”,
„zmartwienia”, „niepokoje” czy też „dbałość o coś”. W ustalaniu hierarchii trosk trudno jest
bowiem uwzględnić np. sprawę realizacji przelewu bankowego czy odebrania garnituru z pralni,
które pod względem troski, czy też zatroskania, są obojętne, chociaż mogą wzbudzać komentarz
emocjonalny identyfikujący kompetencje w tym zakresie na poziomie praktycznym – nie wiążą się
jednak ze zmartwieniem, czy też uczuciowo przenikniętą potrzebą opieki, ale raczej z wyborem:
„chcę czy nie chcę zajmować się daną sprawą”. Naturalnie choroba członka rodziny wzbudzi
troskę, ale będzie ona towarzyszyła jedynie ustawieniu sprawy o wysokim znaczeniu na
pierwszym miejscu w hierarchii spraw i intencjonalnym ukierunkowaniu działania. Wydaje się
jednak, że jest to jedynie problem semantyczny bądź translacyjny, szczególnie że w koncepcji
M. S. Archer kolejnym kluczowym pojęciem jest pojawiające się na różnych poziomach
doświadczenia owo „znaczenie”, zarówno nadawane troskom przez komentarze emocjonalne, jak
i nadawane przez troski, opatrzone emocjonalnym komentarzem, doświadczeniu człowieka
w trzech porządkach. A więc można uznać, że to ostatecznie znaczenie trosk, czy też raczej
ustalonych w doświadczeniu spraw-priorytetów wzbudzających intencjonalne chcenie, jest
źródłem ich szczególnego układu, uporządkowania czy też hierarchii odpowiadającej za kształt
osobistej tożsamości.
Inną kwestią, na którą należy zwrócić tu uwagę, jest rozróżnienie emocji i uczuć. Emocje
mają zazwyczaj charakter krótkotrwały, impulsywny i sytuacyjny, natomiast uczucia są
podporządkowane refleksyjności, stabilne, długotrwałe i niezależne od sytuacji. Wiązki emocji
mogą więc istotnie zaburzać refleksyjne porządkowanie rzeczywistości, natomiast uczucia mogą
trwale kształtować korpus aksjo-normatywny odpowiedzialny za tożsamość osobową.
W koncepcji K. Wojtyły pod pojęciem emotywności kryją się nie tylko emocje, lecz także uczucia
i czucia, a więc cała sfera doświadczeń ludzkiej psychiki, szeroko rozumianych poruszeń
pochodzących z wnętrza, bardziej lub mniej zakorzenionych w świadomości. W koncepcji
M. S. Archer mamy do czynienia głównie z emocjami, choć uszeregowanymi w różnych
porządkach.
Procesy zachodzące wewnątrz bytu, zarówno w teorii K. Wojtyły, jak i w teorii
M. S. Archer na prawie wszystkich poziomach „dzieją się” w człowieku niemal jednocześnie. Ich
równoczesność lub wzajemne przenikanie się wynika z ich komplementarności. Zaburzenia na
którymkolwiek z rozpatrywanych poziomów powodują redukcję doświadczenia własnej
podmiotowości, co z kolei prowadzi do redukcji doświadczenia społecznego i społecznego
uczestnictwa. Ontologiczne uporządkowanie struktury podmiotu działającego społecznie jest
podstawowym problemem z punktu widzenia nauk społecznych i teorii porządkujących relacje
społeczne. Choć w historii myśli społecznej często mamy do czynienia z różnego rodzaju
redukcjonizmami, a budowanie teorii integralnych jest znacznym wyzwaniem, to należy zauważyć,
że współczesne przemiany cywilizacyjne i doświadczenie paradygmatu domagają się właśnie teorii
integralnych, uwzględniających całościową koncepcję człowieka tworzącego społeczne konteksty
i tym kontekstom podlegającego. Szczególnie, że na wielu płaszczyznach życia społecznego
doświadczamy procesu personalizacji, czy też zwrotu personalistycznego, a podstawową
kompetencją kluczową na rynku pracy, owładniętym wojną o talent, staje się samoświadomość.
Tak więc, dość przewrotnie, świat korporacji i konsumpcjonizmu, przesycony myślą
120 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
technologiczną i cyfryzacją, który miał nas pozbawić więzi społecznych i indywidualności,
upomniał się o człowieka i o jego oryginalny i niepowtarzalny potencjał, który wydobyć można,
jedynie zaczynając od zrozumienia wewnętrznego, ontologicznego uporządkowania.
W ten sposób, realne, a nie idealne człowieczeństwo, zakorzenione w prawdzie i zdolne
do jej odkrywania, niepoddające się redukcji na żadnym z poziomów doświadczenia, zostaje
odzyskane. Teorie społeczne powracające do źródeł metafizycznych mają szansę odpowiadania
modelami zintegrowanymi na chaos epistemologiczny wywołany każdą zmianą społeczną.
Najważniejszą pracą powinna być implementacja owych modelowych rozwiązań teoretycznych,
bowiem rola teorii społecznych i koncepcji filozoficznych nie powinna kończyć się jedynie na
wyjaśnianiu bądź opisie, ale powinna stanowić źródło inspiracji dla porządkowania
i kształtowania sfery praxis.
BIBLIOGRAFIA
Archer Margaret S. (2013), Człowieczeństwo. Problem sprawstwa, Zakład Wydawniczy „Nomos”,
Kraków.
Wojtyła Karol (2000), Osoba i czyn, w: tenże, Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne,
Wydawnictwo KUL, Lublin.
121 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Dorota Leonarska Instytut Socjologii
UKSW
KONCEPCJA CZŁOWIEKA W TEORII SPOŁECZNEJ MARGARET S. ARCHER The concept of the human person in Margaret S. Archer’s social theory
ABSTRAKT
Margaret S. Archer rozwinęła ważną koncepcję osoby ludzkiej na gruncie socjologii. Koncepcja ta
w sposób wyraźny wpisuje się w jej prace nad strukturą i sprawstwem. Ukazuje ona, iż osoba
ludzka jest zarazem dzieckiem i ojcem społeczeństwa, co oznacza, że z jednej strony, struktury,
socjalizacja i społeczeństwo wywierają ważny wpływ na nasz rozwój. Z drugiej zaś, osoby ludzkie
są aktywnymi, nie pasywnymi podmiotami działania, które za sprawą swoich licznych ludzkich sił,
jak np. refleksyjność, mają zdolność do zmiany, do pozostawiania swojego śladu w
społeczeństwie. Rozpoznając te cechy osoby ludzkiej, M. S. Archer podważa dwa modele
człowieka promowane w dzisiejszej socjologii, tj. „człowieka nowoczesności” i „istoty
społecznej”, pierwszy będący zubożałym modelem człowieka, drugi natomiast jego
przesocjalizowaną wersją. W niniejszym tekście przedstawiono zarys każdego z wyżej
wymienionych modeli człowieka i opisano zaproponowaną przez M. S. Archer koncepcję
podmiotu relacyjnego, który musi utrzymywać relacje ze wszystkimi porządkami społeczeństwa
i nie może uciec od żadnego z nich.
Słowa kluczowe: Margaret Archer, refleksyjność, relacje, społeczeństwo, sprawstwo, teoria
społeczna, tożsamość
ABSTRACT
Margaret S. Archer has developed a very important concept of the human person on the grounds
of sociology. This concept clearly fits in with her work on structure and agency. She proves that
the human person is both child and father of society, meaning that on one hand structures,
socialization and society have an important influence on our development as human beings. On
the other, human persons are active, not passive agents who by means of their many human
powers, such as reflexivity, have the capacity of changing, leaving their imprint on society.
Having identified these characteristics of the human person, M. S. Archer questions the two
models of the human person that are promoted in today’s sociology: that of Modernity’s Man and
Society’s Being, the former being an under-socialized view of man, and the latter being his over-
socialized version. In this paper I provide a brief portrait of each of these models of the human
being and present Professor Archer’s concept of the relational subject, who needs to maintain
relations with all orders of society and cannot escape from either one of them.
Keywords: agency, identity, Margaret Archer, reflexivity, relations, social theory, society
122 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
WPROWADZENIE
Współczesne społeczeństwo jest określane, zarówno przez jego uczestników, jak
i badaczy, jako niepewne, ryzykowne i płynne. Niektórzy socjolodzy i przedstawiciele nauk
społecznych uważają, że nie sposób w dzisiejszej rzeczywistości konstruować teorii dotyczących
społeczeństwa. Inni zaś twierdzą, że teorie te mogą powstawać, o ile oddają one charakter
społeczeństwa, w którym żyjemy, co miałoby oznaczać, że powinny być równie płynne jak
społeczeństwo, które opisują. Istnieje jednak pewna grupa socjologów, teoretyków społeczeństwa,
którzy nie uciekają od budowania teorii społecznych. Ich teorie bynajmniej nie są płynne.
Cechuje je: wewnętrzna spójność, konsekwencja w rozwijaniu podstawowych pojęć, koncepcje
o logicznej konstrukcji. Do grona tej ostatniej grupy można zaliczyć Margaret S. Archer, brytyjską
socjolog, która od lat rozwija teorię dotyczącą struktury i sprawstwa, a jej ostatnie prace skupiają
się na osobie ludzkiej, jej tożsamości i refleksyjności.
W naukach społecznych jest wiele takich zjawisk i pojęć, które są nieprecyzyjne, co
sprawia, że jednoznacznie i obiektywnie trudno je zdefiniować, wyjaśnić czy ocenić. Owa
nieprecyzyjność jest często przyczyną ich dyskwalifikowania jako przedmiotu badania naukowego.
M. S. Archer nie unika jednak zagadnień, które wydają się odbiegać od głównego nurtu
współczesnej socjologii, zapatrzonej w empiryzm i kwantyfikację, próbującej opisać wszystkie
aspekty współczesnego społeczeństwa i człowieka za pomocą danych, liczb czy wykresów.
W niniejszym artykule odniosę się do koncepcji osoby ludzkiej rozwijanej przez uczoną.
Koncepcja ta wyraźnie wpisuje się w prace Margaret S. Archer nad strukturą i sprawstwem.
Stanowi ona ważny głos w dyskusji o ludzkiej podmiotowości, sprawstwie i tożsamości osobistej.
Podejmując próbę konceptualizacji osoby ludzkiej w naukach społecznych, M. S. Archer
przypomina, że społeczeństwa nie sposób badać bez człowieka, bowiem bez człowieka ten
podstawowy przedmiot badań socjologicznych zwyczajnie by nie istniał. Teoria społeczna tej
wybitnej teoretyczki ukazuje również, że osoba ludzka i rzeczywistość, w której jest ona
zakorzeniona, są tak złożonymi i skomplikowanymi bytami, iż nie wszystko, co ich dotyczy,
można ująć, wyjaśnić czy zinterpretować za sprawą danych statystycznych.
Brytyjska socjolog podjęła się ważnego, chociaż niepozbawionego licznych trudności,
zadania. Jak pisze, „dziś naszym zadaniem jest odzyskanie człowieczeństwa, które bez wątpienia
znajduje się w niebezpieczeństwie” [Archer, 2013: 5]. Owo niebezpieczeństwo zagraża
człowiekowi nie tylko w jego codziennym doświadczaniu zmieniającego się świata, ale jest także
wytwarzane przez redukcjonistyczne, czy też konflacyjne ujęcia osoby ludzkiej, promowane przez
niektórych przedstawicieli nauk społecznych. Jak słusznie zauważa włoski socjolog Pierpaolo
Donati, „żyjemy w społeczeństwie, które świętuje koniec wielkich opowieści i ogłasza śmierć
ludzkiego podmiotu” [Donati, 2006: 1]. Te redukcjonistyczne ujęcia, zabójcze dla osoby ludzkiej,
stanowiły początek poszukiwań M. S. Archer zmierzających do wypracowania wizji człowieka,
która ani nie pozwala mu w pełni wyzwolić się spod wpływów społeczeństwa, ani nie ogranicza
go do rozmowy społeczeństwa. Tę wizję człowieka, brytyjska socjolog przedstawia jako
koncepcję podmiotu relacyjnego, którego podstawą ontologiczną jest krytyczny realizm. To nowe
ujęcie w socjologii przeciwstawia się ograniczeniom, z jednej strony, postmodernizmu, z drugiej
zaś, konstruktywizmu społecznego.
Zdaniem M. S. Archer, teoria społeczna potrzebuje dzisiaj koncepcji człowieka, którego
uspołecznienie ma istotny wkład w realizację jego potencjału jako osoby ludzkiej. Koncepcja ta
musi jednak uwzględniać fakt, że osoba ludzka posiada względnie autonomiczne własności i siły,
które umożliwiają jej dokonywanie refleksyjnych wyborów i działanie w zależności od kontekstu
123 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
społecznego. Działania te nie mają jedynie charakteru indywidualnego, ale także zbiorowy;
wspólnie z innymi ludźmi człowiek ma zdolność do przekształcania kontekstu społecznego,
w którym się znajduje [Archer, 2013].
Konceptualizacja osoby ludzkiej, jakiej dokonuje w swojej twórczości M. S. Archer,
rozpoczyna się od podstawowej obserwacji, mianowicie, dwojakiej roli osoby ludzkiej
w społeczeństwie. Ludzie są kształtowani przez społeczeństwo i owo społeczeństwo kształtują.
Innymi słowy, są oni zarówno zależni, jak i niezależni od społeczeństwa, w którym żyją. Nasze
uzależnienie od społeczeństwa jest bezdyskusyjne; „znaczący inni” kształtują nas, odgrywając
kluczową rolę w procesie naszej socjalizacji, stanowią fundament naszej tożsamości. Niemniej
jednak tego, czym jesteśmy, a raczej, kim się stajemy, nie zawdzięczamy jedynie społeczeństwu.
Jesteśmy bowiem także niezależnymi podmiotami działania, co oznacza, że jesteśmy aktywnymi
osobami z naszymi osobistymi własnościami i siłami, które pozwalają nam oddziaływać na
rzeczywistość i wprowadzać zmiany do zastanego przez nas społeczeństwa. Niemożność
pogodzenia tego podwójnego charakteru położenia osoby ludzkiej doprowadziła do powstania
licznych (konflacyjnych) teorii, które albo nadmiernie akcentują podmiot (sprawstwo), albo
społeczeństwo (strukturę).
KONTEKST – CZŁOWIEK W NOWOCZESNYCH NAUKACH SPOŁECZNYCH
Nowoczesne czy ponowoczesne społeczeństwo stwarza wiele wyzwań dla samej
egzystencji osoby ludzkiej. Wyzwania te mają charakter bezprecedensowy. Trudności, o których
mowa, są tak liczne i poważne, że konieczne stało się opracowanie nowego paradygmatu
w naukach społecznych. O jakich zagrożeniach mowa? Otóż po raz pierwszy w historii, na wiele
przekonujących sposobów, nasze społeczeństwo opisuje się jako nieludzkie, a nawet antyludzkie,
W naukach społecznych świadczy o tym twórczość postmodernistów, którzy ogłosili nie tylko
koniec historii i wielkich narracji, ale także, a może przede wszystkim, koniec osoby ludzkiej. Jego
czołowi przedstawiciele piszą wyraźnie o końcu człowieka – dosłownie i w przenośni. Claude
Lévi Strauss uważał, że „ostatecznym celem nauk humanistycznych nie jest konstytuowanie
człowieka, lecz rozczłonkowanie” [Lévi-Strauss, 1969: 370]. Z kolei Michel Foucault twierdził, że
„Człowiek jest odkryciem niedawnym, jak wykazuje bez trudności archeologia naszego myślenia.
Wykazuje też ona możliwość jego rychłego kresu” [Foucault, 2006]. Co więcej, postmodernizm
poddał krytyce pojęcie prawdy absolutnej, przyczyniając się tym samym do rozwoju radykalnego
pluralizmu, negując istnienie prawdy obiektywnej, a nawet dobra jako obiektywnego wyznacznika
kierunku życia ludzkiego. Brak odniesienia człowieka do dobra i określenia ciągłości jego dążeń
przyczyniają się do niemożności wykształcenia w pełni podmiotowej tożsamości.
Na rzecz „odzyskania człowieczeństwa” pracują jednak inni filozofowie i socjolodzy,
którzy zajmują się tożsamością, podmiotowością i refleksyjnością osoby ludzkiej. Można tu
przywołać chociażby przykład głównej bohaterki niniejszego artykułu, Margaret S. Archer, czy
też współczesnego filozofa, Charlesa Taylora. Ci autorzy, opisując człowieka, nie odcinają się od
pojęcia dobra, w szerokim jego rozumieniu (jako czegoś, co ma dla człowieka znaczenie, wartość)
oraz skupiają się na celowości i spójności działań ludzkich, które wykształcają tożsamość osobistą
czy też tożsamość narracyjną, w zależności od terminologii stosowanej w danej koncepcji.
Wspomniany wyżej Ch. Taylor opiera swoją koncepcję podmiotowości na kilku
podstawowych filarach. Po pierwsze, uważa on za istotne pytanie o sens własnego życia,
o kierunek, w jakim zmierza jednostka, który jest nieustannie poddawany refleksji. „To, kim
jesteśmy, nigdy nie może być wystarczającą odpowiedzią na pytanie o naszą kondycję, ponieważ
124 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
zawsze podlegamy również zmianie i stajemy się” [Taylor, 2001: 93]. Proces budowy
człowieczeństwa jest zatem procesem ciągłym, podczas którego dowiadujemy się czegoś o sobie,
zmieniamy się, rozwijamy i zmierzamy dalej w obranym przez nas kierunku. U M. S. Archer jest
podobnie, proces budowania tożsamości osobistej jest trwały, ponieważ nasze interakcje
z poszczególnymi porządkami rzeczywistości trwają przez całe życie. Jesteśmy poniekąd
zmuszeni do utrzymywania tych relacji, które odciskają swoje piętno na tym, kim się stajemy
[Archer, 2013: 12–13].
Kolejnym filarem podmiotowej tożsamości jest odpowiedź na pytanie, „kim jestem?”,
w której zawiera się informacja na temat mojej orientacji wobec dobra, na temat tego, co jest dla
mnie w życiu ważniejsze i mniej ważne. Odniesienie do dobra, w takim szerokim rozumieniu,
jako tego, co wartościowe i co ma znaczenie, odgrywa tutaj kluczową rolę. Jak pisze Ch. Taylor,
nie jesteśmy w stanie funkcjonować „bez jakiejś orientacji wobec dobra; to, kim jesteśmy, jest
zasadniczo określone przez stanowisko, jakie zajmujemy w tej kwestii” [Taylor, 2001: 64].
M. S. Archer zauważa, że „jesteśmy tym, kim jesteśmy ze względu na to, na czym nam zależy:
hierarchizując i uzgadniając nasze troski równocześnie definiujemy samych siebie” [Archer, 2013:
14].
To krótkie zestawienie współczesnych koncepcji ukazuje, że w naukach społecznych
istnieją zarówno nurty, które deprecjonują znaczenie człowieka, jak i te, które próbują odzyskać
jego znaczenie i wartość. Niektóre koncepcje wytworzyły jednak wizję człowieka, w której można
się dopatrywać podejścia redukcjonistycznego. M. S. Archer opisuje dwie dotychczasowe
koncepcje w teorii społecznej, które nie poradziły sobie z konceptualizacją człowieka, w takim
ujęciu, w którym byłby on zarówno autonomiczną jednostką ze swoistymi własnościami, zdolną
do zmiany siebie i otoczenia, jak i członkiem społeczeństwa, które wywiera na niego swój wpływ.
Koncepcje te są swoimi lustrzanymi odbiciami i w każdej brytyjska socjolog upatruje błąd
konflacji. Koncepcje „człowieka nowoczesności” (we współczesnej wersji znany jako homo
economicus) i „istoty społecznej” (homo sociologicus) zostały omówione w kolejnych częściach
niniejszego artykułu.
CZŁOWIEK NOWOCZESNOŚCI
U podłoża tej koncepcji leży metodologiczny indywidualizm, zgodnie z którym
podstawową jednostką życia społecznego jest indywidualne ludzkie działanie; to ono wyjaśnia
instytucje społeczne, interakcje i zmianę społeczną [Elster, 1989: 13]. Na bazie tej ontologii
powstała teoria racjonalnego wyboru, która z gruntu ekonomicznego została przeniesiona na
grunt społeczny i na relacje międzyludzkie. Jej głównym bohaterem jest „człowiek
nowoczesności”, zaś jego współczesnym następcą znany powszechnie homo economicus. Zgodnie
z teorią racjonalnego wyboru, ludzie podejmują decyzje, porównując zyski i straty różnych
sposobów działania. Zakłada się, że wzory zachowań rozwijają się w społeczeństwie w wyniku
tych wyborów. „Człowiek nowoczesności” jest jednostką na wskroś racjonalną, można by rzec,
że racjonalność jest jego jedyną właściwością [Archer, 2013: 54–56]. Co więcej, możliwość
działania motywowanego jakimś innym czynnikiem niż racjonalność, kalkulacja
i instrumentalność zostały całkowicie wykluczone. Zatem osoba ludzka jest motywowana
wyłącznie racjonalnym bilansem zysków i kosztów, niczym więcej.
Zubożenie „człowieka nowoczesności” polega na tym, że miałby on być jakoby
przekonany, iż maksymalizuje swoje korzyści i minimalizuje straty, a tak naprawdę
maksymalizacja rozumiana w ten sposób sprawia, że staje się on bardzo biednym człowiekiem,
125 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
przynajmniej jeżeli chodzi o jego relacje ze światem i z tymi, którzy go otaczają. Jego bieda jest
wynikiem pozbawienia go wszystkich własności i sił, poza racjonalnością. „Człowiek
nowoczesności”, zdaniem M. S. Archer, „zna cenę wszystkiego, lecz nie zna wartości niczego”.
[2000: 8]. Pojęcie ceny i kalkulacji zysków wpływa na jego relacje ze środowiskiem, kształtując
tym samym jego tożsamość. Jednak pominięta zostaje wartość, czyli kwestia szeroko
rozumianego dobra, o którym już wspomniano w poprzedniej części niniejszego artykułu.
Kwestia dobra, rozumianego jako to, co ważne i wartościowe zostaje pominięta, bowiem
wszystkie działania ludzkie są oparte na czysto instrumentalnym wyborze i wynikającym z niego
zysku.
„Człowiek nowoczesności” znajduje się niejako poza porządkami rzeczywistości, stając
się tzw. outsiderem. Nie utrzymuje on relacji ze wspomnianymi porządkami i zdaniem
M. S. Archer, nie jest w stanie formułować wobec nich trosk ostatecznych, na przestrzeni całego
życia, co jest kluczowe dla rozwijania tożsamości osobistej i społecznej [2006]. Ta egocentryczna,
zatomizowana jednostka nie przyznaje społeczeństwu należytego znaczenia w kształtowaniu
swojej tożsamości, co sprawia, że uznaje się tę koncepcję za niedosocjalizowaną propozycję wizji
człowieka. Jeżeli już jednostka posiada takie relacje ze swoim otoczeniem, nie są one źródłem
rozwoju, gdyż traktuje się je instrumentalnie, a nie bezinteresownie, jako cel sam w sobie.
Tworzenie relacji służy innym celom, które „człowiek nowoczesności” zamierza osiągnąć,
zgodnie z bilansem strat i zysków. Tylko dodatni bilans, w którym to zyski przeważają nad
kosztami podejmowanej relacji, pozwalają mu na jej utrzymanie [Scott, 2000: 6]. Można
przypuszczać, że „człowiek nowoczesności” zadaje sobie następujące pytania: Czy to mi się
opłaca? Czy warto? Co ja będę z tego miał? Nie dosyć, że stoi on poza społeczeństwem, znalazł
się też poza naturą i historią. Jest poza naturą, ponieważ stał się jej panem i władcą. Pozostaje też
poza historią, ponieważ odcina się od swoich korzeni i konstruuje swoją tożsamość, wciąż na
nowo pozbywając się fundamentów w postaci tradycji czy autorytetów (zarówno świeckich, jak
i religijnych).
W powyższym rozumieniu osoby ludzkiej ujawniają się liczne ograniczenia, bowiem
pewnych zjawisk życia ludzkiego nie sposób wyjaśnić w tych racjonalnych i ekonomicznych
kategoriach. Otóż „człowiek nowoczesności” czy homo economicus nie może sobie poradzić z naszą
normatywnością ani emocjonalnością, bowiem te dwie kwestie dotyczą naszych relacji
z poszczególnymi porządkami rzeczywistości: naturalnym, praktycznym, społecznym
i transcendentnym. Koncepcja ta nie jest w stanie rozwiązać co najmniej dwóch kwestii. Przede
wszystkim chodzi o zbiorowe działanie. Dlaczego człowiek, ten domniemany egocentryczny
indywidualista, tworzy grupy, włącza się dobrowolnie w organizacje, wspólnoty itp.? Jak wyjaśnić
niesienie pomocy słabszym i biedniejszym, dobrowolne zbiorowe działanie na rzecz np.
ograniczania biedy i ubóstwa, pomocy poszkodowanym w klęskach żywiołowych? W jaki sposób
wytłumaczyć takie zjawiska jak altruizm, empatia, wzajemność, zaufanie, bezinteresowność czy
solidarność. Przecież nie każdy człowiek przechodzi obojętnie obok potrzebującego bliźniego,
nawet jeżeli nie zwiększy to jego „zysków”. Podejścia ekonomicznego nie można bowiem jak
kalkę przenieść na grunt relacji społecznych i zastosować wobec każdego ludzkiego zachowania.
Nie każdy człowiek i nie w każdej sytuacji myśli w kategoriach ekonomicznego zysku.
Drugą kwestią są normy społeczne. Teoria racjonalnego wyboru i odpowiadający jej
„człowiek nowoczesności” nie wyjaśnia źródeł tychże norm społecznych, ani dlaczego jesteśmy
w stanie je akceptować i stosować się do nich, pomimo iż czasem stanowią one ograniczenie
naszego „zysku” i nie pozwalają w pełni realizować naszego schematu preferencji. W końcu
126 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
„człowiek nowoczesności” nie potrafi przezwyciężyć swojej racjonalności, ażeby posiadać troski
ostateczne – czyli takie, które nie są środkami do osiągania jakichś celów, ale są zobowiązaniami,
które zaciągamy wobec siebie i innych, i które są istotą tego, kim jesteśmy, a zatem podstawą
tożsamości osobistej [Archer, 2013: 13].
ISTOTA SPOŁECZNA
Do powyższej dyskusji włączają się też twórcy konstruktywizmu, na scenie
konceptualizacji osoby ludzkiej występuje ich bohater – „istota społeczna”. Zdaniem
przedstawicieli tego nurtu, wszelkie ludzkie własności i siły, poza biologicznym uwarunkowaniem
człowieka, są darem społeczeństwa. Innymi słowy, to, czym jesteśmy, a raczej, kim się staliśmy,
jest wyłącznie zasługą wpływów społecznych. Jest to koncepcja promująca nadmierne
uspołecznienie osoby ludzkiej. Nasza podmiotowość jest, w mniemaniu zwolenników tej
orientacji, niczym więcej niż wytworem językowym, zdolnością do mówienia o sobie w pierwszej
osobie. [Archer, 2006: 264]. Jesteśmy tylko tym, co zrobiło z nas społeczeństwo, poprzez
włączenie się w dialog, w konwersację z owym społeczeństwem.
Ten sposób myślenia prowadzi, podobnie jak postmodernizm w koncepcji „człowieka
nowoczesności”, do zubożenia człowieka – m.in. o poczucie tożsamości, refleksyjność, myśl,
pamięć, emocjonalność, przekonania i wierzenia. Zatem, jak pisze M. S. Archer, „myśli, pamięć
i refleksyjność są pochodne i wtórne wobec dyskursu [czyli naszej rozmowy ze społeczeństwem –
przyp. D.L.]” [Archer 2013: 104]. Jest to przesocjalizowana wizja człowieka, zakładająca, że
społeczeństwo jest podstawowym czynnikiem kształtującym osobę ludzką, jej tożsamość
i podmiotowość indywidualną. „Istota społeczna” zawdzięcza wszystko społeczeństwu, uzależnia
się całkowicie od niego, zostaje pozbawiona osobistych sił i brakuje jej inicjatywy.
Tak rozumiany człowiek zwyczajnie odgrywa role społeczne przygotowane dla niego
przez społeczeństwo. Staje się pasywnym podmiotem, konformistą, który jest nosicielem
odgórnie narzuconych ról społecznych. Zatem jednostkowe działania są bardzo ograniczone,
zdeterminowane przez system społeczny i wywierają znikomy bądź żaden wpływ na
rzeczywistość społeczną. Jak pisze Markieta Domecka, są to jednostki, które „dryfują z jednej
pracy do następnej, z miejsca na miejsce i z jednego związku w kolejny bez siły, która mogłaby
nadać kształt, kierunek i znaczenie ich życiu” [Domecka, 2013: XLVII].
„Istotę społeczną” nietrudno rozpoznać także w sferze pozaakademickiej. Odpowiada
ona profilowi kandydatów poszukiwanych przez ponadnarodowe korporacje. Korporacje te
wzmacniają taką wizję człowieka. Wbrew głoszonym przez nie ideałom indywidualnego rozwoju
poszukują one osób ciężko pracujących, które pasywnie będą wykonywać rolę, jaką im przyznano
w owej hierarchicznej strukturze, trzymając się ściśle wymagań i oczekiwań danej roli,
przestrzegając reguł gry, nie wychodząc poza procedury w poszukiwaniu nowych, innowacyjnych
rozwiązań problemów, bądź możliwości udoskonalenia wykonywanej przez siebie pracy. „Istota
społeczna” jest pozbawiana mocy, a przynajmniej ograniczane są jej osobiste siły i własności,
szczególnie refleksyjność. Zamienia się w trybik wykonujący jakąś czynność w tej złożonej
maszynie. Podobnie jak „człowiek nowoczesności” „istota społeczna” też nie radzi sobie
z pewnymi aspektami rzeczywistości. Jej twórcy nie są w stanie wytłumaczyć, dlaczego niektórzy
ludzie dążą do zmiany pewnych reguł społecznych i instytucji, doprowadzając w długim okresie
do zmiany społecznej (procesy morfogenezy). Nie chcą przyznać, że ma to źródło w samych
jednostkach, czyli wynika z ich trosk osobistych, z wartości, na których im zależy, które
wytwarzają się w przestrzeni pomiędzy jednostką a rzeczywistością [Archer, 2006: 265]. Ponadto
127 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
nie dostrzegają oni możliwości twórczego odgrywania ról społecznych. Jedna i ta sama rola
społeczna może nabrać bardzo odmiennego kształtu w zależności od jednostki, która ją
wypełnia.
PODMIOT RELACYJNY
Naprzeciw tym dwóm bohaterom staje „podmiot relacyjny”, koncepcja rozwijana przez
Margaret S. Archer. Przede wszystkim funkcjonuje on w rzeczywistości, która jest uwarstwiona;
każdy porządek rzeczywistości składa się z wielu warstw, a każda warstwa posiada własne siły
i emergentne własności. Relacja jest tutaj postrzegana jako własność emergentna,
z wewnętrznymi skutkami przyczynowymi dla uczestników danej relacji i zewnętrznymi dla
społeczeństwa [Donati, 2006]. Rzeczywistość oddziałuje na podmiot, a podmiot kształtuje
rzeczywistość. Podmiot relacyjny musi doświadczać rzeczywistości, za pośrednictwem jego
działania (sprawstwa), które nie jest wyłącznie racjonalne, i które nie ograniczają się tylko do sfery
społecznej. Nie ulega wątpliwości, że każdy z nas utrzymuje relacje z poszczególnymi porządkami
w różnym stopniu. O tym decydują nasze troski osobiste. Podmiot relacyjny musi formułować
troski osobiste, czyli określać, co jest dla niego najważniejsze w każdym z tych porządków.
Właśnie indywidualna konfiguracja trosk czy też specyficzny sposób porządkowania tych trosk
nadaje ludziom niepowtarzalną i unikatową tożsamość osobistą [Archer, 2013: 13].
Z każdym porządkiem człowiek musi utrzymywać, jak sama nazwa wskazuje, „relacje”,
które są istotą tego, kim on jest. W porządku „społecznym” utrzymuje relacje z innymi ludźmi,
i to relacje w rozumieniu autotelicznym, które nie stanowią środka do innego celu. W porządku
„naturalnym” utrzymuje relacje z otaczającym go środowiskiem, którego jest częścią, nie
pozostając na uboczu. W porządku „praktycznym” relacje te stanowią takie działania, jak praca,
czy relacje z technologią danej epoki. Pojawienie się tożsamości osobistej zależy od tego, czy
jednostka wykształci zdolność do refleksyjnego oglądu tych porządków rzeczywistości. Relacyjny
charakter człowieka należy traktować jako kluczowy dla jego istnienia i rozwoju. W końcu,
„podmiot relacyjny” łączy w sobie indywidualność „człowieka nowoczesności”, bowiem posiada
osobiste własności, jak np. refleksyjność i uspołecznienie „istoty społecznej”, ponieważ nie
odrzuca społeczeństwa jako czynnika konstytuującego jego tożsamość. Koncepcja „podmiotu
relacyjnego” jest zgłębiona w najnowszej książce Margaret S. Archer (napisanej wspólnie
z włoskim socjologiem relacyjnym, Pierpaolo Donati), która ukaże się w lipcu bieżącego roku, pt.
The Relational Subject [Donati, Archer 2015].
ZAKOŃCZENIE
Powyższy zarys koncepcji człowieczeństwa w naukach społecznych miał na celu ukazanie
trudności w konceptualizacji osoby ludzkiej jako łączącej w sobie indywidualne własności
i społeczne oddziaływanie. Stanowi on wprowadzenie do dalszego odkrywania i zgłębiania
twórczości Margaret S. Archer w tym zakresie. M. S. Archer rozwija koncepcję człowieka, która
wyraźnie wpisuje się w jej badania nad oddziaływaniem sprawstwa i struktury. Propozycja
brytyjskiej socjolog stanowi nowe ujęcie w naukach społecznych, w czasach, w których człowiek,
jego człowieczeństwo, sprawstwo i podmiotowość są uznawane za zagadnienia drugiego rzędu.
128 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
BIBLIOGRAFIA
Archer M., (2000) Being Human: the Problem of Agency, Cambridge University Press, Cambridge.
Archer M., (2006) Persons and Ultimate Concerns: Who We are is What We Care About [w:]
Conceptualization of the Person in Social Sciences, Pontifical Academy of Social Sciences, “Acta 11”,
Vatican City http://www.pass.va/content/dam/scienzesociali/pdf/acta11/acta11-
archer.pdf [dostęp 2015-06-14].
Archer M., (2012) The Reflexive Imperative in Late Modernity, Cambridge University Press, Cambridge.
Archer M., (2013) Człowieczeństwo: problem sprawstwa, tłum. A. Dziuban, Zakład Wydawniczy
Nomos, Kraków.
Domecka M., (2013) Wprowadzenie do polskiego tłumaczenia książki Margaret S. Archer Człowieczeństwo.
Problem sprawstwa [w:] Archer M., Człowieczeństwo: problem sprawstwa, tłum. A. Dziuban, Zakład
Wydawniczy Nomos, Kraków.
Donati P., (2006) Understanding the Human Person as a Relational Subject: an ‘After’-Modern Paradigm for
the Social Sciences [w:] Conceptualization of the Person in Social Sciences, Pontifical Academy of Social
Sciences, “Acta 11”, Vatican City http://www.pass.va/content/dam/scienzesociali/pdf/
acta11/acta11-donati.pdf [dostęp 2015-06-14].
Donati P., Archer M. S. (2015), The Relational Subject, Cambridge Universtity Press, Cambridge.
Elster J., (1989) The Cement of Society, Cambridge University Press, Cambridge.
Foucault M., (2006) Słowa i rzeczy: archeologia nauk humanistycznych, tłum. T. Komendant
Wydawnictwo Słowo/Obraz Terytoria, Gdańsk.
Lévi-Strauss C., (1969) Myśl nieoswojona, tłum. A. Zajączkowski, Państwowe Wydawnictwo
Naukowe, Warszawa.
Scott J., (2000) Rational Choice Theory [in:] Understanding Contemporary Society: Theories of The Present,
red. G. Browning, A. Halcli, F. Webster, Sage Publications.
Taylor C., (2001) Źródła podmiotowości. Narodziny tożsamości nowoczesnej, tłum. M. Gruszczyński i in.,
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa.
129 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Ks. Artur Wysocki Instytut Socjologii
UKSW
TRANSCENDENCJA W UJĘCIU MARGARET S. ARCHER Transcendence according to Margaret S. Archer
ABSTRAKT
Podstawowym celem artykułu jest przedstawienie koncepcji transcendencji opisanej przez
M. S. Archer i innych współautorów w książce Transcendence. Critical realism and God. W swych
wyjaśnieniach starają się oni usunąć pewną asymetrię, która funkcjonuje w naukach społecznych
przez ostatnie dwa wieki, a która przyznaje szczególną preferencję dla światopoglądu
ateistycznego w badaniach naukowych, uznając go za obiektywny. M. S. Archer i współautorzy,
opierając się na podejściu realistycznym, a zwłaszcza realizmie krytycznym, rozwiniętym przez
Roya Bhaskara, wykazują nieuprawniony charakter takich założeń. Starają się oni przywrócić
zagadnienie Boga w racjonalnej debacie i dyskusji. Jak to zostało pokazane przez M. S. Archer,
założenia te wynikają z dwóch dominujących w naukach społecznych koncepcji człowieka,
dwóch redukcjonizmów, które usunęły Boga z rzeczywistości w ogóle. W swym wywodzie
M. S. Archer korzysta z doświadczenia religijnego dwóch wielkich kontemplatyków Zachodu: św.
Jana od Krzyża i św. Teresy od Jezusa. Dzięki temu studium pokazuje ona realną możliwość
analizy naukowej doświadczenia religijnego, zwracając również uwagę na zastosowanie
odpowiedniej metodologii dostosowanej do badanego zagadnienia.
Słowa kluczowe: transcendencja, M. S. Archer, realizm krytyczny, Bóg, koncepcje człowieka,
doświadczenie religijne
ABSTRACT
The primary objective of this article is to present the concept of transcendence described by
M. S. Archer and other co-authors in the book Transcendence. Critical realism and God . In their
explanations, they try to remove certain asymmetry that has operated in social sciences for the
past two centuries, and which admits a preference for an atheistic worldview in scientific research,
recognizing it as an objective one. M. S. Archer et al, building the argumentation on a realistic
approach and especially on critical realism developed by Roy Bhaskar, demonstarte unauthorized
nature of such assumptions. They try to reintroduce the question of God to rational debate and
discussion. As shown by M. S. Archer, the premise is the result of two models of man, dominant
in social sciences, two reductionisms, which have removed God from reality. In her
argumentation, M. S. Archer draws on the religious experience of two great Western
contemplatives: St. John of the Cross and St. Teresa of Jesus. Thanks to this study, she is able to
expose a real possibility to analyse religious experience scientifically, paying also attention to the
appropriate methodology conformed with the tested subject.
Keywords: transcendence, M.S. Archer, critical realism, God, models of man, religious
experience
130 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Transcendencja jest podstawnym przedmiotem teodycei czy teologii. W naukach
społecznych, w których dominują paradygmaty zbudowane na jej odrzuceniu, stanowi bardzo
interesujące i ważne wyzwanie. Takiego zadania podjęła się brytyjska socjolog, Margaret S. Archer,
wraz z innymi badaczami rzeczywistości społecznej odwołującymi się do zasad realizmu
krytycznego, nurtu, którego współczesnym teoretykiem i protagonistą był niedawno zmarły Roy
Bhaskar. Owocem ich wspólnych przemyśleń i pracy jest dzieło Transcendence [Archer, Collier,
Porpora, 2004]. Jak przyznają we wstępie Autorzy, inspirację do jej napisania czerpali w dużym
stopniu z dzieła Roya Bhaskara [Bhaskar, 2002] i wspólnych z nim dyskusji w gronie osób
podzielających realistyczną wizję rzeczywistości, a jednocześnie także bliskich co do politycznych
inklinacji (lewicowe). Wszyscy stopniowo przechodzili ze stanowiska sekularnego czy
sekularystycznego do stanowiska religijnego czy chrześcijańskiego. Używając słów Maxa Webera,
można powiedzieć, że w pewnym sensie rzeczywistość zostaje „zaczarowana” przez nich na
nowo, czy raczej następuje jej „odpłaszczenie” – wzbogacenie, odrzucone zostają przez nich,
dominujące przez ostatnie dwa wieki redukcjonizmy w naukach społecznych.
Podejście realistyczne uznaje istnienie rzeczywistości także pozapoznawalnej zmysłami
i otwiera przestrzeń również dla rzeczywistości transcendentnej. Zmiana perspektywy
ontologicznej łączy się z nowym podejściem epistemologicznym i metodologicznym wobec
badanej rzeczywistości. Badacze, w tym w sposób szczególny M. Archer, w swych rozważaniach
wyraźnie pokazują, że nieuwzględnienie w badaniach znaczenia wymiaru transcendentnego
powoduje niemożność właściwego wyjaśniania rzeczywistości społecznej. Znaczenie tego
wymiaru dla człowieka jest fundamentalne, a jak podkreśla w swej teorii brytyjska socjolog,
struktury społeczne i kultura nie mogą zaistnieć bez ludzkiej sprawczości, chociaż człowiek bez
nich jest również niekompletny. Dotarcie do tej rzeczywistości nastręcza jednak poważnych
trudności dla badacza; podstawowym wymiarem badanym przez autorów Transcendence stało się
doświadczenie religijne z uwzględnieniem ważnego zagadnienia możliwości i charakteru jego
opisu. Ten kierunek analizy obecności i działania Boga w życiu i historii ludzi sięga swymi
korzeniami tak wielkich postaci jak chociażby św. Augustyn czy w bliższym nam czasie Henri
Bergson.
W analizowanym opracowaniu, poza tekstami poszczególnych autorów, zostały także
zamieszczone dwa wstępne rozdziały zawierające twierdzenia podzielane przez nich wszystkich.
Te dwa teksty oraz trzy rozdziały opracowane przez Margaret S. Archer stanowią podstawę
niniejszej analizy, będącej próbą ukazania zarówno jej wizji Transcendencji, jak i postulowanego
miejsca tego wymiaru w dyskursie naukowym, możliwości omawiania i badania tej rzeczywistości
oraz jej wpływu na człowieka i rzeczywistość społeczną. Jest to ściśle złączone z podstawową
w myśli M. Archer kwestią sprawstwa i emergentnych sił, które prowadzą do przekształcania
rzeczywistości społecznej, do procesu morfogenezy [Archer 2013]1.
PERSPEKTYWA REALIZMU KRYTYCZNEGO WOBEC RZECZYWISTOŚCI
TRANSCENDENTNEJ
Współczesne badania religii w naukach społecznych zostały zdominowane przez podejścia,
które usunęły zupełnie wymiar transcendentny z perspektywy badawczej, kierując swe
zainteresowania jedynie na emocje i przeżycia oraz postawy i zachowania religijne. M. Archer
1
Archer M. S. (2013), Człowieczeństwo. Problem sprawstwa, Nomos, Kraków, to jak dotychczas jedyna przetłumaczona na język polski pozycja tej Autorki.
131 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
wpisuje się zaś w nurt realizmu krytycznego, którego jest jednym z ważnych reprezentantów.
Wszyscy Autorzy tego opracowania deklarują się jako wierzący, a jednocześnie jako mający
lewicowe inklinacje. Ich deklaracje są intencjonalne, gdyż odrzucają właśnie przyjęte dość
powszechnie w środowisku naukowym przekonanie (dotyczy to zwłaszcza reprezentowanych
przez nich nauk społecznych i filozoficznych), że ateizm jest naturalną i najbardziej odpowiednią
postawą dla uprawienia nauki. W tej perspektywie, postawa osoby wierzącej musi być
uzasadniona, obwarowana odpowiednimi zastrzeżeniami. Pokazuje to nieuzasadnioną asymetrię
w punkcie wyjścia między wierzącymi a niewierzącymi. Wyrazem tej asymetrii jest pytanie: czy
wierzący może być obiektywny w nauce, zwłaszcza w odniesieniu do kwestii religijnych. Przez
wielu zwolenników tej perspektywy wierzenia religijne są uznawane z góry za nieracjonalne
i niezgodne z prawdą. Choć w polskiej rzeczywistości uniwersyteckiej procent osób
niewierzących jest zapewne mniejszy niż w krajach zachodnich, to z drugiej strony, dziwne jest
poddanie się tym paradygmatom, które wykluczają, czy zakładają nieistnienie Boga.
To odrzucenie wiąże się zasadniczo z dwoma paradygmatami: pozytywistycznym
(współcześnie raczej neopozytywistycznym) i postmodernistycznym. Choć są zupełnie odmienne,
to zgodne co do tego (z różnych przyczyn), że niemożliwy jest jakikolwiek racjonalny dyskurs
o tak rozumianej rzeczywistości. Zasadniczo w tych podejściach następuje wycofanie się
z rozważań ontologicznych, a następuje skoncentrowanie i redukcja do epistemologii. Dlatego
punktem wyjścia realizmu jest realizm ontologiczny, co bardzo mocno podkreśla R. Bhaskar
[Bhaskar, 2002: 22n]2. Realizm ontologiczny, w nurcie realizmu krytycznego, zostaje połączony
jednocześnie z epistemicznym relatywizmem oraz racjonalnością osądu. Jak pisał R. Bhaskar,
„realizm krytyczny utrzymuje, że jest w stanie połączyć i pogodzić realizm ontologiczny,
epistemiczny relatywizm oraz racjonalność osądu” [Bhaskar, 1998a: XI]. Są to trzy podstawowe
założenia realizmu krytycznego, na których zostały oparte również rozważania M. Archer
dotyczące istnienia i możliwości poznawania rzeczywistości transcendentnej – Boga [Archer,
Collier, Porpora, 2004a: 1–4].
Konsekwencją odrzucenia ontologii i możliwości racjonalnego dyskutowania o Bogu
w naukach o religii jest skoncentrowanie się jedynie na postawach i zachowaniach człowieka
religijnego bez możliwości odniesienia do źródeł kształtujących jego postawę czy jej zmiany. Jeśli
w socjologii odetniemy, z jednej strony, wpływ działającego podmiotu ludzkiego, a z drugiej,
wpływ rzeczywistości transcendentnej na postawy ludzi, to w pewnym sensie pozostaje tylko
pewna „atrapa” rzeczywistości. Odseparowanie się od tak istotnych czynników i uwarunkowań
wpływa na realną możliwość jej interpretacji, dotarcia do przyczyn zjawisk i procesów. Każda
dyscyplina naukowa ma swoją perspektywę badawczą i szczególny przedmiot badania, ale bez
uwzględnienia innych nie może pretendować do odpowiedniego, przynajmniej bliskiego prawdzie,
wyjaśnienia. Inaczej może w zasadzie opisywać jedynie pewien model, jego założenia i wyniki. Te
rozważania wpisują się w ważne zagadnienie rozwoju badań interdyscyplinarnych, które
teoretycznie są dziś promowane, w praktyce zdecydowana większość badaczy woli trzymać się
swojego dobrze znanego „ogródka”, w którym jest „uznanym autorytetem”, nie narażając się na
oskarżenia o niekompetencje i ataki specjalistów z innych dziedzin. Taki brak badań
2
Omawiany nurt realizmu krytycznego w filozofii nauk, a w szczególności filozofii nauk społecznych, został zapoczątkowany przez brytyjskiego filozofa Roya Bhaskara, jakkolwiek wpisuje się w cały nurt realizmu filozoficznego wraz ze znakomitą plejadą myślicieli. R. Bhaskar w dużym stopniu wychodzi od ontologii marksistowskiej, stąd przejmuje z niej pewne pojęcia i modele. Dokonuje się jednak u niego „zwrot duchowy”, co prowadzi go do uwzględnienia wymiaru duchowego w swej koncepcji [Bhaskar, 2002].
132 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
interdyscyplinarnych, a także brak dialogu międzyparadygmatycznego (odwoływania się do
różnych paradygmatów) jest szczególnie widoczny przy analizie takich zagadnień jak religia [11].
Pierwszym z celów zwolenników realizmu krytycznego w debacie o transcendencji jest
przywrócenie kwestii istnienia Boga w racjonalnej debacie; uznają bowiem, że jest ona ze wszech
miar możliwa [1]. Realizm ontologiczny uznaje istnienie obiektywnej rzeczywistości, niezależnej
od naszych wierzeń i przekonań, w tym także możliwość istnienia Boga. Istnienie bądź
nieistnienie Boga jest kwestią przyjętego paradygmatu. Posiadana przez nas wiedza nie jest
„wydestylowana”, jest obciążona teoriami i wartościowaniem. Jednakże uznanie uwarunkowania
naszego poznania nie może prowadzić do tzw. błędu epistemicznego, który jest wyrazem
przekonania, że skoro nie ma w pełni obiektywnego postrzegania świata, to nie ma również
ontologicznie obiektywnego świata. Aby uniknąć tego błędnego rozumowania, realizm krytyczny
postuluje epistemologiczne oddzielenie tzw. wymiaru przechodniego (naszych wierzeń, twierdzeń
i przekonań o świecie) i wymiaru nieprzechodniego (jaki świat jest rzeczywiście, niezależnie od
nas) [1-2].
Z tym zagadnieniem wiąże się kolejne założenie realizmu krytycznego, mówiące
o możliwości formowania racjonalnych sądów o świecie. Oznacza to możliwość publicznej
debaty nad twierdzeniami dotyczącymi rzeczywistości, jaka nam się jawi, porządkowania jej opisu.
Epistemologicznie, te twierdzenia mają charakter tymczasowy, pozostając otwarte na nowe
informacje i reewaluację. Ugruntowanie pewnego opisu i argumentacji dotyczącej aspektu
rzeczywistości prowadzi do ukształtowania się tego, co realiści krytyczni nazywają alethia lub
„prawda aletyczna”3. Odnoszą się one do ontologii, ale nie są równoznaczne z bytem. Jakkolwiek
ugruntowane mogą jednak podlegać pewnym niewielkim zmianom i doprecyzowaniu. Zalicza się
tu np. takie prawdy jak grawitacja czy istnienie mikroorganizmów. Formułowanie tych określeń
podlega procesowi racjonalizacji sądów. Temu procesowi racjonalizacji można także poddać
kwestię istnienia Boga, można dyskutować i debatować na ten temat. Według autorów
Transcendence, nie chodzi w tym momencie o rozstrzygnięcie ostateczne tej kwestii, ich celem jest
uznanie przynajmniej równej racjonalności wiary, jak i niewiary w Boga [3].
Ostatnim z trzech punktów oparcia realizmu krytycznego jest relatywizm epistemiczny. Nie
oznacza on jednak relatywizmu w osądach, uznającego wszystkie sądy za równie słuszne.
Oznacza natomiast fakt, że wszystkie nasze sądy są historycznie i społecznie uwarunkowane
przez posiadaną w danym czasie wiedzę i przyjęte kryteria oceny. Stąd nasze sądy
o rzeczywistości są ułomne – podatne na błąd. Oznacza to również, ze każdy nas, ze względu na
różne doświadczenia życiowe, trochę inaczej postrzega świat. Dotyczy to również religii i Boga,
dotyczy to naszych doświadczeń religijnych. Wszystko to podlega korekcie i reewaluacji.
Podlegają jej zarówno doświadczenia obecności i działania Boga, jak i jego brak u ateistów
i agnostyków, co samo w sobie jest również pewnym rodzajem doświadczenia. Problemem może
być tu samo doświadczenie lub jego interpretacja, która może być różna [3–4]. Duże znaczenie
mają tu wspomniane uwarunkowania życia i świadomość poszczególnych osób. Jeśli nasze
doświadczenia i związane z nimi przekonania pozwalają nam właściwie funkcjonować w tym
świecie i brak jest powodów, aby podważać ich prawdziwość, to jest racjonalne, że im ufamy.
Z tych względów pojawiający się nowy argument, odnoszący się do istnienia rzeczywistości
transcendentnej dla osoby wierzącej i dla ateisty może być różnie odebrany i interpretowany,
3 To pojęcie „alethia” jest w realizmie krytycznym zasadniczo różne od pojęcia „aletheia” wprowadzonego przez
M. Heideggera [Hartwig, 2007: 24–30].
133 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
stając się potwierdzeniem własnej koncepcji. Z tych względów potrzebna jest samokrytyka
dotycząca naszych doświadczeń, aby być gotowym do rewizji ich interpretacji, a czasami nawet
do ich porzucenia. Takie podejście wobec kwestii istnienia i działania Boga nie różni się jednak
zasadniczo od traktowania innych zagadnień i sposobów przeżywania rzeczywistości. Powstające
koncepcje najczęściej różnią się ze względu na różnice w doświadczeniu rzeczywistości [4–5].
Niesymetryczne traktowanie wierzeń i doświadczeń religijnych wobec postawy ateistycznej
jest dziedzictwem epoki Oświecenia. Opiera się na arbitralnie przyjętych założeniach. W tym
wypadku dla podejścia realistycznego pozytywne konsekwencje przynosi postmodernizm, który
ukazuje to niewłaściwe nieuprzywilejowanie. Racjonalność i znaczenie obu perspektyw musi być
traktowana symetrycznie. I choć ontologicznie jedno z tych przekonań jest błędne, nie oznacza to
jego irracjonalności. Tutaj dochodzimy do istotnego stwierdzenia, które jest kluczowe dla całej
książki: „Realizm ontologiczny dotyczący Boga w wymiarze nieprzechodnim jest zgodny
z relatywizmem epistemicznym czy doświadczalnym w wymiarze przechodnim” [5].
Ontologiczne uznanie istnienia Boga nie jest sprzeczne z różnorodnością doświadczenia
ani poznania z nim związanego i stąd jest w pełni zgodne z realizmem krytycznym (choć nie
wymagane przezeń). Cytowani badacze określają swoje podejście do Boga, formułując dwa
następujące stwierdzenia. Po pierwsze, dyskusja na temat Boga winna być interpretowana
realistycznie, a poszczególne twierdzenia, tak jak i inne twierdzenia w nauce czy życiu
codziennym, uważane za prawdziwe bądź fałszywe. Po drugie, według nich Bóg, taki jak został
przedstawiony w opracowaniu, faktycznie istnieje i choć nie usiłują dowieść tego dedukcyjnie,
chcą otworzyć na nowo racjonalną dyskusję na ten temat. W zasadzie całe opracowanie, co
bardzo dobrze widać w tekstach M. Archer, skoncentrowane jest na doświadczeniu religijnym
jego interpretacji i znaczeniu dla człowieka wierzącego.
Odrzucenie istnienia Boga i możliwości dyskutowania na ten temat dokonało się głównie
za sprawą dwóch nurtów, także dziś dominujących w nauce. Pierwszy związany jest z podejściem
empirycystycznym (zakorzenionym u Hume’a), wykluczającym istnienie czegokolwiek poza tym,
co może być doświadczone i zbadane dzięki zmysłom. Należy do niego zaliczyć nurt
pozytywistyczny oraz neopozytywistyczny. Jednakże proste rozumowanie prowadzi do
ujawnienia sprzeczności tkwiących u samych podstaw tej teorii, gdyż stworzone przez nią kryteria
wykazują niesprawdzalność i stąd nieprzydatność jej założeń. Kwestia istnienia Boga nie może
być sprowadzona również jedynie do kwestii języka religijnego i religijnej narracji, specyficznej dla
wierzących wspólnot. Inaczej traci ona zupełnie swoje znaczenie i siłę oddziaływania, w pewien
sposób staje się „koniem trojańskim” dla religii, jak to jest w przypadku religii publicznej czy
czasem także teologii naturalnej. Stąd Autorzy pracy odrzucają nurt post-Wittegensteinowski, ale
także analizę samej tylko narracji społecznej o Bogu, która prowadzi ostatecznie do postrzegania
społeczeństwa jako boga, jak w przypadku Durkheima. Zaprzeczenie realnego istnienia Boga
może prowadzić do głębszego sceptycyzmu, odnośnie realnego istnienia także innych rzeczy. Ten
sposób myślenia zostaje podjęty i rozpropagowany w drugim znaczącym współcześnie nurcie –
postmodernizmie, w którym cała rzeczywistość jest jedynie społeczną konstrukcją; wszystko jest
kwestią narracji, języka i nie ma niczego poza tekstem (J. Derrida). Nie ma zatem żadnej
obiektywnie istniejącej rzeczywistości poza naszymi subiektywnymi, uwarunkowanymi kulturowo
interpretacjami. W konsekwencji nie ma mowy tu o jakimkolwiek Bogu poza nami i naszymi
wyobrażeniami oraz ich wyrazem w kulturze. Następuje tu całkowita redukcja kwestii bytu do
epistemologii. Jak to zostało ukazane w przypadku pozytywizmu, także tutaj następuje
samozaprzeczenie i samoodrzucenie: przyjęte kryteria zaprzeczają i weryfikują negatywnie
134 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
podstawy tej teorii [7–10].
Dla realistów krytycznych rzeczywistość istnieje niezależnie od naszego poznania i wiedzy
o niej. Odnosi się to również do Boga i dlatego pytanie o Jego istnienie jest w pełni racjonalne.
Ontologiczny realizm uznaje bowiem istnienie „nieprzechodniej” rzeczywistości, obejmującej trzy
domeny: empiryczną – związaną z doświadczeniem, faktyczną (actual) – związaną z wydarzeniami
i doświadczeniem oraz realną – włączającą dodatkowo mechanizmy generatywne [Bhaskar, 1998b:
41]. Epistemiczny relatywizm przypomina jednak, że nasze poznanie tej rzeczywistości jest
uwarunkowane społecznie i historycznie, stąd nasze twierdzenia o danej rzeczywistości i samym
Bogu mogą być błędne. Krytyczny realizm nie odrzuca jednak różnych stanowisk, a dąży do
dialogu i odkrywania obiektywnej prawdy o rzeczywistości (alethia). Te różne stanowiska winny
jednak być otwarte na możliwość reewaluacji i korekty. W poszukiwaniu prawdy należy przyjąć,
że każda tradycja religijna może być częściowo lub zupełnie błędna. Doświadczenie religijne nie
jest w tym względzie wyjątkowe, dotyczy to przecież także innych doświadczeń. Byt
transcendentny jest opisywany w różny sposób nawet przez wyznawców tej samej religii. Ta
różnorodność doświadczenia Boga jest zatem szczególnym problemem: epistemiczny relatywizm
wskazuje tu zarówno na różnorodność przejawiania się tej rzeczywistości, jak i jej odbierania. Ten
pluralizm prowadzi do różnych rozstrzygnięć: z ateistycznego punktu widzenia może to oznaczać
po prostu różne społeczne konstrukcje tej rzeczywistości, natomiast z religijnego punktu
widzenia doświadczenie tak wielu osób z tak różnych kultur i tradycji może wskazywać na
faktyczne istnienie tej rzeczywistości. W realizmie krytycznym oba stanowiska są równoprawne,
nie ma uprzywilejowania jednego z nich, a postawa religijna nie musi być bardziej wyjaśniana
i uzasadniana niż ateistyczna [Archer, Collier, Porpora, 2004a: 11–12].
Współczesna antropologia i socjologia traktuje ostrożnie zagadnienie religii, aby nie
„uwikłać się” w kwestie teologiczne i nie być oskarżonym o nienaukowość. Z tych względów
preferuje się neopozytywistyczne i postmodernistyczne podejście do religii, skupiając się na
religijnych praktykach, dyskursach, tekstach, a wykluczając metodologicznie kwestię
prawdziwości rzeczywistości, do której się odnoszą. Jednakże analiza tak wyizolowanego aspektu
społecznego nie pozwala na właściwe zrozumienie badanej rzeczywistości, gdyż nie uwzględnia
faktycznie działających w niej sił. Wszystko sprowadza się do społecznej konstrukcji. Zagubiona
czy wzięta w nawias zostaje tu nie tylko rzeczywistość transcendentna, ale również indywidualny
podmiot i jego osobiste doświadczenie. Jednakże tylko podmiot doświadcza rzeczywistości.
Praktyki, dyskursy i teksty są pewnym wyrazem tego doświadczenia. „Starając się zrozumieć
praktyki, dyskursy i teksty, bez ich krańców, jest jak starać się zrozumieć instytucję małżeństwa,
biorąc w nawias mężów i żony” [13–14].
DOŚWIADCZENIE RELIGIJNE JAKO DROGA POZNANIA BOGA
Ponieważ rozmaitość stanowisk dotyczących transcendencji wynika z wielości dróg jej
doświadczania, stąd realiści krytyczni postulują ponowne zajęcie się kategorią doświadczenia. Przy
czym należy od razu dodać, że na doświadczenie składają się trzy elementy: doświadczający
podmiot, treść doświadczenia i doświadczany przedmiot. Zasadniczo antropolodzy i socjolodzy,
odwołując się do tej kategorii, biorą pod uwagą jedynie treść doświadczenia. Doświadczany
przedmiot wnosi ważny aspekt do treści, inaczej doświadczenie nie jest prawdziwe. Ponadto
rozumienie doświadczenia wykracza tu poza doświadczenia empiryczne, charakteryzujące nurt
pozytywistyczny, które uważa się za podgrupę wszystkich „faktycznych” doświadczeń,
135 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
stanowiących z kolei część możliwych w całej rzeczywistości realnej, której nie wyczerpują
doświadczane zjawiska i wydarzenia. Krytyczny realizm odrzuca twierdzenia, że doświadczenie
nie oddaje niczego z rzeczywistości realnej, chociaż może być niewłaściwie odebrane
i zinterpretowane; jest ono jednak możliwe do skorygowania [13–14]. W odwołaniu do
doświadczenia w poznawaniu Boga Autorzy analizowanej pozycji podążają drogą już w pewnym
stopniu wytyczoną przez takich myślicieli, jak: H. Bergson, M. Scheller czy R. Otto [Kowalczyk,
2001: 275–282; Zdybicka, 1991, 369–374]. Jest to droga, do której odwoływali się także inni
wielcy myśliciele, jak chociażby św. Augustyn w swoich „Wyznaniach”. Uważają oni, że samo
rozumowanie okazuje się w tym wypadku niewystarczające i niedające odpowiednio
przekonujących argumentów, co według nich pokazuje chociażby historia myśli filozoficznej.
Do tak rozumianego doświadczenia religijnego i religii należy zastosować sądy racjonalne,
które są zresztą od dawna obecne w wielu tradycjach religijnych. Sposób rozumienia wiary
sprawia jednak, że rozpatrywanie za pomocą racjonalnych sądów kwestii religii wydaje się
niektórym niewłaściwe. Wyrazem tego jest tzw. fideizm odrzucający rozumowe rozpatrywanie
kwestii religijnych. Ma on swoje miejsce w różnych religiach, zaznaczając swoją obecność mocniej
lub słabiej w różnych epokach historycznych [Kowalczyk, 2001: 27n]. Wiara dotyczy jednak
różnych rzeczywistości, nie tylko bytu transcendentnego. Ma ona swoje miejsce również w nauce
w odniesieniu do teorii, zasad, ale także wyników badań innych naukowców, gdyż sprawdzenie
ich wszystkich jest fizycznie niemożliwe. Taka wiara ma jednak swoje podstawy, stąd nie każdy
kontrargument i wyniki przeciwne powodują zmianę przekonań. W kontekście religijnym wiara w
Boga dotyczy nie tyle kwestii, czy Bóg istnieje, co odnosi się do zaufania w Bożą Opatrzność. Nie
każde negatywne doświadczenie musi je podważać. Religia i wiara w Boga ma więc prawo bycia
przedmiotem racjonalnej dyskusji na równych prawach, jak brak takiej wiary u ateistów. Wraz
z doświadczeniem religijnym zostaje wprowadzony kolejny element uprawomocnienia obecności
wiary. Żadne stanowisko nie może być uprzywilejowane ani w sposób absolutny, ani
w publicznym dyskursie, aby można było odkrywać ziarna prawdy ukryte w różnych podejściach.
Pewne uprzywilejowanie dla danego punktu widzenia ma miejsce jedynie na poziomie
indywidualnym, o czym była mowa powyżej, a co wypływa z osobistego doświadczenia. Stąd dla
zmiany swej pozycji potrzebujemy argumentu bardziej przekonującego niż ten, który jest zgodny
z naszą perspektywą. W debacie publicznej nasze osobiste doświadczenia religijne, jak i opierające
się na nich postrzeganie świata, mogą być podważane i stać się przedmiotem racjonalnej dyskusji.
Dotyczy to zarówno religijnego punktu widzenia, jak i stanowisk naukowych związanych np.
z fizykalistycznym redukcjonizmem czy psychologicznym egoizmem [Archer, Collier, Porpora,
2004a: 15–21].
Autorzy Transcendence przedstawiają zatem swoje postrzeganie i rozumienie Boga, które
wspólnie podzielają, będąc przedstawicielami różnych wyznań chrześcijańskich. Dotyczy to
istnienia i rozumienia podstawowej niezależnej ontologicznie rzeczywistości, co jest kluczowe dla
podejścia realistycznego. Uznając istnienie, starają się przedstawić i opisać, kim jest dla nich Bóg,
jak postrzegają tę rzeczywistość transcendentną. Dzięki wspólnemu racjonalnemu dialogowi
przedstawiają, jak sądzą, pewne uprawnione twierdzenia odnośnie Boga. Odnoszą się tu do
elementów teologii (w pewnym minimalnym i niezbędnym zakresie), które uznają za
dopuszczalne na gruncie realizmu. Są to pewne twierdzenia o rzeczywistości transcendentalnej,
które mogą być racjonalnie dyskutowane. Chrześcijańskie korzenie ułatwiają jednak znalezienie
pewnych wspólnych kierunków rozumienia Boga: „Bóg jest alfą i omegą, początkiem i końcem.
Bóg jest źródłem wszechświata i celem, do którego on zmierza. Bóg nie tylko stwarza
136 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
wszechświat, ustanawiając jego podstawowe ontologiczne własności, ale również utrzymuje
wszechświat w istnieniu w każdym momencie. Bóg jest ostateczną podstawą czy najgłębszą
prawdą wszystkich rzeczy i stąd wszystkich bytów. W Bogu rzeczywistość odnajduje swoją spójną
całość. Egzystencjalnie i istotowo, Bóg jest podstawą wszystkich podstaw, Jedynym, który czyni
możliwym wszystkie możliwości” [Archer, Collier, Porpora, 2004b: 24–25].
W realizmie krytycznym, żadna rzecz dla swojego istnienia nie potrzebuje, aby była
poznana; odnosi się to także do Boga. Jednakże Bóg jest Bogiem działającym i objawiającym się,
dającym się poznać w pewnym stopniu. Nie jest On jedynie pewną ideą, ale żywym Bogiem,
którego można doświadczyć osobiście i który działa nieustannie w świecie [25–28]. Autorzy
dzieła uznają, że tradycyjne „dowody na istnienie Boga”, opierające się na dedukcji
z niepodważalnych przesłanek są niewystarczające. Rozumieją przez to przede wszystkim tzw.
dowody św. Tomasza. Spośród tych argumentów za najbardziej przekonujący zostaje uznany
argument z celowości świata stworzonego [Kowalczyk, 2001: 145–166]. Temu argumentowi
zostaje przeciwstawiony jednak inny, dotyczący istnienia zła w świecie (chociażby w argumentacji
Hume´a).
Za pierwszorzędne źródło wiedzy o Bogu zostaje uznane zatem doświadczenie religijne,
doświadczenie, którego Bóg jest bezpośrednim przedmiotem. Jak wszystkie doświadczenia
ludzkie także to jest podatne na błąd. Błędne może być również doświadczenie niewierzących,
u których powodem braku doświadczenia religijnego może być niewłaściwy przedmiot, ku
któremu się kierują bądź zła interpretacja doświadczenia. Doświadczenie religijne jest podstawą
wiary religijnej, podstawą rozwoju tradycji religijnej i jej przemiany. Podlega ono jednak i wymaga
krytycznej oceny ze strony rozumu, wyjaśniania i korekty. Znajduje tu wyraz podkreślana mocno
wzajemna zależność w dochodzeniu do prawdy między wiarą a rozumem, czego szczególnym
wyrazem w nauczaniu Kościoła katolickiego była encyklika papieża Jana Pawła II Fides et ratio i co
bardzo mocno podkreślał w swym nauczaniu Benedykt XVI [2010]. Analizowane doświadczenie
religijne odróżniane jest wyraźnie od często opisywanych czysto subiektywnych doznań,
wyjaśnianych psychologicznie i nieniosących żadnej treści poznawczej, czy także od
doświadczenia oddziaływania na jednostkę sił społecznych, analizowanych socjologicznie [Archer,
Collier, Porpora, 2004b: 26–27].
Pojęcie „transcendencji”, w odniesieniu do ludzkiej zdolności przekraczania pewnego
istniejącego stanu czy poziomu świadomości, niesie ze sobą trzy sposoby jej rozumienia. Pierwsze
dotyczy relacji podmiot-przedmiot i dokonuje się przez akty kreatywności, co jest podstawowym
elementem ludzkiej sprawczości. Druga forma, w relacjach podmiot-podmiot, opiera się na
immanentnych formach i sieciach relacji interpersonalnych. Poza rozwojem samej więzi
uczuciowej dokonuje się w nich także pogłębione poznanie drugiej osoby. Trzeci rodzaj
transcendowania zachodzi w relacji podmiot-rzeczywistość transcendentna. Następuje tu
przekraczanie podstawowej tradycji religijnej poprzez jednostkową świadomość i poznanie tej
rzeczywistości. Doświadczenie tej ostatniej może zachodzić częściej, niż jest to powszechnie
uznawane, a brak świadomości wynikać może z jej nierozpoznania bądź złej interpretacji faktów,
często ze względu na brak odpowiedniego wprowadzenia i przygotowania. Autorzy utrzymują, że
nieskończona Dobroć niesie w sobie pęd, aby udzielać siebie samej, co może zostać
doświadczone w różny sposób, jak np. w: modlitwie, medytacji, ciszy, samotności. Te
doświadczenia są najczęściej miejscem intensywnego poznania i poruszenia wewnętrznego, które
dokonuje realnej przemiany w podmiocie doświadczającym. W konsekwencji dokonuje ono także
odnowienia wiary i tradycji religijnej, niejednokrotnie zniekształconej czy stłumionej przez
137 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
rozbudowane formy instytucjonalne. Ilustracją ma być przykład zasadniczej różnicy między
poznaniem historycznej postaci Jezusa z Nazaretu a przyjęciem zmartwychwstałego Chrystusa
jako Pana swojego życia. Doświadczenia mają też różną siłę oddziaływania. Szczególne znaczenie
ma doświadczenie Bożej miłości, które przewyższa wszystkie inne i staje się zarówno celem
człowieka czy podstawową jego troską, jak i zasadą porządkującą wszystkie jego miłości [27–28].
Wszyscy Autorzy podzielają zdanie, że Bóg jest jednocześnie transcendentny i immanentny
wobec świata. Każde z ekstremów bowiem, tzn. całkowita transcendencja lub całkowita
immanencja, wyklucza możliwość racjonalnego mówienia o Bogu. W przypadku całkowitej
transcendencji i niedostępności Boga nie można by powiedzieć cokolwiek sensownego o Nim,
jest On w zasadzie niepoznawalny. Twierdzenia o Nim mają charakter czysto antropocentryczny,
odnoszą się do naszej egzystencji. Nawet ograniczona immanencja nie pozwala uznać Boga za
najwyższe dobro; staje się On wówczas jedynie pierwszą przyczyną czy deistycznym najwyższym
mechanizmem. Stąd nie można pozostać jedynie przy teologii apofatycznej [Elders, 1992: 147–
150]. Również uznanie jedynie pełnej immanencji Boga prowadzi do ontologicznego problemu.
Pełny dostęp do Niego oznaczałby, że nie ma w Nim nic, czego nie moglibyśmy doświadczyć.
Jego siły i własności zostają ograniczone do naszych, co ostatecznie również kończy się
antropocentryzmem. Wynika z tego, iż Bóg musi posiadać zarówno pewien stopień
transcendencji, jak i immanencji, co oznacza, że jest On poznawalny w sposób ograniczony.
Transcendencja z immanencją oznacza również szczególną ludzką relację z Bogiem. W wielu
religiach uznaje się istnienie „boskiej iskry” w człowieku, jednakże nie jest ona w stanie
„powiedzieć” wszystkiego o Bogu. Bóg jest zarazem w nas i poza nami [Archer, Collier, Porpora,
2004b: 29–31].
Takie postrzeganie pozwala również na sensowną odpowiedź wobec problemu zła
w świecie. Obecność i działanie Boga w nas nie zabiera nam naszej wolnej woli i możliwości
dokonywania wyborów, co oznacza dopuszczenie błędu i grzechu, w konsekwencji prowadzące
do zaistnienia zła. Problem obecności zła wobec wszechmocy i dobroci Boga zostaje rozwiązany
poprzez odwołanie się do pewnych tendencji w teologii procesu, mówiących o samoograniczeniu
się Boga w swej wszechmocy ze względu na dobro człowieka i cierpliwe powstrzymywanie się od
ograniczenia jego autonomii [31–32]. To cierpliwe znoszenie złych wyborów człowieka nie musi
jednak oznaczać ograniczenia jego wszechmocy, ale jej nieużywanie w danej sytuacji i w danym
momencie, w celu osiągnięcia większego dobra, które może nie być jeszcze poznane w pełni
przez człowieka. Nie ma tu koniecznego wyboru między dobrocią a wszechmocą Boga4. Choć,
jak mówią dalej Autorzy, przedmiotem uwielbienia jest bardziej dobroć niż wszechmoc i jest ona
uważana za ważniejszą; w teologii także miłość uznaje się za najistotniejszy atrybut Boga (co nie
oznacza jednak braku wszechmocy) [32–33].
Dopełnienie bytu ludzkiego można odnaleźć w jedności z najwyższym Dobrem, jakim jest
Bóg. Brak tego zjednoczenia oznacza przeżywanie wyalienowania przez człowieka. W odmienny
sposób podchodzą do tego zagadnienia różne tradycje religijne Wschodu i Zachodu. W tradycji
Zachodu wyrazem alienacji jest upadek – grzech. Poprzez niego człowiek staje się wyalienowany
nie tylko wobec Boga, ale wobec drugiego człowieka i wobec własnego celu, wyobcowany
z całego Kosmosu. Jednakże alienacja ta nigdy nie jest całkowita, gdyż Bóg pozostaje zawsze
4 Jak mówi jedna z modlitw – kolekta z Mszału rzymskiego: „Boże, Ty przez przebaczenie i litość najpełniej okazujesz
swoją wszechmoc” (modlitwa z XXVI niedzieli okresu zwykłego). Lepiej ta kwestia zostaje naświetlona przez Autorów nieco dalej [34].
138 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Stworzycielem podtrzymującym wszystko w istnieniu. Znajduje tu swój wyraz bezwarunkowa
miłość Boga do stworzenia, nawet mimo upadku i zła. Zło jest zależne od dobra, ale nie
odwrotnie. Jednym z wyrazów zaś oddalenia człowieka od Boga jest trudność w doświadczeniu
Jego obecności i działania. Ta trudność wiąże się również z ograniczoną ludzką percepcją, jej
selektywnością, brakiem przywiązania uwagi do tej rzeczywistości, co może wynikać z historii
życia (braku wprowadzenia), a również z oddziaływania otaczającego świata, który wskazuje na
inne obiekty zainteresowania, zwłaszcza w społeczeństwie konsumpcyjnym, w którym „być” jest
podporządkowane „mieć”. W tym stanie alienacji człowiek wchodzi w relacje tylko z osobami mu
podobnymi, między którymi dokonuje się wymiana dobra i miłości warunkowej, wymagającej
odpowiedniej wzajemności. W takim stanie druga osoba jest tylko pewnym narzędziem osiągania
celu, pewnej określonej korzyści, a nigdy nie jest celem samym w sobie. Pragnienia zysku i lęk
przed traceniem napędzają spiralę targowania się, prześcigania, roszczeniowości, resentymentów,
co niszczy prawdziwe ludzkie relacje. To napędza z kolei dalszą społeczną alienację człowieka.
Alienacja ta może być pokonywana indywidualnie (nawrócenie bądź oświecenie w tradycji
Wschodu), a zarazem społecznie (przemiana tzw. struktur grzechu) [34–35].
Bóg zaś, zgodnie z tradycją chrześcijańską, jest źródłem bezwarunkowej miłości i tak jest
również doświadczany. Miłość bezwarunkowa oznacza miłowanie kogoś dla niego samego, a nie
za coś, nie jako środek do pewnego celu. Dlatego Bóg kocha również grzesznika, jakkolwiek
może nie chcieć grzechu i go odrzucać. Chrześcijańska tradycja uczy, że mamy dążyć do tego, aby
w naszym życiu dorównać temu darowi Boga. Przeżywając to doświadczenie w spotkaniu
z Bogiem, w relacji Ja–Ty, człowiek jest wezwany, aby w taki sam sposób kształtować relacje
z drugim Ty. Szczególnym zobrazowaniem prawdy o miłości jest przypowieść o dobrym
Samarytaninie [Łk 10, 30–37]. Nie pozostaje ona jedynie na poziomie jakiegoś emocjonalnego
odniesienia do całej ludzkości, ale realizuje się wobec konkretnego Ty, którego spotykamy.
Analiza ta jest prowadzona z dużym „ukłonem” w stronę filozofii spotkania i dialogu [por.
Święcicka, 1993: 5–17]. Ta miłość rozciąga się również na naszych przeciwników i wrogów, co
jest trudne do przyjęcia zwłaszcza dla osób niewierzących, ale tylko wówczas jest ona w pełni
bezwarunkowa. Nie oznacza to oczywiście akceptacji agresji i zła. Może być ona rozciągnięta
również na wszystkie stworzenia (co jest bliższe z kolei tradycji religijnej Wschodu), przynajmniej
w tym znaczeniu, że stworzenia te nie są traktowane instrumentalnie, a jako mające swój własny
cel i dobro5. Odwołując się do A. Collier, Autorzy stwierdzają, że miłość wobec czegoś, co ma
swoją wewnętrzną wartość, jest racjonalnym ukierunkowaniem. Dla realistów każdy konkretny
byt ma swoją wewnętrzną wartość, stąd może być kochany. Stanowi to podstawę współczesnej
ekoteologii. Warto tu przywołać ostatnią encyklikę papieża Franciszka Laudato si’, „W trosce
o wspólny dom”, która wyraźnie podkreśla celowość i wartość każdego stworzenia [Franciszek,
2015: n. 77, 86–92]. Jednakże samo istnienie nie wyczerpuje jakości i wartości stworzeń, i jest
w różnym stopniu przez nie posiadane, stąd hierarchia bytów oznaczająca, że w sytuacji konfliktu
dążeń byt o wyższym statusie posiada precedencję przed niższym. To z kolei stanowi odrzucenie
radykalnych postulatów tzw. ekologii głębokiej [Archer, Collier, Porpora, 2004b: 36–38].
Doświadczenie bezwarunkowej miłości Boga wynika z Jego daru, stąd nie może być
niczym ograniczone, jakkolwiek można mówić o pewnych warunkach, które przygotowują na jej
przyjęcie. Podejmowane działania mogą dokonywać się na poziomie wspólnotowym i stanowi to
5 Autorzy nawiązują tu m.in. do M. Bubera, który w swej propozycji relacji Ja–Ty odsyłał również do przeżywania jej
wobec Drzewa, które miało być szczególnym obrazem całej przyrody.
139 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
wówczas pewną opozycję wobec „strukturalnego grzechu”, czyli „strukturalną cnotę”. Jednakże
podstawowa odpowiedź na miłość bezwarunkową może dokonać się tylko dzięki podmiotom,
które jej doświadczyły, czyli na poziomie indywidualnym. Każdy akt takiej miłości w świecie jest
świadectwem jej doświadczenia i zaczynem przemiany jego struktur. Hojność daru rodzi
wdzięczność, zaufanie i chęć odwzajemniania. Powtarzające się doświadczenie takiej miłości
niesie w sobie siłę dealienacji, wyzwolenia z lęków i usuwanie podziałów, choć nie gwarantuje, że
osoby doświadczające jej poprzez innych będą kierowały się ku Bogu, odnajdując w Nim jej
źródło. Stają oni jednak wobec „nieprzechodniego >problemu dobroci<, który jest tak samo
problematyczny dla niewierzących, jak >problem zła< dla wierzących”. Człowiek ma w sobie
zatem tendencję do zjednoczenia z Bogiem, uczestniczenia w jego dziele w świecie i zjednoczenia
wszystkich rzeczy z Nim. Prowadzi ona do ostatecznego spełnienie jego natury, chociaż przez
wielu może nie być w pełni uświadomiona [38–40].
KONCEPCJE CZŁOWIEKA A DOŚWIADCZENIE RELIGIJNE
Rozważając relację człowieka wobec Transcendencji, należy zwrócić szczególną uwagę na
koncepcję czy wizję człowieka, prezentowaną w różnych paradygmatach. Zagadnienie to jest
szczególnie bliskie M. Archer zajmującej się wymiarem podmiotowym i sprawstwem człowieka
w relacji do kultury i struktury. Dotykamy tu koncepcji homo capax Dei, czyli otwartości człowieka
na rzeczywistość transcendentną. Koncepcja ta, przyjęta przez wielu myślicieli nurtu
realistycznego [Zdybicka, 2001: 23–26], zostaje zakwestionowana i odrzucona, zwłaszcza
począwszy od Oświecenia. Wśród wielu rozmaitych koncepcji dominujące stały się dwie główne
opozycyjne wobec realizmu, w których mamy do czynienia ze zredukowaną wizją człowieka.
Dwie najważniejsze koncepcje, M. Archer mówi o „modelach” człowieka, poza odrzuceniem
wymiaru transcendentnego w człowieku, czy otwartości nań, proponują bardzo jednostronne
spojrzenie na niego, skrajnie uwydatniając bądź jego indywidualność, bądź wpływ społeczny.
W koncepcji M. Archer, choć w analizowanym tekście nie używa ona tych pojęć, określane są
odpowiednio jako konflacja oddolna i konflacja odgórna. Badaczka wyróżnia także tzw. konflację
centralną, w której wymiary indywidualny i społeczny są połączone (niezredukowane); kategoria
ta nie uwzględnia jednak szczególnego, pierwotnego charakteru sprawstwa człowieka [Archer,
2013: 10–11, 54–120].
Możliwość rozważania relacji człowieka z Transcendencją wynika z przyjętego modelu
człowieka. Przywoływana już asymetria w naukach społecznych między postawą wiary i ateizmu
wynika po części, według brytyjskiej socjolog, z faktu braku wiary u ojców tychże nauk:
Durkheima, Marksa, czy również Webera, określającego się jako „religijnie niemuzykalny”.
Z drugiej strony, wpływ na to miał przejęty przez nich metodologiczny empirycyzm, który
w sposób nieuprawniony zawęził możliwość badań do rzeczy poznawalnych zmysłami. Dość
powszechnie Bóg był uznawany jedynie za tego, dzięki któremu wyjaśniano świat
w przestrzeniach, które jeszcze nie zostały wyjaśnione przez naukę (tzw. Bóg od czarnych plam).
Jednakże należy przyznać, kontynuuje M. Archer, że wielu współczesnych badaczy nie obstaje już
tak bardzo przy tych radykalnych tezach, dopuszczając możliwość rozwoju wiary w Boga jako
niesprzecznej z nauką, a niektórzy wręcz poszukują zbieżności między nauką i religią. Osoby te są
jednak w zdecydowanej mniejszości i często muszą niejako „tłumaczyć” się ze swojej wiary,
w przeciwieństwie do osób, przyjmujących perspektywę ateistyczną. Wyrazem odrzucenia Boga
są dwa modele człowieka, na których opierają się wspomniane teorie. Pierwszy z tych modeli,
określany jako „człowiek nowoczesności”, uznaje samowystarczalność człowieka, drugi, „byt
140 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
społecznie tworzony”6, wskazuje na całkowitą zależność człowieka od społeczeństwa [Archer,
2004a: 63–64].
Oświecenie, które stało się punktem wyjścia koncepcji „śmierci Boga”7, jednocześnie
doprowadziło do koncepcji „człowieka tytanicznego”, który dzięki mocy swego rozumu panuje
nad wszystkim, co stało się podstawą sekularyzmu humanistycznego oraz silnego
antropocentryzmu i indywidualizmu [Żmudziński, 2008: 209–217]. Relacje z innymi bytami,
w tym także osobami nie mają znaczenia dla jego istoty. Tak zracjonalizowany człowiek i świat
zostaje pozbawiony wszelkiego odniesienia do transcendencji, zostaje zupełnie „odczarowany”,
używając słów M. Webera. Człowiek zostaje zredukowany jedynie do swej instrumentalnej
racjonalności, pozbawiony umiejętności wartościowania czy uczuciowości; podejście to wyraża się
również w koncepcji homo economicus. Ten zubożony model człowieka, jak pokazuje M. Archer, nie
jest jednak w stanie odpowiedzieć na wiele istotnych dla jednostki i społeczeństwa kwestii, jak np.:
świadome wspólnotowe działania na rzecz dobra wspólnego, zachowania wartościujące,
solidarność i wola dzielenia się pomimo próby usunięcia pojęcia altruizmu, czy przynajmniej
umniejszenia jego znaczenia. Poza tym podejście to nie jest w stanie wyjaśnić zdolności człowieka
do przekraczania rozumu instrumentalnego w uznaniu swoich „trosk podstawowych”8. Pojęcie to
ma istotne znaczenie dla koncepcji M. Archer i modelu człowieka przez nią ukazywanego [Archer,
2013: 230–246, 289–302]. Wskazują one nie tylko na podstawowe dążenia człowieka, ale mówią o
tym, kim on jest, wskazując na jego elementy konstytutywne. To, o co troszczymy się najbardziej,
wskazuje na to, kim jesteśmy. Żadna z tych trosk nie może być zredukowana tylko do
instrumentalnej relacji środek-cel. Tymczasem ten model indywidualistyczny ukazuje różne swoje
oblicza we współczesnej myśli socjologicznej, jak neoliberalizm czy teoria racjonalnego wyboru
[Archer, 2004 a: 65n].
Z drugiej strony, jak wskazuje M. Archer, mamy do czynienia w ostatnich dekadach
z tendencją do odrzucania człowieka nowoczesności, co wiąże się z „rozmywaniem” ludzkiego
podmiotu, a jednocześnie wzrostem znaczenia społeczeństwa. W tym nurcie wszystko
w człowieku staje się społeczną konstrukcją, darem społeczeństwa. Zatraca się tożsamość
człowieka, nie mówi się o jego jaźni, o jego sprawczości; nie uznaje się emergentnych sił
i własności w człowieku. Jest to efekt oddziaływania nurtu postmodernistycznego i związanego
z nim idealizmu. Człowiek jako produkt społeczny zostaje również radykalnie zubożony.
Człowiek taki z zasady winien być konwencjonalistą i konformistą, stąd konstruktywizm
społeczny nie jest w stanie wyjaśnić dążenia do zmiany zasad społecznych. Żaden z tych dwóch
modeli nie jest w stanie wyjaśnić czynów „człowieka wiary”, działającego pod wpływem świętego
Objawienia czy tradycji. „Antropocentryczny >Człowiek nowoczesności< czyni Boga
i społeczeństwo na swój obraz. Socjocentryczny >przesocjalizowany< człowiek jest produktem
społeczeństwa, tak jak i jego Bóg” [66–67].
Z kolei model realistyczny człowieka bierze pod uwagę oddziaływanie natury
rzeczywistości na to, kim jesteśmy. Według brytyjskiej socjolog, należy uwzględnić
współoddziaływanie człowieka z otaczającą go rzeczywistością w procesie morfogenezy. W obu
6
Tłumaczenie Being human:… oddaje Society’s Being przez „istota społeczna”, jednakowoż w polskiej myśli filozoficznej i społecznej określenie to ma bardzo szerokie znaczenie, wskazujące na otwarcie człowieka na komunikację z drugim i powołanie do życia w społeczeństwie. 7 W sposób szczególny wyrażonej w myśli F. Nietschego.
8 Dotychczas, zwłaszcza w tłumaczeniu Being Human:…, zwrot „ultimate concerns” tłumaczony był jako „troski
ostateczne”, co, według mnie, nie najlepiej oddaje w języku polskim jego zakres znaczeniowy.
141 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
odrzucanych modelach zostaje zapoznane pojęcie bezpośredniego doświadczenia rzeczywistości,
ograniczając nas jedynie do doświadczeń zapośredniczonych. Odrzucając zatem „obie wersje
błędu epistemicznego”, realizm krytyczny kładzie nacisk na fakt, że to, jaki jest świat wpływa
bezpośrednio na to, co z niego czynimy, a zarazem kogo on czyni z nas. W realizmie zostaje
dopuszczone bezpośrednie doświadczenie własności i sił rzeczywistości, które mogą nas
kształtować i zmieniać, a które nie muszą być wyartykułowane. Jednocześnie, jak to było
wspomniane, M. Archer przyznaje, że to doświadczenie może okazać się błędne, czy niewłaściwie
zinterpretowane. Dotyczy to zwłaszcza rzeczywistości niepostrzegalnych zmysłowo. Tym
niemniej podkreślony zostaje tu prymat praktyki i jednocześnie odrzucony „błąd lingwistyczny”.
Odwołując się bowiem do takich myślicieli jak Merleau-Ponty i Piaget, wskazuje ona, że
własności i siły tkwiące w człowieku in potentia są rozwijane poprzez praktykę i bezpośredni
związek z rzeczywistością, a nie najpierw przez język: to język jest zależny od rzeczywistości
bardziej niż rzeczywistość od języka. Ta doświadczana bezpośrednio rzeczywistość wchodzi
w naszą ludzką konstytucję i rozwój. Człowiek nie może jednak doświadczyć wszystkiego ze
względu na swe ograniczenia w odbiorze, ale także ze względu na naturę rzeczywistości, jej
elementów i mechanizmów. Niektóre z naszych działań są trudne lub wręcz niemożliwe do
uniknięcia, będąc związane ściśle z naszą egzystencją. Może to dotyczyć zarówno doświadczenia
porządku naturalnego, praktycznego czy społecznego. Praktyki, które rozwijają nas bardziej jako
ludzi i wzbogacają nas, nie są jednak związane jedynie z naszym przeżyciem i potrzebami
egzystencjalnymi [67–69].
Do praktyk niezwiązanych bezpośrednio z przeżyciem należą akty religijne. W kult religijny,
w rozmaitej formie i zakresie, angażuje się znakomita większość ludzi na świecie i mają one
znaczenie dla kształtowania ich wiary. Jak zauważa M. Archer, wierzenia religijne są z reguły
uważane przez naukowców za fałszywe, gdyż doświadczenia, na których się opierają, są po prostu
pomijane, niebrane pod uwagę. Tymczasem większość ludzi przez długi czas dawała wiarę
i przyjmowała różne teorie naukowe, które okazywały się fałszywe. Stąd realizm krytyczny
konsekwentnie argumentuje, że „doświadczenie religijne jest tak samo możliwe do uzasadnienia
w kształtowaniu wiary teistycznej, jak inne doświadczenie w odpowiednich dziedzinach” oraz że
jest ono „przynajmniej tak ważne jak doświadczenia naturalistyczne w kształtowaniu w nas
wyjątkowej osobowej tożsamości” [69]. Jeśli doświadczenie i praktyka ma takie znaczenie
w kształtowaniu naszej jednostkowości, nie można uprzedzająco uznać pewnych praktyk za
niemające żadnego wpływu na naszą ludzką konstytucję. Wykluczenie doświadczeń i praktyk
religijnych z racjonalnej analizy czynionej wobec innych praktyk oznacza zatem pewną
performatywną sprzeczność. Jest to konsekwencja empirycystycznego podejścia wobec religii,
które nie pozwala ukazać zasadniczego wpływu tych praktyk na nasze funkcjonowanie w świecie.
Problemem jest także ograniczenie się niektórych realistów do jedynie akademickich,
teoretycznych kwestii, co w konsekwencji oznacza również brak dotarcia do rzeczywistości jako
takiej. Osobisty brak praktyk i doświadczenia religijnego przekładany zostaje na radykalne tezy
o niemożności dotarcia do tej rzeczywistości, czy wręcz o jej nieistnieniu. M. Archer określa takie
podejście jako „domowy hume’anizm” (odnosząc się do D. Hume’a). W logice empirycystycznej,
obiektywna rzeczywistość jest zawsze tak samo doświadczana przez wszystkich będących
w podobnych warunkach. W konsekwencji prowadzi to bądź do antropocentryzmu (Nietzsche,
Freud), bądź do socjocentryzmu (Marks, Durkheim). Takie podejście nie jest tymczasem tak
powszechnie przyjmowane w nauce, jak jest stosowane wobec religii. Dla zobrazowania tego
wywodu M. Archer posługuje się przykładem degustacji wina. Osoby, które próbują to samo
142 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
wino, nie muszą mieć tych samych wrażeń i inaczej je oceniają. Jeśli specjalista z tego zakresu
powie nam coś więcej o nim, nie znaczy, że jego doświadczenie jest iluzją i należy je odrzucić: to
raczej my winniśmy się wsłuchać i kształtować nasze „umiejętności smakowania”. Daną praktykę
można oceniać tylko w oparciu o to, co ona przekazuje; nie można stosować do niej zasad, które
nie mają związku z tym, co jest przekazywane. Nie można zatem oczekiwać od religii, aby
spełniała kryteria weryfikalności zmysłowej nieodpowiadające jej charakterowi, czego zresztą nie
oczekuje się w odniesieniu do innych praktyk [70–71].
Wielość doświadczeń i praktyk formujących wierzenia i przekonania wymaga różnego
podejścia epistemologicznego, różnych kryteriów oceny, związanych z ich specyfiką. Praktyki
religijne należą do sfery, w której sprawność zależy od praktykowania, poprzez co nabywa się
odpowiednie umiejętności i kompetencje performatywne. Zdobywa się tu pewne „czucie”
rzeczywistości, które jest stopniowo doskonalone. Tu z kolei M. Archer posługuje się
odniesieniem do muzyki i zmysłu słuchu muzycznego, co uważa za dobrą analogię do
kształtowania wrażliwości religijnej, doświadczania i przeżywania rzeczywistości transcendentnej.
Osoby słuchające tej samej muzyki również inaczej jej doświadczają; zależy to zarówno od tzw.
słuchu muzycznego, jak i nabytych umiejętności oraz wiedzy – poznania pewnej tradycji.
Odpowiednie „czucie” pozwala na „współgranie” z innymi i wejście „w tonację” rzeczywistości
transcendentalnej. Nie każdy tego doświadcza, jak nie każdy może grać w profesjonalnej grupie
muzycznej; wymaga to rozwoju odpowiedniego „czucia”. Potrzeba „kształtowania ucha”
religijnego wiąże się z faktem, że – jak twierdzą realiści – wszystkie ludzkie własności i siły tkwią
w nas tylko in potentia [72–73].
Praktyki odgrywają zasadnicza rolę w tworzeniu tożsamości człowieka jako odrębnej
jednostki. W pozycji „Człowieczeństwo. Problem sprawstwa” M. Archer szeroko omówiła
związek między człowiekiem i światem wyrażający się w jego troskach, które dotyczą porządku
naturalnego, praktycznego i społecznego (zwłaszcza rozdz. 6 i 7). Troski człowieka dotyczą
odpowiednio: fizycznego dobrostanu, kompetencji w działaniu oraz poczucia własnej wartości
(samooceny). Te rozmaite troski wpływają realnie na człowieka i wymagają poszukiwania
sposobu ich pogodzenia, co dokonuje się indywidualnie w każdej osobie, poprzez ocenę ich
znaczenia w procesie wewnętrznego dialogu. Ten proces pociąga za sobą wyłonienie się tzw.
trosk podstawowych, mających szczególne znaczenie dla człowieka i dla jego tożsamości
osobowej. Pozwalają one porządkować wszystkie inne troski, mogą też być reewaluowane
i korygowane. Brytyjska socjolog wyraźnie podkreśla, że podstawowe troski człowieka, tzn. to,
o co troszczy się on najbardziej, pokazują i konstytuują istotę ludzkiej tożsamości. Tymczasem
redukcjonistyczne wizje człowieka nie są jednak w stanie uporać się z koncepcją tych trosk
podstawowych. Problem powstaje zwłaszcza w związku z „troskami transcendentalnymi”.
Utrzymuje ona, że ignorowanie i odrzucenie ich ma niszczące znaczenie, tak jak ignorowanie
trosk z trzech wyżej wymienionych porządków. Wynika to bowiem z wiary, że Bóg jest miłością,
„kwintesencją bezwarunkowej miłości”. Miłość zaś jest najgłębszą ludzką troską, która jest
niezbędna dla funkcjonowania społeczeństwa i stanowi o spełnieniu się człowieka. Pozbawienie
się tego dopełnienia, jakim jest Boża miłość, powoduje niemożność ostatecznego spełnienia się
człowieka [Archer, 2004 a: 73–75]. W tym miejscu M. Archer odwołuje się do słów św.
Augustyna: „Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze,
dopóki w Tobie nie spocznie” [Augustyn, 1999: 23]. Oceniając coś jako podstawową troskę,
uznajemy, z jednej strony, wewnętrzną wartość czegoś (tu można się pomylić), ale jednocześnie
głębokie emocjonalne przywiązanie, miłość do kogoś lub czegoś, która jest faktem (choć z kolei
143 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
może być „nieroztropna”). Wiara osób, które doświadczają Boga jako miłości opiera się na tym
doświadczeniu i kieruje ich ku Bogu-Miłości jako godnemu najwyższej troski. M. Archer
podkreśla tezę, że ostateczne spełnienie się człowieka zależy od doskonałej miłości, ponieważ
ludzka miłość jest uwarunkowana, zmienna i ulega degradacji. Często także niewłaściwie
wartościujemy i kierujemy naszą miłość. Ponieważ miłość Boga jest nieuwarunkowana
i niezmienna, może nieustannie przemieniać człowieka, prowadząc do jego odnowienia
i odpowiedzi, choć brak w tym proporcjonalności. Bóg, którego osoba i natura wyrażają się
w miłości, jest godzien najwyższej troski ze strony człowieka i w tym tkwi także spełnienie
człowieka [Archer, 2004a: 75–77].
Badaczka argumentuje dalej, że ci, którzy podążają tą drogą, nie mogą się mylić,
przeżywając spełnienie swych podstawowych i ostatecznych dążeń i trosk. Kroczenie tą drogą
łączy się z procesem przemiany określanym jako theosis, czyli stopniowego przebóstwienia
człowieka. Jakkolwiek w przypadku większości wierzących nie jest on dokończony w ciągu
ziemskiego życia, to jego znaczenie dla formowania naszej tożsamości jest bardzo ważne.
W perspektywie tego najważniejszego religijnego zaangażowania zostają bowiem
przewartościowane wszystkie uczucia dotyczące trzech porządków życia doczesnego, co pokazuje,
że ma ono nie mniejsze znaczenie w tworzeniu naszej osobowości i tożsamości od doświadczeń
naturalnych i zaangażowania w rzeczywistość doczesną. Pierwszym znamiennym uczuciem u tych,
którzy doświadczyli bezwarunkowej miłości Boga, jest poczucie grzeszności: wobec jej wielkości
doświadczamy własnej niegodności, mocniej przeżywamy nasze upadki. Jest w tym jednak
wyraźna różnica jakościowa wobec przeżyć związanych z porządkiem świeckim, tzn.
samooskarżeniem, wyrzutami sumienia, żalem czy pogardą wobec siebie. Poczucie grzeszności
wpisane w relację bosko-ludzką wyraża zasadniczą różnicę między tymi bytami, a zatem wzrasta
ono wraz z postępem theosis. To poczucie swojej słabości i nicości otwiera jednak pełniej na
doświadczenie Bożej miłości. Jest w tym pewien paradoks, który mówi, że „im bliżej jesteśmy tej
naszej podstawowej troski, tym bardziej oddaleni i różni się czujemy”. Kolejna ważna zmiana
zachodząca wraz z przyjęciem jako podstawowej w naszym życiu – religijnej troski, dotyczy
naszej wewnętrznej wolności – oderwania się od doczesności. Wykrystalizowanie się naszej
podstawowej troski, a poprzez to naszej tożsamości wiąże się z wewnętrznymi walkami.
W przypadku czysto świeckiego porządku mamy do czynienia z troskami, które wyrastają
z pewnych konieczności tego, kim jesteśmy i jaki jest świat; walka dokonuje się między nimi.
Zaangażowanie się o charakterze transcendentalnym wyrasta z wolnej woli i jest w stanie
podporządkować wszystkie trzy rodzaje naturalistycznych trosk. W tym wypadku walka toczy się,
jak to ujmuje chrześcijańska tradycja, „między królestwem niebieskim i ziemskim”. To oderwanie
od rzeczywistości ziemskich nie jest jednak negatywnym stosunkiem do nich, a oznacza radosną
wolność wobec nich, „bycie w świecie, ale nie ze świata” [J 15,19], poczucie przynależenia do
innego porządku. Przemieniony stosunek wobec świata pozwala zarazem właściwie mu służyć,
z bezinteresownym zaangażowaniem. Taki sposób bycia w świecie staje się niezrozumiały bez
przyjęcia Transcendencji. Prowadzi on do szczególnego kształtowania i przemiany rzeczywistości
poprzez miłość Boga, która wypełnia życie człowieka. Poprzez człowieka podniesionego
i uświęconego bezwarunkową miłością Boga następuje zstępowanie zbawczego dzieła wobec
całego stworzenia, poprzez co dokonuje się połączenie theosis i kenosis [77–80].
144 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
PRZEMIANA LUDZI DOŚWIADCZAJĄCYCH DZIAŁANIA BOGA – PRÓBA OPISU
Doświadczenie rzeczywistości transcendentnej występuje w życiu wielu ludzi, jakkolwiek
przebiega w rozmaity sposób, z różną intensywnością, a poprzez to ma też odmienny wpływ na
ich tożsamość i funkcjonowanie w społeczeństwie. W opisie znaczenia oddziaływania tej
rzeczywistości na doczesność interesujące jest sięgnięcie do przykładów postaci, które mogły
doświadczyć obecności i działania Boga w sposób wyjątkowy, przeżywając szczególną moc Jego
miłości. M. Archer sięga tu do doświadczeń dwóch mistyków Zachodu, tj. św. Jana od Krzyża
i św. Teresy z Avila, ukazując z jednej strony, sposób opisu przez nich działającego Boga,
a z drugiej, przemieniające działanie Jego obecności.
Pierwsza kwestia, która powstaje podczas naukowej analizy opisu doświadczenia
mistycznego, to problem języka tegoż opisu. W tym kontekście M. Archer umieszcza kilka
ważnych uwag metodologicznych. Doświadczenie mistyczne nie daje się bowiem w pełni wyrazić
językiem nauki, który stosuje się do opisu rzeczywistości doczesnej, ze względu na zasadnicze
różnice doświadczanej i opisywanej rzeczywistości. Stąd realiści akceptujący istnienie innej
rzeczywistości uznają przydatność opisu metaforycznego, co z kolei odrzuca empirycyzm.
Tymczasem nawet dane zmysłowe czasami trudno oddać bez uciekania się do pewnej przenośni.
Proste i znane słowa służą często do opisu mniej powszechnych i zrozumiałych rzeczywistości.
Ich zadaniem jest „otworzyć” trudniej dostępną rzeczywistość. Empirycyzm (np. Hobbes czy
Hume) odrzuca jednak pisma mistyczne jako kompletnie niezrozumiałe, zawierające sprzeczności
logiczne i niemożliwe do analizy naukowej. Przykładem na poparcie ich tez są takie stwierdzenia,
jak: „wiara jest dla duszy ciemną nocą, ale daje jej również światło; i im bardziej ją zaciemnia, tym
bardziej udziela jej światła z siebie”, „w tym dążeniu wejście na drogę oznacza zejście ze swej
drogi” itp. [Jan od Krzyża, 1995a: 192, 195]. Te paradoksy, jakkolwiek obecne, nie są jednak tak
częste i padają w określonym kontekście, który jest konieczny dla ich zrozumienia. M. Archer
odnosząc się do tych postaci, używa wobec nich określenia „kontemplatycy”, aby uniknąć
pewnych niewłaściwych skojarzeń ze słowem „mistyk”. Zaznacza, że zarówno św. Jan, jak i św.
Teresa byli pod dość dużą presją przekazania swego doświadczenia innym: z jednej strony, dla
dobra swych współbraci i współsióstr, aby mogło to posłużyć ich rozwojowi, a z drugiej – wobec
władz zakonnych, które kwestionowały ich doświadczenie. Musiało to skłaniać ich do możliwie
przystępnego przekazu swoich doświadczeń, jakkolwiek wyrażają swe trudności w znalezieniu
odpowiednich słów opisu. Tym niemniej starali się przekazać możliwie wiele, przy czym oboje
wielokrotnie uciekali się do metafor. Pytanie, jakie się rodzi, to jak wiele z tego może zrozumieć
„zwykły” człowiek. M. Archer weryfikuje najpierw negatywnie dwa podejścia, w których
zagadnienie zostaje zbyt pochopnie rozstrzygnięte. Niektórzy z badaczy, jak W. James czy W.T.
Stace, z góry negują jakikolwiek sensowny przekaz dotyczący takiego doświadczenia. Jednakże ich
stanowisko nie uwzględnia faktu, że sami kontemplatycy mówili bardzo dużo o swoim
doświadczeniu, dalej abstrahuje ono od faktu istnienia całej tradycji mistycznej Zachodu,
a w końcu od tego, że ich pisma rzeczywiście „przemawiają” do wielu współczesnych. Inni
badacze, jak D. Tracy czy F. Ferré uważają metaforę za odejście od realnych stwierdzeń
i konkluzji dotyczących istoty relacji bosko-ludzkiej, a jedynie za zatrzymanie się przy
odniesieniach osobistych i społecznych. W takim wypadku kończy się to na doświadczeniach
czysto ludzkich, a w konsekwencji na antropocentryzmie. Należy jednak pamiętać, że celem
kontemplatyków było powiedzenie czegoś nie tyle o nas samych, co o Bogu. Ci, którzy twierdzą
z kolei, że całkowita „inność” Boga zamyka możliwość dotarcia do Niego, popadają ostatecznie
145 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
w idealizm, gdzie symbol staje się jedyną rzeczywistością zewnętrzną [Archer, 2004b: 93–94].
Aby móc jednak ocenić, na ile użyte metafory są informatywne, należy poszukać dalszych
ich wyjaśnień (pamiętając również o możliwości błędu, jak w każdym poznaniu). Archer analizuje
dwa stanowiska właściwe dla podejścia realistycznego. Pierwsze, reprezentowane przez J. Soskice,
przyjmuje „nieredukowalne religijne metafory”, wskazując, że mogą one być rozjaśniane przez
dalsze określenia, nawet przy użyciu kolejnych przenośni. Drugie stanowisko, reprezentowane
przez W. Alston, uznaje potrzebę „częściowej redukcji”, co oznacza, że metaforyczna wypowiedź
odnośnie Boga winna być częściowo wyrażona w określeniach dosłownych. W tym kontekście
analiza dzieł św. Jana od Krzyża okazuje się szczególnie trafna, zważywszy na fakt, że każdy
utwór rozpoczyna się od metaforycznego poematu, który podlega rozwinięciu. Jednakże w swoim
wyjaśnianiu mistyk ten dochodzi do pewnego momentu, w którym uznaje, że nie może znaleźć
odpowiednich słów, stąd ucieka się właśnie do „nieredukowalnej religijnej metafory”. Według
M. Archer, dzięki pracy Soskice można określić moment, w którym ten punkt przypada, bowiem
jej teza o możliwości dalszego objaśniania użytych metafor potwierdza się w przypadku „Drogi
na Górę Karmel” i „Nocy ciemnej”, natomiast przechodząc do omawiania kolejnego etapu
„zjednoczenia” w „Pieśni duchowej” i „Żywym płomieniu miłości”, to sam św. Jan uznaje
niemożność dalszego opisu bez użycia metafor. Podstawową strukturę jego dzieł tworzy obraz
ciemności i światła. „Droga…” ukazuje kolejne etapy pokonywania ciemności i zbliżania się do
światła (wstępowania), jest ona rodzajem długiej i usystematyzowanej instrukcji duchowej (nie
służy przekonywaniu czy nawracaniu). On sam wprowadza rozróżnienie na metaforę i obrazowe
porównania. Metafora odsłania rzeczywistość, natomiast porównanie służy lepszemu opisowi,
odwołując się do podobieństw [95–97]. Przykładem takiego porównania jest skrępowany ptak:
„Bo wszystko jedno, czy ptak będzie uwiązany tylko cienką nitką czy grubą, bo jedna i druga go
krępuje; dopóki nie zerwie jednej czy drugiej, nie będzie mógł wzlecieć swobodny” [Jan od
Krzyża, 1995a: 175]. Jego wyjaśnienie procesu uwalniania się od pożądań i przywiązań jest,
poprzez ten obraz, jak najbardziej racjonalne.
Sytuacja jednak wygląda inaczej w przypadku „Żywego płomienia”, który omawia stan
nielicznych osób dochodzących do „zaślubin duchowych”, tj. do zjednoczenia z Bogiem. Dzieło
to jest krótkie, z dodanym zastrzeżeniem, że „są to rzeczy tak głębokie i duchowe, że na ich
wyrażenie brakuje słów. Rzeczy duchowe przewyższają bowiem wszelki zmysł. Niełatwo jest
mówić o tych zagadnieniach i trudno również rozprawiać o najgłębszych sprawach…” [Jan od
Krzyża, 1995c: 717]. Zanikają tu nawet obrazowe porównania, gdyż zaczynać brakować
odpowiednich odniesień. Ponadto charakterystyczne jest tu stosowanie elementów ekspresji
i emfazy, które mają podkreślić charakter przeżycia i wyrazić zachwyt oraz uwielbienie. To
ekstatyczne doświadczenie nie zostaje objaśnione, a raczej wyjawione „na siłę” za pomocą
metafor. Można zrobić tu porównanie do „Pieśni nad pieśniami”. Są one wyrazem osobistego
najgłębszego przeżycia miłości i spełnienia, co może przekładać się na świadectwo i uwielbienie
Boga. Utrata możliwości pełniejszego objaśniania metafor rozpoczyna się w momencie, gdy cała
inicjatywa jest po stronie Boga, a więc przejścia od kontemplacji aktywnej do pasywnej. Wszystko
staje się wówczas czystym boskim darem: „On sam działa wszystko” [803]. Następuje wówczas
dopełnienie procesu theosis, poprzez co dusza ma pełniejszy udział w boskości: „Substancja tej
duszy nie jest wprawdzie substancją Boga, gdyż dusza nie może substancjalnie przemienić się
w Niego, jednak będąc z Nim tak ściśle zjednoczona i tak pochłonięta przez Niego, jest Bogiem
przez uczestnictwo w Bogu” [755]. W tym stanie następuje transcendencja rozróżnienia między
podmiotem i przedmiotem, które było podkreślone na początku tej analizy. Na tym etapie
146 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
kończy się możliwość objaśnień i pozostają tylko metafory. Wejście na ten etap wymaga
całkowitego poddania się działaniu Tego, który ma moc dokonać takiej przemiany [Garrigou-
Lagrange, 1998: 699–768].
Odwołując się z kolei do stanowiska W. Alston, M. Archer wyraża zdanie, że „częściowa
redukcja” nie sprawdza się, ale jednocześnie wskazuje, że dzięki jego pracy wiemy, dlaczego jest
to niemożliwe, co uważa za bardzo wartościowe. Zgodnie z tym stanowiskiem, możliwe byłoby
dosłowne przypisanie pewnych predykatów Bogu. Utrzymuje on, że Bóg nie jest „całkowicie
inny”, inaczej nie moglibyśmy nic o Nim powiedzieć, używając naszego języka. Stąd, według
niego, możliwa jest częściowa redukcja metafor mówiących o Nim. Alston wymienia na przykład
predykaty związane ze sprawczością: zamierzenie, działanie i tworzenie. M. Archer opierając się
na gruncie ontologicznej „inności” Boga, uznaje, że mówienie dosłowne w tych kategoriach
o Bogu nie jest jednak możliwe. Ta „inność” Boga pociąga za sobą następujące trzy
konsekwencje: nie ma rzeczywistej łączności między Bożą sprawczością a naszą, Bóg jest poza
naszymi strukturami kategorialnymi (czasu, przestrzeni i przyczynowości) w realizacji swych
własności i mocy, a wreszcie oznacza to po prostu inny rodzaj sprawczości (wynikający
z generatywnego mechanizmu – sui generis). Ta inność rzeczywistości transcendentnej jest
powodem, dla którego nasz opis Boga wymaga stosowania metafor. Można tu jednak podać
również wiele analogicznych sytuacji w nauce dotyczących rzeczywistości badanej empirycznie.
M. Archer podaje przykład pierwszych fizyków, którzy musieli uwzględniać następstwa jakiś
„niewidocznych fal” [Archer, 2004b: 100–101]. Logika argumentacji nie zależy od wiary.
Podstawowe trzy boskie własności, które określił już św. Tomasz, mogą być przyjęte przez
każdego [Tomasz z Akwinu, 2000: 15–24]. Odnosząc je do Bożej sprawczości, należy stwierdzić,
że mamy tu radykalną różnicę wobec ludzkiej sprawczości, która nie daje możliwości jej
dosłownego opisu. W Bogu nie ma bowiem czasowości, odstępu między intencją a działaniem.
M. Archer odrzuca też poddanie Boga prawom koegzystencji, co postawiłoby Go w zależności
od praw, bądź oznaczałoby transponowanie naszej ludzkiej natury na naturę Boga. Ponadto
każda ludzka działalność wymaga pewnej przestrzeni, podczas gdy Bóg niemający ciała
i wszechobecny jest w tym również radykalnie odmienny. Ta odmienność dotyczy również
kwestii przyczynowości. Cała Boża sprawczość ma inny charakter, jest odmienna od naszej
ludzkiej, jakkolwiek mówimy o jednej i o drugiej. Bóg nie jest poddany strukturom kategorialnym,
jak my jesteśmy. Patrząc w kategoriach przyczynowości, intencja, działania i skutki stanowią
w Bogu jedno, co wykracza poza nasze możliwości dosłownego wyrażenia, gdyż brak jest
terminów pochodzących z naszej odmiennej rzeczywistości, jak i możliwości pełniejszego
zrozumienia Boga. Proponowana przez Alston „częściowa redukcja”, według Archer, nie tylko
nie zbliża nas do Boga, ale raczej jeszcze bardziej oddala [Archer, 2004b: 101–103].
Próbując oddać w naszym ludzkim języku rzeczywistość transcendentną, trzeba zwrócić
jeszcze uwagę na istotny problem subiektywności. Opisane doświadczenie Boga przez św. Jana
od Krzyża to przecież nie próba konceptualizacji Boskiej sprawczości, a przekaz osobistego
doświadczenia Bożej obecności. Zjednoczenie i uczestnictwo w Bogu, o którym mówił, oznacza
szczególne doświadczenie Boga tak, jak On doświadcza siebie samego. Tymczasem człowiek,
który wie nawet bardzo dużo o innych stworzeniach i ich działaniach, nie jest w stanie spojrzeć
na nie i na rzeczywistość „ich oczyma”; wykracza to poza nasze możliwości i w konsekwencji
poza możliwość naszego opisu (tak jak w sytuacji omawianego w tekście nietoperza). Jest to
kolejny powód, dla którego należy uznać metafory opisujące samego Boga za nieredukowalne,
nawet częściowo. Natomiast w bosko-ludzkim zjednoczeniu dokonuje się pewne przekroczenie
147 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
granicy podziału tak, że człowiek może coś poznać z tego, jaki jest Bóg, ale jednocześnie wie, że
nie może tego wyrazić ludzkim językiem, chyba że poprzez metafory. Ponadto samo
doświadczenie zjednoczenia przeżywa niewiele osób, a zatem jesteśmy skazani na opis
metaforyczny. Jeśli chodzi o osoby niewierzące, to mogą one kwestionować takie podejście od
strony empirycznej, ale nie logicznej. Działanie Boga w nas może być pełniej zrozumiałe jedynie
przez doświadczenie; to Jego „zamieszkiwanie” w nas, jako czystej, bezwarunkowej,
niezasłużonej miłości nie może być wyrażone właściwie w naszych ludzkich pojęciach. Jest to
„życie łaski”, które jest „udziałem w boskiej naturze”, jak to określa św. Tomasz [2000: 369].
Z kolei św. Teresa wyraża je jako zaślubiny dokonujące się w opisywanym przez siebie siódmym
pomieszczeniu [Teresa od Jezusa, 1986: 420–427]. „To spotkanie Boga jako czystej bezgranicznej
miłości jest szczytem praktyk religijnych” – konkluduje M. Archer. Kontemplacja i modlitwa
w ogólności należy do umiejętności praktycznych, gdzie zdobywa się pewne „czucie” danej
działalności. Ta praktyczna wiedza łączy się ściśle z procesem „działania” i wyraża się bardziej
w rozwiniętych umiejętnościach niż głoszonych twierdzeniach. Nie oznacza to jednak, że nic nie
można na ten temat powiedzieć i nie można używać sądów racjonalnych odnośnie tej praktyki,
i rzeczywistości. Jednak możliwość powiedzenia więcej łączy się ściśle z samą praktyką. Wielcy
kontemplatycy poprzez swoje opisy, mimo ograniczeń języka, przekazują doświadczenie Bożej
miłości, aby zachęcić innych do pójścia tą drogą [Archer, 2004b: 104–106].
Analizując doświadczenie religijne innego wielkiego kontemplatyka – św. Teresy od Jezusa,
M. Archer ukazuje z kolei niewłaściwość twierdzeń odrzucających z góry te doświadczenia jako
niemożliwe do zrozumienia oraz niedopuszczalność zastępowania przekazu osób wierzących
przez relacje niewierzących, nieuznających potrzeby jakiegokolwiek uzasadnienia swego podejścia.
Argumentuje ona, że relacja z doświadczenia św. Teresy jest możliwa do zrozumienia dla
wszystkich ludzi, także niewierzących, a wystarczy do tego oparcie się na wspólnym
człowieczeństwie i wspólnej (Zachodniej) tradycji. Nikt, poza Teresą, nie może jednak
pretendować do „wytłumaczenia jej doświadczeń”. Wiąże się to z omawianymi błędami dwóch
głównych nurtów w naukach społecznych, które zajmując się tylko zachowaniami religijnymi,
usunęły z procesu wyjaśniania rzeczywistości wymiar transcendentny. Z jednej strony,
indywidualistyczne podejście, skupione tylko na człowieku, uznaje tylko ludzką sprawczość
w historii świata, z drugiej – kolektywne, socjocentryczne podejście zakłada, że św. Teresa jest
tylko epifenomenem czasów i uwarunkowań, w których żyła. Rozważenie i sensowne wyjaśnienie
jej doświadczeń w perspektywie tych paradygmatów jest zatem niemożliwe [Archer, 2004c: 138–
139].
Braki tych dwóch podejść M. Archer ukazuje, prezentując historię św. Teresy
z perspektywy antropocentrycznej i socjocentrycznej. W perspektywie indywidualistycznej
wszystko zależy od „indywidualnych dyspozycji” ludzi. Jednakże to, co mogło motywować
i kształtować „dyspozycje” Teresy, jest oczywiście zapoznane. Powoduje to zasadnicze
niezrozumienie działań i powstałej sytuacji. W przypadku opisu kolektywistycznego Teresa staje
się niewiele znaczącym „pionkiem” w rozgrywkach i walkach między siłami społecznymi, jakimi
były instytucja Kościoła i społeczność miejska. Podstawową słabością tego podejścia jest
uczynienie poszczególnej jednostki zupełnie pasywną, co wyklucza wkład św. Teresy, a tym
bardziej to, co mogło wpłynąć na jej działania, a o czym sama mówi. Poza tym podejście to nie
uwzględnia historycznego faktu, jakim był istotny wpływ św. Teresy na działania tych instytucji.
Właściwe wyjaśnienie rzeczywistych zmian znów staje się niemożliwe. Jakkolwiek czynniki
społeczne odgrywają pewną rolę, to teoretyzowanie społeczne nie może uniknąć hermeneutyki
148 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
związanej z uwzględnieniem działania aktywnego podmiotu i czynników, które go motywują. Dla
M. Archer oba redukcjonizmy są zatem niewłaściwe: zarówno wersja indywidualistyczna, czyniąca
z Teresy panią wszystkich uwarunkowań, jak i wersja kolektywna, redukująca ją do pewnego
produktu tamtych czasów. Jeśli się chce podejść poważnie do tego, co mówi św. Teresa, należy
spróbować zrozumieć jej doświadczenie religijne. Problemem jest, czy jest to możliwe dla
świeckich i niewierzących teoretyków społecznych [141–145].
W oświeceniowym modelu nauki, modelu materii ożywionej, nastąpiła podwójna
dyskwalifikacja doświadczenia religijnego: zarówno doświadczanej rzeczywistości, jak
i możliwości jej doświadczenia przez człowieka. Stąd M. Archer, aby móc skonceptualizować
doświadczenie religijne, proponuje rewizję zarówno spojrzenia na człowieka, jak i na Boga.
Człowiek nie jest tylko materią, ma szczególną możliwość odczuwania i doświadczania różną od
materii. Po wtóre trzeba, zamiast scjentystycznego Boga–Pierwszej Przyczyny czy mechanizmu
świata, wprowadzić Boga prezentowanego w tradycji judeochrześcijańskiej, a opisanego powyżej.
Oświecenie zaproponowało model logocentryczny: wizję człowieka racjonalistycznego
opierającego wszystko jedynie na formalnym logicznym rozumowaniu. Nastąpiło rozbicie między
logos a pathos, rozumowaniem a przeżywaniem, powstał dualizm rozumu i serca. Rozum
instrumentalny jest nakierowany na jak najbardziej efektywne osiągnięcie celów, ku którym
kierują nas namiętności, bez możliwości ich oceny i przewartościowania. Według tego modelu
można mówić tylko o pewnym „rozkładzie preferencji” Teresy i ukazać, co i jak robiła, aby je
zrealizować. Nie można jednak nic powiedzieć, dlaczego takie pragnienia w niej były. Niewiele
zmienia również odwołanie się do kantowskiego surowego Głosu powinności. Teresa nie jest
bowiem prowadzona przez obowiązek. Problem tkwi właśnie w tym radykalnym oddzieleniu
rozumu od emocji: skoro one nas prowadzą, muszą jednak nieść w sobie informację i poznanie
(wbrew Hume’owi), chociaż może ono być błędne. Uczucia nie oznaczają tylko samego
przeżywania, ale odnoszą się do natury ich przedmiotu. Przedmiot miłości jest celem moralnym
sam w sobie i pobudza do działania. Można mylić się natomiast co do wewnętrznej wartości
przedmiotu miłości, stąd M. Archer stara się tu odpowiedzieć na pytanie, czy zatem Teresa
kochała i działała w sposób właściwy [145–147].
Według niej, Teresa przekazuje nam cztery ważne sprawy: jest zakochana, miłuje
najbardziej godnego miłości, największa miłość jest należna najwyższej dobroci, jest w osobistej
relacji z Bogiem – najwyższym dobrem. Taka relacja i miłość św. Teresy nie może być skierowana
jedynie do wspomnianej „pierwszej przyczyny”, czy nawet słabo określonego Stwórcy. Natomiast
przepaść między nieskończonym transcendentnym bytem a ograniczonym człowiekiem mogła
być pokonana jedynie dzięki samoobjawieniu Boga. To działanie mówi nade wszystko o jego
wielkości i mocy, a nie o naszych możliwościach. Najwyższym wyrazem tego komunikowania się
Boga z człowiekiem jest Wcielenie, przyjęcie ludzkiej postaci i świadomości. Nauczanie Kościoła
mówi o tym, że Syn Boży pozostał w pełni Bogiem, a jednocześnie stał się w pełni człowiekiem.
Wobec zarzutów o całkowitą niemożliwość akceptacji takiego Boga przez niewierzących
M. Archer przywołuje następujące argumenty. Najpierw stwierdza, że choć niewierzący nie
przyjmują Wcielenia, to nie mogą odrzucić historycznego Jezusa; wielu z nich zaś uznaje wielkość
Jego dzieła i postaci, co określa z kolei jako „domowy arianizm”. Natomiast Teresa skierowana
była ku wcielonej Miłości. Nie mogą oni zaprzeczać jej uczuciom, jej miłości wobec osoby, którą
też cenią. Jednakże wierzący musi stawić czoła możliwości błędu w poznaniu co do wewnętrznej
wartości przedmiotu miłości. Czy zatem oblubieniec Teresy jest Bogiem? M. Archer nie zamierza
jednak udowadniać bóstwa Chrystusa, ani nawet przekonywać, że Teresa żyła w jedności miłości
149 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
z Bogiem. Przechodzi ona do szczególnego zdania z Listu św. Jana Apostoła mówiącego, że „kto
trwa (żyje) w miłości, trwa (żyje) w Bogu” (1J 4,16b). Można nie uznać bowiem jej życia
z Bogiem, ale nie sposób odrzucić jej doświadczenia i przeżywania miłości – tutaj nie ma błędu.
Stąd postępuje ona dalej, opierając się na miłości i ukazując osobę ludzką w jej integralności, z jej
pełną wrażliwością, jednocześnie odnosząc to do naszych podstawowych trosk. Troszczyć się
oznacza bowiem kochać, a kochamy to, co uznajemy za godne miłości. Określa to także nas
samych. Większość ludzi uznaje się za „żyjących w miłości”, stąd jest możliwe, aby było
zrozumiane przez nich także doświadczenie religijne Teresy. Zrozumiała jest bowiem miłość
wobec najwyższej dobroci, a ponadto dla wielu niewierzących podstawowym standardem życia
jest historyczna postać Jezusa. Różnie jest pojmowana najwyższa dobroć, ale są również
niewierzący, którzy uznają najwyższą wartość właśnie w osobie Jezusa [148–150].
Dalej, M. Archer zwraca uwagę nie na to, „o co”, ale na fakt, „jak bardzo” Teresa troszczy
się. Troska o tę wcieloną miłość bowiem ogarnia ją całkowicie. Odwołując się do rozważań
D. Porpory z jego Landscapes of the Soul, zauważa, że „złota reguła”, która zawarta jest w Piśmie
św. jest uważana często za streszczenie nauczania samego Jezusa9. Tymczasem, choć bez
wątpienia, ukazuje ona wyższy standard moralny niż tzw. srebrna czy miedziana reguła10
, to nie
jest ona wyrazem nadzwyczajnej dobroci, zawierając w sobie także treści powiązane
z utylitaryzmem. Sam Jezus określa tę regułę jako „streszczenie Prawa i Proroków” (Mt 7,12:
„Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy”). Aby móc wyrazić to, co było udziałem św. Teresy,
brakuje jednak jeszcze tego, co zostaje nazwane „platynowym standardem”, tj. nowego
przykazania przekazanego przez Jezusa: „Abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was
umiłowałem” (J 15,12). Oznacza on wyjście poza pewną procedurę, konwencję, nawet
wzajemność – jest czymś więcej. Oznacza miłość zarówno przyjaciół, jak i nieprzyjaciół, oznacza
wkroczenie w pełnię życia, pełne zaangażowanie swoich władz i łączy się ściśle z postawą „bycia
uczniem”, która nie daje się skodyfikować w pewne zasady, a jest pewną mądrością praktyczną
przejmowaną od Mistrza. Postępowanie w „życiu w miłości”, o którym mówi św. Teresa i czego
uczył Jezus, jest bardziej zbliżone do grania muzyki ze słuchu i kształtowania jej „czucia”. Artyści
również chętnie posługują się metaforą. „>Bycie uczniem< częściowo oznacza naśladowanie, po
części jest płynięciem w strumieniu tradycji, wzorców, ale jest również rozwijaniem refleksyjnego
samodostosowania się, zdolnością czynienia własnych sądów odnośnie słuszności działań
w nowych niewyreżyserowanych sytuacjach” [150-151].
Podstawowa wiedza i umiejętności z tym związane nie są czymś tajemniczym, ale są łatwo
dostępne, dzięki kanonowi Pisma św., który można porównać z muzyczną kompozycją.
Kontynuując porównanie, M. Archer określa świętych jako mistrzów muzyki, a kanonizację jako
uznanie ich życia za wypełnienie najwyższego „platynowego standardu”. Jest to włączenie w żywą
tradycję, co podkreśla również znaczenie elementu kolektywistycznego, gdyż nikt nie tworzy
chrześcijańskiej tradycji i kultury od nowa. Jednocześnie każdy z „uczniów miłości” sprawia, że te
podstawowe umiejętności są rozwijane poprzez własną kreatywność, nowe strategie działania,
umiejętności osądu, podejmowanie odpowiedzialności wobec nowych wyzwań. Tradycja jest
czymś żywym i rozwija się dzięki jednostkom, co podkreśla z kolei znaczenie osoby jako
aktywnego sprawcy i o czym przypomina św. Teresa przez swoje życie i pisma. Bycie uczniem
9 „Wszystko więc, co byście chcieli, aby ludzie wam czynili, i wy im czyńcie” (Mt 7,12).
10 „Srebrna reguła”: „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”, „miedziana reguła” „traktuj innych tak, jak na to
zasługują”.
150 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
oznacza również bycie kreatywnym, chociaż okazuje się to przede wszystkim w nowych
sposobach, nowych słowach wyrażania „życia w miłości”. Ta postawa „bycia uczniem” jest
również istotna dla pełniejszego zrozumienia relacji miłości św. Teresy. Zarówno niewierzący, jak
i wierzący, którzy nie stają się uczniami, osobiście nie dzielą tego doświadczenia, mogą
w podobny sposób postrzegać i opisywać jej postawę, nie będą jednak w stanie zdobyć się na
prawdziwą empatię, która nie jest tym samym, co zrozumienie (Weber). Zrozumienie jej postawy
jest jednak możliwe zarówno dla wierzącego, jak i niewierzącego, jeśli tylko wyjdą poza wąskie
spojrzenie empirycyzmu, ponieważ wszyscy rozumiemy, co znaczy miłować. Co więcej, jak to
zostało podkreślone powyżej, jest to ostateczny cel i podstawowa troska człowieka. Nie jest to
zatem problem doświadczenia religijnego, które nie może być zrozumiane, ale doświadczenia
osobistego, które nie może być podzielane. Fakt, że niektórzy nie mają słuchu muzycznego, nie
oznacza, że nie ma muzyki, nie może ona być również opisywana pojęciami, które są jej obce i nie
odnoszą się do jej istoty [151–153].
ZAKOŃCZENIE
Dopuszczenie do racjonalnej dyskusji na temat istnienia i działania Boga w człowieku
i ludzkiej historii należy bez wątpienia do podstawowych postulatów M. Archer. Odrzuca ona, tak
jak i inni autorzy, asymetryczne podejście w naukach społecznych związane z traktowaniem
postawy ateistycznej i jej postrzegania rzeczywistości jako bardziej uprawnionej w nauce niż
postawa teistyczna. Obraz Boga prezentowany przez M. Archer nie musi być oczywiście
podzielany przez wszystkich, gdyż jest zakorzeniony w tradycji chrześcijańskiej, o czym mówi ona
otwarcie i co wiąże z epistemicznym relatywizmem. Tym niemniej stara się także uzasadniać
przyjęte przez siebie założenia jako ściśle powiązane z tym, kim jest człowiek i jakie są jego
„podstawowe troski”. Każda teoria musi przyjąć pewne założenia ontologiczne, jawnie bądź
skrycie, stąd właściwsze jest jasne określenie swego punku wyjścia. Jednakże sytuacja w tym
względzie zmienia się w związku ze skoncentrowaniem się na religijnym doświadczeniu. Jak
pokazuje brytyjska socjolog, możliwość racjonalnego myślenia na ten temat i możliwość
zrozumienia nie zależy od wyznawanej wiary czy jej braku. Możliwość oceny danej religii łączy się
w naukach społecznych z tzw. problemem insidera i outsidera, który jest nadal żywo dyskutowany
i dotyczy kwestii obiektywizmu w nauce. Brytyjska socjolog ujmuje tę kwestię inaczej,
wprowadzając podział nie tyle na wyznawców poszczególnych religii, ale na osoby, które
przeżywają osobiste doświadczenie rzeczywistości transcendentnej i te, które jej nie przeżywają:
od tego według niej zależy możliwość pełniejszego zrozumienia doświadczenia religijnego innej
osoby. To pełniejsze zrozumienie złączone z dzieleniem osobistego doświadczenia, daje
podstawę do lepszego jego wyjaśnienia (por. Weber: erklärung versus verstehen), ze względu na
praktyczny charakter religijnego doświadczenia. Wobec tych doświadczeń potrzeba zatem
zastosowania odpowiedniego podejścia i metodologii, które będą związane z ich specyficznych
charakterem, zwłaszcza uwzględniając wyjątkowy przedmiot doświadczenia.
Wykorzystany argument ze sfery doświadczenia, dotyczący wymiaru transcendentnego,
należy zapewne zaliczyć do tych, które bardziej niż inne przemawiają do mentalności
współczesnego człowieka. Jednocześnie warto podkreślić, że nie jest on współcześnie zbyt
poważnie i szeroko eksplorowany. Jak przedstawiała to M. Archer, ważna jest tu rzeczowa
i racjonalna debata w gronie badaczy rzeczywistości społecznej, gdyż wymiar transcendentny
okazuje się mieć w życiu wielu ludzi szczególne znaczenie dla ich postaw i podejmowanych
działań, co przekłada się na takie, a nie inne ich uczestnictwo w życiu społecznym. „Odcięcie”
151 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
tego wymiaru powoduje okrojenie rzeczywistości, a zarazem niemożność odpowiedniego
wyjaśnienia zachodzących w niej procesów – w tym wypadku – procesów społecznych.
Argument z doświadczenia nie jest oczywiście jedynym, który powinien zostać przywrócony
racjonalnej debacie. Jak wskazywała Autorka, mocno przemawiającym jest również argument
z celowości świata, ale także inne liczne argumenty kosmologiczne, które powstały w ciągu
historii, prezentowane w różnych formach przez wyznawców różnych religii. Ponadto, poza
argumentem z doświadczenia, jest również wiele argumentów antropologicznych. Szersze
spojrzenie, bez uprzedzeń i wykluczania, może pozwolić na spokojną wymianę poglądów
i pokazanie, gdzie w debacie naukowej zostały popełnione błędy. Dzięki temu można dążyć do
coraz lepszego zrozumienia i wyjaśnienia rzeczywistości, do poznania Prawdy.
Prezentowana przez M. Archer, a także innych autorów Transcendence wizja Boga może być
kwestionowana, tak jak i prawdziwość doświadczeń karmelitańskich kontemplatyków, jednakże
jej celem jest raczej uruchomienie racjonalnej dyskusji na te tematy, włączenie ich w przestrzeń
badań naukowych. Także teiści, czy w sposób szczególny chrześcijanie, mogą mieć tutaj pewne
zastrzeżenia, np. co do odwoływania do teologii procesu wypływającej z filozofii procesu
Whiteheada czy zapożyczeń z filozofii marksistowskiej (poprzez R. Bhaskara). Jak przyznaje
jednak Archer, jej poznanie jest uwarunkowane również osobistym doświadczeniem i kontekstem
życia, jak zresztą każdego z nas; ważne, aby zdawać sobie z tego sprawę i być gotowym do
rzetelnego dialogu.
BIBLIOGRAFIA
Archer M. S., (2013) Człowieczeństwo. Problem sprawstwa, Nomos, Kraków.
Archer M. S., A. Collier, D. V. Porpora, (2004) Transcendence. Critical realism and God, Routledge,
London-New York.
Archer M. S., Collier A., Porpora D.V., (2004a) Introduction, w: Tenże, Transcendence. Critical realism
and God, Routledge, London-New York: 1–23.
Archer M. S., Collier A., Porpora D.V., (2004b) What do we mean by God, w: Tenże, Transcendence.
Critical realism and God, Routledge, London-New York: 24–40.
Archer M. S., (2004a) Models of man: the admission of transcendence, w: M. S. Archer, A. Collier,
D. V. Porpora, Transcendence. Critical realism and God, Routledge, London-New York: 63–81.
Archer M. S., (2004b) Western mysticism and the limits of language, w: M.S. Archer, A. Collier,
D. V. Porpora, Transcendence. Critical realism and God, Routledge, London-New York :92–108.
Archer M. S., (2004c) On understanding religious experience: St Teresa as a challenge to social theory, w:
M. S. Archer, A. Collier, D. V. Porpora, Transcendence. Critical realism and God, Routledge,
London-New York: 138–154.
Augustyn, (1999) Wyznania, Świat Książki, Warszawa.
Benedykt XVI, (2010) Meeting with the representatives of the British society including the diplomatic corps,
politicians, academics and business leaders, 17.09.2010, http://w2.vatican.va/content/benedict-
xvi/en/speeches/2010/september/documents/hf_ben-xvi_spe_20100917_societa-
civile.html.
Bhaskar R., (2002) From East to West. Odyssey of a Soul, Routledge, London-New York.
Bhaskar R., (1998a) General introduction, w: M.S. Archer, R. Bhaskar, A. Collier, T. Lawson i
A. Norrie (eds), Critical realism : essential readings, Routledge, London, s. IX-XXIV.
Bhaskar R., (1998b) Philosophy and scientific realism, [w:] M.S. Archer, R. Bhaskar, A. Collier, T.
Lawson i A. Norrie (eds), Critical realism : essential readings, Routledge, London: 16–47.
152 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Elders L.J., (1992) Filozofia Boga. Filozoficzna teologia św. Tomasza z Akwinu, MAG, Warszawa.
Franciszek, (2015) Laudato si. W trosce o wspólny dom, Watykan.
Garrigou-Lagrange R., (1998) Trzy okresy życia wewnętrznego, Wydawnictwo Ojców Franciszkanów,
Niepokalanów.
Hartwig M. (ed.), (2007) Dictionary of Critical Realism, Routledge, New York.
Jan od Krzyża, (1995a) Droga na Górę Karmel, [w:] Dzieła, Wydawnictwo Karmelitów Bosych,
Kraków, s. 139–401.
Jan od Krzyża, (1995b) Noc ciemna, [w:] Dzieła, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków, s.
402–520.
Jan od Krzyża, (1995c) Żywy płomień miłości, w: Dzieła, Wydawnictwo Karmelitów Bosych,
Kraków, s. 715–803.
Jan Paweł II, (1998) Fides et ratio, Watykan.
Kowalczyk S., (2001) Filozofia Boga, KUL, Lublin.
Święcicka K., (1993) Transcendentalizm Husserla a filozofia dialogu, IFiS PAN, Warszawa.
Teresa od Jezusa, (1986) Twierdza wewnętrzna, [w:] Dzieła, t. 2, Wydawnictwo Karmelitów Bosych,
Kraków, s. 219–446.
Tomasz z Akwinu, (1999) Traktat o Bogu. Summa teologii, kwestie 1-26, Znak, Kraków.
Tomasz z Akwinu, (2000) Suma teologiczna, Antyk, Kraków.
Tomasz z Akwinu, (2007) Summa contra gentiles, t. 2, „W drodze”, Poznań.
Zdybicka Z. J., (2000) Spełnienie się człowieka w religii, „Człowiek w Kulturze”, nr 13, s. 19–33.
Zdybicka Z. J., (1991) Człowiek i religia, w: M.A. Krąpiec, Ja-człowiek. Dzieła t. 9, KUL, Lublin:
355–400.
Żmudziński M., (2008) Pojęcie „śmierci Boga” i jego oświeceniowa geneza, [w:] J. Wiśniewski (red.),
Laicyzacja i sekularyzacja społeczeństwa nowożytnego (XVI-XVIII w.), Hosianum, Olsztyn: 209–
217.
153 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Barbara Galas UKSW
SPOŁECZNE ZAGROŻENIA PODMIOTOWOŚCI W WARUNKACH ZMIAN The social threats of subjectivity in conditions of change
ABSTRAKT
Ruch społeczny „Solidarność” przyniósł zmiany w Europie Środkowo-Wschodniej, zmienił
i otworzył świadomość społeczną ludzi, burząc stare stereotypy dotyczące ładu społecznego.
Gwałtowność zachodzących zmian niosła ze sobą chaos i destabilizację tego ładu, a w efekcie
doprowadziła do załamania dotychczasowych zasad i reguł życia społecznego. Jednocześnie
demontaż starych struktur i pojawienie się gospodarki wolnorynkowej sprzyjały pragmatyzacji
świadomości Polaków. Poczuciu chaosu w sytuacji, gdy mieszały się elementy starego i nowego
ładu społecznego, towarzyszyło zarazem poczucie głębokiego kryzysu normatywności i erozji
więzi społecznej. Stan taki nazywamy anomią. W tych warunkach doszło do rozchwiania systemu
wartości i pojawiło się u jednostek poczucie zagubienia, zagrożenia, bezradności, a także
wyobcowania i braku zaufania do innych ludzi. W dłuższym okresie czasu może to prowadzić do
załamania podstaw tożsamości i podmiotowości, bowiem jednostki nie radzą sobie
z pogłębiającym się kryzysem normatywności i narastającą nieufnością w przestrzeni społecznej.
Przestrzeń tą cechuje anomijny pragmatyzm. Anomijny pragmatyzm to taka przestrzeń, która
stwarza bardzo specyficzne warunki dla socjalizacji i rozwoju, a także niesie określone zagrożenia
rozwojowe, zwłaszcza dla tożsamości i podmiotowości człowieka.
Słowa kluczowe: ład społeczny, gwałtowna zmiana, anomia, podmiotowość
ABSTRACT
The Solidarity movement brought the social changes in the Central-Eastern Europe. It changed
and opened human consciousness destroying the stereotypes regarding the old social order and
building the new social habitus in such difficult crisis conditions. These rapid changes brought
totally chaos and destabilisation, breaking down the previous rools of social life in the society. It
caused the deep crisis of values and normativity. Such a state is called anomie. In the long time it
brings people the feeling of lost and helplessness, threat and alienation, increasing distrust, and
finally could break down the basis of identity and subjenctivity. The anomic pragmatism that's
what marks this specific kind of social space. It creates some specific conditions for the process
of socialisation and brings some important questions, especially according to identity and
subjectivity.
Keywords: social order, rapid change, anomie, subjectivity
154 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Społeczeństwo podlega ciągłym zmianom w czasie, przechodząc różne fazy zmian,
przybierając różne formy, a także przechodzi z jednej fazy czy formy w inną, w sposób ciągły lub
skokowo. Zmiany społeczne polegają na pojawianiu się lub też reformowaniu dotychczasowych
elementów przestrzeni społecznej i dotyczą zarówno procesów ekonomicznych,
technologicznych, jak też społecznych czy kulturowych. Zmianom ładu społecznego towarzyszą
zazwyczaj także przemiany instytucji, ale także zmiany habitusu społecznego, przemiany
mentalności, orientacji społecznych ludzi, czy wreszcie przemiany systemów wartości i norm,
a wreszcie tożsamości społecznej i kulturowej.
Przyczynami tak rozumianych zmian społecznych mogą być między innymi, np.: nowe
idee społeczne, procesy demograficzne, odkrycia geograficzne, przemiany technologiczne,
gwałtowne konflikty jak wojny czy rewolucje, ale także nowe ruchy społeczne, promujące nowe
idee czy wartości i kwestionujące elementy dotychczasowej tradycji kulturowej, czy burzące
pewne stereotypy w świadomości społecznej. Stają się one wtedy czynnikiem wyzwalającym
i stymulującym aktywność jednostek na rzecz zmian.
P. Sztompka [1999] zauważa, że cywilizacja i kultura nie są społeczeństwu dane.
Przeciwnie, raczej przyjmuje, iż są one konstruktami wytworzonymi historycznie w toku rozwoju
społecznego przez ludzi żyjących w określonych warunkach ekonomicznych, społecznych czy
kulturowych i doznających tym samym swoistych doświadczeń, podzielanych także przez innych
ludzi w danej zbiorowości. Dlatego, gdy dochodzi do gwałtownych przemian społecznych,
pojawiają się liczne pytania o to, jak kształtuje się wizja świata społecznego ludzi żyjących
w warunkach gwałtownie zmieniających się wartości i norm, jak kształtują się ich wyobrażenia
i sądy o życiu społecznym, a także przekonania co do reguł i zasad funkcjonujących w danym
społeczeństwie oraz norm i standardów zachowań.
W warunkach dynamicznych przemian społecznych dochodzi bowiem nieuchronnie do
naruszenia stabilności ładu społecznego, rozchwiania przyjętego systemu wartości, a w efekcie
kryzysu normatywności. W warunkach stabilności ładu społecznego w świadomości jednostek
tworzą się pewne wyobrażenia co do reguł, według których, zgodnie z przyjętym systemem
wartości powinno funkcjonować życie społeczne. To na ich podstawie jednostka zaczyna
formułować sądy i przekonania, którymi potem kieruje się, przetwarzając informacje o życiu
społecznym i o sobie w świecie.
Subiektywny stosunek jednostki do rzeczywistości społecznej wyrażać się może między
innymi w jej przekonaniach o tym, jak jest, a jak być powinno w świetle przyjętych w danym
społeczeństwie systemów wartości czy norm, a także może znajdować wyraz w utrwalaniu się
pewnych względnie trwałych dyspozycji do oceniania pod tym względem stanu całego systemu
i emocjonalnego nań reagowania. Jeśli jednostka odczuje stan dysonansu poznawczego, drogą
analizy elementów poznawczych, wiedzy oraz doświadczenia, ustala, jak ma się w danych
warunkach zachowywać.
Orientacje społeczne to „mniej lub bardziej spójny zbiór orientacji poznawczych,
motywacyjnych i moralnych wobec określonej sytuacji, wyznaczonej przez typ relacji
interpersonalnych, który służy jako przewodnik dla działań jednostki w danej sytuacji”
[Skarżyńska 1990: 140]. Z kolei orientacje wartościujące nadają sens życiu i ukierunkowują
działalność człowieka, są zatem niezbędne w procesach podejmowania decyzji o kierunku
aktywności. „Ludzie wybierają, poszukują, chronią, popierają to wszystko, co jest przez nich
oceniane pozytywnie, natomiast unikają, ograniczają, niszczą, zwalczają to, co oceniają
negatywnie. Proces wartościowania (…) jest obecny w każdej dziedzinie życia; wartościujemy
155 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
niemal wszystko, każdy spotykany obiekt czy zdarzenie, nasze plany i działania [Skarżyńska 1991:
7].
Efektem takiego procesu wartościowania będzie wyłanianie się w świadomości jednostek
określonych wartości, a więc obiektów ich pozytywnych bądź negatywnych dążeń, wyrażających
się zawsze w określonych postawach wobec kogoś lub czegoś, a ich przedmiotem może być na
przykład obiekt materialny, jakaś idea lub konkretny człowiek, czy też klasa przedmiotów lub
określona grupa ludzi, zdarzenie czy sytuacja społeczna. Sprawiają one, że do jednych spośród
tych obiektów zbliżamy się, przejawiając postawę pozytywną, od innych zaś oddalamy, czy wręcz
unikamy, gdy nasza postawa jest negatywna.
Postawy bowiem składają się z trzech komponentów, to jest po pierwsze, z komponentu
poznawczego, wyrażającego nasze przekonania i wiedzę o obiekcie postawy, po drugie,
z komponentu emocjonalno-wartościującego, który pozwala wyrażać emocje takie, jak: radość,
smutek, żal i po trzecie, z komponentu behavioralnego, a więc mniej lub bardziej trwałego czy
jednorodnego zespołu dyspozycji do zachowań wobec obiektu postawy. Wszystkie te trzy
komponenty są ze sobą powiązane i wzajemnie uwarunkowane. Postawy wyrażają też najczęściej
pewien stan świadomości jednostek wobec wartości o charakterze społecznym.
Wartość (z greckiego aksja) oznacza to wszystko, co jest dla nas cenne, warte zabiegów
i godne pożądania, co może stanowić cel ludzkich dążeń. Wartości dotykają najważniejszych
obszarów życia człowieka i nadają mu sens. Każdy z nas nosi w sobie jakiś porządek wartości,
który wprowadza ład w jego życie, dają mu one poczucie sensu, niezbędne dla istnienia człowieka.
W przeciwnym razie – gdyby je zatracił, może zagubić się w pustce egzystencjalnej. Dlatego
ludzie podejmują wciąż na nowo trud realizowania własnych wartości, żyjąc w ciągłej
świadomości, że mogą je utracić.
Wartości, zdaniem J. Mariańskiego, najczęściej ujmowane są jako dobra moralne lub
materialne. Konstruowanie systemu czy hierarchii wartości najczęściej prowadzi do
wyodrębnienia wartości podstawowych, o najistotniejszym znaczeniu, wokół których sytuują się
i koncentrują wartości z różnych wymiarów i obszarów życia człowieka. Stanowią one zwarty
system tak, że nie sposób realizować jakiejkolwiek z nich w izolacji od pozostałych. Wartości
w życiu codziennym ujawniają się najczęściej w sytuacjach wyboru, wówczas ujawnia się ich
rzeczywista hierarchia ważności oraz prawdziwe relacje między nimi. Kiedy ludzie mówią, że
odnaleźli na nowo sens swojego życia, mają na myśli coś, co nadało ich życiu wartość i jest na tyle
ważne, że warto temu poświęcić życie, co przynosi radość, dlaczego warto jest nawet znosić
cierpienie, bo dzięki temu ich życie nabrało sensu i głębi.
Termin „wartość” w szerszym znaczeniu odnosi się do tego, co ludzie w życiu cenią i do
czego sami aspirują, co stanowi obiekt ich dążeń i celów życiowych, chociaż w rzeczywistości
wartości są czymś więcej niż tylko wyrazem potrzeb, celów, dążeń czy aspiracji, jednak wszystkie
te elementy po trosze zawierają w sobie. Są one jednak o wiele bardziej stabilne, niepodatne na
sytuacyjne wpływy i uwarunkowania, są bowiem głęboko zakorzenione w strukturze osobowości
dojrzałego człowieka i nie poddają się łatwo chwilowym wahaniom. To one wyznaczają cele
i dążenia życiowe i mobilizują do aktywności [Mariański 1995: 162].
Orientacje wartościujące traktowane są także często jako podstawowy składnik
osobowości społecznej człowieka, powiązany z potrzebami oraz motywacją działań ludzkich.
Wpływają na przykład między innymi na stosunek człowieka do natury, jego zachowania
i poczynania w środowisku przyrody, ujawniają się w relacjach międzyludzkich, w sytuacjach
zaspokajania podstawowych potrzeb życiowych, w różnych sytuacjach społecznych, ale także
156 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
choćby w procesie twórczym, kreowania twórczej wizji rzeczywistości.
Według A. Janowskiego [1977], orientacje wartościujące wynikają najczęściej z potrzeb
jednostki, ujawniają się w sferze konkretnych motywacji jako ukierunkowanie o charakterze
hierarchicznym, od najniżej usytuowanych, elementarnych i ukształtowanych przez podstawowe
potrzeby życiowe – aż po te usytuowane wyżej – a więc społecznie i kulturowo utrwalone
nastawienia czy motywy. Te natomiast, które są na tyle trwałe i silne, by wpływać na sposób
myślenia i postępowania człowieka, tworzą złożony, względnie trwały układ jego celów
życiowych, planów, dążeń i aspiracji.
Szczególnym typem orientacji wartościujących są orientacje życiowe. Obejmują one nie
tylko cele życiowe jednostek, ale także sposoby i środki ich realizacji. Wiążą się z działaniami
ukierunkowanymi na realizację celu i sensu życia, są subiektywnym elementem stylu życia,
wyrazem stosunku człowieka do otaczającej go rzeczywistości i do samego siebie, a przejawiają
się zwłaszcza w sytuacjach wyboru, preferencjach i dążeniach. Odczuwane są w jak najściślejszym
związku z działaniami i dążeniami ukierunkowanymi na realizację sensu życia [por. Hejnicka-
Bezwińska 1991].
Tworzenie i konstruowanie planów życiowych jest najbardziej dojrzałą formą werbalizacji
celów życiowych, wybranych przez jednostkę do realizacji. Jest też zarazem wizją przyszłości
i obrazem własnego życia, preferowaną jego koncepcją, skonstruowaną na podstawie przyjętego
systemu wartości, uznawanego i odczuwanego jako ważny. Obejmuje preferowany sposób, czy
styl życia, który jest weryfikowany przez pryzmat możliwości jego realizacji i szans, jakie niosą
różne sytuacje społeczne, ma on także swoje uwarunkowania w czynnikach ekonomicznych
i społeczno-kulturowych, związanych między innymi z zajmowaną pozycją i przynależnością do
określonej grupy czy warstwy społecznej [por. Siciński 1978].
Przechodząc od badania wartości do konstruowania orientacji życiowych badanych,
W. Adamski [1980] ustalał hierarchię wartości z podziałem na wartości centralne, uzupełniające
i marginalne. Poprzez analizę typologiczną wyróżnił pięć typów orientacji życiowych jako
specyficznych syndromów obejmujących następujące wartości: szczęście osobiste i rodzinne,
praca zawodowa, wiedza i kwalifikacje, dobrobyt materialny i spokojne życie lub też
zaangażowanie społeczne. Analiza typologiczna ujawniła głębsze różnice międzypokoleniowe
w obrębie orientacji życiowych i systemów wartości. Badania pokazują, jak w określonych
warunkach społecznych wartości przekształcają się w cele osobiste, objęte silnym zamiarem
realizacji.
Z kolei orientacje społeczne często próbuje się przedstawiać parami, ukazując ich
dychotomiczny charakter. Tak na przykład ukazywał je T. Parsons czy M. Marody. W artykule
„Antynomie społecznej świadomości” autorka przedstawiła koncepcję siedmiu antynomijnych
względem siebie nastawień, funkcjonujących w dwóch przeciwstawnych sferach rzeczywistości
społecznej. Takie osiowe pary wzajemnie sprzecznych nastawień muszą być jakoś przez jednostki
uzgadniane, by mogły ukierunkowywać ich działania w obu sferach.
A. Kłoskowska, analizując mechanizmy leżące u podstaw kształtowania się postaw wobec
pewnych obiektów, jak i całych orientacji społecznych, dzieli je na dwie kategorie: kulturę
symboliczną, to jest wartości, normy i wzorce zachowań, będące częścią tradycji kulturowej
danego społeczeństwa, oraz realne sytuacje społeczne, z jakimi styka się jednostka i które sumują
się w jej doświadczeniu życiowym. Przekazy symboliczne płyną z doświadczenia historycznego
danej zbiorowości, a także obejmują nowe wzorce i idee płynące z zewnątrz.
T. Parsons również zwrócił uwagę na rolę wartości kulturowych w kształtowaniu
157 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
orientacji społecznych. Podkreślając znaczenie procesów socjalizacji zauważa, iż wartości te są
internalizowane w sytuacjach, w których jednostkom stawiane są pewne wymagania, związane
z pełnionymi przez nie rolami, oraz formułuje się wobec nich pewne oczekiwania w kontekście
społecznym związanym ze współdziałaniem z innymi.
Z kolei J. Grzelak [1991] rozumie orientacje społeczne jako dążenia do zrealizowania
pewnych konkretnych wartości w stosunkach i relacjach z innymi ludźmi. Podkreśla on, że takie
a nie inne postrzeganie świata społecznego może wpływać na relacje wzajemne, wiąże się bowiem
z wartościowaniem różnych zdarzeń czy sytuacji, oraz ma związek z właściwościami podmiotu
określającymi gotowość do działania na rzecz innych ludzi i orientację na cele pozaosobiste. Fakt,
że jesteśmy bardziej przychylni jednym ludziom niż innym, bardziej skłonni do niesienia pomocy
tym pierwszym, a częściej obojętni, a nawet niechętni tym drugim, jest w dużej mierze skutkiem
naszej subiektywnej oceny, tego jak ich spostrzegamy, a więc przede wszystkim naszej własnej
percepcji społecznej.
Można przyjąć zatem, że cały nasz świat społeczny spostrzegamy w dużej mierze przez
pryzmat utrwalonych w naszej świadomości przekonań, przeświadczeń i schematów
poznawczych, nabywanych zwłaszcza drogą kumulowania i utrwalania naszego indywidualnego
doświadczenia społecznego. Drugim elementem, istotnym w naszych relacjach z innymi, obok
utrwalonych przekonań czy oczekiwań, jest nasza motywacja do lub od podmiotu, z którym
wchodzimy w kontakty i interakcje, a więc to, do czego właściwie zmierzamy, jakie są cele
naszych dążeń. Możemy bowiem przejawiać orientacje prospołeczne bądź bardziej
indywidualistyczne, kooperacyjne lub rywalizacyjne, egalitarne lub równościowe. Wskazują na to
nasze preferencje co do określonych zachowań w konkretnych sytuacjach społecznych, na
przykład w sytuacjach wymagających wyboru pewnych wartości, podziału pracy, dóbr czy
związanych z tym sytuacjach konfliktowych.
Dobrym przykładem mogą tu być osoby z nastawieniem czy orientacją kooperacyjną,
które chętnie działają na rzecz dobra wspólnego i orientują się na cele pozaosobiste nawet
wówczas, gdy nie jest to zgodne z ich własnymi interesami, w przeciwieństwie do osób
nastawionych indywidualistycznie. Z kolei osoby nastawione rywalizacyjnie będą dążyły do
uzyskania przewagi nad partnerem i do dominacji w różnych sytuacjach. Będą one także
spostrzegały i przewidywały intencje postępowania partnerów interakcji jako podobne do swoich
własnych, podczas gdy osoby mające skłonności kooperacyjne będą oczekiwały w konkretnych
sytuacjach społecznych podobnych zachowań, a gdy to okaże się nierealne, wówczas dopiero
przejdą do działań mających na celu ochronę ich interesów.
Można więc przyjąć, że subiektywny obraz sytuacji społecznej jest jednocześnie
uwarunkowany zarówno właściwościami podmiotu, jak i cechami samej sytuacji i jej kontekstu
społecznego. Wydaje się, że cechy podmiotu stają się właściwościami decydującymi o takich, a nie
innych zachowaniach w relacji z innymi zwłaszcza wtedy, gdy sytuacje społeczne są nowe,
niejasne, nieczytelne dla ludzi i nie do końca zdefiniowane.
Tak dzieje się tam, gdzie dochodzi do gwałtownych lub dynamicznych przemian
społecznych, kiedy ludzie tracą orientację co do reguł regulujących życie społeczne, bo dochodzi
do zachwiania systemu wartości i wskutek tego do kryzysu normatywności. Oznacza to, że ci
sami ludzie w nowych warunkach, nowych sytuacjach wynikających z owego rozchwiania
i gwałtownie zmieniającego się kontekstu społecznego, mogą zachować się w całkowicie
odmienny sposób.
Orientacje społeczne zatem nie są niezmiennie stałymi właściwościami człowieka, ulegają
158 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
zmianom w zależności od kontekstu społecznego czy sytuacyjnego, a także wiążą się z naszym
systemem wartości i norm, a więc czynnikami o charakterze kulturowym. Tak na przykład w
naszej tradycji kulturowej zachowania wskazujące na nieliczenie się z innymi były społecznie
nieaprobowane, badania pokazują jednak, że osoby nastawione aspołecznie lub rywalizacyjnie
skłonne są do oceny takiego postępowania przez pryzmat władzy czy dominacji, przyjmując
pewne zachowania jako dopuszczalne w pewnych określonych sytuacjach, odwrotnie niż osoby
nastawione prospołecznie, które bardziej skłonne są do oceny takich zachowań w kategoriach
wartościujących zgodnie z przyjętymi przez nie normami moralnymi. Jak widać, ostatecznie
percepcja i ocena zachowań społecznych zależna jest od wielu czynników, między innymi stanu
ładu społecznego i normatywnego, kontekstu sytuacyjnego, właściwości podmiotu pozostającego
w relacjach z innymi oraz jego systemu wartości i norm, a także jego utrwalonych opinii,
przekonań i postaw, percepcji całej rzeczywistości społecznej.
W badaniach amerykańskich [Kohn, Schooler 1986] orientacje, podobnie jak wartości,
traktowane są jako aspekty osobowości społecznej. W takim ujęciu orientacje społeczne
rozumiane są i definiowane najczęściej jako wyobrażenia ludzi o świecie, w którym żyją i o sobie
samych w tym świecie. Wyobrażenia te mogą mieć wpływ na sposób percepcji rzeczywistości
i stosunek człowieka do niej. Kształtują się przede wszystkim pod wpływem przyjętego systemu
wartości i traktowane są wraz z nim jako kryteria oceniania i wartościowania zdarzeń i sytuacji
społecznych, a także preferencji związanych z formułowaniem ocen, dokonywaniem wyborów
czy też podejmowaniem decyzji.
Z kolei wartości traktowane są jako pewne standardy, mówiące nam, co jest pożądane
bardziej, a co mniej. Tak rozumiane orientacje społeczne opisują więc nie tylko sposób widzenia
przez ludzi rzeczywistości społecznej, ale także pozwalają określić ich stosunek do tej
rzeczywistości. Wszelka różnorodność ludzkich wartości i orientacji jest, zdaniem tych autorów,
przede wszystkim rezultatem i przejawem niepowtarzalnego doświadczenia społecznego
jednostek w warunkach konkretnego ładu społecznego.
Do koncepcji Kohna i Schoolera nawiązali także polscy badacze, próbujący uchwycić
przemiany orientacji społecznych w warunkach gwałtownie zmieniającego się ładu społecznego
i procesów demokratyzacji. Nawiązał do nich między innymi J. Reykowski [1990] w swoich
badaniach nad przemianami mentalności Polaków w warunkach zmiany społecznej. Przyjął, że w
umysłach jednostek tworzą się określone wyobrażenia co do zasad i reguł, zgodnie z którymi
powinno funkcjonować życie społeczne. Przekonania te mają charakter normatywny i na ich
podstawie człowiek może ocenić, co jest dobre, a co złe, co słuszne, a co nie. W efekcie
formułuje sądy ewaluatywne oceniające stan rzeczywistości społecznej, w jakiej żyje. Mogą one
dotyczyć różnorodnych spraw, na przykład sprawiedliwego podziału dóbr, środków, obowiązków,
pracy, prawomocności sprawowania władzy czy też konieczności wprowadzenia określonych
zmian społecznych lub reform.
Takie przekonania są zazwyczaj efektem zbiorowego doświadczenia i wytworem
zbiorowym, a tworzą je grupy i zbiorowości społeczne. Pozostają w ścisłej zależności z koncepcją
świata społecznego i osobowością człowieka, stanowiąc osiowe składniki mentalności społecznej,
najogólniej rozumianej jako system zasad przyjętych w danej zbiorowości, jakimi kierują się jej
członkowie, przetwarzając informacje o świecie i życiu społecznym i formułując swój stosunek
do tej rzeczywistości, w której żyją.
Tak rozumiane orientacje społeczne stanowią osiowe składniki mentalności jako tzw.
ukryte założenia normatywne. Mogą one stanowić skutek zgeneralizowanego doświadczenia
159 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
społecznego, przechodząc z pokolenia na pokolenia, ale mogą być także efektem zbiorowego
wyobrażenia o pożądanym stanie rzeczywistości społecznej wszystkich członków danej
zbiorowości, jako efekt poczucia krzywdy i niesprawiedliwości. Tam, gdzie rzeczywistość jest
dalece różna od oczekiwanej pojawia się obniżenie nastrojów społecznych, niezadowolenie,
sprzeciw, a w efekcie dochodzi do gwałtownych zdarzeń, ruchów społecznych, konfliktów,
niosących z sobą mniej lub dalej idące przemiany życia społecznego. Towarzyszy temu otwarcie
świadomości na zmiany habitusu społecznego.
Rozpoczynając w latach dziewięćdziesiątych długofalowe, trwające blisko dwie dekady,
badania nad przemianami mentalności i orientacji społecznych młodej generacji Polaków
w warunkach transformacji systemowej i postępującej globalizacji przyjęłam definicję orientacji M.
Ziółkowskiego [1990: 57]. Jego zdaniem, orientacje społeczne to „pewne zgeneralizowane
tendencje do postrzegania, wartościowania, odczuwania i reagowania na rzeczywistość społeczną
(…) zawierać one mogą pewne konkretne przekonania, przede wszystkim jednak pewne
podstawowe kategorie wartościowania i odczuwania obiektów dostępnych percepcji czy
wartościowaniu (…) tak rozumiane orientacje składają się przy tym nie tylko z przekonań jasnych,
wyraźnych i uświadamianych, ale zawierają także przekonania na wpół uświadamiane, przeczucia
i odczucia, sytuujące się często na progu nieświadomości”.
Interesowało mnie to, jakie tendencje do odczuwania, postrzegania i wartościowania
gwałtownie zmieniającej się rzeczywistości społecznej przejawia młoda generacja Polaków, której
przyszło żyć w tak specyficznych warunkach, a zwłaszcza, jak kształtują się jej przekonania czy
też podstawowe kategorie wartościowania rzeczywistości społecznej oraz reagowania na tę
rzeczywistość w świecie gwałtownie zmieniających się wartości, norm i reguł życia społecznego.
Według M. Ziółkowskiego na całościowy stosunek człowieka do rzeczywistości
społecznej składają się między innymi:
wartości, rozumiane za S. Nowakiem jako pewne „obrazy czy wizje rzeczy, stanów czy
procesów pożądanych, uznanych za właściwe, słuszne moralnie czy też takie, jakich by się
chciało” [Nowak 1984: 403]. Mogą one dotyczyć społeczeństwa jako całości, jak również
pojedynczych ludzi i służyć jako kryteria wartościowania i oceny stanu rzeczywistości,
w jakiej żyją, systemu wartości życiowych i norm związanych z ich realizacją, relacji
międzyludzkich, szeroko rozumianych potrzeb i dążeń, od potrzeb materialnych
i codziennej egzystencji po potrzeby sensu życia czy szacunku społecznego;
potoczna wiedza o rzeczywistości zawierająca diagnozę obrazu życia społecznego, opis
stanu rzeczywistości społecznej in statu nascendi, diagnozę zachowań i postaw, oraz
wyjaśnianie przyczyn tego stanu za pomocą różnych czynników, odpowiedzialnych za ten
stan, a także prognozę przyszłych tendencji czy perspektyw rozwojowych;
ocena, czyli ewaluacja postrzeganego stanu rzeczywistości społecznej, zawierająca czynnik
emocjonalny, będąca efektem porównania obrazu zastanej rzeczywistości społecznej
z przyjętymi przez jednostkę wartościami, które pełnią rolę kryteriów oceny;
dyspozycja do zachowań, wyrażająca się w stosunku do określonych obiektów w owej
zastanej rzeczywistości społecznej, prowadząca albo do adaptacji do zaistniałych
warunków, albo do wyrażenia sprzeciwu i w konsekwencji podjęcia działania na rzecz
zmiany tej rzeczywistości poprzez własną aktywność [Ziółkowski 1990].
Z kolei J. Reykowski [1990] podkreśla fakt, że życie każdej zbiorowości ludzkiej wiąże się
z przyjęciem systemu zasad porządkujących świat relacji między ludźmi, a także zachowania
160 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
związane z sytuacjami zadaniowymi. Zasady takie tworzą podstawę ładu społecznego danej
zbiorowości. „W umysłach poszczególnych jednostek – pisze – tworzą się pewne wyobrażenia co
do zasad, wedle których życie społeczne powinno funkcjonować (przekonania normatywne). Na
ich podstawie jednostka ocenia świat społeczny, innymi słowy – formułuje sądy ewaluatywne na
temat sprawiedliwości podziału dóbr, obowiązków, odpowiedzialności, na temat słuszności
(prawomocności) władzy (…) oraz na temat stosunków między działaniami na rzecz zachowania
tego, co jest a wprowadzeniem zmiany. Przekonania tego rodzaju są z reguły wytworem
zbiorowym – tworzy je i podziela grupa społeczna. Pozostają one w ścisłych związkach
z koncepcją świata społecznego i osobowością jednostki. Stanowią one osiowy składnik
mentalności człowieka, rozumianej jako ogólny system zasad, którymi jednostka (zbiorowość)
kieruje się przy przetwarzaniu informacji o życiu społecznym” [Reykowski 1990: 7].
Autor zwraca uwagę, że tak pojmowana mentalność może występować w różnych
formach i podlegać mniej lub bardziej dynamicznym zmianom, które zależą przede wszystkim od
zbiorowego doświadczenia danego społeczeństwa czy grupy społecznej. Jeżeli dochodzi do zbyt
dużych rozbieżności pomiędzy systemem zasad określających ład instytucjonalny i przekonań
podzielanych przez grupy społeczne, może to prowadzić do poważnych zakłóceń
w funkcjonowaniu tego społeczeństwa. Przekonania normatywne co do funkcjonowania
rzeczywistości społecznej są bowiem zorganizowane w większe całości i stanowią element kultury
danej zbiorowości. Zapewniają stabilność ładu społecznego, a ich naruszenie może prowadzić do
anomii społecznej, a w efekcie do zagrożenia podstaw tożsamości i podmiotowości
człowieka.
Anomia to taki stan społeczeństwa, w którym chwieją się normy i wartości, a także
rozchwianiu ulegają więzi społeczne. W ujęciu E. Durkheima [1960] anomia oznacza stan
zagubienia, jaki pojawia się wskutek osłabienia i rozchwiania norm obowiązujących w danym
społeczeństwie. Dochodzi do tego najczęściej w wyniku załamania się dotychczasowego
porządku społecznego, na przykład w warunkach wojny, rewolucji, kryzysu i załamania
ekonomicznych podstaw życia społecznego. W takich warunkach przestają działać mechanizmy
kontroli społecznej, a to z kolei prowadzi do głębokiego chaosu i dezorganizacji życia
społecznego.
W normalnych warunkach społeczeństwo kieruje się wspólnie przyjętym w danej
zbiorowości systemem wartości, reguł i norm, określających, co jest dobre, a co złe, co słuszne,
a co nie. Owa wspólnota celów i wartości sprzyja umacnianiu więzi społecznych i jest źródłem
wzajemnego zaufania, stając się czynnikiem spajającym tę społeczność, integrującym ją w całość
zdolną do przetrwania i rozwoju. Taki ład normatywny chroni ją przed dezintegracją i nadaje sens
działaniom poszczególnych ludzi, wnosząc w ich relacje poczucie sensu i wspólnoty.
Te wspólne systemy wartości, norm i wzorców zachowań E. Durkheim określa mianem
„przedstawień zbiorowych”, które funkcjonują w zbiorowej świadomości, spajają społeczeństwo
i chronią je przed niszczącym działaniem sił i czynników dezorganizujących. Kiedy w stanie
wojny, rewolucji czy głębokiego kryzysu dochodzi do załamania porządku społecznego,
rozchwianiu ulegają wszelkie zasady, normy i reguły życia, pogłębia się chaos i dezorganizacja,
a w końcu zawieszeniu ulegają wszelkie mechanizmy kontroli społecznej. Dochodzi do załamania
więzi społecznych i powstaje stan patologii, który E. Durkheim nazwał anomią.
Anomia jako pewien określony stan społeczeństwa, w którym dochodzi do załamania
porządku aksjonormatywnego, powoduje u członków tej zbiorowości różne konsekwencje
psychospołeczne, takie jak poczucie zagubienia, wyobcowania w swojej grupie wskutek załamania
161 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
więzi społecznych, bezradność i poczucie zagrożenia, a także brak zaufania do innych ludzi, bo
człowiek w takich warunkach nie wie, czego ma się spodziewać ze strony innych.
Poczucie anomii w dłuższym okresie czasu może prowadzić do załamania podstaw
tożsamości i podmiotowości człowieka. W stanie anomii zatem mogą znaleźć się całe
społeczeństwa, jak i poszczególne jednostki, których dotychczasowe życie legło w gruzach. Jedną
z konsekwencji takich traumatycznych zdarzeń może być samobójstwo anomijne. W warunkach
pogłębiania się anomii społecznej zazwyczaj mamy do czynienia z rosnącą dynamiką wskaźników
samobójstw jednostek, które nie radzą sobie z przedłużającym się stanem kryzysu normatywności,
zaufania i związanym z tym poczuciem wyobcowania i bezradności.
Inną koncepcję anomii przedstawił R. K. Merton [1982]. W koncepcji tej anomia wynika
z braku równowagi pomiędzy strukturą społeczną i kulturą. Kultura obejmuje system wartości
i norm, struktura społeczna zaś system stosunków społecznych i zależności. Anomia pojawia się
w wyniku rozbieżności pomiędzy kulturowo zdefiniowanymi celami a społecznie akceptowanymi
sposobami ich osiągania. Merton definiuje stan anomii jako „załamanie zdarzające się
w strukturze kulturowej, występujące zwłaszcza wtedy, kiedy istnieje silna rozbieżność pomiędzy
normami i celami kulturowymi a społecznie ustrukturyzowanymi możliwościami działania
członków grupy zgodnie z tymi normami. W takim ujęciu wartości kulturowe mogą się
przyczyniać do wywoływania zachowań sprzecznych z tym, do czego same zobowiązują [225].
Kiedy struktura społeczna i kulturowa są źle zintegrowane, jedna oczekuje zachowań i postaw,
które wyklucza druga. Wówczas występuje naturalna tendencja do załamania systemu norm,
a nawet do ich rozpadu.
Zdaniem Mertona, we właściwie funkcjonującym społeczeństwie cele kulturowe i środki
wiodące do ich realizacji są ze sobą harmonijnie powiązane. Cele kulturowe stają się układem
odniesienia dla aspiracji, członkowie społeczeństwa mają jasność, do czego zmierzać, a normy
instytucjonalne określają dopuszczalne sposoby realizacji tych celów. Wiele sposobów, jak na
przykład stosowanie przemocy, zostało wykluczonych z puli możliwych środków. Nie wszyscy
jednak mają równe szanse na osiągnięcie sukcesu, jedni są uprzywilejowani, a inni mają znikome
szanse na realizację kulturowo określonych celów, jak np. zdobycie wysokiego wykształcenia czy
zgromadzenie dóbr materialnych. Naciski na realizację celów mogą prowadzić do poszukiwania
przez te jednostki różnych sposobów przystosowania i wytworzenia mechanizmów adaptacyjnych.
Autor opisuje pięć typów mechanizmów adaptacji; są to: konformizm, innowacja,
rytualizm, wycofanie i bunt. Najpowszechniejszym mechanizmem adaptacji jest konformizm,
który zapewnia ciągłość systemu społecznego. Współczesną kulturę cechuje silny nacisk na
realizację sukcesu finansowego, co prowadzi do zachowań dewiacyjnych u jednostek niemających
możliwości jego realizacji. Sprzyja temu silna pragmatyzacja świadomości, na co wskazują między
innymi wyniki własnych badań. Jednostki te wybierają zatem inne mechanizmy adaptacji, jak
innowacja czy bunt. Jeśli kultura stawia wymagania nie do pogodzenia, jednostki przyjmujące
innowacyjny mechanizm adaptacji odrzucają, by zrealizować swoje cele, społecznie akceptowane
sposoby i środki. Rytualiści z kolei obniżają poziom własnych aspiracji, by zachować spokój
i poczucie bezpieczeństwa, co jest społecznie dozwolone, choć niezbyt cenione. Bunt
wyprowadza ludzi na zewnątrz struktury społecznej, aby mogli zacząć realizować własną wizję
społeczeństwa. Do buntu dochodzi, gdy system zaczyna być przeszkodą w realizacji celów,
a nagromadzona frustracja całych grup musi znaleźć ujście, na przykład w warunkach kryzysu
i bezrobocia. Ma on zwykle zorganizowany charakter i jest typowy dla nowo wyłaniających się
warstw społecznych, którym dotychczasowy system nie daje możliwości realizacji adekwatnych
162 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
dla nich dążeń i aspiracji. Pozostałe typy adaptacji nie mają grupowego charakteru.
Prowadzone przeze mnie długofalowe badania orientacji społecznych ludzi młodych
w warunkach zmian systemowych w Polsce pokazały, że to właśnie poczucie anomii
zdominowało mapę orientacji społecznych młodzieży. Wyniki badań pozwalają prześledzić, jak
zmieniało się ono w ciągu blisko dwóch dekad transformacji, od jej początków związanych
z dekonstrukcją starego ładu ekonomicznego i wprowadzeniem zmian ustrojowych, aż po
procesy związane z wejściem Polski do Unii Europejskiej i pogłębianie się procesów globalizacji
[Galas 2013].
Na początku procesu transformacji i pierwszej dekady lat 90. dominowały jeszcze
orientacje związane z dziedzictwem starego ładu społecznego, a więc przede wszystkim orientacja
nadmiernie konformistyczna, skupiona na tym, by się „nie wychylać”, oraz przekonanie, że warto
dostosować się do otoczenia, by uniknąć ewentualnych kłopotów czy trudności. Towarzyszyło jej
przeświadczenie o konieczności całkowitego posłuszeństwa, zwłaszcza wobec rodziców, i lęk
o niepewną przyszłość.
W pewnych grupach, o niższym poziomie wykształcenia, słabiej radzących sobie
w warunkach demontażu starego ładu i wyłaniającej się nowej rzeczywistości społeczno-
ekonomicznej, orientacja ta współistniała z orientacją autorytarną, której istotą była potrzeba
silnej władzy i orientacja punitywna na ostre kary dla przestępców. Orientacjom tym towarzyszył
lęk o niepewną przyszłość w warunkach głębokiego kryzysu ekonomicznego.
W końcu dekady lat 90., po reformach ekonomicznych, wprowadzeniu zmian
i ustabilizowaniu się nowego ładu, mapę orientacji społecznych młodzieży zdominowało
wyłaniające się poczucie anomii. Przeszło ono swoistą ewolucję od poczucia chaosu społecznego,
wyrażającego się w niepewności co do reguł porządkujących rzeczywistość na początku zmian
systemowych, do głębokiego kryzysu normatywności w końcu pierwszej dekady zmian, gdy
dewaluacji uległy tradycyjne wartości, aż po głęboki kryzys zaufania społecznego w końcu
drugiej dekady zmian, wyrażający się w przeświadczeniu, że nikomu nie można ufać, na nikim
polegać, człowiek jest zdany na samego siebie. Inni ludzie są chętni, by nas wykorzystać
i wyzyskać, a uczciwi z reguły przegrywają. W tych warunkach trudno o poczucie bezpieczeństwa
czy planowanie własnej przyszłości i nie ma też nadziei, że to się zmieni, bowiem w warunkach
realizacji projektu neoliberalnego państwo wycofało się z działań interwencyjnych na rzecz grup
wykluczonych, czy zablokowanych rozwojowo, nie podejmując żadnych działań czy rozwiązań
systemowych.
Pojawia się pytanie, jak w takich warunkach kształtuje się wizja świata społecznego
u młodzieży, jak przebiegają procesy socjalizacji i wychowania, formowania się tożsamości
i podmiotowości młodej generacji?
Wyniki badań pokazały, że w tych warunkach głębokiemu poczuciu anomii na tle kryzysu
normatywności towarzyszyło zjawisko pragmatyzacji świadomości [Ziółkowski 2000] i przejście
od orientacji aksjologicznej, na wartości społeczno-moralne, do orientacji pragmatycznej,
zorientowanej raczej na realizację własnych interesów, z nastawieniem na skuteczność działania
i nierzadko bez oglądania się na racje moralne. Powodowało to, że obie te orientacje łatwo mogły
znaleźć się ze sobą w konflikcie, co potwierdzało tezę J. Mariańskiego, że Polacy coraz częściej
będą się w swoim postępowaniu kierować względami praktycznymi raczej, aniżeli racjami
moralnymi i że wartości pragmatyczne zaczną w dłuższym okresie czasu dominować nad
wartościami etycznymi, które ludzie będą relatywizować, kalkulując bilans zysków i strat.
Zdają się na to wskazywać także badania własne, bowiem zjawisko pragmatyzacji
163 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
świadomości młodzieży obrazują takie przekonania, jak: „nie ideały, a praktyczne podejście do
życia jest w dzisiejszych czasach najważniejsze”, „dzisiaj ważna jest przede wszystkim własna
inicjatywa i przedsiębiorczość”, „sukces w życiu zależy od nas samych”, czy też „warto
wprowadzać zmiany, nawet za cenę ryzyka”. Z kolei poczucie anomii obrazują przekonania o tym,
że „ludzie uczciwi z reguły przegrywają”, „nikomu nie można ufać, na nikim polegać”, „człowiek
jest zdany na samego siebie”, „ludzie skłonni są do pomocy tylko wtedy, gdy to się opłaca”,
„ludzie przedsiębiorczy dążą najczęściej do wyzysku innych ludzi”, „wobec tego, co się wokół
dzieje, trudno uwierzyć w moc norm i zasad moralnych”, więc „w tak trudnych czasach
najważniejsze jest, aby umieć jakoś ustawić się w życiu”.
Przykłady te ukazują przestrzeń, w jakiej dzisiaj przebiegają w naszym społeczeństwie
procesy socjalizacji i rozwoju. Można tę przestrzeń najogólniej określić jako „anomijny
pragmatyzm”. Anomijny pragmatyzm to taka przestrzeń, która stwarza bardzo specyficzne
warunki dla wychowania i rozwoju. O ile pragmatyzm, czy raczej, jak to określa M. Ziółkowski,
„pragmatyzacja świadomości”, jest reakcją na transformację ekonomiczną oraz procesy
postępującej globalizacji i związane z tym nastawienie na sukces finansowy, o tyle poczucie
anomii, jako główny dzisiaj osiowy wymiar mentalności społecznej, jest reakcją na zmianę ładu
społecznego i związany z tym kryzys normatywności. Połowa badanej młodzieży zdaje się
spostrzegać uczciwość jako przeszkodę w realizacji własnych celów życiowych. Jakaś jej część, by
je zrealizować, sięgnie najprawdopodobniej po środki społecznie nieakceptowane, czy wręcz
niedozwolone, inni z kolei, by je zrealizować, wyjadą masowo na emigrację zarobkową.
Badania społeczne pokazują przesuwanie się czy też przekształcanie zachowań i postaw
w kierunku ich instrumentalizacji na fali pragmatyzacji świadomości. Jednocześnie prowadzi to do
zmian w przestrzeni społecznej między ludźmi i do urzeczowienia stosunków
międzyludzkich, uzależniania ich od konkretnych okoliczności, a w efekcie chwieją się więzi
społeczne, wkrada się kryzys zaufania i pojawia poczucie osamotnienia.
Wydaje się, zauważa M. Ziółkowski [1999], że „w dzisiejszej Polsce przeważa orientacja
materialistyczna (...) pragmatycznie rozumiane interesy i wartości (...) wyznaczają orientacje
i zachowania większości społeczeństwa. Owa pragmatyzacja jest w znacznym stopniu
opóźnionym przejściem od wartości przedmaterialnych do wartości materialnych (…) Jej
nasilenie spowodowane jest także obiektywnym wzrostem ekonomicznego zróżnicowania,
wyraźną polaryzacją społeczną oraz większą widocznością owego zróżnicowania [50]. Obecny
stan społeczeństwa polskiego, zauważa M. Ziółkowski, to współistnienie wzrostu gospodarczego
z jednej strony, z pogłębianiem się rosnących różnic w poziomie dochodów, współistnieniem
biegunów nędzy i bogactwa. M. Marody [2002], nawiązując do tego podziału mówi o trzech
Polskach, to jest Polsce „etatowej”, Polsce „zasiłkowej” i Polsce „kapitałowej”.
R. Siemieńska [2007] zwraca uwagę na fakt, że w latach 80. wraz z powstaniem
„Solidarności” rozpowszechniła się w Polsce orientacja na wartości pozamaterialne, co wiązało
się z podejmowaniem działań na rzecz demokratyzacji życia społecznego. Z kolei lata 90.
i zmiana ładu ekonomicznego przyniosły odwrotne zmiany w tym zakresie nie tylko w Polsce, ale
we wszystkich krajach Europy Środkowo-Wschodniej, które weszły na drogę transformacji
systemowej, podczas gdy zmiany w Europie Zachodniej poszły w kierunku przeciwnym, a więc
wartości postmaterialistycznych.
Paradoksem polskiej transformacji było to, że nowa elita ekonomiczna niemająca
większego zaplecza w postaci silnej klasy średniej, powstała z przekształcenia istniejących
wcześniej zasobów, to jest szanse otrzymały przede wszystkim grupy kierownicze z okresu
164 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
socjalizmu realnego, można zatem mówić o uwłaszczeniu elit byłych dużych przedsiębiorstw
państwowych na ścieżce nomenklaturowej, w mniejszym zaś stopniu ludzi, którzy się sami
stworzyli. Napływ inwestycji zagranicznych zmienił formę tego kapitału, powodując rosnącą
aktywność dużych korporacji.
Rzeczywistość, w jakiej żyjemy, stwierdza W. Pańków [2010], to rzeczywistość wczesnego
kapitalizmu, w której nigdzie na świecie nie realizowano wartości społecznych na większą skalę,
wartości takich, jak sprawiedliwość społeczna czy solidarność. Młodzi Polacy żyjąc już w tej
nowej rzeczywistości, nie do końca rozumieją, o co chodzi. „Solidarność” stała się dla nich raczej
faktem historycznym, wspominanym przy okazji różnych rocznic. System dojrzałego kapitalizmu
w Europie Zachodniej, oparty o zasady solidaryzmu społecznego, w niczym tego nie przypomina.
Tutaj tymczasem wytworzyła się zamknięta struktura społeczna, a stary-nowy system, pisze
W. Pańków, nie potrafi na stałe włączyć grupy młodych, wykształconych ludzi, skazując ich na
masową emigrację zarobkową.
Nadzieje i tęsknoty do lepszego życia zostały w dużej mierze zawiedzione – pisze T. Pilch
[2001], tworzymy cywilizację coraz mniej przyjazną. Pojawia się pytanie o trafność wyboru
neoliberalnych rozwiązań i o sposób, w jaki funkcjonuje polska demokracja, bardzo krytycznie
postrzegane jest funkcjonowanie prawa. Tworzymy system prymitywnego, drapieżnego
kapitalizmu, dynamicznie poszerzają się kręgi ubóstwa. Jeśli są to normalne koszty rozwoju
ekonomicznego, to warto uświadomić sobie, że w Polsce zmiana społeczno-ekonomiczna
zaowocowała niespotykanym w Europie rozwarstwieniem i wyobcowaniem elit ze społeczeństwa.
Młodzi masowo udają się na emigrację zarobkową, a ci którzy zostają, sfrustrowani brakiem szans
rozwojowych, to – jak pisał Ortega y Gasset – przyszli buntownicy, a w każdym razie aktorzy
destruktywnego uczestnictwa [Pilch: 90]. Dramaturgia ostatnich wyborów zdaje się to
potwierdzać, poparcie jednej piątej elektoratu uzyskał lider młodego pokolenia, dla którego
płaszczyzną wypowiedzi stał się jego song „bo tutaj jest, jak jest, po prostu i ty dobrze o tym
wiesz...”. Poprzednie pokolenie śpiewało „chcemy być sobą wreszcie...”, kontestując swój
sprzeciw. Historia lubi się powtarzać. Tyle że nowe ruchy „oburzenia i nadziei” [Castells 2013],
wyrażające podmiotowość młodej generacji [Wielecki 2010] powstaną już w Internecie, budując
reguły społeczeństwa sieci.
BIBLIOGRAFIA
Adamski W. (1980), Młodzież w społeczeństwie. Konfrontacje polsko-amerykańskie, WSiP, Warszawa.
Castells M. (2013), Sieci oburzenia i nadziei. Ruchy społeczne w erze Internetu, PWN, Warszawa.
Durkheim E. (1960), Le Suicide. Paris; Samobójstwo. Warszawa, 2008 (wyd. polskie).
Galas B. (2013), Anomia, Lęk, Pragmatyzm vs Patriotyzm. Młoda generacja wobec zmian, UKSW,
Warszawa.
Grzelak J. (1991), Orientacje społeczne a percepcja innych ludzi. W: Złudzenia, które pozwalają żyć, pod red.
M. Kofty i T. Szustrowej. Warszawa, PWN.
Hejnicka-Bezwińska T. (1991): Orientacje życiowe młodzieży. Bydgoszcz, WSP.
Janowski A. (1977): Aspiracje młodzieży szkół średnich. Warszawa, PWN.
Kłoskowska A. (1996): Kultury narodowe u korzeni. Warszawa, PWN.
Kohn M., Schooler C. (1986): Praca a osobowość. Warszawa, PWN.
Mariański J. (1995): Młodzież. Między tradycją a ponowoczesnością. Lublin, KUL.
Marody M. (1987): Antynomie zbiorowej podświadomości. „Studia Socjologiczne”, 2.
Marody M. (2002): Trzy Polski – instytucjonalny kontekst strategii dostosowawczych. W: Wymiary życia
165 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
społecznego. Polska na przełomie XX i XXI wieku. Warszawa, Scholar.
Merton R. K, (1982): Teoria socjologiczna i struktura społeczna. Warszawa, PWN.
Nowak S. (1984): Społeczeństwo polskie czasu kryzysu. Warszawa, IS UW.
Pańków W. (2010): Dylematy i pułapki legitymizacji porządku społecznego PRL i III Rzeczypospolitej.
W: Legitymizacja w Polsce. Nieustający kryzys w zmieniających się warunkach?, pod red.
A. Rycharda i H. Domańskiego. Warszawa, IFiS PAN.
Parsons T. (1951): The Social System. Glencoe.
Pilch T. (2001): Dzieci ulicy – dzieci bez szans. W: Dzieci gorszych szans, pod red. B. Głowackiej i
T. Pilcha. Warszawa, KKWR.
Reykowski J. (1990): Ukryte założenia normatywne jako osiowy składnik mentalności. W: Orientacje
społeczne jako element mentalności., pod red. J. Reykowskiego, K. Skarżyńskiej i
M. Ziółkowskiego. Poznań, Nakom.
Siciński A. red. (1978): Styl życia. Przemiany we współczesnej Polsce. Warszawa, PWN.
Siemieńska R. (2007): Od wartości post materialistycznych do materialistycznych – casus Polski.
W; Oswajanie wielkiej zmiany, pod red. I. Krzemińskiego i J. Raciborskiego. Warszawa,
IFiS PAN.
Skarżyńska K. (1990): Orientacje egalitarna i nieegalitarna. W: Orientacje społeczne jako element mentalności,
pod red. J. Reykowskiego, K. Skarżyńskiej i M. Ziółkowskiego. Poznań, Nakom.
Sztompka P. (1999): Kulturowe imponderabilia szybkich zmian społecznych: zaufanie, lojalność, solidarność.
W: Imponderabilia wielkiej zmiany. Mentalność, wartości i więzi społeczne czasów transformacji, pod
red. P. Sztompki. Warszawa-Kraków, PWN.
Wielecki K. red. (2010): Wybrane problemy demokracji i podmiotowości. Warszawa 2010, APS.
Ziółkowski M. (1990): Orientacje indywidualne a system społeczny. W: Orientacje społeczne jako element
mentalności, pod red. J. Reykowskiego, K. Skarżyńskiej i M. Ziółkowskiego. Poznań,
Nakom.
Ziółkowski M. (2000): Przemiany interesów i wartości społeczeństwa polskiego. Poznań, Wyd. Fundacji
Humaniora.
166 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Izabela Bukalska Instytut Socjologii
UKSW
Margaret S. Archer, The Reflexive Imperative in Late Modernity, Wyd. Cambridge University Press, 2012.
Dzieło Margaret Archer, obok wydanej w 2003 roku Structure, Agency and the Internal
Conversation oraz Making our Way through the World z 2007 roku stanowi trylogię poświęconą
wykładni idei refleksyjności jako pośrednika między jednostką a strukturą społeczną. Między
wymienionymi pozycjami zachodzi wyraźna ciągłość – widać jak koncepcja, której założenia są
przez brytyjską socjolog konsekwentnie utrwalane, jest również z czasem rozwijana
i porządkowana. Każda z analiz oparta jest na badaniach empirycznych, które kolejno rzucają
nowe światło na relację między warunkami kształtującymi refleksyjność a sposobami, w jaki
kieruje ona życiowymi projekcjami respondentów.
M. Archer wyodrębniła cztery zasadnicze typy refleksyjności. W przypadku „racjonalności
komunikatywnej” jednostki prowadzą wewnętrzną konwersację w odniesieniu do „znaczących
innych”, ograniczając samodzielne stanowienie. Autorka przywołuje przykłady studentów
wstępujących na uniwersytet pod wpływem sugestii otoczenia. Wspomina też o respondentkach
pragnących replikować (nawet nie: reprodukować) wzory własnych rodzin. „Refleksyjność
autonomiczna” dotyczy indywidualistów, podejmujących decyzje w oparciu o własne
przemyślenia, zorientowanych na cel. Osoby takie nie obawiają się odejścia od otaczającego ich
kontekstu społecznego, osłabienia czy zerwania relacji, które mogą nastąpić w efekcie podjętych
decyzji. Ten modus kształtuje się w efekcie atrofii więzi rodzinnych, jednak raczej z pewnych ich
niedostatków niż z powodu negatywnych doświadczeń. Samodzielność jest tu często wartością
wpajaną w drodze socjalizacji pierwotnej. „Metarefleksyjność” polega na wchodzeniu na wyższy
poziom rozważań, czyli analizowaniu samego procesu wewnętrznego dialogu. Ta rozwinięta
świadomość prowadzi do niepokoju, „wewnętrznej samokrytyki”, motywuje do ciągłej zmiany
i poszukiwania swojej drogi. Archer opisuje sytuację badanych przynależących do tego typu,
wychowywanych często wspólnie przez rodziców o bardzo odmiennych światopoglądach. Są też
osoby o „rozbitej refleksyjności”, które w wyniku zerwania relacji rodzinnych nie dysponują
wyjściową paletą sugestii co do wyboru drogi życiowej. Mnogość opcji okazuje się paraliżująca
i skutkuje często ograniczonym poczuciem sprawczości i nieumiejętnością pokierowania swoim
życiem na drodze świadomie podjętych wyborów i biernym akceptowaniem pojawiających się
sytuacji.
Postępowaniem jednej osoby może kierować kilka typów refleksyjności, jednak można
określić warunki, które wpływają na ukształtowanie u jednostki podstawowego dominującego jej
rodzaju. Analiza materiału empirycznego w kolejnych częściach trylogii ujawnia takie
okoliczności, działające w rodzinnej mikroskali. Jest to jednak jedynie odbicie procesów
zachodzących w szerszym kontekście. Stabilna struktura społeczna, wzmacniana przez wzory
kulturowe, sprzyja kształtowaniu się refleksyjności komunikatywnej, natomiast zachwiania
w obrębie struktury i jej niespójność ze sferą kulturową skutkują pojawieniem się opisanych
powyżej, nowych typów refleksyjności.
W The Reflexive Imperative… Archer dodaje nowy element, mianowicie umieszcza rodzaje
refleksyjności na historycznym kontinuum (w odniesieniu do historii europejskiej) i ukazuje, jak
167 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
zmieniające się relacje między strukturą społeczną i kulturą wpływają na ukształtowanie się danej
formy wewnętrznej konwersacji.
Zasadniczą tezą, podkreśloną w tytule, jest imperatyw refleksyjności, konieczność jej
podejmowania w obecnych czasach. W okresie przednowoczesnym, kiedy w interesie elit było
podtrzymywanie istniejącej struktury i sankcjonujących ją wzorów kulturowych, obydwa elementy
były dość wiernie reprodukowane na drodze morfostazy. W tym okresie dominowała
refleksyjność komunikatywna, chociaż już na początku charakteryzującego ją rozdziału czwartego
autorka wspomina o jej przemijaniu. Postępujące uprzemysłowienie, pojawienie się nowych grup
interesu podważających hegemonię starych elit, prowadzi do zaburzenia synchronii struktury
społecznej i sfery kultury, inaczej mówiąc do tzw. niespójności kontekstu (contextual discontinuity).
Są to zaczątki procesu morfogenezy, który z czasem będzie się intensyfikował i komplikował.
Wolny rynek i konkurencja doprowadzają do rozwoju refleksyjności autonomicznej, nazywanej
czasem instrumentalną. Począwszy od późnych lat 80. postęp technologiczny i idący za nim
dostęp do wiedzy o alternatywnych światopoglądach, różnorodnych możliwościach zatrudnienia
wykształcił „metarefleksyjność”. Niestety, negatywnym skutkiem ubocznym zejścia z „utartych
szlaków” jest powstanie „racjonalności rozbitej” u jednostek zagubionych i pozbawionych
oparcia w społecznej sieci.
Rozdział drugi poświęcony jest polemice z koncepcją habitusu Pierre’a Bourdieu
i pojęciem nawyku w naukach społecznych. Autorka niezmiennie oponuje przeciwko możliwości
pogodzenia własnej idei imperatywnej refleksyjności z wyżej wspomnianymi w warstwie
ontologicznej i teoretycznej. Nawiązując do konkluzji, Elder-Vassa wspomina, że jako refleksyjne
jednostki jesteśmy w stanie zmodyfikować nasze trwałe dyspozycje w odniesieniu do
doświadczenia, zdolności do wnioskowania czy też przyjętych wartości [79]. Zakładając, w ślad za
Bourdieu, że habitus jest produktem socjalizacji, autorka pyta „jaka socjalizacja przygotuje
jednostkę na to, co nieprzewidywalne i nowatorskie?”. Jej zdaniem hybryda powstała z koncepcji
refleksyjności i habitusu nie wniosłaby do analizy żadnych mocy wyjaśniających. Minimalnie
odstępuje od swojego stanowiska, stwierdzając podobieństwo (jeśli nie: tożsamość) jednostek
o dominującej refleksyjności komunikatywnej (datowanej na okres premodernistyczny) do
kierowanych habitusem „ludzi Bourdieu” [68].
Jej zdaniem, należy ponownie skonceptualizować, czym jest socjalizacja, gdyż dotychczasowe
teorie, zakorzenione w nowoczesności, nie są w stanie uchwycić złożoności tego procesu
wynikającej z przyspieszającej morfogenezy.
Określenie dotychczasowych prac M. S. Archer jako „trylogii” może sugerować, że
koncepcja refleksyjności jest już doprecyzowana i zamknięta. Jednak autorka wyraźnie podkreśla,
że dotarcie do zakończenia książki jest jednocześnie otwarciem i rozpoczęciem kolejnej – w tym
przypadku wspomina przede wszystkim o konieczności ugruntowania wniosków w badaniach
statystycznych. Czytelnikom pozostaje oczekiwanie na dalszy ciąg jej teoretyzowania nt.
przyszłych transformacji społecznego porządku. Nieocenione byłoby studium osadzone
w kontekście polskim, opierające się na teorii brytyjskiej autorki.
168 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Maria Jałosińska Instytut Socjologii
UKSW
SPRAWOZDANIE Z INAUGURACJI WYKŁADÓW MISTRZOWSKICH Z CYKLU SOCIAL THOUGHT MASTER COURSES
„Teoria Margaret S. Archer w czasach rozwarstwienia paradygmatycznego w naukach
społecznych”
Organizatorzy
Katedra Myśli Społecznej w Instytucie Socjologii UKSW
Instytut Socjologii UKSW Wydział Nauk Historycznych i Społecznych UKSW
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie
Współorganizatorzy
Polskie Towarzystwo Socjologiczne – Oddział Warszawski
Centrum Myśli Jana Pawła II
Social Tought Master Courses to propozycja szkoły mistrzowskiej, w ramach której będą
odbywały się seminaria, wykłady, konferencje służące wymianie doświadczeń poznawczych
i inspiracji między wybitnymi przedstawicielami myśli społecznej a osobami rozpoczynającymi
swoje naukowe poszukiwania.
W dniach 23–24 marca br. odbyła się konferencja naukowa pt. „Teoria Margaret
S. Archer w czasach rozwarstwienia paradygmatycznego w naukach społecznych”, która
zapoczątkowała cykl Wykładów Mistrzowskich w ramach Social Tought Master Courses.
Pierwszy Wykład Mistrzowski wygłosiła światowej sławy socjolog, prof. Margaret
S. Archer z University of Warwick l'Ecole Polytechnique Fédérale de Lausanne Pontifical
Academy of Social Sciences.
Spotkanie zostało rozpoczęte oficjalnym przywitaniem oraz krótkim przedstawieniem
dorobku naukowego prof. Margaret S. Archer. Jest absolwentką London School of Economics
(LSE), gdzie w 1967 roku uzyskała tytuł doktorski na podstawie rozprawy Educational Aspirations
of English Working Class Parents: Their Formation and Influence on Children’s School Achievements.
W latach 1966–1973 była zatrudniona jako wykładowca na Uniwersytecie w Reading, gdzie
przygotowała z Michaliną Vaughan monografię Social Conflicts and Educational Change in England
and France. W 1973 roku została zatrudniona na Uniwersytecie w Warwick, gdzie w 1979 roku
otrzymała tytuł profesorski. Ponadto w latach 1986–1990 Margaret S. Archer została wybrana na
prezydenta Międzynarodowego Towarzystwa Socjologicznego (ISA). Jest pierwszą kobietą
piastującą to stanowisko w historii tej organizacji. Dodatkowym wątkiem biografii naukowej jest
zaangażowanie Archer w działalność utworzonej w 1994 roku przez Jana Pawła II Papieskiej
Akademii Nauk Społecznych. Jest to organ doradczy powołany w celu doradzania papieżowi
w sprawach katolickiej nauki społecznej.
Po części kurtuazyjnej Pani Profesor wygłosiła wprowadzenie do podejścia
morfogenetycznego, wspomniała o roli ontologii społecznej w wyjaśnianiu zjawisk świata
społecznego. Wyjaśniła podstawową sekwencję morfogenetyczną oraz jak pracujemy z pytaniem
169 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
badawczym. Po szalenie interesującym, choć dość trudnym wykładzie nastąpiła sesja plenarna
z udziałem przybyłych gości, jak i gospodarzy, wygłoszono 6 referatów.
Pierwszy głos zabrał prof. dr hab. Krzysztof Wielecki, reprezentujący Uniwersytet
Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, z wystąpieniem, pt. „Socjologia Margaret Archer
contra rozwarstwienie paradygmatyczne”. Następnym mówcą był prof. dr hab. Wiesław Wójcik
z PAN, który zaprezentował „Dwie drogi krytyki neopozytywizmu”. Kolejno zabrał głos prof. dr
hab. Marek Rembierz z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach z wystąpieniem pt. „Krytycyzm
i metarefleksyjność w rozumieniu człowieka i jego sprawczości”. Po tej wypowiedzi nastąpiła
krótka przerwa na kawę.
Popołudniową sekcję rozpoczął ks. prof. dr hab. Alfred Wierzbicki z tematem
„Socjologia i antropologia. Głosy do Platona, Karola Wojtyły i Margaret Archer”. Następnie
prof. dr hab. Barbara Galas z UKSW opowiedziała o „społecznych zagrożeniach podmiotowości
w warunkach zmian”. Pierwszy dzień konferencji zakończył dr Michał Łuczewski z Uniwersytetu
Warszawskiego z wystąpieniem The Great Divorce. Archer's Theological Project.
Drugi dzień konferencji również rozpoczęła prof. Margaret S. Archer z wykładem na
temat tego, jak struktura społeczna wpływa na sprawstwo. Wyjaśniła, jak struktura i kultura
wpływają na podmioty działania. Po tej wypowiedzi nastąpiła przerwa na lunch, podczas której
można było wymienić się poglądami oraz zamienić parę słów z gościem honorowym konferencji,
prof. Margaret S. Archer.
Po przerwie, wystąpiło 7 prelegentów. Wystąpienia tego dnia były inspiracjami
archeriańskimi na temat człowieka, społeczeństwa, kultury i refleksyjności. Pierwszy głos zajął
prof. dr hab. Wiesław Wójcik z PAN z wystąpieniem, pt. „Husserl i Popper – dwa modele
racjonalności”. Kolejno zabrała głos dr Klaudia Śledzińska z tematem „Prawda i mit –
refleksywna funkcja świadomości w kształtowaniu podmiotowości”. Następnie mgr Dorota
Leonarska przedstawiła temat The Concept of the Human Person in Margaret Archer’s Social Theory. Tą
sekcję zakończył mgr Łukasz Pomiankiewicz z wystąpieniem, pt. „Kontinuum refleksyjno-
habitualne jako oś wyjaśniania przyczyn działania podmiotowego. Próba pogodzenia koncepcji
refleksyjności Margaret S. Archer z pojęciem habitusu Pierre’a Bourdieu”. Po ożywionej dyskusji
nastąpiła 20-minutowa przerwa kawowa.
Końcową sekcję zdominowały panie reprezentujące Uniwersytet Kardynała Stefana
Wyszyńskiego w Warszawie. Pierwsza zabrała głos mgr Maria Jałosińska z wystąpieniem, pt.
„Człowiek nowoczesności we współczesnym małżeństwie”, następnie mgr Joanna Kleszczewska
przedstawiła „Homo economicus a proces globalizacji”, a końcowe wystąpienie miała dr Izabela
Bukalska, pt. „Idea kondycji mniejszościowej a koncepcja refleksyjności Margaret Archer”.
Na sam koniec zabrał głos wiceprzewodniczący komitetu organizacyjnego prof. dr hab.
Krzysztof Wielecki, podziękował prof. Margaret S. Archer za poświęcenie, zaangażowanie
i przede wszystkim przyjazd do Polski. Podziękował również wszystkim zaproszonym gościom,
tłumaczom, obsłudze technicznej oraz ekipie cateringowej. Dwudniowa konferencja ze światowej
sławy brytyjskiej socjolog prof. Margaret S. Archer dobiegła końca.
170 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
NOTY O AUTORACH
Prof. Margaret S. Archer – brytyjska socjolog i filozof, współtwórca realizmu krytycznego,
przewodnicząca Papieskiej Akademii Nauk Społecznych, dyrektor Centrum Ontologii Społecznej
na Politechnice Federalnej w Lozannie.
Mgr Dorota Leonarska – doktorantka na kierunku socjologia w Katedrze Myśli Społecznej
Instytutu Socjologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, absolwentka Centrum
Europejskiego i Uniwersyteckiego Kolegium Kształcenia Nauczycieli Języka Francuskiego
Uniwersytetu Warszawskiego.
Prof. UKSW dr hab. Krzysztof Wielecki – kierownik Katedry Myśli Społecznej Instytutu
Socjologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Zajmuje się współczesnymi teoriami
społecznymi, socjologią cywilizacji, makrosocjologią, antropologią filozoficzną, psychologią
społeczną i socjologią gospodarki. Rozwija własne teorie: podmiotowości, zmiany cywilizacyjnej
i kultury masowej. Jest autorem trzech książek i około stu artykułów oraz redaktorem ośmiu
książek zbiorowych.
Prof. PAN Wiesław Wójcik – filozof, historyk nauki, matematyk; prof. nadzwyczajny
w Instytucie Historii Nauki Polskiej Akademii Nauk oraz w Wyższej Szkole Pedagogicznej im.
Janusza Korczaka w Warszawie; członek Słowackiego Towarzystwa Filozoficznego oraz
Polskiego Towarzystwa Filozoficznego, członek Komisji Historii Nauki PAU w Krakowie oraz
Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych (kierownik jednej z grup badawczych); członek
Zespołu Pedagogiki Chrześcijańskiej; autor ponad 60. prac naukowych z zakresu filozofii, historii
matematyki, etyki, nauk o rodzinie i filozofii wychowania.
Dr hab. Arkadiusz Jabłoński, prof. KUL – inicjator i współorganizator międzynarodowych
konferencji naukowych z cyklu „Studia nad wiedzą” oraz współredaktor serii wydawniczej pod
tym samym tytułem. Autor monografii „Budowanie społeczeństwa wiedzy. Zarys teorii
społecznej Karla R. Poppera”, Wydawnictwo KUL, Lublin 2006; „Status teoretyczny i funkcja
techniczna wiedzy o społeczeństwie. Wokół myśli K. R. Poppera i J. M. Bocheńskiego”,
Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 2002; „Filozoficzna interpretacja życia społecznego w ujęciu Petera
Wincha”, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1998. Zainteresowania naukowe obejmują historię
idei, metodologię nauk społecznych, współczesne koncepcje społeczeństwa wiedzy, zarówno
w wymiarze teoretycznym (teorie wiedzy i nauki, epistemologia społeczna), jak i konkretnych
przejawów empirycznych (dyskurs publiczny dotyczący nauki i edukacji, rozwój szkolnictwa
wyższego, analizy sektora badawczo-rozwojowego, polityka edukacyjna).
Dr Marcin Zarzecki – socjolog, metodolog badań społecznych, statystyk. Absolwent Studium
Generale Europa, absolwent studiów w Zakładzie Krajów Pozaeuropejskich PAN, absolwent
Instytutu Socjologii UKSW w Warszawie, adiunkt w Katedrze Socjologii Religii UKSW
w Warszawie. Wicedyrektor Instytutu Socjologii UKSW w Warszawie.
171 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Dr Izabela Bukalska – socjolog, adiunkt w Katedrze Myśli Społecznej w Instytucie Socjologii
UKSW. W roku akademickim 2011–2012 przebywała na ministerialnym stypendium badawczym
na Uniwersytecie Eotvosa Loranda w Budapeszcie. W 2014 roku obroniła pracę doktorską
w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. W Instytucie Socjologii UKSW prowadzi zajęcia m.in.
z metodologii teorii ugruntowanej, klasycznych i współczesnych teorii socjologicznych oraz
w zakresie tematycznym węgierskich mniejszości narodowych w Europie Środkowej.
Ks. Prof. KUL dr hab. Alfred Marek Wierzbicki (ur 1957) – filozof, poeta, publicysta.
W latach 2006–2014 dyrektor Instytutu Jana Pawła II KUL i redaktor naczelny kwartalnika
„Ethos”. Obecnie kierownik Katedry Etyki KUL. Główne obszary badań: etyka, antropologia,
filozofia polityki, myśl Jana Pawła II, związki literatury z filozofią . Autor książek: The Ethics of
Struggle for Liberation. Towards a Pesonalistic Interpretation of the Principle of Non-Violence (Frankfurt am
Main 1992), “Spotkania na placu” (Lublin 2001), “Wokół “Tryptyku rzymskiego” JanaPawła II”
(Lublin 2003, redaktor); “Filozofia a totalitaryzm. Augusta Del Nocego interpretacja kryzysu
moderny” (Lublin 2005), „Na ziemi w Lublinie” (Lublin 2008), „Nie lękajcie się! Chrystus wie, co jest
w człowieku” (Lublin 2009, redaktor), „Polska Jana Pawła II”, Lublin 2011. Opublikował 9
tomików poetyckich.
Dr Klaudia Śledzińska – adiunkt w Katedrze Myśli Społecznej w Instytucie Socjologii na
Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego
w Warszawie.
Ks. dr Artur Wysocki – socjolog, pracownik naukowo-dydaktyczny w Katedrze Socjologii
Religii Instytutu Socjologii UKSW, w Zakładzie Katolickiej Nauki Społecznej. Główne obszary
zainteresowań naukowych to: katolicka nauka społeczna, socjologia religii, etyka społeczna
i gospodarcza, kulturowe aspekty rozwoju Chin, socjologia daru i więzi społecznych, rozwój
zrównoważony.
Dr hab. Barbara Galas – absolwentka Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Mikołaja
Kopernika w Toruniu oraz Wydziału Psychologii i Pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego. Jest
wykładowcą Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Uniwersytetu Warszawskiego,
a wcześniej także Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, Akademii im. Gieysztora i Wszechnicy
Polskiej. W ramach programu Tempus współpracowała z wieloma europejskimi uniwersytetami,
m.in. odbyła staż naukowy w Uniwersytecie La Sapienza w Rzymie, uczestniczyła także
w programie Education to Democracy w Danii. Pedagog społeczny i socjolog młodzieży, prowadzi
długofalowe badania nad zmianą pokoleniową w Polsce w warunkach zmiany systemowej,
w przejściu od transformacji do postępującej globalizacji. Interesuje się międzypokoleniowymi
przemianami świadomości i mentalności społecznej, podjęła próbę określenia „mapy” orientacji
społecznych młodego pokolenia Polaków w warunkach zmiany ładu społecznego. Wyniki badań
analizuje w monografii „Anomia, Lęk, Pragmatyzm vs Patriotyzm. Młoda generacja wobec zmian”
(UKSW, 2013).
172 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
Mgr Maria Jałosińska – doktorantk w Katedrze Myśli Społecznej na Uniwersytecie Kardynała
Stefana Wyszyńskiego. Pracę magisterską napisała na temat współczesnego małżeństwa, jego
transformacji i aktualnych form. W 2014 roku opublikowała artykuł na temat przemian
nowoczesnego modelu małżeństwa w Europie w kwartalniku akademickim "Studia Europejskie"
3/2104, opublikowanego przez Europejskie Centrum Uniwersytetu Warszawskiego.
173 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
STANDARD REDAKCYJNY UNIWERSYTECKIEGO CZASOPISMA
SOCJOLOGICZNEGO I INFORMACJE DLA AUTORÓW
Dla autorów
„Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne” przyjmuje do publikacji jedynie teksty
oryginalne. Przesłane teksty nie mogą być opublikowane w innych miejscach, ani być
rozpatrywane pod kątem publikacji w żadnej redakcji.
Zgłoszenia prosimy nadsyłać pocztą elektroniczną na adres:
[email protected]. Do każdego tekstu należy załączyć abstrakt w języku polskim
i angielskim oraz słowa kluczowe również w języku polskim i angielskim. Prosimy
o przestrzeganie wymagań technicznych.
Wymagania techniczne
Tekst musi mieć postać komputeropisu w formacie A-4. Komputeropis ma być opatrzony
numeracją ciągłą. Na jednej stronie komputeropisu powinno być 30 wierszy. Marginesy
każdej strony powinny mieć wymiary 25 mm.
Nazwa pliku z tekstem powinna zawierać jedynie trzy pierwsze słowa tytułu tekstu.
Tytuł naukowy, nazwisko, afiliacja, adres i telefon autora powinny być załączone wyłącznie
w osobnym pliku, w celu zapewnienia anonimowości autora. Nazwa pliku powinna
zawierać trzy pierwsze słowa tytułu tekstu i adnotację „-dane osobowe”.
Plik powinien być przesłany w formacie .doc, docx. lub .odt.
Do tekstu powinien być dołączony abstrakt (w jednym pliku) zawierający 100-200 słów
oraz pojęcia podstawowe. Abstrakt i pojęcia podstawowe powinny być w języku polskim
i angielskim.
Tytuły i podtytuły powinny być napisane drukowanymi literami. Nowy akapit należy
rozpoczynać od wcięcia (1,25 cm).
Rekomendowany format not bibliograficznych na końcu tekstu:
- Szczepański J. (1969), Elementarne pojęcia socjologii. Warszawa: PWN.
- Welland A.P. (1991), Ukryte porównania. ,,Studia Socjologiczne" 1-2: 91-108.
- Janicka K. (1970), Społeczne aspekty ruchliwości geograficznej. [w:] W. Wesołowski (red.)
Zróżnicowanie społeczne. Wrocław: Ossolineum.
Przy tym systemie not bibliograficznych, cytat w tekście, z odwołaniem do autora ma
następującą postać: (Szczepański 1969: 31).
Jeśli w tekście są przypisy, powinny być one nieliczne, krótkie i umieszczone na końcu
przed bibliografią.
Ponadto autorzy proszeni są o złożenie wraz z tekstem:
o Zeskanowanego i podpisanego oświadczenia o treści:
Imiona i nazwiska autorów
Oświadczam(y), że praca pt. …………………………….. złożona do publikacji w
„Uniwersyteckim Czasopiśmie Socjologicznym” jest wyłącznie mojego (naszego)
autorstwa. Nikt spoza wskazanego grona autorów nie wniósł istotnego wkładu w
174 | S t r o n a
Uniwersyteckie Czasopismo Socjologiczne 2015: 10(1)
powstanie publikacji oraz nie pojawiła się w nim osoba, której wkład był znikomy
lub w ogóle nie miał miejsca.
Ponadto oświadczam(y), że praca nie została wcześniej nigdzie opublikowana
(niezależnie od języka) oraz nie jest rozpatrywana pod kątem publikacji w żadnej
innej redakcji.
Podpis/Podpisy
o (Jeśli dotyczy) informacji o źródłach finansowania publikacji (np. stypendium
autorskie, grant badawczy), wkładzie instytucji naukowo-badawczych, stowarzyszeń
i innych podmiotów (financial disclosure)
Kwalifikowanie tekstów do publikacji
Przed przesłaniem testu do recenzji sekretarz redakcji sprawdza, czy jest on zgodny
z profilem merytorycznym pisma i spełnia wszystkie wymogi techniczne. Teksty, które
spełniają powyższe warunki są przesyłane do redaktora naczelnego, który wyznacza
recenzentów.
Wybrane teksty są sprawdzane systemem antyplagiatowym.
Każdy tekst jest recenzowany przez dwóch recenzentów w systemie double-blind review.
Oznacza to, że recenzenci nie znają tożsamości autora a autor nie zna tożsamości
recenzentów.
Recenzje sporządzane są w formie pisemnej.
Recenzje zawierają informacje o przyjęciu tekstu, konieczności dokonania poprawek
wskazanych przez recenzenta lub odrzuceniu tekstu. Tekst, który otrzymał co najmniej
jedną negatywną recenzję nie jest publikowany.
„Ghostwriting” i „Guest authorship”
Redakcja „Uniwersyteckiego Czasopisma Socjologicznego" przestrzega i wdraża
zalecenia Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego dotyczące ochrony przed nieujawnionym
autorstwem lub współautorstwem artykułu („ghostwriting”) i pozornym autorstwem lub
współautorstwem artykułu ("guest authorship"). W związku z powyższym od autorów publikacji
wymaga się ujawnienia wkładu poszczególnych osób w powstanie publikacji. Wykryte przypadki
„ghostwriting” i „guest autorship” będą traktowane jako przejaw nierzetelności naukowej i z tego
względu dokumentowane oraz przekazywane do właściwych instytucji.