Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' Schnell W. J.

42
Schnell W. J. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' Spis treści Przedmowa autora. 1. Wczesne przeżycia. 2. Początek intrygi. 3. Podbity w niewolę ''Strażnicy''. 4. Joseph Rutherford w Niemczech. 5. Przesiewanie szeregów. 6. "Organizacja Boża." 7. Od zachwytu do rozczarowań. 8. Pionierzy, pionierzy! 9. Rozwój doktrynalny ruchu "Świadków Jehowy". 10. Początek nowej strategii. 11. Moja służba w Nowym Jorku. 12. Siedmiostopniowy program. 13. Moja rola w New Jersey. 14. Teokracja w roku 1938. 15. Teokracja o zasięgu światowym. 16. Kto jest tym złym wilkiem w owczej skórze? 17. Wyjście z labiryntu. Przypisy. Przedmowa autora. Z łaski Bożej znów stałem się chrześcijaninem. Bóg znalazł mnie w mojej wczesnej młodości. Niedługo potem zostałem wciągnięty do Organizacji Strażnicy (Watch Tower Organisation) i stopniowo stałem się jej niewolnikiem. Gdy moje duchowe życie zamierało, czyniłem rozpaczliwe próby wyzwolenia się, lecz każda taka próba kończyła się jeszcze silniejszą niewolą. Dwukrotnie wydawało się, że już jestem wolny, i po to tylko, aby stoczyć się z powrotem w ten sam dół. Aż nareszcie teraz przyszła wolność. Z łaski Bożej stałem się wolnym, gdy On podniósł mnie po całonocnej modlitwie i gdy poczułem tak orzeźwiające tchnienie Ducha, że pod jego wpływem uczyniłem ślub Bogu. Pisząc te dzieje mojej 30-letniej niewoli, spełniam właśnie ślub, za cenę którego uzyskałem wolność. Nie przedkładam Wam do czytania rozprawy naukowej, lecz odczute sercem wyznanie o niewoli tak głębokiej, że wyrwanie się z niej kosztowało mnie 30 lat zmagań. W ujawnieniu tych sposobów zniewalania przyświeca mi cel chrześcijański: jeżeli znajdujesz się w tej niewoli jako jeden ze Świadków Jehowy, jestem pewny, że wyznanie moje pomoże Ci ocenić Twoje położenie, abyś, zamiast dalej brnąć w ciemność, mógł wydostać się na światło swoją własną drogą, którą ja znalazłem głębokim pragnieniem serca po wielu błędach i doświadczeniach; jeśli nie jesteś jednym ze Świadków Jehowy, wówczas przeczytanie wyznania o mojej 30-letniej niewoli będzie dla Ciebie przestrogą. Słowa tej opowieści stają się widoczne na papierze dzięki farbie drukarskiej, ale ich treść duchowa i myśli w nich zawarte pisane są krwią mojego życia, uczuciami męki i tortur przeżytych w piekle bardziej dla mnie realnym niż "Piekło " Dantego. Nie żywię nienawiści do moich byłych braci i nie pragnę zemsty, pisząc te słowa; Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm 1 z 42 2011-02-18 13:48

description

 

Transcript of Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' Schnell W. J.

Page 1: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

Schnell W. J.Trzydzieści lat wniewoli ''Strażnicy''

Spis treści

Przedmowa autora.1. Wczesne przeżycia.2. Początek intrygi.3. Podbity w niewolę ''Strażnicy''.4. Joseph Rutherford w Niemczech.5. Przesiewanie szeregów.6. "Organizacja Boża."7. Od zachwytu do rozczarowań.8. Pionierzy, pionierzy!9. Rozwój doktrynalny ruchu"Świadków Jehowy".10. Początek nowej strategii.11. Moja służba w Nowym Jorku.12. Siedmiostopniowy program.13. Moja rola w New Jersey.14. Teokracja w roku 1938.15. Teokracja o zasięgu światowym.16. Kto jest tym złym wilkiem wowczej skórze?17. Wyjście z labiryntu.Przypisy.

Przedmowa autora.

Z łaski Bożej znów stałem się chrześcijaninem. Bóg znalazł mnie w mojejwczesnej młodości. Niedługo potem zostałem wciągnięty do Organizacji Strażnicy(Watch Tower Organisation) i stopniowo stałem się jej niewolnikiem. Gdy mojeduchowe życie zamierało, czyniłem rozpaczliwe próby wyzwolenia się, lecz każdataka próba kończyła się jeszcze silniejszą niewolą. Dwukrotnie wydawało się, żejuż jestem wolny, i po to tylko, aby stoczyć się z powrotem w ten sam dół. Ażnareszcie teraz przyszła wolność.Z łaski Bożej stałem się wolnym, gdy On podniósł mnie po całonocnej modlitwie igdy poczułem tak orzeźwiające tchnienie Ducha, że pod jego wpływem uczyniłemślub Bogu.Pisząc te dzieje mojej 30-letniej niewoli, spełniam właśnie ślub, za cenę któregouzyskałem wolność. Nie przedkładam Wam do czytania rozprawy naukowej, leczodczute sercem wyznanie o niewoli tak głębokiej, że wyrwanie się z niejkosztowało mnie 30 lat zmagań. W ujawnieniu tych sposobów zniewalaniaprzyświeca mi cel chrześcijański: jeżeli znajdujesz się w tej niewoli jako jeden zeŚwiadków Jehowy, jestem pewny, że wyznanie moje pomoże Ci ocenić Twojepołożenie, abyś, zamiast dalej brnąć w ciemność, mógł wydostać się na światłoswoją własną drogą, którą ja znalazłem głębokim pragnieniem serca po wielubłędach i doświadczeniach; jeśli nie jesteś jednym ze Świadków Jehowy,wówczas przeczytanie wyznania o mojej 30-letniej niewoli będzie dla Ciebieprzestrogą. Słowa tej opowieści stają się widoczne na papierze dzięki farbiedrukarskiej, ale ich treść duchowa i myśli w nich zawarte pisane są krwią mojegożycia, uczuciami męki i tortur przeżytych w piekle bardziej dla mnie realnym niż"Piekło " Dantego.Nie żywię nienawiści do moich byłych braci i nie pragnę zemsty, pisząc te słowa;

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

1 z 42 2011-02-18 13:48

Page 2: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

po prostu wypełniam swój ślub, który uczyniłem Bogu, gdy pomógł mi uwolnić sięi stać się na powrót Chrześcijaninem.

W. J. SchnellYoungstown, Ohio

Rozdział 1 Wczesne przeżycia.

Moje powołanie.

Pewnego niedzielnego poranka w lipcu 1917 roku na lekcji szkółki niedzielnej wkościele ewangelickim zostałem głęboko poruszony postacią Jezusa, jakoZbawiciela, w wykładzie przypowieści o Miłosiernym Samarytaninie. Słowanauczyciela wywołały we mnie pragnienie poznania Jezusa, przeczytania o Nimwszystkiego, co tylko było możliwe. Miałem wówczas 12 lat. Bóg wołał mnie.Powróciwszy do domu tego dnia w południe, rozpocząłem czytanie czterechEwangelii, później całego Nowego Testamentu, następnie całego Pisma Świętego.To, co czytałem, przeżywałem bardzo głęboko. Dopiero w późniejszych latachzrozumiałem, że to Ojciec przyciągał mnie, zgodnie ze słowami Jezusa: "Nikt nieprzychodzi do mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec mój " (Jan 6:44). Istotnie, przezczytanie Pisma Świętego wzrastało przekonanie o potrzebie Zbawiciela.To, co czynił i czego uczył Jezus o potrzebie miłości i współczucia było jaskrawymprzeciwieństwem tego, co działo się wówczas wokół mnie, jeśli weźmiemy poduwagę, że był to trzeci rok pierwszej wojny światowej. Za wzrastającympoznaniem mojego rzeczywistego stanu oraz tego, co Bóg przedsięwziął dlamojego zbawienia w Jezusie, przyszła w moim sercu wiara w grzech i zbawienie.Z radością zrozumiałem, że Jezus umarł na krzyżu za takich grzeszników jak ja,że Jego krew zmyła moje grzechy i że w Jego zmartwychwstaniu śmierć zostałazwyciężona dla mnie i dla wszystkich tych, którzy przyjmują Go z wiarą. Taknastąpiło moje odrodzenie w 14-tym roku mojego życia.Krótki życiorys. Urodziłem się w Stanach Zjednoczonych, w Jersey City w 1905roku, lecz w dziewiątym roku życia rodzice moi przenieśli się wczesną wiosną1914 roku na powrót do Europy, do Niemiec. Zaraz po tym wybuchła pierwszawojna światowa i ojca wzięto do wojska, a nas osiedlono w pobliżu rosyjskiejgranicy w okolicach Poznania. Dopiero w 1915 roku otrzymaliśmy pierwszą wieśćod ojca, który był rzucany losami wojny po wszystkich frontach od Przemyśla doWęgier.W grudniu 1918 roku, tuż przed świętami Bożego Narodzenia powitaliśmy ojca wnaszym domu. Co za radość! Lecz spokój był krótki. W styczniu 1919 chwycili zabroń powstańcy polscy, staczając walki ze stacjonującymi wojskami niemieckimi.Wreszcie Niemcy skapitulowały, a ojciec mój, jako niemiecki oficer, zostałinternowany.Na początku 1921 roku załadowani w towarowe wagony zostaliśmy przewiezienido Niemiec w nowych granicach i osiedleni w Berlinie w obozie przesiedleńczym.Na ulicach toczyły się walki republikanów z organizacją "Spartakusa ", wszystkobyło chwiejne i tymczasowe. lecz wreszcie zapanował względny spokój.Spotkanie z Badaczami Pisma Świętego. Z wdzięczności Bogu za Jegocudowną opiekę, ja i mój ojciec, który był człowiekiem religijnym, postanowiliśmysłużyć Bogu w taki lub inny sposób. Pewnego dnia odwiedzili nas, zagubionych wwielkim Berlinie, badacze, pozostawiając niektóre książki. Nie mieliśmy żadnych

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

2 z 42 2011-02-18 13:48

Page 3: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

znajomości w mieście i szybko zaprzyjaźniliśmy się z badaczami. Ich zbór okazałnam wiele braterskiego współczucia i czuliśmy się wśród nich dobrze. Właśniekończyłem 16 lat i począłem dojrzewać duchowo.Tu trzeba wyjaśnić, że ówczesne zbory badaczy Pisma Świętego nie mają nicwspólnego z dzisiejszymi miejscami zebrań świadków Jehowy, zwanymi SalamiKrólestwa. Zupełnie niezależni od ośrodków kierowniczych wybierali spośródsiebie starszych, zgodnie z poleceniem Pawła w listach do Tymoteusza i Tytusa.Ludzie, z którymi zetknęliśmy się, byli chrześcijanami prowadzącymi uświęconeżycie, przedkładającymi Panu swoje myśli, swoje zachowanie i swoją pracęcodziennego życia. Zbierali się w niedzielę na rozważanie Pisma Świętego i weśrodę wieczór na modlitwę. Praktykowali odwiedzanie chorych, pomaganiebiednym i z radością witali każdego gościa w swym gronie. Niech mi wolno będziejeszcze raz powtórzyć, że nie miało to nic wspólnego z dzisiejszymi praktykamiświadków Jehowy, u których wszystkie wizyty maja charakter propagandowy uobcych, a dyscyplinarny u swoich.Jak stałem się aktywistą. Wzrastając w środowisku badaczy, częstoprzemawiałem o swoim nawróceniu i o Łasce Bożej. W latach 1921 do 1924miałem okazję studiowania, zdobywając akademickie wykształcenie. Ale wolnyczas po południu mogłem zużytkować na odwiedzanie ludzi pragnących słuchaćEwangelii. Odczułem, że nasze odwiedziny przynosiły radość tym, którzy naszapraszali w tych niepewnych, ciemnych czasach i to był pierwszy powód mojegoczynnego zaangażowania się. Nigdy nie zapomnę pewnej niewiasty, któraopowieścią o swoich torturach, powodowanych psychiczną chorobą, przykułamnie do krzesła. Twierdziła, że jest opanowana przez złe moce. Jej twarz byłablada, a oczy pałające. Byłem tak przygnębiony, że, nie mogąc wstać, osunąłemsię na kolana i w serdecznej modlitwie przedłożyłem Panu niedolę tej niewiasty,prosząc o Jego pomoc. Gdy podnieśliśmy się z kolan, ona ze łzami prosiła, abymją odwiedzał. O wiele później wyznała, że choroba jej poczęła ustępować właśniewtedy, podczas tej pierwszej modlitwy. Przez te trzy lata gdy chodziłem na studiai pracowałem w Berlinie. Bóg użył mnie, abym pomógł siedemnastu osobom staćsię chrześcijanami, w tym trzem ateistom i jednemu anarchiście.Nie chciałbym, aby ktoś mylnie zrozumiał ten rozdział jako pochwałę lubpopieranie nauk i zasad badaczy Pisma Świętego. Chciałem tylko wytłumaczyć, copociągnęło mnie do ich grona. Jest to konieczne, aby zrozumieć, jak i dlaczegopozwoliłem się wciągnąć, a potem zniewolić jednemu z najbardziej dyktatorskich iautokratycznych systemów świata.

Rozdział 2Początek intrygi.

W tym samym czasie, o którym pisałem, na naszym duchowym horyzonciepoczęły się gromadzić ciemne chmury. Daleko, w Brooklynie nastało nowekierownictwo Towarzystwa Strażnicy (The Watch Tower Society). Przywódcygwałtownie przeorganizowywali swą pracę pragnąc równocześnie odzyskaćdawne pozycje w środowisku Kościołów Badaczy Pisma Świętego założonychprzez poprzednika, Karola Russela.Nowy, ambitny przywódca Judge Rutherford, który był uwięziony w czasie wojny imiał o to pretensję do duchowieństwa, pałał żądzą odwetu. Postanowił onwykorzystać nieustabilizowane warunki na całym świecie dla zbudowania drugiegopiętra "Strażnicy " ponad budową Karola Russela.Kierownictwo "Strażnicy " wiedziało, że chrześcijaństwo zawiera miliony

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

3 z 42 2011-02-18 13:48

Page 4: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

nominalnych wyznawców, nieugruntowanych w prawdzie, które mogą stać sięłatwym łupem dla nowej Organizacji Strażnicy, która z łatwością oderwie te masyod (jeżeli przeprowadzi mądry atak, odpowiednio upozorowany i podtrzymany)chrześcijaństwa zorganizowanego w kościoły. Religie zostały przedstawione jakoprzyczyna wszelakiego zła, a fakt ich zorganizowania przedstawiono, jako dowódich słabości."Płukanie mózgów ´ ´. Ten nowy atak został zainicjowany broszurązatytułowaną "Upadek wielkiego Babilonu " (1919). Pretendowała ona dowyczerpującego sformułowania podstawowych zarzutów przeciwkozorganizowanemu chrześcijaństwu. W broszurze tej nazwano chrześcijaństwoWielkim Babilonem, z Objawienia św. Jana, za stosowanie zasad organizacyjnych.Była to chyba pierwsza od czasów inkwizycji hiszpańskiej próba ... "płukaniamózgów ", polegająca na zburzeniu starych pojęć, dość luźno i płytkougruntowanych w umysłach milionów ludzi asymilowanych przez kościoły. Było tozarówno w tamtych czasach, jak i dzisiaj, zadanie dość łatwe, jeśli zważyć, zenominalni chrześcijanie nie potrafią uzasadnić swoich przekonań, ani tym bardziejobronić ich.Ale na miejsce zburzonych pojęć trzeba zaszczepić jakąś nową myśl, gdyż tylkowtedy "płukanie mózgów ´ ´ jest skuteczne. Broszura "Upadek WielkiegoBabilonu " taką myśl zawierała. Jezus, jako zwycięzca nad śmiercią, miał prawopowiedzieć: "Kto wierzy we mnie, żyć będzie na wieki " oraz "Kto wierzy w Syna,ma żywot wieczny " (Jan 8:51). Tę właśnie prawdę, starą, jak samochrześcijaństwo, wyznawaną przez żywych chrześcijan na całym świecie.Towarzystwo Strażnicy ogłaszało, jako odkryte przez siebie ... "nowe światło ". Irzeczywiście, chociaż prawda była stara, to jednak wyłuskano tę perłę z całościnauki chrześcijańskiej i dano jej sztuczną oprawę ludzkich słów. "Strażnica "ogłosiła mianowicie w 1920 roku, że "Miliony, żyjących dziś ludzi, nigdy nie umrą".Można sobie wyobrazić, jakie wrażenie wywierało takie hasło po wojnieświatowej, podczas której zginęły miliony ludzi w czasach głodu i niepewności.Obietnica życia wiecznego miała być, według "Strażnicy ", zrealizowana po razpierwszy w tym pokoleniu pod warunkiem, oczywiście, że te miliony porzucąchrześcijaństwo i przyłączą się do Organizacji Strażnicy. Porównajmy teraz, comówi Pismo Święte, a co "Strażnica ". W Ewangelii św. Jana 11:25 Pan Jezusmówi: "Ja jestem zmartwychwstanie i Życie. Kto wierzy we mnie, chociażbyumarł, żyć będzie. I wszelki, który żyje i uwierzy we mnie, nie umrze na wieki ".Natomiast "Strażnica " ogłosiła: "Wszelki, który żyje i uwierzy w OrganizacjęStrażnicy i przyłączy się do nas i będzie roznosił nasze książki, broszury iczasopisma, i będzie składał sprawozdania z użytego na ten cel czasu, i będzieuczęszczał na nasze zgromadzenia, nie umrze na wieki ". Taką treść podano jakosłowa Pisma Świętego, słusznie przypuszczając, że tysiące ludzi nie zauważy tejprzewrotności.W ten sposób rozpoczęto wdrażać nowych i dawnych wyznawców doprzyjmowania sposobu rozumowania "Strażnicy " zamiast treści Pisma Świętego.Był to pierwszy etap "płukania mózgów ", a w ślad za tym szły następne, tj.wzrastająca nietolerancja i ograniczoność umysłowa wyznawców. Kulminacyjnympunktem tego procesu miało być, i rzeczywiście do 1938 roku zostało osiągnięte,zupełne zniweczenie indywidualności, tj. samodzielnego myślenia. Na to miejscewprowadzono teokratyczny sposób myślenia, podany ze szczytu Brooklynu jakopodstawa akcji masowych.Oczywiście, cel ten był na razie dalekim od osiągnięcia, ale w miarę rozwojuopowiedzianej w lej książce historii sami będziecie mogli podziwiać, z jakim

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

4 z 42 2011-02-18 13:48

Page 5: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

uporem dążono do niego dopóki "teokratyczne " myślenie, ślepe posłuszeństwo igęsim szeregiem przeprowadzane akcje masowe nie stały się powszechne.My w Berlinie, oczywiście, nie zdawaliśmy sobie sprawy z istotnych celówbroszur: "Upadek wielkiego Babilonu " i "Miliony żyjących obecnie ludzi nigdy nieumrą ". Właściwie powinniśmy być tego świadomi, gdyż sklecony przezTowarzystwo Strażnicy slogan w ogóle nie pasował do Pisma Świętego. Pomimoto rozdaliśmy na ślepo miliony egzemplarzy obydwóch tych pism. Ja samrozpowszechniłem nie mniej niż tysiąc egzemplarzy "Miliony żyjących obecnieludzi nigdy nie umrą ". Przez całą sobotę jeździłem berlińską kolejką Ringbahndookoła miasta, stojąc w natłoczonych przedziałach trzeciej klasy, świadcząc otym, że miliony... nigdy nie umrą i sprzedając broszury po 25 fenigów. W niektóresoboty udało mi się spieniężyć do trzystu broszur, co dawało ok. 75 marek zysku,odprowadzanego przeze mnie dla Towarzystwa Strażnicy. W ten sposób samikuliśmy na siebie kajdany, które później nam narzucono."Przez chciwość, pięknymi stówkami kupią was ". Te słowa 2. Listu Ap.Piotra 2:3 przychodzą na myśl każdemu, kto zetknie się z historią i literaturąTowarzystwa Strażnicy. Bez przerwy w koło cytują oni słowa Pisma Świętego,wyjęte z właściwego tekstu i przystosowane do ich własnych celów. Przy tejokazji, sprzedając książki, zbierają pieniądze na budowę ogólnoświatowejOrganizacji Strażnicy. Ten sposób okazał się tak skuteczny, że do dziś dnia jest zpowodzeniem stosowany. Ich pisma zawsze zawierają cząstkę prawdy, zazwyczajna początku, jako przynętę. Natomiast całość była przesycona żargonemorganizacyjnym i naciągnięta tak, że w głowie czytelnika z reguły powstawałzamęt. Zanim ofiara się spostrzegła, została pozbawiona zdolności własnegomyślenia, podejmowania własnej inicjatywy i w ogóle całej samodzielności.Całe to postępowanie miało na celu doprowadzenie tych, którzy słuchali dotakiego stanu, w którym mogliby oni czytać jedynie książki, broszury iczasopisma Towarzystwa Strażnicy. Osobnik z tak wypłukanym mózgiem nietylko wierzył ślepo w każde słowo "Strażnicy ", ale też jako ZWIASTUNKRÓLESTWA roznosił je od drzwi do drzwi, jako prawdziwą Ewangelię. Czy możebyć lepszy przykład "człowieka kupionego pięknymi słówkami "? Ogłaszajcie! Dozbudowania organizacji wszechświatowej, którą właśnie pragnął uczynićTowarzystwa Strażnicy jej obecny przywódca Judge Rutherford, potrzeba byłodużo pieniędzy. Większość badaczy Pisma Św. była biedna, a obecne nowe naukibynajmniej nie były popularne, aby zdobyć poparcie ludzi zasobnych. W tensposób pomiędzy 1919 a 1922 rokiem pośród przywódców powstała myśl naskalę amerykańskich biznesmenów, rozpoczęcia olbrzymiej, o światowymzasięgu, kampanii głosicielskiej przez sprzedaż książek i broszur, wydawanych idrukowanych przez Towarzystwo Strażnicy, a za uzyskane w ten sposóbpieniądze zbudować wymarzona wszechświatową organizację.Ale co głosić? Propagować samo Towarzystwo Strażnicy byłoby ryzykowne, gdyżw Ameryce było ono niepopularne, skompromitowane sprzeciwieniem sięprzystąpieniu do wojny z Niemcami i swego czasu rozwiązane dekretemprezydenta Stanów Zjednoczonych, a przywódcy osadzeni w areszcie. Zagłoszenie takich nowin, na pewno nie uzbieracie w Ameryce pieniędzy! Co więcgłosić? Same książki? Nie przez piękne słówka zaczęli kupczyć Słowem Bożym, iludźmi, którzy dali się nabrać na roznoszenie ich sfałszowanego poselstwa.Mianowicie: zdecydowali się nawiązać swoją głosicielską kampanię dostarodawnej nadziei chrześcijaństwa na przyjście Królestwa Bożego, w połączeniuz poleceniem Pana Jezusa: "Idźcie na cały świat, czyńcie uczniami wszystkienarody... " (Mat. 28:19). Czy w słowach tych nie było wszystkiego, co potrzebnedo powodzenia takiej kampanii? Było tam spojrzenie w przyszłość na czasy

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

5 z 42 2011-02-18 13:48

Page 6: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

ostateczne, była mowa o wybraniu do głoszenia Ewangelii na całym świecie.W 1922 roku uczestnicy wielkiej konwencji "Strażnicy " w Cedar Point ujrzeliolbrzymi napis na z wolna opuszczającym się zwoju. Był tam elektryzującyslogan: "Ogłaszajcie, ogłaszajcie, ogłaszajcie Króla i Królestwo! "Chrześcijanie wiedzą, że głoszenie Ewangelii o Królestwie rozpoczęło się już w 33roku i bez przerwy było kontynuowane przez, naśladowców Chrystusa po całymświecie przez dwa tysiące lat. Co prawda nie zawsze to głoszenie było wierne i niezawsze chrześcijanie wykazywali entuzjazm godny tej wielkiej sprawy. To właśniemiała wykorzystać "Strażnica " do stworzenia kontrastu, potrzebnego douzasadnienia wielkiej kampanii.

Rozdział 3Podbity w niewolę "Strażnicy"

Badacze Pisma Świętego zapłacili wysoką cenę za przyjęcie programu kampaniigłosicielskiej z 1922 roku. Z biegiem czasu ci, którzy rozpowszechnili największąilość książek i broszur, spędzili największą ilość godzin miesięcznie przy ichsprzedaży, przekazali największą ilość pieniędzy do Towarzystwa, bylifaworytami, pod każdym względem wywyższani; ci natomiast, którzy wykupywaliczas, przynosząc owoce ducha, uczynki miłosierdzia, byli coraz bardziejpogardzani, aż wreszcie napiętnowani jako "źli słudzy ".W tym samym czasie i Towarzystwo przechodziło wielkie przemianyorganizacyjne. Zakładano biura, drukarnie, wydawnictwa, budując fundamentywielkiej głosicielskiej kampanii. Zamówienia napływały. U nas, w Niemczechtrzeba było przenieść biura Towarzystwa z zachodniej części kraju do środkowej,do Magdeburga, gdzie właśnie zakupiono za uzyskane pieniądze ze sprzedażyksiążek wielką własność ziemską. Kierownik Oddziału Niemieckiego rozpocząłrekrutację pracowników do nowej siedziby. 18 sierpnia 1924 roku przekroczyłembramę Bethel - głównej kwatery Niemieckiego Oddziału Towarzystwa Strażnicy wMagdeburgu. Nie przypuszczałem wówczas, że oddaję się w niewolę tak głęboką,że dopiero po trzydziestu latach będę mógł podnieść się na powrót jakochrześcijanin.W nowym otoczeniu czułem się skrajnie inaczej niż w Berlinie, gdzie istniaływówczas zbory przepojone duchem braterstwa i wolności. W Magdeburguodwrotnie, od razu wpadłem w atmosferę organizacyjną centrali ,.Strażnicy ".Zamiast społecznością, cieszyliśmy się sprawozdaniami, zajmowaliśmy sięorganizacją produkcji i zestawianiem kosztów. Zamiast poprzednich doświadczeń,w których "Duch Święty świadczy Duchowi naszemu, że jesteśmy dziećmi Bożymi", teraz słuchaliśmy, jak przedstawiciel Towarzystwa świadczył świadkom Jehowy,że jesteśmy dobrymi Zwiastunami Królestwa, gdyż zebraliśmy przypadającą nanas kwotę.Jednak największy kontrast istniał pomiędzy poziomem duchowym członkówdawnych zborów berlińskich, a obecną społecznością magdeburską. Mianowicie:przestano w ogóle zwracać uwagę na odrodzenie duchowe i utworzono klasyczłonkowskie, jak w dawnych synagogach izraelskich. Były to klasy zwane"Mar-docheusz-Noemi " (klasa kierująca), "Ruth-Ester " (klasa posłusznych), i"Jonadabów " (klasa ludzi dobrej woli), sprzyjających Towarzystwu Strażnicy,szukających u niego schronienia przed gniewem Bożym. Ten stan jest dziśpowszechny wśród Świadków Jehowy, lecz wówczas była w całych Niemczechtylko jedna taka Społeczność i do tej właśnie dobrowolnie wstąpiłem.Jako 19-letni chłopiec szybko przystosowałem się do nowej sytuacji, którejniezwykłość imponowała mi. Urodzony i wychowany wśród Niemców, byłem

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

6 z 42 2011-02-18 13:48

Page 7: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

posłusznym chłopcem, przyzwyczajonym do słuchania zarządzeń i rozkazówprzełożonych. Nosiłem w sobie niemieckie zamiłowanie do organizacji i porządku,z którego słyniemy zarówno w dobrym, jak i w złym. Wkrótce pochłoniętyzostałem pracą przy zakładaniu czasopisma "Das Goldene Zeitalter " (Złoty wiek).Rezultatem naszej pracy był wzrost nakładu czasopisma z 50 tyś. egz. w 1925 r.do 325 tyś. egz. w roku 1927. W wirze tego zajęcia straciłem rychło swoją"pierwszą miłość ". Coraz mniej czasu znajdowałem na rozmyślania, czytaniePisma Świętego i osobistą religię. Wizja "Wszechświatowego Związku " (którejwówczas nie rozumiałem jeszcze jako wizji związku niewolników), na wzór wizjiwielkich Niemiec, zastąpiła mi rzeczywistość życia w Jezusie Chrystusie.Przepowiednie końca świata Towarzystwo Strażnicy zawsze było w jakimśstopniu ekscentryczne. Zwłaszcza lubowało się w wyznaczaniu dat końca świata.Pierwsza przepowiednia wyznaczała rok 1914. Wielu badaczy Pisma Świętego,którzy uwierzyli tej przepowiedni, czuło zawód, gdy obiecane Królestwo niezjawiło się.Towarzystwo Strażnicy w swoich znanych ulotkach "Upadek Wielkiego Babilonu " i"Miliony obecnie żyjących nigdy nie umrą " przesunęło po prostu tę datę na rok1925. Tę datę rozgłaszano jako rok ukazania się książąt Starego Testamentupośród badaczy i rok ustanowienia Królestwa. Oczekiwanie podsycane byłospecjalnymi artykułami i pozostawiło głęboki ślad w naszych umysłach. Pamiętam,jak w 1924 roku ojciec mój namawiał mnie do kupna nowego ubrania.Odpowiedziałem, że przecież tylko kilka miesięcy pozostało do 1925 roku ioczywiście odmówiłem.Dziś przekonany jestem, że przywódcy Towarzystwa Strażnicy nie wierzyli wswoje przepowiednie. Chcieli tylko wytworzyć nastrój oczekiwania, aby tymłatwiej zbudować w tym czasie upragnioną organizację przez kampanięgłosicielską. Już wtedy wielu badaczy Pisma Świętego wskazywało naniekonsekwencję kierownictwa Strażnicy, które, nie bacząc na zbliżający siękoniec świata, coraz więcej kupowało domów, parcel, zakładało nowewydawnictwa, a wszystko to na wyrost.Nowy Naród - Poczęty w "Strażnicy " Na początku 1925 roku ukazał się wczasopiśmie "Strażnica " artykuł "Narodziny Narodu ", odkrywający tym razem jużw formie niezamaskowanej prawdziwe plany Towarzystwa. Ponieważ koniecświata nie nastąpił, ani nie zjawili się oczekiwani książęta Starego Testamentu,ogłoszono coś zastępczego: teokrację. Jak zwykle nadużyto do tego celu PismaŚwiętego, tym razem List Ap. Piotra, w którym nazywa on wierzących chrześcijannarodem wybranym, królewskim kapłaństwem. "Strażnica " zarezerwowała tęprawdę dla siebie. To oni są królewskim kapłaństwem! Wspomniany artykułroztoczył przed czytelnikami następującą wizję przyszłego Królestwa. Na szczycieznajduje się klasa "Wiernych i Mądrych Sług ", jako złota głowa posągu zproroctwa Daniela. Ta klasa rządzi teokratycznie klasą "Jonadabów ", którawprawdzie nie ma udziału w Królestwie, ale jest niezbędna do jego budowy. Takoncepcja, jak zobaczymy później, była konsekwentnie realizowana (taniewolnicza teokracja miała trwać tysiąc lat).Drugim artykułem w "Strażnicy " z roku 1925, który miał podstawowe znaczenie,był: "Przymierze, czy ofiara? " Jego sens był taki, że wszyscy badacze PismaŚwiętego powinni zrzec się samodzielnego myślenia i inspiracji osobistej nakorzyść ślepego wykonywania zarządzeń Towarzystwa Strażnicy i bezkrytycznegorealizowania jej polityki. Ci, którzy ośmielają się dyskutować lub krytykowaćinstrukcje z Brooklynu, zostali nazwani złymi sługami. Godziło to w starszychczłonków zborów, cieszących się zaufaniem.

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

7 z 42 2011-02-18 13:48

Page 8: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

Rozdział 4Joseph Rutherford w Niemczech.

Jak już wspomniałem, ośrodek Niemieckiego Oddziału Towarzystwa Strażnicyzostał przeniesiony do Magdeburga w celu zapewnienia lepszej, bardziejnowoczesnej organizacji. Było to jedno z pierwszych posunięć na większą skalęnowego kierownictwa "Strażnicy " z Judge (czyt. Dżadż, czyli Josephem)Rutherfordem na czele.W attyce nowo nabytego budynku, który poprzednio nazywano "KryształowymPałacem ", urządziliśmy sypialnie, w piwnicach natomiast założono nowoczesnądrukarnię. Schody nie były jeszcze odbudowane, więc do naszych sypialniwchodziliśmy po drabinie przez okno. Niektórzy nazywali to żartobliwie"zstępowaniem po drabinie Jakubowej do piekła "Strażnicy ".Na początku 1925 roku wydrukowaliśmy tu milion egzemplarzy książki "HarfaBoża " w języku niemieckim, pracując od świtu do zmierzchu przez siedem dni wtygodniu. Przecież prowadziliśmy walkę, a ta wymaga ofiar, rozumowaliśmywówczas. Moim pierwszym zajęciem było miejsce przy obrotowym stole zestosami arkuszy i składanie z poszczególnych arkuszy drukarskich całej książkioraz przekazywanie jej do oprawy. Pomimo braku wprawy wypuściliśmy w światolbrzymie ilości dobrze wykonanych książek.Zamiast KsiążątNa wiosnę 1925 roku oczekiwaliśmy zapowiadanego przez"Strażnicę " "końca świata i ukazania się proroków i książąt Starego Testamentu.Zamiast nich jednak ukazał się Judge Rutherford, przywódca TowarzystwaStrażnicy z kieszenią pełną amerykańskich dolarów, uzyskanych ze sprzedażydrukowanych przez nas książek i natychmiast rozpoczął zakupywanie nowychterenów, budynków i maszyn drukarskich. Otrzymaliśmy maszynę rotacyjną i wten chytry sposób odwrócono naszą uwagę od zapowiadanego końca świata nakorzyść rozwoju naszej centrali.Wizyta Rutherforda miała być połączona z wielkim trzydniowym zjazdem wMagdeburgu. Na zgłoszonych 12 tysięcy uczestników przybyło 15 tysięcy.Musieliśmy wynająć olbrzymi namiot cyrkowy i zorganizowaliśmy normalniepłatną restaurację, która okazała się tak rentowna, że od tego czasu Towarzystwoprzyjęło to jako regułę.Osobiście zajęty byłem organizowaniem 14 specjalnych pociągów ze wszystkichstron Niemiec i nabijaniem kasy Towarzystwu, sprzedawaniem kartkwaterunkowych przybyłym gościom.Na tej konferencji Judge Rutherford usiłował sprzedać 15 tysiącom badaczy PismaŚwiętego, zgromadzonym z całej środkowej Europy, swoją ideę światowejkampanii głosicielskiej, ideę rozbudowy poszczególnych central oraz ideęskładania Towarzystwu pisemnych sprawozdań z ilości i sposobu zużytego dla"Strażnicy " czasu przez wszystkich jego członków. Sam Dżadż zdobył się przytym na ewangeliczny gest nakarmienia 15 tysięcy zgromadzonych, zakupując dlakażdego uczestnika porcję bigosu i sałatki.W czasie moich późniejszych podróży stwierdziłem, że delegaci nie pamiętaliwielu ważnych rzeczy, które zaszły w czasie konferencji magdeburskiej, takich,jak utrata osobowości członków, utrata samodzielności zborów, wymuszeniesprawozdawczości czasu i książek, natomiast wszyscy doskonale pamiętalibezpłatną porcję bigosu i sałatki. Mądry Dżadż! W czasie pożegnalnej kolacji,którą spożywał w gronie personelu centrali magdeburskiej, Judge wygłosił do naskrótkie przemówienie. Uprzedzając nasze pytania na temat zapowiadanegouprzednio końca świata, upominał nas, że nie powinniśmy być na tyle samolubni,

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

8 z 42 2011-02-18 13:48

Page 9: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

aby chcieć koniecznie iść do nieba już teraz, gdy jeszcze tyle jest na świecie dozrobienia. Aby zrównoważyć nasze rozczarowanie, roztoczył przed nasząwyobraźnią wizję wszechświatowej organizacji, przez którą tysiące milionów ludzize wszystkich państw i królestw szereg za szeregiem, klasa za klasą przychodządo "Strażnicy " uczyć się Królestwa. Zapowiedział całe góry książek, które trzebawydać i wydrukować.Wszystko to wzbudziło zamęt w mojej głowie i zwątpienie w moim sercu.Wspominałem wigilię Nowego Roku 1925, spędzoną w modlitewnym nastrojuspotykania roku zakończenia świata, a już na wiosnę rozesłaliśmy po całychNiemczech zapotrzebowanie na cieśli, murarzy i innych rzemieślników dlarozbudowy naszej centrali w Magdeburgu na wzór nowoczesnych fabryk. Częstow nocy budziłem się, aby rozmyślać, co się stało z moim ewangelicznym ideałemNowego Stworzenia? Dawniej, w okresie mojej "wiosny duchowej ", kończyłemkażdy dzień modlitwą, przedkładając Panu wszystkie wydarzenia i postępki dnia.Obecnie przejmowałem się jedynie wykonaniem organizacyjnych zadań izłożeniem z nich sprawozdań. Czyżbym stając się członkiem wszechświatowejorganizacji "pozyskał świat cały, a poniósł szkodę na mojej duszy? " (Ew. Mat.16:26). W każdym razie ani duchowych, ani materialnych, ani żadnych innychkorzyści z mojej przynależności nie odniosłem. Zupełnie jasno zdałem sobie ztego sprawę dopiero 15 lutego 1951 roku, pisząc sprawozdanie ze swojej22-letniej nieprzerwanej i cały mój czas pochłaniającej pracy w OrganizacjiStrażnicy.

Rozdział 5Przesiewanie szeregów.

Niedługo po opisanych powyżej wypadkach miałem okazję wrócić do Berlina iodwiedzić moich rodziców i przyjaciół. Od razu spostrzegłem, że i tutaj, jakwszędzie, polityka Towarzystwa Strażnicy wyrządziła w zborach wielkiespustoszenia. Wielu czcigodnych i starszych braci zostało zmuszonych doustąpienia, wielu innych odsunięto w ciemny kąt. Na ich miejsce kierownictwozborów obejmowała, przy pomocy Towarzystwa, grupa młodych,niedoświadczonych, a za to pewnych siebie ludzi. Jako pretekstu używanoodmowy starszych składania Towarzystwu pisemnych sprawozdań ze sposobuwykorzystania swego osobistego czasu i ilości sprzedanych książek. Tę politykępozbawiania zborów badaczy Pisma Świętego samodzielności i autonomiiTowarzystwo realizowało praktycznie w ten sposób, że obok wybranych przezzbór starszych Towarzystwo mianowało swojego "kierownika zebrań " (servicedirector), jako siłę pomocniczą. "Kierownik zebrań " stawał się wkrótcefaktycznym kierownikiem zboru i jego reprezentantem na zewnątrz.Ten proces spychania do kąta starszych badaczy i stopniowego przechodzenia odsamodzielności do centralnego zarządzania wszystkimi zborami badaczy przezzaufanych przedstawicieli Towarzystwa trwał do roku 1927. Młodzi, agresywni iposłuszni pracownicy, tacy jak ja, byli najlepszym materiałem na "kierownikówzebrań ", przeznaczonych do rozbijania zborów i podporządkowania ich nowejpolityce. W ten też sposób użyto mnie do podbicia w niewolę Organizacji jednegoze zborów w Niemczech Środkowych. Było tam 175 członków, którzy odmówiliprzyjęcia, mianowanego przez Towarzystwo, "kierownika zebrań " i składaniasprawozdań, jak też przyjęcia innych instrukcji organizacyjnych. Tam właśniewysłano mnie, 21-letniego młokosa, z poleceniem podporządkowania lub rozbiciatej grupy. Jak się okazało, spotkałem starszych, szlachetnych ludzi, którzy lepiejode mnie rozumieli sytuację. Po godzinnej dyskusji, omijając starszych, sam

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

9 z 42 2011-02-18 13:48

Page 10: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

zwróciłem się do sali z zapytaniem: "Kto jest za Towarzystwem Strażnicy? ".Wobec braku odpowiedzi napiętnowałem ich jako złe sługi i wezwałemwszystkich, którzy sprzyjają Towarzystwu do opuszczenia sali i podążenia zamną. Wyszło 8 osób i w domu jednego z nich założyliśmy nowy zbór, któregozostałem, oczywiście, "kierownikiem zebrań ". Na te zebrania zwoziliśmyuczestników samochodami z innych posłusznych zborów. W ten sposób obokzboru cichych i szlachetnych chrześcijan powstał drugi zbór agitatorów ihałaśliwych sprzedawców bibuły propagandowej.Ten sposób postępowania praktykowany był w całym kraju, aż wszędzie powstałnowy typ zborów. Również w naszej centrali "Betel " w Magdeburgu zostało wtym okresie wymienionych 75% osób z personelu.

Rozdział 6"Organizacja Boża. "

W 1926 r. działalność organizacyjna "Strażnicy " nabrała pełnego rozmachu, wten sposób powstała wyraźna sprzeczność pomiędzy zaciekłymi atakami na całechrześcijaństwo z racji jego zorganizowania, a obecnymi dążeniami doprzekształcenia Towarzystwa w wysoko wydajną nowoczesną organizację istosowaniem na każdym kroku metod organizacyjnych. Kierownictwo wBrooklynie zapowiedziało, że sprzeczność ta zostanie wyjaśniona na ZjeździeLondyńskim, przygotowywanym na 1926 rok. Miało to być coś wielkiego, toteż zniecierpliwością oczekiwaliśmy objawienia tej nowej prawdy.I rzeczywiście, bogactwo jej zostało przedstawione w całej swej krasie. Oto jakJudge Rutherford wybrnął ze stworzonej przez siebie sprzeczności: "Bóg stworzyłod początku organizację, ale szatan ukradł tę myśl Bożą i stworzył organizację dlasiebie. Wszystkie kościoły i świeckie organizacje są organizacjami szatana.Natomiast Towarzystwo Strażnicy i wszyscy jego zwolennicy stanowiąorganizację Bożą. Jest ona "małżonką Bożą ".W ten sposób "Strażnica " nadawała ezoteryczny akcent wszystkim praktykomTowarzystwa, nie zawsze zgodnym z zasadami moralnymi, jak to zobaczymy wdalszym ciągu.Poszczególne organizacje zostały odpowiednio podzielone i nazwane. A więcpolityczne i przemysłowe organizacje, to był Egipt, organizacje kościelne to -Moab, Edom, itd. itd. Ten pomysł Rutherforda zaważył dobitnie na całości ruchuŚwiadków Jehowy, a w szczególności na ich stosunku do bliźnich. Zamiastszlachetnych wysiłków głoszenia ludziom Chrystusa i udzielania chrztu tym,którzy uwierzyli, rozpoczęło się nachalne nagabywanie "Egipcjan ". Celem samymw sobie stało się tylko wyrwanie człowieka z "organizacji szatana " i wciągnięciego do "organizacji Bożej ". Wyłudzanie jak największej ilości pieniędzy od"Egipcjan " za literaturę stało się cnotą. Państwowe władze, sądy, prawa, jako"organizacje szatana " stały się godne pogardy i przestały krępować sumieniaświadków Jehowy. Sprzedając książki wbrew prawu, bez licencji (pozwolenia),narażali się czasami na grzywny i więzienie. Nazywali to prześladowaniem dlaimienia Bożego. Oddawanie honoru flagom państwowym i hymnom narodowymbyło dla nich "kłanianiem się obrazowi bestii ".Noszenie broni świadkowie dopuszczają jedynie w wypadku, gdy do wojskapowoła ich "Strażnica ". Nie są bynajmniej pacyfistami. Wierzą np. że wszyscy źlizostaną pozabijani, przy czym "źli ", to są wszyscy, którzy nie należą doOrganizacji Strażnicy. W czasie "Armagedonu " również małe dzieci tych "złych "zostaną pozabijane. Na pytanie, jak postąpią oni z tymi, którzy, będąc niegdyśczłonkami "Strażnicy ", odeszli od niej, odpowiadają, że obecne prawa nie

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

10 z 42 2011-02-18 13:48

Page 11: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

pozwalają takich "zdrajców " zabijać. Gdy nastaną jednak prawa Boże, tj. prawa"Strażnicy ", zostaną oni pozabijani bezwzględnie. Na razie trzeba ich traktowaćjako "nieżyjących " (tak właśnie traktuje mnie moja rodzina, odkąd odszedłem odświadków Jehowy).Jednym z ważniejszych zagadnień Konferencji Londyńskiej był problemzwiększenia sprzedaży książek "Strażnicy ". Każdego roku ukazywała się nowapozycja, napisana przez Rutherforda i potrzebne były nowe metody sprzedawaniatej masy książkowej. W tym celu Dżadż zaproponował nam, tj. pracownikomcentrali "Betel " w Magdeburgu nowe, próbne zasady rozliczania się, mianowicie:za każdą sprzedaną książkę otrzymywaliśmy premię w postaci dwóch bezpłatnychegzemplarzy. Zawsze byłem dobrym sprzedawcą i wykorzystując tylko niedziele,potrafiłem rozprzedać 25 książek, otrzymując 50 egz. dla siebie. Gdy jednakzostaliśmy aresztowani za handel książkami bez licencji (pozwolenia), przełożenipolecali nam kłamliwie tłumaczyć się, że my nie handlujemy, lecz głosimy w tensposób Ewangelię. A przecież nasz zysk wynosił 200% (!) To było dla mniezawsze źródłem wyrzutów sumienia, gdyż ciągle uważałem się za chrześcijanina.Do dziś jeszcze świadkowie Jehowy otrzymują książki po 5 centów, aby jesprzedać po 25 centów, uzyskując 400% prowizji i do dziś pociągani doodpowiedzialności za niepłacenie podatków tłumaczą się, że uprawiająkaznodziejstwo, a nie handel. Nowa metoda rozliczania okazała sięnadspodziewanie skuteczna. Sprawozdania z ilości sprzedanych książek skoczył wgórę. Wkrótce drukarnie nie mogły nadążyć za zamówieniami nadchodzącymi zcałego kraju.

Rozdział 7Od zachwytu do rozczarowań.

Obecnie nadszedł czas wcielenia w życie nowych pomysłów "Strażnicy ",pomysłów w rodzaju "Organizacji Bożej ". Na dany sygnał ruszyliśmy do pracy ztypowo teutońską zawziętością. Całe nasze postępowanie nabrało obecnie innegocharakteru. Przecież znajdowaliśmy się wewnątrz Organizacji. Teraz już nieprzyświecało nam przykazanie Jezusa z Ewangelii Mateusza 28:19-20, abywszystkie narody czynić uczniami Jego, tj. chrześcijanami. O, nie! To było zbytmdłe i mało interesujące. Teraz my byliśmy górą. Wszyscy inni, znajdujący się nazewnątrz "Organizacji Bożej " mieli do wyboru przyłączyć się do nas lub zginąć wArmagedonie wraz z "Organizacją Szatana ".Nie do wiary, czym "może stać się takie przekonanie dla człowieka! Jak dawniFaryzeusze i Sadyceusze uważaliśmy się za jedynie wybrany naród. Z pokornychchrześcijan przemieniliśmy się w wojowników i zdobywców. Czuliśmy siępowołani do przejścia pośrodku chrześcijaństwa, które zawiodło, położeniapieczęci na tych, którzy wejrzą na nas i wprowadzenia ich do zbawiennejOrganizacji.Obecnie przyszedł też czas na usunięcie w cień Imienia Jezusa, od którego całechrześcijaństwo wywodziło swą nazwę i zastąpienia go imieniem Jehowy.Chcieliśmy za wszelką cenę odróżnić się od chrześcijan. Ale odrzucając ImięChrystusa, równocześnie odrzucaliśmy zasadę żywej społeczności z Bogiem, jakajest udziałem chrześcijanina w Chrystusie oraz samą myśl zbawienia przez krewJezusa Chrystusa, a nie przez uczynki spełniane przez organizację. Staliśmy sięOrganizacją Jehowy i uczono nas lekceważenia w słowach i uczynkach Jezusa,"jedyne imię dane ludziom, przez które możemy być zbawieni ".Na wzór teokratycznych Żydów nadużywaliśmy imienia Jehowy dlaproklamowania naszej organizacji jako "Bożej Organizacji ". Przecież małżonka

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

11 z 42 2011-02-18 13:48

Page 12: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

nosi nazwisko męża, a nasza organizacja była "Małżonką Bożą ".Do walki! Naszym zadaniem, jako Organizacji Bożej, było zdobycie dla Bogacałej ziemi. Z tym przeświadczeniem atakowaliśmy na każdym kroku: w salach, wświadectwach masowych, w małych miasteczkach, gdy ludzie szli do kościołów, wpukaniu od domu do domu, w rozpowszechnianiu gazet i ulotek, w rozrzucaniuhaseł.Oczywiście, wywołało to kary, upomnienia, aresztowania w miastach i wsiach, alestawszy się fanatykami chętnie płaciliśmy każdą cenę. Przecież byliśmyżołnierzami, a chrześcijaństwo było naszym wrogiem. Walka pochłania wszelkieofiary. Walka kładzie koniec dyskusjom. Tak właśnie, z podniesioną głową ipoczuciem dumy stawiliśmy czoło opozycji.W tym czasie tu i ówdzie zaczęły się pojawiać grupy szturmowe hitlerowców (SS).Politycznie nie stanowiły jeszcze siły, a programy swój opierały na przemocy.Zaczęły one wytykać nas jako propagandystów amerykańskich, kierowanychprzez USA. Nie pozostając dłużni, atakowaliśmy ich na każdym kroku w naszychwystąpieniach. Pamiętam, że jedno z moich zebrań zostało przerwane przezbojówkę SS w czasie mojego przemówienia, a sam zostałem pobity ciężkimdębowym krzesłem, Wielu z nas zostało aresztowanych, a tu i ówdzie staliśmy sięofiarami napaści ze strony tłumu. Kościół protestancki zarzucał nam bluźnierstwoBogu. W sądzie najwyższym Saksonii odbył się siedmiodniowy proces z tegopowodu, który jednak wygraliśmy. Również Kościół katolicki usiłował nasprzepędzić z Bawarii, szczególnie z rejonu Fuldy, jednaki bezskutecznie.Przez aresztowania i procesy nasi przeciwnicy oddawali nam niemałą przysługę.W ten sposób nasze szeregi zacieśniły się i nabraliśmy rozgłosu. Staliśmy sięznani powszechnie i ludzie niezadowoleni ze stanu rzeczy w Niemczech widzieli wnas męczenników. Nade wszystko jednak wzrósł ogromnie popyt na naszeksiążki. Produkowana przez nas bibuła szła od ręki jak gorące ciastka, osiągającnakłady milionowe, a liczebność nasza wzrastała tysiącami. "Organizacja Boża "była w pełnym marszu.Łowienie ryb w mętnych wodach.W Niemczech Republiki Weimarskiejwszystko szło ku gorszemu. Bezrobocie osiągało niespotykane rozmiary. Masyludzkie były zdezorientowane jak błędne owce. Na skrajnej lewicy komuniściliczyli miliony zwolenników, po przeciwnej stronie szybko zdobywali polehitlerowcy, a umiarkowane centrum było bezwładne. Po środku znajdowała sięreszta narodu, której przedstawialiśmy się jako "Organizacja Boża ", stworzonadla nich właśnie, nieustraszona, silna, obiecująca zaprowadzić nowy porządek.Łatwo staliśmy się ich pionierami.Gdyby nie dojście Hitlera do władzy, kto wie, czy Niemcy nie stałyby siępierwszym państwem świadków Jehowy. Zrozumieli to i hitlerowcy, i rozpoczęlizwalczać nas jako trzecią siłę polityczną. Gwałtowny koniec naszej pracy wNiemczech położył Hitler natychmiast po uchwyceniu władzy. Doświadczenianasze tego okresu zostały później wykorzystane w Ameryce przez centralę wBrooklynie.Produkcja masowa. W tym czasie została ukończona rozbudowa naszej centraliw Magdeburgu i Towarzystwo Strażnicy przysłało do nas eksperta ze StanówZjednoczonych, który miał nas wprowadzić w zasady nowoczesnej organizacjiprodukcji taśmowej (system Taylora) w drukarni i wydawnictwie. Polegało to naodpowiednim rozmieszczeniu ludzi i ograniczaniu ich ruchów do najbardziejniezbędnych i celowych. Doszliśmy do takiej perfekcji, że koszt własny produkcjiksiążki za jedną miarkę wynosił tylko 12 fenigów. Odpadał koszt sprzedaży, gdyżkolporterzy utrzymywali się z własnych zarobków. Te wysokie zyski Towarzystwabyły otoczone ścisłą tajemnicą, aby zachować pozory biednej organizacja

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

12 z 42 2011-02-18 13:48

Page 13: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

religijnej.W nagrodę za osiągnięte przez nas wyniki centrala w Brooklynie obdarzyła naszadaniem objęcia swą działalnością również Polski, Czechosłowacji, Rumunii iAustrii. Byliśmy również nominalnie wydawnictwem dla krajów skandynawskich.Do Polski wysyłaliśmy nieoprawione książki ( "Harfa Boża "). Były one zszywanena miejscu. Pamiętam, że do Polski właśnie wysyłaliśmy bardzo dużą ilośćksiążek. Moim zdaniem religia Towarzystwa Strażnicy (świadkowie Jehowy)byłaby dziś w Europie najgłówniejszą religią, gdyby nie wybuch II wojnyświatowej w 1939 roku. Jeszcze dzisiaj, gdyby nie drastyczne środki stosowaneprzez władze świeckie, świadkowie mieliby szanse stać się główną religią StanówZjednoczonych, a następnie Afryki, Południowej Ameryki a na końcu Europy i Azji.Procentowy ich wzrost jest dziś (1954) ponad dziesięciokrotnie wyższy aniżeli wNiemczech w okresie przed wybuchem drugiej wojny światowej. Tam byliśmy jużbliscy zdobycia całego narodu dla świadków Jehowy. Innym razem, w jakimśinnym kraju może się stać to rzeczywistością!Kłopoty i niepokoje w Betel.Byłem zawsze przyzwyczajony wypowiadać nagłos swoje zdanie, jednak rychło zauważyłem, że w naszej centrali lepiej jestmilczeć przy stole. Tym bardziej, że coraz częściej przyłapywałem się naużywaniu wytartych sloganów "Strażnicy " i żargonu organizacyjnego, za co samsiebie nienawidziłem. Zapanowała u nas atmosfera powszechnej podejrzliwości.Pewnego razu zostałem wezwany do dyrektora. Okazało się, że jeden z jegoszpiegów doniósł o mojej nielojalności, którą okazałem przed rokiem. Miałemwówczas za zadanie zebrać podpisy pod deklaracją pozostania w "Betel " odwszystkich pracowników, centrali. Niektórzy jednak odmówili podpisaniadeklaracji, a ja nie ujawniłem ich nazwisk wobec dyrektora. "Ja wiem owszystkim, cokolwiek robicie zarówno w biurze, jak i w terenie " - grzmiałdyrektor. Jestem pewny, że dyrektorowi zdawało się, że zna on również naszemyśli.Personel centrali naszpikowany był szpiegami, a donosicielstwo było cnotą. Achociaż rządy świeckie pozwalały zwalniać obywateli od niektórych obowiązkówze względu na sumienia, to pracownicy Towarzystwa Strażnicy nie cieszyli siętakim przywilejem, Do dziś jeszcze, jeśli członek, "Organizacji Bożej " wyrazizastrzeżenie do jakiegokolwiek posunięcia Towarzystwa w Brooklynie, zostanie zmiejsca napiętnowany jako zły sługa. Żadnego miłosierdzia, żadnego szacunkudla cudzych przekonań. Gdybym skądinąd nie był przodującym, wydajnympracownikiem, z pewnością zostałbym zwolniony z miejsca i potępiony zaukrywanie braci. Wszystkie donosy pod adresem pracowników były skrzętnienotowane i każdy z nas miał swoją rubrykę. Zapisane w niej "grzechy "wykorzystywane były w chwili, gdy ktoś z nas "wychylał się z szeregu ".Wówczas, wezwany do dyrektora, był ogłuszony esencją swoich "przestępstw " izazwyczaj przestraszony wracał czym prędzej do zaprzęgu.Wprawdzie udało się naszemu dyrektorowi uczynić z nas dobre sługi, sam jednakbynajmniej nie należał do takich. W czasach powszechnej biedy ubierał siękosztownie i żył wystawnie, przedsiębiorąc kosztowne i niepotrzebne podróżenajdroższymi środkami lokomocji.Cała organizacja nasza, chociaż groźna na zewnątrz, od wnętrza była chora, jakżydowska teokracja czasów Nowego Testamentu, o której Pan Jezus mówił:"Biada wam faryzeusze i uczeni w piśmie, obłudnicy! Jesteście jak groby bielone,piękne na zewnątrz, lecz pełne nieczystości i kości umarłych wewnątrz ".W 1927 r. stan rzeczy w Betel stał się tego rodzaju, że miałem do wyboru cierpiećwieczne wyrzuty sumienia lub usunąć się. Wybrałem to drugie. Korzystając zeswego obywatelstwa, wyjechałem do Stanów Zjednoczonych.

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

13 z 42 2011-02-18 13:48

Page 14: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

Rozdział 8Pionierzy, pionierzy!

Po przybyciu do Nowego Jorku w lipcu 1927r. nastąpiła przerwa w mojejaktywności na rzecz Towarzystwa Strażnicy. Skończył się bezpowrotnie okresmojego podziwu i bezkrytycznego oddania każdemu skinieniu "Strażnicy ". Stałemz boku i przyglądałem się sceptycznie. A jeżeli dałem się powtórnie zaangażowaćdo pracy, to zawdzięczam to mojej rodzinie, którą udało mi się sprowadzić zBerlina do Nowego Jorku. Przewidywałem, że w Niemczech sprawy będą układałysię coraz gorzej, że wszyscy, którzy chcą zachować swoją indywidualnośćniezależnie od "Das Deutsche Wesen ", którzy wyznają odrębny światopogląd,ściągną na siebie nienawiść nacjonalistów niemieckich. Dotyczyło to takżeTowarzystwa Strażnicy.Rodzina moja przyłączyła się do niemieckiego zgromadzenia w Brooklynie irozpoczęła wywierać na mnie nacisk w kierunku ponownego wciągnięcia minie wwir pracy organizacyjnej. Moje zniechęcenie, wywołane przeżyciami w Niemczech,starano się przezwyciężyć twierdzeniem, że tutaj w Ameryce stosunki w"Strażnicy " nie były tak dyktatorskie jak w magdeburskiej centrali. Nie wiedzielioni, że wkrótce, w 1929 roku wszystkie metody wypróbowane w Niemczechzostaną przeniesione na teren amerykański.Amerykańskie wydawnictwo "Strażnicy " w 1927 roku stało daleko w tyle zanaszym w Magdeburgu pod względem sprawności i wydajności. Ich organizacjarównież nie nadążała za niemiecką. Zbory ich znajdowały się w tym stadium, zktórego my wyszliśmy w roku 1924. Domyśliłem się, że działo się tak ze względuna odmienny charakter ludzi amerykańskich. Odrzucali oni wszelki przymus ikomenderowanie, przyzwyczajeni do demokratycznych stosunków społecznych,nie poddawali się tak łatwo teokratycznym koncepcjom "Strażnicy ". Nieprzeżywali też okropności pierwszej wojny światowej tak jak my, w Europie."Strażnica " musiała więc oczekiwać sposobności zdobycia i wykształceniaodpowiednich kadr. Wkrótce sposobność taka nadeszła w postaci wielkiegokryzysu 1929 roku. Ludzie stracili pewność pracy i jutra, stracili oparcieekonomiczne i nigdy już nie odzyskali zupełnego spokoju. Widmo kryzysuprześladowało odtąd miliony ludzi przez długie, długie lata. To właśnie była wodana młyn "Strażnicy ": potężna klasa ludzi niezadowolonych z istniejącego stanurzeczy.W celu zdobycia kadr wyszkolonych pracowników, "Strażnica " zapoczątkowałasłużbę "pionierów ", którzy byli następcami russellowskich kolporterów. Ludzie ci,oddani całym sercem i duszą sprawie "Strażnicy ", byli oczkiem w głowie JudgeRutherforda. Z chwilą nastania wielkiego kryzysu szeregi "Strażnicy " gwałtowniewzrosły. Oczywiście, wielu nowicjuszy garnęło się gorliwie do służby pionierskiej.Mój ojciec, siostra i jej mąż sprzedali swoje majętności, kupili samochód,zbudowali przyczepę mieszkalną do samochodu i w lecie 1931 roku rozpoczęliwędrowną pracę pionierską w powiatach wokół Nowego Jorku. Ja sam opierałemsię długo namowom rodziny, aż w końcu, po dwu latach, uległem w 1933 roku.Kupiłem Forda i wyruszyłem również na pionierską pracę w powiecie Clark, abytowarzyszyć swojej rodzinie.Zawsze byłem dobrym sprzedawcą i w niedługim czasie osiągałem trzydzieści dotrzydziestu pięciu książek dziennie. Jednak zorientowaliśmy się łatwo, że wterenie było raczej mało pieniędzy. Wówczas stosowaliśmy czysto handlowemetody, sprzedając książki za towary. Pamiętam pewną okolicę w stanie Georgia,tam gdzie diabeł mówi dobranoc (w oryg.: "nawet lisy mówiły dobranoc "), gdzie

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

14 z 42 2011-02-18 13:48

Page 15: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

nie było najmniejszych widoków sprzedania choćby jednej książki za pieniądze.Prawie wszyscy otrzymywali zapomogi od państwa i żyli z nich. Przejeżdżającprzez miasteczko, zauważyłem jednak na każdym podwórzu wrak samochodu.Nawiązałem kontakt z warsztatem samochodowym i zacząłem sprzedawać książkiza stare akumulatory i chłodnice, które odstawialiśmy za pieniądze do warsztatu.W rezultacie zbywaliśmy do dwudziestu pięciu egzemplarzy dziennie. Takich jak jabyło wielu. Pionierzy ci byli prawdziwymi, oddanymi i ofiarnymi pionierami,wprawdzie nie chrześcijaństwa, ale teokracji "Strażnicy ", ogłoszonej w 1938 r.Oni kładli podwaliny pod najbardziej totalitarną organizację, jaka kiedykolwiekpowstała w miłującej wolność Ameryce.W 1935 roku nastąpił kryzys w sprzedaży literatury "Strażnicy " w Ameryce. Poprostu zamówienia przestały napływać, a ludzie przestali kupować nasze książki.Odkryliśmy prawdę wyrażoną kiedyś przez Abrahama Lincolna: "Można ogłupiaćpewnych ludzi przez cały czas lub wszystkich ludzi przez pewien czas, ale nie dasię ogłupiać wszystkich ludzi przez cały czas ". Nawet ludzie we wioskach imałych miasteczkach odkrywali powoli prawdziwe motywy naszej akcjisprzedawania książek, zwłaszcza gdy znajdywali w nich niewybredne ataki nareligię; wówczas po prostu odmawiali dalszego kupna. Coraz mniej liczni,przyjmujący nadal naszą literaturę, byli skrupulatnie notowani w wykazach,wykorzystanych później w tworzeniu grup świadków Jehowy. W 1938 rokunastąpił również zmierzch pionierów, spowodowany spadkiem popularnościliteratury "Strażnicy ". Wielu z nich zostało mianowanych sługami okręgowymi,innych skierowano do seminarium Gilead, inni zostali specjalnymi pionieramiświadków Jehowy w czasie drugiej wojny światowej.Gdy finanse z kampanii sprzedaży literatury zmalały, Towarzystwo musiałowynaleźć jakieś nadzwyczajne środki zainteresowania opinii publicznej swoimiludźmi i zdobycia popularności. Obrano drogę niezwykłą: wzbudzono falęprześladowań przeciw sobie, aby na tej fali wypływać na wierzch życia wAmeryce. Później zobaczymy, jak ten cel został osiągnięty.Rozwój doktrynalny Towarzystwa Strażnicy w Ameryce w okresie od 1927 do1931 był w dużym stopniu powtórzeniem tego procesu w Niemczech w okresiewcześniejszym. Doskonale oddają to słowa Pisma Świętego z Listu Ap. Piotra: "Awielu pójdzie za ich zgubą, z powodu których droga prawdy za bluźnierstwowystawiona będzie, i przez chciwość pięknymi słówkami kupią was sobie... " (II.Piotra 2: 2,3).Poznawanie czystego Słowa Bożego zastąpione zostało komentarzamiogłaszanymi jako "Nowe Prawdy ". Istotny, bezpośredni sens Pisma byłsystematycznie odwracany, określany jako przeszły i zastąpiony nowymtłumaczeniem w żargonie stworzonym przez "Strażnicę ". Ten niezrozumiały dlanormalnego człowieka żargon nazwany został później "czystym językiem " lub"czystymi wargami ". Z chwilą, gdy ta paplanina i przewrotne tłumaczenia wyparłyz serca i umysłu człowieka bezpośrednie słowo prawdy Bożej, ukończona zostałapożądana przemiana chrześcijanina na świadka Jehowy. Zasada odrodzeniaduchowego przez pośrednictwo Pisma Świętego zastąpiona została zasadąprzyjęcia nowej wiary, opartej na prawdach "Strażnicy ". Ciągły napór świeżejliteratury "Strażnicy " powodował nieuchronnie przemianę umysłu, objawiającą sięw wygłaszaniu mętnych zdań, zwanych "Zwiastowaniem Królestwa ". Wszyscyprzerobieni w ten sposób powtarzali jednakowe slogany, myśleli jednakowo,mówili jednakowo i świadczyli jednakowo. Było to głównie dziełem czasopisma"Strażnica ". Bez jego regularnego ukazywania się cały ruch świadków Jehowywkrótce umarłby śmiercią naturalną. Słusznie więc przywódcy Towarzystwa,wydający czasopismo, uważali się za "wierne sługi, dostarczające czeladzi

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

15 z 42 2011-02-18 13:48

Page 16: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

pokarm słuszny czasu swego ".Program Towarzystwa i jego cele na następny okres zawierała wydana w tymczasie (1928) książka "Rząd " (ukazała się też w polskim języku, drukowanaprawdopodobnie w Niemczech. - Przyp. tłum.) Jej język i argumentacja były taksamo mętne jak w innych książkach. Jednak trafnie opisano tam powstanie"dyktatury teokracji " i przyszły rozwój sytuacji w szeregach świadków Jehowy.

Rozdział 9Rozwój doktrynalny ruchu "Świadków Jehowy ".

W tym rozdziale mojego opowiadania chciałbym dać wam przegląd teologicznegosystemu "Strażnicy ". To oszczędzi wam błądzenia po labiryntach wywodów wliteraturze "Strażnicy " oraz ukaże, co uczyniono w celu przełamania prawdychrześcijańskiej i zbudowania na to miejsce systemu nauk "Strażnicy ".Obraz Bestii. Jeżeli czytaliście 13 rozdział księgi Objawienia, pamiętacie zpewnością przedstawioną tam bestię, która wygłasza bluźnierstwa, walczy zeświętymi i wydaje dekret, mocą którego nikt nie może sprzedawać ani kupować,kto nie przyjmie znamienia bestii na swoje czoło i prawą rękę. Istnieje wieletłumaczeń tego rozdziału, a "Strażnica " również posiada swoje tłumaczenie.Świadkowie Jehowy utrzymują i głoszą, że tą bestią jest chrześcijaństwo, a wszczególności katolicy, protestanci oraz Żydzi, sprzymierzeni z władzą świecką.Cały ten kompleks ma być zniszczony w strasznej, oczyszczającej bitwie podArmagedonem. Jest to bardzo ciekawe tłumaczenie i sam byłem kiedyś jegozwolennikiem. Jednak obecnie oczy moje otworzyły się i doszedłem do wnioskuwręcz odwrotnego: Czyż obraz bestii nie pasuje o wiele lepiej do TowarzystwaStrażnicy? Organizacja ta była zraniona na śmierć po zgonie Karola Russela, wczasie pierwszej wojny światowej, kiedy to oficjalnie ją rozwiązano, aprzywódców osadzono w więzieniu. Jednak jej śmiertelna rana została uleczonawraz z objęciem kierownictwa przez Judge Rutherforda w 1919 roku. Natomiast zchwilą ogłoszenia teokracji w 1938 roku Organizacja była tak potężna, że mogła"ogień sprowadzić z nieba na ziemię ", ferując wyroki plag na "religionistów " nałamach czasopisma "Strażnica ". Nikt nie może pozostać w szeregach świadków,kto nie myśli tak, jak każe "Strażnica " (piętno na czole) i nie postępuje wedługszablonu podanego przez "Strażnicę " (piętno na ręce). To podobieństwo jest takzadziwiające dla mnie, który przez trzydzieści lat żyłem w łączności z OrganizacjąStrażnicy, że do dzisiaj nie mogę się od niego uwolnić. Oto dlaczego częstopowtarzają się w moich wspomnieniach aluzje do Organizacji, gdy wspominam obestii z Objawienia i jej obrazie.Książka "Życie ". Pamiętacie zapewne oczekiwanie badaczy Pisma Świętego nazjawienie się Książąt Starego Testamentu w 1925 roku. Począwszy od 1922 rokuartykuły czasopisma "Strażnica " rozpalały do białości ten nastrój oczekiwania.Jego celem było, oczywiście, skupienie sił do przyszłej ekspansji. Aby częściowopodtrzymać tamte nastroje, zwrócono zaraz po 1925 roku uwagę na fakt powrotuŻydów do Palestyny. Jeden z przedstawicieli po swoim powrocie opowiadałcudowne rzeczy o powrocie narodu do swojej ziemi obiecanej. Są one właśniezawarte w książce "Życie " (1929), z której wynikało, że koniec jest naprawdębliski, jeżeli Żydzi powracają do Palestyny.Jak można się było domyślać po czerwonych okładkach książki, była toprzysłowiowa "gruszka na wierzbie ". Jej prawdziwe zadanie polegało na nagięciudotychczasowych nauk "Strażnicy " do obecnych praktyk, na przypieczętowaniuśmierci badaczy Pisma Świętego i narodzin świadków Jehowy. Już po roku zaszłakonieczność odwrócenia uwagi od powrotu Izraela do Palestyny i odrzucenia

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

16 z 42 2011-02-18 13:48

Page 17: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

faktów, które były podstawą napisania książki "Życie ". Ogłoszono, żeprawdziwym Izraelem są świadkowie Jehowy. Począwszy od tego czasuOrganizacja Strażnicy przywłaszczała sobie wszystkie "duchowe zalety Izraela " iskierowała do siebie wszystkie proroctwa dotyczące Żydów. Poszczególnewydania "Strażnicy " przepełnione były odtąd ustępami Starego Testamentu wżargonie "Strażnicy " i dowodami wypełnienia proroctw Starego Testamentuwłaśnie w ruchu świadków Jehowy.Przez przejęcie tych proroctw, przez adaptowanie ustroju teokracji żydowskiej anawet w przyjęciu nazwy świadków Jehowy (którą to nazwę Izajasz w 43:10podaje jako nazwę Izraela), "Strażnica " odwróciła cały rozwój prawdy biblijnej,powracając do spraw przeżytych i przebrzmiałych. Od tej chwili świadkowieJehowy uważali się za "Izraela Bożego ", za naród wybrany, znajdujący się"wewnątrz " organizacji Bożej, tak, jak kiedyś naród żydowski. Ich stosunek doludzi z "zewnątrz " był początkowo współczujący, a następnie pogardliwy ipotępiający. Znalazło to swój wyraz w niekulturalnym i nieobywatelskimpostępowaniu świadków Jehowy na całym świecie. Przypisując sobie wszystkiezalety i przywileje Izraela czasów starożytnych, rzeczywiście zdobyli wszystkiewady tamtych czasów, jak krótkowzroczność, bigoteria, upór "twardego karku " iwiele innych cech ujemnych.Usprawiedliwienie istnienia klas. W 1932 roku ukazała się następna książkarozwijająca nauki świadków Jehowy, pt. "Zabezpieczenie ". W książce tej"Strażnica " usiłuje uzasadnić podział na klasy wiernych wbrew nauce PismaŚwiętego o konieczności osobistego przynoszenia owoców ducha.Uzasadnienie to miało następujący tok: tylko niewielu byłych badaczy PismaŚwiętego sprzed 1919 roku pozostało wiernymi Towarzystwu Strażnicy w czasiebudowy jej drugiego piętra. Reszta ta miała obecnie stanowić 144 tysięcywiernych z Objawienia, stanowiących według "Strażnicy " ciało Chrystusa. Oni tomieli być tymi wprowadzającymi zastępy nowych młodych członków, nową klasęwiernych, tak jak kiedyś biblijna Noemi wprowadziła Ruth, a Mardocheuszwprowadził Esterę do koła wiernych Izraela. W związku z tym porównaniem klasęstarszych członków, byłych badaczy nazwano klasą "Mardocheusz-Noemi ", aklasę świeżych członków ochrzczono mianem klasy "Ruth-Ester ".Wkrótce jednak okazało się, że większość nowych zwolenników nie odpowiadawarunkom przynależności ani do jednej, ani do drugiej klasy, gdyż niewykazywała żadnego zainteresowania dla spraw duchowych, zadawalając sięorganizacyjną przynależnością. Było to naturalne żniwo polityki Towarzystwa od1925 roku, od którego to czasu za najważniejsze uznano sprzedawanie książek iskładanie sprawozdań, a szykanowano owoce ducha, rozwój charakteru,odrodzenie duchowe, wiarę w Chrystusa. Dzisiaj każdy mógł być głosicielem"Strażnicy ". Wystarczyło spełnienie warunków zupełnie powierzchownych, jakwypełnianie sprawozdań, sprzedawanie książek i uczęszczanie na zebrania. Dawnibadacze wierzyli, że ci, którzy nie pozostali wierni swojemu powołaniu pomimoodrodzenia duchowego, otrzymają jeszcze jedną szansę nawrócenia się w czasiewielkiego ucisku. Jednak nie będą królować z Chrystusem, a miejsce ich będzieprzed tronem. Obecnie "Strażnica " zmieniła to tłumaczenie. Czyż psalmista niegłosi, że "ziemia jest podnóżkiem nóg Twoich "? Ci przed tronem muszą byćziemscy i to właśnie będzie ta klasa zwolenników Organizacji Strażnicy, którzy niewykazują żadnych duchowo-moralnych kwalifikacji. Nazwano ich klasą"Jonadabów ". Każdy, kto zechce uważnie przeczytać 7 rozdział księgiObjawienia, przekona się, że tłumaczenie takie jest zwyczajnym bluźnierstwem iprzekręcaniem słów. Czy jednak jest choćby jedno ich tłumaczenie Pisma, którenie byłoby przekręcone i naciągnięte wbrew istotnej treści?

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

17 z 42 2011-02-18 13:48

Page 18: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

Zadaniem książek "Przygotowanie " (1934) i "Bogactwa " (1933) było nie tylkowytłumaczyć i usprawiedliwić spadek poziomu całego ruchu, ale uczynić z tegojeszcze przedmiot dumy przyszłych świadków Jehowy.Gabaonici. Pozostało jeszcze sklasyfikować rzeszę ludzi, którzy nie należącoficjalnie do ruchu "Strażnicy ", sprzyjali mu, nabywali książki "Strażnicy " iprzyjmowali wizyty ich głosicieli. Wyznaczono im rolę biblijnych Gabaonitów,którzy, chcąc uniknąć zagłady, zawarli przymierze z Izraelitami i chociaż poganie,mieszkali pośród Izraela jako słudzy i niewolnicy. Taki też "błogi " los spotkabiernych sympatyków Strażnicy, czyli obecnie ruchu świadków Jehowy. Zdołająoni ujść gniewu Bożego, ale pozostaną niewolnikami Świadków Jehowy w czasieteokracji. Zaiste piękna ilustracja narodu panów i niewolników.Odrzucenie chrześcijaństwa. Towarzystwo "Strażnicy " doszło teraz dopunktu, w których nie mogło się już zatrzymać. Przyszedł czas na zrzuceniepłaszczyka chrześcijaństwa, pod którym tak długo maskowało się. Było to nawetkonieczne dla uzyskania dalszego powodzenia w niezadowolonych masachchrześcijan obecnie i nienawidzących chrześcijaństwa pogan w przyszłości.Towarzystwo Strażnicy uznało, że "jedyne Imię dane ludziom, przez któremożemy być zbawieni " stało się obecnie przeszkodą na drodze postępuTowarzystwa Nowego Świata. Cele takie, jak narzucanie swych nauk wszystkimludziom i zdobycie władzy nad światem wymagały uniwersalniejszej nazwy. Użytodo tego Imienia Bożego: Jehowy - stąd świadkowie Jehowy.W 1932 roku upłynęło 12 lat od chwili wznowienia pracy Towarzystwa pod nowymkierownictwem Judge Rutherforda. Towarzystwo postanowiło upamiętnić ten faktwydaniem książki "Wywyższenie ", w której, jak zwykle, nadużywa PismaŚwiętego do swych celów. W tym wypadku ofiarą padła przypowieśćewangeliczna o gospodarzu, zwołującym robotników do pracy w winnicy.Dwanaście godzin pracy, to właśnie dwanaście lat pracy Towarzystwa na nowychzasadach. A wszystkim starym i młodym, zasłużonym i nowicjuszom przypadniejedna zapłata. Jaka? Cudowne imię świadków Jehowy. W ten sposóbpodciągnięto, czyli wywyższono klasy "Jonadabów " do reszty doświadczonychczłonków, odrzucając ostatecznie wszelkie kwalifikacje duchowe właściweKościołowi Chrystusowemu. Świadkowie Jehowy przestali być chrześcijanamizarówno w nazwie jak i w treści.

Rozdział 10Początek nowej strategii.

Konieczność zmiany dotychczasowej strategii kierownictwa "Strażnicy " wynikałaz dwóch przyczyn. Po pierwsze ludzie przestali kupować naszą literaturę. Chodzącod domu do domu, prawie zawsze spotykaliśmy się z odmową. Potrzebny byłjakiś nowy bodziec. Po drugie należało w jakiś nowy sposób rozgłosić ispopularyzować nową nazwę świadków Jehowy. Wybrano do tego celu niezwykłądrogę wzbudzenia przeciw sobie fali prześladowań, pozorując prześladowanie zareligię. W Ameryce, gdzie ludzie byli czuli na wolność wyznania, nie było to rzecząłatwą, pomimo to, ta wieloletnia akcja uwieńczona została pełnym sukcesem. Jaksię to zaczęło, posłuchajcie.Na początek obrano teren możliwie blisko centrali w Brooklynie, a więc stan NewJersey. Ten naszpikowany małymi, półmiejskimi osiedlami kraj najlepiej nadawałsię do zaczepki. Jego mieszkańcy lubili spędzać niedziele w błogim spokoju,próżniactwie i bezruchu. Na nich to postanowiono nasłać "niedzielne grupyświadków ", nagabujące ludzi na ulicach, przed kościołami i w domach,narzucające się ze swoją literaturą i naukami. Przedtem wpojono "świadkom " ich

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

18 z 42 2011-02-18 13:48

Page 19: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

zadania. Mieli oni atakować każdą religię, wszelkie świętości, zwyczaje i obyczaje,posługując się rzekomo Pismem Świętym. Np. płacenie podatków, zdejmowaniekapelusza wobec starszych i kobiet, flagi i hymny państwowe, wszystko to byłoprzedmiotem napaści. Zwłaszcza skuteczna była metoda nachodzenia ludziwłaśnie wtedy, gdy najbardziej potrzebują oni odpoczynku. W rezultacie setki itysiące skarg napłynęły do policji i sądów, zmuszając władze do reakcji. Policjazażądała pozwolenia na sprzedaż książek i zatrzymała sporo osób, które,oczywiście, nie mogły się wykazać opłaceniem odpowiedniego podatku. W tensposób władze wstąpiły w sidła zręcznie zastawione. Rzucono tam oddziałyrezerwowe świadków, sprowokowano wielkie widowisko z maszerującymioddziałami, okrzykami i transparentami, dopóki wszystkie więzienia danegomiasteczka nie zostały zapełnione i policja bezradna musiała ustąpić. Na drugąniedzielę obrano inne miasteczko. Oczywiście, przez cały następny tydzień ludziemówili tylko o niedzielnych rozruchach i stawaliśmy się głośni. Tu i ówdzieżałowano nas jako prześladowanych za wyznanie. Ale prawdziwego rozgłosuprzysparzały nam dopiero procesy, wynikłe wskutek tych akcji. Pisała o nichprasa, śledziła publiczność. Obrona na procesach była z góry zaplanowana. Zreguły odwoływaliśmy się do wolności wyznania. Oskarżeni o handel książkamibez opłacania podatków obstawialiśmy, że jest to nasza forma nabożeństwa,wzgl. kaznodziejstwa, które były dozwolone. Powoli udało nam się stworzyćnastrój prześladowania mniejszości wyznaniowej i pozyskać rozgłos, a nawetsympatię pewnych kół ludności. Znów wielu ludzi zainteresowało się naszymiprzekonaniami i zaczęło czytać nasze książki. I chociaż kpili z nas, to jednaksympatia dla prześladowanej mniejszości brała górę i zaczęli brać nas w obronę.Ale znaleźli się i tacy, których nasz rozgłos skłonił do zainteresowania sięistotnymi celami Towarzystwa jako całości, a szczególnie kierownictwa wBrooklynie. Władze zaczęły podejrzewać, że pod pokrywką nowej religii kryje siępo prostu jakiś olbrzymi interes handlu literaturą bez pozwolenia. Raz po razartykuły w prasie podnosiły ten problem, np. w "Saturday Evening Post " w 1940roku zatytułowany "Armagedon, Spółka Akcyjna " itp.Ta akcja zmusiła naczelne dowództwo "Strażnicy " do przeciwdziałania. Oskarżenio używanie religii jako zasłony, nie mogąc zaprzeczyć faktom nadzwyczajnychkorzyści pieniężnych, ciągniętych ze sprzedaży literatury bez podatków,"Strażnica " rozpoczęła oskarżać religie innych ludzi o czerpanie korzyścimaterialnych z praktyk religijnych. "Wasza religia jest tylko zasłoną do bogaceniasię księży " wołali na ulicach do ludzi. Akcja ta przynosiła częściowo skutek,odwracając uwagę ludzi od sedna oprawy.Coraz liczniej powtarzające się sprawy sądowe przeciwko świadkom Jehowydomagały się jakiegoś oficjalnego rozwiązania ze strony władz. Zasądzeni nawięzienia i grzywny w jednej instancji z reguły odwoływaliśmy się do wyższej,wygrywając sprawę. Jednak w przypadku miasta Griffin w stanie Georgia"Strażnica " przegrała sprawę również w sądzie stanowym i odwołała się do SąduNajwyższego Stanów Zjednoczonych. Tutaj przedstawiono sprawę w ten sposób,że świadkowie Jehowy są biednymi ludźmi, których nie stać na kosztowne środkipropagandy, jak prasa i radio, więc szerzą swoje poglądy przy pomocy traktatówi ulotek. Powołano się na przykłady znanych w Ameryce działaczy, jak TomaszPaine, którzy przy pomocy ulotek dobrze zasłużyli się krajowi. Sąd Najwyższyprzyjął to tłumaczenie, uznał, że literatura świadków jest wolna od opłat, więc jejrozpowszechnianie podpada pod ochronę konstytucji USA. Począwszy od 1936r.czasopismo "Strażnica " roi się od opisów zwycięstw w poszczególnych miastach,czy okręgach. Najcudowniejsze dla mnie w tym wszystkim jest to, że naczelnicypolicji, ojcowie miasta, sędziowie pokoju a nawet Sąd Najwyższy dali się chytrze

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

19 z 42 2011-02-18 13:48

Page 20: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

użyć dla celów postawionych przez kierownictwo Towarzystwa Strażnicy.Te zwycięstwa polityczne uzyskane przez warstwę rządzącą (tzw. Mądrych iWiernych Sług) na zewnątrz, umocniły niepomiernie jej pozycję wewnątrzorganizacji i postawiły poza wszelką krytyką. Była to okoliczność wręczopatrznościowa dla teokratycznych koncepcji "Strażnicy ". Odtąd świadekJehowy, który nie współpracował w 100% w przyjmowaniu prawd "Strażnicy ",nie liczył się w ogóle. Po prostu nie zajmowano się nim.

Rozdział 11Moja służba w Nowym Jorku.

W roku 1936 byłem w domu moich rodziców w New York City w trakcieprzygotowań do wyjazdu na Południe, gdzie miałem objąć nowy pionierski teren.Wówczas zostałem wezwany do "Service Departament " (Wydział Służby,zajmujący się organizacją zgromadzeń. Przyp. tłum.), gdzie zaproponowano mistanowisko sługi jednostki Manhattan. Z przyjęciem tej funkcji ociągałem się,będąc świadomy daleko idących zmian w moim stosunku do TowarzystwaStrażnicy. Opuszczenie Betel w Magdeburgu nie pomogło mi niestety, odzyskaćutraconą pozycję Chrześcijanina, jako nowego stworzenia, którą straciłem pozaangażowaniu się w pracy towarzystwa w dniu 18. 08. 1924 roku. Obecnie jestdla mnie jasne, dlaczego tak było. Po prostu nie czytałem, nie studiowałem PismaŚwiętego, jako podstawę prawdy, a zastąpiłem je czasopismem "Strażnica " iksiążkami, wydawanymi przez Towarzystwo. Stopniowo mój umysł zapełnił siępodawanymi tam wymysłami ludzkimi, a potem już nie mogłem wyzwolić się odorganizacyjnego sposobu myślenia. Jednak jakaś odporniejsza warstwaosobowości pozostała we mnie niezniszczona i ta dawała znać o sobie od czasudo czasu.Propozycja pozostania w Nowym Jorku odpowiadała mi wówczas. Poza tymciekaw byłem wejrzeć do wnętrza organizacji w Brooklynie i dlatego wyraziłemzgodę, z góry postanawiając zachować wewnętrzną niezależność.Dla czytelników z grona świadków Jehowy musi to brzmieć jak straszna herezja.Ale wierzcie mi, jest to pierwszy krok w kierunku uwolnienia się z teokratycznychsideł "Strażnicy ". Potrzebny jest stan umysłu, w którym przyjmuje się tylkorzeczy słuszne naszym zdaniem i pożyteczne.Tak więc zdobyłem arcywygodne stanowisko obserwatora "sceny " centrali wBrooklynie. Po nabraniu rutyny w moich nowych zajęciach, zdolny byłem naprzódprzewidzieć pociągnięcia Organizacji. Przysporzyło mi to wiele kłopotu, ale teżprzez to dostąpiłem zaszczytu osobistej wizyty u "wodza " Judge’a Rutherforda,mianowicie: w pewnym przemówieniu w jednostce Manhattan podałempropozycje usprawnienia, które pamiętałem jeszcze z okresu pracy w Niemczech.Skutki nie dały długo na siebie czekać. W czerwcu 1937 zostałem wezwany doprezesa. Wizyta ta była dla mnie prawdziwą torturą. Czułem się jak żywa ofiara wobjęciach ognistego Molocha organizacji. "Chcielibyśmy widzieć Was tutaj, wśródnas. Jesteście nam potrzebni, gdyż posiadacie doświadczenie " - powiedział pokilku słowach wstępu. W mojej duszy krzyczało "nie! ", ale nie miałem siły sięprzeciwstawić. Na mojej twarzy odbiła się widocznie wewnętrzna rozterka, aDżadż źle ją zrozumiał. Sądząc prawdopodobnie, że żal mi porzucić pracę wterenie, powiedział: "Oczywiście, gdy nadejdzie odpowiedni czas, mianujemy Wassługą zgrupowania Nowego Jorku. A gdybyście nie czuli się w tym położeniudobrze - pozwolimy Wam odejść ".Tej właśnie nadziei chwyciłem się z całej siły. Wyraziłem swą zgodę. Nieprzypuszczałem, że w ten sposób niewola moja przedłuży się o dalszych 18 lat,

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

20 z 42 2011-02-18 13:48

Page 21: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

aż do roku 1954.Życie w Betel. W cztery dni po tej rozmowie z Rutherfordem przybyłem doBetel, czyli centrali "Strażnicy ". Otrzymałem do pracy pokój na pierwszympiętrze, który dzieliłem z jeszcze jednym pracownikiem. Porządek panował tupodobny, jak w centrali magdeburskiej. W okresie posiłków cała "rodzina "zbierała się przy stole. Rano, przy śniadaniu czytano "codzienną mannę ",zadawano pytania i żądano odpowiedzi. Ponieważ całe śniadanie trwało 30 minut,należało się porządnie śpieszyć, aby oprócz tego programu mówionego jeszczecoś zjeść. Posiłki obiadowe przeplatane były opowiadaniem doświadczeń, poktórych znów następowały pytania i odpowiedzi. Tylko wieczór był wolny, gdyżwiększość "rodziny " rozchodziła się na liczne wieczorne zebrania.Zauważyłem, że zgromadzenia przy stole nie były tak często wykorzystywane dowytykania błędów poszczególnych pracowników, jak to miało miejsce wMagdeburgu. Załatwiano to w bardziej finezyjny sposób. Tylko od czasu do czasuzjawiał się przy stole Dżadż. Wówczas drżeli wszyscy kierownicy wydziałów, gdyżznany był jego sarkazm i ironia. Byłem świadkiem, jak pewnego razu wziął natapetę jednego z agentów sprzedaży. Biedny chłopak czerwienił się jak burak,gdyż prezes nie tylko zrobił z niego pachołka, ale wprost wychłostał go zewszystkich stron słowami.Od samego początku mojej pracy w Nowym Jorku byłem ciekawy, czy stosuje siętu szpiegowanie i donosicielstwo, jak to miało miejsce w Niemczech. Przez kilkadni obserwowałem bacznie swoje otoczenie, aby odszukać ludzi o szczerych,otwartych charakterach. Jakżeż zdziwieni byli, gdy rozpocząłem z nimi rozmowęna temat, kto spośród naszego personelu może być szpiegiem i donosicielem. Wich oczach malował się strach, gdyż początkowo byli pewni, że sam jestemszpiegiem, a pytania moje, to zwykła prowokacja. Wytłumaczyłem im, że znam tesprawy z poprzedniej mojej pracy i po prostu nie chciałem wypowiadać wobecdonosicieli niczego, co później sprawiłoby mi kłopot.Ku memu zdziwieniu obdarzono mnie bardzo odpowiedzialną pracą w WydzialeSłużby, w Referacie Pionierów. Do moich obowiązków należały przydziałyterenów, skierowania, zebrania, odpowiedzi na pytania z terenu, rozwiązywaniaproblemów. "Sługa biura " przedstawił mnie zaraz na początku "słudze wydziału ",który był najwyższą instancją. Ten świdrował mnie dłuższy czas oczami, badając,jakie to robi na mnie wrażenie. Ja również przypatrywałem się mu ciekawie, gdyżwprowadzający mnie oświadczył, że "sługa wydziału " jest człowiekiem, który"wszystko wie ", a dotychczas nie spotkałem człowieka, który by wiedziałwszystko. Ku jego zadowoleniu pierwszy odwróciłem ciekawy wzrok i dalszarozmowa potoczyła się gładko.Zadanie swoje opanowałem łatwo i wkrótce oddawałem sobie doskonale radę zewszystkimi problemami. Mój najbliższy sąsiad musiał być donosicielem. Czułem toinstynktownie. Aby sprawdzić swoje podejrzenia, powiedziałem do niego, żeuważam organizację naszego biura za przestarzałą. Praca nasza byłabywydajniejsza, gdybyśmy mieli wspólnego sekretarza, piszącego listy z dyktanda,zamiast samemu pisać wszystkie pisma oddzielnie. Zaraz na drugi dzień wezwanyzostałem do sanktuarium "sługi biura ", który wyjaśnił mi, że organizacja naszegobiura została opracowana na podstawie doświadczeń i jest najlepiejprzystosowana do naszych zadań. W przyszłości powinienem, jako nowypracownik, zgłaszać swoje uwagi jemu osobiście, a nie wobec personelu. W tensposób przekonałem się, że mój sąsiad, rzeczywiście, jest donosicielem. W tensposób wypróbowałem wszystkich swoich współpracowników. Po dwóchmiesiącach doszedłem do wniosku, że stosunki w Nowym Jorku są tak samo niedo zniesienia, jak Magdeburgu. Napisałem więc do Rutherforda prośbę o

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

21 z 42 2011-02-18 13:48

Page 22: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

zwolnienie, powołując się na naszą rozmowę wstępną. Zwolnienie nie było jednakłatwe. Staliśmy właśnie wobec zbliżającej się Konwencji roku 1937 i polecono mizostać aż do jej ukończenia, mianowicie miałem zająć się organizacją specjalnychpociągów na tę konwencję i innych środków lokomocji.W międzyczasie przekonałem się niezbicie, że jestem pod stałą obserwacją.Często śledzono trasy moich przejazdów, aby przekonać się, czy rzeczywiścieudaję się tam, gdzie oficjalnie się wybierałem. Z poprzednich doświadczeńwiedziałem już, że centrala zbiera materiał do mojej "czarnej księgi ", któryzostanie wykorzystany przy najbliższej próbie wyłamania się z szeregu, jakośrodek utrzymania w cuglach niesfornego pracownika. Z całą premedytacjąstarałem się dostarczać szpiegom takiego materiału do "czarnej księgi ", który bypomógł w zwolnieniu mnie.Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu pozwolono mi odejść niedługo po zakończeniukonwencji 1937. Pozostawiono mnie na poprzednim stanowisku sługi jednostkiManhattan. Pracowałem tam do sierpnia 1938, tj. do czasu ogłoszenia teokracji.Potem dostałem nominację na rzecznika, czyli sługę okręgu północno-wschodniego Ohio i północno-zachodniej Pensylwanii. Po otrzymaniu przydziałuudzielono mi szczególnych instrukcji, dotyczących braków i błędów istniejącychtam ugrupowań. Liczono na mnie, że potrafię doprowadzić do całkowitegopodporządkowania tych grup Centrali.

Rozdział 12Siedmiostopniowy program.

Mniej więcej w tym czasie, który teraz opisuję, rozpoczęło się w Ameryceużywanie fonografu. Świadkowie od razu wpadli na pomysł wykorzystania tegowynalazku dla swojej propagandy. Krótkie, sześciominutowe przemówienia JudgeRutherforda już poprzednio były utrwalone na płytach i wykorzystywane przezradiostacje Ameryki każdej niedzieli. Jednak na skutek ataków na chrześcijaństwooraz nachalnych metod propagandy świadków Jehowy, sytuacja ta zmieniła się.Wpływowe osobowości Stanów Zjednoczonych skłoniły wszystkie większe ipoważniejsze radiostacje do odmawiania przyjmowania do swego programuaudycji dostarczanych przez "Strażnicę ". Tylko małe, prowincjonalne radiostacje,które ciągle miały kłopot z zapełnianiem programu, sprzedawały swój czas nadalświadkom Jehowy. W ten sposób radio, jako środek propagandy, przestało byćskuteczne właśnie w wielkomiejskich środowiskach, gdzie "Strażnica " pragnęłaugruntować swoje wpływy. Jej celem była przecież organizacja masowa, musiaławięc szukać drogi do wielkich skupisk ludności.Stojąc wobec faktu niemożności wykorzystania masowych środków propagandyoraz wobec zarzutów uprawiania handlu książkami, Towarzystwo Strażnicazdecydowało się na ogłoszenie manifestu, stwierdzającego, że bojkot "PoselstwaKrólestwa " przez radiostacje amerykańskie zmusza Towarzystwo Strażnicy dowysłania posłów wprost do ludności. Pieniądze, płacone niegdyś radiostacjom,zostaną obecnie przeznaczone na użycie fonografów.Oczywiście, stwierdzenie, że Towarzystwo zakupywało audycje, było nieścisłe otyle, że bardzo rzadko płaciło ono przysyłane rachunki, zrzucając ten ciężar nabarki poszczególnych ugrupowań świadków Jehowy. Towarzystwo było bowiemzałożone po to, aby brać, a nie dawać.Wspomniana deklaracja dawała świetny pretekst do odwiedzania ludzi w ichdomach. Mówiliśmy po prostu gospodarzom, że przychodzimy odegrać im "zadarmo " z fonografu program, który radio nie chciało nadać dla słuchaczy. Tootwierało nam wiele drzwi dla przemówień Judge Rutherforda. Kilka minut

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

22 z 42 2011-02-18 13:48

Page 23: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

posłuchano przemówienia, następnie podyskutowano trochę na tematprzemówienia, potem proponowano zakup książek na ten temat. Pierwszewrażenie, ofiarowania słuchowiska "za darmo " było zwyczajnym podstępem,który momentalnie podwyższył sprzedaż książek "Strażnicy " i drukowanychegzemplarzy słuchanych przemówień. Cenzura, indeks, były zawsze najlepsząreklamą dla książki. Ale akcja ta przyniosła nam jeszcze inną korzyść: zdjęła z naspiętno handlarzy książek i pozwoliła skutecznie maskować się pod postaciąkaznodziejstwa.Zaraz po tym opracowano i wprowadzono w życie tzw. siedmiostopniowyprogram wtajemniczenia, który był programem płukania mózgów, nieodzownegoprocesu przekształcania normalnego człowieka w tzw. "głosiciela Królestwa ".Pierwszy stopień polegał na włożeniu człowiekowi do ręki książki. Każdy sposóbosiągnięcia tego celu był dobry. Nie był on trudny do osiągnięcia. Mieliśmyprzeważnie do czynienia z ludźmi, którzy wyznawali chrześcijaństwo, ale bardzoniedokładnie znali podstawowe prawdy chrześcijańskie, zawarte w PiśmieŚwiętym. Tym chętniej uspakajali swe sumienia kupowaniem książek religijnych,traktując ten fakt jako pewnego rodzaju wsparcie dla religii, gdyż w wielukościołach dochód ze sprzedaży Biblii i literatury obracany był na wynagrodzeniekaznodziejów duchownych. Fakt prześladowania nas zwiększał jeszcze sympatięludności.Drugim stopniem było uzyskanie zgody na powtórzenie odwiedzin. Jego celembyło zachęcenie nabywcy książki do jej przeczytania. W czasie powtórnej wizytykładziono już większy nacisk na kupowanie książek. Używano nadzwyczajnychśrodków dla zaostrzenia apetytów na literaturę. Zgoda na powtórne odwiedzinybyła rejestrowana przez miejscową grupę (zbór) w celu jak najlepszegowykorzystania tej okazji. Specjalne sprawozdanie pozwalało budowaćsystematycznie na tym, co już osiągnięto, z ostatecznym celem, którym byłstopień trzeci.Polegał on na uzyskaniu zgody odwiedzanego na regularne, cotygodniowestudiowanie książek razem z wyznaczonym do tego celu głosicielem. Nazywało sięto "domowe studium biblijne ", ale nazwa ta była zwyczajnym oszustwem, gdyżkurs ten miał do czynienia z Pismem Świętym w minimalnym stopniu. Podstawęstanowiła książka, wydana przez "Strażnicę ". Zgodnie z ustaloną już praktykąksiążka taka zawierała niewielką ilość tekstów biblijnych, poprzekręcanychzgodnie z celami "Strażnicy " przez tłumaczenia zwane "Nowym światłem zświątyni ".To był dopiero właściwy początek nauczania, wtajemniczenia. Jego celem byłousunięcie rozluźnionych poprzednio dotychczasowych pojęć i praktyk religijnych.Następna książka będzie już służyła zaszczepianiu nowych idei. Człowiek, którynabył ten "bilet ", stawał się w nomenklaturze "Strażnicy ": "człowiekiem dobrejwoli ". Był on stopniowo zaopatrywany we wszystkie książki wydawane przez"Strażnicę " w miarę ich ukazywania się, a także nakłaniano go dozaprenumerowania czasopism "Strażnica " i "Przebudźcie się! " To właśnie byłoowo "studium biblijne ". Jeżeli taki "Zwiastun Królestwa " miał doprzeprowadzenia dwie lekcje w tygodniu (lub więcej), wówczas przez dwu-trzykrotne powtarzanie tych samych sloganów uczył się ich na pamięć jakautomat. W ten sposób wytwarzał się klasyczny typ świadka Jehowy z umysłemprzepełnionym "prawami Strażnicy ". Tym skuteczniejsza była praca nad nowymzwolennikiem, czyli uczniem. W ten sposób wytwarzało się to, co "Strażnica "nazwała pierwotnie "myśleniem organizacyjnym ", a następnie "myśleniemteokratycznym ".Po kilku wizytach z programu trzeciego stopnia, obiekt był nakłaniany do

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

23 z 42 2011-02-18 13:48

Page 24: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

uczynienia czwartego kroku.Tym czwartym stopniem byt udział w grupowym studiowaniu książek. Takiezebrania miały zazwyczaj miejsce w piątek. Były urządzane bezpośrednio przezmiejscową jednostkę organizacji.Do stosowanego dotychczas nauczania książkowego dochodził teraz nowyczynnik: nauczanie przez pytania i odpowiedzi, czyli dyskusje. To źródło "nowegoświatła " było dostosowane do poziomu nowych uczestników, którym udzielonospecjalnie dużo uwagi na zebraniach. Przewodnik zebrań był mianowanybezpośrednio przez Towarzystwo i współpracował z miejscową jednostką. Wczasie tych studiów osiągano stopniowo teokratyczne myślenie i przedstawianoteokratyczne postępowanie. Przede wszystkim posługiwano się znanymipowszechnie wydarzeniami w celu zastąpienia normalnego obrazu człowiekafatalistycznymi ideami końca świata. Wszystko było przedstawiane w czarnychbarwach pod kątem widzenia rychłej zagłady świata. Ten rys uczynił świadkówJehowy największymi w świecie ponurakami. Specjalizują się oni w stawianiuprzepowiedni, w dopatrywaniu się we wszystkim znaków, zapowiedzi i w innychprzesądach. Stali się podobni faryzeuszom wyglądającym znaku z nieba. Ale znaknie będzie im dany, chyba "znamię Syna Człowieczego, przychodzącego naobłokach ", w które zresztą oni nie wierzą.Na każdą okazję mieliśmy specjalne zarzuty oczerniające normalnych ludzi. Wokresie Bożego Narodzenia ogłaszaliśmy i demonstrowaliśmy ostentacyjnie, żeJezus urodził się w październiku. W okresie Wielkiej Nocy dowodziliśmy, że byłoto pogańskie święto wiosny, a jajko, zajączek itp. - to pogańskie symbole. I takprzez cały okrągły rok obrzydzaliśmy ludziom życie.Każdego tygodnia w czasie studium obwodowego zatrzymywaliśmy się, abyzwrócić uwagę na zachowanie się nowych kandydatów. Ich wzdychaniatłumaczyliśmy jako tęsknotę za Królestwem. Kiedy płukanie mózgu osiągnie jużwystarczający stopień, dana osoba czuje, że nie należy już więcej do dawnejspołeczności, że z ludźmi, z którymi poprzednio współżyła może obecnie tylkowalczyć i sprzeczać się. To właśnie jest moment, w którym kandydat nadaje siędo nowej społeczności, do przyjęcia linii organizacyjnej i do zamiany starychpojęć na nowe działanie.Przy końcu każdego zebrania studium obwodu, przewodnik studium rezerwowałpięć minut na ogłoszenia o terminach studiowania "Strażnicy ", o zebraniach wtzw. "Salach Królestwa " oraz wyznaczał grupy świadczących.W czasie studium obwodowego, prowadzonego metodą pytań i odpowiedzi,zadawano pytania dotyczące poszczególnych rozdziałów przerabianej książki,uczono sprawnego wynajdywania odpowiednich cytatów w Piśmie Świętym,polecano odczytywać na głos ważniejsze urywki z książek. Wszystko to byłonowością dla świeżego przybysza i stanowiło silny kontrast z dotychczasowąbierną postawą członka kościoła chrześcijańskiego. Ambicja nakazywała imprzygotować się do najbliższej lekcji i czytać ją w domu.Dopiero bliższe zapoznanie się ze świadkami pozwoli uważnemu obserwatorowiodkryć, jakim złudzeniem jest ich znajomość Pisma Świętego, polegająca wpraktyce na umiejętności sprawnego wyszukiwania niektórych tekstów! Towertowanie kartek w czasie studium skutecznie przesłaniała fakt, że tylko sześć ipół procent treści Pisma Świętego zawierały książki "Strażnicy " i to w formiezupełnie oderwanej od całości. Nawet te sześć i pół procent były skuteczniezniekształcone i unicestwione przez resztę dziewięćdziesiąt trzy i pół procentżargonu "Strażnicy ". W ten sposób zniszczone zostało dane od Bogaprzeznaczenie Pisma Świętego dla indywidualnego zbudowania duchowego izastąpione systemem organizacyjnym.

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

24 z 42 2011-02-18 13:48

Page 25: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

Piątym stopniem było wprowadzenie człowieka dobrej woli w szerszy zakresnauk "Strażnicy ". Polegało to na udziale w niedzielnych zgromadzeniachstudiowaniu czasopisma "Strażnica ", zazwyczaj w tzw. Salach Królestwa. Jakopodstawę służyły pytania drukowane na okładce "Strażnicy ". Nowicjuszom,ludziom dobrej woli, poświęcano na tych zebraniach najwyższy stopień o uwagi.Czyniono wszystko, aby mogli oni czuć się, jak u siebie w domu. Wskazywano naprawa przechodniów w starożytnym Izraelu, którzy według zakonu byli traktowanina równi z domownikami. Obiecano, że już wkrótce mogą stać siępełnowartościowymi świadkami Jehowy, głoszącymi innym to, czego sami sięnauczyli.Oczywiście, nie uczono niczego o Jezusie, ani o zbawieniu. Raczej przekonywano,ich, że Armagedon stoi już u drzwi i tylko ci, wewnątrz miasta ucieczki, którymbyła Organizacja Boża, mieli szansę uratowania się. Zauważcie, że zanim ludzie cizaczęli kupować książki "Strażnicy ", zanim wyrazili zgodę na powtórzenieodwiedzin, zanim przeszli domowe studium i zaczęli uczestniczyć w studiumobwodu, mieli oni, wprawdzie bardzo słabe, wyobrażenie o zbawieniu od grzechuprzez Jezusa Chrystusa. Obecnie wszelka myśl o Jezusie jako Odkupicielu zostaławymazana z ich pamięci, a duszą, umysłem i ciałem przeszczepieni zostali do SalKrólestwa świadków Jehowy. Kościoły i inne ugrupowania, z których ichoderwano stały się obecnie w ich przekonaniu "organizacjami szatana ", którewkrótce zostaną zniszczone. Armagedon zgotuje jednakowy los zarówno dla"religionistów " jak i dla świeckich.Ludzie ci stanowili więc dzięki temu zwartą grupę. Spoiwem, które ich łączyło wpoczuciu bezpieczeństwa, był sposób myślenia i instrukcje dostarczane przez"Strażnicę ".Ostatecznym wynikiem piątego stopnia wtajemniczenia były więc: l) Myślenie ipostępowanie wg masowych wzorów, 2) Atmosfera zamkniętego klanu inietolerancja wobec wszystkich innych ludzi, 3) Poczucie bezpieczeństwa,zbawienia nie przez Jezusa Chrystusa, a przez Organizację, przez pozostawaniewewnątrz mej.Tak przygotowany człowiek gotowy był do szóstego stopnia, do ogłoszenia. Jeżelibowiem był zbawiony przez pozostanie wewnątrz Organizacji, to wszyscy inni wjego przekonaniu byli potępieni i trzeba ich było ratować.- "Idź, uczyń i typodobnie " mówiono im, nadużywając, jak zwykle, Pisma Świętego.Szóstym stopniem było więc specjalne szkolenie do głoszenia innym "prawdStrażnicy ". Służyły temu celowi specjalne zebrania, na których uczono używaniaodpowiednich książek i literatury, metod świadczenia, grupowego zdobywaniasłuchaczy w domach, skłaniania ich do powtórnych zaproszeń, a nade wszystkozbierania pieniędzy dla Towarzystwa Strażnicy. Natomiast niczego nie uczono ożyciu duchowym, o modlitwie. Wystarczyła umiejętność sporządzania sprawozdańz czasu użytego dla "Strażnicy " i uzbieranych pieniędzy.Siódmy stopień był przypieczętowaniem całej "pracy " wtajemniczenia przezprzyjęcie chrztu. Następowało to po stwierdzeniu, że kandydat, czyli "człowiekdobrej woli ", uczęszcza regularnie na odpowiednie zebrania i jest sprawnym"głosicielem Królestwa ".Aktu tego dokonują zazwyczaj w czasie zebrania okręgu. Jest to rodzajpublicznego świadectwa, ostatni stopień wtajemniczenia. Chrzest ten nie ma nicwspólnego z analogicznym obrządkiem chrześcijańskim, jako że świadkowieJehowy nie wierzą w odrodzenie duchowe. Taki, jakim praktykują go świadkowie,był już stosowany przed chrześcijaństwem w misteriach babilońskich. Chrzest tenbył pożegnaniem z własną osobowością, z niezależnością myśli, z religią Jezusa, aprzyrzeczeniem zostania dobrym głosicielem Królestwa. Według instrukcji

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

25 z 42 2011-02-18 13:48

Page 26: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

Towarzystwa miana tego nie wolno nadawać nikomu, kto nie przyjął chrztu.Śmiało można powiedzieć, że człowiek ten stracił swoją duszę, aby pozyskać całyświat przez miano członka Towarzystwa Nowego Świata, jak nazwało sięTowarzystwo Strażnicy w tym okresie.Jeżeli w przyszłości będzie wiernym, otwierają się przed nim różne możliwości.Może otrzymać urząd sługi grupy miejscowej, może dostąpić zaszczytu pracy wBetel. Może stać się Pionierem. Może dostać się do Szkoły Biblijnej Strażnicy i staćsię misjonarzem lub specjalnym pracownikiem. Za szczególne zasługi może staćsię księciem "Strażnicy ", a nawet Dyrektorem Towarzystwa. Czy wszystkie tegodności nadawane przez ludzi mogą równać się z zaszczytem, jaki przez SłowoBoże otrzymuje wierzący w Jezusa chrześcijanin? "Ale wy jesteście królami iKapłanami Bożymi " - pisze Apostoł Piotr, w swoim liście.W 1938 roku Towarzystwo ogłosiło Teokrację. Wszystkie grupy świadków Jehowyskładały przyrzeczenia, że odtąd będą bez zastrzeżeń i dyskusji przyjmowaływszelkie zalecenia i instrukcje wysyłane przez Towarzystwo Strażnicy. Wszelka,teoretyczna choćby możliwość niezależności znikła ostatecznie. Powstałaostatecznie nowa światowa organizacja oparta na bezmyślnym posłuszeństwierobotów i odtąd będzie rozszerzała się, aż stanie się Towarzystwem NowegoŚwiata. Świadkowie Jehowy nazywają to Bożą Organizacją lub Królestwem. Wrzeczywistości jest to tylko dyktatura "Klasy Wiernych i Mądrych Sług " zBrooklynu.Ze wstydem przyznaję, że brałem czynny udział w przygotowaniu i utrwalaniutego stanu rzeczy przez moją pracę w Magdeburgu, a następnie w Ameryce. Wszczególności jako sługa ugrupowań Nowego Jorku pomogłem Betelitom wopracowaniu systemu studium książek, powtórnych zaproszeń, używaniafonografów, całego programu siedmiu stopni rozwoju organizacji ludzkichrobotów.

Rozdział 13Moja rola w New Jersey.

W dalszym ciągu pozostawałem na służbie "Strażnicy ", służąc rękami, sercem iumysłem. Stałem się niewolnikiem w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu.Czyniłem to, czego nie chciałem, o czym wiedziałem, że jest złe i przewrotne.Byłem świadomy, że gromadzę ciężar, który kiedyś spadnie na mnie i zniszczymnie. Jednak okoliczności i bieg spraw zmuszały mnie do prowadzenia takiejdziałalności nadal.Obecnie rozumiem, że pozwoliłem się zniewolić, ponieważ nie studiowałem SłowaBożego bez "pomocy " niszczącego wpływu "Strażnicy ". Gdy w 1943 zdałemsobie sprawę z tego stanu, zacząłem stopniowo wzrastać w siłę duchową, abyostatecznie wyzwolić się w roku 1954.Jak już wspomniałem, w lecie 1938 dostałem skierowanie do Atlantic City zpoleceniem wywołania tam rozruchów, które by zwróciły na nas uwagę opiniipublicznej. Była to wówczas jedna z normalnych metod naszej "pracy ". W tymwypadku taktyka nasza polegała na wykorzystaniu dla propagandy słynnegoNadbrzeża, uczęszczanego w letnim sezonie przez miliony ludzi. Zdarzyło się, żew tym właśnie czasie burmistrz miasta wydał pozwolenie Armii Zbawienia naurządzanie zbiórki pieniężnej właśnie na Nadbrzeżu. Wykorzystując to,świadkowie rozpoczęli tam swoje kazania bez żadnego pytania o pozwolenie.Ostrzegano nas, aby zaprzestać, a gdy to nie skutkowało, zatrzymano kilkuświadków w areszcie. Wtedy dopiero zwróciliśmy się o pozwolenie, lecz burmistrzodmówił, tłumacząc, że Armia Zbawienia jest znana na całym świecie jako

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

26 z 42 2011-02-18 13:48

Page 27: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

instytucja charytatywna i żaden z gości Atlantic City nie poczuje się urażony anidotknięty wystąpieniami ich członków na Nadbrzeżu. Niestety, nie można byłotego powiedzieć o świadkach Jehowy, którzy już od pięciu lat powodują licznezamieszki w całym okręgu New Jersey. Ich obecne pojawienie się na Nadbrzeżumogło powodować tarcia i niezadowolenie gości miasta.Przystąpiliśmy do akcji. Zmobilizowano oddziały świadków z Filadelfii i Trenton,które miały być użyte do akcji masowej. Akcja ta miała polegać na całodziennychdemonstracjach w Atlantic City ze specjalnym zebraniem końcowym na placykuNadbrzeża, jako punktem kulminacyjnym akcji, wbrew wyraźnemu zakazowiburmistrza. Wydrukowano ulotki z podaniem dokładnego czasu i miejsca zebraniaoraz z podaniem jego przyczyny. Mnie właśnie wyznaczono na kozła ofiarnego, tj.miałem wygłosić przemówienie na tym zebraniu końcowym. Po otrzymaniuzadania popadłem w przygnębiający nastrój. Nie dlatego, abym się miał baćaresztowania. Nie była to dla mnie nowość. W ciągu mej działalności w Niemczechi w Ameryce szesnaście razy aresztowano mnie dla sprawy "Strażnicy ".Wielokroć zwracał się przeciw mnie wzburzony tłum, dwa razy zarzucono mniekamieniami, raz rozbito mi głowę. Ale tym razem ogarnęły mnie licznewątpliwości, o których opowiem później.Dokładnie o siódmej wieczorem w wyznaczoną niedzielę wstąpiłem na mównicę,ustawioną na Nadbrzeżu zgodnie z ogłoszeniem i rozpocząłem przemawiać.Zebrał się olbrzymi tłum około 25 tysięcy ludzi, z których tylko nieliczni byli wstanie mnie słyszeć. Zaledwie wypowiedziałem jakieś dziesięć słów, gdy dwóchgentelmenów wezwało mnie, abym zszedł, gdyż jestem aresztowany. Wezwałemdo działania przygotowanych na to głosicieli. Ich zadaniem było przejść przez całytłum i rozdać przygotowane zawczasu ulotki o przyczynie mego aresztowania.Zadanie swoje wypełnili doskonale. Około siedemnastu z nich zostało za toaresztowanych, w tym kobiety i młodociani.Zanim przybyła więźniarka, staliśmy się publicznym widowiskiem, a na tymwłaśnie najbardziej nam zależało. Była to bowiem najlepsza reklama. Jakochrześcijanin byłem przepełniony uczuciem wstydu w ten niedzielny wieczór.Aresztowano mnie przecież za pogwałcenie praw miasta, w którym byłemgościem. Przez cały czas byłem świadomy tego, że nie cierpię, bynajmniej, zagłoszenie Ewangelii, jak utrzymywaliśmy w ulotkach.Przewieziono mnie do więzienia, pobrano odciski palców. Zjawiło się dwóchreporterów miejscowych dzienników, z którymi pozwolono mi rozmawiać.Powiedziałem im, że jestem przedstawicielem Towarzystwa Strażnicy z NowegoJorku, skąd przybyłem, aby przeciwstawić się zarządzeniom tutejszegoburmistrza White ´a. Ponieważ właśnie w tym czasie burmistrz żył w kiepskichstosunkach z prasą, więc cała sprawa ukazała się w dziennikach na pierwszejstronie pod olbrzymimi nagłówkami, zwracając na nas uwagę opinii.Pozostawiony własnym myślom w celi więziennej, nie mogłem w ogóle zasnąć. Popierwsze cela była wypełniona szumowinami. Ale o wiele gorsza (niż zawartośćceli) była treść moich myśli. Oto jestem ja, chrześcijanin we własnymprzekonaniu, ukarany jak najgorszego typu agitator za wystąpienia przeciwkoludziom, którzy mi niczego nie zrobili, przeciwko którym nie miałem żadnychzarzutów. Było to postępowanie zupełnie niepodobne do mojego Mistrza, októrym prorocy powiedzieli, że "On nigdy nie podniósł głosu na ulicach ".Formalnie przybyłem tutaj, aby wygłosić kazanie na Nadbrzeżu. Ale ja dobrzewiedziałem, że nie kazanie było celem, lecz to właśnie, co nastąpiło po tym.Spowodowałem aresztowanie siedemnastu osób, w tym kobiet i dzieci. Obecniewcale nie czułem się dumny ze swoich osiągnięć. Po prostu wstydziłem się i byłemnajnędzniejszym stworzeniem na świecie.

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

27 z 42 2011-02-18 13:48

Page 28: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

Rano pozwolono nam opuścić celę, aby się umyć i przygotować do śniadania. Inni"współlokatorzy " zaczęli rozmawiać ze mną. Jakiś opryszek, któregoprzyprowadzono w nocy kompletnie pijanego, zapytał: "Za cóż to siedzisz,kolego? ". "Za głoszenie Ewangelii " - odpowiedziałem. Ten obejrzał mnie od stópdo głów i pokiwał z niedowierzaniem głową. "Tego oni nie mogli zrobić " -powiedział i wyszedł. Uważał mnie za kłamcę i... miał rację. Nie przyjechałemgłosić Ewangelię, lecz doprowadzić do zamieszek na polecenie moichteokratycznych panów.W Brooklynie przyjęto mnie jak bohatera. Właśnie rozdzielono przydziały dla sługokręgowych między najbardziej wartościowych pracowników. Wydarzenia wAtlantic City musiały podnieść moją pozycję w Betel, gdyż i mnie spotkało towyróżnienie. Dostałem przydział na okręgowego sługę północno-wschodniegoOhio i północno-zachodniej Pensylwanii. Równocześnie z przydziałem otrzymałemszczegółowe zadania, a zwłaszcza dwa, od których miałem zacząć: po pierwszemiałem usunąć kliki, które niepokoiły największe z tamtejszych ugrupowańświadków Jehowy; po drugie zorientować się, dlaczego grupy tamtejsze niewywołały dotychczas żadnych rozruchów publicznych, chociaż kilkakrotnie jużnadarzały się do tego okazje. Miałem więc jak najszybciej doprowadzić do takichpublicznych wystąpień, których finał rozegrałby się przed Sądem NajwyższymStanów Zjednoczonych. Teraz zrozumiałem, dlaczego wysłano mnie do AtlanticCity. Była to po prostu próba mojej przydatności dla nowego terenu pracy.

Rozdział 14Teokracja w roku 1938.

Wspomniałem już poprzednio, że Judge Rutherford użył historii Izraela StaregoTestamentu do zilustrowania dotychczasowego i koncepcji dalszego rozwojuruchu świadków Jehowy. Okres 1919 do 1931 roku porównywany był dowędrówek po pustyni, otrzymania zakonu od Mojżesza i wprowadzenia Izraela doKanaanu. Rozwój klasy Ruth-Ester to okres Sędziów. Rok 1931, to rokprzełomowy. W tym roku ruch "Strażnicy ", dawni badacze Pisma Świętego,przyjął nazwę świadków Jehowy. Okres 1931-1938 utożsamiano z ustanowieniemkrólestwa Izraelskiego od Saula do Dawida. Rok 1938 był drugim rokiemprzełomowym, rokiem ustanowienia Teokracji. Modelem budowy Teokracji miałabyć budowa Świątyni Salomona.W miarę jak Judge Rutherford starzał się i choroba odsuwała go coraz częściej odpracy, do głosu dochodziła grupa młodszych współpracowników, którzypamiętając, co stało się z królestwem izraelskim po śmierci Salomona, postanowiliuniknąć tego smutnego losu przez poprawienie historii, mianowicie: następcąRutherforda po jego śmierci, która nastąpiła w 1942 roku miała być nie jakaśjedna osoba, a komitet siedmiu, wybranych z listy członków, tworzących obecnieTowarzystwo Strażnicy. Każdy ze stanów Ameryki Północnej wysyłał sześciu doośmiu delegatów, spośród których mianowano zarząd z prezesem, zastępcą,sekretarzem i skarbnikiem. Tak więc kierownictwo całego ruchu na przyszłośćzapewniono wyłącznie Amerykanom. Budowa Teokracji była trzecim piętrem"Strażnicy ".Również i ja brałem udział w jego budowie. Zaraz po otrzymaniu nowegoprzydziału pracy zostałem wyznaczony do komitetu organizacyjnego obchodówzwiązanych z Konwencją Londyńską 1938 roku. Przygotowaliśmy miejsca dla 17tyś. ludzi zebranych w największej hali miasta Cleveland i tam zorganizowaliśmytransmisję Konwencji z Londynu. Punktami kulminacyjnymi były dwaprzemówienia Judge Rutherforda, które teraz omówimy, jako program dalszej

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

28 z 42 2011-02-18 13:48

Page 29: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

działalności Towarzystwa.Spójrzmy faktom w oczy - oto tytuł przemówienia pierwszego, dotyczącegozagadnień najbardziej aktualnych politycznie, tj. faszyzmu i wolności. Licząc się ztym, że odrębność doktrynalna świadków Jehowy zmusza ich do odmawianiaprzyjmowania broni, Rutherford ogłosił, że Teokracja opowiada się za wolnością,a przeciw dyktaturze. My jednak wiedzieliśmy doskonale, że równocześnie niebyło mowy o żadnej wolności wewnątrz naszych szeregów. Totalitarna politykaorganizacyjna świadków Jehowy w istocie nie różniła się od faszyzmu i nazizmu.Przemówienie "Spójrzmy faktom w oczy " zostało wydrukowane jako broszura wmilionach egzemplarzy i było częścią składową całej serii, zakończonej książeczką"Neutralność " w roku 1941. Wydawnictwa te stanowiły prawną podstawęodmowy służby wojskowej przez świadków, a w najgorszych wypadkachsprowadzały na świadków pięcioletnie wyroki. Antywojenne deklaracje byłyjednym z najważniejszych czynników tak gwałtownego wzrostu liczby świadkówJehowy po wojnie.Napełniajcie ziemię - to temat drugiego przemówienia, w którym Dżadżzwracał się do wszystkich młodych świadków Jehowy, żyjących w wolnym stanie,aby wstrzymali się od związków małżeńskich i płodzenia dzieci. To dziwnepolecenie miało swoje uzasadnienie pozornie w zbliżającym się końcu świata(atmosfera rychłej wojny sprzyjała tym nastrojom), a rzeczywiste w chęcizdobycia jak największej ilości swobodnych, nieskrępowanych więzamirodzinnymi misjonarzy. "Wstrzymajcie się aż do Armagedonu! " - wołałRutherford w swoim przemówieniu. "Lepiej będzie, jeżeli założycie rodziny wTysiącletnim Królestwie ". W roku 1940 ukazała się na ten temat książeczka"Dzieci ", opowiadająca dzieje dwojga młodych świadków Jehowy, którzykochając się postanawiają być sobie wierni aż do Armagedonu i wówczas dopieropobrać się. Realizacja tego hasła przyniosła świadkom wielkie korzyści w postaciwzmożonej działalności młodych misjonarzy i kolporterów. Po kilku latach, gdy celten został osiągnięty, przywódcy ruchu, sami chcąc wstąpić w małżeńskiezwiązki, otworzyli prawdziwy pochód do arki Noego, przystępując para za parą doślubu w tzw. Salach Królestwa. Książeczka "Dzieci " poszła w zapomnienie idzisiaj jest nie do nabycia, skrzętnie ukryta wraz z tylu innymi dowodami głupoty,żeby wspomnieć tylko owe słynne przepowiednie końca świata, zjawienia sięksiążąt itp., itp. Towarzystwo specjalizuje się w takich sensacjachprzeznaczonych dla wywołania okresowych nastrojów w szeregach. Przykłademdalszych takich publikacji mogą być: "Baczność na ONZ " lub "Patrzcie na Rosję ".Sensacje te po spełnieniu swego zadania idą w zapomnienie, ustępując miejscanastępnym.

Rozdział 15Teokracja o zasięgu światowym.

Swoją pracę na powierzonym mi terenie rozpocząłem od likwidowaniawewnętrznych konfliktów w istniejących tam ugrupowaniach. Ludzie tracili zbytwiele czasu na spory, zamiast pracować wśród tamtejszych obywateli. Postarałemsię izolować od siebie zwaśnione grupy przez usamodzielnienie ich i zachęcić dopracy według siedmiostopniowego programu, którego byłem entuzjastą. Udało misię to w końcu, chociaż nie mogę powiedzieć, abym zyskał przez to sympatiętamtejszych grup. Posypały się na mnie donosy i skargi do centrali w Brooklynie.Musiałem nawet osobiście tłumaczyć się ze stawianych mi zarzutów. Gdy wreszcieuporałem się z pierwszą częścią mego zadania, mogłem przystąpić do drugiej, dospowodowania popularyzujących nas rozruchów.

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

29 z 42 2011-02-18 13:48

Page 30: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

W miejscowości Hubbard poleciłem tamtejszej grupie świadków, zbierającej siędotychczas w prywatnym mieszkaniu, wynająć salę miejską, na tzw. SalęKrólestwa. Około setki świadków z pobliskiego Youngstown rozpoczęło kampanięogłoszeniową, podając adres sali i nosząc prowokacyjne transparenty przeciwreligii: "Religia jest sidłem i dymną świecą " powtarzały napisy, utarty sloganŚwiadków Jehowy. Ludność została wzburzona, zatrzymano kilku świadków, aleburmistrz chciał załatwić sprawę polubownie i wezwał mnie na pertraktację. Chciałnam dać wszelkie uprawnienia, w zamian za zaprzestanie noszenia obraźliwychnapisów. Zgodnie z instrukcjami odmówiłem i w następną sobotę znów pojawiłysię nasze szturmówki na ulicach. Aresztowano około 22 osób, co było dla mniehasłem do działania. Ogłosiłem zebranie protestacyjne na drugi dzień, w niedzielępo południu. Prywatna drukarnia przez całą noc drukowała ulotki, w którychinformowałem mieszkańców miasta, że "W Hubbard aresztowano chrześcijan ".Niedziela rano zeszła na roznoszeniu tych ulotek, w których zapraszaliśmy naprotestacyjny wiec do naszej Sali Królestwa, w której zainstalowaliśmy głośniki.Zszedł się olbrzymi tłum, ale gdy tylko zacząłem przemawiać, zjawił się szef policjii odciął nam głośniki. W odpowiedzi wyszedłem na ulicę i stojąc na dachuprzygotowanego samochodu, kontynuowałem przemówienie. Ludzie rozdrażnieninaszymi poprzednimi wystąpieniami zaczęli się złościć. Posypały się zgniłepomidory i inne jarzyny. Jednak i na to byliśmy przygotowani przezzmobilizowanie specjalnych grup szturmowych, utrzymujących porządek. Dłuższyczas trwało zamieszanie i kotłowanina, aż w końcu nie było innej rady, jakwycofać się do sali i tam oczekiwać pomocy policji. Doszło do procesu, w czasiektórego dwóch z nas otrzymało wyroki skazujące, oprócz 25 dolarów, któremieliśmy zapłacić jako koszta. Oczywiście wnieśliśmy apelację.Najbardziej zachwycony całym przebiegiem wydarzeń był Judge Rutherford.Zapewnił mnie o swoim całkowitym poparciu, co nie podobało się innymzazdrosnym pracownikom centrali, szczególnie klice z Adams Street, któraszykowała się do objęcia władzy po Rutherfordzie. Kiedy przy innej okazjizorganizowałem skuteczną akcję likwidacji groźby przerwania przemówieniaJudge Rutherforda w olbrzymim Madison Squar Garden w Nowym Jorku w 1939roku, Dżadż zaprosił mnie na przyjacielską pogawędkę, spodziewając się, żepoproszę go o pracę w Centrali. Kiedy to nie nastąpiło, pożartował trochę natemat mojej rubryki w jego czarnej księdze, gdzie figurowały wszystkie donosy namnie i na tym się skończyło.Po zwycięskim zakończeniu akcji w mieście Hubbard, w którym doszło dozaskarżenia przez nas do sądu władz miejskich i policji za pobicie naszychświadków, przeniosłem swą działalność do drugiego końca mojego okręgu, domiasta Struthers. Pomimo naszych uporczywych demonstracji, władze miastawciąż odmawiały nam pozwolenia na chodzenie po domach w niedzielę tłumacząc,że w mieście obowiązuje prawo "niedzielnego spokoju ", czyli zakaz budzeniamieszkańców w niedzielę rano. Wysyłając pikiety z obraźliwymi dla miastahasłami, napastując w niewybredny sposób obywateli, doprowadziliśmy ichwreszcie do białej gorączki, gdy ogłosiliśmy najazd na miasto świadków Jehowyaż z dwu okręgów. Doszło do olbrzymich rozruchów, zapełniono po brzegimiejskie więzienia, sprawa oparła się o Sąd Najwyższy, gdzie, byliśmy pewniwygranej, mając przygotowany jeden tylko atut: każdej niedzieli dzwonykościołów miasta Struthers naruszają bezkarnie ciszę poranną i nikt się temu niesprzeciwia, dlaczego tylko nam nie wolno dzwonić... do drzwi? Sprawę oczywiściewygraliśmy.Po wybuchu wojny Towarzystwo Strażnicy postanowiło zabezpieczyć się przedkonsekwencjami antywojennej polityki, która w czasie pierwszej wojny światowej

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

30 z 42 2011-02-18 13:48

Page 31: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

doprowadziła do rozwiązania Towarzystwa przez delegalizację. Chodziło o to, byetatowi pracownicy Towarzystwa, przez swoje wystąpienia antywojenne nienarazili władz całego Towarzystwa. Z tego względu wszyscy słudzy okręgowiotrzymali wypowiedzenia z terminem 30 listopada 1941 roku.*Tak więc z dniem l grudnia 1941 roku byłem zwolniony z obowiązków.Pozostawało tylko wrócić do pracy pionierskiej i żyć ze sprzedaży książek.Poprosiłem o przydział do Florydy, ale odmówiono mi go w Centrali, polecającprzyłączyć się do grupy Youngstown. Tam jednak, jak już wspomniałem, byłemnie lubiany przez kliki, które pozbawiłem ongiś władzy i dziś zaczęły one działaćprzeciwko mnie, rozsiewając oszczerstwa. Moja uporczywa praca nie dawałarezultatu. W tym czasie Ameryka przystąpiła do wojny i moją osobązainteresowało się FBI, a to z racji mojego pobytu w Niemczech i opiniimiejscowych władz, które nie zapomniały rozruchów, które urządzałem w imieniuTowarzystwa. Ten podwójny nadzór, tj. ze strony kliki Youngstown i FBIdoprowadził mnie do skraju wyczerpania nerwowego.Jak już wspomniałem, w samej organizacji ruchu nastąpiły daleko idące zmiany.Towarzystwo zostało ograniczone do niewielkiej liczby członków i zarejestrowanejako "Biblijne i Traktatowe Towarzystwo Strażnicy " w stanie Nowy Jork, opartena dobrowolnych składkach. Grupy świadków Jehowy zostały pozostawionesamym sobie. Ilość członków Towarzystwa wynosiła od sześciu do ośmiu zkażdego stanu. Członkowie nie byli wybierani, lecz mianowani przez zarząd. Fakt,że Towarzystwo miało się odtąd składać wyłącznie z Amerykanów, nabrał pełnegoznaczenia dopiero po wojnie, gdy potęga Stanów Zjednoczonych otworzyła drogęich obywatelom do wszystkich krajów zachodnich i neutralnych. Tym częściowotłumaczy się również nagły wzrost świadków Jehowy bezpośrednio po wojnie,zwłaszcza w Azji i Afryce. Dla mnie, to sprzęgnięcie losów ruchu z potęgągospodarczą i polityczną, przypomina żywo obraz niewiasty siedzącej na bestii 3rozdziału Objawienia św. Jana.Wszystko to działo się w czasie wojny. Poprzednie metody pracy przy pomocygwałtów były teraz nie do pomyślenia. Towarzystwo ogłosiło, że skończył sięwojowniczy okres Dawida, a teraz rozpocznie się pokojowy okres budowySalomona. Ale do tego trzeba było szkoły misyjnej. Konieczność ta narzucała sięjednak już wcześniej. Metody propagandy skuteczne wobec ludzi ograniczonychumysłowo zupełnie zawodziły przy zetknięciu z ludźmi wykształconymi lub tymi,którzy chociażby znali tylko Pismo Święte. Ciemnota świadków byłazastraszająca. Podczas wojny istniały specjalne komisje w StanachZjednoczonych, badające tych obywateli, którzy odmawiali służby wojskowej napodstawie przekonań religijnych. Te egzaminy zawsze napawały mnie wstydem,jak np. wówczas, gdy przewodniczący pytał: "Twierdzi Pan, że jest kaznodzieją, anie umie Pan znaleźć w Biblii Piątej Księgi Mojżeszowej? " Młody człowiekrzeczywiście nie umiał odszukać tej księgi. Tak więc powstał "Teokratyczny KursKaznodziejski ". W umysłach naszych kurs kaznodziejski łączy się zawsze z naukąPisma Świętego. W tym wypadku nic podobnego nie miało miejsca. Ten kurs,który przechodzą obowiązkowo pracownicy misyjni świadków Jehowy, dotyczymetod propagandy i argumentacji.Seminarium Gilead. W latach trzydziestych Towarzystwo nabyło sporą farmę wcelu zaopatrzenia w żywność pracowników centrali w Brooklynie. Był to znakomitypomysł. Gospodarka pokrywała zapotrzebowanie z nadwyżką, a nadwyżka byłasprzedawana świadkom Nowego Jorku, po podwyższonych cenach, oczywiście,jako tzw. "Żywność Królestwa ". W czasie wojny Towarzystwo postanowiło naterenie farmy wybudować wielki dom, którego przeznaczeniem początkowo było

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

31 z 42 2011-02-18 13:48

Page 32: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

przeniesienie centrali z Nowego Jorku w wypadku zbombardowania tejże.Tymczasowo jednak miał być wykorzystany jako seminarium kształcącemisjonarzy do pracy zagranicznej. Ten kompleks budynków został następniepowiększony i nazwany "Seminarium Biblijnym w Gilead ". Naukę mieli tampobierać misjonarze, a także wszyscy pracownicy całkowicie poświęceni pracyreligijno-propagandowej. Po ukończeniu kursu otrzymywało się świadectwa.Praca misyjna.Misjonarze w czasie wojny, która obejmowała całą Azję, wysyłanibyli głównie do Południowej Ameryki i krajów sąsiadujących z USA. Już pierwszedoświadczenia wykazały, że poziom życia w Porto Rico, na Kubie i innych krajachbył tak niski, że normalny misjonarz nie potrafił nigdy przystosować się do niego,aby nie utracić zdrowia. Zaczęto więc budować domy misyjne w tych krajach,zorganizowane na wzór central "Betel ". Oczywiście, zgodnie ze zwyczajamiTowarzystwa misjonarze ci nie otrzymywali pieniędzy, tylko książki i traktaty, zesprzedaży których mieli żyć.Motywy misyjne.Jezus pozostawił uczniom polecenie, aby szli na cały świat ipozyskiwali uczniów ze wszystkich narodów. Celem pracy misyjnej "Strażnicy "nie było bynajmniej przyprowadzanie ludzi do Chrystusa. Według ich programurozmnażali oni w ten sposób klasę Jonadabów, czyli sług, gruntując prestiżOrganizacji i realizując Organizację Nowego Świata, czyli Teokrację - panowanienad sumieniami poddanych.

Rozdział 16Kto jest tym złym wilkiem w owczej skórze?

Poczucie sprawiedliwości, miłości braterskiej i miłości nawet nieprzyjaciół,wpojone w moje serce jako skutek nauk Jezusa Chrystusa, zawsze sprzeciwiałosię nienawistnym, gwałtownym i kłamliwym atakom na religie, duchowieństwozarówno protestantów jak i katolików, zawartym w literaturze, rozpowszechnianejprzez świadków Jehowy. Nawet zakładając, że wymienione osoby i instytucjerzeczywiście są naszymi nieprzyjaciółmi, Ewangelia uczy nas postępowaniainnego niż praktyka Świadków. W liście do Rzym. 12:18 i dalszych czytamy: "Jeślimożna, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie. Nie mścijciesię sami, najmilsi... nie dajcie się zwyciężać złemu, ale złe dobrem zwyciężaj ". Aw istocie w młodości uczyłem się, że człowiek ma w zasadzie tylko jednegowroga: szatana. Ale "Strażnica " uczyła mnie wciąż o nowych wrogach. Oto kilkaprzykładów wybranych z ich literatury:Religia jest narzędziem szatana! Aby z chrześcijanina uczynić świadkaJehowy, należy wpierw obrzydzić mu jego własną religię. W tym kierunkuStrażnica uczyniła bardzo wiele i osiągnęła swój cel: wpoiła świadkom Jehowynienawiść i pogardę dla religii w takim stopniu, że nie mogą już oni stać sięchrześcijanami. Ideologia pretendująca do opanowania mas musi umieścić wswym programie walkę z religią. W jaki sposób "Strażnica " potrafiła zohydzićreligię w umysłach czytelników jej literatury? Wystarczy przejrzeć książki"Wrogowie ", "Religia ", "Wywyższenie " i wiele innych, aby poznać subtelnekonstrukcje logiczne służące temu celowi. Najczęstszym trikiem "Strażnicy " jestprzyklejanie wrogom odpowiedniej etykiety. W wypadku religii taką etykietą jestsłowo Babilon. Brzmi wystarczająco tajemniczo, aby wywoływać podziwprostaków. Jeżeli się powie, bez żadnych dowodów, zresztą, że Babilonsymbolizuje wszystkie religie świata, to reszta jest już prosta. Babilon jest nausługach szatana, więc i religie są religiami szatana. A ponieważ szatan jestnajgorszym wrogiem Boga i człowieka, więc i religia jest najgorszym wrogiemBoga i człowieka. W ten sposób wywraca się kota do góry nogami, gdyż słowo

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

32 z 42 2011-02-18 13:48

Page 33: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

religia zawsze i wszędzie oznacza stosunek do Boga i to stosunek czci. Listazarzutów i oszczerstw, rzucanych na religię, jest wprost fantastyczna: wielkanierządnica, diabelska religia, narzędzie szatana, nieprzyjaciel rodzaju ludzkiego,sidło, grzech opętania, diabelskie nabożeństwo, zapoczątkowana przez diabła,używana przez diabła itd., itd. - wszystko to znajdziecie w publikacjachTowarzystwa Strażnicy.Także kościół rzymsko-katolicki. Zarzuty przeciwko kościołowi czy religiirzymskokatolickiej dadzą się sprowadzić do następujących: pogański Rzymprzekształcił się w Rzym papieski. Używano strachu dla nawracania pogan nakatolicyzm. Powstała hierarchia, która rządziła ludem. Używano irozpowszechniano fałszywe nauki. Użyto metod organizacyjnych dla wzrostuliczebnego i bogactw. Wymyślono czyściec dla zdobywania pieniędzy. Ceremoniesprowadziły nabożeństwa do formalności. Wprowadzono cześć obrazów, jakośrodek zorganizowania nabożeństw. Zbudowano kościoły dla zwodzenia ludzi. Niemam zamiaru kwestionować w tej chwili słuszności tych zarzutów, natomiastuderzające dla mnie jest to, że wszystkie te błędy popełniają świadkowie Jehowy,nie wiedząc o tym.Od samego początku świadkowie używali i nadal używają strachu przed końcemświata dla pozyskiwania członków. Wytworzyli system hierarchiczny, hierarchiąnajwyższą jest u nich "klasa Wiernych i Mądrych Sług ", w Nowym Jorku.Zastosowali system organizacyjny i to właśnie po to, aby zdobyć liczebność ibogactwa. Ustalili nabożeństwa sprzedawania książek, będące czystąformalnością, z takimi praktykami, jak wypełnianie sprawozdań, i formalnąksięgowością przedsiębiorstw. Tak samo zaczęli budować kościoły, zwaneprzez nich "Salami Królestwa " na całym świecie, aby uprawiać swą religięsprzedawania i kupowania.Duchowieństwo - to synowie szatana. Już na początku książki wspomniałem,że Judge Rutherford oskarżał duchowieństwo o swoje aresztowanie w czasiepierwszej wojny światowej i tchnął niespotykaną nienawiścią przeciwko niemu.Oto epitety, którymi obdarzył wszelkich duchownych wszystkich wyznań wksiążkach "Rząd " i "Proroctwo ": Gonią za korzyścią, okazali się dziećmi Złego,winni krwi, czynią Boga kłamcą, są ustami szatana, są przestępcami wobec Boga.Już w czasie początków mej pracy w Ameryce doszedłem do wniosku, żeduchowieństwo, zwłaszcza protestanckie, odpłaca świadkom Jehowy dobrem zazłe i postępuje właśnie w duchu chrześcijańskiej miłości wobec nas. Kontrast donienawistnych napaści kierownictwa "Strażnicy " był tak uderzający, że wtedy jużwzmógł ciężar moich wątpliwości.Szczególnie ciężkie oskarżenia spadły na duchowieństwo za wpływanie naradiostacje w kierunku odmawiania sprzedaży czasu programów dla świadkówJehowy. Przyklejono wówczas duchowieństwu etykietę biblijnego Hamana.Haman nienawidził Żydów i pragnął ich zniszczyć. Zachodzi tylko pytanie,dlaczego to duchowieństwo, jeżeli rzeczywiście dysponowało taką władzą i takąnienawiścią, nie zniszczyło Towarzystwa Strażnicy w Ameryce? Okazji było bardzodużo.W praktyce okazało się, że Towarzystwo Strażnicy było najgorszego typuduchowieństwem panującym nad sumieniami świadków Jehowy, bez litościpchając ich do zaczepnych akcji wobec spokojnych obywateli, narażając swychzwolenników na więzienia i kary pieniężne.Właśnie zrozumienie tych sprzeczności pomogło mi w przejrzeniu na oczy.Zaczynałem teraz dopiero widzieć dużo rzeczy, ale widzenie, to jeszcze niewolność. Widziałem głębię niewolnictwa, w które popadłem, a w następnymrozdziale opiszę, jak się z niego wydostałem.

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

33 z 42 2011-02-18 13:48

Page 34: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

Rozdział 17Wyjście z labiryntu.

Fakt, że wyszedłem na wolność z niewoli "Strażnicy " i mogę dziś opowiadać otym, jest cudem. Jest to niezbity dowód łaski Bożej. To, że przez trzydzieści latbyłem w niewoli, a potem wyrwałem się z niej, świadczy, że dla Boga nie marzeczy niemożliwych. Jest to również dowód, że tysiące innych niewolników"Strażnicy " mogą znaleźć drogę do Boga. Myślę, że wyznanie to wskazuje imnawet drogę wyjścia.Od dawna wiedziałem, że Bóg oczekuje ode mnie raczej poświęcenia dla Niego,aniżeli zniewolenia ludzkiej organizacji. Ale jestem tylko słabym człowiekiem, aTowarzystwo wiedziało o tym bardzo dobrze. Ono znało moją przeszłość, mojemotywy, moje słabości i obawy. Posiadało szczegółowy wykaz wszystkichpopełnionych przeze mnie błędów. Wiedziało, jak mnie dotknąć i urazić i jakzagrać na uczuciach, które samo wytworzyło we mnie. A ja wiedziałem, że oni towiedzieli.Jeżeli mam odwagę napisać tę książkę i dać ją do druku, zdając sobie sprawę, coto oznacza dla mojej przyszłości, dla osobistego bezpieczeństwa, dla możliwościzarobkowania, to tylko dlatego, że ciąży na mnie uczyniony ślub w modlitwiewobec Boga.Kiedy skończył się mój przydział sługi okręgu w grudniu 1941 roku i rozpocząłempracę pioniera w Campbell, musiałem rozglądnąć się za jakimś dodatkowymźródłem zarobkowania, aby uzupełnić dochody uzyskane ze sprzedaży książek iczasopism "Strażnicy ".Mając wielkie doświadczenie w operowaniu książkami, postanowiłem założyćwłasną księgarnię, przez którą dopomógłbym rozszerzyć nieco horyzont myślowyświadków Jehowy, zaopatrując ich w odpowiednie książki, a także teksty biblijne iinne pomoce. Prowadząc sprzedaż przez dwa lata, do 1943 roku, nie zdołałemzrobić na tym większego interesu. W 1943 roku otrzymałem pismo zTowarzystwa Strażnicy, abym zaniechał sprzedawania książek, gdyż mogą onestać w sprzeczności z wiedzą Teokratyczną. W istocie chodziło im o to, aby niktinny nie wchodził w paradę w możliwościach zbierania pieniędzy i w kontrolowaniutego, co świadkowie czytają i sprzedają. Oczywiście odmówiłem, powołując się nakonieczność uzupełnienia moich dochodów dla pokrycia wydatków związanych zpracą pioniera.Jednak użyto wszelkich sił, aby mnie złamać. Świadkowie ciągle nachodzili mojąksięgarnię, bynajmniej nie w celu zakupu książek, lecz w celu szpiegowania mnie.Roztoczono wokół mnie atmosferę najpodlejszych insynuacji, pomawiając o chęć"wzbogacenia się kosztem "Strażnicy ". Ostatecznie w roku 1949 byłem już takzmęczony ciągłym szpiegowaniem, przejawami złej woli i podkopywaniem gruntupode mną, że postanowiłem zrezygnować z funkcji pioniera specjalnego, na którąbyłem wyznaczony. Oznaczało to przeniesienie na inny teren lub pozostanie namiejscu jako pionier zwyczajny. Towarzystwo oczywiście wybrało to pierwszewyjście, ale teraz ja nie mogłem. się na to zgodzić.Od 1946 roku zainicjowałem interesujące wydawnictwo, informujące oukazujących się książkach religijnych, pt. "Nowości książkowe ". Liczbaprenumeratorów mojej księgarni wzrosła na skutek tego momentalnie do trzechtysięcy nazwisk, przeważnie Świadków Jehowy. Stan moich interesów poprawiłsię. Byłem w stanie wysyłać po dwie książki rocznie bezpłatnie wszystkim moimstałym odbiorcom. Z końcem 1949 roku skończyła się moja specjalna służbapionierska i powoli budziłem się z hipnozy "Strażnicy ". Przyczyniło się do tego

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

34 z 42 2011-02-18 13:48

Page 35: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

czytanie bez pomocy "Strażnicy " Biblii i wielkiej ilości innych książek. Musiało toznaleźć odbicie w moich "Nowościach książkowych ", gdyż około 1951 rokurozpoczęły się perturbacje.15 lutego 1951 roku otrzymałem informację od Towarzystwa Strażnicy, żezostałem zdjęty z listy pionierów za to, że nie wypełniam przeznaczonej na tępracę czasu, że publikuję "Nowości " i że wysyłam książki do świadków Jehowy.Oczywiście Towarzystwo sądziło, że tylko ono jedno ma prawo wysyłać książki izarabiać na tym. Napisano też, że mogę wrócić na stanowisko pioniera, jeżelizaprzestanę swojej niezależnej działalności i zacznę sprzedawać ich książki wsposób ustalony przez Towarzystwo dla świadków Jehowy, tj. odsyłającodpowiednie sumy.Tak więc przyszedł koniec mojej nieprzerwanej, cały czas pochłaniającej,dwadzieścia jeden lat trwającej służby, z której byłem tak dumny. Przez cały czaswiernie wypełniałem i wysyłałem wymagane przez Towarzystwo sprawozdania.Przez cały czas mojej ślepoty wyrzekłem się dla Towarzystwa wszystkichosobistych planów, wszelkich życzeń. Wszystko to leżało obecnie w gruzach.Zrozumiałem, że przez cały ten czas budowałem na piasku. Przyszła burza iwszystko runęło. Czułem wewnętrzną pustkę. Nie pozostało we mnie nic, czemumógłbym oddać cześć. Kiedyś, dawno temu zacząłem budować na prawdziwejopoce, którą jest Jezus Chrystus, ale czy potrafię teraz wrócić do tychszczęśliwych dni?Od razu po tym poznałem, czym jest bojkot. Zakupiłem właśnie wiele książek uwydawców, gdy wszyscy świadkowie Jehowy wypowiedzieli mi prenumeratę.Moje zadłużenie było olbrzymie i gdyby wydawcy byli świadkami Jehowy,nastąpiłoby bankructwo. Nie mieliby litości nade mną. Na szczęście byli to ludzie zsercem, i zrozumieli moje położenie.Byłem na tyle nierozsądny, że poszedłem na częściowe ustępstwo, zaprzestającwydawania "Nowości Książkowych ". To w niczym nie poprawiło mego położenia,odwrotnie, bojkot nie ustawał i przybierał formy pogróżek, anonimowychtelefonów i listów. Ciągle zjawiali się szpiedzy, badający stan moich interesów podpokrywką wizyt braterskich. W rezultacie mój kredyt zaufania był podkopywanysystematycznie. Ten stan rzeczy zrujnował moje zdrowie, wreszcie uległematakowi serca.Posłuszeństwo Bogu. W miarę czytania Słowa Bożego bez pomocy "Strażnicy "odzyskiwałem równowagę duchową. Im bardziej odczuwałem miłość Bożąobjawioną w Jezusie Chrystusie, tym mocniejsze było przekonanie, że nie wolnomi milczeć, że dla ratowania niewolników "Strażnicy " powinienem opublikowaćjakieś ostrzeżenie, opis rzeczywistej drogi świadków Jehowy, którą terazzaczynałem rozumieć.Ale nie było to łatwe. Byłem po prostu tchórzem. Właśnie doświadczyłem, czegopotrafią się dopuścić moi dawni bracia. Przeżywałem piekielne tortury duchowe.Popadłem w nałóg pijaństwa, aby zagłuszyć głos Boży w sercu. Niektórzy moinieprzyjaciele zauważyli to i zatroszczyli się o to, aby na ten cel nie zabrakło mipieniędzy. Popadłem w nastrój ciągłego strachu przed Towarzystwem Strażnicy.Stało się to rodzajem urazu. Na każdym kroku węszyłem jakiś podstęp z ichstrony. W interesach przestałem sobie radzić. Nie potrafiłem w żaden inny sposóbzarobić pieniędzy, gdyż całe życie kupowałem i sprzedawałem książki. Wypełnionystrachem, opanowany skłonnością do alkoholu, chory fizycznie i psychicznie,byłem już na drodze do śmierci.Aż pewnej nocy, gdy żona odjechała do rodziców i pozostałem w domu sam,upadłem na kolana z mocnym postanowieniem szukania ratunku. Przez całą nocspowiadałem się Bogu z całego mego dotychczasowego życia, ze wszystkiego zła,

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

35 z 42 2011-02-18 13:48

Page 36: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

które uczyniłem jako niewolnik "Strażnicy ". Gdy przeglądam to, co dotychczasnapisałem w tej książce, widzę, że jest to dokładne powtórzenie mojego wyznaniaBogu w tamtą noc. Wczesnym rankiem ślubowałem Bogu, że jeśli uwolni mnie odskłonności do picia i od strachu przed "Strażnicą ", napiszę i opublikuję wyznanieopisujące całą moją drogę.Wraz z pierwszym brzaskiem na wschodzie powstałem z kolan. Bóg wysłuchałmoje modlitwy. Oto stałem jako wolny człowiek. Wiedziałem, że już nigdy niebędę się bał świadków Jehowy, ani Towarzystwa Strażnicy, wiedziałem, że jestemwolny od nałogu pijaństwa. Bóg odpuścił moje grzechy i pierwszy raz odtrzydziestu lat odczułem w sercu prawdziwy pokój, przekraczający pojęcieludzkie.Wszystko to zdarzyło się w kwietniu 1952 roku, a książkę tę kończę w kwietniu1956 roku. Cudowną rzeczą jest, że przez cały ten czas nigdy nie odczułemnajmniejszego pociągu do alkoholu, ani cień strachu przed Świadkami nie zawitałdo mego serca. Jak to wytłumaczyć? To Pan odpowiedział na moją modlitwę. Tojest cudowne!Od tego czasu nie przerwałem pracy, nie odstąpiłem ani na krok od wytkniętegocelu. Szpiedzy "Strażnicy " nadal nachodzili mnie, jak dawniej, ale nie wiedzieli nico tym, co stało się ze mną.Pewnej niedzieli 1954 roku wyszedłem zdecydowanie z Sali Królestwa, aby więcejtam nie wrócić. Początkowo świadkowie odwiedzali mnie. Przyjmowałem ichprzyjaźnie i nie czyniłem żadnych wymówek. Ale też nie wspominałem ani słowemo stanie moich interesów, co wkrótce skłoniło ich do zaprzestania swoich wizyt.Bardzo lubiłem zebrania. Nigdy nie opuszczałem okazji uczestniczenia w nich. Alez chwilą, gdy Pan uwolnił mnie z hipnotycznego wpływu religii "kupowania isprzedawania ", uwolnił mnie również od wszelkiego pragnienia chodzenia do SalKrólestwa, od ciężkiego, mętnego wina "Strażnicy ".W sierpniu 1954 roku, dokładnie trzydzieści lat od czasu, gdy wpadłem w sieci"Strażnicy ", wysłałem pierwsze zawiadomienia o zamiarze publikowania"Zeszytów Społeczności Chrześcijańskiej ", które będą przeciwstawiały sięOrganizacji Strażnicy. Otrzymałem po tym wiele pogróżek, wrogich wystąpień, aleto nie przestraszyło mnie. Uszedłem z labiryntu "Strażnicy " w "cudowną wolnośćdzieci Bożych " (Rzym. 8:21). Po raz pierwszy oparłem się na poznaniu prawdySłowa Bożego i prawda ta wyzwoliła mnie.

Do moich byłych "braci ".A teraz kilka stów do was, z którymi kiedyś byłemzwiązany. Wiem, że tysiące z was tęskni za wolnością, tak jak ja tęskniłem swegoczasu. Moje serce współczuje wam w pełni.Jak możecie uzyskać wolność? Po pierwsze zwróćcie wasze serca do Pana ipozwólcie mu zająć miejsce "Strażnicy ". Nastawcie się na czytanie SłowaBożego, oby ono zastąpiło Wam książki, broszury i czasopisma "Strażnicy ". Dlauniknięcia pokusy wyrzućcie je nawet z mieszkania. Jest to bowiem owo ciężkiewino Babilonu Towarzystwa Strażnicy. Działają one na świadka, jak widok butelkina pijaka.Zaprzestańcie waszej bieganiny związanej ze sprzedażą książek i zbieraniapieniędzy dla Towarzystwa Strażnicy. W rzeczywistości jest to bowiem czasukradziony waszemu życiu i Bogu. A wy jeszcze chwalicie się tym wsprawozdaniach.Więcej czasu poświęcajcie modlitwie do Pana. Nawiążcie społeczność z ludźmi,którzy kochają Pana Jezusa. Miejsce nie gra roli, ale unikajcie bliskości SalKrólestwa. Tam bowiem nie ma społeczności, tam będą was nakłaniali do religii"kupowania i sprzedawania książek ". Starajcie się nie myśleć teokratycznie,

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

36 z 42 2011-02-18 13:48

Page 37: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

uwolnijcie się od organizacyjnego sposobu myślenia. Z chwilą, gdy podejmiecie tekroki, będziecie stopniowo wzrastać i dojrzewać. I wkrótce, drogi ŚwiadkuJehowy, zaczniesz żyć duchem, dążąc do celu wskazanego przez JezusaChrystusa, zamiast niemądrze chodzić drogami "Strażnicy ", która nie wie, gdzieciebie prowadzi.Co za wolność wówczas nastanie! Nie będziesz więcej zmuszony do wykazywaniai chwalenia się tym, co uczyniłeś, do składania sprawozdań słudze (zboru)jednostki, słudze okręgu, ani Wiernemu i Mądremu Słudze w Brooklynie! Niebędziesz za to krytykowany i sądzony przez niego. Będąc sługą twego Pana,będziesz stał lub upadał dla Niego. Nie będziesz śledzony i szpiegowany, alebędziesz chodził w nowości życia.Nie będziesz więcej ofiarą składaną w rozpalone objęcia Molocha "Strażnicy ". Alebędziesz, jak mówi Paweł Apostoł w liście do Rzymian: "stawiał ciało swoje jakoofiarę żywą, świętą, przyjemną Bogu ". Bądź pewny, że twój Pan wie dobrze, couczyniłeś, a czego nie uczyniłeś. Nie musisz wypełniać w tym celu raportudziennego, aby o tym przeczytać później w kolumnach "Strażnicy ".Będziesz rozwijał umysł Chrystusowy zamiast umysłu teokratycznego religii"Strażnicy ", polegającej na kupowaniu i sprzedawaniu książek. Chrześcijaństwostanie się w tobie siłą ku dobremu i będziesz chodził wolny, nie będąc nic dłużnynikomu, oprócz miłości, jak pisze Apostoł: "Tym, którzy miłują Pana, wszystkierzeczy służą do dobrego " i to bez wypełniania sprawozdań.Co za cudowny dzień nastanie dla ciebie, gdy z ramion twoich opadną łańcuchy"Strażnicy " i staniesz na powrót w szeregach wolnych ludzi!

Ostrzeżenie.Chrześcijanie! Wśród was, w ciągu ostatnich trzech pokoleń wyrosła "Teokracja "- totalitarna forma nabożeństwa. Ten nowotwór nie tylko opanował Amerykę, aleteż wyciągnął swoje macki do wszystkich niemal krajów świata. Wypłukał oncałkowicie wszelkie ślady osobistej religii Jezusa ze serc swoich niewolników.Klasa "Wiernych Sług ", zwana Towarzystwem Strażnicy, rezerwuje dla siebiewyłączne prawo tłumaczenia Pisma Świętego, nazywając je "nowym światłem ",twierdząc, że Pan powierzył im wszelkie dobra w całym Domu Swoim. W tensposób przypisują sobie znaczenie Ducha Świętego i odsuwają na stronę samegoPana Jezusa Chrystusa. Chrześcijan zastąpili głosicielami Królestwa, a łaskę, którąBóg daje darmo wszystkim wierzącym w Jezusie Chrystusie, zamienili systemempraktyk, które mają zastąpić zbawienie w Jezusie Chrystusie. Te praktyki, tosprzedawanie książek, składanie sprawozdań itp.W stosunku do ludzi "zewnętrznych ", tj. poza ich organizacją, uprawiająprozelityzm, czyli pozyskiwanie. W tym mają wielką wprawę i używająwypróbowanych metod przekształcania chrześcijanina na głosiciela Królestwa.System ten polega na: l) sprzedawaniu książek, 2) powtórnych odwiedzinachtych, którzy ich książki nabywają, 3) urządzaniu domowego studiowania książek,4) prowadzeniu swych ofiar na zespołowe studiowanie, 5) przyprowadzaniu ich naniedzielne studiowanie "Strażnicy " zamiast Pisma Świętego, 6) nakłanianie doprzyjęcia obowiązków głosiciela, 7) zamknięcie całego procesu w chrzcie. Ci,którzy zostali poddani takiej obróbce, rzeczywiście umarli dla siebie, alerównocześnie umarła ich nadzieja w Jezusie Chrystusie i Jego Odkupieniu.Chrześcijanie, którzy wyznajecie i czcicie Boga według waszego własnegosumienia! Gdy kupujecie książkę od świadka Jehowy i dajecie mu pięćdziesiątcentów za nią, przez to samo uruchamiacie reakcję łańcuchową. Spójrzcie nabłyski w oczach waszego gościa, błyski nadziei na powtórne odwiedziny, nadomowe studium, na pozyskanie całej waszej rodziny.

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

37 z 42 2011-02-18 13:48

Page 38: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

Może kupując ich książki, wydaje się wam, ze wspieracie w ten sposób jakąśreligijną sprawę. Nie mylcie się! Świadkowie Jehowy wcale nie rozumieją tego wten sposób. Według ich teorii jesteście tylko obrzydliwymi, nieobrzezanymiEgipcjanami, których wyzyskiwanie i oszukiwanie jest cnotą! Kupując książkę,stajecie się "ludźmi dobrej woli ", kandydatami, w razie powodzenia misji, naJonabadów tylko. Bowiem według teorii świadków Jehowy teraz już jest za późnona wejście do klas uduchowionych. Wasze przeznaczenie w Królestwie - tofunkcje Jonadabów - nosicieli drew i wody dla narodu panów.Ludzie modlili się do kamieni, do bożków, do ognia, uprawiali swoją religię przezobrzędy, przez jedzenie i picie, ale Towarzystwo Strażnicy wynalazło nową formęreligii - przez kupowanie i sprzedawanie książek. Jest to ich bałwan, a nie byłojeszcze na świecie gorszego bałwochwalstwa.Bądźcie więc mądrzy. Piętą Achillesową teokracji "Strażnicy ", jej najsłabszympunktem, są głosiciele Królestwa, podobni do mieszaniny żelaza z gliną z postaciproroctwa Danielowego. Uderzcie w te nogi, a cały obraz runie. ZaatakujcieSłowem Bożym, gdy głosiciele wejdą w wasz dom. Jeżeli nie potraficie tegozrobić, to uwolnijcie się przez odmowę nabycia (lub pożyczenia) pierwszejksiążki. Strzeżcie się wywołania reakcji łańcuchowej programu siedmiu stopni, bozupełnie nieświadomie możecie wpaść w niewolę.Niech historia mego życia będzie ostrzeżeniem dla was! Trzydzieści lat trwało,zanim uwolniłem się z niej.

Rozdział 17Wyjście z labiryntu.

Fakt, że wyszedłem na wolność z niewoli "Strażnicy " i mogę dziś opowiadać otym, jest cudem. Jest to niezbity dowód łaski Bożej. To, że przez trzydzieści latbyłem w niewoli, a potem wyrwałem się z niej, świadczy, że dla Boga nie marzeczy niemożliwych. Jest to również dowód, że tysiące innych niewolników"Strażnicy " mogą znaleźć drogę do Boga. Myślę, że wyznanie to wskazuje imnawet drogę wyjścia.Od dawna wiedziałem, że Bóg oczekuje ode mnie raczej poświęcenia dla Niego,aniżeli zniewolenia ludzkiej organizacji. Ale jestem tylko słabym człowiekiem, aTowarzystwo wiedziało o tym bardzo dobrze. Ono znało moją przeszłość, mojemotywy, moje słabości i obawy. Posiadało szczegółowy wykaz wszystkichpopełnionych przeze mnie błędów. Wiedziało, jak mnie dotknąć i urazić i jakzagrać na uczuciach, które samo wytworzyło we mnie. A ja wiedziałem, że oni towiedzieli.Jeżeli mam odwagę napisać tę książkę i dać ją do druku, zdając sobie sprawę, coto oznacza dla mojej przyszłości, dla osobistego bezpieczeństwa, dla możliwościzarobkowania, to tylko dlatego, że ciąży na mnie uczyniony ślub w modlitwiewobec Boga.Kiedy skończył się mój przydział sługi okręgu w grudniu 1941 roku i rozpocząłempracę pioniera w Campbell, musiałem rozglądnąć się za jakimś dodatkowymźródłem zarobkowania, aby uzupełnić dochody uzyskane ze sprzedaży książek iczasopism "Strażnicy ".Mając wielkie doświadczenie w operowaniu książkami, postanowiłem założyćwłasną księgarnię, przez którą dopomógłbym rozszerzyć nieco horyzont myślowyświadków Jehowy, zaopatrując ich w odpowiednie książki, a także teksty biblijne iinne pomoce. Prowadząc sprzedaż przez dwa lata, do 1943 roku, nie zdołałemzrobić na tym większego interesu. W 1943 roku otrzymałem pismo zTowarzystwa Strażnicy, abym zaniechał sprzedawania książek, gdyż mogą one

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

38 z 42 2011-02-18 13:48

Page 39: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

stać w sprzeczności z wiedzą Teokratyczną. W istocie chodziło im o to, aby niktinny nie wchodził w paradę w możliwościach zbierania pieniędzy i w kontrolowaniutego, co świadkowie czytają i sprzedają. Oczywiście odmówiłem, powołując się nakonieczność uzupełnienia moich dochodów dla pokrycia wydatków związanych zpracą pioniera.Jednak użyto wszelkich sił, aby mnie złamać. Świadkowie ciągle nachodzili mojąksięgarnię, bynajmniej nie w celu zakupu książek, lecz w celu szpiegowania mnie.Roztoczono wokół mnie atmosferę najpodlejszych insynuacji, pomawiając o chęć"wzbogacenia się kosztem "Strażnicy ". Ostatecznie w roku 1949 byłem już takzmęczony ciągłym szpiegowaniem, przejawami złej woli i podkopywaniem gruntupode mną, że postanowiłem zrezygnować z funkcji pioniera specjalnego, na którąbyłem wyznaczony. Oznaczało to przeniesienie na inny teren lub pozostanie namiejscu jako pionier zwyczajny. Towarzystwo oczywiście wybrało to pierwszewyjście, ale teraz ja nie mogłem. się na to zgodzić.Od 1946 roku zainicjowałem interesujące wydawnictwo, informujące oukazujących się książkach religijnych, pt. "Nowości książkowe ". Liczbaprenumeratorów mojej księgarni wzrosła na skutek tego momentalnie do trzechtysięcy nazwisk, przeważnie Świadków Jehowy. Stan moich interesów poprawiłsię. Byłem w stanie wysyłać po dwie książki rocznie bezpłatnie wszystkim moimstałym odbiorcom. Z końcem 1949 roku skończyła się moja specjalna służbapionierska i powoli budziłem się z hipnozy "Strażnicy ". Przyczyniło się do tegoczytanie bez pomocy "Strażnicy " Biblii i wielkiej ilości innych książek. Musiało toznaleźć odbicie w moich "Nowościach książkowych ", gdyż około 1951 rokurozpoczęły się perturbacje.15 lutego 1951 roku otrzymałem informację od Towarzystwa Strażnicy, żezostałem zdjęty z listy pionierów za to, że nie wypełniam przeznaczonej na tępracę czasu, że publikuję "Nowości " i że wysyłam książki do świadków Jehowy.Oczywiście Towarzystwo sądziło, że tylko ono jedno ma prawo wysyłać książki izarabiać na tym. Napisano też, że mogę wrócić na stanowisko pioniera, jeżelizaprzestanę swojej niezależnej działalności i zacznę sprzedawać ich książki wsposób ustalony przez Towarzystwo dla świadków Jehowy, tj. odsyłającodpowiednie sumy.Tak więc przyszedł koniec mojej nieprzerwanej, cały czas pochłaniającej,dwadzieścia jeden lat trwającej służby, z której byłem tak dumny. Przez cały czaswiernie wypełniałem i wysyłałem wymagane przez Towarzystwo sprawozdania.Przez cały czas mojej ślepoty wyrzekłem się dla Towarzystwa wszystkichosobistych planów, wszelkich życzeń. Wszystko to leżało obecnie w gruzach.Zrozumiałem, że przez cały ten czas budowałem na piasku. Przyszła burza iwszystko runęło. Czułem wewnętrzną pustkę. Nie pozostało we mnie nic, czemumógłbym oddać cześć. Kiedyś, dawno temu zacząłem budować na prawdziwejopoce, którą jest Jezus Chrystus, ale czy potrafię teraz wrócić do tychszczęśliwych dni?Od razu po tym poznałem, czym jest bojkot. Zakupiłem właśnie wiele książek uwydawców, gdy wszyscy świadkowie Jehowy wypowiedzieli mi prenumeratę.Moje zadłużenie było olbrzymie i gdyby wydawcy byli świadkami Jehowy,nastąpiłoby bankructwo. Nie mieliby litości nade mną. Na szczęście byli to ludzie zsercem, i zrozumieli moje położenie.Byłem na tyle nierozsądny, że poszedłem na częściowe ustępstwo, zaprzestającwydawania "Nowości Książkowych ". To w niczym nie poprawiło mego położenia,odwrotnie, bojkot nie ustawał i przybierał formy pogróżek, anonimowychtelefonów i listów. Ciągle zjawiali się szpiedzy, badający stan moich interesów podpokrywką wizyt braterskich. W rezultacie mój kredyt zaufania był podkopywany

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

39 z 42 2011-02-18 13:48

Page 40: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

systematycznie. Ten stan rzeczy zrujnował moje zdrowie, wreszcie uległematakowi serca.Posłuszeństwo Bogu. W miarę czytania Słowa Bożego bez pomocy "Strażnicy "odzyskiwałem równowagę duchową. Im bardziej odczuwałem miłość Bożąobjawioną w Jezusie Chrystusie, tym mocniejsze było przekonanie, że nie wolnomi milczeć, że dla ratowania niewolników "Strażnicy " powinienem opublikowaćjakieś ostrzeżenie, opis rzeczywistej drogi świadków Jehowy, którą terazzaczynałem rozumieć.Ale nie było to łatwe. Byłem po prostu tchórzem. Właśnie doświadczyłem, czegopotrafią się dopuścić moi dawni bracia. Przeżywałem piekielne tortury duchowe.Popadłem w nałóg pijaństwa, aby zagłuszyć głos Boży w sercu. Niektórzy moinieprzyjaciele zauważyli to i zatroszczyli się o to, aby na ten cel nie zabrakło mipieniędzy. Popadłem w nastrój ciągłego strachu przed Towarzystwem Strażnicy.Stało się to rodzajem urazu. Na każdym kroku węszyłem jakiś podstęp z ichstrony. W interesach przestałem sobie radzić. Nie potrafiłem w żaden inny sposóbzarobić pieniędzy, gdyż całe życie kupowałem i sprzedawałem książki. Wypełnionystrachem, opanowany skłonnością do alkoholu, chory fizycznie i psychicznie,byłem już na drodze do śmierci.Aż pewnej nocy, gdy żona odjechała do rodziców i pozostałem w domu sam,upadłem na kolana z mocnym postanowieniem szukania ratunku. Przez całą nocspowiadałem się Bogu z całego mego dotychczasowego życia, ze wszystkiego zła,które uczyniłem jako niewolnik "Strażnicy ". Gdy przeglądam to, co dotychczasnapisałem w tej książce, widzę, że jest to dokładne powtórzenie mojego wyznaniaBogu w tamtą noc. Wczesnym rankiem ślubowałem Bogu, że jeśli uwolni mnie odskłonności do picia i od strachu przed "Strażnicą ", napiszę i opublikuję wyznanieopisujące całą moją drogę.Wraz z pierwszym brzaskiem na wschodzie powstałem z kolan. Bóg wysłuchałmoje modlitwy. Oto stałem jako wolny człowiek. Wiedziałem, że już nigdy niebędę się bał świadków Jehowy, ani Towarzystwa Strażnicy, wiedziałem, że jestemwolny od nałogu pijaństwa. Bóg odpuścił moje grzechy i pierwszy raz odtrzydziestu lat odczułem w sercu prawdziwy pokój, przekraczający pojęcieludzkie.Wszystko to zdarzyło się w kwietniu 1952 roku, a książkę tę kończę w kwietniu1956 roku. Cudowną rzeczą jest, że przez cały ten czas nigdy nie odczułemnajmniejszego pociągu do alkoholu, ani cień strachu przed Świadkami nie zawitałdo mego serca. Jak to wytłumaczyć? To Pan odpowiedział na moją modlitwę. Tojest cudowne!Od tego czasu nie przerwałem pracy, nie odstąpiłem ani na krok od wytkniętegocelu. Szpiedzy "Strażnicy " nadal nachodzili mnie, jak dawniej, ale nie wiedzieli nico tym, co stało się ze mną.Pewnej niedzieli 1954 roku wyszedłem zdecydowanie z Sali Królestwa, aby więcejtam nie wrócić. Początkowo świadkowie odwiedzali mnie. Przyjmowałem ichprzyjaźnie i nie czyniłem żadnych wymówek. Ale też nie wspominałem ani słowemo stanie moich interesów, co wkrótce skłoniło ich do zaprzestania swoich wizyt.Bardzo lubiłem zebrania. Nigdy nie opuszczałem okazji uczestniczenia w nich. Alez chwilą, gdy Pan uwolnił mnie z hipnotycznego wpływu religii "kupowania isprzedawania ", uwolnił mnie również od wszelkiego pragnienia chodzenia do SalKrólestwa, od ciężkiego, mętnego wina "Strażnicy ".W sierpniu 1954 roku, dokładnie trzydzieści lat od czasu, gdy wpadłem w sieci"Strażnicy ", wysłałem pierwsze zawiadomienia o zamiarze publikowania"Zeszytów Społeczności Chrześcijańskiej ", które będą przeciwstawiały sięOrganizacji Strażnicy. Otrzymałem po tym wiele pogróżek, wrogich wystąpień, ale

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

40 z 42 2011-02-18 13:48

Page 41: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

to nie przestraszyło mnie. Uszedłem z labiryntu "Strażnicy " w "cudowną wolnośćdzieci Bożych " (Rzym. 8:21). Po raz pierwszy oparłem się na poznaniu prawdySłowa Bożego i prawda ta wyzwoliła mnie.

Do moich byłych "braci ".A teraz kilka stów do was, z którymi kiedyś byłemzwiązany. Wiem, że tysiące z was tęskni za wolnością, tak jak ja tęskniłem swegoczasu. Moje serce współczuje wam w pełni.Jak możecie uzyskać wolność? Po pierwsze zwróćcie wasze serca do Pana ipozwólcie mu zająć miejsce "Strażnicy ". Nastawcie się na czytanie SłowaBożego, oby ono zastąpiło Wam książki, broszury i czasopisma "Strażnicy ". Dlauniknięcia pokusy wyrzućcie je nawet z mieszkania. Jest to bowiem owo ciężkiewino Babilonu Towarzystwa Strażnicy. Działają one na świadka, jak widok butelkina pijaka.Zaprzestańcie waszej bieganiny związanej ze sprzedażą książek i zbieraniapieniędzy dla Towarzystwa Strażnicy. W rzeczywistości jest to bowiem czasukradziony waszemu życiu i Bogu. A wy jeszcze chwalicie się tym wsprawozdaniach.Więcej czasu poświęcajcie modlitwie do Pana. Nawiążcie społeczność z ludźmi,którzy kochają Pana Jezusa. Miejsce nie gra roli, ale unikajcie bliskości SalKrólestwa. Tam bowiem nie ma społeczności, tam będą was nakłaniali do religii"kupowania i sprzedawania książek ". Starajcie się nie myśleć teokratycznie,uwolnijcie się od organizacyjnego sposobu myślenia. Z chwilą, gdy podejmiecie tekroki, będziecie stopniowo wzrastać i dojrzewać. I wkrótce, drogi ŚwiadkuJehowy, zaczniesz żyć duchem, dążąc do celu wskazanego przez JezusaChrystusa, zamiast niemądrze chodzić drogami "Strażnicy ", która nie wie, gdzieciebie prowadzi.Co za wolność wówczas nastanie! Nie będziesz więcej zmuszony do wykazywaniai chwalenia się tym, co uczyniłeś, do składania sprawozdań słudze (zboru)jednostki, słudze okręgu, ani Wiernemu i Mądremu Słudze w Brooklynie! Niebędziesz za to krytykowany i sądzony przez niego. Będąc sługą twego Pana,będziesz stał lub upadał dla Niego. Nie będziesz śledzony i szpiegowany, alebędziesz chodził w nowości życia.Nie będziesz więcej ofiarą składaną w rozpalone objęcia Molocha "Strażnicy ". Alebędziesz, jak mówi Paweł Apostoł w liście do Rzymian: "stawiał ciało swoje jakoofiarę żywą, świętą, przyjemną Bogu ". Bądź pewny, że twój Pan wie dobrze, couczyniłeś, a czego nie uczyniłeś. Nie musisz wypełniać w tym celu raportudziennego, aby o tym przeczytać później w kolumnach "Strażnicy ".Będziesz rozwijał umysł Chrystusowy zamiast umysłu teokratycznego religii"Strażnicy ", polegającej na kupowaniu i sprzedawaniu książek. Chrześcijaństwostanie się w tobie siłą ku dobremu i będziesz chodził wolny, nie będąc nic dłużnynikomu, oprócz miłości, jak pisze Apostoł: "Tym, którzy miłują Pana, wszystkierzeczy służą do dobrego " i to bez wypełniania sprawozdań.Co za cudowny dzień nastanie dla ciebie, gdy z ramion twoich opadną łańcuchy"Strażnicy " i staniesz na powrót w szeregach wolnych ludzi!

Ostrzeżenie.Chrześcijanie! Wśród was, w ciągu ostatnich trzech pokoleń wyrosła "Teokracja "- totalitarna forma nabożeństwa. Ten nowotwór nie tylko opanował Amerykę, aleteż wyciągnął swoje macki do wszystkich niemal krajów świata. Wypłukał oncałkowicie wszelkie ślady osobistej religii Jezusa ze serc swoich niewolników.Klasa "Wiernych Sług ", zwana Towarzystwem Strażnicy, rezerwuje dla siebiewyłączne prawo tłumaczenia Pisma Świętego, nazywając je "nowym światłem ",

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

41 z 42 2011-02-18 13:48

Page 42: Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

twierdząc, że Pan powierzył im wszelkie dobra w całym Domu Swoim. W tensposób przypisują sobie znaczenie Ducha Świętego i odsuwają na stronę samegoPana Jezusa Chrystusa. Chrześcijan zastąpili głosicielami Królestwa, a łaskę, którąBóg daje darmo wszystkim wierzącym w Jezusie Chrystusie, zamienili systemempraktyk, które mają zastąpić zbawienie w Jezusie Chrystusie. Te praktyki, tosprzedawanie książek, składanie sprawozdań itp.W stosunku do ludzi "zewnętrznych ", tj. poza ich organizacją, uprawiająprozelityzm, czyli pozyskiwanie. W tym mają wielką wprawę i używająwypróbowanych metod przekształcania chrześcijanina na głosiciela Królestwa.System ten polega na: l) sprzedawaniu książek, 2) powtórnych odwiedzinachtych, którzy ich książki nabywają, 3) urządzaniu domowego studiowania książek,4) prowadzeniu swych ofiar na zespołowe studiowanie, 5) przyprowadzaniu ich naniedzielne studiowanie "Strażnicy " zamiast Pisma Świętego, 6) nakłanianie doprzyjęcia obowiązków głosiciela, 7) zamknięcie całego procesu w chrzcie. Ci,którzy zostali poddani takiej obróbce, rzeczywiście umarli dla siebie, alerównocześnie umarła ich nadzieja w Jezusie Chrystusie i Jego Odkupieniu.Chrześcijanie, którzy wyznajecie i czcicie Boga według waszego własnegosumienia! Gdy kupujecie książkę od świadka Jehowy i dajecie mu pięćdziesiątcentów za nią, przez to samo uruchamiacie reakcję łańcuchową. Spójrzcie nabłyski w oczach waszego gościa, błyski nadziei na powtórne odwiedziny, nadomowe studium, na pozyskanie całej waszej rodziny.Może kupując ich książki, wydaje się wam, ze wspieracie w ten sposób jakąśreligijną sprawę. Nie mylcie się! Świadkowie Jehowy wcale nie rozumieją tego wten sposób. Według ich teorii jesteście tylko obrzydliwymi, nieobrzezanymiEgipcjanami, których wyzyskiwanie i oszukiwanie jest cnotą! Kupując książkę,stajecie się "ludźmi dobrej woli ", kandydatami, w razie powodzenia misji, naJonabadów tylko. Bowiem według teorii świadków Jehowy teraz już jest za późnona wejście do klas uduchowionych. Wasze przeznaczenie w Królestwie - tofunkcje Jonadabów - nosicieli drew i wody dla narodu panów.Ludzie modlili się do kamieni, do bożków, do ognia, uprawiali swoją religię przezobrzędy, przez jedzenie i picie, ale Towarzystwo Strażnicy wynalazło nową formęreligii - przez kupowanie i sprzedawanie książek. Jest to ich bałwan, a nie byłojeszcze na świecie gorszego bałwochwalstwa.Bądźcie więc mądrzy. Piętą Achillesową teokracji "Strażnicy ", jej najsłabszympunktem, są głosiciele Królestwa, podobni do mieszaniny żelaza z gliną z postaciproroctwa Danielowego. Uderzcie w te nogi, a cały obraz runie. ZaatakujcieSłowem Bożym, gdy głosiciele wejdą w wasz dom. Jeżeli nie potraficie tegozrobić, to uwolnijcie się przez odmowę nabycia (lub pożyczenia) pierwszejksiążki. Strzeżcie się wywołania reakcji łańcuchowej programu siedmiu stopni, bozupełnie nieświadomie możecie wpaść w niewolę.Niech historia mego życia będzie ostrzeżeniem dla was! Trzydzieści lat trwało,zanim uwolniłem się z niej.

Materiał pochodzi z www.sekty.net

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm

42 z 42 2011-02-18 13:48