Sprawozdanie z pobytu na międzynarodowej wymianie …bwm.pollub.pl/pic/1510.pdf · operują na...

9
Sprawozdanie z pobytu na międzynarodowej wymianie studenckiej Erasmus na uczelni VIA University College w Horsens, Dania. W okresie II 2011 - VII 2011 brałem udział na wymianie studenckiej w ramach programu Erasmus LLP gdzie przez pół roku studiowałem na kierunku ICT Engineering (Informatyka). Było to niesamowite doświadczenie, przygoda życia, które procentuje mi już teraz, i będzie mi zapewne procentować przez długie lata mojego życia. Pobyt na duńskiej uczelni oceniam bardzo pozytywnie. Uczelnia VIA University College jest dość nowym uniwersytetem, ponieważ powstało 3 lata temu, w 2008 roku. VIA University z tego co wyczytałem na Wikipedii to zespół 37 mniejszych lub większych oddziałów. Akurat ten główny z którym my jako studenci erasmusa mamy kontakt to tzw. Campus Horsens/ VBI park. Na terenie owego budynku raczej ciężko spotkać duńskich studentów, wedle danych z Wikipedii 50% studentów w Horsens (a wedle mojego rozeznania jakieś 90%) to studenci z wymiany. Nie wszyscy wykładowcy są również Duńczykami - dane mi było spotkać Irakijczyka na przedmiocie Object Programming. Na VIA University można spotkać ludzi praktycznie z każdego kraju Unii europejskiej, najwięcej jest Polaków, może z 10%, zaraz po nich Francuzów, Hiszpanów, Włochów, Bułgarów, i w mniejszych ilościach ludzi z innych krajów UE (i z paru krajów spoza Unii: Turcja, Chiny, Rosja, Ukraina...). to zdjęcie z International Day. każdy kraj miał własne stoisko, w sumie było około 30 stoisk. To właśnie wyróżnia VIA University z innych uniwersytetów erasmusowskich, na których jest zazwyczaj niewielki odsetek erasmusów + ludzie miejscowi (Na VIA University nie udało mi się poznać żadnego Duńczyka ani Dunki, być może studiują w innej siedzibie).

Transcript of Sprawozdanie z pobytu na międzynarodowej wymianie …bwm.pollub.pl/pic/1510.pdf · operują na...

Page 1: Sprawozdanie z pobytu na międzynarodowej wymianie …bwm.pollub.pl/pic/1510.pdf · operują na najnowszych najmodniejszych językach i technologiach, na co na Polskich studiach czeka

Sprawozdanie z pobytu na międzynarodowej wymianie studenckiejErasmus na uczelni VIA University College w Horsens, Dania.

W okresie II 2011 - VII 2011 brałem udział na wymianie studenckiej w ramach programu Erasmus LLP gdzie przez pół roku studiowałem na kierunku ICT Engineering (Informatyka). Było to niesamowite doświadczenie, przygoda życia, które procentuje mi już teraz, i będzie mi zapewne procentować przez długie lata mojego życia. Pobyt na duńskiej uczelni oceniam bardzo pozytywnie.

UczelniaVIA University College jest dość nowym uniwersytetem, ponieważ powstało 3

lata temu, w 2008 roku. VIA University z tego co wyczytałem na Wikipedii to zespół 37 mniejszych lub większych oddziałów. Akurat ten główny z którym my jako studenci erasmusa mamy kontakt to tzw. Campus Horsens/ VBI park. Na terenie owego budynku raczej ciężko spotkać duńskich studentów, wedle danych z Wikipedii 50% studentów w Horsens (a wedle mojego rozeznania jakieś 90%) to studenci z wymiany. Nie wszyscy wykładowcy są również Duńczykami - dane mi było spotkać Irakijczyka na przedmiocie Object Programming. Na VIA University można spotkać ludzi praktycznie z każdego kraju Unii europejskiej, najwięcej jest Polaków, może z 10%, zaraz po nich Francuzów, Hiszpanów, Włochów, Bułgarów, i w mniejszych ilościach ludzi z innych krajów UE (i z paru krajów spoza Unii: Turcja, Chiny, Rosja, Ukraina...).

to zdjęcie z International Day. każdy kraj miał własne stoisko, w sumie było około 30 stoisk.

To właśnie wyróżnia VIA University z innych uniwersytetów erasmusowskich, na których jest zazwyczaj niewielki odsetek erasmusów + ludzie miejscowi (Na VIA University nie udało mi się poznać żadnego Duńczyka ani Dunki, być może studiują w innej siedzibie).

Page 2: Sprawozdanie z pobytu na międzynarodowej wymianie …bwm.pollub.pl/pic/1510.pdf · operują na najnowszych najmodniejszych językach i technologiach, na co na Polskich studiach czeka

Ta część VIA University w której my mieliśmy zajęcia to duży 3 piętrowy budynek przypominający HHHHHH (ma sześć segmentów o kształcie litery H). Zaraz obok jest dobudowane centrum biznesowo edukacyjne Vitus Bering które zarówno zapewnia sale lekcyjne oraz siedziby dla biznesu. Ja miałem wszystkie zajęcia w Vitus Bering (który jest znacznie nowocześniejszy niż "stare" VIA University), oprócz języka angielskiego.

zdjęcia przedstawiają korytarze na VIA university oraz Vitus Bering Innovation Center

Jak widać duńska architektura różni się mocno od naszej, podczas gdy my budujemy budynki z wielkiej płyty i je tynkujemy, oni stawiają na nieśmiertelną cegłę. Budynki przypominają troche nowoczesne Polskie obory, z drugiej strony ich budynki nie niszczeją tak szybko jak nasze. Zazwyczaj duńskie budowle są byle jakie z zewnątrz i piękne w środku.

Charakterystycznym znakiem rozpoznawczym dla VIA jest ogromna stołówka która jednocześnie jest głównym korytarzem, i na której zazwyczaj można spotkać większość naszych znajomych.

stołóweczka

NaukaNauka odbywa się w całości w języku angielskim. Jakiekolwiek książki i zeszyty

są na tej uczelni zbyteczne (przynajmniej na Informatyce), sprawę załatwia laptop bez którego na VIA praktycznie nie da się żyć. Polecam kupić laptopa jeszcze w Polsce jeżeli ktoś nie posiada - ceny są nieco wyższe niż w Polsce i za te same pieniądze dostaniemy

Page 3: Sprawozdanie z pobytu na międzynarodowej wymianie …bwm.pollub.pl/pic/1510.pdf · operują na najnowszych najmodniejszych językach i technologiach, na co na Polskich studiach czeka

lepszy sprzęt w naszym kraju niż tam.Na samym początku musimy sobie zrobić zdjęcie w automacie na uczelni, to

zdjęcie zostaje nam przypisane do naszego konta na uczelni. Biurokracja uczelniana jest w bardzo dużym stopniu zinformatyzowana. Dostajemy swój numer studenta i hasło - ten numer służy nam do logowania się do Studienetu (studienet.viauc.dk), na owym studienecie możemy przeczytać aktualności z uczelni, sprawdzić uczelnianą pocztę, wykładowcy wrzucają tam plany zajęć i potrzebne materiały/książki w PDF.

Zazwyczaj musimy robić prace domowe (tzw. Hand-in exercises). Dostajemy w PDF opis zadania, i musimy rezultat wysłać na studienet, są tam specjalne strony służące do tego. Z niektórych przedmiotów jakość i ilość hand-in exercises odgrywa kluczową rolę w ocenie końcowej.

Każdy przedmiot (course) zazwyczaj kończy się projektem. Grupa do 4 osób pracuje wspólnie nad projektem który jest następnie oceniany przez wykładowcę, następnie musimy jeszcze zrobić prezentację naszego projektu i dostajemy ocenę końcową.

Niektóre kierunki kończą się projektem końcowym (final project) który jest znacznie bardziej złożonym zadaniem niż projekt końcowy z przedmiotu, podejrzewam że dotyczy to wyłącznie osób wyjeżdzających na 3 roku.

Jeśli wyjeżdzamy na cały rok (preferowany 3 rok studiów ale nie jest to konieczne) możemy wziąć w tzw. Double Diploma Project. Polega to na tym że na pierwszym semestrze robimy owy final project za 15 punktów ECTS, a na drugim semestrze robimy projekt Double Diploma. W rezultacie, gdy skończymy studia inżynierskie w Polsce i odbędziemy praktyki zawodowe, VIA University przesyła nam również dyplom Bachelora (Inżyniera) z kierunku ICT Engineering, mamy 2 dyplomy inżynierskie. Nie wiedziałem o tej możliwości, wyjechałem na pół roku, więc nie skorzystałem.

Poziom uważam że jest wyższy niż w Polsce (konkretnie mówię tu o Politechnice Lubelskiej). Pomimo tego że jest nieco mniej nauki, nauka na VIA jest bardzo mocno zorientowana na praktyczne zadania. Zbędna teoria jest zminimalizowana do minimum - twoją wiedzę ocenia twój projekt. Projekt jest praktyczną implementacją problemów z jakim boryka się twój zawód, np w moim przypadku było to stworzenie Messengera w języku C#, stworzenie kalkulatora na układach elektronicznych, stworzenie dynamicznego serwisu internetowego. Zajęcia które się nie kończyły projektami, miały masę hand-inów w których musieliśmy np. na sieciach pisać działające aplikacje sieciowe, oraz wykonywać nasłuchy pakietów i analizować je.

Page 4: Sprawozdanie z pobytu na międzynarodowej wymianie …bwm.pollub.pl/pic/1510.pdf · operują na najnowszych najmodniejszych językach i technologiach, na co na Polskich studiach czeka

zdjęcie zrobione w trakcie zajęć, mieliśmy jakiś luźniejszy moment

Niektóre osoby uważają że poziom w Polsce jest wyższy ponieważ uczymy się więcej, mamy dużo teorii, jesteśmy oczytani i obkuci, uważam że to nieprawda, wiedza teoretyczna która nie miała zastosowania w praktyce bardzo szybko ulega zniekształceniu i zamazaniu, a umiejętności praktyczne zostają na całe życie.

Poza tym w obecnych czasach każdy ma dostęp do internetu, więc doczytanie teorii która jest akurat w tym momencie nam potrzebna to kwestia kilku sekund, znajduje to odzwierciedlenie w sposobie egzaminowania - na jednym z egzaminów (angielski) mogłem korzystać z laptopa, słownika i internetu do woli, a na drugim z egzaminów (Java) do woli z własnego laptopa i materiałów na nim, nie mogliśmy jedynie łączyć się z internetem aby nie podawać sobie gotowców.

Obawiam się że duńscy inżynierowie IT pomimo tego że mniej i krócej się opracują na studiach, będą lepiej przygotowani do swojego zawodu. Tym bardziej że operują na najnowszych najmodniejszych językach i technologiach, na co na Polskich studiach czeka się parę lat.(Np naukę programowania zaczynają od Javy zamiast od Pascala).

Same zajęcia są dość luźne dzięki czemu wiedza bardzo szybko wchodzi, uczymy się w swoim tempie choć musimy się wyrobić do końca semestru. W Danii nie ma czegoś takiego jak terminy poprawkowe - musimy się zmieścić w 2 wyznaczonych terminach (a czasem w jednym), inaczej wracamy do kraju z niezaliczonym przedmiotem i jeśli szczęście nam sprzyja to dostaniemy kolejny termin w kraju, a jeśli nie to mamy problem. Jednak jeśli ktoś się uczy, to na pewno zda.

Na salach panuje klimat jak w liceum, wykładowcy się nie wywyższają, wykładowca raczej odpowiada z miejsca "pracownik uczelni". On jest pracownikiem uczelni, on jest od tego by ci pomóc w nauce w każdy możliwy mu sposób, można się zwracać do wykładowców na "ty". Starają się aby ich osobiste animozje nie znajdowały odzwierciedlenia w ocenach. Trzeba przyznać że bardzo się starają, a jeśli coś w zajęciach nam się nie podoba, możemy to zmienić głosując w anonimowej ankiecie która jest przeprowadzana co 3 miesiące, aby zachować jak najlepszą jakość nauczania.

Nie jest problemem wyjście w trakcie wykładu aby zrobić sobie kawę i powrót z nią w ręce, w Polsce byłoby to uznane zapewne przez wykładowcę za objaw chamstwa.Na uczelni stoją stoły do piłkarzyków, minigolfy, siatki i rakietki do babingtona, co najciekawsze nie giną :)

minigolfy i babington na VBI (jeśli przyjrzycie się dobrze ujrzycie siatkę), oraz piłkarzyki na VIA.

Page 5: Sprawozdanie z pobytu na międzynarodowej wymianie …bwm.pollub.pl/pic/1510.pdf · operują na najnowszych najmodniejszych językach i technologiach, na co na Polskich studiach czeka

Życie w Horsens"And remember, Denmark is an expensive country". Taka informacja była

zawarta w mailu od zagranicznej koordynator. Sprawdziło się to w praktyce. Aby żyć w Danii, przede wszystkim musimy tam dojechać.Dojazd do Danii może nas wynieść bardzo tanio lub bardzo drogo, w zależności

od tego jak zakombinujemy. Zaczniemy od najtańszych.• Najtańszą, naprawdę najtańszą opcją jest podróż autem. Jedziemy w 4

osoby, zrzucamy się na gaz i wychodzi ok 150-200 zł na osobę w zależności od miejsca z którego wyjechaliśmy. Czas podróży 8-16 godzin w zależności od stopnia wariactwa kierowcy i miasta z którego ruszamy.

• Drugą tanią opcją jest podróż do Gdańska pociągiem/Busem i następnie lot stamtąd tanimi liniami Wizzair do Aarhus. Jeśli kupimy bilet na samolot 2 miesiace przed odlotem, bilet na samolot z odprawą może kosztować jedyne 40 zł. Następny koszt to transport z lotniska Aarhus Tirstrup do samego Aarhus (50 zł) oraz z Aarhus do Horsens (50zł). W sumie wychodzi nam ok 200 zł. Czas to 2,5 h z Horsens do Aarhus i ok. 2 -3 godziny lotu (sam lot ze 40 minut, ale odprawa, naszykowanie do startu i te sprawy). No i trzeba doliczyc czas dojazdu do Gdańska.

• Możemy wynająć autokar zwartą grupą, cena wtedy wyniesie 200-300 zł.Podróż autokarem z biura podróży to ok 380 zł. Czas dojazdu nawet do 24 godzin.

• Na koniec zostaje nam samolot lub pociąg, oczywiście pociąg z przesiadkami. Cena samolotu LOT-u ok. 500 zł + koszt dojazdu na lotnisko i z lotniska do Horsens, pociąg to ok 700 zł z tego co liczyłem.

Musimy również gdzieś zamieszkać. Mamy kilka opcji:• Kamtjatka, zespół akademików w centrum miasta w którym również ja

mieszkałem. Ceny wachają się od 2300 do 2700 koron (1200-1500 zł), doliczyć trzeba opłatę 150 zł co miesiąc na poczet rachunków, dodatkowo jeśli przekroczymy te 150 zł co miesiąc to ściągną nam z kaucji. Kaucja jest różna, waha się od 1000zł (to chyba uczelnia się wstawiła i pomogła tak tanią kaucję załatwić) do ponad 4000zł które dostałem do zapłaty jako kaucję ja. Oprócz tego 300 zł opłaty tylko za to że przydzielą ci mieszkanie.Akademiki składają się z prywatnego pokoju ok 12 metrów i wspólnej kuchni i łazienki dzielonej na dwie osoby. W zależności do jak nowego akademika trafimy, jego stan będzie różny. Ja trafiłem na najnowsze świeżo pobudowane w których wszystko błyszczało, znajomi na troche gorsze, zdezelowane i skrzypiące za które musieli zapłacić tyle samo co ja. Podpowiem że numery tych nowszych ładniejszych akademików zaczynają się od 220 do 300 z tego co pamiętam (im wyższy numer tym nowszy pokój). Właściciele akademików wywarli na nas złe wrażenie ponieważ straszyli że za imprezę wyrzucają z akademików, musieliśmy zapłacić za 6 miesięcy pobytu a dostaliśmy stypendium tylko na 5 miesięcy, trochę przycieli na opłatach, ogólnie o wielu opłatach dodatkowych i innych pierdółkach dowiedzieliśmy się dopiero na miejscu. Oprócz tego nawet te nowe akademiki niszczą się w bardzo szybkim tempie, są po prostu tandetne. Podłoga rysuje się niesamowicie szybko, puchną parapety, mamy zakaz suszenia ubrań w pokoju z racji że pokoje się uszkadzają pod groźbą wyrzucenia z akademika. Zaletą akademika jest bliskość centrum miasta, wadą jest to że mamy 2 km na uczelnię.

• Campus (Student Village) to akademiki zlokalizowane wokół uczelni. Są nieco tańsze, również dwuosobowe, od kamczatki różnią się tym że zamiast małej kuchni mają dużą kuchnię połączoną z pokojem dziennym, a mniejsze pokoje prywatne. Wydaje mi się że są w lepszym stanie niż najstarsze mieszkania na kamczatce i podobnego standardu jak te najlepsze na kamczatce.Obok mamy dwa supermarkety, no i mamy blisko na uczelnie, a z racji że mamy rzut kamieniem do tzw. student baru który jest chyba najczęściej odwiedzanym miejscem

Page 6: Sprawozdanie z pobytu na międzynarodowej wymianie …bwm.pollub.pl/pic/1510.pdf · operują na najnowszych najmodniejszych językach i technologiach, na co na Polskich studiach czeka

przez studentów, na campusie chyba bujniej sie toczy życie studenckie. Bliskość uczelni która zapewnia sporo rzeczy i jest otwarta 24h/dobę również jest nie do pogardzenia. Oprócz tego mają siłownię dla studentów z campusu za darmo, tylko nie jestem pewien czy dla wszystkich, czy tylko dla tych z bloku F. Przy duńskich cenach zajęć na siłowni to też atut.

• Akademik 4 maja (czy jakoś tak) tańszy akademik o słabym standardzie, pokoje wieloosobowe, lazienki dzielone na kilkanascie osób z tego co wiem, mieszka tam głównie europa wschodnia i południowa np: Ukraińcy, Bułgarzy, Rumuni. Raczej gówniana opcja, nie polecam, tym bardziej że dochodziło tam do bijatyk, chyba nawet na tle rasowym.

• Prywatne mieszkanie gdzieś w Horsens. Najtańsza opcja, jak sie znajdzie dobre mieszkanie to można zapłacić i 700zł miesięcznie. Należy jednak pamiętać że często te mieszkania nie posiadają mebli, są po prostu brzydkie, lub są daleko od uczelni. Jednak jeśli macie zgraną ekipę lub jesteście pewni że pozostałe 2-4 osoby mieszkające z wami nie zaczną wam wadzić w trakcie erasmusa to jest to dobra opcja.

Ja wybrałem Kamtjatke ze względu na najwyższy standard (nie zdawałem sobie wtedy sprawy z naciągania przez administracje na koszty) - doszedłem do wniosku że erasmus i tak kosztuje ogromną ilość pieniędzy i potanienie 1000 czy 1500 zł na akademiku nic mi nie da, a tylko popsuję sobie wyjazd mieszkaniem w lepiance zamiast w normalnym mieszkaniu. Nie pomyliłem się zresztą, taka jest opinia paru osób które mieszkały na słabych mieszkaniach.

Jedzenie w Danii jest dość drogie w stosunku do cen polskich. Jest ok 2x droższe niż w Polsce. Chleb jest dość drogi, cena wacha się od 3 zł za tostowy szajs do 15 zł za normalny chlebek jaki znamy z Polski. Mięso jest 2-3 razy droższe, sery itd też. Alkohol typu piwo jest nawet do 3 razy droższy niż w Polsce ponieważ u nich puszki 0,33 kosztują drugie tyle co u nas 0,5. Wódka jest w podobnej cenie co w Polsce. Polecam wziąć parę flaszek Bolsa czy Wyborowej do opchnięcia obcokrajowcom, to dość znane wódki za granicą i zawsze zarobimy pare groszy.

Ogólnie napoje typu Coca cola są dość drogie (10zł za butelke 2l), ale jeśli ktoś posiada własne dość ekonomiczne auto to wycieczka do strefy wolnocłowej może się bardzo oplacać. We Flensburgu na granicy niemiecko-duńskiej jest Scandinavian Park, hipermarket w którym kupujemy na duńską żółtą kartę, ceny na napoje są czasami nawet 5-8 razy niższe niż w Horsens (Przykładowo Apple Cider który w Horsens kosztuje 12 - 24 korony, w Flensburgu kosztuje 2,70 jeśli kupimy 3 zgrzewki, lub Carlsberg który kosztuje do 12 koron w Horsens, dostajemy tam za 2 korony). Wzięcie dużej ilości (Czytaj: załadowanie całego samochodu po uszy) może się opłacać jeśli mamy dużo znajomych którzy kupią te napoje od nas po niższej cenie niż ta w sklepie.

Najlepszym transportem po Danii jest własne auto na polskich tablicach rejestracyjnych.

Duńczycy nie tolerują samochodów na obcych rejestracjach, czepia się ich Policja duńska, mandaty sypią się jak z rękawa za jakiekolwiek przewinienie typu złe zaparkowanie czy cokolwiek innego, z tym że na obecną chwilę można chyba było uniknąć ich płacenia jeśli nie miało się zamiaru wracać do Danii. My jako studenci możemy sobie wyrobić pozwolenie w urzędzie podatkowym na jeżdzenie na polskich tablicach.

Policja jest rygorystyczna wobec samochodów zagranicznych ponieważ Duńczycy płacą ogromne podatki i opłaty za samochody. Jeśli nie pozałatwiamy tych podatkowych ulg, może się okazać że dostaniemy zdjęcie na którym będzie dowód że jeździmy po Horsens od paru miesięcy, nie uiściliśmy opłaty skarbowej skutkiem czego

Page 7: Sprawozdanie z pobytu na międzynarodowej wymianie …bwm.pollub.pl/pic/1510.pdf · operują na najnowszych najmodniejszych językach i technologiach, na co na Polskich studiach czeka

nasze tablice rejestracyjne/samochód zostaje skonfiskowany do czasu uiszczenia opłaty. Zazwyczaj wtedy bardziej opłaca się kupić nowy samochód.

Pociągi są masakrycznie drogie: pociąg do odległego o 50km Aarhus to koszt 70 zł, chyba że mamy Wildcard która uprawnia do ulg 50% w niektóre dni tygodnia. Jednak za Wildcard też trzeba uiścić na wstępie odpowiednią opłatę, jest to chyba 200 zł.

Autobusy są niewiele tańsze. Dlatego większość ludzi porusza się autem, lub rowerem.

Polecam kupić jakiegoś złoma na miejscu. Uważajcie czy nie jest kradziony bo kradzieże rowerów są dość częste i o dziwo ni przodują w tym takie nacje niż Polacy, a taki owiany chwałą naród jak Hiszpanie. Gdy dacie sie złapać policji na kradzionym rowerze to może być to niewielki (lub większy) problem.

Polecam wyrobienie jak najszybciej żółtej karty i numeru CPR. Numer CPR jest potrzebny do pracy w Danii. W pracy w Danii zarabia się bardzo dużo, stawka minimalna to ok 50 zł za godzine wzwyż, dodatkowo jeśli nie przekroczycie 20 tys zł rocznie to nie musicie płacić złodziejskiego podatku 50% od dochodów. Jednak, w okresie kiedy ja przebywałem na erasmusie (2011) znalezienie pracy bez znajomości duńskiego w Horsens graniczyło z cudem, w Danii naprawde szerokim echem odbił się tzw. kryzys, sytuacja była dość słaba w porównaniu z sytuacją sprzed kilku lat. Nie miał mi tej pracy również kto załatwić, więc musiałem naciągnąć na spore koszty rodziców.

Ogólnie uważam że polskie stypendium erasmusa przynosi nam wstyd w europie, jesteśmy chyba najbiedniejszymi studentami na wymianach.. Marne 375-400 euro które dostajemy na miesiąc na pewno nie wystarczy na ekstremalne duńskie ceny. Przy Francuzach czy Hiszpanach którzy zazwyczaj dostawali 600 euro wzwyż miesięcznie + czasami kaucje i mieszkanie płaciła im ich uczelnia, mogliśmy po prostu czekać aż postawią nam piwo. Kwota stypendium którą my otrzymujemy wystarcza na zamieszkanie w jakimś baraku, i głodowe jedzenie, na pewno nie starczy na jakiekolwiek atrakcje z których przecież grzechem jest nie skorzystać, i na pewno nie wystarczy nam również na horrendalną kaucję, która w prywatnych mieszkaniach czasem jest zawyżana ze względu na polską narodowość.

Ja otrzymałem od uczelni 1750 euro: 350 euro miesięcznie przez 5 miesięcy. 100 euro poszło mi na dojazd (licze tu bilet + jakieś jedzenie i inne pierdołki których nie udało się uniknąć), 1000 euro kaucji musiałem na miejscu zapłacić + 350 euro za pierwszy miesiąc akademika i prawie 100 euro opłaty administracyjnej. Reszta pieniędzy wystarczyła mi na jedzenie i ogarnięcie się w obcym kraju, zanim doszedłem gdzie i jak kupować jedzenie by nie tracic fortuny. Troche pomogło mi stypendium które otrzymałem jeszcze będąc w Polsce (330 zł co miesiąc), ale i tak od rodziców musiałem wziąć ok. 1600 euro. Jeden plus tego wszystkiego że kaucja 1000 euro jest zwracana, oczywiście pomniejszona o ten 6 miesiąc (350 euro) podczas którego mieszkałem w akademiku może z 4 dni bo skończył się rok akademicki.

W każdym razie zachodni studenci raczej nie szukali pracy w Danii bo nie było im to do niczego potrzebne.

Jednak mimo wszystko nie żałuje bo to dobrze zainwestowane pieniądze w siebie.

Życie studenckieStudenci na erasmusie są z natury tego wyjazdu bardzo otwarci na nowe

znajomości. Poznajemy obce kultury, ich zwyczaje, często nieraz dziwne. W Horsens jest kilka klubów, nie są to raczej jakieś niesamowite przybytki, niemniej jednak jeśli nie

Page 8: Sprawozdanie z pobytu na międzynarodowej wymianie …bwm.pollub.pl/pic/1510.pdf · operują na najnowszych najmodniejszych językach i technologiach, na co na Polskich studiach czeka

odstraszy was cena to można się zabawić. Właśnie ceny powodują że wszyscy studenci koncentrują się wokół niewielkiego aczkolwiek darmowego Student Baru, do którego zresztą przychodzi sporo ludzi z Horsens.

Wg mnie erasmus od tej strony to głównie wycieczki i imprezy poza miejscami takimi jak kluby. W Horsens 2 km od uczelni jest niewielka plaża (jest to morze bałtyckie, ma się rozumieć). Jednak cieżko na niej wytrzymać wcześniej niż w czerwcu, jest na niej zimno i wieje wiatr od morza.

Dzięki temu że nie jest trudno uzbierać międzynarodowe towarzystwo, nie jest problemem zorganizowanie międzynarodowej wycieczki na kształt czegoś znanego z filmu Eurotrip :) Z Danii jest wszędzie blisko.

Uczelnia od siebie zapewnia jakieś zajęcia: Breakdance, Salsę, kurs Photoshopa, wspinaczkę, i jakieś inne których już nie pamiętam. Oprócz tego uczelnia organizuje Introduction days, na które to nie zdążyłem z powodu przeciągających się egzaminów w Polsce... To było coś na kształt kilkudniowej imprezy integracyjnej. Jeśli jedziecie sami, to polecam chodzić na wszystko jak leci nawet jeśli się do tego nie nadajecie, szczególnie na początku, poznacie ludzi z uczelni w ten sposób bardzo szybko.

Moje zdanie jest takie że jeśli ktoś miał choć odrobinkę oleju w głowie to się na pewno nie nudził, imprez studenckich i rozmaitych wyjazdów było multum, wystarczyło chcieć na nie pójść.

Dania Dania jest krajem dość spokojnym, ułożonym i nudnym. W zasadzie to całe

Horsens jako miasto jest niesamowicie nudne i raczej nic ciekawego w nim nie ma poza właśnie niesamowitą międzynarodową uczelnią która jest tego miasta główną i wielką atrakcją która jak dla mnie przyćmiewa reszte wad.

Jeśli jesteście w Danii to musicie zobaczyć Legoland zlokalizowany niedaleko lotniska Billund. Jest to park rozrywki stylizowany i w dużej części zbudowany z klocków lego. Ciekawostką może być również wybranie się do Djurs Sommerland leżącego niedaleko lotniska Tirstrup gdzie znajdziecie ogromny rollercoaster.

Oprócz tego miasta warte zwiedzenia to: Aarhus, Odense, Kopenhaga, dobrze by było gdybyście mieli jakiś kontakt z tamtejszymi studentami (np. z wymian). Wg mnie szczególnie Odense jest ładne i ciekawe.

przepiękny marmurowy deptak w Aarhus, zwróccie uwagę na stosy rowerów po prawej stronie

W najbardziej wysuniętym punkcie na północ w Danii dochodzi do dnia polarnego - cały dzień nie zachodzi słońce w wakacje. W samym Horsens w dniu przesilenia letniego słońce zachodzi ok. 12 i wstaje już ok. 3.

Page 9: Sprawozdanie z pobytu na międzynarodowej wymianie …bwm.pollub.pl/pic/1510.pdf · operują na najnowszych najmodniejszych językach i technologiach, na co na Polskich studiach czeka

Fanów deskorolki/rolek/bmx ucieszy być może fakt że w Horsens znajduje się (choć niezbyt wysokich standardów) skatepark, za to z bardzo dobrym bowlem, i secret spot zawierający rampy i boxy ulokowany na starej zajezdni Duńskich Kolei Państwowych (DSB) leżących niedaleko stacji kolejowej w Horsens.

Ponieważ duńskie zwyczaje, no i ogólnie zwyczaje obcokrajowców z którymi być może będziemy musieli mieszkać czy się zadawać odbiegają od naszych możemy, (i najprawdopodobniej większość ludzi doświadczy) doświadczyć tzw. "szoku kulturowego". Jest to zjawisko objawiające znużeniem otaczającą rzeczywistością, idealizowaniem swojego kraju, niechęcią do kontaktów z obcokrajowcami czy ogólnie depresją. Występuje to po ok. 2 miesiącach od wyprowadzki do innego kraju, po początkowej fazie fascynacji obcym krajem i zwyczajami tam panującymi. W takim wypadku zazwyczaj wystarczy przyjechać na parę dni do Polski, przypomnimy sobie jak ten idealizowany przez nas kraj naprawdę wygląda, przypomnimy sobie dlaczego pojechaliśmy na erasmusa i wtedy powinniśmy spędzić już erasmusa do końca w Danii bez żadnych oporów.

To działa w obie strony: gdy już zaaklimatyzujemy się tam, powrót do Polski i pierwsze dni w Polsce mogą okazać się lekko trudne zanim przyzwyczaimy się do starych śmieci. Jednak nie są to zazwyczaj jakieś niesamowite problemy psychiczne nie do przeskoczenia, w skrajnych przypadkach pomocy udziela psycholog, u mnie się skończyło na idealizowaniu Polski po 2 miesiącach z którego wyleczył mnie powrót do kraju na tydzień na święta, i następnie niesamowity żal za uczelnianą rzeczywistością po zakończeniu erasmusa, który jednak minął mi po kilku dniach.

PodsumowanieWyjazd na erasmusa był moim skrytym marzeniem od początku studiów.

Marzenie zostało zrealizowane, a erasmus mi się ogromnie podobał. Pomimo wielu problemów wyjazd wspominam bardzo dobrze, zdobyłem tam bardzo dużo porządnej praktycznej wiedzy z dziedziny Informatyki, mocno podszlifowałem mój mówiony angielski, zobaczyłem jak sie żyje samemu na obczyźnie, miałem okazję do poznania wielu kultur i ludzi obcych narodowości których w innym wypadku bym na pewno nie spotkał. Bardzo chętnie pojechałbym na erasmusa jeszcze raz, niestety nie ma takiej możliwości, dlatego mocno zalecam wszystkim wybierającym się na wymianę, nie tylko do Danii, aby jechali na semestr ZIMOWY gdyż jest wtedy możliwość przedłużenia wyjazdu na semestr letni lub wyjechania od razu na rok. Gdy pojedziemy na semestr letni jak ja, takiej możliwości nie ma, a szybko odkryjecie że pół roku na erasmusie to zdecydowanie za krótko.

Kamil Orzechowskikontakt: [email protected]