Teatr im. Stefana Jaracza · monii między partiami bardzo rozmaitymi, zagranymi bardzo od miennie....

9

Transcript of Teatr im. Stefana Jaracza · monii między partiami bardzo rozmaitymi, zagranymi bardzo od miennie....

Page 1: Teatr im. Stefana Jaracza · monii między partiami bardzo rozmaitymi, zagranymi bardzo od miennie. Może też reżyser winien ukaza6 to, co było we mnie wtedy, ki edy pisałem tę
Page 2: Teatr im. Stefana Jaracza · monii między partiami bardzo rozmaitymi, zagranymi bardzo od miennie. Może też reżyser winien ukaza6 to, co było we mnie wtedy, ki edy pisałem tę

Teatr im. Stefana Jaracza y, lodzi

J·ean Genet

POKOJÓWKI Nasze ciało iesł więzieniem,

na które wszyscy iesteśmy skazani.

(Les Bonnes) Jean Genet

Przekład - Jan Błoński

Cła i re - żVWILA PIETRZAK

Solange - BOGUSŁAWA PAWELEC

Pani - BARBARA MARSZAŁEK

Page 3: Teatr im. Stefana Jaracza · monii między partiami bardzo rozmaitymi, zagranymi bardzo od miennie. Może też reżyser winien ukaza6 to, co było we mnie wtedy, ki edy pisałem tę

JAK INTERPRETOWAĆ GENETA

Sądząc z oświ adcze ń sa meg o Geneta, nie zadowol i/a go żadna ze zna­nych mu inscenizacji Pokojówek. I to nawet wówczas, gdy w grę wchod ziły wiedza, rzem i osło i wyobraźnia reżyse rów tak wybitnych, jak Lou is Jouvet. Judith M ali na, Peter Zadek, Victor Garci a , Jean-Morie Serreau czy Konrad Swinarski. Czyż by tak daleko sięgała próżność kapryśnego autora? Pokojówki grywano już z krzykiem, w rytua lnym szepcie, w maskach, obsadzie samych mężczyzn, a lbo samych kobiet, w obsadzie mieszanej, w obsadzie obojnaków i nawet z ud z iałem pary M ulatek, co m iało podkreś l ać odmienność rasową pokojówek i Pa ni . wyposażonej w a pa rycję Walkir ii (tu, jak się zdaje, reżyserow i Pokojówki dokumentnie pom ieszały s i ę z całkiem inną sztuką Geneta). Po co te wszystkie ut rudn ienia, sięga n ie prawq nogą do lewego ucha? Eksperyment tego rodzaju może osta teczn ie mieć sens jako ćw iczen i e aktorskie w szkole teatra lnej, troci j ednak ów sens wobec zwykłej pub liczności, wobec ludzi, którzy pracują po osiem godzin dzienn ie i n igdy w życiu nie słyszeli o „ teat rze absurdu". Zresztą i som „teatr absurd u" cuchn ie już dziś nafta l iną. Genet doprawdy mia ł pecha, że go mech a nicznie wrzucono do tej szufladki, zajętej już przez epigonów międzywoj nnej awangardy. Co ma w g runcie rzeczy wspó lnego Pi ra nd el lo z Joyce 'em, a oni obaj - z Witkacym; gdy zaś podstaw i ć tu następną se rię nazwisk: Genet. Beckett, Ionesco - zestawienie przekształc i się w hie­rogli f, którego n ikt już nie zdoła odczytać. A o ich następcach, wyhodowanych w ciep la rniach szacownej krytyki , lepiej w ogóle nie wspomi nać; czas szczęśli­w ie wypełn i a tu swoją oczyszczającą fu nkcję. Bo i zresztą, gdzie jest „ absurd" u Ge neta ? Gdzie sieć zw i ązków symbol icznych? A zerwanie więz i logicznych? A konceptual na a bstrakcjo? ... Pomysły krótkowzrocznych i pośpiesz nyc h krytyków doprowadziły do umi jsco­w ieni a G eneta gd z i eś na wschód od Edenu intelektualnej śmieta nki francuskiej. Od kryty przez „ ga rde d ivine" - czy li p rzez Cocteau, i kanonizowany przez „ga rde hu ma ine" - czyli przez So rtre'a, Genet wstąpił na Olimp słowa dru­kowanego z gwa rancją i zna kiem j akości przyznanymi przez estetycznych ko­misa rzy zawołania „Vive Io France!". Zinte rpretowany, zrehab ilitowany, defini­tyw nie pogrzeba ny na c mentarzu nieśmie rtel nych, pisarz nie opublikował już ani s łowa. Koherencjo zobowiąz uje : wstąpien ie do zako nu to rezygnacja ze świa ta , jego zaszczytów i trudów. Potem nastąpił lament uśw iadomionych pe­dałów i skru szo nych sem inarzystów, którzy wydzierają sobie spuściznę proroka. nie rozu mi ej ą c , że można być pederastą z metafizycz nym powoła n iem nie popadając an i w pustkę komedia nckiej frywo l nośc i , ani w krnąbrne kaznodziej­stwo. Co in nego Christian Dior, co i nnego konfekcjo masowa.

Page 4: Teatr im. Stefana Jaracza · monii między partiami bardzo rozmaitymi, zagranymi bardzo od miennie. Może też reżyser winien ukaza6 to, co było we mnie wtedy, ki edy pisałem tę

A konkretnie : czyżby Brook miał racj ę, gdy mówił, ie wystawi nie sztu ki Geneta j est n ie m ożliwe ? N iewyk luczone; sądzę jedna k, że w ta ki m razie, podej­mując tę próbę , niew iele morny do stracenia. A jak ją wystawi ć? Jak najprościej,

odrzucaj ąc wszystkie awangardowe kaprysy, cały abst rakcyjny i j ako ściowy symboli zm, przyj m ując tekst G eneta jako coś, czym koniec końców jest on z absolutną pewnością : j a ko refleksję poety nad światem , któ ry g o otaci:a, za­tem o bie rając za pll nkt wyjścia konkret, rea lne wydarzenie, które w lotach trzydz ies tyc h rzeczywiści e porus zyło francu ską opinię publicz ną. C lo i re i Solange, siostry Papi n, straszne siostry Lemercier, to przede wszystkim dw ie zwykłe słu ­żące (a n ie „ panny słu żące " czyli „pokojówki" , jak to się no ogół tłuma czy), któ re nie chcą pogodzić si ę z losem, ja ki im wyznaczyło życie . Pragną prze­mienić się w Pa nią , lecz ich próby dorów nania Pani to za wsze i tylko udawa­nie, dlatego te ż decyd uj ą s i ę no swój wie lki skok - postanawiaj ą do świata s ławy, do świata „bycia ki mś " dostać się j edy n ą dostę pną sobi e drogą, to znaczy p rzez drzwi kuchenne. Choćby Sol ange miało u kazać się światu jako morderczyn i wła s n ej siostry i choćby Claire musiała dobrowolnie poświęcić swoje życie .

J e ś li zaakceptujemy tę krańcową sytuację wyjściową - cała dalsza opo­w i e ść sta nie się przej rzysta , logiczno, konieczna i nawet całkiem realna. Realna ja k sa mo życie. Takiemu przynajmniej wrażen i u ulega się przy pie rwszej lekturze i n ie sądzę . by szuka n ie innych punktów wyjścia było uzasadnion e. Cloire i Solonge wyrażają siebie w ceremonialnej grze, w tysiąckrotnie pow­tarza nym poetyckim udawan iu, któ re ma od naleźć i uchwycić obraz Pani. Lecz ok reślon y moment w rozwoju akcji - rozmowa telefon iczn o z Panem -sprawia, że dramat zmienia swą orbitę: konflikt konkretyzuje się, nabiera wy­miaru tragicznego i pociąga za sobą serię nieodwołalnych i niepowtarzalnych wydarzeń , które no tysiąc kawałków roztrzaskuj ą dotychczasowy „tan iec śmierci". Cloire, akceptując ro lę o fiary pokutnej, samo wyzwala się i umożliwia siostrze wyzwolenie z nędzy ceremonialnej gry i wkroczen ie na piedestał przeznaczony dla zbrodniarzy i świętych. Jutro j uż nie będą grały dalej. Tako j est cena, j akq muszą zapłacić za zdobycie, osiągni ęcie własnej cząstki rzeczywistości : życie.

Sądzę, że w Pokojówkach jest sporo z „auto sacromental". „Auto sacra­mentol" ucieleśnionego - „o słowo ciałem się stało" - aktualnego, okrutnego : jest to Calderon skrzyżowa ny ze Strindbergiem. I jest t u także sporo z „thril­lera", choćby w form ie, w j akiej zostało opowiedziana cola histora. Zresztą Hammett i Chandler - podobnie jak Genet - w twórczości swej wykorzysty­wali bezpośredn i ą wiedzę o życi u marginesu społecznego . Duch czarnego kry-

minołu obecny jest w całym d zie le Geneta. Z początku zabójstwo - ognisko a kcji - zapowiada j ednolitą opowieść, lecz w miarę rozwoju wydarzeń ta opo­wieść przekształca si ę w i nną, potem w jeszcze i nną i tok do lej : jakbyśmy cie rpliwie zdejmowali kolej ne łupiny z cebuli , zan im dotrzemy do jej jąd ra . A no końcu pozostaj ą 'zy i śm ieszne uczucie pustki. Wiemy, kto jest winien, lecz to już nie ma znaczenia, mógłby to być równ ie dobrze szwagier autora. Niczego bow iem nie rozwiązano - nie to j est zad a n iem sztuki, j akby powie dzi ał Genet - na sze problemy pozostaną t a kie , jak były, co n ajwyżej udało nom s ię s pędzić porę m iłych godzin- ol e czy no pewno m iłych? W ka żdym razie Po­kojówki bli ższe są Pap ierowemu człowiekowi czy Długiemu pożegnaniu, ni ż piruetom su rreali stów albo wizjom Kafki.

Genet - tak, j ak jego utwory - też nie j est tym , kim się zdaje: pod mas ką nosi zasłonę, pod zasłoną grymas, pod grymasem ... twarz umarłego w nimbie świętości. Chwalebna skrom ność w czasach , gdy umarli bezcze ln ie decydują o żywych , zasiadając za b iurkam i min isterialnych ga bi netów. Ale nie dajmy s ię zwieść pozorom: to, co wydaje się tworzą . to tyl ko woskowo mas ko . Prawdziwy Genet, d oktor Jekyll i Mr Hyde w jednej osobie, chichotał krążąc w gromadzie pospoli tych przestępców po spacern iku więziennym , w którymś z krojów tropikalnych. Ten więz i en ny Genet uległ sam ozagładzie choćby po to, oby nie wystawić do wia tru swego przyjaciela, l ewic ują cego j ansenisty o spojrzeniu kameleona , Jeon-Sou l Pa rtre'a , jak Sartre'o nazywał

Boris Vion. A także i po to, by oca l i ć włas ne życie. Co ma wisieć ... - rzadko kied y brzmi to równie dosłownie. Naj pierw skazany został no „ powieszenie, pó ki nie umrze", Akademio Francusko zm ie niło jednak wyrok no dożywotn ie c ięż k ie roboty. Potem, za dobre sprawowan ie - jak czyn ić zło w złu? - pozwo­lono mu umierać no wiosny rachunek, teraz za ś, jak. p rzypu szczam , doci erają do niego nawet czasopismo literacki e i wyci nki, w któ rych ponowie krytycy omawiają jego dzieła . Dlatego ta k się śm ieje. Godna p oza zdroszczenia starość !

tłumaczył z j. hiszpańskiego

Carlos Marrodan Casa s

ANGEL FACIO

Page 5: Teatr im. Stefana Jaracza · monii między partiami bardzo rozmaitymi, zagranymi bardzo od miennie. Może też reżyser winien ukaza6 to, co było we mnie wtedy, ki edy pisałem tę

ZBRODNIA SIÓSTR PAPIN, MANS 1933

W Rouen, podobn ie jak w Ma ns, a być może również wś ród matek moich uczniów, zdarzały się kobiety, które potrącały z pensj i swoich pokojówek cenę zb itego ta lerza ; które zakładały białe rękawiczki , by wytropić na meblach zapomniane pyłki ku rzu. Według nas za sługują one po stok roć na śmierć. Na starych fotografiach, opub likowanych przez niektóre ga ­zety, Christine i Lea w swoich białych kołnierzykach i z lekko falującymi włosami, wyglądają jak grzeczne panienki. Jakże mogły zmienić się we wściekłe Fu rie ze zdjęć wystawionych na pastwę opinii publicznej, a wy­konanych j uż po dramacie~ Odpowiedzialnością za to należy obciążyć sierociniec, w którym spędziły dzieciństwo, lata służby u państwa, cały ten potworny system produkujący szaleńców, morderców, monstra, które stworzyl i przyzwoici ludzie. Zgroza tej miażdżącej maszyny może być zdemaskowana tylko przez zgrozę wydarzenia: dwie siostry stały się instru mentem i męczennica ml ponu rej sprawied l iwości . Gazety ujawn iły łączące je stosunki miłosne; wyobrażaliśmy więc sobie ich noce pełne czułości i nienawiśc i spędzone na pustym stryszku. Dlatego też, gdy przeczytaliśmy sprawozdanie ze śledztwa, poczuliśmy się trochę zbici z tropu: nie ulega bowiem wątpli­wości , ie starsza cierp iała na ostrą paranoję, a i młodsza nie opa rła się sza l eństwu .

W : Odette Asia n - „Jea n Genet", Wydawnictwa Seghers , Paryż 1973

SIMONE DE BEAUVOIR

JAK GRAć „POKOJOWKI"

Chyłkiem . Oto słowo, które się narzuca. Obie aktorki przed­stawiające Pokojówki, winny grać chyłkiem. Nie dlatego, aby uchy­lone okna czy cienk ie ściany pozwalały sąsiadom słyszeć słowa, któ re zazwyczaj mówi się tylko w sypialni. Także nie to, co w wy­powiedziach Pokojówek skryte, niewyznowolne domaga się podob­nej gry, która zdradza zwichrowaną psychikę. Grać na l eży chyłkiem, aby wyszczup l iła się i dotarła do widzów przyci ężka frazeologia sztuki. Aktorki winny w i ęc poskramiać własne gesty: każdy będzie j ak by zawi eszony - lub pęk n ięty. I każdy gest poskramiać będzie aktorki. Był oby dobrze, gdyby chwi lami chodziły na palcach, aby -zd j ąwszy j eden czy oba buciki - nosiły je ostrożnie w rękach i wreszcie, niczego ni e trącaj ąc, stawiały je cicho na którymś z mebli . Nie dlatego znowuż, aby się obawiały, że dosłyszą je są­siedz i z dołu. D latego raczej, że ten gest odpowiada tonowi sztuki. Glosy również będą cza sem zawieszone jakby czy nadpękn i ęte.

Pokojówk i ni e mają w sobie nic z ladacznic: postarzały się i wych u dły otoczone dobrocią Pani. Nie trzeba, aby były ładne, aby ich uroda zosta ła widzom dana wraz z podniesieniem kurty ny ; ra ­czej , aby przez cały wieczór, z min uty na minutę, nieustannie pięk ­niały - do końca. Twarze mają więc na początk u naznaczone zmarszczkam i równie subtelnymi co gesty albo włos jeden. Nie m a j ą ani poś l adków, ani piersi wyzywających: na chrześcijańskiej pensji mogłyby być wzorem pobożności. Oczy moją czyste, ba rdzo czyste, skoro co wieczór oddają się samogwłatowi, wyładow uj ąc -Jedna na drugiej - swą nienaw i ść do Pani. Będą dotykać na scenie przedm iotów tak, jak m łoda dziewczyna zrywa rozkwitłą gałąź . Albo ra czej : jak udajemy przed sobą, że czyni tak młoda dziewczyna. Cerę Pokojówki mają bla dą, pełną wdzięku . Przekwitały, owszem, a le wykwin tnie ; nie - przegniły.

Page 6: Teatr im. Stefana Jaracza · monii między partiami bardzo rozmaitymi, zagranymi bardzo od miennie. Może też reżyser winien ukaza6 to, co było we mnie wtedy, ki edy pisałem tę

A przecież zgn ilizna będzi e si ę także musiała objawi ć : nie tyle wtedy, kiedy s ię z wściekłośc i ą op l uwają, ale wtedy, kiedy oga rnia je czułość.

A ktor ki nie powin ny wstępować na scen ę z przyrodzonym so­bie erotyzmem . Te pa nie z kina nie powinny być im .wz~rem . J ed ~ nostkowy erotyzm obn i ża w teatrze jakość przedstaw1en1a . A ktorki proszone są więc , jak mów ią Grecy, o niekładzenie p.„„ na sto le.

Nie muszę mów i ć o partiach „granych" i o partiach szcze­ryc h. Trzeba je będzie od n al eź ć, w ostateczności wymyśl i ć .

Je śli ch odzi o fragmenty ni by „poetyckie" , to powinny być wy­powiadane jak oczyw i stośc i; ta k j a k paryski taksówkarz znajduje na poczekan iu żargonową metaforę : rozu mie si ę ona wtedy sa ma przez się . Zostaje wygłoszona ni czym wyni k d z ia łania matema­tycznego : bez szczególnego ciepła. Nal eży wtedy wypowiedzieć ją nieco chłod n i ej n i ż resztę.

Jed n ość opow i eści zrodzi si ę ni e z monotonii gry, lecz z har­monii między partiam i bardzo rozma itymi, zagranymi bardzo od ­mien nie. Może też reżyser winien ukaza6 to, co było we mnie wtedy, ki edy pisałem tę sztukę, albo to, czego mi wówczas tak dotk liwie brakowafo, a mia now1c1e - pewną dobroduszność. Ostatecznie bowiem ma my do czynienia z bajką.

Co do Pa ni - nie na l eży j ej karykaturalnie przerysować, Ona nie wie, do jakiego stopnia jest głup ia , do jakiego - gra rol ę . A le jako aktorka wie to lepiej, nawet wtedy, kiedy się podciera.

Czy te pan ie - Pokojówki i Pani - bredzą ? Jak ja , co dzień rano, kiedy się gol ę przed lustrem; albo w nocy, kiedy nie mogę zas nąć; albo w lesie, kiedy myślę, że jestem sa m. Owszem, to j est bajka, a w i ęc odmiana opowieści alegorycznej, która zapew­ne miała na celu, kiedy ją pisałem, wzbudzenie we mnie obrzy-

dzenia do siebie samego, bądź to uka zując, ki m j estem, bądź przeciwnie, skrywając „. Celem d rugorzędnym było wzbudzenie niesmaku, złego samopoczucia na widowni„. Baj ka . Trzeba jej wierzyc 1 zarazem nie wierzyć, po to j ednak, aby można było uwierzyć, aktorki nie mogą grać trybem real istycznym.

Świętymi czy n ie - ale potworami są te s tużące na pewn o. Ja k my, kiedy marzymy sobie o tym lub owym. Nie u miejąc po­wied z i eć dokładni e, czym jest teatr, wiem dobrze, czym zabra­niam mu być; opisem codziennych gestów zobaczonych z zew­n ątrz. Idę do teatru, aby zobaczyć na scenie sieb ie (odtworzo ­nego w j ednej postaci lub za pośredni ctwem wielu i w formie baj ki) - siebie, którego bym nie potrafił lub n ie odważył s i ę zo­baczyć czy wyśnić; siebie jednak ta kiego, jakim wiem , że jestem. Zadaniem aktorów jest zatem podjęcie gestów i rekwizytów, któ ­re pozwolą im pokazać mnie - mnie samemu; pokazanie mn ie nago, w samotności i w uciesze, ja ką bud zi samotność.

Jedno musi zostać powiedziane: nie staję w obronie słu ż by . Przypuszczam, że istnieje związek zawodowy służby domowej -nas on nie obchod zi.

Na premierze tej sz tu ki pewien krytyk za uważył, że praw­dziwe służące nie wysławiają się ta k j ak moje. Co on o tym może wiedzieć? Tw i erdzę, że j est przeciwnie, gdybym był bowiem pokoj ówką, mówi łbym jak Claire i Solange. Przynajmniej - w pewne wieczory.

Albowiem służące wyrażają s ię tak tylko w pewne wieczory. Trzeba je zaskoczyć i podg l ądnąć, bądź w ich samotnośc i , bądź w samotności każdego z nas.

Dekoracja Pokojówek . Jest to po prostu sypialnia damy, która jest na poły kokotką, na poły m i es zczanką . Jeśli sztuka będz i e

Page 7: Teatr im. Stefana Jaracza · monii między partiami bardzo rozmaitymi, zagranymi bardzo od miennie. Może też reżyser winien ukaza6 to, co było we mnie wtedy, ki edy pisałem tę

wystawia na we Francj i, łóżko powinno być zasła~e tradycyjnie -j est przecie w tym dornu sł u żba! - .. ale ~yskretn.1.e. G_dy~y .grano Pokojówki w Hiszpanii, Skandynaw11, Rosji, pokoJ. zm1en~ s i ę ?d­powiednio. Stroje będą jednak dziwaczn~, .zaskakuj ące, ~1~za~ezne od mody i epoki jakiejkolwiek. Jest mozliwe, aby Po.koJOW~I po­czwarn ie zniekształcały - w swoim obrzędz i e - suknie Pan i, do~ czepiając im treny, żaboty a.lbo nawet P?sługuj~c się fałs~ywym1 piers iami czy pośladkam i . Jesl i tylko mozl 1we, kwiaty będą J~d~ak rzeczywiste, podobnie jak łóżko. Reżyser musi sam zrozum~~c -nie mogę przec i eż wszystk iego tł u maczyć - dlac:eg~ pok.o ma być mniej w i ęcej wierną podobizną kobiecej syp ialni, kwiaty -; prawdz iwymi kwia tam i, suk ni e jednak winny być monstrualne, zas gro aktorek rozchwiana, nieprzytomna, jakby pijana. , ,

A gdyby chciano wystaw i ć tę sztukę w Epidau rze? Dosc bę­dzie, aby przed rozpoczęc i em wszystkie trzy aktorki weszły na . sce~ę i usta liły - na oczach widzów - które miejsca sceny. mianują łóżkiem , oknem, drzwiam i, szafą, komodą itd. Potem znikną, aby pojawić się znowu w porząd ku przepisanym przez autora.

JEAN GENET

JAK INTERPRETOWAĆ „JAK GRAć „POKO JO WKI" „

G e net j est poetą - a n a rchistą. Bez ża d nej przy n a l eż n oś ci partyj nej , oczy­w iśc i e , a ta kże bez cie nia szacu nku d la różnic międ zy gatun ka mi l iterack imi. Pow i eśc i , któ re p isze, n ie sq powie ściam i , ani wi e rsze - wiersza mi a ni sztu ki -sztu kam i teatra lnymi, pó ki jaki ś spryciarz działający w tym fa chu n ie przyłoży do n ich swojej ręk i, a ra czej nożycze k . Genet, jak każdy d obry poeta, wypo ­wiada się obra zam i , skoka mi metafo r. I w ten sposó b trze ba g o czyta ć. Czy równ ież wtedy, gdy n ie bez pewnej ni ech ęci decyduje s i ę wyj aśnić, jak n ależy

i nterpretować Poko jówk i? Też! Jego wskazówkom n ie b rok sens u, moją g o i to w iele , lecz trzeba je „przetłumaczyć", wyrwa ć i m trzewia i n a da ć ko nk ret ny sens w toku pro cy scenicznej . G enet nie j est człow i ek iem tea t ru : zn a doskon ale „ różowy przewodn ik" po burde lu , ża rgon prostytute k i a l fo n sów , lecz n ie ma pojęci a o żargonie teatra lnym.

Rzu ćmy okiem na najba rdziej chyba kontrowersyjny punkt w jego agresyw nych didaskalia ch. Wymagając o d aktorów we fragmen tach poetyckich „ oczywi stośc i ", zwyczajności nawet - ta k, jak paryski taksówkarz zn ajd uje na poczekan iu ża r­gonową metaforę - Genet stwi e rdza za ra ze m, że pu bli czn o ś ci o pow ia d a się tu p rzykrą historię i że , sko ro to histo ra ma być w ja kiś sposób wi a rygod na , aktorki nie mogq gr a ć trybem realistycznym . Sprzeczn ość? Zwykłe upod o­bani e w paradoksach i tajemniczości? Raczej n ie. G e net opu śc ił wi ęzie n i e

jako człowie k już n ie najmłodszy, przedtem zaś zn ał j edynie teatrzyki z p odej­rzan ych dziel nic w różnych portach. A pote m? Przy pomnijmy sobie , jaki teatr robiono we Fra ncj i pod kon iec lat czterd zie stych pod etyki etą „ reali zmu" : za wsze zjełcza ły i zawsze dos łow n y, łączący w zory cómedie fron <;:o ise z nosta l­gią za wodewilem. Wspom nijmy Barraulta a lbo C a so res - w najlepszym p rzy­padku ; taki teatr oczywiście nie mógł tu być bra ny pod uwag ę. Klucz do całej sprawy tkwi, być może , w s formułowaniu G eneta : $więtymi c zy nie - a le po­tworami są te służące no pew no. A wykluczone przecież, żeby potwó r zach o­wywał s i ę w sposób „ rea listyczny" (czyli , n al eżało by powiedzieć , re to ryczny) -musi on okazać się czymś organicznym, wyposa żon ym we wła s ną , c hoćby i dziwną logikę . W propozycj i Geneta co d o g ry aktorskiej ni e ma więc n ic a b­strakcyj nego a n i symbolicznego; nośnikiem alegorii będą t u same o pow ia d a ne fa kty.

Jeszcze jedna wskazówka: Jest możliwe, oby Pokojów ki poczwarn ie znie k­kształcoly - w swoim obrzędzie - suknie Pani, doczepiając t re ny, ża boty ( .. .), kwia ty będą jednak rzeczywiste, podobnie ja k łóżko . Dokładn ie tak samo jest ze stylem gry. Po kojówki z n i e ks z ta ł ca j ą Pa nią, lecz za raze m s q

Page 8: Teatr im. Stefana Jaracza · monii między partiami bardzo rozmaitymi, zagranymi bardzo od miennie. Może też reżyser winien ukaza6 to, co było we mnie wtedy, ki edy pisałem tę

prawdziwe jak kwiaty czy łóżko . Jest więc w ich przedstawien iu jakby wahanie (nie jest to zamknięty tekst, lecz otwarta gra), jakby coś zakazanego - coś jak rozmowa w kościele, w teatrze czy podczas ofic ja lnej audiencji.

A Pani? Jaka jest Pani „. nie należy jej karykaturaln ie przerysować . Ona nie w ie, do ja kiego stopnia jest głupia, do jakiego - gra rolę .

Zresztą jest to przecież jasne jak słońce.

tłumaczył z j. hiszpańskiego Carlos Marrodan Casas

ANGEL FACIO

Reżyseria - ANGEL FACIO

Scenografia HALINIA ZALEWSKA

Współpraca translatorska - JOANNA KOZIŃSKA i PEDRO SANTISTEBAN TERRON

Asystent reżysera Jarosław Bielski

Asystent scenografa Tadeusz Paul

światło Krzysztof Sendke

Inspicjent - Bogdan Paszkiewicz Sufler - Barbara Szewczyk

PREMIERA 12 KWIETNIA 1984 ROKU

P.P. „ Sztuka Pols ko" z. 250 n . 3000 ES/530

Page 9: Teatr im. Stefana Jaracza · monii między partiami bardzo rozmaitymi, zagranymi bardzo od miennie. Może też reżyser winien ukaza6 to, co było we mnie wtedy, ki edy pisałem tę

Biuro O rganizacji Widowni przyjmuje zgłoszenia od 8.00 do 16.00, ul. Kili ńskiego 45, te l. 33-15-33

Kierown ik techniczny - M IECZYSŁAW KOWALSKI

Zastępca kierownika tech nicznego - JERZY O LSZEWSKI

Brygadierzy scen - WITOLD OBERG i ADAM FORVSIŃSKI

Prace malarskie i modelatorskie - BOGDAN NO WICKI

Prace krawieck ie - ZYTA WALCZAK i ZYG MUNT CIESIELSKI

Prace fryzjerskie i perukarskie - WIESŁAWA MOGIELIŃSKA

Prace stola rskie - ROLAND UNCZUR

Prace szewskie - JóZEF JANUSZKIEWICZ

Prace tapicerskie - TADEUSZ BILSKI

Mistrz oświetlenia - ANDRZEJ MATUSIAK