Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

38
KS. JÓZEF TISCHNER JACEK ŻAKOWSKI Tischner czyta Katechizm

description

Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

Transcript of Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

Page 1: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

KS. JÓZEF TISCHNER • JACEK ŻAKOWSKI

Tischnerczyta Katechizm

Page 2: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie
Page 3: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

W Y D A W N I C T W O Z N A K • K R A K Ó W 2 0 0 9

Tischnerczyta czyta KatechizmKatechizm

Page 4: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

ROZMOWA PIERWSZA:REWOLUCJA KOPERNIKAŃSKA

Ks. prof. JÓZEF TISCHNER: No to, Jacku, mamy rewo-lucję.

JACEK ŻAKOWSKI: Jaką znów rewolucję, Księże Profe-sorze?

J.T.: W Kościele mamy rewolucję.

J.Ż.: Rewolucję w Kościele?

J.T.: A tak, bo ukazał się nowy – rewolucyjny – Katechizm Kościoła katolickiego. Pierwszy od czasów soboru trydenc-kiego.

J.Ż.: Po przeszło czterech wiekach.

J.T.: Oczywiście, ukazywały się tymczasem rozmaite lo-kalne katechizmy, ale pisano je na wzór katechizmu sobo-ru trydenckiego.

J.Ż.: A na czym ta rewolucja polega?

J.T.: W zasadzie można by powiedzieć, że istotna zmiana dokonała się już w latach sześćdziesiątych, podczas II so-boru watykańskiego. Odczuliśmy ją choćby wówczas, gdy i w Polsce Mszę świętą przestano odprawiać po łacinie. Ale treść tej zmiany pozostała, mimo wszystko, abstrakcją.

Page 5: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

8 REWOLUCJA W KOŚCIELE

Dopiero teraz dzięki Katechizmowi ta zmiana wyraźnie dociera do świadomości ludzi.

J.Ż.: Bo Katechizm jest skierowany do wiernych, a nie tyl-ko do księży i teologów, jak dokumenty soboru?

J.T.: I właśnie dlatego będzie nie tylko termometrem kul-tury religijnej, ale też kompasem kultury w ogóle. Wyob-raź sobie, że teraz człowiek będzie wedle tego nowego katechizmu porządkował swoje wyobrażenie świata, czło-wieka, Boga. Rewolucja w religii rewolucjonizuje świat.

J.Ż.: Ale na czym ta rewolucja polega?

J.T.: No właśnie. Weź te dwa katechizmy i spróbuj porów-nać trydencką definicję wiary – napisaną w bardzo ładnej archaicznej polszczyźnie – z tym, co o wierze jest napisa-ne w katechizmie dzisiejszym.

J.Ż.: Definicja trydencka mówi, że wiara jest tym, czego „mocą to za rzecz pewną mamy, co nam Kościół Boży, Naj-świętsza Matka, twierdzi, że jest od Boga podane”.

J.T.: Jest tam powiedziane, że Kościół pokazuje, co jest od Boga podane i co od Boga podane nie jest. Wierzymy w Bo-ga, ale to Kościół nam mówi, co pochodzi od Boga i w co mamy wierzyć.

A zobacz, jak wygląda określenie wiary w nowym kate-chizmie...

J.Ż.: „Wiara jest odpowiedzią człowieka daną Bogu, który mu się objawia i udziela, przynosząc równocześnie obfite światło człowiekowi poszukującemu ostatecznego sensu swego życia”.

Page 6: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

9REWOLUCJA KOPERNIKAŃSKA

J.T.: Czego nie ma?

J.Ż.: Nie ma słowa o Kościele.

J.T.: No więc co się stało?

J.Ż.: No właśnie, co się stało z Kościołem, Księże Profe-sorze?

J.T.: Kościół sam siebie wykreślił!

J.Ż.: Dlaczego?

J.T.: Wrócimy do tego, ale jeszcze przedtem chciałbym zwrócić Ci na coś uwagę. Popatrz znów na katechizm try-dencki. Zajrzyj do pierwszego rozdziału, który odpowiada na pytania dotyczące człowieka. Przeczytaj pytanie, na które ten rozdział stara się odpowiedzieć.

J.Ż.: „Może li człowiek przyrodzonym rozumem swoim dociec prawdziwej mądrości i dostąpić wiecznego błogo-sławieństwa?”

J.T.: I zaraz potem mamy powiedziane, że niestety nie może, że potrzebny mu jest do tego pomocnik, Kościół. A zobacz, jak to wygląda w nowym katechizmie. Przeczy-taj tytuł pierwszego rozdziału.

J.Ż.: „Człowiek jest »otwarty« na Boga (capax Dei)”.

J.T.: Capax Dei! Czyli zdolny, chłonny, dość pojemny, „ot-warty na Boga”. Za chwilę do tego wrócimy. Ale zauważ jedną prawidłowość: w starym katechizmie mówiło się,

Page 7: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

10 REWOLUCJA W KOŚCIELE

czego człowiek nie może. W nowym mówi się, co może, na co go stać.

J.Ż.: I to jest ta rewolucja?

J.T.: To jest rewolucja. Bo ta zmiana pociąga za sobą kon-sekwencje bardzo daleko idące. Ale „rewolucja” to pojęcie bardzo wieloznaczne. Co Ci się kojarzy, jak mówisz: re-wolucja?

J.Ż.: Francuska – w lepszym wypadku, październikowa – w gorszym. Ale może też być techniczna, informatyczna...

J.T.: Ale historycznie pojęcie rewolucji pochodzi od Ko-pernika – od jego słynnego dzieła De revolutionibus or-bium coelestium, co na język polski zostało przetłumaczo-ne jako O obrotach ciał niebieskich. To dzieło zmieniło nasze wyobrażenie świata. I w tym sensie mamy teraz re-wolucję w Kościele. W świecie naszej wiary odbywa się wielki zwrot. Coś się tu odwróciło, coś się zasadniczo zmieniło.

J.Ż.: Więc rewolucja kopernikańska w Kościele. Czy tak?

J.T.: Tak. Nasz świat, świat naszej wiary zaczyna się ina-czej kręcić. Pojawia się nowa mechanika religii.

J.Ż.: Znaczy przedtem Ziemia kręciła się wokół Słońca, a te-raz Słońce wokół Ziemi... czy na odwrót?

J.T.: Może jeszcze inaczej. Bo rewolucje nie muszą pole-gać na tym, żeby to, co było na górze, znalazło się na dole, a co było na dole, żeby wylądowało na górze. Rewolucja

Page 8: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

11REWOLUCJA KOPERNIKAŃSKA

nie musi odwrócić świata do góry nogami. Może przecież powstać jakiś całkiem nowy układ.

J.Ż.: Kopernik przesunął środek naszego świata. Wcześ-niej była nim Ziemia, a De revolutionibus... w centrum ulokowało Słońce.

J.T.: I teraz też się ten środek przesuwa. Przyjrzyj się poję-ciu capax Dei. Francuski tekst oryginalny mówi: capable Dieu. W polszczyźnie nie mamy dokładnego odpowiedni-ka capax ani capable. Dlatego polskie tłumaczenie mówi

„otwarty na Boga”. Ale zarówno capax, jak capable ozna-czają więcej niż tylko otwarcie.

J.Ż.: Oznaczają zdolność, możliwość, podatność, jakiś ukryty w podmiocie potencjał.

J.T.: Więc capax Dei oznacza, że człowiek jest podatny na Boga. Człowiek!

Żeby lepiej znaczenie tego stwierdzenia uchwycić, trze-ba się cofnąć w przeszłość, do czasów soboru trydenckie-go. Co się wtedy działo? Ścierały się dwie różne, sprzeczne, przeciwne sobie, chrześcijańskie wizje świata i wizje czło-wieka.

J.Ż.: Luter i reformacja.

J.T.: Reformacja i kontrreformacja, Luter i papiestwo, pro-testantyzm i katolicyzm, spory teologiczne i krwawe reli-gijne wojny, wielkie szukanie Prawdy, ale też morze okru-cieństwa i zbrodni.

J.Ż.: Zbrodni w imię Boga.

Page 9: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

12 REWOLUCJA W KOŚCIELE

J.T.: I jednej wiary! Z imieniem Chrystusa na ustach. Za-bijali innych, bo inaczej zrozumieli to, co Bóg powiedział. Z jednej strony, wyznawcy wizji obiektywizującej – mówi-ło się: scholastycznej – wedle której wymagano od czło-wieka, aby się dostosował do tego, co „obiektywnie”, co

„naprawdę jest”. Im mniej rozumiesz, tym bardziej powi-nieneś się dostosować. Bo jak jesteś głupi, to masz słuchać mądrzejszych.

J.Ż.: I nie starać się zrozumieć, bo i tak nie poradzisz.

J.T.: Skoro i tak nie zrozumiesz, dostosowuj się do tego, co wiedzą inni. A jak się nie chcesz dostosować, znaczy, że je-steś diabelskie nasienie i trzeba cię zlikwidować.

Z drugiej strony stali zwolennicy subiektywizmu. Ci mówili „racja jest moja”, „prawda jest we mnie – w moim uczuciu, w mojej indywidualności, w mojej emocji”.

J.Ż.: W religii to znaczy, że każdy może mieć takie wyob-rażenie Boga, jakie mu się w duszy zrodzi.

J.T.: W protestantyzmie była nawet wiara, że Bóg przema-wia bezpośrednio do człowieka, bez pośrednictwa jakich-kolwiek instytucji. Każdy rozumie Słowo wedle tego, jaki ma jego głód.

J.Ż.: I teraz także w katolickim nowym katechizmie Koś-ciół znika z definicji wiary. Tak jakby Bóg i do katolików miał przemawiać wprost, bez żadnych pośredników.

J.T.: Ale zauważ, że gdyby nie Kościół, to nie mielibyśmy tego nowego katechizmu.

Page 10: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

13REWOLUCJA KOPERNIKAŃSKA

J.Ż.: A gdyby nie Kościoły protestanckie, to tamta protestanc-ka doktryna też by nie powstała. Czy to oznacza zbliżenie do protestantyzmu?

J.T.: W jakimś stopniu, ale do tego wrócimy. A teraz popatrz: z jednej strony obiektywizm pozwalający mordować w imię wiary, z drugiej strony subiektywizm rozsadzający podłoże wartości. I teraz mamy próbę odkrycia jakiegoś złotego środ-ka. Powiedziałbym, że nowy katechizm, mówiąc: capax Dei, zaczyna się od jakiegoś ecce homo: oto człowiek. Pierwsze zdanie tego katechizmu jest wyraźnie parafrazą słynnego zdania św. Augustyna ze wstępu do Wyznań: „Dla siebie nas, Boże, stworzyłeś i niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie”. Zauważ: człowiek staje się głównym te-matem myśli religijnej! Znajduje się w jej centrum.

J.Ż.: A wcześniej?

J.T.: Wcześniej w centrum było to, co obiektywne.

J.Ż.: Porządek Boży ujawniany przez „Kościół, Matkę Naszą”?

J.T.: Tak. Mówiło się o dominacji myśli scholastycznej. I rzeczywiście, scholastyka była tego typu myślą, radykal-nie obiektywizującą. A teraz mamy capax Dei. Oto właś-nie „obrót ciał niebieskich” i kopernikańska rewolucja.

J.Ż.: Bo w centrum świata teraz znalazł się człowiek – czy tak?

J.T.: W pewnym sensie okaże się, że dla Boga centrum świata jest człowiek. Natomiast dla człowieka centrum

Page 11: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

14 REWOLUCJA W KOŚCIELE

świata jest Bóg. Używając metafory kopernikańskiej, moż-na rzec, że Ziemia się kręci, ale Słońce też się kręci. Capax Dei oznacza, że mamy zarówno ruch człowieka wokół Pa-na Boga, jak i ruch Boga wokół człowieka.

Po polsku mówimy „otwarcie”. To może mało powie-dziane, ale sama metafora jest ładna. Bo „otwarcie na Bo-ga” jest jak otwarcie okna. Otwierasz okno, masz możli-wość spojrzenia na świat i coś przez to okno wpada.

J.Ż.: Światło, świeże powietrze, motyle, ale też brud, mu-chy i pioruny... Coś wpada, ale wcale nie musi to być coś dobrego. Zło też może wpadać.

J.T.: Pewnie, że trzeba wiedzieć, co ci wpada. Ale przecież Katechizm daje nam wizję tego, co może wpaść. Jeszcze do tego wrócimy.

A tymczasem rysuje się przed nami myśl o perspektywie ubóstwienia człowieka. Bo jeżeli człowiek z natury jest ot-warty na Boga, to znaczy, że może się sam ubóstwić. A je-żeli zarazem Bóg otwarty jest na człowieka, to znaczy...

J.Ż.: Że się uczłowiecza?

J.T.: Że się uczłowiecza! Bóg się uczłowiecza. Można więc powiedzieć: ten nowy Katechizm będzie pokazywał dwo-jaki ruch w świecie naszych wartości. Ruch, w którym Bóg siebie uczłowiecza, a człowiek się ubóstwia.

J.Ż.: Ale z całego naszego rozważania znikł Kościół. Tak jakby pojawiła się perspektywa religijności poza Koś ciołem.

J.T.: Bo nie wyklucza jej definicja wiary. Pozostańmy na razie przy stwierdzeniu, że religijność poza Kościołem nie

Page 12: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

15REWOLUCJA KOPERNIKAŃSKA

jest wykluczona. Zostawmy sobie na inną rozmowę pyta-nie: jak Kościół jest obecny w nowym świecie wiary? Za-rysujmy tu tylko myśl, że chciałby być bardzo dyskretny.

J.Ż.: To znaczy, że istnieje człowiek otwarty bezpośrednio na Boga, Bóg odnoszący się wprost do człowieka i ten trze-ci – Kościół – gdzieś z boku, poza bezpośrednią relacją Bóg – człowiek. Zniknął hierarchiczny układ Bóg – Koś-ciół, nauczający – wierni.

J.T.: Powiedziałbym, że Kościół mówi sobie: primum non nocere. Po pierwsze, nie szkodzić. Nie przeszkadzać w działaniu Boga na człowieka i w szukaniu przez czło-wieka Boga. Ale i do tego wrócimy, bo sprawa jest bardzo delikatna i ważna.

Wyraźnie natomiast widać, że ten katechizm szuka ta-kiego miejsca w Bogu, które jest najbardziej ludzkie, i ta-kiego miejsca w człowieku, które jest najbardziej boskie. Bo jeśli człowiek jest capax Dei, to właśnie o takie poszu-kiwanie chodzi. Teraz wróćmy do otwartego okna.

J.Ż.: Więc co przez nie wpada? Jakie jest prawdopodo-bieństwo, że przez to okno wpadnie motyl, czyli dobra wiara, a nie wpadną muchy i pioruny, i brudy, czyli coś, co człowieka niszczy, coś dysfunkcjonalnego?

J.T.: A pójdźmy jeszcze dalej. Jakie jest prawdopodobień-stwo, że rozróżnisz, co ci naprawdę przez twoje okno wpadło? Masz przecież apetyty na różne smaki świata. Idzie o to, żebyś ty sam widział, jakim smakiem smakuje Bóg. Tu jest problem.

J.Ż.: Jeżeli nie masz Kościoła, który ci podpowiada: to dobre, to niedobre, w to masz wierzyć, w to masz nie wierzyć...

Page 13: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

16 REWOLUCJA W KOŚCIELE

J.T.: Jeżeli nie masz Kościoła albo jeżeli Kościół działa dyskretnie, niewidzialnie czy niezauważalnie... Ale koniec końców: nawet jak ci Kościół podpowie, to sam przecież musisz rozstrzygnąć, czy ci to przemawia do przekonania, czy nie. W gruncie rzeczy, nie możesz tak zupełnie pozbyć się odpowiedzialności za to, w co uwierzyłeś.

J.Ż.: Więc jakie jest prawdopodobieństwo, że w okno ca-pax Dei wpadnie dobra wiara?

J.T.: Myślę, że to jest klucz do sprawy, klucz do Katechi-zmu, klucz do prawdziwego chrześcijaństwa i w ogóle do religii, które wyszły z tradycji biblijnej, z dziedzictwa Sta-rego Testamentu. Ma wpaść słowo. Słowo. Nie rzecz! Nie przedmiot. Słowo! Capax Dei to przede wszystkim zdol-ność wsłuchania się w mowę. Dlatego w Katechizmie, za-raz na samym początku, już w definicji wiary masz po-wiedziane: „wiara jest odpowiedzią”. A gdzie jest możliwa odpowiedź?

J.Ż.: Tam gdzie jest pytanie.

J.T.: Musi być pytanie, więc musi być ktoś, kto pyta... No, ale sprawa pytania, odpowiedzi, słowa to jest nowa rzeka problemów. Zostawmy sobie może to na raz następny, a dziś niech nam wystarczy samo capax Dei.

J.Ż.: „Człowiek otwarty na Boga”.

J.T.: Co może być ważniejsze?

Page 14: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

ROZMOWA DRUGA: ODPOWIEDŹ

J.T.: Wyobraź sobie, Jacku, jezioro, nad jeziorem deski, jedna z tych desek jest trampoliną. Jeżeli dziś się odbijemy od tej trampoliny, możemy daleko polecieć i wylądować w cudownym świeżym nurcie. Natomiast jeżeli się z tram-poliną miniemy, to nie polecimy nigdzie, tylko ugrzęźnie-my na jakichś torfowiskach wiary. Więc idzie o to, żebyś-my znaleźli tę właściwą deskę, od której trzeba się odbić.

J.Ż.: Co to jest za deska?

J.T.: Sprawa jest trudna przez to, że jest prosta. Jesteśmy przy określeniu istoty wiary w starym katechizmie trydenc-kim i w nowym watykańskim. Jest w nowym określeniu słowo, którego w starym katechizmie nie było. Więc jesz-cze raz sięgnij...

J.Ż.: ... do nowej definicji wiary?

J.T.: To nie jest stricte definicja, ale określenie.

J.Ż.: „Wiara jest odpowiedzią człowieka daną Bogu, który mu się objawia i udziela, przynosząc równocześnie obfite światło człowiekowi poszukującemu ostatecznego sensu swego życia”.

J.T.: Zwróć uwagę na słowo „odpowiedź”. „Wiara jest od-powiedzią...”

Page 15: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

18 REWOLUCJA W KOŚCIELE

J.Ż.: „... człowieka daną Bogu...”

J.T.: Czego potrzeba, żeby w ogóle możliwa była odpo-wiedź?

J.Ż.: Musi paść pytanie.

J.T.: A żeby było pytanie, musi istnieć język i ten, który go używa – czyli pytający.

Otóż w codziennym poszukiwaniu Boga jesteśmy naj-częściej ofiarami naszej kosmologicznej wyobraźni. Szu-kamy Pana Boga poprzez kosmos. W języku kosmologicz-nym...

J.Ż.: Przez kosmos czy w kosmosie?

J.T.: Albo w kosmosie, albo przez kosmos. Szukamy Pana Boga na scenie naszego dramatu. Pytamy, kto tę scenę stworzył. Pytamy o stwórcę, o przyczynę, o cel. Tymi dro-gami szła myśl św. Tomasza z Akwinu – wielka myśl leżą-ca u podstaw wiary soboru trydenckiego.

J.Ż.: A kosmologiczne poszukiwanie Boga prowadzi do takiego tradycyjnego wyobrażenia, że gdzieś tam w środ-ku ziemi jest piekło, a gdzieś nad nami jest niebo, a w nie-bie Pan Bóg. Czy tak? Chcemy Go ulokować w ziemskiej geometrii, w naszej fizyczności.

J.T.: Tak – bo chcemy widzieć Boga albo w jakimś miejscu, albo w jakimś czasie – „Pan Bóg jest w niebie”, „Pan Bóg był na początku” albo „Pan Bóg będzie na końcu”...

J.Ż.: W dziejach naszego świata.

Page 16: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

19ODPOWIEDŹ

J.T.: Newton powiada, że Bóg jest zegarmistrzem świata. A nowy katechizm mówi, że wiara to odpowiedź. Ale prze-cież Bóg, który stworzył, nie mówi. On jest ukryty za róż-nymi rzeczami, za swymi stworzeniami.

J.Ż.: To kto do Ciebie mówi, Księże Profesorze?

J.T.: Ty mówisz. Piotrek mówi, Paweł mówi. Na scenie mówi człowiek, mówi do nas i n n y.

J.Ż.: Więc kontakt z Bogiem odbywa się przez ludzi? Przez drugiego człowieka?

J.T.: Przez drugiego człowieka! To, co się dzieje między mną a tobą, ma być analogią do tego, co się dzieje między mną a Bogiem.

J.Ż.: Tylko analogią?

J.T.: Bliską analogią. W każdym razie dużo bliższą niż to, co się dzieje między mną a rzeczą. To jest szalenie ważne dla naszej wyobraźni. Szukamy Boga jako uczestnika na-szego dramatu.

J.Ż.: Mówisz: nie ma nade mną nieba ani piekła pode mną? Mówisz: niebo i piekło są między mną a tobą, mię-dzy tobą a innymi ludźmi?

J.T.: Tak. Bo jeżeli mam cokolwiek wiedzieć o niebie albo piekle, to muszę zacząć od tego, co dzieje się między nami. Człowiek może być dla człowieka wysłańcem nieba albo wysłańcem piekła. I to jest właśnie fundament!

Page 17: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

20 REWOLUCJA W KOŚCIELE

J.Ż.: To się pojawia w nowym katechizmie? Nie było tego w katechizmie trydenckim?

J.T.: Nie było to jasno, prosto powiedziane, choć były ele-menty tego dramatycznego wymiaru. Na samym począt-ku brakowało jednego słowa: „odpowiedź”. Zabrakło dia-logicznego wymiaru ludzkiego spotkania z Bogiem.

Dziś często mówimy: „dialog”, ale bardzo płytko to sło-wo rozumiemy. Kiedy odpowiadam, to znaczy, że jest jakiś dialog, że usłyszałem, jak ktoś coś do mnie powiedział. Najpierw byłem pasywny, chociaż, naturalnie, „otwarty” – potrafiący usłyszeć – i przez moje okno wpadł nie motyl, nie słowik, nie mucha, tylko właśnie słowo. Słowo wpadło. Słowo mnie dotknęło...

J.Ż.: Ktoś coś do Ciebie powiedział, a Ty to usłyszałeś.

J.T.: Usłyszałem słowo innego. To słowo jest znakiem in-nego. I ono we mnie brzmi. Tu jest klucz do sprawy.

J.Ż.: Jak brzmi to słowo, którym Pan Bóg zwraca się do Ciebie? Jak brzmi to pytanie, które otwiera dialog za po-średnictwem innych?

J.T.: Czasem za pośrednictwem innych, czasem za pośred-nictwem naszego sumienia. Ale, w każdym razie, mamy przynajmniej wrażenie, że w tym słowie jest inny. Ono nas dotyka – tak jakby dotknął nas jakiś inny, duchowy wiatr.

J.Ż.: Ale co to za wielkie pytanie?

J.T.: Musimy sięgnąć do tradycji biblijnej. Bo wciąż są to, w gruncie rzeczy, te same słowa, które po upadku usłyszał praojciec Adam: „Adamie, g d z i e j e s t e ś?”.

Page 18: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

21ODPOWIEDŹ

Słuchaj, słuchaj! Adam to nie jest ten, który był pierwszy. To jest ten, którego dramat jest dramatem każdego z nas. Co się przydarzyło Adamowi, w istocie rzeczy przydarza się każdemu z nas. A przydarzyło mu się to, że usłyszał słowa: „gdzie jesteś?”.

J.Ż.: I każdy z nas, Twoim zdaniem, jako capax Dei słyszy to pytanie Boga: „Gdzie jesteś, Księże Profesorze?”, „Jó-zefie, gdzie ty jesteś?”.

J.T.: O tak! Bez wątpienia! Wczuj się w sens tego słowa. Jakie echo ono w Tobie budzi? To jest słowo odświętne. Bo owszem, czasem ono ma sens ograniczony: kiedy się zgubimy w lesie albo w obcym mieście...

J.Ż.: Sens topograficzny...

J.T.: Ale czasem nie chodzi ani o las, ani o miasto, ale o ca-ły dramat.

J.Ż.: O życie?

J.T.: O życie! I wtedy pytanie: „gdzie jesteś?”, ma w sobie coś z metafizycznej głębi. Św. Paweł powie, że słowo – sło-wo Boga – przenika do głębi, że oddziela ciało od kości.

J.Ż.: Uważasz, Księże Profesorze, że jest metafizyczna głębia w pytaniu, które stawia sobie pijak nad schabo-wym i wódką? Że Bóg objawia się w przeżyciach męż-czyzny po czterdziestce, który widząc bruzdy na swojej twarzy, mówi sobie: „Gdzie ja jestem?”, a ile razy to py-tanie wraca, odpowiada: „No, to strzelę sobie jeszcze jed-nego...”?

Page 19: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

22 REWOLUCJA W KOŚCIELE

J.T.: Tak. Może właśnie w takiej sytuacji słowo brzmi szcze-gólnie mocno.

J.Ż.: Metafizycznie?

J.T.: Właśnie metafizycznie. Bo ludzie, którzy nie mają świadomości, że się pogubili, nie słyszą głębi słowa.

J.Ż.: Uważasz, Księże Profesorze, że w tym pytaniu jest Bóg?

J.T.: Jest!

J.Ż.: A nie jest to zwykłe pytanie człowieka, który szuka drogi przez życie?

J.T.: Wyobraź sobie, że z punktu widzenia dramatu biblij-nego właśnie w tym pytaniu jest Bóg. A człowiek, który ro-zumie i przyjmuje to słowo, jest capax Dei.

J.Ż.: Czyli właściwie każdy...

J.T.: Każdy!

J.Ż.: ... bo prawie każdy sobie musi to pytanie stawiać.

J.T.: Tak. Ale nie zawsze. Stawiasz je w sytuacjach szcze-gólnych.

J.Ż.: Więc capax Dei jesteśmy w sytuacjach szczególnych.

J.T.: Capax Dei jesteśmy zawsze, ale nie zawsze słowo bi-je w nas z jednakową siłą. Bardzo często to słowo pojawi się tylko raz w życiu...

Page 20: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

23ODPOWIEDŹ

J.Ż.: Kiedy się człowiek rzeczywiście otworzy?

J.T.: Kiedy przyjdzie coś niezwykłego, powiedzmy: „dzień nawiedzenia”. Bo cała nasza historia ma wymiar drama-tyczny. Nie jesteśmy częścią kosmosu. Innym prawom je-steśmy poddani. Innym niż kamienie, gwiazdy, drzewa. My podlegamy prawom dramaturgii, w której słowa:

„gdzie jesteś?”, mają metafizyczny sens.

J.Ż.: Kiedy to pytanie dotyka człowieka, odpowiedź może być metafizyczna, może prowadzić ku metafizyce, ku te-mu, co nieskończone, ale może to też być odpowiedź ba-nalna: „no, strzelę se jeszcze jednego”.

J.T.: Może być banalna...

J.Ż.: „No, i jeszcze jednego...” Zatem na metafizyczne py-tanie nie musi paść metafizyczna odpowiedź.

J.T.: Poczekaj, poczekaj... Pomalutku, pomalutku.

J.Ż.: To jak jest z tą odpowiedzią?

J.T.: To jest w gruncie rzeczy odpowiedź praojca Adama, który się przed Bogiem chowa.

Ale bez względu na to, jak będziesz odpowiadał, samo pytanie jakoś cię już zmienia. Pytanie innego zmienia twój punkt widzenia siebie. Kiedy słyszysz pytanie: „gdzie je-steś?”, musisz przyjąć optykę tego, który pyta. Tu zaczyna się dialog. Stawiasz siebie w moim położeniu, ja stawiam siebie w twoim – zaczynamy wymieniać się położeniami. W ten sposób – wedle Greków – rodzi się w nas myślenie. Bo główną funkcją myślenia jest to, by zmieniać punkty

Page 21: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

24 REWOLUCJA W KOŚCIELE

widzenia, dzięki czemu dochodzimy do różnych wspól-nych wniosków. Pięknie to Heidegger powie, że pytanie jest pobożnością myśli. Więc kiedy myśl jest pobożna?

J.Ż.: Kiedy jest pytająca?

J.T.: Gdy jest pytająca! Nie wtedy kiedy odpowiada, ale kiedy pyta. A pobożna to znaczy, że wtedy właśnie rządzi się Bożym prawem.

J.Ż.: Nie ten, kto wie, jest pobożny, tylko ten, kto wątpi i za-daje pytania?

J.T.: Ten, kto jest ciekawy, kto szuka dalszej prawdy, kto włazi w tajemnicę, jakby w jakąś wodę, i otwiera oczy, pa-trzy, co się tam dzieje... Nie dlatego, że wątpi! Dlatego, że jest ciekawy, co jeszcze tam można zobaczyć, co jeszcze stanowi prawdę. A żeby to zobaczyć, wciąż zmienia punk-ty widzenia. Czasem widać, jak tego ludziom dzisiaj bra-kuje. I to nawet w religii.

J.Ż.: Może w religii szczególnie. Bo pewnie najtrudniej zmieniać punkty widzenia wobec tego, w co każdy z nas wierzy. Dużo łatwiej wobec tego, co po prostu wiemy.

Ale jeszcze raz zestawmy te dwa katechizmy: stary try-dencki i nowy watykański. Nie było w starym katechizmie miejsca dla dialogu?

J.T.: Było. Tyle że dużo dalej. Dialog nie mieścił się wów-czas w definicji wiary.

Ale wracajmy do naszego Adama. Mamy jeszcze przed sobą sprawę zasadniczą, tę trampolinę, na której mi szcze-

Page 22: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

25ODPOWIEDŹ

gólnie zależy. Bo zanim nastąpi zmiana punktu widzenia, pojawia się świadomość, że t o t y z o s t a ł e ś s p y t a-n y: „Adamie, gdzie jesteś?”, „Jacku, gdzie jesteś?”.

J.Ż.: Wybrany do tego, żeby ci postawić pytanie?

J.T.: Kluczem jest słowo: wybrany.

J.Ż.: Ale to przecież znaczy, że każdy z nas jest jakoś wy-brany, jeżeli każdy – jak mówisz – miewa metafizyczne pytanie.

J.T.: Nim powiesz: „każdy jest wybrany”, zastanów się, co znaczy być wybranym... Jesteś wybrany to znaczy – do-tknięty. Przez co? Co cię dotknęło?

J.Ż.: Dotknięty uwagą drugiego?

J.T.: Czy tylko uwagą? Przecież ja mogłem kogo innego do tej rozmowy zaprosić. Mogłem kogo innego wybrać. Bóg też mógł wybrać innego – nie musiał wybierać Adama. Nie musi wybierać ciebie, gdy stawia ci metafizyczne py-tanie.

J.Ż.: Więc czym jesteś dotknięty, gdy ktoś się do ciebie zwraca?

J.T.: Przecie wiesz: wolnością! Dotyka cię wolność innego. Wtedy masz pierwsze doświadczenie wolności. Nie jest to doświadczenie twojej własnej wolności. To jest doświad-czenie wolności innego. Uczymy się wolności z wybrania, które dociera z zewnątrz. Ten świat tak jest zrobiony, że zawsze najpierw ktoś musi nas wybrać. Widzimy wybranie

Page 23: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

26 REWOLUCJA W KOŚCIELE

matki, wybranie naszego ojca. Potem przychodzi wybra-nie Tego, który pyta: „gdzie jesteś?”.

Słuchaj, Jacku, jest to tak poważna sprawa, że trzeba by teraz wygodnie siąść, wziąć oddech, szeroko rozewrzeć oczy, bo otwiera się przed nami zupełnie nowa przestrzeń. Zmienia się perspektywa naszego widzenia świata. Oto bowiem odnajdujemy w religii fundamentalne doświad-czenie wolności! Widzimy wolność Boga... Rozumiesz konsekwencje? Widzisz rewolucję religijnego myślenia, która dokonuje się tu, w nowym katechizmie?

J.Ż.: Bóg jest wolny i wymaga wolności.

J.T.: Uczy mnie wolności, kiedy mnie wybiera. Słuchaj, Jacku, czy Ty tutaj widzisz kopernikański przewrót? Czy widzisz rewolucję w Kościele?

J.Ż.: Bóg nie każe, nie zabrania, tylko uczy wolności.

J.T.: Bóg uczy wolności! I teraz, kiedy będziemy się mod-lili: „bądź wola Twoja” – w gruncie rzeczy będzie to zna-czyło: „bądź wolność Twoja”, czyli też moja wolność na miarę, na wzór tej Boskiej wolności. Tu się otwiera zupeł-nie nowy horyzont.

A co na to Adam?

J.Ż.: Chowa się za krzakami.

J.T.: Adam powiada: „nie ma mnie”. Ubiera się w rzeczy. Czyli udaje część sceny. Widzimy teraz, co to jest niewiara. Powiedziałbym: niewiara to niezdolność do tego, żeby in-nemu zaufać. Niezdolność do tego, by obudzić w sobie to,

Page 24: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

27ODPOWIEDŹ

co pisarze łacińscy nazywają fides. Tu nie chodzi o credo, czyli wyznanie wiary, ale właśnie o fides – ufność, zaufanie.

Jeżeli ktoś jest niezdolny do tego, aby ufać ludziom, je-śli nie doświadczył nigdy zaufania, to nie zrozumie istoty chrześcijaństwa. Będzie szukał Boga w scenie, w przed-miotach – nie w ludziach.

J.Ż.: Gdzieś tam w topografii, w niebie.

J.T.: Nigdy Go tam nie znajdzie! Im mniej będzie ufał in-nym, tym mocniej ucieknie w scenę, tym bardziej się przed Bogiem skryje. Bo ufność jest kluczem do prawdziwej wiary.

Fascynuje mnie to dotknięcie przez wolność innego. Wolność, która ci ufa. Ale powstaje problem: co z tą wol-nością zrobisz. Adam odpowiada: „nie ma mnie”.

J.Ż.: To też jest wolność. Możesz zostać wybrany, a mimo to zamknąć okno i powiedzieć panu Bogu: „nie ma mnie w domu”.

J.T.: „Nie ma mnie. Jestem rzeczą, jestem na Ciebie głu-chy”. Ale przecież nie musisz się zamknąć na zawsze. Kie-dy indziej możesz szeroko otworzyć okno – tak żeby sło-wo wpadło.

J.Ż.: Czyli w gruncie rzeczy capax Dei – otwarcie na Bo-ga – nie znaczy „otwarcie”, tylko „otwieralność”.

J.T.: Tak!

J.Ż.: Człowiek jest „otwieralny”. Może się otworzyć na Boga. Ale może się zamknąć.

Page 25: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

28 REWOLUCJA W KOŚCIELE

J.T.: Mistrzostwo Boga polega na tym, żeby Adama mimo wszystko otworzyć. Nie sztuka dotrzeć do tych, co są z gó-ry otwarci. Sztuka docierać do ludzi „zamkniętych” – do Adama, nawet do Kaina – do chorych na brak fides. Bo trzeba światu zaufać, żeby go zrozumieć. Św. Augustyn powiada: „Fides quaerens intellectum”, czyli: „Wiara (ściśle mówiąc, ufność) szuka rozumienia”. Wiesz, dopiero kiedy jest wiara, przychodzi czas rozumienia. Tak: rozum budzi się, gdy zaufasz.

J.Ż.: Czyli ktoś się do ciebie zwraca (może Bóg się do cie-bie zwraca), ty gotów mu jesteś zaufać i potem starasz się zrozumieć?

J.T.: Tak.

J.Ż.: A nie myślisz, że najpierw lepiej się temu drugiemy przyjrzeć, poznać go, zrozumieć, a dopiero potem okazać zaufanie?

J.T.: Ale gdyby tego fides nie było, gdyby między nami nie było zaufania, to w co by się zamienił nasz dialog? W spe-kulacje, jak drugiemu dopiec! Ty mnie, a ja Tobie. Ja bym kombinował, jak Ciebie pokonać, jak Ci przyłożyć, jak Cię zranić, a Ty byś się starał mnie na łopatki rozłożyć. A dzięki temu, że sobie ufamy, możemy normalnie rozma-wiać. Możemy rozważać problemy. Staramy się zrozu-mieć.

J.Ż.: Ale ufamy sobie dlatego, że się już jakiś czas znamy. Ja Cię próbuję zrozumieć, bo znam Cię dość dobrze, a ciągle mnie zadziwiasz.

Page 26: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

29ODPOWIEDŹ

J.T.: A ja Ci próbuję tłumaczyć, ale moje gadanie jest na miarę, że tak powiem, Twojego fides. Fides i intellectum muszą grać między nami, żeby się w tej rozmowie wyłoni-ło doświadczenie owej trampoliny, z której razem może-my wyskoczyć.

J.Ż.: Do czego wyskoczyć, Księże Profesorze?

J.T.: Do wiary, która rozumie.

Page 27: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

ROZMOWA DWUDZIESTA PIĄTA: NIEBO

J.T.: Myśląc, Jacku, o niebie, nie myślimy o czymś zupeł-nie abstrakcyjnym ani nieprzeczuwalnym. Obraz nieba, w pewnym sensie, jest w nas. Katechizm mówi, co prawda, że niebo to tajemnica dla nas nie do pojęcia, ale z drugiej strony co jakiś czas powtarza zapewnienie, że zadatek nie-ba już teraz nosimy w sobie.

Co o niebie mówi Katechizm?

J.Ż.: „Tajemnica szczęśliwej komunii z Bogiem i tymi wszystkimi, którzy są w Chrystusie, przekracza wszelkie możliwości naszego zrozumienia i wyobrażenia”.

J.T.: Komunia z Bogiem to niebo. A jednak ciągle poja-wiają się – zwłaszcza w interpretacji Nowego Testamen-tu – słowa: „zadatek nieba”. Mam wrażenie, że najbar-dziej celnie opowiedział o tym św. Augustyn. „Dla siebie nas, Boże, stworzyłeś i niespokojne jest serce nasze, dopó-ki nie spocznie w Tobie”.

„Dla siebie stworzyłeś...”, „niespokojne serce...” Wizja spoczynku w Nim. Bo dla siebie stworzył. To jest bardzo ludzkie.

J.Ż.: „Żyć w niebie – mówi Katechizm – oznacza »być z Chrystusem«. Wybrani żyją »w Nim«, ale zachowują i – co więcej – odnajdują tam swoją prawdziwą tożsamość, swoje własne imię”. Czyli nie rozpuszczamy się w jakimś przestworzu?

Page 28: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

222 MIĘDZY DWOMA ŚWIATAMI

J.T.: Jak kropla wody w morzu... Odnajdujemy tożsamość, odnajdujemy imię. Po imieniu będą nas tam wzywać.

Jest piękna góralska opowieść o Zwyrtale Muzykancie, który umarł i dusa jego wybrała się wartko do nieba. Z ba-łusami na gęmbie i ze skrzypcami pod pazuchom. Przycho-dzi przed Niebieską Bramę, puka, patrzy – zamknione. Bu-rzy się jeszcze raz i wtedy słyszy głos św. Piotra: „Kto tam?”. Odpowiada: „Jo!”. „Co za Jo?”. „No, Zwyrtała”.

W tym „jo!” jest dużo prawdy, bo stając przed Bramą Nie-bieską, nie stoimy jako magister X, doktor Y, dyrektor Z.

J.Ż.: Czyli bez ziemskich przybrań.

J.T.: Tylko – jo. Odnajdujemy własną prawdziwą tożsa-mość.

J.Ż.: Trochę sobie tutaj żarty z nieba stroisz.

J.T.: To nie są żadne żarty, bo skoro się do nieba pcham, to nie mogę żartować z tego, do czego dążę.

J.Ż.: Ale, zacny Księże Profesorze, nie pierwszy raz się zdarza, że uciekasz w żartobliwą metaforę, kiedy rozma-wiamy o sprawach niezwykle poważnych. Pewnie gdybyś tak ze czterysta, pięćset lat temu sobie takie żarty stroił, to-byś się najpewniej spalił na jakimś stosie.

J.T.: Pewnie dlatego Pan Bóg przysłał mnie na świat teraz, a nie czterysta lat temu.

J.Ż.: Ale może ta Twoja bezkarność jest tylko doczesna. Czy Ty myślisz, że Pan Bóg ma poczucie humoru?

Page 29: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

223NIEBO

J.T.: Aj, Jacuś kochany, czy Ty wiesz, że niebo to jest miej-sce radości? Więc jeżeli na tym świecie jest trochę radości, to jest to zadatek nieba. Nawet mówią, że katolicy w nie-bie będą mieli specjalne miejsce odgrodzone wysokim murem od reszty. Bo katolikom do pełni szczęścia po-trzebne jest to, żeby myśleli, że są w niebie sami.

J.Ż.: No więc właśnie: pełnia ludzkiego szczęścia. Kate-chizm tak o niej mówi: „Niebo jest szczęśliwą wspólnotą tych wszystkich, którzy są doskonale zjednoczeni z Chry-stusem”. Ale przecież, Księże Profesorze, szczęśliwość wspólna to w naturze ludzkiej rzecz niemal niepojęta.

J.T.: Niepojęta, powiadasz?

J.Ż.: Tak, zupełnie niepojęta, bo jakże to wszyscy mogą być szczęśliwi? Zażartuję teraz troszkę w Twoim stylu, ale to jest prawda bardzo prosta. Jakże wszyscy mogą być szczęśliwi, skoro i Józek ma kozę, i Marysia ma kozę, i nikt nikomu niczego ma nie zazdrościć, nikt nie jest od nikogo lepszy?

J.T.: No rzeczywiście!

J.Ż.: Jak bez tej „lepszości” można być szczęśliwym?

J.T.: Jest piękna opowieść o mądrym rabinie, który umarł, a że był bardzo sprawiedliwy, więc go Pan Bóg do nieba zaprosił. Ale on nie wchodzi. Powiada, że nie będzie szczęśliwy, dopóki ostatni jego uczeń do nieba nie wejdzie. Nie mógłby być szczęśliwy, widząc, że jakiś jego uczeń na ziemi jest nieszczęśliwy.

Page 30: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

224 MIĘDZY DWOMA ŚWIATAMI

J.Ż.: Ale ludzkie marzenia, dążenia, interesy – to o czym śnimy po nocach – są w konflikcie.

J.T.: We wzajemnym konflikcie?

J.Ż.: Tak. Ilu ludzi chce być mistrzami świata w slalomie narciarskim?

J.T.: Też bym chciał. Tylko niepotrzebnie mnie do szkół posłali.

J.Ż.: A mistrz jest tylko jeden. Więc co będzie z tymi kon-fliktowymi interesami?

J.T.: Skrycie myślę, że Pan Bóg da mi w drugim życiu możliwość poskakania na nartach... albo jakąś za to godną rekompensatę. Natomiast, Jacku, tak poważnie mówiąc: najgłębszy problem jest w naszym pojęciu szczęścia.

Muszę Ci się przyznać, że jako filozof nie lubię tego po-jęcia. Wła dysław Tatarkiewicz napisał piękną książkę o szczęściu. Ja takiej książki nigdy bym nie napisał.

J.Ż.: Bo Cię szczęście nie obchodzi?

J.T.: Bardzo mnie obchodzi. Ale czy czasem nie wydaje Ci się, że honor Twój męski wymaga, by być nieszczęśliwym? Albo by nie być szczęśliwym?

J.Ż.: By w swoim nieszczęściu ukazać głębię własnej egzy-stencji?

J.T.: Nie tak, nie w nieszczęściu. W trosce, w niepokoju. „Ja tutaj troszczę się o ludzkość, o demokrację, o prawdę, a nie o jakieś tam szczęście”.

Page 31: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

225NIEBO

J.Ż.: Teraz budujesz obraz człowieka, dla którego prze-ciwstawieniem głupawej beztroski jest wieczna, może nie-koniecznie szczera, może udawana troska.

J.T.: Dręczy nas coś takiego. Ale oczywiście jest to nasz oso-bisty pozór. I zdaję sobie doskonale sprawę, że w gruncie rzeczy ja i my wszyscy – tutaj Tatarkiewicz ma rację i św. Augustyn także – dążymy do szczęścia. Ale co to jest szczęś-cie? Jak ono ma wyglądać? To już nie bardzo wiemy.

J.Ż.: Nie wiesz nawet Ty, po latach filozoficznych stu-diów?

J.T.: Widzę tylko, że ludzie mają rozmaite wizje swojego własnego szczęścia. I ta rozmaitość odbija się także na wy-obrażeniu nieba. W zależności od tego, jak człowiek widzi swoje szczęście na ziemi – i także swoje nieszczęście – projektuje swoje niebo i piekło.

W myśli religijnej można wykryć kilka wizji nieba. Jest niebo estetyczne, gdzie artysta spotyka się z absolutnym Pięknem i żyje wiecznym podziwem. Z tym niebem jest tak jak z metafizyką wedle Arystotelesa: „z podziwu wo-bec otaczającego nas świata zrodziła się ta nauka”. Masz piękne niebo estetyczne, bo wydaje ci się, że będziesz szczęśliwy wtedy, gdy twoje estetyczne potrzeby zostaną zaspokojone.

J.Ż.: W katechizmowej nauce o niebie używa się słowa „harmonia”. Ma tam panować harmonia wielka, wieczna, nieskończona...

J.T.: Mimo wszystko ten katechizm dziełem sztuki nie jest. No, może na swój sposób miejscami i jest, ale w każdym

Page 32: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

226 MIĘDZY DWOMA ŚWIATAMI

razie: gdy mowa o niebie, dobrze widać, że jest on dziełem ziemskim. Pieśń nad pieśniami jest dziełem estetycznym, Hymn o miłości św. Pawła jest dziełem estetycznym, ale nie nasz katechizm.

W Katechizmie masz raczej inną wizję nieba. Wizję filo-zoficzną. Mówi się o niej: visio beatifica. Niebo to jest visio beatifica – tam znasz prawdy. Ci, którzy całe życie do praw-dy dążyli, nareszcie dowiedzą się, jak to było naprawdę. Znam kilka takich pań, które ciągle chcą wiedzieć, jak było naprawdę. I niebo ma im tę potrzebę w pełni zaspokoić.

J.Ż.: A Twoje niebo?

J.T.: Tu jestem trochę słaby. Ponieważ nie bardzo chcę snuć refleksje nad szczęściem, tego mojego nieba dokład-nie sobie nie wyobrażam. Pewnie ma ono dużo z atmosfe-ry góralskiego wesela, gdzie jest i estetyka, bo jest muzyka, gdzie jest także visio beatifica...

J.Ż.: To nudne okropnie!

J.T.: A byłeś kiedy na góralskim weselu?

J.Ż.: Mówię o visio beatifica, o niebie, w którym już wszyst-ko wiesz...

J.T.: Jakbyś, Jacku, był na góralskim weselu, tobyś trochę wiedział, co to jest visio beatifica. Bo masz tam i piękno, i prawdę. Nareszcie ujawnia się jakaś prawda o czło-wieku.

J.Ż.: Myślałem, że Twoje niebo to będzie bezkres spędzo-ny w archiwum Husserla.

Page 33: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

227NIEBO

J.T.: Tam nie będzie mi potrzebne archiwum Husserla, skoro na miejscu będę miał już jego samego.

Teraz popatrz głębiej: sytuacja jest piękna i mądra, i do-bra zarazem. Bo niebo buduje się w pewnym sensie z zie-mi. Ono nie wyrasta znikąd. Jest kontynuacją ziemi. Prze-de wszystkim dlatego że oto na tej ziemi dokonywał się cud zamiany zła w dobro. Byli tu tacy ludzie, którzy zmie-niali zło w dobro. Przebaczali złoczyńcom, w świecie kłamstwa mówili prawdę, w świecie niesprawiedliwości byli sprawiedliwi, zło zwyciężali dobrem. Wiesz: to tu bu-duje się niebo. Bo niebo jest zarazem dziełem Boga i czło-wieka. Świat, w którym żyjemy, jest dziełem Pana Boga, a niebo ma być naszym wspólnym dziełem. I moim, i Two-im, i do tego jeszcze Pana Boga.

J.Ż.: A jak poradzisz sobie z tym, że – jak mówi Kate-chizm – w niebie każdy odnajdzie swoją własną tożsa-mość? A przecież nasza ziemska tożsamość, nasza ludzka tożsamość to jest ciągłe dążenie do czegoś, ciekawość, głód, żądza. Mówisz: o głodach świata – te głody to nasza tożsa-mość. Jak w niebie wszystko masz, wszystko wiesz, wszyst-ko ci się otwiera – to gdzie ta tożsamość?

J.T.: Jacuś, żal Ci nadziei.

J.Ż.: Tak.

J.T.: Dziecko nadziei żałuje nadziei.

J.Ż.: A czy może być niebo, czy może być szczęście bez na-dziei? Czy może, Księże Profesorze, istnieć doskonałe do-bro bez odrobiny nadziei?

Page 34: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

228 MIĘDZY DWOMA ŚWIATAMI

J.T.: Św. Paweł mówi: wiara przemija, nadzieja przemija, pozostaje miłość. Nadzieja już się spełniła. Może będzie jakiś inny ruch w miejsce nadziei. Mianowicie ruch, w któ-rym pogłębiona zostanie wiedza o miłości. Ale, wiesz, ta ewentualna nadzieja w niebie miłością już bardziej będzie niż nadzieją, bo nie będzie zagrożona rozpaczą.

Pięknie to powiedziałeś... Rzeczywiście: człowiekowi żal nadziei. Dziecko nadziei żałuje tego, co je do nieba przeniosło – nadziei. Więc pewnie jakaś przemieniona nadzieja będzie. Nadzieja wtopiona w miłość.

Św. Paweł powiada...

J.Ż.: „Ani oko...”

J.T.: „... nie widziało, ani ucho nie słyszało, co zgotował Bóg tym, którzy Go miłują”. Ale jest piękne i to, że niebo rośnie na miarę naszej dzisiejszej miłości. Nasze miłości na tej zie-mi przechodzą rozmaite próby. Po każdej próbie miłość po-głębia się, rośnie. To ona jest zadatkiem nieba. Bo niebo nie przychodzi znikąd. Coś z nieba mamy w sobie. Coś z niego przekazujemy innym. Człowiek dla drugiego człowieka mo-że być częścią nieba. Niestety, także może być częścią piekła.

* * *

J.T.: Czytaliśmy, Jacku, Katechizm. Naczytaliśmy się trochę, ale bardzo dużo nam jeszcze tego Katechizmu do czytania zostało. W gruncie rzeczy były to tylko wstępy do kolejnych rozdziałów. „Bóg wychodzi naprzeciw człowiekowi”, „Czło-wiek odpowiada Bogu”. Czas ludzkiej egzystencji... Proble-my tego świata, państwo, Kościół, modlitwa, Eucharystia... To wszystko rysuje się jako wielka droga ku czemuś...

Jak Ci się ten Katechizm ze mną studiowało? Dość jakoś?

Page 35: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

229NIEBO

J.Ż.: Ciekawie.

J.T.: Ja też nie miałem potrzeby posyłać po rodziców.No więc tak sobie myślę, że skoro jest Katechizm, to je-

śli chcemy kiedyś trafić do nieba, powinniśmy...

J.Ż.: ... go przeczytać.

J.T.: Dobrze przeczytać Katechizm.

Page 36: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie
Page 37: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

SPIS TREŚCI

REWOLUCJA W KOŚCIELERozmowa pierwsza: Rewolucja kopernikańska . . . . . . . . . . . 7Rozmowa druga: Odpowiedź . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17Rozmowa trzecia: Wybranie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30Rozmowa czwarta: Wiem, że... Nie wiem, co... . . . . . . . . . . . 38Rozmowa piąta: Wiara szuka zrozumienia . . . . . . . . . . . . . . . 47Rozmowa szósta: Dialog . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 56Rozmowa siódma: Tradycja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 68

NAPRZECIW CZŁOWIEKOWIRozmowa ósma: Obrazy Boga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 83Rozmowa dziewiąta: Objawienie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 92Rozmowa dziesiąta: Boża pedagogika . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 99Rozmowa jedenasta: Nadzieja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 106Rozmowa dwunasta: Nie będzie innego objawienia . . . . . . . 113Rozmowa trzynasta: Ryzyko Pana Boga . . . . . . . . . . . . . . . . . 120Rozmowa czternasta: Wiara bezinteresowna . . . . . . . . . . . . . 128

ODPOWIEDŹ BOGURozmowa piętnasta: Wolność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 139Rozmowa szesnasta: Łaska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 146Rozmowa siedemnasta: ... Na moją pamiątkę . . . . . . . . . . . . 153Rozmowa osiemnasta: Sumienie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 159Rozmowa dziewiętnasta: Kościół i państwo . . . . . . . . . . . . . . 168Rozmowa dwudziesta: Demokracja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 177Rozmowa dwudziesta pierwsza: Sprawiedliwość . . . . . . . . . . 186

MIĘDZY DWOMA ŚWIATAMIRozmowa dwudziesta druga: Kościół . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 197Rozmowa dwudziesta trzecia: Śmierć . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 205Rozmowa dwudziesta czwarta: Koniec świata . . . . . . . . . . . . 213Rozmowa dwudziesta piąta: Niebo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 221

Page 38: Tischner czyta Katechizm. Rozmowy o Katechizmie

Wznowienie bestsellerowej książki księdza

Józefa Tischnera i Jacka Żakowskiego

poświęconej Katechizmowi Kościoła

katolickiego. Jest ona rozszerzonym

zapisem rozmów nadawanych

w 2 Programie TVP i ukazujących się

w „Tygodniku Powszechnym” niedługo

po wydaniu Katechizmu w Polsce.

To oryginalna próba jego popularyzacji

oraz pokazania nowatorstwa i rewolucyj-

ności Katechizmu – owocu zmian, jakie

zaszły w Kościele po II Soborze Watykań-

skim. Rozmówcy, omawiając kolejne

rozdziały, poruszają tak ważne tematy,

jak śmierć, niebo, wolność, łaska, nadzieja

czy stosunek Kościoła do państwa.

Cena detal. 29.90 zł

9 788324 011711

ISBN 978-83-240-1171-1